Professional Documents
Culture Documents
Struktura dzieła:
Łączy je tylko postać głównego bohatera, który w poszczególnych częściach zmienia tylko
swe imiona (Upiór - Gustaw – Konrad). W Dziadach sceny tragiczne sąsiadują z groteską,
fantastyczne przeplatane są scenami realistycznymi. Zewnętrznym symbolem odchodzenia od
klasycznej budowy dramatu jest zagadkowa numeracja poszczególnych części dzieła.
Wskazywała ona, iż dzieło jest pozornie nieukończone, fragmentaryczne oraz że można w
każdej chwili spodziewać się kolejnych jego części.
Filomat – etymologicznie oznacza miłośnika wiedzy. Celem działania tego związku było szerzenie
nauki, samokształcenie oraz działalność polityczna, polegająca na dążeniach wolnościowych.
Członkami tego tajnego związku byli m.in. Adam Mickiewicz, Tomasz Zan, Franciszek Malewski.
Można powiedzieć, iż głoszone przez nich ideały były oświeceniowe.
Filareci – było to legalne stowarzyszenie, które głosiło hasła wolnościowe i wyzwoleńcze, dlatego
też szybko zostało zdelegalizowane. Poza hasłami politycznymi głosili ideały romantyczne.
więcej informacji znajdziesz na stronie: Szczegółowa biografia Adama Mickiewicza.
Ważne dzieła:
Zima miejska (wiersz, którym debiutował) – 1818
Oda do młodości – 1820
Ballady i romanse – 1822
Grażyna – 1823
Dziady – część II i IV – 1823
Sonety krymskie – 1826
Konrad Wallenrod – 1828
Reduta Ordona –1831
Dziady – część III – 1832
Księgi narodu polskiego; Księgi pielgrzymstwa polskiego – 1832
Pan Tadeusz – 1834
Liryki lozańskie – 1839 – 1840
Publicystyka – 1849
– tak nadszedł kres ziemskich cierpień. Z wypowiedzi upiora dowiadujemy się, co go skłoniło
do samobójczego kroku, poznajemy, choć chaotycznie i nie w pełni, historię jego
jednostronnej miłości. Nieszczęśliwy nie mógł się nawet zdradzić ze swoim uczuciem,
postrzegane było ono bowiem jako coś złego, coś, co wręcz uwłacza godności dziewczyny.
Dlatego każde ich spotkanie wiązało się z udawaniem, było ustawiczną grą pozorów:
Jakież musiało to być cierpienie, kochać tak mocno i nie móc w żaden sposób tego okazać!
Otoczenie też nie pomagało mu przetrwać tych trudnych chwil, nigdzie nie mógł znaleźć
choćby odrobiny zrozumienia dla swego stanu ducha. Śmiechem traktowali go ludzie młodzi,
dla nich taka miłość była „dziwactwem” i „przesadą”; starsi, bardziej doświadczeni,
przypuszczając, czym może się ta historia skończyć, dawali mu mądre rady. Jednak dla
zapamiętałego w swej miłości młodzieńca były one po prostu nudne. Teraz stać go już na
pewien dystans, gdyż mówi:
– podsumowuje swój los. Nie przewidział jednak, że nie uda mu się od tego losu uwolnić.
Samobójstwo – śmiertelny grzech, który popełnia, zamyka mu drogę do nieba. Nie może też
całkowicie odejść ze świata żywych – coroczne powroty na ziemię to ciężka kara za ów
grzech. Umarły budzi się więc co roku w Dzień Zaduszny,
[…] mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi.
– stąd znamy pośmiertne dzieje młodzieńca. Upiór zdradza bowiem cel swego powrotu na
ziemię:
O sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;
I com ucierpiał, to cierpieć co roku,
I jakem skończył, zakończyć.
Pokutna wędrówka upiora kończy się zawsze, „gdy zadzwonią na niedzielę czwartą” po
Zaduszkach, a więc wówczas, gdy rozpoczyna się adwent. Finał jest taki, jak przed laty –
Upiór musi pożegnać się ze światem, popełniając znów samobójstwo:
Wraca się nocą opadły na sile,
Z piersią skrwawioną, jakby dziś
rozdartą,
Usypia znowu w mogile.
Wiersz Upiór ma charakter zbliżony do utworów, które znalazły się w zbiorze Ballady i
romanse. Odnajdujemy w nim wiele balladowych cech: przekonanie o współistnieniu dwóch
światów (żywych i umarłych), wiarę w pośmiertną sprawiedliwość (kara za samobójstwo),
postać upiora, tajemniczy nastrój, synkretyzm gatunkowy (liryczny początek i narracyjna,
epicka część opowiadająca o losach nieszczęśliwie zakochanego). Mickiewicz znów czerpie
ze sfery ludowych wierzeń, rozwija podjętą już wcześniej problematykę, by pogłębić ją w
Dziadach.
