Professional Documents
Culture Documents
KOŚCIELNA.
ENCYKLOPEDJA
KOŚCIELNA
PODŁUG TEOLOGICZNEJ ENCYKLOPEDII WETZERA I WEŁTEGO.
Z L IG Z N E M I JEJ D O P E Ł N I E N I A M I
WYDANA
PRZEZ
X. MICHAŁA NOWODWORSKIEGO.
.j*/
Tom II.
WARSZAWA.
W DRUKARNI CZERWIŃSKIEGO I SPÓŁKI,
u lic a Ś to-K rzyzka N r 1325.
18 7 3 .
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001020323125
A P P R O B A T U R .
Florianus Kosiński,
r * ^ RoO °
y . 4 0 0 .D t - 3
^oaBOJieHo HeH3ypoK).
A*ZA. k.
i
SPIS ARTYKUŁÓW
str. fctr.
B a r a n e k ..................................... i B a r t i l i u s ........................................... 2G
B a ra n o w ic z Ł a z a rz . 2 B a rtło m ie j św .................................. __ _
B a ra n o w s k i W o jc ie c h . 3 B a r tło m ie j a M a rt. 28
B arą,cz S a d o k . . . . — B a rto ld św ......................................... _
B a r b a r a ś\v................................ — B a rto ld K a ro l . 29
B a rb a ro s s a ob. F r y d e r y k I. B a rto li D a n ie l . _
B a r b a r o s s a ............................. 4 B a r t o l o m i c i .............................
B a r b o s a ..................................... — B a rto n E lż b ie ta 31
B a rc la y R o b e r t . . . . 5 B a rto sz e w ic z J u l. .
B a rd e z a n e s ............................. 6 B a rto s z e w sk i W a l..........................
B a rd z iń s k i J a n . . . . 7 B a ru cli . . . .
B a r h e b ra e u s ............................. —
B a ry c z k a M a rc in . 39
B a rla a m św ............................... 9 B a ry łk i . . . . _
B a rla a m i H e zy c h a śc i . — B a s i l i s c u s ............................. __
B a r le t G a b r ............................... 14 B a sn a g e ............................. 40
B a rn a b a św ................................ 15 B a ssin e t A le k s. . 41
B a r n a b i c i , ............................. — B a ssev ille M ik ..........................
B a r n e s .................................... 17 B a sto n W illi.
B a r n e v e l d t ............................. 18 B a sz k o G o d z isław .
B a ro n iu s C e za r . . . . — B a to ry A n d r z . . 43
— M a rc in . . . . 21 B a to ry S te fan ob. S te fan B . .
B a rrad a s . •— B a ty ld a św . . 43
B a r r a l L u d w. — B a u d o u in P i o t r G.. 44
B a r r a l P io tr . 22 B a u m g a rte n Z y g m ..
B a rre Ja n . . . . . — B a u sse t L u d w ................................. 45
B a r r u e l ............................. — B a u ta in L u d w . .
B a rsu m a s a rc h im a n . . . 24 B a w a rja (n a w ró c e n ie ) . 45
B a rsu m a s T o m asz . . . 25 — (d z isie jszy sta n ) 52
B a rsu m as B ogdanow icz. . 26 B a x te r R y sz a rd . . 54
B arszcz F r y d . . — B a vie P ................................
VI
atr. atr.
Bazan ................................ 56 Benedykt św. pustelnik . 143
Bazanowiez J a n . . . . 57 Benedykt z Aniany ś. 144
Bazy lej ski sobor — — z N ursji ś. . 145
Bazylejskie dawne sobory. 64 — z W rocławia 147
Bazylejskie biskupstwo —- ze Mstowa '. —
Bazyli św............................... 65 Benedykta, męczeu. —
Bazyli heretyk . . . . 68 Benedykt yni . . . . . —
Bazvlides................................. 70 w P o lsce. 157
B a z y lik a ................................ 72 B e n e fic iu m .......................... 1 60
Bazyliki . . . . . . 75 Beneficja rezerwowane. 164
B a z y l j a n i e ......................... 76 Beneficjat................................ 167
Bdellium . . . . . . 83 Beneficjów wielość . 170
B eatyfikacja.......................... — Beneplacitum apostolicum. 176
Beausobre J a k ...................... 92 Bengel J a n ......................... 1 77
Becanus M arcin. — Benignus św......................... 178
— Michał . . . . — Benignus od św. Teressy . —
Beccarelli ob. Kwietyzm. . Benisławski Jan. —
Beccus Jan .......................... 93 Benjam in................................ 179
Becket ob. Beket. . Bennet ob. Biskop.
Be d a ...................................... — Benno św .............................. —
B e d e r m a n .......................... 95 B e n n o n i................................ 180
Bedos F ra n c......................... — Bentham Jerem . 183
Beelphegor ob. Baal . Benwenutus św. . . . —
Begwinki i Begwardzi. — B e re a ...................................... —
Bekm M arcin . . . . 100 Berendt Jędrzej. . . 1 84
Bej r a m ................................ — Berengarjusz I . . . . 185
Bekanowski A le k s.. — — II . . . . 187
Beket Tomasz św. . — Stedell.us 188
Bela I V ................................ 104 z Tours . —
B e l g j a ................................ — Berent ................................ 194
B e lg ra d o ................................ 113 Bergier M ik.......................... 195
Belin Alb. . . . . . 114 B ern (Briinn) . . . . 196
Bellarm in................................ — B ernard ap. pomorski. 197
Bellati A n t............................ 120 Benedykt ob. Biskop . .
B e l l e g a r d e .......................... 121 — klarewalleński św. —
str. str.
B e rn ie r S t e f a n ........................... 233 B iału ck i J a n 272
B ern ik a ........................................ — B iancbi A ndrzej
B ernis F r ...................................... — ’ B ianchini.
B e rn o ............................................... 234 B iało ru sk ie biskupstw o >a<
B ernw ard św ................................ 235 Siestrzeńcew icz .
B ero th ........................................ 236 B ib jan n a św. 272
B e rru y e r J ó z e f ........................... 237 B ib lian d er T e o d o r . 278
B e rs a b e e ........................................ 238 B ib lja ...........................
B e rta a n g ie ls k a ........................... 239 B iblia p au p e ru m . 316
B erta św......................................... — B iblijna k isto rja 317
B ertarju sz św............................... 239 — te o lo g ja . . 319
B erth ier W ilh ............................... — B iblijne tow arzystw a
B erti Ja n . W aw .......................... 240 B ibljoteki. 322
B erto ld m oguncki . . . . 241 B ibliotheca P a tru m . 335
—• z R egensburga. 242 B icie się w p iersi . 3 39
— z R ohrbach — Biczow nicy .
B ert r a d a ........................................ 243 B iddle i B iddljanie. 342
B e rty n św....................................... — Biedrzycliow ski*. 34 3
B erulle P i o t r ........................... 244 Biegacew icz .
B e rz e lla i........................................ 245 B iel G a b rje l.
B esanęon........................................ — B ielański P io tr .
B esoldus K rzy szto f. 246 B ielany ob. K am eduli
B essario n ........................................ 247 B ielicki S tanisław .
Bessat. F r ....................................... 249 B ieliński Sew eryn . 344
Bessel G o d fry d ........................... 250 B ielski J a n .
B e t a n j a ........................................ — — M arcin . 345
B e t e l ............................................... 251 — Jo a c h im . 346
B e t f a g e ........................................ 252 — Szymon . .
B e th o ro n ........................................ — B iennium canonicorum 347
B e t l e e m ........................................ — B iern ac k i Ja n . .
B e t l e e m i c i ................................. 254 B ierzm ow anie .
B e t s a i d a ........................................ 255 B iester J a n . 353
B etsam es........................................ 256 B ieżanow ski J a n
B e t s a n ......................................... — — S tanisław
B e t u l i a ......................................... 257 B igam ja . . . . 3 54
B e tz e c h a ......................................... — B i g o t ...........................
B eu rlin Jak ó b . — B illican . . . .
B everidge W ilh. 258 B illiet A leksy . 355
B eza T eo d o r........................... 259 B illu a rt . . . .
B ezbożność .................................. 264 B inacja . . . .
B ezek............................................... — B in d er W ilb. 356
B ezgrzeszność Jezu sa . — — M ateusz.
Bezpopowcy ob. R oskolnicy. — B ingham . . . .
B ezżeństwo ob. C elibat . B in terim . . . .
B ęklew ski A n to n i . 270 B ire t ........................... 357
B iałkow ski M ik. — B irkow ski 358
B iałobłocki Ja n . — B irr u s ........................... 359
B iałobrzeski M arcin 271 B iskop św. . • •
Białowież W a le n ty . . — B iskup . . . .
VIII
str. 6tr.
B isk u p in p a r tib u s in f. . . 3 72 B o la n d e u K o n ra d . . . . 445
— s u fra g a n . . . . 3 74 B o lesław C h ro b ry . . . . 446
B isk u p i w P o lsc e . . . . 3 75 — K ę d zie rza w y . . . 449
B i t y n j a ...........................................3 93 B o lesław K rz y w o u s ty . . . 451
B i z o c b y ........................................... 3 94 — Ł y s y (R o g a tk a ). . 454
B la a re r A m b ro ż y . . . . — — Pobożny . . . . 45 6
B la n d r a ta ................................................ — — Ś m ia ły . . . . 459
B l e m m i d a .................................... 3 9 6 — W sty d liw y . . . 4 62
B lez y lla św ............................................ — B o lin g b ro k e I l e n r y k . . . 46 5
B liź n i ob. M iło ść . . . . — B o l l a n d y ś c i ........................................... 4 6 6
B l o n d e l ........................................... 3 9 7 B o l o n j a ........................................... 4 7 1
B lo siu s M ik ..................................— B o lse k ........................................................ 4 7 4
B lo u n t K a r o l ..................... — B o l s e n a .................................................. 4 7 5
B lu ź n ie rstw o 39 8 B olzheim J a n ............................. 4 7 (>■
B lach o w icz P i o t r . . . . 39 9 B o n a fides ob. D o b ra w ia ra . .
B łaż ej św ........................................... 4 0 0 B o n a J a n ..............................................—
B łą d ............................. ....... . — B o n a c in a M a rc in . . . . 47 7
B ło c k i M i k .. . .* . . . 40 2 B o n a ld L u d w i k .......................................—
B ło g o sła w ie n ia (sp o só b ) . . 40 3 B o n a w e n tu ra św .................................. 4 7 9
B ł o g o s ł a w i e n i e ....................................4 0 4 — de P o te n z a bł. . 48 2
— m a łż e ń stw a . . 40 5 B o n e lli L u d w i k ............................. 4 8 3
B ło g o sław ie ń stw o . . . . 40 8 B o n e r ob. Iz a ja sz B. .
— P a p ie s k ie . . . 40 9 B o n e t M i k o ł a j ...................................... —
B ło g o sła w io n y ob. B e aty fik ac ja B o n f r e r e .................................................... —
B o b b i o ............................................4 1 0 B o n i h o m i n e s ...................................... —
B o b ro w sk i M ic h a ł . . . . 4 11 — k a c e rz e . . . 4 85
B o c h a r t ................................................ — B o n ifac y I — I X P a p ie ż e . . —
B o e c j u s z ............................................4 1 2 — św. a p . N iem iec , . 499
B oehm e J a k ó b ............................. 4 1 3 — św. a p . R u sk i . . . 503
B o e b m e r. . . . . . . 418 B o n ifra trz y ob. B ra c ia M iło
6 g ................................................. — sie rd z ia ....................................
B ó g (n a p o m n . a rc h e o l.) . . 438 B o n i z o n ............................................5 04
B óg -C zło w iek ob. C h ry s tu s . B o n n e t K a r o l ................. —
B o g a ro d z ic a ob. M a r ja . . — B o n o su s ........................................... —
B o g a ro d z ic a (p ie ś ń ) . . . — B o n u m c o n ju g a le .. . . 505
B o g d an o w icz B e rn . . . . 4 40 B o r b o r j a n i e .................................... 5 0 6
B o g e d a in . — B o r d e lu m i c i .................................... 5 0 7
B o g o m ili ob. B azyli (h e rs z t). B o re l i. B o re liśc i . . . . —
B o g u c h w a ł ..................................— B o r g j a ............................................50 8
B o g u c ic k i J ó z e f ........................... — B o rg ja C e z a r .............................50 9
B o g u m ił b ł .................................... 4 4 1 B orow icz T om asz .. . . 510
B o g u sła w b ł ..................................44 3 B o ro w sk i Ig n a c y . . . . —
B o g u sła w sk i Jó z e f . . . . — — K acper . . . . —
B o h o m o lec . . . . . — B o r r o ....................................... —
B o h u sz F r a n c . K saw . . . . 4 44 B o rro m e u s z ob. K a ro l B o rro m .
B o isg e lin J a n . . . . . — B o si z a k o n n ic y .. . . 512
B o jaź ń ob. P rz e s z k o d a do m a ł B o s k o w i c z ......................... —
ż eń stw a ..................................... B o so r . 513
B o jaź ń B o ż a ................................. 4 4 5 B o s r a ....................................... —
IX
str. str.
B ossuet Jak ó b . . . j ^ j . ^ .— B raulion św ................................... 581
— ........................... 518 B rau n sb e rg ob. W arm ińskie
B otero J a n .................................... — b i s k u p s t w o ...........................
B o ttari J a n K ajetan . . . 519 B rązy lj a ........................................ —
B otw id ś w i ę t y ........................... — B r e m a ......................................... 583
B oudon H e n ry k .......................... — B r e n ta n o ........................................ —
B ougeant W ilhelm . — B renz J a n ................................. 586
B o uhours D o m in ik . . . . 520 B re tk u n Ja n . . . . . . 589
B oulainvilliers H e n ry k . __ B resciani A ntoni . . . . —
B oulanger Mi k o ł a j . . . . 521 B rescian i F ra n c isz ek . . . 591
B oulay C e z a r ........................... — B rew e ob. B ulla . . . .
Boulogne Stefan . . . . — B rew jarz . .................................. 591
B ourdaloue L udw ik. . . . 522 B rew jarze daw ne w P olsce . 593
B ourdier-D elpuits . . . . 524 B r id a i n e ......................................... 599
B ourg M o j ż e s z ........................... 525 B ritto ob. J a n B ritto . . .
B ourignon A n to n in a . — B rix en .............................................. 600
B o u v e t ........................................ 527 B roda. . . . . . . . 6 02
B ower A rch ib............................... — B ro da A n d r z e j ........................... 604
B ovier A n t o n i ........................... 528 B ronisław a św............................. —
Boye E m m anuel . . . . — B roscius ob. B rzoski .
B o y m ............................................... — B row n i B row niści. 605
B ozon............................................... 529 B ru d eck i Z y g m u n t. 606
Boże C i a ł o .................................. 530 B rudzew ski W ojciech . —
Boże N arodzenie . . . . 532 B ru is ob. B ru y s . i .
Boże S ą d y ................................. 533 B ru n n ob. B e rn ...........................
B ożeciałki ob. K anonicy Reguł. B ru n v. B ru n o św. kw erfu rt. —
B ożogrobcy ob. K anonicy reguł. B runo św. k a rtu z . . . . 608
Boży P o k ó j ................................. 539 — św ięty z A sti . . 611
B rachium saeculare . . . 541 — św. k oloński . —
B raci pięciu Polaków . 542 — C andidus . . . . 613
B raci siedm iu śpiących . — — M ag d eb........................... —
B racia czescy ob. Czescy br. — O łom uniecki . —
B racia dłudzy . . . . . 543 — W u n cb u rg sk i . —
— i siostry P a n a Jezu sa. 545 — z A rezzo . . . . —
— wolnego ducha. . 546 — G iordiano . . . . 614
— m iłosierdzia . . 549 B ru n sb erg a ob. W irm iń sk ie
— szkolni ob. Szkolni b r. — b i s k u p s t w o ...........................
B raciszkow ie M arji. 551 B ru u n ob. B ru n o C andidus .
B r a c t w o .................................. — B ru y F ran c isze k . . . . 616
B rad w ard in . . . . . . 577 B ruys P i o t r .................................. —
B r a t k o w i c z .................................. ____
SKRÓCENIA UŻYWANE W TEJ ENCYKLOPEDJ!.
je s t: - c z y ta j:
190 w. 2 4 od dotu B o u l a i .............................................Boulay
waż na nim byli tylko upoważnieni przez cesarza posłowie, a żadnego nie
było mandatarjusza patrjarchów wschodnich. Przedewszystkiem jednak,
zanim nastąpi sobór, należałoby, aby łacinnicy dali pomod wojskową gre
kom, przeciw Turkom , coby przyczyniło się bardzo do przytłumienia wzaje
mnej nienawiści obu narodów. Papież nie przychylił się do tych przed
stawień Barlaama i oświadczył, że dogmat pochodzenia Ducha św. jest
dawno zadefinjowany, że zatem nie można go dyskutować na soborze.
Grecy więc powinniby przybyć nie dla dyskussji, ale przysłać swoich peł
nomocników dla bliższego poznania nauki katolickiej. Papież też widział,
że grecy nie myśleli na serjo o zjednoczeniu i że tylko dla tego chodzą
około tego interesu, aby otrzym ać pomoc przeciwko Turkom . W tej
myśli Papież odpisał i dwóm panującym, którzy polecali Barlaama. L ist
ten znajduje się u Leona Allacjusza (I. c. p. 781 i u Raynalda 1. c. n.
3 2 sq.). Powróciwszy do kraju, Barlaam podjął wielki spór z hezycha-
stami. Wielu zakonników jednego z klasztorów na górze Athos, pod prze
wodnictwem o. Symeona, popadło w pewien rodzaj marzycielskiej kon
templacji. Siedząc w swoich celach odosobnieni i zamknięci, pogrążeni
w głębokiej ciszy i modlitwie, z podbródkiem opartym na piersiach i wzro
kiem utkwionym w pępek, zaczynali się najprzód trwożyć i niepokoić; ale
po niejakim czasie, trwając w tern położeniu, dochodzili do rozkosznej
egzaltacji tak dalece, że nietylko wewnętrzne ogarniało ich oświecenie, ale
nawet, jak upewniali, okiem cielesnem można było widzieć blask otaczają
cy ich osoby. Nazywano ich, z powodu pokoju, w jakim się pogrążali
(ob. KwietyzmJ, spoczywającym i albo hezychastami, od greckiego f^oydCm —
spoczywam. Rozszerzali oni swoją doktrynę w Grecji przed powrotem
Barlaama i wielu uczonych zbijało takową, mianowicie Nicefor Gregoras,
jak o tem sam pisze w swojej historji byzantyjskiej (Niceph. Greg. 1. X IX
c. l p. 918 ed. Bonn). Ale najzapaleńszym ich przeciwnikiem był B ar
laam. Dowiedział się on o nich w czasie pobytu w Macedonji, z ust je
dnego z ich zwolenników. ' Ten wielki prostak opowiadał mu wiele nie
dorzeczności, do jakich się oni wcale jeszcze nie posuwali, ale Barlaam bez
ceremonji wszystko ogłosił światu, jakby rzeczy najpewniejsze, wyśmiewa
jąc tych pępkowców, tych omfalopsychików , nowe wydanie dawnych messa-
ljanów. Napróżno P alam as , głowa hezychastów, a potem arcybiskup
Tessaloniki, prosił go, aby bliżej zbadał kwietystów i zaprzestał ich prze
śladować, nadmieniając, że co się tyczy światła, jakie ich otacza, nie
jeden przykład tego mamy w dziejach: że wielu starożytnych męczenników
miewało aureolę, że nareszcie sam Chrystus Pan na Taborze był otoczo
ny takiem światłem B ó ż e m , n i e s t w o r z o n e m . Te ostatnie wyrażenia
skłoniły Barlaama do tego, że formalnie zaskarżył hezychastów do Jana,
patrjarchy konstantynopolitańskiego, jako heretyków (diteistów), utrzym u
jących, że je st dwóch bogów, Bóg prawdziwy i światło niestworzone, ró
żniące się od Boga, będące pierwiastkiem wiecznym jak Bóg, a więc bę
dące Bogiem także. Napróżno cesarz A ndronik usiłował spór załagodzić:
patrjarcha wezwał zakonników do K onstantynopola, aby zdali sprawę ze
swojej nauki i zwołano synod odbyty pod przewodnictwem cesarza i patrjarchy
w kościele św. Zofji (1341 r.). A kta tego synodu nie doszły do nas,
a nadto, opowiadania o nim dwóch historyków byzantyjskich, Kontakuze-
na i Nicefora Gregorasa, nie zgadzają się ani same z sobą, ani nawet
z objaśnieniami, jakie napisał patrjarcha Jan, a wydał Leon Allacjusz (1. c.
12 Barlaam.
le tty . A le niedorzeczność jak iejś osoby nie może być arg u m en tem p rze
ciwko K ościołowi. Ob. F eller, B iogr. universelle. N.
B a r n a b a ś w i ę t y , B arnabas ( l l C zerw ca), od bar naba, syn pocie
chy. P ierw o tn e jego im ię było J ó z e f L evites, rodem był z C ypru, nale-
leżał, ja k daw na niesie tra d y c ja (u K lem ensa A lex. S tro m at. I ł 20,
E u zebjusza H . E . I 1 2 , S. E pifanjusza, H aeres. 20, 4 ), do 7 2 uczniów
J . C hr. P o W niebow stąpieniu P . N. sprzed ał sw oją posiadłość, ja k ą
m iał w Jerozolim ie, pieniądze oddał do wspólnej skarb o n y (A ct. 4, 3 6.
3 7), a sam obrał zawód apostolski, na któ ry m spraw ow ał się, ja k o „mąż
d o b ry, pełen D ucha św. i w iary" (A ct. 1 1 , 24). A postołow ie wysłali go
do A ntjochji (r. 4 0), aby tam neofitów zachęcał do w ytrw ania, wspólnie
ze świeżo naw róconym św. Paw łem . P o dwóch blisko latach, w rócił do
Jerozolim y, tak że ze św. P aw łem , niosąc dla tam ecznych chrześcjan
w sparcie od antjocheńczyków (A ct. l l , 19 — 3 0) r . 4 2. T u , z polecenia
D ucha św., pośw ięcony razem z św. P aw łem n a A po sto ła pogan, opowia
d a ł E w angelję na wyspie C yprze, w Pam filji, P izy d ji i L y k ao n ji (p row in
cje A zji M niejszej, A ct. r. 13 i 14). W róciw szy do A ntjochji, zastali
chrześcjan spierających się o p rzepisy p raw a mojżeszowego (ob.), po k tó
rego rozstrzygnięcie znów m usieli udać się do Jero zo lim y (r. 4 9). Z tam -
tą d jeszcze raz wrócili do A n tjo ch ji i zabaw ili przez n iejak i czas razem
(A ct. 1 5 , 1 — 3 5 ); poczem sam ju ż św. B. poszedł do C ypru (ib. 36 —
3 9). D alsze dzieje św. B. są niepew ne. W ed łu g A cta, czyli P eriodi et
M artyrium S . B arnabae (ob. A p o kryfy), b y ł um ęczony' n a C yprze, r. 5 3
albo 7 2, albo 7 6 (ob. M azochii, C om m entar. in vet. in arm o r. C alend. vol.
V II). A lubo P eriodi p o dają, że ciało jego było spalone, jed n ak że od
k ry to je na Cyprze ok. r. 4 8 5, w raz z rękopism em E w angelji św. M ateu
sza, przełożonej podobno przez św. B arn ab ę n a języ k greck i. R elikw ji
św. B. część je s t w M edjolanie, w T uluzie i w innych m iastach. Żyw ot
i szczegóły o znalezieniu relikw ij św. B. opisał zak o n n ik c y p ry jsk i A le
k san d er, żyjący w końcu w. V. Ż yw ot te n ob. ap. B olland. A cta SS. 11
J u n ii. List, pow szechnie tem u św. przypisyw any ( E p i s t o ł a S. B a r n a -
b a e), niegdyś w wielu m iejsach do ksiąg kanonicznych był liczony; a choćby
naw et nie pochodził od św. B ., zawsze je d n a k należy do pom ników
apostolskiej epoki. W pierw szych 1 7 rozdziałach a u to r figuram i i p ro ro
ctw am i S tarego T estam en tu dowodzi praw dziw ości głów niejszych punktów
w iary chrześcjańskiej; reszta pośw ięcona je s t przepisom obyczajow ym .
Z n ał te n list filozof ep ik u rejsk i Celsus (w połow ie II w .), ja k o pism o
przez chrześcjan bardzo cenione. O rigenes (c o n tra Celsum I 6 3. De
P rin c ip iis II I 2 n. 4. E xpositio in R om . l 24) nazyw a go kato lick im (po
wszechnym ). Z najduje się w w ydaniach dzieł ojców apostolskich (ob.).
W naszych czasach bardzo szczegółowe o nim stu d ja, o b . w T heolog. Q uar-
talsch r. Tiibing. 1839 s. 50 — 1 0 8 . H efele, S endschreiben d. A post.
B arnabas aufs neue u n tersu c h t. T iibingen 1 8 4 0 . A rchiv fiir theolog. L i
te r a tu r , R egensb. 184 3, zesz. 7 p. 6 2 6 ... X . W. K.
B arnabici, zgrom adzenie zakonne św. P aw ła, pow stało w M edjo
lanie, podczas w ojen K aro la V z F ran ciszk iem I. N azw ę swą b arn ab itó w
otrzym ało od kościoła św iętego B arn ab y . C iągłe w ojny zrodziły w ielką
niem oralność, zaraźliw a choroba sp rz ą tn ę ła trzecią część ludności, żołnierze
niem ieccy przesiąkli nowemi zasadam i, szerzyli d o koła p o g ard ę sa k ra m e n
tó w i p ra k ty k religijnych. Stolica więc św ięta ra d a b yła pow staniu no-
B arn ab ici.
wego zgromadzenia zakonnego, „któreby, przez ciągłe kazania i wierne
administrowanie sakramentów, odrodziło i rozszerzyło zamiłowanie czci
Bożej14 (Const, cler. reg. S. Paul. Decol. c. l). Mimo tak świeżego po
czątku tego zgromadzenia, spierano się jednak o to, jakiej się ono trzyma
reguły, czy św. Augustyna, czy też św. Banedykta; w rzeczy samej zaś
otrzymało ono od Stolicy Apostolskiej inną, sobie właściwą regułę, która
z czasem była rozszerzona i uzupełniona. Podobnież różne były mniema
nia o jego założycielach (Cf. De clericorum reg. S. Pauli congregatione
et parentibus synopsis, auct. A. P. D. Anacleto Sicco Cremensi, etc. p.
12). Ale stanowczo roztrzyga to pytanie świadectwo wszystkich człon
ków zakonu, którzy, na ogólnej kongregacji w Medjoląnie, oświadczyli, źe
ich zakon został założony przez Antoniego Marję Zacharia (ur. 1502
w Kremonie), Bartłomieja Ferrari i Jakóba Autouiego Morigia. Dwóch
jeszcze pobożnych połączyło się z nimi, a Klemens VII, Papież, pozwolił
im: l) Przyjmować członków, którzyby składali śluby uroczyste w ręce
arcybiskupa medjolańskiego; 2) prowadzić życie wspólne, według osobnej
ustawy, (18 Lutego 153 3 r.), pod posłuszeństwem biskupa, co właśnie oni
uczynili, wybrawszy na przełożonego Zacharia. Paweł III 16 35 r. uwol- ,
nił to zgromadzenie od jurysdykcji biskupów djecezjalnych, oddał je pod
bezpośrednią władzę Stolicy Świętej i nadał mu, prócz przywileju kanoni
ków świętego Jana Lateraneńskiego w Rzymie, nazwę k l e r y k ó w r e g u
l a r n y c h św. P a w ł a (ztąd dawano im niekiedy nazwę paulinianów').
Tenże sam Papież 154 3 r. udzielił im jeszcze inne przywileje, a 154 9 r.
na nowo ich zatwierdził, co też uczynił jego następca Juljusz III. Młoda
i czynna kongregacja oddała wielkie usługi Kościołowi, za pomocą kazań,
katechizmów, administrowania sakramentów i missjami, odbywanemi na żą
danie biskupów, w Medjoląnie, Pawji, Kremonie, w Vicenza, Weronie i We
necji. Czynność barnabitów rozciągnęła się do Francji, gdzie pod opieką
Henryka IV opowiadali słowo boże w Bearn, a cesarz Ferdynand II dał
im wiele dowodów swej łaski. Barnabici, prócz kierownictwa dusz tak
osób na świecie żyjących, jak i kapłanów świeckich, otwierali kollegja
i gimnazja. Ich ustawy zostały nieco zmienione, za zgodą Papieża w 1552
r., a w 1579 r. na kapitule generalnej w Medjoląnie ostatecznie ustalo
ne. S. Karol Boromeusz, arcybiskup medjolański i protektor barnabitów,
roztrzasnął ich regułę i uzyskał jej zatwierdzenie przez Stolicę Apostol
ską 7 Listop. 15 7 9 roku. Zgromadzenie z początku ograniczało się tylko
do Medjolanu i myślało raczej o swrych missjach, o nauczaniu ludzi i po
konywaniu występków, niż o zakładaniu kollegjów. Jednakże zwolna do
my barnabitów powstały i wr innych krajach, we Włoszech, w Czechach,
w Austrji w Wiedniu, gdzie Ferdynand II wybudował im jedno kolegjuni
w 1 6 2 6 , a drugie powstało w 1 6 60. Do Francji wprowadził ich Zacha-
rjasz Colombo z Medjolanu, przedtem gorliwy protestant, a potem świą
tobliwy barnabita. Otrzymali oni w Paryżu dom w 1622 r., lecz dziś I
nie ma ich wcale we Francji. Główny ich dom znajduje się jeszcze
w Rzymie i mają swe kollegja w Austrji. Jenerał ich kieruje całern
zgromadzeniem, prowincjał prowincją, przełożony pojedyńczym domem.
W sprawach ważniejszych jenerał obowiązany zasięgać rady prowincjałów
i wszystkich przełożonych z ich konsultorami. Jenerała obierają na ka
pitule na trzy lata. Prócz jenerała, dwóch ojców, wybranych także na (
kapitule, powinno co rok zwiedzić kollegja. Nowicjat trwa rok jeden„
B a rn a b ic i.— B arn es. 17
sięgę n a k o n sty tu cję; F ragm ents relatifs a l’h isto ire eccl. du X IX siecle,
P a ris 1 8 1 4 ; dzieło to zaw iera p am iętnik jeg o negocjacji z Papieżem 181 0
i 18 12 r. Ja k o gallikanin n apisał D efense des libertes de Vegl. gallicane.
B ar rai P io tr, ksiądz, u r. w G renobli, w P a ry żu zajm ował się guw er-
nerstw em , urn. 17 7 2 r. A żeby być czemś, zo stał ja n se n istą i był je
dnym z najgw ałtow niejszych pisarzy te j sekty. W swoim DgJccjonarzu hi
storycznym , literackim i krytycznym lu dzi sławnych (D iet. hist. litt. et critique,
1 7 59 t. 6) w ysław ia p o d niebiosa w szystkich jan sen istó w , a potępia ja k
najżw aw iej ich przeciwników7. 0 dziele tem pow iedziano, iż je s t ono m ar-
tyrologium -jansenistow skiem , napisanem przez k onw ulsjonistę. K ry ty k ę
tego D y k cjo n arza w ydał ks. L a d v o c a tw P a ry żu 1 7 64 r. J e s t tam długa li
sta błędów różnego ro d zaju , k tó re m i zapełniony te n dykcjonarz. B arra l
w ydał jeszcze 1 7 56 r. Sevigniana, t. j. zbiór myśli w yjętych z listów p a
n i de Sevigne, z dodaniem objaśnień potw arczyeh. R. 1 7 7 9 w ydano jego
D ykcjo n a rz kieszonkowy biblijny w 2 t. (D iet. p o rta tif de la B ibie), kom
pilacja m izerna, p ełn a błędów i nap isan a złośliwie, zdaje się jak o b y w d u
chu szyderstw a i saty ry z rzeczy św iętych. Jeg o D ykcjonarz starożytności
rzym skich (1 7 6 6, 3 t.) je s t skróceniem D y k cjo n arza P itiscu sa. Ob. F eller
B iogr. u n iverselle. N.
B a rr e J a n F ran ciszek F evre de la, m łody szlachcic francuzki, ścię
ty 4 Czerwca 1 7 6 6 w yrokiem p arlam en tu pary zk ieg o , za dopuszczanie się,
w raz z swymi tow arzyszam i, najohydniejszych przew inień przeciw ko relig ji.
Z processu pokazało się, że do zbrodniczego życia doprow adziło tych lu
dzi czytanie dzieł współczesnych m aterjalistów . D la tego p arlam en t n a k a
zał, aby D ykcjo n a rz filozoficzny W o lte ra , jak o głów ne źródło nieszczęść te
go człow ieka, spalony zo stał jednocześnie na stosie. R. 1 7 75 W o lter
chciał uspraw iedliw ić swego ucznia w piśm ie p. t. K r z y k k rw i niewinnej
(C ri du sang innocent), ale .fak ta zbyt były oczywiste i zbyt notoryczne.
P rz e d śm iercią B. żałow ał za swoje zbrodnie. N.
B a rru e l A ug u sty n , ur. 2 P aźd zier. 174 1 r. w Y illeneuve de B erg
w V ivarais, w Sewennack. W stą p ił do tow arzystw a Jezusow ego, i gdy to
zniesionem zostało we F ra n c ji, p rzen ió ł się do A u strji, a po skasow aniu
zakonu, podróżow ał jak o nauczyciel po E u ro p ie , z pow ierzonym sobie wy-
chowańcem z bogatego dom u. W podróży tej nagrom adził znaczny zapas
m aterjałów , jak ie w ybornie m iały m u posługiw ać w późniejszych pracach.
Ok. r. 1 7 7 7 pow rócił do F ra n c ji, w chwili, gdy K ościół i relig ja były tam
silnie zagrożone. B a rru e l pośw ięcił się cały obronie relig ji i nie chciał p rzy
ją ć żadnych urzędów , ani obow iązków , aby tem swobodniej mógł oddać się
swojej p racy . W szedłszy n ajp rzó d w stosunki z F re ro n em , pisywał do
jego Annee litteraire. R. 1 7 88 p rzy jął u dział w red ak cji innego dzienni
k a, p. t. Journal ecclesiastique, k tó ry r. 1 7 60 rozp o czął był wydawać ks.
D inouard, a k tó ry B a rru e l prow adził dalej w duchu nieco odmiennym, aż
do r. 1 7 92, t. j. do chwili, gdy rew ulucja zm usiła go szukać schronienia
w A nglji. T u w ydał sw oją H isto rję duchow ieństw a francuzkiego podczas
rewTolucji, Histoire du clerge de F rance pendant la revolution, L ondyn
1 7 94 r. H isto rja ta ciągnie się do r. 1 79 2. B arru e l napisał ją przew a
żnie n a p ro śb y wielu A nglików (którym też dedykow aną została), aby
udow odnić szlachetnem u ludow i, co ta k w spaniałom yślnie udzielił p rz y tu łk u
w ygnańcom francuzkim , iż k ra j, k tó ry w ydał R obespiera i Chabota, wy
dał jednocześnie licznych męczenników za najśw iętszą spraw ę. Z arzucają
Barruel. 23
>) Że „verba lib ri hu jus,K Bar. 1, 3, nie odnoszą się do samej księgi
Barucha, ale do jakiegoś innego dzieła, pokazuje to dalszy ciąg mowy, a m ia
now icie: że dopiero w skutek tego czytania Baruchowego żydzi babilońscy na
p isa li list do jerozolim skich i w liście niejako spowiedź swoją, aby podczas
ofiar za grzechy była odczytaną. Tg spowiedź nazywają „librum istu m “ (Bar.
1, 14) i tekst zaraz kładą. Tamtej zaś ksiggi, przez Barucha (1, 3) czytanej
w B abilonie, tekstu nie podają; bo w Jerozolim ie był.
B aruch. 35
ctwo (Jer. 50, 1 — 51, 58) o Babilonie, odczytał je (Bar. 1, 3), żydów
do łez poruszył, zebrał od nich składkę (jak niżej powiemy), „wziął do
siebie naczynia kościoła pańskiego," a przytem list od wygnańców do
pozostałych w Jerozolimie żydów, z tern wszystkiem do Jerozolimy po
wrócił i w niej się znajdował podczas zburzenia tego miasta r. 5 8 6.
Przyjąwszy, że Sarajasz jest samym Baruchem (jeden i drugi bow iem .na
zywa się synem Nerjasza, a wnukiem Maazjasza; Je r. 3 6, 4. Bar. l , l .
Cf. Jer. 51, 5 9), a nawet i bez tego przypuszczenia łatwo się tłumaczy,
czemu Baruch je st w Babilonie (5 9 2), a potem, za Nabuzardana (r. 5 8 6),
znów w Judei (Jer. 4 3, 3). Baruch bowiem, według Józefa Flaw jusza
(1. c.), nie był uprowadzony do niewoli; więc wolno mu było mieszkać
w Judei lub Babilonji i ztąd każdego czasu wrócić. Albo (jeśli Sara
jasz i Baruch są jedną osobą) pojechawszy do Nabuchodonozora, z Sede-
cjaszem, z nim też wrócił. Po powrocie z Babilonji Sedecjasz nie długo
pozostał wiernym Nabuchodonozorowi. Przed 9 rokiem swego panowania
ściągnął na siebie gniew króla babilońskiego. Chaldejczycy podstąpili
pod Jerozolimę, lecz na wieść o zbliżającej się odsieczy Egipcjan odstąpili
(Jer. 3 7, l — 8); po załatwieniu się zaś z Egipcjanami, w r. 588 (dzie
wiątym Sedecjasza; IV R. 25, l... Je r. 3 9, l. 52, 4) obiegli Jerozolim ę,
po 2 latach zdobyli i zburzyli wraz ze świątynią. Jeremjasz podczas
tego oblężenia był w więzieniu, a że Baruch poczytywany był za jego
doradcę (Jer. 4 3, 3), przeto mógł dzielić los jego. Po zdobyciu Jerozo
limy, żydzi, których Chaldejczycy zostawili, postanowili uciec do E giptu,
a Baruch wraz z Jeremjaszem musieli uciekającym towarzyszyć (Jer. 4 3,
6). Dalsze losy Barucha nie są wiadome. Pam iątkę jego obchodzi Ko
ściół chrześcjański d. 18 W rześnia. O trzech innych osobach biblijnych
tegoż imienia, ob. II E sdr. 3, 2 0 . 1 0 , 6. 1 1 , 5. — Księga B a ru c h a składa
się z trzech części i wstępu: P i e r w s z a część ( l , 15.— 3, 8) je st modli
twą do Boga, gdzie lud żydowski przyznaje się do winy swej; wypowiada,
że słusznie go spotyka kara za odrzucanie przestróg tak dawniejszych,
jak późniejszych; prosi o miłosierdzie i przebaczenie. Jest to więc spo
wiedź narodu. W d r u g i e j części (3, 9. — 5, 9) autor zwraca mowę do
ludu: najprzód przedstawia mu z jednej strony jego grzechy, z drugiej
miłosierdzie Boże, jakiego tyle razy doświadczył (3, 9 — 3 8); potem zachę
ca do cierpliwości i poprawy już to od siebie, już też od matki Sionu
(4, 9 — 2 3); pociesza Jerozolimę tem, że nie długo do niej wrócą jej
synowie, a miasta, które tę boleść jej sprawiły, upadną; wreszcie (5, l —
9) zachęca do porzucenia smutku. T r z e c i a część właściwie nie należy
do księgi Barucha. Jest to L ist, pisany przez Jeremjasza do tych żydów,
których Nabuchodonozor przeznaczył na przesiedlenie do Babilonji, lecz
jeszcze ich tam nie przeprowadził. Jerem jasz przepowiada im, że pozo
staną w Babilonji przez „siedm pokoleń (w. 2);” zachęca, iżby nie dali
się uwieść do pogaństwa, i w tym celu bardzo gruntownie dowodzi, że
bóstwa pogańskie są niczem, że ich bać się nie potrzeba i że cześć im
oddawana jest obrzydliwością. L ist ten w Wulgacie je st jako szósty roz
dział księgi Baruchowej; w greckim zaś tekście występuje osobno; zawsze
jednak przy księdze Barucha. W e wstępie zaś, l , i — 1 4, Baruch opo
wiada, że gdy księgę (Jerem jasza) czytał podczas niewoli, wobec Jecho-
njasza, kapłanów i ludu, zgromadzonych nad rzeką Sodi, w Babilonji,
w 5 roku po spaleniu Jerozolimy przez Chaldejczyków, żydzi, wzruszeni
36 Baruch.
tem czytaniem , zeb rali sk ład k ę, posłali j ą z listem ( l , 1 0 — 1 4 ) arcy k a
płanow i Joakim ow i do Jerozolim y, aby n a k u p ił rzeczy p o trzebnych do
ofiar i m odlił się za nich, za N abuchodonozora, k ró la B abilonu, i za syna
jego B a lta za ra . D o listu zaś dołączyli niniejszą księgę, prosząc o jej
odczytanie ludow i w św iąty n i.— K sięga B arucha przechow ała się tylko
w przekładzie greck im 70 i w innych. H ebrajski jej te k st zaginął. T ek st
jed n a k grecki widoczne m a ślady pochodzenia z ory g in ału hebrajskiego
(hebraizm y). Do tak ich należą: a ) rozpoczynanie księgi od spójnika
1 (hebr. w , g r. %at), B ar. 1 , 1 ; b) w yrażenia: mówić do uszu czyich
( l , 3); mówić iv czyje ręce (2 , 20); ja ko ten dzień ( 1 , 1 5 . 20. 2, 6. 11,
2 6): robić (sp^aC eorat, podobne do h eb r. eber, niew olnik i czciciel) bo
yom cud zym ; c) d opełnianie zaim ka lub przysłów ka w skazującego wzglę
dnym , n p . 00 OLsaiiSLpsv aozooę K ópioę e x e i (gdzie rozproszył nas P a n
tam ; 2 , 4 . Cf. 2 , 1 3 . 1 7 . 2 9 . 3 , 8 . w grec.). N ad to , o niek tó ry ch m iej
scach, poniew aż są błędnie przełożone, nie m ożna powiedzieć, żeby były
pisane oryginalnie po grecku. T ak n p . w 1 , 1 7 : wv o;j.sv i'v a v u
xopioo (dosłownie: „które zgrzeszyliśm i p rzed P an em “), w yraz <Łv (których)
nie odnoszący się do żadnego z po p rzed n ich lub następnych słów, w edług
greckiego ję z y k a je s t tu zup ełn ie zbytecznym : w idocznie przełożony z aszer
(k tó ry ), k tó reg o znaczenie je s t nieokreślone i tu ta j ujść może. W yrazow i
j] ( 2 , 2 9 ) tłum acz g reck i n a d ał znaczenie czysto h ebrajskie:
hamon bow iem w h eb r. znaczy szelest, brzęczenie, spraw ione przez tłu m ,
a p rzeto używ a się zam iast samego tłum u (m ultitudo); w greckim zaś
P o p ł a c ę znaczy sam tylko szelest\ a je d n a k u tłum acza księgi B arucko-
wej bierze się w znaczeniu tłum u. W 3 , 4 te k st grecki m a; modlitwy
um arłych Izra el; co je s t bez znaczenia i da się tylk o tem w ytłum aczyć,
że w oryginale sta ł w yraz methe, k tó ry (stosow nie do sam ogłosek pod
nim podpisanych) znaczy mężóio ( mithe ) lub um arłych (methe). T e h e b ra -
izm y p o k azu ją , że o ry g in ał księgi B aru ch a b y ł w języ k u h eb rajsk im , cze
go mam y jeszcze inne dowody: W K onstytucjach, apostolskiemi zw anych
(ob. t. a.), je s t nadm ieniono (1. I. c. 6), że żydzi czytyw ali księgę B aru
cha w d niu 9 m ca A b (dzień sądny). P odanie to samo z siebie nie
zasługiw ałoby jeszcze na w iarę, lecz p o tw ierdza je św. E frem (Opp. syr.
I I I 212 — 2 1 3 ). P ew n ą je s t tak ż e rzeczą, iż w Psalm ach Salomonowych
(ob.) psalm N I p raw ie dosłow nie wrzięty je s t z rozdz. Y B arucha; że zaś
pseudo-Salom on (k tó ry ty lk o je s t w g reckim tekście) p rzek ład ał z h eb rajsk ieg o ,
dow odzą tego liczne hebraizm y (ob. Geiger, D e r P sa lte r Salom o’s. A u g sb .
1 8 7 1 ). W ięc w epoce pseudo Salom ona, t. j. w I w. p rzed C hr., żydzi
m ieli księgę B arucha po heb rajsk u . M am y też ślad, że istn ia ła jeszcze
w I I w. po C hr.: ogłoszony bowiem te k s t B aru ch a p rzek ład u syro-hexa-
plarnego (ap. Ceriani, M onum enta ss. t. I) m a w arjan ty z p rze k ła d u Theo-
dotiona (w końcu I I w. Ob. a. B ib lja, P rz e k ła d y g reck ie). Z a św. H iero
nim a żydzi ju ż n ie m ieli księgi B arucha w hebr. języ k u . Z aginięcie wy
tłum aczyć sobie m ożna te m , że nie zawsze b y ła przepisyw aną z innem i
księgam i św., lecz najszęściej oddzielnie. T aki egzem plarz B iblji, bez k się
gi B aru ch a, m iał tłum acz syryjskiej P eszity i nie w ciągnął jej do swego
p rzek ład u . P óźniejsze syry jsk ie p rzek ład y m ają tę k sięgę z tek stu g re
ckiego. Z hebrajskiego te k s tu p rzed n a r. Chr. przeszedł B aru ch do p rze
k ład u 70, jak o księga św., bo za ta k ą przez w szystkich żydów b yła uw ażaną.
Z a ta k ą też b y ła uw ażaną w Kościele chrześcjańskim . To prawTda, że.
Baruch. 37
daw niejsi pisarze, k tó rzy nam zostaw ili spisy k siąg św. (ob. K an o n ksiąg
św .), opuszczają B aru ch a w tychże spisach. L ecz opuszczenia teg o nie n a
leży uw ażać za usuw anie z kanonu i odm aw ianie boskiej pow agi te j k się
dze. O puszczają j ą dla tego, że p rz e k ła d 7 0 połączył j ą z Jerem jaszow ą
k sięg ą w je d n ą całość. Z tąd ci sam i p isarze i in n i cy tu ją z B aru ch a
u stępy pod im ieniem Jerem jasza. N astęp u jący ch k ilk a faktów je s t tego
dowodem: O rygenes, w yliczając księgi św ięte (ap. E useb. H . E . 1. 6 c.
2 5 ) , chociaż opuszcza proroków m niejszych, je d n a k księgę B aru ch a za
m ieszcza w swym kanonie, gdy mówi: „Jerem jasz z T hren am i i L istem
w jednej księdze Irem ia .u Św. H ilary , k tó ry swój kan o n p rzep isał z O ry-
genesa, w ym ienia m iędzy księgam i św. L ist Je rem jasza (P ro lo g , in P s a l.),
będący szóstym rozdziałem księgi B aruchow ej; a w E xp o s, in P sal. 68
cytuje sam ą księgę B arucha, pod im ieniem J e re m ja s z a .. S. M eliton, wy
liczając księgi św ., tak że opuszcza zup ełn ie B aru c h a , a cy tu je z niego
u stępy w C laris, ja k o z księgi św. P o d im ieniem rów nież Jerem ja sza
przyw odzą ustępy z B arucha: Iren eu sz (C o n tra h aeres. Y 5 5 , c f . B ar. 4
i 5), A thenagoras (L egatio p ro C h ristian , n. 6 9, cf. B ar. 3, 3 6), T e rtu l-
ljan (P atro l, lat. ed. M ignę, I I 13 7) , K lem ens A lex an d r. (w Paedagogus),
św. C yprjan (ed. Mignę. IV 7 0 1 , cf. B ar. 3, 3 5) i in n i. M iejsce też
swoje m iała ta księga od najdaw niejszych czasów w Ita li (ob.) i z niej
p rzeszła do W ulgaty. N ajlepszym z resztą św iadkiem pow agi, jak iej ona
zawsze w Kościele używ ała, je s t św. H iero n im . T en bowiem d o k to r św.,
zbyt polegając n a tekście heb rajsk im , nie zaliczał je j do k an o n u i nie
tłu m aczy ł dla tego, że nie mieli jej żydzi w ję z y k u h eb r. (P ra e f. in vers.
Je re m .); lecz za to maledicta ab omnibus praestolatus est (przekleństw od
w szystkich się spodziew ał. P ra ef. in E x p o sit. Je re m .) i kom m entując
Je rem jasza, nie śm iał opuścić B aru ch a i listu Jerem jaszow ego, p rzy B a-
ru c h u będącego. P ro te sta n c i, p rzy jm u jąc ze S tarego T estam . za a u te n
tyczne te tylko księgi, k tó re są w k an o n ie hebrajsko-żydow skim , księgę
B arucha liczą do apokryficznych i p r z e c i w j e j a u t e n t y c z n o ś c i sta
w iają zarzuty. (Ob. E ichho m , E in le itu n g in die apokryphischen S chriften
des A lt. T est., L eipz. 1 79 3). N ie k tó re z n ich o p iera ją się jed y n ie na
przypuszczeniu tego, co w łaśnie należałoby dow ieść, np. że B a ru ch m a
u stępy z D aniela i N ehem jasza, więc p isał po D anielu i N ehem jaszu. Lecz
ja k przeciw nicy au tentyczn o ści tw ierd zą, że B aru ch m a u stęp y z D an iela
i N ehem jasza, talriem samem praw em i my tw ierdzić m ożem y, że te u s tę
py nie są D anielow e lub N ehem iaszow e, ty lk o B aruchow e, i że je D aniel
lub N ehem jasz pożyczyli z księgi p rzez B aru ch a p isan ej. Z resztą, p o
rów naw szy te ustępy, przekonyw am y się, że one wcale nie są ta k dosłowne,
aby ztąd w yprow adzać w niosek, iż jed en a u to r p rzep isał z d ru g ieg o . Cf.
B ar. l , 1 7 . z D an. 9, 5.; B ar. l , 16. I I E sd . 9, 3 2 . B. 2, 7. z D . 9,
13. ; B. 2, 14. z D . 9, 19.; B . 2, 19 . z D . 9, 1 8 . D osłow nem i są ty lk o :
B. l , 17 i D . 9, 5, ale oba te m iejsca w ypływ ają z m odlitw y S alo m o n o
wej w I I I B . 8, 4 7. II P. 6, 3 7 . — R ów nież słabem i są in n e zarzu ty
a m ianowicie: a) K sięga B a ru ch a je s t zbiorem fragm entów różnej n a tu ry ,
ja k tego dowodzi różnica sty lu , w różnych je j częściach, b) B ra k p o rzą d
k u m iędzy tem iż częściam i, a naw et n ieraz p o rzą d ek w ręcz przeciw ny n a
tu rz e rzeczy, np. użalanie się w rozdz. I I I n a stęp u je po p ięknych obie
tnicach, k tó rem i zam yka się ro zdział I I . L ecz a) różnica sty lu bardzo
dobrze zgadza się z częściami: w je d n e m m iejscu są opow iadania, w innem
38 Baruch.
sk a rg i, gdzieindziej upom nienia, m odlitw y, zachęcanie, obietnice, pociechy
i t. p .; stosow nie więc do g atu n k u treści m usi być odm iennym i sposób
w yrażania się: w jed n em m iejscu żywszy, w innem spokojny, obrazow y
i t. p. b) P o rząd ek zależy od osobistego zapatryw ania się. P ro ro cy
zwykle piszą z kolei to , co im kolejno na myśl przychodzi. Gdyby B a
ruch pisał tę księgę, mówią jeszcze, toby wiedział dobrze, c) że a rcy k ap ła
nem był podów czas Sofonjasz, syn M aazjasza (Jer. 2 9, 2 5; cf. 2 5, i . 2),
a nie Jo ak im , syn H elcjasza, w nuk Selluma (B ar. l , 8); d) że N abucho-
donozor nie m iał żadnego syna im ieniem B altazara. L ecz c) nie w iado
mo wcale, kiedy jed en arcy k ap ła n u m arł, a n a sta ł drugi; z Jerem jasza
(1. c.) też nie widać, aby Sofonjasz żył w piątym ro k u niewoli Jechonja-
sza. Z resztą zwyczaj noszenia dwóch im ion każe przypuścić, że Sofonjasz
m ógł nosić im ię Jo ak im a, a M aazjasz— H elcjasza. d) Co do B altazara: ja k
w yraz h eb rajsk i ben, ta k g reck i tubę oznacza często potomka w ogóle, nie
koniecznie syna. Z arzu cają jeszcze autorow i księgi B aru ch a nieznajom ość
h isto rji i pom ieszanie faktów późniejszych z wcześniejszemi, a w m aw iają
w niego, że mówi o spaleniu Jerozolim y przez Chaldejczyków w 5 ro k u
Sedecjasza (B ar. l , 2), a je d n a k przedstaw ia św iątynię, jak o istn iejącą j e
szcze (ib. l , 7. 10. 14. 2, 16). Tymczasem B aruch 1 , 2 nie mówi wcale
0 spaleniu świątyni, k tó re m iało m iejsce w 11 ro k u (nie w 5-tym ) Sede
cjasza (IV R . 2 5 , 1... J e r . 52, 1...), kiedy i m iasto całkiem zburzone zo
stało ; lecz o zdobyciu i spaleniu miasta za Jechonjasza, o k tó rem ob. IV
R . 2 4, l i — 15, a k tó re się stało r. 59 7. W ted y te N abuchodonozor
tylko złupił sk arb y św iątyni, naczynia św ięte z ab rał i m iasto w znacznej
części zapew ne spalił (lubo o spaleniu nie mówi IV R . 24, 12— 16.);
lecz św iątynia ocalała i dopiero w 11 lat potem b y ła spaloną. To więc
co mówi B ar. l , 2. bardzo zgodne je s t z h isto rją ksiąg K rólew skich i Je-
rem jaszow ą (11. cc.) i nie ma żadnej sprzeczności w tem , że B aruch
w p iąty m ro k u niew oli Jechonjasza mówi o spaleniu m iasta i zrabow a
n iu św iątyni. Z arzu cają jeszcze, że dopiero C yrus oddał naczynia św ią
ty n i, więc a u to r księgi B aru ch a fałszywie kładzie te n fak t za N abuchodo-
nozora, w p iąty m ro k u niewoli Jechonjasza. L ecz, ja k ju ż nadm ieniliśm y,
księga B aru ch a ( l , 8) uzupełnia podanie Jerem jaszow ej (5 1 , 5 9); że zaś
gdzieindziej o oddaniu naczyń św iątyni nie ma mowy, to niczego nie
dowodzi; a jeślib y m ilczenie jed n eg o pisarza m iało osłabiać w iarogodność
faktów , podaw anych przez drugiego, toby większa część ksiąg K rólew skich
1 P aralipom enów z tego pow odu nie zasługiw ała na w iarę. W ażniejszym
je s t zarzu t, ^wzięty z Jerem . 27, 1 6. 28, 3. 2 9 , 10. Cf. B aruch 1 , 8 :
Jerem jasz przepow iadał, że niew ola babilońska dopiero za 7 0 la t się sk o ń
czy; przeciw niem u zaś fałszywi p ro ro c y utrzym yw ali, że koniec niedługo
n astąp i i że za 2 la ta naczynia św iątyni będą zw rócone. B aruch więc
trzym ałb y stro n ę z p ro ro k am i fałszywymi przeciw Jerem jaszow i; gdy ty m
czasem wiemy, że b y ł jego przyjacielem . Sprzeczność przecież ta u staje,
gdy przypuścim y, że Sedecjasz odzyskał m ałą tylk o część naczyń świę
tych, a pozostała w iększa dopiero za C yrusa w róciła do Jerozolim y. K ry
ty k a więc nie może postaw ić żadnego ważnego za rzu tu przeciw a u te n
tyczności i pow adze księgi B arucha. Ob. Reusch, E rk la ru n g des B uch.
B aruch, F re ib . 1 8 5 3 . Vincenzi, Sessio IV Cone. T rid . I I I 8 2 (odm ien
nie sądzi o czasie księgi B arucha; lecz wywody jego niedostateczne). Cal-
met, P rolegom ena et D issertt. Cf. Scholz, E in leitu n g , I 5 6 7. P o d im ie-
B a ru c h .— Basiliscus. 39
niem także Barucha literatura ap o k ry ficz n a posiada trzy dzieła: List, Apo
kalipsę i Księgę, l ) L ist zmyślony przechował się w języku syryjskim
tylko, a tekst jego jest w Polyglocie (ob.) paryzkiej i londyńskiej; łaciń
ski przekład w Fabricii Cod. pseudepigr. V. T. II 14 7, francuzki w Dic-
tionnaire cles apocryphes, ed. Mignę, II 161. Adresowany jest ten list do
dziewięciu i pół pokoleń (przed-jordanowych), będących w niewoli za-
Eufratem ; pseudo-Baruch pociesza je i opisuje niektóre bajeczne szcze
góły z dziejów zdobycia Jerozolimy; zachęca do ufności w Bogu i do wy
trwałości w zakonie. W edług jednych (ob. Huetii, Demonst. evang. Eich-
horn op. c.) zmyślonym był ten list przez żyda w czasach Machabej-
skich; według innych (ob. Fabricii, op. c. Fritzsche, Kurtzgefasstes exeg.
Handbuch zu d. Apokryph. d. A. T. I 16 7), przez jakiegoś zakonnika
syryjskiego. 2) Ceriani, w Monumenta sacra et prof. (Mediol. 18 6 7 t. I)
podał przekład łaciński (z syryjskiego) Apokalipsy Baruchowej, przy k tó
rej na końcu jest powyższy list. Apokalipsa ta zdaje się mieć pokre
wieństwo z podobnego rodzaju etjopskim apokryfem (ap. D illmann, Chre-
stomathia aethiop. Lips. 1 8 6 6 s. i — 15). Co do czasu, w którym pow
stał ten apokryf, rzecz nie wyjaśniona. 3) Apokryficzna księga Barucha
nie ma nic wspólnego z autentyczną. Je st Ona płodem gnostyka, imie
niem Justyna, żyjącego w II w. po C hrystusie,'jak o tera podają wiado
mość Pliilosopluimena (wydał Miller), i opisuje, ja k Elohim posłał B aru
cha do Jezusa, aby go zachęcił do rozpowszechnienia znajomości Boga
między ludźmi. Jezus przyjął posłannictwo, za co wąż się na niego roz
gniewał i przyprawił o śmierć krzyżową. Jóżus jest tu tylko synem M a-
rji i Józefa, ja k to powszechnie guostycy uczyli. X . W . K.
B a ry c z k a M a r c in , wikary i kaznodzieja katedralny krakow ski
i świątobliwy kapłan, dał dowód chrześcjańskiej odwagi, w poniesieniu pa-
piezkiego (Klemensa VI) napomnienia Kazimierzowi W ., o nierządne życie.
K ról zagniewał się na ks. Baryczkę, ale go nie karał; wszelako dworza
nin królewski Kochanów, wychodzącego kapłana porwał i w przerębli w Wiśle
utopił 134 9 r. Pruszcz i Niesiecki piszą, że nad przeręblą słychać było
śpiewy i widziano światłość nadzwyczajną. Gdy lód puścił, ciało jego nie
naruszone wypłynęło, pogfzebane u księży augustjanów na Kazimierzu.
Baryłki- W Pontyfikale barilia, z włoskiego, są to dwie beczułki
około garncowej wielkości, jedna pozłocista, posrebrzana druga, z herbami
konsekratora i elekta biskupa, napełnione winem, które konsekratorowi
ofiaruje biskup nowy w podwójnej ilości, dla niego w złotej, a dla siebie,
jako współcelebransa, już tylko w srebrnej. X . S . J.
Basiliscus, cesarz bizantyński. Następcami cesarza M arcjana (um.
45 7 r.) byli: Leon I, II i ojciec ostatniego Zenon Izauryjczyk, mąż A rja-
dny, córki Leona I. Zenona zrzucił z tronu Basiliscus, b rat Veriny, żo
ny Leona I, przez nią wyniesiony na dowódcę wojsk. Zasiadłszy na sto
licy cesarskiej, wydał, za namową swej żony Zenonis, sprzyjającej Euty-
chesowi, dekret przeciwko uchwałom synodu chalcedońskiego (4 51); pa-
trjarsze zaś Akacjuszowi zalecił zwołanie nowego synodu, dla uświęcenia
owego dekretu. Nim wszakże Basiliscus zdołał zamiary owe w sprawach
religijnych przeprowadzić, nastąpił rokosz wojska na korzyść Zenona,
który się ukrywał w Izaurji, i Basiliscus zmuszony był szukać schronienia
w jednym z kościołów stolicy, gdzie, nie wiadomo, czy z głodu, czy też
pod ciosami zabójców, życie stracił. Za jego dwuletnich rządów nastąpił
I
40 Basiliscus.— Basnage.
des Juifs etc. (1 785 2 t.). Nie bez wartości są, B’a Antiquites judaiques,
ou Remarques crit. sur la Republique des Hebr. (1713 2 t.). W ydał
także: Jonnnis Chrysostomi Epistoła ad Caesarium (Trajecti ad Rhen. 1687
8), gdzie dołączył rozprawki swoje o Symbolu wiary św. Atanazego,
0 herezji Apollinarego; a wydane niegdyś przez H enryka Canisius’a Lec-
tiones antiquae, czyli Thesaurus monumentorum ecclesiasticorum et historicorum
(Ingolstadii 1 6 0 1 — 1604 5 t.) 1), B. wydał wprawdzie ozdobniej (Amsterd.
1 7 25 7 t. in f.), lecz kilka dziełek opuścił i dodał swoje rozprawy
0 św. Hipolicie, św. Didyraie Alex., Eunomjuszu, Anastazym Antioch.
1 Synaicie, i Leoncjuszu Byzant. Nie można tu pominąć jego książki De
la Communion sainte, bardzo tchnącej katolickiemi zasadami. Dokładny
spis jego dzieł ob. ap. Niceron, M emoires t. IV s. 294 i t. X s. 14 7.
Życiorys, w nowem wydaniu (1 7 2 3) Canisii, Lectt. antt., i w tomie II
dzieła A n n a l e s des Provinces-Unies depuis les negotiations pour la paix
de M unster (1 719 — 2 6 2 v. fol.), którego sam B. je st autorem .— 2. S a
m u e l B. d e F l o t t e m a n v i l l e , stryj poprzedzającego, także predykant
kalwiński, we F rancji urodź. 1 62 3, + w Hollandji 1721. Prow adził po
lemikę z Bossuetem nieudatną. Lubo nie był bez erudycji i zdolności,
przecież w pracach historycznych więcej bawił się w hypotezy, niż kry ty
czne wywody. Napisał: l) De rebus sacris et ecclesiasticis Exercitationes histo-
rico-criticae (16 9 2), gdzie krytykę na Baronjusza {Annales od r. 136 — 144),
poprzednio przez Casaubon’a rozpoczętą doprowadził do r. 13 5. 2) Annales
politico-ecclesiastici annor. 649 a Caesare Augusto usque ad Phocam (R otterd.
170 6 3 t. fol.), doprowadzone rzeczywiście do r. 6 0 2, daleko niżej sto
jące od Baronjusza Annales. Z Teologji zostawił dwutomowe dzieło: Mo
rale theologique et politique sur les vertus et les vices de Vhomme (Am sterd.
1 703), w którem moralność chrześcjańską stara się zupełnie wyswobodzić
z pod dogmatyki, a przeto więcej ją podkopuje, niż broni. X . W . K.
Bassinet A l e k s a n d e r J ó z e f , kanonik i oficjał werduński (Ver
dun), ur. 1 7 34, kaznodzieja, literat, pracował do wielu pism perjodycznych
(mianowicie do M agazynu encyklopedycznego, wydawanego przez Millina).
Był jakiś czas podejrzywany o tajem ne stosunki z A nglją, a jakkolwiek
później przekonano się o jego zupełnej niewinności, zmuszony był osta
tnie lata swoje spędzić prywatnie w Chaillot, usunięty od swojej godno
ści. Umarł 1 6 Listopada 1813 roku. Pomiędzy pracam i jego, odznacza
się wydanie H istorji św. z 6 00 rycinami: Histoire sacree de 1’Ancien et du
Nouveau Test., P aris 1 8 0 4 — 6, 8 t. in 8 maj. N.
Basseville M i k o ł a j J a n H u g o , ubogi przybył do P aryża 1775
r., trudnił się nauczycielstwem; gdy wybuchła rewolucja, chciał z niej
korzystać dla polepszenia swoich interesów; odznaczał się więc .gwałtowne-
mi artykułam i, pomieszczanemi w ówczesnych dziennikach demagogicznych.
Za te zasługi otrzym ał urząd wysłańca rzeczypospolitej do Rzymu. Na
stanowisku tern usiłował demoralizować Rzymian, szczepić w nich ducha
niewiary i pogardy dla Stolicy Apostolskiej. Ale rzecz ta wtenczas była
jeszcze niebezpieczną dla propagatorów. Orgje, jakie Basseville wypra
wiał z podejrzanemi kobietami, i mowy jego, jakie ztam tąd rozchodziły się
pom iędzy ludem , obu rzały przeciwko niem u um ysły mieszkańców. Z atem
poszło, że posła poczęto na ulicy obrzucać zniew agam i, a gdy ten przed p o
spólstwem u ciek ł do domu, tłum p o dążył za nim , wysadził drzw i, a jed en
z obecnych, cyrulik, b rzytw ą brzuch m u ro z p ła ta ł, ta k , że Basseville u m arł
w 34 godziny. Papież P ius V I dowiedziawszy się o tum ulcie około do
mu posła, w ydał n atychm iast rozkaz w ysłauia tam w ojska, ale zaledwie
ju ż udało się przed roznam iętnionym tłum em ocalić żonę posła i dzieci,
k tó re P apież pod szczególną sw oją w ziął opiekę. N ieprzyjaciele Stolicy
A postolskiej puszczali wówczas w obieg pogłoskę, jak o b y cała ta spraw a
pochodziła z pobudki P apieża. N ędzna ta potw arz pow tórzona była
W pamfłecie C u rb ieres’a p. t. JHort de Basseville ou la Conspiration de
Pie V I devoilee. Salvi w ydał w M edjolanie 1 798 ro k u poem at, k tórego
Basseville je s t boh aterem . Sław ny M onti przedstaw ił tego człow ieka
w właściwem jego św ietle, w swoich B asseviliana, M edjolan 17 90, p rze
tłum aczone n a francuzki 181 7 r . P ary ż. B. je s t autorem kilku lichych
dzieł historycznych. Cf. F eller, B iogr. universelle. N.
Basłon V i l h e l m A n d r z e j B e n a t u s , u r. w R ouen 29 L istopada
1741 r . , w stąpił do sulpicjanów , był professorem teologji w R ouen; jak o
p rzeciw nik p rzy sięg i na k o n sty tu cję cyw ilną duchow ieństwa, em igrow ał
w czasie wielkiej rew olucji, a po zaw arciu k o n k o rd atu ro k u 1 8 0 1 , zo
sta ł oficjałem C am baceres’a, ówczesnego arcy b isk u p a w R ouen. R. 1813
N apoleon m ianow ał go biskupem w Seez i o d tąd rozpoczyna się sm utna
część jeg o życia. P ap ież, prześladow any wówczas przez N apoleona, odm a
w iał buli nowo nom inow anym biskupom . Z aradzano tem u w te n sposób,
że k a p itu ły w ybierały ta k ic h b iskupów , jak o w ikarjuszów k ap itularnych;
do dw óch ju ż w ybranych w ikarjuszów w Seez, B aston został dołączony,
ja k o trzeci. A le nie godził się on n a w spólne rząd y , chciał sam być
rząd cą djecezji i ztąd w z a ta rg i w szedł z k a p itu łą . P apież, w ięziony wów
czas w F o n tein eb leau , ośw iadczył jed n em u z księży tej djecezji, że ksiądz
B aston nie m iał żadnej władzyJ że w szystkie jego czyny ju ry sd y k cy jn e by
ły niew ażne, przyczem n ad a ł w ładzę nadzw yczajną ks. L evavasseur, je d n e
mu z w ikarjuszów k a p itu larn y ch . D uchow ieństw o djecezjalne dow iedzia
wszy się o tern, zerw ało z B astonem , k tó ry u p ie rał się je d n a k pozostać
przy swojem stanow isku, zam k n ął sem inarjum i popełnił k ilk a faktów
krzyczącej sam owoli; wówczas k a p itu ła odw ołała d an ą m u delegację ( l i
Czerwca 1 8 1 4 ). Poczem też po rzu cił djecezję i żyjąc prywratn ie, swoją bez
czynność chciał sobie w ynagrodzić pisaniem . U m arł pobożnie 2 6 W rz e
śnia 18 2 5 ro k u . P o zo stały po nim , oprócz innych, n astęp u jące dzieła:
Cours de tlieologie (napisany wspólnie z X . T ouvache) 1 7 73 — 8 4 . Recla-
motions pour VEglise de F rance contrę M . de M aistre, 2 vol. in 8° 1821
— 4. Antidote contrę les erreurs et la reputaion de V E ssai sur I Indiffe
rence etc. 182 3. Concordance de lois civiles et des lois ecclesias. de F ra n
ce sur le m ariage, 18 24. Cf. Notice biogr. sur I'ab. B aston. A m i de la
Religion n. 127 6, 12 81, 1 2 8 3 . F eler, B iogr. universelle.
Baszko G o d z i s ł a w , k ro n ik a rz , zwany inaczej P asek. Około po
łowy X III w., b y ł kusztoszem kated raln y m poznańskim . K ontynuow ał
k ro n ik ę B oguchw ała II od r. 1 271 (podług zdania S o m ersbergera). P o
mimo licznych u ste re k i błahostek, k ro n ice tej przyznają w artość, szcze
gólniej co do dziejów w ielkopolskich. W yd. w I I tom ie zb io ru Som m er-
berga, W ro cł. 1 7 29 — 30, p o w tórnie nakładem J . A. Jabłonowskiego, w W a r-
B aszko.— Batylda. 43
wskiej, zaradzić złemu. Więcej mający wiary niż Michaelis i Semler (ob.),
pragnął przeciwstawić czysto uczuciowej teologji Spenera i F rancka, metodę
ściśle logiczną, przez co wszelako najwięcej przynił się do upadku teologji
luterańskiej i utorow ał drogę Heglowi. Uczniowie jego czcili go aż do śmie
szności i bałwochwalstwa. Pracował on nad dogmatyką, herm eneutyką,
moralnością, polemiką i historją i wydał znaczną liczbę traktatów' teolo-
gicżnych. Głośny w swym czasie J. S. Semler był jednym .z najserde
czniejszych jego przyjaciół: wydawał on niektóre prace Baum gartena, nie
które znowu wykończał lub uzupełniał swemi dyssetarcjami, jak np. jego
Ilisto rję Kościoła i Naukę dogmatyczuo-moralną. (Haas) A. B.
B ausset L u d w i k F r a n c i s z e k , kardynał, urodzony 14 G rudnia
1 748 roku w Pondiszery, gdzie jego ojciec był urzędnikiem. Wyświęco
ny na kapłana w Paryżu, został zaraz oficjałem w Aix. Roku 1 7 7 8 był
adm inistratorem djecezji Digne, a 1 7 84 został biskupem Alais. Roku
17 91 emigrował do Szwajcarji, ale roku następnego wrócił, został uwię
ziony, lecz udało się mu uniknąć trybunału rewolucyjnego. Po powrocie B ur-
bonów, mianowany parem Francji 1815 r., kardynałem 1816. U m arł 21
Czerwca 1824 r. Z pomiędzy dzieł jego, pierwsze miejsce zajmuje ży
ciorys Fenelona (Histoire de Fenelon, Yersaile 180 8, 3 t., później kilka
edycji); życiorys Bossueta, mniej chwalony (Histoire de J. B . Bossuet, P a
ris 1814 t. 4 i późniejśze wydania), życiorys Talleyranda, arcybiskupa
paryzkiego (Notice historique sur S. Emin. de Talleyrand , cardinal etc.
1821). Pracow oł nad życiorysem kardynała Fleury, ale choroba przerwa
ła już tę pracę. Cf. Feller, Biogr. univ. N.
Bautain L u d w i k , ksiądz, od roku 1819 professor w Strasburgu.
Broniąc Kościoła przeciwko materjalizrnowi i ateizmowi filozofji nowoży
tnej, sam popadł w błąd, bo odmówił rozumowi siły dowiedzenia bytu
Boga i w ogóle siły dojścia do jakiejbądź pewności, szczególniej w dzie
dzinie prawd religijnych i moralnych. Tym sposobem zbliża się on do
Lamenego (ob.), choć różni się od niego istotnie, bo podstawy pewności szu
k a n ie w p o w s z e c h n y m r o z u m i e l u d z k i m , lecz drogą tradycji
w O b j a w i e n i u B o ż e m , t. j. w wierze chrześcjańskiej. D la tego od
rzucał on wszelkie dowodzenia wiarogodności Objawienia (ob. Tradycjona
lizm). W tym duchu napisał on o nauczaniu filozofji we Francji w X IX
wieku (B e Venseignement de la philosophie enFrance au X IX s. 183 3).
Biskup Strasburgski, Trevern, naganił zdanie Bautaina, a gdy ten przy
niem obstawał, zasuspendował go i rzecz doniósł do Rzymu. B autain po~
jechał do Rzymu 1838, ale się decyzji Stolicy Apostolskiej poddał i błąd-
swój uznał. Mohler, autor Symboliki, napisał sławny swój list do Bautai
na (Gesam. Schriften II, 141), w którym z rozumu i z tradycji wykazuje
mu, że i upadły człowiek ma jeszcze siłę wierzyć w Boga i bytu jego
dowieść. Inne dzieła Bautaine’a: Philosophie du Christianisme 1835; Psy
chologie experimentale, 18 3 9; Phil, morale, 1842; L e morale de VEvangile
compare'e aux divers systemes de morale, 1855; Philosophie de lois au point
de vue cliretien, 18 60; L a Conscience, ed. 2 1861. N.
