You are on page 1of 150

LAILA BRENDEN

ODWAGA

Rozdzia 1
Wierzchoki masztw zaskrzypiay przyjanie, chodny wiatr rozwia rude wosy kobiety
stojcej na dziobie. aglowiec zblia si do portu, pasaerowie zaczli si wysypywa na pokad.
Starzy i modzi kierowali peen oczekiwania wzrok w stron gromady, ktra staa na przystani.
Wygldali rodzin, przyjaci, znajomych.
shild patrzya szeroko otwartymi oczami na odzie i okrty zacumowane przy brzegu.
Uwierzy nie moga, e ten wielki aglowiec, na ktrego pokadzie pynli, zmieci si pomidzy
nimi, lecz sternik tak manewrowa wprawn rk, e po chwili cumy zostay rzucone na ld. shild
znalaza si w Danii!
- No prosz, i jestemy na miejscu. - Ole stan tu obok ony, umiechajc si na widok jej
rozpromienionej twarzy.
- Twoje pierwsze spotkane z Kopenhag. Jakie wraenia?
- Te pytanie! Na razie widziaam tylko okrty i morze.
- shild bya tak zaabsorbowana, e nawet nie odwrcia si do ma. - Ale tu ycie wre,
ile powozw! - Wskazaa sznur powozw zaprzonych w konie, stojcych przed jednym z
portowych budynkw. Potem omiota wzrokiem ludzi zgromadzonych na pomocie, dopiero teraz
bowiem widziaa ich wyranie. Wiele kobiet miao na sobie kostiumy i kapelusze, wszystko
wydawao si znacznie bardziej kolorowe ni w Christianii. Cho moe to jej spojrzenie byo
zabarwione podnieceniem i radoci.
shild wyprostowaa si i nieco zafrasowana spojrzaa na swj strj.
- To si nie bardzo nadaje do miasta... - Spojrzaa na ma. Ole wczeniej jej zdaniem
wyglda troch dziwnie w swoim szarym, eleganckim ubraniu podrnym, dopiero teraz si
zorientowaa, e tutaj, w miecie, nie bdzie si wyrnia w tumie.
- Zajrzymy po drodze do krawca, ktry wemie miar - zaproponowa Ole. - Za par dni
bdziesz miaa nowe ubrania.
shild z przeraeniem pokrcia gow.
- Mog chodzi w tym, co mam.
- Z ca pewnoci. Ale, mio by byo zaoy co nowego, prawda?
- Owszem - przyznaa z ociganiem. - Ale mogabym to nosi tylko tu, w Danii. Po
powrocie do Hemsedal nie bd si przecie tak stroi.
- Zobaczymy - odpar Ole pojednawczo, biorc on pod rami. - Czy moja ukochana
zejdzie ze mn na ld?

Gdy zeszli z pokadu i stanli na nadbrzeu, shild czua si tak, jakby znalaza si w innym
wiecie. Ole wskaza bagae jednemu z chopcw portowych i zacz rozglda si za komi.
Gdzie tu powinien sta powz z Srholm.
- Tam! - Ole wskaza gow jeden z powozw i poprowadzi on ostronie w jego stron. Na tym wozie jest waciwy herb. - Ole nie rozpozna wonicy, tamten jednak od razu si
zorientowa, z kim ma do czynienia.
- Witamy w Danii. W majtku ju wszyscy na pastwa czekaj.
shild zarumienia si, pozdrawiajc wonic. Czyby mieli pojecha w dwa konie? Takim
powozem?! To byo co cakiem innego ni rozklekotane wozy, ktre znaa z rodzinnych stron.
Zerkna niepewnie na Olego, lecz on tylko z umiechem skin gow. Dla niego wszystko byo
takie oczywiste.
Nagle kto z tyu pchn j gwatownie. Gdyby wonica nie zareagowa, z pewnoci by
upada.
- Hej, ty! Chystku jeden! Stj! - krzykn Ole tak gono, e przechodnie obrcili si w ich
stron.
shild tylko w przelocie dojrzaa chopca, pdzcego w stron portowych zabudowa, lecz
nim si obejrzaa, Ole rzuci si w pogo za nieszcznikiem.
- Niech sobie biegnie, to przecie jeszcze dzieciak! - zawoaa, lecz jej gos znikn pord
gwaru. Nie pozostao jej nic innego, jak obserwowa Olego. Biegncy zniknli jej z oczu, po chwili
jednak usyszaa krzyk i protesty.
- Au, pu mnie! Wykrcisz mi rami! Ja nie chc... puszczaj!
Ole cign ju za sob wierzgajcego chopaka o cakiem dononym glosie. Sam, wysoki i
postawny, growa nad tumem, nic wic dziwnego, e zwraca na siebie uwag, wlokc dzieciaka
niczym worek ziemniakw.
shild z przeraeniem spojrzaa na wonic, na nim jednak ta scena nie zrobia adnego
wraenia. Przyglda si wszystkiemu z wielkim spokojem.
- Pan Ole na pewno wie, co robi - powiedzia tylko, gdy poczu na sobie niespokojne
spojrzenie shild.
Pan Ole? Gdyby nie ten chopiec i cae zamieszanie, umiechnaby si, syszc te sowa,
teraz jednak bya zbyt przejta. Chopak mg mie jakie dziesi, jedenacie lat, jego strj
wskazywa na to, e w jego domu si nie przelewa. Spodnie mia stanowczo za due. Marynarka,
ktr narzuci na koszul z karczkiem miaa za krtkie rkawy, a jej postrzpione brzegi mwiy
same za siebie. Twarz mia ogorza lub brudn, tego shild nie bya pewna, wszystko wskazywao
jednak na to, e spdza czas gwnie na dworze.

- Puszczaj! - Chopaczyna wi si w ucisku Olego. - Nic zego nie zrobiem. Potknem si


tylko.
- Zaraz sobie porozmawiamy o tym twoim potkniciu - odpar Ole. W jego gosie nie byo
gniewu, raczej zdecydowanie. shild ze zdumieniem stwierdzia, e jej m mwi cakiem pynnie
po dusku.
- Co masz do powiedzenia damie? - Ole trzyma chopaka mocno za kark, a ten ypa spod
oka na shild. Jego spojrzenie byo bezczelne i zuchwae. shild poznaa od razu, e nie ma przed
sob skruszonego grzesznika.
- Ja nie...
Ole chwyci go na tyle mocno, e chopak skuli si i wykrztusi.
- Przepraszam.
shild chciaa ju poprosi Olego, eby da spokj, e takie trcenie nie jest warte caego
zamieszania, lecz m j uprzedzi.
- I chyba powiniene co odda?
Chopiec nie odpowiedzia. Wcisn tylko rce do kieszeni i jeszcze bardziej przymruy
oczy, gdy do Olego zacisna si znw na jego karku.
- Pora ju skoczy to przedstawienie. - Ole potrzsn lekko mizernym ciaem dzieciaka. Oddawaj!
Z zacinitymi ustami, toczc wok rozwcieczonym spojrzeniem, chopak sign za
pazuch. Bez sowa wydoby niewielk torebk i poda j shild.
- No, teraz lepiej. - Ole zwolni ucisk. - Niezbyt piknie witasz ludzi, ktrzy pierwszy raz
przyjedaj do Kopenhagi. A teraz std zmykaj!
Gdy Ole puci chopaka, may roztar sobie kark i nie ogldajc si za siebie, pobieg
midzy wozami w stron portowych zabudowa. shild oniemiaa ze zdumienia i z przeraenia.
Nie zauwaya nawet, e znikna jej torebka. Nie przywyka jeszcze do noszenia torebki na ramieniu. To Ole stwierdzi, e powinna mie pod rk grzebyk, chusteczk, sole trzewice i par
szylingw. Hannah zawsze podrowaa z atasowym mieszkiem. shild uznaa zatem, e tak
wanie wypada. Nigdy jednak nie przyszoby jej do gowy, e kto moe prbowa ukra jej
torebk. I to w biay dzie!
- May spryciarz. - Ole umiechn si, wskazujc gow kierunek, w ktrym oddali si
dzieciak. - Sporo takich tu kry, trzeba bardzo uwaa w takim tumie.
shild bezradnie pokrcia gow.
- Nie mam pojcia, jak si zorientowae, co si stao. Ja nie zauwayam, e porwa moj
torebk.

- Na tym polega jego zodziejski fach.


Ole zerkn ukradkiem w stron najbardziej oddalonego budynku portowego i wtedy wydao
mu si, e pod cian widzi jak posta. O ile wzrok go nie myli, by to wanie chopiec, ktrego
przed chwil puci, tyle e nie sam. Obok niego staa elegancka kobieta w niebieskim kostiumie. I
dawaa dzieciakowi co ze swojej torebki. Nagle spojrzaa w stron Olego. Ole nie mg si oprze
wraeniu, e wszystko zostao kartowane. Chopiec nie wybra shild i jej torebki cakiem
przypadkowo.
- No c, skoro sprawa si dobrze skoczya i odzyskalimy par szylingw, to zajrzymy do
krawca - rzuci Ole.
shild rozemiaa si, syszc jego beztroski ton. Nic nie mogo odebra mu radoci z tego,
e wreszcie znaleli si w Danii. Ole nakaza wonicy, by przystanli przed jednym z najlepszych
zakadw krawieckich w miecie i by pojechali tam okrn drog. Chcia bowiem pokaza onie
Kopenhag, nim rusz w dalsz drog.
Wonica objecha Kodeks Nyt orv i Radhusplassen. Ole poprosi go take, by zrobi rund
po ulicach, przy ktrych mieszcz si domy handlowe, a potem skrci do parku Amalienborg.
- Teraz jedziemy do krawcowej - stwierdzi Ole, puszczajc oko do ony. - Zobaczymy, co
nam wyczaruje.
- Ale ja nie wiem nawet, co bym chciaa zamwi! Czy nie moemy z tym poczeka?
- Dzi jestemy w Kopenhadze i mamy tak moliwo. Co by powiedziaa na kostium
podrny i now sukni?
shild zarumienia si na myl, e moe Ole bdzie si jej wstydzi, jeli nie zacznie si
ubiera bardziej elegancko. Zamierzaj przecie zosta tu na ca zim, wic co z odziey by si
jej przydao.
- Chyba masz racj - mrukna. - Tylko e to dla mnie takie niezwyke. Zazwyczaj sama
sobie szyj.
- I wietnie ci to wychodzi! - rozemia si Ole, przytulajc on. - Ale cho raz pozwl, by
kto inny to dla ciebie zrobi. Musisz tylko powiedzie, jak twoje ubranie ma wyglda.
Ole pomyla, e byoby lepiej, gdyby to jego matka wybraa si z shild do krawcowej. On
przecie nie zna si na damskich fataaszkach. Mia jednak nadziej, e panie z pracowni pomog
shild w wyborze.
Ani Ole, ani shild nie zauwayli powozu, ktry cigle za nimi jecha. Tylko wonica
dziwi si, e kto tak dugo za nimi poda. Kiedy jednak zatrzyma si przed zakadem
krawieckim, nikogo nie byo na ulicy. Tamten powz pojecha wida inn drog.

Krawcowa, gdy tylko ujrzaa Olego i shild, odoya prac, ktr wykonywaa. Szczupa
kobieta bya o gow wysza od shild i cay czas si umiechaa. Donie miaa ylaste, opuszki
palcw stwardniae po wielu latach spdzonych z ig w rku. Chocia uywaa naparstka, wida
byo, e niejedna iga i niejedna szpilka zostawiy swj lad na tych wprawnych palcach.
Ole usiad w kcie, nie wtrcajc si do rozmowy. Panie przeszy za zasonk. shild w
sposb jasny i zdecydowany odpowiadaa na wszystkie pytania. O dugo spdnicy, o fason
akietu, o tkanin i wiele innych.
Przedstawiono jej do wyboru wiele rnych modeli. Zdecydowaa si w kocu na niezbyt
rzucajcy si w oczy fason, i na rdzaw tkanin, ktra powinna podkrela jej rude wosy.
shild i krawcowa uzgadniay fason sukni, gdy kto lekko zapuka do drzwi i otworzy je,
nie czekajc na odpowied. Wzrok Olego spocz najpierw na niebieskiej spdnicy przybyej i od
razu przypomnia sobie dam, ktr widzia w porcie. A gdy podnis wzrok, ujrza kobiet, ktra
przez rami miaa przewieszone kolorowe prbki weny, jedwabiu, aksamitu, w czerwieniach,
beach i ciach, odcinajcych si efektownie od jej niebieskiego stroju.
- To ju dzi miaa pani przynie te prbki? - W gosie krawcowej sycha byo zdumienie.
Najwyraniej zaskoczya j ta wizyta.
- Nie, w zasadzie nie. - Ubrana na niebiesko kobieta umiechna si rozbrajajco. - Ale
miaam troch czasu i byam w tej okolicy, pomylaam wic, e zajrz i zapytam, czy mogybymy
to zaatwi dzisiaj. - Spojrzaa w przelocie na Olego i zamiaa si nienaturalnie. - Widz jednak, e
jest pani zajta. Przepraszam. Przyjd jutro, tak jak si umawiaymy.
- Bardzo mi przykro - wyjkaa krawcowa - ale mam klientk.
- W porzdku. Przyjd jutro.
Ole nie odezwa si nawet sowem. Nie podnis si z miejsca, cho grzeczno to
nakazywaa, skoro do pracowni wesza kobieta. Nie mia ochoty wita si z t osob, ktra mrugaa
wanie do niego brzowymi oczami upstrzonymi zielonymi ctkami.
- Co za niespodzianka! - Kobieta postpia o krok w stron Olego, ktry musia w tej
sytuacji podnie si z miejsca.
- Nie jestem tego taki pewien, Sophie. - Ole nie poda kobiecie rki, ona zreszt nie mogaby
jej wycign.
- O, pastwo si znaj? - Krawcowa nerwowo kiwna gow w kierunku Olego, bo
atmosfera zrobia si nagle dziwnie napita. - W takim razie wybacz mi pastwo, e wrc do
pracy.
I nie czekajc na odpowied, znikna za zasonk. Ole wiedzia, e shild syszy kade
sowo, nie potrafi jednak opanowa ogarniajcej go irytacji.

- Dawnomy si nie widzieli.


- Nie wydaje mi si - odpar Ole niechtnym tonem. Sophie udaa, e nie syszy jego
zoliwej odpowiedzi.
- Czsto zagldasz do Srholm? - Sophie mwia wci pogodnym tonem, lecz Ole
zauway, e jej renice si zwziy. Co ona knuje? Jej oczy pony nienawici i chocia
umiechaa si i wdziczya, Ole wiedzia, e nie zjawia si tu w dobrych zamiarach.
- Czasami.
- Tak. A ja tskni za tym miejscem.
Ole pomyla o shild stojcej za zasonk. Nie mia zamiaru pozwoli, by Sophie zepsua
im t podr, odgrzebujc stare, przykre sprawy.
- Tego si zmieni nie da - odpar Ole zdecydowanym tonem. - Przytrzymam ci drzwi. Gwatownym gestem nacisn klamk i otworzy drzwi na ocie. Nie mg jeszcze wyraniej da
jej do zrozumienia, e rozmow uwaa za zakoczon.
- A pamitasz, jak dobrze bawilimy si w lesie i na przejadkach konnych? - Sophie
mwia tak gono, by damy skryte za zasonk syszay kade sowo. Podesza bardzo powoli do
drzwi. - Ty te je lubie, prawda?
- Nie jestem pewien, czy masz dobr pami - odpar Ole chodno. - Ale wydaje mi si, e
zapomniaa o czym istotnym.
Niemal wypchn j za drzwi i zamkn je, nim zdya na dobre przestpi prg. Twarz i
oczy pociemniay mu jak gradowa chmura. Czego ona chce? Czyby pragna zemsty po tylu
latach? No nie, trzeba o niej czym prdzej zapomnie. Teraz oboje z shild bd si cieszy
pobytem w Kopenhadze, do zmartwie czeka ich w majtku. Ole zaspi si i przekn lin.
Cieszy si i martwi zarazem tym, e wkrtce zobaczy siostr i matk. Cieszy si, bo wiedzia, e
na niego czekaj, martwi si, bo wiedzia, czego si moe spodziewa na miejscu.
- Wszystko wedle pani yczenia.
Krawcowa pobraa ju miar i uzgodnia z shild fason sukni. shild wygldaa na
zadowolon, gdy wreszcie wyonia si zza zasonki.
- Ju si ciesz, e bd miaa tak pikn sukni umiechna si do Olego. - Chyba
jestemy gotowi do drogi? - Nie moga si oprze wraeniu, e jej m jest znacznie powaniejszy
ni wwczas, gdy tu wchodzili.
- Na to wyglda. - Ole skin gow krawcowej i uj on za rk. - Teraz chciabym ci
pokaza katedr Vor Frue Kirke. Ma wie, jakiej w yciu nie widziaa. - Ole poda onie rami.
Nie zwyka tak paradowa u jego boku. Ale i jej si udzieli witeczny niemal nastrj, cieszya si,
e Ole okazuje jej takie wzgldy. Wyszli na dwr i zatrzymali si na chwil przed powozem. Po

drugiej stronie ulicy sta drugi powz. Ole od razu rozpozna Sophio, ktra ukadaa koce na
siedzeniach. Zakl w duchu, nie rozumiejc, co ona tu jeszcze robi.
- Zaatwia wszystko tak jak chciaa z krawcow? -Ole z umiechem spojrza na shild.
- Mam nadziej. Tylko czy nas na to sta? - shild wiedziaa, e Hannah jest majtna, nie
miaa jednak pojcia, jakimi rodkami dysponuje Ole. W domu nie zwyk szasta pienidzmi.
- Prosz, nie myl o pienidzach podczas naszej wyprawy do Danii - poprosi Ole. - Niczym
si nie przejmuj. Chc, eby bya szczliwa.
- No prosz, jest tu take twoja maonka. Mog si przywita?
adne z nich nie zauwayo, jak Sophie wyonia si zza powozu, a teraz byo ju za pno,
by uciec. Ole posa jej ostrzegawcze spojrzenie, lecz kobieta udaa e tego nie widzi, i wycigna
do do shild.
- Niewygodnie ci si chyba podruje w takim stroju,
moje biedactwo. - Sophie zmierzya shild spjrzeniem
od stp do gw i umiechna si z udawan sodycz. Nie dziwi si, e krawcowa nie
miaa dla mnie czasu. Rzeczywicie trzeba ci jak najszybciej w co przebra.
Ole wystpi naprzd. Na kocu jzyka mia ostr odpowied, lecz shild go uprzedzia.
- Dzie dobry. Z kim mam przyjemno? shild spojrzaa Sophie prosto w oczy, co
wprawio impertynentk w niepewno.
Ole popatrzy na on ze zdziwieniem. Znikn gdzie jej dziecicy entuzjazm. Znw bya
rozsdn i samodzieln kobiet. Jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki, shild zyskaa
przewag w tej rozmowie i teraz czekaa na odpowied. Impertynencja Sophie obrcia si teraz
przeciwko niej.
- Och, zdaje si, e zapomniaam si przedstawi. Sdziam, e Ole o mnie opowiada. Tak.
Znamy si doskonale. C za zbieg okolicznoci, e was tu spotykam.
- A nazywa si pani... ? - shild nie daa si zbi z tropu i uniosa brwi na znak, e
naprawd chce usysze odpowied.
Sophie zamiaa si stumionym miechem, odpowiadajc:
- Mam na imi Sophie. Jestem kuzynk Olego.
- shild Rudningen. - shild szybko cofna do.
- To pierwsza wizyta w Kopenhadze, jak widz? - Sophie odzyskaa rezon i w jej tonie
znw pojawio si lekcewaenie.
- Owszem i ciesz si, e spdz tu czas razem z moim mem - odpara shild ostro i
sucho, uniosa spdnic i wsiada do powozu.

Ole by tak zaskoczony sposobem, w jaki jego ona poradzia sobie z Sophie, e sta
oniemiay. shild potrafi sobie da rad w kadych okolicznociach, co do tego nie ma
wtpliwoci. Ole zdoa zapanowa nad sob, ukoni si lekko damie w niebieskim kostiumie.
- Prosz wybaczy.
I wspi si, by usi obok ony. Nim odjechali, chwyci j za rk i ucisn tak, by jego
gest nie uszed uwagi Sophie. Nie powinna mie adnych wtpliwoci, do kogo naley jego serce.
Koa zaturkotay na bruku i wcieka Sophie zostaa sama na rodku ulicy.
shild odetchna z ulg, gdy skrcili w inn ulic, lecz jej myli kryy uparcie wok
tamtej kobiety. Kiedy ostatnio Ole si z ni widzia? I dlaczego bya taka natarczywa? shild
syszaa caa rozmow Olego i Sophie w zakadzie krawieckim i od razu zrozumiaa, e jej m nie
ceni tej znajomoci. shild wiedziaa zreszt znacznie wicej ni daa po sobie pozna, bo Ole
opowiada jej o Alice i jej dzieciach. Domylia si take, e to nieco draliwy temat, wic nie
wypytywaa go o szczegy.
- Wspaniale sobie poradzia. - Ole spojrza na on z podziwem. - Sophie zaniemwia, gdy
jej odpowiedziaa.
- Nie wzbudzia mojego zaufania - odrzeka shild powoli i z pewnym ociganiem zadaa
pytanie: - Co ona miaa na myli, mwic, e znacie si doskonale?
Ole prychn lekcewaco, cho najchtniej by zakl siarczycie.
- To chyba rozgoryczenie. Sophie pamita zapewne dawne lata w Srholm, kiedy to niele
si bawilimy w ogrodzie za domem. Czsto przebywaem w towarzystwie jej dwch braci, a ona
si do nas przyczaa. Ale to si do gwatownie skoczyo. Teraz caa ich rodzina jest niemile
widziana w Srholm. O ile mi wiadomo, caa czwrka mieszka w Niemczech.
- Ona jednak bawi najwyraniej w Kopenhadze.
- Wiem, e zajmuje si handlem tkaninami. Gwnie tkaninami obiciowymi. Zapewne sporo
w zwizku z tym podruje.
shild pokiwaa gow. Nie podoba jej si peen wyszoci ton tamtej kobiety, zarazem
jednak opucia j cakiem niepewno, ktr poczua, wysiadajc na ld w Kopenhadze. Nie
pozwoli, by miejskie damy i gupie handlarki gray jej tu na nosie.
- Nie dopucimy do tego, by to spotkanie popsuo nam nastrj. - Ole pogaska shild po
policzku, caujc jednoczenie prosto w usta. - Pora na zwiedzanie Kopenhagi. A jutro ruszamy do
Srholm.
- Jutro? - shild spojrzaa na ma ze zdumieniem. -Wydawao mi si, e jedziemy tam
dzisiaj.

- Plany si zmieniy. - Ole umiechn si od ucha do ucha. - Przenocujemy w miecie.


Dziki temu wicej ci poka.
Ole przez cay czas prbowa zapomnie o tym, e ju komu kiedy pokazywa to miasto.
Ninie.
Nie! Nie wolno mu o tym myle. Zamieszkaj przecie w cakiem innym pensjonacie,
zjedz kolacj gdzie indziej, bd wdrowa innymi trasami. To ma by najwiksze przeycie
shild, nie powinien tego zepsu gorzkimi wspomnieniami. Dla jego ony spotkanie z wielkim
miastem, to jak wizyta w cakiem innym wiecie. Bdzie miaa o czym rozmyla przez nastpne
dni. Nigdy przecie nie spaa w pensjonacie z pokojwkami. Nigdy nie podawano jej do stou.
Pragn, by zaznaa tego tutaj w Kopenhadze, nim cakiem przywyknie do takiego trybu ycia w
Srholm. I cieszy si bardziej chyba ni shild.
Nastpnego dnia z samego rana ruszyli do Srholm. Powz wyjecha z Kopenhagi przez
zachodni bram i wkrtce byli na drodze do Roskilde. shild usiada wygodniej, gdy zauwaya,
e s ju za miastem. Gow miaa pen wrae po tym, co zobaczya w Kopenhadze, w
najwiksze zdumienie wprawi j jednak Ole. W pensjonacie bez mrugnicia okiem zamawia
potrawy z dugiego menu, unosi uroczycie kieliszek, zapaci, nie krzywic si przy tym ani
odrobin, i pewnym krokiem prowadzi j midzy krzesami i stolikami. Ona za co rusz odkrywaa
jego nowe strony, cho nie wszystkimi odkryciami bya zachwycona. Gdy zada, by pokojwka
wymienia karafk z wod w pokoju, bo uzna, e woda jest za ciepa, shild bya zaenowana.
Mogli przecie z powodzeniem wypi t wod.
Ole zamkn oczy, z trudem tumic ziewnicie. Niewiele spa tej nocy, trudno powiedzie,
czy z powodu pnej kolacji, czy te dlatego, e jego myli kryy nieustannie wok Srholm.
Tak czy inaczej, spa niespokojnie i czsto si budzi. By moe decyzja, by spdzi t noc w
Kopenhadze zapada dlatego, e chcia oddali od siebie to, co miao nadej.
Ole wzi gboki oddech i zacz porzdkowa swoje myli. Matka bya niespokojna i
zatroskana. Birgit odsuna si od ojca, nie chciaa jednak poda przyczyny. Ole jednak nie mia
wtpliwoci, co si dzieje. I wiedzia, e jest kto jeszcze, kto cierpi, yjc w Srholm. Flemming
take nie czuje si tam najlepiej i coraz czciej szuka odosobnienia.
Tylko co z tym pocz? - pomyla Ole, pogrony ju na poy we nie. Nie mg przecie
tak po prostu opowiedzie o tym, co zobaczy w swoich wizjach, to pogorszyoby jeszcze sytuacj.
Poza tym przyjecha do Danii, eby pokaza shild ten kraj. Wiele razy prbowa jej powiedzie,
jak bardzo si cieszy, e ona wci go kocha. Lecz wdziczno za zaufanie ony bya w nim tak
wielka, e nie potrafi jej wyrazi.
- shild, dzikuj ci, e ze mn tu przyjechaa.

- I co ja mam powiedzie? - szepna shild, jakby nie chciaa, by wonica j usysza. Wci nie mog uwierzy, e to si dzieje naprawd. e wkrtce bdziemy w Srholm. Niezwyke
jest raczej to, e ty chciae mnie zabra ze sob.
Jej gos by wyrany i przytomny. Ole pomyla, e shild nie chce zapewne traci czasu na
sen podczas podry. Zamierza prawdopodobnie cieszy si krajobrazem i wraeniami.
- Z przyjemnoci ci wszystko poka. Musz tylko si troch zdrzemn.
Ole zasn wczeniej ni mu si wydawao. shild z umiechem wysuna rk z jego doni.
Nic nie zepsuje im tej podry, nawet ta bezczelna Sophie nie rzuci na ni cienia. shild miaa
pen zdecydowania, lecz zarazem pogodn min. Miaa nadziej, e niepokj Hannah nie ma
adnego powanego uzasadnienia. Ole twierdzi, e wie, na czym polega problem, nie chcia jednak
zdradzi jej swych podejrze, pewnie w obawie przed pomyk. Moe Hannah poczuje si lepiej,
gdy porozmawia z synem.

Rozdzia 2
- To ju niedaleko. - Ole wskaza spalony koci. Nic jeszcze nie zrobiono, by rozpocz
budow nowego. - Tutaj sta koci, o ktrym ci opowiadaem. Pamitasz histori o pastorze i
wacicielce jednego z gospodarstw?
shild pokiwaa gow.
- Parafia ma ju nowego pastora?
- Szczerze mwic, nie wiem, myl jednak, e tak. Ole nie zastanawia si nad takimi
sprawami, ale matka na pewno bdzie umiaa odpowiedzie na to pytanie.
- Jakie ogromne drzewa liciaste. - shild spojrzaa na gste korony drzew. aowaa, e
odcinaj drog sonecznym promieniom.
- To buki. Las bukowy - wyjani Ole. - Wkrtce bdziemy si przechadza wrd takich
drzew i sucha plusku fal jeziora.
Przechadza si? - pomylaa zbita z tropu shild. Spacerowa mog sobie tylko wielkie
damy w Christianii. I nagle dotaro do niej, e przecie nie bdzie tu miaa adnych gospodarskich
obowizkw w oborze czy kuchni. I e bdzie miaa czas na spacery!
- Czy spacer pod takimi ogromnymi drzewami nie jest przygnbiajcy? - zamylia si. - S
chyba te inne miejsca, takie do ktrych dociera soce.
- Poka ci kilka piknych miejsc, moesz by tego pewna. W lesie nie brakuje polanek, na
ktrych soce bdzie swobodnie taczy w twoich lokach. Tutaj droga skrca i prowadzi prosto do
Srholm. A ten szpaler drzew ronie tu od pokole.
shild wzia gboki wdech i poprawia wizany pod brod kapelusik. Kupia go w
Christianii, specjalnie na podr, zanim weszli na pokad. Bardzo jej si przyda na morzu, bo cho
nie pasowa do reszty stroju, chroni j przed chodnym wiatrem.
- Kto tu nadjeda. - shild wychylia si z powozu, by lepiej widzie. Jaki jedziec
zblia si do nich w penym galopie i po chwili by tu koo Olego. Wonica zatrzyma powz.
- Witajcie w Srholm. - Jedziec zdj czapk i ukoni si gociom. - Polecono mi
zameldowa, e powz si zblia. Jestecie gorco oczekiwani.
Ukoni si raz jeszcze, zawrci konia i odjecha. shild spojrzaa pytajco na Olego, lecz
on tylko zamia si i pokiwa gow.
- Zao si, e matka wypatruje nas od rana. Na pewno pierwsza wyjdzie na schody, eby
nas przywita.
Zupenie jak w domu, pomylaa shild. Tam te czeka si na goci na schodkach.

Wonica znw ruszy, jechali jednak wolniej ni przedtem, zapewne po to, by jedziec
zdy zawie nowin mieszkacom dworu. shild poczua przyjemne mrowienie w brzuchu.
Cieszya si, e znowu zobaczy Hannah.
- Zamknij oczy. - Ole unis do. Za chwil mieli ujrze Srholm. shild natychmiast
posuchaa go z umiechem.
- Czy jest tam co, czego nie odwaysz si pokaza?
- Wrcz przeciwnie. Jest tam co, co chc ci pokaza. Teraz moesz otworzy oczy.
shild otworzya oczy i ujrzaa fontann na dziedzicu paacu. Potna posiado growaa
nad okolic, a na kamiennych schodach midzy kolumnami staa kobieta w lnicej zielonej
jedwabnej sukni. shild nie moga zapa tchu ze zdumienia. Nigdy nie przypuszczaa, e ten
majtek jest taki ogromny. Gdy okryli fontann, dojrzaa take fasady dwch bocznych skrzyde.
- Wszystko to naley do Srholm?
- Nie tylko to. - Olego ucieszyo jej zdumienie. Zdaje si, e zobaczya wicej ni moga
sobie wymarzy. - Czy mog powita moj on w Srholm? - Ole wyskoczy z powozu i poda
rk shild. Ona podniosa wzrok i zauwaya, e kobieta w zieleni schodzi ju ze schodw. To
bya Hannah, lecz jake inna od tej, ktr znaa shild. Poruszaa si z gracj i godnoci, unoszc
lekko spdnic.
- Dzikuj. - shild przyja do Olego i zesza po stopniach powozu. Nim zdya uoy
fady spdnicy, Hannah ju przy niej bya. Dopiero teraz rozpoznaa Hannah z Rudningen.
Teciowa umiechaa si od ucha do ucha, a w jej oczach byszczaa rado.
- Nareszcie! Czekamy na was od wielu godzin. Jak si ciesz, e znw was widz! - Hannah
rozoya ramiona na powitanie. - Witajcie.
shild odwzajemnia serdeczny ucisk, a potem pozwolia, by matka gorco przywitaa si
ze swym synem. Spotkanie obudzio w tych dwojgu bardzo silne uczucia. shild podziwiaa pikn
sukni Hannah i z pewnym zawstydzeniem zerkna na swj strj podrny. Caa posta Hannah
lni jak krucze pira w wieczornym socu, pomylaa shild, przypominajc sobie pikne ptaki,
ktre kryy nad letni zagrod latem. Tylko wosy teciowej wyranie posiwiay i twarz miaa
bledsz ni w Hemsedal. Pewnie dlatego, e znacznie wicej czasu spdzaa we wntrzach.
- Niech bagae tutaj zostan. Kto je zaniesie do waszych pokoi. - Hannah poklepaa swoich
goci po plecach. - Zaraz zjawi si inni, ktrzy na was czekali.
Po schodach schodzi wanie Flemming. Po chwili z umiechem i niekaman radoci
wita goci. Nic nie wskazuje na to, by le si tutaj dziao, pomyla Ole, ktry uwanie studiowa
twarz doktora, gdy ten wita si z shild.

- Jak mina podr? - Flemming rzuci shild pytajce spojrzenie. - Dobrze zniosa drog
przez morze?
- Tak, morze byo cakiem spokojne. Wszystko byo takie nowe, e nie miaam czasu na
zmczenie czy choroby.
- Wejdcie do rodka - poprosia Hannah i posza przodem. - Musicie odpocz troch przed
obiadem.
Wysokie drzwi przypominay shild bardziej kocieln bram ni wejcie do domu. A gdy
przekroczya prg, zdumiaa si na widok ogromnego holu, ktry by chyba tak wielki, jak cay
dom w Rudningen.
- Spjrz tutaj. - Ole zatrzyma si przed obrazem przedstawiajcym paac. - To pierwsze
dzieo Leny. - Ole zwrci si do matki. - Pisaa mi o tych obrazach w listach, nie sdziem jednak,
e s takie dobre. Domylam si, e ma teraz wiele zamwie.
- O tak. Ale to duga historia - zamiaa si Hannah. -Z czasem dowiecie si wszystkiego o
Lenie Skals.
shild nie moga nie zgodzi si z Olem. Obraz by pikny, lecz w jej oczach cay ten hol,
tapety, zote listwy, porcz i gruby dywan byy jeszcze wspanialsze. Cho lato miao si ju
kocowi, na trzech politurowanych stolikach stay wiee kwiaty w porcelanowych wazonach.
- Nie widz nigdzie... - zacz Ole, rozgldajc si dokoa. Nim zdy dokoczy, nad ich
gowami day si sysze czyje lekkie kroki i po chwili zza porczy na pitrze wychylia si gowa
z jasn grzywk.
- Birgit! - zawoa Ole, klaszczc w rce. - Dlaczego si chowasz?
Po chwili Birgit w wielkim pdzie wpada na Olego, ktry j pochwyci i zawirowa z ni
dokoa.
- Ale jeste ju cika - jkn. - Z trudem ci unosz. - Postawi siostr na ziemi i spojrza
na ni: - A jak urosa!
Birgit staa przed bratem troch zawstydzona, lecz gdy zaproponowa, by si przywitaa z
shild, podbiega do niej z wycignitymi rkami. shild musiaa kucn, by przytuli
dziewczynk.
- Dzikuj za wszystkie liczne rysunki, ktre nam przysaa. Wisz w izbie i w alkowie szepna jej do ucha. -Nawet w stajni mamy pikny obrazek, przedstawiajcy konia.
Birgit umiechna si, bawic si guzikami przy sukience.
- Mog jeszcze co narysowa. Nauczyam si od Wilhelma i Leny.
- Idzie ci rzeczywicie coraz lepiej - przyznaa Hannah. - Cae szczcie, e Wilhelm Rbe
tutaj zamieszka.

- Namalowa mj portret. Chodcie, poka wam. -Zapaa brata za rk i pocigna po


schodach.
- Zaraz, zaraz. Moe shild i Ole chcieliby najpierw ochon po podry? - powiedzia
Flemming z umiechem. - Obraz nigdzie nie ucieknie, pokaesz go pniej.
Birgit natychmiast pucia do Olego i zatoczya si do tylu, w stron stolika z kwiatami.
Staraa si rozpaczliwie odzyska rwnowag, lecz mimo to potrcia stolik. Pikny wazon uderzy
o cian i rozleg si brzk tuczonego szka.
Przez chwil w holu panowaa cakowita cisza. Flemming pochyli si nad Birgit i podnis
j. Gdy dziewczynka stana o wasnych siach, wymierzy jej siarczysty policzek, nim ktokolwiek
zdoa go powstrzyma.
- Musisz nauczy si panowa troch nad sob. Same z tob kopoty.
Flemming poczerwienia na twarzy. Mierzy crk wciekym spojrzeniem, jakby zupenie
go nie wzrusza widok jej oczu penych ez.
- Ile razy ju ci to mwiem?
shild z przeraeniem zasonia usta, zerkajc niepewnie na Olego. Starszy brat
dziewczynki z trudem zachowa spokj. Sycha byo tylko kapanie wody na podog.
Hannah pierwsza przerwaa cisz.
- Nic si nie stao, Birgit. Tina zaraz zmiecie skorupy. Mamy w domu mnstwo wazonw.
Kademu moe zdarzy si taki wypadek - dodaa, spogldajc wymownie na ma. - To byo
zupenie niepotrzebne, Flemming.
Ole wzi siostr za rk i otar jej zy. Pacze cakiem bezgonie, to niezwyke w jej wieku,
pomyla. Ogarno go wspczucie. Powitanie, na ktre czekaa od wielu dni, zamienio si w
przykre wydarzenie. Ole mia ochot zwrci uwag Flemmingowi, lecz wiedzia, e to pogorszyoby tylko sytuacj.
- Masz ochot pokaza nam pokoje? - zapyta Ole, cignc siostr w stron schodw. shild nigdy tu jeszcze nie bya, kto wic powinien j oprowadzi.
Birgit przekna lin i roztara policzek, wci zaczerwieniony po uderzeniu.
- Obiad bdzie za godzin w jadalni - powiedziaa cicho Hannah, gdy caa trjka znalaza si
ju na schodach. - Birgit was oprowadzi po domu.
Ole rzuci jeszcze okiem na Flemminga. Doktor sta ze zwieszonymi ramionami i ledzi ich
wzrokiem. W oczach mia tyle desperacji, e Ole zapomnia o gniewie. Ten czowiek by gboko
nieszczliwy, patrzy na nich ze wstydem w oczach, jakby baga bez sw o przebaczenie.
- Bdziemy spa w takich piknych kach? - shild spojrzaa na Birgit z przeraeniem. To zupenie co innego ni skry w Rudningen,

- Ale skry adniej pachn - odpara dziewczynka bez wahania. shild wiedziaa, co maa
ma na myli.
- A gdzie jest miednica? I dzbanek? - shild rozejrzaa si po pokoju, ale napotkaa tylko
wzrok Olego, ktry sta i przyglda si im w zamyleniu, jakby co w sobie rozwaa.
- Tutaj! - Birgit odsuna parawan, pokazujc wspaniay mebel, na ktrym miednica i
dzbanek stay obok siebie, inaczej ni w domu.
- Och, bardzo chtnie przemyj twarz - zawoaa shild i podesza do Birgit. Chciaa wzi
dzbanek i nala wody.
- Nie - wykrzykna Birgit. - Musisz poprosi o ciep wod. Tina przyniesie.
shild zaczynaa powoli rozumie, e wszyscy oczekuj, e bdzie tu korzystaa z pomocy
suby. Tym razem jednak uznaa, e zimna woda dobrze jej zrobi.
Ole ucieszy si, e shild i Birgit tak dobrze si dogaduj i e siostrze wrci dobry humor.
Jakby ju zapomniaa o przygodzie z wazonem. Birgit czsto musi znosi razy Flemminga, skoro
tak do tego przywyka, pomyla Ole. Widzenia, jakie miewa przed wyjazdem z Hemsedal, okazay
si, jak zwykle, prawdziwe.
- Hej, maa ksiniczko. Chod no tutaj.
Birgit przybiega natychmiast i usiada bratu na kolanach. Bardzo urosa od czasu, gdy j
widzia po raz ostatni.
- Syszaem, e dzielna z ciebie amazonka. Kto ci uczy pod moj nieobecno? Chyba nikt
tu nie jest lepszym jedcem ode mnie?
Ole spojrza z udawan srogoci na siostr i poaskota j delikatnie.
- Rzdca mnie uczy. - Rzucia bratu dumne spojrzenie. - Jest te takim dobrym jedcem
jak ty.
- No nie. Co za bezczelno! - Ole znw j poaskota, cieszc si jej dwicznym
miechem. - To ja ju nie jestem najlepszy na caym wiecie?
- Nie... cha, cha... Oj, tak. Jeste najlepszy. Przesta ju! - chichotaa Birgit.
Gdy nadesza pora obiadu caa trjka bya ju w znacznie lepszych humorach.
W pokoju dziennym na dole panowaa cakiem inna atmosfera. Hannah posza tam za
Flemmingiem, a jej oczy byszczay gniewem. I cho doktor usiad z twarz skryt w doniach, nie
daa mu spokoju.
- Uwaasz, e to byo waciwe powitanie Olego i shild?
Staa oparta o parapet, wpatrujc si w kark ma. W kark, ktry tyle razy piecia. W
gow, ktr gaskaa, wosy, ktre mierzwia. Jak on mg si a tak zmieni? Hannah wci
kochaa Flemminga, ale ostatnio zbyt czsto traci panowanie nad sob. Wwczas nie miaa dla nie-

go adnych ciepych uczu. Westchna ciko. Bya za i rozczarowana. Rozczarowana tym, e


znw nad sob nie zapanowa, za, e zepsu powitanie.
- Ju zdye si zdradzi, nie bd wic musiaa wiele mwi. Wszyscy si zorientuj,
dlaczego Birgit stroni od swojego ojca.
- Mogaby przesta? - Flemming nie podnis nawet gowy. - Jesieni duo rozmawialimy
o moich problemach. Nie mam ju siy.
- Doprawdy? Duo rozmawialimy?
Flemming nie odpowiedzia, siedzia nieruchomo, przygarbiony, przez marynark wida
byo zarys krgosupa. Schud jeszcze bardziej, pomylaa Hannah, lecz nie obudzio to w niej
wspczucia.
- Co zamierzasz powiedzie, gdy usidziemy do obiadu? Jeszcze nigdy nie syszaam, by
przeprosi Birgit.
Hannah nie ustpowaa. Nie bardzo wiedziaa, do czego zmierza, czua jednak wielk
potrzeb, by przyprze Flemminga do muru.
- A jaki to ma sens? Co si stao, to si nie odstanie. Dla Birgit nie ma chyba adnego
znaczenia, czy przyjd do niej z przeprosinami i obietnicami, ktrych i tak nie zdoam dotrzyma. Flemming westchn gboko i si wyprostowa. - Najlepiej bdzie, jeli si usun. Teraz, po
przyjedzie Olego i shild bdziesz miaa towarzystwo. Przeprowadz si do domu na wsi.
Hannah poczua, e krew jej odpywa z twarzy. To przecie Flemming przywrci jej rado
ycia po mierci Knuta. To on j pociesza i podtrzymywa na duchu, gdy bya w trudnej sytuacji i
nie potrafia podj decyzji. By ojcem Birgit. Tu byo jego miejsce.
- To fatalne rozwizanie. - Mwia wci ostrym gosem. - Chcesz uciec przed problemami.
I zostawi nas z wyrzutami sumienia.
- Do diaba, Hannah! - Flemming wsta i obrci si gwatownie. - Nie podoba ci si aden
mj pomys! Wic powiedz mi, co mam robi!
- Przesta bi swoj crk.
- Bi? Mwisz to tak, jakby chodzio o prawdziwe lanie.
- Birgit z pewnoci tak wanie to odbiera. A jeli nie potrafisz nad sob zapanowa, to
trzymaj si z daleka od maej. Jak moesz tak postpowa?
Flemming zacz kry po pokoju. By zaszokowany i wstrznity swoim wasnym
zachowaniem. Wybuchy wciekoci nachodziy go tak nagle, e nie by w stanie nad nimi
zapanowa. Rka sama mu si uniosa do ciosu. Co shild i Ole sobie pomyleli?
- Chyba lepiej bdzie, jeli sami dzi zjecie obiad. - Zatrzyma si i spojrza na Hannah.

- Jak moesz? - szepna z gorycz. - Bdzie nam ciebie brakowao. Nastrj bdzie jeszcze
bardziej ponury. Tutaj jest twj dom. Bez ciebie nie bdzie ju tak samo. - Hannah ruszya w stron
Flemminga, lecz zatrzymaa si w p drogi. - Postaraj si przynajmniej zje z nami obiad - dodaa
nieco agodniej. - Tak jak zaplanowalimy. Jedzenie bdzie dzi wymienite, bo Ole cieszy si
specjalnymi wzgldami kucharki i Tiny.
- Sam nie wiem - westchn.
Moe jego take to wszystko bardzo boli, pomylaa Hannah. Powtarza wiele razy, e jest
bardzo nieszczliwy, gdy uderzy crk. Do tej pory Hannah mylaa, e to tylko puste sowa.
Dopiero teraz zauwaya jego zmczenie i bezradno.
Nagle ogarny j ciepe uczucia wobec ma. Tak bardzo chciaaby mu pomc, ale co moe
zrobi? Biedny Flemming, pomylaa ze wzruszeniem. Wiedziaa, e m potrzebuje jej teraz
bardziej ni kiedykolwiek. Nie wiadomo tylko, czy ona zdoa udwign ten ciar.
- Mj drogi. - Podesza do niego i pooya mu do na ramieniu. - Postarajmy si umili
pobyt Olego i shild w majtku. Chod ze mn na obiad.
Podczas obiadu nie panowaa tak napita atmosfera, jakiej obawia si Ole. Nie zapomnia o
rozpaczliwym spojrzeniu, ktre Flemming posa za nimi tam, na schodach, i to go uagodzio.
Wci al mu byo Birgit, pki jednak siedziaa midzy nim i jego on, nie moga jej si sta
krzywda.
- A kocita rosn i dobrze si miewaj - opowiadaa tymczasem shild. Birgit widziaa je
jako mae kbuszki przed wyjazdem z Rudningen.
- A co sycha u Kari, twojej matki? - Hannah chciaa usysze wszystkie nowiny. - Czy
oddaa gospodarstwo w dzieraw?
- Tak, zatrzymaa tylko kilka zwierzt, z ktrymi sama sobie radzi. No i pomaga w
Rudningen. Zwaszcza w czasie uboju. Ja musz si jeszcze sporo nauczy.
- Tego bym nie powiedzia - wtrci Ole. - Jeli kto sobie radzi ze wszystkim, to wanie ty.
Ale opowiedzcie nam o przygodzie ze mij - poprosi. - Czytalimy o tym w listach z
przeraeniem. To wprost nie do wiary.
W ten sposb Ole wczy Flemminga do rozmowy. Do tej pory doktor siedzia w milczeniu
i tylko czasami przytakiwa. Teraz przysza kolej na jego opowie. shild i Ole suchali w
napiciu, a gdy Flemminga zawioda pami, wczya si Hannah.
- To byo niewiarygodne dowiadczenie - zakoczya. - Nigdy nie przypuszczaam, e
zwyczajna mija moe wyrzdzi tyle szkody. Byam w szoku, gdy si okazao, e to moe by
miertelne ukszenie.

- Nie przesadzaj - rzuci Flemming. - Tego rodzaju ukszenia bywaj niebezpieczne, lecz
zazwyczaj wszystko si koczy dobrze. - Odoy n i widelec i spojrza na Olego z powag. Staem si troch nerwowy i wybuchowy i cay dom na tym cierpi.
Po sowach Flemminga przy stole zapada cisza. Hannah spojrzaa badawczo na ma. Po
raz pierwszy przyzna, e nie jest w porzdku.
Ole dojrza bl w oczach doktora i pomyla, e wiele go kosztoway te sowa. shild
wodzia midzy nimi wzrokiem, lecz uznaa, e najlepiej bdzie, jeli zajmie si ma.
Birgit spojrzaa na brata, starajc si odgadn, czy si gniewa, czy jest pogodny. Nie lubia,
gdy doroli wpadali w gniew.
- Umiem gra - powiedziaa na prb. I to wanie ona rozadowaa nastrj. - Umiem gra na
szpinecie.
- Nikt mi o tym nie mwi. - Ole obrci si i spojrza na siostr pytajco. - Musisz nam
pokaza, co potrafisz. - Potem umiechn si i pochwali jedzenie. - Kucharka nie zapomniaa, co
lubi. Bdzie deser?
shild nie odzywaa si za wiele podczas posiku, zajta podziwianiem porcelanowej
zastawy i srebrnych sztucw. A poza tym nie przywyka do takiej atencji sucych, ktre
sprztay natychmiast po kadym daniu.
Wysokie okna jadalni wychodziy na tyy domu, na trawiaste wzgrze. Siedzieli na
krzesach bogato rzebionych i obitych zielonym aksamitem. shild z pewnoci nigdy nie
widziaa tak wspaniaych mebli. Dyskretnie uniosa do do ust, by ukry ziewnicie. To by
mczcy dzie, peen wyczerpujcych wrae. Jeli ma spdzi tu wiele tygodni, nie musi
wszystkiego oglda od razu.
- Na deser bd pieczone jabka z rodzynkami i sosem karmelowym - wyjania Birgit,
oblizujc usta. - Tina tak powiedziaa.
Nieco pniej Ole i shild leeli przytuleni na mikkim ku pord puchowych pierzyn.
Oboje byli senni, wic rozmowa toczya si coraz leniwiej.
- Jak ci si podoba Srholm? - Ole musn piersi ony i pooy jej do na brzuchu. Ciao
mia jak z oowiu ze zmczenia.
- Jestem oszoomiona - szepna shild. - Nie sdziam, e majtek jest tak wielki, a
przecie mao jeszcze widziaam.
- To prawda. Obiecuj ci jednak, e poznasz wszystko nim std wyjedziemy. Tu jest wiele
piknych miejsc.
- Mhm... Bardzo si ciesz.

- Obawiam si, e Birgit bdzie nam przez cay czas towarzyszy, przynajmniej na pocztku
- mrukn Ole. -Nie jest jej atwo. Podobnie jak Flemmingowi.
- Nie martwmy si na zapas - mrukna shild i zasna.
Ole obrci si i uoy wygodnie na boku. Czu si wreszcie jak w domu. Mikkie
materace, puchowe pierzyny. Cieszy si bardzo z powrotu do Srholm w towarzystwie swej ony.
shild ma racj, pomyla. Nie naley si martwi na zapas. Cho wiele by da, eby Birgit nie
dziaa si krzywda.

