Professional Documents
Culture Documents
Forward Susan, Buck Craig - Toksyczne Namiętności
Forward Susan, Buck Craig - Toksyczne Namiętności
namiętności
SusanForward
Craig Buck
Toksyczne
namiętności
Przełożył
Krzysztof Drozdowski
Ilustracja na okładce
TOMASZ WAWER
Copyright for the Polish edition © 7997 by Jacek Santorski & Co Wydawnictwo
ISBN 83-36821-30-2
Spis treści
Od wydawcy polskiego 9
Podziękowania U
Wprowadzenie 13
Dlaczego postanowiłam napisać tę książkę 16
Co to jest obsesyjna miłość 18
Mit najwyższej namiętności 19
Obsesyjna miłość: sprzeczność w terminologii 20
Czy jesteś obsesyjnym kochankiem? 20
Czy jesteś obiektem obsesji? 23
Co może ci dać ta książka? 24
Jacek Santorski
Podziękowania
Chciałabym podziękować kilku osobom, które pomogły mi stworzyć tę
książkę.
Przede wszystkim dziękuję mojemu nieocenionemu współpracow
nikowi i przyjacielowi, Craigowi Buckowi. Jest to nasza trzecia wspólna
książka, a jego intuicja, talent, fachowość, cierpliwość i niezawodne
poczucie h u m o r u wciąż mnie zadziwiają.
Jest to także trzecia książka powstała przy współpracy mojej re
daktorki, Toni Burbank. Chciałabym Państwu powiedzieć więcej, jaka to
znakomita, mądra, dbała, o d d a n a i niezwykle k o m p e t e n t n a osoba, jest
jednak zbyt skromna, by pozwoliła mi na tego rodzaju pochwały.
Pragnęłabym również podziękować Lindzie Grey, Stuartowi Ap-
plebaumowi oraz innym wspaniałym ludziom z wydawnictwa Bantam
Books, którzy są zawsze gotowi do pomocy, a także moim agentom,
Lynnowi Nesbitowi i Kenowi Shermanowi, za ich nieustające wsparcie
i zachętę.
Moja koleżanka i droga przyjaciółka Nina Miller, M.F.C.C., oraz
Marty Farash, M.F.C.C., były niezwykle hojne, pozwalając mi na ko
rzystanie ze swoich przemyśleń podczas opracowywania koncepcji tej
książki.
Jak zawsze moja rodzina i przyjaciele — a w szczególności moja
córka Wendy — byli przy mnie w czasie całego okresu powstawania
książki, udzielając mi moralnego i emocjonalnego wsparcia, gdy co
dziennie stawałam wobec nieuniknionych problemów związanych z pisa
niem. Również niektórzy znajomi, zarówno nowi, jak i dawni, podtrzy
mywali mnie na duchu — dr Barbara De Angelis, Madelyn Cain, Lynn
Fischer, Dorris Gathrid, M o n a Gołąbek, Roy Johnston, Paul Kent,
1 2 P O D Z I Ę K O W A N I A
* * *
16 W P R O W A D Z E N I E
Dlaczego postanowiłam
napisać tę książkę
Jim przyszedł do mnie mniej więcej miesiąc po incydencie z różami.
Racjonalnie na to patrząc, zdawał sobie sprawę, że musi zrezygnować
z Glorii, emocjonalnie jednak nie był w stanie tego zrobić. Błagał mnie,
żebym mu pomogła.
W miarę, jak wypłakiwał się przede mną, moją uwagę zwróciło,
jak wiele oboje, on i Gloria, wycierpieli i nadal cierpią z powodu jego
obsesji. Co spowodowało, że tak obiecujący i romantyczny związek tak
się powikłał? Jim bardzo chciał poznać odpowiedź na to pytanie.
Obsesyjna miłość:
sprzeczność w terminologii
W rzeczywistości obsesyjna miłość ma niewiele wspólnego z miłością —
wiele łączy ją z tęsknotą. Tęsknota jest pragnieniem czegoś, czego się nie
posiada. Nawet wówczas, gdy obsesyjnych kochanków łączy jakiś zwią
zek, nie mają wystarczająco dużo tego, czego by chcieli. Zawsze pragną
więcej miłości, więcej uwagi, więcej zaangażowania, więcej ponawianych
zapewnień o zaufaniu. Bez względu na to, jak bardzo obiecujący może
się wydawać związek na początku, nienasycona, wymagająca n a t u r a
obsesji odstręcza w końcu większość obiektów. Niezależnie od tego, jak
bardzo kochającymi mogą się sobie wydawać obsesyjni kochankowić,
rządzą nimi ich własne potrzeby i pragnienia, często ze szkodą dla
potrzeb i pragnień obiektu ich uczuć.
Z d r o w a miłość dąży do zaufania, troskliwości i wzajemnego
szacunku. Z drugiej strony obsesyjna miłość jest zdominowana przez
strach, pragnienie posiadania i zazdrość, jest także zmienna, czasami
nawet niebezpieczna. W efekcie nigdy nie zadowala, nigdy nie syci
i rzadko przynosi radość.
Obsesyjni
kochankowie
I. Ta jedyna, cudowna osoba
Nie rnogę uwierzyć, że to wszystko robiłam. Tele
fony, ciągłe jeżdżenie wokół jego domu, listy, na
pady złego humoru, groźby... To po prostu nie by
łam ja. Ale tyle czasu zabrało mi wyrzucenie go
z moich myśli. To, jak patrzył, jak pachniał, jak
mnie dotykał... doprowadzało mnie do szaleństwa.
Margaret
Wyidealizowany kochanek
Patrzenie na kochanka przez -różowe okulary jest naturalnym rezulta
t e m namiętności i podniecenia nowym romansem. Robimy wszystko,
by widzieć tylko to, co chcemy widzieć, filtrując nasze postrzeganie
przez romantyczne oczekiwania i marzenia. Takie właśnie optymistyczne
filtrowanie rzeczywistości nazywa się idealizacją. ,
Jak funkcjonuje idealizacją, zobaczycie w d o k o n a n y m przez Mar
garet opisie Phila:
Jedyny
W zdrowych związkach idealizowanie pozwala kochankom wierzyć, że
— być może — znaleźli wymarzoną osobę. Ale na szczęście zdrowi ko
chankowie rozciągają jeszcze siatkę zabezpieczającą, zwaną realizmem.
Mają nadzieję, że ich związek będzie udany, ale zdają sobie sprawę, że
nie musi tak być.
Z drugiej strony obsesyjni kochankowie, starając się utrzymać
równowagę na linie romantycznych oczekiwań, działają bez tej siatki.
W nierealnym świecie obsesyjnej namiętności brak miejsca na wątpliwo
ści. Obsesyjni kochankowie żyją zgodnie z niezachwianym credo:
Rzeźbiarz świadomości
W zdrowych związkach, w miarę jak kochankowie stają się emocjonal
nie coraz bliżsi sobie, zaczynają czuć się na tyle bezpiecznie, by móc
stopniowo odkrywać swą prawdziwą, ludzką naturę, nie pozbawioną
ułomności i wad. Romantyczne oczekiwania tych kochanków naturalnie
ewoluują w taki sposób, aby odzwierciedlać zmiany, jakie ta zwiększona
szczerość wprowadza do ich związku. Jeśli tych zmian nie akceptują,
mogą wycofać się ze związku.
AJe dla kochanków obsesyjnych wycofanie się ze związku nie
wchodzi w grę. Bez względu na to, jaka jest rzeczywistość, oni we
własnej wyobraźni tworzą taki związek, jakiego pragną. Tb prawdziwi
rzeźbiarze świadomości, którzy wykorzystują jako tworzywo w większym
stopniu swoje pragnienia niż prawdę. Ich oczekiwania są niewiarygodnie
o d p o r n e na nieuniknione ciosy rzeczywistości.
Mój przyjaciel D o n to prawdziwy Rodin, jeśli chodzi o rzeźbie
nie świadomości. D o n jest krępym, łysiejącym, czterdziestodwuletnim
adwokatem o aksamitnym głosie, który dzięki okularom a la J a m e s
Joyce wygląda bardzo uczenie. Urodził się i wychował w Georgii, i do
tąd zachował ślady czarującej, południowej, śpiewnej wymowy. Gdy się
dowiedział, że pracuję nad tą książką, opowiedział mi historię swego
zagmatwanego, trwającego pięć lat, wielokrotnie zrywanego i wznawia
nego obsesyjnego romansu z zamężną kobietą.
Wyznawcy z oddali
Większość rzeźbiarzy świadomości dysponuje przynajmniej pewnymi ro
mantycznymi zachętami, które stanowią odskocznię dla ich fantazji,
nawet jeśli jest to tylko kilka randek. Ale obsesor nie potrzebuje zachęty
ze strony obiektu. W skrajnych przypadkach jedyna, cudowna osoba
może nawet nie znać jego imienia.
Pewnego ranka do mojego programu radiowego zadzwoniła za
płakana Laurie, dyplomowana pielęgniarka pracująca w dużym szpitalu
na Środkowym Zachodzie. Powiedziała mi, że jest po trzydziestce i że
dwa lata wcześniej rzuciła męża, rezygnując z nieudanego małżeństwa.
Od tamtej pory nie była z nikim związana. Teraz jest zakochana do
szaleństwa w lekarzu ze szpitala, gdzie pracuje — lekarzu, który, być
może, widział ją kiedyś na korytarzu, ale poza tym nie ma z nią żadnej
styczności.
3 fi O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
że w łóżku czuła się tak fantastycznie. Podobnie jak wielu innych obse
syjnych kochanków, Margaret myliła namiętność seksualną z miłością,
a czyniąc tak, sama ustawiała się w pozycji, która zawsze grozi bolesnym
upadkiem. ' (
Od romansu do odrzucenia
Uczucia, które Margaret wydawały się tak wspaniałe, niczym nie różniły
się od uczuć, których doświadcza wielu z nas w czasie wielkiej fali
przypływu nowej miłości. Z tego względu w początkowej fazie prawie
nie sposób rozpoznać potencjalnie obsesyjnego związku. Gdy rodzi się
romantyczne uczucie, niemal wszyscy jesteśmy pochłonięci myśleniem
i fantazjowaniem na temat nowego kochanka. Niemal wszyscy też zmie
niamy rytm życia, aby spędzać z nim lub nią jak najwięcej czasu. Ta
łagodna forma obsesji jest najzupełniej zdrowa, jak długo jest to faza
przejściowa, a uczucia są odwzajemnione.
Kiedy j e d n a k kochankowie są kochankami naprawdę obsesyjnymi,
w ich zaangażowaniu nie ma niczego tymczasowego. A jeśli po pierwszej
fazie romansu ich obiekt zacznie się wycofywać, zakocha się w kimś
innym lub po prostu odejdzie, zaangażowanie to zamienia poczucie
odrzucenia w emocjonalne piekło.
Hal nie miał powodów, żeby podejrzewać, iż Fran robi coś choćby w naj
mniejszym stopniu niewłaściwego lub że ma takie zamiary. Przeżywał
tortury spowodowane przez własną wyobraźnię, nie poparte najmniej
szymi dowodami.
TA J E D Y N A , C U D O W N A OSOBA 41
Sporadyczne odrzucanie
Odrzucenie nie zawsze jest trwałe. Gdy obiekty nie mają pewności co do
własnych uczuć, często w jednej chwili odrzucają, a w następnej kochają.
Tak jak obawa przed odrzuceniem, tak i ten rodzaj sporadycznego
odrzucania jest dla obscsorów potężną siłą sprawczą. Działa niczym
oświadczenie: „Nie chcę cię już więcej widzieć".
W miarę rozwoju związku z Cynthia D o n coraz częściej doświad
czał sporadycznego odrzucania. Po pierwszym pocałunku ich wzajemne
zainteresowanie szybko rozwinęło się w namiętny romans. Spotykali
się w mieszkaniu D o n a trzy, cztery razy tygodniowo, by oddawać się
potajemnej, popołudniowej miłości. Ten układ sprawiał jednak, że D o n
stawał się coraz bardziej niespokojny. Chciał czegoś więcej niż tylko
romansu — pragnął ułożyć sobie życie z tą jedyną, cudowną osobą. Był
pewien, że Cynthia dąży do tego samego. W końcu przecież zapewniała
go o swej miłości.
D O N : Dwa lata cierpliwie czekałem na to, żeby odeszła od swego męża, ale nic
się nie zmieniło. Ciągle sobie mówiłem: no dobrać, muszę być cierpliwy, muszę
być cierpliwy... Ale nie chciała od niego odejść. Czułem' się jak na torturach,
rozdzierany. W jednej chwili była moja, w następnej była z nim. W tym tygodniu
zdawało mi się, ze zbliżamy się do siebie, w następnym odnosiłem wrażenie,
że chce ze mną zerwać. Nie mogłem tego znieść. Dziś kochała się ze mną,
a nazajutrz oznajmiała, że nie może się ze mną spotkać. Nie wiedziałem, co
się dzieje, i to doprowadzało mnie1 do szaleństwa.
t
To, „co przeżyli", to cztery randki i trochę dobrego sekstv ale N o r a
była przekonana, że właśnie Tom jest jej jedyną, cudowną osobą. Gdy
przestał dzwonić i nie odpowiadał na jej telefony, naprawdę zdawało jej
się, że utraciła ważny, znaczący związek. Nora, podobnie jak Margaret,
pomyliła seks z miłością.
To zdumiewające, jak niewiele elementów prawdziwego związku
emocjonalnego potrzebują niektórzy obsesyjni kochankowie, by prze
kształcić kilka okruchów uczucia w całą kromkę miłości. Po czterech
randkach ból z powodu odrzucenia był dla Nory tak wielki, jak mógłby
być po czterech latach. Jest jasne, że głębia jej bólu nie wynikała
z zażyłości związku. Rozstrzygała o tym głębia jej obsesji. Obsesyjna
miłość zniekształca percepcję czasu i potęguje uczucia, tworząc własną
rzeczywistość.
Zaprzeczanie niezaprzeczalnemu
Gdy widmo odrzucenia rzuca cień na rzeczywistość obsesyjnego ko
chanka czy kochanki, niezmiennie poszukują oni ucieczki w nieprzyjmo-
waniu tego do wiadomości. Nieprzyjmowanie do wiadomości jest jed
nym z naszych najbardziej podstawowych i skutecznych mechanizmów
obronnych. W swej najbardziej skrajnej formie nieprzyjmowanie do
wiadomości może być wykorzystywane do totalnego negowania rze
czywistości — czyli do trwania w wierze, że prawda nie jest prawdą.
Większość ludzi stosuje jednak mniej ekstremalne formy nieprzyjmowa-
nia do wiadomości:
Racjonalizacja odrzucenia
Racjonalizacja to najpospolitsza forma nieprzyjmowania do wiadomo
ści. Jest to proces samoprzekonywania się. W obliczu odrzucenia ob
sesyjni kochankowie mogą być niezwykle twórczy w wymyślaniu racjo
nalnych argumentów pozwalających wybaczyć, porzucić złe myśli lub
usprawiedliwić zachowanie kochanka.
O t o kilka zaobserwowanych przeze mnie sposobów racjonalizo
wania z repertuaru obsesyjnych kochanków:
„Wiem, że spotyka się z innymi kobietami, ale o n e nic dla niego
nie znaczą. Jestem jedyną, na której mu naprawdę zależy."
„Ciągle odkłada słuchawkę, ale to dlatego, że sama nie pojmuje,
jak silne jest jej uczucie do mnie."
„Wiem, że nie postępuje jak osoba kochająca, ale zacznie, gdy
tylko odciągnę go od picia."
„Od trzech tygodni nie kontaktuje się ze mną. Musi naprawdę
dużo pracować."
„Wprowadziła się do tamtego faceta, ale wiem, że zrobiła to, żeby
wzbudzić we mnie zazdrość."
Jakkolwiek ten sposób nieprzyjmowania do wiadomości jest dość
powszechny, obsesyjni kochankowie okazują się w tym bardziej wytrwali
niż inni. Starają się zracjonalizować uraz spowodowany odrzuceniem
jeszcze długo po tym, gdy ich związek się rozpadł. Szczególnie twórcza
pod tym względem była Nora. ;
Efekt bumerangu
Kiedy wyjaśniłam Norze, jak bardzo karze samą siebie zmieszała się.
Czy to nie Tom spowodował cały ten ból? Czemu miałaby sama pogłę
biać swoje cierpienie? Powiedziałam jej, że obok zmagań z uświadamia
nymi uczuciami smutku i bólu, sporo działo się także w jej podświado
mości.
Odrzucenie jest obrazą, policzkiem emocjonalnym. To bolesny
cios w poczucie naszej godności własnej i w nasze marzenia. Jest rzeczą
naturalną, że na odrzucenie reagujemy nie tylko rozpaczą, ale i złością.
Pamiętając sposób, w jaki N o r a została niespodziewanie porzucona,
rozumiemy, że nie mogła nie być wściekła. Nie zdawała sobie j e d n a k
sprawy ze swojej złości. Co się zatem z tą złością działo?
Zasugerowałam Norze, że całą swą złość na Toma kierowała do
wewnątrz, przeciwko sobie. Olbrzymi zaś wysiłek emocjonalny związany
z tłumieniem wściekłości wciągał ją w spiralę rozmyślań i przygnębienia.
Głębokie cierpienie, takie jak u Nory, jest u obsesyjnych kochan
ków czymś powszechnym. Większość psychologów nazywa tę transfor
mację złości w przygnębienie „odreagowaniem do wewnątrz" (acting in).
Słowo acting sugeruje pewien typ zachowania, ten typ cierpienia jest jed
nak związany nie tyle z zachowaniem, co z emocjami. Czasami nazywam
to „efektem b u m e r a n g u " , ponieważ gdy nie udaje nam się przebrnąć
przez uczucie złości, wraca o n o do nas jak bumerang. Wówczas złość
ukrywa się w naszej podświadomości, gdzie przybiera barwy o c h r o n n e
niczym emocjonalny kameleon, wyrażając się w najrozmaitszych posta
ciach czy symptomach, od bólu głowy po wyczerpanie i przygnębienie.
Podobnie jak dla wielu innych obsesyjnych kochanków, dla Nory roz
miary jej cierpienia były porównywalne z rozmiarami jej miłości. Świa
domość faktu, że nikt nie może cierpieć dla Toma bardziej niż ona,
sprawiała, że N o r a czuła się prawie d u m n a z tego powodu.
Na początku obsesyjnego związku obsesorzy żywią się siłą swej
namiętności. Gdy odrzucenie rozładowuje tę namiętność, pustkę emo
cjonalną musi coś zapełnić. Cierpienie jest jednym z nielicznych stanów,
które generują emocje na tyle silne, aby to uczynić.
Jakkolwiek niemal wszyscy obsesorzy stosują acting out przez ka
ranie samych siebie i acting in przez przeżywanje cierpień, niewielu
z nich na tym poprzestaje. Te samodestrukcyjne reakcje na odtrące
nie oddziaływują na życie obsesora, aż nazbyt często jednak stanowiąc
zaledwie wstęp do bardziej agresywnego zachowania. Ma o n o p o m ó c
w odreagowaniu napięcia skierowanego pod adresem obiektu. Jest to
zachowanie określane jako „obsesyjna pogoń".
Obsesyjna pogoń
Gdy w wyniku odtrącenia obsesorzy czują, że własne życie wymyka im
się spod kontroli, zazwyczaj widzą tylko jedną m e t o d ę postępowania:
zapobiec zerwaniu związku, a jeśli został już zerwany, o d b u d o w a ć go.
Celem obsesyjnej pogoni jest odzyskanie zainteresowania tej jedynej,
cudownej osoby. Próbując osiągnąć ten cel, obsesorzy niezmiennie prze
kraczają istotną granicę pomiędzy acting out na sobie i na kimś innym.
