Professional Documents
Culture Documents
Neuroshima - Miami
Neuroshima - Miami
2
Autorzy dodatku:
Marcin Mortka, Marcin Blacha
Pomoc:
Mikołaj „MIKK” Winiewski,
Ilustracja na okładce:
Tomasz Jędruszek
Ilustracje:
Sebastian Mazur, Tomasz Jędruszek, Radosław Gruszewicz,
Tomasz Oracz, Michał Oracz, Adam Hammudeh
Redakcja i skład:
Michał Oracz
Ta książka w całości ani w żadnej części nie może być kopiowana lub powielana w jakikolwiek sposób mecha-
nicznie, chemicznie lub elektronicznie bez zgody wydawcy. Jakiekolwiek podobieństwo postaci przedstawionych
w tej książce do osób żyjących jest całkowicie przypadkowe.
ISBN: 978-83-60525456
1
Spis treści
Welcome to Miami 03
MIAMI 5
Okiem przybysza 11
Podział sił w Miami 15
Rada miejska 16
Hamilton 19
Bossowie 21
Miami vice 31
Inne organizacje 39
DZIELNICE MIAMI 47
Tereny podmiejskie 49
Tereny centrum 73
FLORYDA =107
Podział sił na Florydzie 113
Ciekawe miejsca na Florydzie 121
MIAMI HARD CORE 135
PAMIĄTKI Z MIAMI 161
SEKRETY MISTRZA GRY 167
Storylinia 168
4 kolory 171
Tajemnice Miami 175
Zadania dla graczy 181
Bestiariusz 185
Mapa miami 197
2
miami
Welcome to Miami
Przybyłem do Miami w kilka lat po
katastrofie, jako jeden z pierwszych
naiwniaków z Północy, których po-
pchnął mit. Do dziś śmiech mnie bierze,
gdy sobie przypomnę, jak to wszystko
się zaczęło. Jeden koleś desperacko
potrzebował benzyny, więc opchnąłem
mu kanister w zamian za discmana,
kilka CD-ków i paczkę baterii. Wywa-
liłem kankę dobrej zupy na kulturę,
śmiechu warte, pomyślałem, przyglą-
dając się swemu trofeum. Kumple mnie
wyśmieją... Ale nałożyłem słuchawki i
włączyłem badziewie.
I mnie zatkało.
Facet podniecał się Miami, a wtóro-
wał mu chór lasek. Z rozdziawioną gębą
słuchałem, jak facio zawodzi, a przed
oczyma przesuwały mi się zapamiętane
z dawnych lat obrazy. Widziałem palmy,
piaszczyste plaże, białe hotele z tysią-
cami jasnych okien, opalonych facetów
i dziewczęta w skąpych szmatkach...
Wszystko widziałem, jak po tablecie
Tornado! Siedziałem w moim chevy’m, przypomniał mi o przylądku Cape Cana-
puszczałem piosenkę na okrągło i ry- veral i głównym Ośrodku Kosmicznym
czałem jak bóbr. Potem odpaliłem furę imienia JFK, skąd wystrzeliwano cały
i ruszyłem na południe. ten nasz kosmiczny bajzel, satelity,
Baterie wyczerpały się jakąś godzi- rakiety, naszą misję na Marsa w 2016 i
nę później, ale utwór znałem już na nawet Orbitala. To przecież z Canaveral
pamięć, a w głowie miałem jasną wizję. wylatywały te wszystkie cudeńka, któ-
Po cholerę ktoś miałby walić rakietami re z orbity namierzały ruskich, potem
w Miami, miasto plaż i hoteli? Po co? Chińczyków, Arabów i kogo tam jeszcze.
Waszyngton, Pentagon, Nowy Jork, Trudno o bardziej strategiczny cel.
duże ośrodki przemysłowe, bazy woj- A nawet jeśli ów zbuntowany, steru-
skowe, pewnie, ale Miami? Nie szkoda jący bombami i rakietami komputer,
głowicy na ośrodek wczasowy? Dusiłem poczuł nagły przypływ uczuć patrio-
pedał gazu, aż resory chevy’ego jęczały tycznych i ominął kosmiczną oborę
na wybojach US 1 - byłem pewien, że JFK, to przecież obok leżała Patric Air
dokonałem odkrycia. Byłem pewien, Force Base. Czegoś takiego nigdy by nie
że jestem pierwszym człowiekiem z przeoczył.
Północy, który uświadomił sobie, że I tak też się stało.
Floryda jest czysta. Że jest nietknięta O La Habanie również nie zapomniał.
i nieskażona. Że poza papuzim łajnem Nie wiadomo, ile głowic walnęło w tych
nic tam nie spadło. Że życie biegnie tam nieszczęsnych komunistów, ale star-
beztrosko jak przed wojną. czyło, by podmuch eksplozji zamienił
Dopiero później któryś z miejscowych Miami w...
3
miami
Powoli, ubiegam fakty. Chevy wy- wcześniej nie miałem okazji poznać
siadł mi gdzieś przy ruinach Jackso- smrodu gangreny, ale gdy któregoś
nville na północy Florydy. Opyliłem wieczoru nachyliłem się, by zmienić
go kilku miejscowym za amunicję do opatrunek, rozpoznałem go od razu.
Glocka, wodę i okulary przeciwsłonecz- Glocka wziął miejscowy felczer w za-
ne. Uśmiechali się dziwnie, jeden nawet mian za amputację.
wprost spytał, czy nie chciałbym jakiejś Gdy w końcu dotarłem do Miami,
strzelby na słonie. Nie sądziłem, że to byłem wrakiem. Nie miałem broni ani
konieczne, a poza tym miałem już nie- samochodu, moje ciało było zniszczone,
wiele gambli. Ledwie starczyło na kilka a nadzieja przepadła na zawsze. Gdy
bateryjek do discmana. jednak spojrzałem na wypalone, po-
Już po trzech dniach wędrówki rośnięte roślinnością hotele, krzywe,
przez Florydę byłem pewien, że jeśli osmolone drapacze chmur bez okien i
kiedyś się dowiem, że Will Smith prze- labirynty stojących w błocie chatynek,
żył kataklizm, to bez namysłu jeszcze uświadomiłem sobie, że droga przez
raz zaryzykuję tę trasę, by osobiście mękę odmieniła mnie całkowicie. Nie
go rozszarpać na kawałki. Przez bite byłem już obcy - byłem człowiekiem
trzy miesiące przedzierałem się przez stąd. Jednym z tych twardych gości,
dżunglę i mokradła, uciekałem przed co to pieszo po Florydzie wędrują.
aligatorami i mutkami i błądziłem Tylko że cholernie słono za to zapła-
wśród resztek dawnych miast i miaste- ciłem.
czek. Walczyłem z wszechogarniającym W ślad za mną dotarli inni. Później
upałem, zabójczą wilgotnością powietrza pojawili się też tacy, którzy stąd wyje-
i własną słabością. Moim największym chali i ponieśli w świat wieści o krainie
wrogiem okazała się jednak rozpacz - krokodyli, gorączki błotnej i twardych
wiedziałem już, że popełniłem potworny sukinkotów. To dobrze. Niech ludzie wie-
błąd. dzą, że słoneczne Miami, takie, jakie wi-
Z wolna przekonywałem się, że Mia- dzi się na przedwojennych wideoklipach
mi sprzed kataklizmu nie mogło prze- czy pocztówkach, nie istnieje już dawno.
trwać. Widziałem to w oczach napotka- Niech nie pędzą tu na łeb na szyję w po-
nych ludzi, twardych, zahartowanych, szukiwaniu mitycznej krainy wiecznej
żyjących jedynie dniem dzisiejszym. zabawy - niech już lepiej pędzą zwykłe
Uczyłem się tego każdego dnia, prze- życie w szarych, zapylonych ruinach,
dzierając się przez gęstwinę dusznej, gdzie nie ma wody, lekarstw i nadziei, a
florydzkiej dżungli, snując się poboczem jedynym sąsiadem jest banda mutków.
zniszczonej US 1, czy patrząc na kolejne, Tak będzie dla nich lepiej.
porośnięte roślinnością ruiny Mc Donal- Bo Miami, cóż. Jakby to ująć. Miami
d’s. Discmana oddałem małomównemu stało się prawdziwym piekłem.
tubylcowi, który zgodził się przewieźć
mnie na swej tratwie przez Everglades.
Okulary słoneczne i część amunicji da-
łem kilku ludziom z zagubionej we mgle
wioski na bagnach - zajęli się mną, gdy
opadła mnie gorączka bagienna, choć
nie musieli.
Dżungla też pobrała opłatę. Skalecze-
nie na lewej stopie szybko przerodziło
się w jątrzącą ranę, a potem... Nigdy
4
5
miami
6
miami
i pokazał zielone morze Miami. „Spójrz” Maduro Baseball Stadium, ale to już
powiedziałbym. „Oto nasze miasto. Co w ostatnie pomniki działalności człowieka.
nim widzisz?”. Boję się jednak, że znam Są rejony miasta, gdzie ludzie wydeptu-
odpowiedź. Jeden z drugim potrząsnął- ją już ścieżki do sąsiednich osiedli czy
by głową i powiedział: „Tak, wiem, co wodopojów, zupełnie jak Indianie w pra-
masz na myśli. FIST opieprza się z dawnych lasach. Są rejony, w których
remontem dróg, a Hernandez znowu wędrówka zupełnie nie ma już sensu...
łyknął dobry kawał Wynwood.” Tak Gdy patrzę na zachód, widzę pstro-
więc nie zabrałem tu nigdy nikogo. kaciznę. Setki barw nadbrzeża Bayside
Miami umiera. Zwija się w zielonych, aż kłuje w oczy - stragany z owocami,
duszących splotach dżungli, wciąż tłumy ludzi w kolorowych strojach,
próbuje się opierać, ale przegrywa. A flagi na masztach, kołyszące się palmy
ludzie... Cóż, ci z Wieżowców nie zwra- - ach, obrazek jak ze starych filmów
cają na to uwagi, zajęci transportem pirackich. Tak, ci ludzie żyją pełnią
bananów czy pogonią za kolejną kupą życia, ale oni nie należą do Miami. To
przedwojennych gratów, a ci z Błota ludzie morza, którzy wiodą gwałtowne,
przyzwyczaili się. Zastraszeni przez niebezpieczne, acz wolne życie, z dala od
Wampiry i kapusiów, zmuszeni do cięż- błota i wyświechtanego splendoru. Dalej
kiej pracy codzienne walczą o przeżycie most Venetian Causeway wiedzie ku
swoje i swoich rodzin. I tańczą, gdy im Venetian Islands, gdzie gniazdka uwiło
się uda. Tańczą, śpiewają, palą zielsko sobie wielu pomniejszych magnatów, i
i dziękują dżungli za jej łaskę. Kiedyś dalej ku Miami Beach, gdzie mieszkają
staną się jej podopiecznymi, tak jak ci najważniejsi. Na południe od niego
papugi, małpy czy oceloty, staną się ciągnie się McArthur Causeway, który
puszczańskimi plemionami, oddającymi również wiedzie ku Miami Beach, ale po
hołd wielkiej, chroniącej ich puszczy. drodze zahacza o Palm Island i Hibiscus
Jak zatem zatrzymać napór lasu? Jak Island, największe dzielnice rozpusty w
powiedzieć dość i zabrać się za odbudo- Miami. To smutny widok, wiesz? Smut-
wę? ny, gdyż owe burdele, kasyna, hotele dla
Nie ma takiego sposobu. Współczuję miejscowych bonzów i strzelające ku
tym nieszczęśnikom Amerykanom - być niebu rezydencje jedynie z daleka wy-
może kiedyś pokonają Radę i staną się glądają na wspaniałe. Starczy zauwa-
władcami miasta, lecz wtedy przejrzą żyć, że wyłaniają się z gąszczy dzikiej
na oczy i zrozumieją, że walczyli o zieleni, by wyobrazić sobie resztę.
nędzne rumowisko. Patrzeć na południe lubię tylko wie-
czorem, gdy w Little Havana trwają
7
miami
8
miami
rozjuszonych żywiołów, ale inne wyszły drogę powrotną. Nie próbuj się wtedy
z konfrontacji zwycięsko. Przekrzywio- upierać przy swoim - bossowie rzadko
ne, z wybitymi szybami i wymieciony- pamiętają o obowiązku nakarmienia
mi wnętrzami, dumnie górowały nad swych ludzi, a co dopiero ich psów.
dymiącymi zgliszczami Miami. Tam w Tak więc gorączka błotna podzieliła
kilka dni po kataklizmie schronili się ludność Miami na władców i poddanych,
ci, którzy chcieli opanować sytuację w na ich w Wieżowcach i nas na ulicach.
zniszczonym mieście. Z początku wie- Nie masz pojęcia, chłopie, ile lat musiał-
żowce, niczym średniowieczny zamek, byś tyrać na plantacji, by kupić małe
miały jedynie pomagać w ewentualnej mieszkanko na najniższym piętrze
obronie przed rozruchami w mieście, ale jakiegoś osmolonego hotelu. Zresztą
prawdziwą swą użyteczność zdradziły szans na to wielkich nie ma, słyszałem
z chwilą nadejścia dżungli i pojawienia już niejedną opowieść o jakimś kolesiu z
się gorączki błotnej. Wieżowca, któremu padł interes i wolał
Na wysokie piętra drapaczy chmur umrzeć z głodu na własnym piętrze niż
nie docierały roznoszące chorobę moski- je sprzedać i zamieszkać gdzieś niżej,
ty, a świeża, nadmorska bryza odpędza broń Boże w chacie przy ulicy. Dla nas
duszne powietrze dżungli. To starczyło, jedyna szansa, by kiedykolwiek trafić
by wieżowce stały się ośrodkami wła- do Wieżowca, to załapać się na służbę
dzy, a zamieszkiwane piętro wyznacz- do któregoś z bossów. Goryle tych bogat-
nikiem pozycji społecznej. Na najwyż- szych czasem dostają pokoje, oczywiście
szych piętrach zamieszkali członkowie jeden na kilku drabów. Smród i niewy-
Rady, najbogatsi kupcy oraz szefowie goda takiej nory przechodzi ludzkie
FIST-u, tu też swoje rezydencje mają pojęcie, ale dopiero wtedy zaczynasz
przedstawiciele Jamajczyków oraz coś znaczyć. Już nie jesteś kolesiem z
zwierzchnicy Miami Vice i Coastal Gu- tłumu, ale facetem z Wieżowca. Jesteś
ard. Ich dalsze rodziny, bezpośredni pod- kimś.
władni i najlepsi ochroniarze mieszkają A Wieżowców jest coraz mniej, nie-
niżej, rywalizując o jak najlepsze piętra stety. Budowali je łebscy faceci, chcąc
z drobniejszymi, niezależnymi kupcami, by wytrzymały nawet najsilniejsze hu-
armatorami morskimi lub protegowa- ragany i odwalili kawał dobrej roboty,
nymi urzędnikami. Na najniższych ale konstrukcje kruszeją i rozpadają
piętrach i w piwnicach urządzane są się z wolna. Praży je słońce, płuczą
garaże i magazyny magnatów, którzy deszcze, smaga wiatr, ludzie wykuwają
rezydują w wieżowcach, a dostępu do nowe przejścia, budują wiszące mosty,
nich broni strefa drutu kolczastego i wyburzają ściany. Nie ma roku, by
strażnic, obsadzona przez uzbrojonych drapacze chmur nie odparły przynaj-
w broń maszynową i granaty ponurych mniej jednego tornada. Po tym, jak
typów. Ich zadaniem jest oczywiście pół roku temu ze starości zawalił się
pilnowanie dobytku pana i władcy, ale Liberty Hotel, grzebiąc ponad setkę
też zwracanie bacznej uwagi na to, kto osób z szefem plantacji mango na czele,
do budynku wchodzi. bossowie trochę się zaniepokoili. Przez
Niektóre z Wieżowców są tak pilnie kilka sesji Rady Miejskiej gadano nawet
strzeżone, że jeśli tam nie mieszkasz, o wprowadzeniu specjalnych przepisów
nie masz pisemnej przepustki ani mel- ochronnych dla wieżowców Miami, ale
dunku do któregoś z jego mieszkańców, nic to nie dało. W tydzień po ostatniej
zatrzymają cię na dwadzieścia kroków sesji ten debil od bananów, Tyrell
przed wejściem i kopniakami odeślą w Martinez, wyburzył ostatnie piętro na
9
miami
10
W Miami naprawdę łatwo się zgubić, kolego. Nie licz na to, że znajdziesz tabliczki z nazwami ulic. Zamiast
budynków masz teraz sterty gruzu, zamiast placów dzikie zarośla, zamiast ulic mokradła, wszystko
zmieniło się do tego stopnia, że przedwojenny plan miasta przyda ci się jedynie w latrynie.
Najlepiej pytać dzieci o drogę. Pełno ich wszędzie, gonią się z psami, taplają w błocie, grają w piłkę.
Złap jednego i obiecaj, że mu coś dasz, jak cię zaprowadzi we wskazane miejsce. Bywa, że ci coś świśnie,
albo dla zabawy całą szajką obrzucą cię grudkami błota, ale to i tak lepsze niż spotkanie z kolesiem, dla
którego przedstawiasz po prostu wartość rynkową.
Często bywa jednak, że dzieciak okazuje się w porządku, a wtedy zdobywasz przyjaciela. To cholernie
ważne w Miami, wierz mi.
11
miami
12
okiem przybysza
małe, złodziejskie pokurcze, trochę po- powitalnego, fanfar, ani czerwonego dy-
dobne do małp - wystarczy chwila nie- wanu. Co gorsza, nie ma również ozna-
uwagi i żegnasz się z ulubioną spluwą, kowania przejezdnych ulic, bo miejscowi
z której byłeś tak dumny. Zamknięte wiedzą, którędy chodzić i nie używają
okna i szyby, również w czasie jazdy, samochodów. Najlepiej jedź trasami, na
uchronią cię przed innymi nieproszony- których zobaczysz ludzi, nie ryzykujesz
mi gośćmi w samochodzie: jadowitymi wówczas zabrnięcia w ślepy zaułek i
pająkami, wężami dusicielami i, nie rozwalenia opon o druty i rozbite szkło.
śmiej się, ptasim gównem. To nic, że Zobaczysz, że budynki są w opłakanym
jest gorąco i parno - do pogody trzeba stanie. Klimat i uszkodzenia wojenne
się przyzwyczaić. W lesie okien się nie doprowadziły miasto do ruiny, a wdzie-
otwiera! A właśnie, byłbym zapomniał. rająca się do miasta dżungla dokańcza
Jeśli nie masz stuprocentowej pewno- dzieła. Gałęzie przebijające na wylot
ści, że coś jest jadalne, nie uzupełniaj stalowe szkielety budynków, porośnięte
zapasów leśnymi owocami. Szczególnie trawami kikuty wysokościowców - to
wszelkiego rodzaju jagódki zazwyczaj typowe widoki. Charakterystyczne są
są silnie trujące. W porządku, sądzę, że również kałuże mętnej wody po połu-
ten etap mamy już omówiony. dniowych deszczach, i skapujące do
Jak wyglądają przedmieścia? Można nich dosłownie ze wszystkiego krople
rzucić okiem na panoramę ruin z pagór- skondensowanej wilgoci. Przestronne
ka przy metalowym znaku „Miami Vice niegdyś bulwary, na których rosły ele-
wita i ostrzega!”. Po pas przez bagno ganckie rządki palm są teraz dzikimi
(uważaj na pijawki i kleszcze), potem zagajnikami zieleni i skruszonego be-
wchodzisz na stały grunt i wdrapujesz tonu. Autostrady i wiadukty połamały
się na szczyt, a widok wart jest wysił- się tworząc surrealistyczne rzeźby, ze
ku. Piękna kompozycja rozwalonych sterczącymi wysoko w górę stalowymi
budynków, w kolorze rdzy i betonu oraz szynami. Mosty łączące miasto z Przy-
zieleni. Kolonie krzewów rosną mię- lądkiem wyglądają jak obcięte toporem
dzy pokruszonym budulcem, samotne olbrzyma. Większa ich część utonęła w
wysokie drzewa ocieniają pozostałości odmętach słonej wody i leży na dnie.
domków i sklepów satelitarnej dzielnicy Tory kolejki napowietrznej spoczywają
miasta. Gdzieniegdzie słońce odbija się na ziemi, pokryte zwisającymi kępami
od powierzchni wody wypełniającej dół. traw i przypominają drzemiące od lat
Pomiędzy wysokimi budynkami ciągną węże morskie, które fala wyrzuciła
się smugi zieleni - to pnącza, ciężkie od na brzeg. Miami wygląda smutno,
zwisających kępami liści i pasożytów. cholernie smutno, mimo słonecznej
W dali, na tle błękitnego nieba widać pogody i wszechobecnego życia. Widok
majaczące zarysy wieżowców. Z bliska kolorowych ptaków i wszechobecnych
przekonasz się, że to tylko kikuty owadów wcale nie pomaga wyzwolić
konstrukcji, oplecione zielenią niczym się od przygnębiających myśli. Jako
bożonarodzeniowa choinka łańcuchem. miasto ludzi - Miami umiera. Przejmuje
Ani żywej duszy w zasięgu wzroku, je okrutna w swej bezmyślności, ale
ale niech cię nie zwiedzie pozorny spo- potężna i dzika natura.
kój. Na ziemi niczyjej czają się grupki Miejscowi, mam tu na myśli normal-
degeneratów, bandy łachmaniarzy i nych ludzi, nie mają nic przeciw obcym
drapieżne zwierzęta. Czekają na chwilę i chociaż będą cię bacznie obserwować i
nieuwagi i atakują. obgadywać, nie powinni robić trudności.
Na wjeździe do centrum Miami, do Kłopoty zaczną się w momencie, gdy
strefy zamieszkałej, nie ma komitetu
13
miami
postanowisz zapytać kogoś o drogę, albo nej cenie - możesz kupić dla świętego
o dobrą knajpkę. Usłyszysz wówczas spokoju, przynajmniej koleś nie przebije
półsłówka, mieszankę hiszpańskiego i ci kół z zemsty. Pustego mieszkania
angielskiego, oraz słynny południowy radzę poszukać z daleka od dawnego
akcent, niezrozumiały dla normalnych Downtown, bo tam wszystko jest już
ludzi. Mieszkańcy Miami są zamknięci „czyjeś”. Jeśli chodzi o rozrywki i je-
w sobie i nieufni. Większość to bura- dzenie - to już temat na zupełnie inną
ki, które uważają, że przez rozmowę opowieść.
z obcym można tylko sobie napytać
biedy. Jest szansa, że napotkasz kogoś
bardziej światowego - najlepiej szukaj
Latynosów. Drobne cwaniaczki wiecz-
nie kombinują, jak tu kogoś oszukać,
ale przynajmniej da się coś wydusić z
tych fałszywie uśmiechniętych dupków.
Będą ci chcieli coś sprzedać po zawyżo-
Uwięzieni w Miami
Floryda to dziś jedna wielka dżungla, poprzecinana tu i ówdzie pasmami bagien. Z przedwojennej siatki
dróg pozostała tu jedynie stara dobra autostrada US1 oraz garść dróg bocznych - tam kursują konwoje
FIST-u, a Miami Vice ma posterunki. Jeśli ktoś postanowi przedrzeć się na kontynent drogą lądową, z
reguły wpada w łapy jakiegoś gliny czy „fistaszka”, którzy tylko na to czekają. Za dorodnego niewolni-
ka Kubańcy czy Jamajczycy dają do stu gambli. Alternatywą jest wyprawa przez dżunglę i mokradła.
Najczęściej kończy się wtedy w żołądku jakiegoś przedsiębiorczego krokodyla.
Floryda to zabójcza kraina i mało kto myśli o stawieniu jej czoła tylko po to, by dostać się na znisz-
czone eksplozjami nuklearnymi pustkowia kontynentu. Po co, jeśli dżungla daje schronienie, a u któregoś
z lokalnych bossów zawsze można znaleźć pracę? Fakt, że trudno tu o łatwe i bezpieczne zajęcie, ale
czy gdzieś w Stanach można jeszcze taką robotę znaleźć? Na plantacjach bananów, mango czy trzciny
cukrowej zawsze są potrzebni robotnicy, podobnie jak przy karczowaniu lasów czy wyładunku w porcie.
Jak masz jaja, to możesz się zaciągnąć do ekip zbieraczy lub do jakiejś załogi, a jak się wyróżnisz, to
hoho! Nigdy nie wiadomo, jak wysoko zawędrujesz. Może „fistaszki” wezmą cię na kierownika ekipy
rozładunkowej, ochroniarza albo nawet na kierowcę, może załapiesz się do Miami Vice lub do ochrony
któregoś z bossów? Jak nie chcesz słuchać niczyich poleceń, to otwórz własny interes. Zapłać policji
za zezwolenie i wykombinuj coś zyskownego - gotuj chińskie żarcie przy nadbrzeżu, wyplataj liny czy
maty, zbieraj kauczuk, wypalaj garnki. Co ci szkodzi?
Co to za życie, spytasz? Jaki sens ma całodzienna harówka na plantacjach pod prażącym słońcem i
wieczorny powrót do dusznej lepianki? Na czym polega różnica między takim życiem a niewolnictwem?
Jak można co dzień snuć się w błocie bez nadziei na lepsze jutro i pokornie harować po dwanaście godzin
dla jakiegoś nadętego pyszałka, mieszkającego gdzieś w Wieżowcach? Jak można z uległością godzić się
na wszelakie, nierzadko bezmyślne decyzje Rady czy znosić obecność szpicli Miami Vice?
Wielu zadaje takie pytania. Proponuję, byś kiedyś zszedł między chatki po zmroku. Idź tam, gdzie
płoną pochodnie i skąd dobiega śpiew. Wsłuchaj się w gorącą muzykę bębnów i gitar, przyjrzyj się
pełnym uniesienia twarzom tancerzy, wychyl kubek rumu, a zaraz pochłonie cię magia nocy miasta-
-dżungli. Do upadłego będziesz pląsał w tanecznym korowodzie, śmiał się i śpiewał wraz z tysiącami
innych, upojonych zabawą i alkoholem. Ciekawe, czy będziesz potem dalej tęsknił za ryczącymi syrenami
Nowego Jorku czy sztywnymi zasadami Appalachów.
Ludzie wydają się pogodzeni z losem, wiedzą, że czeka ich najwyżej czterdzieści lat życia pełnego
ciężkiej pracy, a każdego dnia może ich zaatakować krokodyl czy tornado, dopaść gorączka błotna czy
aresztować okrutny żołdak Miami Vice. Wiedzą, że zawsze może być gorzej, dlatego dziękują losowi za
takie życie, a swą wdzięczność wyrażają po prostu w dzikiej, niczym nie skrępowanej zabawie. Bądź
jednak ostrożny - mimo wszystko są to Latynosi, ludzie o gorącej krwi, którzy nigdy nie rozstają się ze
swymi maczetami. Starczy urazić jednego z nich, by mieć na głowie całą nader liczną rodzinę, a jeśli w
nieodpowiednim miejscu zdradzisz się ze swym bogactwem, to tym bardziej po tobie. Wielu młodych ludzi
z Miami jest wysoce podirytowanych własnym ubóstwem i zrobią wszystko, by to zmienić... Absolutnie
wszystko.
14
Podział sił w miami
15
miami
Kierowca mocno zakręcił kierownicą i samochód terenowy ostro wyhamował w błocie, smagając światła-
mi po betonowych płytach muru obronnego wokół Hotelu Imperial. Morris zaklął szpetnie, w ostatniej
chwili chwytając się barierki.
- Que pasa? - okrzyknął ich ktoś z muru. Morris usłyszał jeszcze szczęk repetowanego karabinu ma-
szynowego, a w tym samym momencie oślepił go blask szperaczy. Za murem psy ujadały z wściekłością.
- Pan Morris, sekretarz seniora Lopeza! - zawołał kierowca. - Wracamy z Rady! Wpuśćcie nas i to szybko!
Snop szperacza ześlizgnął się z twarzy Morrisa i pomknął w bok. Człowiek z karabinem wydał pośpiesz-
ne rozkazy i kilku innych ochroniarzy naparło na pusty wrak szkolnego autobusu, zastępujący bramę
do posiadłości jednego z największych bossów Miami, seniora Marcusa Lopeza. Koła jeepa zabuksowały
w błocie i samochód skoczył naprzód, opryskując zmagających się z wrakiem żołnierzy.
Morris zastał Lopeza dokładnie tam gdzie się spodziewał. Magnat stał na skraju dawnego basenu
hotelowego, rzucając skrawki mięsa kotłującym się u jego stóp aligatorom.
- Jest źle, seńor Lopez - Morris nie robił żadnych wstępów. - Nie mamy co marzyć o Surfside Beach.
Poparł nas tylko człowiek Hamiltona i ten czubek Flores. Pieprzony Rusek Michajew wyśmiał naszą
propozycję, a reszta milczała. Ciekawe, kto tym razem smaruje.
- Jamajcy - lśniąca od potu, pobrużdżona twarz Lopeza była nieruchoma, gdy kucał i spoglądał kroko-
dylowi prosto do rozchylonej paszczy. - Te jamajskie świnie podkupują z wolna każdego przeciwko nam.
Jakoś nie mogą zapomnieć, że rąbnęliśmy im ten statek z żywym towarem. Trza będzie powtórzyć ten
manewr. Umów mnie na jutro z naszym człowiekiem w Coast Guard.
- Jamajskie świnie - mruczał, wsuwając lufę shotguna między zęby najedzonego aligatora i naciskając
spust.
16
podział sił w miami
Amerykanie
Są ich ponoć tysiące. Ukrywają się w tunelach pod miastem, w trudno dostępnych wioskach na bagnach,
w gęstwinie dżungli, śledzą, planują i niszczą. Nienawidzą Rady Miejskiej oraz nowego systemu i nie zmar-
nują żadnej szansy, by dokopać któremuś z bossów czy szefów Miami Vice. Nazywają się Amerykanami.
