You are on page 1of 6

Skarb Troi

Lilly, zauważyła, że za siedem sekund skończy się ich podróż w tunelu. Razem z Magnusem zaczęli odliczać. Coraz
bardziej denerwowała się, że nie da rady wyłączyć stopera i przyłożyć kryształu. Gdy na cyferblacie została tylko jedna
sekunda, malutka ćma (która nie wiadomo skąd się wzięła) powiedziała:
- Uda Ci się.
I miała rację, dała radę.
         Dziewczynka zaczęła skakać ze szczęścia.
- Super – powiedział Magnus, który również skakał ze szczęścia.
- O nie! - krzyknęła Lilly.
- Co się stało? - zapytał chłopiec.
- To – wskazała dziewczynka.
Magnus spojrzał w kierunku, który wskazała Lilly.
- To mamy kłopot – wyjąkał Magnus.
Wyjście z tunelu zagradzał ogromny głaz.
- Co teraz robimy? - zapytała Lilly.
- Musimy go przepchnąć – odpowiedział.
- To pchamy – powiedzieli razem i rzucili się na głaz.
Lilly popatrzyła na Magnusa i powiedziała:
- Udało się!
- Myślałem, że będzie trudniej – powiedział chłopiec.
- To co, idziemy? - zapytała Lilly.
- Idziemy – odpowiedział Magnus.
- Tylko trzymajmy się blisko siebie – dodała dziewczynka.
         Wyszli z tunelu i znaleźli się w gaju oliwnym.
- W którą stronę idziemy? - zapytał Magnus.
- Nie wiem – odpowiedziała Lilly.
- Chodźmy  wzdłuż rzeki – zaproponował chłopiec.
- Okej – zgodziła się   Lilly.
Szli i szli aż znaleźli się na małej polance. Pasły się tam owce, kozy i jeden osioł.
- To którędy teraz? - spytał Magnus.
- Jeszcze nie wiem, ale możemy zapytać się tego rolnika, który idzie zbierać oliwki. On nam powie, gdzie mamy iść,
żeby dotrzeć do Troi – zaproponowała Lilly.
- Spróbujmy, jak się na nas zezłości, to będziemy uciekać, a jeśli nie, to może nam pomoże – dopowiedział Magnus.
- Ruszamy – powiedziała dziewczynka.
- Najpierw wyślijmy Albertowi wiadomość przez Merlina, żeby wiedział, co robimy, gdzie jesteśmy i, że już dotarliśmy
– zaproponował chłopiec.
- Dobry pomysł – powiedziała Lilly.
Dzieci zaczęły szukać Merlina, który w tym czasie siedział na jednej z owiec. Gdy go dopadli Lilly i Magnus,
powiedzieli mu wszystko, co ma przekazać Albertowi. Ledwo skończyli mówić, a Merlina już przy nich nie było, więc
poszli do rolnika. Na szczęście mężczyzna nie zezłościł się na nich, wręcz przeciwnie wskazał im drogę i sprawiał
wrażenie bardzo miłego. Dzieci podziękowały za pomoc i ruszyły ścieżką, którą pokazał im rolnik.
W tym samym czasie Albert dostał informację od Merlina. Chłopiec dał tej dziwnej istocie wskazówki, które miał
przekazać Lilly i Magnusowi, jak dotrą do Troi.
         Dzieci szły wolno ścieżką, żeby nie ominąć żadnego zakrętu.
W końcu dotarli do Troi, gdzie toczyła się bitwa. Magnus myślał, że chodzi o piękna Helenę. Miała wybrać ona
jednego z mężczyzn, który zostanie jej mężem.  Myśli chłopca przerwał Merlin,  pojawił się on bardzo nagle.
- Aaaa…! - krzyknął chłopiec.
- Co się stało? - spytała Lilly.
- Nic tylko wystraszyłem się Merlina – odpowiedział.
- Mam dla was wskazówki od Alberta – powiedział Merlin.
- Mów szybko – zawołali jednocześnie.
Dzieci słuchają co przekazuje im Merlin i próbowały to wszystko zapamiętać.
- Okej, czyli  musimy przejść tak Troję, żeby nie wejść na pole bitwy oraz nie zostać zauważonym przez nikogo  -
upewniał się Magnus.
- Tak – odpowiedział Merlin.
         Obydwoje ruszają w drogę. Gdy udało się im obejść wszystkie przeszkody, zauważyli część wolną od strażników i
daleką od pola bitwy. Jednak po chwili żałowali swojej decyzji by iść tamtędy , bo ta strona również była objęta
ochroną.                     W ich kierunku biegło już trzech żołnierzy. Nie mieli dokąd uciec.