Rozdzia 3
- Moesz wybra si ze mn na konn przejadk -zaproponowaa Birgit, biegnc lekkim
krokiem w stron stajni. shild miaa nadziej, e dziewczynka jest naprawd taka beztroska, na
jak wyglda.
- Ale Birgit, ja si nigdy nie uczyam jedzi konno tak jak ty. Spadn na pierwszym
zakrcie.
Dziewczynka si zatrzymaa i spojrzaa na ni ze zdumieniem.
- To nie jest trudne. Konie s bardzo grzeczne.
- Nie wtpi. I na pewno sprbuj ktrego dnia, ale nie teraz. Moe rzdca miaby czas na
przejadk? - shild zorientowaa si ju, e Birgit musi zawsze pozostawa pod czyj opiek, i
nie chciaa jej zostawi samej.
W stajni panowao zamieszanie. aden kantar nie by wolny, kilku chopcw stajennych
czycio konie. Inni czycili sioda, jeszcze inni - zamiatali.
- Ile tu koni - zdziwia si shild. - Czy masz wrd nich swojego?
- Tak. - Birgit wskazaa jasn klacz, ktrej wanie szczotkowano ogon. - Ten ostatni jest
mamy, a tamte cign powz. Ten jest taty, a Ole jedzi na gniadym.
- Maj jakie imiona? - zapytaa shild, witajc skinieniem gowy rzdc, ktry wanie ku
nim zmierza.
- Hm - Birgit musiaa si zastanowi. - Blessen, Snggen i Tampen... Sokken, Storegutt.
- e te pamitasz je wszystkie - pochwalia j shild.
- Birgit, gdzie ty si podziewaa? - zapyta rzdca z umiechem, unoszc lekko brwi. - Nie
widziaem ci od dwch dni. Chyba o mnie nie zapomniaa?
- Nie. - Dziewczynka spojrzaa niepewnie na sw towarzyszk. - Mamy goci...
- Oczywicie. - Mczyzna spowania. - Witaem si ju z panem Ole i z jego maonk, i
wiem, e to ty oprowadzasz pani po majtku. Ale teraz przysza chyba pora na ma przejadk?
Birgit nie daa si dugo prosi i po chwili shild moga opuci stajni z czystym
sumieniem.
Zatrzymaa si przed stajni, eby ogarn wzrokiem posiado. To pikne miejsce,
pomylaa. Ogromny majtek. Jezioro, lasy, ki, pola - wszystko to naleao do Srholm. I byo tu
mnstwo ludzi, ktrzy o wszystko dbali. shild obesza wschodnie skrzydo i wesza do parku na
tyach dworu. Urzdzono tam staw dla kaczek, lecz kaczki wolay pywa w jeziorze. Na
przystrzyonych trawnikach rosa gsta trawa, na rabatkach wci kwity kolorowe kwiaty. Wielka

jest rnica midzy Srholm i Hemsedal, pomylaa shild, wcigajc gboko powietrze. Tutaj
wci jest ciepo, podczas gdy w domu wieje ju zapewne zimny wiatr od gr.
shild sza niespiesznym krokiem wzdu budynku w stron stawu. Dziwnie si czua, nie
majc adnych obowizkw, polubia jednak spacery po trawie i szerokich lenych ciekach, na
ktrych nie byo kamieni.
Nagle zatrzymaa si, nasuchujc. Rozejrzaa si, lecz nigdzie nikogo nie byo. Okna te
byy zamknite, a zatem gosy musz pochodzi z lasu, lecego za parkiem. shild usiada na
biaej aweczce, zwrconej w kierunku stawu i oddalonego nieco jeziora. Mio si tu siedzi,
pomylaa, spogldajc na rane krzewy i rabatki. Cay tydzie ju min, od kiedy przyjechali do
Srholm. Sporo czasu musiaa powici, eby zwiedzi paac, Hannah koniecznie chciaa j sama
oprowadzi. I bardzo dobrze, pomylaa shild, umiechajc si pod nosem. Matka potrafia znacznie lepiej ni jej syn opowiada rne historie zwizane z meblami i obrazami. Miaa take w
zanadrzu mnstwo zabawnych anegdotek, bo przecie tutaj si wychowaa.
Z zamylenia wyrwa shild jaki gos. Obrcia si ostronie, ale poza krzakami nie
widziaa niczego. Wkrtce jednak usyszaa drugi gos, a wic gdzie niedaleko byy dwie osoby.
Moe powinna da im zna, e tu jest? Zanim jednak zdya si podnie, usyszaa co, co
sprawio, e nastawia uszu:
- Troch mnie to zastanawia. Dlaczego pani tak zaley, eby malarz zosta tu przez cae
ato?
shild nie rozpoznaa gosu, nalecego niewtpliwie do modej kobiety.
- A co na to doktor? Wie przecie, e Wilhelm Rbe mieszka w paacu.
Drugi gos by nieco niszy, lecz te nalea do kobiety. Obie mwiy cicho, lecz nie dbay o
to, by nikt ich nie usysza. Zapewne wydaje im si, e s tu cakiem bezpieczne, pomylaa shild i
od razu przyszo jej do gowy, e to s plotkujce suce. Suba w domu te uwielbiaa
plotkowa, zwaszcza wtedy kiedy im si wydawao, e dzieje si co niezwykego.
- On chyba nie ma nic do powiedzenia, skoro pani tak postanowia. Ale raczej nie jest
zachwycony. - Modsza z kobiet ciszya nieco gos. - Nawet wtedy, gdy lea chory po ukszeniu
mii, pani spdzaa czas z tym malarzem - dodaa.
- Jak moesz tak mwi? Siedziaa przecie przy nim caymi nocami, wychuda nawet na
twarzy. - Chocia ta druga nie zgadzaa si z towarzyszk, w jej gosie sycha byo zaciekawienie.
- Ale bywaa u niego czsto za dnia, a raz widziaam ich w drodze do lasu.
shild coraz bardziej nie podobaa si ta rozmowa. Suce chciay za wszelk cen
wymyli jak sensacj.
- Szli razem?

- Nie. Ale szli w tym samym kierunku, wic musieli si spotka. I wiele czasu mino,
zanim pani wrcia do domu.
- Ten malarz jest bardzo przystojny, wic doskonale nasz pani rozumiem.
shild nie moga si oprze wraeniu, e kobieta o niszym gosie chce zakoczy t
rozmow.
- Co takiego? Nic w tym zego, e pani ma romans? Chyba nie mwisz powanie.
- Wcale nie wiadomo, czy ma romans, Grete - zniecierpliwia si kobieta o niszym gosie. Wszyscy, ktrzy znaj malarza, s pod urokiem jego spojrzenia i artw. A pani chyba wolno z nim
rozmawia.
Zapada cisza. Kobiety musiay by tu za krzakami, wic shild zamara bez ruchu.
- A ja widziaam, co on maluje - powiedziaa Grete, a jej gos zdradza, e ma do
powiedzenia co ekscytujcego.
- Niby jak? - W gosie starszej z kobiet byo niedowierzanie.
- Sprztaam w tamtym skrzydle, gdy malarz wyjecha. I nie mam wtpliwoci, e tu wrci.
- Chyba nic w tym dziwnego, skoro wszystko ma tu podane na tacy.
- Zostawi wiele obrazw. aden nie jest chyba skoczony, a na jednym...
- Szperaa w jego rzeczach? - Starsza bya tym wyranie oburzona. - Nie wolno ci
przecie...
- A jak miaam tam posprzta, nie przestawiajc wszystkich ram, ktre stay pod cianami.
Wszystkie odwrcone.
- Wanie. Odwrcone, bo nie zamierza ich pokazywa. Pani ci moe wymwi, jeli si o
tym dowie.
- Przecie nie musi si o tym dowiedzie. - Grete zastanowia si troch, lecz po chwili
kontynuowaa swoj opowie z rwnym podnieceniem w gosie. - Na jednym by portret kobiety
w lesie. I ta kobieta bya kropka w kropk podobna do pani i...
Nagle zapada cisza. shild podniosa wzrok. I od razu zrozumiaa, dlaczego kobiety
umilky. Przez trawnik szed w jej kierunku Ole. Kobiety zapewne go spostrzegy, dziwne jednak,
e jej nie zauwayy.
Ole umiechn si, spacerujc spokojnie wok stawu krokiem, jaki byby nie do
pomylenia w Rudningen. shild odwzajemnia umiech, musiaa jednak obejrze si w nadziei, e
dostrzee kobiety. Nigdzie jednak nie byo po nich ladu.
- Moja pikna ona daje odpocz swoim zmczonym nogom?
- Mona tak powiedzie - umiechna si shild. -W ogromnym majtku mona
rzeczywicie zmczy si spacerami. Jestem pod wielkim wraeniem.

Ole usiad koo ony, spogldajc przymruonymi oczami na staw i las.


- Masz ochot na konn przejadk jutro po niadaniu? W lesie s wietne cieki, w sam
raz dla jedcw.
- Bardzo chtnie, lecz wiesz przecie, e nie umiem jedzi tak dobrze jak ty czy Hannah. shild nie miaa ochoty na szaleczy galop przez ki, chocia nie powiedziaaby nie", gdyby jej
zaproponowano spokojn przejadk po lesie.
- Masz za niskie mniemanie o sobie. - Ole obrci si, by spojrze jej w oczy. - W domu
jedzisz przecie konno. Do matki i w innych celach. I z tego, co widziaem, bardzo dobrze
trzymasz si w siodle.
- A jak si miewa Flemming? - zapytaa shild, zmieniajc temat. - Udao ci si z nim
porozmawia?
Ole pokrci gow.
- Nie, jako si nie zoyo. Poza tym najpierw chciabym porozmawia z mam. Jak na
razie wstrzsno mn tylko to, e Birgit stroni od ojca, a on wyranie cierpi. I...
- Hannah, ktra bierze stron Birgit - dokoczya za niego shild.
- Tak, lecz ona te jest w rozpaczy, bo nie rozumie, co si stao Flemmingowi. - Ole roztar
sobie czoo i pokrci gow. - Trudno powiedzie, co tu zaszo. - Ole by zupenie zagubiony i nie
wiedzia, co zrobi, by nikogo nie zrani. Nie chciaby wej w konflikt z Flemmingiem.
W koronach drzew zaszumia wiatr, gdzie w dole zacza pluska woda w jeziorze. W tej
samej chwili otworzyo si jedno z okien we dworze. Wyjrzaa przez nie Hannah i pomachaa im
bez sowa.
- Czy sdzisz, e Hannah... - shild przerwaa, nie wiedzc, jak to wyrazi. - Czy sdzisz, e
Flemming moe by zazdrosny?
Ole znw obrci si na awce. Spojrza na on, mylc, jaka jest pikna. Przepeniaa go
taka rado, e ma j u swego boku tu, w Srholm, e najchtniej wziby j w ramiona i obsypa
pocaunkami. O co ona pytaa? Flemming miaby by zazdrosny?
- Co masz na myli?
- Pomylaam tylko, e... - shild szukaa waciwych sw. - Hannah jest siln kobiet.
Zarzdza majtkiem, decyduje tu o wszystkim. Otaczaj j ludzie, ktrzy j podziwiaj. Czy nie
sdzisz, e Flemming moe si czu niepotrzebny?
- Zawsze sdziem, e Flemming jest zadowolony z tego, e mama si wszystkim zajmuje.
On ma przecie swoj prac. Czy masz co wicej na uwadze? - Ole chyba si domyli, e shild
chciaa w gruncie rzeczy powiedzie co innego.

- Nie, w zasadzie nie. Zastanawiaam si troch nad tym, gdy zaczy przychodzi listy, z
ktrych wynikao, e le si tu dzieje.
- Tak, to si zaczo od tego ukszenia mii. Ja take prbowaem ustali, kiedy si to
zaczo - odpar Ole byskawicznie i zdecydowanie, bo wiele o tym rozmyla.
- Czy to nie byo wtedy, kiedy usyszelimy po raz pierwszy o malarzu? - shild spojrzaa
na Olego w napiciu. Czy Ole si nie zdenerwuje jej sugesti?
- Wilhelm Robe? Nie sdzisz chyba...
- Nie, nie. Nic nie sdz. Zastanawiam si tylko, co moe tak irytowa Flemminga.
- Lepiej nie rozmawiajmy o tym w miejscu, w ktrym kto moe nas usysze. - Ole
rozejrza si dokoa, jakby chcia si upewni, czy na pewno s tutaj sami. - Niemdre plotki nie
powinny dotrze do uszu suby.
shild ju chciaa powtrzy mu rozmow, ktr syszaa przed chwil, lecz si
powstrzymaa. Nie warto robi wok tego wicej zamieszania. I tak powiedziaa stanowczo za
duo. Teraz Ole bdzie mia jeszcze wicej zmartwie.
- Chod, pjdziemy nad jezioro. - Ole poda onie do. I poszli rami w rami brzegiem
stawu nad jezioro.
- Gdyby tak gospodynie z Hemsedal nas teraz zobaczyy - zamiaa si shild. - ycie tutaj
jest tak odmienne od naszego, e trudno w to uwierzy.
- Nudzisz si tutaj? - Ole spojrza na on z trosk. Spodziewa si, e zacznie jej brakowa
codziennych obowizkw, nie sdzi jednak, e nastpi to tak szybko.
- Ale skd. Tutaj nie sposb si nudzi. - shild spojrzaa na niego ze miechem. - Musz
si tylko przyzwyczai i pozby wyrzutw sumienia. Moe si tylko okaza, e kiedy ju wreszcie
wrcimy, bd musiaa uczy si od nowa ycia w gospodarstwie.
Ole ucieszy si, e powiedziaa kiedy ju wreszcie wrcimy". Oznaczao to bowiem, e
nie chce wraca natychmiast.
- Na pewno nie bdzie ci trudniej ni mnie. Chc przez to powiedzie, e ja dobrze znosz
przenosiny z Srholm do Rudningen. Pobyt w Danii sprawi, e z jeszcze wiksz ochot powrcisz
do gospodarskich obowizkw.
- Jakie liczne - wykrzykna shild, zatrzymujc si nad stawem przy kaczej rodzinie. Czy na kaczki kto poluje?
- Owszem, lecz w Srholm ju od dawna nikt tego nie robi. Mama opowiadaa chyba, e
dziadek polowa. W lesie jest jeszcze jeden staw, zdaje si, e tam upolowano mnstwo kaczek.
- Jade kiedy miso kaczki? - shild nie spuszczaa oka z kaczek, pyncych na rodek
jeziora. Ptaki stroniy najwyraniej od ludzi, o ile nie wabili ich jakim poywieniem.

- Tak, w Danii to jedno z czsto podawanych da. Kacze piersi i kaczka nadziewana to
znakomite potrawy. Zdaje si, e pan Ole powinien wkrtce zamieni par sw z kuchark.
Zazwyczaj bez trudu osiga to, czego chce w sprawie menu. Zwaszcza e do dawno nie
podawano tu kaczek.
- Zdaje si, e pan Ole zawsze osiga to, czego chce tutaj w Srholm. - shild podkrelia
bardzo wyranie sowa pan Ole" i oboje wybuchnli miechem.
- Przyzwyczaiem si, e mnie tak tytuuj. Ale w twoich ustach brzmi to jak art. A co
powiesz o pani shild"?
Zamiewajc si jak dzieci, poszli dalej brzegiem jeziora, a dotarli do koca wschodniego
skrzyda paacu. Gdyby poszli alej w prawo, dotarliby do dziedzica z fontann.
- Wracamy? - Ole wskaza gow paac. - Czas co przeksi. Moe poprosimy, by podano
herbat w bibliotece. Tylko dla nas dwojga. Skoro Birgit jest zajta, bdziemy mieli troch czasu
dla siebie - doda ze miechem. - Ostatnio nie odstpuje nas nawet na krok.
Ole mia ochot pokaza onie bibliotek. Bya ju tam, rzecz jasna, ale na pewno nie
poczua jeszcze atmosfery. Ole mia szczeglny sentyment do tego pokoju i pragn, by shild
poczua to samo. Teraz nadarzaa si ku temu doskonaa okazja.
Ole poprosi, by podano im herbat i ciasteczka do biblioteki. shild uniosa tymczasem
nieco bawenian spdnic i zacza wspina si po schodach. Gdy sza tamtdy, czua si jak w
bajce pord tych wszystkich zoconych listew i dekoracji. Ju wchodzia na ostatni stopie, gdy
usyszaa turkot powozu na dziedzicu. Zatrzymaa si i obrcia w stron Olego, ktry szed tu za
ni. Moe on wie, co to za go?
- Goci zawsze witaj Tina albo ochmistrzyni. I daj zna mamie. - Ole nawet si nie
zatrzyma, wic shild podya za nim.
C, zapewne nie wszyscy, ktrzy si tu zjawiaj, maj interes do pani domu. Jest tu
przecie jeszcze rzdca, masztalerz i wiele innych osb.
Nim dotarli do biblioteki, kto wyszed ju na powitanie goci, wic shild przestaa
zaprzta sobie tym gow. Przypomniaa sobie o tym dopiero, gdy kto zapuka do drzwi
biblioteki, przerywajc opowie Olego o Hannah i o ksikach.
- Kto pyta o pani z Norwegii. O mod pani. - Suca dygna, spuszczajc wzrok.
- Kto to taki? - zapyta Ole, bo shild nie zorientowaa si, e chodzi wanie o ni.
- Pani, ktra przywioza ubrania od krawcowej z Kopenhagi.
- A, tak - oprzytomniaa shild. - Ju schodz.
Ole pooy jej do na ramieniu i przytrzyma j delikatnie.

- Prosz zaprowadzi t pani do pokoju dziennego -poleci sucej. Dopiero gdy zamkna
za sob drzwi, doda: - Niespodziewanych goci zapraszamy zawsze do pokoju dziennego albo do
porannej jadalni. I zaczekamy chwil, eby go mia czas poprawi kapelusz i przejrze si w
lustrze.
- Dzikuj, Ole, e wprowadzasz mnie w obyczaje panujce w tym domu. Nie chciaabym
zrobi jakiego faszywego kroku.
M pochyli si i pocaowa j czue. Oby tylko nigdy wicej jej nie zawid!
- No, prosz pani. Pora na spotkanie z krawcow. shild zbiega po pierwszych schodkach,
po chwili
uznaa jednak, e zapewne powinna si porusza dostojniej. Nigdy nie widziaa, eby
Hannah skakaa po schodach. W holu musiaa si przez chwil zastanowi, ktre drzwi wybra, w
kocu jednak nacisna klamk.
Zatrzymaa si w drzwiach i cakiem zbita z tropu patrzya na kobiet, ktra rozsiada si na
kanapie. To nie bya krawcowa, ani jej wysanniczka. Na kanapie siedziaa kobieta, ktra czua si
tu jak w domu i chciaa to okaza. Nie podniosa si nawet na widok shild.
- Dzie dobry. Sdziam, e to posaniec od krawcowej - zacza shild, po czym
wyprostowaa si z godnoci i spojrzaa stanowczo na Sophie. Wiedziaa przecie, e ta kobieta
jest tu niemile widziana.
- W pewnym sensie - zamiaa si Sophie. - Jechaam w tym kierunku, wic
zaproponowaam, e zabior ubrania. - Wskazaa gow st, na ktrym stay trzy puda. Doskonale rozumiem, e potrzebne ci s nowe ubrania. -Zmierzya shild wzrokiem od stp do
gw, unoszc brwi w taki sposb, eby nie byo wtpliwoci, co sdzi o witecznym stroju z
Hemsedal.
- Dzikuj. To miy gest. - shild staraa si zachowywa uprzejmie, cho wszystko si w
niej gotowao. Ta bezczelna kobieta nie wstaa nawet na powitanie, a teraz mie krytykowa jej
strj.
- Niewiele si tu zmienio od czasu, gdy tu byam ostatnio. Wyobraam sobie, e nieatwo
si tu zaaklimatyzowa wiejskiej gospodyni.
- Dzikuj za trosk, ale wietnie sobie radz. Pozwoli pani, e odprowadz j do drzwi? shild nie miaa zamiaru sucha tego, co Sophie ma do powiedzenia o majtku i o tutejszym yciu.
- Mam na myli przede wszystkim rodzin. - Sophie udaa, e nie syszy shild. - Hannah
potrafi by zawzita i nieuprzejma, a Ole puszcza przecie oko do kadej napotkanej kobiety, wic
musisz mie nieatwe ycie. Nie rozumiem, jak moga zaufa temu mczynie...

- Do! Nie jestem zainteresowana pani zdaniem na temat mojego ma, ani na aden inny
temat. I nie chc sysze ani sowa wicej.
Sophie podniosa si z kanapy i wygadzia jedwabn spdnic. Drgna lekko na dwik
ostrego gosu shild.
- Wiem, o czym mwi. Nie zapominaj, e tu spdziam dziecistwo. Mieszkaam z Hannah
i z Olem. Nie masz pojcia, ile razy jedzilimy z Olem po tym lesie i jak czsto zsiadalimy z koni,
eby...
- Czy musz zawoa tu Hannah? - shild pooya do na klamce.
- Nie, skde. Jestem dobrze wychowana i rozumiem, e nie jestem tu mile widzianym
gociem.
- Mam spore wtpliwoci co dci pani wychowania - wyrwao si shild. - Gdyby bya pani
dobrze wychowana, umiaaby pani przywita si uprzejmie.
Sophie zacisna usta i odrzucia gow w ty.
- Nie pozwol, by mnie pouczaa byle wieniaczka.
Nie ty jedna daa si nabra na czue swka Olego. Tylko bogowie wiedz, ile dziewczt
mia przed tob...
shild poczua, e krew jej odpywa z twarzy, lecz postanowia zachowa spokj. Nie
pozwoli, by ta kobieta zepsua jej zwizek z Olem. Ona a dyszy dz zemsty i nie naley wierzy
adnemu jej sowu.
- Dzikuj za przesyk. - shild otworzya drzwi, czekajc, a Sophie opuci pokj.
- Gdybym wiedziaa, e spotka mnie taka niewdziczno, nigdy bym nie wywiadczya ci
tej przysugi. - Sophie odwrcia si jeszcze w holu. - Musisz nauczy si troch pokory wobec...
- Pozwol sobie przypomnie, e nie prosiam pani o adne przysugi - przerwaa jej shild
lodowato. -Oszczdzia pani jedynie fatygi krawcowej, ktra zapewne jest z tego rada. egnam.
- Co ty tu robisz? - Ostry gos przeci powietrze jak bicz. Po przeciwnej stronie holu staa
Hannah, piorunujc wzrokiem gocia. shild nigdy jeszcze nie widziaa jej tak rozgniewanej.
- Przywiozam tylko przesyk od krawcowej - odpara Sophie bezczelnie. - Nie mog
jednak powiedzie, by kto mi tu podzikowa za fatyg. Domylam si, e najnowszy czonek
rodziny zosta dokadnie wyuczony dworskich obyczajw, jakie tu panuj.
- Wiesz doskonale, e ani ty, ani nikt inny z twojej rodziny nie ma prawa przestpi tego
progu.
Hannah mwia cicho, lecz w jej gosie byo tyle nienawici, e shild struchlaa. Poprosi
pniej Olego, by jej opowiedzia co wicej o Sophie i o jej rodzinie. Hannah ma zapewne

powody, by si tak zachowywa, chocia to, co Ole do tej pory onie opowiedzia, nie uzasadnia
takiego postpowania. Za tym kryje si co wicej.
- A ty wci si rozkoszujesz myl, e zrujnowaa ca rodzin. e wdeptaa nas w boto!
- Sophie, nie rozumiem, dlaczego sama sobie chcesz wyrzdzi krzywd, zjawiajc si tutaj.
- Hannah podesza do modej kobiety stojcej na rodku holu. - Mogabym oskary twoj rodzin
o usiowanie zabjstwa. Moe zapomniaa ju o roju pszcz, ktry omal nie zabi Olego, moe
zapomniaa o puapce, ktr zastawia na Flemminga, lecz...
- Tutaj nie s potrzebne adne wyjanienia - rzek Ole, ktry stan wanie na szczycie
schodw w towarzystwie Flemminga. - Wszystko ju dawno zostao wyjanione. I jeli ta rodzina
nadal nie rozumie, e drzwi Srholm s dla niej zamknite, to trzeba to jeszcze podkreli.
shild zamara na dwik gosu ma. Byo w nim tyle pogardy, na ile zasuya sobie
Sophie. I jakby si umwili, Flemming i Ole wzili Sophie pod rce i popchnli j w stron drzwi.
- Pucie! Sama pjd!
- By moe. Ale masz ogromne kopoty ze zrozumieniem, e nie ma tu dla ciebie miejsca odezwa si Flemming. - Chcemy ci tylko pomc.
Sophie wyrywaa si ile si, lecz obaj mczyni mocno j trzymali. Zamierzali upokorzy
nieproszonego gocia, prowadzc go w ten sposb do samego powozu. Sophie bya purpurowa z
gniewu, gdy posaa pene wciekoci spojrzenie Hannah, przytrzymujcej drzwi.
- Przeklci zdrajcy! - wykrzykna na koniec.

Rozdzia 4
shild przerazia si, syszc takie sowa z ust eleganckiej, zdawaoby si, kobiety.
Spojrzaa zaskoczona na Hannah, ktra wanie zamykaa drzwi.
- Nie przejmuj si ni. Jej zachowanie wiadczy tylko o niej. - Hannah uciskaa synow. Jak ona si tu dostaa?
shild wyjania, co si wydarzyo. Hannah mrukna pod nosem, e zapewne drzwi
otworzya jedna z nowych sucych. Wszyscy, ktrzy od lat pracuj we dworze, wiedz doskonale,
e ani Sophie, ani nikogo z jej rodziny nie naley wpuszcza.
- No, ale zdaje si, e przywioza co niezwykego. -Hannah z umiechem skierowaa si w
stron pokoju dziennego. - Ogldaa ju swoje suknie?
- Ale skd! Nie zdyam. Widok tej kobiety tak mnie wytrci z rwnowagi, e zupenie o
nich zapomniaam. Ale... - shild zerkna na puda. - A trzy pudeka? Zamwiam przecie tylko
jedn sukni. To jaka pomyka.
- Nie sdz. - Hannah umiechna si jeszcze szerzej.
- Zdaje si, e Ole zapomnia ci o czym powiedzie.
W tej samej chwili do pokoju weszli Flemming i Ole, obaj pogodni i umiechnici.
- Ona nigdy ju tu nie wrci. Nie ma co do tego wtpliwoci. - Flemming pokrci gow. Jej godno niele ucierpiaa, gdy si usadzilimy dam w powozie.
- Miejmy nadziej, e wreszcie o nas zapomni - doda Ole. - Jeli jednak nie zechce
zrozumie tego, co si stao, wszystkiego mona si po niej spodziewa. - Ole podszed bliej i
zerkn na pudelka.
- Nie otworzysz ich? - umiechn si do ony, otaczajc j ramionami. - Chyba ci
zapomniaem powiedzie, e poprosiem krawcow, eby uszya jeszcze ze dwie inne suknie, skoro
ju zna twoje wymiary.
shild zarumienia si z zakopotania i radoci. Czyby Ole naprawd wstydzi si ubra,
ktre przywioza z Hemsedal? Czy te po prostu chcia jej sprawi niespodziank?
- No nie, nie posdzaj mnie o to. - Ole od razu si domyli, o co go ona podejrzewa i
zrobio mu si przykro.
- Wspaniale wygldasz w tym, co masz na sobie. Chciaem tylko sprawi ci rado.
- shild na pewno to rozumie. - Hannah rozadowaa sytuacj. - Nigdzie jednak mczyni
nie przygldaj si kobietom, ktre przymierzaj ubrania.
Flemming i Ol wymienili znaczce spojrzenia.

- Ma si rozumie. Co my tu jeszcze robimy? - Flemming obrci si w stron drzwi. - Nie


bdziemy zakca spokoju damom.
Pudeka zostay natychmiast wniesione do przebieralni. Tu byo do miejsca przed
wielkimi lustrami. shild w duym napiciu otworzya pierwsze pudo.
- Jaki pikny! Nigdy niczego takiego nie miaam! - wykrzykna na widok rdzawego
kostiumu, ktry sama zamwia.
- Przymierz go - zachcia j Hannah, pena podziwu dla gustu synowej, bo zarwno kolor,
jak i krj pasoway do niej doskonale. - Jeli dobrze znam t krawcow, gdzie w pudeku powinna
by bluzka do kompletu.
shild znowu zajrzaa do pudeka. I znalaza bkitn bluzk ze stjk, zapinan na gsto
przyszyte guziczki. Gdy ju woya ten kostium, musiaa si kilka razy obrci przed lustrem. Nie
wygldaa wcale jak shild z Rudningen, lecz cakiem jej si podobaa ta nowa osoba.
- Ley jak ula - stwierdzia Hannah. - Wiesz, w czym ci do twarzy. Teraz pora zajrze do
pozostaych pudeek.
Hannah bya rwnie podekscytowana jak shild i czua si coraz lepiej, majc u boku
kobiet, z ktr moga porozmawia. Kobiet, ktrej moga zaufa.
- O matko! - shild wyja jedwabn, ciemnozielon sukni z atlasow lamwk wok
dekoltu i bufiastych rkawkw.
- Kiedy miaabym nosi co tak piknego?
- O, na pewno znajdzie si okazja. - Hannah z umiechem pomagaa jej zasznurowa sukni.
- Ojej, ju si zaczynam denerwowa. - shild obrcia si, unoszc wosy. - W takiej sukni
bd chyba musiaa upi wosy, prawda?
- Te tak uwaam. Mam bardzo zrczn suc, ktra nas uczesze w razie potrzeby. Oj, co
mi si zdaje, e wkrtce urzdzimy przyjcie.
W ostatnim pudle by kostium do jazdy konnej. Z bryczesami i ze spdnic do kompletu.
shild zerkna pytajco na teciow.
- Moesz wybra. Ja wol bryczesy, ludzie w Srholm ju si do tego przyzwyczaili i nie
gapi si, gdy widz, jak jed po msku. Ale zrobisz, jak zechcesz. Znajdzie si i damskie, i
mskie siodo.
- To musiao kosztowa...
- shild, posuchaj. - Hannah usiada na jednym krzele, a na drugim posadzia synow. Ole nie sprawiby ci takich prezentw, gdyby nie mia pienidzy. Gdy jest w Hemsedal, prawie nic
nie wydaje. I chcia ci sprawi rado tymi strojami. Nie musisz si obawia, e wydaje na to

pienidze przeznaczone na co innego. Twj m jest czowiekiem majtnym, cho wiele o tym nie
mwi.
shild wysuchaa teciowej z wdzicznoci. Przypuszczaa, e Ole ma spory majtek, lecz
uspokoio j zapewnienie Hannah. Tylko jak zdoa wrci do normalnego ycia, jeli Ole bdzie j
tak rozpieszcza?
- Skoro ju tutaj siedzimy, to powiedz, jak si czujesz w Rudningen? Podoba ci si
gospodarstwo?
shild domylia si, e Hannah ma ochot na pogawdk, zdja wic strj do jazdy konnej
i usadowia si wygodnie.
- Rudningen to wspaniae gospodarstwo i atwo si je prowadzi. Gospodarzenie we wasnym
domu sprawia mi wielk przyjemno - umiechna si. - Mamy nowe zasonki i nowe tapety w...
- Doskonale. To przecie wasz dwr, powinnicie go urzdzi tak, jak chcecie. Uday wam
si niwa i wypas byda na hali w tym roku?
- Tak, jak najbardziej. Chocia spdzilimy bydo z hali wczeniej ni zwykle, spiarnia jest
pena masa i sera. Miso si suszy, ziarno jest ju w beczkach. Myl, e tej zimy niczego nie
zabraknie.
shild stara si by jak najlepsz gospodyni, pomylaa Hannah. To dobry znak.
- Ciesz si, e jeste zadowolona.
- A co u ciebie? - omielia si spyta shild. - aujesz, e si wyprowadzia z Hemsedal?
Hannah odpowiedziaa dopiero po chwili zastanowienia.
- Ja nie auj. Dobrze mi si yje tu w Srholm, pki majtek nie przysparza adnych
problemw. Ale... - zawahaa si przez chwil. - Martwi si troch o Birgit. - Hannah odgarna
siwy kosmyk z czoa. - Zawsze bya pogodn dziewczynk, tutaj w Srholm nauczya si jedzi
konno, bierze lekcje duskiego i innych przedmiotw, ma przyjaciki. Ale od czasu choroby
Flemminga zasza tu wielka zmiana. - Hannah westchna i spojrzaa na synow z rozpacz. - Sama
zreszt widziaa, co si wydarzyo w dniu waszego przyjazdu.
shild pokiwaa gow, dobrze pamitaa przykre zajcie w holu. Jeli Flemming czsto
wpada w tak niepohamowan wcieko, nie ma si co dziwi, e Birgit si go boi.
- Czy Flemming czsto traci panowanie nad sob?
- Zbyt czsto. Jestem zrozpaczona, ale co ja mog zrobi? Martwi mnie to, e Birgit si
zmienia. Jest cicha i pokorna. Ale ja kocham take Flemminga i nie chc, eby si wyprowadzi. Hannah pokrcia gow i westchna ciko.
shild si przerazia, gdy Hannah wspomniaa o wyprowadzce. Czy jest a tak le, e
zaczli rozwaa takie rozwizanie?

- A co mwi Flemming? - zapytaa. - Chyba zdaje sobie spraw, e to przeraa Birgit.


- Uwaa, e dziewczynka powinna by dobrze wychowana i musi znosi kary. Nie chce
przyzna, e le robi, gdy j bije.
Jeli Hannah ma racj, Flemming bardzo si zmieni. shild si zamylia. Czy mwi tak,
bo nie chce si przyzna do swojej saboci przed on? Czy te naprawd uwaa, e dzieci naley
bi?
- Czy zoci si tylko na Birgit? - shild zacza podejrzewa, e Flemming gniewa si
take na Hannah i okazao si, e ma racj.
- Na mnie te, lecz ja to potrafi znie. Gorzej z Birgit. Zapada cisza. shild przygldaa
si uwanie twarzy
teciowej. Wok jej oczu wida byo lady zmczenia, lecz gow miaa podniesion, jak
zawsze. Wosy posiwiay ju cakiem na skroniach, a i pord pozostaych zdarzay si srebrne
pasemka. Ale z siwizn byo jej do twarzy. Wygldaa z ni jeszcze bardziej dostojnie.
- No, ale nie powinnam ci zamcza swoimi problemami. - Hannah otrzsna si z
czarnych myli. - Ciesz si, e spdzicie tu ca zim. Mam nadziej, e w tym czasie Flemming
odzyska spokj. On take bardzo si ucieszy z waszego przyjazdu.
- W to nie wtpi. Wszyscy nas tak serdecznie przywitalicie. - shild zdja spodnie do
jazdy konnej. - Przydadz mi si ju jutro rano. Wybieramy si z Olem na konn przejadk.
Nigdy jeszcze nie prbowaam siedzie w mskim siodle.
- O, w mskim siodle siedzi si znacznie pewniej i atwiej kontrolowa konia - zamiaa si
Hannah. - Pamitam, jak pierwszy raz tak usiadam. Niele to musiao wyglda, gdy podniosam
wszystkie spdnice i przerzuciam nog na drug stron. Ty masz przynajmniej spodnie.
Hannah i shild powiesiy ubrania w szafie.
- Zasuyymy sobie na kawaek ciasta. To by dzie peen niespodzianek.
- Zajrzyjmy najpierw do biblioteki - zaproponowaa shild.
Ole si do nich umiechn i zaprosi do rodka.
- Mamy tu i ciastka, i herbat. - Ole podnis si i przestawi krzesa tak, by wszyscy si
nawzajem widzieli. -Czy pani zadowolona z krawcowej?
shild zarumienia si po same uszy i umiechna ciepo do ma.
- Wicej ni zadowolona. Stanowczo za duo dostaam. Ole obj on ramieniem i
ucaowa w czoo.
- W sam raz tyle, na ile zasuguje moja liczna ona. Najwaniejsze, e podobaj ci si
suknie.

W bibliotece spdzili mie chwile. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Panowie wci si


cieszyli, e udao im si wyprowadzi Sophie z domu. Chocia miechom i artom nie byo koca,
shild nie moga si oprze wraeniu, e to powana sprawa. Postanowia poprosi ma
wieczorem, by jej wszystko opowiedzia.
- Pojedziemy na naboestwo do Roskilde w niedziel? - Flemming zaskoczy wszystkich
pytaniem. - Jeli pogoda si utrzyma, bdzie to przyjemna wycieczka.
Hannah i Ole zgodzili si z nim, lecz w tej chwili drzwi si otworzyy z hukiem i do
biblioteki wbiega Birgit.
- Mama! Ole! Skakaam. I ani razu nie spadam.
Birgit zataczya z radoci, jej twarz janiaa entuzjazmem. Zanim Hannah si obrcia w
stron crki, rzucia ostrzegawcze spojrzenie mowi. Jego twarz jednak ju si zmienia. Nie
patrzc na Hannah, hukn:
- Birgit! - Wsta ju z krzesa z uniesion doni. - Tak si nie wchodzi do pokoju!
Birgit struchlaa i skulia si. Jak przeraony zajczek przyskoczya do matki, ktra siedziaa
najdalej od ojca. Cisza wszystkim bardzo ciya, lecz na szczcie w otwartych drzwiach pojawia
si Tina.
- Przepraszam, to moja wina, ale nie mogam za ni nady. Tak si cieszya... - Tina
dygna. Wygldaa na zawstydzon.
- Wszystko w porzdku, Tina. Wiem, jak trudno poskromi zapa mojej siostry. - Ole skin
gow sucej i poprosi, eby zamkna drzwi. Z cikim sercem spoglda na siostr. Jej oczy,
jeszcze przed chwil pene entuzjazmu, byy ciemne i smutne. Dziewczynka wtulaa si w matk, a
na brata patrzya tak bagalnie, e zapragn jej broni. Wprost nie do wiary, eby Flemming,
dorosy mczyzna, nie rozumia, e ma do czynienia z dzieckiem. Ole musia mocno wzi si w
gar, eby do reszty nie straci humoru. Zrozumia, e sprawa jest znacznie bardziej
skomplikowana, ni si mogo wydawa. Chodzi przede wszystkim o Birgit, ale i kopoty doktora
nie s bez znaczenia. Przypomniay mu si sowa shild. Moe rzeczywicie Flemming czuje si tu
zbdny?
- Musisz nam teraz opowiedzie, co si stao. - Ole porzuci swoje myli i spojrza na
siostr. - Kto skaka, ty czy ko?
Birgit nie moga si nie rozemia.
- Ko... - zastanowia si przez chwil. - No i ja.
- Rozumiem. Chcesz powiedzie, e zacza skaka przez przeszkody. I nie boisz si?
- Nie. Skakaam przez pie i ko wyldowa po drugiej stronie.

- Udao ci si utrzyma w siodle? - Hannah wzia crk na kolana i odgarna jej kosmyk
wosw z czoa.
- Troch mn zatrzso, ale nie spadam.
- Zdaje si, e moja crka jest odwaniejsza ni sdziem. - Wszyscy spojrzeli na
Flemminga. Mwi teraz cakiem normalnym, niemal przyjacielskim tonem. - Pokaesz mi ktrego
dnia, jak jedzisz?
Birgit spojrzaa na ojca lkliwie i pokiwaa gow bez sowa.
- Pora chyba, ebymy si przekonali, jak grasz na szpinecie - powiedzia Ole, podnoszc
si z miejsca. - Moe shild te chce posucha.
Birgit zeskoczya z kolan matki i pobiega do drzwi.
- Tak, umiem zagra ca melodi.
Hannah i Flemming zostali w bibliotece. adne z nich si nie odezwao. W kocu Flemming
wsta i wyszed. Ale po drodze pogaska on po gowie.
Hannah dugo siedziaa w milczeniu. Co si z nim dzieje? Nawet w towarzystwie innych
ludzi Flemming nie potrafi nad sob zapanowa. Jakby straci wszelki rozsdek. Hannah czua si
bezradna. Czy to moliwe, e on w kocu kogo skrzywdzi?
Spojrzaa na puste filianki. Cakiem mio im si gawdzio, pki do biblioteki nie wpada
Birgit. Moe rzeczywicie bdzie najlepiej, jeli Flemming przeprowadzi si do swojego starego
domu? Hannah ukrya twarz w doniach, walczc ze zami. Nie chciaa go straci. Jej ycie staoby
si puste bez Flemminga. Ale czy dobro Birgit nie powinno znaczy dla niej najwicej? Nie miaa
ju siy patrze na przeraon twarzyczk crki.
W bibliotece panowaa cisza i pachniao ksikami, zupenie jak w dziecistwie. Hannah
podniosa si i zacza wdrowa midzy pkami. Muskaa palcem skrzane grzbiety,
przypominajc sobie to t, to tamt ksik. Wspominaa take matk, ktra zawsze przy niej bya i
suya rad. Ona sama nie jest chyba dobr matk, skoro moe patrze na cierpienie crki.
Zatrzymaa si przy ksice z opowieci o dumnym kurcztku, ktre chciao si tylko bawi. Czy
Birgit jest takim kurcztkiem, ktre zawsze chodzi wasnymi drogami? Moe Flemming dostrzeg,
e dziewczynk trzeba wychowywa surowiej, ni ona to robi? Znw ogarny j wtpliwoci.
Moe to ona popenia bd? Moe pozwala Birgit na zbyt wiele? Ole rzadko mwi o siostrze,
chocia czsto z ni przebywa. Ciekawe, co on o niej sdzi?
Hannah wdrowaa bez wytchnienia midzy pkami. Do biblioteki powoli zakrada si
mrok, lecz ona tego nie zauwaya. Usiada w skrzanym fotelu, zapatrzona w dal. Bl dawi jej
gardo, gdy mylaa o Sorholm bez Flemminga.

- Dobry Boe, dopom mi, prosz. Pom nam. Zoya rce do modlitwy. Gdzie si
podziaa sia, z ktr zazwyczaj podchodzia do cudzych problemw? Wasnych nie potrafia
rozwiza Pochylia gow. - Pom nam, dobry Boe.
- Wci tu siedzisz?
Hannah podskoczya na dwik gosu. Pokj pogrony by w ciemnociach. -Ole?
- Tak. Mog wej?
- Oczywicie. - Hannah podniosa si, eby zapali lamp. Musiaa tu zasn, bo dawno ju
mina pora podwieczorku. - Chyba niedugo bdzie kolacja? - zapytaa.
- Owszem, ale zdymy porozmawia. - Ole postanowi jak najszybciej porozmawia
zarwno z matk, jak i z Flemmingiem. Nie mg ju duej patrze na cierpienie Birgit.
Hannah odgarna wosy z czoa i usiada naprzeciwko syna.
- Chciaby zapewne porozmawia o Birgit i o Flemmingu? - westchna, nie tyle
zrezygnowana co zmartwiona.
- I o tobie.
- Jak to o mnie? - zdziwia si Hannah.
- Birgit jest zalkniona i cigle spita. Czy ciebie to take dotyczy?
- Pewnie tak. Lecz ja potrafi si lepiej obroni ni dziecko.
- Nie mogem patrze, jak j uderzy pierwszego dnia. Niewiele brakowao, a dostaby
pici midzy oczy. -Ole mwi spokojnie, lecz stanowczo. Hannah nie miaa wtpliwoci, e syn
rzeczywicie mgby si rzuci na Flemminga. - Tylko obecno shild mnie powstrzymaa. To
byo jej pierwsze spotkanie z Srholm.
- Dzikuj, e si opanowae - powiedziaa Hannah, wyobraajc sobie, co by si dziao,
gdyby Ole i Flemming skoczyli sobie do oczu.
- Czy czsto j bije?
- Zdarza si. I zdaje si, e twoja siostra wiele zniosa, nim ja si zorientowaam, co si
dzieje. Na pocztku potrafi si opanowa w mojej obecnoci. Ale od kiedy raz go zaskoczyam, nic
ju nie moe go powstrzyma.
Hannah opowiedziaa Olemu o historii z martwym ptaszkiem i o tym, jak si po raz
pierwszy zorientowaa, e Flemming bije Birgit. Ole poczu, e co go ciska w doku.
- Wiedziaem, e bardzo le si tu dzieje - westchn Ole. - Twoje listy zdradzay, jak
bardzo si martwisz. A tu przed wyjazdem miaem widzenie, w ktrym zobaczyem wszystko
przez co przesza Birgit. - Ole pochyli si do przodu, opierajc okcie o kolana. - Co on mwi, gdy
si wtrcasz? Bo chyba to robisz?

- Wtedy jest jeszcze gorzej. Wrzeszczy na mnie, a ja w towarzystwie Birgit unikam ktni.
Nauczyam si ju obserwowa jego twarz i wyczuwam, kiedy wybuchnie. Jeli wwczas zdoam
go uprzedzi, zazwyczaj si jako uspokaja.
Hannah bya wyczerpana. Ole pomyla, e to moe nie najlepszy moment na rozmow.
Lecz ta rozmowa bya konieczna.
- Nigdy nie moemy czu si bezpieczne.
Ole rozumia doskonale, jak matce jest trudno. Musiaa wci czuwa, gotowa na kolejny
wybuch gniewu. I way sowa, gdy Flemming by w kiepskim nastroju.
- Prbowaa mu pomc? - Ole przypomnia sobie pene rozpaczy spojrzenie, ktre
Flemming mu posa. To byo jak baganie zranionego zwierzcia.
Hannah musiaa si gbiej zastanowi. Czy rzeczywicie prbowaa mu pomc?
- Rozmawiaam z nim - zacza. - On uwaa, e niepotrzebnie si wtrcam. Mam nadziej,
e wsplnie uda nam si rozwiza problem. Czasami wierz w jego obietnice. Zdarzao si, e
wpada w rozpacz i byo mu przykro, lecz potem znw stawa si zatwardziay.
Ole nie mg si oprze wraeniu, e matka jednak nie prbowaa wczu si w sytuacj
ma, by zrozumie jego problemy. Ale nie jemu sdzi w tej sprawie. Nigdy z ni przecie nie
rozmawia o takich kopotach, bo to ona bya zawsze t siln, t, ktra podejmowaa decyzje i zaatwiaa sprawy. Ole z alem pomyla, e matka si postarzaa. Oby tylko umia jej pomc.
- Nie zauwaya w nim adnej zmiany przed jego chorob?
Hannah pokrcia gow.
- Nie, raczej nie. Zirytowa si tylko raz, gdy zobaczy nad jeziorem malarza, Wilhelma
Rbe i to, jak on na mnie patrzy. Na dworze byo tego dnia wielu ludzi. A Birgit prbowaa puci
latawca. - Hannah przerwaa na chwil. - Pamitam to szczeglnie, bo baam si, czy malarz nie
usyszy sw Flemminga.
Dziwne, e matka wspomniaa o malarzu w tym kontekcie, pomyla Ole. shild te o nim
napomkna. Moe powinien zapyta matk wprost? Ole nie by pewien, jak dalece moe
wypytywa o jej prywatne ycie. Sam zreszt wcale nie by pewien, ile chce wiedzie.
- Czy to moliwe, by Flemming by niezadowolony z tego, e pozwalasz malarzowi
korzysta ze wschodniego skrzyda? - O to mona chyba zapyta. - Moe jest zazdrosny?
Ole odnis wraenie, e matka zarumienia si odrobin, lecz w tym wietle nie mg by
tego pewien. Lampa rzucaa niespokojne cienie.
- A co to ma wsplnego z Birgit? - Gos Hannah brzmia ostrzej ni przedtem. Ole od razu
si zorientowa, e przekroczy niewidzialn granic. Tylko dlaczego matka poczua si zagroona?
Ole nie mia ochoty cign tego tematu, lecz zrobi to ze wzgldu na siostr.

- Nie, to pewnie nie ma nic wsplnego z Birgit, ale... -Ole zagryz wargi i spojrza miao w
twarz matki. - Zazdro moe przybiera rne formy.
Nagle Hannah si rozemiaa. Jej niski, sztuczny miech wypeni bibliotek.
- Wiele si nauczye przez te lata. Sdzisz zatem, e wybuchy gniewu Flemminga mog
by form zemsty na mnie? Tylko za co?
Ole nie odpowiedzia na to pytanie. Uzna, e i tak duo powiedzia. Sam za upewni si, e
Flemming bije Birgit, e nie zdarzyo si to po raz pierwszy.
- Tego ju sama si musisz dowiedzie - odpar z nadziej, e dao to matce do mylenia.
Jeli daa Flemmingowi powd do zazdroci, sama musi to sobie uwiadomi.
- Pora na obiad. - Ole podnis si i pomg wsta matce. I zrobi co, czego nie robi od
wielu lat. Przytuli j mocno. Dugo j trzyma w objciach, a ona zoya gow na jego piersi. Nie
pado ju wicej ani jedno sowo.

Rozdzia 5
- To jest pani na Sorholm. Ta, ktra trzyma u siebie malarzy i zwykle gospodynie.
Hannah nie moga nie sysze szeptw kobiet, ktre za ni siedziay. Lecz nie zwracaa na
nie uwagi. Siedziaa spokojnie i patrzya na drzeworyt nad otarzem, przedstawiajcy sceny z ycia
Jezusa.
Tej niedzieli katedra w Roskilde bya pena ludzi i wielu z nich wiedziao, kim jest Hannah.
Pogardliwy ton kobiety siedzcej w nastpnym rzdzie wiadczy o tym, i zapewne pochodzia z
arystokratycznych krgw. Hannah wiedziaa, e wiele osb ma jej za ze to, e pomoga Lenie
Skals rozwin malarski talent.
Nie musiaa odwraca gowy, by si domyli, e Ole te sysza te sowa, sdzia jednak, e
Flemming nie zwrci na nie uwagi. Flemming siedzia po jej lewej stronie. Po prawej siedziaa
Birgit, potem Ole i shild. Hannah zauwaya, jak Birgit przylgna do brata, i zastanawiaa si, co
bdzie, gdy Ole wrci ju do Hemsedal. Birgit bdzie bardzo za nim tsknia. Kobiety w nastpnym
rzdzie nie przestay rozmawia, szeptay jednak tak cicho, e trudno byo je zrozumie.
Gdy naboestwo si rozpoczo, Hannah zerkna na shild. Synowa nigdy jeszcze nie
bya w tak wielkim budynku, nic dziwnego, e oczy miaa szeroko otwarte. Nie ona pierwsza
oniemiaa na widok tej wspaniaej katedry. Tego dnia Hannah nie uczestniczya w piewach,
suchaa tylko chru gosw wznoszcych si a pod sklepienie i pozwalajcych jej zapomnie na
chwil o wszelkich zmartwieniach.
Kto szturchn j lekko w lewy bok. Hannah przypomniaa sobie nagle, e to Flemming
zaproponowa t wycieczk. Obrcia si i spojrzaa mu prosto w oczy, smutne, ale i pene nadziei.
Z miejsca ogarno j przygnbienie, ktre tak czsto ostatnio przeywaa. Ze wzgldu na Birgit
staraa si o pogodn atmosfer, lecz w gbi duszy pakaa z bezsilnoci. A przecie tak trudno
dawi w sobie zy. Od przyjazdu shild i Olego byo jej troch lej. Teraz jednak zrozumiaa, e
jej m w gbi duszy take cierpi.
Kiedy ostatnio powiedziaa mu co miego? To pytanie uderzyo w ni jak piorun. Ca
energi wkadaa w agodzenie sytuacji midzy ojcem a crk. Mylaa tylko o Birgit, a przecie
Flemming te zasugiwa na jej trosk. Trawiona wyrzutami sumienia, chwycia Flemminga za
rk. A potem pochylia si i powiedziaa:
- Jak to dobrze, e zaproponowae, bymy tu przyjechali. Wszystkim nam to dobrze zrobi. I ucisna jego do, a on odwzajemni ucisk.
- Nie da si spojrze na szczyt wiey tego kocioa bez zawrotw gowy. - shild odchylia
gow w ty i prbowaa tej sztuki. - Chyba bardzo dugo j budowali.

