You are on page 1of 36

Adam Mickiewicz, Dziady, Warszawa 1986:

Struktura dzieła:

Dziady nazywane są dramatem amorficznym. Charakteryzuje się on brakiem strukturalnej


jednorodności. Poszczególne części dzieła dzieli tematyka
 II część jest dramatem społecznym,
 IV – dramatem miłosnym,
 III – dramatem narodowo-rewolucyjnym

oraz czas powstania:


 część III powstała w 1832 roku i nazywana jest Dziadami drezdeńskimi,
 zaś części II i IV Mickiewicz napisał w latach 1823 – 24 i nazywane one są Dziadami
wileńsko-kowieńskimi.

Łączy je tylko postać głównego bohatera, który w poszczególnych częściach zmienia tylko
swe imiona (Upiór - Gustaw – Konrad). W Dziadach sceny tragiczne sąsiadują z groteską,
fantastyczne przeplatane są scenami realistycznymi. Zewnętrznym symbolem odchodzenia od
klasycznej budowy dramatu jest zagadkowa numeracja poszczególnych części dzieła.
Wskazywała ona, iż dzieło jest pozornie nieukończone, fragmentaryczne oraz że można w
każdej chwili spodziewać się kolejnych jego części.

Adam Mickiewicz - życiorys


Adam Mickiewicz należy do największych twórców literatury polskiej. Jego życie jest
przykładem klasycznej biografii romantycznej, typowej dla całego pokolenia. Określały ją
m.in. sytuacja panująca w kraju, światopogląd romantyczny oraz echo powstania. Mickiewicz
urodził się 24 grudnia 1798 roku w Zaosiu koło Nowogródka. Jego rodzina wywodziła się z
drobnej szlachty, ojciec pracował w sądzie w Nowogródku. W tamtych okolicach upłynął
pierwszy okres życia małego Adama, który tam chodził do szkoły prowadzonej przez
dominikanów. W 1812 roku Mickiewiczowi umarł ojciec. W 1815 roku Adam udał się do
Wilna, gdzie na tamtejszym uniwersytecie rozpoczął studia. W tym miejscu biografowie
wyodrębniają tzw. etap wileńsko-kowieński w życiu wieszcza. W latach 1816 – 1819
studiował bowiem w Wilnie, potem zaś, w latach 1819 – 1823, pracował w Kownie. W tym
czasie Mickiewicz nawiązał bliższe kontakty z grupą filomatów i filaretów, pisał także swoje
pierwsze utwory poetyckie, takie jak: Oda do młodości czy Pieśń filaretów. W tamtym czasie
poznał również Marylę Wereszczakównę, do której miłość wpłynęła na jego całe późniejsze
życie, nie tylko osobiste, ale również na jego twórczość. Rodzina Maryli uznała, iż nie był on
dla niej odpowiednim kandydatem na męża, (nie był bowiem zamożny), a więc Maryla
wkrótce stała się żoną hrabiego Puttkamera. W Kownie Mickiewicz pracował jako
nauczyciel, co nie było dla niego szczytem ambicji. W tamtym czasie napisał m.in. Ballady i
romanse, Grażynę oraz II i IV część Dziadów. W tym celu korzystał z bogatej tradycji ballad i
podań litewskich. W 1823 roku organizacja filomatów, do której przynależał Mickiewicz,
została zdekonspirowana. W wyniku postępowania sądowego Mickiewicza skazano na
zesłanie do Rosji, a wydarzenie to stało się początkiem kolejnego okresu w jego życiu, tzw.
etapu rosyjskiego. Podczas pobytu w Rosji przyjaźnił się z tamtejszymi romantykami (m.in.
Puszkinem) oraz dużo podróżował – na Krym, do Moskwy, Petersburga czy Odessy. W Rosji
powstały jego słynne Sonety krymskie oraz Konrad Wallenrod. W 1829 roku rozpoczął się
etap drezdeński w życiu Mickiewicza. Po wyjeździe z Rosji znalazł się we Włoszech, gdzie
dowiedział się o wybuchu powstania listopadowego. Zdecydował się udać do Polski, gdzie
przybył pod koniec 1831 roku, jednak nie udało mu się przedostać do Królestwa. W 1832
roku razem z falą popowstańczej emigracji znalazł się w Dreźnie, gdzie powstała
najsłynniejsza, III część Dziadów. Również w 1832 roku przyjechał do Paryża, gdzie
postanowił pozostać na dłużej. W Paryżu rozpoczął się ostatni już, czyli czwarty etap życia
Mickiewicza. Tam w 1834 roku ożenił się z Cecylią Szymanowską oraz wydał Pana
Tadeusza. Dwa lata (od 1839 do 1840 roku) spędził w Lozannie jako profesor literatury
łacińskiej. Tam napisał cykl liryków, od miejsca nazywanych lozańskimi. W 1840 roku
powierzono mu katedrę literatury słowiańskiej w College de France. Później rozpoczął
działalność publicystyczną na łamach Trybuny Ludów. Wtedy też jego żona zachorowała, a
Mickiewicz stracił pracę. Nowe zatrudnienie znalazł jako bibliotekarz w Paryżu. Zmarł 26
listopada 1855 roku. Dzieła poety stały się trwałą częścią naszej świadomości narodowej. Są
nieustannie wznawiane i komentowane. Wyjaśnienie:
Filomaci i filareci

Filomat – etymologicznie oznacza miłośnika wiedzy. Celem działania tego związku było szerzenie
nauki, samokształcenie oraz działalność polityczna, polegająca na dążeniach wolnościowych.
Członkami tego tajnego związku byli m.in. Adam Mickiewicz, Tomasz Zan, Franciszek Malewski.
Można powiedzieć, iż głoszone przez nich ideały były oświeceniowe.
Filareci – było to legalne stowarzyszenie, które głosiło hasła wolnościowe i wyzwoleńcze, dlatego
też szybko zostało zdelegalizowane. Poza hasłami politycznymi głosili ideały romantyczne.
więcej informacji znajdziesz na stronie: Szczegółowa biografia Adama Mickiewicza.

Ważne dzieła:
Zima miejska (wiersz, którym debiutował) – 1818
Oda do młodości – 1820
Ballady i romanse – 1822
Grażyna – 1823
Dziady – część II i IV – 1823
Sonety krymskie – 1826
Konrad Wallenrod – 1828
Reduta Ordona –1831
Dziady – część III – 1832
Księgi narodu polskiego; Księgi pielgrzymstwa polskiego – 1832
Pan Tadeusz – 1834
Liryki lozańskie – 1839 – 1840
Publicystyka – 1849

Upiór - analiza i interpretacja


Wiersz Upiór otwiera II część Dziadów, a zasadzie można powiedzieć, że otwiera całe Dziady
wileńsko-kowieńskie, będąc do nich swoistym komentarzem czy wyjaśnieniem. Dzieje
nieszczęśliwej miłości, o których opowiada Upiór, stanowią bowiem jeden z wątków części II
i zasadniczą treść części IV Dziadów. Tytułowy Upiór to duch-powrotnik, powracający z
zaświatów duch człowieka, który zmarł w młodym wieku, popełniając samobójstwo.
Powodem tej dramatycznej decyzji była odrzucona miłość, cierpienia, jakich zaznał w ciągu
swego życia. Jego pośmiertny los nie jest jednak lepszy – zawieszony pomiędzy światem
żywych i światem umarłych, co roku wychodzi z grobu, powracając na ziemię jako Upiór.
Snuje się wówczas po krainie swego dawnego życia, by ponownie przeżyć ten cały wielki
ból, który nigdy tak naprawdę nie minął. Los ten to kara za popełnione samobójstwo. Kolejne
strofy Mickiewiczowskiego wiersza, szczególnie te, w których bohater sam dochodzi do
głosu, pokazują ten dramat stłumionej miłości i głęboko zranionej dumy.

Serce ustało, pierś już lodowata,


Ścisnęły się usta i oczy zawarły
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!

– tak nadszedł kres ziemskich cierpień. Z wypowiedzi upiora dowiadujemy się, co go skłoniło
do samobójczego kroku, poznajemy, choć chaotycznie i nie w pełni, historię jego
jednostronnej miłości. Nieszczęśliwy nie mógł się nawet zdradzić ze swoim uczuciem,
postrzegane było ono bowiem jako coś złego, coś, co wręcz uwłacza godności dziewczyny.
Dlatego każde ich spotkanie wiązało się z udawaniem, było ustawiczną grą pozorów:

Kiedyś patrzyła, musiałem jak zbrodzień


Odwracać oczy; słyszałem twe słowa,
Słyszałem co dzień, i musiałem co dzień
Milczeć jak deska grobowa.

Jakież musiało to być cierpienie, kochać tak mocno i nie móc w żaden sposób tego okazać!
Otoczenie też nie pomagało mu przetrwać tych trudnych chwil, nigdzie nie mógł znaleźć
choćby odrobiny zrozumienia dla swego stanu ducha. Śmiechem traktowali go ludzie młodzi,
dla nich taka miłość była „dziwactwem” i „przesadą”; starsi, bardziej doświadczeni,
przypuszczając, czym może się ta historia skończyć, dawali mu mądre rady. Jednak dla
zapamiętałego w swej miłości młodzieńca były one po prostu nudne. Teraz stać go już na
pewien dystans, gdyż mówi:

Sam bym się gorszył zbytecznym zapałem


Lub śmiał się z żalów zbyt długich.

Wszystkiegom doznał za życia.

– podsumowuje swój los. Nie przewidział jednak, że nie uda mu się od tego losu uwolnić.
Samobójstwo – śmiertelny grzech, który popełnia, zamyka mu drogę do nieba. Nie może też
całkowicie odejść ze świata żywych – coroczne powroty na ziemię to ciężka kara za ów
grzech. Umarły budzi się więc co roku w Dzień Zaduszny,
[…] mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi.

[…] duch nadziei życie mu nadaje,


Gwiazda pamięci promyków użycza,
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza.
Ci, którzy mieszkają w pobliżu cmentarza, widzą powracającego upiora, który załamuje ręce,
jęczy i skarży się na swój los.
Niedawno jedne zakrystyjan stary
Obaczył go i podsłuchał.

– stąd znamy pośmiertne dzieje młodzieńca. Upiór zdradza bowiem cel swego powrotu na
ziemię:
O sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;
I com ucierpiał, to cierpieć co roku,
I jakem skończył, zakończyć.

Odpokutowanie grzechu samobójstwa polega na ponownym spotkaniu kobiety, którą kochał i


przeżyciu wszystkich dawnych cierpień. Pragnie, aby ukochana powitała go tak, jak dawniej,
przeprasza jednak, że zakłóca jej szczęście:
Tyko, o luba! tylko ty z upiorem
Powitaj się po dawnemu.

Spojrzyj i przemów, daruj małą winę,


Że śmiem do ciebie jeszcze raz powrócić,
Mara przeszłości, na jedną godzinę
Obecne szczęście zakłócić.

Pokutna wędrówka upiora kończy się zawsze, „gdy zadzwonią na niedzielę czwartą” po
Zaduszkach, a więc wówczas, gdy rozpoczyna się adwent. Finał jest taki, jak przed laty –
Upiór musi pożegnać się ze światem, popełniając znów samobójstwo:
Wraca się nocą opadły na sile,
Z piersią skrwawioną, jakby dziś
rozdartą,
Usypia znowu w mogile.

Zasypia, aby za rok obudzić się znowu…

Wiersz Upiór ma charakter zbliżony do utworów, które znalazły się w zbiorze Ballady i
romanse. Odnajdujemy w nim wiele balladowych cech: przekonanie o współistnieniu dwóch
światów (żywych i umarłych), wiarę w pośmiertną sprawiedliwość (kara za samobójstwo),
postać upiora, tajemniczy nastrój, synkretyzm gatunkowy (liryczny początek i narracyjna,
epicka część opowiadająca o losach nieszczęśliwie zakochanego). Mickiewicz znów czerpie
ze sfery ludowych wierzeń, rozwija podjętą już wcześniej problematykę, by pogłębić ją w
Dziadach.
Upiora można potraktować jako utwór, który jest łącznikiem pomiędzy II a IV częścią
Dziadów. Nieszczęśliwy kochanek, samobójca, duch-powrotnik kojarzy się z Widmem, które
niewzywane pojawia się na obrzędzie Dziadów i swoim zachowaniem wskazuje na
identyczne koleje losu. Może także wyjaśniać status Gustawa z IV części, bardzo niejasny i
trudny do wytłumaczenia, ale dużo bardziej zrozumiały w kontekście postaci upiora z wiersza
wstępnego. Wiersz Upiór powstał w zasadzie już po napisaniu obu części Dziadów, możliwe
zatem, że poeta obawiał się, że utwór nie będzie dostatecznie zrozumiały i podsunął
czytelnikowi takie dopowiedzenie.

Dziady cz. II - streszczenie


Późny wieczór. Przycmentarna kaplica. Mieszkańcy wsi gromadzą się, by świętować Dziady
– uroczystość poświęconą duchom zmarłych. Obrzędom przewodniczy Guślarz, to on wydaje
polecenia ludowi i przywołuje kolejne przebywające w czyśćcu duchy. Najpierw rozkazuje
zgasić lampy, świece i zasłonić okna w kaplicy, tak, aby nie docierał tam nawet blask
księżyca. W ciemnościach i ciszy, która zapadła („Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”)
wzywa „czyśćowe duszeczki”, czyli dusze zmarłych, którzy za życia popełnili jakieś
przewinienia i z tego powodu nie mogą zaznać wiecznego spoczynku. Zanim to się stanie
muszą odpokutować swoje winy. W tym ma im pomóc obchodzony właśnie obrzęd Dziadów:
To obchodzimy Dziady!
Zstępujcie w święty przybytek;
Jest jałmużna, są pacierze,
I jedzenie, i napitek.
Atmosfera jest niezwykle tajemnicza, pełna napięcia.. Podkreślają ją pełne niepokoju słowa
Chóru:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

Teraz Guślarz prosi o garść kądzieli, którą natychmiast zapala. Czynność ta łączy się ze
słowami przywołującymi pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, które na ziemi, niczym ta
spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”. Już po chwili Guślarz
dostrzega dwa aniołki, które pojawiły się pod sklepieniem. Aniołki to duchy dwójki dzieci –
Józia i Rózi. Dzieci żalą się, że choć mogą teraz robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego
pod dostatkiem, to jednak „dręczy je nuda i trwoga”. A to dlatego, że droga do nieba jest dla
nich, niestety, zamknięta. Dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy – to
właśnie przez nadmiar słodyczy, beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co
proszą, to dwa ziarenka gorczycy i wygłaszają w kierunku zgromadzonych następującą
przestrogę:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w
niebie.