- Ooo – wyjąkał Magnus.
Parę sekund później dopadli ich, nie chcieli słuchać wyjaśnień, tylko związali Magnusa z Lilly i zaprowadzili do
lochów.
 Zanim doszli do tego strasznego miejsca, zobaczyli jak żyją tu ludzie. Spośród nich wszystkich, dzieci zapamiętały
najbardziej: kowala, który wykuwał tarczę                                i garncarzy, przy których stały ogromne dzbany na oliwę
i wodę.                                      W drodze do lochów zauważyli dziwny pokój z napisem  na drzwiach „OTTPIYKITTAS
TNS TPOIAS”, co oznaczało książę Troi.
Bardzo ich to zaciekawiło, ale nie dali po sobie tego poznać, żeby żołnierze niczego nie podejrzewali. Kiedy znaleźli się
w ciemnym lochu, zastanawiali się, jak stąd uciec. Magnus usłyszał cichutki głos ćmy, żeby rozciął
sznuryddd                                                              (którymi byli związani) scyzorykiem schowanym w jego bucie. Po
około 10 minutach męczenia się  dali radę. Jak najszybciej chcieli stamtąd uciec. Gdy wyszli                             z lochu
biegli tak szybko, jak mogli. Nawet drzwi księcia Troi ich nie zatrzymały.
         Przebiegli przez polankę i znów znaleźli się w gaju oliwnym.  
- Wracamy do domu Magnus – powiedziała Lilly.
- Uff… myślałem, że tego nie powiesz – odpowiedział chłopiec.
- Nie zrealizowaliśmy naszych planów, które mieliśmy, ale nie wytrzymam tu ani minuty dłużej – oznajmiła Lilly.
- Ja też. Znajdźmy wejście do tunelu i uciekajmy stąd – dodał Magnus.
         Gdy byli już w domu, Albert zaczął ich wypytywać „jak było”, ale oni nie mieli siły odpowiadać na jego pytania.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Dialog...
-         -   Już - powiedziała Lily.
     -   No to chodźmy - zdecydował Mangus.
Koniec tunelu znajdował się w jaskini. Dzieci spodziewały się zobaczyć bitwę o Troję, ale nic takiego się nie stało.
Przed wyjściem było mnóstwo zieleni i pastwiska pełne owiec i kóz. W oddali Lily spostrzegła starożytny targ.
-       Słuchaj, może nacisnęłaś stoper o sekundę za wcześnie?
-       Możliwe. Chodźmy na targowisko.
Na miejscu dzieci oglądały stragany i sprzedawane na nich towary. Kiedy Lily zatrzymała się na dłużej przy straganie z
biżuterią, Mangus powoli zaczynał się nudzić. Najpierw przyglądał się, jak kowal wykuwa tarczę, a potem kopał
kamyki. W końcu nie wytrzymał:
-       Stoisz tyle przy tym stoisku. Może nogi wrosły ci w ziemię?
-       Przestań!
-       Nie! Ruszmy się wreszcie! - powiedział Mangus.
-       Niech ci będzie. Pooglądajmy dzbany!
Przyjaciele podziwiali ogromne dzbany na oliwę lub wodę. Stary garncarz siedział z tyłu straganu i robił nowe
naczynia. Po chwili młody kupiec podszedł do nich i powiedział, że może im podarować czarę magicznej wody. Dzieci
wzięły ją, nie podejrzewając niczego złego.
-       Wiesz co? Wejdźmy na to wzgórze - powiedziała Lily.
Kiedy Lily i Mangus byli w połowie drogi, chłopiec zażądał przerwy, żeby napić się wody. Po chwili dziwnie się
poczuł.
-       Lily, chce mi się spać…
-       O co ci chodzi? Przecież jest środek dnia - dziwiła się dziewczynka.
Za moment chłopiec już spał. Przyjaciółka próbowała go obudzić, ale on po prostu chrapał. Lily uznała, że najlepiej
będzie jeśli zaciągnie śpiącego kolegę na szczyt wzgórza.
            Kiedy dotarła na miejsce, ujrzała studnię, a przy niej kobietę. Postanowiła poprosić ją o pomoc.
-       Przepraszam, czy mogłaby mi pani pomóc obudzić mojego kolegę? - zapytała Lily.
-       Oczywiscie, a co jest w tym trudnego?