Trudno byłoby mi uwierzyć w istnienie ruchu oporu, który sprzeciwiałby się naszemu porządkowi.
Złote czasy Miami dawno minęły - teraz panuje tu dżungla, choroby, aligatory i piraci, zatem jakoś nie
wyobrażam sobie powrotu do demokracji i innych farmazonów. Jeśli miasto ma przetrwać, musi być
trzymane twardo przy pysku. I wiesz co? Śmiech mnie ogarnia, gdy słyszę te wrzaski o zdradzie ide-
ałów amerykańskich, o humanitaryzmie i prawach jednostki, wrzeszczą o niewolnictwie, karze śmierci.
Cholerni sekciarze.
Trudno byłoby mi w to uwierzyć, ale widziałem flagę amerykańską, która zawisła na Dade County
Courthouse zeszłego lata w Dniu Spalenia Flagi. Nie wiem, jak te świry się tam dostały. Widziałem
wściekłość bossów, którym tajemniczy bojówkarze uwalniali transporty niewolników lub rozkradali
magazyny żywności, widziałem samochody poszatkowane bombami domowej roboty, widziałem listy z
pogróżkami i nasłuchałem się wrzasków ulicznych kaznodziei, nim zgarnęła ich Miami Vice. Mówi się,
że organizują tajne komplety, gdzie uczą ludzi czytania i pisania oraz historii Stanów, że kontaktują
się z Nowym Jorkiem i mają gdzieś tajną bibliotekę z największymi dziełami literatury amerykańskiej
i że gromadzą arsenały na ostateczną rozprawę z Radą Miejską, którą nazywają „uzurpatorską bandą
krwiożerczych zwierząt w ludzkiej skórze”.
Uff, już myślałem, że nie spamiętam tego tekstu.
Nie wiem, ile z tego jest prawdą. Na pewno naprawdę istnieją, to nie ulega wątpliwości, ale po mojemu
to jedynie banda zdesperowanych durniów, z braku lepszego pomysłu na życie toczących walkę o jakieś
tam bzdurne ideały. Nie widzą przy tym, że sami stali się narzędziem ideologicznie wrogiej polityki.
Miami Vice z pewnością już dawno by rozwiązało ten problem kilkunastoma strzałami w tył głowy gdzieś
na bagnach, gdyby nie to, że Amerykanie są po prostu niezbędni. Miasto potrzebuje wygodnego kozła
ofiarnego na wypadek, gdyby ktoś przekroczył granice tej tam... zdrowej konkurencji. Zastanawiałeś się
może, ile z tych sabotaży Amerykanów to tak naprawdę echa porachunków między bossami lub akcji
MV, która wyrwała się spod kontroli?
Są nawet ludzie, którzy twierdzą, że Amerykanie to jedna wielka intryga MV. Być może, Hamilton
to łebski facet. Na wszelki wypadek nic nie mówię podczas rozmów na ten temat. Poczekam, dowiem się.
17
miami
Królewna Śnieżka
Królewna Śnieżka to miejscowa baśń. Ludzie powtarzają tę historię w czasach epidemii, a niektórzy obcy
przybywają do miasta tylko w poszukiwaniu Królewny. O co chodzi z jej wysokością? Słyszałeś pewnie,
że tu, w Miami, mamy przedwojenne centrum hibernacji. Lodówkowo, jak mówią niektórzy. Znajduje
się ono w podziemiach Kliniki Świętego Łazarza, a pieczę nad nim sprawuje Woods. W Lodówkowie śpi
podobno kilkadziesiąt osób, między innymi Królewna Śnieżka. Ponoć Woods odkrył ją przypadkiem,
kiedy jeden z jego najbliższych przyjaciół zapadł na nieznaną i jak się zdawało nieuleczalną chorobę.
Według legendy ta nieziemska piękność jest profesorem medycyny i wie o chorobach więcej, niż
wszyscy miejscy lekarze razem wzięci. Obudzona przez Woodsa, chcąc nie chcąc musiała służyć mu swoja
wiedzą, lecząc tego chorego przyjaciela. Od tamtego czasu parszywy mafiozo traktuje ją jak własność.
Wyciąga Królewnę z lodówki, kiedy zgłasza się do niego jakiś bogacz z nieuleczalną dla współczesnych
szarlatanów chorobą. Bierze za jej pomoc jakieś straszne gamble, a gdy nie jest już potrzebna, na powrót
pakuje ją do hibernatora. Wiedza i umiejętności Śnieżki są tak ogromne, że wielu zastanawia się, czy
to faktycznie nie bujda. Niektórzy sądzą, że Królewna nie może być człowiekiem. Ja tam nie wierzę w
bajki, chociaż lubię ich słuchać.
18
hamilton
19
miami
20
bossowie
21
miami
22
podział sił w miami
23
miami
24
podział sił w miami
swoje dziwki (chociaż zakłada wtedy do granic. Jeśli chcą pracę utrzymać,
białe rękawiczki i maskę z gazy), każe muszą harować do upadłego tak długo,
im regularnie czytywać Pismo Święte. póki nie wykonają swej normy. Nie
Kontroluje ich taką ilość, że dochody z mają praw do przerw, żadnych szans
prostytucji można określić jako poważ- na łyk wody, czy choćby kęs jedzenia,
ne. a nadzorcy pilnują ich nieustannie,
każde potknięcie czy oznakę zmęczenia
25
miami
26
podział sił w miami
27
miami
28
podział sił w miami
głupotę, pomysł okazał się niezły (choć pirackiego pokładu trafiła na „salony”
nie genialny). Natychmiast pojawili się Miami i choć dzisiaj utrzymuje się z
u niego ojcowie wielodzietnych rodzin, transportu, nigdy nie odżegnywała się
gotowi sprzedać najmłodsze ze swych od przeszłości.
dzieci, kacykowie wolnych plemion Marynarze nazywają Mer cedes
dzikusów, wierzyciele prowadzący Diablicą, gdyż jest surowa dla swoich
dłużników aresztowanych za długi. W załóg i spostrzeże każde uchybienie na
porównaniu z niewolnikami od handla- pokładzie. Nie da się jej okpić, jak byle
rzy, to chłopy silne i zdrowe jak konie. szczura lądowego. Kiedy ruga swych
Rynek zbytu Juarez również szybko kapitanów, samym wrzaskiem potrafi
odnalazł - zamiast czekać na pojawienie spłoszyć najtwardszych bywalców
się jamajskich czy kubańskich kupców tawern. Mimo to na siedmiu frachtow-
w Miami, otworzył swe przedstawiciel- cach, którym nadała nazwy grzechów
stwa w Kingston i Guantanamo. Ofertę głównych, nigdy nie brakuje pełnej
swą skierował również w stronę bossów obsady - ludzie morza szanują Diablicę
i bogatych mieszkańców Miami - i wła- i traktują ją jako jedną ze swoich, za co
śnie to wkurzyło Woodsa, bo okazało ta odpłaca im się godziwym zarobkiem
się, że za stosunkowo nieduże pieniądze i matczyną opieką, jeśli popadną w
można mieć posłusznego kierowcę, słu- zatargi z ludźmi innych bossów.
żącego albo nałożnicę pierwszego sortu, Frachtowce mogą transportować
o zupełnie innej mentalności. Co prawda, każdy towar, w tym i niewolników.
nie zanosi się, żeby pod względem ob- Pływają głównie do Nowego Jorku,
rotów Juarez kiedykolwiek podskoczył czasami do Teksasu. Szlaki do Wysp są
Woodsowi powyżej kolan, ale zapew- obsadzone przez drobnych ciułaczy, któ-
niam cię, że dzięki swoim dochodom rzy zbijają ceny, więc frachtowanie na
pozycję bossa ma zagwarantowaną. nich nie przynosi dużych zysków. Jed-
nak gdy nadchodzi sezon huraganów
29
miami
30
31
miami
32
podział sił w miami
33
miami
Tak właśnie wygląda ten teren dzisiaj Amerykanów i gangi zwykłych złodzie-
- obwarowany na wypadek niespodzie- jaszków, eskortują ważne transporty,
wanego ataku i dobrze zabezpieczony obsadzają posterunki i strategiczne bu-
przed intruzami. Miami Vice wzbudza dynki. Słyną z tępoty, kompletnego bra-
szacunek, ale również nienawiść. W ku poczucia humoru i bardzo krótkiej
oczach wielu ludzi jest organizacją cierpliwości. Jest to prawdziwe mięso
strzegącą niesprawiedliwego prawa i armatnie Miami Vice. Co roku gorącz-
wielu chciałoby położyć jej kres. ka błotna, śmiertelne ciosy Seminolów,
grup przemytniczych i zbuntowanych
34
podział sił w miami
35
miami
Człowiek powinien słuchać żony i to zawsze. Moja stara zwykła mówić, że jak na pustyni będzie jedno
jedyne gówno, to właśnie ja ollow0łem, klepałem ją po plecach i dziękowałem za wiarę w męża.
Nie dalej jak rok temu wracałem pustym truckiem z Tampa do Miami, gdy ni z tego ni z owego nawalił
mi gaźnik. Wymieniono mi go w przydrożnej bazie, ale reszta konwoju z eskortą pojechała już dalej. Nie
chciałem czekać w nieskończoność na kolejny konwój, tak więc ruszyłem dalej, sam i to jeszcze skrótem.
Prosto na spotkanie mojego gówna pośrodku pustyni.
Nie pamiętam, jak się nazywała ta dziura, gdzie mnie zatrzymano. Patrzę, a tu zasieki z drutu kol-
czastego i kilku smutnych kolesi z M16, jeden z przewiązanym ramieniem. Patrzę na mundury i aż mi
się zimno zrobiło. Motorway Patrol, a za nimi w tle dopala się kilka chat, z szopy dobiegają wrzaski i
krzyki, ktoś woła pomocy, ktoś strzela.... Wybałuszam gały, chcę cofać, a sierżant tych zbójów podchodzi
i mówi: „A ty dokąd, fistaszek? Nigdzie się nie wybierasz, koledzy w mundurach mają dla ciebie fuchę.
Co, nie podoba się? To chcesz wracać pieszo do Miami?”
Wolałem fuchę, choć gdybym wiedział, pewno wolałbym pieszo drałować. Kazali mi ładować truposzy
i wywozić ich na bagna. Postrzelani, zwęgleni, zmasakrowani... Ponoć czerwonoskórzy rebelianci, taka
ich mać, jak mnie jeden sierżant oświecił, ale ja tam na kolorach to się jeszcze wyznaję. Gówno czerwo-
noskórzy. Kobiet, które gwałcili podczas mojej fuchy, nie widziałem, ale darły się po angielsku.
W końcu pozwolili mi wyjechać, ale jeszcze przez tydzień nie mogłem po tym wszystkim zasnąć.
Pewnie już nigdy nie zapomnę tego dnia, psia mać. Słuchaj swej żony, dobrze ci radzę.
36
podział sił w miami
37
miami
38
39
miami
40
podział sił w miami
41
miami
42
podział sił w miami
organizacja i jako jedyna mieli się po- organizacja przewozowa, nazwana FIST
stawić Hamiltonowi. I w tym momencie na pamiątkę związku zawodowego, na
wracamy do FIST-u. stałe dołączyła do układu sił w mieście.
Obroną jednej z baz dowodził niejako Eusebio sprawnie przeorganizował
Simon Eusebio, latynoskiego pochodze- firmę, na stanowiska kierownicze po-
nia młody prawnik związku zawodo- wołując takich jak on sam - młodych,
wego. Chłopak miał sporą charyzmę gniewnych i pozbawionych skrupułów
i niezły talent organizacyjny - od po- - po czym nawiązał kontakty z wszyst-
czątku oblężenia utrzymywał kontakt kimi bossami Miami, a także ze stalke-
z innymi bazami, ściągał do siebie inne, rami i kupcami spoza Florydy. I tak
rozproszone grupy, a nawet prowadził firma zaczęła się rozrastać, by w końcu
odważne kontrataki. Od przywódców ogarnąć cały stan i sięgnąć dalej. Kilku
innych punktów oporu odróżniało go z bossów próbowało również stworzyć
jedno - wizja. Eusebio nie skupiał się tabory przewozowe, ale Eusebio szybko
na jutrze, ale sięgał myślą dalej, ku i sprawnie wydusił konkurencję.
chwilom, kiedy ucichną strzały i trzeba Powiem ci jedno - ten facet odwa-
będzie rzeczywistość uporządkować. Za- lił kawał dobrej roboty. Czegoś tam
pewne dlatego właśnie skontaktował się nauczył się przed wojną o naturze
z kilkoma bossami grup przestępczych. ludzkiej i wciąż o tym pamięta. Jego
Był prawnikiem związku zawodo- kierowcy, mechanicy, magazynierzy,
wego przewoźników, a na transport ochroniarze czy sprzedawcy są dobrze
zawsze jest popyt. Być może przed opłacanymi, zadowolonymi z życia
wojną tropił jakieś konszachty firm ludźmi, a takich to dzisiaj w Miami
przewozowych z mafią? Kto wie? W ze świecą szukać. Eusebio wymaga od
każdym razie, owe kontakty wyszły nich dużo, ale wynagradza sowicie i
mu na dobre. Szybko się dowiedział, co nie traktuje jak niewolników. Za jego
planuje Hamilton i wyszedł z własną inicjatywą oczyszczono i przywrócono
propozycją. do stanu używalności główne ulice
Postanowił utworzyć wielką firmę Miami oraz część autostrad wewnątrz-
handlowo-przewozową, całkowicie nieza- stanowcyh, on też założył i wyposażył
leżną od Miami Vice i wielkich bossów, leżące wzdłuż nich posterunki, gdzie
lecz mającą wpływ na losy miasta. jego własna służba ochrony, Transit
Chciał, by jego ciężarówki obsługiwały Security, dzieli się obowiązkami z MP.
interesy największych rodzin Miami Bazy FIST-u i lokalne rynki na terenie
i docierały daleko, aż do granic Flo- całej Florydy są dobrze zarządzane,
rydy, nawiązując handel z lokalnymi wyposażone i ochraniane, a konwoje
społecznościami. Magazyny, bronione ciężarówek docierają już do Federacji
przez ludzi Eusebio pełne były towaru, Appalachów. Organizacja ma dobre
w garażach stały dziesiątki ciężarówek, układy ze stalkerami, umiejętnie wła-
w ich zapleczach leżały stosy części zi w tyłek Brytolom, by skupywać od
zamiennych, zaś baz broniło kilkuset nich ropę po jak najniższych cenach, a
zdeterminowanych, doświadczonych w miejscowi bossowie oraz Kubańczycy i
walce i nieźle uzbrojonych ludzi, którzy Jamajczycy z ochotą korzystają z jego
chcieli jakiejś gwarancji jutra. Bogactwo usług.
baz przeładunkowych kusiło niejedne- Spokój jednak długo nie potrwa.
go, lecz nikt nie odważył się wystąpić Mówi się bowiem o tym, że Eusebio
przeciwko takiej sile. Eusebio został marzy również o flocie handlowo-trans-
oficjalnie poparty przez Hamiltona, a portowej, która mogłaby rozszerzyć
43
miami
44
podział sił w miami
Ogromnym Port of Miami zarządza Jeśli będą dobrze wypełniać swe obo-
Komendant Portu, który pobiera opła- wiązki, to Rada łaskawie przymknie
ty za cumowanie oraz przeprowadza oko na to, że sami zdołali się świetnie
remonty. Wynajmowanie przestrzeni obłowić. W końcu bossowie robią dokład-
magazynowej to z kolei działka Głów- nie to samo.
nego Magazyniera - nie mam pojęcia,
ile statków codziennie przybija do keji
Port of Miami i chyba nawet nie chcę Gangi Miami
wiedzieć, ile gambli Rada zarabia na Gangi w Miami? Bandy identycznie
tym interesie na czysto. poubieranych młokosów z kastetami?
Dlaczego na czysto? Myślisz, że Nie, czegoś takiego tu nie ma, przynaj-
bossowie muszą za cokolwiek płacić? mniej nie w dużej skali. Miami Vice
Magazyny mają własne, miejsca przy nigdy by na to nie pozwoliła, szyb-
keji również, a ich gamble idą jedynie ciorem wyłapaliby co butniejszych i
na części zamienne do statków. Lub jako opchnęli Jamajcom na plantacje kawy.
premia motywacyjna dla robotników. Po problemach, jakie mieli dwa lata
Boss płaci tylko za miejsce na Air- temu z tłumem wkurzonych Haitańców,
porcie. To największa giełda Miami, który skandował o wyższe płace przed
ulokowana na płycie dawnego lotniska jednym z Wieżowców, a potem urządził
międzynarodowego i tam spotkać moż- lincz paru co obrotniejszych właścicieli
na kupców ze wszystkich stron świata... plantacji, drugi raz nie pozwolą zgroma-
No, może przesadziłem. W poszukiwaniu dzić się grupie większej niż pięć osób.
transakcji swego życia przybywają tam Miami Vice ma nawet takie przysłowie:
handlarze z całej Florydy, jak i spoza „gdzie dwóch lub trzech zbiera się w
niej, tak więc trudno, by zabrakło tam imię Jezusa, tam my jesteśmy”. Stary,
bossów z Miami. Większość z nich ma tu na ulicach co poniektórzy siedzą w
tam swoje stałe placówki, za które Kie- kieszeni glin i kapują. Ludzie łypią
rownik Giełdy pobiera pewne opłaty, na siebie podejrzliwie, ale na szczęście
dość skromne jednak w porównaniu z MSS nie sprawdza każdego doniesienia.
tym, co zdziera z reszty handlujących. Gdyby Miami Vice miało płacić za każdy
Pomniejszymi giełdami Miami oraz donos, to szybko poszłoby z torbami.
słynnym Błotnym Rynkiem stalkerów Płacą za każdy PEWNY donos, a jak ten
również zarządzają pomniejsi Kierow- okaże się lipny, to czasem i wybatożą
nicy, którzy ściągają opłaty za wysta- pechowca. Cóż, donosić też trzeba umieć.
wienie towaru. Pewien dochód do khm... W mieście nie ma zatem dużych gan-
khm... „budżetu miasta” odprowadza gów, które mogłyby mieć jakiś wpływ
również Jackson Memorial Hospital, na władzę, jest za to sporo grupek zło-
za który odpowiedzialny jest ostatni dziejaszków i bandytów, które można
z urzędników, Naczelnik Szpitala. Nie nazwać gangami. W dużym stopniu
miej złudzeń, przyjacielu. Tam się leczą wpływają one na obraz miasta i decy-
tylko ci najbogatsi. dują o jego malowniczości. Gangi prawie
Dostrzegasz już pewien wspólny zawsze składają się z młodych ludzi -
mianownik? Urzędnicy miasta Miami dzieciaków, zbyt małych, żeby pracować
to ludzie, których jutro zależy od łaska- i pozostawionych przez pracujących
wości Rady. Ich zadaniem jest groma- rodziców samopas, albo wyrostków,
dzenie majątku miasta w ten sposób, którzy buntują się przeciwko Syste-
by jak najsłabiej, a najlepiej w ogóle nie mowi i chcą zakosztować przyjemnego
dotknęło to finansowo samych bossów. życia w dostatku. Dzieciaki zajmują
45
miami
Anakondy
Anakondy to ośmioosobowy gang dzieciaków w wieku od piętnastu do dziewiętnastu lat. Wszystko to
sieroty - ich rodzice poumierali od chorób, w czasie huraganów, albo zwyczajnie zapili się na śmierć.
Szefem Anakond jest rosły dziewiętnastolatek, który każe mówić na siebie Boss i wali pięściami każdego
z podwładnych, który nie stosuje się do zalecenia. Idolami Bossa są wielcy magnaci Miami w rodzaju
Woodsa czy Juareza.
Młodsze dzieciaki w grupie zajmują się penetracją podziemi - pomieszczeń i piwnic budynków zawa-
lonych podczas wojny, albo po przejściu trąby powietrznej. Starsi kradną na bazarze w Miami Arena
- miejscowi handlarze nie rozpoznają ich pośród setek podobnych twarzy. Anakondy nie mają dobrych
kontaktów z paserami, więc starają się sprzedawać znalezione i ukradzione gamble obcym - ludziom,
którzy przybyli do Miami z dalekich stron.
46
47
miami
Pola golfowe
Nie uwierzyłbyś, ale przynajmniej raz na kilka miesięcy ktoś przyjeżdża do Miami
w poszukiwaniu Disneylandu. To jak ziemia obiecana. Myślisz sobie: świat się posy-
pał, nie mam już nic, nic dobrego mi się nie przytrafi, pojadę zobaczyć Disnayland,
może to mnie postawi na nogi. No, może nie myślisz dokładnie w ten sposób, ale tak
ci podpowiada instynkt. Disneyland jest nie z tego świata, nierealny jak obrazek z
aniołem stróżem, który prowadzi dzieci przez most. Niemożliwe, żeby wojna go dosięgła.
Otóż złe wieści, stary. Myszka Miki nie żyje.
Miejscem nie z tego świata są w Miami pola golfowe. Mamy tutaj dwa tereny do gry
w golfa, takie z prawdziwego zdarzenia, prawie nie zniszczone. Jeden znajduje się
pomiędzy Miami Beach i South Beach i zwykli śmiertelnicy nie mają do niego dostępu. Tam grają jedynie
bossowie. Kiedyś przeżyłem szok wkraczając spomiędzy drzew na taki teren z równo przystrzyżoną trawą,
gdzie, w otoczeniu ochroniarzy, trzech facetów ubranych w nienagannie białe stroje gibało biodrami nad
piłeczką. Tak, jakby wojny nigdy nie było, a Miami dalej słynęło jako raj na ziemi. Kiedy ochroniarze
gonili mnie przez las, nie mogłem otrząsnąć się z szoku, i prawie mnie dopadli, ale nie żałuję, bo to było
tak, jakbym zajrzał przez ramię Świętego Piotra.
Drugie pole golfowe, również przedwojenne, znajduje się na północny zachód od miasta, tuż za ruina-
mi. Dobrym punktem widokowym na cały obszar jest zburzona wieża lotniska. Tam przychodzi grać
motłoch - wszyscy ci, którzy chcieliby zaszpanować, udawać ważniaków. Pojawiają się także nieszkodliwe
świrusy; nie wiedzą co to golf, ale chcieliby spróbować, bo jakiś starzec im opowiedział. Albo wręcz prze-
ciwnie - wariaci, którzy uważają, że granie jest jedyną sensowną czynnością, jakiej można się podjąć po
wojnie. Pole golfowe jest w opłakanym stanie. Zarosły je drzewa i krzewy, zwierzęta rozkopały murawę,
potworzyły się zalane wodą doły. Nikomu to nie przeszkadza. Na wolnym terenie obok jacyś zapaleńcy
zbudowali nawet teren do mini golfa. Taki tor przeszkód, przez który trzeba przepchnąć piłeczkę. W ciągu
ostatnich lat chętnych zrobiło się więcej niż miejsca, więc od czasu do czasu wybuchają sprzeczki, a nawet
bójki. Warto przyjść i popatrzeć, jak grupy dorosłych ludzi biją się wśród lunaparkowych przeszkód na
terenach do minigolfa.
Nasza trójka trzymała się razem odkąd pamiętam. Wspólnie radziliśmy sobie z przeciwnościami, razem
chodziliśmy na dupy i szukaliśmy gambli. Nie wiodło nam się najlepiej, ale jakoś wiązaliśmy koniec z
końcem. Złe czasy przyszły rok temu - skończyło się zapotrzebowanie na elektronikę, którą wyszukiwali-
śmy w ruinach, na dodatek część gambli utopiliśmy w hazardzie. Kiedy kasa skończyła się, skończyli się
przyjaciele, na dodatek mieliśmy na karku wierzycieli i wierzcie mi, to nie byli ludzie, z którymi idzie się
dogadać. Nie chcę opowiadać o tamtym roku. To był jakiś koszmar, do którego nie mam ochoty wracać.
Otarłem się o śmierć w gorączce, z głodu jadaliśmy padlinę. Pewnego dnia wziąłem na kredyt trochę
eteru i podałem kumplom, gdy spali. Rano przyszli umówieni ludzie i kupili ich w niewolę. Powiedzieli,
że mam szczęście, bo podobny deal zaproponował im Harry.
Pewnego dnia chodziliśmy po okolicy, szukając w moczarach dobrych gambli. Kumpel zatrzymał się i powiedział:
„Pierdolę to. Pierdolę bagno, komary i was wszystkich. Pierdolę wojnę i zagładę. Idę stąd”.
I poszedł. Zniknął gdzieś za drzewami. Popatrzyliśmy po sobie, jeszcze raz spojrzeliśmy w kierunku, w
którym poszedł. Ściemniało się. Wróciliśmy do szukania dobrych gambli.
48
Buenos dias, senior! Mogę pana oprowadzić po mieście? Nie rozumie pan po hiszpańsku?
No, trochę szkoda, ale nie ma się czym martwić. Sporo ludzi wciąż tu mówi po angiel-
sku, da pan sobie radę. To co, da pan coś zarobić? Mogę pana oprowadzić, senior? Parę
gambli starczy, nie chcę dużo. Przysięgam, znam wszystkie ważne miejsca! Przysięgam!
No, proszę sprawdzić! Co pana interesuje? Chce pan iść do portu? Na dziwki? Na giełdę?
Czy może rumu się napić? Najlepszy rum podają...
Ile mam lat? Będzie z dziesięć, a co? Aaa, już rozumiem! Pan z Nowego Jorku, co? Tacy
jak ja pewnie chodzą do szkoły i nie wiedzą co to „dziwka” czy „bimber”. Cóż, senior, u
nas szkół nie ma, bo i po co? Kto by tam miał na to czas...
49
miami
Si, senior! Nie będzie problemu! Jose z ochotą zaprowadzi do Port of Miami! Jose zna drogę, zna drogę
doskonale, był w porcie wiele, wiele razy. Ojciec Jose, Hernan służy na wielkim statku seniory Dido i
Jose nie raz...
Si, Jose się pośpieszy, będzie się bardzo, bardzo śpieszył! Nie, Jose nie znajdzie panu taksówki, nie da
rady... Jose wie, co to taksówka, widział raz komiks, ale tu, w Miami taksówek nie ma, senior! Benzyna
jest droga, a riksze grzęzną w błocie. Tylko w centrum jest kilka lepszych dróg, ale tam jeżdżą bossowie i
policja. Oni mają własne samochody, nie potrzeba im taksówek Pieszo trzeba! Ale Jose poprowadzi dobrą,
suchą drogą!
Nie, skądże! Z Little Havana do Port of Miami wcale nie idzie się długo, senior, ostatnio Jose dotarł
tam w dwie godziny, naprawdę! A gdyby nie zatrzymali go na pół godziny na posterunku MSS na rogu
Flagler i 8th Avenue, byłoby jeszcze szybciej!
50
dzielnice w miami
Cocount Grove
wa wstępu do miasta pod karą śmierci.
Hm... właściwie to kara śmierci grozi im
za pojawienie się na widoku mieszkańca
Miami.
Do kolonii wygania się każdego, kto
Enklawa Basureros
cierpi na chorobę zakaźną - malarię, Mianem Basureros (Rekinów) okre-
cholerę, trąd albo ospę. Słyszałem, że ist- śla się grupa
nieje nawet grupa zarażonych dżumą. ludzi żyjących
Domyślasz się pewnie, że zarażeni mrą na wzgórzach w
jak muchy, ale ich szeregi ciągle zasila- okolicy Cocount
ją nowi wygnańcy. Miami jest cholernie Grove. Mieszka-
niezdrową okolicą, a mieszkańcy miasta ją w czterech
boją się chorób zakaźnych jak ognia. wioskach, wśród
Wszyscy, również ci zarażeni. Większo- ruin. Ich domy
ści z nich odbiło - stali się bełkocącymi to prowizorycz-
szaleńcami, agresywnymi, żeby nie ne chaty z dykty, drewna i blachy,
powiedzieć zdziczałymi. Żyją z dala od kryte palmowymi liśćmi. Nie opłaca
miasta i są niebezpieczni głównie dla się stawiać nic solidniejszego, bo przez
podróżnych. Wędrowiec prędzej spodzie- cały rok jest gorąco, a huragan i
wałby się hiszpańskiej inkwizycji niż tak wszystko zniszczy wcześniej niż
kilkudziesięciu obszarpańców - pokry- później. Basureros to w większości
tych krostami, bez nosów i uszu, kuś- ludzie z Karaibów. Jednoczy ich język
tykających i broczących ropą i krwią z - specyficzna odmiana hiszpańskiego,
pękających wrzodów. Jeśli masz dobry wspólna kultura i sposób zarabiania
refleks i w porę wyciągniesz broń, na życie. Basureros są znakomitymi
pierwsze kilkanaście trupów powinno nurkami. Mogą spędzić pod wodą długie
ostudzić zapał grupy. Reszta pierzchnie minuty i oczywiście świetnie pływają.
w popłochu i zaszyje się w zarośniętych Utrzymują się z poławiania gambli, a
gąszczem ruinach. ostatnio coraz częściej - ze specjalnych
Od czasu do czasu łowcy niewolni- zleceń. Czym jest poławianie gambli?
ków wyprawiają się, by zapolować To proste - po wojnie znaczna część
na zarażonych. Dzieje się tak tylko w Miami znalazła się pod wodą na skutek
tygodniach złej koniunktury, bo pomoc- częstych deszczów, zalania przez tsu-
nicy licytatora na giełdzie z reguły nie nami i zapadania się gruntów. Zresztą
dopuszczają chorego towaru. Ale na bez- wcześniej też nie brakowało tu bagien
rybiu i rak ryba. Wybiera się jednego i jeziorek. Tak czy owak po wojnie pod
na dziesięciu, takiego najzdrowszego. wodą i błotem znalazła się spora połać
Reszta dostaje nożem. Miami, w tym duża część bogatego raju
turystów. Na dnie do dzisiaj spoczywają
przedwojenne gamble i właśnie ich wy-
dobywaniem zajmują się Rekiny. Rzecz
jasna, nie wszystko zachowało się w do-
brym stanie. Basureros wydobywają z
reguły niezbyt drogie rzeczy - biżuterię,
narzędzia z nierdzewnej stali, alkohol
Pójdziemy ulicą. Nic, że błoto, na następnej ulicy są już deski, a potem kładka nad bajorem nad 5th Avenue
i już jesteśmy na Flagler. Mój siostrzeniec Pedro widział tam ostatnio aligatora, małego, ale zawsze... Pobiegł
na posterunek MSS, a te wielkie muły z pistoletami w śmiech! Jak mały, to go kijem przez łeb, wołają!
