You are on page 1of 24

Tomasz J.

Kosiński
Slawistyka, historia, antropologia kulturowa, etnolingwistyka
E-mail: tomasz@kosinski.pl

„Germania” Tacyta,
autentyk czy mistyfikacja?
Streszczenie
„Germania” Tacyta stanowi podstawowe źródło historyczne na temat starożytnej Germanii
i ludów ją zamieszkujących, mimo dość niejasnych okoliczności jej odkrycia w połowie XV wieku.
Niestety mimo braku krytyki źródła została ona ogłoszona przez ówczesnego papieża Piusa II, który
ją badał i prawdopodobnie odpowiada za jej ostateczną wersję udostępnioną publiczności, za
wiarygodne starożytne źródło na temat ludów germańskich. Germanie w tym okresie mieli stanowić
bazę etniczną dla budowy starożytnego rodowodu Niemców, tworzących Święte Cesarstwo
Rzymskie, mające być chlubną kontynuacją Imperium Rzymskiego, z tą różnicą, że opartego na
kanonach wiary chrześcijańskiej, a nie pogaństwie, które w „cudownie” odkrywanych w tej epoce
pracach przedstawiane było najczęściej, jako zlepek prostackich zabobonów i kult idoli oraz zjawisk
atmosferycznych, a nie jedynego, prawdziwego Boga.
W opracowaniu przedstawiam okoliczności odkrycia i polemiki autorów na temat autentyczności
„Germanii” oraz istnienia takiego autora jak Tacyt, a także przybliżam nieco treść tego dzieła, gdzie
możemy znaleźć wiele informacji także na temat życia dawnych Wenedów (Słowian), których akurat
sam Tacyt nie potrafił zakwalifikować, ani do Germanów, ani do Sarmatów. Z nakreślonego przez
niego obrazu wynika, że nie posiadał on wiedzy o tamtejszych ludach ani krainach, a opisy, jakie
przedstawia musiały pochodzić od innych autorów, może podróżników i kupców także, o ile nie
powstały w zaciszu jakiejś późnośredniowiecznej celi zakonnej na czyjeś zlecenie, co sugerują
krytycy.
Warto to mieć na uwadze przy wyciąganiu kategorycznych wniosków na jej podstawie, co
niestety jest domeną większości historyków ślepo zapatrzonych w przywoływane przez innych
opracowania, tworząc w ten sposób bezkrytyczny efekt domina oparty na wierze w słowo papieża
sprzed siedmiu wieków.
Ja zalecam jednak w tym przypadku dużo ostrożności. A co więcej patrząc na inne opracowania
na temat dziejów i dziedzictwa Germanów, odkryte dopiero w XV wieku w podobny sposób, przy
jednoczesnej krytyce lub braku źródeł na temat dziedzictwa Słowian, nasuwają się wątpliwości czy
aby nie jest to zaplanowana na wielką skalę akcja gloryfikowania i utrwalania idei Wielkich
Niemiec, oczywiście kosztem innych, sasiednich nacji, głównie słowiańskich.

Słowa kluczowe: Słowianie, Sławianie, Wenedowie, Wendowie, Wandalowie, Goci, Sarmaci,


Scytowie, Germania, Germanowie, Germanie, Niemcy, słowianofilstwo, filogermanizm,
germanofilstwo, mistyfikacja, fałszerstwo, wątpliwe źródła.
Tomasz J. Kosiński

Wprowadzenie
Najbardziej szczegółowe opracowanie na temat Germanii w czasach rzymskich przygotował
Publiusz Korneliusz Tacyt, którego dzieło „Germania” (łac. De origine et situ Germanorum,
dosłownie „O pochodzeniu i kraju Germanów”), datuje się na 98 n.e. Tacyt o ludach germańskich
pisał także w „Rocznikach” (łac. Annales) i „Historiach” (łac. Historiae) powstałych ok. 100-110 r.
n.e. Jest tam mowa na przykład o powstaniu Batawów w 69/70 n.e., do których przyłączyłi się
Kananefatów (Cananefates) pod wodzą Bronina (Brinno), czyli ‘obrońcy’.

Bronin (Brinno) jako wodz Kananefatów niesiony na tarczy podczas powstanie w 70 n.e.
(Barend Wijnveld)

Zarówno z samego tekstu, jak i ustaleń historyków, wynika, że autor „Germanii” nigdy jednak nie
był na ziemiach germańskich, a wszystkie informacje, jakie posiadał, pochodziły w najlepszym
przypadku z drugiej ręki1. Ronald Syme przypuszczał, iż skopiował on po prostu dzieło Pliniusza
Starszego pt. Bella Germaniae. Nie dołożył przy tym starań, by ten tekst zaktualizować. Widać to
chociażby w opisach plemion naddunajskich, gdzie, jak zauważa Syme, pada stwierdzenie, że „są
one lojalnymi klientami Cesarstwa”. W rzeczywistości znana z innych źródeł zdrada tych ludów

1
A. Gudeman, The Sources of the Germania of Tacitus, 1900.

2
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

w roku 89 podczas wojny Domicjana przeciwko Dakom zmieniła całkowicie politykę inwazyjną
Rzymu2.
Opisy Germanów są u Tacyta z reguły bardzo pozytywne, co jest dość dziwne jak na rzymskiego
historyka i budzi uzasadnione podejrzenia. Wystarczy je porównać z tymi z pamiętników Juliusza
Cezara. Autor chwali ścisłą monogamię i cnoty panujące w germańskich małżeństwach (rozdz. 18),
w przeciwieństwie do wad i braku moralności szerzących się wśród ówczesnych Rzymian, co może
wskazywać, że pisała to osoba duchowna, nierzymskiego pochodzenia, ze wskazaniem na jakiegoś
niemieckiego zakonnika: Każda tak się łączy z mężem, jak z jednem ciałem i z jednem życiem, nie
sięgając myślą i pożądliwością nadal, aby w jednem małżeństwie wszystkie chęci umorzyła
(Naruszewicz3).
Zwraca on dodatkowo uwagę na rzadkie przypadki cudzołóstwa, oraz surowe kary dla
niewiernych kobiet (rozdz. 19). Co prawda, moralizuje gdzieniegdzie i gani skłonności Germanów
do pijaństwa i lenistwa, jak na kazaniu lokalnego proboszcza: Dodawszy im trunku, ile zapragną, aby
się popili, niemniej ich łacno kuflem jak orężem zwyciężysz (Naruszewicz4). Całość jednak wygląda
jakby była pisana na zamówienie niemieckich narodowców, którzy akurat na przełomie XV/XVI
wieku zaczęli odwoływać się coraz częściej do Germanów, uznając ich za swoich przodków.
Wcześniej odcinano się od ich prymitywnego wizerunku barbarzyńców i bezbożników.
Rażą też wątki rasowe, rzadkie w tekstach starożytnych, a właściwe do okresu późnego
średniowiecza i renesansu. Tacyt zdecydowanie podkreśla, że pod względem fizycznym Germanie
wydają się oddzielną rasą: „z innymi ludami bynajmniej nie są zmieszani”; „ludy Germanii wcale
nie pokrzyżowały się przez małżeństwa z innymi plemionami, lecz są rasą odrębną, czystą i tylko do
samej siebie podobną”. Brzmi to jak formułka rodem z gabinetu szefa nazistowskiej propagandy,
albo papieskiego inkwizytora.
Dlatego „Germania”, z tego typu współczesną narracją i otoczką moralną, mimo wielu polemik,
szybko zyskała na popularności, zwłaszcza w Niemczech, a w czasach romantyzmu i późniejszych
stała się wręcz dziedzictwem narodowym dla zwolenników pangermanizmu.

Okoliczności odkrycia i podejrzania,


co do autentyczności „Germanii”
W artykule „Czy „Germania” Tacyta jest fałszywką?”5 pisałem dużo na temat tego podejrzanego
„dzieła”. Chciałbym przypomnieć jego treść, gdyż w naszych rozważaniach o danych z Ptolemeusza
w sprawie Germanii informacje podane w tej pracy, datowanej na kilkadziesiąt lat wcześniej przed
wydaniem greckiego kartografa, wydają się dość istotne, głównie ze względu na nagminne
powoływanie się na nie przez rzesze historyków.
Według P. Hocharta „Germania” Tacyta i opis „Wielkiej Germanii” Ptolemeusza, to ewidentne
fałszerstwa, czego świat nauki, jakimś dziwnym trafem, nie chce przyjąć do wiadomości6.
Oryginalnych map Ptolemeusza nikt nigdy nie widział. Zaginęły gdzieś w Azji. Po 1200 latach
pojawia się jednak teutoński mnich, który twierdzi, że je skopiował z jakichś arabskich kopii,
których nikt nigdy ich nie widział. Mnich dostaje dużą nagrodę i awansuje w kościelnej hierarchii.

2
R. Syme, Tacitus, vol. 1, Oxford 1958.
3
A. Naruszewicz, Kaia Korneliusza Tacyta dzieła wszystkie, 4 tomy, Warszawa 1772-1783.
4
Tamże.
5
T.J. Kosiński, Czy “Germania” Tacyta jest fałszywką?, 12.10.2019, [na:] http://slavia-lechia.pl/czy-germania-tacyta-
jest-falszywka-id91
6
P. Hochart, De l’autenticité des annales et des histoires de Tacite, Paris 1890.

3
Tomasz J. Kosiński

Równie cudownym przypadkiem było “odnalezienie” dzieła Tacyta „De origine et situ
Germanorum”, które zachowało się tylko w jednym egzemplarzu znalezionym w opactwie Hersfeld
w Niemczech, na obszarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego. „Germania” znajdowała się
w karolińskim kodeksie z Hersfeldu z IX w., obejmującym także „Żywot Agrykoli” i „Dialog
o mówcach” tegoż Tacyta oraz fragmenty „O sławnych mężach Swetoniusza”.
Odkrycie przeniesione zostało do Włoch w roku 1455, gdzie Eneasz Sylwiusz Piccolomini
(późniejszy papież Pius II), zbadał je i opisał, wywołując sensację wśród niemieckich humanistów,
takich jak Konrad Celtis, Johannes Aventinus czy Ulrich von Hutten. Podobno odnaleziono fragment
owego rękopisu hersfeldzkiego w Rzymie. Niestety nie zachował się ów egzemplarz cudownie
odnalezionego rękopisu z Hersfeld, a jedynie jego wątpliwa kopia. Krytycy uważają, że pierwowzór
był tak pełen błędów i niedorzeczności, że musiał być jeszcze raz przeredagowany przez kościelnych
edytorów, pod kierunkiem samego Eneasza, aby ją uwiarygodnić i ogłosić światu. Możliwe, że
właśnie za to dokonanie zarządca całej mistyfikacji został później papieżem.
Wiemy, że niestety „Germania” tuż po swym „odkryciu” nie została poddana „krytyce źródeł”,
a jej wiarygodność została ustalona a priori, jak autentyczność Darowizny Konstantyńskiej. Uznano,
że „dzieło” Tacyta zostało napisane w 98 n.e., mimo tego, iż do XV wieku nikt o nim nie słyszał
i nie jest wzmiankowane w innych opracowaniach, co jest silną przesłanką o możliwej mistyfikacji.
Niewiadomo skąd pochodzi informacja, że cesarz rzymski Marcus Claudius Tacitus (Tacyt),
panujący w III w. n.e. uważał się za potomka historyka Tacyta 7 i polecił kopiowanie jego dzieł oraz
umieszczanie ich w bibliotekach publicznych. Możliwe, że to imię tego cesarza posłużyło
„fałszerzom” do nazwania autora „starożytnych” ksiąg, a plotka o ich pokrewieństwie miała
dodatkowo uwiarygodnić istnienie Tacyta – historyka.
Obrońcy autentyczności „Germanii” argumentują, że dzieło Tacyta znał Rudolf z Fuldy, żyjący
w IX wieku, choć sceptycy zauważają, że ten autor nie wspomina nic o jakiejkolwiek pracy Tacyta,
a jedynie przytacza epizod podobny do opowieści opisanej w „Germanii”.
Karol Modzelewski w „Barbarzyńskiej Europie” pisał: „Wątłość tradycji rękopiśmiennej wiąże
się z nieobecnością Germanii w życiu literackim średniowiecznej Europy. Spośród ówczesnych
pisarzy tylko jeden wykazał się znajomością etnograficznego dzieła Tacyta. Był to Rudolf z Fuldy. Na
wstępie pisanego po 852 r. hagiograficznego utworu Translatio sancti Alexandri przedstawił on
obszerną charakterystykę Sasów przed chrystianizacją. Charakterystyka ta jest w znacznej części
kompilacją. Rudolf połączył, bez powoływania się na źródła, odpowiednio przykrojone i przerobione
fragmenty Germanii Tacyta i Życia Karola Einharda. Czerpiąc z Germanii, Rudolf zastąpił
Germanów przez Sasów, zmienił czas teraźniejszy pierwowzoru na czas przeszły niedokonany,
w paru miejscach uprościł elegancką łacinę Tacyta i niezbyt zrozumiałą dla średniowiecznego
czytelnika terminologię antyczną, przede wszystkim zaś dokonał selekcji dostosowując tekst Tacyta
do własnych zainteresowań i zamierzeń ideowych.
Wykorzystane w Translatio urywki pochodziły z rozdziałów 4, 9 i 10 Germanii. Fragment jednego
zdania (“O tym zaś, jak wierzyli, że określone dni, gdy księżyc jest na nowiu albo w pełni, są
pomyślną wróżbą dla rozpoczynania działań…”) zaczerpnięty został z rozdziału 11, ale wskutek
wyrwania z kontekstu zmienił się w ogólnik pozbawiony związku z terminami odbywania zgromadzeń
wiecowych. Żadna informacja o wiecach (Germania, rozdziały 11 i 12) nie znalazła się zresztą
w Translatio sancti Alexandri. Rudolf pominął też całkowicie 7 rozdział Germanii, zawierający
kapitalną charakterystykę pozycji plemiennych królów i wodzów, roli kapłanów jako strażników
sakralnego miru podczas wypraw wojennych i znaczenia symboli kultu zabieranych na wojnę ze
świętych gajów.”