Guślarz daje dzieciom ziarna gorczycy, o które prosiły i nakazuje duchom


opuszczenie pomieszczenia.

Zbliża się północ, czas na wezwanie najcięższych duchów. Guślarz każe


zamknąć drzwi na kłódki i zapala ustawiony na środku kocioł wódki. Na
wezwanie Guślarza pojawia się duch największego grzesznika – Widmo
Złego Pana. Najpierw słychać jedynie głos za oknem kaplicy. Ptaki – sowy,
kruki, orlice nie chcą bowiem wpuścić ducha do środka. W oknie ukazuje
się przerażająca zjawa:
Jak kość w polu wybladły;
[…]
W gębie dym i błyskawice,
Oczy na głowę wysiadły,
Świecą jak węgle w popiele.
Włos rozczochrany na czele.

Widmo przedstawia się – to zmarły przed trzema laty dziedzic tej wsi. Błąka się teraz po
ziemi, cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”. Nie może
nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu zgrzeszył. Nie ma dla
niego żadnej nadziei, droga do nieba jest na wieki zamknięta, a jedyne, czego pragnie, to
znaleźć się już w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę. Stanie się to jednak
dopiero, kiedy ktoś nakarmi go i napoi. Ptaki nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc
do niego dostępu. Okazuje się, że są to dawne sługi pana, które ten bez litości „pomorzył
głodem”. Najpierw słyszymy opowieść Kruka – biedaka, który bardzo głodny (od trzech dni
nic nie jadł) zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu. Zauważył to ogrodnik, a zagniewany pan
wydał wyrok: kara chłosty, której chłop nie przeżył. Dalej mówi Sowa. Ją – wdowę z małym
dzieckiem dziedzic odegnał od bramy w mroźny dzień, kiedy przyszła do niego prosić o
zapomogę. Pozostawiona bez pomocy kobieta zamarzła na drodze wraz z dzieckiem. Dziedzic
zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.

W związku z tym Guślarz wypowiada swoje zaklęcie, którym odpędza Widmo.

Podejmuje teraz kolejne czynności mające na celu wezwanie duchów pośrednich. Bierze na
koniec laski wianek ze święconego ziela i zapala go. Przywołuje duchy tych, którzy co
prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I wówczas to pojawia się postać pięknej
dziewczyny Zosi w „kraśnym” wianku na głowie.
Przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek.

Zosia to pasterka, niegdyś najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie
dziewiętnaście lat. Piękna dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie
chciała nawet słyszeć o zamążpójściu. W końcu wyznaje:
Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.

Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia
jest zawieszona między niebem i ziemią, „wiatr nią jak piórkiem pomiata” i
nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Dlatego nie
prosi o poczęstunek, ale o to, aby młodzieńcy podbiegli do niej, chwycili ją
za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć ziemię pod stopami, ponieważ:
[…] według Bożego rozkazu:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nie może być w niebie.

Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że na nic te prośby Dziewczyny się nie
zdadzą. Taki los czeka ją jeszcze przez dwa lata, później jednak „stanie za niebieskim
progiem”. Dlatego odprawia ją swoim zaklęciem.

Dziady cz. IV - streszczenie


Jest 2 listopada, Dzień Zaduszny. Znajdujemy się w domu Księdza. Widać nakryty stół, przy
którym Ksiądz wraz z Dziećmi przed chwilą zjadł wieczerzę. Na stole stoją dwie świece, pali
się także lampa przed obrazem Najświętszej Maryi Panny, na ścianie wisi zegar. Ksiądz, ze
względu na przypadające tego dnia święto, proponuje modlitwę:
Za tych spółchrześcijan dusze,
Którzy spomiędzy nas wzięci
Czyscowe cierpią katuszee.
Nagle jednak rozlega się pukanie do drzwi i wchodzi dziwacznie ubrany Pustelnik. Dzieci są
przerażone, krzyczą, że to „trup, trup! upiór, ladaco!”. Pustelnik potwierdza, że jest „umarły
dla świata”. Na pytanie Księdza, któremu się zdaje, że widział już tę osobę, mówi, że,
owszem, był tu trzy lata temu, przed śmiercią. Słowa Pustelnika są niezrozumiałe, tak samo,
jak całe jego zachowanie. Pustelnik zaczyna podkreślać, jak wielkim szczęściem jest spokojne
życie, pozbawione niepokojów i tęsknot nieszczęśliwej miłości. Mówi o żarze, który płonie w
jego duszy, mimo deszczu i chłodu na dworze. Ksiądz nie rozumie nic z tych opowieści,
stwierdza wręcz:
Ja swoje, a on swoje – nie widzi, nie słucha.

Dzieci zwracają uwagę na dziwaczny strój Pustelnika, wytarty, pozszywany z różnych


kawałków materiału, na trawę i liście w jego włosach. Pustelnik przestrzega je jednak przed
wyśmiewaniem się z nieszczęśliwych ludzi, on sam tak kiedyś zrobił, a teraz podzielił los
tamtej wyśmianej niegdyś przez siebie kobiety.
Zegar wybija dziewiątą – rozpoczyna się godzina miłości. Pustelnik mówi o książkach, które
ukształtowały jego wyobrażenia o miłości. Bierze do ręki Nową Heloizę Rousseau i
Cierpienia młodego Wertera Goethego, nazywając je „książkami zbójeckimi”:
Młodości mojej niebo i tortury!
One zwichnęły osadę moich skrzydeł
I wyłamały do góry,
Że już nie mogłem nad dół skręcić lotu.

Lektura ta sprawiła, że zaczął szukać „boskiej kochanki”, idealnej miłości. Żył w sferze
marzeń, nieustannych fantazji, a uczucie, które znalazł, uczyniło go nieszczęśliwym. Ksiądz,
który dostrzega ból Pustelnika, stwierdza, że jest on:
Zdrów na twarzy, lecz w sercu głębokie ma rany.
Pustelnik funkcjonuje wręcz gdzieś na granicy obłędu – mówi o przyjacielu, który został na
dworze i przynosi ze sobą gałąź jedliny, swego „brata”, jak twierdzi. Później nazywa gałąź
cyprysem i traktuje ją jako pamiątkę rozstania z ukochaną. Od niej to dostał listek maleńki,
który obficie skrapiany łzami wyrósł tak okazale.
Pustelnik wierzy, że rozstanie nie było jednak ostateczne. Wygłasza teorię „bliźniaczych
dusz”, które związane przez Boga na wieki, nigdy się nie rozłączą. Jeśli wspólne szczęście nie
jest możliwe na ziemi, nadzieję daje śmierć:
[…] gdy nad podłym wzbijemy się ciałem,
Złączy się znowu jedność, dusza z duszą zleje […]

Wspomina chwilę rozstania z ukochaną. Oznajmia jej, że nazajutrz wyjeżdża, dziewczyna,


słysząc to mówi: „Bądź zdrów” i odchodząc, dodaje jeszcze cicho: „Zapomnij!”.
Pustelnikowi wydaje się, że Ksiądz, nie rozumie, czym jest miłość mężczyzny do kobiety –
ten jednak wyznaje, że jest wdowcem, musiał pochować ukochaną żonę. Na to Pustelnik
odpowiada, że dziewczyna już jest „żywcem pogrzebioną”, gdy tylko zawołają na nią:
„żono!”. Według niego istnieją trzy rodzaje śmierci: pierwsza, pospolita, ze starości lub
choroby; druga, powolna i bolesna spowodowana rozstaniem się dwojga kochanków i trzecia
– „śmierć wieczna”, wieczne potępienie za grzechy.
Biada, biada człowiekowi,
Którego ta śmierć zabierze!
Tą śmiercią może ja umrę, dzieci;
Ciężkie, ciężkie moje grzechy!

Ksiądz uważa, że Pustelnik nie jest zbrodniarzem, że Bóg wybaczy mu nawet te zbytnią
namiętność, zapamiętanie się w uczuciu. Do Pustelnika nie przemawia jednak ten sposób
wypowiadania się chłodnego racjonalisty, o takich ludziach wypowiada się:
Nie mają oka duszy, nie przejrzą do duszy!

Uważa, że Ksiądz musiał go kiedyś podsłuchać albo wyłudzić jego tajemnicę


na spowiedzi, bowiem za dużo zaczyna rozumieć z jego chaotycznej
opowieści. Mówi, że kiedyś podsłuchał go robaczek świętojański. Dzieci
myślą, że to cud, żeby z robakiem rozmawiać tak, jak z człowiekiem.
Odpowiedzą Pustelnika jest opowieść o lichwiarzu, którego dusza jest
zaklęta w kantorku stojącym w domu księdza. Za życia lichwiarz był
wielkim skąpcem, nie pomógł nikomu, nawet w największej biedzie. Po
śmierci musi zatem odbyć pokutę jako mały robaczek, kołatek, zamknięty
w kantorku, gdzie niegdyś przechowywał swoje pieniądze. Tymczasem
zegar wybija godzinę dziesiątą, pieje kur i gaśnie jedna ze świec
znajdujących się na stole. Rozpoczyna się godzina rozpaczy. Wówczas to
Ksiądz rozpoznaje w Pustelniku Gustawa – swego dawnego ucznia. Gustaw
ma do nauczyciela wielkie pretensje:
Ty mnie zabiłeś! – ty mnie nauczyłeś czytać!
[…]
Ty dla mnie ziemię piekłem zrobiłeś
(z żalem i uśmiechem)
i rajem!
(mocniej ze wzgardą)
A to jest tylko ziemia!
Mówi, że wybacza mu jednak ze względu na niemalże ojcowską miłość Księdza do swego
ucznia. Chce uścisnąć go jeszcze, póki to możliwe (nim zgaśnie druga świeca). Opowiada o
tym, jak niedawno odwiedził swój rodzinny dom. Ledwie go poznał – opuszczony i
zniszczony, nie zostało nic z dawnego szczęścia. Wspomina szkołę: beztroskie zabawy,
pierwsze lektury, aż do chwili, kiedy spotkał „ją”, swoją ukochaną:
Ach, odtąd dla niej tylko, o niej, przez nią, za nią!

Cóż, niestety, uczucie to przyniosło prawdziwą boleść. Wspomina najstraszniejszą chwilę,


kiedy to powróciwszy z dalekiej podróży, trafił na wesele ukochanej. Od razu podążał w
miejsca, gdzie się spotykali, dotarł pod pałac, tam wśród przepychu, z towarzyszeniem
muzyki i śpiewu wznoszono toasty za zdrowie młodej pary. W pierwszej chwili,
powodowany wściekłością, chciał wtargnąć na przyjęcie, jednak „bez duszy padł” w
ogrodzie. Ocknął się i płakał, leżąc na trawie:
Ach, ta chwila jak piorun, a jak wieczność długa!
Na strasznym chyba sądzie taka będzie druga!

Kolejne słowa Gustawa sugerują, że bohater popełnił wówczas samobójstwo:


Wtem anioł śmierci wywiódł z rajskiego ogrodu!

Gustaw dotąd jeszcze nie pogodził się ze stratą. Oskarża ukochaną o zniszczenie więzów,
które stworzył sam Bóg, zarzuca jej niestałość w uczuciach i zamiłowanie do bogactwa:
Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!…
Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!

Jest rozdarty, twierdzi, że to ukochana jest winna jego wiecznym


męczarniom, że to ona go zabiła, a jednocześnie ją podziwia. Popada w
coraz większe szaleństwo, w końcu wyjmuje sztylet i przebija nim swoją
pierś.
Zegar wybija jedenastą, kur pieje po raz drugi, gaśnie też druga świeca –
rozpoczyna się godzina przestrogi. Samobójstwo Gustawa było tylko
symbolicznym gestem, bohater bowiem, ku wielkiemu zdziwieniu Księdza,
nie upada i wygląda zupełnie zdrowo. Dopiero teraz wyjawia cel swego
przybycia. Wspomina, że kiedy wszedł do domu Księdza, ten modlił się za
dusze cierpiące w czyśćcu. Pyta więc, dlaczego wierząc w czyściec, zakazuje
obchodzonych dotychczas dziadów. Ksiądz twierdzi, że to pogańskie święto,
dawny zabobon, który Kościół musi tępić:

[…]Dziady, te północne schadzki


Po cerkwiach, pustkach lub ziemnych pieczarach,
Pełen guślarstwa obrzęd świętokradzki,
Pospólstwo nasze w grubej utwierdza ciemnocie;
Stad dziwaczne opowieści, zabobonów krocie
O nocnych duchach, upiorach i czarach.