B aw arja ( N a w r ó c e n i e ) . Przez Bawarję rozumiemy tu: l) Bojo-
arję Agilolfingów, tudzież 2) prowincje, wchodzące w skład dzisiejszego
królestwa Bawarskiego. I. E p o k a R z y m s k a . Rzymska prowincja Re-
cja (pierwsza i druga Retia) winna swe nawrócenie do chrześcjanizmu
stosunkom swoim z Włochami; ztąd kościół Recji w V i HI w. podlegał
46 Bawarja.
tym względem książęta agilolfingscy; ale i królowie Franków nie byli bez
czynni w tern wielkiem dziele. Bo dwaj już pierwsi znani missjonarze,
św. Eustazjusz z Liixen i Agil czyli Eigil, obydwaj uczniowie św. Kolum-
bana, który im polecił był głosić Ewangelję sąsiednim narodom, udali się
we dwa lata po jego śmierci (f 6 15), na żądanie króla Franków Klota-
rjusza II i z wyboru biskupów, do Bajoarji i tam nawrócili wielu miesz
kańców i pozostawili po sobie mężów pobożnych i roztropnych, prowa
dzących w dalszym ciągu ich dzieło. Vita SS. Eust. et Agili, Boli. ad 2 9
Mar. et 30 Aug. Mobili. Acta SS. ad ann. 62 5 et 6 5 0. Nie mało też
przyczyniły się jeszcze do rozszerzenia i ustalenia chrześcjanizmu pomię
dzy Bajoarami, oraz do złagodzenia ich obyczajów, prawa, jakie Dagobert I
ogłosił około 6 30 r., miały one bowiem na celu popieranie sprawy religji
chrześcjańskiej i w rzeczy też samej wielki wpływ wywarły. Ilefele, Ein-
fuhrung d. Christenthums im siidwest. Teutschland. W drugiej połowie
VII w. było kilku z kolei gorliwych missjonarzy w Bawarji, aż do czasu
św. Bonifacego; im to należy się zasługa, że w chwili śmierci św. Ru-
perta z Salzburga, zaledwo już gdzieniegdzie znajdowali się poganie pomię
dzy Bajoarami, jakkolwiek nie zdołali jeszcze całkowicie wykorzenić zabo
bonnych niektórych praktyk pogańskich. Pierwsze miejsce pomiędzy tymi
missjonarzami zajmuje wspominany już św. E m m e r an. Urodzony w Akwi-
tanji, prawdopodobnie biskup koczujący, idąc na missję do Awrarów, przy
był r. 64 9 do Ratysbony, dawnego miasta rzymskiego, naówczas stolicy Ba
warji. Tam książę Theodo I prosił go o przyjęcie biskupstwa nad jego ludem,
albo przynajmniej o przyjęcie przełożeństwa nad klasztorami, ale św. Em-
meran nie chciał przyjąć ani jednej ani drugiej godności; przez trzy
lata w różnych miejscach naukę Chrystusowy pomiędzy Bawarami głosił,
został zabity w końcu w Helfendorf przez Lantperta, syna księcia Teodo.
Zwłoki jego złożone w kościele św. Piotra w Aschheim, następnie prze
niesione zostały do Ratysbony, do kościoła św. Jerzego, gdzie uroczyście
przyjmował je książę, duchowieństwo i lud. Według podania, jeszcze za
życia księcia Theodo I wystawiono na grobie tego śwuętego klasztor, sła
wny w późniejszych czasach. Po św. Emmeranie wymieniają św. E r h a r
da, jako najznakomitszego biskupa i apostoła Bawarów'. Malrill., Act. SS.
saecul. 3, p. II p. 4 89. Za księcia Teodo II opowiadał wiarę św. R u
p e r t , biskup z Worms (pochodzący z królewskiego rodu francuzkiego),
mianowicie w okolicach rzeki Inn, Salzach i Traun, gdzie poganizm zno
wu poczynał brać górę. Przybył Rupert do Ratysbony 6 9 6, nawrócił tam
i ochrzcił księcia Teodo II i wielu panów, oraz wpływrem swmim na księ
cia wyrobił założenie stałego biskupstwa w Ratysbonie, wyświęciwszy na
’biskupa Wikterpa z rodu Agilolfingów. Hansiz, in Prodromo. Poczem
przedsięwziął Rupert missję wzdłuż Dunaju, aż do granic niższej Panonji.
W powrocie swroim przez Lorek, zbudował w Wallersee (Seekirchen)
kościółek św. Piotra i chciał tam założyć swmją stolicę biskupią, ale wy
brał potem na stolicę Juvavum (Salzburg), leżące wówczas w gruzach;
wzniósł tu kościół św. Piotra, z klasztorem i szkołą. Po niejakim czasie
sprowadził z Worms 12 nowych apostołów i swą siostrzenicę Erentrudę,
dla której, równie jak dla innych zakonnic, wybudował klasztor na Nonn-
bergu. Nadto, podróżował sam po kraju, umacniając wiernych w religji,
budując kościoły i święcąc kapłanów. Nie bez jego też zapewne wpły-
Encykl. t. II. 4
50 Baw arja.
ró w n y w a P s a lm is ta ( 2 2 , 1 3) „z b y k a m i B a z a n u “. A m o s (4 , l ) w te sło
w a odzyw a s ię do m ag n a tó w iz ra e lsk ic h , k tó r z y u c is k a li b ied n ie jszy c h :
„S łu ch ajcie teg o słow a w y k ro w y B a z a n u , n a g ó ra c h S a m a rji.“ O g rz e
sz n ik ac h m ów i P s a lm is ta , że B ó g ich sp ro w ad z i n a są d , ch o ćb y się u k r y
li w B a z a n (w la sa c h g ę s ty c h te j k ra in y ): „ P a n rz e k ł: z B a za n ic h s p ro
w adzę; sp ro w a d z ę z g łę b o k o ś c i m o rz a “ (P s a l. 6 7, 2 3 ). N ie p rz y ja c ie le
Iz ra e la p o d o b n y m i są ta k ż e do w zn io sły ch g ó r B a z a n u , p o d c za s g d y sam
I z ra e l w ystaw ionym j e s t w p o sta c i g ó ry S io n u . „ G ó ra B o ża (śp iew a P s a lm .
6 7, 16 . 1 7 ), g ó ra B a za n ; g ó r a szczytów , g ó ra B a za n . G ó ry szczy tó w !
czem u g a rd z ic ie g ó r ą (S io n em ), k t ó r ą B ó g p o ż ą d a ł (u m iło w a ł), a b y n a
n iej m ie s z k a ł?“ J a k w ow ych k ra ja c h , u b o g ich w lasy , c e n io n e m i b yły
d ę b y B a z a n u , w idać z E z e c h . 2 7, 6, g d y m ów i o b o g a c tw a c h T y r u : „D ęby
z B a z a n c io sali n a w io sła tw o je; o k rę to w y c h ła w e k n a cz y n ili to b ie ze sło
niow ej kości in d y js k ie j.“ I n n i p ro ro c y z e s ta w ia ją te d rz e w a ra z e m z Ce
d ra m i L ib a n u (Is. 2, 13 . Z a c h . 1 1 , 2). X . W. K.
Bazanowicz J a n , sc h o la s ty k k a te d r y k ra k o w s k ie j, w y d a ł 1 6 1 0 r.
w iersz p. t. R e la c ja n a le z ie n ia c ia ł śś. m ęc ze n n ik ó w S y k s tu s a i C h ry sty n y
p a n n y i p rz e n ie s ie n ia ic h z K zym u do P o lsk i (do św. B a r b a r y w K r a k o
w ie). P ó ź n ie j p rz e ro b ił t ę p ra c ę i w y d ał j ą p ro z ą w K ra k o w ie 1 6 1 2 .
R o k u 1 6 1 3 , w y d a ł je sz c z e T ryum pli albo opisanie p ro c e ssy e y , k t ó r a się
d z ia ła p rz y p rz e n ie s ie n iu k o śc i św. S y k s tu s a i C h ry sty n y p a n n y .
Bazylejski sobór. W p ierw sze j p o ło w ie X V w. p o w szech n e p r a
wie w y ro b iło się p rz e k o n a n ie o b e zw a ru n k o w e j k o n iec zn o ści i najw yższej
pow adze sob o ró w . M n ie m a n o , że so b o ry ty lk o z d o ła ją z a ra d z ić w ielu
c ie rp ie n io m , pod ja k ie m i w ów czas ję c z a ł św ia t c h rz e śc ja ń sk i. T o p rz ek o
n a n ie czasu n ależy m ieć n a u w ad ze, a b y o c en ić n a le ż y c ie tr u d n e p o ło ż e n ie ,
w ja k ie m się z te g o p o w o d u z n a jd o w a ł P a p ie ż E u g e n ju s z IV i je g o
ch w iejn e z ach o w an ie się, ja k ie p o w ie rzc h o w n e m u b a d ac zo w i w y d a ćb y się
m ogło n ie p e w n o ś c ią d o g m a ty c z n ą . O jcow ie s o b o ru k o n s ta n c je ń s k ie g o ,
s k ło n ie n i szczególniej do te g o w pływ em G e rso n a , p rz e d w y b o re m jeszc ze
now ego P a p ie ż a M a rc in a V , w y d ali u c h w a łę (9 P a ź d z ie rn ik a 1 4 1 7 ) , cap.
F requ en s (H ardu in V I I I , 85 6), p rz e p is u ją c ą z e b ra n ie so b o ru p o w sze ch n e
go n a jp rz ó d po 5 la ta c h , n a s tę p n ie po 7, a d a le j co k a ż d e 10 la t. M a r
c in V p r z y ją ł tę u c h w ałę n a 4 4 sessji (1 9 K w . 1 4 1 8 r .) d e k re te m sw oim
Cupientes (H a r d . V I I I 89 5 ), p rz y n a jm n ie j co do n a jb liższe g o te rm in u
i n a z n a c z y ł P a w ję , j a k o m ie jsc e z e b ra n ia p rz y sz łe g o s o b o ru pow szech n eg o
w r . 14 2 3. S o b ó r b y ł z w o ła n y i z e b ra n y , a le po d z ie sięc io m ie sięc zn y c h
o b ra d a c h n a jp rz ó d w P a w ji, a n a s tę p n ie w S ie n ie , z a k o ń c z y ł się bez ż a d n e
go p ra w ie re z u lta tu , z a p o w ia d a ją c now y so b ó r w B a z y le i n a r . 1 4 3 1 , n a
co g o d z ił się i P a p ie ż . N a now y t e n so b ó r w y z n ac z y ł M a rc in V k a r d y
n a ła J u lja n a C e sa rin i, j a k o sw ego le g a ta . P r z e d z e b ra n ie m je d n a k so b o ru
u m a rł te n P a p ie ż , a je g o n a s tę p c a E u g e n ju s z IV , w y b ra n y te g o sam ego
d n ia (3 M a rc a 1 4 3 1), w k tó ry m so b ó r m ia ł się ro z p o c z ą ć , z a tw ie rd z ił
n ieb a w e m le g a ta w je g o g o d n o śc i. A le n a ro z p o c z ę c ie so b o ru s ta w ił się
ty lk o je d e n o p a t fra n c u z k i: E u g e n ju s z te d y p o z o sta w ił do u z n a n ia k a r d y
n a ła C e sa rin ieg o c zas o tw o rz e n ia so b o ru . O tw a rc ie to n a s tą p iło 14 G ru d .
1 4 3 1 r . , a le n a p ierw sze m p o sie d z e n iu b y ło ty lk o 14 p ra ła tó w . Tym
czasem ju ż 12 L is to p . w y d a ł E u g e n ju s z b u llę , w z b ra n ia ją c ą o d b y w a n ia
s o b o ru , a 18 G ru d n ia b u llą Quoniam alto ( M artene, C o ll. a m p l. V I I I 5 0 )
p rz e n o s ił go do B o lo n ji, gdzie m ia ł się ro z p o c z ą ć po u p ły w ie 18 m ie s ię c y .
58 Bazylejski sobór.
Pobudzała do tego Papieża mała liczba biskupów zebranych w Bazylei,
nadzieja pojednania a grekami, a nadto objawiający się już wyraźnie duch
odszczepieńczy zebranych w Bazylei ojców. Przed rozpoczęciem bowiem
jeszcze właściwych sessji, zaprosili oni do Bazylei czeskich husytów, aby
z nimi na nowo traktow ać i dysputować o punktach, potępionych już sta
nowczo przez Stolicę Apostolską w Konstancji i w Sienie. Przeciwko roz
wiązaniu soboru oburzyła się duma 3 biskupów i 14 opatów, będących
wówczas w B azylei, ponieważ uważali się oni za sobór powszechny, i dla
tego za wyższych nad Papieża. D. 15 L ut. 1 4 3 2 odbyli drugie posie
dzenie, powtórzyli na niem dekreta konstancjeńskie, głoszące, że sobór
bezpośrednio swoją władzę ma od Chrystusa i że Papież winien soborowi
posłuszeństwo. Cesarini, jakkolwiek zgadzał się na to, co się działo, wsze
lako nie śmiał na tej sessji prezydowąć. Położenie poczynało się wikłać:
F rancja na synodzie w Bourges (Luty 1 4 3 2 r.) oświadczyła się za sobo
rem bazylejskim. Cesarz Zygmunt stanowczo stanął po stronie soboru,
bo po niepowodzeniu swego oręża pko Czechom, w soborze widział całą
swoją nadzieję. Anglja, Burgundja, Aragonja, Medjolan, Sabaudja wy
stąpiły także za Bazyleą, a niezadowoleni kardynałowie wyjeżdżali z Rzy
mu do tego miasta, gdzie sypały się dekreta przeciwko Papieżowi, za
przeczano mu prawa rozwiązywania lub zawieszania soborów i wezwano
go, aby w przeciągu trzech miesięcy stanął dla wytłumaczenia się przed
soborem (3 sess. 2 9 Kwr. 1 43 2); w razie śmierci Papieża, zabroniono
gdzieindziej ja k w Bazylei przystępować do wyboru Papieża, a wczasie
trw ania soboru nie miało być wolno Papieżowi kreować nowych kardy
nałów (4 ses. 2 0 Czerwca i 7 sess. 6 Listop. 1 4 3 2); cenzury papiezkie
pko zwolennikom soboru były uznane za żadne ( l i sess. 2 7 Kw. 1 4 3 3 )
i t. p. Ale od ostatecznego jednak kroku, od wytoczenia procesu P a
pieżowi, wstrzymywał się jeszcze sobór, jakkolwiek prokuratorowie sobo
rowi ponawiali swoje wnioski wystąpienia przeciwko niemu. Coraz no
we wyznaczanie terminów miało Papieża straszyć, a zarazem wyprowadzać
sobór z kłopotliwego położenia. Eugenjusz chory, opuszczony, zagrożony
od obcych i od swoich, począł ustępować. D. 14 Grud. 1 43 2 zapropo
nował Bolonję, jako miejsce obrad soborowych, z warunkiem, że miasto
oddane będzie pod władzę soboru; następnie zaproponował do wyboru
inne jakie miasto włoskie, a 18 Stycz. 1 4 3 3 r. pozostawiał sędziom po
lubownym decyzję co do kwestji gdzie sobór ma się odbywać, w N iem
czech, czy we Włoszech; nareszcie i Lut. godził się już na jakiebądź
miasto niemieckie, byle nie na Biizyleę (cztery te bulle u Martene, Coli.
ampl. V III 5 5 1 , 5 5 4 , 5 5 6 ). Ale bazylejczycy odrzucili wszystkie te cztery
bulle, ponieważ Papież uważał się za wyższego nad sobór. Eugenjusz
ustępował jeszcze dalej. D. 14 Lut. 1 4 3 3 przesłał on do cesarza Zyg
munta bullę, w której poleca odbywanie soboru w Bazylei {Hard. V III
1 5 8 2 . Volumus, mandamus, quod Lasileae generale concilium per nostros
legatos celebretur... et omnes intra trim estre Basileam ad concilium pe-
tant). Bazylejczycy, niezadowoleni jeszcze z tego, domagali się, aby E u
genjusz uznał nietylko przyszły sobór, ale, aby i jego przeszłe czasy le
gitymował. Eugenjusz ustąpił znowu i w bulli Dudum , wydanej l Sierp,
oświadczył że chce i poprzestaje na tćm, aby powszechny sobór bazylejski
od swego początku uważany był tak, jąk gdyby żadne przeniesienie go ani
rozwiązanie nie miało nigdy miejsca. Bazylejczycy wymagali więcej.
Bazylejski sobór. 59
Kardynał Cesarini 16 Listop. miał przeciwko bulli papiezkiej jednę ze
swoich długich a ostrych mów, w której ganił wyrażenie papiezkie „chce
my i poprzestajemy41 (volumus et contentamur), bo znaczy 01 10 , że pra
wość soboru zależy od woli Papieża. Przedstawiono tedy Papieżowi (na
14 sess. 7 Listop.) trzy formuły do wyboru. Eugenjusz wybrał pierwszą
i 15 Grud. wydał nową bullę Dudum, z podanemi przez sobór wyrażeniami:
„stanowimy i oznajmiamy41 (decernimus et declaramus, Ilard. VIII 1172),
odwołując zarazem wszystkie swoje poprzednie przeciwko soborowi dekrety.
Tym sposobem udało mu się przeciwników zadowolnić, i na 15 sessji 5
Lut. 14 34 nastąpiło pojednanie soboru z Papieżem. Synod jednak, otrzy
mawszy od Papieża uznanie swojej prawności, od pierwszej począwszy
sessji, nie otrzymał wszelako uznania wydanych dotąd dekretów, a zatem
i dekretów tyczących się wyższości soboru. Dekrety prawego soboru,
ażeby mogły być prawomocne, potrzebują zatwierdzenia Papieża. Dla tego
też sobór domagał się jeszcze uznania dekretów konstancjeńskich;
legaci zgodzili się na to 24 Kw. 1434, ale nie w imieniu Papieża, nomine
Papae, lecz w własnem imieniu, norninibus propriis (Hard. VIII 1183,
14 65). Gdy później na 18 sess. te dekrety konstancjeńskie raz jeszcze
były ponowione, legaci papiezcy niechcieli być na niej obecni, w przeko
naniu, że ich Papież nie zatwierdzi. Pomimo pojednania z Papieżem,
sobór nie ustawał w swoich pi-zeciwko niemu środkach. Przypuszczono
legatów papiezkich do prezydowania, ale odmówiono im wszelkiej jurys
dykcji. Annaty i inne papiezkie dochody zniesiono na 21 ses. 9 Czerw.
14 35, wówczas, gdy Eugenjusz przez nieprzyjaciół swoich z Rzymu wygnany
i wszelkich zasobów pozbawiony, od roku już jako wygnaniec mieszkał we
Florencji. Za to dano czczą obietnicę opatrzenia w inny sposób potrzeb
Stolicy Apostolskiej. Jeżeliby zaś Papież przeciwko temu dekretowi za
winił, należało soborowi powszechnemu donieść. Sami zaś tymczasem
bazylejczycy kwestowali po całej Europie, rozpisywali odpusty, szczegól
niej z dworów panujących ściągali zasiłki, na opędzenie kosztów podróży
greków, zaproszonych naprzekór Papieżowi do Awinionu, gdzie też i so
bór miał być przenisiony. Apellacje do Papieża (ses. 20 d. 2 0 Stycz.
143 5) albo zupełnie usunięto, albo też bardzo ograniczono; określono też
ilu kardynałów ma wybierać Papieża. W ogóle, coraz więcej objawiała
się dążność zamienienia soboru bazylejskiego na stałą jakąś korporację,
która coraz więcej sobie praw przyznawała do rządzenia Kościołem, jak
obsadzanie biskupstw, załatwianie procesów prywatnych, naznaczanie dzie
sięcin, stanowienie praw tyczących się wyboru Papieża, udzielanie odpu
stów i t. d. Ale postanowień tych Papież nie akceptował, annaty dalej
pobierał, apellacje od soboru do siebie zanoszone przyjmował, zakazywał
zaś przeciwnie apellacji od swego wyroku do soboru. Oburzyło to znowu
przywódców bazylejskich, wydali przeto w Styczniu 1436 r. surowe do
Eugenjusza monitorium, w którem wytykali mu wszystkie jego przewinie
nia, przeciwko prawom przez sobór uchwalonym. Wzywali go przytem,
aby w przeciągu 2 5 dni unieważnił wszystko, co tylko w kwestii annat
i nominacji przeciwko soborowi uczynił, ażeby pobrane annaty zwrócił,
apellacje doń od soboru pozanoszane odrzucił i jasno wyznał wiarę
w dekrety konstancjeńskie. Jeżeliby zaś tego uczynić się wrzbrauiał, za
grożono mu karami kanonicznemi. Załączono też przy tem odpowiedni
formularz, mający wyrażać papiezkie zobowiązania (Martene , Coli. ampl.
60 Bazylejski sobór.
VIII 9 31). Papież jednak nie myślał już dalej ustępować, a do zupeł
nego zerwania doprowadziła sprawa greków. Sprawę połączenia, podjętą
już przez Eugenjusza, chciał sobór na swoją przeprowadzić rękę, aby
ztąd większej nabył powagi. Grecy też chcieli sprawę pojednania pro
wadzić na soborze powszechnym i byli za wyborem ku temu jakiego mia
sta włoskiego. Bazylejczycy zaś słuchać nie chcieli o żadnera mieście
włoskiem. Po długich rokowaniach zawarty nareszcie został (19 sess.
7 W rz. 14 34) pomiędzy grekami a soborem układ, na mocy którego
sobór miał się odbyć w Budzie (w W ęgrzech), w W iedniu, w Sabaudji,
albo we Włoszech, wydatki zaś miały być przez sobór zaspokojone. I P a
pież zgodził się (15 Listop.) na ten układ, jakkolwiek wyraził swój po
dziw, że o rzeczach takich traktowano bez niego. D. 2 5 Listop. 143 5
przez posłów soboru w Konstantynopolu zgodzonoe się na miesiąc Maj
143 7 r ., jako na ostatni term in oznaczenia miejsca z brania soboru i wy
konania innych warunków, a szczególnie przysłania okrętów. Gdy te r
min się zbliżał, a nie zanosiło się na to, aby bazylejczycy umowę wy
pełnić mieli, cesarz grecki dał swoim posłom 2 0 Listop. 143 6 r. polece
nie rozpoczęcia rokowań z Papieżem, jeżeliby w Bazylei umowy nie do
trzymano. Rzeczywiście nie myślano w Bazylei o dotrzymaniu umowy,
skoro uchwalono odbywać sobór w Bazylei, w Awinionie, albo w Sabaudji;
dla tego grecki poseł Dissipatus założył 15 Lut. 143 7 r. protest, jeżeli
nie będzie wybrane inne miejsce i term in ściśle określony. W soborze
tymczasem uformowały się dwie partje, większość i mniejszość; mniejszość
chciała umowy dotrzymać i udało się jej nareszcie przeprowadzić dekret
(2 3 Lut. 1 43 7), że jeżeli Awiuion w 42 dni nie wystawi obiecanej sum
my 7 0,0 0 0 guldenów, w takim razie sobór wybierze inne miejsce na
przyszłe obrady. Ale papiezcy legaci zaprotestowali przeciwko projekto
wanemu wyborowi Awinionu. Pod koniec jednak tego term inu (w Kwie
tniu), większość nie chciała umowy dotrzymać i, pod przywództwem kardy
nała Ludwika Allemanda (ob.), opuściła zgromadzenie. Mniejszość tedy,
ponieważ czas nalegał, wybrała W łochy, zgodnie z życzeniem greków
i Papieża. N astąpiła potem burzliwa i fatalna sessja (2 5 sess. 7 Maja
14 3 7): większość, składająca się przeważnie z niższego duchowieństwa, przy
wołała duchowieństwo okoliczne, a nawet świeckich, aby ci, podług komen
dy, głosy swe na soborze dawali. Postanowiono tedy, że sobór ma się
odbywać w Bazjdei, w Awinionie, albo w Sabaudji i że dekretu tego ani
Papież ani sobór zmienić nie może. Mniejszość zaś, do której należeli
legaci i większa część biskupów, w innym dekrecie proponowała Florencję
albo Udine. Papież 2 9 Maja zatwierdził propozycję mniejszości. Odtąd
Allemand, .kardynał arelateński, Katylina soboru, jak go trafnie nazwał
arcybiskup medjolański, coraz większą władzę wywierał na zgromadzenie.
Jako osobisty wróg Eugenjusza robił on wszystko, aby go z tronu pa-
piezkiego strącić. On to wprowadził na sobór niższe duchowieństwo,
adwokatów, professorów i literatów; biskupi opozycyjni zgadzali się z po
czątku chętnie na to, bo mogli przy głosowaniu swych przeciwników po
konać, hle wkrótce poczuli zgubne tego skutki, gdy Allemand za pomocą
tłum u zapanował na soborze. Daremnie zwracano uwagę, że władza soboru
polega na biskupach i że nieznośnym jest nacisk niższego duchowieństwa.
Allemand mógł słusznie odpowiedzieć zapytaniem, coby teraz było z so
borem, gdyby tylko biskupi i kardynałowie mieli prawo głosu. Zamierza-
Bazylejski sobór. 61
łe dzieje świata były dla niego wielkim procesem oczyszczenia, przez jaki
światło miało się znowu z ciemności wydobyć i do pierwotnej wrócić oj
czyzny. To wydobywanie się światła z chaosu przedstawia sobie Bazyli
des na niższych stopniach, jako czysto fizyczne, w duszy jednak ludzkiej
już jako etyczne, t. j. od wolności człowieka już w części zależne. Roz
dzielenie tych stopni, czyli utworzenie świata, jako podstawy naw rotu świa
tła z chaosu do nieba, powierzone było Archonoivi, czyli przełożonemu
ostatniego królestwa duchowego, a zatem istocie mniej doskonałej, ale
jeszcze nie złej. Ten właśnie dokonał bezświadomie przeprowadzenia idei
Bożych w istotę rzeczy. W człowieku przypuszcza Bazylides duszę rozu
mną, XoYixrj 4>DX7i), j ak° zar0(3ek wyższego świata, i m aterję, ciało
(ÓX y]). D o tego zarodku światła przylega zaraz przy połączeniu z chao
sem, w skutek fizycznego oddziaływania, druga dusza TrpoopoTję aXo-
Yoę), prowadząca duszę rozumną do. złego, wskutek zawartych w sobie
obrazów, żądz i uczuć zmysłowych. Przez to przyleganie obrazów z oży
wionej i martwej natury, wnika w rozumną duszę człowieka żarłoczność
wilka, pożądliwość kozła i t. d.; ale że te naleciałości, przylegające
do duszy rozumnej (x p o a a p rr^ a ta ), uważa on za rzeczywistych demonów
(7rv£op.aTa x a z ooaiav), ztąd trudno określić ich właściwe znaczenie
w systemacie Bazylidesa. Te 7rpoaapr7jp.aTa powinien człowiek swobodnie
przezwyciężyć, a że się to nie zawsze udaje, tedy dusza wyższa musi przez
wiele ciał ludzkich wędrować; ponieważ nadto Archon nie ma siły popar
cia jej zwrotu do królestwa światła, przeto nigdyby do celu swego nie
trafiła. Dla zbawienia więc tych dusz wysłał Bóg odwieczny jednę z sił,
może mądrość (aocpca), a jak podaje Ireneusz, ducha pierworodnego, vooę,
który Chrystusem został nazwany. Ta siła połączyła się z człowiekiem
Jezusem w czasie chrztu nad Jordanem , dawała m ądre nauki, działała,
cuda i przyprowadziła nawet Archona do świadomości uznania wyższej na
tu ry w człowieku. Zadaniem tej siły względem człowieka było przepro
wadzenie procesu oczyszczenia i wydobycie światła przez rozbudzenie w czło
wieku uznania wyższego porządku świata i jego ztamtąd pochodzenia.
Człowiek zaś nietylko powinien walczyć przeciwko fizycznym naleciałościom
(7rpoaaptr|p.aTa), ale nadto winien mieć wiarę, t. j. wewnętrzne ujęcie
wyższego bytu i prawdy tego, co o świecie nadzmysłowym zostało objawio
ne. W iara ta, niezależna od wszelkiego dowodzenia, jest podług Bazylidesa
własnością wybranych i od świata oddzielonych, czyli zbawionych. Kto
raz wiarą wniknął w tajemnice zbawczej siły, temu nie potrzebna już dal
sza wędrówka duszy, i na ziemi jeszcze żyjąc, żyje w bezpośrednim związ
ku z królestwem światłości, dopóki po śmierci całkowicie w nie nie przej
dzie. Ciało, jako cząstka martwej m aterji, nie ma żadnej nadziei na
zmartwychwstanie. W tej teorji Odkupienia, śmierć Jezusa nie ma żadne
go znaczenia. Podług niego, wraz z wędrówką duszy, przechodzi wina
z człowieka na człowieka, i Jezus człowiek nie był bez winy; dla tego
niebieska siła przed śmiercią odłączyła się od Jezusa. W moralności Ba
zylides wagę wielką przyznaje wolności woli. Zdaje się też, że dobrze
nauczał o małżeństwie i dziewictwie; od uczniów swoich wymagał surowe
go sposobu życia i poddawał ich pięcioletniemu milczeniu, jak Pitagoras.
Ale w jego nauce leżały już zarodki późniejszej rozpusty jego zwolenni
ków. Bo z nauki jego o wybraniu i o bezwzględnej dobroci natury du
szy wyższej wypływało, że i grzech przeszkodzić nie może osiągnięciu jej
72 Bazylides.— Bazylika.
celu. Bazylidjanie od swego mistrza w genealogji emauacyjnej tera się
różnili, że po pięciu umysłowych siłach w pierwszej ósemce, wtrącali po
tęgi trzech klas, pod nazwą księstw (ap^ać), potęg (e^ooatai) i aniołów
(aYY£^ °0 ł * duchom ostatniego nieba przyznawali, obok Archona, większy
udział w stworzeniu świata, tak, że występują one jako robotnicy świata
(demiurgi). Na tych demiurgów przypadły różne części świata: Archon
otrzym ał w udziale lud żydowski, dał mu przez Mojżesza prawo i działał
cuda. Ale w swojej żądzy panowania narzucił się żydom na Boga, chciał
nad innemi zapanować demiurgami i ich narody pod swoją wziąść władzę.
Ztąd powstała walka pomiędzy demiurgami i podwładnemi im ludami.
Zepsucie wynikło takie, że Bóg musiał na ratunek zesłać siłę wyższą Nus.
Nus przyszedł z najwyższego świata, Kaolakav, objawił się w ciele pozor-
nem i gdy go żydzi chcieli ukrzyżować, dał Szymonowi Cyrenejczykowi
pozorną swoją postać, a sam przyjął na siebie postać Szymona... Szymon
przybity został do krzyża, Nus zaś, śmiejąc się z głupoty żydowskiej, wró
cił do swojego królestwa. Z tej bajki wywodzili obowiązek zapierania się
Ukrzyżowanego, ponieważ nie Chrystus to był ukrzyżowany. Wyznawców
Ukrzyżowanego mieli oni za sługi demiurga, i dla tego też gardzili mę
czennikami i wyznawcami; dla tego hypokryzja i oszustwo wydawało się
im godziwe, a zdaniem ich zasadniczem było: „znaj wszystkich, ale ciebie
niech n ikt nie zna.“ Odpowiednio do swego pojęcia o Archoncie, nie przy
wiązywali oni wielkiego znaczenia do ksiąg Starego Testamentu. Głow
nem świętem była u nich uroczystość chrztu Jezusa, obchodzona 10 Sty
cznia. Cf. Hilgers, Kritische D arstellung der Heresien. Bonn 1 8 3 7 . N.
Bazylika. Bazylikami nazywano u Greków i Rzymian wielkie bu
dynki publiczne, wznoszone na forum, na rynku, albo obok tych miejsc,
a przeznaczone na miejsce zebrania kupców i różnego rodzaju przemy
słowców, a zarazem na miejsce sądów; odpowiadała więc bazylika, pod
wielu względami, naszemu ratuszowi i giełdzie, razem połączonym. Budy
nek, odpowiednio do tego dwoistego swego przeznaczenia, na dwie dzielił
się części. Jednę stanowiła półkulista nisza, zamykająca czworokąt całe
go budynku, w przeciwnej od wejścia stronie; miejsce to nazywa się ni
szą sędziowską, hemicyclium, apsis; tu załatwiały się sprawy sądowe. D ru
gą, część główną, stanowił wielki prostokąt podłużny, przedzielony zazwy
czaj kolumnami na część środkową, szerszą i dwie boczne węższe. W tej
właśnie części załatwiano interesa handlowe. Dwie znów te główne części,
sądowa i handlowa, przedzielone były nawą poprzeczną. Część ta trzecia,
pośrednia, równie jak pierwsza, wyłącznie służyła celom sądowniczym.
W niszy sądowniczej znajdowało się wzniesienie, tribunal, na którem stało
krzesło sędziowskie. Na około trybunału, w półkolu znajdowały się poni
żej siedzenia, dla przysięgłych i innych urzędowych figur, przed niemi stały
strony spór wiodące. Pod posadzką niszy trybunalskiej znajdował się pe
wien rodzaj więzienia, gdzie umieszczani byli obwinieni. W nawie poprze
cznej, przedzielonej kratkam i od niszy trybunalskiej, znajdowali się widzo
wie, zainteresowani sprawą. Prócz tego, tak w przedsionku, oddzielającym
nawę poprzeczną od części handlarskiej, jak i w samej tej części, wzdłuż
kolumn były urządzone galerje, z których jedni słuchacze mogli przypa
tryw ać się sądom, a inni handlującym, nie mieszając się z nimi. Z powo
du obszernego handlu w Rzymie, część ta handlarska była w bazylikach
bardzo obszerna, niekiedy pięcionawowa. Nawy boczne były niższe, dach
B azylika. 73
pod wznoszącem się nad nim ciborium. Ogólny ten jednak rozkład cało
ści, w różnych bazylikach, różnym ulegał zmianom. Bingham (Origines
sive antiq. ecclesiasticae, Halae 1 7 23, 1. V III c. 3), Leon Allaciusz, Goar
i inni podają wiele planów bazylik greckich i łacińskich. Typ ten jednak
ogólny, przez nas opisany, w V III i IX w. począł się znacznie zmieniać.
Do zmiany zewnętrznej postaci przyczyniło się powszechne już w IX w.
użycie dzwonów. Poczęto budować z zachodniej strony bazylik czworo
kątne wieżyce dla dzwonów, nie zostające w organicznem połączeniu z ca
łością. Nawa poprzeczna przedłuża się tak, że kościół przybiera kształt
krzyża, w kaplicach zjawiają się ołtarze. Szczególniej na zmianę stylu da
wnego wpłynęło zaprowadzenie sklepień i tilarów. W Rzymie przeobra
żeniu temu uległy mniej więcej następne bazyliki: S. M aria in Cosmedin ,
S. Vincenzo alle tre fontane , S. Nereo ed Achilleo, S. Giovani in Latera-
no, S. M aria in Trastevere. Większemu przekształcaniu jeszcze uległy ba
zyliki w XIV w., gdy styl ostrołukowy dostał się do Włoch. Najprzód
zmiana ta objawia na ciborium ołtarzowem (S. Paweł i Lateran w Rzy
mie), a pod koniec tego wieku i w budowie całego kościoła. Dotychcza
sowa absyda przedłuża się czworokątnie, stary chór ginie, a przenosi się
ivraz z ołtarzem w to przedłużenie absydy; miejsce dwóch ambon zastę
puje jedna, umieszczona przy jednym z filarów nawy środkowej. Znikają
też kolumny, a na ich miejsce występują filary. Następny perjód archite
ktury, zwanej odrodzenia, więcej jeszcze zatarł dawny typ bazyliki.— Cztery
wielkie bazyliki rzymskie, nazywają się także kościołami patrjarchalnem i.
Św. Jan L ateraneński jest patrjarchalnym kościołem całego Kościoła
w ogóle, a zachodniego w szczególności. Św. P io tr— patr. konstant., św.
Paw eł— aleksandryjskiego, a S. M arja większa— antjocheńskiego. Św. W a
wrzyniec nazywa się niekiedy bazyliką patr. jerozolimskiego. Ztąd dwuwiersz:
Paulus , Virgo , Petrus , Laurentius atque Joannes ,
H i patriarchatus nomen in urbe tenent.
O przywilejach bazylik, ob. Gardellini, D ecreta authentica Congreg. S. Ri-
tuum, w nocie pod n. 47 81, III ed. Cf. Ch. K . J. Bunsen, Die Basi-
liken des christlichen Roms mit 5 0 Kupfertafeln, i Die Basiliken des chri-
stlichen Roms nacli ihrem Zusammenhang mit der Idee und Geschichte
der Kirchenbaukunst, Munchen. Zestermann (De Basilicis libri tres, Bru-
xellis 184 7 4-o) traktuje o bazylikach po większej części tylko świe
ckich. N.
Bazyliki (Basilica). Tak się nazywa zbiór praw, za Leona M ądre
go (8 8 6 — 91 1) sporządzony w cesarstwie wschodniem i obejmujący stresz
czenie Kodeksu Justynjana. Około IX w. prawa Justyniana, skutkiem licz
nych Nowelli cesarskich, którem i je zmieniano, objaśniano, dopełniano lub
znoszono, straciły swój charakter, a nadto, skutkiem złego tłum aczenia
z łacińskiego języka na grecki, stały się niezrozumiałe (Kodeks Justynja
na, ułożony pod kierunkiem Trybonjana, ogłoszony był po raz pierwszy
5 2 9, a powtórnie po dokonanej rewizji 5 3 4). To wymagało koniecznie
sporządzenia nowego zbioru praw, i dla tego cesarz Bazyli macedoński
kazał ułożyć Procheiron (v. Prochiron, podręcznik^) prawa rzymsko-greckie-
go i drugie obszerniejsze tego rodzaju dzieło, Anakatharsis. Dzieła te nie
wprowadzały żadnych zmian w prawie, ale tylko pomagały do łatwiejsze
go wyszukania praw szczegółowych. Lecz Leon M ądry w miejsce jednego
z nich, to jest Anakatharsis, kazał nowe dzieło sporządzić, pod nazwą B a -
76 Bazyliki.— Bazyljanie.
silica. Jest to zbiór tłumaczeń i komentarzy prawa Justynjańskiego, No-
welli i Procheironu Bazylego, ułożony porządkiem materji, pod oddzielnemi
tytułami uszykowanych. B a zylik i dzielą się na 6 0 ksiąg, księgi podzielo
ne są na tytuły, te na rozdziały, które znowu dzielą się na paragrafy.
Obok B a zylik , kollekcje justynjańskie zachowały moc swoją; lecz w X II w.
żyjący Balsamon (ob.), w komentarzu do Nomokanonu Focjuszowego, w y
kazuje, które postanowienia z Nomokanonu nie obowiązują. Do takich
mianowicie zaliczał te, które Focjusz ma z prawa Justynjanowego, a do
Bazylik wciągnięte nie były. Zkąd widać, że w X II w. same tylko Bazy
liki moc obowiązującą zachowały w prawodawstwie cywilnem cesarstwa
wschodniego. K ościół zaś grecki, obok B a zylik , nie przestał się rządzić prawem
Justyniana i zamieszczać go w późniejszych zbiorach praw swoich. Ważne
są Scholia, dodane do Bazylik, a będące ułomkami dawnych przekładów
i komentarzy prawa rzymskiego; nie zgadzają się jednak pisarze na to,
kto był ich autorem. B a zylik i uie doszły nas w całości. Najpierwsza ich
edycja jest Annibala Fabrota, w Paryżu r. 1 6 4 7, w tekście greckim z prze
kładem łacińskim . Dodatki do niej porobił Otton R eitz, w Leydzie 17 6 5 r.,
a nowe wydanie dali Heimbachowie, p. t. Basilicorum libri L X . post Anni-
halis F abroti cnras ope codd. AIss. a G. E . Heimbachio aliisque col/ato-
rum integriores cum scholiis edidit l J . Carolus Guilielmus Ernestus Heirnbach,
antecessor Jenensis, Lipsiae 1 8 3 3 — 1 8 5 0 , 5 v. cum supplem. Zachariae
a Lilientlial. Cf. Zaclm riae, Historiae Juris Graeco-Romani delineatio, Hei-
delb. 1 8 3 9 , p. III. Heirnbach, D e Basilicor. origine, Lips. 1 8 2 5 . E ju sd.
'A vsxdota, Lips. 1 8 3 8 — 4 0 , 2 v. P itra, Juris eccles. Graecor. historia et
monumenta, Romae 1 8 6 4 — 6 8, 2 v. Mortreuil, H istoire du droit Byzan-
tin, Paris 1 8 4 3 — 4 6 , 3 v . 8 - o .
Bazyljanie. Bazyli św. wróciwszy z podróży swoich po Egipcie,
Syrji, Palestynie i Mezopotamji, pełen uwielbienia i podziwu dla życia,
jakie tamtejsi prowadzili zakonnicy, tęsknił za samotuością, w którejby,
oddalony od spraw świata, mógł samemu tylko służyć Bogu. Udał się tedy
na jednę z pustyń prowincji Pontu, gdzie już w klasztorze przez siebie
założonym, w pobliżu rzeki Iris i miasteczka Ibora, przebywała jego siostra
AJakryna z matką Em m elją. W krótce przybył do niego Grzegorz na-
zjanzeński, a odgłos świętości pobożnego męża ściągnął w te strony wielu
bogobojnych: dla nich zbudował B. klasztor, leżący naprzeciwko klasztoru
siostry. Tutaj żyli jego uczniowie w przedziwnej jedności, oddani pracy
nad własnem udoskonaleniem. Bazyli żarliwemi naukami swojemi taką
rozpalał m iłość do Zbawiciela, że coraz większa liczba mieszkańców Pontu
wyrzekała się świata i klasztornemu oddawała się życiu. W krótce pow
stało wiele klasztorów męzkich i żeńskich, a dzikie zupełnie okolice za
m ieniły się zwolna na uprawną, żyzną ziemię. D la utrzymania porządku
i ułatwienia w ćwiczeniach cnoty, przepisał B. pewne reguły, z których
5 5 stanowi tak nazwaną regułę małą, a 3 1 3 regułę wielką. Reguła wielka
zawiera przepisy tyczące się tylko zakonników, reguła zaś m ała jest zbio
rem najwyższych praw moralnych i ma na celu jedność ćwiczeń ducho
wnych. Z przedmowy, dołączonej do tej ostatniej reguły, pokazuje się,
że napisaną ona była wówczas, gdy Bazyli był już kapłanem, i dla tego
przypuszczają, że pochodzi z 3 6 1 r. Obie reguły Papież Liberjusz za
twierdził r. 3 6 3 , Damazy 3 6 6 r., a Leon 4 5 6 r. Znaczenie ich jest
wielkie, ponieważ są one podstawą wszystkich innych reguł zakonnych.
B azyljanie. 77
było wręcz przeciwne regule, przeto motorów tego podania starszyzna za
konna ukarała, i rzecz cała upadła. — Zakon bazyljanów oddał w tych
stronach w ielkie usługi Kościołowi. Reformy działały zbawiennie. Za
konnicy brali się szczerze do nauk, korzystając ze szczodrobliwości boga
tszej szlachty, opatrującej fundusze na ich wyższe wykształcenie przy za
granicznych szkołach, jak w Ołomuńcu, w W iedniu u Pijarów, w Bruns-
berdze. Bazyljanie, podnosząc się sami, podnosili zarazem świeckie du
chowieństwo i lud cały. Dostarczają ze swego grona znakomitych paste
rzy Kościołowi, ztąd nazwa ich zakon p ra la c k i (ordo praelaticus). Z pole
cenia metropolitów wysyłają po parafjacli tak zwanych instruktorów , któ
rych obowiązkiem było douczać proboszczów i zaprowadzać wszędzie
jednostajność służby Bożej. W kościele i szkole czuć ich życie. Pobo
żność i moralność ludu wzrasta. W czasie odpustów tysiące pobożnych
oblega kościoły. Lud z całej Litwy dąży na nabożeństwo do Żyrowic,
a z całej Rusi do Poczajowa. Sławne też były klasztory: maniawski, za-
górowski, więcyński, werchratski, koszowski, mielecki i boruński. Do
Krechowa przybywali pielgrzymi z za Dniepru, z za Donu, z Wołoszyr,
a nawet z Grecji, z Krety. Szkoły publiczne poczęli bazyljanie na szer
szą stopę zakładać po reformie z roku 1 7 4 3 . W e wszystkich klasztorach
powstają wówczas szkoły elementarne, a niebawem szkoły filozofji i teo-
logji. Na szkoły oddają zakonnicy większą część swoich funduszów,
a niektórzy z nich, jak Stefa n Sulim a G rabow ski, W olodkowicz, M itrofan
K om arkiew icz i P akow ski, d) pochodzący z bogatych rodzin, cały swój ma
jątek na ten cel poświęcają (.Ł u ka szew icz, O szkołach w Polsce). Przed
zniesieniem jezuitów mieli już oni następne szkoły: w yższą szkolę teologji
w WilTfie i we Lwowie; teologji m oralnej w Swierzniu, w Lawrowie
i w Kamieńcu; filo zo fji w Połocku, W itebsku, Łucku, Żydyczynie, Cheł
mie, Zahajcach, Zamościu i Trębowli; retoryki w Krechowie, Zbarażu, W ie-
cyniu, Białostoku, Milczy, Satanowie, Szczeplotach, Poczajowie, Krzemień
cu i Zagórowie; nadto, publiczne szkoły teologji w Szarogrodzie i Huma
niu; filo zo fji w W łodzimierzu, Żyrowicach, Lubarze i Borunaeh, a retoryki
w Buczaczu, w Hoszczach i w Jakobsztacie w Kurlandji. Po zniesie
niu jezuitów, gdy z braku nauczycieli trzeba było zamknąć wiele szk ół
przez ten zakon utrzym ywanych, i rząd znajdował się w niemałym
kłopocie, bazyljanie, mający już wielu wykszałconych ludzi w swojem
zgromadzeniu, oświadczyli dobrowolnie, że własnym kosztem utrzymają
szkoły pojezuickie w Brześciu, N owogródku, Grodnie, Mińsku, Czere-
jach, Liskowie, Bracławiu, Dubnie, Połocku, Kazimierzu, Uszacu, Ostro
gu, W innicy, Barze, Kam ieńcu, Łucku, Krzemieńcu, Żytomierzu, L u
blinie, Owruczu, Antopolu i w W ilnie. Pomim o niekorzystnych relacji,
niechętnych zakonowi szkolnych wizytatorów 2), szkoły te w bardzo kwi-
dzić ich święta bez wyraźnego pozwolenia Stolicy Świętej; 6) nie można
wpisywać ich im ienia do kalendarzy powszechnych, lecz tylko do kalen
darzy szczegółowych miejsc i zakonów, którym cześć tych błogosławio
nych została dozwoloną; 7) nie można do kościelnych modłów (preces)
dodawać szczególnych suffragjów na wzywanie błogosławionego; w mo
dlitwach publicznych można ich wzywać tylko podług modły dozwolonej
i zatwierdzonej przez Stolicę Apostolską; 8) nie można nosić w uroczy
stych procesjach ich relikwji. Obecnie beatyfikacja poprzedza zawsze ka
nonizację. Do uznania kogo za błogosławionego potrzeba cnót heroicznych
i cudów udowodnionych. Cnotami heroicznemi nazywają się takie, które
przechodzą zwykłe warunki natury, sięgają najwyższego stopnia doskona
łości i wynoszą tego, kto się niem i odznacza po nad zwykłych sprawie
dliwych chrześcjan. Potrzeba w ięc, aby ten, kto ma być beatyfikowanym,
wykonywał w stopniu heroicznym szczególniej trzy cnoty teologiczne:
wiarę, nadzieję i m iłość, oraz cnoty kardynalne: roztropność, sprawiedli
wość, męztwo i wstrzemięźliwość, przez które rozumieją się i wszystkie
inne cnoty chrześcjańskie. Oprócz heroizmu cnoty, baczy się jeszcze na
trudność w jej wykonywaniu (arduitas), równie jak na ochoczość ducha,
z jaką była spełniana (B enedict. X I V , D e serv. D ei beatif. III 21
nr. 10, l l ) . M ęczeństwo, jako oddanie życia za Chrystusa, uważa się za
m iłość doskonałą i wyrównywa najwyższemu stopniowi cnoty. W beaty
fikacji tedy męczennika, zamiast dowodów cnoty w stopniu heroicznym,
wymaga się tylko dowodu r z e c z y w i s t e g o i p r a w d z i w e g o męczeństwa.
D la dowiedzenia zaś, że męczeństwo było nietylko faktem zewnętrznym,
ale najwyższym, z ducha płynącym czynem cnoty, potrzeba jeszcze c u d ó w .
Oprócz cnót bowiem heroicznych, wymaganem jest, aby mający zostać
błogosławionym działał cuda, szczególniej po śmierci. Przez cud zaś rozu
mie się czyn nadzwyczajny, w świecie w idzialnym . spełniony, przecho
dzący siły natury, albo jej prawom przeciwny, lub przeciwny zwyczajnemu
sposobowi, w jaki działają i objawiają się prawa natury (ob. Cud). W e
dług Benedykta X IV (D e servorum D ei beatif. IV l , n. 6 seq.), trzy są
rodzaje cudów: l ) fakta, które co do istoty swojej przechodzą siły natu
ry, np. wskrzeszenie um arłego, i takie cuda nazywają się supra naturam;
2) fakta, które co do istoty swej nie przechodzą siły natury, ale przeci-
wią się prawom, według których ona działa, np. rozdzielenie wód morza
Czerwonego w czasie wyjścia Hebrajczyków z E giptu (Exod. 14), i te
nazywają się contra naturam ; 3) fakta, które sił natury nie przechodzą,
ale nie m ogą być przez nią w ten sposób i w takich okolicznościach
spełnione, np. uleczenie z trądu Naamana, przez zanurzenie się siedm razy
w Jordanie, z polecenia Elizeusza (IV Reg. 5), i te nazywają się p ra eter
naturam . Podług stałej praktyki Stolicy Apostolskiej, potrzeba do beaty
fikacji przynajmniej d w ó c h c u d ó w , choćby ostatniego rodzaju, dowie
dzionych i spełnionych na wstawienie się sługi Bożego *) po j e g o ś m i e r c i .
Cudami Bóg prawTdę tylko potwierdzać może. Cuda więc, przez przyczynę
świętych i błogosławionych spełnione, są dowodem prawdy, a prawdą tą
kow ie sk ład ają swoje zeznania pod p rzy sięg ą w kościele, kaplicy, lub innera
m iejscu pow ażnem . Z resztą proces przeprow adza się p o dług zwykłych
przepisów p raw a kanonicznego; pierw szy proces nazyw a się processus de
non cultu, albo deparitione decretorum (scil. U rb an i V III). P ap ież te n bo
wiem dla usunięcia nadużyć, tyczących się niew łaściw ego oddaw ania czci
ludziom zm arłym w opinji św iętości, z a k a z a ł (2 P aźdz. 16 25 r .) bullą
Coelestis H ierusalem cives: l ) obrazy nie beatyfikow anych i nie k anonizo
w anych zdobić oznakam i w skazującem i św iętość i cześć relig ijn ą (ja k
aureolą, prom ieniam i) i w ystaw iać je w kościołach lub pryw atnych k a p li
cach; 2) drukow ać bez ap p ro b a ty miejscowego biskupa opisów życia, czy
nów, cudów i objaw ień ludzi zm arłych w opinji św iętości; biskup p o
zwolenie tak ie pow inien dać dopiero za ra d ą pobożnych i uczonych ludzi
i po O trzym aniu zgody Stolicy A postolskiej, k tó r ą o tej rzeczy uw iadom ić
należy; 3) bez szczególnego zezwolenia b isk u p a lub Stolicy A postolskiej
składać na grobie takiego sługi Bożego wotów, lub jak ich b ąd ź obrazów
m alowanych czy rzeźbionych, tudzież św iateł palić. W olno w szelako p rz e
łożonym kościoła tak ie w ota przyjm ow ać, ale chow ać je m ają w z ak ry stji,
lub innem zam kniętem m iejscu, aby służyć one m ogły za dowody św ięto
ści, gdy Bóg zechce zasługi tak ich ludzi uśw ietnić na ziemi beatyfikacją
lub kanonizacją. M ogą też przełożeni kościołów p o dania o cudach i po
zyskanych łaskach spisyw ać, ale opisy te przesy łać zaraz należy b iskupo
wi. W y jątk i od tego zakazu wyżej b yły w yłuszczone. Otóż p rzy b eaty
fikacji dowieść należy, że d ek re ta te U rb a n a V III nie były w danym razie
naruszone, lub też, że m a m iejsce przew idziany w tych d e k retach w yjątek.
P roces ted y 'super non cultu m a na celu p rzek o n an ie się, czy słudze B o
żem u nie b yła oddaw ana cześć mu nie p rzy słu g u jąca; jeżeli cześć ta k a
była oddaw ana, proces odbywa się super casu excepto, t. j. b ad a się, czy
sługa Boży był czczony więcej ja k sto la t p rzed w spom uionem i d e k re ta
mi (t. j. przed r. 15 34). Szczegółowy p rzebieg tego p ro cesu znajdzie
czytelnik u K arola F eliksa M atta ( f 1 7 0 1 ), N ovissim us de san cto ru m
canonisatione tra ctatu s. P o d łu g B ened. X IV (1. c. 1. 2 2 n. 3), proces
super non cultu może teraz biskup opuścić, a przeprow adzić tylko proces
de fa m a sanctitatis, tem bard ziej, że proces te n pierw szy później p rz e p ro
wadza się z ro zporząd zen ia ko n g reg acji obrzędów . P ro c e s de fa m a san
ctitatis,, virtutum i m iraculorum , czyli processus super vitae sanctitate, virtu-
tibus et miraculis S e rv i D ei, m a n a celu dostarczenie Stolicy A postolskiej
danych do rozstrzygnięcia p y tan ia, czy je s t dostateczna przyczyna do ro z
poczęcia papiezkiego procesu, celem beatyfikow ania sługi B ożego. P o
trzeb a tedy, aby zeznania św iadków były szczegółowe, jakkolw iek n a
stępnie m usi jeszcze się odbyw ać bliższe pojedynczych faktów ro zp atrzen ie.
N a tem kończy się w szystko, co biskup z w łasnej pow agi może w tak iej
spraw ie przedsiębrać; a k ta pro cesu , w raz z op in ją b iskupa, p rzesy łają się
do Rzym u i w ręczają sek retarzo w i k o n g reg acji obrzędów , a przez niego
notarjuszow i kongregacji, aby p rzystąpiono do otw orzenia procesu (apertio
processuum ). O tw orzenie to n astęp u je n a p ro śb ę postulatorów , to je s t po
pierających beatyfikację, lub ich przedstaw icieli, dopełnia go k a rd y n ał
p refek t kongregacji obrzędów , albo, jeżeli to m a być otw orzenie a k t sę
dziego delegow anego, p ro to n o ta rju sz apostolski, po zbadaniu pieczęci i pod
pisów. N akoniec, oprócz n o tarju sza , w zywają p ro m o to ra w iary (fidei
prom otor), czyli p ro k u ra to ra publicznego, któ reg o obow iązkiem je s t roz-
88 Beatyfikacja.
patrywać wszelkie trudności i zarzuty, natrafiane w sprawach tego rodzaju;
następnie świadków, którzy mogą zeznać, że pieczęcie i podpisy są nie
tknięte i autentyczne. Jeżeli takich świadków nie ma, autentyczność ta
powinna być w inny sposób stwierdzoną i względem tego kongregacja
obrzędów wydaje oddzielną decyzję. Odpowiednio jednak do myśli dekre
tów Urbana VIII, Stolica Apostolska nie odrazu przystępuje do sprawy,
ale dopiero po usilnych i powtarzanych prośbach. Po otwarciu procesu,
skoro Papież zanominuje z pośród kardynałów kongregacji obrzędów je
dnego referentem, przystępuje się do zbadania pism, pozostawionych przez
tego, który ma być beatyfikowanym. Badanie to odnosi się do wszelkich
pism jego drukowanych i niedrukowanych. Trzeba dowieść, że nic się
w nich nie znajduje takiego, coby zasługiwało na cenzurę teologiczną;
a badania tego dopełniają, stosownie do ilości i rozciągłości pism, albo
referent przez Papieża nominowany, albo kilku sekretnie mianowanych
rewizorów, a kongregacja obrzędów wydaje sąd o przedstawionym rapor
cie, zbadawszy te pisma lub ustępy, które jaką wątpliwość przedstawiają.
Jeżeli sąd ten korzystnie dla autora wypadnie, przystępuje się do sygna
tury komissji (signatura commissionis), to jest Papież przekonawszy się, iż
przepisy Urbana VIII zachowane zostały, upoważnia kongregację obrzędów
do wprowadzenia procesu apostolskiego, tak co do rozgłosu o cnotach
i darze cudów osoby, mającej być beatyfikowaną, jako też o rzeczywisto
ści i naturze cnót i cudów w szczególności, osobie tej przypisywanych.
Lecz jeżeli na to nie ma szczególnej dyspensy papiezkiej, sprawa rozpo
czyna się dopiero po upływie lat dziesięciu. Potrzeba też, aby nowe
relacje biskupów potwierdziły, że wr ciągu lat dziesięciu ten rozgłos ciągle
się utrzymał, aby żadna wątpliwość, ani żaden zarzut stanowczy nie po
w stał przeciwko beatyfikacji; aby nareszcie prośby dobrowolne i ponowne,
ze strony monarchów i innych znakomitych osób, któreby można uważać
za organa powszechnego usposobienia, doszły ponownie do Stolicy Świętej.
Jeśli te wszystkie wymagania będą zaspokojone, pierwszą rzeczą kongre
gacji, po otrzymaniu do tego upoważnienia papiezkiego, jest rewizja pro
cesu biskupiego super non cultu, i rozstrzygnięcie wątpliwości, czy zdanie
biskupa przyjąć, czy odrzucić należy. Prokurator, przy pomocy dodanego
mu adwokata, broni przyjęcia, prom otor zaś fidei z urzędu stawia swoje
zarzuty (animadversiones) piśmiennie. Tak informacja prokuratora, jak
i opozycja promotora drukuje się w drukarni apostolskiej i rozdaje się
kardynałom. Jeżeli, po rozpatrzeniu procesu biskupiego i wszelkich ty
czących się go wątpliwości, nastąpi przychylna dlań decyzja kongregacji,
a następnie Papieża, wtedy postulatorowie mogą prosić o litter as remisso-
riales, to jest o pisma do kilku biskupów djecezji, w których żył sługa
Boży i gdzie mogą być pewne o nim wiadomości, upoważniające ich do
rozpatrzenia sprawy na miejscu i pozyskania odpowiedzi na pytania, sfor
mowane przez prom otora fiskalisa, a tyczące się rozgłosu cnót heroicznych
i cudów osoby, mającej być beatyfikowaną. Taki proces powinien wykazać:
l ) że jeśli nie u całego ludu, to przynajmniej w je g o większości, miano
wicie w miejscu, gdzie osoba ta umarła, albo gdzie jej ciało jest pocho
wane, używa ona rozgłosu życia świętego i daru cudów; 2) że rozgłos
ten oparty jest na pobudkach godnych wiary, a nie na czczej wieści
u ludu; 3) że pochodzi on od osób godnych poważania i wiary, a nie od
lekkich, zapalonych, nieuków i podejrzanych, iż w tem jakiś interes mieć
Beatyfikacja. 89
') D aw niejszem i czasy tytu ł ten dawano wielu mężom, zm arłym w opinji
św iętości, szczególniej kapłanom , biskupom . N aw et za życia tytu ł ten dawano
niekiedy znakom itym osobom. Zresztą predykat ten vsnerabilis nie udziela się
form alnie i nie oznacza żadnego stopnia czci, ale pow stał ze zwyczaju. D la
tego nic dziw nego, że użycie jego chwiejne. I dziś jeszcze w olno ten tytuł
przechodnio przypisyw ać różnym osobom; stale wszelako i praw nie należy on
tylko do tych, o których już wydane decretum de virtutibus.
Beatyfikacja. 91
praw iać u siebie, w obcych kościołach odpraw iać jej nie mogą (S . R . C.
var. decret.).
B eau so b re J a k ó b (Bellesobrinus), u r. w N io rt, w P o ito u , 8 M arca
1 65 9 r. Z nakom ity p ro testan c k i teolog, był najp rzó d guw ernerem n a tu
raln y ch dzieci L udw ika X IV , później pred y k an tem w Chatillon, nadw ornym
kaznodzieją księżnej D essau, n akoniec pred y k an tem i członkiem konsysto-
rz a w B erlinie, gdzie zarząd zał p a ra fją fran cu zk ą aż do swej śm ierci, to je st
do d. 6 L ipca 1 7 38 r . W spólnie ze swym przyjacielem L enfa n t'em , w ydał
w przekładzie francuzkim N o w y Testament (A m sterdam , 1 7 1 8 ), k tó ry pó
źniej w popraw nych edycjach wychodził k ilk ak ro tn ie. N apisał Historję
M anesa i manicheizmu (H ist, critique de Manicliee et du manichejsme,
A m ster. 1 7 3 4 i 1 7 3 9 , 2 t.), gdzie usiłow ał dowieść, iż m anicheizm u p rze
dził już i przygotow ał drogę p rotestantyzm ow i, na drodze wyzwolenia K o
ścioła z pod wpływów czysto ludzkich. W tym także duchu n apisał swoją
H istorję reform y. W yszła ona ju ż po jego śm ierci, w B erlinie 1 7 85 r.,
w 4-ch t., i obejm uje h isto rję lu teran izm u od 1 5 1 7 do 15 30 r.; je s t to
p ra c a niew ielkiej w artości, pow iększej części tłum aczona z Seckendorfa.
Jego p ió ra są tak ż e d o pełnienia do h isto rji hussytów L e n fan ta (L au san n e
1 740 r.). R. 1 744 — 5 5 w ydane w L ozannie w 4 t. jego mowy nad
L istem do R zym ia n i św . J a n a , pisane w form ie hom ilji. R ozpraw y te jed n a k
nie m iały w ielkiego pow odzenia dla swojej oschłości. (H aas). A. B.
B e ca n u s M a r c i n , jezu ita , rodem z H ilvaren-bec (ztąd B ecanus),
m ałej w ioski b rab an ck iej, ukończyw szy pilnie stu d ja filozoficzne i teologi
czne, uczył n ajp rzó d przez la t cztery filozofji, a następ n ie teologji przez
dw adzieścia dwa la ta w M oguncji, W iirz b u rg u i W iedniu. O siwiały w p ra
cach nauczycielskich, został spow iednikiem cesarza F e rd y n a n d a II , u m a rł
2 4 S tycznia 1 6 24 r., przeżyw szy la t 6 3. D zieła jego w ydane w M ogun
cji, w 1 630 i 1 64 9 r. W tom ie pierw szym je s t Sum m a theologiae scho-
lasticae, w drugim pism a polem iczne. Zaleca się tam przedew szystkiem
jeg o po d ręczn ik k o n tro w ersy jn y , M anuale controversiarum , dedykow any
F erd y n an d o w i I I (był też i u nas drukow any w W ilnie 1 62 7 r.), rów nież
ja k skró cen ie tego p o d ręczn ik a, p. t. Compendium m anualis controversia
rum , p rzy p isan e cesarskiem u synow i (F erdynandow i). K ontrow ersje jego
tłu m a c z y ł'W . J ó z e f Toloczko, je z u ita (u r. 1 7 1 5 r ., żył w W ilnie 1 7 73 r.):
K ontrow ersja z K alw inem i uczniam i jego o sprawiedliioości, dobrych uczyn
kach etc., W ilno 1 769 — 70, 4 tom y; K ontrowersje z K alw inem względem
pytania: jeśli tenże je s t B ó g ka lw iń ski co i katolicki, W ilno 1 7 70 r ., 3 tom y.
K s. Ja n Jachnow icz (ob.), przetłum aczył w przód jeszcze jego Czyściec kal-
winistów, W ilno 1 6 39 r.; B óg kalw iński, 1 6 4 0 r.
B e c a n u s M i c h a ł O t t o , belgijczyk, jez u ita , ro k u 158 2 do P o lsk i
p rzy słan y , przez la t 15 z wielkim pożytkiem nowicjuszów kształcił. P o
śm ierci F ry d e ry k a B arszcza, był spow iednikiem k ró la Z ygm unta II I przez
la t 1 2 . Szanow anego d la swych cnót pow szechnie, gdy się rozchorow ał,
k ró l codziennie naw iedzał i, klęcząc przy jego łóżku, spowiedź św iętą od-
praw ow ał. Z pow odu słabości sił, staru szek pełen cnót i zasług, u su n ął
się do w arszaw skiego dom u professów , gdzie um . 16 22 r. P o zo stała po
nim rozpraw a, ja k ą m iał publicznie z superin ten d en tem k u rlandzkim : K in
G esprach von der Religion zu r Mithau zwischen Michaele Ottonio Becano
S . J . u n d Paulo Adesbornio Superintendenten in Curlandt gehalten 1599 im
Augusto, W ild a, bey G eorg. N igellinum A. D . 1 6 0 5 . N.
Beccus.—-Beda. 93
BeCCUS v. Y e c c u s J a n , uczony g re k , charto p h y lax (ob. I 3 7 9
niniejszej E ncyklopedji) kościoła p atrjarc h a ln e g o . Ż y ł za cesarza M ichała
Paleologa (w X III w.) i przez niego w sadzony b y ł do w ięzienia za to , że
sprzeciw iał się unji greków z łacinnikam i, k tó r a p o p ierał tenże cesarz
i p ra g n ą ł przyprow adzić do sk u tk u na soborze lyońskim 12 74 r . — W wię
zieniu odczytawszy pism a N icefora B lem m idasa, B eccus n a b ra ł innego
przekonania i sta ł się zw olennikiem unji. Cesarz nietylko go z w ięzienia
w ypuścił, ale nadto w r. 1 2 75 (v. 12 74), zrzuciw szy ze stolicy k o n sta n
tynopolitańskiej Józefa G alezjusza, p a trja rc h ą B ek k u sa ustanow ił. O dtąd
jego życie upływ ało w ciągłych niepokojach i p rześladow aniach ze stro n y
przeciwników unji. D opóki żył M ichał Paleolog, B ekkusow i nic oni uczynić
nie mogli; lecz gdy M ich ał u m a rł, B ekkus zm uszony b y ł opuścić stolicę
i schronić się do k laszto ru ( 1 2 83 r.) . N ie długo je d n a k tam zostaw ał:
w ro k u następnym (1 2 8 4 ) p rzez Jerzeg o z C ypru, p a trja rc h ę konstpol.,
osądzony, do k lasztoru przy górze Olympie sk azan y zo stał. B ekkus za
żądał ro z trząśn ięcia swej spraw y na nowo; sprow adzono go p rzeto do K o n
stantynopola, żeby s ta n ą ł przed synodem . B ro n ił w praw dzie gruntow nie
swej spraw y; lecz sąd, skład ający się z n ieprzychylnych m u osób, skazał
go na w ygnanie do B itynji, gdzie w w ięzieniu życie zakończył 1 29 8 r.
K ilka z pism jego, odnoszących się do k o n tro w ersji m iędzy g rekam i i ła
cinnikam i, w ydał (grec. i łac.) L eo A llatius, w G raecia orthodoxa, t. I
s. 6 1 — 3 79 i t. IV , i w dziele D e purgatorio (R om ae 1 65 2 ); in n e P io tr
A rcudius, w Opuscida aurea (Rom . 1 6 3 0 , 1 6 7 1 ). Theiner Aug. (M onu-
m enta sp ectantia ad unionem ecclesiar. g r. et ro m ., Y indob. 18 72, str. 21)
ogłosił te k s t greck i w yznania w ia ry , k tó re B eccus, w im ieniu biskupów
swego p a trja rc h a tu , p rzesłał Janow i XXI. P ap . r. 1 2 7 7, p rzy stęp u ją c do
jedności K ościoła. Ob. A llatii, op. c.; einsd. D e consensu eccl. 1. 2
§ 1 5 c. 8; Joan. F ranc. B u d d ei, Isagoge ad theol. u n iv ersal., L ipsiae
1 730, S. 9 78... 9 9 8 ... N X . W . K.
Beda, u r. z rodziców anglosaksońskich, w N o rth u m b erla n d , ive
włościach należących do klasztorów : Św. P io tra w AYeremouth (W irem u th )
i św. P aw ła w Ja rro w , ok. r. 6 72 (v. 6 7 6). C ałe życie swoje przep ęd ził
w W irem u th : najprzód ja k o u czeń (od siódm ego ro k u życia) bł. B enedy
k ta B ishopa, założyciela obu klasztorów i opata, potem jego n astępcy
Coelfrieda; później ja k o k ap ła n (od r . 7 0 2) i z ak o n n ik reg u ły św. B enedykta.
U m arł tam że d. 2 6 M aja 7 35 r. (w edług innych 7 33 v. 7 7 6). Człowiek
wielkiej św iątobliw ości, co m u zjednało ty tu ł Wielebnego (venerabilis)
w Kościele; przytem niezm ordow anej p racy . Obok sw ych obow iązków , jak o
kapłana i zako n n ik a, nie znał innej przyjem ności, ja k tylko uczyć się
i uczyć drugich: „aut discere, a u t docere, a u t sc rib ere dulce h a b u P mówi
w swej H ist. eccl. angl. P rz e d śm iercią sam ą, n a ło żu swem tłu m aczy ł
jeszcze E w angelję św. J a n a n a ję zy k anglosaksoński. A czkolw iek nie od
znaczył się genjalnem i pom ysłam i, je d n a k w szech stro n n ą n a u k ą zjednał
sobie w ielkie pow ażanie u współczesnych. P ap ież S e rg ju s z -1 wzywał go
do Rzym u (7 0 1 ), a św. B onifacy, a p o sto ł N iem iec, u siln ie dopraszał się
0 dzieła Bedy „tej pochodni K o ś c io ła / B eda p isa ł w iele w różnych ga
łęziach nauk, do k tó ry ch popularyzow ania szczególniejszy d a r posiadał
1 nie m ało przyczynił się do ro zszerzen ia ośw iaty w swym wieku. P isał
nietylko p ro zą, ale i w ierszem . O puszczam y liczne, w iększe i m niejsze
trak taty z gram m atyki, p ro zo d ji, m atem atyki, a naw et filozofji, fizyki,
94 Beda.
tak z pow odu sw ego k atolick iego autora, jak i z tytu łu swej naukow ej
w artości, m ogło być bardzo niebezpiecznem . P racę B ellarm in a, bron iącą
praw S tolicy Ś w iętej, parlam ent an g ielsk i uznał za niebezp ieczn ą, p o tę p ił ją
w yrokiem z d. 2 6 L istopada 1 6 1 0 r. i zabronił jej sprzedaży, pod karam i
za zn iew agę m ajestatu w ym ierzanem i. Z in n ych d zieł B ellarm in a, w spom ina
m y jeszcze o następnych: D e officio p rin cip is christiani, R om ae 1 6 0 9; A dm o-
nitio a d eppum Ih ean en sem , nepotem suum , quae necessaria sant episcopo
salutem aeternam in tuto ponere volenti, P aryż 1 6 1 8 . W yb orn y je s t je g o ła
ciń ski K om en tarz na p sa lm y; je st on lep szy od w ielu dzisiejszych kom entarzy
i byłb y jeszcze cen niejszym , gdyby więcej uw zględniał te k st hebrajsk i. K a
zan ia B ellarm in a są pou czające, bez zapału jed n ak oratorsk iego pisane,
zbliżają się w ięcej do m ałych traktatów teologicznych: w iele jed n a k przez
nie B ellarm in dok onał naw róceń; w yszły w K olonji w 161-5 roku p. t.
Condones habitae L ooanii. J e st także B ellarm in autorem w ielu pisem ek
ascetycznych, jak o to: I. D e ascensione m entis a d D eum p e r scalas re
rum creataru m , P aryż 1 60 6; II. D e aeterna fe licita te san ctoru m , A n tw .
1616; III. D e gem itu columbae seu de bono lacrim aru m , A n tw . 1 6 1 7 ;
to ostatn ie pisem ko w yw o ła ło , po śm ierci autora, żyw ą polem ik ę p om ię
dzy zakonnikam i: karci w nióm bow iem nadużycia i nieporząd ki klasztor
ne; IV . D e septem verbis D om in i in cruce p ro la tis, A n tw . 1 6 1 8 ; V.
D e arte bene m orien di, A n tw . 1 6 2 0 . W szy stk ie te k siążeczk i napisał
B ellarm in w now icjacie je zu itó w w R zym ie, gdzie co ro czn ie odb yw ał c zte
rotygodniow e rek ollek cje, gdzie też i um arł 17 W rześn ia 1 6 2 1 r ., m ając
lat 7 9. Św iątob liw ość B ellarm in a w yrów n yw ała je g o nauce, zkąd k ilk a
k rotn ie zam yślano o jeg o k an onizacji, lecz za każdą razą znalazły się
now e przeszk ody. Zdaje się, iż głów nym pow odem nie dojścia do sk u t
ku je g o kanonizacji, było niezgod ne z praw dą w yrażenie s ię , w p rzed
m owie do klem ensow skiej edycji W ulgaty, iż „błędy sy x ty ń sk ieg o w ydania,
b yły tylk o drukarskiem i b łęd am i,“ ja k rów nież t o ,' co m ów i na tytu le
drugim , iż edycja klem en sow ska b yła popraw ioną i w ydaną z polecenia
Syk stu sa V , ju ssu S ix ti V recognita atgue e d ita . P o raz ostatn i kw estję
k an onizacji B ellarm in a p od n iesion o za P ap ieża B en ed yk ta X IV , k tóry d a
wniej jeszcze, jako kardyn ał, w ielce się nią był zajm ow ał; lecz burza, ja k ą
wówczas przeciw ko jezu itom pod n iósł dom B urbon ów , nie pozw oliła
o tern m yśleć. P om im o to jed n ak , B ellarm in zostaje w w ielk iem p o sza
now aniu u w szystkich katolików . P ro testa n ccy n ieprzyjaciele je g o w N ie m
czech , jeszcze za życia B ellarm in a w ydali paszkw il o ro zp a czn y m zgonie
B ella rm in a : „Z uverlassige u. w ahrhafte G eschichte des verzw eiflungsvol-
len T odes R ob. B ellarm in s.“ Ł atw o p ojąć, iż niep rzyjaciele ja k najry
chlej chcieli go w idzieć na m arach, lecz trzeba b yło być pozbaw ionym
w szelk iego w stydu i u czciw ości, aby ogłaszać d zieło, które sam i p r o te
stanci dzisiejsi nazyw ają „pełnem k łam stw a i oszczerstw 1* ' ( E rsch u. G r u
ber ^ E n cyk l. 8, 4 3 4). Szczegóły o życiu B ellarm in a, ob. w obszernej jego
bjografji, w ydanej po w łosk u przez Jakóba F id ig a tti S. J. w 16 24 roku
w R zym ie. P rz eło ż y ł ją na języ k łaciński o. S y lw este r P etra sa n c ta , L ie
ge 162 6; J an i P io tr M orinow ie w ydali ją po francuzku. D an iela B a r -
toli, D e vita B ellarm in i, 1 6 7 7 roku, jako też: Im ago virtutum R ob . card.