Upiora można potraktować jako utwór, który jest łącznikiem pomiędzy II a IV częścią
Dziadów. Nieszczęśliwy kochanek, samobójca, duch-powrotnik kojarzy się z Widmem, które
niewzywane pojawia się na obrzędzie Dziadów i swoim zachowaniem wskazuje na
identyczne koleje losu. Może także wyjaśniać status Gustawa z IV części, bardzo niejasny i
trudny do wytłumaczenia, ale dużo bardziej zrozumiały w kontekście postaci upiora z wiersza
wstępnego. Wiersz Upiór powstał w zasadzie już po napisaniu obu części Dziadów, możliwe
zatem, że poeta obawiał się, że utwór nie będzie dostatecznie zrozumiały i podsunął
czytelnikowi takie dopowiedzenie.
Teraz Guślarz prosi o garść kądzieli, którą natychmiast zapala. Czynność ta łączy się ze
słowami przywołującymi pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, które na ziemi, niczym ta
spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Już po chwili Guślarz
dostrzega dwa aniołki, które pojawiły się pod sklepieniem. Aniołki to duchy dwójki dzieci –
Józia i Rózi. Dzieci żalą się, że choć mogą teraz robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego
pod dostatkiem, to jednak „dręczy je nuda i trwoga”. A to dlatego, że droga do nieba jest dla
nich, niestety, zamknięta. Dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy – to
właśnie przez nadmiar słodyczy, beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co
proszą, to dwa ziarenka gorczycy i wygłaszają w kierunku zgromadzonych następującą
przestrogę:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w
niebie.
Widmo przedstawia się – to zmarły przed trzema laty dziedzic tej wsi. Błąka się teraz po
ziemi, cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”. Nie może
nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu zgrzeszył. Nie ma dla
niego żadnej nadziei, droga do nieba jest na wieki zamknięta, a jedyne, czego pragnie, to
znaleźć się już w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę. Stanie się to jednak
dopiero, kiedy ktoś nakarmi go i napoi. Ptaki nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc
do niego dostępu. Okazuje się, że są to dawne sługi pana, które ten bez litości „pomorzył
głodem”. Najpierw słyszymy opowieść Kruka – biedaka, który bardzo głodny (od trzech dni
nic nie jadł) zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu. Zauważył to ogrodnik, a zagniewany pan
wydał wyrok: kara chłosty, której chłop nie przeżył. Dalej mówi Sowa. Ją – wdowę z małym
dzieckiem dziedzic odegnał od bramy w mroźny dzień, kiedy przyszła do niego prosić o
zapomogę. Pozostawiona bez pomocy kobieta zamarzła na drodze wraz z dzieckiem. Dziedzic
zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.
Podejmuje teraz kolejne czynności mające na celu wezwanie duchów pośrednich. Bierze na
koniec laski wianek ze święconego ziela i zapala go. Przywołuje duchy tych, którzy co
prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I wówczas to pojawia się postać pięknej
dziewczyny Zosi w „kraśnym” wianku na głowie.
Przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek.
Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie
dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie
chciała nawet słyszeć o zamążpójściu. W końcu wyznaje:
Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.
Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia
jest zawieszona między niebem i ziemią, „wiatr nią jak piórkiem pomiata” i
nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Dlatego nie
prosi o poczęstunek, ale o to, aby młodzieńcy podbiegli do niej, chwycili ją
za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:
[…] według Bożego rozkazu:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nie może być w niebie.
Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że na nic te prośby Dziewczyny się nie
zdadzą. Taki los czeka ją jeszcze przez dwa lata, później jednak „stanie za niebieskim
progiem”. Dlatego odprawia ją swoim zaklęciem.
Lektura ta sprawiła, że zaczął szukać „boskiej kochanki”, idealnej miłości. Żył w sferze
marzeń, nieustannych fantazji, a uczucie, które znalazł, uczyniło go nieszczęśliwym. Ksiądz,
który dostrzega ból Pustelnika, stwierdza, że jest on:
Zdrów na twarzy, lecz w sercu głębokie ma rany.
Pustelnik funkcjonuje wręcz gdzieś na granicy obłędu – mówi o przyjacielu, który został na
dworze i przynosi ze sobą gałąź jedliny, swego „brata”, jak twierdzi. Później nazywa gałąź
cyprysem i traktuje ją jako pamiątkę rozstania z ukochaną. Od niej to dostał listek maleńki,
który obficie skrapiany łzami wyrósł tak okazale.