-       Napił się wody z dzbana, który dostaliśmy od kupca na targu i nagle zasnął - stwierdziła dziewczynka.
-       Skoro tak, to musimy go zanieść do mojego domu.
Ruszyły w drogę. Podczas wędrówki Lily dowiedziała się, że jej towarzyszka nazywa się Arisa. Okazało się, że mieszka
ona na skraju morza Jońskiego, a jej dom stoi na jego piaszczystym brzegu.
            Kiedy dotarły do celu, Arisa położyła Mangusa na sianie i zaczęła przynosić różne zioła, które potem podpalała.
Przedziwne zapachy unosiły się w pomieszczeniu. Po kilku minutach Mangus przebudził się.
-       Gdzie ja jestem? - zapytał.
-       Jesteśmy w domu pani Arisy - odpowiedziała Lily i opowiedziała mu, co się wydarzyło.
Potem Arisa zaprosiła ich do ogrodu. Opowiedziała im o ogrodach księcia Troi - Parysa, po których przechadza się ze
swoją ukochaną, piękną Heleną. O pałacu, do którego wchodzi się przez wielkie wrota, a na jego ścianach można
oglądać misterne mozaiki.
            Nagle, zza krzaków wyskoczył ów młody kupiec, który dał dzieciom dzban z wodą. Obsypał Lily i Mangusa
tajemniczym proszkiem i dzieci …zniknęły.
            A gdzie się pojawiły? W piwnicy obok Alberta i nieźle go wystraszyły!

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

 Minęły 53 minuty i siedem sekund. Mogliśmy wreszcie wyjść z tunelu. Kręciło mi się w głowie, ciarki przechodziły mi
po plecach, serce biło jak oszalałe. Chciałem wracać… Ciekawość jednak zwyciężyła.
Okazało się, że jestem na piaszczystej plaży. Czułem dotyk wiatru wiejącego od morza. W oddali widać było bramę
prowadząca do Troi, umieszczona była pomiędzy dwoma pasami potężnych murów obronnych - zewnętrznych i
wewnętrznych. Po prawej stronie dostrzegłem monumentalne wieże oraz świątynię Ateny, otoczoną kolumnami w stylu
doryckim. Po lewej zauważyłem w oddali sylwetki pasterzy. Pomyślałem, że chciałbym na chwilę znaleźć się w gaju
oliwnym albo skosztować słodkich winogron. Może są tu gdzieś blisko.
Lilly zawołała:
- Patrzcie, to Grecy podpływają!  Widzę Achillesa i jego armię! Jest też Odyseusz!
Odpowiedziałem:
- Musimy się schować. Merlin, nagrywaj to kamerą.
- Dobrze, tylko przypomnij mi jak się ją włącza- odpowiedział Merlin.
Ukryliśmy się w świątyni. Okazało się, że nie ma z nami Lilly. Została porwana przez Achillesa. Nie wiedzieliśmy, jak
jej pomóc. Poprosiłem Merlina, by coś wyczarował:
- Może ogromnego pająka, który ugryzie Achillesa w stopę – zaproponował.
- Nie cierpię pająków, lepiej coś innego… - odpowiedziałem.
- Może ogromny klown? – wymyślał dalej Merlin.
- Lilly boi się klownów… Może lepiej robota albo mechanicznego konia trojańskiego – zaproponowałem.
Merlin wyczarował konia, jakiego Trojanie nigdy nie widzieli. Był zrobiony ze stali, lśnił w słońcu. Jego wnętrze
wypełniały najnowocześniejsze komputery. Zostały zaprogramowane do ratowania Lilly. Nie mieliśmy za wiele czasu.
Achilles chciał złożyć Lilly w ofierze Hadesowi.
Naszym sprzymierzeńcem okazał się Hektor, który odwrócił uwagę Achillesa. Zaczął opowiadać o swojej odwadze i
niezwykłych umiejętnościach posługiwania się mieczem. Mogliśmy w tym czasie wprowadzić naszego stalowego
konia.
Achilles był tak zaskoczony, że bez chwili zastanowienia oddał nam Lilly.
Byliśmy szczęśliwi, że znów jesteśmy razem. Ukryliśmy się w naszym niezwykłym komputerowym koniu. Na ukrytych
ekranach monitorów oglądaliśmy bitwę Greków z Trojanami. Nigdy nie czułem większych emocji. Było lepiej niż w
kinie.