B ellarm ini a M arcello Cer vino ejus n ep ote (In golst. 1 6 25 i S olisb aci
1843). Bjografja Bellarm ina w yszła też w Strasburgu u K ollm an n a
w 1 8 4 6 roku, n ap isał ją pew ien ksiądz z F ran k on ji, opierając s ię na
120 B ellarm in .— Bellati.
dziele Petrasancta. Całkowita edycja dzieł Bellarraina wyd. w Kolonji
1 6 1 0 r. w 7 t. in f. Bellarmin pomiędzy współczesnemi sobie znakomi
tościami Kościoła polskiego liczył wielu wielbicieli, wielu uczniów, zwła
szcza z Lowanium i rzymskiego kollegjum. Kacper Cichocki w swych „Al-
loquia“ ujmuje się za nim w sprawie z królem Jakóbem. Skoro wyszedł
po włosku jego Katechizm, Marcin Szyszkowskr, podówczas biskup płocki,
przełożył go na język łaciński dla królewicza W ładysława, syna Zygmun
ta III (Kraków 1 6 0 5 i 1 6 0 6) . W ydawany był także w języku polskim
w kilkakrotnych przekładach, pod różnemi tytułami: Summ arjusz nauki
chrześcjańskiej (Kraków 1 6 0 8) , przez niewiadomego tłumacza; w Augsbur
gu 1 6 1 6 , tłumaczony przez Jerzego Majer. Ks. Jan Foszakoicski. jezuita,
wydał go pod napisem: Katechizm rzym ski, allo krótka nauka chrześcjań-
ska (W ilno 1 7 5 2 ) . I znowu w Warszawie 1 7 9 6 , druk. schol. piar. Inne wy
dania są: N auka chrześcjańska krótko zebrana (W ilno 1 7 9 0 , 1 7 9 9 , 1 8 2 6 ,
1830, Kraków 1 8 4 2) . Katechizm krótko zebrany (Berlin 1 8 4 4 , Rzym
1 8 4 4 , Leszno 1 8 4 4 ) . W yk ła d nauki chrześcjańskiej (Berlin 1 8 4 5 ) . K ate
chizm w iększy, albo w yk ła d nauki chrześcjańskiej, ułożony na rozkaz K le
mensa V I I I , P a p ieża, p r z e z Bellarmina ( i 2 , Berlin 1 8 5 0 ) . Wschody do
nieba, przetłum aczył roku 1 6 1 7 ks. G aspar S aw icki, p. n. Piętnaście
stopni, i ks. W . W yszom irski, sch. piar., W ilno 1 7 6 0 . N a język rossyj-
ski przetłumaczono: O wzdychaniu hołubicy, iii o polzie slez, Moskwa 1 8 4 2 .
Leśnica umstwennaja woschożdenia k Bohu po stepeniam sozdannycli wie-
szczej, Moskwa 1 8 4 5 . — Co do pomieszczenia na indeksie Kontrowersji
Bellarmina, pewną jest rzeczą, że Sykstus Y kazał umieścić na indeksie
tom I K ontrow ersji, z formułą donec corrigatur, jak mówi Bellarmin w życiu
swojem, za zdanie, iż Papież, jako wikarjusz Chrystusowy, nie ma domi
nium directum in totum orbem; po śmierci jednak Sykstusa Y, dzieło to
z indeksu zostało usunięte. F akt ten jednak nie może być cytowany
przeciwko powadze papiezkiej, bo zatwierdzenie lub nagana jakiego dzie
ła, nie jest dekretem wiary, podanym całemu Kościołowi, nie ma nic
wspólnego z nieom ylnością Papieża, przemawiającego eos cathedra. N ie wy
nika też z tego um ieszczenia na indeksie K ontrow ersji Bellarmina, aby Sy
kstus V był zdania przeciwnego ich autorowi. N iektórzy teologowie i ka-
noniści, broniący praw Stolicy A postolskiej, występowali ze zdaniami, któ
rych Papieże nigdy nie akceptowali, albo też nawet wyraźnie odrzucili
oddawna. Tak naprzykład, byli niektórzy zdania, że Papież jest w łaści
cielem wszystkich dóbr kościelnych, a ponieważ właściciel może handlo
wać swoją właśnością, przeto w obec P apieża nie ma symonji (coram pa
pa non fit simonia). Ojcowie soboru trydenckiego chcieli na soborze po
tępić to zdanie, ale chociaż Stolica Święta uznała je za oburzające i n ie
dorzeczne, wszelako, gdy nie uznała za właściwe potępiać dziwacznych
opinji Kajetana, nie sądziła też, aby należało potępiać dzieła tych, którzy
dopuścili się przesady w obronie praw papiezkich. Mógł więc Sykstus
V być zdania, że nie należało Bellarminowi atakować takich teologów i ka-
nonistów , jak Augustyn Triumphus, Alwar Pelayo, Ostienis, Panormina-
tus, Sylwester i inni, jakkolwiek m ógł bynajmniej nie podzielać ich zdania
co do panowania Papieży nad światem.
B ellati A n t o n i F r a n c i s z e k , jezuita i sławny kaznodzieja włoski,
ur. 2 Listopada 1 6 6 5 w Ferrarze, umarł l Marca 1 7 4 2 roku. Dzieła
jego, obejmujące kazania i rozprawy moralne, w 4 tomach wydane zostały
Bellati.— Bem bus. 121
b ona wyświęceni są, praw nie, z tąd potw ierdza się przypuszczenie pow yższe,
o ogłoszeniu w Galji jego zbioru. N ajprzód też cytow anym on je s t im ien
nie n a synodzie w Q uiercy r. 8 5 7, więc napisany był po r. 84 7, a przed
85 7 (Ob. Einschius, D ecretales P seu d o -Isid o rian ae, L ipsiae 1 8 6 3 . W stę
pu str. 183 § 2 0 1). B enedykta Lewity Z b ió r kanonów ma b ardzo wiele
podobieństw a z Decretales pseudo-Izydora. Z tego powodu k ry ty cy u trzy
m ują, że pierw szy czerpał z drugiego; in n i, że obadw a są je d n ą osobą;
a jeszcze in n i, że B en ed y k t i pseudo-Izydor z jednego czerpali źródła.
Iłinscb iu s zaś, za k tó reg o zdaniem tu idziem y, bardzo zasadnie dowodzi
(op. c. § 17), że pseudo Izy d o r za źródło m iał Z b ió r B ened y k ta L ew ity.
,T en zaś kom pilow ał z następujących dzieł: Biblji, z dzieł znakom itszych
ojców św. (A m brożego, A u g u sty n a, G rzegorza W .), z H isto rji kościelnej
E uzebjusza (przełożonej przez R ufina), z dawniejszych zebrań kanonów ,
ja k A d rjan a , z Breviarium A larici (ob.), z a k t synodalnych w spółczesnych,
lub m ało co daw niejszych, z k a p itu larzy (ob.), z p raw a rzym skiego i t. p.
O pinja, zw łaszcza p ro te sta n c k ic h kry ty k ó w , jak o b y Collectio canonum B e
nedykta L ew ity była zm yśloną, dla po p arcia suprem acji papiezkiej, dziś,
zdaje się, ju ż nie m a zw olenników . _ J a k pseudo Izydor, ta k i B enedykt
L ew ita zbierali k a n o n y bez k ry ty k i, ja k gdzie znaleźli, i z tego powodu
n iek tó re d ek rety zm yślone u nich m iejsce znalazły; w innych pozw alali so
bie te k s t naciągać do swych celów, lub może m ieli błędne kopje. X . W. K .
B enedykt o d ś w i ę t e g o J ó z e f a , p ija r, w ydał 1 6 85 ro k u w W a r
szawie H isto rję biskupów k rakow skich, aż do Ja n a M ałachow skiego,
p rzep la tan ą odam i: In fvla cracoviensis seu Ąntistitum cracov. Elogia histo-
rico-politica.
B enedykt I. P ap ież, zw any przez greków Bonozns, u r. się w R zy
m ie, Stolicę A postolską, w akującą ju ż od dwóch m iesięcy i 2 1 dni, po
Ja n ie X III, o b jął 3 Czerwca 5 74 r. B yła to sm u tn a epoka, bo L o m b ar-
dowie (od r. 5 6 8) pustoszyli gó rn e i środkow e W łochy i w szystkie m ia
sta, prócz R zym u i R aw enny, stopniow o zagarnęli. Cesarz Ju sty n , na p ro
śbę B enedykta, celem zaradzenia strasznem u głodow i, panującem u we W ło
szech, p rz y sła ł z E g ip tu w ielką ilość zboża. N ic w ięcej praw ie nie wia
domo o panow aniu tego Papieża. L ist, noszący im ię tego P apieża, do
biskupa hiszpańskiego D aw ida, o jedności Isto ty trzech boskich Osób, nie
je s t au ten ty czn y . U m arł ten P ap ież ze sm utku, na w idok klęsk sp ad ają
cych n a W łochy, 3 0 L ip ca 5 78 ro k u . N astąp ił po nim P elagjusz I I . —
Benedykt i!, rzy m ian in , w m łodości wszedł do stanu duchownego, bardzo
biegły w P iśm ie św. i rzeczach kościelnych, pobożny, ro ztro p n y i d o b ro
czynny, n a stą p ił po L eonie I I ( f 3 L ipca 6 8 3) i był konsekrow any 2 6
Czerwca 6 84 r . Z araz po w stąpieniu na Stolicę R zym ską, zają ł się losem
W ilfried a, biskupa Y o rk u , w ypędzonego ze swej stolicy; żądał od b isk u
pów hiszpańskich p rzy jęcia VI soboru powszechnego, co oni też uczynili
na X IV (6 84) i n astęp n ie na X V (6 8 8 r.) soborze w Toledo. P ra w d o
podobnie n a jego p ro śb ę cesarz byzantyński K onstantyn V P o g o n atu s,
zrzekł się p o tw ierdzania w yborów papiezkich, jak ie sobie O doakr, a za
św. A nioła, gdzie został zam orzony głodem (L ip. 9 7 4), lub, co praw dopodobniej
sza, uduszony ( W atterich, Y jtae Rom. P o n t. t. I p. 6 8 6), z rozkazu F ra n -
kona, k tó ry kazał siebie w ybrać na P apieża, pod im ieniem B onifacego V II,
lecz w kilka m iesięcy zm uszony b y ł uciekać p rzed h ra b ią z Tusku!um ,
uwożąc z sobą do K onstantynopola sk arb y , zab ran e z bazyliki w atykańskiej.
N a jego miejsce, stronnictw o h rab ieg o T usculum w yniosło n a papieztw o
D o nusa II, k tó ry zaledwie k ilk a m iesięcy panow ał, bo n a początku
9 74 r., już znajdujem y na Stolicy A postolskiej B en ed y k ta V II.— W ed łu g
m niem ania Giesebreclita (Jak rb iich er des teu tsch . R eichs u n te r O tto II,
B erlin 1840 p. 1 4 1 ), nie było wcale P ap ieża D o n u sa, a po B enedy
kcie VI w Paźdz. 9 7 4 r. n a stą p ił Ben ed y k t VII, z rodziny hrabiów T uscu
lum , biskup S u tri, k tó ry b y ł w ybrany na P ap ieża w obec posłów c e sar
skich, gdy M ajolus, opat k lu n jack i, nie p rz y ją ł godności papiezkiej, ofia
row anej m u przez O ttona II. W pierw szym ro k u swego papieztw a • (9 7 5)
zwołał- w Rzym ie sobór, n a k tó ry m rzu cił klątw ę na k a rd y n a ła F ra n k o
(an typapieża Bonifacego V II). W tym że czasie Sergjuszow i, biskupow i
D am aszku, w ypędzonem u ze swej stolicy, d ał w R zym ie kościół św. B o n i
facego i św. A leksego, gdzie te n biskup grecki założył k laszto r zak o n n i
ków obrzędu łacińskiego. W ogóle, B enedykt V II okazał się bardzo
przychylnym dla klasztorów : n iek tó re z nich sam w yrestaurow ał, ja k nap rzy -
k ład k laszto r p rzy kościele św. K rzyża, gdzie został pochow any; p o tw ier
dził zaś praw a i przyw ileje wielu innych (M ansi t. X IX p. 9 5 — 71). N ie
m niej był troskliw y o praw a biskupów i kościołów . W ro k u 9 75 na
korzyść biskupa w L orch , P ilig rin a, potw ierdził pew ne przyw ileje, k tó re
zdaw ał się gw ałcić arcybisk u p salzburgski, i zatw ierdził b iskupie praw a
stolicy passawskiej nad dzisiejszą wyższą i niższą A u strją ( L am becii, Bibl.
Caes. I. II p. 641). B ullą oddzielną p o tw ierdził p raw a a rc y b isk u p a
trew irskiego (M a n si t. X IX p. 5 7), i n a koncyljum w tym celu zw ołanem
983 r ., biskupa m erseburgskiego G iselera p rzen ió sł na stolicę arcy b isk u p ią
w M agdeburgu (ibid. p. 7 7). O kazał w ielką gorliw ość w spraw ie k a rn o
ści kościelnej; w r . 9 83 zwołał koncyljum przeciw ko św iętokupstw u (ibid.).
Z a jego papieztw a O tton II przedsięw ziął nieszczęśliw ą w ypraw ę przeciw ko
G rekom i Saracenom . P rzegraw szy bitw ę pod B asentello, cesarz straszli
wie się m ścił na R zym ianach i B enew entczykach, k tó rzy go opuścili
w czasie bitw y. B enedykt p rzen ió sł relikw je św. B artło m ieja A postoła
z B enew entu do R zym u, gdzie złożył je w kościele, w ybudowanym na w y
spie T y b ru (ob. B artłom iej św.). W k ró tce potem B en ed y k t, d o tk n ięty
głębokim sm utkiem , u m arł (9 83 r.). Pom iędzy w spółczesnym i B enedy
k ta , wspom nieć należy . R osw itę z G andersheim i U lrycha, biskupa aug-
sburgskiego. K iedy sm utne wojny szarpały W łochy, w A uglji jednocześnie
panow ał pokój. K rólewie: E d g a r i E d w ard , wiele przyczynili się do p o
dniesienia k arności kościelnej (M ansi t. X IX p. 6 1). P o dziewięciu latach
dobrego panow ania, um. B enedykt (r. 9 8 3); po nim n a stąp ił J a n X IV .— B e n e
dykt VIII, przedtem Ja n , k ard y n a ł, b iskup w P o rto , z rodziny hrabiów
tuskulańskich, ja k B enedykt V II; n astąp ił po Sergjuszu IV , w połow ie
1 0 1 2 r., i był dobrym Papieżem , swoje obow iązki spełn iał z en e rg ją
i w ytrw ałością. N iejaki G rzegorz, n a czele potężnej p a rtji, w spółubiega-
ją c się z B enedyktem , wypędził go z Rzym u w 1 0 1 2 r.; sch ro n ił się’ on
w tenczas w Saksonji u H en ry k a II, cesarza, k tó reg o wzywał pom ocy.
H e n ry k , zajęty wówczas w ojną z P o lsk ą, u d ał się do W łoch dopiero we
132 Benedykt.
W rześn iu 101 3 r. i p rzy b y ł pod Rzym w L utym l o 1 4 r. Z a ukazaniem
się cesarza, u ciekł antypapież G rzegorz i, ju ż po objęciu Stolicy A postol
skiej przez B en ed y k ta, cesarz wszedł do Rzym u. W yszedł P ap ież na jeg o
spotkan ie i ofiarow ał m u złote jab łk o , ozdobione dwoma rzędam i drogich
k am ieni i krzyżem , k tó re H e n ry k po k o ro n acji posłał do k lasztoru k lu-
njackiego. O tton I, cesarz, ju ż m iał jab łk o tak ie w swoim herbie: jeżeli
więc początku tego globu cesarskiego nie m ożna przypisyw ać darow i Be
n ed y k ta, nie m ożna je d n a k nie widzieć sym bolicznego znaczenia tej ofiary.
C ztern asteg o L u teg o m iała m iejsce k o ro n acja cesarza-k ró la i jego żony
K unegundy w W aty k a n ie; pierw ej jednakże H e n ry k złożył obietuicę, że
będzie w iernym Papieżow i i jego następcom , i praw dziw ym obro ń cą K o
ścioła. W ed łu g przyjętej opinji, cesarz H en ry k , bezpośrednio po k o ro n a
cji, potw ierd ził przyw ileje i darow izny swych poprzedników na rzecz S to
licy A postolskiej i pow iększył posiadłości papiezkie dodaniem w ielu k o
ściołów i klasztorów niem ieckich. W tym także czasie zapew nił on swo
bodę wyborów papiezkich, pod w arunkiem , że k o n sek racja odbędzie się
w obec posłów cesarskich. D yplom , do tego odnoszący się, zamieszczony
u M ansi (t. X IX p. 3 3 1), zdaje się, że b y ł n apisany w B am bergu, p o d
czas d rugiej b y tności P ap ieża w X iem czech 10 20 r. Z a pow rotem cesa
rz a do swego k ra ju , Saraceni z S ard y n ji w padli do T oskanji i zag ro
zili państw u K ościelnem u. B enedykt o d p arł ich po trzydniow ej, krw awej
ale stanowczej bitw ie (1 0 1 6 ), a P izan ie zupełnie ich w ypędzili z S ardynji,
i dla tego P apież n ad ał im in w esty tu rę tej wyspy. Mimo wojen zew nętrz
nych, B en ed y k t był troskliw ie zajęty dobrem K ościoła. W R aw ennie
w ziął w o bronę p raw a arcy b isk u p a A rn o ld a, b ra ta cesarskiego, przeciw
intruzo w i A dalbertow i, i ponow ił darow iznę m iast: R aw enny, Bolonji,
Im oli, F aen za, F o rli i C ervia, uczynioną przez jego poprzedników kościo
łow i raw eńskiem u. W y d ał w 1 0 1 8 r. bullę klątw y , w’ obronie swego
przyjaciela św. Odylona, op ata klunjackiego, i zakonników tego k laszto ru ,
przeciw ich ciem iężcom (M ansi t. X IX p. 3 2 4 ).— Zw ołał on dwa koncy-
lja: pierw sze w Rzym ie 1 0 1 5 r.: z aktów tego koncyljum , jed en tylko
przyw ilej k lasto rn y do nas doszedł (ibid. t. X IX p. 3 6 1); d ru g ie w P aw ji,
m iędzy rokiem 1 0 1 4 a 1 0 2 0 , w spraw ie celibatu duchow nego (ibid. X IX
p. 34 3 — 38 6). Siedm dek retó w tego koncyljum uzyskało zatw ierdzenie
obecnego cesarza. W tym czasie G recy pustoszyli Apulję; z jednej s tro
n y po stęp ich oręża, z drugiej zaś, wezwanie cesarza na poświęcenie k a te d ry
nowo erygow anego biskupstw a w B am bergu, skłoniły P ap ieża do u d an ia
się pow tórnie do N iem iec (1 0 2 0 r.). P rz y ją ł go cesarz z najw iększą czcią
i podarow ał m u m iasto B am berg, k tó re za L eona IX zam ienione zostało
za B enew ent. P a m ię ta ł tak że B enedykt o w znoszeniu i u piększaniu ko
ściołów. Na przedstaw ienie pobożnego cesarza H en ry k a II, w prow adził on
do R zym u zwyczaj śpiew ania podczas Mszy sym bolu nicejskiego. P oda
row ał wiele relik w jarzy klasztorow i na górze K assino, a chcąc ulepszyć
śpiew kościelny, p rzyw ołał do R zym u B enedyktyna G widona z A rezzo,
aby on, w edług m etody p rzez siebie w ynalezionej, uczył duchow ieństwo
śpiewu. Z a jego panow ania n ie k tó rzy duchowni za to , że p rzy jęli zasady
m anichejskie, zostali skazani p rzez koncyljum orleańskie na spalenie (
t. X IX p. 3 7 3). Z a jego też papieztw a został zatw ierdzony zakon kam e-
dułów , założony przez św. R om ualda. B enedykt VIII swe czynne życie
zakończył w pierw szej połowie 1 024 r., n astąp ił po nim b ra t jego, pod
Benedykt. 133
') Tak dalece sumienie było stępione w owej epoce, ż e i Grzegoi’z i Ot
ton freisingeński summ danych Benedyktowi nie uważali za symonję, bo dla
dobra Kościoła to czyniono. Hist, des conciles par H s fe lć t. 6 § 538.
2) Odezwały się głosy żądające, by go, jako symonjaka, złożono, ale
zrzekając się, najlepiej temu zaradził. Ob. H efele 1. c. O tym synodzie patrz
u W a tterich , V it. Rom. Pont. t. 1 p. 75. 76.
134 Benedykt.
w Sutri; Sylwestra zaś III kazał złożyć i zamknąć. Wskazał zaś Suid-
gera, biskupa Bambergu, jako godnego papieztwa: w rzeczy samej został
on wybrany, przybrał imię Klemensa II i ukoronował cesarza. Na nie
szczęście pobożny Klemens umarł wkrótce, a Benedykt IX, o którym na
synodzie w Sutri wcale nie myślano, ponieważ abdykował z papieztwa, po
raz trzeci zawładnął wakującą Stolicą Papiezką i, wspierany przez stronni
ctwo tuskulańskie, przez ośm miesięcy się bronił. Dopiero, gdy nowo-
wybrany Papież Damazy II został ukoronowany (17 Lipca 1048), Bene
dykt opuścił Rzym i, za radą opata Bartłomieja, przejęty żalem, udał się
do klasztoru Grotta-Ferrata pod Frascati, gdzie urn. r. 1056; lecz, według
Piotra Damiana, miał umrzeć w niepokucie (Epist. ad fratres eremi).
W tym czasie od 1048— 1058 Kościołem wybornie rządzili, Leon IX,
(1048 — 1054), W iktor II (1055— 1057) i Stefan X (1057 — 1058);
ale po śmierci ostatniego, zaszłej we Florencji 2 8 Marca 10 58, stronni
ctwo hrabiów tuskulańskick jeszcze raz pieniędzmi i siłą oręża osadziło
na tronie 4) Jana Mincjusza, kardynała, biskupa z Yelletri, z domu hra
biów tuskulańskich, pod imieniem— Benedykta X, lecz ten zaledwie 9
miesięcy zdołał się utrzymać. Rzymianie zobowiązali się pod przysięgą
Stefanowi X, że po jego śmierci nie przystąpią do wyboru nowego Pa
pieża, dopóki nie powróci wysłany do Niemiec Hildebrand, archidjakon
kościoła rzymskiego. Lecz stronnictwo hrabiów tuskulańskich, czyli szla
chty rzymskiej, i najgorszą część duchowieństwa, pod przewodnictwem lek
komyślnych kardynałów, korzystając z nieobecności Hildebranda, narzu
ciła kościołowi Benedykta X; poważniejsi atoli kardynałowie, a na ich
czele Piotr Damiani, kardynał biskup ostyjski, protestowali przeciwko
intronizacji Benedykta, którego, jak się zdaje z jednego listu tegoż Pio
tra, archiprezbyter ostyjski zmuszony był wyświęcić (Watt. Yitae R.
Pont. t. l p. 204 — 2 0 5); Damiani i kardynałowie z Rzymu ucie-
kii, lezc przed opuszczeniem Rzymu, raczej zdecydowani przyjąć Papie
ża proponowanego przez dwór niemiecki, niż narzuconego przez nik
czemną fakcję szlachty rzymskiej, wyprawili poselstwo do cesarzowej
Agnieszki, matki i opiekunki sześcioletniogo króla Henryka IY, oświad
czając, że postanowili zachować Henrykowi wierność, obiecaną jego ojcu,
i że są gotowi wybrać tego, kogo im wskaże dwór niemiecki. Hildebrand,
wracając do Rzymu, bawił wówczas we Florencji, a świadomy chęci ce
sarzowej, zebrał rozproszonych kardynałów do Sienny i skłonił do wy
brania na Papieża Gerarda, biskupa florenckiego, który przybrał imię
Mikołaja II. Po czem kardynałowie, po zatwierdzenie wyboru wyprawili
poselstwo do Niemiec; i w rzeczy samej został uznany Mikołaj II, a ksią
żę Godfryd, mąż bogatej księżniczki Matyldy, margrabiny toskańskiej, otrzy
mał polecenie od cesarza, aby nowemu Papieżowi do Rzymu, dla wypę
dzenia intruza Benedykta X, towarzyszył. W tym czasie synod, zebrany
w Sutri, ogłosił depozycję i klątwę na Benedykta X. Gdy się Mikołaj
z świetnym orszakiem zbliżał do Rzymu, Benedykt złożył oznaki władzy
swego poprzednika, aby wyłożyli swe pobudki. Szóstego Lipca kazał, na zgro
madzeniu teologów i kardynałów, swe własne dzieło: „De statu animarum ante
generale judicium w i 12 pytań (quaestiones) w tymże przedmiocie, czytać
i roztrząsać. Nakoniec, 2 9 Stycz. 1 3 3 6 r. wydał konstytucję Benedictus Deus
(M am i t. XXV p. 9 8 5 ), rozstrzygającą to pytanie, później jeszcze dokła
dniej traktowane na soborze florenckim (sess. ult.) i trydenckim (sess.
XXV). D nia 6 Lipca 1 3 3 5 r. stanęli przed Benedyktem wysłańcy Rzy
mu, którym on przyrzekł wrócić do W łoch, nie oznaczając jednak czasu
powrotu. Xa jednym też z publicznych konsystorzów wyraził on swe po
stanowienie przeniesienia Stolicy Apostolskiej do Bolonji, jeżeliby mieszkańcy
tego miasta obiecali mu posłuszeństwo i wierność; lecz okazały się nie
przychylnemu doniesienia posłów, mających zbadać usposobienie mieszkań
ców Bolonji i państwa Kościelnego. Opór Bolończyków trw ał nawet aż
do 1 3 4 0 r. Benedykt w tym czasie zbudował w Avignonie wspaniały
pałac, na miejscu dawnego biskupiego, dla siebie i kardynałów. Raynald
i większa część historyków utrzym ują, że Filip VI, król francuzki, i k ar
dynałowie ( Cantu przypisuje to tylko kardynałom, H istoire des Italiens t.
6 p. 16 8) przeszkodzili powrotowi Papieża do W łoch, jako też pojednaniu
Papieża z cesarzem Ludwikiem baw arskim , wyklętym przez Jana X X II.
Być może, że chwiejny charakter Ludwika przyczynił się także do tego,
ale to pewna, że Papież pragnął tego pojednania, i w krótce, po objęciu
papieztwa, posłał do cesarza bardzo przyjazne propozycje i nie ponowił
przeciwko niemu klątwy, przedtem ogłoszonej. Ale i to także jest pe-
wnem, że od 1 3 3 5 r. Ludwik też pragnął tego pojednania i że później od
dzielne poselstwo od biskupów niemieckich r. 13 38 prosiło Papieża, aby
zdjął klątwę z cesarza, lecz bezskutecznie. Zamieszanie w Niemczech je
szcze się powiększyło. W ielka liczba zakonników i duchownych uważała
interdykt, przeciw cesarzowi wydany, jako ciągle obowiązujący, gdy tym
czasem książęta na sejmie frankfurckim 1 3 3 8 r. ogłosili, że Ludwik zu
pełnie jest od interdyktu wolny, i kazali uważać za burzycieli spokoju
społecznego wszystkich duchownych, którzyby interdyktu ważność uznawa
li. Bardziej jeszcze się ożywiła i roznam iętniła polemika między zwolenni
kami Papieża i cesarza, gdy, 6 Lipca tegoż roku, książęta i elektorowie
w Rhense ogłosili swoje prawa elektoralne, w sposób uwłaczający prawom
Papieża. Szczególniej z pisarzy ówczesnych Wilhelm Occam poniżał zna
czenie Papieża. Nie na długo przed śmiercią Benedykta, wstawiał się za
cesarzem nawet zawzięty jego wróg Filip VI, spodziewając się za to od
niego ważnych ustępstw, lecz Papież się oparł, przewidując, że interw en
cja była tylko pozorną; król Filip VI, pod pozorem wojny krzyżowej w zie
mi świętej, uzyskał od Papieża Jana X X II korzystanie z dziesięcin w swo
im kraju; Benedykt widząc, że w projektach tych nie było nic p raw
dy, odwołał to pozwolenie. Filip przybył do Avignonu w 1 3 3 6 r., by
uzyskać od Papieża cofnięcie tego odwołania, Benedykt opierał się pre
tensjom króla, mówiąc: „Gdybym miał dwie dusżfe, chętniebym jednę po
święcił dla zadosyćuczynienia twemu żądaniu; lecz, że mam tylko jednę,
i że ją chcę zbawić, chciej ograniczyć twoje żądanie tak, by ono nie
obrażało Boga i nie stawiało mej duszy w niebezpieczeństwie.“ Niemniej
godnem pochwały dziejowej jest jego obrzydzenie ku nepotyzmowi. Z naj
większą trudnością ledwie wyproszono na nim mianowanie na arcybiskup-
stwo arelateńskie męża bardzo godnego, k tó ry był jego krewnym, ale
138 Benedykt.
w żaden sposób nie chciał go m ianow ać kardynałem . Swoją, siostrzenicę,
pom im o że wiele znakom itych osób o jej rę k ę się ubiegało, w ydał za
n ieb o g ateg o ku p ca wT Tuluzie. Zwykł b y ł maw iać, że k apłan, w edług
p o rządku M elchizedecha, nie m a ni ojca, ni m atki, ni rodziny. T ak był
ostrożny w m ianow aniu na w akujące beneficja, rezerw ow ane Stolicy A po
stolskiej, że nieraz bardzo długo wakowały. W ielk ą uw agę zw rócił na
reform ę zakonną benedyktynów , cystersów , kanoników regularnych św.
A ugusty n a, ja k o też i zakonów żebrzących. K onsty tu cje, k tó re ogłosił
z 12 L ipca 1335 r. dla cystersów , z 20 Czerw ca 1 3 3 5 r. dla benedy
ktynów , z 15 M aja 133 9 dla kanoników reg u larn y ch św. A ugustyna, znaj
d u ją się w B u llarju szu (Bull. m agn. t. I p. 2 38). F a g i (B reviar. t. IY
p. 93) w spom ina k o n sty tu cję z 28 L istop. 1336 r., co do reform y m ini
mów i klaryssek. — P o stęp T urków p rzeraził cesarza A n d ro n ik a: w ypraw ił
on więc posłów do A vignonu, prosząc usilnie o zwołanie soboru, k tó ryby
sprow adził pojednanie dwóch kościołów ; lecz rokow ania te spełzły na
niczem , podobnie ja k w przód za J a n a X X II. R . 133 8 pew ien chan m on
golski p rzy słał do B ened y k ta X II list przez A n d rzeja F ra n k a ( /o . Falatii,
G ęsta P o n tif., V e n e t.iG 8 8 t. II I p. 2 6 2), obiecujący swobodę religji k a
tolickiej w swoich posiadłościach. W 1341 ro k u B enedykt, w liście do
k ró la i p a trja rc h y A rm enów , zbijał błędy zaw arte w ich dziełach. . Do
pism , jak ie zostaw ił B enedykt X II, zalicza się wyżej ju ż w spom niane dzieło:
D e statu anim arum ante generale judicium ; kazania na uroczystości w ciągu
roku; wiele pism z p raw a kościelnego, tyczących reform y zakonów,
a pom iędzy tem i Commentaria adversus fratricellos, k tó ry c h on w yklął
na początk u swego papieztw a; kom m entarz na Psalm y i kilk a poem atów.
W iele listów i k o nsty tu cji tego P ap ieża znajduje się u W addinga (A nna-
les M inorum t. I I I p. 4 24 — 4 7 7, R egesta p. 241 — 2 6 2). B enedykt urn.
2 5 K w ietnia 134 2r ., a po nim n a stąp ił K lem ens Y I. W iadom ość p o
dana przez Squarciaficus’a i M o rn aeu s’a, o m iłości B enedykta X II ku sio
strze poety P e tra rk i, uw ieńczonego w Rzym ie w 1 3 3 8 r., nie zasługuje
na w iarę; samo choćby m ilczenie p o e ty , nieprzychylnego dw orowi avignon-
skiem u, je s t jej ju ż d obrem zaprzeczeniem .— B e n e d y k t XIII, P io tr F r a n
ciszek z k siążąt O rsini G ravina, urodzony wT G ravina, w k rólestw ie Nea-
politańsk iem , 2 L utego 1642 r.; pomimo woli rodziców wszedł do zakonu
dom inikanów 12 Sierp. 164 7 ro k u i p rz y b ra ł im ię W incentego M arji.
W zakonie oddał się z zapałem nauce. D. 2 2 L utego 16 72 r. K lem ens X ,
P apież, jego k rew ny, d ał m u kardy n alstw o , do którego przyjęcia z wuelką
tru d n o śc ią dał się n akłonić m łody zakonnik. Później nieco został m ian o
w any arcybiskupem w M anfredonji. P o śm ierci K lem ensa X ( 1 6 7 6),
odznaczył się on między k ard y n ałam i przezw anym i zelanti, k tó rzy p o przy
sięgli, bez w zględu na jak ik o lw iek bądź in n y in te re s, najgodniejszego
w ybrać na P apieża. In n o cen ty X I w 16 80 r. d ał mu biskupstw o Cezeny,
w R om anji, w tym że samym ro k u przeniósł go na arcybiskupa B enew entu,
gdzie stale rezydow ał, n a tę ż a ł i działał, jak o gorliw y biskup, aż do chwili,
gdy zo stał o b rany Papieżem . D ow ody gorliwości jego biskupiej z n a jd u
jem y w dwóch synodach prow incj m alnych, przezeń odbytych w 16 9 3
i 1 6 9 8 r.; nietylko gorliw ie o p o w a d a ł on słowo Boże, ale wielce dbał
o całość p raw swojej archidjecezji; był dobroczynnym w zględem ubogich.
P odczas trzęsienia ziemi, nieom al nie stra c ił życia (5 Czerwca 16 88 r.):
zaw aliła się bowiem część p ałacu arcybiskupiego. Szlachcic pew ien, sto-
Benedykt. 139
wrzucili. W rok potem, ciało jego cudownie odkryte i obok mistrza jego
Żórawka pogrzebane. Odbiera cześć męczeńską w klasztorach benedy
ktyńskich i cysterskich, oraz w całej archidjecezji gnieźnieńskiej dnia
1 6 Lipca.
B enedykt z A n i a n y , św. ( i i Lutego), syn Aigulfa, hrabiego
z Maguelone (Magalovensis), słynnego w YIII wieku rycerza fran-
cuzkiego, urodzony w Langwedocji j). Młode lata swoje spędził na
dworze Pepina i syna jego Karola W.; w roku 7 74 obrał życie zakonne
i założył (7 80) w swej ojczyźnie, nad rzeką Herault, klasztor reguły św.
Benedykta, zwany Aniana , Anianum (l’abbaye d’Aniane, na zachód od
Montpellier), aby upadającą karność zakonną podnieść. Zakonników za
jął tu przepisywaniem ksiąg i pracami uczonemi. Niedługo też klasztor
aniański stał się wzorem innych i seminarjum, z którego wychodzili zna
komici mężowie państwa Karola W. Benedykt w wielkiem poważaniu u Ka
rola W. i syna jego Ludwika, był często przez nich używany do zapro
wadzania reform w klasztorach już istniejących i zakładania (około 12)
nowych. Na soborze akwizgrańskim 817 roku, na którym opaci z Nie
miec i Francji radzili nad przywróceniem dawnej karności zakonnej, Be
nedykt wielki wpływ wywierał. Ludwik, pragnąc go mieć blisko siebie,
założył pod Akwizgranem klasztor św. Korneljusza (Monasterium ad In-
dam, v. Indanum, St. Cornelius-Miinster). Tam Benedykt f i l Lutego,
821 roku. Uczony historyk wieków średnich Damberger (Synchron. Kir-
chen-u. Welt-Gesch., nota w Kritikheft do III 100), opatem klasztoru
indańskiego w 817 r. mieni innego Benedykta, nie z Aniany, i tamtemu
przypisuje wpływ na soborze akwizgrańskim; lecz dowodów za swoją opi-
nją nie przytacza. Jakkolwiekby zresztą Benedykt z Aniany nie był na tym
soborze, jednak nikt mu nie może odmówić zasług, jakie położył względem
reformy zakonnej w wieku IX. Oprócz wydanych na wspomnionym so
borze akwizgrańskim Capitula 80 pro monasterźis, a przez Benedykta
z Aniany, lub za jego wpływem napisanych, zostawił jeszcze inne prace,
dowodzące, z jaką znajomością rzeczy zabierał się do odnowienia pierwo
tnej reguły św. Benedykta z Nursji. Z tych wszystkich najwięcej znanem
było: l) Concordia Regularum (wyd. Hugo Menard, Paris 16 38 4°),
gdzie starannie zebrał teksty z ojców świętych i z innych reguł, zgadza
jące się z regułą św. Benedykta z Nursji. „Propter eos, mówi we
wstępie do tego dzieła, qui eas (regulas) habentes, ignorant, quibus in
locis sit earum concordia, placuit omnes ex omnibus in unum coarctari
sententias, quae cum Patris Benedicti concordare noscuntur reguła, qua-
tenus unus ex multis collectus existeret codex. Ita duntaxat, ut b. Bene
dicti praecederent, quibus sequentes caeterae necti possent. Quamobrem
Concordiae regidarum hie liber sortitus est nomen.“ 2) Podstawę do
Concordia regularum położył nasz Benedykt w innem dziele, gdzie zebrał
same reguły zakonów męzkich i żeńskich, wschodnich i zachodnich. O rzad
kim tym zbiorze, który można nazwać Codex regularum, wiadomo było
J) Spór był długi pomiędzy tem i klasztoram i, gdzie spoczyw ają rze
czywiście zwłoki świętego. B oilandysta Józef ton Hecke, w żywocie świętego Be-
rarjusza, biskupa Mans (17 Października), przytacza nieznaną dotąd bullę Za-
charjasza, Papieża, z której pokazuje się, że relikw ie świętego Benedykta
w 742 roku, wraz z relikw jam i świętej Scholastyki, były jeszcze na Monte-
Cassino.
Benedykt.— Benedyktyni. 147
Benedykt z W r o c ł a w i a , braciszek franciszkański, tow arzysz i tłu
m acz J a n a P lan o -K arp in a (ob.), w jego poselstw ie od Innocentego IV do
chana złotej hord y ( 1 2 4 5 ). P ożyteczny te n w spółtow arzysz, bo biegły
w ruskim i ta ta rsk im języ k u, o pisał, po pow rocie z F ra n c ji, dzieje owego
poselstw a, którego p rzekład polski daje W iszniew ski, H isto rja lite ra tu ry ,
t. I I 208 — 223.
Benedykt ze M stow a, ksiąd z, p au lin , n apisał: T rias quaestionum
theologicarum de processionibus, relationibus et personis divinis, Cr. 1628.
Benedykta, n o rb e rta n k a , m ęczenniczka. Gdy ro k u 1 3 26 L itw ini
napadli na k lasztor krzeszow ski, w k tó ry m m ieszkała dla o chronienia swo
jej czystości, obiecała napastującem u ją b a rb arzy ń cy , że jeżeli jej nie
zniew aży, jakakolw iek cząstk a kości je j ciała zabezpieczy go od pocisków
nieprzyjacielskich na w ojnie. U w ierzył litw in i ściął głowę dziew icy, k tó
ra tym sposobem czystość swą ocaliła; sam on je d n a k niebaw em ko p ją
zo stał p rzeb ity ( M iechowita, K rom er).
Benedyktyni, zakon (ordo sancti B enedicti). P rz e d pow staniem
tego zakonu, życie klaszto rn e znane ju ż było w zachodniej E u ro p ie.
W 3 40 ro k u , razem ze św iętym A tanazym , arcybiskupem aleksandryjskim ,
przybyli do R zym u egipscy zakonnicy Am m on i Izy d o r, k tó rzy pierw si
zaszczepili tu zam iłow anie do życia klaszto rn eg o . Św. A tan azy , p rzeb y
w ając w G allji, pracow ał nad podniesieniem życia religijnego, staw iając za
wzór życie św. A ntoniego, p a trja rc h y zakonów w schodnich. P osiew nie
p ad ał n a g ru n t bezpłodny. W rozm aitych p u n k tach G allji pow stały w te
dy stow arzyszenia klaszto rn e, pielęgnow ane, po śm ierci św. A tanazego,
p rzez A m brożego i H iero n im a. A u g u sty n w A fryce, M arcin , biskup
z T o u rs, w północnej, K assjan w południow ej G allji, działali w tym sa
mym duchu, a za zw łokam i ostatniego (około 40 0 r.) postępow ało ju ż
2 , 0 00 zakonników . W D acji św. N icetas założył pierw szy k laszto r (ok.
4 0 0 r.) , aby now ych chrześcjan um acniać w w ierze; w połow ie V w ieku
pow stały pierw sze k lasztory w B aw arji i A u strji, staran ie m św. Sew eryna;
w Irla n d ji życie zakonne w ielkie czyniło postępy. W sk u tek je d n a k
zw olnienia reg u ły zakonnej i dla b ra k u wszelkiego zw iązku m iędzy od-
dzielnem i klasztoram i, życie zakonne, w czasie wielkiej w ędrów ki ludów ,
praw ie zu pełnie upadło. G łęboko czuł K ościół p o trzeb ę nowej reg u ły ,
mogącej w skrzesić ducha zakonnego, i O patrzność, do sp ełnienia w ielkiego
zadania powrołała św. B e n e d y k t a z N u r s j i (o b .). B en ed y k t w 529
ro k u założył k laszto r n a górze M onte-C assino i p rzep isał reg u łę, k tó ra ,
św iadcząc o głębokiej znajom ości n a tu ry ludzkiej, łącz y surow ość z ła g o
dnością i w yrozum iałością,' oraz zaw iera w zniosłe p rzepisy m oralne. Co do
m niem anego oryginału tych re g u ł na M onte-C assino, ob. H ist. litt. ord.
S. B en. II I. R eg u ła ta w ym aga, aby o p at p am iętał zawsze o obow ią
zkach pow ołania swego, ucząc w łasnym p rzy k ład em i k ie ru ją c każdym
z braci, wedle jego usposobienia i c h a ra k te ru (R eg u ła S. B enedicti c. 2).
W ważniejszych spraw ach m a on zasięgać ra d y zakonników , p rzy czem
nie odejm uje m u się praw a postąpić, ja k m u jeg o rozw aga i sum ienie
n ak azu ją (R eg. c. 3 ). P o dw ładni pow inni go uw ażać za n am iestnika
C hrystusow ego i okazywać m u zupełne posłuszeństw o (ib. c. 5 ); zaleca się
m ilczenie i oględne używ anie mowy; p o k o ra, n a 12 sto p n i podzielona, m a
zd obić ich życie (ib. c. 6 i 7 ). T w órca reg u ły w przew idyw aniu niebez-
148 Benedyktyni.
pieczeństw, jakiem i zagraża monotonne i samotne życie, zaleca swoim
uczniom ciągłą pracę: zajęcia ręczne, czytanie, nauczanie młodzieży, oprócz
pacierzy kanonicznych, których odprawianie określone jest ściśle (c. 9),
odpowiednio do słów Ps. 119, 164: Septies in clie landem dixi tibi. D la
wypróbowania wstępujących do zakonu, ustanowione są dwa nowicjaty,
pierwszy jednoroczny, drugi pięcioletni. Po ukończeniu nowicjatu, nastę
pują śluby, a mianowicie: l) pozostawania w klasztorze (stabilitas loci),
2) zrzeczenia się własności i zachowania czystości (conversio morum, vota
panpertatis et castitatis), i 3) bezwarunkowego posłuszeństwa względem
przełożonych (obedientia). W każdym klasztorze powinna być bibljoteka,
której rękopismy rozdają w czasie postu do czytania (Reg. c. 4 8); do
sprzętów, otrzymywanych przez każdego zakonnika, należą koniecznie: ta
blica i ostrze do pisania (graphium, c. 5 5). Jak już w Subiaco nie
którzy Rzymianie oddawali św. Benedyktowi dzieci swe na wychowanie,
tak też i zakonowi zaleca się kształcenie młodzieży (c. 5 3), a otrzym y
wane ztąd wynagrodzenie jest własnością wspólną (c. 5 9). Odzież może
być rozm aitą, stosownie do wymagań klim atu i obyczajów miejscowych,
a ustanowienie jej należy do opatów; zaleca się wszakże używanie habitu
z kapturem (cucidla). W szystkie przepisy odznaczają się głębokiem rozu
mieniem natury ludzkiej; nie zabronione są nawet niektóre rzeczy, które
ściślej biorąc, mogłyby się wydawać zbyteczne, ja k np. używanie wina
(Reg. c. 4 0). Zakonnicy m ają jadać we wspólnym refektarzu, zachowując
ścisłe milczenie, jak również w jednej sali sypiać. Niepoprawni ulegają
wydaleniu (c. 7 0). W łasność pryw atna je st surowo zakazana; zaleca się
troskliwe pielęgnowanie chorych i dzieci zakonowi powierzonych. Po
komplecie następowało milczenie, które przerwać można było tylko na
rozkaz opata, albo z obowiązku gościnności (c. 4 2). Reguła ta otrzy
mała nazwę świętej, jak w rzeczy samej na to zasługiwała. Reguła św.
Benedykta jednak, pomimo swej doskonałości i praktyczności, nie dozna
ła z początku dobrego przyjęcia. Zamęt wojenny, srożący się wtedy nad
E uropą, zagłuszył ojcowskie napomnienia św. Benedykta (Mabillon, Annal.
Bened. Praef. tom I). N adto, istniały w Gallji i Niemczech klasztory,
według innych reguł, a mianowicie według reguły świętego Kolumbana,
a w Hiszpanji, dokąd życie klasztorne przeszło z Afryki około 3 70 ro
ku, znano tylko reguły: św. Izydora, arcybiskupa Sewulli, i św. F ruktuoza,
arcybiskupa Bragi. Myślano wszelako na Monte-Cassino o rozszerzeniu
reguły św. Benedykta. P l a c y d u s , syn rzymskiego senatora Tertulla
i jeden z najpierwszych uczniów' św. Benedykta, w roku 5 34 założył
klasztor w Messynie (Mabillon, A cta ord. S. B. t. I); inny uczeń św.
Benedykta, św. M a u r us, na żądanie biskupa z Mans, udał się w 543 roku
do Gallji i założył klasztor Glanfeuil, w Anjou, na wzór którego następnie
wiele innych powstało. Papież Grzegorz W . gorliwie pracował nad roz
szerzeniem zakonu benedyktyńskiego; kiedy Longobardzi zburzyli klasztor
na Monte-Cassino (5 80 i\), synowie św. Benedykta znaleźli przytułek
w Rzymie (Pelagjusz II) i mogli się już pocieszać owocem apostolskich
prac swego przełożonego A u g u s t y n a , wysłanego z 4 0 zakonnikami
dla nawracania Anglów i Saksonów. W krótce potem reguła św. Bene
dykta rozszerzyła się w Anglji i Irlandji, przyjęły ją nawet klasztory,
trzym ające się dotąd reguły Kassjana. W 6 29 przeniosła się z chrze-
Benedyktyni. 149
ścjaństwem do kraju Fryzów (św. W il l i b r o r d ). Z szerzeniem się nauki
Chrystusa w Niemczech, powstawały tam liczne klasztory: od wielkiego
apostoła Niemiec W i n f r y d a , przezwanego B o n i f a c y m , początek swój
wywodzą benedyktyńskie klasztory w Ohrdruf , F ritzlar , Amóneburg, Bi-
schofsheim i Fuldzie, z których ostatni tylu znakomitych mężów Kościo
łowi dostarczył. Benedyktyni idą w dalekie kraje głosić wiarę Chrystusa,
a z nią razem wprowadzają nowTe obyczaje i wyższe życie. W ielką po
mocą im były w sprawie nawracania dzikich pogan roboty ręczne, objęte
regułą zakonu. Niemcy szczególniej doznały dobroczynnych skutków' ich
działalności. Całe miasta, jak Eichstadt, F ritzla r, Fulda, zawdzięczały
swój początek i wzrost benedyktyńskim klasztorom. W benedyktyńskich
klasztorach, oprócz sztuk i rzemiosł, zajmować się w'krotce zaczęto nauka
mi. Przepis, zalecający czytanie Pisma świętego i ojców Kościoła, roz
budził pragnienie wiedzy i zamiłowanie pracy umysłowej; starożytni pisa
rze znaleźli w benedyktynach przyjaciół i wielbicieli, i im głównie za
wdzięcza E uropa przechowanie drogocennych zabytków' ldassycznej litera
tury. Przez długi czas benedyktyńskie klasztory były jedynemi przybyt
kami wiedzy, z których światło i wyższa kultura rozchodziła się po cie
mnej Europie. Wychowywanie kandydatów do życia zakonnego i kształ
cenie nowicjuszów wymagały pewnej systematyczności w nauczaniu, ztąd
zwolna powstały przy benedyktyńskich klasztorach szkoły, z których
wiele do wielkiej doszło sławy. K arol W ., oceniając ich usługi w spra
wie oświaty, wydał rozporządzenie zalecające zakładanie szkół, na wzór
benedyktyńskich, przy wszystkich klasztorach i katedrach (Capitulare de
scholis per singula episcopia et m onasteria instit., u Waltera, Corp. ju r.
Germ. II p. 6 2). W wielu z nich widać zarody późniejszych uniwersytetów.
Obejmowały one cały zakres ówczesnej wiedzy; głównemi przedmiotami n au
czania były: matematyka, muzyka, poetyka, retoryka i język łaciński, lecz
zajmowano się także greckim, hebrajskim , a nawet arabskim ( Hurter, In-
nocenz III). Z tych szkół wychodzili najuczeńsi w swroim czasie kapłani
i biskupi. W uznaniu zasług, okazywanych społeczeństwu, hojnie obdaro
wywano klasztory benedyktyńskie. Tym sposobem w ich posiadanie prze
chodziły obszerne majętności. Lecz z powiększeniem bogactw, świato-
wość zaczęła przenikać w klasztory benedyktyńskie, za czem poszło nadu
żywanie przywilejów papiezkich, wyłamywanie się z pod jurysdykcji bi
skupiej (z początku exemptio partialis, później exemptio totalis, w skutek
czego powstały godności prałatów niezależnych, z prawami biskupów dje-
cezjalnych). Wszystko to przyczyniało się do osłabienia karności zakon
nej, szczególniej gdy mniej energiczny Papież zajmował Stolicę Piotrow ą.
W szkodliwy także sposób oddziaływał na życie klasztorne zaprowadzony
we Francji obyczaj uważania niektórych klasztorów za komendy, które
rozdawano osobom, noszącym tytuł opatów (ob. Opat), lecz nie mającym
nic wspólnego z klasztorami. Tym sposobem przez brak dozoru w kra
dała się swawola i działalność zakonu słabnąć zaczęła. Kościół niejedno
krotnie występowmł przeciwko tym nadużyciom. Już synod w Chalons
(nad Saoną) 813 zalecał zakonnikom prowadzić życie podług przepisów
reguły św. Benedykta (Concil. Cabill. II can. 2 2); synod w Tours, z te
goż roku, postanawia, że opaci powunni przebywać w swoich klasztorach
i nosić ubiór zakonny (Concil. Turon. III can. 2 5); synod w Reims
przypomina opatom regułę zakonną (Concil. Rhem. a. 813); synod w Mo-
150 Benedyktyni.
guncji (8 1 3 ) żąda, aby w pływ ano na popraw ę życia klasztornego, i o becni
n a nim opaci p rzy rz e k a ją p rzestrzeg ać re g u łę , o ile w rodzona słabość
ludzka na to pozw ala (Concil. M ogunt. can. l l ) . W śró d tak ich okoli
czności w ystąpił B e n e d y k t z A n i a n u (ob.), jak o refo rm ato r zakonu
we F ra n c ji. Z nakom ity ten m ąż założył w swojej m ajętności nad rz e
czką A nianem (w późniejszej Langw edocji) k lasz to r, i zakonników w nim
zam ieszkujących zobow iązał do ścisłego w ypełniania przepisów św. B ene
d y k ta (7 80). L iczba zakonników w zrosła w kró tce do 3 60 i n iektórzy
z nich zostali w ysłani do innych klasztorów dla przyw rócenia reg u ły .
Spraw ą podniesienia benedyktynów gorliwie zajm owali się: K aro l W ielki
i L udw ik P obożny. N a synodzie w A kw izgranie ( 817) , pierw sze miejsce
pom iędzy opatam i zajm ow ał B enedykt z A n ian u i zdołał przeprow adzić
tam k ilk a pożytecznych uchw ał. O bjaśniona i dopełniona przez niego r e
guła skład a się z 80 arty k u łó w (M abillon, A nnal. Ben. t. II; M a n si t.
X IV ). K aro l W . w ysyłał w izytatorów dla czuw ania n ad w ykonaniem n o
wych postanow ień i m ianow ał B ened y k ta zw ierzchnikiem w szystkich k la
sztorów . Nowe życie w stąpiło w zakon, lecz refo rm a „ d r u g i e g o Be -
n e d y k t a , “ nie wszędzie p rzen ik a ła , albo też, niezadługo po jego śm ierci
(8 2 1 ), p oszła w zapom nienie. P o dniesienie więc życia k laszto rn eg o było
przedm io tem różnych postanow ień, w ydaw anych na n astęp n y ch synodach.
Z daje się, że najszkodliw szy wpływ n a życie zakonne w yw ierali świeccy
opaci, gdyż synod w R zym ie (8 2 7) zaleca nie w ybierać ju ż więcej takich
opatów . P ostanow ienie to nie wszędzie było w ykonyw ane i n iek tó re k la
sztory nie m ogły się od św ieckich opatów uw olnić. O prócz tego w IX
w ieku, z ty tu łu posiadłości ziem skich, włożono n a opactw a pow inność
służby w ojskow ej, od czego bro n iły tylko szczególne przyw ileje, pozw ala
ją c e n a zam ianę służby wTojskowej za p o d atek w pieniądzach; w uboższych
klasztora ch m odlitw y za m onarchę i państw o zastępow ały m iejsce p o d a t
ku. P odczas wojen domowych w państw ie F ran k o ń sk iem , napadów n o r-
m andzkich n a zachodzie i w ig iersk ich n a w schodzie, wiele klasztorów zo
stało zburzonych; p o w racający do nich później zakonnicy p rzynosili z
sobą zaro d y św iatowego zepsucia; z dru g iej, najniebezpieczniejszy n ieprzy
jaciel życia klaszto rn eg o , b o g a c t w ' o , coraz zgubniejsze p rzynosiło owo
ce. Synody w M etz i T ro sly (9 0 9 r.) straszliw y p o d ają obraz życia k la
sztornego (M ansi, t. X V III, H ardouin, t. V I), a Piotr Wielebny pisze
(E p. V I): w całej praw ie E u ro p ie z ak o n n ik a tylko z ogolonej głowy
i h ab ita poznać m ożna. Pom im o u p ad k u ogólnego, były w szakże k laszto
ry , w k tó ry ch p anow ała k arn o ść i porządek. Zaczęto znowu myśleć
0 popraw ie życia zakonnego i zap ał powToli budzić się zaczął. N a cie-
m nem tle now a nadzieja b łysnęła. W ted y pow stał nowy, in stytucjom za
konnym dotychczas nieznany obyczaj. Zwykle bowiem każdy k laszto r
stanow ił o d ręb n ą całość i zm ieniał, wedle swego upodobania, re g u łę za
konną: Tem u zapobiedz m ogły tylko kongregacje, kiedy ja k i większy
k laszto r innym , od niego początek swój wywodzącym, daw ał objaśnienia
1 dopełnienia reg u ły zakonnej i praw o dozoru nad niem i p osiadał. Ś ro
dek ten o k azał się skutecznym , i w ta k i sposób pow stała we F ra n c ji k o n
g r e g a c j a k l u n j a c k a (Clugny ob.) 910 ro k u , we W łoszech k o n
g r e g a c j a k a m e d u l s k a (C am aldoli, ob. K am eduli) 1 0 1 8 , w T oskanji
k o n g r e g a c j a w a l u m b r o z a ń s k a ( Valornbrosa, ob.) 10 38, w N iem
czech k o n g r e g a c j a k i r s a w s k a (.H irsau, ob.). Później pow stały inne
Benedyktyni. 151
ścioła. Zakonnice trzym ały się złagodzonej reguły św. Benedykta i po
siadały ten tylko jeden klasztor (Helyot, t. YZ s. 4 5 7). ( Fehr). J. N .
B e n e d y k ty n i W P o lsc e . Nawrócenie i utwierdzenie swoje w wie
rze chrześcjańsldej Polska zawdzięcza w znacznej części apostołowaniu
benedyktynów. Szli w te strony missjonarze z K orbji ( Genebrard, Chro-
nographia lib. 4), z Czech (Kadłubek , Miechowita) i z W ęgier. Św. W oj
ciech (ob.) i brat jego Gaudenty (r. 9 9 3), Andrzej Żórawek (ob.), Bene
dykt (ob.) męczennik (9 9 0 r.) należeli do tego zakonu. Podług dawnych
podań, już za Mieczysława I usadowili się benedyktyni na Łysej górze,
gdzie klasztor Świętokrzyski (ob.) wystawił Bolesław Chrobry (1 0 0 6 r.),
sprowadziwszy zakonników z Monte-Cassino. D ytm ar m erseburgski pod r.
1 0 0 5 wspomina, że cesarz H enryk III, ścigając cofającego się przed Niem
cami Bolesława Chrobrego, posunął się z wojskiem od opactwa benedyk
tyńskiego w Międzyrzecu (ad abbatiam quae Mezerici dicitur). Byli więc
Benedyktyni w Lechji i przed Chrobrym, który ich w szczególną wziął
opiekę. Bruno (ob.), benedyktyn i arcybiskup, męczennik, z 18 współ
braćmi, popierany przez Chrobrego, apostołuje w Prusach, Inflantach i na
Rusi, dochodzi aż Pieczyngów (Hiferding w Ruskoj Biesiećlie n. 1, 1856
r.). Benedykt, Mateusz, Jan, Izaak i K rystyn (ob. Braci pięciu), bene
dyktyni, przelewają także krew swoją w Polsce (1010). Po pierwszych,
męczeńską śmiercią zeszłych u nas benedyktynach, osiadają oni nie na
ustroniach, jak to robili pierwotnie, ale w miejscach bezpiecznych, na
zamkach warownych, ja k za Bolesława już (Łysa Góra, Tyniec), tak i pó
źniej za Kazimierza. W śród krwawych zamieszek po śmierci Mieczysła
wa Gnuśnego (10 3 4), benedyktyni musieli ucierpieć wiele, kiedy K azi
mierz Odnowiciel odbudowywa na nowo klasztor tyniecki (1 0 4 4 ) i spro
wadza znowu benedyktynów z zagranicy, z K lunjaku. Tenże król fundo
wał opactwo lubuskie (ob.) na Szląsku, oddane później (r. 1175) cy
stersom przez Bolesława Wysokiego, księcia wrocławskiego. Królowie
i magnaci zakładali klasztory nowe, lub uposażali dawne, jako ogniska
pobożności i nauki dla kraju. Nad wszystkiemi powagą swoją górował
l ) klasztor t y n i e c k i , którego opat nosił nazwę arcy-opata (archiabbas)
i uważał się za przełożonego wszystkich klasztorów benedyktyńskich
w prowincji gnieźnieńskiej (Długosz, Hist. 1. 3 ad a. 1044); później
jednak w zależności od Tyńca, pozostały: a) opactwo o r ł o w s k i e na
Szląsku, w djecezji wrocławskiej, niegdyś 12 miast posiadające; pod ko
niec XYI w. m ajątek opactwa zajął książę cieszyński, zakonnicy rozpę
dzeni przez protestantów , odzyskali wprawdzie 1631 r. kościół, ale opac
two upadło; h) klasztor w S t a r y c h T r o k a c h , w djecezji wileńskiej, za
łożony 1410 przez księcia A leksandra W itolda; r. 184 2 klasztor ten
oddany duchowieństwu świeckiemu; c) prepozytura w K o ś c i e l n e j W s i ,
pod Kaliszem; klasztor założył tu 120 9 r. Mieczysław Stary; d) prepozy
tu ra w U n i e j o w i e , w archidjecezji gnieźnieńskiej (dziś w djecezji kujaw-
sko-kaliskiej), fundowana r. 1 3 70 przez Jarosław a Skotnickiego, arcyb.
gniezn.; e) prepozytura tuchowska, w djecezji krakow skiej, inkorporowa-
na do opactwa tynieckiego 1468. 2) Opactwo ś w i ę t o k r z y s k i e miało
prepozytury: a) w Koniomłotach, b) w Wąwolnicy i c) w Słupi. 3) Opa
ctwo s i e c i e c h o w s k i e (ob. Sieciechów) miało prepozytury: a) w m ieście
Sieciechowie, b) w Radomiu, c) w Puchaczowie i d) szpital w Stężycy.
4) Opactwo w M o g i l n i e , w djecezji gnieźnieńskiej, o 4 mile od Gniezna,.
158 Benedyktyni.
fundow ane 1 0 6 5 r. przez Bolesław a Śm iałego, po zwycięztwach nad W ę
g ram i, N iem cam i i Czechami odniesionych; benedyktyni byli tu z T yńca
sprow adzeni. 5 ) Opactwo w L u b i n i u , w województwie P oznańskiem , fu n
dow ane 111 3 r . przez M ichała, p an a na K rzyw inie, z ro d u H abdan-
ków . B ielski (lib. 2 f. 1 4 0 ) m ylnie fundację tego opactw a przypisał M ie
czysław ow i, 1 1 7 5 r. M iało ono p rep o zy tu ry . a) w Jeżow ie z X II w.,
b) w Gostyniu (w P oznańskiem ), c) w Chojnatach i d) w Kissowie. 6)
Opactwo p ł o c k i e , fundow ane ok. r. 1 2 70 p rzez Ja n a , księcia m azo
wieckiego (choć w przód sprow adził tu benedyktynów bp W e rn e r, 1 1 66 —
1 1 7 0 ) 1), m iało prep o zy tu ry : a) raw ską, b) p rzy b y szo w sk ą , c) zam ską
i d) lentowską. N a żądanie k sięcia M ichała Poniatow skiego, bpa p łoc
kiego, w sk u tek rozkazu papiezkiego, benedyktyni płoccy zmuszeni byli
k la sz to r swój i kościół odstąpić ( 2 0 Czerw ca 1 7 8 1 ) n a u ży tek sem ina-
rju m djecezjalnego, sam i zaś po różnych k laszto ra ch się tu łali, dopóki
1 8 0 2 r. nie otrzym ali na w łasność k laszto ru po jezu itach w P u ł t u s k u .
N a L itw ie, oprócz k laszto ru trockiego, mieli bened y k ty n i k lasztory: 7 )
w H o r o d y s z c z u niedaleko P iń sk a , fundow any przez K aro la K opeć, wo
jew odę tro ck ieg o , 1 6 5 9 r. B ened y k ty n i byli tu sprow adzeni z M onte-C as-
sino, i z tą d niekiedy k laszto r te n .nazywano Castrum Cassinum; 8 ) pod
N i e ś w i e ż e m , fundow any przez K sięcia M ichała K azim ierza R adziw iłła
16 7 3 r., i 9 ) w M ińsku, fundow any przez chorążynę m ińską Stetkiew i-
czowę r . 1 7 0 0 . N iezależność pojedyńczych klasztorów , bogactw a, a za
niem i idące kom m endy opackie (ob. O pactw o), ja k gdzieindziej ta k
i u nas p rzyczyniły się do u p ad k u życia duchowego w klaszto rach b e
nedyktyńskich. W cześnie też wyzwolili się b en ed y k ty n i od ciężaru n a u
czania m łodzieży. Ł u k a sze w ic z, w swojej H isto rji szkół (I 6 ), p rz y p u
szcza, że ju ż w końcu X III w. nie było u nas szkół benedyktyńskich.
P rzeciw ko zupełnem u upadkow i zakonu chcieli gorliw si b ro n ić się, za p o
m ocą połączenia w szystkich opactw w je d n ę kongregację (<Szczygielski,
A quila p. 2 2 1). N iegdyś, je d n i uw ażali się za należących do kongregacji
klunjackiej (ja k tynieccy), in n i, do kassyńskiej (jak sieciechow scy), ale
zw iązek te n zam ienił się niebaw em n a czysto nom inalny, a wreszcie i no
m inalnym naw et być p rzestał. Pom im o usiłow ań gorliw ych zakonników ,
k o n g r e g a c j a b e n e d y k t y ń s k o - p o l s k a przy szła dopiero do skutku
1 7 0 9 r. O dtąd stu d ja filozoficzne i teologiczne b yły w klasztorach, k tó re
k a p itu ła k o n g reg acji w skazała, nie zaś ja k poprzednio w każdym k la sz to
rze opackim oddzielnie. Życie je d n a k żywsze ju ż się nie rozbudziło, dla
podniesienia n au k i w zakonie b ran o naw et nauczycieli z innych zakonów ;
ale w krótce w ybiła o statn ia dla sta ry c h opactw benedyktyńskich godzina.
S upresja d o tk n ęła n ajp rzó d opactw o tyn ieck ie ( 1 8 1 5 ), k tó re się dostało
pod panow anie A u strji, a następnie i dwa opactw a w królestw ie, św ięto
k rzysk ie i sieciechow skie ( 1 7 K w ietnia 1 8 1 9 r.) . Zostali jed y nie benedyk
ty n i w P u łtu sk u , k tó rzy do r. 1 8 3 0 m ieli szkołę. K laszto r te n supry-
m ow any został 1 8 6 4 r. — Benedyktynki w P o l s c e pierw szy swój k la
s z to r m iały 1 ) w S t a n i ą t k a c h , o 3 m ile od K rakowa; fundow ał go ro k u
dzonem nie będzie. Beneficja takie, które razem posiadać można, nazy
wają, się godzącem i się (compatibilia), gdy inne nazywają się niegodzącemi
się (incompatibilia). Nie godzące się z sobą (incompatibilia) beneficja, t. j.
takie, których razem mieć nie można, dwojakiego są rodzaju: Niegodzące
się pierwszego rodzaju są beneficja pasterskie (curata) i godności, odnoszą
ce się do tych samych obowiązków, w tem samem miejscu i w tym sa
mym czasie; do niegodzących się drugiego rodzaju zaliczają kanonikaty
i w ogóle beneficja wymagające rezydencji. Co do beneficjów pierwszego
rod zaju , kto obejmuje drugie, traci natychmiast ipso ju r e pierwsze, a kto-
by chciał oba zatrzymać, również ipso ju r e traci obadwa (C. Trid. s. 2 4
c. 1 7 i s. 7 c. 4 ). Czy te postanowienia prawa rozciągają się do be
neficjów niegodzących się drugiego rzęd u, nie zgadzają się kanoniści, jak
kolwiek S. L iguori jest za zdaniem twierdzącem, a opiera się w tem na
objaśnieniu s. kongr. soboru, przywiedzionej z F a g n a n a, Jus can.
(lib. 4 n. 1 1 6 ) . N.
Benejicjów wielość szczególnemi przywilejami Stolicy Ap. pozwalana
była duchowieństwu polskiemu od najdawniejszych czasów; często nawet
biskupi wyjednywali sobie tego rodzaju łaski, jak w wielu miejscach M o
numentów Theinera czytamy. Takie dyspensy, jako i inne okoliczności,
wpłynęły zwolna na upowszechnienie nadużyć: zaniedbywano przepisy pra
wa, zabraniające tego, do czego pobłażliwość biskupów i łaski monarchów
nie mało się przyczyniły. Już w w. X III Papież Innocenty IV, wysyłając
do Polski legata swego Jakóba, archidjakona leodyj., polecił mu, aby
duchownych, posiadających kilka beneficjów parafjalnych, pozostawił przy
ostatniem, a wpierw otrzymane innym zdolnym oddał; gdyby zaś opór sta
wiali, miał im wszystkie odebrać i klątwą ukarać. Legat, zwoławszy bi
skupów r. 1 2 4 8 do W rocławia, synod z nimi odprawił, na którym zale
cił takich beneficjatów poszukiwać, dyspensy ich przejrzeć, a nieposiadają-
cych takowych do porzucenia wielości beneficjów zmusić. Toż samo za
pewne powtarzało się i później, chociaż przez ciąg następnych wieków
coraz to częściej spotyka się wzmianki o dygnitarzach, zasiadających stalla
kilku na raz kościołów katedralnych i kolegjackich, a w dodatku zarzą
dzających parafjami. Lecz gdy zamieszania religijne Lutra obudziły tro
skliwszą czujność w duchowieństwie i wywołały potrzebę surowszej kar
ności, dokonanej na soborze tryd., zakaz posiadania wielości beneficjów,
pod ostremi karami, ponowiony został. Odtąd Stolica Ap. usiłowała zasto
sować go ściśle i do Polski, choć to nigdy w zupełności nie przyszło do
skutku. D ekret soboru tryd. sess. 2 4 c. 1 7 , de reform., był bardzo
niemiłym wyższemu duchowieństwu. W idać to z pierwszego synodu, pod
prezydencją kardynała legata Kommendoniego, w r. 1 5 6 4 odbytego we
Lwowie dla prowincji ruskiej, gdzie przyjęto wprawdzie ustawy soboru, ale
z zastrzeżeniem residentiae, pluralitatis benef. i seminarjów, jako więcej
szkód niż korzyści tej prowincji przynieść mogących, a to z przyczyny
małej liczby duchowieństwa, szczupłych dochodów i innych okoliczności.
Za przykład stawiono kapitułę kamieniecką, która już prawie żadnych
dochodów nie posiadała, a dziesięciny zabrane zostały przez heretyków, tak,
iż zaledwie było trzech wikarjuszów przy tamtejszym kościele. D la tego
biskupi, łącznie z duchowieństwem, prosili obecnego legata, aby, za jego
wstawiennictwem, zwolnienie od tych przepisów uzyskali. W rzeczy sa
mej Kommendoni pisał o to do Papieża (A lbertrandi, Pamięt. o dawnej
172 Beneficjów wielość.
Polsce, t. II p. 19 5). Toż samo żądanie synod zaniósł do prym asa. Lecz
biskupi, nie b ędąc ta k bardzo dekretem soboru dotknięci, a przytem nale
gam przez nuncjuszów , nie b rali się skwapliwie do uratow ania wielości be
neficjów, a naw et p arli na k le r o ścisłe zastosow anie się do ogólnych
przepisów . Z ebrali się więc delegaci k a p itu ł w K rakow ie r. 1 56 5 w M a
ju , i, po wielu dąsaniach na obojętność biskupów, wysłali do Rzym u wspól
nym kosztem ks. S tan. K rasińskiego, archidjak. łęczyc., guiezn. i płoc.
k anonik a, k tó rem u głównie powierzyli staran ie, o nienaglenie w ykonania
d e k retu de p lu ralita te benefic. K ilku biskupów dołączyło list ( Theiner, Mo-
num . t. I I f. 10 8). P iu s IV polecił na miejscu rzecz tę rozpoznać k a r
dynałom H ozjuszowi i K om m endoniem u, i na ich wniosek wydał dyspensę
na la t trzy . P rzy końcu trien iu m , znowu k a p itu ła k ra k . w ysłała posel
stwo do Rzymu. T ą rażą pojechał Maciej D rzew icki, proboszcz kujaw
ski, k an o n . k ra k . ( Theiner, 1. c. t. II f. 7 31), lecz nie wiele .d o k o n ał,
bo P iu s V przedłużył te rm in zaledwie do końca r. 1 5 6 9 , i to nie bez
wielkich trud n o ści. W liście bowiem do k ró la Z ygm unta A ug., d. 3 W rześ.
15 69 p isanym , gani wielość beneficjów i w żaden sposób na posiadanie
w ielu p arafjalnych nie pozwala, a tylko n a sim plicia przystaje. W tym że
dniu i ro k u odpow iedział arcybiskupow i U chańskiem u, że praw a soboru
try d . o rezydencji i wielości benef. zm ienić nie może, a po resztę wiado
m ości odsyła go do listu pisanego do k ró la. Po upływie zakreślonego
term in u , znowu k a p itu ła k ra k ., im ieniem całego duchowieństwa, p rosiła
o przedłużenie dyspensy. P iu s V nie uw ażał za stosowne dawać jej d u
chow ieństwu; polecił tylk o K om m endoniem u, aby swe zdanie objaw ił, ja k
postąp ić z beneficjatam i, więcej niż jed n o beneficjum incompatibile posiada
jącym i. K ard y n a ł osądził, że p arafjalne i inne cum residentia, jedno ty l
ko (stosow nie do w yboru) zatrzym ać w inni, a inne porzucić. T akie cza
sowe i w części tylko zaspakajające ustępstw a, nie zadow olniły duchow ień
stwa. P odnosiły się więc zew sząd głosy, nie od sam ych tylko członków
k a p itu ł, ale i od niższego k leru . N a synodzie w łocław skim r. 156 8 p ro
sił on b isk up a, aby w pierw szym zaraz liście, ja k i napisze do P apieża,
w yjednał zwolnienie od tej przy k rej ustaw y soboru try d ., a co najm niej,
aby Stolica Ap. w możliwy sposób zaradziła potrzebom . W tej bowiem
djecezji, gdzie tyle grasowrało herezji, jed n o beneficjum nie w ystarczało
n a przyzw oite utrzym anie życia. W iele dóbr kościelnych zagrabionych,
inne przez heretyków w ydarte i na utrzym anie ich m inistrów obrócone.
Z wielu dochody nie oddaw ane, a po licznych trudnościach to tylko do
staw ało się kapłauora, co właścicielom ziem skim podobało się oddać. Nic
więc dziwnego, że wielu kapłanom zbywało na pożywieniu. P rzy rze k ł b i
skup K arnkow ski uczynić zadosyć, bo go do tego i m ała liczba kapłanów
sk łan iała. N a dzień 19 M aja r. 1 5 7 7 naznaczono synod prow incjonalny,
n a k tó ry m po raz pierw szy całem u duchowieństwu m iały być ogłoszone
ustaw y soboru try d . U m ysły ju ż były przygotow ane, można się więc
było spodziewać, że głów nie p lu ra lita s benef. znajdzie zarzu ty . Pow strzy
m ano się przecież od jaw nego w ytknięcia jej, a tylko w rozd. 2 ustaw
synodu tego wspom niano, że n iek tó re przepisy soboru try d . w ym agają zm ia
ny; i w tym celu wysłano do Rzym u ks. Ja k . B rzeźnickiego, kanon, po
znam , k tó ry w yjednał breve na im ię nuncjusza z w ładzą dyspensowania.
B ył nim W incenty L au reo , k tó ry , dla pewnych przyczyn, nie używ ał n a
danego sobie praw a. Z jego odjazdem (r. 157 9) skończyła się możność
B e n efic jó w w ie ic ś ć . 173
I
po śmierci Gwidona (8 9 4 r.j, Berengarjusz otrzym ał koronę królewską
w Medjolanie. A rnulf powtórnie przybył do W łoch i przez Papieża For-
mosusa ukoronowany został na cesarza 8 9 6 r. Po powrocie Arnulfa do
Niemiec, nastąpił ogólny przewrót rzeczy we Włoszech. Papież Formosus
umarł zaraz po wyjściu Arnulfa z Rzymu; po wypędzeniu Bonifacego YI,
który zaledwie 14 dni panował, tron papiezki zajął Stefan YI (VII), k tó
ry pastwił się nad pamięcią i zwłokami Form osusa, kiedy tymczasem
Lambert, a właściwie jego m atka, usiłowała zawładnąć Włochami. Ztąd
to Rzym popadł pod panowanie rozpierających się pomiędzy sobą stron
nictw, które rozdawały w przeciągu 150 lat tron papiezki podług swego
upodobania; cały też ten perjod jest smutnym i bolesnym ustępem świe
tnej dotąd historji papieztwa (ob. Papieztwo). R. 89 8 um arł król Lam
bert, w następnym roku zakończył życie cesarz Arnulf; i Berengarjusz,
186 Berengarjusz.
po tylu przemianach losu, na nowo królem obrany, pogodził się z Angil-
bertą, matką, Lamberta. Tymczasem wkroczył do Włoch Ludwik, król
burgundzki, syn Bozona, a synowiec Karola Łysego. Ludwik, zmuszony
do odwrotu przez Berengarjusza, korzystając ze strasznego napadu W ę
grów na Włochy i z nieporozumień między Berengarjuszem i Adalber
tem II, margrabią Toskanji, zwyciężył pierwszego, zajął Włochy i otrzy
mał koronę cesarską od Benedykta IV (901 r.). Panowanie cesarza Lu
dwika III trwało do 9 05, w którym, napadnięty przez Berengarjusza
w Weronie, został przez niego oślepiony i w takim stanie napo wrót do
Niemiec wyprawiony, gdzie urn. r. 917. Srogi los nieszczęśliwego cesarza
odjął, na niejaki czas, jego następcom ochotę do przedsiębrania wypraw
na Włochy. Tymczasem walka o tron papiezki trwała dalej: przywła
szczy ciel Krzysztof został strącony (9 04 r.), a jego miejsce zajął Sergjusz
III, który poprzednio (89 8 r.) przed Papieżem Janem IX uchodzić mu
siał. Węgrzy znowu wtargnęli do Włoch, Saraceni zdobyli zamek Fraxi-
netum, na pograniczu między Włochami a Prowancją, i zbudowali waro
wnię nad r. Garigliano, zkąd spustoszenia i trwogę roznosili po połu
dniowych Włoszech. Tylu nieszczęściami trapieni mieszkańcy Włoch, zwra
cali się już nawet do cesarza konstp. Leona Filozofa, z prośbą o pomoc
przeciwko niewiernym. Lecz od wstąpienia na tron papiezki Jana X,
poprawiło się nieco ich położenie. Jan X, trzeci następca Papieża Ser-
gjusza, potrafił koniec położyć rosterkom miast i książąt wdoskich, pogo
dził się z Berengarjuszem i, w połączeniu z nim i Alberykiem, margrabią
Comerino, zburzył saraceńską warownię nad Garigliano, a następnie ukoro
nował Berengarjusza na zachodniego cesarza rzymskiego. Tym sposobem
odwrócone zostało od Włoch niebezpieczeństwo podboju bizantyńskiego.
