Professional Documents
Culture Documents
POWRT
ROZDZIA I
Lyster, 1767
Chocia w lipcowym upale rzeka bya spokojna, a woda ciepa, Reina siedziaa na brzegu
i dygotaa. Zmusia si do wsunicia palcw ng do wody raz zdawao jej si, e rzeka zaraz
pochwyci jej stopy i ca wcignie w nurt. Tutaj przy brzegu prawie nie byo prdw, od czasu do
czasu woda bulgotaa cicho porodku nurtu, a sucha i brunatna ziemia Po obu stronach
wiadczya, e po wiosennej powodzi nie zostao ani ladu. Dziewczyna bya miertelnie
przeraona.
Postanowia zlekceway ten lk i po raz pierwszy w caym swoim yciu zanurzy ciao
w owym cudownym, ruchliwym ywiole, ktry ludzie nazywaj wod. W pyncej wodzie.
Dlaczego si tak boi?
Zapytywaa si o to sama tysice razy. Ale teraz nie znajdowaa odpowiedzi tak samo jak
wwczas kiedy bya maa i wrzeszczaa dziko, gdy brat Benjamin prbowa wcign j do
zabawy w wodzie. Wtedy ogarniaa j po prostu panika, a strach mija, gdy tylko Benjamin j
puci albo mama przybiega na ratunek. Co to si z ni dzieje?
Johanna po prostu krcia gow, patrzc na Przestraszone dziecko.
- Mona by pomyle, e kto ci kiedy prbowa utopi - umiechaa si zatroskana.
Reina nie pamitaa ani jednego wydarzenia, ktre by w jaki sposb tumaczyo jej lk.
Pije przecie wod. Potrafi si nawet rozkoszowa kpiel, byleby tylko woda bya ciepa i
pachnca mydem, zamknita w wielkiej balii, stojcej w pralni.
Polubia te mae, askoczce strumyczki, ktre spyway po ciele, kiedy wylewaa garnek
wody na gow, by spuka wosy.
Lubia te widok fiordu, zwaszcza kiedy trwa w bezruchu, zielonkawoniebieski, i
niczym lustro odbija wizerunki otaczajcych go gr.
Ale rzeka... do rzeki nie moga si zbliy, eby serce nie zaczo jej koata, a w uszach
nie pojawi si ten bardzo nieprzyjemny szum.
Wstrzymaa oddech. Zmuszaa si, by poczu, jak dobrze jest ochodzi nogi po dugim
spacerze w kurzu. Bya niedziela, wszystko trwao w spokoju, caa okolica drzemaa w upale i
rozkoszowaa si wiadomoci, e ten rok chyba bdzie dobry dla uprawiajcych rol.
Dziewczyna rozejrzaa si wok. Gazki wierzby nad jej gow nie poruszay si.
Powietrze nawet nie drgno, co w tej dolinie nad fiordem wydawao si czym dziwnym.
Ziemia nad rzek bya gsto poronita traw, mikka. Osiki po drugiej stronie zamykay
widok na najblisz zagrod. Reina przybiega tu zupenie sama. Rzeka teraz, w rodku lata,
zmienia si w nieduy, spokojny strumyk. Mimo to dziewczyna miaa wraenie, e drobne wiry,
jakby rozbawione, cign j mocno ku sobie, chc pochwyci jej ciao. Powinna std odej.
W najgbszym miejscu nawet dziecko mogoby sta na dnie. Wiedziaa o tym. Widziaa,
jak bawili si tutaj chopcy Heleny. Woda sigaa im zaledwie do piersi. Reina mogaby sta nie
tylko z gow, ale i z ca grn czci ciaa ponad lustrem rzeki. Ciekawe, jakie to uczucie?
Ciko przekna lin, staraa si przywoywa same tylko dobre wspomnienia.
Woda bdzie w ni uderza, wiedziaa o tym. Jeli nurt nie jest zbyt silny, bdzie to
odczuwa jako agodny nacisk na ciao. Albo jak zmaganie si z przeciwnym wiatrem. A moe
jak ociao, ktr czowiek chce opanowa, kiedy jest bardzo zmczony.
Chodny nurt rozplecie jej wosy, jeli nie zwie ich dostatecznie mocno. Ale przecie
jedn z przyczyn, dla ktrych chciaa si wykpa, byo wanie pragnienie umycia gowy.
Przeczesaa palcami czarne, lekko falujce wosy. Owszem, s lepkie i brudne. Wyczuwaa
zapach sodkiego potu i dymu z kuchni, przy ktrej obie z matk przygotowyway wywary z
nowej mieszanki zi. Wyczuwaa te cierpki zapach kiepskiego spirytusu, ktrego uyway do
zioowych nalewek.
Reina przesuna si nieco w miejsce, gdzie brzeg by niszy. Teraz, kiedy tak siedziaa,
woda sigaa jej a do kolan. Przesuna si jeszcze troch, w jeszcze nisze miejsce. Wystarczy
si tylko zsun. Przez czyst wod widziaa, e dno jest twarde i gadkie, tylko zbita glina i
piasek, adnych ostrych kantw, ktre mogyby skaleczy bos stop. No, ruszaj, powtarzaa
sobie w duchu. Ciao jednak byo nieposuszne. Rce chwytay kpki trawy, wczepiay si w nie
mocno. Serce bio w piersi niczym daleki grzmot. Nie moga oddycha. Boe, zaraz zemdlej...
- Co si stao z Rein? - zastanawiaa si Johanna, kadc ostatni widelec na piknie
nakrytym stole.
Jej ojciec, Bendik, wzruszy ramionami.
- Nie widziaem jej od powrotu z kocioa. Moe zdrzemna si w altance? Emmi i Diana
siedziay tam, kiedy przyszlimy.
Johanna skina gow. Po raz ostatni ogarna spojrzeniem st.
Teraz ojciec nieczsto bywa w Vildegard, wic ta wizyta bardzo j uradowaa. A sama
przed sob przyznawaa, e cieszy si szczeglnie mocno rwnie dlatego, i Helena tu nie
przyjdzie.
Helena miaa mieszka u crki w Storlendet. Pewnego razu Johanna zadaa od niej
decyzji: Storlendet albo Vildegard. I chocia sama przyznawaa, e Helenie nie mona odebra
prawa do odwiedzania wasnej crki, to wci drczyo j zachowanie Ingalill. Ingalill j
zdradzia. To dziewczyna z pieka rodem, intrygantka najgorszego rodzaju. Co tam... to nie s
rozmylania na taki dzie jak dzisiaj.
Dzisiaj powinni si cieszy, by ze sob, zje razem ten wspaniay posiek,
przygotowany wedug przepisw z najbardziej eleganckiej ksiki kucharskiej.
Kobiety z Zamku Marji oczekiway jak zwykle wielkiego najazdu letnich goci pod
koniec miesica. Wtedy wszystko stanie na gowie. Na razie jednak oba domy pogrone byy w
spokoju i wci jeszcze Johanna moga nakrywa dla wszystkich w duej izbie w Vildegard.
Zdja fartuch i powiesia go na haczyku przy kuchennych drzwiach. Przygadzia wosy,
ktre upia w ciasny kok na karku. W maym lusterku dostrzega, e oczy jej leciutko pon, a
policzki porowiay. Ciemne pksiyce pod oczyma zrobiy si jakby troch...
Miaa na sobie pikn sukni. Jasnozielon w drukowane te kwiaty. Jest te do tej
sukni kapelusz, ale zdja go natychmiast po powrocie z kocioa i schowaa do szafy.
Syszaa, e na dworze Engebred i Levord woaj kota. S ju prawie doroli siedemnacie lat. I wci maj te niesforne, jasne loki. Jeli zostan tu dostatecznie dugo, to na
pewno zaroi si od wiejskich dziewczt, pomylaa Johanna z umiechem. Chopcw Heleny nie
dao si nie lubi. Mieli takie radosne, ufne twarze, z ktrych mona byo wyczyta wszystko niczym z otwartej ksigi. Rwnie pogodni i szczerzy, jak ich siostra mroczna i podstpna,
sprawiedliwi w kadym swoim dziaaniu. Zupenie jak szczenita ubstwiali kadego, kto dawa
im jedzenie, a jedli za czterech. Nie bali si adnej pracy, nie byo te w nich tej przebiegoci,
ktr prezentowaa Ingalill zawsze, kiedy proszono j, by zrobia co poytecznego. Johanna
przyjmowaa ich z radoci. Poza tym s podobni do Bendika. No i wreszcie to jej przyrodni
bracia...
Gdzie jest Reina? Dziewczta pracujce w szpitaliku miay dzisiaj wolne, zreszt leaa
tam tylko jedna kobieta. Pojawiy si u niej krwawienia w rodku ciy, Johanna zatrzymaa j w
Vildegard, dopki nie odzyska si. To cicha istota, yczliwa wszystkim, nie daa dla siebie
niczego poza tym, co najbardziej niezbdne. Leaa przez cae dnie spokojnie i czytaa ksiki,
ktre przyniosa jej Johanna. Ciekawe opowiadania, opisy podry, a take poradnik dla modych
matek
Johanna zapytaa o crk jedyn suc, ktra zostaa w domu, by pomc w kuchni.
Ona take nie widziaa Reiny od powrotu z kocioa.
Lodowata obrcz zaciskaa si wok serca Johanny. Bardzo dobrze znaa to uczucie,
wiernie towarzyszce jej od czasu, kiedy urodzia dzieci.
Czy stao si co zego?
Wysza na podwrze, olepio j soce, wic przesonia oczy doni, rozgldajc si za
czym, co mogoby naprowadzi j na lad crki. Zawoaa raz i drugi. Nie otrzymaa
odpowiedzi. Wkrtce Emmi, Diana i Dorte przyszy z Zamku Marji. Ich letnie suknie uszyte byy
z tak przezroczystej tkaniny, e Johanna widziaa pod nimi zarysy cia.
Cae szczcie, e nie ubieraj si tak, idc na wie.
Drobna twarz Emmi byszczaa, na czole perli si pot. Dyszaa ciko i wachlowaa twarz
jedwabn chusteczk.
- Co za straszny upa dzisiaj! Pojcia nie mam, co bymy zrobiy bez nowej lodowni!
Johanna umiechna si blado. Wszystkie te mieszkanki Kopenhagi maj takie wytworne
przyzwyczajenia. Kiedy jednak wpady na pomys zbudowania lodowni, w ktrej mona
przechowywa wielkie bloki wycite z lodowca, nie protestowaa. Rozmawiaa nawet z
wacicielem tartaku i zamwia u niego najdelikatniejsze trociny do okrycia lodu. Teraz Emmi
podaa jej ociekajcy wod wzeek.
- Zobacz, czy jeszcze co zostao. Umarabym bez szklanki winiowego soku z lodem!
Jej towarzyszki zachichotay. Widocznie panie raczyy si nie tylko winiowym sokiem i
wod, kiedy przyzwoici ludzie siedzieli w Dale, w starym kamiennym kociele i suchali sw
Paskich.
Johanna jednak znaa te kobiety zbyt dobrze, by krzywi nos na takie zachowanie. One
nie s ze. Tylko odrobin za mao powane. Prawdopodobnie yj zbyt dugo razem, nie
obcione adnymi konkretnymi obowizkami ani odpowiedzialnoci. Maj wystarczajco duo
pienidzy, by prowadzi takie ycie, do jakiego przywyky w rodzinnych domach. Wszystkie
pochodz z bogatych rodzin i wszystkie otrzymay fortuny, ktrych nie roztrwoniy poprzez
maestwa.
si o ni martwi. Potrafi jednak tak siedzie i marzy. Zamyka si we wasnym wiecie na cae
godziny...
Akurat w momencie, kiedy wszyscy mieli ju uzna, e rado z uroczystego obiadu
trzeba odoy na pniej, na ganku rozlegy si kroki.
Johanna natychmiast je rozpoznaa.
- Reina! Chod zaraz! Czekamy na ciebie!
W drzwiach ukazaa si wykrzywiona twarz. Gos brzmia aonie.
- Wybaczcie mi, musz si przebra... jestem troch mokra.
- Mokra?
Johanna wybiega do sieni.
Tam staa crka w swojej nowej, piknej, jedwabnej sukni z Kopenhagi, ociekajcej
wod, falbanki i koronki wyglday okropnie.
- Mamo, ja... nie chciaam... tego zrobi. Johanna gono przekna lin, starajc si opanowa. Patrzya jednak na crk zirytowana.
- Przebierz si. I zejd na d. I wytrzyj wosy, leje si z nich woda! Boe drogi,
dziewczyno, co ty zrobia!
Reina dygotaa. Mimo letniego upau w takim mokrym ubraniu byo jej zimno.
Skrzyowaa rce z przodu. Johanna dobrze wiedziaa, dlaczego. Pod jasnym jedwabiem
rysoway si piersi. Gniewnie pokrcia gow, patrzc na crk.
Ta dziewczyna chyba nigdy cakiem nie wydoroleje. Nieatwo te j zrozumie. Chocia,
Bogu dziki, opanowaa si troch i zachowuje lepiej, od kiedy chopak ze Storlendet w kocu
zrozumia swoj sytuacj i zerwa z ni.
Umiechajc si do goci, Johanna usiada na honorowym miejscu obok ojca.
St zosta nakryty na osiem osb. Blat by wystarczajco duy dla dziesiciorga, nawet
jeli si go nie rozoyo.
Powinien tu z nami siedzie Benjamin, przemkno jej przez myl.
I Ravi, szepta jaki daleki gos. Ten gos syszaa jednak coraz sabiej. M zagin wiele
lat temu. Syna natomiast nie utracia cakiem. Wyjecha tylko, by si uczy, zostanie artyst,
rzebi w drewnie, wytwarza pikne dekoracje. Przez ponad dwa lata przebywa w siedzibie
barona w Hardangerfjorden i w cigu tego okresu Johanna widziaa go tylko jeden jedyny raz.
By bardzo zajty. Pisa, e nie ma czasu przyjecha do domu nawet na wielkie wita. Za
kadym razem obiecywa, e moe na Wielkanoc, a pniej e moe na Boe Narodzenie.
Wielkie wita nadchodziy jednak i mijay, a jego nie byo, listy docieray te rzadziej.
Johanna tsknia, eby go znowu zobaczy w domu. Raz pojechaa do niego z wizyt, ale
wspomnienia z tego spotkania zachowaa nie najlepsze. Benjamin sta si jaki daleki. Nie mia
wolnego czasu poza niedzielnymi wieczorami. A kiedy prbowaa rozmawia z nim powanie,
zmienia temat. Jej may Benjamin... co si z nim stao?
Zauwaya, e Bendik czeka na jej znak, by nala piwa. Ten delikatny, ale mocny napj
zrobili na witego Jana, byo w nim duo chmielu i przechowywa si znakomicie. Piwnica pod
Vildegard uwaana bya we wsi za najlepsz.
Emmi dostaa swoje podzwaniajce w szklance kostki lodu.
Czekajc na Rein, wszyscy popijali. Kiedy przysza, miaa wosy wysoko upite, ale
cienkie struki wci spyway po karku i rysoway delikatne wzorki na biaej sukience.
Johanna nie chciaa jej teraz pyta, co si stao. Teraz powinni zje bardzo miy
niedzielny obiad, cieszy si, e wszystko dobrze si skoczyo.
Miny dwa lata od chwili, kiedy widziaa brata, ale Rafael pisa, e maj si dobrze. Z
pocztku Benjamin wysya list zawsze, kiedy dowiedzia si, i jaki kuter wybiera si do
Sognefjordu. Zdarzao si te, e ktry z goci barona jecha przez Bergen, a tam zawsze
nadarza si moliwo wysania listu dalej. Przesyki od Johanny i Reiny dostarcza najczciej
specjalny posaniec. C, matk sta na wicej. Benjamin nie mg sobie na to pozwoli ze swoich zarobkw ucznia.
Pisa, e niczego mu nie brakuje, ale w listach Rafaela mona byo wyczyta to i owo.
Majster by czowiekiem ogromnie wymagajcym. Pracowali bardzo duo, wielokrotnie zdarzao
si, e stary ciska do ognia wyroby swoich uczniw i kaza im zaczyna od nowa. Wiedzieli
jednak, e to znakomita szkoa. Rafael sam opowiada o Niemcu, ktry nauczy go po-zotnictwa
i ktry by co najmniej tak samo surowy. Pisywa te o wielu innych rzeczach. Przysya listy,
jakich Reina nigdy przedtem nie czytaa. Czsto byway grube niczym ksiki, pene cytatw z
dzie, ktre jego zdaniem powinna bya pozna, i jego wasnych filozoficznych docieka.
Poza tym uywa w listach tylu serdecznych sw. Reina musiaa przyzna, e robi jej si
od tego ciepo na sercu.
Rafael... atwo moga go sobie wyobrazi w tym jego dziwnym ubraniu, w kapeluszu na
bakier, ozdobionym pirami, najatwiej jednak wywoywaa z pamici jego przestraszon twarz
tamtego dnia, kiedy zemdlaa w grocie nazywanej Kocioem i ockna si w jego ramionach.
W czasie tego krtkiego tygodnia sta jej si moe nawet bliszy ni brat.
Teraz by bliszy ni ktokolwiek inny.
Stracia jednego po drugim dwch ludzi, o ktrych mylaa, e bd z ni przez cae
ycie.
Najpierw ojciec. Pustka po nim wci jeszcze pozostawaa w jej sercu.
A potem Arill.
Pustki, jak on pozostawi, nie miaa odwagi rozpamitywa. Reina siedziaa w swoim
bardzo gorcym pokoju, na kolanach uoya cik ksik. Pisaa zwyczajnym owkiem,
trudno byo ustawi kaamarz i wszystko co potrzebne, kiedy si siedzi na ku, a nie przy stole.
wiato wpadao przez nieduy otwr okienny w cianie. Mienio si piknie w
krysztaowej szklance z wod, ktr tu ze sob przyniosa. Gocie wci jeszcze rozmawiali w
ogrodzie. Syszaa miech Diany. Johanna prawdopodobnie pooya si na chwil. Zawsze
wstaje tak wczenie.
Reina prbowaa skoncentrowa si na licie. Ozdobia piknie litery w imieniu Rafaela.
Umiechaa si sama do siebie.
Tak, byoby bardzo mio znowu go zobaczy.
A gdyby naprawd udao mu si przekona Benjamina... matka tak by si ucieszya.
A jeli Johanna czego potrzebowaa, to wanie
odrobiny radoci.
Z roku na rok stawaa si coraz bardziej zamknita w sobie, ponura, coraz bardziej surowa
zarwno w sposobie ubierania si, jak i zachowania. Opiekowaa si swoimi pacjentami bez
umiechu, rce miaa twarde, szorstkie. Kadego czowieka lustrowaa i osdzaa. Nie pozwalaa
sobie na adne inne przyjemnoci, jak czasami wieczr z mieszkankami Zamku Marji.
Chodzia do kocioa, bya czonkini Koa Modlitewnego. Bya wrd tych, ktrzy
nawouj do pobonoci, chocia pastor Daae odnosi si do tego obojtnie.
Reina uwaaa, e matka powoli robi si star, zasuszon jdz. Nie byo ju radosnych
konnych wypraw. adnych wizyt u przyjaciek, z winem i pysznym ciastem w koszyczku. W
uroczystociach z tacami nie braa udziau, zdarzao si natomiast czsto, e siedziaa w nocy i
lkliwie odmawiaa swoje pacierze.
Miaa dopiero czterdzieci pi lat, ale zachowywaa si tak, jakby jej ycie dobiegao
koca.
I czasami Reina mylaa, e tak wanie jest. Czasami nie bardzo pojmowaa, dlaczego w
ogle matka jeszcze trwa.
Westchna i napia si wody. Zdecydowaa si jeszcze raz przeczyta list od Rafaela.
Moe jest ju za pno na odpowied? Moe on znajduje si ju w drodze do Lyster!
Poczua, e w jej martwym sercu co jakby drgno na myl o tym.
Wosy wci jeszcze miaa wilgotne.
ROZDZIA II
Sama operacja nie bya trudna. Trzeba tylko zrobi nacicie na samej wypukoci i
odsoni popkane bony. Naley przy tym zachowa wielk ostrono, gdyby bowiem ostry
skalpel uszkodzi jelito, ycie chorego byoby miertelnie zagroone.
Johanna stanowczym ruchem wykonaa nacicie. Mona byo skr odcign na boki.
Poinformowaa pacjenta, e naleje teraz spirytusu na ran. Krzykn gono, kawaek drewna, na
ktrym mia zaciska zby, wypad na podog. Reina pochylia si i podniosa go. Moda ona
chorego bya blada jak ptno, staa jednak przy stole i drcymi rkami ciskaa gow ma.
Reina widziaa, e patrz sobie w oczy. Chory dosta znieczulajcy napj. Wicej nie mona mu
byo da. rodki nasenne i opium mogy podziaa zbyt silnie na jego saby organizm.
Johanna wymacywaa palcami miejsce, w ktrym minie i bony si rozstpiy, tworzc
otwr, przez ktry wydobyway si jelita. Wielokrotnie miaa do czynienia z przepuklin tego
rodzaju. To si robi od dwigania ciarw, mona si te z tym urodzi. Zorientowaa si, e w
tym przypadku tak wanie byo, mody mczyzna bowiem mia gadkie, biae rce.
Ostronie przycisna jelita. Trzeba je delikatnie wepchn z powrotem do wntrza
brzucha, zanim bdzie mona pozaszywa pknicie.
Rana krwawia teraz mocno, Johanna zastanawiaa si, czy by jej nie przypali. Reina
staa z gotowym rozpalonym elazem. Obie si jednak wahay.
Nacicie trzeba byo odrobin poszerzy, by jelita mogy swobodnie si uoy. Pacjent
zachowywa si bardzo niespokojnie. Przemawiaa do niego z wolna. ona chorego gono
przeykaa lin, pochylia si, by dotkn policzkiem twarzy ma.
Rka Johanny drgna. Reina zobaczya strumie krwi sikajcy a do sufitu.
Nie krzykna, widziaa jednak, e matka upucia lnicy n i odskoczya w ty.
- Boe drogi... - jkna.
- Mamo! Co ty robisz?
Rzucia si ku choremu. Obiema rkami szukaa w ranie przecitej ttnicy. Naczynie
cofno si w gb minia, byo elastyczne i musiao by mocno napite, kiedy Johanna dotkna
go skalpelem. Mczyzna wykrwawia si strasznie. Johanna i Reina patrzyy na siebie przez
moment. Reina zbyt dobrze czytaa w twarzy matki. Widziaa w jej oczach panik. Nieszczcie
odebrao jej cakiem zdolno mylenia.
Odsuna j na bok. Zapaa zakrwawiony skalpel, osuszya ran, pulsujce jelita byy
teraz niebieskawe, kurczyy si i prostoway. Chory krzycza jak zwierz, ju nie z blu, ale ze
strachu, widzia wasn krew wypywajc gstym strumieniem z ciaa.
Reina znalaza grny koniec naczynia krwiononego. Przypalia je. Wiedziaa jednak, e
to bdzie kosztowa mczyzn nog.
Johanna umya si w rzece, woya na siebie czyst, czarn, codzienn sukni i zamkna
si w swojej maej izdebce.
Chory mczyzna zmar wieczorem. Jego ona poprzysiga, e postawi je przed sdem.
Utracia swego opiekuna, ukochanego czowieka. Przed pnoc przyszli trzej jego bracia, by
zabra zwoki. Reina baa si, poniewa wprost ociekali dz zemsty i gniewem. Musiaa jednak
ich wpuci, musiaa pomc im uoy zmarego w trumnie, ktr ze sob przywieli. Nie
odzywali si do niej. Patrzyli tylko na ni zaczerwienionymi, ciemnymi oczyma. Rozpacz przesaniaa ich twarze niczym gsta, szara chmura. Reina pooya si do ka bez nadziei, e
zanie. Syszaa ciche modlitwy matki z pokoju obok: ponure, monotonne sowa, ktre tamta
recytowaa, jakby uczya si ich na pami. Reina suchaa zgnbiona. Ze zdumieniem poczua,
e bunt toruje sobie w niej drog od odka do ust. O co ta matka tam si modli? O wybaczenie?
Czy te przeklina ze moce, ktre sprawiy, e skalpel zadra w jej doni?
Jakkolwiek byo, ona wci rozmawia tylko z tym swoim zadufanym w sobie, ponurym
Bogiem.
Reina odczuwaa wobec niego coraz wikszy gniew. Obserwowaa, jak z roku na rok
matka bardziej pogra si w modlitwie, a wizyty u znajcych Bibli sprawiay, e Johanna
robia si coraz bardziej ponura, bezlitosna i milczca.
Co mogoby j wyrwa z tego stanu? Chodzia zatopiona w swoich czarnych mylach,
zapadaa si w nie z kadym dniem bardziej. Reina wiedziaa, e matka usuna wszystkie
lekkomylne ksiki: Holberga, Vernego, soczyste opowieci z francuskiej wsi. Odoya na
strych nawet niektre naukowe pisma. Reina stwierdzia, e s to te, ktre staraj si objania
wiat bez Boga.
A to akurat byy ulubione ksiki Reiny.
Leaa teraz wsuchana w modlitwy matki.
Serce krwawio jej z blu.
Od czasu do czasu syszaa wyrane sowa. Matka boi si, e zostanie ukarana. Prosia
Boga, by moga jako odkupi swj bd. Sama siebie nazywaa morderczyni. Gotowa bya
ofiarowa wszystko za ask i wybaczenie swego Pana... prosia, by wzi w zamian jej zdrowie,
jej ycie...
Reina jkna.
Najchtniej poszaby teraz do Johanny i prbowaa jej wyjani, e taki ponury Bg nie
jest ludziom do niczego potrzebny.
Wiedziaa jednak, e to si na nic nie zda.
Podczas gdy coraz wicej dawnych pietystw* zrywao ze starymi reguami przodkw,
Johanna pograa si wci bardziej i bardziej w swojej penej strachu wierze.
Mya si w zimnej wodzie.
Ubieraa si prosto, w czarne suknie, zarwno na co dzie, jak i od wita. Modlia si
kilka razy dziennie, zawsze tym samym niskim, mamroczcym gosem. Oczy czsto miewaa
czerwone, wygldao na to, e yje w strachu.
*Pietyci - zwolennicy pietyzmu, nurtu w luteranizmie, stawiajcemu sobie za cel m. in. rozbudzanie uczu
religijnych i pogbianie wiary (przyp. red. ).
tylko ty tutaj by, to z pewnoci nic takiego by si nie stao. Wtedy mama chciaaby znowu
taczy, cieszy si i mia...
Przenikn j zimny dreszcz, jakby te sowa odbijay si echem w jej duszy.
Czua, e zy napywaj jej do oczu. Ojca nie ma.
Wci jeszcze nie chciaa w to uwierzy, wszystko w niej przeciwko temu protestowao.
Cokolwiek
jednak si z nim dzieje, to nie ma go z nimi, i musi si pogodzi z tym, e go wicej na tej
ziemi nie zobaczy.
Ale wci wydawa jej si taki bliski, w krtkich chwilach, kiedy bya szczeglnie
nieszczliwa, moga wyranie sysze jego gos, czua nawet jego zapach.
Tatusiu...
Pragna si z tego otrzsn, za nic nie chciaa dopuci, by ta rozpaczliwa tsknota
mieszaa si ze zmartwieniem o matk. Jeli raz tak si stanie, to nie potrwa dugo, a wyoni si
przed ni jeszcze inna twarz i pogry j w blu i rozpaczy.
Storlendet byo takie ciche w t lipcow noc. Upa wci trwa w nasmarowanych smo
cianach. Arill przenis si teraz do starej pralni. ciany tego budynku wzniesiono z duych,
szarych kamiennych blokw, podoga te bya pokryta kamiennymi pytami. Chd tego
pomieszczenia dawa ukojenie. Skra go palia po caym dniu pracy na polu bez koszuli. aden z
mczyzn nie potrafi go zrozumie. Czy do tego stopnia postrada rozum, by rozbiera si w
takim socu?
No i teraz musi aowa!
Arill jednak oblewa ciao zimn wod, skra oywaa pod ni, pieka i swdziaa. Jakby
czeka na ten bl. Odzwierciedla on to, co palio go w duszy, i w jaki niezwyky sposb
sprawia, e czu si lepiej.
Obnay si na socu, no to teraz musi cierpie.
Kaza Ingalill dooy drewna do ognia, dziwnie byo mu to potrzebne!