- Wiele dziesicioleci. - Flemming pokaza im ciek wok budowli, eby mogli j


obejrze ze wszystkich stron. Wiele innych osb zrobio to samo i wkrtce cieka bya pena ludzi.
Hannah sza z tyu, sama, starajc si dojrze dwie kobiety, ktre rozmawiay o niej w
kociele. Nie zdya si jednak nawet obrci, a zatrzyma j jaki niski jegomo.
- Dzie dobry pani, co sycha?
Hannah rozpoznaa doktora, ktry odwiedzi Flemminga tej nocy, kiedy by taki chory.
- Dzie dobry. Wszystko w porzdku. - Hannah skina gow w stron ma, eby
podkreli, e ju wyzdrowia.
- Wiedziaem, e dojdzie do siebie. - Lekarz pokiwa gow. - Pan Vilbo ma silny organizm.
Hannah zawsze czua si dziwnie, gdy kto uywa nazwiska Flemminga, zazwyczaj
bowiem nazywano go panem na Sorholm albo doktorem.
- A to moja ona. - Doktor odsun si nieco.
- Bardzo mi mio. - Doktorowa bya szczupa, lecz o co najmniej gow wysza od ma.
Twarzy nie wida byo zbyt dokadnie spod brzowego kapelusza, lecz oczy byszczay
ciekawoci. - A wic to pani zamienia dwr w pracowni dla malarzy?
Hannah uniosa brwi ze zdumienia.
- To chyba za wiele powiedziane.
- Zrozumiaam, e goci u siebie pani zarwno biedne wiejskie gospodynie, jak i znanych
portrecistw. Co si nie zgadza?
Hannah nie moga odgadn, czy w gosie tej kobiety dwiczy szydercza nuta, bo jej twarz
miaa przyjazny wyraz, chocia umiech by nieszczery.
- Nie bardzo rozumiem, co ma pani na myli, twierdzc, e goszcz biedne wiejskie
gospodynie? - Hannah nie zwyka uatwia ycia ludziom.
- Myl o tej kobiecie, ktra maluje...
- Ach tak. O Lenie Skals. - Hannah si rozpromienia i mwia dalej z udawanym zapaem: Widziaa pani jej obrazy? Jest coraz bardziej znana.
- Nie. - Doktorowa pokrcia gow, wyranie zdziwiona entuzjazmem Hannah.
- Nic dziwnego, skoro wszystkie zamwienia przychodz z Kopenhagi. Sztuka Leny Skals
cieszy si coraz wikszym uznaniem.
Doktor i jego maonka stali, nie bardzo wiedzc, co powiedzie. Hannah skorzystaa z
okazji, by zakoczy rozmow.
- Musz pastwo koniecznie zajrze do Sorholm, eby zobaczy jej pierwszy obraz. Hannah umiechna si jak najserdeczniej. - Jestem dumna, e to dzieo kobiety - dodaa i szybko
si poegnaa.

Sza z dumnie uniesion gow, lecz myli kbiy si niespokojnie w jej gowie. Wida
ludzie plotkowali o karierze Leny. I zamiast j chwali za talent i pikne obrazy, krzywo patrzyli na
Hannah. Ona jednak nie zamierzaa przejmowa si plotkami. Gorzej z Len, ktra bdzie naraona
na docinki i zazdro. Na szczcie jednak tego lata ani Lena, ani Wilhelm Robe nie myleli o
niczym innym, tylko o swoich obrazach. Hannah moga mie wic nadziej, e plotki nie dotary do
uszu malarki, ktra pod okiem Wilhelma robia coraz wiksze postpy.
Przyspieszya kroku, by dogoni swoje towarzystwo, ktre okryo ju prawie cay koci.
Tego lata czsto zagldaa do dwjki malarzy pracujcych we wschodnim skrzydle i gdy tylko
przestpowaa prg, czua powiew wolnoci i beztroski. Tak jak wtedy, gdy siadywaa przy
krosnach w Hemsedal, tkajc kilimy i bieniki. Zanurzaa si wwczas cakowicie w wiat barw i
ksztatw. Wyszedszy zza wga, spostrzega swoj rodzin pod kocielnym murem.
Krosna. Tak. Dlaczego nie postawia ich sobie w Sorholm? Miaa przecie do miejsca. I
obiecaa nauczy tkactwa kilka ssiadek. Hannah wiedziaa jednak, e dzi tkactwem zajmuj si
tylko ubogie kobiety, ktre nie maj innych rde utrzymania. Nie chciaa im odbiera chleba.
Lepiej co u nich zamwi. Nikt by nie zrozumia, e praca przy krosnach sprawia jej prawdziw
przyjemno.
- Zostalimy zaproszeni na przeksk do Lundeby -wyjania Flemming, spogldajc
pytajco na on. -I przyjem to zaproszenie.
- Znakomicie - umiechna si Hannah. Dwr w Lundeby lea przy drodze, ktr mieli
wraca do domu, a jego dziedzice byli w tym samym wieku co ona i Flemming. Czsto u siebie
bywali. - Ale pojedmy najpierw na pla. Jest taka adna pogoda, czasu mamy duo.
Ole z umiechem pomg onie wsi do powozu. U jej boku wyglda dzi niepozornie i z
wielk dum przedstawia j jako swoj maonk.
- Cudownie wygldasz w tym nowym kostiumie -szepn, siadajc koo niej. - I w tym
koku. - Wprost nie mg si na ni napatrze.
shild zarumienia si jak panienka. Ole te nie najgorzej wyglda. shild czua, e
wszyscy na nich patrz, gdy wychodzili z kocioa.
- To Hannah pomoga mi si uczesa. Taka fryzura bardziej pasuje do kocioa.
- Bardziej pasuje, bo jest ci w niej do twarzy - poprawi j Ole. - A jak ci si podoba
koci?
- Oniemiaam z wraenia. Mogabym go podziwia do koca dnia.
- A co powiesz o kazaniu pastora? - Ole ukry umiech, lecz w jego oczach igray figlarne
ogniki.

- Pastora? - Gdy shild ujrzaa szelmowsk min ma, parskna miechem. - Nie
syszaam ani sowa. W kociele byo tyle ciekawych rzeczy...
- artowaem. Zauwayem, e twoja gowa cigle si obracaa, a oczy wdroway po caej
wityni. I nie dziwi si, e cakiem stracia gow.
Hannah i Flemming siedzieli w swoim powozie, lecz Birgit wsuna si midzy shild i
Olego. Hannah spojrzaa na umiechnit trjk i pomylaa z westchnieniem, e Birgit jest taka
pogodna i rozluniona w ich towarzystwie. Oby ta zima wszystkim im posuya.
- Miaam ci pozdrowi od tego niewysokiego doktora - powiedziaa Hannah, gdy powz
ruszy. - By ze swoj maonk.
- Pyta o mnie? - Flemming nie by szczeglnie zachwycony, bo lekarz przypomnia mu o
jego chorobie.
- Tylko z grzecznoci. - Hannah nie wspomniaa o ukszeniu, eby nie zirytowa
Flemminga.
- Moglibymy ich zaprosi na przyjcie do Srholm. Masz zamiar chyba co zorganizowa
jesieni.
- Owszem. Powinnimy zapewni jakie rozrywki shild. - Hannah czua, e nie ma na to
zbyt wielkiej ochoty. Wiedziaa jednak, e to si zmieni, gdy zjawi si gocie. - Moemy ich
zaprosi, nie wiem jednak, czy przyjd.
- Dlaczego nie? - Flemming spojrza na on.
- Zdaje si, e pani doktorowa nie bya zachwycona tym, e w majtku mieszkaj malarze.
Cho z drugiej strony sdz, e powodowaa ni bardziej ciekawo ni oburzenie.
- Moesz by spokojna. - Flemming pooy do na kolanach ony. - Wprawdzie wiele
osb uwaa, e zachowujesz si niegodnie i niemdrze, wspierajc Len, za nic w wiecie jednak
nie chcieliby, by ich omino przyjcie. Nikt nie odmwi pani na Srholm.
- I panu na Srholm. - Hannah pooya rk na doni ma i spojrzaa mu w oczy. - To nasz
wsplny majtek, prawda?
Gdy powozy si zatrzymay, da si sysze agodny szum morza - monotonna melodia fal
rozbijajcych si o brzeg. Ole uwielbia wsuchiwa si w ten niezmienny rytm. Zamkn na chwil
oczy, by wcign w nozdrza zapach sonej wody. W Danii wanie morze ceni sobie najbardziej.
Przypomnia sobie nagle targowisko w yre, w Lrdal. Tam take fale rozbijay si o brzeg fiordu,
lecz ich melodia bya cakiem inna ni ta.
- Patrzcie, jakie adne muszle. - Nim powz zdy si zatrzyma na dobre, Birgit biega ju
w stron play. Czerwona suknia taczya wok jej ng, a szarfa, ktr suknia bya przewizana,
powiewaa na wietrze. - Chod, Ole.

Ole zeskoczy na ziemi z umiechem i zerkn na Hannah. Matka raczej nie planowaa
spacerw po piasku, gdy zaproponowaa przejadk nad morze.
Hannah zmarszczya lekko nos i otworzya usta, by zawoa crk. Gdy jednak poczua na
sobie spojrzenie syna, zacisna usta. Powinna bya przewidzie, e Birgit zapomni tutaj
natychmiast o witecznym stroju i pantofelkach. Teraz pozostaje ju tylko mie nadziej, e nie
pobrudzi si zanadto.
- Sam mam ochot tak pobiec - zamia si Ole. - Zrzuci buty, podwin spodnie i
pobrodzi po wodzie - doda, obejmujc on.
- Masz wietn okazj. - Fleming, ktry te ju wysiad z powozu, skin gow w stron
play. - Zdaje si, e ona chce ci pokaza co bardzo interesujcego.
- Przynie tu muszelki! - Ole zrobi trbk z doni, lecz morze i tak zaguszyo jego sowa.
- Pospacerujmy tu, na grze, tutaj jest sucho. - Hannah ruszya wzdu trawiastego pagrka,
rwnolegle do play. Wsuna do pod rami Flemminga i ruszyli na spacer, wdychajc wiee,
morskie powietrze. Ole i shild szli za nimi, a wszyscy spogldali na Birgit, ktra biegaa na dole,
na samym brzegu. Od czasu do czasu kucaa, eby wyj z piasku muszelk, i biega dalej. eby
tylko nie przyszo jej do gowy przyklkn, pomylaa Hannah, lecz nie powiedziaa tego na gos.
- Bdzie miaa mokre nogi, a do domu daleko - zaniepokoia si shild.
- Jest przecie ciepo. - Ole mrugn do ony i cisn j za rami. - Jestem z ciebie dzi taki
dumny.
shild spojrzaa na ma ze zdumieniem. Jego gos by ciepy i agodny, oczy mu pony.
Przeszy j nagle taki dreszcz namitnoci, e a si zawstydzia reakcji swego ciaa.
- Co masz na myli? Chyba zawsze jeste ze mnie dumny? - zaartowaa shild.
- Racja. Zawsze jestem z ciebie dumny, lecz dzi wygldasz szczeglnie piknie. - Pochyli
si nad ni i szepn do ucha: - Szkoda, e nie jestemy sami.
shild zarumienia si i zamiaa. Dobrze wiedziaa, co Ole ma na myli, nie musiaa mu
odpowiada. Wyprostowaa si i spojrzaa w stron play. Birgit biega wanie do nich z domi
penymi kamykw i muszelek, ktre przyciskaa do piersi. Zatrzymali si, by na ni zaczeka.
- Tam jest ich jeszcze wicej. - Birgit rzucia swoje zbiory na ziemi i obrcia si ku morzu.
- Pjdziesz ze mn? - Zerkna z nadziej na shild.
- Lepiej bdzie, jeli przyjedziemy tu innym razem - zaproponowaa shild, spogldajc na
swoje ubranie. - Musimy si inaczej ubra, jeli mamy chodzi po brzegu.
Birgit z przeraeniem spojrzaa na swoj sukienk pobrudzon mokrym piaskiem. Trzewiki
miaa cae w piasku, a poczochy przemoczone.
- Chyba mog pj tam jeszcze raz?

- Nie. Wybieramy si z wizyt i nie moemy nanie do domu tyle piasku - stwierdzi
stanowczo Flemming. -Musisz si jako otrzepa, nim pojedziemy dalej.
Hannah podesza czym prdzej, eby pomc crce, a przy okazji zachwyci si muszelkami.
- Co zamierzasz z nimi zrobi? - zapytaa, chcc zatrze nieco wraenie po ostrych sowach
Flemminga.
- Zabior je do domu. - Dziewczynka zastanowia si przez chwil. - Ozdobi nimi rabatki i
swj pokj.
- adnie bd wyglday. - Hannah skoczya otrzepywa sukienk crki i poprosia j, by
troch potupaa. - Moe uda si oczyci je z piasku.
- Na pewno piasek jest te w rodku - stwierdzi Flemming stanowczo i kaza crce od razu
zdj trzewiki. -Wysypiemy go tutaj - doda. Chcia pomc onie.
- Nie ma tam adnego piasku - przekonywaa Birgit.
- Bzdura. Masz mnstwo piasku w butach. Chod no tutaj. - Zapa jedn nog dziewczynki
i zacz rozsznurowywa bucik.
- Au, nie! Wykrcisz mi nog - zaprotestowaa Birgit, skaczc na jednej nodze.
- No tak, jeli nie bdziesz sta spokojnie, moe si to le skoczy. - Flemming wci
trzyma jej stop, manipulujc przy sznurowadle. Birgit zy polay si z oczu. W kocu udao mu
si zdj trzewiki i wysypa z nich mnstwo piasku.
- Teraz moesz je zaoy z powrotem. Tylko nie biegaj ju po piasku. - Flemming mwi
bardziej opryskliwym tonem ni zamierza. Birgit struchlaa.
Hannah staa bez ruchu, obserwujc ma i crk. Wstrzymywaa oddech z nadziej, e
Birgit posucha ojca. Gdy spostrzega, e dziewczynka pochyla si, eby zawiza sznurowado,
odetchna z ulg. W gosie Flemminga byo co, co wskazywao na to, e jego cierpliwo si
wkrtce wyczerpie. A taki miy by ten dzie, pomylaa, zerkajc na syna i synow. Wszyscy od
razu spowanieli, syszc gniewny gos Flemminga. Ole przesta obejmowa on. On te by w
pogotowiu. Hannah ciko si zrobio na sercu, spojrzaa z alem na crk. Oczywicie, e maa
powinna oprni buty z piasku, bardzo dobrze, e Flemming by konsekwentny. Szkoda tylko, e
mwi tak nieprzyjemnym i ostrym tonem, ktry przeraa Birgit.
- Gupiec - mrukna pod nosem dziewczynka na tyle gono, e wszyscy to usyszeli.
Flemming postpi krok do przodu, lecz Hannah zagrodzia mu drog, udajc, e poprawia crce
sukienk.
- Jakie pikne muszle. - shild pochylia si i podniosa jedn. - Morze je wyrzuca na
brzeg?

- Nie. Mieszkaj w gbi piasku. - Birgit si rozpromienia i wycigna szyj, by dojrze


podun muszl, ktr wzia shild. - Nauczyciel mwi, e mona je znale tylko wtedy, gdy s
ju martwe.
- Tylu rzeczy si ju dowiedziaa. - shild bya pod wraeniem odpowiedzi maej i rzucia
pytajce spojrzenie Flemmingowi.
- To prawda - mrukn, cho brwi mia wci zmarszczone. - W muszli yje mikka maa,
a kiedy maa umiera, puste muszle wyaniaj si na powierzchni.
shild z umiechem podaa muszl Birgit.
- Wiele si tu naucz. Nigdy jeszcze nie trzymaam w rku muszli.
- Zaraz ci je wszystkie poka - ucieszya si Birgit i zacza zbiera swoje skarby. Byo ich
jednak zbyt wiele, musiaa zrobi koszyczek z rk tu przy sukni, eby si zmieciy.
- Przesta, Birgit! - Flemming hukn tak, e dziewczynka a podskoczya i upucia poow
muszli. - Matka wanie oczycia ci sukienk. A ty co robisz?
Birgit nie odpowiedziaa, przyciskaa tylko donie do piersi, tak e piasek zostawi kolejne
lady na sukience.
- Wyrzu to paskudztwo! - Flemming machn rk tak, e Birgit wszystko wypucia.
Zadraa jej dolna warga, ale dziewczynka bya zbyt harda, by zapaka. Hannah znw otrzepaa jej
sukienk, sdzc, e tym razem Flemming posun si za daleko. Wiedziaa jednak, e lepiej nic
teraz nie mwi, eby nie wprowadzi jeszcze wikszego napicia.
- Zbierzemy twj skarb i uoymy go w powozie. Jest nas kilkoro, wic wystarczy, e kade
z nas wemie kilka muszli.
- wietny pomys. - shild od razu si pochylia, eby podnie par muszli, Hannah zrobia
to samo. Birgit chwycia kilka gadkich kamykw i nagle si obrcia, eby pokaza je Olemu.
- Dotknij ich, Ole. S cakiem mikkie.
Ole rozemia si z przejzyczenia siostry, ale niemal w tej samej chwili Birgit potkna si
o wasne nogi i wpada na Flemminga. Nie chcc jeszcze bardziej pobrudzi sukienk, wypucia
kamyki i chwycia si spodni ojca. Jej rczki zostawiy ciemne smugi piasku na tkaninie.
Flemming chwyci crk i postawi j na nogi. Zorientowa si, e jego jasne spodnie nie s
ju jasne. A myl o tym, e w tym stroju bdzie musia odwiedzi Lundeby, rozjuszya go na dobre.
Czy ta dziewczyna nie mogaby si wreszcie uspokoi i troch uwaa?! Znowu wszyscy si ni
interesowali i prbowali j pocieszy. Wszyscy z wyjtkiem Olego.
Flemming spojrza na swoje brudne spodnie. Do diaba! Przecie nie moe w tym stanie
wybra si z wizyt. Z wciekoci spojrza na crk i pociemniao mu przed oczami. Gwatownie
unis rk. Dziewczynka natychmiast zamkna oczy i skulia si, czekajc na cios.

Lecz nim do Flemminga dosiga celu, co j zatrzymao. Kto chwyci go za przegub i


przytrzyma w elaznym ucisku. Rozjuszony Flemming obrci gow i spojrza prosto w
niebieskie oczy pasierba. Patrzyli sobie w oczy przez chwil, ktra zdawaa si duga jak
wieczno.
Ole nie zamierza puci rki doktora, nim ten si uspokoi. Teraz w milczeniu patrzy
Flemmingowi w oczy i czu strach i gniew jednoczenie. Nie powinien ju duej odkada
rozmowy z Flemmingiem. Zaprosi go do biblioteki zaraz po powrocie do Sorholm. Nawet w rodku
nocy.
- Co ty sobie wyobraasz? - warkn Flemming, stojc wci z uniesionym ramieniem. Sdzisz, e pozwol, by dyrygowa mn byle todzib?
Ole musia si umiechn, bo nigdy nikt go tak nie nazwa. Nie bya to jednak pora na
arty.
- Nie wiem, co sobie mylisz, Flemming. Ale ja nie pozwol, by Birgit bya bita. Wystarczy.
- Co moesz o tym wiedzie? - Flemming chcia wyrwa rk, lecz Ole trzyma mocno.
- Wiem w kadym razie, e Birgit jest jeszcze dzieckiem, a ty zachowujesz si jak troll. Tak
duej by nie moe.
Zapada cisza. Sycha byo tylko szum morza i krzyk samotnej mewy. To mg by taki
pikny dzie, pomyla z alem Ole, ktry nagle poczu si bardzo zmczony.
Wielki Boe, eby tylko nie zama mu rki, pomylaa Hannah. Wiedziaa, jak silny jest
Ole, nie chciaa jednak si wtrca. Moe Flemmingowi ta nauczka dobrze zrobi.
Ole poczu w kocu, e opr Flemminga sabnie, wic powoli opuci rami, trzymajc go
jednak wci za przegub. Puci dopiero wtedy, gdy Flemming sta ze zwieszonymi rkami. I
wwczas ponownie zobaczy ten wyraz rozpaczy na twarzy doktora. To sarno spojrzenie, ktre ju
pierwszego dnia obudzio w nim wyrzuty sumienia.
- Wracamy do powozw, odoymy tam muszle. -shild pierwsza przerwaa milczenie. Po
cichu, lecz cakiem zwyczajnym gosem, zacza mwi co do Birgit i obie odwrciy si od
mczyzn. Po chwili Ole i Flemming zostali sami.
Doktor otrzepa sobie spodnie. Okazao si, e wcale nie zostao na nich wiele trwaych
ladw. Potem si wyprostowa i popatrzy w morze. Nie mg znie spojrzenia Olego. Wiedzia,
e jest w nim wiele pyta, na ktre sam nie zna odpowiedzi. Wzi gboki oddech i przeczesa
wosy doni. Co ma teraz powiedzie?
- Dobrze, e mnie powstrzymae - powiedzia, nie patrzc na modego mczyzn. Dzikuj.

Ole spojrza na Flemminga, z ktrego nagle jakby uszo powietrze. Wspczucie, ktre go
ogarno, nie uatwiao sprawy. Ole czu, e musi si zatroszczy nie tylko o Birgit, lecz take o jej
ojca.
- Lepiej nigdy nikogo nie bi. - Ole obrci si, eby pj za kobietami, a Flemming
pody za nim. - Postarajmy si jednak, eby wizyta w Lundeby upyna w miej atmosferze. I
moe znalazby dzi wieczorem chwilk, eby ze mn porozmawia?
- Na pewno. - Flemming tylko przelotnie spojrza na Olego, po czym znw wlepi wzrok w
ziemi. - Mamy sobie wiele do powiedzenia.

Rozdzia 6
Gdy po dugim dniu spdzonym poza domem powozy zaczy zblia si do Sorholm,
Hannah bya pogrona w rozmylaniach. Nagle wydao jej si, e ycie jest pene niespodzianek i
e wicej jest w nim pyta ni odpowiedzi.
Wizyta w Lundeby upyna cakiem przyjemnie. Flemming by wprawdzie bardziej
milczcy ni zazwyczaj, ale kobiety bez trudu znalazy temat do rozmowy. Birgit bawia si z
krlikami i na jaki czas zapomniaa i o piasku, i o muszlach. shild i Ole zostali ciepo przyjci, a
e gospodarzy bardzo interesowaa Norwegia i gry, chtnie suchali opowieci o Hemsedal.
Atmosfera zmienia si jednak w momencie, gdy gospodyni odwrcia si do Hannah i spytaa:
Czy wci trzyma pani u siebie t wieniaczk? T, ktra maluje?", a potem dodaa, e prostych
wieniakw nie naley wpuszcza do domu i e miejsce kadej ony jest w domu, przy mu i przy
dzieciach. Hannah w pierwszej chwili zaniemwia, a potem odrzeka, e pomaga Lenie rozwija
talent i e jest z niej dumna. Pani Lundeby si rozemiaa, lecz powtrzya raz jeszcze, gdzie, jej
zdaniem, jest miejsce kobiety. Historia Leny i jej obrazw jest wida dobrze znana w okolicy, nie
tylko w Kopenhadze, pomylaa Hannah. Tyle e tu ludzie mwili o niej jako o kiepskiej
gospodyni, a nie dobrej malarce.
Hannah uwaaa, e to wielka szkoda i wielki wstyd, lecz czy moga si spodziewa czego
innego? Przypomniaa sobie, jak dugo Lena musiaa przekonywa Prebena i jak bardzo ona sama
nalegaa, by Lena moga malowa. Zazdro tak atwo si szerzy wrd ludzi i nigdy nie bywa
sprawiedliwa. Cae szczcie, e mieszkacy Kopenhagi docenili Len. A ja wcale nie musz mie
wyrzutw sumienia, skoro Lena i Preben s zadowoleni. Plotki dotyczyy jednak nie tylko Leny.
Hannah zmarszczya czoo. Ona take bya obiektem obmowy za to, e przyczynia si do
rozbicia" rodziny. W ten sposb patrzyli na spraw ludzie tacy jak waciciel Lundeby. No c, z
tym sobie jako poradzi. Gorzej z Birgit i jej ojcem.
Serce zabio jej mocniej, a gowa zacza ciy, gdy przypomniaa sobie zajcie na play.
Nie mona ju duej tumaczy Flemminga i agodzi skutkw jego gniewu. Ojciec i crka nie
mog mieszka pod jednym dachem, pomylaa. I w tej samej chwili za jej si zakrcia w oku. Nie
chciaa straci adnego z nich, lecz zostaa zmuszona do dokonania wyboru. Cierpiaa na sam myl
o yciu bez Flemminga. Dyskretnie otara z. Nie pomoe nawet to, e ma przy sobie syna i
shild.
Drgna nerwowo, gdy powz zatrzyma si nagle przed dworem. Dopiero wtedy
zauwaya, e Birgit zasna. Nie ma si co dziwi, to by dugi dzie. Hannah umiechna si, gdy
Ole wzi siostr na rce i zanis do pokoju.

W bibliotece unosi si zapach skry i ojowych wiec. aden dwik nie zakca spokoju
dwch mczyzn, ktrzy siedzieli naprzeciwko siebie, rozdzieleni tylko lnicym stolikiem, na
ktrym sta trjramienny wiecznik. Lampy na bocznych stolikach te si paliy, wic panowie
dobrze si widzieli. Niebieska atasowa kamizelka Olego byszczaa jak jedwab w tym wietle, a
biel koszuli niemal olepiaa Flemminga. Waciciel Rudningen, dziedzic Sorholm wyglda
wspaniale, nic nie zdradzao, e jest miertelnie zmczony.
Flemming musia przyzna, e na jego wasnej twarzy pojawio si wiele zmarszczek, a
jasne wosy straciy swj blask i przyprszyy si siwizn, cho jeszcze nie zaczy mu wypada.
Jego bordowa jednorzdowa marynarka podkrelaa szczup figur. Doktor zawsze by szczupy,
pomyla Ole.
- Kiedy si to zaczo? - Ole uzna, e moe od razu przystpi do rzeczy.
- Hannah twierdzi, e zmieniem si po ukszeniu mii. - Flemming siedzia spokojnie,
patrzc w twarz Olego. - I chyba ma racj, od tego idiotycznego ukszenia wszystko si zmienio.
- Czy jad moe tak wpywa na temperament czowieka?
- Nigdy o tym nie syszaem - odrzek powoli doktor. - Ale gorczka, ktra mnie dugo
trawia, moga wywoa niepokj. I lk.
- Lk? Przed czym? Przed dzieckiem?
- Nie, nie boj si Birgit. To znaczy tak, jej take. -Doktor zajkn si troch i zaci, lecz
Ole czeka cierpliwie. Zamierza zgbi t spraw, choby mia tu siedzie przez ca noc.
- Wszystko wok jest takie niepewne. Nigdy nie wiem, czego si spodziewa. Nagle kto
podejmuje za mnie decyzje. Cigle co si dzieje.
- Chodzi ci o to, e mama podejmuje sama zbyt wiele decyzji?
- Zawsze tak byo i zawsze cieszyem si, e nie musz tego robi.
- A teraz?
- Teraz ju nie wiem. Wcale si nie licz.
Ole po chwili zastanowienia przyzna w duchu, e matka lubi kontrolowa sytuacj, lecz
zawsze sucha tych, ktrzy maj swoje zdanie. Potrafia dugo rozwaa cudze propozycje, cho nie
zawsze braa je pod uwag. Flemming chyba od dawna musi czu si odsunity na margines, bo
przecie nie doszed do takich wnioskw w cigu jednej nocy.
- Czy boisz si mniej, gdy bijesz Birgit?
- Nie, wwczas boj si take siebie samego, i to jest najbardziej przeraajce. Nie potrafi
wyjani, co si ze mn dzieje. - Doktor bezradnie pokrci gow. - Gdybym umia, wiedziabym,
co z tym zrobi.

Ole zrozumia nagle, e ten czowiek bardzo cierpi. Przeladuje go niewytumaczalny lk, a
przy tym zdaje sobie spraw, jak krzywdzi wasne dziecko. I nie potrafi wzi si w gar, by to
zakoczy. Ole ujrza oczami wyobrani przeraon twarz siostry. I poczu bezradne spojrzenie
Flemminga. Prawdziwie gordyjski wze!
- Nigdy nie wiesz, kiedy najdzie ci gniew? Czy nie moesz oddali si od Birgit tak, by jej
nie uderzy? - Ole nie mg zrozumie, e dorosy mczyzna nie potrafi kontrolowa swego
zachowania.
- Nie masz nawet pojcia, ile razy ju uciekem. Ile razy si odwrciem i odszedem bez
wyjanienia. Ale tak te jest niedobrze. - Flemming ukry twarz w doniach. -Do niczego si nie
nadaj.
- A w szpitalu? Wszystko idzie dobrze?
- Nie. - Ole ledwo usysza t odpowied, bo doktor wci kryl twarz w doniach. Dopiero
po chwili si wyprostowa i spojrza zmczonym wzrokiem. - Denerwuj si drobiazgami i nie
mog znie spojrze pacjentw i innych lekarzy. Jeli tak dalej pjdzie, bd musia wycofa si z
pracy w szpitalu. Rozumiesz, co to znaczy? Wwczas nie bd mia nic!
Ole martwi si coraz bardziej sytuacj Flemminga. I rozumia, e ojczym sobie z tym nie
poradzi.
- A co mwi mama? Rozmawialicie o tym?
- I tak, i nie. - Flemming poruszy si niespokojnie i uciek spojrzeniem w stron pek z
ksikami, ktre byy za Olem. - Ona ma tyle innych spraw... - Nagle doktor wsta i lekko
przygarbiony zacz kry po pokoju. Ole jeszcze nigdy w yciu nie czu si tak bezradny. Co
robi?
- Hannah broni zawsze Birgit i j osania. Co do tego nie ma wtpliwoci. - Flemming nie
przesta chodzi. -No i jeszcze ten malarz...
Wreszcie wtek, na ktry Ole czeka. Jednak przeczucia shild nie byy bezpodstawne.
- Uwaam, e Birgit potrzebuje twardej rki - odpar Ole. - Lecz nie takiej, ktra j bije.
Mama jest zapewne nadopiekucza. - Sam wiele razy widzia, jak matka spieszya crce z pomoc,
cho to nie byo wcale potrzebne. Nietrudno zrozumie, e to moe irytowa Flemminga. -Malarz,
powiadasz? Chodzi ci o Wilhelma Robe?
Fleming usiad ciko w fotelu.
- Mhm. Hannah spdza tam wiele czasu. We wschodnim skrzydle. Czuje si z nim lepiej ni
ze mn.
W jego glosie bya wyrana uraza. Ole pomyla o shild. Co by byo, gdyby sam powzi
podejrzenie, e jego ona woli towarzystwo innego mczyzny? Oczywicie odchodziby od

zmysw ze strachu, e j straci. Do tej pory pamita swoj rozpacz, gdy nadszed list od Niny, i
przestraszy si, e shild przestanie go kocha. Dobrze wic rozumia doktora.
- Czy nie sdzisz, e mama po prostu lubi otacza si nowymi znajomymi? Zawsze lubia
towarzystwo, a zdaje si, e malarz przyciga tu wiele osb. On chyba maluje ywe modele?
- Pewnie tak jest. - Doktor nie powiedzia nic wicej, lecz Ole zrozumia, e drcz go
czarne myli.
- Flemming, co z tym zrobimy? Nie chcesz chyba, eby Birgit zapamitaa ojca jako
brutalnego tyrana?
wiece pony spokojnie, wok panowaa cisza. Chyba wszyscy si ju pooyli, pomyla
Ole, tumic ziewnicie. Bya ju gboka noc.
- Musz si std wyprowadzi. - Flemming siedzia nieruchomo jak posg, a twarz mu
poszarzaa. - Wtedy Birgit przestanie chodzi przeraona, nikt nie bdzie musia nad ni czuwa.
Nie sd, e nie widz, jak ludzie na mnie patrz.
Ole domyla si, jak wiele kosztowaa Flemminga ta decyzja. Wspczu mu z caego serca
i bola nad swoj bezsilnoci. Go matka na to powie?
- Nie wiem, co si ze mn dzieje, gdy trac panowanie nad sob. Ale serce si we mnie
kraje, gdy widz przeraon min Birgit i dociera do mnie, e znw zrobiem to samo. - Ramiona
Flemminga zadray. - Boe, ja przecie tego nie chc! Nie chc!
Flemming zaka, a Ole zapragn podej do niego i otoczy go ramieniem. Ale nie zrobi
tego. Siedzia tylko i czeka, a Flemming si uspokoi.
- Ja tak je kocham. Hannah i Birgit. - Flemming przeyka zy. - Wiem, e to brzmi dziwnie,
lecz naprawd je kocham. Musisz mi uwierzy!
- Oczywicie, e ci wierz - powiedzia Ole agodnie. - Chciabym ci pomc, lecz nie wiem,
co zrobi. Wiem tylko, e nie mog ju patrze na to, jak oboje cierpicie.
Zapada cisza. Flemming uspokoi si troch, zacz oddycha normalnie, lecz jego twarz
bya trupioblada. To by cakiem inny czowiek ni ten pogodny, wesoy doktor, ktry chodzi z
Olem do lasu i rba drwa. W Rudningen Flemming by zawsze umiechnity, chtnie uczy si gospodarskich czynnoci. Ole pamita mie chwile, gdy doktor chwyta za sierp czy opat. Teraz
ladu nie byo po jego poczuciu humoru. On jest na skraju wyczerpania, pomyla Ole. Pora
zakoczy t rozmow.
- Dopki shild i ja tutaj jestemy, bdziemy prbowa temu jako zaradzi. Zatroszcz si,
eby Birgit ci nie irytowaa, a ty musisz stara si walczy ze swym gniewem. Moe wszystko
bdzie dobrze. - Ole nie mg znie myli, e Flemming si wyprowadzi. - A o tym, co zrobi, gdy

my ju std wyjedziemy, porozmawiamy pniej. Niewykluczone, e wiele si tymczasem zmieni. Ole wsta i zgasi wiece.
- Miejmy nadziej - mrukn Flemming bezbarwnym tonem.
- Teraz musimy si troch przespa. - Ole poklepa Flemminga po ramieniu. - To by dugi
dzie.
Ole nie mg zasn, cho by miertelnie zmczony. Myli kbiy mu si w gowie,
przewraca si z boku na bok. Tymczasem shild spaa twardym snem. Myli Olego przeskakiway
z tematu na temat, musia czasem si napomina, e Birgit jest najwaniejsza. To ona jest przecie
dzieckiem, ktre potrzebuje pomocy. Chocia nie ona jedna.
Co z matk? Ole nie przypuszcza, by matka pozwolia malarzowi na zbyt wielk poufao.
Niewykluczone jednak, e schlebiao jej zainteresowanie artysty. Hannah bya wci atrakcyjn
kobiet i dobrze o tym wiedziaa. Ole odwrci ostronie gow i zerkn na on. Jej rude wosy
byy rozsypane na poduszce, a dugie rzsy ocieniay policzki. Gadka skra roztaczaa cudowny
zapach. Dobry Boe, spraw, bym pozosta jej najbliszy. Zawsze.
Powieki ciyy mu coraz bardziej, ciao si rozluniao. Wszystko byo inaczej ni sdzi,
gdy wyjeda z Norwegii. Nie chodzi o to, by ratowa bezbronn siostr przed bezlitosnym ojcem,
ktry j katuje. Chodzi take o to, by pomc nieszczliwemu dorosemu mczynie. Sytuacja
wydawaa mu si coraz bardziej beznadziejna. Ole nie mia ju siy si nad tym zastanawia.
Postanowi nie martwi si na zapas. Pora wreszcie odpocz.
Obudzi si nagle, czujc, e serce bije mu mocniej. Mia dziwny sen. O Flemmingu. Stara
si przypomnie sobie, co si w nim dziao. Panowaa cisza, sycha byo tylko rwny oddech
shild. Skd wic ten niepokj? Nagle senne obrazy powrciy, nie pozostawiajc adnych wtpliwoci. Ole wyskoczy z ka, narzucajc w popiechu ubranie. e te nie pomyla o tym podczas
wieczornej rozmowy! Flemming tak le wyglda, nie wiadomo, co moe mu przyj do gowy.
- Ole, co si dzieje? Jest jeszcze ciemno.
- Spokojnie, shild. - Ole pochyli si nad kiem i pocaowa on. - Nie mog zasn,
wic si troch przejd. Jeszcze jest duo czasu do niadania. Niedugo wrc.
shild obrcia si na drugi bok i zasna, nim Ole zdy zamkn za sob drzwi. On
tymczasem pobieg w stron bocznych schodw i wyszed na dziedziniec midzy wschodnim
skrzydem a gwnym budynkiem. Po chwili jego oczy przyzwyczaiy si do mroku i mg ruszy
dalej. Chwyci wprawdzie w biegu latarenk, nie byo jednak sensu jej zapala, koysaa si wic
tylko w jego rce, gdy okra budynek, zmierzajc w stron jeziora. Gdzie szuka Flemminga?
Ole zatrzyma si nad brzegiem i zacz nasuchiwa. Licie drzew szeleciy w powiewach
wiatru, woda pluskaa o brzegi, lecz poza tym panowaa cisza. Zamkn oczy, prbujc wywoa

widzenie na nowo. Co waciwie zobaczy? Wielki korze, zanurzony do poowy w wodzie, i suchy
pie. Nagle przypomnia sobie, gdzie jest korze. Obrci si ku pnocy i pobieg wzdu brzegu.
Po tej stronie byy mikkie trawniki, bieg wic szybko. Gdy zblia si do koca jeziora, musia
jednak zwolni i szuka wskich cieynek. Korze lea po drugiej stronie jeziora, niedaleko
wydronego pnia, w ktrym razem z Birgit szukali skarbw.
Ole szed najszybciej jak umia, wiadom, e sycha jego kroki pord nocy. Flemming
zorientuje si wic, e kto nadchodzi. Oby tylko nie zrobi wwczas czego gupiego. Ole potkn
si kilkakrotnie o korzenie, lecz nie zatrzyma si nawet na chwil. Powinien oczywicie uprzedzi
rzdc, nim wyszed z dworu. Teraz byo ju za pno. Oby tylko Flemming zupenie nie straci
gowy. Jeli tylko zachci go do rozmowy, moe zdoa go powstrzyma.
Zblia si ju do miejsca, w ktrym najprawdopodobniej by korze zanurzony w wodzie.
Pord mroku dojrza take wielki pie po lewej stronie cieki. Wwczas zwolni kroku. Szed
ostronie, a wreszcie cakiem si zatrzyma, nasuchujc. Wiedzia, e Flemming jest gdzie w
pobliu. Wypatrywa oczy, lecz nie widzia nic poza lnic powierzchni wody.
- Flemming? - Jego gos w tej ciszy zabrzmia jak wystrza. Ole wci mia przed oczami
wod, gazie i mier i nagle ciarki mu przeszy po plecach. Nie moe pozwoli, by ten mrok go
pokona. W grach, w domu, nigdy si nie ba. Nawet w ciemnociach czu si bezpiecznie, jeli
porusza si po znanym terenie. Wzi gboki oddech i znw zawoa:
- Flemming, to ja, Ole.
Zna dobrze take okolice paacu, nie mia adnego powodu do strachu. Ale serce walio mu
motem, gdy czeka na odpowied. Chyba przy tamtym pniu wida co dziwnego. Wydao mu si,
e majaczy tam jaki cie. Czy to tylko wzrok pata mu figle? Ole zamkn oczy i otworzy je
znowu. A jednak jest tam co, co przypomina ludzki ksztat. I stoi nieruchomo.
- Flemming, wiem, e tu jeste. - Ole by ju pewien, e to Flemming. - Ja te nie mogem
zasn.
Ruszy do przodu, lecz musia si zatrzyma, gdy usysza schrypnity gos:
- Stj! Nie podchod bliej! Nie potrzebuj niaki.
- Jasne - odpar Ole pojednawczo. - Bd sta tutaj. W porzdku?
Teraz nie usysza adnej odpowiedzi. Skoro ju jednak wiedzia, gdzie jest doktor, przesta
si ba i zacz si zastanawia, co pocz. Od drzew do jeziora byo tak blisko, e gdyby
Flemming chcia skoczy do wody, Ole nie zdyby go powstrzyma.
- Nie moesz mnie zatrzyma - zacz Flemming. Gos mia niemal nie do rozpoznania,
Olemu ciarki przeszy po plecach. Co te rozpacz potrafi zrobi z czowiekiem, pomyla i zoy
rce do modlitwy, powierzajc wszystko Bogu.

- Mog chyba decydowa przynajmniej o moim wasnym yciu. - Flemming sta cakiem
nieruchomo. Mwi cicho i wyranie.
- Chcesz powiedzie, e zamierzasz skoczy ze sob? - Ole poczu, e musi mwi wprost.
- To moja sprawa. I mj wybr.
- No, tak - mrukn Ole. - Tylko e to jest najprostsze rozwizanie. - Przyszo mu do gowy,
e Flemming wcale nie chce popeni samobjstwa. Gdyby tego pragn, mia przecie do wyboru
mnstwo lekarstw. Nie musia wcale rzuca si w rodku nocy do lodowatej wody. Stosowna
dawka trucizny zapewniaby mu szybsz i pewniejsz mier. Dlaczego wic tu przyszed?
- Nie wiesz nawet, o czym mwisz. - Schrypnity gos Flemminga by peen goryczy. - Od
dawna prbuj dociec, co si ze mn dzieje, ale widz tylko, e ci, ktrych najbardziej kocham,
najbardziej si mnie boj. To nie do wytrzymania. Nie znios ju duej tej nienawici, ktra mnie
otacza.
- Flemming, nie tylko ja chc ci pomc. Nie ma tu adnej nienawici, tylko nadzieja, e
zechcesz wreszcie skorzysta z pomocy. Gdy zamykasz si w sobie ze swoimi problemami, nie
dajesz nam adnej szansy.
- To ja powinienem pomaga. Ja jestem lekarzem.
- Na pewno znasz lekarzy, ktrzy chorowali i potrzebowali lekarstwa. Wszyscy czasami
potrzebujemy wsparcia i pomocy, bez wzgldu na to, czy jestemy lekarzami, czy wacicielami
ziemskimi. I nie naley tego odrzuca.
- Czego? Oskarycielskich spojrze? Jestem zmczony, Ole. Ju duej nie wytrzymam.
Wszystkim bdzie lepiej beze mnie.
Nagle Ole wszystko zrozumia. Flemming nie mia najmniejszego zamiaru rzuca si do
wody. Przez mgnienie oka Ole ujrza do zacinit na buteleczce.
- Rozumiem doskonale, e moesz by zrozpaczony, e moesz widzie wszystko w
czarnych barwach. - Ole odway si postpi par krokw do przodu. - Moesz mi wierzy albo
nie, ale ja te przeyem trudne chwile, gdy si obawiaem, e shild si ode mnie odwrci. I to z
powodu mojej wasnej gupoty. - Ole mia nadziej, e Flemming go wysucha. - Czasami
natrafiamy na powane przeciwnoci i wwczas widzimy wszystko w czarnych barwach. Ja te
chciaem odej na zawsze. Tak, tak, niewiele brakowao, a zamarzbym na mier.
Ole zamilk i zacz nasuchiwa. Flemming chyba si poruszy. A moe tylko przestpi z
nogi na nog.
- Nie chciabym tylko, eby mwi o tym mamie. -Ole pomyla, e matka ma i tak do
zmartwie, a midzy nim i shild wszystko jest znw w najlepszym porzdku, wic nie naley jej
niepokoi.

- I jak ci si udao wszystko naprawi? - Flemming zada to pytanie bez szczeglnego


zainteresowania, lecz jednak zada.
- Poprosiem shild o pomoc i cakiem si przed ni otworzyem. Do dzi pamitam
poczucie wstydu i ponienia. Dugo mnie drczyo.
Ole skrada si coraz bliej. Flemming niczego nie zauway, chocia zaczo ju szarze i
nad koronami drzew pojawia si cieniutka smuga wiata.
- Nie jestem taki silny jak ty i twoja matka. Wy potraficie znie wszystko. Umiecie z
podniesion gow spoglda na wszystkie przeciwnoci. Ale nie wszyscy to potrafi.
- To tylko pozory, Flemming. Przysigam ci, e mama te miewaa bardzo cikie i trudne
okresy. Wydawao mi si zreszt, e dobrze o tym wiesz... - Ole mia na myli przede wszystkim
czas, w ktrym y jeszcze jego ojciec. Kada kobieta by si zaamaa, widzc, jak jej m skazuje
syna na mier. I wanie wtedy, w tym najstraszliwszym momencie jej ycia, pojawi si
Flemming. - To ty j uratowae, gdy pierwszy raz zjawie w Hemsedal.
Chyba nie chcesz jej teraz tego wszystkiego odebra? Uwaasz, e zasuya sobie na
kolejny wielki cios? - Ole nie by pewien, czy nie pogorszy sprawy, mwic o matce, postanowi
jednak prbowa wszystkiego. Gos Flemminga budzi w nim przeraenie, bo nalea do czowieka,
ktry nie ma ju po co y.
- Ona dobrze sobie radzi. Hannah zawsze sobie poradzi.
- Doskonale wiesz, e to nieprawda. Ona ci potrzebuje - mwi Ole bardzo stanowczo. Nigdy nie bya taka szczliwa, jak wwczas, gdy poznaa ciebie. Tobie zawdzicza nowe ycie.
Dziki tobie urodzia Birgit.
- Przesta! Nie chc tego sucha! - Flemming chcia krzykn, lecz wydoby z siebie tylko
schrypnity szept. - Rozczarowaem j. Zniszczyem wszystko.
Ole zauway, e Flemming si wyprostowa, lecz pochyli gow. Gdy zacz manipulowa
przy buteleczce, Ole zdrtwia.
- Flemming! Bardzo ci prosz. Miej wzgld na mnie. Wydawao mi si, e jestemy
przyjacimi, e moemy na sobie polega. - Ole cigle si do niego zblia. - Potrzebuj kogo, z
kim mgbym porozmawia. Jak mczyzna z mczyzn. Kogo kto mnie zna, kogo, kogo nie
przeraaj moje umiejtnoci. - Ole by ju blisko pnia, zostao mu par krokw. I nie spuszcza
wzroku z doni Flemminga.
- Pamitam swoje pierwsze wizje. Pamitam, jak im zaufaem. Nikt mi nie wierzy, nawet
mama. Tylko ty mnie rozumiae. Nie masz pojcia, jak bardzo mnie wspierae.

Ole poczu co wilgotnego na policzku. Nigdy przedtem nie by tak szczery wobec
Flemminga. Dopiero teraz poczu, jak bardzo za nim tskni od czasu swego lubu. I nagle
zrozumia, e bdzie mu go bardzo brakowao, jeli Flemming...
- Ani kroku dalej!
Ole si zatrzyma. Mia nadziej, e Flemming nie zauway, e Ole si do niego zblia, ale
si myli. Moe powinien teraz skoczy? Moe zdy, nim doktor podniesie buteleczk do ust... A
jeli nie...
- Kocham ci. Kocham was wszystkich. Ale nikt nie moe mi pomc. Jestem tylko ciarem
i duej tego nie znios. - Flemming mwi jak odurzony, powtarzajc si nieustannie. - Bez
wzgldu na to, co robi, zawsze kogo rozczarowuj. Zniesiecie jako i to ostatnie rozczarowanie.
Gwatownym ruchem podnis do do ust, lecz w tej samej chwili Ole skoczy i go
przewrci. Zwinnym, rysim ruchem chwyci lecego za rce, eby si upewni, czy nie ma w nich
buteleczki. Dopiero gdy upewni si, e niebezpieczestwo mino, kucn przy lecym
Flemmingu.
- Nic ci si nie stao? Nie uderzye si?
- Upokorzye mnie. To najgorsza rzecz, jak moge zrobi.
Flemming lea cakiem spokojnie, jakby opuciy go wszystkie siy. Nie prbowa nawet
szuka buteleczki. Lea tylko na boku, z policzkiem wtulonym w suche licie. witao ju, wody
jeziora byy coraz janiejsze. Cisz przerwao nagle kwakanie kaczek. Nowy dzie, pomyla Ole ze
smutkiem i spojrza z trosk na Flemminga.

Rozdzia 7
wiata paliy si we wszystkich oknach, wszdzie byo peno ludzi. W stajni zrobio si
ciasno, stajenni mieli rce pene roboty. Dokoa dziedzica pony pochodnie. Jesienny wieczr
wydawa si agodny i ciepy. Z okien sczya si muzyka pomieszana ze miechem. W Srholm
bawili si gocie. Hannah w kocu dotrzymaa sowa i zorganizowaa przyjcie na cze shild i
Olego.
Teraz przechadzaa si midzy gomi, wspominajc dzie, w ktrym Flemming i Ole
wyonili si z lasu jak dwa upiory. Obaj trupiobladzi, z podkronymi oczami, ktre zdradzay, e
nie spali przez ca noc. Hannah od razu zrozumiaa, e zdarzyo si co powanego, lecz dopiero
nastpnego dnia Ole jej opowiedzia, co zaszo nad brzegiem jeziora. W tamtej chwili adne z nich
nie przypuszczao, e zaplanowane przyjcie si odbdzie.
Hannah rozejrzaa si dokoa, umiechajc si do goci. Zamienia par sw z damami
stojcymi w grupkach, wskazaa drog do toalety. Wszystko wskazywao na to, e gocie dobrze si
bawi. Pani domu odetchna wic z ulg. Niepokoia si, czy Flemming sprosta obowizkom
gospodarza, lecz jak do tej pory radzi sobie doskonale. Po tej nocy, ktrej chcia odebra sobie
ycie, spa przez dwie doby bez przerwy. Obudzi si jednak pogodny i spokojny. Po raz pierwszy
od dawna odbyli dug, spokojn rozmow. Flemming przekona on, e auje gupiego pomysu
z trucizn. Przysig na Boga, e nigdy nic takiego nie zrobi. A rozmowa zakoczya si tym, e
Flemming niemal zada, by urzdzili wielkie przyjcie w Srholm.
- Dobrze si bawisz? - Hannah zatrzymaa si koo synowej. - Czy te sdzisz, e jest tu za
duo ludzi?
shild umiechna si do teciowej. Jej oczy byszczay, a policzki pony.
- Tu jest jak w bajce. Oczywicie, e wietnie si bawi.
- Piknie wygldasz z tej nowej sukni. Do twarzy ci w zieleni. Musimy czciej urzdza
przyjcia.
Nie zauwayy Olego, ktry sta w drugim kcie pokoju. Nie spuszcza oka z ony i
umiecha ci pogodnie. Jaka ona pikna, pomyla. Przyciga pene podziwu spojrzenia kobiet i
mczyzn, gow nosi wysoko. Doskonale si nadaje na pani na Srholm. Ole natychmiast przywoa si do porzdku. Pani w Srholm jest jego matka. Co bdzie w przyszoci, czas pokae. Ole
poprawi frak i ruszy przez sal poprosi on do taca, zanim zrobi to kto inny.
- A wic to tutaj ukrya si moja pikna maonka. Masz moe wolny taniec dla mnie?
Jeste dzi bardzo zajta.
- Jest tu tylu ludzi, e mam mtlik w gowie. I wszyscy s bardzo mili.

- I bardzo dobrze. Gdyby kto by niemiy, musisz mi zaraz powiedzie, a zadbam o to, by
szybko znalaz drog do wyjcia.
shild si umiechna.
- Gupstwa opowiadasz. Popro lepiej muzykw, eby zagrali jaki norweski taniec. Bo na
razie przytupuj tylko, ale nie bardzo wiem, czy dobrze.
Ole rozemia si gono, bo aden z muzykw nie mia zapewne zielonego pojcia, jak si
gra jakikolwiek norweski taniec.
- Chod, uoymy wasny taniec. - Chwyci j lekko za rk i ukoni si elegancko. I
odpynli z gracj po parkiecie, wrd innych taczcych.
W saloniku koo sali tanecznej wok stolika siedziaa grupka mczyzn. Od pewnego czasu
rozmawiali o kroplwkach i innych medycznych zabiegach, a wreszcie jeden z lekarzy westchn.
- To naprawd nie jest zawd dla kobiet. Co o tym sdzicie?
- Kobiety wietnie sobie radz jako asystentki i pielgniarki. I to powinno im wystarczy odpowiedzia zdecydowanie jeden ze starszych mczyzn.
Flemming sucha uwanie rozmowy kolegw ze szpitala, a teraz jeszcze bardziej nastawi
uszu.
- Dlaczego o to pytasz? - Flemming spojrza z zainteresowaniem na tego, ktry zada
pytanie. - Czy bdziemy mieli jak lekark w szpitalu?
- Mam dwie crki i starsza chce za wszelk cen studiowa medycyn. Jest inteligentna i
bystra, wic na pewno sobie poradzi ze studiami, ale...
- To niech sprbuje. Bdzie zadowolona - powiedzia dermatolog.
- A co z dziemi, z domem? Nie bdzie miaa adnej uciechy ze studiw - stwierdzi jeden z
modszych lekarzy.
Flemming zdziwi si, bo sdzi, e ten czowiek ma nieco szersze horyzonty i pogldy na
wychowanie i ycie rodzinne. Ale mody czowiek zakoczy w sposb niepozostawiajcy adnych
wtpliwoci:
- Niepotrzebnie zmarnuje czas na studia.
- Zaraz, zaraz. Kobiety nadaj si do tego zawodu wcale nie gorzej ni mczyni. - Jeden z
najbliszych przyjaci Flemminga prbowa spojrze na spraw bez uprzedze.
- Kobieta nie poradziaby sobie z najciszymi przypadkami. Choby dlatego, e nie ma
do siy. Przybiegaaby cigle prosi o pomoc. - Jeszcze jeden z lekarzy wczy si do rozmowy. Ja uwaam, e to my powinnimy zajmowa si najpowaniejszymi sprawami, operacjami, zamaniami, puszczaniem krwi. Kobietom zostawmy opiek nad chorymi, niech dbaj o to, by pacjenci
mieli czyste ka.