 Moja mama pewnie powiedziałaby: „To nie jest film dla dzieci, zbyt wiele w nim brutalnych i krwawych scen”. I
faktycznie - nigdy nie widziałem tylu zabitych, rannych. Pierwszy raz zobaczyłem łuki z drewna, wzmacniane rogiem i
kawałkami ścięgien, włócznie, miecze.
    Merlin utrwalał wszystko na komputerach, żeby Albert mógł potem wszystko zobaczyć.  Wiedzieliśmy, że to będzie
niezwykły materiał na naszą pracę na historię. Wojna trojańska toczyła się przecież na naszych oczach…

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

...Lili zaczęła już powoli opuszczać rękę, na szczęście Merlin (robot pomagający dzieciom) przy użyciu podnośnika
trzymał jej rękę oraz oczywiście "dudka" (bo tak dzieci nazwały kryształ do podróży w czasie ) w górze. Nagle
usłyszeli jakby dzwonek, był to dźwięk wydobywający się ze stopera, znak, że to już właściwy "czas". Po chwili dzieci
były już w starożytnej Troi. Kiedy wyszły z tunelu znalazły się w małym, skromnym domostwie należącym do
ubogiego a poza tym starego  pasterza. Miał żonę piękną Helenę, dwie młode córki (Klołi i Zołi). W domostwie nie
zabrakło także miejsca dla zwierząt; starego, wyliniałego, szarego, kota w czarne paski, miał on śliczny różowo-
łososiowy nosek oraz cudne pobłyskujące oczy  w żółto-pomarańczowym kolorze, osiołka, kilka kur, owiec, i małą
kózkę. Magnus przywitawszy się zaczął opowiadać małej rodzinie o tym skąd jesteśmy dokąd podążamy, i takie tam
różne. Magnus cały czas pytał biedną skołowaną Lili. "Prawda Lili?". Pasterz zgodził się nas przenocować w swym
domu za cenę piętnastu z pięćdziesięciu monet które przed wejściem do portalu podarował nam Albert. Lili bała się, że
trzydzieści pięć monet to za mało w Troi. Pasterz zapewnił ją jednak, że wystarczy im na jedzenie, picie i nocleg przez
dwa dni w Troi. O ile ktoś ich nie oszuka, bo są tacy co chętnie oszukają nowych, małych i zagubionych przybyszów.
Chatka stała w górach na skalistym zboczu. Ciszę nocną zakłócała tylko cicha i melancholijna muzyka wytwarzana
przez cykady skaczące po polach oraz głośne i denerwujące nie melodyczne chrapanie Lili. Miałam już dosyć siedzenia
w ciemnym, śmierdzącym serem pleśniowym  plecaku więc zaczęłam miaułczeć tak głośno i tak żałośnie, że gdyby nie
fakt że byliśmy tam tylko my to bym obudziła z pół dzielnicy. Rozbudzone i wystraszone dzieci podeszły z wolna do
plecaka, następnie Magnus otworzył go i wyciągał po kolei:  aparat, namiot, mozaikę i tak dalej, aż w końcu dokopał
się do mnie małej puchatej kulki sierści w rudym kolorze. "Zuzia!!!" zaczęły kolejno powtarzać dzieci "Zuzia, Zuzia,
Zuzia!!!". I tym sposobem minęła godzina albo dwadzieścia minut, a może trzy no cóż koty nie znają się na zegarku.
Magnus włożył mnie do szuflady i poszedł spać. Lili nie mogła spać. Podeszła do szuflady w której leżałam, wyjęła
mnie i zabrała do swojego łóżka. Położyła się na plecach i zaczęła mnie głaskać po łebku.Mrrr... Prrr... mruczałam
właśnie w ten sposób dopóty, dopóki nie zasnęłam snem głębokim. Zbudziły mnie dopiero krzyki i tupot ludzi którzy
się spieszą. Byli to właśnie moi mali państwo oraz pasterz, pasterka i ich córki. Okazało się, że kiedy spałam  oni już
wszystko ustalili i że Klołi i Zołi pójdą z nami. Najpierw się ucieszyłam, że pójdą z nami ale to była przedwczesna
radość. Cóż ale nie uprzedzając faktów. Szliśmy tak sobie piaszczystym brzegiem niedaleko pięknej zatoki. Lili niosła
mnie w kapturze. Widziałam wiele rzeczy na przykład żołnierzy, kapłana, gaj oliwny, ogromne dzbany na oliwę, wodę,
różne krajobrazy głównie w zieleni, rolników zbierających oliwę, kowala wykuwającego tarczę, garncarza i wiele
innych.
