Professional Documents
Culture Documents
RYWALKI
Rozdzia 1
Elizabeth staa jak skamieniaa i patrzya przed siebie. Bya pewna, e widziaa orszak
aobny, tak samo jak poprzednio. Gdyby udao jej si o tym nie myle, zachowywa si, jak
gdyby nigdy nic, nic by si nie stao, pomylaa. Uchwycia si na moment tej myli, lecz
zaraz uwiadomia sobie okrutn prawd: kto umrze. Nie wiedziaa jednak, kto.
Nagle poczua zy, ktre spyny do kcikw jej ust. Nie zrobia jednak nic, eby je
wytrze. Zacisna do i zagryza kostki, by stumi szloch. Wtedy poczua na ramieniu
czyj cik do i drgna ze strachu.
- O, Jakob! Ale mnie przestraszye! Szybko otwara twarz.
- Paczesz? spyta zaskoczony.
Czy moe mu powiedzie prawd? zastanawiaa si, szukajc jakiego wykrtu.
Mogaby si wyga, mwic, e mylaa o Jensie albo Nie, nie powinna kama, zwaszcza
o zmarych. Zwilya usta i gboko zaczerpna powietrza, zanim odpowiedziaa pytaniem:
- Pamitasz, jak ci mwiam, e miewam wizje?
- Mhm odpar i skin gow.
- Widziaa co przed chwil. Orszak aobny. Kto umrze, Jakob! Musiaa kilka
razy przekn lin, eby powstrzyma pacz.
Przyglda si jej badawczo.
- Jeste pewna? zapyta. Moe tym razem oznacza to co innego? Dosyszaa w
jego gosie baganie i odczua pokus, eby przytakn, ale nie moga
tego zrobi. Te nie zasuy sobie na to, eby go okamywa, musia pozna prawd.
- Nie, Jakob. Ju wczeniej przytrafio mi si co takiego. Nacigna mocniej chust
na ramionach, bo wia nieprzyjemny wiatr. Sipia te mawka, ale byo jej to obojtne.
Miaam podobn wizj przed mierci Ragny. Wstrzymaa oddech. Baa si spojrze
teciowi w oczy, obawiajc si jego reakcji.
- Widziaa Ragn? spyta przeraony.
- Nie, tylko orszak aobny na drodze. Zerkna na Jakoba i zobaczya, e poblad, a
jego wzrok znieruchomia.
- Biedactwo. Naleaoby ci tego oszczdzi rzek ze wspczuciem i poklepa j po
ramieniu. Ale czy jeste pewna, e
- Wiem, co widziaam przerwaa mu. Nagle ogarn j strach, e te nie wierzy w
to, co mu powiedziaa.
- Nie zawsze da si zrozumie zmysy. Stwrcy stwierdzi. Dlaczego pozwala,
- Czy mogaby mu powiedzie, eby tego nie robi? spytaa dziewczyna bagalnie.
Dlaczego obiecaam, e znajd jak rad, zanim si dowiedziaa, o co chodzi?
pomylaa Elizabeth, za na siebie, i przekna lin. Musiaa gra na zwok, bo na
razie nie potrafia nic wymyli.
- Jeste pewna, e tak wanie powiedzia? zapytaa z ociganiem.
- Najzupeniej. Tumaczy, e nie jestem w stanie zajc si Sofie, a oni nie maj
rodkw, eby ja utrzymywa. Co to s rodki?
- Pienidze wyjania Elizabeth. Powoli docierao do niej znacznie sw Mathilde.
Dlaczego tak postanowi? Czy co si stao?
- Zorientowa si, e widziaam si z Sofie, kiedy go nie byo, i wpad w zo.
Powiedzia, e ju ustalone, kto wemie dziecko. Zabior je za dwa tygodnie. To ju
niedugo
- Tak, to prawda mrukna Elizabeth, czujc, e ogarnia j gniew. Jak on mg
zrobi co takiego wasnej crce? Wiedziaa, e by moe jest niesprawiedliwa, moe rodzice
Mathilde rzeczywicie nie byli w stanie wykarmi jeszcze jednego dziecka. Ale jednak to
dziwne, e ojciec dziewczyny wpad na ten pomys, kiedy si zorientowa, e widziaa si z
crk. Moe chcia j trzyma z dala od Sofie?
- Zapewniam, e mog si ni zajmowa, ale on nawet nie chcia o tym sysze
cigna Mathilde. Przecie dobrze sobie radz z dziemi, prawda, Elizabeth?
- Tak, oczywicie potwierdzia Elizabeth machinalnie. Wiedziaa, e sprzeciwianie
si ojcu Mathilde na nic si nie zda, jeli ju podj
decyzj. Jak jednak wytumaczy dziewczynie, e nie moe jej pomc? mylaa
zrozpaczona.
- Mathilde zacza ostronie. Jeeli Sofie zostanie oddana do innych ludzi, to
bdzie jej tam dobrze. Jens, mj m, ktry ju nie yje, mieszka z Ragn i Jakobem, chocia
nie byli jego prawdziwymi rodzicami. A chyba wiesz, jak byo mu dobrze?
Mathilde zerkna na ni spod zmarszczonych brwi. Jej oczy powoli wypeniy si
zami.
- Obiecaa, e mi pomoesz, a ty wcale nie jeste lepsza od mojego taty!
powiedziaa z gorycz.
Chciaa wsta, lecz Elizabeth poderwaa si i j zatrzymaa.
- Poczekaj, Mathilde, jeszcze nie skoczyam. Pomog ci, jak obiecaam, ale najpierw
opowiem ci o Jensie. Syszaa, jak cienko zabrzmia jej gos. Miaa nadziej, e dziewczyna
tego nie zauwaya.
Rozdzia 2
Kiedy Elizabeth i Mathilde dotary do Heimly, Jakob siedzia w izbie i wpuszcza pod
sufit kby dymu.
- Ane chciaa wyj na dwr i pobawi si z innymi dziemi wyjani i skin gow
ku oknu.
- Tak, widziaam j.
- Ojej, czyby pakaa, Mathilde? spytaa Dorte. Wytara donie w fartuch o
zostawia zmywanie.
- Mathilde ma zmartwienie, ale nie chce o tym mwi wtrcia szybko Elizabeth. W
gosie Dorte brzmia smutek, gdy spytaa:
- Moe moglibymy jako pomc?
- Nie, Elizabeth tym si zajmie odpara Mathilde stanowczo.
- Ach tak.
Dorte chyba zrobio si przykro, pomylaa Elizabeth i postanowia, e pniej zwrci
si do niej i Jakoba o rad. Uznaa, e nie moe sama dwiga tego ciaru, poza tym wcale
nie obiecaa, e zachowa w tajemnicy to, co usyszaa.
- Powinnam dzisiaj wysprzta swj pokj na poddaszu mrukna Mathilde. Jest
nagrzana woda?
- Tak, w kocioku odpara Dorte. Ale moe najpierw zjadaby podwieczorek?
- Nie, nie jestem godna bkna dziewczyna i wypada z wiadrem za drzwi. Kiedy
Elizabeth usyszaa stukot chodakw na poddaszu, opada ciko na krzeso przy stole.
- Ojciec Mathilde postanowi odda komu jej dziecko oznajmia. Powiedzia, e
nie maj do jedzenia. Ale podejrzewam, e chce zrobi dziewczynie na zo. Nie pozwoli
Mathildzie widywa si z Sofie, a ostatnio dowiedzia si, e jednak si spotkay.
Dorte rwnie usiada.
- Nie mw Mathilde, e ci o tym powiedziaam poprosia Elizabeth. Zagrozia, e
jeeli oddadz jej dziecko obcym ludziom, rzuci si do morza. I sdz, e tak zrobi.
W tym momencie napotkaa spojrzenie Jakoba i zrozumiaa, e pomyla to samo co
ona: a moe Elizabeth w swojej wizji widziaa wanie Mathilde?
- Obiecaam, e jej pomog cigna Elizabeth ale nie mam pojcia, jak to zrobi.
Moe wy moglibycie jako pomc? spytaa i spojrzaa bagalnie najpierw na Jakoba, a
potem na Dorte. Ludzie licz si z twoim zdaniem, Jakobie. Moe gdyby porozmawia z
ojcem Mathilde, to by zmieni decyzj?
moim teciem.
- Aha mrukn gospodarz i wzi talerz z gotowan ryb i pieczywem, ktry podaa
mu ona.
Elizabeth obserwowaa go ukradkiem, prbujc wyobrazi sobie, jakim waciwie jest
czowiekiem.
- Mathilde dobrze sobie radzi na subie odezwaa si po chwili. Duo si
nauczya, bo Dorte ma dla niej sporo cierpliwoci. Moesz by dumny ze swojej najstarszej
crki dodaa.
Mczyzna zerkn na ni znad talerza i rozemia si cicho, chrapliwie.
- Dumny! burkn i jad dalej.
Elizabeth ktem oka dostrzega, e jego ona niespokojnie przesuwa przedmioty na
stole. Nadal trzymaa Sofie na biodrze, eby maa nie przeszkadzaa.
- Tak, dumny powtrzya. Syszaam, e ludzie we wsi opowiadaj, jaka jest
pojtna. Mwi, e jeste szczciarzem.
Zatrzyma widelec w poowie drogi do ust.
- Kto tak powiedzia? spyta podejrzliwie.
- Ludzie w sklepiku odpara wymijajco i szybko mwia dalej, zanim zada
nazwisk. Teraz, kiedy udao jej si wprawi go w lepszy nastrj, nie wolno jej byo tego
zaprzepaci jakim nieostronym sowem. Domylia si, e to czowiek, ktremu naleao
schlebia i kama.
- Mathilde jest adn dziewczyn i Sofie moe by szczliwa, e ma tak matk. Tak,
maa ma szczcie, e ma rwnie takich dziadkw jak wy. To naprawd godne podziwu, e
si ni tak dobrze zajmujecie. Wszyscy tak mwi.
- Naprawd? spyta z ustami penymi jedzenia. Jak mielibymy si nie zaj nasz
jedyn wnuczk! Wypuci nosem powietrze i zacz wyskrobywa talerz.
- No i Mathilde si poszczcio, e ma takich rodzicw jak wy. To wspaniale, e
moe widywa dziecko, kiedy tylko nadarzy si okazja. Tak, Jakob ostatnio powiedzia, e
wyjtkowy z ciebie czowiek, skoro wpade na taki pomys.
Elizabeth zacisna donie z napicia. Czy nie posuna si za daleko?
Cisza bya niemal namacalna. Elizabeth z trudem usiedziaa na miejscu, czekajc na
odpowied.
- Tak, sam zaproponowaem to onie, ale ona pocztkowo nie bya zachwycona
odezwa si wreszcie. Dopiero kiedy przypomniaem jej, kto tu rzdki, ustpia i si
zgodzia.
Ty draniu, pomylaa Elizabeth wzburzona. Jak moesz tak kama w ywe oczy i w
dodatku oczernia swoj on! Zagryza eby i wstaa.
- C, wstpiam tylko na chwil, eby porozmawia, skoro ju byam w pobliu.
Misze wraca do domu, do mojego dziecka. Zostawiam je w Heimly pod opiek Mathilde.
- W takim razie twoja crka jest w dobrych rkach oznajmi gospodarz, wycign
przed siebie dugie nogi i gono bekn.
- Dzikuj za gocin rzeka Elizabeth i spojrzaa na jego on. Wyczytaa w jej
oczach wdziczno.
- Mathilde moe odwiedza nas i dziecko w kadej wolnej chwili owiadczy
mczyzna. Cay czas uwaaem, ze powinna tu zaglda. Pozdrw j i przecie jej to ode
mnie.
Obudnik, miaa ochot krzykn Elizabeth, ale nic nie powiedziaa, tylko umiechna
si sztywno i wysza.
Nie bardzo wiedziaa, jak ma przekaza Mathilde dobr wiadomo, ale kiedy stana
w kuchni w Heimly, siwa same si znalazy.
- Moesz pj odwiedzi Sofie rzeka spokojnie.
- Jak to? Dziewczyna spojrzaa na ni, nic nie rozumiejc.
- To jakie nieporozumienie, twoi rodzice nie zamierzali nikomu odda Sofie. Nie
lubia kama, ale eby unikn kolejnych trudnoci, musiaa tak postpi. Twj ojciec
powiedzia, e moesz przychodzi do domu i widywa si z Sofie, kiedy tylko zechcesz.
Aha i nie mw mu, e rozmawiaymy ze sob.
Oszoomiona Mathilde nie moga najpierw uwierzy w to, co usyszaa, lecz po chwili
rozpromienia si w szerokim umiechu.
- Cudownie. Ale jestem szczliwa! zawoaa i uciskaa Indianne, ktra siedziaa
najbliej.
Kiedy Elizabeth wychodzia, Dorte odprowadzia j do sieni.
- Nie powiedziaa caej prawdy stwierdzia.
- Masz racj, nie powiedziaam. Ale najwaniejsze, e wszystko dobrze si skoczyo,
prawda? Mathilde moe widywa dziecko, a tego wanie pragna. Reszt opowiem ci kiedy
indziej.
Dorte uja obie donie przyjaciki.
- Bardzo ci dzikuj, Elizabeth. Wstyd mi, e nie potrafiam ci pomc, kiedy mnie o to
poprosia.
- Naprawd nie musisz si wstydzi, Dorte. Mathilde jest tutaj dobrze, i to dziki
tobie.
Poegnaa si i wysza. Jako lekko szo jej pod gr do Dalen. Zerkna na gry i
zobaczya, e mga zacza ustpowa.
Dorte krya midzy aw i stoem, nakrywajc do podwieczorku. Kiedy przechodzia
obok Indianne, pocigna j lekko za dugie czarna warkocze.
- Czy moesz zawoa mczyzn, moja droga? spytaa agodnie.
- Oczywicie odpara dziewczynka i wybiega.
Mczyni, pomylaa Dorte, stawiajc talerz na stole. atwiej byo tak powiedzie,
ni wymienia imiona Jakoba, Olava i Daniela. Zatrzymaa si przy oknie i opara o framug.
Mczyni, powtrzya w duchu, smakujc to sowo. Lubia je wypowiada, lubia mie
wok siebie du rodzin, poczucie bezpieczestwa, kogo, z kim moga dzieli prac, myli,
radoci i smutki. I obdarza sw mioci.
Zobaczya ich, jak szli wolno przez podwrze. Daniel naladowa we wszystkim Olava
i Jakoba. Teraz wszyscy trzej kroczyli z rkami w kieszeniach. Wszyscy, nawet Daniel.
Chopiec nie mia kieszeni, wic wsun mae pistki za pasek spodni.
Usyszaa, jak Mathilde piewa, bawic si z Fredrikiem.
- Pd, chopczyku, na koniku, to przytul ci, mj smyku. Chod, dostaniesz kawa
ciasta albo wicej, no i basta.
- Gdzie si tego nauczya? spytaa Dorte. Mathilde zamilka zawstydzona.
- Sama wymyliam.
- Musisz tego nauczy rwnie Sofie.
- A Fredrika nie mog?
- Naturalnie, e moesz rozemiaa si Dorte. Nie moesz cigle podejrzewa, e
mam na myli co zego. Czy uwaasz, e jestem dla ciebie niemia?
Mathilde stanowczo pokrcia gow.
- O nie, zawsze jeste mia. Ty i Elizabeth, i Jakob, i wszyscy razem. Ale nie
chciaabym zrobi czego nie tak.
Dorte pogaskaa j po policzku.
Rb to, co wedug ciebie jest suszne, a ja powiem ci, kiedy mi si co nie spodoba.
My tak wanie postpujemy. Polegaj na sobie, Mathilde, i nie suchaj cigle, co mwi inni.
Dziewczyna zdawaa si troch oszoomiona, ale nie zdya nic odpowiedzie, bo
wanie do izby wbiegy dzieci z gonym tupotem.
- Gdzie jest Jakob? spytaa Dorte zdumiona. Olav wzruszy ramionami.
- Poszed gdzie. Chyba ma co przynie odpar i zamierza usi przy stole.
te sowa.
- Mam co dla ciebie powiedzia. Ale musisz wsta.
- Co takiego? spytaa i zrobia, jak chcia.
- Najpierw wyjmij szpilki z wosw poprosi i umiechn si chytrze. Poczua si
znw jak moda dziewczyna, kiedy wyjmowaa szpilki i wadaa je do
kieszeni fartucha.
Wczeniej nosia warkocz, ale teraz uznaa, e to ju nie przystoi kobiecie po
trzydziestce. Poza tym
uda.
Due donie Jakoba wlizgny si pod jej poladki i uniosy j ku grze. Nagle
przejrzaa jego zamiary.
- Nie, Jakobie, nie wolno ci tego zrobi szepna, lekko unoszc gow.
- Le spokojnie nakaza. Poczua jego ciepy oddech na swoim onie, a po chwili
jego jzyk, ktry to wnika w ni, to si wysuwa, czua si tak, jakby opuciy j wszystkie
siy nie moga stawi oporu. Opada z powrotem na podog i oddaa si temu, co w niej
wzbierao, coraz bardziej i bardziej, a wreszcie pochona j niepojta rozkosz i wyzwolia
dobrze znane pulsowanie.
Zauwaya, e Jakob znalaz si tu obok i pomylaa, e za chwil mu si
odwzajemni. Zrobi dla niego wszystko, o co j poprosi. Zawsze!
Rozdzia 3
Wczesnym popoudniem Elizabeth postanowia odwiedzi ojca, ktrego nie widziaa
ju kilka dni.
Tu obok szopy na odzie zatrzymaa si i zmruya oczy. Ane wycigna swj may
paluszek i powiedziaa:
- O, dziadek.
Elizabeth poczua, jak dreszcz przebiega jej po plecach. Co byo nie tak i wraenie to
jeszcze si wzmogo, kiedy podesza bliej.
- Co tak siedzisz? spytaa ojca.
Podnis oczy i spojrza na ni. Zauwaya, e dra i mia zamglony wzrok.
- Co, u licha, si dzieje? Zimno ci? zapytaa przestraszona. Nie moesz tak
siedzie. Dlaczego nie pjdziesz do domu?
- Wanie szedem, ale musiaem na chwil przysi i odpocz.
- Chod, odprowadz ci.
- e te musiaem si rozchorowa akurat teraz, kiedy zaczlimy budowa szop na
odzie dla Jakoba wykrztusi Andres sabym gosem. Potrzebuj pienidzy, eby spaci
dug w sklepiku.
- Nie myl o tym teraz powiedziaa Elizabeth. Jutro bdziesz zdrowy. Kiedy weszli
do domu, osun si na krzeso przy stole, ukry twarz w doniach i
poskary si aonie:
- Potwornie boli mnie gowa. I tak mi zimno! Nie pojmuj, co mi jest.
- Po si na chwile. Na pewno za duo dzi pracowae. A zimno ci dlatego, e
siedziae na kamieniach przy brzegu.
- Te co mrukn, ale posusznie pooy si na pryczy i okry kodr.
Brudne naczynia stay jeszcze na stole. Elizabeth nastawia wod, mylc, e powinna
zaja za to Mari. Siostra nie miaa a tylu obowizkw, eby wymigiwa si od zmywania.
Szybko posprztaa, zmya naczynia i wytara st. Zastanawiaa si, czy nie zrobi
ojcu herbaty, eby si rozgrza, gdy usyszaa jk. Podesza do niego i pooya mu do na
czole. Poczua, e jest rozpalony, i si przerazia. Lekko trcia go w rami.
- Tato, syszysz mnie?
Nie odpowiedzia, wic sprbowaa znowu. Tym razem mocniej.
- Prosz ci, powiedz co, tato! Ogarn j obezwadniajcy strach. Co ci jest?
szepna. Zrozpaczona podniosa wzrok i dostrzega przez okno Mari.
- Zaraz wrc, tato, musz na chwil wyj. Nie bj si dodaa szeptem, cho nie
wierzya, by j sysza. Mario! zawoaa. Biegnij szynko do Heimly i sprowad Jakoba.
Powiedz, e ojciec jest chory i eby natychmiast przyszed.
Na drobnej twarzy siostry malowa si strach, kiedy spytaa cienkim gosem:
- Co mu si stao?
- Nie wiem. Popiesz si!
Chciaaby mc powiedzie, e to nic gronego, ale zdawaa sobie spraw, e tak nie
jest, cho nie wiedziaa, co ojcu dolega. Ale moe Jakob bdzie wiedzia. W najgorszym razie
sprowadzi doktora. Nagle przypomniaa sobie, e zostawia Ane sam, i pobiega z powrotem.
Creczka czekaa na ganku.
- Gdzie ciocia Mia? spytaa.
- Zaraz wrci. Wejd do rodka.
- Co si dzieje? zapyta Jakob, wchodzc wielkimi krokami do kuchni. Maria
powiedziaa, e Andres zachorowa.
- On Nie wiem, co mu jest odpara Elizabeth i wskazaa na prycz.
Jakob pochyli si nad chorym, poklepa go lekko po policzku i pooy do na jego
czole.
Co za ulga mc z kim dzieli odpowiedzialno, pomylaa Elizabeth. W tej samej
chwili wbiega Maria, zdyszana i zaczerwieniona.
- Biegam tak szybko, jak tylko mogam oznajmia, z trudem apic oddech, i usiada
na pododze.
- Moja kochana Maryjko zwrcia si do niej Elizabeth. Musisz si jeszcze raz
postara. Moesz?
- Oczywicie, e mog.
- We Ane i id do Heimly. Zostacie tam, a tata si lepiej poczuje. wyprostowaa
si i spojrzaa pytajco na Jakoba.
