You are on page 1of 19

Johann Wolfgang Goethe

poezja.org/wz/Johann_Wolfgang_Goethe

31 grudnia 2019

Johann Wolfgang Goethe (1749-1832) jest po­wszech­nie uzna­wa­ny za naj­wy­bit­niej­sze­-


go przed­sta­wi­cie­la li­te­ra­tu­ry nie­miec­kiej. Two­rzył dra­ma­ty, po­ezję i utwo­ry pro­zą, był rów­-
nież przy­rod­ni­kiem, uczo­nym i mę­żem sta­nu. Moż­na po­wie­dzieć, że bio­gra­fia Go­ethe­go
jest zna­na tak do­kład­nie, jak ży­cie żad­ne­go in­ne­go pi­sa­rza. Pra­cę ba­da­czom nie­po­mier­-
nie uła­twi­ły pi­sma au­to­bio­gra­ficz­ne, no­tat­ki, dzien­nik i mnó­stwo li­stów. Chęt­nie por­tre­to­-
wa­li go tak­że rzeź­bia­rze i ma­la­rze.

Go­ethe uro­dził się we Frank­fur­cie nad Me­nem – wol­nym mie­ście Świę­te­go Ce­sar­stwa
Rzym­skie­go Na­ro­du Nie­miec­kie­go (I Rze­szy), no­mi­nal­nie pod ber­łem habs­bur­skich ce­sa­-
rzy Dei Gratia. Był czło­wie­kiem nie­by­wa­le wszech­stron­nym, za­słu­gu­ją­cym na mia­no ge­-
niu­sza, czy, jak to w jego epo­ce okre­śla­no, „ge­niu­sza ory­gi­nal­ne­go”. Two­rzył po­ezje, sztu­-
ki, re­cen­zje, no­we­le i opo­wia­da­nia, zaj­mo­wał się rów­nież na­uką (choć trze­ba przy­znać że
nie kładł na­le­ży­te­go na­ci­sku na me­to­dę em­pi­rycz­ną). Zwią­zał się na nie­mal­że całe swe
ży­cie z księ­stwem Sach­sen-We­imar, gdzie peł­nił funk­cje pu­blicz­ne, pró­bu­jąc bez wiel­kich
suk­ce­sów re­form go­spo­dar­czych. Wię­cej po­wo­dze­nia przy­nio­sło kie­ro­wa­nie te­atrem ksią­-
żę­cym. Jest uzna­wa­ny za naj­więk­sze­go pi­sa­rza Nie­miec doby no­wo­żyt­nej. Do naj­bar­-
dziej zna­nych dzieł na­le­żą Faust, Cierpienia młodego Wertera, bal­la­da Król Olch, dra­ma­ty
hi­sto­rycz­ne Egmont i Götz von Berlichingen oraz po­wieść Powinowactwa z wyboru.

Go­ethe to je­dy­ny pi­sarz Nie­miec, któ­re­go ran­ga i po­zy­cja mię­dzy­na­ro­do­wa mogą się rów­-
nać z tą, któ­rą cie­szą się naj­waż­niej­si fi­lo­zo­fo­wie nie­miec­cy, czę­sto zresz­tą czer­pią­cy z
jego twór­czo­ści i po­my­słów. O po­zy­cji Go­ethe­go w kra­jach ję­zy­ka nie­miec­kie­go świad­czy
okre­śla­nie jego utwo­rów już w koń­cu XVIII wie­ku jako kla­sy­ki. W per­spek­ty­wie kul­tu­ry eu­-
ro­pej­skiej, we­imar­ski pi­sarz to naj­waż­niej­szy i nie­do­ści­gły przed­sta­wi­ciel (a za­ra­zem pre­-
kur­sor) ro­man­ty­zmu sensu largo, któ­re­go sto­su­nek do kul­tu­ry epo­ki roz­po­czę­tej wraz z
na­sta­niem Wie­ku Świa­teł moż­na po­rów­nać do re­la­cji Szek­spi­ra do Od­ro­dze­nia i po­sta­wy
Dantego wo­bec Wie­ków Śred­nich. Boy­le zwra­ca też uwa­gę, że Faust, cho­ciaż od­po­wied­-

1/19
nio za­adap­to­wa­ny do­sko­na­le na­da­je się na sce­nę, sta­no­wi przede wszyst­kim naj­wspa­-
nial­szy w Eu­ro­pie po­emat wiel­kich roz­mia­rów od cza­sów Raju utraconego Joh­na Mil­to­na,
a może na­wet od Boskiej Komedii.

Goethe i jego droga twórcza

Światłe mieszczaństwo nad brzegami Menu

Goethe uro­dził się 28 sierp­nia 1749 roku we Frank­fur­cie nad Me­nem, jed­nym z naj­waż­-
niej­szych miast Rze­szy, wzmian­ko­wa­nym w roku 794 w związ­ku z ob­ra­da­mi sy­no­du i
zjaz­du pod kie­row­nic­twem Ka­ro­la Wiel­kie­go jako Franconofurd. Od roku 1562 (Mak­sy­mi­-
lian II) aż do 1792 Frank­furt był miej­scem ko­ro­na­cji ce­sar­skich, urzą­dza­nych w go­tyc­kiej
ka­te­drze św. Bar­tło­mie­ja, zna­nej jako Kaiserdom. Tra­dy­cja ta skoń­czy­ła się, gdyż Fran­ci­-
szek II po elek­cji w r. 1792 po­sta­wi­ło ce­lo­wo przy­jąć ko­ro­nę 14 lip­ca – w rocz­ni­cę zbu­rze­-
nia Ba­sty­lii.

Oj­ciec ro­dzi­ny, Jo­hann Ka­spar Go­ethe (1710-1782) na­był dla sie­bie ho­no­ro­wą god­ność
rad­cy ce­sar­skie­go, był przy tym czło­wie­kiem uczo­nym, eru­dy­tą i dok­to­rem pra­wa. Dzia­-
dek Pi­sa­rza zdo­był ma­ją­tek jako kra­wiec a na­stęp­nie obe­rży­sta, co po­zwo­li­ło Jo­han­no­wi
Ka­spa­ro­wi na ży­cie ren­tie­ra, zaj­mu­ją­ce­go się po od­by­ciu stu­diów praw­ni­czych w Lip­sku i
Stras­bur­gu oraz edu­ka­cyj­nej po­dró­ży po Wło­szech, Fran­cji i Ni­der­lan­dach, ko­lek­cjo­no­wa­-
niem ksią­żek i ob­ra­zów oraz kształ­ce­niem swych dzie­ci.

Dom był szczęśliwy i zamożny, rodzice zacni bardzo, matka pełna energii i szlachetności,
ojciec pełen rozumu i nauki (H. Za­they, Kilka uwag… s. 8). Mat­ka Pi­sa­rza, Ka­tha­ri­na Eli­-
sa­beth de domo Te­xtor, była o 20 lat młod­sza od Jana Ka­spa­ra. Jej oj­ciec był po­wa­ża­-
nym urzęd­ni­kiem Frank­furc­kim wy­so­kiej ran­gi. Czynna i pracowita, robiła wszystko
żwawo a bez hałasu, to co najprzykrzejsze najprędzej, bo mawiała, że lepiej diabła
połknąć, niż mu się przypatrywać. (H. Za­they, op. cit. s. 8). Po­tra­fi­ła świet­nie i z fan­ta­zją
opo­wia­dać, a Jo­hann Wol­fgang pi­sał, że wła­śnie po niej odzie­dzi­czył dar po­ezji, któ­ry w
zna­nym epi­gra­ma­cie na­zwał "chę­cią do ba­ja­nia" (die Lust zu fabulieren). Z twór­czo­ścią
lu­do­wą Pi­sarz mógł za­po­znać się dzię­ki bro­szur­kom jar­marcz­nym - Volksbücher, prze­ka­-
zu­ją­cym le­gen­dy o re­ne­san­so­wym i śre­dnio­wiecz­nym po­cho­dze­niu, w tym o pak­cie mę­-
dr­ca z dia­błem. Jo­hann Wol­fgang był jed­nym z sied­mior­ga dzie­ci, z któ­rych wie­ku do­ro­-
słe­go do­żył tyl­ko on i sio­stra Cor­ne­lia (1750-1777).

Ro­dzi­na na­le­ża­ła do kla­sy spo­łecz­nej okre­śla­nej jako Bildungsbürgertum – miesz­czań­-


stwa wy­kształ­co­ne­go w opar­ciu o war­to­ści ide­ali­stycz­ne i dzie­dzic­two an­ty­ku. Nie­miec­kie
sło­wo „Bil­dung” ma szer­sze zna­cze­nie niż pol­skie sło­wa „edu­ka­cja” lub „kul­tu­ra”, jest za
to moc­no za­ko­rze­nio­ne w ide­ałach oświe­ce­nio­wych, neo­hu­ma­ni­zmie i pro­gra­mie kształ­-
ce­nia czło­wie­ka – in­dy­wi­du­um, wy­ra­żo­nym w dzie­łach za­ło­ży­cie­la uni­wer­sy­te­tu ber­liń­-
skie­go, Wil­hel­ma von Hum­bold­ta (1767-1835). Edu­ka­cja – kształ­ce­nie to pro­ces trwa­ją­cy
całe ży­cie, pro­ces in­te­gral­ne­go roz­wo­ju czło­wie­ka (ka­lo­ka­ga­tia na wzór grec­ko-rzym­ski).
Pro­ces ów nie jest w żad­nym ra­zie ogra­ni­czo­ny do na­by­cia pew­ne­go ze­spo­łu wia­do­mo­ści
w myśl curriculum, zwłasz­cza przy­dat­nych w da­nej pro­fe­sji. Edu­ka­cja to pro­ces, w któ­rym

2/19
sta­le roz­wi­ja się po­ten­cjał jed­nost­ki, roz­kwi­ta jej kul­tu­ra i ży­cie du­cho­we oraz en­te­le­chia
w sen­sie Arystotelesa - ro­zum ludz­ki, sta­le do­sko­na­lą­cy sa­me­go sie­bie. Wi­dać tu kon­trast
z mo­de­lem ży­cia drob­no­miesz­cza­ni­na - re­pre­zen­tan­ta Kleinbürgertum, sku­pio­ne­go na
kon­kre­cie, prak­tycz­no­ści i „zdro­wym roz­sąd­ku” oraz chci­we­go i ze­psu­te­go dwo­ra­ka – sy­-
ba­ry­ty.

Po­dob­nie jak Go­ethe, przed­sta­wi­cie­le Bildungsbürgertum obej­mo­wa­li wyż­sze sta­no­wi­ska


w ad­mi­ni­stra­cji państw ab­so­lu­ty­zmu oświe­co­ne­go, prze­kształ­ca­ją­cych się w XIX wie­ku
dzię­ki oktro­jo­wa­nym usta­wom za­sad­ni­czym w mo­nar­chie kon­sty­tu­cyj­ne. Aż do lat 70. XIX
stu­le­cia wśród wy­kształ­co­ne­go miesz­czań­stwa kra­jów nie­miec­kich prze­wa­ża­ły po­glą­dy li­-
be­ral­ne. Rów­nież sam na­cjo­na­lizm nie­miec­ki był zwią­za­ny z li­be­ra­li­zmem, co wi­dać było
do­sko­na­le w roku 1848 z jego pro­gra­mem su­we­ren­nych państw na­ro­do­wych. Wo­bec
tego trud­no zgo­dzić się, z ka­te­go­rycz­nym stwier­dze­niem, że we Frank­fur­cie nad Me­nem -
wol­nym mie­ście Świę­te­go Ce­sar­stwa Rzym­skie­go Na­ro­du Nie­miec­kie­go ist­nie­ją­ce­go do
roku 1806, wolność była tylko złudzeniem, serwilizm panował i w tym mieście, którego
konstytucja była bardzo reakcyjna, a podobnie jak w architekturze, tak i w obyczajach
zachowało się w nim dużo ze średniowiecza (zda­nie cha­rak­te­ry­stycz­ne dla pi­sa­rzy i pu­-
bli­cy­stów mark­si­stow­skich, w tym wy­pad­ku za­war­te w opra­co­wa­niu Zo­fii Cie­cha­now­skiej,
Wybór poezji, s. IX, po­cho­dzą­cym, co waż­ne, z r. 1955). Sta­tus wol­ne­go mia­sta ce­sar­-
skie­go – Reichsstadt Frank­furt uzy­skał w roku 1372. Za­pew­ni­ło mu to sprzy­ja­ją­ce roz­wo­-
jo­wi eko­no­micz­ne­mu i uwal­nia­ją­ce od uwi­kła­nia w lo­kal­ne kon­flik­ty bez­po­śred­nie pod­le­-
ga­nie ce­sa­rzo­wi, któ­re­go wła­dza była zresz­tą co­raz bar­dziej je­dy­nie no­mi­nal­na (por. re­la­-
cje Gdań­ska z Rze­czą­po­spo­li­tą w XVI i XVII wie­ku). W roku 1806 mia­sto we­szło w skład
księ­stwa Aschaf­fen­burg, któ­re­go wład­cą był ksią­żę pry­mas (Fürstprimas), me­tro­po­li­ta Re­-
gens­bur­ga Karl The­odor An­ton Ma­ria von Dal­berg. Frank­furt wszedł rów­nież do utwo­rzo­-
ne­go z woli Na­po­le­ona Związ­ku Reń­skie­go. Kon­gres Wie­deń­ski przy­wró­cił mu sta­tus nie­-
za­leż­ne­go mia­sta – pań­stwa o ustro­ju re­pu­bli­kań­skim. Mia­sto przy­stą­pi­ło rów­nież do ist­-
nie­ją­cej do roku 1866 Kon­fe­de­ra­cji Nie­miec­kiej, sta­jąc się sie­dzi­bą jej Bun­de­sta­gu.

