You are on page 1of 5

© Wydawnictwo WAM, 2012, Antologia tekstow filozoficznych i teologicznych z III-XI wieku

Wybór i opracowanie El bieta Jung

!!

Fredegizjusz z Tours

List o nicości i ciemnościach

Do wszystkich wierzących w  Boga przebywających razem w  świętym pałacu


i do naszego Pana, najdostojniejszego cesarza Karola – diakon Fredegizjusz.

O istocie nicości

Chociaż zagadnienie nicości już dość często wielu poruszało, to jednak nie zostało ono w pełni
zbadane i objaśnione, co sprawia wrażenie, że w ogóle nie jest możliwe do wyjaśnienia. Po
wnikliwym namyśle uznałem wszakże za pożądane, aby przystąpić do jego zgłębienia. I tak
to rozwiązałem trudności, w które było ono uwikłane, a które wydawały się zgoła nieprze-
zwyciężalne; temu, co niejasne, przywróciłem bowiem światło, i tym sposobem zagadnienie
uczyniłem przystępnym. Przemyślenia te powierzam również pamięci potomnych.
Kwestia jest zaś tego rodzaju: czy nicość jest czymś, czy też nie? Jeśliby zaś ktoś powiedział:
„Wydaje się, że nicość jest tym samym, co negacja”, to należy przyjąć, iż uznaje on nicość jednak
za coś. Skoro bowiem właśnie stwierdził: „Wydaje się, że nicość jest”, to tak jakby powiedział:
„Wydaje się, że nicość jest jakaś”. Jeśli zatem dalej utrzymywałby, że nicość jest owym czymś,
czego jednak nie ma, to widać, że rzecz ujmowałby niewłaściwie. I właśnie dlatego powinno
się pozostać przy ustaleniu, iż jest ona czymś.
Jeśli zaś padłaby taka odpowiedź: „Wydaje się, że nicość nie jest czymś” – to i z tym stwier-
dzeniem także można się uporać. Wpierw za sprawą takiej argumentacji, której słuszność
jest w stanie uznać sam rozum ludzki, a następnie przez odwołanie się do powagi autorytetu,
wszelako nie dowolnego, ale takiego mianowicie, który sam w sobie jest wiarygodny i w swoich
podstawach niewzruszony.
Przedstawmy zatem dowód rozumowy. Otóż jest bezsporne, że każda nazwa określona, jak
np. ‘człowiek’, ‘kamień’ czy ‘drzewo’, coś oznacza. Przeto gdy wypowiadamy takie nazwy, to
zarazem pojmujemy oznaczane przez nie rzeczy. Naturalnie nazwa ‘człowiek’ oprócz ujęcia
różnicy gatunkowej wskazuje też na dotyczącą wszystkich ludzi pewną treść powszechną;
a podobnie ‘kamień’ i ‘drzewo’ zawierają w swej treści właściwą im ogólność. Ponieważ zaś
‘nicość’ jest właśnie rzeczownikiem, jak stanowczo twierdzą gramatycy, zatem jest ona nazwą
określoną. Ale każda nazwa określona coś oznacza. Jest zatem niemożliwe, aby coś określonego
© Wydawnictwo WAM, 2012, Antologia tekstow filozoficznych i teologicznych z III-XI wieku
Wybór i opracowanie El bieta Jung

List o nicości i ciemnościach !"