O T W I E R A N I E SLUZ 5 1
Taktyka pogoni
Obsesorzy starają się uratować związek, uciekając się do rozmaitych
taktyk pogoni — zachowań, które na ogół są nieumiarkowane, zaborcze,
budzące strach, a czasami niebezpieczne. Najbardziej powszechne z nich
to:
Wymyślanie pretekstów
Gdy związek Margaret z Philem ograniczył się do niezbyt częstych
kontaktów seksualnych, zaczęła próbować tak nim manipulować, by spo
tykali się częściej. Sięgnęła do pozornie nieszkodliwej taktyki pogoni:
tworzenia pretekstów do kontaktowania się.
potrzeby ustalenia miejsca jego pobytu i stwierdzenie, czy jest sam, czy
z kimś. '
Trzydziestodziewięcioletni Robert jest kuzynem mojego przyja
ciela. Gdy dowiedział się, że pracuję nad tą książką, zadzwonił do
mnie po poradę. Był coraz bardziej przerażony nasileniem złości, jaką
odczuwał wobec kobiety, która ostatnio z nim zerwała i nie chciała się
więcej widywać (jak się okazało, miała do tego konkretny powód).
Robert, piegowaty blondyn w amerykańskim typie, pracuje jako
sprzedawca w sklepie radiotechnicznym. Po dwóch rozwodach przeżył
wiele burzliwych związków, z których żaden nie trwał dłużej niż kilka lat.
Ze sposobu, w jaki je opisywał, wynikało, że praktycznie we wszystkich
był ogarnięty obsesją.
Gdy przyszedł do mnie, był zakochany w Sarah, sekretarce me
dycznej i swej dawnej klientce. Po dwóch latach niezwykle niestabilnego
związku Sarah miała dość jego zazdrości i powiedziała, że już go nie
kocha. Nie uwierzył jej. Przez miesiąc do niej dzwonił, wystawał przed
jej domem, słał listy. Daremnie.
Robert nie poddawał się, mimo że Sarah w dalszym ciągu nie
miała ochoty na spotkanie. Wierzył, że jest coś, co może zrobić, by
Sarah zrozumiała, jaką pomyłkę popełnia, odrzucając go. Telefon stał
się jego linią życia.
M A R G A R E T : Jeśli nie mogłam być z nim, musiałam być blisko niego. W prze
ciwnym razie siedziałabym w domu i cierpiała. Kłamałam synowi mówiąc, że
muszę iść do sklepu (lub coś w tym rodzaju) i żeby w razie czego zadzwonił do
sąsiadów, po czym zostawiałam go samego w domu. Co też, do diabla, robiłam?
Czułam się jak zakochana uczennica, tyle że byłam już po trzydziestce. Ale
musiałam zobaczyć jego samochód albo zapalone światła w domu. Raz albo dwa
nawet widziałam go przez okno. Dobrze się czułam wiedząc, że on tam jest i że
ja jestem blisko niego. Potem jednak zawsze miałam niesmak. Zawsze było mi
mało.
Niezapowiedziane odwiedziny
Jelefonowanie i przejazdy samochodowe nie satysfakcjonują obsesorów
spragnionych bezpośredniego kontaktu. W rezultacie tak bardzo pragną
zobaczyć swych kochanków, żc wymyślają preteksty do nie zapowie
dzianych odwiedzin. Twierdzą, że „właśnie byli w pobliżu", że upiekli
świetne ciasto, że zostawili sweter w d o m u obiektu, że zwracają poży
czoną książkę, że muszą znać opinię obiektu na temat swej nowej części
garderoby, że się martwili, bo telefon chyba nie działał, że muszą się po
radzić w ważnych sprawach życiowych lub że, ot tak, chcą zabrać obiekt
na lunch do nowej restauracji. W kontekście związku miłosnego żaden
58 O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
Prawda jest j e d n a k taka, że Jim nie panował nad sobą na długo przed
tem, zanim straż musiała wyciągać go z biura Glorii. Tu nie chodziło
o nagłą utratę kontroli. Przez wiele miesięcy jego nie zapowiedziane
wizyty przerażały i dręczyły Glorię do granic paniki. Tymczasem Jimowi
wydawało się, że czyni jedynie niewinne próby, by porozmawiać ze
swą byłą kochanką. Gdy wreszcie Gloria musiała wezwać odpowiednie
służby, by usunęły Jima, był przekonany, że został potraktowany nie
sprawiedliwie. Wreszcie uzewnętrzniła się wściekłość i frustracja, które
tłumił od czasu, gdy został przez Glorię odrzucony. Jim, podobnie jak
6 O O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
wielu innych obsesorów, odnosił wrażenie, że staje się ofiarą, gdy tym
czasem to on zamieniał w koszmar życie swego obiektu.
W p o p r z e d n i m rozdziale dowiedzieliśmy się, jak obsesor znie
kształca percepcję w celu zminimalizowania wagi odtrącenia, które go
spotkało, ale w czasie pogoni zawężenie świadomości odgrywa równie
wielką rolę, pomagając obsesorom w minimalizowaniu skali ich wła
snych zachowań. Jim był w tym świetny. Nieistotne było dla niego,
że przerażał i doprowadzał do wściekłości Glorię swym nie zapowie
dzianym pojawianiem się wszędzie, gdziekolwiek bywała — „tunelowe
postrzeganie" Jima sprawiało, że własne zachowania odbierał jako nie
wyraźne tło. Jim po prostu nie mógł zrozumieć, czemu Gloria jest tak
„zdenerwowana". Koncentrując się na celu, którym było odzyskanie
Glorii, przeoczył fakt, że stosowana przez niego taktyka czyni jej życie
nieznośnym.
Jim wierzył, że nie ma alternatywy dla pogoni za Glorią. Po prostu
czynił to, co czyniłby każdy tak bardzo zakochany mężczyzna: walczył,
by p o k o n a ć „nierozsądny" opór Glorii. W końcu on tutaj był niewinną
ofiarą — chciał tylko porozmawiać. Gzy to tak wiele? Czemu była aż
tak nieugięta?
Jim nic był w stanie zrozumieć, że to właśnie z powodu jego
uciążliwego zachowania Gloria nie chciała z nim rozmawiać. Zapędził
ją w ślepą uliczkę, toteż broniła się w jedyny dostępny jej sposób. Jeżeli
ktokolwiek robił z Jima ofiarę, to tym kimś był on sam. Przez ciągłe
narzucanie się Glorii Jim zmierzał prostą drogą do własnej katastrofy.
Podchody
Podobnie jak traper niepostrzeżenie śledzi swą ofiarę bez zwracania
na siebie jej uwagi, tak wielu obsesyjnych kochanków prowadzi skryte
podchody swych obiektów. Osoby prowadzące podchody często naśla
dują widziane przez siebie w kinie lub w telewizji metody z filmów
gatunku płaszcza i szpady. Śledzą obiekt, przemieszczając się z miejsca
na miejsce, szpiegują w restauracjach, barach lub innych miejscach
publicznych, przychodzą pod d o m lub biuro.
Hal — stomatolog, którego spotkaliśmy w poprzednim rozdziale
— czynił takie podchody, śledząc własną żonę. Gdy wraz z podjęciem
przez córkę nauki w szkole średniej Fran wróciła do pracy, Hal zaczął
podejrzewać ją o skryte pragnienia seksualne wobec innych mężczyzn.
Stał się bardzo zaborczy ze strachu, że żona porzuci go dla innego.
O T W I E R A N I E ŚLUZ 61
Hal wiedział, że Fran odsuwa się od niego. Kochając ją tak bardzo, nie
mógł uwierzyć, że to on robi coś, co ją odpycha. Winien musiał być
ktoś inny. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że jej odrzucenie może być
reakcją na jego zachowanie. W rezultacie życie Hala została o p a n o w a n e
przez dążenie do odnalezienia rywala-widma.
Osoby prowadzące podchody usprawiedliwiają swoje zachowanie
w sposób irracjonalny. Hal uważał, że jego podchody, chociaż są źró
dłem wstydu i wyrzutów sumienia, w jakiś sposób uśmierzają jego podej
rzenia i uwalniają go od nieustannej, obsesyjnej zazdrości. Tak jednak
nie było, ponieważ bez względu na to, jak często Fran okazywała się
niewinna, nie miał gwarancji, że w przyszłości nie pojawią się nowe
wątpliwości.
Obsesyjna zazdrość
Uporczywość i głębia nieuzasadnionej zazdrości i podejrzliwości Hala
sugerowały możliwość istnienia tego, co specjaliści od spraw zdrowia
psychicznego nazywają paranoidalnym zaburzeniem osobowości. Okre
ślenie „osobowość paranoidalna" odnosi się do kogoś, kto często bywa
zazdrosny, podejrzliwy, przewrażliwiony, a nieraz wrogi (nie mylić z pa
ranoją, ciężką chorobą umysłową obejmującą wysoce usystematyzowane
iluzje na temat prześladowań lub własnej wielkości).
Gdy obsesor cierpi na paranoidalne zaburzenia osobowości lub
choćby tylko ma skłonności w tym kierunku, zawsze obawiam się, że
może dojść do użycia przemocy. Gdyby Hal nie był już w separacji
z Fran, postawiłabym to jako warunek prowadzenia terapii, bez względu
na fakt, że w przeszłości nie zachowywał się gwałtownie ani nie naduży
wał narkotyków czy alkoholu. Ponieważ skrajna zazdrość i podejrzliwość
są często zwiastunami przemocy, zawsze sugeruję, by pacjenci, którzy
mieszczą się w opisanym schemacie, odseparowali się od swoich ko
chanków czy małżonków na okres przynajmniej trzech miesięcy, kiedy
terapia dociera do psychologicznego podłoża tych problemów.
W istocie miłość Hala do Fran sprawiła, że miał on silną motywa
cję, by się zmienić. W miarę, jak w trakcie terapii coraz głębiej spoglądał
w siebie, zarówno jego podejrzliwość, jak i obsesyjne zachowanie zaczęły
słabnąć.
O T W I E R A N I E ŚLUZ E 3
Grożenie samobójstwem
Gdy zawiodą wszystkie inne taktyki pogoni, niektórzy obsesyjni ko
chankowie obierają desperacką taktykę grożenia samobójstwem. Jak
kolwiek te samobójcze groźby stanowią ekstremalną reakcję na głęboki
ból emocjonalny i często prowadzą do faktycznych p r ó b samobójczych,
mogą być j e d n a k traktowane jako taktyka pogoni. Obsesorzy, którzy
dokonują p r ó b samobójczych, zazwyczaj czynią to, by wywołać u swych
obiektów silne uczucia obawy i winy, a także mając nadzieję, że zmusi
ich to do powrotu. Moja pacjentka A n n e zastosowała tę taktykę w stylu
szczególnie dramatycznym.
Anne, efektowna, trzydziestoośmioletnia kobieta o długich blond
włosach, jest współwłaścicielką dużego salonu piękności. Sześć miesięcy
po maturze wyszła za swego chłopaka z liceum. Małżeństwo skończyło
się po dwóch latach, kiedy mąż został aresztowany za posiadanie ko
kainy — ukrywał przed A n n e swój nałóg. Po rozwodzie zaangażowała
się w kilka krótkotrwałych związków, ale żaden z mężczyzn nie był
zainteresowany związaniem się z nią na dłużej. Kilkakrotnie rozpoczy
nała terapię, ale nigdy nie udało jej się dowiedzieć, dlaczego nie jest
w stanie wejść w stabilny związek. O b e c n i e , gdy pozostało jej już tylko
kilka płodnych lat, coraz bardziej pragnęła znaleźć mężczyznę, w którym
mogłaby się zakochać i stworzyć z nim rodzinę.
Pewnego wieczoru A n n e została zaproszona na czterdzieste uro
dziny aktorki telewizyjnej, jednej ze swoich klientek. Ku jej zadowoleniu
wyglądało na to, że jest nią zainteresowany najatrakcyjniejszy mężczyzna
na sali. Nim skończył się wieczór, zaprosił ją na kolację w następną
sobotę. A n n e nie wierzyła, że mogło się to jej zdarzyć. J o h n był odno
szącym sukcesy reżyserem. Miał zmysłowy wygląd i d o b r e maniery, był
kulturalny, wesoły i zamożny. Krótko mówiąc, był mężczyzną, o jakim
marzyła, a on zdawał się ją lubić. Zaczęli się widywać coraz częściej. Po
trzech miesiącach byli już nierozłączni. I
A N N E : TObyło jak bajka. Wszędzie mnie zabierał, wszędzie z nim latałam, robił
dla mnie wszystko... Każde z nas miało własne mieszkanie, ale byliśmy albo
u mnie, albo u niego. Stałam się bardzo uzależniona od Johna. Chciałam za
niego wyjść. Chciałam z nim być przez resztę życia. Cały czas.
A N N E : Cały czas miałam złamane serce. Dzwoniłam do niego co parę dni i py
tałam, czy nic miałby ochoty umówić się ze mną, ale nie miał. Chciał delikatnie
się mnie pozbyć, ale im bardziej był nieosiągalny, tym bardziej za nim szalałam.
Po prostu nie rozumiałam, czemu mi to robi, czemu nie chce być ze mną. Tyle
razy mówił, że mnie kocha, tak wiele dla mnie zrobił i był taki pomocny, aż nagle
zerwał wszystkie więzy. To mnie załamało. Nie wiedziałam, co począć ze swymi
uczuciami. Nie wiedziałam, co zrobić ze swym bólem. Zaczęłam przejeżdżać
w pobliżu jego domu, robić co się da, by zwrócić uwagę Johna, ale nic nie
skutkowało. Naprawdę zaczęłam wariować. Myślałam o samobójstwie. Gdybym
umarła, musiałby spojrzeć na mój grób i poczuć się winny. Kazałabym napisać
na nagrobku: „ Z m a r ł a z powodu serca złamanego przez J o h n a " .
ANNE: Zbierał się do wyjścia, więc powiedziałam, że naprawdę się zabiję, jeśli
teraz wyjdzie. On odpowiedział tylko: „Słuchaj, naprawdę m a m nadzieję, że nie
zrobisz nic tak nierozsądnego. Muszę już iść" i zaczął schodzić po schodach
do drzwi. Musiałam coś zrobić, żeby potraktował mnie poważnie, więc zaczę
łam demolować mieszkanie, ciskając rzeczami na prawo i na lewo. Zniszczyłam
wszystkie światła, wszystkie talerze, wszystko, co wpadło mi pod rękę... Wszystko,
co powodowało hałas lub zwracało uwagę. Słyszałam, jak sąsiadka krzyczy do
męża: „Harry, wezwij policję", ale wciąż tłukłam co się da. Wtedy John wrócił na
górę. Rozbiłam już wszystkie lampy, więc było zupełnie ciemno. Zapalił świecę
i lak siedzieliśmy w mroku — na dywanie było chyba ze dwa centymetry szkła —
aż przyszły gliny. Była chyba trzecia lub czwarta nad ranem. Ja siedziałam tak,
podczas gdy J o h n przekonywał ich, że wszystko jest w porządku, więc wreszcie
poszli. Potem wyszedł John, a ja siedziałam, nienawidząc się za to, że byłam taką
idiotką.
Bezowocność pogoni
Bez względu na to, czy obsesyjni kochankowie uporczywie telefonują,
jeżdżą wokół d o m u obiektu, wpadają nie zapowiedziani, śledzą ukocha
nych czy grożą samobójstwem, są przekonani, że wszystko, co robią,
robią w imię wielkiej, wspaniałej, patetycznej miłości. W świetle takiej
miłości zadręczanie kogoś, naruszanie jego prywatności czy stałe nęka
nie nieuchronnie traci na znaczeniu.
Jak to ujęła A n n e :
* * *
Nie wiem, dlaczego Phil odrzucił Margaret. Być może był rzeczywiście
wspaniałym facetem, który jednak po prostu nie był w tym czasie zain
teresowany poważnym związkiem. Być może był typem jednorazowego
kochanka. Może odpychało go zachłanne, zaborcze zachowanie Marga
ret. Może znalazł inną kochankę. Lub po prostu przestał się Margaret
interesować. Ale bez względu na to, co nim powodowało, Margaret
była przekonana, że jego odrzucenie stanowi celową p r ó b ę zranienia
jej, wyrwania jej spod nóg „emocjonalnej podłogi". Była wściekła na
Phila za to, że poczuła się samotna, zdradzona i głęboko zraniona.
A jednak te negatywne odczucia w najmniejszym stopniu nie wpłynęły
na zmniejszenie pożądania, jakie wobec niego odczuwała.
Margaret nie mogła odejść od Phila, ponieważ wściekłość utrzy
mywała w stanie wrzenia jej myśli i uczucia, właśnie wtedy, gdy on sam
już je studził. Obsesyjna wściekłość, podobnie jak obsesyjne cierpienie,
jest pułapką. Podtrzymuje obecność kochanka w życiu obsesora. Po
zwala obsesorowi na podtrzymywanie uczucia namiętnego przywiązania
do dawnego p a r t n e r a także wtedy, gdy już wszystkie inne więzi zostały
zerwane.
OD POGONI DO Z E M S T Y 11
Mordercze fantazje
Fantazje A n n e koncentrowały się na zniszczeniu czegoś ważnego dla
J o h n a . Fantazje R o b e r t a były znacznie bardziej śmiercionośne.
Robert był sprzedawcą w sklepie ze sprzętem telewizyjnym i przy
szedł do mnie, ponieważ bał się własnej złości po tym, jak jego ko
chanka, Sarah, wyprowadziła się. Kiedy zamieszkała z innym mężczyzną,
złość R o b e r t a przekształciła się w niepokojąco gwałtowne fantazje o ze
mście.
R O B E R T : Jeśli ja nie mogę mieć Sarah, on też nie będzie jej miał. Ten facet
po prostu chciał się wtrącić w moje życie, a ja nie miałem zamiaru mu na to
pozwolić. Wszystko już obmyśliłem. Miałem pójść do jakiegoś baru i znaleźć
faceta, któiy by mu połamał obie nogi. Obliczyłem, że zapłacę jakieś dziesięć
tysięcy dolarów, ale to nie miało znaczenia. Po prostu bardzo pragnąłem go
skrzywdzić. Wiele razy poważnie myślałem, żeby to zrobić.
kochanka, pozbyłby się narastającego bólu. A im dłużej się nad tym za
stanawiał, tym bliższy był niebezpiecznej granicy oddzielającej fantazję
od realnego działania.
Akty zemsty
Zwieńczeniem dzieła jest dla obsesorów zemsta. To właśnie ten mo
ment, w którym ostatecznie rezygnują z krucjaty o odzyskanie jedynej,
cudownej osoby i poświęcają się nowemu celowi: ukaraniu jej za to, że
sprawiła im tyle bólu. Gdy obsesorzy nastawiają się na zemstę, wów
czas ostatecznie kończą się zmagania o dominację pomiędzy miłością
i wściekłością — wściekłość zwycięża.
Przemoc emocjonalna
D o n nikogo ani niczego fizycznie nie atakował, a j e d n a k jego akt zemsty
był aktem przemocy — przemocy emocjonalnej. Przemoc emocjonalna
może być równie niszcząca dla psychicznego samopoczucia obiektu jak
przemoc fizyczna, ponieważ rodzi takie same poczucie upokorzenia,
lęku, bezbronności, frustracji i wściekłości.
Wiele ofiar przemocy emocjonalnej przeżywa podwójną frustrację,
ponieważ nie istnieje prawo, które by je chroniło. Ofiary przemocy
fizycznej mogą wezwać policję. Dla ofiar przemocy emocjonalnej nie
ma ratunku. D o n mógł zniszczyć małżeństwo Cynthii, nie łamiąc przy
tym żadnego prawa.
