Professional Documents
Culture Documents
ISBN 978-83-948289-1-2
Wydanie I elektroniczne
Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reproduko-
wana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani
odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Korekta: Gloria Cyprys, Katarzyna Karczmarczyk, Aneta Filipek, Michał Trociński
Projekt i wykonanie okładki: Karolina Drozd
Wydawca wersji papierowej:
Wydawnictwo Biosłone
www.bioslone.pl
Wydawca e-booka:
ProPartner Rafał Wójcik
ul. Bonifraterska 17, piętro 3 North Gate
Warszawa 00-203
tel. +48 509 819 946
e-mail: redakcja@otokoclub.pl
Rozdział 1
1. Medycyna a zdrowie
Przekręt z profilaktyką to tylko jeden z tysięcy przykładów, jak propagan-
da stara się wmówić nam, że leczenie chorób to to samo, co dbanie o swo-
je zdrowie. Tymczasem jest akurat odwrotnie, bowiem zdrowie jest alter-
natywą dla chorób i – tym samym – czerpiącej z nich zyski medycyny.
Co się mówi, gdy ktoś zachorował na jakąś poważną chorobę, na wylecze-
nie której jest już za późno? Czy wyjaśnia się, że prowadził nieprawidłowy
tryb życia i to go doprowadziło do choroby? Nie! Twierdzi się, że za późno
zgłosił się do lekarza, albo nie brał przepisanych mu leków. Tym sposobem
stwarza się wrażenie, że przyczyną chorób jest… niedobór leków i usług me-
dycznych.
Albo takie powiedzenie, że na coś przecież trzeba umrzeć. O czym ono
świadczy? Otóż ludzie są pogodzeni już z tym, że tak ma właśnie być: naj-
pierw trzeba pochorować, by potem „na coś” umrzeć…
2. Medycyna a choroby
Jest około 400 opisanych przez medycynę jednostek chorobowych, prze-
ciwko którym stosuje się odpowiednie leki. W Polsce lista leków dopusz-
czonych do obrotu zawiera około 12.000 pozycji, czyli że na każdą chorobę
przypada średnio 30 leków. Czy to wystarczy? Ależ skąd! Koncerny farma-
ceutyczne niezmordowanie wprowadzają na rynek nowe leki – głębiej
działające, bardziej skuteczne, a nawet, jak donoszą media… inteligentne.
Co rusz, do publicznej wiadomości podawane są sensacyjne doniesienia
o odkryciu nowego leku lub szczepionki przeciwko najgroźniejszym cho-
robom. A co mówią fakty? Czy wraz ze wzrostem liczby leków i rzekomą
poprawą ich jakości poprawia się także stan zdrowia społeczeństwa? Chy-
ba nikogo nie trzeba przekonywać, że jest akurat odwrotnie, bo liczba za-
chorowań na choroby cywilizacyjne wciąż ma tendencję zwyżkową, i nic
nie wskazuje na to, by miało coś się zmienić.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest wielopokoleniowy wpływ propagandy
lansowanej przez farmaceutyczno-medyczne lobby, które dołożyło wszelkich
starań, by wpoić masom irracjonalną wiarę w to, że negatywny wpływ coraz
powszechniejszych w środowisku sztucznych związków chemicznych można
zniwelować… innymi sztucznymi związkami chemicznymi. No i wprowadza
się do organizmów ludzi owe sztuczne związki chemiczne, zwane lekami,
wykorzystując do tego celu najrozmaitsze sposoby – doustnie, doodbytniczo,
domięśniowo, dożylnie, iniekcje do komory stawowej, zwane blokadami, czy
przez skórę, w postaci najrozmaitszych maści i plastrów. Niestety, leki che-
miczne mają to do siebie, że wykazują poważne działania uboczne, często
groźniejsze od chorób, przeciwko którym zostały zastosowane.
Na fali totalnej klapy medycyny chemicznej powstała tak zwana medycyna
naturalna, oparta na lekach pochodzenia naturalnego. Ważne jest tu określe-
nie „pochodzenia naturalnego”, bo istotnie, owe leki nie są produkowane
z ropy naftowej i węgla, jak to ma miejsce w przypadku medycyny chemicz-
nej, lecz z surowców naturalnych, głównie odpadów produkcyjnych, ale…
przy użyciu odczynników chemicznych (rozdział 35, punkt 1). Tak więc owa
medycyna naturalna, do końca naturalną nie jest. Niemniej jednak zdobyła
ona spore zainteresowanie społeczeństwa zawiedzionego medycyną che-
miczną, w wyniku czego powstały wielkie korporacje skupujące wytłoczyny
po produkcji soków i inne odpady powstające w produkcji żywności, by pro-
dukować z nich quasi-naturalne leki. Czy to istotnie alternatywa, która z de-
finicji jest koniecznością wyboru między dwiema wzajemnie wykluczającymi
się możliwościami? Oczywiście, że nie. To tylko inny wariant tego samego –
leczenia objawów chorobowych bez usunięcia ich przyczyny.
I tu narzuca się pytanie: co jest przyczyną chorób? W zasadzie odpowiedź
na to pytanie znana jest od bez mała dwóch i pół tysiąca lat, gdyż wówczas
Hipokrates, zwany ojcem medycyny, oświadczył: Choroby są procesem po-
zbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu.
Nazywamy je chorobami, lecz one w rzeczywistości leczą choroby. Wszyst-
kie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w za-
leżności od miejsca, w którym występują.
Jak widzimy, medycyna wiedzę o przyczynie chorób dawno już posiadała,
ale jej nie wykorzystała. Dlaczego? Otóż nurt hipokratejski był nurtem medy-
cyny profilaktycznej, dążącej do odkrycia praw natury i fizjologii po to, by
skutecznie unikać chorób. Ten nurt rozwijał medycynę edukacyjną, zapobie-
gawczą. Uczono ludzi jak żyć, żeby nie chorować. Podstawą takiego postępo-
wania było założenie, że natura sama wie co robi, więc nie trzeba nic popra-
wiać.
Niestety, medycyna ucząca ludzi jak nie chorować działa jak brzytwa
Ockhama[1], czyli obcina zawód lekarza. Praktycznie rzecz biorąc, lekarz
może stać się niepotrzebny, zwłaszcza gdy zabraknie chorób stwarzanych
przez medycynę skupioną na blokowaniu objawów chorobowych, szczegól-
nie za pomocą antybiotyków i leków chemicznych. Gdyby nurt hipokratejski
znalazł szersze zastosowanie, wówczas liczba lekarzy zajmujących się walką
z objawami chorobowymi zostałaby zredukowana niemalże do zera. Wiedza
o istocie chorób nie byłaby wiedzą tajemną, dostępną jedynie dla poubiera-
nych w białe kitle namaszczonych kapłanów, lecz byłaby przedmiotem po-
wszechnie nauczanym w szkołach. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak
było, bowiem, jak twierdzi Hipokrates: Mądry człowiek powinien wiedzieć,
że zdrowie jest jego najcenniejszą własnością, i powinien uczyć się, jak sam
może leczyć swoje choroby. Jeśli zatem chcemy mieć społeczeństwo zdrowe
i mądre (a nie jedynie wykształcone), to czemu ukrywać przed nim wiedzę
w tej jakże istotnej dziedzinie, jaką jest zdrowie?
Lekarz mógłby funkcjonować jedynie jako nauczyciel albo osoba interwe-
niująca w naprawdę trudnych sytuacjach, gdy w grę wchodzi ratowanie ży-
cia. Wówczas mała ilość lekarzy zaspokajałaby potrzeby dużej grupy ludzi.
Ale wówczas nie byłoby biznesu, z którego farmaceutyczno-medyczne lobby
dobrowolnie raczej nie zrezygnuje.
Niemniej jednak informacje o toksemii jako jedynej przyczynie wszystkich
chorób, choć ukrywane skrzętnie przez prawie dwa i pół tysiąclecia, ujrzały
wreszcie światło dzienne. I wcale nie stało się to na skutek edukacji społe-
czeństwa, lecz w efekcie totalnej klapy medycyny skupionej na walce z obja-
wami chorobowymi. I – jak zresztą należało się spodziewać – rzeczywiście,
po oczyszczeniu organizmu z zalegających w nim toksyn, niejako samoist-
nie, ustępuje większość chorób, także tych przez medycynę konwencjonalną
uznanych jako nieuleczalne.
Tak oto, niejako z inicjatywy oddolnej, powstał nurt tak zwanej medycyny
naturalnej, zajmującej się detoksykacją, czyli leczeniem chorób poprzez
oczyszczanie organizmu z nagromadzonych w nim toksyn. Na początku ta
medycyna rzeczywiście miała wiele wspólnego z naturą, ponieważ głównie
opierała się na ziołach i innych substancjach występujących w naturze. Jed-
nak, wraz ze zdobywaniem popularności, zaczęła być przejmowana przez
biznes – jak to medycyna. No i powstały potężne korporacje sprzedające naj-
rozmaitsze specyfiki oczyszczające: tabletki, plastry, kulki homeopatyczne
oraz tak zwane suplementy – wszystko pochodzenia naturalnego… prosto
z fabryki leków. Do tego doszły także lewatywy (ostatnio bardzo modne), wy-
imaginowane diety, aparaty generujące prąd elektryczny o specjalnej prosto-
kątnej sinusoidzie (te lepsze nawet z regulowaną częstotliwością), a także
aparaty emitujące pole elektromagnetyczne. Nie można oprzeć się wrażeniu,
że tak zwana medycyna naturalna obecnie jest już bardziej „naturalna” od
samej natury, ponieważ wszelkimi sposobami stara się tę naturę albo wyrę-
czyć, albo poprawić rzekomo tkwiące w niej błędy i niedociągnięcia.
Co z tego wychodzi? Okazuje się, że w obecnych czasach, nawet po grun-
townym oczyszczeniu, organizm bardzo szybko się zatoksycznia, w związku
z czym kuracje oczyszczające trzeba powtarzać bardzo często, mniej więcej
dwa razy do roku. Jest to więc kolejne uzależnienie delikwenta, zwanego pa-
cjentem, od medycyny. Ale nam chodzi o alternatywę dla medycyny, a nie
wybór wariantu leczenia chorób. W tej sytuacji detoksykacja organizmu jako
metoda leczenia chorób jest metodą tak samo objawową, jak każda inna me-
toda leczenia chorób bez usunięcia ich przyczyny, z tą niewielką różnicą, że
leki i urządzenia nazywają się „oczyszczające”.
Wiem. Każdy teraz się zdziwi i pomyśli sobie: – „Jak to? Skoro przyczyną
wszystkich chorób jest toksemia, to jej usunięcie jest jednocześnie usunię-
ciem przyczyny wszystkich chorób. Coś ten autor miesza…” Otóż nie. Autor
niczego nie miesza. Wyciąga tylko logiczne wnioski, sięgające nieco głębiej
niż przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, i pyta: – A jaka jest przyczyna
toksemii, będącej przyczyną wszystkich chorób?
Rozdział 2
1. Tkanka nabłonkowa
Tkanka nabłonkowa inaczej zwana jest tkanką graniczną (gdyż wyznacza
granicę między organizmem a środowiskiem zewnętrznym) lub po prostu
nabłonkiem. Między komórkami nabłonka nie występuje substancja mię-
dzykomórkowa, toteż jego tkanka zbudowana jest ze ściśle do siebie przy-
legających komórek nabłonkowych. W zależności od rodzaju błony śluzo-
wej i pełnionych przez nią funkcji, nabłonek może być zbudowany z jed-
nej, dwóch, a nawet kilku warstw komórek.
Nabłonek pełni przede wszystkim funkcję ochronną, stanowi więc pierw-
szą linię obrony bezwzględnej; nieswoistej; zapobiegającej wniknięciu do or-
ganizmu jakichkolwiek czynników ze środowiska zewnętrznego – drobno-
ustrojów, antygenów, alergenów, kurzu, niestrawionego pokarmu. Wytrzy-
małość mechaniczną nadaje mu cienka warstwa włókien kolagenowych[4],
dzięki którym uzyskuje matowe zabarwienie czerwieni naczyń krwiono-
śnych, prześwitującej przez cienką warstwę komórek. Prócz funkcji obron-
nej, nabłonek pełni zazwyczaj inne funkcje typowe dla śluzówki, którą pokry-
wa.
4. Dziurawe jelita
Ponieważ nabłonek jelitowy stanowi jedyną warstwę oddzielającą orga-
nizm od środowiska jelit, to powstające w nim nadżerki są niczym innym
jak wrotami, przez które do organizmu wnikają drobnoustroje zasiedlają-
ce jelita, niestrawione części masy pokarmowej, enzymy i kwasy trawien-
ne, toksyny zawarte w zjedzonym posiłku, a także toksyny wydalone
przez organizm do przewodu pokarmowego drogą żółciową oraz przez
gruczoły śluzowe i surowicze błony śluzowej jelit (rozdział 4, punkt 3).
Ale to jest tylko jeden aspekt nadżerek w nabłonku jelitowym, ponieważ
mają one także wpływ na zaburzenia we wchłanianiu.
5. Zaburzenia wchłaniania
Zachodzący w nadżerkach nabłonka jelitowego kontakt systemu odporno-
ściowego z czynnikami środowiska jelit zawsze wywołuje miejscowy stan
zapalny, obejmujący swym zasięgiem sąsiednie komórki nabłonka. Jest to
zjawisko analogiczne do otarcia naskórka, wokół którego promieniuje za-
czerwienienie obejmujące pewną strefę wokół miejsca otarcia. Tym spo-
sobem pojedyncze nadżerki wpływają na zakłócenie funkcjonowania są-
siadujących komórek nabłonka, co przy masowym występowaniu nadże-
rek upośledza wchłanianie substancji odżywczych z przewodu pokarmo-
wego.
Niedobór substancji odżywczych, zwłaszcza witamin i minerałów, skutku-
je powstawaniem w organizmie komórek nie w pełni ukształtowanych, czyli
szybko zużywających się, a to z kolei wymusza coraz częstszą ich wymianę i –
co za tym idzie – coraz liczniejsze nadżerki w nabłonku. Mamy więc do czy-
nienia z zamkniętym kręgiem, z którego wyjść nijak nie można, zwłaszcza
gdy uwierzy się w zapewnienia propagandy medycznej wpajającej społeczeń-
stwu, że jedynym wyjściem w przypadku choroby jest wizyta u lekarza, wyko-
nanie serii badań, postawienie diagnozy, no i oczywiście zażywanie leków,
które… uszkodzą delikatny nabłonek jelitowy. Jak widać, nie jest łatwo wyjść
z tego błędnego koła, ale można, gdy weźmiemy swoje zdrowie we własne
ręce i wygoimy nadżerki.
Toksyny
T oksyny to inaczej trucizny. Czym one są; jaka jest definicja toksyn?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bowiem, jak twierdzi Paracelsus:
„Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum” (z łac. –
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truci-
znę.). Na przykład ewidentna trucizna, jaką jest arszenik, może pomóc
nam w zdrowieniu, a zatruć możemy się witaminami, które powszechnie
postrzegane są jako źródło zdrowia. Ale co sprawia, że po przekroczeniu
pewnej dawki, każda substancja staje się szkodliwa?
Zacznijmy od tego, kiedy trucizny szkodliwe nie są. Odpowiedź jest oczy-
wista – gdy zostaną wydalone w całości. Inaczej mówiąc: Żadna trucizna nie
zaszkodzi nam wówczas, gdy organizm zdoła wydalić ją w całości – w stu
procentach. Wniosek stąd, że każda substancja staje się szkodliwa wówczas,
gdy wniknie do organizmu w ilości przekraczającej możliwości jego układów
wydalniczych.
1. Toksemia
Nie ma organizmu, którego sprawność układów wydalniczych byłaby nie-
ograniczona. A zatem to ilość toksyn decyduje, czy i kiedy osiągnięty zo-
stanie stan patologiczny, zwany toksemią, w którym niewydalone toksyny
będą kumulować się w naszym organizmie, tworząc zeń istny toksyczny
śmietnik.
Tutaj pojawia się pytanie zasadnicze: skąd biorą się takie ilości toksyn
w naszym organizmie, że nie sposób ich wydalić do reszty, nawet mając
sprawne układy wydalnicze? Jest to pytanie niezwykle istotne, ponieważ do-
tyczy niejako praprzyczyny; przyczyny toksemii będącej przyczyną wszyst-
kich chorób. Odpowiedź na to pytanie nie jest ani prosta, ani jednoznaczna,
bowiem na zaistnienie toksemii składają się wszystkie toksyny, zarówno po-
wstające w organizmie, w procesie naturalnych funkcji życiowych (endotok-
syny), jak i wnikające doń ze środowiska zewnętrznego (egzotoksyny).
2. Endotoksyny
Endotoksyny to przede wszystkim produkty przemiany materii (metabo-
lity), tj. odpady powstające w procesie naturalnych funkcji życiowych,
zwanych metabolizmem (rozdział 13). Oskarża się je o powodowanie roz-
maitych chorób, ale w rzeczywistości, przy prawidłowym odżywianiu,
produkty przemiany materii nie mają negatywnego wpływu na nasze
zdrowie dopóty, dopóki są systematycznie wydalane dzięki prawidłowe-
mu funkcjonowaniu układów wydalniczych, w które wyposażyła nas natu-
ra.
Do tej grupy endotoksyn zalicza się niewykorzystane aminokwasy, które
w wątrobie są przerabiane na mocznik i wydalane z moczem, a także z po-
tem (rozdział 16, punkt 3). Może to się wydawać dziwne, ale organizm wchła-
nia z przewodu pokarmowego wszystkie strawione aminokwasy, a potem
niepotrzebne wydala, na przykład aminokwasy kazeiny krowiego mleka.
Następną grupę endotoksyn stanowią martwe komórki oraz ich fragmen-
ty. Komórki obumierają wskutek naturalnego zestarzenia się, uszkodzenia
przez wirusy lub bakterie, albo w wyniku urazów (mechanicznych, termicz-
nych), a także oddziaływania toksyn, np. enzymów wydzielanych przez grzy-
by, lub bezpośredniego kontaktu ze złogami skumulowanych toksyn. Do tej
grupy toksyn należą także martwe komórki bakterii i pasożytów oraz ich
fragmenty.
Kolejną grupę endotoksyn stanowią komórki nieprawidłowo ukształtowa-
ne albo uszkodzone – żywe, ale niezdatne do prawidłowego funkcjonowania
w ramach tkanki, w skład której wchodzą. Najczęściej powstają one w wyni-
ku niedoboru substancji niezbędnych do budowy komórek, szczególnie jąder
komórkowych, i/lub niedoboru substancji kierujących ich powstawaniem
i wzrostem.
Endotoksyny to także komórki zdefektowane, czyli uszkodzone wskutek
oddziaływania na zdrowe komórki czynników szkodliwych (kancerogen-
nych), np. promieniowania przenikliwego, wolnych rodników (rozdział 35,
punkt 2), chemicznych leków współczesnej medycyny. Niebagatelnym czyn-
nikiem uszkadzającym komórki są zmiany w środowisku, zdominowanym
przez niewystępujące w naturze, wszechobecne sztuczne substancje che-
miczne.
Zdefektowane komórki są niezwykle niebezpieczne dla organizmu, ponie-
waż potrafią się rozmnażać, tworząc pseudotkanki zbudowane z podobnych
sobie niepełnowartościowych komórek. Zbitki zdefektowanych komórek
tworzą różnego rodzaju niejednorodności w strukturach tkanek, które nale-
ży traktować jako stany przedrakowe albo nowotwory łagodne. Należą do
nich takie zmiany, jak: • zmiany barwnikowe skóry • nadżerki szyjki macicy
• rozmaite guzy, guzki i narośle (brodawki, włókniaki, tłuszczaki, mięśniaki,
gruczolaki, naczyniaki, nerwiaki, a także polipy, torbiele i cysty).
Ponieważ endotoksyny powstają w wyniku naturalnych procesów życio-
wych, to nasze organizmy są ewolucyjnie przystosowane do ich dezaktywacji
i wydalenia. W tej sytuacji oskarżanie endotoksyn o powodowanie chorób
jest po prostu nieporozumieniem; dezinformacją wynikającą z wyciągania
pochopnych wniosków.
3. Egzotoksyny
Nie byłoby problemu z wydaleniem endotoksyn, gdyby nie egzotoksyny.
To właśnie one przeciążają układy wydalnicze organizmu, wywołując tok-
semię, czyli stan, w którym ilość toksyn krążących w płynach ustrojowych
(krwi i limfie) osiąga stężenie grożące uszkodzeniem komórek i rozregu-
lowaniem ważnych układów.
Egzotoksyny można podzielić na dwie grupy. Jedna z nich to toksyny
wchłaniane do organizmu z przewodu pokarmowego, dróg oddechowych
oraz przez skórę, na przykład lekarstwa, używki oraz całe mnóstwo sztucz-
nych substancji chemicznych, powszechnych w naszym coraz bardziej zatru-
tym środowisku.
Jednak zasadniczy wpływ na wystąpienie toksemii wywiera druga grupa
egzotoksyn, tj. substancje, które w sposób niekontrolowany przenikają przez
wyłomy w barierach odgradzających organizm od środowiska zewnętrznego
– zranienia skóry, otarcia naskórka, a nade wszystko nadżerki nabłonka jeli-
towego. Są to toksyny niejako nadprogramowe; nieprzewidziane w procesie
rozwoju ewolucyjnego, więc nasze organizmy nie są dostatecznie przystoso-
wane do ich wydalenia, zwłaszcza gdy w skład owych toksyn wchodzą niena-
turalne, bo niewystępujące w naturze sztuczne związki chemiczne.
Najwięcej nadżerek występuje w przewodzie pokarmowym, zaś najbar-
dziej narażony na uszkodzenie i powstanie nadżerek jest delikatny nabłonek
jelita cienkiego, który po każdym posiłku wchodzi w kontakt z dodawanymi
do żywności konserwantami oraz substancjami poprawiającymi smak, wy-
gląd i zapach produktów żywnościowych. Także świeże owoce i warzywa
z upraw ekologicznych nafaszerowane są substancjami chemicznymi, opa-
dającymi na owe uprawy pod postacią coraz częściej pojawiających się kwa-
śnych deszczy. Obecność rakotwórczych herbicydów odkrywa się już we krwi
niedźwiedzi polarnych.
Powierzchnia nabłonka jelita cienkiego, rozłożonego na kosmkach jelito-
wych, osiąga wymiary 200 m2. Wystarczy, by zaledwie pół procenta tej po-
wierzchni pokryły nadżerki, a mamy kwadrat o boku jednego metra, czyli
metr kwadratowy odkrytej rany na styku ze środowiskiem wypełnionym ka-
łem. A trzeba wiedzieć, że w jelitach współczesnego człowieka nadżerki sta-
nowią dużo większy procent ich powierzchni. Możemy sobie wyobrazić, jakie
ilości toksyn przenikają tą drogą do naszego organizmu.
Wydalanie toksyn
2. Stłuszczenie wątroby
Wątroba to bardzo ciężko pracujący narząd ludzkiego organizmu,
w związku z czym musi się systematycznie regenerować. Regeneracja wą-
troby przebiega tak samo, jak regeneracja innych tkanek. W pierwszej fa-
zie następuje wyeliminowanie zużytej komórki wątroby (hepatocytu)
w procesie samozniszczenia, zwanym apoptozą, a następnie sąsiedni he-
patocyt dzieli się na dwie połówki, które dorastają i jako nowe komórki
nadal pełnią wyznaczone im funkcje. Ale bywa, że wskutek nadmiernej
eksploatacji wątroby organizm nie nadąża z regeneracją hepatocytów.
Nie ma wówczas możliwości wyeliminowania zużytych komórek, bowiem
groziłoby to zapadnięciem się zrazików wątrobowych. W tej sytuacji orga-
nizm wybiera rozwiązanie tymczasowe, poprzez wypełnienie zużytych
hepatocytów tłuszczem. Wypełnione tłuszczem hepatocyty wprawdzie
nie pełnią swoich funkcji, ale za to umożliwiają funkcjonowanie innym
hepatocytom. Proces ten, zwany stłuszczeniem wątroby, jest całkowicie
odwracalny, ale pod warunkiem, że ustaną przyczyny nadmiernego obcią-
żenia wątroby.
Dalsze przeciążenie wątroby prowadzi do zwiększenia ilości hepatocytów
wypełnionych tłuszczem, a ponieważ do prawidłowego funkcjonowania wą-
troby potrzebna jest coraz większa liczba hepatocytów, wątroba po prostu
powiększa się. Przykładem powiększenia wątroby wskutek jej przeciążenia
jest tuczenie gęsi, w celu uzyskania monstrualnej wielkości wątróbek. Przy-
kład ten świadczy także, że stłuszczenie wątroby nie ma nic wspólnego ze
spożywaniem tłuszczu, bowiem owe gęsi karmione są ziarnem zbóż.