W noce takie jak ta, gorce i ciche, ona do niego
nie przychodzia.
Wic to nie przed ni ucieka, kiedy w jasn noc nosi ze studni jedno wiadro wody po
drugim i napenia miedziany kocio w starym domu.
Potem zaryglowa drzwi.
jej ojciec mia zdolno krzesania ognia wzrokiem. e podpali wiele zagrd w Hallingdalen
tylko przez to, e na nie popatrzy!
Dugo zastanawiaa si nad t spraw. W kocu ktrego wieczora wszystko stao si dla
niej jasne. Jakby przez zapomnienie zostawia pod kiem naczynie z arem. Leay tam
rwnie kleszcze do wyjmowania wgielkw. Na pododze wyznaczya spirytusem wsk
ciek, oblaa te dokadnie miejsce wok ka oraz przestrze od paleniska a do naronika,
w ktrym uoya kupk wirkw polanych spirytusem.
Zadbaa, eby Gjert wypi wieczorem odpowiednio duo. Zapach spirytusu w izbie
sypialnej by tak ciki, e gdyby wpuci tam ptaka, to nieszczsne stworzenie na pewno by
pado. Kiedy jednak popychaa ma na posanie, ten niczego nie czul. Sam cuchn
wystarczajco mocno. By oszoomiony, ale na tyle trzewy, by zapamita to, co mia zobaczy.
Uoya go w pocieli.
Potem oznajmia z umiechem, e co mu pokae.
Z przeraeniem patrzy na jej dziwne ruchy, sztywne gesty, dramatyczne miny; w kocu z
jkiem opada na posanie tu obok niego. I wtedy z podogi buchny pomienie. Dotary do
paleniska, gdzie poar dosownie eksplodowa z tak si, e nawet Ingalill si przestraszya.
Patrzyli oboje, jak pomienie obejmuj deski podogi, w jednej chwili trwogi Ingalill
pomylaa, e za moment cay dom sponie. Rzucia si na ogie z kodr w rkach, udao jej si
go zdawi, zanim wysuszona podoga cakiem si nie zaja.
W kominku nadal paliy si drwa.
Popatrzya ukradkiem na Gjerta.
Jego twarz bya kompletnie biaa, tylko nos pozosta czerwony. Oczy wytrzeszczone.
- O Jezu Chryste, to to cud...
Z ulg skina gow, obojtnie odrzucia od siebie kodr. Dym stumi resztki zapachu
spirytusu w pomieszczeniu, nie miao wic znaczenia, e Gjert nagle wytrzewia.
Pooya si znowu przy nim.
- Nie istnieje nic, nad czym bym nie panowaa. Potrafi zawrci bieg rzeki, potrafi
rozpala i gasi ogie. Zapamitaj to, Gjert... oenie si z niezwyk kobiet...
On oblizywa suche wargi, ale nie odrywa oczu od ognia.
Syszaa, e pojkuje cicho.
Gjert si boi. Odczuwa dla niej gboki respekt.
Ona jest jego kar na ziemi. Co za on znaczy w tej jej grze, nie pojmowa. Ale ona
posiada go na wasno, absolutnie i nieodwoalnie. Wiedzia dobrze, e w tym yciu si od niej
nie uwolni.
Szsty kieliszek ju go nie pali w gardle.
Gjert uwiadomi sobie, e jego wargi wykrzywiaj si w umiechu.
Ci tam na grze w izbie zachowywali si jak zwierzta.
Ingalill tumaczya mu, e gdy tylko syn zostanie poczty w jej onie, to wszystko si
skoczy. Chodzi tylko, by wypeniy si wizje, jakie miaa. Wtedy dla nich obojga rozpocznie si
czas szczliwoci.
Wtedy Arill zostanie odepchnity.
Gjert pocign jeszcze yk.
Waciwie nie uwaa ju, e to grzech. Ma jeszcze jakie radoci w yciu, cho wiedzia,
e za kad, nawet najmniejsz z nich bdzie musia drogo zapaci.
Jego ona nie jest askaw wadczyni.
Kiedy jednak umiechaa si i mwia, e musi postpowa tak, jak jej ka widzenia,
niezalenie od tego, ile blu jej to sprawia... wtedy czasami widywa rozpacz w jej zielonych
oczach. I wtedy, w takich chwilach, gdy przytulaa si do niego i niczym kot prosia o troch
ciepa, wtedy wiedzia, e wytrzyma.
W kocu zawsze mona oszale.
Czu, e odek zaczyna protestowa. Dosta ju do. W gowie kryy Gjertowi myli
przyjemnie bezksztatne. Jeszcze sysza stukot i dwiki dochodzce z gry. Teraz mgby si z
tego mia. Jakie to dziwne dwiki! Cikie stkanie Arilla przypominao mu byka stojcego w
oborze, ktry niebo nad gow widywa ledwie par razy w roku.
Koysa si na krzele i chichota. Zacz nuci jak star piosenk, ktrej sowa nigdy
nie powinny dotrze do uszu adnej kobiety.
Czu mrowienie pod skr, ale to wdka wypeniaa jego yy tak, e krew nie docieraa
do splecionych doni.
Komu potrzebna jest modziecza sia i podanie?
Gjert mia si gono i ordynarnie. Nie, lepiej jest stumi to wszystko dobrym
alkoholem, zwaszcza jeli si samemu na niego nie zapracowao!
Ockn si dopiero, kiedy Arill stan nad nim i zacz nim potrzsa. Przez okno wpadao
ju jasne wiato, sycha byo piew ptakw. Zrobi si ranek!
- Do diaba, Gjert, mylelimy, e nie yjesz! Unis bak, wci stojc na stole. Wosk,
ktrym zalakowano korek, lea pokruszony na obrusie.
- Wlae w siebie p baki? To nic dziwnego, e wygldae jak trup, ty stara pijana
winio!
Gos Ingalill rani mu uszy.
Arill uj go pod pachy i prbowa postawi na nogach.
- Potrzebujesz porzdnej porcji wieego powietrza. I spaceru nad rzek! Cuchniesz,
Gjert! Kiedy ty si mye po raz ostatni?
Stary mamrota co pod nosem. Crka Heleny odprowadzia go penym irytacji
spojrzeniem.
- Wymyj go porzdnie! Nie jestem w stanie nawet dotkn tej wini.
Arill, podpierajc wuja, prowadzi go przez podwrze, ale kiedy wyszli na pole, stary
mg ju i o wasnych siach. Rzeka bya pytka, woda pyna spokojnie. Gjert rozebra si, da
si namwi, by zanurzy cae ciao w wodzie. Uwaa jednak, e to szalestwo.
Arill przekonywa go, e tylko gupi i przesdni ludzie boj si odrobiny wody.
Kiedy wyszed na brzeg i pooy si na socu midzy krzakami wikliny, musia
przyzna, e kpiel bardzo dobrze mu zrobia.
Arill siedzia odwrcony do niego plecami. Gjert widzia, e koszula przylepia si do
ciekncych ran. Mody mczyzna nie odzywa si do niego.
Gjert westchn.
Nie dziwi si temu.
Opar si na okciach i powiedzia do plecw Arilla:
- Ona jest straszna, ta nasza kochana Ingalill. Ale chyba nie moglibymy bez niej y,
prawda... ?
Arill nie odpowiedzia. Nie odwrci si.
Gjert mia wraenie, e otacza go lodowaty chd. Popiesznie zacz si ubiera. Kiedy
woy ju kaftan, Arill si w kocu odwrci.
- Wiesz co, wuju? Mnie ju nic nie obchodzi. Waciwie to ja ju nie yj, rozumiesz. Ja
tylko istniej. Jak...
ROZDZIA III
W Zamku Marji rzdziy teraz tylko Emmi i Diana. Astrid i Aurora miay przyjecha
razem z gomi z Kopenhagi, ktrzy zwykle przybywali wasnym statkiem do Bergen. Potem ju
razem z Astrid i Auror pokonaj fiord.
Wok Emmi jednak nigdy nie byo spokoju. Razem z Dorte przeganiaa wynajte suce
z jednego miejsca na drugie. Niczego nie mona byo przeoczy. To najwaniejsza uroczysto w
roku, kto wie, jacy tym razem eleganccy gocie przyjad? Na pewno bd to najblisze
przyjaciki. Victoria Ruth, crka pastora. Niemiec ze swoj now, mod on. Peter i Miki,
tacy sympatyczni, e si niemal zapominao o ich bardzo wysokim pochodzeniu. Lovise
Mortensen ze swoim maym synkiem, nie bya wprawdzie w stanie zastpi Thilly, ale wszyscy
j akceptowali jako jedyn, prawowit crk zmarej Thilly. Po mierci Ylvy bya przecie
najblisz jej osob.
Malarz dworski, Pio, te pewnie przyjedzie, moe nawet bdzie mu towarzyszy jego
palca opium siostra, ktra twierdzi, e znaa Marj. Remmermann si chyba jednak rwnie w
tym roku nie pokae.
Nie bdzie te Hildy, ktra podruje po Oriencie. Ale z pewnoci bd i muzycy, i
pisarze, wiele osb z wesoych dworskich krgw, a przede wszystkim panie, ktre Emmi znaa
w czasach, gdy sama mieszkaa w krlewskim miecie.
Tsknia za nimi jak za siostrami.
Bez Diany nie byaby w stanie y w takim miejscu jak pooone na uboczu, ciche Lyster.
Wkrtce jednak okres ciszy si skoczy! W cigu dwch tygodni wie bdzie y inaczej.
W cigu dwch tygodni w duym domu odbywa si bd przyjcia i zabawy. To prawdziwe
bogosawiestwo. Spadek godzien Marji, uwaaa Emmi.
Ale kiedy tego dnia wypoyczony powz z Dosen w kocu ukaza si na drodze wiodcej
do Vildegard i Zamku Marji, siedzieli w nim tylko dwaj samotni panowie.
Reina zauwaya ich dopiero, kiedy wysiadali z powozu, gdy jej may piesek rzuci si do
obcych z wciekym ujadaniem. Nagle jednak ucich. Usyszaa radosne skomlenie.
- Benjamin! Mamo! Mamooo! Benjamin przyjecha! Johanna jkna i upucia szycie,
ktrym bya zajta.
- Co? Czy to prawda? O Boe... Nie byo go w domu od kilku lat.
Bieg teraz na spotkanie matki dorosy mczyzna, wyciga do niej ramiona, obejmowa
j. Nie zrobi si wyszy, ale ramiona obejmujce Johann byy silne i uminione. Na twarzy
pojawi si krtki zarost, ktry bardzo dodawa mu urody!
Reina czekaa cierpliwie. Ponad ramionami matki napotkaa spojrzenie Benjamina, a
potem przeniosa wzrok na mczyzn stojcego uprzejmie w cieniu.
Podaa mu rk.
- Witaj u nas, Rafaelu. Sprawie mojej matce i mnie wielk rado.
Rafael odsoni w umiechu rzd bardzo biaych zbw.
- Daj spokj, Reina. Przemawiasz jak pastor! Czy nie jestemy najlepszymi przyjacimi
na wiecie? Czy ja nie dostan adnego ucisku?
Rzucia mu si na szyj. Czua, e serce bije radonie, uszczliwione tym, co si stao.
Nareszcie moga przywita si z bratem, unis j w gr, dosownie wyrywajc z obj Rafaela,
i okrci w powietrzu. Johanna jkna, ju bya gotowa ostrzec swojego sabowitego syna przed
nadmiernym wysikiem. Ale opanowaa si. Widziaa, e bez trudu podnis siostr. Mia smag,
opalon skr, sta pewnie na nogach, a donie pokryte byy odciskami, wiadczcymi o wielu
godzinach cikiej pracy.
Nigdy go jeszcze nie widziaa w takim zdrowiu. Johanna przymkna oczy i zastanawiaa
si oszoomiona, jaki cud to sprawi.
- Mamo, jestemy godni! Macie ju wyroby z grskich pastwisk? wiey ser? I pszenny
chleb, mamo, marzyem o twoim pszennym chlebie od czasu...
Johanna umiechna si.
- Obawiam si, e skrzynia na chleb jest pusta, mj synu. Ale wieczorem ka sucym
napali w duym piecu w piekarni. Dzisiaj bdziecie si musieli zadowoli rosoem i kasz z
masem!
Benjamin ucaowa Johann w oba policzki. Reina widziaa, e matka mieje si
uszczliwiona. Poczua gbok ulg. Wszystko wok pojaniao. Benjamin jest w domu!
I Knut, ktry kae si nazywa Rafaelem, stoi i umiecha si do niej spokojnie. Jakby
wiedzia wszystko i chcia j zapewni, e to si z pewnoci uoy.
Odchrzkna gono i znowu uja rk brata. Johanna obja ich oboje i przytulia do
siebie.
Bya wzruszona, zaskoczona, ale wci si umiechaa.
- Dzikuj Bogu, e przysa ci do domu, do mnie, Benjaminie. Nie masz pojcia, ile
pacierzy...
Benjamin artobliwie przytuli policzek do twarzy matki.
- To Rafael mnie namwi. Ale teraz auj, e nie przyjechalimy wczeniej.
Oczy Johanny pociemniay.
- No wanie, dlaczego nie przyjechae wczeniej? Jakie to mroczne siy trzymay ci
tak daleko, mj kochany, drogi chopcze?
Soce wiecio nisko nad grami, zociste promienie sprawiy, e wosy Reiny lniy
gbokim, czerwonawym kolorem miedzi.
Benjamin wypuci matk z obj.
Spojrza na ni spod oka i powiedzia swobodnie:
- Czy to nie wystarczy, mamo, e jestem teraz? Wielka rado z powitania zamara na
moment.
To Rafael uratowa sytuacj:
- Pani Johanno, prosz mnie obarcza wszelk win. Ja po prostu uwiodem pani syna,
sprawiem, e tak go pochona nasza sztuka, i nie zauwaa upywu czasu. Teraz jednak
powrci mi rozsdek. Prosz mi wybaczy...
Ukoni si nisko, machajc jasnym kapeluszem. Johanna umiechaa si sztywno. Reina
zacza mwi:
- Tak, bdziemy si cieszy i mia przez cay wieczr. Emmi i Diana rwnie bd
zachwycone! Szkoda, e nie ma Aurory, ona by z pewnoci...
Jaki bysk w oczach Benjamina kaza jej zamilkn. Ale cisza te bya niebezpieczna.
Reina mwia wic dalej zdyszana:
- Szkoda te, e nie ma Astrid! Wiesz, ona jest bardzo zdolna, jeli chodzi o dekoracje i
podobne sprawy. Mwi, e musisz wyrzebi nowe rozety do kolumn w hallu. Stare zostay
kompletnie zjedzone przez korniki... Zreszt pewnie byy z kiepskiego drewna albo...
Benjamin patrzy na ni, a jego oczy bagay, by umilka.
Soce pono ponad szczytami gr. Zamknli za sob drzwi, wewntrz byo chodniej,
powietrze nie takie gorce, atwiej oddycha.
Przyja kieliszek wina, ale zanim wypili, odmwia nad zebranymi modlitw. Potem
poprosia ich, by zoyli rce i starali si skierowa myli ku Temu, ktry uzdrowi jej syna i
pozwoli, by chopiec wrci do domu.
Reina westchna.
Z rozpaczy chwycia rk Rafaela i cisna j mocno.
- To tobie nale si podzikowania - szepna. Odpowiedzia jej umiechem.
Mia bardziej czerwone usta ni zazwyczaj miewaj mczyni. Byy wydatne i silne, a
ciemny zarost powodowa, e szczupa twarz wydawaa si jak pogrona w cieniu.
On naprawd ukry si pod szerokim rondem kapelusza i szepta co do niej:
- Twoja mama jest jak... w... Dum timet in tuto est...
Reina mrugaa oszoomiona. To co po acinie.
Teraz Emmi domagaa si informacji o yciu w siedzibie barona.
To oywio wszystkich, Rafael zacz opowiada o rnych miesznych wydarzeniach.
Mia te w zanadrzu dug histori o ich podry, midzy innymi o jakiej panience, ktra si
bardzo zakochaa w Benjaminie, kiedy w jakiej gospodzie czekali na konie.
Benjamin umiecha si lekko zarumieniony. Johanna po winie rozpogodzia si. Gaskaa
raz po raz rk syna.
- To prawdziwe bogosawiestwo widzie ci takim zdrowym... o, Benjamin, jestem
stara i zmczona. Musisz jak najszybciej wrci do domu na dobre... kto powinien si zaj
gospodarstwem.
Emmi uratowaa rwnie i t sytuacj:
- Prosz mi powiedzie, panie Rafaelu, jedzi pan przecie tyle, czy taczy pan jakie
nowoczesne tace? Sysza pan moe o walcu? Moja przyjacika, ktra przyjedzie tutaj
niedugo, pisaa do mnie i donosia mi o tym nowym, fantastycznym tacu. Moe zechciaby pan
nas nauczy? Zaraz teraz!
Rafael krci gow.
- Nie, tego niestety nie znam. Ale bardzo lubi taczy. Mwi si, e jestem mistrzem
wytwornego menueta.
Emmi rozpromienia si.
- Och, z pewnoci pan jest. Taki przystojny, zgrabny mczyzna... pan musi by
mistrzem w wielu sprawach, pan...
Reina zacisna wargi. Przecie ta stara panna uwodzi Rafaela! A przecie ona... nie, co
tu si nie zgadza. Ale stara twarz Emmi miaa si i pona. Rafael za najwyraniej nie mia nic
przeciwko tej nieustannej sownej grze.
- A wic pan uwaa, e taneczne umiejtnoci kobiety s okrelane przez jej serce?
Rafael ze miechem przytakiwa.
- Tak, cho nie tylko. Odgrywa tu rol take jej zdolno do oddawania si... drugiej
osobie.
Johanna opada na poduszki. Trzymaa w rce kieliszek z winem, przymkna oczy.
Moe nie syszaa, o czym mwi. Moe mylaa o czym innym. Bo delikatny umieszek
pojawi si na jej wargach.
Kiedy rwnie Emmi i Diana usiady wygodniej, Reina pochylia si do Rafaela i
zapytaa:
- Co znaczyy te sowa, ktre powiedziae o mojej matce? I to, e ona jest jak w... ?
Mwi szeptem, ba si, e j urazi, mimo to mwi szczerze:
- Bo ona jest jak w. Jest czowiekiem, yjcym w twardej skorupie. Dum timet in tuto
est - w zej godzinie czuje si tam bezpieczny. Tak samo jest z twoj matk. Ona yje w strachu,
bo nie ma odwagi y inaczej.
Reina przygldaa mu si dugo.
- Jeste jeszcze mdrzejszy, ni mylaam - szepna w kocu.
Nie powinnam pi wina. W kadym razie kiedy jestem taka podniecona. Zobaczy
Benjamina, kiedy ju prawie mylaam, e on przepad na zawsze. Ale on jest tutaj. O Boe, zga
we mnie ten gorejcy ogie. Pom mi oprze si pokusie wiary w to, czego tak bardzo pragn.
Pom mi, Panie, bo myli przestay mnie sucha, a wino sprawio, e s grzeszne...
To jednak nie pomogo.
Gwatowna rado z faktu, e Benjamin znajduje si pod jej dachem, porywaa za sob
fal innych uczu.
Johanna nie moga przesta marzy o Ravim. W snach zawsze ukazywa jej si jako
mody czowiek, oboje byli modzi, a kiedy si budzia, skra palia j z tsknoty za
pieszczotami, ktrych doznawaa we nie.
Pocigna solidny yk zimnej herbaty z pieprzem i zacza czyta w domowej Postylli
rady dla kobiet, ktrym diabe wbija szpony w ciao. Potem zdecydowaa si, e umyje izb
chorych oraz pjdzie do pana Asa, by prosi go o rad, jak przeciwdziaa swojej nagej
lekkomylnoci.
Zdya jednak tylko przygotowa wod z ugiem.
Wtedy wkroczy jej syn i zada, eby matka mu towarzyszya. Chcia pj do domku
ojca w lesie, sprawdzi, czy s tam jeszcze jego obrazy.
- Duo o tym mylaem, to wielki grzech i wstyd, e pozwalamy, by to, co po nim
pozostao, zgnio!
Johannie draa broda.
- Ale... on by tego nie chcia... zawsze mwi, e nikomu nie wolno tam chodzi!
Zamknam wic dom, zadbaam tylko o napraw dachu, eby nie padao do rodka. To, co tam
jest, z pewnoci nie ulego zniszczeniu...
Benjamin pooy rce na ramionach matki i spojrza jej gboko w oczy.
- Mamo. Ty wiesz, e on nie wrci. Reina te teraz o tym wie. Rozmawialimy na ten
temat. Musimy tam pj i przynie jego obrazy do domu. Ja ich nigdy nie widziaem. Bardzo
jestem ciekaw, mamo, myl bowiem, e co z tego, e niektre rzeczy, robione przeze mnie...
moe s podobne do jego obrazw.
Wolno skina gow.
- Czy Reina chce... ?
- Tak. Pjdzie z nami. I ty te pjdziesz, mamo.
Johanna odoya du cierk. Suce zrobi porzdek. Syn chce j ze sob zabra. I
crka te najwyraniej ozdrowiaa.
Ju nie czeka na swego ojca.
Domek wydawa si bardzo may pod gstymi koronami drzew. Las obj wszystko we
wadanie. Niedue krzewy mieszay si z wysok, nigdy nie koszon traw. Drzwi protestoway
ze skrzypieniem, kiedy prbowali je otworzy.
Szybko jednak ustpiy. Benjamin opar si caym swoim ciarem na sprchniaym
drewnie. Wntrze izby owietla may otwr okienny. Podoga tu pod nim ciemniaa od
wilgoci, ale czone na zrb stare ciany sprawiay wraenie szczelnych.
Reina wkroczya do rodka.
Posza prosto do ciany, pod ktr zoono na stosie ramy i obrazy. Byo te kilka
wikszych pyt drewnianych. Wiedziaa, e na wszystkich znajduj si malowida, niektre
skoczone, nad innymi ojciec pracowa przed wyjazdem.
Z wahaniem odwrcia jedn drewnian pyt. Bya szara i zakurzona. Wynieli j w
milczeniu na ostre soce. Johanna zdja fartuch i ostronie usuna kurz i brud, resztki somy,
ktr Ravi przed malowaniem rozciela na pododze.
Ramy jeszcze pachniay olejem, ale farba w wielu miejscach popkaa. Mimo wszystko
nietrudno byo rozrni motywy.
Na jednej desce Ravi namalowa kobiec twarz w obramowaniu czarnych wosw z
oczyma tak penymi ycia, e Reina pocztkowo mylaa, i trzyma przed sob lustro.
Byy tam te koszmary, ktrych baa si Johanna.
Diabelski taniec. Barwy jak nie z tego wiata.
Czer pomieszana z czerni, mimo to wida byo wyranie, co obraz przedstawia.
Usiedli na poronitej traw ziemi, obrazy rozstawili wok, opierajc je o kamienie i
kpy bylin.
- Niewiarygodne - szepn Benjamin rozgorczkowany.
Reina nie bya w stanie mwi.
Jej portret by tak peen mioci, taki ciepy i taki staranny, e niemal zapomniaa o tym
szokujcym fakcie, i ojciec dziesi lat temu potrafi sobie wyobrazi jej doros twarz.
Johanna zrobia si blada. Odwrcia inn ram. W jednym rogu rama pka i ptno
zwisao. Wygadzia je doni i take zamara. To Marcello!
Sdzc jednak po dacie umieszczonej w prawym dolnym rogu, portret zosta namalowany
przed wszystkimi ponurymi wydarzeniami w Kopenhadze.
Studiowali obrazy w ciszy. Kilka mniejszych malowide na drewnie ulego zniszczeniu.
Kosztowne ptna natomiast zachoway czysto farby, cho nie wszystkie obrazy zostay
pocignite werniksem. Ravi malowa uczuciem. Samo rzemioso byo mu mniej znane.
Reinie wyschy wargi.
Patrzya i patrzya. Motywy, ludzie, ktrych nigdy przedtem nie widziaa, a ktrzy mimo
to wydawali jej si dziwnie znajomi.
- I co my z tym zrobimy? - jkna w kocu Johanna oszoomiona uczuciami, jakie
wzbudzio w niej to echo duszy zmarego ma.
Johanna usyszaa sowa przyjaciki, ale nie chciaa odpowiada. Obrcia si powoli w
swoim czarno-biaym ubraniu i zoya rce.
- Odmwmy pacierz za dusz Raviego - zaproponowaa.
Emmi i wszyscy pozostali milczeli, tylko Johanna amicym si gosem prosia o lask dla
tego, ktry nigdy na ziemi nie odnalaz swego Boga.
- Szczerze mwic, to jest smutne - powiedzia Rafael. - Siedzimy tu i rozkoszujemy si
yciem. Soce wieci, dzie jest taki ciepy, my mamy ld, eby si chodzi, i najsodsze
napoje, by zwila garda, a mimo to jestemy smutni?
Reina musiaa si umiechn. Rafael wyraa si tak dziwnie. Niczym aktor. Jakby
wszystko, co mwi, byo natychmiast starannie spisywane i zapamitane. Musiaa jednak
przyzna, e czsto s to mdre sowa. Teraz Rafael umiecha si tylko do niej. Benjamin lea
obok w trawie i drzema. Ciko pracowali, by wyreperowa wszystkie ramy i oprawi obrazy.
Zajo im to cztery dni, a teraz jest niedziela, pne popoudnie.
Leniwa niedziela.
Gorca, rozedrgana lipcowa niedziela.
Rafael musia powici wszystkiego cztery spojrzenia, by oczarowa panie w Zamku
Marji. Jego niezwyky ubir, wyszukane komplementy, jego czarujce zachowanie. Reina
szczerze go lubia. Potrafia te zrozumie Emmi. Chocia nie pojmowaa, co siedzi w gowie tej
starszej damy. Co oznacza pocaunek, ktry widziaa? Czy to pieszczota dwojga kochajcych si
istot, czy te dwch kobiet, ktre nie...
Rafael przerwa jej rozmylania. Bez ostrzeenia zerwa si na nogi, wykona elegancki
ukon z kapeluszem w rce i zacz deklamowa.
Reina domylaa si, e to fragment z zabawnej sztuki o Erasmusie Montanusie*. W
kocu Benjamin pooy si na brzuchu i zamiewa do ez.
Tak, Rafael jest aktorem. To dusza pena ognia, majca te swoje ciemne strony, ktrych
Rafael wcale nie ukrywa. On tak po prostu yje! Moe mia si i paka na oczach ludzi i nic go
to nie kosztuje. Zazdrocia mu tego. By niczym korek poruszajcy si swobodnie po
powierzchni wody, zawsze w ruchu, zawsze te bez nadziei na moliwo kontrolowania
gwatownych fal.
Teraz rzuci si na koce, ktre rozpostarli na trawie, i apczywie wchania w siebie resztki
topniejcego lodu z cynowego naczynia.
- Rafael! Teraz chc, eby zapiewa. W takie pikne popoudnie nie mam zamiaru
myle o smutnych sprawach!
Przyjaciel brata odsoni biae zby w umiechu. Chtnie pomoe jej si odpry. Zerwa
z siebie kaftan, pod pachami na niebieskiej koszuli wida byo due, ciemne plamy. Koszul
zrzuci take, a swoj czerwon jedwabn chustk przewiza si w pasie.
- Mais oui! Teraz bdziemy taczy, moja pikna! Pozwl, e rozpuszcz twoje wosy i
zdejm cikie buty z delikatnych stopek waszej wysokoci!
askota j w stopy, zdejmujc jej buty i poczochy. Ale nie obraao jej to, to tylko
zabawa, chocia jego rce dotykay biaej, wraliwej skry wok kostek, to wiedziaa, e zabawa
nie jest niebezpieczna.
Dopki on nie przystan i nie zacz patrze jej w oczy.
- Reina, Reina... moje serce ponie dla ciebie. Myl, e powinnimy taczy bardzo
ostronie...
Nieoczekiwanie musiaa przekn lin. Czua, e policzki jej czerwieniej. Mimo to nie
musi odwraca wzroku, odkrya zdumiona.
Delikatnie uj jej do. Czua spojrzenie brata na karku, gdy Rafael zacz nuci weso
piosenk i, kaniajc si, poprosi j do taca na trawie.
Reina przymkna oczy i czua, e soce pali jej ciemne wosy. Cay wiat przesonia
mga, kiedy on zacz j obraca. Zakrcio jej si w gowie, a w piersi roso napicie, jakby za
chwil miaa si rozpaka.