Pustelnik wierzy, że rozstanie nie było jednak ostateczne. Wygłasza teorię „bliźniaczych
dusz”, które związane przez Boga na wieki, nigdy się nie rozłączą. Jeśli wspólne szczęście nie
jest możliwe na ziemi, nadzieję daje śmierć:
[…] gdy nad podłym wzbijemy się ciałem,
Złączy się znowu jedność, dusza z duszą zleje […]
Ksiądz uważa, że Pustelnik nie jest zbrodniarzem, że Bóg wybaczy mu nawet te zbytnią
namiętność, zapamiętanie się w uczuciu. Do Pustelnika nie przemawia jednak ten sposób
wypowiadania się chłodnego racjonalisty, o takich ludziach wypowiada się:
Nie mają oka duszy, nie przejrzą do duszy!
Gustaw dotąd jeszcze nie pogodził się ze stratą. Oskarża ukochaną o zniszczenie więzów,
które stworzył sam Bóg, zarzuca jej niestałość w uczuciach i zamiłowanie do bogactwa:
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!…
Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!
Ksiądz nie wierzy w duchy, Gustaw, aby udowodnić mu, że one istnieją, wzywa ducha
lichwiarza z kantorka. Ten odzywa się z prośbą o „troje paciorek”. Dopiero w tym momencie
Ksiądz zdaje sobie sprawę, że Gustaw jest upiorem i pyta go, czego potrzebuje. Gustaw
mówi, że są inni, bardziej od niego potrzebujących. Pokazuje na ćmy, motyle – duchy
nieczułych bogaczy, złych cenzorów, za nich nie warto nawet się modlić. Ale są też inne,
bardziej godne litości istoty, to dla nich Gustaw „ścisnął” swoje życie w te trzy krótkie
godziny i na nowo przeżył swoje cierpienia. Teraz pokutuje za swój grzech:
Bo kto na ziemi rajskie doznawał pieszczoty,
Kto znalazł drugą połowę swojej istoty,
Kto nad świeckiego życia wylatując krańce,
Duszą i sercem gubi się w kochance,
Jej tylko myślą myśli, jej oddycha tchnieniem,
Ten i po śmierci również własną bytność traci,
I przyczepiony do lubej postaci,
Jej tylko staje się cieniem.
Gustaw, jak cień błądzi za ukochaną, jego oczekiwanie skończy się wraz z jej śmiercią,
wówczas to oboje połączą się w raju. Gustaw wypowiada jeszcze ostatnie słowa przestrogi:
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że wedle Bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie;
Ten po śmierci nie trafi od razu.
Zegar wybija dwunastą, kur pieje, gaśnie ostatnia lampa przed obrazem i wówczas Gustaw
znika. Chór powtarza jego ostatnie słowa.
Sc.1. Dziewica, przyszła kochanka, oddaje się marzeniom. W przyrodzie obowiązuje zasada
płciowości, rozumianej jako miłość i harmonia. Zatem i wśród ludzi, jeżeli dwie istoty są
sobie przeznaczone, to według powszechnego prawa muszą się spotkać. Sc.2. Na obrzęd
Dziadów idzie pochód ludzi. Guślarz, powtarzając słowa "Ciemno wszędzie, głucho
wszędzie" prowadzi gromadę, Chór ją powtarza. Młodzieńcy proszą dziewczynę z
"Romantyczności" (tożsamą z Karusią), by na próżno nie rozpaczała po zmarłym kochanku
("Dla niego na mszę daj, młoda wdowo, / A dla nas żywych piękne daj słowo."), a do Starca -
by nie rozpaczał po bliskich ("Weź trochę szczęścia od nas szczęśliwych, / Szukaj umarłych
pośród nas żywych"). Ponownie Guślarz wzywa wszystkich, "kto rozpaczą, / Kto wspomina i
kto życzy", by "ze świata mędrców" przyszli na Dziady. Dziecko, które nie pamięta, zmarłej
przy jego narodzinach, matki prosi Starca, by powrócili do domu. Lecz ten żegnając z goryczą
wnuka ("Boże! (...) Pobłogosław wnukowi - niechaj umrze młodo!") idzie na uroczystość.
Młodzieniec Zaklęty snuje dziwna opowieść o rycerzu, który dobrowolnie poddał się zaklęciu
w kamień. Chór Młodzieży przypomina o prawach rządzących światem; "Zgubionymi" dlań
są wszyscy, którzy "w młode lata": - byli bezczynni, - izolowali się od otoczenia, - nie
potrafili cieszyć się młodością. Do gromady dołącza Strzelec("Pieśń Strzelca") i Gustaw -
szukający miłości.
"Ach, gdzie cię szukać? - od ludzi ucieknę,
Wielka Improwizacja –
Jest to monolog Konrada, w którym zastanawiał się nad swym losem poety i artysty. Czuł się
kimś wyjątkowym, wrażliwym, gotowym do podjęcia wielkiej misji wyzwolenia kraju.