Najczęstszą przyczyną stłuszczenia wątroby jest nadużywanie alkoholu.
Nierzadką przyczyną stłuszczenia wątroby jest nałożenie na siebie kilku ne-
gatywnych czynników, takich jak: leki przeciwbólowe, niektóre antybiotyki,
statyny stosowane w obniżeniu cholesterolu, spożywanie nadmiernej ilości
wysokoprzetworzonej żywności pochodzenia roślinnego, głównie cukru
i białej mąki.
W skrajnych przypadkach stłuszczenie wątroby może przejść w nieule-
czalną marskość wątroby, charakteryzującą się nieodwracalnym zwłóknie-
niem jej miąższu.
4. Kamica żółciowa
W pęcherzyku żółciowym zachodzi proces zagęszczania żółci poprzez jej
odwodnienie. Jeśli, w wyniku nieprawidłowego funkcjonowania wątroby,
do żółci przedostaną się toksyny rozpuszczalne w wodzie (na przykład
węglany wapnia), to po odwodnieniu wytrącają się krystaliczne ziarenka,
zapoczątkowując tworzenie się złogów, zwanych kamieniami żółciowymi.
Z czasem kamienie żółciowe mogą osiągnąć rozmiary kilku centymetrów.
Żółć w pęcherzyku magazynowana jest po to, by mogła być użyta do stra-
wienia tłuszczu, gdy pojawi się on w dwunastnicy. Wówczas skurcz pęche-
rzyka wywołuje wyrzucenie żółci, natomiast w wypadku wypełnienia pęche-
rzyka kamieniami żółciowymi, w tym momencie pojawia się ból, zwany kol-
ką wątrobową.
Lekarze i dietetycy widząc, że ataki kolki wątrobowej występują bezpo-
średnio po spożyciu tłuszczu (myląc skutek z przyczyną), nakazują chorym
dietę beztłuszczową. Jasne, że będąc na takiej diecie chory czuje się lepiej,
ponieważ nie odczuwa kamieni zalegających w pęcherzyku żółciowym, ale
czy ma to coś wspólnego z leczeniem? Czy maskowanie objawów toczącej
nasz organizm choroby wiedzie ku zdrowiu? Przeciwnie – dieta beztłuszczo-
wa nie tylko nie eliminuje przyczyny choroby, ale nawet przyśpiesza proces
tworzenia się kamieni, wskutek zalegania w pęcherzyku dużych ilości żółci,
którą wątroba wciąż wytwarza. Jedyny plus dla chorego będzie taki, że do-
czeka nieuniknionej operacji… w błogiej nieświadomości.
Rozdział 5
1. Surowica
Surowica (serum) to płynna frakcja krwi pozbawiona krwinek, płytek krwi
i fibrynogenu (I czynnika krzepnięcia). Surowica składa się z wody (91%),
białek (7%) i elektrolitów, głównie chlorku sodu (NaCl), czyli soli (0,9%).
Resztę zaś (1%) stanowią hormony (np. T3, T4, TSH), enzymy (np. ALAT,
AspaT), witaminy oraz pierwiastki śladowe.
Uwagę zwraca duża zawartość w surowicy białek, którymi są albuminy
(60%) i przeciwciała (40%).
Albuminy
Albuminy to produkowane przez wątrobę, rozpuszczalne w wodzie biał-
ka. Ich zadanie polega na utrzymaniu wody w osoczu krwi na odpowied-
nim poziomie (zwanym koloidowym ciśnieniem osmotycznym krwi) po-
przez regulację przenikania surowicy z krwi do przestrzeni międzyko-
mórkowych, gdzie zbiera się jako płyn tkankowy. Albuminy regulują też
przenikanie surowicy przez ściany błony surowiczej. Choroby wątroby
często objawiają się niedostateczną produkcją albumin, w wyniku czego
tworzą się obrzęki tkanek, zaś w skrajnych przypadkach wysięk surowiczy
wypełnia jamy ciała.
Przeciwciała
Przeciwciała to specyficzny rodzaj białek wydzielanych przez pobudzone
limfocyty B – komórki systemu odpornościowego posiadające zdolność
swoistego rozpoznawania antygenów. Głównym zadaniem przeciwciał
jest neutralizowanie antygenów poprzez wiązanie się z nimi. Przeciwcia-
ła mają zdolność pobudzania odpowiedzi odpornościowej, neutralizowa-
nia toksyn i wirusów, a także niszczenia niektórych patogenów.
Przeciwciała mają także zdolność tak zwanej cytotoksyczności komórko-
wej. W procesie tym przeciwciała szczelnie obklejają (opłaszczają) komórkę,
w wyniku czego następuje jej degradacja. Proces ten ma duże znaczenie
w obronie przed pasożytami i nowotworami, ale także może stanowić pod-
stawę nadwrażliwości typu II, tj. agresji systemu odpornościowego skiero-
wanej przeciwko komórkom własnego organizmu (rozdział 9). Ze względu
na pełnione funkcje, przeciwciała (Ig) dzielimy na pięć grup:
• IgA – przeciwciała typu A są obecne we wszystkich wydzielinach błony
śluzowej. Ich zadaniem jest ochrona błony śluzowej przewodu pokar-
mowego, układu moczowo-płciowego i dróg oddechowych przed za-
siedleniem jej przez drobnoustroje chorobotwórcze i pasożyty.
• IgD – przeciwciała typu D występują na powierzchni niepobudzonych
limfocytów jako receptory służące do swoistego rozpoznawania anty-
genów.
• IgE – ilość przeciwciał typu E wzrasta w miejscach występowania pa-
togenów oraz toksyn wydzielanych przez pasożyty. Ich rola polega na
pobudzeniu wydzielania histaminy (rozdział 10, punkt 1), wywołując
miejscowy stan zapalny, będący reakcją obronną systemu odporno-
ściowego, przewidzianą na wypadek wykrycia poważnego zagrożenia.
Przeciwciała IgE są odpowiedzialne za nadwrażliwość typu I, zwaną aler-
gią (rozdział 10), będącą gwałtowną reakcją systemu odpornościowego w ze-
tknięciu z lektyną (rozdział 7, punkt 3), czyli niegroźnym w gruncie rzeczy
antygenem, zwanym alergenem.
Niektóre pasożyty wytwarzają substancje hamujące produkcję przeciwciał
IgE i tym samym zapobiegają wystąpieniu reakcji alergicznych. Jest wiele do-
wodów na to, że po wytępieniu pasożytów, szczególnie u dzieci, pojawiają się
bądź nasilają reakcje alergiczne. Obecnie trwają eksperymenty polegające na
celowym, kontrolowanym zakażeniu pasożytami, jako sposób na zablokowa-
nie objawów alergii.
• IgG – przeciwciała typu G są przeciwciałami odporności wtórnej, na-
bytej po wcześniejszym kontakcie organizmu z patogenem. Jeżeli
dziecko odchorowało już na przykład różyczkę, krążące we krwi oraz
w limfie przeciwciała typu G sprawią, że przy ponownym kontakcie
z wirusem różyczki do zachorowania nie dojdzie, gdyż zostanie on
rozpoznany i unieszkodliwiony, zanim zdąży zaaklimatyzować się
i namnożyć.
• IgM – przeciwciała typu M są przeciwciałami aktywnymi w okresie
trwania pierwotnej odpowiedzi immunologicznej (przed nabyciem
odporności swoistej) przeciwko zarazkom chorobotwórczym, czyli 3–
14 dni od zakażenia.
VI
VI – odwodzący – nerw ruchowy unerwiający mięsień poruszający
gałkę oczną na zewnątrz.
Aby połączyć mózg z unerwianymi strukturami, nerwy czaszkowe muszą
przejść przez specjalne otwory w kościach czaszki. W normalnych warun-
kach nie ma to wpływu na ich funkcjonowanie, ale nagromadzenie wokół
otworów czaszkowych toksycznych złogów może wpłynąć na upośledzenie
przewodzenia nerwów, wywołując poważne powikłania, takie jak: • zaburze-
nia zmysłów: smaku, węchu, wzroku, równowagi • bóle w obrębie szyi oraz
głowy, w tym bóle migrenowe • zakłócenia pracy serca • zaburzenia oddecho-
we • zaburzenia przewodu pokarmowego, np. kurcze żołądka jako następ-
stwo zakłócenia przewodnictwa włókien współczulnych nerwu błędnego. Po-
nadto toksyczne złogi w obrębie otworów czaszkowych mogą wywołać wiele
innych dolegliwości, zazwyczaj niekojarzonych z zakłóceniem przewodzenia
nerwów czaszkowych.
Nerwy rdzeniowe
Trzydzieści jeden par nerwów rdzeniowych unerwia całe ciało, poza ob-
szarami unerwianymi przez nerwy czaszkowe. Nerwy rdzeniowe, po
przejściu przez otwory międzykręgowe (utworzone przez dolne i górne
wcięcia w sąsiadujących ze sobą kręgach), zwyczajowo nazywane są ko-
rzeniami nerwowymi.
Niektóre korzenie nerwowe, rozgałęziając się na coraz drobniejsze wiązki
nerwowe, zwane korzonkami nerwowymi, jako pojedyncze włókna nerwowe
docierają do unerwianych obszarów ciała, ale większość wnika w jeden z licz-
nych splotów nerwowych, w których dochodzi do wymieszania nerwów mię-
dzy sobą.
Ze względu na odcinek, w którym nerwy rdzeniowe opuszczają kręgosłup,
możemy podzielić je na pięć grup:
1. Nerwy szyjne (C1 - C8) to 8 par nerwów rdzeniowych. Opuszczają one
kanał kręgowy w odcinku szyjnym kręgosłupa, tworząc dwa sploty
nerwowe: szyjny (C1 - C4) oraz ramienny (C5 - C8).
Splot szyjny unerwia szyję oraz część skóry głowy. Ze splotu szyjnego wy-
chodzi także nerw przeponowy, wiodący nerwy ruchowe przepony oraz ner-
wy czuciowe opłucnej i otrzewnych: dolnej powierzchni przepony, wątroby,
pęcherzyka żółciowego i osierdzia.
Od splotu ramiennego odchodzą nerwy kończyny górnej: pachowy, łokcio-
wy, promieniowy oraz nerwy skórne.
2. Nerwy piersiowe (Th1 - Th12) to 12 par nerwów rdzeniowych opusz-
czających kanał kręgowy w odcinku piersiowym kręgosłupa. Nie two-
rzą one splotów nerwowych, lecz jako nerwy międzyżebrowe uner-
wiają ściany klatki piersiowej oraz górną część przedniej ściany brzu-
cha.
3. Nerwy lędźwiowe (L1 - L5) to 5 par nerwów rdzeniowych opuszczają-
cych kanał kręgowy w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Tworzą one
splot lędźwiowy, od którego odchodzą nerwy zasilające dolną część
ściany brzucha oraz część kończyny górnej. Największym nerwem
wychodzącym z tego splotu jest nerw udowy, a najdłuższym nerw
udowo-goleniowy, który jest najdłuższym nerwem ciała człowieka.
4. Nerwy krzyżowe (S1 - S5) to 5 par nerwów rdzeniowych opuszczają-
cych kanał kręgowy przez otwory w kości krzyżowej. Tworzą one
splot krzyżowy, z którego wychodzą nerwy zasilające ścianę miedni-
cy i większą część kończyny dolnej. Największym nerwem wychodzą-
cym z tego splotu jest nerw kulszowy, który w okolicy dołu podkola-
nowego dzieli się na dwa nerwy: piszczelowy i strzałkowy wspólny.
5. Nerwy guziczne (Co1) to jedna para nerwów rdzeniowych, odchodzą-
cych od zakończenia rdzenia kręgowego, opuszczających kanał krę-
gowy przez otwory w kości guzicznej, zwanej kością ogonową. Uner-
wiają one skórę w okolicy kości krzyżowej.
Nerwy obwodowe przebiegają najczęściej między mięśniami, nierzadko
wewnątrz nich. Między nerwem a mięśniem tworzy się kanał, w którym osa-
dzają się toksyny przenikające z błon surowiczych powięzi mięśni. Część tok-
syn gromadzonych w kanale nerwowym obkleja osłonkę nerwu (nanerwie).
Z czasem owe toksyny ulegają zwapnieniu, tworząc zmiany zwyrodnieniowe
na kształt koralików nanizanych na nerwy, co ma istotny wpływ na przewo-
dzenie płynących przez nie sygnałów. Ucisk tych wapiennych koralików na
nerwy czuciowe wywołuje szereg nieprzyjemnych objawów – cierpnięcie,
mrowienie, drętwienie albo silny, przenikliwy ból.
Opisane objawy, w przypadku nerwów niewchodzących w sploty, zazwy-
czaj występują miejscowo, natomiast w przypadku nerwów wchodzących
w sploty mogą mieć charakter zmienny i występować na drodze przebiegu
nerwu lub w miejscach zakończeń nerwów czuciowych. Toteż zapalenie ner-
wów międzyżebrowych objawia się charakterystycznym kłującym bólem,
cierpnięciem lub mrowieniem w okolicy klatki piersiowej, mniej więcej
w miejscu zadrażnienia nerwu. Nerwy splotu ramiennego mogą wywoływać
bóle w okolicy łopatki, w ramieniu, łokciu albo w nadgarstku, a także cierp-
nięcie opuszków palców (zwykle rozpoczynające się od małego palca) oraz
niedowład dłoni. Nerwy splotu krzyżowego mogą wywoływać bóle podbrzu-
sza, w okolicy bioder, albo typowe dla nerwobólów „krążące” bóle w całych
nogach (jednego dnia w łydkach, innego w udach albo kolanach), a także
cierpnięcie, mrowienie i drętwienie w nogach, szczególnie w rejonie kostek
oraz stóp, zwykle rozpoczynające się od dużego palca (palucha).
W początkowym okresie procesu zwyrodnieniowego nerwów obwodo-
wych tylko doświadczony masażysta może wyczuć pod palcami gromadzące
się w pobliżu nerwu ciastowate złogi świeżych toksyn. Wtedy łatwo można je
rozmasować głębokim masażem powięziowym. Z upływem czasu wapienne
koraliki są wyczuwalne dla każdego, a ich rozmasowanie wymaga kilku za-
biegów.
A co na to medycyna? No cóż… Każe nam wierzyć, że zmiany zwyrodnie-
niowe nie mają przyczyny, gdyż są po prostu typowe dla wieku i że… tak już
musi być…
Rozdział 6
1. Oczyszczanie płytkie
Zapewne medyczne i paramedyczne zabiegi i specyfiki oczyszczą płyny
ustrojowe – krew i limfę (rozdział 5, punkt 3) i obniżą tym samym poziom
krążących w nich toksyn, dzięki czemu wywołają odczuwalną poprawę sa-
mopoczucia. Być może owe zabiegi i specyfiki oczyszczą także nieco zło-
gów, ale tylko powierzchownie. Jednak gdyby porównać złogi odłożonych
toksyn do sterty śmieci, to takie powierzchowne oczyszczanie przypomi-
na usunięcie jej wierzchołka, który w zasadzie nie jest najgroźniejszy.
Groźna jest podstawa sterty, gdzie zalegają śmieci najstarsze – siedlisko
zgnilizny, szczurów i robactwa. Usunięcie czubka sterty da jedynie efekt
wizualny (sterta wyda się mniejsza), ale zgnilizna, szczury i robactwo na-
dal będą miały się dobrze.
Jeśli nadal niczego nie zmienimy w swoim postępowaniu – śmieci wciąż
będziemy odkładali na stertę i co jakiś czas będziemy je usuwali, ale tylko
z wierzchu, to sterta wprawdzie nie urośnie, ale co będzie się działo u jej
podstawy? Czy nie wylęgną się tam jakieś choróbska? Raczej mało prawdopo-
dobne…
2. Oczyszczanie głębokie
Jak już wiemy, ludzki organizm to nie jest jakiś nieporadny bubel, niepo-
trafiący samodzielnie wydalić toksyn, więc trzeba go w tym wyręczać, bo
inaczej zbierają się w nim toksyczne złogi, niczym w śmietniku. Tak dzie-
je się tylko wówczas, gdy do typowych fizjologicznych toksyn fundujemy
mu toksyny dodatkowe, i to w ilości przekraczającej możliwości układów
wydalniczych. Wtedy rzeczywiście organizm odkłada toksyny w formie
złogów, ale gdy tylko ma taką możliwość, to zaraz zabiera się za odrabia-
nie zaległości i robi to głęboko – do samych podstaw sterty toksycznych
złogów.
Taką możliwość daje uszczelnienie nabłonka jelitowego w następstwie
wdrożenia mikstury oczyszczającej. Z reguły organizm na początku bierze
się za sprawy najważniejsze – martwicze, a także niepełnowartościowe ko-
mórki, które należy usunąć przy udziale wirusów i bakterii, by zrobiły miej-
sce dla nowych, w pełni wykształconych komórek. Toteż w pierwszym okre-
sie wdrożenia mikstury oczyszczającej stosunkowo często występują typowe
grypopodobne objawy oczyszczania.
Gdy już faza samooczyszczania organizmu ze zdefektowanych komórek
skończy się, i wszystko wydaje się być na dobrej drodze do zdrowia – orga-
nizm zabiera się za oczyszczanie trwałych, często zwapnionych toksycznych
złogów, nagromadzonych w tkance łącznej (rozdział 5). Proces ten jest zwią-
zany z powtarzającymi się miejscowymi stanami zapalnymi w różnych miej-
scach ciała, wywołującymi bóle, uczucie sztywności, mrowienia, albo zimna
lub gorąca, czasami wręcz parzenia. Objawy te występują najczęściej w rejo-
nie nóg – kolan, łydek i kostek, a także w ramionach i przedniej części klatki
piersiowej. Najbardziej odczuwalne jest usuwanie złogów zwapnionych –
zwyrodnień. Dotyczy to głównie okostnej, a także kanałów nerwów obwodo-
wych, usytuowanych w pobliżu kręgosłupa, barków, pasa lędźwiowego i ko-
ści krzyżowej.
Każdy oczywiście chciałby wiedzieć, jak długo to potrwa. Nie ma na to py-
tanie jednoznacznej odpowiedzi, ale – z grubsza rzecz ujmując – dogłębne
oczyszczanie trwa mniej więcej 10% okresu, w którym owe toksyczne złogi
były gromadzone.
Rozdział 7
2. Antygeny
Antygeny to makrocząsteczki z obcym kodem genetycznym. Są to na ogół
białka (rozdział 16), kwasy nukleinowe (rozdział 15), a także kodowane
aminokwasy (rozdział 16, punkt 1). Innymi słowy: antygeny to specyficzne
substancje, ułożone (zakodowane) w innej kolejności, w porównaniu z ko-
lejnością występującą w rodzimych specyficznych substancjach.
Antygeny najczęściej wnikają do organizmu ze środowiska zewnętrznego,
pokonując pierwszą linię obrony przez wyłomy w powłoce zewnętrznej –
skórze i/lub błonie śluzowej.
Niektóre antygeny powstają w organizmie w następstwie mutacji pojedyn-
czej komórki (rozdział 36, punkt 2), która rozmnaża się, tworząc zbitek ko-
mórek, zwany nowotworem łagodnym.
Nowotwory łagodne są niezwykle groźne. Po pierwsze, w istotny sposób
upośledzają funkcjonowanie tkanek, w których są usytuowane, a po wtóre –
w wyniku kolejnych zmian kodu genetycznego – mogą z czasem przeistoczyć
się w szybko rosnące nowotwory złośliwe. Nie może więc dziwić, że system
odpornościowy wszelkimi sposobami stara się odnaleźć pojedyncze zmuto-
wane komórki, zanim jeszcze zainicjują proces wzrostu guza. O determinacji
systemu odpornościowego w zwalczaniu wszelkich zdefektowanych komó-
rek świadczy fakt, że co pewien czas do ich eliminacji używa groźnych, cho-
robotwórczych wirusów. Sam też nie próżnuje i gdy tylko rozpozna komórkę
ze zmienionym kodem genetycznym – niszczy ją. Ale odnaleźć tę jedną, nie-
co inną komórkę, wśród miliardów innych jest niezwykle trudno, gdyż na
podstawie cech zewnętrznych komórki należy stwierdzić, czy zawarty w jej
jądrze kod genetyczny świadczy, że jest to wariant A, i komórkę tę należy po-
zostawić w spokoju, czy też wariant B, czyli antygen, który bezwarunkowo
należy zniszczyć.
3. Lektyny
O to, by nie narazić się systemowi odpornościowemu, czyli nie być wziętą
za niebezpieczny dla organizmu antygen, lecz udowodnić, że jest się
w pełni sprawną komórką, prawidłowo wypełniającą w organizmie wy-
znaczone jej funkcje – o to komórki muszą zadbać same. Dlatego każda
komórka na swej powierzchni posiada specjalne identyfikatory – antyge-
ny zgodności tkankowej. Składają się one z białek i węglowodanów, dlate-
go zwane są glikoproteinami.
Aparaty kopiujące komórek roślin, bakterii i zwierząt produkują lektyny
według własnego kodu genetycznego. Komórki ze zmienionym kodem gene-
tycznym (zestarzałe, uszkodzone, nowotworowe albo nie w pełni wykształco-
ne) produkują lektyny odbiegające kodem białkowym (rozdział 16, punkt 3)
od kodu białkowego komórek pełnowartościowych. To wystarczy, by komór-
ka została rozpoznana przez system odpornościowy jako antygen i zniszczo-
na. Czyli to właśnie lektyny decydują o tym, czy system odpornościowy ko-
mórkę zniszczy (wariant B), czy też nie (wariant A).
Każdy człowiek posiada indywidualny zestaw lektyn, dlatego przeszczep
organu bez jego odrzucenia możliwy jest jedynie między osobnikami z iden-
tycznym kodem genetycznym, czyli między bliźniętami jednojajowymi.
W pozostałych przypadkach, bez względu na to czy dawcą jest osoba obca,
czy też najbliższy członek rodziny, biorca organu musi przez resztę życia za-
żywać leki immunosupresyjne, których zadaniem jest osłabienie systemu od-
pornościowego, by nie był w stanie odrzucić przeszczepionego organu, bo-
wiem dla systemu odpornościowego zawsze będzie on antygenem.
Komórki niektórych tkanek nie są wyposażone w komplet lektyn, a jedynie
w pewną ich część, co sprawia, że owe tkanki nie zawsze są rozpoznawane
przez organizm biorcy jako pochodzące od innego osobnika – nie są zatem
zwalczane jako antygeny. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku
krwi, w której u ludzi wyróżniamy niewiele, bo jedynie 4 grupy, między któ-
rymi możliwe jest jej przetaczanie (dla porównania – wśród krów jest aż 20
grup krwi). Z tego właśnie względu pewne lektyny, w kontakcie z krwią osób
z daną grupą krwi, wywołują gwałtowną reakcję w postaci aglutynacji[14], ale
te same lektyny, w kontakcie z krwią osób z inną grupą krwi, aglutynacji nie
wywołują.
Zjawisko to wykorzystuje się w serologii do oznaczania grup krwi. W ba-
daniu tym miesza się w probówce (in vitro) lektyny wyizolowane z pewnych
roślin (np. pyłki lucerny) z krwią pobraną od pacjenta i pod mikroskopem ob-
serwuje się reakcje, które zależą zarówno od grupy krwi pacjenta, jak i rodza-
ju lektyn użytych do badania, a więc gatunku rośliny, z którego owe lektyny
pochodzą.
4. Lektyny pokarmowe
Lektyny wchodzą w skład komórek roślin i zwierząt, więc siłą rzeczy znaj-
dują się także w naszym pożywieniu. Najbardziej znaną lektyną pokarmo-
wą jest występujący w ziarnach wielu zbóż gluten.
Nietolerancja glutenu
Choroby z autoagresji
1. Stwardnienie rozsiane
Nerwy otacza specjalna warstwa osłony mielinowej, którą można porów-
nać do warstwy izolacji otaczającej przewody elektryczne. Proces zanika-
nia osłony mielinowej nerwów nazywa się demielinizacją. W wyniku de-
mielinizacji dochodzi do zaburzeń przewodzenia nerwów. Typowym
przejawem jest nieprawidłowa reakcja mięśni szkieletowych, wykonują-
cych polecenia płynące z mózgu. Na przykład chory zamierza chwycić
szklankę, zaś ręka wędruje gdzieś indziej, niż było w zamiarze. Stąd na-
zwa objawu – drżenie zamiarowe.
Przebieg choroby cechują rzuty, po których następują okresy wycofywania
się objawów choroby, zwane remisją. Pierwszy rzut najczęściej zdarza się
stosunkowo wcześnie, bo między 18. a 30. rokiem życia. Na ogół jest to po-
gorszenie ostrości widzenia, podwójne widzenie, zaburzenia równowagi
albo tzw. perestezje, czyli zaburzenia czucia. Na tym etapie choroby docho-
dzi do powstawania ogniskowych uszkodzeń warstwy mielinowej nerwów
w różnych miejscach mózgu i rdzenia kręgowego. Zmiany pierwszego rzutu
nie są jeszcze nieodwracalne, gdyż nawet cienka warstwa mieliny pokrywają-
cej włókna nerwowe może spowodować odbudowanie całej osłonki nerwu.