7
Obecnie kwestionuje się to pokrewieństwo, za: Słownik cesarzy rzymskich, red. nauk. Jan Prostko-Prostyński, Poznań
2001.

4
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

Portret Tacyta, na ilustracji z XX wieku, czyli artystyczne przedstawienie starożytnego historyka na potrzeby
publikacji o czasach rzymskich (The Roman empire. Vol. 7. New York 1920)

5
Tomasz J. Kosiński

Podobnie rzecz się ma z opisem wyuzdanej rozpusty Nerona u Sulpicjusza Sewera, którą ten miał
zaczerpnąć od Tacyta (Roczniki XV, 37), za którym powtarza szczegół o Pitagorasie, „jednym
z bandy bezecnych rozpustników”, nie podając jednak źródła. Podobne wydarzenia, jakie czytamy
u Tacyta opisywał też Paweł Orozjusz, także jednak o nim nie wspominając.
Krytycy twierdzą, że to „fałszerz” zaczerpnął sporne opisy od Rudolfa z Fuldy i innych autorów,
a nie odwrotnie. Za „fałszerza”, czyli Pseudo-Tacyta, uważa się Poggio Braccioliniego, który był
początkowo zdolnym kopistą kościelnym, dzięki czemu posiadł sporą wiedzę o dokumentach
starożytnych i ich autorach. W 1404 został sekretarzem papieża Bonifacego IX, a funkcję tę
sprawował także za czasów pontyfikatu Innocentego VII, Grzegorza XII, Aleksandra V i Jana XXIII,
do 1415. Z czasem stał się jednak „wyszukiwaczem” „zabytkowych” dokumentów i ksiąg
w klasztorach i średniowiecznych ruinach. Owe „znalezione cudem dokumenty” sprzedawał za duże
sumy różnym nabywcom, możnym i duchownym. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży manuskryptu
z Livy w 1434 r. wybudował sobie dom we Florencji. Mimo, że 20 lat przed „znalezieniem” Tacyta
okazało się, że sprzedany przez niego jeden z „zabytków” był prymitywnie „wyprodukowanym”
fałszerstwem, nadal zajmował się swoim procederem. Z czasem założył nawet antykwariat
z kopistami o wątpliwej reputacji. Cały zespół „odnalazł” dokumenty (prawie wszystkie
w niemieckich kościołach i klasztorach) takich autorów, jak Cicero, Tacitus, Quintilian, Vegetius,
Marcus Manilius, Ammianus Marcellinus, Vitruv, Statius, Lucretius, Petronius i innych. W latach
1453-1458 Bracciolini był kanclerzem Florencji, człowiekiem o wielkich wpływach.
Kilkunastu autorów uważa, że to on odpowiedzialny jest za „produkcję” wielu rzekomych
„artefaktów”, w tym także „Germanii”. Jako sekretarz papieży, pozostawał w ścisłym konktakcie
z najwyższymi hierarchami kościoła. Być może to na zlecenie jednego z nich podjął się tej
niewdzięcznej pracy.
Oto argumenty ujawniające nieautentyczność tej księgi zebrane przez Michaila Postnikova, który
zestawił opinie kilku autorów:
 okoliczność odnalezienia rękopisów jest niezwykle podejrzana i zawiera wskazówki na
celowe stworzenie falsyfikatu;
 wiele fragmentów z „Annalów” i „Historii” zawiera „informacje”, ktore nie mogłyby być
podane z perspektywy „epoki” Tacyta;
 w tekstach Psuedo-Tacyta można odnaleźć wiele śladów pochodzących z czasów Renesansu;
 obalona zostaje wysoka ocena klasycznego stylu Tacyta w porównaniu z innymi,
pochodzącymi z jego epoki pisarzami;
 tendencje pornograficzne – charakterystyczne dla okresu XV wieku zjawisko – zawarte
w treści rękopisów wzmacniają podejrzenie fałszerstwa, co dotyczy też rękopisów Petroniusa,
których „odkrywcą” również był Poggio;
 powszechnie panuje opinia, że Tacyt korzystał z pism późnych historyków, jak Flawiusz,
Plutarch, Swetoniusz, Tertulian i inni, w rzeczywistości mogło być odwrotnie i to Poggio,
zdawać się może, korzystał z tych pism tworząc „Tacyta”.

Liczne uwagi zebrał także W. Kammeier, co prawda związany z kontrowersyjną grupą „krytyków
chronologii czasowej”, ale mającą spore dokonania w zakresie badania wiarygodnosci tzw. „źródeł
historycznych”. Kammeier był też członkiem NSDP, jego książka wyszła w 1935, zmarł w 1959.
W „Historischen Vierteljahresschrift Nr. 24” napisał m.in. „Tacyt to powierzchowny i bezkrytyczny
kompilator”.
To on jednak podaje, że:
 W. Capelle w „Das alte Germanien” zauważa ”rząd zaskakujących podobieństw między
informacjami Tacyta, a źrodłami niektórych greckich autorów z V p.n.e. opisujących całkiem
inne ludy”.
 E. Norden w ”Die germanische Urgeschichte in Tacitus’ Germania” tłumaczy, że ”cała
zawartość czwartego rozdziału Tacyta łącznie z licznym słownictwem wywodzi się ze świata

6
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

myśli Posejdoniusza, dokładnie mówiąc odpowiada ona jego opisowi północnych ludów –
Scytów i Celtów, który Tacyt przenosi na opis Germanów.”
 Teuffel natomiast w „Teuffels Geschichte der römischen Literatur in 3 Bänden” zarzuca
autorowi „Germanii”, że „Nic nie wskazuje na wiedzę wynikajacą z własnych obserwacji”.
Tacyt miał przecież możliwość zasięgnięcia informacji od Germanów, którzy licznie, jako
niewolnicy, przebywali w Rzymie. Tego jednak nie zrobił, a używane w tekście pojęcia
prawne, potwierdzają, że jego wiedza pochodziła z książek, a nie z opowieści ludów, które
opisuje. Teuffel krytykuje też autora „Germanii” pisząc, że „Przedstawia fakty w świetle
odpowiadającym jego intencjom”, co dzisiaj nazwano by „falszowaniem historii”. Wymienia
np. boga Merkurego mimo, że Germanie takiego boga nie mieli.

K. Brand w „Tacitus Historien und Annalen Band 2” twierdzi, że „Tacyt podaje … nazwy
rzymskich bogów …. ponieważ nie zna germańskich.”Jest to bardzo dziwne, gdyż w 98 roku
w Rzymie było mnóstwo Germanów, nie tylko przebywających tam jako niewolnicy, ale też żołnierze
wcieleni do wojska i wystarczyło ich o to zapytać. W XV wieku nie za bardzo już było kogo.
Kammeier zwraca też uwagę, że nigdzie nie ma wzmianek o tym „wyjątkowym” dziele, tak
ważnej osobistości, jaką miał być senator Tacyt. W podsumowaniu pisze, że „Cała książka nie
zawiera prawie żadnego fragmentu, który nie byłby w innym miejscu poddany wątpliwościom,
zmodyfikowany czy wręcz zaprzeczony”.
Wiemy zatem, że Pseudo-Tacyt, mimo możliwości zaczerpnięcia informacji od przebywających
w Rzymie Germanów, nie skorzystał z tej sposobności, a swoją pracę oparł głównie na materiałach
pisanych. Takim źródłem dla Tacyta mogła być „Bella Germaniae” Pliniusza Starszego, wspominana
jedynie w liście Pliniusza Młodszego do Beabiusa Macera, która jednak nie dotrwała do naszych
czasów. Możliwe, że z tej pracy korzystał Pseudo-Tacyt, choć nie mamy pewności, czy w XV wieku
była ona jeszcze dostępna, ani czy faktycznie istniała.
Warto zapoznać się z pracami badaczy autentyczności „Germanii” Tacyta, do których należą:
 Voltaire – „Leksykon filozoficzny”
8
 John Wilson Ross – „Tacitus and Bracciolini”
9
 Polydore Hochart – „De l‘Authenticite des Annales et des Histoires de Tacite” (1890)
 Leo Wiener, pierwszy profesor Katedry Slawistyki na Uniwersytecie Harvard, poliglota
znający 20 języków, pochodzenia m.in. polskiego – „Tacitus‘ Germania and other forgeries”
10
 Christopher B. Krebs – „Die „Germania“ des Tacitus und die Erfindung der Deutschen”

Leo Wiener podaje, że jednym z przekonujących dowodów na nieautentyczność „Germanii” jest


to, że nie została ona wymieniona w żadnych źródłach. Bardzo krytycznie na temat pracy Pseudo-
Tacyta wypowiadał się także Polyodore Hochart, wybitny romanista i łacinnik, który badał
„Germanię” i wydał na jej temat dwie książki. W pierwszej, częściowo za Johnem Rossem,
dowodził, że „Germania” jest fałszerstwem, a w drugiej zamieścił polemikę z jego adwersarzami.
Mimo tego, że nie udało się obalić jego argumentów, „dzieło” Tacyta stało się jednym
z podstawowych źródeł do rekonstrukcji dziejów starożytnych tej części Europy, zwłaszcza
dotyczących ludów germańskich, które dziś z marszu uznaje się niesłusznie za praniemieckie.
Ciekawą analizę autentyczności dzieł Tacyta przedstawił niedawno polski obrońca Ewangelii Jan
Lewandowski11, który na tym przykładzie starał się podważyć argumenty racjonalistów
niewątpiących przecież w istnienie mało poświadczonego autora „Germanii”,
8
http://manybooks.net/titles/rossjohnetext058tcbr10.html
9
http://www.ilya.it/chrono/pages/hocharttacitusdt.htm
10
http://www.livesjournal.eu/library/lives9/brahr9/2dangerous9.htm
11
J. Lewandowski, Racjonalistyczna datacja Ewangelii, 2005, [na:]
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_datacja2005.html

7
Tomasz J. Kosiński

a podważających podobnie skąpo potwierdzone ewangelie. W artykule tego autora czytamy,


