You are on page 1of 43

ROZDZIAŁ VI

WOJNA Z NAMIĘTNOŚCIAMI
Różni autorzy

(i) Wojna z namiętnościami

Lekarstwo na wszelkie namiętności

Trzeba nam wiedzieć, że nieustanne wzywanie Imienia Bożego jest lekarstwem leczącym nas nie
tylko z wszelkich namiętności, ale też z ich skutków. Tak jak lekarz podaje lekarstwo lub nakłada
kompres na ranę pacjenta, co pomaga, ale sam pacjent nie wie jak, tak sam kiedy Imię Boże jest
wzywane zabija wszelką namiętność, choć nie wiemy w jaki sposób.

Św. Barsanufiusz i Jan

Uciekaj się do Imienia Bożego

Mój bracie, namiętności są utrapieniem; dlatego Pan nas nie ekskomunikuje z ich powodu, ale
mówi: „Wzywaj Mnie w dniu utrapienia: Ja cię uwolnię, a ty Mnie uwielbisz" (Ps 50,15). Dlatego,
gdy nęka cię jakaś namiętność, nie ma nic bardziej skutecznego niż wzywanie Imienia Bożego.
Wszystko co możemy wobec naszej słabości to uciekać się w poszukiwaniu schronienia do Imienia
Jezus. Namiętności bowiem, jako demony, wycofają się, jeśli przywołane zostanie to Imię.

Św. Barsanufiusz i Jan

Cztery szczeble drabiny

Pamiętaj o mądrym nauczaniu św. Jana Klimaka. Opisuje drogę naszego wstępowania ku Bogu w
formie drabiny z czterema szczeblami. Mówi, iż niektórzy poskramiają swoje pasje; inni śpiewają,
to znaczy modlą się ustami; trzecia grupa praktykuje modlitwę wewnętrzną; wreszcie czwarty
rodzaj to ci, którzy postępują w doświadczaniu wizji. Ci, którzy chcą wejść na te cztery stopnie, nie
mogą zaczynać od góry, ale muszą zaczynać od dołu; muszą wejść na pierwszy szczebel, a
następnie wspiąć się na drugi, potem na trzeci i wreszcie na czwarty. Dzięki tej drabinie każdy
może wstąpić do nieba. Najpierw musisz popracować nad poskramianiem i ograniczaniem
namiętności; następnie praktykuj psalmodię - innymi słowy, osiągnij nawyk modlitwy ustnej; potem
podejmuj modlitwę wewnętrzną; i w końcu wejdź na szczebel, z którego można wznieść się ku
wizjom. Pierwszy to praca nowicjusza; drugi to praca postępujących; trzeci tych, którzy doszli w
postępie do końca; a czwarty jest zarezerwowany dla tych, którzy osiągnęli doskonałość.

Teofan Rekluz

Jedyny sposób by zacząć - poskromić namiętności

Jest tylko jeden sposób aby zacząć i polega on na poskramianiu namiętności. Nie można poddać ich
kontroli w duszy inaczej niż przez straż serca i uwagę. Zatem ci, którzy przechodzą wszystkie te
etapy we właściwej kolejności, każdy w swoim czasie, mogą, kiedy serce zostanie oczyszczone z
namiętności, poświęcić się całkowicie psalmodii i walki z myślami; mogą też patrzeć w górę do
nieba fizycznymi oczami lub kontemplować je duchowymi oczami duszy, modląc się właściwie w
czystości i prawdzie.

Teofan Rekluz
Trzech duchowych olbrzymów

Jeśli chcesz odnieść zwycięstwo nad namiętnościami, wejdź w siebie poprzez modlitwę i pomoc
Boga; następnie zejdź w głąb swojego serca i tam wytrop tych trzech potężnych gigantów -
zapomnienie, lenistwo i ignorancję. To ci trzej podtrzymują szeregi naszych duchowych
przeciwników: wspierane przez te trzy, wszystkie inne namiętności, wracają do serca, działają, żyją
i zyskują siłę w pobłażających sobie i nieumiejętnych duszach. Ale jeśli dzięki wytężonej uwadze i
wytrwałości umysłu oraz z pomocą z wysoka znajdziesz tych złych olbrzymów, dla wielu
nieznanych, z łatwością odepchniesz ich bronią prawości - przez pamięć o tym, co dobre, przez
żarliwy zapał duszy ku zbawieniu i przez wiedzą z nieba.

Św. Marek Eremita*1

1 Św. Marek Eremita, grecki autor ascetyczny z początku V w., który jako pustelnik mieszkał w
Egipcie lub Palestynie

Złodzieje duchowych darów

Tak jak złodzieje nie atakują z łatwością miejsca, w którym widzą królewską broń przygotowaną
przeciwko nim, tak i ten, który wszczepił modlitwę do swojego serca, nie może być łatwo
obrabowany przez złodziei umysłu.

Św. Marek Eremita

Walka w sercu z Szatanem

Najważniejszą pracą, jaką duchowy zapaśnik może wykonać, jest wejście w serce aby walczyć z
Szatanem; znienawidzić i odeprzeć myśli, które ten podsuwa, oraz toczyć z nim wojnę.

Św. Makary Egipski

Wygnanie i odnowa

Po tym jak doprowadził człowieka do wygnania z Raju za jego wykroczenie, i oddalenie go od


Boga, diabeł ze swoimi demonami uzyskał dostęp do władzy rozumu w każdym człowieku, aby
dręczyć go psychicznie w dzień i w nocy, jak to jest u niektórych w większym, a u innych w
mniejszym stopniu, a jeszcze u innych w bardzo dużym stopniu. Jedynym sposobem, aby uchronić
się przed diabłem, jest ciągła pamięć o Bogu: pamięć ta musi być odciśnięta w sercu mocą Krzyża,
przez co umysł staje się silnym i niewzruszonym. To jest cel, na który skierowane są wszystkie
nasze wysiłki w wewnętrznym życiu duchowym. Każdy chrześcijanin jest powołany do podążania
tą ścieżką, a jeśli zamiast tego idzie w innym kierunku, dąży na próżno. Każdy człowiek, który ma
w sobie Boga, podejmuje również wszelkie ćwiczenia duchowe w tym samym celu: poprzez
dobrowolne samozaparcie dąży do tego by sprowadzić hojność miłosiernego Boga, aby Bóg mógł
przywrócić mu jego dawny status, odciskając ślad Chrystusa w jego umyśle; jak mówi Apostoł:
"Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje." (Ga 4,19).

Św. Symeon Nowy Teolog

Ochrona cnót

Dla tego, kto zawsze przebywa w domu w swoim sercu, wszystkie przyjemności tego życia są obce.
Chodzi on w Duchu, a więc nic nie wie o pożądliwościach ciała. Wszystkie podstępy demonów
skierowane przeciwko takiemu człowiekowi pozostają nieskuteczne, ponieważ udaje się pod
ochronę cnót, które stoją jako strażnicy pilnujący miasta czystości.

Św. Diadoch z Fotyki

Oddzielenie od Boga i wynikające stąd konsekwencje

Jeśli nasz duch oderwie się od Boga, wówczas moc samostanowienia dana człowiekowi przez Boga
również zostanie nam odebrana. Wtedy człowiek nie będzie już w stanie opanować ani skłonności
duszy, ani potrzeb swojego ciała, ani kontaktów zewnętrznych. Wtedy zostanie rozdarty przez
pragnienia swojej duszy i ciała oraz przez próżność życia zewnętrznego, chociaż wszystkie te
rzeczy na pozór wydają się przyczyniać do własnej przyjemności i szczęścia. Porównajcie te dwa
stany życia, a zobaczycie, że w pierwszym człowiek żyje całkowicie w sobie przed Bogiem, a w
drugim człowiek jest całkowicie poza sobą, zapominając o Bogu. Ten drugi stan życia pogarsza się
o wiele bardziej, gdy pojawiają się namiętności, które zakorzeniają się w ego i przenikają całą
duszę i ciało, i prowadzą wszystko w złym kierunku. Kierunek ten nie jest konstruktywny, ale
destrukcyjny i odwraca człowieka od ścieżki Ducha i bojaźni Bożej, przeciwstawiając się jego
sumieniu. W ten sposób mężczyzna staje się jeszcze bardziej płytki niż poprzednio.

Teofan Rekluz

Bezwzględność i brak litości wobec siebie samego

Podporządkowując się w modlitwie Bogu i Jego łasce, mierz się ze wszystkimi rzeczami, które
pobudzają cię do grzechu i staraj się odwrócić od nich swoje serce, kierując je ku ich
przeciwieństwu. W ten sposób zostaną wyrwane z serca, a ich przemoc ustąpi. W tym zadaniu
poddaj się całkowicie rozeznaniu i według niego poprowadź swoje serce.
Ta walka z siłami zła jest absolutnie niezbędna, jeśli chcesz złamać własną wolę. Trzeba
kontynuować pracę nad sobą w ten sposób, aż zamiast litowania się nad sobą samym, zrodzi się w
nas bezwzględność i brak litości wobec siebie samego, pragnienie cierpienia, torturowania siebie,
zmęczenia duszy i ciała. Trzeba to kontynuować, dopóki zamiast samozadowolenia, nie poczujemy
wstrętu wobec wszystkich złych nawyków i relacji - dopóki nie stworzymy wrogiego i zaciętego
oporu przeciwko nim, jednocześnie czas poddania się wszelkim złu i wszelkim upokorzeniom,
które wyrządzają nam ludzie. Trzeba kontynuować pracę, dopóki nasza żądza rzeczy wyłącznie
materialnych, zmysłowych i widzialnych nie zniknie całkowicie i zostanie zastąpiona uczuciem
obrzydzenia do nich; zamiast tego zaczynamy trwać i szukać tylko tego, co duchowe, czyste i
boskie. Zamiast ziemskości - ograniczenia życia i szczęścia wyłącznie do tej ziemi - serce wypełni
się poczuciem bycia pielgrzymem na ziemi, którego cała tęsknota kieruje się ku jego niebiańskiemu
domu.

Teofan Rekluz

Wstanę i pójdę dalej

Po początkowym przebudzeniu łaską pierwszy krok należy do wolnej woli człowieka. Korzystając
z tej wolnej woli, podróżuje do siebie na trzy sposoby. Po pierwsze, jego wola skłania się ku dobru i
wybiera je. Po drugie, usuwa przeszkody aby zerwać więzi, które wiążą go z grzechem, usuwa z
serca użalanie się nad sobą, pragnienie zadowolenia ludzi, skłonności do rzeczy zmysłowych i
ziemskich, a zamiast nich wzbudza bezwzględność wobec siebie samego, oddala pragnienia
zmysłów, przyjmuje wszelkiego rodzaju upokorzenia. Sprawia to, że czuje, iż jego prawdziwy dom
leży w przyszłym świecie, podczas gdy tutaj jest on tylko wędrowcem i wygnańcem. Po trzecie,
wolna wola jest pociągana by od razu wejść na właściwą ścieżkę, nie pozwalając na pobłażanie
sobie i zmuszając człowieka do ciągłego utrzymywania czujności.
W ten sposób wszystko uspokaja się w duszy. Wspierany łaską, człowiek jest wolny od wszelkich
kajdan i z całkowitą gotowością mówi do siebie: wstanę i pójdę dalej.
Od tego momentu rozpoczyna się w duszy inne poruszenie - poruszenie w kierunku Boga.
Opanowawszy siebie, rozumiejąc motywy wszystkich swoich skłonności, odzyskując w ten sposób
wewnętrzną wolność, musi teraz poświęcić się całkowicie Bogu. Jednak jak dotąd dopiero połowa
pracy została wykonana.

Teofan Rekluz

Nasza kampania przeciwko namiętnościom

Od momentu, gdy twoje serce zacznie się rozpalać boskim ciepłem, zacznie się twoja wewnętrzna
właściwa przemiana. Ten niewielki płomień z czasem pochłonie i stopi wszystko w tobie, zrodzi się
i będzie wciąż uduchawiać w pełni całą twoją istotę. Rzeczywiście, dopóki ten płomień nie zacznie
płonąć, nie będzie uduchowienia mimo wszystkich twych dążeń by je osiągnąć. Tak więc w tym
momencie liczy się to początkowe rozniecenie i na ten cel skieruj wszystkie swoje wysiłki. Musisz
jednak zdać sobie sprawę z tego, że to rozpalenie nie nastąpi w tobie, dopóki namiętności będą
wciąż silne i pełne energii, mimo iż nie będziesz ich dopuszczał. Namiętności to wilgoć w paliwie
naszej istoty, a wilgotne drewno nie pali się. Nic innego nie można zrobić, jak tylko sprowadzić
suche drewno z zewnątrz i rozpalić je, pozwalając płomieniom wysuszyć wilgotne drewno, dopóki
nie będzie wystarczająco suche, aby zacząć powoli zapalać się. I tak stopniowo spalanie suchego
drewna rozproszy wilgoć i rozprzestrzeni się, aż całe drewno zostanie objęte płomieniami.
Wszystkie moce duszy i czynności ciała są paliwem naszego bytu, ale dopóki człowiek nie zważa
na siebie, wszystkie one są przemoczone i nieskuteczne przez wilgoć swoich namiętności. Dopóki
namiętności nie zostaną wyparte, uparcie stawiają opór duchowemu ogniu. Namiętności przenikają
zarówno duszę, jak i ciało, i obezwładniają nawet samego ducha człowieka, jego świadomość i
wolność; i w ten sposób całkowicie nad nim dominują. Są one w zmowie z diabłami i dlatego przez
nie diabły dominują również nad człowiekiem, chociaż ten fałszywie wyobraża sobie, że jest swoim
własnym panem.
Duch, uwolniony dzięki łasce Bożej, pierwszy wyrwie się z tych więzów. Napełniony bojaźnią
Bożą, i pozostając pod wpływem łaski, duch zrywa więzy każdej namiętności, a żałując za
przeszłość, zdecydowanie postanawia odtąd zadowolić Boga we wszystkim, żyć tylko dla Niego,
postępować zgodnie z Jego przykazaniami. Z pomocą łaski Bożej duch jest w stanie zdecydowanie
trwać w tym postanowieniu, usuwając namiętności z duszy i ciała i wszystko w sobie poddając
duchowi.
I teraz także w tobie duch został wyzwolony z więzów, które go trzymały. Stajesz po stronie Boga,
świadomie i przez wolny wybór. Twym pragnieniem jest przynależność do Boga i zadowolenie
tylko Jego, i to jest podstawa twej duchowej aktywności. Ale podczas gdy twój duch został
przywrócony do prawowitej wolności, dusza i ciało wciąż są pod wpływem namiętności i cierpią z
powodu przemocy. Musisz teraz uzbroić się przeciwko swym namiętnościom i je pokonać. Wypędź
je z duszy i ciała. Ta walka z namiętnościami jest nieunikniona, ponieważ nie zrezygnują one
dobrowolnie z nielegalnego posiadania twej istoty.
Trwanie pamięcią przy Bogu jest życiem ducha. Rozpala twoją gorliwość, by podobać się Bogu, i
sprawia, że twoja decyzja o przynależności do Niego jest niezachwiana. Powtarzam iż jest to
podstawa życia duchowego; i dodam, że też podstawa twojej kampanii przeciwko każdej
namiętności, która atakuje serce.

Teofan Rekluz
W jaki sposób wróg atakuje nas przez innych ludzi

Pokonany w samym sercu wróg ma własne metody atakowania nas przez wpływy zewnętrzne.
Wskażę najważniejsze przypadki. Przypuśćmy, że ktoś, który nauczył się mądrości, nie pozwala się
lekko poddać wpływom myśli i impulsów, które mają pozory słuszności, ale natychmiast je odcina,
kierując się własną władzą rozeznania lub radą bardziej doświadczonych ludzi, i działa w ten
sposób z taką roztropnością, że wydaje się, że nie ma możliwości złapania go tą metodą. Wróg
porzuca tę sztuczkę i zaczyna działać z zewnątrz przez ludzi, których może użyć. Wtedy
przychodzą pochlebne komplementy, oszczerstwa, prześladowania i wszelkiego rodzaju przykrości.
Z tego powodu musicie mieć oczy otwarte, musicie przewidzieć to i zrozumieć. Nie w naszej mocy
jest temu zapobiec, ale jest w naszej mocy, aby być bardziej inteligentnym niż wróg. Najważniejsze
jest, aby wszystko znosić zachowując jednocześnie w naszych sercach uczucie miłości i pokoju.
Naszym pomocnikiem jest Pan. Powinniśmy błagać Go, aby przyniósł pokój do naszego serca i,
jeśli taka jest Jego wola, aby naprawił także sprawy zewnętrzne. Z naszej strony nie wolno nam
zapominać, skąd burza i przez kogo jest wywoływana, ani nie powinniśmy kierować naszego
uczucia wrogości w stronę ludzi, ale w stronę Tego, który, stojąc za nimi, zachęca ich i kieruje całą
sprawą.

Teofan Rekluz

Jak zachować w sobie Boży pokój

Jeśli poczułeś, że twój umysł jednoczy się z duszą i ciałem, że nie jesteś już rozbity na kawałki
przez grzech, ale jesteś jednością i całością, że święty pokój Chrystusa tchnie w tobie, to czuwaj
nad tym darem Bożym z wszelką możliwą starannością. Niech modlitwa i czytanie ksiąg religijnych
będą twym głównym zajęciem; inne działania traktuj jako drugorzędne, bądź chłodny wobec
ziemskich czynności i, jeśli to możliwe, całkowicie ich unikaj. Święty pokój, słodki jak tchnienie
Ducha Świętego, natychmiast wycofuje się z duszy, która zachowuje się niedbale w jego obecności;
duszy, która nie ma szacunku, okazuje się nielojalna przez oddanie się grzechowi i pozwala sobie
na niedbalstwo. Wraz z Chrystusowym pokojem, z niegodnej duszy odchodzi też z łaski dana
modlitwa: wówczas namiętności atakują ją jak głodne bestie i zaczynają dręczyć ofiarę, która się im
oddała, a Bóg oddalił się i tam ją pozostawił. Jeśli oddasz się obżarstwu, albo co gorsza pijaństwu,
pokój Boży przestanie w tobie działać. Jeśli popadasz w gniew, stracisz ten pokój na długo. Jeśli
pozwalasz sobie na brak czci, Duch Święty nie będzie już działał w tobie. Jeśli zaczniesz kochać
coś ziemskiego, jeśli zostaniesz zarażony namiętnym przywiązaniem do jakiegoś przedmiotu lub
umiejętności lub szczególnym upodobaniem do jakiejś osoby, święty pokój z pewnością oddali się
od ciebie. Jeśli pozwolisz sobie czerpać przyjemność z nieczystych myśli, pokój na długo cię
opuści, ponieważ nie toleruje złego smrodu grzechu - a zwłaszcza grzechów pożądania i próżności.
Będziesz szukać tego pokoju i nie znajdziesz go; będziesz płakał z powodu jego utraty; ale
zignoruje twoje łzy, abyś mógł nauczyć się właściwie doceniać wartość boskiego daru i strzec go z
należytą starannością i czcią.
Wzgardź wszystkim, co doprowadza cię do rozproszenia lub grzechu. Ukrzyżuj się na krzyżu
przykazań Ewangelii; pozostawaj zawsze do tego przybity. Odrzuć wszystkie grzeszne myśli i
zachcianki z odwagą i czujnością; odrzuć ziemskie troski; staraj się żyć Ewangelią, gorliwie
wypełniając wszystkie przykazania. Kiedy się modlisz, jeszcze raz ukrzyżuj się na krzyżu
modlitwy. Odsuń na bok wszystkie wspomnienia, które przychodzą do ciebie podczas modlitwy,
bez względu na to jak są ważne, zignoruj każde z nich. Nie oddawaj się teologicznym
rozważaniom, nie daj się ponieść śledzeniu błyskotliwych, oryginalnych i wielkich idei, które nagle
przyjdą ci na myśl. Święta cisza, która podczas modlitwy wywołuje w umyśle poczucie wielkości
Boga, mówi o Bogu głębiej i bardziej wymownie niż jakiekolwiek ludzkie słowa. "Jeśli prawdziwie
się modlisz” - mówią Ojcowie - "jesteś teologiem”.
Biskup Ignacy

Niebezpieczeństwa przesytu

Uciekaj od przesytu - stanu keidy serce przebiegle mówi do siebie: Dosyć! Niczego więcej nie
potrzebuję; ciężko się napracowałem, zaprowadziłem w sobie porządek, a teraz mogę sobie
pozwolić na trochę odpoczynku. Napisano o Izraelu: "Utył Jeszurun i wierzga - grubyś, tłusty,
otyły." (Pwt 32,15). Jakiego jeszcze pocieszenia potrzeba? Jaki jednak był tego efekt? "Boga swego
porzucił." W oryginalnym sensie werset ten odnosi się do fizycznego przesytu i do zadowolenia z
zewnętrznych warunków. Jednak równie dobrze można odnieść to do przesytu duchowego i
zadowolenia ze swego satenu wewnętrznego. Skutek jest ten sam - porzucenie Boga. Kiedy
wszystkiego mamy pod dostatkiem, po co modlić się do Boga, po co Go wspominać? Choć ludzie
pełni samozadowolenia nie od razu popadają w ten stan, bakteria tego rodzaju już w nich się
zagnieździła. Bezpośrednim skutkiem przesytu jest osłabienie uwagi i pozwalanie sobie na wyjątki.
Kto sobie na to pozwala zaczyna zjeżdżać w dół niczym człowiek na śliskim zboczu. Stanowi to
wielkie niebezpieczeństwo. Uważaj zatem!

