You are on page 1of 3

Akcja utworu dzieje się w XIV w.

“Konrad Wallenrod” Jest to powieść poetycka, autorstwa Adama Mickiewicza


(powieść poetycka to gatunek synkretyczny- zawierający 3 cechy rodzajów literackich: Epiki,
Liryki i Dramatu)

Powieść ta jest powieścią Afabularną - znaczy to tyle że w książce jest niezły rozpierdol i za
wiele to z ciągiem chronologicznym wspólnego nie ma.

Utwór zaczyna się tak że czytamy o tym jaka to Litwa jest zagrożona ze strony krzyżaków.
Później czytamy, że no kurde wypadałoby wybrać Wielkiego mistrza krzyżackiego no i
Halban (przyjaciel mnich Konrada i wajdelota) i arcykomtur proszą o pomoc Jezusa
Chrystusa w wyborze mistrza (nie wcale nie żartuję). Wychodzą z zamku i słyszą Imię
Konrada Wallenroda z piosenki o nim takiej dupery co się kazała zamurować w wieży i
myślą “O Ja pierdolę bóg chce Konrada na te stanowisko!” No i Konrad zostaje wielkim
mistrzem Krzyżackim. Konrad jako dzielny sabotażysta zakonu będąc jednocześnie jego
zwierzchnikiem od razu zaczyna rozpierdalać go od środka. Od objęcia przez niego rządów
Krzyżacy nie mogą: ruchać (co jest ciosem poniżej pasa), pić i zabijać no chyba że
powyższe punkty zostały przez kogoś spełnione no to wtedy spoko. No i krzyżakom się to
nie spodobało, bo umówmy się komu celibat by się podobał a w zakonie nie było
ministrantów to też nie było co poruchać na boku, ale oprócz braku bunga bunga i
swędzących jajek krzyżakom też się nie podobało, że Litwini sobie napadają w najlepsze na
ich wioski a oni mają związane ręce. Wreszcie Książe Litewski Witold pokłócił się z Jagiełłą
przez co sytuacja przeciwnika jest tak niestabilna, że wszyscy nie mogą zrozumieć o chuj
chodzi i dlaczego Ten Konrad nie bije na atak. Żeby tego było mało krążą pogłoski, że
Konrad zakrada się co noc pod wieżę tej zamurowanej dupeczki i ją zarywa po litewsku i że
ona jest na niego napalona jak puchatek na miodek i że to wgl przez niego ona siedzi w tej
wieży. Bo ona była dupeczką Konrada Ale on wybrał swoją ojczyznę i przez to była
nieszczęśliwa bez niego przez co złożyła śluby i zamknęła się w pustelniczej wieży by być
bliżej swojego ukochanego. Przychodzi 23 kwietnia, czyli święto świętego Jerzego i
dochodzi do wniosku, że przydałoby się najebać z tej okazji więc organizuje libację. Na owej
libacji Konrad słucha rozmów współlibacjujących lecz raczej ma je w piździe. Doszedł do
wniosku, że libacja bez muzyki i śpiewu to chuj nie libacja więc różni śpiewakowie zaczęli
swoje pochlebne dla Konrada, ale on ma w dupie takie śpiewanie i wreszcie wbija Wajdelota
(taki guślarz (a guślarz taki wróżbita Powinniście go znać z wiedźmina)) i zaczyna swoją
pieśń dzięki tej pieśni dowiadujemy się o chuj chodzi, że Konrad jest mistrzem i dlaczego
odpierdala takie dziwne rzeczy. Powieść ta jest o młodym Litwinie, któremu Krzyżacy
zajebali starych a jego samego porwali do zakonu i wychowali na swojego. Poza Wajdelotą i
Lekko najebanym Konradem reszta współlibacjijących nie wie, że mowa o Konradzie.
Wajdelota swoją drogą był Litwinem porwanym po to by był tłumaczem. No ogólnie dwóch
chłopaków, czyli Wajdelota i Kondzio mieli różne pomysły na to jak Konrad spierdala z
zakonu. Wajdelota wymyślił chciał, żeby Walter był jak najdłużej w zakonie i szkolił się na
dojebanego woja a Walter chciał stamtąd jak najszybciej spierdolić. No i Walter zrobił jak
chciał, bo jak tylko dorósł w trakcie jednej z bitew powiedział “Ja spierdalam” i spierdolił i
zabrał ze sobą tego, że właśnie Wajdelotę. Po dotarciu na Litwę opowiedzieli co to tam się u
nich odjebało Księciu Kiejstutowi. Dał on im mieszkanie i takie tam. po jakimś czasie Walter
poznał taką dupę Aldonę (Tą co się zamurowała w wieży i która była jednocześnie córką
tego księcia Kiejstusa). i wszystko było pięknie ładnie, bo żyli sobie Walter z tą Aldoną.
Przypominam, że to nadal ta jebana pieśń wajdeloty (xd można się pogubić). Do momentu
aż Litwini nie zaczęli dostawać w pizdę od krzyżaków. No i wtedy Walter powiedział
“Pierdolę rzucam narzeczoną, swoje spokojne życie” i z księciem Kiejstutem wpadli na plan,
że Walter wróci na stronę krzyżaków i będzie im wchodzić w dupę żeby zdobyć pozycję w
zakonie. No i jak wymyślili tak Wallenrod zrobił. Uciekł z Halbanem (wajdelotą) do zakonu
bez pożegnania. Widząc, że mąż z Wajdelotą spierdalają przez góry, zabiega im drogę w
dolinie. I miała takie “czemu chuju się nie pożegnałeś” Walter tam jej mówi, że no wgl to ona