Następnie zarzucił Bogu, iż nie może on dać ludziom prawdziwego szczęścia, wezwał także
Stwórcę, by oddał mu władzę nad ziemią. Na koniec nazwał go mądrością i zarzucił brak
miłości. Konrad czuł się jednością z krajem, z ojczyzną. Cierpiał za cały naród. Zbuntował się
także przeciwko Bogu, nie mogąc pogodzić się z zastaną sytuacją. Przez jego usta przemówił
Szatan, nazywając Boga carem. Po tym wyznaniu Konrad zemdlał, a duchy zaczęły walczyć o
jego duszę.
Widzenie Senatora
Są to koszmary, które dręczyły Nowosilcowa. Nagle wszyscy odwrócili się od niego, stracił
ich szacunek, zaś diabły zaczęły walczyć o jego duszę.
Salon warszawski
Było to spotkanie na balu, w którym uczestniczyła cała warszawska elita. Zauważyć można
podział na dwie grupy wśród obecnych na sali. Przy drzwiach stali młodzi patrioci, zaś w
środku, przy stolikach, zasiadała towarzyska śmietanka – damy, oficerowie, literaci. Tematem
ich rozmów była wyższość literatury francuskiej nad polską, wspaniałość balu i dobroć
Senatora. Młoda dama z towarzystwa rozmawiającego przy drzwiach zachęca obecnych do
wysłuchania opowieści o Cichowskim. Szambelan nie chce słuchać i wychodzi. Reszta
zgromadzonych przystaje na propozycję. Adolf opowiada o tym, jak przed laty uznano, że
zaginiony Cichowski się utopił. Tymczasem został uwięziony. Poddawano go okrutnym,
wymyślnym torturom (pojono opium, karmiono słonymi śledziami nie dając wody do picia,
straszono). Mimo że znęcano się nad nim, nikogo z towarzyszy nie wydał. Kiedy po latach
więziennej poniewierki wynędzniały wrócił do domu, był człowiekiem zupełnie
wyniszczonym, stracił pamięć (prawdopodobnie na skutek lęku przed wydaniem przyjaciół).
Elita uznała, iż historia ta zawierała zbyt dużo wątków realistycznych i zbytnio obfitowała w
drastyczne szczegóły. Damy uznały zgodnie, iż cała polska literatura jest mierna i nie dorasta
do literatury francuskiej. Nie zgadzali się z tym całkowicie młodzi stojący przy drzwiach.
Według nich elita całkowicie upadła moralnie i nie interesowała się sprawami istotnymi dla
ojczyzny.
Piotr Wysocki tak zakończył i podsumował dyskusję:
Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie
wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
Bal u Senatora
Wydarzenia rozegrały się w domu Senatora w Wilnie. Zgromadzeni na balu grali w karty i
beztrosko rozmawiali. Senator Nowosilcow, a także Pelikan, Doktor i Bajkow wspomnieli o
sprawie Rollisona, który na skutek ciężkiego pobicia przez przysłuchującego go zachorował.
Senator zdziwił się także, iż ten mimo to żyje. Na salę weszła matka chłopaka, pani Rollison.
Żądała od Senatora widzenia z synem lub pozwolenia na zaprowadzenie do niego księdza.
Nowosilcow udał, iż nie ma pojęcia, o czym ona mówi, ale wspaniałomyślnie obiecał, iż jak
najszybciej postara się poznać szczegóły sprawy. Rollisonowa przyjęła jego tłumaczenie i
stwierdziła nawet, że jest dobrym człowiekiem. Po wyjściu kobiety Senator wydał rozkaz, by
zaprowadzić ją do syna. Doktor natomiast doradził, by w jego celi otworzyć okno i umożliwić
chłopakowi popełnienie samobójstwa. Doktor rozkazał, by księdza Piotra poniżyć, ten zaś
przepowiedział mu, iż jeszcze tej nocy umrze. Pani Rollison dowiedziała się, iż jej syn został
wyrzucony przez okno z trzeciego piętra i zginął. Wpadła więc na salę podczas trwania balu,
bluźniła przeciw Nowosilcowowi, rzuciła na niego klątwę, po czym zemdlała. Tymczasem
dało się słyszeć głośny trzask, po czym okazało się, iż właśnie piorun trafił – zgodnie z
przepowiednią – w Doktora i ten zginął. Okazało się, iż Rollison spadając z okna nie zginął,
ale tylko został ranny. Ksiądz, za zgodą Senatora, poszedł do sali chłopaka, a po drodze
spotkał Konrada, prowadzonego na przesłuchanie. Ksiądz wyznał Konradowi, iż widzi
tajemniczą daleką podróż, w którą ma udać się Konrad, a w jej trakcie odnajdzie dziwnego
męża. Żołnierz prowadzący Konrada przerwał dalszą rozmowę.