ROZDZIA IV
I wtedy znowu pojawiy si sny. Trudno wprost uwierzy, e taka jasna noc moe mieci
w sobie rwnie mroczne zwidy, ale Reina wiedziaa z dowiadczenia, e to si czsto zdarza
wanie po takim dniu.
Odczuwaa mdoci ju wtedy, kiedy taczya z Rafaelem na trawie. Zwrcia uwag, e
soneczne wiato sczy si przez gazie drzew i e migotanie, jakie to powoduje, przyprawia j
o bl gowy.
Z caych si staraa si nad sob panowa, nie chciaa martwi brata i jego przyjaciela. Ale
kiedy pada na swoje ko za zamknitymi drzwiami, wtedy podstpny wir wcign j a na
dno. Domylaa si, e musiaa by nieprzytomna ponad godzin. Kiedy bowiem odzyskaa
wiadomo, usyszaa, e zegar Karla uderza osiem razy.
Szumiao jej w gowie, jakby wypili nie wiadomo ile wina, a nie t lekk lemoniad, ktr
Emmi przyniosa na sprbowanie.
Umya si w letniej wodzie w miednicy. W lustrze zobaczya, e wosy ma bardzo
potargane. Widocznie musiaa si rzuca na posaniu.
Ze samopoczucie wcale nie przeszo.
Ciao gwatownie domagao si snu, wiedziaa jednak, e czekaj na ni z kolacj.
Zjada niewiele, zaraz potem wrcia do ka. I, jak si spodziewaa, wtedy pojawiy si
sny.
Twarze, ktre widziaa na obrazach ojca. Teraz wiedziaa o nich wicej. O tej drobnej
kobiecie w lesie, ktra krzyczaa i przeraliwie wzywaa pomocy, nikt jednak nie przyszed.
Co to za potwr, ten mczyzna, ktry ciga swoj ofiar? Jego ciao nie wydaje si zbyt
silne, ale mienicy si ciemnoniebieski blask wok caej postaci wskazuje na wielk wadz.
Dopad j tam, w lesie, Reina poczua rozdzierajcy bl we wasnym podbrzuszu.
Teraz obraz przesoniy drzewa, wszystko rozpyno si w mrocznym, chorobliwie
zielonym wietle.
Od czasu do czasu moga wyowi czyje imi. Poznawaa miejsca, jakie wydarzenia.
Przewanie jednak obrazy nie miay ze sob adnego zwizku. Czy co si stao? Co, co
dotyczy jej samej? A moe to takie widzenia, ktre przychodz, gdy powinna kogo ostrzec?
Reina nie wiedziaa.
W tej samej chwili strumyk krwi przemieni! si w rwc rzek. Ciemnoczerwona, gsta
krew wznosia si, oblepiajc jej nogi. Byo jej coraz wicej, wypeniaa cay las, cay wiat, ale
karykatura jej ojca miaa si i cieszya, syszc krzyk Reiny.
Krew podchodzia do piersi, do garda...
W kocu utona z jego szalonym miechem w uszach.
- Tato! Kochany tatusiu, pom mi!
Chciaa krzycze, ale krew wypenia jej usta i rozlego si tylko stumione gulgotanie.
- Co si z tob dzieje, Reina? Krew trzeba miesza przez cay czas, bo inaczej skrzepnie.
Czy ty moe jeste chora? Nigdy nie miaa nic przeciwko krwi... ?
Johann zdumiewaa dziwna reakcja crki. S kobiety, ktre nie mog wykonywa tej
pracy. Mog zabi zwierz, nie ma adnych problemw, eby rozpata na dwoje eb zabijanego
byczka. Mog si zajmowa cuchncymi jelitami, mle miso, czyci wtrob i nerki, nie s
jednak w stanie miesza krwi. Reina nigdy taka nie bya. Jeszcze by tego brakowao, ona, ktra
uczy si kroi ywych ludzi, musi znie zwyczajne winiobicie!
Johanna zauwaya, e twarz Reiny jest biaa. Moe dziewczyna nie czuje si najlepiej?
Ca niedziel spdzia na socu, to niedobrze.
Pooya zaplamion do na ramieniu crki.
- Id i odpocznij. Ja ju to zrobi sama, zreszt zaraz wrc suce.
Reina nie odpowiedziaa, ale posaa matce peen wdzicznoci umiech.
Johanna nie moe wiedzie o snach.
To nie ze zoliwoci Johanna postanowia, e mode winie bd szlachtowane akurat
dzisiaj, tak by Benjamin i Rafael, zanim wyjad, mogli sprbowa wieego misa. To winie
Emmi i Diany, przyszy na wiat na pocztku kwietnia, karmiono je wycznie wie traw,
mlekiem, mk i pachncymi zioami. Miso bdzie prawdziwym delikatesem, eleganccy gocie
z Kopenhagi zapewne potrafi to doceni.
Reina zwymiotowaa w starym wychodku, ktry wci jeszcze suy robotnikom
wynajmowanym do pracy w polu. Muchy kryy nad jej gow, ale smrd waciwie do niej nie
dociera. Powloka si w stron Zamku Marji. Moe Rafael bdzie mg zrozumie rwnie to.
Moe powinna mu opowiedzie o tym swoim strasznym nie, w kadym razie nikomu innemu
nie odwayaby si nawet o nim wspomnie.
Gotowe byy jednak to znosi. Johanna nie jest za. Waciwie nie jest te
niesprawiedliwa. Czasami tylko surowa i zagniewana, pogrona w alu z powodu tego losu, na
ktry, jej zdaniem, sobie nie zasuya. A poza tym jest bardzo mdra. Nieraz widziay, jak jej
pomarszczona twarz pochyla si w wietle lampy nad uczonymi ksigami.
Niezwyke sprawy.
Ale tak to bywa, pastwo zajmuj si rzeczami, o jakich zwyczajnym biedakom nawet si
nie ni. Czowiek ma do codziennych zmartwie i powinien by zadowolony, jeli umie
wystarczajco duo, by pj do konfirmacji. A wszelkie nauki nie przyniosy jeszcze nikomu
szczcia, w kadym razie ich gospodyni.
- Chyba jest ju za pno - powiedziaa Emmi. -Ona zrobia si stara. A stare psy rzadko
si zmieniaj...
Diana ze smutkiem kiwaa gow.
- Pewnie masz racj, ale co my z tym zrobimy? Reina... wyglda na to, e z ni te nie jest
cakiem dobrze.
Emmi westchna.
- Poczekajmy, co inni powiedz.
Dorte i Diana nie odpowiedziay. Marszczc czoa, spoglday na siebie.
- Dawniej te cuda si zdarzay - bkna Diana. Emmi znowu westchna.
- W kadym razie, jeli o t spraw chodzi, to Pan Bg powinien si pieszy. Gocie
przyjad ju niedugo...
W domu weselnym byo a dwch muzykantw. Ida nie miaa krewnych, wic ludzie ze
Storlendet siedzieli przy stole na najlepszych miejscach. Gjert obdarowa nowoecw
prezentem godnym brata lub ojca panny modej. Arill przemawia przed kocioem po lubie, w
oczach mia zy, kiedy dzikowa Idzie za matczyn opiek. Ona za obejmowaa go tak, jakby
naprawd by jej synem, i pakaa. Dzisiaj wychodzi za m, ale od dawna jest ju za stara, by
mie nadziej na wasnego syna. Resztk ycia, jaka jej jeszcze zostaa, postanowia dzieli z
Monsem. Uwaaa, e to dla niej a za duo szczcia.
Do obejcia pana modego we wsi Fortun przyjechali gocie wieloma wozami. W
ostatniej chwili przyczya si do nich spora grupa ludzi ze wsi. Dzieci, ktre krzyczay i
pieway, modzie cieszca si z uroczystoci. Gadano, e wesele bdzie znacznie bogatsze, ni
- Nie! Nie rb mi tego, Rafaelu! Ja... ktrego dnia z pewnoci... ale nie teraz. Jeszcze
nie... nie jestem w stanie nawet w kociele na niego spojrze. Wesele to co znacznie gorszego!
Rafael krci gow.
- Gupie dziecko - rzek z czuoci. - Prbujesz nas oszuka. Bo waciwie to nie boisz
si Arilla. Boisz si swojej matki! Nie masz odwagi zlekceway jej zakazu!
Reina jkna, pocieraa palcami skronie.
- Mam to w nosie - prychna cierpko. - Duej tego nie znios. Wy te mnie drczycie!
- Nie ustpimy, dopki si nie zgodzisz. Powinna da nauczk matce, ucieszysz tym
swojego dziadka. A nas uczynisz bardzo szczliwymi, Reino! Twj brat i ja bardzo bymy
chcieli pj na wesele! Zasuylimy sobie chyba na porzdn zabaw, prawda?
Reina wiedziaa, e on wci bdzie nalega. Benjamin sprawia wraenie bardziej
zatroskanego.
- Posuchaj mnie, siostro... a gdyby tak dostaa pozwolenie matki? Bo by moe ona
naprawd zastanowia si nad tym, co mwi Bendik...
Reina milczaa.
Benjamin potraktowa to jako odpowied.
Poszed prosto do Johanny i oznajmi, e jeli ona zoy bro i zaakceptuje maestwo
Ingalill oraz obowizki, jakie z tego wypywaj dla jej rodziny, to on zrobi to, o co matka od
dawna go prosi, przyjmie prac, proponowan mu przez pani Daae.
Johanna dugo patrzya na syna, ale nie wyrzeka ani sowa.
- Nie cieszysz si, e jedziemy? Spnimy si z pewnoci, ale i tak zdymy na
najweselsz cz uroczystoci.
Po poudniu w sobot popynli odzi do Skjolden. Tam wypoyczyli konie i na nich
pokonali reszt drogi. Przed kocioem panowaa ju cisza, tylko na schodach leao par na p
zwidych kwiatw. Pojechali wic do Skagen.
Gosy wesoych ludzi dotary do nich, zanim jeszcze zobaczyli zabudowania.
By cichy, letni wieczr. wiato dnia bdzie trwao przez ca noc, zreszt soce jeszcze
wisiao nad horyzontem, due, pomaraczowe.
- Suchajcie, piewaj.
- Oczywicie, e piewaj - powiedziaa Reina bez entuzjazmu.
Benjamin by w nie najlepszym humorze. Reina domylaa si, e nie jest wobec niej
cakiem szczery. Chocia Johanna nie powiedziaa nic, kiedy wyjedali. Ani sowa, ani jednego
gestu.
Moe wic jest tak, jak mwi Benjamin, e si zgodzia?
Rafael poda im ma buteleczk. Alkohol powinien wzmocni Rein, uspokoi j i
rozluni.
Pia apczywie.
Mczyni wymienili spojrzenia i wzruszyli ramionami. Jeli kto potrzebuje troch
zapomnienia i zabawy, to wanie ona.
Tyle obaj pojmowali.
- A moe on ju si upi i zasn? - szepn Rafael do ucha Reiny, kiedy znaleli si ju w
weselnej zagrodzie, a wzrok dziewczyny na prno szuka rosej postaci.
Mimo woli skulia si.
Ale oczywicie mogo si zdarzy, e Arill wrci do domu. Kto przecie musia si
zajmowa gospodarstwem, a zarwno Gjert, jak i Ingalill byli na weselu, siedzieli oboje koo
muzykantw i zamiewali si z ich zabawnych min.
Spostrzega Id siedzc na najadniejszym krzele w tym domu. Pooono na nim
mikkie poduszki, moe po to, by ukry dziury po kornikach, a moe dlatego, by posunitej w
latach pannie modej byo wygodniej. Mons siedzia przy niej, nieustannie podsuwa jej to
chodne piwo, to sone kiebaski lub podawa gar jagd z koszyka stojcego u ich stp.
- Jak oni piknie wygldaj - umiechna si Reina. - Patrzcie, oni si kochaj! To wida
z daleka!
Benjamin take si umiechn.
- Chodmy, trzeba zoy gratulacje. Rafael, ty masz prezenty?
Wyjedajc zapakowali w popiechu, co si dao. Dwa pojemniczki masa, duy ser,
koszyk orzechowych ciasteczek, ktre Emmi pieka na wasne przyjcie. Czego takiego Mons
Skagen z pewnoci jeszcze nie prbowa. Ani takiej dobrej wdki jak ta, ktr przywieli w
cynowej butelce. W koszyku znajdowao si te mae rczne lusterko oprawione w now, piknie
rzebion ramk oraz pasujcy do niego grzebie. To ich specjalny prezent dla panny modej.
Ida spostrzega Rein midzy dwiema grubymi kobietami, ktre skrzekliwie wychwalay
weselne jedzenie.
Wstaa, nogi si pod ni troch uginay, kiedy sza na spotkanie nieoczekiwanego gocia.
- Reina... ty naprawd przyjechaa... czy to moliwe... ? O mj Boe, musia si sta
cud...
Reina podaa jej rk.
- Nie wiem, Ido. Powinna zdawa sobie spraw, e jechaam tu bez wielkiej radoci i
musz ci to powiedzie, jakkolwiek le takie wyznanie brzmi.
Ida spucia wzrok.
- Ja rozumiem - powiedziaa cicho. - Tym bardziej ci dzikuj, moja kochana. I... myl,
e dobrze robisz. To zbyt wielka odpowiedzialno dla takiej modej kobiety jak ty, ale to ty
musisz to przerwa. Ty sama musisz skoczy z wrogoci.
Reina niepewnie skina gow. Ida milczaa. Nagle powiedziaa:
- Rozmawiaa z nim? Reina odwrcia wzrok.
- Nie. Zreszt chyba nie mamy ju sobie nic do powiedzenia, tak myl.
Ida znowu skina gow.
- No tak. Chyba rzeczywicie nie macie. Ale bardzo bym chciaa... nie.
Reina napotkaa jej spojrzenie. Pamitaa czuo, jak ta kobieta ywia zawsze do Arilla,
wiedziaa, e wiele ich czy. Ida odoya na bok wasn dum i posza do Johanny, by ratowa
ycie Arilla. Johan-na odprawia j wtedy z niczym. Reina wiedziaa z ca pewnoci, e
przynajmniej wtedy postpia susznie, dziaajc wbrew matce.
Tym razem nie miaa takiej pewnoci.
Ludzie otwarcie si na ni gapili. Domylaa si, e zaczn si plotki i gadanie. Ludzie
bd mieli mnstwo uciechy, spekulujc, co si musiao sta, e Johanna i Reina z Vildegard w
tej sprawie nie mog si pogodzi.
Czy to prawda, e Arill Storlendet zabiega o Rein? A moe to te prawda, e w kocu
udao mu si j zdoby? Zemci si na jej matce, cign hab na dziewczyn, a potem j
rzuci?
Moliwe, e to zemsta, zemsta na Johannie, ktra potrafia wyrzec si wasnej krwi i
rodziny dlatego, e jej zdaniem Storlendet to to samo, co diabe z pieka rodem?
Z pewnoci ludzie bd gada.
Reina westchna i ucaowaa wysuszony policzek panny modej. Potem Benjamin
wrczy prezenty i mogli pj, usi razem z innymi modymi gomi. Jeden z muzykantw
Zrobia to, przez chwil staa tylko w spdnicy i koszuli, czua, jak lekki wiatr chodzi
piersi i ramiona.
Zniszczone ubranie wepchna do torebki, ktr miaa u paska, i woya z powrotem
akiecik. Tak zreszt bdzie lepiej, przyjemnie jest ostudzi spocone ciao.
Z gry miaa widok na ca zagrod, w ktrej odbywao si wesele. Ludzie taczyli,
kobiety w swoich szerokich spdnicach wyglday niczym krcce si bki. Sycha byo dwik
dzwoneczkw, modzi chopcy wryli sobie, ktry pierwszy si zarczy. Pord miechu i
artw ogaszano w ten sposb poficjalnie przysze maestwa.
Na dole pachniaa sodka koniczyna. Tu, w grze, Reina nie czua nic oprcz metalicznej
woni rozgrzanych ska.
- Co si z ni stao?
- Ja si ni zajm, ty si baw. Znasz tu przecie prawie wszystkich.
Benjamin umiecha si. Jego przyjaciel jest taki oywiony, nigdy nie widzia Rafaela w
podobnym nastroju. Co mu si mogo sta? Benjamin rozmawia dugo z pewnym znajomym z
czasw szkolnych, ktry zosta szkutnikiem i pracowa przy budowie krlewskiej floty. Rzadko
przyjeda do domu, poniewa nie zgadza si z macoch.
Rafael dostrzeg Rein ktem oka. Wymkna si niczym kot i znikna za naronikiem
domu. Dopiero w chwil pniej podnis gow, patrzy na zbocze gry, strome i liskie.
Spostrzeg jednak, e znajduje si tam wska cieka, widoczna z daleka za brzozowym
zagajnikiem i kpami pachncych gogw. Reina po prostu ucieka.
Nie bardzo chcia za ni i. Powinna sama znale drog. Przyglda si rozemianej
Ingalill, ktra chodzia z duym kuflem w rce, podnoszc szerokie spdnice tak wysoko, e
wida byo kolana. Rafael zauway, na kogo ona patrzy, i ze zoci przekn lin. To moe
doprowadzi do awantury. Letni wieczr robi si coraz chodniejszy, chocia Rafael wiedzia, e
nie wszyscy wyczuwaj t zmian. Czy Reina wie o Ingalill? Czy dlatego ucieka?
Ingalill uwiesia si na szyi przybranego syna swego ma. miaa si do niego i robia
sodkie miny. Rafael mia wraenie, e nikt tego nie zauwaa. Ale oczy Arilla Storlendet byy
zimne i martwe, a prawa rka draa...
Rafael znowu gono przekn lin.
W gowie mu huczao.
Jakie to dziwne, dlaczego stoi tutaj, na tym prostym chopskim weselu, i syszy piew
chru, ktrego kiedy by czonkiem, jego gos miesza si z innymi pod wysokim sklepieniem
katedry?
Kroki Rafaela byy cikie, mimo to chwiejne. Chcia do nich podej, rozdzieli ich,
powiedzie, e...
Benjamin zapa go za surdut. Spojrza Rafaelowi w oczy, pewnie tak samo byszczce jak
jego.
- Na zdrowie - zawoa Benjamin wesoo. - Wypijmy za mio, mj przyjacielu!
Rafael umiechn si blado. Czyta w oczach Benjamina co, czego od bardzo dawna tam
szuka.
Teraz jednak bal si, odczuwa w sobie taki chd, e nic nie byo w stanie go rozgrza.
Zapad zmierzch, a nic si nie stao. Ludzie jedli z apetytem i pili. Wci wynoszono
nowe dzbany i butelki. Muzykant znikn w zarolach po tym, jak w rodku skocznego taca
spad ze swojego stoka. Sycha byo, jak dugo oprnia odek. Potem znowu si zjawi z
wielk chustk w rce. Umiecha si dzielnie, chwyci smyczek i zacz gra.
Ludzie krzyczeli radonie.
Coraz czciej czstowali go wdk. Podawali mu coraz wicej wdki. Dwiki
zawodziy aonie midzy wysokimi grami coraz bardziej dzikie, niekiedy przejmujco
faszywe.
Rafael cierpia.
To szalestwo, mylaa Reina. To przedstawienie, co nierzeczywistego. Waciwie nie s
ludmi ci wirujcy tam w dole. Robi sodkie miny i miej si, ich gosy mieszaj si i cz w
koszmarn kakofoni. Tylko ja istniej naprawd. A oni nie wiedz, e...
Oddychaa ciko, ale staraa si nie mruga. Chciaa patrze. Prbowaa zrozumie.
Jaka para znikna za drzewami. Za inn par sza ciek za zabudowaniami. Teraz kobieta stoi
i pacze, a mczyzna jakby ucieka od niej z kapeluszem w rce. Zmierza w d, w stron
rzeczki.
Biaa koszula Arilla bya dla niej jak znak, zwaszcza gdy zgasy ostatnie promienie
soca. W ten niebieskawy wieczr wiecia przed ni niczym ksiyc. Ingalill chodzia za nim,
przez cay czas, krok w krok. Take to Reina ledzia jak nierzeczywiste przedstawienie, bez
adnych uczu.
ROZDZIA V
Wtedy Arill zacz bi Ingalill, dugo, z tak straszn si, e gdyby czterej mczyni nie
wyrwali si w kocu trzymajcym ich onom i nie obezwadnili go, z pewnoci byby j zabi.
A najgorsze byo to, opowiadali potem ludzie, e Ingalill umiechaa si jeszcze wtedy,
gdy spada na ni ostatni cios. Uderza j w gow, pod oczami, krew sikaa na wszystkie strony,
ale mikkie wargi pozostay nietknite. No i ona si umiechaa. Szeptaa co do niego.
A potem, kiedy kobiety przybiegy z obrusami zdjtymi ze stow, by okry jej wstyd,
szeptaa do nich:
- Wiecie, on zwariowa. On zwariowa na moim punkcie.
On zwariowa.
Ludzie gadali jeszcze dugo po tym, jak rany Ingalill si zabliniy i dugo po zoeniu
Gjerta w ziemi. Kiedy nadesza jesie, nie byo ju adnych wtpliwoci. Od dnia wesela Arill
Storlendet nie zachowywa si jak normalny czowiek Z nikim nie rozmawia, ani razu nie
pokaza si w kociele. Zajmowa si tylko prac, mia jakie wielkie, nikomu niepotrzebne projekty, ludzie, mwic o nim, wolno krcili gowami.
Porodku swojego pola zacz kopa wielki d. Wydobywa kamienie, wyrywa pnie z
korzeniami, zajmowa si tym przez wiele tygodni, przegania suce, ktre przynosiy mu
jedzenie, nic nie bra do ust.
Schud, nie przejmowa si tym, e broda rosa jak chciaa, bya brudna i pozlepiana.
We wrzeniu przyszed do niego lensman i powiadomi, e jeli Arill wkrtce nie zacznie
si zachowywa przyzwoicie, to ting te nie bdzie mia problemu z wydaniem orzeczenia. Moe
mu zosta odebrany majtek, a on bdzie umieszczony w tym samym miejscu, co jego zmary
ojciec.
Arill dugo przyglda si urzdowej osobie, a pniej lensman gotw by przysiga, e
widzia w jego oczach bysk rozsdku. Nienawi i gorycz, owszem, lecz take rozsdek.
Tak wic lensman utwierdzi si w przekonaniu, e byoby bdem pozwoli Ingalill
przej po zmarym mu odpowiedzialno za majtek Arilla Storlendet.
Brak jeszcze ponad roku do jego penoletnoci. Lensman uwaa, e w tym czasie ona
mogaby narobi wielkich szkd.
Tylko e on wci kopie t ogromn dziur na swoim polu... Kopie kadej nocy, sam,
szpadlem...
To z pewnoci dzieo szaleca.
Nie poprawia te sytuacji fakt, e z tak obojtnoci odnosi si do wasnej osoby, e
pozwala brodzie rosn, jak chce, e prawie si nie myje. Arill unika ludzi, jedyne, co sprawiao,
e pojawia si czasami wieczorem w Dosen, to potrzeba kupienia nowej porcji wdki.
Nie jest dobrze z modym dziedzicem Storlendet.
Pewnie te i nie poyje wystarczajco dugo, by rzdzi wasnym majtkiem, szeptali
ludzie.
Moe dlatego obieca zbudowa koci, jak tylko dostanie swoje pienidze.
Bo chce kupi sobie zbawienie.
Kusi w ten sposb Pana Boga!
Ludzie krcili gowami.
Musiao mu si naprawd pomiesza w gowie, e ma odwag prowadzi taki handel z
samym Panem.
Johanna przygldaa si wszystkiemu z pewnym napiciem. Co te to bdzie? Czy Arill
Storlendet sam si stara, przyzna jej racj? Czy ze moce rzdzce tym rodem s na najlepszej
drodze do samounicestwienia?
Tak wanie mylaa.
Ju zaczynaa oddycha z ulg.
Z pewnoci wkrtce bdzie po wszystkim.
Reina i Aurora wspinay si na drzewa po czerwone owoce. To prawda, e znajduj si
wysoko, ale nie s ju takie kwane. Przymrozki w cigu kilku ostatnich dni sprawiy, e owoce
jarzbiny stay si mikkie i sodsze. Akurat odpowiednie do smaenia i suszenia.
Ukaday czerwone kicie w starym koszyku, czyszczc je przedtem z gazek i zwidych
lici. Kiedy koszyk by peen, umiechny si do siebie nawzajem i ruszyy powoli w stron
domu. Ziemia nad strumykiem jeszcze nie zamarza, a trawa pod drzewami ya. Nie naley
jednak oczekiwa wielkiej aski dla kwiatw, ktre podnosz gwki pod oson lasu. Zima stoi u
drzwi. Zboe zostao zebrane, kapusta uoona w starannych rzdach w gbokiej piwnicy.
Rankami szczyt Molden ukazuje si w biaej czapie. wiey nieg pokryje hale ju
niedugo, niech no tylko nadejdzie zachodni wiatr i przyniesie wilgo.
- Ja wiem, e to nie najlepszy pastor, ale... ja powinnam wysa list. Daleko. I mama... nie
moe si o niczym dowiedzie. Kto inny ni on mgby mi pomc? On duo jedzi, zna ludzi... a
poza tym list z kocieln pieczci pewnie szybciej dojdzie na miejsce...
Reina nie odpowiadaa.
Aurora prawdopodobnie zamierzaa wysa list do Indii Zachodnich. Do swoich braci? Do
ojca? Nie... patrzya zaciekawiona na drobne rce przyjaciki. Byy zaniedbane. Zielony sok i
nasionka jarzbiny tkwiy pod dugimi, jasnymi paznokciami.
- Mogabym porozmawia z pisarzem. Chciaaby? Aurora umiechna si.
- Moe tak bdzie lepiej, masz racj. Tylko... mama nie moe si dowiedzie...
- Oczywicie, e nie. Ale, Auroro, nie ukrywam, e bardzo mnie zaciekawiasz...
- Wiem - odrzeka Aurora prawie szelmowsko. - Obiecuj ci, e jeli kto si o tym
dowie, to wanie ty, Reino. Ty... ktra ju tyle wiesz...
Ruszyy znowu w drog.
Wkrtce Reina zapomniaa o licie Aurory. Bo nastpnego ranka w drzwiach stan
Rafael z wiadomoci, e Benjamin ley chory w Kaupanger i prosi matk o lekarstwo na kaszel.
Nie, to nic powanego, tylko silne przezibienie. Nie, nie pluje krwi, nie ma te wysokiej
gorczki. Boli go gardo i nie moe pozby si kaszlu.
Johanna nie pozwolia mu wrci samemu, oznajmia, e te pojedzie i osobicie bdzie
pielgnowa syna.
Przestraszona, natychmiast zacza si pakowa. Reina przyja wiadomo ze spokojem.
Wiedziaa, e Rafael ma racj. Benjamin nie jest powanie chory. Wyczytaa to w oczach gocia.
Przyjecha tu ze wzgldu na ni.
- Widziaa nas - wyrzuci z siebie porywczo, kiedy usiedli przy kominku w izbie
chorych. Reina czstowaa go zwyczajn mleczn zup, ktr w tym domu jesieni i zim
wszyscy jadali na kolacj. Zblia si listopad.
Od razu wiedziaa, o co mu chodzi. Ale wszystko, co zdarzyo si w czasie wesela w
Fortun, owina jakby gst zason. On nie ustpowa.
- Ty to widziaa. I wiesz. Mimo to jednak nie wiesz. Jeli Rafael natychmiast nie
przestanie, to bdzie
musiaa przypomnie sobie tamten wieczr, a tego za nic nie chciaa. Biaa koszula Arilla
ju pojawia si przed jej oczyma i serce zaczynao bi bolenie.
Ale zamiast tego on zacz piewa. Umiechna si, bo jego twarz staa si czysta
1 spokojna.
- Kochaj mnie, na swj sposb...
Mwia do niego szeptem i bya przekonana, e mwi prawd.
On nie mgby jej kocha tak jak Arill. Ale te nie ma na wiecie drugiego mczyzny,
ktry by to potrafi.
- Ona musi wiedzie... eby nie czekaa na niego. Ona jest pikna... i moda.
- Co takiego jest do wiedzenia? - zapytaa Reina cicho.
- Benjamin... nigdy nie wrci do domu.
Rafael nie myla przy tym niczego zego. Ale jego sowa wywoay w Reinie
nieprzyjemny, zimny dreszcz.