Między jurysprudencją a Helikonem

Mło­dzie­niec kształ­cił się pod kie­run­kiem ojca i sta­ran­nie do­bra­nych prze­zeń na­uczy­cie­li
pry­wat­nych. Nauką teorytyczną Goethe nie pogardzał i wielką miał cześć dla wszystkich
dawniejszych mistrzów, których uczniem chętnie i niejednokrotnie się wyznaje, drwiąc z
wszystkich, co chcą być zupełnie niezawisłymi i oryginalnymi, a stają się oryginalnymi
głupcami (H. Za­they, op.cit. s. 6).

W lata 1765-1768 Go­ethe stu­dio­wał pra­wo na lip­skim uni­wer­sy­te­cie. Nareszcie sucha


nauka prawa, chociaż z poezją nie ma nic wspólnego, i chociaż Goethe tylko bardzo
pobieżnie się jej dotknął, daje zawsze pewną chłodną rozwagę, ścisłość i żelazną
logiczność w zapatrywaniu się na rzeczy, i bardzo pomaga poecie w poskromieniu
wyobraźni, mogącej zbyt łatwo wybujać i zaszkodzić prawdziwie artystycznemu
tworzeniu. (H. Za­they, op.cit., s. 11). Jak pi­sze Ni­co­las Boy­le, stu­dia praw­ni­cze oka­za­ły
się przy­dat­ne w póź­niej­szym ży­ciu, rów­nież w dzia­łal­no­ści pi­sar­skiej i spo­łecz­no-po­li­tycz­-
nej. Od­mien­nie niż więk­szość współ­cze­snych Go­ethe­mu twór­ców, ma­ją­cych wy­kształ­ce­-

3/19
nie teo­lo­gicz­ne, fi­lo­zo­ficz­ne lub bę­dą­cych „z za­wo­du” fi­lo­lo­ga­mi kla­sycz­ny­mi, za­tem
przede wszyst­kim teo­re­ty­ka­mi, stu­dia praw­ni­cze za­pew­nia­ły po­dej­ście prak­tycz­ne, pro­-
ble­mo­we, na­kie­ro­wa­ne na szu­ka­nie opty­mal­nych w da­nej sy­tu­acji roz­wią­zań.

Uni­wer­sy­tet w Lip­sku był ośrod­kiem nie­miec­kie­go ru­chu li­te­rac­kie­go już od czte­rech de­-
kad. Za­ję­cia z ry­sun­ku pro­wa­dzo­ne przez Ada­ma Frie­dri­cha Oese­ra – przy­ja­cie­la i na­-
uczy­cie­la ba­da­cza sztu­ki an­tycz­nej Jo­han­na Winc­kel­man­na – spra­wi­ły, że Go­ethe stał się
po­śred­nio uczniem tego ostat­nie­go. W mo­men­cie roz­po­czę­cia stu­diów Pi­sarz miał nie­-
mal­że ukoń­czo­ną sztu­kę bi­blij­ną i po­wieść mo­ra­li­zu­ją­cą, jed­nak po prze­czy­ta­niu ich przy­-
ja­cio­łom, osten­ta­cyj­nie rzu­cił kart­ki do ognia, by wska­zać jak bar­dzo zmie­nił się jego gust.
Przy­stą­pił do pi­sa­nia dra­ma­tu Die Laune des Verliebten (Kaprys Kochanka z r. 1767, wy­-
da­ny w 1806) oraz poezji erotycznych.

W okre­sie stu­diów po­wstał de­biu­tanc­ki zbiór po­ezji - skła­da­ją­cy się z ana­kre­on­ty­ków to­-
mik Annette (1767). Jego ad­re­sat­ką była Anna Ka­tha­ri­na (Käth­chen) Schön­kopf, cór­ka
lip­skie­go obe­rży­sty, w któ­rej Pi­sarz za­ko­chał się, jed­nak szczę­śli­wym wy­bran­kiem oka­zał
się bar­dziej so­lid­ny i roz­sąd­ny praw­nik, któ­ry zo­stał na­wet wi­ce­bur­mi­strzem Lip­ska. Ana­-
kre­on­ty­ki Go­ethe­go moż­na uznać je­dy­nie za prze­jaw mody li­te­rac­kiej, swo­iste pre­lu­dium
lub wpraw­ki pi­sar­skie. Mamy w nich fry­wol­ne po­ję­cie mi­ło­ści – ero­sa, za­ma­sko­wa­nej i
„dwor­sko” wy­ra­żo­nej żą­dzy i fan­ta­zji sek­su­al­nej (mo­ty­wy „uwie­dze­nia” lub „za­lo­tów”, zob.
M. Szy­roc­ki, Goethe, s. 35-36).

Trwa­ją­cą dwa lata prze­rwę w stu­diach wy­wo­ła­ła cho­ro­ba (gruź­li­ca?). Prze­rwa w na­uce
przy­nio­sła za­in­te­re­so­wa­nie al­che­mią, co mo­gło zro­dzić pierw­szy za­rys sztu­ki o na poły
le­gen­dar­nej po­sta­ci Fau­sta, maga i mę­dr­ca, sprze­da­ją­ce­go swą du­szę Sza­ta­no­wi w za­-
mian za wła­dzę i wie­dzę - her­me­tycz­ną gnosis, da­ją­cą po­zor­ne pa­no­wa­nie nad ma­te­rią i
ludź­mi. Gdy Pi­sarz pod­jął na nowo stu­dia, tym ra­zem w Stras­bur­gu (li­cen­cjat praw uzy­-
skał w r. 1771), za­ko­chał się w cór­ce lu­te­rań­skie­go pa­sto­ra z nie­wiel­kiej wio­ski nie­da­le­ko
Renu o na­zwie Ses­sen­he­im, Frie­de­ri­ke Brion. Owo­cem no­we­go uczu­cia do dziew­czy­ny
ży­ją­cej w oczach Go­ethe­go w wiej­skiej ar­ka­dii – urze­czy­wist­nie­niu nie­miec­ko­ści, były li­ry­-
ki, wśród nich Powitanie i rozłąka oraz Pieśń majowa. Nie­ste­ty strach przed trwa­łym
związ­kiem i obo­wiąz­ka­mi mał­żeń­ski­mi spra­wi­ły, że po uzy­ska­niu li­cen­cja­tu mło­dy ju­ry­sta
roz­stał się nie­spo­dzia­nie z Fry­de­ry­ką i szyb­ko po­wró­cił do Frank­fur­tu. Zda­je się, że
dziew­czy­na była zroz­pa­czo­na, na co wska­zu­je po­ja­wia­ją­cy się w póź­niej­szej twór­czo­ści
Pi­sa­rza mo­tyw zdra­dzo­nej ko­bie­ty.

W ra­mach swych stu­diów w Stras­bur­gu, Go­ethe przy­go­to­wał roz­pra­wę dok­tor­ską z za­-


kre­su pra­wa ko­ściel­ne­go, do­ty­czą­cą cha­rak­te­ru sta­ro­żyt­nej re­li­gii ży­dow­skiej. Pra­ca kwe­-
stio­no­wa­ła zna­cze­nie De­ka­lo­gu, wy­wo­łu­jąc tym sa­mym skan­dal. Ni­cho­las Boy­le zwra­ca
uwa­gę, że Pi­sarz za­pew­ne ce­lo­wo wy­brał te­mat, któ­ry spo­wo­do­wał od­mo­wę przy­ję­cia
pra­cy do obro­ny. Zde­cy­do­wał się na eg­za­min ust­ny po ła­ci­nie na sto­pień li­cen­cja­ta pra­-
wa, któ­re­go uzy­ska­nie po­zwa­la­ło na zwy­cza­jo­we po­słu­gi­wa­nie się ty­tu­łem dok­to­ra.

Go­ethe jako do­ro­sły czło­wiek wy­zna­wał po­glą­dy pan­te­istycz­ne o ab­so­lut­nej im­ma­nen­cji


bó­stwa w każ­dej eg­zy­sten­cji (M. Szy­roc­ki, Goethe, s. 63). Wpływ wy­war­ły nań po­glą­dy
Ba­ru­cha Spi­no­zy o sub­stan­cji jako jed­nym, uni­tar­nym by­cie do­sko­na­łym, deus id est

4/19
natura, deus sive natura. Byt ów jest nie­stwo­rzo­ny, bez po­cząt­ku i bez koń­ca, czło­wiek
zaś jest cząst­ką tej bo­skiej ma­te­rii – bytu. Z tego też wzglę­du czło­wiek pod­le­ga na­tu­ral­-
nym pra­wom Bytu-Boga, a jego wola jest zde­ter­mi­no­wa­na – uświa­do­mio­na ko­niecz­ność
pro­wa­dzi do tzw. wol­no­ści względ­nej, po­zna­nie na­tu­ry umoż­li­wia re­ali­za­cję cno­ty (M.
Szy­roc­ki, op.cit., s. 70-71).

Nowe światło w mrocznym pokoju

Zimą 1770-1771 do Stras­bur­ga przy­był na ope­ra­cję oku­li­stycz­ną słyn­ny już pi­sarz Jo­hann
Got­t­fried von Her­der. Ku­ra­cja wy­ma­ga­ła prze­by­wa­nia w cał­ko­wi­cie za­ciem­nio­nym po­-
miesz­cze­niu, a to­wa­rzy­szem pa­cjen­ta stał się Go­ethe. Bar­dzo wie­le roz­ma­wia­li w owej
„ca­me­ra ob­scu­ra”, co spra­wi­ło że przy­szły au­tor Fausta za­czął zu­peł­nie ina­czej spo­glą­-
dać na kwe­stie li­te­ra­tu­ry i ję­zy­ka, wi­dzieć je w per­spek­ty­wie, rzec moż­na, an­tro­po­lo­gicz­-
nej, jako wy­ra­zy kul­tu­ry i uni­kal­ne­go du­cha na­ro­do­we­go (Volksgeist). Ge­niusz ten sku­piał
się nie­kie­dy i „ema­no­wał” w wiel­kich in­dy­wi­du­ach, nie­by­wa­le uzdol­nio­nych po­sta­ciach i
twór­cach tej mia­ry co Ho­mer, William Szekspir, Mar­cin Lu­ter czy ano­ni­mo­wi au­to­rzy
Scottish border ballads. Her­der zo­rien­to­wał się, że taką po­sta­cią – ucie­le­śnie­niem ge­niu­-
szu na­ro­du nie­miec­kie­go ich wie­ku może być jego roz­mów­ca.

Za spra­wą J.G. Her­de­ra Go­ethe przy­stą­pił do in­ten­syw­nej lek­tu­ry Iliady i Odysei, Szek­-
spi­ra, J. Mac­pher­so­na oraz stu­diów nad twór­czo­ścią lu­do­wą, zwłasz­cza pie­śnia­mi, któ­re
zbie­rał w wio­skach za­miesz­ka­nych przez al­zac­kich Niem­ców. Jeż­dżąc kon­no po Al­za­cji,
Pi­sarz zdał so­bie spra­wę z lu­do­wych ko­rze­ni niem­czy­zny li­te­rac­kiej, a przy tym za­czął
do­ce­niać po­ten­cjał od­dzia­ły­wa­nia kra­jo­bra­zu na emo­cje, nie bez wpły­wu współ­cze­snej
an­giel­skiej li­te­ra­tu­ry sen­ty­men­tal­nej, np. A Sentimental Journey Lau­ren­ce­’a Ster­ne­’a z r.
1768. Wszyst­kie te oko­licz­no­ści oraz za­in­te­re­so­wa­nie ar­chi­tek­tu­rą go­tyc­ką Stras­bur­ga,
pro­wa­dzi­ły do prze­ło­mu w twór­czo­ści Pi­sa­rza.

Od roku 1771 Go­ethe stał się naj­waż­niej­szym przed­sta­wi­cie­lem Sturm und Drang. Pra­co­-
wał i miesz­kał we Frank­fur­cie nad Me­nem, wy­ko­nu­jąc za­wód ad­wo­ka­ta. Stwo­rzył wte­dy
dwa klu­czo­we dla roz­wo­ju nur­tu Bu­rzy i Na­po­ru ar­ty­ku­ły: Na dzień Szekspira (1771) oraz
O niemieckiej architekturze (1772). W roku 1772 pi­sał rów­nież re­cen­zje dla pi­sma
Frankfurter Gelehrte Anzeigen, wro­go na­sta­wio­ne­go do ab­so­lu­ty­zmu oświe­co­ne­go za­-
rów­no w jego pru­skiej jak i au­striac­kiej od­mia­nie. Swe za­ło­że­nia pro­gra­mo­we za­pre­zen­to­-
wa­ne w tych pu­bli­ka­cjach, Twór­ca zre­ali­zo­wał w dra­ma­cie hi­sto­rycz­nym Gotz von
Berlichingen z roku 1773. Jego pier­wot­na wer­sja po­wsta­ła dwa lata wcze­śniej jest zna­na
za spra­wą dra­stycz­nych scen. Dra­mat jest dzie­łem re­pre­zen­ta­tyw­nym dla ru­chu Sturm
und Drang, de­mon­stru­jąc za­rów­no li­be­ra­lizm po­li­tycz­ny jak i po­dą­ża­nie za na­kre­ślo­nym
przez Her­de­ra ide­ałem nie­miec­kiej kul­tu­ry na­ro­do­wej.