może go traktować jak zmarłego i bez wstydu dosiąść jakiegoś innego rumaka. Aldona się
na to nie godzi i postanawia wstąpić do klasztoru i zostać pustelnicą zamurowaną w wieży. I
dalej już wiemy co się działo. Wracając na ziemię. Wajdelota zakończył pieśń słowami
“Biada, biada, jeżeli dotąd nie spełnił przysięgi.
Jeśli zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy
Jeśli tyle poświęcił i dla niczego poświęcił…”. Biesiadnikom średnio spodobało się
zakończenie i mieli takie “Kurwaaa Wajdeloto co ty odpierdalasz we dokończ kurwa
porządnie a nie tak kurwa jak chuj” W pewnej Chwili odezwał się nawet sam Walter/Konrad i
powiedział “No dokończ kurwa dziadu” Wajdelota miał wyjebane na Konrada i nie
odpowiedział. Wtedy Konrad/Walter się wkurwił i wyrwał Wajdelocie z ręki Lutnię z
zamiarem dośpiewania do końca, ale w pewnym momencie pomyślał. “A kurwa może jednak
nie.” i nie dokończył jednocześnie dając do zrozumienia Wajdelocie, że kuma sens tej pieśni.
I powiedział: “Wygrałeś! Wojna, tryumf dla poety!
Dajcie mi wina! Spełnię zamiary.”
Potem Ten cały jebany Wajdelota dalej śpiewał tylko się teraz przestawił na muzułmańskich
Maurów. Zaśpiewał balladę “Alpuhara”. Chodziło w niej tam o to, że Wódz tych Maurów-
Almanzor użył podstępu przeciwko rycerzom chrześcijańskim zdobywającym Hiszpanię.
Almanzor bronił się w wieży z grupką żołnierzy, gdy chrześcijanie zdobyli twierdzę Almanzor
z niej spierdolił. Gdy ci Chrześcijanie zaczęli świętować Almanzor powrócił do nich oddając
się w ich ręce i mówiąc, że chce zostać Hiszpańskim Wasalem Nie wiedzieli oni jednak, że
wódz Maurów przyniósł z Grandy Dżumę. Choroba ta wyniszczyła wojska Chrześcijan. Gdy
Wajdelota skończył śpiewać Konrad, którego dopadło zmęczenie materiału z powodu
później pory oraz zwykłego najebania zasypia. Co wywołuje zgorszenie u pozostałych
współbiesiadujących. Wajdelota też gdzieś przepadł uważano, że to on był przyczyną
dziwnego zachowania mistrza.
Nadchodzi Wojna. Książe Witold, który akurat miał sojusz z krzyżakami był zaproszony na
libację/ucztę. Korzystając z okazji postanowił opierdolić kilka zamków teutońskich co tak
średnio się spodobało krzyżakom, którzy proszą inne państwa o posiłki i wyruszają na wojnę
z Litwinami. Konrad postarał się o to by wróciły niedobitki, bo prowadził ich tak niedbale, że
to wołało o pomstę do nieba. Sezonowo wpadał w zasadzki Litwinów, którzy dziesiątkowali
Krzyżaków co w ogólnym rozrachunku doprowadziło do klęski krzyżaków. Konrad wpadł na
świetny pomysł zwalenia całej klęski na Boską karę za grzechy Niemców. Większość
krzyżaków to łyka. Lecz było takich 12, którym nie do końca chciało się wierzyć Konradowi.
Zebrali się więc w Lochach zamku i jeden opowiada innym czego się dowiedział. A
dowiedział się całkiem sporo. Bo okazuje się, że Wallenrod to za bardzo nie jest nikomu
znany i przed 12-stu laty był giermkiem u Jakiegoś Konrada Wallenroda nie brali pod uwagę
zbieżności nazwisk. I tak wgl to Ten The real Wallenrod zginą te 12 lat temu w Palestynie a
tenże giermek jest podejrzany o jego zabójstwo. Już raz się pod niego podszywając uciekł
do Hiszpanii i tam wsławił się męstwem i złożył śluby zakonne i został wybrany wielkim
mistrzem, później doprowadził do ich klęski na litwie. Szpiedzy donieśli że często zarywał po
litewsku z pustelnicą/Aldoną/Córką Kiejstuta zamkniętą w wieży. Słysząc to Rada sędziów
skazała Konrada Na śmierć. Konrad podchodzi pod wieżę Aldony i mówi że on to już zrobił
co miał zrobić i że już mogą już dożyć swych ostatnich dni razem i pragnie by Aldona
opuściła wieżę by mogli żyć razem. Lecz ona się nie zgadza, gdyż twierdzi, że oboje się
postarzeli i że wgl lepiej będzie jak zostanie po nich tylko wspomnienie młodzieńczego
piękna i miłości. Konrad słysząc to, że dostaje kosza ucieka spod wieży, następnego dnia
powraca pod wieżę by się pożegnać z Aldoną. Po czym odchodzi. Wieczorem rozmawia z
Halbanem/Wajdelotą/ Mnichem w trakcie czego do ich uszu dobiegają odgłosy jakiejś niezłej
napierdalanki. Walter/Konrad uważa to za idealny moment na pierdolnięcie samobója więc
pije wino z trucizną, podaje Puchar Wajdelocie/Halbanowi/Mnichowi, lecz ten odmawia, gdyż
chce rozgłosić śmierć i dokonania bohatera narodowi litewskiemu. Po chwili wdzierają się
zabójcy lecz ich miecze nie dosięgają Waltera/Konrada bo w tym samym momencie mu się
dedło przy tym rozbijając lampę. Widząc to ze swojej wieży Aldona umiera z rozpaczy