że „Gdybyśmy bowiem takie same rozumowanie, jakie racjonaliści stosują do Ewangelii,
zastosowali do Tacyta i jego dzieł, to okazałoby się, że jego dzieła nie powstały w tym czasie, na
który tradycyjnie się je datuje, tylko ponad sto lat później. Okazałoby się też, że nie możemy uważać,
że autorem tych dzieł jest Tacyt. A przecież dzisiaj nikt poważny nie neguje tego, że Tacyt napisał to,
co napisał.”
Dalej autor zaczyna podawać przykłady i argumentację o dość wątpliwych poświadczeniach dzieł
Tacyta, jak i jego samego, jako rzymskiego historyka. „Z pisarzy współczesnych Tacytowi wspomina
go tylko Pliniusz. Nie powołuje się on jednak na dzieła Tacyta, stąd Pliniusz nie może być dowodem
na to, że Tacyt napisał konkretnie to, co mu się dziś przypisuje. W połowie II wieku pisze Ptolemeusz,
u którego znajdujemy pewną pomyłkę w opisie miast znajdujących się na północy dzisiejszych
Niemiec. Źródła tej pomyłki uczeni dopatrują się u Tacyta”12.
Następnie czytamy: „Kolejnym autorem, który mógł (choć nie musiał) korzystać z Tacyta, jest
Dion Kasjusz, który pisał o zbiegu Usipi i o Gnaeuszu Juliuszu Agrykoli, dowodzącym, że Brytania
jest wyspą. Te ostatnie wzmianki są znane tylko Tacytowi, dlatego przyjmuje się, że Kasjusz w tym
miejscu korzystał z Tacyta. Jednak Ptolemeusz i Kasjusz nie odwołują się imiennie do Tacyta i (….)
możemy powiedzieć, że Ptolemeusz i Kasjusz opierają się tu jedynie na jakiejś ustnej, obiegowej
opinii, która była źródłem także dla Tacyta, lub że opierają się oni na źródłach, od których był
zależny także Tacyt, lecz które się do dziś nie dochowały (wspomniana informacja zawarta
u Kasjusza jest znana tylko Tacytowi). Zatem po okresie 80 lat od proponowanej wyżej datacji dzieł
Tacyta (Roczniki) wciąż nie mamy zewnętrznego historycznego potwierdzenia, że w ogóle napisał on
te dzieła.”
Mamy jeszcze takie przykłady: „Następnym autorem starożytnym, który czyni aluzję do dzieła
Tacyta, jest Tertulian, który pisze 100 lat po dacie, jaką dziś uważa się za rok powstania Roczników.
Tertulian odwołuje13 się dwukrotnie do IV księgi Roczników Tacyta, w której opowiada on o wojnie
żydowskiej. Jest to pierwsze wyraźne odwołanie się do dzieła Tacyta w historii.
Laktancjusz również jest czasem posądzany o znajomość Tacyta, ale przypuszczenie to opiera się
na bardzo słabych podobieństwach jego dzieła do prac Tacyta14. Podobne reminiscencje dostrzega
się w dziele Panegyricus ad Constantinum (IX) Eumeniusza z Autun, który powielał za Tacytem
przesąd, że noce są zawsze krótkie. Obaj ci autorzy nie powołują się jednak bezpośrednio na samego
Tacyta.
W IV wieku na Tacyta powołują się Wopiskus, Liwiusz, Salust i Trogus. Amianus Marcelinus
w tym okresie publikuje swoją historię, która zaczyna się w miejscu, w którym Tacyt kończy swe
Roczniki, co wskazuje, że przynajmniej znał on jego pracę i być może uważał się za kontynuatora
jego dzieła. Mniej więcej w tym okresie pisze również Sulpicjusz Sewerus, który w swym
Chronicorum libri (II, 28, 2; II, 29, 2) powołuje się wyraźnie na Roczniki (XV, 37 i 44) Tacyta.
Również Hieronim w swym komentarzu do Księgi Zachariasza 14,1-2 powołuje się na Tacyta. W tym
okresie pisma Tacyta mogli znać również tacy historycy jak Klaudian i Serwiusz (ten ostatni na
pewno znał pewne fragmenty z dzieł Tacyta). Hegezyp (ten sam okres) sporządził łacińską wersję
Wojny żydowskiej Flawiusza, którą uzupełniał o różne dodatki, w tym dodatki pochodzące, jak się
wydaje, z Roczników Tacyta (IV, 8; por. Roczniki Tacyta, V, 6). W V wieku do znajomości Tacyta
przyznawali się tacy pisarze jak Orozjusz i Sydoniusz15. Orozjusz cytuje16 Tacyta i jego relacje
porównuje z takimi historykami, jak Pompejusz Trogus, Flawiusz i Swetoniusz.

12
Tacyt, Roczniki, IV, 72, 73.
13
Tertulian, Do pogan, 11.
14
Laktancjusz, Div. inst., I, 18, 8.
15
Sydoniusz, Ep., IV, 22, 2; IV, 14, 1.
16
Orozjusz, Adversus paganos, I, 5, 1; I, 10, 1; cytaty za: Tacyt, Roczniki, V, 3. 7.

8
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

W VI wieku ślady znajomości Tacyta odnajdujemy u takich pisarzy jak Kasjodor i u piszącego
niecałe 100 lat po nim Jordanesa. Kasjodor wydaje się słabo znać Tacyta, ponieważ mówi o nim
jako o „pewnym Korneliuszu”17.
Jak wiemy „Historia Gotów” Kasjodora, którą streszcza w swojej „Getice” Jordanes, także
zaginęła. We wstępie do swojego dzieła Jordanes informował, że streszczenie Kasjodora wykonał na
prośbę swojego przyjaciela Kastaliusza, zaś oryginał miał do wglądu jedynie przez trzy dni,
w związku z czym nie oddaje dokładnie słów księgi, lecz raczej jej sens. E. Zwolski pisze, że w 533
roku „Historia Gotów” Kasjodora była publicznie znana, dlatego może dziwić fakt, że Jordanes
publikujący swoją „Getikę” po 18 latach od tej daty, w 551 r., miał do niej tak ograniczony dostęp 18.
Wygląda na to, że ktoś mu podsunął książkę Kasjodora, by zmotywować go do napisania własnej
kroniki „O pochodzeniu i czynach Gotów”, ale po co, skoro księga Kasjodora o podobnej tematyce
już istniała. Jordanes dokonuje streszczenia owej „publicznie znanej” kroniki o dziejach Gotów,
jakby wiedział, że ma ona wkrótce bezpowrotnie zaginąć. Jordanes ma być zatem lepszym autorem
od Kasjodora w tym temacie prawdopodobnie ze względu na zawartość „Historii Gotów”, której nie
poznamy.
W każdym razie, mamy kilka historycznych odwołań do prac Tacyta, głównie „Roczników”, ale
bez podania samego Tacyta z imienia. Jan Lewandowski w swym artykule wyjaśnia, iż „Przyjmuje
się najczęściej, że Tacyt napisał swe Roczniki około roku 116 n.e. Tacyt nie podaje się jednak za
autora tego dzieła.” Jeśli się nie podpisał, to znaczy, że ktoś uznał, nie wiadomo, na jakiej
podstawie, iż to jego dzieło. Jest to jedynie potwierdzenie istnienia „Roczników”, ale nie Tacyta-
historyka.
Podsumowując, istnieje mnóstwo przesłanek, że „Germania” Tacyta jest falsyfikatem, a co więcej
samo istnienie Tacyta, jako rzymskiego historyka budzi szereg wątpliwości. Najczęstsze dawne
odwołania dotyczą, co prawda „Roczników”, ale nie są one podpisane i tylko umownie Tacyta
uznaje się za ich autora, najprawdopodobniej po to, by uwiarygodnić także samą „Germanię”.
Niestety podważenie autentyczności „Germanii” uruchamia domino podejrzeń wobec innych „dzieł”
ze stajni Poggio Braccioliniego, w tym m.in. Cicero, Quintiliana, Vegetiusa, Marcusa Maniliusa,
Ammianusa Marcellinusa, Vitruva, Statiusa, Lucretiusa, Petroniusa, Probusa, Flaviusa Capera,
Eutychesa.
Niestety jego autorytet i przedstawione informacje tak mocno wryły się w powszechną
świadomość o tamtych czasach, że nie sposób tego zmienić. Efekt wyparcia i syndrom szukania
potwierdzeń jest w tej kwestii bardzo silny. Nie bez znaczenia jest też fakt niemieckiej dominacji
w nauce europejskiej od czasów Świętego Cesarstwa Rzymskiego, poprzez hegemonię
Hohenzollernów i Habsburgów, okres zaborów krajów słowiańskich (Polska, Czechy, Słowacja,
Słowenia) przez Prusy i Austrię, obie wojny światowe, aż do odbudowy potęgi Niemiec za sprawą
USA i faktyczne przewodzenie tego kraju Unii Europejskiej. Takie tło historyczne umożliwiało
i wciąż sprzyja filogermańskiej wersji historii, której poplecznikami są też niestety niektórzy polscy
uczeni, czasami nawet bardziej gorliwi w obronie antysłowiańskich interesów, aniżeli ich niemieccy
koledzy.
Mając to na uwadze należy do informacji z „Germanii” Tacyta podchodzić z dużą ostrożnością.
Moim zdaniem jest to jednak reprezetacja pewnej wiedzy na temat antycznej Germanii, może
i w XV wiecznym ujęciu, co by dodatkowo tłumaczyło również celowe przekręcanie ewidentnie
słowiańskich nazw miejscowych w łacinie i grece, ze względów propagandowych.
Dlatego zapoznajmy się po krótce z treścią „Germanii”, którą zaczerpnąłem z dwóch najstarszych
tłumaczeń tej pracy na język polski, a mianowicie A. Naruszewicza „Kaia Korneliusza Tacyta dzieła
17
J. Lewandowski, Racjonalistyczna datacja Ewangelii, 2005, [na:]
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_datacja2005.html
18
E. Zwolski, Kasjodor i Jordanes. Historia gocka czyli scytyjska Europa, Lublin 1984.

9
Tomasz J. Kosiński

wszystkie” (Warszawa 1772-1783, 4 tomy), z obszernymi komentarzami autora i W. Okęckiego


„Germania” (Kraków 1902). Przy czym wszystkie cytaty, o ile tego nie zaznaczono inaczej,
pochodzą z opracowania W. Okęckiego19. Jeśli kogoś razi mało współczesny język autora tego
tłumaczenia, może skorzystać z przekładu Tomasz Płóciennika i wydania „Germanii” z 2008 roku20.
Polecam również tekst łaciński, który można znaleźć online21, a nas tu powinien on szczególnie
interesować, zwłaszcza do celów analizy językowej.