Teofan Rekluz

Zła "trojka"

Wydaje mi się, że ciągle stawiasz innych przed sądem i osądzasz ich w swojej duszy. Przyjrzyj się
uważnie. Nawet jeśli zdarza się to tylko od czasu do czasu i nie jest trwałym stanem umysłu,
przynosi znaczne szkody. Wysoka mniemanie o nas samych rodzi dwie rzeczy: trąbienie o sobie i
potępianie innych. Te trzy elementy składają się na złą "trojkę", która napędza nas pełną prędkością
do zatracenia. Musimy wyprząc te narwane konie i pozbyć się ich. Skutek wówczas będzie taki, że
im wolniej pojedziesz, tym dalej zajedziesz.*1 Czuwaj proszę nad sobą uważniej.
Praca fizyczna to dobra rzecz; ta sama praca wykonana w ramach monastycznego posłuszeństwa
jest dziełem świętości. Niech pamięć o Bogu nigdy nie opuszcza twego serc. Powinniśmy ujrzeć
Pana przed sobą, tak jak widzimy światło; a w naszym sercu powinniśmy pokłonić się przed Nim w
duchu pokory i żalu. Nadejdzie otrzeźwiający bojaźń.
Dobrze jest, gdy ktoś cię skarci: ciesz się, jeśli tak się stanie. To źle, gdy ludzie wokół ciebie chwalą
cię i nikt nie mówi ci prawdy. Zaplątanie się w sidła może przyjść bardzo szybko. W takich
chwilach nie możesz powstrzymać się od uważania się za świętego i potępiania wszystkich wokół
siebie.
Niech Pan da ci siłę do czynienia tego, co słuszne. Uważaj, aby nie wchodzić na drogę tych, którzy
ozięble chodzą z właściwym zachowaniem zewnętrznym, ale brakuje im wewnętrznych uczuć,
które uświęcają człowieka i przyciągają łaskę Boga. Stanie się to jednak, gdy tylko ulegniesz
wysokiej opinii o sobie i samozadowoleniu, które są oznakami próżności.

Teofan Rekluz

1 Rosyjskie przysłowie

Osądzanie innych

Musimy rozróżniać poszczególne rodzaje osądów. Grzech zaczyna się, gdy zaczynamy gardzić
osobą w naszym sercu z powodu jakiejś winy, którą popełnił. Można osądzać w prosty sposób, bez
wydawania wyroku przeciwko osobie, którą oceniamy. A jeśli jednocześnie litujemy się w sercu
nad winowajcą, szczerze pragnąc dlań poprawy życia, i modląc się, aby w przyszłości mógł być
lepszym, to nie będzie grzechu w osądzaniu, a wręcz przeciwnie, w takim przypadku osądzanie
będzie jak najbardziej aktem miłości. Grzech osądzania przebywa bardziej w sercu niż na ustach.
Mówienie o konkretnej rzeczy może być grzechem lub nie, zależnie od uczucia, z jakim słowa są
wypowiadane. Uczucie nadaje mowie jej charakter. Ale najlepiej powstrzymać się od
jakiegokolwiek osądzania, by przypadkiem nie stać się osobą potępiającą; innymi słowy, najlepiej
nie zbliżać się zbytnio do ognia i sadzy, aby się nie poparzyć i nie poczernić. Lepiej żebyśmy
kierowali nasze potępianie i krytykę przeciwko sobie.

Teofan Rekluz

Twoi zmarli a pogrzeby innych ludzi

Aby zapobiec rozproszeniu myśli, powinieneś nabrać uczucia ciągłego przebywania z Bogiem w
sercu. Wtedy nie będzie miejsca na obce myśli. Aby przestać potępiać innych, powinieneś głęboko
uświadomić sobie swoją własną grzeszność i rozpaczać nad nią, opłakując swoją duszę, jakby była
martwa. Jak ktoś powiedział: mając własnych zmarłych w domu, nie będziesz się martwić
pogrzebami innych ludzi.

Teofan Rekluz

Złodziej wewnętrzny w zmowie ze złodziejami zewnętrznymi

Mówią, że próżność jest wewnętrznym złodziejem, który wchodzi w zmowę ze złodziejami na


zewnątrz. Otwiera im drzwi i okna; wchodzą i powodują wielkie spustoszenie w środku. Kto wie?
Być może czas ciemności, którego doświadczyłeś i który opuścił cię, gdy tylko się modliłeś, jest
podstępem wroga, aby wywołać myśli próżne - i sprawić, że powiesz sobie: "Jakże dobry jestem na
modlitwie! W chwili, gdy modliłem się, wszystkie diabły uciekły!". Uważaj: jeśli myśli o próżności
przychodzą do ciebie po modlitwie, oznacza to, że wróg próbuje podsycić twoją pychę.

Teofan Rekluz

Płomienie gniewu i ogień piekielny

"Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! Ani nie dawajcie miejsca diabłu!" (Ef 4,26-27).
Diabeł nie ma dostępu do duszy jeśli ta nie żywi żadnych namiętności. W takim stanie jest
przezroczysty i diabeł go nie widzi. Ale kiedy dopuści poruszenie namiętności i wyrazi na nie
zgodę, ciemnieje, i diabeł to widzi. Śmiało podchodzi do niego i przejmuje nad nim kontrolę. Duszę
przed wszystkim niepokoją dwie złe namiętności - pożądanie i drażliwość. Kiedy diabłu uda się
zniewolić kogoś przez pożądanie, pozostawia go samego w chaosie: diabeł już mu nie przeszkadza,
może tylko trochę będzie prześladować go gniewem. Ale jeśli człowiek nie poddaje się pożądaniu,
diabeł spieszy by go podrażnić gniewem, i gromadzi wokół niego wiele irytujących rzeczy.
Człowiek, który nie rozpoznaje diabelskich podstępów, pozwala się na wszystko zirytować,
pozwalając opanować się gniewowi, a zatem "daje miejsce diabłu". Ale człowiek, który tłumi każdy
przypływ gniewu, opiera się diabłu, odpycha go i nie daje mu miejsca w sobie. Gniew "daje miejsce
diabłu", gdy tylko zostanie uznany za coś sprawiedliwego, a jego satysfakcja będzie
usprawiedliwiana. Wtedy wróg natychmiast wkracza do duszy i zaczyna podsuwać myśli, jedna
bardziej irytująca od drugiej. Człowiek zaczyna zapalać się gniewem, jakby płonął ogniem. To jest
ogień piekielny; ale biedny człowiek myśli, że płonie gorliwością o sprawiedliwość, podczas gdy
gniew nigdy nie wykonuje sprawiedliwości (Jk 1,20). Jest to forma iluzji*1 charakterystyczna dla
gniewu, tak jak istnieje inna forma iluzji*1 charakterystyczna dla pożądania. Człowiek, który
szybko pokonuje gniew, rozprasza tę iluzję, a tym samym odpycha diabła, jak gdyby silnym ciosem
w klatkę piersiową. Czy jest ktoś, kto po zgaszeniu gniewu i przeanalizowaniu całej sprawy w
dobrej wierze, nie stwierdzi, że u podstawy jego irytacji było coś złego? Ale wróg zamienia zło w
poczucie przekonania o własnej nieomylności i wznosi zeń taką górę, że wydaje się, że cały świat
rozpadłby się na kawałki, gdyby nasze oburzenie nie zostało spełnione.
Mówisz, że nie możesz powstrzymać się od urazy i wrogości? Dobrze, więc bądź wrogo
nastawiony - ale w stosunku do diabła, a nie do brata. Bóg dał nam gniew jak miecz, aby przebić
diabła - a nie wbić się w nasze własne ciała. Dźgnij go nim aż do rękojeści; wciśnij rękojeść, jeśli
chcesz, i nigdy nie wyciągaj jej, ale wbij również kolejny miecz. Osiągniemy to, stając się wobec
siebie łagodni i życzliwi. "Pozwól mi stracić pieniądze, pozwól mi zniszczyć mój honor i chwałę -
mój współbrat jest dla mnie cenniejszy niż ja”. Mówmy do siebie w ten sposób i nie rujnujmy
naszej natury w celu zdobycia pieniędzy lub sławy.

Teofan Rekluz

1 Po rosyjsku PRELEST

Nigdy nie warto tracić panowania nad sobą

Na pierwszy rzut oka nie ma niczego na świecie, na co warto stracić panowanie nad sobą; bo cóż
jest cenniejszego niż dusza i jej pokój? Ten pokój jest niszczony przez gniew. Kiedy człowiek jest
zły, przyjmuje rolę oszczercy i roznieca płomienie w wielki pożar, w wyobraźni powiększając
obrazę drugiego. Powodem tego jest to, że nie skupia uwagi na sobie - i tak wybuchają złe emocje.
Głęboko w sercu trzymamy się prawa do osądzania i karania innych za ich grzechy zamiast nas
samych. To wszystko. Gdyby człowiek postrzegał siebie jako grzesznika, będąc żywo świadomym
wszystkich konsekwencji grzechu, gniew byłby daleko od niego.

Teofan Rekluz

Gasić wszelkie uczucia gniewu

Wielkim osiągnięciem jest nie wypowiedzieć ani jednego gniewnego słowa, a jest to możliwe kiedy
serce jest wolne od zapalczywości. Zapalczywość gaśnie, jak iskra, kiedy poddajemy się woli
Bożej. Zauważamy, że Bóg dopuszcza trudne sytuacje, aby nas wypróbować, a tym samym pokazać
siłę naszej cnoty; pomaga nam to zachować spokój w takich przypadkach, ponieważ wierzymy, że
sam Bóg obserwuje nas w tym momencie.
Twoje zrozumienie, że ludzie, którzy sprawiają kłopoty, mogą być narzędziami wroga, jest słuszne.
Więc ilekroć ktoś sprawi ci kłopoty, zawsze zakładaj, że diabeł stoi za nimi, podżegając ich i
podsuwając im w umyśle obraźliwe słowa i czyny.

Teofan Rekluz

Jak działa pokusa wroga

Przypomnijmy sobie, w jaki sposób działają pokusy wroga. Uderzenie miecza wroga polega na
wprowadzeniu myśli do serca: diabeł spodziewa się, że serce na nie zareaguje, i przy takim
założeniu pokusa zaczyna się wzmagać. Na przykład myślisz o osobie, która cię obraziła: to jest
cios mieczem wroga. Kiedy serce reaguje na tę myśl, rodząc nieprzyjemne uczucie wobec sprawcy,
oznacza to, że miecz przeniknął aż do duszy i ją zranił. Wróg natychmiast dokonuje oblężenia
duszy i wywołuje tam burzę wrogości i zemsty. Ale kiedy serce jest zawsze gotowe do przebaczenia
przestępstw, utrzymując stan spokojnej łagodności i pokoju wobec wszystkich, to bez względu na
to, jak żywo wróg przedstawia duszy obraz winowajcy, serce nie zareaguje; tak więc wróg nie
będzie miał możliwości wprowadzenia swojej pokusy. Uderzenie jego miecza odbije się od serca
jakby od wojownika odzianego w zbroję.

Teofan Rekluz
Wewnętrzny zdrajca

Jest jeden sposób, który, jeśli jest praktykowany z pełną uwagą, rzadko pozwoli, aby coś
namiętnego wślizgnęło się niezauważenie do serca. Ma to na celu zbadanie naszych myśli i uczuć,
aby odkryć, w którą stronę zmierzają: ku zadowoleniu Boga czy ku zadowoleniu siebie. Jest to dość
łatwe do ustalenia. Musisz tylko obserwować siebie. Wiedz, że dopóki nie będziesz się dogadzać
sobie w rzeczach, które podejmujesz, nie będzie w nich winy. Jeden ze Starców powiedział do
swojego ucznia: "Uważaj, abyś nie nosił w sobie zdrajcy"."Kto jest zdrajcą?" zapytał uczeń.
"Samozadowolenie" - odpowiedział Starzec. I rzeczywiście tak jest. Samozadowolenie jest
przyczyną wszelkiego zła. Jeśli zbadasz wszystkie złe rzeczy, które zrobiłeś, zobaczysz, że w
każdym przypadku powstały one z chęci dogadzania sobie.

Teofan Rekluz

Szklanka trucizny

Jako ogólną zasadę rozeznawaj czy rzecz jest słuszna na podstawie skutku, jaki wywołuje w tobie.
Pozwól sobie na to, co budujące, ale nigdy na to, co niszczy. Czy każdy rozsądny człowiek
wyciągnąłby rękę po szklankę, o której wie, że wlano do niej truciznę?

Teofan Rekluz

Zaciszne miejsce w twym sercu u stóp Pana

Kiedy przychodzą złe myśli, powinieneś odwrócić od nich wzrok. Zwróć się do Pana i oddal je w
Jego Imieniu. Jeśli jakaś myśl poruszyła już serce i stopniowo nakłaniała cię do czerpania z tego
złej przyjemności, powinieneś obwiniać siebie, błagać Pana o przebaczenie i karać siebie, dopóki w
twoim sercu nie pojawi się przeciwne uczucie. Na przykład, zamiast kogoś osądzać, powinieneś
mieć w sercu poczucie pochwały lub przynajmniej szacunku dla tej osoby.
Przygotuj wcześniej zaciszne miejsce w swoim sercu, gdzie jesteś u stóp Pana. Gdy tylko pojawią
się kłopoty, pośpiesz tam i wzywaj Go nieustannie, jakbyś egzorcyzmował jakieś złe szkodniki. I
Bóg pomoże - wszystko ucichnie.

Teofan Rekluz

W przyjaźni z namiętnościami

Człowiek, który pozostaje w przyjaźni z namiętnościami w swej świadomości i w sercu, pozostanie


na wskroś namiętnym: jest to dla Boga stan odrażający. Ale kiedy człowiek szczerze pragnie
wzybyć się namiętności, mimo że gwałtowne emocje w nim napływają i atakują go, to jednak jego
stan nie jest odrażający dla Boga, ponieważ nienawidzi namiętności i pragnie działać zgodnie z
wolą Boga, zamiast być przez nie zniewolonym.

Teofan Rekluz

Zawsze w domu

Musisz rozróżniać pomiędzy uczuciami, które są częścią twojego charakteru a ulotnymi emocjami,
które przychodzą i odchodzą. Dopóki namiętności nie zostaną całkowicie zniszczone, złe myśli i
uczucia, złe impulsy i intencje nie ustaną. Słabną one wraz z osłabieniem namiętności, a ich
źródłem jest namiętna strona naszej natury; więc musimy skierować całą naszą uwagę na tę wojnę
przeciwko namiętnościom. Istnieje jedna metoda treningu dla nas - ciągła pamięć o Panu i modlitwa
do Niego. Starcy umieli w ten sposób wypędzić wszelkie zło, ustanawiając na jego miejscu stan
akceptowany przez Boga. Nabycie nawyku modlitwy Jezusowej jest zewnętrznym aspektem tej
broni. W swojej wewnętrznej rzeczywistości można go najlepiej opisać jako "przebywanie zawsze
w domu". Musimy zawsze pozostawać w sercu z Panem, wzywając Go; i to wszystko usuwa zło.
Czytaj św. Hezychiusza na temat trzeźwości umysłu. W tej pracy stałość i wytrwałość zawsze
przynoszą zwycięstwo.

Teofan Rekluz

Obecność i nieobecność Jezusa

Kiedy modlitwa Jezusowa jest nieobecna, napastują nas wszelkiego rodzaju szkodliwe rzeczy, nie
pozostawiając miejsca na nic dobrego w duszy. Ale kiedy nasz Pan jest obecny na modlitwie,
wszystko, co obce, zostaje wygnane.

Św. Grzegorz Palamas

W jaki sposób wchodzą demony

Demony nie mają środków na zawładnięcie duchem czy ciałem człowieka, nie mają siły, by wejść
do jego duszy, chyba że najpierw pozbawią go wszelkich świętych myśli, uczynią go pustym i
pozbawią duchowej kontemplacji.

Św. Jan Kasjan*1

1 Św. Jan Kasjan (ok. 360-435) wyświęcony na mnicha w Betlejem. Po siedmiu latach spędzonych
w Sketis w Egipcie, udał się do Konstantynopola (gdzie uległ wpływom św. Jana Chryzostoma), a
następnie na zachód. Około 415 roku założył dwa monastery we Francji w pobliżu Marsylii, a w
późniejszych latach pisał różne dzieła po łacinie. Postać, która łączy wschód z zachodem.
Rozszerzył w świecie łacińskim naukę duchowości monastycznej z Egiptu.

Czas ukrytego męczeństwa

Naturą modlitwy wewnętrznej jest obnażanie ukrytych namiętności, które są zamaskowane w


ludzkim sercu oraz poskramianie ich. Wewnętrzna modlitwa pokazuje nam naszą niewolę wobec
upadłych duchów, uświadamiając nam nasze uwięzienie i uwalniając nas od niego.
Nie ma zatem potrzeby, aby być niespokojnym i zakłopotanym, gdy namiętności rodzą się z naszej
upadłej natury lub gdy są pobudzane przez złe duchy. Ponieważ namiętności są poskramiane przez
modlitwę, kiedy się pojawią, powinniśmy podejmować modlitwę Jezusową wewnętrznie, bardzo
cicho i bez pośpiechu: stopniowo uspokoi to budzące się namiętności. Czasem namiętności i
inwazja wrogich myśli są tak potężne, że prowadzą do wielkiej walki w duszy. To czas ukrytego
męczeństwa. Napadnięci przez namiętności i diabły, powinniśmy dać świadectwo wierze w Pana,
poświęcając się z usilną wytrwałością modlitwie. Nieodwołalnie przyniesie to nam zwycięstwo.

Biskup Ignacy

Zasada postu

Zasada postu jest następująca: pozostać w Bogu z umysłem i sercem, porzucając wszystko inne,
odcinając wszelką skłonność do dogadzania sobie, zarówno w sensie duchowym, jak i fizycznym.
Musimy robić wszystko dla chwały Bożej i dla dobra naszego bliźniego, chętnie i z miłością
znosząc wysiłki postu i niedostatku w jedzeniu, spaniu i odpoczynku oraz rezygnując z pocieszenia
w towarzystwie innych ludzi. Wszystkie te niedostatki powinny być umiarkowane, aby nie
przyciągać uwagi i nie pozbawiać nas siły do wypełnienia reguły modlitwy.

Teofan Rekluz

Czas mówienia i czas milczenia

Pytasz, czy powinieneś rozmawiać z innymi o życiu duchowym. Rób to, tylko nie rozmawiaj z nimi
o swoich osobistych doświadczeniach. Omów pytanie ogólnie, ale dostosowuj swoje uwagi do
stanu tych, którzy zadali pytanie. Czasami ludzie poruszają duchowe pytania tylko dla samego
przedmiotu rozmowy. Nawet to jest lepsze niż mówienie o sprawach doczesnych lub prowadzenie
bezczynnej rozmowy. Zachowanie ciszy, którą, jak mówisz, wolisz, jest możliwe, gdy jesteś sam
lub gdy rozmowa cię nie dotyczy. Dobrą jest rzeczą modlić się do Pana by strzegł twojego języka,
gdy musisz kogoś odwiedzić i jesteś już w drodze do niego. Najlepiej jest być zawsze z Panem.
Można jednak rozmawiać, a jednak pozostać z Panem. Spróbuj się do tego przyzwyczaić.
Kiedy rozmawiasz z kimś, przede wszystkim powstrzymuj się od niepokojenia go agresywnością
lub wyrażaniem opinii bezpośrednio przeciwnej do jego, powstrzymuj się od jawnego pragnienia
posiadania własnej drogi. To wróg ci to podsuwa, aby wszcząć kłótnię i tym samym doprowadzić
do niezgody. Unikaj także mówienia o rzeczach duchowych, aby pokazać własną mądrość. To także
jest sugestią wroga, a jeśli pójdziesz za tym, zostaniesz wyśmiany przez ludzi i odczujesz
niezadowolenie Boga.