W roku 1772 Jo­hann Wol­fgang od­był trwa­ją­cą nie­speł­na trzy mie­sią­ce prak­ty­kę w Naj­-
wyż­szym Są­dzie Rze­szy w We­tzlar (Reichskammergericht, Sąd Ko­mo­ry Rze­szy). Za­pew­-
ne oj­ciec spo­dzie­wał się, że Jo­hann zdo­bę­dzie dzię­ki wy­kształ­ce­niu sta­no­wi­sko we wła­-
dzach Frank­fur­tu, re­ali­zu­jąc tym sa­mym nie­speł­nio­ne pla­ny ro­dzi­ca. W tym mie­ście przy­-
stą­pił do pra­cy nad hym­na­mi uję­ty­mi w for­mę wier­sza wol­ne­go (Śpiew Mahometa, Do
Kronosa woźnicy, Prometeusz, Ganimedes). Rów­no­cze­śnie po­now­nie za­ko­chał się, tym

5/19
ra­zem w na­rze­czo­nej praw­ni­ka J.G. Kest­ne­ra Char­lot­te „Lot­te” Buff. Oso­bi­ste do­świad­-
cze­nia, zwłasz­cza lato spę­dzo­ne z Lot­te i jej na­rze­czo­nym oraz sa­mo­bój­cza śmierć praw­-
ni­ka z We­tzlar Car­la Wil­hel­ma Je­ru­sa­le­ma wpły­nę­ły na kształt na­le­żą­cej do wzo­rów no­-
wo­żyt­nej po­wie­ści nie­miec­kiej po­wie­ści epi­sto­lar­nej Cierpienia młodego Wertera (1774,
wyd. pol­skie m.in. 1822). War­to pa­mię­tać, że w la­tach 1773-1775 Go­ethe pra­co­wał rów­-
nież nad pi­sa­ną pro­zą, utrzy­ma­ną w sty­lu Sturm und Drang wer­sją dra­ma­tu o Jo­han­ne­sie
Fau­ście. Od­kry­tą ją po po­nad 100 la­tach w We­ima­rze (tzw. Pra-Faust, niem. Urfaust).

Wielki twórca i małe państwo


W roku 1775 Go­ethe po­dró­żu­je po Szwaj­ca­rii. Na Prze­łę­czy św. Got­thar­da roz­my­śla nad
uda­niem się do Włoch, jed­nak wra­ca do Frank­fur­tu, przede wszyst­kim po to, by ze­rwać
za­rę­czy­ny z cór­ką fran­cu­skie­go fi­nan­si­sty Anną Eli­sa­beth (Lili) Schöne­mann. Przy­jąw­szy
za­pro­sze­nie księ­cia sa­sko-we­imar­skie­go Ka­ro­la Au­gu­sta, 7 li­sto­pa­da 1775 roku Pi­sarz
przy­je­chał do ksią­żę­cej sto­li­cy - We­ima­ru, gdzie spę­dził resz­tę swe­go ży­cia. Ka­rie­rę, na
któ­rą we Frank­fur­cie mu­siał­by cze­kać do 40 roku ży­cia, roz­po­czął od peł­nie­nia roli do­rad­-
cy mło­de­go wład­cy, na­stęp­nie za­jął się spra­wa­mi skar­bo­wy­mi nie­wiel­kie­go i dość ubo­gie­-
go pań­stwa. Ksią­żę, sta­ra­jąc się stwo­rzyć do­bre wa­run­ki pra­cy, ku­pił dla swe­go mi­ni­stra-
po­ety dom i ogród tuż za mu­ra­mi mia­sta.

Go­ethe zaj­mo­wał się zgod­nie z wska­za­nia­mi fi­zjo­kra­ty­zmu i ka­me­ra­li­sty­ki roz­wo­jem ma­-


nu­fak­tur i prze­my­słu, spra­wa­mi woj­sko­wo­ści i rol­nic­twem, lecz przede wszyst­kim te­atrem.
W te­atrze pa­ła­co­wym księ­cia wy­sta­wiał wła­sne sztu­ki, w tym pierw­szą wer­sję Ifigenii w
Taurydzie (1779). Re­ali­za­cja pla­nów go­spo­dar­czych była ogra­ni­czo­na m.in. po­ła­cia­mi
Lasu Tu­ryń­skie­go, sła­bym roz­wo­jem ma­nu­fak­tur i ubó­stwem su­row­ców na­tu­ral­nych, a co
za tym idzie bra­kiem pie­nię­dzy. Wie­dzia­no, że na wzgó­rzach koło Il­lm ­ e­nau wy­do­by­wa­no
nie­gdyś sre­bro, wo­bec cze­go Go­ethe miał się pod­jąć się od­no­wie­nia ko­pal­ni. Pra­co­wał
nad tym przez dwie de­ka­dy ni­czym Faust nad od­wod­nie­niem po­lde­rów, szu­ka­jąc wspól­ni­-
ków, zaj­mu­jąc się kwe­stia­mi praw­ny­mi, spro­wa­dze­niem urzą­dzeń i spe­cja­li­stów oraz za­-
po­zna­jąc się z geo­lo­gią i gór­nic­twem (za­pew­ne ze sta­le to­wa­rzy­szą­cą mu pew­ną dozą
dy­le­tanc­twa). Po­ko­nał Go­ethe­go ży­wioł, za­le­wa­jąc szy­by (pa­ra­dok­sal­nie jed­nym z pierw­-
szych za­sto­so­wań ma­szyn pa­ro­wych było wła­śnie od­wad­nia­nie ko­palń wę­gla) oraz sła­ba
ja­kość rudy. Oka­za­ło się, że daw­ni gór­ni­cy za­nie­cha­li eks­plo­ata­cji nie bez po­wo­du.

W roku 1776 ksią­żę mia­no­wał Twór­cę na rad­cę le­ga­cyj­ne­go, trzy lata póź­niej na rad­cę
taj­ne­go, zaś w roku 1782 Go­ethe zo­stał no­bi­li­to­wa­ny (stąd von Goethe). Ka­rol Au­gust po­-
wie­rzył mu kie­ro­wa­nie Ko­mi­sja­mi: Ko­palń, Dróg i Woj­ny (1779), a w roku 1782 uczy­nił do­-
dat­ko­wo kanc­le­rzem skar­bu księ­stwa na dwa i pół roku. Tym sa­mym Pi­sarz stał się de
facto pre­mie­rem pań­stwa i jego re­pre­zen­tan­tem dy­plo­ma­tycz­nym w co­raz to bar­dziej
kom­pli­ku­ją­cych się sto­sun­kach mię­dzy­pań­stwo­wych. Wraz z no­bi­li­ta­cją i no­wy­mi urzę­da­-
mi na­stą­pi­ła prze­pro­wadz­ka do więk­sze­go domu na Frau­en­plan, gdzie Po­eta miesz­kał do
śmier­ci. Ni­cho­las Boy­les pi­sze, że Go­ethe był za­in­te­re­so­wa­ny wie­lo­ma aspek­ta­mi ży­cia
dwor­skie­go, zda­wał so­bie rów­nież spra­wę, cho­ciaż może nie w peł­ni świa­do­mie, że mo­-
nar­chie z sil­ną ad­mi­ni­stra­cją i ar­mią były w sta­nie le­piej re­ali­zo­wać in­te­re­sy na­ro­du nie­-
miec­kie­go niż wol­ne mia­sta ta­kie jak jego oj­czy­zna. Do re­flek­sji mo­gła skła­niać po­tęż­na i
sta­le roz­wi­ja­ją­ca się An­glia z jej ustro­jem par­la­men­tar­nym i gwa­ran­cja­mi swo­bód.

6/19
Rok 1777 to okres pra­cy nad cy­klem po­wie­ści o Wil­hel­mie Me­istrze, któ­re­go owo­cem
była pierw­sza, frag­men­ta­rycz­na wer­sja dzie­ła, ukoń­czo­na w r. 1785, a wy­da­na do­pie­ro w
1911 za­ty­tu­ło­wa­na Wilhelm Meisters theatralische Sendung. Po­stać Me­istra wy­ra­ża­ła
sym­pa­tię Go­ethe­go dla po­stu­la­tu or­ga­ni­za­cji dwo­ru jako wspól­no­ty lu­dzi szla­chet­nych,
pa­nu­ją­cych nad po­pę­da­mi, po­świę­ca­ją­cych się kształ­ce­niu (Bildung) by w ten spo­sób słu­-
żyć swym ro­da­kom. Rze­czy­wi­stość we­imar­skie­go zam­ku nie­zbyt ko­re­spon­do­wa­ła ani nie
była zbyt otwar­ta na pla­ny i idee Twór­cy. Wy­jąt­kiem była Char­lot­te von Ste­in, żona ko­niu­-
sze­go księ­cia. W niej Po­eta do­pa­try­wał się wcie­le­nia swe­go ide­ału mą­drej ko­bie­ty, może
na po­do­bień­stwo Ju­no­ny po­łą­czo­nej z Pal­las Ateną. Czuł że był jej od za­wsze pi­sa­ny, i
przez dzie­sięć lat po­zo­sta­wał z nią w spe­cy­ficz­nym, czy­sto pla­to­nicz­nym, związ­ku. Ste­in
była po­nie­kąd jego wy­cho­waw­czy­nią, w któ­rej jed­no­cze­śnie był roz­ko­cha­ny i któ­rą się fa­-
scy­no­wał. Wi­dział w niej uko­je­nie po bu­rzach i tru­dach, któ­rym wy­raz dał m.in. w swych
dwóch pie­śniach Wanderers Nachtlieder. Dru­ga z nich - Über allen Gipfeln po­wsta­ła w
roku 1780 na­le­ży do naj­bar­dziej zna­nych jego wier­szy. Zba­wien­ny i kształ­cą­cy wpływ
Char­lot­te von Ste­in, Pi­sarz wy­ra­ził w dra­ma­cie pro­zą z roku 1799 Ifigenia w Taurydzie
(Iphigenie auf Tauris). Pi­sarz jako zde­kla­ro­wa­ny nie-chrze­ści­ja­nin, nie miał kie­row­ni­ka du­-
cho­we­go lub in­ne­go au­to­ry­te­tu, mo­gą­ce­go wska­zać dro­gę w per­spek­ty­wie mo­ral­nej.
Zwra­cał się jed­nak przy kil­ku oka­zjach do bli­żej nie­do­okre­ślo­nych, za­pew­ne pan­te­istycz­-
nie po­ję­tych "mocy”, któ­re okre­ślał zwy­kle mia­nem „losu” (das Schicksal), ocze­ku­jąc zna­-
ku. W grud­niu 1777, nie mo­gąc pod­jąć de­cy­zji czy obo­wiąz­ki urzę­do­we da się po­go­dzić z
po­wo­ła­niem pi­sa­rza, ru­szył do Broc­ken, naj­wyż­sze­go szczy­tu w gó­rach Ha­rzu a przy tym
ośrod­ka prze­są­dów lu­do­wych, by tam pod­dać się swo­istej pró­bie. Je­śli zdo­łał­by się
wspiąć na przy­sy­pa­ną śnie­giem górę, zna­czy­ło­by to że jest na wła­ści­wej dro­dze. Wspi­-
nacz­ka oka­za­ła się suk­ce­sem, cze­go od­zwier­cie­dle­niem był zwia­stu­ją­cy nowy przy­pływ
wia­ry we wła­sne siły (iskrę bo­ską w du­szy?) po­emat Zimowa wyprawa w góry Harzu
(Harzreise im Winter).

W roku 1780 Go­ethe w związ­ku ze swy­mi 30. uro­dzi­na­mi i awan­sem urzęd­ni­czym wy­ru­-
szył z księ­ciem Ka­ro­lem Au­gu­stem w po­dróż po Szwaj­ca­rii. Jej efek­tem były stu­dia przy­-
ro­do­znaw­cze, pro­wa­dzą­ce m.in. do po­now­ne­go od­kry­cia przez Pi­sa­rza za­po­mnia­nej
przez ba­da­czy ko­ści mię­dzysz­czę­ko­wej (os intermaxillare). Kość ta była świa­dec­twem
ewo­lu­cji, a dzię­ki Go­ethe­mu do ję­zy­ka bio­lo­gii wszedł na sta­łe ter­min "mor­fo­lo­gia". Wte­dy
znów sta­nął na Prze­łę­czy św. Got­thar­da otwie­ra­ją­cej dro­gę do Włoch i znów zde­cy­do­wał
się na po­wrót do swych obo­wiąz­ków w Niem­czech Za szczy­to­we osią­gnię­cie li­te­rac­kie lat
1775-1786 ucho­dzą li­ry­ki Do księżyca, Cisza w wyżynie i Znasz-li ten kraj? oraz bal­la­dy
Rybak, Śpiewak i chy­ba naj­bar­dziej zna­ny Król olch.

Biesiada ze Starożytnością

Re­alia nie­wiel­kie­go pań­stwa Rze­szy, at­mos­fe­ra dwo­ru we­imar­skie­go i na­tłok obo­wiąz­-


ków, a zwłasz­cza nie­szczę­śli­wa i nie­speł­nio­na mi­łość do Char­lot­ty von Ste­in, skło­ni­ły Go­-
ethe­go do po­ta­jem­ne­go wy­ru­sze­nia w po­dróż do Włoch we wrze­śniu 1786 roku. Ru­szył
dy­li­żan­sem z Carls­ba­du (Kar­lo­ve Vary) przez Alpy i Po­łu­dnio­wy Ty­rol, We­ro­nę, Win­cen­zę

7/19
i We­ne­cję ku Rzy­mo­wi., gdzie przy­był 29 X. Roz­cza­ro­wa­niem był upa­dek ma­te­rial­ny
Wiecz­ne­go Mia­sta. Wła­śnie w tym cza­sie po­wsta­je słyn­ny por­tret pędz­la Jo­han­na Ti­sch­-
be­ina Goethe w Kampanii Rzymskiej.