    Po długiej drodze dotarliśmy do zamku. Zauważyłam tam księcia troi - Parysa. Gdy zauważyliśmy wojska
natychmiast uciekliśmy do portalu gdzie chcieliśmy pożegnać się z Klołi oraz Zołi. Nagle Klołi  przeszła przez głowę
nowa  myśl. Wskoczyła na gigantyczną skałę i  już miała na nas zepchnąć kamienie ale Zołi na całe szczęście
powstrzymała ją. Ufff... umknęliśmy, niestety kosztem Merlina (naszego robota). Lili w zamian za ratunek podarowała
Zołi mnie.  Po powrocie Albert został zasypany opowiadaniami o przygodzie, o pasterzu, o Zołi i Klołi, o mnie, o
skałach i w ogóle o wszystkim.
   To była przygoda która zostanie w sercach obu dzieci i ich kotka, no, bo w sumie teraz to już należę do Zołi i już nie
jestem małym kotkiem tylko dużą kotką o tak samo rudym i pachnącym futrze jak dawniej.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wszyscy przeszliśmy przez tunel czasu. Kiedy stanęliśmy na ziemi (portal był 1m nad ziemią) ja i Julia zniknęłyśmy.
Kiedy przeteleportowałyśmy się, to okazało się, że jesteśmy w Troi! Ja i Julia zaczęłyśmy zwiedzać miasto.
Podeszłyśmy do bram i zobaczyliśmy tam resztę ekipy. Razem poszliśmy do zamku. Kiedy byliśmy w środku to
zdarzyło się coś niesamowitego - wszyscy okrzyknęli nas bogami. Ja zostałam boginią Nia, Julia-Mia, Lilly-Sia,
Magnus-Nero i Merlin-Hexu. Nagle przybył do nas sam Zeus! Każdy był zdziwiony, że bóg nad bogami tu przyleciał.
Zeus przyprowadził też księcia Troi: Korneliusza. Książę pozwolił nam zamieszkać w zamku. Pewnego dnia Korneliusz
dał nam 5 osłów i 5 słoików cykad. Mieliśmy wyruszyć w podróż do Hery. Gdy wyruszyliśmy przejeżdżaliśmy koło
pięknej rzeki i stromych gór. Po 2 dniach znaleźliśmy się w oliwnym gaju, w którym pozbieraliśmy trochę oliwek do
wielkiego dzbana i plecaków. Wreszcie byliśmy na miejscu! Kiedy weszliśmy do świątyni ujrzeliśmy tam Herę, Atenę i
Posejdona. Wszyscy podeszli do nas. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie, aż w końcu Hera powiedziała:
-Witajcie w naszym domu!
-Rozgośćcie się drogie dzieci- powiedział Posejdon.
-Książę Korneliusz nas tu przysłał- powiedziałam.
-A, więc to wy!- Atena krzyknęła.
-T-Tak- powiedziała Julia (Mia)
-Spokojnie, nie zrobimy wam krzywdy- szybko wtrąciła Hera.
-Mamy dla was zadanie...- powiedział Posejdon.
-Jakie?- spytał Magnus (Nero)
-Musicie stawić czoło złemu smokowi i go zabić...- powiedziała Atena.
-..., bo inaczej Troja przepadnie...- ciągnęła Hera.
-... i nic z niej nie zostanie!- dokończył Posejdon.

Nie zastanawialiśmy się ani chwili i ruszyliśmy z powrotem do Troi. Gnaliśmy szybko na osłach, kiedy nagle
zauważyliśmy, że nikt z nas nie poznaje tych miejsc. Szybko wspięliśmy się na strome skały i wypatrywaliśmy żywej
istoty. Długo czekaliśmy, aż w końcu jechał tędy kupiec razem z rzeźnikiem. Bardzo się baliśmy, bo w końcu był tam
rzeźnik, który miał na sumieniu dużo zabójstw. Pomimo to chcieliśmy zapytać się o drogę. Przez przypadek zajrzeliśmy
do wozu tych ludzi i zobaczyliśmy piękną księżniczkę Helenę. Powiedziała nam o pewnym garncarzu, który może nam
zrobić wiele złotych dzbanów i kowala, który wykuje nam tarczę, miecz, zbroje i co będziemy potrzebować.
-Nie martwcie się dzieci my tylko chronimy księżniczkę Helenę, bo na pewno, gdyby Parys dowiedział się o wojnie,
kazał by ją do lochów wtrącić, by była bezpieczna, a my tego nie chcemy, więc ją ukrywamy- powiedział kupiec.