Ksiądz nie wierzy w duchy, Gustaw, aby udowodnić mu, że one istnieją, wzywa ducha
lichwiarza z kantorka. Ten odzywa się z prośbą o „troje paciorek”. Dopiero w tym momencie
Ksiądz zdaje sobie sprawę, że Gustaw jest upiorem i pyta go, czego potrzebuje. Gustaw
mówi, że są inni, bardziej od niego potrzebujących. Pokazuje na ćmy, motyle – duchy
nieczułych bogaczy, złych cenzorów, za nich nie warto nawet się modlić. Ale są też inne,
bardziej godne litości istoty, to dla nich Gustaw „ścisnął” swoje życie w te trzy krótkie
godziny i na nowo przeżył swoje cierpienia. Teraz pokutuje za swój grzech:
Bo kto na ziemi rajskie doznawał pieszczoty,
Kto znalazł drugą połowę swojej istoty,
Kto nad świeckiego życia wylatując krańce,
Duszą i sercem gubi się w kochance,
Jej tylko myślą myśli, jej oddycha tchnieniem,
Ten i po śmierci również własną bytność traci,
I przyczepiony do lubej postaci,
Jej tylko staje się cieniem.

Gustaw, jak cień błądzi za ukochaną, jego oczekiwanie skończy się wraz z jej śmiercią,
wówczas to oboje połączą się w raju. Gustaw wypowiada jeszcze ostatnie słowa przestrogi:
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że wedle Bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie;
Ten po śmierci nie trafi od razu.
Zegar wybija dwunastą, kur pieje, gaśnie ostatnia lampa przed obrazem i wówczas Gustaw
znika. Chór powtarza jego ostatnie słowa.

Dziady cz. I - streszczenie


Pierwsza część cyklu nigdy nie ukazała się za życia autora. Wydano ją po jego śmierci w
1860 r. w Paryżu (w wydaniu zbiorowym "Pism" Mickiewicza). Składają się na nią luźne
sceny nie dające jednoznacznej całości.

Sc.1. Dziewica, przyszła kochanka, oddaje się marzeniom. W przyrodzie obowiązuje zasada
płciowości, rozumianej jako miłość i harmonia. Zatem i wśród ludzi, jeżeli dwie istoty są
sobie przeznaczone, to według powszechnego prawa muszą się spotkać. Sc.2. Na obrzęd
Dziadów idzie pochód ludzi. Guślarz, powtarzając słowa "Ciemno wszędzie, głucho
wszędzie" prowadzi gromadę, Chór ją powtarza. Młodzieńcy proszą dziewczynę z
"Romantyczności" (tożsamą z Karusią), by na próżno nie rozpaczała po zmarłym kochanku
("Dla niego na mszę daj, młoda wdowo, / A dla nas żywych piękne daj słowo."), a do Starca -
by nie rozpaczał po bliskich ("Weź trochę szczęścia od nas szczęśliwych, / Szukaj umarłych
pośród nas żywych"). Ponownie Guślarz wzywa wszystkich, "kto rozpaczą, / Kto wspomina i
kto życzy", by "ze świata mędrców" przyszli na Dziady. Dziecko, które nie pamięta, zmarłej
przy jego narodzinach, matki prosi Starca, by powrócili do domu. Lecz ten żegnając z goryczą
wnuka ("Boże! (...) Pobłogosław wnukowi - niechaj umrze młodo!") idzie na uroczystość.
Młodzieniec Zaklęty snuje dziwna opowieść o rycerzu, który dobrowolnie poddał się zaklęciu
w kamień. Chór Młodzieży przypomina o prawach rządzących światem; "Zgubionymi" dlań
są wszyscy, którzy "w młode lata": - byli bezczynni, - izolowali się od otoczenia, - nie
potrafili cieszyć się młodością. Do gromady dołącza Strzelec("Pieśń Strzelca") i Gustaw -
szukający miłości.
"Ach, gdzie cię szukać? - od ludzi ucieknę,

Ach, bądź ty ze mną, świata się wyrzeknę!"


Myśliwy Czarny (wyobrażenie złego ducha) kpi z wynurzeń Gustawa. Całość kończy dialog
Gustawa ze Strzelcem, który zapowiada wystraszonemu kochankowi: "Wiedz naprzód, iż
gdzie stąpisz, jest wszędzie nad tobą / Pewna istota, która z oczu cię [nie] traci, / I że chce
ciebie w ludzkiej nawiedzić postaci".

Dziady cz. III - streszczenie


Akcja tej części toczy się w Wilnie, pod Lwowem oraz w Warszawie. Mickiewicz dedykował
utwór Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kółakowskiemu oraz
wszystkim patriotom, którzy byli prześladowani.
Prolog –
Widzimy celę w więzieniu, które kiedyś było klasztorem bazylianów. Była to cela Gustawa.
Gdy dowiedział się, iż zostanie uwolniony, wyznał:
Żywy, zostanę dla mej ojczyzny umarły
Po czym na ścianie celi napisał po łacinie –

Umarł Gustaw, narodził się Konrad


(Gustavus obiit, natus est Conradus).
Scena więzienna –
Widzimy więźniów, którzy spotykają się w celi Konrada w wigilię. Było to powitanie nowego
więźnia, Żegoty. Trafił on do celi, mimo że nie był jednym ze spiskowców. Wszystkie te
aresztowania odbyły się z rozkazu i inspiracji senatora Nowosilcowa. Jeden z więźniów,
Tomasz, zaproponował pozostałym, aby ci więźniowie, którzy nie mają rodzin, poświęcili się
dla pozostałych i sam zaproponował, iż taką grupą pokieruje. Uczestnicy spotkania
opowiedzieli sobie o strasznych warunkach, w jakich byli przetrzymywani, o złym jedzeniu, o
głodzie i osłabieniu. Opowiadali o kibitkach, które wiozły dzieci na Syberię. Widzieli wśród
tych ludzi swoich przyjaciół. Żegota opowiedział zebranym bajkę o diable, który dążył do
zniszczenia ziarna, które Bóg dał ludziom. Zakopał je więc w ziemi, ziarno zaś wydało plon.
Następnie wspólnie zaśpiewali pieśń nawołującą do zemsty, Konrad zaś wyznał:
Tak! Zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!
Konrad, pod wpływem nagłego natchnienia, wygłosił improwizację (tzw. Małą). W jego wizji
unosił się nad ziemią w postaci orła, chciał też zobaczyć przyszłe losy Polski. Nagle nad
orłem przeleciał wielki kruk.

Wielka Improwizacja –
Jest to monolog Konrada, w którym zastanawiał się nad swym losem poety i artysty. Czuł się
kimś wyjątkowym, wrażliwym, gotowym do podjęcia wielkiej misji wyzwolenia kraju.
Następnie zarzucił Bogu, iż nie może on dać ludziom prawdziwego szczęścia, wezwał także
Stwórcę, by oddał mu władzę nad ziemią. Na koniec nazwał go mądrością i zarzucił brak
miłości. Konrad czuł się jednością z krajem, z ojczyzną. Cierpiał za cały naród. Zbuntował się
także przeciwko Bogu, nie mogąc pogodzić się z zastaną sytuacją. Przez jego usta przemówił
Szatan, nazywając Boga carem. Po tym wyznaniu Konrad zemdlał, a duchy zaczęły walczyć o
jego duszę.

Scena III – rozgrzeszenie Konrada przez księdza Piotra


Do sali, w której przebywał Konrad, przybył ksiądz Piotr. Odprawił nad nim egzorcyzmy.
Duch wyznał również księdzu, iż w jednym z klasztorów Rosjanie przetrzymywali młodego
Rollisona, który zastanawiał się, czy nie popełnić samobójstwa. Gdy zły duch opuścił ciało
Konrada, ksiądz nakazał mu modlić się o przebaczenie.

Scena IV – widzenie Ewy


Ewa, mieszkająca na wsi pod Lwowem, miała widzenie – Maryja podała swojemu małemu
synowi, Jezusowi, kwiaty, a On zasypał nimi Ewę.

Widzenie księdza Piotra


Obserwujemy księdza, przebywającego na modlitwie. W jej trakcie miał widzenie – ukazały
mu się kibitki jadące na Syberię oraz siedzącą w nich młodzież. Wśród nich znajdował się
tajemniczy mesjasz, o imieniu czterdzieści i cztery, który miał zbawić kraj. Ksiądz widział też
Polaków niosących krzyż, cierpiących jak Jezus i opłakiwanych przez ich matkę – Wolność.
Umarły naród jednak zmartwychwstał i uniósł się do nieba ubrany w białe szaty.

Widzenie Senatora
Są to koszmary, które dręczyły Nowosilcowa. Nagle wszyscy odwrócili się od niego, stracił
ich szacunek, zaś diabły zaczęły walczyć o jego duszę.

Salon warszawski
Było to spotkanie na balu, w którym uczestniczyła cała warszawska elita. Zauważyć można
podział na dwie grupy wśród obecnych na sali. Przy drzwiach stali młodzi patrioci, zaś w
środku, przy stolikach, zasiadała towarzyska śmietanka – damy, oficerowie, literaci. Tematem
ich rozmów była wyższość literatury francuskiej nad polską, wspaniałość balu i dobroć
Senatora. Młoda dama z towarzystwa rozmawiającego przy drzwiach zachęca obecnych do
wysłuchania opowieści o Cichowskim. Szambelan nie chce słuchać i wychodzi. Reszta
zgromadzonych przystaje na propozycję. Adolf opowiada o tym, jak przed laty uznano, że
zaginiony Cichowski się utopił. Tymczasem został uwięziony. Poddawano go okrutnym,
wymyślnym torturom (pojono opium, karmiono słonymi śledziami nie dając wody do picia,
straszono). Mimo że znęcano się nad nim, nikogo z towarzyszy nie wydał. Kiedy po latach
więziennej poniewierki wynędzniały wrócił do domu, był człowiekiem zupełnie
wyniszczonym, stracił pamięć (prawdopodobnie na skutek lęku przed wydaniem przyjaciół).
Elita uznała, iż historia ta zawierała zbyt dużo wątków realistycznych i zbytnio obfitowała w
drastyczne szczegóły. Damy uznały zgodnie, iż cała polska literatura jest mierna i nie dorasta
do literatury francuskiej. Nie zgadzali się z tym całkowicie młodzi stojący przy drzwiach.
Według nich elita całkowicie upadła moralnie i nie interesowała się sprawami istotnymi dla
ojczyzny.
Piotr Wysocki tak zakończył i podsumował dyskusję:
Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie
wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
Bal u Senatora
Wydarzenia rozegrały się w domu Senatora w Wilnie. Zgromadzeni na balu grali w karty i
beztrosko rozmawiali. Senator Nowosilcow, a także Pelikan, Doktor i Bajkow wspomnieli o
sprawie Rollisona, który na skutek ciężkiego pobicia przez przysłuchującego go zachorował.
Senator zdziwił się także, iż ten mimo to żyje. Na salę weszła matka chłopaka, pani Rollison.
Żądała od Senatora widzenia z synem lub pozwolenia na zaprowadzenie do niego księdza.
Nowosilcow udał, iż nie ma pojęcia, o czym ona mówi, ale wspaniałomyślnie obiecał, iż jak
najszybciej postara się poznać szczegóły sprawy. Rollisonowa przyjęła jego tłumaczenie i
stwierdziła nawet, że jest dobrym człowiekiem. Po wyjściu kobiety Senator wydał rozkaz, by
zaprowadzić ją do syna. Doktor natomiast doradził, by w jego celi otworzyć okno i umożliwić
chłopakowi popełnienie samobójstwa. Doktor rozkazał, by księdza Piotra poniżyć, ten zaś
przepowiedział mu, iż jeszcze tej nocy umrze. Pani Rollison dowiedziała się, iż jej syn został
wyrzucony przez okno z trzeciego piętra i zginął. Wpadła więc na salę podczas trwania balu,
bluźniła przeciw Nowosilcowowi, rzuciła na niego klątwę, po czym zemdlała. Tymczasem
dało się słyszeć głośny trzask, po czym okazało się, iż właśnie piorun trafił – zgodnie z
przepowiednią – w Doktora i ten zginął. Okazało się, iż Rollison spadając z okna nie zginął,
ale tylko został ranny. Ksiądz, za zgodą Senatora, poszedł do sali chłopaka, a po drodze
spotkał Konrada, prowadzonego na przesłuchanie. Ksiądz wyznał Konradowi, iż widzi
tajemniczą daleką podróż, w którą ma udać się Konrad, a w jej trakcie odnajdzie dziwnego
męża. Żołnierz prowadzący Konrada przerwał dalszą rozmowę.

Scena IX – Noc dziadów


Wydarzenie rozgrywają się na cmentarzu, gdzie odbędą się dziady. Pojawiły się zjawy
Doktora i Bajkowa, którzy nie zaznali spokoju po śmierci. Jedna z kobiet prosiła o
przywołanie ducha jej kochanka. Guślarz uczynił to, ale bez skutku. Gdy zbliżał się dzień,
Kobieta i Guślarz zobaczyli wozy ze skazańcami wiezione na Syberię. Zauważyli, iż był tam i
Konrad, ze śladami krwi na piersiach.

Ustęp
Podzielony został przez autora na części: Droga do Rosji, Przedmieścia stolicy, Petersburg,
Pomnik Piotra Wielkiego, Przegląd wojska, Dzień przed powodzią petersburską 1824,
Oleszkiewicz.
Mickiewicz opisywał stolicę Rosji – Petersburg, jako miasto całkowicie zależne i
bezkrytyczne wobec cara. Autor mieszkańców Petersburga nazwał „sługusami”. Pielgrzym –
czyli Konrad - spotkał tajemniczego mężczyznę, co wcześniej przepowiedział mu ksiądz
Piotr. Jak się okazało, był to malarz i mistyk – Oleszkiweicz. W Pomniku Piotra Wielkiego
Mickiewicz skontrastował pomnik rosyjskiego cara z pomnikiem Marka Aureliusza w
Rzymie. Rosję autor przedstawił jako kraj, chcący militarnie podbić inne państwa i narody.
Car chciał uzyskać za wszelką cenę kolejne militarne sukcesy, bez względu na ofiary i koszty.
Do przyjaciół Moskali wskazywało czytelnikowi, iż także sami Rosjanie są przez cara
gnębieni, nie są do końca wolni.

