Professional Documents
Culture Documents
Impresjonistyczne pejzaże miały ulotną grą światła i barwy. Miały wywołać u odbiorcy
„subtelną grę wzruszeń”, olśnić go czarodziejstwem obrazu, finezyjną poetyką detalu. Tak
stało się w istocie. Obrazy Moneta, Renoire’a, Cezanne’a, Degas, Maneta, Pissarro przeszły
do historii. Któż z nas nie zna słynnego Śniadania na trawie Maneta, Dziwnego ogrodu
Józefa Mehoffera czy atramentowych Parasolek Renoire’a.
Impresjonizm jako określony sposób postrzegania świata, a także pewna technika przeniknął
z czasem do literatury. Powstały wiersze-pejzaże, niezwykle sugestywne i nastrojowe
zarazem. Mistrzem w ich tworzeniu był Kazimierz Przerwa-Tetmajer – piewca tatrzańskiej
urody.
Wędrówka mgieł unoszących się nad stawem odbywa się zarówno wzwyż, jak i
wszerz. Pląsają one od głębiny stawu po sklepienie nieba, by za chwilę podążać w
poziomie w pogoni za nietoperzem lub przemieszczać się „z szczytu na szczyt”. W
rezultacie ruch mgieł przypominający taniec wirowy, rodzi efekt zmienności
krajobrazu, jego ulotności i niepowtarzalności. Płynność owego pląsu podkreślają
odpowiedni dobór słownictwa i powtórzenia: „cicho, cicho”, „lećmy, lećmy”.
Efekty dotykowe – puch mlecza i puszyste pierze sów. Stąd tak lekkie, że chce się ich
dotknąć. Uchwycone w ruchu idealnie harmonizują z pląsem mgieł.
Utwór: Na skalnym Podhalu
Notatka:
„Na Skalnym Podhalu” to opowiadania, które w całości traktują o życiu górali. Czytamy o
codzienności ludzi żyjących u podnóża Tatr, ale także o ich kulturze, sztuce, pasjach.
Pojawiają się motywy zbójeckie, które nadają nowelom charakter gawęd o bohaterach.
Tetmajer snuje swoje opowieści tak, żeby podkreślić odwagę, szlachetność, dumę i poczucie
humoru tej nacji. Najtrudniejsza sprawa, jaką podejmuje, to etyka. Okazuje się, że bywa ona
podporządkowana naturze i na niej wzorowana. Ma to jednak wydźwięk pozytywny i oparte
jest na głębokiej wierze w sprawiedliwość przyrody i człowieka jako jej części.
……………………………………………………………………………………….
Leopold Staff, nazywany poetą trzech epok, swoją przygodę z pisanie rozpoczął w czasie
Młodej Polski. Z tego powodu też niektóre utwory – na przykład „Deszcz jesienny” -
zawierają nastroje dekadenckie, a w innych – tych z późniejszych okresów - dominuje
optymizm, wiara w człowieka i afirmacja życia („Kowal”, „Curriculum vitae”, „Początek
bajki”, „Przedśpiew”).
Przywołany wiersz został napisany na przełomie XIX i XX wieku. Utwór wzbogacił drugi
zbiór poety, zatytułowany „Dzień duszy” (1903 rok).
Interpretacja
Liryk składa się z trzech opisowych części oraz z czterokrotnie powtarzanego refrenu. Każdy
fragment jest utrzymany w nostalgicznym, jesiennym nastroju, jak wskazuje sam tytuł. Na
pierwszy plan wysuwa się beznadziejność i przekonanie o nadchodzącym końcu – jedne z
ważniejszych oznak modnej z modernizmie dekadencji. Wybór jesieni na milczącą bohaterkę
liryku był doskonały. Jaka inna pora roku oddałaby duszną tęsknotę za wiosenną wolnością
czy przeświadczenie o powolnym, acz systematycznym nadchodzeniu czasu hibernacji,
zamarcia, zaśnięcia.
Sytuacja liryczna jest jasna: siedząc w zaciszu swego pokoju podmiot opisuje padający
deszcz. Notuje odgłosy uderzeń kropel o szyby okienne, przyrównując je do „Jęku
szklanego... płaczu szklanego”, poza tym relacjonuje wygląd pozostawionych na łaskę natury
drzew i kwiatów czy widok mokrych szyb, które przypominają mu mglistą powłokę,
pokrywającą nieraz o poranku przezroczyste szkło. Wniosek płynąc z powtarzanego potem
trzykrotnie refrenu jest prosty: świat stracił już swój blask, teraz jedynie sennie sączy się jego
szary odbłysk. Dzwoniący „deszcz (…) jesienny” zdominował uczucia podmiotu. Teraz
może on myśleć jedynie o przemijaniu i śmierci.
Trzecia strofa, będąca powtórzeniem pierwszej i pełniąca rolę swoistego refrenu - ponownie
przenosi czytelnika w świat „po drugiej stronie szyby”, ten bezpieczniejszy i cieplejszy, lecz
mimo to przesiąknięty już „szklanym płaczem” i wypełniony „sennym”, „szarym” blaskiem
świata.