OD P O G O N I DO Z E M S T Y 7 5
Atak na dobytek
Dla obsesyjnego kochanka dobra materialne należące do p a r t n e r a czę
sto symbolizują jego osobę. Obsesyjni kochankowie, którym się wydaje,
że są niezdolni do przemocy fizycznej wobec innej osoby, często sami
bywają przerażeni tym, jak bardzo potrafią stać się gwałtowni, gdy swoją
wściekłość skoncentrują na majątku partnera.
Jeśli już obsesor skupi uwagę na przedmiocie symbolizującym
partnera, na ogół bywa to coś, co jest na co dzień konieczne do życia,
coś, do czego p a r t n e r jest szczególnie przywiązany lub co w ich związku
miało szczególne znaczepie. Właściwie wszystko nadaje się do wyłado
wania wściekłości obsesora — dom, samochód, ubrania, meble, różne
urządzenia, naczynia, zastawa, biżuteria, dzieła sztuki, ogród i tak dalej.
KAY: Czułam się tak, jakby mnie czołg przejechał. Całe moje życie koncentro
wało się na rodzinie. Odeszły dzieci. Teraz bez powodu odchodził on. To ma być
zapłata za to, że poświęciłam mu połowę życia? Czego, do cholery, oczekiwał
ode mnie? Byłam załamana.
się i zaczął płakać. Wymienił całą listę rzeczy, które w ciągu ostatnich trzech
lat zrobiłam, żeby wyprowadzić go z równowagi, a wtedy ja zaczęłam płakać. To
było tak, jakby opisywał inną osobę, ale przecież chodziło o mnie. Przypomnia
łam sobie, jak wychowywałam trzech wspaniałych synów, jak prowadziłam duży
dom, jak aktywnie działałam w wielu organizacjach charytatywnych... i wtedy
zobaczyłam siebie w ich sypialni z nożyczkami w ręku, jak tnę i drę ich pościel
i... i zrozumiałam, że Lewis ma rację. Potrzebowałam pomocy.
Przemoc fizyczna
Ogarnięci obsesją ludzie w zapamiętaniu tracą poczucie własnej tożsa
mości, nie m o ż n a przewidzieć ich zachowań; robią wtedy rzeczy, o któ
rych nigdy by nie pomyśleli, że są w stanie je zrobić. Przemoc fizyczna
wobec innych osób jest tego skrajnym przykładem.
Obsesyjni kochankowie, którzy uciekają się do fizycznej przemocy,
są tak o p ę t a n i wściekłością, że często zakłóca to ich zdolność funkcjo
nowania. Dla tych obsesorów napad spowodowany mściwością stanowi
p r ó b ę odzyskania panowania nad obiektem przez wyładowanie wście
kłości. Napaść fizyczna jest jednak d a r e m n y m katharsis. Obsesorzy,
którzy dążą do sprawienia bólu innym, nieświadomie próbują przenieść
na nich własny ból. Niestety ta forma transferu nieuchronnie zawodzi,
przede wszystkim dlatego, że poczucie odrzucenia, czyli przyczyna bólu,
nie zostało usunięte, lecz podsycone.
Niektórzy obsesorzy tracą panowanie nad sobą i atakują swe obie
kty tylko j e d e n raz. Inni, o poważnych zaburzeniach osobowości, są
chronicznymi niszczycielami. To tragiczne, że wystarczy j e d e n nieopa
nowany wybuch, by ofiara straciła życie (dokładniej przeanalizujemy
sprawę obsesyjnych napaści w rozdziale siódmym).
Natalie odeszła od męża dwa i pół roku wcześniej, gdy odkryła jego
długotrwały r o m a n s z sekretarką. Od tego czasu, z potrzeby zemsty,
przez dwa lata romansowała ze swoim żonatym kolegą. Skończyło się to
fatalnie, gdy żona kolegi któregoś popołudnia niespodziewanie wróciła
do d o m u i zastała ich razem w łóżku. Jakiś miesiąc później Natalie
spotkała Ricka. Stał za nią w kolejce na popołudniowy seans filmowy
i tak się złożyło, że oboje byli tam samotnie. Zaczęli rozmawiać i usiedli
w kinie razem. Po filmie poszli na kawę i tak to się zaczęło.
Kopalnia problemów
Związek emocjonalny Ricka i Natalie zdawał się rozwijać b a r d z o szyb
ko, ale Rick nigdy nie okazywał zainteresowania seksem. To zbiło Na
talie z tropu.
mężczyźnie, który nie tylko pociągał ją fizycznie, ale także pobudził jej
potrzebę bycia potrzebną. Uznała, że ma on szansę zostać jej jedyną,
cudowną osobą, jeśli tylko o n a zajmie się rozwikłaniem jego problemów
finansowych i seksualnych.
Wybawca seksualny
Natalie „kupiła" historyjkę Ricka, że jego brak pożądania seksualnego
wynika bezpośrednio z kłopotów natury finansowej. Obecnie, pożyczyw
szy mu pieniądze, oczekiwała, że będzie żywiej reagował seksualnie.
Gdy jednak ich związek seksualny — lub raczej jego brak — nie zmienił
się, postanowiła działać bardziej agresywnie.
N A T A L I E : On nigdy nie chce uprawiać seksu, ale jakże często ulega. Sprowadza
się to do tego, że go pieszczę i, no wiesz, próbuję gó podniecić ustami. On jednak
dotyka mnie właściwie dopiero wtedy, gdy... no, kiedy ja już jestem gotowa
przyjąć go w siebie. Musi chwycić moje brodawki, by je szczypać i miętosić,
dopiero wtedy sztywnieje. Nie wiem, może mu się wydaje, że to mnie podnieca.
Potem ma wytrysk i koniec. Wciąż mówię sobie: „Muszę mu pozwolić tak robić,
ponieważ tylko tego chce, a musimy zacząć od czegoś, co on uważa za dobre
dla siebie". Niekiedy to nawet boli, ale jeśli tylko sprawia mu przyjemność, ja
wytrzymam. Bez względu na wszystko.
Nigdy dosyć
Gdy Rick wrócił z Bakersfield, Natalie nie spodziewała się, ile ją będzie
kosztował — zarówno finansowo, jak i emocjonalnie — jego najnowszy
kryzys.
nie mogłam już tego znieść. Zaczęłam przepraszać, że go zawiodłam, i zanim się
spostrzegłam, byłam w drodze do banku, by wziąć kredyt.
DEBRA: Nigdy nie wydawał pieniędzy. Zawsze spędzaliśmy czas u mnie. Przy
gotowywałam kolację, a potem się kochaliśmy. Dostawałam wypieków na widok
jego nagiego ciała. Był'wspaniały... Oblewał mnie szampanem i bardzo powoli
go zlizywał albo przynosił pachnące olejki do masażu i sprawiał, że godzinami
się rozpływałam... Było jak w raju. Gdzieś w podświadomości jednak zawsze
zastanawiałam się, czemu nigdy nie wychodzimy. Pewnego wieczoru zmusiłam go
wreszcie, żeby mi powiedział. Był nieco zakłopotany, ale wyznał, że całą gotówkę
utopił w wielomilionowych interesach z nieruchomościami. Każdy z nich miał
jakiś chwilowy haczyk, który powodował opóźnienie lub odłożenie płatności.
Dopóki choć jeden z interesów nie wypali, ma sporo ziemi, ale mało gotówki.
K O M P L E K S W Y B A W C Y 9 5
Jednocześnie, jak powiedział, płaci byłej żonie, która dąży do tego, by nie mógł
widywać syna, ponad dwa tysiące dolarów alimentów i zasiłku na dziecko, co
sprawiło, że jest czasowo do tyłu z pieniędzmi. Po raz pierwszy usłyszałam wtedy
o żonie i synu, ale pomyślałam: „Przynajmniej zaczyna się przede mną otwierać".
Zamiast dostrzegać wyraźną niespójność pomiędzy tym, jak Hal sam sie
bie opisywał, a jego stylem życia, D e b r a wolała widzieć w opowieściach
przyjaciela osobiste wyznania. Przyjmowała je jako oznaki rodzącego się
zaufania. Nie darzyć go w zamian własnym zaufaniem znaczyłoby tyle
samo, co podkopywać swoje marzenia o prawdziwie szczerym związku.
Jak mogłaby Halowi nie wierzyć?
Debra, wzorem wszystkich wybawców, unikała wyszukiwania luk
w opowieściach swego kochanka. Ważniejsze dla niej było stworzenie
związku o p a r t e g o na zaufaniu. Obawiała się, że będzie postrzegana
jako podejrzliwa cyniczka, że w jego oczach będzie uchodzić za osobę
mniej kochającą lub mniej dającą się kochać. Powodowana pragnie
niem stworzenia trwałego związku z Halem, skłonna była nie dostrzegać
sprzeczności w jego relacjach.
W miarę, jak związek się rozwijał, D e b r a coraz częściej przyłapy
wała go na drobnych oszustwach. Na przykład zauważyła, że bez pytania
o zgodę korzysta z jej karty kredytowej. Przeprosił mówiąc, że zamierzał
jej powiedzieć, ale „po prostu zapomniał". Przy innej okazji znalazła
rozliczenie długich rozmów z Kostaryką na swym rachunku telefonicz
nym. Hall twierdził, że to nie jego rozmowy, choć mówił jej kiedyś,
że mieszka tam jego dobry kumpel. Każde z tych oszustw z osobna
można by traktować jako pomyłkę, wszystkie razem j e d n a k składały się
na alarmujący obraz nieszczcrości i wykorzystywania. A mimo to D e b r a
nie traciła zaufania do Hala i przyjmowała wszystkie jego przeprosiny.
DEBRA: Kiedy przepraszał, że chwilowo nie stać go, żeby mnie gdzieś zaprosić,
powiedziałam, że raz na jakiś czas ja mogę zabrać go do restauracji lub na
koncert. Co za różnica, kto wypisuje czek, jeśli tylko jesteśmy razem? Długo bił
się z myślami. Musiałam go błagać, żeby pozwolił się zaprosić. Zdaje się, że jego
nastrój się poprawił, ja zaś poczułam się cudownie, kiedy wreszcie zaczęliśmy
bywać w różnych miejscach. Naprawdę chciałam mu pokazać, że pieniądze nie
mają dla mnie znaczenia: dla mnie miał znaczenie on. Nie byłam samolubną,
podstępną suką, jak jego była żona.
Dla Debry Hal był żołnierzem rannym na polu małżeńskiej bitwy. Po
stanowiła więc zostać jego Florence Nightingale i uleczyć jego rany.
Wykuruje go, a p o t e m będą razem szczęśliwi. Pokazując mu, że jest
tą, która daje, a nie bierze, ponownie nauczy go zaufania do kobiet.
Sprawa płacenia rachunków w restauracjach to był zaledwie po
czątek. Kilka miesięcy później pozwoliła mu sprowadzić się do swego
domu, żeby mógł zaoszczędzić na czynszu. Po następnym miesiącu na
kłoniła go, by pozwolił przyjść sobie z pomocą w opresji prawnej i finan
sowej, przyjmując pożyczkę sześciu tysięcy dolarów na spłatę zaległych
alimentów dla żony i dziecka.
Umizgi socjopaty
Hal wpadł w życie Debry i wypadł z niego jak huragan, pozostawiając
po sobie chaos i zniszczenie. Bezwzględnie wykorzystywał jej obsesyjną
miłość do niego, dopóki nie zaczęła przyłapywać go na tak poważ
nych kłamstwach, że poczuł się zagrożony niechybnym zdemaskowa
niem. Wtedy się wyprowadził, prawdopodobnie do następnej ofiary.
Niestety, świat jest pełen Halów — czarujących ludzi bez sumie
nia, którzy nie są zdolni do empatii lub skruchy z powodu krzywd
wyrządzonych innym. Umiejętnie, na wiele sposobów, z których naj
powszechniejszy ma na celu wyłudzanie pieniędzy, manipulują swymi
kochankami. Medyczny termin na określenie takiego człowieka to „so-
cjopata".
Socjopaci oszałamiają, fascynują, niszczą, kuszą i przekonują.
Emanują d r a m a t y z m e m i podnieceniem. Obiecują namiętność, przy
godę i romans. Gdy mówią, ich słowa zdają się wyrażać samą prawdę.
Socjopaci błyszczą na zewnątrz, ale jak to bywa w filmach z życia
1oo O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
KIRK: Wiedziałem od AA, że nie będę mógł jej pomóc, jeśli sama nie będzie
chciała sobie pomóc, ale to nie powstrzymywało mnie przed p r ó b a m i . Loretta
O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
nie miała żadnych ambicji, nie miała pracy i zmierzała donikąd. Starałem się
ją namówić, żeby znalazła sobie zajęcie, ale nie zrobiła nic w tym kierunku.
Zacząłem zaznaczać ogłoszenia o pracy w gazecie i zostawiać ją na łóżku, ale to
tylko rozwścieczało L o r e t t ę . Wydzierała się, jaki to ja jestem sukinsyn, że chcę
kierować jej życiem. Robiłem dla niej wszystko, a ona krzyczała na mnie, jakbym
był jakimś p o t w o r e m .
K I R K : Miałem w końcu dość płacenia rachunków. Miałem już dość jej narzekań.
Zabrakło mi pieniędzy. Zabrakło mi miłości. Zabrakło współczucia. Ciągle tylko
na siebie warczeliśmy i łajaliśmy się, i miałem tego powyżej uszu. Postanowiłem
zatem przywołać złotą zasadę, która mówi, że kto posiada złoto, ten ustala
prawa. Powiedziałem jej: „Słuchaj. Płaciłem za wszystko. Nie stać mnie dłużej
na płacenie takiej ceny. Czas, żebyś odeszła". Nazajutrz spakowała wszystkie
swoje rzeczy, zjawiło się kilkoro jej przyjaciół narkomanów, wrzucili bagaż na
ciężarówkę i odjechali. Miałem nadzieję, że wreszcie odczuję ulgę, tymczasem
zaś czułem się chory.
Kirk nie czuł się nawet w połowie tak silny, jak to okazał. Oparty
na współuzależnieniu związek z L o r e t t a przytłaczał go. Wykorzystanie
wybawców przez kochanków i doprowadzenie ich do skrajnego wyczer
pania jest zjawiskiem typowym, toteż nic dziwnego, że wielu w końcu
1O 6 O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
Cena wybawienia
Być m o ż e w Kirku wypaliła się miłość, ale z całą pewnością nie obsesja.
K I R K : Pierwsza noc bez niej była straszna. Nie mogłem spać. Co pięć minut
musiałem chodzić do łazienki. Bolał mnie żołądek, pociły mi się dłonie, głowa
mi pękała od rozmyślań, co może się stać Loretcie beze mnie. Plułem sobie
w brodę za to, że pozwoliłem jej odejść. Parę dni później zacząłem jej szukać, ale
bez rezultatu. Sponsor siedział mi na karku, nalegając, żebym sobie ją odpuścił,
więc w końcu powiedziałem mu, żeby się odchrzanił i że pieprzę AA. Kiedy
mnie odnalazł, byłem już po kilku butelkach whisky. Obudziłem się na oddziale
detoksykacji.
Kirk czynił to, co było najlepsze dla niego samego (i być może
dla Loretty), starając się usunąć ją ze swego życia, ale narastało w nim
poczucie, że robi coś wręcz przeciwnego.
czasu spędziła na Hollywood Boulevard, ale udało jej się przyciągnąć jedynie
uwagę gliniarzy. Była naprawdę w złym stanie. Brała sporo narkotyków i wyglą
dała beznadziejnie. Bała się powrotu na ulicę, więc jak zwykle zaoferowałem jej
pomoc. Zanim się obejrzałem, ponownie się wprowadziła. Teraz żywię ją, żywię
jej nędznych przyjaciół, daję jej pieniądze... Jesteśmy dokładnie w punkcie startu,
z tą jedynie różnicą, że ja zachowuję trzeźwość.
Nierównowaga sil
Kochankowie w tarapatach grają na współczuciu, litości i poczuciu winy
swych wybawców niczym na idealnie nastrojonych skrzypcach. L o r e t t a
w pełni wykorzystała fakt, że dla Kirka myśl, iż mogłaby ponownie
znaleźć się na ulicy, była nie do zniesienia i że zrobiłby wszystko, by
ją uratować. Hal wykorzystał obsesyjną miłość Debry, by wciągnąć ją
w pajęczynę kłamstw, i po mistrzowsku wmanewrował ją w przekonanie,
że chce mu p o m ó c z własnej woli. Rick opierał się na prostej zależności:
im bardziej był załamany z powodu swoich problemów finansowych,
tym bardziej Natalie otwierała swoje serce i tym częściej — książeczkę
czekową.
1 O8 O B S E S Y J N I K O C H A N K O W I E
Obiekty
namiętności
obsesyjnych
kochanków
V. Obiekty współobsesyjne
Do szału doprowadza mnie ten związek. Kocham
w nim troskę, której nienawidzę.
Karen
Związek wspólobsesyjny
W związku współobsesyjnym zaczyna się zacierać granica między obse-
sorem a obiektem. Klasycznym przykładem są tu Karen i Ray.
Karen, b r u n e t k a o posągowej urodzie i sarnich oczach, jest zawo
dową tancerką w filmie i telewizji. Po raz pierwszy spotkała Raya —
o p e r a t o r a filmowego — na planie filmowym. Natychmiast zwrócił jej
uwagę swoim niebywałym podobieństwem do Harrisona Forda.
Karen i Raya wiele łączyło: oboje mieli po trzydzieści dwa lata,
oboje byli jedynakami wychowanymi w Chicago i oboje nie byli z nikim
związani. Oboje też mieli za sobą małżeństwo — Ray pięcio-, Karen
siedmioletnie — i oboje od kilku lat byli rozwiedzeni. Ż a d n e nie miało
dzieci.
Od czasu rozwodu Ray nie był w stanie związać się z kimkolwiek
na dłużej niż parę miesięcy. Również Karen od czasu rozwodu nie
stworzyła stałego związku, „ponieważ oni zawsze stają się niespokojni
i odchodzą". Tego problemu nie miała z Rayem.
Związek Karen z Rayem był od początku burzliwy. Nie zgadzali
się niemal w żadnej sprawie z wyjątkiem seksu, zaś żar sporów jedynie
rozpalał ich seksualnie. Przez dwa lata żyli w stanie ciągłego pobudze
nia. Co pewien czas Karen odczuwała zmęczenie tym chaosem i zrywała
z Rayem, wytworzyli jednak między sobą tak silne więzy emocjonalne,
że zawsze udawało mu się przekonać ją, by dała mu jeszcze jedną
szansę.
Za którymś razem Karen zażądała, by Ray poddał się wraz z nią
terapii, co miało być warunkiem ponownego zejścia się. Miała nadzieję,
że dzięki fachowej pomocy uda im się wreszcie wyrwać z tej wyniszcza
jącej formy związku. Gdy przyszli do mnie po poradę, oboje zdawali się
mieć silną motywację do znalezienia sposobu na odbudowanie z gruzów
tego, co było trwałe i dobre w ich związku.
RAY: Kiedy mi mówi, że chce z tym skończyć, jest to dla mnie zawsze śmiertelny
cios. Wyrzuca mnie, a potem, po kilku tygodniach zmienia zdanie. To mnie
doprowadza do szału. Tak bardzo ją kocham... To naprawdę boli. Wdajemy się
w te szaleńcze walki, a potem się godzimy. W górę i w dół, w górę i w dół. Ja
walczę, żeby zdobyć, a ona się wycofuje, żeby nie dać. Więc tym usilniej próbuję.
No i tak przez większość czasu, odkąd pozostajemy w związku. Zupełnie jakby
jej choroba walczyła z moją.
