You are on page 1of 4

Przygody zbyt gonego czowieka

Miota

Pamitam, jakby to byo wczoraj. Jak byem may, moja babcia czsto opowiadaa mi historyjki o naszej pra pra pra i tak dalej babci Kasi. Dopiero po latach niektre wtki, niektre znaczenia stay si dla mnie jasne. Od jakiego czasu zaczem j nagrywa i spisywa to. Babcia ma ju osiemdziesit pi lat, jest w domu opieki. Od jakiego czasu, a potrafi to rozpozna, patrzy na mnie z wielk trosk, wielk mioci. Przeraa mnie to, bo wiem co to moe oznacza. A boj si powiedzie to na gos. Jednak uspokaja mnie, cho ja j ju znam, e jak na osob w tym wieku ma wietn pami, jest bardzo rezolutna. Codziennie rozwizuje kilka krzywek i na pewno wietnie si bawi wymylajc dla mnie te historyjki. Oczywicie wmawia mi, e jej opowiadaa to jej mama, a jej mamie jej mama i tak dalej. Ostatnio zadaem sobie troch trudu i sprbowaem to poukada tak, by historyjki stworzyy jedn opowie. A zaczyna si tak: Kasia i jej m Janek mieszkali w nieduej wsi pod Rzeszowem. yo im si ciko, ciko pracowali. Pracowali w polu, mieli kilka winek, kury, jedn koz, wic jak na tamte czasy, a dziao si to w kilka lat po zdobyciu przez Polakw Moskwy, nie mona powiedzie eby byli biedni. Ich najwiksz bolczk byo to, e bardzo starali si o dziecko, ale Bg nie chcia ich nim pobogosawi. Oboje bardzo z tego powodu cierpieli, cho tego sobie nie okazywali.

Ktrego wieczoru Kasia powiedziaa Jankowi, e nie bdzie jej do pna w noc, bo idzie do swojej koleanki, Jadwigi. Czsto koczyo si to tym, e Kaka wracaa pno po pnocy, mierdzc piwem. Janek zgodzi si, obszed gospodarstwo i poszed spa. Kasia rzeczywicie wrcia bardzo pno. Tym razem jednak nie byo czu piwa. Byo czu dym. Janek sta si podejrzliwy. Od tamtej nocy Kasia chodzia na spotkania jeszcze dwa razy. Kade spotkanie byo od drugiego oddzielone o rwno miesic. Jaki gach, podrujcy rycerz, szlachcic, spotkania przy ognisku? Janek patrzy na Kasi bardzo podejrzliwie. By prawie pewien, e robi co szalonego, jak to si jej zdarzao od czasu do czasu. Kiedy wrcia od Jadzi i rozpalia wielkie ognisko przed domem. Jak wyszed przed dom kompletnie nagi, przeraony, e ponie jego ojcowizna! Zaprosia go na romantyczny wieczr, miejc si do ez. Min kolejny miesic, nastaa penia. Kasia zrobia mu kolacj, przymilaa si i oblewaa go umiechem. Janek rwnie si do niej umiecha i zaera delikatnie omaszczon kasz, bo Kasia uwaaa, e lekki posiek wieczorem robi dobrze na zdrowie. Janek tak nie uwaa, ale jad z umiechem. To wszystko dzi si nie liczyo. Oboje mieli swj plan. - Janek, nie zezocisz si, jak wyjd do Jadzi dzi? powiedziaa Kasia z umiechem. - Nie, nie. Id i baw si dobrze. rwnie uroczo odpowiedzia Janek. Na krtko przed zachodem soca Kasia wysza z domu. Janek zerwa si po odliczeniu do dziesiciu, sprawdzi czy ogie jest zabezpieczony w palenisku, narzuci co na siebie i wybieg z chaty. Szybko jednak si opamita. Musi by spokojny. Powolny. Jeli ona si zorientuje, bdzie mia przechlapane przez cay miesic. A co gorsza... nie bdzie jej mg ledzi za miesic. Chocia nie bdzie musia.. niech j tylko nakryje, ju jej pokae! Nie zdziwi si, e Kasia nie posza do Jadzi.. posza do lasu. Janek czsto bra udzia w nagonkach, sam polowa, dobrze zna te lasy i wiedzia jak chodzi po cichu. Szli coraz gbiej i gbiej. Skrcili w stron mokrade. Janek nie tyle ju by zazdrosny, co zdziwiony. Mao kto chodzi na mokrada, szczeglnie po nocy.