Na wio­snę 1787 roku Pi­sarz prze­pro­wa­dza się, tak jak przed laty jego oj­ciec, na po­łu­dnie,
do Ne­apo­lu. Jako geo­log z pa­sji wspi­na się na We­zu­wiu­sza, jako znaw­ca sztu­ki Gre­ków i
Rzy­mian od­wie­dza Pom­pe­je i Her­ku­la­num. Ru­sza ku Sy­cy­lii, gdzie, jak pi­sał, jego po­dróż
za­czę­ła na­bie­rać kształ­tu. Oglą­da pej­za­że prze­nik­nię­te wręcz do­słow­nie Gre­cją an­tycz­ną
i ho­me­ryc­kim epo­sem, od­wie­dza Pa­ler­mo, świą­ty­nie do­ryc­ką w Se­ge­ście, ru­iny Agri­gen­-
tum oraz Ennę, gdzie jak opo­wia­da mit, Ha­des po­rwał na swój ry­dwan Per­se­fo­nę. Zwie­-
dza rów­nież te­atr an­tycz­ny w Tao­r­mi­nie, wspi­na­jąc się przy tym na je­den z niż­szych
wierz­choł­ków góry He­faj­sto­sa czy­li Etny. Z Mes­sy­ny wró­cił do Ne­apo­lu, od­wie­dziw­szy
rów­nież świą­ty­nie do­ryc­kie w Pa­estum. Bez­po­śred­nie ze­tknię­cie się ze sta­ro­żyt­no­ścią,
Sy­cy­lia i za­byt­ki Pa­estum for­mu­ją w umy­śle Go­ethe­go ideę świa­ta sta­ro­żyt­ne­go z jego li­-
te­ra­tu­rą jako ży­wym dzie­łem kul­tu­ry o za­wsze ak­tu­al­nej, ab­so­lut­nej war­to­ści. W czerw­cu
1787 Pi­sarz opusz­cza sto­li­cę Kró­le­stwa Oboj­ga Sy­cy­lii, pla­nu­jąc szyb­ko do­trzeć do Rzy­-
mu, by jesz­cze w sierp­niu spę­dzić ostat­nie wol­ne mie­sią­ce z mat­ką.

Ka­rol Au­gust po­zwo­lił mu jed­nak miesz­kać w Rzy­mie jesz­cze przez rok. Go­ethe do­ce­nił
wte­dy nie tyle moż­li­wość oglą­da­nia dzieł sta­ro­żyt­nych i re­ne­san­so­wych, lecz przede
wszyst­kim moż­li­wość by­cia jak naj­bli­żej tego, co poj­mo­wał jako spo­sób ży­cia sta­ro­żyt­-
nych, ich prak­tycz­ną mą­drość. Po­zo­wał rów­nież na człon­ka gru­py ar­ty­stów-emi­gran­tów,
spo­śród któ­rych znał m.in. uro­dzo­ną w Szwaj­ca­rii ma­lar­kę An­ge­li­kę Kauf­f­mann. Wte­dy
też zwią­zał się z bli­żej nie­zna­ną mło­dą wdo­wą. Do We­ima­ru po­wra­cał nie­chęt­nie.

Na polu ak­tyw­no­ści pi­sar­skiej na­stę­pu­je wej­ście na dro­gę pro­wa­dzą­cą ku kla­sy­ce we­-


imar­skiej. Osta­tecz­nej re­dak­cji do­cze­ka się Ifigenia w Taurydzie, z jej wy­ra­zem idei czy­-
ste­go czło­wie­czeń­stwa, oprócz tego za­koń­czo­ne zo­sta­ną pra­ce nad po­świę­co­nym wal­ce
pro­te­stan­tów ni­der­landz­kich z Hisz­pa­nią dra­ma­tem Egmont (1788, wyd. pol. 1885). Twór­-
ca przy­stę­pu­je rów­nież do pra­cy nad od­ma­lo­wu­ją­cą jego wła­sne po­ło­że­nie na dwo­rze
we­imar­skim sztu­ką Torquato Tasso (1790, wyd. pol. 1861). W roku 1790 po­wsta­je zmo­dy­-
fi­ko­wa­na wer­sja dra­ma­tu o Fau­ście (Faust. Ein Fragment). Po­byt we Wło­szech przy­niósł
rów­nież do­świad­cze­nia, uję­te w dwóch zbio­rach po­ezji: Elegiach rzymskich z r. 1790
(wyd. pol. 1956) oraz Epigramach weneckich (1790, wyd. pol. 1999).

Go­ethe po­wra­ca do Nie­miec w czerw­cu roku 1788. Wkrót­ce wią­że się trwa­le z Chri­stia­ne
Vul­pius, „pro­stą dziew­czy­ną” z wy­twór­ni kwia­tów, któ­rą po­znał w par­ku, gdy przy­szła pro­-
sić o re­ko­men­da­cję dla bra­ta, a przy tym cór­ką ar­chi­wi­sty ksią­żę­ce­go. Miał z nią kil­ko­ro
dzie­ci, nie­ste­ty poza uro­dzo­nym 25 XII 1789 roku Ka­ro­lem Au­gu­stem, wszyst­kie zmar­ły
przed­wcze­śnie. Cho­ciaż miesz­ka­li ra­zem, żyli aż do roku 1806 w kon­ku­bi­na­cie de iure,
bo­wiem Go­ethe nie chciał za­wie­rać mał­żeń­stwa przed pa­sto­rem, a ślu­by cy­wil­ne nie były
jesz­cze do­stęp­ne. Chri­stia­ne była pra­co­wi­ta i go­spo­dar­na, jed­nak sta­le spo­ty­ka­ła się z
ostra­cy­zmem i po­dejrz­li­wo­ścią dwo­rzan i in­nych „do­brze uro­dzo­nych”. Z rze­czy­wi­ste­go
za­ła­ma­nia ner­wo­we­go czy wiel­kie­go roz­cza­ro­wa­nia wy­ni­kło ze­rwa­nie w za­sa­dzie ja­kich­-
kol­wiek kon­tak­tów z Go­ethem przez Char­lot­te von Ste­in. Boy­le pi­sze, że wi­dzia­ła w Vul­-
pius la­dacz­ni­cę (ang. harlot), co tyl­ko umoc­ni­ły wier­sze z pierw­szych mie­się­cy za­ko­cha­-

8/19
nia w Chri­stia­ne, opu­bli­ko­wa­ne czę­ścio­wo w Elegiach rzymskich. W tym sa­mym cza­sie
ksią­żę zwol­nił Pi­sa­rza z więk­szo­ści obo­wiąz­ków urzę­do­wych, jed­nak zle­cał mu "mi­sje
spe­cjal­ne" np. wy­jazd w roku 1790 na pru­ski Śląsk, skąd Twór­ca ru­szył do Wie­licz­ki, Kra­-
ko­wa i Czę­sto­cho­wy. Od roku 1791, aż do 1817 Go­ethe peł­nił rów­nież funk­cję kie­row­ni­ka
od­no­wio­ne­go te­atru dwor­skie­go, zaś w r. 1794 na­pi­sał epos sa­ty­rycz­ny Lis przechera,
wy­da­ny w ję­zy­ku pol­skim w r. 1887.

Nowy klasycyzm wśród serdecznych przyjaciół

Ramy cza­so­we kla­sy­ki we­imar­skiej wy­zna­cza­ją lata współ­pra­cy Pi­sa­rza z Fryderykiem


Schillerem, tj. 1794-1805. Dwaj po­eci pod­ję­li pró­bę za­adap­to­wa­nia dzie­dzic­twa sta­ro­żyt­-
no­ści grec­ko-rzym­skiej do po­trzeb kul­tu­ry i sztu­ki współ­cze­snych kra­jów nie­miec­kich.
Pro­gram kla­sy­cy­stycz­ny re­ali­zo­wa­li za po­mo­cą cza­so­pism: Die Horen uka­zu­ją­cych się w
l. 1795-97, Musenalmanach (1795-1900) oraz Propyläen (1798-1800). Na­pi­sa­li rów­nież
wzo­ro­wa­ne na epi­gra­ma­tach Mar­cja­li­sa, a skie­ro­wa­ne do prze­ciw­ni­ków Ksenie (1796,
wy­bór pol­ski 1955). Schil­ler za­chę­cił Go­ethe­go, by wró­cił do prac nad Faustem oraz do­-
koń­czył re­dak­cję Lat nauki Wilhelma Meistra (1795-96, po pol­sku 1893). Po­wsta­ła tym
sa­mym pierw­sza część cy­klu, sta­no­wią­ce­go wzór po­wie­ści roz­wo­jo­wej - Bildungsroman.

Jaki był sto­su­nek obu pi­sa­rzy do re­wo­lu­cji fran­cu­skiej? Go­ethe to­wa­rzy­szył księ­ciu Ka­ro­-
lo­wi Au­gu­sto­wi w kam­pa­nii prze­ciw Fran­cji w l. 1792 i 1793. Wte­dy Pi­sarz po raz pierw­-
szy ze­tknął się bez­po­śred­nio z woj­ną. W swych no­tat­kach wspo­mniał o ma­sze­ru­ją­cym na
re­wo­lu­cyj­ną Fran­cję w roku 1792 kor­pu­sie emi­gra­cyj­nym przy woj­skach au­striac­ko-pru­-
skich. Do­strzegł brak dys­cy­pli­ny wśród emi­gran­tów oraz pa­nu­ją­ce w ar­mii in­ter­wen­cyj­nej
nie­za­do­wo­le­nie wraz z nie­chę­cią do wy­pra­wy. Szczę­śli­we oca­lał pod­czas od­wro­tu spod
Val­my, lecz wró­ciw­szy do domu w grud­niu 1792, w na­stęp­nym roku oglą­dał znisz­cze­nie
za­ję­tej przez Fran­cu­zów Mo­gun­cji. Ksią­żę w za­mian za lo­jal­ną służ­bę na­gro­dził go wła­-
sno­ścią domu na Frau­en­plan. Po­eta prze­bu­do­wał go, na­da­jąc mu for­mę, któ­rą moż­na
oglą­dać do dziś, mie­ści się tam bo­wiem jego mu­zeum.

Re­wo­lu­cja we Fran­cji sta­ła się in­spi­ra­cją dla roz­wa­żań po­li­tycz­nych, zaś jej prze­bieg śle­-
dzo­no w Niem­czech z za­in­te­re­so­wa­niem, zwłasz­cza wo­bec roz­cza­ro­wa­nia sy­tu­acją w oj­-
czyź­nie. Sto­su­nek Go­ethe­go do re­wo­lu­cji róż­nił się od po­wszech­ne­go en­tu­zja­zmu, tym
bar­dziej że Pi­sarz od­rzu­cał zde­cy­do­wa­nie każ­de skraj­ne roz­wią­za­nie pro­ble­mów spo­-
łecz­nych i po­li­tycz­nych, za­tem rów­nież roz­wią­za­nia re­wo­lu­cyj­ne, tym bar­dziej „trans­plan­-
to­wa­ne” z za­gra­ni­cy. W ko­lej­nych la­tach wi­dać jego scep­ty­cyzm w sto­sun­ku do kształ­tu­ją­-
cej się pod wpły­wem wal­ki z ar­mią Na­po­le­ona wi­zji na­ro­du. Pro­po­no­wał w jej miej­sce
wła­sną kon­cep­cję czło­wie­czeń­stwa, opar­tą na do­sko­na­le­niu we­wnętrz­nym i rów­no­le­głym
po­wią­za­niu jed­nost­ki z gru­pą spo­łecz­ną, przez co do­ko­nu­je się cel roz­wo­ju ludz­ko­ści.
(Anna Cit­kow­ska-Kim­la, Romantyzm…, s. 64).

Więk­sze­go za­in­te­re­so­wa­nia wy­da­rze­nia­mi we Fran­cji nie wy­ka­zy­wał Fry­de­ryk Schil­ler,


nie wią­zał też z re­wo­lu­cją 1789 roku więk­szych na­dziei, róż­niąc się tym sa­mym od spo­rej
czę­ści nie­miec­kiej opi­nii pu­blicz­nej. Re­wo­lu­cja z per­spek­ty­wy Schil­le­ra od­gry­wa­ła rolę
dru­go­rzęd­ną, cho­ciaż in­te­re­so­wał go jej głęb­szy wy­miar fi­lo­zo­ficz­ny, w per­spek­ty­wie swej
hi­sto­rio­zo­fii wi­dział w niej kul­mi­na­cję kry­zy­su, a przy­czy­nę do­strze­gał w jed­no­stron­nie ra­-

9/19
cjo­na­li­stycz­nej kul­tu­rze Oświe­ce­nia (A. Cit­kow­ska-Kim­la, Romantyzm..., s. 64-65). Schil­-
ler zwra­cał rów­nież uwa­gę, że re­wo­lu­cja we Fran­cji ob­na­ży­ła i roz­wia­ła złu­dze­nia epo­ki,
wska­zu­jąc expli­ci­te na "nie­peł­no­let­ność" ro­dza­ju ludz­kie­go. Czło­wiek oka­zał się nie­zdol­ny
do ko­rzy­sta­nia z wła­sne­go ro­zu­mu (i "pra­wa mo­ral­ne­go we mnie" Kan­ta) bez kie­row­nic­-
twa z ze­wnątrz. Oka­za­ło się że au­to­ry­te­tów - ży­wych lu­dzi, nie są w sta­nie za­stą­pić ani
Ro­zum ani Pra­wo. (A. Cit­kow­ska-Kim­la, ibidem).