- Dobrze zgodzi si bezwiednie. Naturalnie. Dorte jest w domu. Znw odwrci
si do Andresa.
Elizabeth przygotowaa dziewczynki.
- Czy tata wyzdrowieje? spytaa Maria, kiedy wychodziy.
- Musimy si o to modli odpara Elizabeth. Nie znalaza innej odpowiedzi.
Dopiero gdy zostali sami, Elizabeth spytaa Jakoba:
- Jak mylisz, co mu jest?
- Nie wiem. Czy skary si na ble?
- Tak, bolaa gowa i kark odpara z wahaniem. Ale ta gorczka Nic z tego nie
rozumiem.
Jakob podrapa si w brod.
- Tak, trudno powiedzie, co mu dolega. Myl, e powinnimy wezwa doktora, i to
szybko.
Elizabeth skrzyowaa rce na piersiach i zacisna donie.
- Rb, co uwaasz, byleby pomogo.
- Sam pojad po lekarza oznajmi stanowczo. Nagle znieruchomia.
- Co si stao? spytaa Elizabeth, zmroona strachem.
Jakob mrukn co, czego nie zrozumiaa, wzi lew rk Andresa i zacz uwanie
si jej przyglda. Szorstkimi palcami wodzi po niej w gr i w d, dokadnie bada rami,
po czym wolno si wyprostowa. Twarz mia bia, a jego oczy wydaway si czarne, kiedy
spojrza na Elizabeth.
- Powiedz mi poprosia ochryple.
- Widziaem to ju kiedy wyjani, umykajc wzrokiem. W Storvaagen, dawno
temu.
- Tak?
- Podejd tu poprosi i wskaza na rami Andresa. Widzisz t prg tutaj?
Przesun kciukiem w gr po wewntrznej stronie ramienia.
- Tak, co to takiego? ya? spytaa Elizabeth. Czua, e dry z zimna, chocia w
pokoju byo ciepo.
- Koczy si tutaj objani dalej Jakob. Rozpi Andresowi koszul i pokaza
redniej wielkoci zgrubienie u nasady szyi.
- Co mu jest? powtrzya Elizabeth. Jej gos zabrzmia cienko i przenikliwie.
- To zakaenie krwi. Zobacz tutaj. Wycign przed siebie do Andresa i pokaza
synowej niewielk rank, ktra ju si zagoia.
Elizabeth patrzya na niego, nic nie rozumiejc, a on mwi dalej:
- Ktrego dnia, gdy pracowalimy przy budowie szopy na odzie, Andres chcia
podnie kamie na brzegu i skaleczy si starym haczykiem na ryby. Wdao si zakaenie i
przedostao si do krwi. Nie jestem lekarzem, ale wiem, e nie ma na to ratunku.
Elizabeth suchaa jego gosw, jakby dochodziy
w tecia szeroko otwartymi oczami. Nieprawda, pomylaa. Przecie Jakob nie jest doktorem,
nie moe wiedzie, co to takiego, i twierdzi stanowczo, e nic tu nie pomoe. To tylko
niewielka ranka! Sama wiele razy si skaleczya i nigdy od tego nie chorowaa.
Chciaa zawoa Jakoba, ale nie zdoaa wydoby z siebie gosu. Obezwadniona chwilow
panik, siedziaa nieruchomo i wpatrywaa si w ojca. zaraz si jednak otrzsna. Podoya
mu rk pod kark, eby go podeprze. Dygota potwornie, rce mu dray. Po chwili
konwulsje miny i opad bezwadnie w jej ramionach.
- Czy teraz ci lepiej? spytaa i w tym momencie zrozumiaa, e ojciec ju nigdy jej
nie odpowie. Tato - szepna. Mocno go do siebie przycisna i koysaa powoli. Mj
tato
Ostronie pooya ojca na pryczy i zamkna mu oczy.
- Teraz spotkasz si z mam. I nie zaznasz ju znoju ani godu. Teraz bdzie ci dobrze.
Zauwaya, ze Jakob wrci. Stan na rodku kuchni ze zwieszonymi ramionami.
- Odszed? spyta.
- Tak, teraz bdzie mg odpocz odpowiedziaa Elizabeth i wstaa. W szybie
dostrzega wasne odbicie. Woskowo blada twarz, spocone, potargane wosy. Czuj si
brudna i skrajnie wyczerpana. Miae racj, Jakobie przyznaa. Powinnam si cieszy,
e nie wiedziaa, czyj pogrzeb ujrzaam w swojej wizji. Gdybym wiedziaa, e mego ojca,
pewnie nie udao mi si pozosta przy zdrowych zmysach.
Dugo panowaa cisza. W kocu Jakob spyta:
- Przyprowadzi Dorte?
- Nie, poradz sobie sama. ale gdyby mg zbi dla niego trumn. Deski le pod
dachem szopy na odzie.
- Oczywicie. Wrc zaraz o przenios Andresa.
I wyszed. Zostaa sama. panowaa przytaczajca cisza. Niczym szary, ciki koc.
Elizabeth pomylaa, e ojciec prawie nigdy jej nie przytula ani nie bra na kolana, kiedy bya
dzieckiem, ale miaa pewno, e gdyby teraz mg decydowa, chciaby, eby to ona
przygotowaa jego ciao do pochwku.
Nastawia wod i wyja najadniejsze ubranie, jakie ojciec mia to, ktre wkada
tylko do kocioa. Ostronie umya i ubraa ciao. Kiedy Jakob wrci, wszystko ju byo
gotowe. Musiaa podwiza ojcu brod, bo podoony psaterz nie wystarczy. Andres
walczy ze mierci i jego twarz nosia lady tej walki. Matka miaa szczcie, tak cichutko
zasna, pomylaa Elizabeth. Czy s teraz razem? O czym rozmawiaj? Czy spotkali Jensa i
Ragn? Myl o tym dodaa jej otuchy.
- Pewnie bdzie ci teraz jeszcze trudniej odezwa si Jakob. Ale ty jeste silna,
Elizabeth. Poradzisz sobie.
Dlaczego wszyscy uwaaj, e jestem silna? zastanowia si. oto umiera kto, kogo
kocham, a wszyscy mi mwi, e nie Wilno mi paka, nie wolno okazywa smutku ani tego,
e odczuwam jego brak.
Odwrcia si do Jakoba.
- Po go do trumny powiedziaa i na moment pochylia gow, a potem otworzya
drzwi i cicho wysza z domu.
Po chwili Jakob podszed do niej.
- mamy grb w Heimly rzek.
Chciaa zaprotestowa, powiedzie, e to nie jest konieczne, ale nie miaa siy. Jak
dobrze mc zrzuci cz obowizkw na innych.
- Jutro wyprowadzimy go std. Zajm si tym, a po pogrzebie wszyscy pjd do nas.
Poprosz Dorte, eby przygotowaa styp. Pjdziesz teraz ze mn?
- Nie, przyjd rano. Dzi w nocy zostan z tat i poegnam si z nim.
- Zrobisz, jak zechcesz zgodzi si Jakob i znikn w ciemnoci.
Szare wiato poranka sczyo si ju przez okno, a Elizabeth wci jeszcze siedziaa
przy trumnie ojca. plecy jej zesztywniay, a nogi zdrtwiay od niewygodnej pozycji. Oczy
szczypay j z niewyspania, ale nie uronia ani jednej zy.
Cicho wysza do kuchni. Wtedy usyszaa w sieni kroki i za chwil wesza Maria.
Twarz miaa zapakan, oczy spuchnite.
- Czy to prawda, e tata nie yje? spytaa.
Elizabeth zauwaya, ze siostra bya nieuczesana, a poczochy opady i marszczyy si
na jej chudych nogach.
- Tak, zmar dzi w nocy odpowiedziaa u wycigna rk. Chod do mnie,
Maryjko.
Chwil pniej siostrzyczka znalaza si w jej ramionach. Szczupymi plecami
dziewczynki wstrzsa rozpaczliwy szloch.
- Teraz nie mam ju ani mamy, ani taty kaa. Wszyscy mi umieraj. Elizabeth
pozwolia jej wypaka cay smutek i rozpacz, a potem pogadzia j po
wosach i otara zy.
- Masz mnie i Ane, i wszystkich, ktrzy mieszkaj w Heimly pocieszya j. teraz
ju zawsze bdziesz w Dalen i bd o ciebie dbaa tak samo dobrze jak tata.
Maria przytulia si do piersi siostry
- Tata by chory mwia dalej Elizabeth. Skaleczy si i zmar z powodu tej rany.
- Ale ja tyle razy si skaleczyam i nie umaram!
- Wiem o tym. Panie Boe, pom mi to wytumaczy dziecku, poprosia w duchu.
- I z anioami?
-Mhm, z nimi te. Tam w grze, w niebie, nikt nie jest godny ani si nie smuci, nikt
nie musi pracowa i nie jest zmczony, zawsze wieci soce i jest piknie. Czy ani troch si
nie cieszysz, e tata tam trafi?
- Nie. chc, eby by tutaj razem ze mn. Maria znw si rozpakaa i Elizabeth nie
wiedziaa, jak j pocieszy; nadal j koysaa, a kanie ustao, a drobne dziewczce ciako
cakowicie si uspokoio. Czas leczy rany i w nim caa nadzieje, pomylaa.
Tego dnia niebo byo oowianoszare, a w powietrzu wisiaa mawka. Jakob, tak jak
obieca, wyprowadzi trumn Andresa, piewajc psalm. Kiedy przybija gwodziami wieko,
Elizabeth zamkna oczy i przygarna Mari ku sobie. Ju wczeniej uczestniczya w
podobnej ceremonii, ale tym razem wszystko w pewnym sensie wydawao si jakie
nierzeczywiste.
W dole przy drodze czeka, zaprzony do wozu, ko Jakoba. Skromn trumn
zdobiy wrzosy, ktre nazbieraa Elizabeth. W wyprowadzeniu zwok uczestniczyy rwnie
Dorte, Mathilde i wszystkie dzieci. pieway psalm, ale ich piew brzmia cicho i aonie.
Elizabeth nie bya w stanie piewa, bo na pewno by si rozpakaa.
Nie moga si te skupi na tym, co mwi pastor w kociele, bo cay czas walczya z
paczem. Ojciec by maomwny, ale wiedziaa, jak bardzo je kocha. Teraz i jego zabrako.
Zostay tylko Maria i Ane.
Czy to kara? zastanawiaa si. czy tak chcia w sprawiedliwy Bg, ktry nigdy nie
wybaczy jej tego, co uczynia Leonardowi? Czy to On najpierw sprawi, e ujrzaa orszak
aobny, i kto umrze, a nastpnie przez dugi czas kaza jej y z niewiadomoci, e potem
znienacka uderzy?
Kiedy wierni wstali, Elizabeth zrobia to samo. Gdy zoyli rce do modlitwy Ojcze
nasz, pomodlia si w duchu: Kochan, wszechmogcy Boe. Wiem, ze mier mojego ojca to
kara, ktr na mnie naoye. Ja odebraam ycie czowiekowi, a teraz Ty zabierasz mi tych,
ktrych kocha,. Zabrae ich ju czworo: oboje rodzicw, Jensa i Ragn. Czy jeste ju
zadowolony? Dlaczego nie wemiesz mnie zamiast nich? Czy byaby to zbyt agodna kara,
poniewa o ni prosz? Bagam Ci, oszczd mi kolejnych mierci. Modliam si o
wybaczenie, ale Ty nie chcesz mi wybaczy. Jednak nie zabieraj mi wicej bliskich. Amen.
Staa duej ni inni, nie zwaajc, e niektrzy mieszkacy wsi przygldaj jej si
uwanie.
Twarz Marii nie zdradzaa uczu, kiedy opuszczano trumn do grobu. Elizabeth wzia
Rozdzia 4
Przez kilka dni Elizabeth odkadaa porzdkowanie rzeczy ojca. cigle wynajdowaa
jakie wymwki, ale w kocu nie moga duej zwleka.
- Jeste pewna, e nie potrzebujesz pomocy? spytaa j Dorte, gdy w popiechu
zajrzaa z Ane do Heimly.
- Tak. Nie jest tego wiele odpara Elizabeth. Urwaa na chwil, lecz zaraz dodaa:
-Nie gniewaj si, ale chciaabym to zrobi sama. kiedy bd przegldaa wszystko, co tata
mia, to - urwaa, bo nie znalaza odpowiednich sw. Dorte i tak na pewno j rozumiaa.
Byabym jednak wdziczna, gdyby Ane moga tu zosta na ten czas, eby mi nie
przeszkadzaa.
- Naturalnie, zajm si ni. Id ju, zimno tu w sieni.
- Dzikuj odpowiedziaa Elizabeth i ruszya w stron domu ojca.
W kuchni uderzy j nieprzyjemny chd. Nigdy przedtem tego nie czua i zrobio jej
si przykro. Stana na rodku izby i trwaa tak przez kilka sekund. W pomieszczeniu
panowa mrok. Pachniao inaczej. Caa kuchnia wydawaa si inna. O wiele ubosza. Mech
poutykany w cianach, rozeschnite deski podogi dlaczego wczeniej tego nie dostrzega?
Gboko zaczerpna powietrza. Drcymi palcami rozpalia ogie w palenisku. Przycupna,
czekajc, a ciepo rozejdzie si po kuchni i zrobi si przytulniej. Wtedy zapalia wiec
ojow i usiada przy stole. Rozejrzaa si dokoa.
Ogarny j wspomnienia. Przypomniaa sobie ten dzie, kiedy matka oznajmia jej, e
dostaa posad w Dalsrud. Siedzieli wtedy przy stole i jedli ryb z ziemniakami. Pamitaa, e
ojciec umilk jej wzroku. Zawsze podporzdkowywa si matce, pomylaa ze smutkiem. Nie
lubi krzyku i ktni. Tutaj wczesnym rankiem marzya o Jensie. Tu siedzia ojciec, kiedy
powiedzia jej, e matka jest chora, i tutaj umar
Otrzsna si ze wspomnie i podesza do kredensu. Talerze i kubki zawinie w
ubrania i zaniesie d Dalen, postanowia. Rozejrzaa si, eby znale jakiej rzeczy ojca. jego
zapach czu byo w caym domu uderzy j mocniej, kiedy otworzya skrzyni z ubraniami.
To, czego nie uda mi si przerobi, wykorzystam na szmaty, pomylaa i wyja spodnie ojca.
wtedy jej spojrzenie pado na niewielkie pudeko na dnie skrzyni. Zdumiona wyja je i
usiada pudeko na dnie skrzyni. Zdumiona wyja je i usiada na brzegu ka. Wpatrywaa
si nie. dlaczego nigdy przedtem nie widziaa tego pudeka?
Nagle ogarno j nieprzyjemne uczucie. Drcymi palcami uniosa wieczko. W
rodku byo tylko kilka papierw. Akt lubu, akt wasnoci domu i par innych dokumentw.
Przejrzaa je, w kocu zosta jeden. Szybko przebiega wzrokiem jego tre, ale dopiero po
chwili zrozumiaa, co zawiera. Czy to mogo by prawd? Musiaa przeczyta dokument
jeszcze raz. Odniosa wraenie, jakby jej krew zamienia si w ld, przez dusz chwil nie
moga si poruszy. To by list zastawny. Ojciec poyczy pienidze od sklepikarza Pedera
Binasena. Osiem talarw.
- Dlaczego to zrobie, tato? Nie mielimy przecie dugw i bylimy z tego tacy
dumni szepna. Usyszaa, jak gorzko zabrzmia jej gos, i natychmiast poaowaa tych
sw. To prawda, e dug przechodzi na nastpne pokolenia i czsto spacano go prze wiele
lat, ale przecie ojciec nie mg wiedzie, e umrze tak szybko. Zawsze si rozlicza, byo to
dla niego spraw honoru.
Nagle Elizabeth uwiadomia sobie sytuacj, w jakiej si znalaza: ojciec nie yje, a
ona z Mari odziedziczyy dug. Zaszumiao jej w uszach, zakrcio si w gowie i zemdlio.
Osiem talarw. To majtek! Zakrya twarz rkami i wstrzymaa oddech. Nie wolno jej paka.
Nie teraz, pniej te Ne. Nigdy! Opucia rce i zrozpaczona wpatrywaa si przed siebie.
- Musz sobie jako poradzi szepna ochrypym gosem.
Nie bardzo jednak potrafia sobie wyobrazi, jak tego dokona. Zwaszcza teraz, kiedy
spada na ni odpowiedzialno za Mari.
Tego dnia nie bya w stanie zrobi w domu ojca nic wicej. Odrtwiaa z rozpaczy
zamkna dom na klucz i wrcia do Heimly. List zastawny ukrya za stanikiem sukni, nie
bardzo wiedzc, dlaczego. Moe eby mie pewno, e nikt go nie znajdzie.
- Jak szybko ci poszo zdumiaa si na jej widok Dorte. W ciepej kuchni wszyscy
domownicy siedzieli przy stole. Na ten widok Elizabeth cisno si serce. Rozmawiali
beztrosko. Maria zachichotaa, gdy Indianne szepna jej co na ucho. Ogie w palenisku,
gagankowe chodniki na pododze, obite drewnem ciany skrajnie odmienna atmosfera od
panujcej w domu, ktry wanie opucia.
- Moe usidziesz z nami? zaproponowa Jakob i podsun jej wolne krzeso.
Elizabeth
- To powinno pokry dug i zostanie jeszcze troch pienidzy. Peder nie sucha jej,
tylko otworzy zeszyt.
- Miso z Nymark synie z tego, e jest ylaste.
- Dzikuj, syszaam ju to odpara Elizabeth cierpko i odwrcia si plecami. S
inni kupcy.
Peder poczeka, a Elizabeth znajdzie si przy drzwiach, po czym si odezwa.
- Zgoda. Wezm miso i bdziemy kwita.
Chciaa zaprotestowa z powodu niskiej ceny, ale wiedziaa, e nie znajdzie nikogo
innego, kto kupiby tak ilo misa. Musiaa si zgodzi.
- A wic umowa stoi rzeka krtko i zamierzaa wyj, ale znw j zatrzyma.
- Nie zapominaj te, e twj ojciec poyczy rwnie osiem talarw, eby spaci dug
w Storvaagen.
A wic dlatego ojciec zacign poyczk, pomylaa. Bardziej czua, ni widziaa,
utkwione w niej spojrzenia i ogarna j zo. e te Peder mg by tak pody! A ona miaa
o nim takie dobre zdanie, kiedy kupowa sklepik.
- Bez obawy. Na pewno zadbasz o to, ebym nie zapomniaa odpara hardo i w tej
samej chwili przestraszya si tego, co powiedziaa. Szybko wic dodaa: - Dostaniesz te
pienidze za tydzie, liczc od dzisiaj. Potem skina krtko gowa i spokojnie wysza.
Serce walio jej w piersi niczym mot parowy, kiedy z powrotem wsiadaa do odzi. Co
ja najlepszego zrobiam? pomylaa. Przecie nie zdobd takiej sumy w cigu tygodnia!
Jakob
Dorte pomogli jej przy uboju, tak jak obiecali. Niewiele przy tym mwili i
Elizabeth bya im za to wdziczna. Wiedziaa, e dla bogatych dni uboju byy jak wito z
potrawami z krwi, kiebas, puddingiem misnym i innymi smakoykami. Ale tutaj to co
innego. Szlachtowali zwierzta z biedy i sami nie sprbuj nawet ksa.
Kiedy skoczyli, obora zrobia si pusta. Boksy zdaway si drwi z Elizabeth. Zosta
tylko zapach krwi i wntrznoci, pomieszany z zapachem nawozu i siana. Postanowia, e
posprzta tu najszybciej, jak si da, i dobrze zamkna za sob drzwi.
Mija tydzie i Elizabeth musiaa wyruszy do Storvika. Misko skruszao, a ona
zdya zebra siy na to, co j czekao. Najchtniej popynaby sama, ale nie poradziaby
sobie z tak duym adunkiem. Poprosia wic o pomoc tecia.
Jakob wzi swoj d, zaadowa j po brzegi i zasiad do wiose. Odnoga fiordu
nigdy nie wydawaa si Elizabeth tak maa. To z powodu zdenerwowania, uwiadomia sobie.
Peder wyszed im na spotkanie a na brzeg. A wic nas obserwowa, pomylaa
Elizabeth, wycigajc d na ld. Cigna z tak si, a pociemniao jej w oczach, ale
utrconymi uszkami.
Pomylaa o ebraczce, wdrujcej od zagrody do zagrody. Zawsze gdy do nich
zapukaa, matka dawaa jej co nieco z ich skromnych zapasw. Zdarzao si, e kobieta
spdzaa u nich noc albo dwie na pododze przy palenisku. Doroli powiadali, e lensman
zabra jej wszystko, co miaa, i teraz ya z tego, co wyebraa.
Elizabeth niewiele wtedy z tego rozumiaa, ale pniej syszaa inne podobne historie.
Wiedziaa, e najgorszy los spotka tych, ktrzy mieli dzieci. Biedne dzieciaki nieraz musiay
biega bez butw lub bez ubrania. Biedakom zabierano narzdzia rolnicze i odzie, tote
eby nie umrze z godu ndzarze tacy musieli i na ebry albo y na cudzej asce.
Elizabeth zdumieway te historie. Wiele z przedmiotw, ktre zabierano dunikom, nie miao
duej wartoci. Czy urzdnicy robili to tylko po to, eby upodli ludzi? eby pokaza, kto ma
wadz?
Na myl o tym, e mogaby straci dom i gospodarstwo, przebieg j zimny dreszcz.
To wasno jej i Jena, ktr powinna odziedziczy Ane.