Teofan Rekluz

Walka ascetyczna. Zwycięstwo przychodzi jedynie dzięki łasce

Pierwsze zwycięstwo nad sobą - warunek i podstawa wszystkich innych zwycięstw wewnętrznych -
polega na złamaniu naszej woli i poddaniu się Bogu, odrzuceniu i odłączeniu się od wszystkiego co
grzeszne. Ten akt podporządkowania się prowadzi nas do wzgardy i niechęci wobec namiętności.
Dzięki temu duchowemu zapleczu do walki w bitwie o nas, jesteśmy tak silni jak cała armia. Tam,
gdzie nie ma takiego poddania się Bogu, zwycięstwo jest już w rękach wroga, zanim rozpocznie się
jakakolwiek bitwa. Kiedy jednak ten akt poddania nastąpi, zwycięstwo jest często uzyskiwane bez
walki. Z tego wynika, że ponieważ punktem wyjścia każdego dobrego czynu jest nasz stan
duchowy, jest to również punkt, w którym rozpoczyna się kampania wroga. Świadomość i wola,
jeśli stają po stronie dobra, w swojej wzgardzie uderzają na wszelkie zło i wszystkie namiętności,
zwłaszcza te, które są w nas samych. Decydującym momentem jest właśnie przejście woli ku
stronie dobra. Tutaj, jak zawsze, siłą, która prowadzi wojnę z namiętnościami, jest umysł lub duch,
w którym leży świadomość i wolność - duch, któy jest wspierany i wzmacniany przez łaskę. To
łaska uzdrawia nasze władze, wieńcząc wszystkie nasze ascetyczne zmagania. Łaska też
obdarowuje nasz umysł i ducha siłą do atakowania namiętności i obalania ich. I odwrotnie, kiedy
namiętności stają się silniejsze, skierowane są bezpośrednio na umysł lub ducha - innymi słowy,
starają się podporządkować naszą świadomość i wolność. Przeciwko temu wewnętrznemu
sanktuarium, w którym mieszka świadomość i wolność, wróg kieruje płonące strzały, atakując nas
poprzez namiętności i wykorzystując nasze ciało i duszę jako miejsce zasadzki. Ale dopóki nasza
świadomość i wolność pozostają nienaruszone, stojąc po stronie dobra, zwycięstwo jest nasze, bez
względu na to, jak silny jest atak.
Nie oznacza to jednak, że cała moc zwycięstwa pochodzi od nas, a nie od Boga - wskazuje jedynie
punkt, w którym ta moc zwycięstwa działa. Bezpośrednim bojownikiem w wojnie jest nasz
odnowiony duch. Ale to łaska jest zwycięską i niszczącą siłą przeciw namiętnościom. Tworzy w nas
jedną rzecz, a drugą niszczy - działając zawsze przez ducha, innymi słowy, poprzez świadomość i
wolę. Człowiek walczący przed Bogiem składa pokłony, wołając o pomoc, pełen wzgardy i
nienawiści wobec wrogów. Działając przez niego, Bóg każe ich rozgromić i powalić.

Teofan Rekluz

Zwróć się do Bogo o pomoc

Co robimy kiedy atakuje nas jakiś przestępca? Atakujemy go i wołamy o pomoc. Na nasze krzyki
odpowiada policja, która następnie ratuje nas z niebezpieczeństwa. To samo musimy zrobić w
wewnętrznej wojnie z namiętnościami. Pełni gniewu przeciwko nim, wołamy o pomoc: Pomóż mi,
Panie! Jezu Chryste, Synu Boży, wybaw mnie! Boże, pośpiesz aby mnie ocalić! O Panie pośpiesz
mi na pomoc! Wołając w ten sposób Pana, nie pozwólcie, aby wasza uwaga oddaliła się od Niego,
nie pozwólcie, aby skupiała się na tym co wtedy dzieje się w was, lecz trwajcie przed Panem i
błagajcie o Jego pomoc. To sprawi, że wróg ucieknie, jakby ścigany przez płomienie.
Bez wdawania się w spory z namiętnymi myślami, zwróćmy się bezpośrednio do Boga z bojaźnią,
oddaniem i zaufaniem, poddając się Jego działaniu. Czyniąc tak, już odsuwamy wszystko, co
namiętnie od oczu naszego umysłu, i patrzymy tylko na Pana. Ponieważ nie zwracamy na to uwagi,
namiętna myśl zostaje odcięta od duszy: wycofuje się z własnej woli, jeśli została pobudzona przez
jakąś naturalną przyczynę. Ale jeśli wróg jest w nim również obecny, uderza go promień
wewnętrznego światła, który pochodzi z kontemplacji Pana. Tak więc, jak tylko dusza zwraca się do
Boga i zaczyna doń wołać, zostaje uwolniona od szturmu namiętności.

Teofan Rekluz

Pracuj bez pośpiechu

Powinniśmy pracować bez pośpiechu, zwiększając wysiłki stopniowo, aby nie przeciążyć naszej
siły. W przeciwnym razie nasza praca będzie przypominać nową łatę na starym ubraniu. Decyzja o
podjęciu jakiegoś ascetycznego działania powinna zapaść od wewnątrz. W ten sam sposób chory
czasami odnajduje lekarstwo lub antidotum przez intuicję, rodzaj spontanicznego pragnienia.

Teofan Rekluz

Wojna umysłu i wojna czynu

Wojna z namiętnościami, której się od nas wymaga, w gruncie rzeczy jest wojną umysłu. Odnosimy
w niej zwycięstwo odmawiając namiętnościom wszelkiej pożywki i skazując je na zagłodzenie. Ale
jest też wojna czynu, która polega na celowym podejmowaniu i wykonywaniu tego, co jest
diametralnie sprzeczne z naszymi namiętnościami. Na przykład, aby pokonać chciwość,
powinniśmy swobodnie rozdawać pieniądze; aby zwalczyć pychę, powinniśmy wybrać niektóre
poniżające zawody; aby pokonać pragnienie rozrywki, powinniśmy zostać w domu i tak dalej.
Prawdą jest, że ta metoda sama w sobie nie prowadzi bezpośrednio do celu; bowiem tłumiona
namiętność może przedostać się do wewnątrz lub przejść w stan spoczynku, aby dać miejsce innej
żądzy. Ale kiedy ta aktywna walka zostanie zjednoczona z wewnętrzną, obie razem mogą szybko
pokonać każdy rodzaj ataku namiętności.

Wewnętrzne działania wojenne i czynny opór

Jeśli wojna jest prowadzona tylko wewnętrznie, wypiera namiętność ze świadomości człowieka;
pozostaje ona jednak żywa, choć tego nie widać. Czynny opór jednak miażdży głowę tego węża.
Nie oznacza to, że należy porzucić wewnętrzną wojnę. Nie należy jej przerywać; w przeciwnym
razie cała walka może nie przynieść owoców, a nasza skłonność do namiętności może się nawet
zwiększyć, a nie zmniejszyć. Jeśli porzucimy wewnętrzną wojnę, odkryjemy, że gdy zmagamy się z
jedną namiętnością, inna przychodzi i przylega do nas: na przykład, usuwamy obżarstwo poprzez
post, a następnie nadchodzi próżność. Jeśli nie poświęcimy należytej uwagi wewnętrznej wojnie,
żaden wysiłek, jakkolwiek wyczerpujący, nie przyniesie żadnych owoców. Wewnętrzna wojna
połączona z czynnym oporem wobec namiętności uderza w nie zarówno od wewnątrz, jak i od
zewnątrz, i niszczy je tak szybko, jak wróg jest niszczony, gdy jest otoczony i atakowany zarówno z
przodu, jak i od tyłu.

Teofan Rekluz

Nieczystość i niewinność

Postanów sobie nigdy nie karmić dobrowolnie żadnej pożądliwej myśli, uczucia, czy pragnienia, ale
wyrzucaj je ze wzgardą z chwilą gdy je zauważysz. Pozostaniesz wówczas zawsze niewinny wobec
Boga i swego sumienia. Nadal będzie w tobie nieczystość namiętności, ale posiądziesz też
niewinność.

Teofan Rekluz

Dwie przeciwstawne siły

Oddziałują na mnie dwie zupełnie przeciwne siły: siła dobra i siła zła, siłą życia i siła śmierci. Jako
duchowe moce, i jedna i druga są niewidzialne. Wzbudzona przez moją wolną i szczerą modlitwę,
siła dobra zawsze przegania siłę zła, gdyż zło czerpie swą moc jedynie ze zła utajonego we mnie.
Aby uniknąć wychładzającego wpływu złego ducha, powinniśmy zawsze mieć w sercu modlitwę
Jezusową: "Jezu, Synu Boży, zmiłuj się nade mną." Przeciw niewidzialnemu diabłu staje
niewidzialny Bóg, przeciw temu, który jest potężny staje Ten, który jest Najpotężniejszy ze
wszystkich.

Św. Jan Kronsztadzki*1

1 Św. Jan Kronsztadzki (1829-1908), rosyjski kapłan, żonaty duchowny, uznany za jego dzieła
charytatywne i dar uzdrawiania, a także jako kaznodzieja i kierownik duchowy. Jego niezwykły
dziennik "Moje życie w Chrystusie", został wydany w wielu językach, również w angielskim
(przetłumaczony przez E.E.Goulaeff, Londyn,1897). Ogłoszony świętym w 1964 roku przez Święty
Sobór Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego poza granicami Rosji, i jest jedynym świętym
kanonizowanym przez Kościół Prawosławny od Rewolucji 1917.

(ii) Poznaj samego siebie

Widząc siebie

Dopóki dusza nie zostanie utwierdzona umysłem w sercu, nie będzie widzieć siebie, ani nie będzie
siebie świadoma.

Teofan Rekluz

Jak dowiedzieć się ile jesteś wart

Doszedłem do wniosku, że wciąż przebywasz w głowie a nie w sercu. Zstąp do serca, a natychmiast
ujrzysz ile jesteś wart. Zapragnąłeś by uzyskać poczucie bezwartościowości. Zaczniesz je widzieć i
odczuwać kiedy zstąpisz do serca. Im głębiej zejdziesz, tym jaśniejsze to będzie dla ciebie.
Teofan Rekluz

Prawdziwa samoświadomość

Prawdziwa samoświadomość oznacza widzieć własne niedoskonałości i słabości tak jasno, że


wypełnią one całe nasze spojrzenie. Zauważ też, że im więcej widzisz swej winy i tego, że
zasługujesz na wszelkie potępienie, tym większe czynisz postępy.

Teofan Rekluz

Miara postępu w życiu duchowym

Uważaj na siebie. Powiem tylko jedną rzecz, a raczej powtórzę to, co już powiedziałem. Postęp w
życiu duchowym przejawia się w coraz większym uświadamianiu sobie naszej własnej
bezwartościowości, w pełnym i dosłownym znaczeniu tego słowa. Moment, w którym
przypisujemy sobie jakąś wartość, w jakimkolwiek sensie, będzie oznaczać, że coś poszło nie tak.
Jest to też niebezpieczne; wróg zbliży się i zacznie odwracać naszą uwagę, rzucając przeszkody na
naszej drodze. Dusza, która ma o sobie wysokie mniemanie, jest jak kruk z bajki, który słuchał
pochlebstw lisa i upuścił kawałek sera, aby się popisać. Niech Pan pomoże ci stać się bardziej
uważnym by nie przypisywać żadnej wartości swoim wysiłkom. Dopilnuj, aby w twojej duszy było
mniej obrazów, a więcej myśli i uczuć. Wytrwaj w wewnętrznej modlitwie, którą rozpocząłeś; jest
to sposób na ograniczenie przepływu obrazów w umyśle. Nadejdzie chwila, w której poczujesz, że
ich przepływ został zatamowany, jak został zatamowany upływ krwi u kobiety cierpiącej na
krwotok (Łk 8,44).

Teofan Rekluz

"Nie jestem taki jak inni"

Jakiż panegiryk skomponowałeś - nazywając siebie złym, przebiegłym, niestałym, niewdzięcznym,


pysznym, złym, bez pojęcia jak modlić się do Boga! Bardzo dobrze - ale powinieneś dodać jeszcze
jedno: do niczego i bezwartościowy. Powtarzaj to często sobie, sprawiając, że cała dusza to powie,
a nie tylko recytując mechanicznie z pamięci. W głębi duszy bowiem możemyi też rzeczywiście
bardzo siebie wysoko cenimy.
Gdy rzeczywiście tak bardzo siebie cenimy, język i pamięć powtarzają słowa, które wymieniłeś,
albo im podobne, podczas gdy dusza żyje w przekonaniu, że nie jesteśmy jak inni. Dziwne jest to,
że dusza prawie nie zauważa tego oszustwa. I tak pozostaje ono ukryte, dopóki Pan nie wyda go w
taki czy inny sposób i nie okaże go w całej jego ohydzie. Być może możemy rozpoznać obecność
takiego stanu rzeczy w nas, gdy widzimy, że słowa krytyki wypowiadane bezpośrednio lub za
naszymi plecami wywołują u nas niezadowolenie lub irytację wobec tych, którzy je wypowiedzieli.
W takich momentach staraj się rozeznać stan swej duszy. Strzeż się jednak usprawiedliwiania, które
stanowi wielką przeszkodę.

Teofan Rekluz

Poczucie grzeszności

Poczucie własnej prawości wyrządza nam wielką szkodę. Należy pamiętać, że moment, w którym
pojawia się to uczucie, choć słabo, jest pewnym znakiem, że nasze wysiłki poszły nie w tym
kierunku co trzeba. Im większe jest twoje przekonanie, że jesteś grzesznikiem, tym bardziej pewne
jest, że podążasz właściwą drogą. Jednak to poczucie grzeszności powinno wypływać z głębi duszy
w sposób naturalny, a nie sugerowane z zewnątrz przez nasze własne rozważania lub uwagi innej
osoby.
Jest wiele dobrych uczuć, ale poczucie bezwartościowości jest najbardziej fundamentalne; a kiedy
go nie ma, wszystko inne jest bezużyteczne. Niech zapadnie ci to mocno w pamięci.

Teofan Rekluz

Dym i odór piekła

Wyobraź sobie inne zakonnice idące po wzgórzu lub dachu, gdy jesteś daleko, daleko pod nimi. A
jeśli zdarzy ci się, żę twoja dusza spogląda z góry na inną zakonnicę jako gorszą, powinnaś usilnie
czynić sobie wyrzuty i spieszyć z prośbą o przebaczenie Pana. Najgorsze jest wywyższanie samego
siebie, próżność, potępianie innych. To dym i odór piekła. Przyzwyczaj się do radowania bardziej,
gdy jesteś traktowana z pogardą, z wyrzutem, a nawet krzywdzona, niż kiedy jesteś mile widziana i
życzliwie traktowana. Na tym polega najpewniejsza droga do pokory.

Teofan Rekluz

Osądzaj siebie a przestaniesz osądzać innych

Dlaczego krytykujemy innych? Ponieważ nie próbujemy poznać siebie. Ktokolwiek jest zajęty
próbą poznania siebie, nie ma czasu, aby zauważyć błędy innych. Osądzaj siebie, a przestaniesz
osądzać innych. Uważajcie każdego człowieka za lepszego od was, bo bez tej myśli człowiek jest
daleko od Boga, choćby dokonywał cudów.

Zakonnica Magdalena

Nieprzerwane zapieranie się siebie

Błagam cię byś wyrył to w swej pamięci. Od momentu przebudzenia do momentu zamknięcia oczu
podczas snu powinniśmy zachowywać się w taki sposób, aby cały dzień stał się nieprzerwanym
ciągiem aktów zapierania się siebie, podejmowanych zawsze ze względu na Pana, przed Jego
obliczem i dla Jego chwały. W aktach zapierania się siebie nie ma nic takiego niezwykłego;
pojawiają się one w codzienności życia i polegają na wewnętrznej decyzji i skierowaniu woli. Mogą
leżeć za każdym słowem, spojrzeniem, poruszeniem lub błahą rzeczą. Ich charakterystyczną cechą
jest odmowa dogadzania sobie w czymkolwiek dużym lub małym, ciągły opór przeciwko własnej
woli.

Teofan Rekluz

Wysokie mniemanie o sobie

Badaj siebie by sprawdzić, czy masz w sobie silne poczucie wysokiego mniemania o sobie, czy też
odwrotnie, zbadać czy nie zdałeś sobie sprawy, że jesteś niczym. To poczucie własnej wysokiej
wartości jest głęboko ukryte, ale kontroluje całe nasze życie. Jego pierwszym żądaniem jest, aby
wszystko było tak, jak tego chcemy, a gdy tylko tak nie będzie, narzekamy na Boga i denerwujemy
się ludźmi.
Wysoka wartość, jaką sobie przypisujemy, w wyniku tego poczucia bycia ważnym, nie tylko
zaburza naszą relację z innymi ludźmi, ale także naszą relację z Bogiem. Poczucie tego, że sam
jestem ważny, jest przebiegłe jak diabeł i sprytnie ukrywa się za pokornymi słowami, mocno
osadzając się w sercu abyśmy bujali się między samouniżeniem i samochwalstwem.

Teofan Rekluz
Łaska działa w ukryciu. Nieustanna skrucha i nieustające łzy

Należy zrozumieć, że człowiek dążący do doskonałości sam nie jest świadomy postępu, jaki czyni
na swojej drodze. Pracuje ciężko w pocie czoła, ale (na ile może to dostrzec) jego praca nie
przynosi owoców. To dlatego, że łaska działa w ukryciu. Oko ludzkie nie dostrzega dobra, które
czyni. Jedyne, co sam może zobaczyć, to jego własna bezwartościowość. Droga do doskonałości
prowadzi przez uświadomienie sobie, że jesteśmy ślepi, biedni i nadzy. To poczucie nagości jest
ściśle związane ze skruchą ducha, kiedy w nieustannej pokucie wylewamy przed Bogiem nasz żal i
smutek z powodu naszej nieczystości. Uczucia pokutne są istotnym elementem prawdziwego
postępu duchowego, a każdy, kto ich unika, zbacza z właściwej drogi. Pokuta jest punktem wyjścia
i kamieniem węgielnym naszego nowego życia w Chrystusie; i musi być obecna nie tylko na
początku, ale przez cały nasz wzrost w tym życiu, wzrastając wraz z naszym postępem. Osiągając
dojrzałość duchową człowiek staje się świadomy swojej grzeszności i zepsucia, a jego poczucie
skruchy i żalu pogłębia się. Łzy są miarą postępu, a łzy nieustające są znakiem nadchodzącego
oczyszczenia.

Teofan Rekluz

Odnowienie w Duchu Świętym

Wciąż jednak miotają tobą wątpliwości! Patrząc na mnie i widząc przed sobą takiego grzesznika,
pytasz mimowolnie - czy to możliwe, że Duch Święty działa w tym grzeszniku, w którym
poruszenia namiętności są tak wyraźne i tak silne?
Słuszne pytanie! Prowadzi mnie to do zakłopotania i przerażenia. Jestem porywany, grzeszę;
popełniam cudzołóstwo z grzechem, zdradzam mego Boga, sprzedaję Go za odrażającą cenę
grzechu. I pomimo mojej ciągłej zdrady, zdradzieckiego i perfidnego zachowania, On pozostaje
niezmienny. Zawsze łaskawy, czeka na moją skruchę z cierpliwością i pociąga mnie wszelkimi
środkami do pokuty i poprawy życia. Słyszeliście, co Syn Boży mówi w Ewangelii? "Nie
potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych,
ale grzeszników." (Mk 2,17). Tak Zbawiciel mówił i tak też czynił. Jadł z celnikami i grzesznikami,
nawracając ich serca ku wierze i cnocie, i tak prowadził ich do duchowej wspólnoty z Abrahamem i
innymi sprawiedliwymi. Czy zdumiewa cię nieskończona dobroć Syna Bożego? Wiedz, że Duch
Święty jest równie dobry i równie niespokojny o zbawienie ludzkości; Jest równie łagodny, cichy,
cierpliwy i litościwy. Duch Święty jest jedną z trzech równych sobie Osób Trójcy Świętej, które
stanowią, bez pomieszania i podziału, niepowtarzalną Boską Istotę, trzy Osoby w jednej naturze.
Jednak grzech przyciąga Ducha Świętego do człowieka! Grzech, który człowiek widział, ale nie
popełnił, który rozpoznał i nad którym rozpaczał - tego rodzaju grzechu Go pociąga! Im bardziej
człowiek kontempluje swój grzech i im bardziej rozpacza nad sobą, tym bardziej jest miły i
dostępny Duchowi Świętemu, który jak lekarz zbliża się tylko do tych, którzy uznają się za
chorych. Z drugiej strony odwraca się od tych, którzy są bogaci w próżną zarozumiałość. Spójrz na
swój grzech i poszukaj go. Nie odwracaj od niego oczu. Zaprzyj się, nie przeceniaj swojej duszy.
Oddaj się całkowicie rozważaniu nad grzechem i płacz nad nim. Z czasem uświadomisz sobie
swoje odnowienie poprzez nieogarnione i niepojęte działanie Ducha Świętego. On przyjdzie do
ciebie, kiedy się Go nie spodziewasz. Będzie w tobie działał, kiedy uznasz siebie za całkowicie
niegodnego Jego Osoby.