Współ­pra­ca Go­ethe­go i Schil­le­ra za­owo­co­wa­łastwo­rze­niem teo­rii kla­sy­cy­zmu nie­miec­kie­-


go, któ­ra zna­la­zła wy­raz zwłasz­cza w li­czą­cej po­nad 1000 li­stów ko­re­spon­den­cji, wy­da­nej
przez Go­ethe­go w r. 1828. Uwspół­cze­śnio­ny epos Herman i Dorota z r. 1797, po­ru­sza­ją­-
cy te­mat re­ak­cji skrom­nych miesz­czan na re­wo­lu­cję 1789 i bę­dą­ce jej skut­kiem woj­ny,
na­wią­zy­wał za­rów­no do tra­dy­cji an­ty­ku jak do war­to­ści ce­nio­nych przez do­brze zna­ną
Go­ethe­mu nie­miec­ką kul­tu­rę miesz­czań­ską. Herman i Dorota sta­no­wił przy tym od­zwier­-
cie­dle­nie po­glą­dów Go­ethe­go i Schil­le­ra wy­ra­żo­nych w teo­re­tycz­no­li­te­rac­kim ar­ty­ku­le O
poezji epickiej i dramatycznej, sta­no­wią­cym jed­no z pism pro­gra­mo­wych kla­sy­ki we­imar­-
skiej.

Żywa współ­pra­ca i wy­mia­na my­śli z Schil­le­rem przy­no­si­ły rów­nież nowe bal­la­dy:


Poszukiwacz skarbów, Bóg i bajadera, Uczeń czarnoksiężnika i Narzeczona z Koryntu.
Nie ma­la­ły rów­nież za­in­te­re­so­wa­nia ba­daw­cze na polu bo­ta­ni­ki, zoo­lo­gii i opty­ki. Kry­zy­-
sem oka­za­ła się śmierć Schil­le­ra w roku 1805, jed­nak po jego prze­zwy­cię­że­niu Go­ethe
na­dal po­świę­cał się za­rów­no pra­cy na­uko­wej jak i li­te­ra­tu­rze, do któ­rej wpro­wa­dzał czę­-
ściej niż we wcze­śniej­szych la­tach ele­men­ty ro­man­tycz­ne. W roku 1806 za­koń­czył pra­cę
nad pierw­szą czę­ścią Fausta, któ­ry uka­zał się dwa lata póź­niej (wyd. pol­skie: 1844,
nowe: 1992). Fausta moż­na okre­ślić jako po­etyc­ką sum­mę epo­ki (por. Eneidę
Wergiliusza i Boską Komedię Dan­te­go), zwień­cze­nie roz­wo­ju no­wo­żyt­nej my­śli Nie­miec,
nie tyl­ko pro­te­stanc­kich.

Z ry­wa­li­za­cji z Schil­le­rem wy­ro­sły jesz­cze w roku 1797, zwa­nym "ro­kiem bal­la­do­wym",


nowe, znacz­nie róż­nią­ce się od wcze­śniej­szych, bal­la­dy. Efek­tem za­in­te­re­so­wań kla­sy­ką
są rów­nież utwo­ry zna­ne jako dru­ga se­ria ele­gii, m.in. Aleksis i Dora, Eufrozyne oraz
Nowy Pauzjasz i jego kwiaciarka. W roku 1797 po­wsta­ją rów­nież wspo­mnia­ne już Xenien
- Dary (ofiarowane gościom), zbiór epi­gra­ma­tów sa­ty­rycz­nych wzo­ro­wa­nych na Mar­cja­li­-
sie, pi­sa­nych wspól­nie, a zwró­co­nych prze­ciw­ko skrę­po­wa­niu swo­bo­dy my­śli. Ksenia sta­-
no­wi­ły hu­mo­ry­stycz­ną, lecz ostrą kry­ty­kę za­rów­no prze­ciw­ni­ków li­te­rac­kich, jak i osób o
od­mien­nych od Schil­le­ra i Go­ethe­go po­glą­dach po­li­tycz­nych np. mu­zy­ka Re­ichard­ta, wy­-
da­ją­ce­go pi­sma po­pie­ra­ją­ce re­wo­lu­cję.

Od cza­sów po­dró­ży wło­skiej Pi­sarz wi­dział w We­ima­rze miej­sce, w któ­rym moż­na oży­wić
kul­tu­rę an­ty­ku. To prze­ko­na­nie było in­spi­ra­cją dla wznie­sie­nia Domu Rzym­skie­go – pa­ła­-
cy­ku my­śliw­skie­go w par­ku ksią­żę­cym wzo­ro­wa­ne­go na wil­li wło­skiej, ko­re­spon­du­ją­ce­go
swym sty­lem z do­mem Go­ethe­go. W tym sa­mym kie­run­ku zmie­rzał rów­nież plan od­bu­do­-
wy spa­lo­ne­go w roku 1774 pa­ła­cu ksią­żę­ce­go, któ­re­go wnę­trza jako jed­ne z pierw­szych
w Niem­czech otrzy­ma­ły wy­strój neo­kla­sy­cy­stycz­ny. Sta­wa­ło się jed­nak co­raz bar­dziej wi­-

10/19
docz­ne, że wskrze­sze­nie an­ty­ku bę­dzie tym trud­niej­sze, im bar­dziej umoc­nią się idee
oży­wio­ne przez re­wo­lu­cję fran­cu­ską. W roku 1796 kam­pa­nia wło­ska Na­po­le­ona od­cię­ła
Go­ethe­go od miejsc, gdzie kil­ka lat wcze­śniej ob­co­wał sam na sam z Mu­za­mi.

Czas wielkich bitew i szybkich przemian

Gdy­by Go­ethe udał się do Włoch pod pa­no­wa­niem Fran­cu­zów, nie za­stał­by tam wie­lu
uko­cha­nych dzieł sztu­ki, a to po­nie­waż Na­po­le­on zmu­sił Piu­sa VI do wy­sła­nia do Pa­ry­ża
set­ki naj­lep­szych ar­cy­dzieł. Tym sa­mym kraj za Al­pa­mi stał się przede wszyst­kim sym­bo­-
lem, zna­kiem do­sko­na­ło­ści hu­ma­ni­stycz­nej, do­sko­na­ło­ści przy­ro­dy i sztu­ki, bę­dą­cych
wiecz­nym źró­dłem na­tchnie­nia. Po­eta zda­wał so­bie spra­wę, że już ni­g­dy nie do­świad­czy
na nowo daw­nych chwil i ob­ra­zów, jed­nak trwa­ły one sta­le w jego umy­śle. Uznał rów­nież,
że nor­mą jest to, że wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne prze­kre­śla­ją ludz­kie dą­że­nie do do­sko­na­ło­ści,
któ­re jed­nak nie sta­je się przez to nie­osią­gal­ne co do za­sa­dy. Na tym opie­ra­ła się idea
„zrze­cze­nia się” – Entsagung.

Tezę o cał­ko­wi­tej prze­wa­dze idei kla­sycz­nej nad współ­cze­sno­ścią gło­sił Pi­sarz na ła­mach
stwo­rzo­ne­go przez sie­bie w roku 1798 pi­sma Die Propyläen. Uka­zy­wa­ło się tyl­ko przez
dwa lata, jed­nak w roku 1799 Go­ethe zdą­żył prze­pro­wa­dzić z jego po­mo­cą kon­kur­sy ar­ty­-
stycz­ne, w któ­rych dzie­ła opar­te na mo­ty­wach an­tycz­nych były oce­nia­ne we­dług sztyw­ne­-
go ka­no­nu, igno­ru­ją­ce­go współ­cze­sne, a waż­kie zmia­ny w sztu­ce nie­miec­kiej. Sta­no­wi­-
sko Pi­sa­rza było pa­ra­dok­sal­ne i iro­nicz­ne: z jed­nej stro­ny uzna­wał, że re­wo­lu­cja, ide­alizm
w fi­lo­zo­fii i romantyzm były nie do unik­nię­cia, a ich lek­ce­wa­że­nie rów­na­ło się zgu­bie, z
dru­giej zaś uwa­żał, że je­dy­nym praw­dzi­wym a za­ra­zem ide­al­nym świa­tem jest an­tyk kla­-
sycz­ny, a no­wo­cze­sność błą­dzi i to błą­dzi po­waż­nie. War­to w tym miej­scu wspo­mnieć, że
dzię­ki jego sta­ra­niom w Je­nie wy­kła­dał pod­ów­czas Georg Wil­helm Frie­drich He­gel.

W roku 1803 w We­ima­rze otwar­to od­no­wio­ny pa­łac ksią­żę­cy, jed­nak co­raz bar­dziej wi­-
docz­ne były prak­tycz­ne re­zul­ta­ty na­po­le­oń­skiej re­or­ga­ni­za­cji Nie­miec, wśród nich utra­ta
przez Jenę sze­re­gu pro­fe­so­rów, w tym Schel­lin­ga, któ­rzy prze­no­si­li się na now­sze i le­piej
pła­cą­ce uni­wer­sy­te­ty. W grud­niu 1803 roku umie­ra Her­der, na po­cząt­ku roku 1805 Schil­-
ler, zaś Go­ethe, do­tknię­ty jego śmier­cią, któ­rą okre­ślił jako utra­tę „po­ło­wy swe­go ist­nie­-
nia”, po­waż­nie cho­ru­je. Mimo to, w roku 1805 przy­stę­pu­je rów­nież do prac nad no­wym
wy­da­niem swych opera omnia w ofi­cy­nie Jo­han­na Frie­dri­cha Cot­ta. Ten­że roz­po­czy­na
druk naj­waż­niej­szej pra­cy na­uko­wej Go­ethe­go – Zur Farbenlehre czy­li Nauki o barwach.
W roku 1806 Cot­ta otrzy­mu­je rów­nież pe­łen rę­ko­pis Części pierwszej Fausta, któ­re­go pu­-
bli­ka­cja opóź­nia się o dwa lata z po­wo­du wo­jen pro­wa­dzo­nych przez fran­cu­skie­go he­ge­-
mo­na kra­jów nie­miec­kich.

14 paź­dzier­ni­ka 1806 r. Na­po­le­on po­ko­nu­je ar­mię Prus pod Jeną. Po­bli­ski We­imar zo­sta­-
je za­ję­ty i złu­pio­ny, cho­ciaż dom na Frau­en­plan oca­lał dzię­ki po­dzi­wo­wi Na­po­le­ona dla
au­to­ra Cierpień młodego Wertera. Chri­stia­ne z od­wa­gą kie­ro­wa­ła go­spo­dar­stwem, w któ­-
rym za­kwa­te­ro­wa­no Fran­cu­zów, bio­rąc przy tym pięć dni po bi­twie ślub ko­ściel­ny ze
swym mę­żem de facto, być może po to by zy­skać ochro­nę przed na­ga­by­wa­nia­mi i ewen­-
tu­al­ny­mi na­pa­ścia­mi woj­sko­wych. Go­ethe „od­re­ago­wał” utra­tę swo­bo­dy i osta­tecz­ną de­-
cy­zję o po­świę­ce­niu się krót­kim i moc­nym uczu­ciem do nie­ja­kiej Wil­hel­mi­ne Herz­lieb,

11/19
mło­dej pan­ny, o któ­rej zdo­łał nie­ba­wem za­po­mnieć, jed­nak nie bez bólu. Mimo śmier­ci
Schil­le­ra i klę­ski pod Jeną, Pi­sarz sta­rał się od­bu­do­wać po­zy­cję kul­tu­ral­ną We­ima­ru, szu­-
ka­jąc na­stęp­cy dla zmar­łe­go dra­ma­tur­ga. Boy­le pi­sze, że nie zdo­łał jed­nak do­ce­nić ge­-
niu­szu He­in­ri­cha von Kle­ista, któ­re­go ko­me­dię Der zerbrochene Krug (Stłuczony
Dzbanek) wy­sta­wił w roku 1808.

W tym sa­mym roku pod­czas zjaz­du wład­ców kra­jów nie­miec­kich w Er­fur­cie, Go­ethe zo­-
stał przed­sta­wio­ny Ce­sa­rzo­wi Fran­cu­zów, któ­ry oka­zał pew­ne za­in­te­re­so­wa­nie "autorem
Wertera", su­ge­ru­jąc na­wet prze­nie­sie­nie się do Pa­ry­ża (Z.Cie­cha­now­ska, s. XXXI). Pi­-
sarz otrzy­mał wte­dy Le­gię Ho­no­ro­wą, go­dząc się za­pew­ne z po­rząd­ka­mi fran­cu­ski­mi i
przy­nie­sio­ny­mi przez ar­mię Im­pe­rium zmia­na­mi, nie za­wsze na gor­sze. W Na­po­le­onie
do­strzegł na­wet na­stęp­cę ce­sa­rzy Świę­te­go Im­pe­rium, mniej czy bar­dziej le­gi­ty­mo­wa­ne­-
go, ale ma­ją­ce­go re­al­ną wła­dzę i uzna­nie mię­dzy­na­ro­do­we.

Swe po­glą­dy na mał­żeń­stwo i związ­ki mi­ło­sne Twór­ca przed­sta­wił w wy­da­nej w r. 1809


po­wie­ści Powinowactwa z wyboru. Pra­ca nad au­to­bio­gra­fią roz­po­czę­ła się ok. roku 1810.
Go­ethe gro­ma­dzi li­sty, za­pi­ski, wspo­mnie­nia zmar­łej mat­ki oraz wie­le in­nych ma­te­ria­łów.
Dzie­je swej mło­do­ści za­czy­na pi­sać rok póź­niej. Cha­rak­ter no­wo­cze­snej au­to­bio­gra­fii ma
li­czą­ce czte­ry czę­ści, ad­re­so­wa­ne do wy­ra­fi­no­wa­ne­go, oczy­ta­ne­go Eu­ro­pej­czy­ka (znał
ta­kich oso­bi­ście z po­by­tów w Carls­ba­dzie) dzie­ło Z mojego życia: Zmyślenie i prawda
(Aus meinem Leben: Dichtung und Wahrheit, 1811-1833, wyd. pol. 1895 i 1957).