RAY: Niemal każdy, kto ją znał, chciał się z nią związać. To zwiększało moją
niepewność. Nie wiedziałem, co robi, jak spędza czas. Pytałem ją: „Jak ci upłynął
dzień?" i nie otrzymywałem odpowiedzi. Albo też otrzymywałem taką, w której
pomijała jakieś cztery godziny. To mnie doprowadzało do cholernego szału —
proszę wybaczyć ten język.
K A R E N : Zawsze było tak, jakby mnie przytłaczał. Nie mogłam swobodnie oddy
chać. Czułam się urażona i nie potrafiłam tego wyrazić. Wciąż miałam wrażenie,
że powinnam go w pełni zadowolić, więc szczegółowo odpowiadałam na pytania
i jednocześnie nienawidziłam tego, co robię.
K A R E N : Może się we mnie wszystko gotować, ale nigdy tego nie okazuję. Czuję,
że on mnie przytłacza i wtrąca się w moje sprawy, że nie mam żadnej prywatności
ani własnego życia. Zupełnie jakbym nie należała do siebie. Zawsze musiałam
być taka, jaką on chciał mnie mieć. To doprowadzało mnie do wściekłości, ale
jedynym sposobem, w jaki to wyrażałam, było wycofywanie się. To był mój sposób
116 O B I E K T Y O B S E S Y J N Y C H K D C H A N K Ó W
Zamiast otwarcie oprzeć się naruszaniu przez Raya jej sfery prywatno
ści, Karen wycofywała się. Zbudowała mur emocjonalny i schowała się
za nim. Współobsesorzy w sytuacji, gdy ich prawa są naruszane, stawiają
opór — kłócą się, robią sceny, oskarżają partnerów albo odchodzą (bez
wątpienia po to, żeby ich zatrzymywano). Wierzą, że robiąc trochę
hałasu, mogą odzyskać nieco autonomii. Kiedy jednak opadnie kurz po
bitwie, ich związek zazwyczaj powraca w stare koleiny.
Karen sądziła, że wycofując się, d o k o n a przegrupowania sił i sta
nie na własnych nogach. Mogłaby tego dokonać w związku innego
rodzaju, jednym wszakże z paradoksów współobsesyjności jest to, że
stosowane przez wiele obiektów w celu pohamowania złości wycofy
wanie się służy jedynie pobudzeniu bardziej natarczywego zachowania
partnera, co właśnie jest tak irytujące.
RAY: Szła do łazienki i zamykała drzwi. Tylko tyle. Ale mnie doprowadzało to
do szału. Te zamknięte drzwi oznaczały w pewnym sensie odrzucenie i to mnie
przerażało. Nie chodziło o to, żeby drzwi miały być otwarte, kiedy szła do łazienki
załatwić się. Ale rano, po wstaniu, czesaliśmy się lub myliśmy zęby razem. Aż tu
nagle zachciało się jej mieć łazienkę do swojej dyspozycji, a tego nienawidziłem.
Myślałem sobie: „Przecież tylko się czeszesz. O co chodzi? To n i e n o r m a l n e " .
Współobsesyjna krzywda
Istnieją pewne różnice pomiędzy obsesorami i współobsesorami — po
legające głównie na tym, że obsesorzy mają tendencje do dominacji
i zachowania agresywnego, podczas gdy współobsesorzy bywają zazwy
czaj pasywni. Łączy ich natomiast j e d n a wspólna cecha: nie zaspokojona
potrzeba miłości, która mogłaby wypełnić ich pustkę emocjonalną.
K A R E N : Boję się pustki, którą odczuwałam. Czuję strach, że ona wróci. Całko
wita pustka. Po tym, kiedy ktoś daje ci tyle co Ray... po czymś takim nie byłabym
w stanie znieść tej pustki.
Jak mówiła Karen, jej strach był niemal dotykalny. Postrzegała swój
związek z Rayem jako sytuację albo-albo — albo musiała się godzić na
powodowany przez niego zamęt i chaos, albo wrócić do swej pustki. Co
za wybór!
RAY: Kiedy się kłócimy, nigdy nie słyszę od niej tego, co powinienem usłyszeć,
co by rozwiało moje wątpliwości. Więc dalej drążę... i wiem, że moje słowa
ją obrażają... Staję się coraz bardziej przykry, ale i tak nigdy nie czuję się
przez nią usatysfakcjonowany. Więc staram się fizycznie powstrzymać ją przed
wyjściem z domu. Chwytam ją za rękę lub tarasuję drzwi. Wiem, że robię jakieś
niegodziwe, zwariowane rzeczy, ale to dlatego, że tak bardzo ją kocham.
I2O OBIEKTY O B S E S Y J N Y C H K O C H A N K Ó W
Ambiwalencja współobsesorów
Gdy Karen odsunęła się od Raya, by odtworzyć swą niezależność
emocjonalną, on zaczął wzmacniać nacisk. W rezultacie jej odsunięcie
się spowodowało zmniejszenie przestrzeni życiowej, której poszukiwała.
Zaczęła coraz gwałtowniej miotać się między chęcią pozostania
w związku a chęcią wyzwolenia się z niego. Opętało ją własne
niezdecydowanie, p o d o b n i e jak Iiaya — potrzeba posiadania jej.
Zamiast rozwiązać swoje konflikty, Karen przykuła się do nich. Dała
się wciągnąć w trzęsawisko ambiwalencji.
K A R E N : Czuję się jak sparaliżowana. Chcę zerwać i nie chcę zrywać. Już kiedyś
zrywałam i nigdy się nie udawało. On wie, że przy odrobinie cierpliwości i wysiłku
może zawsze mnie złamać. A mnie się wydaje, że chcę być złamana. Ponieważ
zaczynam tęsknić za nim... otwiera się przepaść przede mną. Po prostu nie wiem
co robić, więc nic nie robię i wtedy czuję się jak idiotka przez to, że jestem taka
chwiejna.
K A R E N : Kiedy zachowuje się podle, nigdy mu się nie stawiam i nie mówię:
„Ray, to nie twoja sprawa" lub: „Nie m a m ochoty się z tego tłumaczyć". I wtedy
wstyd mi za siebie, że mu się nie przeciwstawiłam. Czuję się „gorsza", dlatego
że pozostaję w tym związku. Z powodu własnej decyzji o pozostaniu czuję się
równie chora jak on.
Winawspółobsesora
Współobsesorzy nie są w stanie zaspokoić oczekiwań i żądań swych ob
sesyjnych kochanków. Przyczyna leży w charakterystycznym dla obsesji
nienasyceniu. Współobsesorzy nie mają wyboru; nie potrafią sprostać
wymaganiom obsesora, obsesor zaś — którego satysfakcja jest całko
wicie uzależniona od współobsesora — bardzo cierpi. Gdy obsesyjny
kochanek okazuje swój ból i zawód, współobsesorzy czują się o g r o m n i e
winni, tak jakby oni za to odpowiadali.
RAY: Wiedziałem, że najpierw będzie wściekła, ale potem ucieszy się z mojego
przyjazdu. To przecież takie romantyczne, zaszyć się gdzieś na plaży. Chyba nie
potrafiłaby miło spędzać czasu beze mnie? No i jak się okazało, pozwoliła mi
zostać.
Punkt zwrotny
Z ł a m a n i e przez Raya obietnicy, że pozwoli przyjaciółce spędzić week
e n d samotnie, przeważyło szalę. W końcu dotarło do Karen, że płaci
zbyt wysoką c e n ę .
o naszym". Ale wyglądała tak żałośnie i była tak zraniona, że poczułem się
strasznie winny. O t o dorosła, inteligentna kobieta, z której ja zrobiłem bez
bronną, szlochającą, małą dziewczynkę. Musiałem coś uczynić, żeby ją uspokoić,
więc wycofałem się ze swojej propozycji. Wymyśliłem jakiś kiepski pretekst, że
w związku z pracą jestem w stanie wielkiego napięcia i że pewnie to nie najlepszy
moment na taką rozmowę.
SHELLY: Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek byłam w nim naprawdę zako
chana, ale on był tak zakochany we mnie, że pomyślałam, że tak musi być.
Bóg pewnie miał jakiś plan i cel, żebym znalazła się w tym związku. Wiele
rzeczy w Marku niepokoiło mnie (ma okropny charakter), ale sądziłam, że
jeśli naprawdę się zaangażuję i otworzę wobec niego, to się uspokoi. No więc
wzięliśmy ślub i rzeczywiście starałam się go pokochać, ale stale psuły mu h u m o r
nawet najdrobniejsze sprawy. Rozmawiałam o tym z moim księdzem, k t ó r y
zaproponował, żebyśmy przyszli razem, chciał uratować nasze małżeństwo... Ale
mnie nie o to chodzi. Ja chcę wyjść z tego związku. Po prostu chcę się z niego
wydostać. Tylko nie wiem, jak o tym Markowi powiedzieć. Jest taki... Po prostu
nie wiem, co może zrobić. Zawsze powtarza: „Nie potrafię bez ciebie żyć... Tak
bardzo cię kocham, że to mnie przeraża... Jesteś całym moim życiem...".
SHELLY: Mówi mi: „Jesteś taka doskonała. Nie ma w tobie nic, czego bym nie
kochał", a mnie się chce po prostu wyć. Nie mogę bez niego pójść po zakupy;
nie mogę zająć się ogrodem, żeby on nie był gdzieś w pobliżu; nie mogę napisać
listu, żeby on nie chciał go przeczytać; nie widuję się już z moimi przyjaciółmi,
bo go nie lubią, a on nie pozwala mi wychodzić samej. On bardzo mnie kocha...
Z E R W A N I E NIE J E S T Ł A T W E 129
Podwójne komunikaty
Gdy obiekty opóźniają podjęcie decyzji o zerwaniu związku, wówczas
nieuchronnie zaczynają zachowywać się nieszczerze, mówiąc i robiąc
rzeczy sprzeczne z ich prawdziwymi odczuciami. Wysyłają serie mylą-
ZERWANIE NIE JEST tA T W E I 31
Asertywny obiekt
W potocznym znaczeniu „asertywność" oznacza stanowcze, jasne, szcze
re i bezpośrednie komunikowanie własnych chęci i p o t r z e b bez powodo
wania przy tym konfliktu. Ja jednak w kontekście obsesyjnego związku
używam tego terminu w rozszerzonym znaczeniu. Asertywny obiekt
musi nie tylko jasno wyrażać swoją decyzję zakończenia związku, lecz
także podejmować wszelkie działania niezbędne do wprowadzenia owej
decyzji w życie.
Proces zrywania z obsesyjnym kochankiem jest w istocie walką
0 władzę. Obiekt chce odejść, a obsesor pragnie temu zapobiec. Obiek
ty, które chcą mieć nadzieję na wygranie tej walki, powinny rozpocząć
od ustalenia jednoznacznego stanowiska. Muszą wiedzieć, czego chcą,
1 stale, wyraźnie o tym informować, nigdy się nie wycofując.
134 OBIEKTY O B S E S Y J N Y C H K O C H A N K Ó W
Stanowcze oświadczenie
Jeśli nie udało ci się tak skutecznie jak Shelly przekonać obsesyjnego
kochanka, że wasz związek się rozpadł, to możesz skorzystać z podanych
tu dla przykładu kilku stanowczych oświadczeń, które być może sprawią,
że p a r t n e r zacznie traktować cię poważnie.
Oświadczenia te mogą wydawać się ostre, ale kiedy chce się prze
kazać komunikat osobie, która nie chce słyszeć, co się do niej mówi,
wówczas nie ma miejsca na subtelności czy niedopowiedzenia. Celem
wszystkich tych oświadczeń jest niedopuszczenie, byTcóchanek zepchnął
cię z powrotem na pozycje defensywne.
Gdy Elliot godził sie na lunch z Lisą, w istocie rzucił jej parę okru
chów nadziei. Ale obsesyjni kochankowie z okruchów potrafią stworzyć
całe bochenki. Elliot powinien był wiedzieć, że Lisa nie ma zamiaru
łatwo się poddać. To, co zdawało się nieszkodliwym spotkaniem, szybko
przekształciło się w kolejny szturm Lisy. Tylko, że teraz zamiast seksu
zaczęła wykorzystywać logiczną argumentację. Wiedziała, że Elliot oba
wia się jej zmienności i emocjonalności, więc potrafiła jakoś utrzymać na
wodzy te elementy swojej osobowości. Zaprezentowała się jako kobieta
odmieniona. Ałe Elliot wyczuł, że zmieniła tylko metody działania, a nie
cel.
Obsesorzy traktują najmniejszy objaw przyjaźni, a nawet zwy
kłej ciekawości, za oznakę tego, iż obiekt jest wciąż wobec nich am
biwalentny, a więc prawdopodobnie można go odzyskać. W niektórych
przypadkach istnieje możliwość utrzymywania z byłym p a r t n e r e m przy
jacielskich kontaktów. Wskazana jest jednak maksymalna ostrożność,
gdyż nie sposób przewidzieć, jak obsesor zinterpretuje lub przeżyje
krótkie akty życzliwości. Dla osób, które już podjęły decyzję i udało
im się wyplątać z obsesyjnego związku, umożliwienie byłemu p a r t n e
rowi ponownego wejścia w ich życie w jakiejkolwiek formie jest dużym
ryzykiem.
Po lunchu z Lisą Elliot ponownie postanowił uciąć wszelkie z nią
kontakty, bez względu na to, jak przekonywająco by go do nich zachę
cała. Po prostu nie miał ochoty narażać się więcej na jej manipulacje.
Tym niemniej przez następne dwa lata dzwoniła do niego co p a r ę mie
sięcy, za każdym razem serwując inną zmyśloną historyjkę. Robiła to
nawet po jego ślubie z Hanną. W miarę upływu czasu jej telefony
stawały się jednak coraz rzadsze. Właśnie minął rok od chwili, gdy Elliot
po raz ostatni rozmawiał z Lisą.
Z E R W A N I E NIE J E S T ŁATWE 139
Stanowcze działanie
Niekiedy stanowcze słowa — nawet bardzo okrutne — nie wystarczają.
Jim — jak się Gloria zorientowała — po prostu nie wierzył, że o n a
nie chce go więcej widzieć, chociaż wyraźnie to powiedziała. W końcu
podjęła stanowcze działanie, wzywając ochronę, by usunęła Jima z jej
biura.
1
Jeśli miejscowe prawo na to pozwala. Jak widać, jest to możliwe w U S A
(przyp. red. pol.).
1 4 O O B I E K T Y O B S E S Y J N Y C H K O C H A N K Ó W
R H O N D A : Jakieś trzy dni później odbywało się zebranie rady wydziału i ona
zaatakowała mnie za jakieś drobne zmiany, które chciałam wprowadzić w pro
gramie nauczania. Zaczęła się odnosić bardzo krytycznie do pomysłów, które ja
uważałam za dobre, i robiła wszystko, żeby mnie poniżyć przed całym wydzia
łem. Nic nie mówiłam, mając nadzieję, że jej przejdzie, ale nie przeszło. Przez
następne kilka tygodni nie pominęła żadnej okazji, by mi wbić szpilkę. Wydawało
się całkiem oczywiste, że przeszkodzi mi w uzyskaniu etatu, więc postanowiłam
zagrać równie ostro. Zarzuciłam Lynn, że pozwoliła, by jej osobiste uczucia
wpłynęły na moją karierę, i ostrzegłam ją, że jeśli się nie uspokoi, to złożę na nią
raport do zarządu za molestowanie seksualne. To wreszcie ukróciło jej docinki,
ale wciąż istnieje między nami spore napięcie. Utrudnia mi to pracę, dochodzi
do konfliktów, ale wygląda na to, że w przyszłym roku dostanę etat.
G L O R I A : Nie minęły dwa tygodnie, gdy znowu stanął przede mną ten sam
problem. Sprawy zaszły tak daleko, że poczułam: albo on, albo ja. Postanowiłam
więc za wszelką cenę wywalczyć zerwanie i modlić się, żeby nie zrobił tego, co
zapowiedział. Błagałam go, żeby skorzystał z fachowej porady, ale tylko na tyle
mogłam się zdobyć. Kiedy odeszłam, dzwonił do mnie i jeszcze parę razy usiłował
grozić, że się zabije, ale nie zrobił tego.
I 4 4 O B I E K T Y O B S E S Y J N Y C H K O C H A N K Ó W
Gloria nie wiedziała, czy groźby Jima są poważne. Nikt nie może tego
wiedzieć. Niektórzy ludzie grożący samobójstwem nigdy nawet nie pró
bują go popełnić. Wielu innych jednak to robi. Zawsze j e d n a k samobój
stwo jest w ostatecznym rozrachunku sprawą indywidualnego wyboru.
Jeśli jesteś, p o d o b n i e jak Gloria, obiektem obsesyjnego kochanka,
który grozi p o p e ł n i e n i e m samobójstwa w razie twojego odejścia, musisz
traktować tę groźbę poważnie. Nie oznacza to jednak, że masz przyjmo
wać odpowiedzialność za jego życie. Najbardziej konstruktywną rzeczą,
jaką możesz zrobić, jest zachęcenie partnera, żeby skorzystał z któregoś
z wielu źródeł fachowej pomocy dla ludzi przeżywających kryzys. Jeśli
twój kochanek ma życzliwych członków rodziny lub przyjaciół, możesz
ich uprzedzić o jego samobójczych groźbach i twojej stanowczej decyzji
zakończenia związku. Poza tym j e d n a k odpowiedzialność za życie two
jego p a r t n e r a musi spoczywać w jego własnych rękach.
Wiem, że może ci być bardzo t r u d n o przyjąć to do wiadomo
ści, ale nie masz moralnego obowiązku poświęcania własnego dobrego
samopoczucia, jeśli twój obsesyjny kochanek grozi irracjonalnym dzia
łaniem w odpowiedzi na twoją decyzję o odejściu — decyzję, do której
masz wszelkie prawo.
Zrywanie z obsesyjnym kochankiem może być bardzo bolesnym,
wyczerpującym nerwowo procesem. Gdy już postanowisz zakończyć
obsesyjny związek, musisz być przygotowana na poważne przeszkody
nie tylko ze strony obsesyjnego kochanka, ale również z własnej. Jeśli
stwierdzisz, że nie ma sposobu, by związek się utrzymał, wówczas
zerwanie — choć może być trudne do przeprowadzenia — zawsze
będzie lepsze niż pozostanie w związku.
VII. Gdy obsesja zamienia się w przemoc
Zamierzamy teraz zbadać mroczną sferę ludzkiego życia — chaos wy
pełniający życie osób, których odrzuceni obsesyjni kochankowie posu
wają się do przemocy. To trudny dla mnie rozdział, ponieważ wiem,
jak szokujące mogą być dla czytelnika niektóre opowieści. W żadnym
wypadku nie chciałabym odstraszyć kogokolwiek od wstąpienia w nowy
związek ani odwieść od zerwania złego związku. Jednakże z tragicznych
niekiedy pomyłek popełnionych przez kobiety i mężczyzn, których nie
bawem poznacie, można wyciągnąć znaczące wnioski.
Przemoc to dla niektórych obiektów obsesyjnej miłości strasz
liwa rzeczywistość, której nie można zmienić udając, że nie istnieje.
Wszyscy znamy mocno nagłaśniane historie popularnych postaci, które
padły ofiarą przemocy ze strony obsesyjnych kochanków — od akto
rek Dominiąue D u n n e i Dorothy Stratton poczynając, na doktorze
H e r m a n i e Tarnowerze ze Scarsdale kończąc. Akty przemocy nie ogra
niczają się jednak do środowiska ludzi bogatych i znanych — gazety
są pełne opowieści o odrzuconych obsesorach, którzy napastowali lub
nawet mordowali swych byłych partnerów.