Dziady cz. II - opracowanie


Geneza
Dziady wileńsko-kowieńskie, czyli II i IV cz. Dziadów, powstały w bardzo trudnym dla
Adama Mickiewicza okresie życia. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Wileńskim
poeta zmuszony był objąć stanowisko nauczyciela w szkole i został wówczas skierowany do
Kowna. Kowno – miasto małe, ubogie w życie kulturalne było tak różne od oferującego
pełnię intelektualnych i kulturalnych doznań Wilna, że Mickiewicz poczuł się tam bardzo
osamotniony. Wyjazd z Wilna oznaczał także opuszczenie przyjaciół z Towarzystwa
Filomatów i pracę nauczycielską, która nie przynosiła poecie satysfakcji. Lato 1820 r. to
początek wielkiej miłości do Maryli Wereszczakówny, już wówczas narzeczonej hrabiego
Wawrzyńca Puttkamera. Poeta bywał w jej rodzinnym majątku w Tuhanowiczach i pokochał
dziewczynę miłością idealną. Ta jednak w lutym 1821 r. wyszła za mąż za arystokratę i
bogacza, z którym trudno było konkurować biednemu nauczycielowi kowieńskiemu. Ciężką
emocjonalnie sytuację poety pogorszyła bolesna wieść o śmierci matki. Ucieczką stały się dla
Mickiewicza lektury. Czytał Schillera, Goethego, Byrona – książki, których bohaterami byli
ludzie samotni, cierpiący, odizolowani od otoczenia, przeżywający nieszczęśliwą miłość,
bohaterowie bliscy poecie, bowiem Mickiewicz znalazł się podobnych okolicznościach
życiowych. W tym ciężkim okresie zaczyna właśnie pracę nad II częścią Dziadów, a później
także nad kolejną, IV częścią Dziadów. W związku z tym, że powstawały one w czasie
pobytu poety w Wilnie i w Kownie, określa się je także jako Dziady wileńsko-kowieńskie.
Obie części ukazały się w 1823 r. w Wilnie w II tomie Poezyj, obok powieści poetyckiej
Grażyna. Poprzedzone zostały dedykacyjnym wierszem Upiór oraz przedmową autora
wyjaśniającą znaczenie obrzędu Dziadów. Z przedmowy dowiadujemy się, że Mickiewicz
sięga w swoim utworze do ludowych wierzeń, w których świat żywych współistnieje ze
światem umarłych i pokazuje tajemniczy pogański obrzęd – obchodzoną na terenach Litwy,
Białorusi i wschodnich kresach Polski uroczystość Dziadów, zwaną „ucztą kozła”. Dziady
obchodzono na cmentarzach, zazwyczaj w wigilię Wszystkich Świętych, przygotowując ucztę
złożoną z „rozmaitego jadła, trunków, owoców” i wywołując dusze nieboszczyków.
Próbowano w ten sposób ulżyć niedoli duchów, które nie mogły zaznać pośmiertnego
spokoju. Poeta z ludową obrzędowością i wierzeniami zetknął się w dzieciństwie. Wówczas
też musiał poznać ten pogański obrzęd obchodzony ku czci zmarłych. W przedmowie
podkreśla, że tradycja ta wywarła na nim ogromne wrażenie:
Cel tak pobożny święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne przemawiały do mojej
imaginacji; słuchałem bajek, powieści i pieśni o nieboszczykach powracających z prośbami lub
przestrogami; a we wszystkich zamyśleniach poczwarnych można było dostrzec pewne dążenia
moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane.
Wyraźnie widać, jak bardzo z osobistymi doświadczeniami poety związane są dwie pierwsze
części Dziadów: odnajdziemy w nich echa wielkiej, nieszczęśliwej miłości, odrzucenie,
gorycz porażki oraz fascynację ludem, pełną prostoty moralnością, w której wina
nierozłącznie wiąże się z karą i wiarą w to, że każdemu należy się pomoc i wsparcie.
Mickiewicz pozostaje wierny postulatom głoszonym w balladzie Romantyczność, otwiera się
na „prawdy żywe”, poszukuje prawd, które mogą kierować życiem i tworzą pełnię
człowieczeństwa.

Wątki sakralne i ludyczne w II części Dziadów


Obrzęd Dziadów, który opisuje w swoim utworze Mickiewicz, sięga swymi korzeniami
odległych czasów pogańskich, ale jeszcze w czasach współczesnych poecie święto to nadal
obchodzono w wielu powiatach Litwy. Obchodzono je po kryjomu, bowiem zwyczaje te były
już wówczas tępione przez Kościół. Autor wspomina o tym w przedmowie do Dziadów:
W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenić
zwyczaj połączony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem częstokroć nagannym, pospólstwo więc
święci Dziady tajemnie w kaplicach i pustych domach niedaleko cmentarza.
Pogański obrzęd Dziadów przetrwał w tradycji ludowej, został jednak wzbogacony o nowe
elementy. Na te dawne tradycje pogańskie nałożyła się kultura chrześcijańska, system
chrześcijańskich wierzeń, symboli, praktyk:
Dziady nasze mają to szczególnie, iż obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami
religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień zaduszny przypada około czasu tej uroczystości.
Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem i śpiewami przynosi ulgę duszom czyśćowym.

Wątek ludyczny Dziadów wiąże się z tradycją pogańskiego obrzędu. Ludyczny to słowo
pochodzące od łacińskiego rzeczownika ludus oznaczającego ‘zabawę, rozrywkę, sztukę
teatralną’, w liczbie mnogiej ludi to ‘igrzyska, święta połączone z igrzyskami albo innymi
widowiskami’. Dziady są takim obrzędem, widowiskiem. Z uroczystością tą wiąże się cały
szereg czynności, rytualnych wezwań, zaklęć, klątw. Wszystkie one pojawiają się w
niezwykłym otoczeniu: na cmentarzu, w kaplicy pozbawionej jakiegokolwiek dostępu
światła, przy trumnie. Guślarz – osoba, która przewodniczy dziadom, wykonuje rytualne
czynności: zapala garść kądzieli, kocioł pełen wódki czy wianek święconego ziela, za każdym
razem wzywając odpowiednią grupę duchów. Wypowiada słowa:
Przyzywamy, zaklinamy.

Takich słów-zaklęć jest więcej. Należy do nich kończące wizytę wszystkich duchów:
Zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz!

Dramaturgia całego obrzędu jest niezwykła, współtworzą ją walory


malarskie i muzyczne dzieła. Pojawiające się duchy: delikatne Aniołki,
ohydne Widmo Złego Pana, pełna wdzięku pasterka i milczące, blade
Widmo, przynoszą ze sobą silne kontrasty, kontrast taki tworzy także
ciemność i światło lamp i świec. Od strony muzycznej będą to powtarzane
przez Chór refreny, zwłaszcza ten najbardziej wzmagający napięcie:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,


Co to będzie, co to będzie?

Cała ta sfera ludowych praktyk pogańskich zazębia się ze sferą sakralną, związaną z kultem
religijnym. Już w cytowanym wcześniej fragmencie Mickiewicz zwracał uwagę na czas,
kiedy to święto przypada – wówczas, kiedy chrześcijanie obchodzą Dzień Zaduszny. Rola
obu tych świąt jest podobna, ma pomóc duszom, które muszą jeszcze odpokutować swoje
winy w dostąpieniu wiecznego spokoju. Prosty lud, widząc tę zbieżność, nie odwraca się od
dawnych praktyk, łączy je tylko z wierzeniami chrześcijańskimi. I dlatego Guślarz wzywa
„czyscowe duszeczki” – pojęcie czyśćca, które przynosi chrześcijaństwo, lud doskonale
rozumiał, głęboko w nim była zakorzeniona bowiem wiara w konieczność odpokutowania
błędów i przewinień popełnionych za życia (w religii chrześcijańskiej nazwanych grzechem).
Jako miejsce wiecznej szczęśliwości traktuje się, oczywiście, niebo, miejscem potępionych
jest piekło. Najwyższą instancją, do której odwołuje się Guślarz, jest Bóg, mówi się o
„Bożym rozkazie”, „zrządzeniu Bożym” – cały świat jest uporządkowany przez Boga. Wraz z
rozwojem akcji pojawiają się też inne postaci związane ze sferą sakralną. Kiedy pojawia się
pasterka, Guślarz pyta:
A czyż to obraz Bogarodzicy?
Czyli anielska postać?

Postać aniołków przyjmują też duchy dzieci, mówi się również o złych duchach, o
pozostawaniu w ich mocy. Oprócz Boga, Trójcy Świętej itd. pojawiają się też przedmioty
związane z religią chrześcijańską: przede wszystkim krzyż, kropidło wzięte z ołtarza, stuła,
gromnica. Sacrum wkracza także do rytualnych wezwań i zaklęć Guślarza (w pierwotnym
zamyśle poety nawet sam Guślarz miał być księdzem). Dusze dzieci odprawia, powołując się
na Trójcę Świętą i „Pański krzyż”:
Teraz z Bogiem idźcie sobie.
A kto prośby nie posłucha,
W imię Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pański krzyż?
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcie nas w spokoju!
A kysz, a kysz!

Widać tu doskonale to zespolenie obu tradycji – po wezwaniach


skierowanych do Boga i całej Trójcy Świętej pojawia się ludowe „a kysz, a
kysz!”. Także inne wezwania mają charakter religijny. Do pasterki Guślarz
mówi:

Lećże sobie z Panem Bogiem.

do milczącego Widma zwraca się:


Idźże sobie z Panem Bogiem.

Sfera ludyczna i sakralna w II części Dziadów nierozerwalnie się ze sobą łączy. Przeplecione
zostały w nich elementy obrzędowe, rytualne, zwroty, symbole. Ale to, co jest najważniejsze
to pokazanie w ten sposób wspólnej płaszczyzny pomiędzy ludowymi wierzeniami a
założeniami religii chrześcijańskiej. Okazuje się, że to, co najbardziej istotne, jest wspólne.

Trzy rodzaje duchów w II części Dziadów


Duchy lekkie – Józio i Rózia

Zapalając garść kądzieli, Guślarz przywołuje pierwszą grupę duchów – duchy lekkie, czyli te,
które na ziemi, niczym ta spalona przed chwilą garstka kądzieli, „zabłysły” i zaraz „spłonęły”.
Grupę tę reprezentują duchy dwójki dzieci – Józia i Rózi, które pojawiają się pod sklepieniem
kaplicy w postaci aniołków. Dzieci te za życia nie zaznały w ogóle smutku i goryczy i z tego
powodu teraz są nieszczęśliwe:
Zbytkiem słodyczy na ziemi
Jesteśmy nieszczęśliwemi.
Ach, ja w mojem życiu całem
Nic gorzkiego nie doznałem.
Pieszczoty, łakotki, swawole,
A co zrobię wszystko caca.
Śpiewać, skakać, wybiec w pole,
Urwać kwiatków dla Rozalki,
Oto była moja praca
A jej praca stroić lalki.
Dzieci mówią, że i teraz mogą robić, co tylko zechcą, że mają wszystkiego pod dostatkiem:
W raju wszystkiego dostatek,
Co dzień to inna zabawka:
Gdzie stąpim, wypływa trawka,
Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek.

Żalą się jednak, że nie są szczęśliwe, pomimo tego, co mają, ponieważ droga do nieba jest dla
nich zamknięta:
Lecz choć wszystkiego dostatek,
Dręczy nas nuda i trwoga.
Ach, mamo, dla twoich dziatek
Zamknięta do nieba droga!

By się tam dostać, dzieci nie potrzebują oferowanych przez Guślarza słodyczy i owoców – to
właśnie przez nadmiar słodyczy i beztroski na ziemi są teraz nieszczęśliwe. Jedyne więc, o co
proszą, to dwa ziarenka gorczycy, które będąc dla nich syntezą ziemskich trosk i kłopotów,
umożliwią im wejście do nieba. Okazuje się, że:
Ta usługa tak marna
Stanie za wszystkie odpusty.
Doznanie czegoś przykrego jest bowiem w życiu niezbędne, dzieci przypominają o tym
zgromadzonym, wygłaszając następującą przestrogę:
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.

Morał, jaki przekazać chcą pierwsze z duchów, które pojawiły się na obrzędzie Dziadów,
akcentuje wartość cierpienia. Przykład dzieci pokazuje bowiem, że nie można spędzić życia
jedynie na zabawie i przyjemnościach, że trzeba poznać zło, aby móc później doświadczyć
dobra. Na szczęście dzieciom można pomóc – opuszczając Dziady z ziarenkami gorczycy,
trafią do nieba.

Duch najcięższy – widmo złego pana


O północy Guślarz zapala kocioł wódki i wzywa najcięższe duchy. Wówczas to pojawia się
duch największego grzesznika – Widmo Złego Pana. Widmo nie wchodzi do kaplicy, nie
pozwalają mu na to ptaki – sowy, kruki, orlice. Najpierw słychać jedynie głos, aż oknie
ukazuje się przerażająca zjawa:
Jak kość w polu wybladły;
[…]
W gębie dym i błyskawice,
Oczy na głowę wysiadły,
Świecą jak węgle w popiele.
Włos rozczochrany na czele.
A jak suchy snop cierniowy
Płonąc miotłę ognia ciska,
Tak od potępieńca głowy
Z trzaskiem sypią się iskrzyska
Przerażające Widmo to zmarły przed trzema laty dziedzic wsi. Błąka się teraz po ziemi,
cierpiąc męczarnie głodu i pragnienia oraz „szarpanie żarłocznego ptastwa”:
Jestem w złego ducha mocy,
Okropne cierpię męczarnie.
Kędy noc ziemię ogarnie,
Tam idę szukając nocy;
A uciekając od słońca
Tak pędzę żywot tułaczy,
A nie znajdę błędom końca.
Wiecznych głodów jestem
pastwą;
A któż mnie nakarmić raczy?
Szarpie mnie żarłoczne ptastwo;
A któż będzie mój obrońca?
Nie masz, nie masz mękom
końca!