Teofan Rekluz

Nieustanny żal za grzechy

Niemożliwe jest życie w pokoju z Bogiem bez nieustannego żalu za grzechy. Apostoł Jan ustanawia
następujący warunek pokoju z Bogiem: "Jeśli serce nas nie oskarża" (1 J 3,21). Jeśli nie masz nic na
sumieniu, możesz mieć śmiały przystęp do Boga z poczuciem pokoju, ale jeśli coś masz, wtedy
pokój zostanie zakłócony. Mieć coś na sumieniu - czyli mieć świadomość grzechu. Według tego
samego Apostoła nigdy jednak nie jesteśmy bez grzechu: odczuwa to tak mocno, że każdego, kto
wyobraża sobie inaczej, nazywa kłamcą (1 J 1,8). Dlatego nigdy nie ma takiej chwili, kiedy nie
mamy nic na sumieniu, ani dobrowolnie, ani mimowolnie, a zatem nigdy nie ma takiej chwili, kiedy
mielibyśmy zapewniony pokój z Bogiem. Wynika z tego, że aby pozostawać z Bogiem w pokoju,
absolutnie niezbędne jest oczyszczenie naszego sumienia. Sumienie jest oczyszczane przez pokutę:
w związku z tym konieczne jest nieustanne pokutowanie. Ponieważ pokuta usuwa wszelkie
zanieczyszczenia z duszy i czyni je czystymi (1 J 1,9). Pokuta nie polega tylko na słowach:
"Wybacz, Panie; zmiłuj się, Panie." Aby otrzymać odpuszczenie grzechów, musimy również w
pełni uświadomić sobie wyraźnie nieczystość każdej myśli, spojrzenia i słowa, wszelkiego
zwiedzenia, musimy być świadomi własnej winy, własnej samowoli i braku usprawiedliwienia,
musimy uznać naszą potrzebę modlitwy o Boże przebaczenie, dopóki duch nie osiągnie pokoju.
Jeśli chodzi o wielkie grzechy, należy je natychmiast wyznać naszemu duchowemu ojcu i uzyskać
przebaczenie, ponieważ w przypadku takich grzechów nie możemy przywrócić pokoju naszemu
duchowi poprzez codzienne akty pokuty w naszych prywatnych modlitwach. Dlatego obowiązek
ciągłej pokuty jest taki sam, jak obowiązek utrzymywania naszego sumienia w czystości i bez
zarzutu.

Teofan Rekluz

Pogódź się z dożywotnim zmaganiem

Przyjmij następującą zasadę - przede wszystkim w każdym momencie spodziewaj się kłopotów, a
kiedy nadejdą, przyjmij je jako coś naturalnego. Po drugie, gdy wydarzy się coś, co stoi w
sprzeczności z twoją wolą i jest w stanie cię zirytować lub zdenerwować, pospiesz, aby skierować
swą uwagę na swoje serce i dołóż wszelkich starań, aby zapobiec powstaniu takich uczuć: uzbrój
się przeciwko nim i módl się. Jeśli uda ci się zapobiec pojawieniu się w tobie uczuć irytacji i
niepokoju, to kłopoty odeszły, ponieważ te uczucia są ich punktem zapalnym. Jeśli jednak zrodzi
się choćby najsłabsze uczucie, zdecyduj, jeśli to możliwe, nie robić ani nie mówić nic, dopóki nie
zdołasz go odeprzeć. Jeśli nie możesz nie mówić ani nie robić nic, staraj się nie mówić i nie
postępować według tych uczuć, ale według przykazania Bożego w sposób, który On zaleci,
łagodnie i cicho, jakby nic się nie wydarzyło. Po trzecie, usuń ze swej głowy wszelkie oczekiwanie,
że rzeczy się zmienią i pogódź się z dożywotnim zmaganiem. Nie zapominaj o tym i doceń
ważność tego, ponieważ jeśli nie będziesz postępować w ten sposób, nie będziesz mógł mocno
utwierdzić się w cierpliwości. Wreszcie, zachowując to wszystko, utrzymaj pogodny wyraz twarzy,
uprzejmy ton wypowiedzi, przyjazne zachowanie, a przede wszystkim unikajcie wypominania
ludziom w jakikolwiek sposób ich niesprawiedliwych słów lub czynów. Zachowuj się, jakby nic
złego nie zrobili. Niech twoja pamięć zawsze trwa przy Bogu.

Teofan Rekluz

Usuń wszelkie obce wrażenie

Zapomniałem przypomnieć ci by wszelkie wrażenie obce twemu wewnętrznemu stanowi, do


którego jesteś zobowiązany, powinno być natychmiast usunięte w chwili jego pojawienia się. Nie
odkładaj tej sprawy aż do wieczora, nie mówiąc już o dłuższym czasie. Jest to dosyć proste do
zrobienia: zejdź do swego serca gdzie pojawiło się to wrażenie, oddal je i nie pozwól mu się
zakorzenić, a jednocześnie módl się do Pana by chronił cię przed nim. Czyń tak dopóki cię nie
opuści.
Teofan Rekluz

Badanie własnych myśli

Nie pozwól, aby oko umysłu odwróciło się od serca; a kiedy coś zeń wyjdzie, natychmiast uchwyć
to i zbadaj. Jeśli jest czymś dobrym, niech pozostanie; jeśli nie jest dobre, należy to natychmiast
zabić. W ten sposób ucz się poznawać siebie. Jeśli jakaś myśl pojawia się częściej niż inne, oznacza
to namiętność silniejszą niż pozostałe. Oznacza to, że musisz walczyć z większą energią. Nie
polegaj jednak na sobie i nie oczekuj, że coś osiągniesz dzięki własnym wysiłkom. Wszystkie
środki uzdrowienia i wszystkie środki zaradcze są wysyłane przez Pana. Więc oddawaj się Mu
nieustannie. Staraj się i podejmuj wysiłki; ale oczekuj, że wszelkie dobro przyjdzie tylko od Pana.

Teofan Rekluz

Wiedza o sobie a czytanie Ojców

Przyjrzyj się sobie i zatroszcz się bardziej o serce. Jeżeli chcesz rozróżniać poruszenia serca, czytaj
i rozważaj pisma świętych Jana Klimaka, Izaaka Syryjczyka, Barsanufiusza i Jana, ale też
Diadocha, Filoteosa, Abby Izajasza, Ewagriusza*1, Kasjana, oraz Nila Synaity*2 w Filokalii; i
stosuj do siebie to co mówią. Kiedy czytasz, nie zatrzymuj się umysłem na ogólnej idei autora, ale
zawsze przyjmuj to jako swoją osobistą zasadę, którą zastosujesz do swojego życia. Gdy to
uczynisz ogólna idea będzie ci się jawić nieco inaczej.

Teofan Rekluz

1 Ewagriusz z Pontu (346-99) mnich z Pustelni na Pustyni Nitryjskiej w Egipcie. Chociaż niektóe z
jego dzieł odbiegają od doktryny prawosłąwnej, pozostaje on jednym z najważniejszych greckich
duchowych pisarzy. Dzieła Ewagriusza są zawarte w Filokalii, które Teofan zaleca swemu
korespondentowi, są zupełnie wolne od herezji.
2 Św. Nil Asceta (zm.430) założyciel i przełożony monasteru w pobliżu Ankary w Azji Mniejszej.
Przetrwało około tysiąca listów jego autorstwa, jak też różne traktaty na temat życia
monastycznego. Niektóre z dzieł Ewagriusza niesłusznie przypisywano jego autorstwu.

Przechodzenie od obserwacji do obserwacji

Odtąd twoje rozważania nad sobą nie będą już takie jak wcześniej. Ludzkie rozumowanie, o ile nie
ożywione łaską, zwykle zatrzymuje się na ogólnikach; teraz, przeciwnie, kierując się łaską i
pozostając pod jej wpływem, będzie ono odnosić wszystko bezpośrednio do ciebie, bez żadnych
wymówek czy uprzedzeń, i przedstawi ci sprawy w aspekcie, który jest najbardziej odpowiedni dla
twojej sytuacji. Tak więc w rzeczywistości nie będziesz tyle rozważał, co przechodził od obserwacji
do obserwacji.

Teofan Rekluz

Oczyszczająca ścieżka narastających cierpień

Trzeba nam wciąż przyjmować próby i cierpienia z Bożej ręki, jak też i ducha skruchy, którego On
udziela: te i inne rzeczy bowiem są najlepszym narzędziem naszego oczyszczenia. W efekcie owe
doświadczenia są tak wielce pomocne jak kierownik duchowy, a kiedy brakuje kierownika
duchowego mogą one rzeczywiście go zastępować, pod warunkiem, że dana osoba posiada wiarę i
pokorę. W takich bowiem przypadkach sam Bóg działa jako kierownik i z pewnością ma On więcej
mądrości niż człowiek. Św. Izaak Syryjczyk szczegółowo opisuje stopniowy proces wprowadzania
przez Pana człowieka na drogę oczyszczenia i to jak wzbudza On w nim ducha skruchy. Wszystko
co jest od nas wymagane to wiara w Bożą opatrzność, jak też przyjmowanie wszystkiego co na nas
zsyła z ochotą, radością i wdzięcznością. Brak wiary i otwartości pozbawia te trudne doświadczenia
ich mocy oczyszczenia, nie pozwalając jej dotrzeć do serca i do centrum naszej osoby. Bez tych
zewnętrznych nieszczęść i utrapień trudno jest człowiekowi oprzeć się pysze i wysokiemu
mniemaniu o sobie. Jak możemy otrząsnąć się z faryzejskiego egotyzmu i zarozumiałośći bez łez
skruchy?

Teofan Rekluz

Do niczego

Dusza niewypróbowana przez utrapienia nie nadaje się do niczego.

Teofan Rekluz

Droga do Królestwa

Istnieje tylko jedna droga do Królestwa Bożego - krzyż, czy to podjęty dobrowolnie czy nie.

Teofan Rekluz

Duch Święty pokazuje nam czym jesteśmy

Duch Święty daje prawdziwą pokorę. Choćby nie wiem jak człowiek był inteligentny, rozsądny,
mądry, jeżeli nie posiądzie wewnątrz siebie Ducha Świętego, nie pozna siebie; nie może bowiem
bez Bożej pomocy zobaczyć wewnętrznej kondycji swojej duszy. Kiedy jednak Duch Święty
wstępuje do serca człowieka, ukazuje mu całe jego wewnętrzne ubóstwo i słabość, zepsucie jego
serca i duszy oraz jego oddalenie od Boga. Duch Święty ukazuje człowiekowi wszystkie jego
grzechy, które współistnieją z jego cnotami i sprawiedliwością: jego lenistwo i brak gorliwości o
zbawienie i o dobro innych, samolubstwo, które wpływa na jego najbardziej bezinteresowne cnoty,
jego nachalna miłość własna pojawiająca się kiedy nigdy by się tego nie spodziewał. Słowem, Duch
Święty ukazuje wszystko w prawdzie. Oświecony przez Ducha Świętego, człowiek zaczyna
doświadczać prawdziwej pokory, nie polegając już na swoich własnych siłach i cnotach, uważając
siebie za najgorszego z ludzi.
Duch Święty uczy prawdziwej modlitwy. Nikt nie może modlić się w sposób miły Bogu dopóki nie
otrzyma Ducha Świętego. Dzieje się tak dlatego, gdyż każdy kto rozpoczyna modlitwę bez Ducha
Świętego w sobie, doświadcza iż jego dusza rozprasza się we wszystkich kierunkach, miotając się
w różne strony, tak że nie może on skupić myśli na jednej rzeczy. Poza tym nie zna on tak jak
powinien ani siebie ani swoich potrzeb; nie wie jak i o co prosić Boga; nie wie nawet kim jest Bóg.
Natomiast człowiek, w którym zamieszkuje Duch Święty, zna Boga i widzi, że jest On Ojcem. Wie
jak zbliżyć się do Niego, jak i o co prosić. Myśli jego na modlitwie są uporządkowane, czyste, i
nakierowane na jeden cel - Boga samego; wtedy jest zdolny do podjęcia wszelkiej rzeczy.

Innocenty z Alaski*1

1 Innocenty (Wieniaminow) (1797-1879), największy rosyjski misjonarz XIX w. Większość życia


(1824-68) posługiwał na wschodzie Syberii i na Alasce, gdzie głosił ewangelię Eskimosom i
Indianom. Był pierwszym prawosławnym biskupem pracującym na kontynencie Amerykańskim.
(iii) Praca wewnętrzna i zewnętrzna

Praca wewnętrzna

Dopóki człowiekowi nie towarzyszy praca wewnętrzna zgodnie z wolą Bożą, trudzi się on na
próżno nad tym zewnętrzne.

Św. Barsanufiusz i Jan

Liście i owoce

Jeden z braci zapytał Abbę Agatona*1: "Abba powiedz mi, co jest większe, praca fizyczna czy straż
nad tym co leży wewnątrz?" Abba odparł: "Człowiek jest jak drzewo; praca fizyczna to liście a straż
nad tym co leży wewnątrz to owoce. Ewangelia mówi: "Każde więc drzewo, które nie wydaje
dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone." (Mt 3,10). Jasne jest zatem, że cała nasza
troska ma być skierowana na owoce, czyli na straż umysłu. Potrzebujemy jednak też ochrony i
ozdoby liści, czyli pracy fizycznej."

Sentencje Ojców*2

1 Mnich ze Sketis w Egipcie z IV w. i przyjaciel Św. Makarego Wielkiego Egipskiego.


2 Sentencje Ojców, zbiór opowieści głównie z IV i V wieku o mnichach z Egiptu (głównie ze
Sketis).

Dwa porządki życia w monasterze

W monasterze biegną dwa porządki życia: jeden zewnętrzny, drugi wewnętrzny. Wszystkie reguły
narzucone w monasterze dotyczą życia zewnętrznego. Te zasady są konieczne po prostu dlatego, że
wprowadzamy nasze ciała do klasztoru, a także nasze dusze: ale dzieło zbawienia duszy musi iść na
swój sposób obok tych zewnętrznych zasad. Jeśli człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy, w
pierwszych krokach życia zakonnego może zawrócić, uznając te zasady i zadania za niezgodne z
jego celem i skłonnościami. Lub też pozostając w monasterze, może myśleć, że całe życie
klasztorne jest zawarte w tych regułach. W takim przypadku będzie dążył na próżno, nie czyniąc ani
kroku w kierunku oczyszczenia i doskonałości swojej duszy.
Poświęćcie się życiu, w którym ręce i stopy robią jedną rzecz, podczas gdy dusza w swoim
pragnieniu zbawienia zajmuje się czymś innym.

Teofan Rekluz

Główny wróg życia w Bogu

Głównym wrogiem życia w Bogu jest ogrom trosk doczesnych. Ten ogrom trosk popycha
człowieka ku niekończącej się pogoni doczesnych działań. Każdego dnia, od rana do wieczora,
prowadzi go z jednej pracy do drugiej, nie dając mu chwili odpoczynku, nie pozostawiając mu
czasu na zwrócenie się do Boga i pozostanie przez chwilę w modlitwie do Niego.
Ten ogrom trosk nie ma miejsca pośród mnichów. Ci, którzy to rozumieją, wchodzą do klasztoru po
prostu, aby uwolnić się od tortur troski. I są uwolnieni. Kiedy to mnóstwo trosk opadnie, umysł i
serce pozostaną całkowicie wolne i nic nie będzie stało na przeszkodzie, by pozostały w Bogu i
radowały się w Nim. Ci, którzy w inteligentny sposób praktykują życie zakonne, szybko osiągają w
tym sukces i mocno umacniają się w swoich celach. Potem pozostaje tylko zachować ten skarb
wolnym od trosk; i tacy ludzie rzeczywiście potrafią to utrzymać. W ciągu doby każdy mich czy
zakonnica ma do wykonania zadanie. Ponieważ zadania te są rutynowe, nie wymagają szczególnej
uwagi; tak więc ręce mogą pracować, podczas gdy umysł rozmawia z Bogiem i tym samym karmi
serce. Ta norma dotycząca wewnętrznego porządku rzeczy była dawno zalecana przez św.
Antoniego Wielkiego. Widzicie więc, że nawet mnisi mają aktywne życie, podobne do aktywnego
życia świeckich. Jedynie ich działalności nie towarzyszy mnogość trosk, które zajmują umysły
świeckich. Ta wolność od niepokoju, wynikająca z uporządkowanego biegu życia zakonnego,
pozwala im mocno trzymać się celu - innymi słowy, stale pozostawać stale z Bogiem i w Bogu.

Teofan Rekluz

Wewnętrzny pokój a zdrowie ciała

Nie przeocz pewnego faktu, mianowicie iż zdrowie nie tylko zależy od pokarmu, ale przede
wszystkim od wewnętrznego pokoju. Życie w Bogu, odcinając nas od światowego zamętu, przynosi
pokój sercu, a przez to, utrzymuje ciało w dobrym zdrowiu.
Nasze prace nie są główną rzeczą w życiu. Najważniejsze to mieć serce skierowane na Boga i w
Niego wsłuchane.

Teofan Rekluz

Kontemplacja i działanie muszą iść w parze

Nie możemy ograniczyć się jedynie to żyia aktywnego, ale trzeba nam łączyć je zajęciem
intelektualnym, abyśmy z jego pomocą nieprzejednanie mogli utrzymać ów wewnętrzny stan we
właściwym porządku. Musimy niezmiennie łączyć kontemplację z działaniem i działanie z
kontemplacją. Gdy obie te rzeczy są złączone, rychło uzdolnią duszę do postępu, oczyszczając ją ze
zła i wzmacniając ją w dobrym. Zobacz pisma Abby Jana Karła (Kolobosa) i Abby Pojmena*1; to
czego nauczają możesz też znaleźć u innych pisarzy ascetycznych .

Teofan Rekluz

1 Mnisi ze Sketis w Egipcie z V wieku

Życie kontemplacyjne w świecie

Istnieją dwa sposoby, aby zjednoczyć się z Bogiem: na drodze aktywnej i na drodze kontemplacji.
Pierwszy jest dla chrześcijan żyjących w świecie, drugi dla tych, którzy porzucili wszystkie
ziemskie rzeczy. Ale w praktyce żaden sposób nie może istnieć w całkowitej izolacji od drugiego.
Ci, którzy żyją w świecie, muszą także w pewnym stopniu zachować kontemplację. Jak
powiedziałem wam wcześniej, powinniście przyzwyczaić się do nieustannego pamiętania o Panu i
chodzenia zawsze przed Jego obliczem. To właśnie oznacza droga kontemplacji.
Powstaje pytanie: jak możemy utrzymywać uwagę na Panu, gdy jesteśmy zajęci różnymi
czynnościami? Oto jak można to zrobić. Niezależnie od zajęcia, wielkiego czy małego, rozważ to,
że to wszechobecny Pan sam nakazuje ci je wykonać i patrzy, jak to robisz. Jeśli będziesz stale mieć
to w pamięci, sumiennie wypełnisz wszystkie powierzone ci obowiązki, a jednocześnie będziesz
trwał pamięcią przy Panu. Na tym polega cała tajemnica chrześcijańskiego postępowania dla osoby
w twojej sytuacji, jeśli ma osiągnąć swój główny cel. Przemyśl to dokładnie i zastosuj się do tej
praktyki. Kiedy to uczynisz, twe myśli przestaną błądzić z jednego miejsca na drugie.
Dlaczego teraz nie wszystko idzie dobrze? Myślę, że dzieje się tak, ponieważ chcesz pamiętać o
Panu, zapominając o sprawach doczesnych. Sprawy doczesne jednak dobijają się do twej
świadomości i wypychają pamięć o Panu. Powinieneś uczynić coś dokładnie odwrotnego, czyli
zajmować się sprawami tego świata, ale myśleć o nich jako o zleceniu od Pana, jako o czymś, co
jest wykonywane w Jego obecności. W obecnej chwili zawodzisz zarówno na poziomie duchowym,
jak i materialnym. Ale jeśli postępujesz zgodnie z tym, co wyjaśniłem, wszystko pójdzie dobrze w
obu sferach.

Teofan Rekluz

Ciało w pracy, myśl przy Bogu

Ciało w pracy, ale myśl przy Bogu - taki powinien być stan prawdziwego chrześcijanina.
Od chwili otwarcia oczu rano, powinniśmy uporządkować nasz wewnętrzny stan. Powinniśmy go
utrzymywać przez cały dzień, a wieczorem rozpalać go i wzmacniać, i tak zasypiać. Dobrze jest
wyznaczyć granice naszym przywiązaniom, unikać niektórych przyjaźni, nadawać wszystkim
naszym relacjom tę samą naturę.*1 Gdy przychodzi modlitwa wewnętrzna, może ona po części
zastępować obecność w świątyni. Nic jednak tak nie rozpala ognia wewnętrznej modlitwy jak
przebywanie w świątyni.

Teofan Rekluz

1 Korespondentem Teofan jest prawdopodobnie mnich

Wolność od trosk

Staraj się utrzymywać łąd i porządek w swych myślach jeżeli chodzi o sprawy światowe. Usiłuj
osiągnąć stan, w którym twe ciało będzie wykonywać swe zwyczajne prace, pozostawiając cię
jednocześnie wolnym aby zawsze przebywać z Panem w duchu. Miłosierny Pan udzieli Ci wolności
od trosk, a gdzie taka wolność panuje, wszystko odbywa się w swoim czasie i nic nie stanowi troski
ani ciężaru. Szukaj, proś - a będzie ci dane.

