You are on page 1of 134

TRINE ANGELSEN

RYWALKI

Rozdzia 1
Elizabeth staa jak skamieniaa i patrzya przed siebie. Bya pewna, e widziaa orszak
aobny, tak samo jak poprzednio. Gdyby udao jej si o tym nie myle, zachowywa si, jak
gdyby nigdy nic, nic by si nie stao, pomylaa. Uchwycia si na moment tej myli, lecz
zaraz uwiadomia sobie okrutn prawd: kto umrze. Nie wiedziaa jednak, kto.
Nagle poczua zy, ktre spyny do kcikw jej ust. Nie zrobia jednak nic, eby je
wytrze. Zacisna do i zagryza kostki, by stumi szloch. Wtedy poczua na ramieniu
czyj cik do i drgna ze strachu.
- O, Jakob! Ale mnie przestraszye! Szybko otwara twarz.
- Paczesz? spyta zaskoczony.
Czy moe mu powiedzie prawd? zastanawiaa si, szukajc jakiego wykrtu.
Mogaby si wyga, mwic, e mylaa o Jensie albo Nie, nie powinna kama, zwaszcza
o zmarych. Zwilya usta i gboko zaczerpna powietrza, zanim odpowiedziaa pytaniem:
- Pamitasz, jak ci mwiam, e miewam wizje?
- Mhm odpar i skin gow.
- Widziaa co przed chwil. Orszak aobny. Kto umrze, Jakob! Musiaa kilka
razy przekn lin, eby powstrzyma pacz.
Przyglda si jej badawczo.
- Jeste pewna? zapyta. Moe tym razem oznacza to co innego? Dosyszaa w
jego gosie baganie i odczua pokus, eby przytakn, ale nie moga
tego zrobi. Te nie zasuy sobie na to, eby go okamywa, musia pozna prawd.
- Nie, Jakob. Ju wczeniej przytrafio mi si co takiego. Nacigna mocniej chust
na ramionach, bo wia nieprzyjemny wiatr. Sipia te mawka, ale byo jej to obojtne.
Miaam podobn wizj przed mierci Ragny. Wstrzymaa oddech. Baa si spojrze
teciowi w oczy, obawiajc si jego reakcji.
- Widziaa Ragn? spyta przeraony.
- Nie, tylko orszak aobny na drodze. Zerkna na Jakoba i zobaczya, e poblad, a
jego wzrok znieruchomia.
- Biedactwo. Naleaoby ci tego oszczdzi rzek ze wspczuciem i poklepa j po
ramieniu. Ale czy jeste pewna, e
- Wiem, co widziaam przerwaa mu. Nagle ogarn j strach, e te nie wierzy w
to, co mu powiedziaa.
- Nie zawsze da si zrozumie zmysy. Stwrcy stwierdzi. Dlaczego pozwala,

eby miaa takie wizje? Jaki jest w tym sens?


Elizabeth odwrcia si do niego.
- Boj si wyznaa. Bo nie wiem, kto bdzie nastpny.
- Powinna si raczej cieszy, e tego nie wiesz zauway rozsdnie. Wyobra
sobie, co by byo, gdyby to mnie zobaczya?
Elizabeth zadraa.
- Rozumiem, co masz na myli odpara, wodzc wzrokiem za Ane, ktra dreptaa
obok i zbieraa kamyki.
- Mam Moj Pusi oznajmia nagle dziewczynka i spojrzaa na dziadka, zadzierajc
gwk.
- Co mwisz? spyta i kucn przed ni.
- Dostaa w Dalsrud kotka, ktrego najpierw nazywaa Mjkocio, a teraz mwi na
niego Moja Pusia wyjania Elizabeth.
Suchajc, jak Jakob gawdzi z Ane, powioda spojrzeniem ponad wsi. Drzewa stay
nagie i czarne na tle szarego jak ow nieba, a daleko na morzu wiatr tworzy kbki piany.
Pna jesie to okropna pora, pomylaa. Licie ju opady, ale nieg jeszcze nie spad,
wic krajobraz by czarny, mokry i smutny. W domach zrobio si wilgotno i zimno.
Zobaczya, e z chaty ojca unosi si dym.
Usyszaa, e Jakob co do niej powiedzia.
- Mwie co? spytaa.
- Moe bycie wstpiy?
Elizabeth nie od razu odpowiedziaa. W dole bowiem dostrzega Mathilde, ktra
wizaa przy brzegi d. Na pewno bya w odwiedzinach u creczki, pomylaa. Co jednak
zaniepokoio j w zachowaniu dziewczyny.
- Zabierz Ane do domu, ja zaraz przyjd odpara po chwili.
- Na pewno nic ci nie jest? zapyta. Skina gow.
- Wszystko w porzdku. Dugo si je przyglda.
- Postaraj si nie myle o tym, co widziaa, Elizabeth. Zamilk na chwil.
Wszyscy kiedy umrzemy. Wiesz, e przydarzy si to komu z naszej wsi, i rozumiem, e
nieatwo jest ci z tym y, ale
Elizabeth mi przerwaa:
- Mwiam ci, e ju kiedy mi si to przydarzyo, wic nie martw si o mnie.
Sprbowaa si umiechn. Poaowaa, e niepotrzebnie zmartwia tecia, opowiadajc mu
o swojej wizji.

Pokiwa gow, a potem wzi Ane za rk i wszed do domu. Elizabeth struchlaa na


widok zapakanej twarzy Mathilde.
- kochana, co si stao? zapytaa, ocierajc z z zaczerwienionego policzka
dziewczyny.
- Nie chc o tym mwi odpara Mathilde i si odwrcia.
- Czy zrobia, co zego?
Mathilde energicznie pokrcia gow.
- Czy kto by dla ciebie niedobry?
- Nie chc o tym rozmawia, ju mwiam. Ponownie si rozpakaa i ukrya twarz w
doniach.
- Moje biedactwo westchna Elizabeth, obja dziewczyn ramieniem i ostronie
poklepaa po plecach. Czowiekowi nie zawsze jest atwo.
- Mnie jest dzisiaj okropnie! Mathilde pochlipywaa w jej ramionach. Elizabeth
zastanawiaa si, co zrobi, eby nakoni j do mwienia.
- Jeeli nie chcesz porozmawia ze mn, to moe zwierzyaby si do Dorte?
- Nie, nie chc, eby kto wiedzia, e pakaam.
- Wiesz co? podja Elizabeth.
- Co? Mathilde podniosa wzrok.
- Kiedy Marii jest smutno, to prosz j, eby mi powiedziaa, co si stao, bo dopiero
wtedy bd moga zrobi wszystko, by poprawi jej humor.
- I opowiada?
- Tak, za kadym razem. To jak? Powiedz mi, co ci gnbi?
- Tak, ale nie tutaj. Zimno mi.
- To chodmy do mojej szopy na odzie. Obja Mathilde ramieniem i ruszyy
wzdu brzegu.
W szopie Elizabeth zostawia otwarte drzwi wychodzce na morze, eby wypuci
troch wiata.
- Usidmy tutaj zaproponowaa, wskazujc pust beczk odwrcon do gry dnem.
O, tu masz ciereczk. Wytrzyj zy i opowiedz mi wszystko. na pewno znajdziemy jak
rad.
Dziewczyna, drc, mocno wytara nos, zaczerpna powietrza i rzeka cicho:
- Tato chce odda moje dziecko. Jej sowa zabolay niczym policzek. Elizabeth
siedziaa jak sparaliowana, ze
wzrokiem utkwiony, w Mathilde.

- Czy mogaby mu powiedzie, eby tego nie robi? spytaa dziewczyna bagalnie.
Dlaczego obiecaam, e znajd jak rad, zanim si dowiedziaa, o co chodzi?
pomylaa Elizabeth, za na siebie, i przekna lin. Musiaa gra na zwok, bo na
razie nie potrafia nic wymyli.
- Jeste pewna, e tak wanie powiedzia? zapytaa z ociganiem.
- Najzupeniej. Tumaczy, e nie jestem w stanie zajc si Sofie, a oni nie maj
rodkw, eby ja utrzymywa. Co to s rodki?
- Pienidze wyjania Elizabeth. Powoli docierao do niej znacznie sw Mathilde.
Dlaczego tak postanowi? Czy co si stao?
- Zorientowa si, e widziaam si z Sofie, kiedy go nie byo, i wpad w zo.
Powiedzia, e ju ustalone, kto wemie dziecko. Zabior je za dwa tygodnie. To ju
niedugo
- Tak, to prawda mrukna Elizabeth, czujc, e ogarnia j gniew. Jak on mg
zrobi co takiego wasnej crce? Wiedziaa, e by moe jest niesprawiedliwa, moe rodzice
Mathilde rzeczywicie nie byli w stanie wykarmi jeszcze jednego dziecka. Ale jednak to
dziwne, e ojciec dziewczyny wpad na ten pomys, kiedy si zorientowa, e widziaa si z
crk. Moe chcia j trzyma z dala od Sofie?
- Zapewniam, e mog si ni zajmowa, ale on nawet nie chcia o tym sysze
cigna Mathilde. Przecie dobrze sobie radz z dziemi, prawda, Elizabeth?
- Tak, oczywicie potwierdzia Elizabeth machinalnie. Wiedziaa, e sprzeciwianie
si ojcu Mathilde na nic si nie zda, jeli ju podj
decyzj. Jak jednak wytumaczy dziewczynie, e nie moe jej pomc? mylaa
zrozpaczona.
- Mathilde zacza ostronie. Jeeli Sofie zostanie oddana do innych ludzi, to
bdzie jej tam dobrze. Jens, mj m, ktry ju nie yje, mieszka z Ragn i Jakobem, chocia
nie byli jego prawdziwymi rodzicami. A chyba wiesz, jak byo mu dobrze?
Mathilde zerkna na ni spod zmarszczonych brwi. Jej oczy powoli wypeniy si
zami.
- Obiecaa, e mi pomoesz, a ty wcale nie jeste lepsza od mojego taty!
powiedziaa z gorycz.
Chciaa wsta, lecz Elizabeth poderwaa si i j zatrzymaa.
- Poczekaj, Mathilde, jeszcze nie skoczyam. Pomog ci, jak obiecaam, ale najpierw
opowiem ci o Jensie. Syszaa, jak cienko zabrzmia jej gos. Miaa nadziej, e dziewczyna
tego nie zauwaya.

- Jeeli kto zabierze mi dziecko, rzuc do morza owiadczya Mathilde drcym


gosem.
Elizabeth przebieg dreszcz. Czyby wanie Mathilde widziaa w swojej wizji? Czy
dziewczyna faktycznie odbierze sobie ycie? Chwycia j za ramiona i cisna tak mocno, e
tamta a jkna.
- Posuchaj mnie, Mathilde. Jeeli zrobisz co takiego, nie pjdziesz do nieba.
- Wiem, ale to nie szkodzi odpara Mathilde z paczem. A co ty by zrobia, gdyby
kto zabra ci Ane?
Elizabeth nie spodziewaa si takiego pytania i przez moment nie wiedziaa, co
odpowiedzie. W kocu opucia rce i rzeka cicho:
- Rzuciabym si do morza.
Mathilde przykuwaa j wzrokiem. Elizabeth miaa wraenie, jakby trwao to
wieczno. W kocu przytulia dziewczyn do siebie.
- Obiecuj ci na honor i wiar, e zrobi wszystko, co w mojej mocy, eby nie stracia
swojego dziecka.
- Przysigasz na Boga?
Elizabeth wiele razy syszaa te sowa, wypowiadane przez Mari i Indianne, kiedy
szeptay sobie tajemnice, ale wtedy brzmiao to sodko i dziecinnie. Teraz to nie bya zabawa.
- Tak, przysigam na Boga odpowiedziaa i pomylaa, e to najtrudniejsze zadanie,
jakiego kiedykolwiek si podja.

Rozdzia 2
Kiedy Elizabeth i Mathilde dotary do Heimly, Jakob siedzia w izbie i wpuszcza pod
sufit kby dymu.
- Ane chciaa wyj na dwr i pobawi si z innymi dziemi wyjani i skin gow
ku oknu.
- Tak, widziaam j.
- Ojej, czyby pakaa, Mathilde? spytaa Dorte. Wytara donie w fartuch o
zostawia zmywanie.
- Mathilde ma zmartwienie, ale nie chce o tym mwi wtrcia szybko Elizabeth. W
gosie Dorte brzmia smutek, gdy spytaa:
- Moe moglibymy jako pomc?
- Nie, Elizabeth tym si zajmie odpara Mathilde stanowczo.
- Ach tak.
Dorte chyba zrobio si przykro, pomylaa Elizabeth i postanowia, e pniej zwrci
si do niej i Jakoba o rad. Uznaa, e nie moe sama dwiga tego ciaru, poza tym wcale
nie obiecaa, e zachowa w tajemnicy to, co usyszaa.
- Powinnam dzisiaj wysprzta swj pokj na poddaszu mrukna Mathilde. Jest
nagrzana woda?
- Tak, w kocioku odpara Dorte. Ale moe najpierw zjadaby podwieczorek?
- Nie, nie jestem godna bkna dziewczyna i wypada z wiadrem za drzwi. Kiedy
Elizabeth usyszaa stukot chodakw na poddaszu, opada ciko na krzeso przy stole.
- Ojciec Mathilde postanowi odda komu jej dziecko oznajmia. Powiedzia, e
nie maj do jedzenia. Ale podejrzewam, e chce zrobi dziewczynie na zo. Nie pozwoli
Mathildzie widywa si z Sofie, a ostatnio dowiedzia si, e jednak si spotkay.
Dorte rwnie usiada.
- Nie mw Mathilde, e ci o tym powiedziaam poprosia Elizabeth. Zagrozia, e
jeeli oddadz jej dziecko obcym ludziom, rzuci si do morza. I sdz, e tak zrobi.
W tym momencie napotkaa spojrzenie Jakoba i zrozumiaa, e pomyla to samo co
ona: a moe Elizabeth w swojej wizji widziaa wanie Mathilde?
- Obiecaam, e jej pomog cigna Elizabeth ale nie mam pojcia, jak to zrobi.
Moe wy moglibycie jako pomc? spytaa i spojrzaa bagalnie najpierw na Jakoba, a
potem na Dorte. Ludzie licz si z twoim zdaniem, Jakobie. Moe gdyby porozmawia z
ojcem Mathilde, to by zmieni decyzj?

Jakob wolno pokrci gow.


- Rozmowa nic tu nie pomoe, Elizabeth. Zrobiabym wszystko, co w mojej mocy, ale
Mathilde nie jest taka jak inni, a opiekunami dziecka s jej rodzice i dlatego niewiele moemy
poradzi. By moe jest jakie prawo, ktre o tym mwi, ale ja go nie znam. Dlatego
uwaam, e nie powinnimy si do tego wtrca.
Elizabeth poczua, e ogarnia j zwtpienie. Za chwil Mathilde zejdzie na d i nie
bd mogli duej o niej rozmawia.
- Dorte zacza z wahaniem. Znasz moe matk Mathilde?
- Znam, ale ona jest cakowicie podporzdkowana mowi i nie ma nic do
powiedzenia. To do niego naley ostatnie sowo.
- Rozumiem mrukna cicho Elizabeth. W kadym razie bardzo wam dzikuj.
- Naprawd chciabym ci pomc, Elizabeth zapewni Jakob.
- Nie myl o tym wicej. Wzilicie Mathilde na sub, i to ju bardzo wiele. W
kocu na pewno wszystko si jako uoy.
W cigu nastpnych dni Elizabeth unikaa wizyt w Heimly. Wstydzia si i czua, e
nie bdzie umiaa spojrze Mathilde w oczy, dopki nie znajdzie jakiego wyjcia. Cigle
jeszcze bya na siebie za, e bez zastanowienia zoya dziewczynie obietnic pomocy.
Nocami leaa bezsennie, wpatrujc si w ciemno, a gowa pkaa jej z blu i
pieka oczy. Modlia si do Boga, eby nie zabiera im Mathilde i pomg dziewczynie
zachowa ma Sofie. Niekiedy szeptaa imi Liny-Laponki, ale na prno. Staruszka od
dawna si jej nie pokazywaa.
- Jeeli Mathilde odbierze sobie ycie, to bdzie moja wina. Wtedy bd miaa ycie
dwu istot na sumieniu szepna w nocn ciemno.
Kilka dni pniej Elizabeth wybraa si nad rzek, eby wypuka pranie. Nagle
stana za ni Mathilde.
- Zostay ju tylko dwa dni przypominaa, wycigajc kciuk i palec wskazujcy.
Za dwa dni ojciec odda moje dziecko.
Elizabeth dokadnie wypukaa bluzk, ktra wanie zanurzya w wodzie, potem
wykrcia j i chwycia nastpn rzecz. Nie wiedziaa, co odpowiedzie, wic graa na
zwok. W kocu stracia czucie w doniach, musiaa wic przerwa pukanie. Pochuchaa na
palce i przyznaa:
- Jeszcze nic nie wymyliam, Mathilde. Dziewczyna wpatrywaa si w ni
uporczywie. Elizabeth zauwaya, e ma ciemne
sice pod oczami. A wic obie ostatnio le sypiamy, stwierdzia w duchu.

- Liczyam na ciebie rzucia dziewczyna bezbarwnie.


- Dotrzymam obietnicy zapewnia Elizabeth z przesadn pewnoci siebie.
- Dlaczego ty albo Jakob i Dorte nie wemie Sofie na wychowanie? spytaa
Mathilde. Wtedy mogabym codziennie j widywa.
- Nie moemy, bo opiekun Sofie jest twj ojciec, a on postanowi inaczej. Poza tym
nie wiem, czy zdoaabym utrzyma jeszcze jedno dziecko wyjania.
Trudno jej byo wytumaczy to wszystko dziewczynie. Nie moga przecie
powiedzie, e ojciec Mathilde to dra albo e Mathilde nie byaby w stanie zaj si swoim
dzieckiem i e w tym wanie tkwi sedno sprawy.
Mathilde szorowaa stop o traw. W kocu podniosa wzrok i powtrzya cicho
zbolaym gosem:
- Za dwa dni
Nastpnego dnia nadal byo zimno i nieprzyjemnie, ale mimo to Elizabeth wybraa si
odzi do Storvika. Nie miaa pojcia, co j tam czeka, nie miaa nawet odwagi wyobrazi
sobie tego. Gsta mga wisiaa nisko w grach, wiatr targa chust Elizabeth, kiedy wizaa
d na brzegu, a potem sza drog pod gr. Powinna dobrze si zastanowi, co powiedzie,
przemkno jej przez gow, gdy ujrzaa niewielki szary dom. Przystana i przez chwil mu
si przygldaa, inaczej nigdy nie zaznam spokoju. Udobruchaam lensmana i pastora, wic
czego teraz si obawiam? Wcigna gboko powietrze i zdecydowanym krokiem pokonaa
ostatni odcinek drogi.
Matka Mathilde bya sama w domu i z wahaniem zaprosia j do rodka.
- Kt to do nas przyszed? spytaa, wycigajc szyj, eby sprawdzi, czy z tyu nie
idzie kto jeszcze.
- Tym razem nie ma ze mn twojej crki uspokoia j Elizabeth. Od razu
przystpi do rzeczy cigna, zdejmujc z gowy chust. Mathilde powiedziaa mi, e
chcecie odda komu jej dziecko.
Kobieta usiada, ale wci nerwowo zerkaa przez okno. Kiedy przydreptaa do niej
maa Sofie, wzia j na kolana i bezwiednie zacza koysa.
- Tak, zdecydowalimy si na to przyznaa cicho.
- Wy? O ile dobrze zrozumiaam, to twj m tak postanowi, gdy zauway, e
Mathilde widziaa si z Sofie odpara Elizabeth. Spostrzega, e kobieta drgna. Jej palce
nerwowo gadziy blat stou.
- le zrobia, e si na to zgodzia. Dziecku nie wychodzi na dobre przebywanie z
Mathilde. Ona nie jest taka jak my wszyscy.