Pomimo to, nowe zamieszki wybuchły w krotce w rozmaitych miejscach
półwyspu. W kilka lat potem Jan X padł ofiarą knowań Marozji (9 2 8),
a z jej stronnictwem, wzmocnionem przez przyłączenie się margr. Albe-
ryka, nadaremnie walczył margr. Piotr, brat Papieża. Berengarjusz
(919 r.) zwyciężył Gwidona, księcia Toskanji (którego matka Berta, cór
ka króla Lotarjusza II i głośnej Waldrady, była także matką Hugona,
króla burgundzkiego, a później i włoskiego), lecz utracił żonę Bertilję,
którą otruli jego przeciwnicy. W 921 r. utworzyło się nowe sprzysię-
żenie przeciwko niemu, na którego czele stał własny jego zięć Adalbert,
margrabia Ivrei. Rudolf II, król górnej Burgundji, wkroczył do Włoch,
celem odebrania Berengarjuszowi korony włoskiej. B. przy pomocy Wę
grów poskromił zbuntowanych magnatów, lecz, pomimo to, zaledwie mógł
się trzymać za murami Werony, kiedy Rudolf głowę ^woją koroną lom-
bardzką wieńczył w Pawji 9 22 r. Odzyskawszy siły, Berengarjusz stoczył
bitwę ze swoim przeciwnikiem pod Fiorenzuola, niedaleko od Piacenzy,
2 9 Lipca 9 23 roku. Wojska Rudolfa, na głowę porażone, już się cofały
z placu walki, gdy hr. Bonifacjusz, następnie margr. Spoleto i Comerino,
niespodziewanem natarciem pobił Berengarjusza. Berengarjusz uciekł
z rozbitkami do Werony. Kiedy Rudolf powrócił do Burgundji, cesarz
powołał na pomoc Węgrów i nowa walka miała wybuchnąć, gdy Beren
garjusz, w czasie porannej modlitwy, przez jednego z dworzan, któremu
kiedyś życie darował, zamordowany został (w Marcu 9 24 roku). Był
on ostatnim cesarzem z dynastji Karolingów, jedynym z potomków
Karola W. we Włoszech, który koronę cesarską piastował. Odtąd już
Berengarjusz. 187
nigdy nie stanęły W łochy na czele systematu politycznego Europy za
chodniej. (Hofler). J. N .
BerengarjllSZ II, wnuk poprzedniego z jego córki Gizeli, która za
ślubiła Adalberta, margr. Ivrei. W krótce po śmierci Berengarjusza k o
ronę królewską otrzymał ( 9 2 6 r.) Hugo, król burgundzki, brat przyrodni
Gwidona, księcia toskańskiego. Pojąwszy za żonę Marozję (9 32 r.),
spodziewał się już on zostać panem Rzymu, lecz uprzedził go w tern Albe-
ryk, nieprawy syn Marozji. Hugo utrzymał się przy koronie lombardz-
kiej do 94 6 r., w którym zmuszony był ją odstąpić margrabiemu Ivrei,
z zastrzeżeniem, aby po śm ierci tego ostatniego tytuł królewski przeszedł
na Lotara, syna Hugona. Lecz L otar panował tylko cztery lata-i w 9 50
r. umarł. W ieść, jakoby Berengarjusz trucizną zadał mu śmierć, przez to
nabrała większego prawdopodobieństwa, że w 2 4 dni Berengarjusz II
i jego najstarszy syn obrani zostali królami wdoskimi. Berengarjusz kró-
lowę Adelajdę, młodą wdowę po Lotarze, wziął do niewoli, lecz ta na c ięż
kie obelgi od W illi, żony Berengarjusza, wystawiona, ratowała się uciecz
ką do zamku Canossa, posiadanego wówczas przez margr. Azzo; nim B e
rengarjusz odszukał jej schronienie, wyruszyły już na jej i margrabiego
Azzo prośby, posiłki niemieckie do W łoch, pod dowództwem Ludolfa,
syna króla Ottona. Czas też był wielki zaprowadzić jaki taki porządek
w sprawach włoskich, gdzie oddawna korona królewska była powodem
tylu gwałtów i zamieszek. Godności kościelne dostawały się pospolicie
kreaturom dworskim, karność w klasztorach i duchowieństwie świeckiem
upadła, w całem społeczeństwie panowały, niczem niehamowane, chciwość
i wyuzdane namiętności. Pomimo przywiązania do wolności, W łosi zbyt
mało posiadali poczucia prawa, aby uniknąć obcego podboju. W ślady
Ludolfa przybył do W łoch sam Otton (9 5 2 r.), zdobył Pawję i poślubił
tam królowe Adelajdę. Już Otton gotował się do wyprawy na Rzym,
lecz tu wszechwładnym był wówczas patrycjusz Alberyk, i Papież Agapit
nie mógł mu się w niczem opierać. Kiedy Otton opuścił W łochy, król
Berengarjusz wszedł w układy z Konradem, księciem Lotaryngji, zastępcą
Ottona w Lombardji, o odzyskanie korony. Udał się on nawet do A ugs
burga, złożył Ottonowi przysięgę lenniczą, a wróciwszy do W łoch, umiał
korzystać z nieporozumień Ottona z synem Ludolfem i z napadu W ęgrów
na Niemcy. Na ciężkie prześladowania wystawieni byli biskupi, którzy
go poprzednio opuścili; zbrojnie napadał on także na margr. Azzo,
a margr. Teobaldowi usiłował odebrać Spoleto, w skutek czego oburzył
na siebie Papieża Jana X II, syna w 9 5 4 r. zmarłego patrycjusza Albe-
ryka. To wszystko spowodowało drugą wyprawę Ludolfa do W łoch,
która sprowadziła zasłużoną karę na głowę wiarołomnego króla* Opu
szczony przez swoich, uciekł Berengarjusz do warowni na jeziorze Orta
pod Nowarą, lecz nie długo potrafiłby się tu trzymać, gdyby nie nagła
śmierć Ludolfa (9 5 7 r.), której sprawcą miał być sam Berengarjusz.
Potem odzyskałznowu Berengarjusz utraconą władzę, dopóki Otton nie
przedsięwziął wyprawy do Rzymu. W tedy biskup Atto z Yercelli (ob.
Atton) napisał słynne o ucisku Kościoła (D e pressuris ecclesiasticis)
dzieło, które zawiera pożyteczne nauki i ostrzeżenia dla późniejszych na
wet czasów. N ie wolno było zbierać się biskupom; szpiedzy śledzili za
każdym krokiem duchowieństwa. Niezadługo wszakże zasłużona kara spa
dła na winnych. Powołany przez arcybiskupa Medjolanu i Papieża Jana
188 B e re n g arju sz .
X II, przedsięw ziął O tton nową w yprawę do W łoch. N apróżno sta ra ł się
B erengarjusz, przejm ow aniem listów od Papieża i duchow ieństw a, odw rócić
grożącą burzę; nienaw idzący go W łosi głośno żądali od jego syna Adel-
berta, m ającego bronić przeciwko O ttonow i wąwozów tyrolskich, ab y ojca
zmusił do abdykacji. B erengarjusz gotów b y ł poddać się konieczności,
lecz . żona jego W illa o p arła się tem u, i kiedy p oddani otw arcie w ypo
wiedzieli m u posłuszeństw o, O tton bez k rw i rozlew u zają ł Paw ję i tu zo
stał obw ołany przez panów lom bardzkich królem włoskim; następnie udał
się do Rzym u i z rą k P ap ieża otrzym ał (9 6 2 r .) k o ro n ę zachodniego ce
sarstw a. B eren g arju sz tym czasem sch ro n ił się do w arow ni M onte San
Leo (w o k ręgu M onte F e ltro ), lecz został tu otoczonym przez w ojska
niem ieckie; W illa, po dw um iesięcznem oblężeniu, m usiała poddać się, razem
z zam kiem n a jeziorze O rta, a w ypuszczona na w olność, pobiegła do męża,
aby go do dalszej walki pobudzić. A d elb ert tym czasem wszedł w układy
z Janem X II i naw et z a ją ł Rzym . O tto, na wiadom ość o tern, pospie
szył do Rzym u, rozproszył sprzysiężonych i k azał, na miejsce Ja n a X II,
zebranem u wówczas soborow i w ybrać an typapieża L eo n a (H ófler, Teiitselie
P a p ste I p. 44). A d elb ert u ciekł do Spoleto i w alka z nim i z B eren-
garjuszem trw a ła do 9 64 r ., w k tó ry m p o d d a ła się w arow nia San L eo,
z B erengarjuszem , W illą i ich córkam i. Je ń c y zostali w ypraw ieni do
Niem iec i zam knięci w B am bergu. A d elb ert u ciekł do K orsyki i tu wy
w ołał rokosz, w k tó ry m b ra t jego Gwidon życie u tra c ił (9 6 5 r.). B eren
garjusz um. 96 6 r., pochow any w B am bergu; W illa zaś w stąpiła do k la
sztoru. A delbert i b ra t jego K o n rad szukali pom ocy w K onstan ty n o p o lu ,
lecz K o n rad w k ro tce się poddał; A d elb ert tylk o przez całe życie pozo
stał w rogiem Niemców. T rzeci jego b ra t O tton W ilhelm p rzen ió sł się do
B urgun d ji i od niego wywodzi początek ró d hrabiów burgunclzkich; od
niego pochodzą królow ie K astylji i k siążęta S ardynji; jego tak że p otom
kiem był ów Gwido (K alik st II), k tó ry szczęśliwie i m ądrze, ko nk o rd atem
w orm skim (1 1 2 2 r . ) , zakończył pierw szy a k t wielkiej w alki m iędzy K o
ściołem i w ładzą św iecką. (H ófler). J. N .
B e re n g a rju sz S t e d e l l u s rodem z południow ej F ra n c ji, r. 12 98
był biskupem w B eżiers a 1 30 9 k ard y n ałem , um . 1 3 21 . Z nakom ity ka-
no n ista należał do u k ład ający ch Szóstą księgę D ekretaliów . P o d t. Oculus
(d ru k . w Bazylei 157 3 fol.) n apisał w p o rząd k u alfabatycznym objaśnie
nie na S u m m a aurea k a rd y n a ła i b iskupa O stii, H en ry k a Suso.
B e re n g arju sz z T o u r s . Człowiek ten zdobył sobie sm utną sławę
w h isto rji, przez an tykościelną naukę o Najśw. S akram encie i przez spo
sób, w ja k i d ał się w ładzy świeckiej użyć do heretyckiej agitacji, w wido
k ach politycznych. B erengarjusz u r. się n a p o czątk u X I w., p raw dopodo
b nie w m. T ours, jakk o lw iek przy d o m ek turo n eń sk ieg o m ógł on nosić
w sku tek tego, że w T o u rs o trzym ał św ięcenia k ap łań sk ie, następnie
był tam kanonikiem p rzy kościele św. M arcin a i scholastykiem szkoły
k ated raln ej. Około 1 04 0 r. został archidjakonem w A n g ers, lecz po
zwolono mu m ieszkać w T o u rs. Około 104 5 u k azu ją się pierw sze ślady
jego heretyckiej nau k i o S akram encie Ciała i K rw i P ań sk iej. Dwaj jego
tow arzysze szkolni: Adelm ann (D e v eritate C orp. et Sang. Dom. ad Beren-
gar. epist.), scholastyk w L u ttich , następnie w B rescia, i Hugo (D e Corp.
et Sang. D om .), biskup z L an g res, w yrzucali m u ju ż w tedy odstępstw o od
nauki K ościoła. A delm ann k ilk ak ro tn ie p róbow ał zwrócić swego dawne-
Berengarjusz. 189
reng- zgadza się więc z luterską w tem, że można dla niej także użyć
nazwy impanacji, gdyż dopuszcza ona obecność Chrystusa w chlebie i wi
nie bez ti’anssubstancjacji. Lecz Bereng. idzie dalej niż L uter, badając
sposób urzeczywistnienia impanacji, i w dalszem rozwinięciu swoich my
śli dochodzi do wywodów, które później spotykamy w nauce Kalwina. Je
żeli zestawimy rozumowanie Kalwina o Eucharystji z herezją, Bereng., to
przekonamy się dowodnie, że heretyk XI w. był nauczycielem heretyka*
XVI w ieku.— Kalwin uczył: „że Ciało Chrystusa rzeczywiście jest obecne
w E ucharystji, że je wierny pożywa, że (jak się dalej objaśnia) jedno
cześnie z pożyciem zmysłowych żywiołów, które pod każdym względem
pozostają tem, czem są, i tylko oznaczają Ciało i Krew Chrystusową,
zstępuje do duszy przystępującego siła wypływająca z Ciała Chrystusa,
które jest w Xiebie“ (Calv. Institut. IY 17. Móhler, Symbol. 3 2 8). Podług
wyrażenia, użytego w traktacie D e sacra coena (wynalezionego w Brun-
swiku i wyd. przez Lessinga 1 7 70 r., a później w Berlinie 1834), chleb
konsekrowany nie traci własności swej natury i pozostaje nieprzeistoczo-
nym (Panis consecratus in altari non amisit naturae proprietatem ).
W liście do Adelmanna, Bereng. nazywa sakramentu: znakami, figurami,
podobieństwami, zadatkam i, signa, figurae, similitudines, pignora. Pod terai
znakami ukrywa się Ciało Chrystusa, lecz tylko dla duchowego człowieka;
prawdziwe Ciało Chrystusa jest przytomne i spożywają je duchowo ci, k tó
rzy do Ciała Chrystusowego należą (Epist. ad Adelm. Fragm . I Cum
constat nihilominus, verum Christi Corpus in ipsa mensa proponi, sed spi-
ritualiter interiori homilii: verum in ea Christi 'Corpus ab his dumtaxat,
qui Christi membra sunt, incorruptum , intaminatum, inattritum que spiri-
tualiter manducari). Nazywanie chleba po konsekracji Ciałem Chrystusa
jest przenośnią, podobnie jak nazywamy Chrystusa barankiem, kamieniem
węgielnym i t. d. {Bereng. De sacra coena: Non minus tropica locutione
dicitur: panis qui ponitur in altari, post consecrationem est Corpus Chri
sti, et vinum Sanguis, quam dicitur: Christus est leo, Christus est agnus,
Christus est summus angularis lapis). W trzecim ustępie listu do Adel-
m ana Bereng. mówi: ponieważ Ciało Chrystusa, przy Eucharystji pozosta
je w niebie i nie dokonywa się w niem żadna zmysłowa przemiana
i przebywa ono w doskonałej jedności, spożywanie więc dokonywa się
tylko duchowo w taki sposób, że duch pożywającego wznosi się do Ciała
Chrystusa, pozostającego w niebie. Ponieważ Ciało Chrystusa trw ać bę
dzie do skończenia świata, wierni więc przyjm ują nie Chrystusa zstępującego
z niebios, lecz przebywającego na niebiosach (Se ad refectionem animae
suae accipere nisi totam et integram Dei sui Carnem, non autem coelo
devocatam, sed in coelo manentem, quod ore corporis fieri ratio nulla
perm ittit, cordis, ad videndum Deum mundati, devotione spatiosissima,
nulla indignitate, nullis fieri prohibetur angustiis). Błędy więc heretyków
XYI w. są odgrzewanemi błędami Berengarjusza. Gdy Bereng. mówi, że
chleb i wino, nawet po konsekrecji, oznaczają tylko, lecz nie są Ciałem
i Krwią Chrystusa, że jest to tylko pozbawione swej treści wspomnienie,
bez rzeczywistej obecności Chrystusa w sakramencie, widzimy w tej nau
ce jeszcze i naukę trzeciego reform atora, Zwingliego. (Staudenmeier) J. N .
Berent, i. S z y m o n , jezuita, towarzyszył księciu Aleksandrowi, sy
nowi Zygmunta III, kr. polskiego, w jego podróży po Niemczech i W ło
szech. Przez 6 lat rządził seminarjum w Brunsbergu i tamże um. d. 16
Maja IG40 r. W ydał wiele dzieł bezimiennie, z których Brown w swojej
B e re n t— Bergier. 195
w d z ie ń N a ro d z e n ia N . M. P . szczu p ły te n k o śc ió ł z o sta ł p o k o n se k ro w a -
n y , pod ty tu łe m św . B e rn a rd a se n e ń sk ieg o , od k tó re g o o b se rw a n ci u n a s
nazw ę o trz y m a li. P o czem k a r d y n a ł n a ju ro c z y śc ie j w p ro w ad z ił ich
t u ta j z k o śc io ła P . M a rji, w p ro c e s ji całeg o d u c h o w ień stw a i n a jz n a k o
m itsz y c h osób k ra ju . Sam K a p is tra n o b ją ł m iejsce to w p o sia d a n ie ,
w ch o d ząc n a czele 16 zak o n n ik ó w , w śró d k tó ry c h b y ło ju ż p ię c iu p r z y
ję ty c h w K ra k o w ie, t. j . F ranciszek R ozem berski , B a rtło m iej G rzybow ski ,
B e rn a rd Bieceński , L u d w ik W a rtski i M iko ła j D obrzyński. W ła d y sła w
W ę g ie r z o stał p ierw szy m p rz e ło ż o n y m i rz ą d z ił p o te m 80 z a k o n n ik a m i.
P o odśpiew anej M szy św ., b ra c ia zajęli m ie sz k a n ie z d rz ew a , n ie z u p e łn ie
jeszc ze w ykończone. O d tą d liczb a z a k o n n ik ó w g w a łto w n ie p ra w ie w z ra
sta ła . S am K a p is tra n , po k ilk u k a z a n ia c h , p rz y ją ł w ięcej n iż 150 ze z n a
kom itszej i w y k szta łc eń sze j m łodzieży, z d w o ru k ró lew sk ieg o i a k a d e m ji.
P rz y n o s i to n iezaw o d n ie c h lu b ę n a ro d o w i, k tó r y ze sw ego ło n a d o sta rc z a ł
t a k ą liczbę osób, go to w y ch n a z u p e łn e p o św ię c en ie siebie; n ie s łu s z n ie zaś
g o rsz y n ie k tó ry c h (ja k Ł u ka szew icza , H is t, sz k ó ł I 5 2), co d u c h a te g o
ro z u m ie ć n ie m o g ą , czy n ie ch cą. O b ecn a naów czas w K ra k o w ie , n a w e
se lu k ró la z E lż b ie tą a u s trja c z k ą , k się ż n a m azo w ieck a A n n a , o fiaro w a ła
K a p is tra n o w i d la z a k o n u m iejsce w swej sto lic y , k tó r e m ile p rz y ją ł, w y
sy ła ją c z a ra z do W a rsz a w y J a k ó b a z G łogow y z 6 in n y m i. Sam zaś
o p u śc ił n a zaw sze P o ls k ę , a ty lk o listo w n ie u d z ie la ł r a d k a rd . Z b ig n ie
w ow i i b ra c io m z a k o n n y m , aż do sw ej śm ie rc i (r . 1 4 5 6 ) .— L u b o w k r ó t
k im czasie P o ls k a z n a c z n ą p o s ia d a ła liczbę z a k o n n ik ó w i k la s z to ró w b e r
n a rd y ń s k ic h , pozo staw io n o j ą je d n a k p rz y a u stry ja c k o -c z e sk ie j p ro w in c ji,
z k t ó r ą sp ó ln y c h m ia ła m in istró w czyli p ro w in c ja łó w , n a jp rz ó d z W ło c h ó w ,
p o te m z N iem ców o b ie ra n y c h . D o p ie ro g w a rd ja n k ra k o w sk i A n i o ł
z O s t r o w a , zostaw szy p ierw szy m k o m issa rze m k la s z to ró w p o lsk ich , z a
c z ą ł m yśleć o o d łąc ze n iu . R . 1 4 6 7, za w ik a rju s z a je n e r a ln e g o J a k ó b a
z G ł o g o w y , zw ołano k a p itu łę do K ra k o w a i, w obec k o m issa rz y je n e -
ra ls k ic h : P io tr a z N e a p o lu i A n io ła z C lavasio, d o k o n a n o ro z d z ia łu p r o
w in cji n a trz y w ik a rja ty , z k tó ry c h k a ż d y o trz y m a ł sw ego w ik a rju s z a .
W ie le do te g o p rz y c z y n ił się G a b rje l z W e ro n y , k tó r y , po d w a k ro ć p rz e
w o d n ic zą c daw niejszej p ro w in c ji, p o z n a ł z d o św ia d c ze n ia , j a k tr u d n o r z ą
dzić k la s z to ra m i b a rd z o od siebie o d d a lo n e m i i z a k o n n ik a m i obcym i so
b ie ję z y k ie m , zw y czajam i i n a ro d o w em u sp o so b ie n iem . C zy n ił to n iem n iej
z życzliw ości, d o c h o w u jąc P o lsc e u czu ć, do ja k ic h zo b o w iąz ał go św . K a
p is tra n . P o d z ia ł p ro w in c ji z a tw ie rd z ił P a p ie ż P a w e ł II 14 6 7 r . i je n e -
ra ln a k a p itu ła w W e n e c ji o d b y ta 1 4 6 9 r . P o lsk ie j w ik a rji d o sta ły się
w szy stk ie k la s z to ry p o ło żo n e w K o ro n ie , n a L itw ie i R u si. C hodziło ty lk o
o z decydow anie, ko m u o d d a ć d a w n ą p iec zę ć p ro w in c ji, z w y o b ra że n iem N .
M. P a n n y , c a łe j w p ro m ie n ia c h , a w p ra w e m r ę k u trz y m a ją c e j b o sk ie
D ziecię. R z u co n o lo sy — i pieczęć, n ie bez w yższej zapew ne w oli, d o sta ła
się P o lsce, gdzie ty le se rc p ło n ą c y c h m iło śc ią k u B o g a ro d zicy . C zechy
w zięły do pieczęci św. B e rn a rd y n a z F e ltr o , z c h o rą g w ią w lew ej rę c e ;
A u s trja zaś św. K a p is tr a n a , z o tw a rtą k się g ą w lew ej i k rz y że m w p ra w ej
rę c e . W ik a rju sz a m i p o łąc zo n y c h k ra jó w , od r . 1 4 5 2 do 1 4 6 5 , byli:
Gabrjel z Werony o b ie ra n y po c z te ry ra z y , K ry szto f de Varisio , B e rn a r
dyn z Ingolsztadu , Bonawentura z B a w a rji i Jakób z Głogowy. W chw ili
p o d z ia łu m ia ła P o lsk a 12 k la sz to ró w , z k tó ry c h 7 p i'zy p a d alo n a W ie lk o -
p o lsk ę , p rz y n iej w ięc go d n o ść w ik a rja tu z o sta ła . Z a k o n b e r n a rd y ń s k i,
214 Bernerdyni.
przybrawszy teraz nowe siły, więcej jeszcze w krajach Polski szerzyć
i rozrastać się począł. Od r. 146 7 rządzili nim wikarjusze (vicarii pro-
vinciae): M arjan z Jeziorska, Anioł z Ostrowa, Michał B al, Chryzostom
Boniecki, Ił. Ł adysław z Gielniowa, Jan Vitreator, Stanisłaiu ze Słupów,
Ł ukasz z R ydzyna, bł. R a fa ł z Proszowic i Leon z Łańcuta. Przy po
wtórnych rządach bł. Rafała z Proszowic, z rozkazu Papieża Leona X,
na kapitule jener. w Rzymie 1517 r. dotychczasowych wikarjuszów pro
wincji zamieniono na prowincjałów (ministri provinciae). Było już na-
ówczas klasztorów 2 6, t. j. 13 w Wielkopolsce, 5 w Małopolsce, 4 w L i
twie i 4 w Galicji. Prowincją kolejno rządzili prowincjałowie: Leon z Ł a ń
cuta, Jan Komorowski, Urjel z Grabowa, bł. R a fa ł z Proszoivic i zno
wu Jan Komorowski. Za niego nastąpił podział prowincji na dwie części,
z których jedna dawną zatrzymała nazwę, druga litewskiej imię przy b rała.
M e wiadomo dokładnie, dla czego ojcowie na Litwie sprzykrzyli sobie je
dność z polskimi i wszelkich dokładali starań, aby się od nich oddzielić.
Już w r. 152 9 wniesiono tę sprawę na kapitule w Parmie, gdzie jenerał
Paweł Pissolo wprost przeciwny życzeniom ich wydał wyrok: „divisio
quam Lithvani petunt, nullo modo fiat.u Nie poprzestali jednak działań
swoich, lecz czynniej jeszcze wystąpili, poruszając panów litewskich, na
wet kardynała protektora zakonu, króla i Papieża. W końcu zajął się
ich sprawą wojewoda wileński Gastold, przedstawił pozorne powody
i, wpływem swoim u Pap. Klemensa V II, wyjednał rozdział klasztorów
litewskich od polskich, którego dokonał delegowany do tej sprawy Jan
Komorowski na kapitule w W ilnie 15 30 r. Prowincjałem litewskim obra
no tamże polaka Gotarda z Siemieńczyna, który z niechęcią urząd ten
przyjąwszy, otrzymał do pomocy dwóch definitorów polaków i dwóch
litwinów. Cała ta nowa prowincja miała tylko 4 klasztory, a w nich za
ledwie 13 zakonników pochodzenia litewskiego, których ciągle odstępowali
zakonni bracia polacy, przenosząc się do klasztorów w Koronie. Tym spo
sobem wkrótce przyszła do nędznego bardzo stanu, bo i herezja, szerząca
się w tych stronach między szlachtą, nie m ałą klasztorom sprawiała klę
skę. Dla uchronienia przeto od zupełnej zagłady bernardynów na Litwie,
panowie katoliccy usilnie starać się poczęli o połączenie ich znowu z pol
skimi, co nastąpiło r. 15 7 1 na kapitule odbytej w Tarnowie, za rozka
zem Papieża Piusa V. W ykonanie jednak tego rozporządzenia dopiero ,
15 76 r. przyszło do skutku. Prowincjałów litewskich trudno w tym
nieładzie odszukać; w Polsce, przez 4 0 lat rozdziału, było ich 9ciu
w 16 obiorach, bo niektórych kilka razy. do rządów powoływano. Od
połączenia klasztorów obojga narodów, aż do innego podziału w r. 162 8,
było 14 prowincjałów w 16 obiorach. Benedykt Gąsiorowski (Anserinus),
rodem ze Lwowa, obrany r. 15 94, podniósł w zakonie swoim naukę filo-
zofji i teologji, których sam nabył w Paryżu, gdzie z chwałą dla swych
zdolności i pracy w sukni zakonnej uczęszczał do akademji. Inny pro
wincjał, Leonard Starczeivski, r. 1623, celem obudzenia ducha zakonnego, ,
zaprowadził w prowincji dziesięć tak zwanych domos rocollectas, do odby- ■
wania ćwiczeń duchownych. Za niego, z zarazy przeszło 340 zakonni- ■
ków w prowincji wymarło. W tymże czasie przybył do Polski Antoni i
Strozio, komissarz jeneralski, wielki zwolennik niedawno przed tern pow- -
stałej reguły reformatów czyli rekolektów. Zaraz w Krakowie przybrał i
sobie za sekretarza Benedykta Bułakowskiego, dobrego teologa, pobożnie <
Bernardyni. 215
Bernardyni. 217
o staran ia względem nowego podziału prow incji, m iał być na zawsze wy
pędzonym z państw a. P row incjałem m ałopolskim został J a n Lasocki;
W ielkopolski zaś B altazar z W itom yśla, niedaw no przedtem ob ran y , za
trzym ał swój urząd. Nie długo przecież, bo już za trzecieg o p row incjała
m ałopolskiego B ernardyna K ru p k i, w r . 1 6 3 7 przy b y ł do P o lsk i ojciec
Pacyfik, rzym ianin, kom issarz jen eralsk i, i na dzień 7 S ierp n ia zw oła
wszy k ap itu łę do Lwowra, oddzielił G alicję od M ałopolski, z polecęnia
P apieża U rbana V III, robiąc now ą prow incję ruską, k tó re j za ty tu ł d a
no św. M ichała A rchanioła, a w pieczęci N iepokalane Poczęcie N. M.
P an n y . Co do liczby klasztorów , M ałopolska otrzym ała ich 2 7, R uska
zaś tylko 17. W praw iło to wr obawę bernardynów w ielkopolskich, n a su
wając myśl, że teraz m ogą przyjść nowe pokusy, co do oderw ania im k il
k u klasztorów , o k tó re ju ż mieli k ło p o ty . Z robili zatem przedstaw ienie
do Papieża, k tó ry przez breve z d. 3 o Styczn. 16 3 9 r . zabezpieczył g ra
nice, ty tu ł i pieczęć ich prow incji (potw ierdził je później K lem ens X d.
2 5 L u t. 1 6 7 2 r.). W tym że r. 1 6 3 9 , na kapitu le w R zym ie obrano je
nerałem Ja n a M erinero, k tó ry w ydał zakaz, w zbraniający prow incjałom pol
skim przyjm ow ać braci, bez słusznych pobudek m igrujących z jed n ej p ro
w incji do d rugiej, i myśleć kiedykolw iek znowu o połączeniu trzech tych
prow incji. W szystko to obostrzył potem surow em i k aram i i takow e um ie
ścił wr statu tach zakonu (cap. 7 n. 55), razem z tab elą prow incji fra n
ciszkańskiego zakonu, w k tó rej W ielkopolska zajm uje 2 2; M ałopolska 3 7,
a po niej R uska 3 8 m iejsce. Pom im o to , za staraniem k ró la W łady
sława IV , nuncjusz J a n de T o rres, arcyb. ad rjan o p o litań sk i, zwołał do W a r
szawy bernardynów z trzech prow incji, gdzie, pod kom issarzem L u d w i
kiem Skrobkow iczem , w yznaczonym przez je n e ra ła zakonu, radzono o po
praw ie, lub naw et nowym podziale prow incji. W klasztorze przy kościele
ś w. A nny odbywano sessje od 2 5 P aździernika do 9 L isto p ad a 1 6 4 7 r.
Głównie interes w tern m iała prow incja m ałopolska, usiłując pozyskać k la
sztory: piotrkow ski, rzeszowski, przasnyski, lubaw ski i w arten b u rg sk i, a ta
kże lubelski i łukow ski. Gdy je d n a k prow incja w ielkopolska w żaden
sposób zgodzić się nie chciała, ta k na ustępstw a, ja k i n a nowy podział,
k ró l przyw ołał do zam ku obradujących ojców i przedstaw ił im swoje ży
czenie. P rzez uległość i uszanow anie dla m onarszego m ajestatu, zgodzo
no się na wolę k ró la i w yłącznie jego decyzji spraw ę pozostaw iono.
N atenczas, w obec nuncjusza, W ładysław IV w ydał w yrok stanow iący dwie
tylko prow incje: ruską, któ rej dał G alicję, oraz klasztory: lubelski, b rze
ski, łukow ski i rzeszow ski; tudzież p o lską , obejm ującą L itw ę, W ielko-
i M ałopolskę. Źle na to p atrzy ł P ap ież i wyższa w ładza zakonu, ja k nie
mniej prym as M aciej L ubieński, k tó ry się tej now ości mocno sprzeciw iał.
Gdy zaś w M aju ro k u następnego u m arł k ró l, nie było ktoby dzieło jego
popierał, więc bez zatw ierdzenia Stolicy A post. pozostało i wniwecz się
obróciło. D arenm em i też były podobne usiłowrania, raz jeszcze w ro k u
16 72 wznowione. J a k ą naówczas niechęcią um ysły zakonników k u sobie
pałały, pokazuje i ta okoliczność, że w r. 1 6 6 4 prow incjał m ałopolski
Antoni Stefanowicz u je n e ra ła A lfonsa Salisanes w yjednał dla sw7ej p ro w in
cji pierwszeństw o przed w ielkopolską. U pom nieli się pokrzyw dzeni, za
raz na następnej jeneralnej kap itu le 1 66 7 r ., k tó ra dawny po rząd ek
przyw róciła, a potem , z przyczyny w ynikłych takichże sporów7 w innych
krajach, k apituły je n er. 1 6 7 6 i 1 6 8 2 r. p rzy jęły porządek prow incji
218 Bernardyni.
według kroniki Franc. Gonzagi (De origine Seraphicae Religionis Francis-
canae, Yenet. 1 6 0 3 ); później zaś powstałym naznaczyły miejsce według
starszeństwa w erekcji (Dominici de Gubernatis, Orbis Seraphicus t. IY
3 9 5). Trzy prowincje bernardynów w krajach polskich utrzymały się do
r. 1 7 3 1 . Wielkopolska na przestrzeni około 3 20 mil jeogr., Małopolska
przeszło 9 0 0 , Ruska na Litwie i Białej Rusi przeszło 2 0 0 mil kwadr.
W dwóch pierwszych największa odległość od siebie klasztorów wynosiła
16 mil; w ostatniej zaś przestrzeń ta była większą, bo najdalsze 4 0 , naj
bliższe 2 5 mil oddalone. Zbyt wielki obszar małopolskiej prowincji,
a ztąd utrudnione wizytowanie klasztorów, skłoniło kapitułę jener., zebra
ną w Medjolanie 4 Czerwca 1 7 29 r., do oddzielenia Litwy i zrobienia
z niej nowej prowincji. Prawdziwy jednak powód był wcale inny. Gdy
bowiem Litwa więcej daleko miała klasztorów niż Małopolska, a nastę
pnie więcej głosów na kapitułach prowincjonalnych, poszło ztąd, że suc
cessive po sobie kilka razy prowincjałami obierani byli Litwini. Ojcowie
małopolscy, nie widząc przeciw temu innego środka, na kapitule w K ra
kowie, r. 1 7 29 w Lutym odprawionej, żądali alternatywy w wyborach,
t. j. aby prowincjała raz z Małopolski, drugi raz z Litwy obierano. Nie
przystali na to zakonnicy litewscy, skłaniając się raczej do oddzielenia.
Bonawentura Krassowski, lektor jubilat, i drugi litwin Franciszek Andrusz
kiewicz, kustosz prowincji, polecili delegatom jadącym na kapitułę jeneral-
ną, w tymże roku przypadającą, dołożyć wszelkich starań dla pozyskania
podziału, którem u znowu klasztory małopolskie opierać się postanowiły.
K apituła podzieliła prowincję, lecz wykonanie tego rozporządzenia nastą
piło dopiero d. 18 Października 1 7 3 1 r., na prowincjalnem zgromadzeniu
w Tarnowie, przez delegowanego komissarza Jana K apistrana Szysiec-
kiego, definitora. M ałopolanie, pomimo zabiegów, już temu przeszkodzić
nie zdołali. Do prowincji litewskiej dostała się także Biała i Czarna
Ruś, oraz Żmudź, a w r. 1 8 1 5 i ośm klasztorów na W ołyniu. Tytuł
jej dano św. Kazimierza, w pieczęci zaś wyobrażenie św. Jana Kapistrana.
Pierwszym prowincjałem litewskim został Franciszek Andruszkiewicz.— Co
się tyczy klasztorów bernardyńskich w ziemiach pruskich, te pierwiastko-
wo należały do prowincji saskiej. Król Zygmunt I w d. 5 M arca 1 5 0 8
r. przesłał list do kardynała Krzysztofa, protektora zakonu franciszkań
skiego, z prośbą, aby je oderwać od prowincji saskiej, a przyłączyć do
polskiej; nadto, aby zabronić zakonnikom czeskim przybywać do jego pań
stwa po jałmużny, wybierane tam z krzywdą krajowców. W krótce Sa
ksonia i Prusy przyjęły luteranizm, a klasztory upadły. Ilekroć jednak
zabłysła nadzieja wznowienia ich, Papieże poddawali je opiece prowincji
wielkopolskiej: tak ostatecznie uczynił Innocenty X III z klasztorami
w Toruniu, djec. chełmińskiej, w Gdańsku, djec. włocławskiej i w Elblągu
(Nowe Miasto), djec. warmińskiej, o czem wydał bullę 12 Lipca 1 7 2 3
roku. Bernardyni nie tą drogą zaprowadzeni zostali w Polsce, co inne
zgromadzenia religijne. Gdy bowiem tam te w pierwiastkach swoich skła
dają się z obcych kolonji, jak włochów lub niemców, to duchowna ro
dzina św. K apistrana, z początku zaraz ma samych tylko polaków, przy
biera oddzielne zupełnie nazwisko, gdzieindziej nieznane, a nawet nieco
odmienną u siebie wyrabia regułę. Ztąd też wytłumaczyć się daje nie
chęć niektórych wizytatorów i komissarzy włoskich, jak ą okazywali
naszym bernardynom, posiadającym znowu wielką sympatję ludu w Polsce
Bernardyni. 219
') Przez kustodjg zaś rozumie sig wyższa godność, starszeństwo i pewna
zwierzchność nad innem i klasztoram i. Przełożony, czyli gwardjan klasztoru
z tym przywilejem, zowie sig kustoszem, ma w ładzę delegow aną przyjmowania
do nowicjatu, nawiedzania klasztorów i załatw iania niektórych interesów za
konnych.
220 Bernardyni.
cono n a o b o rę , kościół" św. W a le n te g o n a sz lach tu z, k o śc ió ł św. W a w rz y ń
c a n a ja tk i, a św. M ik o ła ja w ru in ie p o z o sta ł. T en ż e K n o b lo ch śś. h o-
stje z ta b e rn a k u lu m o d d a ł żydom , p rz y b y ły m z L u b lin a n a ja rm a r k , za
k o ż u ch b a r a n i. D o n ie sio n o o tern b e rn a rd y n o m , k tó rz y sam i jeszcze p o
z o sta li w m ieście. W p o n ie d z ia łe k w ielk an o cn y 15 58 r . g w a rd ja n F a b ja n
O rzech o w sk i, w k a z a n iu n iem iec k ie m p o w s ta ł n a tę z b ro d n ię , lubo w ie
d z ia ł, że z c iek aw o ści p rz y b y ł do k o śc io ła i K n o b lo c h . T e n , m szcząc się,
u sp o so b ił u rz ę d n ik ó w m a g is tra tu do nien aw iści ku z ak o n n ik o m , p o c ze m
za 4 m a rk i p o lsk ie n a ją ł P i o t r a H e n s te ra , k tó r y l W rz e śn ia p o d p a lił
k o śc ió ł i k la s z to r. W sz y stk o sp ło n ę ło ; z o sta ła ty lk o k a p lic a św. A n n y n a
c m e n ta rz u ; z a k o n n ic y zaś n a jg o rz ej od w szystkich tra k to w a n i, m usieli te
zg liszcza opuścić. M im o ta k ie g o sp u sto sz e n ia , tr w a ł jeszc ze ty tu ł p r o
boszcza w schow skiego. G dy go d o sta ł J a n K rz y c k i k a n . pozn. i s e k r e
ta r z k ró le w ., u fa ją c sw ym w pływ om , zapozw ał m ia sto . Z a p a d ł w y ro k n a
k a z u ją c y w ośm ty g o d n i po w ró cić p lac e k o śc ieln e, k tó ry Z y g m u n t I I I
p o tw ie rd z ił r. 1 60 7. T e n ż e k r ó l, 2 9 S ie rp n ia 16 2 8 , ro z k a z a ł m ie sz k a ń
com bez odw ło k i o d d a ć w szystko b e rn a rd y n o m . D opilnow ał] eg ze k u cji H ie ro n im
R a d o m s k i, s ta r o s ta w schow ski, k tó r y się g o rą c o t ą sp ra w ą z a ją ł. G dy r .
1 6 2 9 b isk . po zn . M aciej Ł u b ie ń sk i o d b y w a ł tu w izytę p a s te rs k ą , w p ro
w ad ził b e rn a rd y n ó w w p o sia d an ie k a p lic y św. A n n y , a p óźniej n ieco, tegoż
r o k u , n a św ięto P o rc ju n k u li, n a s tą p iła u ro c z y sta tra d y c ja sam ych ru in .
Z a ra z je d n a k z n aleź li z a k o n n ic y łask aw eg o d o b ro d z ie ja w M ik o ła ju T a rn o -
w ieckim , k tó r y im z b u d o w ał z m u ru k la s z to r i k o śc ió ł, p o d w ezw aniem
św . Jó z e fa . W K obylinie s ta n ą ł k lasz. 146 3 r. ze s k ła d e k oby w ateli
i p o m o c ą P a p ie ż a S y x tu sa IV , k tó ry n a d a ł o d p u st z u p ełn y , ra z w życiu
i p rz y śm ie rc i, w szy stk im , d a ją c y m n a to p ie n ię ż n e ofiary. G łów nie j e
d n a k p o p ie ra ł J a n K lim a k K o b y liń sk i, h e rb u W ie rz b ię ta , sy n d z ie d zic a teg o
m ie jsc a i z a k o n n ik b e rn a rd y n . B yl to pierw szy k la s z to r b e r n a r d , w a rc h id .
g n ie z n ., dla te g o od r . 145 5 z w ielu tru d n o ś c ia m i w alczyć m u sia ł K li
m a k , nim celu sw ego d o p ią ł. K o śció ł tu te js z y , m a ją c y t y tu ł N . M . P .
a d P ra e s e p e , czyli N a ro d ź . P a ń sld e g o , p rz ez g w a rd ja n a W o jc ie c h a z S za
m o tu ł ro z sz e rz o n y z o stał; p o sia d a ł z n ac zn y k a w a łe k re lik w ji św. W a le n
te g o ; t u te ż b y w a ły czasem s tu d ja filozofji lub te o lo g ji m o ra ln e j, dla teg o
i b ib ljo te k a d o sta te c z n a z 20 5 m a n u s k ry p ta m i, m ię d z y k tó re m i z n ajd o w a ły
się k a z a n ia b ł. S zy m o n a z L ip n ic y . W K a liszu r . 14 65 z ap ro w a d z ił
b e rn a rd y n ó w a rc y b . gn iez. J a n G ru szc zy ń sk i, k tó r y zb u d o w ał im k la s z to r
z d rzew a, a n ied o k o ń czy w szy k o śc io ła , u m a rł. B u dow y te n ied łu g o trw a ły ;
w ich m iejsce s ta n ę ły m u ro w a n e ze s k ła d e k r . 1 60 7. P ie rw sz eg o k o ś
c io ła t y tu ł św. A n n a , d ru g ie g o N a w ied z e n ie N . P . B y ła tu k ie d y ś k u -
s to d ja , p o te m z n ie sio n a , lecz s tu d ja d la k le ry k ó w zaw sze u trz y m y w a n o .
W Kole (R o to p o lis, vel C ola) r . 14 6 6 sta w ia ł ko śció ł J a n z R ogow a K m i
ta y . H iu c z a , k a sz te la n sa n d o m . i s ta ro s ta k o lsk i, lecz z a k o n n ic y przez
ja k ie ś dziw actw o, j a k m ów i G o n zag a ( s tr . 5 3 6), nie dozw oli m u całego
zbudow ać, p ra g n ą c re s z tę d o p e łn ić z ja łm u ż n y , co z tru d e m z ro b ili po
2 0 d o p iero la ta c h , ja k b y za k a r ę . T y tu ł kośc. N a w ied zen ie N . M . P .
B ib ljo te k a m iędzy rę k o p is m a m i p o sia d a ła k a z a n ia n ied zieln e n a c ały r o k
o. M ik o ła ja K ozłow skiego z r . 1 4 6 8 , H om ilje o św ię ty ch n a E p is to ły
i E w a n g e lje z r . 14 2 0 , w y k ła d E w a n g e lji św. Ł u k a s z a p rz e z o. M ik o ła ja
de K u ro k , pisany, r . 13 4 7 p rz e z J a n a de K ło b u k , o ra z in n e g o z a k o n n ik a
dzieło D e p o situ m p ro d o m in ic is e t fe stis, z r . 1 4 2 8. W W arcie sta n ą ł
Bernardyni. 221
Bernardynki. 231
Efezu. Z początku trzym ał z nim także Bes. (sess. 4, 8, 9), lecz w m iarę,
jak wzmagała się gwałtowność Marka, Bessarion coraz więcej przechylał
się ku zgodzie. Sobór, po 16 posiedzeniach, przeuiesiony został z F errary
do Florencji, lecz i tu obie strony, pomimo pi^zekonywających rozumowań
łacińskich teologów, nie mogły się zgodzić na jedno. Po 2 5 posiedzeniu
grecy oddzielne odbywali narady między sobą, na których, z usunięciem
wszelkich dogmatycznych dyskusji, obmyślano tylko środki zjednoczenia
kościołów. Bessarion i uczony Jerzy Scholarius goi'liwie w tym kierunku
pracowali. Zerwawszy zupełnie z Eugenikiem, Bes. powiedział kilka mów
za zjednoczeniem; najznakomitszą z nich, tak zwaną dogmatyczną, znaleść
można w dziele Ilarduina (IX 319 — 3 7 2), po grecku i po łacinie. W y
kazał w niej B. prawdę dogmatu o Duchu Św. cytatami z greckich i ła
cińskich ojców i zaklinał swoich rodaków, aby nie odpychali podanej
przez Opatrzność możności połączenia się z Kościołem zachodnim. Słowo
i przykład jego wkrótce przyniosły błogie owoce: już patrjarcha jerozolim.
na łożu śmiertelnem uroczyście przystąpił do Kościoła rzymskiego ( f 9
Czerwca 1439), i 6 Lipca 1439 unja przyszła do skutku. Z wyjątkiem
Marka, wszyscy grecy podpisali akt zjednoczenia, który, po Mszy świętej
przez samego Papieża odprawionej, został przeczytany po łacinie ojcom
soboru i po grecku przez Bes. Po zamknięciu obrad, Bes. udał się do
Grecji, zkąd wszakże powrócił wkrótce do W łoch i, od bawiącego wówczas
we Florencji Pap. Eugenjusza IV, otrzymał, jednocześnie z arcybiskupem
kijowskim Izydorem, kapelusz kardynalski. Zwykle nazywał się on kar
dynałem nicejskim, podobnie jak Izydor kardynałem ruteńskim. Odtąd
Bessarion stale osiadł we Włoszech i oddał się już to sprawom kościelnym,
porucęanym mu przez Papieży, już to literaturze greckiej i interesom
swego nieszczęśliwego kraju. W domu jego zbierali się najznakomitsi
łacińscy i greccy uczeni. B. brał żywy udział w odrodzeniu studjów klas-
sycznych, sam przetłumaczył wyborną łaciną kilku greckich autorów, wy
stąpił z uczoną obroną Platona ( Contra calumniatorem Platonis), przeciwko
Jerzem u z Trapezuntu, stronnikowi Arystotelesa, i założył bibljotekę ręko-
pismów greckich, z wielkim mozołem i kosztem, częścią sprowadzonych
z Grecji, częścią odnalezionych na zachodzie, a mianowicie w południo
wych Włoszech i Sycylji. Umierając, przekazał ją Wenecjanom, którzy
mu, przysłanemu do rzeczyposp., w charakterze legata, wielki szacunek
okazywali i swoim patrycjuszem mianowali. Bibłjoteka miała być po
mieszczona przy kościele*św. M arka i oddana do użytku publicznego, a jej
pierwszym bibljotekarzem, zgodnie z wolą Bes., został Antonius Sabellicus.
W 14 4 S r. poruczono Bes. dozór nad klasztorami bazyljańskiemi we W ło
szech, co dało mu jeszcze większą możność pracowania nad podniesieniem
studjów klasycznych na zachodzie; z jego polecenia zakonnicy przygoto
wywali tysiące nowych rękopismów, zbierali dawne, zakładali wyższe szkoły:
tak np. za staraniem B. zakwitła sławna szkoła przy klasztorze S . S a l
vator pod Messyną (1456 r.). Nie mniejsze są zasługi jego w sprawie
podtrzym ania unji, i w tym celu B. wydawał traktaty, mające wyjaśnić
punktu sporne między łacinnikami i grekami, jak: Liber de Ss. Euchari-
stia , et quibus verbis Christi conficiatur; Epistoła ad Alexiurn L a sca rin ,
Philanthropinum , antidotus dicta , de successu synodi jlorentinae et de pro-
cessione Spiritus Sancti ; Responsio ad quatuor argumenta M axim i Planudis
de processione Spiritus Sa?icti ex solo Patre; Epistoła catholica sive genera-
Bessarion.— Bessat. 249
zaniechać, z pow odu osłabionego zdrow ia, części swoich obowiązków. K iedy
wszakże w następnym ro k u rozeszła się o nim wieść, że u m a rł, a p rzed
śm iercią naw rócił się, napisał saty rę przeciw ko jezu ito m , k tó ry c h p o są
dzał o w ym yślenie owej now iny, choć w istocie całą tę spraw ę u k n u li,
razem z B ezą, reform ow ani, aby m ieć p re te k st do prześladow ania jezuitów .
W następnym roku Beza udaw ał się do H e n ry k a IV , k tó ry prow adził
w ojnę z księciem sabaudzkim i znajdow ał się w tedy w okolicach Genewy.
Celem poselstwa było w yjednać u k ró la zburzenie fortecy św. K a ta rz y n y ,
zbudowanej nieopodal Genewy przez księcia sabaudzkiego. H e n ry k p rz y
chylił się do prośby Bezy, k tó ry , przez wdzięczność, dedykow ał mu o sta tn i
swój utw ór poetyczny, p. t. Votiva gratulatio. D . 1 3 Paźdz. 1 6 05 1’., w 8 6
roku życia u m arł Beza, nie w yrzekłszy się swoich błędów , pom im o to , że
św. F ran ciszek Salezy trz y k ro tn ie udaw ał się do Genewy, aby go z K o
ściołem pogodzić. B eza w tak im sto su n k u znajdow ał się do K alw ina
(k tórego życie opisał w dziele: H istoire de la vie et de la mort de J . Calvin,
p a r Th. de Beze, Gen. 15 64; augmentee de nouveau et deduite selon 1'ordre
da tem ps, quasi d ’an en an, Gen. 1 5 6 5 . Cf. H en ry, D as L eben Jo h .
C alvin’s, des grossen R efo rm ato rs), ja k M elanchton do L u tra , gdyż obaj
opierali się na sam odzielnych c h a rak terach swoich nauczycieli. Lecz B eza
tem się ró żn ił od M elanchtona, że p ozostał w iernym K alw inow i do ko ń ca
życia, kiedy tym czasem M elanchton coraz więcej o ddalał się od L u tra
i zbliżał się do kalw ińskich teo rji, zaczem poszły p odejrzenia, obelgi
i upadek jego powragi m iędzy współwyznawcam i. Co się tyczy n au k i, B eza
w niezem się nie ró żn ił od K alw ina, jak k o lw iek we w szystkich jego u siło
w aniach porozum ienia się z lu teran am i, p rzeb ija się dążność do łag o d n iej
szego pojm ow ania n au k i kalw ińskiej, szczególniej o E u c k a ry stji, dążność,
k tó rej n a przeszkodzie staw ała zw ykle podejrzliw ość własnej jego p a rtji,
a m ianow icie berneńskich i zurychskich teologów. O prócz wyżej w spo
m nianych pism Bezy, należy tu jeszcze w ymienić n astęp u jące jego dzieła:
Confessio christianae fid ei et ejusdem collatio cum papisticis haeresibus,
i Volumen tractationum tlieologicarum, in quibus pleraque christianae reli-
gionis dogmata adversus haereses nostris temporibus renovatas, solide ex
verbo D ei defenduntur. D u p in , k tó ry podaje z nich dość obszerne w yciągi
(w swojem dziele B ibliotheque des a u te u rs separes de la com m union de
1’E glise rom . du X V I et X V II siecle, P a ris 1 7 1 8 ), mówi, że tru d n o zna-
leść coś nad nie złośliwszego, pod względem zupełnego skażenia n au k i
katolickiej. T ra k ta ty polem iczne przeciw ko C astalionow i: A d Seb. Castel-
lionis calumnias, quibus unicum nostrum funda m en tu m i. e. aeternam D ei
praedestinationem evertere nititur, responsio; Responsio a d defensiones et re-
prehensiones Seb. Castellionis, quibus suam N . T . interpretationem adversus
B ezam et ejus versionem vicissim reprehendere conatus est. P rzeciw ko
Ochinowi nap isał Beza: D e polygam ia et. divortiis i D e repudiis et divortiis,
w których zbija tw ierdzenie O china, że poligam ja i te ra z je s t dozw oloną,
skoro ją znali w Starym Z akonie. D zieło D e pace christianarum ecclesia-
rum constituenda consilium a d S . Caes. M ajestatem et R . / . status Augustae
congregatos, m ające n a celu przyw rócenie pokoju religijnego, w ywołało
jeszcze większe zam ieszanie. Oprócz tego, prow adził on piśm ienną p ole
m ikę z Brenzem , Selneccerem , A ndreae, K laudjuszem de X ain tes i F ra n c .
B ald winem. Do satyrycznych utw orów Bezy n a le ż ą : Comedie du p a p e
m alade, p a r T rasybule P henice, Gen. 1 5 6 1 , i sa ty ra na C ochlaeusa, B re -
264 Beza.— Bezgrzeszność Jezusa.
vis et utilis zoographia Cochlaei, napisana z powodu wydanej przez osta
tniego książki: De sacris reliquiis Christi et Sanctorum ej us contra Calvini
calumnias et blasphemias responsio per Joli. Cochlaeum. Historyczne dzieła
Bezy: L ’Histoire ecclesiastique des eglises reformees au royaume de France
depuis 1521— ć?3, Anv. 15 80, 3 t., i leones virorum illustrium cum emble~
matibus, Genev. 15 80. Największą sławę wszakże zdobył sobie B. prze
tłumaczeniem N. Testamentu z greckiego na łacinę. W tłumaczeniu tern,
które wiełkiej wziętości między kalwinami używało, jest jednak mnóstwo
błędów, jak to wykazał Ryszard Simon (w dziele: Kritische Sckriften iiber
d. N. Test. ub. v. Cramer, II tli. p. 54 3). Opracował także nowe wydanie
greckiego tekstu N. T. (ob. Biblja § 1 5). W pierwszem wydaniu, poświęco-
nem Elżbiecie, królowej ang., obok tekstu greckiego, umieszczone są dwa
łacińskie tłumaczenia, jedno Wulgaty, a drugie Avłasne Bezy, z krytyczne-
mi i egzegetycznemi objaśnieniami. (Cf. Bfug, Einl. in die Schriften des
Neuen Testaments, 3te Aufl.). Co się tyczy bjografji Bezy, zasługują na
uwagę, oprócz dawniejszych (jak Fayusa, ucznia i kolegi B. i Baylego):
Fr. Chr. Schlossera (Leben des Theod. de Beza und des Petrus Martyr
Yermili, 18o 9) i J. W. Baum'a (Th. Beza, nach handschrift. Quellen
dargesstellt, 184 3). Pierwsze dzieło zajmuje się głównie polityczną dzia
łalnością Bezy, drugie bada wszystkie wypadki z życia ucznia Kalwino-
wego. (Briscliar). J. N.
Bezbożność. Jak teoretyczne przeczenie Boga nazywa się ateizmem,
tak praktyczne, życiowe, nazywa się bezbożnością. W najszerszem tedy
znaczeniu, każdy grzech będzie bezbożnością, bo każdy jest faktyczną
negacją porządku moralnego, na woli Bożej opartego. Pismo św. często
używa wyrazu bezbożność. bezbożny, w tem znaczeniu. Cf. Gen. 18, 2 3;
Ex. 9, 27; Ps. 64, 4; Prov. 13, 6; 24, 1 5; Zach. 5, 8. Zwyczaj jednak
wyrazowi temu nadał znaczenie wyższego stopnia złości, i rozumie przezeń
lekceważenie i pogardę okazywaną dla religji. W tem znaczeniu częściej
i Pismo św. używa tego wyrazu. Cf. Eccle. 3, 1 6; Eccli. 49, 3; Jerem.
14, 20; Osee 10, 13; Mai. 4, i. Bezbożnik więc nietylko jest grzeszni
kiem, nietylko przełamuje prawo, ale gardzi niem, a przechodząc natural
nie ze sfery moralnej w sferę religijną, gardzi porządkiem religijnym, na
jakim opiera się porządek moralny. Cf. art. Niedowiarstwo. N.
Bezek, miasto chananejskie, wspomniane w Jud. l, 3 . .. i I Reg.
l i , 8.; w pokoleniu Manassesa (drugiej połowy, z tej strony Jordanu).
Tak przynajmniej wnosićby należało z Euzebjusza (Onomasticon), który
kładzie to miasto między Sichem (Neapolis) i Bethsan (Scythopolis), i na
1 7 mil rzym. od Sichem znalazł dwie wsie, noszące nazwę Bezek. Inni,
tegoż nazwiska również dwie wsie znaleźli około Bethsur (v. Bessur) i Be-
tleemu, w pokoleniu Judy. Na to ostatnie pozwala tekst Jud. l, 3...,
gdzie autor mówi, że pokolenie Judy, zaprosiwszy do siebie Symeonitów,
z ich pomocą zdobyli miasto Bezek. Królem tego miasta był podówczas
Adonibezek (pan Bezeku), potężny władca, który przeszło 7 0 królów
(właścicieli pojedyńczych miejscowości) pobił i, okaleczywszy ich, trzymał
pod stołem swoim. Bezek niektórzy mają za jedno z Bezeth (I Mach.
7, 19. ob. Bethzecha). X . W. K.
Bezgrzeszność Jezusa, u greckich teologów avap.apnjaia, u łaciń
skich, za św. Hieronimem, impeccantia, impeccabilitas (bezgrzeszliwość). Mó
wiąc o bezgrzeszności Jezusa, można mieć tylko na myśli ludzką naturę
Bezgrzeszność Jezusa. 265
ale tylko materialiter, i dla tego w Adamie nie zgrzeszył (Cf. Petav. 1. c.
1 2 n. -i). Nadto, dodać należy, że Najświętsza Panna była niepokalanie
poczęta, przez co zupełnie upada trudność z grzechu pierworodnego wy
prow adzana.— 5) Chrystus bezwątpienia miał wolność woli, inaczej bowiem
nie mógłby dokonać poruczonego mu dzieła. Ale jeżeli był wolny, mógł
poruczone mu dzieło dokonać, lecz mógł go i nie dokonać, t. j. mógł
zgodnie z wolą. Bożą postąpić, ale mógł się jej i przeciwić. Jeżeli zaś
mógł się jej przeciwić, przeto nie można mu przyznać bezgrzeszności,
w znaczeniu wyżej określonem. — Z różnych odpowiedzi na ten zarzut,
Toumely (De Incarnat.) przywodzi trzy, zasługujące na większą uwagę, po-
czem daje swoją odpowiedź: Chrystus, pomimo danego mu zlecenia i po
mimo swojej bezgrzeszności (niemożności zgrzeszenia), nie przestał być
wolnym, ponieważ zlecenie to (śmierci) nie było bezwzględne, t. j. nie
było niezależne od własnej woli Chrystusa, ale dane było pod w arunkiem,
że Chrystus je przyjmie, i wówczas dopiero było dane, gdy Chrystus po
stanowił je wykonać. T ak więc Chrystus ty m przez siebie wybranym
s p o s o b e m , z najgorętszej miłości ku Bogu Ojcu i ku ludziom, odkupił
rodzaj ludzki. Przedewszystkiem jednak, w odpowiedzi na ten zarzut na
leży uwzględnić istotę wolności, i nie upatrywać jej w możności wyboru po
między złem a dobrem. W prawdzie wolność (libertas), jak ą ma stwo
rzenie, łączy się z tą możnością wyboru (liberum arbitrium ); ale ta mo
żność wyboru nie stanowi istoty wolności. Istotę wolności stanowi możność
kierowania sobą samym, determinowania się własnego do swego działania.
Możność wyboru pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy bytem a niebytem,
jest już osłabieniem tej potęgi, która tern więcej traci na swej sile, czem
większa zachodzi chwiejność pomiędzy dwiema temi przeciwnościami. N a
tura dla tego jest niewolną, że się sama sobą kierować, sama siebie de
terminować nie może. Człowiek wolnym jest dla tego, że chwianie się
w nim pomiędzy dobrem a złem nie zniosło, nie złamało siły determ ino
wania siebie samego, a zatem jest wolnym nie przez, ale pomimo „liberum
arbitrium .“ W takiem pojęciu wolności, powyższy zarzut sam przez się
upada. Dusza ludzka w Chrystusie miała wprawdzie wolność, razem z li
berum arbitrium , ale tak oddzielnie brać jej nie należy, lecz w połącze
niu ze Słowem w j e d n ę osobę. W takiem zaś połączeniu, wolność Chry
stusa jest wolnością Słowa, t. j. poprostu potęgą determinowania siebie
i bez wyboru pomiędzy złem a dobrem .— 6) Pismo św. mówi o kuszeniu
Jezusa przez szatana (Mt. IY l — 1 1 ): choć tedy pewnem jest, że Jezus
pokusie nie uległ i nie zgrzeszył, ale kuszenie dowodzi, że mógł zgrze
szyć.— Ale wnioskowanie to zupełnie niezasadne; wnioskować tu jedynie
można, że szatan uważał Zbawiciela za mogącego dać się uwieść. Ale
mniemanie szatana niczego nie dowodzi; o m ądrości jego ob. art. Djabeł.
Człowieczeństwo Chrystusa przedstawiało czartowi możliwość zaczepki, ale
oczywiście nie wskazuje to bynajmniej w Jezusie możliwości zgrzeszenia.—
7) Zbawiciel bał się śmierci, mówił: „Ojcze mój, jeżeli można rzecz, nie
chaj odejdzie odemnie ten kielich“ i t. d., i na krzyżu zawołał: „Boże
mój, Boże mój, czemuś mię opuścił!“ Czy w wyrażeniach tych nie prze
bija się usposobienie niezgodne z wolą Bożą? — W yrażenia te teologowie
uważają, jako naturalny objaw człowieczeństwa Chrystusowego i poprostu
jako dowód, że Chrystus był prawdziwym człowiekiem. Nadto, w wyra
żeniach tych nie ma najmniejszego śladu niezgodności z wolą Bożą, nie-
270 B ezgrzeszn o ść Jezusa.— Białobłocki.
zgodności czy to rzeczyw istej, czy możliwej. Co się mianowicie tyczy słów
na krzyżu w yrzeczonych, były one nietylko wyrazem ludzkiej n a tu ry
w C hrystusie, a nadto wyrazem tego, k tó ry wziął na siebie grzechy św iata,
k tó ry , podług słów A postoła: „stał się grzechem za n as,“ i tera z odpo
w iednie tem u w ypowiada uczucie opuszczenia.— N a końcu dodajem y, ja k
się p ro testan ty zm obszedł z tym arty k u łem nauki chrześcjańskiej. P ierw si
p ro testan c i przyznaw ali bezgrzeszność, ale duch przeczenia szedł dalej
swoją k oleją, czepił się tedy i osoby C hrystusa i zaprzeczył mu bezgrze
szności. P óźniejsi p ro testan ci dowodzili, że C hrystus i ) nie był bezgrze
szny i 2) że nim być nie m ógł. Co do i) , w skazywali nietylko na ro z
w ijanie się, na w zrost osoby C hrystusa (jak gdyby w zrost b y ł grzechem !),
ale nadto wymyślili jak ieś stopniow e w nim rozw ijanie się świadom ości
m essjanicznej, tłum aczyli histo rję kuszenia i scenę w G ethsem ani ta k , ja k
gdyby C hrystus rzeczywiście zezwolił wówczas choć na chwilkę na żąd a
nie szatana, i w ytykali pew ne szczegóły z życia Jezu sa, m ające świadczyć
0 jego grzeszności; takiem i szczegółam i być m a ją : samowolne pozostanie
dw unastoletniego Jezu sa w kościele jerozolim skim , przeklęcie niew innego
drzew a figowego, spow odowany przez C hrystusa w ypadek ze świniami ge-
razeńskiem i, gw ałtow ne w ypędzenie przekupniów z kościoła, wybór J u d a
sza i w reszcie w yrzuty faryzeuszów , k tó re , podług tych przedziw nych sę
dziów, zapew ne nie były zupełnie bezzasadnem i. Przeciw ko takim n ap a
ściom na osobę Zbaw iciela pow stali z o b ro n ą p ro testan c i, ta k nazw ani
w ierzący czyli praw ow ierni, oddzielne też o tym przedm iocie pisali tra k ta ty :
W alter (1 9 90 W ittb .), H ovel (1 740 H alle), S ta p fer (B ern 1 79 7), Weber
(W ittb . 1 7 96), F ritzsche (H alle 1 8 3 5 ), Ullmann (1 8 2 8 , i 6 wyd. 1 8 5 3 ).
A le pomimo tych tra k tató w , zdaje się, że dzisiaj p ro testan c i nie w ierzą
w bezgrzeszność Jezusa w znaczeniu wyżej podanem , że zostaw iając mu
jeszcze bezgrzeszność faktyczną (non peccare), zaprzeczają bezgrzeszli-
wość ( non posse peccare). Cf. S. Thamae A p . Sum m a 3 dist. 12, q.
2 a. 1. S u a re z, D isp u t. 3 5 sect. 2. V asquez, D isp. 61, c. 3. D e L u g o ,
D isp. 2 6 sect. i . J . F ranzelin, T r. de Y erbo In c a rn a to , R om ae 1869
p. 4 3 3. (M attes). N.
Bęklewskś A n t o n i , sta ro sta ru d n ick i, je s t au to rem dzieła: In fo r
m acja o zacności i niektórych p rzyw ilejach arcybractwa różańca świętego,
w W ilnie 1 739 r. in 8-o s tr. 1 0 2; z d edykacją T eresie z Sliźniów A b ra-
mowiczowej, stolnikow ej wojew ództw a w ileńskiego. N a czele dzieła je s t
w izerunek cudow nego obrazu N. M arji P a n n y ejsym untowskiej ró żań co
wej, w w. ks. lit., powiecie grodzieńskim . W ł. Ch.
Białkowski M i k o ł a j K a z i m i e r z , jezu ita , u r. 1609 r., u m arł 28
W rześn ia 16 59 r ., p rzy posłudze zapow ietrzonym , w T o ru n iu ; zostawił:
Theorocentrica , sive mathematicae de punctis et centris considerationes, W ilno
16 44 r ., i d rugie wyd. tam że 16 90 r.
Białobłocki J a n , u r. około 16 00 r., chodził do szkół jezuickich
w Jaro sław iu , służył wojskowo pod Stanisław em L ubom irskim , podczaszym
koronnym , z k tó ry m był pod Chocimera i 621 r. Później był sek retarzem
W ładysław a IV i J a n a K azim ierza, królów polskich. Ż ył jeszcze 1691 r.
D la dośw iadczenia sił au to rsk ich , ja k sam mówi, napisał H ym n y o N a jśw .
Pannie z j e j godzin w yjęte, na polski ję z y k przestaw ione, K ra k . 1646 r.
R . 1 6 4 8 w ydał w K ra k . H ym n y i p ro zy polskie , w zw yczajnem używ aniu
1 nabożeństwie Kościoła św. katolickiego, ic jedne książkę zebrane, z łacińsk.
Białobłocki.— B iałow ież. 271
na polski przełożone. W przedmowie autor wspomina o fundacjach roz
maitych kościołów i klasztorów w dawnej Polsce. Inne prace Białobł.,
tyczące się liistorji wielkich rodów w kraju, ob. wT Encykl. W ięk. Orgel.
III 391.
Białobrzeski M a r c i n , bp kamieniecki, ur. 1522 r. we wsi Biało
brzegi, nad Wisłą. Uczył się w akademji krakowskiej, a potem za g ra
nicą. Już będąc kapłanem, wstąpił do cystersów; wkrótce, dla bogobojne
go żywota, obrany opatem mogilskim. Później został sufraganem k ra
kowskim i biskupem in p . i. laodyceńskim. Wysoce go cenił król Zygmunt
August i rad jego zasięgał; na pogrzebie (15 74 r.) też tego króla miał
B. znakomitą mowę (zamieszczoną w Postylli, cz. II). Jeździł w sprawach
krajowych i kościelnych na sejmy i po różnych krajach. Na zjazdach
zdanie jego było słuchane i szanowane. Był w Stężycy na konwokacji
i w Proszowicach na sejmiku, delegowany od kapituły krakowskiej, gdzie
dowiódł, iż konfederacja z 15 7 5 r. de pace inter dissidentes in religione
tenenda, szkodliwa była zarówno rzplitej jak i Kościołowi. W ysłany do
W iednia, gdy Batory został wybrany królem, odwiódł cesarza Maksy-
miljana od zamiaru wkraczania do Polski. R. 1 577 B. został biskupem
kamienieckim. Po śmierci Krzysztofa, księcia siedmiogrodzkiego, brata
królewskiego, wysłany był na pogrzeb, dla jego uświetnienia. Obowiązki
biskupie gorliwie spełniał, djecezję corocznie wizytował, słuchał spowiedzi
i kazania z ambony miewał. Um. 1 586 r., pochowany w Mogile. Odpierał
Białobrzeski heretycką, potężną wówczas w Polsce propagandę, nietylko
żywem słowem, ale i pismem. W tym celu wydał Katechizm albo wize
runek prawej wiary chrześcjańskiej, wedle nauki Pana Jez. Chrystusa, p rze
ciwko wszystkim obłędliw ościom tych czasów bardzo pożyteczny, K rak. 15 6 7
in 4-0 str. 3 8 6; Kazanie o przyjmowaniu Ciała i K r wie P. J. Chrystusa
pod jedną postacią, K rak. 1579 r. Przeciwko arjanom napisał: Ortliodoxa
confessio de uno Deo quern christiani catholici credunt, adorant et invocant,
K rak. 15 79 r. Possewin chwali to dzieło, k tó re, równie jak poprzednie,
bogate treścią, jest nadto wzorem zwięzłej a przekonywającej wymowy.
Najważniejszem jego dziełem jest: Postilla ortliodoxa, to jest w ykład świę
tych Ewangelji niedzielnych i świąt uroczystych na cały rok, K rak. 15 81 r.
in f. część I str. 514, część II str. 816. Ilom ilje te zalecają się czy
stością i gruntownością nauki, prostem a nadobnem wysłowieniem. Synod
djecezjalny kujawski 15 8 6 r. zalecił tę postyllę wszystkim plebanom. P*. 18 3 8
ukazało się nowe wyd., obrobione i zastosowane do użytku dzisiejszych ka
znodziejów. Ks. Krzyszkowski, wydawca, jak mówi Mecherzyński (Hist,
wymowy kazn. w Polsce, s. 8 2), dokonał tym sposobem „gwałtu na reli-
kwjach narodowej świętości— polszczyznie czystej, jędrnej i wybornej zło
tych czasów Zygmuntowskich, z której język dzisiejszy, poniekąd osłabły
i wypłowiały, raczej żywioł i zasilenie czerpać powinien.41— W pisemku
Censura de raptu in coelum cum corpore cujusdam puellae, 15 7 7 r., do
wodzi niedorzeczności bajki, wówczas pi-zez kogoś drukiem rozgłoszonej.
Andrzej Trzecieski (Breve’ elogium M art. Białobrzeski) zalicza jeszcze do
jego pism: O tureckiej sekcie i o je j postępach za pomocą oręża; O M szy
świętej\ Rytm y o Tobjaszu i o Jobie. Cf. Łętowski, Katalog biskupów', p ra
łatów etc. II 2 3; Mecherzyński 1. c. N.
B iałow ież W a l e n t y , litwin, nauk wyzwolonych i filozofji magister,
w Ołomuńcu jezuitą został 16 71 r. W ydał wiele łacińskich poezji, oko-
272 B ia ło w ie ż .— B ibjanna.
łicznościow ych, k tó ry ch opis podaje B ro w n , B ibiiot. pisarzów assyst.
polsk. p. 118.
Białucki J a n J ó z e f , uczeń sław nego ks. M arcina Śmigleckiego,
któ reg o przeciw ko M arcinow i G racjanow i G ertich b ro n ił, w dziele: Ł upieże
martxve skryptu M arcina G racjana, m inistra świeżo nazwanego, protestacją,
gdzie szczypie dysputacją wydaną.' od ks. M arcina Śmigleckiego, gwoli mi
nistrom tym , któ rzy m inistra znać chcą, pokazana p r z e z J . B ialuckiego,
and. th. w aka d em ji w ileńskiej, 1 599 r.
B ianchi A n d r z e j , jezu ita w łoski, u r. w G enui 158 7 r., um . 2 9
M arca 1 65 7 r . Z o staw ił: l ) Epigram m atum lib. V I , albo de singulari
sapientia Caroli B orrom aei; 2) Tractatus de Cambio; 3) PU mores et sancti
arnores epigramm atis expressi; 4) B a d a n ia jilozojiczne i akadem ickie, po
w łosku, pod im ieniem C anduli P k ilateli. Cf. Alegambe, B ibliotkeca scri-
pto ru m S. J .; Soprani, S c ritto ri L ig u ri. W. F.
B ianchini v. Bianchini I. F r a n c i s z e k , archeolog i astronom , ur..
w W ero n ie 16 62 r., uczył się najp rzó d u jezuitów , potem w u n iw ersy te
cie padew skim . A leksander V III, P ap ież, obdarow ał go beneficjam i i m ia
now ał sek retarzem kom isji, w yznaczonej do dokonania popraw y kalendarza.