- Jeli twoja crka koniecznie chce zosta lekarzem, niech sprbuje si jako pielgniarka.
Moe po pewnym czasie zmieni zdanie.
- Ciekawa jestem, ilu z was, panowie, prbowao swoich si w charakterze pielgniarzy?
Wszyscy mczyni obrcili si w stron drzwi, skd dobiega gos. Ju od pewnego czasu
staa tam Hannah i suchaa rozmowy. Duej ju milcze nie moga. Wiedziaa jednak, e jako
gospodyni nie moe nikogo obrazi. Dlatego umiechna si rozbrajajco i podesza bliej.
- Prosz o wybaczenie, syszaam ostatnie zdanie, ale nie mam nawet pojcia, o czym
rozmawiacie. - Rozoya ramiona i umiechna si promiennie. Nikt nie mg si na ni gniewa,
bya tak pikna i pogodna.
- A przyszam powiedzie, e zaraz zacznie si taniec z kotylionami, wic zapraszam
wszystkich do taca.
Panowie pokiwali gowami i natychmiast si podnieli. Nie obyo si jednak bez ostatnich
komentarzy.
- Niech sama wybierze, jeli jej tak bardzo na tym zaley. Lecz wwczas bdziesz musia j
wspiera - poradzi zatroskanemu ojcu jeden z milczcych dotd lekarzy. -Bdzie potrzebowaa
wiele sw zachty.
Flemming, ktry szed pod rami z on, zmarszczy brwi. Minie jeszcze wiele lat, nim
Birgit bdzie podejmowaa decyzj o swej przyszoci, lecz rozmowa kolegw daa mu do
mylenia. Flemming zawsze sdzi, e Birgit wyjdzie za m i zaoy rodzin, tak jak Hannah i
wikszo innych kobiet. Oby tylko znalaza ma, ktry bdzie si o ni troszczy. Ju teraz wida,
e jest bystr i samodzieln dziewczynk i e bdzie chadza wasnymi ciekami. Flemming zna
dobrze Hannah i jej niekonwencjonalny sposb mylenia. Pogldy Hannah czsto przysparzay jej
kopotw, a jednak nie zwyka si poddawa. Flemming westchn bezgonie i zerkn na on.
Birgit na pewno bdzie podobna do matki.
- Uwaasz, e zachowaam si niegrzecznie? - szepna Hannah.
- Zapanowaa nad sob w ostatnim momencie. Nie sdz, by kogo urazia, cho moe
niejednemu daa do mylenia. - Umiechn si i mrugn do niej. - Kto poprowadzi taniec?
- Poprosiam o to rzdc.
Taneczna gra rozpocza si w wesoej atmosferze. Uczestniczyli w niej wszyscy, a shild
bardzo si cieszya, e ma u boku Olego, bo cho wci powtarza, e nie zna tego taca, to jednak
radzi sobie doskonale.
- Wyglda na to, e Hannah i Flemming te si dobrze bawi. - shild dojrzaa ich ktem
oka midzy innymi parami. - Twoja matka jest niezwyk kobiet. Potrafi wydoi krow. I potrafi
by najwspanialsz gospodyni eleganckiego przyjcia. Nie wiem, co powiedzie.

- Przyjrzyj si sama sobie - zamia si Ole. - Widzisz jak rnic midzy wami?
shild zarumienia si i umiechna radonie. Nie miaa wtpliwoci, gdzie mieszka jej
serce, dlatego moga dobrze si bawi w Sorholm. Ani przez chwil nie zapomniaa, e wrci do
Hemsedal i do Rudningen. Chocia czasem zastanawiaa si, czy po pobycie w Danii wszystko
bdzie tak jak przedtem.
Zdyszany Flemming nie mg si doczeka koca taca. Taniec by zabawny, lecz w sali
zrobio si gorco nie do wytrzymania. Hannah te miaa krople potu na czole, a niektrzy gocie
wycignli chusteczki.
- Chyba zaraz si skoczy - sapna Hannah, dajc znak wodzirejowi. - Niele si wywiza
z zadania.
Flemming si z ni zgodzi, cho niezbyt uwaa podczas taca. Rozmowa kolegw po
fachu daa mu do mylenia. Zastanawia si, jak sam by zareagowa, gdyby jego crka chciaa
podj studia? Ta myl budzia w nim pewien opr. Ale czy by jej odmwi? Raczej nie. Znw
zerkn na on i od razu uzmysowi sobie, kto miaby tu najwicej do powiedzenia. Ale to nie
byo wane.
Tymczasem taniec si skoczy i gocie ruszyli tumnie w stron okien i tarasu.
- Przynios ci lemoniady. - Flemming ruszy w stron kuchni po schodzony napj z
piwniczki.
Nie mg przesta myle o crce, bo nagle sobie uwiadomi, e wkrtce sama bdzie
podejmowaa decyzje. Czy on jej dopomg tak, by moga stan o wasnych siach? Na razie nie
ma wtpliwoci, e bdzie chciaa uciec jak najdalej od ojca. Wielki Boe! Przecie to jego jedyne
dziecko.
Flemming chwyci si za pier i z trudem apa oddech. Wesoe miechy i muzyka dobiegay
gdzie z oddali, lecz go nie obchodziy. Nie by ju gospodarzem przyjcia, tylko ojcem maej
Birgit, ktra spaa w swoim pokoju na grze. Ledwo zabliniona rana si zaognia i ogarno go
ogromne poczucie winy. Nie mg znie myli o tym, e miaby si rozsta z Birgit! A to oznacza,
e nie wolno mu nigdy wicej jej rozczarowa.
Przystan na chwil przed kuchni, eby ochon. Musi pokaza Birgit, jak bardzo j
kocha, nim bdzie za pno. Nabra nagle przemonej ochoty, by zakra si na pitro, pogaska j
po policzku i wsucha si w jej rwny oddech...
- Widziaa, jak doktor taczy z pani? Dawno ju nie widziaam, eby byli tacy
zadowoleni.
Flemming nastawi uszu, syszc gos sucej. Suba jak zwykle bya gotowa do
rozsiewania plotek. Czasem w ich opowieciach byo ziarno prawdy, przyprawione jednak

zazwyczaj tak obficie wymysami, e najbardziej niewinne wydarzenia staway si pikantnymi


aferami. Oboje z Hannah postanowili ju dawno, e nie bd si tym interesowa. Teraz jednak
Flemming wstrzyma do spoczywajc ju na klamce.
- Tak, ten malarz puszcza oko do kadej. I kiedy mieszka we wschodnim skrzydle, pani
umiecha si do niego czciej ni do doktora.
- No, ale doktor by ostatnio jaki dziwny. Kapryny. Nie sdzisz?
- Czy jest w tym co dziwnego...
Flemming nie chcia ju duej tego sucha, wic chrzkn, po czym otworzy drzwi. W
kuchni dwie suce ukaday owoce na tacach, a gdy si zorientoway, kto wszed, spojrzay po
sobie z przeraeniem. Modsza si zaczerwienia i spucia wzrok, starsza dygna i zapytaa, czym
moe suy. Flemming patrzy przez chwil na tac z owocami i pochwali ich aranacj.
- Wygldaj smakowicie. A moe znalazaby dla mnie te troch chodnej lemoniady?
Dziewczyna byskawicznie zbiega do piwniczki po zimny napj, wic par minut pniej
Flemming wrci do ony z dwiema szklankami. To, co usysza, znw dao mu do mylenia,
przede wszystkim jednak chcia zobaczy Birgit. Natychmiast.
- Chodna i smaczna, prosto z lodu - szepn onie do ucha. - Dzikuj ci za taniec. - Unis
szklank i wypili oboje.
- Dawno ju nie taczylimy razem - powiedziaa Hannah. Flemming zastanawia si przez
chwil, czy za jej sowami co si kryje, wola jednak wzi je za dobr monet.
- Moe powinnimy taczy czciej - zamia si artobliwie. - Zajrz na gr do Birgit.
Uzmysowiem sobie wanie, e jej dzisiaj nie widziaem.
Hannah spojrzaa na niego badawczo, nic jednak nie wskazywao na to, by Flemming by
zdenerwowany. Poza tym Tina czuwaa nad Birgit. Skina wic gow.
- Id, ja si zajm gomi.
Flemming zamieni par sw z ssiadami i wkrtce by ju na schodach. W maym saloniku
na ppitrze siedzia Ole, pogrony w rozmowie z bankierem. Ledwo zauwayli Flemminga.
Doktor szybkim krokiem poszed w stron pokoju Birgit. W pokoju dziennym palia si
lampa, a drzwi do pokoju maej byy otwarte. Flemming i Hannah mieli sypialni po jednej stronie
tego pokoju, Birgit - po drugiej. Gdy tylko pojawi si Flemming, Tina podniosa si z krzesa pod
oknem. W rkach miaa robtk rczn. Dygna grzecznie.
- pi dobrze. Przeczytaam jej bajk i zasna.
- To dobrze, Tina. Chc tylko do niej zajrze. Flemming wszed na palcach do pokoju i
zatrzyma si w progu, by przyzwyczai wzrok do mroku. Potem podszed do ka i pochyli si
nad crk. Birgit spaa twardym snem, z jasnymi lokami rozrzuconymi na poduszce. Ojciec

delikatnie musn palcami jej policzek. To bya jego Birgit. Creczka, o ktr sam zawzicie
walczy w dniu jej narodzin. Pamita ten dzie, jakby to byo wczoraj. Przez chwil sdzi, e ani
crki, ani matki nie da si uratowa, bo dziecko byo le uoone, a pord si przeciga. Nigdy w
yciu si tak nie ba. A jak si cieszy, gdy byo ju po wszystkim.
Flemming zoy rce i pochyli gow. Dziki Ci Boe, e wszystko poszo dobrze. Jeste
miosierny. Spraw, by znw wszystko byo jak naley". Odrobina nadziei i wielka mio wypenia
jego serce, gdy otworzy oczy i spojrza prosto w twarz swojego dziecka. Usta odziedziczya po
matce, ale wosy i oczy - po nim. Bya liczna. Jak mg by dla niej tak surowy? zy napyny mu
do oczu i na prno stara si je wstrzyma. Wyzna Olemu, e nie panuje nad sob, a Ole go
wysucha i nie potpi. Tej nocy nad jeziorem Ole robi wszystko, by mu pomc, a dzie pniej
odbyli jeszcze jedn dug rozmow. Flemming najpierw by zy za to, e Ole nie pozwoli mu
zay trucizny, lecz teraz, patrzc na pic crk, nie mg si sam sobie nadziwi. Wyj
chusteczk i otar zy. Bardzo kocha Birgit, ale jak ma j o tym przekona? Po wszystkim, co zrobi.
Nie mog si spodziewa, e mi zaufa, pomyla, przypominajc sobie jej przeraone oczy.
- Kochana Birgit, nic ju na to nie poradz. - Flemming pochyli si i ucaowa crk w
policzek. - Wybacz mi.
Musz zaufa Olemu, pomyla doktor. I mam nadziej, e uda mi si odzyska crk.
Musz tylko za wszelk cen nad sob zapanowa.
Ole i bankier, siedzc na ppitrze, dyskutowali o sprawach finansowych. Bankier
opowiada wanie o handlarzach tkanin, ktrych nie sta na spacanie kredytw.
- Radzie, bym da spaty nalenych rat, pamitasz? - Bankier rzuci Olemu pytajce
spojrzenie. - Kiedy zaczem dokadnie przeglda papiery, okazao si, e dom handlowy
kilkakrotnie otrzymywa odroczenie patnoci i e od roku nie zapaci ani szylinga. Postanowiem
wic posucha twojej rady.
- I jak poszo? Mieli rodki na spat? - Ole odczuwa coraz wiksze zagroenie. Na razie
jednak nie mg ustali, na czym ono polega.
- Owszem, lecz sprawa nie bya atwa, poniewa wydali pienidze na zakup wasnego
aglowca. Tyle e wacicielem okrtu by brat kobiety, zajmujcej si handlem tkaninami, wic
aglowiec nie nalea do domu handlowego. Rozumiesz?
Ole pokiwa gow. Rozumia, e to bya trudna sprawa, lecz naleao cign dug, nim
bdzie za pno.
- Byy chyba jakie budynki czy towary, ktre mona byo zaj na poczet nalenoci? zapyta, nie mogc si pozby poczucia zagroenia.

- Na szczcie - zamia si cicho bankier. - Trzej moi ludzie pojechali do Lubeki i w


ostatniej chwili zatrzymali aglowiec, ktry mia wanie wypyn z portu, zaadowany po brzegi
towarem, ktry chcieli ukry. Byo troch szarpaniny, zanim kapitan uzna, e przegra to starcie.
- Odzyskae pienidze? - Ole by ciekaw, czy sprawa jest zakoczona.
- Odzyskaem dug, lecz bez nalenych procentw. Mona powiedzie, e to by kiepski
interes, lecz na szczcie straciem niewiele. Zdaje si, e musieli sprzeda swoje nieruchomoci,
eby mnie spaci.
- Zamknli interes?
- Nie, raczej nie. Handel szed niele, mieli wielu klientw w Niemczech, Danii i Norwegii,
nie byo wic powodu, eby wstrzymywa sprzeda. Problemem bya tylko ich chciwo. Dlatego
chcieli ukry przede mn majtek. Zapewne dzi co po prostu wynajmuj.
Ole zamyli si i patrzy w dal nieobecnym wzrokiem. Bankier chcia ju zapyta, czy co
si stao, lecz uzmysowi sobie, e zna to spojrzenie i e lepiej zaczeka. I rzeczywicie, po chwili
Ole powrci do realnego wiata.
- Czy wacicielka tego interesu nie miaa przypadkiem na imi Sophie?
- Owszem. - Bankier spojrza na Olego ze zdumieniem i unis brwi. - Czy jest co, o czym
nie wiem?
- To crka tej Alice, ktra prbowaa odebra nam majtek, pamitasz?
Bankier skin gow. Pamita doskonale przykre spotkanie w bibliotece z t dam i jej
narzeczonym.
- No c, chyba dobrze sobie radzi w interesach?
- Nie chodzi o interesy, tylko o zemst. Musisz uwaa, Niels!
Ole

rzadko

zwraca si

do

bankiera

po

imieniu.

Pragn

jednak

podkreli

niebezpieczestwo, dlatego zastosowa t form.


- Sophie chce si na tobie zemci i moe by niebezpieczna.
Bankier spojrza badawczo na modego czowieka. Mia dla niego wielki szacunek i zdawa
sobie spraw, e wiedzia o jego niepojtym darze przewidywania przyszoci, lecz jako nie zacz
si niepokoi.
- O jak zemst moe jej chodzi? Chce zniszczy moje interesy?
- Nie, nie. To nie jest jej metoda. - Ole przez moment ujrza kandyzowane owoce i sodycze,
lecz nie bardzo wiedzia, jak wyjani to widzenie. Chyba e...
- Przyrzeknij mi, e nie zjesz niczego, czego sam nie kupie. Inaczej tego nie potrafi
sformuowa. - Spojrza na Nielsa Monstrupa z nadziej. Czy bankier rozumie powag sytuacji? Musisz bardzo uwaa na wszystko, co jesz!

- Przyrzekam. Czy to dotyczy take tego wieczoru?


- Nie, miejmy nadziej, e nie. - Ole spojrza wesoo na bankiera. Mia nadziej, e Niels
Monstrup bdzie pamita o jego ostrzeeniu, gdy ju wrci do Kopenhagi. Sophie bya przecie w
miecie i snua plany, w ktrych na pewno nie chodzio o sprzeda tkanin.

Rozdzia 8
- Stawiam tu kresk za kadym razem, gdy tata mnie bije. - Birgit wskazaa belk w stajni.
Nic wicej nie powiedziaa, wyranie pogrona w zamyleniu.
Ole pogaska chrapy najbliszego konia, spogldajc na wskazan belk. Dotkn palcem
wyrytych kresek. Byo ich duo. Stanowczo za duo.
- Przychodzisz tutaj, gdy jest ci smutno? - Spojrza badawczo na siostr. Niewykluczone, e
ko jest jej pociech.
- Mhm - mrukna dziewczynka. - Czasami.
- Jeste za na tat? - Ole od razu pomyla, e to gupie pytanie, lecz Birgit ju
odpowiedziaa.
- Tak! On jest gupi!
- Nigdy nie robicie razem czego miego?
- No, moe. - Birgit musiaa si troch zastanowi, po czym powiedziaa, e czasem jed
razem konno i czytaj bajki. - I jeszcze pomaga mi robi latawce.
- Umiesz puszcza latawce wysoko?
- Bardzo wysoko. Ponad lasem - powiedziaa dziewczynka z zapaem. Ole uzna, e pewnie
lubi to zajcie.
- Musisz mi pokaza, gdy bdzie odpowiedni wiatr.
- Mhm.
Jak to dobrze, e Birgit potrafi jeszcze tak atwo zmienia temat rozmowy, pomyla Ole.
Zdaje si, e zapomina o wybuchowoci i brutalnoci ojca, gdy nie ma go w pobliu.
- Chyba jeste gotowa na konn przejadk? Siodamy konie?
Birgit nie daa si prosi i w okamgnieniu przyniosa ogowie. Ole zaj si siodem i
wkrtce ko by gotw.
- Masz bardzo adnego konia. Chyba dobrze ci zna.
- Jest bardzo miy. - Birgit signa do kieszeni po ciasteczko. - I jest mj. Tylko mj.
- Nikt go nie moe poycza? - zadziwi si Ole. - Nawet ja?
- Ty musisz mie wikszego konia - odpara dziewczynka, wyprowadzajc klacz ze stajni. Biedna Blessa zaamaaby si pod tob.
- Co za bezczelno. Moe chcesz powiedzie, e jestem ciki jak beczka zboa?
Birgit rozemiaa si z artu brata, a gdy wyszli przed stajni, przymruya oczy i
powiedziaa:
- Nie, nie wygldasz jak beczka, wygldasz jak wielki drg.

- Zaraz wrzuc ci na tego konia i tak go wisn batem, e popdzicie gdzie pieprz ronie.
Pomc ci wsi?
Nie czeka na odpowied, bo siostra zamiewaa si do ez. Pochyli si wic i splt donie
w koszyczek.
- Chod no. Pomog ci. - Ole pomg siostrze dosi konia. - O, popatrz, nie tylko my
wybieramy si dzi na przejadk. - Ole spojrza w kierunku alei, ktr jecha Flemming. Nie mia
przy sobie torby lekarskiej, a wic zapewne wybra si na przejadk dla przyjemnoci. -Witaj zawoa do niego Ole. - Birgit chce mi pokaza, jak dobrze ju jedzi. Szkoda, e ty ju wracasz, bo
mgby z nami pojecha.
Birgit zdrtwiaa, syszc te sowa. Ole by jednak pewien, e Flemming odmwi. Z wielu
powodw.
- Poradzicie sobie beze mnie. Birgit jest ju tak dobrym jedcem, e nie wiem, czy za ni
nadysz.
- Oj tak, tak - zamia si Ole. - Tego si wanie spodziewam. Obrci si do siostry. Zamierzasz mi uciec?
Birgit odetchna z ulg, gdy zrozumiaa, e ojciec nie zamierza im towarzyszy.
- Nie, wszystko ci poka.
- To wspaniale. Jedziemy.
Wjechali obok siebie do lasu. Gdy tylko stracili z oczu Flemminga i dwr, Birgit poczua si
swobodniej i poklepaa swoj klacz. Cakiem niele si trzyma w siodle, pomyla Ole, dzikujc w
duchu masztalerzowi, ktry dobra jej idealnego konia.
- Boisz si taty? - zapyta wprost, cho nigdy przedtem tego nie robi.
- Nie. - Dziewczynka zastanawiaa si przez chwil, jak to nazwa. - Ale czsto drtwiej.
Ole zauway, e kady gwatowniejszy ruch powoduje nerwow reakcj dziewczynki i nie
mia wtpliwoci, e to rezultat postpowania Flemminga. Ciekawe, czy maa rzeczywicie nie boi
si ojca?
- Tata chyba te. - Moe ojciec nie bdzie si jej wydawa taki grony, jeli Birgit si dowie,
co Flemming myli o swoim zachowaniu. - Wiem, e trudno to zrozumie, lecz jest mu bardzo
przykro za kadym razem, gdy si na ciebie rozgniewa. I nie moe znie myli, e znw ci uderzy. - Ole przerwa na chwil, by zerkn na siostr. Patrzya prosto przed siebie, ale wyraz jej
twarzy zdradza, e sucha go uwanie. - Myl, e tata jest chory - doda Ole. - Niektre choroby
powoduj wybuchy gniewu.
- Czy tata umrze?

Ole zorientowa si, e byo to niefortunne wyjanienie, bo myl o chorobie ojca moga j
jeszcze bardziej przerazi.
- Nie, nie, nie jest a tak chory. I na pewno wyzdrowieje, tylko e to moe troch potrwa.
A na razie wszyscy bdziemy pilnowa, eby ci nie bi.
- Tylko ty moesz mnie obroni. - Birgit nie obrcia wprawdzie gowy do brata, lecz
powiedziaa to gono i wyranie.
Ole wzi gboki oddech, modlc si w duchu, by rzeczywicie potrafi j ochroni.
- Jedzisz chyba lepiej ode mnie - powiedzia, pragnc skierowa jej myli na inny tor.
- Co ci poka, gdy wyjedziemy na pole. - Birgit bya dumna z pochway. Wycigna
szyj, a jej ciao poruszao si w rytm koskiego kroku.
- Ciesz si bardzo. Tylko mnie nie zostawiaj! - powiedzia Ole bagalnym tonem,
prowokujc siostr do miechu.
- Teraz pojedziemy bardzo szybko. - Birgit skrcia wodze i ruszya kusem, gdy tylko
znaleli si na otwartej przestrzeni. Cakiem, dobrze sobie radzia. Ole jecha koo niej, lecz
wstrzymywa swego konia tak, by jego eb by zawsze za bem klaczy Birgit, nie chcia bowiem, by
konie zaczy si ciga.
- Czy to rzdca ci tego wszystkiego nauczy?
- Tak. I mama. Czsto jed razem z mam.
Mg si tego domyli. Hannah bya wietnym jedcem. Birgit nie bez powodu siedziaa
w siodle po msku.
- Zatrzymaj si tutaj - zawoaa Birgit, zwalniajc. -I popatrz, co potrafi. - Umiechna si
tajemniczo i zawrcia konia. Zrobia wolt i skierowaa klacz na belk opart o dwa pniaki.
Ole patrzy uwanie, jak piknie ko przeskakuje przez przeszkod. Birgit uniosa si w
siodle, podajc za ruchem konia, a za przeszkod agodnie usiada i umiechna si do brata.
- Prosz, prosz. Naprawd jeste lepsza ode mnie - rozemia si Ole i poprosi, by
skoczya raz jeszcze. - Ja nigdy nie nauczyem si naprowadza konia na przeszkod.
Birgit skoczya jeszcze kilka razy i nie chciaa ustpi, pki Ole te nie sprbowa. Rado,
malujca si na jej twarzy, gdy mu tumaczya, co powinien zrobi, bardzo go wzruszya. Chyba nie
widzia jej jeszcze tak beztroskiej i pogodnej. Czy dlatego, e znajdowali si daleko od paacu?
- Moe przejedziemy przez k, a potem wzdu ogrodzenia i wrcimy z tamtej strony?
Birgit si zgodzia, chciaa jednak raz jeszcze skoczy. Chwil pniej siostra i brat znw
jechali rami w rami, spogldajc na rozwiane koskie grzywy. Ole cieszy si, e nie musi
uwaa na ostre zakrty, korzenie i dziury. Ca uwag mg powici siostrze, cho nie mia dla
niej adnych rad jedzieckich. Rzdca i masztalerz dobrze wypenili swoje zadanie.

Gdy dojechali do ogrodzenia, zwolnili.


- Wiozymy tdy z mam boonarodzeniowe koszyki dla wszystkich ssiadw. - Birgit
spojrzaa w stron wiejskich zabudowa.
- To wietnie. Boonarodzeniowe niespodzianki s bardzo mie.
- Tam mieszka ta malarka. Lena. - Birgit stana w siodle, wskazujc najbliszy dom. - Ona
jest zdolna, ale nie tak zdolna jak Wilhelm - mwia dalej dziewczynka. - Wilhelm uczy mnie
malowa. Poycza mi pdzle i farby.
- wietnie. A czsto do niego zagldasz, eby popatrze jak maluje?
- Tak. Nie. Czasami. - Birgit raczej nie bardzo wiedziaa, ile czasu spdza we wschodnim
skrzydle, lecz chyba wcale si tym nie przejmowaa.
- A mama czsto odwiedza malarza? - Ole postanowi wykorzysta nadarzajc si okazj,
by zapyta o to, co nie dawao mu spokoju od rozmowy z Ashild.
- Nie, nie tak czsto. Tina tam ze mn chodzi. Mama rozmawia gwnie z Len.
Ole odetchn z ulg. Oczywicie, e matk interesuje przede wszystkim malarstwo Leny
Skals.
- Teraz musisz mi pokaza, jak wolno potrafisz jecha - zawoa do Birgit, ktra jechaa
przodem. - To jeszcze trudniejsze ni galop.
Bawili si przez chwil, jadc to szybko, to powoli, po czym przyspieszyli i skierowali si
do domu. Ole zastanawia si nawet, czy nie galopuj za szybko, lecz Birgit miaa si gono i
dobrze si trzymaa w siodle, wic nie protestowa.
- cigamy si! Kto pierwszy w stajni! - wykrzykna dziewczynka.
Hannah dojrzaa przez okno dwch jedcw wyaniajcych si z lasu za stawem. Podesza
do szyby i patrzya na nich z umiechem. Pierwsza jechaa crka. Za ni - syn. Jak to dobrze, e Ole
zaj si Birgit. Dziewczynka bardzo potrzebowaa poczucia bezpieczestwa, ktre da jej brat, a i
Flemming znacznie lepiej nad sob panowa, od kiedy Ole si tu pojawi. Czy jednak nie obarczya
syna zbyt wielk odpowiedzialnoci? Serce Hannah zabio mocniej. Jake kochaa swoje dzieci.
Zarzucia paszcz na ramiona i wysza z gabinetu.
Gdy Ole i Birgit zatrzymali konie przed stajni, Hannah wysza im na spotkanie. Piknie
wygldaa z zarumienionymi policzkami i koszem na ramieniu.
- Wycieczka si udaa?
- Ale pdzilimy! - zawoaa Birgit, zeskakujc z konia. Nim stajenny zdy odprowadzi
klacz do stajni, wyja z kieszeni ciasteczko i podaa je koniowi. - Jak szaleni! Nigdy jeszcze tak
szybko nie jechaam.
- No i wygraa - szturchn siostr Ole. - Nie mogem ci dogoni.

Hannah spojrzaa pytajco na Olego.


- Chyba si nie cigalicie?
- A i owszem. I chyba nam si to podobao. Hannah miaa na kocu jzyka napomnienie,
lecz pokrcia tylko gow.
- Zdaje si, e za bardzo szalejecie. - Zmierzwia crce wosy. - Jeste bardzo spocona.
Birgit zdja toczek i rozkoszowaa si powiewem wiatru.
- Czy musz mie dzi lekcj? - zapytaa tonem, ktry wskazywa na to, e najchtniej by
si jako wykrcia.
- Musisz - odpara stanowczo Hannah, lecz dodaa: - Ale najpierw moesz przywita si z
kim, kogo znasz.
Birgit spojrzaa na matk podejrzliwie.
- Mamy goci? - Rozejrzaa si dokoa w poszukiwaniu powozu lub obcych koni.
- Zdaje si, e tak. - Hannah spojrzaa na syna. - Masz ochot przywita si z Wilhelmem
Robe?
- Z malarzem? Czy on nie bywa tu latem?
- Zgadza si. Teraz przyjecha tylko na chwil. Zdaje si, e chce zabra std co, co bdzie
mu potrzebne zim. Zaprosiam go na obiad, wic pojedzie jutro rano.
- W takim razie spotkam go przy stole - odrzek Ole. Nie bardzo mia ochot na to
spotkanie. Poaowa jednak swych sw, gdy zobaczy rozczarowan min matki.
- Mylaam, e mgby przy okazji zobaczy kilka jego obrazw.
- Jasne. Pjd z wami - odpar Ole.
Birgit popdzia w stron wschodniego skrzyda i bya w rodku, nim Hannah i Ole dotarli
do drzwi.
- Czy nie jest tam teraz zimno? - zastanowi si Ole. -Chyba nie grzejesz tam zim we
wszystkich pokojach?
- Nie. Staramy si jednak, by ciepo byo tam, gdzie s wszystkie malarskie przyrzdy i
cz obrazw. Nie chciaabym, eby jego prace ulegy tu zniszczeniu. Jest tu na tyle ciepo, e
moe przespa si tu na kanapie i nie zamarznie. - Hannah zastukaa do drzwi i otworzya je, nie
czekajc na odpowied. - Pjdziemy za Birgit.
- Przymknij teraz oczy i spjrz na kolory tu nad powierzchni wody. Widzisz, e mieni si
na pomaraczowo? - mwi mski gos.
- No prosz, ju rozpoczli lekcj - zamiaa si Hannah. - No c, Birgit, chyba musisz
poczeka do lata.

Olemu wydao si, e Hannah mwi nieco janiejszym i pogodniejszym gosem ni


zazwyczaj. Postanowi jednak nie wyobraa sobie za wiele.
- To mj syn, Ole.
- To ty mieszkasz w Norwegii? - Wilhelm mocno ucisn do Olego. - Birgit przez cae
lato opowiadaa tylko o Olem. No i zdaje si, e wysaa do Norwegii cae mnstwo piknych
obrazkw.
Malarz rzuci dziewczynce porozumiewawcze spojrzenie. Ole od razu poczu do niego
sympati. Wilhelm by jego wzrostu, lecz znacznie szczuplejszy. Na lewym policzku mia
niewielk blizn, ale niesforne loki odwracay uwag od jego twarzy. Stwarza wok siebie tak
beztrosk i pogodn atmosfer, e Ole od razu si rozluni.
- My te syszelimy sporo o pewnym portrecicie - zamia si Ole. - W gwnym budynku
widzielimy pikny portret Birgit. Wyglda jak ywa.
- Dzikuj. To bya czysta przyjemno.
- Och, nie musisz by taki skromny - zamiaa si Hannah cicho. - Przyznaj si lepiej, e
nieatwo byo namalowa tak wierci pit.
- Dalimy sobie rad. - Wilhelm skin gow w stron ciany, pod ktr stay inne obrazy. Moe masz ochot obejrze inne moje rozpoczte prace? - Spojrza pytajco na Olego.
Hannah posza odprowadzi Birgit na lekcj, a tymczasem malarz tumaczy Olemu, co
maj przedstawia poszczeglne obrazy, kto je zamwi. Wyjania, jak miesza farby i uzyskuje
nowe kolory.
- Ile czasu malujesz jeden obraz? - zainteresowa si Ole.
- Czasem jeden dzie, czasem cay rok. Wikszo tych pcien bdzie gotowa dopiero
nastpnego lata. Wwczas spojrz na nie nowymi oczami, moe zmieni kolorystyk. - Wilhelm
obrci si do Hannah, ktra wanie wesza do pokoju. - Mam co dla ciebie. - Pochyli si i
podnis jeden z obrazw. - W zasadzie mia to by prezent boonarodzeniowy i wyraz
wdzicznoci za gocin. Lecz znacznie milej mi bdzie wrczy go osobicie, skoro nadarza si
okazja.
Wilhelm trzyma obraz tak, e Ole i Hannah widzieli tylko biae ptno.
- Wiele czasu temu powiciem, bo chciaem, eby to by dobry obraz. Wydaje mi si, e
teraz jest taki, jaki by powinien, ale do ciebie naley osd.
Hannah podesza nieco bliej z pewnym wahaniem, lecz jej twarz bya pena oczekiwania.
Wygldaa zupenie jak Birgit, gdy si na co cieszya.
- Jestem ogromnie wdziczny, e mog pracowa w Sorholm latem. Mam tu spokj i
natchnienie. - Z tajemnicz min odwrci ptno.

Zapada cakowita cisza. Ole by pewien, e matka wstrzymaa oddech na widok tego, co
ujrzaa. Obraz przedstawia bukowy las pnym latem, gazie wypeniay niemal cale ptno. W tle
wida byo fale jeziora spowite promieniami zachodzcego soca. Uwag patrzcych przykuwaa
jednak kobieca posta w bordowym kostiumie. Bya odwrcona plecami i patrzya na jezioro,
opierajc si o pie drzewa. Ole nie mia najmniejszych wtpliwoci, kim jest ta kobieta. Wilhelm
namalowa jego matk.
- A wic co jednak z tego wyszo? - Hannah klasna w rce, wyranie zaskoczona. - Teraz
sobie przypominam. Pikny obraz.
Hannah podesza bliej, by obejrze obraz, i nagle przypomniaa sobie, co czua, gdy
Wilhelm wwczas na ni patrzy. Nowa znajomo przyprawia j wwczas o podniecajce
dreszcze. Do dzi zreszt krew zaczynaa troch szybciej kry w jej yach, gdy czua jego wzrok.
- Bardzo dzikuj. To cudowny obraz. Las wyglda tak samo jak w rzeczywistoci.
- Ciesz si, e ci si podoba. - W gosie Wilhelma bya wyrana ulga, jakby si obawia, e
jego prezent nie znajdzie uznania.
Ole zawiesi wzrok na postaci w bukowym lesie. Malarz w niezwyky sposb ukaza
krucho i niepewno kobiety, cho najlepiej wida byo jej plecy. Moe tajemnica tkwia w
rysunku ramion. Albo karku. A moe to raczej do wsparta o pie drzewa podkrelaa rezygnacj?
Trudno powiedzie. W kadym razie obraz by pikny i porusza wyobrani.
- Z t modelk pracowao si zapewne atwiej ni z jej crk? - Ole wprawdzie kiwa gow
z uznaniem, lecz Hannah od razu posaa mu czujne spojrzenie. Zapewne nie podobaa jej si nuta
ukryta w jego sowach. - To doprawdy wspaniay obraz, na ktrym moja matka zostaa ukazana we
waciwym otoczeniu. Na onie natury.
- No c, musz przyzna, e cakiem z zaskoczenia prosiem j o pozowanie. - W
wyjanieniu Wilhelma nie byo ani cienia wstydu. Wrcz przeciwnie. - Moja modelka nie miaa
pojcia, e stoj tam z pdzlem w rku, gdy przysza na spacer. Kostium w kolorze bordo by
dokadnie tym, czego brakowao na moim obrazie, poprosiem wic, by stana na chwil
nieruchomo. - Wilhelm rozemia si swobodnie. - Daa mi jednak tylko kilka minut do
dyspozycji.
- Chyba masz racj - umiechna si Hannah. - Ale wietnie sobie poradzie.
- Sdziem, e malujesz tylko portrety - powiedzia Ole, nie spuszczajc oka z obrazu. - Ale
zapewne potrzebujesz jakiej odmiany.
- yj z malowania portretw, lecz od czasu do czasu prbuj czego innego. To niezbdne
dla podtrzymania radoci z malowania. - Wilhelm rozoy rce i zrobi ucieszn min, prowokujc
gospodyni do miechu. - Ale wybaczcie mi, prosz. Przyjedam bez zapowiedzi i przeszkadzam

wszystkim. Nie miaem takiego zamiaru. Postanowiem tylko zabra std troch rzeczy, ktre chc
skoczy zim.
- Wszystko w porzdku. - Hannah wzia obraz. -Mam nadziej, e zobaczymy ci na
obiedzie.
- Z najwiksz ochot. - Wilhelm spojrza jej gboko w oczy. Olemu wydao si, e matka
odwzajemnia jego spojrzenie nieco duej ni powinna. Przyglda si uwanie jej twarzy, gdy
mwia. Czy w jej tonie nie byo ciepej nuty, ktrej przedtem nie zauway? I policzki pony jej
jako za bardzo... Ole szczerze si ucieszy, gdy si wyprostowaa na znak, e zamierza odej.
Znw wygldaa jak dumna pani majtku.
- Dzikuj. Z przyjemnoci obejrzaem twoje prace. -Ole skin gow Wilhelmowi i
poszed za matk. - Do zobaczenia wieczorem.
- No i gdzie powiesimy ten obraz? - zastanawiaa si Hannah, gdy szli przez dziedziniec. Nie miaam pojcia, e nad tym pracuje.
- Chcia zrobi ci niespodziank. - Ole zerkn na matk. - Chyba jest w gorcej wodzie
kpany.
- Trafie w dziesitk. - Hannah rozemiaa si wdzicznie. - W gorcej wodzie kpany i
zabawny. Co ci powiem.
- Zatrzymaa si pod schodami i spowaniaa. - Jeli jest co, czego naprawd w tym
majtku potrzebujemy, to przede wszystkim miechu i zabawy. Wilhelm Rbe wnosi tu powiew
wieoci, ciesz si, gdy jest w pobliu.
Ole dobrze rozumia, co matka ma na myli. Niepewno, jak powodoway nieoczekiwane
wybuchy zoci Hemminga wprowadzaa napit atmosfer. Doskonale, e Wilhelm potrafi
rozadowa napicie. Krtkie spotkanie wystarczyo, by Ole si zorientowa, e ten czowiek zaraa
otoczenie miechem i nowymi pomysami. Birgit te zapewne do niego lgna, bo przecie czsto
robia si marudna, a on potrafi j zaj.
- To miy czowiek, masz racj. - Ole spojrza na matk.
- Miejmy nadziej, e wszyscy podzielaj twoje zdanie.
Ole wiedzia doskonale, e pozwala sobie na niebezpieczn aluzj i nie by z siebie
zadowolony. Po raz pierwszy wprawi matk w zakopotanie. Ale da jej przecie ju do
zrozumienia, e ma w tej sprawie rne wtpliwoci i zadaje sobie pytania. Ole przytrzyma drzwi,
a potem wszed za matk do holu. Jak to dobrze, e zdejmie ten strj do jazdy konnej i spdzi reszt
dnia z shild.

Rozdzia 9
shild w napiciu czekaa na spotkanie z malarzem. Ole opowiedzia jej o spotkaniu z
Wilhelmem Robe, lecz dowiedziaa si tylko, e to miy czowiek. Przeczuwaa, e za jego sowami
kryje si co wicej, lecz nie bardzo wiedziaa co.
Najpierw do jadalni weszli Hannah i Flemming. Po chwili Birgit, w podskokach, a za ni
wysoki mczyzna. Gdy tylko Wilhelm przekroczy prg, wszystko si zmienio. Malarz spojrza
od razu w oczy shild, jakby chcia zajrze w gb jej duszy. shild poczua si dziwnie obnaona.
Czy kady malarz patrzy w ten sposb na ludzi?
Wilhelm przywita si najpierw z Hannah i z Flemmingiem, dopiero pniej zwrci si do
shild.
- To zapewne twoja czarujca ona - rzuci w stron Olego. - Norweki s takie pikne.
Macie w sobie co z urody grskiego krajobrazu. - Uj shild za rk, ukoni si i ucaowa jej
do. - Mio mi pani pozna.
Ole zauway od razu, jak jego ona si zarumienia. Wida urok tego malarza dziaa na
kad kobiet. Mieszanina uprzejmoci i przesady w komplementach musiaa budzi w nich
zainteresowanie jego osob.
- Usidmy. - Flemming wskaza miejsce gociowi i wkrtce podano pierwsze danie.
Wilhelm, oczywicie, rozpywa si w pochwaach dla kucharki, twierdzc jednak przy tym, e
kuchnia nie byaby z pewnoci tak wymienita, gdyby nie czujne oko gospodyni.
- Po lecie spdzonym w majtku niele przybraem na wadze - powiedzia, spogldajc na
Hannah. Odoy yk i zerkn dla odmiany na Flemminga. - Nadchodz jednak chude czasy w
Kopenhadze, zwaszcza e zamwie mam mniej.
- Nie sdziem, e masz jakie problemy ze zleceniami - zdziwi si Flemming. - Jeste
przecie znany.
- Narzeka nie powinienem. W tej chwili moi klienci czekaj w kolejce na portrety. Wilhelm wzruszy ramionami i umiechn si blado. - Zim pracuj chyba wolniej ni latem. Na
tym zapewne polega problem.
shild odniosa jednak wraenie, e malarz nie ma adnych problemw i jest zadowolony z
ycia. Mwi i patrzy w sposb tak bezporedni, e zmieszaa si, gdy zada jej najzwyklejsze
pytanie, czy bya ju kiedy w Danii.
- Nigdy - odpara niezbyt zrcznie. - Ale mam nadziej, e to nie bdzie moja ostatnia
wizyta. Bardzo mi si tu podoba.

- Nie tsknisz za grami? - Wilhelm spojrza na ni tak smutnym wzrokiem, jakby to jego
nkaa nostalgia.
- Nie, jeszcze nie. Pewnie dlatego, e latem wracamy do domu.
- Co taka pikna kobieta moe robi w gospodarstwie? Powinna raczej przez cale dnie
pozowa portrecistom. Twoja twarz ma wyraz, ktry adnemu malarzowi nigdy si nie znudzi.
- Ale pan malarz arty sobie stroi. - shild umiechna si, krcc gow.
Wida jednak byo, e ten czowiek j fascynuje. Ole rozpozna to po sposobie, w jaki
zwilaa usta, po jej kokieteryjnym spojrzeniu. Nagle opanowaa go zazdro. shild naley do
niego. Nikt mu jej nie odbierze. Jest chyba lepa i gucha, jeli wierzy sowom malarza.
- Pikne kobiety potrzebne s take w grach, w Norwegii - zaartowa Ole. Musia wzi
udzia w rozmowie, eby shild nie zapomniaa o jego obecnoci. - Zwaszcza e to grskie
powietrze stwarza takie huldry.
Ole musia, rzec jasna, wytumaczy, co to s huldry.
shild i Hannah mu w tym dopomagay, tylko Flemming milcza. Myla wci o obrazie,
ktry przyniosa Hannah. To by z pewnoci pikny obraz, jemu jednak uwiadamia tylko cigle,
e Hannah i malarz byli razem w lesie. I chocia Hannah mu o wszystkim opowiedziaa, nie mg
si uspokoi.
- Dlaczego nic nie mwisz? - Wilhelm wyrwa Flemminga z zamylenia. - Nie znasz si na
huldrach?
- Wiem tyle, ile mi opowiedziano. Osobicie nie znam za adnej huldry poza Hannah. Flemming mrugn do ony. - Widziaem jeszcze jedn malutk huldr. - Teraz umiechn si
szelmowsko do crki. Ole zauway rado matki. Moe jest jednak jaka nadzieja? Moe
Flemming znw bdzie taki jak dawniej?
- Zaczynam powoli rozumie - mrukn Wilhelm. -Ale dlaczego one musz mie krowie
ogony?
Wszyscy si rozemiali. Ole zauway, e Wilhelm czsto spoglda na shild. Gdy za ona
napotkaa jego wzrok, natychmiast spuszczaa oczy, a jej policzki si rumieniy. Ole zaczyna
rozumie, jak Flemming musia cierpie i niepokoi si o matk, skoro jego samego ju zaczy
drczy podejrzenia i lk. A przecie wiedzia, e shild nie da si tak atwo zwie i e nie ma
adnych powodw do obaw. Ole musia wzi si w gar, eby rozmawia jak gdyby nigdy nic.
Na szczcie Birgit bya dzi wyjtkowo rozmowna i opowiadaa obszernie o konnej przejadce i
wycigu.
- A co sycha u Leny? - zainteresowa si nagle Wilhelm, patrzc na Hannah. - Skoczya
ju te obrazy, ktre zaplanowaa?

- Nie jestem pewna. - Hannah pokrcia gow. - Nie byo jej tutaj od czasu twojego
wyjazdu.
- Lena ma wrodzone wyczucie barw i cieni. - Wilhelm nie spuszcza wzroku z Hannah. Tak jak inni z kolei maj naturalny talent do pozowania.
Ole zauway, e Flemming patrzy to na on, to na malarza, nawet nie ruszajc gow.
Wilhelm mia dziwny sposb prawienia komplementw. Jakby w jego sowach, skierowanych do
matki czy shild zawsze byo drugie dno.
- O, chyba na tym polega wasza praca - zamiaa si Hannah, patrzc ostrzegawczo na ma.
- Wszdzie widzicie motywy i modele. Nawet zwyky spacer potraficie uwieczni na ptnie tak,
jakby to by najpikniejszy dzie.
- Czy nie by najpikniejszy? - Wilhelm unis brwi i uda zdziwienie. - Czy kady
kolejny dzie nie jest najpikniejszy? Popatrzcie tylko. Jemy wymienite potrawy, siedz przy stole
z uroczymi ludmi. Czy moe by co pikniejszego?
- Hannah dostaa dzi w podarunku bardzo wymowny obraz. - Flemming nakada sobie
wanie miso i tylko przelotnie spojrza na malarza.
- Czy ja wiem? To zaley, kto na niego patrzy. Na szczcie obrazy przemawiaj w rny
sposb do rnych ludzi.
- To interesujce. Dowiedzmy si zatem, co malarz chcia wyrazi przez ten obraz. Flemming spojrza na Wilhelma tak ostro, e shild i Ole zerknli po sobie niespokojnie.
- Nigdy si nie wypowiadam na temat skoczonych obrazw - spowania malarz. - To
moe zniszczy rado ich ogldania, bo krpuje wyobrani.
Ole pomyla, e to nieco wymijajca odpowied, chocia w duej mierze zgadza si z
Wilhelmem. Najprawdopodobniej malarz, pytany o to wielokrotnie, mia w zanadrzu gotow
odpowied. Matce te przypady do gustu te sowa, cho wydawaa si dziwnie podenerwowana.
Czyby si obawiaa, e Wilhelm powie za wiele?
- Do tego, zacznij si zachowywa jak mczyzna! - napomnia si Ole w duchu. Zdawa
sobie spraw, e krzywdzi Wilhelma tymi podejrzeniami. Ten czowiek jest taki, jaki jest i trzeba to
zaakceptowa. Ole powrci wic do obserwowania wasnej ony i po raz pierwszy od przyjazdu do
Danii zatskni za Hemsedal. W Rudningen zawsze mia shild tylko dla siebie. Gorzej z
Flemmingiem, ktry musia znosi obecno malarza w swoim domu przez cae lato.
- Chyba modele na obrazach nie s cakiem przypadkowe? - docieka Flemming.
- Gdyby Hannah nie przysza do lasu wtedy, gdy staem tam ze szkicownikiem, obraz
wygldaby inaczej. Nie wiedziaem jednak, e ona si tam pojawi, wic mona powiedzie, e to
by przypadek.

- A ty nie miaa nic przeciwko pozowaniu, o ile dobrze rozumiem - zapyta Flemming on
ironicznie.
- Nie miaam wraenia, e pozuj, jak to okrelie -odpara Hannah spokojnie i
zdecydowanie. - To trwao tylko chwilk, zatrzymaam si na moment, jak zwykle podczas
przechadzki.
- Dobrze si zoyo, e bya wwczas sama. Inaczej obraz by nie powsta.
Hannah odoya sztuce i si wyprostowaa. Spojrzaa mowi prosto w oczy, mwic
gono i wyranie:
- Dobrze pamitam ten dzie. I pamitam, jak ci pytaam, czy nie wybierzesz si ze mn na
spacer, ale miae inne sprawy, wic poszam sama.
- I to jest powd, dla ktrego tak dobrze pamitasz ten dzie? - Gos doktora wci
wiszcza jak bat. - Obraz byby, rzecz jasna, cakiem inny gdyby w tle pojawia si para.
- Cakiem inny - zgodzi si Wilhelm. - Ale to te mgby by pikny obraz. Obraz samotnej
kobiety daje jednak wicej do mylenia ni obraz przedstawiajcy par. Samotna posta moe
zachca, eby pooy do na jej ramieniu w gecie pocieszenia, lecz plecy mog te zniechca
do kontaktu. I rodz si pytania. O czym ona myli? Czy co j martwi? U kogo bdzie szuka
pocieszenia? - Wilhelm spojrza pytajco na Flemminga. - Rozumiesz?
- Rozumiem w kadym razie tyle, e to wszystko s przypuszczenia mczyzny.
Mczyzny, ktry lubi si otacza kobietami.
Ole cakiem zaszokowany spojrza na Flemminga i wstrzyma oddech, gdy Hannah
otworzya usta. Nim jednak zdya co powiedzie, znw odezwa si Wilhelm.
- A kt nie lubi? Pikne kobiety s jak letni poranek. Sprawiaj, e chce mi si y. Wilhelm spojrza badawczo na doktora. - Ty tego nie czujesz? Niemoliwe, eby nie wpyway na
ciebie te pikne panie i inne kobiety? Chciabym, eby kobiety widziay nas, mczyzn, w ten sam
sposb - westchn Wilhelm.
Ole musia ukry umiech, bo malarz wyranie pokona Flemminga w tym pojedynku. I
gdyby nie to, e pod koniec swojej pomiennej wypowiedzi utkwi wzrok w Hannah, Ole doceniby
jego beztrosk i dar wymowy. Swoim spojrzeniem znw zasia jednak podejrzenia we wszystkich
obecnych.
- No, c, niektrzy maj najwyraniej wiksze apetyty ni inni - odezwa si Flemming,
lecz malarz zareagowa natychmiast.
- Mam nadziej, e pan domu nie ma na myli jedzenia? Moe istotnie zjadaem troch za
wiele, lecz... - Wilhelm niewinnie zamruga oczami.