- A jacy my jestemy? spytaa Elizabeth.


Matka Mathilde dugo nie odpowiadaa. Wreszcie westchna zrezygnowana.
- Wiesz rwnie dobrze jak, ja, e ona jest pomylona. Elizabeth z trzaskiem uderzya
doni o st
Sofie podskoczya ze strachu i przytulia si do babci.
- Nie chc wicej sysze tego sowa! Mathilde nie jest moe tak mdra jak inni i
potrzebuje wicej czasu, eby si czego nauczy, ale to nie daje wam prawa, eby zabiera
jej dziecko! Jeeli kochasz swoj crk, to nie rb tego.
Kobieta poblada a jej usta zaczy dre. Przeraona, wpatrujc si w Elizabeth.
- Wydaje mi si, e powinna ju i rzeka niepewnie.
- Nie wyjd, dopki mi nie obiecasz, e Mathilde bdzie moga zatrzyma dziecko.
- Nie mog.
Wstaa. Elizabeth rwnie si podniosa.
- Czy twj m ci zbije, jeli mu si sprzeciwisz? zapytaa wprost. Kobieta
milczaa, wic Elizabeth cigna ju agodniejszym gosem:
- Wiem, e to nie ty wpada na ten pomys, ale twj m.
- Id ju ponaglaa matka Mathilde, mocniej przytulajc dziecko. Elizabeth
zrozumiaa, e nic nie wskra, i spytaa:
- Kiedy wrci twj m?
- Nie wiem, ale prosz ci, eby wysza, zanim si pojawi.
- Nie, poczekam tutaj oznajmia nagle Elizabeth stanowczo i usiada, krzyujc rce
na piersiach.
Kobieta zdawionym przez pacz gosem zacza j zaklina:
- Bd tak dobra, bagam ci na kolanach, odejd, to sprbuj z nim porozmawia.
Tak, pomylaa Elizabeth, moe i sprbuje, ale nic nie osignie. Dlatego musz tu
zosta i poczeka.
- Chyba nie zabroni ci przyjmowa goci? zapytaa agodnie. Prawdopodobnie
prdzej wysucha mnie ni ciebie.
W tej samej chwili drzwi otworzyy si z impetem i do rodka wszed wysoki,
tyczkowaty mczyzna. Spojrza na Elizabeth zimnym wzrokiem.
- Przyszed kto obcy? zapyta niezadowolony, nie zamierzajc si nawet przywita.
O co chodzi? rzuci i usiad przy kocu stou.
Elizabeth czua, jak serce wali jej w piersi. Rka jej nieco draa, gdy wycigna do
na powitanie. Omielona tym, e poda jej swoj, przedstawia si i dodaa: -Jakob Myran jest

moim teciem.
- Aha mrukn gospodarz i wzi talerz z gotowan ryb i pieczywem, ktry podaa
mu ona.
Elizabeth obserwowaa go ukradkiem, prbujc wyobrazi sobie, jakim waciwie jest
czowiekiem.
- Mathilde dobrze sobie radzi na subie odezwaa si po chwili. Duo si
nauczya, bo Dorte ma dla niej sporo cierpliwoci. Moesz by dumny ze swojej najstarszej
crki dodaa.
Mczyzna zerkn na ni znad talerza i rozemia si cicho, chrapliwie.
- Dumny! burkn i jad dalej.
Elizabeth ktem oka dostrzega, e jego ona niespokojnie przesuwa przedmioty na
stole. Nadal trzymaa Sofie na biodrze, eby maa nie przeszkadzaa.
- Tak, dumny powtrzya. Syszaam, e ludzie we wsi opowiadaj, jaka jest
pojtna. Mwi, e jeste szczciarzem.
Zatrzyma widelec w poowie drogi do ust.
- Kto tak powiedzia? spyta podejrzliwie.
- Ludzie w sklepiku odpara wymijajco i szybko mwia dalej, zanim zada
nazwisk. Teraz, kiedy udao jej si wprawi go w lepszy nastrj, nie wolno jej byo tego
zaprzepaci jakim nieostronym sowem. Domylia si, e to czowiek, ktremu naleao
schlebia i kama.
- Mathilde jest adn dziewczyn i Sofie moe by szczliwa, e ma tak matk. Tak,
maa ma szczcie, e ma rwnie takich dziadkw jak wy. To naprawd godne podziwu, e
si ni tak dobrze zajmujecie. Wszyscy tak mwi.
- Naprawd? spyta z ustami penymi jedzenia. Jak mielibymy si nie zaj nasz
jedyn wnuczk! Wypuci nosem powietrze i zacz wyskrobywa talerz.
- No i Mathilde si poszczcio, e ma takich rodzicw jak wy. To wspaniale, e
moe widywa dziecko, kiedy tylko nadarzy si okazja. Tak, Jakob ostatnio powiedzia, e
wyjtkowy z ciebie czowiek, skoro wpade na taki pomys.
Elizabeth zacisna donie z napicia. Czy nie posuna si za daleko?
Cisza bya niemal namacalna. Elizabeth z trudem usiedziaa na miejscu, czekajc na
odpowied.
- Tak, sam zaproponowaem to onie, ale ona pocztkowo nie bya zachwycona
odezwa si wreszcie. Dopiero kiedy przypomniaem jej, kto tu rzdki, ustpia i si
zgodzia.

Ty draniu, pomylaa Elizabeth wzburzona. Jak moesz tak kama w ywe oczy i w
dodatku oczernia swoj on! Zagryza eby i wstaa.
- C, wstpiam tylko na chwil, eby porozmawia, skoro ju byam w pobliu.
Misze wraca do domu, do mojego dziecka. Zostawiam je w Heimly pod opiek Mathilde.
- W takim razie twoja crka jest w dobrych rkach oznajmi gospodarz, wycign
przed siebie dugie nogi i gono bekn.
- Dzikuj za gocin rzeka Elizabeth i spojrzaa na jego on. Wyczytaa w jej
oczach wdziczno.
- Mathilde moe odwiedza nas i dziecko w kadej wolnej chwili owiadczy
mczyzna. Cay czas uwaaem, ze powinna tu zaglda. Pozdrw j i przecie jej to ode
mnie.
Obudnik, miaa ochot krzykn Elizabeth, ale nic nie powiedziaa, tylko umiechna
si sztywno i wysza.
Nie bardzo wiedziaa, jak ma przekaza Mathilde dobr wiadomo, ale kiedy stana
w kuchni w Heimly, siwa same si znalazy.
- Moesz pj odwiedzi Sofie rzeka spokojnie.
- Jak to? Dziewczyna spojrzaa na ni, nic nie rozumiejc.
- To jakie nieporozumienie, twoi rodzice nie zamierzali nikomu odda Sofie. Nie
lubia kama, ale eby unikn kolejnych trudnoci, musiaa tak postpi. Twj ojciec
powiedzia, e moesz przychodzi do domu i widywa si z Sofie, kiedy tylko zechcesz.
Aha i nie mw mu, e rozmawiaymy ze sob.
Oszoomiona Mathilde nie moga najpierw uwierzy w to, co usyszaa, lecz po chwili
rozpromienia si w szerokim umiechu.
- Cudownie. Ale jestem szczliwa! zawoaa i uciskaa Indianne, ktra siedziaa
najbliej.
Kiedy Elizabeth wychodzia, Dorte odprowadzia j do sieni.
- Nie powiedziaa caej prawdy stwierdzia.
- Masz racj, nie powiedziaam. Ale najwaniejsze, e wszystko dobrze si skoczyo,
prawda? Mathilde moe widywa dziecko, a tego wanie pragna. Reszt opowiem ci kiedy
indziej.
Dorte uja obie donie przyjaciki.
- Bardzo ci dzikuj, Elizabeth. Wstyd mi, e nie potrafiam ci pomc, kiedy mnie o to
poprosia.
- Naprawd nie musisz si wstydzi, Dorte. Mathilde jest tutaj dobrze, i to dziki

tobie.
Poegnaa si i wysza. Jako lekko szo jej pod gr do Dalen. Zerkna na gry i
zobaczya, e mga zacza ustpowa.
Dorte krya midzy aw i stoem, nakrywajc do podwieczorku. Kiedy przechodzia
obok Indianne, pocigna j lekko za dugie czarna warkocze.
- Czy moesz zawoa mczyzn, moja droga? spytaa agodnie.
- Oczywicie odpara dziewczynka i wybiega.
Mczyni, pomylaa Dorte, stawiajc talerz na stole. atwiej byo tak powiedzie,
ni wymienia imiona Jakoba, Olava i Daniela. Zatrzymaa si przy oknie i opara o framug.
Mczyni, powtrzya w duchu, smakujc to sowo. Lubia je wypowiada, lubia mie
wok siebie du rodzin, poczucie bezpieczestwa, kogo, z kim moga dzieli prac, myli,
radoci i smutki. I obdarza sw mioci.
Zobaczya ich, jak szli wolno przez podwrze. Daniel naladowa we wszystkim Olava
i Jakoba. Teraz wszyscy trzej kroczyli z rkami w kieszeniach. Wszyscy, nawet Daniel.
Chopiec nie mia kieszeni, wic wsun mae pistki za pasek spodni.
Usyszaa, jak Mathilde piewa, bawic si z Fredrikiem.
- Pd, chopczyku, na koniku, to przytul ci, mj smyku. Chod, dostaniesz kawa
ciasta albo wicej, no i basta.
- Gdzie si tego nauczya? spytaa Dorte. Mathilde zamilka zawstydzona.
- Sama wymyliam.
- Musisz tego nauczy rwnie Sofie.
- A Fredrika nie mog?
- Naturalnie, e moesz rozemiaa si Dorte. Nie moesz cigle podejrzewa, e
mam na myli co zego. Czy uwaasz, e jestem dla ciebie niemia?
Mathilde stanowczo pokrcia gow.
- O nie, zawsze jeste mia. Ty i Elizabeth, i Jakob, i wszyscy razem. Ale nie
chciaabym zrobi czego nie tak.
Dorte pogaskaa j po policzku.
Rb to, co wedug ciebie jest suszne, a ja powiem ci, kiedy mi si co nie spodoba.
My tak wanie postpujemy. Polegaj na sobie, Mathilde, i nie suchaj cigle, co mwi inni.
Dziewczyna zdawaa si troch oszoomiona, ale nie zdya nic odpowiedzie, bo
wanie do izby wbiegy dzieci z gonym tupotem.
- Gdzie jest Jakob? spytaa Dorte zdumiona. Olav wzruszy ramionami.
- Poszed gdzie. Chyba ma co przynie odpar i zamierza usi przy stole.

- Umyj rce upomniaa go Dorte i wskazaa na misk z wod, ktra ju czekaa


przygotowana. Nie moesz najpierw grzeba w robakach na przynt, a potem dotyka
jedzenia dodaa.
Usiedli ju do stou, gdy przyszed Jakob. Ale dopiero kiedy stan na rodku kuchni,
Dorte zauwaya, e jedn rk chowa za plecami. Z ciekawoci a poczua askotanie w
brzuchu. Wreszcie spytaa:
- Co tam przed nami chowasz?
- To dla ciebie odpar i poda jej pk wrzosw.
Dorte poczua, e si czerwieni, i zawstydzona odwrcia gow.
- Nazrywae wrzosw, eby przyozdobi st? spytaa po chwili i ostronie wzia
od niego bukiet.
- Maj taki sam kolor jak twoje wosy.
- O nie, tato! jkna Indianne. Dorte nie ma przecie takich wosw! Dorte
zauwaya, e Olav krztusi si ze miechu.
Pewnie rozumie wicej ni jego siostra, pomylaa.
- Bardzo dzikuj, Jakob. Prosz, siadaj do stou powiedziaa. Wyjtkowo duo
czasu zajo jej wstawienie wrzosw do wody. Wreszcie postawia wazon na rodku stou. To
powd, e Jakob mnie lubi, pomylaa. Uwiadomia sobie, e czuje do tego mczyzny co,
czego nigdy przedtem nie znaa. To byo przyjemne, a zarazem j przeraao.
Nad Wis jesienny zmrok. Dzieci i Mathilde spay na poddaszu. Dorte przycigna
stoek blisko paleniska, eby nie zmarzn i mc skorzysta na robtk, ale teraz miaa
spuszcza oczka, a do tego potrzebowaa wiata.
Syszaa, jak Jakob pogwizdywa, przechodzc pod kuchennym oknem. Zachrzci
wir pod jego cikimi butami i po chwili gospodarz wszed do sieni. Serce Dorte
podskoczyo w piersi. Moe zajrzy do kuchni, zanim pjdzie spa?
Szybko przecigna wczk przez ostatnie oczko i zakoczya robtk. No, to
weniane skarpety gotowe, jutro je sfilcuje, eby byy grube i mocne. Miay by prezentem
dla Jakoba, wic wolaa zrobi je sama, a nie zleca Mathilde.
-Siedzisz tu i robisz na drutach przy tak sabym wietle? spyta, wchodzc do
kuchni.
- Ju skoczyam odpara pogodnie. Poza tym nie zaszkodzi oszczdzi troch
wiec ojowych.
- Moesz zepsu swoje pikne oczy rzek powanie.
- Phi, te co! prychna, starajc si nie pokaza po sobie, jak rado sprawiy jej

te sowa.
- Mam co dla ciebie powiedzia. Ale musisz wsta.
- Co takiego? spytaa i zrobia, jak chcia.
- Najpierw wyjmij szpilki z wosw poprosi i umiechn si chytrze. Poczua si
znw jak moda dziewczyna, kiedy wyjmowaa szpilki i wadaa je do
kieszeni fartucha.
Wczeniej nosia warkocz, ale teraz uznaa, e to ju nie przystoi kobiecie po
trzydziestce. Poza tym

wydawao jej si, e Jakob lubi, kiedy upinaa wosy w ciasny

wze, bo Ragna zawsze si tak czesaa.


Wsun rk do kieszeni i wyj stamtd zielon jedwabn wstk, ktr przewiza
jej wosy.
- Jest jak twoje oczy zauway. Jego donie byy due i poorane od cikiej,
znajomej pracy. Kiedy niechccy dotkn jej piersi, przyszed j dreszcz podania.
- Bardzo dzikuj szepna. Jest cudna, ale nie powiniene Pooy jej palec na
ustach.
- Powinienem. Wstka do wosw to najbardziej niepozorna z rzeczy, ktre mog ci
ofiarowa. Jeste wata duo, duo wicej, Dorte. Moe nawet wicej, ni kiedykolwiek bd
w stanie ci da.
Chciaa zaprotestowa, ale nagle znalaza si w jego ramionach i przywara do niego.
Ramiona Jakoba byy niczym piercie zacinity wok jej plecw, pier jak nagrzana
socem skaa. Pewna, bezpieczna, niewzruszona. Jego broda askotaa j w policzek, kiedy
szepta jej do ucha pikne sowa.
- Moja drobna, liczna Dorte.
Powiedzia moja, piewao podanie, myli stay si niczym skbiona mga, kiedy
zrzucili ubrania na podog.
- A jeli kto przyjdzie? szepna przestraszona, gdy stanli przed sob cakiem
nadzy.
- Nikt nie przyjdzie mrukn ochryple i obj domi jej due piersi. Czy mog
poaowa kady pojedynczy pieg na twoim ciele? spyta.
- Prosz szepna, caa drca.
Jakob sprawia, e znowu czuj si pikna i moda, pomylaa, osuwajc si na
podog. Jego broda askotaa skr, kiedy zamkn usta na brodawce jej piersi.
- Tylko piegi - westchna zdawionym gosem i przycigna go ku sobie. Bkn
co w odpowiedzi, obsypujc gorcymi pocaunkami jej brzuch, ppek i krge

uda.
Due donie Jakoba wlizgny si pod jej poladki i uniosy j ku grze. Nagle
przejrzaa jego zamiary.
- Nie, Jakobie, nie wolno ci tego zrobi szepna, lekko unoszc gow.
- Le spokojnie nakaza. Poczua jego ciepy oddech na swoim onie, a po chwili
jego jzyk, ktry to wnika w ni, to si wysuwa, czua si tak, jakby opuciy j wszystkie
siy nie moga stawi oporu. Opada z powrotem na podog i oddaa si temu, co w niej
wzbierao, coraz bardziej i bardziej, a wreszcie pochona j niepojta rozkosz i wyzwolia
dobrze znane pulsowanie.
Zauwaya, e Jakob znalaz si tu obok i pomylaa, e za chwil mu si
odwzajemni. Zrobi dla niego wszystko, o co j poprosi. Zawsze!

Rozdzia 3
Wczesnym popoudniem Elizabeth postanowia odwiedzi ojca, ktrego nie widziaa
ju kilka dni.
Tu obok szopy na odzie zatrzymaa si i zmruya oczy. Ane wycigna swj may
paluszek i powiedziaa:
- O, dziadek.
Elizabeth poczua, jak dreszcz przebiega jej po plecach. Co byo nie tak i wraenie to
jeszcze si wzmogo, kiedy podesza bliej.
- Co tak siedzisz? spytaa ojca.
Podnis oczy i spojrza na ni. Zauwaya, e dra i mia zamglony wzrok.
- Co, u licha, si dzieje? Zimno ci? zapytaa przestraszona. Nie moesz tak
siedzie. Dlaczego nie pjdziesz do domu?
- Wanie szedem, ale musiaem na chwil przysi i odpocz.
- Chod, odprowadz ci.
- e te musiaem si rozchorowa akurat teraz, kiedy zaczlimy budowa szop na
odzie dla Jakoba wykrztusi Andres sabym gosem. Potrzebuj pienidzy, eby spaci
dug w sklepiku.
- Nie myl o tym teraz powiedziaa Elizabeth. Jutro bdziesz zdrowy. Kiedy weszli
do domu, osun si na krzeso przy stole, ukry twarz w doniach i
poskary si aonie:
- Potwornie boli mnie gowa. I tak mi zimno! Nie pojmuj, co mi jest.
- Po si na chwile. Na pewno za duo dzi pracowae. A zimno ci dlatego, e
siedziae na kamieniach przy brzegu.
- Te co mrukn, ale posusznie pooy si na pryczy i okry kodr.
Brudne naczynia stay jeszcze na stole. Elizabeth nastawia wod, mylc, e powinna
zaja za to Mari. Siostra nie miaa a tylu obowizkw, eby wymigiwa si od zmywania.
Szybko posprztaa, zmya naczynia i wytara st. Zastanawiaa si, czy nie zrobi
ojcu herbaty, eby si rozgrza, gdy usyszaa jk. Podesza do niego i pooya mu do na
czole. Poczua, e jest rozpalony, i si przerazia. Lekko trcia go w rami.
- Tato, syszysz mnie?
Nie odpowiedzia, wic sprbowaa znowu. Tym razem mocniej.
- Prosz ci, powiedz co, tato! Ogarn j obezwadniajcy strach. Co ci jest?
szepna. Zrozpaczona podniosa wzrok i dostrzega przez okno Mari.