Na tym etapie chorobę można jeszcze wyleczyć. Czasami ustępuje samoist-
nie i wszystko kończy się na pierwszym rzucie.
Następny rzut choroby, działający w tym samym miejscu, powoduje osta-
teczne i już nieodwracalne miejscowe uszkodzenie układu nerwowego, gdyż
w ogniskach uszkodzeń powstają twarde struktury, zwane plakami (fr. pla-
que – blaszka). Ponieważ u osób zmarłych odkrywa się wiele stwardniałych
plaków rozsianych w różnych miejscach mózgu i rdzenia kręgowego, choro-
bie nadano nazwę: stwardnienie rozsiane (łac. sclerosis multipleks – SM).
Przyczyny choroby nie są znane do końca, jednak za autoagresją systemu
odpornościowego przemawia złagodnienie objawów po zastosowaniu leków
obniżających odpowiedź odpornościową organizmu (immunosupresyjnych),
tych samych, które zapobiegają odrzutom przeszczepów czy łagodzą reakcje
uczuleniowe. Skoro tak, to w stwardnieniu rozsianym sporą rolę mogą od-
grywać „szukające sobie chorób” lektyny (rozdział 7).
3. Choroba Crohna
Choroba Crohna (wym. Krona) jest następstwem autoagresji systemu od-
pornościowego skierowanej na komórki błony śluzowej, w wyniku czego
w ścianach przewodu pokarmowego tworzą się ubytki w postaci głębo-
kich nadżerek, które najczęściej występują w dolnym odcinku jelita czcze-
go, ale mogą pojawić się w każdej innej części przewodu pokarmowego –
od jamy ustnej do odbytu.
Typowe objawy choroby Crohna to kurczowe bóle brzucha, występujące
kilkanaście minut po jedzeniu, wzdęcia, utrata apetytu, chudnięcie, gorącz-
ka, zmiany w okolicy odbytu (owrzodzenia, przetoki, ropnie), obfite, cuchną-
ce biegunki, czasami z domieszką krwi. Chorobie mogą towarzyszyć inne
choroby z autoagresji, najczęściej toczeń rumieniowaty, zapalenie tęczówki
oka, zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa.
4. Reumatyzm
W dawniejszych czasach ból kości i stawów nazywany był reumatyzmem.
Obecnie tej nazwy używa się tylko potocznie, bowiem trwające przeszło
100 lat badania naukowe pozwoliły ustalić, że jest to ponad 200 chorób,
które, prócz bólu kości i stawów, łączy jeszcze jedno – wszystkie są choro-
bami z autoagresji systemu odpornościowego. Do tej grupy zalicza się
różne choroby, jak reumatoidalne zapalenie stawów (dawniej zwane gość-
cem lub artretyzmem), choroby zwyrodnieniowe stawów oraz kręgosłupa.
Taki podział wprowadzili naukowcy (i każdą z tych chorób opisują od-
dzielnie, jako osobną jednostkę chorobową), natomiast z punktu widzenia
chorego – ból to ból, i na dobrą sprawę nic nie stoi na przeszkodzie, by bóle
kości i stawów nazywać reumatyzmem. Zwłaszcza że wszystkie choroby
o charakterze autoagresji leczy się w ten sam sposób, czyli poprzez usunięcie
ich przyczyny, którą są wyłomy w nabłonku jelitowym, bowiem to właśnie
przez owe wyłomy wnikają z przewodu pokarmowego do organizmu lektyny
prowokujące system odpornościowy do autoagresji, czyli zwrócenia się prze-
ciwko komórkom własnego organizmu.
5. Cukrzyca typu 1
Dawniej nazywana cukrzycą insulinozależną lub typu dziecięcego, jest
spowodowana brakiem insuliny w następstwie uszkodzenia komórek
beta wysepek Langerhansa[18] trzustki, które jako jedyne mogą wytwarzać
insulinę. Choroba pojawia się najczęściej u dzieci i osób młodych, choć
może rozpocząć się nawet po 80. roku życia.
Przyczyną uszkodzenia komórek beta jest autoagresja systemu odporno-
ściowego (stąd inna nazwa: cukrzyca autoimmunologiczna). Tempo niszcze-
nia komórek może być szybkie lub wolne. Postać szybko postępująca wystę-
puje najczęściej u dzieci (nawet kilkutygodniowych niemowląt), natomiast
wolno postępująca postać cukrzycy typu 1 występuje u dorosłych i nosi me-
dyczną nazwę: utajona cukrzyca autoimmunologiczna dorosłych.
Rozdział 10
Alergia (uczulenie)
1. Histamina
Histamina jest magazynowana w komórkach tucznych[19], występujących
w skórze, śluzówce i układzie limfatycznym. Jest ona silnie drażniącym,
wręcz żrącym organicznym związkiem chemicznym, który po uwolnieniu
do tkanki wywołuje miejscowe rozszerzenie naczyń krwionośnych
i zwiększenie ich przepuszczalności, w wyniku czego wytwarza się miej-
scowy stan zapalny.
Jak widzimy, histamina wywołuje poważne szkody w miejscu jej wydziele-
nia, toteż jest to broń używana przez organizm tylko w ostateczności – jeśli
korzyści z usunięcia zagrożenia przewyższają straty. I rzeczywiście, w nor-
malnych warunkach broń ta jest używana tylko przeciwko drobnoustrojom
dużego kalibru – uciążliwym pasożytom, groźnym bakteriom oraz w neutra-
lizacji niebezpiecznych jadów.
2. Alert histaminowy
W płynach ustrojowych – krwi i limfie – nieustannie krąży pewna liczba
przeciwciał patrolujących wszystkie zakamarki ciała w poszukiwaniu an-
tygenów. Po odnalezieniu antygenu przeciwciała podejmują decyzję co do
sposobu jego unicestwienia. W przypadku antygenów niestanowiących
specjalnego zagrożenia, na przykład alergenów, pojedynczych wirusów
lub bakterii, wystarczy opsonizacja, czyli obklejenie patogenu przeciwcia-
łami, co po pierwsze unieczynnia go, a po drugie ułatwia jego fagocytozę,
czyli pożarcie przez wyspecjalizowane komórki systemu odpornościowe-
go – fagocyty.
Inaczej rzecz ma się, gdy przeciwciała trafią na antygen dużych rozmia-
rów, albo dużą grupę antygenów, na przykład wirusy albo bakterie o dużej
zjadliwości, czy agresywne (a więc niebezpieczne) pasożyty, których nie są
w stanie unicestwić samodzielnie. Wówczas przeciwciała IgE przyłączają się
do specjalnych receptorów powierzchniowych – receptorów histaminowych
najbliżej położonych komórek tucznych. Stymulacja tych receptorów zmusza
komórki tuczne do wyrzutu histaminy, zapoczątkowując lawinową reakcję,
zwaną alertem histaminowym.
W wyniku drażniącego działania histaminy następuje rozszerzenie ma-
łych naczyń krwionośnych, wywołując zaczerwienienie, nabrzmienie, lokal-
ne ocieplenie, a w wielu przypadkach także ból. Wytworzenie miejscowego
stanu zapalnego przede wszystkim ma na celu niedopuszczenie do rozprze-
strzenienia się po organizmie groźnych toksyn, zwanych jadami, zatrzyma-
nie ich w jednym miejscu i wydalenie na zewnątrz w postaci bezbarwnego
płynu, zwanego wysiękiem surowiczym.
Jeśli przeciwciała odpornościowe, oprócz jadów, odnajdą także patogen
wydalający owe jady, to rozszerzone naczynia krwionośne, występujące zwy-
kle w miejscu stanu zapalnego, ułatwiają dotarcie do niego limfocytom – ko-
mórkom systemu odpornościowego, wyspecjalizowanym w niszczeniu pato-
genów. Fragmenty zabitych patogenów, jako ciała obce, są ewakuowane na
zewnątrz w postaci ropy (tom 1, str. 97). Dlatego w chorobach infekcyjnych
wysiękom surowiczym towarzyszą zazwyczaj zmiany ropne.
3. Reakcja alergiczna
Rozpoznaniem, czy dana substancja to niegroźny alergen, czy toksyna
wydalona przez groźne patogeny, zajmują się przeciwciała IgE. Reakcja
alergiczna występuje wskutek pomyłki, w wyniku której obiektywnie nie-
groźne alergeny zostają wzięte za toksyny wydalone przez groźne patoge-
ny, co by wskazywało, że są one gdzieś w pobliżu, ale się przed systemem
odpornościowym ukryły, w związku z czym reakcja alergiczna często
obejmuje stosunkowo duży obszar. Niektóre pasożyty wydzielają substan-
cje blokujące produkcję przeciwciał IgE, dzięki czemu zapobiegają reak-
cjom alergicznym.
4. Nabywanie alergii
W nabywaniu alergii uczestniczy ten sam mechanizm, co w nabywaniu
odporności – pamięć systemu odpornościowego. Toteż jeśli system odpor-
nościowy rozpoznał jakąś substancję jako zjadliwy patogen i zareagował
adekwatnie do zagrożenia to znaczy, że został wypracowany mechanizm
unicestwienia domniemanego wroga, a więc przy każdym kontakcie z tą
substancją system odpornościowy zareaguje tak samo gwałtownie.
W praktyce oznacza to, że każda ilość antygenu wywoła typową kaskadę
zdarzeń: → produkcję przeciwciał IgE → alert histaminowy → objawy re-
akcji alergicznej.
W skrajnych przypadkach wystarczą dosłownie śladowe ilości alergenu, by
wystąpiły pełne objawy alergii. Kiedyś spotkałem się z dość charakterystycz-
nym przypadkiem. Otóż pewna kobieta zrobiła surówkę z czerwoną papryką
dla całej rodziny, a następnie z porcji dla córki, uczulonej na czerwoną pa-
prykę, usunęła wszystkie kawałeczki czerwonej papryki. Mimo to u córki wy-
stąpiły objawy alergii, takie same jak po zjedzeniu czerwonej papryki.
Działa tutaj ten sam mechanizm, co w przypadku uzależnień, gdy zażywa-
jąc toksynę zmuszamy organizm, by produkował jej antidotum, czyli anty-
toksynę. Jeśli regularnie zażywamy określone porcje jakiejś toksyny, to po
pewnym czasie organizm machinalnie produkuje adekwatne porcje jej anti-
dotum, a wtedy już musimy zażywać pełne porcje owej toksyny, gdyż krążąca
we krwi nadwyżka antytoksyn wymaga dostarczenia swojego antidotum.
1. Funkcje przytarczyc
Przytarczyce produkują parathormon (PTH), który jest hormonem
uczestniczącym w utrzymaniu we krwi wapnia w ilości wystarczającej na
pokrycie bieżących potrzeb fizjologicznych organizmu.
Wydzielanie parathormonu jest sterowane w często spotykanym w natu-
rze układzie ujemnego sprzężenia zwrotnego (tom 1, str. 65). Czynnikiem
stymulującym jest wydzielany przez przytarczyce parathormon, który uwal-
nia z kości wapń, zaś wzrost stężenia wapnia we krwi jest czynnikiem hamu-
jącym wydzielanie parathormonu przez przytarczyce. W ten sposób przytar-
czyce zapobiegają spadkowi stężenia we krwi wapnia poniżej fizjologicznego
poziomu.
Niedobór parathormonu powoduje groźną chorobę – tężyczkę charaktery-
zującą się nadmierną pobudliwością skurczową mięśni, wskutek braku we
krwi dostatecznej ilości wapnia.
2. Funkcje tarczycy
Tarczyca produkuje trzy hormony: niezależną od jodu kalcytoninę (Ct),
a także trójjodotyroninę (T3) i tyroksynę (T4), do produkcji których nie-
zbędny jest jod.
a. Kalcytonina (Ct)
Kalcytonina, wraz z parathormonem, uczestniczy w utrzymaniu home-
ostazy wapniowej organizmu, bowiem zapobiega, by stężenie wapnia we
krwi nie przekroczyło poziomu fizjologicznego. W tym układzie ujemne-
go sprzężenia zwrotnego czynnikiem stymulującym jest wapń pokarmo-
wy, który po wchłonięciu z przewodu pokarmowego pojawia się we krwi i,
po osiągnięciu wysokiego stężenia, stymuluje tarczycę do wydzielania kal-
cytoniny. Jej działanie jest przeciwstawne do parathormonu, bowiem kal-
cytonina stymuluje przyswajanie nadwyżki wapnia w kościach. Gdy po-
daż wapnia pokarmowego jest większa niż fizjologiczna możliwość jego
przyswojenia, dalszy wzrost stężenia kalcytoniny we krwi zmniejsza
wchłanianie wapnia w jelicie cienkim i jednocześnie zwiększa jego wyda-
lanie w nerkach. Po ustabilizowaniu się stężenia wapnia we krwi na po-
ziomie fizjologicznym, wydzielanie kalcytoniny przez tarczycę ustaje.
Niedobór kalcytoniny jest jedną z przyczyn osteoporozy.
b. Trójjodotyronina (T3) i tyroksyna (T4)
Trójjodotyronina (T3) i tyroksyna (T4) biorą udział w funkcjonowaniu
wszystkich tkanek organizmu, bowiem mają wpływ na różnicowanie,
wzrost i metabolizm każdej komórki. Z tego względu niezwykle istotne
jest utrzymanie stężenia tych hormonów we krwi na odpowiednim (fizjo-
logicznym) poziomie.
W sterowaniu stężeniem we krwi hormonów T3 i T4 uczestniczy przysadka
mózgowa, wydzielająca hormon tyreotropinę (TSH), która w tym układzie
ujemnego sprzężenia zwrotnego jest czynnikiem stymulującym tarczycę do
wydzielania czynnika hamującego, tj. trójjodotyroniny (T3) i tyroksyny (T4).
Wzrost stężenia we krwi hormonów tarczycy (T3 i T4) hamuje wydzielanie
przez przysadkę mózgową hormonu TSH.
Ze stężenia we krwi hormonu przysadki mózgowej (TSH) można wycią-
gnąć wnioski o stężeniu we krwi hormonów tarczycy (T3 i T4). Są to jednak
wnioski dość ogólne, wynikające z korelacji między hormonem przysadki
mózgowej (TSH) a hormonami tarczycy (T3 i T4), sprowadzające się do trzech
wariantów:
1. Wartość hormonu przysadki mózgowej TSH w granicach normy fi-
zjologicznej oznacza, że układ ujemnego sprzężenia zwrotnego funk-
cjonuje prawidłowo, a zatem hormony tarczycy (T3 i T4) także są
w granicach normy fizjologicznej. Najkorzystniej jest, gdy wartość
TSH oscyluje w środkowych wartościach normy, bowiem zbliżenie
TSH do wartości granicznej wskazuje na tendencję do nadczynności
lub niedoczynności tarczycy.
2. Wartość TSH powyżej normy wskazuje na niedoczynność tarczycy,
która (mimo stymulacji) nie wydziela dostatecznej ilości któregoś
z hormonów hamujących (T3 lub T4), albo obydwu.
3. Nadczynność tarczycy
Nadczynność tarczycy to stan chorobowy spowodowany nadmierną pro-
dukcją trójjodotyroniny (T3) i/lub tyroksyny (T4). Kobiety na tę chorobę za-
padają cztery razy częściej od mężczyzn.
a. Objawy nadczynności tarczycy
Najczęściej występujące dolegliwości charakterystyczne dla nadczynności
tarczycy to stałe osłabienie, chudnięcie mimo dobrego apetytu, drżenie
rąk, tachykardia, czyli przyśpieszona akcja serca z zaburzeniem rytmu,
nadciśnienie, a także niewydolność krążenia. U wielu chorych pojawiają
się także obrzęki stóp i podudzi.
Podwyższone stężenie hormonów tarczycy wzmaga katabolizm (rozdział
13, punkt 1a) i w konsekwencji produkcję energii, toteż typowym objawem tej
choroby jest uczucie gorąca oraz duża potliwość. Niekiedy chory wprost pro-
mieniuje ciepłem, co można odczuć nawet bez dotykania, gdyż wystarczy
zbliżyć dłoń na odległość 1–2 centymetrów od jego skóry, by poczuć bijące od
niego gorąco, a dotyk dłoni chorego na nadczynność tarczycy, nawet przez
ubranie, wywołuje uczucie gorąca, utrzymujące się w miejscu dotknięcia
przez dłuższą chwilę.
U kobiet nadczynność tarczycy może spowodować zakłócenia, a nawet
przerwę w miesiączkowaniu, zaś w okresie menopauzy poważne problemy
zdrowotne.
Przyczyn nadczynności może być kilka, ale najczęściej jest nią choroba
Gravesa-Basedowa, a także wole guzowate nadczynne.
b. Choroba Gravesa-Basedowa
Choroba Gravesa-Basedowa należy do grupy chorób z autoagresji. W tym
przypadku chorobę wywołują własne przeciwciała, które opłaszczając ko-
mórki tarczycy, powodują nasilony jej rozrost i, co za tym idzie, zwiększo-
ne wydzielanie hormonów.
U większości chorych występują typowe objawy nadczynności tarczycy.
Dodatkowo występują objawy specyficzne tylko dla tej choroby, przede
wszystkim wytrzeszcz oczu, zwany oftalmopatią, którego przyczyną jest gro-
madzenie się w obrębie oczodołu substancji śluzowatych i nacieków komór-
kowych. Wytrzeszcz oczu, poza defektem kosmetycznym, bywa przyczyną
owrzodzeń rogówki, podwójnego widzenia, światłowstrętu i trwałego uszko-
dzenia wzroku.
Drugim objawem specyficznym dla choroby Gravesa-Basedowa jest
obrzęk przedgoleniowy, wywołany gromadzeniem się substancji śluzowa-
tych na przedniej powierzchni piszczeli.
c. Wole guzowate nadczynne
Choroba ta zwykle rozwija się bezobjawowo i ujawnia w podeszłym wie-
ku. Jej przyczyną jest powstanie w miąższu tarczycy jednego lub kilku
guzków, zwanych gruczolakami toksycznymi, które produkują hormony
tarczycy autonomicznie, czyli nie podlegają fizjologicznej kontroli sprzę-
żenia zwrotnego, zależnego od TSH. Wysokie stężenie we krwi hormo-
nów hamujących (T3 i T4) blokuje wydzielanie przez przysadkę mózgową
hormonu stymulującego TSH, w związku z czym stężenie we krwi tego
hormonu jest bardzo niskie.
4. Niedoczynność tarczycy
Niedoczynność tarczycy to stan chorobowy spowodowany niedoborem we
krwi jednego albo obydwu hormonów – trójjodotyroniny (T3) i/lub tyrok-
syny (T4).
6. Wole tarczycy
Zdrowa tarczyca nie jest widoczna na zewnątrz, nie jest też wyczuwalna
pod palcami. Wole to powiększenie gruczołu tarczycy. W zależności od
umiejscowienia, rozróżnia się trzy rodzaje wola:
1. Wole szyjne, czyli powiększenie gruczołu tarczycy zlokalizowane
w obrębie szyi. Wole to, prócz niedogodności kosmetycznej, nie wy-
wołuje żadnych objawów chorobowych.
2. Wole zamostkowe, które zdarza się stosunkowo rzadko, gdy powięk-
szony gruczoł tarczycy obsunie się za mostek. Wole to może wywie-
rać ucisk na tchawicę i/lub przełyk, wywołując uczucie ciężaru w klat-
ce piersiowej, a także trudności w oddychaniu i/lub przełykaniu śliny.
3. Wole śródpiersiowe zdarza się najrzadziej i jest następstwem obsu-
nięcia się powiększonego gruczołu tarczycy do śródpiersia. Wole to
najczęściej wywiera ucisk na sąsiadujące organy, zakłócając ich funk-
cjonowanie.
Niezależnie od usytuowania, wola tarczycy dzielimy na trzy grupy, ze
względu na ich cechy patologiczne: a – obojętne i niedoczynne, b – nad-
czynne, c – guzowate.
a. Wole obojętne i niedoczynne
W obydwu przypadkach przyczyną rozrostu gruczołu tarczycy jest niedo-
bór jodu, z tym że w przypadku wola obojętnego niedobór ten występuje
jedynie w okresie zwiększonego zapotrzebowania organizmu na hormo-
ny tarczycy, szczególnie w okresie wzrostu i dojrzewania, podczas ciąży,
a także w stresie. Poza tymi okresami, gdy zapotrzebowanie organizmu
na hormony T3 i T4 zmniejsza się, wole tego typu nie przejawia aktywno-
ści (obojętnieje) i nie powiększa się. Natomiast wole niedoczynne jest ob-
jawem niedoczynności tarczycy spowodowanej niedoborem jodu w poży-
wieniu, w związku z czym wole niedoczynne powiększa się przez cały
okres trwania niedoczynności tarczycy.
Mechanizm powiększenia zarówno wola obojętnego jak i niedoczynnego
jest ten sam, który wywołuje powiększenie innych organów. W takich wy-
padkach organizm postępuje rutynowo, według słusznej skądinąd reguły:
skoro organ nie wykazuje wymaganej aktywności (w tym przypadku nie pro-
dukuje dostatecznej ilości hormonów), to widać jest zbyt mały, więc należy
go powiększyć.
b. Wole nadczynne
Wole nadczynne występuje przejściowo w początkowym okresie zapale-
nia gruczołu tarczycy i choroby Hashimoto (po tym okresie wole zwykle
zanika samoistnie), a także w chorobie Gravesa-Basedowa oraz jako gru-
czolak toksyczny tarczycy.
c. Wole guzowate
Wole może mieć postać jedno- lub wieloguzkową. Charakterystyczne dla
tego rodzaju woli jest występowanie w miąższu tarczycy guzków, które ze
względu na stopień aktywności w wychwytywaniu krążącego we krwi
jodu dzielimy na trzy rodzaje:
1. Guzki „zimne”, które w ogóle nie wychwytują jodu, gdyż są to na ogół
torbiele, komórki martwicze albo krwiaki.
2. Guzki „ciepłe”, które wychwytują jod w tej samej ilości, co pozostałe
komórki gruczołu tarczycy. Guzki ciepłe stosunkowo często przemie-
niają się w guzki gorące.
3. Guzki „gorące” (gruczolaki toksyczne – adenoma toxicum) są to najczę-
ściej pojedyncze guzki, które wymknęły się spod kontroli organizmu
i wychwytują wszystek jod krążący we krwi. Właśnie ze względu na tę
cechę, zwaną jodochwytnością[21], guzki gorące nazywane są guzka-
mi chłonnymi. Po wchłonięciu jodu guzki te produkują bez opamię-
tania hormony, wywołując objawy typowe dla nadczynności tarczycy.
Z kolei duża ilość hormonów tarczycy hamuje wydzielanie hormonu
TSH w przysadce i tym samym blokuje wychwytywanie jodu przez
pozostałe, zdrowe komórki gruczołu tarczycy. Guzki powyżej trzech
centymetrów średnicy wywołują objawy typowe dla nadczynności
tarczycy (punkt 3a, str. 73).
Istota odżywiania
3. Zaburzenia we wchłanianiu
W żywności współczesnego człowieka znajdują się substancje toksyczne,
będące konsekwencją postępu technologicznego. Są wśród nich środki ce-
lowo dodane do żywności, tj. konserwanty (rozdział 25, punkt 2) oraz naj-
rozmaitsze dodatki poprawiające smak, zapach, wygląd, a także stabiliza-
tory kwasowości oraz substancje zapobiegające zbrylaniu produktów
żywnościowych.
Są też substancje z gruntu toksyczne, które do żywności dostały się w spo-
sób mniej lub bardziej przypadkowy, a wśród nich należy wymienić antybio-
tyki i hormony używane w hodowli zwierząt, czy nawozy syntetyczne i środ-
ki ochrony roślin, w tym rakotwórcze herbicydy stosowane we współcze-
snych uprawach rolnych.
Osobną sprawą są substancje toksyczne przenikające do roślin za sprawą
kwaśnych deszczy, w których znaleźć można całą tablicę Mendelejewa, z me-
talami ciężkimi włącznie.
Jest rzeczą oczywistą, że zetknięcie się takiej różnorodności toksyn z deli-
katną tkanką nabłonka jelitowego musi wywrzeć nań jakiś wpływ, i to – jak
należy się domyślać – wpływ negatywny, prowadzący do powstania nadżerek
w tkance nabłonka, a w konsekwencji zaburzeń we wchłanianiu substancji
odżywczych.