51
miami
Nietoperze wampiry
Wraz z Neodżunglą w okolicy Miami pojawiły się nowe gatunki zwierząt. Niektóre
aż trudno nazwać zwierzętami - lepiej byłoby powiedzieć - potwory. Do tej grupy
zaliczam nietoperze wampiry. Pewnie słyszałeś tą nazwę - mówiono ci, że są
niegroźne dla ludzi, że nocą spijają krew zwierząt. Jeśli tak, to nie mówimy o
tych samych nietoperzach wampirach. Te moje normalnie atakują ludzi, prze-
płoszyć je można tylko ogniem i potrafią wyssać do cna. Na szczęście nie ma ich
w okolicy dużo. Poza tym na całe stado można trafić tylko w pobliżu legowiska
- kiedy ruszają na polowanie, rozdzielają się i jeden raczej nie wysiorbie cię do
końca. Chyba, że będzie wyjątkowo duży, albo bardzo głodny.
Taki wampir jest większy niż zwykły nietoperz i tak samo agresywny w
pojedynkę, jak w grupie. Chociaż woli cichaczem obsączyć śpiącego, zaatakuje
także przebudzonego człowieka. Porani pazurami, będzie się starał wczepić w ubranie albo we włosy,
zranić i wylizać krew. Może nie wydaje się to groźne, ale te diabelstwa przenoszą choroby. Wścieklizna
należy do tych mniej groźnych. Ja bardziej obawiam się różnych eboli z Neodżungli, czy jak tam nazy-
wają się te choróbska. Dlatego zawsze, gdy wybieram się gdzieś w nocy, zabieram ze sobą zapalniczkę i
dezodorant. Radzę robić to samo.
52
dzielnice w miami
53
miami
śmiechem. Trafił na skład jakiejś fabry- kości. Ci kolesie byli naprawdę żałośni,
ki albo hurtowni plastikowych mebli. bo nawet ja wiem, że smoki nigdy nie
Tysiące szafek, stoliczków i różnych istniały. Jako, że odkrywcy nie zgłosili
krzesełek. żadnych pretensji do znaleziska (czego
Plastikowe meble to żadna zdobycz jak czego, ale kości mamy pod dostat-
dla złomiarza, więc zostawił wszystko w kiem), poszukiwacze amatorzy zaczęli
spokoju i opowiedział kilku znajomym urządzać wypady i po trochu wybierać
o przygodzie. Faktycznie, plastikowe „smocze gnaty”. Potem jakiś dziadek z
mebelki raczej nie wywołują u nikogo przedmieścia przypadkiem usłyszał tą
entuzjazmu, ale okazało się, że mogą historię i wyjaśnił o co chodzi. Dawniej
być przydatne. Od tamtego czasu ludzie w tym miejscu stało muzeum historii
zaczęli robić wycieczki do Kopalni Me- naturalnej. Prawdopodobnie, gdy uległo
bli i po trochu wynosić sprzęty. Garry zniszczeniu, wszystkie dinozaury roz-
nie rości sobie pretensji do zawartości sypały się i wymieszały w gruzowisku.
składu, więc stał się on publiczną wła- Cała sprawa nie byłaby warta
snością. Każdy może zabrać, co chce. wzmianki i skończyłaby się szybko,
Problem w tym, że Kopalnia leży w gdyby dinozaurami nie zainteresował
trudno dostępnej części ruin Miami, się Woods. Ktoś powiedział temu bosso-
niebezpiecznej przez zdradliwy grunt, wi i bogaczowi, że człowiek jego pokroju
lawiny gruzu i polujące tam bestie oraz powinien mieć lepsze trofea niż byle
mutki. Nie każdy chce ryzykować ży- chłystek, coś co odzwierciedla królew-
ciem dla fotelika z tworzyw sztucznych. ską osobowość. A czy istnieje wspanial-
Właściciele lokali i ludzie, którzy sza zdobycz niż tyranozaur rex? No i
chcieliby urządzić sobie mieszkanie, zaczęło się. Woods grzecznie poprosił
płacą czasami „lajtowymi” gamblami wszystkich, którzy pozabierali jakieś
za przyniesienie kilku mebelków. Taką kości, żeby oddali je z powrotem. Opie-
fuchę opłaca się wziąć tylko jeśli nie szałych przykładnie ukarał, skłonnych
masz nic innego do roboty i nie prze- do współpracy nagrodził. Jednak rychło
szkadza ci, że za całodniową wyprawę okazało się, że sprawa jest skompliko-
dostaniesz wyżywienie na dwa dni. A wana. Po pierwsze, ukryte w podziem-
może sam potrzebujesz krzesełek? nych korytarzach i szczelinach gnaty
są trudno dostępne i nie każdy ma tyle
54
dzielnice w miami
Miami River
O, już widać Miami River. Ponoć kiedyś była węższa, ale tornada i powodzie pod-
myły brzegi, całkiem podmyły. Dziś sięga daleko i tworzy błotne jeziorka, to tu,
to tam... Trza dać pięć gambli przewoźnikowi na tratwie, inaczej nie przewiezie.
Senior ma jakieś gamble? Och, to dobrze, Jose będzie udawał niewolnika, jeden
przewożony niewolnik to jeden gambel. Pływać w tej rzece Jose nie chce, nie chce
zupełnie. Stary Billy, przyjaciel Josego, tylko nogi zamoczył, a zaraz mu jakieś
liszaje wyskoczyły... Niech się senior ludziom na tratwach przyjrzy, skóra znisz-
czona, jakby poparzona. To złe życie. Lepiej im dobrze zapłacić.
Śmierdzi rzeka, nie? Hehe, siarka przy tym to perfuma. Ludzie mówią, że cały
syf miasta do niej spływa, ale sama mierda to za mało, by tak śmierdziała. Jose
myśli, że tu coś więcej jest, jakieś skażenie, czy jak się to nazywa... Ponoć tu wielkie
aligatory widziano i ryby drapieżne, nawet macki jakieś czasem tratwę obmacują.
A ludzie chorują. Kaszlą, skóra im niszczeje, oczy wypływają, dzieci rodzą się
kalekie. To zła rzeka, zła. Jose nigdy nie widział jej w nocy, ale ponoć świeci jakoś tak, blado. To zła rzeka.
55
miami
kiem, który umie robić łódki! Dobre lepsi z nich w istocie wiodą dostatnie
łódki z pnia drzewa! Wieczorami sia- życie dzięki wpływom z zakładów po
damy wszyscy przed domem, pijemy wygranych walkach. Ci gorsi, ale nadal
rum z owocami, śpiewamy i tańczymy, zdolni, często dochodzą do wysokich
a dzieciaki biegają wokół z psami i pozycji w MSS lub ochronach wielkich
małpkami! Wszędzie pełno ognisk, gra bossów.
muzyka, słychać śpiewy... A w dni Tak, opłaca się inwestować w sławę...
świąteczne gramy w baseball. Senior
zna baseball? Och, to wielka gra, każda
rodzina ma swoją drużynę, mamy ligi, Sieciarze
turnieje, bukmacherów nawet mamy... Od Dziadka
W życiu Josego najpierw jest matka, Edwarda słysza-
a potem baseball, senior. Si, Jose nie łem, że przed woj-
będzie gadał. ną w sklepach
dostępne były
56
dzielnice w miami
Czerwona Bridget
Jej imię stało się sławne niespełna dwa miesiące temu, kiedy w powietrze wyleciał prywatny magazyn
Woodsa. Zwykłe włamanie skończyło się z hukiem, kiedy złodzieje zostali przyłapani przez strażników.
Zagrozili, że jeśli ci nie odstąpią, zdetonowany zostanie ładunek wybuchowy. Strażnicy nie odstąpili
i potwierdziło się wówczas to, co powtarzali niektórzy - Czerwona Bridget zawsze dotrzymuje słowa.
Wcześniej nie było o niej głośno - ot, przywódczyni grupy bandytów z okolic miasta. Ksywka wzięta
od koloru włosów bynajmniej nie budziła skojarzeń z krwią. Zbiry od Bridget napadały na podróżu-
jących handlarzy, czasami wymuszały haracze od miejscowych farmerów. Słyszałem tu o nich kilka
razy, ale jakoś nie utkwiło mi w pamięci nic godnego uwagi, poza tym, że jeśli Czerwona coś obiecała, to
wywiązywała się z obietnicy. Słowność u rabusiów jest rzadka, ale nie sensacyjna. Wszystko zmieniło
się od pamiętnego wybuchu. Woods obiecał, że nie spocznie, dopóki się nie zemści, a banda Bridget nagle
w oczach ogółu stała się grupą romantycznych buntowników walczących z Systemem. Zdaje się, że
czerwonej spodobała się rola Robin Hooda w spódnicy, bo image grupy wyraźnie się zmienił. Przestali
nękać farmerów, obrabowanych handlarzy już zawsze puszczają wolno i co ciekawe, coraz częściej do-
konują spektakularnych akcji wymierzonych w bossów Miami. Ostatnio obrabowali spichlerz, a jeszcze
wcześniej porwali limuzynę z kierowcą i jeździli po ruinach, dopóki nie skończyło się paliwo. Co prawda,
nie słyszałem, żeby coś rozdawali biednym, ale, jak się zdaje, ludzie lubią takie błazenady. Nikt jeszcze
nie wsypał Bridget, a ponieważ jej ostatnia kryjówka w starej ciepłowni na bagnach jest już spalona,
na pewno ktoś z miasta pomagał jej znaleźć nową.
Za łeb każdego bandyty z grupy wyznaczono cenę 100 gambli. Ruda głowa Bridget warta jest 500
gambli w paliwie. Jesteś zainteresowany? Ja bym jeszcze poczekał, bo w ciągu ostatniego miesiąca
stawka wzrosła dwa razy.
57
miami
Airport
mieliby gambli, żeby do nich pójść na
leczenie. Jednak wśród nędzarzy poja-
wili się też całkiem zamożni kolesie,
którzy postanowili trochę oszczędzić,
Airport to wielkie
jak również ludzie, którzy nie ufają
miejsce, amigo.
miejscowym konowałom. Jak dotąd Wielkie miejsce
nikt się nie czepiał Aniołów, przeciwnie dla wielkich lu-
- jak wszędzie, tak i u nas cieszą się dzi, a nie takich
sporym szacunkiem. Jest wśród nich paździochów jak
całkiem milutka laseczka, a miejscowi ty. Jak masz do
sprzedania worek
chłopcy nie „przedstawili się” jej, co o
małpich skórek
czymś świadczy. Zdaje mi się jednak, że czy zderzak od
wkrótce możemy się spodziewać zady- przedwojennego chryslera, to szkoda
my. Właściciele szpitali w Miami ciągną twojego czasu. Idź do Omni, na Błotny
spore zyski z leczenia i pewnie nie w Rynek, na Bayside czy Express. Air-
port to giełda hurtowników, amigo, i
smak im konkurencja. Mogą sprawę za-
to takich sporych. Wyobraź sobie, że po-
łatwić po dobroci, przekupując aniołki
trzebowali całej płyty lotniska na swoje
lekami i każąc im, żeby wynieśli się towary. To o czymś świadczy, no nie?
do wszystkich diabłów. Albo załatwią Coś ty, ja sam nigdy na Airporcie
to po swojemu, dając odstraszający nie byłem - za drogo zdzierają za wstęp,
innych samarytan przykład. W knaj- a wokół pełno „mesesmanów”, przez
pie u Barneya ktoś zaczął przyjmować dziurę w płocie się nie wślizgniesz.
zakłady, w jaki dzień namiot Aniołów Paru kumpli robiło jako ochrona
zniknie w tajemniczych okolicznościach. przy jednym takim kupcu, to oni mi
Obstawiłem termin za osiem dni, ale wszystko opowiedzieli. Ponoć cała pły-
po tej opowieści przemyślałem sprawę ta i dwa pasy to istne miasto zagród,
i przejdę się, by zmienić na pięć dni. kontenerów i przyczep samochodowych
- idziesz, idziesz, a końca nie widać! To
jakiś koleś z Appalachów wystawia osły
i muły, to stłoczeni w zagrodzie niewol-
nicy, obok zwalone silniki samochodowe
wraz z częściami zamiennymi, skrzynie
z owocami, łodzie motorowe, ciuchy,
książki nawet... Ryczy muzyka, ludzie
się wydzierają, targują, przybijają
transakcję, ten i ów flachę odkręca,
inny złodzieja goni! Cuda-niewidy, ami-
go!
Flamingi
Niewiele rzeczy mnie rusza, ale zawsze najbardziej obrzydliwym widokiem w Miami
będzie dla mnie stado flamingów broczących w wodzie. Kojarzysz pewnie - takie duże
ptaki na długich nogach, z wygiętą szyją. Przed wojna były różowe, teraz na skutek
kontaktów z chemikaliami pokryły się żółtawymi i zielonkawymi plamami. Tak, jakby
ktoś wylał na nie rozwodniona farbę. Patrzę na te kolory i wydaje mi się, że ptaki są
chore, że miasto jest chore, cały świat jest chory. Jest coś obrzydliwego w tych nie-
naturalnych, barwnych plamach, pokrywających z wolna kroczące, wręcz słaniające
się ptaki. Rzygać mi się chce.
58
dzielnice w miami
Maud Jonson
ból?
59
miami
Liberty City
ścią Pereza, który zapragnął korzystać
z luksusu przedwojennych urządzeń.
Czasami pozwala się komuś podpiąć na
krótki czas, w zamian za grube gamble
albo w dowód łaskawości, generalnie
Rancho Leonarda
jednak Perez jako jedyny w Miami ma
zapewnione stałe dostawy energii elek-
Travisa
trycznej. Inni korzystają z generatorów Leonard T ravis
benzynowych albo ręcznych, jednak na przybył do Miami
małą skalę. trzy lata po roz-
Prąd z elektrowni nie jest zbyt dobry poczęciu wojny.
i każdy spec wyjaśniłby ci przyczyny. Podobno miał tu
Dosyć często zdarza się, że podpięte do kiedyś rodzinę,
sieci urządzenia po prostu ulegają spa- którą postano-
leniu. Zresztą, co to za sieć - kilka kabli wił odszukać. Nie
na krzyż i tylko jeden odbiorca. Dawniej znalazł żadnych
to było co innego - jak w Dallas dupnął krewnych, ale ponieważ nie miał po
blok, to w Atlancie mieliśmy blackout... co wracać, został w mieście stając się
Stare, dobre czasy. jednym z najbardziej charakterystycz-
Praca przy generatorach przypomi- nych mieszkańców. Uwagę przykuwają
na pracę na galerze. Jest męcząca, a kontrasty obecne w tym dziwnym czło-
przede wszystkim jednostajna. Załoga wieku - budzącym zarazem sympatię i
zmienia się kilka razy na dobę, ale i tak obrzydzenie. Travis jest specem. Jak się
śmiertelność na skutek wycieńczenia zdaje, jakimś przedwojennym doktorem
jest duża. Zdarza się, że elektrownia od gadów. Takie przynajmniej krążą
ma braki w personelu przed następną plotki, ponieważ on sam nigdy nie
dostawą niewolników i nadarza się wte- wraca do życia sprzed wojny. Nie zdzi-
dy okazja, by zarobić trochę gambli na wiłbym się, gdyby miał coś do ukrycia.
kręceniu korbą. Tylko pamiętaj, że cię A jeśli mieszkasz w Miami i pragniesz
ostrzegałem - ciężka robota, a zarobek zataić postępki, które innym mogłyby
marny. wydawać się niecne, to znaczy, że są
one naprawdę paskudne. Kiedyś pod-
słuchałem ludzi jakiegoś bossa, którzy
Choroba pierworodnych
Odkąd w Miami pojawiła się choroba pierworodnych, i tak religijni mieszkańcy stali się jeszcze bardziej
pobożni i częściej sięgają po Biblię. Miejscowi lekarze mają swoją teorię, mówią, że to dziedzią, że to
dziedziogicznych i wszystko zależy od kobiety, a nie od dziecka, ale tutejsi ludzie i tak wiedzą swoje.
Choroba pierworodnych jest jedną z plag, karą za grzechy. Ktoś wyliczył, że istnieje lekko ponad 30%
szans, że pierwsze urodzone przez kobietę dziecko umrze w kilka tygodni po narodzeniu. Zwyczajnie
zgaśnie. Nie pomagają żadne antybiotyki, ani lekarstwa. Następne dzieci mogą być zdrowe albo chore,
ale już nigdy na tą straszliwą chorobę.
Po urodzeniu się pierwszego dziecka rodzina zawsze przeżywa trudne chwile. Wszyscy krewni zbie-
rają się na wspólnych modlitwach, palą świece w kościele, adorują święte obrazy. Ci, których na to stać,
możliwie często wzywają na wizytę lekarza i nie przyjmują do wiadomości, że to bezcelowe. Jeśli choroba
pierworodnych ujawni się, nie pomoże nic.
W Miami nie spotkasz zbyt wielu dzieciaków na ulicy. Rodzice trzymają je z dala od niebezpieczeństw.
Mimo to choroby zbierają straszliwe żniwo. Szczególnie narażone są niemowlęta. Ze starszych dzieci pra-
wie każde ma wypisane na twarzy ślady przebytych dolegliwości - strupy, blizny, plamy. Nie wiadomo
które dożyją do pełnoletności.
Miami umiera.
60
dzielnice w miami
61
miami
62
dzielnice w miami
Miami Springs
dostaniesz nic do żarcia, będziesz spał
na starym sienniku pod śmierdzącym
kocem, ale możesz być pewien, że z
głowy nie spadnie ci nawet głos. Bez-
pieczeństwo gości Josh stawia sobie za
Thomsville,
punkt honoru, nawet jeśli specjalnie ich
nie lubi. Jeśli ktoś nie podoba mu się na
wioska trędowatych
pierwszy rzut oka, zostaje odprawiony z Słyszałeś pewnie,
kwitkiem, choćby nie wiadomo ile chciał że na bagnach wo-
zapłacić. Ponadto żaden miejscowy gang kół miasta żyje
i żadna banda nie ma prawa przekro- sporo ludzi cho-
czyć progu 2018. W historii motelu były rych - zastawiają
dwa wydarzenia, które ugruntowały sidła, napadają
reputację noclegowni. Pierwsze to pa- na podróżnych
miętne oblężenie Hell Angels sprzed albo na żyjących
dwóch lat, kiedy to motocykliści próbo- na peryferiach.
wali dostać jakąś laskę - uciekła im, czy Mieszkańcy Miami nienawidzą wszel-
coś takiego. Wszyscy goście solidarnie kich chorób zakaźnych, więc ekster-
stanęli w obronie budynku i po pięciu minują plugastwo i traktują nieszczę-
dniach Aniołki wycofały się z solidnymi śników na równi z mutkami. Z tego
stratami. Za drugim razem jakiś miej- powodu położenie Thomsville, wioski
scowy żulik oszukał Josha i próbował trędowatych, trzymane jest w ukryciu.
się ukryć w 2018 przed ludźmi Pereza. Zresztą kto wie, może to legenda? Nikt
Mimo gróźb i obietnic wdzięczności po- nie ma ochoty sprawdzać.
ścig odszedł z niczym, po czym Joshua Jeśli wierzyć plotkom, w Thomsville
wyrzucił żulika za drzwi i osobiście skuł mieszka około pięćdziesięciu ludzi w
mu mordę. Od tamtego czasu Perez ma różnym stadium choroby. Ta liczba
zamiar „odwdzięczyć się” właścicielowi waha się, ponieważ jedni umierają, a
motelu. Czeka tylko na dogodną okazję, drudzy przychodzą, by się osiedlić. Po-
żeby nie wyjść na małostkowego sukin- dobno wieś przyjmuje nie tylko trędo-
syna. watych, ale również wszelkiego rodzaju
Joshua trzyma dwa dobermany i wyrzutków, a nawet mutantów ucieka-
wpuszcza do budynku zwierzęta, więc jących przed gniewem ludzi. Jeśli tylko
jeśli przywędrujesz z własnym psem, nie przeszkadza im życie z trędowaty-
nie będzie problemu. W podziemnym mi, są mile widziani. Serdeczność nie
garażu bezpieczne będzie również twoje wynika z dobroci serca. Zdrowi mogą
auto, a i koń dostanie przytulny pokoik. pracować wydajniej, przez co właściwie
Jeszcze raz polecam 2018 - lepiej wysko- to oni utrzymują resztę mieszkańców.
czyć z tych kilkudziesięciu gambli, niż Wyobrażam sobie, że ta sytuacja prowa-
dać sobie poderżnąć gardło w jakiejś dzi do konfliktów, ale jedni trzymają
ruinie po przebyciu kilku tysięcy kilo- drugich w szachu - wyrzutkowie są
metrów. w mniejszości, a na dodatek nie mają
gdzie się podziać, a chorzy potrzebują
pomocy.
Z tego co słyszałem wioska przędzie
cieniutko i właściwie nie ma niczego
na handel. Rzadkie kontakty ze świa-
tem zewnętrznym utrzymuje przez
63
miami
zaufanych ludzi, też chorych, tyle, że Diesla. Tyle, że wówczas będziesz ska-
nie na trąd. Zresztą, co to nas obchodzi. zany na korzystanie z usług Magazynu,
Jesteśmy przecież zdrowi, racja? Nie bo na bazarze strasznie zawyżają ceny
będziemy się kumali z półtrupami. ropy. Tuż obok dystrybutora taki koleś,
którego imienia ciągle zapominam, pro-
wadzi warsztat samochodowy, ale zde-
Magazyn paliwa
W Miami ludzie
raczej nie używa-
Pasieka Andersonów
Na wschodnich
ją samochodów,
peryferiach mia-
to znaczy nie
sta mieszka ro-
używają ich do
dzina Anderso-
jeżdżenia. Brak
nów. Jest duża,
dobrych dróg i
ponieważ pod jed-
paliwa sprawia,
nym dachem żyją
że lepiej chodzić
wszyscy krewni,
piechotą, albo trzymać konia. Ciężary
jakich udało się
noszą niewolnicy i chociaż nie mają
zgromadzić po wojnie, a także „przyja-
wydajności ciężarówki, są z pewnością
ciele domu”, również uważani za człon-
tańsi w utrzymaniu. Z samochodów
ków rodziny. Andersonowie są bardzo
korzystają bogacze, przyjezdni i han-
sympatycznymi ludźmi i zupełnie nie
dlarze, którzy wywożą je na północ,
pasują do typków spod ciemnej gwiaz-
więc trochę paliwa w mieście jest
dy, którzy zamieszkują Miami. Lubi
potrzebne. Głównym dostarczycielem
ich chyba każdy, więc pomimo tego,
jest Colonel Martinez. Od czasu do czasu
że mieszkają w domku poza miastem,
chce zaszpanować poobijaną limuzyną,
raczej nie są niepokojeni. Ośmiu spośród
więc sprowadza je, chyba z Teksasu, a
trzydzieściorga to dorośli mężczyźni,
może środkowych stanów. Nadwyżki
którzy potrafią sobie poradzić z drobny-
sprzedaje w jednym z należących do
mi kłopotami. Praca na farmie dała im
niego składów, powszechnie zwanym
krzepę, a przywiązanie do ziemi upór,
Magazynem paliwa. Kiedyś była tam
dzięki któremu bronią tego, co do nich
zajezdnia autobusowa, więc paliwo jest
należy. Jednak gdyby byli zwykłymi
bezpieczne w podziemnych zbiornikach.
farmerami nawet nie strzępiłbym so-
Jakaś złota rączka naprawiła nawet je-
bie języka. Tymczasem Andersonowie
den z dystrybutorów i kiedy naciskasz
hodują pszczoły.
rączkę przy szlauchu, a zegarek poka-
Wytrawny tropiciel potrafi znaleźć
zuje, ile już nalałeś, możesz się poczuć
gniazdo dzikich pszczół w dżungli, ale
jak w trakcie sesji z Tornado.
miodu tam niewiele. Szkoda się nawet
Benzyna w Magazynie jest podła i
męczyć, bo dzikie pszczoły potrafią być
droga, ale gdzie indziej możesz dostać
bardzo nieprzyjemne. To prawdziwe
jeszcze gorszą, nawet jeśli opuszczą ci z
potwory - kilkanaście użądleń zabija
ceny. Martinez sprowadza również ropę
największego twardziela. Tymczasem u
do generatorów prądu, więc lepiej będzie
Andersonów miód można dostać tanio
odwiedzić Miami w aucie z silnikiem
i bez kłopotu. Kilkaset uli ustawionych
64
dzielnice w miami
65
miami
ściła się restauracja i zobaczysz takie kami lub pochodniami, kiedy na niebie
dziury po systemie wentylacyjnym. W pojawia się jakiś czarny punkt. Podobno
którąkolwiek z nich wrzucasz wiado- sam był kiedyś lotnikiem, w co trudno
mość z propozycją spotkania i swoim mi uwierzyć patrząc na jego mordę
adresem. Jeśli w ciągu trzech dni Wilcza kretyna.
Głowa się nie pojawi, to znaczy, że nie Jeśli jakimś cudem trafisz tutaj na
jest zainteresowany. Gdyby się jednak pokładzie samolotu, na wszelki wy-
pojawił, dalej jesteś zdany sam na siebie. padek podam ceny. Za skorzystanie z
Jeszcze jedno - podobno poza nor- pasa startowego 60 gambli. Pilnowanie
malnymi przejściami pasaż jest pełen samolotu - 3 gamble dziennie (Irland-
pułapek. Gdyby przyszło ci do głowy czyk ma psa). Paliwo - 20 gambli za litr,
zapolować na Wilczą Głowę, albo dowie- czyli drogo.
dzieć się czegoś na temat jego zleceń,
możesz nie wyjść z budynku żywy.
Bar Dziadka Edwarda
Dziadek Edward
w pewnych krę-
66
dzielnice w miami
wody. Trzy lub cztery razy wymienił wyraźniej odpowiada im wystrój baru.
się na informacje i jedzenie, które nie Wewnątrz jest ciemno, symboliczne
jest rybą z jakimiś Cubaneros. Poza tym okienka wiecznie zastawiają jakieś
tkwił na morzu, w pobliżu bezludnych graty: nieczynna szafa grająca, flipper,
wysepek i nie wychylał się. Dopiero do którego wrzuca się tabletki, wiszące
kiedy zmarła mu żona, wrócił do Miami pod sufitem i na ścianach trofea my-
i wymienił jacht na knajpę i zaczął śliwskie. Yup, dude, wielkie aligatory,
prowadzić swój bar. rogi bydląt, skóra pumy i czegoś co
Bar Dziadka Edwarda to knajpa wygląda jak skrzyżowanie kapibary z
dla specyficznych ludzi. Jego bywalcy ryjówką, a także dwie kurtki ganger-
rozsławili Miami jako miasto twar- sów. Większość bywalców przynosi ze
dzieli - w nieodłącznych kapeluszach, swoich wypraw nowe trofea i zawsze
butach z krokodylej skóry, z długimi znajduje się na nie miejsce. Bo musisz
nożami i flegmą, która zawstydziłaby wiedzieć, że rotacja klienteli wygląda
Brytola. Twardziele, którzy wymieniają bardzo dziwnie. Jeśli ktoś zawita do
uwagi w tempie jednej na kilka minut, Edwarda, to zostaje przynajmniej na
koniecznie monosylabami. Dłubią w kilka dni, czasami przez cały miesiąc
zębach własnoręcznie wystruganymi nie wychodzi na zewnątrz. Potem bez
wykałaczkami, plują do spluwaczek słowa zbiera się i wychodzi na ten
i wiedzą wszystko, ale to absolutnie słynny walkabout. Łazi po Florydzie
wszystko o życiu na Florydzie. Naj- przez kilka miesięcy, w końcu jednak
Flagami Fiesta
Jedna z niewielu tradycji, które przetrwały wojnę, to Flagami Fiesta - impreza or-
ganizowana i przeznaczona dla ludności latynoskiej. Festiwal odbył się ponownie
już trzy lata po zakończeniu wojny, a dziesięć lat temu wchłonął Martin Luther
King’s Parade - największe święto ludności czarnej. Obecnie festiwal odbywa
się pierwszego grudnia i prawdopodobnie jest najhuczniejszą zabawą w mieście.
Biali nie są mile widziani i chociaż czasami zaprasza się najbliższych przyjaciół,
każdy białas powinien zostać tej nocy w domu. Pamiętam jak dwa lata temu
dwóch zalanych w trupa narwańców z Little Havana wpadło do dołu z wapnem.
Mieli szansę się wydostać, bo tuż obok bawiła się grupa ich ziomków, ale ktoś
nieopatrznie rzucił hasło „na dno, białasy!” i zaczęto ich przytapiać drągami.
Zasadniczo jest to wesołe święto. Ludzie śpiewają, grają na instrumentach
i tańczą. Dobry Boże! Jak oni potrafią tańczyć! Kobiety zakładają zwiewne spódnice i zrzucają buty.
Mężczyźni ubierają odświętne białe ubrania. Sześć czy siedem lat temu była wielka zrzutka na fajer-
werki i mieliśmy prawdziwe sztuczne ognie. Ale nawet bez nich co roku jest hucznie, bo każdy wyciąga
zakamuflowaną na czarną godzinę amunicję, ładuje broń i strzela na wiwat w powietrze. Impreza składa
się z kilku do kilkunastu niezależnych zabaw, które spontanicznie łączą się i rozdzielają na mniejsze.