W roku Kon­gre­su Wie­deń­skie­go Go­ethe otrzy­mał no­mi­na­cję na mi­ni­stra sta­nu, obej­mu­-


jąc jed­no­cze­śnie ogól­ny nad­zór nad in­sty­tu­cja­mi na­uki i sztu­ki dzia­ła­ją­cy­mi w po­wsta­łym
na mocy de­cy­zji Kon­gre­su Wiel­kim Księ­stwie Sa­sko-We­imar­skim. Sta­no­wi­sko to bę­dzie
zaj­mo­wał już do śmier­ci. Moż­na są­dzić, że był za­do­wo­lo­ny z trak­ta­tu pa­ry­skie­go z roku
1815, któ­ry prze­wi­dy­wał zwrot dzieł sztu­ki za­gra­bio­nych z Włoch.

Prze­ja­wem za­in­te­re­so­wań kul­tu­rą orien­tal­ną był cykl wier­szy Dywan Zachodu i Wschodu
(West-östlicher Divan z r. 1819, wyd. pol­skie 1963), po­wsta­ły pod wpły­wem po­ezji Ha­fi­za.
Per­skie­go mi­strza Go­ethe po­znał w oce­nia­nym jako nie­uda­ny a na­wet li­chy prze­kła­dzie
orien­ta­li­sty J. Ham­me­ra. Dywan zachodnio-wschodni po­wstał głów­nie w la­tach 1814-
1815, pod­czas dwóch po­dró­ży Twór­cy w oj­czy­ste stro­ny nad Me­nem i Re­nem. Pi­sarz
oglą­dał tam m.in. zbio­ry sztu­ki Wie­ków Śred­nich po­cho­dzą­ce ze znisz­czo­nych i prze­ję­-
tych na cele świec­kie ko­ścio­łów zgro­ma­dzo­ne przez bra­ci Bo­is­se­rée. Młod­szy z nich, Sul­-
pi­cjusz, stał się przy­ja­cie­lem Po­ety. Swój od­no­wio­ny po la­tach po­dziw dla sztu­ki Śre­dnio­-
wie­cza i kul­tu­ry chrze­ści­jań­skiej wy­ra­ził Go­ethe w waż­nych ese­jach: Kunst und Altertum
am Rhein, Main, und Neckar z roku 1816 oraz ogło­szo­nym w roku na­stęp­nym Sankt-
Rochus-Fest zu Bingen. Wspie­rał rów­nież pla­ny do­koń­cze­nia w opar­ciu o od­kry­te ry­sun­ki
z epo­ki ka­te­dry w Ko­lo­nii. Wy­ide­ali­zo­wa­ny ob­raz swej po­dró­ży wło­skiej jako od­wie­dzin
świa­ta An­ty­ku przed­sta­wił w Italiänische Reise (1816-1817).

W tym sa­mym cza­sie znów się za­ko­chał, po­znaw­szy ma­ją­cą 30 lat Ma­rian­nę de domo
Jung, byłą tan­cer­kę i śpie­wacz­kę z Au­strii, a przede wszyst­kim uta­len­to­wa­ną po­etyc­ko
żonę li­czą­ce­go 54 lata ban­kie­ra Jo­han­na Ja­ko­ba von Wil­le­me­ra z Frank­fur­tu, zna­jo­me­go
Go­ethe­go. Za­ko­cha­ni pi­sa­li do sie­bie li­sty mi­ło­sne na wzór po­ezji Ha­fi­za, rów­nież po po­-

12/19
wro­cie Go­ethe­go do We­ima­ru oraz gdy od­wie­dził znów Frank­furt w roku 1815. Wła­śnie te
świa­do­mie „hy­bry­do­we”, pseu­do­orien­tal­ne wier­sze sta­ły się ma­te­ria­łem Dywanu, czy­li po­-
etyc­kie­go „par­la­men­tu” lub „na­ra­dy” Wscho­du z Za­cho­dem.

Ostatnie lata Goethego

W roku 1816 zmarła żona, zaś małżeństwo syna z pochodzącą z Gdańska Otylią von
Pogwisch, zawarte rok później, przyniosło nową rodzinę, troje wnuków i nowe
zmartwienia. W tym samym czasie Goethe rezygnuje z kierowania teatrem nadwornym,
kierując swe siły ku twórczości, mającej przekazać doświadczenie i mądrość życiową
kolejnym pokoleniom (Lata wędrówki Wilhelma Meistra, Ksenie dobrotliwe, poezje
filozoficzne).
W la­tach 1821-1823 Pi­sarz spo­ty­kał w uzdro­wi­skach cze­skich Ulry­kę von Le­vet­zow. Ksią­-
żę Ka­rol Au­gust wy­stą­pił o rękę tej li­czą­cej 19 lat dziew­czy­ny w imie­niu 74-let­nie­go star­-
ca. Sy­tu­acja tra­gi­ko­micz­na ry­su­je się w świe­tle wer­sów ele­gii zwa­nej ma­rien­badz­ką, jako
tra­gicz­na. Go­ethe na­pi­sał ten utwór w roku 1823, tuż po nie­uda­nych kon­ku­rach (por.
Trilogie der Leidenschaft. Elegie. wer­sy 183-188). Nie­speł­nio­na mi­łość do pan­ny von Le­-
vet­zow i wy­wo­ła­ne tym roz­cza­ro­wa­nie wpły­nę­ły na po­wsta­nie Trylogii Namiętności (1823-
24), któ­rej trze­cia część po­wsta­ła dla pol­skiej pia­nist­ki Ma­rii Szy­ma­now­skiej.

Swo­bod­ną kon­ty­nu­acją wspo­mnia­ne­go już cy­klu po­wie­ścio­we­go były Lata wędrówki


Wilhelma Meistra z r. 1821, wyd w j. pol. z r. 1893 jako Wilhelm Meister). Go­ethe kre­ślił tu
kon­cep­cję Entsagung – Wy­rze­cze­nia (Re­zy­gna­cji) w sen­sie do­bro­wol­ne­go od­stą­pie­nia
od dą­że­nia do ide­ału wszech­stron­no­ści. Jed­nost­ka świa­do­mie po­świę­ca się spe­cja­li­za­cji,
zy­sku­jąc pro­fe­sję dla do­bra wspól­ne­go. Pi­sarz zdo­łał rów­nież ukoń­czyć dru­gą część
Fausta, wy­da­ną już po­śmiert­nie, bo w roku 1832 (wyd. pol. w 1963, nowe w dwóch czę­-
ściach: 1993). Wi­dział w niej swój te­sta­ment li­te­rac­ki, wy­ra­ża­jąc prze­ko­na­nie o sen­sie ży­-
cia jako nie­ustan­nym dą­że­niu do two­rze­nia w in­te­re­sie spo­łecz­no­ści ludz­kiej.

W ostat­nich la­tach ży­cia Twór­ca zdą­żył przy­go­to­wać jesz­cze dzie­ło, któ­re zda­wa­ło się
prze­kra­czać moż­li­wo­ści czło­wie­ka w po­de­szłym wie­ku. Ma­jąc na uwa­dze m.in. za­pew­nie­-
nie środ­ków ro­dzi­nie syna, przy­go­to­wał osta­tecz­ną edy­cję swych dzieł w 40 to­mach, tzw.
„wy­da­nie ostat­niej ręki” (Ausgabe Letzer Hand). W toku prac nad tą edy­cją Go­ethe na­pi­-
sał na nowo i znacz­nie roz­bu­do­wał Lata wędrówki Wilhelma Meistra (2 wyd. z 1829). Ni­-
cho­las Boy­le za­uwa­ża, że mamy tu do czy­nie­nia nie tyle z po­wie­ścią, co ze zbio­rem opo­-
wia­dań, frag­men­tów i roz­wa­żań, w któ­rych pro­za i po­ezja, fakt i fik­cja li­te­rac­ka łą­czą się
ze sobą w nie­spo­dzie­wa­nych in­te­rak­cjach, zaś in­te­gral­ność dzie­ła jest za­cho­wa­na dzię­ki
ra­mom nar­ra­cji, na­ru­sza­ją­cej kon­wen­cje tak samo ce­lo­wo, jak po­wie­ści eks­pe­ry­men­tal­ne
XX wie­ku. Lata wędrówki po­ru­sza­ją te­ma­ty współ­cze­sne i waż­ne: uprze­my­sło­wie­nie, so­-
cja­lizm uto­pij­ny, kształ­ce­nie pu­blicz­ne, emi­gra­cję do Ame­ry­ki. W tym sa­mym cza­sie po­-
wsta­je czwar­ta część au­to­bio­gra­fii Poezja i Prawda, obej­mu­ją­ca lata aż do wy­jaz­du do
We­ima­ru w roku 1775 oraz opis po­by­tu w Rzy­mie w l. 1787-1788 (Zweiter Römischer
Aufenthalt, 1829).

13/19
Twór­ca nie izo­lo­wał się od ży­cia spo­łecz­ne­go, śle­dził naj­now­sze wia­do­mo­ści, np. otwar­-
cie pierw­szej li­nii ko­le­jo­wej (Wiel­ka Bry­ta­nia 1825) oraz prze­bieg re­wo­lu­cji lip­co­wej 1830
roku, któ­rej zda­rze­nia wpły­nę­ły na kształt koń­co­wych scen Fausta. Wie­my, że czy­tał
pierw­sze dzie­ła Vic­to­ra Hugo i Ho­no­ré de Bal­za­ca. Chęt­nie ko­re­spon­do­wał i przyj­mo­wał
go­ści, wśród nich He­gla, Ar­thu­ra Scho­pen­hau­era, Fran­za Gril­lp ­ a­rze­ra i kró­la Ba­wa­rii Lu­-
dwi­ka I. W We­ima­rze go­ścił w tych la­tach rów­nież nie­zna­ny jesz­cze Jo­hann Pe­ter Ec­ker­-
mann.

W roku 1829 w ca­łych Niem­czech ob­cho­dzo­no rocz­ni­cę uro­dzin Po­ety. W We­ima­rze po


raz pierw­szy wy­sta­wio­no pierw­szą część Fausta. Go­ethe do­ra­dzał pod­czas prób, jed­nak
nie był obec­ny na pre­mie­rze.

W roku 1827 zmar­ła Pani von Ste­in, rok póź­niej od­szedł ksią­żę Ka­rol Au­gust. W roku
1830 zmarł w Rzy­mie je­dy­ny syn. Go­ethe na­tych­miast po­waż­nie za­cho­ro­wał, jed­nak zdo­-
łał jesz­cze wy­zdro­wieć. Na­dal pra­co­wał: w sierp­niu 1831 roku, gdy zbli­ża­ły się 82. uro­dzi­-
ny, opie­czę­to­wał go­to­wy do dru­ku rę­ko­pis dru­giej czę­ści Fausta. Wio­sną na­stęp­ne­go roku
za­zię­bił się (gry­pa?). Nie­ba­wem, sie­dząc w fo­te­lu w swej są­sia­du­ją­cej z pra­cow­nią sy­pial­-
ni, do­stał ata­ku ser­ca.

Jo­hann Wol­fgang Go­ethe zmarł 22 mar­ca 1832 roku w We­ima­rze, ok. 11. 30. Spo­czął
obok Schil­le­ra w gro­bow­cu ksią­żę­cym.

Dorobek twórczy Goethego

Zachwyt Szekspirem i początek sławy


Lek­tu­ra wspo­mnień ży­ją­ce­go w XVI wie­ku ry­ce­rza Göt­za von Ber­li­chin­gen wraz z wy­rzu­-
ta­mi su­mie­nia po po­rzu­ce­niu cór­ki pa­sto­ra, za­owo­co­wa­ły stwo­rze­niem sztu­ki in­spi­ro­wa­-
nej Szek­spi­rem a przy tym ma­ją­cej cha­rak­ter na­ro­do­wy zgod­nie z po­stu­la­ta­mi Her­de­ra.
Ma­rian Szy­roc­ki zwra­ca uwa­gę, że do re­cep­cji Szek­spi­ra w kra­jach nie­miec­kich przy­czy­-
ni­li się Les­sing i Wie­land. Pierw­szy chwa­lił au­to­ra Makbeta w swych Listach o najnowszej
literaturze (1759-65), dru­gi zaś przy­czy­nił się do po­pu­lar­no­ści Szek­spi­ra w Niem­czech
dzię­ki prze­kła­do­wi jego dra­ma­tów pro­zą z wy­ko­rzy­sta­niem słow­nic­twa i sty­lu ro­ko­ko
(Goethe, s. 69). O en­tu­zja­zmie zwo­len­ni­ków Sturm und Drang dla an­giel­skie­go dra­ma­tur­-
ga pi­sał Go­ethe w swych wspo­mnie­niach. O szcze­rym za­pa­le świad­czy to, że tuż po po­-
wro­cie do Frank­fur­tu w roku 1771 Pi­sarz wpadł na po­mysł zor­ga­ni­zo­wa­nia 14 paź­dzier­ni­-
ka – w dzień imie­nin Wi­lia­ma Szek­spi­ra, uro­czy­sto­ści na jego cześć (Dzień Szek­spi­ra –
Shakespearetag), pod­czas któ­rej wy­gło­sił mowę Na dzień Szekspira.

Wkrót­ce po paź­dzier­ni­ko­wym świę­cie po­wsta­je pierw­sza wer­sja, sztu­ki za­ty­tu­ło­wa­na


Udramatyzowana historia żelaznorękiego Gotfryda von Berlichingen (Geschichte
Gottfriedens von Berlichingen mit der eisernen Hand, dramatisirt), ty­tuł osta­tecz­nej wer­sji
wy­da­nej w roku 1773 brzmiał Götz von Berlichingen. Żelaznoręki. Dramat (Götz von
Berlichingen mit der eisernen Hand. Ein Schauspiel). Pierw­szy wa­riant sztu­ki spo­tkał się
z kry­ty­ką Her­de­ra, za­rzu­ca­ją­ce­go nie­wol­ni­cze na­śla­do­wa­nie Szek­spi­ra. Przed na­śla­dow­-
nic­twem prze­strze­gał Les­sing, któ­ry za­zna­czał w Dramaturgii hamburskiej (1767-1769),

14/19
że sztu­ki An­gli­ka po­wsta­ły w mi­nio­nej epo­ce, dla sce­ny in­ne­go typu, wo­bec tego wzo­ru­-
jąc się i in­spi­ru­jąc jego dzie­ła­mi trze­ba nada­wać dra­ma­tom for­mę bar­dziej zwar­ta. W tym
kie­run­ku po­szła osta­tecz­na wer­sja Götza.