Treść „Germanii”
Tacyt zaczyna swoją pracę od opisu obszaru geograficznego Germanii: Germanią całą od Gallów
i Raetów i Pannończyków Rhen i Dunaj rzeki, od Sarmatów i Daków wzajemny strach albo góry
dzielą: resztę Ocean opływa, przestronne obejmując zanadra i wysp niezmierne obszary, z świeżo
poznanemi niektóremi ludy i króle, które wojna odkryła. Rhen, z niedostępnego Raetyjskich Alp
a przepaścistego szczytu poczęty, miernem zgięciem na Zachód zwrócony, z północnym Oceanem się
miesza. Dunaj, z wspiętego łagodnie i pomału góry Abnoby grzbietu wylany, mnogie ludy zwiedza, aż
w Pontyjskie morze sześcią dróg wybucha; siódme uście moczary chłoną.
W. Okęcki w komentarzach do swojego tłumaczenia zwraca uwagę, że Tacyt dowodzi trzema
argumentami, iż Germanie są tubylcami (autochtonami):
1) położeniem geograficznym,
2) podaniami lokalnymi,
3) cechami antropologicznymi.
Dalej podaje mityczny rodowód Germanów: Sławią w pieśniach starożytnych, jakowy jeden
u nich pamięci i roczników rodzaj jest, Tuistona, boga z ziemi zrodzonego, i syna Mannusa, źródłem
plemienia i założycielami. Mannusowi trzech synów przypisują, z czyich imion najbliżsi Oceanu
Ingaevoni, pośrodku Herminoni, reszta Istaevoni się zowią. Niektórzy, jako w swobodzie dawności,
że „więcej było boga potomków, i więcej ludowych nazw, Marsów, Gambriviow, Suebów,
Vandiliów“ twierdzą, „a te prawdziwe i starożytne imiona.
Tacyt wymienia dziwne nazwy germańskich bogów, jak Tuiston (Tuisto), tj. zrodzony z ziemi.
Większość badaczy uważa, że pod tym imieniem kryje się bóstwo będące odpowiednikiem
skandynawskiego Tyra, a według innych olbrzyma Ymira. Jego synem miał być Mannus – twórca
i założyciel ludu, który począł trzech innych bogów: Ingewona, Hermiona i Istewona będących
protoplastami następujących szczepów germańskich:
 Ingewonów (mieszkających najbliżej oceanu), co ja tłumaczyłbym na Lęgowanów
(ing<ling<lęg),
 Hermionów (środkowych okolic) – Górmianów (her = hora – góra), bo ich ‘miano od gór’,
zwani inaczej Góralami,
 Istewonów (pozostali) – Istowanów, w rozumieniu, jako Jestwanów, czyli także
‘pochodzących (istniejących) od Wanów’ (domyślnie istotnych, rdzennych).
Okęcki wyjaśnia, że „Mannus pozostaje w związku z pojęciem Mensch tj. istotą ludzką,
odznaczającą się myśleniem. Od dwóch zatem autochtonów Tuistona i Mannusa pochodzić mają
Niemcy, pod maską Herkulesa kryje się germański Donar. syn Wodana, bóstwo wojenne, w którem
Rzymianie upatrywali cechy Herkulesa. Tacyt stwierdza, że Herkules, który w rzymskiej mitologii

19
W. Okęcki, Germania, Kraków 1902.
20
Publiusz Korneliusz Tacyt, „Germania”, przeł. Tomasz Płóciennik, wstęp i komentarz Jerzy Kolendo, z serii: „Fontes
historiae antiquae” z. 10, Poznań 2008.
21
http://www.thelatinlibrary.com/tacitus/tac.ger.shtml

10
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

występuje jako bohater podróżujący naokoło ziemi, miał być według trądycyi także w Germanii, tak
jak i Ulixes.”
Naruszewicz w swoich obszernych komentarzach do autorskiego tłumaczenia „Germanii” podaje,
że „Jedni dzielili Germanią na trzy narody: Ingewony, Hermiony i Istewony; drudzy na cztery, to jest
na Marsów, Gambriwów, Swewów, i Wandalów. Pliniusz w k. IV dzieli ich na pięć udziałów,
„Germanorum genera quinque. Vindili, quorum pars Burgundiones, Varini, Carini, Guttones.
Alterum genus Ingaevenes, quorum parscim, Teutoni ac Chaucorum gentes. Proximi autem Rheno
Istevones, quorum 'pars Cinibri mediterranei. Hermiones, quorum Svevi, Hermunduri, Catti,
Cherusd. Quinta pars Peucini Bastarnae supra dictis contermini Dads.”
Jego zdaniem „Powieść Tacyta niewiele się różni od Pliniusza, ponieważ oba w rzędzie narodów
Germanii kładzie Hermiony, Istewony, Ingewony i Wandale. Bo co się tycze piątego udziału,
złożonego z Bastarnów i Peucynów, lubo go Pliniusz położył między Germanami, ostrożniejszy Tacyt
kładnie ich wprawdzie w Germanii, lecz wątpi, aby byli prawdziwymi, chyba że dla sąsiedztwa
z Germanią coś od niej z obyczajów naciągnęli. Zdaje się z opisów Tacyta i Pliniusza, iż te cztery
powszechniejsze narody Germanów i jakoby prowincye, w których się inne pomniejsze swoich
nazwisk powiaty zawierały, były uszykowane tym sposobem. Ingewonów prowincya była nadmorska,
proxim a oceano, poczynająca się od dolnego Wezera a ciągnąca się aż do księstwa holsztyńskiego.
Istewonowie, proximi Rheno, siedzieli między Renem a Wezerem. Hermionowie trzymali tylko środek
Germanii, medii Hermiones, od źródeł Wezera aź za górną Elbę. Wandalowie mieszkali między
dolną Elbą i dolną Wisłą. A zaś za Wisłą, to jest ze strony wschodniej tej rzeki, Peucini
i Bastarnowie, których Germanowie sobie, a Sarmaci sobie przywłaszczali.”
Dalej uczony biskup odwołuje się do innych autorów, jak Klüwer, który w obszernym dziele
„Germania Antiqua”, jak i inni z Leibnitzem włącznie twierdzą, że „ten Tacyta Tuiston bożek
Germanów, jest tenże sam, co Teut albo Teutates, sławny bohater Celto–Scyta, którego Hiszpani
dawni z Gallami mieli w osobliwszem poszanowaniu, i który za ich zdaniem wielką część Europy
i Azyi prawami i obyczajnością uformował. To pewna, że Germanowie z Gallami jednym
w pierwiastkach byli narodem, Celtami od starożytności nazwanym; ponieważ Herodot
najdawniejszy z pisarzów greckich, w ks. IV w roz. 49 powiada o rzece Dunaju (Ister), iż on bierze
swój początek „ex Celtis, qui omnium in Europa ad solis occasum extremi suntu”. Wiadomo nam zaś
jest, że Dunaj w Niemczech teraźniejszych ma swoje źródła.” Dodaje przy tym, że „Za wsławieniem
się w Europie narodów scytyjskich, starożytni pisarze podciągając pod też scytyjskie narody
Sarmatów, dla sąsiedztwa z nimi ziem Germanii, samych nawet Germanów mieli za Scytów, jako
o tern pisze Pliniusz. Ta jednak między Sarmatami a Germanami była różnica, iż Sarmatów
powszechność Scytami, Germanów Celto-Scytami nazwano.”22
Bardzo ciekawie autor „Germanii” tłumaczy pochodzenie etnonimu Germanów: Bądź co bądź
Germanii miano świeże i nowo nadane, ponieważ, którzy pierwsi, Rhen przekroczywszy, Gallów
wygnali, jak teraz Tungrami, tak wtedy Germanami zostali nazwani więc plemienia imię, nie narodu,
prym wzięł pomału, iż wszyscy, wpierw wedle zwycięzcy, gwoli strachu, potem też od się samych
wymyślnem imieniem, Germanami się nazwali“.
Nie wiedzieć czemu, Naruszewicz odwołuje się w tej kwestii jednak znów do Klüwera, który
dowodzi, że „Niemcy, nim się nazwali Germanami, nosili nazwisko, jakie teraz noszą w swoim
języku, to jest Tejczerów, Teutisci, od bożka celtyckiego Teuta czyli Tuistona, którego w większem niż
Gallowie mieli poszanowaniu.”
W „Germanii” wspomniano o kulcie Herkulesa i Ulissesa, którzy mieli przebywać na tych
terenach. Herkules miał założyć nawet Asciburgium, które jest wymieniane m.in. przez Ptolemeusza:
Że bawił u nich i Herkules, mienią (...) Zresztą „i Ulixes“ którzy mienią, że, „długą ona i bajeczną
tułaczką na ten Ocean zagnany, nawiedził Germanii ziemie i Asciburgium, które nad brzegiem Rhenu

22
Tacyt, Germania, przeł. Adam Naruszewicz, Warszawa 1804, edycja komputerowa www.zrodlahistoryczne.prv.pl

11
Tomasz J. Kosiński

leżące, dziś też jest zamieszkałe, założył i nazwał: ołtarz nawet od Ulixesa poświęcony, z przydanem
Laertesa ojca imieniem, w temż miejscu ongi się znajdował: a pomniki i grobowce jakoweś,
greckiemi głoski zapisane, na pograniczu Germanii i Raetti potąd istnieją.
Naruszewicz podkreśla, że o Herkulesie germańskim jest więcej mowa w k. II. Rocznych Dziejów
Tacyta. Wyjaśnia też, że „Scytowie przodkowie nasi zajmają się także swoim Herkulesem, iż ród
swój z niego prowadzą, jako pisze Herodot w k. IV.” Ascyburg, to jego zdaniem, współczesny mu
Asburg w hrabstwie de Meurs niżej Kolna.
Oprócz wyżej wymienionych bóstw Tacyt podaje, że Germanie najbardziej czczą Merkurego,
któremu składają ofiary z ludzi, poza tym Marsa i Herkulesa, a niektóre plemiona boginię Nerthus
(Matkę Ziemię, patronkę płodności, urodzaju i zemsty), Izydę oraz Kastora i Polluksa znanych
u nich, jako Alcis (Alkowie < Lelkowie).
Zdaniem Okęckiego „Pod maską Merkurego kryje się Wodan bóstwo germańskie. Obaj mieli
cechy bardzo podobne np. obaj byli inwentorami na polu sztuk, obaj odbywali podróże
nadpowietrzne, nosili charakterystyczne kapelusze, złote laski i odprowadzali dusze zmarłych do
wiecznych siedzib.” Marsa Tuisto utożsamia on z Marsem. Pisze też o Izydzie, że to „bóstwo
egipskie, którego kult pod koniec rzeczypospolitej rozszerzył się i w Rzymie. U Egipcyan Izyda jest
małżonką i siostrą boga słońca Osirisa, w germańskiej zaś mitologii ma wielkie podobieństwo do
żony Wodana. Izydę pod postacią okrętu (liburna) czcili Swebowie, mieszkający bliżej Dunaju.
Prowadząc z Rzymianami handel wodny, przejęli od nich kult bóstwa opiekującego się żeglugą.”
Tacyt przytacza też opis, że raz w roku kapłani w uroczystej procesji wokół wyspy będącej
siedzibą bogini Nerthus obwozili jej posąg ukwieconym wozem zaprzężonym w parę białych krów,
co miało zapewnić urodzaj w nadchodzącym lecie. Po procesji posąg był myty przez niewolników,
których zabijano, tłumacząc, że to oczyszczenie Nerthus po rytualnych godach. Niektórzy dopatrują
się w niej skandynawskiego boga Njorda23. Bądź co bądź, jego opis germańskiej bogini Nerthus
niezbyt pasuje do tego z mitologii nordyckiej znanej z Eddy, co wywołuje ciągłe polemiki wśród
religioznawców.
Bóstwa czczono w świętych gajach, nie budowano świątyń ani nie robiono żadnych idoli.
Praktykowano wróżenie z głosów i lotów ptaków a także z zachowań specjalnie hodowanych
świętych koni nieskalanych żadną pracą, co znamy akurat z XII-wiecznych opisów Helmolda i Saxo
Gramatyka opisujących słowiańskich Obodrzyców, Rugian i Wieletów24.
To Tacyt miał sądzić, że „O krzywdy bogów niech troszczą się bogowie.” (Deorum iniurae dis
curae. I, 73). O Germanach pisał, że „nie dali im bogowie ani złota, ani srebra, nie wiedzieć, czy
z gniewu, czy z miłości”25.
Miernikiem bogactwa miała być ilość posiadanego bydła, co wskazuje, że Germanie mieli być
bardziej pasterzami, aniżeli rolnikami: …bydło nawet bez swej krasy albo chluby czoła; w liczbie się
lubują: a ono jedyne i najmilsze bogactwo jest.
Okęcki zwraca uwagę, że według „Roczników” Tacyta (Ann. II. 62, 9) „osiedlili się w Germanii
kupcy rzymscy już w r. 18. po Chr. Przedmiot handlu stanowił bursztyn, skóry zwierząt i inne
drobiazgi, które Germanie chętnie sprzedawali.”
W Germanii miało być niewiele żelaza, przez co używano tam nie mieczy, ale włóczni 26: Nie
żelaza nawet zbywa, jak się z rodzaju broni wnosi: rzadki miecza lub większej spisy używa. Włócznie

23
G. Dumézil, Bogowie germanów. Szkice o kształtowaniu się religii skandynawskiej, przeł. Anna Gronowska,
Warszawa 2006; A.M. Kempiński, Słownik mitologii ludów indoeuropejskich, Warszawa 1993; S. Piekarczyk,
Mitologia Germańska, Warszawa 1979; L.P. Słupecki, Mitologia skandynawska w epoce wikingów, Kraków 2003;
A. Szrejter, Mitologia Germańska (wyd. II), Gdańsk 2006.
24
Tacyt, Dzieła, t. I-II, przekład i oprac. S. Hammer, Warszawa 1957.
25
Tacyt, Germania, przeł. Adam Naruszewicz…
26
Niektórzy etnonim Germanów wywodzą właśnie od germańskiego słowa *ger – włócznia, które miało ukształtować
się z pragerm. geiza. Byliby to zatem po prostu ‘włócznicy’. Sami Germanie (Niemcy) jak widać nie za bardzo wiedzą