Napalia dobrze w palenisku, a godziny mijay. Zrobia sobie herbat, ale nie bya w
stanie jej wypi; po kilku ykach dostaa mdoci, wic j wylaa. Usiada na pryczy,
wpatrujc si w okno. Tymczasem zaczo wita i na poddaszu zaczy si budzi
dziewczynki.
Obrzdzia zwierzta w oborze. Kozie chyba co dolega, pomylaa. Nie daa ni kropli
mleka, ale zwierzta o tej porze roku byy takie wychudzone, e to nic dziwnego. Elizabeth
przeniosa od ojca cae siano, lecz musiaa je oszczdza, eby starczyo do lata. Nawet gdyby
zaszlachtowaa wasne zwierzta, nie zdoaaby spaci dugu. A co by im potem pozostao?
Zagodzi si na mier?
Gowa rozbolaa j tak bardzo, e a dostaa mdoci; kady ruch powodowa
dudnienie w okolicy czoa. Wesza do spiarni. Na pkach byo prawie pusto; lea tam tylko
jeden podpomyk, ktry dostaa od Jakoba, i odrobina mki. Starczy na dzie albo dwa, w
kadym razie dla dzieci, stwierdzia i zabraa jedzenie do kuchni.
- Dzisiaj bdzie polewka na wodzie powiedziaa do Marii. Koza nie daa mleka.
- To nic odpara siostra, ale Elizabeth poznaa po jej gosie, ze skamaa.
- Chc mleka zawoaa Ane. I cukier!
- Nie ma mleka oznajmia Elizabeth. I koniec tych wrzaskw. Boli mnie gowa.
Maria nakrya dla trzech osb, ale Elizabeth wymwia si, e nie jest godna z
powodu blu gowy, i przegryza tylko kawaek podpomyka. Miaa nadziej, ze siostra jej
uwierzya. Sprbuj pniej zarzu wdk, moe uda jej si zowi co na obiad. Ostatnio
jednak ryby sabo bray. Maria twierdzia, e znudziy im si robaki, i wolayby co lepszego
na przynt, na przykad ledzie. Elizabeth nie potrafia mia si z tego arciku, bo w domu
nie byo nawet ledzi. Sieci Jensa oddaa Jakobowi, ktrych ich potrzebowa.
Mdoci dokuczay jej coraz bardziej; musiaa nagle wyj i zwymiotowa. Od kilku
dni prawie nie jada, wic zwrcia jedynie kawaki podpomyka zmieszane z ci.
Pozostao ju tylko jedno, pomylaa i zataczajc si, wrcia do domu.
- Mario, pobiegnij do Jakoba i popro go, eby przyszed.
- Czy ma sprowadzi do ciebie doktora? spytaa siostra powanie, a w jej oczach
malowa si strach.
- Nie, powiedz, e jeden z boksw w oborze jest zniszczony. Niech przyjdzie i
zobaczy, czy bdzie mg go naprawi.
Maria ochoczo skina gow.
- Czy mog potem zosta u Indianne? poprosia.
- Tak przytakna Elizabeth bezwiednie. Mylami bya zupenie gdzie indziej.
podogi. W kuchni zrobio si cicho, tak cicho, e syszaa oddech Jakoba. W kocu podniosa
wzrok.
- Musz ci prosi o poyczk, Jakobie wykrztusia, a jej gos brzmia cienko i obco.
Czua si podle, ebrzc w ten sposb, i obiecaa sobie, e robi to po raz ostatni. Ju nigdy o
nic nie poprosi Jakoba. eby tylko zaatwi t jedn spraw!
Jego milczenie zdawao si wiksz udrk ni proba o poyczk. Prbowaa
wyczyta co w jego oczach, ale one niczego nie zdradzay byy brzowe i ciepe jak
zawsze.
- Nie powiedzia w kocu. Nie poycz ci tych pienidzy.
Odpowied spada na ni jak grom. Elizabeth nie wiedziaa, co robi, i tylko
wpatrywaa si w tecia zaskoczona. Po chwili gwatownie wstaa i rzeka drcym gosem:
- W takim razie przepraszam, e w ogle o tym wspomniaam. Musz ci prosi eby
opuci mj dom. Chc by sama.
- Nie zrozum mnie le, Elizabeth zacz Jakob spokojnie, nawet nie zamierzajc
wsta. Jeeli poyczysz ode mnie te pienidze, nigdy nie bdziesz wolna. Nie przyjaby
ich rwnie w prezencie, jeli dobrze ci znam.
- To prawda, niczego bym nie wzia przyznaa cicho, czujc dawienie w gardle,
ktre roso z kad chwil. Jeeli mnie teraz o co spyta, nie wiem czy dam rad
odpowiedzie, eby si nie rozpaka, pomylaa. Dlatego wstrzymaa oddech, a dawienie
ustao.
- Chciabym kupi gospodarstwo twojego ojca za osiem talarw - zaproponowa ze
zdumienia.
- To za mao odpara. To dom mojego dziecistwa i - Gos jej si zaama i
zamilka.
- Wiem, Elizabeth, ale moemy spisa umow. Jeli przyniesiesz co do pisania, to
zagwarantuj ci na papierze, ze w kadej chwili bdziesz moga odkupi gospodarstwo. I e
nie sprzedam go nikomu innemu oprcz ciebie.
Upyno troch czasu, zanim zrozumiaa sens tych sw. Wtedy jej po policzkach
popyny dugo powstrzymywane zy. Umiechna si, drc, i otara doni mokr twarz.
- Nie ma takiego drugiego jak ty, Jakobie wyznaa.
Kiedy spisali umow, Jakob odczyta na gos jej tre:
Dalen, dwudziestego padziernika 1874 roku
W dniu dzisiejszym Elizabeth Andersdatter- Rask zawara umow z Jakobem
Myranem. Niniejszym wyej wymieniona sprzedaje gospodarstwo ojca za 8 talarw (sownie:
uciskaa.
- Jestecie najmilszymi ludmi, jakich znam! zawoaa szczliwa. Potem wzia
Jakoba za rk i dugo ciskaa, rumienic si z radoci i podekscytowania.
Elizabeth nie miaa serca powiedzie dziewczynie, e by moe kiedy jej samej
bdzie potrzebny ten dom. Na razie jednak nie wizaa z nim adnych planw, wic moga to
przemilcze.
Wreszcie d zaszuraa o kamienie na brzegu. Elizabeth szkoda byo czasu na jej
uwizanie, tak bardzo jej si spieszyo, eby odda Pederowi pienidze. W poowie drogi
jednak si zatrzymaa, eby wyrwna oddech. Szybko sprawdzia, czy wosy gadko
uoone pod chustk i czy na spdnicy przypadkiem nie ma plam, po czym spokojnym ju
krokiem pokonaa ostatni odcinek drogi do sklepiku.
Ku jej radoci w rodku byo duo ludzi. Wikszo z nich przysza tu, eby posucha
nowin, jak si domylia, poniewa Peder nie sta za lad. Bez popiechu rozejrzaa si,
polunia chust przy szyi, nastpnie skina gow na prawo i lewo, umiechajc si do
wszystkich. Sklepikarz udawa, e nie zwraca na ni uwagi, ale spostrzega, e ukradkiem na
ni spoglda. Obejrzaa dokadnie par skrzanych butw zimowych, potem przesza dalej,
zerkna na czerpaki do wody i demonstracyjnie wsadzia palec do beczuki z syropem.
- Kupujesz co? spyta Peder opryskliwie.
- Chc najpierw sprawdzi, czy syrop jest dobry, zanim si zdecyduje odpara
umiechem.
Peder poczerwienia.
- Chyba wezm - Woya palec do syropu jeszcze raz, mlasna o pokrcia gow.
Nie, nie dzisiaj.
- W takim razie musz ci prosi, eby wysza i wrcia wtedy, kiedy bdziesz moga
odda mi pienidze, ktre jeste winna.
- Zaraz dostaniesz wszystko co do grosza odpara i utkwia w nim wzrok. Jego
twarz zmienia barw na purpurow, a oczy si rozszerzyy.
- le si czujesz? spytaa niewinnie. Wygldasz jako dziwnie Moe powiniene
usi?
- Dzikuj, postoj rzuci krtko.
Za plecami Elizabeth zrobio si cakiem cicho. Domylia si, e zebrani przysuchuj
si tej rozmowie. To dla nich rozrywka, bd o tym rozmawia we wsi przez wiele lat.
- Prosz mi wypisa pokwitowanie zwrotu pienidzy rzeka. Peder wyj chusteczk
i wytar byszczc ysin.
pomylaa, najpierw by si przerazi, a potem mia na cae gardo razem z ni. Taki wanie
by.
Wprost rozsadzaa j rado, od razu wic musiaa si ni podzieli z Jakobem, kiedy
wstpia do tecia, eby odebra dziewczynki.
- Szkoda, e go nie widziae rozemiaa si cicho, eby nikt w kuchni jej nie
usysza. Peder poczerwienia jak burak, a oczy wyszy mu z orbit, kiedy pooyam
pienidze na ladzie.
Nagle na powrt spowaniaa i zerkna na Jakoba.
- To dziki tobie mogam to zrobi, Jakobie.
- Nie mwmy o tym odpar z rozwag. Zdobyem przecie porzdne gospodarstwo
doda i zachichota pod nosem.
Nikt inny nie zgodziby si zawrze takiej umowy, pomylaa Elizabeth, wracajc pod
gr do Dalen razem z Ane i Mari. Oby moga mu si kiedy odwdziczy; pokaza, jak
bardzo go ceni!
Rozdzielia dokadnie mk na wieczorn polewk midzy Mari i Ane. Sama tego
dnia zjada niewiele. Na jutrzejsze niadanie dla dzieci prawie nie zostao ju mki, ale bdzie
si tym martwi, gdy przyjdzie pora. Teraz chciaa tylko napawa si radoci, e dug zosta
spacony.
Rozdzia 5
- Id do Obry oznajmia dziewczynkom, kiedy zjady. Przyszykujcie si do spania
dodaa i narzucia roboczy kubrak.
Odwiesia lamp i poczekaa, a oczy przywykn do ciemnoci. Wtedy zauwaya, e
koza ley w boksie. W dwch susach znalaza si obok niej.
- Co ci jest? spytaa i poklepaa zwierz po szyi. Gos jej dra, ale staraa si nie
dopuszcza do siebie strachu. Rozsdek podpowiada jej, e kozie co dolega, lecz mimo to
wstaa i powiedziaa, starajc si, by jej gos zabrzmia dziarsko: - Pewnie po postu jeste
godna. Przyniosa du wizk siana i pooya przed koz, ale zwierz nawet si nie
ruszyo. Tylko nie choruj, poprosia w duchu. Prosz ci! Nie rob tego. Mnie. Dzieciom
Dotkna wymiona kozy. Byo twarde.
Serce w niej zamaro. Cikim krokiem wrcia do domu.
- Ju skoczya? spytaa Maria i spojrzaa na siostr wielkimi oczami.
- Nie, musz zrobi kozie ciepy okad.
- Dlaczego? Jest chora?
- Tak, ma zapalenie wymienia.
W izbie zapada zupenie cisza, a po chwili Maria spytaa znionym, drcym gosem:
- Stracie je?
Elizabeth przypomniaa sobie, e kiedy jedna z owiec zachorowaa na zapalenie
wymienia, kiedy wypdzili owce na pastwiska. Nie zauwayli tego w por i wdaa si
gangrena. Wymi odpado, owca musiaa potwornie cierpie, zanim zdecha. Maria
zapamitaa to, mimo e bya wtedy bardzo maa.
- Naturalne, e go nie straci odpara szybko Elizabeth, szukajc szmat.
- Skd moesz wiedzie?
- Po prostu wiem skamaa ostrym tonem. Ciepy okad z mki i wody na pewno
pomoe dodaa troch agodniej.
- A nie mogaby wyprbowa jakich swoich zi? dopytywaa Maria.
- Nie, to jest najlepsze. Nie znam innego sposobu zapewnia Elizabeth. We Ane i
kadcie si spa.
- Chc mleka! rozpakaa si Ane, a Elizabeth a si serce cisno.
- Nie mamy teraz mleka. Napijcie si wody.
- Nie moesz poyczy troch od Dorte i Jakoba? spytaa Maria ostronie.
- Mog. Pjd do nich jutro rano, ale teraz idcie ju do ka. Obie. Odczekaa, a
tej pory. Ale naczelnik wizienia postanowi przywie mnie do Christianii, rozumiesz, i
wtedy prysnem.
Rozemia si znowu. Elizabeth miaa tak sucho w ustach, e nie moga przekn
liny.
- Dotrzymaem obietnicy. Powiedziaem, e wrc, eby si zemci. I oto jestem!
Podnis rami i Elizabeth dostrzega bysk ostrza siekiery. A wic taki bdzie mj
koniec, przemkno jej przez myl. Zamkna oczy, przygotowana na to, co miao
nastpi.
Przez kilka sekund byo zupenie cicho, po czym usyszaa wist tu obok ucha, a
potem trzask. Powoli otworzya oczy i ujrzaa siekier wbit w cian. Esaias mia si zym,
piskliwym miechem.
- Mylaa, e si tak atwo wywiniesz? warkn.
Nie bya w stanie odpowiedzie, patrzya tylko na niego nieruchomo, a w jej gowie
koataa jedna myl: jeszcze yj!
Nagle pocign j i rzuci na twarde, mocne udeptane klepisko.
- Dziwka! sykn i splun na ni.
Elizabeth na kilka sekund zamkna oczy, starajc si zebra siy, eby wsta. Wtedy
zamachn si nog. Twarda drewniana podeszwa chodaka trafia j niczym cios paka.
Poczua w boku gorcy, pulsujcy bl i pomylaa, e pewnie ma zamane ebro. Osonia
rk bolce miejsce i jkna cicho.
Esaias znw si rozemia. Moje cierpienie sprawia mu przyjemno, uwiadomia
sobie Elizabeth.
- Czogaj si! rozkaza. Elizabeth ani drgna.
- Czogaj si! powtrzy i kopn j w biodro. Tym razem bya na to przygotowana i
udao jej si zrobi nieznaczny unik, dziki czemu uderzenie mniej zabolao. Nie miaa
odwagi mu si sprzeciwi, wic zacza si czoga. Ten czowiek by szalony; wiedziaa, e
naprawd chce j zabi. Co by si wtedy stao z dziewczynkami, ktre czekay na ni w
domu? pomylaa, czogajc si w kko wrd zwierzcych odchodw. Upokorzenie
wydawao si gorsze ni bl i kopniaki. Zacisna zby, eby si nie rozpaka.
Niespodziewanie Esaias chwyci j za wosy i pocign w gr.
- Jeste sama w domu? spyta i nagle spowania.
- Tak. Miaa nadziej, e nie zwrci uwagi, jak szybko odpowiadaa. Zbyt szybko.
Mylaa tylko o jednym: nie wolno mu si zbliy do dzieci.
- A gdzie jest twoja crka? zapyta, dmuchajc jej prosto w twarz. Poczua ten sam
przeladowca znalaz si w pobliu i nasuchiwa, naga cisza moga zwrci jego uwag. W
tym momencie Elizabeth usyszaa toczcy si kamie, zastyga w bezruchu i zamienia si w
such. Wiatr szumia, jaka mewa zaskrzeczaa, krople kapay w kau, poza tym byo cicho.
Poczua, e jej misnie nieco si rozluniy. Chciaa napi si wicej, gdy nagle
dobieg j gony miech Esaiasa. Nie potrafia oceni, z jak daleka dochodzi, bo wrd
gazw nioso si echo.
- Widz ci, Elizabeth, moesz ju wyj! zawoa. Sowa odbijay si midzy
skalnymi blokami.
Wstrzymaa oddech i czekaa, a Esaiad si pokae, ale si nie pojawi prbuje mnie
tylko oszuka, pomylaa i bezgonie wypucia powietrze z ust. Wtedy znowu rykn:
- Albo wyjdziesz dobrowolnie, albo usid tu i bd na ciebie czeka! Sama wybieraj,
mam duo czasu.
Czy naprawd wie, gdzie jestem? pomylaa w panice. To do niego podobne, e
bdzie kaza mi czeka w nieskoczono, ale jeli sdzi, ze dobrowolnie si poddam, to
bardzo si myli. Nie wyjd, nawet gdybym musiaa tkwi tu tak dugi, a porosn mchem!
To postanowienie pomogo jej odzyska nieco odwagi. Serce si uspokoio. Wok
panowaa zowieszcza cisza. Gdzie on by? Co knu? Cisza niepokoia Elizabeth, ale zarazem
wzmagaa jej ciekawo. Kusio j, eby wyjrze z kryjwki.
Nie miaa pojcia, jak dugo ju tak staa, ale nogi jej zdrtwiay i bola kady misie.
Gdyby tylko znalazo si tu troch miejsca, eby usi na chwil albo chocia zmieni
pozycj, pomylaa, prbujc si nieco obrci. Ale szczelina bya wska i pozwalaa jedynie
wbi si w ni klinem.
Nagle Elizabeth ponownie usyszaa gos Esaiasa; zdawao jej si, e tym razem
rozleg si bliej.
- Elizabeth przekonywa przymilnie. Wyjd, nie zrobi ci nic zego, uwierz mi.
Przecie artowaem!
Miaa ochot krzykn co w odpowiedzi, ale zacisna usta. Pewnie tylko na to
czeka, eby si ujawnia. Chcia j wybawi, sprowokowa, eby pokazaa, gdzie jest.
- No, dalej, Elizabeth ponagli j, a jego gos brzmia bardziej niecierpliwie. Nie
doprowadzaj mnie do szay. Daem ci szans, eby wysza dobrowolnie. Nie powinna jej
marnowa.
Czyby gos Esaiasa faktycznie coraz bardziej si zblia. Czy to strach pata jej figla?
Jej zmysy si wyostrzyy. Nie, to tylko echo, zaraz jednak umilko.
Kiedy bya dzieckiem, czsto bawia si w rumowisku. Rodzice przestrzegali j, eby
trzymaa si z daleka od tego miejsca, bo zamieszkuje je huldra. Ale ona ich nie suchaa. Nie
baa si huldry, bo nigdy nie zrobia jej nic zego. Teraz dziecinne zabawy na co si
przyday, pomylaa. Znaa tu kady kamie, kady zakamarek. A Esaias nie.
Niespodziewanie znalaz si tu obok jej kryjwki. Kurczowo trzyma trzonek
siekiery. Gdyby si nieco obrci. Zauwayby j. Cofna si i z caej siy przywara plecami
do zimnej skay, mocno zagryzajc warg. Nie miaa std adnej drogi ucieczki.
Bicie serca tak mocno dudnio jej w uszach, e baa si, i usyszy je Esaias. On
jednak nadal patrzy przed siebie, potem zerkn w prawo i podpatrywa si po
przetuszczonych wosach. Zamkna oczy, czujc, jak woda spywajca po skale
cieknie pod jej ubranie. Id, prosz ci, bagaa w duchu.
Kiedy na powrt ostronie otworzya oczy, zobaczya, e usiad na kamieniu i opar
przedramiona na kolanach. Jkna z rozpaczy, lecz natychmiast zacisna usta. Chwaa Bogu,
wygldaa na to, e nie sysza jej jku. Nadal siedzia w tym samym miejscu i rozglda si
nerwowo.
Zmarza. Przemoknita, dygotaa z zimna i nie moga nad tym zapanowa. Szczkaa
zbami i powoli opuszczay j siy i odwaga. Jeeli ten szaleniec zraz std nie pjdzie, to
jestem zgubiona, pomylaa. W tej samej chwili wsta powoli, zmruy oczy, a utworzyy
dwie wskie szparki, i niepiesznie ruszy dalej.
Elizabeth delikatnie wypucia powietrze.
- Dziki Ci, dobry Boe wyszeptaa bezgonie. Wiedziaa, e musi si std
wydosta, i to szybko. Przecisna si do otworu i ostronie wyjrzaa. Esaiasa nigdzie nie byo
wida. Czym prdzej wymkna si z kryjwki, bezszelestnie usza kawaek i schowaa si za
najbliszym gazem. Syszaa, jak jej przeladowca przeklina o zorzeczy. Z miejsca, w
ktrym przycupna, widziaa szczelin, ktr dopiero co opucia. Esaias podszed tam,
zajrza do rodka i przeszed tu obok niej. Znalaz si tak blisko, e mogaby go dotkn.
Jeszcze raz podzikowaa Bogu, e pozwoli jej opuci skaln szczelin.
Cigle si przemieszczaa; kilka razy chowaa si w tym samym miejscu, jeli Esaias
ju je sprawdza. Po pewnym czasie, ku swej rozpaczy, zauwaya, e szaleniec przesta
panowa nad tym, gdzie szuka, a gdzie nie.
Przez cay czas krzycza, grozi, co jej zrobi, kiedy j dopadnie, to znw przekonywa,
ze tylko artowa, potem namawia j, eby wysza, bo chce z ni jedynie porozmawia.
Znalaza miejsce, gdzie mech by gruby i mikki, ale mokry. Woda wlewaa si do
rodka chodakw, moczc stopy, ktre dawno ju straciy czucie. Jak dugo to ju trwa?
zastanowia si Elizabeth. Z pewnoci kilka godzin. To by znaczyo, e Ane
i Maria od
dawna s same. Czy szukay jej w oborze? Czy zorientoway si, e co si stao? Pewnie
odchodziy od zmysw ze strachu, kiedy zauwayy, e jej nie ma.
Musi wrci do nich do domu, zanim zaczn jej szuka, pomylaa w panice. A co
bdzie, jeli dotr na rumowisko?