-Dobrze, a gdzie możemy znaleźć tego garncarza i kowala?- spytałam.
-Kowal znajduje się przy gaju oliwnym, a garncarz znajduje się nad Morzem Jońskim, nad piaszczystym brzegiem,
gdzie jest dużo zieleni i gdzie są tam wysokie skały- powiedziała Helena.
-Dziękujemy- powiedzieliśmy. Już mieliśmy odejść, ale księżniczka powiedziała:
-Zaczekajcie! Chyba nie myślicie, że puszcze was tak bez mapy, dobrego jedzenia, wody i pieniędzy! Macie tutaj 2
mapy, 20 bochenków chleba, 5 dzbanów wody i 100 klejnotów..., ale wiem, że przybywacie z przyszłości, więc
zabierzcie też po jednym klejnocie tak dla was- z uśmiechem powiedziała Helena- A teraz żegnajcie moi młodzi
przyjaciele!-pożegnała nas księżniczka i odjechali, więc co mieliśmy teraz zrobić? Musieliśmy iść do tego kowala i
garncarza. Kiedy tak szliśmy i szliśmy nagle Lilly się potknęła.
-Auć! Moja noga!- krzyczała z bólem.
-Spokojnie może w plecakach mamy opatrunek- powiedział Magnus (Nero).
-MOŻE?! Musimy to mieć!- powiedziała Lilly (Sia). Każdy zaczął szukać w plecakach jakiegoś opatrunku, ale nic nie
znaleźliśmy, więc w końcu ktoś musiał jej to powiedzieć:
-Niestety nie mamy...- powiedziałam.
-Mogę iść zobaczyć do lasu czy są tam jakieś rośliny lecznicze, bo ja się znam na roślinach- powiedział Merlin (Hexu).
No to Merlin poszedł i po 15 minutach wrócił:
-Niestety nie znalazłem..., więc musisz jechać na ośle- powiedział Merlin (Hexu)
-Dobrze- uspokoiła się Lilly (Sia).
W końcu dotarliśmy do kowala, który już nam wykuł wszystkie potrzebne rzeczy.
-Dziękujemy!- powiedzieliśmy.
-Obyście wygrali tą wojnę!- krzyknął na pożegnanie.
Jechaliśmy 2 godziny, aż w końcu dotarliśmy do garncarza. Co było najdziwniejsze to, że on też już miał dla nasz
rzeczy!
-Dziękujemy!- powiedzieliśmy.
-Obyście wygrali tą wojnę!- pożegnał nas.
Po 13 godzinach byliśmy już w Troi. Idealnie trafiliśmy na czas, bo zły smok już nadlatywał ze swoim wojskiem.
-Do boju!- krzyczeli żołnierze Troi.
-Do boju!- krzyczeli żołnierze złego smoka.
Zły smok zaczął atakować Troję. My w piątkę pognaliśmy razem z żołnierzami i zaczęliśmy walkę. Walczyliśmy tak 3
godziny, aż w końcu każdy myślał, że ciemna strona mocy wygrała... Ale co to?! Nagle zjawili się tu Zeus, Posejdon,
Hera i Atena! Teraz na pewno wygramy! Po godzinie zwyciężyliśmy i zabiliśmy złego smoka. Książe Korneliusz
pozwolił nam zatrzymać wszystkie te rzeczy, które otrzymaliśmy. Bogowie odprowadzili nas do portalu i serdecznie
pożegnali myśląc, że jeszcze wrócimy i my też tak myśleliśmy. Przeszliśmy przez tunel i powitaliśmy Alberta. Daliśmy
mu też parę klejnotów, a każdy zatrzymał sobie ich po 6, bo w Troi resztę wydaliśmy na potrzebne rzeczy.
-Dziękuję wam, że o mnie pomyśleliście!- wzruszył się Albert.
-Nie ma za co- powiedzieliśmy-przecież jesteśmy przyjaciółmi.
I tak oto skończyła się nasza przygoda w Troi, ale już planowaliśmy kolejne odwiedziny w przeszłości..

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Kiedy Magnus i ja wyszliśmy z tunelu, zobaczyliśmy niezwykłe widoki: wysokie góry których wierzchołki ginęły w
chmurach, zieleń która była tak zielona jak jabłka w sadzie mojej cioci Stasi, wszędzie wokół ostre skały, dużo
dojrzałych oliwek i inne niezwykłe widoki.
-Magnus zobacz! -wskazałam na położoną w oddali bramę. 