Teofan Rekluz

Potrzeba ukrycia

Staraj się podejmować wszelkie dzieła ascezy, jakiekolwiek by nie były, w taki sposób by nikt w
monasterze o nich nie wiedział. Nie jest dobrze, kiedy ktokolwiek dowiaduje się o nich. Nie sądź że
ukrycie - by inni nie widzieli ani nie wiedzieli - nie jest czymś niezbędnym. Nie, jest to coś co
rzeczywiście kluczowego. Duchowy wysiłek jest pusty, jeżeli trąbi się o nim na dachach.

Teofan Rekluz

Ascetyczne wysiłki są środkiem a nie celem. Nie ma zbawienia bez pokory

Zewnętrzne starania i ascetyczne wysiłki są środkiem, a nie celem samym w sobie; mają wartość
jedynie wtedy, gdy doprowadzą nas do celu i wyraźnie się do niego przyczynią. Nie rozmyślaj nad
nimi, jakby były czymś ważnym. Najważniejsze są nasze uczucia i wewnętrzne poruszenia. Zwróć
na nie całą uwagę, gdy już ustalisz swój zewnętrzny porządek życia. Przede wszystkim zachowuj
pokorę i módl się, aby ją otrzymać, i aby się uniżyć, jak najczęściej szukaj winy w sobie. Jak tylko
się obudzisz, staraj się uświadomić sobie swoją bezwartościowość, a następnie staraj się pozostać w
tym uczuciu przez cały dzień. Ukorz się jeszcze bardziej, gdy modlisz się do Pana. Kim jestem i do
kogo mam czelność zwracać się w swej ludzkiej mowie? Raduj się, jeśli spotykasz się z
zewnętrznym upokorzeniem, o które się nie starałeś. Przyjmij je jako szczególne miłosierdzie Boże.
Niech to będzie dla ciebie zasadą, że gdy jesteś niezadowolony z siebie, to weszłeś dobry stanie.
Ale gdy tylko poczujesz, że wpełza choćby nieznaczne samozadowolenie, i zaczniesz wysoko
oceniać siebie, wiedz, że nie jesteś we właściwym stanie i zacznij się upominać. Na litość boską,
proszę was, nie zapominajcie o tym. Jeśli brakuje samouniżenia, wszystko na nic. Byli ludzie,
którzy osiągnęli zbawienie jedynie dzięki pokorze, bez ascetycznych wysiłków. Bez pokory jednak
nikt nigdy nie został ani nigdy nie zostanie zbawiony.

Teofan Rekluz

Rusztowanie i budynek

Myśl jak najmniej o zewnętrznych dziełach ascezy. Choć są konieczne, są niczym innym jak
rusztowaniem, wewnątrz którego wznosi się budynek. Nie są one samym budynkiem; budynek jest
w sercu. Zwróć zatem całą uwagę na to, co należy zrobić w sercu. Pierwszą kuszącą myślą, która
zacznie was atakować, będzie samozadowolenie lub prawość. Potem nastąpi pochwała wewnętrzna,
trąbienie o sobie, a potem arogancja wobec innych. Zrozum naturę tych pokus. Przeczytaj św.
Makarego Wielkiego, a zwłaszcza "Drabinę do raju" św.Jana Klimaka, gdzie napisano wiele o
rozróżnianiu myśli. Jedno i to samo działanie może być miłe lub niemiłe Bogu, w zależności od
towarzyszących mu myśli. Korzystaj z ich nauczania.

Teofan Rekluz

Rozproszenia i niewola serca. Dlaczego czasami czujemy smutek

Mówisz mi, że nachodzą cię rozproszenia. To pierwszy atak wroga, który zakłóca nasz wewnętrzny
porządek. Kiedy wejdziesz w kontakt z innymi ludźmi lub zajmiesz się świeckimi sprawami, rób to
w taki sposób, abyś jednocześnie wciąż pamiętał o Panu. Działaj i mów zawsze ze świadomością,
że Pan jest blisko i kieruje wszystkim jak Mu się podoba. Dlatego jeśli jest coś, co wymaga twojej
uwagi, przygotuj się wcześniej, aby nie zostać oderwanym od Pana w trakcie uczestniczenia w tym,
ale by przez cały czas pozostawać w Jego obecności. Powinieneś o to się modlić. Oczywiście
można nabyć ten nawyk; uczyń to zasadą, że odtąd zawsze będziesz postępować w ten sposób.
Drugim rodzajem sideł wroga, które uniemożliwiają nam zamieszkiwać wewnętrznie, jest
przylgnięcie serca do jakiejś konkretnej rzeczy i uwięzienie go przez ten obiekt. Jest to gorsze niż
rozproszenie uwagi. W twoim przypadku faktycznie nie doszło do zniewolenia tego typu i wkrótce
wróciłeś do poprzedniego stanu. Gdyby jednak twoje serce do czegoś przylgnęło, musiałbyś długo
walczyć, by się uwolnić. W takim przypadku należałoby najpierw oderwać serce od rzeczy, do
której przylgnęło, a po drugie wywołać w nim obrzydzenie. Miej to na uwadze i unikaj wszelkiego
rozproszenia uwagi, a tym bardziej uwięzienia serca. Lekarstwo jest jedno i to samo - nie pozwolić,
aby uwaga odwróciła się od Pana i od świadomości Jego obecności.
Dlaczego po długiej rozmowie z kimś odczuwasz smutek? Ponieważ podczas rozmowy uwaga
odwraca się od Pana. Jest to nie do przyjęcia dla Pana, a On uświadamia ci to, zasmucając cię.
Przyzwyczajaj się do nieustannego przebywania z Panem, cokolwiek byś nie robił, i rób wszystko
dla Niego, starając się by to współgrało z Jego przykazaniami. Wtedy nigdy nie będziesz smutny,
bo będziesz wiedział, że zawsze wykonujesz Jego dzieło.

Teofan Rekluz

Pracuj rękami, ale w sercu i umyśle pozostawaj z Bogiem

Cokolwiek ci powiedziano, rób to bez wewnętrznej dyskusji, z całkowitą gotowością, jakby to było
polecenie od Boga. Wyryj te słowa głęboko w twoim sercu i działaj w ich duchu. Przyjmijcie każdy
rozkaz jako pochodzący bezpośrednio od samego Boga i wykonujcie go z zapałem i uwagą jako
dzieło dane przez Boga i wykonywane w Jego obecności. Działaj tak, jakbyś nie był posłuszny
ludziom, lecz wszechwidzącemu Bogu; i bójcie się sądu, który czeka na tych, którzy niedbale
wykonują dzieło Boże (Jr 48,10). Zapamiętaj to sobie dobrze.
A teraz zastanów się nad zmianą Boskiego planu dotyczącego ciebie, abyś nie działał w sposób
sprzeczny z Bożym zamiarem. Jakie było twa wcześniejsza sytuacja? W świątyni stałeś swobodnie,
nie mając nic do roboty poza modlitwą i doświadczaniem pociechy ciepła modlitwy. Również w
twej celi najważniejsza była modlitwa i sama modlitwa. Teraz w kościele masz do wykonania
pracę, i we własnej celi też masz do wykonania pracę. Czy uważasz, że dzieje się to bez powodu?
Bynajmniej. Pan daje ci szansę przejścia do drugiego etapu. Wcześniej spędzałeś czas na żarliwej
modlitwie, bez podejmowania innych zajęć narzuconych przez monastyczną regułę. Teraz musisz
nauczyć się trwać na modlitwie, tak jak poprzednio, tylko z dodatkiem zajęć. O to prosi cię Pan.
Staraj się to zrobić. Wcześniej miałeś trochę pracy, ale teraz masz o wiele więcej. Musisz robić to,
co trzeba, a jednocześnie nie pozwolić umysłowi odejść od Boga; to znaczy, musisz pozostawać
tak, jakbyś stał na modlitwie. To musi być twoja naczelna zasada: pracuj rękami, a jednak pozostań
z Bogiem w umyśle i sercu. Pisz, ale nie pozwól, aby twój umysł oddalał się od Boga, i nie pozwól,
aby twoje ciepło modlitwy i trzeźwość umysłu osłabły. To samo musi dziać się, kiedy asystujesz w
kościele. Doświadczenie nauczy cię tak, że powiedzie ci się w tym. W ten sposób zdobędziesz
nowe doświadczenie i nową siłę pozostawania wewnątrz siebie.

Teofan Rekluz

Prawdziwe posłuszeństwo ze względu na Pana

Narzucone posłuszeństwo nazywasz "posłuszeństwem mechanicznym". W rzeczywistości jedynym


rodzajem posłuszeństwa, które skutecznie kształtuje nasz charakter, jest posłuszeństwo
wykonywane wbrew własnej woli i naszym własnym pomysłom.
Jeśli coś robisz, bo ku temu skłania cię twoje serce, gdzie jest posłuszeństwo? Po prostu postępujesz
według własnej woli i własnych upodobań. Jeśli rozpoznasz swoje motywy, sprawisz, że takie
samowolne działanie stanie się nieco lepsze. Ale w prawdziwym posłuszeństwie jesteś posłuszny,
nie widząc przyczyny tego, co wam polecono, i pomimo własnej niechęci. Za takie posłuszeństwo
jest obiecane specjalne błogosławieństwo - błogosławieństwo bycia zachowanym od wszelkiej
szkody, gdy wypełnisz nałożony na ciebie obowiązek. Kiedy to posłuszeństwo wykonuje się w imię
Pana, Pan bierze Swojego posłusznego sługę pod własną opiekę i troszczy się o niego.

Teofan Rekluz

Bezwzględne posłuszeństwo jest cenniejsze niż wszelki czyn ascezy

Uważasz, że było lepiej, kiedy nie musiałaś w posłuszeństwie wykonywać żadnej pracy sekretarki.
Zwodzisz sama siebie. Bezwzględne posłuszeństwo, które sprzeciwia się naszym skłonnościom,
jest cenniejsze niż wszelki czyn ascezy: może być szkodliwe kiedy jest podejmowane w
nieprzemyślany i sztuczny sposób, jak to było w twoim przypadku. W rzeczywistości Pan zawsze
nagradza wysiłek zapierania się siebie. Nie wydajesz się być zaniepokojona swoim oporem wobec
bycia posłuszną. Wczoraj złożyłaś śluby posłuszeństwa we wszystkim Matce Przełożonej, a teraz
odmawiasz dźwigania lekkiego obowiązku, do którego jesteś dobrze przysposobiona. Czy tak
wypełnia się śluby? Ślub posłuszeństwa to twoje przymierze z zakonem, sama podstawa twego
życia jako zakonnicy. Teraz to przymierze jest zniszczone, a ty sama siebie wyłączasz z zakonu, do
którego wstąpiłaś jedną stopą. Powinnaś pokutować i wylewać nad tym swoje łzy. W skutek tego
twój wewnętrzny porządek może zostać pogrążony w zamęcie, a może już zostałaś ograbiona, choć
zewnętrznie może wydawać się że dopiero ku temu zmierzasz. Trzeba ci za to odbyć pokutę.
Masz odbyć trzy prostracje z rzędu, błagając Pana we łzach aby ci wybaczył nieuczciwość i
nieposłuszeństwo, kiedy obiecałaś jedną rzecz, a w rzeczywistości robiłaś coś zupełnie innego.
Żałuje za ten grzech na spowiedzi: jest to grzech nie tylko intencji, ale samego czynu. Módl się do
Boga by poruszył twoją przełożoną aby dała ci jeszcze raz możliwość bycia posłuszną w ten sam
sposób. Kiedy to otrzymasz, zaprzestań prostracji.
Teofan Rekluz

Uzdrawiająca kąpiel błotna

Piszesz: "Pracuję jak początkujący między nowicjuszami." Nie rozumiem jakiego rodzaju pracę
masz na myśli; czy praca jednak jest dobra czy niezalecana całkowicie zależy od ducha, w którym
jest wykonywana. Obserwuj tego ducha i odpowiednio rozeznaj pracę.
Kiedy zauważysz, że jesteś spotwarzana, przyjmij to: jest to rodzaj uzdrawiającej błotnej kąpieli.
Dobrze się stanie jeśli nie stracisz uczucia bratniej przyjaźni ku tym, którzy podają ci to lekarstwo.

Teofan Rekluz

Zbytnie zaangażowanie w pracę

Twoje lenistwo w podejmowaniu duchowej pracy wynika z entuzjazmu, z jakim podejmujesz pracę
fizyczną. Nie daj się zbytnio porwać przez swą pracę, w przeciwnym razie powstanie zamęt w twej
głowie i sercu.

Teofan Rekluz

Praca fizyczna

Praca fizyczna prowadzi do pokory, wypełnia wolne chwile i powstrzymuje myśli od błądzenia.
Zastąpienie jej prostracją jest dobre - jest to lepsza forma pracy. Czy taki jednak taki jest zawsze
możliwy? Egipscy anachoreci pracowali od rana do wieczora, pogrążeni w wewnętrznej modlitwie i
myślach o Bogu. W nocy wykonywali zewnętrzną regułę modlitwy. Z kolei święty Izaak Syryjczyk
nie jest za pracą fizycznej, mówiąc, że odwraca ona uwagę od Boga. Dotyczy to skomplikowanej
pracy, ale prosta praca nie szkodzi.

Teofan Rekluz

Przesadne przywiązanie do reguł

Każdy rodzaj i kolejność zajęć jest dobra, o ile pomaga nam skierować naszą uwagę na Boga. Nie
ma potrzeby opisywać, jakie zajęcia mam na myśli. Jeśli zajęcie nie wzbogaca naszego życia
modlitewnego, należy je porzucić i zamiast niego podjąć inne. Na przykład otwierasz książkę i
zaczynasz czytać, ale rzeczy nie mają się dobrze. Odłóż tę książkę na bok i weź inną. Jeśli to nie
jest dobre, weź trzecią. Jeśli jest w tym coś nie tak, porzuć czytanie i wykonuj pokłony lub medytuj.
Powinieneś podejmować jakieś prace ręczne, które nie odwracają uwagi. Kiedy przebudzi się twoja
uwaga ku Bogu i modlitwa trwa w tobie, lepiej jest niczego nie podejmować - to znaczy jeżeli
dzieje się to w domu - ale usiąść lub chodzić, albo, lepiej, stać przed ikonami i modlić się. Kiedy
modlitwa zaczyna słabnąć, zwiększ jej gorliwość poprzez czytanie lub medytację. Reguły są
konieczne dla tych, którzy przychodzą do monasteru, aby przyzwyczaić ich do czynności i zajęć
zakonnych. Ale później, kiedy osiągną pewne wewnętrzne rozumienie, a zwłaszcza ciepło w sercu,
reguły przestają być dla nich absolutnie konieczne. Mówiąc ogólnie, nie powinniśmy zbytnio
przywiązywać się do reguł, ale powinniśmy zachować wobec nich wolność, mając tylko jeden cel:
kierować naszą uwagę w uwielbieniu na Boga.
Nasze ciało powinno być zawsze napięte jak struna, jak żołnierz na paradzie, i nie powinniśmy
pozwolić mu się zrelaksować, i to nie tylko podczas chodzenia czy siedzenia, ale także podczas
wstawania lub leżenia.
Wszystkie rzeczy, które musimy zrobić, wielkie lub małe, powinny być wykonane tak, jakby
patrzyło na nas oko Boże. Każdy gość lub każda osoba, którą spotykamy, powinni zostać przyjęci
jako posłańcy od Boga. Pierwszym pytaniem, które powinniśmy zawsze zadawać wewnętrznie, jest:
co Pan chce, abym zrobił z tą osobą lub dla niej? Powinniśmy przyjmować wszystkich tak, jakby
byli obrazem Boga, z wielkim szacunkiem i gotowością by pomóc im według naszych możliwości.
Bezlitosna postawa wobec siebie, gotowość do podjęcia wszelkiej służby dla innych i całkowite
poddanie się Panu, trwanie w Nim na modlitwie - to są rzeczy, które budują życie duchowe.

Teofan Rekluz

Zewnętrzne zajęcia nie mogę odciągać cię od modlitwy

Poruszyłeś temat zajęć. O ile nie musisz stosować się do reguły mniszej, ale postępujesz według
swojej decyzji, możesz układać swoje zajęcia w taki sposób by nie odciągały cię od twej
wewnętrznej pracy. Idź w tym za radą św. Izaaka Syryjczyka. Nie popiera on pracy fizycznej, ale
czasem, gdy jest potrzeba, zezwala na nią; rozprasza ona bowiem uwagę naszego umysłu. Trzeba
nam szczególnie temu zapobiegać. Niemożliwe jest nie wykonywać żadnej pracy - praca z natury
jest konieczna. Jednak nie możemy dać się w nią zbytnio wciągnąć. Mnisi z Egiptu pracowali cały
dzień, ich umysł jednak nie oddalał się do Boga.

Teofan Rekluz

Podtrzymywanie ognia w wewnętrznym piecu

Naucz się wykonywać wszystko w taki sposób aby nie ochładzało to twego serca, ale je rozpalało.
Czytając czy modląc się, pracując czy rozmawiając z innymi, powinieneś trzymać się mocno tego
celu - nie pozwolić na ochłodzenie serca. Pilnuj by twój wewnętrzny piec był zawsze gorący
poprzez odmawiania krótkiej modlitwy i strzeż swoich uczuć na wypadek gdyby miały to ciepło
rozproszyć. Wrażenia zewnętrzne bardzo rzadko idą w parze z pracą wewnętrzną.

Teofan Rekluz

Praca wewnętrzna i roztropność

Istnieją różne środki, za pomocą których możemy niszczyć w nas namiętności. Mogą one być
czasem przezwyciężane przez umysł jak i podejmowanie aktywnych działań, przez kierownika
duchowego, a czasem przez Samego Pana. Powiedzieliśmy już, że bez wewnętrznego wysiłku
umysłu, nasze zewnętrzne starania na nic się nie przydadzą. To samo dotyczy wysiłków
podejmowanego pod opieką kierownika duchowego, jak też oczyszczenia powodowanego w nas
przez Opatrzność. Walka wewnętrzna powinna zatem być nieustanna i niesłabnąca. Sama w sobie
nie posiada zbyt dużej mocy, jednak gdy jej nie ma, wszystkie inne środki są nieskuteczne i do
niczego. Podejmujący aktywny wysiłek, cierpiący, płaczący i przestrzegający narzuconych im zasad
- w każdej grupie wielu zginęło i ginie nadal, ponieważ nie angażują się w wewnętrzną wojnę,
strzegąc swojego umysłu i serca.
Pamiętaj, co powiedzieliśmy o pozytywnej wartości pracy wewnętrznej - że to praca wewnętrzna
nadaje wszystkim naszym zewnętrznym działaniom cel i skuteczność. To pokazuje nam, jak bardzo
ważna jest praca wewnętrzna: dla wszystkich będzie jasne, że stanowi ona punkt wyjścia, podstawę
i cel wszelkiego wysiłku duchowego i ascetycznego.
Całe nasze zadanie może zostać sprowadzone do następującej zasady: skupić się w sobie, odzyskać
duchową samoświadomość, rozpocząć pracę wewnętrzną i, w ten sposób przygotowanym, wykonać
zewnętrzne obowiązki nałożone albo przez twojego kierownika duchowego, albo przez Opatrzność.
Czyniąc to jednak, musisz uważnie i nieprzerwanie obserwować wszystko, co rodzi się w tobie. Jak
tylko rozbudzi się jakaś namiętność, odeprzyj ją i powal, zarówno umysłem, jak i podejmując
aktywne kroki, nie zapominając o ponownym rozpaleniu w sobie i rozgrzaniu ducha skruchy i żalu
za grzechy.
Całą uwaga duchowego zapaśnika powinna być na to skierowana. Dzięki temu, poprzez nieustanne
skupienie, nie pozwoli się rozproszyć, ale jak gdyby przepasze biodra swojego umysłu. Idąc tą
wewnętrzną ścieżką, pozostając zawsze czujnym, pozna cnotę roztropności.
Teraz rozumiesz dlaczego duchowi zapaśnicy zawsze uważali roztropność za główną cnotę w całej
pracy duchowej i dlaczego uważali tych, którzy jej nie mieli, za jałowych.