12
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

czyli swojską nazwą, framee noszą, o wązkim i krótkim grocie, lecz tak ostrym i do użytku
sposobnym, iż tąże bronią, jak tryb wymaga, bądź wręcz, bądź z przełaja walczą (…).Tarcze były
zdobione w kolory i znaki danego rodu, z jakiego pochodził wojownik, a także charakterystyczne
tylko jemu rysunki np. zabijanie byka, łamanie podkowy, rzucanie piką. Ten opis tłumaczyłby nam
rozumienie etnonimu Niemiecze (Nemetes), jak to zaproponowałem jakiś czas temu27.
Germanie mieli posiadać swoich królów oraz wodzów wojennych: Królów z rodowitości, wodzów
z męstwa biorą. Tradycyjnym organem wykonawczym i sądowniczym był jednak wiec (Thing):
O najmniejszych sprawach starszyzna radzi, o większych wszyscy, tak przecież, iż one też, których
jest u ludu sąd, starszyzna wprzód roztrząsa.
Z opisu obyczajów wojennych dowiadujemy się m.in., że: Gdy przyszło na bój, szpetno księciu
w męstwie dać się przewyższyć, szpetno drużynie męstwu księcia nie dorównać: już iście osława na
całe życie i hańba, przeżywszy książę swe, z pola zejść: onego bronić, strzedz, swe też chrobre czyny
chwale jego przypisać przednim obowiązkiem jest: książęta o zwycięstwo walczą, drużynnicy
o księcia. Dodaje też, że…ciała swoich nawet z wątpliwych walk odnoszą: tarcz zostawić, szczyt
hańby i ani nabożeństwu obec być, ani w sejmie uczestniczyć shańbionemu się godzi: a mnogi
z wojny żyw, o sławę pętlą skończył.
Dowiadujemy się też, że Germanie zabierali na wojne całe rodziny: Każda familia osobno do boju
stawa, mając pobliżu żony i dzieci, zkąd słychać niewieście wycia i wrzaski niemowlęce. Te są u nich
najwierniejsze dzielności świadectwa, te najwymowniejsze pochwały. Po bitwach niosą zadane rany
do żon i matek: tam odwagi rachunek, tam gnuśności wyrzuty; same nawet pomiędzy szyki
z pokarmem i napojem odważnie idą (tłum. Naruszewicza).
Tacyt wyjaśnia, że Germanie woleli wojaczkę i grabieże od prac gospodarskich: A orać glebę
albo czekać żniw nie tak snadno namówisz, jak wyzwać wroga i ran się nabawić. Gnuśnią owszem
i lenistwem zda się, znojem zapracować, co możesz krwią zdobyć. Gdy nie wojują to próżnują:
Ilekroć na wojnę nie pójdą, niecoś łowami, więcej próżniaczką się bawią, oddani drzemce i jadłu,
największy zuch właśnie i wojak — nic nie robiący Zwierzona domu i ogniska i pól piecza kobietom
i starcom i co najsłabszym z rodziny: oni tępieją, dziwną sprzecznością przyrody, gdy ciż ludzie tak
miłują gnuśność, a nienawidzą spokoju.
Ludność germańska nie była przywiązana ani do ziemi, ani do swojego dobytku, co jest typowe
dla plemion pasterskich i grabieżczych. Budowano tymczasowe, drewniane domy, mając na uwadze,
że w każdej chwili mogą się przenieść w inne miejsce: Jużśmy i pieniądz przyjąć nauczyli że żadnych
Germańskie ludy miast nie zamieszkują, dość wiadomo jest, nie znoszą nawet łącznych międy sobą
siedzib. Mieszkają oddzielnie i przeciwległe. Jak zdrój, jak pole, jak gaj się spodobał, sioła mieszczą,
nie na nasz zwyczaj, spojnemi i stycznemi budowle: swe każdy domostwo podwórzem otacza, czy
przeciw wypadkom ognia na zaradę, czy nieumem budowania. Nie kamień nawet u nich albo cegła
w użytku. Drew na wszystko używają, niekszałtnych i bez pozoru albo przypodoby. Niektóre okolice,
staranniej pociągają ziemią, tak czystą i błyszczącą, iż malowidło a pociągi barw na śladuje. Zwykli
i podziemne jamy otwierać, i one kupą gnoju w zwierzch przywalają, przytułek na zimę i schronisko
dla zbóż, ile tęgość mrozów takowością miejsc miękczą, a, niech kiedy wróg przyszedł, odkrywki
plądruje, schowki owszem i zagrzebki lub niewiadomo że są, lub tem właśnie zwodzą, że szukanemi
być muszą.
Podobnie jak Celtowie…nie dni poczet, jak my, lecz nocy liczą. Tak umowy, tak roki czynią; noc
dniowi przodować zda się. Mieli być jednak niepiśmienni: Tajnie pisma mężczyznom równo jak
kobietom nieznane… Naruszewicz wytyka tutaj autorowi niekonsekwencję, gdyż „Germanowie znali
pismo, jako świadczy tenże Tacyt w Roczn. Dziejach k. II. w roz. 63, 88, lecz rzadko i po dworach”.

co oznacza ich etnonim, wywodząc go także od rzekomo łacińskiego lub celtyckiego *ger – brat, a odrzucając możliwe
słowiańskie pochodzenie od *ger – góra (Germani = Górmani / Górale).
27
T.J. Kosiński, Rodowód Słowian, Warszawa 2017.

13
Tomasz J. Kosiński

Germania ok.78-98 n.e., według opisów Pliniusza i Tacyta (autor: Cristiano64, Wikimedia CC 4.0)

Natomiast podobnie do Słowian mieli słynąc z gościnności, co każe podejrzewać, że Tacyt pod
nazwą Germanów opisuje różne ludy zamieszkujące tę krainę, korzystając z opisów innych autorów:
Ucztom i gośćbom żaden inszy naród tak hojnie nie folguje. Kogo bądź z śmiertelnych od strzechy
odprawić, za grzech ma się: wedle mienia każdy wystawną ucztą podejmuje. Gdy zbrakło, — który
dopiero ugaszczał, wskazca gościny i towarzysz — najbliższy dom nieproszeni nachodzą: i mniejsza
o to: równie ludzko są przyjęci. Znanego od nieznanego, ile do praw gościnności, nikt nie rozróżnia.
Charakteryzuje ich, że to: Naród, nie podstępny i nie chytry, otwiera jeszcze tajniki duszy,
w swobodzie zabaw…
Możliwe, że mamy u Tacyta także informacje o słowiańskiej łaźni, znanej z opisów arabskich:
Prosto ze snu, który zwykle w dzień dłużą, kąpią się, częściej na gorąco, jako u nich najwięcej zima
zabiera. Wykąpani pokarm biorą…
Germanie mieli pić piwo, choć dziwne, że nie ma tu zadnej mowy o popularnym wówczas miodze
pitnym: Dla napitku ciecz, z jęczmienia lub pszenicy, na jakoweś podobieństwo wina zpsuta.
Najbliżsi brzegu i wino kupują: potrawy proste — polny owoc, świeża zwierzyna albo mleko
zsiadłe…
Rywalizowali na zawodach nie dla zysku, czy pod przymusem jak w Rzymie, ale dla chwały
i zabawy: Rodzaj widowisk jeden i, na wszelkim zebraniu, ten sam. Nadzy młodzieńcy, którym to
igrzyskiem jest, między miecze się i najeżone framee wskok ciskają. Wprawa kunszt stworzyła, kunszt
nadobę, nie na zysk przecież lub myto: acz śmiałej, igraszki zapłatą jest uciecha widzów.

14
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

W społeczeństwie germańskim wyróżniano cztery klasy, to jest szlachtę (nobiles), lud wolny
(ingenui), wyzwoleńców (libertyni) i kmieciów, służbę (servi). Inaczej też traktowano u Germanów
niewolników: Resztę niewolników nie na nasz sposób, określonemi między czeladź służby,
spożytkowują: swą każdy osadą, swem ogniskiem włada; zboża wymiar pan, lub bydła, lub chust, jak
kmieciowi nakłada; a niewolnik do tyła podlega: resztę domowych powinności żona i dziatwa
wykonywa. Chłostać niewolnika i dybami a pańszczyzną karcić — rzadkość: zabić zwykli nie dla
karbów i surowości, lecz z popędu i gniewu, jak nieprzyjaciela: tylko że bez kary jest. Wyzwoleńcy
nie wiele wyżej niewolników są, rzadko czemś przemożnem w domu, nigdy w państwie, krom jedynie
tych ludów, które króli mają: tu bo i nad wolnych i nad szlachtę się wznoszą: u innych nie równi
wyzwoleńcy wolności świadectwem są.
Mamy też poniekąd uwagę o lichwie, która była domeną Żydów, co spotykało się z coraz
liczniejszymi protestami społecznymi właśnie w czasach schyłku średniowiecza (XV wiek) i może
wskazywać na pochodzenie tej pracy właśnie z tego okresu, a nie ze starożytności: Odsetki uprawiać
i w lichwę rozciągać płazem się puszcza: a przeto bardziej przestrzegano jest, niż gdyby wzbroniono
było.
Tradycje pogrzebowe miały być ubogie i związane z ciałopaleniem: Pogrzebnych nijakich
okazałości: to jedno się zachowuje, iż ciała słynnych mężów pewnemi drwy są palone: stosu ni
chustą ni wonnościami nie nadkładają: własne każdemu zbroje, do nieczyjego ognia i koń się
dorzuca: mogiłę darń wznosi: pomników wyniosłą i posągową czcią, jako ciężką nieboszczykom,
gardzą…
Przez to, że u Germanów dominowała kremacja nie można znaleźć szkieletów, ani zbadać ich
genomów. Z opisu Tacyta wynika jednak skąd mamy archeologiczne znaleziska kości na tych
terenach: Zdrajców i zbiegów wieszają na drzewach, gnuśników zaś, tchórzów i wszeteczników,
w bagnie albo w błocku przywaliwszy kratą, grążą (Naruszewicz). Oczywiście należy tutaj także
dodać szkielety ciał zabitych wrogów, które nie były palone, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację
w ocenie zasiedlenia danych obszarów, gdyż wielu archeologów grzęźnie w domysłach przypisując
najeźdźcom, nawet przegranym, że panowali na określonym obszarze (vide Goci na Pomorzu lub
Skandynawowie w Wolinie).
Tacyt odwołuje się raz do stwierdzenia Juliusza Cezara, że Galowie dawniejszymi czasy byli
potężniejsi od Germanów, co ma wyjaśniać ich obecność za Renem i współistnienie na niektórych
obszarach osad germańskich i galijskich: Silniejszą że ongi Gallów rzecz była, najwyższa z powag,
boski Julius, podaje: a przeto wierzytelna jest, że też Gallowie do Germanii się przeprawiali: jakże
maluczką bo rzeka była zaporą, by, jak który naród prym weźmie, zajmował i zmieniał siedziby,
przemieszane potąd i żadną królestw potęgą nierozdzielne.
Podaje również, że z kolei część ludów po lewej stronie Renu pochodzi od Germanów, o czym
pisał także Cezar: Piewerowie z Nerwami wywodzą ród swój uporczywie od Germanów, szukając
chluby ze krwi walecznej, jakby się przez nią od gnuśnych Gallów różnili. Wangionowie,
Trybokowie, Nemetowie, narody nad Renem osiadłe, bez pochyby z Germanii pochodzą. Ubiowie
nawet, lubo zasłużyli być osadą rzymską, i chętnie noszą imie Agrypinów, od założyciela swojego
wzięte, nie wstydzą się nazywać Germanów potomkami (Naruszewicz).
W dalszej części wymienia poszczególne plemiona zamieszkujące Germanię, podając ich
lokalizacje i krótką charakterystykę. Widzimy tu spore zbieżności nazewnicze z przekazem
Ptolemeusza. Kwestia tylko ustalenia, czy obie prace tych autorów powstały niezależnie od siebie,
czy też ci pisarze korzystali z dorobku poprzednika. Dość lakoniczne i pełne nieścisłości
opracowanie Tacyta (Pseudo-Tacyta?) w porównaniu do obszernej i popartej analizą geograficzną
pracy Ptolemeusza każe wskazywać, że to grecki geograf mógł być źródłem tej wiedzy, a nie na
odwrót. Mimo wszystko warto przytoczyć tutaj obszerniejszy cytaty z jego dzieła, by dostrzec te
zbieżności i wyłapać ewentualne różnice:
Więc między Hercyńskiem leśno wzgórzem a Rhenem i Menem rzekami Helvetic we, dalszyzny
Boiowie, Galski obój szczep, zajęli. Trwa dotąd Boihaemii imię, i znaczy dawną miejsca pamięć,