Ich uczestnicy wędrują po całym mieście w korowodach, zatrzymują się w przygotowanych do tańca
miejscach na pół godziny lub godzinę, potem ruszają dalej. Na Flagami Fiesta przypływają ludzie z Wysp,
piraci, Kubańczycy, wolni żeglarze - święto jest naprawdę szeroko znane. Na kilka dni przed jego roz-
poczęciem i po jego zakończeniu w najlepsze kwitnie handel, bo wszyscy, którzy przybywają się bawić,
przywożą ze sobą towary z dalekich stron. W czasie festiwalu zapomina się o waśniach i niesnaskach.
Tylko ludzie o wyjątkowo złej reputacji są niemile widziani, ale i tak się wpraszają. Wszystkie te zasady
tyczą się tylko kolorowych.
Nie pamiętam jeszcze spokojnej Flagami Fiesta. Impreza zawsze na nowo rozdrapuje zadawnione waśnie
rasowe. W okolicach pierwszej, najpóźniej drugiej w nocy uczestnicy zabawy zaczynają rozrabiać. Biała
ludność Miami, która jest w mniejszości, doskonale o tym wie i woli przeczekać feralną dla niej noc w
kryjówkach. Trzeba być niespełna rozumu, żeby wyjść na ulicę i afiszować się białym kolorem skóry
w czasie Flagami Fiesta. Czasami ktoś chce zaszpanować i mówi, że idzie się zabawić z chicquitami, a
potem wraca nad ranem plując zębami, poturbowany i przemoczony po całej nocy spędzonej w jakimś
dole. Przez cały grudzień niesnaski stopniowo wygasają i chociaż w Miami nigdy nie będzie pełnej zgody
pomiędzy białymi i kolorowymi, przez jedenaście miesięcy do następnej imprezy da się jakoś żyć.
67
miami
68
dzielnice w miami
Bagna Straceńców
Miami jest prze-
North Miami
wrażliwione na
punkcie chorób.
Tartak Woodsa
Mnóstwo ludzi Śmiesznie to
umiera tutaj na brzmi - tartak
skutek zaraże- Woodsa - ale miej-
nia jakimś świń- sce bynajmniej
stwem i chociaż nie jest zabawne.
uodporniliśmy się Zasadniczo przez
na większość zwyczajnych choróbsk, większość roku
bakterie i wirusy ciągle mutują i wciąż tnie się tam drew-
musimy się mierzyć z nowym świń- no na deski, jak
stwem. Zdrowi, szczególnie ci, którzy to w tartaku. Miami ciągle potrzebuje
mogą sobie pozwolić na luksusowe pro- desek do budowy łodzi i naprawiania
chy - czyli witaminy i leki uodparnia- starych, poza tym to podstawowy bu-
jące, boją się przebywać w sąsiedztwie dulec w mieście, a wierz mi, nie każdy
chorych. Nawet, jeśli choroba nie jest ma ochotę żyć w gruzowisku. Szefem
zakaźna, nigdy nic nie wiadomo. Zara- tartaku jest niejaki Red Zigs, który,
żonych wyrzuca się poza miasto, a jeśli jak przystało na zawodowca, nie ma
się stawiają, podrzyna się im gardła. trzech palców u prawej ręki. Poza nim
Niektórzy nie chcą żyć w ostracyzmie. w teorii nie ma stałych pracowników,
Są na tyle zdesperowani, że wolą cichą i chociaż kiedy zbliża się sezon i tak za-
spokojną śmierć. Idą wówczas na Bagna trudnia się tą samą starą wiarę. Boba
Straceńców. Świntucha, Patricka Beileya i Starego
Ten obszar moczarów to prawdziwe Lou, który już się kończy i pewnie nie
cmentarzysko, tyle że nigdzie nie widać dożyje następnej wiosny. Chłopaki zna-
grobów. Ludzie wchodzą w moczary po ją się na rzeczy i chociaż piją na potęgę,
kolana, potem po pas i są na tyle słabi, to przynajmniej potrafią prosto ciąć.
że nawet jeśli chcą się wycofać, nie Drugie przeznaczenie tartaku jest
dają rady. Bagno wciąga ich i umierają powszechnie znane, podobnie jak pierw-
uduszeni mułem. Przez moczary da się sze. Służy on jako miejsce przesłuchań
przejść bezpiecznie, i jest to skrót do i tortur. Jeśli ludzie Woodsa potrzebują
Opa-Locka Airport. Drogę znają tylko wydobyć od kogoś jakieś informacje albo
niektórzy Łowcy i Tropiciele, więc lepiej zmasakrować schwytanego nieszczęśni-
wydać te kilka gambli więcej, niż na- ka, zabierają go do leżącego na uboczu
rażać się na niebezpieczeństwo. Śmierć budynku. Mówią Redowi, żeby poszedł
w Bagnach Straceńców jest wyjątkowo z chłopakami obalić flaszkę i zabierają
nieprzyjemna, ponieważ wszystkie się za wszystkie maszynki do drewna.
utopione trupy są nieźle zakonserwo- Najwięksi twardziele puszczają farbę
wane w torfie. Czasami wypływają na przy akompaniamencie piły tarczowej.
powierzchnię, czasami masz wrażenie, Śpiewają jak włoscy tenorzy, a czasa-
że ręka nieboszczyka łapie cię za nogę mi ich głos przechodzi w falset. Jeśli
albo próbuje wciągnąć głębiej. Parszywe kiedykolwiek ludzie Woodsa zagrożą ci
uczucie i paskudny widok. tartakiem, mów od razu wszystko, co
wiesz. Uczyń ich szczęśliwymi i zapytaj,
czy mają jeszcze jakieś życzenia. Nie
chcesz trafić do tartaku - zaręczam ci.
69
miami
Aventura
wielkiej różnicy, czym będzie namalo-
wany. Musi być tylko dobrze widoczny
i najlepiej umiejscowiony na drzwiach.
70
dzielnice w miami
Surfside
wymiany, ale widocznie od czasu do
chcą mieć trochę luksusu. Handlowanie
z nimi to prawdziwa przyjemność, bo
71
miami
Miami a Moloch
Jeśli pochodzisz z północy, możesz być trochę zaszokowany, ale Moloch to dla
nas ponura legenda i nic więcej. Połowa moich kumpli w ogóle nie wierzy w
jego istnienie. Niektórzy twierdzą, że to wymysł ciotek z Nowego Jorku, które
przestraszyły się zdezelowanej fabryki. Ci, którzy wierzą w Molocha, w tym
ja, w ogóle się nim nie przejmują. Tu, na południu mamy własne problemy i
nie zaprzątamy sobie głowy jankeskimi kłopotami. Bóg nie chciał przegranej
Konfederatów i ukarał Unię zsyłając diabła wcielonego, jak mawia Frank Rybie
Oczy. Sam widzisz, że w batalii z Bestią nie ma co liczyć na Miami. To nie nasza
wojna i nie będziemy się do niej mieszali. Na froncie zobaczysz kilku twardzieli
w butach z krokodylej skóry, którzy chcą udowodnić swoją wartość, ale na
pewno nie zorganizowane odziały.
Maszyny Molocha nie docierają do nas prawie w ogóle. Chyba, że jacyś super
niewidzialni szpiedzy, o których nie wiem. Zabójców maszyn i skoperów nie
spotkasz w ogóle, podobnie jak speców znających się na zaawansowanej technice
(poza szpitalami, oczywiście). Czasami do miasta przyjeżdżają ludzie, którzy pa-
troszą maszyny. Opowiadają o polowaniach na automaty, miejscowi rewanżują
się opowieściami o polowaniach na potwory z dżungli i bagien. Wychodzi na to
samo, może techniki są inne. Rodowity mieszkaniec Miami nigdy nie wyobrazi
sobie walczącej maszyny, a co dopiero całego Molocha. W jego wyobraźni każdy
automat Bestii będzie aligatorem. Sam Moloch dla miejscowych to niezrozumiała
abstrakcja.
Inaczej jest z mutantami. Te widujemy często, choć nie uprzykrzają nam
życia, jak ludziom z Missisipi. Nikt nie kojarzy ich z Molochem, po prostu po-
wstały w wyniku wojny i już. Nie ma się co zastanawiać, w jaki sposób. Smutasy
przychodzą w pobliże miasta z kierunku ujścia Wielkiej Rzeki. To chyba jakieś
niedobitki, bo mało ich i gatunki nie są zbyt różnorodne. Najwięcej jest takich
żabowatych, pokrytych krostami. Kryje się to po bagnach i atakuje człowieka
znienacka. Sporo też Homarów, ale one unikają ludzi. Jeśli uda się jakiegoś
złapać, zostaje niewolnikiem.
W ostatnich tygodniach doszły do Miami pogłoski, że na zachodzie powstał
drugi Moloch. Kij im w ucho, cholernym Jankesom - na pewno roznieśli pluga-
stwo na butach. Słyszałem, że tamten Moloch jest bardzo mały, ale wszyscy i
tak się go boją. Chyba wybiorę się osobiście, żeby pokazać dzieciakom, co się
robi z zepsutą zabawką.
72
Jose też się cieszy, że jesteśmy na drugim brzegu. To już Śródmieście, my nazywamy je Wieżowcami,
tak prościej. Tak, to dzielnica bogatych ludzi, senior, bogatych i potężnych! Drogi oczyszczone, ogrodzone
wałami, gruz uprzątnięty, nawet dżungla przystrzyżona, czysta, hehehe! To inny świat, senior, całkiem
inny, ale nie zawsze przyjazny. Pełno tu ludzi, którzy chętnie za broń chwytają, ochroniarzy wielkich
bossów, którzy wiecznie węszą, wiecznie szukają niebezpieczeństwa. Jose źle się czuje, gdy śledzą go
wzrokiem... A nuż im Jose się nie spodoba? A nuż uznają go za złego człowieka, chcącego kogoś zabić,
pomścić? Nie lubią tu przybyszy z Błota. Rok temu jakiś Haitaniec cisnął granat pod koła samochodu
seniora Tyrella, ale była chryja.... Człowiek z Błota nie ma wielu przyjaciół wśród Wieżowców.
73
miami
Wiadukt Express
Chodźmy, senior, musimy przejść pod wiaduktem Express. Eee tam, tak po prawdzie to
mało z tego wiaduktu zostało. Kiedyś, przed wojną, biegła tędy Expressway, mnóstwo
pasów, samochody, ciężarówki, wszystko, hoho! No, ale huragany i padające wieżowce je
uszkodziły, a kilka odnóg to się nawet całkiem zapadło! Dziś działa tylko kilka pasów,
po których ciężarówki FIST-u mkną na południe, do Key West, ale wszyscy mówią, że
i tak się wkrótce zawalą. Ponoć przęsła ledwo wiszą i bossowie naciskają na FIST, by
wiadukt całkiem zamknąć, ale senior Eusebio upiera się i mówi, że wie, co robi. Eee
tam, Jose się na tym nie zna, ale nawet stąd, z dołu widać pęknięcia w asfalcie. Nawet
ciężarówki jadą wolno, jakby ze strachem.
74
dzielnice w miami
75
miami
Rynek Express
Szkoda by było, jakby się zawalił, bo cały rynek Express by poszedł w diabły.
Tak, to ten rynek przed nami, senior. Wielkie buldożery FIST-u odgarnęły gruz i
wycięły większość krzaków pod posterunek MSS, by „mesesmani” mogli sprawdzać
ludzi, przebywających Miami River. Na szczęście szybko dotarli tu kupcy i plac pod
wiaduktem stał się ryneczkiem, bardzo przyjemnym ryneczkiem! Wszystko pan
tu kupi, senior! Kiść owoców, baryłkę rumu, solone mięso, starocie sprzed wojny,
marihuanę, a nawet papugę! Nawet kubek zimnej wody, wszystko!
Hola, Roberto! Co słychać?
To dobre miejsce do handlowania, dużo tu cienia i wielu ludzi z południa przybywa,
chętnie kupują, strudzeni. Może ma senior ochotę na dobre tacos? Jose zna tu
jednego człowieka...
76
dzielnice w miami
77
miami
Przyprawy
Życie w Miami ma sporo wad, ale też przynajmniej jedną niepodważalną zaletę. Mo-
żesz tu dostać przyprawy do jedzenia, które są na dodatek tanie. Pod dostatkiem jest
cukru z trzciny cukrowej, a sól pozyskujemy z morskiej wody. Bardziej wyszukane
przyprawy pochodzą z wysp na Karaibach. Właśnie na transportujących je kupców
najczęściej zasadzają się piraci. Pieprz, gałka muszkatołowa, cynamon i inne. Nie
wyobrażam sobie grochówki bez odrobiny majeranku - lepiej smakuje, a na dodatek
zioło sprawia, że nie będziesz pierdział i cierpiał na wzdęcia. Przewożona przez Miami
kawa oraz herbata to ważne towary eksportowe.
78
dzielnice w miami
aż czarno od wszy. Nawet ich jedzenie przychodzą pod pomnik, plotą wianki
zajeżdża szambem i zgnilizną. i chichoczą do siebie.
W ten sposób doszliśmy do parte-
ru, ale to jeszcze nie koniec. Zostały
przecież piwnice i podziemne garaże. Wschód-Zachód
One również są zamieszkałe, ale ich Najsłynniejsza
rezydenci nie mają statusu ludzi. To firma kurierska
degeneraci, wszelkiej maści odmieńcy, na kontynencie
mutanci i zaślinieni wariaci. Od czasu do ma oczywiście
czasu mieszkańcy Nakatomi Plaza robią swoje przedsta-
wielką deratyzację i tępią plugastwo, wicielstwo w
ale, jak karaluchów, nigdy nie udaje Miami. Duży bu-
się ich wytłuc do końca. dynek banku,
częściowo odno-
Przepustki Wschód-Zachód
Swoje przepustki Wschód-Zachód robi ze starych kart kredytowych Master Platinium. Są one niezwykle
rzadkie i raczej nie ma szans, żeby ktoś znalazł jakąś. Dodatkowym zabezpieczeniem są tłoczone na
karcie numery oraz natryskiwana warstwa powłoki w odpowiednim kolorze. Pasków magnetycznych
nie wykorzystuje się, ponieważ firma nie dysponuje odpowiednią technologią.
79
miami
Słyszałeś o tej chryi z uranem, który którzy nie wykonali jeszcze więcej niż
udawał platynowe elektrody? Może i dwóch zleceń. Zieloną dostaje Kurier,
dobrze dla ciebie - im mniej się wie, tym który ma już za sobą przynajmniej dwa
dłużej się żyje. kursy, ale nie zrobił jeszcze piętnastu.
W siedzibie pracuje jedenaście osób Niebieska jest dla weteranów - podobno
personelu - sami biurokraci i stała w niebieskim pokoju nigdy nie ma tło-
ochrona. Wszyscy Kurierzy firmy są ku. Kolor pokoju oznacza, jak zyskowne
wolnymi strzelcami. Zgłaszają się po są zlecenia. Na żółtych nie zarabia się
zlecenia, przewożą towar i dostają za prawie nic - ich wykonanie jest tylko
niego zapłatę, z której Wschód-Zachód przepustką do dalszych przywilejów.
potrąca sobie prowizję. Firma zajmuje Oblegane przez wszystkich zielone zle-
się wszystkimi finansami, a na życze- cenia pozwalają się utrzymać z nadzieją
nie swoich pracowników pełni również na „niebieski awans”. Weterani są już
funkcję banku, przechowując i pomna- żywymi legendami i trafiają im się
żając ich majątek. Jest jak u mamy i najbardziej smakowite kąski. W każdej
jeszcze nie słyszałem, żeby jakikolwiek kategorii koloru zdarzają się kontrak-
z Kurierów się poskarżył. ty łatwiejsze i trudniejsze, więc cena
Nie wiem, jak w innych miastach, jest również wyznacznikiem ryzyka.
ale w Miami obowiązuje pewna hie- Podobno żółtodziobów można poznać
rarchia. Najstarsi stażem Kurierzy po tym, że wydzierają sobie najlepiej
łapią lepsze fuchy niż żółtodzioby. W płatne oferty, tymczasem weterani
budynku są trzy pokoje, ze ścianami nawet nie zwracają na nie uwagi. Oni
pomalowanymi na kolory - żółty, zielo- niczego nie muszą już udowadniać i
ny i niebieski. W każdym wisi tablica nie chcą głupio rozstawać się z życiem.
ze zleceniami - pracownicy mogą wejść Słyszałem plotkę, jakoby istniał jeszcze
i oglądać je sobie do woli, zależnie od jeden pokój - biały. Wśród pracowników
statusu przepustki. Żółte przepustki Wschód-Zachód krążą o nim legendy. W
mają szczeniaki - nowozatrudnieni i ci, „Na sygnale”, knajpie dla Kurierów, od
Metromover i Metrorail
Ach, te szyny na betonowych słupach? To resztki Metromover i Metrorail, senior,
linii kolei nadziemnej. Ojciec Jose jeszcze widział, jak się poruszały nad miastem,
w kilka lat po wojnie, ale bossowie ich zakazali. Ktoś tam stwierdził, że z okna
wagonu można strzelić ze Stingera w któryś z wieżowców Rady i zdjęli całą li-
nię, ale to głupota, wielka głupota. Przecież zewsząd można strzelić ze Stingera...
Gadanie. Pewnie pokłócili się, który ma położyć łapę na kolei.
No, ale część linii zachowano. Wciąż kursuje pociąg z Miami Arena do Jackson
Memorial Hospital, FIST-owi go dali. Stację ciężko znaleźć, bo dosłownie tonie w
dżungli, ale „fistaszki” tam siedzą, oni o tory i pociąg dbają. Nic dziwnego, senior,
jak któryś z bossów nagle zachorzeje, to inaczej jak koleją do szpitala się nie
dostanie. Nie ma mowy. Między Areną a szpitalem rośnie bardzo gęsta dżungla,
senior, i tory biegną dosłownie tuż nad drzewami. Pociąg jest uzbrojony w karabiny maszynowe, bo ponoć
zdarzało się, że pantery leżały na torach. Jakby senior chciał kiedyś do szpitala lub...
Si, senior, wiem, że senior zdrowy jak koń. Si, pośpiech. Już, już, Jose pędzi. A czemu FIST czy bossowie
nie wykarczują tej dżungli? Tego Jose nie wie, ale słyszał, że dżungla w tym rejonie jest wyjątkowo zło-
śliwa. Jak się ją wypali, odrasta w ciągu paru tygodni, a pędy kruszą beton i asfalt. Biegnie tam również
Expressway i „fistaszki” mają urwanie głowy z utrzymaniem drogi. Walczą z dżunglą cały czas, ale las
się nie poddaje. Silny, uparty las... Jose słyszał, że FIST chce już porzucić Expressway i cały ruch puścić
przez Biscayne Boulevard, ale to tylko plotki. Porzucić Expressway?
Czegoś to ludzie nie wygadują, doprawdy. Jose słyszał nawet, że ktoś tam chce ofiary z ludzi składać,
by przebłagać duchy dżungli, hahaha!
80
dzielnice w miami
czasu do czasu ktoś opowiada o spotka- Do „Na sygnale” da się wejść tylko
niu z posiadaczem białej przepustki, dzięki przepustce z Wschód-Zachód, ale
ale wszyscy traktują gawędziarza z posiadacz przepustki może przyprowa-
przymrużeniem oka. Betsheba Moor dzić ze sobą gości. Żebym nie musiał się
śmieje się z tych opowieści na równi bez przerwy prosić, załatwili mi lewą
z pozostałymi, ale nie powiedziałbym, żółtą, która w gmachu firmy nie zda
żeby jej śmiech był do końca szczery. Po- się na nic, ale jak na knajpę wystar-
dobno o białą przepustkę nie można się czy. Zaglądam więc od czasu do czasu
po prostu ubiegać. Jak twierdzi Frank i poznaję nowych ludzi. Rotacja jest
Rybie Oczy, w pewnym momencie ci spora, ponieważ ludzie bez przerwy
ją wręczają, a ty dobrze wiesz, za co. kursują po kontynencie. Na ich miej-
No cóż, może w Nowym Jorku ktoś ma sce przyjeżdżają Kurierzy z innych
taką? miast - szczególnie często Nowojorczycy.
Przyjezdni zawsze mają coś ciekawego
81
miami
kanałami, góra jest zawalona gruzami, karz, ale na pewno nie jak barczysty,
a o tym, co tam sprzedają lepiej nie jednooki drab z zarośniętą gębą. Mówi
słuchać, bo zazdrość ino człowieka się, że el doctor tuż po wojnie spędził
strzyka! Chłopie, broń, części zamienne, wszystkich ocalałych lekarzy, denty-
narkotyki, telewizory z DVD, laptopy, stów i pielęgniarki w jedno miejsce i pod
a jak się uweźmiesz, to i traktor tam lufami karabinów kazał im zapomnieć o
kupisz. Albo lampkę do akwarium! tej tam całej przysiędze, etyce i innych
Istnieje tylko jeden problem, ale za takich, po czym otworzył lecznicę dla
to techniczny. Nie bardzo wiadomo, jak bogatych. Doprawdy nie wiem, co się
tam dotrzeć. Bo byle chomąta tam nie stało z tymi, którzy się nie zgodzili.
wpuszczą. Wiem natomiast, co się stało z resztą -
ostro zasuwają w tym szpitalu, to im
Posterunki w Śródmieściu
Si senior, Jose wie, pośpiech. Żeby wejść do lepszych dzielnic, trzeba przejść przez
posterunek MSS, senior, tam trza się dużo uśmiechać. Jose pokaże swoje ID, to
starczy, ale senior musi opowiedzieć, po co przybywa i skąd... Oni to zapiszą, oni
wszystko zapisują. Dobrze, że od północy nie idziemy, na skrzyżowaniu Biscayne
i McArthur też jest posterunek, ale większy! Tam sprawdzają każdego i to czasem
po kilka godzin, bardzo dokładnie sprawdzają, a niech no coś im się podejrzanego
wyda! W Miami nikt się nie kłóci z policją, senior.
A innej drogi właściwie nie ma. Można jeszcze jechać Expressway, ale to droga
FIST-u. Pieszego to tam rozjadą. Można też próbować przedrzeć się przez ruiny
na północny zachód od Miami Arena, ale tam gęsta dżungla, senior, tak gęsta,
że nawet mieszkać się nie da. Jeden przyjaciel Josego mówił, że tam mają swe
gniazdo florydzkie pantery, ale Jose wie, co to bujda.
82
dzielnice w miami
83
miami
Kościół Gesu
Ech, senior, to inny świat, nie dla takich ludzi jak Jose. Nie mamy tu nic do szukania, ale... Ale przycho-
dzimy tu, bo jest tu kościół Gesu. Jose, jego rodzina, sąsiedzi, inne osiedla, całe Little Havana tu przy-
chodzi, senior. Zawsze tu przychodzimy, gdy padre Alvares odwiedza kościół Gesu. Słyszał senior o padre
Alvaresie? No, kto by nie słyszał... To święty człowiek i wielki kaznodzieja. Tłumy tu walą na samą wieść
o jego przybyciu. Nikt nas wtedy nie zatrzyma, ani MSS ani MP, ani sami bossowie. Handlarze usuwają
stragany, przewoźnicy przez rzekę nie biorą opłat, wszyscy idą słuchać słów świętego człowieka. A on
mówi o Bogu, o posłuszeństwie wobec jego nakazów, opowiada sceny z życia Jezusa, a my słuchamy, pła-
czemy, śpiewamy razem z nim, a w nocy rozpoczynają się Festyny Odkupienia. Proszę uwierzyć biednemu,
niemądremu Jose, ale słowa padre Alvaresa oczyszczają nasze dusze. Słuchamy go, a potem czujemy się
lekko jak ptaki, lżej nam się pracuje, lżej znosi cierpienia i choroby. Kochamy naszego padre, lecz ponoć
bossowie niezbyt go kochają. Ludzie opowiadają, że nawet chcieli go zabić, a sam kościół Gesu rozwalić w
pył, ale na szczęście ktoś ich od tego odwiódł. Chyba zrozumieli, że byłaby to ich ostatnia decyzja w Miami.
84
dzielnice w miami
85
miami
86
dzielnice w miami
87
miami
Rdzawe Wesele
Ta tradycja narodziła się jakieś piętnaście lat temu, ale dla wszystkich mieszkańców miasta jest od-
wieczna. Nikt nie wyobraża sobie miesiąca bez Rdzawego Wesela. Zwyczaj narodził się, gdy ludzie byli
oszołomieni wojną i rządziły nimi zabobony i pierwotne lęki. Liczyli, że za pomocą rytuału odwrócą od
siebie nieszczęścia - przede wszystkim choroby i stopniową, ale nieubłaganą degenerację wszystkiego,
co powstało przed wojną.
Uroczystości rdzawego wesela mogą zaszokować przyjezdnych, więc opowiem ci w czym rzecz, żebyś
był przygotowany i nie zrobił czegoś głupiego. Ceremonia rozpoczyna się zawsze w pierwszą noc nowiu.
Już od wieczora ludzi ogarnia nastrój podniecenia - zaczynają gromadzić się, piją, jedzą i rozmawiają o
wszystkim, tylko nie o tym, co ma się wydarzyć. Tłumy z wolna gromadzą się na największym placu
w mieście i oczekują na pojawienie się kapłana. To dożywotnia funkcja, którą zawsze pełni duchowny,
ponieważ pierwszym kapłanem był właśnie ksiądz. Kapłan wychodzi na podwyższenie usypane z gruzów
i złomu, ubrany jest w łachmany ze starych ubrań, a na szyi wiesza wisiory i łańcuchy ze szlachet-
nych metali. Przemawia do zgromadzonych i odczynia klątwę rdzy. Oznajmia, że rdzawy król zostanie
przebłagany i odwróci swoje straszne oblicze od ludzi. Potem zrzuca wszystkie klątwy, uroki i możliwe
nieszczęścia na przyniesionego mu psa, którego zarzyna. Milczący dotąd tłum może od tej pory krzyczeć,
pić, grać na zaimprowizowanych instrumentach, ponieważ zaczyna się wesele.
Pomocnicy kapłana przynoszą lektykę ze zniszczonej karoserii samochodu. W środku siedzi panna
młoda ubrana w najlepsze ciuchy i ozdoby. Jest zamroczona narkotykiem, bo nie zniosłaby tego, co się
wydarzy. Do lektyki wnosi się Króla. To gnijący trup, przebrany w łachmany i zardzewiałe przedmioty.
Na szyi ma zawieszoną puszkę z czerwiami - symbol zarazy. Państwo młodzi są obnoszeni po mieście, a
za nimi ciągnie się korowód pogrążonych w transie ludzi. Krzyczą i śmieją się w ekstazie, pozdrawiają
Rdzawego Króla, tańczą, strzelają na wiwat. Pod koniec nocy ci, którzy wytrzymali kondycyjnie podą-
żają za kapłanem i nowożeńcami na bagna, gdzie gody dobiegają końca. Lektyka zostaje zatopiona w
trzęsawisku wśród histerycznych śmiechów i wiwatów. Wszyscy wracają do domów, by zacząć zwyczajny
dzień. Nazajutrz nikt nie wspomina Rdzawego Wesela.
88
dzielnice w miami
choroby mocno dają się jej we znaki. Są sposób tak młoda osoba wie tak dużo na
dni, gdy z powodu bólu ledwie chodzi i temat przedwojennych gambli. Chodzą
oddycha. słuchy, że Ortega znalazła sposób na
komunikowanie się z hibernatusami
Człowiek z Australii
czyni na Florydzie, z pochodzenia jest
Portorykanką. Ma osiemnaście lat, ale
już jest najlepsza. Podobno uczyła się od Jest tu w mieście taki facet, z którym
mistrzów z Ligi Handlarzy i Łowców, ale nie wiadomo co zrobić. Pojawił się na
ich przerosła. Oczywiście, nie wszyscy wiosnę rok temu i wkrótce po mieście
uznają jej wyższość, ale jeśli zapytasz rozeszła się plotka, że mamy kolesia
osobę postronną, nie zaangażowaną z Australii. Szybko zyskał sobie grono
w zbieractwo, na pewno przyzna mi fanów, którzy chcieli się dowiedzieć co
rację. Ortega jest najlepsza. Ta malut- się dzieje poza kontynentem. Australij-
ka Latynoska pojawia się w Miami raz czyk opowiadał ze szczegółami, choć po
na miesiąc - lub rzadziej, jeśli akurat prawdzie nie były to jakieś pasjonujące
wykonuje jakąś robotę. Prześpi się parę opowieści. Według jego słów Australia
dni pod dachem, przejrzy zamówienia i oberwała bardzo mocno i to głównie
znowu rusza w drogę. Jej mieszkaniem zabawkami z arsenału nuklearnego.
w jednym ze zrujnowanych budynków Jeśli kiedyś była głównie pustynią,
opiekuje się brat, Manuel. Zbiera on to teraz stała się pustynią całkowitą.
również zlecenia dla siostry. Jeśli po- Ponieważ większość ludzi żyła w trzech
trzebujesz konkretnych gambli, przy- dużych miastach, prawie wszyscy
chodzisz do niego i mówisz na przykład, zginęli. Koleś uratował się na jakimś
że chcesz „A Hard Day’s Night” na kutrze, który został rozwalony przez
analogu. Manuel wstępnie mówi, czy sztorm u brzegów Florydy. Trzymając
zlecenie jest możliwe do zrealizowania się drewnianych szczątków dopłynął
i ustala przybliżoną cenę. Kiedy Maria do brzegu.
pojawia się w mieście, z reguły potwier- Historyjka niby fajna, ale po dwóch
dza ustalenia brata, orientacyjnie mówi czy trzech miesiącach część słuchaczy
też, ile czasu zajmą jej poszukiwania. A przestała wierzyć. Facet ma jakiś
potem rusza w trasę! dziwny akcent, ale skąd pewność, czy
Ortega może odnaleźć dla ciebie prak- australijski? Pojawił się nagle, ale nikt
tycznie wszystko, pod warunkiem, że nie widział, jak ocean wyrzucał go na
stać cię na opłacenie jej cennego czasu. brzeg. Poza tym - sam przyznaj - gadka
Jeśli nie potrafi czegoś przetransporto- o pustyni nie sprawia wrażenie szcze-
wać, po prostu poda ci dokładną lokali- gólnie błyskotliwej, no i czemu na plaży
zację. Tak właśnie zrobiła, kiedy Woods nie pojawiają się inni Australijczycy,
wynajął ją do szukania piętrowego au- skoro prądy kierują rozbitków właśnie
tobusu. Znalazła autobus, ale uszkodzo- do nas? Szalę nieufności przeważyło co
ny, więc zamaskowała go, obwarowała innego - facet nie zna Krokodyla Dundie.
kilkoma pułapkami i wróciła z namiara- Poważnie. Nie wiem, jak ci to wyjaśnić,
mi i instrukcją ominięcia zabezpieczeń. ale dla niektórych tutaj Krokodyl
Specjalnością Marii są jednak drobne Dundie jest symbolem Miami, wzorem
przedmioty luksusowe - płyty, gadżety, do naśladowania i esencją tego, co naj-
książki. Konkurencja dziwi się, w jaki lepsze w człowieku. Trochę przesadzam,
89
miami
nikt się nie przyzna, że jego idolem jest Lake razem z rodziną w poszukiwaniu
palant z miejskiego kina, ale serca nie zdrowszej okolicy i lepszego życia. W pół
można okłamać. Australijczyk nie miał roku później żona uciekła z wędrownym
zielonego pojęcia o filmie. Zero, null. komiwojażerem, potem dzieciaki zmarły
Stracił zaufanie. od chorób, ale Barney nie załamał się.