Struchlaa na sam myl o tym, kolana si pod ni ugiy i wyday dziwne mikkie.
Staraa si myle logicznie. Najpierw powinna niepostrzeenie wydosta si std, pobiec do
domu i zaprowadzi dziewczynki w bezpieczne miejsce. musi je wysa do Heimly, jeeli
bdzie na to czas. Nic wicej na razie nie moga zaplanowa.
Wyostrzya wszystkie zmysy do granic. Sprbowaa si podnie, ale zbyt dugi
siedziaa w jednej pozycji i obolae ciao nie chciao jej sucha. Przy kadym ruchu
przeszywa j bl, miaa ochot zrezygnowa. Przeyam gorsze chwile, upomniaa siebie
surowo, przypominajc sobie napa Leonarda. Tym razem rwnie sobie poradz Uda mi
si. mina jednak dobra chwila, zanim nabraa wiary w siebie. Ku swej radoci stwierdzia.
e powoli odzyskuje siy. Tak, uda jej si. musi si uda!
Wci nasuchujc, ostronie wyjrzaa zza kamienia. Nie zauwaya Esaiasa w
pobliu, wic szybko wymkna si z kryjwki. Z kadym krokiem chlupotao jej w
chodakach, ale kamienie byy tak liskie, e wolaa nie ryzykowa i nie stpa po nich.
zwinnie jak kot przemykaa midzy kamiennymi blokami. Zbliaa si do koca rumowiska,
niedugo bdzie miaa gdzie si ukry. Pozostao ju tylko liczy na to, e Pan jeszcze nie
wezwie jej do siebie.
Zaniepokoio j, e od kilku minut nie syszaa ani wdziaa Esaiasa. Wolaaby
wiedzie, gdzie jest jej przeladowca. Teraz by moe on j obserwowa. Wzdrygna si na
sam myl o tym.
Dotara do skraju rumowiska. Przed ni rozcigaa si otwarta przestrze. Elizabeth
wiedziaa, ze to, co przeya midzy kamiennymi gazami, byo niczym w porwnaniu z tym,
co j teraz czekao. Gboko wcigna powietrze, zwilya usta i zebraa si biegiem do
domu. Biega tak dugo, a jej oddech przeszed w ochrypy wist. Nogi same przeskakiway
przez kaue, pagrki i kamienie. Kiedy spady jej chodaki, ledwie zwrcia na to uwag. Nie
miaa nawet sekundy do stracenia. Musiaa dotrze do domu, eby ratowa dzieci.
Nagle potkna si o korze i upada jak duga. Zaparo jej dech; mino troch czasu,
zanim zdoaa si pozbiera. Oszoomiona i pprzytomna obejrzaa si przez rami. Przeszy
j lodowaty strach, kiedy zobaczya, e Esaias biegnie za ni. Nadal trzyma w rku siekier.
Czyby jednak miaa zgin od jego ciosu, tak jak si wczeniej obawiaa?
- Nie szepna zdesperowana. Nie, prosz, oszczd mnie!
Znalaza si w otwartym polu sama na sam z morderc i pozostao jej tylko jedno:
biec, ile si w nogach.
Przebiega przez wzgrze. Nabraa wicej odwagi, kiedy zobaczya dom daleko w
dole. Oby tylko dzieci byy w rodku! Dobry Boe, spraw, eby byy w domu i ebym nie
jedna za, ktr otara wierzchem doni, potem pojawiy si nastpne. W kocu czua ju tylko
pustk. Wyczerpana, osuna si na podog, podcigna kolana pod brod i obja nogi
rkami.
Siedziaa tak, gdy przysza Dorte. Przyjacika bez sowa otoczya j ramionami i
koysaa niczym dziecko.
- Ju dobrze, moja droga. Ju nie musisz si ba przemawiaa spokojnie. Jej ciepy
gos i zapach myda domowej roboty nigdy przedtem nie daway takiego poczucia
bezpieczestwa jak teraz, stwierdzia Elizabeth.
Pniej Dorte nagrzaa wody do mycia, zdja z niej mokre ubranie i opatrzya rany,
nie zadajc ani jednego pytania. Jakie to przyjemne, pomylaa Elizabeth i z ochot poddaa
si wszystkim zabiegom. Wreszcie Dorte pocielia prycz i kazaa przyjacice si przespa.
Elizabeth nie protestowaa i po chwili zasna twardym snem.
Obudzia si kilka godzin pniej i oszoomiona rozejrzaa si dokoa. Napotkaa
wzrok Kristiana. Wspomnienia niedawnych przey odyy z ogromn si.
- Co z dziemi? spytaa i chciaa wsta, ale Kristian delikatnie, lecz stanowczo
popchn j z powrotem na poduszk.
- W Heimly dobrze si nimi zaopiekowano powiedzia uspokajajco. Dowiedziay
si ju, co si stao, ale znaj tylko uproszczon wersj doda.
Elizabeth przygldaa si belkom pod sufitem. Najchtniej sama by opowiedziaa
dziewczynkom o swej szaleczej ucieczce przed Esaiasem, ale moe i dobrze, e j to
omino. Potrzebowaa odpoczynku i czasu na poukadanie myli, zanim si zobaczy z Ane i
Mari.
- A co znim z Esaiasem?
- By tutaj lensman. Wszystko zaatwione. Zaatwione. Tak prosto to okreli,
pomylaa. Moe chcia jej oszczdzi
przykroci?
- I co powiedzia?
- Opowiedziaem mu wszystko, co si wydarzyo odpar Kristian. Lensman zna t
spraw od pocztku, wic nie potrzebowa twoich wyjanie.
To dobrze, stwierdzia w duchu. Nie wiedziaa, czy byaby w stanie o tym mwi. Na
pewno jeszcze nie teraz. A Kristiana szanowano we wsi; potrafi rozmawia z urzdnikami,
by moe troch zatuszowa spraw, pomylaa. Podskoczya przestraszona, syszc czyje
kroki w sieni.
- Spokojnie, to tylko Dorte idzie do obory wyjani, jak gdyby czyta w jej mylach.
Rozdzia 6
Kristian cmokn i ko ruszy kusem. nieg pada coraz gciej, wic chcia jak
najszybciej dotrze do domu. Gdyby mg, od razu zabraby Elizabeth z dziemi do Dalsrud.
Rozumia jednak, e najpierw musiaa uporzdkowa sporo spraw. I by moe przede
wszystkim potrzebowaa czasu, eby odzyska spokj i doj do siebie po tak dramatycznym
przeyciu.
Zadra na wspomnienie tego, co si jej przydarzyo. Jadc do niej z wizyt, wstpi
najpierw do Heimly, eby zapyta, czy mgby zostawi konia. Tam dowiedzia si od
Jakoba, e Ane i Maria przybiegy miertelnie przeraone, bo Elizabeth znikna.
Dziewczynki czekay w domu bardzo dugo, potem wyszy na podwrze i co jaki czas
nawoyway jej, ale ona nie odpowiadaa. Nie pamita dokadnie, co wtedy pomyla. Pewnie
uzna, e to jakie nieporozumienie, e Elizabeth na pewno jest w oborze albo tylko posza po
wod Ale Jakob by powanie zaniepokojony, a jego niepokj udzieli si i jemu.
Jakob pobieg w jedn stron, a on pojecha konno do Dalen, liczc, e Elizabeth lada
chwila si pojawi. Przeszuka cae gospodarstwo i zrozumia, naprawd co si stao.
Wanie wychodzi z chaty, kiedy jego oczom ukaza si straszliwy widok. Nigdy jeszcze nie
ba si jak w tamtej chwili, kiedy w mczyzna zamachn si siekier na Elizabeth.
Nie mia pojcia, skd wzi kamie, pamita tylko, e chwil pniej napastnik lea
martwy u jego stp. Zamordowa czowieka!
Lensman uzna, e to bya obrona konieczna, i w zasadzie mia racj. Mimo to myl o
zabjstwie nie dawaa Krisianowi spokoju.
Usiowa otrzsn si z nieprzejezdnego uczucia. ycie musi toczy si dalej, nie ma
innego wyboru. Nikt, nawet Bg, nie mg go wini za to morderstwo, tumaczy sobie.
Naturalnie, ludzie bd gadali, ale on zadba o to, eby suba i ssiedzi usyszeli o mierci
Esaiasa od niego samego. Tak bdzie najlepiej.
Kristian przypieszy i wbieg na podwrze. Kristian postanowi, e najpierw oznajmi
w domu radosn nowin, a kiedy odpocznie i zje, opowie reszt.
Zwoa wszystkich mieszkacw Dalsrud, odchrzkn, przecign domi po
wosach i zacz:
- Mam wam do zakomunikowania pewn wiadomo.
- Przesun wzrokiem po zebranych i zauway, e Nikoline si zaczerwienia. To z
pewnoci z powodu gorca od pieca, uzna. Zamierzam oeni si z Elizabeth! Zrobio si
zupenie cicho. Po chwili Gurine spytaa ostronie:
do Dalen, eby pomc w myciu cian i sufitu. Elizabeth zaja si w tym czasie pakowaniem
swego skromnego dobytku.
- Zostawi tu wszystkie sprzty oznajmia, gdy skrzynia bya pena. Te rzeczy
nale do tego domu. Ktrego dnia stan si wasnoci Ane dodaa cicho.
Elizabeth pooya si na boku i pogadzia dziewczynki po gwkach. Tak, ktrego
dnia Dalen bdzie naleao do Ane, pomylaa, a Maria odziedziczy gospodarstwo ojca, bo
ona sama zrzeknie si prawa do Nymark. Ale zostao jeszcze duo czasu i nie zamierza sobie
zaprzta o tym myli. Teraz pewnie zdobdzie osiem talarw, potrzebne, eby odzyska
prawo wasnoci.
Wcigna zapach jedwabistych wosw Ane, ktra leaa bliej. Dobrze byo mie
obie dziewczynki przy sobie w podwjnym ku. Ciekawe, czy bd mogy tak sypia w
Dalsrud? Ona i Kristian, oczywicie, na razie musz spa osobno. Nagle uwiadomia sobie,
e nie rozmawiali jeszcze o terminie lubu. Moe midzy witami a Nowym Rokiem? Musi
porozmawia o tym z Kristianem, gdy tylko zostan sami. To troch dziwne, e nikt o to nie
pyta, ale pewne ich gowy zaprztao co cakiem innego.
Ane zacza si wciera, wycigna swoje drobne ciako i potara oczy.
- Pjdziemy do Mojej Pusi? mrukna sennie. Elizabeth rozemiaa si cicho.
- Cii. Nie obud Marii szepna. Pamitasz jeszcze tego kotka, ktrego dostaa w
Dalsrud?
- Mhm. Ciocia Mia te dostanie jednego?
- Nie wiem, czy zostao ich wicej odpara Elizabeth. Ale moe czasem bdziesz
moga poyczy jej swojego?
- Tak! Ciocia Mia, obud si! zawoaa nagle Ane i potrzsna Mari. Chcesz
poyczy Moj Pusi?
Maria skrzywia si w odpowiedzi i nakrya baranin gow. Trzeba czego wicej,
eby poderwa j rano na nogi, pomylaa Elizabeth z umiechem. Siostra zawsze miaa
kopoty z rannym wstawaniem, chyba e skusio j co wyjtkowego. Ju jednak po chwili
spod okrycia wysuna si jej potargana gowa.
- Dzisiaj przeprowadzimy si do Dalsrud powiedziaa.
- Tak, dzisiaj wyjedamy potwierdzia Elizabeth bez zajknicia.
Przyjecha po nie Kristian i nadszed czas, eby poegna si z mieszkacami Heimly.
- Zamknam na grze drzwi na klucz, ale zabij, prosz, okna gwodziami, bo
pnocny wiatr moe narobi szkd. Poza tym zwierzta dostay je i
- Rozumiem przerwaa jej Dorte z umiechem. Bd miay dobra opiek, nie
ma powodu, eby to ukrywa. Ale kocham Kristiana, a on kocha mnie i to jest najwaniejsze.
Maria wyrwaa j z zamylenia.
- Ciekawe, e Ane bya w Dalsrud ju dwa razy, chocia jest taka maa, a ja jeszcze
nigdy.
- Nie jestem maa! krzykna Ane ze zoci. Jestem Taaja dua! dodaa i
wycigna w gr mae rczki.
- Tak, jeste strasznie wielka bkna Maria.
- Nie denerwujesz si, e zmieniasz szko? spyta Kristian. Maria stanowczo
pokrcia gow.
- Nie. martwi si tylko tym, ze tak dugo nie zobacz Indianne i Olava. Elizabeth
wstrzymaa oddech z napicia. Baa si wczeniej wspomnie siostrze o
nowej szkole, a Dlasrud byo za daleko, eby Maria moga nadal chodzi do starej.
- Jaki jest nauczyciel? zapytaa Kristiana.
- To sympatyczny starszy pan, ktry uczy od wielu lat odpar. Pracowa w tej
szkole ju wtedy, gdy ja do niej chodziem.
Elizabeth odniosa wraenie, e Marii jakby ulyo. Jej take kamie spad z serca,
obie wiedziay, e nauczyciele to nie zawsze sympatyczni ludzie.
Elizabeth czua si dziwnie, kiedy wz skrci na dziedziniec i jej oczom ukaza si
duy dom. Uwiadomia sobie, e tym razem nie przybywa tu jako suca, i wypeni j bogi
spokj.
W kuchennym oknie uchylia si firanka i pokazaa si twarz Helene. Elizabeth
pomachaa do przyjaciki, a potem wysadzia dzieci z wozu.
- Moe pjd po Olego, eby ci pomg rozpakowa baga zaproponowaa
Kristianowi.
- Pjd z wami odpar i uwiza konia.
Helene krzykna z radoci, kiedy weszli do przestronnego korytarza.
- Tak bardzo czekaam i cieszyam si na wasz przyjazd! wyznaa i zarzucia
Elizabeth rce na szyj.
- No, zachowuj si, jak przystoi zwrcia jej uwag Gurine i si rozemiaa. Podaa
rk Elizabeth i dygna lekko.
- Ale moja droga Gurine umiechna si Elizabeth przecie dobrze si znamy,
nie bd taka oficjalna.
- Pragn wam pogratulowa i powita was w Dalsrud. Ju nie jeste suc, lecz
pani tego domu.
innym?
- Tutaj mog spa Ane i Maria. Co o tym mylisz, Mario? spytaa Helene. Maria z
otwartymi ustami rozgldaa si po sypialni, po czym pogadzia ostronie
brzeg ka.
- Tu jest cudnie wykrztusia wreszcie. Nigdy jeszcze nie widziaam czego tak
piknego. Obiecuj, e niczego nie zniszcz.
Helene zachichotaa.
- Jestem tego pewna, Mario. To przecie teraz twj dom dodaa. A te drzwi
prowadz do pokoju Kristiana powiedziaa i wskazaa na drugie wejcie.
Elizabeth obserwowaa dziewczynki, ktre z naboestwem poruszay si po pokoju i
z szeroko otwartymi oczami przyglday si po pokoju i z szeroko otwartymi oczami
przyglday si kom, na ktrych leay szydekowe narzuty, zasonom wykoczonym
falbankami i koronkowym obrusom. Jeszcze niedawno nie miay pojcia, e co takiego w
ogle istnieje, a teraz stanie si to czci ich codziennoci.
- Kristian opowiada nam o tym, co si stao w Dalen zagadna Helene z powag.
Jeli dobrze zrozumiaam, to uratowa ci ycie?
- Tak odpara Elizabeth krtko. Nie wiedziaa, co jeszcze mogaby powiedzie. To
byo straszne dodaa w kocu. Ale nie mam ochoty o tym mwi, po prostu chciaabym
zapomnie. W ten sposb rwnie Maria szybciej upora si z tym koszmarnym przeyciem.
- Biedactwa! Gdyby jednak chciaa kiedy pogada o tym, to wiesz, gdzie mnie
znale.
- Dzikuj, jak to dobrze, e mam ciebie, Helene.
Czy nie mogaby zosta pokojwk? Potrzebuj twojego towarzystwa.
- Kto musi zajmowa si obor i cik robot w kuchni odrzeka Helene spokojnie.
- Moemy zatrudni inn suc.
- Nie potrzeba dwch pokojwek, Elizabeth.
- W takim razie moecie si zamieni z Nikoline. Chyba mog teraz decydowa o
takich sprawach?
- Tak, wiem, ale tego wanie nie powinna zmienia stwierdzia Helene i ucisna
jej rk. Nich zostanie tak, jak jest.
- Dlaczego? spytaa Elizabeth.
Helene nie zdya odpowiedzie, bo usyszay kroki na schodach.
- Przynielimy skrzyni z twoimi rzeczami oznajmi Kristian.
- Gdzie j postawi? zapyta Ole i rozejrza si dokoa.
ona spdzi reszt ycia bezczynnie? Wygldao jednak na to, e nie artowa, musiaa wic
spyta:
- Chyba nie mwie powanie, Kristianie?
- Jak najbardziej.
- W takim razie trzeba bdzie to zmieni, bo zamierza sprzta i gotowa, a take
jada z innymi, jeeli tak si zoy.
- Pragn tylko twojego dobra, Elizabeth.
- Pozwl mi wic pracowa, bo ja - Chciaa powiedzie co jeszcze, ale wanie
wesza Nikoline.
- Przepraszam, moe wypijecie przed obiadem filiank kawy lub herbaty? spytaa.
Kristian pokrci gow, a Elizabeth umiechna si ostronie i odpara:
- Nie, dzikujemy, Nikoline.
Pokojwka wbia w ni wzrok i Elizabeth a si wzdrygna, dostrzega w nim
bowiem jedynie wrogo i chd. Zerkna na Kristiana, ale on niczego nie zauway, bo
przekomarza si z dziemi. To ja staram si by mia, pomylaa rozalona, a spotyka si z
tak niechci.
- Elizabeth zwrci si do niej nagle Kristian. Zaprosiem na
z Bergen. Chyba nie masz mi za ze, e ustaliem dat, nie pytajc ci wczeniej o zdanie?
- Nie, nic nie szkodzi, ale co by powiedzia na to, ebymy troch przesunli termin i
pobrali si po Nowym Roku?
Spojrza na ni, nie rozumiejc.
- Jeeli uraziem ci, mwic, e nie bdziesz miaa w domu nic do roboty, to
przepraszam. Naturalnie, moesz robi, co chcesz.
Umiechna si blado.
- Nie, nie o to chodzi. Pomylaam tylko, e suba potrzebuje czasu, eby si do mnie
przyzwyczai.
- A dlaczego, u licha, mielibymy jej dawa na to czas?
Nie wiedziaa, co odpowiedzie. Kristian nie widzia zimnych spojrze Nikoline ani
nie sysza jej sarkastycznych uwag w korytarzu. Pocieraa plam, ktr zauwaya na
spdnicy, zerkna na dziewczynki, bawice si na niedwiedziej skrze.
- Do wesela trzeba przygotowa sporo rzeczy odpara
z wahaniem. Uwaam, e
suce maj i tak duo pracy przed witami. Chyba nie powinnimy obcia ich
dodatkowo szykowaniem przyjcia weselnego.
Popatrzy na ni badawczo.
- Mylaem, e bd miay mnie pracy, jeeli urzdzimy wszystko razem. Poza tym
chciabym, eby jak najszybciej zostaa moj on. A ty nie?
Dostrzega rozczarowanie na jego twarzy i poczua si zakopotana.
- Oczywicie, e chc, Kristianie. Poczekajmy jeszcze dzie lub dwa, zanim
zdecydujemy.
Skin nieznacznie gow.
- Dobrze, jeeli tak chcesz odpar cicho.
W jadalni dobrze napalono w piecu, lecz mimo to Elizabeth przeszed zimny dreszcz,
kiedy spojrzaa na nakryty st: biay lniany obrus, srebra i lnice wieczniki.
Tu wanie siedzia Leonard cztery lata temu. Podesza do niego, eby poda obiad.
Jaka bya dumna, e jej przypado to w udziale! Tego dnia zastpia Nikoline, ktra pooya
si do ka, mwic, ze jest chora. Teraz miaa wraenie, jakby kto cofn czas. Leonard
mocno ja wtedy chwyci z poladek, jakby nigdy nic.
- Zasuya na wiksz pensj, Lise powiedzia.
- Elizabeth poprawia go zaskoczona i zapewnia, e jej pensja jest wystarczajca.
By niej wyranie zadowolony. Spyta o jej rodzin i czy nie chciaaby kilu dodatkowych dni
wolnych na Boe Narodzenie. Wwczas zakrcio si jej w gowie ze szczcia. Teraz
przypomniaa sobie, e tuszcz cieka mu po brodzie, i si wzdrygna.
- Na pewno dojdziemy do porozumienia, ty i ja, Elizabeth. Jeeli zapracujesz,
dostaniesz kilka dni wolnych oznajmi. Nie wiedziaa, co mia na myli. Nie rozumiaa
wtedy, e powinna mie si przed nim na bacznoci. Dlatego przeya szok, kiedy poszed za
ni i wzi j si.
- Nie usidziesz przy stole? spyta Kristian. Wygldasz, jakby bdzia mylami w
cakiem innym wiecie.
Drc, wcigna powietrze.
- Jestem troch oszoomiona tym przepychem odpara niepewnie. Umiechn si
zadowolony.
- Nakrylimy bardziej uroczycie, bo to pierwszy dzie waszego pobytu w Dalsrud.
Maria wzia do rki srebrn yk i stwierdzia ze zdumieniem:
- Jest taka sama jak ta, ktrej Ragna uywaa w Heimly, kiedy wyprawiaa wielkie
przyjcie.