Zważywszy na te fakty należy przyjąć, że każdy kęs zanieczyszczonego po-
żywienia powoduje – potencjalnie – rozmaite stany zapalne jelita cienkiego,
które, nieusunięte w porę, wymuszają obronne skurcze mięśniówki jelit
i dzielą jelito cienkie na krótkie odcinki, w wyniku czego transport masy po-
karmowej ulega spowolnieniu. W normalnych warunkach miazga pokarmo-
wa potrzebuje około 40 minut na przejście przez jelito cienkie, natomiast
w przypadku skurczów mięśniówki czas ten wydłuża się do kilku godzin.
Zalegająca tak długi czas w jelicie cienkim miazga pokarmowa, ładnie
strawiona, staje się doskonałą pożywką dla drobnoustrojów wywołujących jej
fermentację. W wyniku fermentacji tworzą się gazy nadymające pętle jelito-
we niczym balony, w których, rzecz jasna, nie ma mowy o prawidłowym
wchłanianiu substancji odżywczych.
Spowolnienie perystaltyki powoduje zaleganie w jelicie cienkim gęstego,
patologicznego śluzu, który po dotarciu do jelita grubego i zmieszaniu z cho-
lesterolem gęstnieje jeszcze bardziej, przykleja się do jego ścian, a po zmie-
szaniu z nieorganicznym wapniem twardnieje, tworząc gumowate zbitki,
zwane kamieniami kałowymi.
Przemiana materii
2. Ewolucja człowieka
Kolebką ludzkości jest prekambryjska[26] Płyta Afrykańska, którą zamiesz-
kiwali wspólni przodkowie małp człekokształtnych i człowieka. Około 10
mln lat temu, w wyniku wypiętrzenia pasm górskich Wielkich Rowów
Afrykańskich[27], klimat Afryki zróżnicował się na wilgotne lasy równiko-
we zachodniej i suche sawanny wschodniej części Afryki. Ze wspólnych
przodków człowieka i małp rozwinęły się dwie linie ewolucyjne – w wa-
runkach lasów równikowych linia naczelnych, zaś w wyniku adaptacji do
warunków bezdrzewnej sawanny ewoluowały populacje praprzodków
człowieka.
Pierwszymi formami tej linii ewolucyjnej były australopiteki, które pojawi-
ły się około 5 mln lat temu. Miały masywną, wysuniętą do przodu twarzo-
czaszkę i niski wzrost. Posiadały niewielką pojemność czaszki (około 500 cm3
), lecz już poruszały się na dwóch nogach. Zredukowaniu uległy kły i diaste-
ma (charakterystyczna dla małp przerwa między kłem a siekaczami). Były
wszystkożerne – na ich pożywienie składały się bulwy, owoce, jaja ptaków,
drobne bezkręgowce i mięso większych zwierząt, zdobyte w wyniku prostych
form polowania. Nie gardziły także padliną. Nie ma dowodów, że australopi-
teki produkowały narzędzia, ale nie można wykluczyć, że posługiwały się
prostymi narzędziami – nieobrobionymi kośćmi, muszlami, kamieniami
bądź patykami.
Około 3 mln lat temu z grupy australopiteków wyodrębnił się pierwszy ga-
tunek człowieka. Był już wyższy, jego sylwetka była bardziej wyprostowana,
a tym samym był lepiej przystosowany do poruszania się na dwóch nogach.
Posiadał delikatniejszą, lepiej wysklepioną czaszkę, o większej pojemności
(700–800 cm3).
Budowa anatomiczna kości dłoni wskazuje, że gatunek ten posiadł zdol-
ność wykonywania precyzyjnych czynności. Na podstawie badań archeolo-
gicznych wiemy, że ponad 2 mln lat temu wytwarzał pierwsze narzędzia ka-
mienne, stąd też nadano mu nazwę gatunkową Homo habilis (człowiek zręcz-
ny).
Kolejny gatunek człowieka – Homo erectus (człowiek wyprostowany) poja-
wił się w Afryce około 2 mln lat temu. Charakteryzują go silnie rozwinięte
wały nadoczodołowe, pochylone czoło oraz masywne i wysunięte do przodu
szczęki. Jego wzrost i proporcje ciała zbliżone były do człowieka współcze-
snego. W wyniku ewolucji, u tego gatunku znacznie powiększyły się rozmia-
ry mózgu – od 800 cm3 u najwcześniejszych form, do około 1.200 cm3 form
późniejszych. Ta objętość „zahacza” już o zakres objętości mózgu współcze-
snego człowieka, wahającą się między 1.000 a 2.000 cm3.
Homo erectus udoskonalił technikę produkcji narzędzi, dobrze opanował
sztukę polowania, a także nauczył się rozniecać ogień. Jako pierwszy wywę-
drował z Afryki i ponad 1,5 mln lat temu dotarł do zachodniej Azji, a około
miliona lat temu do Europy. Również na terenie dzisiejszej Polski odkryto
narzędzia datowane na około 500 tys. lat, a więc wyprodukowane przez
Homo erectus.
Około 500 tys. lat temu spośród europejskich populacji Homo erectus wyod-
rębnia się gatunek zwany człowiekiem neandertalskim[28], który z niezna-
nych powodów wymarł około 35 tys. lat temu.
Około 200 tys. lat temu z afrykańskiej linii Homo erectus rozwijają się
pierwsi przedstawiciele naszego gatunku – Homo sapiens (człowiek rozum-
ny). Około 45 tys. lat temu człowiek współczesny dotarł do Europy, gdzie za-
stał grupy neandertalczyków, które wymarły dopiero ok. 10 tys. lat później.
Od swoich przodków Homo sapiens różni się cofniętą twarzo-czaszką i roz-
winiętą mózgoczaszką, delikatną budową szkieletu, wyższym wzrostem oraz
zdolnością do artykułowanej mowy.
8. Powrót do korzeni
Historia lubi się powtarzać. Nie można nie zauważyć, że obecne warunki
jako żywo przypominają te z epoki paleolitu – zdobywanie pożywienia bez
konieczności wkładu ciężkiej pracy fizycznej, dostatek tego pożywienia
oraz przewód pokarmowy przystosowany do trawienia mięsa, wzbogaco-
nego o surówki i rozmaite zioła, dziś zwane przyprawami.
Inteligencja to zdolność przystosowania do zmieniających się warunków
środowiska, toteż wrodzona inteligencja, odziedziczona po przodkach, każe
nam wyciągnąć wnioski również w kwestii odżywiania i wrócić do tych za-
sad, które zostały dobrze wypróbowane przez setki tysięcy lat istnienia ga-
tunku ludzkiego.
Okres rolnictwa, w którym ludzie w dużej mierze (z konieczności) odży-
wiali się niepełnowartościowymi dla naszego gatunku płodami rolnymi,
trwał 7 tysięcy lat. Dużo to, czy mało? Dla człowieka to szmat czasu, ale dla
ewolucji, która nasz gatunek kształtowała przez miliony lat, to okamgnienie,
w którym w cechach gatunkowych nic istotnego wydarzyć się nie może. To-
też jesteśmy spadkobiercami cech naszych przodków z epoki paleolitu i jesz-
cze długo nic się w tej sprawie nie zmieni. Zresztą bardzo wątpliwe jest, by
człowiek, w procesie doboru naturalnego, z mięsożercy miał się kiedykolwiek
przeistoczyć w zjadacza tłuszczów trans, oczyszczonych węglowodanów, ra-
finowanych olejów oraz innej przemysłowo przetworzonej żywności. Wprost
przeciwnie – odszczepieńcy przechodzący na ten rodzaj pożywienia wydają
się być na wymarciu, i gdyby nie masowe stosowanie leków podtrzymujących
życie (chemicznych, a ostatnio także pochodzenia naturalnego, zwanych su-
plementami) – pewnie już by wyginęli.
Kwasy nukleinowe
3. Puryny
Puryna (imidazolopirymidyna) to związek organiczny stanowiący podsta-
wę dwóch zasad azotowych, wchodzących w skład kwasów nukleinowych
– adeniny i guaniny. Zasady te, zwane zasadami purynowymi, w połącze-
niu z cytozyną i tyminą tworzą DNA, zaś w połączeniu z uracylem – two-
rzą RNA.
4. Kwas moczowy
Kwas moczowy jest metabolitem – produktem przemiany materii zasad
purynowych pochodzących z rozpadu zestarzałych lub zdefektowanych
komórek. Część kwasu moczowego pochodzi także z niewykorzystanych
pokarmowych zasad purynowych.
Jako produkt przemiany materii, a więc substancja toksyczna, kwas mo-
czowy musi być wydalony. W ciągu doby organizm dorosłego człowieka wy-
dala średnio 500 mg kwasu moczowego – 75% z moczem i 25% do przewodu
pokarmowego, gdzie jest rozkładany przez bakterie jelitowe. Oczekując na
wydalenie, pewna ilość kwasu moczowego jest magazynowana we krwi. Jako
bezpieczne uważa się stężenie kwasu moczowego poniżej 7 mg/dl u męż-
czyzn i 6 mg/dl u kobiet. Nadmiar kwasu moczowego odkłada się w stawach,
powodując dnę moczanową (rozdział 5, punkt 8a), w nerkach, gdzie tworzy
kamienie moczanowe, a także w ścięgnach i kaletkach maziowych (rozdział
5, punkt 8b).
Ponadto nadmiar kwasu moczowego odkłada się w innych miejscach na-
szego ciała, szczególnie w tkankach miękkich, charakteryzujących się słabym
przepływem krwi, na przykład w tkance tłuszczowej albo błonach surowi-
czych.
Białka
1. Tworzenie aminokwasów
Aminokwasy to związki organiczne, będące formą przejściową z materii
nieożywionej do organizmów żywych. Są zbudowane z czterech po-
wszechnie występujących na Ziemi pierwiastków: węgla (C), wodoru (H),
azotu (N) i tlenu (O). Wyjątek stanowią dwa aminokwasy – cysteina i me-
tionina, w skład których wchodzi dodatkowy, piąty pierwiastek – siarka
(S).
Rośliny wytwarzają wszystkie aminokwasy same, wykorzystując do ich bu-
dowy substancje pobierane ze środowiska – gleby, wody, powietrza. Substan-
cje odżywcze wnikające do komórek roślinnych to z reguły związki chemicz-
ne, więc w pierwszej kolejności są one transportowane do lizosomów (rysu-
nek 4, str. 87), gdzie przy udziale odpowiednich enzymów są rozkładane na
pierwiastki, a następnie trafiają do odpowiednich rybosomów, w których,
w obecności katalizatorów, łączą się w aminokwasy. Procesami tymi steruje
rozpuszczony w cytoplazmie kwas nukleinowy RNA (rozdział 15).
Stojące wyżej od roślin w łańcuchu pokarmowym zwierzęta roślinożerne
nie muszą wszystkich aminokwasów tworzyć od nowa, gdyż część z nich po-
bierają gotowe, jedząc pokarmy roślinne.
2. Wykaz aminokwasów występujących w organizmie
człowieka
Stojący na samym szczycie łańcucha pokarmowego organizm ludzki nie
tylko może wykorzystywać gotowe aminokwasy pokarmowe, ale niektóre
wręcz musi, bowiem ludzkie komórki nie posiadają rybosomów potrafią-
cych syntetyzować wszystkich aminokwasów.
a. Aminokwasy egzogenne
Aminokwasów egzogennych ludzki organizm nie syntetyzuje w ogóle,
albo syntetyzuje w niedostatecznych ilościach, toteż powinny one być do-
starczone wraz z pożywieniem. Pokarmy pochodzenia roślinnego nie za-
wierają aminokwasów egzogennych w ilościach gwarantujących zaspoko-
jenie zapotrzebowania, czym nie muszą się przejmować osoby stosujące
zasady zdrowego odżywiania.
Fenyloalanina jest niezwykle ważna dla prawidłowego funkcjonowania
komórek mózgu. Jest także naturalną substancją przeciwdepresyjną
i zmniejszającą odczucie bólu. Występuje w jajach, mięsie, niektórych żół-
tych serach oraz w ziarnach maku.
Histydyna jest nieodzowna w procesie powstawania krwinek czerwonych
i białych. Jej obecność sprzyja także procesom regeneracji pozostałych ko-
mórek. Jest substancją wyjściową do produkcji neuroprzekaźnika – hista-
miny (rozdział 10, punkt 1), która odgrywa kluczową rolę w reakcjach
obronnych organizmu. Występuje w mięsie, jajach oraz żółtych serach.
Izoleucyna jest szczególnie ważna w stresie. Jest też niezbędna w proce-
sie produkcji hemoglobiny i wytwarzania energii. Występuje w mięsie, ja-
jach, żółtych serach, warzywach i owocach.
Leucyna umożliwia syntezę innych białek, ma więc fundamentalne zna-
czenie w procesach wzrostu, szczególnie budowy mięśni. Jest też amino-
kwasem stresowym. Występuje w mięsie, żółtych serach i zarodkach psze-
nicy.
Lizyna ma szczególne znaczenie dla kondycji komórek skóry i kości.
Sprzyja tworzeniu kolagenu, umożliwia skuteczne wykorzystanie wapnia.
Występuje w mięsie, jajach, warzywach strączkowych.
Metionina to aminokwas kodowany, zawierający siarkę. Jest niezbędna
w procesie spalania tłuszczów. Występuje w mięsie, jajach, żółtych serach,
orzechach, natomiast w soi ani innych warzywach strączkowych metioni-
na nie występuje.
Treonina jest niezwykle ważna dla prawidłowego funkcjonowania układu
odpornościowego. Od niej też zależy kondycja skóry i kości, a także prawi-
dłowe wykształcenie szkliwa zębów oraz funkcjonowanie tarczycy. Najob-
ficiej występuje w jajach, ale mięso i fasola również zawierają wystarcza-
jące ilości treoniny.
Tryptofan jest prekursorem neuroprzekaźnika – serotoniny, która jest
odpowiedzialna za nasz nastrój i dobry sen. W dostatecznych ilościach
występuje w mięsie drobiu (szczególnie w mięsie indyka) oraz w żółtych
serach, orzechach i drożdżach, a także, choć raczej w znikomych ilo-
ściach, w zbożach i warzywach strączkowych.
Walina jest aminokwasem szczególnie ważnym w okresach zwiększone-
go stresu. Jest niezbędna w procesach wytwarzania energii w komórkach,
ma też wpływ na gospodarkę hormonalną organizmu i metabolizm. Wy-
stępuje w mięsie (najobficiej w drobiowym), żółtkach jaj, żółtych serach.
b. Aminokwasy endogenne
Aminokwasy endogenne mogą być syntetyzowane w rybosomach komó-
rek ludzkiego organizmu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Tym niemniej dla
organizmu korzystniej jest, gdy także i te aminokwasy otrzymuje wraz
z pożywieniem, zamiast trwonić energię na budowanie ich od nowa.
Alanina jest składnikiem tkanki mięśniowej i może być przetworzona
w glukozę, jeśli organizm potrzebuje energii. Bierze udział w tworzeniu
kwasów organicznych i przeciwciał, przez co wspomaga system odporno-
ściowy. Występuje w mięsie, serach, jajach.
Arginina poprawia odporność na bakterie, wirusy i komórki rakowe.
Przyśpiesza gojenie się ran i regenerację wątroby. Stymuluje wydzielanie
hormonów. Występuje w mięsie, żółtkach jaj i orzechach.
Asparagina jest powszechnie obecna w białkach organizmu ludzkiego
i stanowi główny magazyn związków azotowych. Najobficiej występuje
w szparagach i roślinach motylkowych.
Cysteina to aminokwas kodowany, zawierający siarkę. Cysteina stanowi
materiał budulcowy w regeneracji komórek. Reguluje wchłanianie selenu
z przewodu pokarmowego, opóźnia efekty starzenia, chroni przed szko-
dliwym wpływem metali ciężkich. Najobficiej występuje w mięsie, żółt-
kach jaj i serwatce.
Glicyna bierze udział w regeneracji komórek nerwowych, jest składni-
kiem płynu wydzielanego przez gruczoł krokowy (prostatę), co niewątpli-
wie wpływa na prawidłowe funkcjonowanie tego organu. Jest ważnym
składnikiem soli żółciowych. Najobficiej występuje w mięsie ryb i żółtkach
jaj.
Glutamina jest ważnym regulatorem przemiany białek, szczególnie istot-
nym w wyłapywaniu toksycznego amoniaku, powstającego jako produkt
przemiany materii w trakcie rozpadu białek. Niedobór glutaminy powo-
duje zakwaszenie organizmu. Występuje w mięsie, kazeinie oraz białku
kukurydzy.
Prolina stanowi podstawowy składnik kolagenu, który jest głównym biał-
kiem organizmu. Kolagen posiada bardzo dużą odporność na rozciąganie
i stanowi fundamentalny składnik ścięgien. Kolagen decyduje o elastycz-
ności skóry, a jego ubytek powoduje powstawanie zmarszczek w trakcie
starzenia się. Bogatym źródłem proliny są wszystkie rodzaje mięs. Wystę-
puje też w kazeinie oraz w owocach.
Seryna bierze udział w pracy systemu nerwowego, usprawnia przepływ
impulsów nerwowych, wspomaga pamięć i ma istotny wpływ na funkcjo-
nowanie mózgu. Najobficiej występuje w białku mleka – kazeinie, ale
można ją znaleźć w innych pokarmach: jajach, mięsie, pestkach słonecz-
nika, orzechach, ziarnach maku.
Tyrozyna jest prekursorem ważnych hormonów: tyroksyny, trójjodotyro-
niny, adrenaliny, noradrenaliny oraz dopaminy. Do najbogatszych źródeł
tyrozyny należą: żółtka jaj, mleko i jego przetwory, mięso ryb, siemię lnia-
ne, ziarno sezamu.
3. Tworzenie białek
Jak już wiemy, wszystkie białka zbudowane są z aminokwasów, niczym
z cegiełek. Skoro tak, to owe cegiełki muszą być czymś powiązane, by mo-
gły tworzyć trwałą strukturę, jaką jest białko. Spoiwem nadającym biał-
kom ich właściwości są połączenia peptydowe, zbudowane z typowych
pierwiastków wchodzących w skład aminokwasów – węgla (C), tlenu (O),
wodoru (H), azotu (N) oraz siarki (S), a także kationów metali – manganu
(Mn2+), cynku (Zn2+), magnezu (Mg2+), żelaza (Fe2+), miedzi (Cu2+), kobal-
tu (Co2+).
Trawienie białek rozpoczyna się w kwaśnym środowisku żołądka, gdzie
wchodząca w skład soku żołądkowego pepsyna rozkłada je do krótszych łań-
cuchów polipeptydowych – cząsteczek zbudowanych z aminokwasów połą-
czonych wiązaniami peptydowymi. W środowisku zasadowym dwunastnicy,
pod wpływem wydzielanych przez trzustkę enzymów trawiennych – trypsy-
ny, chymotrypsyny i elastazy oraz wydzielanych przez ściany jelita cienkiego
peptydaz, następuje rozpad polipeptydów na peptydy i aminokwasy, które są
wchłaniane przez nabłonek jelita cienkiego. Tą drogą organizm wchłania nie
tylko aminokwasy pochodzące z białek pokarmowych, ale także odzyskuje
większość aminokwasów wchodzących w skład soków i enzymów trawien-
nych.
Wchłonięte aminokwasy trafiają żyłą wrotną do wątroby, skąd część wę-
druje z krwią dalej, do komórek ciała. Nadmiar aminokwasów trafia w głąb
wątroby, gdzie są pozbawione reszt kwasowych i tym sposobem powstaje
z nich amoniak, który w wyniku dalszych przemian zostaje zamieniony na
mocznik i przez nerki odtransportowany do pęcherza moczowego, w którym
w połączeniu z wodą tworzy mocz. W niewielkich ilościach mocznik wchodzi
w skład potu.
Synteza białek zachodzi w rybosomach, do których trafiają aminokwasy
zarówno pokarmowe, jak i zsyntetyzowane w innych rybosomach, a także
pierwiastki mające tworzyć wiązania peptydowe. Sekwencją przyłączania
poszczególnych aminokwasów, wchodzących w skład białek, steruje rozpro-
szony w cytoplazmie interferencyjny kwas rybonukleinowy miRNA. Innymi
słowy: białka są kodowane, czyli budowane według specyficznego kodu gene-
tycznego, dzięki czemu system odpornościowy rozróżnia rodzime białka od
antygenów, jakimi są białka innego osobnika, za wyjątkiem posiadających
ten sam kod genetyczny bliźniaków jednojajowych.
Dzięki możliwości tworzenia olbrzymiej liczby sekwencji ich budowy, ze
stosunkowo niewielkiej liczby aminokwasów natura potrafi tworzyć nie-
skończoną ilość niepowtarzalnych białek. Niektóre białka, na przykład prze-
ciwciała, zawierają zbyt małą liczbę aminokwasów, żeby mogły być zakodo-
wane, dzięki czemu możliwe jest wnikanie przeciwciał z mleka matki do or-
ganizmu noworodka, gdy jeszcze nie posiada on własnych, a nawet wstrzyk-
nięcie do organizmu przeciwciał osobnika innego gatunku, na przykład ko-
nia, w postaci tak zwanej końskiej surowicy, mającej za zadanie wytworzenie
protezy odporności (odporność bierną), w wypadku ukąszenia przez jadowi-
te zwierzę (tom 1, str. 83).
4. Obrót białkowy
W naszym organizmie trwa nieprzerwana wymiana białek – wciąż jakieś
białka rozkładane są na aminokwasy, z których budowane są inne białka.
Szczególnie szybki obrót zachodzi wśród białek wchodzących w skład en-
zymów, hormonów, przeciwciał i komórek nabłonkowych. W każdej do-
bie w organizmie ludzkim rozpada się około 500 g białek, z czego zaled-
wie 20–30 g jest wydalanych, zaś reszta jest użyta ponownie.
Jest to możliwe dzięki temu, że aminokwasy to takie specyficzne cegiełki,
które po rozebraniu nie tracą swoich właściwości; są jak nowe, gotowe do
użytku. I to jest to, co odróżnia organizmy żywe od urządzeń mechanicznych
– nasze części się nie starzeją i odpowiednio eksploatowane mogą służyć
w nieskończoność, w praktyce do wyczerpania puli genowej limitującej ilość
podziałów komórek głównych narządów organizmu do około pięćdziesięciu
(rozdział 37, punkt 2). Jeżeli u nas jest inaczej, bo oznaki starzenia się wystę-
pują o wiele wcześniej, to tylko dlatego, że na własne życzenie zafundowali-
śmy sobie ciało nafaszerowane toksynami, które stopniowo, niczym plomby,
wypełniają tkanki, blokując tym samym miejsca, w których miałyby się zna-
leźć zregenerowane komórki.
Rozdział 17
Tłuszcze
2. Tłuszcze nienasycone
Tłuszcze nienasycone są produkowane przede wszystkim przez rośliny.
Typowym przykładem tłuszczu nienasyconego jest olej tłoczony z oliwek,
zwany oliwą, a także inne oleje roślinne. W naturze występują także nie-
nasycone tłuszcze zwierzęce. Typowym przykładem jest olej z wieloryba
(tran), a także oleje pozyskiwane z ryb.
Cząsteczki nienasyconych kwasów tłuszczowych są, można by rzec, nie-
kompletne, gdyż posiadają wolne, niewypełnione wodorem (nieuwodornio-
ne) wiązania atomowe, w które stosunkowo łatwo wbudowują się atomy tle-
nu, tworząc niestabilne, wysoce reaktywne cząstki – wolne rodniki tlenowe
(rozdział 35, punkt 2).
3. Oleje roślinne
Olej roślinny znany był od tysiącleci. Tłoczono go na zimno w ręcznych
prasach z lokalnych surowców: oliwek, orzechów, lnu, rzepaku. Olej tak
wytłoczony jest produktem łatwo psującym się i musi być przechowywany
w kamionkowych naczyniach, w chłodnym i ciemnym miejscu, bowiem
pozostawiony w szklanym, przeźroczystym naczyniu, w ciepłym, jasnym
miejscu – w niedługim czasie zjełczeje, czyli zmieni kolor i zapach na wy-
raźnie nieświeży.
Obecnie produkowane na skalę przemysłową oleje poddaje się rafinacji,
w wyniku której z oleju usuwane są łatwo psujące się substancje. Taki olej
może leżeć latami na półkach sklepowych i na pozór nic się z nim nie dzieje –
nie jełczeje. I to jest problem dla konsumenta, który nie dość, że kupuje pro-
dukt niepełnowartościowy, pozbawiony wartości odżywczych, to jeszcze nie
może stwierdzić, czy jest on świeży, czy nie. A przecież w oleju trwa niewi-
doczny dla oka proces utleniania, w którym powstają niezwykle groźne dla
zdrowia wolne rodniki tlenowe.
Dla producenta jest to sytuacja idealna, gdyż jego produkt zawsze nadaje
się do sprzedaży. A jeśli nawet ulegnie przeterminowaniu, to można rozlać
go do nowych butelek, i nikt tego nie pozna.