Sztu­kę prze­ło­żył Wal­ter Scott, a jej fa­bu­ła i kon­struk­cja sta­ły się dlań in­spi­ra­cją i przy­kła­-
dem wy­ko­rzy­sta­nia hi­sto­rii swe­go kra­ju jako ma­te­ria­łu dla po­wie­ści. Dzie­ło Go­ethe­go za­-
wie­ra­ło rów­nież fik­cyj­ną in­try­gę mi­ło­sną, ob­ra­ca­ją­cą się wo­kół po­sta­ci Adal­ber­ta von We­-
islin­ge­na – czło­wie­ka o sła­bej woli, wy­uz­da­ne­go i nie­wier­ne­go w sto­sun­ku do war­to­ścio­-
wej ko­bie­ty – za­rę­czo­nej z nim sio­stry Göt­za Ma­rii, a przy tym zdra­dza­ją­ce­go wła­sne śro­-
do­wi­sko i stan by szu­kać ka­rie­ry, a w koń­cu ulec in­try­gom Ade­laj­dy von Wal­dorf i wy­dać
głów­ne­go bo­ha­te­ra woj­skom ce­sar­skim.

W miej­sce sty­li­zo­wa­ne­go ję­zy­ka Oświecenia, na­śla­du­ją­ce­go re­to­ry­kę fi­lo­zo­fów z jej dy­-


dak­ty­zmem, Twór­ca po­słu­żył się zwro­ta­mi ję­zy­ka po­tocz­ne­go, żoł­nier­skie­go oraz słow­nic­-
twem dia­lek­tów. Sta­rał się rów­nież do­sto­so­wać styl do po­szcze­gól­nych po­sta­ci, dla­te­go
du­chow­ni i dwo­rza­nie mó­wią w ję­zy­ku wy­so­ko­nie­miec­kim (hoch-deutsch), na­to­miast ry­-
ce­rze, po­spól­stwo i Cy­ga­nie po­słu­gu­ją się dia­lek­ta­mi środ­ko­wo- i gór­no­nie­miec­ki­mi (M.
Szy­roc­ki, Goethe…, s. 73-74).

Götz przez pe­wien czas był zna­ny je­dy­nie wśród przy­ja­ciół Pi­sa­rza. Sztu­ka o ry­ce­rzu z
że­la­zną ręką po­wsta­ła z god­nie z za­le­ce­nia­mi Her­de­ra, stąd i te­ma­ty­ka z cza­sów wo­jen
chłop­skich XVI wie­ku. Wi­ze­ru­nek ry­cer­stwa nie­miec­kie­go opie­rał się na pra­cy hi­sto­ry­ka i
praw­ni­ka Ju­stu­sa Möse­ra (1720-1794), zwo­len­ni­ka i pro­pa­ga­to­ra idei jed­no­ści na­ro­do­wej
Niem­ców. Go­ethe hi­sto­rię po­trak­to­wał swo­bod­nie, łą­cząc od­le­głe od sie­bie chro­no­lo­gicz­-
nie wy­da­rze­nia, do­da­jąc rów­nież wie­le ze swo­jej epo­ki. Got­fryd von Ber­li­chin­gen jawi się
jako obroń­ca słab­szych i zde­cy­do­wa­ny prze­ciw­nik de­spo­tycz­nych ksią­żąt. Wal­czy o po­-
sza­no­wa­nie swych praw, wy­stę­pu­jąc przede wszyst­kim prze­ciw­ko sa­mo­wo­li i prze­mo­cy
bi­sku­pa Bam­ber­gu. Twór­ca wpro­wa­dził do dra­ma­tu re­pre­zen­tan­tów każ­de­go ze sta­nów
Nie­miec XVI wie­ku: wiel­kich pa­nów, ry­cer­stwo, miesz­czan, chło­pów a na­wet Cy­ga­nów.
Już wcze­śniej Les­sing po­stę­po­wał wbrew za­le­ce­niom po­etyk kla­sy­cy­stycz­nych, wpro­wa­-
dza­jąc do swych dra­ma­tów miesz­czan.

W roku 1773 Go­ethe zaj­mo­wał się jesz­cze spra­wa­mi pa­le­stry, jed­nak sku­piał się już
przede wszyst­kim na pra­cy li­te­rac­kiej. z tego wła­śnie cza­su po­cho­dzi osta­tecz­na wer­sja
Götza oraz frag­ment dra­ma­tycz­ny Prometeusz. Ogło­sze­nie dru­kiem dra­ma­tu o bam­ber­-
skim ry­ce­rzu przy­nio­sło Go­ethe­mu sła­wę, choć to­wa­rzy­szy­ły jej duże stra­ty fi­nan­so­we.

W roku 1774 nad­szedł jed­nak jesz­cze więk­szy suk­ces li­te­rac­ki, któ­ry uczy­nił Go­ethe­go
au­to­rem zna­nym poza gra­ni­ca­mi Nie­miec. Z po­łą­cze­nia do­świad­czeń po­wsta­łych w
związ­ku z uczu­ciem do Lot­te oraz wia­do­mo­ści o spo­wo­do­wa­nym po­noć przez za­ko­cha­-
nie się w za­męż­nej ko­bie­cie sa­mo­bój­stwie Je­ru­sa­le­ma wy­ło­ni­ła się na­pi­sa­na w cią­gu
dwóch mie­się­cy roku 1774 po­wieść epi­sto­lar­na Die Leiden des jungen Werthers czy­li
Cierpienia młodego Wertera. Sama for­ma po­wie­ści skon­stru­owa­nej z li­stów po­cho­dzi­ła z
ma­ją­cej „mó­wić ję­zy­kiem ser­ca” po­wie­ści Julie albo Nowa Heloiza Je­ana-Ja­cqu­esa Ro­-
us­se­au wy­da­nej w roku 1761. Cierpienia ry­chło prze­ło­żo­no na ję­zyk fran­cu­ski, a w roku
1779 na an­giel­ski. Peł­ne i kon­se­kwent­ne sku­pie­nie się na głów­nym bo­ha­te­rze i przed­sta­-

15/19
wie­nie ca­ło­ści wy­da­rzeń z jego per­spek­ty­wy (brak np. ko­re­spon­den­cji in­nych osób), po­-
zwo­li­ło na od­da­nie my­śli i emo­cji bo­ha­te­ra w dy­na­mi­ce dez­in­te­gra­cji jego ży­cia psy­chicz­-
ne­go i oso­bo­wo­ści.

Cierpienia… były pierw­szym wiel­kim suk­ce­sem mię­dzy­na­ro­do­wym li­te­ra­tu­ry nie­miec­kiej.


Ma­rian Szy­roc­ki pi­sze, że nie­zwy­kłe po­wo­dze­nie po­wie­ści wy­ni­ka­ło za­pew­ne z tego, że
mło­dzi, wy­kształ­ce­ni przed­sta­wi­cie­le miesz­czań­stwa Rze­szy, wy­cho­wa­ni na ide­ałach
oświe­ce­nio­wych, znaj­dy­wa­li u Go­ethe­go swe alter ego, po­krew­ną du­szą, mó­wią­cą o ich
pro­ble­mach, emo­cjach i kon­flik­tach (Goethe, s. 84-85).

Po­wieść spo­tka­ła się z gło­sa­mi po­tę­pie­nia roz­ma­itych mo­ra­li­stów, gdyż zda­wa­ła się po­-
chwa­lać sa­mo­bój­stwo i cu­dzo­łó­stwo. Obu­rzo­ny był sam Les­sing, a piew­ca idei oświe­ce­-
nio­wych Frie­drich Ni­co­lai na­pi­sał pa­ro­dię za­ty­tu­ło­wa­ną Radości młodego Wertera
(Freuden des jungen Werthers, 1775). Re­wan­żem było wpro­wa­dze­nie Ni­co­la­ia jako Prok­-
to­fan­ta­zmi­sty do Nocy Walpurgi z czę­ści I Fausta. Mimo gło­sów dez­apro­ba­ty, Go­ethe
przez po­nad trzy de­ka­dy był zna­ny przede wszyst­kim wła­śnie jako au­tor Cierpień…,
szyb­ko za­czę­ły się od­wie­dzi­ny go­ści z ca­łych Nie­miec, w tym mło­de­go, bo li­czą­ce­go za­-
le­d­wie 17 lat, księ­cia We­ima­ru Ka­ro­la Au­gu­sta.

Faust - opus magnum Goethego


Pra­ca nad Fau­stem trwa­ła z prze­rwa­mi sześć de­kad. Być może jesz­cze w roku 1769 Go­-
ethe za­pla­no­wał stwo­rze­nie dra­ma­tu opar­te­go na hi­sto­rii dok­to­ra Fau­sta, któ­ry sprze­da­je
du­szę dia­błu w za­mian za do­świad­cze­nie peł­ni szczę­ścia w ży­ciu ziem­skim, jed­nak osta­-
tecz­nie uni­ka po­tę­pie­nia. Hi­sto­rię po­sta­ci Pi­sarz znał m.in. z książ­ki jar­marcz­nej Historia
o doktorze Johannie Fauście z 1587 r., któ­rej za­da­niem było od­stra­sze­nie czy­tel­ni­ka od
po­stę­po­wa­nia nie­szczę­sne­go bo­ha­te­ra. Go­ethe jed­nak uczy­nił Fau­sta po­sta­cią po­zy­tyw­-
ną. Rów­nież Les­sing i ko­lej­ni pi­sa­rze wi­dzie­li w Dok­to­rze po­szu­ki­wa­cza praw­dy, za­tem
czło­wie­ka Oświe­ce­nia – ra­cjo­na­li­stę szu­ka­ją­ce­go wie­dzy, wręcz sym­bol epo­ki (M. Szy­roc­-
ki, Goethe, s. 277).

Pierw­sza zna­na nam wer­sja sztu­ki róż­ni się już od nie­miec­kich opo­wie­ści o dok­to­rze Fau­-
ście oraz przed­sta­wień te­atrów ku­kieł­ko­wych, opar­tych na ad­ap­ta­cji Char­le­sa Mar­lo­we­’a,
gdyż przed­sta­wia tra­ge­dię mi­ło­ści Dok­to­ra do mło­dej mieszcz­ki Mał­go­rza­ty (Gret­chen),
jej uwie­dze­nia, dzie­cio­bój­stwa, a w koń­cu stra­ce­nia. Wą­tek ten po­cho­dzi od Go­ethe­go,
któ­ry mógł oprzeć się na spra­wie roz­pa­try­wa­nej przez sąd we Frank­fur­cie w la­tach 1771-
1772. Tra­ge­dia Mał­go­rza­ty wią­że sztu­kę z twór­czo­ścią po­wsta­łą pod wy­pły­wem wy­rzu­tów
su­mie­nia po po­rzu­ce­niu Fry­de­ry­ki Brion w r. 1771.

Naj­wcze­śniej­sza wer­sja sztu­ki, Prafaust (Urfaust) to dra­mat Burzy i naporu, utrzy­ma­ny w


po­ety­ce bal­la­dy, sty­li­zo­wa­ny na ję­zyk Renesansu, z po­etyc­kim ob­ra­zo­wa­niem i do­bo­rem
słow­nic­twa. Po­sta­wa Fau­sta jako uczo­ne­go maga spo­ty­ka swą ne­me­zis w ka­ta­stro­fie
Mał­go­rza­ty, na­to­miast cha­rak­ter umo­wy z Me­fi­sto­fe­le­sem nie jest w peł­ni wy­ja­śnio­ny.
„Cy­ro­graf” po­zo­sta­je za­gad­ką rów­nież w sce­nach, któ­re zna­la­zły się w pierw­szej ogło­szo­-

16/19
nej dru­kiem wer­sji sztu­ki, Faust: ein Fragment z roku 1790. Tekst po­zwa­la na wnio­sek, że
tra­ge­dia Mał­go­rza­ty mia­ła być tyl­ko jed­nym z epi­zo­dów, skła­da­ją­cych się na ca­łość ze­-
bra­ne­go przez Fau­sta do­świad­cze­nia ludz­kie­go.

W roku 1797 Au­tor pod­jął na nowo pra­ce nad dra­ma­tem. Schil­ler su­ge­ro­wał, by pro­ta­go­-
ni­sta wiódł ży­cie ak­tyw­ne, wy­ka­zał ini­cja­ty­wę. Zwró­cił rów­nież uwa­gę na pro­blem in­te­gra­-
cji po­da­nia lu­do­we­go i war­stwy fi­lo­zo­ficz­nej. W Części pierwszej Fausta z r. 1808 Go­ethe
wpro­wa­dza ko­lej­ną po­waż­ną mo­dy­fi­ka­cję opo­wie­ści: Faust nie za­wie­ra już umo­wy, lecz
za­kła­da się z Sza­ta­nem. W roku 1808 sztu­ka otrzy­mu­je rów­nież pod­ty­tuł „Tragedia”
(Faust. Eine Tragödie). Tra­ge­dia Fau­sta po­le­ga na nie­moż­no­ści do­świad­cze­nia swe­go
ży­cia nie jako źró­dła za­do­wo­le­nia, czy­li swo­iste­go sa­mo­zba­wie­nia przez li­kwi­da­cję pust­ki
w du­szy i w ser­cu, lecz jako miej­sca prze­ży­wa­nia i da­wa­nia mi­ło­ści bądź re­ali­za­cji obo­-
wiąz­ku. W ten spo­sób żyje jego Gret­chen.