Elizabeth wzia od niej yk i pooya z powrotem na stole.
- Nie bdziemy tym jady na co dzie zadecydowa. Od jutra jadamy w kuchni.
Nikoline podesza zwinnie z dua waz w rkach. Najpierw zbliya si do Tristana i
Rozdzia 8
Pachnie jeszcze jak w domu, pomylaa Elizabeth i wcigna zapach swej sukni
lubnej, po czym woya j przez gow. W domu, powtrzya w duchu. To ju nie tam w
grze, w Dalen, ale tutaj, w Dalsrud. Minie jeszcze troch czasu, zanim si do tego
przyzwyczai. Obrcia si dokoa i krytycznie obejrzaa w duym stronie lustrze po
wewntrznej stronie drzwi szafy. Suknia bya rcznie tkana z grubej weny, ktra kua w
nagie ramiona, ale wystarczajco adna, eby w niej stan przed pastorem. Braa w niej lub
z Jensem, a wiec i teraz bdzie dobra stwierdzia Elizabeth i znw zanurkowaa w szafie.
- Szukasz czego? rozleg si czyj gos. Elizabeth si odwrcia.
- Ach, to ty, Helene. Tak, szukam swojego nowego buta. Znalazam tylko jeden.
- Nowego buta?
- No, nie by cakiem nowy, ale kiedy mieszkaam w Dalen, te byy najadniejsze,
jakie miaam wyjania i badawczo przyjrzaa si przyjacice. Zimno ci?
Helene wzruszya ramionami i si skulia.
- Byam na grze i cieliam ko.
- Nadal sypiasz na tym zimnym poddaszu? spytaa Elizabeth zdumiona. Helene nie
patrzya jej w oczy.
- Leonard mnie tam przenis, kiedy nie dosta tego, co chcia, a po jego mierci nie
prosiam o nic innego.
- I Kristian tego nie zmieni? Helene rozemiaa si z przymusem.
- Nie. Wiesz, mczyni nie zwracaj uwagi na takie rzeczy.
- Dostaniesz jeden z pokoi na grze. Ten, ktry stoi pusty obiecaa Elizabeth, czujc
ukucie wyrzutw sumienia, e wczeniej o tym nie pomylaa.
Helene si zmieszaa.
- To ju wolaabym pokj pod schodami ssiadujcy z kuchnia. Jedna z jego cian
przylega do pieca, poza tym jest tam mae okienko, w ktrym mog powiesi firank. Zawsze
o tym marzyam dodaa niemiao. No i rano bd miaa blisko do kuchni. Zreszt nie
przystoi, ebym sypiaa tu na grze, w takim wytwornym pokoju.
Elizabeth wzia j za rk, pocigna za sob w stron ka i zmusia, eby usiada.
Potem sama przysiada obok i spojrzaa na ni z powag.
- Helene zacza. Moesz sobie wybra pokj, jaki chcesz. Zostaw na razie inne
obowizki i zajmij si jego urzdzeniem, jeli masz ochot. Zrobia dusz przerw, po
czym mwia dalej: - Dziwnie si tu czuj w nowej roli. Zaledwie cztery lata temu odeszam
std ze suby, a wydaje mi si, jakby to byo strasznie dawno Jakby mino cae ycie.
miaam wtedy dopiero szesnacie lat Byam jeszcze dzieckiem.
- Ju wtedy podkochiwaa si w Kristianie, prawda? spytaa Helene.
- Tak, byam nim zauroczona. Chocia zaczo si od tego, e chciaam si zemci na
Jensie. Mylaam, e zdradzi mnie z Dorte. Pamitasz?
Helene skina gow.
- Tak, pamitam, jak o tym mwia.
- Z Jensem byo mi dobrze cigna Elizabeth. I chyba nigdy nie przestan za nim
tskni. By moim najlepszym przyjacielem. Jaki czas po jego mierci wrcio jednak
wspomnienie o Kristianie i znw zaczam o nim myle. Odyo uczucie, ktrym nie
darzyabym nikogo innego.
- To z pewnoci wola Boga stwierdzia Helene.
- Moe.
- A teraz bdziesz dostojn pani Dalsrud. Czy potrafiaby to sobie wyobrazi, kiedy
tu pracowaa?
Elizabeth rozemiaa si serdecznie.
- Ale skd! Co takiego nawet by mi nie przyszo do gowy. To dziwne, jak w yciu
moe si wszystko zmieni.
- Tak przyznaa Helene, gadzc swoje czerwone i obolae palce. Elizabeth
przyjrzaa si jej doniom.
- Dam ci ma, ktr zrobiam.
- Dzikuj, Elizabeth.
- Chciaabym, eby bya gociem na moim weselu, Helene wyznaa.
- Co takiego?! A co ludzie na to powiedz? Ja jestem tu przecie su!
odpara Helene, jkajc si. i pokraniaa z radoci i zaskoczenia.
Elizabeth mwia dalej z oywieniem:
- Ale te jeste moj przyjacik. Nie przejmujmy si ludmi. Pomyl, jakie to bdzie
niezwyke. Masz jak adn sukienk?
- Hm. Mam sukni niedzieln, ktr wadam do kocioa. Elizabeth wstaa i porwaa
przyjacik za sob. Zakrciy si w kko.
- Och, taka jestem szczliwa! Dostaa nowy pokj i bdziesz gociem na moim
weselu. Mam ochot zrobi dla ciebie duo wicej, Helene. Czy jest co, czego sobie yczysz?
- Nie.
Usiady z powrotem na ku.
- Tak bym chciaa, eby zostaa pokojwk westchna Elizabeth. Nikoline mnie
nie lubi wyznaa jednym tchem.
- A syszaa, e ona kogo lubia?
- Nie, nikogo oprcz siebie samej, ale ona mnie nienawidzi.
- Nie przejmuj si tym, Elizabeth. Pamitaj, e to ona teraz dla ciebie pracuje, wic
jeli bdzie trzeba, poka, gdzie jest jej miejsce.
Elizabeth skina gow, ale pomylaa, e atwiej powiedzie, ni zrobi.
- Gdzie s dzieci? spytaa, eby skierowa rozmow na inny temat. Helene wstaa i
podesza do duego lustra.
- Na dole w kuchni, z Gurine odpara i owina sobie warkocz niczym wieniec
wok gowy.
- Niedugo zmieni si w dwa mae tucioszki, jeli nadal bdzie je tak tuczy
zaartowaa Elizabeth
- Prosz si troch pilnowa. To przecie mae dziecko, crka samej pani domu.
- Ju dobrze wtrcia si Elizabeth. Ane, suchaj pani, kiedy ci o co prosi. Stj
spokojnie, bo inaczej nie bdziesz miaa sukienki.
Zauwaya wyrzut w spojrzeniu kucharki i troch poaowaa swoich sw, ale Ane
musi nauczy si posuszestwa, uznaa. Sprbuje pniej udobrucha Gurine.
Wszyscy zgodnie uznali, e panna Caspra jest mistrzyni igy i nitki. Chocia miaa ze
sob maszyn do szycia, przewanie szya rcznie.
- Maszyna do szycia! prychna Gurine. Ludzkie lenistwo nie zna granic!
- Panna Caspra wcale nie jest leniwa zaprotestowaa Elizabeth, ktra wanie wysza
z jadalni. Ale zgadzam si z tob, e dawny sposb szycia jest najlepszy. Tak czy owak,
Gurine, lepszej kucharki od ciebie nie ma na caym wiecie. Bez ciebie zagodzilibymy si
na
soce.
Helene dostaa now sukni, co prawda z materiau nie tak adnego jak tkanina na
sukni Elizabeth, ale nie ukrywaa radoci, wieszajc j w swoim nowym pokoju.
- Teraz przynajmniej nie bd musiaa wstydzi si swego stroju wyznaa i z
wdzicznoci ucisna Elizabeth.
A Elizabeth odniosa wraenie, jakby z upywem dni przybywao sprawi roboty
zarwno w zwizku ze witami, jak i ze lubem. Nie oszczdzaa si w tym czasie. Kristian
prbowa j powstrzyma, ale go nie suchaa.
- Powiedziaam, ze bd pracowa, i kropka oznajmia stanowczo i posza do
kolejnych zaj, zostawiajc go samego.
Kiedy panna Caspara skoczya swoj prac i opucia Dalsrud, przyjecha rzenik i
dwie suce do pomocy. Elizabeth stwierdzia, e przy uboju bdzie wystarczajco duo
osb, wic sama zabraa si do sporzdzenia listy goci i wypisywania zaprosze. Cieszya
si, e nie musi bra udziau w szlachtowaniu zwierzt, bo zapach krwi zawsze przyprawia j
o mdoci.
Wyjrzaa przez okno i zobaczya, e Maria idzie ze sucymi do obory. Nie zdziwio
jej, e siostra pomaga przy uboju, bo jej nigdy nie przeszkadza ani widok krwi, ani mycie
jelit.
Do pokoju wszed Kristian i opad na najblisze krzeso.
- Co robisz? spyta i obejrza jedn z kartek.
- Wypisuj zaproszenia. O, to jest dla Dorte i Jakoba.
przyrzdzaa.
50
Nagle do rodka, koyszc biodrami, wesza Nikoline.
- Nie wiesz, co si podaje do stou w wyszych sferach? spytaa kliwie.
-Ach tak, podsuchiwaa Pd drzwiami, pomylaa Elizabeth, a na gos powiedziaa.
- Naturalnie, e wiem. Nie rozumiem jednak, co ty moesz mie z nimi wsplnego
dodaa. Jeeli nie masz nic konkretnego do roboty, to w kadej chwili mog ci co znale.
Nikoline cigna twarz i w popiechu wysza z kuchni.
- No to, Gurine- zwrcia si Elizabeth do kucharki wsplnie wybierzemy potrawy.
Masz jakie propozycje?
- Hm zacza Gurine z wahaniem. Na Boe Narodzenie zwykle podajemy faworki,
paluszki z migdaami, obwarzanki, makaroniki, kraneskake - Wymienia jednych tchem
jeszcze kilka rodzajw ciast, o ktrych Elizabeth nawet nie syszaam ale kiwaa gow i
godzia si na wszystko. W kocu wtrcia:
- Na Wigili musi by halibut. Zawsze jadalimy go w domu.
- W Dalsrud te mamy tak tradycj stwierdzia Gurine, wyranie zadowolona z
obszernej listy potraw.
Po chwili do kuchni wszed Kristian.
- Ole przynis poczt powiedzia z powag.
- Czy co si stao? zaniepokoia si Elizabeth i z bijcym sercem poderwaa si z
miejsca.
- Dostaem list, e m Bertine zwichn stop, wic nie przyjad.
Elizabeth poczua rozczarowanie. Tak si cieszya, e podzikuje kuzynce Kristiana za
wspania pacz i by moe poprawi ze wraenie, jakie wywara na pogrzebie Ragny.
- Czy na pewno do wit nie wydobrzeje, tak eby - zacza z wahaniem, lecz
Kristian jej przerwa.
- Nie, niestety. Ale by moe wybior si do nas przy innej okazji.
- Byoby mio odpara, wiedziaa jednak, e nieprdko taka okazja si nadarzy.
Nastpnego dnia usiada przy stole w salonie i rozoya swoje przybory do pisania.
Skoro Bertine i jej m nie mog przyjecha, to powinna im przesa pozdrowienia,
pomylaa i zanurzya piro w kaamarzu.
Kochana Bertine
Wczoraj Kristian otrzyma od Ciebie list, w ktrym piszesz o wypadku, jaki przydarzy
si Twojemu mowi. Bardzo nas to zmartwio, poniewa cieszylimy si, e si z Wami
spotkamy.
Dziwisz si pewnie, e do Was pisz, ale wkrtce bdziemy rodzin, wic chciaabym,
ebycie wiedzieli, jak nam si yje.
Kristian jest dobrym czowiekiem, ktrego bardzo kocham. Przyj mnie i dzieci
wyjtkowo serdecznie.
Zapatrzya si w okno, szukajc sw. Trudno byo jej pisa do kobiety, ktra spotkaa
tylko raz w yciu. Westchna i pisaa dalej:
Chciaabym, korzystajc z okazji, podzikowa Ci za pomoc, ktr mi okazaa. Musz
przyzna, e to dla mnie zbyt wiele. Obym moga Ci si kiedy odwdziczy.
Czy powinna napisa, e to dla niej za wiele? A moe Bertine le j zrozumie i
pomyli, ze jest niewdziczna? Nie, skoro ju tak napisaa, to niech tak zostanie.
Kocz moje skromne pisanie, yczc, aby Bg Wam bogosawi, teraz i na wieki.
Podpisaa list, dmuchna na kartk, eby atrament wysech, nastpnie zoya j i
woya do koperty. W tym momencie do salonu wszed Kristian.
- Czy wzia zaproszenia, ktre leay w kantorze? spyta.
- Zaproszenia na lub? Nie, nie ruszaam ich. Miae przecie je rozesa. Zauwaya,
e przekn lin, zanim odpowiedzia:
- Nie znalazem ich.
- Na pewno niezbyt dokadnie szukae odpara i ruszya przodem do kantoru.
Gdzie je pooye? zapytaa i si rozejrzaa.
- Tutaj, na biurku powiedzia i wskaza na blat.
- I nie przeoye ich?
- Nie. jestem pewien, e ich nie ruszaem. Pooyem je tutaj, przejrzaem kilka
dokumentw i wyszedem. Kiedy wychodziem, rzuciem na nie jeszcze okiem i pomylaem,
e jutro musz je rozesa. Teraz ich nie ma, a od tamtej pory tu nie wchodziem.
- Pytae wszystkich, czy ich nie widzieli?
- Nie, nikt nie powinien tu wchodzi.
- Nie zawsze jednak suba pyta o pozwolenie odpara i wysza do kuchni.
Rozdzia 9
Elizabeth wolno otworzya oczy i ziewna przecigle. Mino kilka sekund, zanim
uwiadomia sobie, e to Wigilia, a wtedy ogarny j rne mie wspomnienia zwizane ze
witami. Pena radoci, poczua, e pociel, ktr zmienia wczoraj wieczorem, nadal jest
sztywna i wiea; taka, jaka powinna by w Wigili. Wczoraj wszyscy wzili kpiel. To
dopiero byo szalestwo! Trzeba byo nanosi mnstwo wody i torfu. Tak rozmylajc,
mocno si przecigna, a potem znowu nacigna kodr pod sam brod.
Zastanawiaa si, czy inni ju wstali. Pomylaa, e moe powinna zej na d, ale jej
si nie chciao. Wczoraj do pna ubierali z Kristianem choink. Namwi j na kieliszek
wina, potem na jeszcze jeden, a zacza si mia i wszystko wydawao si zabawne.
- Nie ku mnie wicej poprosia, czujc si dziwnie rozgrzana i ulega w jego
ramionach.
Znowu skoczyo si tym, e kochali si bez opamitania na niedwiedziej skrze, ale
potem rozeszli si do swoich pokoi.
- Nie chc, eby suba mnie tu zastaa wczesnym rankiem wyznaa i pocigna go
za sob.
- Ju nie mog doczeka si lubu odpar powanie. Wtedy bdziemy mogli sypia
razem co noc.
- To ju niedugo pocieszya go.
- Tak, ale zdaje mi si, jakby zosta nam jeszcze cay rok. Aha, pki pamitam: zawsze
w poprzednich latach tradycyjnie przed Nowym Rokiem zapraszalimy ssiadw. W tym
roku jednak z powodu lubu musimy odwoa spotkanie.
Wzruszya ramionami.
- Dobrze, jeli o mnie chodzi. Ale teraz musimy i spa, Kristianie.
Z pokoju dziewczynek dochodziy miechy i odgosy cichych rozmw. Po chwili
drzwi cichutko si otworzyy i Maria z Ane, skradajc si, podeszy do ka Elizabeth.
- Elizabeth, pisz? szepna Maria.
- Nie, chodcie tu do mnie zachcia i zrobia im miejsce po obu stronach.
- Dzisiaj jest Wigilia odezwaa si Ane i zwina w kbek obok matki.
- Pamitasz, jak witowalimy Boe Narodzenie?
- O, tak!
Elizabeth rozemiaa si i potargaa creczk po jedwabistych wosach.
- Nie bardzo w to wierz, mj may kamczuszku.
Zwizaa ciasno chustk pod brod, eby wosy nie przeszy zapachem obory. Helene
wcisna dziewczynkom do rk po ciasteczku, eby day koniom.
- Tylko nie mwcie Gurine, co dostaycie od Helene upomniaa je Elizabeth, kiedy
nakadaa zwierztom siana.
- Dlaczego? spytaa Maria.
- Bo bdzie za na Helene, e jest taka rozrzutna.
- Gdzie jest winka? spytaa Ane, ktra wdrapaa si na skrzyni i zajrzaa do
chlewika.
- Wanie zaczlimy j je wyjania Maria krtko i brutalnie.
- Co? Ane zrobia wielkie oczy. Jemy wink? Elizabeth musiaa wyj na
zewntrz, eby si nie rozemia.
- Co si tak rozmieszyo? spyta Kristian, ktry zblia si z dwoma wiadrami
penymi wody.
- Ane. Biedactwo nie bardzo rozumie, e jemy miso zwierzt odpara.
- I z tego si miejesz? zdziwi si Kristian, stawiajc wiadra na ziemi. Jeli mam
by szczery, to za chci podsadzibym ci na siano i - Pocaowa j w szyj i obj doni
jej pier.
- Kristian! ofukna go i lekko odepchna od siebie. Jeszcze kto zobaczy!
- No to co? Dopiero byby zazdrosny!
- Psst! Idzie Ole. Elizabeth szybko poprawia chustk na gowie i ruszya z
powrotem do obory. Ogarna j dziwna sodycz. Moe Kristian zajrzy dzi w nocy do jej
sypialni
Wieczorem wszyscy zebrali si w salonie. Elizabeth zerkna na Olego, ktry
przekomarza si z Ane.
- Ojej, ale jestem godny ali si. Chyba bd musia zje Moj Pusi!
Rozemia si i mlasn jzykiem.
- Nie, nie wolno ci odpara Ane surowo i pogrozia parobkowi wskazujcym
paluszkiem. Zjedz sobie ciastko i kiebask, i takie tam rzeczy.
Elizabeth wstaa i dooya do pieca torfu. Kristian zagra na starym pianinie kilka
dwikw. Poznaa, e to fragment koldy.
- Moesz zagra ca? poprosia.
- Nie, tak dawno nie wiczyem. Wyszedem z wprawy. Moe innym razem.
- Ach, jak bardzo chciaabym umie gra westchna Elizabeth i usiada obok Marii.
Natychmiast zjawia si Ane i usadowia si na jej kolanach. Po chwili odwrcia si do
zaczem.
- Teraz twj jzyk zrobi si czarny postraszya Maria dziewczynk.
- Mgby przeczyta Ewangeli na Boe Narodzenie, Kristianie? spytaa Elizabeth,
eby sprowadzi rozmow na inny temat.
Natychmiast wsta i wyj Bibli. Potem odchrzkn kilka razy, usiad wygodnie i
zacz:
- I stao si w owe dni, e wyszed dekret cesarza Augusta, aby spisano cay wiat
Elizabeth zatrzymaa na nim spojrzenie. Wydawao si, e zna t histori na pami,
poniewa tylko od czasu do czasu zerka do Ksigi. Poza tym wodzi wzrokiem po
suchaczach. adnie czyta, pomylaa. Gbokim i ciepym gosem., i z takim
zaangaowaniem, e nawet dzieci siedziay cicho i suchay z uwag. Wysun jedn nog do
przodu i Elizabeth zauwaya, e spodnie mocno opinaj jego uminione uda. Poczua mie
mrowienie. Nigdy nie wierzya, e jeszcze kiedy zakocha si w mczynie. Nagle Kristian
utkwi w niej spojrzenie swych ciemnych oczu, Az si przestraszya. Odchrzkna, starajc
si uwaniej sucha.
- Szli wic wszyscy do spisu, kady do swego miasta. Podszed te i Jzef z Galilei, z
miasta Nazaretu do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, dlatego e by z domu i
rodu Dawida. Aby by spisany z Maria, polubion sobie maonk, ktra bya brzemienna
- Mwi o cioci Mii szepna Ane.
- Suchaj dalej nakazaa cicho Elizabeth.
Przyoya policzek do miciutkich dziecicych wosw i suchaa gosu Kristiana.
Czua si bardzo syta po zbyt obfitym obiedzie. Suba zasiaa do posiku razem z nimi,
potem byy ciasta i kawa. Ciepo od pieca i przytulny nastrj sprawiy, e ogarna j senno.
Kristian skoczy czyta. Wtedy Maria uszczypna j ostronie w rami i spytaa
cicho:
- Czy teraz dostaniemy prezenty?
Pogadzia siostr po gowie i zerkna na Kristiana.
- Chyba nadszed czas na podarki? powiedziaa.
tylko to si liczy.
Poczua
Ogromnie si staraa, lczaa wiele godzin po nocach szyjc drobniutkim ciegiem, a oczy
pieky j ze zmczenia.
- A oto prezent dla ciebie rzek Kristian i wyj z kieszeni niewielkie pudeeczko.
Otworzya wieczko i wyja broszk wysadzan drobnymi perekami.
- Co dostaa? spytaa Maria i wspia si na palce.
- Dostaa? niecierpliwia si Ane. Elizabeth musiaa kilka razy przekn lin,
zanim moga odpowiedzie.
- Broszk. Pierwsz w yciu. Przypn j do sukni lubnej. Bardzo dzikuj, Kristianie.
Przypominaa sobie dzie, kiedy wybieraa si na przyjcie dla kobiet u Ragny.