Na skalę przemysłową stosuje się jedną z trzech metod uzyskiwania olejów
roślinnych:
1. Pierwsza metoda polega na miażdżeniu i parowaniu nasion lub owo-
ców w wysokiej temperaturze, z dodatkiem rozpuszczalników (hek-
sanu i heptanu), które są komponentami nafty. W tej metodzie,
mimo dokonywanej później destylacji oleju, nie wszystkie rozpusz-
czalniki udaje się z niego usunąć.
2. Metoda druga polega na wytłaczaniu oleju w wysokiej temperaturze
(80–120°C). Wysoka temperatura niszczy witaminy i minerały, a po-
nadto jest istotnym czynnikiem przyśpieszającym utlenianie niena-
syconych kwasów tłuszczowych.
3. Trzecia metoda to wytłaczanie oleju na zimno i bez odczynników che-
micznych. Tak otrzymany olej jest produktem o pełnej wartości od-
żywczej, bogatym w witaminy i nieutlenione nienasycone kwasy
tłuszczowe.
Mimo to, uzyskany tą trzecią (najlepszą) metodą olej, ze względów komer-
cyjnych, do sklepów dociera po uprzednim poddaniu go rafinacji. Toteż gdy
widzimy na etykiecie napis: olej taki a taki „z pierwszego tłoczenia”, to to „z”
oznacza ni mniej, ni więcej, tylko to, że do wyprodukowania zawartości bu-
telki, na której ów napis widnieje, użyto istotnie oleju wytłoczonego na zim-
no, ale potem został on poddany procesowi rafinacji, dzięki której łatwo psu-
jący się olej uzyskał okres „przydatności” do spożycia liczony w latach. Jak
z tego wynika – dostępne obecnie w sklepach oleje nie są produktami o pełnej
wartości odżywczej, bogatymi w witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe,
więc raczej należy ich unikać niż nadużywać.
Dla systematycznie oczyszczanego organizmu niewielka ilość oleju, doda-
nego dla smaku do surówki, nie stanowi, rzecz jasna, większego problemu.
Nawiasem mówiąc: olej stosowany jako komponent mikstury oczyszczającej
– też jest rafinowany.
Warto także zwrócić uwagę, by kupowany olej nie był w przeźroczystych
butelkach, w których utlenia się znacznie łatwiej. Warto też zwrócić uwagę
na datę wyprodukowania oleju. Niewiele tego, ale to niestety wszystko, co
możemy zrobić, by sprawdzić jakość oleju kupowanego w sklepie, gdyż, jak
już wiemy, mają one postać niewystępującą w naturze, czyli są rafinowane.
Dlatego nasze zmysły – wzrok, smak i węch – nie są w stanie wykryć, jak bar-
dzo zaawansowany jest proces jełczenia oleju, który kupujemy.
7. Margaryna
Reklamy starają się wmówić nam, że margaryna jest zdrowym tłuszczem
roślinnym. Prawda jest taka, że margaryna nie jest zdrowa i tłuszczem ro-
ślinnym także nie jest. W rzeczywistości naturalne oleje roślinne są jedy-
nie surowcem do produkcji nienaturalnych półproduktów – sztucznie
utwardzonych tłuszczów.
Utwardzenie olejów polega na uwodornieniu nienasyconych kwasów
tłuszczowych poprzez wypełnienie wolnych wiązań atomowych węgla ato-
mami wodoru. Proces ten przebiega w wysokiej temperaturze, pod wysokim
ciśnieniem i w obecności katalizatora.
Wysokie ciśnienie, konieczne do „wbicia” atomów wodoru w wiązania ato-
mowe węgla, wywołuje zmiany strukturalne w cząsteczkach kwasów tłusz-
czowych, zmieniając ich strukturę przestrzenną z cis (formy skręconej) na
trans (formę prostą). Inaczej mówiąc: cząsteczki kwasów tłuszczowych cis
bardziej przypominają kulki, zaś kwasy tłuszczowe trans bardziej przypomi-
nają igiełki, w związku z czym wykazują właściwości kancerogenne w sto-
sunku do błon komórkowych – od nabłonka jelitowego, poprzez ściany na-
czyń krwionośnych i serce, do wszystkich tkanek organizmu.
Kolejnym mankamentem procesu uwodornienia jest wysoka temperatura,
niezbędna do przebiegu tego procesu. Jak wiadomo, wszystkie tłuszcze są
mieszaniną nasyconych, nienasyconych oraz wolnych kwasów tłuszczowych,
więc po uwodornieniu pewnej ilości nienasyconych kwasów tłuszczowych
spora ich część pozostaje nieuwodorniona, czyli że są podatne na utlenianie.
Wysoka temperatura oraz wysokie ciśnienie są czynnikami przyśpieszający-
mi proces utleniania nienasyconych kwasów tłuszczowych, zwany jełcze-
niem. Margaryny są produkowane z rafinowanych olejów roślinnych, więc
ich zjełczenie nie jest rozpoznawalne dla ludzkich zmysłów – smaku i powo-
nienia.
Jeszcze jednym mankamentem utwardzania olejów roślinnych jest ko-
nieczność stosowania do tego procesu katalizatora – mrówczanu niklu, który
wykazuje właściwości rakotwórcze. Producenci zapewniają oczywiście, że
wszystkie szkodliwe związki niklu zostają z margaryny całkowicie usunięte,
ale czy można im zaufać?
Rozdział 18
Cukry (węglowodany)
1. Jednocukry
Cukry proste (monosacharydy) są cukrami jednocząsteczkowymi, dlatego
często nazywane są jednocukrami. Jednocukry nie wymagają trawienia,
gdyż są przez nabłonek jelita cienkiego wchłaniane w postaci niezmienio-
nej. Spośród jednocukrów najbardziej znane są dwa – glukoza i fruktoza.
Glukoza nazywana jest cukrem gronowym i w dużych ilościach występuje
w winogronach i miodzie. Ponadto, jako jednocukier, jest produktem
końcowym trawienia cukrów złożonych – dwu- i wielocukrów. Po wchło-
nięciu do krwiobiegu jest gotowym do natychmiastowego użycia materia-
łem energetycznym. Glukoza jest łatwo wchłaniana przez nabłonek jelito-
wy, dlatego po spożyciu posiłku obfitującego w duże ilości jednocukrów,
jej stężenie we krwi gwałtownie wzrasta. Nadmiar glukozy, przy udziale
insuliny, jest przerabiany do wielocukru glikogenu i w takiej postaci ma-
gazynowany w wątrobie i mięśniach (rozdział 21, punkt 4).
Fruktoza nazywana jest cukrem owocowym i występuje w słodkich owo-
cach i miodzie. Podobnie jak glukoza, fruktoza jest produktem końcowym
trawienia dwu- i wielocukrów. Jest łatwo wchłaniana przez nabłonek jeli-
towy, ale, w przeciwieństwie do glukozy, po wchłonięciu do krwiobiegu
nie może być wykorzystana przez organizm, lecz trafia do wątroby, gdzie
jest przerabiana na glukozę. Dlatego stężenie glukozy, czyli cukru, wzra-
sta we krwi o wiele wolniej po zjedzeniu fruktozy aniżeli po zjedzeniu glu-
kozy.
2. Dwucukry
Dwucukry (disacharydy) są zbudowane z dwóch cząsteczek jednocukrów,
więc aby mogły być wchłonięte przez nabłonek jelitowy, muszą zostać
strawione do postaci jednocukrów. Do dwucukrów należą między innymi:
sacharoza, laktoza i maltoza.
Sacharoza jest dwucukrem dobrze nam znanym pod postacią cukru kry-
stalicznego, czyli zwykłego cukru używanego do słodzenia. W dużych ilo-
ściach występuje w korzeniach buraka cukrowego i łodygach trzciny cu-
krowej, z których w fabrykach zwanych cukrowniami, przy użyciu od-
czynników chemicznych, wytwarza się produkt o niebywałej czystości,
sięgającej 98,85% sacharozy w produkcie końcowym. Właśnie ta czystość
cukru jest jego zakałą, gdyż oczyszczony z wszelkich witamin, makro-
i mikroelementów, a także błonnika, staje się dla organizmu swoistą ener-
getyczną bombą.
Cząsteczka sacharozy składa się z dwóch cząsteczek jednocukrów – gluko-
zy i fruktozy. Do trawienia sacharozy nie są potrzebne enzymy trawienne,
ponieważ w reakcji z wodą (hydrolizie) łatwo rozpada się na cukry proste. Ze
względu na tę łatwość trawienia cukru, nie trzeba go nawet połykać. Wystar-
czy nieco cukru włożyć do ust i potrzymać, aż ślina rozłoży go na cukry pro-
ste, które zostaną wchłonięte przez nabłonek błony śluzowej jamy ustnej.
Laktoza zwana jest cukrem mlekowym, gdyż występuje w mleku ssaków,
nadając mu słodkawy smak. W procesie zakwaszania zawarte w mleku
bakterie przemieniają laktozę na kwas mlekowy. W przewodzie pokarmo-
wym laktoza jest trawiona, przy użyciu enzymu laktazy, do postaci jedno-
cukrów – glukozy i galaktozy. Niedobór lub brak enzymu trawiennego
laktazy jest przyczyną nietolerancji mleka u niektórych osób (rozdział 31,
punkt 1).
Maltoza zwana jest cukrem słodowym i występuje w ziarnach zbóż, szcze-
gólnie jęczmienia. Na skalę przemysłową maltoza ze słodu jęczmiennego
wykorzystywana jest w przemyśle piwowarskim, gorzelniczym i piekar-
sko-ciastkarskim. W procesie trawienia cząsteczka maltozy zostaje rozło-
żona na dwie cząsteczki glukozy.
3. Wielocukry
Wielocukry (polisacharydy) są zbudowane z wielu – od kilku do kilku ty-
sięcy cząsteczek. Podobnie jak dwucukry, także wielocukry, żeby mogły
być wchłonięte z przewodu pokarmowego, muszą być strawione przez
specjalne enzymy do postaci jednocukrów. Jednak ze względu na wielora-
kość budowy cząsteczkowej wielocukrów – jedne są trawione całkowicie,
a inne tylko częściowo. Są też wielocukry (błonniki), które nie są trawione
w ogóle. Z wielocukrów najważniejsze znaczenie dla naszego organizmu
mają: skrobia i glikogen oraz błonniki – celuloza i pektyna.
Skrobia stanowi materiał zapasowy roślin i z tego powodu bywa nazywa-
na glikogenem roślinnym. Występuje głównie w nasionach, owocach, ko-
rzeniach, kłączach i łodygach roślin. Najwięcej skrobi znajduje się w bul-
wach ziemniaków i ziarnach zbóż. Skrobia jest wielocukrem zbudowa-
nym z wielu tysięcy cząstek glukozy i w procesie trawienia rozpada się
właśnie na glukozę.
Glikogen jest wielocukrem zbudowanym z wielu tysięcy cząsteczek gluko-
zy. Powstaje wyłącznie w organizmach ludzi i zwierząt, w wyniku oddzia-
ływania hormonu insuliny na glukozę w sytuacji nadmiernego jej wzrostu
we krwi. Jest on formą magazynowania energii, podobnie jak skrobia dla
roślin, z tego właśnie powodu glikogen nazywany bywa skrobią zwierzę-
cą.
4. Błonniki
Błonniki to mieszanina wielocukrów pokarmowych niestrawnych, a więc
niewchłanialnych w ludzkim przewodzie pokarmowym. Błonniki dzielą
się na dwie charakterystyczne grupy – rozpuszczalne w wodzie i nieroz-
puszczalne w wodzie. Do błonników pokarmowych zalicza się: • celulozę
(nierozpuszczalna – warzywa, owoce, ziarna zbóż) • hemicelulozy (czę-
ściowo rozpuszczalne – ziarna zbóż, otręby) • ligniny (nierozpuszczalne –
ziarna zbóż, „zdrewniałe” warzywa) • pektyny (rozpuszczalne – miąższ
owoców) • gumy i śluzy (rozpuszczalne – dodatki do żywności).
Celuloza stanowi niejako szkielet roślin, nadając im kształt oraz sztyw-
ność. Dzięki celulozie pnie i gałęzie drzew charakteryzuje olbrzymia wy-
trzymałość, pozwalająca im utrzymać liście i owoce oraz przetrwać na-
wałnice. Poza pniami i gałęziami drzew, celuloza występuje także w łody-
gach, liściach oraz skórkach owoców wszystkich roślin jadalnych.
Przez organizm ludzki celuloza nie jest trawiona i w związku z tym nie
może być wchłonięta, czyli że pozostaje w przewodzie pokarmowym jako
błonnik. W żołądku celuloza pełni rolę materiału ciernego, ułatwiającego
utarcie zjedzonego posiłku na jednolitą miazgę pokarmową. Następnie, wy-
pełniając jelito cienkie, ułatwia transport miazgi pokarmowej z żołądka do
jelita grubego, a przy okazji zapobiega odkładaniu się patologicznego śluzu
na ścianie jelita cienkiego.
Celuloza nie rozpuszcza się w wodzie, toteż po dotarciu do jelita grubego
i odwodnieniu zachowuje stosunkowo stabilną konsystencję, dzięki czemu
stanowi odpowiednie podłoże hodowli bakterii symbiotycznych. Stworzenie
tym bakteriom odpowiednich warunków, by na stałe zasiedliły środowisko
naszego jelita grubego, jest podstawowym warunkiem ustabilizowania
w nim homeostazy drobnoustrojów, od której zależy kondycja organizmu
jako całości.
Pektyny to grupa wielocukrów tworzących ściany komórek roślinnych.
Znajduje się w zasadzie w miąższu wszystkich owoców, a także w liściach
oraz miękkich łodygach i kłączach. Jest błonnikiem rozpuszczalnym
w wodzie, więc w przewodzie pokarmowym uzyskuje postać półpłynną,
dzięki czemu wchłania się w nierozpuszczalną w wodzie celulozę, niczym
w gąbkę.
Pektyna nie jest trawiona przez ludzki przewód pokarmowy, ale dla wielu
bakterii stanowi ona doskonałą pożywkę, m.in. dla zasiedlających jelito gru-
be bakterii symbiotycznych, które produkują z niej wszystkie witaminy,
prócz witaminy C. W połączeniu z celulozą, pektyna stanowi doskonałe pod-
łoże hodowli tych bakterii.
Nadmiar pektyny wywołuje nadmierne rozwodnienie miazgi pokarmowej,
w efekcie czego występuje burczenie i przelewanie w brzuchu, a niedługo po-
tem pojawia się rzadki, biegunkowy stolec.
Rozdział 19
6. Witaminy syntetyczne
Witaminy syntetyczne powstają w fabrykach przemysłowych i są produk-
tem reakcji chemicznych, które mają na celu wytworzenie substancji o ta-
kiej samej budowie jak naturalna witamina i o takich samych właściwo-
ściach jak ona. W ten sposób udaje się wyprodukować substancje prawie
identyczne jak naturalne. A skoro „prawie”, to znaczy, że coś tu jest nie
tak.
Przede wszystkim syntetyczne znaczy tyle co sztuczne, jak plastik albo
sztuczny nawóz, a skoro tak, to z pewnością są szkodliwe dla zdrowia. Gdyby
było inaczej, i sztuczne substancje byłyby pożyteczne dla naszego organi-
zmu, to już dawno jedlibyśmy sztuczne jabłka, kurczaki albo schabowe. Po-
nadto w naturze witaminy nie występują same. Zawsze towarzyszą im inne
witaminy, minerały, błonniki, kwasy organiczne, substancje fitochemiczne
oraz cały szereg dotąd nienazwanych, bo jeszcze nieodkrytych substancji.
Tak samo jak dla nas, syntetyczne witaminy są toksyczne także dla drob-
noustrojów. Dlatego często stosowane są jako chemiczne konserwanty, prze-
dłużające przydatność do spożycia produktów żywnościowych. Producenci
oczywiście nie napiszą, że dodają do produktów chemiczne konserwanty, tyl-
ko że „wzbogacili” produkt dodając doń witaminy, np. witaminę C i jej po-
chodne (E 300–304), witaminę E i jej pochodne (E307–309), witaminę B3 (E
375).
By uniknąć nieporozumień, witaminy syntetyczne należy uznać jako che-
miczne leki współczesnej medycyny, a więc substancje ze zdrowiem mające
tyle wspólnego, że je niszczą.
7. Substancje witaminopodobne
Osobną grupą substancji odżywczych są tak zwane substancje witamino-
podobne. Ich działanie na organizm ludzki jest podobne do witamin, z tą
różnicą, że dotychczas nie stwierdzono specyficznych objawów niedobo-
ru tych substancji. Innymi słowy: dobrze jest, gdy są, ale gdy ich brakuje,
to nic złego się nie dzieje. Jednak lepiej, żeby nie brakowało ich w naszym
pożywieniu, bowiem są one bardzo pomocne w utrzymaniu organizmu
w dobrym zdrowiu. Do najlepiej poznanych substancji witaminopodob-
nych należą:
Substancje fitochemiczne (z greckiego phyto – roślina) stanowią natural-
ną ochronę roślin przed chorobami i negatywnym oddziaływaniem środo-
wiska, grzybów oraz insektów. W zasadzie każdy produkt spożywczy po-
chodzenia roślinnego zawiera pewne ilości substancji fitochemicznych,
jednak najwięcej ich znajduje się w roślinach znanych ze swych właściwo-
ści leczniczych, zwanych ziołami. Na przykład czosnek swoje właściwości
lecznicze zawdzięcza właśnie temu, że zawiera zawrotne wprost ilości
substancji fitochemicznych. Obecnie znamy setki rozmaitych substancji
fitochemicznych i każdego niemalże dnia odkrywane są nowe. Z tego po-
wodu nie ma możliwości ani sensu przedstawianie pełnej listy. Jedyne, co
należy wiedzieć, to to, że warto je organizmowi dostarczać, i najlepiej na
co dzień. Jednak kilka z tych substancji wymienić warto, choćby po to,
żeby wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dotychczas najlepiej pozna-
no i opisano pięć substancji fitochemicznych:
1. Bioflawonoidy (zwane witaminą P) to zróżnicowane związki, z któ-
rych najważniejszymi są rutyna i flawony. W dużych ilościach wystę-
pują w warzywach, herbacie i owocach cytrusowych. Zapobiegają one
zakrzepom krwi, wzmacniają ściany naczyń krwionośnych oraz sys-
tem odpornościowy i działają przeciwutleniająco. Na przykład niski
procent zawałów serca we Francji przypisuje się dużej zawartości
bioflawonoidów w czerwonym winie – tradycyjnym napoju w tym
kraju.
2. Sulforafan najobficiej występuje w brokułach. Jego specyficzną cechą
jest to, że wyodrębnia z komórek związki rakotwórcze, obniżając tym
samym ryzyko raka piersi u kobiet.
3. Kwasy fitochemiczne – kumarowy, chlorogenowy, likopen. Niejako
kompletnie, te trzy kwasy fitochemiczne występują w pomidorach
gruntowych. W organizmie ludzkim zapobiegają powstawaniu czyn-
ników rakotwórczych.
4. Izotiocyjanian fenetylowy występuje głównie w kapuście. W organi-
zmie ludzkim hamuje rozwój raka płuc.
5. Kwas elagowy występuje w truskawkach i winogronach. Ma zdolność
neutralizowania czynników rakotwórczych, atakujących kwas DNA
w komórkach organizmu ludzkiego.
Cholina bierze udział w transporcie tłuszczów do tkanek, przez co zapo-
biega otłuszczeniu wątroby. Przy jej udziale tworzone są fosfolipidy, np.
lecytyna, oraz błony komórkowe. Ponadto jest odpowiedzialna za prawi-
dłowe funkcjonowanie układu nerwowego i mózgu. Cholina w pewnych
ilościach jest produkowana przez ludzki organizm za pomocą witamin B9,
B12 i metioniny, jednak ta produkcja nie zawsze jest wystarczająca. Najob-
ficiej cholina występuje w żółtkach jaj, wątrobach i innych podrobach,
drożdżach.
Inozytol bierze udział w przenoszeniu sygnałów nerwowych i reguluje
działanie enzymów. Jest budulcem błon komórkowych. Jest też obecny
w tkankach mózgu, obwodowego układu nerwowego, mięśni, układu
kostnego i rozrodczego oraz serca. Inozytol występuje w większości pro-
duktów spożywczych. Także bakterie ludzkiego przewodu pokarmowego
są w stanie produkować inozytol.
Kwas liponowy (zwany witaminą N) jest substancją produkowaną przez
ludzki organizm, rozpuszczalną w tłuszczu i wodzie. Bogatym źródłem
kwasu liponowego są drożdże i wątroba. Kwas liponowy współdziała z wi-
taminami B1, B2, B3 i B5 przy uwalnianiu energii z węglowodanów, tłusz-
czów i białek. Posiada właściwości moczopędne, przeciwcukrzycowe,
przeciwmiażdżycowe i ochronne dla narządów miąższowych. Przyśpiesza
przemianę metaboliczną glukozy, zwiększa zapasy glikogenu w wątrobie,
obniża stężenie tłuszczów we krwi, zwiększa wydolność fizyczną i psy-
chiczną.
Ubichinon (koenzym Q, witamina Q) to grupa związków organicznych,
obecnych we wszystkich mitochondriach komórek roślinnych i zwierzę-
cych. W mitochondriach komórek ludzkich (rysunek 4, str. 87) najpow-
szechniej występuje ubichinon-10 (koenzym Q10). Związek ten działa jako
katalizator względem enzymów mitochondrialnych, ma więc duże zna-
czenie dla funkcjonowania wszystkich komórek ciała, największe dla ko-
mórek mięśni, w tym najbardziej eksploatowanego naszego mięśnia –
serca.
Koenzym Q10 w dostatecznych ilościach wytwarza wątroba. Jego produk-
cja spada wraz ze spadkiem ogólnej kondycji organizmu.
Obfitym źródłem koenzymu Q10 są tłuste ryby i owoce morza.
Amigdalina została odkryta w roku 1952 i nazwano ją witaminą B17. Amig-
dalinę otrzymuje się głównie z pestek moreli i migdałów, ale znajduje się
ona także w większości pestek owoców (m.in. jabłek) i nadaje im charak-
terystyczny, gorzkawy smak, który zawdzięcza zawartości 6% związków
cyjanku. Amigdalina jest więc silną trucizną, która chroni pestki przed
atakiem bakterii oraz grzybów.
Niedobór amigdaliny nie wywołuje specyficznych objawów niedoboru,
czym różni się ona od witamin. W niewielkich ilościach amigdalina jest le-
karstwem, w dużych dawkach – śmiertelną trucizną. W medycynie niekon-
wencjonalnej amigdalina stosowana jest do leczenia raka, co budzi protesty
ze strony przedstawicieli medycyny akademickiej. Rząd Stanów Zjednoczo-
nych, pod naciskiem farmaceutyczno-medycznego lobby, wydał zakaz stoso-
wania amigdaliny przez osoby niebędące lekarzami. Powodem miały być rze-
kome przypadki zatrucia wskutek przedawkowania tej trującej substancji.
Ten zakaz, według licznych zwolenników niekonwencjonalnego leczenia
raka amigdaliną, ma być dowodem na skuteczność tej metody, konkurencyj-
nej dla konwencjonalnej chemioterapii.
Nie chodzi tutaj, rzecz jasna, o ustalenie, czy leczenie amigdaliną jest co-
kolwiek lepsze od pozostałych, niezliczonych niekonwencjonalnych metod
leczenia raka, lecz o to, by tego raka nie trzeba było leczyć. Nie można, oczy-
wiście, upraszczać sprawy stwierdzeniem, że rak jest objawem niedoboru
amigdaliny. Chodzi o to, że amigdalina, jak również inne substancje witami-
nopodobne, mimo że nie wywołują objawów niedoboru, mają wybitne wła-
ściwości prozdrowotne i są organizmowi potrzebne, zaś w powszechnie do-
stępnej żywności jest ich zbyt mało. Dlatego warto wdrożyć systematyczne
picie koktajli błonnikowych, zawierających nie tylko amigdalinę, ale także
wiele innych substancji witaminopodobnych.
Kwas pangamowy (zwany witaminą B15) otrzymuje się z pestek moreli
albo otrąb ryżu. Substancja ta nie jest witaminą, ponieważ jej niedobór
nie wywołuje specyficznych objawów niedoboru.
Kwas pangamowy szczególnie szeroko był badany i stosowany w lecznic-
twie – najpierw konwencjonalnym, potem niekonwencjonalnym – w latach
sześćdziesiątych ubiegłego wieku w krajach byłego Związku Radzieckiego.