15
Tomasz J. Kosiński

mimo zmianę mieszkańców. Lecz czy Aravskowie do Pannonii od Osów, Germańskiego ludu, czy
Osowie od Araviskow do Germanii wywędrowali ? gdy tej samej po dziś mowy, ustaw, obyczajów
zażywają, niepewna jest, ponieważ, w równej niegdyś biedzie i wolności, te same obu brzegów dobra
i zła były. Trevirzy i Nerviowie względem roszczeń germańskiego rodowodu owszem czcilubni są,
jakoby tą chwałą krwi od podobieństwa i niedołęstwa Gallów się odróżniali. Samż Rhenu brzeg,
niewątpliwie Germańskie ludy, zamieszkują Vangioni, Triboci Nemeci; nie Ubiowie nawet, acz
rzymską osadą być zasłużyli, i chętniej Agrippińczykami, założycielki swej imieniem, zwą się,
pochodzenia się rumienią, przeprawieni ongi, i, po doświadczeniu wierności, nad samym Rhenu
brzegiem umieszczeni, by odpierali, — nie by strzeżeni byli.
Z wszystkich tych ludów męstwem najprzedniejsi, Batavi nie wiele z nabrzeża, lecz wyspę Rhenu
rzeki zamieszkują, Chattów ongi plemię, a buntu skutkiem domowego do tych siedzib przeszłe, w
których mieli częścią rzymskiego państwa stać się. Trwa część i starożytnego sojuszu znamię: bo ni
podatkami się ponieważą, ni poborca gnębi: wolni ciężarów i składek, i jeno dla potrzeb bitewnych
w odwodzie, niby broń i zbroja dla wojny się zachowują. Jest w temż hołdownictwie i Mattiakow
plemię. Pomkła bo wielkość narodu rzymskiego za Rhen i za dawne kresy poszanę wszechwładztwa.
Tak siedliskiem i granicami po swym brzegu, myślą i sercem z nami żyją, zresztą podobni Batavom,
tylko że samą jeszcze kraju swego glebą i strefą bystrzej są usposobieni. Nie liczyłbym między
Germańskie ludy, acz za Rhenem i Dunajem osiedli, tych, co dziesięcinne pola uprawiają.
Największe z Gallów lekkoduchy i z chudoby śmiałki, wątpliwego posiadania ziemie zajęli. …
Za nimi Chatty: początek siedziby od Hercyńskiej leśnogóry rozpoczynają. Nie tak rozlanym
dzięki i bagnistym okolicom, jak reszta krain, któremi Germania się rozpościera, — trwa ją bo
wzgórza, pomału rzedną i Chattów swych leśnogóra Hercyńska przeprowadza zarazem i spuszcza —,
hartowniejsze ludu ciała, zwięzłe członki, groźne oblicze, i większa ducha moc.
Rzecz od innych też Germanii ludów stosowana, rzadka i osobliwem każdego junactwem,
u Chattów w jednomyślność się obróciła: od zarania dojrzałości włos i brodę zapuścić, i tylko po
ubiciu wroga zdziać ślubowaną i obowiązkową cnocie postać oblicza.
Najbliższi Chattom, pewne już koryto Rhenu i granicą być dostateczne, Usipowie i Tencterzy
przymieszkują. Tencterzy, ponad zwykłą wojen chwałę, jezdnych ćwiczeń kunsztem celują: i nie
większa u Chattów piechoty sława, jak u Tencterów jazdy. Tak ustanowili przodkowie: potomkowie
naśladują: te gry dzieci, te młodzieńców zawody: nie ustają starcy. Na równi z czeladzią
i domostwem i prawami spadków konie się dziedziczą: przejmuje syn, nie, jak resztę, pierworodny,
lecz o ile tęgi wojak i lepszy.
Za Tencterami Bructerzy, niegdyś się nachodzili: ninie się, że Chamavi i Angrivarzy wwędrowali,
wieści, zbiwszy Bructerów i doszczętnie wytępiwszy, sąsiednich za zgodą ludów, bądź z wstrętu
pychy, bądź z słodkości łupiestwa, bądź z przyjaźni jakowejś nam bogów…
Angrivariow i Chamavow pozad Dulgubni i Chasuarzy graniczą, insze też ludy nie tak słynne,
z przodu Frisiowie przejmują. Większych i mniejszych Frisiów nazwa jest wedle miary sił. Obój lud
jest aż po Ocean Rhenem obrębiony, i okala niezmierne jeszcze jeziora, Rzymskiemi też flotty
pływane.
Potąd na Zachód Germanię poznaliśmy; na północ ogromnym łukiem ustępuje. A z początku zaraz
Chauków plemię, choć się zaczyna od Frisiów i część nabrzeża zajmuje, wzdłuż wszech, które
wyłożyłem, ludów się ciągnie, póki się aż w Ohattów włoni. Tak bezmierny ziem przestwór nietylko
dzierżą Chaukowie, lecz i pełnią, naród między Germanami najsłynniejszy, który też wielkość swą
chętniej sprawiedliwością waruje. Bez żądzy, bez krewkości, mirni i zaciszni, nijakich nie wywołują
wojen, żadnemi rubieże ani łotrowstwy nie plądrują. Ten przedni cnoty i sił znak jest, że swej
przewagi nie bezprawiem dochodzą. Dobyt jednak u wszech miecz, a gdy rzecz zażąda wojsk,
najliczniejszy mąż i koń: i w spokoju ta-że sława.
Pobok Chauków i Chattów, Cheruskowie zbytni a mdły długo mir, nie zaczepiani, żywili:
a bardziej to przyjemno niż bezpieczno było, bo wśród krewkich a potężnych mylnie byś spoczywał:
gdy wręcz robota, „skromność i poczciwość" nazwy mocniejszego są. Tak, którzy ongi „dobrzy”

16
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

i „sprawiedliwi”, Cherusci teraz „ciemięgi” i „głupce” zwą się; Chattom zwycięzcom szczęście na
rozum wyszło. Wciągnięci w upadek Cherusków i Fosi, spółgraniczne plemię; przeciwności na równi
spólnikami są, gdy w powodzeniu podrzędnymi bywali.
Tenże Germanii obłąk, najbliżsi Oceanu, Cimbrowie dzierżą, maluczki teraz naród lecz olbrzymiej
chwały: a dawnej sławy obszerne ślady trwają, po obu brzegach obozowisk przestwory; których
obwodem teraz jeszcze zamierzyłbyś ogrom i ręce ludu i tak wielkiego wychodźtwa świadectwa.
Tacyt podkreśla, że Germania ponad dwa wieki skutecznie opierała się próbom jej
podboju:…dwieście prawie i dziesięć lat się zbierze. Tak dawno Germania zwyciężaną jest. Wśród
tak długiego wieków odłogu wiela wzajem klęsk. Nie Samnita, nie Poenowie, nie Hiszpanie lub
Galie, nie Parthowie nawet częściej się we znaki dali: wszakci niż królestwo Arsacesa dzielniejszą
jest Germanów wolność…On też Malliusa pogromiwszy lub w plon wziąwszy, pięć razem
konsularnych wojsk narodowi Rzymskiemu, Varusa i trzy z nim legie też Caesarowi wydarli.
Pod koniec swego tekstu Tacyt krótko opisuje jeszcze pozostałe ludy Germani:
Ninie o Suebach pomówić ma się. Onych nie pojedyńczy, jak Chattów lub Tencterów, naród.
Większą bo Germanii część zajmują własnemi jeszcze ludy i nazwy rozdzielni, acz razem Suebami się
zowią. Znamię plemienia, poprzekować włos i na supeł podwiązywać; tak się Suebi od reszty
Germanów, tak z Suebów wolni od rabów rozeznają; w innych plemionach bądź po krewności
jakowejś z Suebami, bądź, co często się zdarza, naśladownictwie, rzadkość i w obrębie młodości;
u Suebów, aź do siwizny, nastorczony włos w tył czeszą, i, bywa na ciemieniu wiążą. Książęta
i zdobniejszy miewają.
Najdawniejszymi i najsłynniejszymi między Suebami Semnonów być prawią. Wiara w starożytność
obrządkiem się stwierdza. W pewnej porze do gaju, wieszczbami, przodków też prastarą bojaźnią
uświęconego, wszystkie tejż krwi narody przez posłów się schodzą, a objatą pospólną człowieka
odprawiają barbarzyńskiego obrządku okropny pierwokształt. Jest i insza dla gaju poszana: nikt jak
nie pętem skrępowany, nie wchodzi, jako podlejszy i potęgę bóstwa wykazujący: zdarzyło się-li iż
padł, podnieść się i wstać nie wolno: po ziemi się wyczołgowują. Tu się wszystko nabożeństwo
ześrodkowuje, jako stąd początki plemienia, tu wszechwładzca bóg, reszta poddani i słudzy. Przydaje
świadectwa potęga Semnonii: sto powiatów jest zamieszkała: a wielkość gromady sprawia, iż się
Suebów głową mienią.
Owszem Langobardów małość poczestni. Nader wielą, a najpotężniejszych ludów otoczeni, nie
czołobiciem lecz bojami i karku nadstawą bezpieczni są. Reudigni następnie i Avioni, i Angliowie
i Varini i Eudosi i Suardoni i Nuithoni rzekami lub borami są obwarowani: i nic osobliwego
u pojedynczych; wżdy wspólnie Nerthę, to jest Ziemię Matkę, czczą, i wchodzić w sprawy ludzkie,
wjeżdżać między narody, mienią. Jest-ci na wyspie Oceanu dziewiczy gaj i święty, w nim wóz, chustą
nakryty. Dotknąć jedynie kapłanowi wolno. Ten obecną być w przybytku boginię rozumie, i wiezioną
krowami z wielką czcią przeprowadza. Błogie wtedy dnie, świąteczne okolice, gdziekolwiek przybyć
i gościć raczy. Nie wojnę weszczną, nie broń chwycą: zamkniono wszystko żelazo: mir i spokój tyło
wtedy znan, tyło wtedy miłowan, aż onż kapłan sytą obcowania z śmiertelnymi boginię do świątyni
wróci. Potemwóz i chusty i, wierzyć-li chcesz, bóstwo samo w ustronnem jeziorze się myje.
Niewolnicy usługują, których wnet toż jezioro chłonie. Tajemniczy stąd strach i święta niewiedza,
czem jest ono, co tylko, kto umrzeć ma, widzi.
…Hermundurów lud, wierzytelny Rzymianom: a przeto jedynym z Germanów nie na pobrzeżu
kupią, lecz wgłąb i w najwspanialszym Raetii prowincyi grodzie. Wszędy bez dozoru się
przeprawiają: a gdy inszym ludom zbroje tyło i obozy nasze pokazujem, imśmy pałace i dwory
rozwarli, niepożądliwym. U Hermundurów Elba wynika, rzeka sławna i świadoma ongi: teraz tylko
słych o niej. Za Hermundurami Varisti, a dalej Marcomani i Quadzi mieszkają. Przednia
Marcomanów chwała i potęga, a sama nawet siedziba, po wygnanych ongi Boiach, męstwem
zdobyta: i nie Varisti albo Quadzi są odrodni. A ta Germanii by przednica jest, kędy Dunajem się
krańczy. Marcomanom i Quadom aż do naszej pamięci królowie dotrwali, z własnego plemienia,