Teofan Rekluz

Formacja siebie. Czytaj, czuj, działaj

Każdy człowiek musi się zatem formować i uczynić prawdy zawarte w słowach Chrystusa swoimi,
aby weń weszły i w nim zamieszkały. Pamiętając o tym, powinien je przeczytać, zastanowić się nad
nimi i wyryć je w pamięci; powinien wewnętrznie polubić, pokochać, a następnie zastosować je w
praktyce. To ostatnie jest całym celem formacji siebie. Dopóki tego nie ma, nie możemy mówić o
człowieku, który się czegoś nauczył, nawet jeśli zna on na pamięć słowa Chrystusa i dobrze mu
wychodzi rozumowanie. Tego brakowało Żydom i dlatego św. Paweł wyrzucał im w Liście do
Rzymian: "Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz." (Rz 2,21). Jeśli człowiek głosi
Chrystusa, ale sam w Nim nie żyje, to słowo Chrystusa nie zaczęło w nim działać.
Oczywiste jest, że wszelkie nauczanie innych przynosi owoce tylko w połączeniu z nauczaniem też
samego siebie. Każdy musi uświadomić sobie sens tego, czego się uczy, aby po usłyszeniu lub
przeczytaniu czegoś przekonał się nie tylko do takiego myślenia, ale także do odczuwania i
działania. Albowiem słowo Chrystusa wkracza do człowieka aby tam zamieszkać, ale tylko wtedy
gdy uda mu się przekonać samego siebie, gdy uwierzy i będzie żył zgodnie z nim.
Człowiek jest rzeczywiście nierozsądnym, jeśli pilnie czyta Słowo Boże, ale nie zastanawia się nad
nimi, nie zmuszając się do odczuwania jego znaczenia i nie praktykując go w prawdziwym życiu.
Słowo Boże wtedy przepływa przez niego jak woda w rynsztoku, nie wchodząc w niego ani nie
pozostawiając śladu. Możemy nauczyć się wszystkich Ewangelii i Listów na pamięć, a mimo to nie
mieć w sobie Słowa Chrystusa, ponieważ nie studiowaliśmy ich we właściwy sposób. Człowiek
postępuje głupio, jeśli karmi swój umysł Słowami Chrystusa, ale nie przejmuje się formowaniem
swojego serca i życia według nich. W ten sposób pozostają one w nim jak piasek wlany w jego
umysł i pamięć, pozostając martwymi zamiast żyć. Słowo Chrystusa żyje tylko wtedy, gdy przenika
w uczucie i życie; ale u takiego człowieka tak się nie dzieje, dlatego nie możemy powiedzieć, że
słowo Chrystusa w nim mieszka.

Teofan Rekluz

Czyń wszystko w Imię Pana Jezusa

"I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa,
dziękując Bogu Ojcu przez Niego" (Kol 3,17).
Tutaj św. Paweł mówi o trzecim sposobie, w jaki dowodzimy, że nasze ukryte mieszkania jest w
Bogu - i chodzi w nim o czynienie wszystkiego w Imieniu Pana. Jeśli chodzi o pozostałe dwie
metody, za pomocą pierwszej - czytania Pisma Świętego i przyswajania zawartych w nim prawd -
wypędzamy próżne i nieczyste wyobrażenia i napełniamy nasze umysły dobrymi myślami,
całkowicie zajętymi rzeczami Bożymi; poprzez drugą - modlitwę - ustanawiamy w sobie nawyk
nieustannego pamiętania o Bogu i ciągłego chodzenia w Jego obecności. Obie te metody utrzymują
naszą uwagę i poczucie przeniknięcia Bogiem. Mogłoby się wydawać, że to powinno wystarczyć?
Wydaje się, że tak, ale tak nie jest. Jeśli podejmiemy tylko te dwie metody, nie doprowadzą nas one
do celu, którego pragniemy. Człowiek jest nie tylko myślą i uczuciem, ale przede wszystkim
działaniem. Jest zawsze w ruchu, ciągle aktywny. Każde działanie jednak wymaga uwagi i uczucia.
Człowiek, który działa, jest całkowicie pochłonięty swoim działaniem. W końcu człowiek
szukający Boga, odkryje, że z powodu pewnych rzeczy, których nie może uniknąć, z pewnością
odejdzie myślą od Boga, a po myśli - swoim uczuciem. Zajęcia sprowadzają go z nieba na ziemię
lub prowadzą do odłączenia od Boga ku zewnętrznym relacjom z innymi ludźmi. Nasze zajęcia
bowiem są prawie zawsze widoczne, gdyż są wykonywane pośród innych stworzeń i rzeczy
dostępnych zmysłom. Wynika z tego, że jeśli zajęcia człowieka nie są tak ukierunkowane, aby
umożliwić mu prowadzenie życia ukrytego w Bogu, pierwsze dwie metody pozostaną bezowocne, a
nawet stanie się dla niego niemożliwe, aby praktykował je tak, jak powinien. Zajęcia nas
rozpraszają - nawet praktyka studiowania Pisma Świętego i praktyka modlitwy. Tak więc Apostoł w
cytowanym przez nas fragmencie uczy nas, jak sprawić by wszystkie nasze działania stały się
środkiem na zachowanie naszego ukrytego życia w Bogu: można to osiągnąć poprzez "czynienie
wszystkiego w Imię Pana". Jeśli uda nam się w ten sposób dopasować, nie oddalimy się od Pana ani
w myślach, ani w uczuciach. Albowiem czynienie wszystkiego w Imieniu Pana oznacza robienie
wszystkiego dla Jego chwały, w pragnieniu sprawienia Mu przyjemności, właściwie pojąwszy Jego
wolę nawet w rzeczy trywialnej. W tym członki ciała, jakby narzędzia, wykonają pracę; a myśli i
uczucia zwrócą się do Pana, pragnąc wypełniać swoje zadanie w sposób miły Bogu i posłuszny
Jego chwale.
Metoda ta jest bardziej skuteczna w zabezpieczeniu naszego celu niż dwie pierwsze; to czy nam się
powiedzie w dwóch pierwszych metodach zależy od tego czy nam powiedzie się w tej trzeciej.
Pierwsze dwie są bowiem dotyczą umysłu, a to, co jest w umyśle, wkracza w nasze życie poprzez
działanie. Kiedy nasze działanie jest uświęcone przez oddanie go Bogu, wówczas w trakcie jego
wykonywania pewien element boski przenika wszystkie organy i siły uczestniczące w pracy. Im
więcej takich czynów, tym więcej boskich elementów przenika byt człowieka. Potem wypełniają go
one całkowicie, aby cała jego natura zanurzyła się w boskości i trwała w Bogu. Stopniowo, wraz z
obraniem takiego kierunku ku Bogu, modlitwa i uwielbienie Boga, wraz z myślami o tym, co jest
dobre, stają się intensywniejsze. Modlitwa i uwielbienie wpływają na pracę wykonywaną na chwałę
Boga; a ponieważ trwamy w tym co Boże, w nagrodę nasze uczynki otrzymują większą siłą i
skuteczność.
Św. Paweł określa wszelkie nasze działania w dwóch słowach: słowo i czyn. Słowa są
wypowiadane ustami, czyny są wykonywane przez inne członki. Od momentu przebudzenia do
momentu zaśnięcia jesteśmy stale zaangażowani w jedno i drugie. Nasza mowa płynie prawie bez
przerwy, a różne ruchy ciała nie ustają. Cóż za obfita ofiara dla Boga, gdyby wszystko to można
było skierować ku Jego chwale! Kiedy ofiarujemy naszą mowę by służyła chwale Bożej, nie tylko
oddala się od nas zła mowa, ale też próżna i czcza gadanina, a pozostaje tylko jeden rodzaj mowy -
ten, który służy budowaniu naszych braci, a przynajmniej nie czyni im krzywdy. Powinniśmy
również poświęcić nasz język Bogu, poprzez odmawianie modlitw. Co więcej, kierując nasze
uczynki ku chwale Boga, nie tylko możemy pozbyć się złych uczynków popełnionych z pożądania
lub irytacji - o takich rzeczy nie powinno być nawet mowy pośród chrześcijan - ale możemy także
zobaczyć, w jakim duchu powinniśmy wykonywać takie czynności, jakie są dozwolone, konieczne i
użyteczne. To uwalnia nas od wszystkich działań związanych z dążeniem ku sobie i wszelkiej
niewoli świata i jego złych dróg.
Czynić wszystko w Imię Pana oznacza zwrócić się ku Jego chwale, starać się wykonać wszystko
tak, by to Mu było miłe, ze świadomością, że taka jest Jego wola. Oznacza to także otaczać każdy
czyn modlitwą do Niego; rozpoczynać modlitwą i kończyć modlitwą; gdy zaczynamy prosić o Jego
błogosławieństwo; potem błagać o Jego pomoc; i kiedy kończymy, dziękować Mu za wykonanie
Jego dzieła w nas i przez nas.

Teofan Rekluz

Pasmo cierpień

Życie chrześcijanina na ziemi to pasmo cierpień. Trzeba nam walczyć z naszym ciałem, z
namiętnościami i złymi duchami. Nasza nadzieja leży w walce. Nasze zbawienie pochodzi od Boga.
Oparłszy się na Nim, mamy cierpliwie znosić czas zmagań. Jesteśmy mieleni w żarnach pokus jak
mieli się ziarno na mąkę. Boża Opatrzność dopuszcza te próby różnych ataków dla wielkich
korzyści naszej duszy; dzięki nim formuje się w nas skruszone i pokorne serce, którym Bóg nie
pogardzi.

Biskup Ignacy

(iv) Samotność

W monasterze musisz zmierzyć się z samotnością

Gdy tylko wstępujesz do monasteru musisz zmierzyć się z samotnością. Życie w monasterze jest
trudne dla osoby, któa chce je wieść w towarzystwie wielu osób, jak to się dzieje w społeczeństwie.
W monasterze musisz znać tylko jedną osobę - opata, albo też twego ojca spoiednika i Straca.
Innych traktuj jakby byli nieobecni. Wtedy wszystko pójdzie dobrze; w przecwinym razie
zamieszanie będzie gorsze niż na balu w Petersburgu.

Teofan Rekluz

Sam Bóg i dusza

Sam Bóg i dusza - to oznacza bycie prawdziwym mnichem. Ale jak to osiągnąć? Jak ci się podoba,
bylebyś to osiągną; dopóki bowiem nie osiągniesz tego stanu nie jesteś jeszcze mnichem.
Jakkolwiek jednak może wydawać się to trudne by stać się prawdziwym mnichem, nie zniechęcaj
się: duch gorliwości przyjdzie i rozproszy wszelkie twe obawy. Jest to duch nieprzejednany.
Przychodzi, serce go przyjmuje, i powoduje wewnątrz wielkie zmiany. Tu jest początek całęgo
prawdziwego życia monastycznego. Trzeba raczej powiedzieć iż nikt sam siebie nie czyni mnichem
- dokonuje się to przez siły zewnętrzne.
Są ciche charaktery, które nie nadają się do surowych praktyk samowyrzeczenia. Bliższe im jest
pokorne życie w prostocie serca, czyniąc dobrze i pomagając wszystkim potrzebującym.

Teofan Rekluz

Świat może nadal być z nami w sercu

Czy ta przyjaciółka o której do mnie piszesz sądzi, że wystarczy wyrzec się zgiełku świata i nie
trzeba już nic więcej robić? Czy nie zdaje sobie sprawy, że świat nadal może być z nami w sercu,
dopóki żyjemy tak jak nam się podoba, jedynie w celu zaspokojenia samych siebie?

Teofan Rekluz

"Dawaj i bierz"

Postaraj się tak wyciszyć by już nie wychodzić ochoczo na spotkania z innymi, jak też nie mieć
upodobania w zapraszaniu innych do siebie do domu. Starcy piszą, że dopóki jest w nas pragnienie
by dawać i brać, nie możemy spodziewać się pokoju. Owo wyrażenie "dawaj i bierz" zawiera w
sobie wszystko - wszelki rodzaj komunikacji z innymi. Taki stopień oderwania nie przyjdzie od
razu, jednak fundamenty już teraz należy położyć. Niech słodycz przebywania z Panem napełni cię
Jego łaską.

Teofan Rekluz
Poszukiwać woli Bożej w samotności

Z pewnością wiesz, że jedynym celem w tej chwili jest przemienić się wewnętrznie. Zatem,
odnosząc się do tych wewnętrznych zmian i będąc posłusznym poruszeniom, które z nich
pochodzą, również i zewnętrzne rzeczy muszą zostać przemienione. Moja rada wobec twego
obecnego położenia jest następująca. Zacznij wyciszać się w samotności w swym własnym domu
modląc się przede wszystkim tymi słowami " Oznajmij, jaką drogą mam kroczyć, bo wznoszę do
Ciebie moją duszę." (Ps 143,8). Poświęć na to określone godziny w ciągu każdego dnia, albo też
określone dni w ciągu tygodnia. Przypatrz się tym chwilom samotności dokładnie w poszukiwaniu
światła, by Bóg pokazał ci właściwą drogę. Dodaj do tego post, który oddziałując na ciało będzie
dobrą pomocą w modlitwie. Staraj się w tym czasie, w drodze eksperymentu, czynić akty
wyrzeczenia - raz jednej rzeczy, raz innej - aby wobec wszystkiego stać się obojętnym; i ukryj się
odosobniony tak by nic cię nie mogło stamtąd wyciągnąć. Celem jest doprowadzenie twej duszy do
stanu, w którym pragnie uciec od dotychczasowego stylu życia, jak więzień starający się uwolnić z
kajdan.

Teofan Rekluz

Jak wykorzystać chwile samotności

Powinieneś poświęcić twoje chwile samotności wyłącznie na pracę dla Boga - na modlitwę i
rozważanie o Bogu. Praktyki te, jeśli rostropnie podjęte, nie dadzą ci się nudzić. Przynoszą bowiem
duchową pociechę, jakiej nic na ziemi dać nie może.

Teofan Rekluz

Co to znaczy być rekluzem

Mówisz, że chciałbyś zostać rekluzem. Jest na to za wcześnie; i nie ma takiej potrzeby. W końcu
żyjesz sam, a twoich gości jest niewielu. Chodzenie do kościoła nie zakłóca twojej samotności, ale
ją wzmaga i daje ci siłę do spędzenia czasu na modlitwie również w domu. Czasem możesz
pozostać w domu przez dzień lub dwa, starając się być z Bogiem przez cały czas. Ale w twoim
przypadku dzieje się to już samo z siebie, więc nie trzeba ci planować bycia rekluzem. Kiedy twoja
modlitwa osiągnie taką stabilność, że zawsze będziesz stawać twarzą w twarz z Bogiem w swoim
sercu, będziesz mieć odosobnienie, nie będąc pustelnikiem. Bo co to tak naprawdę oznacza bycie
rekluzem? Oznacza to, że twój umysł zamknięty w sercu stoi przed Bogiem ze czcią i nie odczuwa
pragnienia opuszczenia serca lub zajęcia się czymkolwiek innym. Dąż do tego rodzaju
odosobnienia i nie przejmuj się niczym. Nawet za zamkniętymi drzwiami można przemierzać świat,
lub też pozwolić całemu światu najść czyjąś izbę.

Teofan Rekluz

Utrzymać myśli w murach klasztoru

Ktoś kiedyś powiedział: "Uważaj, aby twoje myśli nie wychodziły poza mury klasztoru, a wkrótce
znajdziesz słodki odpoczynek mniszego odosobnienia". Jest to najbardziej błogosławiona cząstka
wybrana przez Marię - dotrzeć do etapu, kiedy nie masz nic w swoich myślach oprócz świątyni i
celi. Jakże jest to wspaniałe! Myślę, że szczęściem tego stanu jest poprzedni opis.

Teofan Rekluz
Wojna z namiętnościami - we wspólnocie i w samotności

Zostałeś upewniony, więc to ty mi powiedz, że większa zasługa jest w służbie Bogu pośród gwaru
codziennego życia niż w pracy na rzecz zbawienia w samotności. Nie sprzeczaj się z tym
przekonaniem. Ci którzy chcą szczerze służyć Bogu nie mają na celu zdobywania zasług. Wszystko
o co się troszczą to oczyszczenie z namiętności, z wszelkich namiętnych myśli i uczuć. Dla
osiągnięcia tego celu, życie wespół z innymi jest bardziej pożyteczne, gdyż daje nam okazję
praktycznych zmagań z namiętnościami i przezwyciężania ich. Zwycięstwa te uderzają namiętności
w pierś i w głowę, a gdy będą się powtarzać, w niedługim czasie unicestwią je zupełnie. Z drugiej
strony, w odosobnieniu zmaganie odbywa się jedynie w umyśle, które skuteczność zwykle jest tak
słaba jak uderzenie skrzydłem muchy. Dlatego w odosobnieniu potrzeba więcej czasu na
unicestwienie namiętności. Poza tym, w takim zmaganiu, tak naprawdę, namiętności nigdy do
końca nie są wykorzeniane, lecz po prostu zmuszone do wyciszenia do czasu gdy przedmiot
namiętności znów się pojawi. Czasem zdarza się zatem, że namiętność nagle wybucha jak
błyskawica: w takiej sytuacji, człowiek, który długo cieszył się wolnością od namiętności poprzez
rzeczywistą walkę z nimi, a nie tylko zmagania umysłem, nie będzie zaniepokojony ich nagłym
atakiem. Dlatego ludzie doświadczeni w życiu duchowym zalecają by zwalczać namiętności
zdecydowanie żyjąc we wspólnocie, a dopiero potem oddalić się do samotni.

Teofan Rekluz

Irytacja wobec zakłócenia samotności

Jest czymś bardzo złym kiedy irytujemy się i drażni nas gdy ktoś zakłóca naszą samotność. Wynika
to ze zbyt wysokiego mniemania o sobie. To tak jakbyś mówił: "Ani się waż mi przeszkadzać !"
Wtedy wróg tryumfuje nad tobą. Postanów sobie nie ulegać temu uczuciu irytacji. Złość i irytacja
są usprawiedliwione tylko wtedy gdy są kierowane przeciwko naszym złym myślom i uczuciom.

Teofan Rekluz

Brak wewnętrznego porządku

Narzekasz na brak wewnętrznego porządku. Bez niego nie będziesz miał pożytku z
podejmowanych praktyk. Łatwiej go zaprowadzić kiedy żyjesz na pustyni. Pierwsze jego oznaki to
bojaźń Boża oraz skruszone i pokorne serce.

Teofan Rekluz

Prawdziwe pustkowie

Jak należy uporządkować swoje wnętrze by cieszyć się pokojem duszy? Zapewnij sobie
wewnętrzne odosobnienie. Nie jest ono po prostu próżnią i nie da się go uzyskać tworząc wewnątrz
siebie zupełną pustkę. Gdy wycofasz się do swego wnętrza, powinieneś stawać przed Panem i trwać
w Jego obecności, starając się by oczy umysłu nie odwróciły się od Pana. Oto prawdziwe pustkowie
- stać twarzą w twarz z Panem. Ów stan trwania przed Panem jest wspierany i podtrzymywany
samoistnie. Celem naszego istnienia jest bycie z Panem, a kiedy z Nim jesteśmy możemy
doświadczać uczucia błogości; to uczucie przykuwa naszą uwagę, a przez to nasza uwaga
kierowana jest na Pana, od którego owo uczucie pochodzi.

Teofan Rekluz
Starzy znajomi

Dobrze jest ukryć się przed rozproszeniami w schronieniu czterech ścian, ale jeszcze lepiej jest
ukryć się w swojej wewnętrznej samotni. Pierwsze bez drugiego nic nie znaczy, podczas gdy drugie
stanowi najwyższą wartość nawet bez pierwszego.
Wspaniale jest uczęszczać do świątyni, ale jeśli nawykniesz modlić się w domu tak jakbyś był w
świątyni, to taka modlitwa jest równie cenna.
Jak człowiek widzi drugiego twarzą w twarz, tak i ty staraj się stawać przed Panem, aby twa dusza
pozostawała z Nim twarzą w twarz. Jest to tak naturalne, że nie powinno się nawet specjalnie nad
tym się rozwodzić, gdyż dusza z natury swej powinna dążyć zawsze ku Bogu. A Pan zawsze jest
blisko. Nie trzeba ich sobie przedstawiać, gdyż są starymi znajomymi.

Teofan Rekluz

Zewnętrzne i wewnętrzne odosobnienie

Pragniesz wycofać się w odosobnienie. Będzie to możliwe we właściwym czasie. Wpierw jednak
poczyń niezbędne przygotowania. Ogólnie mówiąc, wydaje mi się, iż zupełna izolacja nie jest dobra
dla ciebie, ale dobrze będzie jeśli od czasu do czasu usuniesz się na taką samotnię. Nie ma potrzeby
byś szukał czegoś ponadto. Kiedy w sercu rozpali się mały płomyk, a ty zaczniesz przebywać w
sercu ze swą uwagą, to już osiągnąłeś prawdziwie wewnętrzne odosobnienie. Zewnętrzne
odosobnienie również będzie potrzebne, ale wydaje mi się, że nawet wtedy będzie lepiej jeśli
będziesz oddalał się tylko raz na jakiś czas.