- Na pewno nie - odpara Hannah. Zamiaa si troch sztucznie i pomoga Birgit lepiej uj
sztuce. - Proponuj, bymy nie skoczyli na jednej porcji tego doskonaego misa. Kuchnia
zasuguje na to, bymy docenili jedzenie. - Hannah staraa si ze wszystkich si, by gos jej nie
zadra. W rodku jednak wszystko si w niej gotowao. Jak Flemming mg zachowa si tak
nieuprzejmie? Wilhelm nie zrobi nic zego, wrcz przeciwnie. Podarowa jej obraz, a przecie
niejeden chciaby mie na cianie prac sygnowan jego nazwiskiem. Poza tym zosta zaproszony
do stou, a to oznacza, e powinni si troszczy o jego dobre samopoczucie. Przez chwil jedli w
ciszy. Nawet Birgit milczaa.
- Myl, e tym razem kucharka przesza sam siebie. - Ole odoy lnian serwetk i
odsun troch krzeso od stou. - Ja ju nic nie dam rady zje.
- Oj, dasz rad, dasz! - zawoaa Birgit. - Lubisz przecie deser. A nauczyciel mwi, e w
odku zawsze znajdzie si miejsce na co dobrego.
- No, moe troch - zamia si Ole. - Ale nie za wiele.
- Mog tylko powtrzy to samo. - Wilhelm poklepa si dyskretnie po brzuchu i unis
kieliszek. - Pozwol pastwo jednak, e wznios toast za Sorholm i gocinno gospodarzy. Przemkn spojrzeniem po wszystkich obecnych i zatrzyma je na Hannah. Gdy wszyscy unieli
kieliszki do toastu, Hannah i Wilhelm patrzyli sobie w oczy. Wwczas nagle rozleg si huk
przewracanego krzesa. Nim ktokolwiek zdoa si zorientowa, co si dzieje, Flemming wybieg z
jadalni, trzaskajc drzwiami. Nastpia nieprzyjemna cisza.
- Co mu si stao? - Wilhelm by wyranie zaskoczony. Ole znw si zdziwi. Czyby
Wilhelm naprawd nie zauway zdenerwowania gospodarza?
- To si czasem zdarza - odpara Hannah, a w jej oczach nie byo ju blasku. - Nie naley si
tym przejmowa. Wzniesiemy toast?
I wypili za Sorholm i za pikne kobiety.
- Kaczki byy bardzo adne - mrukna milczca Birgit, pochylona nad puddingiem. - Kaczki
na obrazie.
Wszyscy zrozumieli, e miaa na myli obraz, ktry Wilhelm podarowa matce. Mogli teraz
porozmawia o nim, nie przejmujc si spojrzeniami Flemminga. Wkrtce rozmowa zesza na Len
i jej prace, a potem na boonarodzeniowe zwyczaje w Kopenhadze, a wreszcie Ole opowiedzia o
norweskich malarzach, ktrzy yj z tego, e maluj ludziom w domach meble i drzwi. Nastrj przy
stole by coraz pogodniejszy i gdy wszyscy wstawali, zapomnieli ju prawie o nagym wyjciu
Flemminga.
Hannah opara si o parapet i patrzya na dziedziniec. Czy le zrobia, zapraszajc Wilhelma
Robe na obiad? Flemming nie by tym zachwycony, lecz nie zaprotestowa, gdy mu o tym

powiedziaa jeszcze za dnia. Hannah przeniosa ciar na drug nog. Niedugo zacznie si ba
przyjmowania jakichkolwiek odwiedzin czy podarunkw, niepewna tego, jak zachowa si jej m.
Jak dugo jednak mona y w takim napiciu? Konieczno brania pod uwag nastrojw
Flemminga zaczynaa jej bardzo ciy i zabija w niej wszelk rado. A tak si cieszya, e Ole i
shild poznaj malarza, Wilhelm zreszt te z przyjemnoci pozna jej rodzin.
Hannah uderzya pici w parapet, gdy przypomniaa sobie, jak Flemming wszystko
zepsu. Dlaczego? Nie daa mu przecie adnego powodu, by si zachowa jak zazdronik. Wilhelm
zawsze emabluje wszystkie damy, sama widziaa, e adna nie potrafi si oprze jego urokowi. Ale
to przecie nie znaczy, e Hannah bierze jego sowa powanie. Flemming rani j podejrzeniami, e
mogaby da si zwie takiemu lekkoduchowi z Kopenhagi.
Musiaa jednak przyzna, e pod spojrzeniem malarza zawsze si rumienia. Ten jego
umiech i dwuznaczne sowa, wypowiadane lekko i niezobowizujco, wszystko byo takie
tajemnicze i pocigajce zarazem. Flemming musia zauway, e latem Wilhelm wnosi tu tyle
ycia i miechu! Hannah pokrcia gow i obrcia si.
Nie miaa ochoty wraca do siebie. Nie miaa siy znosi oskarajcych i penych urazy
spojrze ma. Jak dugo mam mu wspczu? Nie chc go ju duej usprawiedliwia, lecz serce
mi si kraje, gdy widz, e jest tak nieszczliwy. Spojrzaa w gb korytarza. Drzwi do ich sypialni
byy zamknite. Myli Hannah kryy wok Wilhelma i obrazu, ktry od niego dostaa. Pikny,
peen melancholii obraz, ktry bardzo jej si podoba. Szkoda tylko, e nie moe cieszy si nim
razem z Flemmingiem.
- Stoisz tu i rozmylasz?
Hannah a podskoczya, gdy Ole pokaza si na schodach, zmierzajc do swojego pokoju,
usytuowanego po drugiej stronie korytarza.
- Ale mnie wystraszye. Byam cakiem zatopiona w mylach. - Hannah wyprostowaa si i
podesza do syna. - Co powiesz o obiedzie?
- Obiad by wymienity, a i atmosfera si z czasem rozpogodzia. Rozmawiaa z
Flemmingiem?
- Nie, nie wiem, co mam powiedzie. - Hannah podesza do foteli. - Nie rozumiem, co mu
si stao.
- Naprawd? - Ole podsun fotel matce, sam usiad naprzeciwko.
- Nie. Nie rozumiem, jak moe zachowywa si tak niegrzecznie, gdy mamy goci.
- A ja myl, e to poruszenie Flemminga trzeba uzna za dobry znak - umiechn si Ole. To znaczy, e zaley mu na tobie.

- Dla mnie to nie jest dobry znak. Nie potrafi y z czowiekiem, ktry nie kontroluje
swoich uczu.
- Rozumiem twoje wtpliwoci. Lecz rozumiem take, jak irytujce moe by zachowanie
malarza wobec dam. On was przecie poera wzrokiem.
- Was?
- Widziaa chyba, e emablowa take shild?
- Taki ma sposb bycia. Nie moemy traktowa tego powanie. - Hannah bezradnie
rozoya rce. - Adoruje kad kobiet, zwaszcza przy pierwszym spotkaniu. Ale nie ma w tym
nic poza radoci ycia.
- Nie jestem pewien, czy Flemming podziela twoje zdanie. Hannah miaa zoliw
odpowied na kocu jzyka,
lecz pomylaa, e nie naley wciga w to syna. Powinien raczej skoncentrowa si na
swoim maestwie. Skoro jednak Ole by ju i tak zaangaowany w t spraw, rwnie dobrze
moe by wobec niego szczera. Zwaszcza e w nim wanie pokadaa nadziej.
- Niewykluczone, e Flemming interpretuje to inaczej - mrukna. - Mgby jednak
zachowywa si uprzejmie.
- Nie tak atwo zapomnie o swoich uczuciach. Sam si powanie zirytowaem na samym
pocztku.
- Ty? Dlaczego?
- Sdz, e przyzwyczaia si ju do sposobu bycia Wilhema i nie zdajesz sobie sprawy, jak
on moe dziaa na obcych. Obie z shild miaycie rumiece na twarzach i patrzyycie na niego z
podziwem, gdy tylko otwiera usta, eby co powiedzie.
- No, nie. Chcesz powiedzie, e...
- Pozwl mi skoczy. - Ole unis do. Skoro nadarzaa si okazja, by powiedzie matce,
co o tym sdzi, nie zamierza z niej zrezygnowa. - Na dodatek Wilhelm Rbe wypowiada si tak,
e nie zawsze wiadomo, co ma na myli. Jego sowa mog by dwuznaczne. Zwaszcza na temat
kobiet. Nie ma si co dziwi, e i Flemminga, i mnie ogarna zazdro.
- Powinnicie by dumni, e inni mczyni uwaaj nasz wygld za atrakcyjny - prychna
Hannah.
Ole nie odpowiedzia od razu, zapada wic niezrczna cisza. Czy matka rzeczywicie nie
przywizywaa wagi do spojrze Wilhelma? Moe Ole rzeczywicie zbyt gwatownie reagowa na
jego sposb bycia? Przy tym by absolutnie pewien staoci uczu shild, lecz nie podobao mu si,
gdy tak wpatrywaa si w malarza jak w obrazek.
- Na pewno nie zaszkodzioby, gdyby troch wicej uwagi powicaa Flemmingowi.

- Mam ju serdecznie do przejmowania si Flemmingiem na kadym kroku. Niedugo


kady mj krok bdzie bdny i okae si, e wszystko powinnam robi inaczej. Nigdy wczeniej
tak nie byo.
Hannah rozgniewaa si nie na arty. Ole rozumia, z czego to wynika. Wszyscy liczyli si z
kaprysami Flemminga, on za nie bra pod uwag ich uczu.
- Powinnimy si postara, by wita upyny w miej atmosferze - stwierdzi pojednawczo.
- A po witach zastanowimy si, co bdzie najlepsze dla Birgit.
Hannah oddychaa ciko, starajc si uspokoi, lecz dobrze jej zrobio, e to wreszcie
powiedziaa.
- Masz racj, lecz nie bardzo wiem, co moglibymy zrobi. Jedyne rozwizanie, jakie
przychodzi mi do gowy, to eby Flemming wyprowadzi si na pewien czas.
Hannah mocno zamrugaa oczami. Ole nie wiedzia, czy to ze zmczenia, czy ze zoci. A
moe dlatego, e nie moga znie tej myli?
- To jedna moliwo - powiedzia Ole, podnoszc si z miejsca. - Ale zapewne s jeszcze
inne rozwizania.
Hannah spojrzaa na syna pytajco. Co on moe mie na myli? Lecz Ole tylko pokrci
gow i umiechn si blado.
- Zastanowimy si nad tym po Nowym Roku. Id teraz do shild, ktra zapewne na mnie
czeka, jeli jeszcze nie zasna.
- Dzikuj ci za rozmow, synu. Cigle zapominam, e przyjechalicie tu, by si rozerwa i
odpocz.
- I dobrze si tu czujemy. Nie sd, e jest inaczej.
Ole pocaowa matk na dobranoc i znikn w gbi korytarza. Hannah posza w
przeciwnym kierunku. Miaa nadziej, e Flemming ju pi i e nie bdzie musiaa znosi jego
spojrze.
W pokoju byy zapalone dwie lampy, a doktor siedzia przy oknie i patrzy w mrok. Hannah
wesza na palcach do pokoju Birgit, eby upewni si, czy crka pi. Gdy stamtd wysza, stana
przed mem, lecz on nawet nie podnis wzroku. Patrzy niemo w szyb, na jego twarzy nie
maloway si adne uczucia. Moe wic dzi oszczdzone jej bd te spojrzenia, ktre odczuwaa
jak smagnicia batem. Flemming nie by usposobiony do rozmowy.
- Szkoda, e wyszede tak wczenie - zacza. Musiaa co powiedzie. - Mielimy bardzo
mi pogawdk podczas deseru.
- Tylko dlatego, e mnie tam nie byo. - Flemming nie spojrza na ni, lecz gos mia
cakiem zwyczajny.

- Wcale nie. - Hannah przekna lin i zacisna pici, bo przecie Flemming mia racj.
Nastrj zmieni si przecie, gdy tylko Flemming opuci jadalni. - Jestem przekonana, e ty te
dobrze by si bawi podczas rozmowy o kopenhaskich obyczajach. Wydaje mi si, e Ole do
szybko oswoi si ze sposobem bycia Wilhelma.
Hannah zerkna uwanie na Flemminga, eby sprawdzi, czy jej sucha, lecz wyraz jego
twarzy by nieprzenikniony. Zaoya jednak, e sucha.
- Zachowanie Wilhelma z pewnoci moe wywoywa zazdro mw. Ole te si
zdenerwowa, gdy malarz zajmowa si shild. Sam mi o tym powiedzia.
Hannah pomylaa, e ju po raz ostatni prbuje da Flemmingowi do zrozumienia, jaki jest
Wilhelm i e nie naley go traktowa powanie. Wydawao jej si, e gdy wspomni o Olem,
Flemming si zorientuje, e nie tylko jego malarz wprawia w niepewno i wpdza w zazdro.
Ale doktor milcza. Patrzy tylko w mrok. Hannah westchna, nie widzc wyjcia z
sytuacji.
- No tak. Niedugo wita, powinnimy si postara
o mi atmosfer. Id si pooy. Dobranoc. - Hannah nie pocaowaa ma na dobranoc.
Wspczucie, jakie dla niego przedtem czua, ustpio gbokiemu rozczarowaniu. Bya
zrezygnowana i zmczona.
Gdy si odwrcia, by wej do sypialni, jej spojrzenie zatrzymao si na cianie obok
drzwi. Na pododze, oparty o cian, sta obraz, ktry dostaa od Wilhelma. Wyglda jednak jako
dziwnie. Hannah wzia lamp, eby go lepiej obejrze. Czyby to cienie sprawiay jej psikusa?
Nagle zdrtwiaa, nie wierzc wasnym oczom. To niemoliwe!
Podesza do obrazu i kucna. Drcym palcem przesuna po ptnie, a po jej policzku
spyna za.
- Dlaczego? - szepna. - Flemming, dlaczego? Obraz by pocity, najwikszym
zniszczeniom uleg las i woda, rodziny kaczek ju w ogle nie byo wida pord strzpw. Tylko
kobieca posta pozostaa nienaruszona. Hannah wzia gboki oddech. Co to ma znaczy?
Odwrcia si, nie mogc patrze na obraz.
- Dlaczego? - powtrzya. - Flemming, dlaczego?
W tej samej chwili Ole i shild leeli przytuleni w swoim ogromnym ou. Rozmawiali po
cichu, cho przecie i tak by nikomu nie przeszkodzili.
- Urzek mnie, owszem. - shild przyznaa si do fascynacji malarzem, zdumiaa si jednak,
gdy Ole powiedzia jej o swej zazdroci, ktra bya przecie cakiem bezpodstawna. - On jest
szalenie spontaniczny.

- No i niezy z niego uwodziciel. - Ole mocno przytuli shild. - Tak strasznie si boj, by
nikt mi ciebie nie odebra.
- Nikt mnie nie odbierze najlepszemu na wiecie... trollowi.
Oboje wybuchnli miechem, przytulajc si do siebie.
- Flemming ma jednak problemy, ktre nieatwo rozwiza. Martwi si o Birgit. - Ole
nieco spowania. -Ona wyczuwa doskonale atmosfer midzy matk i ojcem i to j czsto krpuje.
Nieraz widziaem, jak chciaa co powiedzie i wycofywaa si w ostatniej chwili, jakby si baa, e
ojcu si to nie spodoba i e j uderzy.
shild przytakna. Jej te byo al dziecka i uwaaa, e co z tym trzeba zrobi. Przez
duszy czas leeli w milczeniu.
- A gdybymy tak wzili Birgit ze sob do Hemsedal na lato? Moe dobrze jej zrobi
odmiana i grskie powietrze? - shild odwrcia gow i spojrzaa na ma.
Ole zaniemwi. Sam o tym myla, lecz nie mia odwagi tego zaproponowa. Nie
przypuszcza, e shild zechciaaby wzi na siebie tak odpowiedzialno.
- Mwisz powanie? - Usiad na ku i spojrza na ni. - Nie chciabym, eby si czua
zmuszona do...
- Szsz... - shild pooya mu palec na ustach. - Mylaam ju o tym przez jaki czas.
Byoby mio, gdyby Birgit z nami pojechaa, jeli tylko zechce.
Ole pogaska on po wosach i po szyi. Pieci ramiona i przytuli z caej siy. Jego palce
zsuway si po jej plecach coraz niej.
- shild, chyba nie dam ci spokoju. Kusisz mnie. -A musisz zostawia mnie w spokoju? zamiaa si.
Ole czu, e ona te go pragnie.
- Kocham ci - mrukn z ustami skrytymi gdzie w jej wosach. Zacz obcaowywa cae
jej ciao, coraz niej i niej.
- Ole, dzisiaj to ja nie mog ju duej czeka - szepna, przytulajc si mocniej.
Ole nie da si dugo prosi, bo jego msko rwaa si ku niej. Dotkn jej tylko delikatnie,
by sprawdzi, czy jest gotowa i wsun si w ni gboko.
Pniej, gdy leeli ju obok siebie, ciko oddychajc, shild miaa umiech na twarzy i
odpywaa powoli w krain snu. Ole potrzebowa duszej chwili, by jego ciao ochono. Ale i
jego zaczynaa ogarnia senno. Obrci jeszcze twarz na poduszce, by spojrze na profil ony.
Jakim ona jest dobrym czowiekiem, pomyla. Nic nie zniszczy ich zwizku! A ju na pewno
aden malarz z Kopenhagi.

Rozdzia 10
Boe Narodzenie mino, zacz si rok 1838. Birgit obchodzia urodziny w przeddzie
Wigilii. Ole zaproponowa, by urzdzili sobie kulig z pochodniami i bya to wspaniaa atrakcja i dla
dorosych, i dla dzieci, ktre zostay zaproszone na przyjcie. Maa jubilatka promieniaa przez cay
dzie, a wszyscy si starali, eby czua si bezpiecznie i bya zadowolona.
Hannah i Flemming podarowali jej nowe siodo. Nie moga si doczeka, kiedy bdzie
moga je wyprbowa. Ole i shild kupili jej liczny zestaw na komod: szczotk do wosw,
grzebyk i lusterko w oprawie z emalii. Ten prezent te bardzo jej si spodoba. Birgit widywaa jak
matka szczotkuje wosy w swoim pokoju, Hannah czsto nie moga znale grzebienia, bo crka go
poyczaa. Teraz miaa swj wasny.
Flemming od czasu pamitnego obiadu z Wilhelmem Rbe by bardzo milczcy, lecz
uczestniczy we wszystkich uroczystociach boonarodzeniowych. I ani razu si nie zdenerwowa.
Boe Narodzenie wszystkim upyno w miej atmosferze.
Moe Flemming odzyska ju panowanie nad sob, pomyla Ole. W takiej sytuacji nie
powinnimy zabiera Birgit do Hemsedal. Siedzia otulony wielkim paszczem w powozie jadcym
do Kopenhagi. Obok siedziaa shild, z pledami na kolanach i futrem na ramionach. Byo zimno,
jednak nie tak jak w styczniowy dzie w Hemsedal. Stangret czsto si odwraca, by zapyta, czy
nie jest im zimno, jednak adne z nich nie marzo.
- Teraz naprawd si zabawimy. - Ole szturchn on w bok i si umiechn. - Do tej pory
prawie nie mielimy czasu dla siebie.
- No, ale mielimy noce dla siebie - powiedziaa shild.
- Na szczcie. Czasami nie mogem si doczeka wieczoru, tak bardzo za tob tskniem. Ole spojrza na rumiane policzki ony z czuoci. - Bdziemy mie duo czasu, by zwiedzi
miasto. - Ole zmarszczy czoo. - Pogoda nie sprzyja wprawdzie spacerom, lecz na pewno kilka
razy gdzie wyjdziemy. W miecie jest wiele cakiem przyzwoitych lokali, w ktrych po drodze
mona si rozgrza.
shild cieszya si bardzo i wcale si nie przejmowaa chodem. To przecie nic w
porwnaniu z tym, z czym si zmagali w domu.
- Moglibymy wybra si do Kopenhagi jeszcze raz, gdy zrobi si cieplej?
- Oczywicie. Bdziemy tam jedzi, kiedy tylko zechcesz!
- Uwaaj, co mwisz - zamiaa si shild. - Moesz tego poaowa.
- Nigdy w yciu! Zrobibym dla ciebie wszystko - powiedzia Ole powanie i pocaowa j
w policzek.

shild nie miaa wtpliwoci, e tak jest naprawd. Cieszya si, e Ole j kocha. Po tej
historii z Nin ich zwizek sta si jeszcze gbszy i silniejszy. Brakowao im tylko dzieci. Co
miesic miaa nadziej i co miesic przeywaa rozczarowanie. A moe co jej dolega? Moe nie
bdzie moga mie dzieci? - mylaa nieraz ze strachem.
- O czym tam rozmylasz? - zainteresowa si Ole. -Masz tak strapion min?
Powiedzie mu prawd? Czy to waciwy moment, eby ujawnia swe najskrytsze obawy?
Nigdy jeszcze o tym nie rozmawiali.
- Myl o Birgit - zacza. - e mio mie wok siebie dzieci,
Ole pomyla, e moe shild zacza aowa tego, co zaproponowaa przed witami, i
wolaaby, eby nie zabierali Birgit ze sob do Hemsedal. Ju chcia j uspokoi, gdy zacza mwi
dalej.
- Wyglda na to, e musimy jeszcze troch poczeka -powiedziaa, spuszczajc oczy i
bawic si mufk. - Jake mio byoby w Rudningen, gdyby byo nas wicej. - Zrobia krtk pauz
i westchna ciko. - Co bdzie, jeli ja nigdy...
- To zupenie bezpodstawne obawy, shild. Moe powinnimy si raczej cieszy, e tak
wyszo, bo w przeciwnym razie nie moglibymy przyjecha do Danii. - Ole przerwa jej
zdecydowanie, gdy si zorientowa, co j zaczo trapi. - Jeste zdrowa i nawet si nie obejrzysz,
jak bdzie nas otaczaa caa gromadka dzieci. Nie tylko my musimy troch poczeka.
- Masz racj. Niepotrzebnie si niecierpliwi.
- Poza tym starej Barbo mona zaufa. - Ole przypomnia sobie kamienie, ktre leay w
domu w szafie. - Dostalimy chyba trzy kamienie, prawda, po jednym dla kadego dziecka?
shild prawie ju o tym zapomniaa. To Ole siedzia przy ku umierajcej Barbo i to on
dosta kamienie, zanim shild tam dotara. Gdy to sobie przypomniaa, odetchna z ulg. Barbo
znaa si na takich sprawach. Jeli Ole ufa jej sowom, to nie ma powodw do obaw.
- Troje dzieci? Byoby wspaniale - rozmarzya si shild. Ole zorientowa si, e musiao j
to trapi ju od pewnego czasu. On zreszt te zerka z nadziej na jej brzuch. Nie omieli si
jednak nigdy zada pytania w obawie, by jej nie zrani.
- Obiecuj ci, e od tej pory nie bdziesz miaa ani jednej spokojnej nocy - szepn jej do
ucha tak namitnie, e a si zarumienia. - A za dnia bdziemy si cieszy miejskim yciem.
Wszystko przyjdzie w swoim czasie.
shild opara mu gow na ramieniu. Czua, e Ole ma racj. Na pewno wszystko si uoy.
Spacerowali ulicami Kopenhagi, ogldajc budynki mijane w drodze do Targu Wglowego.
- Zimno ci? - Ole roztar rami ony, jakby chcia j rozgrza.

- Nie mam czasu marzn - zaartowaa. - Musz przecie uwaa, eby nic nie uroni z
twojej opowieci. Nie martw si, jest mi ciepo i bardzo si ciesz, e troch rozprostowaam nogi.
- Musimy znale jaki powz i jecha prosto do bankiera. - Ole si zorientowa, e czas
szybko pynie. - Zdaje si, e ju na nas czeka.
Po chwili koa powozu turkotay ju ulicami Kopenhagi w kierunku domu bankiera. Ole
opowiada tymczasem, kto mieszka w mijanych domach. shild zaniemwia z wraenia. Ole
odwiedza w swoim czasie profesorw, muzykw i urzdnikw, wiedzia nawet, gdzie mieszka burmistrz i genera. I cho tumaczy, e zawdzicza to tylko bankierowi, shild i tak bya
oszoomiona.
- Jestemy na miejscu. - Ole wyskoczy pierwszy i pomg shild wysi z powozu. Bankier mieszka sam na drugim pitrze. Ma tylko gosposi, ktra zajmuje si domem.
- Nie ma dzieci?
- Nie. By sam przez cae ycie. Zdaje si, e zawioda go ukochana z czasw modoci i od
tamtej pory pdzi samotne ycie. - Ole zniy gos, bo weszli ju do sieni. - Ale jest zadowolony.
- Skoro ma tylu znamienitych znajomych... - mrukna shild, unoszc spdnic.
Gdy zaczli wspina si po schodach, usyszeli, jak otwieraj si drzwi na grze. Bankier
ju na nich czeka.
- Wcale si nie dziwi, e nie mog Olego skusi, by przyjecha do Kopenhagi i zaj si
finansami, skoro ma tak pikn on w Hemsedal. - Bankier unis kieliszek sherry w gecie toastu.
- Mam jednak nadziej, e znajdzie troch czasu, by wspiera mnie rad.
Ole ukry umiech, przygldajc si swemu mistrzowi. Bankier zachowywa si zaskakujco
bezporednio i swobodnie. A moe Ole po prostu wczeniej nie zna go z tej strony?
- To nie zaley ode mnie - odpara shild. - Myl, e Ole bdzie si bardzo cieszy,
zajmujc si czasami czym innym ni gospodarstwo.
- W takim razie wybaczysz, e zajmiemy si teraz przez chwil interesami?
- Oczywicie. Byam na to przygotowana.
W tej samej chwili gospodyni przyniosa niewielk tac. W srebrze przeglday si
smakowite mae pralinki. Tyle sodyczy chyba w yciu nie jadam, pomylaa shild. Nie moga
sobie odmwi deserw i innych sodkoci, ktre jej podawano, i rozkoszowaa si kadym ksem.
- Jeli pastwo pozwol. - Gospodyni postawia tac i znikna.
- Dba o mnie, jak naley. - Bankier unis tac i poczstowa shild. - Bardzo prosz.
shild wzia pralink. Ole, ktry nie przepada tak bardzo za sodyczami, te wzi jedn z
grzecznoci. Bankier nie bez powodu by bardzo dumny ze swej gospodyni. shild zastanawiaa
si, czy pralinki s domowej roboty. Uniosa czekoladk do ust.

- Stj!
shild podskoczya na krzele i upucia czekoladk. Spojrzaa z przeraeniem na ma.
- Nie jedzcie tego! - Ole spojrza ostro na on i przyjaciela. - Skd pochodz te czekoladki?
Bankier by zaenowany, zastanawia si, co si Olemu stao.
- Z kuchni. Gospodyni...
- Sama je zrobia? - Ole wskaza na tac.
- Czy ja wiem? Skd miabym wiedzie? O co ci chodzi? - Bankier zacz obraca w
palcach czekoladk, ktr wzi z tacy. - Co z nimi nie tak?
- Bardzo was przepraszam. - Ole stara si uspokoi, lecz serce bio mu mocniej ni zwykle.
- Czekoladki nie nadaj si do jedzenia.
- S gorzkie? - Bankier wci nie wiedzia, o co chodzi, lecz znajc tajemnicze zdolnoci
Olego, nie mia wtpliwoci, e to prawda.
- Najprawdopodobniej s zatrute. Jeden ks i ju wicej by nie wsta.
Bankier spowania i zawoa gospodyni. W tej samej chwili przypomnia sobie, e Ole raz
ju go przestrzega, by jad tylko rzeczy znanego pochodzenia. Wydawao mu si jednak, e
gospodyni wie, co kupuje.
- Skd si wziy te czekoladki?
- Przyniosa je wczoraj jaka kobieta. Czy pan nie widzia karty, ktr pooyam na biurku?
- Gospodyni zorientowaa si, e zrobia co niewaciwego, lecz nie miaa pojcia, co. Wstawiam je do chodnej spiarni, eby si nie roztopiy - wyjkaa.
- Wszystko w porzdku, Sjarlotte. - Bankier stara si uspokoi wiern suc. Powinienem uwaniej przeglda poczt, ale ostatnio byem bardzo zajty. - Nagle co przyszo mu
do gowy. - Nie prbowaa chyba tych czekoladek?
- No wie pan... - Gospodyni wygldaa na uraon. -Nigdy bym ich pierwsza nie
skosztowaa.
- To wietnie. - Bankier odetchn z ulg. - Mwiem ci, e moesz robi, co chcesz i nie
zamierzam odwoywa swoich sw. Moesz zawsze je te same dania, ktre jem ja z
przyjacimi, od tej pory jednak nie wolno je nic poza tym, co sami kupimy.
Sjarlotte zarumienia si, rozumiejc, e nie powinna bya podawa czekoladek, pki jej pan
tego nie zaakceptowa. Ale po co tyle zamieszania wok takiego drobiazgu?
- Podejrzewamy, e czekoladki mog by zatrute - wyjani Ole, ktremu al si zrobio
Bogu ducha winnej gospodyni.
- Zatrute! Ale skd ja mogam wiedzie...

- Nie, nie. Oczywicie, e nie moga wiedzie. Cieszymy si po prostu, e nie zjada
adnej. - Bankier wsta i zawin pralinki w papier. - Jest tylko jeden sposb, eby si dowiedzie,
czy Ole ma racj. - Ruszy zdecydowanym krokiem w stron drzwi. - Rzuc troch czekoladek
kotom w piwnicy i zobaczymy, co z tego wyniknie. Moe pjdziesz ze mn? - Bankier rzuci
pytajce spojrzenie Olemu, ktry ju ruszy za nim.
- Su tu od dwudziestu lat i nigdy czego podobnego nie przeyam. - Gospodyni spojrzaa
z rozpacz na shild.
- To nie twoja wina. - shild staraa si uspokoi poruszon kobiet. - Bankier powinien,
rzecz jasna, przejrze swoj poczt. I wcale si nie dziwi, e podaa czekoladki. Byy takie
kuszce.
- Nie powinnam tego robi.
- Skd moga wiedzie, e s trujce?
- No, nie wiem. - Gospodyni spojrzaa na shild z przeraeniem. - Skd pastwo wiedz, e
pralinki s zatrute?
- Mj m czasem wie wicej ni inni ludzie. Zobaczymy, czy tym razem mia racj. shild staraa si mwi najzwyklejszym tonem, lecz powoli docieraa do niej wstrzsajca prawda.
- Jak wygldaa kobieta, ktra przyniosa pralinki?
- Bya adna, miaa ciemne wosy, upite w kok pod niebieskim kapeluszem. Bya taka
elegancka, nigdy by mi nie przyszo do gowy, e ma ze zamiary. Umiechaa si i bya taka mia.
Sophie, pomylaa shild. Nikt inny, tylko ona. Dlaczego jednak chciaa zabi bankiera? Z
powodu dugu? Ole co o tym wspomina, lecz shild nie bardzo wiedziaa, jak rol odegra w
tym bankier. W kadym razie tej kobiecie na pewno nie mona ufa.
- Zdarza si, e pikni ludzie maj ze zamiary - odpara i umiechna si do gospodyni. Porozmawiajmy o czym innym. Moe opowiesz mi, jak si piecze dusk babk piaskow? Jest
taka smaczna i nie wysycha tak szybko. W Norwegii babka piaskowa wyglda cakiem inaczej.
Sjarlotte nie daa si dugo prosi. shild suchaa uwanie jej wyjanie, bo naprawd
smakowa jej ten duski wypiek i zamierzaa przygotowa babk po powrocie do domu. Gdy panie
zaczy rozmawia o kuchennych tajemnicach, zapomniay o nieprzyjemnym incydencie z
pralinkami. Po powrocie bankiera i Olego adna si nie dopytywaa o los kotw.
Bankier podszed do biurka, eby przeczyta kart, ktra bya doczona do czekoladek.
Z podzikowaniami za pomoc w wyjanieniu sytuacji finansowej naszego domu handlowego.
Bez Paskich stanowczych da nie uwiadomilibymy sobie, e naley zmieni profil dziaalnoci.
Z wyrazami szacunku

Bankier spojrza na Olego.


- Z wyrazami szacunku? Ale kto? - zapyta Ole.
- Nie ma nazwiska.
- W takim razie nie ma wtpliwoci. To sprawka Sophie.
- A co z kotami? - zainteresowaa si shild.
- Zostawilimy im czekoladki i poszlimy - wyjani bankier. - Dzikie koty stroni od ludzi,
lecz s bardzo poyteczne, bo chroni dom przed szczurami i myszami. Zejdziemy na d za jaki
czas i sprawdzimy, czy zjady pralinki. - Bankier odwrci si do gospodyni i doda agodniejszym
gosem: - Moe przygotowaaby tymczasem dla nas co ciepego. Chyba wszystkim nam to dobrze
zrobi.
Sjarlotte znikna w kuchni. shild czua si dziwnie. Wci nie moga uwierzy, e
pralinki byy zatrute.
- A wic Sophie wci jest w miecie? - zapyta Ole. Sdzi, e dawno ju wrcia do
Niemiec.
- Mmm - zmarszczy brwi bankier. - Syszaem, e otworzyli w Kopenhadze razem z bratem
dom handlowy z tkaninami. A moe maj go dopiero otworzy. Niewykluczone, e ta dama bdzie
spdzaa tu teraz duo czasu.
- Skd ma pienidze? - Ole nie liczy na odpowied, bo kt mgby j zna?
- Wydaje mi si, e odoyli troch pienidzy, ktrych wcale nie ksigowali. Gdy
przegldaem ksigi rachunkowe w zwizku ze spat dugu, wiele pozycji wzbudzio moje
podejrzenia. Nie zagbiaem si w to jednak, bo chciaem jak najszybciej zakoczy wszelkie
interesy z tymi ludmi.
- I susznie - pokiwa gow Ole. - W dalszym cigu twierdz, e powiniene na ni uwaa,
bo to osoba dna zemsty, ktra nie lubi przegrywa.
- Sdzicie, e ona specjalnie przyniosa czekoladki tu przed naszym przyjciem? - shild
przysuchiwaa si rozmowie i zacza si zastanawia, czy oboje z Olem nie s przypadkiem w
niebezpieczestwie.
- Nie, sdz, e to przypadek - pospieszy Ole z odpowiedzi. - Nie moga przecie wiedzie
o tej wizycie.
- Musi nie mie adnych skrupuw, jeli odwaya si przynie trucizn osobicie. Bankier pokrci gow. -Cae szczcie, e mi poradzie, bym im wymwi t poyczk.
Sjarlotte podaa jedzenie, wytworne i wyborne. shild wychwalaa jej kulinarny talent pod
niebiosa, proszc przy tym o dokadk.

- Na zdrowie! - Bankier unis kieliszek. - Miejmy nadziej, e bdziemy wsppracowa


ponad granicami. W niektrych sprawach nie musz si tak bardzo spieszy z decyzjami, chtnie
wic zaczekam par dni na twoje rady.
- Bd si stara odpowiada jak najszybciej. - Ole spostrzeg, e zrobio si ciemno.
Zaplanowa jednak, e ten wieczr spdz z bankierem, nie musieli wic si pieszy. Powinni
jednak zajrze do piwnicy, eby sprawdzi, co si stao z kotami.
Gdy ju zjedli, bankier posadzi shild w wygodnym fotelu i poda jej stoeczne gazety.
- Zaczekasz tutaj?
- Oczywicie. Ciesz si, e nie bd musiaa w tym uczestniczy.
Ole posa jej ciepe spojrzenie, zamykajc za sob drzwi.
- Moe jednak si pomylilimy? - powiedzia bankier, wchodzc do piwnicy.
- Nie pomylilimy si - odpar Ole cicho. I po chwili okazao si, e mia racj. Gdy bankier
zapali latarenk, ktra wisiaa na drzwiach, usyszeli rozpaczliwe miauczenie. Zaczli kry po
piwnicy, eby sprawdzi, skd dociera ten dwik. I wkrtce za workami z wglem znaleli
pierwszego kota, ktry wi si w boleciach i miaucza przeraliwie. Nieco dalej dwa inne koty
leay ju nieruchomo.
- Wyglda na to, e to bya bardzo silna trucizna. - Bankier owietli miejsce, w ktrym
zostawili czekoladki. Zostaa tylko jedna. - A koty sporo tego zjady.
- Umiecia spor dawk w kadym kawaku, eby mie pewno, e trucizna zadziaa powiedzia Ole. Zacz si zastanawia, czy on take nie powinien uwaa. Jeli Sophie si dowie,
e Ole wsppracuje z bankierem, zagroenie bdzie jeszcze wiksze. A przecie oboje z shild zamierzaj zosta w Danii jeszcze kilka miesicy.
W piwnicy zrobio si bardzo nieprzyjemnie. Pisk zdychajcego kota by nie do zniesienia.
- Chodmy std. - Ole obrci si, by odej. - Nie potrzebujemy ju wicej dowodw.
Mieli jednak troch kopotw ze znalezieniem schodw na gr. W migoczcym wietle
wida byo wijce si zwierz.
- Znajdziesz kogo, kto tu posprzta? - Ole pomyla, e wkrtce zapach rozkadajcych si
kocich cia bdzie nie do wytrzymania.
- Mamy tu dozorc, ktry na pewno si tym zajmie, jeli mu dobrze zapac.
- Uff! To nie bya przyjemna wycieczka. - Bankier otar czoo, gdy ju wydostali si z
piwnicy. Zatrzymali si jeszcze na chwil w sieni, by ochon. - Ta kobieta naprawd nie ma zbyt
wielu ludzkich cech.
Ole wzi gboki oddech i przypomnia sobie zielone ctki w oczach Sophie. Pamita
dobrze jej gboki, przekonujcy gos, ktrego uywaa, gdy jej na czym zaleao. Albo pen

obudy rozpacz, po ktr sigaa, gdy chciaa wyplta si z niezrcznej sytuacji. Pamita, e od
samego pocztku nie mg si oprze wraeniu, e jest nieuczciwa. Bya o par lat starsza i
pochlebiao mu, gdy rzucaa mu zalotne na pozr spojrzenia. W jej towarzystwie czu si jednak
zawsze niepewnie. Zdaje si, e Sophie nie zmienia si przez te wszystkie lata.
- Musisz by ostrony. - Ole ruszy po schodach. - Zostawisz tak t spraw?
- A co miabym zrobi? Pj na policj? - zamia si bankier nerwowo. - Nie mamy
przecie adnych dowodw. Ona powie po prostu, e to my zatrulimy czekoladki, eby j
oczerni.
Ole zdumia si trzewoci sdw bankiera. Niels mia zapewne racj. Nie uda im si
oskary Sophie.
- Moe istotnie najlepiej bdzie, jeli nic nie zrobisz, tylko zachowasz szczegln ostrono
w przyszoci. Ale... - Ole obrci si do bankiera, nie otwierajc jeszcze drzwi do mieszkania. - Od
tej pory bdziesz y w cigym zagroeniu.
Przez reszt wieczoru bankier i Ole dyskutowali o interesach, wczyli jednak shild do
rozmowy. shild natomiast nie moga pozby si myli o martwych kotach. To przecie ona moga
zje czekoladk. Albo Ole. Ciarki przeszy jej po plecach. Panowie byli wprawdzie oszczdni w
sowach, gdy opowiadali jej o tym, co widzieli w piwnicy, shild domylia si wszake, e by to
niezbyt przyjemny widok. Staraa si cieszy rozmow na temat ycia teatralnego i muzycznego w
Kopenhadze. Ole obieca, e zabierze j na koncert. Potem rozmowa zesza na nowy zamek
krlewski w Christianii. Bankier by ciekaw, czy Ole ju go widzia.
- Nie. Zamierzamy jednak go obejrze w drodze do Hemsedal, skoro i tak bdziemy w
Christianii.
shild miaa wic znw na co czeka, a myl o zatrutych czekoladkach przestaa j tak
drczy. Miaa wielk ochot zobaczy krlewski zamek w drodze do domu, nie sdzia bowiem,
by kiedykolwiek w yciu miaa jeszcze dowiadczy tak wiele, jak podczas tej podry.
Byo ju bardzo pno, gdy Ole i shild wsiedli do powozu. Bankier odprowadzi ich na
ulic, dzikujc Olemu za uratowanie ycia.
- Wszystkim nam to wyszo na dobre - umiechn si Ole. - Do zobaczenia.
Przez ca drog do pensjonatu Ole gaska on po rce. Wieczr by znacznie bardziej
poruszajcy ni to zaplanowali, lecz Ole mia nadziej, e shild o tym zapomni. Teraz zapragn
tylko jak najszybciej poczu blisko jej ciaa.
- Jeste zmczona?
- Troch.
- Za bardzo zmczona, by mnie przyj?

- Na to nigdy nie jestem za bardzo zmczona - umiechna si niemiao, zakopotana nieco


t rozmow.
- Chod. - Ole wzi j za rk, by zaprowadzi do pokoju. Nie chcia jej puci nawet
otwierajc drzwi. Zanim zapali lamp, pooy shild na ku i obsypa jej szyj pocaunkami.
- Nie ruszaj si - przykaza. - Sam zdejm z ciebie wszystkie ubrania. Ale najpierw chc
zobaczy, jaka jeste pikna.
Ole zapali lamp i gdy pomie by ju wystarczajco wysoki, obrci si w stron ka.
shild leaa i umiechaa si kokieteryjnie. Ju mia wzi j w ramiona, gdy jego wzrok
zatrzyma si na dziwnym pudeeczku, umieszczonym na stoliku pod oknem.
- Co to jest? Czy ty to tam pooya? shild uniosa si troch, by spojrze.
- Nie. Ole wzi pudeeczko i unis pokrywk. Oboje z shild zdrtwieli na widok jego
zawartoci. Na widok pralinek identycznych jak te, ktre dosta bankier.

Rozdzia 11
- Co si tu stao? - Ole spojrza z przeraeniem na matk. Wysiedli wanie z powozu,
cieszc si, e znw s w Sorholm. Pobyt w Kopenhadze by przyjemny, Ole i shild nie pozwolili,
by historia z czekoladkami rzucia cie na inne przeycia. Oboje byli zadowoleni z wycieczki.
- To i owo - odpara lakonicznie Hannah. Ole nie docieka. Przyglda si tylko twarzy
matki, ktra miaa zaczerwienione oko i szram na policzku.
- Gdzie jest Birgit? - Ole rozejrza si dokoa.
- Ma lekcj. - Gos Hannah by powany i stanowczy. - Flemming pojecha na par dni do
Kopenhagi do szpitala, bdziemy wic sami przez pewien czas.
Ole tylko pokiwa gow, domylajc si, e matka si cieszy, i ma nie ma w domu.
- A jak si uda pobyt w miecie? - Hannah z wysikiem umiechna si do shild.
- Doskonale. Ole zna tam kady kamie. - shild od razu zrozumiaa, e co si tu
wydarzyo, lecz zachowywaa si jak gdyby nigdy nic. Dowiedz si wszystkiego w swoim czasie. Pokaza mi tak wiele rnych miejsc, e nie mogam ich wszystkich spamita.
- To dobrze. Rozpakujcie si teraz. A potem zjemy w mniejszej jadalni.
shild i Ole weszli do dworu.
- Co si mogo sta? - shild zdja kapelusz przed lustrem i rozpucia wosy. Ole, ktrego
odbicie widziaa w lustrze, zmarszczy brwi.
- Prdzej czy pniej musiao doj do jakiego rozstrzygnicia. Przypuszczam, e
cierpliwo mamy si wyczerpaa.
shild odwrcia si do ma.
- Moe to najwaciwszy moment, eby z ni porozmawia o zaproszeniu Birgit do
Hemsedal.
- Te mi si tak wydaje. - Ole zamyli si, a w jego oczach by raczej smutek ni gniew.
shild si domylaa, e problemy matki bolay go znacznie bardziej, ni dawa to po sobie pozna.
A jeszcze bardziej cierpia zapewne ze wzgldu na siostr.
- Przypomina mi si moje wasne dziecistwo. Ojciec zawsze prbowa skci mnie z
bratem, dajc mi niewykonalne zadania. Nigdy nie by ze mnie zadowolony. Pamitam nawet, jak
mnie uderzy...
Ole patrzy nieobecnym wzrokiem, a jego usta przybray wyraz peen goryczy. Nie lubi
tych wspomnie, moe dlatego tak bardzo poruszaa go krzywda Birgit. Wiedzia, e musi czu si
upokorzona i bezsilna. Przeczesa wosy doni.

- Wemiemy na siebie wielk odpowiedzialno, zapraszajc Birgit do Hemsedal. Wycign rk do ony, ktra siedziaa obok. - Jeste pewna, e tego chcesz?
- Inaczej bym tego nie proponowaa. Moesz by spokojny. Nie wiem tylko, czy Birgit
zechce z nami jecha. Zycie w Hemsedal to cakiem co innego ni ycie tutaj.
- Ja te o tym mylaem. Jeli Flemming wyprowadzi si z paacu, Birgit rwnie dobrze
moe tu zosta. - Ole przygryz warg. - Nie chciabym jej odbiera tego, co j cieszy.
- Porozmawiajmy najpierw z Hannah - zaproponowaa shild. - Zdaje si, e ona ma nam
dzi co do powiedzenia.
- Czas pynie szybko. Jeli mamy zabra ze sob Birgit, wszyscy powinnimy si do tego
przygotowa - westchn Ole. - Birgit take musi to przemyle. Chod, idziemy na d. - Ole
pocign on za rk. Nim jednak wyszli z pokoju, ucaowa j gorco, a ona odwzajemnia
pocaunek.
Sztuce dzwoniy lekko o porcelanowe talerze. Zachodzce soce owietlao dziedziniec. Z
maej jadalni wida byo fragment jeziora. Hannah, Ole i shild jedli sami, atmosfera bya nieco
napita. Modzi czekali, a Hannah zacznie opowiada, lecz ona chciaa, by najpierw dokoczyli
posiek.
Olemu jedzenie nie smakowao dzi tak jak zawsze. Nie mg si zreszt na nim skupi, bo
wci si zastanawia, czy matka pozwoli im zabra Birgit do Hemsedal. Wiedzia przecie, jak
wiele crka dla niej znaczy. Prawdopodobnie to ona bdzie najbardziej cierpiaa, gdy Birgit tu
zabraknie. Zerkn na matk, ktra sczya wanie herbat. Zna j dobrze, wiedzia wic, e jest
zdenerwowana i niespokojna. Napita zmarszczka koo ust zdradzaa jej zdenerwowanie. Hannah
gow trzymaa wysoko. Gdy miaa stawi czoa jakiemu trudnemu wyzwaniu, zawsze si
prostowaa i unosia wysoko gow. Ole wiedzia, e matka jest silna i e nic jej nie zamie. Zawsze
j za to podziwia, bojc si jej zarazem.
- Zastanawiacie si zapewne, dlaczego Flemming tak nagle pojecha do szpitala - odezwaa
si wreszcie Hannah, odstawiajc filiank. Odsuna krzeso od stou, eby uoy fady spdnicy.
- W Kopenhadze nie zdarzyo si nic szczeglnego, musia po prostu wyjecha na pewien czas z
Srholm. Dugo miaam nadziej, e Flemming zdoa w kocu zapanowa nad swoim gniewem.
wita nam si przecie uday. Lecz przed paroma dniami znw si zdenerwowa. - Hannah
dotkna szramy na policzku. - Na szczcie tym razem ja ucierpiaam - zamiaa si gorzko.
Ole odetchn z ulg. A wic Birgit nic si nie stao. Gdy si okazao, e maa nie bdzie z
nimi jada, sdzi ju, e jest chora.
- Skd si wzia ta szrama? - zapyta, cho nie mia przecie wtpliwoci, e to dzieo
Flemminga.

- Stanam midzy Flemmingiem a Birgit, gdy kaza jej pozbiera rozbite szko z parapetu w
gabinecie. Birgit zapomniaa o haczykach, gdy otwieraa okno, nagle powia wiatr i je zatrzasn,
rozbijajc najnisz szybk. - Hannah spojrzaa na Olego z rezygnacj. - I to wystarczyo.
Flemming si wciek. Zada, eby Birgit pozbieraa potuczone szko, ale maa odmwia.
Wybucha, rzecz jasna, awantura. Flemming j zapa i pocign w stron okna. Gdy chcia
wcisn jej gow w miejsce rozbitej szybki, uznaam, e przesadzi, i stanam midzy nimi.
Zalepiony wciekoci uderzy mnie doni, w ktrej trzyma kawaek szka.
Hannah przerwaa na chwil. shild wyobrazia sobie to straszne zajcie w gabinecie.
Zastanawiaa si, jak Birgit zareagowaa, gdy ujrzaa krew na policzku matki.
- Birgit to wszystko widziaa? - Ole zesztywnia. Ju dawno przesta je. Siedzia tylko i
sucha.
- Bya przy tym, lecz mam nadziej, e nie zauwaya najgorszego. Udao mi si odesa j
z gabinetu do Tiny pod pretekstem, e powinna ju zacz wiczy na szpinecie. A potem
syszaam, jak gra.
- Ale twoje oko te nie wyglda najlepiej. Czy to si stao jednoczenie? - Ole powzi ju
postanowienie. W Srholm moe zosta albo Birgit, albo Flemming. Bez wzgldu na to, co powie
matka. Gdy podj decyzj, odetchn z ulg. Zamierza jednak pozwoli, by najpierw Hannah co
zaproponowaa, bo zapewne wiele mylaa w cigu ostatnich dni.
- Gdy Birgit wybiega, powiedziaam, e tak duej by nie moe. - Hannah uniosa nieco
brod. - Flemming podszed bardzo blisko i zapyta, co mam na myli. Tym razem nie staraam si
by ani wyrozumiaa, ani mia. Powiedziaam, e Birgit ma ju do jego wybuchw wciekoci i
e czas, by si rozstali. Wtedy mnie uderzy. I nie zdyam si uchyli. - Hannah umiechna si
gorzko. -Unikanie ciosw nie jest na razie moj najmocniejsz stron. Ale si naucz.
- Pora to zakoczy. Birgit nie moe...
- Wanie dlatego wyjecha na par dni do szpitala - Hannah przerwaa Olemu. Powiedziaam mu, e potrzebujemy kilku dni do namysu, lecz powinien by przygotowany na
wyprowadzk z Srholm. Nie zasuguje na kolejn szans.
Ole spostrzeg, e w oczach matki zalniy zy. Staa przed bardzo trudnym wyborem. adna
inna kobieta nie byaby w stanie kaza mowi wyprowadzi si z domu. Ale pani na Srholm
zwyka chadza wasnymi ciekami i potrafia podejmowa trudne decyzje. Jeli uwaaa, e racja
jest po jej stronie, nie ustpowaa, bez wzgldu na to, co ludzie mogli sobie pomyle. Ole
przypomnia sobie, jak sprzeciwia si pastorowi w Hemsedal i jak przyja pod swj dach Barbo,
od ktrej wszyscy si odwrcili. Nagle ogarna go wielka czuo wobec matki, mia ochot wsta

od stou i chwyci j w ramiona. Zamiast tego pokiwa tylko gow. Flemming mia ju niejedn
szans.
- I do jakich wnioskw dosza? - zapyta.
- Nie widz innego wyjcia ni to, e Flemming wrci do swojego domu. Na pewien czas dodaa bez specjalnego przekonania. - Nie mog bezczynnie patrze na cierpienia Birgit.
Ole zrozumia, e matka ma pewno co do tego, e ojca i crk naley rozdzieli.
- Sdzisz, e Flemming na to przystanie?
- Nie ma wyboru. Od dawna ju go na to przygotowywaam.
- I bdzie si trzyma z dala od Srholm? - martwi si nadal Ole.
shild, ktra w milczeniu przysuchiwaa si rozmowie, dojrzaa nagle uderzajce
podobiestwo midzy matk a synem. Nigdy dotd nie zauwaya delikatnej linii na twarzach
obojga, cigncej si od kcika ust w stron lewego policzka. Oboje mieli te podobne spojrzenie.
Teciowa podja decyzj, od ktrej tak atwo nie odstpi. Jest gotowa jej broni, bez wzgldu na
obiekcje syna. shild wiedziaa take, e Ole zamierza zdecydowanie pooy kres cierpieniom
siostry. Nie wiedziaa tylko, czy uzna decyzj matki za najlepsz z moliwych.
- Nie powiedziaam, e bdzie musia trzyma si z dala od paacu przez cay czas - odpara
Hannah nieco ostrzej i od razu poczua na sobie spojrzenie syna. - Nie zamierzam zabrania mu
wizyt. Jest przecie ojcem Birgit.
- Sdzisz, e to wystarczy? Naprawd wydaje ci si, e Birgit bdzie spokojna w jego
towarzystwie, jeli ty bdziesz decydowa o ich spotkaniach? O kim mylisz, o Birgit, czy o sobie?
Hannah a podskoczya, syszc ostatnie sowa. Dlaczego syn chcia j zrani w tak trudnej
chwili? Przekna lin, starajc si uspokoi.
- Sdz, e oboje mylimy o Birgit. Tylko to jest wane. - Spojrzaa na syna wyzywajco,
gotowa do walki.
Ole zna to spojrzenie i wiedzia, e nie warto na matk naciska. Uzna jednak, e nadarza
si waciwa okazja, by zada pomijane dotd pytania i wyrazi skrywane podejrzenia.
Niewykluczone, e czeka ich nieprzyjemna wymiana zda, nim si porozumiej.
- A czy tobie nie bdzie brakowao Flemminga, jeli wyprowadzi si na duej? I co z
plotkami?
- Oczywicie, e bdzie mi go brakowao. Ale przecie mnie uderzy, moe wic poczuj
ulg, gdy nie bdzie go w pobliu - powiedziaa cakiem zwyczajnym gosem, jakby opowiadaa
jak histori. - Jestem bardzo zmczona -cigna. - Musz by czujna, nie mog czu si swobodnie, gdy Flemming jest w pobliu. Myl, e obojgu nam dobrze zrobi, jeli bdziemy si rzadziej
widywa.