Ustęp
Podzielony został przez autora na części: Droga do Rosji, Przedmieścia stolicy, Petersburg,
Pomnik Piotra Wielkiego, Przegląd wojska, Dzień przed powodzią petersburską 1824,
Oleszkiewicz.
Mickiewicz opisywał stolicę Rosji – Petersburg, jako miasto całkowicie zależne i
bezkrytyczne wobec cara. Autor mieszkańców Petersburga nazwał „sługusami”. Pielgrzym –
czyli Konrad - spotkał tajemniczego mężczyznę, co wcześniej przepowiedział mu ksiądz
Piotr. Jak się okazało, był to malarz i mistyk – Oleszkiweicz. W Pomniku Piotra Wielkiego
Mickiewicz skontrastował pomnik rosyjskiego cara z pomnikiem Marka Aureliusza w
Rzymie. Rosję autor przedstawił jako kraj, chcący militarnie podbić inne państwa i narody.
Car chciał uzyskać za wszelką cenę kolejne militarne sukcesy, bez względu na ofiary i koszty.
Do przyjaciół Moskali wskazywało czytelnikowi, iż także sami Rosjanie są przez cara
gnębieni, nie są do końca wolni.
Wątek ludyczny Dziadów wiąże się z tradycją pogańskiego obrzędu. Ludyczny to słowo
pochodzące od łacińskiego rzeczownika ludus oznaczającego ‘zabawę, rozrywkę, sztukę
teatralną’, w liczbie mnogiej ludi to ‘igrzyska, święta połączone z igrzyskami albo innymi
widowiskami’. Dziady są takim obrzędem, widowiskiem. Z uroczystością tą wiąże się cały
szereg czynności, rytualnych wezwań, zaklęć, klątw. Wszystkie one pojawiają się w
niezwykłym otoczeniu: na cmentarzu, w kaplicy pozbawionej jakiegokolwiek dostępu
światła, przy trumnie. Guślarz – osoba, która przewodniczy dziadom, wykonuje rytualne
czynności: zapala garść kądzieli, kocioł pełen wódki czy wianek święconego ziela, za każdym
razem wzywając odpowiednią grupę duchów. Wypowiada słowa:
Przyzywamy, zaklinamy.
Takich słów-zaklęć jest więcej. Należy do nich kończące wizytę wszystkich duchów:
Zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz!
Cała ta sfera ludowych praktyk pogańskich zazębia się ze sferą sakralną, związaną z kultem
religijnym. Już w cytowanym wcześniej fragmencie Mickiewicz zwracał uwagę na czas,
kiedy to święto przypada – wówczas, kiedy chrześcijanie obchodzą Dzień Zaduszny. Rola
obu tych świąt jest podobna, ma pomóc duszom, które muszą jeszcze odpokutować swoje
winy w dostąpieniu wiecznego spokoju. Prosty lud, widząc tę zbieżność, nie odwraca się od
dawnych praktyk, łączy je tylko z wierzeniami chrześcijańskimi. I dlatego Guślarz wzywa
„czyscowe duszeczki” – pojęcie czyśćca, które przynosi chrześcijaństwo, lud doskonale
rozumiał, głęboko w nim była zakorzeniona bowiem wiara w konieczność odpokutowania
błędów i przewinień popełnionych za życia (w religii chrześcijańskiej nazwanych grzechem).
Jako miejsce wiecznej szczęśliwości traktuje się, oczywiście, niebo, miejscem potępionych
jest piekło. Najwyższą instancją, do której odwołuje się Guślarz, jest Bóg, mówi się o
„Bożym rozkazie”, „zrządzeniu Bożym” – cały świat jest uporządkowany przez Boga. Wraz z
rozwojem akcji pojawiają się też inne postaci związane ze sferą sakralną. Kiedy pojawia się
pasterka, Guślarz pyta:
A czyż to obraz Bogarodzicy?
Czyli anielska postać?
Postać aniołków przyjmują też duchy dzieci, mówi się również o złych duchach, o
pozostawaniu w ich mocy. Oprócz Boga, Trójcy Świętej itd. pojawiają się też przedmioty
związane z religią chrześcijańską: przede wszystkim krzyż, kropidło wzięte z ołtarza, stuła,
gromnica. Sacrum wkracza także do rytualnych wezwań i zaklęć Guślarza (w pierwotnym
zamyśle poety nawet sam Guślarz miał być księdzem). Dusze dzieci odprawia, powołując się
na Trójcę Świętą i „Pański krzyż”:
Teraz z Bogiem idźcie sobie.
A kto prośby nie posłucha,
W imię Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pański krzyż?
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcie nas w spokoju!
A kysz, a kysz!