Dzisiaj dorabia sobie jako tragarz Postanowił sobie, że zacznie prowadzić
na przystani. Robota kiepska, bo dźwi- lokal dla straceńców i udało mu się. Kto
ganiem zajmują się niewolnicy i na powiedział, że marzenia się nie spełnia-
dodatek robią to za darmo. Właściwie ją?
dawno go nie widziałem, ale założę się, Poza kiepskim alkoholem i żarciem o
że został degeneratem. Sprzedaje swoje podejrzanym pochodzeniu, stałą atrak-
głodne kawałki innym żulom, którzy cją pubu są zakłady. Zaczęło się przy-
nic już nie kumają. Witamy w Miami, padkiem - rozochocone towarzystwo
cholerny oszuście od kangurów! przy barze zaczęło się zastanawiać,
90
dzielnice w miami
Abolicjoniści
Kilka lat temu w mieście narodziła się tajna organizacja, która postawiła sobie za cel zwalczanie i osta-
teczne zniesienie niewolnictwa. Oficjalnie nazywa się Ligą Abolicjonistów, ale ponieważ wszyscy tutaj
mówią Liga na zrzeszenie Łowców i Handlarzy, nawet sami abolicjoniści nazywają się po prostu Abolicjo-
nistami. Tak samo mówi na nich cała reszta. Zastanawiasz się pewnie, w jaki sposób ta organizacja może
być tajna, skoro wiedzą o niej inni? Stary, co ty wiesz o sekretnych stowarzyszeniach! Ludzie muszą coś
wiedzieć, bo inaczej istnienie tajnej organizacji nie miałoby sensu. Połowa satysfakcji z uczestniczenia w
tajemnicy, to świadomość, że inni wiedzą o jej istnieniu.
Członkostwo musi być jednak sekretne, ponieważ pogląd, że niewolnictwo jest nieetyczne i narusza
prawa człowieka nie jest na południu zbyt popularny. Ponieważ narusza panujący porządek, ludzie stojący
u sterów władzy zwalczają go i za głoszenie podobnych rzeczy można popaść w poważne tarapaty. W
rzeczywistości Abolicjoniści nie są takimi świętoszkami, jak mogłoby się wydawać. Nie kierują nimi tylko
i wyłącznie względy moralne. Przy okazji zniesienia niewolnictwa chcieliby całkowicie zmienić stosunki
panujące w Miami i zapewne dorwać się do władzy. Nie wiadomo, kto należy do organizacji, nie potrafię
też podać nazwiska przywódcy. Podczas pogaduszek w knajpach snujemy czasami domysły, od czasu do
czasu przez miasto przetacza się fala podejrzliwości i wówczas każdy, kto dziwnie się zachowuje, mówi
albo robi coś niezwykłego, jest podejrzany. Zasadniczo prości ludzie, jak ja lub moi kumple, nic nie mamy
do Abolicjonistów, ale ze względu na ich sekretne cele niczego nie można być pewnym. Poza tym, gdyby
się okazało, że jeden z nas jednak należy, pozostali mogliby mieć kłopoty jako wspólnicy. A bossowie
nie patyczkują się ze złapanymi Abolicjonistami. Ostre przesłuchanie, a potem na pożarcie aligatorom.
Mimo, że złapali już kilku, nie rozpracowali siatki, co dobrze świadczy o organizacji stowarzyszenia. Sam
przyznaj - czy można ufać tak dobrze zorganizowanej grupie ludzi?
Aktywność Abolicjonistów przejawia się w akcjach oswobadzania niewolników. Kilka razy zdarzyło
się, że brali szturmem plantację, albo napadali na konwój wiozący żywy towar. Scenariusz zawsze był
podobny - krótka walka, uwolnienie i rozpuszczenie niewolników. Szkoda tylko, że w krótkim czasie
prawie wszystkich zbiegów wyłapywano. No, ale liczą się intencje. Abolicjoniści zwykli wypisywać swoje
hasła na murach. Od czasu do czasu nad ranem można dostrzec nowe napisy wzywające do „zerwania z
brudnymi praktykami”, przypominające, że „Honest Abe żyje!” i tym podobne bzdury. Nikomu nie chce
się tego zamalowywać, poza tym niektóre grafitti są naprawdę ładne i kolorowe. Ostatnio widziałem taki
z orką: „Free Willy!”. Ciekawe kim jest ten Willy?
91
miami
92
dzielnice w miami
Zielona pożywka
Miejscowy specjał - znajdziesz go w niemal każdej knajpie. Ponieważ jest tani i dobry, jedzą go wszyscy.
No, przynajmniej ci, których nie stać na lepsze jedzenie. Zależnie od kucharza przepis na zieloną pożywkę
jest inny, ale zawsze podstawowe składniki są trzy: siekany pies, siekany aligator i mnóstwo musztardy.
Właśnie miejscowej musztardzie jedzenie zawdzięcza kolor, konsystencję i zapach zielonych wymiocin.
Mnie smakuje, ale przyjezdni z reguły nie dają się przekonać.
93
miami
Samantha Sharp
Właściwie nie wiem, dlaczego o niej wspominam. Nie jest żadną szychą, nikim niezwykłym. Niewielu w
ogóle ją rozpoznaje, ale nawet ci muszą się wysilić, zanim skojarzą twarz z imieniem.
W momencie wybuchu wojny Samantha miała dziewięć lat. Pamiętam dokładnie, ponieważ mieszkała
naprzeciw i jej matka często siadywała z sąsiadkami na ławce i plotkowała o dzieciach. Wojnę przeżyła
jako jedyna z czworga rodzeństwa. Matka straciła nogę, a ojciec pewnej nocy poszedł szukać jedzenia i
już nie wrócił. Zajęli się nią jacyś ludzie, a potem, gdy na Florydzie przyszła pamiętna epidemia i czas
głodu, porzucili ją. Samanthę przygarnął jakiś facet. Dobry człowiek, ale miał długi. Żyli razem niecały
rok, potem dorwała go miejscowa mafia. Samantha zwariowała.
Na ulicy nie odróżnisz jej od degeneratek. Nosi jakieś łachmany, przekrada się pod ścianami budynków,
unika ludzi. Niektórzy, tak jak ja, pamiętają ją z przeszłości i pomagają czasami. Ludzie zostawią na
drodze jej wędrówek resztki żarcia czy stary koc, ale nikt nie próbuje jej zabrać do siebie, bo to by było
bez sensu. Wydrapie oczy każdemu, kto się do niej zbliży. Poza tym dla niej życie już się skończyło, więc
czemu miałaby utrudniać cudze?
94
dzielnice w miami
95
miami
96
dzielnice w miami
Bajarz
Bajarz - jedna z żyjących legend Miami. Wieczny wędrowiec, ktoś, kto zgromadził całą należną człowiekowi
wiedzę. Na oko ma sześćdziesiąt lat, jest szpakowaty i krzepki jak młodzik. Zawsze nosi golf i strażacką
kurtkę, a przez ramię nonszalancko przerzuca marynarski worek. Jego jedyną bronią jest sękaty kostur.
Nikt nie wie, jak naprawdę nazywa się ten facet, który z niewiadomych powodów upodobał sobie na cel
włóczęgi Florydę. Powstały dziesiątki legend na temat jego przeszłości i celu, do którego zmierza. Założę
się, że żadna nie jest prawdziwa. Sam Bajarz nigdy nie mówi o sobie. Opowiada za to najlepsze historie
na świecie. Żadne tam babskie gadanie ani historyjki dla dzieci. Najwięksi hombres siadają i słuchają
go z rozdziawionymi ustami, ignorując pełne kubki z rumem.
Opowieści Bajarza są rozmaite, ale zawsze ciekawe i pouczające. Słuchacze szybko odkryli, że z każdej
wypływa nauka i lepiej ją wyłowić, gdyż w ten sposób można zapobiec mniejszej lub większej szkodzie.
Nikt inny jak Bajarz przestrzegł przed nowymi czerwonymi owocami, które, choć sycące, działały jak
trucizna z opóźnieniem. On też zapowiedział radioaktywny wiatr od morza, choć mógł go wykryć tylko
ktoś, kto żegluje po Atlantyku. Kiedyś zdarzyło się, że Bajarz opowiedział historię o zabójstwie i na
podstawie prostych analogii udało się zdemaskować psychola, który nocą polował z nożem na kobiety.
Nauki płynące z opowieści Bajarza są użyteczne, ale wielu uznaje je tylko za dodatek. Dzięki opowia-
danym historiom ludzie mogą się dowiedzieć, jak się żyje w odległych miejscach, posłuchać o Molochu
i zmaganiach ludzkości z mutkami. Niemożliwe, żeby ten człowiek zdążył obejść taki szmat kraju i w
tym samym sezonie wrócić na Florydę! A jednak nikt nie ma wątpliwości, że w opowieściach kryje się
prawda, pochodząca z dosyć bezpośredniego źródła.
97
miami
albo strumyku, razem z nimi idzie jakiś ści jest dużo młodszy. Ma paskudną
facet ze strzelbą i pilnuje kobiet przed mordę, dodatkowo zmienioną przez
aligatorami. Trochę szarego mydła, efekt Mount Rushmor. Poznasz go od
drewniana tarka i panowie Lopez czy razu - kapelusz typu Panama, brudna
Woods na nowo mogą ubrać pachnącą i przepocona koszula, rozpięta tak, że
białą koszulę. Czasami zdaje mi się, że odsłania owłosiony tors. Obcisłe dżinsy
pralnie istnieją po to, by kontrolować i buty z wysokimi cholewami. Za pasem
motłoch. Bossowie odpalają biedocie rewolwer, w ręku pejcz. Zawsze w pobli-
trochę gambli w zamian za zbędną w żu butelka z podłą brandy.
gruncie rzeczy pracę. Biedni mają świa- Gość wie o ekonomii tyle, co ja o
domość, że nie dostali chleba za darmo, zwyczajach godowych misiów koala, ale
są wdzięczni i najedzeni. W niektórych doskonale zna się na niewolnikach. Na
rodzinach kobieta utrzymuje z tej fu- sam jego widok przymusowi pracowni-
chy dzieciaki i chłopa, nie zarabia dużo, cy robią w gacie i pracują wydajniej.
ale na przeżycie zazwyczaj wystarcza. Ale dla von Bielkego to nie wystarcza.
Patrząc z drugiej strony, w tropikach Facet jest sadystą i nie potrafi sobie
Miami świeże ubranie jest na prawdę odmówić przyjemności zamęczenia
potrzebne, a nikt się nie spodziewa, że kilku biednych sukinsynów.
to osiłki z obrzynami będą prały gacie Tortury fizyczne to tylko przygryw-
swoich szefów. ka. Owszem, von Bielke lubi sobie skato-
Pralnie są wylęgarnią plotek - złotą wać pejczem jakiegoś niemrawego nie-
żyłą informacji na temat wydarzeń wolnika, który akurat potknął się, albo
w mieście. Problem w tym, że faceci zatrzymał, żeby złapać oddech. Jednak
nie lubią, kiedy ktoś obcy nagabuje prawdziwej satysfakcji dostarcza mu
ich kobiety przy pracy (po pracy też). psychiczne znęcanie się nad ludźmi. Fa-
Facet ze strzelbą ma przykazane uwa- cet zawsze znajduje donosicieli, którzy
żać nie tylko na aligatory, więc lepiej mówią mu o stosunkach panujących w
nie zagaduj praczek. Jeden strzał i po czworakach, kto kogo nienawidzi, kto
kilku minutach będziesz miał na karku kogo nielegalnie „poślubił”. Z miejsca
kilkunastu wściekłych kolesi. Kobiety rozpoznaje słabych i tych, którzy będą
pracują, a oni leżą do góry brzuchem się stawiali. Potem rozpoczyna się chora
i tylko czekają, żeby zabłysnąć jako zabawa. Grając na emocjach i znęcając
wielki groźny samiec. się psychicznie nad ludźmi von Bielke
robi z grupy niewolników ślepo posłusz-
A posterunkiem niech się senior nie przejmuje, tam robi Fernando, kuzyn mojej matki, przejdziemy bez
przeszkód.
98
dzielnice w miami
strzelcem, ale faktycznie pracuje na piej się dostać mostem Dodge, tuż obok
zmianę dla tych samych bossów. Mniej Freedom Tower i basenu jachtowego.
więcej co rok pojawia się na tej samej Świat taki brudny i tyle w nim zła, a
plantacji, by nauczyć nowych niewol- żaglówki dalej są piękne, takie pięk-
ników porządku. Gość zarabia dosyć ne... Tym mostem dojdziemy na wyspy
sporo, przeważnie w alkoholu. Pije na Dodge Island i Lummus Island, główne
umór i po pijanemu jest jeszcze gorszy, wyspy portu, gdzie cumują największe
niż na trzeźwo. statki i krążą barki rozładunkowe. Tam
możemy...
Si, senior. Oczywiście, że nie my,
99
miami
Inne knajpy
pogadać, napić się, czy pośmiać...
100
dzielnice w miami
101
miami
102
dzielnice w miami
103
miami
najwyżej dziesięć procent. Metody pana nawet się nie przeziębiła, nie mówiąc
Griffina są znane w kręgach ludzi, już o malarii czy czerwonce. Niewiado-
którzy interesują się handlem niewol- mo, w jaki sposób HellGate trafił w jej
nikami. Wiadomo, że jeśli ktokolwiek ręce. Na ten temat krąży sporo plotek.
ze zwierzyny spróbuje się postawić, Kiedyś Loretta była po prostu ładną
handlarz zastrzeli trzy najbliżej stojące dziewczyną w mieście. Należała do ma-
osoby, a zadziorny dostanie jedynie łego gangu, który jakoś sobie radził, ale
kolbą w żołądek. W czasie polowania nie miał raczej większych szans na wy-
Griffin nie jest bardziej brutalny, niż bicie się. Podobno jakieś dwa lata temu
wymagają tego okoliczności. Dopiero Lori wyprawiła się z grupką znajomych
kiedy zakończy załadunek, rozpoczyna na wycieczkę łodzią. Jako balast zabrali
swoje sadystyczne gierki. W trakcie ze sobą kilka flaszek alkoholu. Z wypra-
rejsu powrotnego zamęczy trzech czy wy wróciła tylko ona, nie na łódce, ale
czterech „pasażerów” tylko dla zabicia na pokładzie statku. Kumple znaleźli ją
czasu. Nawet zawodowcy mają swoje na morzu i pomogli doholować krypę
słabostki. do przystani. Loretta opowiedziała, że
jej grupka, mając już mocno w czubie,
104
dzielnice w miami
105
miami
amatorów surfowania na desce. W Mia- zbiorą się, żeby zrobić coś razem, mo-
mi mamy nawet coś w rodzaju gangu, żesz być pewien, że zrobią to dobrze. Za-
czy raczej nieformalnego klubu - luźne wodowców z prawdziwego zdarzenia nie
stowarzyszenie złożone z amatorów ma w Miami tak wielu, a ci w dodatku
skakania po falach. Mówię o grupie nie są uwikłani w wewnętrzne układy.
twardzieli określających się nazwą Jeśli będziesz potrzebował przewodnika
Beach Boys. Ich logo to łowca Molocha albo Łowcy, próbuj zagadać Beach Boys.
na fali, a jako że Bestia nie jest na Flo- Niestety, nie jest to proste - żeby w
rydzie popularna, można się domyślić, ogóle pozwolili ci ze sobą porozmawiać,
że faceci są nietutejsi. I rzeczywiście, musisz znać któregoś z nich, albo... do-
cała jedenastka to złomiarze, tropiciele brze surfować. Życzę powodzenia.
i handlarze z odległych zakątków kon- Oprócz
OpróczBeach
Beach Boys
Boys -- zz różnym skut-
tynentu, którzy przybywają do miasta kiem - jeszcze kilku zapaleńców próbuje
w interesach. Łącząc przyjemne z poży- swoich sił na desce. Są to najróżniejsi
tecznym wykonują zlecenia, handlują ludzie i tworzą trzy lub czteroosobowe
i prowadzą karawany, a po wykonanej grupki, które nie mają ze sobą wiele
robocie zbierają się razem na plaży. wspólnego. Kilku samotnych strzelców
którzy chcą
Beach Boys są kumplami, którzy chcą trzyma się z dala od całej reszty. Ci
się razem bawić. Podczas spotkań nie przeważnie pochodzą z Karaibów i nikt
rozmawiają o interesach, ale jeśli za- ich nie lubi.
chodzi taka potrzeba, umawiają się,
że jeden pomoże drugiemu w robocie.
Wszyscy są profesjonalistami, więc jeśli
Przeszłość
Miałem kiedyś dobrego kumpla, na imię miał Tunner. Twardy facet był, wszędzie razem chodziliśmy,
aż złapało go Tornado. Łykał tabletę za tabletą i robił się od tego coraz... Hmm, jak to ująć... Robił się
coraz mniejszy. Nie śmiał się już tyle, mniej mówił, chodził z nisko zwieszoną głową, a wszystkie gamble
wydawał na ten diabelski narkotyk. Nim zdołałem go powstrzymać, było już za późno. Jednego poranka
wszedłem do rudery, jaką zamieszkiwał niedaleko Błotnego Rynku, i ujrzałem jak siedzi z pistoletem
przystawionym do skroni. Na mój widok podniósł zalaną od łez twarz i powiedział: Spike, ty wiesz, jak
tu było przed wojną?
Byłem zbyt wolny. Zdążył nacisnąć spust.
Długo nie mogłem się pozbierać, a gdy to w końcu nastąpiło, zdecydowałem dowiedzieć się, jak tu
było wcześniej. Nie, nie przy pomocy Tornado. Być może nie należę do najbardziej rozgarniętych ludzi
na świecie, ale wiem, że od tego świństwa trzeba trzymać się z daleka. Postanowiłem odnaleźć jakiegoś
starego człowieka, który pamięta czasy sprzed wojny. Nie było to łatwe - tutejszy klimat jest zabójczy
i nawet najsilniejsi umierają po czterdziestce, góra pięćdziesiątce - ale udało mi się odnaleźć jednego ta-
kiego, byłego instruktora surfingu. Lubił gadać dziadek, zwłaszcza kiedy postawiło się przed nim flaszkę
rumu. Odwiedzałem go raz w tygodniu, aż nie kipnął na gorączkę błotną, i dowiedziałem się dużo za dużo.
Nawet jeśli połowa jego opowieści była zwykłym bajdurzeniem, to i tak wniosek jest jeden - z raju na
ziemi Miami zamieniło się w piekło.
To chyba nie był najlepszy pomysł.
Naraz uświadomiłem sobie, że te sterty porośniętego zielskiem gruzu, z którego sterczy tu i tam kawał
pogiętego żelastwa, wśród których brudne dzieciaki polują na wodne szczury, kiedyś były pysznymi
hotelami. Wiedziałem już, że wystające gdzieniegdzie spod warstw błota kawałki asfaltu to resztki dróg,
po których jeździły niegdyś wspaniałe porsche i ferrari, że te osmolone, wyszczerbione wieżowce były
tętniącymi życiem, dumnymi biurowcami, a znużone kobiety o zniszczonych cerach, które mijam co-
dziennie na kładkach, to wnuczki tych biuściastych piękności, które pięknie opalone grały w siatkówkę
plażową.
Poczułem smutek, lecz byłem w tym odosobniony. Ludzie na ogół dziwnie reagowali na zadawane im
pytania, machali ręką, zbywali mnie cynicznym uśmiechem. Zrozumiałem wtedy, że mieszkańcy Miami
po prostu nie chcą pamiętać, nie obchodzi ich przeszłość. Za bardzo pochłania ich zaciekła walka o bez-
pieczne dziś, ewentualnie jutro.
Miasto skryło swoją przeszłość pod grubą warstwą brudu.
106
Tak, mam buty z krokodylej skóry, porządny kapelusz, przepoconą flanelę i kosę długości zderzaka od
plymoutha. Tak, jestem prawdziwym twardzielem z Miami. Takim, co to ubija aligatory drewnianą chochlą
i sika spirytusem. Ależ ja jestem twardy, arrrgh! Chcesz sobie zdjęcie ze mną zrobić?
107
floryda
108
floryda
Ktoś kiedyś powiedział, że fortuna kołem się toczy i nie rozumiałem tego grypsu do chwili, gdy jakiś
stalker na Błotnym Rynku dorzucił mi kilka kolorowych pisemek do zapłaty za trzy nieuszkodzone
skóry z aligatora. Na okładce były piękne panie, więc capnąłem bez wahania - dopiero na motorówce
okazało się, że cwaniak wcisnął mi jakieś bzdurne poradniki dla nowoczesnej pani domu. Moja Maggie
przez trzy dni pokładała się ze śmiechu po tym, jak się dowiedziała, jakie to problemy miały baby
przed wojną. Znalazłem tam jednak jedną interesującą rzecz - na ostatniej stronie był artykuł z cyklu:
Ekolodzy biją na alarm.
Pismak był naprawdę łebskim facetem - używał takich długich wyrazów, że ledwie je doczytać do
końca mogłem, nie mówiąc o zrozumieniu. No, ale główny sens do mnie trafił. Gość w panice obwiesz-
czał, że tereny bagien Everglades się kurczą i że krokodyle są nieszczęśliwe. Wrzeszczał, że nie ma już
panter, żółwie nie mają gdzie jaj składać, a wszystko to wina człowieka, bo buduje autostrady i używa
dezodorantów.
109
floryda
110
floryda
111
floryda
punkty orientacyjne stają się obce szlak, obojętnie latem czy zimą, zakryj
i mylące. Odległe odgłosy wydają się dokładnie każdy centymetr swego ciała,
rozbrzmiewać tuż za twymi plecami, a na dłonie naciągnij rękawicę, a na
dobrze ci znajoma melodia bagna jest twarz załóż siatkę. Możesz się spryskać
zniekształcona i przeraża cię z każdą tymi dezodorantami, które czasem
chwilą coraz bardziej. Na mgłę nie ma sprzedają stalkersi czy kupcy z Mia-
mocnych - w końcu ogarnie cię pani- mi, pewnie nie zawadzi, ale większość
ka, a wtedy twoja zguba jest kwestią z nich to zwykłe gówno. Nie wędruj o
chwili, tym bardziej, że wszelkie ba- wschodzie i zachodzie słońca, gdyż to
gienne paskudztwa zdają się wiedzieć, ulubiona pora tałatajstwa, unikaj też
że człowiek we mgle jest ślepy. Nie przedzierania się przez wysokie trawy
zdziw się, jeśli nagle natkniesz się na lub postojów w cieniu, gdyż tam jest
wygłodniałego aligatora lub jeśli nagle ich najwięcej. Wędruj tylko otwartymi
z oparów wyłonią się grupki mutków. przestrzeniami, gdyż wiatr utrudnia
Trzeba było zostać w domu. komarom żerowanie, a jak już cię po-
Tak, Everglades nie rozpieszcza dziabią, to się nie drap. W rozdrapane
człowieka. Okres lepszej pogody zimą ramki łatwo wdaje się infekcja, a to
oznacza nieustanną walkę o przetrwa- może się bardzo źle skończyć.
nie oraz ataki mgły, natomiast latem A skoro już mówimy o zdrowiu, to
ulewy zamieniają całe Everglades w jednego jestem pewien. Komary nie
bezkresne mokradła. Wraz z wodą przenoszą żadnych chorób, gdyż gdyby
wzrasta wilgotność powietrza, na nowo tak było, Floryda byłaby dziś martwym
wszędzie wpełza pleśń, piesze wędrówki miejscem. W Miami próbują tą słynną
stają się marzeniem ściętej głowy, a gorączkę błotną zwalić na komary, ale
większość ruchu kołowego stanowią to błąd. To nie komary za tym stoją, to
ciężarówki FIST-u, brnące w błocie nie- jasna sprawa.
licznych autostrad. Znów jesteś sam na To co, wracasz do miasta? Bo ja nie
sam z bagnem i krokodylami. opowiedziałem ci jeszcze o wężach ani
No i komarami. Uff, człowieku, jeśli o radiacji, niewiele wiesz o mutkach,
nie spędziłeś przynajmniej roku na Indiańcach czy MP, nie mówiłem ani
Everglades, nigdy nikomu nie mów, słowa o jedzeniu, chorobach czy... Aha,
że wiesz, co to komary. Tutaj są ich wolisz się najpierw napić? Dobra...
po prostu miliardy, kumpel, miliardy.
Łebski Steve twierdzi co prawda, że
większość woli krew zwierząt, ale nie
przejmuj się tym zbyt mocno, co?
Tylko podwiń rękawy koszuli, a sam
się przekonasz, że ludzką
krwią też nie pogardzą.
Dobrze ci radzę -
gdy wyruszasz na
112
113
floryda
Emputados
Emputados to ponuraki, i to niebezpieczne ponuraki. W skład gangu wchodzą Latynosi, którym znudziło
się zasuwanie na plantacjach i nawiali z miasta, by się wyszumieć. Ich rumaki to łodzie motorowe i małe
poduszkowce, co do jednego pomalowane w krzykliwe grafitti. Sami również lubią stroić się w barwne
ciuchy, obwieszają się tandetną biżuterią i farbują sobie włosy. Wyglądają jak stado bażantów, mówię ci.
Niestety, nie jest to jedyny sposób na manifestowanie odzyskanej wolności. Emputados to kolesie,
którzy zbyt mocno wierzą we własną nieśmiertelność i tylko szukają okazji, by pochwycić za swoje
brzytwy, łańcuchy, włócznie i kije baseballowe. Najwyraźniej próbują zapomnieć o swojej poprzedniej
doli, pokazując całemu Everglades, jacy są twardzi.
114
podział sił na florydzie
czubki. Sam znałem jednego człowieka, wą piło się bimber czy chadzało na
który szukał tylko i wyłącznie części imprezy. Tak, to też szaleństwo.
zamiennych do cadillaców, ale ten był
niegroźny. Słyszałem bowiem o stalke-
rach, którzy byli owładnięci obsesjami FIST
- jeden szukał przedwojennej bazy Na „fistaszków” też nie ma co narze-
Abramsów, inny był przekonany, że ma kać - mają wiele wspólnego z nami,
mapę do hiszpańskiego skarbu, a jesz- w końcu to ludzie drogi. Większość z
cze inny polował na bramę między wy- nich co prawda pochodzi z Miami, ale
miarami. Nie dalej niż rok temu ekipa nie zadzierają nosa. Ich domem też są
stalkerów Joe „Nochala” Sancheza wy- w końcu drogi i bezdroża Florydy, tak
strzelała mieszkańców osady Swamp- więc szybko poznali zasady, jakie pa-
smoke. Ponoć według przedwojennej nują na Everglades i przestrzegają ich
mapy na terenie wysepki znajdowało bacznie. Dobrze wiedzą, że jeśli któryś
się kiedyś małe lotnisko, a mieszkańcy narazi się w jakiejś wiosce, ani on, ani
sprzeciwili się jakimkolwiek wykopom jego koledzy nie mają tam dłużej czego
w ich osadzie. szukać. A życie jest brutalne. Nigdy
Są też tacy, którzy nie chcą się nie wiadomo, kiedy złapie cię guma,
babrać w błocie. Zakładają jakieś poła- zabraknie benzyny, ugryzie wąż czy
tane, skądś wygrzebane kombinezony napadnie gorączka.
ochronne, i walą na Cape Canaveral. Dobrze żyjemy z „fistaszkami” i
Naprawdę. Dobrze wiedzą, że tylko chętnie pomagamy im w biedzie, a oni
tam wybuchały bomby atomowe na w zamian często przywożą nam coś
Florydzie, świetnie też pamiętają, że od z miasta, zabierają nas na stopa, czy
skażenia wariują tam liczniki Geigera, przewożą nam ładunek. My zaś często
a mutków jak mrówków. Ale idą. Nie- odwiedzamy ich bazy - robimy zakupy
którzy nawet wracają, niosąc jakieś w ich „składach”, sprzedajemy mięso i
elektroniczne cacka. Całe Everglades skóry, pogadamy sobie przy flaszeczce,
wychodzi wtedy przed domy, by przyj- czasem pomożemy im w jakiejś wypra-
rzeć się powracającym desperados. Mało wie. Obojętnie - kierowca, mechanik,
kto rozpoznaje w tych bezzębnych, ochroniarz czy sprzedawca - „fistaszki”
łysych, powłóczących nogami żywych to równa wiara.
trupach tych, z którymi przed wypra- No, tak długo póki spotykamy się
na lądzie. Cały problem polega na tym,
Crocs
Crocs to zbuntowane dzieciaki, ale nie aż tak stuknięte jak Emputados. To nasze dzieciaki z bagien,
które postanowiły pobawić się w dorosłych i tak im już zostało. Ich znakiem rozpoznawczym są buty ze
skóry krokodyla, kurtka bez rękawów z konturem krokodylego pyska naszytego na plecach, kapelusz i
rozkołysany, westernowy krok. Rozbijają się motorówkami, łodziami śmigłowymi i skuterami wodnymi,
obwieszają się ciężkimi giwerami, noszą lustrzanki i co chwila walą tekst w stylu: „Nie chce mi się z
tobą gadać!”