- Zaraz wrc, tato, musz na chwil wyj. Nie bj si dodaa szeptem, cho nie
wierzya, by j sysza. Mario! zawoaa. Biegnij szynko do Heimly i sprowad Jakoba.
Powiedz, e ojciec jest chory i eby natychmiast przyszed.
Na drobnej twarzy siostry malowa si strach, kiedy spytaa cienkim gosem:
- Co mu si stao?
- Nie wiem. Popiesz si!
Chciaaby mc powiedzie, e to nic gronego, ale zdawaa sobie spraw, e tak nie
jest, cho nie wiedziaa, co ojcu dolega. Ale moe Jakob bdzie wiedzia. W najgorszym razie
sprowadzi doktora. Nagle przypomniaa sobie, e zostawia Ane sam, i pobiega z powrotem.
Creczka czekaa na ganku.
- Gdzie ciocia Mia? spytaa.
- Zaraz wrci. Wejd do rodka.
- Co si dzieje? zapyta Jakob, wchodzc wielkimi krokami do kuchni. Maria
powiedziaa, e Andres zachorowa.
- On Nie wiem, co mu jest odpara Elizabeth i wskazaa na prycz.
Jakob pochyli si nad chorym, poklepa go lekko po policzku i pooy do na jego
czole.
Co za ulga mc z kim dzieli odpowiedzialno, pomylaa Elizabeth. W tej samej
chwili wbiega Maria, zdyszana i zaczerwieniona.
- Biegam tak szybko, jak tylko mogam oznajmia, z trudem apic oddech, i usiada
na pododze.
- Moja kochana Maryjko zwrcia si do niej Elizabeth. Musisz si jeszcze raz
postara. Moesz?
- Oczywicie, e mog.
- We Ane i id do Heimly. Zostacie tam, a tata si lepiej poczuje. wyprostowaa
si i spojrzaa pytajco na Jakoba.
- Dobrze zgodzi si bezwiednie. Naturalnie. Dorte jest w domu. Znw odwrci
si do Andresa.
Elizabeth przygotowaa dziewczynki.
- Czy tata wyzdrowieje? spytaa Maria, kiedy wychodziy.
- Musimy si o to modli odpara Elizabeth. Nie znalaza innej odpowiedzi.
Dopiero gdy zostali sami, Elizabeth spytaa Jakoba:
- Jak mylisz, co mu jest?
- Nie wiem. Czy skary si na ble?

- Tak, bolaa gowa i kark odpara z wahaniem. Ale ta gorczka Nic z tego nie
rozumiem.
Jakob podrapa si w brod.
- Tak, trudno powiedzie, co mu dolega. Myl, e powinnimy wezwa doktora, i to
szybko.
Elizabeth skrzyowaa rce na piersiach i zacisna donie.
- Rb, co uwaasz, byleby pomogo.
- Sam pojad po lekarza oznajmi stanowczo. Nagle znieruchomia.
- Co si stao? spytaa Elizabeth, zmroona strachem.
Jakob mrukn co, czego nie zrozumiaa, wzi lew rk Andresa i zacz uwanie
si jej przyglda. Szorstkimi palcami wodzi po niej w gr i w d, dokadnie bada rami,
po czym wolno si wyprostowa. Twarz mia bia, a jego oczy wydaway si czarne, kiedy
spojrza na Elizabeth.
- Powiedz mi poprosia ochryple.
- Widziaem to ju kiedy wyjani, umykajc wzrokiem. W Storvaagen, dawno
temu.
- Tak?
- Podejd tu poprosi i wskaza na rami Andresa. Widzisz t prg tutaj?
Przesun kciukiem w gr po wewntrznej stronie ramienia.
- Tak, co to takiego? ya? spytaa Elizabeth. Czua, e dry z zimna, chocia w
pokoju byo ciepo.
- Koczy si tutaj objani dalej Jakob. Rozpi Andresowi koszul i pokaza
redniej wielkoci zgrubienie u nasady szyi.
- Co mu jest? powtrzya Elizabeth. Jej gos zabrzmia cienko i przenikliwie.
- To zakaenie krwi. Zobacz tutaj. Wycign przed siebie do Andresa i pokaza
synowej niewielk rank, ktra ju si zagoia.
Elizabeth patrzya na niego, nic nie rozumiejc, a on mwi dalej:
- Ktrego dnia, gdy pracowalimy przy budowie szopy na odzie, Andres chcia
podnie kamie na brzegu i skaleczy si starym haczykiem na ryby. Wdao si zakaenie i
przedostao si do krwi. Nie jestem lekarzem, ale wiem, e nie ma na to ratunku.
Elizabeth suchaa jego gosw, jakby dochodziy

z bardzo daleka. Wpatrywaa si

w tecia szeroko otwartymi oczami. Nieprawda, pomylaa. Przecie Jakob nie jest doktorem,
nie moe wiedzie, co to takiego, i twierdzi stanowczo, e nic tu nie pomoe. To tylko
niewielka ranka! Sama wiele razy si skaleczya i nigdy od tego nie chorowaa.

- To nieprawa! odezwaa si ze zoci/ - Mojemu ojcu dolega co innego. Bd go


pielgnowa i wyzdrowieje. Polij ktre z dzieci po moje zioa.
- To na nic si nie zda, Elizabeth powiedzia i obj j. Wolabym ci tego nie
mwi, ale jedyne, co moesz teraz zrobi, to zosta przy nim.
- Pu mnie! I skocz z tym bzdurnym gadaniem! sykna. Zbij mu gorczk i na
pewno zaraz poczuje si lepiej. A potem - Nie dokoczya, bo w tym momencie ojciec
zacz si rzuca w konwulsjach.
- Tato, co ci jest? spytaa, miertelnie przeraona. Jakob, przesta! krzykna,
gdy te chwyci chorego i przytrzyma na pryczy. To go boli, nie widzisz?! Zacza bi
tecia po plecach zacinitymi piciami, ale on nie zwraca na ni uwagi.
Kiedy atak, min Jakob powoli si wyprostowa. By spocony i czerwony na twarzy.
- Trzeba go mocno trzyma, Elizabeth. To si jeszcze kilka razy powtrzy wyjani
spokojnie.
- Dlaczego - nie znalaza waciwych sw i zamilka.
- Przygotuj misk z zimn wod, eby go troch ochodzi poleci Jakob.
Wolno podesza do wiadra i nalaa wody do miski. Dobrze, e moga czym si zaj.
Ostronie przemya twarz i szyj ojca; zdawao si, e odczu ulg. Potem usiada obok niego,
wzia go za rk i przemywaa czule, chocia najwyraniej jej nie sysza.
Kiedy nadszed nastpny atak, bya przygotowana, ale mimo to odczuwaa bl,
patrzc, jak ojciec wygina si, dry i jczy. To prawdziwy koszmar, pomylaa. Z trudem
panowaa nad paczem, ktry dawi jej gardo.
- Nie wolno ci paka powiedzia Jakob, gdy atak min. Ze wzgldu na ojca
musisz by teraz silna, Elizabeth. Wiem, e to trudne, ale tak trzeba.
Przekna lin.
- Nie bd krzycze odpara i si wyprostowaa.
- Musz na chwil wyj. Zawoaj, gdyby mnie potrzebowaa rzuci w drzwiach.
- Czy to ju pora poegnania, tato? szepna, kiedy zostali sami. Nie sdziam, e
opucisz nas w taki sposb. Mylaa, e si zestarzejesz i bd si moga tob opiekowa. e
bdziesz zmczony i znuony yciem Ale chyba nie jest ci to sdzone. Gdybym tylko
moga co zrobi, eby tak nie cierpia! Wszystko bym za to daa. Z radoci wziabym na
siebie cz twojego blu. Tato, tak bardzo ci kocham - Poczua pieczenie pod
powiekami, wic szybko zamrugaa, wstrzymujc oddech. Obiecaa Jakobowi, e nie bdzie
paka. Musi by silna.
Nagle Andres rzuci si do tyu. Oczy mia szeroko otwarte, nie mg zapa tchu.

Chciaa zawoa Jakoba, ale nie zdoaa wydoby z siebie gosu. Obezwadniona chwilow
panik, siedziaa nieruchomo i wpatrywaa si w ojca. zaraz si jednak otrzsna. Podoya
mu rk pod kark, eby go podeprze. Dygota potwornie, rce mu dray. Po chwili
konwulsje miny i opad bezwadnie w jej ramionach.
- Czy teraz ci lepiej? spytaa i w tym momencie zrozumiaa, e ojciec ju nigdy jej
nie odpowie. Tato - szepna. Mocno go do siebie przycisna i koysaa powoli. Mj
tato
Ostronie pooya ojca na pryczy i zamkna mu oczy.
- Teraz spotkasz si z mam. I nie zaznasz ju znoju ani godu. Teraz bdzie ci dobrze.
Zauwaya, ze Jakob wrci. Stan na rodku kuchni ze zwieszonymi ramionami.
- Odszed? spyta.
- Tak, teraz bdzie mg odpocz odpowiedziaa Elizabeth i wstaa. W szybie
dostrzega wasne odbicie. Woskowo blada twarz, spocone, potargane wosy. Czuj si
brudna i skrajnie wyczerpana. Miae racj, Jakobie przyznaa. Powinnam si cieszy,
e nie wiedziaa, czyj pogrzeb ujrzaam w swojej wizji. Gdybym wiedziaa, e mego ojca,
pewnie nie udao mi si pozosta przy zdrowych zmysach.
Dugo panowaa cisza. W kocu Jakob spyta:
- Przyprowadzi Dorte?
- Nie, poradz sobie sama. ale gdyby mg zbi dla niego trumn. Deski le pod
dachem szopy na odzie.
- Oczywicie. Wrc zaraz o przenios Andresa.
I wyszed. Zostaa sama. panowaa przytaczajca cisza. Niczym szary, ciki koc.
Elizabeth pomylaa, e ojciec prawie nigdy jej nie przytula ani nie bra na kolana, kiedy bya
dzieckiem, ale miaa pewno, e gdyby teraz mg decydowa, chciaby, eby to ona
przygotowaa jego ciao do pochwku.
Nastawia wod i wyja najadniejsze ubranie, jakie ojciec mia to, ktre wkada
tylko do kocioa. Ostronie umya i ubraa ciao. Kiedy Jakob wrci, wszystko ju byo
gotowe. Musiaa podwiza ojcu brod, bo podoony psaterz nie wystarczy. Andres
walczy ze mierci i jego twarz nosia lady tej walki. Matka miaa szczcie, tak cichutko
zasna, pomylaa Elizabeth. Czy s teraz razem? O czym rozmawiaj? Czy spotkali Jensa i
Ragn? Myl o tym dodaa jej otuchy.
- Pewnie bdzie ci teraz jeszcze trudniej odezwa si Jakob. Ale ty jeste silna,
Elizabeth. Poradzisz sobie.
Dlaczego wszyscy uwaaj, e jestem silna? zastanowia si. oto umiera kto, kogo

kocham, a wszyscy mi mwi, e nie Wilno mi paka, nie wolno okazywa smutku ani tego,
e odczuwam jego brak.
Odwrcia si do Jakoba.
- Po go do trumny powiedziaa i na moment pochylia gow, a potem otworzya
drzwi i cicho wysza z domu.
Po chwili Jakob podszed do niej.
- mamy grb w Heimly rzek.
Chciaa zaprotestowa, powiedzie, e to nie jest konieczne, ale nie miaa siy. Jak
dobrze mc zrzuci cz obowizkw na innych.
- Jutro wyprowadzimy go std. Zajm si tym, a po pogrzebie wszyscy pjd do nas.
Poprosz Dorte, eby przygotowaa styp. Pjdziesz teraz ze mn?
- Nie, przyjd rano. Dzi w nocy zostan z tat i poegnam si z nim.
- Zrobisz, jak zechcesz zgodzi si Jakob i znikn w ciemnoci.
Szare wiato poranka sczyo si ju przez okno, a Elizabeth wci jeszcze siedziaa
przy trumnie ojca. plecy jej zesztywniay, a nogi zdrtwiay od niewygodnej pozycji. Oczy
szczypay j z niewyspania, ale nie uronia ani jednej zy.
Cicho wysza do kuchni. Wtedy usyszaa w sieni kroki i za chwil wesza Maria.
Twarz miaa zapakan, oczy spuchnite.
- Czy to prawda, e tata nie yje? spytaa.
Elizabeth zauwaya, ze siostra bya nieuczesana, a poczochy opady i marszczyy si
na jej chudych nogach.
- Tak, zmar dzi w nocy odpowiedziaa u wycigna rk. Chod do mnie,
Maryjko.
Chwil pniej siostrzyczka znalaza si w jej ramionach. Szczupymi plecami
dziewczynki wstrzsa rozpaczliwy szloch.
- Teraz nie mam ju ani mamy, ani taty kaa. Wszyscy mi umieraj. Elizabeth
pozwolia jej wypaka cay smutek i rozpacz, a potem pogadzia j po
wosach i otara zy.
- Masz mnie i Ane, i wszystkich, ktrzy mieszkaj w Heimly pocieszya j. teraz
ju zawsze bdziesz w Dalen i bd o ciebie dbaa tak samo dobrze jak tata.
Maria przytulia si do piersi siostry

pozwolia si koysa jak mae dziecko.

- Tata by chory mwia dalej Elizabeth. Skaleczy si i zmar z powodu tej rany.
- Ale ja tyle razy si skaleczyam i nie umaram!
- Wiem o tym. Panie Boe, pom mi to wytumaczy dziecku, poprosia w duchu.

Moe Bg chcia, eby tata teraz z mam

i Jensem, i Ragn zacza pewnie.

- I z anioami?
-Mhm, z nimi te. Tam w grze, w niebie, nikt nie jest godny ani si nie smuci, nikt
nie musi pracowa i nie jest zmczony, zawsze wieci soce i jest piknie. Czy ani troch si
nie cieszysz, e tata tam trafi?
- Nie. chc, eby by tutaj razem ze mn. Maria znw si rozpakaa i Elizabeth nie
wiedziaa, jak j pocieszy; nadal j koysaa, a kanie ustao, a drobne dziewczce ciako
cakowicie si uspokoio. Czas leczy rany i w nim caa nadzieje, pomylaa.
Tego dnia niebo byo oowianoszare, a w powietrzu wisiaa mawka. Jakob, tak jak
obieca, wyprowadzi trumn Andresa, piewajc psalm. Kiedy przybija gwodziami wieko,
Elizabeth zamkna oczy i przygarna Mari ku sobie. Ju wczeniej uczestniczya w
podobnej ceremonii, ale tym razem wszystko w pewnym sensie wydawao si jakie
nierzeczywiste.
W dole przy drodze czeka, zaprzony do wozu, ko Jakoba. Skromn trumn
zdobiy wrzosy, ktre nazbieraa Elizabeth. W wyprowadzeniu zwok uczestniczyy rwnie
Dorte, Mathilde i wszystkie dzieci. pieway psalm, ale ich piew brzmia cicho i aonie.
Elizabeth nie bya w stanie piewa, bo na pewno by si rozpakaa.
Nie moga si te skupi na tym, co mwi pastor w kociele, bo cay czas walczya z
paczem. Ojciec by maomwny, ale wiedziaa, jak bardzo je kocha. Teraz i jego zabrako.
Zostay tylko Maria i Ane.
Czy to kara? zastanawiaa si. czy tak chcia w sprawiedliwy Bg, ktry nigdy nie
wybaczy jej tego, co uczynia Leonardowi? Czy to On najpierw sprawi, e ujrzaa orszak
aobny, i kto umrze, a nastpnie przez dugi czas kaza jej y z niewiadomoci, e potem
znienacka uderzy?
Kiedy wierni wstali, Elizabeth zrobia to samo. Gdy zoyli rce do modlitwy Ojcze
nasz, pomodlia si w duchu: Kochan, wszechmogcy Boe. Wiem, ze mier mojego ojca to
kara, ktr na mnie naoye. Ja odebraam ycie czowiekowi, a teraz Ty zabierasz mi tych,
ktrych kocha,. Zabrae ich ju czworo: oboje rodzicw, Jensa i Ragn. Czy jeste ju
zadowolony? Dlaczego nie wemiesz mnie zamiast nich? Czy byaby to zbyt agodna kara,
poniewa o ni prosz? Bagam Ci, oszczd mi kolejnych mierci. Modliam si o
wybaczenie, ale Ty nie chcesz mi wybaczy. Jednak nie zabieraj mi wicej bliskich. Amen.
Staa duej ni inni, nie zwaajc, e niektrzy mieszkacy wsi przygldaj jej si
uwanie.
Twarz Marii nie zdradzaa uczu, kiedy opuszczano trumn do grobu. Elizabeth wzia

siostr za rk i mocno j ucisna. Wtedy dziewczynka podniosa wzrok i szepna:


- Teraz tata znw bdzie mg spa razem z mam.
Tak, pomylaa Elizabeth. Ojciec pi i na pewno jest szczliwy. Pojedyncza za
stoczya si po jej policzku. Moe jednak Bg mimo wszystko jest dobry?
Elizabeth wolaaby, eby na pogrzeb nie przyszo a tylu ludzi, ale zwyczaj
nakazywa, eby zaprosi goci z daleka i bliska. Uwaano bowiem, e im wicej ludzi, tym
wiksz cz oddaje si zmaremu. Przez moment, kiedy wchodzia do siebie, ogarn j
strach, e nie przetrzyma tego dnia.
Gocie podchodzili jeden za drugim, ciskali jej rk i skadali kondolencje. Na pewno
dobrze jej yczyli, wypowiadajc te wszystkie pikne sowa, ale Elizabeth miaa wraenie, e
nie moe oddycha. Wymkna si na poddasze. To tchrzostwo i dziecinne zachowanie,
szepta jaki saby gos w jej duszy. Masz by silna, Elizabeth, tego wszyscy od ciebie
oczekuj. Bd twarda i nie okazuj, co czujesz, inaczej nie przeyjesz.
Wlizgna si do niebieskiego pokoju, jak go nazywali, poniewa ciany byy
pomalowane na niebiesko. Pewnie Jakob kupi za korzystn cen wicej niebieskiego proszku
do farby, pomylaa.
Usiada przy oknie i spojrzaa na dom ojca. ojciec rozumia, e miaa prawo do tego,
eby od czasu do czasu pozwoli sobie na chwil saboci. On i Jens. Nie zawsze wiedzieli,
jak j pocieszy, ale martwili si o ni. Przygldaa si niewielkiemu gospodarstwu. Ciko
tam pracowali przez wiele lat. zbierali kamienie, eby pozyska ziemi uprawn. Kosili traw
i samych stp gry i znosili siano na plecach w d. Byo ciko, ale czerpali z tego rado.
Dobrze byo wiedzie, e to ich wasno. Ojciec spaci ca naleno za gospodarstwo.
Spaca latami, ale cel osign. Przyday si te pienidze, ktre zarobia w Dalsrud. Ojciec
by dumny, e jego gospodarstwo jest spacone.
Przeniosa wzrok na drog, ktra podao mnstwo ludzi. Niektrzy szli pieszo, inni
jechali wozami konnymi. Jeszcze inni pynli odziami przez fiord. Jakob i Darte zajli si
zaproszeniami, bo ona nie bya w stanie. Teraz dom by peen goci, jak si domylaa. eby
nie przynie wstydu sobie i bliskim, powinna zej na d. Podniosa si, lecz nagle
znieruchomiaa. Rozpoznaa mczyzn, ktry wysiada z pierwszego wozu. Serce mocniej
zabio w jej piersi, drc rk przygadzia wosy. To by Kristian Dalsrud.
Zawstydzia si, gdy zdaa sobie spraw, ze odruchowo zerkna w lustro. To nie ma
nic wsplnego z nim, rzeka do siebie, ale wiedziaa, e si oszukuje. Kolana wydaway si
dziwnie mikkie, kiedy schodzia po schodach. Napotkaa wzrok Kristiana, jeszcze zanim
znalaza si na dole.