- Nie, nie, on nie umrze. Nie to chciaem powiedzie, mwiem prawd, e to tylko
zwyczajne przezibienie. Ale on nigdy nie wrci do Aurory i ona powinna o tym wiedzie.
- Myl, e wie - mrukna Reina. Potem wpia w niego oczy.
- Ale ty, ty nie wiesz nic! Sprawia wraenie uraonego. Zaraz jednak znowu si
umiechn.
- Wiem wystarczajco duo. Tutaj...
Pooy sobie rk na piersi. Reinie zdawao si, e czuje uderzenia jego serca tak, jak on
je czu przez ty kaftan.
- Ja jestem taki witalny, Reino. Ty take powinna taka by! Czy ty te nie chcesz nikogo
kocha?
- Gupi dzieciak - powiedziaa z penym urazy umiechem i uderzya go lekko w rami.
On zapa jej rk.
- Ja tak myl, Reino. Jeli ty kiedy... ja kocham ci jak siostr i jak matk, jak bogini...
wszystko naraz. Czego wicej mogaby da? Od kogokolwiek? Reina wzruszona potrzsna
gow.
- Niczego - rzeka ochryple. - Niczego wicej, mj drogi przyjacielu.
Zadowolony pogaska jej szczup do.
- Znakomicie! A wic mimo wszystko rozumiesz. Boe, jak dobrze byo o wszystkim ci
powiedzie. Chocia sama i tak wiedziaa wystarczajco duo.
- Szczerze mwic, uwaam, e powinna mwi do mnie Knut. Bo tak przecie mam na
imi. Miaem niegdy...
- Dobrze, Knut.
Domylaa si, e nadszed czas, by zdj maski i opuci kurtyn. Przedstawienie jest
skoczone. Ale jutro zacznie si nowe, w nastpne dni take.
ROZDZIA VI
Sza zdecydowanym krokiem. Niebezpieczestwo mino. Ma teraz jeszcze przed sob
dziesi miesicy. To wystarczajco dugi okres. Nawet wicej ni wystarczajco. Przeraao j
tylko, e tym razem stracia dziecko, ktre nosia w sobie. I e Arill nie odwraca ju oczu, kiedy
napotka jej wzrok.
Jest na najlepszej drodze, by si wyrwa spod jej wadzy.
Zacz te je, suce uwaaj, e to dobry znak.
Zacz si goli, czesze wosy. Uczestniczy w naboestwach tak regularnie, e ludzie nie
maj ju o czym gada.
Kopie te nieustannie t swoj dziur. Jest ju tak dua, e pomieciaby stado krw.
Wykopan ziemi wywozi i rozrzuca na ugorach koo kamiennego osy-piska, tworzc w ten
sposb pola w miejscu, ktrego nikt nigdy nie by w stanie uprawia. Jest szalony, ludzie mwi
prawd.
Ale dla niej wci uyteczny.
Instynktownie przeczuwaa, e nie utraci swoich mskich si. A gdy tylko zganie w nim
ostatnia iskra oporu, zwycistwo bdzie po jej stronie. To, e przesta okazywa nienawi, jest
bardzo obiecujc zapowiedzi. Obojtno wobec niej, wobec ycia, wobec jedzenia i picia, to
znacznie atwiej przeama.
- Arill... przyniosam ci kolacj. Spisz?
Specjalnie mwia agodnym, niemal czuym gosem.
Usyszaa chrzst mocno krochmalonej pocielowej bielizny.
Pchna drzwi, ale byy od rodka zamknite na skobel.
- Stawiam wszystko pod drzwiami. Spokojnej nocy, Arill.
Potem odesza.
Wiedziaa, e to wprawia go w zakopotanie. Od czasu, kiedy umar Gjert, regularnie
prosia go o wybaczenie jej caego za, przysigaa, e natychmiast, gdy on uzyska
samodzielno, opuci wie
i znajdzie sobie jakie miejsce, w ktrym bdzie moga pokutowa za grzechy, suc
innym.
Nawet na te jej paczliwe proby nie reagowa, ale widziaa, e si jej ju nie boi.
Znakomicie.
Skoro udao jej si uzyska tyle w cigu zaledwie trzech miesicy, to z pewnoci dopnie
swego w cigu nastpnych blisko dziesiciu.
Id wita.
Wdowa Ingalill ze Storlendet poinformowaa pastora i jednego ze swoich opiekunw,
Bendika, e z uwagi na aob po zmarym mu pragnie odwoa wszelkie uroczystoci
witeczne w swoim domu. Rwnoczenie ofiarowaa pikny krysztaowy yrandol, ktry si
tylko pokrywa kurzem w piwnicy, na aukcj, z ktrej dochd mia zasili parafialn kas
ubogich.
Johanna zgrzyta pewnie zbami, ale protestowa nie moe. Arill zgadza si na wszystko,
wobec tego lensman mg zatwierdzi jej dyspozycje.
Nie powinna rezygnowa, chocia on nadal zamyka przed ni drzwi.
Powinna by mikka niczym wena nowo narodzonego jagnicia i aujca za grzechy jak
Ewa po grzechu pierworodnym.
Zanim nadejdzie wiosna, wie zrozumie, e Ingalill si zmienia.
Zanim nadejdzie ato, Arill nie bdzie chcia jej duej zna. A zanim odbd si jego
dwudzieste pierwsze urodziny, resztka chci do ycia opuci jego serce.
Wtedy nie bdzie chcia ju z ni walczy.
Wtedy bdzie go bardzo atwo uspokoi.
Chocia to moe szczcie, e dziecko w niej umaro. Zreszt nie wiedziaa nawet, kogo
oskary o ojcostwo. Ojcem bowiem by wdrowny sprzedawca monokli. Szczerze
powiedziawszy, dosy odpychajcy typ.
Crka Heleny wieczorami jadaa sama i pograa si w przyjemnych marzeniach.
Nic jeszcze nie jest stracone.
Fakt, e Gjert umar, w gruncie rzeczy przybliy jej zwycistwo.
A kiedy kto opowiedzia Arillowi, e Reina w Dosen caowaa na poegnanie obcego
mczyzn... wtedy Ingalill utwierdzia si w przekonaniu, e tym razem wszystkie moce s po
jej stronie.
I e to, co utracia i co przecierpiaa z powodu swojej nieznonej przyrodniej siostry i jej
matki, zostanie pewnego razu wynagrodzone!
Bdzie nie tylko zarzdza wielkim majtkiem jako wdowa po Arillu, chciaaby rwnie
nawiza stosunki ze wszystkimi, ktrzy co w Lyster znacz. Johan-na wci cytuje sowa Biblii
i osdza ludzi. Teraz bdzie si moga przekona, e bycie tak nieskaziteln
i szlachetn osob moe si zemci. Ze nikt nie powinien si uwaa za wolnego od
bdw, za wycznie cnotliwego, obdarzonego dobrym sercem, ofiarnego, chodzcego zawsze z
podniesionym czoem.
Tacy ludzie po prostu nie istniej.
A zreszt do tego rodzaju ludzi inni garn si chtnie, kiedy potrzebuj pomocy, potem
jednak czuj si upokorzeni.
Nawet nie zdajc sobie z tego sprawy, mieszkacy wsi bd szuka jakiego sposobu, by
poniy Johann, by obrzuci botem jej surow twarz. Wyrwa gar wosw spod jej zawsze
starannie upitego czepka!
Trzeba tylko troch poczeka.
Siedzie cicho tak dugo, jak to konieczne, i czeka.
Wiej teraz przyjazne wiatry, a Ingalill od dawna wie, e podczas sztormu lepiej si
pochyli, ni pozwoli, eby wichura przewrcia czowieka na ziemi.
Reina woya do maego plecaka par grubych, wenianych skarpet. Zdawaa sobie
spraw z tego, e powinna zabra wicej ciepych ubra, ale nie bya w stanie. Zmarznie, to
zmarznie. Nie baa si zimna. Poza tym grudniowe soce wci wieci nad szczytami gr i
otacza je rowym, migotliwym wiatem. Reina wybieraa si w gry. Nie ma jeszcze zbyt duo
niegu, tyle tylko, ile trzeba, eby narty niosy. Sucy z Hansethaugen powiedzieli jej, e
powyej granicy drzew mona porusza si swobodnie. Upolowali wiele biaych zajcy i szarych
przepirek. Lisy oprawili na miejscu, widziaa pikne, gste futra.
To myliwi natchnli j t myl, ale w tym samym momencie, kiedy podja decyzj,
uwiadomia sobie, e dojrzewaa ona w niej od dawna.
Wybieraa si w gry, teraz, w rodku zimy, kiedy wszystkie domy pachniay krwi wi
i wieo pieczonym chlebem.
wita nic dla niej nie znacz.
Chciaa szuka czego cakiem innego, zamierzaa odnale spokj.
Johanna protestowaa i pakaa.
- Czy tobie si cakiem w gowie pomieszao, moje dziecko? Nie moesz wyruszy w
drog teraz przy tym trzaskajcym mrozie! A co bdzie, jeli zerwie si nieyca? Ko
zamarznie, nie moesz...
- W takim razie pjd na nartach.
- Na nartach? C to znowu za gupstwa, kobiety nie uywaj nart!
- Ha! Skoro chopiec z Hanset mg towarzyszy myliwym, to ja si te naucz tej
sztuki.
- Reina, ja nie pojmuj... teraz w czasie najwikszej pracy! I szpital peen jest chorych na
puca! Jeste mi potrzebna, ja...
Reina patrzya z uporem na matk.
- Na pewno sobie poradzisz. Tylko kilka dni. Odmw jeszcze jeden pacierz, matko, to
odzyskasz si!
Zoliwy ton crki zamkn Johannie usta.
Instynktownie zoya donie: Boe kochany, zatrzymaj j! Nie pozwl jej i, nie pozwl
jej zamarzn na mier... Boe, przywr jej rozsdek! Nie pozwl, by diabe j opta.
Reina wysza z domu w poudnie, ani razu si nie obejrzaa.
Johanna bez si opada na aw. Tylko Emmi prbowaa j pociesza.
- Reina jest taka jak jej ojciec. Ucieka od ludzi, kiedy nie moe sobie poradzi z mylami.
On te taki by, chyba pamitasz? On te chodzi w gry, eby si uspokoi, oczyci... kiedy
wrci do domu, bdzie radoniejsza, zdrowsza. Johanna mrukna niechtnie:
- Jej ojcu nie mog ju pomc. Ale jej nie oddam, dopki...
Emmi jkna bezsilnie.
- Johanno, blunisz przeciwko temu Bogu, ktrego, jak mwisz, kochasz. Kim jeste, e
uwaasz, i moesz kadego zbawia? Zbaw przede wszystkim siebie, uwolnij si od tego
ponuractwa. Zrb to, zanim zgorzkniejesz jeszcze bardziej!
Johanna powiedziaa, e chce zosta sama.
Emmi nie ustpowaa jednak, zawoaa natomiast pozostae kobiety i oznajmia im, e
decyzja, ktr podjy, jest chyba jak najbardziej suszna.
A kiedy nastpnego ranka Johanna przysza do nich bardzo wczenie, wiedziay, e czas
zaczyna nagli.
Oto skalny nawis, pod nim puste miejsce niczym ziejca dziura, jakby usta gry. Drzewa
stay teraz nagie i cienkie, niczego nie ukryway.
Zerwaa z ng narty i zacza si wspina. Draa z napicia. Co jej mwio, e jest na
waciwej drodze.
Skalny nawis wprost ttni dla niej yciem, chocia tylko par kawakw nie dopalonego
drewna wiadczyo, e jacy ludzie szukali tutaj ostatnio schronienia.
Usiada w gbi tu pod skaln cian, tam gdzie, jak wiedziaa, pewnego razu Kirvi
musiaa ciepem wasnego ciaa ogrzewa kamienie. Przymkna oczy w nadziei, e pojawi si
wizje.
Liczya na to, e ukae jej si twarz Kirvi, e usyszy mamroczcy glos starej. Moe
zobaczy te dziwne obrazy, jakie fragmenty z ycia Kirvi, takie jakie kiedy przepeniay umys
Raviego, a on nie wiedzia, co mogyby oznacza.
Jej jednak ukazaa si inna twarz.
Moda kobieta, o ciemnej skrze, bkitny blask otacza wosy. Miaa dugie, szczupe
rce i nogi, ubrana bya w bardzo skpy kostium. W jej wosach Reina widziaa som i jakie
paprochy, kobieta sprawiaa wraenie zaspanej. Podesza jednak do Reiny, rce miaa ostre
niczym szpony.
- Daj mi swoje serce! Musz je mie. Zrozum, ono naley do mnie. Jestem lenym
demonem, bd ci ciga, dopki nie padniesz... padniesz...
Staa na kamieniu tu przy nawisie. Staa akurat w tym miejscu, na ktre kiedy wspia
si Reina. Razem z tat.
- Serce - szeptaa kobieta. Ale jej wargi si nie poruszay. Wbijaa paznokcie w ciao
Reiny, cho nie byo wida krwi. Rce wwiercay si w ni, jakby czego szukay. - Serce...
Reina chciaa si broni, chocia ta wizja nie sprawiaa jej blu. Widziaa sam siebie, jak
prbuje odepchn kobiet, ale to jej si nie udao.
Mimo wszystko upada. Spadaa i spadaa, zdawaa sobie spraw z tego, e pod ni
znajduje si rzeka.
Woda.
Ogarna j panika, usyszaa wasny krzyk. Wtedy znowu pojawia si twarz tamtej
kobiety, umiechnita...
- Nie wiem. Moe jej serce po prostu uwido? A moe to jest to, o czym ludzie mwi
zatruta dusza?"
Diana przeczesywaa palcami wosy Emmi, potem zacza je zaplata.
- A moe powinnimy wezwa pomoc? Z Kopenhagi. Moe oni potrafi j wyleczy...
Emmi podniosa wzrok, napotkaa zatroskane oczy Diany z agodnym umiechem.
- Nie sdz, eby to byo moliwe. Ona chyba musi si sama wyleczy. Jest przecie
najlepsz lekark!
- Ale my moemy jej pomc.
- Tak, mogybymy jej pomc. Gdyby nam pozwolono.
- Najwaniejsze, eby przestaa ciga te swoje diaby.
- Dopki je widuje, dopty istniej.
- Mylisz, e Reina te zostaa tym dotknita? Emmi wpatrywaa si w podog.
- Nie wiem. Ale nie sdz. Ona si nie boi. Reina nie sucha te zbyt uwanie gadania
pastora. Ale po prostu j podejrzewam o to, e odkrya, i diaby wcale nie istniej.
- Tak mylisz? - Teraz Emmi si rozemiaa.
- Nic nie myl. Musimy po prostu czeka i patrze. Diana westchna.
- Wanie to przyprawia mnie o szalestwo. Czekanie! Cae ycie jest przecie wycznie
czekaniem! eby tylko byo bardziej podobne do ksiki, eby czowiek mg zajrze na ostatni
stron i...
Emmi zachichotaa i zapalia cygaro.
Niebieski dym sprawi, e oczy Diany zaczy zawi, ale nie przyszoby jej do gowy,
zakaza Emmi tego wieczornego rytuau.
- Wszystkie ksiki powinny mie odpowied na ostatniej stronie. ycie te! Kiedy
czowiek si rodzi, powinien si dowiedzie, jakie sprawy ma do zaatwienia. Jasno i wyranie.
Wtedy byoby te chyba atwiej umiera!
Emmi zadraa.
- Ty mj may guptasie... sdz, e jest dokadnie tak, jak mwisz! Czy kiedykolwiek
widziaa co mdrzejszego ni oczy nowo narodzonego dziecka? I czy kiedykolwiek czytaa
ksik, w ktrej caa historia nie jest waciwie opowiedziana ju w pierwszym rozdziale?
Diana westchna.
- Teraz sobie ze mnie artujesz. Chod, idziemy spa. Popadymy w zanadto filozoficzny
nastrj dzisiejszego wieczoru...
Emmi chrzkna i uciskaa Dian mocno.
- Tak ci kocham - umiechna si z szeroko otwartymi oczyma.
ROZDZIA VII
Zdawa si by tak blisko. Oddycha w rytmie gr, znajdowa si w tym miejscu, jakby
fakt, e niegdy ogldali oboje ten sam widok, mg go tu przywrci.
Reina pochylia si do przodu, opara si na dugim kiju, ktrego uywaa do kierowania
nartami na zboczu. On tutaj jest.
Odczuwaa to bardzo wyranie, miaa wprost wraenie, e wystarczy si odwrci i
zapa go za rk.
Wrci tu na grskie pustkowia, gdzie soce wiecio biao ponad zimowym
krajobrazem, w miejscu gdzie zoy znowu swoj dusz. Wchaniaa w siebie jego obecno,
smakowaa j, czujc, e zy spywaj po zmarznitych policzkach. Z radoci.
- Tatusiu... nie odszede ode mnie. Nie zrobie tego... jeste tutaj, teraz wiem...
Posza jeszcze kawaek, wspia si na niewielkie wzniesienie. Plecak jej nie ciy.
Soce nie dawao ciepa, ale si umiechao. Reina znalaza jaki duy kamie, o ktry moga si
oprze. Odpoczywaa tam z tym ostrym wiatem w oczach i czua, e serce coraz bardziej i
bardziej przepenia rado.
Przyjcie tutaj to jedyna rozsdna rzecz, ktr moga zrobi. Gry, rozlege horyzonty, to
wszystko przepdzio z niej ze myli. Wszystkie te puapki, w ktre si zapltaa.
Spodziewaa si, e bdzie tu jeszcze bardziej wieo, e pjdzie si lej, e zimny grski
wiatr zdoa j moe uspokoi. Poza tym zawsze dobrze jest zmczy ciao, napi wszystkie
minie i cigna do granic wytrzymaoci. Wywoa guchy, miarowy bl, ktry odsuwa na bok
wszystko inne. Przynajmniej na chwil. Teraz jednak minie jej nie bolay. Gorzka tsknota,
ktra wci tkwia na dnie jej duszy, zostaa jednak uleczona.
On jest tutaj.
Blisko.
Reina wystawia twarz ku socu i rozemiaa si.
Twarze chorych porobiy si jeszcze bledsze i krewni zabrali ich do domu. W wikszoci
dworw trway gorczkowe przygotowania do wit, ci, ktrzy nie posiadali nic wasnego, zajci
byli porzdkami w domach i zabudowaniach innych. Pokrzywieni starcy, chorzy modzi ludzie
czy inni, ktrzy tylko zawadzali w tym okresie, bywali czsto wysyani do Vildegard.
Tym razem Emmi informowaa, e pani Johanna sama jest chora. Niech wic wracaj do
swoich, jeli to moliwe.
Na dzie przed Wigili wielka sala chorych opustoszaa. Jednego niewidomego chopca z
nog pokryt ranami podobnymi do parchu musieli odstawi do przytuku dla ubogich. Pastor
przyj star, umierajc kobiet, prawdopodobnie dlatego, e Diana nie pozostawia mu wyboru.
Dwaj gorczkujcy starzy bracia zostali zabrani przez gospodarza z Klokkarnes, ktry musia
zrobi co dobrego dla zadouczynienia za zerwane maestwo.
Emmi klaskaa w rce, jakby chciaa strzsn z nich resztki kurzu po chorych.
- Nareszcie spokj. Nie rozumiem, skd Johanna bierze na to siy. C, pewnie jej te
tych si brakuje. Teraz, kiedy Reina wyjechaa... suce nie dayby sobie same rady. Zreszt je
te odel na wita do domw!
Szybko i bez haasu Vildegard pozbyo si rwnie suby.
Tylko jedna dziewczyna, ktra nie miaa dokd pj, zostaa i ona bdzie gotowa
paniom proste, witeczne dania.
Johanna spaa w swoim mieszkaniu, mijay godziny, potem doby, sen przeryway jedynie
regularne odwiedziny Dorte, ktra prbowaa wla w ni par yek ciepej zupy.
- Potrzebuje odpoczynku - oburzaa si Emmi. Ale Diana znaa j zbyt dobrze, widziaa
bysk lku w oczach tamtej. Tylko Astrid si nie baa. Rce opara na szerokich biodrach i
obserwowaa kade najlejsze drgnienie na twarzy Johanny.
- Dochodzi do zdrowia. Sen to lekarstwo.
Aurora take bya spokojna. cia kwiat z jedynej roliny, jaka jeszcze przetrwaa w
duym hallu w Zamku Marji. Pozostae zginy z zimna ub z braku wiata i wody.
Czerwony kwiat pyszni si teraz na nocnym stoliku Johanny.
Kiedy zegar Karla na dole uderzy pi razy, Emmi westchna.
- Ona wrci chyba dzi wieczorem. W kadym razie jutro.
Pozostae przytakiway.
- Powinnymy si troch przespa. Ja zostan z ni na noc.
Emmi przygotowaa sobie posanie na sofie pod zachodni cian. Tutaj ledwo byo
sycha saby oddech Johanny. Wkrtce i opiekunka zasna twardo.
Johanna otworzya oczy w ciemnym pokoju i uwiadomia sobie, e sny jej nie drczyy.
Ostronie wstaa, zaskoczona, e nie krci jej si w gowie. Metaliczny smak w ustach wiadczy,
e dostaa wyjtkowo du porcj lekarstwa.
One mnie upiy. Jak dugo to trwao? Dlaczego?
Przecigna si ostronie, zauwaya, e ma na sobie czyst koszul. I e wosy te s
do czyste, zaplecione w warkocz sigaj a do pasa. Czy naprawd a tak urosy... ?
Niemal instynktownie zacza je na nowo zaplata. cile i mocno, potem zwina
warkocz w twardy kok. Poczua bl skry na gowie, nie byo to, przyjemne. Ale nie pamitaa,
by w cigu wielu ostatnich lat upia wosy inaczej.
I wtedy zrobio jej si sabo. Nie jest dobrze tak sta z podniesionymi wysoko rkami.
Opada na krzeso przy ku i dopiero teraz zauwaya Emmi, skulon pod brzow
kodr i bardziej ni kiedykolwiek przypominajc przestraszon wiewirk, uciekajc przed
jakim potworem.
Johannie chciao si pi.
Nalaa sobie wieej wody z karafki przy drzwiach i pia apczywie. Poczua si
lepiej. Teraz moga ju myle.
Ile czasu zostao do brzasku? Nie odwaya si odsun cikich zason, bo okno
znajdowao si tu przy gowie Emmi. Co si stao, e si ni zajy? Czyby zemdlaa? A moe
si skaleczya?
Nie. Ciao byo cae i zdrowe, czua si dobrze. Domylaa si tylko, e musiaa by
bardzo wyczerpana.
Johanna przymkna oczy i prbowaa sobie co przypomnie. Wiedziaa, e s lekarstwa,
ktre mog na jaki czas odebra czowiekowi pami, przewanie dla jego dobra. Musiay jej
da tej samej mieszanki, ktrej uywa si przy wikszych operacjach. Dla znieczulenia silnych,
modych ludzi.
Opium, waleriana, moe troch nalewki z lulka czarnego. Wszystko zmieszane z czystym
alkoholem stanowi mieszanin, ktra wikszo ludzi po prostu rzuca na ziemi. Problem polega
tylko na tym, e niekiedy silnie dziaa na serce, ktre moe przesta bi.
Przyoya do do swego serca. Bilo pewnie i zdrowo.
Dlaczego one to zrobiy?
Chciaa obudzi Emmi i zapyta. Zamiast tego popchna drzwi, przekonaa si jednak, e
z zewntrz zostay zamknite na skobel.
Wobec tego pooya si na ku i prbowaa co zrozumie. Po duszym czasie
uwiadomia sobie, jak bardzo musiaa by oszoomiona.
Reina!
Krzykna cicho i obudzia Emmi.
- Gdzie jest Reina? Co si z ni stao? Odpowiedz mi, natychmiast. Czy to dlatego wy
mnie...
- Nie, nie... spokojnie, Johanno... Reinie na pewno nic si nie stao.
- Czy ona tu jest?
- Spokojnie... posza na ma wycieczk. Johanna zamkna oczy, opada na wilgotn od
potu pociel.
- W gry... - wymamrotaa. Bl j dawi. - Ona posza...
Emmi okrya Johann kodr.
- Reina przywyka do takich wycieczek. A pogoda jest wspaniaa. Dzisiaj Wigilia,
Johanno...
Trzy dni. Cztery? Nie bya pewna.
Policzya jednak, e musiaa trwa w upieniu co najmniej przez trzy doby.
- Reina na pewno dzisiaj wrci. Daam wolne sucym i parobkom na cae wita,
Johanna. Poniewa ty... zachorowaa.
- Ale co z tamtymi? Kto si nimi opiekuje? Emmi macierzyskim gestem poklepaa j po
policzku.
- Odesaam ich do domu. Albo do innych dobrych ludzi. Nietrudno jest prosi, kiedy si
wie jak!
Johanna zamierzaa protestowa, ale Emmi cigna dalej swoje:
- Bardzo ich rozpucia. Ludzie podrzucaj tu swoich starcw, bo nie chc si nimi
opiekowa. A ty sama prowadzisz i dom wariatw, i przytuek dla starcw! Nie tak to miao by,
Johanno. Jeste akuszerk!
Johanna tylko westchna.
Moe i Emmi ma racj. Kto jednak potrafi zatrzasn drzwi przed nosem takim
biedakom?
Moe i Johanna miaa racj, bojc si nas ze Storlendet. Moe to naprawd przeklestwo.
Grzechy przodkw...
Straci wszelk ochot wejcia do rodka, midzy te grube kamienne ciany, po to, by
wysucha przesania mioci.
Sam zamierza zbudowa koci.
Teraz zrozumia, e jest za pno.
Zapomnia o koniu, na ktrym tu przyjecha, poszed do domu drog, w gowie kbiy
mu si najrozmaitsze myli. Niektre pikne, proste i czyste.
Ingalill uznaa, e czas nadszed.
Dzi wieczorem on si do niej umiecha, moe pod wpywem witecznego nastroju.
Byli sami przy dugim stole w paradnej izbie. Helena i Bendik maj przyjecha dopiero w
czwarty dzie wit. Suce jady w kuchni razem z bezdomn staruszk, ktr musieli wzi do
siebie na Boe Narodzenie.
Popatrzya mu w oczy, potem odwrcia wzrok.
- Arill, ja... jest taki spokojny wieczr. Czuj, e ty mi wybaczye.
- Co wybaczyem?
Dobrze wiedziaa, e to tylko prba.
- No... moj podstpn gr. To ja zmusiam ci, eby zrobi to... przeciw naszemu
dziecku.
Widziaa, e zblad. Wspomnienia widocznie wci s bardzo bolesne.
- Arill... ja wiem, e to byo ze. Wszystko, co zrobilimy, byo ze. Ale najgorsze to
wanie to... dziecko, ktre zamordowalimy. Nasze dziecko...
Skierowaa spojrzenie w d, on poszed ladem jej wzroku. Wiedzia, co ludzie gadaj.
e ona znowu jest brzemienna. Nie przejmowa si tym. W kadym razie to nie jego dziecko. I
nie Gjerta, tego by pewien. Ale Ingalill jest wdow po jego wuju. Jeli nikt nie zgosi swoich
ojcowskich praw, dziecko zostanie przypisane Gjertowi, tak nagrod dostanie wuj za wszystko,
co zrobi.
Usiada wygodniej na mikkim krzele.
Pooya rk na brzuchu.
- To dziecko... powinno by darem.
- Od kogo? - zapyta cierpko.
Odskoczy jednak zdjty lodowatym dreszczem, kiedy ona rozebraa si i zobaczy jej
paski brzuch. Umiechaa si do niego.
- To dziecko rwnie mnie opucio ju dawno temu. Kamaam... znowu.
- Wszystko mi jedno - mrukn i ugryz j mocno w ucho.
Nie miaa ju nad nim adnej wadzy. I nie bdzie miaa, nawet gdyby ten pozbawiony
uczu akt naprawd doprowadzi do poczcia nowego ycia.
No i...
Zawsze mia ochot eglowa po morzach.
A przyjaciel, ktrego spotka na weselu Idy, obieca, e zabierze go ze sob, kiedy bdzie
wyjeda po Nowym Roku.
ROZDZIA VIII
Pisarz osobicie przyszed z dokumentami. Gdyby nie to, Johanna nie zrozumiaaby
niczego z tej caej sprawy.
Byo jednak napisane, jasno i wyranie, atramentem, ktry nie mia wicej ni dwa dni.