Jeśli planujesz zakończenie obsesyjnego związku lub już to uczy
niłaś, ważne jest, byś nie pomyliła się w ocenie rozmiarów pierwotnej,
potężnej wściekłości, jaką w obsesyjnym kochanku odrzucenie może
wywołać. Jeśli jesteś — lub obawiasz się, że możesz być — obiektem
potencjalnie gwałtownego obsesora, wówczas musisz poczynić odpo
wiednie kroki, żeby się ochronić. Nie gwarantują one w pełni bezpie
czeństwa, ale im lepiej jesteś przygotowana, tym większe masz szanse,
by nie stać się ofiarą, a przynajmniej nie być nią wielokrotnie.
1 4 6 O B I E K T Y O B S E S Y J N Y C H K O C H A N K Ó W
ona miała klucz. Myślę, że postąpiłem głupio, nie zmieniając zamków, ale nie
sądziłem, że jest zdolna do czegoś takiego.
Przemoc seksualna
Janey jest wyjątkowo uroczym dwudziestoletnim rudzielcem, córką mo
ich bliskich przyjaciół. Z n a m ją od urodzenia. Dwa lata temu, kiedy była
na pierwszym roku college'u Ivy League, poznała Victora; miał dwadzie
ścia cztery lata i był absolwentem wydziału zarządzania. Janey nie była
zainteresowana Victorem w jakiś szczególnie romantyczny sposób, ale
łączyło ich zamiłowanie do klasyki filmowej i w weekendy często chodzili
do kina, zawsze zresztą w grupie przyjaciół. Janey zdawała sobie sprawę,
że Victor coraz bardziej się nią interesuje, dbała jednak, by nigdy nie
wychodzić tylko z nim samym, i robiła wszystko, by nie podsycać jego
zainteresowania. A mimo to któregoś wieczoru pojawił się w drzwiach
jej pokoju i wyznał miłość.
Odgrywanie się
Gwałt zazwyczaj kojarzy się nam z napaścią obcego człowieka, tymcza
sem przypadki kobiet gwałconych przez kogoś, kogo znają, są alarmu
jąco częste. Dla ofiary każda sprawa o gwałt jest okropnym przeżyciem,
ale jeśli gwałcicielem był ktoś, kogo ofiara znała i kiedyś lubiła, a nawet
kochała, wówczas jeszcze trudniej jej znaleźć w sobie dość siły, by wy
stąpić z oskarżeniem. Jeżeli napastnikiem był mąż lub przyjaciel, ofierze
może być szczególnie ciężko obronić swą wiarygodność przed sądem.
Pomimo trudności związanych z procesem, zawsze zalecam ofiarom
gwałtu, by postępowały stanowczo i wystąpiły z oskarżeniem. Jest to
sposób na przezwyciężenie bólu i strachu — a to na pewno lepsze, niż
godzenie się z nimi.
Gdy gwałciciel jest obsesorem, jego ofiara ma dodatkowe powody
do obaw. W przeciwieństwie do innych sytuacji, taki gwałt nie jest
działaniem przypadkowym. Ofiara została wybrana. Istnieje też wów
czas większe prawdopodobieństwo, że gwałciciel jeszcze raz spróbuje
przemocy.
152 O B I E K T Y O B S E S Y J N Y C H K O C H A N K Ó W
Przemoc fizyczna
Przemoc to w związkach intymnych bardzo realne zagrożenie — przy
najmniej j e d n a amerykańska kobieta na dziesięć bywa bita przez męża
lub kochanka. Dla obiektów obsesyjnej miłości niebezpieczeństwo trwa
nawet po zakończeniu związku. Obsesyjni kochankowie, którym zdaje
się, że tracą tę jedyną, cudowną osobę, mogą kierować się bądź potrzebą
odzyskania władzy nad byłym partnerem, bądź pragnieniem zemsty.
Jakkolwiek także mężczyźni bywają obiektami gwałtownych ob
sesyjnych zachowań, to jednak większość odnotowanych ofiar stanowią
kobiety. Gwałtowny cks-kochanck lub mąż może użyć przemocy w każ
dej dziedzinie życia partnerki, uniemożliwiając jej normalną egzysten
cję. Każde wspomnienie to przerażający sygnał jego istnienia. Każde
pukanie do drzwi, każdy odgłos kroków, każdy cień uwalnia upiora
obsesyjnego napastnika gotowego do ataku. Większość obsesyjnych ko
chanków, gdy kończy się ich związek, nie ucieka się do aktów fizycznej
agresji; jest to j e d n a k niewielkie pocieszenie dla tych obiektów, których
kochankowie stają się agresywni.
GDY O B S E S J A Z A M I E N I A SIE. W P R Z E M O C 1 5 3
Wiele osób takich jak Samantha uważa, że jeśli kończą związek z gwał
townym obsesorem, robią dla siebie coś dobrego, a więc wyjdą z tego
bez szkód emocjonalnych. Jednakże szok i przerażenie, jakie S a m a n t h a
przeżyła z powodu brutalnego zachowania H a r i y e g o , nie zapobiegły
uczuciu żalu spowodowanego śmiercią ich związku i załamaniem się
oczekiwań dotyczących przyszłości.
Większości ludzi trudno zrozumieć, jak obiekt może żałować utra
ty gwałtownego związku. Ale bez względu na to, jak nieznośny stał
się taki związek u swego kresu, większość obiektów odczuwa pewną
tęsknotę za dobrymi czasami, za bezpieczeństwem wynikającym zc stałej
obecności drugiej osoby oraz za tym, „co mogłoby być".
Racjonalizowanie przemocy
Naturalny żal Samanthy złagodził jej uczucia wobec IIarry'ego, usuwa
jąc na dalszy plan uzasadnioną obawę przed nim. Samantha rozpoczęła
znany wielu ofiarom gwałtownych obsesorów proces racjonalizowania
spotykających ją ze strony męża napaści emocjonalnych i fizycznych.
się być delikatna, ale powiedziałam, że na to za późno, że już nie jestem w stanie
mu zaufać. Nigdy nie czułabym się bezpiecznie. Usiłował mnie przekonać, że
mogłabym, a kiedy mu się to nie udało, wpadał w coraz większą frustrację,
aż w końcu zaczął na mnie wrzeszczeć. Byłam mocno wystraszona, więc po
wiedziałam mu, że dziesięć minut minęło i że tak jak obiecał, powinien wyjść.
Ale kiedy otworzyłam drzwi, odmówił wyjścia, więc go wypchnęłam. A kiedy
chciałam zamknąć drzwi, zupełnie oszalał i wyciągnął mnie na korytarz. Wtedy
zaczęłam krzyczeć, a on po prostu zepchnął mnie ze schodów. Następna rzecz,
jaką pamiętam, to to, że byłam w karetce, cała obolała. Tego wieczoru straciłam
dziecko. Nigdy sobie nie wybaczę, że byłam taka głupia.
E L L I E : I wtedy, pewnego dnia pojawił się w moim domu i błagał mnie, żebym
mu pomogła. Wyglądał na tak przygnębionego i tak zakochanego... Zresztą
zawsze uważałam go za miłego faceta, a już na pewno znacznie milszego od
niektórych innych świrów, z którymi Rachel chodziła... No i chodziło mu o tylko
to, żeby mógł z nią porozmawiać. Powiedziałam mu, że Rachel jest naprawdę
wkurzona tym, że on nie chce zostawić jej w spokoju. Przysiągł mi wtedy, że jeśli
ją nakłonię, żeby jeszcze raz się z nim spotkała, a nic z tego nie wyjdzie, to da
za wygraną i nigdy więcej nie będzie zawracał jej głowy. Pomyślałam sobie: „Cóż
w tym złego?" i zaprosiłam Rachel na kolację, nie mówiąc jej, że on ma przyjść.
Ryzyko bierności
Wielu ludzi, p o d o b n i e jak Rachel, odczuwa ogromną potrzebę wiary,
że nic mogliby zakochać się w kimś, kto byłby zdolny ich skrzywdzić.
Nie dopuszczamy do siebie myśli, żę źle oceniliśmy kochanka, że zosta
liśmy po prostu wmanewrowani w pseudoromantyczny związek. Chcemy
wierzyć, że nasza ocena była słuszna, że naprawdę dobrze znamy ludzi,
którzy są nam bliscy.
P o n a d t o p r z e m o c jest na ogół czymś tak obcym naszej naturze,
że nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, iż ktoś, z kim pozostawaliśmy
w zażyłych stosunkach, mógłby nas skrzywdzić. Rachel popełniła ten
błąd, interpretując groźbę G r a n t a w ten sposób, że jej przyjaciel po
prostu raz jeszcze przybrał swą zwykłą, melodramatyczną pozę.
Trudno powiedzieć, czy mogła coś zrobić, żeby uniemożliwić
Grantowi spełnienie pogróżek, powinna jednak zmniejszyć jego
szanse, traktując pogróżki poważnie. Powinna zgłosić je na policji.
Powinna powiedzieć o nich rodzinie i przyjaciołom, prosząc ich, by
pomogli jej unikać go. Nie chcę oczywiście twierdzić, że Rachel
została zamordowana z własnej winy. Nawet gdyby podjęła bardziej
zdecydowane działania obronne, nic byłaby w stanie zagwarantować
sobie pełnego bezpieczeństwa. Popełniła bardzo ludzki błąd, nic
doceniając wściekłości swego odrzuconego kochanka, co uczyniło
ją jeszcze bardziej bezbronną — a drobna różnica może czasami
przeważyć szalę na stronę życia lub śmierci.
P O C H O D Z E N I E Z R O D Z I N Y , W K T Ó R E J S T O S O W A N O P R Z E M O C : Ist
nieją dwa rodzaje przemocy w rodzinie — przemoc wobec małżonka i przemoc
wobec dziecka. Jedna i druga uczy dziecko, że jej stosowanie to skuteczny
sposób zdobywania władzy i narzucania innym swojej woli. Jakkolwiek wielu
ludzi pochodzących z rodzin, w których stosowano przemoc, jest zdecydowanych
nie powtarzać tego wzoru, to jest również sporo takich, którzy nie znają innego
sposobu radzenia sobie z frustracją. Obsesorzy, którzy wyrośli wśród przemocy,
często się do niej uciekają.
GDY O B S E S J A Z A M I E N I A SIE W P R Z E M O C 161
Uwalnianie się
od obsesji
VIII. Przymus połączenia:
korzenie obsesyjnej miłości
Co chcesz powiedzieć twierdząc, że to nie miłość
zmusza mnie do tego, co robię? Jeśli to nie miłość,
to co to, do diabła, jest?
Robert
Błogie połączenie
Jako niemowlęta jesteśmy istotami działającymi czysto emocjonalnie.
Gdy nasze podstawowe potrzeby nie są zaspokojone — gdy jesteśmy
głodni, zmęczeni, jest n a m zimno, niewygodnie, albo coś nas boli —
stajemy się przygnębieni i zdenerwowani. Ale kiedy znajdziemy się
bezpieczni w ramionach matki i ciepłe mleko zaspokaja nasz głód,
wówczas doznajemy prawdziwej błogości, stanu doskonałego połączenia
z matką, całkowitego bezpieczeństwa, ciepła i spełnienia. Nasz wszech
świat jest po prostu wewnętrznym światem potrzeb i zadowolenia, pra-
1 6 6 U W A L N I A N I E SIĘ OD O B S E S J I
Odłączenie
W miarę, jak rozwija się świadomość i dziecko zaczyna odczuwać swoją
odrębność od matki, stopniowo uświadamia sobie, że źródła zaspokoje
nia potrzeb, na których przywykło polegać, znajdują się poza nim, nie są
jego częścią. Poczucie doskonałej jedności, absolutnej łączności z matką,
musi wówczas lec w gruzach. Wszystko, na co w swoim mniemaniu
dziecko mogło liczyć, okazuje się niepewne. G r u n t zaczyna mu się
usuwać spod nóg akurat wtedy, kiedy zaczyna uzyskiwać równowagę
emocjonalną. Po raz pierwszy doświadcza obawy, że matka może nie
przyjść, kiedy będzie jej potrzebować. Po raz pierwszy w pełni odczuwa
pierwotny strach przed opuszczeniem.
Jest to pierwszy krok w „procesie separacji" i dla wszystkich bez
wyjątku krok bolesny. Nie można tak po prostu odciąć owego błogiego
połączenia, jak lekarz odcina pępowinę. I chociaż następne kroki nie
muszą być tak bolesne, niekoniecznie są łatwiejsze.
Oddzielanie się od matki jest burzliwym, stresującym, narastają
cym i gasnącym zmaganiem między naturalnym pragnieniem bycia kimś
oddzielnym a strachem przed utratą bezpieczeństwa, jakie gwarantuje
błogie połączenie. Proces ten, który ciągnie się poprzez dzieciństwo
i dorastanie, bywa dla nas wszystkich od czasu do czasu przykry. Dla
niektórych zaś nic kończy się nawet, gdy wejdą już w dorosłe życie.
Jesteśmy w stanie rozwinąć wystarczające zaufanie do siebie i in
nych, konieczne do pokonywania burzliwych, nieznanych wód pogłębia
jącej się separacji, tylko wtedy, gdy rodzice zaspokoili w zadowalającym
stopniu naszą p o t r z e b ę szacunku, miłości, akceptacji i bezpieczeństwa.
Primus połączenia
Gdy, niezależnie od przyczyny, doznajemy niepowodzenia w procesie
odłączania się, możemy wówczas dokonać psychicznej wolty. Pozornie
możemy sprawiać wrażenie coraz bardziej niezależnych, ale wewnętrz
nie czujemy się przerażeni i rozpaczliwie usiłujemy przywrócić połącze
nie z nieosiągalnym już pierwotnym uczuciem całkowitego zaspokojenia
i bezpieczeństwa. Dla obsesyjnych kochanków chęć odzyskania owego
błogiego połączenia jest czymś więcej niż tylko pragnieniem; to przytła
czający przymus — nazywam go „przymusem połączenia".
Aby ten przymus lepiej zrozumieć, wyobraź sobie małe dziecko,
które opuszcza szczęśliwą chatkę w lesie, by zwiedzić okolicę. Gdzieś
po drodze spotyka stworzenie, którego nigdy przedtem nie widziało.
Wystraszone biegnie z powrotem do d o m u . Jeśli pochodzi ze zdrowej
rodziny, znajduje t a m słowa otuchy i zapewnienie bezpieczeństwa. Ro
dzice wypytują, co się stało, stwierdzają, że stworzenie było niegroźne,
i zachęcają, by dziecko nazajutrz znów podjęło wyprawę.
168 UWALNIANIE SIĘ OD OBSESJI
1
Z o b . na ten t e m a t : Peter Kramer, Wsłuchując sie w Prozac. Przełom w psy-
chofarmaakoterapii depresji, Jacek Santorski & Co, Warszawa 1995 (przyp.
red. pol.).
17O U W A L N I A N I E S I E. OD O B S E S J I
N O R A : Moja matka zawsze biła mnie paskiem do ostrzenia brzytwy i stale mó
wiła, że się za mnie wstydzi. Wstydziła się mojego południowego akcentu, wsty
dziła się moich stopni... Kiedy miałam trzynaście lat, zaczęłam chodzić z chłopa
kami. Odkąd matka dowiedziała się o tym, zaczęła szaleć, kiedykolwiek zbliżałam
się do ojczyma. Nikt nigdy do nikogo się nie przytulał w moim domu, więc i ja
ojczyma nie dotykałam, ale ona i tak mnie posądzała o to, że chcę go podniecić,
podczas gdy ja tylko siedziałam obok w stroju gimnastycznym albo prosiłam go,
żeby mi pomógł zapiąć korale. Kiedy w wieku czternastu lat zaszłam w ciążę,
nazwała mnie dziwką i tak mocno zbiła przedłużaczem, że wciąż jeszcze m a m
blizny. A ja wciąż chodziłam z chłopakami, bo znajdowałam w nich odrobinę
czułości. Wystarczyło, że chłopak odprowadził mnie z kościoła do domu, a ja już
się zakochiwałam. Kiedy nie ma się miłości w domu, to szuka się jej gdziekolwiek.
N O R A : Mój tata zmarł, kiedy miałam cztery lata. Pamiętam, jak się zastanawia
ł a m : „Czemu odszedł, jeśli mnie wciąż k o c h a ? " . Nie rozumiałam, co to znaczy
umrzeć, wiedziałam tylko, że mi go brakuje.
Dla Nory, podobnie jak dla wielu innych dzieci w takiej sytuacji, śmierć
ojca była równoznaczna z odrzuceniem. Dzieci reagują p o d o b n i e rów
nież na rozwód lub na zwykłą nieobecność rodziców. Rodzice nie muszą
jawnie odtrącać dzieci, by czuły się emocjonalnie odrzucone.
Nawet najbardziej życzliwi rodzice mogą sprawić, że dzieci w ja
kiejś chwili tak się poczują. Wystarczy zwykłe odesłanie ich za karę
do innego pokoju lub odmowa poświęcenia im uwagi, gdy jesteśmy
zajęci. Poczucie odrzucenia bywa doświadczeniem bardzo subiektyw
nym. Czynnikiem, który może zapobiec przekształceniu się tego rodzaju
subiektywnego odrzucenia w przymus połączenia, jest pocieszanie dzieci
i wyraźne zapewnianie ich o miłości i o tym, że nie chciało się ich
odrzucić.
Większość dzieci wyrastających na obsesorów pochodzi z rodzin,
w których często czują się niekochane, niechciane, ignorowane lub od
rzucone przez rodziców. Tego rodzaju trwałe poczucie odrzucenia po
woduje, że dzieci pożądają miłości, ale znają tylko j e d n o jej źródło —
K O R Z E N I E O B S E S Y J N E J MIŁOŚCI 1 71
A N N E : Mój starszy brat był złotym chłopcem. Wszystko, co robił, było dosko
nałe. Wszyscy, włącznie ze mną, naprawdę go kochali. Ale kiedy miałam jakieś
osiem czy dziewięć lat — on był o siedem lat starszy — coś się nagle zmie
niło, wciąż się kłócił z rodzicami, zabierali go do lekarza, zaczął mieć problemy
w szkole, interesowała się nim policja. Dopiero później się zorientowałam, że
bierze narkotyki. To, co działo się w domu, sprawiło, że poczułam się, jakbym
w ogóle nie istniała, i nie mogłam zrozumieć dlaczego. Zawsze dawałam znać
o swojej obecności, wołając: „Hej, hej, jestem tutaj!", ale chyba nikogo to nie
obchodziło. Po prostu rodzice już w ogóle nie mieli dla mnie czasu. Zdawało mi
się, że przestali mnie kochać i postanowili ignorować. Nienawidziłam tego.
Być może rodzice A n n e kochali ją i mieli dobre intencje, ale przy swoim
zaaferowaniu sprawą syna opuszczali emocjonalnie córkę. Zamieszanie,
jakie wprowadził do d o m u brat Anne, sprawiło, że czuła się odtrącona,
ponieważ jej zapotrzebowanie na zainteresowanie i wsparcie emocjo
nalne pozostawało w znacznym stopniu nie zaspokojone.
A n n e jako dziecko nie mogła zrozumieć, że to niespodziewane
kłopoty z synem odsunęły rodziców od niej; wiedziała tylko, że jest
lekceważona, i to ją bolało. Poniżający komunikat, jaki odebrała, mówił,
że nie jest dla rodziców ważna, co przetłumaczyła sobie na „niechciana".
K O R Z E N I E O B S E S Y J N E J NI I t O Ś C I 1 7 3
RAY: Moja matka stale na mnie krzyczała albo nie było jej. To było tak, jakby
chciała, żebym zniknął, jakbym był dla niej jakimś ciężarem. Ojciec zawsze był
w pracy. Trudno byłoby mi winić go za to, że nie chciał przebywać z nią taką, jaka
była, w domu, ale przez to zostawaliśmy tylko we dwoje — ona i ja. Próbowałem
dla niej robić różne rzeczy, aby zrozumiała, jak bardzo ją kocham, ale nigdy nie
udawało mi się nic zrobić wystarczająco dobrze.
czucia, że nie jest dosyć dobry, że nikt go nie kocha. Więc znowu
pomstował na tę samą utratę i opuszczenie. Odczuwał równie rozpacz
liwą chęć odzyskania Karen, jak w dzieciństwie chęć zdobycia matczynej
akceptacji.