nie było czymś, ale jest równie niemożliwe, aby coś, co jest określone, nie istniało. Na postawie
więc tego, iż nazwa ‘nicość’ ma określone znaczenie, trzeba uznać, że coś jej odpowiada, a co
za tym idzie, że owo coś nie może nie być.
Ujmijmy to jeszcze inaczej. ‘Nicość’ jest wyrazem posiadającym znaczenie. Jednakże z każ-
dym znaczeniem związane jest odniesienie do tego, co jest przezeń oznaczone. Wynika z tego,
że nicość nie może nie być czymś. Ponadto wiadomo, że każde znaczenie jest znaczeniem tego,
co jest. A skoro ‘nicość’ też coś znaczy, to znaczeniem słowa ‘nicość’ jest to, co jest, to znaczy
rzecz istniejąca.
W zajmującej nas kwestii, prócz dowiedzenia, iż nicość istotnie jest czymś, pozostaje jesz-
cze do wykazania coś ponadto. Niewielkim bowiem dziełem okazuje się to rozumowanie, bo
choć dla jego zilustrowania nietrudno podać liczne przykłady, wszelako pragnę się odwołać
do Boskiego autorytetu – podpory i niewzruszonej podstawy dla ludzkiego rozumu. Sam
mianowicie Kościół Powszechny – zapoczątkowany raną z boku Chrystusowego, karmiony
pożywieniem najświętszego Jego ciała oraz napojem najdroższej krwi Jego, i od chwili swych
narodzin stanowiony najgłębszymi tajemnicami – dzięki wyznawaniu niewzruszonej wiary
jest pouczony z Bożej łaski o tym, że Bóg swą mocą z nicości uczynił ziemię, wodę, powietrze
oraz ogień, a także światło, aniołów i duszę ludzką. Do aż tak wysokich szczytów jest zatem
podniesiona wiarygodność wejrzenia umysłu, której żadne rozumowanie nie unieważni, żadne
argumenty nie zbiją, a i żadne siły nie są w stanie zwalczyć.
Kościół tedy orzeka, że to, co wśród stworzeń jest pierwsze i co zaistniało przed wszystkim
innym, zostało utworzone z nicości. Wynika z tego, że nicość jest czymś potężnym i dostojnym.
A ponieważ jest czymś tak dostojnym, to jej wielkość nie może być zgłębiona, zwłaszcza że ani
jedna z tych rzeczy, które się z niej wywodzą, nie może być ani rozpoznana dokładnie taką,
jaką ona jest, ani też zdefiniowana. Któż bowiem ośmieliłby się głosić, iż dokładnie zmierzył
naturę elementów? Czyż ktoś był w stanie dogłębnie pojąć substancję i naturę światła albo
anioła, czy duszy? Jeżeli zatem tego, co właśnie wymieniłem, nie potrafimy pojąć rozumem
ludzkim, to w jaki sposób ustalimy, jak wielkie i jakiego rodzaju jest to, skąd owe pierwsze
byty biorą swój początek i rodzaj?
Mógłbym, rzecz jasna, jeszcze wiele innych tego rodzaju argumentów przedstawić, niemniej
wierzę, iż wyrażone tu myśli w zupełności wystarczą czytelnikom dociekliwym i pojętnym.

O istocie ciemności

Po przedstawieniu tych stosownie krótkich rozważań pragnę przystąpić teraz do rozwikłania


zagadnienia, które u łaknących wiedzy czytelników uchodzi – i słusznie – za kwestię ze wszech
© Wydawnictwo WAM, 2012, Antologia tekstow filozoficznych i teologicznych z III-XI wieku
Wybór i opracowanie El bieta Jung