Są bardziej dorośli od dorosłych i całe szczęście, bo gdyby pozostali zbuntowanymi młodzikami, to
by sobie pewnie wymyślili ideologię. A tak żadnej ideologii nie ma, a Crocs po prostu szumią jak bagno
długie i szerokie. Organizują jakieś stuknięte wyścigi po bagnach, grają country, zaliczają panienki, piją
piwsko i tłuką się z Emputados. Od czasu do czasu postrzelają sobie do aligatorów, rozwalą jakąś budę
w sąsiedniej wsi na imprezie lub wybiorą się na mutkobranie, ale na tym się kończy. W zasadzie nie
mamy nic przeciwko Crocs - młodzi muszą się kiedyś wyszumieć i lepiej, żeby uganiali się po bagnach,
niż czytali książki czy coś tam. Kiedyś i tak jeden z drugim zamieni kurtkę na porządną flanelę, drzewo
zetnie, chatę wybuduje, spłodzi syna i sam kupi mu giwerę. Niech szumią, póki mogą! Czas leci szybko!
115
floryda
Gangi Everglades
O’Connors, Emputados i Crocs to trzy najbardziej znane gangi na Everglades, ale istnieją tylko dlatego, że
po prostu pozwalamy im istnieć. Nie podskakują za bardzo, bo wiedzą, że nikt na Everglades nie pozwoli
sobie bezkarnie pluć w mordę, a bagna są w sumie zbyt małe, by się schować przed bandą wkutych
Florydczyków. Rozbójnictwo czy żerowanie na czyimś nieszczęściu tutaj naprawdę nie popłaca, tak więc
jeśli gang ma zamiar złamać święte prawa gościnności o jeden raz za dużo, niech się lepiej poważnie
zastanowi. Raz czy dwa może się uda, ale prędzej czy później najbutniejszemu gangerowi ktoś bardzo
wk...wiony wepchnie lufę do gardła aż po przełyk i pociągnie za spust.
Niestety, nie każdy to pojmuje. Starcza przecież pięciu, sześciu kolesi z sieczką w głowach, kilkoma
lufami i urazą do całego świata, by założyć gang. Ostatnio dużo słychać o tych tam... Topielcach. Bandzie
durniów na skuterach wodnych, którzy malują sobie mordy na niebiesko i wyskakują spod wody z
kuszami. Naprzykrzają się ponoć FIST-owi, biedne gnojki. Przyjdzie czas i na nich.
116
podział sił na florydzie
117
floryda
Ksywka „Pustak” wcale nie odnosi się zbuntowali się przeciwko swej doli. Nie
do zasobów intelektualnych poruczni- chcieli dłużej być atrakcją turystyczną
ka - jest on bowiem człowiekiem dość dla turystów na Eveglades, nie chcieli
sprytnym i błyskotliwym - lecz do jego pozować do zdjęć spasionym grubasom
serca. Jako typowy oficer terenowy MP w koszulach bahama, nie chcieli dłużej
Valdeharo rzecz jasna nie zna pojęcia poniżać siebie i swej tradycji. Władze
litość czy współczucie, ale nie wie tak- Florydy gotowe byly nawet podwyższyć
że, co to strach, zwątpienie czy radość. im pensje, by tylko Indianie zostali w
Swych podwładnych czy towarzyszy rezerwacie i dalej bawili się w prawdzi-
broni traktuje całkowicie obojętnie, wych czerwonoskórych ku uciesze hord
bez śladów przyjaźni, zażyłości czy bogaczy z „cyfrówkami”. Podobno sfru-
jakichkolwiek względów. Podobnie jest strowani Indianie nawet zorganizowali
ze schwytanymi bojownikami ruchu kilka manifestacji w proteście, ale nikt
oporu, których bez żadnych emocji pęta się nimi nie przejął.
i wiedzie do Miami, lub rozstrzeliwuje Gdy pierwsze bomby przywaliły w
na miejscu. Ponoć pod ogniem nieprzy- Cape Canaveral, nikt nawet nie pomy-
jaciela twarz porucznika wygląda tak ślał o ewakuacji rezerwatu. Niestety,
samo, jak w środku najlepszej nawet jedna z chmur opadu radioaktywnego
zabawy - patrzy wokół obojętnie, a na- przeszła w jego okolicy. Pozostawieni
wet z lekkim znudzeniem. sobie, głodujący Indianie zaczęli umie-
Najgorsze jest to, że połowa miesz- rać na chorobę popromienną, przeżyło
kańców Everglades już święcie wierzy ich zaledwie kilka setek. W tym ich
w to, że Valdeharo jest nieśmiertelny, przedwojenny przywódca, David Nocny
a owo przekonanie z wolna przenosi się Ptak.
na jego przeciwników. Oddziały Amery- Upokorzenia sprzed wojny, głód i
kanów czy Seminoli tracą ducha walki pragnienie, widok umierających krew-
natychmiast po tym, jak się dowiedzą, nych i przyjaciół i śmierć jego żony,
że żołnierzami wroga dowodzi Pustak. która urodziła kalekie dziecko-mutanta
Porucznik Valdeharo ma zatem coraz wypaczyło psychikę Indianina. W na-
większą swobodę działania na bagnach tchnionej mowie objawił swym ocalałym
- choć nie zalicza się do okrutników i ludziom, równie zdesperowanym jak on
podpalaczy, otacza go aż nadto złowiesz- sam, że to biały człowiek i jego chore
cza sława. ambicje doprowadziły Seminoli do takie-
go upadku, po czym ogłosił nową wojnę.
118
podział sił na florydzie
ludzie na bagnach nauczyli się chodzić Chmury. Ten zaś, posłuszny świętemu
dzień i noc pod bronią. prawu zemsty, natychmiast atakuje
Przełom nastąpił dopiero po śmierci najbliższy oddział białych. Niestety, on
Davida Nocnej Sowy. Zmęczeni wojną i również nie dostrzega różnic.
jej ofiarami Indianie wybrali na swego Ludzie z Everglades nie przepadają
woda Curta Płonącą Chmurę, zwolen- za Indianami, gdyż ich pojawienie się za-
nika życia w pokoju wedle starych, wsze przyciaga kłopoty. Niektóre osady
indiańskich tradycji. I tak Seminole jednak utrzymują potajemnie kontakt
oświadczyli całemu światu, że zakopują z plemieniem Płonącej Chmury i zdarza
topór wojenny, obiecując, że wykopią się, że ranny seminolski wojownik leczy
go dopiero, gdy ktoś z ich plemienia się w domostwie Florydczyka, lub rusza-
zostanie skrzywdzony. Wszyscy ode- jące na wyprawę komando zaopatruje
tchnęli z ulgą, lecz niestety za wcześnie. się u białych w amunicję. Ci zaś nigdy
Płonąca Chmura miał bowiem wrogów nie zmarnują okazji, by nakierować
w plemieniu, ludzi, którzy chcieli kon- swych czerwonoskórych przyjaciół na
tynuować „szlachetną walkę” Davida najbliższe obozowisko MP.
Nocnego Ptaka, a jeden z nich, Nathan
Krucze Skrzydło, wyzwał go od tchórzy
i zdrajców, skrzyknął wszystkich nie-
Nicholas „Milczący Kojot”
zadowolonych z polityki nowego wodza Milczący Kojot to imię, które sam sobie
i na nowo podjął walkę. nadał. Ludzie z bagien nazywają go
Niestety, wojna Nathana nie ma nic Wściekłym Psem, a w kwaterze główniej
wspólnego z kontynuowaniem świętej Miami Vice nazywa się go po prostu
zemsty. Krucze Skrzydło znalazł kilku nawiedzonym sukinsynem. I tak są to
informatorów w bazach FIST-u, Miami raczej mało twórcze inwektywy, biorąc
i największych osadach Florydy i za- pod uwagę fakt, iż rzeczony Nicholas
czął napadać na wybrane transporty Milczący Kojot to prawa ręka Kruczego
oraz magazyny. Co więcej, postanowił Skrzydła i zdecydowanie największy
powiększyć swój oddział, do tej pory fanatyk sprawy indiańskiej, jakiego
składający się z rodowitych Indian, kiedykolwiek bagna nosiły.
o wszystkich „prawych wojowników, Ci, którzy mieli z nim do czynienia,
którzy rozumieją ideę wojny z bladymi twierdzą, że Milczący Kojot dawno już
twarzami”. Współczujących dusz znala- zakasował swego szefa i przywódcę, a
zło się dość sporo, głównie uzbrojonych nawet, że dochodziło między nimi do
po zęby oprychów, którzy postanowili kłótni i walk o przywództwo. Nicholas
na bladych twarzach zarobić. jest bowiem zwolennikiem wydania
Tak, Krucze Skrzydło to zwykły ban- wojny totalnej nie białym, lecz Miami,
dyta, sadysta i okrutnik, a jego banda, Radzie i MP w szczególności. Jego od-
w której Indian pozostała już ledwie dział, składający się z doskonale wy-
garstka, rabuje na prawo i lewo pod szkolonych i uzbrojonych wojowników,
pretekstem wojny z białymi. Płonąca zarówno Indian jak i białych, dokonał
Chmura odżegnał się od niego i zaszył już kilkunastu udanych zasadzek
ze swymi ludźmi daleko na bagnach, na konwoje Motorway Patrol, spalił
ale MP nie dostrzega różnic między kilka ich posterunków oraz dokonał
obiema grupami. Rozkazy z Miami są egzekucji trzech dowódców plutonów,
wyraźne i nakazują rozstrzelać każ- pomniejszych sabotaży nie licząc. Sam
dego schwytanego Indianina, przez co Nicholas, pojmany w niewolę przez kil-
nieraz rozwala się kogoś z ludzi Płonącej ku indiańskich renegatów, zdołał zbiec
z podziemi kwatery głównej Miami Vice,
119
floryda
120
121
floryda
122
ciekawe miejsca na florydzie
123
floryda
,
Mark „Twitty” O Donell
Jestem nieufnym człowiekiem i zazwyczaj wszystko co usłyszę dzielę przez pół. O
O’Donellu słyszy się jednak bez przerwy i nie ma złudzeń - nawet jeśli większość
tych opowieści jest wyssana z palca, Twitty to wielki gość. Naprawdę wielki, nawet
zważywszy na to, w jak podłych czasach żyjemy.
Polubisz go z chwilą, kiedy go zobaczysz, jestem pewien. To wysoki, barczysty
facet z rudą grzywą, gęstą brodą i niebieskimi oczyma, których wzrok przeszyje cię
na wylot. Pewno uściśnie ci mocno dłoń, uśmiechnie się szeroko i powie tym swoim
chrapliwym głosem: „Cześć, jestem Twitty! A ciebie jak zwą?”. Twitty... Takie imię
nosił figlarny, piskliwy ptaszek z przedwojennych kreskówek, a głos O’Donella...
Cóż, od whisky przez całe życie najwyraźniej nie stronił.
Twitty... Gdyby to ode mnie zależało, nazwałbym go Lucky, czy jakoś podobnie.
To stalker, przyjacielu, i to najlepszy, jaki kiedykolwiek po bagnach się szwendał.
Zawsze rusza na szlak z dobrymi mapami i wiarygodnymi informacjami, ma dobre
łopaty, wykrywacz metalu i licznik Geigera, ale jego atutem jest przede wszyst-
kim niesamowita intuicja. Ten facet po prostu wie, gdzie kopać. Jego szósty zmysł,
legendarny instynkt stalkera, naprowadził go już na zagrzebany wrak Boeinga
pośrodku Everglades, magazyny broni pod Tampa i park maszyn jakiegoś batalionu
zmechanizowanego, nie mówiąc o licznych supermarketach i innych magazynach.
Na wyprawy Twitty’ego zawsze zgłaszają się dziesiątki ochotników, a wśród jego
klientów są najwięksi bossowie Miami.
Oprócz szczęścia i przyjaznego charakteru, Twitty ma jeszcze jedną ogromną
zaletę - jest szaleńczo odważny. Znany jest z tego, że zawsze rozbijał bandy rze-
zimieszków, które go śledziły w nadziei na łatwy zysk. Nigdy nie ograniczał się
do obrony, a po prostu wybierał odpowiedni moment i atakował gangerów, nim
ci zdołali zacieśnić wokół niego obławę. Mówi się, że żadnego ze schwytanych ban-
dziorów nigdy nie puścił żywym. I dobrze, twardym trza być!
124
ciekawe miejsca na florydzie
125
floryda
126
ciekawe miejsca na florydzie
127
floryda
Walker
Nikt nie zna jego prawdziwego imienia. Ktoś kiedyś powiedział, że za młodych lat
nosił indiańskie imię „Chodzący wśród Mgieł” i był seminolskim szamanem, lecz
on sam za każdym razem, gdy zostanie o to spytany, kręci głową i uśmiecha się
ciepło: Niepotrzebnie pytacie o to, co było kiedyś. Zacznijcie zadawać pytania o to,
co dzieje się teraz. A nazywajcie mnie po prostu Walker.
Walker, czyli Wędrowiec, to stary człowiek o indiańskich rysach twarzy, dobro-
tliwym uśmiechu i zamglonym spojrzeniu. Nie ma swego domu, a sypia u ludzi,
którzy przygarną go pod swój dach. Je to, co znajdzie, upoluje lub dostanie, ale
chętnych do tego nigdy nie brak. Walker darzy bowiem miłością cały świat, a w
jego sercu nigdy nie zagościła zazdrość czy zawiść. Jego pojawienie się leczy żal i
rozpacz, jego słowa łagodzą konflikty, a jego uśmiech przywraca nadzieję.
Często w deszczowe wieczory opowiada się na bagnach historię, jak to Miami
Vice uznało Walkera za groźnego dysydenta i postanowiło go aresztować za dzia-
łalność wywrotową. Ten zaś nie miał zamiaru się skrywać czy uciekać, tak więc
żołnierze MP otoczyli go na szlaku z zamiarem skrępowania. Walker usiadł jednak
na ziemi, zapalił fajkę i powiedział: Przyszliście po to, żeby mnie zabrać? Dobrze, ale
nie spieszmy się. Zapalmy najpierw fajkę i cieszmy się tym dniem. Ponoć usiedli
wszyscy, choć kilku próbowało go poszturchiwać i wyśmiewać, a ten wciągnął ich
w rozmowę. Nie żeby chciał ich zagadać, by odzyskać wolność - patrzył na nich
tymi swoimi wielkimi, starymi oczyma i pytał o ich sekrety, marzenia i lęki, a
oni, jeden za drugim, oddawali mu swe serca. Ich dowódca ponoć porzucił służbę i
zamieszkał gdzieś na bagnach.
Wierzysz w to? Kiedy poznasz Walkera, uwierzysz we wszystko.
128
ciekawe miejsca na florydzie
rium, zbyt słabe, by militarnie zagrozić ponoć wypędziła Meksów z ich kraju,
Miami, lecz wystarczająco silne, by ale są jeszcze inne przyczyny. Na nagiej
śmiać się z bezsilnej, zarastanej przez przestrzeni po prostu znacznie łatwiej
dżunglę metropolii. jest dostrzec wozy MP czy uciekającego
O życiu w Tampa wiem wystarcza- niewolnika.
jąco dużo, by nigdy w życiu nie chcieć Jedno muszę tym skubańcom przy-
się tam wybrać. Wygląda bowiem na to, znać - udało im się odpalić fabryczki
że przy Tampa Miami może spokojnie papierosów, z których Tampa przed
uchodzić za wzór demokracji i swobód wojną słynęła, a dzięki temu przywró-
obywatelskich. Miastem rządzi kilku cić jedną z nielicznych, błogich codzien-
tamtejszych bossów, którzy w przeci- ności. Embargo, jakie Miami nałożyła
wieństwie tych z Miami dzielą się nie na Tampa, wszyscy mają głęboko w
źródłami dochodu, ale dzielnicami, któ- poszanowaniu. W tym świecie nie ma
re stanowią ich dziedziczną własność miejsca na politykę antynikotynową, a
razem z mieszkańcami. Ludzie zaś już palą wszyscy ci, którzy mają co palić,
dawno zapomnieli, co to wolność - haru- taka jest prosta zasada. Cała Floryda
ją na plantacjach oraz w fabryczkach kopci wonne, meksykańskie papierochy
papierosów i cygar, lecz najczęściej z Tampa, nawet bossowie, choć ci nawet
trafiają na targ niewolników. Tamtejsi na mękach by się do tego nie przyznali.
bossowie traktują ich gorzej niż bydło.
Dziesiątki ludzi ginie podczas ustawicz-
nych wojen o wpływy, kiedy to zbrojne Orlando
bandy ostrzeliwują się bez pardonu Pewno wydaje
na ulicach. Jeszcze krwawsze są dzikie ci się, że jak raz
karnawały i festiwale, podczas których byłeś w Orlando
bossowie zmuszają tłumy do tańczenia to wiesz o tym
na ulicach, a potem strzelają wokół bez miejscu wszystko,
opamiętania, odurzeni narkotykami co? Dajże spokój.
i pijani uniesieniem. Zdarza się też, Ja sam odwie-
że od fajerwerków i sztucznych ogni dziłem Orlando z
płoną wtedy całe segmenty Tampa, ale dobrych dziesięć
pozostaje dziękować losowi, że tak się razy i zawsze będę powtarzał, że jedyna
dzieje. Przynajmniej płomienie wyba- rzecz, która pozostaje wciąż ta sama, to
wiają tamtejszych ludzi od męki życia warsztaty i magazyny „fistaszków”. Za
w hodowli ludzkiego bydła. każdą wizytą znajdziesz w osadzie coś
Tak, Tampa to miejsce dla bezwzględ- nowego, coś, co cię powali na kolana.
nych ludzi. Reda portu jest pełna okrę- Nigdy nie zapomnę dnia, gdy na moją
tów pirackich i przemytniczych, tawer- ciężarówkę napadła banda mutków.
ny aż kipią od paskudnych typów, a Postrzelali mi samochód i ranili mnie
mury wokół miasta najeżone są lufami. w ramię, ledwie zdołałem uciec. Miałem
Te czubki wybudowały wokół Tampa przebitą oponę resztkę benzyny, pusty
mur, najprawdziwszy sześciometrowy żołądek, a ze zmęczenia latały mi ciem-
mur ze stali i betonu, a przestrzeń ne plamy przed oczyma. Marzyłem już
poza nim w promieniu pięciu kilome- tylko o łóżku w bezpiecznym Orlando,
trów wypalili do cna. Poza plantacjami ale gdy dostrzegłem tłumy ludzi przed
tytoniu, nawet źdźbło trawki tam nie bramami oraz dziesiątki ciężarówek i
rośnie. Mówi się, że to efekty panicz- łodzi, momentalnie zmęczenie odeszło
nego strachu przed Neodżunglą, która na plan dalszy. Naraz przypomnia-
129
floryda
Douglas Kent
Twoją wioskę napastuje pięciometrowy aligator-ludojad? Podpadłeś swojemu szefowi
i szukasz sposobu, by go ubłagać, najlepiej modnymi butami z krokodylej skóry?
Słyszałeś o panterach florydzkich i marzysz o nowych wyzwaniach? Jeśli potra-
fisz odpowiedzieć „tak” na choć jedno z tych pytań, Douglas Kent jest człowiekiem,
którego szukasz.
W dawnych, lepszych czasach tak najprawdopodobniej brzmiałaby ulotka rekla-
mowa najlepszego łowcy krokodyli na Florydzie. Niestety, Douglas Kent, tykowaty
olbrzym o długich rękach i rzadkiej, ciemnej brodzie, czytać nie umie, a co dopiero
pisać. Ma za to inne, niecodzienne zalety - jeden z rodziców tego człowieka musiał
bowiem być krokodylem, gdyż trudno w inny sposób wytłumaczyć jego nadnatural-
ną wprost biegłość w łowieniu tych gadów. Starczy mu wysłuchać kilku opowieści
o zwyczajach prześladowcy, obejrzeć jego odchody czy zbadać dokładnie okolicę,
by dokładnie wiedział jak się z nim rozprawić. A jego skuteczność nie pozostawia
cienia podejrzeń - za odpowiednią opłatą Douglas wytropi i rozwałkuje wszystko, co
zimnokrwiste, od krokoświra po megatora, czasem podejmując się również polowa-
nia na panterę-ludojada, gigantycznego węża lub inny osobliwy wytwór bagien. W
wolnych chwilach poluje zaś na zwykłe aligatory lub krokodyle i to tylko z nożem
w ręku - by nie uszkodzić skóry.
Pisać i czytać doskonale za to umie Mario Pereiro, niski, pucułowaty człowieczek o
zaaferowanej twarzy i wiecznie zaparowanych okularach. Mario jest zafascynowany
gadami, i dawno temu dołączył do Douglasa, by móc u jego boku je badać. Okazało
się przy tym, że Mario ma głowę do interesów, tak więc został jego agentem. Jego
pomysłem było na przykład uruchomienie niewielkiej manufaktury przy Błotnym
Rynku w Miami, gdzie kilku latynoskich krawców szyje buty, torby i kamizele z
krokodylich skór.
130
ciekawe miejsca na florydzie
ilość trofeów, a cała Baza patrzyła na to nazywam się Jack Kuternoga. Przed
w milczeniu, z kamiennymi twarzami. wojną był to gigantyczny park roz-
Niby rzeczywiście jechali polować na rywki, niekończące się miasto atrakcji,
tych, których inni odrzucili z konkret- gdzie ponoć cały worek gambli nie
nych powodów, ale wciąż byli to ludzie. starczał, by wszystko obejrzeć. Ludzie,
Nie wiem, czy wrócili w komplecie. którzy wybudowali ten cały interes,
Mam to gdzieś. na pewno zadali sobie wiele trudu,
by kompletnie oszołomić dzieciaki i
131
floryda
132
ciekawe miejsca na florydzie
wszystkim, którzy zdecydują się praco- kukurydzę oraz trzcinę cukrową. Len
wać nad odbudową Starego Miasta i już idzie do produkcji koszul, skóry do wy-
po kilku miesiącach zaczęło ono przy- robu pasów i kurtek, a trzcinę cukrową
pominać to, czym było wcześniej - kolo- wykorzystuje się przy wytwarzaniu
nialne miasto hiszpańskie. Nad główną rumu, ponoć jeszcze smaczniejszego niż
ulicą St George zakołysały się palmy, ten z Miami. W St Augustine wyrabia
na Plaza de La Constitucion pojawił się się też świeczki, liny i płótno żaglowe,
barwny, krzykliwy targ, a w labiryncie jest paru kowali i bednarzy, nie brakuje
uliczek pojawiły się tawerny, warsztaty też nowoczesnych rusznikarzy.
i składy. Ostatnim krokiem, jaki podjął A sam De Aviles? Dziwny to człowiek
De Aviles, było wykorzystanie gruzów i na pewno nie stąd - ludzie na Florydzie
ze zrujnowanych biurowców i domów nie zwracają się do siebie per „dobry
mieszkalnych do budowy wysokich panie”, ani nie mianują swych pomoc-
murów wokół St Augustine. ników „szambelanami: i „koniuszymi”
Dzisiaj to niewielkie, ale naprawdę - ale rządzi sprawiedliwie i lud go lubi.
urocze miejsce, a człowiek ma tu wraże- Jest dziwakiem, to pewne, ale swych
nie, że czas zatrzymał się kilkaset lat obietnic dotrzymał i wielu ludzi, którzy
temu. Co prawda zamiast bruku wciąż harowali w pocie i pyle przy odbudowie
mamy asfalt, strażnicy De Avilesa „jakiegoś cholernego zamku”, wiedzie
noszą broń maszynową zamiast szpad dziś wygodny żywot właścicieli tawern,
i halabard, a w przystani zatrzymują warsztatów czy składów.
się nie żaglowce, a kutry motorowe, A to rzadkość w tych czasach.
ale mało kto z odwiedzających zdaje
sobie sprawę z tego rodzaju niuansów.
A owych gości jest naprawdę sporo, Cape Canaveral
gdyż St Augustine stało się znaczącym Dobrze, opowiem ci o tym miejscu, ale
ośrodkiem rzemiosła. Na wykarczo- czynię to niechętnie. Cape Canaveral to
wanych polach poza miastem ludzie smutne miejsce i niewielu znajdziesz
hodują bydło i konie, a także sadzą len, Florydczyków, którzy będą chcieli o
Zwierzaki
Smutne jest to, że zwierzaki dalej wyglądają jak ludzie i są ludźmi. No, może mają nieco cofnięte czoło
i wiecznie rozchylone usta, a w ich oczach nie znajdziesz nawet cienia sprytu, ale tak przecież wygląda
większość ochroniarzy w Miami. Różnica leży w zachowaniu i trybie życia Zwierzaków - są to bowiem
potomkowie tych z ofiar mutagenów Neodżungli, których ciała nie uległy przemianom, lecz skurczyły
się za to ich mózgi. Nazwijmy to po imieniu - Zwierzaki to współcześni ludzie pierwotni.
A zatem energia atomowa wymierzyła ewolucji kopa i to całkiem potężnego kopa. Zwierzaki potrafią
rozpalić ogień, umieją machać zdobyczną maczetą czy znaleźną maczugą, ale na tym się kończą ich
umiejętności. Nie umieją budować łodzi czy nawet łuków, nie znają się na budowaniu (zajmują znalezione
budowle), nie potrafią gotować, poza przepaskami biodrowymi nie noszą ubrań a ich komunikacja ogra-
nicza się do warknięć i pomruków, w niczym nie przypominających ludzkiej mowy. O wszelkich próbach
resocjalizacji też zapomnij - bywało, że człowiek z bagien znajdował dziecko (szczenię?) zwierzaków i
próbował sam wychować, lecz szczytem osiągnięć intelektualnych wychowanka zazwyczaj było ledwie
kilka prostych słów i umiejętność sikania w krzaki, a nie w kąt izby.
Omijaj ich. Napotkani na szlaku, zazwyczaj zachowują się nieufnie, lecz dość przyjaźnie, nawet
czasem dają się przekupić błyskotkami. Pechowcy, którzy jednak mieli pecha przekroczyć granice ich
terytorium, zazwyczaj przekonywali się boleśnie na własnej skórze, że całkiem sprawnie działają jako
grupa. Kamień w dłoni silnego, podirytowanego małpoluda to broń równie groźna jak kula z pistoletu
maszynowego, a jeśli takich małpoludów osaczy cię całe plemię, to może być już za późno nawet na
okrzyk „Jestem zbyt młody na śmierć!”.
133
floryda
134
135
miami
136
miami hard core
137
miami
woły, no i w każdej chwili mogą zostać cia, byleby tylko nie dostawiali żarcia
zabici przez właściciela. Robota w polu za darmo. Wiadomo, że jeśli zajmujesz
uważana jest wśród nich za najgorszą, się głupią i nie przynoszącą pożytku
no, może poza wiosłowaniem na galerze. pracą, popadasz w apatię, więc może z
tego powodu mieszkańcy Miami są tacy
Na potrzeby miasta hoduje się przygnębieni?
wszystkie tradycyjne amerykańskie W czasie epidemii pierwsi padają
rośliny, za wyjątkiem tych, które wy- niewolnicy. Nic dziwnego - są przemę-
magają dobrych gruntów lub suchego czeni i niedożywieni, na dodatek żyją
klimatu. Nie zdziw się zatem, że chleb ściśnięci w małej przestrzeni czwora-
to dla nas placki z mąki kukurydzia- ków. Kiedy niewolnicy giną dziesiąt-
nej, a piwo jest droższe niż bimber. kami, nie ma nikogo, kto mógłby się
Zwykły mieszkaniec miasta kupuje. W zajmować uprawą żywności. W Miami
pobliżu Miami hoduje się głównie ryż, zaczyna panować głód. Ludzie nauczyli
trzcinę cukrową, tytoń, trochę bawełny się przeczuwać czasy głodu lepiej niż
i kukurydzy, a innych zbóż i warzyw szczury. Zawczasu zaczynają gromadzić
tyle, co kot napłakał. Sporo sadzonek i zapasy, ceny żywności idą w górę, część
zasiewów gnije, albo zostaje stłamszo- mieszkańców zamyka się na głucho
nych przez chwasty. Nasiona chwastów w domach i bez ostrzeżenia strzela do
wiatr przywiewa z neodżungli, więc nie każdego nieznajomego, który próbuje
są to takie sobie zwyczajne roślinki. wejść na terytorium. Potem jest jeszcze
Praca niewolników jest niekończąca się gorzej. Wygłodzeni szaleńcy na ulicach.
harówką - zasiej, wyplew kilka razy, Morderstwa i kanibalizm, masowe
zbierz żniwo, przetwórz na jadalne. eksodusy poza miasto w poszukiwaniu
Klimat dla rolnictwa na Florydzie jadalnych owoców i dziczyzny. Epidemie
jest korzystny, więc zbiory odbywają powodują głód, a głód wywołuje epide-
się dwa razy do roku. Nie ma miesiąca mie. Cholerne perpetum mobile, ale taki
przerwy w pracach na polu. Nikomu już nasz los.
też nie opłaca się hodować zwierząt,
jak w Teksasie, ponieważ choróbska
i pasożyty szybko trzebią stada, więc Wszechobecna roślinność
mięso stało się prawdziwym rarytasem. Dżungla na trwale zagościła w Miami
Pochodzi praktycznie tylko z polowań, już w kilka lat po wojnie. Z początku
bo mało kto decyduje się założyć hodow- ludzie wydali jej wojnę, zazdrośni o
lę. Jedzenia jest na tyle, by wyżywić pochłonięte przez roślinność tereny
całe miasto, ale przecież nikt nie będzie miasta, lecz była to próżna walka.
rozdawał go za darmo. Na szczęście nie Agresywnie napierająca zieleń nie
ma monopolu na handel żywnością, bała się ani siekier, ani ognia i nowe
więc można kupować od tego bossa, od pędy żarłocznie wspinały się na ludzkie
którego się chce. Zgodnie z tradycją, za- konstrukcje, zarówno te zrujnowane,
płatą za żywność zazwyczaj są usługi. jak i jeszcze stojące. Rośliny rosły bły-
Dzięki temu nawet najbiedniejszy może skawicznie - starczało kilka miesięcy,
dostać coś do żarcia, pracując okazyjnie by ruiny fundamentów wieżowca pora-
lub na stałe dla lepszego od siebie. Może stały wysoką na metr gęstwiną krze-
donosić, robić jako ochroniarz, ponapra- wów. Wkrótce dzikie palmy zakołysały
wiać łodzie należące do mafioza - zależy się nad dachami nędznych lepianek,
na czym się zna. Wielu ludzi dostaje wzdłuż ulic pojawiły się połacie tropi-
bezsensowne i bezproduktywne zaję- kalnych paproci, a na ścianach jeszcze
138
miami hard core
istniejących domów pojawiły się rośliny się tu również w porę ostrzeżeni miesz-
pnące i bujne mchy. Mieszkańcy Mia- kańcy miasta.
mi musieli się pogodzić z faktem - ich Po knajpach krąży dowcip o gościu,
miasto stało się prawdziwie zielonym który przejechał przez miasto i prze-
miastem. gapił je, bo nie wiedział, gdzie kończy
Tuż po wojnie Neodżungla ratowała się dżungla, a gdzie zaczyna Miami.