Ole szuka w gosie matki jakiej nuty alu, lecz by w nim tylko gniew. Hannah gruntownie
wszystko przemylaa.
- Czasami musimy dokonywa trudnych wyborw, lecz jeli kto jest taki stary jak ja, wie,
e lepiej myle o innych ni o sobie. - Hannah uniosa filiank z zimn herbat. Ole spojrza na
matk innym wzrokiem. Stary? Nigdy nie myla o niej w ten sposb. Lecz Hannah ma czterdzieci
sze lat i wiele w yciu przesza. Posiwiaa wyranie w czasie ich pobytu w Srholm. Ole
pomyla z blem, e matka nie bdzie ya wiecznie. Zawsze bya w jego yciu. Nie mg sobie
wyobrazi, e kiedy jej zabraknie. Ole skuli si i pomyla, e nieprdko to przecie nastpi.
Bdzie ya dla Birgit. Dla crki zrobi wszystko. Nieadnie si zachowa, sugerujc, e Hannah
myli bardziej o sobie ni o Birgit. aowa ju tego pytania. Matka powinna wiedzie, jak bardzo
Ole j kocha i szanuje.
Ole westchn ciko. Czy moe teraz zaproponowa, e zabior Birgit do Hemsedal? Jeli
tak postpi, odbior matce to, co ma najdroszego. Zniknie najjaniejszy punkt jej ycia. Ole
obawia si, e matka rozchoruje si z tsknoty. Moe w tej sytuacji byoby najlepiej, gdyby
pojechay obie.
- A co z Flemmingiem? Jak on sobie poradzi? - Ole zapyta o co, o czym nie mia zamiaru
myle. Sowa jednak przyszy same.
- Flemming jest dorosy. Poradzi sobie. Nie zamierzam mu zrobi krzywdy, tylko ochroni
go przed nim samym. Jeli zrani Birgit w trakcie jakiej awantury, nigdy sobie tego nie daruje. Na
tyle go znam.
- Jeli uwaasz, e to rozwie wszystkie problemy, to tak bdzie najlepiej.
Ole musia przyzna matce racj. Flemming rzeczywicie nie mgby chyba y, gdyby
wiedzia, e zrobi krzywd crce.
- Birgit czuje si tu dobrze, ma przyjaciki. Zapewne lepiej, by ona tutaj zostaa?
Ole zerkn szybko na on i poczu, e nie jest sam. shild umiechna si do niego
pokrzepiajco, dajc mu milczce wsparcie.
- Co masz na myli? - Hannah spojrzaa najpierw na Olego, potem na synow, bo zauwaya
ich wymian spojrze. - Nie widz innych rozwiza.
- Zastanawialimy si nad tym razem z shild i znalelimy jeszcze jedno rozwizanie. Co
by powiedziaa na to, e zabierzemy Birgit do Hemsedal na pewien czas?
Modzi patrzy i na Hannah w napiciu. W jadalni zapada cisza. Soce ju zaszo, za
oknem panowa mrok. Nie wida byo twarzy matki, skrytej w pcieniu. Hannah podniosa si bez
sowa, eby zapali lamp. Sza w stron lampy, szeleszczc sukni. shild zacza si zastanawia,

czy teciowa nie tskni za zwyk bawenian spdnic, pod ktr nie trzeba zakada tych
wszystkich halek. Za ubraniem, w ktrym atwo si schyli, atwo si porusza.
Hannah dugo manipulowaa przy lampach. Oferta syna nie bya dla niej cakowitym
zaskoczeniem, mylaa
o tym sama, lecz baa si zoy tak propozycj. Modzi maj przecie swoje wasne ycie,
zapewne niedugo w Rudningen pojawi si ich wasne dzieci. Nie moga ich przecie obarcza
takim ciarem.
- To byaby bardzo powana decyzja. - Hannah usiada
i spojrzaa uwanie na syna.
- To jest powana decyzja.
- No tak, ale nie moemy jeszcze pogorszy sytuacji. -Hannah zmarszczya brwi. - Zapewne
odmiana dobrze jej zrobi, lecz moe bdzie jej brakowa tego, co tutaj zostawi. - Hannah mwia
jakby do siebie, nie patrzc na nikogo. Oczami wyobrani ujrzaa crk w Hemsedal. I co w niej
pko. zy napyny do oczu z tak si, e z trudem je powstrzymaa. Gdyby Birgit moga spdzi
w Rudningen zim, byaby o ni spokojna. Nie ma wtpliwoci, e byoby jej tam dobrze, miaaby
mnstwo ciekawych zaj w gospodarstwie. Gdy jednak pomylaa, jak cicho byoby we dworze,
gdyby Birgit wyjechaa, znw musiaa walczy ze zami.
- Powinna w kadym razie wiedzie, e z przyjemnoci gocilibymy Birgit u siebie. shild po raz pierwszy otworzya usta. Spojrzaa ciepo na teciow. Rozstanie z dzieckiem to
bardzo trudna decyzja, nawet jeli to rozstanie tylko na rok.
- Nie wiem, co mam odpowiedzie. - Hannah pokrcia gow tak energicznie, e a cienie
zataczyy na cianie. - Wszystko zaley oczywicie od Birgit.
- Ma si rozumie. Pojedzie, jeli zechce i powinna wiedzie, e jej ycie bdzie wygldao
tam cakiem inaczej.
- Nie zapomniaa przecie Rudningen, wiem, e wszystko doskonale pamita - umiechna
si Hannah. - Rozmawiamy o Hemsedal, gdy przechodz od was listy i gdy my odpisujemy.
Hannah bya wyranie poruszona trosk syna. Wydawao jej si, e dobrze si przygotowaa
do tej rozmowy. Nie przypuszczaa jednak, e Ole wystpi z tak propozycj. Jak bd wyglday
jej dni bez Birgit? I bez Flemminga? Gwatowne kucie w piersi zmusio j, by zapaa wicej
powietrza.
- le si czujesz? - Ole zerwa si z miejsca.
shild ju biega ze szklank wody. Hannah poblada gwatownie, brakowao jej tchu, ale
umiechaa si, odganiajc ich niecierpliwym gestem.

- Nie, nie. Wszystko w porzdku. Chyba troch za mao ostatnio jadam. - Signa po
szklank z wod. - A moe za duo si martwiam.
- Wszyscy si martwilimy - powiedzia Ole, patrzc na cienie pod oczami matki. Dlaczego
ich wczeniej nie zauway? Przez chwil zastanawia si, czy naprawd jest taka silna, jak udaje.
Moe to tylko fasada. Ogarno go wspczucie, wiedzia jednak, e matka nie chciaaby adnego
pocieszania. Najlepsze co mona zrobi, to zatroszczy si o spokj jej crki.
- Przemylmy sobie to wszystko i zapytajmy Birgit o zdanie - zaproponowa. - Tak czy
inaczej, lepiej, eby Flemming przez pewien czas trzyma si z dala od paacu.
Do Hannah powoli docieraa myl, e niedugo moe zosta cakiem sama w Srholm. Ole
rozumia jej obawy i stara si j uspokoi.
- Czy sdzisz, e Flemming mgby tu mieszka, gdyby Birgit pojechaa z nami? A moe ty
te si go boisz?
- Nie, ja si nie boj. - Hannah mwia wolniej i ciszej. Wci bya bardzo blada. Niewykluczone, e mgby zosta, gdyby Birgit pojechaa. Pniej o tym porozmawiamy.
Zamkna oczy i poczua si miertelnie zmczona. Chyba nigdy nie chciao jej si tak
bardzo spa.
- Porozmawiam z Birgit przy okazji. Zobaczymy. Podniosa si powoli, eby troch
odpocz.
- Hannah! - shild rzucia si do przodu, lecz Ole chwyci ju matk, nim upada na st
jakby bez ycia. Usta jej dziwnie pomiay.
- Kopoty mcz j bardziej ni si nam wszystkim wydaje - szepna shild,
przygotowujc miejsce na kanapie. - Czy mylisz, e bdzie lepiej, jeli zostanie tu sama z
Flemmingiem?
Ole tylko pokrci gow i uoy matk na aksamitnych poduszkach. Patrzy z
zaniepokojeniem na jej zastyg twarz, lecz po chwili drgny jej powieki. Uklkn przy niej.
- Mamo, syszysz mnie? Leysz teraz spokojnie i wszystko jest w porzdku. Wydaje mi si,
e podniosa si zbyt gwatownie z krzesa.
Hannah zamrugaa oczami. W gowie jej si troch krcio, wic poprosia o wod.
- Co si stao?
- Zasaba. To nic powanego. - Ole podnis si z klczek, gdy shild przyniosa wod i
wsplnie podtrzymali Hannah, by moga si napi. Cae szczcie, e tak szybko oprzytomniaa.
- Gupio to wyszo. - Hannah chciaa od razu usi, lecz shild j delikatnie przytrzymaa.
- Zaczekaj, Hannah. Wypij jeszcze troch wody, eby ci siy wrciy.

Ole cofn si nieco, stan pod oknem i stamtd patrzy na dwie kobiety. shild zajmowaa
si matk z tak wpraw, jakby przez cae ycie nic innego nie robia. Tego wieczoru to ona bya
silniejsza. Pod wieloma wzgldami s do siebie podobne, pomyla Ole. adna si atwo nie
poddaje, gdy co sobie postanowi. Obie potrafi by zadziorne. Ale to daje im wielk si, a jemu
pewno, e ze wszystkim sobie poradz. Nawet z tym. Ole wzi lamp i podszed do nich.
- Jeli moesz stan o wasnych siach, to zaprowadzimy ci do sypialni, eby moga si
wygodnie pooy.
- Oczywicie, e mog stan o wasnych siach -prychna Hannah. - Jestem tylko troch
zmczona, to wszystko. - Usiada na kanapie. shild podtrzymaa j dyskretnie. Po chwili
gospodyni siedziaa ju wyprostowana jak struna. Ale jej oczy byy wci zamglone i dokuczay jej
mdoci. Rzeczywicie bdzie lepiej, jeli szybko znajdzie si u siebie.
Gdy miaa si podnie, Ole i shild, nie pytajc jej o zdanie, stanli po jej obu stronach. Na
pocztku troch si chwiaa, lecz nim doszli do drzwi, sza ju samodzielnie.
- Birgit nocuje dzi u przyjaciki. Chyba zapomniaam o tym powiedzie?
- wietnie. pij dobrze, jutro o wszystkim porozmawiamy. - Ole pozwoli, by matka sama
wesza po schodach, cho spoglda na ni czujnie, gotw w kadej chwili do pomocy. - Czujesz si
na tyle dobrze, e moesz zosta sama?
- Oczywicie. Nie ma adnego powodu do niepokoju. Spotkamy si na niadaniu.
Ole powiedzia dobranoc na korytarzu, lecz shild wesza z Hannah do sypialni. Chciaa si
upewni, czy teciowa dotrze do ka.
- Dzikuj ci, shild. Przyrzekam, e poo si, gdy tylko zamkniesz drzwi. Nic mi nie
jest. Na pewno. - Hannah pucia oko do synowej. - Nie chciaam was wystraszy.
Gdy shild zamkna za sob drzwi, Hannah staa przez chwil, eby mie pewno, e
synowa odesza. Dopiero wtedy chwycia si za serce i zacza przeraliwie szlocha. Dlaczego!
Krzyczaa bezgonie, nie otwierajc ust. kajc, osuna si na podog, oparszy gow o fotel.
Sone zy pyny rzsicie na ciemnoczerwony aksamit.
- Boe mj, gdzie popeniam bd? - jczaa. - Dlaczego odbierasz mi i dziecko, i ma? Jej ciaem wstrzsay al, rozpacz i strach przed samotnoci. Sama w Sorholm. Bez Birgit. Bez
Flemminga. Nie!
zom nie byo koca.
- Nie potrafi ju duej by taka silna - szeptaa. - Nic ju nie rozumiem.
Jako udao jej si podej do lustra, eby spojrze na swoj twarz przez przeson ez. Usta
miaa wykrzywione, policzki czerwone, ale i tak najgorsze byy zapuchnite oczy. Birgit nie
zasuya sobie na tak matk. Hannah poczua si zbyt stara. Nie powinna bya rodzi dziecka tak

pno. Gdyby tylko wiedziaa! Myli kbiy jej si w gowie bez adu i skadu. Ale Flemming tak
si cieszy, gdy mu powiedziaa o dziecku. Potem take....
Jak to moliwe, by czowiek zmieni si tak nagle? Czy ona bya temu winna? Nie sdzia,
by przyczyn byo to nieszczsne ukszenie mii. Hannah wyja szpilki z wosw i dugie loki
opady jej na ramiona. Wkrtce bdzie cakiem siw, starsz pani. Musi jednak wytrwa, pki
Birgit nie stanie o wasnych silach. Musi. Rzucia si na przykryte narzut ko, czujc, e jedno
rami jej drtwieje. Gwatowny bl przeszy jej klatk piersiow i plecy, nie moga zapa tchu.
- Dobry Boe, ja nie chc jeszcze umiera. Chc zobaczy, jak Birgit dorasta, musisz mi na
to pozwoli.
Pacz ucich. W domu panowaa cisza, sycha byo tylko bbnienie kropli o szyby. Hannah
pomylaa, e zacz pada deszcz. Leaa spokojnie. 2 lku przed blem wolaa si nie rusza.
Myli zaczy si klarowa. Bardzo dobrze, e Birgit pojedzie do Hemsedal. Bdzie jej dobrze z
Olem i z shild, a rozstanie nie musi wcale trwa dugo, pocieszaa si Hannah. Birgit moe
przecie wrci do Danii, gdy tylko zechce, a ja mog si w kadej chwili wybra do Norwegii.
Oczy j pieky, lecz w miar jak bl w piersiach cich, powieki staway si coraz cisze.
Tego wieczoru Hannah podja now decyzj. Postanowia, e zrobi wszystko, by Birgit pojechaa z
modymi. W Rudningen nikt na ni nie podniesie rki...
Hannah zasna tak, jak leaa, na pocieli. Nie usyszaa, jak nieco pniej do jej sypialni w
obawie, by nie obudzi teciowej, wesza na palcach shild. Przyniosa koc z pokoju Birgit i
przykrya Hannah. Potem zgasia lamp i wysza. Najpierw jednak upewnia si, e Hannah
oddycha rwno i spokojnie i e przy jej ku nie ma adnej fiolki po lekarstwie.

Rozdzia 12
Wiosna w Danii powoli zmieniaa si w lato. Bukowe licie przybray yw, zielon barw
na znak zmiany pory roku. I szumiay w lekkich powiewach wiatru. Po jeziorze pyway kacze
rodziny z malutkimi kacztami. Zapach pierwszej skoszonej trawy askota nozdrza.
Hannah i Birgit siedziay przy jednym ze stow, stojcych nad wod i sortoway roliny.
Wyszy z samego rana, eby zebra kwiaty tasznika i teraz otrzsay je z ziemi, a potem ukaday w
niewielkie bukieciki.
- Kiedy skoczymy, Tina rozwiesi je do suszenia w najciemniejszej szafce w kuchni.
Birgit z przejciem obwizywaa odyki nitk, wystawiajc koniuszek jzyka przy
wizaniu supeka. Hannah si umiechna. To doprawdy nieatwe zajcie dla dziecicych rczek.
- I bdziemy je je, gdy si wysusz? - zapytaa dziewczynka, nie podnoszc wzroku.
- Nie, bdziemy z nich parzy herbat, gdy kto zachoruje. Tasznik pomaga doskonale na
wiele chorb, warto wic mie go w szafce. - Hannah umilka na chwil i dodaa: - Wiele
podobnych kwiatkw ronie take w Hemsedal. Pamitasz, jak zbieraymy przywrotniki tu koo
Rudningen?
- Mhm. Tam byo peno przywrotnikw.
- Wanie. - Hannah spojrzaa na crk i z trudem przekna lin. Odwlekaa t rozmow,
lecz duej ju czeka nie moga. Jeli Birgit ma jecha do Norwegii, pora j na to przygotowa.
Hannah usprawiedliwiaa si jednak sama przed sob, e dziecko nie powinno zbyt dugo rozmyla
nad trudnymi decyzjami. Dlatego nie podejmowaa wczeniej tego wanego tematu.
- Ole i shild wracaj niedugo do Norwegii. S ju bardzo ciekawi, co sycha w
Hemsedal.
Birgit poradzia sobie wreszcie z wzekiem i odoya bukiecik. Potem opara brod na
doniach i spojrzaa na matk.
- Mylisz, e kotek jest zdrowy?
- Na pewno. Mama shild i parobek na pewno dobrze si nim opiekowali. A moe
chciaaby pojecha do Rudningen z shild i Olem, eby to sprawdzi? - Hannah zamrugaa
oczami, starajc si mwi normalnym gosem.
Birgit natychmiast zeskoczya z awki i spojrzaa na matk z nadziej.
- Mogabym? - zapytaa, niepewna, czy matka mwi powanie.
- Jeli Ole i shild si zgodz... - Hannah cieszya si, e Birgit tak si oywia na
wzmiank o wyjedzie do Rudningen, lecz jednoczenie co j zakuo w piersiach. W Srholm bez

Birgit bdzie smutno nie do wytrzymania. - A moe chciaaby zosta w Rudningen przez cay rok,
tyle ile byli tu Ole i shild?
- I bd musiaa jecha sama z powrotem? - Birgit mylaa chyba nieco szybciej ni jej
matka. Hannah si umiechna.
- Mogabym przyjecha tam nastpnego lata po ciebie, wic wrciybymy razem. Miaaby
ochot? - Hannah staraa si mwi wesoym tonem, bo wiedziaa, e to dobre rozwizanie.
- Tak, tak. - Birgit zacza podskakiwa z radoci, zrozumiawszy, e matka sobie z niej nie
artuje. Naprawd pojedzie do Hemsedal! Nagle dojrzaa Olego, wyaniajcego si zza rogu i
pdem pobiega ku niemu.
- Mog pojecha z tob do Norwegii? Mama mi pozwala. Przyrzekam, e bd grzeczna. Policzki jej pony z radoci, a pod jej bagalnym spojrzeniem serce Olego cakiem stopniao. Nie
mia ju adnych wtpliwoci, e podjli suszn decyzj.
- A masz ochot? - Ole musia si upewni, czy Birgit pamita, e ycie w Rudningen
wyglda cakiem inaczej ni ycie w Srholm. - Tam nie ma adnych pl czy k, po ktrych
mogaby szybko galopowa. I bdziesz musiaa pomaga w gotowaniu. - Ole zmierzwi siostrze
wosy z umiechem. - Bdziesz chodzia do szkoy razem z innymi dziemi. Nie bdzie te adnego
stajennego, ktry mgby ci dotrzymywa towarzystwa. Nie bdzie ci smutno?
Birgit skakaa wok brata.
- Nie, bo bd bawi si w rdeku i robi porzdki, i jedzi na Czarnym i pilnowa owiec
i... Powiedz, e mog jecha!
Ole wzi siostr na rce i spojrza jej powanie w oczy.
- Oczywicie, e moesz, jeli tylko chcesz. Ale jeszcze nie wyjedamy, wic moesz si
jeszcze rozmyli. Obiecaj mi, e nam powiesz, jeli zechcesz jednak zosta w Srholm.
Birgit pokiwaa gow, wiercc si z radoci. Gdy Ole j postawi na ziemi, pobiega
natychmiast do rzdcy, eby podzieli si z nim t nowin. Hannah i Ole wymienili spojrzenia.
Spojrzenia pene alu i ulgi. Trudno byo znale waciwe sowa w takiej chwili.
Par tygodni pniej Ole, shild i Hannah wybrali si do wschodniego skrzyda paacu,
eby przywita si z Len Skals. Widzieli j ju par razy, lecz dopiero teraz Lena zabraa si na
powanie do pracy. Hannah uznaa, e przed wyjazdem powinni z ni porozmawia. A wyjecha
mieli ju za trzy dni.
- Ciesz si, e tak dobrze si ukada wsppraca midzy Len a Wilhelmem - mwia
Hannah, gdy szli przez dziedziniec. - Lena wiele si od niego nauczya. A przy tym Wilhelm czsto
dodaje jej otuchy, gdy praca nie idzie jej tak dobrze.

- Nie mog si doczeka, kiedy zobacz j przy pracy. - shild trzymaa ma pod rami.
Spdzia cudowne miesice w Srholm, lecz cieszya si, e ju niedugo bd w domu. Czy
parobek dba jak naley o gospodarstwo i o ziemi? Zastanawiaa si. Myli pierzchy jednak, gdy
otworzyli drzwi do skrzyda malarzy. Uderzy ich zapach farb olejnych i terpentyny. Ale czu byo
te zapa i entuzjazm artystw.
- No prosz, caa delegacja nadchodzi na kontrol -przywita ich Wilhelm. Pogodny i
swobodny jak zawsze.
Malarz nisko skoni gow i szeroko rozoy ramiona, gdy przechodziy koo niego panie.
Ole pomyla, e ten czowiek ma dar zapominania o nieprzyjemnych sytuacjach. Po pamitnym
zimowym obiedzie sdzi, e Wilhem bdzie si trzyma z daa od Srholm. Malarz uwaa jednak
najwyraniej, e moe z powodzeniem malowa w takim otoczeniu.
- Dzie dobry, Wilhelmie. Dzie dobry, Leno. Poznaj moj on. - Ole przepuci shild
przodem. W pokoju Leny panowa wikszy porzdek ni u Wilhelma, lecz unosi si ten sam
zapach. Lena przywitaa si z umiechem. Byo w niej wicej pewnoci siebie i poczucia bezpieczestwa. Moe przyzwyczaia si ju do myli o swym talencie. Musiaa przecie zaakceptowa
to, e niektrym jej obrazy si nie podobaj i nauczy si przyjmowa komplementy. Najtrudniej
byo zapewne oswoi si z zazdroci, wszystko wskazuje jednak na to, e jako si z tym uporaa.
Na szczcie niektrzy ssiedzi uwaali, e Lena jest zdolna. Dziki temu innym te byo atwiej
pochwali j od czasu do czasu.
- Dawnomy nie przebywali pod tym samym dachem - powiedzia Ole, ciskajc do Leny.
Przypomnia sobie nieprzyjemne przesuchanie w zwizku z poarem kocioa. - Wol ci spotyka
tutaj.
Lena zamiaa si i pokiwaa gow.
- Trudno si z tob nie zgodzi. I kto mgby wwczas przypuci, e bd staa z pdzlem
tu, we dworze, jak pewien malarz? - Pucia oko do Wilhelma, ktry sta w drzwiach i
przysuchiwa si rozmowie. - Wszystko to zawdziczam twojej matce.
- Nie sdz, by zawdziczaa mamie swj talent do malowania. - Ole mrugn do matki i
oboje si rozemieli. - Mama ma mnstwo talentw, lecz rysunek nie jest jej najmocniejsz stron.
- Bardzo si ciesz, e moga tu rozwin swoje zdolnoci - wtrcia Hannah. - Ciesz si
take, e mog goci tu was oboje. Nad czym teraz pracujesz? - Hannah podesza bliej ptna. To koci?
Ole i shild take podeszli do sztalug. Wszyscy spostrzegli zarys budynku i wysokiej
wiey.

- Tak, to ma by niespodzianka dla pastorowej z Roskilde. Chciaam namalowa katedr,


nie mog si tylko zdecydowa, z ktrej strony. - Lena zamiaa si niemiao i pokrcia gow. Wol niczego nie obiecywa, pki nie dokocz obrazu. Dziki temu nie czuj adnej presji. Jeli
jestem zadowolona ze swojej pracy, mog z czystym sumieniem obraz sprzeda. Jeli nie, to
zawsze mog powiedzie, e nie udao mi si go dokoczy.
- Ile razy bya niezadowolona? - zainteresowaa si shild, cho moga przewidzie
odpowied.
- Na razie jeszcze nigdy nie rozczarowaam klientw, lecz nigdy nie wiadomo, co si
zdarzy.
- Jeste stanowczo za skromna - hukn Wilhelm. - Jasne, e ci si uda. Przecie tylko
malarz wie, jak obraz ma wyglda. I basta. - Wilhelm podszed do Leny. - Nie widzisz, e
wybraa najlepsz perspektyw? Nie wolno ci tego zmienia. - Wilhelm chwyci Len za ramiona,
jakby chcia ni artobliwie potrzsn. Kobieta nie wyrywaa si, tylko czekaa cierpliwie, a j
puci.
- Tak, tak, mistrzu. Masz racj - odpara z westchnieniem.
Hannah uwiadomia sobie nagle, jak wielka poufao czy tych dwoje. Poczua lekkie
ukucie zazdroci i sama si tym zdumiaa. Nigdy by tego o sobie nie pomylaa! Modzi
spostrzegli, jak Hannah zareagowaa na gest Wilhelma, i jak szybko si opanowaa.
- Dobrze, e masz Wilhelma, od ktrego zawsze si moesz spodziewa paru sw prawdy zamiaa si Hannah. - Nie wiadomo, co by ci przyszo do gowy, gdyby nie on.
- To prawda. - Lena spowaniaa. - Bez jego wsparcia ju dawno daabym sobie spokj z
malowaniem. S chwile, gdy wszystko wydaje mi si za trudne.
- Przyrzeknij, e bdziesz nadal malowa - poprosi Ole. - Chciabym podczas nastpnej
wizyty dowiedzie si o wielu zamwieniach i zobaczy ci przy pracy nad nowym motywem.
- Duo ode mnie wymagasz. - Lena spojrzaa okrgymi oczami na swego wybawiciela.
Gdyby nie on, siedziaaby dzisiaj za kratkami. - Prawd mwic, to ty powiniene dosta obraz jako
wyraz mojej wdzicznoci,
- Nie, nie - machn rk Ole. - Twj pierwszy obraz wisi w holu i codziennie cieszy nasze
oczy. Od tej pory bdziesz malowaa dla tych, ktrzy stoj w kolejce i czekaj na twoje dziea.
- Basta!
To Wilhelm zakoczy wypowied Olego w sposb, ktry wywoa kolejne wybuchy
miechu.
- Zdaje si, e lada dzie wybieracie si do Norwegii. - Malarz spowania, zwracajc si do
Olego. - Czeka was duga podr.

- Owszem, lecz jeli pogoda dopisze, podr bdzie bardzo przyjemna. Zamierzamy si
czsto zatrzymywa, bo jedzie z nami Birgit.
- Co takiego? Birgit ma opuci Sorholm? - Wilhelm spojrza ze zdumieniem na Hannah. - I
jake moja pikna pani przeyje bez swojej absorbujcej crki?
Malarz nie mia pojcia, ile blu sprawi swoim pytaniem. Hannah musiaa kilkakrotnie
przekn lin, eby mu odpowiedzie.
- O, wietnie sobie poradz. Skoro Birgit ma tak wielk ochot wybra si na rok do
Hemsedal, nie mog jej przecie tego zabroni. Rok minie szybko.
Wilhelm przyglda si Hannah z uwag.
- Masz racj. Rok minie szybko. Sdz jednak, e musimy zadba o twoj rozrywk,
zwaszcza na pocztku. Moesz na mnie liczy. Zrobi wszystko, eby widzie ci umiechnit.
Ole zdrtwia, syszc to zapewnienie, lecz tumaczy sobie, e to tylko obietnice. Wilhelm
zawsze siga po wielkie sowa. No i nie wiedzia, e Flemming si wyprowadzi. Prawie nikt sobie
tego nie uwiadamia, bo doktor spdza duo czasu w szpitalu w Kopenhadze. Flemming kilka
razy jad z nimi obiad, lecz wieczorem odjeda zawsze konno do swojego domu. Ole z blem w
sercu patrzy, jak m jego matki opuszcza dwr. Zdawa sobie spraw, jak bardzo Hannah walczy
ze sob, by go nie zawoa. Ale Birgit wyranie si oywia, bya spokojniejsza ni przedtem, wic
wszystko wskazywao na to, e matka podja waciw decyzj. Olego wyrwa z zamylenia gos
Wilhelma.
- Wesoo bdzie teraz w Hemsedal. Ale Birgit bdzie si musiaa przyzwyczai do cakiem
nowego ycia.
- Nie ma obawy. Doskonale pamita zwierzta w oborze. U nas jest zawsze co do
zrobienia, wic nie bdzie si nudzia. - Ole umiechn si do ony. - Jeli tylko sama chce z nami
jecha, wszystko bdzie w porzdku.
Sprawa bya ju przesdzona. Hannah miaa przyjecha po crk dopiero za rok. Wszyscy
ywili nadziej, e w tym czasie Flemming si uspokoi. Hannah w kadym razie zamierzaa mu w
tym dopomc i chciaa, by wrci do Sorholm zaraz po wyjedzie crki. Nie bya tylko pewna, czy
Flemming zechce wrci.
- No c. ycz wam szczliwej podry. I przypomnijcie Birgit od czasu do czasu, kto j
nauczy malowa - zamia si Wilhelm i poszed do swojej pracowni. - Mam nadziej, e pani
zajrzy tu czasem. - Obrci si na samym progu i spojrza Hannah prosto w oczy. - Moe bd te
mg... - przerwa i machn rk. - Do zobaczenia.
Ole zaniepokoi si na widok rumieca na twarzy matki. Sam siebie jednak napomnia.
Matka potrzebuje towarzystwa tego malarza. Tylko on jest w stanie przywrci jej humor po

wyjedzie crki. Oby tylko nie zrobia czego niemdrego. Ole zawstydzi si swoich myli, zosta
wic troch w tyle, za paniami. Matka z pewnoci potrafi si o siebie zatroszczy.
Ole zatrzyma si i obejrza za siebie. Bardzo lubi Sorholm, nie chciaby jednak zamieszka
tu na stae. W cigu tej zimy pozna rne strony ycia w majtku. Leniwe ycie atwo zmieniao
si w walk, by wypeni dni w jaki sensowny sposb. W takich okolicznociach atwo o
nieporozumienia i ktnie midzy ludmi. W Hemsedal te ludzie si kcili i zazdrocili sobie
nawzajem, lecz mieli znacznie wicej pracy i mniej czasu na rzeczy nieistotne.
- Co sdzisz o obrazach Leny? - zapytaa Hannah, odwracajc si do syna. - Jak ci si
podobay kolory i motywy?
- Jestem pod wielkim wraeniem - odpar Ole szczerze. - Wyglda na to, e maluje bez
wikszego trudu i dobrze wie, o co jej chodzi.
- Te mi si tak wydaje - przytakna Hannah. - Lena rozkwita, od kiedy zacza malowa.
- Dobrze, e bdzie tu zagldaa po naszym wyjedzie. - Ole nie wspomnia o Wilhelmie,
lecz matka poja w lot jego aluzj.
- Owszem. Lubi, gdy co si dzieje. - Stawiajc stop na pierwszym stopniu, spojrzaa na
syna. - Ciesz si take, e Wilhelm Robe bdzie tu pracowa przez cae lato. Wiele osb pozuje mu
do portretw, a to oznacza, e wci pojawiaj si tu nowi ludzie.
- Tak, mamo. Doskonale to rozumiem. - Ole pragn, by jego gos zabrzmia przekonujco.
Chcia, eby matka wiedziaa, e syn j wspiera i szanuje.
Trzy dni pniej dwa powozy byy ju gotowe do drogi. Za oknami pojawio si wiele
twarzy. To suba, ktra chciaa ich poegna. Wszyscy uwaali, e to smutny dzie. Modzi
wracaj do Norwegii, maa Birgit jedzie z nimi. Pusto bdzie teraz w Sorholm, nikt nie zagra na
szpinecie.
Ole pomg siostrze wsi do powozu rodzicw. Hannah i Flemming wybierali si razem z
nimi do Kopenhagi, eby zobaczy, jak wsiadaj na pokad aglowca. Takie byo yczenie
Flemminga. Ole si z tego ucieszy. Dobrze, e Birgit pomacha na poegnanie ojcu, ktrego dugo
nie bdzie widziaa.
- To bya cudowna wyprawa. - shild ucisna do ma, gdy konie przeszy w kus. Nigdy jej nie zapomn.
- Chocia niewiele brakowao a zostaaby otruta? -Ole prbowa zaartowa, widzc, e
broda ony dry ze wzruszenia. Jemu zreszt take za si krcia w oku.
- Prawie o tym zapomniaam. A co sdzisz o czekoladkach, ktre znalelimy w pokoju w
pensjonacie?

- Myl, e to by przypadek. Wacicielka pensjonatu chciaa zapewne nam sprawi


przyjemno. Ale my wwczas nie mielimy ochoty na sodycze, prawda?
shild chciaaby, eby Ole mia racj. Pamitaa jednak dobrze przymruone oczy Sophie i
jej zacite usta. Tej kobiecie nie mona ufa, pomylaa. Sophie z jakiego powodu nienawidzia
wszystkiego, co wizao si z Srholm. Spraw, dobry Boe, ebymy bezpiecznie dotarli do Hemsedal, prosia w duchu shild, przytulajc si do ma.
W przystani stao czworo dorosych i jedno dziecko. aglowiec koysa si leniwie na
wodzie. Nikt nie mia ochoty przerywa ciszy. Flemming pooy do na gowie crki, a ona si
nie odsuna, ku zdumieniu wszystkich zgromadzonych. Staa spokojnie.
- Mio byo was goci.
Flemming chrzkn i zerkn na shild.
- Chciabym, ebycie wiedzieli, e bdzie mi was brakowao.
shild obja doktora za szyj. Nagle wyda jej si taki bezbronny.
- My te bdziemy za tob tskni. A gdy przyjedziemy nastpnym razem, bdziesz ju...
zdrowy - szepna mu do ucha, a on j ucisn.
Przysza kolej na Hannah. shild nie zdoaa powstrzyma ez i to teciowa musiaa j
pociesza.
- Nie rozstajemy si przecie na zawsze. Tylko na rok, ktry minie, zanim si obejrzysz. Hannah staraa si mwi pogodnym gosem.
- Nie zamcz tylko Olego i shild swoimi pomysami. - Hannah przykucna i mocno
przytulia crk. Serce szalao w jej piersiach, jake trudno byo jej wypuci Birgit z obj. Musisz mi obieca, e bdziesz przysyaa liczne rysunki, ktre powiesz sobie na cianie.
Birgit zarzucia matce rce na szyj i gaskaa j po policzkach. Miaa na sobie granatowy
kostium sigajcy do kostek, z rkawami obszytymi futerkiem. Hannah ubraa j ciepo na wypadek
zej pogody. Teraz futerko askotao Hannah w policzek i Birgit miaa si z jej grymasw.
- Bd rysowaa co codziennie. Obiecuj. I bd pomagaa shild w oborze. - Maa
opucia rczki i spojrzaa badawczo na dorosych. - A bdziesz si opiekowaa moim koniem i
karmia kaczki?
- Oczywicie - umiechna si Hannah. - Zadbam o to, eby o tobie nie zapomniay.
Ole poegna si z Flemmingiem mocnym uciskiem doni i spojrzeniem, ktre
potwierdzao, e nie potpia ojczyma.
- Wszystkiego dobrego. I powrotu do formy.
Gdy shild i Hannah ruszyy w stron aglowca, Flemming pochyli si i wzi Birgit na
rce. Pogaska j delikatnie po gwce i ucisn.

- Kocham ci, creczko. Nie myl, e jest inaczej -szepn, lecz Ole usysza jego sowa. Moe dla mnie te od czasu do czasu co narysujesz?
Flemming mia wilgotne oczy, gdy stawia dziecko na ziemi. Czu, e crka nie oddalia si
jeszcze od niego tak bardzo.
Gdy aglowiec odbi od brzegu, wiele osb machao podrnym chusteczkami. Nikt jednak
nie macha tak mocno jak pani na Srholm. Hannah i Flemming dugo jeszcze stali w porcie i
spogldali na odpywajcy aglowiec.
W kocu zostali cakiem sami. Do Hannah opada, a ona staa nieruchomo i walczya ze
zami.
Wielki Boe, pom mi! - bagaa bezgonie. Nie zdoam wrci do domu. Jak si
przyzwyczaj do tego, e nie ma w nim Birgit? Podniosa rk do piersi i w tej samej chwili
poczua czyj do na ramieniu. Obrcia si powoli i napotkaa spojrzenie Flemminga. Zanim bl
chwyci j w swoje szpony, spojrzaa w jego byszczce od ez, nieszczliwe oczy. Gdy osuwaa
si na ziemi, czua ramiona Flemminga, ktre j podtrzymay. Nie bya sama w swym alu.

Rozdzia 13
Hannah patrzya w mrok i wsuchiwaa si w uderzenia wasnego serca. Ciao ciyo jej
tak, e wydawao jej si, i ju nigdy nie stanie o wasnych siach. Jesie i zima mocno
nadweryy jej zdrowie. Przy yciu trzymaa j tylko myl, e latem pojedzie po Birgit do
Norwegii. Tsknia za crk bardziej ni mona to sobie wyobrazi. Codziennie siadywaa w jej
pustej sypialni, wygadzajc poduszk i kocyk, szepczc imi crki. Mimo i wiedziaa, e Birgit
spdza czas beztrosko i wesoo w Rudningen, nie moga powstrzyma ez.
- Nie pisz?
Hannah drgna, gdy usyszaa gos Flemminga tu przy swoim uchu, bo nie zorientowaa
si, e wsta ze swego ka.
- Nie, nie mog zasn. - Jej gos by saby i matowy. -Jestem taka zmczona, taka
zmczona, a bl gowy nie daje mi spokoju.
- Co ci bardziej mczy - bl gowy czy kopoty z oddechem? - Flemming usiad na brzegu
ka i pogaska on po gowie. Nie zdawaa sobie sprawy z powagi swojej choroby, a najlepszym
lekarstwem, jakie mg jej zaoferowa, by spokj.
- Kopoty z oddechem i ta ociao. Na nic nie mam siy. - Hannah chciaa si podnie,
lecz ramiona odmwiy jej posuszestwa. - Jak dugo to jeszcze potrwa? Flemming, czy ja kiedy
wyzdrowiej?
- Oczywicie. Musisz by cierpliwa. Twoje ciao potrzebuje dugiego odpoczynku.
Od wyjazdu Birgit dba o spokj ony. Martwiy go ostre ble w klatce piersiowej, ktre j
czasem nawiedzay. Da jej co na wzmocnienie. Przez pewien czas byo lepiej, lecz po Boym
Narodzeniu jej samopoczucie znw si pogorszyo.
- Czy bd na tyle zdrowa, by mc latem pojecha po Birgit?
- Na pewno. Gdy soce zacznie grza mocniej, gdy zakwitn kwiaty, ty take oyjesz i
bdziesz biega wkoo jak mae cieltko wypuszczone z obory.
Hannah si rozemiaa. Flemminga zawsze bawi widok zwierzt wypuszczonych na
pastwisko pierwszy raz po dugiej zimie spdzonej w oborze.
- Chciaabym, eby mia racj - odpara. - Lecz czasami wydaje mi si, e zasn i ju si
nie obudz. - Zamilka na chwil, Flemming pomyla nawet, e rzeczywicie zasna, ale ona
zapytaa dwicznym gosem: - Tsknisz za Birgit?
Czsto rozmawiali o tym, e Birgit na pewno dobrze si bawi w Hemsedal, nigdy jednak nie
mwili o swoich uczuciach. Flemming, podobnie jak Hannah, nie chcia rozdrapywa starych ran.
Hannah nigdy nie syszaa, by si zwierza, e pragnie powrotu crki.

- Oczywicie, e za ni tskni - powiedzia. - Lecz jestem pewien, e dobrze jej u Olego i


shild. S modzi i peni ycia.
- Moe s za modzi, eby zajmowa si tak dziewczynk. - Hannah czsto miaa wyrzuty
sumienia. Czy dobrze zrobili, rzucajc modym taki ciar na barki? Sami powinni sobie radzi z
problemami. Wtedy jednak przypominaa sobie przeraone oczy Birgit i bya bezgranicznie
wdziczna, e maa moe odpocz od ojca. Doroli jako sobie poradz.
- Sdz, e to byo dobre rozwizanie. - Flemming pooy do na pledzie. - Taka odmiana
dobrze zrobi Birgit. A ja nie musiaem si od ciebie wyprowadza. - Ostatnie zdanie zabrzmiao jak
pytanie. Hannah od razu wyczua drenie w gosie ma.
- Mylisz, e ona za nami tskni? - Hannah miaa tyle pyta.
- Nie wtpi. Sdz jednak, e jej tsknota ma inny charakter ni nasza. Birgit czsto o nas
myli, lecz ma tyle zaj, e czas jej szybko pynie. Z listw wynika, e jest bardzo zajta.
- Pewnie masz racj. Birgit i Ole rzeczywicie czsto do nas pisz.
- Wydaje mi si, e shild take ma w tym swj udzia. - Flemming przetrzepa pierzyn i
otuli ni on starannie. - Wyobra sobie, jak siedz przy stole i pisz. To musi by przyjemne.
- Moe Birgit nie bdzie chciaa wraca do Srholm? -Hannah z trudem zapaa oddech. Ta
myl drczya j ju od pewnego czasu.
- Nie myl o tym. - Flemming zauway, e serce zaczo jej bi mocniej i oddech zacz si
rwa. - Birgit na pewno wrci do swojej stajni i do swoich koni. A poza tym nie bdzie miaa
wyboru.
Hannah staraa si wnikn w sowa Flemminga. Czy nie byo w nich dobrze znanej
gniewnej nuty?
- Co chcesz powiedzie?
- Tylko tyle, e do nas naley decyzja, kiedy Birgit wrci. Tutaj jest jej dom.
Hannah zadraa. Gos Flemminga brzmia tak surowo, cho oczywicie mia racj. Nim
zdya mu odpowiedzie, Flemming doda:
- Moe Birgit cieszy si, e to do nas naley decyzja, bo nie musi wybiera midzy nami a
Olem. Sdz, e nie naley jej pyta o zdanie w tej sprawie.
Hannah leaa w milczeniu. Flemming ma racj. Birgit nie powinna wybiera midzy
bratem a rodzicami. Mog przecie odwiedza Olego, gdy tylko zechc. Birgit na pewno nie straci
po powrocie kontaktu z Rudningen.
- Ale... - Hannah przygryza doln warg. - Jak ty sobie poradzisz? Sdzisz, e wszystko
pjdzie dobrze?

- Na pewno. Tskniem za Birgit przez ca zim. Zrobi wszystko, eby by naprawd


dobrym ojcem. Zrobi wszystko, eby ty wyzdrowiaa. Tym razem mi si uda.
Ucisn do Hannah, a ona lekko poruszya palcami.
- Tym razem nam si uda - powiedziaa, gboko w to wierzc.
W Sorholm zagocia wreszcie wiosna. Hannah spacerowaa wzdu brzegu jeziora.
Przyjemnie byo czu na twarzy ciepy wietrzyk, sysze brzczenie owadw, ktre omieliy si
ju wychyli ze swych kryjwek. Hannah bya jeszcze saba i szybko si mczya, lecz codzienne
spacery po posiadoci dodaway jej energii. Mylaa, rzecz jasna, o podry do Hemsedal, lecz
kiekowao w niej powoli zwtpienie. Jej stan nie polepsza si tak szybko, jak przypuszczaa. I
cho ble w piersiach zdarzay si teraz rzadziej, miaa spore wtpliwoci.
- Chod i usid tutaj! - zawoa Flemming, wytrcajc j ze smutnych myli. Hannah
spostrzega, e m wymachuje jak kartk papieru. - Przyszed list z Hemsedal. Chcesz sama
przeczyta? - Flemming poda jej kopert, lecz Hannah pokrcia gow.
- Nie, chtnie posucham, jak czytasz - powiedziaa, niepewna, czy gos jej nie zadry.
Flemming rozci kopert srebrnym noykiem i rozoy list. Chrzkn i zacz czyta:
- Najdrosi Rodzice.
Hannah od razu w oczach zakrciy si zy. Zoya rce, suchajc, jak Flemming czyta o
szkole i robtkach rcznych. shild zacza j chyba uczy tkactwa. Potem troch o maych
owieczkach i pieczeniu bueczek malanych. Hannah syszaa tylko fragmenty, bo cigle
wyobraaa sobie crk. Tu, w Srholm. Chocia z listu wynikao, e taka dziewczynka jak Birgit
ma co robi w Rudningen.
Pod koniec listu Ole dopisa par sw wasn rk. Hannah otrzsna si ze swych myli,
gdy Flemming przeczyta wyranym gosem: Mamy nadziej, e jestecie zdrowi, i czekamy na Was
w Hemsedal tego lata. Wszystko jest ju przygotowane na Wasze przybycie, shild urzdzia ju
pokj gocinny.
Hannah wstrzymaa oddech na myl, e podr si ju zblia. Na sam myl o podry
skrzypicym powozem i egludze przez wzburzone morze, ogarno j przemone zmczenie. Czy
ona temu podoa? Co bdzie z Birgit? Dlaczego Flemming nie da jej jakiego porzdnego lekarstwa? Jest przecie lekarzem.
- Kiedy wyruszamy? - Spojrzaa na niego wyzywajco, ogarnita nieuzasadnion gorycz.
Flemming przyjrza si uwanie jej twarzy. Hannah schuda tej zimy, oczy miaa zapadnite,
wszystko robia znacznie wolniej ni zwykle, musiaa czsto odpoczywa. Wiedzia jednak, jak
bardzo pragnie pojecha po crk. Postanowi wic nie sprzeciwia si, jeli sama uzna, e sprosta

podry. Martwi si jednak bardzo o jej zdrowie. A nie mg przecie zaproponowa, e pojedzie
sam.
- Czy sdzisz, e spdzimy zim w Rudningen? - zapyta. - Czy raczej wrcimy jesieni do
domu?
- Planowaam, e wrcimy jesieni. - Hannah zerkna na jezioro. Jeli Flemming nie ma
wtpliwoci, e Hannah poradzi sobie w podry, to pewnie jest wystarczajco silna. Wzia
gboki oddech i wiedziaa ju, e pojedzie. Sia woli wystarczy, by zniosa wszystko, co trzeba.
Tylko czy to dobra decyzja ze wzgldu na Birgit? Gdy wrcimy do Sorholm, na pewno cakiem
opadn z si, pomylaa z westchnieniem.
- Podoasz temu, Hannah? - Flemming otoczy j ramieniem. - To trudna podr, a ty tak
dugo chorowaa.
- Podoam wszystkiemu, czego zechc! - odpowiedziaa Hannah, wbrew swemu
przekonaniu. W gosie Flemminga byo co, co obudzio w niej podejrzenia, e chciaby odroczy
powrt Birgit do domu.
- W porzdku. W takim razie jedziemy do Norwegii w lipcu. Zgoda?
Hannah si zamylia. Tak, to chyba wystarczy. Do lipca zdy nabra si. No i wrc do
Danii przed rozpoczciem zimowych sztormw.
- Zgoda. - Zamkna oczy. Niedugo Birgit znw wypeni dwr miechem i yciem. Ta myl
dodaa jej si. Oczywicie, e jako zniesie t podr.
Hannah nie czua powanego spojrzenia Flemminga, ktre cay czas j ledzio. Gdy
Flemming j przytuli, pomylaa, e by naprawd czuy i troskliwy przez cay ten rok.
Zacz si czerwiec, dni byy coraz cieplejsze. Majtek dobrze funkcjonowa. Hannah co
tydzie spotykaa si z rzdc. Wci sama kierowaa majtkiem, lecz praca nie dawaa jej ju tyle
radoci. Przeladowao j zmczenie, serce czasem si buntowao. Wszystko musiaa robi wolniej.
W miar jak zbliaa si data wyjazdu do Norwegii, Hannah popadaa w coraz wiksz rozpacz.
Chyba oszalaa, jeli chce si wybra w podr w tym stanie.
Spojrzaa nieobecnym wzrokiem na drzwi, ktre zamkn za sob rzdca. Miaa dobrych
pracownikw, majtek prosperowa znakomicie, nie musiaa si martwi codziennymi sprawami.
Wilhelm i Lena pracowali ju we wschodnim skrzydle, a to oznaczao sporo miechu i zabawnych
rozmw. Wszystko sprzyjao jej zdrowiu.
Nagle przyszed jej do gowy pewien pomys. Przejadka konna! Dawno ju nie siedziaa
w siodle. Moe wiee powietrze znad k sprawi cuda. Hannah wstaa. Najwyszy czas si gdzie
przejecha. Po chwili staa ju przed lustrem, czujc wyranie, e kostium jedziecki zrobi si za

luny. W rdzawym kolorze byo jej jednak do twarzy. Bardzo oywiona sza w kierunku stajni. Dlaczego wczeniej jej to nie przyszo do gowy?
W stajni szybko przygotowano jej konia i po chwili siedziaa ju w siodle. Gdy si
wygodnie usadowia, jej pier przeszy gwatowny bl. Zagryza jednak zby, skina gow
masztalerzowi i pojechaa w kierunku ki. Gdy zostawia za sob zabudowania, troch
przyspieszya. Rozkoszowaa si powiewem wiatru, ktry czua na twarzy. Nawet ble w piersiach
znikny. Hannah wzia gboki oddech i umiech, zataczy jej na twarzy. Tak! Udao si! Znw
siedzi na koskim grzbiecie!
Gdy cieka skrcia ostro pod gr i Hannah musiaa unie si do psiadu, poczua, jaka
jest saba. Kolana odmwiy jej posuszestwa, nogi w strzemionach dray. Staraa si cisn
konia udami, lecz nadaremnie. Obijaa si bezwadnie o siodo, pki ko nie wyjecha na rwny
teren. Hannah mocno trzymaa wodze, lecz musiaa uywa caej siy woli, eby siedzie prosto.
Ko szed spokojnym, rwnym krokiem, nie powinna wic mie adnych problemw. Ale wcale
nie czua si pewnie w siodle. Moe lepiej zawrci? Pnocny pot, do ktrego chciaa dojecha,
wyda jej si nagle taki odlegy. Pocigna za wodze i zatrzymaa konia. A gdyby tak pooy si
na koskiej szyi i odpocz troch? Tylko chwilk. Opara si jednak pokusie. Rozsdek jej
podpowiada, e lepiej odpocz po powrocie. Musiaa si bardzo stara, eby utrzyma si na
koskim grzebiecie. A zatem nie ma siy nawet na krtk przejadk.
Zdoaa jako zawrci konia, cho donie jej dray, serce walio motem, a ciao dygotao z
wysiku. Birgit bdzie rozczarowana, jeli nie bd moga jedzi z ni konno, pomylaa Hannah
przez zy. Jechaa powoli w stron paacu, pozwalajc, by ko decydowa o tempie. Za par tygodni
wyjedaj do Norwegii. Ta myl nie napawaa jej ju jednak radoci.
- Boe, dlaczego mnie tak karzesz? - szepna. - Co zego uczyniam?
Gdy ju zbliaa si do majtku, dokadnie otara oczy i ostatkiem si wyprostowaa si w
siodle. Umaraby ze wstydu, gdyby miaa przejecha koo domu, nie siedzc, jak naley. Oczy
miaa jednak matowe, gdy zsiada z koskiego grzbietu i ruszya w stron drzwi. Nogi ledwo j
niosy.
Na szczcie nie spotkaa nikogo w holu ani w drodze na pitro. Wesza do gabinetu i
zamkna za sob drzwi. Odwrcia si, by spojrze na swoje odbicie w lustrze. Hannah, zawsze tak
gibka i szybka, zmienia si w ospa, bezwadn istot. Czy taki mia by jej koniec? Czy od tej
pory miaa ju by sab staruszk? Zoya rce do modlitwy i bagaa Boga, by jej tego oszczdzi.
zy pyny po jej policzkach, gdy sza do biurka. Podja bardzo trudn decyzj. Wiedziaa,
e minie jeszcze bardzo duo czasu, nim znowu ujrzy crk. Nie pojedzie do Hemsedal tego lata.