Sfera ludyczna i sakralna w II części Dziadów nierozerwalnie się ze sobą łączy. Przeplecione
zostały w nich elementy obrzędowe, rytualne, zwroty, symbole. Ale to, co jest najważniejsze
to pokazanie w ten sposób wspólnej płaszczyzny pomiędzy ludowymi wierzeniami a
założeniami religii chrześcijańskiej. Okazuje się, że to, co najbardziej istotne, jest wspólne.
Zapalając garść kądzieli, Guślarz przywołuje pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, czyli te,
które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”.
Grupę tę reprezentują duchy dwójki dzieci – Józia i Rózi, które pojawiają się pod sklepieniem
kaplicy w postaci aniołków. Dzieci te za życia nie zaznały w ogóle smutku i goryczy i z tego
powodu teraz są nieszczęśliwe:
Zbytkiem słodyczy na ziemi
Jesteśmy nieszczęśliwemi.
Ach, ja w mojem życiu całem
Nic gorzkiego nie doznałem.
Pieszczoty, łakotki, swawole,
A co zrobię wszystko caca.
Śpiewać, skakać, wybiec w pole,
Urwać kwiatków dla Rozalki,
Oto była moja praca
A jej praca stroić lalki.
Dzieci mówią, że i teraz mogą robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem:
W raju wszystkiego dostatek,
Co dzień to inna zabawka:
Gdzie stąpim, wypływa trawka,
Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.
Żalą się jednak, że nie są szczęśliwe, pomimo tego, co mają, ponieważ droga do nieba jest dla
nich zamknięta:
Lecz choć wszystkiego dostatek,
Dręczy nas nuda i trwoga.
Ach, mamo, dla twoich dziatek
Zamknięta do nieba droga!
By się tam dostać, dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy i owoców – to
właśnie przez nadmiar słodyczy i beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co
proszą, to dwa ziarenka gorczycy, które będąc dla nich syntezą ziemskich trosk i kłopotów,
umożliwią im wejście do nieba. Okazuje się, że:
Ta usługa tak marna
Stanie za wszystkie odpusty.
Doznanie czegoś przykrego jest bowiem w życiu niezbędne, dzieci przypominają o tym
zgromadzonym, wygłaszając następującą przestrogę:
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.
Morał, jaki przekazać chcą pierwsze z duchów, które pojawiły się na obrzędzie Dziadów,
akcentuje wartość cierpienia. Przykład dzieci pokazuje bowiem, że nie można spędzić życia
jedynie na zabawie i przyjemnościach, że trzeba poznać zło, aby móc później doświadczyć
dobra. Na szczęście dzieciom można pomóc – opuszczając Dziady z ziarenkami gorczycy,
trafią do nieba.
Zły Pan nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu
zgrzeszył. Nie ma też dla niego już żadnej nadziei – droga do nieba jest na wieki zamknięta.
Jedyne, czego pragnie, to znaleźć się w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę:
Ja tylko chcę, żeby ze mnie
Prędzej się dusza wywlekła.
Stokroć wolę pójść do
piekła
[…]
Nie chce już błąkać się po świecie głodny i spragniony i ciągle widzieć miejsca, które
przypominają mu „dawnych uciech ślady”. Męka ta jednak będzie trwać dopóty, dopóki nie
otrzyma trochę napoju i pożywienia od któregoś ze swoich poddanych. Ptaki – dawni poddani
dziedzica, nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Odpłacają mu się
teraz za to, jak ich kiedyś bez litości „pomorzył głodem”. Nic nie pomaga to, że teraz zwraca
się do nich „dzieci”: „To ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!”’. Kruk opowiada, jak to był
bardzo głodny i zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu, a dziedzic skazał go na karę chłosty,
której chłop nie przeżył. Sowa – wdowa z małym dzieckiem, została odegnana od bramy
dziedzica w mroźny dzień, kiedy przyszła prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy
zamarzła na drodze wraz z dzieckiem.
Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:
Nie dla mnie, nie dla mnie Dziady!
Dziewczyna uśmiecha się, jednak w jej oczach widać łzy. Zosia to pasterka, niegdyś
najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie dziewiętnaście lat. Piękna
dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie chciała nawet słyszeć o
zamążpójściu:
Oleś za gołąbków parę
Chciał raz pocałować w usta;
Lecz i prośbę, i ofiarę
Wyśmiała dziewczyna pusta.
[…]
Niestety, zmarła niespodziewanie w bardzo młodym wieku. Sama tak podsumowuje swoje
życie:
Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.
Żyłam na świecie; lecz, ach! nie dla świata!
Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia zawieszona jest
między niebem i ziemią, nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Żali
się:
Wiatr mną jak piórkiem pomiata.
Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego świata.