- Moje kondolencje, Elizabeth. To nieszczcie, ktrego nie potrafi wyrazi sowami


powiedzia z powag.
Elizabeth musiaa kilka razy przekn lin, nim zdoaa mu podzikowa.
- Tak, kto by pomyla, e may haczyk mg spowodowa mier taty. Przecie ojciec
pokonywa tyle przeciwnoci. Tyle lat spdzi na morzu. Pywa ju jako may chopiec.
- Kristian pogadzi ja po ramionach. Jego dotyk by dobry i ciepy.
- Twj ojciec odszed, ale ty masz si kim opiekowa. ycie musi toczy si dalej.
Elizabeth podniosa na niego wzrok. Nagle zapragna przytuli si do jego piersi i
wypaka ogromny, czarny smutek, lecz wysikiem woli ostronie odsuna si od
niego.
- Masz racj. Dzikuj za trosk, to mio z twojej strony. Wejd do rodka i usid
przy stole zaproponowaa, prostujc plecy. Chciaa pj przodem, lecz nieoczekiwanie
chwyci j za rami.
- Elizabeth rzek. Jak ty sobie teraz poradzisz?
- Jako to bdzie odpara i w jednej chwili poczua niepewno. Inne przede mn
te sobie radziy,
Popatrzy jej gboko w oczy. Dugo nie odrywa od niej wzroku.
- Elizabeth, pytam ci po raz drugi: wyjdziesz za mnie? Zanim zdya odpowiedzie,
mwi dalej w wielkim popiechu:
- Zadbam o to, ebycie nigdy nie zaznay biedy. Nigdy!
W gosie Kristiana brzmiao bagalnie, jakiego Elizabeth nigdy wczeniej w nim nie
syszaa. Zwilya wargi czubkiem jzyka i wzia oddech, nim odpara:
- Nie sdz, eby to by odpowiedni moment na podejmowanie takiej decyzji,
Kristianie. To pogrzeb mojego taty.
Spostrzega niepewno w jego oczach i poaowaa, e nie wyrazia tego inaczej.
Przepraszam. To byo niestosowne z mojej strony przyzna i puci jej rami. Nie
powinienem pyta ci dzisiaj. Powinienem
- Przepraszam. To byo niestosowne z mojej strony przyzna i puci jej ramie. Nie
powinienem pyta ci dzisiaj. Powinienem
- Nie przepraszaj przerwaa mu agodnie, zastanawiajc si, co on w niej widzi
ubogiej samotnej kobiecie z dwjk dzieci. On, ktry mg mie kad. Nie zapytaa jednak o
to. Nie moga teraz zadawa takich pyta. Nie wypadao.
- Sprawdziaby mi rado, gdyby si nad tym zastanowia doda. Elizabeth skina
gow, ale nie popatrzya mu w oczy,

- Wjedziemy? spytaa i ruszya przodem. Tym razem jej nie zatrzymywa.

Rozdzia 4
Przez kilka dni Elizabeth odkadaa porzdkowanie rzeczy ojca. cigle wynajdowaa
jakie wymwki, ale w kocu nie moga duej zwleka.
- Jeste pewna, e nie potrzebujesz pomocy? spytaa j Dorte, gdy w popiechu
zajrzaa z Ane do Heimly.
- Tak. Nie jest tego wiele odpara Elizabeth. Urwaa na chwil, lecz zaraz dodaa:
-Nie gniewaj si, ale chciaabym to zrobi sama. kiedy bd przegldaa wszystko, co tata
mia, to - urwaa, bo nie znalaza odpowiednich sw. Dorte i tak na pewno j rozumiaa.
Byabym jednak wdziczna, gdyby Ane moga tu zosta na ten czas, eby mi nie
przeszkadzaa.
- Naturalnie, zajm si ni. Id ju, zimno tu w sieni.
- Dzikuj odpowiedziaa Elizabeth i ruszya w stron domu ojca.
W kuchni uderzy j nieprzyjemny chd. Nigdy przedtem tego nie czua i zrobio jej
si przykro. Stana na rodku izby i trwaa tak przez kilka sekund. W pomieszczeniu
panowa mrok. Pachniao inaczej. Caa kuchnia wydawaa si inna. O wiele ubosza. Mech
poutykany w cianach, rozeschnite deski podogi dlaczego wczeniej tego nie dostrzega?
Gboko zaczerpna powietrza. Drcymi palcami rozpalia ogie w palenisku. Przycupna,
czekajc, a ciepo rozejdzie si po kuchni i zrobi si przytulniej. Wtedy zapalia wiec
ojow i usiada przy stole. Rozejrzaa si dokoa.
Ogarny j wspomnienia. Przypomniaa sobie ten dzie, kiedy matka oznajmia jej, e
dostaa posad w Dalsrud. Siedzieli wtedy przy stole i jedli ryb z ziemniakami. Pamitaa, e
ojciec umilk jej wzroku. Zawsze podporzdkowywa si matce, pomylaa ze smutkiem. Nie
lubi krzyku i ktni. Tutaj wczesnym rankiem marzya o Jensie. Tu siedzia ojciec, kiedy
powiedzia jej, e matka jest chora, i tutaj umar
Otrzsna si ze wspomnie i podesza do kredensu. Talerze i kubki zawinie w
ubrania i zaniesie d Dalen, postanowia. Rozejrzaa si, eby znale jakiej rzeczy ojca. jego
zapach czu byo w caym domu uderzy j mocniej, kiedy otworzya skrzyni z ubraniami.
To, czego nie uda mi si przerobi, wykorzystam na szmaty, pomylaa i wyja spodnie ojca.
wtedy jej spojrzenie pado na niewielkie pudeko na dnie skrzyni. Zdumiona wyja je i
usiada pudeko na dnie skrzyni. Zdumiona wyja je i usiada na brzegu ka. Wpatrywaa
si nie. dlaczego nigdy przedtem nie widziaa tego pudeka?
Nagle ogarno j nieprzyjemne uczucie. Drcymi palcami uniosa wieczko. W
rodku byo tylko kilka papierw. Akt lubu, akt wasnoci domu i par innych dokumentw.

Przejrzaa je, w kocu zosta jeden. Szybko przebiega wzrokiem jego tre, ale dopiero po
chwili zrozumiaa, co zawiera. Czy to mogo by prawd? Musiaa przeczyta dokument
jeszcze raz. Odniosa wraenie, jakby jej krew zamienia si w ld, przez dusz chwil nie
moga si poruszy. To by list zastawny. Ojciec poyczy pienidze od sklepikarza Pedera
Binasena. Osiem talarw.
- Dlaczego to zrobie, tato? Nie mielimy przecie dugw i bylimy z tego tacy
dumni szepna. Usyszaa, jak gorzko zabrzmia jej gos, i natychmiast poaowaa tych
sw. To prawda, e dug przechodzi na nastpne pokolenia i czsto spacano go prze wiele
lat, ale przecie ojciec nie mg wiedzie, e umrze tak szybko. Zawsze si rozlicza, byo to
dla niego spraw honoru.
Nagle Elizabeth uwiadomia sobie sytuacj, w jakiej si znalaza: ojciec nie yje, a
ona z Mari odziedziczyy dug. Zaszumiao jej w uszach, zakrcio si w gowie i zemdlio.
Osiem talarw. To majtek! Zakrya twarz rkami i wstrzymaa oddech. Nie wolno jej paka.
Nie teraz, pniej te Ne. Nigdy! Opucia rce i zrozpaczona wpatrywaa si przed siebie.
- Musz sobie jako poradzi szepna ochrypym gosem.
Nie bardzo jednak potrafia sobie wyobrazi, jak tego dokona. Zwaszcza teraz, kiedy
spada na ni odpowiedzialno za Mari.
Tego dnia nie bya w stanie zrobi w domu ojca nic wicej. Odrtwiaa z rozpaczy
zamkna dom na klucz i wrcia do Heimly. List zastawny ukrya za stanikiem sukni, nie
bardzo wiedzc, dlaczego. Moe eby mie pewno, e nikt go nie znajdzie.
- Jak szybko ci poszo zdumiaa si na jej widok Dorte. W ciepej kuchni wszyscy
domownicy siedzieli przy stole. Na ten widok Elizabeth cisno si serce. Rozmawiali
beztrosko. Maria zachichotaa, gdy Indianne szepna jej co na ucho. Ogie w palenisku,
gagankowe chodniki na pododze, obite drewnem ciany skrajnie odmienna atmosfera od
panujcej w domu, ktry wanie opucia.
- Moe usidziesz z nami? zaproponowa Jakob i podsun jej wolne krzeso.
Elizabeth

poczua, e w odku burczy jej z godu, a zapachy syropu, kawy i chleba

przyjemnie askotay w nozdrza. Mimo to pokrcia gow. Wiedziaa, e nie przeknaby


nawet ksa.
- Jeste pewna? spytaa Dorte.
- Tak, przyszam tylko po dzieci. Mam w domu duo roboty. Odchrzkna i
spojrzaa na Jakoba. Jeeli nie sprawi co to kopotu, chciaabym ci prosi o pomoc przy
uboju byda taty.
Te popatrzy na ni zdumiony.

- A dlaczego chcesz je zaszlachtowa?


Elizabeth poczua, e to upokarzajce sta tak przed nimi wszystkimi i znosi ich
spojrzenia. Ogarn j gniew, e Jakob zada to pytanie.
- Tata mia dug w sklepie, wic musz poprosi Pedera, eby kupi miso. Ale jeli ci
nie pasuje
- Owszem, pasuje, pomog ci, daj mi zna, kiedy mam przyj.
Przy stole zapada cisza. Maria zebraa ostatnie okruszki i wrzucia je do ust. Elizabeth
chwycia j za rami i ponaglia, zawstydzona jej zachowaniem:
- Chod ju!
Dorte wysza za ni do sieni.
- Pomog ci przy uboju zaproponowaa szybko.
- Dzikuj, to mio z twojej strony odpara Elizabeth i lekko ucisna jej rk. Dorte
rozumiaa. Dorte wiedziaa, jak to jest by biednym.
Elizabeth nie marnowaa czasu. Ju nastpnego ranka przeprawia si przez fiord, eby
porozmawia z Pederem. Specjalnie wysza z domu wczeniej, eby w sklepie nie byo
jeszcze zbyt wielu ludzi.
- Pochwalony przywitaa si, ale Peder tylko skin w odpowiedzi, zajty
rozpalaniem ognia w nieduym piecyku.
Dugo jeszcze sta odwrcony do niej plecami, cho drewno ju si palio. Robi to
celowo, pomylaa. Sprawia mu przyjemno, e moe mnie lekceway, ale nie pozwol mu
cieszy si zbyt dugo. Na gos za powiedziaa:
- Tata zacign dug, ktry masz zapisany w zeszycie. Chciaabym go uregulowa. W
tym momencie do sklepu weszo dwch mczyzn. Elizabeth poczua, e serce
zamaro jej w piersi.
- A wic chciaaby spaci dug odezwa si nagle Peder. Jak zamierzasz to
zrobi?
Elizabeth postanowia nie zwraca uwagi na mczyzn.
- Chc zaszlachtowa zwierzta, ktre tata hodowa. Dwie owce i dwie kozy. Peder
zerkn na ni i wcign ze wistem powietrze, po czym spyta:
- A nie mgbym dosta ich ywych?
- trudno byoby przewie je odzi odpara i usyszaa, e jeden z mczyzn si
rozemia. Wiedziaa, e mieje si z Pedera.
Sklepikarz schyli si i wyj zza lady zeszyt. Chce si zemci, pomylaa Elizabeth i
szybko dodaa:

- To powinno pokry dug i zostanie jeszcze troch pienidzy. Peder nie sucha jej,
tylko otworzy zeszyt.
- Miso z Nymark synie z tego, e jest ylaste.
- Dzikuj, syszaam ju to odpara Elizabeth cierpko i odwrcia si plecami. S
inni kupcy.
Peder poczeka, a Elizabeth znajdzie si przy drzwiach, po czym si odezwa.
- Zgoda. Wezm miso i bdziemy kwita.
Chciaa zaprotestowa z powodu niskiej ceny, ale wiedziaa, e nie znajdzie nikogo
innego, kto kupiby tak ilo misa. Musiaa si zgodzi.
- A wic umowa stoi rzeka krtko i zamierzaa wyj, ale znw j zatrzyma.
- Nie zapominaj te, e twj ojciec poyczy rwnie osiem talarw, eby spaci dug
w Storvaagen.
A wic dlatego ojciec zacign poyczk, pomylaa. Bardziej czua, ni widziaa,
utkwione w niej spojrzenia i ogarna j zo. e te Peder mg by tak pody! A ona miaa
o nim takie dobre zdanie, kiedy kupowa sklepik.
- Bez obawy. Na pewno zadbasz o to, ebym nie zapomniaa odpara hardo i w tej
samej chwili przestraszya si tego, co powiedziaa. Szybko wic dodaa: - Dostaniesz te
pienidze za tydzie, liczc od dzisiaj. Potem skina krtko gowa i spokojnie wysza.
Serce walio jej w piersi niczym mot parowy, kiedy z powrotem wsiadaa do odzi. Co
ja najlepszego zrobiam? pomylaa. Przecie nie zdobd takiej sumy w cigu tygodnia!
Jakob

Dorte pomogli jej przy uboju, tak jak obiecali. Niewiele przy tym mwili i

Elizabeth bya im za to wdziczna. Wiedziaa, e dla bogatych dni uboju byy jak wito z
potrawami z krwi, kiebas, puddingiem misnym i innymi smakoykami. Ale tutaj to co
innego. Szlachtowali zwierzta z biedy i sami nie sprbuj nawet ksa.
Kiedy skoczyli, obora zrobia si pusta. Boksy zdaway si drwi z Elizabeth. Zosta
tylko zapach krwi i wntrznoci, pomieszany z zapachem nawozu i siana. Postanowia, e
posprzta tu najszybciej, jak si da, i dobrze zamkna za sob drzwi.
Mija tydzie i Elizabeth musiaa wyruszy do Storvika. Misko skruszao, a ona
zdya zebra siy na to, co j czekao. Najchtniej popynaby sama, ale nie poradziaby
sobie z tak duym adunkiem. Poprosia wic o pomoc tecia.
Jakob wzi swoj d, zaadowa j po brzegi i zasiad do wiose. Odnoga fiordu
nigdy nie wydawaa si Elizabeth tak maa. To z powodu zdenerwowania, uwiadomia sobie.
Peder wyszed im na spotkanie a na brzeg. A wic nas obserwowa, pomylaa
Elizabeth, wycigajc d na ld. Cigna z tak si, a pociemniao jej w oczach, ale

chciaa pokaza, e atwo si nie poddaje. I wiedziaa, e Peder to zauway.


Mimo to, kiedy ju wszystko wyadowali i zosta z Elizabeth sam na sam, nie mg
powstrzyma si od uwagi:
- Nie zapomnij o reszcie dugu.
- Do penego tygodnia brakuje jeszcze jednego dnia uwiadomia zarozumialcowi.
Dotrzymuj obietnic, ju mwia, jutro bdziesz mia pienidze w garci.
Nogi trzsy si pod ni, kiedy schodzia na d ku odzi. Wiele j kosztowao, eby
utrzyma plecy wyprostowane, ale si udao.
- Czy jeszcze czego od ciebie chce? spyta Jakob, zanim odpynli.
- Nie, tylko podzikowa za to, e dobilimy targu skamaa i chwycia za wiosa.
Gdyby tylko moga si zwierzy ze swego kopotu, westchna w duchu. Mocno wiao
i wiatr rozpryskiwa na jej twarzy kropelki sonej wody. Nie wiedziaa, czy to morska
woda, czyracznej zy cieknce po jej policzkach.
Jutro Peder Binasen powinien dosta swoje pienidze. Powinna dotrzyma obietnicy.
Noc upyna jej na niekoczcej si wdrwce po kuchni. Kiedy dziewczynki poszy
spa, odczekaa chwil, a usyszy ich rwny oddech, po czym wstaa, pewna, e i tak nie
zmruy oka. Jak mogaby zasn? Jeli Peder nie dostanie jutro pienidzy, wyle do niej
lensmana. Co prawda nie grozi jej, ale wiedziaa, e ju postpowa tak z innymi. W takich
przypadkach lensman zabiera wszystko, co byo do zarekwirowania, niezalenie od wielkoci
dugu. Zarwno zwierzta, jak i sprzt -

wszystko od chodakw po bielizn i filianki z

utrconymi uszkami.
Pomylaa o ebraczce, wdrujcej od zagrody do zagrody. Zawsze gdy do nich
zapukaa, matka dawaa jej co nieco z ich skromnych zapasw. Zdarzao si, e kobieta
spdzaa u nich noc albo dwie na pododze przy palenisku. Doroli powiadali, e lensman
zabra jej wszystko, co miaa, i teraz ya z tego, co wyebraa.
Elizabeth niewiele wtedy z tego rozumiaa, ale pniej syszaa inne podobne historie.
Wiedziaa, e najgorszy los spotka tych, ktrzy mieli dzieci. Biedne dzieciaki nieraz musiay
biega bez butw lub bez ubrania. Biedakom zabierano narzdzia rolnicze i odzie, tote
eby nie umrze z godu ndzarze tacy musieli i na ebry albo y na cudzej asce.
Elizabeth zdumieway te historie. Wiele z przedmiotw, ktre zabierano dunikom, nie miao
duej wartoci. Czy urzdnicy robili to tylko po to, eby upodli ludzi? eby pokaza, kto ma
wadz?
Na myl o tym, e mogaby straci dom i gospodarstwo, przebieg j zimny dreszcz.
To wasno jej i Jena, ktr powinna odziedziczy Ane.