Teofan Rekluz

Zachować wewnętrzne skupienie pośród zewnętrznych trosk

Pan obdarzył cię wielką łaską. Wyraził On przez to uznanie dla twych dotychczasowych wysiłków,
jak też zachęca cię byś podejmował jeszcze większe starania. Może też chce cię czegoś nauczyć.
Może masz niedługo zmierzyć się wewnętrznymi pokusami, albo zewnętrznymi zmartwieniami i
ciężarami. Taka jest myśl św. Izaaka. Mówi, że zawsze gdy doświadczysz szczególnego działania
łaski, powinieneś dobrze się rozejrzeć czy nie zbliża się jakaś katastrofa by cię powalić. Jednak
bardziej prawdopodobne, że doświadczysz napaści ataków samochwalstwa niż bolesnych
nieszczęść. W takiej sytuacji przypomnij wszystko ze swego poprzedniego życia co sumienie
zabraniało ci czcić, i w ten sposób stłum powstające w tobie myśli, jak tłumi się czasem ogień
ziemią, by z małego płomienia nie zrodził się wielki pożar. Po samochwalstwie i wysokim
mniemaniu o sobie przychodzą grzeszne myśli i grzeszne poruszenia, jak też inne wady, których nie
należy w żaden sposób lekceważyć. Niech Pan ustrzeże cię przed nimi!
Pan zgadza się na twe pragnienie samotności, ale nie wskazuje kiedy to ma nastąpić. Musisz czekać
na dokładne wskazanie: dopóki nie zostanie dane, zachowuj wewnętrzną ciszę, i nadal staraj się
czynić co tylko możesz by opiekować się twym zakonem jak należy.
Jak możesz zachować wewnętrzne skupienie pośród zewnętrznych trosk? Wykonuj swą pracę
gorliwie i z uwagą, bez przerw i bez pośpiechu. Każdą pracę jaką masz do wykonania przyjmuj tak
jakby była ci dana od samego Boga, i tak też ją wykonuj. Wtedy twe myśli będę przy Panu. Z Bożą
pomocą nauczysz się tej umiejętności.

Teofan Rekluz

Ukryj się w swym wnętrzu

Pragniesz zupełnego odosobnienia. Byłoby lepiej poczekać. Zewnętrzne odosobnienie przyjdzie


samo, gdy wewnętrzna odosobnienie już będzie ugruntowane. Bóg o to zadba. Nie zapominaj
jednak, że możesz być sam pośród zgiełku świata; i równie dobrze możesz być otoczony zgiełkiem
świata, gdy zamknięty w swojej celi. Doświadczysz czegoś lepszego niż odosobnienie zewnętrzne,
gdy tak ukryjesz się w swoim wnętrzu, nie dając możliwości zewnętrznemu chaosowi by cie
rozproszył. Módl się, abyś to otrzymał.

Teofan Rekluz

(v) Czas pustyni

Dwa rodzaje odosobnienia

Trwanie naszej duszy z Panem, co jest istotą wewnętrznej pracy, nie zależy od nas. Pan nawiedza
duszę i dusza mieszka z Nim; dusza raduje się przed Nim, a On napełnia ją duchowym ciepłem.
Następnie Pan się wycofuje i z jedną chwilą dusza pozostaje pustą, i nie leży w jej mocy, aby
nakłonić Miłęgo Gościa do powrotu. Pan wycofuje się, by wystawić duszę na próbę, a czasem
ukarać, nie tyle za zewnętrzne wykroczenia, ale za jakieś wewnętrzne zło, na które dusza dała
przyzwolenie. Kiedy Pan wycofuje się, aby wystawić duszę na próbę, wkrótce wraca ponownie,
gdy tylko dusza zaczyna wołać do Niego. Kiedy jednak wycofuje się w celu ukarania, nie szybko
wraca - aż dusza zrozumie grzech, który popełniła, żałuje, płacze nad nim i odprawi pokutę.

Teofan Rekluz

Dlaczego dusza staje się oziębłą?

Nade wszystko trzeba ci zaobserwować kiedy dusza robi się chłodna. Jest to gorzki i niebezpieczny
stan. Pan używa go jako jednego ze Swoich sposobów dla prowadzenia, pouczenia i poprawy. Może
to jednak być również pewnego rodzaju kara. Powodem jest zwykle jawny grzech, ale ponieważ w
twoim przypadku nie ma takiego grzechu, przyczyny należy szukać w wewnętrznych uczuciach i
usposobieniu. Być może wkradło się do ciebie wysokie mniemani o sobie i uważasz, że nie jesteś
taki jak inni? Może planujesz kroczyć ścieżką zbawienia samemu i wznieść się na wyżyny
własnymi wysiłkami?

Teofan Rekluz

Okresy posuchy i nieczułości są nieuniknione

Podejmujesz różne zadania, jak mi mówisz, "zazwyczaj niechętnie i bez zapału - zmuszając samego
siebie". W końcu jednak to podstawowa zasada życia duchowego - stawiać opór temu co złe i
zmuszać się do tego co dobre. Takie jest znaczenie słów Pana "królestwo niebieskie doznaje gwałtu
i ludzie gwałtowni zdobywają je" (Mt 11,12). Oto dlaczego podążanie za Panem nazywa się
jarzmem. Gdyby wszystko było chętnie wykonywane, jarzmo nie byłoby potrzebne. Jednak i tak
ostatecznie wszystko wykonujemy chętnie i z łatwością.
Mówisz: "opanowała mnie monotonna nieczułość; staję się jak automat - bez myśli i uczuć."
Takie stany czasem przychodzą jako kara, gdyż w naszych myślach i uczuciach mamy skłonność do
złego; a czasem przychodzą jako nauka, głównie po to by nauczyć nas pokory, by usposobić nas tak
byśmy nie polegali na własnych siłach, ale oczekiwali Boga samego. Kilka takich doświadczeń
wystarczy by podkopać ufność w swoje ja; a potem, gdy już jesteśmy wolni od ociężałości, wiemy
skąd pochodzi pomoc i uświadamiamy sobie na kim mamy polegać we wszystkim. Jest to
przygnębiający stan, ale trzeba go przetrwać z myślą, że zasługujemy na niego, i na nic więcej. Nie
ma na to lekarstwa i tylko od Bożej woli zależy uwolnienie z tego. Jedyne co możemy zrobić to
wołać do Pana: Bądź wola Twoja! Zmiłuj się! Dopomóż mi! W żadnym wypadku jednak nie wolno
nam rozleniwić się, gdyż będzie to szkodliwe i niszczące. Święci Ojcowie opisują takie stany jako
oziębłość czy posucha; zgadzają się też co do tego, że są one nieuniknione dla każdego kto stara się
żyć według woli Bożej, bez nich bowiem szybko stajemy się zarozumiali.

Teofan Rekluz

Kara za gniew

W czasie posuchy trzeba nam sprawdzić czy nie pojawiła się w naszej duszy zarozumiałość i
zadufanie w sobie; a znalazłszy to powinniśmy żałować przed Panem i postanowić, że w
przyszłości będziemy bardziej ostrożni.
Ta posucha najczęściej jest karą za gniew, kłamstwo, złośliwość, osądzanie, albo pychę.
Lekarstwem jest powrót do stanu łaski. Łaska bowiem przychodzi z woli Bożej, a jedyne co
możemy uczynić to modlić się by On uwolnił nas od tej posuchy i kamiennej nieczułości.

Teofan Rekluz

Nieufność Bogu

Gdy odwrócisz się - choćby nieznacznie - od Boga, i przestajesz Mu ufać, wchodzi zamęt; wtedy
bowiem Pan się wycofuje jakby mówiąc: "Położyłeś swą ufność w czymś innym - proszę bardzo,
więc teraz polegaj na tym." Cokolwiek by to nie było, okazuje się zaupełnie bez wartości.

Teofan Rekluz

Jakże jest zimno bez łaski!

Widzisz jak zimno jest bez łaski, i jak obojętną i bierną staje się dusza wobec wszystkiego co
duchowe. Jest to stan dobrych pogan, Żydów wiernych prawu, i Chrześcijan wiodących życie bez
skazy, ale nie przejmujących się życiem wewnętrznym i swoją relacją z Bogiem. Jednak nie czują
oni ani cierpią jak ty, gdyż (w przeciwieństwie do ciebie) nic nie wiedzą o skutkach łaski.
Wystarczy bowiem, że od czasu do czasu przypadnie im w udziale doświadczyć pewnego rodzaju
pociechy - naturalnej, nie z łaski - aby pozostali w spokoju.
Co najpewniej utrzyma łąskę w duszy? Pokora. Przez co najpewniej łaska usunie się z duszy?
Pychę, wysokie mniemanie o sobie, poleganie na sobie. Łaska oddala się gdy tylko wyczuje ów zły
odór wewnętrznej pychy.

Teofan Rekluz

Powody naszej oziębłości

Stajemy się oziębli kiedy nasze serce jest rozpraszane, kiedy przylgnie do czegoś innego niż Bóg,
zamartwiając się różnymi rzeczami, popadając w gniew i obwiniając innych - kiedy jesteśmy
niezadowoleni i dogadzamy ciału, pławimy się w luksusie, a nasze myśli błądzą. Strzeż się tych
rzeczy, a oziębłość zmniejszy się.
A odnośnie serca - gdzie indziej jest życie jeśli nie w sercu?

Teofan Rekluz

Porzuć brak umiaru i użalanie się nad sobą

Mówisz, że nic ci nie wychodzi. Rzeczywiście, nic ci się nie uda dopóki brakować ci będzie umiaru
i pochłonie cię użalanie się nad sobą. Te dwie rzeczy jasno ukażą, że najważniejszą rzeczą w twym
sercu jest "ja", a nie Pan. Jest to grzech miłości własnej, która żyje w nas i jest przyczyną całej
naszej grzeszności, czyniąc człowieka grzesznikiem od stóp do głów dopóki pozwalamy jej żyć w
naszej duszy. Jak więc może wejść łaska do człowieka, który cały jest grzesznikiem? Nie wejdzie,
tak jak nie wejdzie pszczoła tam gdzie jest dym.
W pracy dla Pana istnieją dwa elementy: po pierwsze człowiek musi "zaprzeć się samego siebie", a
po drugie musi "iść za Chrystusem" (Mk 8,34). To pierwsze wymaga całkowitego stłumienia
egoizmu i miłości własnej, a w konsekwencji porzucenia braku umiaru i użalania się nad sobą - w
rzeczach wielkich i małych.

Teofan Rekluz

Zawsze oczekuj nagłych zmian

Odwagi! Kiedy ciepło ducha słabnie, trzeba nam dążyć na wszelki sposób by je odnowić,
przylegając do pana z bojaźnią i drżeniem. Wszystko pochodzi od Niego. Zniechęcenie, nuda,
ociężałość ducha i ciała czasami mogą przytłoczyć nas i pozostać przez dłuższy czas. Nie
powinieneś tracić ducha, ale mocno stać i gorliwie pracować według podjętych zasad. Nie
spodziewaj się też, że dusza szybko zostanie uwolniona od swej skłonności ku niewłaściwym
stanom; nie spodziewaj się, że zawsze zachowa niezmienny żar i słodycz. Tak się nigdy nie dzieje.
Przeciwnie, zawsze oczekuj nagłych zmian. Kiedy przyjdzie obojętność i ociężałość, uświadom
sobie, że to ty, prawdziwy ty takim jakim jesteś; co do duchowej słodyczy, przyjmij ją jako
niezasłużony dodatek.

Teofan Rekluz

Światłość i ciemność duszy

Ile to już razy zdałeś sobie sprawę z obowiązku, który podpowiada ci twoje sumienie - obowiązku
by pozostać z Panem, wybierając Go ponad wszystko inne? Być może świadomość tego obowiązku
nigdy już cię nie opuszcza. Niech też rzeczywista praktyka tego na stałe w tobie pozostanie; to jest
bowiem nasz prawdziwy cel. Kiedy jesteśmy z Panem, Pan także jest z nami; wszystko wtedy
pozostaje w świetle. Kiedy w pokoju zasłony okienne są rozsuwane i świeci słońce, pokój jest pełen
światła. Jeśli zaciągniesz zasłonę z jednej strony okna, będzie ciemniej, a kiedy obie zasuniesz, całe
pomieszczenie będzie w całkowitej ciemności. Tak samo jest z duszą. Kiedy zwrócone jest ku Bogu
ze wszystkich swych sił i uczuć, wszystko w niej jest jasne, radosne i spokojne. Kiedy jednak
skieruje uwagę i uczucie na coś innego, jasność słabnie. Im większa liczba rzeczy, które zajmują
duszę, tym większa ciemność ją atakuje; i wtedy może dojść do całkowitej ciemności. Nie tyle
myśli niosą tę ciemność, co uczucia; jest mniej prawdopodobne, że pojedynczy przypadek
uczuciowego uniesienia przyniesie ciemność, niż nieprzerwane namiętne przywiązanie do jakiejś
rzeczy. Największa ciemność ze wszystkich pochodzi z zewnętrznych grzechów.

Teofan Rekluz

Radość i strach. Powrót i odejście łaski

Cały twój list wyraża radosny stan twej duszy. Radujesz się miłosierdziem jakie Bóg ci okazał, a
jednocześnie żywisz obawy. Wygląda na to, że z doświadczenia nauczyłeś się tej prawdy: "Służcie
Panu z bojaźnią, z drżeniem i radością Go wysławiajcie" (Ps 2,11). [Cytat za Biblią pierwszego
Kościoła pod red. ks. Remigiusza Popowskiego SDB – przyp. tłum.] Musisz trzymać się obu tych
rzeczy, zachowywać je razem jako nierozdzielne, by radość nie doprowadziła cię do zaniedbań, a
strach nie stłumił twej radości. Wynika z tego, że trzeba ci trwać przed Bogiem w wielkiej czci,
traktując Go jako Ojca, który jest najmiłosierniejszy i czuwa nad nami z czułą troską, ale który
jednocześnie jest surowy i nie pobłaża.
To naturalne, że obawiasz się, że cała ta radość może cię znowu opuścić. Pod wpływem tego
strachu jesteś niespokojny i gotowy szukać sposobu na podtrzymanie swojej radości. Czy jednak
spodziewasz się, że to ci się uda? Z powodu tej jednej myśli, wszystko co zyskałeś może zostać
ponownie odebrane. Dołóż wszelkich starań ze swojej strony, aby zachować tę radość, ale
rzeczywiste jej utrzymanie powierz w ręce Pana. Jeśli nie będziesz się starać, Bóg nie zachowa ci
jej. Jeśli bowiem pokładasz nadzieję we własnych wysiłkach i zmaganiach, Bóg się wycofa, bo
zobaczy, że traktujesz Jego pomoc jako zbyteczną i spotkają cię te same trudności, jakie miałeś na
początku. Pracuj aż do utraty sił, zmuszaj się do najwyższego stopnia, ale nadal oczekuj, że
rzeczywiste bezpieczeństwo będzie w rękach Boga. Nie wolno ci rozluźniać ani pracy, ani
wysiłków, ani nadziei w Bogu. Niech jedno wzmacnia drugie - a wtedy razem stworzą silną obronę.
Pan zawsze chce, abyśmy mieli wszystko, co najbardziej będzie nam pomocne ku zbawieniu, i
zawsze jest gotów nam tego udzielać: czeka tylko na naszą gotowość lub zdolność do przyjęcia
tego. Dlatego pytanie "Co musimy zrobić, aby zachować tę pomoc?" przekształca się w inne: "Co
musimy zrobić, aby otrzymać moc Boga, która nas ochroni, która czeka na nas?" A w jaki sposób ta
moc nam się udziela? Konieczne jest byśmy uznali samych siebie za pustych, za puste naczynia nie
zawierającego niczego; byśmy dodali do tego świadomość naszej własnej bezsilności wobec
wypełnienia tej pustki jakimkolwiek naszym własnym wysiłkiem; byśmy ukoronowali to
przekonaniem, że tylko Pan może to uczynić, i nie tylko może, ale chce i wie jak tego dokonać; a
następnie stojąc z umysłem w sercu, wołali: "Wprowadź we mnie ład według Twojego zamysłu
Panie". Czyń to z niezachwianą nadzieją, pewny, że On poprowadzi cię ścieżkami prawości i nie
pozwoli twym stopom zboczyć z drogi.
Jesteś w zachwycie ponieważ wróciło do ciebie uczucie radości i pocieszenia. Jest to rzecz
naturalna. Nie pozwól sobie jednak na zwodnicze domysły: "Aha! Oto i jest! To jest właśnie to! Oto
jak się rzeczy mają, a ja tego nie wiedziałem!" Takie mniemania są myślami od wroga i
pozostawiają po sobie pustkę, albo też prowadzą w ślepy zaułek. Przez cały czas masz jedynie
powtarzać: "Chwała Tobie, o Panie", dodając "Boże, miłosierdzia!" Jeśli będziesz rozwodził się nad
owymi domysłami, wraz z nimi od razu przyjdą wspomnienia o tym jak pracowałeś i zmagałeś się,
czego dokonałeś i czego udało ci się uniknąć, w jakim stanie poczucie radości i pokoju pojawiało
się i kiedy cię opuszczało, a w jakim zostało zachowane i mocno utwierdzone. A potem podejmiesz
decyzję o tym w jaki konkretny sposób będziesz już zawsze postępować. W taki sposób wpadniesz
w zwodnicze zarozumialstwo, wierząc, że w końcu tajemnica duchowego postępu została ci
objawiona i leży w zasięgu ręki. Kiedy jednak następnym razem będziesz się modlić, cały fałsz
takich miraży zostanie obnażony, modlitwa stanie się pustą, niestałą i przyniesie ci niewiele
pociechy. Pociecha będzie leżeć jedynie we wspomnieniu o twej poprzedniej kondycji a nie w tym
co obecnie jest twoim udziałem. I będziesz musiał żałować i potępiać sam siebie. Jeśli jednak dusza
nie jest skłonna do żalu, wówczas ten stan fałszu będzie trwać i łaska ponownie się oddali. Taki
bowiem stan ułudy wskazuje iż dusza ponownie oparła się naw własnych wysiłkach a nie na Bożym
miłosierdziu. Łaska jest zawsze łaską i jest niezależna od jakiejkowliek pracy. Kto myli ją z pracą
może być z tego powodu jej pozbawiony. Zapamiętaj to sobie dobrze. Oddalenie łaski, dopuszczone
przez Boga by nas nauczyć pokory, ma na celu przed wszystkim pomoc nam w przyswojeniu tej
zbawczej lekcji.

Teofan Rekluz

(vi) Iluzja*1

Jak rozpoznać diabelską iluzję

Prawdziwym początkiem modlitwy jest ciepło serca, które wypala namiętności i napełnia duszę
radością i ukojeniem, wzmacniając serce niezachwianą miłością i niewzruszoną pewnością, nie
pozostawiając żadnych wątpliwości. Ojcowie mówią, iż cokolwiek wchodzi w duszę, czy to
widzimy czy nie, nie pochodzi od Boga o ile serce żywi wątpliwość i w efekcie nie przyjmuje tego:
w takich przypadkach jest to coś co pochodzi od wroga. W ten sam sposób jeśli widzisz, że jakaś
niewidzialna siła pociąga twój umysł by błądzić gdzieś na zewnątrz albo wznieść się gdzieś
wysoko, nie ufaj jej i nie pozwól by umysł został przez nią zwabiony; raczej natychmiast zmuś
umysł by podjął swą właściwą pracę. Cokolwiek jest z Boga przychodzi samo z siebie, mówi św.
Izaak, podczas gdy tobie umyka nawet czas, kiedy cię nawiedza. Tak wróg próbuje wywołać iluzję
pewnych duchowych doświadczeń w naszym wnętrzu, proponując nam miraż zamiast realnej
rzeczy - dziki płomień zamiast prawdziwego duchowego ciepła, a zamiast radości, bezrozumne
podniecenie i cielesną przyjemność, które w zamian wzbudzają pychę i zarozumialstwo. Udaje mu
się nawet ukryć przed niedoświadczonymi za tymi pokusami do tego stopnia, że sądzą, iż jego
diabelska iluzja jest działaniem łaski. Jednak czas, doświadczenie i uczucie ujawnią go tym, którzy
nie są zupełnie obojętni na jego podstępne sztuczki. "Podniebienie rozróżnia poszczególne smaki",
mówi Pismo Święte. W ten sam sposób duchowy smak ukazuje wszystkie rzeczy takimi jakie są,
odzierając je z wszelkiej iluzji.

Św. Grzegorz Synaita

1 W języku rosyjskim PRELEST

Zamęt i pokój

Kiedy w duszy jest zamęt, jakiegokolwiek rodzaju, nie ufaj wówczas jej ocenie sytuacji; co bowiem
dusza ci wtedy powie, nie będzie prawdą. W taich chwilach jej doradcą jest Szatan, a jego rady z
pewnością nie posłużą jej zbawieniu - biedna dusza jest w ten sposób miotana to tu to tam.
"Gniew bowiem męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej" (Jk 1,20). To co pochodzi od Boga jest
pełne pokoju, ciszy i słodyczy; pozostawia tę słodycz w duszy, jak też rozlewa ją obficie wokoło,
choć na pierwszy rzut oka czasem wygląda odpychająco.