- Oczywicie, spraw trzeba przedstawi na tingu. Poza tym trzeba poczeka dwa
tygodnie na zgoszenie si ewentualnych spadkobiercw. W tym przypadku jednak... myl, e
nic takiego ci nie grozi. Storlendet naley do ciebie.
Johanna wpatrywaa si w twarz starego urzdnika. On duo widzia. By wiadkiem i
wielu ludzkich radoci, i wielu nieszcz.
Wygranych i przegranych.
Zna ca histori lepiej ni ktokolwiek inny.
- Czy naprawd wszystko zrozumiaa, pani Johan-no? - zapyta ostronie, gdy milczenie
si przeduao.
Johanna odpowiedziaa bezbarwnym gosem:
- Owszem, dzikuj. To znaczy, e Arill Storlendet przepisa cay swj majtek na...
mnie. Na nas...
Pisarz potwierdzi.
- Potrzebujemy jeszcze tylko podpisu jego opiekuna. Twj ojciec... to trudna sprawa,
mamy jednak dobrych wiadkw. e by w peni wadz umysowych i...
Johanna zerwaa si z miejsca.
- Moe pisarz miaby ochot, kieliszeczek na wzmocnienie. Mam gdzie troch
francuskiego koniaku...
Stary urzdnik otworzy usta. Wszyscy wiedzieli, e w tym dworze nikogo bez powodu
nie czstuje si mocniejszymi napitkami.
Rozumia jednak, e nawet taka silna i uwaajca kobieta jak Johanna potrzebuje czasem
czego specjalnego.
- Owszem... dzikuj.
Johanna wypia zawarto malekiego krysztaowego kieliszka. Byy na nim jakie
oznaczenia, prawdopodobnie suy do odmierzania lekarstw. Pisarz patrzy niespokojnie, jakie
wielkie s teraz jej oczy. Podobno bya chora. Czy mona si dziwi, e to wszystko wywoao w
niej szok?
Ale Johanna umiechna si blado.
- Prosz pozwoli, e zawoam crk. Ona powinna si o tym dowiedzie jak
najszybciej...
Pisarz chrzkn.
- Tutaj jest co jeszcze... zanim ona przyjdzie. Co, co raczej nie jest przeznaczone dla jej
uszu...
Johanna spostrzega, e si leciutko zarumieni. Moe to alkohol tak na niego dziaa, e
czerwieniej mu uszy?
- Tu jest napisane... eby, jeli to moliwe, zadbaa, by twoja crka swoj pierwsz crk
ochrzcia imieniem jego matki. J nazywano...
- Ja wiem. To chyba bdzie moliwe.
- W kadym razie to imi ma by wymienione w papierach. Nie trzeba go uywa na co
dzie... to jedyny warunek, jaki on stawia. Prosi, ebym si pod tym podpisa. Powiedzia
jednak, e twoja obietnica mu wystarczy. Ufa ci.
Johanna prychna. Poczua jednak jakie drgnienie w piersiach. On jej ufa. Ach, tak?
Wiercia si niespokojnie na krzele.
- Czy co jeszcze?
Pisarz odsun od siebie papiery.
- Ju nic, pani Johanno. Dwr, grskie pastwiska, wszystkie wierzytelnoci i dzierawy,
s twoje. Moesz tym swobodnie rozporzdza. Moe twj syn osidzie teraz w Storlendet?
Sysz, e jest bardzo zdolnym rzemielnikiem, ale...
Johanna wstaa.
- Teraz przyprowadz Rein.
- To znaczy, ona tu jest? Zdrowa? Johanna odwrcia si w drzwiach zdziwiona.
- Tak. A co?
- Nie, nic, ludzie mwi... e posza w gry, e by moe zamarza na mier... nie
widziano jej od jakiego czasu.
- Babskie gadanie - ucia Johanna.
cian, ktra zamykaa nowe pomieszczenie od strony wschodniej, tworzc, jak to Johanna
okrelia, archiwum".
To pomieszczenie mogo by te wykorzystywane na wypadek, gdyby wiele kobiet naraz
potrzebowao pomocy. ko mona postawi porodku tak, by byo dojcie z kadej strony
rodzcej. Fakt, e ciany zabudowano pkami na ksiki i papiery, nikomu na pewno nie bdzie
przeszkadza.
W lutym rozesza si pogoska, e Arill opuci wie.
Powinnam si bya tego spodziewa, mylaa Johanna. Zreszt nie.
Wygldao na to, e Reina nie zareagowaa jako szczeglnie na te wiadomoci. Johannie
sprawio to prawdziw ulg.
Niezalenie od tego co czua, nasta czas powanego zastanowienia si. Jeszcze tego
samego dnia, kiedy mniejsza izba bya gotowa, przyniesiono kobiet, u ktrej zaczyna si pord.
Spodziewaa si blinit, pierwsze dziecko byo le uoone.
Arill postanowi pojecha na wasnym koniu do Marifjora, chocia cieki w tamt stron
byy prawie nieprzejezdne. Ko jest dowiadczony, niczego si nie boi, chopak mia jednak
wraenie, e zwierz przyglda mu si zdziwione. Czyby wiedzia, e jego pan chce dalej
pojecha sam? e nie zamierza ju wrci do domu?
By moe, pomyla Arill wzruszony.
Rce trzymay konia mocno w cuglach, chocia jedziec w gbi duszy by spokojny.
Jak dobrze jest niczego nie odczuwa.
Zreszt nie, czowiek nie powinien tak myle. Jeli dzieje si co dobrego, czowiek
powinien to odczuwa.
Umiecha si blado w stron szarobkitnego nieba, nagle usysza, e piewa jaki ptak.
A przecie do wiosny jeszcze daleko.
Zanim na tych gazkach pojawi si pki, on bdzie daleko std.
Na morzu?
Mia spotka swego przyjaciela w Bergen, zamierza tam dojecha z pewnym adwokatem,
ktry przyby do Lyster wyjani jakie sprawy u pisarza.
Ostatni kawaek drogi do nabrzea pozwoli koniowi i swobodnie. Na dole zawsze
krcili si jacy ludzie. Zaadowywano kutry, due magazyny zboowe przycigay do siebie
ludzi z wielu wsi. Std te wysyano kutry ze skrami do miejsc targowych, tutaj przychodziy
adunki wszelkich rzeczy niezbdnych ludziom nad fiordem.
Widzia z daleka, e kuter stoi przy brzegu.
By wikszy, ni sdzi. Mia pikny, pomalowany na niebiesko reling, dumnie koysa si
na wodzie.
Zblia si wieczr, Arill postanowi rozejrze si za czym do zjedzenia.
Bardzo go to zajo. Od bardzo dawna aden posiek mu nie smakowa, czu teraz, e dzi
z apetytem bdzie jad kawaki misa, ktre podawaa matka Leila w swojej prostej gospodzie na
nabrzeu w Marifjora.
Dzieci jak na blinita byy due i na pewno bd si dobrze rozwija. Ssay teraz
matczyn pier, ale lewa rczka pierworodnego zwisaa jako bezwadnie.
Dziecko bdzie miao trudne ycie. Reina uwaaa jednak, e nie naley si tym
specjalnie martwi. Przecie mimo wszystko ono yje. A samo ycie jest witoci.
Umya si w wodzie, ktr przygotowaa jej Em-mi, i wypia gorzk, gorc czekolad.
- Jak to dobrze widzie, e znowu ty i matka moecie ze sob wsppracowa. Co si
stao? Chyba niegupio zrobia, znikajc na jaki czas...
Emmi mrugna porozumiewawczo. Reina jednak zagryzaa doln warg i patrzya na ni
bardzo powanie.
- To z moj matk co si stao, kiedy mnie nie byo. Co wycie jej powiedziay?
Straszyycie j czym?
Emmi umiechaa si, prbowaa nie zauwaa surowego tonu Reiny.
- Tego nigdy si nie dowiesz, moja kochana... Moe to nic nie byo. Moe
przemwiymy jej tylko troch do rozsdku. A moe to kapitulacja Storlendet sprawia, e
Johanna zagodniaa, moe to j uzdrowio...
Reina te o tym mylaa. Ale tamtego wieczoru, kiedy wrcia do domu... zanim jeszcze
nadesza wiadomo o postanowieniu Arilla, ju wtedy to poczua. Matka powoli stawaa si
znowu sob.
Dokadnie tak jak ona.
Kto zagoi ich rany. Kto...
Johanna dzikowaa Bogu, e jej modlitwy zostay wysuchane.
- Bogu dziki, wszystko dobrze si skoczyo, teraz moemy sprawi sobie troch
przyjemnoci. Zjedz ciastko. Jest wprawdzie stare, ale te ciastka na miodzie przechowuj si
znakomicie...
- Gdzie Aurora?
Emmi wzruszya ramionami.
- Nie wiem... przypuszczalnie w swoim pokoju. Ona jest taka wyciszona, przecie wiesz.
- Czy ona si dobrze czuje? Emmi umiechna si blado.
- Tak dobrze, jak to moliwe. Uwaam jednak, e dziecko nigdy nie uwolni si od takiego
nieszczcia. e ojciec jej nie chcia...
Reina wpatrywaa si w podog.
To pewnie prawda. Mimo wszystko mnstwo dzieci tylko bardzo rzadko widuje swoich
ojcw, a i to przewanie wtedy, kiedy s bardzo niegrzeczne i matka nie moe sobie z nimi
poradzi sama.
Mczyni to bardzo dziwni ludzie. Nie umiej si cieszy swoimi dziemi. Rzadko si z
nimi bawi. Czciej krzycz i bior rzg do rki, a kiedy wracaj do domu po dniu pracy,
ledwie rzuc okiem na swoje mae potomstwo.
Ravi taki nie by...
Nie, znowu myli pyn w z stron.
Teraz jednak te wspomnienia nie s ju takie bolesne.
Przyapywaa si na tym, e moe si nawet umiecha, kiedy przypominaa sobie, jak si
bawili i dokazywali.
Emmi zauwaya jej umiech. Poklepaa Rein po nodze.
- Jeste dla niej bardzo dobra. Ona ciebie lubi. Myl, e potrzebowaa siostry co najmniej
tak samo mocno jak ojca. Astrid bdzie ci za to zawsze wdziczna, Reino.
Reina wstaa i ziewna.
- Dobrze mi tu, ale musz wraca do domu. Mama ju si pewnie pooya, a dziewczyny
zasuyy sobie na to, by ich nie budzi, kiedy nareszcie mog troch pospa. Biedaczki musz
wsta bardzo wczenie.
Emmi powiedziaa jej dobranoc, mylc, e sucym w Vildegard adna krzywda si nie
dzieje. Takiej rozpuszczonej suby daleko by szuka.
Trzeba jednak przyzna, e odpacaj si wiernoci.
Dawno si nie zdarzyo, eby kto odszed z tego dworu, chocia nie ma w nim ani
gospodarza, ani dziedzica.
- Reina... czy ty w ogle wiesz, jaki dzie jest jutro? Dziewczyna odwrcia si
zakopotana.
- Eeech... chyba czternasty? Moe pitnasty? Emmi skina z obuzersk min.
- Tak, czternasty lutego. A wiesz, co moja matka powiedziaa mi pewnego razu, kiedy
byam mniej wicej w twoim wieku?
- Nie... ?
- No to chod jeszcze na chwileczk, powiem ci... I Emmi zacza szepta Reinie do ucha,
e jeli tej nocy woy licie w rogi swojej poduszki, to przyni jej si przyszy maonek. A
pierwszym mczyzn, ktrego zobaczy jutro rano, te moe by on. Reina wybuchna
miechem.
- O, to na pewno bdzie stary Sivert, kiedy pjd wita si z maym rebakiem!
Emmi take si miaa. Bardzo lubia widzie rozbawienie w oczach Reiny, utwierdza
si w przekonaniu, e tsknota za utracon mioci nie jest ju taka straszna.
- By moe to zrobi - umiechna si Reina i energicznie zamkna za sob drzwi.
Lutowa noc bya bardzo mrona, ale pogodna, niebo usypane gwiazdami.
Liczy si z tym, e jeszcze jedn noc spdzi pod goym niebem, ciepa peleryna do
konnej jazdy z pewnoci nie dopuci do niego zimna. Od tak dawna nie przey naprawd
mronej zimowej nocy, e czeka na to niemal z radoci.
Ale kobieta, ktra gotowaa dla podrnych, zaproponowaa mu miejsce w kcie swojej
kuchni.
W nieduej chacie byy tylko dwa pomieszczenia, jedno due, zastawione dugimi stolami
i prostymi awami, drugie mniejsze, gdzie kobieta gotowaa, praa i spaa.
Przyj zaproszenie z podzikowaniem.
W duej izbie ludzie leeli niczym toboki na wszystkich lawach, nawet na stoach.
Wielu wolao stajni, bo tam mona byo przynajmniej znale gar somy, eby
podoy j pod obolae czonki.
Na zewntrz rozpalono ognisko, mczyni siedzieli wok i popijali piwo. Pilnowali
broni i onierskich mundurw, ktre dopiero za kilka dni zostan std zabrane.
Arill take usiad przy ognisku, zobaczy, e kobieta wynosi z izby cikie wiadro pomyj.
Zerwa si, eby jej pomc, bya stara i pokrzywiona, a mimo to sprzedawaa im jedzenie i ciepy
kt za bardzo niewielkie pienidze.
Spojrzaa na niego z wdzicznoci, zaskoczony zwrci uwag, e w jej zazawionych
oczach pojawi si bysk kobiecego zainteresowania. Instynktownie odwrci ku niej gadsz
stron swojej twarzy.
- Czy to nie sam dziedzic ze Storlendet? Czyby si wybiera w drog? Czy te co
innego przygnao ci tutaj w tak zimn noc?
Kobieta mrugna do niego.
- Tak, wybieram si w podr. Odpywam jutro z adwokatem.
- Ach, tak, w takim razie moe mogabym ci zaproponowa lepszy nocleg? Jedyne ko
przy piecu jest niestety zajte. Ale jeli ci panowie zechcieliby podzieli si ciepem... mogabym
zapyta...
Pokrci gow.
- Nie, dzikuj. Nie jest mi zimno.
- Ooo... tamten te tak mwi, ten biedak, ktry wczoraj przyszed tutaj na piechot. Ale
gb mia cakiem sin.
- Mam nadziej, e go rozgrzaa - umiechn si Arill.
Przypomnia sobie nagle, e ta posunita ju w latach kobieta miaa opini takiej, co to
wiadczy rne usugi. Nie bardzo by w stanie poj, e jaki mczyzna moe da si skusi
temu bezksztatnemu ciau, wykrzywionej grymasem twarzy, rzadkim, jasnym wosom,
wysuwajcym si spod brudnego czepka.
Ale to mia osoba.
Bez trudu mg w to uwierzy, jej oczy byy przyjanie zaciekawione. Bardzo si pewnie
chciaa dowiedzie, jaka to sprawa wygnaa go z domu. Wykorzystywaaby to niewtpliwie
potem dugo, ludzie chtnie by pewnie suchali ostatniej, ktra widziaa Arilla Storlendet w
Marifjora, zanim znikn za zawsze...
Ha.
Arill zostawi kobiet, odnalaz swoje siodo, ktre pooy na granicy krgu wiata z
ogniska.
By zmczony, wiedzia jednak, e tej nocy nie zanie. Lea z otwartymi oczyma jeszcze
dugo potem, gdy podpici mczyni ju dawno ciko chrapali, a na palenisku zostao jeszcze
tylko kilka wgli lnicych czerwonawo na tle niegu.
Najpierw sdzi, e to gospodyni chciaa zajrze do niego, domyla si, e go polubia.
Ale to jaki obcy mczyzna przeszed przez may placyk i usiad przy arzcych si
jeszcze wglach. By lekko ubrany. Pod cienkim surdutem mia tylko koszul. Nosi jednak
solidne buty i kapelusz na gowie.
- Ty te nie moesz spa?
Arill nie pojmowa, dlaczego zagada do tego obcego.
Otrzyma jednak w odpowiedzi przyjazny umiech, ledwie widoczny spod szerokiego
ronda.
- Nie... w rodku jest bardzo duszno. A poza tym ona jczy przez sen...
Arill odchrzkn.
- Wypiby kieliszeczek? Tamten pokrci wolno gow.
- Nie, dzikuj.
Co w tej szczupej postaci rozpalao ciekawo Arilla. Usiad, strzsn z ubrania
topniejce patki niegu, dogasajce ognisko wci emanowao ciepem. Przysun si bliej.
Mczyzna przyjrza mu si spod kapelusza, Arill raczej to wyczuwa, ni widzia.
- Dlaczego wyjedasz? Czy ty nie jeste Arill Storlendet, syn potnego Magnusa?
Arill przytakn.
- Czy ja ciebie znam?
- Tak... nie... nie mielimy wiele okazji do rozmowy. Ale wiem, kim jeste. W kadym
razie, kim bye... kiedy bye dzieckiem.
- Znae moj matk?
Arill przysun si jeszcze bliej. Wiedzia, e to moe ostatnia szansa, jak los mu zsya,
by dowiedzie si o niej czego wicej. Pniej bdzie y wrd obcych. Pord ludzi takich jak
ten mczyzna, ktrzy jednak nic nie wiedz o rodzinie Arilla.
Ale i ten potrzsn przeczco gow.
Arill milcza.
Nie spodziewa si, e obraz matki przyjdzie do niego akurat teraz. By niemal zy na tego
czowieka, e wywoa go z niepamici.
ROZDZIA IX
Ravi wcale go nie pozna. Arill Storlendet by maym chopcem, kiedy on odszed. Mimo
to byo co, co cigno ich obu do siebie nawzajem. Teraz rozumia lepiej, co to takiego.
Arill niczego nie ukrywa.
Ravi cieszy si z tego.
Poza tym jest taki naturalny.
Umiecha si do siebie, idc.
Ta krtka noc zmienia ich w... braci?
To wicej ni dziwne, myla Arill. Jeli to prawda, co mwi ojciec Reiny, to jestem
wolny. On mwi, e Reina nie musi nic wiedzie. W kadym razie nie o wszystkim. Mwi te, e
niekiedy trzeba dozowa swoje prawdy z wielk ostronoci. Nie kama. Nie tworzy
faszywych historii, by chroni siebie przed wstydem lub niedowierzaniem.
Ale po to, by ochroni co innego, co waniejszego...
- Najpierw idziemy do lensmana. Opowiemy mu ca histori.
- O zamordowaniu podu take? Ravi umiechn si blado.
- Nie byo adnego mordowania. Jestem tego absolutnie pewien.
- Jak moesz...
- Johanna nigdy by ci nie dala takiego lekarstwa.
W dodatku po to, by zabi dziecko mojej crki z tob? Nigdy!
Arill milcza. Widocznie nie mona zmusi Raviego, by zrozumia do koca, co si stao
podczas jego nieobecnoci. Tumaczy cierpliwie, prbowa doprowadzi mu do wiadomoci,
jak to si wszystko stao.
Opowiedzia o tym, jak on i Reina odnaleli si nawzajem. I o tym, jak stanowczo
Johanna si temu przeciwstawia i jak bardzo Reina baa si matki. Powiedzia Raviemu o
intrygach Ingalill, a tamten tylko kiwa gow. Arill uwaa, e to bardzo trudne. Ingalill jest
przecie take crk tego czowieka!
Mimo to opowiada.
O tym, e gotw by zrobi absolutnie wszystko, by tylko uwolni si od wizw, jakie
oznaczaoby dziecko z ni.
I o tym, e Johanna mu pomoga, ale postawia twarde warunki. Musia obieca, e zerwie
z Rein. Nie bdzie si z ni spotyka, przynajmniej dopki Johanna yje...
- Wtedy mylaem sobie: przecie ona umrze w swoim czasie. My pewnie jeszcze
bdziemy y. I wtedy bdziemy mogli si poczy. Kiedy...
Ravi westchn ciko. W oczach Arilla widzia desperacj.
- To prawda! Tak mylaem! Nie mogem sobie wyobrazi, e my nigdy...
- Rozumiem ci - rzek Ravi gucho.
Teraz, w blasku poranka, Arill zauway, e Ravi ma cakiem czarne oczy. Widzia te
wyranie jego twarz, wychud, pokryt bruzdami, ale bardzo starannie ogolon.
Wosy mia jakie szare, nie wiadomo, czy to kurz, czy to moe wiek? Szczerze mwic,
trudno powiedzie, ile ten obcy, ktry jest ojcem Reiny, ma lat. Prawdopodobnie okoo
pidziesitki. Oczy jednak wygldaj na sto, chocia broda jest wci silna, wiadczy o
stanowczoci, a twarz opalona jak po dugim, sonecznym lecie.
Ma te szczupe, dugie palce, silne, spryste minie, porusza si zwinnie.
Szli dalej. Niektrzy przechodnie zatrzymywali si i gapili na nich. Pozdrawiali Arilla, ale
mruyli oczy na widok jego towarzysza. Byo oczywiste, e nawet si nie domylaj, kim on jest.
We wsi skierowali si natychmiast do obejcia lensmana.
- Jak mylisz, co on zrobi? - zapyta Arill cicho.
- Znalaze ten soiczek?
Mody mczyzna przytakn skinieniem.
- No to opowiemy mu ca histori - powtrzy Ravi. - Pamitam z dawnych czasw, e to
sprawiedliwy czowiek. Uczciwy i stanowczy. On zrozumie.
- Ale ja naprawd chciaem zamordowa...
Ravi opar si na swoim kosturze i patrzy na dobrze znane profile szczytw po drugiej
stronie. Jego wzrok cigle kierowa si ku polance pod stromymi skaami.
- Gdyby karano wszystkich za myli... to niewielu sprawiedliwych zostaoby na ziemi.
Fiord lea zamarznity i biay, gadki jak podoga. Arill raz po raz spoglda w tamt
stron.
- Teraz ju bdzie dobrze - mrukn Ravi.
Arill poczu jeszcze wiksze ciepo w sercu. Tak, teraz bdzie dobrze. Mimo to wci nie
chcia podda si radoci. Ale jeli z Rein jest tak, jak wierzy, to ona rwnie bdzie paka ze
szczcia.
Bardzo chcia opowiedzie jej o wszystkim. O tym, e j oszuka. Zmusi, by uwierzya,
e oszala, a przynajmniej jest na najlepszej drodze do tego. Moe zreszt to wcale nie byo
kamstwo!
Moe to prawdziwa choroba psychiczna, cho objawiajca si tylko wtedy, kiedy s
rozdzieleni?
Arill umiechn si pod nosem.
Niezy obraz! Lunatyk dopty, dopki co go oddziela od jego soca.
Beznadziejne myli... ale przyjemne, sodkie, niemal poraajco rozkoszne.
Zbliali si do obejcia lensmana. Arill czu ssanie w odku.
Popatrzyli po sobie nawzajem.
- Ty wchodzisz pierwszy - postanowi Ravi. Arill odnis wraenie, e idzie mu si
znacznie
lej, odkd odway si mie nadziej.
Lensman unis brwi, witajc ich przy drzwiach.
- Ale... nie wyjechae?
Wtedy spostrzeg Raviego. Oczy o mao nie wyszy mu z orbit.
- Ty... ty tutaj?
Ravi skin gow z umiechem i wycign do niego rk.
- Dziesi lat... prawda? A moe wicej?
- Caa wieczno - umiechn si Ravi.
Lensman zaprosi ich do rodka, ale nie by przygotowany na histori Arilla. Kiedy mody
czowiek w kocu zamilk, lensman wciga powietrze przez zby. Sycha byo cichy gwizd.
Poza tym w pokoju panowaa cisza. Ravi czeka spokojnie.
Arill zaciska pici, skronie mu zbielay.
Ravi widzia, e wprost nie ma odwagi oddycha.
- No to podsumujmy - powiedzia lensman wolno. - Twierdzisz wic, e odwiedzie
Johann w Vildegard w celu kupienia jakich lekarstw, ktre mog spdzi pd. Ona ci to
lekarstwo daa pod warunkiem jednak, e bdziesz si trzyma z daleka od jej crki. Zaniose t
nalewk swojej opiekunce. Ona j zaya, potem poronia...
- Ona kamaa - wtrci Ravi krtko. - Ingalill kamaa o dziecku. Tak to wyglda. Ona nie
bya w ciy.
Lensman znowu zacz wydawa te jakie obrzydliwe dwiki.
- Ach, tak... wobec tego widz dwie moliwoci. Albo kobieta bya brzemienna i zioa
Johanny speniy swoje zadanie, albo ty masz racj.
Ravi pozwoli sobie na blady umiech.
- Przynielimy te soik. S tam jeszcze resztki... Lensman pochyli si naprzd.
- Poprosz o to.
Ravi da znak Arillowi.
Lensman otworzy naczynie i wsun nos do rodka. Zmarszczy czoo i parskn.
- Uf, to cuchnie jak kocie odchody! Odstawi naczynie. Znowu zacz si przyglda
swoim gociom.
- Jeli zapytam Johann, co to jest, to ona mi oczywicie odpowie, e jaka zupenie
nietrujca nalewka. Oczywicie, e tak powie! Dobrze przecie wie, co oznacza oskarenie o
takie rzeczy... Rozumiecie wic, e musz zapyta kogo innego. Kogo, kto si na tym zna.
Kiwali gowami na znak, e si zgadzaj. Ravi zoy donie.
- Jest jedna sprawa, o ktr musimy prosi... nie rozpowiadaj tego za bardzo. Sam
rozumiesz... moja crka, Reina, nie moe si o tym dowiedzie.
- Naprawd?
Ravi wolno potrzsn gow.
- Ona... gdyby wiedziaa, nie byaby w stanie dokona wyboru.
Lensman gwizdn krtko. Arill zadra.
- Jeli si okae, e to nie bya trucizna, tylko niegrone zioa... to przecie nie bdzie
miaa o co oskary swojego... narzeczonego?
Ravi by powany.
- Nawet jeli prawo w tym kraju mwi, e bez trupa nie ma morderstwa... to obawiam si,
e moja kochana Reina si z tym nie zgadza.
- Mwisz tak, jakby j znal. A kiedy j ostatni raz widziae, bya ma dziewczynk.
- Znam j. I znam jej matk. adna z nich nigdy nie zrobiaby czego takiego. Mog ci
przysic na wszystkie witoci, lensmanie.
Lensman wierzy im teraz.
Umiechn si szeroko i zaprosi obu na piwo. Oni jednak odmwili.
- Musz do domu - powiedzia Ravi nagle schrypnitym gosem.
Arill zosta jeszcze, by podpisa papiery, ktre lensman musia przygotowa. Odrobina
zawartoci soiczka zostaa umieszczona w zapiecztowanej kopercie. Lensman zamierza to
wysa do aptekarza w Christianii i czeka na jego wyrok.
Teraz wsun do soika palec, sprbowa lekarstwa i skrzywi si bolenie.
Arill czu si bardzo lekki. Nabiera coraz wikszej pewnoci, e Ravi ma racj.
Nie zabi swojego dziecka. Nigdy te nie zapodni Ingalill.
Wychodzi od lensmana, jakby si unosi na biaych skrzydach, jakby wszystkie jego
grzechy zostay wybaczone, wymazane.
Vildegard byo takie jak dawniej. Dostrzega wprawdzie jakie drobne zmiany, na
przykad wielkie drzewo na podwrzu stracio jeden konar.
Nowe odnogi wyrastay jednak z korzenia, mode drzewka wyrosy te obok starej
kamiennej awy. Z obory dochodziy niespokojne haasy. Czyby owce ju si zaczy koci?
Nie, to przecie jeszcze zima. Chodny, ponury luty. Przeczuwa jednak, e wkrtce
wszystko si odmieni. Przed Wielkanoc na wierzbie pojawi si pulchne, kosmate bazie. Przed
Wielkanoc...
Marzy przecie o tej chwili tysice razy. Przez bardzo dugi czas nie wierzy, e w ogle
kiedykolwiek do tego dojdzie.
W miar, jak dni i noce przemieniay si w tygodnie, nadzieja i tsknota burzyy si w
nim jak zbawanione morze.
Czasami bywa ono grone, pokryte bia pian. Innym razem znowu zapada si jak
spokojne morze w mroku i y na p wiadomie.
Ale teraz jest tutaj.
Sta i patrzy na swoje domostwo. Nagle wszystko inne stao si snem.
Koszmarem, z ktrego si wanie ockn.