Mimo różnic pomiędzy zdarzeniami w jego stosunkach z matką
i z Karen, Raya ogarniało to samo dziecięce uczucie odrzucenia. Prze
kształcając Karen w symboliczną matkę, podejmował na nowo walkę.
R O B E R T : Kiedy miałem jakieś czternaście lat, mój ojciec miał romans i w końcu
odszedł od matki. To było straszne. W głowie cały czas kotłowała mi się myśl, że
on nie może, nie może, po prostu nie może odejść. Musi być jakiś sposób, żebym
to odwrócił. Naprawdę zdawało mi się, że cale nasze życie się zawali i że nie mam
wyjścia, tylko muszę znaleźć jakiś sposób na to, by go zatrzymać. Pamiętam,
że kiedyś schowałem się w jego ciężarówce i wyskoczyłem, żeby przyłapać go
z tą kobietą. Był naprawdę wściekły, ale ja go błagałem, żeby wrócił do domu.
Wrzeszczał na mnie, żebym się zamknął, aleja dalej błagałem. Więc on po prostu
odjechał, zostawiając mnie w tamtym miejscu.
Ponad dwadzieścia pięć lat później, gdy Sarah odrzuciła Roberta, uczu
ciem, które przyćmiło wszystkie inne i zawładnęło nim — p o m i m o
wielości doświadczeń, jakie zdobył w życiu — był ten sam ból, jaki
odczuwał, kiedy opuścił go ojciec. Jego niechęć do pogodzenia się
z odejściem Sarah miała ten sam posmak co niechęć do pogodzenia się
z odejściem ojca. Fakt, że jego symbolicznym ojcem była kobieta, nie
miał znaczenia. Emocjonalnie wciąż był tam, w tej ciężarówce, zdecy
dowany zmienić bieg zdarzeń. I raz jeszcze nie okazał się wystarczająco
dobry. Raz jeszcze jego emocjonalne przetrwanie zostało zagrożone
stratą, której nie potrafił zaakceptować. Raz jeszcze został poniżony.
Uczucia, jakie wzbudziła w nim Sarah obsadzona w roli jego dziecięcego
d r a m a t u , były właśnie tym, czego potrzebował.
K O R Z E N I E O B S E S Y J N E J M I Ł O Ś C I I 79
R O B E R T : Posłuchaj, on to on, a ona to ona, więc niby jak mógłbym ich mylić?
Mogę być wkurzony, ale wciąż jestem świadomy różnicy pomiędzy nią a nim.
2
Zobacz: Anna Suchańska, Gry ratownicze, [w:] J. Santorski (red.), ABC
psychologicznej pomocy, Jacek Santorski & Co, Warszawa 1994 (przyp. red.
pol.).
K O R Z E N I E O B S E S Y J N E J M I Ł O Ś C I
być szczęśliwą i kochającą się rodziną. Jednakże nic z tego, co robiłam nie
udawało się. On się w ogóle nie zmieniał.
K I R K : Już jako małe dziecko wiedziałem, że moja matka nie jest taka jak
wszyscy. Mówiła sama do siebie, wpadała w złość i rzucała wszystkim, co miała
pod ręką, posądzała ludzi, że kradną jej rzeczy. No i miała wszystkich tych swoich
„wrogów". Wciąż trafiała do szpitali, ale wszystko szło na marne. Czuła się
coraz gorzej. Naprawdę ciężko było na to patrzeć. Stale wraca do mnie wspo
mnienie, jak mi śpiewała, kiedy byłem mały... i jak często się razem śmialiśmy.
Ale nim skończyłem dziesięć lat, żyła już w zupełnie innym świecie. Pękało mi
serce. Musiałem patrzeć, jak matka cofa się do punktu, w którym już nie jest
w stanie zatroszczyć się o siebie. Mój ojciec wynajmował w ciągu tygodnia jakąś
pielęgniarkę, a w czasie weekendów dbanie o matkę było moim zadaniem. On
szedł do swego gabinetu i pracował tam bądź robił co innego, a ja przebywałem
z matką i karmiłem ją. Zdarzało się, że ukrywałem lekarstwa w jedzeniu, bo
myślała, że to trucizna. Czasami rzucała talerzem i potem musiałem sprzątać.
Najtrudniej było utrzymać ją w spokoju. Miewała paranoiczne urojenia, że do
domu wchodzą jej wrogowie i milion razy kazała mi sprawdzać wszystkie drzwi
i okna. Zapewniałem matkę, ze nikt nie mozc tu się dostać, ale dziesięć minut
później znów wpadała w panikę. Żeby ją uspokoić, próbowałem wszystkiego,
co przychodziło mi do głowy, ale ona stawała się coraz bardziej zdenerwowana
i pobudzona. To było tak cholernie frustrujące.
K I R K : Loretta nie była pierwsza. Miałem już za sobą związki z trzema kobie
tami, czy może raczej trzy kobiety przeszły przez moje życie, zależnie jak na
to patrzeć. Zawsze była to ta sama historia — te kobiety stanowiły uosobienie
wszelkich klęsk życiowych. Udało mi się uniknąć szpitali, więzień i nie zabiłem
się, a nawet znalazłem swoją drogę w życiu. Ale wygląda na to, że nie potrafię
skończyć z tym ciągłym wikłaniem się w związki z kobietami, które same siebie
niszczą. A teraz jest Loretta. Wiem, że traktuje mnie nieprzyzwoicie, ale nie
umiem z niej zrezygnować.
Uzdrawiająca podróż
Obsesja jest s t a n e m poddającym się leczeniu. To nieważne, czy polega
na tym, że nie potrafisz wydobyć się z żałoby po związku, który właśnie
się rozpadł, czy na tym, że wciąż prześladujesz kochanka, który cię
odrzucił, czy też na tym, że próbujesz uratować związek, choć czujesz,
1 8 8 U W A L N I A N I E SIE. O U O B S E S J I
Zanim rozpoczniemy
Często słyszę pytanie, czy opisane w mojej książce metody można sto
sować bez fachowej pomocy. Oczywiście, możesz również samodzielnie
uczyć się strategii zachowania i komunikowania się z ludźmi. Niejed
nemu wystarczy to, by przełamać obsesyjne skłonności.
Jeśli j e d n a k zmagasz się dodatkowo z takimi problemami jak
powracająca depresja, silne ataki niepokoju, zaburzenia fizyczne o pod
łożu emocjonalnym lub gwałtowne wybuchy, to ćwiczenia zawarte w tej
książce powinnaś wykonywać równolegle z psychoterapią i w porozu
mieniu z lekarzem.
P o n a d t o wielu obsesorów ma skłonności do zachowań przymuso
wych także w obszarach życia nie związanych z miłością. Jeśli używasz
narkotyków lub alkoholu, by wyciszyć swe uczucia, to musisz najpierw
rozwiązać problem nałogu. D o p i e r o wtedy możesz przystąpić do pracy
w oparciu o tę część książki. Alkohol i narkotyki zniekształcają oceny
i postrzeganie, co poważnie osłabia również zdolność do skutecznego
rozprawienia się z obsesyjnym zachowaniem i myślami. Jeśli walczysz
z nadużywaniem takich środków, to nalegam, byś nie traciła czasu,
U S T A L A N I E K U R S U 1 89
Powoli
Przez pierwsze dwa tygodnie uzdrawiającej podróży nie b ę d ę cię prosiła
o to, byś przestała widywać się ze swym kochankiem lub przestała o nim
myśleć. W istocie nie zamierzam prosić cię nawet o to, byś przestała
postępować w sposób obsesyjny.
Wiem, jak przerażająca może być dla ciebie sama tylko myśl
o rezygnacji z obsesji. Możesz się obawiać, że jeśli z niej zrezygnujesz,
to zrezygnujesz z miłości. Obsesja i miłość tak bardzo splotły się w umy
słach większości obsesorów, że nie potrafią wyobrazić sobie j e d n e g o bez
drugiego. Nie musimy się śpieszyć. Będziemy wchodzili do wody powoli,
ostrożnie i o ile to możliwe, bezboleśnie.
Dziennik
Z a n i m przystąpisz do pracy nad wyzwalaniem się z myśli, odczuć i za
chowań cechujących obsesyjną miłość, musisz być świadoma, czym o n e
są i w jaki sposób na ciebie wpływały. Pierwszym krokiem do uzyska
nia tej świadomości będzie prowadzenie dziennika schematów twojej
obsesji. 1
Kapitanowie statków od dawna znali wartość dziennika pokłado
wego, w którym pozostawał zapis pływów, zjawisk niebieskich, odczytów
kompasu, zmian kursu, warunków pogodowych, zachowania załogi —
wszystkich tych czynników, które w razie zboczenia z kursu pomagały
stwierdzić, gdzie p o p e ł n i o n o l>łąd.
Aby p o m ó c ci ocenić, jak dalece twoje życie zboczyło z kursu,
proszę o prowadzenie przez kilka tygodni dziennika schematów twojej
obsesji. Uzbrojona w te zapiski, będziesz w stanie prześledzić niektóre
ścieżki, którymi twój świat wewnętrzny prowadził cię do samozniszcze
nia.
1
Z doświadczeń moich pacjentów wynika, że tego rodzaju dziennik może
być pomocny także w uwalnianiu się od innego rodzaju obsesji, jak rów
nież nawracających stanów i zachowań depresyjnych lub agresywnych. Bar
dzo korzystne jest łączenie pracy z dziennikiem z treningiem uważności,
wzmacnianiem „wewnętrznego obserwatora" nałogowych stanów świadomo
ści (przyp. J.S.).
USTALANIE KURSU 1 91
1 . C O P O P R Z E D Z I Ł O ( S P O W O D O W A Ł O ) P O J A W I E N I E SIĘ MY
ŚLI? . .
2. CO M Y Ś L A Ł A M ? .
3. J A K SIĘ C Z U Ł A M ?
4. CO CHCIAŁAM ZROBIĆ?
5. CO Z R O B I Ł A M ?
6 . J A K I BYŁ R E Z U L T A T M O I C H D Z I A Ł A Ń ?
1 . C O P O P R Z E D Z I Ł O P O J A W I E N I E SIĘ MYŚLI?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musisz uświadomić sobie, jakie są
twoje osobiste „przełączniki" — jakieś szczególne widoki, dźwięki,
zapachy, smaki, doznania, miejsca i rzeczy, które wyzwalają myśli
o twoim obiekcie. Takim przełącznikiem może być piosenka o miłości,
zapach perfum, ulubiona restauracja, określona pora dnia, film
o miłości, dźwięk dzwonka do drzwi, znacząca data w kalendarzu, foto
grafia, pragnienie seksualne, prezent otrzymany kiedyś od kochanka...
Wszystko, co sprawia, że myślisz o nim.
2. CO M Y Ś L A Ł A M ?
To pytanie wydaje się łatwe, ale takie nic jest, ponieważ kiedy zaczynasz
myśleć o swoim kochanku, może to trwać godzinami. Chodzi o to,
by zawrzeć złożone myśli w kilku zdaniach, bez względu na to, czy
dotyczą wspomnień, marzeń, pragnień, czy planów. Mogą być zarówno
bardzo konkretne („Pamiętam, jak pił szampana z filiżanki do kawy"),
jak i bardzo ogólne („Ciekawa jestem, co on teraz robi?").
3. J A K SIĘ C Z U Ł A M ?
Uczucia można zwykle opisać jednym lub dwoma słowami — czułam
się „szczęśliwa", „smutna", „zła", „winna", „kochająca", „zazdrosna",
„podniecona", „zaniepokojona", „pobudzona", „ekstatyczna", „wystra
szona" lub „poniżona", by wymienić tylko kilka możliwości. Nie zawsze
j e d n a k uczucia są takie proste. Można doznawać kilku uczuć jednoczę-
USTALANIE KURSU 1 9 3
4. CO CHCIAŁAM ZROBIĆ?
Zawsze, kiedy zaczynasz myśleć o swoim kochanku, chcesz coś zrobić.
Możesz chcieć się z nim zobaczyć. Możesz chcieć się upić. Możesz
chcieć wyrównać rachunki. Cokolwiek chciałabyś zrobić, zapisz to. Py
tanie może okazać się nieco krępujące, jeśli ogarnie cię pragnienie
zrobienia czegoś irracjonalnego lub wstydliwego. Ale niech to nie po
wstrzymuje cię przed szczerą odpowiedzią.
5. CO ZROBIŁAM?
Odpowiadając na to pytanie pamiętaj, że mam na myśli nie tylko za
chowania prześladowcze. Chodzi mi o wszelkiego rodzaju zachowania
będące wynikiem myśli lub uczuć dotyczących twojego partnera. Może
to być zjedzenie pięciu kilogramów lodów, kręcenie się koło jego domu,
oglądanie filmu o miłości, zapamiętanie się w pracy albo po prostu
gapienie się w ścianę. Powinnaś zapisać wszystko, co zrobiłaś pod wpły
wem obsesyjnych myśli lub uczuć.
6. J A K I BYŁ R E Z U L T A T M O I C H D Z I A Ł A Ń ?
Odpowiedź na to pytanie powinna być bardziej rozbudowana. Jeśli
utrzymujesz jakikolwiek kontakt ze swym obiektem, opisz też jego reak
cję. Czy twój obiekt rzucił słuchawkę? Zaczął płakać? Wezwał policję?
Chodzi też o wszelkie skutki fizyczne twoich działań: zniszczony samo
chód, kac, zaniedbana praca. I wreszcie o uczucia, których doznałaś
w wyniku działania — smutek, poniżenie, ulgę, wściekłość — wszystko,
co można o tym powiedzieć. Zachowanie ma zawsze konsekwencje
fizyczne i emocjonalne — chcę, żebyś skupiła się na jednych i drugich.
Ważne rozróżnienie
Niemal wszyscy moi pacjenci są zakłopotani, gdy po raz pierwszy starają
się spisać odpowiedzi na pytania, ponieważ, jak większość z nas, mają
niekiedy problemy z rozróżnieniem między myślami a uczuciami.
Myśli i uczucia są w naszej świadomości tak mocno ze sobą sple
cione, że różnica między nimi wydaje się często bardzo mglista. Ale
istnieje prosty sposób na ich rozróżnienie. Może to wyglądać na ja
łowe ćwiczenie intelektualne, ale — jak wie każdy, kto czytał moje
poprzednie książki — opieram się na założeniu, że w pracy nad zmianą
194 U W A L N I A N I E SI{ 00 O B S E S J I
Zachowania
Jeśli będziesz mieć problemy z odpowiedzią na pytanie „Co zrobiłam?",
to być może dlatego, że zachowujesz się raczej pasywnie niż aktywnie.
Istnieją pewne zachowania obsesyjne, które są w sposób oczywisty ak
tywne — na przykład bezustanne wydzwanianie, kręcenie się w pobliżu
d o m u obiektu, podkradanie się. Są inne, równie aktywne, choć w mniej
oczywisty sposób — jak przejadanie się lub nadużywanie narkotyków
czy alkoholu. Są wreszcie zachowania pasywne.
Zachowania pasywne często polegają na zaniechaniu działania,
a nie na działaniu. Charakterystyczne jest to, czego nie robisz, a nie to,
U S T A L A N I E KURSU 1 96
Niedziela, p o r a śniadania
CO SPOWODOWAŁO POJAWIENIE SIĘ MYŚLI? — Zapach kawy
zawsze przypomina mi o Karen, ponieważ o n a robi wspaniałą
mocha-java.
CO POMYŚLAŁEM? — Myślę o tym, o ile byłbym szczęśliwszy,
gdyby Karen była tu ze mną. Kawa lepiej by smakowała, miałbym
z kim porozmawiać, może doszłoby do tego, że byśmy się kochali.
Zawsze razem czytywaliśmy niedzielne gazety. Naprawdę tęsknię
za nią. Ciekaw jestem, co o n a teraz robi. Obawiam się, że jest
z jakimś innym facetem. Jest taka piękna, że każdy skorzystałby
z okazji. Gdyby rzeczywiście była z jakimś innym facetem, to
chciałbym skręcić mu kark. Szkoda, że jej tu nie ma.
JAK SIĘ CZUŁEM? — Czuję się samotny i sfrustrowany, ponieważ
nic w tej sprawie nie mogę zrobić. J e s t e m wściekły na siebie, że
nie potrafię opanować zazdrości i złości. Jestem wściekły na nią
za to, że mnie wyrzuciła. Czuję się przygnębiony.
CO CHCIAŁEM ZROBIĆ? — Chcę pójść do niej, zobaczyć ją,
upewnić się, że jest sama, kochać się z nią namiętnie.
CO ZROBIŁEM? — Przejechałem koło d o m u Karen i zobaczyłem,
że nie ma jej samochodu.
JAKI BYŁ REZULTAT MOICH DZIAŁAŃ? Byłem zbyt przygnę
biony, żeby jak zawsze pójść na siłownię, zamiast tego siedziałem
w domu, oglądałem mecz piłki nożnej i użalałem się nad sobą.
Czwartek, wieczór
CO SPOWODOWAŁO POJAWIENIE SIĘ MYŚLI? — Idziemy na
kolację. Myślałem o tym od chwili, kiedy się obudziłem.
USTALANIE KURSU 199
Wakacje emocjonalne
Schematy obsesyjnego zachowania dezorientują cię niby bezlitosna psy
chiczna burza piaskowa. Jeśli chcesz odzyskać równowagę psychiczną,
musisz wydostać się poza obszar burzy. Poproszę cię teraz, byś zrobiła
odważny krok — wyrwała się na chwilę ze swoich obsesyjnych zacho
wań i myśli. To właśnie nazywam „wakacjami emocjonalnymi". Chodzi
o spędzenie jakiegoś czasu z dala od kochanka i/lub bez pogoni za nim.
W tym czasie skoncentrujesz się na sobie samej, poznasz techniki p a n o
wania nad swoimi schematami obsesyjnymi i nabierzesz nieco dystansu
do swojej sytuacji.
Wiem, że jeśli trwasz w związku, to perspektywa wyrwania się
z niego na pewien okres przeraża cię — i dlatego proszę cię tylko
o dwa tygodnie. Dostaniesz również do wykonania sporo konstruktyw-
D E M O N T A Ż S Y S T E M U O B S E S Y J N E G O 2 O 3
Dylemat wybawcy
Wybawcy mają dodatkowy problem przy planowaniu emocjonalnych
wakacji, ponieważ ich kochankowie są tak bardzo od nich uzależnieni.
Kirk obawiał się, że jeśli na dwa tygodnie zostawi L o r e t t ę samą, to o n a
tego nie wytrzyma.
K I R K : Co będzie, jeśli wrócę do domu i zastanę ją martwą? Jak będę się wtedy
czuł? Chodzi o to, że tylko ja stoję pomiędzy nią i rynsztokiem.
S U S A N : Nie bardzo widzę, jak mogłabym ci pomóc, jeśli sam sobie nie poma
gasz.
Zrodzenie obsesora:
„Nie jestem w stanie sobie pomóc"
Twoje obsesyjne zachowanie nie jest tak naprawdę poza twoją kontrolą,
to tylko złudzenie. Przekonanie, że nie jesteś w stanie sama sobie
pomóc, jest kuszącą formą wymówki, która pozwala uniknąć przyjęcia
odpowiedzialności za własne działania. Za to przekonanie zapłaciłaś
swoją ambicją, szczęściem, godnością i być może szansą na zdrowy
związek. Kluczem do panowania nad obsesyjnymi zachowaniami jest
przeświadczenie, że to nie jest coś, co się przydarza, lecz coś, o czym
sama zadecydowałaś.