-No tak! To przecież T r o i a! - powiedział Magnus. Pobiegliśmy jak najszybciej w stronę wielkich, okutych złotymi
cekinami bram legendarnego miasta. Wokół wrót stali żołnierze uzbrojeni we włócznie. Lecz wrota same były otwarte.
W mieście było jeszcze piękniej - W kuźniach kowale wykuwali ozdobne tarcze, rolnicy którzy zbierali dużo oliwek
zachwalali je na swoich straganach. 
-Magnus -Powiedziałam -powiesz mi co robimy w Troi? Bo... zapomniałam 
-Jak to zapomniałaś? Jesteś wyjątkowo roztrzepana.
-Więc po co tu jesteśmy?
-To jest oczywiste że jesteśmy tutaj by zapobiec WIELKIEJ WOJNIE -Odpowiedział Magnus.
-Więc jaki jest nasz plan? Wymyśliłeś coś?
-Jeszcze nie mam żadnego planu. A ty masz jakiś?
-Ja mam.
-Powiesz jaki?
-A co myślałeś że nie powiem? -Powiedziałam, a potem się zaśmiałam.
Mój plan:
1.Czekamy na Merlina i prosimy żeby przyniósł kilka rzeczy z teraźniejszości
2.Kradniemy Helenę 
3.Tłumaczymy jej plan
4.Kopiujemy Helenę
5.Pozostawiamy kopię Parysowi, a oryginał Grekom
6.Wszyscy są szczęśliwi !
I jak? Podoba ci się plan?

-Jest... Super -Trochę myślałam że Magnus będzie antagonistą tego planu, ale się myliłam.
Nagle z tunelu wyskoczył Merlin!
-Przepraszam że wcześniej nie mogłem przyjść, ale źle obliczyłem konfigurację trajektori czasoprzestrzennej -
Powiedział Merlin.
-yyy...co? -Zapytałam
-Później ci to wyjaśnię.
-Dobrze, ale czy przyniosłeś Klonator? -Zapytał Magnus.
-Nic mi o tym nie mówiliście.
-I nic kompletnie nie przyniosłeś?
-Przyniosłem kilka innych rzeczy.
-Jakie są to rzeczy? Czy uda nam się zbudować z nich Klonator?
-Myślę że... chyba tak...
-To co przyniosłeś?
-Czerwony aparat, stary kalkulator, kilka pustych butelek, gumy do żucia,linę, bezpieczniki  itp.
-Okey, może nam się udać- powiedziałam, a po wypakowaniu z torby wszystkich rzeczy przystąpiliśmy do pracy.Po
trzech godzinach wszystko było gotowe. Niepozorne urządzenie schowane w kieszeni mojej kamizelki, miało zmienić
bieg historii.
-Teraz drugi punkt naszego planu, kradniemy Helenę.
-Ale jak my to zrobimy??- Zapytał Magnus.
-Ja mam lepszy pomysł. Po prostu wkradniemy się do jej komnaty i tam ją skopiujemy -Powiedział Merlin.
Ruszyliśmy w kierunku pałacu, omijając śpiących strażników.Szybko znaleźliśmy właściwą komnatę, w środku
siedziała piękna Helena. Była bardzo zaskoczona dopóki nie wyjaśniłam jej chytrego planu. Szybko skopiowaliśmy
Helenę, lecz przypadkowo wyszły nam 3 Heleny, potem 5, potem 11.
-Wybaczcie, nie umiem się jeszcze tym posługiwać. Nigdy nie robiłam takiego czegoś...
Lecz po wielokrotnych próbach stworzyły się dwie Heleny. Przeszliśmy przez wiele Helen. raz było 125, raz 438,
czasami to nawet 13.
-Teraz piąty punkt naszego planu, pozostawmy kopie Parysowi, a oryginał oddajmy Grekom.
-Ale co z drugim, trzecim i czwartym?
-Merlin, nie wytłumaczyłam ci jeszcze planu?
-No... raczej nie.
-narysowałam go, zobacz.
-I co o nim myślisz? -Zapytał Magnus.
-Jest... Super -Razem z Merlinem kontynuowaliśmy plan. Pobiegliśmy na plażę, gdzie stały statki Greków. Na nasz
widok odezwały się głosy: Patrzcie! Helena! 
-Parys zdecydował się oddać Helenę. Możecie wracać do domu -Powiedział Merlin. Grecy odpłynęli.
Wojna nigdy nie wybuchła.
-To co teraz robimy??? -Zapytał Merlin.