życie wielu ludziom z Miami, dostar- Mówiąc między nami - miejscowi mają
czając w porę schronienia, a także podobne problemy i mówię zupełnie po-
zaopatrując we wszystko, co do życia ważnie. Wychodzisz rano z domu, żeby
potrzebne. Dzięki wszechobecności tro- się odlać i nagle szok. Widzisz jakieś
pikalnego lasu, biedacy nigdy nie muszą krzaki, których jeszcze wczoraj tu nie
spać w błocie pod gołym niebem. Z pni było. Zaczynasz się zastanawiać, czy nie
ściętych drzew buduje się tu tratwy zalałeś pały i nie wylądowałeś na chacie
rybackie lub chaty, kryte później szero- u kumpla, ale patrzysz - znajomy komin
kimi liśćmi palmowymi, a wiele rodzin starej ciepłowni, zburzona szkoła imie-
utrzymuje się z wyplatania koszyków nia Stonewall’a Jacksona, na wpół roze-
i mat z łyka, także naczyń z tykwy i brane blaszane baraki... kurcze, jesteś u
powrozów. Gęstwina okazała się prze- siebie. Tu i ówdzie przybyło zieleni, tam
kleństwem dla Rady Miejskiej i Miami i kawałek dalej trochę ubyło. Pobłądzić
Vice. Porośnięte tu i ówdzie gąszczem można! Ech, co tu dużo mówić - nie dalej
tropikalnej roślinności ruiny stworzyły jak wczoraj rozbiłem się o rosnący na
istny labirynt ścieżek i kryjówek dla środku drogi buk. Definitywnie rzucam
mutków, przemytników, zbiegłych nie- jazdę samochodem. Za drogo wychodzi
wolników czy indiańskich guerilla. W i jest szkodliwa dla zdrowia.
istocie władze miasta nawet nie zdają Roślinność w Miami jest wszech-
sobie sprawy, jak daleko ten labirynt obecna i różnorodna. Zieleń rośnie na
sięga. Dziesiątki trudnych do zauwa- ulicach, na ścianach budynków, we-
żenia, tajemnych ścieżek prowadzą w wnątrz mieszkań, a nawet w samocho-
głąb dżungli do ukrytych podziemnych dach. Okrzemki, mchy, grzyby, trawy,
schronień, gdzie kryją się nie tylko kwiaty, krzaki, bluszcze, drzewa i coś,
ludzie na bakier z prawem. Na czas co jeszcze nie ma nazwy - w różnych
łapanek do robót publicznych chowają rodzajach, odcieniach i kształtach. Jest
Kult Neodżungli
Jestem pewien, że ludzie w Miami czczą dżunglę. Oczywiście, ci prawdziwi ludzie z Miami, ci z ulic i
lepianek, a nie te nadęte dupki na najwyższych piętrach Wieżowców. Wiesz, oni gdzieś mają to, że las
tropikalny przyniósł do miasta parne powietrze, pająki czy błotną gorączkę. Przyzwyczaili się, bo las
zmienił ich filozofię. Dziś wierzą, że stanowią jego element i gdy kogoś zabierze jad węża czy utopi
gwałtowna ulewa, nikt się mocno nie martwi. Owszem, rodzina uroni kilka łez, ale na tym się skończy.
Oni, ludzie z błota, wierzą, że kiedy las zabiera człowieka, ma ku temu prawo - podobnie jak ma prawo
zabrać ocelota, aligatora czy stuletni cyprys.
Chyba nawet Miami Vice już wie, że coroczne festiwale hawańskie nie są tym, czym kiedyś. Choćby
lały ulewne deszcze, szalały tornada, czy któryś z bossów wystawił karabiny maszynowe na ulice, na
kilka dni w Miami zamiera wtedy wszelka praca, a daleko nad Florydę niesie się drżenie bębnów. Tłumy
odurzonych alkoholem i narkotykami ludzi o szklistych oczach tańczą na ulicach i śpiewają pieśni bez
słów. Pieśni, w których dziękują dżungli za opiekę, schronienie i żywność, w których oddają jej cześć i
zapraszają do wzięcia należytej ofiary.
Nie rozmawiaj z nimi o Neodżungli. Bądź pewien, że do głównej ulicy, którą kroczysz, dochodzi mnóstwo
niewidocznych ścieżek, z których może nagle wybiec kara. Zresztą, Neodżungla... Chłopie, ty naprawdę
w to wierzysz?
139
miami
taka chińska zagadka: gdy drzewo się rozkładu i degeneracji, tworząc słod-
przewraca, a nie ma nikogo, kto by to kawy zapach śmierci. Miami cuchnie
słyszał, czy wydaje ono dźwięk? My śmiercią, jest miastem umierającym
mamy własną zagadkę i gotową od- i chociaż pozory mogą temu przeczyć,
powiedź - roślinność w mieście rośnie, prawda jest okrutna: mieszkamy w gro-
gdy nikt nie patrzy. I rośnie szybko. bowcu ludzkości, a już niedługo jedyna
Umawiasz się z kimś pod Dwiema pamiątka naszego istnienia - pomnik
Skrzyżowanymi Palmami na Placu, ze stali i betonu - przestanie istnieć,
przychodzisz na spotkanie i widzisz, że przykryty coraz grubszą warstwą gle-
wkrótce będą to Trzy Skrzyżowane Pal- by i kompostu. Zielone piekło - oto, na
my na Placu. Z tego powodu na punkty co zasłużyła sobie ludzkość.
orientacyjne wybiera się zawsze miej- Byłeś kiedyś w Federacji Appala-
sca odporne na zarastanie - kratownice, chów? To hałaśliwe miejsce, pełne od-
kryte blachą budynki, ocalałe maszty. głosów pracujących maszyn górniczych
Jeszcze pięć czy sześć lat temu można i fabrycznych. Warkot silników, nawo-
było powiedzieć „przy jeziorze skręć w ływania ludzi przy kopalni. Czasami
lewo”, ale odkąd pojawiło się to nowe pracują także nocą, ale da się usnąć. W
świństwo porastające wodne powierzch- Miami, jeżeli jesteś nowoprzybyłym, nie
nie, nie wiadomo, gdzie kończy się uśniesz przynajmniej przez pierwszy
trawnik, a gdzie zaczyna staw. Zresztą, tydzień. To dźwięki wydawane przez
nie dalej jak tydzień temu jakieś laski mieszkające wśród roślin owady i ptaki
z Detroit utonęły w nocy razem z au- - w dzień się ich nie słyszy, są po prostu
tem, bo zachciało im się jechać równą tłem, które ignorujesz. Ale kiedy chcesz
powierzchnią między ruinami. odpocząć - mordęga. Wśród zieleni bez
Kiedy mówię o roślinności w Miami, przerwy coś świergoce, cyka, gwiżdże i
używam słowa „zieleń” i możesz wy- stuka. Szlag może człowieka trafić, nie
ciągnąć złe wnioski. W rzeczywistości ma chwili spokoju! Zastrzelisz jedną
chodzi mi o całą gammę barw, wśród papugę, potem drugą, ale to niczego nie
których odmiany zieleni są dominują- zmieni. Świerszcze, cykady i cholerne
ce. Przez okrągły rok miasto pokryte nocne drozdy i tak nie pozwolą ci usnąć.
jest kwiatami przy ziemi, na pnączach, Przez jednostajny i nieustający hałas
krzewach i drzewach. Rozpiętość kolo- dżungli, Miami jest najgłośniejszym
rów oszałamia, ale wierz mi, wiecznie miastem w Stanach.
okrywająca Miami tęcza wcale nie jest Ciekawostką jest to, że na pewnym
radosna. Może zachwycić przyjezdnych, etapie Neodżungla wstrzymała swoją
szczególnie Nowojorczyków i ludzi znad ekspansję. Drzewa i krzewy porastające
Wielkiej Rzeki, ale u miejscowych budzi rumowiska nie tworzą zbitej gęstwiny,
raczej odrazę. Spędzisz tu kilka tygodni nie zarastają też wydeptanych ścieżek,
i pewnego dnia stwierdzisz, że ktoś ulic, ani odgarniętych placów targo-
puścił pawia na smętne, stare kikuty wych. Choć roślinność w mieście jest
budynków. Miami jest miastem rdzy bujna, wciąż pozostawia ludziom wiele
- nie zmienią tego faktu kwiaty, różno- miejsca do życia. Kilku jajogłowych pró-
barwne ptaki i owady. Rośliny śmierdzą bowało to wytłumaczyć kiepską glebą,
- kwiatek pachnie, drzewo pachnie, ale na którą w znacznej mierze składa się
dżungla jako całość zwyczajnie cuchnie. gruz, odłamki cegieł i inny bajzel, ale
Woń zgnilizny miesza się z bagiennymi mało kto przyjął to wytłumaczenie. Dla
wyziewami, egzotyczne aromaty mie- ludzi z Miami, zwłaszcza czarnoskórych
szają się ze sobą, nakładają na smród i Latynosów, oczywiste jest, że to dżun-
140
miami hard core
gla łaskawie wstrzymała ofensywę, by i tak nie da się zniszczyć źródła tych
pozwolić ludziom żyć. Można powiedzieć, wszystkich osobliwości.
że zalążki lasu tropikalnego na obszarze Starcy twierdzą, że jako pierwsze
miasta nie mają żadnych dziwnych pojawiły się duże, niemrawe żuki z
właściwości, które przypisuje się Neo- odwłokami przypominającymi szklane,
dżungli. Słyszałeś na pewno, że jest ona tęczowe bańki. Żerowały na gównie
źródłem mutacji, nowych gatunków i i padlinie, a martwego mięsa zawsze
niejako rewolucją w królestwie flory. było tu pod dostatkiem. Składały ja-
Owszem, w Miami da się zauważyć jeczka w niezabezpieczonym jedzeniu i
niespotykane rośliny o dziwnym wy- młode rozwijały się w świeżym łajnie.
glądzie i nienaturalnym zachowaniu Nadmiar żuków sprowadził istną plagę
- jak mięsożerne bluszcze na ścianach mrówek - takich dużych i czarnych.
budynków, polujące na owady i małe Ukąszenia większej ilości mrówek były
ptaki, czy brązowy mech odradzający jadowite, więc ludzie walczyli z nimi za
się w ciągu jednej nocy, nawet jeśli pomocą ognia i chemii. W końcu wygrali
usuniesz go chemikaliami. Chcę jednak wojnę, ale jeszcze dzisiaj zdarzają się
zaznaczyć, że na terenie Miami ledwie wielkie migracje tych owadów. Przez
da się zauważyć dynamiczne zmiany, miasto ciągnie wówczas szeroka na
które są przecież najbardziej charak- kilka metrów czarna rzeka, unosząca ze
terystyczną cechą Neodżungli. Podobno sobą wszystko, co żywe - martwe zwie-
poza miastem to istna magia - z nasion rzęta, kawałki owoców, ludzkie szczątki.
jednej rośliny wyrasta całkowicie inna, Mrówczy zwiadowcy rozpraszają się po
a miejsca, w których absolutnie nic nie bokach kolumny, więc lepiej obserwo-
powinno się uchować, na przykład słone wać zjawisko z daleka. Mniej więcej w
jeziorka, są gęsto porośnięte. Gdybym tym samym czasie co mrówki pojawiły
miał scharakteryzować dżunglę jak się również pszczoły-zabójcy. Dopóki ich
osobę, powiedziałbym, że spokojnie bada nie wkurzyłeś, było git, brzęczały sobie
teren i bierze nas pod włos. Zmienia i zbierały nektar z kwiatków. Tylko od
się w sposób niedostrzegalny dla ludzi, czasu do czasu roiły się, albo dostawały
według innego rytmu niż poza miastem. napadu szału i robiły w okolicy gniaz-
Niezmącony spokój tych zielonych ot- da masakrę na zwierzętach i ludziach.
chłani przeraża mnie. Dziewięć użądleń - tyle przyjął na siebie
największy twardziel, zanim skonał.
141
miami
142
miami hard core
Pasożyty
Nie od dzisiaj wiadomo, że najgorszy wróg to wróg niewidzialny. Pasożyty nie wydają się tak groźne,
jak aligatory, bo nie zawsze zabijają, ale wolałbym chyba zniknąć w zębatej paszczy, niż wolno umierać
z mózgiem dziurawionym przez jakieś larwy. W Miami wielu ludzi nosi tasiemca, glisty, motylicę wątro-
bową, albo przynajmniej owsiki. Wszechobecny brud, byle jakie jedzenie i parszywy klimat sprzyjają
rozwojowi wszelkiego rodzaju świństwa. Obecność pasożyta w ciele raczej nie zabija, ale utrudnia życie.
Swędzenie albo uszkodzenia narządów wewnętrznych - to najczęstsze, co się zdarza.
Dziewczyny i Chłopcy - przebywając w Miami myjcie ręce przed jedzeniem i po każdej bójce! I nie
żryjcie byle czego.
143
miami
144
miami hard core
145
miami
Zawodność nieskomplikowanych rodzajów broni, jak rewolwery czy strzelby wzrasta o jedno oczko na
kostce. W przypadku bardziej skomplikowanego sprzętu - karabinów i pistoletów maszynowych - o dwa
oczka na kostce. Jeśli nigdy nie używałeś reguł zawodności - najwyższy czas zacząć.
146
miami hard core
Ktoś miał naprawdę niezły pomysł, by ten czarny stuff nazwać Tornado. Nie trzeba być poetą, by sobie
uświadomić, że zarówno narkotyk jak i huragany znad Karaibów to dzieci tego samego diabła. Jedyna
różnica polega na tym, że ten pierwszy miesza ludziom w głowach, a ten drugi zrywa znad nich dach.
Są ludzie, którzy mówią, że eksplozje na Cape Canaveral i na Kubie wcale nie zaszkodziły mocno
miastu. No, podmuch rozwalił wiele domów i instalacji, nie pozostawił też ani jednej szyby całej, ale tak
na dobrą sprawę Miami dobiły te cholerne trąby powietrzne. Jeśli masz barometr, to lepiej porządnie
go strzeż i śledź nitkę rtęci co rano. Jak opadnie zbyt nisko, pakuj klamoty i zwiewaj. Jak najdalej.
Tak, wiem, ciężko o barometr w mieście, o które porządne tornado zahacza raz na pół roku. Ulicznym
prorokom, którzy zawodzą o Ojcu Wszystkich Huraganów, który przyniesie koniec świata, również nie
warto wierzyć - jakoś nie ufam kolesiom, którzy opowiadają o Apokalipsie, podczas gdy ta już dawno
miała miejsce. Skoro przewidywanie huraganów przy pomocy techniki i metafizyki odpada, proponuję
bardziej tradycyjne sposoby, jak na przykład stare, dobre łupanie w kościach. To nie żart. Wiele rodzin
ma na wyposażeniu dziadka-barometra, którego co wieczór skrupulatnie wypytują o zdrowie. Jeśli za-
tem któregoś dnia kilka razy wpadnie ci w oko przestraszony człowieczek, który chyłkiem przemyka
uliczkami z chudobą na plecach lub znika z rodziną w jakiejś norze, lepiej zrób to samo co on. Tornado
to naprawdę paskudna sprawa.
I nie zdziw się, jeśli kiedyś znajdziesz trucka fistaszków w środku bagna lub kuter rybacki w środku
lasu mangrowego.
147
miami
148
miami hard core
Przemysł
ją ze starożytnego grobowca.
Miami słynie z papierosów, cygar
i alkoholu. Każdy z tych produktów
Przemysł to imię miejscowego Polaka. wyrabiany jest w różnych gatunkach.
W Miami innego znaczenia to słowo nie Najtańsze fajki, nazywane potocznie
ma. Zero kopalni, hut, zakładów pro- Sieczką, pali się przez fifkę. Naprawdę
dukcyjnych z prawdziwego zdarzenia, nazywają się Big Red, ponieważ wy-
istnieje jedynie rękodzieło i domowe wołują największego raka na świecie.
przetwórnie. Miasto produkuje sporo Oczywiście, nikt w Miami nie umiera na
towarów, ale są to półprodukty albo do- raka, ponieważ ta choroba potrzebuje
bra nie zaawansowane technologicznie. czasu, żeby się rozwinąć, a inne są szyb-
Największy biznes robi się na luk- sze. Dzięki temu i niskiej cenie Sieczka
susowym żarciu i używkach. Cukier, jest niezwykle popularna i pełni rolę
kawa, herbata, liście koki, tytoń i moc- drobnego pieniądza - centa. Najlepsze
ny alkohol. Wystarcza na miejscowe fajki, Sony & Crocket, są niedostępne
potrzeby i na eksport. Nigdy nie do- dla zwykłych śmiertelników i nie cho-
równamy Teksasowi w produkcji mięsa dzi o cenę. Po prostu gdyby pospólstwo
i zboża, ponieważ w naszym klimacie paliło to, co palą bogacze, marka zosta-
nie ma warunków do przechowywania łaby zbrukana. Tak samo rzecz się ma
tego wszystkiego. Za mokro i za gorąco, z cygarami. Podobnie jak przed wojną,
a obrót na dużą skalę wymaga niestety tak i teraz są one symbolem zamoż-
magazynowania. Sprzedajemy trochę ności i potęgi. He he, ludzie naprawdę
tych rzeczy, ale nie tak wiele, żeby było wierzą, że młode kubańskie dziewczęta
się czym pochwalić. skręcają je na udach... Cholera, może to
Drugie miejsce na liście najczęściej faktycznie prawda?
wywożonych towarów zajmują tkani- Jeśli chodzi o alkohole, wybór jest
ny. Pośród przeciętnych mieszkańców w jeszcze większy: rum, brandy, wódka i
co drugiej rodzinie kobiety przędą i jeśli koniaki. Do wyboru i do koloru. Gatunki
chcesz nazwać plotkarskie spotkania dla biednych i dla bogatych, butelkowa-
przy bawełnie zakładem tekstylnym, ne albo nalewane. A jeśli potrzebujesz
to owszem, mamy fabryki włókiennicze. plasterka cytryny, to zrywasz ją z
Tkaniny idą lepiej niż gotowe ubrania, drzewa i kroisz swoim nożem. Oto
bo Jankesom nie podoba się nasza powód, dla którego mieszkam w tym
moda, ale idę o zakład, że już niedługo cholernym mieście.
jakieś przedsiębiorcze kobiety zaczną Eksport leków, niegdyś podstawa
szyć na ich modłę. Zastanawiasz się, bogactwa większości kupców, stopniowo
kto by chciał tracić gamble na ubranie, zamiera. Po prostu kończą się zapasy
skoro tony ciuchów można znaleźć w i każdy, kto ma dostęp do przedwo-
opustoszałych sklepach i w przedwo- jennych magazynów, chce resztki
jennych hurtowniach? Pewnie moja zatrzymać dla siebie. Niewyczerpane
odpowiedź cię zdziwi, ale ludzie potrze- zdawałoby się złoża prochów po latach
bują normalności, a gdy ubierzesz nowe skończyły się, czynione są więc próby
i czyste ubranie, czujesz się prawie tak, uruchomienia produkcji farmaceuty-
jakbyś zażył Tornado. Poza tym wspo- ków. Póki co, wszystko rozbija się o
minałem już o klimacie, więc domyślasz brak speców. Zarówno techników od
się, że stare ubrania nie zachowały się maszyn, jak chemików. Znasz jakiegoś?
u nas dobrze, a nawet noszona przez Przyślij go do Miami, zostanie przywi-
tydzień koszula wygląda jakby wyjęto tany jak mesjasz.
149
miami
Prawo
na sobie, bo jeszcze ktoś pomyśli, że
aspirujesz do elitarnego grona bossów
i postanowi sprawdzić, co masz na po-
parcie swoich roszczeń. Prawo w Miami, śmiechu warte. Ja
nazwałbym to raczej „Wielkim spisem
150
miami hard core
scu i w dziwnych czasach. Prawo nie sem bossowie bardzo pilnują, byśmy
znaczy nic, a wędrujący z ust do ust się nie wzbogacili. Niektórzy płacą
nakaz nabiera mocy prawnej, podobnie nam jedzeniem, dokładnie taką ilością,
jak czyn możnego człowieka. Nikt nie jaka starczy na dzień dla niewielkiej
pamięta, że tak fundamentalne zasady, rodziny. Nie musimy się nazywać nie-
jak niewolnictwo czy obowiązek zdej- wolnikami, by tak naprawdę nimi być.
mowania nakrycia głowy w obecności Niektórzy z nas urywają się z rodzin-
bogacza, zostały zapoczątkowane przez nych dzielnic, zostają ochroniarzami
czyn jednego człowieka. bossów, kierowcami lub żołnierzami
FIST-u, wstępują do stalkerów lub zacią-
151
miami
152
miami hard core
153
miami
że nie próbuje nawet załatwić sprawy o Molochu, chętnie posłucha, lecz nie
absurdalnie wysokim podatkiem. Po przejmie się ani trochę. Pytanie o
prostu obrót bronią, cyborgizacjami i Neodżunglę może mu się nie spodobać,
tym podobnymi towarami jest zastrze- natomiast bardzo chętnie pogawędzi o
żony dla pewnej grupy ludzi. ostatnich atakach Kubańczyków, tych
Skoro zaś do więzienia trafiłeś i za- fagasach z Jamajki, czy pieprzonych
bierasz cenny czas panów policjantów, czerwonoskórych.
wierz mi, że postarają się, żeby czas O ile, rzecz jasna, znasz hiszpański w
odbywania kary nie upłynął ci na stopniu przynajmniej podstawowym. W
przyjemnościach. Więzienie jest ciemną przeciwnym razie możecie się w ogóle
i wilgotną dziurą w piwnicach dawnego nie dogadać.
komisariatu policji. O ucieczce nie masz Nie zdziw się, chłopie, ale od wojny
co marzyć, po jakimś czasie ślepniesz od minęło już mnóstwo czasu - wystarcza-
przebywania w egipskich ciemnościach. jąco dużo, by Florydę porosła dżungla, a
Przez cały czas nie możesz nawet zoba- Miami zapomniało o swych związkach
czyć, z kim siedzisz i nie wiesz nawet, z tym dziwnym tworem, o którym
czy to, co cię smyra po nodze to szczur, bajdurzą Nowojorczycy. Zapomniało,
czy nazbyt przyjacielski towarzysz lub skrzętnie ukrywa to, że pamięta.
niedoli. Masz szczęście, jeśli naprawdę Zdarza się, że gdy wspomnisz o Stanach,
jesteś polityczny. Od czasu do czasu wy- w oczach swego rozmówcy dostrzeżesz
prowadzą cię na zewnątrz i będą chcieli zrozumienie, najprawdopodobniej przy-
wiedzieć, z kim pracujesz, dlaczego, w pomni ci jednak o skażonych, jałowych
jaki sposób i od jak dawna. Oberwiesz, i pustkowiach, o mutacjach i hordach
to nieźle, ale przynajmniej odetchniesz wyrzutków. I dorzuci jakieś szpetne
świeżym powietrzem i zobaczysz świa- przekleństwo po hiszpańsku.
tło. Za kilka, kilkanaście lat po angiel-
Daj sobie spokój z buntem czy prze- sku pewno będą już mówić tylko ci,
mytem, amigo. Zostań z nami i pracuj, co robią interesy z kolesiami spoza
albo idź przed siebie, ale wtedy nikt Florydy. Mówi się, że już przed wojną
ci już nie pomoże. Tu, w Miami, wielu w Miami pełno było takich, co tu całe
możliwości nie masz, ale... Ale zawsze życie przeżyli, słowa po angielsku nie
jest jeszcze taniec, pochodnie, gorąca znając. Dzisiaj po błotnych ulicach
muzyka, rum. I świeże owoce. Zawsze miasta wędrują tłumy kolorowych
znajdziesz sposób, by zapomnieć choć - znajdziesz tu śniadych Latynosów,
na chwilę. czarnych i żółtych, są Meksy, Jamaj-
cy, Kubańczycy, Haitańczycy i pewno
też garstka białych, choć ci zazwyczaj
154
miami hard core
155
miami
156
miami hard core
157
miami
158
miami hard core
159
miami
Napisane jest, że trąby powietrzne to dzieci Neodżungli, prostujące ścieżki przed Jej nadejściem. Tam, gdzie
przeszło tornado, ziemia z niecierpliwym drżeniem oczekuje oblubienicy. Przyobleka się w szatę gruzów i
ruin, przywołuje na wesele zwierzęcych braci. Napisane jest, że wiatr niesie ze sobą błogosławione ziarna,
nieubłagane dla domów, mostów i wież. Trąby powietrzne zwiastują, że gdy nadejdzie dzień, Neodżungla
pokryje cały świat, a my, jej orędownicy, zamieszkamy w zielonym raju.
160
161
miami
Mnożniki gamblingu dla Miami z nowej „pracy”), można żądać o połowę więcej, za
to taki, co sprawia problemy (najczęściej to złapa-
Żebyś w razie potrzeby nie musiał wertować pod- ni podróżni), jako że wymaga większej obróbki,
ręcznika głównego, oto wyjęte z tabeli handlowej większej uwagi strażników, a i tak zawsze może
mnożniki gamblingu dla Miami: paliwo 100%, elek- spowodować szkody, pójdzie za pół ceny, albo wcale.
tronika 100%, mechanika 100%, prochy 25%, broń Przechowanie niewolnika w piwnicach Astorii
150%, żywność 50%, usługi speców 100%. to 5 gambli za dzień.
Prochy są tanie, a z Karaibów co rusz przypły- Jeśli handlarz się spieszy, zawsze może sprzedać
wają całe łajby załadowane haszyszem i marihuaną. towar Woodsowi, za 10-15 gambli od niewolnika, pod
Jedynie o Tornado jest w Miami trudno i draństwo warunkiem, że ten nie będzie chory
osiąga tu wysokie ceny. Prowizja dla Astorii, którą pobiera od wszelkich
Jeśli idzie o broń, musisz pamiętać o koszmarnej transakcji zawartych na jej terenie wynosi 10%.
wilgotności, typowej dla bagiennej krainy Miami -
Skóry (skup)
wszystko rdzewieje błyskawicznie, broń palna zacina
się co chwila i trzeba ją cały czas smarować, a i
tak niewiele to pomaga. Stąd działającej broni jest
jak na lekarstwo, handlarze bronią też nie spieszą Kolejna ważna działka w Miami, czy w ogóle na
się z przywożeniem tu swojego towaru, bo może i Florydzie. Neodżungla blisko, zwierząt zatrzęsienie,
zarobiliby trochę gambli, ale co z tego, skoro resztę no i wszędzie te krokodyle. W każdej chwili, jeśli
towaru mogliby po kilku dniach wyrzucić do bagna. tylko zabraknie ci gambli, możesz zabrać mocną
Broń palna nie jest tu zbyt popularna, bo też kto sieć, nóż i ruszyć na łowy. He he, wielu takich
wyda kupę gambli na cacko, które być może już po frajerów spoczywa na bagnach...
miesiącu będzie zwykłym kawałkiem złomu? No, a Skóra węża: powszechnie spotykany - 1g, rzad-
gdy w końcu kogoś najdzie jednak potrzeba, okaże ko spotykany - 10g, unikat o skórze w pięknych,
się że przez to wszystko znaleźć porządną spluwę barwnych wzorach - 20g
nie jest łatwo (w sumie można sprawę uprościć - Do- Skóra krokodyla: mały - 5g, duży - 15g
stępność pukawek nie przekroczy tu 5%) i na pewno Skóra psa, kota - 3g
nie będzie ona tania. Sobol, gronotaj - 30g
Podobnie rzecz wygląda z elektroniką. Tyle, że
o komputerach jakoś nikt tu nie marzy, o elektro-
nicznych cackach mało kto słyszał, więc i nikt nie Kości dinozaurów
odczuwa zbytnio ich braku. To zupełny absurd, ale bossowie Miami, a przede
Za to w okolicach Miami jest w bród żywności. Oko- wszystkim Woods, skupują kości dinozaurów, które
lica z pewnością nie przypomina północnych pustyni. wydobyć można z niebezpiecznych terenów dawne-
Zielsko zarasta każdy skrawek ziemi. Odpowiednia go muzeum historii naturalnej.
wilgoć, może dla ludzi nawet „zbyt odpowiednia”, Za pięciokilogramowy worek kości dostaniesz
dobra gleba - po prostu raj dla przyrody. Tutejsi jakieś 10g, a za czaszkę to nawet i 50g. Tylko niech
nauczyli się już, co można zjeść, a czego lepiej unikać ci do głowy nie przyjdzie, żeby na tym interesie
i głód im póki co nie grozi. kantować!