Wielu obsesorom trudno zaakceptować fakt, że obsesyjne zacho
wanie wynika z ich własnego wyboru. Większość moich pacjentów opi
suje swe zachowanie w takich na przykład słowach:
N O R A : Nie myślałam o tym, po prostu zrobiłam to. To było tak, jakbym była
marionetką i ktoś pociągał za sznurki.
S U S A N : Wiem, że tak to można było odczuwać, ale przyjrzyjmy się bliżej temu,
co zrobiłaś. Gdybyś pojechała tam w wyniku impulsu, zrobiłabyś to w chwili, gdy
takie pragnienie się pojawiło. Tymczasem pomyślałaś o tym, jak byś się czuła,
gdyby Tom cię rozpoznał. Dokonałaś wyboru, by pod jego dom nie jechać wła
snym wozem. D o k o n a ł a ś wyboru, by wyjść z domu. Dokonałaś wyboru, by udać
się do firmy wynajmującej samochody. Dokonałaś wyboru, by wydać pieniądze
na wynajem samochodu. Dokonałaś wyboru, by wypełnić formularz. Dokonałaś
wyboru, by wynajętym samochodem pojechać pod dom Toma. A później kilka
krotnie dokonałaś wyboru, by znów tam pojechać. Ty dokonałaś tych wszystkich
wyborów, ale przecież w dowolnym momencie mogłaś dokonać wyboru, by za
przestać tych działań — czyli zrobić coś, czego nie można zrobić, kiedy działa się
pod wpływem impulsu. Za każdym razem, gdy myślisz o tym, żeby coś zrobić, tym
samym bierzesz pod uwagę możliwość, by tego nie robić.
Wychodzenie z izolacji
Obsesja jest stanem samotności i wyizolowania. Gdy obsesorów absor
buje kochanek czy kochanka, często odsuwają się od przyjaciół, krew
nych, współpracowników. Zazwyczaj lekceważą innych ludzi, sprawiając,
że ci czują się niepotrzebni, nie przychodzą na spotkania lub są stale
nieosiągalni. Wielu obsesorów zanudza osoby ze swego otoczenia nie
kończącymi się monologami o kochanku, bólu i frustracji.
W czasie emocjonalnych wakacji odwróć te tendencje. Z a p r o ś
dawnych przyjaciół na posiłek, koncert lub film. O d n ó w telefonicznie
dawne znajomości. Odwiedź zaniedbywanych dotąd krewnych.
Gdyby twoi bliscy i przyjaciele bronili się przed twoim towarzy
stwem, ponieważ w ciągu ostatnich kilku tygodni, miesięcy lub lat byłaś
jak zepsuta płyta, zapewnij ich, że nie zamierzasz opowiadać o swoim
kochanku — a nawet szczególnie zależy ci na unikaniu tego tematu
rozmowy. Starasz się odkryć na nowo dawne zainteresowania.
Wróć do cotygodniowego tenisa, zajęć jogi lub gry w brydża, które
zaniedbałaś w czasie trwania obsesyjnego związku.
Nie myśl o tym jako o zajęciach tymczasowych, które podejmu
jesz, ponieważ nie możesz spotykać się z p a r t n e r e m . Aktywność ze
wnętrzna i podtrzymywanie przyjaźni to czynniki o podstawowym zna
czeniu dla dobrego samopoczucia emocjonalnego, czy przeżywasz aku
rat związek miłosny, czy też nie. W zdrowym związku istnieje dosyć
miejsca zarówno na partnerstwo w miłości, jak i własne sprawy. Jedynie
obsesyjna miłość żąda takiego przywiązania, które odcina cię od reszty
życia.
Jeśli twoje obsesyjne zachowanie było w zasadzie pasywne, to
możesz mieć skłonność do bierności również w innych obszarach życia.
I d e a wycofania się z życia celem opłakiwania związku przemawia o wiele
silniej niż zaangażowanie w jakąś nową działalność. Chociaż wycofanie
może zdawać się kojące, to jedynym sposobem na zwalczenie izolacji
i samotności jest wyjście ze skorupy i spędzanie czasu z innymi ludźmi.
Jeśli zdecydowałaś się wyrwać z kokonu obsesji, będziesz może
zaskoczona odkrywając, że potrafisz dobrze się bawić bez swojego ko
chanka. Wiele rzeczy może sprawić, że poczujesz się lepiej. Sama so
bie kup kwiaty, idź na plażę, spraw sobie nowe ubrania, wybierz się
DEMONTAŻ SYSTEMU OBSESYJNEGO 2I5
Zmiana kierunku
Gdy nawiedzi cię pragnienie zrobienia czegoś obsesyjnego, warto mieć
p o d ręką gotową strategię kierowania energii emocjonalnej w stronę
bardziej produktywnej działalności. Jeśli w chwili pojawienia się im
pulsu, by podjechać pod d o m kochanka lub skontaktować się z n i m ,
zamiast tego zmusisz się do wykonania paru ćwiczeń gimnastycznych,
to u d a ci się ukierunkować znaczną część obsesyjnego p ę d u na działal
ność nie tylko zdrową w znaczeniu fizycznym, lecz także poprawiającą
samopoczucie emocjonalne.
Kiedy podejmujesz wysiłek fizyczny, twój mózg produkuje sub
stancje chemiczne zwane endorfinami. Stanowią one część naturalnego
systemu obrony przed bólem i podobnie jak wiele farmaceutycznych
środków przeciwbólowych, w rezultacie podnoszą cię na duchu. W prze
ciwieństwie jednak do tabletek, endorfiny nie mają efektów ubocznych,
a po ustaniu ich działania nie doznajesz obniżenia nastroju.
Poświęć pięć minut na spisanie form aktywności fizycznej, które
sprawiają ci przyjemność (albo przynajmniej tych, które uprawiasz dla
podtrzymania sprawności). Może to być wszystko — od badmintona
poprzez aerobic i jogging aż po podnoszenie ciężarów. Na przykład
moją ulubioną formą aktywności fizycznej jest stepowanie w grupie
tanecznej. Miałam kilku pacjentów, którzy podobnie jak ja czuli awer
sję do zorganizowanych ćwiczeń, a przyjemność sprawiała im jazda na
rowerze, piesze wędrówki czy taniec. D o b r e jest wszystko, co zmusi cię
do wysiłku i wyciśnie z ciebie poty.
Kiedy już sporządzisz listę ulubionych ćwiczeń, postanów sobie,
że raz dziennie, kiedy poczujesz impuls, by zrobić coś obsesyjnego,
skierujesz go na ćwiczenia. Zamiast dzwonić do kochanka, idź popły
wać. Zamiast jechać pod jego dom, poskacz przez skakankę. Raz na
dzień wykonaj jakieś ćwiczenia fizyczne, zamiast telefonować do „ko
twicy" lub stosować techniki zmiany kierunku myślenia, które przedsta
wię w dalszej części rozdziału. W ten sposób nie tylko uaktywnisz swoje
endorfiny, lecz także nauczysz się jeszcze jednego sposobu pokonywania
obsesyjnych impulsów. Z a n i m miną dwa tygodnie emocjonalnych waka
cji, będziesz ich miała spory zasób.
21 6 UWALNIANIE SIE. OD OBSESJI
1) wspomnienia,
2) marzenia,
3) monologi wewnętrzne.
Limitowanie czasu
Gdy po raz pierwszy wspominałam swoim pacjentom o przerywaniu
obsesyjnych myśli, wszyscy jak jeden mąż narzekali, że kiedy taka myśl
wykluje się w ich głowie, nie są w stanie się jej pozbyć. Zazwyczaj
są zaskoczeni, gdy dowiadują się, że wcale tego od nich nie oczekuję.
Zapoznaję ich za to z metodą limitowania czasu.
Limitowanie czasu jest prostą techniką, dzięki której pozwalasz
sobie raz dziennie pofolgować obsesyjnym myślom — ale tylko przez
ściśle określony czas.
Znajdź na to ćwiczenie wolną chwilę — zazwyczaj zalecam pa
cjentom, by wykonywali je tuż przed pójściem spać. Połóż się i pozwól
swym obsesyjnym myślom harcować. Upewnij się, że masz przy sobie
stoper lub zegarek, i kontroluj upływ czasu. Gdy wyznaczony okres
minie, głośno powiedz swoim myślom, żeby sobie poszły. Większość
moich pacjentów stosuje w tym celu krótki monolog. A n n e nazwała swój
tekst mantrą:
A N N E : W porządku, już czas. Czas, żebyście odeszły. Zobaczymy się jutro o tej
samej porze. Wiem, że nie jesteście dla mnie dobre, i teraz nie chcę tracić na
was więcej czasu. Jeśli koniecznie chcecie wrócić, to musicie zaczekać do jutra,
dzisiaj nie m a m ochoty dłużej wam folgować.
Wyobraź sobie swoje obsesyjne myśli jako olbrzymi głaz przygniatający ci ra
miona. A teraz wyobraź sobie, jak się wyprostowujesz, żeby zrzucić z siebie
len ciężar. Patrz, jak głaz z hukiem wali się na ziemię. Odczuwaj ulgę przy
DEMONTAŻ SYSTEMU OBSESYJNEGO 2 21
* * *
Dzień czternasty
Ostatni dzień wakacji emocjonalnych będzie dniem oceny. Jeśli to moż
liwe, tak sobie zaplanuj wakacje, żeby był to dzień wolny od pracy. Nie
umawiaj się z przyjaciółmi; postaraj się spędzić go samotnie. Musisz
dobrze zastanowić się nad charakterem swojego związku.
Jeśli jesteś taka jak większość obsesyjnych kochanków, to surowe,
krytyczne spojrzenie na swój związek będzie ostatnią rzeczą na świecie,
jakiej byś pragnęła, ponieważ w głębi serca czujesz, że skończy się to
jakimś przykrym odkryciem.
Wielu z was już utraciło partnerów. Inni pozostają w związkach,
dla których nie widać nadziei, związkach przegranych. Niektóre związki
22 4 UWALNIANIE SIE 00 OBSESJI
N O R A : Nie mam żadnego związku, nie mam Toma... Pozostał mi tylko ból. Więc
co mam robić?
S U S A N : Jeśli chodzi o wasz związek, Toma i twój ból, jedynie bólowi można
jakoś zaradzić. Nie stworzysz związku z niczego... Nikt tego nie potrafi. I nie
możesz zmusić Toma, żeby mu na tobie zależało, jeśli nie jest tobą zaintereso
wany. Możesz jednak zrobić coś dla pozbycia się bólu.
Pochwala związku
Często proszę moich pacjentów, by wyrazili swój żal, wygłaszając mowę
pochwalną pod adresem swego związku i wszystkich towarzyszących mu
fantazji i marzeń. Po latach praktyki mogę stwierdzić, że ten rytuał jest
niezwykle skuteczny.
Jeśli, jak Nora, zrozumiałaś, że nie masz już żadnego związku,
usiądź na kilka minut z kartką papieru i ołówkiem w ręku. Napisz, co
2 2 8 UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
ten związek dla ciebie znaczył i jak jego śmierć na ciebie wpłynie. Na
stępnie odczytaj głośno swoją mowę, wyobrażając sobie, że ten związek
jest właśnie opuszczany do grobu.
Kiedy poprosiłam Norę, żeby to zrobiła, urządziła w moim ga
binecie ceremonię pogrzebową, wykorzystując krzesło jako mównicę.
Początkowo, gdy tak stała za krzesłem, wydawała się nieco onieśmie
lona, ale kiedy skończyła swą zaimprowizowaną mowę pogrzebową,
sama była zdziwiona tym, ile miała do powiedzenia. O t o fragment jej
wystąpienia:
Odnawianie kontaktów
Bez względu na to, czy mieszkasz ze swoim kochankiem, widujesz się
z nim raz lub dwa razy w tygodniu, czy też spotykacie się tylko spora
dycznie, powrót do związku może być bardzo ryzykowny.
Po dwóch tygodniach wolnych od obsesyjnych zachowań jesteś na
ogół w sytuacji człowieka, który przebył intensywną kurację odchudza
jącą. Teraz, gdy dieta się skończyła, widzisz wszędzie wokół pokusy
i wydaje ci się, że po tak długiej wstrzemięźliwości możesz sobie po
zwolić na nieco mniejszą ostrożność. Niestety, tak jak w przypadku
odchudzania się, musisz kontynuować pozytywne działania i zachować
czujność wobec pokusy powrotu do starego, znajomego schematu za
chowań.
Twój partner ma wszelkie powody, by — pamiętając uciążliwość
twojej obsesyjnej taktyki w przeszłości — obawiać się ciebie. Na zwią
zane z kochankiem czynniki uruchamiające reagowałaś w sposób moż
liwy do przewidzenia — obsesyjnie. Obecnie, wracając do związku,
powrócisz do środowiska, w którym te czynniki nadal działają. Cho
ciaż w ciągu minionych dwóch tygodni ostro pracowałaś nad swoim
zachowaniem, istnieje prawdopodobieństwo, że p a r t n e r zacznie od mo
m e n t u , w którym przerwał. Jeśli przedtem cię odrzucał lub przekazywał
podwójne komunikaty, bądź był nieosiągalny emocjonalnie, przypusz
czalnie będzie tak nadal.
Gdy w czasie wakacji emocjonalnych uczyłaś się panować nad
swoimi zachowaniami, było to jak nauka pływania w płytkiej części
basenu. Teraz skaczesz do oceanu. Nabyte umiejętności pomogą ci
utrzymać się na powierzchni, ale fale i prądy będą przeciwko tobie,
powodując, że pływanie będzie wymagało znacznie większego wysiłku.
JAK SOBIE PORADZIĆ Z PRAWDĄ 2 3 1
Margaret i Phil
Gdy Margaret odnawiała kontakty ze swoim kochankiem, policjantem
Philem, wiedziała, że nie jest to powrót do wszystkich elementów daw
nego związku. Potwierdziła pięć z dziewięciu punktów drugiej listy kon
trolnej. Kiedy zadzwoniła do niego po zakończeniu wakacji emocjonal
nych, uczyniła to z innym nastawieniem.
Ray i Karen
Kiedy Ray wracał do Karen, to — inaczej niż Margaret — powracał do
związku, w którym istniała wzajemność. Oboje, Ray i Karen, ciężko pra
cowali podczas oddzielnych zajęć terapeutycznych, ucząc się, jak sobie
radzić z obsesyjnymi aspektami swego wzajemnego oddziaływania. Ray
zauważył jednak, że wciąż reaguje na te same czynniki uruchamiające,
k t ó r e przedtem doprowadzały go do szaleństwa. Nadal czuł się odtrą
cony, kiedy Karen zamykała drzwi od łazienki, zazdrosny, kiedy usłyszał
męski głos nagrany na jej automatycznej sekretarce, zrozpaczony, gdy
nie wiedział, gdzie jego kochanka przebywa.
Teraz wszakże Ray zdawał sobie sprawę z tego, jak owe mecha
nizmy na niego oddziaływują. Mógł im się przeciwstawić, stosując nową
strategię zachowania. Powoli, ale zdecydowanie pokonywał przeszkody
piętrzone przez obsesję.
RAY: Przewidywałem, że ciężko mi będzie bez niej przez dwa tygodnie, ale
jeszcze trudniej było po powrocie. Myślałem, że już nad tym panuję, ale teraz,
kiedy znowu się z nią spotykam... muszę strzec się swoich uczuć dwadzieścia
cztery godziny na dobę. I jestem tego świadom... Zastanawiam się nad każdą
swoją myślą, nad każdym ruchem... ale przynajmniej ona wciąż jest przy mnie.
Najtrudniejszą rzeczą jest nie wiedzieć. Wciąż drzemie we mnie pragnienie, by
znać każdy jej krok, każde posunięcie, lecz wiem, że w ten sposób odpychałbym
ją od siebie. Więc zamiast ją zadręczać, w kółko powtarzam sobie tę formułkę:
„Jeśli to zrobię, to ją stracę, jeśli to zrobię, to ją stracę" i zdaje się, że te słowa
skutkują. Nie zmieniają oczywiście moich uczuć, ale w każdym razie nie zżerają
mnie one tak bardzo. Wiem, że przede mną jeszcze daleka droga, ale widzę, że
robię postępy, a to właśnie się liczy.
Obsesor gwałtowny
Jeśli przekroczyłaś granicę i posunęłaś się do gwałtownych czynów wo
bec swego obiektu lub jego własności, to zdecydowanie przestrzegam
przed odnawianiem pod jakimkolwiek pozorem kontaktu z partnerem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że takie zalecenie może w tobie wzbudzić
uczucie gniewu i zawodu, szczególnie jeśli ciężko pracowałaś nad opa
nowaniem obsesyjnego zachowania; faktem jest jednak, że gwałt ma
skłonność do powtarzania się.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że niektórym ludziom stosującym
przemoc udaje się pokonać osobiste demony, powrócić do związków
i nie powodować dalszych incydentów, są to jednak wyjątki potwier
dzające regułę. Twój związek z obiektem wyzwalał przemoc. Jakkol
wiek nie ma pewności, że to się powtórzy, możesz zmniejszyć ryzyko,
unikając sytuacji niosących znane zagrożenia. Masz przed sobą jeszcze
dużo trudnej pracy nad swoimi emocjami, nie warto zatem zaostrzać
problemów w związku, narażając się na działanie znanych czynników
uruchamiających.
Jeśli obok obsesji zmagasz się ze skłonnościami do przemocy,
to nie wystarczą ćwiczenia zawarte w tej książce. Skłonności te są
zakorzenione mocno i głęboko. Nigdy dość podkreślania, że przemoc
rodzi się poza twoją świadomością i nie zmienią tego żadne d o b r e chęci,
siła woli, przyrzeczenia i zobowiązania. Dla własnego dobra, dla dobra
wszystkich z twojego otoczenia i wszystkich tych, którzy w przyszłości
się w nim znajdą, musisz rozpocząć terapię u specjalisty. Powinien to
być terapeuta mający doświadczenie z pacjentami skłonnymi do gwał
townych zachowań i powinien zająć się zarówno twoim obsesyjnym
zachowaniem, jak i twoją dziecięcą wściekłością.
2 3 4 UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
Natalie i Rick
Granice ustalone przez Kirka były wyraźne. Dla Natalie, która miała
za sobą wyciąganie swego kochanka Ricka z problemów finansowych,
ustalenie granic było bardziej skomplikowane.
Natalie właściwie nie mogła żądać, by Rick przestał bujać w ob
łokach i poprawił stan swoich finansów. Po wakacjach emocjonalnych
zażądała jednak, by ustalił h a r m o n o g r a m spłaty długów, jakie u niej
zaciągnął. Poprosiła go również, aby zaczął pokrywać przypadającą na
niego część wydatków domowych.
Rick zaskoczył Natalie, pozytywnie reagując na wprowadzone
przez nią zasady. Powiedział, że ma już dosyć poczucia, iż jest
pechowcem, i przyznał, że to się musi zmienić. Poprosił tylko
o trzydziestodniowy okres na „złapanie o d d e c h u " , by mógł znaleźć
pracę. Natalie zgodziła się.
NATALIE: Codziennie wychodził z ogłoszeniami pod pachą, ale jakoś nigdy nic
z tego nie wychodziło. Nie wiem dlaczego. Może tak naprawdę wcale tej pracy
nie szukał. Może zawalał rozmowy kwalifikacyjne. Niezależnie jednak od tego,
co to było, walczyłam z impulsem, by zrobić z tego mój problem. Nie chciałam
śledzić za niego ogłoszeń, nie chciałam pisać za niego listów, nie pożyczałam
2 3 6 UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
nie, to uratują związek. Nikomu nie mogę dać takiej obietnicy. Każda
sytuacja jest inna.