Zastanawiaa si wtedy, czy powinna woy jedwabny szal, ale dosza do wniosku, e
wygldaaby zbyt strojnie. Na miejscu jednak przekonaa si, e wiele kobiet miao na
ramionach jedwabne szale, a niektre rwnie broszki na piersi. Poczua si wwczas taka
niepozorna i biedna.
- Przypniesz mi j? spytaa z byszczcymi oczami i podaa broszk Kristianowi.
Speni jej yczenie, cay czas umiechajc si i patrzc jej w oczy.
- Och, bybym zapomnia powiedzia po chwili. Mam jeszcze dla ciebie upominek
od Bertine. Poda Elizabeth ksik w okadce z czerwonego aksamitu, na ktrym
zoconymi literami wypisano tytu: Album poezji.
Popatrzya na niego pytajco.
- To popularny zwyczaj wrd ludzi z wyszych sfer w Bergen i Christianii wyjani.
W kadym razie Bertine tak mwi.
Elizabeth otworzya ksik i zobaczya, e Bertine napisaa na pierwszej stronie kilka
sw:
Droga Elizabeth
Wesoych wit
Z najlepszymi yczeniami od Waszej oddanej Bertine.
Na nastpnej stronie znajdowa si wiersz. Przeczytaa go na gos:
Jezu, kieruj myl moj, Jezu, pozwl mi tak y, Bym gdziekolwiek w wiecie trafi,
Zawsze Boym dzieckiem by. Kada chwila, gdy oddycham, Dar od Boga, Jemu chwaa.
Umr, jeli Twoja wola, W drog imi Zbawiciela.
Przez moment ze zgroz pomylaa, e moe Bertine na jej przeszo; moe wie, w
jaki sposb zgin Leonard, i dlatego napisaa ten wiersz, ktrego sens mona rozumie
dwojako.
Ju otworzya usta, eby opowiedzie o wszystkim Kristianowi i mie to wreszcie za
sob, ale kiedy napotkaa ciepe spojrzenie jego czarnych oczu, przekna sowa i pozwolia,
by jeszcze przez jaki czas pozostay jej tajemnic.
- Do czego to moe suy? spytaa niemiao.
- Do wpisywania ycze, psalmw i tych podobnych. Do zbierania wpisw
przyjaciek.
Mam tylko Helene, pomylaa. I moe Bertine
- To bardzo mio z jej strony powiedziaa i pogadzia miciutki aksamit. Bd o
ten album dbaa.
Wstyd mi, e nic nie wysaam twojej kuzynce, ale nigdy nie miaam zwyczaju
obdarowywa kogokolwiek poza domownikami.
- Nie myl o tym umiechn si Kristian. Bertine chciaa ci sprawi przyjemno i
po prostu powinna to przyj.
- Przynajmniej napisz do niej i podzikuj. Spjrz postanowia Elizabeth.
- Dobrze, bdzie jej mio odpar. Spjrz na dziewczynki doda i wskaza na nie.
Maria leaa na niedwiedziej skrze przy otwartej ksice i mocno spaa. Ane usna
na sofie, ciskajc rczk czapk.
- Przeniemy je do ek zaproponowa Kristian i ostronie wzi Mari na rce.
To by dla nich dugi dzie.
Elizabeth patrzya na jego szerokie plecy, kiedy wchodzi po schodach na gr.
Poczua wok serca przyjemne ciepo, e tak duy i silny mczyzna potrafi okaza tyle
agodnoci.
- Do ciebie naley reszta oznajmi i pooy ksik na nocnym stoliku. Zejd na
d i poczekam w salonie.
Elizabeth zsuna dzieciom buty z ng i ostronie zdja sukienki, a potem starannie
otulia obie dziewczynki pierzynami, pocaowaa delikatnie w policzki i zesza do salonu.
Kristian siedzia i czyta jak grub ksik.
- Chcesz troch wina? spyta i unis kieliszek, ktry trzyma w drugiej rce.
- Nie, dzikuje, robi potem gupstwa odpara i ziewna. Chyba ja te si poo.
To by dugi dzie, a nastpny przyjdzie szybciej, ni si spodziewamy.
Wsta i obj j w talii.
- Jeste pewna, e nic chcesz odrobiny wina? powtrzy pytanie. Lubi, kiedy
jeste taka rozkoszna.
Bardzo to lubi.
Rozemiaa si i przyja pocaunek.
- Tak, na pewno, ale ja lubi wiedzie, co robi.
- Nie jestem zbyt zmczony, wic jeszcze poczytam chwil rzek. pij dobrze,
moja Elizabeth. I jeszcze raz dzikuj za koszule. To najpikniejszy prezent, jaki
kiedykolwiek dostaem.
- Ja te ci dzikuj.
- To rwnie moja najpikniejsza Wigilia dawa i spojrza na ni czule. I chocia
pniej bdzie ich pewnie wiele, t bd zawsze szczeglnie mile wspomina.
Skina gow. Rozumiaa, co mia na myli. Czua dokadnie to samo.
Elizabeth obudzia si i poczua, e chce jej si pi. Prbowaa zasn, ale na prno.
W kocu i potrzsna karafk na wod, stojc na toalecie. Pusta, stwierdzia. Trzeba
przynie wody, pomylaa z westchnieniem.
W drzwiach gwatownie si zatrzymaa i szybko cofna do pokoju. Na moment
ogarn j strach, bo zdawao jej si, e ktem oka dostrzega na korytarzu jaki cie.
Wstrzymaa oddech i nasuchiwaa. Nie, byo cicho, cay dom spa. To tylko zudzenie,
pomylaa i wolno wypucia powietrze z ust. I wtedy usyszaa kroki na schodach. Od razu
rozpoznaa, e to Kristian. Ju miaa wyj mu na spotkanie, gdy z mroku wyonia si czyja
posta.
- Idziesz wreszcie, Kristianie
- zamruczaa Nikoline.
Elizabeth zaparo dech w piersiach. Pokojwka staa w samej koszuli nocnej i kusia
swymi wdzikami! Elizabeth chciaa wyj z ukrycia i spyta j, co wyprawia, ale co j
powstrzymao.
- Po co, u licha, tu sterczysz? spyta Kristian opryskliwie.
- Mylisz, e nie zauwayam, jak na mnie cay wieczr patrzye? spytaa Nikoline.
Podesza do niego i zacza rozpina guziki jego koszuli.
- Teraz ju nie bdziesz paci za uciechy Kristian cofn si i odepchn jej rce.
- Nie rozumiem, o czym mwisz, Nikoilne. Wracaj do swojego pokoju.
- Ale Kristianie - W jej gosie zabrzmia dziecicy upr. Wiem, e to mnie
pragniesz, a nie Elizabeth.
Elizabeth zasonia rk usta, eby nie krzykn z wraenia. Czyby Nikoline
uwodzia Kristiana? Poczua, ze cierpnie jej skra.
Kristian powiedzia co do sucej. Elizabeth nie dosyszaa sw, domylia si
jednak, e zakl brzydko. Odczekaa, a wejdzie do swojej sypialni, a potem na powrt
Rozdzia 10
- Niech Pan bdzie z wami, bogosawieni wam i zachowa od zego, niech Pan zwrci
ku was sw jasn twarz i bdzie dla was miociwy. Niech Pan wzniesie na was swj wzrok i
obdarzy was pokojem.
Elizabeth i Kristian stali przed pastorem. Elizabeth prbowaa skupi si na sowach
duchownego. Ten uczyni krtka przerw, po czym zwrci si do Kristiana:
-
Kristianie Dalsrud, pytam ci: Czy chcesz t oto stojc obok ciebie kobiet,
jej oddycha.
M umiechn si do niej z czuoci i radoci w oczach.
Nie zdya nic wicej powiedzie, bo zabrzmiaa muzyka i Kristian poprowadzi j na
rodek salonu. Potykajc si o jego nogi, Elizabeth staraa si robi to co on, ale nic jej si nie
udawao. Wtedy wreszcie zrozumia, e jego moda ona nie umie taczy. Zauwaya
zdumienie w jego oczach i ze zoci zacisna usta. Gdyby tylko przez chwil jej posucha!
Na pewno stoi tu gdzie Nikoline i z uciecha przyglda si teraz jej nieudolnym prbom.
- Rozlunij si szepn jej do ucha i mocniej obj j w talii. Po prostu naladuj
mnie.
atwo ci mwi, pomylaa Elizabeth, czujc, e pali j twarz. Tum jakby rs przed
jej oczami, gdy Kristian usiowa prowadzi j po deskach podogi. Nie potrafia wykona
poprawnie ani jednego kroku, kady jej ruch by sztywny i nienaturalny. Nagle Kristian
uczyni niespodziewany obrt i upada na jego pier. zy stany jej w oczach, gdy usyszaa
wok siebie miech. Chciaa si wyrwa i uciec, ale w tej samej chwili dostrzega Ane, ktra
nieskrpowana taczya nieco dalej. A wic to z niej si miali. Elizabeth napotkaa
spojrzenie Jakoba. Chwil pniej te poprosi do taca Dorte. Kolejni gocie poszli za ich
przykadem i Elizabeth wykorzystaa t okazj: byskawicznie wyrwaa si mowi, omijajc
taczce pary, przebiega przez salon i wypada na korytarz.
- Elizabeth, kochanie! zawoa bagalnie Kristian i ruszy za ni.
- Id sobie! szlochaa. Dlaczego mi to zrobie? Dlaczego omieszye mnie na
oczach tylu ludzi?!
- Nie omieszyem ci zaprotestowa niepewnie i chcia j obj, ale mu si
wyrwaa.
- Nie?! Jak ja wygldaam? Potykaam si, ruszaam si sztywno jak koda drewna, a
wszyscy wkoo przygldali mi si i pewnie dobrze si bawili.
- Nie wiedziaem, e nie lubisz taczy bkn.
- Nie lubi? Nie potrafi! Nie miaam pojcia, e bd tace i mnie poprosisz. Kiedy
dorastaam, nie byo czasu na zabaw. Otara ukradkiem z, wcieka na siebie, e pacze.
Musielimy pracowa od witu do wieczora cigna. Lepiej by byo, gdyby oeni si z
jedn z tych bogatych panienek, a nie ze mn.
Przytuli j.
- Ale ja wanie ciebie pragn, adnej innej zapewni j i pocaowa w czoo. Od
pierwszej chwili, gdy ci zobaczyem, postanowiem, e albo ty, albo adna.
Wytara oczy. Powoli docieray do niej jego sowa.
- Naprawd? spytaa.
- Nie okamuj kobiety, ktra kocham najbardziej na wiecie odpar. Czy
oenibym si z tob, gdybym pragn innej? Dwa razy musiaem ci si owiadcza.
Sprbowaa si umiechn.
- Wierz ci. Przepraszam powiedziaa cicho.
- Nie mwmy o tym wicej. Ale - zawaha si nagle. Nie taczya na swoim
pierwszym weselu?
- Nie, nie byo miejsca na tace w naszym maym domu. Zreszt nawet gdybymy
mieli grajka, i tak musiaabym zajmowa si gomi.
Na korytarz wyjrzaa Helene.
- Przepraszam, ale dziewczynki s ju zmczone. Pjd na gr przebra je i pooy
spa.
- Zaraz przyjd powiedzie im dobranoc obiecaa Elizabeth i odwrcia si, eby nie
widziay jej zapakanej twarzy.
Kristian wzi j pod rami i zaprowadzi do kantorku.
- Wypij poleci i poda jej kieliszek likieru.
- Dzikuj odpara, zagbiajc si w mikkim skrzanym fotelu. Czy Ti dziaa tak
samo jak wino?
- Tak, jeeli wypisze duo. Ale raczej prdzej ci zemdli, ni oszoomi. Usiad i
posadzi j sobie na kolanach. Wypij, to ci dobrze zrobi.
Posuchaa. Trunek by dobry i sodki.
- Szkoda, e smucisz si w taki dzie jak dzi rzek.
- To by fantastyczny dzie zapewnia. Naprawd tak mylaa. Tylko Nikoline
powiedziaa mi co, co popsuo mi humor.
- Co takiego?
- e zniszczy nasz zwizek.
- Dlaczego, u licha, miaaby to zrobi?
- Nienawidzi mnie od pierwszego dnia, kiedy pojawiam si w Dalsrud jako suca. A
poza tym podobasz jej si.
- Ale mnie podobasz si ty wyzna i pogadzi j po policzku. Poczua
rozczarowanie, e nie potraktowa tego powaniej.
- Ostrzega, e czekaj mnie kopoty. Zrozumiaam, e to ona si o nie postara.
Kristianie, NIkoline chce zasia midzy nami niezgod.
- Na pewno nie mwia tego powanie odpar z umiechem. Ta suca jest moe
Rozdzia 11
Siedzieli wok duego kuchennego stou i jedli kolacj. Skrobali ykami o talerze, a
od czasu do czasu rozlegay si odgosy lekkich uderze, kiedy odstawiali szklanki z
mlekiem. Poza tym panowaa cisza. Nawet dzieci niewiele si tego wieczoru odzyway. Moe
dziewczynki s zmczone, zastanowia si Elizabeth. Na dworze wy wiatr i ciska niegiem o
szyby. Pod cianami domu utworzyy si ju due zaspy.
- Mam nadziej, e jutro bdzie adnie, gdy bdziemy wypywa w morze
westchna Helene.
- adna pogoda w styczniu i w lutym zwiastuje zimn wiosn i brzydkie lato odpara
Gurine, przytaczajc jedno ze swoich powiedzonek na temat pogody.
Elizabeth spodziewaa si, e Nikoline rzuci jak zoliw uwag, lecz pokojwka
milczaa. To dziwne, ale od dnia lubu wyjtkowo mao si odzywaa. Wykonywaa
wszystkie polecenia, a kiedy j o cos pytano, odpowiadaa jednym krtkim sowem.
Pocztkowo Elizabeth odczua ulg i troch si odprya, ale stopniowo spojrzenia sucej
zaczy j coraz bardziej niepokoi. Odniosa wraenie, jak gdyby zimny wzrok Nikoline
poda za ni wszdzie.
Przebieg j dreszcz. Denerwowaa si, bo Kristian mia wyjecha nastpnego dnia.
Ale przecie musia popyn na zimowe poowy. Minie wiele miesicy, zanim znowu si
zobacz. Czy dugo wanie drczy j ten niepokj?
- Rozmawiacie tylko po pogodzie zauway Ole. A najwaniejszy jest teraz hallet
doda
umiechn si szeroko.
wyjedzie Co bdzie, jeli ona zapi i nie zdy si z nim poegna? Albo jeli nie pogodz
si przed nastaniem witu?
Wstaa, eby pj do ma, przytuli si do jego ciepego ciaa i zapomnie o tej
gupiej rozmowie. I wtedy dostrzega jak posta biegnca pord nieycy. Szybko ruszya
na korytarz. Otworzya drzwi i w chwili, gdy rozlego si pukanie.
Staa w nich dziewczynka jedenasto -, moe dwunastoletnia i patrzya na ni wielkimi,
przeraonymi oczami.
- Mama jest bardzo chora, a akuszerki nie ma w domu, wic ty musisz nam pomc!
powiedziaa.
A wic na to czekaa Elizabeth, to matka tego dziecka jej potrzebowaa.
- Tylko si ubior rzucia i chwycia paszcz.
Jest co znajomego w tej dziewczynce, pomylaa, gdy biegy truchtem przez
dziedziniec.
- Daleko mieszkasz?
- Nie, zaraz za zakrtem odpara maa, wskazujc rka.
- W takim razie szybciej tam dotrzemy pieszo ni saniami zdecydowaa Elizabeth i
chwycia dziewczynk za rk.
Wiatr ciska niegiem w ich twarze. Elizabeth miaa przemoczon chust.
Dziewczynka musi by cakiem przemarznita, biedactwo, pomylaa.
- Dlaczego przysza wanie do mnie? spytaa.
- Wiem, e jeste mia odpara maa po prostu.
- Skd ci to przyszo do gowy? Sowa dziewczynki sprawiy jej przyjemno.
- Znam ci. Pracowaam kiedy z tob w Dalsrud. Nie pamitasz?
- Wielkie nieba, to ty, Amando? zdumiaa si Elizabeth i a musiaa si zatrzyma,
eby dokadniej jej si przyjrze.
- Mhm. Mnie te przybyo lat.
- Ile masz teraz? dociekaa Elizabeth, ruszajc w drog.
- Czternacie, ale wiem, e nie wygldam na tyle, bo jestem maa i bardzo chuda.
Powrciy wspomnienia. Razem z Amanda myy w rzece zwierzce jelita. Leonard
oglda si akomie za dziewczynk i Elizabeth j wtedy ostrzega, eby miaa przed
nim na bacznoci, bo to zy czowiek. Czy Amanda jeszcze to pamitaa? Dzieci szybko
zapominaj. Miaa ochot o to spyta, ale obawiaa si, e za daleko zabrnie.
- Mieszkam tutaj oznajmia nagle dziewczynka.
Cay dom skada si z jednej zaledwie izby i niewielkiej niszy, oddzielonej od reszty
- Milcz i przyj. Teraz! No, ju! Odkrya baranic o sprawdzia rozwarcie. Jest
dobrze stwierdzia. Przyj, to za chwil dziecko bdzie na wiecie.
- Nie!
- Suchaj mnie o przesta myle tylko o sobie! Masz jeszcze dzieci na wychowaniu.
Jeli nie zrobisz tego, co ka, malestwo umrze. Chcesz pj do grobu jako morderczyni?
Elizabeth wiedziaa, e jej sowa s ostre i bezlitosne, ale miaa nadziej, e
poskutkuj.
Udao si. kobieta chwycia za krawd ka i napara z caych si. Krzykna, kiedy
znw pojawiy si skurcze. Chwil pniej dziecko byo na wiecie.
- Urodzia chopca oznajmia Elizabeth. Noworodek paka cicho i zaciska mae
pistki. Jest drobny, ale przeyje. Gratuluj.
- Dzikuj, dobry Boe szepna kobieta i uczynia znak krzya. Spraw, by zdrowo
si chowa.
Elizabeth uprztna oysko i zakrwawione cierki; zamierzaa poprosi Amand,
eby je potem spalia za stodoa. Nastpnie obmya matk i noworodka, po czym zawoaa
dzieci.
- No, macie teraz modszego braciszka oznajmia i pooya malestwo w ku. -0
Czy ktre z was moe zawoa ojca?
Jeden z chopcw wybieg z domu i pochwali do izby wszed ojciec. cign z gowy
czapk i mitosi j w doniach.
Elizabeth popatrzya z czuoci na pica kobiet.
- Jest cakiem wyczerpana, biedactwo szepna, eby jej nie obudzi. Ale na
szczcie poszo dobrze.
Mczyzna potar szorstk brod, a zachrzcio, i spuci wzrok.
- Ostatnio stracia dziecko. To mae przeyo dziki robie przyzna wzruszony.
- Podzikuj raczej Panu w niebie odpara Elizabeth. I swojej onie. To ona si
nacierpiaa mwia dalej, nie odrywajc wzroku od mczyzny. Odcigna go nieco od
Amandy i maluchw i zniya gos. Chocia to nie moja sprawa musz was przestrzec, e
nie powinnicie mie ju wicej dzieci.
- To nie takie proste. Kade dziecko to dar od Boga i to on decyduje, ile och bdzie,
rozumiesz? odpar.
- Troch te zaley to od ciebie stwierdzia Elizabeth wprost. Trzymaj si z dala od
swojej ony, eby znowu nie zasza w ci. Bo nastpny pord przypaci yciem.
Wyglda na zakopotanego i nieco przestraszonego.
- tak mylisz?
- Ja to wiem! Ile dzieci urodzia? - spytaa, zerkajc na Amand, ktra siedziaa na
brzegu ka matki.
- Tych czworo wskaza poza tym troje, ktre s w pracy, i czworo dorosych.
- Ile lam maj te, ktre poszy do pracy?
- Jedenacie, dwanacie i trzynacie. Razem mamy jedenacioro tych, ktre przeyy.
Urwa i przyjrza si Elizabeth uwanie. Wydaje mi si, e ju ci gdzie widziaem.
Amanda wstaa i podesza do nich.
- To Elizabeth Dalsrud. Pracowaam razem z ni, kiedy byam maa. Nie pamitasz,
jak ci o tym opowiadaam?
- Bya tu kiedy suc? spyta z niedowierzaniem.
- Tak, a teraz jestem on Kristiana Dalsruda.
- Nie, jakim cudem, do diaska - zamilk i znowu podrapa si po porodzie. Tak
Dziwne, e do tej pory nikt mi o tym nie powiedzia.
- To dlatego, e ty nigdy nie suchasz zwrcia mu uwag Amanda. Wszyscy we
wsi o tym wiedz.
Elizabeth odchrzkna.
- Domylam si, ze ty te wypywasz na zimowe poowy?
- Tak, jutro. - Zerkn na on. Bd si modli do naszego Ojca, eby ich chroni.
Moe jej by bardzo ciko gdy zostanie sama z dziemi.
- Bd do niej zaglda zaproponowaa szybko Elizabeth. Pewnie zabierasz ze
sob cae jedzenie, ktre macie w domu?
Utkwi w niej spojrzenie i otworzy usta, eby co powiedzie, ale go uprzedzia.
- Sama pochodz z biednej rodziny i wiem, o czym mwi. Nie ma si czego
wstydzi. Przyjd ktrego dnia i przynios im troch jedzenia i jakie ubrania.
- Dzikuj, ale nic nam nie trzeba. Dajemy sobie rad odpar sztywno i si
wyprostowa.