Napalia dobrze w palenisku, a godziny mijay. Zrobia sobie herbat, ale nie bya w
stanie jej wypi; po kilku ykach dostaa mdoci, wic j wylaa. Usiada na pryczy,
wpatrujc si w okno. Tymczasem zaczo wita i na poddaszu zaczy si budzi
dziewczynki.
Obrzdzia zwierzta w oborze. Kozie chyba co dolega, pomylaa. Nie daa ni kropli
mleka, ale zwierzta o tej porze roku byy takie wychudzone, e to nic dziwnego. Elizabeth
przeniosa od ojca cae siano, lecz musiaa je oszczdza, eby starczyo do lata. Nawet gdyby
zaszlachtowaa wasne zwierzta, nie zdoaaby spaci dugu. A co by im potem pozostao?
Zagodzi si na mier?
Gowa rozbolaa j tak bardzo, e a dostaa mdoci; kady ruch powodowa
dudnienie w okolicy czoa. Wesza do spiarni. Na pkach byo prawie pusto; lea tam tylko
jeden podpomyk, ktry dostaa od Jakoba, i odrobina mki. Starczy na dzie albo dwa, w
kadym razie dla dzieci, stwierdzia i zabraa jedzenie do kuchni.
- Dzisiaj bdzie polewka na wodzie powiedziaa do Marii. Koza nie daa mleka.
- To nic odpara siostra, ale Elizabeth poznaa po jej gosie, ze skamaa.
- Chc mleka zawoaa Ane. I cukier!
- Nie ma mleka oznajmia Elizabeth. I koniec tych wrzaskw. Boli mnie gowa.
Maria nakrya dla trzech osb, ale Elizabeth wymwia si, e nie jest godna z
powodu blu gowy, i przegryza tylko kawaek podpomyka. Miaa nadziej, ze siostra jej
uwierzya. Sprbuj pniej zarzu wdk, moe uda jej si zowi co na obiad. Ostatnio
jednak ryby sabo bray. Maria twierdzia, e znudziy im si robaki, i wolayby co lepszego
na przynt, na przykad ledzie. Elizabeth nie potrafia mia si z tego arciku, bo w domu
nie byo nawet ledzi. Sieci Jensa oddaa Jakobowi, ktrych ich potrzebowa.
Mdoci dokuczay jej coraz bardziej; musiaa nagle wyj i zwymiotowa. Od kilku
dni prawie nie jada, wic zwrcia jedynie kawaki podpomyka zmieszane z ci.
Pozostao ju tylko jedno, pomylaa i zataczajc si, wrcia do domu.
- Mario, pobiegnij do Jakoba i popro go, eby przyszed.
- Czy ma sprowadzi do ciebie doktora? spytaa siostra powanie, a w jej oczach
malowa si strach.
- Nie, powiedz, e jeden z boksw w oborze jest zniszczony. Niech przyjdzie i
zobaczy, czy bdzie mg go naprawi.
Maria ochoczo skina gow.
- Czy mog potem zosta u Indianne? poprosia.
- Tak przytakna Elizabeth bezwiednie. Mylami bya zupenie gdzie indziej.

Staa na rodku kuchni, kiedy przyszed Jakob. Ucieszya si na jego widok.


- Dzie dobry, Elizabeth. Maria mwia, e potrzebujesz pomocy przy naprawie
boksu.
- To by tylko pretekst, eby z tob porozmawia na osobnoci wyjania. Siadaj,
prosz.
Zawaha si, ale usiad. Elizabeth chodzia tam i z powrotem zaciskajc zimne, jakby
pozbawione czucia donie.
- Czy co si stao? spyta Jakob niepewnie i zmarszczy krzaczaste brwi.
- Tak, chyba tak odpara. Zatrzymaa si. Nie jest mi atwo o tym mwi, moesz
mi wierzy.
- Po prostu powiedz, o co chodzi, Elizabeth. Czy nie bylimy dotd przyjacimi i nie
ylimy w zgodzie? spyta z umiechem.
Zawsze lubia ten jego dobry umiech. Dodawa jej odwagi.
- Okazao si, e tata zacign dug u Pedera, eby spaci poyczk w Storvaagen.
Zamilka na moment, eby sprawdzi reakcj Jakoba, ale on tylko patrzy na ni
wyczekujco.
- Znalazam to. Podaa mu papier. By winien osiem talarw, oprcz tego, co Peder
zapisa w zeszycie.
Jakob porusza wargami, czytajc szybko tre dokumentu. Potem podnis wzrok i
rzek spokojnie.
- Nie powinna go za to wini, Elizabeth. Kto ukrad jego sieci, kiedy wypyn na
pow. Musia kupi owe i dlatego poyczy pienidze, prawd mwic, kupi uywane, a
reszt wyda na jedzenie. Wiesz, twj ojciec by dumny, nie chcia niczego od nas przyjc,
wola radzi sobie sam.
Elizabeth przytakna.
- Wiem o tym, te taka jestem. Mie chc zalega z dugiem, ale nie mam pienidzy,
eby zwrci Pederowi.
- Chyba si nie upiera, eby spacia wszystko od razu? spyta Jakob.
- Niestety tak, i to moja wina przyznaa i ciko opada na krzeso. troch si
zagalopowaam ktrego dnia, gdy Peder zachowa si nieadnie. Obiecaam, ze dostanie
pienidze w cigu tygodnia.
- Kiedy to byo? zapyta.
- Dzi mija tydzie.
Mwic to, nie potrafia spojrze teciowi w oczy, tylko wpatrywaa si w deski

podogi. W kuchni zrobio si cicho, tak cicho, e syszaa oddech Jakoba. W kocu podniosa
wzrok.
- Musz ci prosi o poyczk, Jakobie wykrztusia, a jej gos brzmia cienko i obco.
Czua si podle, ebrzc w ten sposb, i obiecaa sobie, e robi to po raz ostatni. Ju nigdy o
nic nie poprosi Jakoba. eby tylko zaatwi t jedn spraw!
Jego milczenie zdawao si wiksz udrk ni proba o poyczk. Prbowaa
wyczyta co w jego oczach, ale one niczego nie zdradzay byy brzowe i ciepe jak
zawsze.
- Nie powiedzia w kocu. Nie poycz ci tych pienidzy.
Odpowied spada na ni jak grom. Elizabeth nie wiedziaa, co robi, i tylko
wpatrywaa si w tecia zaskoczona. Po chwili gwatownie wstaa i rzeka drcym gosem:
- W takim razie przepraszam, e w ogle o tym wspomniaam. Musz ci prosi eby
opuci mj dom. Chc by sama.
- Nie zrozum mnie le, Elizabeth zacz Jakob spokojnie, nawet nie zamierzajc
wsta. Jeeli poyczysz ode mnie te pienidze, nigdy nie bdziesz wolna. Nie przyjaby
ich rwnie w prezencie, jeli dobrze ci znam.
- To prawda, niczego bym nie wzia przyznaa cicho, czujc dawienie w gardle,
ktre roso z kad chwil. Jeeli mnie teraz o co spyta, nie wiem czy dam rad
odpowiedzie, eby si nie rozpaka, pomylaa. Dlatego wstrzymaa oddech, a dawienie
ustao.
- Chciabym kupi gospodarstwo twojego ojca za osiem talarw - zaproponowa ze
zdumienia.
- To za mao odpara. To dom mojego dziecistwa i - Gos jej si zaama i
zamilka.
- Wiem, Elizabeth, ale moemy spisa umow. Jeli przyniesiesz co do pisania, to
zagwarantuj ci na papierze, ze w kadej chwili bdziesz moga odkupi gospodarstwo. I e
nie sprzedam go nikomu innemu oprcz ciebie.
Upyno troch czasu, zanim zrozumiaa sens tych sw. Wtedy jej po policzkach
popyny dugo powstrzymywane zy. Umiechna si, drc, i otara doni mokr twarz.
- Nie ma takiego drugiego jak ty, Jakobie wyznaa.
Kiedy spisali umow, Jakob odczyta na gos jej tre:
Dalen, dwudziestego padziernika 1874 roku
W dniu dzisiejszym Elizabeth Andersdatter- Rask zawara umow z Jakobem
Myranem. Niniejszym wyej wymieniona sprzedaje gospodarstwo ojca za 8 talarw (sownie:

osiem talarw) wyej wymienionemu Kupujcemu.


W umowie zastrzega si, ze Jakob Myran nie ma prawa sprzeda gospodarstwa innej
osobie, lecz ma o nie dba i naleycie je pielgnowa. W przeciwnym razie zapaci
Sprzedajcej kar na pokrycie powstaych szkd. Elizabeth Andersdatter Rask ma prawo
odkupi gospodarstwo w kadym czasie za t sam kwot.
Na koniec przeczyta t cz, ktra Elizabeth podobaa si najbardziej i co sama
wymylia, a Jakob natychmiast zapisa:
Zgodnie z yczeniem Elizabeth w domu moe zamieszka Mathilde Hansdatter, nie
ponoszc adnych opat, i mieszka w nim, dopki Elizabeth nie postanowi inaczej.
Elizabeth Andersdatter- Rask Jakob Myran
- Czy tak bdzie dobrze? spyta i poda jej kartk.
- Tak, przecie podpisaam odpara.
- No, to dobrze tego pilnuj poradzi. Jeeli chcesz, mog si postara o kilku
wiadkw, eby te si podpisali.
- To sprawa midzy tob i mn stwierdzia stanowczo i ucisna teciowi rk na
przypiecztowanie umowy.
- Jeeli pjdziesz ze mn, to od razu dam ci pienidze.
- Dobrze. natychmiast popyn do Pedera postanowia, czujc si nieskoczenie
lekka i szczliwa. Miaa wraenie, jak gdyby na caym wiecie nie byo wicej adnych
zmartwie.
Kiedy przeprawia si przez fiord, nadal wypeniao j uczucie szczcia, sprawa
zawarcia umowy miaa pozosta midzy ni i Jakobem, od razu jednak zaproponowali
Mathilde, eby zamieszkaa w Nymark, nie wdajc si w szczegy.
- Elizabeth nie musi korzysta z dwch domw powiedzia Jakob. Dlaczego
mogaby ci wynaj ten po ojcu, jeli chcesz.
Biedna suca wygldaa tak, jakby si miaa rozpaka.
- Wyrzucacie mnie? spytaa zdawionym gosem.
- Ale skd! Zostaniesz tu, dopki Fredrik bdzie ci potrzebowa, a potem moesz si
przenie do Nymark i tam pracowa dalej jako suca. Jeeli chcesz, oczywicie.
- Ale czym zapac? zmartwia si Mathilde.
- Nie musisz nic paci uspokoia j Elizabeth. Dom nie powinien sta pusty,
dlatego chciaabym, eby o niego dbaa.
Chyba do koca ycia Elizabeth nie zapomni wyrazu twarzy Mathilde, ktra
rozpromienia si w szerokim umiechu, a nastpnie rzucia si jej na szyj i mocno j

uciskaa.
- Jestecie najmilszymi ludmi, jakich znam! zawoaa szczliwa. Potem wzia
Jakoba za rk i dugo ciskaa, rumienic si z radoci i podekscytowania.
Elizabeth nie miaa serca powiedzie dziewczynie, e by moe kiedy jej samej
bdzie potrzebny ten dom. Na razie jednak nie wizaa z nim adnych planw, wic moga to
przemilcze.
Wreszcie d zaszuraa o kamienie na brzegu. Elizabeth szkoda byo czasu na jej
uwizanie, tak bardzo jej si spieszyo, eby odda Pederowi pienidze. W poowie drogi
jednak si zatrzymaa, eby wyrwna oddech. Szybko sprawdzia, czy wosy gadko
uoone pod chustk i czy na spdnicy przypadkiem nie ma plam, po czym spokojnym ju
krokiem pokonaa ostatni odcinek drogi do sklepiku.
Ku jej radoci w rodku byo duo ludzi. Wikszo z nich przysza tu, eby posucha
nowin, jak si domylia, poniewa Peder nie sta za lad. Bez popiechu rozejrzaa si,
polunia chust przy szyi, nastpnie skina gow na prawo i lewo, umiechajc si do
wszystkich. Sklepikarz udawa, e nie zwraca na ni uwagi, ale spostrzega, e ukradkiem na
ni spoglda. Obejrzaa dokadnie par skrzanych butw zimowych, potem przesza dalej,
zerkna na czerpaki do wody i demonstracyjnie wsadzia palec do beczuki z syropem.
- Kupujesz co? spyta Peder opryskliwie.
- Chc najpierw sprawdzi, czy syrop jest dobry, zanim si zdecyduje odpara

umiechem.
Peder poczerwienia.
- Chyba wezm - Woya palec do syropu jeszcze raz, mlasna o pokrcia gow.
Nie, nie dzisiaj.
- W takim razie musz ci prosi, eby wysza i wrcia wtedy, kiedy bdziesz moga
odda mi pienidze, ktre jeste winna.
- Zaraz dostaniesz wszystko co do grosza odpara i utkwia w nim wzrok. Jego
twarz zmienia barw na purpurow, a oczy si rozszerzyy.
- le si czujesz? spytaa niewinnie. Wygldasz jako dziwnie Moe powiniene
usi?
- Dzikuj, postoj rzuci krtko.
Za plecami Elizabeth zrobio si cakiem cicho. Domylia si, e zebrani przysuchuj
si tej rozmowie. To dla nich rozrywka, bd o tym rozmawia we wsi przez wiele lat.
- Prosz mi wypisa pokwitowanie zwrotu pienidzy rzeka. Peder wyj chusteczk
i wytar byszczc ysin.

- Najpierw musz je dosta zada.


Nie odpowiedziaa od razu, lecz wpatrywaa si w niego uporczywie, a musia
umkn wzrokiem.
- Ja dotrzymuj obietnic. Zawsze! oznajmia i wyja sakiewk. mam tu osiem
talarw w srebrze owiadczya gono. Wszystko, co tata od ciebie poyczy, poniewa
ukradziono mu sieci i musia kupi nowe. Wiedziaa, e niepotrzebnie dodaa ostatnie
zdanie, ale sprawio

jej to przyjemno. To dla ojca pewnego rodzaju

zadouczynienie, e wszyscy, ktrzy tu stali, usyszeli, dlaczego musia zacign dug.


Peder burkn co niezrozumiale, po czym wyj kartk, atrament i piro. Elizabeth
przezwyciya pokus, eby si odwrci i popatrze na ludzi stojcych z tyu. Nawet jeli
nie miaa takiej ksikowej wiedzy jak Peder, to na pewno przesza szko ycia. Wiele
przekazali jej rodzice. nauczyli j by dumn i regulowa wasne dugi.
Peder podsun jej kartk i Elizabeth szybko przebiega wzrokiem tekst
pokwitowanie, e spacia ca kwot poyczki z dat i podpisem sklepikarza. Pewn rk
wpisaa swoje nazwisko i podaa Pederowi do.
- Dzikuj i do widzenia powiedziaa bezbarwnie i przecisna si do wyjcia obok
beczuki z syropem. Pamitaa o tym, eby umiecha si promiennie do wszystkich, ktrzy
zebrali si w sklepie. Dobrze byo mc wyj z podniesion gow.
W drodze powrotnej do domu czua si tak zadowolona i szczliwa, e odchylia
gow do tyu i rozemiaa si w gos.
- To by si tacie spodobao!

Zawoaa do mew, ktre fruway w grze. Tak,

pomylaa, najpierw by si przerazi, a potem mia na cae gardo razem z ni. Taki wanie
by.
Wprost rozsadzaa j rado, od razu wic musiaa si ni podzieli z Jakobem, kiedy
wstpia do tecia, eby odebra dziewczynki.
- Szkoda, e go nie widziae rozemiaa si cicho, eby nikt w kuchni jej nie
usysza. Peder poczerwienia jak burak, a oczy wyszy mu z orbit, kiedy pooyam
pienidze na ladzie.
Nagle na powrt spowaniaa i zerkna na Jakoba.
- To dziki tobie mogam to zrobi, Jakobie.
- Nie mwmy o tym odpar z rozwag. Zdobyem przecie porzdne gospodarstwo
doda i zachichota pod nosem.
Nikt inny nie zgodziby si zawrze takiej umowy, pomylaa Elizabeth, wracajc pod
gr do Dalen razem z Ane i Mari. Oby moga mu si kiedy odwdziczy; pokaza, jak

bardzo go ceni!
Rozdzielia dokadnie mk na wieczorn polewk midzy Mari i Ane. Sama tego
dnia zjada niewiele. Na jutrzejsze niadanie dla dzieci prawie nie zostao ju mki, ale bdzie
si tym martwi, gdy przyjdzie pora. Teraz chciaa tylko napawa si radoci, e dug zosta
spacony.