Cha­rak­ter wspo­mnia­ne­go wy­żej za­kła­du ze Złem wy­ma­ga, by Faust do­świad­czył rów­nież


ca­łe­go spek­trum spraw ży­cia pu­blicz­ne­go i po­li­tycz­ne­go jako po­ten­cjal­nych źró­deł za­do­-
wo­le­nia - zba­wie­nia. W związ­ku z tym część dru­ga Fausta obej­mu­je, jak przy­zna­wał sam
Twór­ca, 3 000 lat dzie­jów, przy­wo­łu­jąc po­sta­ci mi­tycz­ne, na­wią­zu­jąc do po­etów po­cząw­-
szy od Ho­me­ra po Byrona, przed­sta­wia­jąc Świę­te Ce­sar­stwo Rzym­skie cza­sów Od­ro­dze­-
nia, re­wo­lu­cję 1789 roku we Fran­cji oraz lata 20. XIX wie­ku. Faust do­stę­pu­je od­ku­pie­nia,
jed­nak nie dzię­ki wła­snym wy­sił­kom, lecz za spra­wą wsta­wien­nic­twa Gret­chen i bo­skiej
mi­ło­ści, któ­rą po­znał wła­śnie w niej.

Faust to przed­się­wzię­cie nie­zwy­kłe, naj­bo­gat­sze w pro­ble­ma­ty­kę w li­te­ra­tu­rze Nie­miec


(M.Szy­roc­ki, Goethe, s. 280). Twór­ca kre­śli pra­wi­dło­wo­ści roz­wo­ju ludz­kie­go, bu­du­je ob­-
raz no­we­go czło­wie­ka za po­mo­cą ję­zy­ka po­etyc­kie­go. Dok­tor Faust sta­je się re­pre­zen­-
tan­tem rze­czy­wi­ste­go Czło­wie­ka, ode­rwa­ne­go od chrze­ści­jań­skie­go dzie­dzic­twa, nie boi
się pie­kła ani dia­bła. Wal­czy o praw­dę i szczę­ście wła­sne i ca­łe­go ro­dza­ju ludz­kie­go,
moż­na po­wie­dzieć że jest bo­ski – tak jak bo­ska jest sub­stan­cja w na­ukach Spi­no­zy.
Łączy się z tym roz­mi­ło­wa­nie w ży­ciu hic et nunc oraz dą­że­nie do wy­ko­rzy­sta­nia ca­łej
peł­ni swe­go ta­len­tu (po­dob­nie jak sam Go­ethe). Dro­ga ku wie­dzy i szczę­ściu jest trud­na,
po­dob­nie jak w gno­styc­kich opo­wie­ściach o szu­ka­niu Gra­la. Po­zna­nie rze­czy­wi­sto­ści –
wy­cho­dzą­ca poza na­iw­ność i przy­swa­ja­nie au­to­ry­te­tów gnosis ro­dzi się dzię­ki sys­te­ma­-
tycz­nej pra­cy, stu­dium i sta­łej ak­tyw­no­ści. Faust opusz­cza swą izbę z księ­ga­mi by rzu­cić
się w wir ży­cia, jed­nak nie z po­mo­cą nie Boga czy tym bar­dziej świę­tych lub bliź­nich, lecz
Me­fi­sto­fe­le­sa. Czło­wiek – Faust (Adam gno­sty­cy­zmu) zma­ga się wiecz­nie ze „skoń­czo­-
no­ścią” (świa­tem de­miur­ga, wię­żą­cym bo­skie iskry – du­sze w cia­łach?). Im wy­żej wzno­si
się Duch, tym sil­niej wi­dzi swą ludz­ką nie­udol­ność, cie­le­sność i śmierć. Kon­flikt tra­gicz­ny
opie­ra się na an­ty­te­zie „bo­sko­ści” ludz­kiej i ogra­ni­czeń czło­wie­czej kon­dy­cji. Bar­dzo duże
zna­cze­nie w per­spek­ty­wie fi­lo­zo­fii i ide­olo­gii XIX i XX wie­ku ma za­kli­na­nie przez Dok­to­ra
nie sza­ta­na Bi­blii, po­ko­na­ne­go przez Chry­stu­sa, lecz „du­cha zie­mi”, któ­ry jest dlań „no­-
wym bo­giem”, bo­giem na­tu­ry i ge­niu­szu, przy­no­szą­cym Fau­sto­wi po­dob­nie jak raj­ski
Wąż, ty­ta­nizm bę­dą­cy jed­no­cze­śnie tra­ge­dią (Por. np. M. Szy­roc­ki, Goethe, s. 282-283).

Pierwotna siła przyciągająca

17/19
Nad po­wie­ścią Powinowactwa z wyboru Go­ethe za­czął pra­co­wać wio­sną roku 1808, by
ukoń­czyć ją już 30 lip­ca. Po­ru­szał w niej pro­ble­my spo­łecz­ne, etycz­ne i psy­cho­lo­gicz­ne,
kry­ty­ku­jąc przy tym ów­cze­sne po­glą­dy na in­sty­tu­cję mał­żeń­stwa. Samo okre­śle­nie "po­wi­-
no­wac­two" Au­tor za­czerp­nął z che­mii do­pa­tru­jąc się ana­lo­gii mię­dzy siłą skła­nia­ją­cą po­-
sta­ci ku so­bie a pra­wa­mi przy­rod­ni­czy­mi. Powinowactwa z wyboru to ty­tuł nie­miec­kie­go
prze­kła­du książ­ki che­mi­ka szwedz­kie­go Berg­man­na, wy­da­ne­go w roku 1779. W sen­sie
che­micz­nym, "po­wi­no­wac­two" ozna­cza­ło wła­ści­wość ma­te­rii, któ­ra po­le­ga­ła na gwał­tow­-
nym two­rze­niu no­wych związ­ków tuż po kon­tak­cie z okre­ślo­nym pier­wiast­ka­mi, cho­ciaż
wcze­śniej ta sama ma­te­ria wcho­dzi­ła w inne związ­ki. Mia­ło od­po­wia­dać za to swo­iste,
obiek­tyw­ne "przy­cią­ga­nie się", o któ­rym mowa rów­nież w sa­mej po­wie­ści (M. Szy­roc­ki,
Goethe, s. 214-215 z cy­ta­tem z pra­cy Ju­liu­sza Kle­ine­ra, W kręgu Mickiewicza i
Goethego, War­sza­wa 1938, s. 82-83).

Jak zwra­ca uwa­gę Ma­rian Szy­roc­ki, Go­ethe w Powinowactwie z wyboru wpro­wa­dził


nowe po­my­sły twór­cze, sto­su­jąc przy tym róż­no­rod­ne chwy­ty pi­sar­skie. Po­czę­cie dziec­ka
i śmierć głów­nych bo­ha­te­rów za­cho­dzą o zmierz­chu, za­tem czło­wiek roz­po­czy­na i koń­czy
swe ist­nie­nie w ciem­no­ści. Po­czę­cie na­stą­pi­ło w po­wie­ści przy bla­dym świe­tle lam­py, za­-
tem w pół­mro­ku, zaś śmierć ma­łe­go chłop­ca i Oty­lii wie­czo­rem, gdy już zmierz­cha­ło
(Goethe, s. 218). Dużą rolę w zro­zu­mie­niu po­wie­ści ma włą­czo­na w jej struk­tu­rę no­we­la
Osobliwe dzieci sąsiadów (Die wunderlichen Nachbarskindern). Mowa w niej o mi­ło­ści
dziew­czy­ny i chłop­ca, o ich szczę­ściu i we­wnętrz­nych kon­flik­tach. Chło­piec otrzy­mu­je ce­-
chy ka­pi­ta­na z po­wie­ści - je­dy­nej po­sta­ci któ­ra wciąż sta­je się do­sko­nal­sza. No­we­la to
swe­go ro­dza­ju al­ter­na­ty­wa czy "od­wró­co­na" wer­sja hi­sto­rii mi­ło­snej Powinowactw..., w
któ­rej pa­nu­je har­mo­nia mię­dzy kul­tu­rą i na­tu­rą oraz mię­dzy jed­nost­ką i spo­łe­czeń­stwem,
zaś ko­chan­ko­wie an­ga­żu­ją się w spra­wy spo­łecz­ne, pę­dząc przy tym to­wa­rzy­ski tryb ży­-
cia (M Szy­roc­ki, ibidem). W po­wie­ści Oty­lia od­da­la się co­raz to bar­dziej od toku ży­cia aż
do śmier­ci dziec­ka. Po tym zda­rze­niu pra­gnie po­wró­cić do lu­dzi, po­ma­gać im, wy­cho­wy­-
wać dzie­ci i pra­co­wać. Rów­no­cze­śnie re­zy­gnu­je z mi­ło­ści do Edwar­da. Jed­nak do­pie­ro
jej śmierć ma rze­czy­wi­sty wpływ na spo­łecz­ność, a jej grób sta­je się ośrod­kiem mocy.
Mło­dzi lu­dzie uda­ją się tam z piel­grzym­ką, by zna­leźć po­kój i siły, po­jed­naw­szy się przy
tym z ży­ciem (quasi-sa­kra­ment?). Go­ethe wy­ko­rzy­stał te­ma­ty­kę bli­ską ro­man­ty­kom, łą­-
cząc sztu­kę wie­ków śred­nich (głów­nie go­ty­ku), mo­ty­wy ha­gio­gra­fii św. Oty­lii - pa­tron­ki
cho­rych oraz po­boż­ność lu­do­wą ka­to­li­cy­zmu Nie­miec przed na­sta­niem pro­te­stan­ty­zmu
(może rów­nież współ­cze­snych so­bie nie­miec­kich kra­jów ka­to­lic­kich lub Włoch). Sca­lił w
ten spo­sób wia­rę w cuda ze śmier­cią ko­chan­ków (swo­iste świa­dec­two - mar­ty­rium uczu­-
cia). Na­su­wa na myśl bal­la­dy Mickiewicza uczy­nie­nie gło­si­ciel­ką wie­ści o cu­dow­nej mocy
gro­bu obłą­ka­nej dziew­czy­ny ze wsi.

Ma­rian Szy­roc­ki za­uwa­ża, że cho­ciaż Go­ethe bu­do­wał spe­cy­ficz­ny świat ro­man­tycz­ny,


wpro­wa­dził, przede wszyst­kim dzię­ki włą­cze­niu do dzie­ła no­we­li, wy­raź­ne i waż­ne wąt­ki
an­ty­ro­man­tycz­ne. Od­po­wia­da to jego kry­tycz­ne­mu sto­sun­ko­wi do ro­man­ty­zmu w okre­sie
po­wsta­nia Powinowactw... (Goethe, s. 218-219). Na ułom­ność świa­ta przed­sta­wio­ne­go
wska­zu­je już sam kon­flikt mał­żeń­stwa i uczu­cia mi­ło­ści. W mał­żeń­stwie swój wy­raz znaj­-
du­ją pro­ble­my spo­łecz­ne, wol­ność i ko­niecz­ność oraz kwe­stio­no­wa­nie przez Au­to­ra in­sty­-
tu­cji mał­żeń­stwa. Mamy tu do czy­nie­nia z "po­sta­wie­niem pod prę­gie­rzem" re­aliów spo­-

18/19
łecz­nych, w któ­rych mał­żeń­stwo jest zmu­szo­ne funk­cjo­no­wać (por. ów­cze­sne re­gu­la­cje
roz­wo­do­we, pra­wo ro­dzin­ne np. w Ko­dek­sie Na­po­le­ona itp.). Sto­sun­ki spo­łecz­ne są tak
złe, że ra­tun­kiem dla Oty­lii oka­zu­je się ode­bra­nie so­bie ży­cia. Jej po­raż­ka jest jed­nak
rów­nież jej po­śmiert­nym zwy­cię­stwem, a samo za­koń­cze­nie Powinowactw... nie jest jed­-
no­znacz­ne, po­zo­sta­wia­jąc czy­tel­ni­kom i kry­ty­kom wie­le do­pusz­czal­nych al­ter­na­tyw. Po­-
wieść jest też pro­te­stem prze­ciw ba­na­li­za­cji, mi­sty­fi­ka­cji oraz iro­ni­za­cji mi­ło­ści mał­żon­-
ków.

W Powinowactwach i wszyst­kich póź­niej­szych dzie­łach Go­ethe­go po­ja­wia się też okre­-


śle­nie "de­mo­no­lo­gia", od­no­szą­ce się do losu ludz­kie­go. "De­mo­nicz­ność" to zda­niem Pi­-
sa­rza pra­fe­no­men (pra­zja­wi­sko), pra­wi­dło­wość ele­men­tar­na, jed­no­cze­śnie nisz­czą­ca i
twór­cza "de­mo­nia", do­ty­czą­ca za­rów­no każ­de­go jed­nost­ko­we­go czło­wie­ka jak i ludz­ko­ści
in toto. Demoniczność kie­ru­je ist­nie­niem i roz­wo­jem czło­wie­ka, jest siłą ta­jem­ną, od­czu­-
wa­ną przez każ­de­go, kto na­le­ży do ro­dza­ju ludz­kie­go, jed­nak ża­den fi­lo­zof nie jest w sta­-
nie jej wy­ja­śnić, a czło­wiek re­li­gij­ny prze­cho­dzi nad nią do po­rząd­ku dzien­ne­go. Wol­ność
jed­nost­ki krzy­żu­je się tu z ko­niecz­no­ścią, wy­ni­ka

19/19

You might also like