Ravi przymkn oczy na krtk chwil i czu, e krci mu si w gowie. Pragn, by byo
tak, e odszed std tylko do swojego domku w lesie, by malowa. Mogo si zdarzy, e zasn
Co si stao w Bergen? Gdzie Ravi przebywa? Dlaczego nikt go nie odnalaz, chocia tak
dugo szukali? Czy nie by chory?
Ravi popatrzy w oczy swojej ony, nietrudno je byo znale.
- Ja mog opowiedzie. Ale... nie pytajcie mnie o szczegy, niech nikt nie pyta.
Przynajmniej dopki nie bdziecie absolutnie pewne, e musicie je zna...
Reina wyczuwaa ostrzeenie w sowach ojca. Johanna zrozumiaa wszystko ju dawno.
To do niej niepodobne, ale Reina instynktownie wiedziaa, e matka nie zamierza
zadawi ojca pytaniami.
Teraz ju nie.
Moe ju nigdy wicej?
Teraz jest szczliwa.
Reina czua, e odek jej si kurczy, rado ma rwnie bolesne strony.
Tak to jest, kiedy si kogo kocha, kocha naprawd. Wic to jest moliwe, jej najgorsze
przeczucia mog si speni. Mona kocha na odlego, i to przez cae ycie, a serce nie
umiera. Mona zosta rozdzielonym, utraci wszelk nadziej, a mimo to kocha.
Jeli si zdarzy, e rozdzieleni kochankowie znowu si pocz, tak jak tych dwoje tutaj,
to to jest najwiksza rado na wiecie.
Ale jeli nigdy do tego nie dojdzie...
Wtedy pozostanie tylko cierpienie.
Przenikn j bl, zmusia si do umiechu, by wygna strach z serca.
Moe to dziwne, ale rozmowa dotyczya rnych drobiazgw.
Opowiadano Raviemu, kto teraz zajmuje si gospodarstwem w Oppdal, kto si z kim
oeni, kto wykarczowa nowe pola. Mwiono o nowym pastorze i o tym, e Nils Ellingsson
Sonnesyn zosta wiejskim nauczycielem.
- Chyba go pamitasz, to ten, co tak adnie piewa na pogrzebie Marji. Mwi, e
wykonuje znakomit robot. e dzieciaki go lubi i szanuj, chocia nie jest specjalnie
wymagajcy.
Ravi kiwa tylko gow, oszoomiony, jak po winie. Przez cay czas nie puszcza rki
Johanny, a oczu nie odrywa od crki.
Jaka ona zrobia si pikna.
Zawsze bya liczna, ale niewinny wdzik dziesiciolatki zmieni si teraz w co zupenie
innego. Co, co emanowao z jej wntrza jak wielk sil...
Oczy pozostay niebieskawe. Byo w nich jednak sporo czerni a take tobrunatne
refleksy. Piknie to wspgra z blaskiem jej ciemnych wosw. Czy ona wie, e jej wosy w
odpowiednim wietle mieni si niczym mied?
A moe to tylko odbicie koloru czerwonych jedwabnych tapet, ktrymi pokryte s ciany
w maym saloniku Marji?
Moe sprawia to ogie w kominku?
Wszystko jedno, jest urodziwa, e a dech zapiera.
Delikatna, biaa skra. Szczupe donie. Piknie wygite luki brwi, ktre sprawiaj, e gdy
si umiecha, jej twarz nabiera pytajcego wyrazu.
Nagle zauway, e Reina nosi naszyjnik.
Przenikn go dreszcz.
Johanna si na to zgodzia?
Nienawidzia tej ozdoby. Po mierci Amelii ukrya j gboko, mwia, e jest pogaska i
niebezpieczna. Czy Reina zmusia matk, by jej to daa? Zakrcio mu si w gowie.
Wiedzia oczywicie, e ci, ktrych zostawi w domu, musieli rwnie wiele przey w
cigu tych lat. Ale w gbi duszy jakby nie cakiem si na to godzi.
Podczas gdy wirowa w wiecie, szarpany zdradzieckimi porywami wiatrw, zawsze
oczyma duszy widzia Vildegard jako miejsce wielkiego spokoju. Wiele rozmyla o tym, czy oni
bd uwaa, e si zmieni.
Traktowa jednak jak co oczywistego to, e Johanna pozostaa taka sama, e Reina jest
sob.
Dziesi lat.
Z dziecka zmienia si w doros kobiet, a on nie zna ani jednego jej kroku na drodze
ycia.
Mimo wszystko zna j. Czyta jej myli, wyczuwa odbicie tego, co przeywaa, to byo
czci jego samego. Reina ma takie oczy jak te, ktre on napotyka w lustrze.
Moe to wanie dlatego?
Dorte nie powiedziaa ani sowa, Aurora te nie. Astrid natomiast miaa si i wznosia
toasty za to niewiarygodne wydarzenie.
Ravi zobaczy ich przez okno, ucieszy si, e Reina zostaa wanie wysana do wsi, eby
przekaza wiadomo o powrocie Raviego najpierw Benjaminowi, a potem Bendikowi i Helenie.
Wprawdzie wzia sanie, ale i tak nie bdzie jej co najmniej z godzin.
On musia poby z Johann, sam, eby odzyskaa mow. Dotychczas prawie si do niego
nie odzywaa. Do innych zreszt te nie. Ale si umiechaa i oczy jej yy. Niemal go to
rozmieszao. Pomyle, e Johanna zamilka tylko dlatego, e on jest przy niej!
Nie powiedziaa zbyt wiele, kiedy siedzieli sami w swojej starej sypialni. Ravi spostrzeg,
e szerokie ko zostao wyniesione, a ona sypia teraz na wskiej sofie. Zreszt piknie
ozdobionej rzebionymi limi akantu.
Czu, e to dzieo Benjamina.
Nie rozmawiali wiele, ale w krtkich zdaniach wytumaczy jej, dlaczego zmuszony by
wyjecha. Powiedzia, e nie mg jej zawiadomi.
Wierzya mu, nie mia adnych wtpliwoci. Zreszt nie bardzo si palia do
wysuchiwania jego przeprosin. By przekonany, e w gbi duszy najbardziej ze wszystkiego
pragnie zacign zasony i przekona si, czy on rzeczywicie jest przy niej.
On te niczego na wiecie nie pragn bardziej.
Ale lensman i jego ludzie czekali przed drzwiami, Ravi wiedzia, e to rwnie bardzo,
bardzo wana sprawa.
- Johanno, najdrosza... bdziesz pewnie zaskoczona tym, co teraz powiem. Ale...
sprbuj... nie czu si uraona. Sprbuj przyj do wiadomoci, e musiaem to zrobi...
Patrzya na niego oszoomiona.
Uj jej rk.
- Ledwo wrciem do domu, a ju zaczynam rozszarpywa twoje rany. Wybacz mi... ale
ja to robi dla Reiny. I Arilla...
Johanna jkna.
- Storlendet! Zapomniaam ci powiedzie! Arill Storlendet przez wiele lat ugania si za
nasz Rein. Nie udao mu si jednak jej skrzywdzi. Bogu dziki zapobiegam najgorszemu.
Wyrzdzi nam wielk niesprawiedliwo, tak jak si obawiaam. Reina bardzo cierpiaa... ale
teraz to ju mino. On... on cign hab na siebie i Ingalill...
- Wiem o tym - rzek Ravi. - Spotkaem Arilla... przypadkowo. W Marifjora...
Johanna suchaa zaszokowana.
- Mia wyjecha ze wsi. Na zawsze. I Ravi... on cay swj majtek przepisa na nas. My...
my jestemy teraz wacicielami Storlendet.
Ravi widzia, e Johanna o mao nie wybuchna miechem, syszc wasne sowa,
opisujce tak swobodnie takie wielkie i wane sprawy.
Przesonia twarz rk.
- O Boe, krci mi si w gowie. Tyle si wydarzyo.
- Wydarzy si jeszcze wicej - wtrci Ravi. - Lensman przychodzi, by zapyta o te zioa,
ktre daa Arillowi...
Johanna najpierw drgna, jakby si przestraszya. Potem umiechna si blado.
- To byy takie tam mieci. Gorczyca, kminek i gar zi wywoujcych skurcze jelit...
Skin gow.
- Tak te mylaem. Ty by nigdy... nawet dziecka Ingalill z Arillem Storlendet...
Johanna zmruya oczy.
- Nie wiem. Waciwie to nie wiem. Ale... nie mogam przecie na nim polega. Okazuje
si teraz... e zamierza mimo wszystko mnie pognbi. To ostatnia zemsta... po tym, jak mu
wybaczyam, jak uznaam jego zadouczynienie...
Zachichotaa ze zoci.
- Ale on si nie podda, nie! Tak mylaam!
Jej wybuch przerazi Raviego na chwil. To takiej Johanny zawsze si ba. Zaraz jednak
twarz ony znowu zagodniaa.
- W porzdku, mj kochany. Wszystko mino. Nie mam nic do ukrywania. Nie daam mu
adnej trucizny! Byam prawie pewna, e Ingalill go okamuje. Ona to potrafi. To jest... dziwka.
W jej gosie nie byo zaczepki. Musiaa zdawa sobie spraw, e go rani, ale jej niech
do crki Heleny nie jest niczym nowym. Ravi potrafi to zrozumie. Dlatego skin tylko gow.
- Lensman bdzie ci prosi o powiadczenie, e daa mu niegrone lekarstwa.
Prawdopodobnie Ingalill bdzie si musiaa przyzna do kamstwa. W przeciwnym razie
zostaaby oskarona o spdzenie podu, nie urodzia przecie adnego dziecka!
Johanna milczaa.
Syszaa, e suca zaprasza oficjaln delegacj do izby.
Gboko wcigna powietrze.
- Zanim do nich zejdziemy, powiedz mi, Ravi, dlaczego ty to robisz?
Patrzy na ni dugo.
- Wierz, e on j kocha. Ona te nosi w sercu pustk po nim, natychmiast to
zauwayem.
Johanna odwrcia si. Szepna:
- W takim razie widzisz wyraniej ni ja, Ravi. Po paru krtkich godzinach...
Nie odpowiedzia na to, ale pogaska j czule po plecach.
- Chod - powiedzia agodnie. - Nawet jeli popeniam bd, to i tak nikomu nie staa si
krzywda.
Nikomu nie staa si krzywda.
Johanna nie bya ju w stanie panowa nad tym uczuciowym chaosem, ktry on tego
nieprawdopodobnego dnia w niej wywoa.
Lensman przywita si uprzejmie i owiadczy, e trzej towarzyszcy mu mczyni
obiecali zachowa wycznie dla siebie wszystko, o czym bdzie si tutaj mwi.
- Jeli jest tak, e lekarstwo nie byo niebezpieczne, to waciwie nie ma adnej sprawy.
Nie trzeba bdzie prowadzi ledztwa ani przygotowywa adnych dokumentw. Johanno
Vildegard, czy przysigasz przede mn, e ten soiczek, ktry daa Arillowi Storlendet, nie
zawiera nic, co mogoby zaszkodzi brzemiennej kobiecie albo jej dziecku?
Johanna krtko odpowiedziaa, e tak, przysiga. Uniosa przy tym lekko gow. Lensman
odetchn.
- Wierz ci. Ale to, co jeszcze w soiczku zostao, musimy traktowa jako materia do
bliszych bada w jednej z naszych najlepszych aptek. Trzeba to zapiecztowa.
Johanna wbia wzrok w Arilla.
- Dlaczego? - zapytaa krtko i stanowczo. On zagryza doln warg.
- Nie wiem - bkn niewyranie. Miaa wraenie,
e chopak czeka na pomoc Raviego. Chwycia swego ma za rk.
- Ja... ja chciaem tylko... ja j kochaem! I nadal kocham. Nigdy nie przestan o ni
walczy, pani Johanno. Przykro mi, e to mwi...
Johanna nie chciaa duej sucha. Ludzie lensmana wpatrywali si w blat stou. A wic
to tak si rzeczy maj. Niektrzy we wsi tak wanie myleli. Dwoje modych z Vildegrd i ze
Storlendet zakochao si w sobie. Historia godna opisania przez tego angielskiego poet...
- Chcesz pewnie odebra swoje papiery?
ROZDZIA X
Noc bya cicha, chocia za dnia wicher przygina drzewa do ziemi. Teraz zrobio si
ciemno, a w domach wiata gasy jedno po drugim.
W duej izbie siedziaa Johanna i zastanawiaa si, czy ich stare maeskie ko naley
znowu wnie do sypialni. Ravi pogaska j po policzku.
- Nie przejmuj si tym. Nie dzisiaj. Dzi w nocy chc ci tylko przytula, na pewno nie
zasn...
Ona bya zmczona wszystkimi niebywaymi wydarzeniami. Na p przytomna
umiechna si, nie miaa odwagi mruga w obawie, e si obudzi i stwierdzi, e to wszystko jej
si tylko przynio.
Leaa obok niego. Ju dawno odwyka od takiej bliskoci. Skra zdawaa si j pali, a
ciao byo rwnie wytrcone z rwnowagi jak zmysy.
- Myl, e dzisiejszej nocy sobie tylko tak pobdziemy razem. Ty zreszt moesz spa w
moich objciach. Za tym najbardziej tskniem, Johanno. Widzie ci, jak zasypiasz, widzie, jak
si budzisz.
Umiechna si blado. Wycigna drc rk do jego twarzy. Musiaa dotkn jeszcze
raz. Zbada ksztat brwi, czy to naprawd on.
Ravi przymkn oczy.
Johanna uspokajaa si coraz bardziej.
Twarz Raviego jest ta sama. Po tylu latach, a dziw, e czas nie naznaczy go mocniej.
Tylko paru linii wok ust nie pamitaa. I wosy jakby troch wyblaky, nad uszami pojawia si
siwizna. Skra ciemna, spalona socem. Ale rce, rce w ogle si nie zmieniy. Moga je sobie
wyobrazi zabrudzone farb, takie jakie czsto widywaa.
-Jeste ten sam - szepna, a pacz dawi j w gardle.
Przycign j do siebie mocniej, opara gow na jego piersi, obejmowaa go obiema
rkami. Mruczaa z ustami przy jego koszuli:
- Jeste ten sam...
Cae jego ciao byo silne i spryste. Nie jest chudy, cokolwiek robi w cigu tych lat,
musia wiczy minie.
- Powinna wiedzie...
- Nie teraz - szepna. - Teraz chc tylko... tak lee. Umilk. Gaska j czule po gowie.
Po wosach,
ktre utraciy troch swojej dawnej barwy. Po twarzy, wykrzywionej paczem, ale
spokojnej i otwartej. Oczy mieniy si zielonkawo.
- Tyle rzeczy trzeba opowiedzie... - zacz znowu. Ale Johanna zagryza warg, uja w
donie jego
policzki. Spojrzaa w ciemne oczy.
- Teraz mamy duo czasu - rzeka po prostu. - Cae lata, jeli Bg zechce.
On skin gow.
- Wiesz, Johanno... myl, e Bg pozwoli. Johanna znowu walczya ze zami.
- Bo ja tak si modliam i bagaam...
- Ja te - przyzna Ravi niemal niedosyszalnie. -No i teraz jestem tutaj... w domu.
Przez chwil milczeli. Rce obojga byy spokojne. Zegar, ktry przesunito pod
poudniow cian, tyka w swoim wiecznym rytmie. Johanna usuna przycisk, ktry sprawia,
e zegar bil.
Ravi pomyla: to prawda, co powiedziaem.
To nareszcie jest dom. Pierwszy, jaki miaem. Dwr, ktry nie do koca do mnie naley,
ale to jest dom.
Tak wic w kocu z najwikszego nieszczcia wynikno jednak co dobrego.
Poruszy palcami w skarpetkach, sprawiao mu to przyjemno.
Oto wrci do domu.
Poproszono Arilla, by wyszed, zanim Reina wrci do domu, i by wybra drog na skrty
przez zagajnik tak, eby si nie spotkali, zanim on nie znajdzie si na wiejskiej drodze.
Dziwiaby si pewnie bardzo i nabraa podejrze, gdyby go zastaa w Vildegard.
Rodzice Reiny si pogodzili, myla Arill.
Pani Johanna wygldaa jak pywa, nieszczsna kobieta. Nic dziwnego, taki szok. Nie,
szczerze mwic, podwjny szok Jego nagy powrt te z pewnoci by dla niej cikim
przeyciem. Mylaa, e wszystko ma ju za sob, e to ona wygraa, a on przegra.
Los jednak sprawy odwrci i wygra mog oboje.
W kadym razie on ywi tak nadziej.
Teraz chodzi tylko o jedno: przygotowa jak najlepiej grunt dla przyszoci.
W cigu jednej krtkiej doby wszystko si odmienio. Wywrcio do gry nogami, na
nice...
A wszystko z powodu pewnego obcego mczyzny, ktry okaza si najwierniejszym
przyjacielem, jakiego mona mie. To ojciec Reiny. To ojciec Ingalill! Arill pogry si w
rozwaaniach: moe to dlatego tak trudno zrozumie Ingalill? Moe dlatego posiadaa nad nim t
dziwn wadz, mimo jego niechci?
W jej yach pynie ta sama krew, co w yach Reiny. O tym przecie zawsze wiedzia.
Nie zna jednak tego mczyzny, ktry dla niego by jedynie cieniem kogo, o kim sysza w
dziecistwie.
Teraz si spotkali.
Zostali przyjacimi?
Arill wiedzia z absolutn pewnoci, e na caym wiecie nie ma nikogo innego, w czyje
rce on odwayby si zoy swoje ycie.
W stosunku do Raviego zrobi to bez lku. Ravi potrafi znale waciwe sowa, nawet
jeli chodzi o Rein.
Gdyby si wahaa, on da jej sil i odwag.
Zdoa ju przekona Arilla, e, jego zdaniem, Reina nigdy nie przestaa kocha.
- Zobaczyem to w jej oczach - powtarza Ravi. -Wyzieraa z nich bezbrzena pustka.
Tak pustk moe stworzy tylko jedno. Wiesz, ja to dobrze znam z lustra... ale kiedy teraz
patrz w zwierciado, ju tej pustki nie widz. Znikna dzisiaj...
Ojciec Reiny uywa takich dziwnych sw.
Ale to najmdrzejszy czowiek, jakiego Arill spotka, wiedzia to ju po kilku minutach,
kiedy siedzc przy ognisku, zacz otwiera przed nim swoj dusz.
Ingalill te powinna to tak odczuwa. Powinna sucha swego ojca, to speni si
wszystkie jej pragnienia.
Pierwszy szok o mao nie zwali jej z ng, bezwolnie opada na stoek. By wczesny
ranek, nie zdya si jeszcze ubra. Miaa na ramionach chustk z frdzlami zasaniajc nocn
koszul z mikkiej weny. Wosy w nieadzie, twarz obrzmiaa, Arill bo wiem j obudzi.
- Co ty mwisz? Mj ojciec wrci? Kiedy? W ja ki sposb? Kto...
Arill umiecha si. Teraz Ingalill jest naturalna i szczera, na krtk chwil pokazaa mu
twarz be jakiejkolwiek maski.
- Wrci wczoraj. Teraz chciaby si z tob spo tka, najszybciej jak moesz.
Zerwaa si z miejsca. Zacisna wargi.
- Dlaczego nie wezwali mnie wczoraj? Przecie t take mj ojciec, no nie?
Arilla ogarno wspczucie dla Ingalill. Widzia przed sob twarz dziecka. Oszukanego
dziecka?
- Moe sobie poczeka - rzeka krtko. - Naprawd moe czeka. Ja musiaam czeka
dugo, prawda?
- On za tob tskni. Ty te jeste jego crk.
Arill uwiadomi sobie, e jego gos brzmi delikatnie i ciepo, kiedy do niej przemawia.
Nie chcia, eby tak byo, ale nie potrafi wywoa w sobie surowoci. Ingalill przechylia gow i
przygldaa mu si.
- A co powiedziaa Reina? Johanna? One mnie przecie nie wpuszcz za bram!
Arill pooy rk na jej ramieniu.
- Wpuszcz ci. Teraz ci wpuszcz, Ingalill... wiele si zmienio. To jest jak cud...
Wtedy i ona si umiechna.
- Mj ojciec potrafi czyni cuda, wiem o tym! Ale e Johanna zaprosi mnie do Vildegard,
tak nieoczekiwanie...
Arill usiad obok niej.
- Wanie stamtd wracam. Jadem z nimi. Johanna... zmienia zdanie.
Ingalill potrzsna gow. Trudno jej byo w to uwierzy.
- arty sobie ze mnie stroisz, Arill... ?
- Nie...
Przygldaa mu si bardzo uwanie. Widzia, jak zielone oczy przesuwaj si po jego
twarzy.
- Co si zmienio. Tak, teraz to widz. Ty si zmienie, Arill. Czy stao si co jeszcze?
On odetchn gboko, gadzi palcem porcz krzesa.
- Ja... ty wiesz, e nigdy nie przestaem myle o Reinie. I teraz... Teraz moe ona
nareszcie bdzie moja.
oboje bycie zeznali, e od pocztku wiedzielicie, i zioa nie s grone! A w takim razie sprawa
wygldaaby zupenie inaczej!
Zgadza si z ni.
- Masz racj. Lensman te tak powiedzia. Ale... chodzi o co innego.
- Co takiego?
Waha si przez moment. Nie widzia jednak innego wyjcia. Nie moe zapewni sobie
milczenia Ingalill grobami, musi j usposobi do siebie przyjanie.
- Reinie by si nie podobao, gdyby wiedziaa, e ja... e daem ci... e chciaem swoje
wasne dziecko...
Ingalill wolno kiwaa gow.
- Tak by z pewnoci byo. Ona jest histeryczk, ta caa Reina.
Uda, e tego nie syszy.
- Chciabym wic kupi twoje milczenie, dajc ci ten dwr. To chyba nieza cena?
Ingalill wstaa i skrzyowaa rce na piersi.
Rozejrzaa si wok. Izba jest bardzo pikna. Dobre meble. Srebro. yrandol...
Bardzo gboko wcigna powietrze.
Majc taki dwr, stanie si wietn parti. Bdzie moga tutaj przyjemnie y a do dnia,
w ktrym po-jawi si jaki mczyzna, by zaj miejsce gospodarza...
Nie musiaaby wicej baga Bendika, matki ani nikogo innego o pienidze na nowe
suknie.
- A co z poami? Z dzierawami?
- Wszystko zostanie zaatwione. Bdziesz zamon mod kobiet, Ingalill.
- Co ludzie na to powiedz? Kiedy tak po prostu oddasz mi cae swoje dziedzictwo?
Umiechn si.
- Kiedy my z Rein si pobierzemy... bd mia wszystkiego wicej ni do.
Przypuszczalnie bd mieszka w Vildegard. Reina chyba nigdy nie chciaaby mieszka tutaj... a
jest przecie twoj siostr. Ty bya on mojego wuja. Sdz, e wikszo uzna takie
rozwizanie za suszne.
Teraz Ingalill umiechna si szeroko.
- A wic tak bardzo j kochasz! Tak bardzo, e gotw jeste odda mi wszystko, byle
tylko j zdoby...
nadszed par godzin pniej, ni oczekiwano. Noc bya bardzo duga. Nigdy jednak nie wtpia,
e on pewnego dnia wrci.
Przez jaki czas mylaa, e zjawi si u nich jako duch, e pewnie zmar. Ale blisko,
jak odczuwaa tam w grach zaledwie par dni temu, to nie bya wcale blisko ducha. To jej
wasna dusza, ktra po prostu dostrzega wszystko nieco wczeniej ni oczy.
Ojciec sprawia wraenie zdrowego i zadowolonego. Ciao mia spryste, cho porusza
si troch sztywno. Uszkodzi sobie biodro. Nic powanego, to ju nie boli. Jak to si stao?
Gdzie on si podziewa? Dlaczego wyjecha? Czy nie mg si z nikim skontaktowa?
Tysice pyta.
Reina wiedziaa, e otrzyma odpowied.
Ale w oczach ojca byo co, co mwio jej, e nie powinni pyta o wicej, ni on sam
zechce opowiedzie.
Czy matka to zrozumie? Czy nie bdzie go przymusza, jak dawniej?
Reina poczua si senna. Musiaa jednak wytrzyma jeszcze troch, eby si naprawd
nacieszy tym przenikajcym j poczuciem bezpieczestwa, ktre przynis ostatni wieczr.
Nie jest ju dzieckiem.
Ojciec oczywicie o tym wie, mimo wszystko mino dziesi lat. A jednak moga
wyczyta w jego mylach: creczko... jeste teraz kim innym!
Nic na to nie moga poradzi.
On take nie. W milczeniu wymieniali prob o wybaczenie tych zmian, ktre si
dokonay. I wybaczyli sobie.
Reina spala gboko i spokojnie.
Johanna pooya chleb na stole. Zbliao si poudnie, spali dzisiaj dugo. Ale pogoski
rozeszy si bardzo szybko, bo na dziedzicu staa spora grupa ludzi, ktrzy chcieli si
dowiedzie, czy to rzeczywicie prawda. Czy Ravi z Vildegard wrci.
- Niech poczekaj. Musimy spokojnie zje.
Suca znowu wysza na podwrze. Parobcy pracowali na polach, usuwali nieg i ld lub
ogldali, jak bardzo nieg zniszczy! tej zimy dachy z torfu.
Reina smarowaa chleb pysznym masem. Nieustannie spogldaa ojcu w oczy i przez
cay czas si umiechaa.
Widziaa, e ojciec z matk wci wymieniaj spojrzenia i e ojciec raz po raz dotyka rki
mamy. Jej rki te dotyka. Nie mwili wiele.
Po prostu jedli i rozkoszowali si t zwyczajn chwil. Jedzenie smakowao jak nigdy
przedtem.
- Bd chyba musia dzi pj do pastora i sprostowa zapisy w ksigach.
Ravi powiedzia to tak po prostu. W ksidze parafialnej jednak odnotowano: Zagin,
prawdopodobnie nie yje".
Johanna chciaa pj z nim.
- Ju dawno nie rozmawiaam z pani Catrine. Moe ma jakie wiadomoci o Benjaminie.
Ravi skin gow.
- Mam nadziej, e szybko dostanie nasz wiadomo... Gdybym wiedzia, e on jest w
Knagenhjelm, to bym do niego wstpi...
- Oczywicie. Ale przecie nie moge wiedzie.
- Mj Benjamin rzebiarzem? - Ravi chrzka uraony. - Kto by to pomyla?
Johanna lekko zagryza wargi.
- Kosztowao mnie to wiele bezsennych nocy. Ale teraz si z tym pogodziam. Jest taki
zdolny, Ravi! Zosta artyst, nasz Benjamin. A poza tym jest ostrony.
Westchna.
ycie w ogle nie jest wolne od zagroe.
Ravi obliza wargi i posa jej przecige spojrzenie.
Johanna troch si odmienia. Staa si agodniejsza. Bardziej akceptujca. Nie jest ju
taka szorstka. A moe to on inaczej j odbiera? Wicej rozumie?
On przecie take si odmieni.
Musia to uczyni, nie tylko ze wzgldu na lata.
Wkrtce przyjechaa Ingalill z Arillem, siedziaa dumna na koniu i od furtki woaa do
ojca:
- Tato! Tatusiu, tu jestem! Chod, pom mi zsi! Ravi usysza j z sieni i wybieg na
dwr. Zatrzyma si porodku dziedzica, by jej si lepiej przyjrze.
Ona te jest pikna. Bardziej podobna do matki, widzia to teraz. Rude, gste wosy i
twarz w ksztacie serca o pulchnych policzkach. Pod czerwon peleryn dostrzega wydatne
piersi.
- Tak. I jestem bardzo szczliwy z twojego powodu. Nie zaznasz ju braku pienidzy,
moje dziecko. A gdy w przyszoci dasz mi wnuki, to te bd 0 nie spokojny!
Ingalill mlasna.
- Ale to by handel.
Wzruszya ramionami.
- Ten guptas, Reina najwyraniej go zaczarowaa. Ale ja powiedziaam mu: w takim razie
zrobione! I jeli Reina wyrzuci go za drzwi, to ja mu i tak dworu nie oddam!
Johanna stwierdzia, e w dalszym cigu le znosi t chciw crk Raviego. Opanowaa
si jednak, umiechna do Ingalill najyczliwiej, jak moga.
- Witaj. Dobrze bdzie zakoczy ktnie. Wszystkich nas one okaleczyy.
Ingalill wyszczerzya zby.
- Nikt nie jest bardziej wojowniczy ni ty, Johan-no. By czas, e ci nienawidziam. Ale
to prawda, lepiej y w pokoju. Teraz, kiedy tata jest w domu... bdziesz musiaa mimo wszystko
pozwoli mi przychodzi tu, eby si z nim zobaczy! Prawda?