N ak reślił p o łu d n ik n a kościele N ajśw iętszej M arji A nielskiej i urząd ził
kom pas. Z am ierzał wyznaczyć p o łud nik przez W łochy, ta k ja k to we
F ra n c ji zro b ił C assini, ale śm ierć (1 7 29 r.) przeszkodziła tej pracy . G rób
jego zn ajduje się w k ated rze św. Z enona w W eronie. Pom iędzy innem i
pism am i ogłosił: Storia universale p ro va ta, co’ i monumenti (R zym , 16 9 4 )v
i chodził około w ydania dzieła Anastazego-. D e V itis Rom . P ontificum , czego
doko n ał jego synow iec J ó z e f B i a n c h i n i . — 2. J a n z F e rr a ry , ksiądz,
ułożył z P eu rb ach em tablice astronom iczne, w ydane w Bazylei (1 5 5 3 r .) .—
3. J ó z e f , o ra to rja n in , u r. w W ero n ie 9 W rześ. 170 4 r ., a u to r i w yda
wca wielu dzieł teologiczno-krytycznych. G łównie bad ał te k sty staro ży tn ej
Itali; z bad ań ty ch pow stały dwa głów ne jego dzieła: l ) Evangeliarium
quadruplex latinae versionis antiquae seu veteris italicae, nunc p rim um in
lucern ećlitum ex codicibus m anuscriptis aiu-eis, argenteis, purpureis aliisque
plusquam millenariae antiquitatis, R om ae 1 7 4 9 , 2 vol. in fol.; 2) Vindiciae
Canonicarum scripturarum Vidgatae lat. editionis seu vetera sacrorum bi-
lliorum fra g m en ta e tc ., R om ae 17 4 0 , l vol. in fol. D a ta śm ierci n ie
w iadom a. JF. F -
B ib ja n n a (B ibiana) św ięta (2 G ru d .), p a n n a i m ęczen., c ó rk a F la -
w jana, ry c erz a rzym skiego, m ęczennika (22 G rud.), i D afrosy, m ęczenniczki
(4 Stycz.). P o m ęczeńskiej śm ierci rodziców , w raz z sio strą swoją Deme-
tr ją , tak że m ęczenniczką (21 Czerwca), w trąco n a do w ięzienia, po wy
trzy m an iu wszelkich p ró b , przez A p ro n ja n a skazan a, do słupa p rzyw iąza
n a, rzem ieniam i ołow iem napuszczanemu na śm ierć zasieczona r. 3 6 3, pod
koniec panow ania Ju lja n a A postaty. Ciało je j, porzucone w polu na po
żarcie zw ierząt, p otajem nie w ziął J a n , k a p ła n , i pochow ał w pobliżu p a
łacu L icynjuszow ego. Później zbudow ali chrześcjanie n ad jej grobem
kap licę, k tó rą 465 r. Papież Sim plicjusz n a piękny kościół zam ienił,
nazw awszy go Olimpina, od im ienia pobożnej niew iasty, łożącej koszt na
budow ę. P ap ież H o n o rju sz I I I podźw ignął ten kościół z ru in , a 16 28 r.
P ap ie ż U rb an V III n a nowo odbudow ał i zbogacił relikw jam i św! B ibjanny,
D em etrji i D afrozy, znalezionem i na cm entarzu. P rzededrzw iam i zn ajduje
Bibjanna.— Biblja. 273
T Y T U Ł K S IĘ G I SPOSÓB C Y TO W A N IA } P I S A Ł
IN . “
ła ciń sk i | polsk i po ła cin ie j po polsk u 1 kto? j kiedy?
Pu
annis • rH na
70 w B. Ju- H i 9 9 Judy Judae. . Judy ś. Juda v. 68
dae Tadeusz
Apost.
71 A pocalypxis Objawień e Apoc. Objaw. Ś . Jan 95
A postoł
Biblja. 277
KwXov jest wiersz mający sam w sobie wprawdzie myśl, ale która jeszcze
się czegoś spodziewać każe. Odpowiada więc zdaniu, po którem należy poło
żyć średnik (;). K tóatia znaczy mniejszą część perjodu. Przykłady ob. Montfaucon
op. c. 1. 3 c. 4 . Stichoi, cola i commata nie miały innego znaczenia nad
to, iż zdanie zawarte w nich pisać należało od początku wiersza. W pier
wszych czasach naszej ery rzadko te podziały zachowywano. Wprawdzie
Arystophanes byzantyjski (żyjący za Ptolomeusza Epifanesa, króla E gip
tu, ok. r. 2 0 4 ) , na oznaczenie powyższych przedziałów zdań, wymyślił
trzy znaki: l) punkt w górnej linji litery (...a-) miał oznaczać koniec
perjodu; 2) punkt na środkowej linii (....a - ) za colon, i 3) na dolnej
linji (a.) za comma-, ale ta interpunkcja pozostała tylko w teorji u gram-
matyków. W praktyce, albo się jej wcale nie trzymano (scriptio conti
nua), albo ważniejsze księgi pisano wierszami ('stichometrice), jak widzieli
śmy na wyżej przytoczonym tekście z kodeksu H . Takim sposobem naj
częściej przepisywano księgi poetyckie Starego Testamentu (auyepstę
(3-i(3Xoł, Job, Psal. Proverb. Eccle. i Cant.), t. j. że każde colon (większe
zdanie) i comma (zdanie mniejsze) pisano od wiersza. Orygenes ta k po
dzielił Stary Testam ent w hexaplach (Eusebius, H ist. Eccl. 1. 6 c. 1 6 ).
Ponieważ Św. H ieronim szedł w ślad Orygenesa, przeto jego podział na
cola i commata zastosował do W ulgaty, również Starego Test. *). W No
wym zaś wiadomo tylko, że w ten sposób podzielił list do Galatów (S.
Hieronymi Praef. in Gal.). Nie trzeba jednak sądzić, aby -stichometry-
czne pisanie było powszechnem i jodnostajnem. Są kodeksy po Ś. H ie
ronimie pisane, a jednak nie stichometrice, albo też stichometria ich b ar
dzo się różni (ob. Kodeksy biblijne)', a nawet i nazwa podziałów nie
była jednostajną: co jedni nazywali cola i commata, drudzy atty o i
i p y z a ta . Najpospoliciej zaś wszelkie takie cząstki od V wieku nazy
wano wierszami (ozr/oi), ztąd i nazwa kodeksów stichometrycznych pocho
dzi. Widzieliśmy, że w Starym Test. zaprowadzoną była stichometria
przez Orygenesa i św. Hieronima. Kto ją zaprowadził w E w a n g e l j a c h
nie 'wiadomo; zapewne ustalała się kolejno od dawna. Co do innych
ksiąg N. T., Euthalius, ten sam, który na rozdziały podzielił Dzieje apost.
i L isty powszechne (ob. wyżej n. 5. c.), podzielił też na w i e r s z e (stichoi)
wszystkie księgi Nowego Test., z wyjątkiem Ewangelji. 2) Stichometria
była dopiero przygotowaniem do oddzielania zdań, czyli do użycia znaków
pisarskich, interpunctiones. Oddzielając bowiem wyrazy i zdania drobne
samem tylko ich oddzielnem napisaniem, zostawiała ona jeszcze otw arte
pole do łączenia tychże zdań w czytaniu, ja k się komu podoba; a przeto
łatwo było wyrazy jednego okresu łączyć z drugim i nadać inne zna
czenie tekstowi, jak to zobaczymy w przykładzie niżej przytoczonym.
7. Jakim sposobem ze stichometrji powstały znaki pisarskie (interpunctio-
nes), pokazuje nam Kodeks K (Cyprius). Ponieważ stichemetryczne pisa
nie wymagało wiele pargaminu, a ten był drogim, przeto dla oszczędności
zaczęto wiersze (stichoi) łączyć w jednej linji, ile tylko ich się zmieścić
mogło, oddzieliwszy każdy kropką. Tak np. Mat. 2, 21. •
o S e e y e p d - e i c . 7tapsXa[3e to 7rai§Lov. %at,
T7jv [iTjTepa a u to o . 7]X§sv etę yyjv Iapa7]X.
Wiemy, że autorem interpunkcji był Arystofanes, ale kto je zastosował
do Biblji niewiadomo. Niebezpieczną zaś było rzeczą od razu je w pro
wadzić. Dowód tego mamy na tekście Joan, i , 3. 4. sine ipso factum
est nihil quod factum est in ipso vita erat i t. d. Sw. Ireneusz, Klemens
aleks., Orygenes i św. Atanazy kładli punkt po nihil; następny więc pe-
perjod zaczynałby się od Quod factitm est i t. d. Lecz takie rozdziela
nie św. Epifanjusz nazwał bluźnierstwem, a św. Jan Chryzostom herezją.
Aby więc przez interpunkcje nieuzasadnione nie dać powodu do podo
bnych sporów, należało wyczekiwać, dopóki przez samo używanie nie
ustalą się periody. Grammatycy, czyli korrektorowie, do których in ter
punkcje należały, musieli się tu trzymać wiernie tradycyjnego oddzielania,
t. j. jak czytali poważani w Kościele Ojcowie św. W tym celu należało
mieć na względzie pojedyncze teksty, ja k się znajdowały w dziełach tych
że Ojców. Ztąd pojmiemy łatwo, że wprowadzenie interpunkcji nie mo
gło być dziełem jednego człowieka. Nie były jeszcze powszechnemi za
św. Epifanjusza (przed Y w.), jak widać z jego dzieła D e ponderib. et
mensur.\ w kodeksach B i D (C antabrig.) są rzadkiemi, i w tekście
wspomnianym Joan. 3, 4. punkt jest tam po nihil, według czytania ojców
aleksandryjskich. A jak nie pochodziły od jednego, tak też i forma ich nie
była jednostajną. W jednych kodeksach jedyną interpunkcją je st kropka
u spodu litery (...a.); w innych krzyżyk u góry ( ...a f ) w kodeksie B
dwukropek (:); w innych, późniejszych, kropka u wierzchu litery (a*) zna
czy nasz punkt; u spodu (...a .) przecinek; na środku (...a -) średnik;
a jeszcze w innych są i nasze przecinki. W reszcie dodać należy, że wr ko
deksach dawniejszych nie w jednakowych miejscach są dawane. Stale
znajdują się dopiero od X w. i z takich kodeksów przeszły interpunkcje do
wydań drukowanych tekstu grec. w XVI w. i późniejszych. C f. Rogali, De
auctoritate interpuctionis N. T., Regiomonti 1 7 34. Hug, Einleitung, I § 2.
8 . W X III w. żyjący Hugo a S. Caro, układając konkordancję (ob.), po
dzielił całą Wulgatę na rozdziały większe, te same, które i dziś się znaj
dują w wydaniach drukowanych Biblji, a rozdział każdy na siedm mniej
szych części (nie wierszy), oznaczonych literam i A — G. d) Ten podział
przeszedł w XV w. do Biblji greckiej Starego i Nowego Test. A utorem po
działu na dzisiejsze wiersze jest R obert Etienne (Stephanus). Najprzód
w ten sposób podzieloną była przez niego W ulgata (w której już były
rozdziały Hugona a S. Caro), wydana w r. 1548, potćm w Nowym Test.
greckim (15 51) położył liczby na marginesie; Teodor Beza w swem wy
daniu tekstu grec. Nowego Test. (15 6 5) przeniósł te liczby w tekst.
*) ... non solum ipsos (Judaeos) lonquentes necesse est esse peritos, sed
etiam extraneos posse et dicentes et scribentes doctissim os fieri (z czytania
zakonu i proroków w g r ec . ję z.). Prolog, in E ccli.
286 Biblja.
więc sfałszow anie nie n astąp iło od II I w. przed Chr. Że nie było fał
szerza żadnego, k tó ry b y słowu Bożemu gw ałt zadał, do w. I po C hr.,
św iadczy P a n Jezus i Apostołowie. P an Jezus słuchaczom swym polecał b a
dać Pism o św., aby się p rzekonali, że on je s t M essjaszem (Joan. 5 , 3 9 ),
często się na nie pow oływ ał, już to sam , ju ż uczniow ie jego (M at. 21,
4 2 . 2 2 , 2 9 . 2 6 , 5 4 . 5 6 . M ar. 1 2 , 1 0 . 2 4 . 1 4 , 4 9 . 1 5 , 2 8 . Ł u k . 4 ,
2 1 . 2 4 , 2 7 . 3 2 . 4 5 . Ja n 2 , 2 2 . cf. K anon). Tern mniej mogło sfałszo
w anie n astąp ić później, począw szy od naro d zen ia C hrystusa, kiedy Biblja
coraz szerzej się rozchodziła. Od te g ó '!bowiem czasu dwa obozy (chrześcja-
nie i żydzi), naw zajem między sobą w ustaw icznej zostające w ojnie, strze
gą B iblji. G dyby sfałszowali jed n i, zarazby fałszerstw o w ytknęli drudzy.
D o pierw szego lub drugiego w. po Chr. odnoszone są przekłady: Peszito
(syryjski) i Itala; mam y jed en i drugi, chociaż w późniejszych odpisach,
a nie w idać sfałszowania. F ak tó w tych nie może być inna przyczyna, tylko
ta , że tak im był te k st w I I I w. (i n astępnych) p rzed C hr., ja k im jest
dziś. F a łszerstw a zatem szukać należy w czasach daw niejszych. Lecz
i z tam tej epoki żadnego przeciw żydom nie m a św iadectwa, któ-
reb y dow odziło, że kto ś, kiedyś, ja k i te k st sfałszow ał. Owszem, usza
now anie, jak iem otaczano księgi św ięte, żydów od wszelkiego podej
rzen ia w tym względzie uw alnia. Co do P en ta te u ch u ob. t. a. c. K się
gi św ięte Starego T estam en tu nie były trzym ane w tajem nicy, ja k u in
nych narodów , lecz były w ręk ach całego n aro d u . P ro ro c y zawsze do
całego n aro d u się odzywali: ich posłannictw em było w szystkich upom i
nać i zachęcać do w ypełniania p raw a M ojżeszowego. P raw d a, że ich p i
sm a złożone b yły w św iątyni, w rę k a c h kapłanów , zkąd m ożnaby ty ch
że podejrzyw ać o podskrobanie; lecz wiedzieć należy, że zanim się pism a
pro ro ck ie dostały do św iątyni, w przód ju ż w odpisach k rą ż y ły m iędzy n a
rodem (Cf. n astępny ustęp lit. cl i n. 1 8 ). Lewici więc, gdyby chcieli
w trącić coś korzystnego, lub w yrzucić z ksiąg św. co n iekorzystnego dla
siebie, m usieliby to samo uczynić przed r. 7 20 w znacznej liczb-ie
egzem plarzy, k u rsu jący ch między żydam i w P alestynie. P o r. 7 20 zada
nie takow e stało się jeszcze trudniejszem : S argon, k ró l assyryjski, zapę
dził w owym czasie 10 pokoleń do swej m onarchji; ktoby zatem chciał
fałszow ać, m usiałby zbierać egzem plarze po A ssyrji i przerabiać. N astała
potem niewola babilońska (6 0 8 — 5 3 6). Nie wszyscy żydzi z niej w róci
li: wielu ich zam ieszkało w P e rs ji, M edji i innych k raja c h m onarchj b a
bilońskiej, potem p ersk iej, ze św iętem i księgam i (np. D aniel, M ardoche-
usz, E sth e r), zatem fałszerzow i jeszcze nowa tru d n o ść p rzybyła, gdyż m u
siałby po w szystkich w spom nianych k ra jac h szukać egzem plarzy dla sfał
szow ania. Od niewoli babilońskiej datu je się gorliw ość religijna żydów.
Po p rzed n io b y ł to lud tw ard y , zmysłowy, ciągle w bałwochwalstwo o dpa
dający, ja k mu to w yrzucają p rorocy. L ecz odkąd u tra c ił swoją niepo
dległość, pozbył się bałw ochw alstw a zupełnie, um iłow ał Zakon nadew szy-
stko (ob. księgę I i II E zd rasza). Gdzież tu więc okazja do podejrzyw a-
n ia o fałszerstw o? K to i w ja k im b y celu je popełnił? P rz e d niewolą
w yrzuconoby ustępy przeciw ne bałw ochw alstw a, a po niewoli zaś usunięto-
by w szystko, co świadczyło o ich częstem odpadaniu od B oga, o zepsu
ciu naro d u . Lecz jed n e i d rugie miejsca są, i to w przew ażnej liczbie,
w P en tate u c h u i u p ro ro k ó w .. W praw dzie nie m am y z tego czasu w ię
cej szczegółowych dowodów', co do sposobu przechow yw ania ksiąg świętych,
jednakże niektóre wskazówki późniejsze (ob. niżej pod lit. e i art. Maso-
ra) pozwalają nam sądzić o tern, z wielkie m prawdopodobieństwem. ■
Z drugiej znów strony, podczas gdy my posiadamy za sobą jednozgodne
podanie tylu wieków, i to pochodzące od stron tak nawzajem sobie prze
ciwnych (chrześcjan i żydów), przeciwnicy Biblji nic zgoła nad przypu
szczenie (że sfałszowanie było możliwem) nie mają. d. Niektórzy auto-
rowie utrzymywali, że podczas niewoli babilońskiej zaginęły księgi św.,
gdy świątynia się spaliła (5 8 6), i że potem Ezdrasz, z natchnieniem D u
cha św\, wszystkie na nowo spisał. Tak mniemał Klemens aleksandr.
(Strom. I 2 2), Tertulljan (De cultu foeminar. c. 3 ). Lecz opowiadanie
to, oparte na apokryficznej księdze IV Ezdraszowej (r. 14), nie ma ża
dnej podstawy. Rzeczą bowiem jest pewną, że między 1 0 pokoleniami,
uprowadzonemi do niewoli assyryjskiej, wielu pobożnych Izraelitów miało
z sobą księgi święte. Tobjasz np., oprócz Pentateuchu, miał księgę Amo-
sa, gdyż na nią imiennie się powołuje i przywodzi jej słowa. Cf. Tob. 2,
6. Amos 8, 10; od Izraelitów przeniesionych do Assyrji, otrzymali Pen
tateuch Samarytanie (ob.); w niewoli babilońskiej Daniel (9, 1 1 . 1 3 )
wspomina o księdze zakonu i proroctwach Jeremjasza; Jerem jasz wygnań
com dał zakon, aby nie zapomnieli przykazań pańskich (II Mach. 2, 2 );
Cyrusowi pokazywane było (przed końcem niewoli babilońskiej) proroctwo
Izajasza o nim (Jos. Flav. Antiq. Jud. l l , 1 ); sam zresztą Ezdrasz, za
nim przybył do Judei, już tam zastał kapłanów i lewitów przy obowiąz
kach swoich, „jako było napisano w zakonie Mojżeszowym11 (E sdr. 6, 8),
i łud go prosi nie o odtworzenie nowych ksiąg, lecz „aby przyniósł księgę
zakonu Mojżeszowego11 (II Esd. 8, l) . W ięc nie zginęły księgi święte,
podczas pożaru świątyni. Ob. Kanon. Co do Ezdrasza (ob.), jakoby 011
odtworzył z pamięci księgi św., prawdopodobnie podanie to rozumie się
w ten sposób, że Ezdrasz rozproszone księgi zebrał, ułożył kanon, po
prawił starannie według dawnych rękopismów i przepisał nowem pismem,
od Babilończyków pożyczonem, do którego przywykli teraz Żydzi, zarzu
ciwszy dawne, pozostałe u Samarytanów. Nadto, zdaje się, że pododa-
wał niektóre drobne głossy i objaśnienia, zwłaszcza co do imion i wyrazów
przestarzałych. Tak niektórzy ojcowie święci rozumieją odnowienie ksiąg
zakonu przez Ezdrasza: św. H ilary np. twierdzi (Prof. in Psal.), że E z
drasz zebrał w jednę księgę psalmy; św. Chryzostom (in Epist. ad Hebr.
hom. 8 n. 4 ), że wszystkie księgi razem połączył. Podobnie i inni.
e. Z późniejszych, mamy świadectwo żyda Józefa Flawjusza (Contra
Apion. I 8): „U nas, mówi, wcale nie ma niezliczonej liczby ksiąg sprze
cznych między sobą i wzajemnie się zbijających... lecz tylko dwadzieścia
dwie, które słusznie za boskie się uważają. Jakiem zaś uszanowaniem
te księgi otaczamy, rzecz jest widoczna. Chociaż bowiem tyle wieków
upłynęło, nikt jednak nie poważył się cokolwiek do nich dodać, albo ująć,
albo zmienić. Lecz każdemu z nas od urodzenia wianem i wrodzonem
jest, abyśmy wierzyli, że to są przykazania Boże, abyśmy trw ali przy
nich, i za nie, gdyby było potrzeba, śmierć jak najchętniej ponieśli.11 Egzem
plarz nietylko Pentateuchu, ale innych ksiąg świętych, był złożony
w świątyni. Tytus ze złupionej świątyni wziął „zakon,11 aby go mógł, ja
ko ozdobę, w trjumfalnym pochodzie okazywać; inne zaś księgi śś.,
w świątyni złożone, darował historykowi Józefowi Flawjuszowi, jak ten
o sobie mówi (De bel. Jud. YII 5 , 5 . De vita sua § 7 3 ). Zkąd wi
dać, w jakiem poszanowaniu był zakon (Pentateuch) i prorocy (inne pi
sma śś. Starego Test.). Przypuścić musimy, że skoro takiem uszanowa
niem otaczano Biblję, to nietylko nie myślano o jej fałszowaniu, ale jak
najtroskliwiej dbano o jej przepisywanie. I rzeczywiście, egzemplarze
przeznaczone do publicznego odczytywania, Talmud (przepisy VI w. po
Chr.) konfrontować każe tak, iżby ani jedna litera ani zbywała, ani bra
kowała, ani była niekształtna; gdyby zaś podobny defekt znalazł się
w przepisanym egzemplarzu, już ten jest niezdatnym dla synagogi. Jeśli
tylko 3 błędy znalazłyby się w ręlcopiśmie, wolno go poprawić i używać;
jeśli więcej, nie może być w synagodze używanym (Ob. Judaeorum co-
dicis sacri rite scribendi leges e libro Talmud, ed. I. G. L. Adler, Ham
burg 1 7 7 8 . De Voisin, Observatt. in Pugionem. Fidei, in Ugolini The-
saur. Antiq. ss. I 20 3 — 2 1 2 ). Był także zwyczaj, praktykow any kiedyś
u Syryjczyków nawet ( Wisemann, H orae syr. s. 2 1 3 ), a przez Talmud
polecony, żeby notować na końcu egzemplarza liczbę wierszy każdej księ
gi, liczbę podziałów, litery, jakie wyrazy i litery są w środku podziału
(paraschy). Rabini utrzym ują, że ten zwyczaj jest bardzo dawnym i że
niegdyś piśmienni byli w stanie podać liczbę każdego wyrazu, ile razy
się w Biblji znajduje i gdzie jak jest pisanym (B u xto rf, Tiberias, c. 8).
P rzy takiem uszanowaniu i troskliwości o księgi śś., niepodobna przy
puścić jakiegokolwiek umyślnego fałszerstwa. Gdyby ono miało miejsce,
zostałby śię ślad jakikolwiek, f. Prawda, że samo już przepisywanie
z najlepszą wiarą, mogło się stać powodem omyłek licznych i nader wa
żnych. Lecz niebezpieczeństwa tego nie trzeba przesadzać. W czasach
najdawniejszych, kiedy pismo było rzadszem, mniej też mogło być omy
łek; a jeżeli gruba omyłka w kradła się do jednego egzemplarza, niepodo
bną było rzeczą, aby ktoś jej nie spostrzegł (mówimy zawsze o omyłkach,
któreby się sprzeciwiały słowu Bożemu). Trzebaby chyba przypuścić, że
nikt nie znał treści słowa Bożego. Taka zaś zupełna nieświadomość jest
rzeczą nie znaną w historji Starego Testamentu. Owszem, wiemy z dzie
jów', że byłi ciągle prorocy (ob ); byli inni pobożni żydzi, którzy zakon
często odczytywali: Judyta, Mardocheusz, E sthera, Tobjasz, Machabeusze
i w. i. (Cf. I Mach. 1 , 6 0 . 3 , 4 8 ). Mamy zatem wszelką podstawę s ą
dzić, że w owych wiekach mniej był narażony tekst na omyłki ważne,
aniżeli później. Za dowTód mogą służyć kodeksy późniejsze. Kennicot, k tó
ry wielką ilość rękopismów liebr. Biblji miał przed sobą i porównywał,
oświadcza, że różnice między temiż rękopismami są małej wagi (Ob. Micha-
elis, Oriental. Bibliothek, I 14 2 ). Rękopismy zaś jego sięgały lat od
1 0 0 0 — 1 7 0 0 po Chr. Jeżeli więc z lat 7 0 0 rękopismy tak mało się
różniły, kiedy częściej były przepisywane, to jeszcze mniej do sfałszo
wania mogły się przyczynić omyłki kopistów z 700 lat (od 1 0 0 0 —
3 0 0 ) przed nar. Chr., kiedy księgi święte były mniej przepisywanemi,
bliższemi oryginału i z nim łatwiej konfrontowanemu być mogły, albo
przynajmniej przepisywano je z egzemplarzy takich, które były bezpo
średniemu kopjami oryginałów. Trudno zatem, aby różnice kodeksów sfał
szowały Biblję. Wiele także różnią się przekłady między sobą i od
oryginału; ale i tu różnice małoznaczne, pochodzą ztąd, że jeden tłumacz
mniej, drugi więcej niewolniczo trzym ał się oryginału; jeden przekładał
jaśniej, drugi ciemniej; jeden zwięźlej, drugi obszerniej. Słowem, pomimo
B ib lja . 289
rab . Im m an u ela,— Job, z kom . G erso n id esa,— Pieśni nad Pieśniam i, E kk le z.,
R u th , E sther, D aniel, E zdraszow e i Paralipom ena, z kom ent. ra b . R as-
chi, w N eapolu 14 8.7. W następnym ro k u (14 8 8) wyszła pierw sza ca ła
B ib lja h e b ra jsk a w Soncinum , staran ie m ra b in a A b rah am a Chaiim . W y
d an ia tego liczą tylko 8 egzem plarzy. P rz e d ru k o w a ł ją G erson ben Mo-
se w B rescia (B rixia) 14 94 r. (O pisał J . Vogt, C atalog, lib ro r. ra r io r .,
F ra n co f. 1 7 9 3 str. 1 1 9). Z ty ch podobno w ydań w zięty był te k s t do
P o ly g lo tty (ob.) kom pluteńskiej (1 5 1 7 ). W ażniejszem i są w ydania całej
B ib lji przez D aniela Bom berga, d ru k o w an e w W en ecji, jed n e in 4 ° m niej
sze (1 5 1 8 , 1 5 2 1 , 1 5 2 5 , 1 5 4 5 ), d ru g ie in fol. (po 4 tom y 1 5 1 7, 1 5 2 6 ,
154 5 — 4 9), z m aso rą w iększą i z k o m en tarzam i rabinów żydow skich.
Do pierw szych w ydań ( 1 5 1 7) pom agał B om bergow i F eliks de Prato (P ra -
tensis) później teolog k a to lic., naw rócony z ju d aizm u . On to p orów nyw ał ze
b ra n e przez B om berga kodeksy h e b ra jsk ie i d o daw ał z rab in ó w w zjęte
k o m entarze i krytyczne uw agi m asoretów . Gdy zaś F e lik s de P ra to
p rz y jął w iarę k ato lick ą, następ n e w ydanie o p raco w ał E lja sz L e v ita , żyd
( 1 5 2 i) . O drzucił on uw agi m aso rety czn e przez F e lik sa zeb ra n e, o sk a rż a
ją c go, że się na m asorze n ic nie znał. R ab in Jakób ben Chaiim o p ra
cow ał nowe w ydanie r. 15 2’6, dodaw szy m aso rę ze swemi o bjaśnieniam i,
w a rjan ty ben A szera i ben N ęftalego (oba żyli w X I w ieku) i zastoso
w awszy te k s t do uw ag m asoretycznych. O statn ie w ydanie B om bergow e
(15 4 9) tem się odznacza, że m a P e n ta te u c h k ry ty czn iej o p racow any przez
ra b in a Menachem ben L onza n o, inne zaś księgi w edług recen zji Ja k ó b a
ben Chaiim. Te w ydania nazyw ają pospolicie te k s te m m a s o re ty c k im
d la tego, że m ają te k s t h e b ra jsk i p o p raw iony w edług zasad m asory. Są
one n ad er rzad k ie, bo tylk o w m ałej liczbie egzem plarzy (ja k pospolicie
in k u n ab u ły , czyli pierw sze d ru k i) były odbijane; o dznaczają się pięknym
i w yraźnym d rukiem , popraw n o ścią te k s tu , a że są w iernym obrazem d a
w niejszych rękopism ów , p rze to w k ry ty c e b iblijnej m ają w arto ść, ró w n a
ją c ą się praw ie starożytnym kodeksom h eb rajsk im , i zam iast nich są uży
w ane do recenzji te k stu . D ru k o w an e były często na p arg am in ie. J a n
B u x to rf (ojciec) z m ałem i po p raw k am i p rz ed ru k o w a ł w ydania B o m b e r
gowe (4 t. in fol. B asileae) 1 6 1 1 i 161 8 — 19 r. Do cenniejszych ta k
że druków należy P e n ta te u c h , w ydany w F e rr a rz e , u A braham a Usque
r. 1555 i w S ab io n eta 155 7. T ext m asoretycki B om bergow ych edycji,
w połączeniu ^ kompluteńskimy pow tórzony je s t w P olyglocie a n tw e rp -
skiej, a ztąd przeszedł do P o ly g lo tty pary zk iej ( 1 6 2 8 — 4 5 ), londyńskiej
(1 6 5 7) i służył za podstaw ę n astęp u jący ch w ydań osobnych: Sebastjana
M unstera (B asileae 15 36, z przek ład em łacińskim tegoż M iin stera i u w a
gam i z pism rab in iczn y ch ),— P la n tin a K rzyszto fa , d ru k a rz a (A n tv erp . 1 5 6 6 ,
z p rzek ład em łacińskim dosłow nym , in terlin earn jm i, p rzez S an tesa P a -
gnina, popraw ionym przez A ria sa M o n ta n a ),— E tie m ia (Stephani) R oberta,
d ru k arza (P a ris 1539 — 44 ). W r. 1661 d ru k a rz am sterd a m sk i J ó zef
Athias, żyd, w ydał te k s t C haiim a (z r. 152 6), w edług edycji P la n tin a
i dwóch kodeksów , popraw iony przez J a n a L e u sd e n a , p ro fesso ra ję zy k a
h ebr. akadem ji u tre c h tsk ie j. J e s t to pierw sze w ydanie podzielone na
w iersze; drugie tak że A th iasa 1 667 w A m sterdam ie. Z tego ostatniego
pochodzi najpopraw niejsze w ydanie E w era rd a van der Hooght (A m stelod.
e t U ltrajec ti 1 7 05), do tąd w pow szechnem użyciu b ęd ą ce , p rz e d ru
kow yw ane staraniem różnych wydawców: S . B . J . P ro p sa (A m sterd .
294 Biblja.
1 7 24), Houbigant1a (Paris 1753, 4 t. fol.), Sim onisa (Halae 1 752,1 76 7),
stereotypow e Aug. Hahn a (Lips. 1839) i innych, i kosztem towarzystwa
biblijnego w naszych czasach. Lecz że te wszystkie wydania oparte
były na niewielu kodeksach, i to późniejszych, przeto na oczyszczenie
tekstu mało wpłynęły. Myślano wprawdzie jeszcze na początku XVII w.
o krytyczniejszem wydaniu (Ob. Scholz, Einleitung, I 4 3 4 ), lecz wów
czas bardzo żywo zajmował uczonych spór, który tek st je st do pierw o
tnego więcej zbliżonym: m asoretycki, czy grecki (przekład 7 0), czy sa
m arytański. Dopiero w X V III w. rozpoczął nowy szereg recenzji tekstu
hebrajskiego H. Opitius, prof. w Kiel (Kilonae 1 709). Uzupełnienia do
niego wydał Abr. Kallius (De codicib. biblico-hebr. maxime E rfurtensi-
bus, Hallae 1 7 15) i J. Chr. G. Diederichs (Specimen variar. lection, codd.
hebr. mss. E rfurtens. G otting. 1 7 75) i inni. Więcej niż Opitius posu
nął krytykę tekstu Jan Henr. Michaelis. Jego Biblia hebr. (Halae, e typogr.
Orphanotrophei, 1720), owoc długiej i sumiennej pracy, zawiera nietylko
nową recenzję tekstu masoretyckiego, ale i zasób krytycznych wiadomo
ści, bogatszy niż w dawniejszych wydaniach i przytem tak rozłożony,
ze w arjanty ważniejsze są umieszczone na marginesach, iżby od ra z u
czytającem u wpadały w oko; inne u spodu stronicy. Michaelis opraco
wał to na podstawie 24ch wydań drukowanych i 5 kodeksów w E rfur-
cie znalezionych. Dotychczasowe recenzje wyszły z rąk akatolików. Ze
strony katolików przyłożył rękę do tego dzieła francuzki oratorjanin
C. F r. Houbigant i ogłosił najprzód Prolegomena in S. Scripturam (P a
ris. 1 7 46); potem i Biblję hebr. (Paris. 1 7 5 3 ,4 t. fol.). W ydanie Bi-
blji pod względem zewnętrznym bardzo piękne, popierane przez Benedy
k ta XIV; ale H oubigant zadaniu swemu nie odpowiedział dostatecznie.
Pow tórzył on tylko wydanie van der Hooghta , oczyściwszy je z błędów
drukarskich; brakujące części deuterokanoniczne dodał w greckim te
kście; w notach krytycznych umieścił liczne poprawki do tekstu, lecz nie
wiadomo na jakiej w artości kodeksach oparł je, lub czy to są poprawki
przez niego tylko proponowane. D la tych powodów wydanie H oubiganta
poszło w zapomnienie, a nadto, do podręcznego użytku stało się nieprzy-
datnem, bo wydawca, nie przywiązując żadnej wagi do punktów samo
głoskowych, odrzucił je zupełnie (Seb. R aw ii, Specimen observationum
ad C. T. Houb. Prolegom ena, T rajecti ad Rhen. 1761 ; Ejusd. E xer-
citat. III advers. C. F . Houbig. Proleg., Amstelod. 1 7 6 1; C. Chr. Kallii,
Prodrom . exam. crit. Houbig., Havniae. 1 7 63. Cf. Kennicot The state of
the printed hebrew text. Oxford. 1 753). W r. 1 7 60 anglikański teolog
B e n j a m i n K e n n i c o t rozpoczął na nowo porównywać kodeksy hebrajskie,
dla krytycznego wydania tekstu. W ydanie to pociągało za sobą znaczne
koszta; dla ich pokrycia otworzono subskrypcję po całej Anglji i zebra
no 9,117 f. szter. (około 55,000 rs.). Oprócz tego za g ran ic ę, do Polski,
P rus, D an ji, Sardynji i Siedmiogrodu zaprenumerowano po jednym
egzemplarzu, do F rancji i Niemiec przeszło po 30. Rękopismów zebrało
się 2 5 3, między którem i 8 sam arytańskich; przytem 12 wydań druko
wanych (6 całego Starego Test., a 6 częściowych wydań). Professor
Nagel zebrał w arjanty biblijne z T alm u d u ; Paweł Jakób Bruns jeździł
po E uropie, aby przynajmniej trudniejsze miejsca Wątpliwe wypisać z rę
kopismów i wydań rzadkich (Kennicot, The ten annual accounts of the
collation of hebrew m anuscripts of the Old Test., begun in 1 7 60, and
Biblja. 295
com pleated in 1 7 69, O xford 17 70. Cf. Michaelis, O rien talisch e und exe-
getische B ib lio th ek , I 133, F ra n k f. 1771). Tym sposobem liczb a w szyst
k ich, do tej recenzji użytych rękopism ów , doszła do w ięcej niż 60 0, a wy
d ań dru k o w an y ch do 5 2. R ękopism y n a jsta rsze m iały być X w. O w o
cem ty ch p ra c było Vetus Test, hebraicum cum variis Lectionibus (tom
I O xonii (O ksford) 1 7 76, t. II ib . 1 780). S p raw ozdanie o niem zn aj
d uje się przy tom ie II; osobno w ydał je J. P . B ru n s, D isse rta tio gene-
ralis in Y. T. hebr. O xonii, ze swemi o b jaśnieniam i (B ru n o v ici 1 7 83).
T ek st h eb rajsk i w ziął K enn ico t z recen zji van d er H o oghta; u spodu k a
żdej stro n n icy zam ieścił do niego w a rja n ty . B ru n s (w uw agach do K en-
n ico ta Dissert, gen.) w ykazał, że K en n ico t często p rze c en iał w iek swych
kodeksów , że nie jed en policzył k ilk a k ro tn ie , ta k , iż z 6 00, ledw o 5 80 b y
ło użytych; że nie m iał żadnego w zględu n a p u n k ta sam ogłoskow e p rzy
p o rów naniu rękopism ów , ani n a heri (ob.), an i n a m aso rę; że w reszcie
odpisyw anie kodeksów i porów nyw anie nie odbyw ało się b ard zo d o k ła d n ie.
Z a rz u ty podobne i inni m u poczynili. Ob. M ichaelis, O rien talisch e B i-
b lio t. X I 72... X II (dodatek ła c iń sk i), X V III 171, X X I 63. Cf. Scholz,
E in leitu n g . I 4 3 7. Pom im o w szelkich p rzecież w ad, K en n ico t, pod w zglę
dem k ry ty k i te k stu h ebrajsk ieg o , n iem ałą położył zasługę, ja k mu J a n
B e m . D e R ossi przyznaje (Y ariae le c tt. Y. T. t. IV s. V III). Cf. B enjam .
Kennicoti Diss. su p er ra tio n e te x tu s h eb r. V et. T. ex angl. la tin e v e rtit
G. A. T eller, L ip siae 1756 r. II 1 7 6 5 . B ra k i, w w ydaniu K en n ico ta
b ędące, u zu p ełn ił Jan B e rn ard de Rossi, uczony p ro fesso r języków
w schodnich w k ato lick iej ak ad em ji p a rm eń sk ie j, i w lite ra tu rz e h e b ra j
skiej dobrze zasłużony ( Variae lectiones Veteris Test. ex im m ensa Mss.
ed itorum q. codicum co ngerie h au sta e et ad S am aritan u m te x tu m e tc .
ex am inatae, o p era e t stu d io J. B. de R ossi, vol. I — IV , P a rm a e 17 84 —
8 8. in 4° m aj. Do tego należy: Scholia c ritic a in V. T . lib ro s, seu
Supplem enta ad v a ria s S. T ex tu s lectio n es, P a rm a e 1 798). P o sia d a ł on
7 10 kodeksów (w tej liczbie 567 poprzednio nieznanych) i 134 w ydań
drukow anych te k s tu h e b ra jsk ie g o , a oprócz tego po ró w n ał z w ydaniem
van d er H ooghta 134 kodeksów cudzych, i p rz e jrz a ł p iln ie sta re p rz e
k ład y , pism a rabinów i m asorę. Opis ty ch p rzygotow ań i kodeksów , ja k
rów nież zasady do k ry ty k i te k s tu h eb rajsk ie g o , po d ał a u to r w I tom ie
swego dzieła. Z p ra c y tej w idocznym je s t re z u lta t, że jak k o lw iek k o
deksy h e b rajsk ie p o d ają te k s t zgoduy z m aso ro ty ck im , jed n ak ż e, ile razy
od tego o statniego się ró żn ią (co się często zd arza), zgadzają się w ięcej
z przek ład am i staro ży tn em i niż z m a so rą . Z w arjantów T, p rzez de R ossi
i K en n ico ta z e b ra n y c h , w ażniejsze pow tórzyli: J . C. Doederlein i J . H ,
Meisner (B iblia h eb r., L ipsiae 17 94, 4 t.) i Ja n Jahn (B ibl. h e b r., V ien-
nae 18 05 4 t.) 15. Pierw sze t. j. z rękopism ów sporządzone w yd an ia (edi-
tones principesj N owego T estam en tu , są: A. K o m p l u t e ń s k i e fob. Po-
lyglotty) r . 15 54. Pom im o zarzutów ze stro n y p ro te sta n c k ic h k ry ty k ó w ,
wydanie to należy do kry ty czn iejszy ch . Ci, k tó rz y je porów nyw ali
z rękopism am i, oddają m u spraw iedliw ość. J e s t ono po w iększej części
obrazem te k s tu , ja k i b y ł w w. I X — X III. T ek s k o m p lu teń sk i przeszedł
do P o lyglotty an tw erp sk iej 1571 (osobno w A n tw e rp ji u K ry szto fa
P la n tin a 15 72;) lecz te 2 o sta tn ie p rz e d ru k i n ie są w ierne, bo p o p ra
w ione przez A riasa M ontan a, p o d łu g edycji E ra zm a. A ria s M o n tan u s
d o d a ł przekład dosłow ny in te rlin e a rn y . Z P o ly g lo tty antw . p rze d ru k o -
296 Biblja.
wywali z małemi poprawkami: Herm. Goldhagen Soc. J., Mogunt. 1 753,
n a n o w o błędnie przedruk. Leodii 1835. W ierniej tekst kom pluteński
wydany p. t. Nov. Test ad exemplar complutense expression, accurate
eddidit P. A. G ratz., Tubing. 1821, ed. nova. M oguntiae 182 7, 2 vol.
B. D e z y d e r j u s z a E r a z m a R o t t e r d a m c z y k a , wydanie mniej
krytyczne od kompluteńskiego. Erazm wydał pierwszy raz tekst grecki
W r. 15 16 w Bazylei, p. t. Novum Instrumentum omne, diligenter ab
Erasmo Botterodamo recognitum et emendatum, Basileae, in aedib. Joan.
F robenii 1516. Jedynem źródłem było 5 kodeksów bazylejskick, nie
szczególnej wartości; a przytem Erazm według swojego krytycznego zmy
słu popraw iał, bez opierania się na kodeksach. Najgorzej wydał Apo
kalipsę. M ając bowiem kodeksy jej zdefektowane, brakujące miejsca sam
przekładał z łacińskiego. Ob. Alb. Bengel, A pparat. Criticus s. 4 95
fundam. criseos Apoc. § 17. F r. Delitzscli, H andsckriftlicke Fundę, I.
Leipz. 1861. Usunął także tekst I Joan. 5, 7 (przyw rócił w trzeciem
wydaniu). Drugie wydanie (1519) i trzecie (15 2 2) bardzo mało lepsze
od pierwszego; czwarte ( 15 2 7) i piąte ( 1 5 3 5 ), mianowicie co do
Apokalipsy, zastosowane do tekstu kompluteńskiego. Pomimo tego, wy
dania Erazmowe większej używały wziętości niż kom pluteńskie, co przy
pisać należy ówczesnemu duchowi antykatolickiem u ')• Z tych dwóch
wydaii poszły i n n e : a ) Aldgńskie (opracow ał {Franciszek Asulanus),
jako trzeci tom całej Biblji (fol.), w W enecji, przez Aida Manucjusza,
drukarza, 1518, i b ) Gerbeliusza, (Hagenovae 15 2 1). Obadwa są, z ma
łemi odmianami powtórzeniem Erazmowych wydań, c ) S z y m o n Co
l i n a e u s , w Paryżu 1534 powtórzył 3-cie wydanie Erazmowe, zm ie
niwszy niektóre tylko miejsca, według kilku rękopismów. d) R o b e r t
Stephanus ( E t i e n n e ) , drukarz królewski, w Paryżu, dał cztery
wydania: 1546, 1549 (in 12-o), 15 50 i w Genewie 1551. Dwa pierwsze
(ułożone na podstawie kompluteńskiego, Erazmowego i kodeksów), p o
nieważ się zaczynają we wstępie od słów: „O m i r i fi ca m Regis nostri
optim i et praestantissirni principis liberalitatem P etc., nazywają się
„mirijicae editiones,“ Trzecie (15 50), zwane editio regia (fol.), więcej
z E razm a (5-ej edycji) wzięte; do niego zebrał w arjanty z 16 kodeksów
18-letni syn R oberta, H enryk Stephanus. Czwarte wyd. (Genew. 1551)
ma pierwszy raz podział na wiersze, przekład E razm a i W ulgaty. W y
chwalano je z powodu piękności i poprawności druku. Lecz co do po
prawności pochwała przesadzona; a zresztą tak i zlepek tekstu kom plu
teńskiego i Erazmowego, mianowicie w pierwszych dwóch wydaniach,
.czyni je praw ie bezużytecznemu e ) Trzecie wydanie R oberta Stefana
(155 0), czyli poprawne Erazmowe (5-e), powtórzył (15 6 5) H e n r y k
S t e p h a n u s (Jesu Chr. D .N .N o v . Test, cujus textui graeco etc., Genew,
ap. H. Stephan. 15 65 fol.). Henryk na marginesach swego wydania do
dał w arjanty z 1 0 kodeksów i praw ie wszystkich wydań przed Stefa-
nowych (od 1514 — 1546), nadto przekład W ulgaty i -nowy przekład
łaciński Teodora Bezy. To wydanie (15 6 5) nazywają pierwszem T.
*) Tunc aperuit illis sensum u t in teilig eren t scripturas. Luc. 24, 45.
*) Fides ex auditu. Rom. 10, 17.
Encykl. t. II. 20
306 Biblja.
nicie), ani 2 - 0 II Cor. 4, 34 (A jeśli też jest za kryta E w angelja nasza,
iest za kryta w tych, którzy g iną, w których B óg św iata tego oślepił zm ysły
niewiernych, aby im nie świeciło oświecenie E w angelji chwały Chrystusowej,
który je st obrazem B oga)\ bo obadw a te m iejsca m ów ią o św iatłe w iary
C hrystusow ej, nie o B iblji, a przy n ajm n iej nie o B ib lji Nowego T e st.,
k tó r a podów czas d o piero się form ow ała. N ad to , co do l- o , sam i p ro te sta n c i
nie zg adzają się na w ykład ty ch słów; a w 2-o podaje A p o sto ł p rz y
czynę zatw ard z iało ści żydów, iż nie uw ierzyli w C hrystusa, chociaż w i
dzieli cuda jeg o jaw n e i spełnienie na nim p ro ro c tw daw nych. Jedno
w ięc i d ru g ie m iejsce raczej dow odzą pow agi n au czającej w K ościele
i jej p o trz e b y , aniżeli jasn o ści B iblji. Że w tem znaczeniu m ów ił P io tr
św. (1. c.), dow odzą tego n a stęp u jące zaraz po w spom nianym tek ście
słow a: „każde p ro ro ctw o pism a nie dzieje się w ykładem w łasnym ; a lb o
w iem w olą lu d zk ą nigdy p ro ro c tw o nie je s t p rz y n iesio n e- i t. d. (II
P e tr , l , 2 0 . 2 l ) . P om ijam y dowody inne, k tó rem i b ro n ią się zw olenni
cy jasn o ści P ism a św., a k tó re ob. Perrone, P ra e le c tio n e s th eo l. T ra c t,
de locis th e o l. p. II c. 3. B. N iejasności B ib lji z a r a d z i ć może
wykład naukowy, w edług zasad herm en eu ty czn y ch (ob. H ermeneutyka),
ale t y l k o w c z ę ś c i , bo a ) h e r m e n e u t y k a je s t n a u k ą lu d zk ą,
do d zieł ludzkich zastosow aną, i n i e z a w s z e w y s t a r c z a d o r o
zumienia literalnego, o ile B ib lja je s t dziełem ludzkiem , t. j.
n a w et w rzeczach n ie odnoszących się do isto tn ej tre śc i B ib lji. N au k i
p o trzeb n iejsze do w ykład u B ib lji (filologja, k ry ty k a , arch eo lo g ja) coraz
p o stęp u ją, w sk u te k now ych o d k ry ć. N ajp o trzeb n iejsza zaś, filologja
np. h e b ra jsk a , dziś jeszcze je s t w ta k im stan ie, że uczeni nie są zdolni
ro zstrzy g n ąć, czy ja k a form a lub w yrażenie języ k a h eb r. pochodzi
z czasów M ojżesza, lu b po Salom onow ych (cf. aa. H ebrajski język i P en
tateuch). Z resz tą każd a z pojedynczych n au k , p o trzeb n y ch do w ykład u
B ib lji, w ym aga ta k specjalnego w yk ształcen ia *), że niepodobieństw em
je s t, aby eg zegeta sam k ażd ą n a u k ę b a d a ł sp ecjaln ie; m usi tylko p o
p rze sta w ać n a re z u lta ta c h , podanych przez specjalistów w każdej nauce.
W y k ład zatem naukow y licznym może podlegać w ątpliw ościom : a) czy
eg zegeta d o stateczn ie p o siad a n a u k i przygotow aw cze do ro zu m ien ia B iblji;
b) czy p rzy jęte p rzez niego re z u lta ty b ad ań są pew ne, i c) czy te re z u lta ty
do b rze zastosow ał do w ykładu? Z tego pow odu b ) w y k ł a d n a u k o w y
n i e d a j e d o s t a t e c z n e j p e w n o ś c i , że odszukane przezeń z n a
czenie je s t praw dziw em , a p rze to nie może m ieć ta k ie j p o w a g i , żeby
m i nie wolno było inaczej sobie tłum aczyć. Z re sz tą wiemy z d ośw iad
czenia, że te k sty , naw et n ajjaśniejsze, byw ały i byw ają n a k rę c a n e przez
lud zi złej w iary do fałszyw ych d o k try n . W edług w szystkich chrze-
ścjan jasn o P ism o św. mówi o bóstw ie P a n a Je z u sa , a p rzecież a rja n ie
*) Cf. niżej § 18. Nie m ówim y o tych, którzy wpraw dzie uznają się
ża synów K ościoła, lecz jego pow agi nauczycielskiej nie przyjmują, bo sam ym
tym faktem stawiają sig za Kościołem .
Biblja. 309
etiam indicemus ea, quae spirituali semini noxia esse possunt, ne forte
circumveniamini, neve sanae cloctrinae dogmata labefactentur per quorun-
dam conatum, qui Ecclesiae placitorum loco ratiocinii sui jigmenta inducere
tentant.u Św. Ambroży (De fide 1. 3 c. 6) mówiąc o tem, jak m a
nichejczycy z tekstu Joan, i , 3. 4 dowodzili swej doktryny dualisty
cznej, mówi, że takie rozumienie „Kościół potępia.“ Te świadectwa do
statecznie przekonywają, że wykład dogmatyczny był zawsze w Kościele
uznawany (cf. a. Tradycja). Sobory przeto, gdy nakazywały l) wy
kład Biblji według analogji wiary (ob.), nic nowego nie stanowiły, ty l
ko potwierdzały dawną praktykę. Ostatecznie uświęcił tę p raktykę
swoim dekretem sobór trydencki (sess. IV de editione et usu libror.
ss.): Praeterea ad coercenda petulantia ingenia decernit (SS. Synodus),
ut nemo suae prudentiae innixus, in rebus fid e i et morum, ad aedificatio-
nem doctrinae christianae pertinentium, Sacram scripturam ad suos sensus
contorquens, contra eum sensum, quern tenuit et tenet sancta mater Eccle-
sia, cujus est judicare de vero sensu et interpretatione sanctarum. Scri-
pturarum , aid etiam contra unanimem consensum Patrum, ipsam Scriptu
ram sacram interpretari audeat, etiamsi hujusmodi interpretationes nullo
unquam tempore in lucern edendae forent. Środki, których Kościół uży
wał do oznajmiania o wykładzie autentycznym, są te same, za pomocą
których oznajmia o dogmatach i nauczaniu swojem. Te same przeto
źródła, k tó re służą teologowi do poznania dogmatu i nauki Kościoła,
służą też egzegecie do poznania wykładu dogmatycznego i tradycji her-
meneutycznej, jako to: l) decyzje soborów powszech. Stanowią p ie r
wsze źródło do poznania myśli Kościoła, w rozumieniu B iblji (sensus,
quern, tenuit et tenet Ecclesia. Conc. trid .) Z tego powodu przekład
W ulgaty (ob.) je st dla egzegety normą, przy wykładzie miejsc dogma
tycznych i moralnych, bo sobór trydencki uznał go za autentyczny,
(ob. I 5 3 6 ... tej Encyklopedji). Szczegółowo Sobór trydencki wykłada:
sess. 14 cap. i i can. i — 4 , tek st Joan. 2 0 , 3 3 . Accipite Spiritum
S..., i Jac. 5, 1 4 . 1 5 . Infirmatur quis in vobis...\ sess. 13 cap. 1. 4.
can. l. 2 wykłada teksty M at. 2 6 , 26 — 2 8 . M ar. 1 4 , 22 — 2 4 . Luc.
2 2, 1 9. 2 0. I Cor. i i , 23 — 2 5 . Od takich decyzij trzeba odróżnić
dowodzenia, czyli motiva decyzji soborowej. Jeżeli bowiem sobór nie
rozstrzyga wprost (directe) o rozum ieniu tekstu, tylko przytacza go
między dowodami decyzji dogmatycznej, wykład taki jest ubocznym,
(indirecte), i aby był nieomylnym, winien być poparty deklaracją, że
ta k przytoczony tekst rozum iał i rozumie Kościół, lub Ojcowie św ięci.
Np. sobór trydencki sess. 5. o grzechu pierworodnym, dekr. 4 powowołuje
się na słowa Rom. 5, 1 2 . dodając: Quoniam non aliter intelligendum est id
quod dicit Apostą^us. W dowodzeniu zatem deklaruje sobór, że takie je st a nie
inne rozumienie wspomnionego tekstu. 2) Oprócz tego, mamy wiele innych
tekstów pojedynczych, wyłożonych przez Kościół p o ś r e d n i o (indire-
a tem więcej później, jak świadczy św. Justyn (1. c. ok. r. 140). „Zbie
ramy się dla przypomnienia sobie listu Bożego" mówi Tertulljan, Apolcrget.
c. 3 9 (wyżej n. 5), cf. ejusd. A d uxorem II c. 6. De anima c. 9. Czy
tanie pism prorockich było ze zwyczaju żydowskiego; apostolskich zaś wy
pływało z natury rzeczy. Pisma bowiem apostolskie były najprzód pisane
do wiernych pojedynczych kościołów, jak to widać z dedykacji niektó
rych (I Cor. i, l. 2. II Cor. 1, l.. Philip, l, l); inne Apostoł poleca
przesłać do drugich kościołów, z obowiązkiem odczytania ich tamże (Col.
4 . 1 6 . I Thes. 5, 2 7): św. Jan zaleca czytanie Apokalipsy (Apoc. l, 3).
Oprócz czytania, na wspomnianych zebraniach śpiewano urywki z Pisma
(introit, gradual, offertorium i t. p.). Te zaś śpiewy i czytania odbywały
się w języku zrozumiałym dla każdego przez pierwsze wieki chrześcjan. (w ła
cińskim, greckim, syryjskim i t. p.). Wierni przeto mogli znać i znali
rzeczywiście Biblję, nie tyle z czytania własnego, ile raczej z urywków
śpiewanych i odczytywanych, jak również z wykładu podczas nabożeń
stwa 1). Duchownym ciągle zalecał Kościół czytywanie Biblji 2); nie
mniej i wiernych ojcowie śś. do tegoż zachęcali 3). Co do duchownych,
nietylko biskupi i kapłani, ale nawet niższych stopni klerycy 4) obo
wiązani byli znać Biblję; gdyby zaś kto wcisnął się do niższych święceń,
bez tej znajomości nie mógł być dalej promowowanym 5). Nie miał na
wet potrzeby Kościół ograniczać czytania Biblji, bo w czasach dawniej
szych, kiedy druku nie było, posiadanie całej Biblji było rzadkością; naj
częściej starano się mieć tylko Psałterz i Nowy Testament. Przez wieki
średnie, naukami zajmowało się prawie wyłącznie duchowieństwo, ztąd
nic dziwnego, że świeccy mało czytywali Biblję, której nie było innego
tekstu nad łaciński. Zakazy czytania datują się dopiero od tego czasu,
kiedy się zaczęły pojawiać przekłady incwierców. Najprzód Innocenty III
potępił przekład waldensów na język franc. (Epistolar. ed. Baluz. lib. II
ep. 1 4 2 . ob. Fontana , Constit. „Unigenitus" theologice propugnata, t. III
prop. 7 9). "W r. 1 2 29 synod tolozański zabronił laikom posiadać Stary
*) Nam si quis assidue ven iat, etiam si domi non legat, sed hic (w ko-
śaiele) dictis attendat, anni unius spatio poterit m ulta discere. Neque enim
hodie has, eras (t. j. w innym roku) alias scripturas legim us, sed semper
easdem . S . Chrysost. H om il. 58 (in Joann 4h
2) Rozmaite w różnych czasach postanow ienia soborów, tak powszech
nych, jak prow incjonalnych, jako też dekrety Papieży, nakazujące duchownym
świeckim i zakonnym czytanie Biblji, od r. 393 do 1609 zebrane ma Cheru-
binus a S . Joseph , Apparatus biblicus, B ruxel. 1704 t. I D iss. praelim in. qu. 3
art. 5 sect. 3.
3) Tej treści te x ty z Ojców śś. Kościoła grec. i łac. i z innych pisarzy,
począwszy od I w. aż do X V I, zam ieścił J o d o c u s C o c c i u s w swem dziele:
Thesaurus Catholicus t. I. 1. VI art. 20, i Cherubinus a S . Joseph op. c. art. 5 sect.
2 et 3.
4 L ectores... ante 25 annos non ordinentur, nisi primum divinis scriptu-
ris instruoti vel ab infantia eruditi. Cone, carthagin. III a. 397 ;Concilior. coli.
reg. Ili 483).
5 ) illitera tes quoque et nonnulla parte corporis im m inutos, sine ullo
respectu ad ecclesiasticum didicim us venire servitium . Quod sim ul antiqua
traditio , et apostolicae sedis vetus forma non recipit: quia r.ec litteris ciren s
sacris potest esse aptus officiis... Si qui vero... tales aute suscepti su n t,...
n ih il unquam promotionis accipiant. Gelasii P ap. E pist. 14 a. 494. Cone. X
133, i ap. Thiel, Epistolae Rom. P P. s. 371.
314 Biblja.
lub Nowy Testament; pozw olił tylko mieć Psałterz, Brewjarz i Ofticia de
B. “V. Maria, byleby te nie były tłumaczone w języku ludowym 1). P odo
bne postanowienia były wydawane później, z okazji begwardów, begwi-
nek (ob.), wiklefistów i bussytów (ob. Fontana op. c. prop. 81 et 8 2 ),
lecz były one tylko miejscowemi i czasowemi. Zakaz więc czytania nie
był ani bezwzględnym, ani powszechnym. Owszem później, zanim się po
jaw iły protestanckie biblje, wyszło około 8 0 0 wydań całej Bibji, lub jej
części, a w tej liczbie do 2 00 w językach ludowych (O ’ Connel, A fuli
Repport of the procedings of the great catholic meeting of the catholics
of London, 1 8 3 9 ). Potrzebę rozszerzenia wspomnianego zakazu wywołały
herezje w. XYI. W idząc Kościół, że każde wyznanie zaczęło po swojemu,
tendencyjnie, tłumaczyć i objaśniać Biblję 2), zmuszony był temu naduży
ciu zapobiedz. Postąpił według zasady: tollatur abusus, relinquatur usus
(znieść nadużycie, zostawić użycie). Co było dozwolonemi nie dawało
powodu do nadużyć dawniej, pozostawił dozwolonem i nadal. I tak, po
nieważ dawniej nie było ograniczenia pod względem W ulgaty, tekstu ory
ginalnego i przekładu 70, czytanie takowych pozostało dozwolonem i na
dal. Ograniczeniu więc podległy tylko przekłady wszelkie nowożytne,
w językach żyjących dokonane (in lingua vulgari). Z polecenia soboru
trydenckiego (sess. X VIII r. 1 5 6 2 i sess. X XV ult. D e Reform.) wy
dany i, wraz z bullą Piusa IV D ominici gregis (2 4 Marca 15 6 4 ), ogło
szony In d e x (ob.), między innemi regułami o książkach zakazanych ma
i tę: „Cum experimento compertum sit, si sacra Biblia vulgari lingua
passim sine discrimine permittantur, plus inde, ob hominum temeritatem,
detrimenti quam utilitatis oriri, hac in parte judicio Episcopi aut Inqui-
.
P a ris. 1 6 24 fol.), te k st g reck i i łaciń sk i tych autorów , k tó rzy poprzednio
byli w ydani tylko po łacinie. U zupełniał B althasar Morellius (Xova Bi
bliotheca veterum P a tru m et scrip to r. eccl. seu Supplem entum Bibliothecae
P a tru m . P arisiis 1 6 3 9 , 2 t. fol.), potem F ranciszek Combefis (G raecolati-
nae P a tru m B ibliothecae novum A uctarium . P aris. 164 8 fol.; w 1 .1 dzieła
egzegetyczne, w II h isto ry czn e;— B ibliothecae graecorum p a tru m A u cta
riu m novissim um in quo opuscula Flavii Josephi, S. H ippolyti, S. M etho-
dii, Clem entis S tro m ata, Severiani, P h o tii, N icetae P aphlag., A lexandri
L ycopol., D idym i, M anuelis Calecae et aliorum , om nia gr. et lat. notisque
illu stra ta a F . Combefis, 2 tom i, P a ris. 1 6 72 fol.). N iedługo po w yda
niu B ibljoteki B igne’a paryzkiem z r. 1 6 10 , kolońsćy teologowie nowe jej
w ydanie sporządzili ( M a g n a B i b l i o t h e c a v eterum P a tru m e t antiquor.
scrip to r. ecclesiasticor., prim o quidem , a M argarino de la B igne, Sorbo-
nico in A cadem ia P a ris. Theologo collecta, te rtio in lucern edita; nunc
vero plus quam centum auctoribus et opusculis plurim is locupłetata, histo-
ric a m ethodo p e r saecula singula, quibus scrip to res quique vixerunt, dispo-
sita et in X IV tom os d istrib u ta , o p era et studio doctissim orum in alm a
U n iversitate Coloniensi A g rip p in a Theologorum ac Professorum . Colon.
A g rip . 1 6 1 8 . Tomus X V A uctarium et S upplem entum , opera A n d reae
Schotti, ibid. 1 622 fol.). W ydanie kolońskie pow tórzone zostało w Pa.ryżu
z dodatkam i ( M a g n a B i b l i o t h e c a veterum p atru m et antiquorum scri
pto ru m ecclesiasticorum . P rim o quidem a M arg. de L a Bigne collecta,
p ostea studio Theologorum ac professorum Coloniensium au cta, 1 7 tom i,
P a risiis 16 54 fol); potem w L y o n z nowemi uzupełnieniam i (M a xim a B i
bliotheca... novis supra C au ctoribus et opusculis hactenus desideratis locu-
pletata. Cura P. D espont, L ug d u n i 16 77, 2 7 w . fol.). Za uzupełnienie
jej służy A pparatus ad Biblioth. m ax. przez L e N ourry (P aris 1 703 — 15.
2 t. f.). W X V III w. o rato rja n in A n d rze j Gallandi zam ierzył zebrać
dzieła w szystkich bez w yjątku Ojców i pisarzy kościelnych, aż do X II w.
Bibliotheca Patrum. 337
ł) Od starodaw nego w yrazu bierw iono, bierzw iono, biei-zm o-belka, tra m ,
p o d trzy m u jąc y w podluż poprzeczne b e lk i dom u; bierzm o też znaczy principium
probationis, zasadę pew ności.
Bierzmowanie. 349
mi są; adm inistrow anie sak ram en tu Bierzm ow ania, K apłaństw a, (Conc. T rid .
ses. 7 can. .3 de Sacr. Conjir.\ ses. 2 8 can. 7 de Sacr. Órdin.), k o n
sekrow anie Chryzma św. i św. olejów (Cn. l cs. 2 7, 9, 6), k o n sek ro w a
nie kościołów , ołtarzy i pewne benedykcje (ob. B łogosław ienie). Jeśli b i
skup dla słabości, w ieku, lub obszerności djecezji nie może dostatecznie
w ypełnić tych praw i obowiązków, może prosić o k o ad ju to ra lub suffraga-
na, k tó ry b y mu pom agał lub zastępow ał (ob. K o ad ju to r, Suffragan). Praw a
i obow iązki dyscyplinarne i jurysdykcyjne (jura disciplinae et ju risd ictio n s) ,
p otrzebne dla utrzym ania k arn o ści kościelnej w djecezji, i obejm ujące o g ó ł
praw pod względem zarządu, nazyw ają się tak że praw em djecezjalnem , ju s
dioecesanum lub lex dioecesana, chociaż, w znaczeniu ściślejszem, lex dioece-
sa>ia znaczy albo praw o karn o ści kościelnej dotyczące, dla djecezji przez
jej biskupa postanow ione, albo praw o biskupa do pobierania z djecezji
pewnej części dochodów (ob. P o d atk i). Pow szechniej praw o zarządzania d je-
cezją nazywa się ju ry sd y k cją, lex ju risd ictio n s, chociaż, w ścisłem znacze
niu, ju ry sd y k cja znaczy władzę sądow ą i k a rn ą . P raw o zarządu djecezją,
służące biskupow i, obejm uje władzę praw odaw czą, władzę zarządu ściśle
uw ażaną i władzę sądow ą. W moc w ładzy praw odaw czej, służącej b isk u
powi, co do p rzestrzen i w granicach jego djecezji, a co do faktów i w g ra
nicach praw em powszeclmem K ościoła oznaczonych, m a biskup praw o: a)
w m a te rji w iary tym czasow e objaśnienia udzielać; l) stanow ić i ogłaszać
decyzje dotyczące obrzędów i litu rg ji o ty le, o ile na to p rzepisy Kościo
ła pow szechnego pozw alają, i o ile te jego decyzje nie sprzeciw iają się
obow iązującym K ościół powszechny przepisom liturgicznym ; powinien to j e
d nak czynić nie sam , ale z dwoma k anonikam i, z których jednego sam ,
a drugiego k a p itu ła w ybiera (Con. Trid. ses. 2 5 c. 12 de I !<?/.); w r u
bry k ach jed n a k , t. j. przepisach dotyczących obrzędów i cerem onji, nic sam
zm ieniać, ani podw ładnym pozwalać nie może (S. C. R . in Visen. 160 5,
item deer. 10 Ju n . 185 2); c) stanow ić i ogłaszać praw a wt m aterji k a rn o
ści, ale nie przeciw ne p raw u pow szechnem u K ościoła. P raw a na synodzie
djecezjalnym pow inien ogłaszać, zasięgnąwszy ra d y k ap itu ły , chociaż za nią
iść nie je s t obow iązany, oraz jej zezwolenia w tych przedm iotach, k tó re
go w ym agają w edług praw a powszechnego (B ened. X IY , De Synodo 1. 13
cp. l) ; cl) przedstaw ić Stolicy św. potrzebę zm iany w tym punkcie k a r
ności powszechnej, k tó ry w djecezji nie może być z pożytkiem dla dusz
zachow anym , z przyczyny miejscowych okoliczności, ta k co do praw świe
żo w ydanych, ja k i daw niejszych, k tó ry ch swą pow agą usunąć nie może,
chociażby naw et przestarzałe i nie zachowywane były (Bened. X IV , D e S y
nodo lib. 12 cp. 8 n. 8); e) udzielać przyw ileje w zakresie swej władzy;
/ ) udzielać dyspensy w tych w ypadkach, k tó re władzy biskupiej są zo sta
w io n e.— C ała w ładza praw odaw cza biskupa ograniczona je s t nietylko g ra
nicam i sfery duchowmej, t. j. iż nie sięga do tych przedm iotów , k tó re
zakres interesów kościelnych przechodzą, i należą do interesów czysto d o
czesnych, ale nadto ograniczona je s t pi’awami K ościoła powszechnego. M o
że on ją wykonywać częścią sam, częścią łącznie z k ap itu łą, a częścią na
synodzie djecezjalnym przy obecności duchow ieństw a.— Oprócz władzy p ra
wodawczej, w ładza zarządu, uw ażana w ścisłem znaczeniu, obejm uje praw o
©gzekucji, czyli w ykonania praw i rozporządzeń kościelnych. Z tąd biskup
m a praw o i obowiązek: a) ogłaszać i w w ykonanie wprowadzać d ek rety wy
dane przez najw yższą władzę kościelną, dotyczące n au k i, litu rg ji, karności;
Biskup. 365
m niej sześciu egzam inatorów pow inien biskup wyznaczyć {Const, p r. lib. l
tit. de temporib. ordin. p. 6 6, 6 8; lib. 5 c. 28 p. 3 6 8); przed udziela
niem święceń ogłosić klątw ę na w dzierających się u k rad k iem , a przed
daniem beneficjum w ybadać lata, n au k ę i obyczaje k a n d y d ata (1. c. lib.
1 p. 6 7; lib. 3 tit. de institutionib. p. 14 7 z sob. tr y d .) .— Z przepisów
ogólnych i statutów prow incjonalnych, m ają te k duchow nych, zm arły ch bez
testam en tu , pow inni obrócić na w ydatk i pogrzebow e, w ypłatę długów i wy
nagrodzenie służby, na krew nych, m ianowicie ubogich, na pomoc i ra tu n e k
duszy nieboszczyka, n a resta u ra c ję kościoła, w k tó ry m zm arły p ełn ił obo
w iązki, a nie zaś na inne cele; a to pod k a rą dow olnie naznaczyć się
m ającą przez synod prow . {Const, prov. lib. 3 tit. de succes. ab intest. p .
1 7 8 ).— Mogli byli biskupi nasi w ybierać od duchow ieństw a p o d atek , zw a
ny cathedraticum (ob.), i w ybierali go, ale nigdy nie obracali na w łasną
k o rzy ść.— d ) Z dawnego zwyczaju biskupi m ieli tu w iększą w ładzę na
zakonników niż w innych k rajach , co z tą d poszło, że tru d n o było je n e
rało m zakonnym do P olski zjeżdżać i k arn o ść utrzym yw ać. W ustaw ach
więc naszych częste znajdujem y przepisy, na synodach zakonnikom p oda
w ane, stosunek ich do biskupów o k reślające. K ościoły parafjalne, n ale
żące do duchow ieństw a świeckiego, synody zab ran iają oddaw ać zakonnikom
(synod r. 164 3 tit. Incorpor. eccl. paroch.)-, w łóczących się bez pozw ole
n ia przełożonych i od k laszto ru do k laszto ru podróże odbyw ających, n a
k azują biskupom w trącać do w ięzienia i do klasztorów o d sy łać, a ty ch ,
k tó rzyby takich do swych klasztorów przyjm ow ali, suspensą k a ra ć (Const,
p rov. lib. 5 c. 19 p. 3 6 3); z przełożonym i k lasztoró w żebrzących znosić
się o liczbę zakonników , aby ty le tylko było, ile wyżywić się może (l. c.
lib. 4 tit. d e p rivil. et exces. privil. p. 3 1 7 ); opatom i przełożonym , p r a w
nie w ybranym , pow inni chętnie udzielać benedykcji (1. c. lib. i tit. de
abbat. elect, p. 5 8 i 6 1); po śm ierci ich, łącznie z przeorem k lasztoru
m a w ybrać ad m in istra to ra z g ro n a swej k ap itu ły , i czuwać, aby do b ra
k lasztorne w całości i dochody w szystkie dostały się n astępcy (synod
16 34 c. 15 de abbat. vacant, i konst. 1 5 8 8 r. Vol. leg. I I f. 1221 tit.
O opactw ach); pow inni zw racać uw agę, aby opaci, przełożeni i ksienie,
wsiów i d óbr klasztornych nie pozbyw ały w obce ręce, a u trac o n e s ta
ra li się odzyskać, w przeciwnym razie, choćby byli exem pti, m ogą być
przez biskupa w yklęci i złożeni z godności (1. c. lib. 3 de reb. eccl. non
alien, p. 16 7). W r. 1 5 1 1 , za k ró la Z ygm unta I, wyszło postanow ienie,
aby biskupi przejrzeli przyw ileje zakonów , a jeśli nie będzie w zm ianki,
że sam i tylko N iem cy m ają być przyjm ow ani, tam b iskupi pow inni d oło
żyć staran ia , aby o d tąd bez różnicy, ta k N iem cy ja k P olacy, w stęp mieli
(Vol. leg. I 37 7 D e polonis...); toż sam o co do opatów , aby raz k ra jo
wiec, dru g i raz obcy był w ybierany (r. 1 539 Vol. leg. I f . 54 7 de abba-
tib.). Jeśli zaś sam ym tylko cudzoziem com służył przyw ilej, biskupów
troskliw ości zostaw iono, aby i P olakom w stęp otw orzyli. G dyby na o pata
nie było zdolnego szlachcica, m ożna w ybrać plebejusza, ale o tern biskup
powinien zawiadom ić k ró la (sta tu t r. 15 38 l. fr. f. 521 tit. de abbatib.).—
e) Biskup pow inien nietylko na duchow ieństw o, ale i n a lud zbaw ienny
wpływ wywierać; zgodę, pokój i jedność utrzym yw ać; siero ty , wdowy,
ubogich mieć w opiece, bronić ich i spraw iedliw ość w ym ierzać; łagodność
p a stersk ą okazywać (z sob. try d .), lud pozbaw iony kościołów i pasterzy,
p rzyłączać do pobliskich parafji, i proboszczom część dochodów tych k o
ściołów naznaczać. P rzybyw ając do którejkolw iek djecezji wr prow incji
388 Biskupi w Polsce.
gniez., pow inni ludow i błogosław ić, a pleban raa nauczać parafjan , aby
nachylali się, klękali, lub przynajm niej głowę z uszanowaniem pochylali
(Const, p r , lib. l de off. ord .). N a prow izorów i rządców szpitali uw a
gę zw racać, aby nic nie szło na stro n ę (Const, p r. lib. l de off. ord. p.
9 8); do biskupów należy szkoły erygow ać i w nich pew ną liczbę młodzie
ży u trzym yw ać, dając jej żywność i ubiór; pom oc nieść zdolniejszym i pil
niejszym (l. c. p. 7 6 i tit. de scholis p. 2 6 5 ).— W yklętego w jed n ej dje-
cezji, i tam publicznie za takiego ogłoszonego, obow iązani są polecić
w swej djecezji ogłosić, jeśli o to wezwani zostaną (1. c. lib. 4 tit. de
sent, excom. p. 84 5 i synod 1621 c. 3 de ju risd . spir.)\ przeciw d łu
go zostającym w cenzurach, pow inni w ystąpić stanowczo, aby przez ich
u p ó r pow aga kościelna nie ucierp iała (1. c. p. 347 i u H erbuta V . Deci-
mae, § Pro raptu). M ogą in terd y k tem obłożyć m iejsce, w k tó rem zabito
lub rani.ono k ap łan a; w inowajca zaś m a być wydany biskupow i (Vol. leg.
I 38 7 tit. de p resb y tericid io ).—/ ) P ró cz ustaw , odnoszących się do zarząd u
duchow nego klerem i ludem , synody nasze p o d ają biskupom n iek tó re p rze
pisy , dotyczące całości i p o rząd k u ich d óbr stołow ych. N ie pozw alają
w ypuszczać w dzierżaw ę, zwłaszcza ludziom świeckim (lib. 3 tit. de locato
et conducto p. 1 7 1); sprzedaw ać ich, zam ieniać, choćby ad pias causas,
bez słusznej przyczyny i zezwolenia k a p itu ły (lib. 3 de reb. non alien, p.