W literaturze rosyjskiej opisano szereg eksperymentów związanych z poda-
waniem kwasu pangamowego kosmonautom i sportowcom. Miał on być pa-
naceum na wszelkie znane choroby – od kataru do raka, podobnie jak rekla-
mowane obecnie cudowne preparaty, leczące wszystko i od razu, niczym za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
W rzeczywistości skuteczność kwasu pangamowego była żadna lub prawie
żadna. Tę małą skuteczność leku tłumaczono małą czystością chemiczną
produkowanych preparatów, w których kwas pangamowy, z powodu wadli-
wej technologii produkcji, często był niszczony, zanieczyszczany lub zmie-
niany pod względem chemicznym, co miało negatywnie odbijać się na jego
późniejszych właściwościach farmakologicznych. Po jakimś czasie wrzawa
wokół kwasu pangamowego ucichła, z czego należy wysnuć wniosek, że nad-
zwyczajne właściwości przypisywano mu na wyrost, zanim zostały spraw-
dzone w życiu.
8. Karotenoidy
W naturze występuje ponad 560 barwników zwanych karotenoidami. To
właśnie one nadają roślinom, m.in. owocom i warzywom, żółtą, pomarań-
czową i czerwoną barwę. Karotenoidy występują także w zielonych warzy-
wach liściastych, lecz ich obecność jest maskowana przez zielony chloro-
fil. Jesienią, gdy rośliny przestają już produkować chlorofil, pozostają ka-
rotenoidy nadające liściom charakterystyczne jesienne barwy.
Przykładami barwników roślinnych, czyli karotenoidów, mogą być luteina
i zeaksantyna, które zabarwiają kukurydzę na żółto, albo likopen, który po-
midorom nadaje żywoczerwoną barwę.
Najbardziej znanym karotenoidem jest beta-karoten, często zwany prowi-
taminą A, z tego względu, że organizm łatwo może przekształcić go w wita-
minę A. Prócz roli prowitaminy, beta-karoten pełni w organizmie rozliczne
samodzielne funkcje.
Najbogatszym źródłem beta-karotenu jest surowa marchew. Spore ilości
beta-karotenu zawierają także wszystkie ciemnozielone, żółte i pomarańczo-
we owoce i warzywa.
Rozdział 20
1. Łańcuch pokarmowy
Człowiek stoi na szczycie łańcucha obiegu materii ożywionej, zwanego
łańcuchem pokarmowym. Pierwszym ogniwem tego obiegu są rośliny po-
bierające z gleby pierwiastki i związki chemiczne, potrzebne do budowy
żywych komórek. Inaczej mówiąc: w organizmach roślin zachodzi kumu-
lacja biologiczna związków niezbędnych do życia. Kolejnym ogniwem
tego łańcucha są zwierzęta roślinożerne, w których organizmach nastę-
puje dalsza kumulacja biologiczna minerałów pochodzących z gleby. A za-
tem, jedząc mięso zwierząt oraz rośliny, niejako na skróty, pobieramy
z gleby wszystkie niezbędne nam do życia pierwiastki i związki chemicz-
ne.
2. Makro- i mikroelementy
Podział składników mineralnych na makroelementy oraz mikroelementy
jest podziałem umownym. Do makroelementów zalicza się pierwiastki,
których dzienne zapotrzebowanie dla osoby dorosłej wynosi powyżej 100
mg, a są to: wapń, fosfor, sód, potas, magnez, chlor i siarka. Do mikroele-
mentów zalicza się pierwiastki, których dzienne zapotrzebowanie wynosi
poniżej 100 mg, a są to: żelazo, miedź, cynk, mangan, molibden, jod, flu-
or, selen, chrom i kobalt.
Pierwiastki, na które dzienne zapotrzebowanie jest „śladowe” (liczone
w mikrogramach) nazywane są pierwiastkami śladowymi.
3. Minerały w pożywieniu
Często słyszymy, że nasza żywność jest niepełnowartościowa, gdyż jest
oczyszczona albo poddana procesom technologicznym, w wyniku których
traci większość wartościowych substancji odżywczych, więc wymaga
„wzbogacenia” suplementami (rozdział 35, punkt 1). Ale po co taką żyw-
ność w ogóle jeść?
Najbardziej zbliżony do naturalnego sposób doboru składników pożywie-
nia mieści się w ramach zasad zdrowego odżywiania (rozdział 14). Niemniej
jednak faktem jest, że w obecnych czasach także żywność nieprzetworzona,
na skutek zintensyfikowania produkcji płodów rolnych i hodowli zwierząt,
jest uboższa w składniki mineralne od żywności wytwarzanej metodą trady-
cyjną. Dlatego osoby kupujące żywność dostępną w handlu i/lub żywiące się
w placówkach zbiorowego żywienia powinny dostarczyć organizmowi do-
datkowe substancje mineralne w koktajlach błonnikowych.
Trzeba także zdać sobie sprawę, że zjedzenie substancji mineralnych nie
jest równoznaczne z dostarczeniem ich organizmowi, gdyż pozostaje jeszcze
kwestia pobrania z przewodu pokarmowego, czyli wchłonięcia. Toteż w przy-
padku zaburzeń we wchłanianiu może u nas wystąpić niedobór minerałów
(a także witamin), również wówczas, gdy substancje te zjadamy w dostatecz-
nych ilościach. Dlatego jednym z efektów wprowadzenia mikstury oczysz-
czającej jest zmniejszenie zapotrzebowania na mikroelementy pokarmowe,
ponieważ poprawia się ich wchłanianie.
Otyłość i cukrzyca
1. Źródła energii
Źródła energii to substancje odżywcze, z których w procesie katabolizmu
(rozdział 13, punkt 1a), w wyniku złożonych reakcji chemicznych, potocz-
nie zwanych spalaniem, organizm uzyskuje potrzebną mu energię. Ina-
czej mówiąc: substancje energetyczne są materią, którą organizm, na dro-
dze reakcji metabolicznych, może przemienić na energię. Do źródeł ener-
gii zaliczamy trzy rodzaje substancji odżywczych: tłuszcze, cukry (węglo-
wodany) i białka.
1. W wyniku spalenia jednego grama tłuszczu wyzwala się 9 kcal, co
sprawia, że tłuszcze są wysokoenergetycznym źródłem energii.
W procesie wyzwalania energii z tłuszczów powstają toksyczne pro-
dukty przemiany materii, te zaś, wskutek przemian zachodzących
w wątrobie, są przetwarzane na obojętny mocznik, który jest wydala-
ny wraz z moczem. Do zainicjowania spalenia cząsteczki tłuszczu
niezbędna jest cząsteczka glukozy.
2. W wyniku spalenia jednego grama glukozy wyzwala się 4 kcal ener-
gii. Nie jest to wiele, więc organizm tylko w wyjątkowych sytuacjach
(na przykład konieczności ucieczki bądź kontrataku) wykorzystuje
cukry do pozyskania energii dla mięśni. Tym niemniej mięśniom glu-
koza jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania jako swoista
podpałka inicjująca spalanie tłuszczu (by spalić jedną cząsteczkę
tłuszczu potrzeba spalić jedną cząsteczkę glukozy). Z tego właśnie
powodu mięśnie utrzymują „żelazny” zapas glukozy w postaci gliko-
genu mięśniowego, którym nie dzielą się z żadną inną tkanką, nawet
z mózgiem (punkt 4b, str. 173).
3. Białka, podobnie jak cukry, są substancją niskoenergetyczną, bowiem
w wyniku spalenia jednego ich grama wyzwala się 4 kcal energii, na-
tomiast pod względem toksyczności produkty uboczne przemiany
białek na energię są podobne do produktów przemiany materii po-
wstających po spalaniu tłuszczów. Jak widzimy, białka nie dość, że są
niskoenergetycznym źródłem energii, to na dodatek ich spalenie ob-
ciąża układy wydalnicze toksycznymi produktami przemiany mate-
rii. Dlatego organizm traktuje białka głównie jako materiał budulco-
wy, zaś na wykorzystanie ich jako źródło energii organizm decyduje
się jedynie w sytuacjach krytycznego niedoboru innych jej źródeł,
głównie po przemianie na cukry (scukrzeniu), w celu dostarczenia
energii mózgowi, a także do zainicjowania spalania tłuszczu. W sytu-
acji drastycznego głodu organizm wykorzystuje białka także jako
źródło energii dla mięśni.
6. Glikogen
Glikogen jest wielocukrem zbudowanym z jednocukru glukozy. Cukier
ten występuje tylko w organizmach zwierzęcych jako zapasowy materiał
energetyczny. Organizm dorosłego człowieka gromadzi przeciętnie 300
gramów glikogenu, głównie w wątrobie i mięśniach. Chociaż magazyno-
wany w wątrobie i mięśniach glikogen chemicznie jest taki sam, to dla or-
ganizmu dostępność glikogenu z wątroby jest inna niż dostępność gliko-
genu z mięśni. Jest to istotna różnica, w związku z czym, ze względu na
miejsce magazynowania, glikogen dzielimy na wątrobowy i mięśniowy.
a. Glikogen wątrobowy
Wątroba magazynuje glikogen w ilości wynoszącej 10% jej masy. Jest to
rezerwowy materiał energetyczny, który w razie spadku we krwi poziomu
cukru można przerobić na glukozę, dzięki czemu utrzymywane jest stałe
stężenie cukru we krwi.
Glukoza uwalniana w wątrobie jest wydzielana do krwi, z którą dociera do
wszystkich komórek, w związku z czym glikogen magazynowany w wątrobie
jest najłatwiej dostępnym źródłem energii dla całego organizmu. Glikogen
wątrobowy przede wszystkim zapewnia płynną dostawę energii dla tkanki
nerwowej (mózgu, rdzenia kręgowego, nerwów obwodowych) i mięśnia ser-
ca. W sytuacjach krytycznych, gdy o przeżyciu decyduje zależna od siły mię-
śni sprawność ruchowa, glikogen wątrobowy wspomaga glikogen mięśnio-
wy, dzięki czemu nasze mięśnie uzyskują możliwości, o które nigdy byśmy
siebie nie podejrzewali.
b. Glikogen mięśniowy
Glikogen zmagazynowany w mięśniach stanowi 0,5–1% ich masy i jest re-
zerwowym materiałem energetycznym dla mięśni. Glikogen mięśniowy
nie może być uwalniany do krwi i w związku z tym nie jest dostępny dla
mózgu, serca oraz innych tkanek, prócz tych, w których został zmagazy-
nowany.
Podczas umiarkowanej aktywności fizycznej mięśnie spalają tłuszcz, nato-
miast glikogen jest oszczędzany na wypadek intensywnego wysiłku fizyczne-
go, na przykład ucieczki przed drapieżnikiem albo walki (najczęściej z osob-
nikiem naszego gatunku). Są to echa naszej niecywilizowanej przeszłości,
gdyż – czy tego chcemy, czy nie – organizmy dziedziczymy po przodkach.
Zmiany cywilizacyjne sprawiły, że tak duże zapasy glikogenu mięśniowego
nie są nam już potrzebne, więc coraz częściej stają się nie lada problemem.
9. Otyłość a cukrzyca
Tłuszcz gromadzony w tkance tłuszczowej powstaje z jednocukru gluko-
zy, po uprzednim przetworzeniu jej na wielocukier glikogen. W procesie
przemiany glukozy w glikogen niezbędny jest wytwarzany w trzustce hor-
mon – insulina. Stąd prosty wniosek, że im bardziej obrastamy w tłuszcz,
tym mocniej eksploatujemy trzustkę.
Nasz gatunek nie jest przystosowany do odżywiania cukrami, jak zwierzę-
ta roślinożerne, a więc nasza trzustka także nie jest przystosowana do pro-
dukcji tak dużej ilości insuliny. Nadmierna eksploatacja trzustki prowadzi
nieuchronnie do jej wyeksploatowania, więc w którymś momencie musi
dojść do sytuacji, gdy trzustka nie jest w stanie wyprodukować insuliny w ilo-
ści potrzebnej do zredukowania nadmiaru cukru we krwi. W rezultacie do-
chodzi do stanu patologicznego, zwanego cukrzycą typu 2. Objawem tej cho-
roby jest przekroczenie fizjologicznej zawartości cukru we krwi oraz poja-
wienie się cukru w moczu świadczące o pokonaniu bariery tkankowej, a więc
powstawaniu złogów cukru poza tkankami.
Rozdział 22
4. Zmiana ról
Ludzie otyli często skarżą się, że jedzą niewiele, a mimo to tyją. Na ogół te
skargi spotykają się z niedowierzaniem, ale jest w tym ziarnko prawdy.
Otóż w sytuacji istnienia solidnej izolacji w postaci podskórnej tkanki
tłuszczowej, po prostu nie ma potrzeby spalania tłuszczu w brunatnej
tkance tłuszczowej, gdyż i tak istnieje nadmiar ciepła, powstającego w wy-
niku normalnych procesów fizjologicznych.
Mamy zatem do czynienia z samonapędzającym się mechanizmem, w któ-
rym każdy nadmiar energii odkładany jest w podskórnej tkance tłuszczowej,
przez co zostaje wzmocniona izolacja chroniąca przed utratą energii, co, siłą
rzeczy, powiększa nadmiar energii. W tej sytuacji ludzie otyli, nawet jeśli je-
dzą mniej od innych, wciąż tyją.
Rozdział 23
4. Głód komórkowy
Podstawową rolą spożywania posiłków jest dostarczenie komórkom two-
rzącym organizm wszystkich substancji odżywczych, niezbędnych do
podtrzymania życia. A potrzebne są im takie substancje, jak: • kwasy nu-
kleinowe (DNA i RNA) • białka (18 aminokwasów) • tłuszcze (nasycone
oraz jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe, w tym NNKT) • cukry
(głównie glukoza) • witaminy (13 substancji niezbędnych dla prawidłowe-
go funkcjonowania każdej komórki) • minerały (22 makro- i mikroele-
menty).
A co się dzieje, gdy komórki są głodne, bo brakuje im np. jakiejś witaminy?
Czy odczuwamy ich głód? Oczywiście, że odczuwamy. Niedobór nawet jednej
witaminy objawia się nieokreślonym wrażeniem, że mimo obfitego posiłku,
coś by się jeszcze zjadło – jakieś jabłko lub orzecha… w ogóle… czegoś braku-
je. Ten stan jest spowodowany właśnie głodem komórkowym. Problem
w tym, że ów głód można łatwo zagłuszyć zwiększaniem poziomu glukozy
we krwi, ale gwałtowny wzrost glukozy prowokuje trzustkę do wyrzucenia
dużej ilości insuliny, więc głód komórkowy szybko powraca i zmusza do zje-
dzenia następnej porcji czekoladek, ciastek, chrupek, budyniu, płatków zbo-
żowych czy innej lekkiej przekąski. Wpadamy zatem w błędne koło: im czę-
ściej jemy – tym częściej głodujemy.
Są trzy zasadnicze powody wystąpienia głodu komórkowego:
1. Nieprawidłowe nawyki żywieniowe, które najczęściej wynosimy
z domu rodzinnego, albo nabywamy pod wpływem pseudonauko-
wych teorii, zaprzeczających zasadom zdrowego odżywiania i zdro-
wemu rozsądkowi. Największe szkody wyrządzają diety lekkostraw-
ne, z dużą ilością ziemniaków, klusek, makaronów, pieczywa, płat-
ków zbożowych, mleka.
2. Nieprawidłowy sposób jedzenia, przede wszystkim popijanie w cza-
sie posiłku, by umożliwić przełknięcie niepogryzionych kęsów poży-
wienia, z którego organizm nie jest w stanie wchłonąć wszystkich
substancji odżywczych. Innym przykładem nieprawidłowego jedze-
nia jest dodawanie do posiłku dużej ilości sosów. Sosy same w sobie
nie są niezdrowe, lecz polanie nimi ziemniaków umożliwia zjedzenie
ich dużej ilości, a trzeba wiedzieć, że w ziemniakach obranych i wy-
gotowanych w wodzie (którą wylewamy) nie pozostaje nic, prócz tu-
czącej skrobi.
3. Także zaburzenia we wchłanianiu wywołują głód komórkowy, ponie-
waż powodują deficyt substancji odżywczych nawet wówczas, gdy
jemy zdrowe posiłki i w prawidłowy sposób.
5. Jak wygrać z otyłością i cukrzycą
Pierwszy krok w leczeniu zarówno otyłości, jak i cukrzycy, jest taki sam,
jak w leczeniu wszystkich chorób, czyli systematyczne oczyszczanie prze-
wodu pokarmowego za pomocą mikstury oczyszczającej. Ma ono na celu
uporządkowanie wchłaniania substancji odżywczych, a więc wyelimino-
wanie somatycznej przyczyny głodu komórkowego. Inną ważną korzyścią
stosowania mikstury oczyszczającej jest wyeliminowanie potrzeby stoso-
wania leków, które, wpływając na metabolizm, są istotnym czynnikiem
sprzyjającym otyłości.
Następnym krokiem w leczeniu cukrzycy i otyłości jest wdrożenie diety
prozdrowotnej (tom 1, str. 212). Ma ona trzy walory, fundamentalne dla osób
cierpiących z powodu otyłości i cukrzycy:
1. Pozwala łagodnie przejść z jedzenia byle czego (co jest główną bolącz-
ką ludzi otyłych) do jedzenia wyłącznie potraw wartościowych
z punktu widzenia organizmu.
2. Likwiduje głód komórkowy, czyli umożliwia wyeliminowanie z jadło-
spisu słodyczy w sposób naturalny, bez konieczności posiadania sil-
nej woli.
3. Ma charakter wybitnie odchudzający.
No i w zasadzie to wszystko. Reszta to mozolne brnięcie wybraną drogą.
Trzeba bowiem wiedzieć, że najbardziej spektakularne efekty przypadają
na pierwszy miesiąc kuracji, gdyż wtedy ubytek wagi jest największy.
W każdym następnym miesiącu jest on już mniejszy, niemniej jednak
wciąż trwa, a to jest podstawowy warunek atrofii komórek tkanki tłusz-
czowej. Są też miesiące, zwłaszcza zimowe, gdy utrata wagi ustaje. Ale je-
śli wziąć pod uwagę fakt, że w tych miesiącach większość z nas na wadze
przybiera, to powstrzymanie tego procesu jest ewidentnym sukcesem.
6. Trudne przypadki
Zdarzają się osoby, u których po ukończeniu pierwszego etapu diety proz-
drowotnej waga nie tylko nie spadła, ale nawet wzrosła. Co począć w ta-
kiej sytuacji? Z braku efektów na początku kuracji rodzi się wniosek, że
organizm otrzymuje zbyt dużo węglowodanów prostych, toteż należy wy-
kluczyć je z diety, przede wszystkim z obiadu, który powinien składać się
wyłącznie z mięsa wagowo zrównoważonego surówką. Zamiennikami
mogą być bigos albo warzywny gulasz.
Ważnym składnikiem obiadu jest jadana jako pierwsze danie zupa. Powin-
na ona być ugotowana na kości, bez ziemniaków, marchwi i dodatków mącz-
nych. Może być zabielona śmietaną. Spośród typowych składników zup moż-
na wymienić: kapustę (kapuśniak), buraki (barszcz), fasolę, groch, kalafior,
grzyby, brokuły, seler.
Śniadania i kolacje także nie powinny zawierać węglowodanów prostych.
Najbardziej zalecane są jajka i smażone podroby, głównie wątróbka, a od
czasu do czasu także ser.
Jako przekąski między posiłkami głównymi można jeść orzechy, ewentual-
nie mak, natomiast wszelkie owoce należy wykluczyć.
W tak zmodyfikowanej diecie prozdrowotnej nie ma nadwyżki węglowo-
danów, którą organizm mógłby zmagazynować w tkance tłuszczowej, więc
przybieranie na wadze ustaje. Teraz pozostaje jeszcze kwestia: co zrobić ze
zgromadzoną nadwyżką energii?
Tłuszcz wypełniający komórki podskórnej tkanki tłuszczowej jest ostatecz-
nym efektem przemian metabolicznych glukozy. Jest to proces nieodwracal-
ny, gdyż ludzki metabolizm nie przewiduje procesu odwrotnego – zamiany
tłuszczu na glukozę, którą organizm mógłby wykorzystać na zaopatrzenie
energetyczne tkanki nerwowej. W tej sytuacji z tłuszczem zmagazynowanym
w podskórnej tkance tłuszczowej można zrobić tylko jedno – spalić.
Ponieważ głównymi spalaczami tłuszczu są mięśnie, więc niezbędna do
spalenia nadmiaru tłuszczu nagromadzonego w podskórnej tkance tłuszczo-
wej jest aktywność fizyczna. Nie chodzi o jakiś specjalny zestaw ćwiczeń fi-
zycznych, gdyż niepotrzebnie obciążają one serce. Szybkie marsze, a tym
bardziej biegi, także nie wchodzą w rachubę, ponieważ nadmiernie obciążają
stawy. Pozostają codzienne spacery, w miarę możności długie. To w zupełno-
ści wystarczy, by rozpoczął się proces atrofii zbędnej tkanki tłuszczowej.
A co z cukrzycą? Jeśli odniesiemy sukces w walce z otyłością, to cukrzyca
ustąpi samoistnie, ale pod warunkiem, że nadmierna eksploatacja trzustki
nie zdołała wyrządzić nieodwracalnych zmian, które uniemożliwiłyby wy-
twarzanie dostatecznej ilości insuliny.
Rozdział 24
3. Bez konserwantów
Nieraz spotykamy się z produktami spożywczymi z rzucającym się w oczy
napisem BEZ KONSERWANTÓW. O! – mówimy sobie – to coś dla nas.
Tymczasem jest to podstępna pułapka, bowiem w tych produktach, przy
okazji niszczenia drobnoustrojów wywołujących ich psucie się, zostały
zniszczone lub wyeliminowane witaminy, minerały oraz inne ważne sub-
stancje. Podstęp polega na tym, że klient, kupując produkt noszący zna-
miona świeżości, w rzeczywistości kupuje puste kalorie, wprawdzie bez
konserwantów, ale… pozbawione jakichkolwiek wartości odżywczych.
Przyjrzyjmy się tym szkodliwym w gruncie rzeczy sposobom wydłużania
terminu przydatności do spożycia produktów żywnościowych, w których nie
stosuje się konserwantów:
a. Pasteryzacja
Pasteryzacja jest procesem stosowanym w technologii żywności, mającym
na celu przedłużenie trwałości produktów spożywczych poprzez znisz-
czenie drobnoustrojów i enzymów zawartych w tych produktach. Proces
pasteryzacji polega na ogrzewaniu produktów żywnościowych w tempe-
raturze 62–300°C w czasie od kilku do kilkudziesięciu minut. Pasteryzacja
dość skutecznie uśmierca większość drobnoustrojów wywołujących psu-
cie się produktów spożywczych, a więc wydłuża ich okres przydatności do
spożycia. Mankamentem tej metody konserwowania żywności jest to, że
w wysokiej temperaturze zniszczone zostają także witaminy i minerały,
szczególnie witaminy z grupy B oraz sole wapnia organicznego, które
rozpadają się na nieprzyswajalny wapń nieorganiczny.
Tymczasem w procesie przemiany materii powstają toksyczne produkty
tej przemiany. Do dezaktywacji produktów przemiany materii niezbędny
jest wapń organiczny, zaś do ich wydalenia organizm zużywa witaminy i en-
zymy, które w normalnych warunkach znajdują się w zjedzonym pożywie-
niu. W produktach pasteryzowanych tych substancji nie ma, więc organizm
witaminy musi pobierać z zapasów tkankowych, a enzymy stworzyć sam, też
z zapasów. I tak to działa… dopóki organizm takie zapasy posiada.
b. Sterylizacja
Sterylizacja jest procesem podobnym do pasteryzacji, z tą różnicą, że od-
bywa się w temperaturze powyżej 100°C, w czasie liczonym w sekundach.
Okres przydatności do spożycia żywności sterylizowanej jest znacznie
dłuższy od okresu przydatności do spożycia żywności poddanej pastery-
zacji, co jest niewątpliwą zaletą dla producenta. Ze zdrowotnego punktu
widzenia – ze względu na różnice temperatur stosowanych w obu meto-
dach – pasteryzacja jest jeszcze do przyjęcia, sterylizacja już nie.
c. Homogenizacja
Homogenizacja (gr. homogenes – jednorodny) jest procesem technologicz-
nym mającym na celu wytworzenie jednolitej, trwałej mieszaniny z dwóch
lub więcej składników, niemieszających się ze sobą w warunkach normal-
nych. Proces ten przeprowadza się w specjalnych urządzeniach, zwanych
homogenizatorami. Najczęściej stosuje się homogenizatory wirnikowe,
w których wirniki wykonują kilka milionów obrotów na minutę, oraz ho-
mogenizatory ciśnieniowe, w których produkt jest przeciskany przez wą-
skie szczeliny pod wysokim ciśnieniem, sięgającym 20 MPa.