Rozdzia 5
- Id do Obry oznajmia dziewczynkom, kiedy zjady. Przyszykujcie si do spania
dodaa i narzucia roboczy kubrak.
Odwiesia lamp i poczekaa, a oczy przywykn do ciemnoci. Wtedy zauwaya, e
koza ley w boksie. W dwch susach znalaza si obok niej.
- Co ci jest? spytaa i poklepaa zwierz po szyi. Gos jej dra, ale staraa si nie
dopuszcza do siebie strachu. Rozsdek podpowiada jej, e kozie co dolega, lecz mimo to
wstaa i powiedziaa, starajc si, by jej gos zabrzmia dziarsko: - Pewnie po postu jeste
godna. Przyniosa du wizk siana i pooya przed koz, ale zwierz nawet si nie
ruszyo. Tylko nie choruj, poprosia w duchu. Prosz ci! Nie rob tego. Mnie. Dzieciom
Dotkna wymiona kozy. Byo twarde.
Serce w niej zamaro. Cikim krokiem wrcia do domu.
- Ju skoczya? spytaa Maria i spojrzaa na siostr wielkimi oczami.
- Nie, musz zrobi kozie ciepy okad.
- Dlaczego? Jest chora?
- Tak, ma zapalenie wymienia.
W izbie zapada zupenie cisza, a po chwili Maria spytaa znionym, drcym gosem:
- Stracie je?
Elizabeth przypomniaa sobie, e kiedy jedna z owiec zachorowaa na zapalenie
wymienia, kiedy wypdzili owce na pastwiska. Nie zauwayli tego w por i wdaa si
gangrena. Wymi odpado, owca musiaa potwornie cierpie, zanim zdecha. Maria
zapamitaa to, mimo e bya wtedy bardzo maa.
- Naturalne, e go nie straci odpara szybko Elizabeth, szukajc szmat.
- Skd moesz wiedzie?
- Po prostu wiem skamaa ostrym tonem. Ciepy okad z mki i wody na pewno
pomoe dodaa troch agodniej.
- A nie mogaby wyprbowa jakich swoich zi? dopytywaa Maria.
- Nie, to jest najlepsze. Nie znam innego sposobu zapewnia Elizabeth. We Ane i
kadcie si spa.
- Chc mleka! rozpakaa si Ane, a Elizabeth a si serce cisno.
- Nie mamy teraz mleka. Napijcie si wody.
- Nie moesz poyczy troch od Dorte i Jakoba? spytaa Maria ostronie.
- Mog. Pjd do nich jutro rano, ale teraz idcie ju do ka. Obie. Odczekaa, a

znalazy si pod kodr, a potem posza do nich na gr, eby


powiedzie im dobranoc.
- Jeszcze jeste na nas za? zapytaa Maria.
- Nie, nie jestem za, tylko strasznie zmczona. I denerwuj si, e koza jest chora. Ale
zaraz zrobi jej okad. Ciepy roztwr z mki i wod wycignie zapalenie i jutro wszystko
bdzie w porzdku, jestem tego pewna. A teraz pijcie dobrze, jedna i druga. Pocaowaa je
w policzki i zesza na d.
nieatwo byo obwiza kozie wymiona, ale w kocu si udao. Jeeli zwierz poley
teraz spokojnie, to niadaniem dla Marii i Ane. Zuya na okad ca mk, jak miay.
Wrcia do domu i osuna si na podog przy palenisku. Ogie pomg rozluni
napite minie plecw i sprawi, e poczua si senna. Jak to dobrze zamkn oczy i
zapomnie na chwil o wszystkich kopotach, pomylaa. Tylko troch odpocznie i zaraz
pjdzie do obory zobaczy, jak si czuje koza.
Musiaa si zdrzemn, bo wydawao jej si, e obudzi j jaki dwik, ale kiedy
oszoomiona rozejrzaa si dokoa, nic niezwykego nie zauwaya, a w izbie panowaa
zupena cisza. Ogie w palenisku ju dawno zgas. Nogi jej zdrtwiay, plecy zesztywniay.
Bolay. Otrzsna si i szczelnie otulia kubrakiem. Podesza do okna i wyjrzaa na dwr.
Byo ciemno, ale wiedziaa, e to ju ranek. Dziewczynki zaraz si obudz.
Rozpalia w palenisku i upewniona, e ogie dobrze si pali, znw wysza do obory.
Kiedy otwieraa drzwi, przemkna jej przez gow myl: co jest nie tak!
Na szczcie koza wstaa. Elizabeth dotkna jej wymiona i poczua, e zmiko.
Nabraa pewnoci, e zwierz wyzdrowieje.
- Teraz musisz co zje, eby nabraa si szepna i podaa kozie troch siana.
Umiechna si blado, kiedy zwierz chwycio zbami jedzenie. Pamitaj, e twoje
poywne mleko utrzymuje dzieci przy yciu.
Gdzie w tyle gowy znw odezwa si sygna, e co jest nie tak. Nagle uwiadomia
sobie, co to takiego. Kiedy wychodzia z obory wieczorem, zamkna drzwi na haczyk, jak
zwykle. Dzi rano jednak haczyk zwisa luno. Zesztywniaa i poczua, e wosy je jej si
na karku. Szybko wyprostowaa si i rozejrzaa dokoa. Nagle krew jej zastyga w yach, bo
napotkaa dzikie spojrzenie Esaiasa zbiega, ktrego pomoga uj i wsadzi do wizienia.
Jak mu si udao stamtd wydosta? Staa jak sparaliowana i tylko na niego patrzya.
mia si drwico, pochodzc coraz bliej.
- Mylaa, e si mnie pozbya? zarechota. Na pewno si zastanawiasz, jakim
cudem uciekem. Nikomu dotd nie udao si zbiec z wizienia w Kabelvaag. Mnie te, a do

tej pory. Ale naczelnik wizienia postanowi przywie mnie do Christianii, rozumiesz, i
wtedy prysnem.
Rozemia si znowu. Elizabeth miaa tak sucho w ustach, e nie moga przekn
liny.
- Dotrzymaem obietnicy. Powiedziaem, e wrc, eby si zemci. I oto jestem!
Podnis rami i Elizabeth dostrzega bysk ostrza siekiery. A wic taki bdzie mj
koniec, przemkno jej przez myl. Zamkna oczy, przygotowana na to, co miao
nastpi.
Przez kilka sekund byo zupenie cicho, po czym usyszaa wist tu obok ucha, a
potem trzask. Powoli otworzya oczy i ujrzaa siekier wbit w cian. Esaias mia si zym,
piskliwym miechem.
- Mylaa, e si tak atwo wywiniesz? warkn.
Nie bya w stanie odpowiedzie, patrzya tylko na niego nieruchomo, a w jej gowie
koataa jedna myl: jeszcze yj!
Nagle pocign j i rzuci na twarde, mocne udeptane klepisko.
- Dziwka! sykn i splun na ni.
Elizabeth na kilka sekund zamkna oczy, starajc si zebra siy, eby wsta. Wtedy
zamachn si nog. Twarda drewniana podeszwa chodaka trafia j niczym cios paka.
Poczua w boku gorcy, pulsujcy bl i pomylaa, e pewnie ma zamane ebro. Osonia
rk bolce miejsce i jkna cicho.
Esaias znw si rozemia. Moje cierpienie sprawia mu przyjemno, uwiadomia
sobie Elizabeth.
- Czogaj si! rozkaza. Elizabeth ani drgna.
- Czogaj si! powtrzy i kopn j w biodro. Tym razem bya na to przygotowana i
udao jej si zrobi nieznaczny unik, dziki czemu uderzenie mniej zabolao. Nie miaa
odwagi mu si sprzeciwi, wic zacza si czoga. Ten czowiek by szalony; wiedziaa, e
naprawd chce j zabi. Co by si wtedy stao z dziewczynkami, ktre czekay na ni w
domu? pomylaa, czogajc si w kko wrd zwierzcych odchodw. Upokorzenie
wydawao si gorsze ni bl i kopniaki. Zacisna zby, eby si nie rozpaka.
Niespodziewanie Esaias chwyci j za wosy i pocign w gr.
- Jeste sama w domu? spyta i nagle spowania.
- Tak. Miaa nadziej, e nie zwrci uwagi, jak szybko odpowiadaa. Zbyt szybko.
Mylaa tylko o jednym: nie wolno mu si zbliy do dzieci.
- A gdzie jest twoja crka? zapyta, dmuchajc jej prosto w twarz. Poczua ten sam

cuchncy oddech, ktry tak dobrze pamitaa.


- W Heimly odpara. W tym najwikszym gospodarstwie na dole.
Pocign j mocniej za wosy, a musiaa stan na czubkach palcw. Dopiero wtedy
troch popuci.
- Dawaj rce! warkn.
Zrobia, jak kaza, i podaa mu lew rk, praw trzymajc w fadach spdnicy. Woln
doni rozwiza sobie chust przy szyi, chichoczc przy tym piskliwym, nieprzyjemnym
miechem.
- Ale jestem sprytny pochwali siebie. Teraz pjdziemy razem do domu i tam
dopiero ci si dostanie, zanim - urwa, wpatrujc si w ni szeroko otwartymi oczami, po
czym wyszepta ostatnie sowo: - umrzesz!
Elizabeth krzykna z przeraenia, ale zaraz na powrt zagryza zby. Esaias puci jej
wosy, eby zwiza chustk wok jej nadgarstka.
- No, teraz druga rka! rozkaza.
Nadszed czas. Elizabeth zaciskaa do na kamieniu, ktry podniosa z klepiska, kiedy
si czogaa. Zwykle uywaa go do blokowania drzwi, ale teraz ciepy i ciki spoczywa
w jej rce. Szybko obrcia si i z caej siy uderzya. Ne tracia czas, eby sprawdzi, gdzie
tyraa, tylko jednym susem wypada z obory. Usyszaa, e Esaias jkn i pad na ziemi.
Potem jeszcze dobiego j przeklestwo. A zatem yje, pomylaa, ale cios go na chwil
zatrzyma. Tymczasem ona musi ucieka jak najdalej od domu, gdzie zostay dziewczynki,
zanim ten dra pogna za ni.
Pobiega w stron rumowiska skalnego. Moe uda jej si ukry midzy wielkimi
gazami, w kadym razie na jaki czas. Wolaa teraz nie myle, co bdzie pniej.
Najwaniejsze, eby ratowa siebie i dziewczynki.
Kilka dni temu spad nieg, ale deszcz ju go stopi. Tak bym chciaa, eby wita
byy biae, powiedziaa wtedy Maria, a ona zgodzia si z siostr. Teraz dzikowaa Bogu, e
oczyci ziemi, bo nie byo wida adnych ladw.
Spodziewaa si, e usyszy za sob oddech Esaiasa i lada chwila poczuje jego tward
rk na ramieniu, ale poza wasnym przypieszonym oddechem nie syszaa nic. Szybko
obejrzaa si przez rami i stwierdzia, e bandyta nie pobieg za ni. Ulga, ktrej na moment
doznaa, przesza w lodowaty strach. A jeli Esaia wtargn do domu? Albo moe dzieci
wyszy na podwrze i je zobaczy? Zastanowia si, czy nie powinna zawrci i ostronie
podej do zagrody, eby sprawdzi, czy ten szaleniec tam jest. A jeeli si zaczai, eby j
zapa? Postanowia, ze zaryzykuje ze wzgldu na dzieci.

Niepewnie zacza wraca. Chodaki z kadym krokiem zapady si w mokr ziemi i


nabieray wody. Poczochy cakiem przemoky. Elizabeth trzsa si z zimna; baa si, e
dugo tak nie wytrzyma. Podniosa oczy i wtedy go zobaczya. Zataczajc si, wyszed zza
obory, opar o cian, jak gdyby chcia zebra siy, i ruszy w jej stron. Na moment
znieruchomia e strachu; nie sdzia, e Esaias potrafi tak szybko si porusza. Pochylony,
rzuci si przed siebie, nie odrywajc od niej wzroku. Mia tylko jeden cel: zabi j!
Elizabeth byskawicznie si odwrcia, zebraa spdnic i pobiega tak szybko, jak
tylko nogi zdoay j unie. Przeskakiwa przez pagrki, strumyki i kamienie, a znalaza si
w niewielkiej kotlinie. Wiedziaa, e na chwil znikna Esaiasowi z oczu. Ktrdy bdzie
bliej do rumowiska: na prawo czy na lewo? Musiaa szybko wybra. Pobiega w lewo i
pokonaa jeszcze kawaek. Nagle zgubia jeden z chodakw. Zostaw, niech ley
podpowiada jej wewntrzny gos. Nie rb tego, bo Esaias go znajdzie i wpadnie na lad. Poza
tym jeszcze przemokniesz i zmarzniesz podpowiada inny. Wiedziaa, e jeli wrci to but,
straci drogocenne sekundy, ale czy miaa inny wybr? Rzucia si z powrotem i wsuna
chodak na nog. Wtedy zobaczya Esaiasa, ktry wyoni si zza wzgrza. Rozemia si
ochryple, z triumfem, i rzuci za ni.
Jake si rni od biblijnego patriarchy Izajasza, ktrego nosi imi, pomylaa. By
morderc, besti przepenion dz zemsty. Elizabeth brakowao w pucach powietrza, a bl
w boku pali jak ogie. Jeszcze troch. Zosta jeszcze kawaeczek, zaraz dobiegniesz do
rumowiska i odpoczniesz, pocieszaa si. Wytrzymaj ze wzgldu na dziewczynki!
nakazywaa sobie. Wpada z impetem midzy skay, nie patrzc, gdzie stawiaa stopy.
Skrcia kostk, kiedy polizgna si na liskim kamieniu, i otara kolano. Ale to nie miao
znaczenia, bo nareszcie bya u celu. Ukryje si midzy gazami, przynajmniej na jaki czas.
Trzeba wyrwna oddech, pomylaa. Znalaza niewielk rozpadlin w skale i
wcisna si w ni tak gboko, jak tylko moga. Woda ciekaa z nagiej skay i ze sabym
odgosem plump spadaa na ziemi. Elizabeth przez moment zatrwoya si, e Esaias
usyszy to, spojrzy w t stron i znajdzie j. Zaraz jednak odrzucia t myl. Ostronie
ucisna ebra. Bolay, ale chyba nie byy zamane, bo przecie nie mogaby si rusza.
Oddychaa ju troch spokojniej, ale gardo wci miaa suche jak piach
Wycigna jzyk

wcigna do ust kilka kropel wody. Kapanie ustao. Jeli

przeladowca znalaz si w pobliu i nasuchiwa, naga cisza moga zwrci jego uwag. W
tym momencie Elizabeth usyszaa toczcy si kamie, zastyga w bezruchu i zamienia si w
such. Wiatr szumia, jaka mewa zaskrzeczaa, krople kapay w kau, poza tym byo cicho.
Poczua, e jej misnie nieco si rozluniy. Chciaa napi si wicej, gdy nagle

dobieg j gony miech Esaiasa. Nie potrafia oceni, z jak daleka dochodzi, bo wrd
gazw nioso si echo.
- Widz ci, Elizabeth, moesz ju wyj! zawoa. Sowa odbijay si midzy
skalnymi blokami.
Wstrzymaa oddech i czekaa, a Esaiad si pokae, ale si nie pojawi prbuje mnie
tylko oszuka, pomylaa i bezgonie wypucia powietrze z ust. Wtedy znowu rykn:
- Albo wyjdziesz dobrowolnie, albo usid tu i bd na ciebie czeka! Sama wybieraj,
mam duo czasu.
Czy naprawd wie, gdzie jestem? pomylaa w panice. To do niego podobne, e
bdzie kaza mi czeka w nieskoczono, ale jeli sdzi, ze dobrowolnie si poddam, to
bardzo si myli. Nie wyjd, nawet gdybym musiaa tkwi tu tak dugi, a porosn mchem!
To postanowienie pomogo jej odzyska nieco odwagi. Serce si uspokoio. Wok
panowaa zowieszcza cisza. Gdzie on by? Co knu? Cisza niepokoia Elizabeth, ale zarazem
wzmagaa jej ciekawo. Kusio j, eby wyjrze z kryjwki.
Nie miaa pojcia, jak dugo ju tak staa, ale nogi jej zdrtwiay i bola kady misie.
Gdyby tylko znalazo si tu troch miejsca, eby usi na chwil albo chocia zmieni
pozycj, pomylaa, prbujc si nieco obrci. Ale szczelina bya wska i pozwalaa jedynie
wbi si w ni klinem.
Nagle Elizabeth ponownie usyszaa gos Esaiasa; zdawao jej si, e tym razem
rozleg si bliej.
- Elizabeth przekonywa przymilnie. Wyjd, nie zrobi ci nic zego, uwierz mi.
Przecie artowaem!
Miaa ochot krzykn co w odpowiedzi, ale zacisna usta. Pewnie tylko na to
czeka, eby si ujawnia. Chcia j wybawi, sprowokowa, eby pokazaa, gdzie jest.
- No, dalej, Elizabeth ponagli j, a jego gos brzmia bardziej niecierpliwie. Nie
doprowadzaj mnie do szay. Daem ci szans, eby wysza dobrowolnie. Nie powinna jej
marnowa.
Czyby gos Esaiasa faktycznie coraz bardziej si zblia. Czy to strach pata jej figla?
Jej zmysy si wyostrzyy. Nie, to tylko echo, zaraz jednak umilko.
Kiedy bya dzieckiem, czsto bawia si w rumowisku. Rodzice przestrzegali j, eby
trzymaa si z daleka od tego miejsca, bo zamieszkuje je huldra. Ale ona ich nie suchaa. Nie
baa si huldry, bo nigdy nie zrobia jej nic zego. Teraz dziecinne zabawy na co si
przyday, pomylaa. Znaa tu kady kamie, kady zakamarek. A Esaias nie.
Niespodziewanie znalaz si tu obok jej kryjwki. Kurczowo trzyma trzonek

siekiery. Gdyby si nieco obrci. Zauwayby j. Cofna si i z caej siy przywara plecami
do zimnej skay, mocno zagryzajc warg. Nie miaa std adnej drogi ucieczki.
Bicie serca tak mocno dudnio jej w uszach, e baa si, i usyszy je Esaias. On
jednak nadal patrzy przed siebie, potem zerkn w prawo i podpatrywa si po
przetuszczonych wosach. Zamkna oczy, czujc, jak woda spywajca po skale
cieknie pod jej ubranie. Id, prosz ci, bagaa w duchu.
Kiedy na powrt ostronie otworzya oczy, zobaczya, e usiad na kamieniu i opar
przedramiona na kolanach. Jkna z rozpaczy, lecz natychmiast zacisna usta. Chwaa Bogu,
wygldaa na to, e nie sysza jej jku. Nadal siedzia w tym samym miejscu i rozglda si
nerwowo.
Zmarza. Przemoknita, dygotaa z zimna i nie moga nad tym zapanowa. Szczkaa
zbami i powoli opuszczay j siy i odwaga. Jeeli ten szaleniec zraz std nie pjdzie, to
jestem zgubiona, pomylaa. W tej samej chwili wsta powoli, zmruy oczy, a utworzyy
dwie wskie szparki, i niepiesznie ruszy dalej.
Elizabeth delikatnie wypucia powietrze.
- Dziki Ci, dobry Boe wyszeptaa bezgonie. Wiedziaa, e musi si std
wydosta, i to szybko. Przecisna si do otworu i ostronie wyjrzaa. Esaiasa nigdzie nie byo
wida. Czym prdzej wymkna si z kryjwki, bezszelestnie usza kawaek i schowaa si za
najbliszym gazem. Syszaa, jak jej przeladowca przeklina o zorzeczy. Z miejsca, w
ktrym przycupna, widziaa szczelin, ktr dopiero co opucia. Esaias podszed tam,
zajrza do rodka i przeszed tu obok niej. Znalaz si tak blisko, e mogaby go dotkn.
Jeszcze raz podzikowaa Bogu, e pozwoli jej opuci skaln szczelin.
Cigle si przemieszczaa; kilka razy chowaa si w tym samym miejscu, jeli Esaias
ju je sprawdza. Po pewnym czasie, ku swej rozpaczy, zauwaya, e szaleniec przesta
panowa nad tym, gdzie szuka, a gdzie nie.
Przez cay czas krzycza, grozi, co jej zrobi, kiedy j dopadnie, to znw przekonywa,
ze tylko artowa, potem namawia j, eby wysza, bo chce z ni jedynie porozmawia.
Znalaza miejsce, gdzie mech by gruby i mikki, ale mokry. Woda wlewaa si do
rodka chodakw, moczc stopy, ktre dawno ju straciy czucie. Jak dugo to ju trwa?
zastanowia si Elizabeth. Z pewnoci kilka godzin. To by znaczyo, e Ane

i Maria od

dawna s same. Czy szukay jej w oborze? Czy zorientoway si, e co si stao? Pewnie
odchodziy od zmysw ze strachu, kiedy zauwayy, e jej nie ma.
Musi wrci do nich do domu, zanim zaczn jej szuka, pomylaa w panice. A co
bdzie, jeli dotr na rumowisko?