-Jak to co -Powiedziałam -wracamy do domu.
-Ale jak?? Nasz tunel jest kilka kilometrów stąd -Zapytał Magnus
-A myślicie że jak się tu zjawiłem? Mam swój wehikuł czasu -Powiedział Merlin. Nie minęło nawet piędzieśąt trzy
minuty i siedem sekund. Odrazu znaleźlismy się w domu.
-O NIE! -Krzyknął Magnus
-Co się stało ?- zapytałam
-Zapomniałem o czymś bardzo ważnym!
-O czym?
-Chyba się pomyliliśmy, daliśmy oryginał Parysowi a kopię Grekom

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Gdy Lilly i Magnus dotarli do starożytnej Troi ujrzeli mury miasta. Postanowili przejść przez bramę,którą pilnowali
uzbrojeni strażnicy. Lilly obmyslila plan,który szybko przedstawiła Magnusowi.
-Magnusie poplyniemy rzeką,która prowadzi do miasta -powiedziała Lilly.
-ale ja nie umiem pływać! -rzekł Magnus
-damy radę,ja bardzo dobrze pływam więc Ci pomogę pozatym tu nie jest tak głęboko jak Ci się wydaje -powiedziała z
przekonaniem Lilly
-dobrze Lilly ufam Ci, nie ma co dłużej dyskutować tylko trzeba działać, bo mamy mało czasu.
Natychmiast obydwoje skończyli do rzeki. Z powodzeniem dotarli za mury Troi.Kiedy podziwiali miasto nagle podeszli
do nich uzbrojeni ludzie,którzy kazali dać im sakiewke złota inaczej zabiorą Magnusa. Lilly i Magnus byli przerażeni i
zaczęli uciekać, lecz na nic to się zdało bo szybko ich złapali. Wzięli Magnusa że sobą i pojechali w głąb
miasta,przerażona Lilly zaczęła płakać i krzyczeć aby ratowali jej przyjaciela. W ten pobiegła do niej kobieta, przytulila
ją i obiecała,że pomoże jej odzyskać przyjaciela.Obmyśliła plan,który polegał na tym,aby przebrać się za bogate
damy.Dotarly do domu kobiety i przybrały się w piękne suknie i obwiesily się złotem,które tak naprawdę było sztuczne.
Następnie poszły w miejsce do którego zabrano Magnusa.Kiedy dotarły do celu poprosily o spotkanie z ludźmi, którzy
uprowadzili chłopaka. Oznajmiły, że mają sakiewke wypełnioną złotem i dadzą ja kiedy ujrzą Magnusa całego i
żywego. Złodzieje zgodzili się na to i przyprowadzili chłopaka kiedy Lilli zobaczyła swojego przyjaciela strasznie się
ucieszyła, że żyje i nic mu nie jest.Przytulila go i dała mu znać, że mają plan aby go stąd wydostać. Powiedziała
bandytą, że robią zamianę ona daje im złoto,a oni oddadzą Magnusa.Zgodzili się na ten układ i zrobili zamiany. Lilli
szczęśliwa wzięła Magnusa za rękę i zaczęli oddalać się coraz szybciej w końcu zaczęli biec, kiedy ich nie było widać.
Zbiry zaczęli otwierać sakiewke i jakże byli zdumieni, kiedy z sakiewki wyjmowali następną, potem jeszcze jedną i
jeszcze jedną. Popadli w straszną złość i zaczęli biec w stronę Lily i Magnusa, lecz ich już dawno nie było.Dzieci
podziękowały tajemniczej kobiecie i powiedziały, że nigdy o niej nie zapomną.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxXxx

Bohaterowie Magnus albert i lilly wybrali się w podróż do tunelu po troję. Magnus i lilly przenieśli się na windzie do
tunelu a albert został ponieważ jeździł na wózku a poza tym ktoś musiał na nich czekać jakby się coś wydarzyło.
Alberta i lilly w tunelu zobaczyli olbrzyma któremu wbiło się coś w rękę,postanowili mu pomóc. Dziewczynka wzięła
kamień i próbowała go podważyć żeby Magnus mógł go wyciągnąć. Dzieciom się to udało olbrzym w podziękowania
zaprosił ich na ciastko i czekoladę. Chłopiec i dziewczynka wrócili z tunelu do domu i opowiedzieli wszystko albertowi
który w to nie wierzył.
Magnus i lilly są już dorośli i wspominają tą przygodę do dziś. Kto wie może kiedyś spotkają się z olbrzymem

You might also like