W kolejnej podmiot ujawnia swoją obecność, dzieląc się smutną tajemnicą: ktoś go dziś
opuścił. Nie jest jednak w stanie przywołać imienia taj osoby, czuje jedynie dołującą i
wszechobecną pustkę.
Mimo iż był moment, iż miało do niego przyjść szczęście, to jednak „mroków się zlękło”.
Osobie, z którą miał ułożyć sobie życie, „pękło serce”, gdy zdała sobie sprawę, że jej
wybranek nie jest zdolny do jakichkolwiek innych uczuć, niż apatia i smutek: „Gdy poznał,
że we mnie skrę roztlić chce próżno...”.
Po tym intymnym wyzwaniu ponownie pojawia się refreniczny fragment opisujący uderzanie
kropel w okienną szybę, by w przedostatniej, opisowej zwrotce wprowadzić postać szatana.
Skutki jego wizyty są jeszcze bardziej przygnębiające, niż nieustannie padającego deszczu.
Zamienia ogród podmiotu lirycznego „w straszną, okropną pustelnię”, przysypuje rosnące
tam, kwitnące kwiaty popiołem, na trawniki rzuca bryły kamieni, sieje „szał trwogi i śmierć
przerażenia”. Gdy w końcu zdaje sobie sprawę z nieodwracalnych skutków swego najścia,
kładzie się na tym „kamiennym pustkowiu” i zaczyna płakać, wtórując spadającym kroplom.
Wymowa wiersza jest jednoznaczna: świat przemija, życie człowieka z każdym dniem się
kończy, to, co po nim pozostanie – zostanie zmyte przez deszczowe krople. Liryk może
być traktowany jako odsłonięcie przez Staffa drugiego oblicza. Różnica między odczuciami
pozostałymi po lekturze witalistyczno-aktywistycznego „Kowala” a przepełnionym
poczuciem dożywotniej samotności i beznadziei „Deszczu jesiennego” jest ogromna.
Przedstawiony tu podmiot liryczny budzi w niejednym czytelniku negatywne emocje.
Przeświadczony z góry o braku nadziei na szczęśliwą przyszłość, powtarza nieustannie, iż
jego serce się „stępiło”, znieczuliło, straciło dawną wrażliwość. Z drugiej jednak strony nie
robi nic, by tą sytuację zmienić – przygląda się jedynie padającemu deszczowi zza szyby i
kontempluje swój los, który notabene jest wynikiem jego wyborów w przeszłości i braku
chęci na cokolwiek.
Wiersz niewątpliwie zasłużył na miano jednego z najważniejszych liryków, utrzymanych
w duchu dekadenckim. Oddaje w stu procentach dominujący w tamtym czasie kryzys końca
wieku i strachu przed nieznanym.
Notatka:
Deszcz jesienny należy do tomu poezji Dzień duszy, wydanego w roku 1903.
Podmiot liryczny obserwuje deszcz. Oznacza to, że jest w samym środku sytuacji lirycznej.
Prawdopodobnie więc podmiot liryczny w wierszu patrzy na deszcz z wnętrza swego domu,
przez okno.
W zwrotce czwartej podmiot liryczny zwraca się sam do siebie w formie krótkich pytań.
Równie ważne są użyte w tej strofie zaimki: ktoś, kto. Używając ich, poeta podkreśla
poczucie niespełnienia podmiotu lirycznego, jego tęsknotę do drugiej osoby. Podmiot
liryczny przypomina tu wiecznie tęskniącego do prawdziwej miłości bohatera
romantycznego. Dlatego można go utożsamiać z samym poetą: człowiekiem wrażliwym,
skłonnym do wielu głębokich przemyśleń samotnym indywidualistą.
4. Nastrój wiersza
Poeta maluje przed nami ponury krajobraz jesienny, świat chmurny, szary, żałobny. Prawie
każdy wers to wyraz wielkiego smutku podmiotu lirycznego. Aby oddać tego typu stan
psychiczny, używamy określenia angielskiego: splin. Splin oznacza bowiem nie tylko smutek.
Istotny jest tu motyw szarego, nisko wiszącego nieba, pojawiający się także u Tetmajera.
Świat ogarnia rozpacz, płacz, jęk. Nawet ukazujący się w szóstej zwrotce szatan jest „smutny
śmiertelnie”. Pojawia się w ogrodzie, aby dopełnić dzieła zniszczenia: kwitnące kwiaty
przysypuje popiołem, a trawę przywala kamieniami. Widząc jednak, co zrobił, trwoży się.
5.Środki stylistyczne
Wszystkie użyte przez Staffa środki stylistyczne służą stworzeniu iluzji padającego deszczu i
oddaniu wspomnianego nastroju apatii, zniechęcenia.
Stały układ rymów: aa, bb decydujący o tym, że brzmienie utworu staje się do
pewnego stopnia przewidywalne – także podkreśla wspomnianą monotonię.
Anafory występują głównie w zwrotce czwartej. Poeta zaczyna tam pięć wersów w ten
sam sposób: od słowa „ktoś”.