Gdy Guślarz pyta ją, czego potrzebuje, ona chce tylko tego, aby młodzieńcy
podbiegli do niej, chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć
ziemię pod stopami, ponieważ:
Miłość odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, nie można nią gardzić, bawić się nią. Dopiero
to uczucie nadaje życiu sensu, jest najważniejsze. Los Dziewczyny nie jest jednak
przesądzony. Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że taki los czeka ją jeszcze przez
dwa lata, później jednak wreszcie „stanie za niebieskim progiem”.
Wykorzystuje wszystkie znane sobie sposoby na odpędzenie mary, sięga po kropidło, stułę i
gromnicę, ale „przeklęta dusza” nie znika. Guślarz zwraca się zatem do Pasterki, prosząc o
wyjaśnienia, wyraźnie bowiem widać, że dziewczyna zna ją Dziwi się, że nosi ona żałobę,
choć jej mąż i cała rodzina cieszą się zdrowiem. Ona jednak, podobnie jak Widmo, milczy,
tylko uśmiecha się, patrząc na zjawę. Guślarz rozkazuje wziąć dziewczynę pod ręce i
wyprowadzić ją z kaplicy. Pasterka ogląda się co chwilę za siebie, a Widmo rusza za nią i
podąża krok w krok. Pojawienie się niewywoływanego Widma wykracza poza utarty
porządek świat, nie mieści się w schemacie ludowego obrzędu. To, że pojawiły się
poprzednie zjawy było zrozumiałe: wezwane na doroczny obrzęd Dziadów pojawiły się ze
swoimi problemami, po to, aby uzyskać pomoc od żywych i przekazać im prawdy, którymi
ludzie powinni kierować się w życiu. Widmo pojawia się bez takiego wezwania, nic nie
mówi, nie wygłasza prawd moralnych, nie chce też odejść. Guślarz stwierdza przerażony:
To jest nad rozum człowieczy!
[…]
W tym są jakieś straszne rzeczy.
Widmo nie podlega władzy Guślarza, tak, jak pozostałe duchy. Możemy powiedzieć, że to
duch indywidualista, który łamie przyjęte normy, i to zarówno w zaświatach, jak i w świecie
żywych. Niewyjaśnione relacje między nim a Pasterką, krwawa pręga na ciele, tajemnicza
żałoba dziewczyny i fakt, że ma ona męża, wskazują bowiem na samobójstwo popełnione z
powodu nieszczęśliwej miłości. Widmo zamyka symetryczną czwórkę kontrastowo
zestawionych bohaterów: Aniołki – Widmo Złego Pana, Dziewczyna – nieme Widmo.
Oryginalny sposób wprowadzenia ostatniej zjawy przełamuje jednak dotychczasowy
schemat scen, potęguje dramatyzm, wydobyty zwłaszcza przez uporczywe milczenie
bohatera.
Prolog –
Odnajdujemy w nim tzw. plan oniryczny, w którym poznajemy Gustawa, znajdującego się w
więziennej celi. W czasie snu dokonuje się niezwykła transformacja bohatera – na murze swej
celi pisze:
Gustavus obiit – natus est Conradus
(Gustaw umarł, narodził się Konrad).
Tym samym Gustaw przemienia się w Konrada.
Oniryzm – słowo pochodzi od greckiego określenia snu. Jest to motyw często występujący w
literaturze, ukazuje on sen jako zasadę konstrukcyjną utworu. W śnie bohater dokonuje
niezwykłej przemiany, jest widzem niezwykłego wydarzenia etc. Jest to motyw
charakterystyczny dla literatury romantycznej, a także dla kierunków awangardowych.
Według romantyków, to właśnie sen był miejscem kontaktów ze sferą irracjonalną, z duchami
oraz wszelkimi innymi istotami pozaziemskimi. Uważali oni ponadto, iż w śnie dokonuje się
walka dobra ze złem.
9 scen –
III część Dziadów zbudowana jest ze scen realistycznych oraz z wizyjno-symbolicznych.
Występujący w nich bohaterowie są w większości postaciami autentycznymi. Fikcją literacką
są tylko postacie Gustawa – Konrada oraz księdza Piotra.
Wśród scen wizyjno-symbolicznych znajdują się te najbardziej znane, jak: Mała i Wielka
Improwizacja, widzenie Ewy, widzenie księdza Piotra, scena egzorcyzmów, sen Senatora. W
scenach tych odnajdziemy ideę wyzwoleńczą i niepodległościową, koncepcję mesjanistyczną
oraz prometeizm.
Przedmowa:
Autor nakreślił w niej obraz prześladowań, jakim podawane były litewskie dzieci i młodzież.
Autorem działań wymierzonych w najmłodszych był rosyjski senator Nowosilcow. To on
decydował o zamykanych szkołach, zesłaniach uczniów i nauczycieli na Syberię, wtrąceniach
do więzień. Dla Mickiewicza taki zakres prześladowań uprawniał do porównania Polaków do
chrześcijan w początkach tysiąclecia.