Zły Pan nie może nawet wejść do kaplicy na obrzęd Dziadów, tak bardzo w swym życiu
zgrzeszył. Nie ma też dla niego już żadnej nadziei – droga do nieba jest na wieki zamknięta.
Jedyne, czego pragnie, to znaleźć się w piekle i skończyć tym samym morderczą tułaczkę:
Ja tylko chcę, żeby ze mnie
Prędzej się dusza wywlekła.
Stokroć wolę pójść do
piekła
[…]

Nie chce już błąkać się po świecie głodny i spragniony i ciągle widzieć miejsca, które
przypominają mu „dawnych uciech ślady”. Męka ta jednak będzie trwać dopóty, dopóki nie
otrzyma trochę napoju i pożywienia od któregoś ze swoich poddanych. Ptaki – dawni poddani
dziedzica, nie pozwalają jednak pomóc duchowi, broniąc do niego dostępu. Odpłacają mu się
teraz za to, jak ich kiedyś bez litości „pomorzył głodem”. Nic nie pomaga to, że teraz zwraca
się do nich „dzieci”: „To ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!”’. Kruk opowiada, jak to był
bardzo głodny i zerwał kilka jabłek z pańskiego sadu, a dziedzic skazał go na karę chłosty,
której chłop nie przeżył. Sowa – wdowa z małym dzieckiem, została odegnana od bramy
dziedzica w mroźny dzień, kiedy przyszła prosić o zapomogę. Pozostawiona bez pomocy
zamarzła na drodze wraz z dzieckiem.
Dziedzic zdaje sobie sprawę, że nie ma dla niego ratunku, że nikt nie jest w stanie ma pomóc:
Nie dla mnie, nie dla mnie Dziady!

Tak, muszę dręczyć się wiek wiekiem,


Sprawiedliwe zrządzenia Boże!
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.

Słowa dziedzica wyrażają przestrogę i głębokie pouczenie dla ludu. Największym


przewinieniem w stosunku do drugiego człowieka jest brak miłosierdzia, nieczułość na ludzką
krzywdę. Takich win nie można już niczym odkupić, dlatego Złego Pana czeka wieczna
męka.

Duch pośredni – pasterka


Wezwanie duchów pośrednich poprzedza zapalenie przez Guślarza wianka ze święconego
ziela. Duchy pośrednie to duchy tych, którzy co prawda żyli wśród ludzi, lecz nie dla świata. I
wówczas to pojawia się postać pięknej dziewczyny Zosi w białej szacie i „kraśnym” wianku
na głowie:
Na głowie kraśny ma wianek,
W ręku zielony badylek,
A przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek.

Dziewczyna uśmiecha się, jednak w jej oczach widać łzy. Zosia to pasterka, niegdyś
najpiękniejsza dziewczyna we wsi, która zmarła, mając zaledwie dziewiętnaście lat. Piękna
dziewczyna miała wielu adoratorów, drwiła z nich jednak i nie chciała nawet słyszeć o
zamążpójściu:
Oleś za gołąbków parę
Chciał raz pocałować w usta;
Lecz i prośbę, i ofiarę
Wyśmiała dziewczyna pusta.
[…]

Józio dał wstążkę pasterce,


Antoś oddał swoje serce;
Lecz i z Józia, i z Antosia
Śmieje się pierzchliwa Zosia.

Niestety, zmarła niespodziewanie w bardzo młodym wieku. Sama tak podsumowuje swoje
życie:
Umarłam nie znając troski
Ani prawdziwego szczęścia.
Żyłam na świecie; lecz, ach! nie dla świata!

Jej karą za obojętność na uczucia innych ludzi jest samotność i nuda. Zosia zawieszona jest
między niebem i ziemią, nie może ani wzbić się pod niebiosa, ani dotknąć nogą ziemi. Żali
się:
Wiatr mną jak piórkiem pomiata.
Nie wiem, czy jestem z tego, czy z tamtego świata.

Gdy Guślarz pyta ją, czego potrzebuje, ona chce tylko tego, aby młodzieńcy
podbiegli do niej, chwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi. Chce poczuć
ziemię pod stopami, ponieważ:

…] według Bożego rozkazu:


Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nie może być w niebie.

Miłość odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, nie można nią gardzić, bawić się nią. Dopiero
to uczucie nadaje życiu sensu, jest najważniejsze. Los Dziewczyny nie jest jednak
przesądzony. Guślarz, który posiada dar proroczy, oznajmia, że taki los czeka ją jeszcze przez
dwa lata, później jednak wreszcie „stanie za niebieskim progiem”.

Funkcja obrzędu dziadów w II części Dziadów


Gminny obrzęd Dziadów obchodzony nocą na cmentarzu konstruuje cały utwór. Z niego
wywodzi się struktura dramatu, cały system wierzeń, przekonań w nim zawarty, a także
problematyka dzieła.
Struktura II części Dziadów podporządkowana jest kolejnym etapom rytualnego obrzędu.
Wszystkie następujące po sobie wydarzenia mieszczą się w schemacie uroczystości:
przygotowania do rozpoczęcia Dziadów, wezwanie kolejnych rodzajów duchów, odwołanie
każdego z nich, zakończenie Dziadów. Wypowiedzi i czynności Guślarza, który
przewodniczy obrzędom, również podlegają pewnym schematom. Zapalenie garści kądzieli,
kotła wódki, wianka ze święconych ziół i słowa wzywające na Dziady duchy lekkie, ciężkie i
pośrednie – w działaniach tych widać podobieństwo. Dalej Guślarz i Chór pytają, czego duch
potrzebuje, by dostać się do nieba, ten – z kolei – w rewanżu niejako, wypowiada prawdę
odnoszącą się do ludzkiego życia. Schemat ten przełamuje jedynie pojawienie się na koniec
milczącego Widma – element ten czyni strukturę dramatu otwartą, ponieważ problem zjawy
nie wyjaśnia się ostatecznie. Pogańska obrzędowość, z której czerpie Mickiewicz, nadaje
utworowi wyjątkowej atmosfery. Nastrój napięcia, tajemniczości, oczekiwania na kontakt z
pozaziemskim wymiarem bytu utrzymuje się przez cały czas, a wręcz wzmaga się w
końcowej partii utworu. Uroczystość Dziadów wpisana w cmentarną scenerię, nocne rytuały,
pojawiające się zjawy – wszystkie te elementy współtworzą utwór uważany za pierwszy
dramat nastrojowy w Polsce.
Obrzęd Dziadów odsyła nas również do bogatej sfery wierzeń i przekonań ludowych, otwiera
na wymiar metafizyczny. Według tych, którzy biorą udział w Dziadach, dwa światy – żywych
i zmarłych, egzystują równolegle do siebie (a wręcz przenikają się), a każdy z nich jest
jednakowo ważny. Obrzęd ten wskazuje również, iż życie rozpoczęte na ziemi nie kończy się
na niej, lecz jedynie zmienia się jakościowo, przechodząc niejako na inny poziom. Tym
samym zdarzenie, które miały miejsce za życia na ziemi, pociągają konsekwencje również po
śmierci. I tu pojawia się naczelny problem utworu – problem winy i kary, ludzkich błędów,
grzechów popełnionych za życia i odpowiedzialności za nie. Dziady przenika wyrazista
moralistyka. Widma i duchy pojawiające się na obrzędzie Dziadów nie tylko potwierdzają, że
istnieje inny wymiar bytu, ale – jak zauważa A. Witkowska w swojej książce Mickiewicz.
Słowo i czyn – że „tam” obowiązuje niezwykle surowy kodeks etyczny. Siłą rzeczy, musi się
on stać także podstawą naszego ziemskiego ładu, tak, abyśmy nie musieli cierpieć za nasze
winy po śmierci. Dzięki kontaktowi z zaświatem lud zdobywa wiedze o prawdach, które
powinny kierować ich życiem. „W myśl Bożego rozkazu” formułują je duchy, żądając od
żywych pełni człowieczeństwa. Na pełnię tę składają się trud i cierpienie, miłość,
humanitarność. Obrzęd Dziadów ma pomóc tym, którzy w życiu o tych zasadach zapomnieli.
Opisywana przez Mickiewicza uroczystość wprowadza ponadto do literatury polskiej
ludowość w nowym rozumieniu. Lud to bowiem nie tylko pełna wdzięku, beztroska
pastereczka kojarząca się z sielanką i nurtem sentymentalnym w literaturze. Ludowość
Mickiewicza jest inna – to ludowość posępna, tajemnicza, bolesna, ale jakże głębsza. Poeta
pokazuje wierzenia i obrzędy ludowe. W obrębie tej sfery skupia się na wymiarze
metafizycznym Dziadów, na cierpieniu dusz po śmierci. Wraz z Widmem Złego Pana
wprowadza ponadto problem nowy (rozwinięty później przez literaturę pozytywistyczną) –
problem cierpienia także w wymiarze ziemskim, społecznym. Mickiewicz pokazuje chłopa
wyzyskiwanego przez dziedzica, głodnego, nie mogącego z nikąd liczyć na pomoc. To także
zaleta tego tekstu. Funkcja obrzędu Dziadów jest dla II części Dziadów zasadnicza. W
kontekście całości Mickiewiczowskich Dziadów także ma niebagatelnie znaczenie. W części
IV Gustaw przychodzi prosić o przywrócenie Dziadów, w części III pojawia się scena, w
której lud gromadzi się na noc Dziadów. Część II wyjaśnia znaczenie tego obrzędu oraz
pokazuje jego przebieg.

Pęknięcie w II cz. Dziadów


Po wizycie trzech rodzajów duchów nadchodzi czas zakończenia obrzędu Dziadów. Guślarz
jeszcze raz rzuca w każdy róg kaplicy garście maku i soczewicy – poczęstunek dla
zbłąkanych dusz i oznajmia:
Czas odemknąć drzwi kaplicy.
Zapalcie lampy i świécy.
Przeszła północ, kogut pieje,
Skończona straszna ofiara,
Czas przypomnieć ojców dzieje.
Nieoczekiwanie jednak pojawia się jeszcze jedna zjawa: zapada się podłoga i pojawia się
niewzywane przez nikogo blade Widmo. Mara kieruje kroki ku Pasterce, patrząc na nią
„dzikim i zasępionym” wzrokiem. Uwagę Guślarza przyciąga krwawa pręga, która sięga
zjawie od serca aż do stóp. Widmo wskazuje ręką na serce, jednak nie odzywa się ani
słowem. Uparcie milczy także, kiedy Guślarz zadaje mu kolejne pytania, nie reaguje, kiedy
ten zaklina go i odpędza. Zniecierpliwiony Guślarz mówi:
[…] utrapione straszydło
Jak stanęło, tak i stoi,
Niemo, głucho, nieruchomie,
Jak kamień pośród cmentarza.

Wykorzystuje wszystkie znane sobie sposoby na odpędzenie mary, sięga po kropidło, stułę i
gromnicę, ale „przeklęta dusza” nie znika. Guślarz zwraca się zatem do Pasterki, prosząc o
wyjaśnienia, wyraźnie bowiem widać, że dziewczyna zna ją Dziwi się, że nosi ona żałobę,
choć jej mąż i cała rodzina cieszą się zdrowiem. Ona jednak, podobnie jak Widmo, milczy,
tylko uśmiecha się, patrząc na zjawę. Guślarz rozkazuje wziąć dziewczynę pod ręce i
wyprowadzić ją z kaplicy. Pasterka ogląda się co chwilę za siebie, a Widmo rusza za nią i
podąża krok w krok. Pojawienie się niewywoływanego Widma wykracza poza utarty
porządek świat, nie mieści się w schemacie ludowego obrzędu. To, że pojawiły się
poprzednie zjawy było zrozumiałe: wezwane na doroczny obrzęd Dziadów pojawiły się ze
swoimi problemami, po to, aby uzyskać pomoc od żywych i przekazać im prawdy, którymi
ludzie powinni kierować się w życiu. Widmo pojawia się bez takiego wezwania, nic nie
mówi, nie wygłasza prawd moralnych, nie chce też odejść. Guślarz stwierdza przerażony:
To jest nad rozum człowieczy!
[…]
W tym są jakieś straszne rzeczy.

Widmo nie podlega władzy Guślarza, tak, jak pozostałe duchy. Możemy powiedzieć, że to
duch indywidualista, który łamie przyjęte normy, i to zarówno w zaświatach, jak i w świecie
żywych. Niewyjaśnione relacje między nim a Pasterką, krwawa pręga na ciele, tajemnicza
żałoba dziewczyny i fakt, że ma ona męża, wskazują bowiem na samobójstwo popełnione z
powodu nieszczęśliwej miłości. Widmo zamyka symetryczną czwórkę kontrastowo
zestawionych bohaterów: Aniołki – Widmo Złego Pana, Dziewczyna – nieme Widmo.
Oryginalny sposób wprowadzenia ostatniej zjawy przełamuje jednak dotychczasowy
schemat scen, potęguje dramatyzm, wydobyty zwłaszcza przez uporczywe milczenie
bohatera.