Noc zalega nad lasem. Dziki peni byo do jasno, ale Janek musia si mocno stara by jej nie zgubi. Prawie truchtaa. Jaka podekscytowana, prosz, ju on jej da! Przez mokrada i bagienka biega wska cieka. Janek podj ryzykown gr. Jeli Kasia w ktrym momencie zawrci... wpadnie prosto na niego. A wtedy bdzie musia si z ni zmierzy, jej zbrodnia zostanie przymiona przez jego nieufno... Kasia jednak wcale nie zamierzaa si cofa. Bya coraz bliej celu, coraz bardziej podekscytowana sza, truchtaa coraz szybciej. Drzewa powoli zaczy si przeedza, wyrastay prosto z wody. cieka biega delikatnie ponad ni. Widziaa ju ogie, pi kobiet, zgarbionych, starych, dookoa kota. Siedziay na niewielkiej, niezalanej polance. Kasia podesza do nich umiechnita. - Jak si szczerzy nasza mdeczka, nasza sikorka, cha, cha, cha zaskrzeczaa pierwsza z nich, odgarniajc siwobrudne wosy. - Odrobia swoje? zapytaa druga, ale nie Kasi, a pozostaych wiedm. - Odrobia odpowiedziay pozostae trzy. - Usid stokroteczko, kurko wesoa. zaskrzeczaa pierwsza. - A skoro odrobia, to niech dorzuci, to co powinna dorzuci powiedziaa niecierpliwie druga patrzc na Kasi z wielkim umiechem. - Wrzu, wrzu, wrzu! - zawtroway pozostae trzy. Kasia wstaa i wrzucia do kocioka zawarto maego woreczka, ktry ze sob przyniosa. Zbierane rzadkie zioa, byliny, pczki kwiatw oraz pirko, sier i uski... dym buchn gsto, zamierdziao potwornie. Wiedmy si rozemiay histerycznie, a Kaka obserwowaa je z podekscytowaniem... Janek wraca do domu pdem. Lecia na zamanie karku. Widzia wiedmy! Jego ona z nimi siedziaa. Obmaca gow. Moe to byy jego wosy? Czy ma paznokcie? Zatrzyma si przed chat i spojrza w stron lasu. Na pocie siedziaa kawka. Na pewno diabelska! wity Boe, wity Panie, diablica w jego domu! Bdzie chciaa go umierci. Nie ma co do tego dwch zda. Zagarn ojcowizn, ugotowa go w kotle i zere!!!

Rozejrza si po podwrku. Podbieg do kamienia lecego przy wejciu do chlewu, przesun go i wycign n. N od ojca. Zabiera go na polowania. Tym razem pooy go obok ka, by by pod rk. Uoy si do snu, ale sen nie przyszed... Janek czeka na mier... Ju po wicie wrcia Kaka. Tym razem nie tylko mierdziaa piwem, ale i innymi alkoholami, dymem i tym smrodem, ktry poczu gdy wrzucia do kocioka to co miaa w worku. Pewnie krew dziecka! Rozebraa si na Janka oczach i powoli wesza do ka. Janek pooy si na plecach, a Kaka wdrapaa na niego, zionc mu alkoholowym odorem w twarz. - Wiesz, e Ci kocham? zapytaa cicho. - Wiem odpowiedzia Janek, wytrzeszczajc oczy. Zaraz wyrwie mu serce. Sign po n, zapa rkoje. - Wiesz, e bardzo Ci kocham? patrzya si na jego brzuch, wosy, kruczoczarne, zaleway jej twarz. - Wiem! - A chcesz mie ze mn dzieci? - Chc! - To kochaj si ze mn... N upad na podog...

Koniec czci pierwszej

Artur Polejowski

You might also like