17
Tomasz J. Kosiński

szlachetny Maroboduusa i Tndra ród: już i postronnych znoszą: lecz moc i potęga królów z ramienia
Rzymu: rzadko bronią naszą, częściej złotem są wspomagani; a niemniej są potężni.
Zasię Marsignowie, Cotini, Osowie Burzy tyły Marcomanów i Quadów zamykają. Z nich
Marsignowie i Burzy mową i obyczajem Suebów przypominają. Cotinów — galska, Osów —
pannońska mowa w podejrzenie daje, że nie są Germanami, też bo daniny cierpią: część danin
Sarmaci, cześć Quadzi, jak cudzoziemcom, nakładają: Cotini, na tem większy wstyd, i żelazo kopią.
A wszystkie te ludy omale równin, zresztą dąbrowy i szczyty gór i wzgórza nasiedli; odcina bo
i rozszczepia Suebią ciągły pas wzgórz; drugostroń których mnogie ludy mieszkają. Z nich
najprzestworniej się rozpościera Lygiów imię, w wiela krain rozlane. Najmożniejsze nazwać starczy:
Hariów, Helveconow, Manimów, Helisiów Nahanarvalow. U Nahanarvalow starożytnej czci gaj się
pokazuje. Przewodniczy kapłan w niewieścim stroju. Lecz bogów, wedle rzymskiego tłomaczenia,
Castora i Polluxa, mienią: ta istota bóstwa, imię Alci. Żadnych podobizn, żadnych cudzoziemskiej
czci śladów: jako bracia jednak, jako młodzieńcy, są czczeni. Bądź co bądź Hariowie, wzwyż sił,
któremi wyliczonym dopiero narodom przodują, sierdziści, wrodzoną dzicz sztuką i porą
wspomagają. Czarne tarcze, ubarwione ciała: ciemne dla walk noce obierają, i samemż straszydłem
oraz marą trupiego wojska trwogę wrażają, gdy żaden wróg nie wytrzyma nowego i, rzekłbyś,
piekielnego widoku:gdyż pierwszy w wszech bojach wzrok się zwycięża.
Drugostroń Lygiów, Gotoni są przez królów rządzeni, trochę już sprężyściej niż reszta
Germańskich ludów, nie przecież jeszcze ponad wolność. Zaraz potem, od Oceanu, Rugiowie
i Lemovi: a wszystkich tych ludów cechą okrągłe tarcze, krótkie miecze, i względem króli uległość.
Suionów następnie ludy, w samymże Oceanie są, krom chłopa i broni, flottami potężne. …
Za Suionami, insze morze, leniwe i prawie nieruchome; którem że opasan i zawart ziem
krąg…Więc już prawem Suebskiego morza podbrzeżem Aestiów plemiona są oblane: u których
obyczaj i strój Suebski, język Britańskiego bliższy. Matkę bogów czczą. Znamię zabobonu, wizerunki
dzików noszą: to miast broni i wszelakiej ochrony bezpiecznym czciciela bogini, nawet wśród
nieprzyjaciół, czyni. Rzadki żelaza, częsty rózg użytek. Zboża i insze płody cierpliwiej niż po zwykłej
Germanów gnuśności uprawiają. Ależ i morze przeszukują, i jedyni z wszystkich oskołę, którą oni
glaesum zowią, wśród mielizn i na samem nabrzeżu zbierają…
Ten Suebii kres. Peucinów i Venedów i Fennów narody Germanom czy Sarmatom przypisać?
kolebię się. Jakkolwiek Peucini, których niektórzy Bastarnami zwą, mową, obyczajem, osiedlaniem
i domówieniem się jak Germanie czynią. Brud u wszystkich, a lenistwo starszyzny. Małżeństw
zmieszką nieco w Sarmacką postać są brzydcy. Venedzi wiele z obyczajów naciągli: gdyż cokolwiek
między Peucinami a Fennami lasów i gór sterczy,na łotrostwach przewędrowują. Ci jednak między
Germanów raczej się liczą, ponieważ i domy utkwiwają i tarcze noszą i nóg użytkiem a rączością się
cieszą: co wszystko opak u Sarmatów jest, na wozie i koniu żyjących. U Fennów dziwna dzicz,
szpetne ubóstwo: ni broni, ni koni, ni domowego ogniska; na karm’ ziele, na strój skóry, leże ziemia.
Jedyna w strzałach nadzieja, które, w braku żelaza, kośćmi ostrzą…Lecz błożej być mienią, niż się
nastękać nad rolą, znoić chatą, o swych i cudzych dostatkach nadzieje i obawy toczyć. Bezpieczni od
ludzi, bezpieczni od bogów, rzecz najtrudniejszą posięgli, iż im nie życzby nawet trzeba.
Jak widać Tacyt sam przyznawał się do swojej ignorancji w zakresie rodowodu poszczególnych
plemion mieszkających w Germanii. O ich etniczności miały jednak decydować zwyczaje, a nie
zamieszkiwanie na danym terenie, co widziamy chociażby na przykładzie Wenedów.
Okęcki podaje też dodatkowe wyjaśnienia na temat siedzib poszczególnych plemion:
 Aravisci, lud pannoński, mieszkający na prawym brzegu Dunaju.
 Osi, także lud pannoński mieszkający od lewego brzegu Dunaju ku Odrze.
 Treveri, lud germański mieszkał po obu stronach Mozeli.
 Nervii lud górski osiedlili się od nich w kierunku północnozachodnim. Vangiones,
w okolicach Wormacyi. Triboci koło Strassburga w Alzacyi.

18
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

 Nemetes lud keltycki mieszka w pobliżu Spiry. Te ostatnie wspomniane trzy ludy,
przeszedłszy na lewy brzeg Renu złączyli się już poprzednio z Rzymianami i tworzyli
rdzeń tz. Germania superior.
 Ubii w pobliżu Kolonii.
 Batavi — waleczni, bitni, opanowali wyspę Batavia, którą Ren tworzy i ląd po obu
stronach Renu.
 Chatti mieszkali w Hessen-Nassau i Oberhessen, w kraju tworzącym jakby trójkąt.
 Chauci mieszkali między Amizą a Elbą.
 Cherusci mieszkali między Elbą a Wezerą. Za czasów Tacyta lud ten pogrążony był
w gnuśności. Za panowania Augusta dali się we znaki Rzymianom, zadając straszną
klęskę Warusowi r. 9. po Chr. pod wodzem Arminiusem, o czem Tacyt obszernie mówi
(Ann. II. 86.11). Od śmierci Arminiusa znika ten lud z widowni dziejowej.
 Cimbri, mieszkający w dzisiejszym Szlezwiku i Holsztynie, byli niegdyś za Maryusza
narodem groźnym dla Rzymian, w czasach Tacyta podupadli przez wojny, emigracye
i inne klęski. Dopiero później zaludnił się ten kraj i wydał bitne narody, które zawojowały
całą prawie Europę. Byli to Frankowie i Saksonowie.
 Swebowie mieszkali między Elbą, Dunajem i Wisłą.
 Semnones siedzieli między Elbą a Odrą w późniejszej marchii brandenburskiej. W Gallii
był także lud tego samego nazwiska.
 Langobardzi mieszkali w kierunku północno – zachodnim od Semnonów nad dolną Elbą.
 Rendigni mieszkali w okolicy Hamburga.
 Aviones na wyspach leżących koło zachodniego wybrzeża „Chersonesus Cimbrica“.
 Anglii we wschodnim Szlezwiku.
 Varini w Meklemburgu.
 Eudoses w Jutlandyi.
 Suardones w Lauenburgu
 Siedzib Nuithones nieda się bliżej oznaczyć.
 Hermundurowie mieszkali między Salą i Elbą.
 Yaristi między pasmem gór Smereczany a Dunajem.
 Marcomani w Czechach
 Quadi w południowych Morawach.
 Marsigni w północnych Morawach i na Śląsku.
 Sarmaci to ludy słowiańskie i fińskie we wschodniej Europie.
 Lugii mieszkają w Wielkopolsce i w Poznańskiem.
 Gotones za czasów Tacyta mieszkają przy ujściu Wisły; od r. 200 po Chr. nad morzem
Czarnem.
 Suiones są mieszkańcami Szwecyi, Norwegii i wysp, sąsiednich.
 Sitones mieszkają na wschód od Suiones, a zatem prawdopodobnie w Laponii i Finlandyi.
 Peucini mieszkają między ujściem Dunaju a Dniestrem.
 Grecy zwali Wenedami (Venedi) lud słowiański od środkowej Wisły aż po Wołgę.
 Finowie (Fenni) mieszkają na północ od Wenedów.

Tacyt wzmiankuje też plemiona zamieszkujące ziemie dzisiejszej Polski, jak lud Lugiów
i Wenetów. Mając na uwadze, że nie jest on pewien czy zaliczyć ich do Germanów czy Sarmatów,
możemy przyjąć, że część opisywanych przez niego wierzeń mogła odnosić się do ludów
protosłowiańskich. Nie wiemy jednak czemu pominął on Burgundów, zamieszkujących
w początkach naszej ery tereny obecnej Wielkopolski.

19
Tomasz J. Kosiński

Dziwne jest też twierdzenie, że wszyscy mieszkańcy Germanii posługiwali się jednym językiem,
choć już nawet na podstawie opisów Cezara wiadomym jest, że w Germanii mieszkały nie tylko tzw.
germańskie ludy – na przykład uważa się, że Batawowie mogli być Celtami. Sam Tacyt zresztą
pisze, że Nerwiowie nie są naprawdę Germanami, jak to sami twierdzą (rozdział 28). Zwraca też
uwagę (w rozdz. 43), że plemię Kotynów ze wschodniej Germanii, posługuje się językiem Galów.
Okęcki zauważa, że Augusta Vindelicorum, tj. obecny Augsburg, znana była wcześniej, jako
Colonia, co oznacza dosłownie zdobyte terytorium – kolonię.
Nie do końca zrozumiałe jest pojęcie „Agri Decumates”, terytorium znajdujące się między
Renem, Menem i Dunajem, które zostało włączone do imperium przez Wespazjana i jego następców
ok. 73-95 r. n.e. Naruszewicz pisał o niej: „Documates agri, teraz ziemia szwabska. Gdy przy końcu
panowania Augusta Cezara Markomanowie porzuciwszy dawne siedliska nad Renem, opanowali
Bojohemią, osiedli na ich miejscu przybysze z Gallii, to jest Rauracy i Sekwanowie. Ten kraj nazywał
się Agri Decumates z tej przyczyny, iż mieszkańcy tameczni dla ubezpieczenia siebie od najazdów
germańskich, poddali się w protekcyą Rzymian, i za to im z gruntów swoich postąpili płacić
dziesięcinę, decima.” Niektórzy autorzy uważają, że nazwa Decumates jest jednak tylko łacińskim
zapisem przedrzymskiej nazwy. Może nie oznacza ona więc „ziemi dziesięciny”, jak się
powszechnie przyjmuje, ale była to ‘kraina dziesięciu macierzy’ (agri – ziemia, decu = desu –
dziesięć, mates < wend. mati – matka, macierz), czyli tereny rodowe należące do 10 plemion. Nie
wiedzieć czemu językoznawcy i historycy, jak na przykład cytowany wyżej Naruszewicz, pomijają
nie łaciński rdzeń *mati, który wyraźnie jest wendyjski. Pewnie dlatego, że musieliby wtedy
przyznać także, że na tych terenach już w starożytności byli Wendowie (Prasłowianie).

Zbiorze, angielskie wydanie prac Tacyta, zdobione ilustracjami (Londyn 1698).