Elementy dramatu antycznego i szekspirowskiego w II cz. Dziadów


II część Dziadów Adama Mickiewicza wnosi wiele nowego do literatury polskiej,
równocześnie jest jednak głęboko osadzona w tradycji. Można w niej odnaleźć elementy
nawiązujące do dramatu antycznego i szekspirowskiego. Podobieństwa między tragedią
grecką a II częścią Dziadów dają się zauważyć zarówno w sferze konstrukcji dramatu, jak i
jego problematyki. Dramat antyczny początkowo był dialogiem prowadzonym przez
koryfeusza (przodownika) z chórem, później zbudowany był z wypowiedzi aktorów i chóru.
Mickiewiczowskie Dziady mają również takiego przewodnika – osobę, która nadaje bieg
wszystkim wydarzeniom. Wypowiedzi i czynności Guślarza konstruują całą akcję,
przeplatając się w wypowiedziami Chóru i pojawiających się kolejno zjaw. Chór – podobnie
jak w teatrze greckim – rozpoczyna i kończy utwór. Wypowiedzi te będą więc
odpowiednikiem greckich parodos i exodos. Wewnątrz dramatu chór spełniał rolę
komentującą wydarzenia pokazywane na scenie. W Dziadach partie chóru wzmacniają i
utrwalają słowa, które padły na scenie, poprzez powtórzenie akcentują wszystkie
najważniejsze wypowiedzi. Mickiewicz dochowuje również wierności obowiązującej w
dramacie antycznym zasadzie trzech jedności, tj. jedności czasu, miejsca i akcji. Akcja
koncentruje się w przycmentarnej kaplicy i nie wykracza poza kilka wieczornych i nocnych
godzin (obrzęd zaczyna się, kiedy już jest ciemno i kończy tuż po północy), dotyczy też
jedynie wydarzeń związanych z samą uroczystością Dziadów i przybyłych na nie zjaw.
Pojawiające się duchy można zestawić w kontrastowe pary (niczym Antygonę i Ismenę,
Kreona i Hajmona), tu mamy pary: Aniołki-dzieci – Widmo Złego Pana oraz pasterka Zosia –
milczące Widmo. Wierność antycznym zasadom przejawia się również w rezygnacji z
wprowadzenia na scenę elementów okropności, ohydy. W tragedii greckiej wydarzenia takie
rozgrywały się poza sceną i były jedynie przez bohaterów relacjonowane, w dramacie
Mickiewicza najstraszniejsza ze zjaw – Widmo Złego Pana, nie wchodzi do kaplicy, zjawę
widać jedynie zza okna (fakt ten ma dodatkową motywację – największy grzesznik po prostu
nie może wkroczyć na obszar sacrum). Grecy, tworząc swoje tragedie, sięgali do mitologii,
rodzimych pieśni, dzieł Homera. Mickiewicz również sięga do rodzimej, pradawnej tradycji.
Jego uwaga koncentruje się na tajemnej uroczystości obchodzonej na cmentarzach ku czci
zmarłych przodków. Święto Dziadów znane i obchodzone na terenach Litwy, Białorusi i
wschodnich kresach Polski jeszcze w czasach pogańskich, przetworzone przez poetę na
literackie tworzywo, jest takim samym źródłem, jak dla Greków ich kulturowa tradycja.
Łączy ono dodatkowo dziewiętnastowieczny utwór z tekstami starożytnymi poprzez sferę
wierzeń, odniesień do praw boskich, które powinny determinować nasze wybory (Antygona).
Wspólne są konsekwencje złamania owych praw – człowiek odpowiada za swój los i po
śmierci musi rozliczyć się ze swoich czynów. Inaczej jednak niż w dramacie antycznym,
człowiek w Dziadach ma wybór. Znając – dzięki uczestnictwu w pradawnym obrzędzie –
prawdy, które muszą wcielić w życie, wiedząc, na czym polega człowieczeństwo, sam
decyduje, jak postępować. Sam kształtuje swoje życie i ponosi konsekwencje swoich czynów.
Kategorią determinującą życie bohaterów greckich dramatów był tragizm, który nie dawał im
szansy – czegokolwiek by nie uczynili, zawsze musiało się to obrócić przeciwko nim (tragizm
Antygony, Edypa). Związki z dramaturgią Szekspira są widoczne już od początku dramatu –
przewodnią myślą utworu uczynił bowiem Mickiewicz cytat z Hamleta. Mottem II części
Dziadów są następujące słowa:
Są dziwy w niebie i na ziemi, o których
ani śniło się waszym filozofom.
Zdanie to wypowiada Hamlet poruszony ukazaniem się zjawy swego ojca. Te „dziwy” obecne
są także w Dziadach. Świat przedstawiony ma bowiem budowę dychotomiczną, dwudzielną:
na równi ze światem ziemskim funkcjonuje świat nadprzyrodzony i w świecie żywych
pojawiają się kolejne zjawy z zaświatów. Rola duchów jest bardzo istotna. Wraz z nimi
wprowadzone są problemy moralne, kwestia odpowiedzialności za popełnione winy. Duch
ojca Hamleta wyjawia brutalną prawdę o tym, że zamordował go własny brat, który teraz
ożenił się z wdową po zmarłym królu. Pragnie zemsty, bowiem zło nie może zostać bezkarne.
Problem winy i kary u Szekspira przyjmuje takie właśnie ludowe rozumienie (także w
Makbecie – wyrzuty sumienia Makbeta, jego śmierć, obłąkanie Lady Makbet). Za swoje winy
odpokutować muszą również zjawy pojawiające się na obrzędzie Dziadów w utworze
Mickiewicza, cierpią, ponieważ zgrzeszyły wobec Boga i ludzi. Elementem ludowych
wierzeń są także wprowadzone w Makbecie czarownice. One to, podobnie jak duch w
Hamlecie i zjawy w Dziadach, pełnią rolę nastrojotwórczą. Połączenie świata realistycznego z
fantastycznym, przepowiednie, czary, zaklęcia dramatyzują nastrój, wprowadzają niepokój.
Charakterystyczny dla dramatów Szekspira jest także synkretyzm rodzajowy i gatunkowy.
Pisarz zestawia elementy komiczne z tragicznymi, fragmenty liryczne z epickimi. Kontrast to
także podstawa konstrukcji scen z poszczególnymi duchami w Dziadach (Aniołki-dzieci –
Widmo Złego Pana oraz pasterka Zosia – milczące Widmo), Mickiewicz oddziałuje na
czytelnika delikatnymi, sielankowymi obrazami po to, by przepleść je zaraz scenami
gwałtownymi, odrażającymi, budzącymi lęk. Bohaterowie Szekspirowscy to wybitne
indywidualności, jednostki nieprzeciętne, ulegające silnym uczuciom i namiętnościom.
Postaci te nierzadko zmagają się z otoczeniem, z własnymi emocjami, pragnieniami, z tym, co
złe w ich duszach. Oddają się miłości, wikłają w związki, które mają na nich destrukcyjny
wpływ, które niszczą (Makbet przez tragiczny wpływ żony, Ofelia, Romeo i Julia). Wydaje
się, że wiele podobnych cech posiada Widmo, które przychodzi na obrzęd Dziadów przez
nikogo nie wzywane. To również bohater indywidualista – wyróżnia się, jest inny niż
wszyscy. Widmo nie podlega władzy Guślarza, tak, jak pozostałe duchy. Niewyjaśnione
relacje między nim a Pasterką i kontekst inicjalnego wiersza Upiór sugerują, że to
nieszczęśliwa miłość doprowadziła go do samobójstwa. II część Dziadów jest – jak widać –
silnie związana z tradycją dramatu. Utwór Mickiewicza wykazuje związki z najlepszymi
realizacjami tego gatunku w literaturze. Poeta nie poprzestaje jednak na naśladownictwie i
kontynuacjach. Zaczerpnął z tradycji bardzo wiele, ale poszedł dalej, przełamując (i to w
podwójnym) sensie schematy. Widmo, nie tylko bowiem rozbija tradycyjną obrzędowość
Dziadów, rozbija także formę samego utworu. II część Dziadów staje się w ten sposób
dziełem fragmentarycznym, otwartym. Nie przynosi czytelnikowi jednoznacznego
zakończenia, stawia przed nim kolejne pytania, a przed autorem (z czego Mickiewicz
skorzystał) możliwość kontynuacji dzieła.

Dziady cz. III - opracowanie


Kluczem do zrozumienia dramatu i jego idei jest postać Gustawa – Konrada, nawiązującego
również do dwu pozostałych części Dziadów. Jest on symbolem przezwyciężenia marazmu i
dramatu osobistego w imię sprawy nadrzędnej, jaką jest wyzwolenie i wolność kraju. Bohater
przechodzi przeobrażenie – z Gustawa staje się Konradem. Jawi się czytelnikowi jako postać
bardzo samotna, wrażliwa, ukształtowana poetycko. Czuje się kimś wyższym, wyjątkowym,
emanuje z niego wewnętrzna siła. Staje się przez to uosobieniem całego cierpiącego i
walczącego narodu. Stając przed Bogiem w imieniu wszystkich rodaków decyduje się na
pojedynek, który przegrywa. Mickiewicz za przyczynę porażki wskazuje pychę Konrada,
której przeciwstawia pokorę księdza Piotra.

Główne wątki w III części Dziadów


- Watek patriotyczny – martyrologia Polaków, prześladowania przez zaborców, opór i walka
o wolność;
- Mesjanizm narodowy – wątek ten da się zamknąć w haśle: „Polska Chrystusem narodów”;
- Wątek buntu bohatera przeciw Bogu – zawarty w Wielkiej Improwizacji, Konrad stał się w
niej reprezentantem mesjanizmu indywidualnego;
- Watek oceny polskiego społeczeństwa – zawiera porównanie Polaków do „lawy”;
- Wątek oceny społeczeństwa rosyjskiego – zawarta w kilku scenach, m.in. scenie snu
Senatora oraz w Ustępie.
Geneza
Ostatnia, III już cześć Dziadów, powstała 10 lat później niż dwie pozostałe, tj. w 1832 roku.
Są to tzw. Dziady drezdeńskie. W założeniu miał to być utwór rehabilitujący pisarza za to, iż
nie brał on udziału w walkach powstańczych (powstanie listopadowe). Ponadto Mickiewicz
korzystał z wydarzeń, które wiązały się z procesem filomatów, jaki toczył się w latach 1823 –
1824. Sam został wtedy oskarżony i uznany za spiskowca. Można powiedzieć, iż Dziady są
literacką metaforą powstania, ukazującą atmosferę tamtych dni i działań. Źródłem natchnienia
było bowiem dla poety z pewnością wydarzenie powstania listopadowego i poczucie
odpowiedzialności za Polskę.

Struktura III części Dziadów


Czas wydarzeń – 1 listopada 1823 – 1824
Opisuje konspiracyjną działalność młodzieży na Uniwersytecie w Wilnie.

Miejsce akcji – Wilno, Rosja, Warszawa


III część Dziadów zbudowana jest z Prologu, 9 scen oraz Ustępu, w którym znajdujemy utwór
Do przyjaciół Moskali oraz Drogę do Rosji.

Prolog –
Odnajdujemy w nim tzw. plan oniryczny, w którym poznajemy Gustawa, znajdującego się w
więziennej celi. W czasie snu dokonuje się niezwykła transformacja bohatera – na murze swej
celi pisze:
Gustavus obiit – natus est Conradus
(Gustaw umarł, narodził się Konrad).
Tym samym Gustaw przemienia się w Konrada.

Oniryzm – słowo pochodzi od greckiego określenia snu. Jest to motyw często występujący w
literaturze, ukazuje on sen jako zasadę konstrukcyjną utworu. W śnie bohater dokonuje
niezwykłej przemiany, jest widzem niezwykłego wydarzenia etc. Jest to motyw
charakterystyczny dla literatury romantycznej, a także dla kierunków awangardowych.
Według romantyków, to właśnie sen był miejscem kontaktów ze sferą irracjonalną, z duchami
oraz wszelkimi innymi istotami pozaziemskimi. Uważali oni ponadto, iż w śnie dokonuje się
walka dobra ze złem.

9 scen –
III część Dziadów zbudowana jest ze scen realistycznych oraz z wizyjno-symbolicznych.
Występujący w nich bohaterowie są w większości postaciami autentycznymi. Fikcją literacką
są tylko postacie Gustawa – Konrada oraz księdza Piotra.

Do scen realistycznych, które możemy nazwać również historycznymi, zaliczamy: scenę


więzienną, scenę balu u Senatora oraz scenę z Salonu Warszawskiego. Odnaleźć w nich
możemy ocenę polskiego społeczeństwa oraz obraz jego martyrologii.

Wśród scen wizyjno-symbolicznych znajdują się te najbardziej znane, jak: Mała i Wielka
Improwizacja, widzenie Ewy, widzenie księdza Piotra, scena egzorcyzmów, sen Senatora. W
scenach tych odnajdziemy ideę wyzwoleńczą i niepodległościową, koncepcję mesjanistyczną
oraz prometeizm.

Martyrologia narodu polskiego w III części Dziadów


Wizję cierpienia Polaków Mickiewicz zamieścił w kilku scenach, m.in. w scenie więziennej,
czy też scenie balu u Senatora. Już od początku III części dzieła wiemy, iż jest to utwór
opisujący narodowe męczeństwo. Mickiewicz już w przedmowie napisał, iż cierpienie jest
nieodłącznie związane z Polską i Polakami. Prześladowania zwiększyły się jeszcze wraz z
rozpoczęciem działalności przez Nowosilcowa. Autor zadawał tym samym pytanie o sens
takiego cierpienia, starając się jednocześnie na to pytanie odpowiedzieć.

Przedmowa:
Autor nakreślił w niej obraz prześladowań, jakim podawane były litewskie dzieci i młodzież.
Autorem działań wymierzonych w najmłodszych był rosyjski senator Nowosilcow. To on
decydował o zamykanych szkołach, zesłaniach uczniów i nauczycieli na Syberię, wtrąceniach
do więzień. Dla Mickiewicza taki zakres prześladowań uprawniał do porównania Polaków do
chrześcijan w początkach tysiąclecia.

Dedykacja –
Została ona skierowana do Jana Sobolewskiego, Cypriana Daszkiewicza, Feliksa
Kułakowskiego oraz innych przyjaciół ze związku filomatów i filaretów, którzy dla autora
stali się symbolami męczeństwa dla dobra narodowej sprawy. Byli oni nie tylko
prześladowani za swój patriotyzm, ale przede wszystkim pozbawiono ich łączności z krajem,
wywożąc do Moskwy, Petersburga czy Archangielska.