16 8); w ójtostw i sołectw nie daw ać dzieciom i nie w ięcej nad dwa doży
w ocia, t. j. mężowi i żonie (synod M aciejów, de non alienan. i L ubień.
de alienat..)-, zam ki, dw ory i inne zabudow ania każą restaurow ać (lib. l
de off. ord. p. 9 3); łask i i nad an ia, przez poprzedników uczynione, ze
słusznej przyczyny i za zgodą k ap itu ły , byle nie były przeciw ne p raw u
kościelnem u, lub przyw ilejom poddanych duchownych, pow inny być i przez
następców szanow ane (synod r. 1 6 2 1); czuwać m ają, aby poddanych k o
ścielnych dzierżaw cy i ekonom ow ie nie uciskali, pracam i i daninam i nie
obciążali, ani dó b r duchow nych nie niszczyli, lasów nie w ycinali, lub g ra
nic nie strzegli (lib. l de off. ord.). W tym celu m ają być w ybierani
z k ap itu ły ekonom ow ie, k tó rzy b y corocznie d o b ra biskupie zwiedzali,
szkody i uszczerbki notowTali, sk arg i poddanych przyjm ow ali (lib. 5 c. l i
p. 3 8 9), ob. D o b ra duchow ne.— g ) R ów ną troskliw ość i opiekę rozpoście
ra ć w inni nad dobram i i dochodam i beneficjatów swej djecezji. D ziesięciny
z swych d ó b r stołow ych, meszne, m ałd raty i t. p. pow inni rzetelnie od
dawać kom u należy, pod k a rą zw rócenia w trójn asó b ; urzędników swych
i poddanych do uiszczania ty ch w ypłat upom inać i zmuszać (1. c. lib. 2
de fo ro compet. p. 1 16; lib. 3 de decimis p. 193; lib. 5 c. 20 p . ’3 6 3 );
staro sto m i rządcom polecić, aby klerow i nie przeszkadzali w p o b ieraniu
dziesięcin (lib. l de off. ord. p . 7 5); spory między laikam i a osobam i du-
chownemi świeckiemi lub zakonnem i, choćby ci byli exem pti, z przyczyny
gran ic dóbr w ynikłe, biskupi pow inni załatw iać i godzić sam i, lub do
tego delegow ać kanoników , a udających się w podobnych spraw ach do
sądów świeckich skazyw ać na k a rę 100 grzyw ien, n a korzyść k ościoła
k ated raln eg o (lib. 2 tit. de fo ro comp. p. 1 1 7 ). Plebanów w dziesięci
nach lub dobrach kościel. pokrzyw dzonych przez szlachtę, m ają brać
w opiekę i sądow nie dochodzić ich krzyw d; gdyby zaś k tó ry z ducho
w nych tego zan ie d b ał, pow inni go u k a ra ć (lib. 1 de off. ordin.); dochody
i w łasność kościelną przez heretyków zab ran e, w m iarę możności z rą k
ich odbierać; fundusze pokrzyw dzonych kościołów spisać i zachować wykaz,
Biskupi w Polsce. 389
by w przyszłości o nie się upom nąć; proboszczom zaś i innym k ap łan o m
z dochodów w yzutym , dać u siebie p rzy tu łek , odzienie i pożyw ienie (l. c.
pag. 7 3). Pozwy wysłać i innych p raw nych środków użyć mają, p rz e
ciwko szlachcie krzyw dzącej księdza w dochodach, a to bez w zględu na
osoby; w przeciwnym razie beneficjat może udać się z użaleniem do m e
tro p o lity (synod r. 1 6 2 1 c. 2 de ju risd . spirit.). Owszem, swym o b ro ń
com i plenipotentom pow inni zlecić obronę ubogich plebanów (synod r.
1 5 8 9 ); ztąd synod r. 1561 nakazuje biskupom mieć biegłych obrońców
na swych dw orach i przy try b u n a le (synody r. 160 7 i 164 3), aby od
zyskiwali dziesięciny, czynsze i t. p. dla ubogich p leb an ó w .— B. O b o
wiązki biskupów w R zeczypospolitej, a) D o najznakom itszych
obowiązków, ja k ie biskupi pełnili w k ra ju , należy ich u rz ą d se n a to rsk i.
M onarchowie polscy zawsze przy boku swym m ieli p ra ła tó w i baronów ,
czyli senatorów duchow nych i św ieckich, aby zasięgać ich ra d y w m n iej
szych rzeczach, gdyż w iększe do sejmów należały. Ł ubień ski St. ( Opera
f. 2 8 9) utrzym uje, że pierw iastkow o sam i tylko b isk u p i należeli do ra d y
królew skiej, czemu jed n ak wielu p isarzy przeczy (H a rth io ch p. 4 3 7; L en -
gnich p. 2 2 7). To pew na, że duchow ni senatorow ie m ieli zawsze pierw sze
m iejsce, siedząc po obu stro n ach tro n u , o co pow stał spór w r. 1 5 0 6
za k ró la A leksandra, gdy świeccy panow ie dom agali się, iżby jed n ę stro n ę
całą im zostaw iono, a po drugiej aby zasiadali duchow ni. Lecz biskupi
obstaw ali za daw nym zwyczajem, co też k ró l p o p a rł i ta k spór załatw ił,
że po lewej ręce dwóch tyiko biskupów (k ra k . i pozn. lub wileń. na
przem ian zasiadać m iało, a p rzed nim i arcy b isk u p lwowski (B ielski K ro n .),
po praw ej stro n ie k ró la zasiadał arcybiskup gniez., za nim biskupi k u
jaw ski, wileń. lub poznański (ustępując sobie nap rzem ian pierw szeństw a),
płocki, w arm iński i łucki (również ci na przem ian ), przem yski, żm udzki,
chełm iński, chełm ski, kijow ski, kam ieniecki, inflancki i sm oleński; w ogól
nej więc liczbie senatorów 13 6, było arcybiskupów dwóch, biskupów 15.
Od r . 1 7 7 5 ubyło w senacie czterech biskupów . M ianow any biskup nie
zasiadał w senacie, dopóki przez P apieża nie był potw ierdzony; podobnież
z jednego biskupstw a na drugie przechodząc, nie w pierw zajm ował w se
nacie wyższe m iejsce, aż bullę tran slatio n is otrzym ał. N om inow ani sen a
torow ie świeccy, lub duchow ni, pow inni byli złożyć zaraz przysięgę k ró
lowi i rzeczypospolitej (form a jej u H e rb u rta V. Juram ent. i S ta tu t r . 150 5
Vol. leg. I f. 3 3 5), duchow ni na św. E w angelję, a świeccy na krucyfiks.
Poniew aż senatorow ie zasiadali na sądach królew skich i wydawali w yroki,
więc po słowie avertam , dodaw ali w przysiędze: et in judicio ju ste senten-
tiarn dicam (K onst. 1 5 8 8 Vol. I I f. 1 2 2 1). O bowiązani byw ać n a sej
mach i sejm ikach, tam ze szlachtą a rty k u ły spisyw ać i przyw ozić je na
większe sejm y (K onst. r. 156 5 Vol. I I f. 6 7 7); b isk u p i za nieobecność
płacili 40 grzyw ien, świeccy w ięksi 2 0 , a m niejsi, ja k kasztelanow ie d ru
gorzędni, po 10 grzyw ien. K o nstytucje synodalne n aznaczają k a ry tysiąca
grzywien na biskupów nieprzyjeżdzających na sejmy i sejm iki, chyba gdy
nieobecność swą n a synodzie prow , uspraw iedliw ią (lib. 5 c. 1 3 ). Ponow iły
następne synody, jak o to r. 1621 (c. 2 de immun, eccl.), i r. 16 34
(c. l o). Cel praw a był ten, aby na sejm ach nie postanow iono coś p rze
ciwnego wolnościom kościelnym . Z tą d synod r. 1 5 5 1 upom ina biskupów ,
aby gorliw iej bronili praw kościelnych i zakonów ; przyw odzi n a pam ięć
dawnych biskupów , k tórzy zdrowiem i życiem zastaw iali się za całość swo-
390 Biskupi w P olsce.
bód kościoła; gdy zaś nie mogli podołać, wyjednywali przynajmniej zwło
kę, której używali na poradzenie się z kapitułą (synod 1577, 1589
i 1 6 2 1 ).— Za Stefana Batorego postanowiono, aby na każdym sejmie wol
nym wybierano na dwa lata 16 senatorów z obu narodów, którzyby pa
czterech zostawali przez pół roku przy boku króla do ciągłej rady, t. j.
jeden z biskupów, jeden z wojewodów i dwóch z kasztelanów, tym porząd
kiem, jakim siedzą w senacie, pozwalając innym podług woli mieszkać
przy królu. Biskupi z krajów ruskich i inni, szczupło uposażeni, mogli
pobierać ze skarbu po 500 złotych (Konst. r. 1576 Vol. II f. 8 9 8).
Niedopełniający tego przepisu mieli płacić tysiąc grzywien poi., a gdyby
się upierali, kara ta do 6 000 grzyw, podniesioną być miała, o co posło
wie na początku sejmu upominać się byli winni (Konst. r. 1 60 7 Yol. II
/ . 1 59 7). Ta rezydencja rozumiała się tylko w granicach państwa (r.
160 9 Vol. II f. 1661), nawet przy ciele zmarłego króla, i przy boku
prymasa w czasie bezkrólewia. Bezydencja liczyła się od l Stycz.; pra
wne przeszkody powinny były być zaprzysiężone tacto pectore in facie
Reipublicae. Kancelarja królewska rezydencje, równie jak senatorów con-
sulta, obowiązaną była notować. Liczne o rezydencji przepisy zostały
ponowione i zatwierdzone r. 1 662 (Yol. leg. IV f. 830 tit. de redd, ra-
tione), co też i na późniejszych sejmach miało miejsce, mianowicie roku
1 669, gdzie dodano, aby materje do narad królewskich podawali kancle
rze obu narodów, a król je z senatorami rezydującymi rozbierał; zdania
zaś powinny być przez senatora dającego je podpisane, pod karą pozba
wienia urzędu senatorskiego (Konst. 1669 i 1717 tit. Reassumptio etc).
Do r. 1641 wyznaczano na dwa lata po 16-tu senatorów, takim porząd
kiem, jak siedzieli w senacie; odtąd co rok 2 8 wyznaczać zaczęto, t. j.
4 biskupów, 8 wojewodów, 8 większych i 8 mniejszych kasztelanów; z tych
arcybiskup lub biskup przez pół roku, wojewodowie zaś i kasztelani tylko
przez 3 miesiące obowiązani byli rezydować. Do owej rezydencji, Rzpta
tak wielkie przywiązywała znaczenie, iż nietylko, że wielkiemi karami zmu
szała senatorów, a rzadko uwalniała, bo o jednym tylko M. Lubieńskim,
prymasie, czytamy, że dla podeszłego wieku na raz jeden uwolniony zo
stał (r. J 649 Vol. leg. IV f. 2 8 6); ale nadto, aby przez nią senatorowie
nie ponosili szkody, wolni byli od sądów na 6 tygodni przed i po rezy
dencji (Konst. 1638 Vol. III f. 9 3 5), po którym to terminie, sprawy ich
miały być sądzone w pierwszy czwartek z regestru szczegółowego (Konst.
1641 Vol. IV f. 3). Jeśliby przeciwko senatorowi, w czasie jego rezyden
cji, zapadł wyrok, sprawa in integrum miała być wrócona (Konst. 16 54
i 16 55 i inne); lecz w trybunałach wkrótce o tem zapomniano; ponowiła
więc te przywileje Konst. 1 687, wyroki uznając za nieważne i 1000 grzy
wien poi. naznaczając kary na tego, ktoby o wyrok na senatora rezydu
jącego u króla postarał się. Nadto, podczas rezydencji wolni byli od lu
stracji dóbr i wojska kwarcianego (Konst. 1591).—Również zabezpieczono
osoby senatorów wracających lub jadących na rezydencję i posiedzenia se
natu: wszelki wyrządzony im gwałt karano, jako obrazę królewskiego ma
jestatu (r. 1510 statut. Zygm. I i Konst. 1 66 7).— Prócz senatorskiego
urzędu, biskupi bywali kanclerzami i podkanclerzami; a chociaż ustawy
państwa zastrzegły ogólnie, aby raz osoby duchowne, drugi raz świeckie
te obowiązki pełniły, przecież prawie zawsze biskupom, nie zaś niższym
duchownym, pieczęcie koronne oddawnno (Lengnich 1. c. p. 283).— b) Bi-
Biskupi w Polsce. 391
lenia na zaślubienie swojej bratowej, w której się kochał nam iętnie, ode
brał sobie życie wystrzałem z pistoletu 169 3. W ięcej o nim szczegółów
ob. Biogr. univer. de Michaud, t. IV p. 5 9 9. ( / . C.) X . M -i.
B lu ź n ie rs tw o (blasphemia). Przez bluźnierstwo rozumie się w y
rażenie znieważające Boga, czy to w samej jego istocie, czy też w jego
stworzeniach, o ile w nich Boży jaki odbija się przymiot: locutio contume-
liosa in D eum . Przez bluźnierstwo jednak rozumie wielu teologów nie
tylko słowo znieważające Boga, ale znieważający go czyn lub m yśl, samą.
Bluźnierstwo różnie się może dzielić, a to według zamiaru bluźniercy,
według sposobu, według słów i według przedmiotu bluźnierstwa. l . W e
dług zamiaru, gdy bluźnierca w prost i wyraźnie chce znieważać Boga,
zowie się szatańskiem , cliabolica, directa. Gdy zaś kto mówi słowa blu-
źniercze z uwTagą, ale bez myśli znieważania wprost Boga, np. szyderczo
mówi o świętych, lub o czci oddawanej Bogu, rozumiejąc dobrze znacze
nie wyrazów, będzie bluźnierstwo uboczne, indirecta. 2. W edług sposobu,
bluźnierstwo albo jest tylko myślą popełnione, jak mówi Pismo św.: rzekł
głupi w sercu swojem: nie masz Boga (Ps. 13), i to będzie bluźnierstwo
serca lub wewnętrzne-, albo też może być zew nętrzne, dopełnione słowem,
lub uczynkiem. Boga można wielbić sercem, usty i czynami, tym samym
sposobem można go zniewrażać. 3. W edług znaczenia słów bluźnierczych,
będzie proste bluźnierstwo, gdy słowTa tylko zniewagę Boga wyrażają; bę
dzie heretyckie, gdy się w słowach znajduje zarazem zaprzeczenie jakiego
artykułu wiary, np. zaprzeczenie sprawiedliwości Bożej; bluźnierstwo zło
rzeczące, im precativa, gdy się Bogu życzy złego; znieważające zaś, dehone-
stativa, gdy się wyraża rzecz prawdziwą o Bogu, ale z nieuszanowaniem
i w chęci go znieważenia, jak Juljan odstępca złośliwie rzekł o Jezusie:
„Zwyciężyłeś Galilejczyku!41 4. W edług przedmiotu, bluźnierstwo albo
prosto się odnosi do Boga, do N. Panny, albo do świętych, albo do in
nych, nawet nierozumnych stworzeń. Bluźnierstwo jest z natury swojej
grzechem ciężkim, mortale ex genere suo. O niem to Chrystus mówi, że
nie będzie odpuszczone (Mat. 1 2, 31 — 3 2). Grzech ten, według św. H ie
ronima (in Isai. 6, 18)! Augustyna (Adv. Prise, contra mend. c. 19), Toma
sza z Akw inu (2-a 2-ae, q. 1 3, ar. 3), większy jest jak niedowiarstwo, krzywo-
przysięztwo i zabójstwo. Św. Efrem mówi: „Poważasz się otworzyć usta prze
ciw W szechmocnemu, któremu się przypatrując, drżą aniołowie, archanioło
wie, chei'ubinowie! Jutro przed jego trybunałem staniesz! Ty dziś się
odważasz tak mówić i nie boisz się, aby na ciebie ogień z nieba nie spadł,
i ty się nie lękasz, ażeby się ziemia nie rozstąpiła i nie pochłonęła cie
bie!44 (Paraen. 2 n. 4 3). Podobnym językiem przemawiali inni ojcowie,
ukazując wielkość występku bluźnierstwa. M e mniej surowe ostrzeżenie
w tym względzie daje Pismo św. na wielu miejscach: Exod. 2 0 , 7; Lev.
2 2 , 32; 2 4 , 13 — 16; II Król 12, 14; III Król 20, 28; IY Król 1 9 ,
22. 2 3 . 35; Izaj. 5 2 , 5; Math. 12, 31 — 32; I Kor. 12, 3; Apok. 13,
6; 16, l i . — Bluźnierstwo, chociaż przez się jest grzechem ciężkim, je
dnakże może się stać tylko przestępstwem małem, grzechem powszednim,
z powodu braku rozmysłu, rozwagi, przez gwałtowne poruszenie nam ię
tności. Papieże starali się z całą usilnością wykorzenić bluźnierstwo mię
dzy chrześcjanami; w tym celu w jdane zostały surowe prawa, jak np.
can. S i quis 12 caus. 2 2, quaest. i , na bluźnierców duchownych wyrzeka
jące depozycję, a na świeckich klątwę. Ale było i inne łagodniejsze prawo:
Bluźnierstwo.— Błachowicz. 399
bł. owoców, pól, osobliwie jeżeli uroczyście się odbywa. Inne, jakkolwiek
może je każdy kapłan dawać, nie powinny być dokonywane przeciwko
woli miejscowego proboszcza. Form uł benedykcji, przez Kościół rzym
ski nie zatwierdzonych, używać nie wolno pod nieważnością,. W Analecta
juris (2 0 zeszyt 185 7 r.) znajduje się zatwierdzona w Rzymie formuła
błog. kolei żelaznej i wagonów. Benedykcje, ze względu treści, formy
i skutku z nich płynącego, są dwojakie: wzywające i stanowiące (invoca-
tivae et constitutivae); pierwsze, ściągając na rzeczy błogosławione błogosła
wieństwo, nie zmieniają ich natury i mogą te rzeczy pójść na użytek
świecki, jak np. poświęcone złoto w dzień Trzech Króli; drugie zaś, już
całkiem przemieniając moralnie przedmiot poświęcony, wykluczają go tem
samem od świeckich użytków, tak up. paschał wielkanocny: ani go się
godzi używać na coś świeckiego, ani też drugi raz benedykować. Ubiór
kapłana, mającego poświęcać czyli błogosławić, czas, miejsce i inne oko
liczności, przepisuje R ytuał wT rubrykach ogólnych albo szczególnych; zna
czenie każdej benedykcji najłatwiej wyrozumieć z samej modlitwy i cere-
monji. Cf. Gregor Rippel, Alterthum U rsprung u. Bedentung aller Ce-
remonien Gebrauche u. Gewohnheiten d. h. Kath. Kirche, na nowo prze
robione i wydane przez Himiobena, p. t. Die Schónheit d. kath. Kirche,
dargestellt in ihren ausseren Gehrauchen etc., Mainz 1841. I. Helfert,
D arstell. d. Rechte in Ansehung d. h. Handlungeu etc., Prag. 18 26. H.
Kilhn, E rklaerung der Ceremonien u. Segnungen unserer h. kath. Kirche,
Frankf. 1830.
Błogosławienie małżeństwa. Pobłogosławienie małżeństwa przez ka
płana jest uroczystością, różniącą się od zawarcia małżeństwa. Do za
warcia małżeństwa Kościół na soborze trydenckim przepisał szczegółową
formę, zależącą na wyraźnem oświadczeniu przez obojga zawierających,
wzajemnego swego zezwolenia na zawarcie małżeństwa, oświadczeniu, które
w yrażone być winno w obecności proboszcza, zawierających małżeństwo,
czyli nowożeńców, i w obec przynajmniej dwóch świadków; a nawet do za
chowania lub niezachowania tej formy Kościół przywiązał ważność lub
nieważność małżeństwa, ob. Małżeństwo. Ale pobłogosławienie małżeń
stwa (benedictio matrimonii, benedictio nuptialiś), czyli zatwierdzenie związku,
w imieniu Kościoła przez kapłana wyrzeczone, z modlitwami i życzeniami
Kościoła, jest całkowicie niezależne od małżeństwa właściwie uważanego.
Znajdujemy to błogosławieństwo już w dawnych czasach, bo gdy małżeń
stwo, według nauki Kościoła, jest sakramentem, naturalnem było, że za
wierało się w obec kapłana, albowiem, według przepisu Apostoła, jeśli
ma być przedmiotem łaski poświęcającej, powinno być w Panu zawierane
(ad Ephes. 5, 32). Ztąd zasięgano zdania i rady zwierzchnika kościoła
(niegdyś biskupa, potem proboszcza) i według tego, jak wskazał, postępo
wano. Prócz tego Kościoł od początków miał to na względzie, aby
związek sakramentalny małżonków jak najskuteczniejszą w ich duszę
wlewał łaskę, do tego sakram entu przywiązaną, i dla tego do modlitwy
zawierających małżeństwo zawsze przyłączał i błogosławieństwo swoje
(Ignat. Antioch., an. 107 Ep. ad Polyc. c. 5 ult. Tertnll, c. a. 200, ad
U xor., 11, 9 pr. Idem de Pudicitia, c. 4. Ambr., E pist 24. Chrysost.,
Horn. 48. August., Epist. 23 7. S tatuta Eccles. antiq. c. 1 0 1). Lekko
myślnie pomijać to błogosławieństwo je st grzechem, bo to znaczy gwałcić
przepis Kościoła i gardzić łaską Bożą. Aż do czwartego soboru laterań-
Błogosławienie małżeństwa. 407
414 Boehme.
kładu swego pojmowania Boga i świata, w dziele noszącem tytuł: Aurora
czyli wschodząca jutrzenka (A urora oder die Morgenrothe im Aufgange).
A urora nie znalazła nakładcy, lecz w rękopismach, przechodząc z rąk do
rąk, znajdowała licznych czytelników. W ieść o dziele Boehmego doszła do
miejscowego proboszcza Jerzego Richter, który z kazalnicy gromił marzy
cielskiego szewca, nazywając go kacerzem i uwodzicielem, a w końcu
wpływem swoim wymógł wmieszanie się m agistratu miejskiego. Boehme,
aby uniknąć wypędzenia z miasta, oddał rękopism i obiecał na przyszłość
nic nie pisać (2 6 Lipca 1613 r,). W przeciągu pięciu lat dotrzymywał
danego słowa, lecz umysł jego w ciągłym znajdował się niepokoju, a przy
jaciele, których zjednał sobie ową Aurorą, nalegali, aby nie zaniedbywał
Udzielonych sobie darów Bożych. W 1 6 1 8 r. B. rozpoczął teozoficzne
listy, w następnym napisał rozprawę O trzech pierwiastkach istoty Bożej
(Yon den drei Prinzipien des gótt. Wesens), poczem już dzieło za dzie
łem w szybkiej po sobie następowały kolei. Dla dokładnego zrozumienia
systematu B., najważniejsze są następujące dzieła: Traktat o początku
i o znaczeniu wszechrzeczy czyli signatura rerum (Yon der Geburt u.
Bezeichnung aller Wesen); Tablice o trzech pierwiastkach Boskiego Obja
wienia (Tafeln v. d. drei Principien gottl. Offenbarung); Claris czyli klucz
do najważniejszych punktów (Schlussel der vornehmsten Punkte). Boehme
porzucił rzemiosło i utrzymywał się z zasiłków, które mu dawali zwolen
nicy jego nauki. Do 1623 r. dzieła jego rozszerzały się tylko za po
mocą rękopismów i dopiero w końcu 16 2 3 r. niejaki Abraham von F ran -
kenberg wydrukował kosztem swoim pięć małych traktatów Boehmego,
p. n. Droga do Chrystusa (Weg zu Christo). Książka ta szybko się ro
zeszła, lecz jej popularność ściągnęła na głowę autora nową burzę. P ro
boszcz Richter widząc, jak wielki rozgłos zyskują rozumowania Boehme
go, nietylko z kazalnicy ponowił napady przeciwko niemu, lecz nadto
napisał po łacinie tra k ta t polemiczny, pełen apostrof obelżywych dla ma
rzyciela. M agistrat zgorzelicki, obawiając się nowych niespokojności
z powodu tej sprawy, radził Boehmemu, aby dobrowolnie się stawił przed
elektorem saskim i usprawiedliwił się ze swego pojmowania rzeczy religij
nych. B. pojechał do Drezna, znalazł tam łaskawe przyjęcie i uzyskał
obietnicę opieki od samego elektora; wkrótce, po powrocie z Drezna, śmierć
usunęła najzawziętszego przeciwnika autora A urory, proboszcza Richtera.
Zdawało się, że B. mógłby już odtąd żyć w spokoju, gdy nagle dotknęła
go ciężka choroba, po której nastąpiła śmierć 2 1 Listopada 1 6 24 r.
Boehmego nazwali współcześni niemieckim fdozofem i rzeczywiście on pier
wszy zaczął w niemieckim języku pisać dzieła, które mają pewien związek
z filozofją. Aby słusznie ocenić Boehmego, trzeba uprzytomnić sobie
warunki, w jakich się on wychował i żył. W nauce nabył on tyle wia
domości, ile ich dać mogła wiejska szkoła XYI w. Skrzętnie zbierał wszystko,
co mogłoby umysł jego oświecić, lecz, nie posiadając języka łacińskiego,
nieliczne do tego znajdował źródła. Oprócz Biblji, znał on tylko kilka
traktatów teozoficznych i niemieckie dzieła Teofrasta Paracelsa, z których
przejął terminy filozoficzne. Ucząc się od takich mistrzów, jak Paracels
i \V . Weigel, Boehme nie mógł rozszerzyć swego horyzontu umysłowego,
zaczem poszło, przy wrodzonej mu skłonności do marzycielstwa, zamiło
wanie wszystkiego, co tajemnicze i nadzwyczajne. Nadto, śmierć zasko
czyła B. wtedy właśnie, gdy umysł jego dojrzewać zaczynał. Nie dziw
Boehme. 415
ł) Gdyby znalazł się lud jaki zupełnie nie znający Boga, lud ten nie
wątpliwie będzie na najniższym stopniu zdziczenia. Dla tego fakt taki nicby
przeciwko naszemu wywodowi nie znaczył.
Bóg. 423
sposobem nie było w przyczyn ie. Gdy przeto Bóg jest pierwszą rzeczy
przyczyną, tedy wszystkie doskonałości, jakie w stworzeniu się znajdują,
wprzód już były w Bogu. Przyznając je tedy Bogu, dochodzimy do po
znania dalszych attrybutów Bożych, które już nietylko co do rze c zy , ale
i co do wyrażenia są pozytywne (jak np. mądrość, sprawiedliwość, świę
tość). Nadto, ponieważ Bóg jest nie jednorodną (causa univoca) wszech
rzeczy przyczyną, lecz różnorodną (causa aequivoca), przeto to, co jest
w skutku, w stworzeniu, nietylko poprostu było wprzód w przyczynie, ale
było w niej w sposób daleko doskonalszy , a to tem bardziej, że Bóg jest
Istota nieskończenie doskonałą, i dla ł;ego wszystko Mu w stopniu najdosko
nalszym właściwe. Ztąd wynika, że doskonałości przyznawane Bogu, nie
mogą być przyznane tak, jak rzeczom stworzonym, ale w sposób daleko
doskonalszy , tak mianowicie, jak to odpowiada naturze Boskiej. — Przyznajemy
doskonałość rzeczom stworzonym i Bogu, nie w róicnem (praedicatio univoca),
ale w podobnem znaczeniu (praedicatio aequivoca vel analoga). Jako skutki.
Bożej przyczynowości, rzeczy stworzone zostają do Boga w stosunku pe
wnego podobieństwa, i dla tego tak im, jak jemu tę samą doskonałość
analogicznie można przyznawać (per analogiam proportionis).— c) Ponieważ
doskonałości napotykane w rzeczach stworzonych, Bogu przypisywać mo
żemy tylko w daleko doskonalszy sposób, przeto, gdy je Bogu przypisuje
my, musimy je przeczyć w sposobie, w jakim one znajdują się w rze
czach stworzonych. W braku jednak odpowiedniego na to wyrażenia, uży
wamy stopnia najwyższego, zowiąc Boga „najmędrszym, najlepszym1' i t. d.,
ja k gdyby „nadmądrym, naddobrym", t. j.,ż e przyznaw anem u te doskonało
ści, wyższe są po nad opowiednik mądrości i dobroci i t. d .— Różnica
istoty i attrybutów w Bogu oznacza się nie w ten sam sposób, jak w rze
czach stworzonych, bo w bycie Boga nie ma żadnej realnej różnicy,
a zatem nie ma żadnej realnej różnicy pomiędzy istotą i attrybutam i, lecz
raczej wszystko co jest w Bogu, jest jego jedną, prostą istotą. A zatem
tylko w naszej myśli możemy robić różnicę pomiędzy istotą a attry b u ta
mi Bożemi, podobnie, choć nie tak samo, jak to robimy w rzeczach stwo
rzonych. Przez istotę tedy Bożą (constitutivum divinae naturae), w od
różnieniu od attrybutów Bożych rozumiemy tę doskonałość Boską, jak ą
w Bogu poznajemy jako pierwszą, przez ja k ą Boga n ajprzód od rzeczy
stworzonych odróżniam y , i z jakiej wszystkie inne doskonałości bezpośre
dnio lub pośrednio dają się w yprow adzić. A ttrybvtam i zaś nazywamy
wszystkie inne doskonałości, jakie z owej pierwotnej doskonałości wypły
wają. A ttrybuty dzielą się: na bezwzględne, o ile właściwe są Bogu
w sobie uważanemu, i względne, o ile są właściwe Bogu w jego stosunku
do stworzenia; na attrybuty bytu i działalności , na jizyczn e (wyrażające
n aturalną doskonałość) i moralne (wyrażające m oralną dosk.), nareszcie*
na pozytyw ne i negatywne (odpowiednio do swego w yrażenia).— Za dosko
nałość, stanowiącą Istotę Bożą, jedni uważają nieskończoność, inni samoistność
(aseitas); my przyjmujemy to drugie zdanie. Pojęcie samoistności negaty
wnie tem się określa, że Bóg wyłącza wszelką siebie samego przyczynę;
pozytywnie zaś tem się określa, że Bóg siłą swojej własnej istoty istnieje,
istnienie tedy zawiera się w jego istocie. Bóg tedy nie wywodzi się ani
z żadnej zewnętrznej przyczyny, ani z samego siebie (jeżeli tedy biorąc
przyczynę w właściwem znaczeniu, Boga nazwie kto „przyczyną siebie
samego" (causa sui), nazwa ta będzie zupełnie fałszywą, bo w takim razie
426 Bóg.
Bóg sam sobie dałby b y t, t. j. byłby czynnym , zanim by był). Jeg o
isto ta je s t podstaw ą jeg o bytu. B y t Boga nie je s t bytem uczestniczenia
(esse p artic ip a tu m ), lecz Bóg je s t samym bytem , je s t bytem opartym na
sobie i przez się istniejącym (ipsum esse su b siste n s).— T ę zaś sam oistność
uw ażam y za stanow iącą isto tę B oga, poniew aż doskonałość tę poznajemy
ja k o pierw szą w B ogu. N ajprzód bowiem poznajem y B oga, ja k o pierw szą
w szechrzeczy przyczynę; pierw szą zaś p rzy czy n ą może być tylko o tyle,
o ile je s t przyczyną istn iejącą sam ą przez się. N ie m oglibyśmy tedy
Boga poznaw ać, jak o pierw szą przyczynę, gdybyśm y go zarazem nie po
znaw ali, ja k o isto tę istn iejącą przez się (ens a se). Sam oistność też je st
pierw szą cechą, po jak iej odróżniam y B oga od rzeczy stw orzonych. Bo
jeżeli poznajem y B oga najprzód, jak o przyczynę pierw szą, niezależną (a se),
to tern sam em poznajem y go w jego odróżnieniu od rzeczy, k tó re są
z jak iej obcej przyczyny (ab alio), a zatem w odróżnieniu od rzeczy stwo
rzonych. N adto, z sam oistności dają się w yprowadzić wszystkie inne do
skonałości, a mianowicie: ( a t t r y b u t y b y t u ) konieczność Bożego bytu.
Bo skoro w istocie Boga zaw iera się ju ż istn ien ie, te d y nie byłoby B oga
bez istn ien ia, t. j. Bóg je s t koniecznie, nie może nie być. Gdyby istn iał
przygodnie, wówczas m usiałaby być ja k a ś przyczyna jego istnienia, nie
byłby ju ż więc sam oistnym (a se). Poniew aż Bóg je s t isto tą sam oistną
(a se), tedy je s t i isto tą konieczną (ens n ecessariu m ).— Sam oistność tę
rozum ieć należy, jak o doskonałą, zu p ełn ą , t. j., że Bóg całkow icie, czem
je s t, je s t jed y n ie z siebie i przez siebie. G dyby pod jakim kolw iek wzglę
dem b y ł czemś przez co innego, sam oistność jego nie byłaby zupełną.
Bóg zatem nie znajduje się w żadnym koniecznym stosunku do czego
innego, i nie je s t też pod żadnym wTzględem przez co innego zaw arunko-
w any; je s t Absolutem , je s t Is to tą bezwzględna i w swojem działaniu od
niczego niezależną. — 6. 1 . Nieskończoność. Ja k o isto ta sam oistna, Bóg je s t
is to tą nieskończenie doskonałą (ens infinite perfectum ); je s t p ełn ią dosko
nałości i nie zna z istoty swojej jak iejb ąd ź niedoskonałości. G dyby bo
wiem Bóg b y ł isto tą o g raniczoną, przyczyna tego ograniczenia m ogłaby
znajdow ać się tylko w nim sam ym , poniewraż przez przyczynę po za nim
leżącą ograniczonym być nie może. G dyby zaś przyczyna ta k a w nim
się znajdow ała, należałoby jej szukać albo w jeg o działalności, albo w jego
istocie. A le nie m ożna przypuścić jej w jeg o działalności, poniew aż w ta
kim razie należałoby przypuścić, że Bóg sam sobie d ał b y t ograniczony,
t. j., że sam sobie d ał by t, co je s t niedorzecznością. N ie może też p rz y
czyna ograniczenia być w jego istocie, poniew aż jak o sam a z siebie b y tu
ją c a isto ta , Bóg je s t sam ym bytem (ipsum esse subsistens) i dla tego je s t
czystym bytem (esse sim pliciter), w przeciw ieństw ie do bytu uczestniczenia
(esse p artic ip a tu m ). B ędąc zaś czystym bytem , musi być w szystkiem , co
je s t praw dziw ym bytem , t. j. musi mieć w szystkie doskonałości, poniew aż
każda doskonałość je s t bytem . P o d żadnym też wTzględem nie może być
niebytem , bo ju ż wówczas nie byłby „bytem czystym .“ W yłącza tedy
wszelką niedoskonałość, bo niedoskonałość je s t niebytem , b rak iem . Jeżeli
ted y Bóg, ja k o byt, ma w sobie w szystkie doskonałości, a w yłącza z siebie
wszelką niedoskonałość, przeto z isto ty swojej je s t n ieo g ran iczo n y .—
N adto, żad n a doskonałość, jeżeli będzie tylko bez przym ieszki jak iej n ie
doskonałości, nie zn ajduje się w sprzeczności z in n ą doskonałością. M o
żliwą ted y je s t rzeczą, że w szystkie doskonałości w jednej istocie będą
Bóg. 427
swojej są różne, i dla tego w myśli nie możemy ich brać jedne za dru
gie. Słowem, pozyskujemy tym sposobem różne doskonałości Boże, które-
mi oznaczamy istotę Bożą, jak i o ile z różnych punktów na nią się za
patrujem y. Choć więc w Bogu nie ma rzeczywistego tych doskonałości
rozróżnienia (distinctio realis), jednakże jest ich w nas rozróżnienie my
ślowe, oparte na podstawie rzeczywistości (distinctio rationis cum funda-
mento in re, t. j. distinctio virtualis). Sposób nasz przypisywania Bogu
doskonałości, może być dwojaki: abstrakcyjn y (np. Bóg jest swoją m ądro
ścią, Bóg jest swoją sprawiedliwością), uzasadniony absolutną niezłożono-
ścią Boga, i konkretny (np. Bóg jest m ądry, Bóg jest sprawiedliwy), uza
sadniony tern, że Bóg, pomimo swojej absolutnej niezłożoności, je st kon
kretną, żywą rzeczywistością.— 4. N iezm ienność wewnętrzna. Gdyby bowiem
Bóg był zmienny, t. j. gdy z jednego stanu mógłby przechodzić do d ru
giego, czy to co do swojej natury, czy co do poznania, czy też co do
swojej działalności, tedy w sobie musiałby zachowywać się potęgowo (po-
tentialiter) do tych różnych stanów, i w chwili przemiany musiałby z po-
tęgowości przechodzić do rzeczywistości; tymczasem (jak wyżej widzieli
śmy) potęgowości w Bogu nie ma, bo Bóg jest absolutną rzeczywistością.
A zatem zmiany w nim być nie może.— Może jednak odnośnie do Boga
zachodzić zmiana zew n ętrzn ych stosunków. Jakkolwiek bowiem Bóg nie
zostaje w żadnym koniecznym stosunku do innych rzeczy, wszelako może
on sam taki stosunek ustanowić, gdy tworzy rzeczy zostające w nim
w istotnym stosunku. Jak długo tedy rzeczy te istnieją, stosunek ów ma
miejsce; gdy nie istnieją, stosunku tego nie ma. Z powodu więc tego
zewnętrznego stosunku, musimy Bogu dawać pewne predykaty tak długo,
jak trw a ten stosunek. Z ew n ętrzn ej tedy nięzmienncjści Bogu przypisy
wać nie możemy.— 6 . N iezm ierzoność (immensitas) Boga polega z jednej
strony na tem, że Istota Boga wyłącza wszelką w nim możliwość prze-
strzeniowego ograniczenia, a z drugiej strony, że sam znajduje się on
(per substantiam) we wszystkich możliwych nawet przestrzeniach całkowity
w całości i całkowity we wszystkich częściach. W takiem rozumieniu
niezmierzoność jest bezw zględną właściwością Boga, a nie dopiero istnie
niem jakiej przestrzeni zawarunkowaną. Że zaś niezmierzoność taka jest
attrybutem Bożym, ztąd się pokazuje, iż substancja Boża nie może być
ograniczona przestrzenią, ponieważ musiałaby być fizycznie złożoną, t. j.
cielesną; działalność jej bezpośrednia ograniczałaby się tylko do pewnej
przestrzeni, t. j. byłaby ograniczoną, nie zaś nieskończenie doskonałą.—
Nadto, Bóg, jako pierwsza przyczyna, na wszystkie przez siebie stwarzane
rzeczy wywiera bezpośrednia działalność, o ile nie przez co innego, ale
bezpośrednio przez siebie daje im byt i utrzymuje je. Skoro zaś Bóg
działa bezpośrednio na wszystkie rzeczy i we wszystkich rzeczach, które
stwarza, i skoro nawet rzeczy te istnieć nie mogą bez tej bezpośredniej
działalności Bożej, tedy wynika, że Bóg we wszystkich rzeczach, które
stwarza, substancją swoją musi być obecny, ponieważ jego działalność
rzeczywiście jest jedno z jego istotą, i dla tego gdzie działalność, tam
i istota Boża być musi. Bóg przeto z istoty swojej musi we wszystkich
rzeczach, które stwarza, substancją swoją być bezpośrednio obecnym,
a zatem musi być w ten sam sposób we wszystkich możliwych przestrze
niach, jakie może stworzyć; w przeciwnym bowiem razie nie mógłby być
obecnym we wszystkich rzeczach,, przestrzenie te wypełniających. Ztąd
430 Bóg.
w ynika pojęcie wszechobecności (om nipraesentia), ja k o następstw o niezm ie-
rzoności w jej sto su n k u do rzeczyw istej p rzestrzen i; a zatem wszechobec-
ność je s t nie bezw zględnym , lecz względnym a ttry b u tem Bożym. — 6. W ie
kuistość (aetern itas) B oga polega na tern, że Bóg nie ma początku, końca
i następstw a. Życie jego nie polega na następujących po sobie kolejno
a k tac h życia, lecz żyje całkow icie i zupełnie w jednym niepodzielnym akcie.
J a k p rzeto Bóg je s t czystą obecnością, odnośnie do p rzestrzen i, ta k samo
je s t czystą obecnością, odnośnie do czasu, t. j., ja k nie m a dla niego o d
ległości p rzestrzen iew ej, ta k też nie m a żadnej przeszłości i żadnej p rz y
szłości (W iekuistość tedy, ja k o a ttry b u t B oży, różni się od wieczności
(aev itern ita s), przez k tó rą rozum ie się nieu stan n e trw an ie czasu, i dla tego
m oże być w łaściw ą rzeczom stw orzonym , jeżeli Bóg nieu stan n ie ich istn ie
nie u trzy m a. W tem znaczeniu dusza ludzka nazywać się może w ieczna).—
Co się zaś tyczy sto su n k u w iekuistości do czasu, nie należy czasu uważać
właściwie, ja k o cząstki w iekuistości, poniew aż w iekuistość, jak o attry b u t
Boży, je s t bezw zględną bezczasowością, czyli raczej nadczasow ością, w spół
istn ie ją c ą z czasem , ale przez czas bynajm niej nie powuększoną, nie ro z
szerzoną. Że w iekuistość ta k a je s t a ttry b u te m B oga, pokazuje się ztąd ,
że jak o sam oistny (a se) nie ma początku; ja k o koniecznie bytujący nie
może nie istn ieć, a zatem końca b y tu nie ma; niezm ienność zaś jego, w y
łączająca w nim wszelkie staw anie się, wszelki rozw ój, wszelkie p rzejście
z jednego stopnia życia na d ru g i, dowodzi, że w B ogu nie m usi być ża
dnych kolejnych aktów ży cia .— 7. 1. R ozum i wola. Ju ż fizyczno-teologiczny
dowód oczywiście w ykazał, że B oga pojm ować należy jak o istotę ro z u
m n ą i wolną; inaczej nie podobnaby było w ytłum aczyć panującego w świę
cie p o rząd k u . N adto, człowiek m a rozum i wolę, i na tem polega w ła
śnie jeg o wyższość; skoro je d n ak człowiek je s t ty lk o stw orzeniem Bożem,
ted y doskonałości te w nim by znajdow ać się nie m ogły, gdyby w przód
już nie b yły w Bogu, jak o w przyczynie. W reszcie, jak o nieskończenie
doskonały, m a Bóg w sobie w szystkie doskonałości, a mianowicie dosko
nałości czyste ’) m a form alnie, t. j. odpow iednio do ich właściwego poję
cia. Rozum zaś i wola są b ezw ątpienia doskonałości czyste, a zatem
Bóg m usi je w sobie mieć form alnie. Skoro zaś rozum i wola są isto-
tnem i a ttry b u ta m i Bożemi, to ztąd w ynika, że Bóg je s t Duchem. Albowiem
n ie m a te rja ln ą , niezłożoną substancję, m ającą rozum i wolę, nazyw am y d u
chow ą substancją. W szystkie zaś cechy tego pojęcia zn ajd u ją się w Bogu.
R ozum i wola Boża, jak o wszystko, co je s t w B ogu, m uszą być absolutne
i nieskończone; z czego w ynika, że Bóg w swojem poznaniu i woli nie
m oże od czegobądź po za nim będącego być zależnym i zaw arunkow anym ;
że w poznaniu B oga nie może być błędu, ani w jego woli pom yłki; że
nareszcie poznanie jeg o nie je s t rozum ow ane, lecz pod każdym względem
*) To je s t takie, które w oderw aniu wzięte, nie zaw ierają żadnego prze
czenia, żadnego braku, co znowru mają w sobie doskonałości mieszane, gdy się
je porównywa z inną jednorodną, ale -wyżej stojącą doskonałością. Tak mą
drość jest czystą doskonałością; zdolność zaś wniosko-wania i przychodzenia tą dro
gą do praw dy je s t dosk. mieszaną, ponieważ w porównaniu z bezpośredniem
poznawaniem wszelkiej p ra w d y , przedstaw ia pewien b r a k , pewną niedo
skonałość.
Bóg. 431
*) M ożliwóm nazywamy to, co choć nie istnieje, jednak istnieć może (ha-
bilitas ad existendum). Ażeby coś istnieć mogło , dwa potrzebne są, warunki:
1) aby to, co ma istnieć, nie zawierało w sobie wewnętrznej sprzeczności (mo
żliw ość wewnętrzna albo 10 sobie ) i 2) aby przyczyna odpowiednia była w stanie
sprawić istnienie tego, co w sobie możliwe, i to się nazywa możliwością ze cnętrzną.
Obie możliwości razem wytwarzają całkow ite pojęcie możliwości. Wewnętrzna
możliwość uprzedza zewnętrzną, t. j. tylko to, co wprzód wewnętrznie jest mo
żliwe, pnoże być możliwe i zewnętrznie. Wewnętrzna możliwość jest bezwzglę
dna, zewnętrzna—względna, t. j. że co dla jednej przyczyny zewnętrznie jest
możliwe, dla drugiej będzie niemożliwe, i odwrotnie.
kiej też wypowiada się ona, gdy ta rzecz pow staje. Id ea rzeczy więc
w znaczeniu a ) realnem je s t nie co innego, ja k Is to ta boska, o ile na
zew nątrz odwzorowywalna. Bo jeżeli w ew nętrzna możliwość rzeczy polega
n a odwzorowyw alności boskiej isto ty na zew nątrz, to ztąd w ynika, że
w szystkie rzeczy do istoty boskiej m ają się obrazowo (ektypy), a ona zaś
sam a m a się do nich jako realn y pierw ow zór (p rototyp). W sobie te l y
rzecz biorąc, jedna tylko je s t idea (realn a), poniew aż isto ta boska jest
p ro sta, niezłożona. Ale że isto ta boska w p rzeró żn y sposób na zew nątrz
je s t odwzorowywalną, przeto pierwow zorow o ma się do wielu różnych
rzeczy, i ztąd rodzi się względna wielość i rozm aitość idei, t. j. jed n a
w sobie idea, w odniesieniu swojem do wielu i różnych rzeczy, p rz e d sta
wia się w ielorako.— Is to ta boska może być pierw ow zorem dla wszelkiego
bytu, ale nie dla niebytu. I dla tego n ie b y t nie ma idei w B ogu. Z tąd
w ynika, że o „idei złego“ mowy być nie może, dla tego w łaśnie, że złe
nie je st bytem , lecz ujem nością. Gdyby złe m iało ideę w Bogu, byłoby
czemś pożytyw nem , czeraś realnem , jak iem w łaśnie nie je s t.— Idee rzeczy,
w pojęciu (3) myślowem w zięte, jak o m yśli rzeczy, są w rozumie Bożym.
R ozum Boży myśli rzeczy, ale myśli je na podstaw ie odw zorowyw alności
isto ty boskiej na zew nątrz. D la tego w ym yśliw anie, idealne tw orzenie, je s t
nieprzypuszczalne. Bo skoro Bóg swoją istotę zna w całej jej n ieskoń
czoności, zna ją ted y i w jej odwzorowywalności na zew nątrz, ta k w ogóle
ja k w szczegółach, a zatem przez Is to tę swoją zna w szystkie te rzeczy,
przez k tó re isto ta jego może być na zew nątrz odw zorow aną, i tym spo
sobem w rozum ie swoim m a idee w szystkich rzeczy możliwych. Z tąd wy
n ik a, że idee te są niezmienne i konieczne, ja k sam a isto ta boska. Bo
w rozum ie Bożym nie może być innych idei, ja k tylko te, jak ie w nim są
rzeczywiście, i ani w sobie, ani w swym idealnym stosunku nie m ogą
uledz żadnej przem ianie; isto ta bowiem boska niezm ienna je s t w sobie i na
zew nątrz odwzorowywaną je s t niezm iennie.— Jeżeli ted y ideę b o sk ą będzie
m y tu bi’ali podmiotowo, t. j. jak o a k t m yślenia, idea będzie tylko jed n a
w rozum ie boskim , ponieważ Bóg w jednym akcie, w jed n ęm Słowie *)
m yśli w szystko, co myśli. B iorąc zaś ideę boską przedmiotowo (term in a-
tive), t. j. m ając na uwadze to , co w idei je s t m yślane, należy znowu
p rzyznać m nogość i rozm aitość idei, poniew aż, i o ile, Bóg w jednym
i tym sam ym akcie wiele rozm aitych myśli rzeczy. W szelako nie m ożna
tw ierdzić, aby wszystkie- idee Bożego rozum u objaw iały się w świecie obe
cnym: zakres idei Bożych sięga dalej, boska bowiem Isto ta , poniew aż n ie
skończona, w nieskończenie rozm aity sposób je s t na zew nątrz odw zorowy
w alną. Bóg tedy gdy chce tw o rzy ć, z nieskończonej ilości światów, k tó
rych idea jest w jego rozum ie, w ybiera jed n e, aby jej dać istnienie, i dla
tego faktycznie ona tylko się objaw ia. O B ogu, ja k o czynnej i o s ta te
cznej przyczynie rzeczy, ob. Stw orzenie, Św iat, O p atrzn o ść.— 9. Poniew aż
duchowi stw orzonem u niepodobna p ojąć isto ty Bożej, ja k ą or.a je s t sam a
w sobie, Bóg tedy je s t niew yp o w ied zia n y. T ak m ianują go Ojcowie (J u stin .
aż 21 p r z e m ó w r o z m a i t y c h n a p r z y w i t a n i e k o m p a n j i , p r z y c h o d z ą c y c h d o
U n ie jo w a , d l a u c z c z e n i a z w ł o k b ło g o s ł a w io n y c h ; p r z e m o w y t e w s z y s tk i e
m i a ł ks. Sokołow ski. D r u g i e w y d a n i e d z ie ł k a ks. S o k o ł o w s k i e g o w yszło
w K a l i s z u r . 1 8 0 6 ( Jocher N r . 8 34 5). W z m i a n k a też j e s t o g r o b o
w c u św. B o g u m i ł a i c u d a c h j e g o , w r o z p r a w i e L u d w ik a P a w ła W itko w
skiego,, d r u k o w a n e j w B ib l. w a r s z a w s k i e j , a p o t e m w od d z ie ln e j b r o
s z u rc e . Jacek P ru szcz, w sw o jej F o r t e c y d u c h o w n e j K r ó l e s t w a P o l s k i e
go, m ów i o bł. B o g u m ile , j a k o u s t ą p i ł a r c y b i s k u p s t w a z p o w o d u , że
p r z e ś l a d o w a ł go P r z e m y s ł a w , k s ią ż ę p o ls k i, bo m ąż ś w ię t y k a r c i ć m i a ł
go .s u r o w o za u d u s z e n ie L u d g a r d y ; t w i e r d z e n i e to o c zy w iście m y ln e ,
s k o r o B o g u m ił u m a r ł n a l a t sto p r z e d L u d g a r d ą i P r z e m y s ł a w e m . Cf. J u
lian B artoszew icz w E n c y k l . w iększej O r g e l b r a n d a .
Bogusław b ł o g o s ł a w i o n y . ( 1 5 M aja) R o k 1 4 9 8 był nieszczęśliwy
dla Polski, albowiem pogaństwo b isurm ań skie wpadłszy do k r a j u , pustoszyło
go i krew niewinną rozlewało. M iasto S am bo r było jed n em z . p i e r w
szych w perzynę obróconych: wraz z innymi ludźmi i ojciec Jerzy,
gw ardjan b ern ard y n ó w , z siedmioma brać m i zakonnym i, chciał ra to w a ć
się ucieczką, lecz w drodze od nieprzyjaciół otoczony, d o stał się do
niewoli i jako żarliw y opowiadacz w iary św., od rozjuszonych T a ta r ó w
ścięty, m ęczeńską otrzym ał koronę. W klasztorze Samborskim m ęczeń
ską śmieć znaleźli dwaj pobożni zakonnicy, z k tó r y c h jed en b r a t B o gu
sław P o lak , towarzysz św. J a n a K a p is tra n a w różnych p odróżach, a oso
bliwie podczas wojny belgradzkiej w W ę grze ch z T u rk a m i, gdzie w raz
z tym świętym wodzem, chrześcijańskie wojsko do zwycięzkiej bitwy
zapalał. J.
Bogusławski J ó z e f , u r . o G r u d . 1 7 5 4 , p i j a r , u c z y ł w M i ę
d z y r z e c z u w o ł y ń s k i m , w W a r s z a w i e , w W i l n i e , gdzie 1 7 90 w y k ł a d a ł
te o l o g j ę m o r a l n ą , a 1 8 0 2 d o g m a t y c z n ą ; m i a ł n a d t o p r o b o s t w o w P o d -
b e r e z iu . W p r a c a c h je g o n ie w i d a ć g r u n t o w n e g o w y k s z t a ł c e n i a , a n i
w yższych z d o ln o ś ci. Z o s t a w ił , o p r ó c z k i l k u d r o b n y c h r o ż p r a w ł a c i ń s k i c h
i w ie rsz y k ó w : l ) O doskonałem praicoclastwie , 1 7 86 W a r s z . 2) Ż ycia sła
wnych polaków , t. I W a r s z . 1 7 8 8 , t. I I W i l n o 1 8 1 4 . 3) M ow y i wiersze
moralne z a u t o r ó w k la s s y c z n y c h , 1 8 0 1 W il n o .
Bohomolec. I F r a n c i s z e k , m ó w c a , p o e t a i h i s t o r y k ; u r . 2 7
S ty c z . 1 7 20 r ., do j e z u i t ó w w s tą p i ł 2 4 C zerw. 1 7 3 7, i p r z e z d ł u g i
cza s b y ł n a u c z y c ie le m w s z k o ł a c h j e z u i c k i c h ; z a r z ą d z a ł n a d t o d r u k a r n i ą
k o l e g j u m w a rsz aw . ( 1 7 6 2 — 6 7). P o ł o ż y ł w i e lk ie z a s łu g i w l i t e r a t u r z e
k r a j o w e j ; um . 2 4 M a r c a 1 7 8 4 . On p i e r w s z y p i s a ł Komedje p o l s k i e
(1 7 5 0 , 3 t. 8 -o ), k i l k a k r o t n i e p r z e d r u k o w a n e ( 5 - y r a z w W a r s z .
1 7 7 2 — 7 5 , 5 t.). Z a ł o ż y ł pism o p e r jo d y c z n e Monitor (1 7 6 6 ) . W ydał
w p o lsk im p r z e k ł a d z i e K r o n i k i : B ie ls k ie g o (ze sw oją k o n t y n u a c j ą aż do
A u g u s t a III), S t r y j k o w s k i e g o , K r o m e r a i G w a g n i n a (p. t. Zbiór dziejo-
pisów polskich , w 4 t. z a w a r t y , w yd. k s. F r . B o h o m o lc a , W a r s z . d r u k .
Soc. J . 17 64 — 6 8 ) , w r a z z H i s t o r j ą p a ń s t w a R o ss y j. p r z e z L a c o m b 'a
( Z b ió r dz ie jopisów t. II). T ł u m a c z y ł r e l a c j e m is s j o n a r z y z in n y c h c z ę
śc i ś w ia ta ( L is ty r ó ż n e k u c h w a l e b n e j c ie k a w o ś c i i c h r z e ś c j a ń s k i e m u
z b u d o w a n i u służ ąc e, z A zji, A f r y k i i A m e r y k i , n i e g d y ś od m is s j o n a r z ó w
Soc. J . w r o z m a it y c h j ę z y k a c h p is a n e , t e r a z d l a p r a g n ą c y c h w ie d z ie ć
o p o m n o ż e n i u w ia r y na sz ej w t a m t y c h k r a j a c h , j a k o t eż i o b y c z a ja c h
o n y c h n a r o d ó w , po p o l s k u p r z e ł o ż o n e p r z e z j e d n e g o Z a k o n n i k a Soc. J.
44 4 Bohomolec.— Boisgelin.
W arsz. 17 6 7, 4-o); Stanisław a Lubom irskiego księgi moralne, polityczne
i pobożne, z łac. (W arsz. 17 7 1). N ap isał Ż yw ot y śmierć Jana T a r
nowskiego, ka n cl. i hetm. w. kor. (W arsz. 1 7 55); Zycie J a n a Z a m o y
skiego, kancl. i hetm. w . kor. (W arsz . 1 7 7 5), Zycie Jerzego Ossoliń
skiego, kancl. w. kor. (W arsz. 1 7 72. 2 t.), oprócz k ilk u n a stu innych
dzieł b elletrysty czny eh oryginalnych lub tłum aczonych. Życiorys F r .
B a , ob. R o czn iki w a rsz. tow. p r z y j. nauk. r. 1 81 7. S. 13 6... (De
B a c k e r, Bihlioth. d. ecriv. d. 1. comp. de J. 2e ed .).— 2 J a n , młodszy
b r a t F ran ciszk a, u r . 2 7 Stycz. 1 7 24, w stąpił do jezuitów 1 7 39 r.;
podczas supressji tego zakonu Wykładał teologję w kolegjum . jez.
w. W arszaw ie; później był proboszczem w Skaryszewie i na P ra d z e pod
W ars zaw ą. D la ubogich i uczącej się młodzieży miłosierny, m ająte k
swój cały na dobroczvnue obrócił zapisy. G romienie z kazalnicy ówcze
snej niew iary ściągnęło na niego oburzenie i nędzne groźby propagan-
dystów wolterjanizm u. Z n ękan y na duchu, zakończył życie u bo nifra
trów d. 17 L u te g o 1 7 95 r. P ism a jego są: Odpowiedz na zarzuty
względem przeznaczenia Boskiego (W arsz. 1 7 6 6); Prognostyk zły czyli
dobry komety r. 1769 i 1770 (W arsz. 1 7 70); D jabeł w swojej postaci,
z o ka zji pytania: jeśli są upiory? u kazany (W arsz. 1 7 72 1 t. 8 - 0 ; tam.
1 7 75, 2 t.; tam . 1 7 7 6 i 1 7 7 9); Responsio a d censuram libri de n a
tura et potestate daemonis (Yarsov. 1 7 75); P rzyd a tek do książki: D jabeł
w swojej postaci, o Objawieniu się duchów (tam. 1 7 7 7 8 - 0 ). D e B acker
op. c. X . W . K.
B 0 S1USZ F r a n c . K s a w . M i c h a ł , litwin, ur. 1 Stycz. 1 746,
w stąp ił do jezuitów 1761 -r., przez czas n iejaki w ykładał hu m a n io ra.
B u lla supressyjua zastała go na dokończeniu kursów teologicznych.
O dtąd czas swój poświęcał obowiązkom k a p łań s k im i naukom . Był
p ra ła te m wileńskim i członkiem warsz. tow. przyj. n a u k . Słynął z d o
broczynności, f 1824 r. w W arszaw . Z franc, przełożył: F ilo zo f bez
religji u w a ża n y w tow arzystw ie (W ilno 1 786, 2 v. 8 - 0 ). Inne jego
dzieła są: D odatek k sią żki p . t. Popraw a błędów iv ustney i pisaney mo
wie p o lskiey p rze z ks. On. Kopczyńskiego (W arsz. 1 8 0 8 , 8 - 0 ); O p o
czątkach narodu i ję z y k a litewskiego, (tamże tegoż ro k u , i p rzedruk ,
w R oczn. tow. w arszaw , p rz y j, n auk, W a rsz. 18 10, t. VI str.
148 — 291.); O budowli w łościańskiej w R o cz. tow. p . n. 1 8 11 . t. IX);
d ru g a ro zp raw a o budow nictw ie (tamże); Życie literackie ks. Poczobuta,
(tamże r. 1 812 str. 4 0 5 — 4 19 ); P ochwała pogrzebowa j . w. Joachima
hr. Chreptowicza (ib. t. X s. 45 6 — 4 7 5.) Zostaw ił też p rzek ład p o l
ski K odeksu N apolepna, i litew ski G eorgik W irgiljusza (B a cker, Bi-
blioth. des ecriv. d. 1. comp. de jes., P a ri s 186 9 I. 6 7 6). X . W . K.
B o i s g e l i n J a n , pochodzący ze szlachetnej rodziny, n a p oczątku
wielkiej rew olucji francuzkiej był arcyb. w Aix i członkiem stanów
jeneraln y ch . W tym to c h a ra k te rz e b ronił on wdasności du cho w ień
stwa w r. 1 7 90, żądał u trz y m a n ia dziesięciny, w im ieniu duchow ieństwa
ofiarował 4 0 0 miljonów franków i o pa rł się w ym aganiu przysięgi na
cywilną k o nsty tucję du cho w ień stw a. Złożony z tego powodu
z godności, schronił się do Anglji; po w ró cił zaś, gdy pierwszy konsul
z a w arł k o n k o rd a t (1 8 0 1 ) ; r. 1802 został arcyb. tu ro n e ń sk im ( T o u r s ) , '
a następnie k a rd y n a łe m . U m arł 2 3 Sierpnia 1804. Z ostawił
po sobie wspomnienie pobożnego i uczonego (był członkiem aka-
Boisgelin.— Bolanden. 445
rzy zryw ali najśw iętsze zobow iązania i układ y , aż w końcu p o d jął dzie
ło naw rócenia pogańskiej ludności za pośrednictw em św. O ttona. W ażny
ten w ypadek w dziejach p anow ania B olesław a poprzedzają liczne k n o
w ania i zam achy niep rzy jació ł. B. nie spodziew ając się popraw y b ra ta
Z bigniew a, w ydał nań w yrok oślepienia. Śm ierć zd rajcy usunęła obawę
w ew nętrznych rozruchów . Cień ato li ofiary sta n ą ł w oczach k ró la i za
n iepokoił jego sum ienie. W myśli w ięc p rzeb łag an ia gniew u nieb a, sk a
zał się na dobrow olną po k u tę. P rz ep ęd zał całe dnie w sam otnem ro z
m yślaniu, gorzkiem i zalew ając się łzam i. Głowę obsypyw ał popiołem
i sypiał na ziem i we Włosienicy. Codziennie odpraw iano Msze św. za
grzeszników i zm arłych. W k o ń cu, d la zupełnego zadośćuczynienia, po
stanow ił odpraw ić pielgrzym kę do grobów śś. ■Idziego, S tefan a i W o j
ciecha. W pielgrzym ce te j, w ciągu w ielkiego postu, p o silał się tylko
chlebem i wodą. C odzienuie w yruszał z gospody pieszo, niekiedy boso,
w tow arzystw ie biskupów i kapelanów , dopóki nie odśpiew ał godzinek
0 N ajśw iętszej M arji P a n n ie , siedm iu psalm ów p o k u tn y ch z litan jam i,
a często odm aw iał cały p sa łte rz i w igilje za zm arłych. W szędzie w po
dróży rozdaw ał ubogim jałm u żn y i sk ład ał na o łtarzach ofiary. M iędzy
innem i, sp raw ił do gro b u św. W o jciecha tru m n ę, k tó ra w ażyła 80 grzy
wien zło ta, nie licząc drogich k am ieni, rów nej praw dopodobnie w artości.
W iele drogocennych p am iątek pozostaw ił B. w kościołach i klaszto rach ,
za przyczyną pobożnej żony Salom ei, h ra b ia n k i B ergu. S k o rzy stał m ia
now icie k lasz to r benedyktynów w Z w iefaltenie, położony na g ranicach
h rab stw a B ergu, w k tó ry m znajdow ały się groby rodziców i przodków
Salom ei. Salom ea, po śm ierci męża, w ysłała tam że drogocenne relik w ie
św iętych, k tó re złożone były w kościele w M ałogoszczy (C hronicon rao-
n a ste rii Z w ifaltensis au tk o re Ortliebo). Pobożne pielgrzym ki B olesław a
odnoszą się do czasu, w k tórym n astało k ilk a la t pokoju, pom iędzy 1 1 1 2
1 1116 r. R . 1117 jed en z najzasłużeńszych mężów, S k arb im ir, wódz
w ojska i u lu b ien iec Bolesławm, podniósł b u n t przeciw ko m onarsze. U k a
r a ł go k ró l oślepieniem i p rz y tłu m ił w zarodzie w ybuch domowej wojny.
R . 1120 p o d jęta n a Pom orze w ypraw a, kończy się św ietnem zwycię
stwem . R . U 2 2 n astęp ca S k arb im ira w urzędzie i w łasce m onarchy,
P io tr, syn W ła sta , zwany D uninem , pojm ał i dostaw ił żywcem W o ło d ara,
księcia przem yskiego, k tó ry najeżdżał i pustoszył pograniczne ziem ie
polskie. W tym że czasie, zabezpieczony od najazdu n ieprzyjaciół, p o sta
now ił k ró l przyśpieszyć dzieło n aw rócenia P o m o rzan , któ rzy dotąd, z m a
łym n ad e r w yjątkiem , trzy m ali się mocno pogańskich zwyczajów i sta re j
w iary. Z auw ażył B ., że najzdolniejszym do przeprow adzenia d zieła apo
sto lstw a będzie O tton, bp bam bergski, znany z żarliw ości i przekonyw a
ją cej wymowy. M ieszkał on czas pew ien w Polsce i p ełn ił obow iązki
k ap ela n a n a dw orze W ładysław a H erm ana. Z a pośrednictw em O ttona,
p o jął W ładysław za żonę Ju d y tę , siostrę cesarza H en ry k a IY . On też
w pływ ał na u k ład y w B am bergu i m r. i pośredniczył praw dopodobnie
w spraw ie m ałżeństw a B olesław a K rzyw oustego z Salom eą, h ra b ian k ą
B ergu. Owoż, pewny przychylności św iętego męża, p rzełożył m u B ole
sław listow nie prośbę, o przew odniczenie w dziele apostołow ania P om o
rza. P rz y ją ł O tton zaproszenie i p rzy jech ał do G niezna 112 4 r. W y
szedł B. na jego spotkanie boso, w licznym orszaku ry cerstw a. U dał
się w kró tce O tton na Pom orze, w tow arzystw ie kapłanów , znających do-
Bolesław. 453
w ezw an y a to li do zg o d y , s k ło n ił się do ro z e jm n . M a rg ra b io w ie u s tą
p ili z z a b ra n e g o z a m k u , B. p o d p isa ł się n a w a ru n e k z b u rz e n ia te g o ż ,
o ra z D re z d e n k a . P o ż a ło w a ł w k ró tc e u s tę p s tw a i o d b u d o w a ł z am ek
s a n to c k i 12 66 r. K o n ra d z a g ro z ił w o jn ą i n a k ło n ił B o lesła w a do p o
w tó rn e g o z b u rz e n ia z a m k u ( Raszko ). T y m c za se m , po ś m ie rc i K a z im ie
r z a , k s ię c ia k u ja w sk ie g o i sie ra d z k ie g o , 12 68 r . w ażne w y w iązały się
w y p a d k i i z w ró c iły w in n ą s tro n ę u w a g ę B o le sła w a . K a z im ie rz n a ra z ił
się sw em u r y c e r s tw u , w s k u tk u p o d e jrz e n ia o z b y tn ie sp rz y ja n ie N ie m
com i o w y c h o w an ie synów p o d ic h w pływ em i w o b y c z a ju n ie m ie c k im .
S ta rs z y sy n K a z im ie rz a , L e s z e k C z arn y , o tr z y m a ł za ż y c ia o jc a k się stw o
S ie ra d z k ie . P o d n ió s ł go w z n a c z e n iu B. W s ty d liw y , p rz y sp o so b iw szy za
sy n a i n a s tę p c ę w K ra k o w s k ie m k się stw ie . M ło d szy Z ie m o m y sł o tr z y
m a ł, p o śm ie rc i o jc a , p o z o s ta łe dw a k się stw a : K u ja w sk ie i Ł ę c z y c k ie .
K s ią ż ę te n , p o s tę p u ją c śla d e m o jc a , o ta c z a ł się N ie m c am i k rz y ż a k a m i,
1 le k c e w a ż y ł ra d y panów7 i ry c e r s tw a p o lsk ie g o . O b u rz e n i p a n o w ie
p o d n ie ś li ro k o sz , w e zw ali B. P o b o ż n e g o i o fiaro w a li m u rz ą d y k s ię s tw a .
P r z y b y ł w ezw an y k sią ż ę , lec z w c e lu p o g o d z e n ia Z ie m o m y sła z r y c e r
stw e m . P o ś re d n ic tw o u w ie ń cz o n e z o sta ło p o je d n a n ie m . B . z a ż ą d a ł t y l
k o o d d a n ia m u k ru sz w ic k ie g o z a m k u 1 2 6 9 r . W ty m ż e cza sie O tto ,
m a r g r a b ia b r a n d e b u r g s k i, z d ra d z ił z a b o rc z e sw e z a m ia ry , w ystaw iw szy
z a m e k S u le n ie c (S u le n c z ), m ię d z y M ię d zy rz ec ze m p o lsk im i L u b u sz e m .
B . o b w a ro w a ł c z e m p rę d z e j m ia s to M ię d z y rz e c z , o p a sa ł w ałem i p o w y
s ta w ia ł s trz e ln ic e d re w n ia n e . O tto w y c ią g n ą ł z w o jsk ie m i o b ie g ł z a
m e k m ię d z y rz e c k i, lec z n ie m o g ą c go z d o b y ć , z ra b o w a ł m ia sto i u c ie k ł
o b ła d o w a n y łu p e m . B . p u ś c ił się za n im w p o g o ń , a to li n ie m ó g ł go
d o śc ig n ą ć , w ięc s p u s to s z y ł z ie m ię L u b u s k ą , n a s tę p n ie o b ie g ł i z d o b y ł
z am e k S u lin ie c . O g ro m n a zd o b y cz w k o n ia c h i ry n s z tu n k u d o s ta ła
się do r ą k zw y cięzcy . K. 12 70 O tto , w m y śli w y n a g ro d z e n ia s t r a t p o
n ie s io n y c h , k o rz y s ta ją c z w y ja z d u B . P o b o ż n e g o do K ra k o w a , w y sta w ił
d re w n ia n y z a m e k S a n to k . N a to m ia s t B . o d b u d o w a ł w k ró tc e z am ek
D re z d e n k o . P rz e c h o d z iły te tw ie r d z e z r ą k do r ą k , bo n ie z a d łu g o
B ra n d e b u rg c z y c y w y p ęd zili p o ls k ą z ało g ę z D re z d e n k a . O s ta te c z n ie o d
z y sk a ł ów z a m e k sy n o w ie c B o le s ła w a 12 72 r. B y ła to p ie rw sz a w y
p ra w a m ło d e g o P rz e m y s ła w a P o g ro b o w c a ; z d o b y ł, o p ró c z D r e z d e n k a , za
m ek S trz e lc e , w y sta w io n y p rz e z m a rg ra b ie g o K o n ra d a (Janko z Czarnko
wa u Sommersberga I I 8 9). P rz e m y s ła w lic z y ł w ów czas la t sz e sn a śc ie .
S try j n ie c h c ia ł n ie d o św ia d c z o n e m u m ło d z ień c o w i o d d a w a ć w rę c e r z ą
dów o jco w sk iej sp u śc iz n y , P o z n a ń sk ie g o k się stw a . P rz e m y s ła w d o m a g a ł
się u s a m o w o ln ie n ia po p o w ro c ie z w y p ra w y , z k tó r e j t a k św ie tn e w y
n ió s ł dow o d y ro z tro p n o ś c i i m ęz tw a. B. trz y m a ł o d tą d p o d s t r a ż ą m ło
d z ie ń c a w z a m k u g n ie ź n ie ń sk im . P rz e m y s ła w w y m k n ą ł się p o ta je m n ie
w no cy , z z a m k u do m ia s ta , i u d a ł się p o d o p ie k ę m ie sz c z a n in a P i o t r a
W in ia rc z y k a . T en o p a tr z y ł go p rz y zw o ic ie n a d ro g ę i w y p ro w a d z ił za
m ia sto (Raczyński, C odex d ip l. 8 0 ). M ło d z ie n ie c p o w ę d ro w a ł w ś w ia t,
w te d y to p o z n a ł z ap e w n e L u d g a rd ę , c ó rk ę B a rn im a , ks. P o m o rz a z a c h o
d n ie g o . P o p rz e d z a p o m ie n io n e w y p a d k i i w y p ra w ę P rz e m y s ła w a , n a j
w ażn iejsze w d z ie ja c h B . P o b o ż n e g o z d a rz e n ie , osw ob o d zen ie G d a ń sk a
2 r ą k m a rg ra b ió w b ra n d e b u rg s k ic h . M e stw in , k sią żę P o m o rz a g d a ń s k ie
g o ^ w ik ła w s z y się w w ojnę z b r a te m W a rc is ła w e m , p rz y z w a ł K o n r a d a ,
m a r g r . b ra i? ^ e ^ u r Ss^^e ? 0 ’ P o ś p ie s z y ł te n ż e z p o m o cą, a le, za u d z ie lo n e
Bolesław. 459
sed verus eius natalis agitur, quando in Appendicibus M aji relatus est III
M aji. Z k ateg o rji praeterm issi (opuszczeni) wypisujemy k ilk u , bo to b ę
dzie zarazem próbką, k ry ty k i bollandystów i niezm iernie rozległego oczy
tan ia: np. ly . Fizenus jezuita, w Historia Leodiensis a d an. 450 podaje,
że Serenas Episcopus żył w V w., że był obecny w Jerozolim ie przy
znalezieniu relikw ji św. Szczepana, pochow any w klasztorze hastarje ń -
skim nad Mozą, w B elgji, i że ma ty tu ł świętego. Pow ołuje się on na Mo-
lan a (Natales Sanctomm Belgii, L ovan. 1595), jak o b y ten o św. Serenie
mówił pod d. 7 Czerwca. N a co P apebrochius ta k ą czyni uwagę: Ego
hactenus tale nihil potui reperire in operibus Molani. E ayzziu s in H ieroga-
zophylacio Belgico de isto monasterio (H astarien si) agens, nullius cultus
meminit, neque Sanctum appellat; solum a it, in medio templi monumentum
ext are, antiqvitate venerandum, additis hisce versibus: Serenus, Stephani
referens, a lim ine sacro R eliquias, aede hac, praev en tu s m orte, quiescit.
Ubi nec E piscopus dicitur, neque inventioni corporis (S. Stephani) adfuis-
se, et Hastevia (klasztor) non satis probatur 'esse tarn vetusta. 2gi, o ŚW.
E ug enji w M ans: „S. E ugenia, Virgo C enom anensis, in form ice su b terra -
neo E cclesiae S. V ictoris, m iraculis clara circa surdos, ac p ro p terea
ap p ellata S. O uyne.“ T ak podaje A n t. C orvaserius, we w stępie do E pi-
scopi Cenomanenses str. 18.; a A rtu ru s (w Gynaeceum) naznacza jej ten
dzień (7 Czerw.); lecz boll., nie m ając innych dowodów, opuścili tę świę
tą , dodając: Poterit de ea semper agi quando certiora Monumentu de m ira
culis acceperimus, et forsan dies natalis, aut alius quo honoratur potissimum,
aliquando indicabitur. Quod a d vulgare nomen attinet, tam ipsum potuit
absque idlo a d auditum curandum respectu, fo rm a ri ex latino E ugenia, quam
ex E ugendo form atum est S. Oyan: sic autem formatum potuit dedisse occa-
sionem surdis ipsam Sanctam invocandi, cuius nomen ja m habet affinitatem
cum sensu ab eis requisito. 3ci p rzy k ład , św iętego opuszczonego: przy R e
guła et Constitutiones ord. Praedicator. (R om ae. 1 6 1 5 ) je s t Indiculus B ea-
tor. M artyrum ord. P ra ed ., gdzie nadm ieniono, że F ra ter Berengarius
Archiep. Cracoviensis, in latere dextro accepto vulnere, victor migravit in
coelum. T akże F errarius w Catalog. General, pod d. 7 Czerwca podaje:
In Polonia B . B erengarii E p. Cracovien. et M artyris. B ollandyści czynią
ta k ą uwagę: „V erum latet hic aliquis e rro r: quia in te r omnes C racovien-
ses E piscopos nullum fuisse B erengarium , co n stat ex accurato C atalogo,
p e r C hristophorum K otski et Joannem Cesarium collecto, Cracoviaeque
sub annum 16 33 excuso 1). D eest etiam nom en eius in Triumpho M arty
rum eiusdem O rdinis, a Jo an n e R echac, anno 16 50 edito, ubi capite u lti
mo de M artyribus Polonis et vicinis S eptentrionalibus agit. D eest quo-
que eius nom en in Anno Sancto eiusdem O rdinis (L ’annee D om inicaine)
gallice et belgice excuso, ac denique in D iario Sacro Dominicano M arche-
sii, in 6 tom os extenso.“ 4 ty p rz y k ł., Balbinus (w Epitome Rerum Bohe-
micar.) naznacza na tenże dzień p am iątk ę Agnieszki, có rk i W ładysław a,
a siostry Przem ysław a, królów czeskich, żyjącej w X III w., i opiera się
na powadze dawnego Necrologium Doxanense. Lecz że jej cześć nie jest
s t ą p i ł a k r e w , k t ó r a n a k o r p o r a l e p o z o s t a w ił a w ie lkie c z e r w o n e p lam y .