Dedykacja –
Została ona skierowana do Jana Sobolewskiego, Cypriana Daszkiewicza, Feliksa
Kułakowskiego oraz innych przyjaciół ze związku filomatów i filaretów, którzy dla autora
stali się symbolami męczeństwa dla dobra narodowej sprawy. Byli oni nie tylko
prześladowani za swój patriotyzm, ale przede wszystkim pozbawiono ich łączności z krajem,
wywożąc do Moskwy, Petersburga czy Archangielska.
Scena więzienna –
Odnajdujemy w niej metaforyczna przemianę Gustawa – romantycznego kochanka – w
Konrada – wojownika o ojczyznę i narodową sprawę. Jest to przemiana symboliczna. Konrad
jest romantycznym poetą, ale także (a może przede wszystkim) bojownikiem o wolność
Polski. Staje w jej obranie u boku swoich przyjaciół, których Mickiewicz wymienił w
dedykacji. Scena ta zawiera także opowieść Jana Sobolewskiego, który wiedział, jak Polaków
wieziono na Sybir. Widział warunki, w jakich tam jechali oraz sposób, w jaki odnosili się do
nich rosyjscy żandarmi.
Salon warszawski –
Z tej sceny czytelnik dowiaduje się o historii Cichowskiego, którego przed laty uznano, za
zaginionego. Tymczasem został uwięziony. Poddawano go okrutnym, wymyślnym torturom.
Mimo że znęcano się nad nim, nikogo z towarzyszy nie wydał. Kiedy po latach więziennej
poniewierki wynędzniały wrócił do domu, był człowiekiem zupełnie wyniszczonym, stracił
pamięć (prawdopodobnie na skutek lęku przed wydaniem przyjaciół). Opozycją dla
człowieka, który opowiadał tę historię, była arystokratyczna elita, siedząca po drugiej stronie
sali. Tematem ich rozmów była literatura, bale, komplementowanie Nowosilcowa. Sprawa
polska zdawała się dla nich nie istnieć. Scena ta ukazuje wyraźny kontrast występujący
pomiędzy młodymi patriotami a gnuśną, arystokratyczną elitą.
Podsumowanie –
Wśród tematów, które Mickiewicz poruszył w Wielkiej Improwizacji, znajdują się: problem
samotności poety, wielkiej miłości do narodu, konfliktu rozumu i uczucia, siły poezji, a także
buntu jednostki wybitnej. W wątkach tych odnajdujemy konfesyjny charakter wypowiedzi –
jak podkreślają badacze twórczości autora, jest to swoista poetycka spowiedź, której odbiorcą
jest nie tylko czytelnik, ale również sam Bóg. Mickiewicz w usta Konrada nie włożył jednak
pokornego wyznania win i grzechów, lecz bunt przeciw boskiej władzy, zwierzchności i
panowaniu na ziemi.
Widzenie księdza Piotra w III części Dziadów – interpretacja
Bóg, który w Wielkiej Improwizacji nie odpowiedział Konradowi, w tej scenie przemówił do
pokornego księdza Piotra, mówiącego o sobie, że jest prochem. W scenie tej ksiądz Piotr
upokorzył się przed Stwórcą:
Ja, proch będę z Panem gadał.
W nagrodę za jego pokorę Bóg zesłał mu przyszłą, profetyczną wizję Polski. W swym
widzeniu ksiądz Piotr ujrzał kibitki, wiozące na Syberię polskich patriotów. Wśród nich Piotr
zobaczył dziecko – Mesjasza Zbawiciela:
Z matki obcej krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
W scenie tej zauważyć można podobieństwo (paralelizm) pomiędzy męczeństwem Jezusa a
męczeństwem Polski i Polaków:
Polska krzyżem, Polska Chrystusem narodów.
Mickiewicz nawiązuje w widzeniu również do Apokalipsy św. Jana oraz do hebrajskiej
kabalistyki (kabalistyka – doktryna, nawiązująca do gry liczb oraz wróżbiarstwa). Autor
nawiązał też do sławnej teorii Jakuba Franka, który mówił o mężu o trzech obliczach, z
trzema stolicami u jego stóp, który mimo to pozostawał bez korony.
W widzeniu księdza Piotra da się odczytać mesjanistyczną koncepcję, sformułowaną przez
Mickiewicza. Widział on Polskę jako Mesjasza narodów, jako kraj, który odkupi świat.
Polska porównywana była w niej do Jezusa, tak jak on cierpiała na krzyżu, ale tak jak on
miała też zmartwychwstać. Krzyżem Polski były zabory.
Cytaty:
Część II
Część IV
,,Umarły!... o nie! Tylko umarły dla świata!
Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie?”
Część III