Johanna nie odpowiedziaa. Ravi krci si niespokojnie.
- Opowiadaj - rzek do Ingalill. - Bya on wuja Arilla, prawda?
Ingalill zacza mwi, jakby chciaa wszystko zagada, wypowiadaa mnstwo sw.
Ravi to kiwa gow, to ni potrzsa, wzdycha i gaska crk po rkach. C to za historia.
Temu dziecku musiao te nie by lekko. Ale w caej tej opowieci ujawniay si rwnie mniej
pikne cechy jego crki. Niestety, nic si na to nie poradzi.
Musi po prostu przesta porwnywa swoje dziewczyny.
Ponad gow Ingalill spoglda w otwarte drzwi.
Nigdzie nie widzia Reiny ani Arilla. No c, nie mog przecie sta porodku dziedzica
i prowadzi takiej rozmowy, pomyla w kocu z umiechem.
Nie wtpi, e midzy modymi wszystko si uoy.
Poczu to w tej samej chwili, kiedy zobaczy Rein. Z jej oczu wyzieraa pustka.
A kiedy patrzy, jak stali razem na podwrzu...
Powietrze midzy nimi iskrzyo. Mia wraenie, e od jednego do drugiego przeskakuj
mae byskawice.
Arill Storlendet jest mczyzn odpowiednim dla Reiny.
ROZDZIA XI
To nie moe by prawda. Ale matka rzeczywicie stoi i umiecha si przyjanie do Arilla.
Ojciec za klepie go po ramieniu jak starego przyjaciela. Potem rodzice odeszli. Arill zosta i
trudno go byo nie zauway.
- Reina...
Zadraa w lutowym socu.
- Czego ode mnie chcesz?
- Reina, wszystko si teraz zmienio... Zmruya oczy. Czy po to, by powstrzyma zy?
A moe bya po prostu za?
- Naprawd? Podszed do niej.
- Wtedy czas jeszcze dla nas nie dojrza, Reino. Ale teraz... teraz, kiedy twj ojciec wrci
do domu... twoja matka nie bdzie nas ju dzieli. My... rozmawialimy.
- Ach, tak? Rozmawialicie?
Przytakn. Zaczyna traci odwag. Reina staa przed nim taka lodowato zimna.
- My... ty wiesz, e oddaem wam dwory?
Nie odpowiedziaa, ale te nie bya t wiadomoci zaskoczona. Widocznie wic
wiedziaa.
- Oddaem wszystko, ale twoja matka nie chciaa tego wzi. Teraz te nie chce. Twj
ojciec poprosi, bym odda Storlendet Ingalill.
-Co?
A wic to jest ten najbardziej niebezpieczny 186 punkt. Powinien zatem posuwa si
dalej. Zrobi ostatni krok i pooy rce na jej ramionach.
- Reina, ja... ja chciabym z tob by. Na zawsze. Mog? Chciaaby?
Wpatrywaa si w niego, ale czy w jej twarzy nie widzia przeraenia? Moe ona myli,
e to kolejne wiadectwo szalestwa?
- Chciaaby?
Potrzsn ni, chcia usysze jej gos, nie by w stanie ju znosi tego milczenia.
- Reina!
Puci j. Wtedy ona jkna, przynajmniej tyle, i zasonia oczy rkami.
Jaki parobek spoglda na nich ciekawie zza naronika obory. Arill zapa j za rami i
pocign za sob na pola w stron Zamku Marji. Zatrzyma si dopiero na ciece w zagajniku.
Usyszeli piew ptaka.
- Reina, czy z tob jest tak samo jak ze mn? e nie moga zapomnie?
By zdyszany po szybkim marszu, Reina wyczua jednak w jego sowach rozpacz.
On j baga, a przecie ona nie chce, eby tak byo. Najchtniej zarzuciaby mu rce na
szyj, przycisna mocno. Nigdy nie wypucia. Chtnie obiecaaby mu wszystko.
Nie bya jednak w stanie nawet zwily warg, gdy pisna:
- Tak... nie mogam zapomnie...
Wtedy on zacz wrzeszcze z wielkiego szczcia, obj j wp, zacz si z ni krci.
W jej sercu te co si otworzyo. Wybuchna gonym miechem.
W kocu upadli oboje na ziemi, ubrudzili ubrania botem. Czepek spad Reinie z gowy i
zawis na pobliskim krzaku.
- Ju si nie boisz? Nie obawiasz si szalestwa? Potrzsn gow.
- Szalestwo ogarnia mnie tylko wtedy, kiedy nie mog by z tob.
Reina odpowiedziaa mu umiechem.
- Ty mnie po prostu oszukae.
Drgn. Czyby ona wiedziaa? Co ona powiedziaa, te jej dziwne oczy...
Ale twarz Reiny bya agodna, malowaa si na niej rado. A tak by na pewno nie byo,
gdyby wiedziaa o wszystkim.
Jedn tajemnic jako zdoa udwign.
Szczcie bdzie na pewno wystarczajco wielkie, by pokona gorycz, ktra musi pyn
z takiej zdrady.
Reina nie powinna si dowiedzie, nigdy nie powinna by zmuszona do wyboru midzy
wasnymi zasadami a tym, co mwi jej serce.
Zasuya na to, by by kochana.
W duszy dzikowa wszystkim bogom. Pomyle, e tylu mczyzn jest na wiecie, a ona
zostaa przeznaczona wanie jemu!
Musia j pocaowa. Odpowiedziaa mu z wahaniem, niepewnie.
Nagle przypomnia sobie, co powinien zrobi.
- Och, Reina, to si odbywa nie tak, jak powinno!
Arill milcza. Moe ona zechce mu teraz opowiedzie o tym obcym mczynie, o ktrym
ludzie gadaj. O tym wystrojonym dziwaku, ktry podobno przyjeda w konkury do Reiny z
Vildegard.
Ale ona nie dodaa nic wicej. Wzi j wic za rk.
- Teraz idziemy do domu.
- Do Storlendet?
- Nie. Do Vildegard. Reina umiechna si blado.
- Chcesz by komornikiem, ty, przyzwyczajony do zarzdzania wieloma majtkami?
- Przy tobie nigdy nie bd komornikiem. Przy tobie jestem krlem. Widz to w twoich
oczach, Re-ino. A ty jeste krlow!
- artowni - szturchna go w bok. Ale mocno ciskaa jego rk, kiedy biegli do domu,
potem we-mkna si przez kuchenne drzwi i pobiega do swojego pokoju, by si przebra.
A wic wezm lub.
To musi by sen.
Nie chciaa si jednak ockn.
To prawda.
Wszystko si uoyo, wszystko to, co wydawao si niemoliwe, spenio si, i to jednego
dnia.
Ojciec jest w domu, zdrowy i rzeczywisty. Mama przestaa walczy ze Storlendet.
Arill rozmawia z nimi obojgiem.
Dosta ich bogosawiestwo!
I ona te odrzucia wszelkie zmartwienia, w cigu jednej jedynej sekundy uwierzya, e
wci go kocha.
Wszystko zaledwie w przecigu jednej doby.
Nucia wesoo, rce jej dray, kiedy wkadaa nowe, cienkie poczochy.
Niedugo Benjamin przyjedzie do domu, Ingalill nie bdzie ich ju wicej drczy, mama
jest szczliwa!
Staraa si odsuwa od siebie podstpne myli, ktre wciskay si do gowy: To nie moe
dugo trwa, Reino. Dobrze o tym wiesz. Go pjdzie nie tak, jak trzeba. Nie zasuya sobie, by
spyno na ciebie tyle szczcia. W kadym razie nie naraz!
Niemal spodziewaa si, e matka czeka na ni w izbie ubrana na czarno, ale nic z tego,
powita j cichy miech Johanny:
- Dobrze powiedziane, Arill. eby tak wicej modych ludzi mylao jak ty!
Ravi te si umiecha, podawa Arillowi kufel piwa z miodem.
Wtedy usysza kroki crki.
- Reina! Jak licznie wygldasz! Chod, usid tu midzy nami. Midzy twoimi dwoma
mczyznami!
Znowu spenili toast. Johanna spojrzaa na zegar.
- Pniej wypijemy za wasze szczcie - rzeka z umiechem. - Ale wiee ciasto mog
poda...
- Jedzenie i jedzenie, ty tak zawsze, mamo! Nie jestemy godni. Dopiero co jedlimy!
- No, no - uspokaja j Ravi. - Twoja mama chciaa powiedzie, e powinnimy
witowa wasze zarczyny. Poczekamy jednak na Bendika. Bo posaniec do Meisterplassen
chyba dzisiaj wyjecha?
Johanna potwierdzia skinieniem.
- Na pewno przyjad. Oboje. Przez kilka sekund trwao milczenie.
Przerwa je Arill.
- Prosz mi pozwoli podzikowa. Za wasz dobr wol, za przyjcie wycignitej rki.
I chciabym wam obieca, e wasza crka bdzie zawsze przy mnie bezpieczna. Johanno, ja
wiem, e masz powody do obaw. Przysigam ci jednak, e w moich yach nie ma ani kropli
krwi mego brata Erlenda. Obiecuj na wszystkie witoci, e twoja crka nigdy nie usyszy
zego sowa...
- No, no! Nie musisz obiecywa rzeczy niemoliwych. Sami si przekonacie, e
zwyczajny dzie to co cakiem innego ni pierwszy okres maestwa. Przyrzeknij mi jednak,
Arillu Storlendet, e nigdy nie podniesiesz na ni rki. I e nie bdziesz sdzi, i posiadasz
kobiet tylko dlatego, e ona nosi na palcu twoj obrczk.
Arill z powag kiwa gow. Ravi odchrzkn.
- Reino, ty te musisz co obieca... e nigdy nie bdziesz osdza Arilla, zanim nie dasz
mu szansy wyjanienia. W morzu jest wiele ska. Nawet jeli si ludzie kochaj...
- Wiemy, ojcze. Wiemy... Ravi umilk zadowolony.
Za kilka miesicy ona i Arill przejm gospodarstwo. Johanna i Ravi maj sobie zbudowa
nowy dom. Dom na doywocie! Nie s jeszcze starzy, bd oczywicie pracowa i w szpitalu, i w
obejciu. Ale gospodarzem zostanie Arill. Benjamina rezygnacja z pierwszestwa nie bdzie
wiele kosztowa.
Umiechn si z ulg, kiedy matka, troch niepewnie, zapytaa go o to:
- Nie, mamo, o jednym mog ci zapewni. Nigdy nie bd chopem!
Wiedzieli o tym od dawna. Waciwie chyba zawsze. Benjamin nie by stworzony do
cikiej, mczcej pracy. Jego rzemioso te wprawdzie do lekkich nie naley, a teraz on nie jest
ju taki sabowity, mimo to nigdy nie wyobraali go sobie za pugiem albo jak uspokaja
rozszalaego byka.
Benjamin ze zami w oczach uciska Rein i szepta jej do ucha:
- Mj Boe, jak si z tego ciesz. Bd szczliwa, moja siostro!
Przytulaa twarz do jego ramienia, syszaa uderzenia serca.
- Ty take, bracie...
Uciska j jeszcze raz z cichym jkiem, jakby z alem.
Reina wiedziaa... on te ma o czym myle przy tej uroczystej okazji.
Ravi i Arill uciskali sobie rce. Podano piwo. Podano te wdk i kiebaski, pierwsze
peklowane jagnice udce, chleb i zup oraz du tac pen pszennych ciastek nadziewanych
serem.
Johanna bya zadowolona z dziea sucych. Porzdny, suto zastawiony st. Nie adne
frykasy jak te, ktre podawano na przyjciach Marji, ale prawdziwe, starowieckie jedzenie!
Reina i Arill spogldali na siebie, podczas gdy Ravi wygasza krtk mow.
Mwi o mioci niczym pastor. Podkrela, jakie to wane, by da sobie nawzajem
rwnie troch swobody.
- Nie staniecie si jednoci! Nie na tym polega maestwo.
Pastor spojrza na niego. Przesta je.
- Jestecie niczym dwa drzewa. Jeli bdziecie sta zbyt blisko siebie i cakiem bez ruchu,
to prdzej czy pniej jedno uschnie. Nie, stjcie obok siebie, ale nie za blisko, pozwalajcie
raczej, by gazki si splatay... a ptaki szczcia zbuduj gniazdo w waszych wosach!
Nawet pastor musia skin gow i chrzkn.
Ravi umiecha si szeroko. Prbowa wprawdzie piwa, ale wdki nie bra do ust, wic
nie od tego mia wilgotne oczy.
- Poeci mwi, e mio jest jak wino albo ogie: oszaamia i parzy. Ja jednak
powiadam: mio jest niczym morze! Wielkie i potne, bywa, e trwa spokojne niczym
zwierciado i jest ulege, mona po nim eglowa. Innym razem, kiedy zblia si niepogoda,
moe by wzburzone, a wysokie fale zmywaj wszystkich i wszystko.
Reina bya wzruszona. Wyobrazia sobie morze i poczua w odku skurcz dawnego
stracha Ale teraz nie musi si ba. Nigdy wicej. Arill bdzie zawsze przy niej.
- Jak morze - zakoczy Ravi. Zwrci oczy na nich.
- A wy, wy jestecie niczym brzegi. Brzegi, midzy ktrymi zawiera si mio. Bdziecie
si zmienia tak jak morze, ktre wyrzuca na skraj wody kamienie i spukuje wszystko, co
napotka. Bdziecie zmieniani przez to morze, kadego dnia bdziecie troszeczk obmywani przez
mio. Nie bjcie si! Nie lkajcie si, e to co niedobrego albo zapowied zych czasw.
Powinnicie si zmienia, pozwlcie na to. Odkrywajcie si nawzajem kadego dnia na nowo, to
rado nigdy si nie skoczy.
Johanna patrzya na niego zarumieniona. Co si z nim stao? Kto wyj z niego dusz,
oczyci j i znowu odoy na miejsce? Co on widzia, co przey takiego, e odmieni si tak
cakowicie? Zakrcio jej si w gowie. Mylaa, e wrci do niej ten sam, ale zrozumiaa, e
mczyzna, ktry stoi tutaj i wypowiada takie pikne sowa, nie moe by cakiem tym samym
jej mem, ktremu tyle razy robia wymwki.
Niemiay, drcy umiech pojawi si na jej wargach. Reina stwierdzia nagle, e matka
wyglda bardzo modo. Jakby ponownie zacza y!
Arill pochyli z szacunkiem gow przed swoim przyszym teciem, przyj jego yczenia
szczcia z zamglonym wzrokiem.
Reina czua, e rado dawi j w gardle, baa si, e zacznie paka.
Arill wsta. Podszed do niej, wzi j za rk i wyprowadzi na rodek pokoju.
- Ta uroczysto wyglda tak, jakby to ju byo nasze wesele. Ja... ja chciabym
podzikowa wam za to ju teraz. Ravi, Johanno, obiecuj wam na swj honor, zrobi wszystko,
co w mojej mocy, eby Reina miaa dobre ycie. Wiem, e brzmi to beznadziejnie, bo zakochany
narzeczony gotw jest obieca bardzo wiele, ale ja naprawd tak myl. Zawsze tak mylaem.
Jest jeszcze jedna rzecz, o ktrej powinnicie wiedzie.
Wszyscy zaczli mwi naraz. Gdzie tylko spojrzaa, widziaa przyjazne twarze i szerokie
umiechy
Wszyscy si cieszyli. Cieszyli si z jej powodu Z ulg myleli o tym, e Johanna si
zmienia. Dlatego, e Ravi wrci do domu, i dlatego, e wiosna zapowiadaa dobre wydarzenia.
Napotkaa spojrzenie Ingalill, siostra te si umiechaa. Na jej oczach byy mroczne plamki, ale
twarz Ingalill miaa si do Reiny. Ona te zaczyna nowe ycie. Dostaa bogactwo, o ktrym
zawsze marzya. Jeli dobrze poprowadzi dwr, zapewni przyszo sobie i swojej rodzinie na
wiele pokole. Arill umwi si z ni, e suba zostanie i bdzie dla niej pracowa. Dwoje z nich
zreszt postanowio si pobra. Cicha i spokojna pokojwka Thora i najmodszy syn z Saude,
ktry zajmuje si komi w Storlendet. Jeden z braci Ingalill take ofiarowa jej swoj pomoc,
przynajmniej dopki nie znajdzie sobie gospodarza.
Reina pomachaa do Ingalill.
ycie stao si atwe.
Ingalill te nie zaznaa dotychczas wiele dobroci. Nikt lepiej nie wie ni Reina, jak trudno
jej byo y pod wci osdzajcym spojrzeniem Johanny.
Ale teraz to si odmieni. I Helena, i Ingalill bd zawsze serdecznie witane w Vildegard.
Bo przecie Vildegard jest take wan czci dziecistwa Ingalill. Johanna bywaa surowa.
Ingalill bya moda i gupia. Ale, o ile Reinie wiadomo, maestwo z Gjertem nie wyrzdzio
krzywdy nikomu innemu jak tylko im dwojgu.
Kiedy wic Arill, zachcany przez wesoych goci, podszed, obj j i pocaowa...
Reina poczua ostry bl w piersi. Wiedziaa, e to bl przyrodniej siostry. Ingalill nigdy
nie kochaa.
Nie wracajc po pocaunku na swoje miejsce, obesza st i wycigna rk do Ingalill.
- Chod ze mn. Mam ci co do powiedzenia, moja siostro.
Gocie spogldali w lad za nimi, wkrtce jednak wrcili do jedzenia i toastw.
Reina nie puszczaa mikkiej doni Ingalill. Ta, pod grzyw rudych wosw, sprawiaa
wraenie zdziwionej.
- Czy zechcesz woy mi na gow lubn koron, Ingalill? Czy chcesz by moj
pierwsz druhn?
Ingalill odwrcia twarz. Nie zrobia jednak nic, by wyrwa si z obj Reiny.
- Naprawd by tego chciaa? - mrukna.
ROZDZIA XII
Johanna siedziaa nad przesyk od Remmermanna i prbowaa opanowa strach, ktry
si w niej rozrasta. List od Remmermanna by rwnie dugi i interesujcy jak zwykle,
przedstawia jej zawodowe nowiny oraz pogldy i dokonania innych lekarzy i badaczy. W maej
skrzynce znalaza wiele nowych preparatw i recept, ktre, jego zdaniem, mogyby si jej przyda. Przysa te narzdzia do chemicznych eksperymentw po tym, jak Johanna serdecznie mu
dzikowaa za szklane rurki i palnik, podarowany jej w ubiegym roku. Wprawdzie go jeszcze nie
uywaa...
To Lovise przekazaa jej smutn wiadomo.
- On jest chory. Myl nawet, e umierajcy. Bardzo chcia z nami przyjecha... wiedzia
jednak, e temu nie podoa. Och, Johanno... zastanw si nad tym. Moe mogaby pojecha z
nami, kiedy bdziemy wraca, eby si z nim poegna?
Teraz jednak nie czas na smutne myli. Wiedziaa o tym.
Powaga listu Remmermanna przygnbia j, czua chd w sercu.
Cigle jeszcze prowadzi badania nad chorobami dziedzicznymi, chocia nie wymyli
lekarstwa, ktre mogoby pomc jej Benjaminowi na chorob krwi. Prace te przyniosy jednak
Remmermannowi wielki szacunek, to on bowiem sformuowa wniosek, e niektre choroby,
zarwno fizyczne, jak i umysowe, maj swoje rdo we krwi. Dlatego s dziedziczone.
Udowodni to midzy innymi przy pomocy duej mapy przedstawiajcej drzewa genealogiczne
obcionych takimi chorobami rodw.
W wysokich krgach medycznych mwiono teraz, e trzeba te obcienia wykorzeni, by
ochroni przed nimi przysze pokolenia.
Opracowywano wic nowe prawa. Prawa, o ktre Remmermann walczy przez wiele lat,
ale ktre, niestety, dotkn te Johann. O tym take do niej pisa:
Wiesz, Johanno jak bardzo Ci lubi. Jeste dla mnie nie tylko wnuczk mojej ukochanej
Marji, jeste take moj uczennic, co napenia mnie wielk dum. Jeste jeszcze czym wicej.
Jeste jedyn kobiet, jak znam, ktra myli tak, jak myl uczeni mczyni. Powinna si
uczy. Rozumiesz bowiem, e tylko postp nauki moe nas uwolni od saboci naszych
nieszczsnych, fizycznych cia. I dlatego nie wtpi, e zechcesz zoy t ofiar. Wierz, e jeste gotowa zrobi to, co naley zrobi dla zdrowia przyszych pokole... "
Nikt oprcz niego nie zna prawdy o chorobie w jej rodzinie. Nikt inny nie wymyli
czego takiego, by kaza matce decydowa, e rd powinien wymrze...
Spokojnie posza szuka Raviego.
On z pewnoci skieruje jej myli na inne cieki.
W niebieskawym wietle czerwcowej nocy koszula Johanny wygldaa, jakby wiecia.
W pokoju byo ciemniej ni na dworze, izba wydaje si dziwnie obca w tak szar
godzin, mylaa Johanna. Nie przywyka jeszcze do wielkiego ka, ktre wniesiono tu z
powrotem, trzeba te byo wymieni rne inne meble.
Zrobio si ciasno, jej st do pracy, okrgy stolik z Bibli i leksykonem anatomicznym
giny pod stosami ksiek i czterema tuzinami buteleczek, ktre zamwia do swoich maci i
nalewek.
Ravi zagospodarowa pokj na wasny sposb. Waciwie pooy tylko swoje ubrania na
nieduym kuferku pod oknem, nie zajmowao to wiele miejsca, mimo to wydawao si, e powrt
Raviego wypeni pomieszczenie do tego stopnia, i nie ma czym oddycha.
Jak teraz.
Johanna staa porodku pokoju i poprawiaa wosy. On lea w cieniu, syszaa jego
przypieszony oddech.
Wiedziaa, e na tle okna ta cienka, pikna koszula musi wyglda jak zasona wok jej
ciaa. Jest biaa, biaa jak nieg, aden rodek nigdy by tak nie wybieli lnianego ptna.
Jest z mikkiej, gsto tkanej baweny, otula ciao, jest lekka, a fady mimo to ciko
spywaj w d.
Johanna czua si pikna. Wiedziaa, e on na ni patrzy, e wszystko jest jak dawniej.
Nie, nie jak dawniej. Jest nowe i niezwyke, w jaki sposb modziecze.
Jak re w ogrodzie Amelii tamtej wiosny, mylaa. Kiedy nieg stopnia, stay tylko
brzowe badyle. Trawa wzesza, inne kwiaty kiekoway, a re wci stay martwe. Johanna nie
bya jednak w stanie ich wyrwa. I nagle, kiedy brzozy miay ju due, lnice licie, nagle
zobaczya malekie pczki na brunatnych odygach.
Wkrtce re zaczy kwitn.
Miaa wraenie, e na ich wspomnienie czuje zapach. Ale to pewnie rana woda, ktr
tego wieczoru po kpieli natara wosy.
Robia specjalne mazido do wosw: odrobin wosku rozcieraa z ciepym olejem. Potem
niewielk ilo pachncego smarowida rozcieraa w doniach i wmasowywaa we wosy, byy po
tym mikkie i lnice.
Teraz je czesaa, wolno, jakby rce jej ciyy. Wosy zrobiy si dugie, sigay do pasa.
Moe nie byy ju takie pikne jak w latach modoci, c, nigdy ju takie nie bd. Ale w tym
niebieskawym pmroku sama widziaa, e byszcz pod jej biaymi domi.
Ravi jkn. Poczua, e serce zaczyna jej szybciej bi w piersi. On na ni czeka. Tskni.
Ona jest jedyna na wiecie.
Gdyby teraz usyszaa muzyk, mogaby zacz taczy dla niego.
Lea bez ruchu i nie mia odwagi oderwa od niej oczu. Bya taka pikna, stojc
porodku pokoju w adnej bawenianej koszuli okrywajcej jej ciao. Naprawd jest adna.
Tylko ta biel, ten niebieskawy mrok, nocne wiato...
Nie by w stanie tego znie. Czu, e ogarniaj go mdoci. Wciga gboko powietrze w
nadziei, e to go uspokoi.
Johanna poruszya si. Odoya szczotk do wosw, uniosa ramiona, przymkna oczy,
taczya w milczeniu, bez najmniejszego dwiku, jaki taniec. Nagie stopy te nie wywoyway
nawet szelestu na pokrytej dywanem pododze. To byo jak sen, mogo by bardzo pikne.
Ravi jednak gono przeyka lin i na prno walczy z widzeniami, ktrych za nic nie
chcia teraz do siebie dopuci.
Ona taczya, ubrana na biao. Miaa czerwone wargi, ktre si do niego umiechay, to
jedyna barwa, jak zdoa rozrni na tle bieli w blasku ksiyca. Sysza odwieczny dwik
spadajcej wody, uderzenia cikich kropel byy niczym nierwne bicie serca. Przestraszy si, e
ten dwik na zawsze pozostanie w jego uszach. Nawet kiedy koszmar przeminie. Podesza do
niego.
wiato ksiyca byo niebieskie, przychodzio z zewntrz i sprawiao, e nawet jej wosy
lniy niczym pira kruka.
Trzymaa w rce miseczk, wiedzia, e znajduje si w niej zatrute wino.
Dzisiejszego wieczoru bdzie musia wypi.
Dzisiejszego wieczoru nie bdzie w stanie utrzyma go w ustach, dopki jzyk nie
zacznie pali, i cierpliwie czeka na okazj, gdy bdzie mg je wyplu.
Wypi, pragnc zapomnie.
Obj j mocno.
- Ta biaa koszula, Johanno... nie mog znie widoku tej biaej koszuli. I nie pro mnie o
wyjanienie, nie teraz...
Cofna si. Usiada na krawdzi ka i szybkim ruchem cigna przez gow swoj
liczn koszul.
Siedziaa cakiem naga obok niego i patrzya mu w oczy.
- Teraz lepiej? - zapytaa. Jej wilgotne wargi byszczay.
Westchn. Musia si umiechn. Wszystko opado z niego jak zmyte.
- Tak. O wiele lepiej...
Zadowolona przytulia si do niego. Czua jego wargi na twarzy, koniuszek jzyka, ktry,
askoczc j, przesuwa si po szyi.
Piersi si napiy, Johanna zrzucia kodr. Letnie powietrze wydawao si znowu
agodniejsze, tylko w miejscach, gdzie jego jzyk zostawia wilgotny lad, odczuwaa chd.
Dostaa gsiej skrki, wiedziaa jednak, e wkrtce cae ciao ogarnie ciepo, tak e ani wilgo,
ani wiatr nie bd miay znaczenia. On widzia co przeraajcego, ludzi ubranych w biae szaty.
Nie chciaa teraz o tym myle, wiedziaa jednak, e to musi mie co wsplnego ze
mierci lub z wielk udrk. Jaki upir? Ubrana na biao, pokutujca dusza?
Trudno powiedzie. Nikt nie wejdzie pod powieki Raviego, nawet ona sama, ona, ktra w
tej chwili czua si taka lekka, e waciwie mogaby si znajdowa poza wasn skr.
Ravi by spokojny, ale spity, taki prawdziwy, e a j to zdziwio. Pojmowaa, e
ostatnie lata musiay go bardzo zmieni. I chodzi nie tylko o te nieoczekiwane wypowiedzi,
lekko, z jak patrzy ludziom w oczy. Nauczy si wielu nowych sw, posiad wiele nowych
umiejtnoci. Ju si teraz nie bal ludzi. Nawet obcych!
I te jakby rozmarzone, powolne ruchy, sposb, w jaki jego rce przesuway si po jej
ciele, niczym wedug jakiego niezwykego, rytualnego wzoru...
To j oszaamiao i podniecao, sprawiao, e nerwy, ktrych istnienia nawet nie
podejrzewaa, budziy si. On o tym wiedzia. Zna te miejsca, znajdowa je z tak pewnoci jak
chirurg...
Nie chciaa go pyta ani jak, ani dlaczego, ani kto dostarczy mu tego dowiadczenia.
Chciaa si cieszy chwil i czeka...
Jeszcze w niej tkwi stary lk, dowiadczenie, ktre mwio jej, e jeli bdzie zadawa
zbyt wiele trudnych pyta, to on znowu odejdzie.
Najlepiej wic byo cieszy si i czeka.