Struchlaa na sam myl o tym, kolana si pod ni ugiy i wyday dziwne mikkie.
Staraa si myle logicznie. Najpierw powinna niepostrzeenie wydosta si std, pobiec do
domu i zaprowadzi dziewczynki w bezpieczne miejsce. musi je wysa do Heimly, jeeli
bdzie na to czas. Nic wicej na razie nie moga zaplanowa.
Wyostrzya wszystkie zmysy do granic. Sprbowaa si podnie, ale zbyt dugi
siedziaa w jednej pozycji i obolae ciao nie chciao jej sucha. Przy kadym ruchu
przeszywa j bl, miaa ochot zrezygnowa. Przeyam gorsze chwile, upomniaa siebie
surowo, przypominajc sobie napa Leonarda. Tym razem rwnie sobie poradz Uda mi
si. mina jednak dobra chwila, zanim nabraa wiary w siebie. Ku swej radoci stwierdzia.
e powoli odzyskuje siy. Tak, uda jej si. musi si uda!
Wci nasuchujc, ostronie wyjrzaa zza kamienia. Nie zauwaya Esaiasa w
pobliu, wic szybko wymkna si z kryjwki. Z kadym krokiem chlupotao jej w
chodakach, ale kamienie byy tak liskie, e wolaa nie ryzykowa i nie stpa po nich.
zwinnie jak kot przemykaa midzy kamiennymi blokami. Zbliaa si do koca rumowiska,
niedugo bdzie miaa gdzie si ukry. Pozostao ju tylko liczy na to, e Pan jeszcze nie
wezwie jej do siebie.
Zaniepokoio j, e od kilku minut nie syszaa ani wdziaa Esaiasa. Wolaaby
wiedzie, gdzie jest jej przeladowca. Teraz by moe on j obserwowa. Wzdrygna si na
sam myl o tym.
Dotara do skraju rumowiska. Przed ni rozcigaa si otwarta przestrze. Elizabeth
wiedziaa, ze to, co przeya midzy kamiennymi gazami, byo niczym w porwnaniu z tym,
co j teraz czekao. Gboko wcigna powietrze, zwilya usta i zebraa si biegiem do
domu. Biega tak dugo, a jej oddech przeszed w ochrypy wist. Nogi same przeskakiway
przez kaue, pagrki i kamienie. Kiedy spady jej chodaki, ledwie zwrcia na to uwag. Nie
miaa nawet sekundy do stracenia. Musiaa dotrze do domu, eby ratowa dzieci.
Nagle potkna si o korze i upada jak duga. Zaparo jej dech; mino troch czasu,
zanim zdoaa si pozbiera. Oszoomiona i pprzytomna obejrzaa si przez rami. Przeszy
j lodowaty strach, kiedy zobaczya, e Esaias biegnie za ni. Nadal trzyma w rku siekier.
Czyby jednak miaa zgin od jego ciosu, tak jak si wczeniej obawiaa?
- Nie szepna zdesperowana. Nie, prosz, oszczd mnie!
Znalaza si w otwartym polu sama na sam z morderc i pozostao jej tylko jedno:
biec, ile si w nogach.
Przebiega przez wzgrze. Nabraa wicej odwagi, kiedy zobaczya dom daleko w
dole. Oby tylko dzieci byy w rodku! Dobry Boe, spraw, eby byy w domu i ebym nie

musiaa ich szuka!


Z grki atwiej byo biec i Elizabeth jakby dostaa skrzyde, ale Esaias by szybszy.
okie za okciem coraz bardziej si zblia. Zdawao jej si, e czuje na karku jego oddech,
jego brudne rce wycigajce si ku niej. Zauwaya, e drzwi domu s zamknite, drzwi do
obory take. Pewnie Maria wysza i je zamkna. Ale gdzie jest teraz. A co z Ane?
Jeszcze tylko kilka krokw i bdzie w obejciu. Tam przynajmniej znajdzie co do
obrony, pocieszya si. w tym momencie poczua rce przesuwajce si po jej plecach i
zacza krzycze ze strachu. Oprawca zapa j za warkocz i pocign do tyu. Upada na
niego.
Zdawao si, jakby czas si zatrzyma. Zobaczya uniesione rami i bysk ostrza
siekiery na tle szarego nieba. Zaraz spotkam si z tymi, ktrych straciam, przebiego jej przez
myl, nagle jednak poczua, e Esaias j puszcza, potem usyszaa guchy omot, a nastpnie
czyj jk. Nie moga si zorientowa, co si stao. jej ciao odmawiao posuszestwa, staa
jak sparaliowana, starajc si ze wszystkich si utrzyma na nogach.
Jaki gos dotar do jej wiadomoci. Nieskoczenie wolno odwrcia si o zobaczya,
e Esaias ley na ziemi w nienaturalnie wykrconej pozycji. Siekier nadal trzyma w doni, a
z jego gowy pyna krew. Dlaczego si nie rusza?
- Elizabeth!
Poniosa wzrok i spojrzaa prosto w czarne oczy Kristiana. Podszed do niej, obj
silnymi ramionami i przytuli. Jego zapach i ciepo sprawiy, e umys Elizabeth bardzo
powoli znw zacz funkcjonowa.
- Co ty tu robisz? wykrztusia, dygocc, przy jego piersi. I dlaczego on tak ley?
- Wszystko bdzie dobrze zapewni Kristian. On nie yje i ju nie zrobi ci
krzywdy.
Czyby Esaias naprawd by martwy? Czy to Kristian go zabi? Niemoliwe. Nie
yczya swemu przeladowcy mierci, ale
- Gdzie s dzieci spytaa nagle i wyrwaa si z ramion Kristiana.
- Nie denerwuj si, s w Heimly wyjani i powid j za sob w stron domu.
Pozwolia mu si zaprowadzi do kuchni i posusznie usiada przy stole. Kristian dooy
torfu do paleniska i co do niej mwi ale rozumiaa tylko pojedyncze sowa. Odnosia
wraenie, jakby miaa w gowie gst, szar kasz.
- Co one tam robi? zapytaa cicho.
Uklkn przed ni i zacz jej zdejmowa mokre buty i poczochy. Zobaczya, e
jedna jej noga krwawi, a stopy s czerwone z zimna.

- Zeszy na d i powiedziay, e ci nie ma tumaczy spokojnie i ponownie obj j


ramieniem. Akurat wtedy przyjechaem. Jakob natychmiast poszed ci szuka.
Zdawao jej si, e jego sowa nie maj adnego logicznego zwizku, lecz z tego, co
mwi, zrozumiaa jedno: dziewczynki byy bezpieczne. Ona te nie musiaa si ju ba.
Napicie zaczo ustpowa. Ciepo ognia rozgrzewao jej przemarznite ciao i powoli
wypeniao j spokojem.
- Czy zrobi ci co zego? usyszaa pytanie Kristiana.
- Nie - odpara z wahaniem. Kopn mnie, ale chyba nic mi nie jest. Uciekaa, mu
i ukryam si na rumowisku. Pobieg za mn Tkwiam tam, bojc si nawet oddycha, ale
w kocu musiaam wraca do domu, do dzieci, a wtedy Tak, reszt ju wiesz. Nigdy wicej
mnie nie opuszczaj, Kristianie poprosia i przytulia si do niego. Zosta ze mn na
zawsze.
Odchyli si lekko do tyu i zajrza jej w oczy.
- Przyjechaem, eby si dowiedzie, czy wreszcie si zdecydowaa. Czy teraz czy
zgodzisz si wyj za mnie?
- Tak! odpara z przekonaniem.
- Nie chcesz jeszcze troch zaczeka, eby to przemyle? Moe zgodzia si dlatego,
e jeste przeraona i?
- Nie, dugo to rozwaaam i nareszcie podjam decyzj. Chc by z tob, Kristianie,
do koca ycia.
Niczego nie bya tak pewna jak tego. Na kilka sekund zamkna oczy.
- Ten, ktry ley przed domem - podja z wahaniem. Wrci, eby si zemci za
to, e pomogam go wsadzi d wizienia. Nazywa si Esaias.
- Cii - szepn Kristian czule. Pniej opowiesz mi t histori, tutaj albo u Jakoba.
Ju po wszystkim, Elizabeth. Nikt ci wicej nie skrzywdzi. Zadbam o to.
Chciaa mu podzikowa, ale nie bya w stanie. Tak wiele myli nie dawao jej
spokoju, tyle si zdarzyo, miaa w gowie mtlik.
- Poradzisz sobie sama przez chwil? spyta.
- Dokd idziesz?
- Musz zgosi lensmanowi, co si stao, i opowiedzie o tym we wsi. Ale mog
poprosi Dorte, eby do ciebie przysza.
- Nie trzeba, dam sobie rad. Id ju odpara, ale nie bya pewna, czy tego chciaa.
Nie mam jednak wyboru, pomylaa, patrzc, jak Kristian znika w drzwiach.
Kiedy zostaa sama, wybuchna paczem. Najpierw po jej policzku potoczya si

jedna za, ktr otara wierzchem doni, potem pojawiy si nastpne. W kocu czua ju tylko
pustk. Wyczerpana, osuna si na podog, podcigna kolana pod brod i obja nogi
rkami.
Siedziaa tak, gdy przysza Dorte. Przyjacika bez sowa otoczya j ramionami i
koysaa niczym dziecko.
- Ju dobrze, moja droga. Ju nie musisz si ba przemawiaa spokojnie. Jej ciepy
gos i zapach myda domowej roboty nigdy przedtem nie daway takiego poczucia
bezpieczestwa jak teraz, stwierdzia Elizabeth.
Pniej Dorte nagrzaa wody do mycia, zdja z niej mokre ubranie i opatrzya rany,
nie zadajc ani jednego pytania. Jakie to przyjemne, pomylaa Elizabeth i z ochot poddaa
si wszystkim zabiegom. Wreszcie Dorte pocielia prycz i kazaa przyjacice si przespa.
Elizabeth nie protestowaa i po chwili zasna twardym snem.
Obudzia si kilka godzin pniej i oszoomiona rozejrzaa si dokoa. Napotkaa
wzrok Kristiana. Wspomnienia niedawnych przey odyy z ogromn si.
- Co z dziemi? spytaa i chciaa wsta, ale Kristian delikatnie, lecz stanowczo
popchn j z powrotem na poduszk.
- W Heimly dobrze si nimi zaopiekowano powiedzia uspokajajco. Dowiedziay
si ju, co si stao, ale znaj tylko uproszczon wersj doda.
Elizabeth przygldaa si belkom pod sufitem. Najchtniej sama by opowiedziaa
dziewczynkom o swej szaleczej ucieczce przed Esaiasem, ale moe i dobrze, e j to
omino. Potrzebowaa odpoczynku i czasu na poukadanie myli, zanim si zobaczy z Ane i
Mari.
- A co znim z Esaiasem?
- By tutaj lensman. Wszystko zaatwione. Zaatwione. Tak prosto to okreli,
pomylaa. Moe chcia jej oszczdzi
przykroci?
- I co powiedzia?
- Opowiedziaem mu wszystko, co si wydarzyo odpar Kristian. Lensman zna t
spraw od pocztku, wic nie potrzebowa twoich wyjanie.
To dobrze, stwierdzia w duchu. Nie wiedziaa, czy byaby w stanie o tym mwi. Na
pewno jeszcze nie teraz. A Kristiana szanowano we wsi; potrafi rozmawia z urzdnikami,
by moe troch zatuszowa spraw, pomylaa. Podskoczya przestraszona, syszc czyje
kroki w sieni.
- Spokojnie, to tylko Dorte idzie do obory wyjani, jak gdyby czyta w jej mylach.

twoja koza wraca do zdrowia.


Elizabeth zwina si w kbek pod kocem i odetchna z ulg. Dziewczynki maj si
dobrze, koza bdzie zdrowa, lensman ju tu by chyba nie ma sprawy, ktrej Kristian nie
potrafiby zaatwi.
- Elizabeth odezwa si i pogadzi j po policzku. Naprawd chcesz zosta moj
on?
- Mwi to, co myl, i dotrzymuj danego sowa odpara. Zabrzmiao to do
sucho, wic zaraz dodaa agodniej: - Kocham ci, Kristianie.
Dawno nikomu tego nie mwia. Takich sw nie rozdaje si na prawo i lewo, ot tak
sobie. A Kristian faktycznie by jej dogi i pragna spdzi z nim reszt ycia. Pocaowa j w
czoo.
- Jeste moim najwikszym szczciem, Elizabeth, i nigdy nie poaujesz swojego
wyboru.
Zapada cisza. Dorte wysza jaki czas temu i Elizabeth syszaa, jak ostronie
zamykaa za sob drzwi.
- Musz ju jecha do domu powiedzia Kristian. - Ale wrc w pitek, eby was
zabra do siebie. Dobrze? Zdysz wszystko przygotowa? Uwaam, e najlepiej dla was
bdzie, jeeli pojedziecie ze mn do Dalsrud najszybciej, jak to moliwe.
Dzi jest poniedziaek, uwiadomia sobie. Gdyby mnie poprosi, ebym wyjechaa z
nim natychmiast, nie zawahaabym si ani chwili.
- Dobrze odpara zdecydowanie. Bdziemy gotowe na pitek.
Pogadzi j po wosach, pocaowa w policzek, wsta troch niezdecydowany i
wyszed powoli.
Chwil pniej Elizabeth usiada na pryczy i wyjrzaa przez okno. Zacz pada nieg.
Due patki okryway krajobraz cienkim biaym dywanem. Wkrtce znikn na zawsze lady
po tym, co si wydarzyo. Ale ta historia pozostanie w jej duszy i bdzie dawaa o sobie zna.
By moe za wiele lat nastpne pokolenia bd sobie o tym opowiada, pomylaa. Opada
ciko na poduszk. Teraz musi odpocz i nabra si.

Rozdzia 6
Kristian cmokn i ko ruszy kusem. nieg pada coraz gciej, wic chcia jak
najszybciej dotrze do domu. Gdyby mg, od razu zabraby Elizabeth z dziemi do Dalsrud.
Rozumia jednak, e najpierw musiaa uporzdkowa sporo spraw. I by moe przede
wszystkim potrzebowaa czasu, eby odzyska spokj i doj do siebie po tak dramatycznym
przeyciu.
Zadra na wspomnienie tego, co si jej przydarzyo. Jadc do niej z wizyt, wstpi
najpierw do Heimly, eby zapyta, czy mgby zostawi konia. Tam dowiedzia si od
Jakoba, e Ane i Maria przybiegy miertelnie przeraone, bo Elizabeth znikna.
Dziewczynki czekay w domu bardzo dugo, potem wyszy na podwrze i co jaki czas
nawoyway jej, ale ona nie odpowiadaa. Nie pamita dokadnie, co wtedy pomyla. Pewnie
uzna, e to jakie nieporozumienie, e Elizabeth na pewno jest w oborze albo tylko posza po
wod Ale Jakob by powanie zaniepokojony, a jego niepokj udzieli si i jemu.
Jakob pobieg w jedn stron, a on pojecha konno do Dalen, liczc, e Elizabeth lada
chwila si pojawi. Przeszuka cae gospodarstwo i zrozumia, naprawd co si stao.
Wanie wychodzi z chaty, kiedy jego oczom ukaza si straszliwy widok. Nigdy jeszcze nie
ba si jak w tamtej chwili, kiedy w mczyzna zamachn si siekier na Elizabeth.
Nie mia pojcia, skd wzi kamie, pamita tylko, e chwil pniej napastnik lea
martwy u jego stp. Zamordowa czowieka!
Lensman uzna, e to bya obrona konieczna, i w zasadzie mia racj. Mimo to myl o
zabjstwie nie dawaa Krisianowi spokoju.
Usiowa otrzsn si z nieprzejezdnego uczucia. ycie musi toczy si dalej, nie ma
innego wyboru. Nikt, nawet Bg, nie mg go wini za to morderstwo, tumaczy sobie.
Naturalnie, ludzie bd gadali, ale on zadba o to, eby suba i ssiedzi usyszeli o mierci
Esaiasa od niego samego. Tak bdzie najlepiej.
Kristian przypieszy i wbieg na podwrze. Kristian postanowi, e najpierw oznajmi
w domu radosn nowin, a kiedy odpocznie i zje, opowie reszt.
Zwoa wszystkich mieszkacw Dalsrud, odchrzkn, przecign domi po
wosach i zacz:
- Mam wam do zakomunikowania pewn wiadomo.
- Przesun wzrokiem po zebranych i zauway, e Nikoline si zaczerwienia. To z
pewnoci z powodu gorca od pieca, uzna. Zamierzam oeni si z Elizabeth! Zrobio si
zupenie cicho. Po chwili Gurine spytaa ostronie:

- Z Elizabeth Andersdatter? T, ktr bya tu suc?