20
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

Podsumowanie
Pamiętajmy o okolicznościach odkrycie tego dzieła i podejrzeniach w kwestii możliwej
mistyfikacji. Istnieje bowiem bardzo wiele przesłanek świadczących o tym, iż jest to XV-wieczna
praca stworzona i „cudownie” odkryta w Niemczech na ówczesne potrzeby polityczne.
Przez wieki ludzie podziwiali papieża w Rzymie i wierzyli w uniwersalne imperium. Odtąd
potrzebowali czegoś innego, czym mogliby zastąpić ten światopogląd. Właśnie wtedy zaczęła się
rodzić idea narodu niemieckiego. A autor, który mógł dac temu narodowi przeszłość, miał
oczywiście potencjał, by stać się bestsellerem. Nieważne było dochodzenie, czy jego opowieść jest
autentyczna i pochodzi ze starożytności, czy jest tylko zgrabną fałszywką spreparowaną przez
renesansowych pisarzy na zlecenie papiestwa, które w Niemcach postrzegało obrońców prawdziwej
wiary katolickiej. Zasługi papiestwa w zakresie promocji tegoż dzieła o dziejach Germanów, którzy
od pogaństwa przeszli potem do chrześcijaństwa, stając się gorliwymi wyznawcami jego rzymskiego
odłamu, nie mogły być zapomniane, co stanowi dodatkowy argument za tezą o szukaniu autorów
tego pomysłu wśród tych, którzy najbardziej na nim skorzystali.
Pseudo-Tacyt dał Niemcom nie tylko przeszłość, ale i dumę, że to oni pokonali pogański Rzym,
napełniając go wiarą. I te cudowne teksty w „Dziejach” o Arminiuszu z Cherusków, który pokonał
legiony rzymskie! Niemieccy czytelnicy oczywiście to pokochali – i zrobili to do tego stopnia, że
nawet dzisiaj bitwa w Lesie Teutoburskim przyciąga wielu fanów do Kalkriese, gdzie nic nie
przypomina bitwy poza spiritus loci i małym muzeum.
Z racji podejrzeń, co do wiarygodności „Germanii”, jako źródła starożytnego, z naszego punktu
widzenia, zachowałbym właściwy dystans do treści tej pracy, która niestety, aż razi w oczy
odrodzeniową moralnością, narracją i stylistyką, jakże odległą od innych, znanych nam dzieł
starożytnych. Jak pisałem, jest w niej sporo informacji o życiu ludów zamieszkujących starożytną
Germanię, ale należy je weryfikować danymi z innych źródeł i moim zdaniem, to nie treści Tacyta
powinny być tutaj wyjściowe.

Tomasz J. Kosiński
09.10.2022

Bibliografia i netografia
Gudeman A., The Sources of the Germania of Tacitus, 1900.
Hochart P., De l’autenticité des annales et des histoires de Tacite, Paris 1890.
Laktancjusz, Div. inst., I, 18, 8.
Naruszewicz A., Kaia Korneliusza Tacyta dzieła wszystkie, 4 tomy, Warszawa 1772-1783.
Okęcki W., Germania, Kraków 1902.
Orozjusz, Adversus paganos, I, 5, 1; I, 10, 1; cytaty za: Tacyt, Roczniki, V, 3. 7.
Publiusz Korneliusz Tacyt, „Germania”, przeł. Tomasz Płóciennik, wstęp i komentarz Jerzy
Kolendo, z serii: „Fontes historiae antiquae” z. 10, Poznań 2008.
Słownik cesarzy rzymskich, red. nauk. Jan Prostko-Prostyński, Poznań 2001.
Sydoniusz, Ep., IV, 22, 2; IV, 14, 1.
Syme R., Tacitus, vol. 1, Oxford 1958.
Tacyt, Roczniki, IV, 72, 73.
Tertulian, Do pogan, 11.
Zwolski E., Kasjodor i Jordanes. Historia gocka czyli scytyjska Europa, Lublin 1984.

21
Tomasz J. Kosiński

 Kosiński T.J., Czy “Germania” Tacyta jest fałszywką?, 12.10.2019, [na:] http://slavia-
lechia.pl/czy-germania-tacyta-jest-falszywka-id91
 Lewandowski J., Racjonalistyczna datacja Ewangelii, 2005, [na:]
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_datacja2005.html
 Tacyt, Germania, przeł. Adam Naruszewicz, Warszawa 1804, edycja komputerowa
www.zrodlahistoryczne.prv.pl
 http://manybooks.net/titles/rossjohnetext058tcbr10.html
 http://www.ilya.it/chrono/pages/hocharttacitusdt.htm
 http://www.livesjournal.eu/library/lives9/brahr9/2dangerous9.htm
 http://www.thelatinlibrary.com/tacitus/tac.ger.shtml

Nota autorska
Tomasz J. Kosiński. Urodzony w 1970 roku. Kielczanin.
Z wykształcenia magister nauk społecznych, z zamiłowania historyk,
etnolog i słowianofil. Uczeń prof. Andrzeja Wiercińskiego, antropologa
kultury. Zwolennik metody Bronisława Malinowskiego. Były
wykładowca akademicki (Uniwersytet Jana Kochanowskiego
w Kielcach). Kierownik i trener wielu projektów edukacyjno-
rozwojowych.
Aktywny społecznik, założyciel i członek kilku organizacji
pozarządowych, organizator imprez kulturalnych, wypraw i szkoleń.
Popularyzator idei regionalizmu. Fotograf, grafik i webmaster.
Licencjonowany pilot wycieczek zagranicznych, pasjonat świadomej turystyki, zwiedził 118 krajów
świata na 6 kontynentach. Certyfikowany żeglarz i nurek, sympatyk survivalu, slow life i off-grid.
Zna dobrze kilka języków obcych. Czasowo mieszka na Filipinach, gdzie prowadzi ekoresort
zgodnie z ideą życia blisko natury.
Wydawca, redaktor, publicysta, pisarz. Niezależny badacz słowiańskich dziejów, propagator
wiedzy i tropiciel prawdy.
Autor następujących książek na temat Słowiańszczyzny:
1. „Rodowód Słowian” (2017),
2. „Słowiańskie skarby. Tajemnice zabytków runicznych z Retry” (2018),
3. „Runy słowiańskie” (2019),
4. „Bogowie Słowian. Bóstwa, biesy i junacy” (2019),
5. „Wiara Słowian” (2020),
6. „Życie erotyczne Słowian” (2021),
7. „Fenomen Wielkiej Lechii” (2021),
8. „Bohaterowie dawnych Słowian” (2022).

Wszelkie uwagi do wyników moich badań należy kierować na adres poczty elektronicznej
tomasz@kosinski.pl lub poprzez prowadzone przeze mnie profile autorskie na portalach
internetowych, gdzie można także znaleźć moje artykuły i fragmenty publikacji:
 academia.edu: https://independentresearcher.academia.edu/TomaszKosinski
 researchgate.net: https://www.researchgate.net/profile/Tomasz-Kosinski
 Facebook: https://web.facebook.com/tomaszjkosinski

22
„Germania” Tacyta, autentyk czy mistyfikacja?

Moje wybrane artykuły:


 „Geograf Bawarski” o Słowianach – przegląd, analiza, weryfikacja i nowe wyjaśnienia nazw,
22.01.2022, [na:]
https://www.academia.edu/69408564/_Geograf_Bawarski_o_S%C5%82owianach_przegl%C
4%85d_analiza_weryfikacja_i_nowe_wyja%C5%9Bnienia_nazw
 „Słowiano-Aryjskie Wedy”, „Księga Welesa” i inne niepewne źródła o Słowianach,
06.09.2022, [na:]
https://www.academia.edu/86192137/_S%C5%82owiano_Aryjskie_Wedy_Ksiega_Welesa_i_
inne_niepewne_zrod%C5%82a_o_S%C5%82owianach
 Bitwa pod Wilczynem nad Dolenicą, zwana „Pomorską Troją”, 14.09.2022, [na:]
https://www.academia.edu/86615662/Bitwa_pod_Wilczynem_nad_Dolenic%C4%85_zwana_
Pomorsk%C4%85_Troj%C4%85_
 Dagome iudex – reinterpretacja, 12.02.2022, [na:]
https://www.academia.edu/71226348/Dagome_iudex_reinterpretacja_T_J_Kosinskiego
 Nestor, mity minionych lat, 16.02.2022, [na:]
https://www.academia.edu/71673592/Nestor_mity_minionych_lat
 Rola niezależnych badań i wkład pasjonatów w odbudowę wiedzy o naszym słowiańskim
dziedzictwie, 14.09.2022, [na:]
https://www.academia.edu/86640211/Rola_niezale%C5%BCnych_bada%C5%84_i_wk%C5
%82ad_pasjonat%C3%B3w_w_odbudow%C4%99_wiedzy_o_naszym_s%C5%82owia%C5%
84skim_dziedzictwie
 Słowiańska symbolika, 18.09.2022, [na:]
https://www.academia.edu/86844159/S%C5%82owia%C5%84ska_symbolika
 Wątki wendo-słowiańskie w poemacie „Widsith” oraz analogie do innych utworów literatury
starogermańskiej, 01.09.2022, [na:]
https://www.academia.edu/85997358/W%C4%85tki_wendo_s%C5%82owia%C5%84skie_w
_poemacie_Widsith_oraz_analogie_do_innych_utwor%C3%B3w_literatury_starogerma%C5
%84skiej
 Wendyjskie (prasłowiańskie) motywy i źródłosłowy w „Wojnie galijskiej” Juliusza Cezara,
12.12.2021, [na:]
https://www.academia.edu/63942702/Wendyjskie_pras%C5%82owia%C5%84skie_motywy_i
_%C5%BAr%C3%B3d%C5%82os%C5%82owy_w_Wojnie_galijskiej_Juliusza_Cezara
 Zapomniane „Królestwo Słowian” Mauro Orbiniego, 18.09.2022, [na:]
https://www.academia.edu/86827192/Zapomniane_Kr%C3%B3lestwo_S%C5%82owian_Mau
ro_Orbiniego

Zapraszam też do zapoznania się z wykazem światowych bibliotek (np. Biblioteka Kongresu
USA) i uniwersytetów (m.in. Harvard, Columbia, Princeton, czy Humboldta), które posiadają
w swoich zbiorach moje książki: http://worldcat.org/identities/lccn-n2011029175/

Moje publikacje w formie drukowanej lub jako e-booki można nabyć w księgarniach
i salonach Empik oraz online na przykład tutaj: https://www.swiatksiazki.pl/autor/tomasz-j-kosinski

23
Tomasz J. Kosiński

"Germania" by Tacitus,
genuine or mystification?
Abstract
Tacitus' “Germania” is the primary historical resource for ancient Germania and the peoples
inhabiting it, despite the rather unclear circumstances of its discovery in the mid-15th century.
Unfortunately, despite the lack of criticism of the source, it was announced by the then Pope Pius II,
who researched it, and is probably responsible for the final version made available to the public, a
reliable ancient source on the Germanic peoples. The Germans in this period were to constitute the
ethnic basis for the construction of the ancient lineage of the Germans, forming the Holy Roman
Empire, which was to be a proud continuation of the Roman Empire, with the difference that it was
based on the canons of the Christian faith, and not paganism, which in the works "miraculously"
discovered in this era were most often presented as a conglomeration of vulgar superstitions and the
cult of idols and atmospheric phenomena, and not the only true God.
In the study I present the circumstances of the discovery and polemics of the authors about the
authenticity of "Germania" and the existence of such an author as Tacitus, and I also present the
content of this work a bit, where we can also find a lot of information about the life of the old
Veneds (Slavs), which just Tacitus himself could not qualify neither to the Germans nor to the
Sarmatians. The picture he drew shows that he had no knowledge of the local peoples or lands, and
the descriptions he presents must have come from other authors, maybe travelers and merchants, as
well, unless they were created in the privacy of some late-medieval monastic cell on behalf of
someone else, which critics suggest.
It is worth bearing in mind when drawing categorical conclusions on its basis, which
unfortunately is the domain of most historians blindly watching the studies cited by others, thus
creating an uncritical domino effect based on faith in the pope's word from seven centuries ago.
However, I recommend a lot of caution in this case. Moreover, when looking at other studies on
the history and heritage of the Germans, discovered only in the fifteenth century in a similar way,
with the simultaneous criticism or lack of sources about the heritage of the Slavs, doubts arise
whether this is not a large-scale action of glorifying and preserving the idea of Greater Germany, of
course at the expense of other, neighboring nations, mainly Slavic.

Keywords: Slavs, Slavic, Veneds, Wends, Vandals, Goths, Sarmatians, Scythians, Germania,
Germans, Slavophilism, philogermanism, Germanophilism, hoax, mystification, forgery, dubious
sources.

24

You might also like