Scena więzienna –
Odnajdujemy w niej metaforyczna przemianę Gustawa – romantycznego kochanka – w
Konrada – wojownika o ojczyznę i narodową sprawę. Jest to przemiana symboliczna. Konrad
jest romantycznym poetą, ale także (a może przede wszystkim) bojownikiem o wolność
Polski. Staje w jej obranie u boku swoich przyjaciół, których Mickiewicz wymienił w
dedykacji. Scena ta zawiera także opowieść Jana Sobolewskiego, który wiedział, jak Polaków
wieziono na Sybir. Widział warunki, w jakich tam jechali oraz sposób, w jaki odnosili się do
nich rosyjscy żandarmi.

Salon warszawski –
Z tej sceny czytelnik dowiaduje się o historii Cichowskiego, którego przed laty uznano, za
zaginionego. Tymczasem został uwięziony. Poddawano go okrutnym, wymyślnym torturom.
Mimo że znęcano się nad nim, nikogo z towarzyszy nie wydał. Kiedy po latach więziennej
poniewierki wynędzniały wrócił do domu, był człowiekiem zupełnie wyniszczonym, stracił
pamięć (prawdopodobnie na skutek lęku przed wydaniem przyjaciół). Opozycją dla
człowieka, który opowiadał tę historię, była arystokratyczna elita, siedząca po drugiej stronie
sali. Tematem ich rozmów była literatura, bale, komplementowanie Nowosilcowa. Sprawa
polska zdawała się dla nich nie istnieć. Scena ta ukazuje wyraźny kontrast występujący
pomiędzy młodymi patriotami a gnuśną, arystokratyczną elitą.

Bal u Senatora (sprawa pani Rollinson) –


Syn pani Rollinson jest przedstawicielem represjonowanej polskiej młodzieży. Mimo próśb
matki skierowanych do samego Nowosilcowa, sprawa jej syna nie została rozpatrzona
pozytywnie, a młody Rollinson usiłował popełnić samobójstwo.
Obraz społeczeństwa rosyjskiego w III części Dziadów (Ustęp; Do
przyjaciół Moskali)
Mickiewicz rysuje zróżnicowaną wizję społeczeństwa rosyjskiego. Są wśród nich
sprzedawczyki, tchórze i zwyczajni zbrodniarze, ale są także i prawdziwi rosyjscy patrioci. W
grupie pierwszej, czyli wśród lojalnych wobec cara, znajdował się m.in. senator Nowosilcow,
człowiek mściwy, bezwzględny, usłużny carowi. W grupie tej znalazł się również szambelan
Leon Bajkow, chcący przypodobać się Senatorowi, przyjmujący postawę konformistyczną
oraz Botfinka – sędzia śledczy, który wśród metod działania umieścił również katowanie
więźniów. Grupa ta jest ucieleśnieniem wszelkiego zła, jakie pochodzi od despotycznego
cara.
Z piersią szeroką, z otyłymi karki;
Jako zwierzęta i drzewa północy,
Pełni czerstwości i zdrowia, i mocy.
Lecz twarz każdego jest jak ich
kraina,
Pusta, otwarta i dzika równina.
Autor nie zapomina również o grupie zruszczonych Polaków, którzy sprzedali się carowi. Są
wśród nich: Wacław Pelikan, zawsze służący Nowosilcowowi, profesor z Uniwersytetu
Wileńskiego, wykładający tam anatomię chirurgię oraz doktor, czyli August Becu, ojczym
Juliusza Słowackiego, profesor patologii na uniwersytecie w Wilnie. Mickiewicz nie bał się
wyrazić współczucia dla narodu rosyjskiego. Jego zdaniem naród ten przechodził swoista
mękę, był prześladowany i tłamszony. Doszła do tego sytuacja gorsza od tej, jaka panowała w
Polsce, bowiem car w Rosji prześladował własnych rodaków. Przykładem, który przytoczył
Mickiewicz, była budowa w Petersburgu rosyjskiej stolicy – kosztem śmierci wielu ludzi.

Interpretacja ideowa Do przyjaciół Moskali –


Mickiewicz zdaje się podkreślać, iż sami Rosjanie również podlegali surowym karom cara.
Autor zdawał się myśleć o tych wszystkich prześladowanych Rosjanach za każdym razem,
gdy myślał o swoich rodakach. Podobnie jak w przypadku Polaków, car zsyłał na Syberię
kwiat rosyjskiej inteligencji i tych wszystkich, którzy odważyli się marzyć o wolności i
swobodzie. Mickiewicz ukazał jednak i takich, którzy zaprzedali się władzy, chcą w ten
sposób uzyskać jak najwięcej korzyści. W ten sposób zrzucili z siebie obowiązek obrony
ojczyzny, okazali się za to być zwykłymi służącymi caratu.
Optymistyczne zakończenie utworu zakłada, iż łańcuchy, które krepowały oba narody, w
końcu pękną, a ludzie zachłysną się tak długo oczekiwaną wolnością. Mickiewicz dał tutaj
wyraz swojej sympatii do narodu rosyjskiego, którą skontrastował z nienawiścią do
despotyzmu.

Obraz polskiego społeczeństwa zawarty w scenach Salon


warszawski i Pan Senator w III części Dziadów
Obraz, jaki wyłania się z tej sceny, dzieli wyraźnie Polaków na dwie grupy – na
prawdziwych patriotów oraz na sprzedawczyków, którzy oportunistycznie zaprzedali się
zaborcy. Pierwsi stoją przy drzwiach, są to młodzi studenci oraz kilku starszych ludzi. Grupa
druga natomiast zasiada przy stolikach – to elita, piękne damy, carscy urzędnicy i oficerowie.
Różnią się oni jednak nie tylko pozycją społeczną, którą widać po sposobie bycia, ale również
poglądami. Rozmawiają oni na całkiem odmienne tematy. Patrioci dyskutują o sytuacji, jaka
panuje w kraju, o prześladowaniach, przesłuchaniach, zesłaniach, o carskiej polityce, o
aresztowaniu Cichowskiego, krytykując jednocześnie towarzystwo zasiadające przy stolikach:
Ach, szelmy, łotry,
łajdaki!
Żeby ich piorun trzasł.
Zasiadająca przy stolikach elita natomiast analizuje kolejne wydawane przez Nowosilcowa
bale, wyjazd Senatora, pojawia się również kwestia poezji i literatury.
Jaka muzyka, jaki śpiew
Jak pięknie meblowany
dom.
[...] Ach, jaka świetność,
przepych jaki!
W trakcie rozmowy na ten ostatni temat większość zebranych doszła do wniosku, iż polska
literatura jest mierna i nie może się równać z poezją francuską. Całkiem odmienny w tej
kwestii pogląd wyrażała natomiast grupa patriotów – według nich poezja, tak jak czynią to
rodacy, winna angażować się społecznie, politycznie, winna przekazywać historię, uczyć
kochać ojczyznę.
W ten sposób Mickiewicz chciał pokazać ogromny kontrast, panujący pomiędzy dwiema
grupami Polaków. Zobrazował to metaforą lawy:
Nasz naród jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
Lawą autor nazwał elitę, wewnętrzny ogień natomiast oznaczał patriotów. Ci, którzy
przewodzili narodowi, nie byli mu prawdziwie oddani, sprzedali się. Prawdziwą wartość i
klejnot narodu stanowili ci niepozorni młodzi ludzie, prześladowani spiskowcy, których
popierał autor. Wizja polskiego społeczeństw ma ponadto miejscami charakter pamfletu,
karykatury (co widać np. w dyskusji o poezji mówiącej o sadzeniu grochu), jest przerysowana
i skontrastowana. Mickiewicz jednak dość jednoznacznie opowiada się po jednej ze stron, tj.
optuje za bezkompromisownością oraz patriotyzmem.

Mała improwizacja III części Dziadów – interpretacja


Improwizacja – to utwór wygłoszony bez wcześniejszego przygotowania, pod wpływem
chwili i natchnienia.
Obie części improwizacji, które Mickiewicz umieścił w III części swojego dzieła, uważane są
za wielkie osiągnięcie polskiego romantyzmu. Konrad, w I części monologu, jest
uosobieniem twórczej potęgi, wyraża również dramat samotnego poety, który nie potrafi do
końca nadać kształt swoim myślom. II część ukazuje go już jako przedstawiciela
krzywdzonego narodu, wyraziciela jego racji i krzywd. Konrad, figura romantycznego poety,
pod wpływem chwili, jej nastroju, a także z wielkiej miłości do ojczyzny i z patriotycznego
obowiązku, w sposób bardzo emocjonalny i patetyczny wygłosił swą sławną mowę –
nazywaną Małą Improwizacją. Sformułował on w niej swój profetyzm (profetyzm – jest to
zdolność przewidywania przyszłości, prorokowania) chcąc przekazać światu, iż stał się
prorokiem głoszącym przyszłość swojego narodu. W tym celu wzniósł się ponad ludzkość w
postaci orła. (orzeł – motyw często wykorzystywany w literaturze epoki, symbolizujący siłę,
odwagę, godność, waleczność).
Nagle nad orłem pojawił się czarny kruk – swą sylwetką zasłonił niebo i przykrył horyzont,
nie pozwolił również orłowi na spokojny lot. Krukiem tym był carat i jego rządy, przynoszące
Polsce tylko nieszczęścia.

Wielka Improwizacja w III części Dziadów – interpretacja


Konrad, jako figura idealnego, romantycznego poety, posługiwał się również chętnie
improwizacją, w czasie której mógł dać upust swojemu natchnieniu i pod wpływem
chwilowego napływu weny wygłosić niezwykle przejmujący monolog. Słowa wypowiedziane
w tej części dzieła przez Konrada stanowią apogeum jego pychy i poczucia wyższości nad
innymi. To tutaj romantyczny poeta ogłosił wszystkim swoje poglądy dotyczące Boga,
miłości i wolności. W początkowych fragmentach improwizacja Konrada stanowiła pochwałę
samotności – poeta głosił, iż tylko człowiek samotny może dokładnie wsłuchać się w swoje
myśli i je zrozumieć, bowiem żadne słowa nie oddadzą tego, co chcieliśmy powiedzieć,
zatracając czasem nawet cały sens myśli:
Myśl z duszy leci bystro,
Nim się w słowach złamie.
Słowa wypowiedziane przez Konrada potwierdzały tezę, iż w gruncie rzeczy każdy z nas jest
samotny – od urodzenia aż do śmierci pozostaje z nami na zawsze tylko nasz cień. Ludzie
tylko przychodzą i odchodzą.
Konrad zdaje się być bohaterem niepokornym, stawiającym się na równi z Bogiem. Sądził, iż
tak jak Najwyższy jest w stanie ulecieć do gwiazd i do końca czasu. Zdawał się twierdzić, iż
przez to stał się nieśmiertelny, równy Stwórcy i nieograniczony czasoprzestrzenią:
Taka pieśń jest nieśmiertelność.
Konrad w swych słowach kreował się na osobę niepohamowaną w dążeniu do opanowania
innych i do okazania im swej pogardy. Ubliżał poetom, prorokom i wielkim tego świata:
Depcę was, wszyscy poeci,
Wszyscy mędrcy i proroki
Których wielbił świat szeroki.
Poeta twierdził – tak mu się zdawało – iż całe dobro ziemskie skupiło się właśnie ma nim,
tylko on wiec jest godny nazywać się poetą, mędrcem, prorokiem, a wręcz - Bogiem. W tej
wypowiedzi Konrad ujawnił uniwersalną tezę o człowieku, który zawsze dążył i będzie dążyć
do wywyższenia siebie oraz do władzy.
W gruncie rzeczy Konrad był jednak samotny – tworzył sam dla siebie, pozwalając jedynie
słuchać Bogu:
Śpiewam samemu sobie.
Uważał się jednak za jednostkę wybitną:
Jam się twórcą urodził
i fakt ten starał się wykorzystać w polemice z Bogiem. Na skrzydłach swojego natchnienia
uleciał aż do Boga, uzurpując sobie prawo do walki z Nim.
W swym monologu Konrad posunął się do stwierdzenia, iż Bóg kłamie – nie jest, tak jak
mówi – miłością, lecz mądrością, którą można zwyczajnie wyczytać z ksiąg i się jej nauczyć.
Poeta chciał więc przejąć władzę nad duszami na ziemi. Czuł, iż nie będzie to dla niego
trudne, bowiem umiał już rządzić uczuciem. Czując swą potęgę, Konrad chciał ją
wykorzystać dla walki o sprawę narodu:
Ja i ojczyzna to jedno.
Jednocześnie miał pretensje do Boga, że tak dotkliwie doświadczył Polskę. Konrad, kończąc
swoja improwizację, dał przez siebie przemówić Szatanowi, który Boga nazwał carem.
Działanie to jest przykładem niezwykłej interwencji sił nadprzyrodzonych w ludzkie życie.
Diabły i anioły stają nad Konradem w czasie jego całej wypowiedzi – raz wyrażając dla niego
podziw, innym razem zniecierpliwienie czy dezaprobatę. Głosy te zdawały sobie sprawę z
tego, do czego może doprowadzić pycha poety, stąd wykrzykiwały:
Brońmy go, brońmy,
Skrzydłem osłońmy
Skroń
lub:
Oczy mu wydrę.
W wyznaniu tym – jak twierdzą znawcy tematu – Konrad „bardziej przypominał
zbuntowanego Lucyfera niż Prometeusza”. Zdanie wypowiedziane przez Szatana skończyło
monolog poety.
W swych rozmyślaniach dotyczących przeznaczenia, wolności, życia, posunął się jak najdalej
mógł – wypowiedział walkę samemu Bogu. Jego bunt był gwałtowny, piękny, a zarazem
przerażający. To, co Konrad nazwał miłością, w istocie nią nie było:
Co ja zechcę, niech wnet zgadną,
Spełnią, tym się uszczęśliwią,
A jeżeli się sprzeciwią,
Niechaj cierpią i przepadną.
Konrad mówił też o uszczęśliwianiu narodu – z jednej strony chciał mu dać wolność,
szczęście, z drugiej jednak elementarnie traktował ludzi, gardził nimi. Pycha Konrada
stopniowo narastała, doprowadzając go w końcu do upadku. Człowiek bowiem nigdy nie
wygrał z Bogiem, Konradowi też to się nie udało. Harmonia świata nie została zachwiana
przez dzieło jednego człowieka, przez jego szalone słowa. Bóg pozostał Bogiem, a człowiek –
człowiekiem.
Improwizacja Konrada skończyła się jego klęską – Bóg pozostał milczący i odległy, a bohater
posunął się do bluźnierstwa, dając przez siebie przemówić złym duchom. Dał się ponieść swej
pysze i indywidualizmowi, dążąc do władzy despotycznej, absolutnej nad światem i duszami.