Tefoan Rekluz

Błądzące myśli

Twe myśli błądzą, gdyż słuchasz czczej gadaniny, i wspomnienia o niej pozostają w tobie. Z tych
wspomnień wróg tka sieć przed oczyma twego umysłu by go usidlić. Gdy to się stanie, powinieneś
zejść do twego serca odwracając oczy od obrazów iluzji, które wróg ci nakreślił, i wołać do Pana.

Teofan Rekluz

Zarozumialstwo w przebraniu gorliwości

Aby poczynić postępy w modlitwie i uniknąć iluzji niezbędne jest zaparcie się siebie, uczy ono nas
bowiem by w modlitwie starać się jedynie o uwagę i nic ponad to. Zadanie modlitwy staje się
wówczas prostsze i łatwiejsze. Mniejsze są też pokusy, choć towarzyszą one wszystkim staraniom.
Św. Nil Sorski i inni Święci Ojcowie uczą nas, że silne pokusy pochodzące od diabła - pokusy
znacznie ponad nasze siły - atakują nas jeśli w modlitwie przedwcześnie w sobie poszukujemy
doświadczenia owoców modlitwy serca. Poszukujemy tych owoców zbyt wcześnie ponieważ - nie
znając samych siebie - cierpimy z powodu przeceniania naszych zdolności, a także z powodu
zarozumialstwa w przebraniu gorliwości.

Biskup Ignacy
Pochodzenie iluzji

Wiele osób rozumie poważne skutki iluzji, są one bowiem bardzo wyraźne. Ważniejsze jest jednak
gdzie taka iluzja ma swój początek. Zaczyna się od fałszywej myśli, która służy za podstawę
wszystkich złudzeń i zgubnych słabości dręczących duszę. Zrodzona w umyśle fałszywa myśl już
zawiera w sobie całą strukturę iluzji, tak jak ziarno zasiane w ziemię zawiera w sobie całą roślinę,
która zeń wyrośnie.

Biskup Ignacy

Radosny smutek i prawdziwa modlitwa, wolna od iluzji

Gdy człowiek podda się łzom skruchy, aby nie poniosła go radość, której doświadcza na modlitwie,
a tym samym, by nie wytworzyć wysokiego mniemanie o sobie, wtedy dostaje potężną broń
przeciwko wrogowi. Kto zachowa ten radosny smutek uniknie wszelkiej szkody. Prawdziwa
modlitwa, wolna od iluzji, jest modlitwą w której duchowe ciepło, wespół z modlitwą Jezusową,
rodzi ogień w głębinach naszego serca i wypala namiętności niczym chwasty. Taka modlitwa
przynosi duszy ukojenie i pokój, i nie pochodzi ona z lewa czy z prawa, ani nawet z wysoka, ale
bije w sercu jako źródło wody z dającego życie Ducha. Taką modlitwę, i tylko taką, trzeba ci
miłować i starać się by pozostawała w twym sercu, zachowując twój umysł od ułudy. Gdy ją
posiądziesz nie lękaj się niczego, bowiem Ten, który powiedział: "Odwagi! Ja jestem, nie bójcie
się!" (Mt 14,27), Sam jest z nami. Kto zaprowadził w sobie ten wewnętrzny ład i żyje sprawiedliwie
i bez grzechu, kto odwrócił się od pochlebstw i arogancji, będzie stał mocno i nie dozna żadnej
szkody choćby cała armia diabłów podniosła się przeciw niemu i poddała go niezliczonym
pokusom.

Teofan Rekluz

Czy praktyka modlitwy Jezusowej prowadzi do iluzji?

Niektórzy twierdzą, iż modlitwa Jezusowa zawsze, albo prawie zawsze, prowadzi do iluzji, i
surowo zabraniają z niej korzystać.
Przyjęcie takiego mniemania i wprowadzenie takiego zakazu stanowi straszne bluźnierstwo - iluzję
całkowicie godnego pożałowania charakteru. Nasz Pan Jezus Chrystus jest jedynym źródłem
naszego zbawienia, jedyną drogą, dzięki której możemy być zbawieni; a Jego człowiecze Imię
otrzymało od Jego boskości nieograniczoną i świętą moc, aby nas zbawić. Jak taka moc działająca
na rzecz zbawienia - jedyna moc, która daje zbawienie - może zostać zniekształcona i działać ku
zatraceniu? Taka sugestia jest absurdalna. To melancholia, bluźnierczy, niszczący duszę nonsens.
Ci, którzy przyjmują tę argumentację, są rzeczywiście omamieni przez diabła i oszukani przez
fałszywe rozumowanie pochodzące od Szatana.
Zbadaj Pismo Święte: wszędzie znajdziesz w nich Imię Pana wywyższone i uwielbione, a jego
zbawcza moc jest wychwalana. Przestudiuj pisma Ojców, a zobaczysz, że wszyscy bez wyjątku
sugerują i doradzają praktykę modlitwy Jezusowej, nazywając ją bronią silniejszą niż jakakolwiek
inna w niebie lub na ziemi; dar Boży, niezbywalne dziedzictwo, jedno z kulminacyjnych i
najbardziej wzniosłych darów Boga-Człowieka, pociecha najsłodsza i pełna miłości, pewna
gwarancja. Na koniec, zwróć się do kanonicznych dekretów Wschodniego Kościoła
Prawosławnego, a przekonasz się, że w przypadku wszystkich jego niepiśmiennych dzieci, zarówno
mnichów, jak i świeckich, Kościół ustanowił odmawianie modlitwy Jezusowej jako substytutu
czytania psalmów i modlitwy we własnej celi lub pokoju. Jaką więc wagę mogą mieć zalecenia
kilku ślepców, wychwalane i oklaskiwane przez innych równie ślepych, w porównaniu z
jednomyślnym świadectwem Pisma Świętego, wszystkich Ojców Świętych i kanonicznych
dekretów Kościoła w sprawie modlitwy Jezusowej?
Biskup Ignacy

Wrogowie modlitwy Jezusowej

Niektórzy ludzie rozwinęli w sobie godne pożałowania uprzedzenia wobec modlitwy Jezusowej,
mimo braku ich wiedzy, której się nabywa z poprawnej i długotrwałej praktyki tejże modlitwy.
Byłoby dużo bezpieczniej i rozsądniej tym ludziom powstrzymać się od wydawania wszelkiech
sądów w tym temacie: powinni sobie uświadomić swą zupełną ignorancję wobec tej świętej
czynności, a nie porywać się na misję nauczania przeciwko praktyce modlitwy Jezusowej i
piętnowania tej świętej modlitwy jako przyczyny diabelskiej iluzji i potępienia duszy. Jako
ostrzeżenie muszę im powiedzieć, że osądzanie tej modlitwy, która używa Imienia Jezus, oraz
przypisywanie jej szkodliwych skutków temu Imieniu, jest tak samo złe jak osąd, który faryzeusze
wydawali wobec cudów czynionych przez Naszego Pana. Takie prymitywne i bluźniercze
teoretyzowanie przeciwko modlitwie jezusowej nosi wszelkie znamiona heretyckiej pseudo-
filozofii.

Biskup Ignacy

Potrzeba doświadczonego kierownictwa (i)

Pytasz, dlaczego iluzja pojawia się podczas modlitwy Jezusowej? Nie pochodzi ona z samej
modlitwy, ale ze sposobu, w jaki jest ona praktykowana - i tutaj powinniśmy przestrzegać
kierunków określonych w Filokalii. Należy przestrzegać tych wskazówek pod okiem nauczyciela,
który zna prawidłowy sposób modlitwy. Jeśli jednak ktoś spróbuje praktykować to samemu, jedynie
na podstawie opisów w książkach, nie uniknie iluzji. We wszelkich opisach podany jest tylko
zewnętrzny zarys pracy: książka nie może dostarczyć wszystkich szczegółowych porad, które
zapewni Starzec, który rozumie wewnętrzny stan, jaki powinien towarzyszyć tej modlitwie, i który
będzie mógł czuwać nad początkującym oraz dać mu dalsze potrzebne wskazówki. Temu kto
praktykuje tę metodę modlitwy bez przewodnika, który mógłby mu pomóc, pozostaje oczywiście
jedynie aktywność zewnętrzna i różne ćwiczenia fizyczne. Wykonuje on sumiennie wszystko, co
podano w książkach, co dotyczy postawy ciała, oddychania i patrzenia w serce. Ponieważ jednak
metody tego rodzaju w sposób naturalny prowadzą do pewnego stopnia skoncentrowania uwagi i
ciepła, każdy, kto nie ma u boku wiarygodnego sędziego, zdolnego wyjaśnić mu naturę zmiany,
która w nim zaszła, może dojść do przekonania, że to ograniczone ciepło jest rzeczywiście tym,
czego szuka i że łaska zstąpiła na niego, podczas gdy w rzeczywistości jeszcze jej nie ma. Zaczyna
wtedy myśleć, że posiada łaskę, w rzeczywistości jej nie mając. Taka jest natura iluzji; i ta iluzja
zniekształci cały późniejszy bieg jego życia wewnętrznego. Dlatego w dzisiejszych czasach Starcy
odradzają ludziom, aby w ogóle nie stosowali tych metod fizycznych z uwagi na związane z nimi
niebezpieczeństwo. Same w sobie nie mogą udzielić łaski, ponieważ łaska nie jest związana z
ćwiczeniami zewnętrznymi, lecz dotyczy tylko życia wewnętrznego: z drugiej strony właściwe
usposobienie wewnętrzne przyciągnie działanie łaski nawet bez tych metod.
To właściwe usposobienie wewnętrzne polega na praktykowaniu modlitwy Jezusowej tak byśmy
chodzili w Bożej obecności: jednocześnie trzeba nam rozpalić w sobie gorliwe uczucia uwielbienia
i bojaźni Bożej, przestać sobie dogadzać we wszystkim, zawsze i we wszystkim słuchać naszego
sumienia, zachowując je nieskalanym i w pokoju, jak też powierzać całe nasze życie, wewnętrzne i
zewnętrzne, w Boże ręce. Gdy te duchowe elementy będą obecne, łaska Boża, w swoim czasie
przyjdzie i scali je w jedno, rozpalając z nich duchowy ogień, który jest pewnym dowodem na
obecność łaski w sercu. Jeśli będziemy podążać tą drogą, będzie trudno popaść w zarozumialstwo.
Jednak mimo to lepeij jest mieć przewodnika, z którym będziemy mogli się spotkać osobiście, i
któy zobaczy naszą twarz i usłyszy nasz głos; te dwie rzeczy bowiem ukazują co jest we wnętrzu.
Teofan Rekluz

Potrzeba doświadczonego kierownictwa (ii)

Modlitwa wewnętrzna przynosi zbawienie. W naszej modlitwie bowiem, stajemy wobec wielkiej
potrzeby doświadczonego kierownictwa, o ile wciąż modlimy się własnymi siłami i własną pracą.
Dokładnie w tym momencie praktykowania modlitwy wewnętrznej, osoby, którym brakuje
umiejętnej ręki, która by ich poprowadziła, są w większości podatni na to by zboczyć na złą drogę.

Teofan Rekluz

Dlaczego czasem modlitwa Jezusowa prowadzi do szaleństwa?

Szaleństwo może przyjść w modlitwie Jezusowej, tylko wtedy gdy ludzie praktykujący ją, nie
podejmą wyrzeczenia się grzechów i złych nawyków, które wyrzuca im ich sumienie. Powoduje to
ostry wewnętrzny konflikt, który ograbia serce z wszelkiego pokoju. Skutkiem tego mózg popada w
coraz większy zamęt i ludzkie myśli plączą się i pozostają w nieładzie.
Co do twego pierwszego pytania dotyczącego tego małego płomienie: kiedy Bóg udzieli ci go,
będziesz wiedział. Jeśli człowiek nie zasmakuje słodyczy miodu, nie będzie wiedział czym on jest.
Tak i tu. Musimy starać się o nieustanne uczucie miłości ku Bogu, a wówczas płomień stanie się
wyraźny.

Teofan Rekluz

Iluzje tych, co nie praktykują modlitwy Jezusowej

Istnieją poważne podstawy, by uznać, iż mnisi, którzy odrzucili modlitwę Jezusową i całą
wewnętrzną pracę, oszukują samych siebie i łudzą się co do swej wewnętrznej kondycji. Zadowala
ich sama modlitwa zewnętrzna, ciągłe uczestnictwo w nabożeństwach i bezwzględne przestrzeganie
reguły celi, polegające wyłącznie na czytaniu psalmów oraz na modlitwach werbalnych i ustnych.
Nie unikną oni zadufania, jak wyjaśnia Starzec Bazyli. Jest to cecha zarozumiałego umysłu: ludzie
pod jego wpływem zaczynają uważać się za prowadzących życie w skupieniu, a często w pysze
gardzą innymi. Modlitwa werbalna i ustna jest z pewnością owocna, gdy jest połączona z uwagą,
ale zdarza się to bardzo rzadko: uczymy się bowiem zachowywać uwagę głównie poprzez praktykę
modlitwy Jezusowej.

Biskup Ignacy

(vii) Pokora i miłość

Gdzie nie ma pokory i miłości, nie ma też żadnej rzeczy duchowej

Powiadasz, iż nie ma w tobie żadnej pokory ani miłości. Dopóki będą one nieobecne, nieobecna też
będzie wszelka rzecz duchowa. To co duchowe rodzi się, kiedy rodzi się pokora i miłość, jak też to
co duchowe wzrasta, kiedy i one wzrastają. Są one tym samym dla duszy czym jest opanowanie
namiętności dla ciała. Pokora jest zdobywana przez akty pokory, miłość przez akty miłości.

Teofan Rekluz

Miara pokory

Miej oczy szeroko otwarte. Oto jest miara pokory: jeśli człowiek jest pokorny, nigdy nie będzie
uważał, że został potraktowany gorzej niż na to zasługuje. Ma o sobie tak niską ocenę, że nikt,
choćby bardzo się starał, nie będzie o nim gorzej myślał niż on sam o sobie. Na tym polega cały
sekret.

Teofan Rekluz

Wady charakteru

Pana czasami pozwala by pozostały w nas pewne wady charaktery by nauczyć nas pokory. Bez nich
bowiem, natychmiast wznieślibyśmy się ponad chmury w naszej własnej ocenie, i umieścilibyśmy
sobie tron. W tym leży potępienie.

Teofan Rekluz

Droga ku pokorze - posłuszeństwo

Nie muszę ci już mówić, że niezwyciężoną bronią przeciwko wszystkim naszym wrogom jest
pokora. Nie łatwo ją nabyć. Możemy uważać siebie za pokornych nie przejawiając nawet cienia
pokory. Nie możemy też uczynić siebie pokrnymi jedynie o niej rozważając. Najlepszą, a raczej,
jedyną pewną drogą ku pokorze jest posłuszeństwo i poddanie swej woli. Bez tego możemy
rozwinąć w sobie szatańską pychę, będąc jednocześnie pokornymi w słowach i postawach ciała.
Błagam byś zwrócił uwagę na tę kwestię i, z wielką bojaźnią, zbadał regułę swego życia. Czy jest
tam miejsce na posłuszeństwo i poddanie swej woli? Jak wiele ze wszystkich rzeczy, które czynisz,
jest podejmowane wbrew twej woli, wbrew twoim zamysłom i wnioskom? Czy podejmujesz
cokolwiek niechętnie, tylko dlatego, że ci to polecono, ze względu na czyste posłuszeństwo? Zbadaj
proszę to dogłębnie i powiedz mi. Jeśli nie ma tam nic z tego rodzaju posłuszeństwa, życie jakie
prowadzisz nie doprowadzi cię do pokory. Jakkolwiek byś upokarzał się w myślach, bez czynów
prowadzących do samoponiżenia pokora nie nadejdzie. Trzeba ci zatem gruntownie rozważyć jak
się do tego zabrać.

Teofan Rekluz

Zarozumialstwo i osądzanie

Upokarzanie się nie jest jeszcze pokorą, a jedynie pragnieniem i dążeniem do pokory. Oby Pan ci
dopomógł nabyć tę cnotę. Istnieje duch zwodzenia, który w jakiś nieznany sposób zwodzi duszę
swą przebiegłością. Wprowadza to do naszych myśli taki zamęt, że dusza uważa siebie za pokorną,
podczas gdy wewnętrznie skrywa bezczelną i zarozumiała opinię o swojej własnej wartości.
Zewnętrzne relacje, które prowadzą nas do pokory są tutaj najlepszym środkiem.
Bywasz nieco niedbały. Opuściła cię bojaźń Boża, a zaraz też utraciłeś uwagę i wpadłeś w
przyzwyczajenie osądzania ludzi. Mówisz, że wewnętrznie zgrzeszyłeś, i jest to prawdą. Szybko
podejmij pokutę i błagaj o Boże przebaczenie. Tego rodzaju wina niesie ze sobą konsekwencje:
wina jest wewnętrzna, taka też jest i kara. Możemy potępiać innych nie tylko słowami, ale też
wewnętrznymi poruszeniami serca. Jeśli myśląc o kimś, dusza krytykuje go pogardliwie, to już go
potępiła.

Teofan Rekluz

Obrażanie się i nadstawianie drugiego policzka

Mówisz, że czujesz się obrażony. Być obrażonym na brak uwagi innych oznacza uważać siebie za
godnego uwagi, a więc w sercu cenić siebie wysoko; innymi słowy, mieć serce spuchnięte pychą.
Czy to dobre? Czy nie jest naszym obowiązkiem znosić niesłuszne oskarżenia? Z pewnością jest.
Jak więc mamy wypełniać ten obowiązek? Wszak jeśli przykazano nam znosić, mamy znosić każdą
nieprzyjemność bez wyjątku, i to znosić pogodnie, nie tracąc wewnętrznego pokoju. Pan
powiedział, że kiedy uderzą nas w jeden policzek, mamy nadstawić i drugi, ale my jesteśmy tak
wrażliwi, że kiedy przelatująca mucha muśnie nas swym skrzydełkiem, natychmiast się oburzamy.
Powiedz mi czy jesteś gotowy wypełnić to przykazanie Pana o uderzonym policzku? Możliwe, że
powiesz, Tak, że jesteś gotów. Jednak przykład, który opisujesz w swoim liście jest dokładnie tą
okazją, kiedy to przykazanie można zastosować. Uderzenia w policzek nie należy interpretować
dosłownie. Powinniśmy przez nie rozumieć każde zachowanie bliźniego, przez które, jak nam się
wydaje, nie otrzymaliśmy należytej uwagi i szacunku - każde zachowanie, przez które czujemy się
poniżeni, a nasz honor, jak to ludzie zwą, został urażony. Każdy czyn tego rodzaju, choćby błahy -
spojrzenie, wyraz twarzy - jest uderzeniem w policzek. Nie tylko powinniśmy to znosić, ale też być
gotowi na jeszcze większe poniżenie, co odnosi się właśnie do nastawienia drugiego policzka. To co
zdarzyło się w twoim przypadku było jedynie lekkim klepnięciem w policzek. I co uczyniłeś?
Nadstawiłeś drugi? Nie; daleki od nadstawienia go, zemściłeś się. Ponieważ już zemściłeś się,
sprawiłeś, że druga osoba poczuła, że jesteś kimś, jakbyś mówił: "Trzymaj ręce z daleka ode mnie!"
Co jednak jesteśmy warci, ty czy ja, jeśli tak postępujemy? Jak też możemy uważać się za uczniów
Chrystusa skoro nie zważamy na Jego przykazania? Powinieneś był zastanowić się: "Czy ja
załuguję na jakąkolwiek uwagę?" Gdybyś posiadł w sercu to poczucie bezwartościowości, nie
obrażałbyś się.

Teofan Rekluz

Podnieś miecz pokory

Duchowe wzburzenie i namiętności szkodzą krwi i skutecznie niszczą nasze zdrowie. Post i ogólna
wstrzemięźliwość w naszym codziennym życiu są najlepszym sposobem by nasze zdrowie
zachować w dobrej kondycji i pełne energii.
Modlitwa wprowadza ludzkiego ducha do Bożego królestwa gdzie przebywa skała życia; również
ciało, prowadzone przez ducha, ma udział w tym życiu. Skruszony duch, uczucie żalu, oraz łzy nie
osłabiają nas fizycznie, ale wzmacniają, wprowadzają bowiem duszę w stan pocieszenia.
Chciałbyś aby skrucha i łzy nigdy cię nie opuszczały, lepiej jednak chciej by duch głębokiej pokory
zawsze w tobie panował. Rodzi to łzy i skruchę, ale też nie pozwala nam nadąć się pychą z powodu
ich posiadania. Wróg bowiem potrafi zatruć nawet tego rodzaju rzeczy.
Istnieje też pewna duchowa hipokryzja, która może towarzyszyć skrusze. Prawdziwa skrucha nie
narusza czystej duchowej radości, ale może istnieć z nią w harmonii, ukryta za nią.
A co z wywyższaniem samego siebie? Podnieś miecz pokory i łagodności, trzymaj go zawsze w
dłoni, i bezwzględnie odetnij łeb naszemu największemu wrogowi.

Teofan Rekluz

You might also like