Elizabeth poczua, e wszystko si w niej zagotowao.
- Ja take byam dumna i nie lubiam prosi nikogo o pomoc, ale gdy chodzio o dobro
dzieci, nie raz musiaam schowa dum i przyj, co mi dawali. Jak gd skrca wntrznoci
i dzieci marzy, nie moga zgrywa wielkiej pani. Moesz sobie myle, co chcesz, ale kiedy
wyjedziesz, i tak przyjd. Przynajmniej bdziesz spokojny, e nic zego nie grozi twojej
rodzinie.
- A wiec wysza za bogacza zauway zoliwie.
- Tak odpara spokojnie. I dlatego mog si dzieli z innymi. Nie mwi ci, eby
ode mnie wzi, ale swojej onie i dzieciom nie moesz zabroni przyjcia jedzenia i ubra.
Mina wyranie mu zrzeda, lecz mimo to owiadczy:
- Nikt nie przyjdzie tu z jedzeniem czy ubraniem, dopki ja jestem w domu. Elizabeth
nie odpowiedziaa. Chce zachowa resztki dumy, pomylaa, i ma do tego
prawo.
- Amando, opiekuj si dobrze mam i swoim maym braciszkiem. Musz wraca do
domu.
Ucisna rk ojcu rodziny i poklepaa dzieci po policzkach, a potem ruszya z
powrotem w ciemn noc.
Droga powrotna do domu wydawaa si jakby dusza, chocia wiatr zela i prawie
ju nie sypao. Moe wic jutro bdzie adnie, pomylaa Elizabeth. Przypomniaa sobie o
ktni z Kristianem i poczua si zmczona i przygnbiona przeprosiaby go teraz za
wszystko, byleby tylko mc si przespa cho kilka godzin.
W korytarzu szybko zdja paszcz i przewiesia go przez porcz schodw. Zrzucia
buty ze stp i zostawia w nieadzie. Zostan mokre plamy i Gurine bdzie wzdycha i
narzeka, ale to bdzie jutro. Cikimi krokami powloka si na gr. Nagle podskoczya
przestraszona, bo natkna si na Nikoline.
- Co ty, u licha, robisz tu na poddaszu o tej porze? spytaa, przygldajc si
pokojwce badawczo.
Dziewczyna obejrzaa z zakopotaniem swoje paznokcie, ale nie zamierzaa
odpowiedzie, w jej zachowaniu byo co podejrzanego, co natychmiast wzbudzio czujno
Elizabeth.
- No, odpowiedz! zadaa.
- Nic. Po prostu zajrzaam do dzieci, bo wydawao mi si, e usyszaam pacz. A
mog spyta, gdzie ty bya?
- Odbieraam pord odpara Elizabeth zmczona i posza do sypialni.
Dopiero kiedy zacza si rozbiera, uwiadomia sobie, e Nikoilne nie moga sysze
dziewczynek ze swojego pokoiku na dole. Nie miaa jednak siy teraz si tym martwi.
Ostronie wlizgna si pod grub, puszyst pierzyn, ktr dzielia z Kristianem, i
natychmiast poczua na swoim ciele jego rami.
- Nie chciaam ci budzi szepna, przesuwajc si bliej, eby si ogrza.
- Nie spaem, kiedy wchodzia do ka odpowiedzia sennym gosem. Ale jeste
zimna. Gdzie bya?
Rozdzia 12
Kiedy Elizabeth obudzia si rano, Kristiana nie byo. Przez moment pomylaa w
panice, e ju odpyn, i podbiega do okna, d jednak staa jeszcze przy brzegu.
Dzieci te ju byy na nogach. Elizabeth zawstydzia si, e spaa tak dugo. W
korytarzu na poddaszu spotkaa Kristiana.
- O, wstaa! powiedzia i przycign j do siebie.
Krew w jej yach od razu zacza szybciej kry, gdy poczua dotyk jego mocnego
ciaa.
- Dlaczego mnie nie obudzie? spytaa, z trudem apic oddech i starajc si
opanowa podniecenie.
- Potrzebowaa snu Chod, wszyscy na nas czekaj. Musimy si popieszy A
moe powinnimy raczej wrci do ka?
- artujesz! rozemiaa si i pocigna go za sob po schodach w d. Pierwsze, co
zauwaya w kuchni, to wyraz triumfu w oczach Nikoline. Elizabeth
cisno w odku. Na widok tej kobiety robio jej si sabo. Trzeba j jak najszybciej
odprawi, pomylaa, siadajc przy stole. Dam jej dobre referencje, wic na pewno znajdzie
jak prac.
Kiedy odmwili modlitw przed jedzeniem, Helene spytaa:
- Wydawao mi si, e syszaam ci dzi w nocy, Elizabeth, gdzie si wybieraa o tak
pniej porze?
- Pamitasz Amand?
- Tak, to crka komornika. Mieszkaj za zakrtem.
- Jej matka miaa rodzi, a akuszerki nie byo w domu, wic ja odebraam pord.
- Co urodzia?
- Chopczyka odpara krtko. Nie miaa ochoty opowiada szczegw.
- Och, nie bdzie im lekko westchna Gurine i mrukna co jeszcze, czego
Elizabeth nie zrozumiaa.
Poczua na sobie wzrok Nikoline.
- Czy co ci niepokoi? zapytaa wprost i spojrzaa w oczy pokojwki.
- Nie, dlaczego?
- Tak mi si przygldasz. Moe chce mnie o co spyta?
Nikoline wzruszya ramionami, wic Elizabeth daa spokj. Na razie jeszcze jej nie
odprawi, tylko si jej przyjrzy, postanowia. Moe wystarczy ostrzeenie.
Zostaa w salonie, dopki nie odbili od brzegu, a potem posza do tkalni na poddaszu.
Pachniao wen. Jak ubranie Kristiana, pomylaa i poczua pustk. Wzia czenko i
przypomniaa sobie, co kiedy powiedziaa Kristianie: dobra tkaczka potrafi utka
osiemnacie dwadziecia okci dziennie. Teraz nie zamierzaa wyznacza sobie takiego
limitu, gdy nawijaa czerwon ni, ktra wyjtkowo jej si podobaa.
Wkrtce pogrya si w pracy, tote a podskoczya ze strachu, gdy nagle drzwi za
ni si otworzyy.
- Czego chcesz? spytaa, utkwiwszy wzrok w pokojwce. Jej gos nawet nie zadra,
kiedy dodaa: - Na pewno czeka na ciebie robota w kuchni, Nikoline.
Dziewczyna nie wycofaa si, lecz wesza do izby i zamkna za sob drzwi.
- Zaraz zajm si swoimi obowizkami, ale najpierw chciaabym ci co powiedzie.
- No to si popiesz.
- Kristian nie jest taki, jak mylisz - zacza Nikoline, podchodzc do krosien. Oczy
Elizabeth si zwziy
- Jak miesz tu przychodzi i cokolwiek insynuowa? Wyno si!
- Uspokj si. Wyjd, gdy tylko powiem swoje. Czy wiesz, co si stao dzi w nocy,
kiedy pomagaa przy porodzie?
Elizabeth poczua na plecach dreszcz strachu. Nikoline powoli przechadzaa si po
izbie. Chwilami zatrzymywaa si i przytakiwaa wzrok Elizabeth.
- Dzisiaj w nocy przespaam si z Kristianem. Zachichotaa zadowolona, a w jej
spojrzeniu malowao si cos, czego Elizabeth nie potrafia rozszyfrowa.
- To nieprawda! odpara ochryple. Kamiesz jak najta. Wyno si std, ty, ty
- Nie chcesz usysze wszystkiego? przerwaa jej Nikoline ze zjadliw sodycz.
Kristian jest wspaniaym kochankiem. On
Elizabeth zacisna pici, a paznokcie wbiy si w skr. Wyobrania posuwaa jej
bolesne obrazy. Nie chciaa sucha, lecz gos Nikoline przewierca jej uszy.
- Kochalimy si wiele godzin, od momentu gdy wysza, a do twojego powrotu.
Caowa cae moje ciao, nawet tam w dole. Czy robi to kiedy z tob?
Elizabeth oddychaa tak szybko, e krcio jej si w gowie.
- Kristian spa, kiedy wrciam do domu stwierdzia stanowczo, dygocc ze zoci.
- I ty w to wierzysz! rozemiaa si Nikoline, krcc jeden z lokw wystajcych spod
biaego czepka. Udawa, ze pi dodaa, kadc nacisk na kade sowo. Mylisz, e
miaby odwag stan przed tob i przyzna si do tego, co robi?
- Dlaczego miaby to ukrywa? spytaa Elizabeth jednym tchem. Czua, jak serce
skoczy.
- Tak sdzisz? sykna pokojwka i wyja z kieszeni fartucha zoona kartk
papieru. Moesz to sobie przeczyta. Albo lepiej ja to zrobi. pewnie nie znasz alfabetu.
Elizabeth wzia od niej kartk, udajc, e nie dosyszaa zoliwoci. Szybko
przebiega wzrokiem tekst, najpierw raz, potem drugi, a wreszcie dotaro do niej okrutne
znaczenie zapisanych sw. Trzymaa w rekach dokument sporzdzony i podpisany przez
Leonarda Dalsruda, ktry stwierdza, e Nikoline ma prawo mieszka i pracowa w Dalsrud
do koca swoich dni.
- Co skonio Leonarda do podpisania takiej umowy? spytaa ochryple. Nikoline
rozemiaa si.
- Z nim te sypiaa? zgorszya si Elizabeth i poczua, e mdli ja z obrzydzenia.
- Fe, tak brzydko to nazywasz obruszya si Nikoilne. Ale to prawda.
- Nie rozumiem, jak moga upa tak nisko!
- To nie trwao zbyt dugo odpara bezczelnie pokojwka. Wiesz, e potrafi si
wywin. Wkrtce poznaam pewn kompromitujc go historie i zagroziam, ze
wykorzystam j przeciw niemu, jeli sprbuje mnie tkn.
- Kto by ci uwierzy!
- Mam swoje kontakty.
Elizabeth mdoci podeszy do garda. Nie bya w stanie tego skomentowa ani duej
prowadzi tej rozmowy.
- Wyjd i niech moje oczy wicej ci dzi nie ogldaj! nakazaa i odwrcia si z
odraz.
Usyszaa jeszcze dobiegajcy ze schodw miech Nikoline. Kiedy ucich, wrcia do
krosien i rozpakaa si gorzko. Szlochaa, dygocc na ciaym ciele, i powtarzaa raz za razem:
- Jak moge mi to zrobi, Kristianie?
Przypomniaa sobie wigilijny wieczr, kiedy Kristian stanowczo odtrci Nikoline. I
wesele, na ktrym pociesza i przekonywa swoj wieo polubion on, eby nie
przejmowaa si suc. Kamca! Gdyby Nikoline nie wspomniaa o znamieniu,
pomylaaby, e pokojwka wyssaa wszystko z palca, jak cztery lata temu. Wtedy take
twierdzia, e spdzia noc z Kristianem, a okazao si, e to nieprawda. Teraz byo inaczej.
Nikoline wiedziaa za duo, by moga kama.
W kocu Elizabeth wstaa i posza do sypialni. Nie patrzc na szerokie podwjne oe,
obmya twarz zimn woda. Musiaa gdzie wyj; nie moga duej wytrzyma w tym samym
domu, co ta ladacznica.
Rozdzia 13
Soce zagldao do rodka przez wieo wypucowane okna, a w kuchni pachniao
mydem sodowym Elizabeth zrobia sobie krtka przerw w sprztaniu. Rzucia szybkie
spojrzenie na Ane, ktra energicznie tara ciereczk jedno z krzese, a potem popatrzya
przez okno. W tym roku wczenie nastaa wiosna i prawie cay nieg ju staja. To jak
zaczynanie wszystkiego od nowa, pomylaa Elizabeth. Zarwno w domu, jak i na dworze
pachniao wieoci. Najgrubsze zimowe ubrania mona byo spakowa i wynie, a za
miesic podbiay wysun swoje te gwki niczym mae soneczka. To wanie w takich
chwilach Elizabeth czua, e naprawd yje.
Zatrzymaa wzrok na maej szarej chacie za zakrtem. Wiele razy w cigu zimy
odwiedzaa rodzin Amandy i zanosia jedzenie, a take ubrania. W tym czasie najmodszy
chopczyk urs i si zaokrgli, a pozostae dzieci rwnie nabray zdrowszego wygldu. Tak
czy owak, najgorszy okres min. Wkrtce wrci gospodarz i przywiezie pienidze, Amanda
za znw bdzie moga pj na sub.
Elizabeth rzucia ukradkowe spojrzenia na Nikoline, ktra prasowaa ubrania. Nie
moga rozgry tej dziewczyny. Wydawao si, jak gdyby suc otacza szalony klosz, przez
ktry nikt nie by w stanie przenikn.
- Ciesz si, e niedugo zacznie si szkoa usyszaa gos Marii.
- Lubisz tam chodzi? spytaa Gurine.
- O, tak. Nie masz pojcia, jak wietnie jest w szkole! Nauczyciel jest miy i jest tyle,
dzieci, z ktrymi mog si bawi. Tylko chopcy czasami s niegrzeczni dodaa zamylona.
Cign dziewczynki za wosy, ale ja im oddaj i teraz ju nie maj odwagi mi dokucza.
- Dobrze, e potrafisz si odgry pochwalia j Helene. Rb tak dalej. Elizabeth
zacza rozwiesza biae koronkowe firanki i dalej rozmylaa. Nikoline w
kadym razie robi wszystko, o co j poprosi. Nagle zastyga w bezruchu, bo
przypomniaa sobie, co si wydarzyo tydzie temu. Pokojwka spytaa j: A jak nazwaaby
Kristiana, skoro mnie nazywasz dziwk? . Sam moe na to odpowiedzie, kiedy wrci do
domu, odpara wtedy Elizabeth. Od tamtego czasu Nikoline staa si jeszcze bardziej
milczca i nieobecna.
Elizabeth otrzsna si z ponurych myli i powioda wzrokiem po kuchni. Oglnie
rzecz biorc, skoczyli porzdki.
- Mario, Ane, czy chcecie zobaczy jagnitka, ktre urodziy si dzisiaj w nocy?
spytaa.
- Bg jeden wie, jak bardzo mi ciebie brakowao, Elizabeth mrukn tuz przy jej
wosach. Tskniem za tob i cieszyem si, e wkrtce znw ci przytul.
Elizabeth musiaa kilka razy przekn lin, nim moga odpowiedzie.
- Ja take za tob tskniam wyznaa, a kade sowo pyno z serca. Co byo,
mino, pomylaa i poczua, ze dopiero teraz naprawd podja decyzj. Co si stao, to si
nie odstanie, i nie da si tego zmieni. Najwaniejsze, e Kristian jest w domu. Powiedzia, e
mu jej brakowao, i wiedziaa, ze mwi szczerze.
- Dlaczego nie odpowiadaa na moje listy? spyta.
- Poczua si nieswojo i popatrzya na morze.
- Nie umiem pisa listw odpara w kocu. Wiele razy prbowaa, ale brzmiay tak
gupio, e wszystkie kartki wyrzuciam.
- jestem pewien, e to byy pikne sowa. Najpikniejsze na wiecie rzek i pogadzi
j po wosach i policzku. Chodmy do domu.
twarz.
- Strasznie boli mnie gowa skamaa.
- Nie masz zi, ktre by ci pomogy?
- Nie.
Kolejne kamstwo.
- To chyba dlatego, e ostatnio za mao sypiam gaa dalej. Jej gos brzmia
nienaturalnie wysoko.
- Moja maleka Elizabeth mrukn i przytuli j. Teraz bdziesz moga spa, ile
tylko zechcesz. Ale bybym szczliwy, gdyby dzi w nocy usna na moim ramieniu.
Elizabeth zamkna oczy. Odczua ulg. A wic zyskaa troch czasu. Pniej moe
si przeamie, ale w tej chwili myl, e mogaby pooy si obok niego naga, wydaa jej si
nieznona.
Maria i Ane nie rozstaway si z prezentem od Kristiana; wziy go ze sob nawet
wtedy, gdy szy spa na poddasze. Elizabeth obiecaa, e gdy tylko nadarzy si okazja, uszyje
im z otrzymanego materiau nowe sukienki. Ane najbardziej cieszya si z koronek i wstek
do wosw i za nic nie chciaa ich odda.
Kiedy creczka zasna, Elizabeth usiada na brzegu ka Marii.
- Bdziesz jeszcze chodzia do Amandy? spytaa dziewczynka i uoya si na boku,
podpierajc doni policzek.
- By moe. Dlaczego pytasz?
- Chciaabym pobawi si z Amand.
- Hm nie wiem. Amanda skoczy niedugo czternacie lat i bdzie prawie dorosa.
- Szkoda Ale mam przecie Ane. Bardzo j kocham wyznaa Maria powanie.
Tylko e ona jest taka malutka i gupiutka. Wiesz, co dzisiaj mwia?
Elizabeth pokrcia gow.
- Opowiadaa, e jutro idzie do szkoy. A kiedy jej wyjaniam, e jest jeszcze za maa,
wpada w zo i posza poskary si Gurine.
Elizabeth potrafia to sobie wyobrazi. W takich sytuacjach Ane zwykle szukaa
pociechy u starej kucharki. Moe ona i Maria byy nieraz dla niej zbyt surowe?
- A potem dostaa cukier od Gurowe, zwrcia, Gurine uwag, eby tego nie robia, bo
Ana bya niegrzeczna, to ona te mi daa cukru i powiedziaa, ze obie jestemy ksiniczkami.
Myl, ze kucharka zaczyna si starze i troch jej si miesza w gowie.
- Ale Mario, nie wolno ci tak mwi! ofukna j Elizabeth ze miechem.
- Tylko nie powtarzaj nikomu, ze tak powiedziaa, - szepna Maria szybko.
- Nie powiem. Ale teraz kad si i pij. Dobranoc. - Elizabeth wstaa i zdmuchna
wiec.
- Dobranoc, Elizabeth. Wiesz co? Pamitasz t noc, kiedy posza do mamy
Amandy? Baa si, e Ane si obudzi i przestraszy, e ci nie ma, wic siedziaam przy niej i
czuwaam.
Elizabeth odwrcia si na picie.
- Nie spaa przez cay ten czas, kiedy mnie nie byo? spytaa ochrypym Gosem.
- Tak, nawet wtedy, kiedy Kristian poszed ju spa. On mwi do siebie, kiedy jest
zdenerwowany. Wiedziaa o tym?
- Nie przyznaa. Cieszya si, e w pokoju byo ciemno, bo poczua, jakby krew
odpyna jej z gowy. Opowiedz mi o tym, Maryjko.
- No wic nie mogam spa i usyszaam, e kto zapuka do drzwi na dole i zaraz
potem wysza. Baam si, ze ju nigdy nie wrcisz. Chciaam obudzi Kristiana, ale tylko
uchyliam drzwi do waszej sypialni, eby czu si bezpieczniej. I wtedy przypomniaam
sobie, e przecie ten obrzydliwy zodziej nie yje i e Kristian moe nas pilnowa. Prawda?
Elizabeth skina gow.
- Tak, to prawda przyznaa.
- Ale Kristian tylko spa i spa mwia dalej Maria. Chrapa tak gono, e
usiadam na ku i zaczam nasuchiwa, czy Ane si nie obudzi. I wtedy przyszo mi
do
pewien plan.
wracaa do przeszoci, ale to byo wtedy, kiedy podejrzewaa Kristiana o zdrad. Teraz
sprawy przedstawiay si cakiem inaczej. Musi raz na zawsze pooy kres nikczemnoci
Nikoline, postanowia. Cicho, eby nie obudzi Kristiana, ubraa si i wymkna do kuchni.
Miaa nadziej, ze zastanie Nikoline sam, ale caa suba zebraa si ju wok stou.
Wszyscy powiedzieli jej dzie dobry, a Elizabeth z umiechem skina im gow.
- Zrobia ju kaw zwrcia si do Gurine i podniosa dzbanek. Musze wypi
filiank, eby si rozbudzi.
Porozmawiaa ze sub o wszystkim i o niczym, czekajc, a Ole wstanie i wyjdzie
nastpna podniosa si Helene.
- Musze i do obory, eby do niadania upora si z robot.
- Nie, zosta. Od dzisiaj Nikoline bdzie si zajmowa obrzdkiem oznajmia gono
i utkwia wzrok w pokojwce. Nikoline pobielaa na twarzy i mocno chwycia za kant stou.
- Co to ma znaczy? spytaa.
- To, e od dzi ty i Helene zamieniacie si obowizkami.
- Dlaczego?! krzykna Nikoline i poderwaa si tak gwatownie, e przewrcia
krzeso.
- Dlatego, ze to ja decyduj w Dalsrud odpara Elizabeth i odstawia filiank.
- Pjd si poskary Kristianowi zagrozia Nikoline, ale Elizabeth chwycia j
mocno za rami, gdy tamta chciaa przej obok.
- Nigdzie nie pjdziesz. Marsz do obory! sykna jej di ucha. Nie zamierzam
wicej tolerowa twoich niegodziwoci, Nikoline, syszysz?
- Nie zrobia nic zego zaprotestowaa suca.
- Porozmawiamy o tym na osobnoci, ja i ty odrzeka Elizabeth i pocigna j za
sob do salonu. Zamkna z trzaskiem drzwi i wskazaa na krzeso. Siadaj!
Pokojwka usiada z ociganiem.
- Kamaa, mwic, e posza do ka z moim mem zacza Elizabeth i stana
przed ni wyprostowana.