T e n w y p a d e k c u d o w n y sk ło n ił P a p i e ż a do teg o , żeby nie o d k ł a d a ć u s t a
n o w i e n ia ś w i ę t a , m a j ą c e g o n a c elu u c z c ić p u b l ic z n ie S a k r a m e n t C ia ła
i K rw i P . Jezusa. K o r p o r a ł ów z a c h o w u je się ob e c n ie w k a t e d r z e
w O rw ie to . S ł y n n y j e s t o b r a z M szy b o lse ń sk ie j, p ę d z l a R a f a e la , w l o
ż a c h w a t y k a ń s k i c h . Cf. A ndrea P en a zzi , I s t o r i a d e ll ’o s t i a s a c r a t is s i m a
c h e stillo s a n g u e in B o ls e n a , M o ntefias. 1 6 3 1; R aynakl. C on tin. A n n a l.
B a r o n , a d a n n . 12 64 n. 2 6; Bened. X I V , C o m m e n t, de fest. D. N. J.
C. i , 2 1 2 ; A d a m i , S t o r i a di B o lse n a.
B olzh eim J a n , u r . w d ru g i e j p o ło w ie X V w. z f a m ilji s z l a c h e
c k ie j, o sia dłe j w B o lzh e im p o d m. S c h l e t t s t a d t , w A lz a c ji, n a u k i p o b i e
r a ł w S tra sb u rg u i H eidelb erg u. Z t ą d u d a ł sią do W ł o c h , g dzie p r z e
b y ł k i l k a la t . B y ł on p r z y ja c i e le m E r a z m a i w ielu in n y c h uczo n y c h .
W 15 12 r . z o s t a ł k a n o n ik i e m w K o n s ta n c ji i t u o d d a ł się w y łą c z n ie
p r a c o m n a u k o w y m . W 1 5 1 8 B. p o z n a ł n i e k t ó r e d z ie ła L u t r a i w 1 5 2 0
n a p i s a ł do niego k i l k a z a c h ę c a j ą c y c h listów . N i e p o d o b a ł się wszakże
B o lz h e im o w i sposó b, w j a k i L u t e r sw oic h p r z e c iw n ik ó w t r a k t o w a ł . Po
m im o to s p r z y j a ł on n o w a t o r s t w u i w y j e d n a ł k a t e d r a l n e p r o b o s t w o
w K onstancji dla Ja n a W a n n e ra , stro n n ik a L u tro w eg o . W 152 2 Bolz-
h e im a o d w ie d ził E r a z m , k t ó r y j u ż p r z e j r z a ł n o w ą n a u k ę i znacznie
w p ł y n ą ł n a o c h ło d z e n i e j e g o z a p a ł u do n o w o s te k re li g i jn y c h . W ypadki,
k t ó r e w k r ó t c e p o t e m zaszły, o t w o r z y ły n a r e s z c ie oczy B olzheim ow i.
S k a r b i e c k o n s t a n c k i e j k a t e d r y z o s t a ł z r a b o w a n y p r z e z ł u t e r a ń s k i m a g i
s t r a t , a k a p i t u ł a m u s i a ł a się p r z e n i e ś ć do U e b e r l i n g e n . W 1 5 2 4 , w li
śc ie do A m e r b a c h a z a p e w n i a B ., że n i g d y nie o d s t ę p o w a ł od n a u k i k a
to li c k ie j . S e k c i a r s t w o w ło n ie l u t e r a n i z m u i n i e p o r o z u m i e n ia m ię d z y
s a m y m i p r z y w ó d c a m i r e fo r m a c j i o s t a te c z n i e od niej o d s t r ę c z y ły B.,
o czem św ia d c z y lis t p r z e z n iego do E r a z m a p is a n y 1 5 2 5 r. W 1526
p i s a ł on do A m e r b a c h a , że ż a łu je teg o , iż p o p r z e d n i o s p r z y j a ł t a k z u
c h w a ł e m u i n i e p o w ś c ią g li w e m u c z ło w ie k o w i, p s e u d o - t e o l o g o w i L u t r o w i .
W o s t a t n i m liście do E r a z m a (z 21 M a j a 1 5 3 5 ) m ów i o ś m i e r c i , k t ó
r e j p r z y b l i ż a n i e się p r z e c z u w a . Z d a j e się, że B. u m a r ł w F r e i b u r g u
15 35 r. Z o s t a ł y po nim l is ty i j e d e n p o e m a t . Z a n a m o w ą B o lz h e im a ,
E r a z m n a p i s a ł spis sw oic h p r a c C a ta l o g u s l u c u b r a t i o n u m . Cf. B o l
linger , D ie R e f o r m a t i o n , 1 8 4 6; K . W alchner , J. v o n B olzheim u. seine
F r e u n d e , 18 3 6. (H a a s.) J. N.
Bona J a n , k a r d y n a ł , u r . 12 P a ź d . 1 6 0 9 r . w M o n d o v i, w P i e
m o n c ie , ze s t a r o ż y t n e j f a m ilji f r a n c u z k ie j . P r z e z n a c z o n y do słu ż b y w o j
sk o w ej, o d e b r a ł o d p o w i e d n ie w yc h o w a n ie ; id ą c j e d n a k za g ło se m p o w o
ł a n i a , w 1 5 -ty m r o k u w s tą p i ł do z g r o m a d z e n i a r e f o r m o w a n y c h c y s t e r
sów, w k t ó r e m z o s t a ł p r z e o r e m , o p a te m , a w r e sz c ie j e n e r a ł e m w 1 6 5 1 .
Z p o k o r y o d m ó w i ł p r z y j ę c i a h o n o r ó w , j a k i e m i P a p i e ż A l e k s a n d e r V II
c h c i a ł go z aszc zy c ić. S p r a w o w a ł wyższe o b o w i ą z k i w K oście le , j a k
k o n s u l t o r a w k o n g r e g a c j i in d e x u , k w a l i f i k a t o r a w in kw izyc ji; k a r d y n a
łe m m ia n o w a n y r. 1 6 6 9 . O d z n a c z a ł się n a u k ą , p o b o ż n o śc ią i p r a w o
ścią c h a ra k te ru . P o ś m i e r c i K l e m e n s a I X w ie lu m ia ło n a d z i e j ę , że z o
s t a n i e P a p i e ż e m , co d a ło o k a z ję do złośliw eg o k o n c e p t u : Papa Bana
byłby solecyzm . N a co ks. D a u g i e r s o d p o w i e d z i a ł e p ig r a m r a a te m :
Vana solaecisrni ne te conturbet imago
E sset P apa bonus, si Bona P apa fo ret.
B on a .— Bonatd. 477
Romines. W czasie tak nazwanej reform acji, klasztory tego zakonu, na-
równi z innemi, zostały zniesione. (Febr). J. N.
Boni homines, k a c e r z e . Katarowie, którzy się szerzyli po ro
zmaitych krajach, pod rozmaitemi nazwiskami, we Francji nosili po wię
kszej części nazwę bons hommes, mającą, prawdopodobnie oznaczać to sa
mo co Ka&apoi. (czyści, ob. Albigensi).
Bonifacy I, Papież, ś w i ę t y (2 5 Paźdz.), z pochodzenia rzymianin,
od lat wielu kapłan i z ustawami kościelnemi dobrze obeznany, wbrew
własnej woli wybrany został na następcę Papieża Zozyma ( f 2 6 Grud.
418 r.), we trzy dni po jego śmierci. Tegoż samego dnia mniejszość du
chowieństwa wybrała archidjakona Eulaljusza antypapieżem, a prefekt
miasta Symmachus poparł ten drugi wybór i dał cesarzowi Honorjuszowi
do Medjolanu, czy Rawenny, sprawozdanie przychylne dla swego protego
wanego. Cesarz, opierając się na tem doniesieniu, rozkazał Bonifacego,
jeżeli nie zrezygnuje, z miasta wypędzić. P refekt powołał do siebie Boni
facego, p*. jbywającego naówczas przy kościele św. Paw ła po za murami,
dla zakommunikowania mu postanowienia cesarza, ale lud rzucił się na
posłańca i zatrzymał go na drodze. Symmachus kazał zamknąć bramy
miasta, a Eulaljusz zajął w posiadanie kościół św. P iotra. Tymczasem
znaczna liczba księży, w podaniu piśmiennem, przekonała cesarza, że wybór
Bonifacego jest prawomocny, że Eulaljusz gwałtem w darł się na Stolicę
Piotrow ą i że umierającego biskupa z Ostji zmusił do konsekracji (Mansi
IV 3 9 0). Cesarz powołał obie strony na synod do Rawenny, a gdy ten
zszedł bezowocnie, na drugi do Spoleto, dokąd i afrykańscy biskupi przy
być mieli, a tymczasem, zarówno Bonifacemu ja k i Eulaljuszowi zabronił
pobytu w Rzymie, polecając Achilleuszowi, biskupowi z Spoleto, tymczasem
za Papieża odprawić w Rzymie święta wielkanocne. Eulaljusz jednak nie-
poddał się temu rozkazowi i przemocą wdarł się do Rzymu. W tedy ce
sarz polecił Symmachowi wypędzić go, a prawowitego Papieża, Bonifacego,
wprowadzić na Stolicę papiezką, nie oglądając się na decyzję synodu, k tó
rego też już cesarz zwołać zaniechał. Pierw szy to był wypadek miesza
nia się władzy świeckiej do wyboru Papieża, które później tylu nieszczęść
było przyczyną. Eulaljusz osiadł w Antium, a po śmierci Bonifacego,
z własnej woli odmówił przyjęcia tjary. Bonifacy, w ciągu swego panowa
nia, stanowczem postępowaniem podniósł o wiele powagę rzymskiej Stolicy.
Najprzód skłonił cesarza do postanowienia, iż naprzyszłość, jeżeliby się
zdarzył podwójny wybór, żaden z dwóch wybranych nie obejmie Stolicy
papiezkiej, tylko trzeci, wybrany na nowo i jednogłośnie. Otrzymał także
od Honorjusza nową ustawę przeciwko pelagjanom, w której cesarz żąda
potępienia Celestjusza i Peiagjusza przez podpisy, tak samo, ja k poprze
dnik Bonifacego, Papież Zozimus, w tak zwanej Epistoła tractatoria, żądał
tego od wszystkich biskupów, na całej ziemi. Zwyczaj ten później bardzo
upowszechnił się.— Spór, jaki się z powodu apellacji pewnego niem oral
nego księdza, Apionjusza, wszczął pomiędzy Zozymem a biskupami /afry
kańskimi, o użycie i zakres praw prymacjalnych, tyczących się apellacji,
nie zakończył się jeszcze za Bonifacego, i wiemy tylko, że afrykańscy bi
skupi, zgodnie z postanowieniem soborowem (Listop. 419 r.), posłali Bo
nifacemu odpis soboru nicejskiego, ponieważ Zozym, na poparcie swego
prawa, błędnie powołał się na ten sobór, gdy właściwie miał się powołać
na siódmy kanon soboru sardyceńskiego.— We wschodniej Illirji, Papieże
486 Bonifacy.
wszy do Metz, gdzie mieszkał jego ojciec, oddał się studjowaniu Ojców
Kościoła, szczególniej pism św. Augustyna; używany był przytem do missji
i zajmował się gorliwie nawracaniem protestantów. Pod św. Wincentym
a Paulo odbył dobrą szkołę praktyczną, uczęszczając na konferencje, pod
jego kierunkiem prowadzone. Bossuet mówił później, że kiedy na tych
konferencjach słyszał mówiącego Wincentego, zdawało mu się, że słyszy
głos z nieba wprost idący. Wcześnie dawszy się poznać jako kazno
dzieja, często był wzywany do stolicy, gdzie w różnych kościołach prze
mawiał do r. 16 69. R. 1661 kazał przez adwent w obec dworu kró
lewskiego, a Ludwik XIY winszował ojcu syna, który unieśmiertelni swe
imię. B. zazwyczaj mówił bez przygotowania, krótkie rozmyślanie mu wy
starczało, dla tego wiele bardzo jego kazań nie doszło do nas. R. 16 6 9
został biskupem w Condom, ale zrezygnował je, gdy go wybrano na nau
czyciela delfina. Napisał wówczas dla swojego wychowańca wymowDy
obraz dziejów świata aż do Karola W.: Discours sur Vhistoire universelle
(na poi. przełożone p. t. Uwagi nad historją powszechną, objaśniające po
rządek, wzrost religji i odmiany państw, tom I, przez X . J. B. Bossu-
eta, na poi. jęz. wytłum, przez X . Zygm. Linowskiego, Warsz. 1 7 72; tłu
macz dodał kontynuację, p. t. Historją powszechna czyli Kontynuacja Ja-
kóba B . Bos... tom II cz. I do r. 1558, cz. II do r. 1688, Warsz
1 7 7 4 , 8 str. 855; tom III cz. I do r. 1 709, Warsz. 1 778 str. 349, cz.
II do r. 1721, Warsz. 1 79 2 st. 44 8; tom IV cz. I do r. 1 735,
Warsz. 1 793 str. 540). W tym samym celu napisał: De la connaissance
de Dieu et de soi meme (o poznaniu Boga i siebie samego), dzieło treści
metafizycznej, gruntujące się na zasadach kartezjańskich; L a politique
tiree de VEcriture sainte (polityka wydobyta z Pisma św.), gdzie królom radzi
umiarkowanie i sprawiedliwość, ludy zachęca do posłuszeństwa, a ra
zem wszystkich do poszanowania woli Bożej. Najuczeńsi, a szczególniej
z duchownych ówczesnych, jak de la Broue, późniejszy bp z Mirepoix,
Pelisson, Renaudot, Herbelot, Fleury zgromadzali się u Bossueta, tworząc
pewien rodzaj akademji: rozbierali kwestje historyczne, filozoficzne i teo
logiczne, czytali i objaśniali Biblję. Niektóre pisma egzegetyczne Bossueta
były owocem tych konferencji. Do przyjaciół Bossueta zaliczał się także
przełożony trapistów o. Rance, którego parę razy do roku odwiedzał
w jego samotni. Kiedy się skończyło wychowanie delfina, B. mianowany
został biskupem Meaux (1681). Oddany swoim obowiązkom pasterskim,
tak jak poprzednio nauczycielskim, kazał nieustannie, urządzał missje,
zwoływał synody, nie wypuszczając pióra z ręki. Ułożył Katechizm. Na
pisał Elevations sur les My steres i Meditations sur I'Evangile, obadwa te
dzieła, nieprzeznaczone do druku, wyszły dopiero po jego śmierci. Już
od r. 16 54 zajmował się nawracaniem protestantów, do czego równie, jak
św. Franciszek Salezy, nieoceniony dar posiadał. R. 16 55 wydał kry
tykę katechizmu, wydanego przez Pawła Ferri , predykanta z Metz. Na
wrócenia były liczne, a wszyscy, jeżeli już nie pouczeni przez Bossueta,
to przynajmniej przed nim wyznauie wiary czynić pragnęli. Na życze
nie panny de Duras, siostrzennicy Turennjusza, przystał na rozprawę teo
logiczną, w kwestji powagi Kościoła, z najzręczniejszym protestanckim po
lemistą Klaudjuszem (Claude). Nawrócenie się p. Duras było owocem dysputy.
Bossuet wydrukował sprawozdanie o przebiegu konferencji, czem żywo
zajął wszystkich. R. 1668 ukazało się znakomite jego dzieło Exposition,
Bossuet. 515
de la doctrine catholique ( W ykład nauki katolickiej... przekładania X . Ja ś
kiewicza, Warsz. 1 762, Kalisz 1781; WykL n. katolickiego Kościoła i t . d .
przełóż, przez X . Mich. Korczyńskiego, Lwów 182 7), jedyna praca tego
rodzaju. Mnogością aprobat zjednała sobie znakomitą w Kościele po
wagę. W dziele tern nie tyle zajmuje się dowodzeniem punktów zaprze-
czanych przez protestantyzm , ile raczej przedstawieniem czystej nauki ka
tolickiej, oczyszczając ją ze wszystkich przekrzywień i dodatków, jakie na
jej rzecz poczynili protestanci. Ukazanie się tej książki miało przedzi
wny skutek: zaraz wrócili na łono Kościoła dwaj wnukowie sławnego
Duplessis Mornay, markiz Dangeau i jego brat, a w krotce potem i m ar
szałek Turennjusz. Protestanci wszelkich używali sposobów na oczernienie
dzieła, zanim ono jeszcze wyszło: nazywali je jednostronnem , zapowiadali,
że pominięte tam będą kwestje drażliwe, i przepowiadali cenzurę rzymską.
Tymczasem, zamiast nagany, Innocenty X I publicznie tę książkę zalecił;
jakoż zaraz przetłumaczona na wiele języków, szeroko się upowszechniła.
Posypały się rozbiory, odpowiedzi, krytyki nietylko ze strony francuz-
kich, lecz i niemieckich protestantów. Brueys, który później został kato
likiem, Bastide, Noguier, Jurieu, Basnage, A lberti, Scultet i wielu innych
występowało w szranki. Dziwnem może się wydać, aby książeczka o 60
stronicach, napisana po prostu, bez pretensji, nie polemicznej treści,
mogła wywołać taki wielki ruch i krzyki w nieprzyjacielskim obozie.
Ale właśnie jej prostota, jasność wykładu, usuwającego wszelkie dwuzna
czne tłumaczenia, działały silnie na umysły i dla tego wywołały gniewy
na dzieło i autora. Najobszerniejszą pracą Bossueta je st dzieło: Histoire
des ■variations (H istorja zmian), arcydzieło jasnego i wymownego wykładu.
Jest to doskonały obraz ciągłego przemieniania dogmatów reformy, od
początku aż do X V II w. Są jednak w tym obrazie pewne luki. Bossuet
nie znał języka niemieckiego i angielskiego, korzystał tylko ze źródeł
łacińskich i z tego co było tłumaczone na francuzki. Robiono mu w Niem
czech nadzieję pojednania z Kościołem, dla tego w celach irenicznych
nie uwydatnił, jakby należało, wszystkich następstw nauki p ro testan ck iej,
i przedewszystkiem zawsze wyszukuje takich zwrotów w symbolach i ta
kich teologów, którzy najwięcej zdają się zbliżać do nauki katolickiej.
Rozumie się, że dzieło tym sposobem wiele traciło na historycznej i na
ukowej swojej wartości. Cf. wyżej s. 4 0. Po Historji zmian następuje
szereg pism, mających na celu obronę pewnych dogmatów, lub obrzędów,
przeciwko zarzutom protestantów , ja k De la Communion sous les deux
especes (o Kommunii pod dwiema postaciami) 16 82 r. niedokończone; L a
Tradition defendue sur la matiere de la Communion sous une espece, prze
ciwko zarzutom predykanta de la Roque z Rouen; potem Sześć uwag na
listy m inistranta Jurieu przeciwko Historji zmian\ Explication de VApo
calypse 1 6 89, przeciwko tłumaczeniom protestanckim; dwie Instructions p a
storales (nauki pasterskie): pierwsza wylicza obietnice uczynione Kościo
łowi, druga odpowiada na zarzuty Basnage’a; Explication apologetique de
la Messe (apologetyczny wykład Mszy). B. nie był z a . odwołaniem edyktu
nantejskiego i uważał je za wielki błąd Ludwika XIV; po spełnieniu go
jednak aprobował i chwalił w swojej mowie pogrzebowej nad kanclerzem
Tellier. Podzielał bowiem przekonanie wielu sądzących, że tym sposobem
położy się tamę zamieszkom religijnym i przywróci się jedność wiary we
F ran cji. Względem jansenistów zachowywał się B. pobłażliwie z począt-
516 Bossuet.
ku. Żył w przyjaźni z ich teologiem A nt. A rn., któryi na jego żądanie,
napisał apologję katolicyzmu i krytykę M alebranche’a. W Arnoldzie wi
dział B. zdolnego szermierza w sporach z kalwinistami; zresztą, ta łago
dność tern się tu objaśnia, że janseniści dopiero po śmierci Bossueta
przyjęli otw arcie odszczepieńczy kierunek. Jednak była chwila, w której
już ostro wystąpił przeciwko jansenizmowi (w mowie pogrzebowej na
śm ierć o. Bourgoing i B r. Corneta), ale później, przez czas niejaki zda
wał się przystawać na znane rozróżnienie, czynione przez jasenistów po
między prawem a faktem (ob. Janseniści). W piśmie, jakie wystosował
do zakonnic w Port-Royal, utrzymuje, że wystarcza „pobożne poddanie
się“ wyrokom Kościoła w sprawach dogmatycznych (a chodziło wtenczas o to,
czy Augustinus Jansenjusza jest dziełem katolickiem czy też heretyckiem?).
K ardynał Bausset w życiorysie Bossueta inaczej, ale źle zrozumiał to jego
pismo. Przy końcu życia B. odmienił zdanie i w dziele Sur Vautorite des
decisions de VEglise (o powadze decyzji kościelnych) utrzymuje, że każdy
z w iernych mieć powinien wewnętrzne, zupełne przekonanie o prawdziwo
ści sądu Kościoła, w rzeczach tyczących nawet faktów dogmatycznych.
Odrzucał więc stanowczo „pobożne poddanie się,“ po którego stronie stało
4 0 teologów Sorbony. Najwyraźniej też ganił wTybiegi Arnolda, czterech
biskupów jansenistowskich i zakonnic z P o rt Royal, podpisujących wska
zaną sobie przez Rzym deklarację, a jednocześnie obstających za nauką
Jansenjusza. Zdaniem Bossueta, ktokolwiek czytał uważnie dzieło Janse
njusza, nie może wątpić, że znane pięć propozycji znajdują się w niem
i stanowią jego główną treść. Zresztą wydawcy dzieł Bossueta wyszłych po
jego śm ierci, sprzyjając Jansenjuszowi, opuszczali umyślnie pewne miejsca,
usunęli zupełnie kazanie o św. Ignacym Lojoli i pismo o formularzu Ale
ksandra VII, jaki był dany do podpisj:wania.'— Dzieło Quesnel’a Noicy
Testament, które później bullą Unigenitus potępione zostało, B. zaapro
bował poprzednio przed dziesięciu laty i napisał przedmowę do drugiego
poprawionego wydania, którem bardzo interesow ał się paryzki arcybiskup
Noailles. Ale spostrzegł się zaraz B., że dzieło wymaga znaczniejszych
poprawek: zwrócił uwagę arcybiskupa na ustępy, kwalifikujące się do od
miany, a że arcybiskup nie podzielał jego zdania, przeto cofnął swoją
przedmowę (ukazała się ona późno po jego śmierci pod tytułem napisa
nym ręką jansenisty: Justification des reflexions morales) i mówił później
nieraz, że książka Quesnel’a tak jest pełna błędów jansenistowskich, iż n ie
podobna jej poprawić, chybaby należało nową napisać. Smutnym wypad
kiem był spór Bossueta z młodym przyjacielem i uczniem swoim Fene-
lonem, tem bardziej, że obaj wielcy ci ludzie w tej polemice dali się
unieść nieraz namiętności: Bossuet szczególniej okazywał się nieraz gwał
townym i gniewnym. Przyrów nanie Fenelona i pani Guyon do M ontana
i Priscilli przechodziło granice poważnej polemiki, co tem dziwniejsze, że
B. na najgwałtowniejsze napaści protestantów odpowiadał ze spokojem,
właściwym człowiekowi nie ubiegającemu się o trjumfy literackie, ale
o nawrócenie przeciwników7. Zachowanie się Bossueta objaśnia się b ar
dzo znaczeniem kwestji, będącej przedmiotem sporu. N auka p. Guyon,
której Fenelon nie chciał potępić, zawfierała w sobie zarodki kwietyzmu;
kiedy ukazało się dzieło Fenelona Maximes des Saints, B. a z nim wielu
teologów widziało w tem dziele formalne usprawiedliwienie kwietyzmu
B. lękał się nie tyle o Fenelona, ile raczej o mniej wykształconych teologów,
Bossueł. 517
publicznych urzędów i t. p. K ościół k ato lick i w części tylko jej się po
d obał, lu terań sk i zaś wcale nie; przepow iadała tak że zbliżanie się ty siąc
letniego państw a, w g rubem zmysłowem znaczeniu. P ism a je j nie tw o rzą
jednolitej całości; często są z sobą sprzeczne, lub um yślnie zaciem nione.
W szystkie je j dzieła w ydał w zm iankow any powyżej P o ire t, pod tytu łem :
Toutes oeuvres de Mademoiselle A n t. Bourignon, A m st. 1679, 19 t. 8-0. B ou
rignon była gw ałtow na, uprzedzona, nieludzka dla ubogich, z obawy,
że może są jej jałm użny niegodni; m iała w ielkie zdolności um ysłow e i za
m iłow anie czystości pan ień sk iej, k tó rą od wielu pokus o b ro n iła W Szko
cji n au k a jej najw ięcej znalazła w ielbicieli. Cf. W alch, R eligionsstrei-
tig k e ite n ausserhalb d er lu theriscken K irche, IV t. p. 8 9 1 ; Molier i ^ Cim-
b ria litte r, t. I I p. 85; B a yle, D iet. hist, et c rit. A rn a ld , K irc h e n — u n d
K etzerhistorie, tom I I str. 85 i d. { F ritz.) W ł B.
Bouvet J o a c h i m , je z u ita, p rzez Chińczyków nazw any P e t s i n , je
den z 6 m atem atyków m isjonarzy, k tó ry ch L udw ik X IV w ysłał swoim k o
sztem do Chin 16 85 r. M issjonarze przybyli do P e k in u 7 L u t. 1 6 88 r.
i otrzym ali pozwolenie do zam ieszkania po m iastach chińkich; B o u v et’a
tylko i G erbillona cesarz (K ang-hi) zatrzy m ał p rzy sobie. P rzez bie
głość sw oją w naukach m atem atycznych pozyskali sobie p raw ie n ie o g ra
niczone jego zaufanie. U kładali oni dzieła m atem atyczne po ta ta rsk u ,
a cesarz tłum aczył na języ k chiński i dodaw ał przedm ow y; d ał im obszer
n y plac w obrębie swego p a ła c u , n a w ystaw ienie kościoła i dom u; n a s tę
p nie w ysłał o. B ouvet ( 1 6 9 7) d.o F ra n c ji, aby z tam tąd now ych m issjo-
n arzy sprow adził, ile ich ty lk o zebrać będzie m ożna, p rz y czem 4 9 to
mów ksiąg chińskich p o słał przez niego w darze królow i francuzkiem u.
W r . 169 7 pow rócił B . do Chin, z 1 0 now ym i m issjonarzam i. Cesarz
o bdarzył go godnością tłum acza p rzy n astęp cy tro n u . W sk u tek sporów
o chińskie obrzędy (ob. A kkom m odacja), B ouvet godność tę u tra c ił ( l 7 0 2),
a naw et przez pew ien czas b y ł w niebezpieczeństw ie u tra ty życia; później
je d n a k (1 7 0 8) rząd chiński polecił m u, razem z innym i m issjonarzam i,
ułożyć opis jeograficzny w szystkich prow incji cesarstw a. Straw iw szy b li
sko 50 la t na p racach m issjonarskich i usłudze cesarstw u, B ouvet f 28
C zerw . 1 7 32 r. (w edług innych 2 9 Czerw. 1 7 30 r .) w P ek in ie. O prócz
d zieł m atem atycznych, dru k o w an y ch w P ek in ie , i tejże tre śc i k o rre sp o n -
dencji z L eibnitzem , opis jego podróży znajduje się w B u H a ld 'a dziele:
D escript. g eo rg r. de la Chine etc. t. I i I I w Recueil des le ttre s edifian-
te s (P aris 1 839 t. III; osobno wyszło jego E ta t present de la Chine en
figures gravees p a r G rife t, P a ris 1 69 7 fol. Jeg o słow nik chiński, jed en
z najlepszych, znajduje się w rękopiśm ie, razem z innem i p racam i, k tó re wy
licza A bel R em usat w Biographhie universelle t. V ; B a rth . H a u rea u, H i-
sto ire litte ra ire de la M aine t. IV , s. 2 6 2 ... (P a ris 1 8 5 2 ). Cf. D e B a c
k e r, Bibl. des ecriv. d. 1. comp. de Je s. 2 ed. X . W. K.
Bower A r c h i b a l d , u r. 1 6 8 6 r. w D undee, w Szkocji; w 1 702 r.
wszedł do kollegjum szkockiego w D ouai, z k ąd u d ał się do R zym u i tam
w stąpił do jezuitów . N astępnie w w ielu m iastach w łoskich, szczególnie
w Rzymie, F erm o , M acerata, uczył re to ry k i, h is to rji, filozofji i teologji;
w ostatnim m ieście b y ł tak że k onsultorem Inkw izycji. W 1 7 22 r. złożył
o statnie śluby zakonne we F lo ren cji, ale ju ż w cztery lata potem w idział
się zmuszonym do tajem nego W łoch opuszczenia. Pow ód zobaczym y za
raz. P o różnych b łąkaniach się i przygodach, p rzy b y ł do A nglji i prze-
528 Bower.— Boym.
szedł na anglikańskie wyznanie. Ażeby z głodu nie umrzeć, zajął się
pismienniczemi pracami. Pierwszem jego dziełem był rodzaj historji lite
ratury, rodzaj przeglądu krytycznego na polu naukowem, wychodzącego
miesięcznie w latach 1 7 30— 34. Potem przez 9 lat był współpracowni
kiem obszernej historji Anglji i dostarczał do tego utworu dział stosun
ków z Rzymem. Według niektórych, miał się w tym czasie pogodzić
z jezuitami, a potem znowu zerwać z nimi. Najwięcej rozgłosu dała mu
jego Historja Papieży (History of the Popes, Lond. ed. 3 1 7 50, 7 vol),
którę Fryderyk Eberhard Rambach na język niemiecki przetłumaczył.
Bez ładu, szorstkim stylem opowiada Bower ważniejsze wypadki z życia
każdego Papieża, jego wybór, czynności, charakter etc. Schróckh, w swo
jej Historji Kościoła, chwTali dzieło Bowera, za „pełność i dar spostrze
gawczy/ ale to pewna, że Bower uprzedzony przeciw Kościołowi i jego
Papieżom, jest nader stronnym, dla tego dzieło jego liczne nagany ścią
gnęło. Według wdasnego upewnienia, B. w Rzymie jeszcze zaczął pisać
historję Papieży; ale głębsze studium Pisma św., Ojców Kościoła i sobo
rów, miało go przekonać o bezzasadności prymatu papiezkiego, i aby
z takiem przekonaniem nie popaść w ręce Inkwizycji, opuścił Włochy.
Tu można zarzucić, iż w dziele jego wcale nie znać studjów źródłowych,
mianowicie pierwszych wieków chrześcjaństwa; przepisywał tylko z Tille-
monta (Memoires pour servir a l’histoire etc.) i Franciszka Bruy, a po
wód ucieczki jego z Włoch był wcale nienaukowy, bo chciał uwieść
mniszkę ze znakomitego domu Buonacorsi. Lord Lyttelton wyrobił mu
miejsce bibljotekarza u królowej Katarzyny. Ta posada, a także małżeń
stwo z bogatą wdową, siostrzenicą arcybiskupa Nicholsoua, zapewniły mu
niezależny byt do śmierci, nie zasłaniając go od powszechnej pogardy,
w której um. 6 Września 1 7 66 r. Cf. Biogr. universelle; Baumgarten,
Nachrichten, t. 10. {Fritz). W ł. B.
B c v i e r A n t o n i , jezuita, francuzkiego pochodzenia, lecz ur. w Pol
sce 13 Czerwca 1 7 20 r.; wykładał humaniora i język franc, we Lwowie;
kaznodzieja przez 21 lat. Dotknięty zarazą, przy obsłudze chorych
w Kamieńcu Podolskim, f 7 Sierpnia 1 7 70 r. Napisał Kazanie na po
grzebie W . IM X . Marjana Pruskiego , exproivincjala zak. kaznodz.. mia-
ne we Lwowie 15 Octobr. 1758 r. (Lwów t. r.), i Kazanie gdy 33 od
JVW. X X . Trynitarzy z niewoli tureckiej wykupieni, we Licowie 12 Stycz.
1753 r. Bogu w kościele dzięki składali (ib. 1 753 roku). De Backer
op. c. " X . IV. K.
B o y e E m m a n u e l de, jezuita, ur. w Pradze czeskiej1 2 Pa
ździernika 1 6 54 roku, wykładał humaniora, filozofję, teologję i Pismo
śwT.; był rektorem w kilku kolegjach i prowincjałem czeskiej prowincji,
j w Neiss 2 4 Grudnia 1 7 00 r. Pisał żyw?oty: Vita et obitus ven. pa-
tris Henrici Wenceslai Richter Soc. J. ex provincia Bohemiae in Ameri-
cam missi, a ćanibus sacrae fidei rebellibus barbare trucidati {Pragae 1 702);
Vita et obitus V. P. Augustini Strobach e Soc. J., ex provincia Bohemiae
pro insidis Marianis electi missionarii, et a rebellibus s. fidei in iisdem in-
sulis barbare trucidati an. 1684 mense Augusto (Olomucii 1691 r., ibid.
1 703); i Theologia universa S. P.Augustini in compendiumredacta (Pra
gae 1 6 75). De Backer, op. c. X . W. K.
B o y m I. B e n e d y k t P a w e ł , jezuita, może ten sam, który w L i
ber Promotion. Philosophor. ordinis in uniuers. Jagellon. (ed. Muczkowski,
Boym.— Bozon. 529
sis, qui ad eran t, vom eres candentes nudo vestigio calcavit et sine adus-
tionis m olestia tra n s iit.“— 3) P róba zim nej i gorącej wody (judicium aquae
calidae sive ferventis e t frigidae). P ró b a gorącej wody polegała na te m ,
że do k o tła , napełnionego w rzącą wodą, w rzucano pierścień albo kam ień ,
k tó ry oskarżony gołą rę k ą wyjmować m usiał. P ró b a ta je s t b ardzo da
wna i rozpow szechniona w w iekach średnich. K ap itu larz L u d w ik a P o b o
żnego pow iada, że jeżeli niew olnik dopuści się m orderstw a w kościele, to
za pom ocą wrzącej wody dowieść w inien, czy p op ełn ił zbrodnię rozm yślnie,
czy też bez rozm ysłu. P rz y p róbie zimnej wody (judicium aq uaticum ,
p e r aquam frigidam ) rozbierano oskarżonego, wiązano ręce i nogi i n a
pow rozie spuszczano-do wody, t. j. albo w rz e k ę , albo też w w ielkie jak ieś
naczynie, w odą napełnione. W ypłynięcie na w ierzch uw ażało się za do
wód w iny, zanurzenie się za dowód niew inności. P ró b a ta w rozm aitych
miejscowościach rozm aicie była tłum aczoną. Poddaw ali się jej pospolicie
ludzie z niższych stanów , jak k o lw iek spotykam y niekiedy osoby szlachet
nego urodzenia przechodzące przez p ró b ę zimnej w ody.— 4) Próbę k r z y
ża (judicium crucis) w różny sposób przebyw ano. Zwykle dokonyw ała
się ta k , że przeciw nicy lub ich zastępcy staw ali z ro zp o startem i ręk am i
pod krzyżem , i kom u pierwej ręce obwisły, ten uw ażał się za w innego.
P ró b ę tę pierw szy raz spotykam y w k ap itu larzu P ep in a M ałego z r. 7 52
{W alter II p. 3 5), a K arol W . k ilk ak ro tn ie ją nakazyw ał. O tem ,
ja k wielce była upow szechnioną, św iadczą liczne w ypadki z panow ania
K aro la W . Gwałtow ny spór pow stał między m ieszczanam i W ero n y a b i
skupem miejscowym i duchow ieństw em , o odbudow anie m urów m iejskich.
Obie stro n y zgodziły się n a roztrzygnięcie spraw y sądem Bożym. O brano
dwóch księży i ci stali pod krzyżem ta k długo, aż jednem u z nich ręce
opadły ( Ughelli, Italia sacra t. V" p. 4 1 0 ). B iskup P a ry ża i o pat
z St. D enys m ieli z sobą za ta rg i o posiadanie pewnego opactw a: w aśń
zakończyła się p ró b ą krzyża n a korzyść o p ata (Mabillon, D e re diplom .
lib. VI p. 4 9 8). K aro l zalecił na przy p ad ek , gdyby po jego śm ier
ci spory graniczne m ię d z p ly n a m i w ybuchły, aby nieporozum ienia załatw io
no za pom ocą pró b y krzyża ( W alter I I p. 2 1 8). L udw ik Pobożny za
b ro n ił używ ania próby krzyża w 81 fi r.: nullus deińceps quam libet exa-
m inationem crucis facere p raesu m at, ne quae Christi passione glorijicata
est, cujuslibet temeritate contemtui habeaturu {W a lte r I I I p. 3 0 6) i zdaje
się, że odtąd zupełnie w ychodzi ona z u ży cia .— 5) Próbę poświęconego
chleba (judicium offae, judicium panis a d ju ra ti) spotykam y u A nglosakso-
nów, Fryzów i w państw ie F ran k o ń sk iem . P o leg ała na tem , że obw inio
nem u podaw ano kaw ałek chleba, pośw ięconego przez księdza p rzy M szy św.;
jeżeli chleb utkw ił m u w gard le, to uw ażał się on za w innego. N ag ła
śm ierć spotykała w inow ajcę, gdyby m u się naw et udało ów pośw ięcony
k ęs połknąć. T ak np. opow iada D u F resne (Gloss, s. v. cornsnaed) o n ie
jak im h rab i Godwinie, że u m a rł nagle po spożyciu pośw ięconego k ę s a .—
P odobną do poprzedniej b y ła próbą p r z e z E ucharystję (p u rg atio p er Sa-
cram E uch aristiam ). K to chciał dowieść swej niew inności, przyjm ow ał
z r ą k k ap łan a kom m unję św ., przyczem wym aw iał w yrazy: C orpus D om ini
sit mihi in probationem hodie. W relig ijn em usposobieniu owych czasów
tkw iło przek o n an ie, że um rze każdy, k to b y , czując się w innym , niegodnie
przystępow ał do N ajśw . Sak ram en tu , i k ro n ik arze liczne p o d ają p rzy k ła
dy ciężkiego gniewu B ożego, np. L o ta ra , k ró la A ustrazji, k tó ry dla oczy-
536 Boże sądy.
consuetudinem gentis nostrae legem impiam vetare non possumus, czyż więc
missjonarze zasługują na jakiśbądź wyrzut za to, że z dwojga złego, mniej
sze wybierali? Oprócz tego istniały jeszcze inne pobudki, skłaniające do utrzy
mania ordaljów. Powszechnym środkiem dojścia do prawdy była przysięga,
lecz przy zbyt częstem jej stosowraniu, zaczęła tracić na sile i znaczeniu.
Gundobald, król Burgundów, powiada (Lex Burgund, c. 4 5): multos in
popuło nostro ita cognoscimus depravari, ut de rebus incertis sacram enta
plerumque offerre non dubitent et de cognitis jugiter perjurare. Jeżeli .
więc zważymy, jaką świętością otoczyła przysięgę religja chrześcjańska,
to czyż możemy potępiać duchowieństwo, że, dla uniknięcia profanacji,
starodawnych obyczajów z procedury sądowrej nie usunęła? Pomijając
nawet krzywoprzysięztwo, pam iętać należy, że przysięgę mogli wykonywać
tylko ludzie wolni; poddani więc, którym wzbroniona była nietylko przy
sięga, lecz i pojedynek, nie mieli żadnych innych środków obrony. Od
woływanie się do wyroków Boga było ostatnią ucieczką dla klas niższych,
jedynem złagodzeniem ich ciężkiego położenia. Przeciwko barbarzyńskie
mu zwyczajowi pojedynków, świeccy monarchowie, a szczególniej K arol W .,
wszelkiemi siłami walczyli, prawdopodobnem jest więc, że i Kościół dla
tego ordalje zatrzymał, aby niemi zastąpić okrutniejsze środki dochodze
nia prawdy. Duchowieństwo robiło wszystko, co w danych okoliczno
ściach zrobić się dało, i praktycznemi względami kierowali się także obroń
cy ordaljów, jak H inkm ar z Reims, który usprawiedliwiał próbę wody,
jak biskupi zebrani na synodzie w Trewirze (8 9 5 r.), którzy przyjęli
próbę ognia za ostatni sposób dochodzenia prawdy między świeckimi ludźmi.
Kie mogąc od razu wykorzenić starodawnych obyczajów, Kościół usiłował
przejąć je duchem chrześcjańskim: z wyjątkiem pojedynków, wszystkie
ordalje znajdowały się pod władzą i rozporządzeniem duchowieństwa. Bez
zgody duchowieństwa nie mogły one mieć miejsca; bez współudziału K o
ścioła próby nie miały żadnego znaczenia. Kto się poddawał Bożemu
sądowi, musiał się do tego przygotowywać pod kierunkiem księdza, modlił
się i pościł; niekiedy rodzina i krewni obwinionego w tych przygotowa
niach udział przyjmowali. Skoro nastąpił dzień sądu, do kościoła nie
wpuszczano nikogo, oprócz pewnej liczby świadków. K apłan miał prze
mowę do obwinionego, odprawiał Mszę św., na Mszy przed kommunją
jeszcze raz zaklinał obwinionego o powiedzenie prawdy i, jeżeli ten milczał,
dawał mu kommunję św., a po Mszy św. kropił obecnych święconą wodą
i dawał do całowania Ewangelję i krucyfiks; odmawiał następnie modlitwy
nad przedmiotami, służącemi do takowego sądu, a jednocześnie rozpalano
żelaza, gotowano wodę i t. p. Po tern wszystkiem przystępowano do sa
mej próby, z zachowaniem wszakże wszelkich ostrożności. O rezultacie
próby świadkowie mogli się zaraz na miejscu przekonać; wyrok zaś zapa
dał albo natychmiast, albo, ja k w próbach ognia i gorącej wody, w trzy
dni później; w ostatnich bowiem zawijano rękę i kładziono na niej pieczęć,
k tó rą trzeciego dnia w obecności świadków zdejmowano (W alter 1. c. p. 5 6).
W taki sposób rozciągał Kościół opiekę swoją nad odziedziczonemi po
czasach pogańskich ordaljami; praktycznem i względami zmuszony, zacho
wał on sądy Boże, lecz nigdy nie przestawał uważać ordaljów za niezgo
dne z duchem nauki Chrystusa pozostałości pogańskich obyczajów. Z łona
Kościoła nie jednokrotnie podnosiły się gromiące głosy przeciwko orda-
538 Boże sądy.
— V
546 B ra c ia i siostry P. J e z u s a . — B ra c ia i siostry wolnego ducha.
dzy jedną a drugą m iłością żadnej nie ma różnicy. Co się zaś tyczy
ostatecznych rzeczy człowieka, i tu swój system doprowadzają do osta
tnich konsekwencji i zaprzeczają kościelnej nauki, o osobistej nie
śmiertelności: jak wszystko wypłynęło z Boga, tak wszystko wraca do
niego napowrót, nie masz zatem sądu ostatecznego: sąd ten przy śmierci
każdy człowiek sam na sobie wykonywa; nie masz piekła ani czyśca,
tylko dusza rozpływa się w ogólną boską substancję i wprawdzie trwa
w niej dalej, ale bez żadnej osobistej świadomości. Poglądy tej sekty
dziwnie zgodne z nowemi panteistycznemi systemami, często aż do wyra
żeń samych, wywarły i na praktyczną stronę wpływ niem ały. Człowiek,
wewnętrznie jedność z Bogiem stanowiący i sam będący Bogiem , nie po
trzebuje żadnego zewnętrznego nabożeństwa, żadnych postów, żadnych
modlitw, żadnych sakramentów i t. d. Szczególniej sekciarze ci odzna
czali się bluźnierstwami przeciw Najśw. Sakrameutowi, twierdząc zresztą
konsekwentnie ze swoim błędem zasadniczym, że w każdym chlebie, tak
dobrze jak w konsekrowanym, jest ciało Chrystusa; nie masz żadnej różnicy
między duchownymi i świeckimi, nie potrzeba żadnego wyznania grzechów;
wszystko to, wraz z całym widzialnym Kościołem wydało im się „niedorzeczno
ścią,u która tych tylko zajmować może, którzy żadnego pojęcia nie mają o bo-
skości człowieka, dla których strona zewnętrzna coś znaczy. Ta pogarda
wszelkiej zewnętrzności, łatwo dająca się pojąć ich panteizmem, najsilniej
się rozwinęła w dziedzinie nauki obyczajowej, gdzie stanowi zupełny
antynomizm (ob.). Budując swoję naukę na twierdzeniu, że człowiek,
zatopiony w rozważaniu boskiej substancji, stanowi jedność z Bogiem,
twierdzili, że człowiek taki wyższy jest nad wszelką boską i ludzką
powagę i nie potrzebuje jej słuchać; wola bowiem jednostki tak samo jest
wolą Bożą, jak przedmiotowo nadane prawo. N ie ma różnicy między do-
bremi i złemi czynami, jedne i drugie chwale Bożej służą, bo jednych
i drugich on jest źródłem. „Jeżeli więc Bóg chce, abym grzeszył, to ja
nie powinienem nie chcieć grzeszyć: to jest prawdziwą skruchą. I choćby
człowiek tysiące śmiertelnych grzechów popełnił, a pozostawał w p ołącze
niu z Bogiem, to nie powinien pragnąć, iżby był tych grzechów nie po
pełnił, i raczej powinien tysiąc śmiertelnych grzechów popełnić, niż od je
dnego z nich się wstrzymać." Szczególniej zastosowali tę zasadę do zadowo
lenia chuci cielesnych: tu wszystko dozwolone, ciało bowiem w żadnyra nie jest
stosunku z boską duszą, której największe nawet wyuzdanie zmazać nie m oże,
a raczej, kto na widok nagiego ciała innej płci doznaje jeszcze jakiego zmy
słowego wrażenia, ten nie nawrócił się jeszcze zupełnie do Boga i nie osią
gnął doskonałej wolności. W łóczyli się więc sekciarze z kobietam i, które
siostrami nazywali i z któremi żyli w najswobodniejszym stosunku, nazywając
się, ze względu na oswobodzenie swoje od wszelkiego prawa, braćmi i sio
stram i wolnego ducha. N ie słusznemby jednak było twierdzenie, że ich
panteizm powstał z owych antynomistycznych dążności, że nim usprawie
dliwić i uniewinnić chcieli swoje wybryki; odwrotnie rzecz się miała,
i faktem jest, że wśród najpoufalszego stosunku, w wielu razach czystość
zachowywali. Do pracy nie czuli się zobowiązani, ta bowiem przeszkadza
wznoszeniu się duszy ku Bogu; wszelką własność m ieli wspólną, kradzież
dozwoloną, a żebranie uważali za niezaprzeczony przywilej każdego do
skonałego. W dziwacznych ubiorach, przy nieustannćm wołaniu: „chleba
przez Boga!" przechodzili miasta i wsie, starając się wszędzie zyskiwać
548 B r a c ia i sio s try wolnego ducha.
dzenie zmiany w ubiorze, jeśli jaki miały, nie łatwo biskup zezwalać po
winien (C. Epp. 2 0 Lut. 1 6 0 1 ); gdy zaś takichże szat używa kilka bractw
w jednćm miejscu, wypada rozróżnić je choćby kolorem (C. Epp. 1 3 Maj.
158 6). Wszystkie bractwa, nawet przy kościołach zakonnych, wyjętych
z pod djecezjalnej jurysdykcji, może biskup wizytować, rewidując ich ka
plice i ołtarze (C. C. 2 3 Czerw. 1719), lecz ich kapelanów, bez przyczy
ny i wbrew woli braci, usunąć nie ma prawa (B ouix 1. c.). W nabo
żeństwach bractwa ulegają także biskupom, a nadto proboszczowi te tylko,
które są przy kościele parafialnym (C. R. 10 Grud. 1 703). Na wysta
wienie Najśw. Sakramentu w uroczystości brackie potrzeba pozwolenia bi
skupa (C. C. 5 Sierp. 17 19). Na procesjach nie noszą oddzielnego krzy
ża, a idą porządkiem czasu w swej erekcji, tak, iż najpóźniej zaprowa
dzone postępują naprzód, najdawniejsze zaś przy duchowieństwie (Grzeg.
XIII w bulli Exposcit i C. R. 2 4 Wrześ. 1712): wyjmuje się tylko bra
ctwo Najświęt. Sakramentu, które na procesjach z wystawieniem trzyma
miejsce najbliżej celebransa (C. R. 3 Sierp. 1 6 9 7), wr innych zaś stosować
się winno do ogólnego przepisu (30 Wrześ. 1628); w powrocie jednak
tego się nie przestrzega (18 Czerw. 1695). Biskup karami mocen jest
znaglić bractwa, do uczestniczenia w procesjach zwyczajnych (C. R. 8 Maj.
1 62 7). Na pogrzeby występować mogą tylko gdy są zaproszone (C. R.
2 4 Lut. 1 6 80), a wziąwszy zapłatę za użyte tam świece, nic z tego pro
boszczowi nie dają (C. Epp. 5 Mar. 1 6 1 6 ).— Obowiązki rządcy kościo
ła względem bractw są następujące: wpisujących się do bractwa powinien
ostrzedz, i) aby poznali cel jego i przepisy, 2) aby rozważyli, czy tako
we pogodzić zdołają z powinnościami stanu i powołania swego, 3) aby się
wpisywali nie dla próżności i widoków światowych, ale z miłości Boga
i pobudek religijnych, 4) aby starali się odtąd żyć świątobliwiej i dążyć
do doskonałości, 5) aby wiedzieli, iż opuszczenie obowiązków brackich nie
pociąga za sobą grzechu, tylko utratę odpustów i łask duchownych, jakie-
mi Kościół spełniających je zwykł obdarzać, i wreszcie, 6) aby nosili znak
bractwa, gdzie ten przepisany, np. szkaplerz, niekiedy pod grzechem; do
tego bowiem się zobowiązują, dla ustawicznego przypominania sobie celu
bractwa, którym jest dążenie do doskonałości. Nie zasadzać zaś na nosze
niu szkaplerza, lub wpisaniu się w bractwo, zbawienia swego, bo to śro
dek tylko, a nie cel sam. Jeśli kiedy bractwa nie wydają oczekiwanych
owoców, pochodzi to jedynie z winy braci, którzy przywiedzionych dopie
ro przestróg nie zachowują, a częstokroć i nie znają. Ztąd trafia się,
że bractwa po niektórych kościołach ograniczają się do noszenia świec
gorejących, w czasie procesji i pogrzebów, a ich sesje mają za przedmiot
tylko spólną konsolację, składki też obracane bywają wyłącznie na świa
tło i poczęstunek. Te błędne opinje zrodziły się w przeszłym wieku, za
rażonym indyferentyzmem, i przyniosły ciężki cios stowarzyszeniom reli
gijnym. Do pasterzy dusz należy nowem życiem natchnąć bractwa przy
kościołach będące, przedstawiając, że ich obowiązkiem jest zaradzać szcze
gólnie potrzebom czasu i oddziaływać przeciw skażeniu wieku, jako to:
rozszerzać znajomość zasad wiary, podnosić moralność w rodzinach, za
pomocą religijnego wychowania dzieci, spełniać gorliwie uczynki miłosier
ne, względem duszy i ciała bliźnich, okazywać należną uległość Kościołowi
i prawom krajowym,- oraz wdrażać przekonanie o sumiennem spełnieniu
powinności stanu, z pobudek wyższych, miłości Boga i zbawienia. Dla tego
Bractwo. 557
czeniu, podczas której odbywa się jakie budujące czytanie. W Beigji i nad
Renem każde prawie miasteczko ma podobne stowarzyszenie, a w niektó
rych klasztorach żeńskich są pracownie, do wysokiego bardzo stopnia po
sunięte w hafcie, jak to osądził ks. Bock z Kolonji, znamienity archeolog,
autor dzieła o hafcie i apparatach kościelnych. W Warszawie zawiąza
ło się takież bractwo, którego ustawę podaje: Wiadomość o arcystowarzy-
szeniu nieustającej czci Najśw. Sakram., połączonego z opieką ubogich ko
ściołów, w W arszawie przy kościele Dzieciątka Jezus (W arsz. 185 6),
i działalnością swoją wiele już czci Bogu przyczyniło, przez coroczne ob
darowywanie świątyń przyzwoitemi aparatam i. Dwa są oddziały tego
stowarzyszenia: pierwszy stanowi rzeczywiste towarzystwo, zapisuje człon
ków swych podczas Mszy św., odprawianej z wystawieniem Najśw. Sakram.
w każdy pierwszy czwartek miesiąca, zobowiązuje ich do stałej adoracji
raz w miesiąc, w godzinie dobrowolnie obranej, i do udziału w pracy rę
cznej dla ubogich kościołów, osobiście lub przez zastępstwo, oraz do opła
cania rocznie rs. l na m aterjały do aparatów. D rugi oddział zowie się
datkującym, i po wpisie, równie uroczystym, wymaga rocznej opłaty rs. 3.
Bractwo to przyjmuje wszelkie dary, do kościołów przydać lub przerobić
się mogące, a kapłanom, dostarczającym m aterjału, darmo żądane roboty
wykonywa. Do adoracji miesięcznej nie zobowiązuje pod grzechem śmier
telnym; za zmarłych z bractwa każdy członek ma przyjąć w ciągu roku
dwie kommunje św., a jeśli jest kapłanem, odprawia dwie Msze św. Cf.
Encykl. I 5 1 .— Arcybr. nieustającej adoracji nocnej, obowiązuje (jednak nie
pod grzechem śmiert.) do czci Najśw. Sakr. w godzinach nocnych, poczy
nając od 8-ej wieczorem do 8-ej rano. Każdy z członków, obrawszy so
bie dzień stały w miesiącu, postanawia jednę z godzin nocnych w tym
dniu każdego miesiąca odbywać w ten sposób, że jeśli w pierwszym mie
siącu zapisania się wziął od 8-ej do 9-ej, to w drugim tego samego dnia
od 9 do lOej adorację odbędzie, w trzecim od 10 do 1 1 ej i tak dalej,
aż w ciągu roku wszystkie 1 2 godzin nocnych z kolei odprawi i znowu
do swojej godziny powróci. Można się pomieniać lub zastąpić przez drugą
osobę; adorację odbywa się w kościele, lub w domu, byle modły skiero
wać głównie ku uczczeniu Najśw. Sakr. Pius YII nadał temu bractwu
odpusty, a Pius IX, przez breve z d. 2 2 Stycz. 184 9 r., pozwolił używać
szkaplerza z wyobrażeniem Najś. S ak r.— Arcybr. adoracji N ajdroższej Krioi
Zbawiciela, ustanowione w Rzymie w kościele kolegjalnym św. M ikołaja
w Więzieniu; między innemi, rozważanie męki P . Jezusa i boleści Najśw.
Panny należą tu do obowiązków brackich. Licznemi łaskami i odpusta
mi obdarzone zostało przez Papieża Piusa Y II d. 2 2 W rześnia 1815 r.
:Piusa IX dnia 19 Stycznia 18 50 roku. Ma nawet swój ubiór i szka-
plerz, opisany w książeczce: Odpusty i łaski duchowne, zapewnione człon
kom bractwa adoracji Najdroższej Krwi P ana Naszego Jezusa Chrystu
sa (W arsz. 1 8 6 1 ).— B r. Najśw. Serca P. Jezusa powstało z ożywio
nego nabożeństwa ku Sercu P . Jezusa, widzeniem bł. M arji M ałgorzaty
Alacoque, zakonnicy od Nawiedzenia N. M. P. w P aray le M onial, w Bur-
gundji ( f 16 90). Szczegóły obejmują liczne książeczki, w tym przedmio
cie wydane, np. Miesiąc Czerwiec czci Najsł. Serca P . Jezusa poświęco
ny, p. ks. St. Ulaneckiego, wyd. 4 w WTarsz. 186 9. Do Polski w pro
wadzili je kks. Pjarzy, pozyskawszy breve Klemensa X I z d. 3 0 Maja
1705 r ., dla kościoła swego w Warszawie. Głównie jednak nabożeństwo.
Bractwo. 561
scypliny i p osty podw ajali. W też p ią tk i cały dzień było w ystaw ienie
N ajśw . S ak r. w kap licy , a b ractw o p sa łte rz śpiew ało i w ieczorem publicznie
się biczow ało, n a co ju ż i niew iastom p a trz e ć pozwolono, aby się p o b u
dzały do ro zw ażan ia M ęki P ań sk iej i ofiarow yw ały nabożeństw o swoje za
pokój K ościoła. W w ielki czw artek szli w p rocesji do k ościoła P . M arji,
ja k b y do o g ró jc a , a w w ielki p ią te k p ro cesja jerozolim ska odbyw ała się
do ośm iu kościołów m iasta (nie do ośm iu ołtarzów , ja k w inne p ią tk i
p o stu ) i w k ażd y m b yło biczow anie. K to nie m ógł uczestniczyć w ty ch
nabożeństw ach, p o w in ie n był złożyć jałm u żn ę do sk rzy n k i b rack iej, w ce
lach m iłosierdzia zało ż o n ej. O prócz przytoczonego ju ż dziełka: B ractw o
C om passionis, u staw y jego i przep isy pom ieszczają R efo rm a tio n e s gene-
rales ad clerum e tc ., w ydane przez tegoż bisk. Szyszkow skiego 1621 r . ,
oraz m ała k siążk a pod ty t: „N abożeństw o z k ró tk ą w iadom ością o pow a
dze, odpustach i pow innościach a rcy b ractw a M ęki P a ń sk ie j etc., pod opie
k ą j.w . ks. A n d rzeja z P osław ic A nkw icza, o. p. d ra , kan . k at. k ra k . etc.
su p e rin te n d e n ta tegoż arcy b ractw a i najosobliwszego dobrodzieja, do d ru
ku r. p. 1 7 69 podane w K rak o w ie.1* W k ró tce po założeniu b ra c tw a t e
go w K rak o w ie, kk s. fran ciszk an ie zaprow adzić go nie zaniedbali i p a
innych kościo łach swego zg rom adzenia. W K aliszu np. było ju ż r. 1 6 0 6 ,
choć praw n ie dopiero 1 6 1 4 zatw ierdzone, u p ad ło n astęp n ie r. 1 7 74,
a 185 3 w znowione, d o tąd istn ieje, lubo n ie ta k św ietnie ja k n ie g d y ś.—
B ractw o S m u tku Chrystusowego, n a uczczenie łez i sm utku C hrystusa P an a;
b r. to za o p iekunkę m a N ajśw . P a n n ę , K rólow ę M ęczenników , a za p a
tro n ó w św. Jó zefa, M ichała i D yzm asa. B r. to obow iązuje się pośw ię
cać m odlitw y i p race n a szerzenie w iary i w łasne udoskonalenie. R . 1 8 5 7
w yszła w R zym ie k siążeczk a p. t.: „B r. sm utku Chryst.**— Z b ractw pod
wezwaniem N . M a rji P a n n y, najdaw niejsze m iało być założone w K ra k o
wie n a początk u X III w ., bo m a ju ż z r . 1 2 3 2 przyw ilej rzym ski na wy
staw ian ie N ajśw . S ak r. w pew ne u ro czy sto ści. Istn iało b y zatem jeszcze
p rzed zbudow aniem kościoła św. M ark a i sprow adzeniem kanoników r e
gu larn y ch de poeniten tia, inaczej braćm i od p o k u ty błogosław ionych m ę
czenników , lub N. M. P a n n y D em e trii de U rb e, albo po naszem u M ar
kam i zw anych. T a k u trzy m u ją k siążk i b rack ie i J . M uczkow ski w b ro
szurze: B ra c tw a k rakow skie (K rak . 184 5); lecz ks. Piotr P ękalski w a rt.
H istoryczne podanie o b ractw ach (w P a m ięt. tow . dobrocz. k ra k . 1 8 6 8
ro k u ), odnosi je co najw ięcej do r. 125 7. M arkow ie, w edług D ługosza, przybyli
r . 125 7 n a w ezwanie k sięcia B olesław a W stydliw ego.— Stanisław E obocki,
p rz e o r zgrom adzenia, w r . 154 2 zbudow ał kaplicę dla b ractw a, a bisk.
k ra k . P io tr G am rat tegoż ro k u p o tw ierdził jego przyw ileje, z ty tu łem
N . M . P an n y , śś. L e o n a rd a , M ik o łaja , W alentego, A ntoniego, A nny i Z o
fji z córkam i. Od tej o statn iej p a tro n k i bractw o nosi dziś ty tu ł śiv. Z o -
f j i i liczy niew ielu członków , choć n ieg d y ś znakom ite naw et w k ra ju
osoby podaw ały mu swoje im iona. D la u ży tk u stow arzyszonych w yszło:
„N abożeństw o bractw a św. Zofji, ustanow ionego p rzy kościele św. M ark a
E w ang. w K rak o w ie (K rak. 1 8 5 5 ),“ a daw niej ks. Ju s ta P om orskiego:
„B ractw o św. Zofji (K ra k . 163 7).“ W e Lwowie r . 13 50 zaw iązało się
tak że b r. N . M . P an n y , pierw iastkow o z sam ych wojskow ych złożone {Z i-
m orow icz, H ist. Lwowa I I I ) .— B r . Niepokalanego Poczęcia N . P . pow stało
wcześniej daleko, nim tę n aukę K ościół za dogm at ogłosił (r. 1 8 5 4 ).
U nas pobożność k u N iepokalanej D ziew icy okazano w ustanow ieniu, przez
Bractwo. 565
k r . W ładysław a IV , pod jej w ezwaniem pierw szego polskiego o rd eru , k tó
r y U rban V III r. 16 34 zatw ierdził, lecz sen at z in nych p obudek n ie
p rz y ją ł (A nnotationes historicae a u ct. Jo a n . F rid . Sapieha, Colon. 17 30
p . 2 61). L epiej za to pow odziło się stow arzyszeniu k u obro n ie N iepoka
lanego Poczęcia i w yjednania sobie szczęśliwej śm ierci, k tó reg o p raw a
i m odlitwy obejm uje b ro szu rk a: A ssociatio sive unio p iaru m m entium ad
im petrandam felicem m ortem , et p u rg a to riu m sine lon g io ri m o ra tran se u n -
dum sub P ro tectio n e e t P raesid io B. V. M . ad H onorem ejus Im m aculatae
C onceptionis (V ilnae 1 7 26) . Gdy ta k ożyw iła się cześć N iepokalanie P o
czętej M arji, b ern ard y n i krakow scy założyli bractw o, k tó re tegoż ro k u
1 7 3 6 P ap . K lem ens X II potw ierdził. O dtąd po w szystkich praw ie k o
ściołach tego zakonu zaprow adzone z o stało .— Arcybr. Niepokalanego Serca
N . Panny , zaprow adzone w K rakow ie przy kościele P . M arji r. 1 8 5 4 .
P o czątek jego właściwie należy się ks. K arolow i E leo n o rze D u p rich e D es-
g enettes, proboszczow i p a rafji N . Al. Panny Zwycięzkiej ( f i 8 60) , zkąd
i bractw o pospolitsze swoje nazw isko bierze. R . 1 8 2 4 położy ł on w P a
ry żu pierw sze zasady bractw a, p rzy pom ocy K aro la X i księżnej A ngou-
lem e, naznaczając za głów ny cel m odlitw ę i dobre uczynki, w ykonyw ane
w myśli naw rócenia grzeszników . U staw y b ractw a spisane r . 1 8 3 6, przez
P ap . G rzegorza X V I d. 24 K w iet. 1 8 3 8 r. p otw ierdzone zo stały . W k ró t
ce stow arzyszenie otrzym ało ty tu ł arcy b ractw a i ta k bardzo się rozszerzy
ło , że do r. i 8 60 liczyło przeszło 2 0 m iljonów członków . D n ia 9 L ipca
1 8 5 3 P iu s IX , w zruszony cudam i działanem i za m odlitw ą b ractw a, sta tu ę
N. M. P . Zwycięzkiej w P a ry ż u k o ro n ą z ło tą przyozdobić polecił. B ra
ctwo utrzym uje swoje k ro n ik i, przep ełn io n e św iadectw y m iłosierdzia tej,
k tó r ą K ościół zowie U cieczką grzeszników , w ywoływanego jed n em „Z dro
waś M arja," ja k ie codziennie stow arzyszeni odm aw iać są obow iązani.—
B r . Zwiastowania N . Al. P. pow stało w R zym ie u jezuitów około r . 1 8 5 3 . —
B r . Oczyszczenia N . M. P ., zaprow adzone w K rakow ie dla m łodzieży a k a
dem ickiej r. 1 6 2 1 , najp rzó d w kaplicy kościoła dom inikańskiego, potem
przeniesione do kościoła św. M ichała p rzy k arm elitach bosycb. Ju ż ro
k u 1 6 36 pierw otny swój ty tu ł n a N iepokalane P oczęcie odm ieniło i za
ra z r. 1 6 4 5 otrzym ało odpusty od Stolicy A post. Gdy w ro k u n a stę p
nym kaplica w szkołach, nakładem k r. W ładysław a IV , ukoń czo n ą z o sta
ła , tam że od karm elitów bractw o to przeniesiono, a r . 1 7 86 do kościoła
akadem ickiego św. A nny, gdzie z końcem przeszłego w ieku u s ta ło .— B r.
Wniebowzięcia N . AL P. p rzy kościele m arjackim w K rakow ie, zaprow a
dzone, w edług podania, r. 1 3 1 1 , lub raczej 1 3 3 3 , a 1 4 8 1 na nowo u rz ą
dzone. W pisał się do niego pierw szy K azim ierz W ., po nim L u d w ik k r.
w ęgierski i poi., W ładysław Ja g ie łło z 4 żonam i, K azim ierz Jagiello ń czy k
z żoną E lżb ietą i czterem a królew iczam i, Z ygm unt A u g ust, S tefan B ato ry
z A nną Jag iello n k ą i wielu innych zn akom itych u rzędem lub pochodze
niem . O prócz nabożeństw a odpraw ianego dla b ractw a p rzy o łta rz u W n ie
bow zięcia N . P ., utrzym yw ało jeszcze szp ital d la starców i schorzałych,
w k tó ry m pom ieszczało sam ych tylko mężczyzn. U staw y jeg o podaje K onst.
H oszow ski w dziele: „Żywot A n d rzeja Zawiszy T rzebickiego, bisk. k ra k .
(K ra k . 1 8 6 1 p. 1 6 3 i w przypisach)." W X IV w ., gdy w K rakow ie wie
lu było N iem ców , kap elan bractw a m iew ał k azan ia po niem iecku u P a n n y
M arji, a po polsku u św. B a rb a ry , lubo fu n d a to r kościoła bisk. Iwo O dro
w ąż wcale inaczej rozporząd ził w dyplom ie z d. 1 0 W rześ. 12 26 r . Z tąd
566 Bractwo.
ja k iś czas bractw o to niem ieckiem się zwało. D opiero Z ygm unt I , ulega
ją c prośbom b iskupa k ra k ., pow rócił kazania polskie u P . M arji, a n ie
m ieckie p rzen ió sł do św. B arb ary . R. 1 4 3 8 bractw o u padło, lecz w k ró t
ce 1481 odnow ione, a znowu zaniedbane, r . 158 8 H ier. Pow odowski, ar-
chiprezb. kość. P . M arji, w skrzesił i szpital b ra ck i u rząd ził. O statecznie
r . 16 70 u padło, szpital zaś utrzym yw ał się do schyłku wieku p rzeszłe
g o .— A rcybr. S zka p lerza św ., oddane przez Stolicę A post. w yłącznie zakonow i
karm elitań sk iem u i z nim razem r. 139 3 zaprow adzone w K rakow ie, ja k
utrzy m u je ks. P . P ęk alsk i. Szkaplerz sam bierze początek z objaw ienia
N . M. P . Szymonowi Stock, jen erało w i rak o n u k a rm e lit., r . 1 2 1 6 . N ieza
długo przy jęły go i świeckie osoby, m ianowicie w A nglji i F ra n c ji, zkąd
pow stało i bractw o. U nas pierw szą o niem wiadomość p iśm ienną obej
m uje książka pod napisem : „Sum m arius darów bożych y odpustów zakonu
i b ractw a P . M. z g óry C arm elus, z łac. p. Ł u k . W ajtow iusza, k a rm e li
tę (Pozn. 16 04);“ ja k podaje k arm elita Ja c e k D u racz w dziełku: P o b u d
k a do b ractw a y co n fratern iey szkaplerza od P rzeczy stey i N iepokalaney
P a n n y M aryey z g ó ry C arm elus danego bł. Szymonowi Stoczkiuszow i, jey że
zakonnikow i w A ngliey m ieszkającem u (K rak . 1 6 1 0 ).“ N a wzór b r. M ęki
P a ń sk iej u rządza on tak że bractw o szkaplerza, m ianując tak ich u rzęd n i
ków: p an p rzeo r, k ierow nik całego bractw a; p an podprzeorzy, zastę
pca i pom ocnik poprzedniego; konsyljarzów czyli poradników siedm iu,
z k tó ry c h dwóch ob iera na a rb itró w albo jednaczów ; p o d sk arb i, zaw iadu
ją c y pieniędzm i składkow em i, świecam i, a p aratam i i t. p.; p isarz pom ie
szcza w jed n ej księdze dochody i fundusze b rack ie, w drugiej postanow ie
n ia uczynione na posiedzeniach; p an zak ry stjan m a pod kluczem ub io ry
b rack ie i stro i ołtai*z N. M. P a n n y n a je j uroczystości. Do niższych
urzędników należą: dwaj p ro k u rato ro w ie o łta rz a , p rzy d an i do pom ocy za-
k rystjanow i; trzej prow izorow ie spraw św ieckich, biegli w praw ie, zasta-
w iający się w in teresach b ractw a i b raci, gdzie tego po trzeb a; dwóch cho
rąży ch i czterech ich pom ocników , bo dwie są chorągw ie b rackie: u wię
kszej dwaj pom ocnicy trz y m a ją k u tasy , a dwaj in n i z laskam i przed cho
rąg w ią m iejsce czynią; ja łm użnicy dw aj, w kapach u drzw i kościelnych
pro szą o ofiarę na potrzeb y b raćk ie, bo bractw o „jako niedaw ne u nas
w k rajach polskich, ubogie je s t“ (więc chyba nie z zakonem karm elitów
przyszło do K rakow a); m arszałków sześciu z laskam i, dla utrzy m an ia po
rząd k u na p rocesjach, z tych jed e n daw ał znać dzw onkiem , podczas p u
blicznego biczow ania się b raci w kościele, kiedy m ają p rzestać i kiedy
zacząć to ćwiczenie pobożne; sług dwóch opłaconych przez bractw o; in fir-
m arjusze dwaj dla pociechy i opieki chorych braci. Pow inności braciom
ta k ie naznacza: 1 ) nosić szkaplerz czarny lub dzikaw y (żelaznej farb y ),
pośw ięcony, z w yobrażeniem N. P .; 2) spełniać p ilnie obow iązki swego
stan u i uczyn k i ^miłosierdzia; 3 ) mówić codzień officium B. Y. M. albo go
dzinki k arm elitań sk ie, k to zaś nie um ie czytać, odm aw ia k o ro n k ę o N. P .
to je s t 2 5 Ojcze nasz i Z drow aś M arja za ju trz n ię , 7 za laudes, po 7
za resztę godzin, 15 za n ieszpór i 7 za kom pletę, lub przynajm niej 7
pacierzy codziennie, na p am iątk ę 7 radości N. P .; 4 ) zachować ściśle po
sty kościelne i wigilje do N . P .; 5) w śro d y m ięsa nie jad ać , także w so
b o ty , chyba gdyby p rzy p ad ło Boże N arodzenie, lub choroba; 6) nie lenić
się odpraw iać dyscyplin w wielki p iątek i inne dni, w kościele 0 0 . k a rm e
litów. B ractw o m iało swój u b ió r, w któ ry m w ystępow ało na procesje
Bractwo. 567
- V
588 Brenz.
tembergscy. Brenz, w piśmie przez siebie zredagowanem (5 G-r. 1531 r.),
oświadczał, że Osjander więcej wyrażeniem niż myślą nie zgadzał się
z Lutrem ; wynikło ztąd wielkie zgorszenie i niezadowolenie pomiędzy
innymi teologami protestanckim i, a nawet niezadowolony był sam Melan-
chton, który nie chciał przyjąć pojednawczej drogi Brenza. Przeciwnicy
Brenza i Osjandra puścili pogłoskę, że go książę Albert przekupił.