Fake Konrad Wallenrod- Jest to przybrane imię Waltera Alfa po zabiciu prawdziwego
Kondzia. Walter Alf został kiedyś porwany z Litwy przez krzyżaków, Przez nich wychowany,
lecz pragnący zemsty na znienawidzonych Krzyżackich kutafonach. Posługuje się on, lecz
metodami podstępu i zdrady (nagannymi moralnie). Warto też wiedzieć, że Wallenrod miał
wadę. Gdy go jakaś zgryzota trapiła albo był najprościej w świecie sam lubił się
sponiewierać jakimś grzańcem. i wtedy zmieniał się całkowicie (no ogólnie odpierdalał
pawiana)
Aldona- Ex dupera Konrada; Gdy Konrad wpadł na pomysł sabotażu Krzyżaków dosłownie
ją zamurowało, bo aż kazała się zamurować w wieży by tylko być bliżej swojego wybranka.
Gdy ona śpiewa jaki to Konrad jest zajebisty słyszą to Halban i arcykomtur i interpretują to
jako znak od boga.

Halban- przyjaciel mnich Konrada, wajdelota


the real Konrad Wallenrod- wspaniały wój, który zginą w niewyjaśnionych w książce
okolicznościach w Palestynie
Kiejstut- Ojciec Aldony, teść Konrada pomaga mu w wykonaniu planu zniszczenia
krzyżaków

Wielkie chrześcijańskie cnoty (chuj wie może się na coś przyda) - Ubóstwo, skromność i
pogarda świata
.

Zakon krzyzacki -

You might also like