!# Fredegizjusz z Tours

miar godną uwagi. Otóż istnieje pogląd, że ciemności jako takich nie ma i nie może ich być,
który – jak zaraz wykażę, a roztropny czytelnik zechce to uznać – daje się z łatwością obalić
powagą Pisma Świętego. Przypatrzmy się więc temu, co właściwie na powyższy temat mówi
opis początków dziejów zamieszczony w Księdze Rodzaju.
Stwierdza się w niej mianowicie tak: „I były ciemności ponad powierzchnią wód”. Jeśliby
zaś ich nie było, to jaki sens ma wyrażenie, że one właśnie „były”? Tak więc albo ktoś mówi,
że „ciemności były”, i tym samym przyjmuje ich rzeczywiste bytowanie, albo też powiada,
że owych „ciemności nie było”, i w ten sposób zaprzecza ich realności. I nie jest inaczej, gdy
mówimy „człowiek jest”, bo wówczas rzeczy, a w tym przypadku człowiekowi, przypisujemy
tym samym realną bytowość; kiedy zaś stwierdzamy, iż „człowieka nie ma”, negując w ten
sposób rzecz, tym samym zaprzeczamy istnieniu człowieka. Czasownik substancjalny ma
bowiem to do siebie, że połączony bez sprzeczności z podmiotem jednoznacznie wskazuje
na to, że podmiot jest substancją. W tej wypowiedzi: „ I były ciemności ponad powierzch-
nią wód” zawiera się więc potwierdzenie realności rzeczy, której z dziedziny bytu nie może
usunąć ani oddzielić żadna negacja. Toteż ‘ciemności’ ujmowane jako podmiot dopełnia się
słowem ‘były’, gdyż tym słowem wskazuje się też i na to, że ciemności w jakiś sposób są. I tak
to niepodważalny autorytet wsparty rozumem, a także rozum wysławiający ów autorytet,
stwierdzają jedno i to samo, a mianowicie, że ciemności istnieją.
Wprawdzie powyższy wywód, który przenosimy nad inne, wystarcza do wyjaśnienia na-
szego stanowiska, wszelako w celu pozbawienia oponentów jakiejkolwiek sposobności do
sprzeciwu, uwyraźnijmy go, dodając doń kilka – pochodzących z natchnienia Boskiego –
świadectw, zebranych tu zawczasu dla tych, którzy z bojaźni przed na wskroś niedorzecznymi
argumentami przeciwników nie ośmielają się nawet choćby próbować ich odeprzeć.
Jeżeli oto Pan z powodu ucisku ludu Izraela karał Egipt srogimi karami i okrył go właśnie
ciemnościami – tak gęstymi, iż dotknięci nimi ludzie wzywali pomocy – to przecież wów-
czas owe ciemności nie tylko wzrokiem były postrzegane, ale także z uwagi na swą gęstość
podlegały pod doznania zmysłu dotyku. A skoro tak, to z konieczności musi istnieć to, co
posiada przymiot namacalności i co może sprawiać właśnie takie doznanie. Jeśli zaś coś istnieje
w sposób konieczny, to nie może tego czegoś nie być. Z tej to racji okazuje się więc niemoż-
liwe, by ciemności nie było, ponieważ z konieczności istnieje to, czego doświadcza się jako
namacalnego.
Nie sposób i tego pominąć, że wraz ze wszelkim stworzeniem Pan oddzielił światłość od
ciemności: światłość nazwał ‘dniem’, a ciemności ‘nocą’. Jeśli zatem nazwa ‘dzień’ posiada jakieś
znaczenie, to i nazwa ‘noc’ musi również coś oznaczać. ‘Dzień’ oznacza światło, które z całą
pewnością jest czymś potężnym. Czym wobec tego są owe ciemności? Czy one mogą w ogó-
le nie mieć realnego odniesienia? Czyżby więc ucierpieć miał na powadze Boży autorytet,
© Wydawnictwo WAM, 2012, Antologia tekstow filozoficznych i teologicznych z III-XI wieku
Wybór i opracowanie El bieta Jung