R. 1553, po śmierci Osjandra, rektor z senatem uniwersyteckim króle
wieckim posłali do Brenza pismo, wyrzucające mu, że zupełnie odstąpił
od wiary opartej na Ewangelji, że chciał być pośrednikiem tam, gdzie
pośrednictwo niemożebne, bo nie może być zgody pomiędzy Bogiem
a belialem. I w nowopowstałych sporach o Eucharystję B. brał także
udział. R. 1 55 6 ogłosił Trzy mowy na jedenasty rozdział lg o Listu do
Kor.vntjan, gdzie broni nauki luterskiej o Eucharystji, przeciw kalwini-
stom. Stosunki Brenza z Melanchtonem pogorszyły się jeszcze więcej
po wydaniu wyznania wirtembergskiego o Wieczerzy Pańskiej, p. t. B e -
kanntnis und Bericlit der Theologen und Kirchendiener im Furstenthum
Wiirtemberg, von der wahrhaftigen Gegenwartigkeit des Leibs und Bluts
J . Christi im h. Nachtmahl. Wyznanie to napisane było z następującego
powodu. Hagen, predykant wirtembergski, był podejrzywany o kalwinizm:
wezwano go tedy na synod do Sztutgardu, gdzie błąd swój przyznał i pro
sił o przebaczenie, iż przez czas jakiś ośmielił się korzystać z protestan
ckiej swobody zdania w rzeczach wiary. Dla zabezpieczenia na przyszłość
od podobnych błędów, książę polecił Brenzowi napisanie powyższego wy
znania, które też przez wszystkich zostało przyjęte. W yznanie to zostało
nauką urzędową księstwa; ale gdy książę posłał je elektorowi saskiemu,
by uzyskać potwierdzenie jego teologów, Melanchton wyszydził je i odrzu
cił. W ęzeł prz3Tjaźni między Brenzem i Melanchtonem zerwał się odtąd
zupełnie. Nadto, uwikłał się Brenz w nową kontrow ersję z teologiem
szwajcarskim Bullingerem. Na jego pismo: De personali unione duarum
naturarum in Christo, et ascensu Christi in coelum, acsessione ejus ad dex
ter am Patris, mające na celu krytykę nauki kalwińskiej o Eucharystji, od
powiedział Bullinger pismem: Tractatio verborum Domini, Johan. 14, 2
(15 61). Brenz w tymże roku odpowiedział nową książką: Sententia de li-
bello D. H. Bullingerii in dictum Joannis: In domo Patris etc. Lecz Bullin
ger nie ustąpił i odpowiedział: Responsio, qua ostenditur, sententiam de
coelo et dextera D ei fir miter adhuc per stare (15 6 2); wystąpił także prze
ciw Brenzowi P io tr M artyr Yermili, w swych djalogach o człowieczeństwie
Chrystusa (ob. Schlosser, Leben des Theod. Beza, u. des P eter Vermili,
Heidelb. 180 9). W krótce wydał Brenz dwa nowe pisma, na odparcie
swych przeciwników: Bericht Johannis B renz etc. (Zdanie sprawy Jana
Brenza o książeczce dra H. Bullingera i t. d.). Spór zaostrzał się co
raz bardziej, tak dalece, iż Brenz w ostatniem swem piśmie: Recognitio do-
ctrinae de vera Majestate Christi (15 64) mówi, że czart przez kalwinizm
usiłuje wprowadzić do Kościoła poganizm, talmudyzra i mahometanizm.
R. 15 64 Brenz brał udział w colloquium, między teologami wirtember-
skirni (Andrea, Schwepf, Bidembach) i Palatynatu (Olevian i Ursynus)
w klasztorze w M aułbronn, a gdy potem teologowie Palatynatu chwalili
się ze swego zwycięztwa nad wirtembergczykami, Brenz odpierał ich p re
tensje w piśmie: Geschsprach von des H erm Nachtmahl. Heidelbergczycy
jednak zapewniali, że gdyby nie upór starego Brenza, łatwoby na swoją
Brenz.— Bresciani. 589
stronę przeciągnęli wszystkich. Nie mniej bezowocne były pisma Brenza
przeciw teologom saskim. Nareszcie był Brenz i na colloquium odbytem
w W orms 165 7 r., w celu połączenia katolików i protestantów , i na
konferencji w Saverne, w Alzacji, 156 2 r., na którą, w celu zjednania so
bie książąt protestanckich, przybył kardynał Gwizjusz, z wielu innemi
znakomitościami francuzkiemi. Br. um. 15 70 r. w Stutgardzie. Po śmier
ci L utra, Brenz z Melanchtonem mieli największą powagę między teologami
wyznania augsburgskiego. Był on w istocie uczonym i w ogóle nader
umiarkowanym w sporach. Zarzucano mu, że będąc doradcą księcia wir-
tembergskiego Krzysztofa, mieszał się w nieswoje sprawy. W iększą część
jego licznych pism, po łacinie napisanych, ogłosił syn dr. Jan Brenz,
prof, teologji w Tybindze, w 8 t. in f. Wyliczenie wszystkich jego dzieł
znajduje się u Fischlina, Memoria theolog. W irtem b., Ulm 17 10. Cf. Ada
mus, Vitae Germanorum theolog. pag. 4 3 6, Norim. 1 735; Cammerer, Jos.
Brenz, der wtirtembergiche Reform ator, Stutg. 1840; Jul. Hartmann i K .
Jtiger, J. Brenz nach gedruckten u. ungedruckten Quellen, 2 t. Hambg.
1 8 4 0 . Ostali Trepka, jurgieltnik księcia pruskiego, przełożył na język
polski B renz’a Katechizm, to jest zupełna nauka chrześcjańska, w Królewcu
1556 roku. (Brischar). K. B.
Bretkun J a n ( B r e t k u n s J a n u s ) , luteranin, pastor w Labiau,
a później w Królewcu do 160 2 i\, uważany za pierwszego autora druko
wanej po litewsku książki: Postylli, 15 9 1. Tłumaczenie jego Biblji nie było
drukowane, ale korzystał z niego superintendent królewiecki Borowski,
przy wydaniu nowego tłumaczenia litewskiego 1 8 1 6 r.
Bresciani A n t o n i , ur. w Ala (Tyrol włoski) 24 Lipca 1 798 r.
W stąpił do zakonu jezuitów w Rzymie 1824 r. Można jego rodzina
tyle robiła starań, aby go z klasztoru wydobyć, że dopiero sam cesarz
austr. Franciszek I musiał swoim reskryptem przeciąć stawiane mło
dzieńcowi przeszkody. Był nauczycielem w Turynie, Genui, Modenie
i w Propagandzie rzymskiej. Roku 1835, opatrując zarażonych tyfusem
i cholerą, nabawił się choroby, na któ rą cierpiał wiele przez trzy la
ta. Wówczas to napisał moralne dla młodzieży dzieła: l. „Sztuka ustawi
cznej radości“ (L'arte di goder sempre, Roma 183 6). 2. „Napomnienia
Tionidesa“ (Ammonimenti di Tionide, Modena 1838; wychodziły także
p. t. M ezzi p e r . conservare il frutto della buona educazione ricevuta in col-
legio, Roma 1838), których dalszym ciągiem są: 3. „Rady dla zamyślających
o małżeństwie" {Avvisi a chi vuol pigliar moglie, Modena 1839). Imię
Tionidesa Nemezjana sam autor nosił jako członek akademji de’Arcadi.
4. „Listy o Tyrolu niemieckim" (Sopra il Tirolo tedesco etc. lettere de-
scrittive, Parm a 184 0, Modena eod. an.). 5. „Próba niektórych głosów
toskańskich" (Saggio d'alcune voci toscane dlarti, mestieri e cose dom,esti-
che, Modena 1839, przedrukowane w Scelta di elegantissimi autori t. IX).
6* „Żywot młodzieńca egipskiego A bulkera Bisziara" ( Vita ciel giovane
egiziano Abulcher Bisciarah, Roma 1838) i kilku innych wychowańców
Propagandy (Vita del.... Bisciarah. Biographia di Reginaldo Mac-Isaac,
di Nicolo Maticola Ballovich, e di Gio. A rtarian, Torino 1 8 4 0 ). 7 .
„Ćwiczenia duchowne," przekład z Bellecjusza (Esercizii spirituali secondo
d metodo di S. Ignazio Loiola, Torino 184 2). W czasie rewolucji r.
184 8 i 184 9 ukrywał się w Rzymie, w domu s. Hieronima della Carita,
zupełnie oddany nauce. Tam napisał 8. 2 tomy „O wyspie Sardynji."
590 Bresciani.
- V
592 Brewjarz.
■wy brewjarz uzyskał aprobatę Pawła III, a był wydany raz pierwszy
w Rzymie 13 3 6 r. Sobór jednak trydencki umyślił nową korrektę zro
bić, ale że się już miało ku końcowi soboru, więc ostateczne uporząd
kowanie w tej sprawie oddano Pawłowi IV, którego dokonał jego na
stępca św. Pius V, rozkazując wydać poprawny brewjarz rzymski, obo
wiązujący wszystkich duchownych po całym świecie, kassując wszystkie
inne brewjarze, a dopuszczając te tylko, które od początku miały już
aprobatę papiezką, albo też, które już od dwustu lat z górą były gdzie
w użyciu. Tak poprawiony brewjarz piusowy, pomimo że surowo było
zabronione, robić w nim pryw atną powagą poprawy i dodatki, niedługo
zastał skażony przez niedbalstwo drukarzy i zuchwałość nieprawych wy
dawców. Klemens więc V III polecił biegłym w liturgice, a mianowicie:
kardynałom Baronjuszowi i Bellarminowi, rubrycyście Gaw7antemu i in
nym zrobić nową poprawę i wydać w watykańskiej drukarni. Urbanowi
V III i ta się korrekta nie podobała. Postanowił on raz jeszcze brewjarz
poprawić i udoskonalić. Jakoż w tym celu naznaczył komissję, w któ rej,
pomiędzy innymi, miał być i nasz Sarbiewski, a o czem jednak W łosi
nie wspominają fob. Pamięt. relig. moral, r. 1 85 7 p. 6 4 l) . Ze słów
bulli tego Papieża zdawałoby się, że już tym razem arcydzieło wyjdzie,
pod względem elegancji łaciny zwłaszcza; znawcy jednakże, między nimi
Bouix (Instit. Ju r. Canon, tract, de Ju re Liturgico part. IV c. 2 nota
końcowa), powiadają, że wiele hymnów starych brewjarzowych, przez po
praw ę komissji od U rbana wyznaczonej, zostało zepsutych. Cóżkołwiek
bądź, brewiarz takowy do dziś obowiązuje, a nosi tytuł: Breviarium Ro-
manum ex decreto Sacrosancti Concilii Tridentini restitution, ażeby wie
dziano, że to nie nowość: S. P ii V Font. M ax. jussu editurn, Clementis
V I I I et Urbani V I I I auctoritate recognitum, w tern właśnie znaczeniu, jak
w wyciągach ich buli, na początku brew jarza stoi. Dziś więc B rew jarz
rzym ski zawiera w sobie kalendarz czyli święta, części czyli pacierze
i rubryki; a te części są: Psalterium , Proprium de Tempore. Proprium
Sanctorum i Commune Sanctorum, z dodatkiem: Officium de Beata , Officium
Defunctorum , Psalmi Graduales, Poenitentiales i inne modlitwy. Nie na
leżą doń ściśle ani patronowie szczególnych kościołów uprzywilejowani, albo
zwyczajem prawnym, albo też pozwoleniem osobnem Stolicy Apostolskiej
wprowadzeni, ani nawet te święta, które się obchodzą w Rzymie, jako
djecezjalne, ale jedynie te, które kalendarz powszechny, na początku bre
wiarza umieszczony, w sobie zawiera. Przed poprawą i wyrokiem Piusa
V, różne djecezje, kościoły i zgromadzenia, różne też brewjarze miały,
i poniekąd legalnie, bo chociaż Papieże, począwszy od Grzegorza VII (ja
ko się rzekło), usiłowali wszędzie jednostajność modłów, na wzór rzym
ski, wprowadzić, nie pozbawiali jednak biskupów prawa stanowienia
o obrzędach i modłach; Pius oną bullą zniósł odrazu to prawo, warując
je wyłącznie Stolicy Apostolskiej, a wszystkim duchownym, nie ulegającym
wyjątkom tej bulli, pacierze kapłańskie, pod nieważnością, wredle brewja-
rza rzymskiego odmawiać kazał. Klemens V III, z łaskawości ojcowskiej,
dozwolił ubogim kapłanom dodzierać niepoprawne brewjarze, a księga
rzom dotąd wydane rozprzedać; wzbroniono tylko surowo wydań nowych,
bez aprobaty; to samo co do aprobaty i wydawnictwa zalecił Urban
V III. U nas, jak indziej, stare katedry i djecezje: krakowska, kujaw
ska, płocka, a może i inne miały też brewjarze swoje właściwe, i pewnie
Brewjarz. 593
nawet legalnie mogłyby przy nich nadal pozostać. Jednakże przez mi
łość i uległość ku Apostolskiej Stolicy, zgromadzeni biskupi w r. 157 7
(więc w lat dziesiątek niecały po pierwszej bulli 1568 wydanej) na sy
nodzie prowincjonalnym piotrkowskim „ad tollendam varietatem in ora-
tionibus et cantu ecclesiastico Missalia et Breviaria Romana ex authorita-
te SS. Concilii Tridentini conscripta atque edita, in usum provinciae is-
tius...“ przyjęli. Odtąd więc u nas w ścisłem znaczeniu brewjarz rzym
ski w użyciu, z dodatkiem patronów kraju, szczególnych kościołów i dje-
cezji. Dawne zakony, jako to: benedyktyński, dominikański, karmelicki,
swoich brewjarzów dotąd używają. Dosyć często dziś objawiano żądanie
nowej poprawy rzymskiego brewjarza: możliwe to i godne po trzech
przeszło wiekach, kiedy tam w krótkim czasie aż trzy korrekty były.
Zabierał się do niej Klemens X II; a Pius IX już w r. 1 85 6 komissję na
to wyznaczył, jednakże dotąd korrekta ta nie nastąpiła; a jeśli kiedy na
stąpi, to pewno nie w taki sposób, jak sobie wróżą nieświadomi począt
ku i znaczenia modłów brewjarzowych. Najszczegółowiej rzecz o bre-
wjarzu podaje Bouvry w swojera dziele: Expositio Rubricarum Breviarii
etc. t. I par. I I sect. I I art. I I . X . S. J.
Brewjarze dawne w Kościele polskim. Niezawodną jest rzeczą,
iż jak obrzędy tak i modły przy tychże używane, według zasad, czyli
rubryk Kościoła rzymskiego w Polsce zaprowadzone były. K raje bowiem,
z których światło Ewangelji i pierwsi biskupi do nas przychodzili, uży
wały już od dawna liturgji rzymskiej, przez Grzegorza W. poprawionej,
a przez ces. K arola W. wszędzie, po obszernych dziedzinach jego, szerzo
nej. Niemniej gorliwym w zaprowadzeniu jej okazał się Papież G rze
gorz VII, którego rządy na te prawie czasy przypadają. Ks. F ranc.
Rzepnicki, w życiu szóstego arcybiskupa gniezn., Hippolita z farailji U r
synów, zgodnie z tem pisze: Post fata Gaudentii, pro praesule Gnesnensi
supplex erat Romae, Boleslaus rex, et hunc Hippolitum, Italum nactus
est, virum in scientiis et ritibus ecclesiasticis apprime versatum .... Funda-
ta in spiritualibus jurisdictione Hippolitus, accinxit se consecrandis et
ordinandis ecclesiis, illisque idoneos designavit rectores. Cantum eccle-
siasticum et cerimonias romanis conformes instituit ( Vita Praesul. Polon,
t. I str. 40). Widzimy więc, że przez pierwotnych biskupów, po wię
kszej części z W łoch do nas przybywających, obrządek i ceremonje
rzymskie, z odpowiedniemi księgami, zaprowadzane i zalecane byw7ały.
Ztąd to i sposób modlenia się i wielbienia Boga, w brewjarzu zawarty,
nie inny mógł być. ja k tylko rzymski. Gdy jednak każdy kościół ma
swoich szczególnych patronów i niektóre jeszcze wyłączne zwyczaje, więc
i brewjarze polskie mieszczą w tym względzie pewne, wyłącznie sobie
właściwe odmiany. Zbytecznem przecież byłoby tu rozbierać je drobia
zgowo. Dość będzie wskazać wydatniejsze rysy, różniące stare brew ja
rze naszych djecezji bądź od siebie wzajemnie, bądź od dzisiejszego. Po
bibljotekach i notach bibljografów znajdujemy tylko brewjarze, drukowa
ne dla kościołów: gnieźnieńskiego, krakowskiego, płockiego, poznańskiego
i włocławskiego. Inne zapewne, unikając wydatku na koszta druku, uży
wały brewjarza kościoła metropolitalnego, a własne swoje officja posiada
ły w trwałych odpisach pargaminowych. Dziś jeszcze, po wszystkich nie
mal bibljotekach kapitulnych przechowują się takie manuskrypty, nie
Encykl. T. II. 38
594 Brew jarze.
demq. impendio editum. Cały napis czerwoną farbą, pod nim herb bi
skupa czarno robiony, na odwrotnej stronie dedykacja Mikołajowi Dzierz-
gowskiennt, biskupowi chełmskiemu, nominałowi włocławskiemu, od ka
pituły tegoż kościoła włocławskiego. Po kalendarzu idą officja brewja-
rzowe, których karty po jednej stronie liczbowane, dają summę 4 5 7; na
stępnie idą Regule generales Rubrice wladislauiensis dioecesis, w dalszym
ciągu liczbami znaczone. W e wszystkich tych brewjarzach pomieszczono
na początku kalendarz djecezjalny, w którym nazwy miesięcy niekiedy
i po polsku dodano. Tak np. kładzie je krakowski z r. 150 7 i płocki
15 20: Sthyczen Styczeń, Luthy, Marzccz, Cwieczien Kwyeczien, May
Maij, Czirvviecz Czyrwiecz, Lypien, Szirpien Szyerpyen, Uvrzeszien W rze-
szyen, Pasdziernisk Pasdzyernyk, Listopad, Grudzień Grudzyen. W kra
kowskim, benedictiones quotidianae przed lekcjami na jutrzni, niektóre
odmienne od dzisiejszych, bo 4-a Creator coeli et terrae dignetur nos
benedicere, 7-a S. Euangelii lectio sit nobis salus et protectio, 8 -a P er
evangelica dicta deleantur nostra delicta, 9-a Divinum auxil. m aneat et
sit semper nobiscum. Benedykcje zaś in festis B. V. wszystkie o N. M.
P. W psałterzu mieszczą się także quindecim gradus vivorum (psalmy
gradualne), odmawiane w poniedziałki postu wielkiego, z litanją o ww.
św., oraz officium za zmarłych i gradus mortuorum , czyli psalmy za
umarłych, dodawane post horas canon, diei, w środy kwadragezymy.
Hymny razem zebrane, jest ich dosyć wiele. Commune ss. ma jeszcze
de m artyre milite, de pluribus Confessoribus, de Confessore et Pont)rfice
(Papież), de Confes. et Pont. rninore (biskup), de virginibus, de virgi-
ne m art., de virgine non m art., de electa (wdowa). W suffragjach jest
nadto de SS. T rinitate in dominicis, de Angelis ferialiter tantum , de s.
Joan. Bapt.; de s. Yenceslao i s. Stanislao sabbatis tantum; de ss. Adal-
berto, Floriano, Hedvige, 0 0 . SS. i pace quotidie; de ss. Nicolao, Catha-
rina, M argaritta ferialiter tantum . Z zacytowanego wyżej dzieła Herbe-
sta dowiadujemy się, że czytający lekcje wstępował na stopnie. Sposób
ich kończenia podaje czworaki: a) zwyczajnie mówiono jak dziś: Tu
autem Domine m iserere nobis; b) w adwencie do oktawy Trzech Króli:
H aec dicit Dominus Deus, convertimini ad me, et salvi eritis; c) w trzy
dni ostatnie wielkiego tygodnia: Hierusalem H ier. convertere ad D. De-
um tuum; d) za zmarłych bez zakończenia, jak teraz. Suffragia ss. mó
wili zawsze i to stojąc, zaraz po Benedicamus Dno, a po nich raz je
szcze dodawali Bened. Dno. Niektórzy tylko od Bożego Narodzenia do
Oczyszcz. N. P., i od niedzieli passionis do soboty Zielonych Świątek,
opuszczali de cruce, według tego Exod. 2 3, 19 non coques haedum in
lacte m atris suae. Jutrznię śpiewano o godzinie, stanowiącej niegdyś
w kościele pierwszą wigilję, czyli w czasie udawania się na spoczynek no
cny. Invitatorium rozpoczynano wielkim głosem, jakoby mocno zapra
szając do chwalenia Stwórcy, szczególnie nacisk kładziono na słowa: quo-
niam Deus raagnus, które usłyszawszy lud, u stopni ołtarza klęczący na
na modlitwie, powstawał natychmiast i wchodził do chóru; inny znowu
ustęp z tegoż ps. 9 4: hodie si vocem ejus audieritis, notite obdurare au-
res vestras, najmocniej podniesionym głosem śpiewano, jakby lękając się,
iżby kto nie czynił wymówki, że nie słyszał. Nie używano invitatorium
na officium za zmarłych, chyba wtedy tylko, gdy ciało było obecne: rquia
in illo officio, Christi exequias et triduanam ejus sepulturam im itam ur.“
596 Brewjarze.
W oktawę św. Andrzeja nie było Te Deum na jutrzni; św. Łucję, gdy
przypadła w niedzielę, antycypowano na sobotę, a św. Tomasza Ap. na
poniedziałek; św. Ambrożego bisk. obchodzono 4 Kwietn. i po nim pomie
szczono officium, czyli Commune ss. tempore paschali. Suffragjów przez
cały ten czas nie mówiono; na jutrzni zaś jeden tylko nokturn o trzech
psalmach i lekcjach, z których dwie z żywota, trzecia de homilia. Po
tem idzie officium o św. Wojciechu. Św. Zygmunt, patron katedry, ma
swoje officium paschalne z oktawą. Św. Erazm (3 Czerw.) w katedrze był
duplex, dla relikwji ręki tam przechowywanej; inne zaś kościoły za mia
stem obchodziły go jako semidiiplex i tylko do południa świętowały. To
officium pierwsze, położone po czasie paschalnym, z 9 lekcjami. Uroczy
stość Wniebowzięcia N. M. P. odprawia się z całą oktawą de B. V., tak
samo Narodzenia N. P. Po św. Michale 2 9 Września położono uwagę,
że w tym dniu dusze zmarłych polecają się śś. aniołom, dla tego mówią się
po komplecie nieszpory żałobne, a nazajutrz, po jutrzni o ś. Hieronimie,
wigilje o zmarłych. W uroczystość W W. ŚŚ. i przez oktawę nie ma
zwyczajnych suffragjów, bo modlitwa officium odnosi się w ogóle do
wszystkich duchów uwielbionych. Benedykcje na lekcjach jutrzni są temu
tylko świętu właściwe, bo l-a o Trójcy Św., 2. o N. P., 3. o aniołach,
4. o patrjarchach, 5. o Apostołach, 6. o męczennikach, 7. o wyznawcach,
8. o dziewicach, 9. z hoinilji. ósmą lekcję czytał chłopiec ze szkoły.
Zaduszki w dzień następny; gdy śpiewają nieszpory żałobne, odzywają się
wszystkie dzwony; po nieszporach procesja z czterema stacjami. Na go
dzinach mniejszych w dniu tym jest także za zmarłych w ten sposób, iż
zamiast Deus in adjutorium, zaczyna się od słów: Oremus pro omnibus
fidelibus defunctis, antyfona Absolve, po niej zaś psalmy zwyczajne czy
tają się tonem zniżonym, kończąc każdy: Requiem aeternam, zamiast Glo
ria Patri. Po psalmach antyfona, wiersze i modlitwa za zmarłych. Św.
Marcina obchodzono z oktawą. Na św. Linie i Saturninie kończy się
brewjarz, a następują: Regule generales seu notabilia Rubrice ecclie plo-
cen. Tu między innemi powiedziano, iż w wielki czwartek i sobotę po
grzeb umarłego być może, choć się Msza i wigilje nie odprawiają, ani
dzwonienie i procesja pogrzebna, tylko mówi się zniżonym głosem: Chri-
stus factus est pro nobis obediens etc. i grzebie się umarłego. W wielki
piątek i niedzielę wielkanocną wcale się pogrzeby nie odprawiają. W nie
dziele po-wielkanocne, aż do dni krzyżowych, było officium de dominica,
bo te opiewają jeszcze chwałę Zmartwychwstałego, więc święta, przypada
jące na nie, przenoszą się na dnie tygodnia: nawet św. Marek z procesją
idzie dalej. Dedykację obchodziły wszystkie kościoły djecezji z katedrą
po św. Michale.— Brewjarz włocławski mniej ozdobnie wydany i nie tak
starannie jak płocki. Po kalendarzu, bez żadnych objaśnień i rejestrów,
rozpoczyna się psałterz. Tu na jutrznię niedzielną w l nokturnie 14
psalmów, w innych nokturnach po trzy. Na końcu laudes antyfona o N.
P. Ave Stella matutina etc., z oracją Interveniat pro nobis, co też mó
wiono i po innych godzinach kapłańskich, oprócz czasu wielkanocnego
i uroczystości Nawiedzenia N. P., gdyż wtedy zastępowała ją antyfona
Regina coeli. Pryma w niedzielę o 9 psalmach, z symbolem św. Atana
zego, z preces długiemi, zupełnie różna od dzisiejszej. Inne godziny
mniejsze, jak teraz prawie. W Completorium nie ma Confiteor, a zaczy-
n się dopiero od Converte nos Deus; ma też różne Capitulum, złożone
598 Brewjarze.
aquam i tam dwa inne psalmy nieszporne obrząd kończyły. Kto zaś mó
w ił prywatnie, wszystkie 5 psalmów po sobie odczytał. Proprium de San
ctis mieści uwagę, że jeśli uroczystość św. Macieja wypadła w popieleć,
to officium bywało o św. Apostole, a w tłusty czwartek wigilja z postem.
Zwiastowanie N . M. P. gdy wypadło w niedzielę palmową, lub w ty
dzień wielki i paschalny, antycypowało się na sobotę, przed niedzielą
kwietnią, razem ze świętowaniem. Przez czas wielkanocny, do Trójcy Sw.
officia o świętych były tylko o trzech lekcjach, jak w Płocku. U roczy
stości wszystkie, przypadające w wielkim lub wielkanocnym tygodniu, nie
tylko z officium, ale i ze świętowaniem przenoszą się na poniedziałek po
przewodach. Znalezienie św. Krzyża, przypadając na W niebowstąpienie
Pańskie, przenosi się na piątek, a św. Florjan idzie na sobotę; św. Sta
nisław przenosi się ze świętowaniem; inne święta na piątek także idą, ale
już bez świętowania. Uroczystości przypadające podczas oktawy Bożego Ciała,
przenoszą się dalej lub antycypują, według dogodności, oprócz śś. Jana
Chrz., Piotra i Pawła. Po komplecie w urocz. W W . ŚŚ. jest procesja ża
łobna ze stacjami na kościele, a po niej nieszpory o zmarłych. W Z a
duszki zaś jutrznia i hory mniejsze tylko o zmarłych, jak w Płocku.
Główniejsze odmiany rubryk, dopiero przywiedzione, wskazują między in-
nemi gorącą zawsze i stałą pobożność przodków naszych ku N . M. P .,
bo uroczystość jej Oczyszczenia pozwalali nawet z officium obchodzić
w popieleć, a gdy Zwiastowanie jej przypadło w niedzielę palmową, lub
w wielkim tygodniu, przenosząc na sobotę poprzednią, polecili w nim je
szcze w sam dzień czynić o niej kommemorację na laudes de tempore.
Rubryki kościoła włocławskiego nawet po parafjach w poniedziałki, środy
i piątki wielkiego postu nakazują odbywać procesję pokutną. O po
grzebach w wielkim tygodniu takież same przepisy w djecezji kujawskiej,
jak płockiej; podobnież i w innych ceremonjąch lub zwyczajach kościel
nych. Rocznica poświęcenia kościoła katedralnego obchodzi się w nie
dzielę po św. Hieronim ie i ustępuje każdemu większemu świętu, lecz nie
tym, co mają ryt duplex majus. Kto ma beneficja przy kilku kościo
łach, dość mu raz na rok odprawić o dedykacji, mianowicie tego kościo
ła, przy którym częściej rezyduje. Procesje w niedziele po wszystkich
kościołach parafjalnych nakazane, także w dni krzyżowe i na św. Marek,
oraz w poście, jak było wyżej; niemniej w Boże Narodzenie, Trzech
Króli, Oczyszczenia, Nawiedzenia, W niebowzięcia N. P ., W niebowstąpienia
Pańskiego, Zielonych Świątek, Bożego Ciała z oktawą, Rozesłańców A po
stolskich, W W . ŚŚ., Zaduszki i w dzień patrona kościoła, na których
duchowieństwa wszystko w komżach znajdować się winno. Te są głów niej
sze ustawy rubrystyczne i obrzędowe, których więcej daleko mieszczą
mszały kościołów szczególnych, o czem ob. Mszały polskie. X . S. Ch.
B ridaine J a k ó b (B rydaine), ur. 21 M arca 1701 r. w Chus-
clon, w iosce położonej w djecezji Uzes U czył się w Avignon u jezu i
tów . U kończył w temże m ieście seminarjum i będąc jeszcze djakonem
w ysłany został na missję. Zjednał sobie sław ę kaznodziei na missji
w A igues-M ortes w 1 7 25 r. M ieszkańscy w idząc m łodzieńca pieszo
przybywającego, nie wiele sobie po nim obiecyw ali i nie spieszyli się
z wyjściem na jego spotkanie. B ridaine przebiegał miasto z dzwonkiem
w ręku, a zgromadziwszy garstkę słuchaczów , w ykładał katechizm: mó
w ił z takiem namaszczeniem i ogniem , że nazajutrz kościół był pełny
600 B rldaine.— Brixen.
chcących się p rzek o n ać o ta le n c ie m łodego n auczyciela. N a k ap ła n a
■wyświęcony 2 6 M aja 1 725 r ., zu pełnie pośw ięcił się missjom; przebiegł
c a łą F ra n c ję . R . 1 7 42 k a rd y n a ł F le u ry , w zam iarze u stanow ienia
zgro m ad zen ia m issyjnego d la F ra n c ji, wezwał B rid a in e ’a do P a ry ż a .
Ś m ierć k a rd y n a ła p rzeszk o d ziła sp ełn ien iu tej m yśli. B . od p raw ił dwie
m issje w P a ry ż u z w ielkiem pow odzeniem . B enedyktX IY m ianow ał go r.
17 50 m issjonarzem apo sto lsk im . C ała F ra n c ja w ielb iła p o p u larn eg o
m ówcę: p ro s ta i p rzek o n y w ająca wymowa p o ru sz a ła niedow iarków , g rz e
sznicy d rżeli i k o rzy li się na jego słow a, w ojacy, co z uśm iechem szli
n a śm ierć, słu c h ają c B rid a in a nie w stydzili się p ła k ać ja k dzieci; k a
zan ia podczas m issji w C halons nad S ekw anną r. 1 745 p obudziły k rz y
w dzicieli do p ow rócenia przeszło stu ty sięcy fran k ó w n iep raw n ie p o sia
d anych. Z nany je s t jego p iękny iprow izow any w stęp do k azan ia, m ia-
nego u św. S ulp icju sza w P a ry ż u , wr obec św ietnego z e b ra n ia s łu c h a
czy. Z achow ał go nam ks. M a u ry . U m iał B. zaw ładnąć uw agą i s e r
cem zg ro m ad zen ia, n ajzn a k o m itsi mówcy w spółcześni m ów ili o nim to,
co k ied y ś B ossuet m ów ił o B o u rd a lo u e : „To nasz nauczyciel; my ledw ie
d o ty k am y serc, on je p o ry w a o d ra z u .“ Z aproszony do C lerm ont, gdzie
i M assillon często k a z a ł, o d p raw ił tam m issję. Z aledw ie u b łag an o sła
w nego b isk u p a, by przem ów ił w obec m issjo n arza. „T rzeba, m ów ił te n
o sta tn i, żeb y B rid a in ’a słyszało całe C lerm o n t, a chciałbym , by głos j e
go doszedł do kończyn F r a n c ji.“ B. m iał głos silny, dźw ięczny. W n a j
o b szern iejszy ch k o ścio łach był zarów no od w szystkich słyszany. W szę
d zie, gdzie g ło sił słowo Boże, u sta n aw ia ł ta k zw ane try b u n a ły p okoju.
P ro b o szcz, w raz z k ilk o m a m issjonarzam i i kilk o m a p arafjan am i n ie sk a
żonych obyczajów , sk ład a li tr y b u n a ł, do k tó reg o m ieli się odnosić w szy
scy i z u leg ło ścią jego w y ro k i przyjm ow ać. P ra c a i pośw ięcenie B r i
d a in a b yły w ielkie: bud o w ał n ie ty lk o w ym ow nera słow em , ale p rz y k ła
dem czystego, św iątobliw ego życia. U m . 2 2 G ru d . 1 7 6 7 r. podczas
m issji w R o q u em au re , k tó r a b y ła 2 5 6-ą z k o lei. O. Carron o pisał
życie B rid a in a , k tó re d o czekało się k ilk u w ydań w A n g lji i F ra n c ji,
o sta tn ie u k azało się 1831 r. K a z a n ia jeg o , Serm ons d u p . B ridaine, l e d .
182 3 w 5 t., 3 ed. A vignion i P a ris 182 7 i 1841 w 7 t., 4 ed.
w P a ry ż u 1868 r. P ie śn i, ułożone p rzez B rid a in a , zeb ran o i ogłoszono
p. t. Cantiques spirituels; m iały 4 8 w ydań. Cf. M aury, E ssais su r
l’eloqu. de la c h a ire . I.
Brixen ( B r i x i n a , B r i x i n o , B r i x i n i u m , po włosku B r e s -
s a n o n e ) , biskupstw o w T yrolu , dawniej Sabiona, Saeben albo Seben (ob.
B aw a rja ), będące kiedyś pod ju r y sd y k c ją p a tr ja r c h y akwilejskiego. S.
A lbu in bowiem przeniósł r. 9 92 czy 993 swoję stolicę bisku pią i k o
ści swego p op rz ed n ik a In g e n u in a , z S eb en, do miejscowości
o dwie mile zta m tą d odległej, leżącej p rzy zbiegu rzek Rienz i E isac k ,
nazwanej P ric h s n a (P ressena), a darow anej Zacharjaszow i biskupowi 9 0 1 r.
P ric h s n a podniosła się w net do znaczenia m iasta, z nazwą B rixen . Dje-
cezja Seben -B rixen należy od r. 7 98 do p ro w in c ji kościelnej salzburg-
skiej. Obecnie djecezja B rixen dzieli się na 12 dekanatów , z k tórych
6 należy do Y o ra lb e rg a . W ed łu g osta tnie go obliczenia, djecezja t a ma
ludności 3 8 0 , 0 0 0 dusz. Oprócz k a p it u ły k a te d ra ln e j, djecezja B rixen
m ia ła dwie kolegiaty, je d n ę zwaną im K reuzgange w Brixen, fu ndow a
n ą r. 1 2 1 4 , zniesioną r. 180 8; d ru g ą Innichen, w okolicach dawnógo
B rixen. 601
Z e b ra ł więc około siebie uczniów , odbył w ich obecności pew ien rodzaj
publicznej spowiedzi, złożył katolickie w yznanie w iary, szczególniej zaś
co się do nau k i o Sakram encie O łtarza odnosi i zasnął w Bogu 6 P aźd. t. r.
Zwdoki jego zostały pogrzebane na cm entarzu w T o rre , p rzy kościele
P a n n y M arji, gdzie je r. 1 514 znaleziono n ietkniętem i. G rzegorz XV
zalecił 1 6 2 3 r . publiczne oddaw anie czci pam ięci założyciela zakonu k a r
tuzów i officium odpow iednie na cały K ościół rozszerzył. — N a obrazach
przedstaw iają św. B runona w białym habicie kartu zk im , z gw iazdą na
piersiach, z gwiazdam i około głowy, z globusem pod nogam i, ja k o zn a
kiem jego p ogardy św iata, i w rę k u z krzyżem , któ reg o ram io n a liśćmi
się kończą, albo też z drzew kiem palm ow em , n a k tó rem je s t krucyfiks.
O prócz dwóch listów (o któ ry ch w yżej), oprócz Serm ones i drobniejszych
innych utw orów , św. B runo zostaw ił: Expositionem in Psalm os i E xpos,
in Epistolas S . P auli, k tó ry ch au to rstw a niesłusznie mu odm aw iano (H ist,
litt. de la F ra n c e t. 9 p. 2 4 2. A cta S anctorum 1. c.). W idać w nich
niepospolitą znajom ość Ojców K ościoła, ja k rów nież języków g reck ieg o
i hebrajskiego. W elegji z 14 w ierszy w ypow iedział św. B runo sw oją
p o gardę dóbr ziem skich. Z w ydań pism św. B ru n o n a najw ięcej są rozpo
w szechnione p aryzkie z r. 1509 i 1 5 2 3 ; o statn ie zaw iera b jografję świę
tego przez D upuy. W 1610 i 1 6 4 0 r. wyszło w K olonji inne w ydanie
pism B runona, p rzed ru k . Mignę, P a tro l, lat. t. 152 — 1 53; w iększa część
kazań, pom ieszczonych w tern w ydaniu, należy do następ n eg o św. B runona.
Żyw ot św. B runona, opisany przez bezim iennego, w Vitae prim orum quin-
que priorum Carthusiae. W X V I w. p rzeo r k a rtu z ji F ranciszek a Puteo
( \ . Puteanus Vita S . B . B asileae 1 5 1 5 ), Blom envenna, Z acharjasz Bene-
dictus i inni pisali tak że o św. B ru n o n ie, co zamieścili w swym zbiorze
Bollandyści (O ctobr. t. III). S u rju sz (D e p ro b atis SS. Y itis. 6 O ctobr )
zebrał życiorys z P u te a n a i B lom envenny. Cf. Mabillon op. c. D e T rą c y,
Yie de S. B runon, fu n d ateu r de C h ra rtre u x , avec diverses rem arq u es su r
la m em e o rd re, P a ris 1 7 85 l 2-o. D . M . T appert, D e r h. B runo, S tifter
d e r K a rth a u s e r— O rdens in seinem L eben und W irk e n , L u x em b u rg 187 2
8-o str. 5 2 6. J. N .
Bruno ś w i ę t y ( l 8 L ip ca), zakonu św. B enedykta, o p at najp rzó d
w A sti, w L ig u rji, potem w M onte-C assino, w reszcie biskup w Segni
(S ignia),w państw ie kościelnem ; z tąd nazyw ają go B runo A stensis, v. Cas-
sinensis, v. Signiensis. U m arł 1 1 2 3 r . Za U rb a n a II p isał p a n e g iry k
o L eonie IX P a p . (ostatnie w ydanie streszczone ap. W atterich, P ontificum
Rom . vitae I 9 5); nadto kom m entarze n a Pentat. Job. P sal. Cant. Apocal.
W ykład p sałterza pod im ieniem B r u n o n i s H e r b i p o l e n s i s , m a być
drugim do psalmów kom entarzem B ru n o n a z Segni. Jego Serm ones w y
d ał Combe6s (w Biblioth. concionatoria). D zieła jego wyszły w W en ecji
1 6 5 1 , 2 t. f.; nowe wyd. Mignę, P a tro l, lat. t. 164 — 1 6 5 . Żyw ot ap .
B ollandist. A cta SS. 1 8 Ju lii (t. IY ). Cf. Giac. Robolti, S to ria della v ita
di San B runo. A lessandria 185 9, 8-0 str. 2 7 5. X . W . K.
Bruno ś w i ę t y , k o l o ń s k i ( l l Paźdz. al. 6, 10 P aź d . 18 L ip ca),
b ra t cesarza O ttona I, jed en z najznakom itszych dostojników k ościoła n ie
m ieckiego owe'go czasu, kiedy n a uczonych i cnotliw ych m ężach b ard zo
zbywało, u r. r . 9 24. B ył on najm łodszym synem cesarza H e n ry k a I
P ta sz n ik a (z ro d u saksońskiego) i św. M atyldy. S tarszym i jego b raćm i
byli: O tton cesarz i H e n ry k , później k siążę baw arski. B ru n o , odziedziczy-
612 Bruno.
wszy po matce pobożność, od dzieciństwa był przeznaczony dla Kościoła
i oddany pod opiekę wieleb. Balderykowi, bpowi Utrechtu. Otrzymał od
niego gruntowne wykształcenie, zapoznał się z klassykarai łacińskimi i Ojca
mi zachodniego Kościoła. Ulubionym jego poetą był Prudencjusz. Od
kilku Greków, przybyłych na dwór b rata jego Ottona, Bruno wyuczył się
języka greckiego, którym wkrótce bardzo biegle władał. Naukowe wy
kształcenie jego dokończył Ratherjusz, sławny bp W erony, którego późnięj
nawzajem Bruno był protektorem . R. 9 3 6, kiedy Otton został cesarzem
niemieckim, Bruno miał zaledwie lat 12 wieku. Pomimo to cesarz m ia
nował go opatem w Lorcb (blisko W orms) i Korbji nad W ezerą. Takie
nadużycie, częste w owym czasie, da się tern tylko usprawiedliwić, że B.
odznaczał się już wielkiemi cnotami. W 1 7 roku Bruno został kanclerzem
cesarskim, a następnie wielkim kanclerzem (archicapellanus), a od r. 9 40
czynny brał udział we wszystkich sprawach Ottona. Około r. 950 przy
ją ł święcenia kapłańskie, a r . 9 53 po śmierci W igfryda, arcybpa koloń-
skiego, zajął jego miejsce. Około tego czasu Ludolf, starszy syn Ottona,
podniósł rokosz przeciw ojcu, obawiając się, aby syn Ottona z drugiego
małżeństwa z Adelajdą (który potem był cesarzem Ottonem II) nie po
zbawił go tronu. Rokoszanie popierani byli przez Konrada, księcia Lo-
taryngji, krewnego Ottona, i Fryderyka, arcybpa mogunckiego. Ottona
wspierał Bruno już to radą, już czynem. „Tyś jedyną pociechą, mówił
mu cesarz, jedyną nadzieją moją wtedy, gdy syn mój i krewny, zdrajca
mi są ojca i ojczyzny!"— W nagrodę usług Brunona, Otton zrobił go
r. 9 5 2 rządcą księstwa Lotaryngji, odsądziwszy od niej zbuntowanego Kon
rada. Bruno roztropnie bronił Lotaryngji przeciwko rozkoszanom i, w imie
niu brata, zgromadziwszy książąt zachodnich Niemiec i panów lotaryng-
skich do Akwizgranu, utwierdził ich w wierności i przywiązaniu do Ottona.
Następnego roku powstańcy poddali się: Ludolf pojednał się z ojcem, za
pośrednictwem Brunona, jednakże nie odzyskał księztwa Szwabskiego,
które w czasie powstania utracił. Konradowi na zawsze odjętą została
Lotaryngja, a pozostawiono mu tylko posiadłości dziedziczne. B. zatwier
dzony na godności księcia L otaryngji, podzielił tę prowincję na dwie
części, na wyższą L otaryngję, czyli kraj Mozelli, i niższą Lotaryngję,
czyli kraj Mezy. Pierwszę odstąpił na prawach lenności krewnemu F ry
derykowi alzackiemu, a drugą sam zarządzał. Pomimo tego zajmowania
się sprawami doczesnemi, B. zawsze był gorliwym pasterzem: czuwał nad
starannem wykształceniem duchowieństwa, dwór jego był szkołą cnoty
i nauki dla wyższego kleru, zkąd mnóstwo znakomitych wyszło biskupów,
jako to: Teodoryk, bp meteński; Henryk i Egbert, arcybiskupi trewirscy;
G erhard, bp tulski (Toul); W igfryd, bp werduński i inni. Duchowieństwo lubiło
wybierać, a cesarz zatwierdzać kandydatów, zalecanych przez Brunona na
godność biskupią. B. otaczał swoją opieką i popierał zasłużone zakony
i zgromadzenia religijne. Założył klasztor św. Pantaleona w Kolonji r. 956.
Ja k wielką B. miał pawagę, okazało się w ostatniej walce Karlowingów
i Kapetów we Francji. Bruno byd spowinowacony z jednymi i drugimi,
albowiem siostra jego Gerberga poślubiła Karlowinga Ludwika Transma-
ryna, a druga siostra Jadwiga była żoną Hugona Kapeta, hr. paryzkie-
go. Gdy Ludwik, spadłszy z konia, um. r. 9 54 i Kapetowie zaczęli do
bijać się o tron, Bruno wrezwany został na rozjemcę px*zez oba wojujące
z sobą domy, i pominąwszy kuzyna swego Hugona K apeta, stanął po
Bruno. 613
stronie Lotarjusza Karlowinga i ten został królem Francji. Z tego po
wodu Kapetowie dopiero później dostali panowanie we Francji. Gdy
Otton I, cesarz, udał się r. 96 2 do Rzymu na koronację, zastępował go
Bruno, jako vicarius imperii. Po powrocie Ottona, Bruno znowu był
wezwany do Francji na sędziego polubownego, lecz w drodze umarł 11
Paźdz. 9 65 r. w Reims. Ciało jego sprowadzono do Kolonji i pochowano
w klasztorze św. Pantaleona. Na prośbę Wolmara, następcy Brunona, za
konnik Ruotger skreślił (ok. r. 9 6 7) żywot tego świętego, znajdujący się
u Bollandystów t. V Paźdz. i u Periza Monum. Germ. t. IV p. 25 2 (ztąd
osobno odbite: Ruotgeri, VitaBrunonis,Hanoverae 1841). Professor Aschbach
napisał artykuł o św. Brunonie w Niederrheinisches Jahrbach, Bonn 1843.
Ob. Mignę, Patrol, lat. t. 13 4. (Hefele).
Bruno, właściwiej B r u u n , przezwany C a n d i d u s . zak. św. Bene
dykta z klasztoru fuldańskiego (monoahus fuldensis), żył w IX w.; opi
sał żywot swego mistrza św. Eigila (v. Aegil), opata z Fuldy, który um.
822 r. Żywot ten, częścią wierszem, częścią prozą napisany, wyd. Brower
(Sidera illustr. German. Mogunt. 16 16.), Schannat (Codex prabation. Fuld.
s. 88.), Mabillon(Acta SS. ord. S. Ben. s. IY p. i . ) i Mignę (Patr. lat. t. 10 5).
Bruno, zwany C l e r i c u s m a g d e b u r g e n s i s , pochodził z Sa-
ksonji, był najprzód przy arcybiskupie magdeburgskim Wernerze (Werin-
herus, v. Wezel v. Yezilo, od r. 106 3), a gdy ten zginął r. 10 78,
Brunona przyjął do siebie inny Werner, bp merseburgski ( 1063 — 109 3).
0 wypadkach (z lat 105 6 — 10 82), na które sam patrzył, lub o których
powiedzieli mu oba Wernerowie, biorący znaczny w nich udział, Bruno
napisał p. t. De bello saxonico liber (oprócz dawniejszych wydań, jest
u Pertz'a,Monum. Germ. Ser. t. V, zkąd osobno odbite: Hannoverae 184 3,
w Scriptores rer. german, in usum scholar.). Opowiadanie swoje Bruno po
piera często dokumentami. Dzieło jego ważnym jest pomnikiem do bistorji
Henryka IY i przedstawia straszliwy obraz okrucieństw i rozpasania tego
monarchy. Cf. Smolka, De Brunonis Bello saxonico, Wratislav. 1856.
Bruno, o ł o m u n i e c k i bp od r. 124 5 — 12 8 1, poprzednio proboszcz
liamburgski, z rodziny grafów holsztyńskich (Holstein) pochodzący. Mąż
uczony i głęboki polityk, co widać ze sprawozdania jego, jakie przedsta
wił Grzegorzowi X, o ogólnym stanie politycznym i religijnym w Europie.
Ciekawe to sprawozdanie dał najprzód poznać w urywkach Raynaldus
(Annal. Baronii contin. ad an. 12 73); pełniejsze wydanie dał r. 184 6
Hófler (w Abhandlgen der bair. Academie). Cf. Dudik, Iter Romanum. I. 4 2.
Bruno ś w i ę t y (17 Maja), w i r e b u r g s k i (Herbipolensis) bp od
r. 10 34 — 1045, książę Karyntji, krewny cesarza Konrada II. Niepochle
bne o nim podania Aventina (ob. Turmair) w Annales Boior. upadają
w obec innych świadectw poważniejszych (ob. Bollandist. 1 7 Maji t. IV
1 VII). Gdy z cesarzem Henrykiem III szedł na Węgry i w zamku Ro
senberg, nieopodal Ips, z nim przebywał, w czasie wieczerzy zawaliła się
posadzka. W siedm dni potem, 2 7 Maja umarł w skutek potłuczenia.
Commentaria in Psaknos, in Cant., in Symbolum, Aposł. et S. Athanasii etc.
wyszły najprzód w Kolonji 14 9 4 r. i częśto później były przedrukowywa
ne. Są także ap. Mignę, Patrol, lat. t. 14 2.
Bruno, właściwiej B r u n us, v. B r u n i , Leonard z Arezzo (Aretinus),
ur. 1369, był (od 1404) sekret.Innocentego Y1I Pap.; z Janem XX III jeździł
na sobór konstaneyeński, a po powrocie ztamtąd był kanclerzem rzplitej
614 Bruno.
Florenckiej i urn. we Florencji 1444 r. Napisał: l) po włosku historję tejże
rzeczypospolitej (Historia Fiorentina, v. Historia ciel popolo Fiorentino), prze
łożoną na łacin, przez Sykstusa Brunona (Historiar. Florentinar. libri X I I , Ar-
gentor. 1 6 1 0 ), do r. 1404 doprowadzoną. 2 ) De bello italico adversus Gothos
gęsto U. IV . przerobione z Prokopa. 3) Rerum in Italia suo tempore gestarum
commentarius, v. Libellus de suis temporibus (1378 — 144 0). ap. Murator i^
Scriptores rer. ital. p. XIX. 4) Epistolarum libri V I I I (Brixiae) 14 72; ed.
Mehus (Florent. 1741, z wiadomością o życiu autora), i p. t. Epistolarum
familiarum libri V I {Lovanii 1483), ed. Fabricius Hambur. 1 7 24. Z wie
lu przekładów jego wspomnimy tylko o Vita S. Antonii e graeco versa, ed.
Basileae 1540, 8 *0 . Cf. Fabricii, Bibl. hist. med. aevi, Florent.
185 8 I 2 70... Archivio storico italiano, nowa serja V 1 s. 2 9.. i V,
2. S. 3.. X W. K.
Bruno Giordano (Jordanus Brunus, nazwany Nolanus od m. Noli,
w Neapolitańskiem, w którem się urodził) życiem i pismami swemi po
mnożył zbyt liczny niestety! szereg świadectw na to, że kto odrzuca wia
rę w Objawienie Boże, nie dojdzie nigdy do źródła prawdy i wewnętrzne
go spokoju, i że tem głębiej zwykle upada, im wyższe było jego uzdol
nienie umysłowe. Ur. 15 50; o młodości Brunona bardzo skąpe spotyka
my szczegóły: wiadomo tylko, że wiele zajmował się wówczas poezją i że
ta nie wpłynęła wcale dobrze na jego moralne wykształcenie. Wstąpił
do dominikanów, pomimo że już poprzednio zerwał w duszy z wiarą
i nauką Kościoła. Zostawszy zakonnikiem, otwarcie wystąpił przeciwko
transsubstanejacji i niepokalanemu poczęciu N. Marji Panny, a wkrótce
potem porzucił klasztor i 1580 udał się do Genewy, gdzie wszakże, jak
twierdzą niektórzy, nie przyjął wyznania reformowanego. Bruno już wtedy
doktrynami swemi daleko prześcignął kalwinów i doszedł do ostatecznych
wyników panteizmu. Z Genewy przeniósł się do Lyonu, a ztamtąd do
Tuluzy, w 15 82 zaś osiadł w Paryżu. Tu B. miewał odczyty o filozof]i
i wydał pierwsze dziełko: Kandelabr (Candelajo, commedia de Bruno No-
lano, achademico di nulla achademia, detto il Fastidito, Paris 1582), ko-
medję płaską i trywjalności pełną. W tym samym roku ukazały się
w druku pierwsze traktaty filozoficzne Brunona: De umbris iclearum, impli-
cantibus artem quaerendi, inveniendi, judicandi, ordinancli et applicandi, Pa
ris 1582; Cantus Circaeus, ad earn memoriae praxim ordinatus, quam ipse
judiciariam appellat, t. r.; De compendiosa architectura et complemento artis
Lulli, t. r.; Explicatio triginta sigillorum ad omnium scientiarum et artium
inventionem, dispositionem, memoriam etc., bez daty, prawdopodobnie w Lon
dynie 15 83 lub 15 84, jak wnosić można z dedykacji posłowi francuz*
kiemu w Anglji Michałowi de Castelnau. Bruno w swoich filozoficznych
dziełach zawzięcie walczy przeciwko Arystotelesowi i scholastycznym jego
stronnikom, lecz za to pod niebiosa wynosi Rajmunda Lullusa (ob); wiara
Kościoła jest mu wstrętną, a jej miejsce, obok ateizmu, zajmują wróżbiar
stwo i astrologja. Br. był nader zabobonnym człowiekiem: wierzył w czary,
zaklinania i dusz wędrówkę. Z Paryża (około 1583) udał się do Londy
nu, gdzie znalazł poplecznika w pośle francuzkim Michale de Castelnau,
Filipie Sidney i kilku innych osobach. Przychylnem okiem był też wi
dziany u dworu królowej Elżbiety. Wyższe towarzystwo, w które wszedł
Bruno, otwierało mu obszerne pole do popisywania się z dowcipami, nie
zbyt wielką głębokością się odznaczającemi. Załatwienie się z trjumfują-
Bruno. 615
w u stach jej zawsze była chw ała Boża. Uciechy i zabawy dziecinne uw a
żała za próżne i płoche, w dziesiątym ju ż ro k u tak ie w rażenie na niej
zrobiło kazanie o M ęce P ań sk iej, że nigdy ono nie wyszło z jej pam ięci.
N astępnej zaraz nocy zdaw ało się je j, iż w idziała Zbawiciela krw ią i r a
nam i p o k ry teg o , mówiącego do niej: „P rzy p atrz się, córko m oja, co mi
czynią ci, k tó rzy m ną g ard zą, lub nie czuli są na m oję m iłość.“ O dtąd
je d y n ą dla niej rozkoszą było rozpam iętyw anie M ęki Zbawiciela, a sam o
w spom nienie cierpień Jezusa łzy jej w yciskało. P osłuszna woli rodziców,
w 16 ro k u życia poślubiła m łodego księcia szwedzkiego, Ulfona czyli W ul-
fona G udm arsona z N erycji, m ającego la t 18. Oboje, ze wzajem ną zgo
dą, przez pierw sze la ta swego m ałżeństw a żyli w dziewictwie, przyjęli
te rcjarstw o ś. F ran c isz k a i surow e prow adzili życie. Bóg pobłogosław ił
ich m ałżeństw u, dając im 8 dzieci, a międzo niem i có rk ę K atarzy n ę (V a-
stanensis), k tó r ą K ościół czci ja k o św iętą d. 2 3 M arca. B ędąc wzorem
chrześcjańskich m ałżonków , wychowywali dzieci w pobożności i wszelkich
cnotach. M iłosierni dla biednych, zbudow ali szpital, w któ ry m sam i cho
rym usługiw ali. W ulfo, porzuciwszy u rząd rad cy królew skiego, u su n ął się
z dw oru i u d ał się z m ałżonką na pielgrzym kę do H iszpanji, do grobu
ś. Ja k ó b a w K om postelli. W czasie tej pielgrzym ki zachorow ał w A rra s,
a przyszedłszy do zdrow ia, pow rócił do Szwecji i, za zgodą żony, w stąpił
do k laszto ru cystersów w A lw astra, gdzie um. r. 1 3 4 4 . P o śm ierci m ę
ża, B rygida zrzekła się ty tu łu książęcego, rozdzieliła m ajątek pom iędzy
dzieci i zapom niaw szy o w szystkiem , co posiadała na ziemi, w iodła życie
um artw ione. Z ałożyła w W ad sten a (v. Y azstena), w djecezji L in k ó p in g ,
w Szwecji, k laszto r bryg id ek . Po dw uletnim pobycie w tym klasztorze,
odbyła pielgrzym kę do Rzym u i tam zbudow ała dom dla uczniów i p iel
grzym ów szw edzkich. W Rzym ie m iała cudowne objaw ienia, k tó re podały
ją w nienaw iść u wielu osób. W objaw ieniach swoich w Szwecji jeszcze
otrzy m ała rozkaz napom nienia P ap ieża w A vignonie (K lem ensa YII), aby
w rócił do Rzymu. N ieu stan n a czcicielka cierpień Zbawiciela, w późnym
ju ż w ieku odbyła pielgrzym kę do Jerozolim y, a zw iedzając z pow rotem
wiele kościołów w Sycylji i we W łoszech, p rzy b y ła ch o rą do Rzym u.
Czując się b lisk ą śm ierci, udzieliła o statn ie swe ra d y synowi swemu B ir-
gerow i i córce K atarzy n ie, pod te n czas obecnym w Rzym ie, przyw działa
odzież p o k u tn ą i przyjąw szy o statn ie S akram enty, um . 2 3 L ip. 1 3 73 r.
Pochow aną została w kościele klary sek . N astępnego ro k u ciało jej p rze
niesiono do k laszto ru w W ad sten a. Dopóki Szwecja b yła kato lick ą, re li
kw ie święjej były w wielkiem poszanow aniu; po zaprow adzenia tam h e re
zji, wypędzono r. 1 595 zakonnice z W ad sten a, a relikw ie potajem nie p o
grzebano na cm entarzu. R oku 1 5 9 9 były znowu odnalezione i K arol IX
kazał je u k ry ć na zam ku W a d sten a, ale co się z niem i później stało, n ie
wiadomo. Z naczną część je d n a k jej relikw ji posiadają b rygidki w różnych
klaszto rach . P apież Bonifacy IX kanonizow ał tę służebnicę Bożą 7 P azd.
1391 r. Poniew aż je d n a k nie całe chrześcjaństw o uznaw ało Bonifacego IX,
bo część pew na m iała swoich antypapieży, w A vignonie w ybieranych, p rze
to k ró l E ry k p ro sił jeszcze Stolicy Ap. o zatw ierdzenie kanonizacji, co
też z ro b ił P ap ież M arcin Y r. 1 4 1 9 . Pierw sze ośm ksiąg objaw ień św ię
tej były przez n ią sam ą jio szwedzku spisane, a przez dwóch zakonników
cystersów , jej spow iedników, P i o t r a z A lw astry i M a c i e j a z L inkóping,
na łacinę przetłum aczone. Ciż spisali tak że objaw ienia je j nie spisane,
B r y g i d a .— B r y g itk i. 621
ta k zwane Revelationes extravagantes( J a n T u rre cre m a ta , później k a rd y
n ał, z polecenia soboru bazylejskiego zbadał te objaw ienia i uznał, że nie
m a w nich nic przeciwnego nauce K ościoła i że ta k dobrze m ogą być
czytane, ja k inne pism a i legendy świętych (ob. M ansi, Concilior. Supplein.
t. IV p. 9 1 0 ). T akie samo zdanie w yrzekła kom isja kardynałów , b ad ają
ca te objaw ienia za P ap . G rzegorza X I i U rb an a V I. B enedykt X IV (De
Canottisat. SS. I I c. 3 2 n. U ) mówi, że jakkolw iek nie zasługują na tę
sam ą w iarę, co praw dy w iary, wszelako pobożnem sercem czytane być m a
ją . O bjaw ienia św. B rygidy drukow ane były w L ubece 1 492 r., w N o
rym berdze 1521 r. (z illustracjam i), w Rzym ie 1 5 2 1 , 1 5 3 0 , 1 6 0 6 i 160 8
ro k u, w A nvers 1641 r., w K olonji 1 6 28, w M onachjum 1 6 80 r. P rz e
łożono je na różne języki i na polski, p. t. S ka rb y niebieskich tajemnic,
to jest księgi objawienia niebieskiego ś. m atki B ry g ilty , b. m. 1 698 f. (tłu
maczem m iał być B ern ard K ru p sk i, b ern ard y n ). Oprócz objaw ień i re
guły zakonnej, mam y jeszcze ś. B rygidy bardzo żarliw e m odlitw y o M ęce
i m iłości Jezusa C hrystusa ( Orationes 15 cle Passione D om ini, Supraslii
1 7 25), tr a k ta t o w ielkości N ajśw. P an n y i cztery długie m odlitw y o g łó
wnych tajem nicach życia N. P an n y i o W cieleniu Słowa Przedw iecznego.
Ob. V ita seu chronicon de S. B rig itta, au cto re M argaretha abbatisa Va-
stenae (ok. r. 1 4 3 0 ), ed. E ricu s Benzelius, U psalae 17 10. Toż samo ap.
R ietz, S crip to r. Suec. m edii aevi t. III. D iarium V azstenense sive an n a-
les m onasterii W ad sten a iu O strogothia siti ab an. 134 4 — 1545 (ed E rie .
B enzelius, U psalae 17 21). In n e żyw oty ś. B. m ało co późniejsze ap.
B ollandist. A cta ss. O ctobr. t. IV . Cf. Vastovius, V itis aquilonia, Colon.
1623 s. 9 7 ....; L . C lam s, D as L eben d. h. B rig itta , R egensb. 1 8 5 6 . N a
obrazach przedstaw iają ś. B rygidę w habicie je j zakonu, trzy m ającą w rę k u
serce, czerw onym naznaczone krzyżem . A lbo też m alują ją jak o pielgrzym u
ją cą , w kapeluszu i z kijem pielgrzym im , lub też jeszcze klęczącą przed
krucyfiksem , ze św iecą, z której wrosk stopniały kap ie na jej ram ię. A try b u
tem świętej je s t także stodoła, poniew aż nap ełn iła ją zbożem, siłą swojej
m odlitwy. O gnista około je j głowy k o ro n a oznacza św ięty żar jej duszy.
B r y g itk i i B r y g i t t a n i e , inaczej zwane zakonem Zbawiciela (ordo
S. B rig ittae s. Salvatoris). |. P o śm ierci m ęża, S. .B ry g id a (ob.) zbu
dow ała k laszto r W adstena na 60 zakonnic, a w oddzielnym p rzy tym
klasztorze budynku pom ieściła 13 kapłanów zakonników7, na cześć 12 A p o
stołów i św\ Paw ła (jako trzynastego), 4 djakonów , m ających przypom i
nać 4 doktorów K ościoła (SS. A m br. A ug. G rzeg. W . i H iero n .), wreszcie
8 braciszków na opatryw an ie doczesnych potrzeb zgrom adzenia. Z ak o n
nice (6 0 ), wraz z laikam i (8 ) i djakonam i (4) przypom inać m iały 7 2 ucz
niów Chrystusow ych. Now'e to zgrom adzenie nazw ane zostało zakonem
Z baw iciela, ponieważ sam Zbawiciel m iał w7 widzeniu tej św iętej obiecać,
że poda jej przepisy do utrzy m an ia życia zakonnego. O pierając się też
na objaw ieniach swojej założycielki, b ry g itk i utrzym ują, że reg u ła ich p o
daną jest dosłow nie przez Zbawiciela. W szelako ju ż o. P io tr z A lw astry,
spow iednik św iętej, m iał od niej pozwolenie robienia popraw ek i d o d a t
ków podług re g u ł patrjarch ó w zakonnych, i P apieże, k tó ry m reg u ła b ry-
g itek była podaw aną do zatw ierdzenia (U rb an V, U rb an V I i M arcin V ),
nie uważali jej za objaw ioną, bo przed jej zatw ierdzeniem (1 3 70 r.) k o -
m issja papiezka porobiła pewne w niej zm iany, ja k św iadczą Bollandyści.
W yrażenie też brew jarza rzym skiego „reguła ab ipso D om ino accep ta“
rozum ieć należy, że pobudkę do założenia nowego zakonu i m yśl jego
622 B rygitki.
otrzymała S. Brygida w swoich objawieniach od Zbawiciela. Zakon ten
ustanowiony jest dla uwielbienia Najśw. Panny. Dziewica, wstępująca do
klasztoru, przyjęta jest dopiero do zakonu po trzykrotnie ponowionej
prośbie, podawanej co trzy miesiące. Po przebytym roku próby, postu-
lantka składa w kościele przed biskupem djecezalnyra swoje postanowie
nie zostania zakonnicą. Przed postulantką trzym ają wówczas czerwoną
chorągiew, na której z jednej strony jest krucyfiks, na drugiej obraz Marji: i
krucyfiks ma ją zachęcać do cierpliwości i ubóstwa, obraz M arji— do pokory j
i czystości. Postulantka pozostaje na progu kościoła, gdy biskup święci pier
ścień dla nowej oblubienicy Chrystusowej. N astępnie biskup odprawia
Mszę św. Po poświęceniu szat zakonnych, po offertorium, postulantka przy
stępuje ku ołtarzowi boso, zdejmuje z siebie szaty świeckie, a przywdzie- j
wa szatę zakonną. Biskup odprawia dalej Mszę św., a gdy dojdzie do
tego miejsca, po którem zwykle daje się błogosławieństwo małżeńskie oblu- !
bieńcom, wkłada, przy odpowiedniej modlitwie, postulantce koronę na gło
wę. Po Mszy oblubienica Chrystusowa pada na ziemię i leży przez cały j
czas śpiewanej litanji, poczem przyjmuje kommunję św.; otwierają się
drzwi prowadzące do klasztoru, wychodzą cztery zakonnice z marami
i na marach tych wnoszą duchową oblubienicę do klasztoru. Przepisy j
tyczące się postu i ubóstwa są dosyć łagodne. Szatą zakonnic ciemno-
wiśniowy wełniany habit i płaszczyk tegoż koloru, zapinany na guzik
drewniany. Na białej chuście, obsłaniającej twarz i czoło, noszą czarny i
lniany welon, a na nim koronę z białego płótna, z pięciu małemi czerwo- I
nemi plamami, na pam iątkę cierniowej korony i pięciu ran Zbawiciela. I
Ksieni używa pastorała i na piersiach nosi złoty krzyż ze wstęgą jasno \
fjoletową. Oprócz sióstr, do klasztoru należą bracia, mieszkający w gma- i
chu osobnym, przedzielonym od gmachu zakonnic wysokim murem. H a
bit zakonników jest tegoż koloru co i zakonnic; księża na lewym boku
płaszcza noszą czerwony krzyż, z białą w pośrodku hostją; djakoni biały j
i dla tego stawały się jego ofiarą. W W adstena jednak jakby cudem
zdołały się dosyć długo utrzymać. Prześladowania znosiły z bohaterską
cierpliwością. W ręca ojca Possewiua (ob.) siedm dziewic złożyło jeszcze
swe śluby. Gdy jednak Karol, książę Sudermanji, ojciec Gustawa Adolfa,
na sejmie w Sóderkóping (15 9 5) przeprowadził uchwałę zniesienia osta
tnich śladów katolicyzmu w Szwecji, został zamknięty i ostatni, a najsła
wniejszy klasztor szwedzki w W adstena. Dzisiaj jest tam protestancki
instytut panien. W regułach św. Brygidy zaszły z czasem wielkie zmiany,
szczególniej też co do liczby i składu osób klasztornych, gdy w wielu
klasztorach nie było w cale zakonników, a zakonnic tylko niewielka liczba.
U nas też, z wyjątkiem Elbląga i Gdańska, wszystkie klasztory były po
jedyncze, żeńskie. Mieszkańcy Elbląga, przez pamięć na prorocką prze
powiednię św. Brygidy o upadku drapieżnego zakonu krzyżaków niemie
ckich, ufundowali w swera mieście, śród murów krzyżackiego zamku, k la
sztor podwójny z kościołem. Zgromadzenie tamtejsze jednak r. 1521
tak już upadło, że pozostał l zakonnik i l zakonnica, wówczas król
Zygmunt I przeniósł fundusze klasztorne do Gdańska. Klasztory żeńskie
były: we Lwowie, suprymowany przez Józefa II cesarza i zamieniony
na główne więzienie; w Brześciu Litew skim , przy budowie fortecy prze
niesiony do Łucka, gdzie w r. 1 86 7 było zakonnic jedenaście; w Grodnie,
założony 1643 przez Aleksandrę Wiesiołowską, żonę marszałka w. ks. L it.,
w r. 1 8 72 miał zakonnic 17: w Lublinie, założony przez W ład. Jagiełłę
142 6 r., na pam iątkę zwycięztwa pod Grunwaldem odniesionego, su p ry
mowany 1819 r., r. 18 38 oddano gmach klasztorny i kościół w izyt
kom; w W arszawie, przy kościele św. Trójcy (gdzie później arsenał, przy
ulicy Długiej); sprowadzone tu były zakonnice 1 6 2 2 r. ze wsi L ipie
w ziemi Czerskiej. Z funduszów, jakie tam miały, a nadanych im przez
Krzysztofa Lipskiego, zakupiły zakonnice grunta w pobliżu klasztoru
i nazwały je na pam iątkę Nowolipiem i Nowolipką ( z t ^ r nazwa dzisiej
szych dwóch ulic). Zakonnic bywało tu do dziesięciu; większą część k la
sztoru zajmowały znakomite damy, żyjące w pobożności, ale nie wiążące
się ustawami zakonnemi. R. 1 80 7 zakonnice przeniesiono do wizytek,
a klasztor zajęty został przez wojsko, następnie przeznaczony na kwatery
dla oficerów emerytów, a potem ( 1813) na arsenał; ostatecznie supry-
mowane 1819 r. Oprócz wielu świętych, zakon ten wychował w swem
łonie także, nędzną osobistość Oekolampadjusza (ob.). Był on kapłanem
w klasztorze Zbawiciela pod Augsburgiem .— 2. M aryna Escobar, szczegól
na św. Brygidy czcicielka, zaprowadziła w pierwszej połowie X VII w. Bry
gitki w Hiszpanji, a najprzód.w Valladolid (Niektórzy założenie klasztoru
w Vallad. przypisują Elżbiecie, żonie Filipa IV, króla Hiszp.). Regułę
jej, skreśloną na wzór reguły św. Brygidy, a przez spowiednika o. Du
P o n t (ob.) uporządkowaną, zatwierdził Papież U rban V III. Brygitki te,
nazywane także rekoletami, miały 4 klaszt. w Hiszpanji, w ubi’aniu różni
ły się czerwonym krzyżem na welonie. M aryna Escobar um. 16 33 w Va
lladolid.— 3. Inny, irlandzki zakon żeński tego nazwiska, wywodzi swój
początek od ś. Brygidy irlandzkiej, inaczej szkocką nazwanej (ob. t. a.).
O zakonie tym brak bliższych wiadomości, jakkolwiek liczył on kiedyś
wiele klasztorów. Zakonnice miały nosić biały habit, czarny płaszcz i czarny
welon (Boll., A c ta SS. F ebr. 1.1 p. 9 9 ).— 4 . Zakon rycerski brygittów, na
obronę Kościoła i wytępienie herezji jakoby założony 1 3 6 6 w Szwecji, przez
624 Brygitki.— Brzeskie biskupstwo.
św. B rygidę (jak tw ierdzi H erm ant, w H isto ire des o rd res m ilitaires c. 4 6
p. 2 9 3, i Mbroni, w D iz. di erud. sto r. 6,1 2 9), w rzeczy samej nie istn iał
nigdy. W bulli kanonizacyjnej nie ma o tym zakonie wzmianki.
Brykcjusz ( B r i c t i u s ) . I. J a n , ks. jezu ita, rodem z W arm ji, prof,
teologji i praw a kanonicznego w W arsz., B runsb. i W ilnie, um. 1 7 1 0 r.,
ja k o re k to r kolegjum wileńskiego. N apisał: l ) F ilii M ariae eorumque
obligatio in gratiam eorum , qui se B . Virgini in aliqua ejus sodalitate di-
carant, W ilno 1 69 7; 2) Vita V . p , Thomae de R upniew U jejski, p rim um
episcopi chiooienśis et czernichovien ., dein religiosi S . J ., B ru n sb erg 1 706;
3) Servus peccati in Christo p ro ńobis patiente repraesentdtus, B runsb.
1 7 1 0 ; 4) Arcam im perjidiae judaicae revelatum de excessibus Judaeorum
in Polonia, W ilno 1 72 7 in 1 2 °, toż samo w W arsz. 1 72 7 i w W ilnie
po polsku 1 7 30. Ks. Z ałuski przypuszcza, że dzieło to, w ydane bezim ien
nie, może być Szczepana P uzyny. 5) Theologia. N adto zostaw ił kilka
mów łacińskich i epitafjów . Cf. B ro w n , Bibl. pis. ass. p o lsk .— 2 . M a r c i n ,
u r. w R eselu l i L isto p . 16 65 r., w B ru n sb erg u p rz y ję ty do jezuitów
169 6, um. tam że 1 72 7 jak o prow incjał. N apisał: Quaestiones exegeticae
in s. Scripturam V. et N . Testamenti ; elncidationes collectae ex variis au
thor ib. in gratiam eorum , quibus deest copia interpretum. P ars I a Genesi
usq. ad Isaiae Prophetiam. P a rs I I a proph. Isaiae usque ad jinem S .
Script. B ru n sb . 1 72 7 in f. k a rt. 756 i 4 9 1 .
Brykner D a n i e l , rodem z K rakow a, d r. filozofji i obojga praw a.
B ędąc ju ż kanonikiem , w stąpił 1 66 7 r . do zakonu reform atów . Um. 1 70 6 .
N apisał: Theologia zakonna człowieka duchownego , ucząca ja k p r z e z m edy
tacje ., bogomyślność i w zakonnych cnotach ćwiczenie , do m iłej z Bogiem I
konw ersacji p rzy jść m ożna, K rak . 1 6 89, 2 wyd. 1 7 2 1 , 3-e 1 76 9.
Brzeskie b i s k u p s t w o (ru sk ie), było d ru g im ty tu łem b isk u p a
w łodzim ierskiego na W ołyniu, weszłym w użycie w X V I w ., około cz a
sów u n ji b rzesk iej. W X V III w. suffragani i k o a d ju to ro w ie biskupów
w ło d zim iersk ich noszą d ru g i te n ty tu ł djecezjaln y i n azyw ają się „brze
skim i." U kaz z d. 2 8 Kw. 1 7 9 7 r. zn ió sł biskupstw o w ło dzim ierskie, i
a na to m iejsce u stan o w ił b rzesk ie, trw a ją c e do 1 83 9 r., a ro zciąg ające i
się p ie rw o tn ie na g u b e rn je , ta k zw aną L ite w sk ą i M ińską. B iskupem ;
brzesk iem zo zta ł ks. A rsen i G łow niew ski, poprzednio k o a d ju to r w łodzi
m iersk i, po k tó reg o śm ierci b isk u p stw o o b jął ks. Jo z a fa t B u łh ak , od r. I
1 8 1 2 obok tego i m e tro p o lita , k tó re g o P a p . P iu s V II m ianow ał d ele
gatem ap o sto lsk im . R . 180 9 do b isk u p stw a teg o , po zniesieniu b isk u p - j
stw a su p raślsk ieg o (U k. z d .1 4 L u teg o t. r.), w łączony zo stał obwód
B ia ło sto c k i, odp ad ły od P ru s . Tegoż r. wznowiony z o stał ty tu ł b isk u
pa w łodzim ierskiego d la su ffrag an a brzesk ieg o L eona Jaw orow skiego.
K a p itu ła k a te d ra ln a m ia ła 6 p ra ła tó w (a rc h ip re z b y ra , arc h id ja k o n a , i
sch o la sty k a , k u sto sza, k a n to ra i k an cle rz a ), 13 kanoników i 4 k an o n . {
honorow ych. D ek an ató w było 2 2: g ro d zień sk i, lid zk i, Słonimski, woł-
kow yski, now ogródzki, cy ry ń sk i, b rzesk i, k am ien ieck i, k o b ry ń sk i, p ru -
żań sk i, po lesk i, lubieszow ski, jano w sk i, dro h iczy ń sk i, b ia ło sto c k i, b ie l
ski, d ro h ic k i, now odw orski (te 4 w obw. b iało sto ck im ), słu ck i, p iń -1
ski, rzeczycki i m ozyrski (te 4 w gub. m iń sk .). B azy ljań sk ich (
opactw b yło w d jecezji cztery: su p raślsk ie, leszczyńskie, k o b ry ń sk ie
i gro d zień sk ie.
KONIEC DRUI ;g o tom u .
BI 8 LI O t Ł KA
NARODOWA