- Nie kamaam zaprzeczya Nikoline, zadzierajc gow. Elizabeth spojrzaa na ni
lodowatym wzrokiem.
- Mog zmieni twoje ycie w istne pieko, jeeli nie powiesz prawdy. Mam dowody,
e pikane opowieci, ktrymi mnie raczya, to tylko twj wymys. A wic: skd wiesz, e
Kristian ma znami w pachwinie?
- Ju mwiam upieraa si suca, ale jej gos nie brzmia zbyt pewnie>
- Ostrzegam ci, Nikoline!
Rozdzia 14
Na drzewach zaczy si ju zieleni drobne listki, ale na niektrych gaziach wci
jeszcze byo wida mikkie, nabrzmiae pczki. Dorte zdejmowaa ze sznurw wieo
wypran pociel, ktra przez dwa dni wisiaa na dworze, eby wiosenne soce j wybielio.
Dorte wsuna w ni nos i wcigna zapach soca, wiatru i myda domowej roboty.
Usyszaa kukuk gdzie wysoko na wzgrzu. Mwiono, e jeeli usyszy si j w
ciemnym lesie, bdzie brzydkie lato, ale Dorte nie bardzo w to wierzya. Zobaczya Jakoba,
idcego przez dziedziniec, i zapieko j pod powiekami.
- Dlaczego on tak mnie traktuje? szepna i mocniej przycigna do piersi pociel,
ktr niosa.
Ostatnio stali si dla siebie jakby obcy ludzie. Wayli kade sowo, zanim je
wypowiedzieli. Nie wiedziaa, kiedy to si zaczo, po prostu jako tak samo z siebie,
niepostrzeenie, bez adnej ktni. Poprawia kilka lunych kosmykw wosw. Jakob ju
dawno nie targa jej wosw i dawno nie powiedzia dobrego sowa, pomylaa z alem. A
jeszcze wicej czasu upyno, odkd ostatnio szukali bliskoci w ku tego szczeglnie jej
brakowao. Bliskoci, ciepa, poczu bezpieczestwa i pieszczot. Wtedy czua, e yje! Czy to
ju nic dla niego nie znaczy?
Powdrowaa wzrokiem do swojego domu w Neset. Czy nadszed czas, eby tam
wrci? Czy w Heimly nie jest ju mile widziana? Nie wolno mi zapomina, e byam tu
tylko suc, pomylaa. Jakob przecie nigdy jej niczego nie obiecywa, nigdy nie mwi, e
j kocha, nigdy nie wspomnia o maestwie. Ta myl uderzya j dopiero teraz. Owszem,
mwi, e jest agodna, adna i dobra, ale nigdy nie wyzna, e j kocha.
Poczua z na policzku i otara j. Mathilde dobrze sobie radzia; duo si nauczya,
odkd jest z nami. Moe najwysza pora si wyprowadzi? Dorte pomylaa o Elizabeth.
Dawno si nie widziay. Od Boego Narodzenia, kiedy byli u niej na weselu. Moe ona te
czua si zbdna wtedy, kiedy wrcia do Dalen?
Biedna Elizabeth, westchna Dorte. e te tego wtedy nie rozumiaa. Powinna j bya
zatrzyma i powiedzie, e jest im potrzebna. Tak, tak. Teraz jest ju za pno. Elizabeth ma
wasne suce. Jeeli by kto, komu Dorte szczerze yczya powodzenia, to wanie jej,
Elizabeth. Pochylia gow i wesza do domu.
Daniel podnis wzrok znak drewnianego konika, ktrym si bawi. Poczua ukucie w
sercu. Odniosa wraenie, e chopiec ostatnio sta si bardziej milczcy i zamknity w sobie.
Sprbowaa otrzsn si ze smutnych myli, popatrzya na Mathilde i wrzucia ar do
elazka.
- Co sycha u moich chopcw? spytaa beztrosko i umiechna si do Daniela i
Fredrika.
- Wszystko dobrze odpar Daniel i znowu zaj si zabaw. Id, id zaraz zjem
Fredrika! powiedzia, udajc, e jest koniem.
Fredrik rozemia si, zachwycony.
Latem skoczy roczek, pomylaa Dorte i przyjrzaa si malcowi uwanie.
Odziedziczy ciemne wosy po ojcu i szare oczy po matce. By tak dobrym i pogodnym
dzieckiem, i kochaa go tak bardzo, jakby by jej wasnym synkiem. Prawie tak samo jak
Daniela. A moe po prostu troch inaczej, tak jak Indianne i Olava. W kadym razie pragna
ich wszystkich ustrzec od wszelkiego za.
- elazko chyba ju si nagrzao zauwaya Mathilde. Dorte podskoczya
przestraszona. Zamylia si? spytaa suca i na kilka sekund podniosa wzrok znad
robtki.
- Niele sobie radzisz stwierdzia Dorte, unikajc odpowiedzi na pytanie.
- Tak, teraz dobrze mi idzie przytakna Mathilde. To dziki tobie. nikt inny nie
potrafi mnie tego wczeniej nauczy.
Dorte wzia elazko i podesza do kuchennego stou. Tak, Mathilde dobrze sobie
radzia. Nie tylko z robtkami na drutach, ale ze wszystkim innym. Uczya si powoli, ale
robia postpy. Trzeba byo tylko mie dla niej cierpliwo.
- Daniel ostatnio rzadko przebywa z Jakobem zagadna Mathilde. Mathilde zbyt
czsto szczerze mwia to, co mylaa. Tego nie uda si jej oduczy,
pomylaa Dorte. Staraa si panowa nad gosem, kiedy odpowiedziaa.
- Jakob ma za duo zaj, eby jeszcze bawi si z dziemi.
- Przedtem te by zajty, ale teraz jest jaki inny stwierdzia Mathilde. Dorte szybko
prasowaa poszewki na poduszki.
- Teraz ma chyba wicej pracy odpara krtko. Ale sowa Mathilde nie daway jej
spokoju, nie opuszczay jej przez reszt dnia. Jeli inni te zauwayli, e Jakob zachowuje si
dziwnie, to pewnie sobie tego nie ubrdaa. Ciko byo to przyzna, ale to prawda,
stwierdzia.
Tego wieczoru dugo nie moga zasn. Jakob dobrze sobie radzi z pomoc Mathilde,
mylaa. Bdzie wic musiaa wyprowadzi si z Danielem z powrotem do Neset. Westchna
cicho. Podja ju decyzj. To nie byo atwe, ale konieczne. Mylc o tym, powoli zapada w
sen.
spojrza na on.
zaproszenie na lub.
- Witaj, Mathilde. Przykro mi, e nie moga przyjecha, ale rozumiem, e musiaa si
zaj dziemi. Dorte i Jakob s szczciarzami, e maj ciebie.
Kiedy wchodzili do rodka, Elizabeth zatrzymaa Dorte na chwil.
- Jak ona si zmienia szepna. Jestem naprawd zdumiona, e zachowuje si tak
spokojnie i z tak pewnoci siebie. Czy nadal wolno jej widywa si z Sofie?
Dorte sikna gow.
- Tak. Tak czsto, jak tylko zechce. Pewnie tobie atwiej zauway w niej rnice, bo
rzadziej j widujesz. Ale Mathilde ma umys dziecka i atwo j sprowadzi na z drog,
niestety.
- Dopki jest u nas, nic zego jej si nie stanie stwierdzia Elizabeth z przekonaniem.
Dzieci wybiegy z powrotem na dwr. Olav opowiedzia o owcy, ktra ma trzy
jagnitka, i dziewczynki musiay je zobaczy.
- Usid, Dorte odezwaa si Mathilde. Ja nakryje do stou, a ty sobie
porozmawiaj.
Dorte usiada wic z Fredrikiem na kolanach. Elizabeth wodzia wzrokiem za suc,
obserwujc, jak zwinnie si krzta i szykuje jedzenie. To prawda, co powiedziaa Dorte:
Mathilde to prostoduszna i ufna dziewczyna; nigdy nie bdzie taka jak inni, ale tu, w Heimly,
jest jej dobrze i bezpiecznie. Cieszyo j rwnie, e Mathilde nadal moe widywa si z
creczk.
- A teraz opowiadaj, jak ci si yje w Dalsrud powiedzia Jakob. Nie mielimy
okazji pogada sobie na weselu, a poza tym od tamtej pory mino ju sporo czasu.
- Bardzo dobrze odpara Elizabeth. Kristian jest wyjtkowym mem. Dba o ca
nasz trjk i co wieczr dzikuj Bogu, e dziki niemu nie cierpimy ju biedy.
Mathilde przyniosa naczynia i nalaa kawy do filianek.
- Pijesz z mlekiem? spytaa Elizabeth.
- Nie, dzikuj odrzeka. teraz pij kaw prawie codziennie dodaa.
- Sprowadziam tu do nas na d twoj owc i koz poinformowaa Dorte. Elizabeth
kiwna gowa.
- Poprosz Kristiana, eby przy okazji zabra je do Dalsrud.
- Powiemy jej? spytaa Dorte i zerkna na Jakoba.
Skin gowa i Dorte wyznaa: - Jakob mi si owiadczy, a ja zgodziam si wyj za
niego.
Mathilde rozemiaa si w gos i klasna w rce jak mae dziecko.
dom wydawa jej si teraz bardzo may i ciasny. Schylia si, wchodzc do sieni, chocia nie
byo to konieczne. Ledwie zerkna do spiarni i przesza do kuchni. Dugo staa na rodku i
wodzia wzrokiem po izbie. W kocu podesza do pryczy i usiada. Pachniao tu inaczej ni w
Dalsrud, ale nie nieprzyjemnie. Tylko tak jak w niezamieszkanym domu, stwierdzia.
Byo te troch duszno po dugiej zimie, gdy nie palono i nie wietrzono.
Przesuna doni po zniszczonym blacie stou i pomylaa o dniu, w ktrym
wyprawiali tu z Jensem wesele. Zaprosili tylko najbliszych, bo jedynie dla nich znalazo si
miejsce. jake si denerwowaa przed noc polubn! Baa si, e bdzie tak jak wtedy, kiedy
Leonard wzi j si. Mimo e Jens by bardzo delikatny, leaa pod nim spita i przeraona.
Dobre uczucia pojawiy si dopiero pniej, kiedy bardziej zaufali sobie nawzajem.
Pooya si na pryczy. Tutaj urodzia Ane. To Jens odebra ma. Pord przebieg
atwo, jak moga oceni to teraz, kiedy miaa ju porwnanie. Wtedy z nich obojga to Jens si
bardziej denerwowa. Bieg tam i z powrotem i rwa sobie wosy z gowy. Umiechna si na
to wspomnienie. Dokadnie pamitaa kad chwile. Przypomniaa sobie, jaki Jens by
szczliwy, gdy trzyma Ane w ramionach, przestraszony, e moe jej niechccy zrobi
krzywd. Malutka Elizabeth, powiedzia.
Ane bya crk
Elizabeth zaproponowaa imi Jensine, po Jensie, ale on nawet nie chcia o tym sysze.
Wtedy pomylaa niemiao, e gdyby urodzia im si jeszcze jedna crka, mogliby tak
wanie j nazwa.
Przypomniaa sobie aosny pacz dziecka, ktry tylko ona syszaa. Nigdy go nie
zapomni. Jen jej uwierzy, kiedy mu o tym powiedziaa, ale poradzi, eby nikomu innemu
tego nie mwia, bo ba si, e posadz j o szalestwo. A po jakim czasie znaleli szkielet
niemowlcia, ktre umaro w tym domu. To ojciec malestwa nie mg znie
rozdzierajcego paczu dziecka, ktre pakaa z godu, i udusi je, a potem odebra sobie ycie.
Elizabeth wstaa. Jak by wygldao jej ycie, gdyby zostaa tu z dziewczynkami? Czy i
one w kocu pakayby z godu? Co by wtedy zrobia? Odegnaa od siebie przykre myli. To
ju przeszo.
Podesza do paleniska i usiada obok. Tutaj prosia Jensa, eby postanowi, co robi,
kiedy pozna jej tajemnic: e zamordowaa Leonarda. Pamitaa dobrze tamten strach, myl
o tym, ze musi przygotowa si na mier. Ale nie winiby Jensa, gdyby zdecydowa si na
ni donie. On jednak obieca dochowa tajemnicy i zabra j ze sob do grobu. I dotrzyma
sowa.
Zastanowia si, czy pj na poddasze, lecz nie moga si zdecydowa. Zbyt wiele
wspomnie, jak na jeden dzie. Zamkna oczy i si skoncentrowaa. Zdawao jej si, jakby
syszaa miech Jena, jego gos, gdy bawi si z Ane i nazywa j Ma Elizabeth; czua
obejmujce j ramiona. To byy dobre wspomnienia, ktre pragna zachowa gboko w
sercu. Kiedy Ane doronie, opowie jej o Jensie i o szczliwych chwilach, ktre razem
przeyli. Nie zamierzaa niczego ukrywa. Chciaa jednak uwiadomi te crce, jak dobrze
jej z Kristianem. Obu mczyzn obdarzya mioci, cho kadego kochaa inaczej. To tak jak
z Ane i Mari kad kochaa w inny sposb.
Gboko zaczerpna powietrza i wysza na podwrze. Ostre wiosenne soce razio j
w oczy. Stana na skalnej pce i spojrzaa w stron pustej obory. Tutaj omal nie stracia
ycia, kiedy Esaias zaczai si na ni z siekier. Gdyby nie Kristian, byaby ju martwa.
Przebieg j dreszcz. Potem powoli zacza schodzi w d.
Ane i Maria miay teraz wszystkiego pod dostatkiem, a ona sama nie musiaa obawia
si jutra. Ale jako matka i starsza siostra postara si o to, by nigdy nie zapomniay, skd
pochodz i jakie s ich korzenie. Urodziy si w biedzie, lecz nie miay si czego wstydzi.
Wrciy do Dalsrud pnym wieczorem. Ane zasna w drodze, a Maria ziewaa
szeroko i tara oczy.
- Miaycie udan podr? spyta Kristian, witajc je w korytarzu.
- Tak mrukna Maria i zdja buty. Ale musz natychmiast i spa.
- Jeste godna? zwrci si do Elizabeth.
- Nie. kiedy poo dzieci, przyjd do ciebie do salonu.
To by dugi dzie, pomylaa, kadc dziewczynki do ek. Po gosie Kristiana
poznaa, e si o nie niepokoi. Umiechaa si pod nosem schodzc z powrotem na d. Byli
ju ze sob tak dugo, e po samym tonie gosu potrafili nawzajem rozpozna swoje myli
uczucia. Pniej zapewne bd odgadywali, co kade z nich chce powiedzie. To tak jak z
Jensem. Zatrzymaa si na chwil przy tej myli, ale zaraz j odegnaa.
- Teraz opowiedz mi, jak wam tam byo rzek Kristian i przycign j do siebie na
sof.
- Powiniene by z nami pojecha zacza. Fredrik tak wyrs! umiechna si.
To dziwne, ale jeszcze nie widziaam dziecka, ktre by byo tak bardzo podobne do obojga
rodzicw. Oczy ma po matce, a wosy po ojcu. A Mathilde jak si wyrobia! A mio patrze.
- Czy nie miaa si przeprowadzi do domu twojego ojca? spyta Kristian.
Wspominaa kiedy o tym.
- Tak, spisaam z Jakobem umow, w ktrej wyraziam zgod, eby Mathilde tam
zamieszkaa, ale wyglda na to, e jej si nie pieszy. Chyba najlepiej jej z Dorte i Jakobem,
przynajmniej na razie.
- A jak tam im obojgu si wiedzie? Dorte nie wrcia jeszcze do Neset? Elizabeth si
poderwaa.
- Ojej, zapomniaam ci powiedzie! Pamitasz, jak ci kiedy mwiam, e co si
midzy nimi wici?
Zmarszczy brwi i podrapa si po gowie.
- Hm, moliwe. A dlaczego pytasz?
- Zamierzaj si pobra po niwach. I co ty na to?! Miaam racj, prawda?
Rozemia si dobrodusznie.
- Tak, miaa racj Chyba e to przypadek.
- Tak mylisz? spytaa zadziornie.
- Nie, tylko artowaem. Jestemy zaproszeni?
- Oczywicie odpara. Pewnie nie wybierzesz si tam przed weselem?
- Tsknisz za swoj rodzinn wsi i tamtymi ludmi? Dosyszaa w jego gosie nut
smutku.
- Zawsze bd tskni za tymi, ktrych kocham powiedziaa z wahaniem. Waciwie
nie wiedziaa, jak to wyrazi. Ale bd si z nimi od czasu do czasu spotyka. Najlepiej mi
jednak tutaj, przy tobie wyznaa i nagle poczua zaenowanie.
- Mio mi to sysze. Wstpia do swojego domu w Dalen? Niespodziewanie
zesztywniaa, jak gdyby uczynia co zego, jakby dopucia si
niewiernoci w mylach, i musiaa to ukry przed Kristianem. Dlatego jej gos brzmia
nienaturalnie wysoko i nieco dra, kiedy odpowiedziaa:
- Tak, wybraam si tam, eby sprawdzi, czy wszystko w porzdku.
- Zdaje si, e Jakob mia si opiekowa gospodarstwem?
Czyby zauwaya w jego gosie cie zazdroci? Nie zrobiam nic zego, pomylaa si
wyprostowaa.
- Tak. On i Dorte mieli doglda domu i obejcia, ale po prostu chciaam zajrze do
Dalen, skoro ju byam w pobliu. Nie ma w tym chyba nic dziwnego dodaa.
- A wic nie kierowaa tob tsknota za domem? spyta. Odpowiedziaa pytaniem:
- A czy Dalsrud nie jest teraz moim domem?
Zobaczya, e jego barki si rozluniy. Ze szczerym umiechem przyzna:
- Tak, to jest teraz dom twj i dzieci. Tu jest wasze miejsce.
Ponownie ogarno j zdumienie, e to wanie j wybra ubog wdow, opiekujc
si dwjk dzieci. Ale wolaa teraz o tym nie myle.
Przytulia si do Kristiana.
- Pjdziemy spa? szepn i pogadzi palcem jej szyj, dochodzc a do piersi.
Skina gow i wzia go za rk. W tej chwili nie marzya o niczym inny,, jak tylko o
tym, eby pooy si blisko, blisko niego.
- Moe spodziem maego chopczyka powiedzia Kristian, zanim zasn. Elizabeth
pooya rk na brzuchu. A jeli nosz w sobie zalek nowego ycia?
Umiechna si w ciemnoci, lecz nagle spowaniaa. Jej ciao ogarn dziwny
niepokj, nie wiadomo dlaczego. Obrcia si na bok, sprbowaa inaczej si uoy,
zamkna oczy z mocnym postanowieniem, e musi zasn. Na prno. Westchna ciko.
Nie, to na nic. Sen nie nadejdzie, dopki nie uda jej si dowiedzie, co jest powodem tego
niepokoju.
Uniosa si na okciu i ostronie pocaowaa Kristiana w usta. Umiechn si przez
sen, odetchn gboko i spa dalej. Jaki on przystojny, stwierdzia, przygldajc si jego
gstym czarnym rzsom. Tak bardzo bym chciaa da ci cyna Malekiego Kristiana,
pomylaa.
Postanowia wsta. Nacigna nocn koszul i ze wiec ojow w rce wymkna si
na d.
W kuchni panowao przyjemne ciepo. W nikym wietle od paleniska dostrzega
czyj posta ubran na biao.
- Helene? szepna niepewnie, podchodzc bliej.
- Ty te nie moesz spa? spytaa przyjacika. Elizabeth przyoya do do
bijcego serca.
- Ale mnie przestraszya! Mylaam, e zobaczyam upiora. Helene rozemiaa si
cicho.
- Podgrzaam kaw w czajniku.
- Tak, kawa to wietny rodek na sen rozemiaa si Elizabeth.
- No wanie. Jak siedzisz i pijesz, to oczywicie, e nie pisz odpara Helene i
przyniosa dwa emaliowane kubki i herbatniki znalezione w kredensie.
Przecigny gagankowy dywanik bliej paleniska i usiady skulone, podcigajc
kolana pod brod.
- Co bdzie, jak kto na teraz zobaczy? zapytaa Elizabeth i poczstowaa si
herbatnikiem.
Przyjacika te wzia jedno ciastko.
- Czy nie jest mio? Prawie tak samo jak za dawnych czasw, kiedy leaymy w
wiadomo.
Helene uniosa brwi i spojrzaa na ni pytajco.
- To jest troch tak jak wtedy, kiedy wiesz, e miaa co powiedzie, ale nie moesz
sobie przypomnie, co takiego mwia dalej Elizabeth. Znasz to uczucie?
- Chyba tak. Na pewno ci przejdzie, jak odpoczniesz. Mnie si zdaje, e to myl o
ciy nie daje ci spokoju. Nie sdzisz?
- Nie wiem przyznaa Elizabeth. Zdawaa sobie spraw, e rozmowa z Helene na ten
temat Ne ma sensu. Skoro nawet ona sama tego nie rozumie, jak moe wytumaczy to
innym? Upia yk kawy.
- Nie odpowiedziaa, ci jeszcze o podry w moje rodzinne strony dodaa, eby
skierowa rozmow na inny temat.
- faktycznie. Opowiadaj. Jak si czuj Dorte i Mathilde, i
Helene miaa mnstwo pyta i Elizabeth staraa si odpowiedzie wyczerpujco na nie
wszystkie. Przez cay jednak czas odczuwaa w drczcy niepokj, ktry odzywa si
niczym dokuczliwy, tpy bl. W kocu opowiedziaa prawie o wszystkim. Pomina jedynie
wypraw do Dalen; wspomniaa tylko