You are on page 1of 5

Serce roście, patrząc na te czasy

Serce roście patrząc na te czasy! Temu wina nie trzeba przylewać


Mało przed tym gołe były lasy, Ani grać na lutni, ani śpiewać;
Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał, Będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał. Bo się czuje prawie na swobodzie.

Teraz drzewa liście na się wzięły, Ale kogo gryzie mól zakryty,
Polne łąki pięknie zakwitnęły; Nie idzie mu w smak obiad obfity;
Lody zeszły, a po czystej wodzie Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
Idą statki i ciosane łodzie. Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.

Teraz prawie świat się wszystek śmieje, Dobra myśli, której nie przywabi,
Zboża wstały, wiatr zachodny wieje; Choć kto ściany drogo ujedwabi,
Ptacy sobie gniazda omyślają, Nie gardź moim chłodnikiem chruścianym;
A przede dniem śpiewać poczynają. A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!

Ale to grunt wesela prawego,


Kiedy człowiek sumnienia całego
Ani czuje w sercu żadnej wady,
Przeczby się miał wstydać swojej rady.
Pod­miot li­rycz­ny za­uwa­ża, że nie każ­dy jest w sta­nie czer­
pać ra­dość z wio­sen­nej przy­ro­dy. Klu­czem do osią­gnię­cia
szczę­ścia jest posiadanie czystego sumienia. Czło­wiek
musi roz­wi­jać się du­cho­wo, mieć kon­tro­lę nad swo­imi na­
mięt­no­ścia­mi, nie ule­gać wszyst­kim chwi­lo­wym pra­gnie­
niom, któ­re pro­wa­dzą do grze­chu. Na­le­ży prze­strze­gać naj­
waż­niej­szych war­to­ści, pie­lę­gno­wać cno­tę, pra­wość i
umiar. Szczę­ście nie jest bra­kiem pro­ble­mów, ale od­po­
Pod­miot li­rycz­ny przy­słu­chu­je się śpie­wom
wied­nim po­dej­ściem do ży­cia. Trze­ba żyć w zgo­dzie z
pta­ków i ob­ser­wu­je jak wiją one gniaz­da, w
ludź­mi i pra­wa­mi na­tu­ry oraz po­tra­fić cie­szyć się wszyst­
któ­rych przyj­dzie na świat po­tom­stwo. Po­eta
kim, co się po­sia­da.
nadał przy­ro­dzie ce­chy ludz­kie, cały świat
śmie­je się ra­zem z nim. Na­tu­ra od­zwier­cie­
dla na­strój to­wa­rzy­szą­cy pod­mio­to­wi li­rycz­
ne­mu, któ­ry jest szczę­śli­wy, po­tra­fi cie­szyć
się z ma­łych rze­czy.
Pod­miot li­rycz­ny ze­sta­wia ze sobą dwie cał­ko­wi­cie róż­ne oso­
by. Pierw­sza z nich jest sto­ikiem, kie­ru­je się uczci­wo­ścią i
wdzięcz­no­ścią za otrzy­ma­ne ła­ski, czer­pie ra­dość z pro­stych
rze­czy. Jej do­bry na­strój jest nie­za­leż­ny od dóbr ma­te­rial­nych,
szcze­rze cie­szy się ży­ciem. Dru­ga oso­ba ma wy­rzu­ty su­mie­nia,
do­pu­ści­ła się nie­spra­wie­dli­wych czy­nów, któ­rych kon­se­kwen­
cje wciąż ją drę­czą. Ni­g­dy nie bę­dzie w sta­nie osią­gnąć szczę­
ścia, po­nie­waż zma­ga się z po­nu­ry­mi my­śla­mi, nie­po­zwa­la­ją­cy­
mi się cie­szyć.
Podsumowanie:
• Źródłem pogody ducha jest cnota - tylko człowiek uczciwy, o czystym sumieniu może w
pełni cieszyć się życiem, wówczas nie są mu potrzebne bogactwa, wino ani rozrywki,
ponieważ zadowolenie daje mu zwykła, skromna codzienność.

• Czło­wiek po­wi­nien dą­żyć do osią­gnię­cia szczę­ścia, a nie tyl­ko gro­ma­dze­nia dóbr ma­te­rial­
nych.

• Człowiek dręczony wyrzutami sumienia i pozbawiony duchowej harmonii nie będzie się
cieszył ani wiosną, ani muzyką, ani towarzystwem przyjaciół.

You might also like