Kochanek mógł cię odrzucić z powodów, które nie mają nic lub
mają niewiele wspólnego z twoim zachowaniem. Nawet jeśli to twoje
skłonności obsesyjne były wyłączną przyczyną odwrócenia się partnera,
zmiana zachowania mogła nastąpić zbyt późno, by zmienić jego uczucia.
Twój obiekt może nie mieć ochoty na powtórne ryzyko i nie chcieć ci
zaufać.Jeśli spełniałaś rolę wybawcy — może nadal odmawiać przyjęcia
odpowiedzialności za własne problemy. Może być i tak, że naprawdę
stracił dla ciebie zainteresowanie, a wówczas żadne zmiany z twojej
s t r o n y nie dokonają wyłomu w jego obojętności.
Bardzo ważne jest, byś nie stawiała wszystkich swoich emocjo
nalnych kapitałów na jedną niepewną kartę swojego związku. Twoje
d o b r e samopoczucie emocjonalne jest zbyt ważne, by miało zależeć od
partnera, który — bez względu na przyczynę — już cię odrzucił.
Związek musi zejść na drugi plan, gdy w grę wchodzi twoje zdro
wie emocjonalne. Jeśli w wyniku twojej pracy nad sobą związek poprawi
się, to bardzo dobrze. Jeśli nie, to i tak po rozstaniu z kochankiem
poczujesz się o całe niebo lepiej i w dodatku będziesz wyposażona
w nowe umiejętności, konieczne do zbudowania w przyszłości nowego,
zdrowego związku. Tak czy inaczej, wygrasz na tym.
XII. Wypędzanie upiorów przeszłości
Odrzucenie otwiera w każdym obsesyjnym kochanku puszkę Pandory,
uwalniając w nim wszystkie najgorsze obawy o to, że nie jest kochany
i nie można go kochać: oto toksyczna dwójnia niskiej samooceny. Od
rzucenie powoduje, że zdaje ci się, iż jesteś okropna — nie dość ładna,
nie dość mądra, nie dość pociągająca, nie dość dowcipna, nie dość
utalentowana i tak dalej.
Jak już widzieliśmy, siła negatywnych odczuć dotyczących własnej
osoby rodzi się głównie z bólu wywołanego odrzuceniem w dzieciństwie.
Ta właśnie siła napędza twój przymus połączenia. Odrzucenie w wieku
dorosłym reaktywuje najgłębsze dziecięce obawy i niepokoje. Musisz
wtedy zmagać się z dwoma odrzuceniami naraz: dawnym i obecnym. Ból
odrzucenia wynika nie tylko z tego, co czuje do ciebie twój partner, ale
również z tego, co ty sama sądzisz o sobie. To są owe ciosy emocjonalne,
które powodują, że odrzucenie wydaje się nie do zniesienia.
Trudna, heroiczna praca, jaką wykonałaś, stanowi znaczny krok
naprzód w kierunku przerwania i zmiany wielu twoich obsesyjnych sche
matów. Jeśli chcesz uwewnętrznić te zmiany, jeśli pragniesz, żeby stały
się częścią ciebie, to musisz wypędzić dawne upiory emocjonalne, w dal
szym ciągu podsycające przymus połączenia. Czas pozbyć się upiorów
z przeszłości. \
24 O UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
A N N E : Robili wszystko, co mogli. Oskarżając ich, po prostu źle bym się czuła.
Pewnie, że byłam trochę odsunięta, ale oni zawsze mnie kochali. To nie było
odrzucenie. Jestem z nimi w bardzo bliskich stosunkach i nie chcę robić niczego,
W Y P Ę D Z A N I E U P I O R Ó W P R Z E S Z Ł O Ś C I 241
ANNE: Ale nie byłam odrzucona. Odrzucenie ma miejsce wtedy, kiedy ludzie
ciebie nie chcą. Tylko źli rodzice odrzucają własne dzieci. Moi rodzice po prostu
mieli pełne ręce roboty.
Kochany Tato,
Swoim odejściem złamałeś mi serce. Było mi strasznie źle. Mogę zrozumieć,
dlaczego odszedłeś od mamy, wielu ludzi się rozwodzi. Ale dlaczego również
mnie opuściłeś? Dlaczego mnie od czasu do czasu nie odwiedziłeś? Dlaczego nie
zadzwoniłeś? Czemu nie pisałeś? Cały czas myślałam, że już mnie przestałeś ko
chać. Albo że zrobiłam coś złego i jesteś na mnie za to wściekły. Jeszcze bardziej
bolało mnie, kiedy widziałam inne dzieciaki ze swoimi ojcami. Myślę, że Ciebie
nigdy nie obchodziło, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie zrozumiem, jak mogłeś
tak po prostu odwrócić się ode mnie. Nie zasłużyłam na takie traktowanie. Ja
przecież Cię kochałam.
Margaret
się obawiała. To było dla niej podniecające odkrycie — czuła ból, ale
potrafiła sobie z nim poradzić.
Nalegam, byś ty też pisała listy. Pomogą ci one wyjaśnić, nazwać
i skoncentrować się na uczuciu odrzucenia z okresu dzieciństwa, po to,
byś mogła następnie wypędzić szczególnie nieustępliwe upiory. Zacznij
list od słów, które najlepiej opisują specyfikę twojej sytuacji. Na przy
kład:
Wściekłość Roberta
O ile list Margaret wyrażał wielki ból, o tyle inne listy — na przykład
Roberta — skupiały się na zupełnie innych uczuciach.
Robert, sprzedawca w sklepie ze sprzętem stereo, przyszedł do
mnie, kiedy rozwalił młotkiem samochód swej dziewczyny; obawiał się,
że jeśli nie uda mu się okiełznać swego t e m p e r a m e n t u , to w końcu
zrobi komuś krzywdę. To było dość nietypowe. Większości ludzi, którzy
odreagowują swą wściekłość lub fantazje o zemście przez przemoc, brak
odwagi lub samokrytycyzmu, by szukać pomocy. Robert zdawał się
szczerze przekonany, że powinien opanować swą złość.
Poprosiłam go, by napisał list do ojca, wyrażając to, co odczuwał
jako dziecko, kiedy ojciec rzucił matkę dla innej kobiety — bowiem te
same uczucia odtwarzał w sposób destrukcyjny w obsesyjnym związku
z Sarah. O t o wyjątek z pięciostronicowego listu, który Robert przyniósł
w następnym tygodniu:
2 4 4 UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
Tato,
lego wieczora, kiedy zostawiłeś mnie stojącego na drodze i odjechałeś z tamtą
kobietą, poczułem się jak robak, który właśnie został rozdeptany. Sam miałem
ochotę Cię rozdeptać. (...)
Co to za cholerny ojciec, który bardziej martwi się o jakąś lalę niz o wła
snego syna? To zwykły dupek. (...)
Nigdy nie daruję Ci, że mi to zrobiłeś. I nigdy nie daruję Ci, że zrobiłeś
to mamie. Potraktowałeś nas jak śmieci i nienawidzę Cię za to.
Twój syn, Robert
Smutek Roberta
Ze względu na skłonności Roberta do gwałtownych działań bardzo waż
ne było, aby sięgnął dalej w głąb swej podświadomości i zbadał inne
emocje, z pewnością czające się p o d jego złością. Zaleciłam mu więc
napisanie jeszcze jednego listu do ojca, prosząc, aby tym razem po
wstrzymał się od wyrażania złości. Chciałam sprawdzić, jakie inne uczu
cia może łączyć z tą sprawą. Gdy Robert tydzień później przyniósł swój
list, okazało się, że ograniczył się do pół stroniczki. Przypominam, że
pierwszy list miał pięć stron.
Drogi Tato,
Gdy rnnic opuściłeś, czułem się jak psie gówno. Myślałem, że mnie nie kochasz,
że Cię nie obchodzę, że mnie nie chcesz, że mnie nie potrzebujesz, że mnie nic
lubisz. Płakałem tak bardzo, że myślałem, że nigdy nie przestanę. Czasami dalej
chce mi się płakać. Czasami dalej czuję się jak psie gówno.
Twój syn, Robert
Robert zawsze mógł się wściec na zawołanie, ale teraz dotarł do emocji
zalegających poniżej pokładów wściekłości — emocji „mniej męskich",
takich jak smutek, bezradność i poniżenie; do emocji, które sprawiały,
że od dzieciństwa czuł się słaby i zawstydzony.
To były te same emocje, które odczuwał zawsze, kiedy odrzucała
go kobieta. Jako dziecko cierpiał, ale był zbyt bezradny, by móc cokol
wiek zrobić; jako człowiek dorosły mógł zareagować przemocą, która
natychmiast obdarzała go poczuciem siły i władzy, przesłaniając uczucie
niedowartościowania.
Drugi list Roberta pozwolił mu powtórnie przeżyć „niemęskie"
odczucia w sytuacji nie wzbudzającej w nim niepokoju. Mógł zacząć
je akceptować jako normalną część swej człowieczej natury. To z ko
lei sprawiło, że uczucia te stały się dla Roberta mniej groźne, uległa
złagodzeniu potrzeba bronienia się przed nimi za pomocą gwałtownych
zachowań. Sięgając do emocji zalegających pod pokładami wściekłości,
246 UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
Spóźnione przeprosiny
Wszyscy nosimy w sobie aktywny ładunek emocji i wspomnień, k t ó r e
nie zmieniły się od czasów dzieciństwa — nasze „wewnętrzne dziecko".
Gdy obsesyjni kochankowie jako ludzie dorośli ponownie odgrywają
w swych związkach dawne zmagania, wówczas ciągną ze sobą tę bez
bronną istotę. Poprzez obsesję ich „wewnętrzne dziecko" zmuszone jest
wciąż na nowo przeżywać ból rodzicielskiego odrzucenia.
Gdy wyjaśniłam to Norze — którą matka biła pasem i oskarżała
o uwodzenie ojczyma — zrozumiała, że stwarzała prawdziwe piekło
swojemu „wewnętrznemu dziecku". Zapytałam, czy chciałaby je prze
prosić, i pomysł ten spodobał się jej.
Poprosiłam więc, by wyobraziła sobie siebie jako małą dziew
czynkę i posadziła ją na pustym krześle, które przed nią postawiłam.
Następnie poleciłam, by powiedziała tej małej dziewczynce — swemu
„wewnętrznemu dziecku" — j a k bardzo to dla niej przykre, że sprawiała
jej tyle bólu i powodowała tyle zamętu. N o r a namyślała się chwilę,
a następnie z wahaniem zaczęła mówić:
N O R A : Naprawdę cię kocham. Jesteś taka ładna, taka bystra. Jestem z ciebie
dumna. Wszystko, co robisz, jest doskonałe. Jesteś takim wspaniałym dziecia
kiem, że nie zamieniłabym cię na żadne inne dziecko. Jestem bardzo zado
wolona, że jesteś moją córką, ponieważ dzięki tobie jestem szczęśliwa. Zawsze
chciałam uczynić cię tak szczęśliwą, jak szczęśliwą ty czynisz mnie.
Gdy N o r a skończyła, jej oczy były wilgotne od łez. Moje również. Po
trzebowała kochającego rodzica, by zastąpił tego, który ją maltretował,
i dzięki swemu niezwykle pomysłowemu ćwiczeniu znalazła go w sobie.
Ten uzdrawiający proces gojenia nazywa się odzyskiwaniem rodziców.
Za pomocą tego ćwiczenia Nora zaczęła pozbywać się negatywnych ko
munikatów, które matka ulokowała w jej podświadomości. Zastępowała
je dowartościowującymi komunikatami pełnymi miłości, jakich zawsze
oczekiwała i na jakie zasługiwała.
Przykład Nory pokazuje, jak można zdobyte w czasie ćwiczeń
umiejętności z zakresu wizualizacji i odgrywania ról wykorzystywać do
2 4 8 UWALNIANIE SIE. 00 OBSESJI
ale jaki mógł być w jej najgorszych wyobrażeniach. Było to dla niej
znacznie trudniejsze zadanie.
Przez chwilę Margaret sprawiała wrażenie, jakby zaraz miała się rozpła
kać. Kiedy jednak ta prawda do niej dotarła, ogarnęła ją złość.
Odrzucenie w dzieciństwie
i osobista odpowiedzialność
Nie jesteś odpowiedzialna za żadną formę odrzucenia, jakiego doświad
czyłaś jako dziecko. To niezwykle ważne, więc powtarzam:
Odsymbolizowanie kochanka
Będąc obsesyjnym kochankiem, oczekiwałaś od swego symbolicznego
rodzica, że zrekompensuje ci wszelkie odrzucenia, jakich doświadczyłaś
od rodzica rzeczywistego. Takie nastawienie ożywia tylko twoje dzie
cięce zmagania. Nie uda się ich zakończyć pozytywnym rozwiązaniem,
dopóki nie odsymbolizujesz swojego partnera.
Rayowi było szczególnie trudno oddzielić Karen od swej matki.
Na poziomie intelektualnym rozumiał, że przeistoczył kochankę w sym
boliczną matkę, jednak na poziomie emocjonalnym podtrzymywał tę
mistyfikację. Aby pomóc mu z tym skończyć, poprosiłam, żeby przyniósł
dwa zdjęcia, matki i Karen.
JNa następnej sesji terapeutycznej poleciłam mu, żeby położył fo
tografie na jednym z wolnych krzeseł. Potem powiedziałam, by wyjaśnił
Karen — mówiąc do jej zdjęcia — w jaki sposób, jego zdaniem, powinna
była zrekompensować zniszczenia emocjonalne d o k o n a n e w nim przez
matkę.
RAY: Moja matka doprowadzała mnie do szału, więc żeby tego uniknąć, sta
rałem się, żeby zrozumiała, jak bardzo ją kocham. Kiedy spotkałem ciebie,
zacząłem robić to samo, tylko tym razem to ja ciebie doprowadzałem do szaleń
stwa, a to było wstrętne. Ona była alkoholiczką, ty nie jesteś. Ona zawsze na mnie
wrzeszczała, ty tego nie robisz. Musiałem się nią opiekować, ty sama potrafisz
zatroszczyć się o siebie. Jej obowiązkiem było zajmować się mną, ty nie musisz.
Ona zawsze powodowała, że czułem się bezradny i wystraszony. Przy tobie też
czasami tak się czuję, ale wiem, że to wypływa ze mnie, a nie z ciebie, i muszę
252 UWALNIANIE SIE OD OBSESJI
* * * ^
To me zawsze ty
Pod koniec pracy ze mną coś takiego przytrafiło się Norze — bez
podstawnie zaczęła się obwiniać. Mniej więcej po roku od czasu, gdy
przestała w końcu fantazjować na temat Toma, poznała innego mężczy
znę. Przez kilka miesięcy spotykali się, po czym on nagle odszedł.
Strażnicy godności
J e d e n ze sposobów, których używam, by p o m ó c ludziom poznawać
nowe sposoby reakcji na odrzucenie, polega na symulowaniu najcięż
szych przypadków odrzucenia w ich życiu, ale w środowisku nie stwa
rzającym zagrożenia.
Z a n i m przeprowadziłam Margaret przez to ćwiczenie, pokazałam,
o co w nim chodzi, prosząc każdego członka grupy, by powiedział mi
coś odrzucającego, jakbyśmy właśnie kończyli związek. G r u p a Marga
ret składała się z mężczyzn i kobiet, którzy starali się przezwyciężyć
obsesyjne schematy zachowań. Ponieważ odrzucenie było p r o b l e m e m
każdego z nich, nie mieli trudności ze sformułowaniem wypowiedzi,
stanowiących czynniki uruchamiające ich własne obsesje. Następnie za
demonstrowałam Margaret, w jaki sposób może reagować na te czynniki
za pomocą nowych odpowiedzi.
Ten rodzaj odpowiedzi nazywam „strażnikami godności":
STARY CZYNNIK: „Dłużej tego nie zniosę. Jesteś dla mnie zbyt
zaborcza".
NOWA ODPOWIEDŹ: „Wiem, że jestem zaborcza, ale pracuję
nad tym. Przykro mi, że nie chcesz dać mi czasu na to, żebym
się zmieniła".
STARY CZYNNIK: „Nie chcę zranić twoich uczuć, ale nie jesteś
w moim typie".
UTRZYMYWANIE RÓWNOWAGI 259
trzymasz się tej części komunikatu, która mówi wprost lub sugeruje,
że kochanek cię potrzebuje, a równocześnie jesteś przerażona drugą,
tą, która mówi lub sugeruje, że jest inaczej. Najprostszy sposób na
przedarcie się przez mgławicę podwójnego komunikatu to nie pozwolić
sobie na zakłopotanie czy niepewność. Jeśli stwierdzisz, że kochanek
mówi jedno, a robi drugie, to nie próbuj zgadywać, co się dzieje —
zapytaj wprost.
O t o kilka przykładów pytań, jakie możesz zadać swemu kochan
kowi:
„Mówisz, że chcesz się ze mną związać, ale nic nie robisz w tym
kierunku. O co ci naprawdę chodzi?"
A N N E : Nie wiern, czy teraz bardziej ufam jemu, czy sobie, ale mam znacznie
bardziej filozoficzne podejście do tego związku niż do poprzednich. Wydaje mi
się, że już nigdy nie rzucę się bez zastanowienia na głęboką wodę, więc się tym
zanadto nie przejmuję. Jeśli nic z tego związku nie wyjdzie, no to t r u d n o . No
wiesz, związek musi być dobiy również dla mnie. Przedtem nigdy nie zwracałam
na to uwagi. Zawsze byłam tak pochłonięta tym, żeby chłopak mnie kochał, że
nigdy nie obchodziło mnie, że w takim związku jestem nieszczęśliwa. Teraz wiem,
że jeśli nie będę szczęśliwa, to mogę odejść. Będę rozczarowana, ale będę żyła.
I to właśnie pozwala mi być sobą. To niezwykłe uczucie. Gdybyś sześć miesięcy
temu zapytała mnie, czy kiedykolwiek przypuszczałam, że będę się tak czuła,
to powiedziałabym: „To niemożliwe". Może sama się oszukuję, ale wiem, że nie
mam zamiaru umierać ze strachu o ten związek, a to samo w sobie jest cudowne.
2 6 2 UWALNIANIE SIE. OD OBSESJI
będzie nam dobrze tak długo, jak długo będę umiał postępować konsekwentnie,
kierując się szacunkiem i miłością.
W głębi serca wiem, że to nie będzie łatwe. Wciąż jest wiele rzeczy,
których trzeba się nauczyć, i nawyków, które należy przezwyciężyć. Ale kocham
Cię za to, że znosiłaś to wszystko razem ze mną, pomimo bólu i cierpienia, jakie
w przeszłości Ci zadawałem. I kocham Cię za to, że nie pozwoliłaś mi uciec
w moje dawne szaleństwa. A zwłaszcza za to, że dałaś mi szansę, Najdroższa,
podczas gdy wiele innych kobiet po prostu zrezygnowałoby ze mnie. Ale najbar
dziej kocham cię za to, że jesteś taka, jaka jesteś.
Gratulacje z okazji szczęśliwej rocznicy, Najdroższa. Kocham cię.
Ray
Jubileuszowy list Raya był radosnym sposobem uczczenia nie tylko odej
ścia od obsesyjnych schematów, ale odkrycia przez niego nowej formy
kochania, która uwolniła go od obaw i złości, jakie w przeszłości ciążyły
nad jego życiem z Karen.
W wyniku pracy, jaką Ray wykonał, by zrozumieć, że naruszał
granice osobistej wolności Karen, przyjął do wiadomości fakt, że jest
o n a odrębną indywidualnością. To znaczy, że ma prawo do własnych
uczuć, myśli i zainteresowań i że on musi to prawo szanować.
Obsesja nie może współistnieć z tego rodzaju szacunkiem dla
osobistych praw kochanka, dobry związek zaś nie może istnieć bez
niego.