Homogenizacji najczęściej poddaje się produkty mleczarskie, w których
naturalne cząstki tłuszczu rozdrabniane są na niewystępujące w naturze mi-
krocząstki. Wmawia się ludziom, że proces ten poprawia przyswajalność
tłuszczów mlecznych. W rzeczywistości powinno się mówić raczej o patolo-
gicznej przenikalności, gdyż dzięki swym rozmiarom mikrocząstki tłuszczu
z przewodu pokarmowego przenikają do krwi, a powinny do limfy.
d. Rafinacja
Rafinowanie produktów spożywczych polega na oczyszczeniu ich ze
wszystkich substancji łatwo psujących się, w wyniku czego powstaje pro-
dukt niewystępujący w naturze, np. sacharoza z buraków cukrowych, bia-
ła mąka z mąki razowej, nienasycone kwasy tłuszczowe z olejów roślin-
nych, biały ryż z ryżu brązowego.
Oczyszczona, pozbawiona błonnika, witamin i minerałów żywność jest dla
organizmu nie tylko bezużyteczna, ale wręcz toksyczna, bowiem po strawie-
niu i wchłonięciu trafia do komórek, gdzie podlega procesowi przemiany
materii. Sam proces oraz wydalenie powstających w nim produktów prze-
miany wymagają obecności witamin i użycia wapnia organicznego. Żywność
stworzona przez naturę wszystkie te substancje zawiera w odpowiednich
proporcjach oraz ilościach wystarczających nie tylko do kontrolowania pra-
widłowego przebiegu procesu przemiany materii, ale jeszcze posiada pewien
nadmiar umożliwiający organizmowi zgromadzenie zapasów lub uzupełnie-
nie niedoboru. Natomiast po spożyciu żywności rafinowanej organizm musi
te substancje zabrać z zapasów.
e. Napromieniowanie
Napromieniowanie zapobiega psuciu się żywności poprzez eliminację
bakterii, pleśni, grzybów i pasożytów powodujących jej rozkład, dzięki
czemu zmniejszają się straty i wydłuża okres przydatności do spożycia.
Konserwowanie żywności przez napromieniowanie polega na poddaniu
produktu spożywczego oddziaływaniu promieniowania przenikliwego,
najczęściej promieniom rentgena albo gamma. Ten zabieg niszczy nie tyl-
ko drobnoustroje zawarte w poddanym mu produkcie, ale także witaminy
A, B1, C i E oraz sole mineralne, szczególnie przyswajalne sole wapnia or-
ganicznego. Ponadto, pod wpływem promieniowania jonizującego, za-
chodzą zmiany w strukturze molekularnej żywności, w wyniku czego po-
wstają wolne rodniki i kancerogeny, będące czynnikami rakotwórczymi.
Najczęściej tą metodą konserwowane są surowe kurczaki i ryby, a także
ziemniaki i cebula (zabezpieczenie przed kiełkowaniem), ryż, ziarno ka-
kaowe, suszone daktyle, owoce mango, surowe truskawki.
Rozdział 26
Mleko wiejskie
2. Mleko wiejskie
Mleko wiejskie najbardziej przypomina dawne mleko. Wprawdzie produ-
kują go zupełnie inne rasy bydła (wysokomleczne, dające mleko o dużej
zawartości tłuszczu), ale nadal pochodzi od jednej, najwyżej kilku krów.
Krowy stoją w tej samej oborze, a więc w ich mleku występują te same
drobnoustroje. Nie są karmione jakąś dziwną paszą, lecz po prostu pasą
się na pastwisku. Jeśli obora znajduje się w promieniu kilku, kilkunastu
kilometrów od miejsca naszego zamieszkania, to ich mleko zawiera typo-
we dla naszego regionu, „swojskie” drobnoustroje. Taka lokalizacja ma
jeszcze tę zaletę, że łatwo możemy sprawdzić, gdzie krowy są wypasane –
czy nie za blisko ruchliwej drogi albo trującej fabryki.
6. Kwaśne mleko
Kwaśne mleko, zwane także zsiadłym mlekiem, powstaje w sposób natu-
ralny z mleka wiejskiego. By je uzyskać, należy surowe mleko wiejskie od-
stawić na pewien czas w temperaturze pokojowej. Fermentacja mlekowa
zachodzi samoistnie dzięki żyjącym w mleku bakteriom – pałeczkom
kwasu mlekowego. Bakterie te wywołują bakteryjną fermentację mleka,
przetwarzając cukier mleczny – laktozę – na kwas mlekowy.
W procesie zakwaszania wytrąca się z mleka tłuszcz, który zbiera się na
wierzchu jako śmietana – prawdziwa śmietana. Ma ona kolor delikatnie żół-
tawy, specyficzny maślany zapach, kwaskowaty smak i konsystencję budy-
niu, można więc ją zebrać i użyć do celów kulinarnych jako doskonały pro-
dukt spożywczy o idealnej biodostępności dla człowieka.
Pozostałość po zebraniu śmietany to naturalnie odtłuszczone mleko kwa-
śne. Konsystencją przypomina śmietanę, ale jest od niej nieco bielsze. Wy-
starczy je tylko schłodzić, wymieszać i może być użyte jako napój albo doda-
tek do ziemniaków, zwłaszcza młodych, polanych roztopionym masłem i po-
sypanych koperkiem.
7. Masło wiejskie
Masło wiejskie wyrabia się ze śmietany zebranej z kwaśnego mleka. Wy-
rabianie masła nie jest skomplikowane, polega bowiem na potrząsaniu,
w wyniku którego ze śmietany wytrącają się i następnie zlepiają grudki
tłuszczu. Tradycyjnie do wyrabiania masła używane są proste drewniane
urządzenia zwane maselnicami.
W warunkach domowych masło można wyrobić w zwyczajnym słoiku, naj-
lepiej zakręcanym. Wystarczy taki słoik do połowy wypełnić śmietaną, zakrę-
cić i potrząsać intensywnie, by po kwadransie otrzymać pyszne masło.
Masło wiejskie jest uznawane za najlepiej przyswajalny dla organizmu
ludzkiego tłuszcz, który stanowi około 85% jego masy i jest mieszaniną nasy-
conych i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Pozostałe 15% masy masła
stanowi woda. W skład masła wchodzą następujące nasycone kwasy tłusz-
czowe: masłowy, kapronowy, kaprylowy, kaprynowy, laurynowy, mirystyno-
wy, palmitynowy oraz stearynowy. Nienasycone kwasy tłuszczowe wchodzą-
ce w skład masła to: oleinowy, linolowy, linolenowy i arachidowy. Trzy z nich
(linolowy, linolenowy i arachidowy) należą do NNKT (niezbędnych nienasy-
conych kwasów tłuszczowych). To właśnie połączenie tych kwasów tłuszczo-
wych w jednym produkcie decyduje, że masło jest najszlachetniejszym tłusz-
czem dostępnym człowiekowi.
8. Maślanka
Maślanka to płyn pozostały po zmaśleniu śmietany. Po schłodzeniu ma-
ślanka jest doskonałym napojem, bogatym w żywe kultury bakterii acido-
filnych (tom 1, str. 72), lecytynę, białka, sole mineralne, witaminę C oraz
witaminy z grupy B.
9. Twaróg wiejski
Twaróg wiejski wytwarza się z ukwaszonego mleka wiejskiego, pozostałe-
go po zebraniu śmietany. Najpierw ukwaszone mleko należy lekko
ogrzać, tak by odstawało od ścian naczynia, następnie skrzep kilka razy
przekroić nożem, a za chwilę w cięciach ukaże się serwatka, zaś kawałki
skrzepu zaczną się wyraźnie obkurczać. Po przeniesieniu na ściereczkę
i odcieknięciu serwatki, otrzymujemy biały ser, zwany twarogiem.
W obiegowej opinii pokutuje mit o rzekomo dużej zawartości wapnia
w twarogu. Nie wiadomo, skąd ten mit się wziął, chyba stąd, że twaróg jest
biały, a więc podobny do gaszonego wapna, używanego niegdyś do bielenia
ścian. W rzeczywistości wapń organiczny nie wiąże się z tworzącą skrzep ka-
zeiną, więc pozostaje w serwatce. Ten sam los spotyka także białka serwatko-
we, które wraz z serwatką są wylewane jako odpad.
10. Serwatka
Serwatka to żółtozielona ciecz powstająca jako produkt uboczny w proce-
sie produkcji sera. Serwatka z mleka wiejskiego jest bogatym źródłem
przyswajalnego wapnia organicznego w postaci fosforanów wapnia oraz
białek serwatkowych. Ponadto serwatka zawiera znaczne ilości kwasu
mlekowego i soli mineralnych.
Rozdział 27
Mleko mleczarskie
3. Pasteryzacja mleka
Proces pasteryzacji mleka odbywa się w zamkniętym urządzeniu, zwa-
nym pasteryzatorem, a polega na podgrzaniu mleka do 100°C i utrzymy-
waniu w tej temperaturze przez 1 minutę, albo podgrzaniu do 85°C
i utrzymywaniu w tej temperaturze 30 minut. Następnie mleko zostaje
schłodzone do temperatury 2–4°C, w której może być przechowywane do 7
dni.
Celem pasteryzacji jest zabicie zawartych w mleku bakterii chorobotwór-
czych. W rzeczywistości w procesie tym ginie przeszło 99% bakterii, z któ-
rych większość to pożyteczne bakterie kwasu mlekowego. Ponadto wysoka
temperatura niszczy część witamin, głównie z grupy B, a także część orga-
nicznych soli mineralnych, szczególnie węglany i fosforany wapnia.
Spasteryzowane mleko znormalizowane może być sprzedawane jako mle-
ko spożywcze, albo wykorzystane do produkcji przetworów mlecznych – twa-
rogu, kefiru, jogurtu, a także mleka w proszku.
5. Masło mleczarskie
Do produkcji masła mleczarskiego używa się śmietan maślarskich, zawie-
rających 25–29% tłuszczu. Z nieukwaszonej śmietanki maślarskiej wyra-
biane jest masło śmietankowe, natomiast ze śmietany ukwaszonej po-
wstaje masło ekstra.
Masło śmietankowe zawiera 2–3% laktozy, natomiast masło ekstra zawiera
jej znacznie mniej, bo około 0,6%.
Masło mleczarskie jest pełnowartościowym produktem żywnościowym,
o walorach smakowych i odżywczych porównywalnych do masła wiejskiego.
6. Maślanka mleczarska
Maślanka mleczarska wykazuje właściwości smakowe i zdrowotne podob-
ne do maślanki wiejskiej i powstaje tak samo jak ona – jako produkt
uboczny powstający przy wyrobie masła.
3. Homogenizacja mleka
W skład mleka wchodzą stosunkowo duże grudki tłuszczu, które mają
tendencję do wypływania na wierzch, tworząc warstwę śmietanki. By
temu zapobiec, mleko poddawane jest homogenizacji (rozdział 25, punkt
3c). W procesie tym niemieszające się z mlekiem grubsze grudki tłuszczu
są rozbijane na niezwykle drobne mikrocząsteczki, tworzące z mlekiem
jednolitą strukturę. Przy okazji rozbijania grudek tłuszczu zostają zabite
ewentualne drobnoustroje, gdyby przypadkiem przetrwały sterylizację.
Wysterylizowane, zhomogenizowane i zamknięte w hermetycznych karto-
nach mleko nie wymaga warunków chłodniczych ani w czasie transportu
i magazynowania, ani ekspozycji na półce sklepowej. Może sobie stać tak pół
roku i nic się z nim nie dzieje – nie kwaśnieje, nie rozwarstwia się, nie zmie-
nia smaku ani zapachu.
Z punktu widzenia interesów producentów mleka, technologia UHT,
wsparta homogenizacją, jest wygodnym i tanim sposobem wyeliminowania
kosztów związanych z koniecznością utrzymywania produktów w chłod-
niach oraz kłopotów związanych z ich szybkim psuciem się. Z drugiej strony,
produkt o tak znacznie przedłużonym okresie przydatności do spożycia jest
wygodny dla konsumentów, którzy nie zdają sobie sprawy, że w rzeczywisto-
ści kupują białą, trującą ciecz, reklamowaną jako zdrowe mleko.
5. Koncentraty mleczne
Koncentraty mleczne powstają poprzez częściowe lub całkowite usunięcie
wody z mleka normalizowanego. Po częściowym odwodnieniu otrzymuje
się produkt dwuipółkrotnie zagęszczony, który po homogenizacji i zapa-
kowaniu do kartoników lub puszek sprzedawany jest jako mleko zagęsz-
czone.
W wyniku dalszego odwodnienia otrzymywany jest produkt zagęszczony
czterokrotnie, który ze względu na gęstość jest pakowany w tuby albo puszki
i sprzedawany jako mleko skondensowane.
Ostatecznym wynikiem dalszego odwadniania mleka jest suchy produkt –
mleko w proszku. Jest to półprodukt wykorzystywany w produkcji wielu wy-
robów mleczarskich i niemleczarskich.
1. Kefir
Kefir pochodzi z Kaukazu i od stuleci jest tradycyjnym napojem Ormian.
W starożytności kefir wyrabiany był w specjalnych skórzanych workach
albo dębowych beczkach, w których zakwaszano mleko. Po wybraniu
skwaszonego mleka naczynia nie były myte, lecz wlewano do nich kolejną
porcję świeżego mleka. Z biegiem czasu w naczyniach wykształciły się
grudki – grzybki kefirowe.
Grzybki kefirowe są zlepkami około 30 gatunków drobnoustrojów współ-
żyjących ze sobą w symbiozie w koloniach o wymiarach od kilku milimetrów
do dwóch centymetrów, zachowujących się jak jeden organizm. Ziarna
grzybków kefirowych są białe i mają nieregularne kształty przypominające
rozgotowany ryż albo cząstki kalafiora. W skład ziaren kefirowych wchodzą
bakterie, m.in. Lactobacillus kefiri oraz Lactobacillus acidophilus, a także droż-
dże, między innymi Saccharomyces kefir oraz Candida kefir.
Proces fermentacji mleka pod wpływem ziaren kefirowych zalicza się do
fermentacji mieszanej, ponieważ bakterie mlekowe przerabiają cukier mle-
kowy (laktozę) na kwas mlekowy, a drożdże przerabiają go na alkohol. Po
pierwszym dniu dojrzewania kefir zawiera 0,2, po dwóch 0,4, a po trzech
dniach 0,6% alkoholu.
Kefir można wykonać w warunkach domowych. Potrzebne do tego jest
drewniane, kamionkowe albo szklane dwu-, trzylitrowe naczynie z pokryw-
ką, które napełniamy mlekiem, najlepiej wiejskim, ale mleko z mleczarni tak-
że może być. Do mleka dodajemy ziarna kefirowe, przykrywamy i przetrzy-
mujemy w temperaturze 18 – 24 °C jeden do trzech dni.
Jeśli nie posiadamy ziaren kefirowych, to kefir w warunkach domowych
także możemy wykonać, używając do jego zakwaszenia 0,5 l kefiru kupione-
go w sklepie, który dodajemy do mleka, dokładnie mieszamy i pozostawiamy
w temperaturze 18–24°C, aż dojrzeje. Naczynie z gotowym kefirem wstawia-
my do lodówki i schładzamy do 8–10°C, gdyż w takiej temperaturze kefir
smakuje najlepiej. Schłodzony kefir dokładnie mieszamy i połowę zużywamy
do spożycia, a pozostałość zalewamy świeżym mlekiem, pozostawiamy do
zakwaszenia, schładzamy i znowu połowę zużywamy do spożycia, zaś resztę
zalewamy świeżym mlekiem – i tak przez tydzień. Po tygodniu naczynie do-
kładnie myjemy, zalewamy mlekiem oraz kupnym kefirem i produkcję kefiru
rozpoczynamy od nowa, przez kolejny tydzień.
Z kupnego kefiru ziaren grzybków kefirowych wyhodować nie można,
gdyż po prostu w produkcji nie używa się ich.
Do produkcji kefiru w mleczarniach i kombinatach mleczarskich używa
się znormalizowanego pasteryzowanego mleka. W celu wywołania fermenta-
cji bakteryjnej, do mleka dodaje się wyhodowane w laboratorium specjalne
kultury bakteryjne o składzie podobnym do bakterii wchodzących w skład
grzybków kefirowych.
Prócz walorów smakowych kefir ma tę przewagę nad kwaśnym mlekiem,
że zawiera nieco mniejszą odeń ilość laktozy, co ma istotne znaczenie dla
osób z nietolerancją laktozy. Ponadto kefir niczym szczególnym od kwaśne-
go mleka się nie różni.
2. Jogurt
Jogurt znany jest od starożytności. Już 4 tysiące lat temu pili go Egipcja-
nie. Obecnie jogurt jest tradycyjnym napojem mieszkańców krajów Bli-
skiego Wschodu i Bałkanów. Nie ma dokładnych danych, kto pierwszy
wpadł na pomysł przyrządzania mleka w ten sposób. Jedna z teorii, która
wydaje się być najbardziej prawdopodobna, mówi, że jogurt wywodzi się
od koczowniczych Beduinów trudniących się hodowlą wielbłądów, kóz
i owiec, wędrujących w poszukiwaniu nowych pastwisk po gorących pół-
pustynnych i pustynnych bezkresach Afryki Północnej i Bliskiego Wscho-
du.
W gorącym klimacie mleko szybko kwaśnieje, a zaraz potem tworzy twa-
rogowy skrzep, więc to z porannego udoju, w południe zamienia się w ser.
Zapobiec temu można stwarzając bakteriom fermentacji mlekowej nieko-
rzystne warunki, czyli mleko schłodzić albo podgrzać. Na pustyni najłatwiej
oczywiście jest podgrzać, wykorzystując lokalne warunki – silne nasłonecz-
nienie.
Do podgrzewania mleka używano zawieszonej na drewnianej ramie skóry
z grzbietu wielbłąda, w której wgłębienie po garbie tworzy naturalne naczy-
nie. W pełnym słońcu mleko w tym naczyniu ogrzewa się do temperatury
60°C, w której następuje wstrzymanie aktywności bakterii fermentacji mle-
kowej. Jednocześnie w tak wysokiej temperaturze następuje częściowe odpa-
rowanie wody, w wyniku czego otrzymuje się mleko zagęszczone do konsy-
stencji śmietany, które w cieniu można przechowywać nawet kilka dni.
Te skórzane zlewnie nigdy nie były myte, a jedynie wysychały po zebraniu
zagęszczonego mleka. Po dziesiątkach, a może nawet setkach lat takiej eks-
ploatacji zmutowały, czy też powstały nowe specyficzne bakterie fermenta-
cyjne, dla których gorące i zagęszczone mleko stanowi wprost idealne środo-
wisko życia i szybkiego rozwoju. Bakterie jogurtowe bez trudu znoszą okresy
odwodnienia, przeistaczając się w formy przetrwalnikowe, gotowe do uak-
tywnienia się w sprzyjających warunkach. Tak oto powstał zagęszczony
mleczny napój fermentowany o specyficznych właściwościach smakowych
i zadziwiających właściwościach leczniczych.
Jako pierwszy naukowiec zdrowotnymi właściwościami jogurtu zaintere-
sował się rosyjski zoolog i mikrobiolog, późniejszy laureat nagrody Nobla –
Ilja Miecznikow (1845–1916). Badania miały na celu wyjaśnienie zagadki dłu-
gowieczności chłopów kaukaskich, dożywających stu lat w dobrej kondycji fi-
zycznej i psychicznej. Na podstawie tych badań Miecznikow sformułował na-
stępujące zalecenia, mające wpływ na osiągnięcie długowieczności:
1. niski stres,
2. przyjazna atmosfera relacji międzyludzkich,
3. wykonywanie ćwiczeń fizycznych,
4. dieta bogata w bakterie występujące w jogurcie.
Jak widzimy, Miecznikow nie postawił bakterii jogurtowych jako najistot-
niejszy warunek długowieczności. Zaledwie o nich wspomniał, resztę zaś
rzekomo cudownych właściwości prozdrowotnych tych bakterii „dorobili”
producenci jogurtu i probiotyków. No to jak naprawdę z tymi bakteriami jo-
gurtowymi jest?
Przede wszystkim bakterie jogurtowe (Lactobacillus bulgaricus i Streptococcus
thermophilus), podobnie jak bakterie kwasu mlekowego oraz drobnoustroje
składające się na grzybki kefirowe, zużywają laktozę, a więc jogurt jest zdecy-
dowanie mniej szkodliwy od świeżego mleka dla osób z nietolerancją laktozy,
tak samo jak kefir i kwaśne mleko.
Jest pewien szczegół predysponujący bakterie jogurtowe jako substytut
acidofilnych, a więc przystosowanych do życia w środowisku kwaśnym bak-
terii jelitowych (tom 1, str. 71). Otóż bakterie jogurtowe doskonale czują się
w stosunkowo wysokiej temperaturze 50–60°C, niekorzystnej dla bakterii
kwasu mlekowego i grzybków kefirowych, preferujących temperaturę 18–
24°C. Z tego względu, mimo że nie posiadają zdolności adhezji, czyli przyle-
gania do ścian jelita, bakteriom jogurtowym łatwiej udaje się przetrwać
w górnych odcinkach przewodu pokarmowego, gdzie temperatura przewyż-
sza 37°C, i dotrzeć do jelita grubego w stanie żywym, gdzie mogą tworzyć
przeciwwagę dla drobnoustrojów oportunistycznie szkodliwych, jeśli zdomi-
nują środowisko jelita grubego.
Środowisko jelita grubego nie jest odpowiednim środowiskiem dla bakte-
rii jogurtowych ani innych bakterii probiotycznych, przede wszystkim dlate-
go, że nie posiadają one zdolności adhezji, więc są wydalane przy każdej de-
fekacji. W tej sytuacji, by utrzymać namiastkę równowagi mikroflory jelito-
wej, jogurt trzeba pić często – kilka razy dziennie. Jeśli zakłócenia równowa-
gi flory jelitowej występują wskutek antybiotyko-, chemio- albo radioterapii,
czyli radykalnych zabiegów medycznych, niszczących pożyteczne bakterie je-
litowe, to takie postępowanie jest uzasadnione. Problem w tym, że coraz czę-
ściej mamy do czynienia z sytuacją, gdy niedobór pożytecznych bakterii jeli-
towych występuje nie wskutek działań medycznych, lecz jako efekt nieprawi-
dłowego odżywiania.
Ale, rzecz jasna, nic nie stoi na przeszkodzie, by jogurt na stałe zagościł na
naszych stołach jako doskonały fermentowany napój mleczny, zwłaszcza że
z łatwością możemy go przygotować w warunkach domowych. Potrzebny
jest do tego litr mleka, najlepiej wiejskiego, ale pasteryzowane 3,2% też może
być, byle nie UHT. Mleko należy wlać do garnka, zagrzać do temperatury
60°C, a następnie wlać do niego mały pojemnik jogurtu kupionego w sklepie,
dokładnie wymieszać, szczelnie nakryć, zawinąć w ściereczkę, przykryć pu-
chową poduszką i pozostawić na kilka godzin. Jogurt można przechowywać
w lodówce do dwóch tygodni. Nie zjadać do końca, lecz łyżkę pozostawić jako
zaczyn do wykonania następnego jogurtu.
Jogurt w mleczarniach i kombinatach mleczarskich wytwarza się ze spa-
steryzowanego normalizowanego mleka. Mleko najpierw zagęszcza się przez
odparowanie części wody albo dodanie mleka w proszku, a następnie dodaje
się bakterie jogurtowe w postaci zaczynu albo wysuszonej lub zamrożonej
biomasy bakteryjnej.
W sprzedaży można spotkać jogurty bez cukru i dodatków smakowych,
zwane jogurtami naturalnymi, albo słodzone z dodatkiem substancji smako-
wych – dżemu, aromatu waniliowego, etylowaniliny i innych.
Sery i twarogi
6. Serki topione
Serki topione wyrabiane są z pozostałości albo nadprodukcji serów pod-
puszczkowych, z dodatkiem innych serów, także twarogu. Nazwy serów
topionych pochodzą od serów, na bazie których zostały one wytworzone,
przy czym zawartość sera, od którego nazwa serka topionego pochodzi,
nie może być mniejsza niż 30%.
Serki topione otrzymuje się w wyniku przetopienia żółtego sera w tempe-
raturze 90–99°C, z dodatkiem kwasu cytrynowego, winowego albo mlekowe-
go, pełniących rolę topików.
Zaletą przetopienia sera jest długi okres przydatności do spożycia, niestety
kosztem pogorszenia jego wartości odżywczych.
1. Nietolerancja laktozy
Laktoza (cukier mlekowy) jest dwucukrem występującym w mleku ssa-
ków, w tym także w mleku ludzkim. Nietolerancja laktozy występuje
wówczas, gdy organizm wytwarza zbyt mało lub nie wytwarza wcale lak-
tazy – enzymu niezbędnego do trawienia laktozy.
Typowe objawy nietolerancji laktozy to wzdęcia spowodowane nadmierną
produkcją gazów, kurczowe bóle brzucha oraz częste wodniste biegunki.
Osoby z nietolerancją laktozy powinny unikać nie tylko produktów mlecz-
nych, ale także innych produktów żywnościowych, do których dodawane są
substancje mlekopochodne, na przykład mleko w proszku albo kazeina.