162
pamiątki z miami
163
miami
książki to dla przeciętnego łowcy miesiąc roboty i - 10g na miesiąc, Dostępność 30%
ani gambla dodatkowo. Chcesz czołg? Miesiąc - dwa W zatłoczonych, środkowych piętrach: jeden
i dodatkowy tysiak. pokój - 50g na miesiąc (Dostępność 15%), mieszka-
Cena może podskoczyć, jeśli okaże się, że łowca nie - 200g na miesiąc (Dostępność 10%)
musiał przejść przez piekło, żeby zdobyć to coś. Ale Wyższe, strzeżone piętra: jeden pokój - 400g na
dobrzy łowcy nie mają w zwyczaju podbijać cen na miesiąc (Dostępność 10%), mieszkanie - 1000g na
końcu, bo to najbardziej psuje reputację. miesiąc (Dostępność 5%)
164
pamiątki z miami
Liga Złomiarzy i Łowców (wpisowe) Oto, z czego Miami może być dumne. Owoców jest za-
trzęsienie, choć w kilka godzin po zerwaniu z drzewa
Do Ligi należeć może każdy, kto zdobył sobie wy- można je wyrzucić - tak szybko gniją. Mięso pochodzi
starczającą reputację i zapłacił wpisowe. To ostatnie tylko z polowań, bo wszelkie hodowle szybko trzebią
- w wysokości 100g. zarazy. Przypraw, tytoniu, kawy, herbaty - po prostu
mamy w bród! Alkohol to również specjalność Miami
165
miami
Dostępność 50%
Liście koki - 5g za porcję, Dostępność 70% Warsztat tkacki Mayday
Tornado - 100g za porcję, Dostępność 2%
Czysta koszula i garnitur, czyli ciuchy Bossa -
40-100g
Medykamenty Leonarda Travisa Lekkie ciuchy (koszulki, skarpetki) - 3g
Koszula, spodnie - 15g
Gorsze od przedwojennych, ale w przystępnych Buty z krokodyla - 40g
cenach. Niektóre w wersji eksperymentalnej, mogą Lekki pancerz z krokodyla (kamizelka) - 40g
nie zadziałać, lub co gorsza, zadziałać inaczej. Z cie- Płaszcz przeciwdeszczowy - 15g
kawszych rzeczy dostaniesz tu antidotum na jady Kapelusz skórzany - 15g
węży i pająków - 20g za porcję. Kapelusz słomkowy - 2g
Lina - 1g za 5m
Wiszący namiot - 20g
Knajpy
W knajpach, wiadomo, wszystko droższe, ale za to
przyrządzone i na miejscu.
Wyroby skórzane Gene Ulricha
Kawa - 3g za kubek Logo mistrza Ulricha - skaczący srebrny pstrąg -
Herbata - 3g za kubek jest rozpoznawalne nawet w odległych miastach.
Piwo - 10g za kubek, Dostępność 30% Opłaca się wybulić kupę gambli, bo staniesz się
Samogon z owoców - 1g za kubek, Dostępność dzięki temu w Miami swojakiem, a twoja reputacja
100% wzrośnie znacząco.
Rum - 4g za kubek, Dostępność 90% Kapelusz skórzany - 50g
Rum z St Augustine - 5g za kubek, Dostępność Kamizelka / kurtka skórzana - 100g
10% Buty - 50g
Wódka - 6g za kubek, Dostępność 40% Jeśli klient przyniesie własną skórę, cena będzie
Brandy z gorzelni Cantano - 8g za kubek, Dostęp- mniejsza o jakieś 20%. Dodatkowe metalowe okucia,
ność 5% cynkowane napisy itd. to 10g za każdy.
Koniak z gorzelni Cantano - 8g za kubek, Dostęp-
ność 5%
Placek z mąki kukurydzianej - 5g R-Workshop
Ryba - 3g
R-Workshop wykonuje drogie podróbki ubrań zna-
Czysta woda 1g za kubek
nych marek, stara się naśladować dawny styl i
kotlet z niewiadomoczego (pies, zwierzęta z Neo-
dodaje loga przedwojennych firm. Dostajesz ciuch,
dżungli itp.) - 5-20g
który zwraca uwagę i podnosi prestiż, ale za to cena
Kotlet z krokodyla - 10g
skacze dwukrotnie w porównaniu z normalnymi,
Pieczony wąż - 10g za porcję
dostępnymi w Miami.
Pieczony ptak - 10-20g za porcję
Pieczone owady (mrówki, szarańcza) - 10g za
porcję
Orzeszki ziemne - 20g za porcję
Gotowana kukurydza - 4g za porcję
Inne
Linka polimerowa (u Sieciarzy) - 1g za 5m
Zielona pożywka - 12g za porcję Polimerowa sieć na ptaki (u Sieciarzy) - 1g za
1m kwadratowy
Zarobki
Czwórka - 12g
Polewa - 22g
Ciuchy Arena - 8g
„Niewolnicza” praca na plantacjach - nędzne
Drugie miejsce na liście towarów eksportowych wyżywienie + 2g
Miami zajmują tkaniny i ciuchy. Tu, na miejscu,
wszystko kupisz po okazyjnej cenie!
166
167
miami
Storylinia
wszystkie słabości i bolączki trapiące
Miami. Jeżeli Hamilton nie będzie roz-
sądny, inwazja piratów zbiegnie się z
przeprowadzoną przez niego rewolucją
Miami umiera, choć nie wszyscy zdają i to może być zbyt wiele dla osłabionego
sobie sprawę ze śmierci miasta. Przy- miasta.
czyn śmierci jest wiele - zabójczy klimat
i drakońskie prawa, które wykańczają Miami umiera, ale bossowie zdają
ludzi; Neodżungla nieubłaganie zagar- się tego nie dostrzegać. Żyją w zu-
niająca coraz to nowe tereny, brak pełnie innym świecie i z wysokości
jakiejkolwiek nadziei i perspektyw wieżowców mają inną perspektywę.
dotyczących jutra. Wydaje się, że Miami Chcą pomnożyć swoje majątki, szuka-
utknęło w marazmie i utonie w nim, ją więc kontaktów z innymi ostojami
niczym w bagnie. Jednak zanim do tego cywilizacji. Oferują żywność, narkoty-
dojdzie, nastąpią pewne zmiany. ki niewolników i stojącą na wysokim
Andrew Hamilton, syn człowieka, poziomie medycynę, w zamian chcą
który zbudował to miasto od nowa, wszystkiego, czego im brakuje - wy-
przejął po swoim ojcu wiele cech, ale na kształconych techników i produktów
pewno nie ma wśród nich cierpliwości przemysłu. Głównymi partnerami
i poczucia zadowolenia z utrzymującej handlowymi miasta są Nowy Jork i
się równowagi sił. Andrew dochodzi do Teksas. Wzajemna współpraca będzie
coraz mocniejszego przekonania, że jest się pogłębiała, ale można się spodziewać,
jedynym człowiekiem, który potrafi że Nowy Jork chce za pomocą handlu
pokierować miastem i właśnie w jego osiągnąć własne cele - w Miami trzeba
rękach powinna spoczywać cała władza. zaprowadzić demokrację i włączyć je w
„Jałmużna”, jaką otrzymuje od każdego obręb odradzających się Stanów Zjedno-
z bossów za kierowanie Miami Wice czonych. Nie wiadomo, jak szybko Rada
i zachowanie neutralności to nędzne Miasta odkryje plany Nowego Jorku,
gamble w porównaniu z fortunami, do nie wiadomo również, czy w miejscu,
których doszli bossowie. Dosyć! Czas to gdzie niewolnictwo i poddaństwo jest
zmienić! silnie zakorzenione, da się wprowadzić
Już wkrótce funkcjonariusze Miami nowojorskie ide e. Jednak wszystko
Vice - tępawi i przekupni gliniarze - wskazuje na to, że kiedyś może dojść
będą musieli zamienić się w żołnierzy, a do drugiej wojny między Północą i Po-
Coastal Guard przestanie wypatrywać łudniem.
piratów i skupi się na problemach mia-
sta. Hamilton przygotował już grunt Znaczący wpływ na przyszłość mia-
pod przewrót - Wampiry pracują z coraz sta z pewnością będzie miała Neodżun-
większym zaangażowaniem, nie tylko gla. Tempo jej rozwoju jest zmienne,
obserwują, ale próbują wkręcić się w trudno więc określić, jak szybko miasto
szeregi bossów. Wojna domowa jest kwe- zostanie wchłonięte przez zieleń, jednak
stią tygodni, może miesięcy, tymczasem niewątpliwie postęp Neodżungli zagraża
nad miastem wciąż wisi fatum ataku od istnieniu Miami. Coraz wyraźniejszy
strony Karaibów. Mieszkające na Wy- wpływ lasu tropikalnego i jego muta-
spach społeczności z zazdrością patrzą cji nie pozostaje bez wpływu na ludzi.
na bogactwa zgromadzone w rękach Część mieszkańców zaczyna zasilać
kilkunastu raptem ludzi i odwiedzając powstające wśród biedoty kulty Neo-
port w celach handlowych dostrzegają dżungli, zwalczające siebie nawzajem
168
sekrety mistrza gry
169
miami
170
171
miami
Rdza
jedynie umrzeć, zgnić i nakarmić rośli-
ny wijące się wokół ruin betonowego
miasta.
Miami umiera - lekarstw jest coraz
Wystarczy spędzić dzień na włóczędze mniej, wszystko rdzewieje i gnije, kar-
po mieście, żeby nie mieć żadnych miąc Neodżunglę. Po długiej i bolesnej
złudzeń co do przyszłości tego miej- agonii miasto w końcu zejdzie z po-
sca. Niewolnicy harujący od świtu do wierzchni ziemi.
zmierzchu, w palącym słońcu - ich
ciała pokryte są bąblami od oparzeń
Stal
oraz plamami i wrzodami po choro-
bach. Wśród ruin i zgliszczy pięknego
niegdyś miasta ludzie w łachmanach
grzebią w błocie, na próżno poszukując
śladów dawnej świetności - przedmiotów, Witamy w Miami! Jesteś może z He-
które mogliby wymienić za butelkę gemoni? Słyszeliśmy, że to ostatnie
alkoholu albo działkę narkotyku. Temu miejsce na ziemi oprócz naszego miasta,
wszystkiemu przyglądają się bossowie gdzie jeszcze żyją prawdziwi mężczyźni.
i ich sługusy - cynicznie uśmiechnięci, Chętnie dowiedzielibyśmy się, jak sobie
zachowujący pozory klasy i opanowa- chłopaki radzą w kurorcie Arizona. No,
nia. Ale nawet po nich widać, że nie nie ważne, z ciebie też zrobimy człowie-
wszystko jest tak, jak powinno być. ka. Na początek dobra rada - załatw
Niektórych chorób nie wyleczy nawet sobie nóż. Tutaj każdy facet nosi ostrze,
najlepszy powojenny medyk, nie da więc łatwo pomylić cię z niewolnikiem.
się cofnąć urazów psychicznych, któ- Rozejrzyj się dookoła - zieleń, bagna,
re wywołała wojna. A życie w Miami, ruiny - trzeba jakoś sobie radzić, ale
umierającym mieście, nikogo nie uczyni przecież życie jest ciągłą walką o prze-
szczęśliwszym. trwanie, nieprawdaż? Jak skończysz
Miasto toczy wewnętrzny rak - swój kubek rumu, weźmiemy cię na
172
sekrety mistrza gry
173
miami
Słyszałeś może o kultach z Kara- inna broń jest jak dziecięca zabawka?
ibów? Voodoo, Baron Samedi, zombie Wszystkie te skarby czekają właśnie
i ofiary z ludzi. Wielu niewolników w na ciebie, doktorze Jones!
Miami przywiozło ze sobą wierzenia Chromowane Miami to niekończąca
z ojczyzny. Można w nie nie wierzyć, się przygoda rodem z filmu awanturni-
we wszystkie te klątwy i nakłuwanie czego. Bohaterowie, tajemnice, zagadki,
laleczek, ale wiesz co, słyszałem, że jak piękne kobiety, źli ludzie, skarby
się nie wierzy, to i tak działają. ludzkości czekające na odkrycie. Rolę
budowli postawionych przez starożyt-
ne cywilizacje pełnią tutaj powojenne
174
175
miami
176
sekrety mistrza gry
177
miami
Sekrety
Niejednokrotnie gościł w swojej willi
przedstawicieli najwyższych kręgów
wojskowych Nuevo Cuba i przekazywał
bohaterów Florydy
im pewne fakty na temat posunięć
Rady Miami, wielokrotnie też przekazy-
wał im duże ilości gambli, zaopatrzenia,
a nawet broni. Zafascynowany komu-
nizmem Cantano zaczął krytycznie
patrzeć na przepychanki bossów Miami,
Nicholas
gardząc ich walką o wpływy i bogactwo.
Jego współpraca z Kubańczykami sta-
„Milczący Kojot”
Krucze Skrzydło dawno już się zorien-
nowi pilnie strzeżoną tajemnicę i jak
tował, że ślepą nienawiścią Nicholasa
na razie ani Miami Vice ani Coastal
można sterować tak, by wyciągać z tego
Guard niczego nie podejrzewają.
jak największe korzyści. Wszczyna z
W podziemiach willi Cantano znajdu-
nim zatem sztuczne kłótnie, po czym za
je się rząd cel, w których boss „kolekcjo-
pośrednictwem swych ludzi w oddziale
nuje” ludzi o ciekawych osobowościach
Milczącego Kojota podsuwa mu pomysły
- artystów, buntowników, degeneratów,
na akcje, najczęściej na odbicie jakiegoś
przybyszów z innych krain, ludzi nie-
transportu latynoskich niewolników
rzadko porwanych prosto z ulicy. Na
z rąk MP. Nicholas rozbija ochronę
schwytanych ludziach przeprowadza
transportu, a samych jeńców puszcza
następnie szeregi eksperymentów,
wolno gdzieś na bagnach, gdzie później
wykorzystując przy tym również różne
wyłapuje ich po cichu oddział Kruczego
narkotyki oraz chirurgię mózgową, a
Skrzydła i sprzedaje z zyskiem zaprzy-
ich wyniki zapisuje w pamięci przeno-
jaźnionym piratom.
śnego komputera.
Nienawiść Nicholasa dawno już
wymknęła się spod kontroli i dumny
178
sekrety mistrza gry
179
miami
180
181
miami
182
sekrety mistrza gry
miasta doskonale nadają się do roz- haterów - Spec o dużej wiedzy - dostanie
grywania scenariuszy przygodowych. się w niewolę, być może Woods pozna się
Postapokaliptyczny Indianana Jones na nim i wyśle postać na „kurs szkole-
może okazać się świetną rozrywką i niowy” do jednego ze swoich profesorów.
odskocznią od typowych przygód z mut- Gdyby bohaterowie znaleźli sposób na
kami i Molochem. Ponieważ istnienie odbicie kumpla, a wraz z nim przynaj-
Neodżungli otwiera niemalże nieograni- mniej jednego z naukowców, mogliby
czone pole do popisu dla wyobraźni, w wprowadzić sporo zamieszania w sto-
trakcie rozgrywania scenariusza mogą sunkach panujących w mieście. Pozo-
się pojawić najbardziej fantastyczne stali bossowie na pewno zainteresowa-
stworzenia i przedmioty. liby się Lodówkowem, a gdyby wyszło
na jaw, że Rada ukrywa lekarstwa na
183
miami
Bez skrupułów
egnie drobnej zmianie. Bossowie
zorientują się, że oni - władcy Mami
- zostali wplątani w rozmowy z
Niedawno do miasta przybyła trójka jakimś wędrowczymi znachorami,
Aniołów Miłosierdzia. Rozbili na- co jest, wkurzające. Teraz bohater-
miot i za darmo leczą biedaków, owie muszą po prostu zabić Anioły
utrzymhając się z dobrowolnych dat- Miłosiedzia. Ponieważ jednak śmierć
ków. Popyt na miejskich konowałów lekarzy doprowadziłaby do wybuchu
spadł, a ponieważ większośc to zamieszek ( i wtedy ściagnęła na Mi-
niewolnicy, zyski z paktyki czerpią ami uwagę tej ogólnokrajowej organi-
bossowie. Nic dziwnego, że są za- zacji), trzeba ich zlikiwodać po cichu,
niepokojeni całą sprawą. Nie chodzi ale tak żeby ciała trójka wiedziałą iż
nawet o gamble, bo straty nie ginie za sprzeciwstawienie się woli
są poważne, ale o zasady - byle bossów. Zleceniodawcy żądają również
przybłędy nie powinny zaburzać dowodu wykonania misji.
panujących w mieście porządków i Drużyna nie może wycofać
prowadzić działalności wywrotowej, się ze zlecenia.
184
185
miami
Węże innym.
Jest jeszcze inna sprawa - węża brą-
Całe szczęście, że gady nie myślą. zowego czasem myli się z mokasynem
Czasem, gdy siedzę sobie na mojej błotnym. Jak zobaczysz oba wynurzone,
Betty i łowię okonie, nachodzą mnie to w czoło się pukniesz. Jak takiego
jakieś głupie myśli. Raz mi przyszło można pomylić, co? Przecież mokasyn
do głowy, że gdyby te zimnokrwiste jest prawie czarny, z ciemnozielony-
paskudztwa potrafiły pogłówkować, mi zygzakami! Jasna sprawa, kolego,
pewno szybko by się zorientowały, że ale oba węże najczęściej spotkasz w
jest ich tu ze sto razy więcej niż nas, zanurzeniu, a wtedy nie ma mocnych.
186
sekrety mistrza gry
187
miami
spojrzał w dół, czarny wąż już chował skoczyć na przechodzące niżej zwierzę
się w zaroślach. Kruk odleciał, wrzesz- lub człowieka. W tej samej chwili pi-
cząc z radością. jawka zaczyna ssać i wierz mi - masz
To tylko opowiastka, która ma cię jakieś dziesięć do piętnastu sekund, by
przestrzec... Nie, nie przed wężami, ale w jakikolwiek sposób zareagować. Po
przed brakiem ostrożności. Poza tym upływie tego czasu zaczyna ci się kręcić
nie do końca jest prawdziwa. Moka- w głowie, uginają się pod tobą kolana i
syny są dość płochliwymi wężami i nagle tracisz przytomność.
człowieka same z siebie nie zaatakują. Pijawka rzadko zabija, ale tak po-
Co więcej, w istocie są dość trujące, ale ważny ubytek krwi bardzo osłabia
śmiertelnego niebezpieczeństwa dla człowieka, a wiadomo, jakie szanse
życia czy zdrowia nie stanowią. Ich jad na przeżycie masz na Everglades, gdy
bez trudu zabije dziecko, lecz nie sądzę, nawet pełzać szybko nie możesz. Co
by poważnie zagroził dorosłemu. Rzecz gorsza, te świństwa przenoszą również
jasna, kilka dni gorączki, dreszczy i naprawdę paskudne choroby, tak więc
majaków po ukąszeniu mokasyna masz wystrzegaj się ich ponad wszystko.
jak w banku, ale twoje życie nie jest w Nie przechodź pod rozłożystymi, nisko
niebezpieczeństwie. wiszącymi konarami drzew, a kiedy już
toto spadnie ci na kark, musisz odkroić
REGUŁY ją nożem. Boli jak jasna cholera, naj-
Aby zauważyć w porę skrytego w trawie prawdopodobniej pociachasz sobie kark,
węża, trzeba zdać Problematyczny lub Trud-
ny test Percepcji (ustala MG, zależnie od ale być może unikniesz wyssania lub
warunków). Jeśli test nie wyjdzie, depczący zakażenia. Pewniejszym sposobem jest
węża pechowiec zostaje ukąszony. ogień, ale nie sądzę, byś nosił przy sobie
Współczynniki spadają w wyniku zatrucia
jadem o tyle, ile zdecyduje MG (natychmia- płonąca pochodnię, prawda?
stowa pomoc, wyssanie jadu itp. - utrata 3
punktów z każdego Współczynnika; nieudolna REGUŁY
pomoc lub jej brak - utrata około 6 punktów;
postać nie przerywa marszu - utrata do 12 Aby zauważyć w porę spadającą pijawkę,
punktów). Jad zaczyna działać po kilku mi- trzeba zdać Problematyczny lub Trudny test
nutach - co godzinę zwiększając karę o 1 aż Percepcji (ustala MG, zależnie od warunków).
do ustalonego przez MG poziomu. Działanie Jeśli test nie wyjdzie, pijawka uczepia się
jadu zaczyna mijać po 12 godzinach, wtedy ofiary.
podobnie co godzinę kara maleje o 1. W każdej turze ofiara słabnie (otrzymuje
karę -1 do wszystkich Współczynników) i
ma prawo do jednej próby uwolnienia: musi
188
sekrety mistrza gry
189
miami
190
sekrety mistrza gry
191
miami
trafiłbyś nienawidzić muł? Pewnie tak, podczas jazdy. To się aż w głowie nie
ale po co? Jeśli denerwuje cię coś tak mieści, no nie?
powszedniego jak muł, to pakuj manat- Nie wiem, skąd się takie dranie
ki i zjeżdżaj z Everglades, zanim ktoś biorą i chyba nie chcę wiedzieć. Stal-
ci spuści łomot za marudzenie. Zdarza kerzy twierdzą, że ich inteligencja jest
się, że krokodyl czy aligator poszarpie efektem wpływu Neodżungli. Ale jak to
kogoś z naszych, ale przecież to nie jego jest, że oni też się tam włóczą, a wcale
wina. Jest przecież tylko wygłodniałym mądrzejsi się od tego nie stają? W każ-
gadem, który od tysiącleci poluje na dym razie, załatwienie takiego złośli-
biegające mięso, hehehe! wego, sprytnego ludojada to naprawdę
trudna sztuka. Jeśli taki potwór terro-
REGUŁY ryzuje okolicę przez długie tygodnie, z
Agresja: głodny = 14 / najedzony = 8, Spryt: pewnością nauczy się skrywać przed
12, Zręczność: 7, Ruch: 1 segment = 1 metr, łowcami, tym bardziej, że wszędzie ro-
Limit obrażeń: 1 Krytyczna i 1 Ciężka, Pan-
sną zarośla, a woda jest mętna. Hehe,
cerz: Lekki
Akcje: Ugryzienie (2 segmenty, obrażenia trudno o więcej adrenaliny niż podczas
Ciężkie) tropienia takiego krokoświra, kiedy to
Powyższe statystyki dotyczą krokodyla /
brodzisz w bajorze z myślą, że sukinsyn
aligatora w wodzie.
właśnie cię obserwuje z ukrycia, a już
może spina mięśnie do skoku... Aż mnie
Krokoświry strach na myśl ogarnia!
Krokoświry żyją głównie w pobliżu osad ludzkich lub uczęszczanych szlaków, a żywią się głównie ludzkim
mięsem. Działają zawsze w pojedynkę, czając się w mętnej wodzie, we wrakach starych samochodów lub w
opuszczonych budynkach i atakując ludzi dopiero wtedy, gdy ci się tego najmniej spodziewają. Sprytniejsze
potrafią ścigać samotnych wędrowców i wywracać ich łodzie, a także bezszelestnie wkradać się do wsi i
zabijać we śnie. Ich inteligencja objawia się w pełni dopiero wtedy, gdy organizuje się na nie polowania.
192
sekrety mistrza gry
czy lub nieruchomo czeka, aż ofiara się żelazna linka lub długi nóż. Linka
znajdzie się blisko. Jego atak polega to zabawa dla ekspertów, brachu, tak
na zatrzaśnięciu szczęk wokół zdoby- więc po prostu dziabnij gada nożem
czy i jak najszybszym wciągnięciu jej od dołu! Przebij mu dolną szczękę do
pod wodę. Jeśli ofiara jest niewielka, górnej, wtedy cię nie pochwyci i naj-
gad połyka ją w całości, a jeśli nie da prawdopodobniej zrezygnuje z ataku. A
się tego zrobić, miażdży ją i rozdziera jeśli już cię pochwyci, to uuu... Szanse
swymi szczękami, może też uderzać spadają niemalże do zera. Pamiętasz, co
ciałem swej ofiary o powierzchnię wody, mówiłem przed chwilą? Jeśli aligator
by ułatwić rozrywanie na mniejsze ucapi cię za kończynę, będzie starał się
kawałki. Kręci się tam jak beczka, a natychmiast wciągnąć cię pod wodę, a
ostre zęby i potężne szczęki to nader wtedy masz dosłownie kilka sekund, by
potężna kombinacja! go do tego zniechęcić. Zrób cokolwiek,
Gady są chyba świadome, że człowiek co go zaboli - wypal mu między oczy,
jest dla nich zaskoczeniem, gdyż zazwy- dziabnij go włócznią, wbij gdzieś kosę,
czaj wolą usunąć mu się z drogi. Nie- spróbuj rozewrzeć mu szczęki nożem,
które osobniki są jednak człowiekiem cokolwiek, ale i tak, jeśli się wykpisz
bardzo zainteresowane, podchodzą dość złamaniem nogi i pogruchotaniem kości,
blisko i rozwierają szczęki. Nie mam możesz się uważać za szczęściarza.
pojęcia, skąd to się bierze - znajomy Dlaczego raz mówię aligator, a raz
łowca powiedział mi kiedyś, że to pa- krokodyl? Ha, dobre, sensowne pytanie
miątka tego, że przed wojną aligatory - bo to po prostu dwa różne gatunki. Te
na Everglades były często karmione oliwkowo-brązowe, z węższymi pyska-
przez turystów, ale jakoś nie chce mi mi i zębami widocznymi nawet przy
się w to wierzyć. Nikt nie jest chyba zaciśniętych szczękach, to krokodyl.
na tyle głupi, by karmić czterometrową, Samice tego gatunku składają jaja w
opancerzoną maszynę do zabijania, co? gniazdach z piasku i mułu w słonej
Aż tyle było wtedy jedzenia, czy jak? wodzie. Aligatory spotyka się znacznie
Ty w każdym razie nie próbuj tej częściej - są ciemniejsze, mają szersze
sztuczki. Gad to gad i nie wchodź mu pyski i przy zamknięciu szczęk widać
w drogę, nawet na lądzie. Bezpieczna tylko przednie zęby górnej szczęki.
odległość to pięć metrów i nie radzę jej Ich samice składają jaja w gniazdach
przekraczać - jeśli gad otworzy paszczę z roślinności powyżej poziomu wody,
i zasyczy, to lepiej wycofaj się na z zawsze słodkiej. To miło, że pytasz, ale
góry upatrzoną pozycję i to szybko. W gdy cię toto za nogę chwyci, nie będzie
wodzie aligator zasuwa jak torpeda, ale ci sprawiało wielkiej różnicy, czy to
na lądzie też potrafi dać czadu - unosi krokodyl, czy aligator.
wysoko tułów i ogon i zasuwa jak po-
pieprzony samochodzik. Na szczęście
gad traci zainteresowanie pościgiem już Megatory
po kilkunastu metrach i jeśli odbiegłeś A gigantyczne krokodyle? Wiedziałem,
wystarczająco daleko, lub wspiąłeś się że o to spytasz. Cholera, nie wiem, co
na drzewo, to jesteś bezpieczny. ci tak naprawdę powiedzieć. To nie jest
W wodzie z kolei szans masz niewiele, żaden nowy gatunek, gdyż gatunki
gdyż w tym środowisku gad jest znacz- były, są i będą dwa - krokodyle i aliga-
nie szybszy od ciebie. Przede wszyst- tory. Ale tak jak czasem pojawiają się
kim musisz spróbować unieruchomić krokoświry, spotyka się też te wielgusy,
mu szczęki, a do tego najlepiej nadaje które w fachu nazywamy megatory.
193
miami
194
sekrety mistrza gry
195
miami
Jeśli cię zaatakują, nie stój blisko to za obrazę, lecz niestety, większość
wody, bo cię wciągną, a wtedy jesteś bez świata zewnętrznego - tzn. Miami - tego
szans. Nie mocuj się z nimi, gdyż nawet rozróżnienia nie rozumie. Myślenie, że
młode są o wiele silniejsze od człowieka. dobry mutant to martwy mutant, nie-
Po prostu siecz, siecz, aż uciekną. A stety ma przyszłość i wioski rybackie
wtedy kolej na ciebie. skrzelaków są co rusz napastowane
przez grupy myśliwych, szukających
REGUŁY łatwych trofeów, poszukiwaczy or-
Agresja: 16, Spryt: 10, Zręczność: 13, Ruch: 1 ganów do transplantacji lub łowców
segment = 1 metr, Limit obrażeń: 1 Krytyczna niewolników.
Akcje: Cios łapą (1 segment, obrażenia
Lekkie); Ugryzienie (2 segmenty, obrażenia
Lekkie); Blok (1 segment); Złapanie (2 seg-
menty)
Złapanie: Udane złapanie oznacza, że
ofiara została unieruchomiona (+30% utrud-
nienia, dopóki nie zostanie uwolniona).
Aby Wyjec zwolnił uchwyt, trzeba mu
zadać 1 Ciężką ranę.
Skrzelaki
Intryguje mnie to, że mutacje jakby
przyśpieszają bieg ewolucji. Przysto-
sowują człowieka do funkcjonowania
w nowych, ekstremalnych warunkach
z niezwykłą wprost prędkością, jakby
Matka Natura, a raczej Matka Neo-
dżungla, dobrze wiedziała, że już nie
ma towarzystw ubezpieczeniowych,
przedszkoli i aut zastępczych. Miesz-
kańcy zachodniego wybrzeża rodzą się
z pojemniejszymi, mocniejszymi płuca-
mi lub z oczyma bardziej odpornymi
na słoną wodę. Inni mają błonę między
palcami, są też tacy, którzy mają skrze-
la i od nich pochodzi nazwa całej grupy.
Na zachodzie Florydy dzieli się
wszystkie anomalie genetyczne na „mu-
tacje” i „dary”. Rybak z błoną między
palcami, nazwany „mutantem”, poczyta
196
mapa miami
197
198
notatki
199
notatki
200
notatki
202