List o nicości i ciemnościach !$

skoro od tego samego Stwórcy, który ustanowił nazywanie światła ‘dniem’, pochodzi także
nazwa ‘noc’? W żadnym wypadku! Łatwiej bowiem niebo i ziemię przekroczyć, niż zmienić
to, co oznajmił Boży autorytet. Wszakże to Stwórca nadał właściwe nazwy rzeczom, które
sam uczynił, po to właśnie, ażeby poprzez nie każda rzecz mogła być rozpoznana. Żadnej
zaś rzeczy nie stworzył bez właściwego dla niej miana i nie ustanowił dla niej nazwy innej,
jak tylko taką, zgodnie z która dana rzecz istnieje. A zatem zważmy – skoro bluźnierstwem
byłoby twierdzenie, jakoby Bóg miał uczynić coś zbytecznego, to i nazwę, którą On nadał
ciemnościom, w żadnym razie nie można uznać za zbyteczną. A jeśli nie jest ona zbyteczna,
to niewątpliwie jest właściwa. Gdy zaś właściwa, to zarazem konieczna, ponieważ właśnie
dzięki niej możliwe jest poznanie rzeczy, którą ta nazwa oznacza. Tym samym jeszcze bardziej
utwierdzamy się w przekonaniu, iż Bóg prawidłowo ustanowił zarówno rzeczy, jak i nazwy,
które to pozostają we wzajemnej koniecznej zależności.
Podobnie prorok Dawid, napełniony Duchem, był świadom tego, że ciemności nie są
tylko jakąś czczą i pusto brzmiącą nazwą, i jasno o nich się wyraził, iż one jakoś są, gdy tak
powiedział: „Zesłał ciemności”. Jeżeli bowiem miałoby ich nie być, to w takim razie czyż
mogły być zesłane? Coś może być mianowicie posłane jedynie tam, gdzie tego czegoś brak,
tego zaś, czego w ogóle nie ma, nie można dokądkolwiek posłać, ponieważ nigdzie tego nie
ma. O zesłanych ciemnościach powiada się właśnie dlatego, że one naprawdę były. W innym
miejscu powiada Dawid: „Przywdział ciemności niby zasłonę wokół siebie”. Wobec tego godzi
się zapytać, czym było to, co przywdział, oraz w jaki sposób mógł przywdziać owe ciemności
i wznieść je jako swą zasłonę. Prorok Dawid wyraził się jeszcze tak: „Jak ciemności dla ciebie”.
Skoro więc wyraźnie wskazał, iż są one w posiadaniu, to tym samym rozumie się, że realnie
są. Wszystko bowiem, cokolwiek brane jest w posiadanie, musi przecież istnieć. Ciemności
więc, jako przysługująca komuś własność, prawdziwie są.
Wystarczy wszakże tych i temu podobnych argumentów, ażeby zwycięsko odeprzeć za-
rzuty, a zarazem jak najprzezorniej zabezpieczyć się przeciw wszelkim możliwym napaściom.
Wszelako dzięki mocy ewangelicznego przekazu można się z łatwością przed nimi obronić,
a przy tym skierować je w naszych napastników. Przytoczmy zatem słowa samego Zbawiciela,
który powiada: „Synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemności”. I zwróćmy
uwagę, że ciemnościom przydał On określenie – ‘na zewnątrz’. ‘Na zewnątrz’ zaś (od czego
zresztą został utworzony wyraz ‘zewnętrzny’) oznacza miejsce. Toteż gdy Zbawca powiedział:
„na zewnątrz – w ciemności”, to chciał dobitnie wskazać, że owe ciemności są umiejscowione
w przestrzeni, gdyż inaczej nie znalazłyby się na zewnątrz, jeśliby uprzednio nie były wewnątrz.
W istocie bowiem wszystkiemu, co istnieje, z konieczności przysługuje miejsce, zaś to, co nie
istnieje, nie zajmuje doprawdy żadnej przestrzeni. Wspomniane ciemności nie tylko zatem
są, ale także posiadają swoje uwarunkowanie przestrzenne.
© Wydawnictwo WAM, 2012, Antologia tekstow filozoficznych i teologicznych z III-XI wieku
Wybór i opracowanie El bieta Jung

!% Fredegizjusz z Tours

Również w opisie Męki Pańskiej Ewangelista oznajmia, iż w sam dzień śmierci Jezusa na-
stały ciemności od godziny szóstej aż do dziewiątej. A skoro ogarnęły one ziemię, jakże można
mówić, że ich nie było? W odniesieniu bowiem do tego, co już zostało uczynione, nie można
przecież sprawić, aby ono się nie stało; z kolei to, czego pod żadnym względem nie ma i nigdy
nie było, to w żadnym razie nie może istnieć. A skoro ciemności zostały uczynione, przeto
nie można ich już nie sprawić.
Czytamy o tym także w Ewangelii: „Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością,
jakże wielkie są same ciemności?”. Sądzę, iż nikt nie wątpi, że ilość została przypisana ciałom,
które współstanowiąc całość wszechrzeczy, wyodrębniają się właśnie z powodu ilości. A zatem
ilość jako przypadłość przysługuje każdemu ciału. Przypadłości zaś – jak wiadomo – albo tkwią
w podmiocie, albo są orzekane o podmiocie. Owe wypowiedziane słowa: „same ciemności
jak wielkie są” wskazują na przypadłość ilości tkwiącą w podmiocie. Stąd nie tylko wiemy, iż
ciemności istnieją, lecz także wnosimy, że są one cielesne.
I tak to krótkie rozumowanie wsparte autorytetem starałem się napisać i poddać pod roz-
wagę Waszej Wysokości w przeświadczeniu, że zatwardziałych i niewzruszonych heretyków
zawsze będzie nęciło, aby przewrotnie zmienić coś w przedłożonej opinii i tym sposobem
zejść ze ścieżki prawdy. Jeśliby więc kiedykolwiek zostało coś przeciwstawione temu naszemu
wykładowi przez tych, którzy mając odmienne zdanie, usiłowaliby odwołać się do samej reguły
wiary, to zechciejcie stanowczo odrzucić pełne głupich wymysłów ich poglądy.

Tłum. Adam Górniak

You might also like