- Nie dam rady - kaa. - Wybacz mi, Birgit. Drc doni wyja papier i piro, i zacza
pisa trudny list.

Rozdzia 14
- Ole mwi, e musimy uwaa na Grtenuten. semka dzieci umilka natychmiast,
wszystkie oczy skieroway si na dziewczynk, siedzc u szczytu stou. Wszyscy zapomnieli
natychmiast o wiczeniach w czytaniu. Nawet nauczyciel si wyprostowa i podnis wzrok.
Zajcia szkolne odbyway si tym razem w jednym z duych domw we wsi. Dzieci
pochylay si nad literami i sowami, eby si nauczy czyta. Najpierw kady wiczy sam, potem
nauczyciel wszystkich przepytywa. A teraz wanie te wiczenia przerwaa jasnowosa Birgit.
Dziewczynka rozejrzaa si i ku swemu przeraeniu zorientowaa si, e znalaza si w
centrum zainteresowania. Od dwch lat, od chwili, gdy wrcia do Hemsedal, czsto tak bywao.
Nie tylko dlatego, e umiaa czyta i pisa. Take dlatego, e przyjechaa z Danii i potrafia
opowiada i o Kopenhadze, i o Christianii. Nawet nauczyciel czasem prosi j, by co opowiedziaa.
Teraz jednak zajta bya tym, co usyszaa wczoraj od Olego. Gdy siedzieli na schodach
spichlerza w promieniach zachodzcego soca, Ole powiedzia shild o lawinie. Birgit przez ca
noc o tym rozmylaa.
- Musisz nam chyba wytumaczy, co Ole mia na myli.
Birgit drgna, gdy nagle stan przy niej nauczyciel, oczekujc wyjanienia. Baa si troch
tego surowego czowieka, cho pocieszaa si, e on ma mie spojrzenie. Na pewno nie przyjdzie
mu do gowy, by j uderzy.
- Ole powiedzia, e niedugo w grach osun si wielkie gazy i e tej wiosny musimy
trzyma si z dala od Grtenuten.
- Tak powiedzia? - Nauczyciel zastanawia si przez chwil, jak to wytumaczy
pozostaym dzieciom. Doroli mieszkacy doliny wiedzieli o niezwykych zdolnociach Olego i
nikt by nie zlekceway takiego ostrzeenia. Nie wolno jednak straszy dzieci.
Nauczyciel przeszed si po izbie, a osiem par oczu ledzio kady jego ruch. Gospodarstwo,
w ktrym odbyway si lekcje, naleao do bogatszych, lecz cz dzieci pochodzia ze znacznie
uboszych domw. Birgit wyrniaa si pod kadym wzgldem, nie tylko uzdolnieniami i
umiejtnociami, lecz take trosk, jak okazywaa innym. Zawsze stawaa w obronie sabszych i
dlatego bya tak lubiana. Teraz za powiedziaa co, co naleao potraktowa bardzo powanie.
- Moe si zdarzy, e niedugo koo Grote zejdzie lawina. - Nauczyciel chrzkn i spojrza
na dzieci. - Musimy zachowywa szczegln ostrono, przechodzc tamtdy. Chyba powinnicie
wspomnie o tym w domu.

- Czy kamienie zasypi rzek i wszystkie ryby zgin? - Jeden z chopcw spojrza na
nauczyciela okrgymi oczami. To by Tore ze Skogajordet. Mia liczne rodzestwo i jego rodzina
ya dziki poowom pstrgw.
- Nie. Nie bdzie tak le. Moe tylko troch kamieni zasypie ciek. W kadym razie lepiej
omija Grotenuten. Dobrze, e o tym wspomniaa, Birgit. Teraz wiemy, e trzeba uwaa - doda i
wrci do lekcji.
Birgit wiedziaa, e tu moe chodzi o miertelne niebezpieczestwo, lecz zrozumiaa, e
nie powinna ju o tym mwi. Pochylia si wic nad poyczon ksik.
- Kady wraca do miejsca, w ktrym przerwa czytanie. - Gos nauczyciela zabrzmia
surowo. Wszyscy zaczli znw szeptem powtarza czytank, cho mylami byli zupenie gdzie
indziej.
Ole wyprostowa si, spogldajc w stron jedca. Dopiero gdy ko wjecha na podwrze,
rozpozna gospodarza ze Skogajordet. Zostawi pug i wyszed na spotkanie gocia.
- Wkrtce bdzie mona sia - powiedzia, patrzc w stron doliny. - Wiosna przysza w
tym roku troch wczeniej.
Ojciec Torego kiwn gow i natychmiast zada pytanie, z ktrym przyjecha.
- Czy twoja siostra mwi prawd? e moemy si spodziewa lawiny z Grtenuten.
Ole zorientowa si, e Birgit syszaa jego wczorajsz rozmow z shild, uzna jednak, e
nic si nie stao. Trzeba byo przecie jako ostrzec ludzi. Birgit w tym dopomoga.
- Tak mi si wydaje. - Ole spojrza na gr po przeciwnej stronie doliny. - Nie potrafi
powiedzie dokadnie, kiedy to nastpi, lecz wkrtce oberw si wielkie gazy. Obawiam si, e
ludzkie ycie moe by w niebezpieczestwie.
- Dlaczego nic o tym wczeniej nie powiedziae? Moge przecie najpierw powiedzie
dorosym, a potem dzieciom?
Ole spojrza ze zdumieniem na gocia.
- Nie mog nic mwi, skoro nie jestem pewien. Nie zwykem straszy ludzi przeczuciami.
- Tym bardziej nie powiniene straszy dzieci. Mj syn trzs si ze strachu, gdy wrci ze
szkoy.
Ole pomyla, e ten czowiek powinien si chyba zaj czym innym, zamiast robi z igy
widy. Nic jednak nie powiedzia, eby go jeszcze bardziej nie zdenerwowa.
- Przykro mi, e si tak przestraszy, lecz na pewno udao ci si go uspokoi. Mieszkacie tak
daleko od Grote, e chyba bez trudu mona mu wyjani, e nie macie si czego obawia?
- Dzieci nie myl tylko o sobie. Tak samo boj si o rodzin i znajomych. Ale ty tego nie
rozumiesz.

W tej samej chwili na schody wysza shild, eby przywita Birgit. Ojciec Torego umilk.
Spojrza na on Olego i si rozemia.
- Tak, tak, widz, e niedugo na ciebie przyjdzie kolej. Oj, bdziecie mieli pene rce
roboty.
shild, ktra nie syszaa rozmowy mczyzn, umiechna si, chwytajc si za plecy.
Termin porodu zblia si wielkimi krokami. Brzuch miaa ogromny i bya bardzo ociaa, lecz
oboje z Olem cieszyli si, e zostan rodzicami. Dugo czekali na to dziecko, dlatego tym wiksza
bya ich rado.
- Chod, zaraz siadamy do stou - powiedziaa do Birgit i obie odeszy, zostawiajc
rozmawiajcych mczyzn.
- Jeli kogo spotkasz, dobrze by byo, eby wspomnia o niebezpieczestwie - zakoczy
Ole. - Ja postaram si odwiedzi domy, ktre stoj najbliej gry.
- Tak byoby najlepiej, jeli twierdzisz, e co si zdarzy. - Ojciec Torego uspokoi si i
mwi ju cakiem zwyczajnym gosem. - Ja te zrobi wszystko, eby przestrzec ludzi - powiedzia
i, poegnawszy si, odjecha.
Ole sta przez chwil i zastanawia si nad rozmow. Uzna, e powinien przestrzec ludzi
przed niebezpieczestwem. Najlepiej bdzie, jeli jeszcze dzisiaj wybierze si do domw u podna
Grote. Najpierw chcia jednak zajrze do shild.
- Co u ciebie? Ciko? - Delikatnie pomasowa onie brzuch, - Jaki rwetes tam panuje. - Ole
wyczu ruch pod skr i a zaniemwi z radoci. To jego wasne dziecko tam kopao. Wkrtce w
Rudningen sycha bdzie dziecicy pacz i gaworzenie.
- Oj, tak. To musi by niezy urwis - zamiaa si shild. - Nie ma dnia, by nie kopa mnie
jak szalony. shild spojrzaa na Birgit. - Jak to dobrze, e mamy ciebie. Nie wiem, jak bym sobie
bez ciebie poradzia.
Birgit mieszaa w garnku, ktry sta na piecu, i bardzo powanie traktowaa swoje zadanie.
Nie podniosa wzroku, lecz wida byo, e cieszy si z pochway.
- W tym roku nie dotr chyba na hal - shild wyjrzaa przez okno. - 2 dzieckiem u piersi
wiele nie zdziaam.
- Dopiero za par tygodni przeniesiemy si na hal -umiechn si Ole pokrzepiajco. - Do
tego czasu wiele si jeszcze moe zdarzy. Moe dziecko bdzie spokojne jak baranek. Jeli tylko
zechcesz, to na pewno pjdziesz z nami na hal.
- Tak, tak, ja sobie poradz w oborze - wtrcia si Birgit, szczliwa, e moe by
poyteczna.

- Jako to bdzie. - shild wyprostowaa nogi i spojrzaa na swoje ciao. - Jeli tylko brzuch
mi si zmniejszy tak, ebym moga sama zaoy skarpety, ju bd szczliwa. A malestwu na
pewno nie zaszkodzi wiee, grskie powietrze.
Ole pochyli si nad uchem ony.
- Uwaaj tylko, eby si nie zmczya. Chciabym, eby ju miny najtrudniejsze chwile.
- Naprawd boj si tego porodu. Pomyl tylko...
- Sza! - Ole pooy palec na jej ustach i pokrci gow. - Nie ma powodu do obaw.
Akuszerka czeka na sygna, matka przyjdzie ci pomc. Pomyl tylko, ile kobiet ju to przeyo.
wietnie sobie poradzisz.
Czu si idiotycznie, gdy prbowa j pocieszy, bo przecie sam si bardzo ba
rozwizania. Dobrze pamita chwile grozy, gdy matka rodzia Birgit. Flemming w ostatniej chwili
uratowa wwczas matk i crk. A tutaj w pobliu nie byo adnego lekarza.
- Tak, tak. Przynajmniej pozbd si wwczas tego ciaru. - shild wstaa, eby pomc
Birgit zdj garnek z pieca. - Jak mylisz, to bdzie chopiec czy dziewczynka?
Birgit ju wiele razy odpowiadaa na to pytanie tak samo: dziewczynka. Ole i shild
spojrzeli na siebie z czuoci i pokiwali gowami. Moe by dziewczynka. Albo chopiec. Jedno i
drugie przyjm z radoci.
- Kasza gotowa. Siadajmy do stou.
Ole oznajmi po jedzeniu, e wybiera si w stron Grote i opowiedzia o obawach
gospodarza ze Skogajordet.
- Dobrze, e wspomniaa o lawinie w szkole. Wszyscy powinni uwaa - zapewni siostr,
eby nie sdzia, e zrobia co zego.
Gdy Ole min mostek i skrci ku dolinie, poczu na twarzy ciepy powiew wiatru. To nie
by dobry znak o tej porze roku, bo zapowiada opady. Rzeka niele ju wezbraa, topniejce niegi
zasilay j ze wszystkich stron, a jej szum zagusza wszystko dokoa. Grtenuten krlowa po lewej
stronie drogi. Ole skrci w stron najbliszego domu. Spojrza na niebezpieczne zbocze. Trudno
przewidzie, ktrdy zejdzie lawina. Olego co cisno w piersiach. Zawsze czu si podobnie, gdy
wiedzia, e czyje ycie jest w niebezpieczestwie.
Ole zacz myle o siostrze. Cieszy si, e tak dobrze dogadywaa si z shild, dla ktrej
bya prawdziw pociech. Birgit nigdy nie narzekaa, cho ycie byo tu trudniejsze ni w Srholm.
Ole cieszy si, widzc, e umiech czciej goci na twarzy siostry. 2 przyjemnoci sucha jej
dwicznego miechu. Oczy maej byy znw pene ufnoci. Birgit dobrze si tu czua, lubiy j
dzieci z ssiedztwa. Ole nie mia wtpliwoci, e dobrze zrobi, zabierajc siostr do Hemsedal, i

dzikowa Bogu za ten pomys. Teraz niepokoi si tylko o matk. Nie wiedzia, jak powana jest
jej choroba.
- Dobry wieczr. Pno si do nas wybrae. - Gospodarz z Teigen przywita go na
dziedzicu.
- Tak, przyjechaem poprosi, ebycie uwaali troch na to urwisko - powiedzia,
wskazujc gr. - Za par dni zejdzie lawina. Nie wiadomo, czy wanie tdy, uznaem jednak, e
lepiej was uprzedzi.
Gospodarz obrci si i spojrza w gr.
- Tak, to cakiem moliwe - pokiwa gow i nie mia wicej pyta. Jeli Ole Rudningen co
mwi, lepiej w to nie wtpi. - Sdzisz, e powinnimy si wyprowadzi?
- Na waszym miejscu bym si wyprowadzi. Chyba nie chcecie, eby kto straci ycie?
Gospodarz z miejsca podj decyzj. Jutro rano przeniesie si z ca rodzin do brata. Tam
bd bezpieczni.
- Jad dalej - powiedzia Ole, egnajc si. - Pozdrw swoich.
Ole pojecha w stron Grtegrden. Nazw t nosiy cztery domy, ktre stay obok siebie u
podna gry. Wystarczy wic, e porozmawia z jednym z gospodarzy, ten powtrzy wiadomo
pozostaym.
Na dziedzicu byo pusto, Ole musia wic zsi z konia i zapuka. Otworzy mu
Gudbrand. Ole wszed do rodka. Najpierw zamienili par sw na temat wczesnej wiosny, potem
Gudbrand zapyta o shild. Wszyscy w okolicy wiedzieli, e Ole ma zosta ojcem.
- No, ale na pewno o tej porze nie przyjechae tu na pogawdk - umiechn si Gudbrand.
Ole wyjani, z jak spraw si tu zjawi.
- Ten dom ley bardzo blisko zbocza - zakoczy. -Bardzo prosz, ebycie si
wyprowadzili na par dni. Nie potrafi powiedzie na jak dugo.
Gudbrand podrapa si po brodzie. On te nie mia wielu pyta.
-To moe by trudne, bo zaczynamy wanie sia.
- Jeli bdziesz ostrony, moesz chyba pracowa w cigu dnia - stwierdzi Ole. - Sdz, e
usyszymy huk, zanim lawina zejdzie do doliny. Tylko wtedy trzeba bdzie szybko ucieka.
Gudbrand zgodzi si z Olem i obieca, e przekae ostrzeenie. W tej sytuacji Ole mg
jecha dalej, do Hagen i Fossheim. Tam take przyjto go yczliwie i nikt nie pyta, skd wie o
lawinie. Ludzie dzikowali mu za trosk i obiecywali, e bd uwaa.
Na koniec zostaa mu ju tylko maleka zagroda, przyklejona do zbocza, Opplia. Mieszka
tam Torodd ze swoj siostr. Mieli oni dwie krowy i kilka owiec. Ole puka do ich drzwi z cikim
sercem, wiedzia bowiem, e to gospodarstwo to cay ich majtek. Jeli lawina je zmiecie, zostan

bez dachu nad gow i rodkw do ycia. Dla rodzestwa ten may kawaek ziemi uprawnej za
obor by wart tyle, ile gra zota.
- Dobry wieczr. - Ole cign czapk i usiad na stoku. Na plecach poczu oddech gronej
gry, ktra czaia si w mroku. - Nie boicie si mieszka tutaj pod Grotenuten? - zapyta. Niedugo mog si oberwa tu skay.
- Cae ycie tu mieszkamy. Lawiny nigdy tu nie dotary.
- No tak. - Ole zrobi znaczc pauz. Zaleao mu, by gospodarz dobrze zapamita jego
sowa. - Obawiam si, e niedugo oberwie si tam w grze cay skalny blok. I tym razem lawina
bdzie potna. Byem ju we wszystkich zagrodach w okolicy i prosiem ludzi, by si wynieli z
domw na pewien czas. Sdz, e to bdzie potna lawina, lepiej, eby nikogo tu nie byo.
- Ale nie jeste cakiem pewien? - Po raz pierwszy tego wieczoru kto mu zada to pytanie.
- Owszem. Jestem cakiem pewien. Jestem pewien, e z tej gry zejdzie lawina. Nie wiem
tylko kiedy. Ale niedugo.
- Dokd mielibymy pj? Nie mamy adnych krewnych. No i co ze zwierztami? Torodd pokrci gow, jakby nie rozumia powagi sytuacji.
- Moecie przyj do Rudningen - odpar Ole. - Znajdzie si u nas miejsce i dla was, i dla
zwierzt. Jeli nie znajdziecie schronienia gdzie bliej, zapraszamy serdecznie do Rudningen.
- Dzikuj za ostrzeenie. Obiecuj, e to przemyl.
- Nie ma czasu na mylenie. Moe by za pno! Tu chodzi o ycie! - Ole straszy Torodda
w nadziei, e to do niego dotrze. Czu si bezradny, gdy wanie mieszkacy domu najbardziej
naraonego na niebezpieczestwo wtpili w jego sowa. Co zrobi, eby ich przekona?
- Jeli spojrzysz na urwisko, zrozumiesz, ktrdy zejdzie lawina. Prosto na wasze gowy.
- Gospodarstwo nie jest due. Moe kamienie je omin.
- Bd si bardzo martwi, jeli tu zostaniecie pomimo ostrzeenia. - Ole czu, e nie
przekona tego czowieka. -Obiecaj mi przynajmniej, e porozmawiasz z innymi gospodarzami.
- Porozmawiam jutro z Hagenem. I zobaczymy. - Torodd podnis si na znak, e rozmow
uwaa za zakoczon. Ole zrobi, co byo w jego mocy.
Gdy jecha ostronie w stron doliny, lodowaty dreszcz przeszed mu po plecach.
Grtenuten go paraliowa. Ole by ju pewien, e niedugo wiele cia zostanie pogrzebanych w
powiconej ziemi. Nie oglda si za siebie, tylko popdza konia. Dopiero na mocie spojrza w
tyl. Nie mia wtpliwoci, e wkrtce w tej dolinie rozlegnie si huk lawiny.

Rozdzia 15
Nad dolin unosi si zapach krowiego ajna, przed ktrym nie sposb byo uciec. Wdziera
si take do sypialni, w ktrej shild drczyy nudnoci. Wikszo gospodarzy nawioza ju swoje
pola, i by to dobry znak, lecz w tym roku shild jako nie moga znie tego smrodu.
Poruszya si niespokojnie na ku, starajc si przybra wygodniejsz pozycj. Do
niedawna shild miaa nadziej, e Hannah zdy przyjecha i mie swj udzia w ich radoci, lecz
jeszcze nie dostali od niej adnej wieci. Troch ich to martwio, lecz na poczcie nie mona byo tak
bardzo polega. Moe list jest ju gdzie w drodze. Hannah na pewno si cieszy, e zostanie babci.
shild zerkna na ma, ktry spa mocno koo niej. Jego rwny oddech zacz j usypia.
Powinna troch odpocz, bo inaczej nie poradzi sobie z porannymi obowizkami. Na szczcie
oczy jej si po chwili zamkny i odpyna w wiat, ktry zapewnia prawdziwy odpoczynek.
shild nie moga doj do siebie. Bya spocona i ko wydawao jej si jakie mokre.
Bardzo jeszcze zaspana, potrzebowaa chwili, by si zorientowa, co si dzieje. Gdy jednak chwyci
j kolejny skurcz, zrozumiaa, e pord si rozpocz. W pierwszej chwili chciaa od razu obudzi
Olego, lecz skurcz min, wic postanowia zaczeka. Syszaa przecie o kobietach, ktre caymi
godzinami czekay, a dziecko przyjdzie na wiat. Po chwili jednak kolejny skurcz napdzi jej
strachu, e dziecko jest ju tu-tu. Sama sobie nie poradzi. Nie ma mowy!
- Ole - szepna, a on natychmiast si obudzi. - Ole, musisz chyba sprowadzi mam. - W
tej samej chwili chwyci j kolejny skurcz. Na szczcie Ole zerwa si ju na rwne nogi.
- Dawno si zaczo? - Ole ubra si w okamgnieniu i zapali lamp. - Poradzisz sobie sama?
Mam obudzi Birgit?
- Nie. Dopiero si zaczo, wci s dugie przerwy midzy skurczami.
- Wszystko bdzie dobrze, na pewno. - Ole stara si mwi przekonujco, widzc strach w
oczach ony i starajc si zaguszy w sobie lk. - Twoja matka zaraz tu bdzie, a ja tymczasem
pojad po akuszerk.
Pocaowa j w przelocie i pobieg piorunem przez dziedziniec do stajni. Chyba jeszcze
nigdy w takim tempie nie osioda konia. Jak to dobrze, e jest jasno. Gdy pdzi przez las, nie
zauway ani jelenia, ktry sta koo drogi, ani bika, ktry skoczy zwinnie przez drog. Ko kilka
razy szarpn bem, lecz Ole mocno trzyma wodze. Oby tylko shild zachowaa spokj. Wolaby
zosta z ni, lecz nie chcia traci czasu na budzenie parobka. Poza tym sdzi, e sam szybciej
dotrze do teciowej.

Ole zatrzyma konia i zeskoczy na dziedzicu w Torset. Szkoda, e nie ma tu jego wasnej
matki. Obecno Hannah dobrze by im wszystkim zrobia. Ale Kari ma te duo yciowego
dowiadczenia. No i jest matk shild.
Ole zastuka w drzwi tak mocno, e obudziby nawet umarego. Kari szybko otworzya i od
razu zrozumiaa, o co chodzi.
- Zawiadomie akuszerk?
- Nie, chciaem najpierw da zna tobie, eby shild nie bya za dugo sama. Jeli si
pospieszysz, podwioz ci do rozstaju drg.
- Nie ma potrzeby. Noc jest jasna, dam sobie rad. Dawno si zaczy ble?
- Chyba nie. Na razie s dugie przerwy. - Ole zbiega ju ze schodw, gdy Kari zawoaa:
- Ole, nie pd jak szalony. Pierwszy pord zazwyczaj trwa dugo. Tak to ju jest.
Ole odetchn z ulg. Jeli Kari si nie denerwuje, on pewnie te nie powinien. Zwolni
jednak nie zamierza. e te nie obudzi Birgit! Siostra na pewno wsparaby troch shild pod jego
nieobecno.
Akuszerka Anne spojrzaa badawczo na Olego, gdy j obudzi. Ludzie powiadali, e Anne
zna si na swoim fachu, chocia tu w Hemsedal praktykowaa od niedawna. Wrcia tu po mierci
ma i mieszkaa teraz w domu ojca, razem z samotnym bratem.
- Jak daleko zaszy sprawy?
Ole zmiesza si, syszc to pytanie.
- Nie wiem. Gdy wyjedaem, skurcze nie byy jeszcze tak bardzo czste. Ale shild si
boi.
- Kada si boi za pierwszym razem. - Anne zarzucia szal na ramiona i chwycia wielk
torb. - Masz wz?
Ole zmiesza si jeszcze bardziej. e te mg by taki gupi! Pojecha po akuszerk bez
wozu.
- Nie, zdaje si, e wyjechaem w zbyt wielkim popiechu. - Rozglda si nerwowo dokoa.
- Moe tu jest jaki wz, ktry mona by poyczy?
- Wyglda na to; e ta twoja kobya jest cakiem silna. - Anne zerkna na konia. Udwignie nas oboje.
Ole z wdzicznoci kiwn gow i pomg jej usi w siodle, sam za usadowi si za jej
plecami.
Jak na kobiet o do okrgych ksztatach, akuszerka poruszaa si z zadziwiajc lekkoci
i dobrze siedziaa w siodle. Gdy Ole uj wodze, Anne odchylia si nieco do tyu, eby atwiej mu
byo kierowa koniem.

- Nie po raz pierwszy siedz w ten sposb na koniu -zamiaa si, gdy ruszyli do Rudningen.
- Trzeba si cieszy, e nie jedziemy zim, podczas nieycy - odpar Ole. - Siedzisz dobrze
w siodle?
- Tak, tak. I chocia nie ma wielkiego popiechu, moesz miao jecha troch szybciej.
Gdy dotarli do Rudningen, Kari wysza im na spotkanie z wieci, e skurcze w dalszym
cigu nie s zbyt czste.
- wietnie - odpara akuszerka. - Mamy czas, eby si dobrze przygotowa. Wymarzony
pord.
- Mog do niej zajrze? - Ole obawia si, e kobiety si sprzeciwi, lecz Anne skina
gow.
Ole wzi gboki oddech i otworzy drzwi do sypialni. Sam nie wiedzia, czego si
waciwie spodziewa, lecz zaskoczy go spokj panujcy w rodku. shild leaa tak samo jak
przedtem, wsparta na wielu poduszkach. Powietrze byo cakiem rzekie, bo Kari otworzya okno
na ocie. Ole zapragn wskoczy z powrotem do ka i zasn od nowa. Ale w tej samej chwili
twarz ony cign bl, a jej donie chwyciy kurczowo brzeg ka.
Ole podbieg natychmiast do ony i obj j ramieniem. Jej ciao pryo si z blu, lecz z
ust nie wydoby si aden dwik. Dyszaa tylko ciko.
- No ju, ju. Skurcz zaraz minie. Postaraj si troch odpocz przed nastpnym.
shild spojrzaa ze zdumieniem na ma. Skd on to wie? Jeszcze niedawno wybieg z
domu jak szalony, bojc si, e nie zdy sprowadzi pomocy na czas. A teraz siedzi przy niej,
niewzruszony jak skaa. Umiechna si blado.
- Mdl si za mnie, Ole. Mdl si za nas.
- Moesz by pewna, e bd si modli. Jeli jednak w cigu porodu ogarnie ci zwtpienie,
przypomnij sobie sowa Barbo. - Ole podszed do wiszcej szafki, przekrci kluczyk i wzi co z
najwyszej pki.
- Moe ci si przyda. - Ole pooy jej co na doni i ostronie zacisn jej palce. - To jeden
z kamieni, ktre dostaem od Barbo. Moe ci pomoe?
- Barbo bya mdr kobiet. - W oczach shild byo tyle blu, e Ole zacz si
zastanawia, jak ona da sobie rad, gdy pord zacznie si na dobre. Tak bardzo chciaby jej pomc.
- Tak, bya mdra i dowiadczona. I dobrze nam wszystkim yczya. - Ole stwierdzi, e powinien
przede wszystkim zadba o spokj ony. Pniej si bdzie zmaga ze swoim niepokojem. - Myl,
e nadal czuwa nad nami.
- Nie znaam jej tak dobrze jak wy - umiechna si shild - ale czuj na sobie jej
Spojrzenie. yczliwe, dajce bezpieczestwo. Dlaczego niektrzy si jej bali?

W tym momencie chwyci j kolejny skurcz. shild jkna. Zagryza usta, zacisna oczy i
staraa si oddycha tak, jak j matka uczya, rwno i gboko. shild skoncentrowaa si na
oddechu i jakim cudem skurcz min jakby szybciej.
Ole czul si bezradny, nie mg nic zrobi, jej ciao yo wasnym yciem. Pozostawao
tylko zawierzy akuszerce, Kari i Bogu.
- Zaczyna wita. Nie zapowiada si pogodny dzie. Ole odsun zasony. To bdzie dugi dzie. Sam nie wiedzia, co ze sob pocznie, nie mg
przecie oddali si zanadto od domu.
- To dobrze. - shild zsuna stopy na podog, chcc podej do okna. - Nie wiem, czy
bym wytrzymaa, gdyby zawiecio soce. - Ole chcia poda jej rami, lecz shild poruszaa si
cakiem swobodnie. Na wszelki wypadek narzuci jej koc na ramiona, gdy oboje wystawili gowy
przez okno. Wiosenne powietrze byo agodne i wilgotne, szczyty gr spowijaa warstwa chmur.
- Nasze ycie si teraz zmieni. Cieszysz si? - zapytaa shild.
- Oczywicie. Byem pijany szczciem przez ostatnie dziewi miesicy. Musz zadba,
eby dobrze sobie dzi poradzia, potem bdziemy cieszy si malestwem. -Gos Olego zaama
si ze wzruszenia na myl o tym, co ma si wydarzy. Nareszcie bd pen rodzin. Ogarny go
jednak wyrzuty sumienia. Jeli zdarzy si co zego, on bdzie temu winien. To przez niego shild
teraz tak cierpi. Wtpliwoci mnoyy si w nim na widok jej wykrzywionej blem twarzy.
W tej samej chwili shild poczua, e co wilgotnego i ciepego spywa jej po nogach.
Zacz si kolejny skurcz.
- Trzymaj mnie, Ole, trzymaj!
Do sypialni wesza jednak wwczas akuszerka i przeja paeczk.
- Stoicie tu w przecigu? I na dodatek jeste mokra jak kot. - Anne obrzucia shild
fachowym spojrzeniem. Ole nie mg si jednak oprze wraeniu, e na jej twarzy igra umiech.
Akuszerka budzia jego sympati. Bya surowa, lecz rozumiaa wszystko bez sw. - Prosz do
ka. Nie chc, eby ludzie opowiadali pniej, e naraam wieo upieczone matki na zapalenie
puc.
Anne z hukiem zamkna okno, a Ole po trosze zanis, po trosze zaprowadzi on do
ka. Trzymaa go za rk mocno, pucia dopiero wtedy, kiedy skurcz si skoczy, a ona opada
na poduszki z zamknitymi oczami. Jej twarz bya coraz bledsza i przybieraa coraz bardziej
bezradny wyraz. Ole wspczu jej serdecznie. Dlaczego ona musi tak cierpie?
- Chyba ci ju podzikujemy za wizyt. - Anne spojrzaa na Olego i skina gow w stron
drzwi. - Czekaj nas kobiece zadania.

Ole zarumieni si lekko i wsta. Z ulg, ale i z niepokojem w sercu. Przed wyjciem
pochyli si jednak i szepn onie do ucha:
- Kocham ci, shild. Jeste caym moim yciem.
W drzwiach spotka Kari, ktra umiechna si do niego pokrzepiajco.
- Wszystko bdzie dobrze. shild jest zdrowa i silna. Pora, eby zaj si Birgit, ktra
wanie zesza na d.
Olemu dobrze zrobio to, e musia zaj si czym innym. Ju po chwili pomaga Birgit
nakry do niadania.
- Tsknisz za Srholm? - zapyta siostr.
- Nie - odrzeka Birgit po chwili zastanowienia. - Tskni za moim koniem i za mam. Znw si zamylia. -Tutaj si nigdy nie nudz - stwierdzia, jakby wanie to odkrya. Jakby
wczeniej si nad tym nie zastanawiaa. Ole uzna, e to dobry znak. Birgit si zadomowia w Rudningen, a to wiele dla niego znaczyo.
- Mylisz, e powinnam dzi zosta w domu? - Kolejny jk shild wyrwa Birgit z
zamylenia. Tym razem jki trway troch duej. Ole doszed do wniosku, e nie moe duej
siedzie bezczynnie.
- Nie, lepiej bdzie, jeli pjdziesz do szkoy, to moe dugo potrwa. Na pewno jednak
bdziesz miaa co robi, gdy wrcisz po poudniu.
Birgit wstaa od stou z pewn niechci. Ole pomg jej sprzta po niadaniu. Chcia
wyj std czym prdzej, nie mg znie cierpienia ony.
- Podwioz ci dzi do rzeki - zaproponowa. - Wsidziesz na konia razem ze mn.
Birgit, zadowolona z propozycji, natychmiast chwycia torb. Nauczyciel by surowy, a
lekcje zaczyna punktualnie.
Ole odwiz Birgit a do szkoy. Gdy tylko zawrci konia, natychmiast przyspieszy.
Wydawao mu si, e a tutaj syszy, jak ona cierpi. Znw ogarna go bezradno i wspczucie.
Zdawa sobie spraw z tego, e skurcze bd coraz bardziej bolesne. Oby tylko wszystko si dobrze
skoczyo.
Tu przed mostkiem dogoni go jaki jedziec. Ole zauway go dopiero, gdy tamten znalaz
si tu obok.
- Zdaje si, e masz duo czasu. - Gos mwicego by ostry i nieprzyjazny. - Nie masz
powodu, by si spieszy?
Ole pozdrowi go tylko skinieniem gowy. Stein Lien by ostatni osob, ktr chciaby dzi
spotka.
- Ci, ktrym nie brakuje paszy dla zwierzt, mog sobie jedzi na przejadki - doda Lien.

Ole nie da si sprowokowa do odpowiedzi. Dobrze wiedzia, do czego tamten zmierza.


Dawno ju nie widzia Steina. Nie widzia od czasu, gdy przyapa go z dokumentami Gudmunda
Holdego w kieszeni. Ole pamita tylko, e lensman zabra wtedy Steina.
- Inaczej jest ze zwykymi ludmi, ktrzy musz si naharowa, eby zdoby pasz dla
zwierzt - cign Stein z krzywym umieszkiem.
- Trzeba tylko uwaa i nie trzyma w oborze wicej byda ni ziemia moe wyywi. - Ole
nie by zbyt rozmowny, lecz Stein go nie odstpowa.
- Temu, co opywa w dostatki, atwo poucza innych, by zaciskali pasa. Albo radzi
biedakom, by si wynieli z domu.
Ole spojrza na Liena pytajco. Do czego on pije?
- Syszaem, e prosie Torodda Oppli, eby si wyprowadzi ze swojego gospodarstwa.
Jakby chcia pozbawi go chleba.
- Wybr jest prosty. Chleb albo ycie. - Ole wstrzyma konia i spojrza Steinowi w oczy. Jeli si nie wyprowadz, zmiad ich skalne bloki.
Zapada cisza. Mczyni zmierzyli si nawzajem wzrokiem.
- Czy masz do mnie co jeszcze? - Ole chcia czym prdzej zakoczy t rozmow.
- Nie teraz. - Stein zmruy oczy. - Ale w grach trzeba w tym roku uwaa na wilki.
Podobno tej zimy niele si day we znaki mieszkacom ssiedniej doliny.
Ole bez sowa skrci w stron mostu. Ciarki przeszy mu po plecach, gdy przypomnia
sobie atak wilkw na gospodarstwo. Nietrudno zrozumie, e ten czowiek nosi w sobie nienawi
do tych, ktrzy go zdemaskowali, trudno jednak poj, dlaczego wci marzy mu si zemsta.
Nagle Olego ogarn strach. Gdy malestwo si urodzi, bdzie mia jeszcze wicej osb pod
swoj opiek. A Steinowi wszystko moe przyj do gowy. Trzeba wic mie si na bacznoci.
C za ycie ich czeka, jeli bd musieli cigle myle o tym, w jaki sposb moe si zemci ten
szalony czowiek. Jeli jednak naszemu malestwu choby jeden wos spadnie z gowy, Stein si
przekona, e z Olem nie ma artw.
Ole wiele razy zatrzymywa si w drodze do domu, bo w wielu miejscach rowy
melioracyjne si zapady i trzeba je byo naprawi. Wilgotna ziemia stawiaa opr, lecz Olemu
praca fizyczna sprawiaa przyjemno. Wkrtce pot zacz mu spywa z czoa. Ogarnia go coraz
wikszy niepokj i wcale nie cigno go do domu. Niedugo powinien co przeksi, lecz jako nie
mia apetytu. Opar si o trzonek opaty i otar pot z czoa. Ciekawe, jak si miewa shild.
Spojrza na wod na dnie rowu. Zacza nareszcie pyn tak, jak powinna, w d. Ole
wyprostowa si i uj wodze. Najchtniej poszedby do domu piechot. Ciepa mawka sprawia,
e i ko, i jego waciciel byli mokrzy, gdy dotarli do domu. Chmury jeszcze bardziej spowiy

szczyty, wida byo ju tylko dolin. Ole strzepn kurtk i rozsznurowa buty. W domu byo
dziwnie cicho. W kuchni na piecu stal wielki sagan z wod. Koo pieca za - kosz z czyst pociel,
a wic przygotowania byy ju w toku. Ole spojrza niespokojnie w stron drzwi sypialni. Dlaczego
jest tak cicho?
Ledwo tak pomyla, rozleg si cichy jk, ktry zacz si stopniowo nasila, a przeszed
w zawodzenie, kanie i wycie. Potem znw zapada cisza.
Ole zamkn drzwi do kuchni. Przymknwszy oczy, opar si o drzwi plecami i zoy rce
do modlitwy.
- Boe - prosi - daj shild do siy, by moga to znie. shild, jestem tutaj. Jestem z tob.
- Jego szept miesza si z bulgotaniem gotujcej si wody, lecz Ole by pewien, e ona czuje jego
obecno. Nic wicej nie mg zrobi.
- Oddychaj midzy skurczami. Wtedy powinna zbiera siy. - Akuszerka sprawdzia
rozwarcie i przyoya trbk do brzucha rodzcej. Wszystko toczyo si normalnie, chocia
dwiki dochodzce z brzucha brzmiay troch dziwnie. Anne przygryza warg i dotkna napitej
skry. Tutaj moe si zdarzy niespodzianka.
shild leaa na poduszkach, starajc si wykonywa polecenia akuszerki. Oddycha
gboko. Oddycha spokojnie. Odpoczywa. Lecz skurcze byy coraz czstsze i coraz silniejsze.
Nieatwo byo skupi si na oddechu. Gdy skurcze rozdzieray jej ciao, mylaa tylko o tym, e ju
nie moe by gorzej. Staraa si nie krzycze, lecz gdy bl si nasila, tracia kontrol nad sob.
- Ja ju nie chc - kaa. - Ju nie chc!
- Chcesz, chcesz. - Anne bya surowa. Trzeba podtrzyma wol walki u rodzcej. Nie wolno
jej si poddawa.
- Jak dugo to ju trwa? Ktra godzina? - shild nie moga si oprze wraeniu, e jest ju
pno i obawiaa si, e minie wieczr, a moe nawet noc, zanim urodzi. Musi urodzi to dziecko
przed zmrokiem. Musi!
- Jest koo poudnia. Ole nie zjad dzi chyba drugiego niadania.
O nie, pomylaa shild. Tyle godzin ju mino od czasu, jak obudzia ma. A on nie
zjad nawet drugiego niadania. Musi by bardzo godny, przyszo jej do gowy, gdy zaciskaa do
na kamieniu Barbo, by wytrzyma kolejny skurcz. Tym razem zacza prze, ale Anne zareagowaa
natychmiast.
- Czy oszalaa, dziewczyno? Na to jest jeszcze za wczenie. Powiem ci, kiedy moesz
zacz prze.
- Ale ja chc ju urodzi - kaa shild. - Ju nie wytrzymam, chc spa. Wyjmij to ju z
mojego brzucha...

Uderzenie Anne odbio si echem od cian. Jej do trafia policzek rodzcej. Na jasnej
skrze pojawia si czerwona prga. shild natychmiast umilka. Zrozumiaa, jak gupio si
zachowuje. Przed tym nie da si uciec. Trzeba wytrzyma. Znie ten bl.
- Jak idzie? - Kari wrcia do sypialni z gorc wod i szczapami drewna. Dorzucia do
pieca, by w sypialni zrobio si gorco. Matka i dziecko nie mog zmarzn.
- Ju niedugo si zacznie. - Anne wsuna do pod koc. - Rozwarcie jest coraz wiksze.
shild ju jej nie suchaa, walczc z kolejnym skurczem. To dziecko Olego, mylaa
gorczkowo. Dziecko, na ktre tak dugo czekalimy. Ale bl zaguszy w niej wszelki rozsdek.
Do, ktr zaciskaa na kamieniu, zacza krwawi. Boe, niech to si ju skoczy!
shild nie wiedziaa, czy to jeszcze dzie, czy ju noc. Widziaa tylko jakie cienie krce
po sypialni, syszaa jakie sowa, ktrych nie moga zrozumie. Poczua jednak, e kto j chwyci
od tyu i podnis do gry. Bl sta si nie do wytrzymania. Wydawao jej si, e ten bl rozszarpie
jej ciao na strzpy, gdy Anne krzykna, e ma prze.
- Ja nie chc umiera! - krzykna shild. Nie miaa ju siy i czua, e to si le skoczy. Pom mi!
- Wcale nie umierasz, niedugo bdziesz matk. - Gos Anne brzmia agodniej. Akuszerka
bya cakowicie skoncentrowana na dziecku. - No, jeszcze raz! Jeszcze troch!
shild walczya jak nigdy w yciu, przygryza doln warg a do krwi. Pot spywa po jej
ciele strumieniami, rude wosy przykleiy si do czoa. Koszul nocn miaa podwinit, a
akuszerka staa w pogotowiu, by chwyci dziecko, gdy tylko pojawi si jego gwka. Twarz shild
bya trupioblada, wprost nie do rozpoznania. Rodzca staraa si jednak wykonywa polecenia
Anne. Gdy ciemna gwka dziecka zacza wyania si z jej ciaa, shild krzykna z blu.
Przeraliwy, dziki krzyk nie pozostawia wtpliwoci, co si dzieje. Cisza, ktra po chwili zapada
bya przeraajca. Gdy jednak pokj wypeni pacz malestwa, shild wydawao si, e nigdy w
yciu nie syszaa niczego pikniejszego.
- Moje dziecko. - Chciaa si podnie, lecz nie zdoaa, bo chwyci j kolejny, gwatowny
skurcz.
Kari i Anne wymieniy znaczce spojrzenia, gdy akuszerka podaa noworodka babce. Anne
pokiwaa gow i pochylia si nad shild.
- Zdaje si, e jest tu jeszcze jedno malestwo, ktre chciaoby si wydosta na wiat.
Musisz by dzielna i mu pomc.
Jeszcze jedno! shild nie moga uwierzy wasnym uszom i zdrtwiaa na myl o kolejnym
parciu.

- Pomog ci - krzykna akuszerka do ucha rodzcej, rozumiejc, e shild nie ma ju siy.


Pooya si na brzuchu shild, eby pomc dziecku. Na szczcie dziecko byo uoone we
waciwej pozycji i ju po chwili ukazaa si jego gwka.
- Jeszcze tylko troch, shild. Przyrzekam, e zaraz bdzie po wszystkim.
Tym razem wszystko poszo atwiej. Dziecko wylizgno si bez trudu i wszystkie kobiety
odetchny z ulg.
Ole sta przed domem, czekajc na Birgit. Powinna lada moment wrci ze szkoy. Ole
wola jednak nie odchodzi od domu. Gdy Kari przysza do kuchni po wod, domyli si, e shild
jest tu przed rozwizaniem. Musia wsun donie do kieszeni, eby nie byo wida, jak mu dr.
Oddech mia przyspieszony, gdy czeka na siostr, wdrujc tam i z powrotem po podwrzu. W
dole na polu widzia plecy parobka. Jon od samego rana naprawia ogrodzenie. Ole cieszy si, e
nie musi z nim rozmawia.
Nagle zdrtwia z przeraenia. Serce rozdar mu przeraliwy krzyk ony. Ole usiad na
schodach spichlerza, zakrywajc twarz domi. Chyba niedugo bdzie po wszystkim. Pord trwa
ju czternacie godzin. Poczu, e zy pyn mu po twarzy, lecz nie prbowa nawet ich powstrzymywa.
- shild, najdrosza - szepn. - Tak bardzo ci kocham.
Na podwrzu znw zapada cisza. Ole zastanawia si, czy starczy mu odwagi, eby wej
do rodka. Kobiety zawoaj go na pewno, gdy nadejdzie waciwy moment. Otar oczy i podnis
si. Do domu zbliaa si ju Birgit. Pomacha do niej rk, starajc si odzyska panowanie nad
sob.
- Czy ju po wszystkim? - zawoaa Birgit, nim wesza na podwrze.
- Nie wiem - odpar. - Ale wcale si nie zdziwi, jeli zaraz si tego dowiemy. Ole obrci
si w stron domu, widzc, e Birgit patrzy na drzwi wejciowe. Na schodach staa umiechnita
Anne, a za ni Kari. Ole przekn lin i podszed do nich. Dopiero wtedy poczu, e nogi si pod
nim trzs. Czy ju po wszystkim? Kobiety si umiechaj, a wic chyba wszystko jest w
porzdku?
- Moje gratulacje! Jeste ojcem! - Anne umiechna si jeszcze szerzej, wyranie
zadowolona i rozluniona. -Masz crk... - Akuszerka przerwaa na chwil, eby Ole mg
odzyska oddech. - I syna.
- Co takiego? Blinita? - wykrzykna Birgit radonie, bo Ole nie by w stanie wydoby z
siebie gosu. Maj dwjk zdrowych dzieci. A trudno w to uwierzy. Pomyla o swoim wasnym
bracie bliniaku, ktry uton pod lodem. Nie bez udziau wasnego ojca. Zaraz jednak otrzsn si
z ponurych myli. Trzeba dooy wszelkich stara, eby wychowywa je sprawiedliwie. Biedna

shild. Wielki ciar w sobie nosia. Nic dziwnego, e miaa taki wielki brzuch i e bya taka
zmczona w ostatnich dniach.
- Dzikuj, dzikuj, ecie j wspomogy. - Ole uciska gorco Anne i Kari, a potem
poprosi Birgit, eby zawoaa Jona. Tym razem akuszerka pojedzie do domu wygodnie. Ole chcia
czym prdzej zobaczy shild, nim jednak zdy poprosi o pozwolenie, zatrzyma si i zacz
nasuchiwa.
Powietrze rozdar nagle potworny huk. Jesienne pioruny brzmiay jak wierkanie ptaszkw
w porwnaniu z tym dwikiem. Dudnienie odbijao si od grskich zboczy, wci z tak sam si.
- Co si dzieje? - Kari spojrzaa na Olego z przeraeniem. W jej oczach byy zmczenie i
strach.
Anne zmarszczya brwi i spojrzaa w kierunku, z ktrego dobiega huk, lecz widziaa tylko
gst mg i chmury. Czyby Ole mia jednak racj? Do Anne dotary plotki na temat lawiny, ktr
przepowiada.
Wtedy wszyscy rozpoznali huk kamieni i gazw, spadajcych po stromym zboczu. Ziemia
zadraa pod stopami zalknionych ludzi. I zapada cisza. Jakby dolina zamienia si w opuszczon
przestrze.
- To Grtenuten - powiedzia cicho Ole, ktry domyli si, e nie istnieje ju zagroda
zwana Opplia. Chwyci si klamki, eby nie upa.
Anne spojrzaa na niego badawczo. Chocia mia za chwil zobaczy swoje dwa cudowne
malestwa, wyglda tak, jakby cakiem o tym zapomnia.
- Dobry Boe, oby tylko nikogo nie byo w pobliu. -Kari uniosa donie do twarzy. - Nikt
by tego nie przey.
Ole wiedzia, e teciowa ma racj. Nikt by tego nie przey. Dwie istoty straciy ycie pod
gazami Grotenuten. I dwie przyszy wanie na wiat w Rudningen.

Rozdzia 16
Trzy dni po szczliwym porodzie do Rudningen nadszed list. Ole od razu rozpozna pismo
matki. Poegna si ju wprawdzie z nadziej, e zobaczy j w Hemsedal tego lata, lecz ciekaw by
nowin. Poszed z listem prosto do shild.
- Co sycha u moich dziewczt? - zaartowa.
shild wstaa ju z ka i zacza zajmowa si domem. Miaa jednak sporo pracy z
malestwami, dlatego cieszya si z obecnoci matki. Birgit take jej duo pomagaa. Wzia na
siebie obowizki dorosej kobiety. Dziki niej nigdy niczego nie brakowao podczas posikw.
- Czy ju ci mwiem, jak bardzo jestem ci wdziczny za dzieci, ktre wydaa na wiat? Ole przytuli delikatnie on. Wci dobrze pamita dzie porodu i podziwia shild za to, e tak
szybko dosza do siebie. Kobiety s silne, nie ma co do tego wtpliwoci.
- Tak, tak - zamiaa si shild. - Wiele razy ju to mwie, ale ja lubi tego sucha. I
bardzo jestem dumna, e to ty jeste ojcem moich dzieci. - Uniosa twarz i od razu poczua wargi
Olego na swoich ustach.
Serdeczny ucisk przerwao kwilenie z koyski. Blinita musiay si ni na razie dzieli, bo
nikt nie przypuszcza, e w domu bd dwa noworodki naraz. Rodzice natychmiast podbiegli do
swoich dzieci. To dziewczynka kwilia i krcia gwk. Wymachiwaa energicznie rczkami i
nkami. shild natychmiast przystawia j do piersi. Ole usiad z listem w doni, nie zamierza
jednak od razu go otwiera. Nie mg si napatrze na on karmic malestwo. Od razu ogarno
go przemone wzruszenie. Musia ociera zy z oczu. Chyba nigdy nie byem tak szczliwy,
pomyla. To prawdziwy dar, e Bg zachowa przy yciu ca trjk. Teraz byli ju prawdziw
rodzin.
- Przyszed list - powiedzia, gdy shild skoczya karmi ma. - Od mamy. Ciekaw
jestem, co pisze.
shild suchaa w napiciu. Dlaczego Hannah dopiero teraz si odezwaa?
Kocham moi,
Dawno ju do Was nie pisaam, a winne s temu smutne wydarzenia tu w majtku.
Zamierzaam w tym roku przyjecha do Hemsedal, lecz okolicznoci znw stany temu na
przeszkodzie.
Przede wszystkim musz jednak zapyta, czy u Was wszystko w porzdku? Moe zostaam
babci? Modl si za Was codziennie i mam nadziej, e pord odbdzie si szczliwie. Oboje
jestecie modzi i zdrowi, wierz wic, e wszystko si uoy.