Podsumowanie –
Wśród tematów, które Mickiewicz poruszył w Wielkiej Improwizacji, znajdują się: problem
samotności poety, wielkiej miłości do narodu, konfliktu rozumu i uczucia, siły poezji, a także
buntu jednostki wybitnej. W wątkach tych odnajdujemy konfesyjny charakter wypowiedzi –
jak podkreślają badacze twórczości autora, jest to swoista poetycka spowiedź, której odbiorcą
jest nie tylko czytelnik, ale również sam Bóg. Mickiewicz w usta Konrada nie włożył jednak
pokornego wyznania win i grzechów, lecz bunt przeciw boskiej władzy, zwierzchności i
panowaniu na ziemi.
Widzenie księdza Piotra w III części Dziadów – interpretacja
Bóg, który w Wielkiej Improwizacji nie odpowiedział Konradowi, w tej scenie przemówił do
pokornego księdza Piotra, mówiącego o sobie, że jest prochem. W scenie tej ksiądz Piotr
upokorzył się przed Stwórcą:
Ja, proch będę z Panem gadał.
W nagrodę za jego pokorę Bóg zesłał mu przyszłą, profetyczną wizję Polski. W swym
widzeniu ksiądz Piotr ujrzał kibitki, wiozące na Syberię polskich patriotów. Wśród nich Piotr
zobaczył dziecko – Mesjasza Zbawiciela:
Z matki obcej krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
W scenie tej zauważyć można podobieństwo (paralelizm) pomiędzy męczeństwem Jezusa a
męczeństwem Polski i Polaków:
Polska krzyżem, Polska Chrystusem narodów.
Mickiewicz nawiązuje w widzeniu również do Apokalipsy św. Jana oraz do hebrajskiej
kabalistyki (kabalistyka – doktryna, nawiązująca do gry liczb oraz wróżbiarstwa). Autor
nawiązał też do sławnej teorii Jakuba Franka, który mówił o mężu o trzech obliczach, z
trzema stolicami u jego stóp, który mimo to pozostawał bez korony.
W widzeniu księdza Piotra da się odczytać mesjanistyczną koncepcję, sformułowaną przez
Mickiewicza. Widział on Polskę jako Mesjasza narodów, jako kraj, który odkupi świat.
Polska porównywana była w niej do Jezusa, tak jak on cierpiała na krzyżu, ale tak jak on
miała też zmartwychwstać. Krzyżem Polski były zabory.

Podsumowując, można stwierdzić, iż podstawowymi elementami widzenia są:


- spojrzenie z góry na losy Polaków i Polski oraz porównanie cara do biblijnego Heroda
mordującego niewinne dzieci;
- mesjanizm jednostki, którą ks. Piotr nazywa czterdzieści i cztery;
- widzenie procesu nad krajem (na podobieństwo procesu Jezusa);
- krzyż, jaki dźwiga Polaka, to trzy zabory;- wizja ukrzyżowania Polski, nad którą – tak jak
obok konającego Jezusa
– stała jego matka – Wolność;
- wniebowstąpienie Polski.
Tak jak w prawdziwym profetycznym widzeniu, tak i tu pełno jest symboli i niejasnych do
końca aluzji. I tak np. czterdzieści i cztery w historii starano się interpretować jako:
- osobę samego autora;
- alegorię Polski;
- powstańców z 1944 roku;
- Józefa Piłsudskiego;
- Andrzeja Towiańskiego.

Uniwersalizm przesłania III części Dziadów


O tym, iż mickiewiczowskie Dziady są dziełem uniwersalnym, ponadczasowym nie trzeba
nikogo długo przekonywać. Z czego to jednak wynika? III część Dziadów jest wyrazem
najgłębszych patriotycznych uczuć, obrazem cierpienia narodu w niewoli oraz obrazem
walki z zaborcą, czyli zewnętrznym wrogiem kraju. Zawierają również wzór osobowy Polaka
– patrioty, Mesjasza narodu, który przewodzi Polsce, dążąc do jej dobra i wolności. Także
zawarty w utworze mesjanizm narodowy, w którym Polska jawi się jako Chrystus narodów,
jest przesłanką do nazwania tego dzieła uniwersalnym. Dziady zawierają również
ponadczasowy konflikt dobra ze złem, który reprezentują m.in. anioły i diabły, polscy
patrioci i rosyjska arystokracja. Dziady są więc wyrazem i manifestem prawdziwego
patriotyzmu oraz wiary w niezniszczalną moc narodu i jego wolność. Ich wystawienie w
teatrze często bywało manifestem polskości oraz wydarzeniem politycznym (np. Dziady
wystawione w 1968 roku, wyreżyserowane przez Kazimierza Dejmka).

Słowacki kontra Mickiewicz – dwie wersje mesjanizmu polskiego


Kordian w zamyśle Słowackiego miał być repliką III części Dziadów Mickiewicza. Słowacki
osiadł w 1832 roku w Paryżu. Wydane tam dwa tomiki Poezji nie zrobiły wrażenia na
czytelnikach. Potem w Paryżu pojawił się Mickiewicz, ukazała się III część Dziadów i Księgi
narodu i pielgrzymstwa polskiego. Paryż okazał się dla dwóch wieszczów za mały, poetycki
wzorzec Mickiewiczowski narzucił się odbiorcom jako obowiązujący i Słowacki nie miał już
czego szukać w Paryżu – tam królował Mickiewicz. Poza tym Mickiewicz obraził
Słowackiego, umieszczając w III części Dziadów pod imieniem Doktora męża matki
Słowackiego, Augusta Bécu. Doktor przedstawiony został w dramacie jako nikczemnik i
sługa Nowosilcowa. Słowacki wyjechał więc do Genewy i tam napisał Kordiana. Polemika
Kordiana z Dziadami dotyczy głównie mesjanistycznej interpretacji przeznaczenia Polski.
Analogia z Chrystusem i jego męką określała u Mickiewicza uniwersalny sens ofiary polskiej,
złożonej dla zbawienia innych. W Kordianie przywołuje się w analogicznej funkcji postać
Winkelrieda, legendarnego bohatera szwajcarskiego Średniowiecza, który w walce wbił dzidy
wrogów we własne piersi. W jego ofiarnym geście był heroizm walki i czynu. Hasło
“Polska Winkelriedem narodów!”
zawierało w intencji Słowackiego inne określenie misji Polski niż ponowienie ofiary
Chrystusowej. Kwestionowało cierpienie i bierną mękę jako najwyższe wartości etyczne,
wskazując na sens czynnej walki ze złem historycznym. W dramacie temu realnemu złu,
jakim jest carska Rosja, próbuje przeciwstawić się główny bohater.

Dziady jako dramat romantyczny


Dramat romantyczny, którym są Dziady, jest trzecim, obok antycznego – klasycznego oraz
szekspirowskiego, rodzajem dramatu.
Dramat – utwór przeznaczony do wystawiania na scenie, ale funkcjonujący także jako utwór
tylko do czytania.
Dramat romantyczny swą budową nawiązuje do konstrukcji dramatu, którą zapoczątkował
Szekspir. Nie ma natomiast punktów stycznych z klasycznym, antycznym dramatem.
Elementami, które możemy wyodrębnić w romantycznym dramacie, są:
 Brak reguły trzech jedności: miejsca (występują duże przestrzenie); akcji (wiele
różnorodnych wątków); czasu (poszczególne wydarzenia dzielą miesiące, a nawet
lata).
 Symbolizm
 Otwarta kompozycja
 Występuje bohater romantyczny
 Dramat niesceniczny
 Występują osoby fantastyczne.
Bohater romantyczny, który występuje w Dziadach, ma biografię zbudowaną na dwu etapach.
Zawsze ulega przemianie, która decyduje o jego przyszłości, autor dramatu nam jej jednak nie
ujawnia. Punktem wyjścia w biografii jest młodość bohatera, często doznania nieszczęśliwej
miłości, postawa werteryzmu. W momencie przełomu bohater przechodzi niewyjaśnioną do
końca metamorfozę, czasem popełnia niejasne samobójstwo lub podejmuje się nieetycznego
czynu. Wraz z metamorfozą rozpoczyna się także wątek publicznej działalności bohatera,
staje się bojownikiem o sprawę narodową. Autor nie ujawnia nam jednak przyszłości
romantycznego bohatera, pozostaje ona niejasna i otwarta.

Cytaty:
Część II

,,Czego potrzebujesz duszyczko,


Żeby się dostać od nieba?”

,,Kto nie zaznał goryczy ni razu,


Ten nie zazna słodyczy w niebie”

,,A kto prośby nie posłucha,


W imię Ojca, Syna, Ducha.
Widzicie Pański krzyż?
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcie nas w spokoju:
A kysz, a kysz!”

,,Bo kto nie był ni razu człowiekiem,


Temu człowiek nic nie pomoże”

,,Nie znałeś litość, Panie!


[...] I my nie znajmy litości:
szarpajmy jadło na sztuki,
niechaj nagie świecą kości”

,,Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,


Co to będzie, co to będzie?”

,,Kto nie dotknął ziemi ni razu,


Ten nigdy nie może być w niebie”

,,Na głowie ma kraśny wianek,


W ręku zielony badylek,
A przed nią bieży baranek,
A nad nią leci motylek”

,,Gdzie my za nią, on z nią wszędzie.


Co to będzie, co to będzie?”

Część IV
,,Umarły!... o nie! Tylko umarły dla świata!
Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie?”

,,Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy,


I noc ma spokojną i dzień nietęskliwy”

,,Dzieci, będzie ten płakał, kto się z płaczu śmieje!


Nie śmiejcie się! To człowiek bardzo biedny, chory.
[...] Zdrów na twarzy, lecz w sercu głębokie ma rany”

,,Inny jest wzrok pasterza, kochanka, poety”

,,Każdy cud chcesz tłumaczyć; biegaj do rozumu...


Lecz natura, jak człowiek, ma swe tajemnice,
Które nie tylko chowa przed oczyma tłumu, [...]
Ale żadnemu księdzu i mędrcom nie wyzna!

Prócz duszy i Boga!


Wszystko minie na ziemi: szczęście i niedole”

,,Że kiedy co się stało i już się nie odstanie,


Potrzeba w tym uznawać wolę Pana Boga”

,,Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!


Postaci twoje zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!...”

,,Taką bronią za życia są oczy kobiety,


A po śmierci grzesznika cierpiącego skrucha!”

,,Więc żadnych nie ma duchów?


Świat ten jest bez duszy?
Żyje, lecz żyje tylko jak kościotrup nagi,
Który lekarz tajemną sprężyną rozruszy”

,,Bo słuchajcie i zważcie na siebie,


Że według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie;
Ten po śmierci nie trafi od razu”

Część III

,,Ja, syn chwały nieśmiertelnej,


Przybrałem wtenczas postać
Obrzydłej larwy piekielnej,
By cię straszyć, by cię chłostać;
Tyś przyjmował chłostę Boga
Jak dziki męczarnie wroga”
,,Samotność mędrców mistrzyni”

,,Samotność – cóż po ludziach,


Czym śpiewak dla ludzi?”

,,Żywy, zostanę dla ojczyzny umarły [...].


Gustavus obiit. [...] Hic natus est Conradus”

,,Człowieku! Gdybyś wiedział, jaka twoja władza! [...]


Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl rozniecisz,
Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,
Tak czekają twej myśli – szatan i anioły [...]”

,,Ludzie! Każdy z was mógłby, samotny, więziony,


Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony”

,,Myśli Boga oszukać – oszuka sam siebie”

,,Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:


Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;
Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie [...]”

,,Taka pieśń jest nieśmiertelność!

Depcę was, wszyscy poeci,


Wszyscy mędrce i proroki,
Których wielbił świat szeroki”

,,Ja kocham cały naród!”

,,Jam się twórcą urodził”

,,Tę władzę, którą mam nad przyrodzeniem,


Chcę wywrzeć na ludzkie dusze, [...]
Chcę czuciem rządzić, które jest we mnie;
Rządzić jak Ty wszystkim zawsze i tajemnie: -
Co ja zechcę, niech wnet zgadną,
Spełnią, tym się uszczęśliwią,
A jeżeli się sprzeciwią,
Niechaj cierpią i przepadną”

,,Daj mi rząd dusz!”

,,Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz,


Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz”

,,Ja i ojczyzna to jedno”

,,Ty nie ojcem świata, ale.. carem!”


,,On kochał naród, on kochał wiele, on kochał wielu”

,,Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,


A imię jego będzie czterdzieści i cztery”

,,Nasz naród jak lawa,


Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”

,,Ach, żal mi ciebie, biedny Słowianinie!


Biedny narodzie! Żal mi twojej doli,
Jeden znasz tylko heroizm – niewoli”

You might also like