Usyszaa, e on co mwi, wyczuwaa, e umiecha si ponad jej twarz.
- Moja cudowna ona... jakim to czarodziejskim rodkiem si wysmarowaa?
Przysigam, w tej chwili masz znowu dwadziecia lat...
Obja go, pokrya jego twarz popiesznymi pocaunkami.
- Dwadziecia lat... ja ci przysigam z kolei, e za nic nie chciaabym mie znowu
dwudziestu lat.
Rozemia si, nie pozwoli, by odnalaza jego usta. Wobec tego ugryza go lekko w ucho.
- Nie dranij si ze mn...
Przywar do jej bioder, ona odpowiedziaa mu gwatownie, jak przeniknita spazmem.
- Johanno...
I oto on jest tam znowu, otworzya si przed ni bez oporu, nie mogo by chyba wikszej
bliskoci. Niezwykle intensywne uczucie ogarno j na bardzo dugo, cieszya si, e on ley
spokojnie, e ani jeden misie w nim nie drgn. Przytulia policzek do jego twarzy. Syszaa
wyranie jego oddech. Gboko wciga powietrze, oszoomiony tym samym, co ona. Wiedzia,
e ona, lec wanie tak jak teraz, potrafi polecie bardzo daleko. Czarodziejska ma!
Poruszya si odrobink pod nim, on przyciska j do siebie tak samo mocno jak ona jego,
a kiedy uwolni si od jej ust i unis grn cz ciaa, poczua na wilgotnych piersiach chd...
eglowaa daleko.
A wic to jest moliwe, czowiek moe to przeywa, w tym momencie jej minie byy
bardziej napite i przepenione si ni wtedy, kiedy podnosi co cikiego. Cae ciao napinao
si pod wpywem tej intensywnej siy, siy, ktra jest niezbdna, by mona byo zmczone
czonki unie z powierzchni ziemi.
Usyszaa wasny miech, gony, przecigy... ten jej gos czy si piknie z jego
woaniem, przez myl jej nie przeszo, e kto mgby to sysze.
Nikt nie sysza, s bowiem cakiem sami w tym pokoju w p drogi midzy ziemi a
niebem.
Nie opuci jej, nawet nie prbowa. Jakby to nie w ich ciaach powstay te spazmy.
Johanna wiedziaa, e bdzie paka, kiedy tylko jej ciao si uspokoi, e bdzie si czua
pozbawiona skry, obnaona raz na zawsze.
Spojrzenia ich si spotkay, w jego oczach jeszcze bya czuo.
Ona chciaa powiedzie: nie ruszaj si! Nie wolno ci poruszy nawet palcem!
Ale z jej garda wydoby si tylko jaki dwik, dwik, ktry on musia zrozumie,
poniewa nie zrobi nic, co mogoby zniszczy t cudown rozkosz, jaka czowiekowi jest na
ziemi dana.
- Mylaam, e umr - jkna ochryple.
- Mmmm...
- Ty... ja... nie, nie znajduj sw.
- Hmmm?
Napenia puca czystym nocnym powietrzem.
- Niewiarygodne - szepna cicho.
- Mm.
- Jak to moliwe? Dlaczego ja nigdy...
Ravi ostronie uwolni rami, na ktrym spoczywaa jej gowa.
Wzi jeden pachncy rami lok wosw i poaskota j lekko po piersiach.
- Nie wiesz tego?
Ona potrzsaa gow wolno z boku na bok. Ale si umiechaa.
Ucaowa jej obrzmiae wargi, bardzo delikatnie, i te si umiechn.
- W takim razie ja ci tej tajemnicy nie wyjawi. Bdziesz musiaa sama poszuka
odpowiedzi.
- Ravi... oniemielasz mnie. Nie zmuszaj mnie, ebym ci wypytywaa...
Przesta j askota tym kosmykiem wosw. Opar gow na rce.
- Chodzi ci o to, e co si zmienio. To... my. Potwierdzia skinieniem.
- Wszystko jest odmienione. A zwaszcza ty!
- Tylko ty tak uwaasz, Johanno. Moe jestem troch inny. Nauczyem si wiele przez te
lata...
- Tak, to oczywiste!
Rozemiaa si, ale w jej miechu wyczuwao si smutek i pacz, nic nie moga na to
poradzi. Ma oto w domu mczyzn, ktry nareszcie spenia wszystkie jej wymagania. Nie ma
w nim niczego, co chciaaby zmieni. Jak to si mogo sta? Kto zdoa nauczy go patrze
ludziom w oczy, by takim, jakim jest, kocha... w ten sposb?
Wiedziaa, e on zrozumia. Delikatny umiech na jego wargach bawi si z ni.
Przyoy wargi do jej ucha i szepta:
- To jest tajemnica, moja kochana. Ty te si zmienia, nie tylko ja. Oboje jestemy
zupenie inni. I teraz na nowo si poznajemy... to szansa, jakiej prawie nikt nie otrzymuje.
Bdziemy nieskoczenie szczliwi, Johanno, w sposb, jakiego nigdy przedtem nie
przewidywalimy...
- Wic moe warto byo zapaci t cen - bkna wzruszona.
Wtedy Ravi umiechn si do niej szeroko. Ona zdecydowanie kiwaa gow.
- Wanie do tego sama doszam... mimo wszystko cena nie bya za wysoka. Nie dla
tego...
Ravi podnis kodr z ziemi. Podnis te poduszki, przetrzepa je lekko i uoy pod jej
gow.
- Czy teraz rozumiesz?
Waciwie Johanna nie bardzo rozumiaa, ale cudowny nastrj ogarn j ca, nie miaa
ochoty myle o adnych problemach, ktre mogyby sposzy to szczcie.
- Jeste teraz bardziej wolna. Mieszkasz w swoim ciele. Jeste jego wacicielk, wadasz
nim bez wstydu. Udao ci si zerwa klapki z oczu, te klapki, ktre niegdy pozwalay ci patrze
tylko prosto przed siebie.
Johanna chciaa co powiedzie, on jej nie pozwoli, kadc palec na wargach.
- Jeste wolna - powtrzy. - Widzisz... dopiero teraz zdoaa odda si caa. Nigdy
przedtem tego nie zrobia. Moe dlatego, e mylaa, i ja jestem saby. Moe te sdzia, e
za kad rado trzeba drogo paci... ale teraz, teraz potrafisz si oddawa. Bez wstydu i bez
adnych zastrzee. Po raz pierwszy wierzysz, e potrafi ci unie. e mog to robi kadego
powszedniego dnia, gdyby si to okazao konieczne.
Johanna milczaa.
A wic to jest to. A takie proste?
Czua, e wkrtce zanie. Byo jej ciepo i bezpiecznie pod pledem, z gosem Raviego w
uszach, z jego rk spoczywajc ciko na jej brzuchu, z jego oddechem na twarzy. Penymi
czuoci ruchami uoy jej gow na mikkich poduszkach. Jego zadowolone, ociae ciao
spoczywao tu przy niej.
Dawniej to zawsze ja okrywaam go kodr, kiedy przestawalimy si kocha, pomylaa.
ROZDZIA XIII
Po raz ostatni pastor odczyta zapowiedzi o lubie Arilla Storlendet i Reiny Vildegard.
Letni dzie by pochmurny, w powietrzu wyczuwao si wilgo. To bardzo dobrze wryo
poom, na ktrych wszystko gwatownie roso. Fiord lea spokojny, a kiedy z nieba spady
lekkie krople deszczu, wygldao to tak, jakby dosta gsiej skrki. Jak zmtniae lustro, w
ktrym gry mogy si odbija jedynie jako szare cienie.
Szczyt Molden gin w gstej mgle.
Wida byo zarys ska tam, gdzie ley Bergaheim, ale mae, uprawiane dawniej poletka
znowu porosy krzewy i las przesoni budynki.
Ravi sta i mruc oczy, patrzy w tamt stron jak zawsze, kiedy przepywa tdy odzi.
Podj si, e pomoe po mszy odwie pastora, ktry wybiera si do Nes. Ju wczeniej
zostaa zamwiona d z czterema silnymi mczyznami przy wiosach, ale okazao si, e jeden
zwichn sobie nog, kiedy spad przed kocioem z konia.
Reina nie chciaa z nim jecha. Myla, e wybierze si z nim na przejadk odzi,
mogliby porozmawia tylko sami, bez skrpowania, czekajc, a naboestwo w Nes si
skoczy.
Ale ona nie chciaa. Wolaa pj z matk na kaw do pani Catrine. Moe miaa nadziej,
e pobdzie chwilk sam na sam z Arillem?
Ravi umiechn si sam do siebie. Wiosowa z zapaem. d wyranie skrcaa na
prawo, musia troch zwolni, bo pozostali mczyni za nim nie nadali.
Pastor by w dobrym humorze. mia si i uderza rkami po udach, gdy jeden z wiolarzy
opowiada zabawne historie. Czstowa ich te wdk z maej srebrnej buteleczki i pokazywa
rzd zbw, mocno ju niestety zdekompletowany.
- No i macie, co za licho! Zerwa si wiatr! W dodatku przeciwny.
Ravi rozejrza si po fiordzie, widzia spienione grzywy fal. Wiatr pojawi si, jakby kto
rozwiza worek, ale stara d bya porzdnie wysmoowana, mogli wierzy, e nie bdzie
przecieka.
Mczyni przypieszyli. Zreszt byo ju niedaleko.
Teraz Ravi mg widzie Bergaheim, nawet nie odwracajc gowy.
Tylko e mga opadaa coraz bardziej i cakiem przesonia gry. Wkrtce znaleli si w
biaym tumanie, a dobrze znane falowanie wody pod nimi przekonywao ich, e wiat nadal
istnieje i e to nie jest sen.
Po poudniu mga zasnua rwnie rozoon nad fiordem wie. Ludzie nie wiedzieli
jednak, e nie jest ona zbyt gruba i e ju w grze, nad Karlsgrd, wieci jasne soce. Wilgotne
powietrze spychao szaro-bia warstw ku wodzie, sprawiao, e pokrywaa fiord od Nes do
Feigom, i dalej w kierunku Havella, a rozpraszaa si koo Nobbalfjell na drugim brzegu.
Na plebanii zebray si kobiety ze wsi, w kadym razie te, ktre miay za mw
czonkw tingu, bogatych chopw, oficerw lub urzdnikw. Rej wodzia Maren Sunde z
Dosen, bya to gadatliwa i pewna siebie kobieta, nic nie wskazywao na to, e dopiero co zostaa
wdow po starym Dominikusie Lemvik. Bya teraz na gospodarstwie sama, poniewa Christen,
syn jej ma z pierwszego maestwa, uzna za waciwe, by wkrtce po mierci ojca pj w
jego lady. Ludzie gadali, e Maren ju ma starajcych si, moe dlatego tak rozkwita i mwi
takim stanowczym, dononym gosem.
Tego dnia odbyo si te sidme spotkanie rady szkolnej, wic w palarni zasiadali te
mczyni. Johanna nie bardzo moga si zdecydowa, gdzie powinna postawi swoj delikatn
filiank. Sprawy szkoy byy bardzo interesujce, ale rwnie ciekawie jest te posucha, jak
stowarzyszenie kobiet dyskutuje nad sposobami znalezienia rodkw na ochronk dla starcw i
dom dla umysowo chorych.
Reina znikna. Zajrzaa popiesznie do jednego pokoju, potem do drugiego, stwierdzia,
jak si spodziewaa, e Arilla take nie ma.
Johanna umiechna si do siebie. No. c, s dostatecznie doroli, by wiedzie, e nie
naley ciga na siebie wstydu przed lubem. Zostao ju niewiele czasu... lub ma si odby w
drug niedziel wrzenia.
Tymczasem niedugo skoczy si lipiec. Sierpie bdzie pracowity, bo to i niwa, i
przygotowania do wesela, i zagraniczni gocie wyjad, wic trzeba bdzie po nich posprzta.
Johanna odsuna od siebie pikn, wschodnioindyjsk filiank i prbowaa si
skoncentrowa na zmartwieniach pastorowej dotyczcych opieki nad biednymi.
Nie zauwaya, e rwnie Ingalill znikna.
ciana mgy przesaniaa podwrze. Ingalill ledwie dostrzegaa obor w oddali, prawie
zupenie nie widziaa kocioa spoza tej wirujcej szarobiaej masy.
Ingalill napotkaa spojrzenie Arilla, poczua, e wypala ono w niej gbok ran.
A kiedy Reina na jej oczach pochylia si z min wacicielki i pocaowaa go jeszcze raz,
w duszy Ingalill pka jaka struna i dziewczyna zacza krzycze dziko, nie panujc nad sob.
Ingalill zostaa pooona do ka w pokoju Reiny, ktra upieraa si, e sama bdzie si
opiekowa przyrodni siostr. Okazao si, e Ingalill zacza krwawi, cho bya cakiem na to
nieprzygotowana. Sama powiedziaa, e to jeszcze nie czas. Johanna bya zmartwiona, tego
rodzaju przypadoci mog czsto oznacza, e co jest nie w porzdku. Ale Ingalill szybko si
uspokoia, zapewniaa, e ble miny. W kadym razie przestaa krzycze tak histerycznie jak
wtedy, kiedy ukadali j w powozie.
Pod wieczr mga zelaa, ale za to zacz pada ulewny deszcz. Wosy Reiny kleiy si
do plecw, kiedy prbowaa ochroni Ingalill przed deszczem i okrywaa j peleryn, podczas
gdy dwaj mczyni wnosili j do domu.
Mimo wszystko deszcz przemoczy je obie i gdy w kocu zamkny za sob drzwi, po
policzkach obu spywaa woda niczym zy.
Ingalill szlochaa. Bya bardzo blada. Zaciskaa donie na piersiach, szarpaa ubranie,
jakby wci miaa boleci.
Johanna daa jej dwie yki nalewki sporzdzonej z rumianku, rozmarynu, soku
brzozowego z dodatkiem odrobiny belladony.
Uspokoia si. Wtedy j rozebrano, Reina spostrzega, e krew przesika przez bielizn i
ubranie. Bya to jednak wiea krew, pachnca sol, nic nie wskazywao, e to co innego ni
zwyczajne, miesiczne krwawienie.
- Pozwlmy jej odpocz. Jest widocznie przemczona. A do tego to wilgotne powietrze...
wszyscy si le czujemy.
Reina skina gow i zabraa siostr do swojego pokoju.
I tam si teraz chora znajdowaa, ju nie taka blada, ubrana w bielizn Reiny. Dostaa te
cienki weniany kaftanik, eby nie marza, zacignito zasony, by oddzieli pokj od tego
beznadziejnego deszczu. Ale dwiku kropel uderzajcych o szyby oddali si nie udao.
- Reina, ty jeste okamywana - powiedziaa Ingalill cicho.
Reina pochylia si nad ni.
- On ci okamuje. On co przed tob ukrywa. Reina, ty musisz o tym wiedzie. Twoja
matka i Arill...
Oni myl, e ty by tego nie zniosa. Ale to bd z ich strony, e ukrywaj tak wan
spraw...
- O czym ty mwisz? - wykrztusia Reina przestraszona.
Ingalill przymkna oczy. Zimny dreszcz przenikn Rein.
Ale nie moga prosi siostry, by milczaa. Na to jest ju za pno. I tym razem Reina w
gbi duszy wiedziaa, e trujcy jad, ktry wypywa z ust siostry, to co wicej ni wytwr
fantazji.
Mimo to krzykna:
- To nieprawda...
Ingalill z uporem kiwaa gow. Nie otworzya oczu.
- To jest prawda. Twoja matka braa w tym udzia. Od niej dosta lekarstwo, ktre miao
zabi jego dziecko. Twoja matka... nie wiem, dlaczego ona to zrobia. Ale powody postpowania
Arilla znam bardzo dobrze. Nie by w stanie znie myli, e jego krew moe si zmiesza z
moj...
Reina szukaa jakiego znaku, e to nowe, kolejne, pode kamstwo.
Wtedy jednak Ingalill otworzya oczy i popatrzya na ni. Resztka nadziei znikna.
Ingalill pakaa.
W tym paczu by wstyd, najwicej ze wszystkiego jednak byo w nim beznadziejnej
rozpaczy. To, co powiedziaa, byo prawd.
ROZDZIA XIV
Kiedy nieskoczenie duga noc nareszcie mina, nie miaa siy zapyta matki, a Johanna
siedziaa przy niadaniu z potarganymi wosami i z oddaniem gaskaa do Raviego.
Zachowywali si jak dwoje zakochanych modych ludzi. Ale to Reiny nie wzruszao. Nic ju
teraz nie mogo jej wzruszy.
Czua si tak, jakby boso chodzia po mokrej morskiej trawie. Albo jeszcze gorzej: jakby
prbowaa postawi stop na koyszcej si, gronej powierzchni, o ktrej wiedziaa, e to woda i
nic wicej. Moga w kadej chwili wpa do tej wody i uton.
Ojciec umiechn si do niej.
- Jak si czuje Ingalill? Lepiej? Reina skina sztywno gow.
- Ubiera si teraz. Po prostu jej czas przyszed zbyt nagle. To nic gronego.
- Ale ty chyba spaa niewiele? Taka jeste blada, creczko.
Znowu skina tak samo sztywno. Wysza z kuchni, wycigna zzibnite rce nad
piecem i prbowaa je ogrza. Zupa mleczna parowaa. W kuchni pachniao te zioami, ktre
suszyy si pod sufitem. To jest prawda. Nie musiaa nikogo pyta. To jest prawda.
I jedno wiedziaa. Ani matka, ani Arill nie mog powiedzie nic, co by zmienio to
obrzydzenie, jakie j przepenia.
Zawsze, kiedy co j poruszyo, zawsze, kiedy serce przepenia bl, przychodz one.
Demony, ktre wpdzaj j w wizje, ktrych ani nie rozumie, ani te nie pragnie.
Waciwie czekaa na nie tego ponurego dnia, ale kiedy przyszy i pochwyciy j w
gwatownych spazmach, mimo wszystko bya zaskoczona. Ravi j znalaz, zemdlon, na strychu,
gdzie widocznie szukaa schowanych dziennikw Marii. Zamiast tego rozrzucia wok siebie
mnstwo arkusikw, wszystkie wypenione prostym pismem Remmermanna. Jaka szklana kolba
spada na podog, leaa rozbita, mienic si niczym diament w wietle padajcym z maego
otworu pod sufitem.
Ravi zabra crk na d.
Pooy j na ku, w milczeniu pokaza Johan-nie, co Reina znalaza.
- O, nie - szepna Johanna gorczkowo. - Nie, nie, nie...
- Wszystkiego si dowiesz. Powiem ci, jakie miaam powody. I jest mi zupenie obojtne,
czy powiesz o tym mojej matce lub innym. Ty jednak musisz wiedzie, dlaczego oddaj ci ten
piercionek. Ot dlatego, e jeste morderc.
- Nie ma nic wicej do powiedzenia, Arill. Nie jeste tym, za kogo ci miaam.
Popeniam fatalny bd.
- Reina, ja nie mog... Reina, nie moesz tego zrobi... Nie odpowiedziaa mu. Wci
trzymaa drzwi
otwarte.
- Teraz jeste za. Jeste zawiedziona. Ale Reina... ty mnie przecie kochasz. Dobrze o
tym wiesz. Jestemy dla siebie przeznaczeni. Nie unikniemy tego. Czy moesz przynajmniej to
uzna?
Bez sowa skina gow. Spodziewa si, e zobaczy zy w jej oczach, wyczuwa
bowiem, e w gbi duszy walczy z paczem.
Ale jej twarz bya sucha i martwa.
- Reino, ja ci kocham... nie rb tego, zabijasz nas oboje. Bo ty te nie bdziesz moga z
tym y, powiedz, bdziesz moga?
- Chyba nie - bkna. - Wiem tylko, e z tym te nie bd moga y.
Protestowa, nie chcia przyj jej sw do wiadomoci. Podszed do niej, wzi j za
rami i mocno potrzsn.
- Zbud si! Zbud si, do diaba! Wygldasz jak ywy trup! Sama nie wiesz, co robisz,
Reina! Przeya powany wstrzs, ale to minie! Zrobi wszystko, co bd mg, by
odpokutowa za grzech, ktry popeniem. Wszystko, co moliwe, Reina! Tylko nie morduj nas
obojga!
Nie protestowaa, kiedy odwrci j ku sobie, nie protestowaa, kiedy desperacko zaciska
rce na jej ramieniu tak, e na pewno pozostan sice. A kiedy j puci, o mao nie stracia
rwnowagi.
To z jego oczu popyny zy.
- Nie rb tego! Reino, nie... czy ty nie moesz zapomnie, czy nie potrafisz wybaczy?
Jeste jeszcze twardsza ni twoja matka?
Wtedy go uderzya, rozlego si krtkie, ostre planicie, kiedy jej do spada na jego
zdrowy policzek.
Dotyka swojej twarzy. Reina czua, e jego zy zostay na jej doni, i to sprawio, e
pociemniao jej w oczach. Gwatownie zacisna zby, a potem wysyczaa przeklestwo, prawie
niedosyszalnie.
Reina patrzya teraz na cian. Ale w kocu odpowiedziaa ojcu ostrym gosem:
- To nie jest tak, jak mylisz, ojcze. To nie to, co mylisz. List od Remmermanna... List
mwi wyranie, e jeli wemiemy lub, bdziemy przestpcami.
Nigdy bezpieczni. Nigdy... bezpieczni. Ale, tato, nie tylko o to chodzi. Nie jestem w
stanie niczego wicej wyjania. Ani tobie, ani nikomu innemu. Po prostu, nie mog za niego
wyj...
Ravi stara si jako opanowa. Uj jej brod, zmusi, by spojrzaa mu w oczy.
- Ty wiesz? Ingalill ci powiedziaa? A moe miaa wizj?
- Wiem - potwierdzia Reina bezbarwnym gosem.
Jkn bolenie i wypuci crk. Skuli si w nogach ka, siedzia, zasaniajc twarz
rkami. Miaa wraenie, e ojciec dry.
- Tato... Zostaw mnie teraz w spokoju. Odejd... Potrzsn przeczco gow.
- Id! Nic, co powiesz czy zrobisz, i tak tego nie zmieni. Arill chcia zamordowa wasne
dziecko. Moja matka o tym wiedziaa. I ty wiedziae! adne jednak nie powiedziao mi ani
sowa. On chcia mnie polubi, ukrywajc tak tajemnic w sercu. Tato, czy ty mylisz, e to by
byo szczliwe maestwo z czym takim... ?
Ravi znowu jkn.
Potem unis gow i przyglda jej si przez chwil.
- Jeste taka moda - wyszepta. - Tak strasznie mao wiesz, tak jeszcze niczego nie
dowiadczya... moja crko. Gdybym tak mg nauczy ci troch o yciu...
- Nauczye mnie do, tato. Nauczye mnie czego bardzo wanego. e nie naley
zabija. Mama te mnie czego nauczya. e ycie jest wite. e jest ono ponad wszystkim
innym. Sama to mwi, kiedy przychodz do niej rne kobiety, eby j baga o to, co nazywaj
pomoc.
- Taka jeste niewinna i porywcza, jeste bezlitosna.
Reina, bdziesz wiele cierpie, ale ycie ci zmieni. Przemiele ci, wygarbuje dokadnie
twoj tward mask tak, jak si preparuje futra, by uszy z nich okrycie...
- Odejd.
- Nie. Mam ci jeszcze wicej do powiedzenia. Jeli naprawd nie moesz go kocha, to
utracisz nie tylko Arilla. Jeli nie potrafisz wybaczy morderstwa, ktrego zreszt nie byo... to
niewiele pozostaje ci rzeczy w yciu, moja crko, ktre mogyby ci radowa.
ROZDZIA XV
14 wrzenia
Sowa pastora do nowoecw byy oszczdne i surowe. Otrzymali bogosawiestwo na
stopniach kocioa, a gocie weselni mieli ju bardzo dobre humory.
Wrzeniowe soce wiecio ludziom prosto w oczy i sprawiao, e wieo wyjte z
kufrw zimowe ubrania mieniy si zielono i niebiesko, czarno i zotawo.
Panna moda bya bardzo pikna.
Pan mody, dumny i zarumieniony, siedzia wysoko na koniu.
Przed bram kocioa graa orkiestra.
Rafael uj do Reiny i mocno cisn.
Bardzo pragn przytuli j i powiedzie, e nie powinna tego oglda i e dzisiejszy
dzie powinna bya raczej spdzi w domu. e ze wszystkich rzeczy na wiecie, ktrymi nie
powinna si drczy, ta jest najwaniejsza. Ale Reina wzruszya tylko ramionami, kiedy matka
powiedziaa jej to samo, zanim wyruszyli do kocioa. e Reina powinna raczej zosta w domu i
zaopiekowa si t mod kobiet, ktra czeka na pord w izbie chorych.
Reina jednak chodzia po pokojach jak lunatyczka, naprawd odnosili wraenie, e to jej
nie zrani.
To mia by dzie jej lubu. Niektrzy gocie nie dostali zawiadomienia, e wesele
zostao odwoane, i w pitek rano przybyy do Lyster trzy grupy. Rafael i Benjamin prosto z
siedziby barona, gdzie spdzili trzy tygodnie przy wyjtkowo opacalnych pracach.
Dwie panie z Bergen, ktre Astrid zaprosia na lub Reiny.
I wreszcie dwunastu muzykantw, zaangaowanych przez Emmi jeszcze w czerwcu, gdy
tylko zaczto mwi o weselu.
W ten sposb trzy zachodnie sypialnie w Zamku Marji zostay wypenione, a gosy
instrumentw smyczkowych niosy si daleko w jesienny wieczr, bo Emmi postanowia
urzdzi koncert, eby si chocia troch rozerwa, skoro pienidze ju i tak zostay wydane.
Rafael odprowadzi Rein do powozu, by bardzo zadowolony, e jest on zabudowany.
To nie widok panny modej i szczliwego pana modego j zaama. Na to bya
przygotowana.
Ale ciao go zdradzio, szo za wasnym gosem. Czu, e krew si w nim burzy, e
owadna nim straszna dza, e nie jest w stanie utrzyma jej rk, a gardo si zaciska.
Tyle razy baga, by mg odczuwa co takiego do kobiety, tyle obiecywa w zamian za
to, jeli tylko Bg zechciaby go oczyci, stworzy na nowo.
No i by moe teraz wanie si to zdarzyo, ale on czu jedynie panik.
Reina przyciskaa swoje ciao do niego, jej ko biodrowa uwieraa go bolenie. Jak
szalona krcia gow to w jedn, to w drug stron, widzia gorczkowe plamy na jej policzkach,
dyszaa, przewracaa oczami. I nagle pojawiy si spazmy.
Kontrast z t przed chwil blad i martw twarz by potworny. Nic dziwnego, e ludzie
gotowi s w takich sytuacjach wierzy w demony. Nic dziwnego, e chory wydaje im si
optany. Widzia, e Reina z wielk si zaciska szczki, i nie mg nic zrobi, gdy wbia zby w
doln warg.
Trwao to kilkanacie minut, w kocu spazmy osaby i Rafael mg j puci.
Wygldaa teraz, jakby spaa. Albo jakby umara.
Ostronie otar krew z jej twarzy i stwierdzi, e pikna suknia ma na sobie brunatne
plamy.
- O, Reina, Reina, ty jeste swoim najwikszym wrogiem, wiesz o tym...
Przemawia do niej szeptem, by pewien, e nie syszy. Dlatego mwi szczerze:
- Wybacz, Reino... Wybacz mi, ja nie mog ci pomc. Sobie zreszt te nie.
Pochyli si nad ni i pocaowa, ostronie, leciuteko. Poczu sodkawy smak krwi,
trzyma jej osabe ciao, dopki nie odzyskaa w kocu przytomnoci, kompletnie oszoomiona.
-Jeste chora - powiedzia, kiedy spojrzaa na niego przytomnym wzrokiem. - Reina, ty
nie jeste przeklta ani optana, ani nic. Jeste chora...
Jkna.
- Wiem. Te spazmy maj swoj nazw. Wielu ludzi cierpi na t chorob. Ona najczciej
atakuje kobiety. Wiem o tym od dawna.
Delikatnie gaska j po wosach.
- Ty nigdy nie bdziesz niczym wicej ni przyjacielem, prawda, Rafaelu? Ty... ty nie
moesz kocha kobiety.
Atak ugasi jego podniecenie. Ona o tym nie wiedziaa.
Ulga, jakiej z tego powodu dozna, napenia go wstydem.