U mnie wszystko dobrze. Zdrowie mi ostatnio dopisuje, chocia od czasu do czasu co mnie
kuje w piersiach. Flemming take ma dobry okres, uspokoi si. Zaczyna tskni za crk i
chciaby, eby ju do nas wrcia. Sdz, e teraz wszystko by si dobrze uoyo, chtnie bym
jednak z Birgit porozmawiaa przed podjciem decyzji. Niestety, przyjad dopiero nastpnego lata.
Ole spojrza na shild i pokiwa gow.
- A wic tak jak mylelimy, mama nie przyjedzie. -Cie, ktry przemkn mu przez twarz
zdradzi, e jest tym rozczarowany. - Na szczcie wszystko wskazuje na to, e nie choroba stana
jej na przeszkodzie.
- To dobrze. Czytaj dalej, dowiemy si, co si stao. Ole musia jednak najpierw podej do
ka i spojrze
na dwa pice malestwa.
Wiosna bya w tym roku wyjtkowo sucha, kom ju teraz brakuje wody. Niestety,
przytrafio nam si nieszczcie, gdy par tygodni temu ogrodnik razem ze swoimi pomocnikami
usuwa suche gazie i martwe drzewa. Kiedy pracowali w pnocno-zachodniej czci posiadoci,
rozpalili ognisko, eby spali gazie. Nagy podmuch wiatru przenis wwczas ogie na drzewa,
dajc pocztek poarowi lasu. Ogie rozprzestrzenia si tak szybko, e obawialimy si, i dotrze
a do domu. Tak, tak, przygotowywalimy si ju do ucieczki. Wszyscy mieszkacy okolicy stanli
do pomocy przy gaszeniu poaru, ale dopiero wtedy, gdy wyrbalimy szerok przecink w lesie,
uwierzylimy, e uda si opanowa ogie. W zwizku z tym nieszczciem pojawio si jednak
mnstwo problemw i dodatkowych obowizkw, dlatego musz zosta w Sorholm. Wszdzie
nadal czu spalenizn, z okien patrzymy na wypalony las. Chciaabym jak najszybciej uprztn
teren po poarze, eby ju w przyszym roku posadzi nowy las.
Hannah pisaa jeszcze o planach na lato i jesie i o tym, jak si cieszy, e tego lata Lena i
Wilhelm znw pracuj we wschodnim skrzydle dworu. Reszt listu wypeniay nowiny ze stajni i z
kuchni, a take opowieci o kaczkach i crce pocztmistrza.
- Hannah ma rzeczywicie pene rce roboty. Ale chyba na szczcie nikt nie ucierpia
podczas poaru.
- Miejmy nadziej, e tak wanie jest, skoro matka nic o tym nie wspomina. - Ole wyjrza
przez okno. - Zdaje si, e masz goci. Idzie tu caa gromada ssiadw z penymi koszami.
Rudningen odwiedzao w tych dniach wielu goci. Przychodzili nie tylko do shild. Lawina
przypomniaa ludziom o niezwykym darze Olego i wielu prosio go teraz o rad. A to o
rozwizanie sporw spadkowych, a to o wskazanie najlepszych terenw owieckich. Ole stara si,
jak potrafi, lecz niektrzy odchodzili rozczarowani. Ole jednak przyjmowa wszystkich serdecznie

i sucha tego, co mieli do powiedzenia. W ten sposb pozna dobrze stosunki panujce midzy
ssiadami.
Po poudniu Ole zszed z dachu stodoy, eby przywita Simena. Dawno ju nie rozmawiali,
wic Ole ucieszy si na widok ssiada.
- Dach wam przecieka? - Simen zerkn na dach, lecz nie zauway niczego niepokojcego.
- Daj zna, jeli bdziesz potrzebowa pomocy.
- Dzikuj. - Ole otrzepa spodnie i podszed do schodkw spichlerza. - Wyglda na to, e
dach jest szczelny, trzeba tylko pooy now kor na brzegach. Ale to zajcie na jesie.
Simen cign czapk i pooy j na schodku.
- Gratuluj. Niele ci si udao, dwoje dzieci za jednym zamachem. - Simen umiechn si
do Olego. - Bdziesz mia dwie pary rk do pomocy.
Ole rozemia si z dalekosinych proroctw Simena.
- Masz racj. Trzeba tylko par lat poczeka na t pomoc. A zanim do tego dojdzie, czeka
nas sporo roboty.
- Tak, tak. - Simen przeczesa wosy palcami. - Ale na razie jest u was Birgit. - Simen opar
okcie o kolana i zapatrzy si w dolin. - Chyba macie z niej spory poytek.
- Pracuje tak, jakby bya doros kobiet. Wzia na siebie wszystkie obowizki w oborze i
gotowanie. - Olego ogarny wyrzuty sumienia na myl o siostrze. Nie spdzaa tu wiele czasu ze
swymi rwienikami. Ole nie mylaby jednak o tym, gdyby nie fakt, e w rodzinnym Srholm
wioda cakiem inne ycie. Tutaj wszystkie dzieci pomagay w gospodarstwie.
- Zastanawiam si, czy nie mogaby czasem przychodzi do nas - zagadn Simen, nie
patrzc na Olego. - Mari sporo chorowaa tej zimy i widz, e nie daje sobie rady z domowymi
obowizkami. - Simen spowania, a w jego gosie pojawia si troska. - Nie mam nikogo innego,
kogo mgbym poprosi o pomoc. Ale powiedz, jeli moja proba jest nie na miejscu.
Ole zorientowa si, e Simenowi musi by bardzo ciko na sercu. Ceni zarwno Simena,
jak i Mari, oboje byli pracowici, a ich niewielkie gospodarstwo wspaniale rozkwitao. Z trosk
sucha o niemocy Mari.
- My sobie poradzimy bez Birgit, lecz trzeba j zapyta. Obawiam si, e nie chciaaby
traci lekcji w szkole.
- Nie, nie, nie to miaem na myli - przestraszy si Simen. - Chodzio mi o to, eby wpada
do nas na chwil par razy w tygodniu. Myl, e Mari bardzo by si ucieszya z pomocy w praniu i
przy wyrabianiu serw. Tego rodzaju zajcia kosztuj j za duo wysiku.
- W porzdku. Czy chcesz, ebym ja porozmawia z Birgit, czy wolisz zrobi to sam?

- Czy mgby j zagadn, bo chyba w ten sposb atwiej jej bdzie odmwi, gdyby nie
miaa na to ochoty?
Ole pokiwa gow, uznajc, e to dobry pomys. Zamierza jednak zachci siostr, by
pomoga ssiadom.
Przez chwil mczyni siedzieli w milczeniu. Simen mia jakie zmartwienie, trapi si nie
bez powodu. Ole ujrza w nagym olnieniu przyszo i co, o czym nie mg powiedzie
ssiadowi. Przeklte widzenia, pomyla, drapic si po brodzie. Wolaby y w niewiadomoci.
Nie patrzc Simenowi w oczy, zapyta, od jak dawna Mari choruje.
- Od Boego Narodzenia. Mczya j straszna gorczka i zapalenie puc, gdy byo
najzimniej, potem jednak wstaa z ka. Chyba jednak nie jest cakiem zdrowa, bo cigle kaszle,
szybko si mczy.
- Nie mylae o tym, eby wezwa do niej lekarza?
- Nie, doktor na pewno nie przyjedzie tutaj a z Nes z powodu takiej bahostki. Mamy
zreszt nadziej, e Mari dojdzie do siebie, gdy si wreszcie ociepli i bdzie moga poby na
socu.
Simen obrci si nagle w stron Olego i spojrza na niego badawczo. Jakby szuka
odpowiedzi na pytanie, ktrego nie omieli si zada. W kocu jednak si odway:
- Mylisz, e to moe by co powanego?
Ole stara si zachowa spokj i nie zdradzi tego, co wie. Lepiej, eby Simen nie dwiga
tego ciaru przez czas, ktry im jeszcze pozosta.
- Z zapaleniem puc nigdy nie ma artw - powiedzia cicho. - Musisz o ni zadba.
W gosie Olego musiao by co, co go zdradzio, bo Simen drgn gwatownie. Potem
chwyci swoj czapk, mwic:
- Daj mi zna, jeli Birgit zechce nam troch pomc. Oczywicie dostanie co za swoj
prac.
- O to nie musisz si martwi. - Ole take wsta i poklepa ssiada po ramieniu przyjaznym
gestem. - Myl, e wkrtce zobaczycie Birgit u siebie.
Ole sta na podwrzu, patrzc na plecy oddalajcego si Simena. Dawny parobek z
Rudningen poszed najkrtsz, strom drog, w stron swojej niewielkiej zagrody. Zrozumia, jak
kruche jest ludzkie ycie. W takich chwilach Ole przeklina w duchu swj dar jasnowidzenia, nie
potrafi jednak powstrzyma nachodzcych go obrazw. Sam dowiadczy w ostatnich dniach
niewiarygodnego wprost szczcia, a troski i zmartwienia ludzi, ktrzy go otaczali, przypominay
mu, e ma za co dzikowa Bogu.
Gdy nadszed wieczr, Ole przyglda si, jak shild i Kari kpi malestwa.

- Niech Bg ma ci w swojej opiece. - shild podaa mowi wykpanego synka. Ole wzi
go na rce troch niepewnie. Zawinitko niemal zniko w jego barczystych ramionach. Ole koysa
dziecko troch niezrcznie, mylc, e trzeba koniecznie pamita o modlitwie przy wieczornej
kpieli. Wkrtce shild podaa mu creczk, wypowiadajc to samo bogosawiestwo.
wieo upieczony ojciec siedzia wic z dwoma niemowlakami.
- Jak si bd nazywa? Musz przecie mie jakie imiona. - Birgit kucna koo brata,
bawic si malek pistk bratanicy.
- Masz racj - powiedziaa shild. - Musimy wybra im imiona. - wieo upieczona matka
spojrzaa na Kari i Olego. - Zazwyczaj dzieci dostaj imiona po rodzicach albo dziadkach. Ale...
Ole odgad, o czym myli shild. O imieniu jego ojca nikt nie chcia pamita, bo Engebret
by tyranem i morderc. Imi Flemming te nie pasowao do dziedzica wiejskiego gospodarstwa, a
poza tym Flemming nie by przecie spokrewniony z tymi dziemi.
- Moe imi mojego ojca? - zaproponowaa shild. -Sigurd to brzmi niele?
Ole i Kari wymienili byskawiczne spojrzenia. Oby shild nigdy nie poznaa prawdy o
swoim ojcu.
- Lepiej chyba, eby chopiec odziedziczy imi po rodzinie swego ojca - pospiesznie
stwierdzia Kari. - Moe mgby je odziedziczy po twoim bracie? - Spojrzaa zachcajco na
Olego, sdzc, e to dobra propozycja.
- Knut. - Ole wsucha si w imi, ktre wypowiada tyle razy podczas dziecicych zabaw. Knut. Tak, czemu nie? To imi wywouje we mnie bolesne, ale dobre wspomnienia. Co na to moja
ona?
shild pucia oczko do Olego i zwrcia si do Birgit.
- A co ty o tym sdzisz? Masz jak inn propozycj? Birgit zastanawiaa si przez chwil,
bo to przecie ona rozpocza t rozmow.
- Knut? Czy bd ciotk Knuta? shild pokiwaa gow.
- Tak. I moim zdaniem bdziesz wspania stryjenk. Co ty na to?
- Moe by Knut. - Birgit zerkna na pomarszczon twarzyczk. - On ma buzi, do ktrej
bardzo pasuje imi Knut.
- wietnie. - Kari umiechna si i pocigna Birgit za warkoczyki. - Dobrze wybraa. Ale
jak si bdzie nazywa dziewczynka?
- To ju wiemy - odpara natychmiast shild. - Postanowilimy, e nazwiemy j HannahKari. - Tu shild rzucia matce szelmowskie spojrzenie. - W tej kolejnoci. Bo inaczej trudno by
nam byo na ni woa.

shild pochylia si i wzia od niego Knuta, potem Kari wzia na rce Hannah-Kari i
wszystkie kobiety, z Birgit na czele, uday si do sypialni, by uoy malestwa do snu.
Nastpnego dnia shild czua si tak doskonale, e postanowia wyj na dwr. Soce
lnio na bezchmurnym niebie, a ona zapragna nabra wieego powietrza w puca.
- Id, id. - Kari niemal wypchna crk za drzwi. -Zajm si dziemi. Nakarmia je przed
chwil, wic bd dugo spay.
shild zajrzaa do koyski i wysza. Gdy tylko stana na ganku, ucieszya si z piknej
pogody. Postawia par ostronych krokw. Nogi wci pod ni dray, kady ruch sprawia jej bl,
lecz udao jej si jako obej dom. Przysiada na aweczce, ktra staa pod cian, tu soce grzao
szczeglnie mocno. Z przyjemnoci opara gow o drewniane belki, czujc na policzkach saby
powiew wiatru. Sumienie jej nie gryzo, cho siedziaa bezczynnie. W domu nie brakowao
wprawdzie obowizkw, lecz przecie matka jej we wszystkim pomagaa. A ona potrzebowaa tej
chwili wytchnienia po porodzie. Twarz shild pieciy soneczne promienie. Nigdy jeszcze nie
czua si taka szczliwa. Nie ma jednak nadziei, bym w tym roku ujrzaa letni zagrod, pomylaa
z westchnieniem. ycie na hali byoby zbyt trudne z takimi malestwami. Tak przynajmniej
twierdzi Ole. shild poczua lekkie ukucie w sercu na myl o caym lecie, podczas ktrego nie
bdzie oddychaa wysokogrskim powietrzem, postanowia jednak, e nadrobi to w przyszym
roku. Matka i Birgit dadz sobie rad z obrzdkiem na hali i w letniej zagrodzie, ona zostanie na
dole.
shild pocieszaa si tylko tym, e nie bdzie musiaa odpdza niedwiedzi i wilkw od
stada. Na pewno jednak trzeba ochrzci dzieci, zanim wszyscy wyrusz w gry. Trudno przecie,
eby zostaa sama z nieochrzczonymi malestwami. Pastor zjawi si tu chyba przed sianokosami.
Powrcia mylami do teciw. Ciekawe, jak im si yje w Srholm? W listach, ktre
Hannah czsto przysyaa, byo mnstwo informacji o gospodarstwie i o malarzach, niewiele za o
jej wasnym samopoczuciu. shild obawiaa si, e Hannah wci niedomaga, niepokoiy j
wzmianki o blach w piersiach i sennoci, ktra czsto ogarnia teciow. Wiele wskazywao jednak
na to, e Hannah i Flemming s bardzo zajci, pisali czsto o przyjciach, na ktrych bywaj. A to
oznacza chyba, e Hannah nie czuje si a tak le?
shild znw poczua przypyw radoci z powodu wiosny i przecigna si z zadowoleniem.
Szybko wracaa do siebie po porodzie, zdya ju zapomnie o najstraszliwszych blach. Tylko
patrze, jak matka bdzie moga wrci do Torset i zaj si swoimi sprawami. Nagle shild
drgna nerwowo na widok cienia, ktry przesoni jej widok. Uniosa gow i zawoaa:
- To ty, Ingebjrg? Jak mio.

- Twoja matka powiedziaa, e pewnie tu ci znajd. Chciaam ci pozdrowi i powiedzie


przy okazji, e blinita cigle pi.
shild umiechna si, domylajc si, e matka daje jej w ten sposb do zrozumienia, e
moe spokojnie porozmawia z gociem.
- Miaam zamiar przynie misk kaszy, zgodnie z obyczajem, ale zamiast tego przyniosam
to - powiedziaa Ingebjrg, wyjmujc dwie wiece. - Po jednej dla kadego.
shild podzikowaa za podarunek. Ucieszya si ze wiec, bo dostaa ju mnstwo kaszy.
A przy tym wiedziaa, e w Haugo si nie przelewa.
- Masz do pokarmu dla obojga? - zainteresowaa si gospodyni z Haugo.
- Na razie tak i mam nadziej, e tak bdzie nadal. -shild zrobia miejsce na awce dla
gocia.
Ingebjrg bya od niej troch starsza, w dziecistwie czsto si razem bawiy. Nic dziwnego,
e koleanka tak szybko j odwiedzia. Sama miaa czworo dzieci, a jej gospodarstwo byo
niewielkie i ubogie. Nie chciaa zapewne przebywa w towarzystwie zamoniejszych gospody.
shild za szczerze si cieszya z jej wizyty.
- Cae lato spdzisz chyba w domu?
- Na to wyglda. - shild poczua, e zaczyna si ju przyzwyczaja do tej myli. - Tak
bdzie najlepiej.
- adnie tu u was - rozejrzaa si Ingebjrg. - Macie pikny widok na dolin. - Haugo leao
po drugiej stronie doliny.
- Owszem, ale nie ma tu wieczornego soca jak u was. Gdy tylko koczy si lato, szybko
zapada zmrok.
- Moe i tak, ale w porannym socu wszystko lepiej ronie. Macie pikne pole i ki.
- Tak, tak, nie moemy narzeka. A wasza ziemia jest mniej urodzajna?
- U nas nawet trawa nie ronie najlepiej. Co roku z wielkim trudem udaje si przygotowa
do paszy na zim. Ingebjrg pokrcia gow zrezygnowana. - Ale ciekawa jestem, jak nazwiecie
dzieci?
shild powiedziaa, jakie imiona wybrali, a potem zacza tumaczy, jak bardzo malestwa
rni si od siebie.
Chopczyk pi spokojnie, podczas gdy dziewczynka wicej pacze i czciej chce je. Knut
jednak wcale si tym nie przejmuje i dalej pi albo je.
Ingebjrg chciaa si jeszcze dowiedzie, jak si sprawia akuszerka. shild nie moga si
jej nachwali. Anne znaa si na swoim fachu, bya mia, a surowa tylko tyle, ile trzeba. Kobiety
gwarzyy o tym i o owym, a wreszcie Ingebjrg wspomniaa o lawinie.

- To straszne - powiedziaa Ingebjrg i obie kobiety spojrzay w kierunku Grtenuten. - No,


ale Ole wszystkich uprzedzi. Dziwne, e Tordd i jego. siostra si nie wynieli. Przecie wszystkie
pozostae gospodarstwa stay puste z powodu zagroenia lawin.
- To straszne - powtrzya shild, nie bardzo wiedzc, co powiedzie. - Ole stara si ich
przekona, eby si wyprowadzili chocia na par dni, ale mu nie uwierzyli.
- Wszyscy powinni wiedzie, e jeli Ole co przepowiada, to lepiej mu zaufa. Nigdy nie
rzuca sw na wiatr.
- Torodd i jego siostra mieli wida swoje powody, by zosta w domu. Wydawao im si
pewnie, e lawina przejdzie bokiem. Ale te cae ycie ciko pracowali, by zebra ze swojej ziemi
cho tyle, eby gd ich nie przeladowa.
Siedziay przez chwil w milczeniu, rozmylajc o tym malekim gospodarstwie,
pogrzebanym pod kamieniami. Ludzie, ktrzy odwiedzili to miejsce po katastrofie, mwili, e po
zabudowaniach nic nie pozostao. Nic oprcz piaryska.
- Z nami jest podobnie. - Ingebjrg chrzkna i spojrzaa w innym kierunku. - Ostatnio
musielimy robi mk i kasz z kory - westchna ciko. - Ale mamy nadziej, e tego lata bdzie
lepiej.
Ingebjrg staraa si mwi lekkim tonem, lecz shild zrozumiaa, e mieszkacy Haugo
musz teraz na przednwku mocno zaciska pasa.
- Trudno si robi mk z kory? - zapytaa z ciekawoci, mylc przy tym, e kademu si
moe przyda taka wiedza.
- Trzeba na to troch czasu, to prawda. Najpierw wiosn trzeba zdj kor z modych sosen.
Zdzieramy z niej zewntrzn powok i wieszamy do suszenia. Suszymy j do dugo, pod koniec
czsto w ani albo w pralni. - Ingebjrg wygadzia spdnic i poprawia czepek. Jedzenia mogo w
jej domu brakowa, lecz ubranie miaa zawsze wiee i pachnce. - W kocu mielemy wysuszon
kor i mka jest gotowa.
- Chleb z tej mki jest chyba troch gorzki, prawda? -shild przypomniaa sobie, e
kosztowaa takiego chleba w dziecistwie. Do tej pory pamitaa jego ostry smak.
- Oj, tak. Dzieci zawsze si krzywi. Tylko wtedy, gdy dostan troch mietany, przestaj
marudzi - zamiaa si Ingebjrg. - Ale to i tak lepsze ni ugniatanie szczawiu. Chleb ze szczawiu
ma okropny smak i kolor.
- Jak to dobrze, e niedugo nasze zwierzta bd skuba traw na hali. - shild podniosa
si z awki. - Wwczas daj zawsze tuste mleko i dobr mietan. Bdzie wic te troch masa. shild wiedziaa, e Ingebjrg zawsze jesieni sprzedaje maso i ser; jej malane figurki byy
dobrze znane w okolicy. Nikt nie mia takich piknych foremek, jak ona.

shild spojrzaa uwanie na mod gospodyni z Haugo. Ingebjrg bya do pulchna,


zdrowo wygldaa. Nic nie wskazywao na to, e goduje, chyba wic na razie maj co je, chocia
mka ju si im skoczya.
- Musisz wej ze mn do rodka i zerkn na dzieci. - shild podesza do schodw, a
Ingebjrg chtnie ruszya za ni.
- Tak, tak, po to przecie przyszam. Nie po to, eby ci mczy moimi kopotami.
- Wcale mnie nie mczysz - zapewnia j shild, otwierajc drzwi. - Rozmawiamy tylko o
tym, co nas najbardziej obchodzi. Moe nastpnym razem ja zwierz ci si z jakich kopotw.
Maluchy zaczy si ju budzi. Kari pochylaa si nad koysk, gdy mode kobiety weszy
do izby. Wyraz jej twarzy by taki agodny i ciepy, e shild poczua lekkie ukucie w sercu.
Nigdy nie widziaa matki w takim nastroju. Przypomniaa sobie czasy, gdy sama bya chora.
Wwczas Kari bya dla niej bardzo surowa i napominaa cigle crk, by wzia si w gar. Wtedy
gdy shild najbardziej potrzebowaa ciepa i zrozumienia, matka si od niej odsuna. shild
szybko jej jednak wybaczya, bo przecie matka miaa wwczas nie tylko chor crk, ale te stracia ma. To byy cikie czasy dla Kari.
Gdy shild przystawia dzieci do piersi, Kari przygotowaa co do zjedzenia. Ingebjrg bya
pogodn osob, rozmowa toczya si wic cakiem ywo. Kari czua si modziej w towarzystwie
crki i jej koleanki. Rozkwita w cigu ostatnich dni, wiedzc, e jest komu naprawd potrzebna.
Gdy Ingebjrg zacza zbiera si do odejcia, shild znikna na chwil w kuchni.
Haasowaa przez chwil w chodnej komorze, a gdy wysza, podaa gociowi dwa wiaderka.
- Zrobisz mi prawdziw przysug, jeli zechcesz to przyj - powiedziaa. - Mamy
stanowczo za duo zapasw, a blinita na razie nie pomog nam tego zje.
Ingebjrg cofna si o krok, zarumieniona po uszy.
- Nie, nie. Nie przyszam tu na ebry. Dajemy sobie rad.
- Wcale w to nie wtpi. Ale szkoda, eby jedzenie si zepsuo. Lepiej by byo, gdyby kto
nam pomg to zje. We to, bardzo prosz.
Ingebjrg podzikowaa i wysza. Trawio j poczucie wstydu, pomieszane z ulg. Przede
wszystkim cieszya si jednak, e przyniesie do domu prawdziwy chleb i ser. Dawno ju tego nie
jedli w Haugo.
- Co woya do wiaderek? - zapytaa Kari, gdy Ingebjrg znikna. - A trudno jej byo to
unie.
- Troch tego i owego. - shild zobaczya przez okno, e Ole wraca do domu. Pomylaa, e
dobrze si skada, bo chciaa go o co poprosi. - Niedugo trzeba bdzie upiec troch chleba i
podpomykw, ale my mamy przecie jeszcze duo mki w beczkach.

Kari bez sowa pokiwaa gow. Przypomniaa sobie wszystkich ebrakw, ktrych odsyaa
kiedy z niemal pustymi rkami. Cieszya si, e jej crka ma dobre serce, i nie chciaa si wtrca
w jej decyzje, chocia uwaaa, e shild jest zbyt hojna.
- Ole wanie wraca, wic jedzenie moe zosta na stole - powiedziaa shild, wychodzc
mowi na spotkanie. Nie chciaa, eby matka usyszaa to, co ma mu do powiedzenia.
- Kto to by? - Ole pogaska on po policzku wierzchem doni, bo palce mia brudne od
pracy w ziemi. -Ucieszyem si, widzc, jak siedzisz na awce. Dobrze si czujesz?
- Tak, tak. Jestem w dobrej formie. Czuj si coraz lepiej. Bya tu Ingebjrg Haugo.
Przysza zobaczy dzieci. Nie chciaa spotka tu innych gospody, bo chyba nie najlepiej im si
ostatnio wiedzie.
- Szkoda - odpar Ole, zdejmujc buty. - Jej m jest pracowitym czowiekiem, ale ze swojej
ziemi wiele nie zdoa zebra. Maj zawsze najmizerniejsze zbiory w caej okolicy.
- Czy mgby poprosi Jona, eby im zawiz worek ziemniakw? - To nie byo pytanie,
tylko polecenie. Ole spojrza na on ze zdumieniem.
- Zdaje si, e mamy ich tylko tyle, ile sami potrzebujemy?
- Ale w Haugo nie maj ich wcale - shild spojrzaa na ma wyczekujco.
- To niedobrze. - Ole otrzepa donie z najgorszego brudu. - Ziemniaki uratoway niejedn
rodzin na przednwku. Postaram si co znale.
- Jeli tego nie zrobisz, sama si tym zajm.
Ole zamia si pod nosem i spojrza z podziwem na shild. Najwyraniej zacza ju
dochodzi do siebie po porodzie. Bysk uporu w oku i wysoko uniesiona broda zdradzay, e pord
nie nadwery siy jej woli. Ole podziwia j za to, e zawsze obstawaa przy swoich decyzjach.
Tym razem dobrze wiedziaa, e Olemu moe si nie spodoba pomys oddania komu caego
worka ziemniakw o tej porze roku. Postanowia jednak, e mieszkacy Haugo dostan te
ziemniaki.
- Nie bdziesz musiaa marnowa na to swoich si. -Ole pocaowa on w czoo. - Worek
ziemniakw trafi do Haugo. Obiecuj.

Rozdzia 17
Nastpnego wieczoru Birgit, gdy tylko uprztna po kolacji, pobiega do Mari i Simena.
Pdzia co si w nogach, eby pomc Mari w maglowaniu obrusw.
- Sama sobie z tym nie poradzi? - zdziwia si Kari. -Jest przecie moda.
- Mari troch chorowaa tej zimy, a Birgit chtnie zrobi co poytecznego - odpara shild.
Ole nie powiedzia nikomu, co czeka Mari, i stara si w aden sposb nie zdradzi tego, co wie. Wieczory s ju jasne, jutro nie ma zaj w szkole. Birgit moe wic pomc Mari i Simenowi. shild zauwaya, e Birgit z radoci biegnie przez pole do ssiadw.
Nagle kto zapuka do drzwi tak gwatownie, e wszyscy drgnli mocno zaskoczeni. Nikt
nie sysza, by kto zajeda na podwrze. Ole poszed otworzy, a shild chwycia swoj robtk.
- Pokj temu domowi. Zastaem gospodarzy? shild nie moga rozpozna gosu, cho na
pewno ju go gdzie syszaa.
- S i gospodarze, i ich dzieci. Zapraszamy pastora serdecznie - odpar Ole.
Pastor. No tak, przypomniaa sobie shild. Tak wyraa si nowy pastor, uroczycie i
oficjalnie. shild ucieszya si z tej wizyty. Ustal z pastorem dat chrztu. shild podniosa si, by
powita gocia. Kari pozdrowia pastora i czym prdzej znikna w oborze.
- Widz, e w tym domu pojawiy si nowe dzieci Boe. - Pastor pochyli si nad koysk i
uczyni znak krzya. - To prawdziwe bogosawiestwo, gdy rodzi si dwjka jednoczenie.
- O tak, dzikujemy Panu za ten dar. - Ole podsun gociowi krzeso. - To bya prawdziwa
niespodzianka.
- Pan cigle nas zaskakuje. Daje i odbiera. Karze i bogosawi. Tym razem pobogosawi
Rudningen, ale wzi Oppli w ofierze. To bya kara Boa, ktr wszyscy powinnimy wzi sobie
do serca.
- Tak, to smutna historia. - Ole zoy rce na kolanach, zastanawiajc si, dlaczego pastor
mwi o karze Boej teraz, gdy w Rudningen zapanowaa rado. - Cae szczcie, e nikt wicej nie
straci ycia.
- Dwa ycia to i tak za duo - rzuci pastor, patrzc Olemu prosto w oczy. - Nie wolno
zapomina, e take i t dwjk mona byo uratowa.
Ole i shild wymienili spojrzenia. Co pastor ma na myli? Jego sowa przypominay coraz
bardziej gromkie kazania starego pastora.
- Trzeba by byo zabra ich stamtd si - odpar Ole, ktry nie mia zamiaru bra na siebie
odpowiedzialnoci za mier tych dwojga, jeli to wanie chcia powiedzie pastor.

- Sowo Boe i modlitwa na pewno mogy sprawi, by zrozumieli powag sytuacji. Z tego,
co syszaem, starae si przestrzec ludzi.
- Powiedziaem wszystkim, co si wydarzy. - Ole nie mia ochoty odpowiada na pytania
pastora, jakby by uczniakiem. Znw rzuci onie pene zdumienia spojrzenie.
shild, ktra tak si ucieszya z wizyty pastora, zmarszczya teraz brwi. Gniewny gos
gocia nie zapowiada miej rozmowy. Czyby pastor zjawi si tu tylko po to, eby rzuci
oskarenie na Olego? shild spodziewaa si pytania, kiedy zamierzaj przynie dzieci do chrztu,
lecz pastorowi co innego leao na sercu. Odoya wic robtk i zacza si uwanie
przysuchiwa rozmowie.
- Sdz, e dobrze by byo, gdyby pastor wyraa si janiej. - Gos Olego by wci
spokojny, ale w jego oczach pojawi si wyraz rozdranienia.
- Wszyscy jestemy odpowiedzialni za swoich blinich. Take za to, by przekona tych,
ktrzy nie chc uwierzy. - Pastor zwraca si wci do Olego, jakby shild nie byo w izbie. - Nie
wolno nam si poddawa i patrze obojtnie, jak gin wtpicy, tylko dlatego, e nie wiedz, co jest
dla nich dobre.
- Czy pastor mwi o wierze w Boga czy o czym innym? - Ole wiedzia doskonale, e go
ma na myli lawin, lecz chcia, by powiedzia to wreszcie gono.
- Zdaje si, e nie moemy si porozumie. - Pastor chrzkn znaczco i zerkn na shild.
- Moe powinnimy porozmawia na osobnoci.
- Chc tu zosta - odpara natychmiast shild. - Nie mamy przed sob adnych tajemnic,
wic pastor moe mwi miao.
Olego rozbawi dziwny wyraz twarzy pastora. Byskawiczna odpowied shild
najwyraniej zbia go z tropu.
- Dwoje ludzi stracio ycie. - Pastor mwi dalej, nie zwracajc uwagi na shild. - Jeli
kto mg temu zapobiec, powinien sign po wszystkie rodki, by uratowa ludzi. - Pastor urwa i
unis w gr brwi. - Wiedziae, co si zdarzy, a mimo to nie przyszede do kocioa?
- Pastor nie bywa zbyt czsto w Hemsedal. Parafia jest tak dua, e trudno przewidzie,
kiedy pastor si u nas zjawi. - Ole stara si zachowywa jak najuprzejmiej. -Nie bardzo rozumiem,
dlaczego pastor twierdzi, e powinienem posa mu wiadomo - cign Ole, patrzc gociowi
prosto w oczy. - Zuyem sporo czasu, by wszystkich zawiadomi. Zaprosiem Torodda Oppli i
jego siostr do Rudningen. Nie kryem przed nimi niebezpieczestwa. Postanowili jednak, e
zostan u siebie. Nie przyszo mi do gowy, e Koci mgby co na to poradzi. Poza tym nie
wiedziaem, kiedy zejdzie lawina.

- No wanie, sam to powiedziae. - Oczy pastora rozbysy triumfalnie. - Nawet nie


pomylae o Kociele, o Domu Boym, o naszym Panu. Uwaae, e sam wszystkiemu zaradzisz.
Pycha to nasz najwikszy wrg.
Ole mia ju do tej rozmowy i poczucia, e popeni straszne przestpstwo. Moe pastor
mgby zauway, ilu ludzi udao mu si uratowa. shild wtrcia si do rozmowy, jakby czytaa
w jego mylach.
- Sucham tego, co pastor ma do powiedzenia, i nadziwi si nie mog, e pastor nie
wspomina wcale o tych, ktrzy opucili swe gospodarstwa i ocaleli? Czy to nie jest powd do
radoci?
Zupenie jakbym sysza Hannah, poruszon jak niesprawiedliwoci, pomyla Ole i
spojrza z podziwem na on. Z modej, nieokieznanej i piknej dziewczyny shild wyrosa na
dojrza kobiet, ktr sta na szczero. Pastor zaniemwi, zbity z tropu jej pewnoci i wewntrznym spokojem. Ole by dumny z ony jak nigdy przedtem. shild zadaa pytanie, ktre on
sam mia na kocu jzyka.
- Oczywicie. Wicej ludzi mogo straci ycie pod lawin. - Pastor zamruga niepewnie,
zerkajc na shild. -Widziaem piarysko i gospodarstwa, ktre zostay zniszczone. Ale... - Tu
urwa i wyprostowa si nieco -... nie wolno nam zapomina o tych, ktrzy zginli.
- Na pewno nikt nie zapomni Torodda i jego siostry.
Pastor si przekona podczas pogrzebu. Jestemy pogreni w smutku i aobie, lecz nie
naley nikogo wini za to, co si wydarzyo. - Ole rzuci pastorowi wyzywajce spojrzenie. W jego
oczach pojawi si niebezpieczny bysk, gdy doda: - Tylko Bg mg sprawi, by do tego nie
doszo. Pastor drgn i spojrza na Olego z przeraeniem.
- Sugerujesz, e Bg...
- Czy pastor nie powiedzia przed chwil, e Bg daje i odbiera? W moim przekonaniu Bg
widzi jaki sens w tym, co si stao. Kt miaby by odpowiedzialny za mier tych ludzi?
W izbie zapada cisza. Nawet blinita nie wydaway adnego dwiku, pic spokojnie w
koysce. shild patrzya w milczeniu na pojedynek mczyzn. Ole nie nalea do tych, ktrzy si
pierwsi wycofuj, zwaszcza e czu si niesusznie oskarony. Pastor przekn lin i wyjrza
przez okno. Potem splt rce na brzuchu i pokiwa gow. Rezolutny jest ten gospodarz z
Rudningen. Podobnie zreszt jak jego ona.
- Nie jestem od szukania winnych. Kady, kto czuje, e nie zrobi tego, co powinien, musi w
gbi swego serca prosi Pana o przebaczenie. Nasz Pan jest miosierny, nie wolno nam o tym
nigdy zapomina.

- Czy pastor nie by przypadkiem spokrewniony z Toroddem Oppli? - zapytaa nagle


shild, zaskakujc gocia tak samo jak poprzednio. - W tej sytuacji to nieszczcie musiao dotkn
pastora jeszcze bardziej.
Pastor zakasa. Nie mia raczej ochoty wyjania swoich stosunkw rodzinnych, lecz w
oczach shild i Olego byo oczekiwanie.
- Owszem, Torodd by synem mojego wuja ze strony matki. Ale nie utrzymywalimy,
niestety, kontaktw ze sob.
- A wic Torodd i jego siostra byli kuzynami pastora. Nic o tym nie wiedziaem. Bardzo mi
przykro. - Ole spojrza ze szczerym alem na odzianego w czer mczyzn.
- Teraz lepiej rozumiem, dlaczego ta sprawa tak bardzo zajmuje pastora.
- Dla mnie wszyscy ludzie s tyle samo warci. Mj wuj zosta ojcem Torodda i jego siostry,
gdy by bardzo mody. Tak mody, e nigdy si nie oeni z ich matk. Moe to bya kara za
grzechy modoci - zakoczy z westchnieniem.
- Nie sdz, by Bg by taki surowy - odpar Ole agodnie. - Czasami siy natury dziaaj w
taki sposb, e nikt nie moe ich powstrzyma.
- Twoje sowa wiadcz o tym, e nie masz w sobie silnej wiary. - Pastor pochyli si i
spojrza w oczy Olego z powag. - Bd si za ciebie modli codziennie.
Ole mia ju cit odpowied na kocu jzyka, ale si powstrzyma. Ta rozmowa bya ju i
tak zbyt duga.
- Chtnie bym zapytaa o chrzest dla tej dwjki, ktra ley w koysce, o ile pastor nie uwaa,
e to pytanie nie w por. - shild take dosza do wniosku, e trzeba zmieni temat. - Czy udaoby
si ich ochrzci, zanim wszyscy wyrusz na hal?
Pastor jakby oprzytomnia, jego gos stal si pogodniejszy. Podnis si z miejsca, eby
zerkn na dzieci, i wtedy wanie obudzi si Knut. Chopczyk zakwili cicho, a pastor od razu
wycign rk, eby go pogaska po policzku.
- Czy to s dwaj chopcy?
- Nie, chopiec i dziewczynka. Imiona ju wybralimy.
- Mog by kopoty z urzdzeniem chrztu przed latem.
- Pastor podrapa si w brod. - Mam wiele lubw i naboestw w innych
miejscowociach. Nie wybior si do Hemsedal wczeniej ni jesieni.
- Moe jednak udaoby si pastorowi zajrze wczeniej do Hemsedal? - shild nie dawaa
za wygran. Bardzo chciaa, by dzieci zostay ochrzczone przed latem. Miaa przecie zamiar
wychodzi z nimi na dwr, gdy zrobi si ciepo. Wolaaby si nie obawia, e zaszkodz im jakie
ze moce.

- No, moe co da si zrobi. Mogaby to by niedziela po dniu witego Jana. To nie za


pno?
- Jeli nie da si wczeniej, to bdziemy wdziczni i za ten termin. Wprawdzie ludzie ju
wtedy zaczn si przenosi w gry, ale jeli ich uprzedzimy zawczasu, to zbierze si jaka
gromadka.
- W porzdku. Niech wic tak zostanie.
Pastor znw usiad i zacz zadawa pytania, ktre zwykle si zadaje w zwizku z chrztem.
shild posza do kuchni, eby przynie troch chleba i ciastek. Nie moga przecie wypuci
pastora bez poczstunku.
Gdy wszyscy usiedli przy dugim stole, rozmowa toczya si nieco swobodniej. shild
poczua jednak na sobie kilka razy badawcze spojrzenie gocia. Czyby powiedziaa za wiele?
Zazwyczaj przecie gospodarz sam prowadzi rozmow i podejmowa decyzje. Kobiety si raczej
nie wtrcay. Ale shild nauczya si tego i owego od teciowej, ktra w wielu sytuacjach bya dla
niej wzorem.
Po pewnym czasie dzieci si obudziy, wic shild zabraa je do sypialni na karmienie.
Poegnaa si z pastorem, a gdy poczua przy piersiach ciepo malekich ciaek, zapomniaa
cakiem o rozmowie. Dzieci pochony ca jej uwag i przyniosy spokj.

Rozdzia 18
Podczas naboestwa aobnego za dusze Torodda i jego siostry koci by peen ludzi,
ktrzy chcieli si z nimi poegna. Niektrzy musieli nawet stan na zewntrz.
- Tak, tak - westchn Storberget, ktry siedzia koo Olego. - To nie bdzie prawdziwy
pogrzeb, skoro ich ciaa le wci pod kamieniami, ale dobrze si stao, e pastor zebra nas tu,
bymy si pomodlili. - Storberget mwi tak cicho, e Ole ledwo go sysza. - Chyba wszyscy tego
teraz potrzebujemy.
Ole musia si z nim zgodzi. Lawina wystraszya wszystkich mieszkacw gminy.
Najpierw pastor wygosi zwyczajne kazanie i przeczyta odpowiedni fragment Pisma
witego. Napomina i gani, troch za bardzo przypominajc w tym swego poprzednika. Gdy
zacz mwi o gospodarzach Opplii, w kociele zapada cakowita cisza. Pastor opowiada, jak
prowadzili swoje gospodarstwo, nie proszc nikogo o pomoc. I ludzie w dolinie zaczli o nich
zapomina. Rzadko ich do siebie zapraszali. Sowa pastora zawisy w powietrzu. Ludzie spogldali
po sobie niepewnie. C ten pastor moe o tym wiedzie? Niejeden z obecnych w kociele
prbowa zaprasza Torodda i jego siostr, ale oni zawsze odmawiali. Czy mona kogo za to
gani?
- Starzy gospodarze spod Grtenuten zaczli powoli traci zaufanie do ludzi. Wszyscy o tym
wiemy i w taki dzie jak ten, pora zrobi rachunek sumienia. Kiedy popenilimy bd? - Pastor
podnis gos. - Czy kto z nas nie ponosi winy za to, co si stao? Dlaczego ci pracowici
gospodarze nie wynieli si w por ze swego domu?
Znw zapada cisza. Nikt nawet nie zakasa. Nikt nie zaszura butem. Niektrzy jednak
odwrcili gowy, by spojrze na Olego. Zaduch w kociele by nie do wytrzymania, lecz nikt nie
rozpi nawet guzika. Pastor sta na ambonie, pochylony do przodu, mierzc wzrokiem zgromadzonych. Jakby od kadego da odpowiedzi.
Ole poczu pot na karku. Nie przyszed tu po to, by caa wie si na niego gapia. Pastor
powinien uwaa na to, co mwi. Ole rozejrza si dyskretnie i zauway, e mgby wyj z
kocioa, nie robic wok siebie wiele zamieszania. Siedzia jednak jak skamieniay, nie spuszczajc wzroku z ambony.
- Bg zawsze znajdzie sposb, eby nas ukara -grzmia pastor dalej. - Tym razem dwoje
niewinnych ludzi musiao zgin, bymy wszyscy si obudzili. Do koca naszych dni bdziemy y
z myl o tym, e jestemy wspwinni. Gmina ich zawioda. Zawiode ty, i ty, i ty! - Pastor
piorunowa wzrokiem przypadkowych gospodarzy, a wreszcie jego spojrzenie zatrzymao si na
Olem... W kocu jednak pastor musia odwrci wzrok.

Atmosfera w kociele bya coraz bardziej napita, ludzie bali si nabra powietrza w puca.
Wszyscy czuli, e za sowami pastora co si kryje, e trwa niewidoczna walka midzy nim a Olem,
ktry siedzia spokojnie z rkami na kolanach, lecz wszystko w nim si gotowao. Wspmieszkacy zaszokowani suchali, jak pastor nie wprost oskara Olego o zabjstwo, cho wszyscy
wiedzieli, e byo cakiem inaczej. Kto powinien powiedzie pastorowi, e si myli, pomyla
Storberget, zerkajc niepewnie na swego ssiada. Ludzie mieli jednak za wiele szacunku wobec
Kocioa, by si sprzeciwi pastorowi.
- Na niebezpieczestwo naraa si ten, kto chce i z Bogiem w zawody. - Pastor unis
Pismo wite do gry. - Nie wolno nam popada w pych i sdzi, e moemy wpyn na to, co
si zdarzy. Tylko Ojciec Wszechmogcy jest panem ycia i mierci. Ten, kto podejmuje walk z
Bogiem, wkrtce dozna straszliwej kary!
Cisz przerwao szuranie butami tych, ktrzy stali poza kocioem i teraz chcieli wej do
rodka, eby lepiej sysze. Chocia nikt nie chcia uroni nawet sowa, wszyscy pragnli, by to
naboestwo aobne si jak najszybciej skoczyo. Pord napomnie i oskare wszystkich ogarniaa coraz wiksza niech wobec pastora.
- Jeli jakiemu czowiekowi wydaje si, e zna przyszo, powinien ukorzy si przed
Panem i zoy wszystko w jego rce. Wielki grzech popenia ten, ktry sdzi, e moe kierowa
ludmi bez Boej pomocy. - Pastor odoy Bibli z hukiem, lecz wcale jeszcze nie skoczy.
Unis wzrok i donie do nieba. - Niewinne rodzestwo, ktre przez cae ycie uprawiao skrawek
niewdzicznej ziemi, by jako przey, opucio ju Hemsedal. Wasze odejcie przypomina nam
wszystkim, jak otwarta rana, e musimy si wzajemnie wspiera i ufa Panu, Ojcu naszemu.
Wybacz nam, Panie. Wybacz nam nasze grzechy.
Ole ledzi kady ruch pastora i nage poczu, e straci dla niego cay szacunek. Jego twarz,
zwrcona ku niebu, wcale nie bya wiarygodna. Przeraony wasnymi uczuciami, pomyla, e musi
uwaa, by nie zachwia si w wierze z powodu tego pastora, ktry nie mia pojcia, co si tu
waciwie dziao. Koci i wiara zawsze wiele dla niego znaczyy. Bg na wieki pozostanie tym
samym dobrym Panem, bez wzgldu na to, co powie ten pastor. Ole przypomnia sobie matk,
wiadom, jak bardzo wpyna na niego jej wiara. Pastor mia tu jednak wielk wadz, ycie
byoby bardzo trudne, gdyby Ole wszed z nim w konflikt... Nagle Ole poczu, e wszyscy na niego
patrz.
- Powtarzam, Ole Rudningen, e Pan wszystko ci wybaczy, jeli pochylisz gow w alu i
pokorze. Grzech pychy donikd ci nie zaprowadzi.
W pierwszej chwili Ole pomyla, e powinien siedzie w spokoju i pozwoli, by pastor
powiedzia wszystko, co zechce. Gdy jednak zosta wywoany po imieniu, wszystko si zmienio.

- Popenie wielki bd, sdzc, e sam zdoasz powstrzyma nieszczcie. - Pastor


odwrci wzrok od Olego i ogarn spojrzeniem cae zgromadzenie. - Wszyscy ci, ktrzy wiedzieli,
co si zdarzy, powinni czu si wspwinni! -wykrzykn, jakby porway go jego wasne sowa.
Tum poruszy si niespokojnie. Midzy rzdami day si sysze szepty. Na twarzach
zebranych malowao si niedowierzanie pomieszane z oburzeniem. Nagle wszyscy si uspokoili,
patrzc w napiciu na rosego mczyzn, ktry si podnis z miejsca.
- Pastor popeni dzi wielki bd. - Ole dba o to, by gos mu nie drgn, chocia z gniewu
oczy zaszy mu mg. Nagle przypomnia sobie histori Barbo i opado z niego cae napicie. Oskary parafianina o zabjstwo, to bardzo powana sprawa, zwaszcza wtedy, gdy si nie zna
wszystkich szczegw. Wywoano mnie tutaj po imieniu, a ja nie czuj si winny temu, co si
wydarzyo.
Ludzie wstrzymali oddech. Nigdy jeszcze nikt nie odway si zabra gosu w kociele.
Pastor, ktry sta blady, z zacinitymi ustami na ambonie, by rwnie zdumiony zachowaniem
Olego jak pozostali. Nigdy nie dowiadczy czego podobnego.
- Pastor moe wini kogo tylko zechce o to, e z Grotenuten zesza lawina, ja jednak sdz,
e tylko Bg wada siami natury.
Ludzie zaczli nagle drapa si po nosach, patrze w podog, pokasywa. Niejeden stara
si ukry umiech, wywoany sowami Olego.
Pastor gorzko poaowa, e tak si unis podczas kazania. Powinien wiedzie, e Ole
Rudningen to twardy orzech do zgryzienia, pozna go przecie podczas wizyty w jego domu.
Zaoy jednak, e nawet ten gospodarz nie odway si odezwa w kociele. Teraz jednak, gdy jego
wasna powaga i powaga kocioa zostaa naraona na szwank, pastor nie mg milcze.
- Wielka szkoda, e pastor zamieni naboestwo aobne swoich wasnych krewnych w
godzin wstydu. -Ole wyszed na rodek, podczas gdy pastor musia chwyci si brzegu ambony,
eby nie upa. Wikszo wiernych nie miaa pojcia, e by spokrewniony ze zmarymi i wcale
nie mia zamiaru rozpowszechnia tej informacji. Teraz zauway, e ludzie patrz po sobie ze
zdumieniem i pomyla, e zaczn plotkowa, gdy tylko wyjd z kocioa. Pora to wszystko
zakoczy. Chrzkn wic gono i unis do, lecz Ole go uprzedzi.
- Zamiast uczci pami Torodda i Stiny, pastor postanowi szuka winnych. - Po raz
pierwszy kto wypowie dzia imi siostry Torodda, ktra od razu staa si dla wszystkich bliszym
czowiekiem. - Niech wic mi pastor wybaczy...
Ole obrci si na picie i spokojnym krokiem ruszy w stron drzwi. Ludzie, ktrzy si
toczyli w drzwiach, natychmiast si rozstpili, by mg wyj swobodnie.

Nie zatrzyma si przed kocioem, lecz poszed prosto na cmentarz. Ludzie, stojcy przed
kocioem patrzyli na niego pytajco, bo nie syszeli wszystkiego, co pado we wntrzu, lecz nikt go
nie zatrzyma, nikt nic nie powiedzia. Ole stan nad grobem swego brata bliniaka i pochyli
gow. To, co zaszo w kociele, nie miao ju adnego znaczenia. Cieszy si, e moe powiedzie
bratu, e nazwa syna jego imieniem.
Ole pochyli si, by odgarn licie i kurz z grobu. Hannah czsto tu przychodzia, gdy
jeszcze mieszkaa w Rudningen. Ole pomyla, e powinien przej ten obowizek.
Sta tam dugo, cakiem pogrony w mylach. Nie zauway nawet ludzi, wychodzcych z
kocioa. Szmer gosw by goniejszy ni szum strumienia, ludzie stali jednak pod wityni,
szanujc prawo Olego do samotnoci. Tylko pastor odway si podej do grobu, przy ktrym sta
Ole. Czy nie mgby da Olemu spokoju nad grobem jego brata?
- Ostre sowa pady dzi z twoich ust.
Ole zdrtwia, bo nie usysza krokw pastora za swoimi plecami. Nie odwracajc si nawet,
odpowiedzia bezbarwnym gosem:
- Nie byy ostrzejsze ni sowa pastora.
- Przeciwstawie mi si w obecnoci innych. Tak si nie robi.
- Nie oskara si take nikogo o zabjstwo w obecnoci innych. I to bezpodstawnie. - Ole
odwrci si w stron pastora i unis brwi. - Myl, e wielu ludzi odwrcio si dzi od pastora.
- Zrozumiaem w kadym razie, e mieszkacom tej gminy brakuje bojani Boej i czuj si
bardzo rozczarowany. - Pastor odwrci wzrok. - Czy twj brat jest tu pochowany? -Tak.
- By ochrzczony?
- Tak.
- A ty masz dwoje dzieci, ktre chciaby ochrzci w imi Boe?
Ole zmruy oczy. Domyli si, do czego zmierza pastor.
- Tak, wydawao mi si, e ju uzgodnilimy dat chrztu?
- Po tym, co si dzi stao, sdz, e powinnimy odoy ten chrzest. Jeli rodzice nie
okazuj swojej wiary w przekonujcy sposb, nie da si przeprowadzi uroczystoci jak naley.
Ole spojrza na pastora, krcc gow z niedowierzaniem.
- Odmawiajc dzieciom chrztu, karzesz te malestwa, a nie mnie. Co na to Koci? Co na
to Bg?
Pastor drgn lekko, syszc ostatnie sowa Olego, lecz powzi ju decyzj i nie zamierza
si z niej wycofa.
- Bdzie tak, jak powiedziaem. adnego chrztu tego lata.

Pastor oddali si rwnie cicho jak przyszed. Ludzie, ktrzy omielili si wyjrze zza wga
kocioa, cofnli gwatownie gowy. Ole spojrza na drug stron doliny. W kierunku Rudningen.
Co powie na to shild? Jak jej to wyjani? Niech licho porwie tego pastora! Ten czowiek wie, jak
uderzy, pomyla Ole. shild czeka cikie lato. Niewykluczone, e w obawie przed zymi
mocami postanowi trzyma malestwa w domu a do jesieni. Dopki dzieci nie s ochrzczone,
wszystko si moe zdarzy.
Ole wzi gboki oddech. Pora wraca do domu i powiedzie o tym, co tu zaszo. Gdy Ole
wszed na kocielny dziedziniec, usysza wiele sw pokrzepienia. Wszyscy chcieli go wesprze,
wikszo obecnych potpiaa zachowanie pastora. Ole umiechn si i podzikowa, ale nawet si
nie zatrzyma. Nie mia siy z nikim rozmawia, szed szybko w stron swego konia. W domu
czekay na niego dwa sodkie malestwa. To by wystarczajcy powd, by si spieszy.
Gdy tylko woy stop w strzemi, usysza czyj gos tu przy swoim uchu. Ole zdrtwia i
zblad, gdy rozpozna ten gos.
- Nie boisz si zostawia ony samej z dziemi w domu? - Ole usysza jeszcze nieszczery
miech, lecz gdy si obrci, Stein Lien by ju po drugiej stronie potu. Zostawi po sobie tylko
paraliujcy strach.

You might also like