2. Nietolerancja galaktozy
Galaktoza jest jednocukrem wchodzącym w skład dwucukru laktozy. Nie-
tolerancja galaktozy zdarza się u dzieci z niedoborem enzymu lub kilku
enzymów katalizujących, niezbędnych do przemiany w wątrobie galakto-
zy na glukozę. Nieprzetworzona galaktoza gromadzi się w moczu, wywo-
łując chorobę zwaną galaktozemią.
Galaktozemia ujawnia się zaraz po urodzeniu, wywołując biegunki i wy-
mioty w reakcji na spożycie mleka, również mleka matki. U chorych dzieci
spożycie galaktozy powoduje nieodwracalne zmiany w postaci uszkodzeń
ważnych organów, takich jak: wątroba, nerki, soczewki oka, a także układ
nerwowy.
Zapobieganie dalszym zmianom chorobowym polega na szybkim wprowa-
dzeniu diety bezmlecznej, opartej na preparatach niezawierających cukrów
mlekowych – galaktozy i laktozy.
3. Alergie na białka mleka
Równie często, jak alergie na obecne w mleku cukry, występują alergie na
obecne w mleku białka. Najbardziej alergizujące są białka serwatkowe
oraz kazeina.
Alfa-laktoalbuminy
Albuminy są głównymi białkami surowicy (rozdział 5, punkt 1). Występują
także w mleku ssaków jako laktoalbuminy (łac. lactis – mleko + albumen –
białko). Najbardziej uczulające są albuminy serwatkowe frakcji alfa (alfa-
laktoalbuminy) oraz przenikające do mleka albuminy surowicy bydlęcej.
Albuminy pokarmowe, czyli obce dla organizmu białka, w kontakcie z sys-
temem odpornościowym w nadżerkach nabłonka jelitowego wywołują reak-
cje w postaci biegunek, wysypek, pokrzywki, a także chronicznego kaszlu,
który może przerodzić się w astmę.
Beta-laktoglobulina
Beta-laktoglobulina jest jednym z głównych białek serwatkowych mleka
krowiego oraz większości ssaków, natomiast w mleku ludzkim beta-lakto-
globulina nie występuje.
Beta-laktoglobulina w zetknięciu z systemem odpornościowym w nadżer-
kach nabłonka jelitowego wywołuje reakcje w postaci alergii pokarmowych,
których objawy zmieniają się w zależności od wieku. W pierwszych czterech
latach życia dominują objawy ze strony przewodu pokarmowego, głównie
kolki oraz zaparcia, natomiast po czwartym roku życia dominują objawy ze
strony układu oddechowego, najczęściej sapka oraz duszności.
Alfa-kazeina
Kazeina nie jest białkiem jednorodnym, bowiem w jej strukturze wyróż-
nia się 20 frakcji, różniących się zawartością fosforu, składem aminokwa-
sów i cukrów. Czynnikiem alergizującym jest frakcja alfa. W kazeinie
mleka krowiego alfa-kazeina stanowi 40% masy, zaś w mleku kozim alfa-
kazeina nie występuje w ogóle.
Alfa-kazeina wywołuje reakcje alergiczne ze strony przewodu pokarmowe-
go w postaci wydzielania dużej ilości śluzu.
Rozdział 32
Jajka
3. Jajka ze sklepu
Kupując jajka, większość z nas zwraca uwagę przede wszystkim na ich
cenę, a także wielkość. Jednak trzeba wiedzieć, że jajko jajku nierówne,
zaś ich wartości odżywcze zależą od sposobu hodowli kur, a także rodzaju
karmy.
W krajach UE istnieje obowiązek znakowania jaj, dzięki czemu można
rozpoznać, w jakich warunkach żyją kury nioski i czego po tych jajkach mo-
żemy się spodziewać – czy kupujemy rzeczywiście pełnowartościowy pro-
dukt, czy tylko wzbogacamy bezdusznych producentów, traktujących kury
jak maszyny do znoszenia jaj.
Z obowiązku znakowania jaj zwolnieni są hodowcy mający mniej niż 50
kur niosek. Pozostali hodowcy mają obowiązek stemplowania jaj jedenasto-
znakowym kodem, np. 3-PL-07031305. Ostatnie 8 cyfr to dane identyfikacyjne
producenta, zaś litery PL oznaczają kraj pochodzenia. Dla nas najważniejsza
jest pierwsza cyfra, która informuje o warunkach, w jakich żyją kury znoszą-
ce te jaja.
Mięso
Cholesterol
2. Cholesterol we krwi
Cholesterol we krwi występuje w postaci lipoprotein, czyli cząsteczek oto-
czonych powłoką białkową, zwaną płaszczem białkowym. Inaczej nieroz-
puszczalny w wodzie cholesterol nie mógłby być transportowany w środo-
wisku wodnym, jakim jest osocze krwi składające się w 90% z wody.
W identyczny sposób transportowane są pozostałe tłuszcze oraz inne nie-
rozpuszczalne w wodzie cząsteczki.
7. Przeciwutleniacze pokarmowe
Organizm zawsze stara się wykorzystać gotowe substancje egzogenne,
zamiast budować je od nowa. Nie inaczej jest w przypadku przeciwutle-
niaczy. Gdy zjadamy mięso zwierząt, to organizm wykorzystuje ich prze-
ciwutleniacz, czyli cholesterol. Nie znaczy to bynajmniej, że cholesterol
pokarmowy jest przyczyną wzrostu cholesterolu we krwi. Ma to miejsce
wyłącznie w przypadku zwiększonej ilości wolnych rodników tlenowych.
W tej sytuacji wyeliminowanie produktów mięsnych może spowodować
spadek poziomu cholesterolu we krwi, ale tylko w przypadku niewydolno-
ści wątroby, będącej głównym miejscem produkcji cholesterolu endogen-
nego.
Organizm może także wykorzystać przeciwutleniacze pokarmowe pocho-
dzenia roślinnego, które mają zdolność redukcji wolnych rodników tleno-
wych. Połączenie diety bezmięsnej z dużą ilością przeciwutleniaczy pocho-
dzenia roślinnego daje efekt spadku poziomu cholesterolu we krwi. Ale skąd
wziąć przeciwutleniacze roślinne w ilości pozwalającej na spektakularne ob-
niżenie cholesterolu?
Skondensowane dawki przeciwutleniaczy oferują producenci suplemen-
tów diety, spośród których najczęściej proponuje się witaminę C. Chciałoby
się powiedzieć: już to przerabialiśmy – to lipa. Zwolennikiem witaminy C
jako remedium na zdrowie był Linus Pauling (amerykański chemik, nobli-
sta), który zalecał i sam zażywał 18 g witaminy C dziennie, co jest ilością ty-
siąckrotnie przekraczającą zapotrzebowanie organizmu. Wyniki miał dobre,
ale zmarł na raka prostaty, toteż z jego śmiercią moda na witaminę C skoń-
czyła się.
Obecnie moda na nienaturalne dla ludzkiego organizmu przeciwutlenia-
cze powraca. Jej propagatorzy tłumaczą, że eksperyment Paulinga nie po-
wiódł się, bo oparty był na witaminie C syntetycznej, a to nie to samo, co do-
stępne obecnie przeciwutleniacze pochodzenia naturalnego. Ale jakie to ma
znaczenie, skoro organizm nadmiar witaminy C i tak wydala?
Gdzieś w tym wszystkim umyka rzecz najważniejsza – przyczyna. Jaki bo-
wiem sens ma blokowanie objawów patologii, którą jest zbyt duża ilość wol-
nych rodników tlenowych w organizmie, bez usunięcia przyczyny tej patolo-
gii?
Rozdział 36
1. Podział komórek
Rośniemy dzięki temu, że komórki naszego organizmu rozmnażają się.
Rozmnażanie to odbywa się przez podział, czyli jedna komórka dzieli się
na dwie mniejsze, które dorastają i stają się replikami; dokładnymi kopia-
mi tej, z której powstały. W ten sposób przybywa nam masy ciała – rośnie-
my.
Gdy dorośniemy, wówczas proces rozmnażania się komórek nie ustaje,
ponieważ ciągle kolejne komórki naszego organizmu albo starzeją się
i umierają (zjawisko to zwie się apoptozą), albo ulegają rozmaitym uszkodze-
niom i giną. W tej sytuacji sąsiadująca komórka musi podzielić się, by uzu-
pełnić powstałą lukę. Proces wymiany komórek nazywa się regeneracją
i trwa nieprzerwanie przez całe życie, a jego istotą jest wymiana zestarzałych
bądź uszkodzonych komórek na nowe.
Za samoreplikację komórek odpowiedzialny jest kod genetyczny DNA
(kwas deoksyrybonukleinowy – rozdział 15, punkt 1, str. 109), czyli zawarty
w jądrze komórki, zbudowany z makro- i mikroelementów łańcuch wiązań
chemicznych, zawierający informacje, na podstawie których komórki prowa-
dzą procesy metaboliczne, dzielą się, różnicują i tworzą złożony organizm.
DNA przypomina skręconą spiralnie drabinkę. Gdyby ją rozprostować, to
zobaczymy drabinkę z równoległymi poręczami i szczebelkami. Ponieważ
wiązania chemiczne w środku szczebelków są najsłabsze, to w trakcie po-
działu szczebelki zostają rozerwane właśnie w tych miejscach. Wtedy każda
z rozerwanych połówek drabinki przypomina grzebień i posiada tylko poło-
wę informacji genetycznej, ale to w zupełności wystarczy do odbudowy resz-
ty drabinki i tym samym przekazania pełnej informacji każdej z nowopow-
stałych po podziale komórek.
Niezwykle istotnym czynnikiem, mającym wpływ na prawidłowy przebieg
podziału komórek, jest ciągła obecność wystarczającej ilości witamin, które
tym procesem sterują.
Drugim decydującym czynnikiem, wpływającym na jakość powstających
w procesie regeneracji komórek, jest systematyczna podaż dostatecznej ilo-
ści substancji mineralnych, zwanych makro- i mikroelementami, z których
łańcuch DNA jest zbudowany. Proces powstawania nowych komórek trwa
nieprzerwanie i nie ustaje także wówczas, gdy zabraknie budulca. W takiej
sytuacji powstają komórki nie w pełni wykształcone, czyli niepełnowarto-
ściowe, a więc wadliwe, które w przyszłości staną się pożywką dla pasożytów,
głównie grzyba Candida albicans, co zapoczątkuje powstanie omawianych
nieco dalej w tym rozdziale przewlekłych stanów zapalnych.
2. Mutacje komórek
Wróćmy do kodu DNA. Otóż zdarza się, że – na skutek braku tylko jednej
witaminy albo jednego makro- lub mikroelementu – struktura DNA nie
zostanie w pełni odbudowana. Powodem owego braku może być na przy-
kład żywność mało urozmaicona albo złożona z produktów oczyszczo-
nych, albo – ostatnio coraz częściej – zakłócenia wchłaniania, będące
przyczyną niedoboru substancji odżywczych, także w przypadku, gdy na-
sze pożywienie zawiera odpowiednią ilość tych substancji.
Struktura DNA może ulec uszkodzeniu również w komórkach pełno-
sprawnych wskutek oddziaływania na nie czynników kancerogennych, tj.
uszkadzających łańcuch DNA, czyli rakotwórczych. Najczęstszymi przyczy-
nami uszkodzeń struktury DNA są toksyny, głównie wolne rodniki, promie-
niowanie przenikliwe, a także uszkodzenia spowodowane bodźcami mecha-
nicznymi oraz termicznymi. Specjaliści do zewnętrznych czynników kance-
rogennych zaliczają także fale elektromagnetyczne, emitowane przez domo-
wy i osobisty sprzęt elektryczny, głównie mikrofalówki i telefony komórko-
we.
Komórka z nie w pełni odbudowanym lub uszkodzonym DNA różni się
w zasadzie tylko nieznacznie (łagodnie) od pozostałych komórek. Jednak na-
wet najmniejsza różnica sprawia, że nie może ona stanowić, wraz z pozosta-
łymi komórkami, jednolitej tkanki. Staje się więc ciałem obcym (antygenem
z obcym dla organizmu kodem genetycznym), a ponieważ powstała w orga-
nizmie jako coś nowego, to jest nowym tworem – nowotworem.
Takie uszkodzenie (przeobrażenie) komórki nazywamy mutacją, a po-
wstałe w wyniku mutacji komórki – mutantami.
3. Walka z mutantami
Mutacje ani nie są niczym wyjątkowym, ani rzadkim. Każdej doby w orga-
nizmie człowieka zdarza się około tysiąca takich incydentów. Nowopow-
stała (nowotworowa) komórka jest dla systemu odpornościowego ciałem
obcym, z obcą informacją genetyczną (antygenem), więc należy ją uniesz-
kodliwić. Jednak najpierw trzeba tę zmutowaną komórkę odnaleźć, wśród
miliardów innych komórek.
W wyszukiwaniu antygenów specjalizują się przeciwciała, czyli krążące
bez przerwy we krwi, niczym patrole, cząsteczki systemu odpornościowego.
Są one bardzo małe i potrafią dotrzeć wszędzie, do każdego zakamarka na-
szego ciała. Gdy napotkają komórkę z obcym genem (antygen), przyklejają
się do jej powierzchni i zaczynają wysyłać specjalne chemiczne sygnały. Na
ich podstawie organizm wytwarza specjalną odmianę białych krwinek (leu-
kocytów), którymi są duże komórki żerne – limfocyty. To ich zadaniem jest
odnalezienie i zniszczenie (pożarcie) właśnie tych oznaczonych antygenów –
żadnych innych, bo wtedy mielibyśmy do czynienia z agresją systemu odpor-
nościowego skierowaną przeciwko komórkom własnego organizmu, czyli
autoagresją (rozdział 9).
Ale gdy w organizmie istnieją ogniska zapalne, takie jak wrzody, nadżerki,
torbiele, polipy, ropnie i inne chroniczne zmiany chorobowe (nie bez przy-
czyny zwane stanami przedrakowymi), wówczas panujące tam warunki (wy-
soka temperatura oraz chaos spowodowany obecnością wirusów, bakterii
i pasożytów) utrudniają, a czasami wręcz po prostu uniemożliwiają limfocy-
tom wykonanie powierzonego im zadania – odnalezienia konkretnej komór-
ki i zniszczenia jej.
System odpornościowy posiada jeszcze wariant B. Są to specjalne komórki
systemu odpornościowego NK (tom 1, str. 79), posiadające zdolność samo-
dzielnego rozpoznawania i pożerania antygenów, w tym każdej uszkodzonej
komórki, by jej miejsce zajęła komórka zdrowa, i tym samym proces regene-
racji mógł przebiegać bez zakłóceń. Szkopuł w tym, że w otoczeniu ogniska
zapalnego są miliony uszkodzonych (chorobowo zmienionych) komórek,
a więc wszystkie one powinny zostać zniszczone, by umożliwić regenerację
tego fragmentu tkanki.
7. Nowotwór łagodny
Odgrodzona torebką komórka nowotworowa jest dobrze zabezpieczona
przed zabójczym dla niej działaniem systemu odpornościowego, ale za to
nie ma żadnych możliwości dalszej ekspansji. W ciągu kilku lat rozmnaża
się zaledwie do kilku milionów komórek, co w skali organizmu jest tylko
niewielkim ułamkiem procenta, zaś próby wyjścia komórek nowotworo-
wych poza obręb torebki spotykają się z reakcją systemu odpornościowe-
go. Toteż metoda trzymania w ryzach ogniska nowotworowego przez
otorbienie zdaje egzamin dopóty, dopóki system odpornościowy jest
w stanie prawidłowo pełnić swoje funkcje.
Ponieważ jego komórki narastają powoli (łagodnie), o takim nowotworze
mówimy, że jest łagodny, czyli niegroźny. W dawniejszych latach łagodne
guzy nie uzłośliwiały się prawie nigdy, bowiem do uzłośliwienia takiego led-
wie zainicjowanego guza potrzeba aż kilkunastu (12–15) kolejnych mutacji,
do których z kolei potrzebne są kancerogeny, czyli czynniki rakotwórcze.
Jednak ze względu na fakt, że w dawniejszych latach owych czynników było
znacznie, znacznie mniej, to mutacje zdarzały się sporadycznie – co kilka,
kilkanaście, a nawet co kilkadziesiąt lat, więc ludzie najczęściej umierali
z przyczyn naturalnych, albo jakichś innych przyczyn, nie zdając sobie spra-
wy, że przez sporą część życia nosili w sobie nowotwór.
8. Uzłośliwienie nowotworu
Obecnie możliwości mutacji komórek zwiększyły się wielokrotnie i końca
tej tendencji nic nie zapowiada. Wręcz odwrotnie – lawinowo zwiększają
się szanse przeistoczenia łagodnego nowotworu w agresywnego, bardzo
szybko rosnącego, a więc złośliwego raka.
Jako główne czynniki rakotwórcze wymieniane są:
• Spaliny emitowane do atmosfery przez samochody, samoloty i komi-
ny fabryczne, które przenikają do gleby, a stamtąd do uprawianych
roślin. Z tego powodu rośliny uprawiane w przydomowych ogródkach
również nie są wolne od toksyn.
• Promieniowanie przenikliwe i jonizujące – promienie rentgena, pier-
wiastki promieniotwórcze emitowane w wyniku wybuchów bomb ato-
mowych, przez elektrownie atomowe, a także zwiększone promienio-
wanie ultrafioletowe słońca.
• Powszechne stosowanie środków ochrony roślin.
• Wszechobecne w naszym otoczeniu tworzywa sztuczne.
• Wolne rodniki, które powstają w organizmie oraz dostają się do niego
ze środowiska zewnętrznego z żywnością, powietrzem albo dymem
papierosowym.
• Terapie hormonalne, głównie sterydy stosowane w estrogenowej tera-
pii zastępczej oraz doustne środki antykoncepcyjne.
• Konserwanty i dodatki do żywności, które powodują zaburzenia jelito-
we i w konsekwencji upośledzają wchłanianie.
W tych sprzyjających warunkach łagodne guzy uzłośliwiają się coraz ła-
twiej i częściej, ponieważ zostało przyśpieszone tempo następowania po
sobie kolejnych mutacji, których do uzłośliwienia łagodnego guza potrze-
ba, jak już wiemy, kilkanaście. Po każdej kolejnej mutacji komórki nowo-
tworowe coraz bardziej różnią się od tej pierwotnej, zdrowej, z której po-
wstały, a każda kolejna mutacja tworzy odrębną grupę podobnych sobie
komórek. Wygląda to, jakby guz pączkował.
9. Wytworzenie zrębu
Pączkowanie komórek guza powoduje wyrwy w jego torebce, przez które
wydostają się pojedyncze komórki nowotworowe, na co organizm odpo-
wiada walką angażującą coraz większą ilość obrońców, którymi są krwin-
ki białe – limfocyty i komórki NK. Żeby umożliwić zwiększonej liczbie bia-
łych krwinek dotarcie w otoczenie guza, organizm zwiększa ilość drob-
nych naczyń krwionośnych, tworząc tak zwany zrąb guza, przez co zwięk-
szona liczba limfocytów i komórek NK, wciąż dyżurująca w pobliżu guza,
zawczasu wychwytuje i unieszkodliwia oderwane od guza komórki nowo-
tworowe. W ten sposób organizm zapobiega przerzutom nowotworu. Po
wykonaniu zadania limfocyty i komórki NK trafiają do najbliższych wę-
złów chłonnych, wywołując ich powiększenie.
10. Podwójna rola zrębu
Istnienie zrębu ma niewątpliwie dobre strony, ale ma też złe. Z jednej
strony bowiem chroni on organizm przed przerzutami komórek nowo-
tworowych, które zdołały przeniknąć przez uszkodzoną pączkowaniem
torebkę guza, ale jednocześnie dostarcza uwięzionym w guzie komórkom
nowotworowym substancji odżywczych i tlenu. Jak widać, organizm
w tym wypadku działa w sposób niekonsekwentny – schizofrenicznie,
gdyż z łatwością mógłby uporać się z guzem, odcinając mu po prostu do-
pływ życiodajnej krwi. Nierzadko zdarza się, że tak robi, i nawet o tym nie
wiemy. Ot, poboli coś, nieraz bardzo, i samo przestanie. Niemało jest do-
brze udokumentowanych przypadków samoistnego ustąpienia guza.
12. Nacieki
Komórki nowotworowe szybko rosnącego guza potrzebują coraz więcej
substancji odżywczych, czego nie mogą im zapewnić naczynia krwiono-
śne zrębu. Potrzebne jest im więc osłabienie systemu odpornościowego,
a wtedy, pozbawione ograniczeń, jakie nakładała na nie torebka guza, ko-
mórki nowotworowe zaczynają pobierać potrzebne do rozwoju substancje
ze zdrowych komórek organizmu, niszcząc je.
Nacieki tkankowe
Najczęściej łupem komórek nowotworowych na etapie naciekania guza
stają się komórki tkanki macierzystej, co prowadzi do ubytków tej tkanki,
aż do całkowitego zaniku. I chociaż wyraźne pogrubienie sugerowałoby
przerost tej tkanki, to może się okazać, że tkanki już nie ma – tylko guz.
W tej sytuacji usunięcie guza równa się usunięciu całej tkanki. Z tego
względu w chirurgii onkologicznej często stosuje się rozmaite protezy za-
stępujące część tkanki, a nierzadko także całe tkanki.
Naciekanie nowotworu jedynie w obrębie tkanki macierzystej świadczy
o tym, że nie jest on zdolny do pokonania bariery tkankowej, a więc może od-
żywiać się komórkami tylko jednej tkanki. Daje to stosunkowo dobre roko-
wania po chirurgicznym usunięciu guza, gdyż możliwości rozwoju ewentual-
nych przerzutów są ograniczone do tkanki jednego rodzaju.
Nacieki międzytkankowe
Ostatecznym etapem rozwoju komórek nowotworowych jest pokonanie
bariery tkankowej, kiedy to guz potrafi pobierać substancje odżywcze
z tkanek innych niż tkanka macierzysta. Wówczas nacieka na sąsiadujące
tkanki, tworząc w nich głębokie ubytki.
Nowotwory, które pokonały barierę tkankową, są najgroźniejsze, ponie-
waż ich komórki mają największe szanse na znalezienie sprzyjających wa-
runków w różnych narządach i tkankach, w wypadku przerzutów.
13. Przerzuty
Z pozbawionego torebki rozlewającego się guza nowotworowego wysypu-
ją się, jak z dziurawego worka, pojedyncze komórki nowotworowe i po-
rwane nurtem krwi lub limfy docierają daleko od guza pierwotnego.
W sprzyjających dla nich okolicznościach, w których najważniejszą rolę
odgrywa osłabienie systemu odpornościowego, zagnieżdżają się w róż-
nych tkankach i zaczynają mnożyć się, formując w ten sposób nowy guz
nowotworowy, zwany przerzutem.
Przerzuty powstałe drogą naczyń limfatycznych w pierwszej kolejności
tworzą się w węzłach chłonnych, zaś przerzuty utworzone w wyniku przenie-
sienia komórek nowotworowych przez krew najczęściej umiejscawiają się
w płucach i wątrobie, choć praktycznie mogą atakować wszystkie narządy.
2. Teoria o kopiowaniu
Rzeczywistość wydaje się być bardziej przyziemna i długowieczność naj-
prawdopodobniej nie zależy od zasobności portfela, lecz od tego, jak dba-
my o nasze zdrowie, czyli jest dostępna dla każdego śmiertelnika. Teoria
o zużywaniu się aparatu kopiującego w łańcuchu wiązań DNA istnieje już
przeszło 50 lat i do tej pory ani nie udało się stworzyć lepszej, ani znaleźć
w niej jakichś braków. Ta teoria nie bardzo podoba się części naukowców,
ponieważ stwierdza, że to nie ktoś złośliwy wstawił nam gen starości,
a starzenie się jest procesem jak najbardziej naturalnym, jako następstwo
naturalnego zużywania się aparatów kopiujących komórek.
Kiedy wykonujemy kserokopię, a z niej następną i tak dalej, to dwa kolejno
wykonane po sobie egzemplarze są nie do odróżnienia, ale już np. między
piątą a piętnastą kopią różnica jest zauważalna, chociaż tę ostatnią można
jeszcze odczytać bez problemu. Kolejne kopie są coraz mniej czytelne, aż do-
chodzi do momentu, gdy w ogóle nie można odtworzyć treści. W identyczny
sposób zachowuje się usytuowany w komórkach naszego ciała aparat kopiu-
jący, który powiela się przy każdej regeneracji komórek, czyli proces podziału
komórki i następnego odtworzenia informacji genetycznej w każdej nowo-
powstałej komórce dotyczy także aparatu kopiującego. Tym sposobem zbli-
żamy się do chwili, gdy kod DNA przestaje być czytelny i komórki naszego
organizmu przestają się regenerować.