- Tak. Przyjedzie do nas w pitek, a zaraz po witach odbdzie si nasz lub.
Ustalilimy termin na pierwsz niedziel po Wigilii. Kiedy wypowiedzia te sowa,
uwiadomi sobie, e waciwie nie rozmawia o tym jeszcze z Elizabeth.
Helene od razu podesza do niego i ucisna mu rk.
- Wszystkiego najlepszego! Tak si ciesz. Pomyle tylko, e Elizabeth Wprost nie
mog uwierzy, e to prawda. Jestem taka szczliwa! rozemiaa si, a jej oczy rozbysy.
Kristian poczu, jak serce bije mu ze szczcia. Postanowi troch poczeka z
opowieci o caej reszcie, nie chcia psu tej chwili.
Potem podszed Ole, ukoni si i take pogratulowa Kristianowi. Gurine musiaa
najpierw otrze oczy rbkiem fartucha, zanim powiedziaa:
- Wszystkiego najlepszego! To naprawd bardzo szczliwy dzie. Elizabeth bdzie
dobr on.
Kristian umiechn si, przyjmujc yczenia. Potem oznajmi, e musi co zaatwi w
kantorze, i po cichu si wycofa, eby mie troch czasu dla siebie. Nie zauway zimnego
spojrzenia Nikoline ani zbielaych kostek jej doni, ktre z wciekoci zacisna na blacie
stou.
Elizabeth obudzia si raptownie. Czyby syszaa jaki dwik? Z bijcym sercem
uniosa si na okciu i nasuchiwaa. W domu byo zupenie cicho. Niemal za cicho,
pomylaa, wpatrujc si w ciemny jak noc pokj. ramiona zaczy j bole z napicia, a
wreszcie uspokoia si i uznaa, e jednak jej si zdawao. Opada z powrotem na poduszk i
odetchna z ulg. Noce s pene dwikw, ktrych nie sycha w cigu dnia. Po niedawnym
zdarzeniu budzia si co noc albo z powodu zego snu, albo dlatego, e syszaa w domu
jakie odgosy.
To ostatnia noc, ktr spdzam w tym domu, pomylaa. To smutne i przyjemne
zarazem. Mieszkaa tu razem z Jensem, z tym miejscem wizao si tyle wspomnie.
Przesuna si odrobin i jkna cicho, b przeszy j bl w ebrach. Po kopniaku zostay
jeszcze zielone i niebieskie sice, ale na pewno niedugo znikn. Z kadym dniem byo coraz
lepiej.
Mylami powdrowaa ku Dorte. Ona pierwsza dowiedziaa si o planowanym slubie.
- Z Kristianem Dalsrudem? spytaa i spojrzaa na ni oszoomiona.
- Zaskoczyo ci, e taki mczyzna mi si owiadczy? spytaa Elizabeth wprost i
umiechna si nieznacznie.
Dorte si zaczerwienia.

- Nie o to chodzi. Po prostu to si stao tak nagle- odpowiedziaa z umiechem i


spojrzaa ciepo na przyjacik. naturalnie, ycz ci wszystkiego najlepszego, Elizabeth. W
Dalsrud nie zaznasz biedy, to pewne.
- Kristian dwa razy prosi mnie o rk wyznaa Elizabeth i take si zarumienia.
Teraz przyjecha, eby si dowiedzie, jaka jest moja odpowied, i to uratowao mi ycie. ale
nie dlatego si zgodziam. Dugo si nad tym zastanawiaam i doszam do wniosku, e nie jest
mi obojtny, Dorte. Jestem moda, lecz nie sdziam, e po mierci Jensa mogabym si
jeszcze w kim zakocha. Chyba nigdy nie pogodz si z tym, e odszed na zawsze. Ale teraz
moje serce bije dla Kristiana. Na pewno i mnie, i dzieciom bdzie z nim dobrze.
- Ciesz si razem z tob, Elizabeth zapewnia Dorte i poklepaa j po rce. A teraz
odpoczywaj, eby nabraa si.
Ale ju nastpnego dnia Elizabeth bya na nogach. Jako usysza nowin od Dorte i
wylewnie jej pogratulowa.
- Bdzie nam smutno, kiedy wyjedziesz powiedzia. Wszystkie ssiednie
gospodarstwa opustoszay.
- Niedugo pewnie Mathilde przeniesie si do domu taty odpara. Poza tym nie
wyprowadzam si a tak daleko, bymy nie mogli si od czasu do czasu odwiedza.
Skin gow i zamilk. Elizabeth wiedziaa, e to tylko puste sowa i e midzy
kolejnymi odwiedzinami bd mijay miesice.
Na szczcie Jakob i Dorte nie powiedzieli nic Marii, wic Elizabeth sama moga j
poinformowa o lubie.
- Wyjdziesz za m za Kristiana? spytaa siostra, marszczc brwi. Przeprowadzi
si tu do nas, do Dalen?
- Nie, to my w pitek pojedziemy do Dalsrud i zostaniemy tam ju na zawsze.
- Ja te?
- Oczywicie, zamieszkasz z nami! Jeste moj Maryjk i wszdzie, gdzie pojad,
zabior ci ze sob. Nigdy o tym nie zapominaj.
Maria miaa mnstwo pyta. Dopytywaa, jakie s tam suce, jak wyglda dom, ile
maj zwierzt i co jedz. Syszaa ju nieraz, jeli Elizabeth opowiadaa o tym gospodarstwie,
ale teraz chciaa wiedzie wicej.
- Nie, tam nie objadaj si samymi ciastkami i syropem wyjania Elizabeth. Ale
maj dosy jedzenia i nigdy nie bdziesz godna. Zamilka na chwil i dodaa: - Sama
zobaczysz, jak dotrzemy na miejsce. to ju niedugo.
Dorte i Mathilde nakazay starszym dzieciom pilnowa modszych, a same uday si

do Dalen, eby pomc w myciu cian i sufitu. Elizabeth zaja si w tym czasie pakowaniem
swego skromnego dobytku.
- Zostawi tu wszystkie sprzty oznajmia, gdy skrzynia bya pena. Te rzeczy
nale do tego domu. Ktrego dnia stan si wasnoci Ane dodaa cicho.
Elizabeth pooya si na boku i pogadzia dziewczynki po gwkach. Tak, ktrego
dnia Dalen bdzie naleao do Ane, pomylaa, a Maria odziedziczy gospodarstwo ojca, bo
ona sama zrzeknie si prawa do Nymark. Ale zostao jeszcze duo czasu i nie zamierza sobie
zaprzta o tym myli. Teraz pewnie zdobdzie osiem talarw, potrzebne, eby odzyska
prawo wasnoci.
Wcigna zapach jedwabistych wosw Ane, ktra leaa bliej. Dobrze byo mie
obie dziewczynki przy sobie w podwjnym ku. Ciekawe, czy bd mogy tak sypia w
Dalsrud? Ona i Kristian, oczywicie, na razie musz spa osobno. Nagle uwiadomia sobie,
e nie rozmawiali jeszcze o terminie lubu. Moe midzy witami a Nowym Rokiem? Musi
porozmawia o tym z Kristianem, gdy tylko zostan sami. To troch dziwne, e nikt o to nie
pyta, ale pewne ich gowy zaprztao co cakiem innego.
Ane zacza si wciera, wycigna swoje drobne ciako i potara oczy.
- Pjdziemy do Mojej Pusi? mrukna sennie. Elizabeth rozemiaa si cicho.
- Cii. Nie obud Marii szepna. Pamitasz jeszcze tego kotka, ktrego dostaa w
Dalsrud?
- Mhm. Ciocia Mia te dostanie jednego?
- Nie wiem, czy zostao ich wicej odpara Elizabeth. Ale moe czasem bdziesz
moga poyczy jej swojego?
- Tak! Ciocia Mia, obud si! zawoaa nagle Ane i potrzsna Mari. Chcesz
poyczy Moj Pusi?
Maria skrzywia si w odpowiedzi i nakrya baranin gow. Trzeba czego wicej,
eby poderwa j rano na nogi, pomylaa Elizabeth z umiechem. Siostra zawsze miaa
kopoty z rannym wstawaniem, chyba e skusio j co wyjtkowego. Ju jednak po chwili
spod okrycia wysuna si jej potargana gowa.
- Dzisiaj przeprowadzimy si do Dalsrud powiedziaa.
- Tak, dzisiaj wyjedamy potwierdzia Elizabeth bez zajknicia.
Przyjecha po nie Kristian i nadszed czas, eby poegna si z mieszkacami Heimly.
- Zamknam na grze drzwi na klucz, ale zabij, prosz, okna gwodziami, bo
pnocny wiatr moe narobi szkd. Poza tym zwierzta dostay je i
- Rozumiem przerwaa jej Dorte z umiechem. Bd miay dobra opiek, nie

obawiaj si, sprowadz je na d do swojej obory.


Elizabeth przytakna. Umwiy si, e Dorte zaopiekuje si jej owc i koz w zamian
za ich wen i mleko. A na wiosn sprowadz zwierzta do Dalsrud.
- Nie znosz poegna rzeka Dorte.
- Wiem potwierdzia Elizabeth, ktra czua podobnie. Musicie przyjecha na nasze
wesele. Przyl wam zaproszenie.
Dorte skina gow.
- A waciwie kiedy zamierzacie si pobra? Elizabeth zaniemwia. Oblaa si
rumiecem. Kristian odchrzkn, spojrza na ni i oznajmi:
- Sdz, e midzy Boym Narodzeniem a Nowym Rokiem. W pierwsz niedziel po
Wigilii.
Elizabeth umiechna si do niego. A wic mylimy podobnie, stwierdzia w duchu.
Wymienili ostatnie uciski, a potem wsiedli do wozu.
Kristian zabra baranice i derki, eby nie zmarzli.
W milczeniu jechali przez wie i patrzyli, jak wszystko, co znane im i drogie, zostaje z
tyu. Maria odwrcia si i dugo spogldaa na oddalajce si gospodarstwa . Jak gdyby
chciaa si z nimi poegna, pomylaa Elizabeth.
W kocu Kristian rozadowa smutny nastrj.
- Czy ktra z was lubi naleniki? spyta.
- A co to takiego? zdziwia si Maria. Elizabeth poczua si zakopotana. Sama kilka
razy jada naleniki, kiedy suya w Dalsrud, ale tam, skd pochodzia, nie jadao si ich na
co dzie.
Kristian uda, e nie zauway jej zmieszania, i wyjani spokojnie:
- To takie paskie, cienkie ciasto, ktre posypuje si cukrem. Albo smaruje si
demem.
- Cukier i dem lubi stwierdzia Maria.
- Ja te potwierdzia Ane.
Maria zacza mwi o tym, co lubi, a Kristian obieca, e w Dalsrud wszystko
dostanie.
- Ale nie pierwszego dnia zastrzeg i spojrza na Elizabeth rozemianymi oczami.
Dziewczynki nie posiaday si z zachwytu, lecz Elizabeth poczua si troch nieswojo.
Kristian z pewnoci mia dobre intencje, ale jej taka rozmowa z przypominaa tylko,
jak bardzo s biedne.
To prawda, pomylaa. Jestem biedna i wychodz za m za bogatego czowieka. Nie

ma powodu, eby to ukrywa. Ale kocham Kristiana, a on kocha mnie i to jest najwaniejsze.
Maria wyrwaa j z zamylenia.
- Ciekawe, e Ane bya w Dalsrud ju dwa razy, chocia jest taka maa, a ja jeszcze
nigdy.
- Nie jestem maa! krzykna Ane ze zoci. Jestem Taaja dua! dodaa i
wycigna w gr mae rczki.
- Tak, jeste strasznie wielka bkna Maria.
- Nie denerwujesz si, e zmieniasz szko? spyta Kristian. Maria stanowczo
pokrcia gow.
- Nie. martwi si tylko tym, ze tak dugo nie zobacz Indianne i Olava. Elizabeth
wstrzymaa oddech z napicia. Baa si wczeniej wspomnie siostrze o
nowej szkole, a Dlasrud byo za daleko, eby Maria moga nadal chodzi do starej.
- Jaki jest nauczyciel? zapytaa Kristiana.
- To sympatyczny starszy pan, ktry uczy od wielu lat odpar. Pracowa w tej
szkole ju wtedy, gdy ja do niej chodziem.
Elizabeth odniosa wraenie, e Marii jakby ulyo. Jej take kamie spad z serca,
obie wiedziay, e nauczyciele to nie zawsze sympatyczni ludzie.
Elizabeth czua si dziwnie, kiedy wz skrci na dziedziniec i jej oczom ukaza si
duy dom. Uwiadomia sobie, e tym razem nie przybywa tu jako suca, i wypeni j bogi
spokj.
W kuchennym oknie uchylia si firanka i pokazaa si twarz Helene. Elizabeth
pomachaa do przyjaciki, a potem wysadzia dzieci z wozu.
- Moe pjd po Olego, eby ci pomg rozpakowa baga zaproponowaa
Kristianowi.
- Pjd z wami odpar i uwiza konia.
Helene krzykna z radoci, kiedy weszli do przestronnego korytarza.
- Tak bardzo czekaam i cieszyam si na wasz przyjazd! wyznaa i zarzucia
Elizabeth rce na szyj.
- No, zachowuj si, jak przystoi zwrcia jej uwag Gurine i si rozemiaa. Podaa
rk Elizabeth i dygna lekko.
- Ale moja droga Gurine umiechna si Elizabeth przecie dobrze si znamy,
nie bd taka oficjalna.
- Pragn wam pogratulowa i powita was w Dalsrud. Ju nie jeste suc, lecz
pani tego domu.

- Nie opowiadaj gupstw odpara Elizabeth z umiechem i poklepaa kuchark po


rce. Wiedziaa, e musi min troch czasu, nim ta starsza kobieta przyzwyczai si do zmian.
W adnym razie jednak nie zgodzi si, e Gurine traktowaa j jak krlow. Bdzie musiaa
porozmawia z ni na osobnoci.
Przyszed Ole i znikn razem z Kristianem. Helene i Gurine zajy si
dziewczynkami. Dopiero po chwili Elizabeth zauwaya Nikoline, ktra staa nieco z tyu.
- No, to znowu si spotykamy zagadna Elizabeth niepewnie. Teraz bd tu
mieszka i mam nadziej, e bdziemy si nawzajem dobrze traktowa.
- Mylisz moe, e jeste teraz wielk pani, co? spytaa suca gosem drcym ze
zoci, mruc oczy.
- Wcale tak nie myl odpara Elizabeth szczerze. Ale chciaabym, ebymy
mogy
- Czasem chcesz zbyt wiele, Elizabeth przerwaa jej Nikoline i spojrzaa na ni
nienawistnie.
Elizabeth poczua, e zrobio jej si zimno.
Rozdzia 7
Elizabeth z trudem przekna lin i mocno zacisna zby. Dzieci s w pobliu,
upomniaa siebie. Nie wolno jej powiedzie nic, czego pniej mogaby aowa. Bdzie
przecie mieszka z Nikoline pod jednym dachem, poza tym to dla wszystkich nowa sytuacja,
e stanie si teraz pani domu.
Zatrzymaa si przy tym okreleniu. Pani domu. Pani Dalsrud. Musiaa przyzna, e
troch j przeraaa nowa rola.
Gboko wcigna powietrze i umiechna si bezbarwnie, kiedy podesza do niej
Helene.
- Poka wam pokj na poddaszu. Nieproszona wzia Elizabeth za rk i ruszya
przodem po schodach.
- Ty, Elizabeth, dostaniesz ten, ktry miaa ostatnio oznajmia, gdy dotary na gr.
- Dzieci mog spa razem ze mn zaproponowaa Elizabeth. W ku jest dosy
miejsca.
- Co ty opowiadasz! umiechna si Helene. Ten pokj zosta urzdzony dla matki
Kristiana, kiedy wesza do rodziny. No i tu mieszkaa. To znaczy, zanim wysza za ojca
Kristiana. Potem by tu pokj gocinny. Dugo sta zamknity wyjania i otworzya drzwi.
Dlaczego nie zauwayam tych drzwi, kiedy byam tu ostatnio? zastanowia si
Elizabeth, idc za Helene. Moe dlatego, e byo ciemno, a moje myli zajte byy czym

innym?
- Tutaj mog spa Ane i Maria. Co o tym mylisz, Mario? spytaa Helene. Maria z
otwartymi ustami rozgldaa si po sypialni, po czym pogadzia ostronie
brzeg ka.
- Tu jest cudnie wykrztusia wreszcie. Nigdy jeszcze nie widziaam czego tak
piknego. Obiecuj, e niczego nie zniszcz.
Helene zachichotaa.
- Jestem tego pewna, Mario. To przecie teraz twj dom dodaa. A te drzwi
prowadz do pokoju Kristiana powiedziaa i wskazaa na drugie wejcie.
Elizabeth obserwowaa dziewczynki, ktre z naboestwem poruszay si po pokoju i
z szeroko otwartymi oczami przyglday si po pokoju i z szeroko otwartymi oczami
przyglday si kom, na ktrych leay szydekowe narzuty, zasonom wykoczonym
falbankami i koronkowym obrusom. Jeszcze niedawno nie miay pojcia, e co takiego w
ogle istnieje, a teraz stanie si to czci ich codziennoci.
- Kristian opowiada nam o tym, co si stao w Dalen zagadna Helene z powag.
Jeli dobrze zrozumiaam, to uratowa ci ycie?
- Tak odpara Elizabeth krtko. Nie wiedziaa, co jeszcze mogaby powiedzie. To
byo straszne dodaa w kocu. Ale nie mam ochoty o tym mwi, po prostu chciaabym
zapomnie. W ten sposb rwnie Maria szybciej upora si z tym koszmarnym przeyciem.
- Biedactwa! Gdyby jednak chciaa kiedy pogada o tym, to wiesz, gdzie mnie
znale.
- Dzikuj, jak to dobrze, e mam ciebie, Helene.
Czy nie mogaby zosta pokojwk? Potrzebuj twojego towarzystwa.
- Kto musi zajmowa si obor i cik robot w kuchni odrzeka Helene spokojnie.
- Moemy zatrudni inn suc.
- Nie potrzeba dwch pokojwek, Elizabeth.
- W takim razie moecie si zamieni z Nikoline. Chyba mog teraz decydowa o
takich sprawach?
- Tak, wiem, ale tego wanie nie powinna zmienia stwierdzia Helene i ucisna
jej rk. Nich zostanie tak, jak jest.
- Dlaczego? spytaa Elizabeth.
Helene nie zdya odpowiedzie, bo usyszay kroki na schodach.
- Przynielimy skrzyni z twoimi rzeczami oznajmi Kristian.
- Gdzie j postawi? zapyta Ole i rozejrza si dokoa.

- Tam, przy cianie odpara Elizabeth i wskazaa miejsce. Helene bezszelestnie


wycofaa si z sypialni, a Ole zaraz pody za ni.
- W obu pokojach wstawiem szafy, ebycie mia gdzie rozwiesi swoje sukienki
oznajmi Kristian.
Elizabeth zagryza warg i zerkna na imponujco duy mebel. Jedne drzwi szafy
otworzyy si i dostrzega w rodku ogromne lustro.
- To mio z twojej strony, Kristianie, ale nie mam tylu rzeczy do wieszania
zauwaya niemiao.
Podszed do niej i uj jej twarz w swoje donie.
- I ty, i obie dziewczynki dostaniecie tyle sukien, e niedugo nie bd si mieci w
szafach obieca i pocaowa j w czoo i w nos.
Elizabeth poczua si zakopotana.
- Nie to miaam na myli mrukna.
- Musisz si po prostu przyzwyczai do tego, e bd ci rozpieszcza rzek z
umiechem.
Wyswobodzia si z jego ramion, bo zobaczya, e Ane i Maria stoj w drzwiach i
przygldaj im si.
- Wyprbowaymy ka owiadczya Maria. Ale najpierw zdjymy buty. To
najlepszy sennik na wiecie!
Elizabeth stumia miech. Siostra Spa do tej pory na sienniku. Nie wiedziaa, e te
materace nie s wypchane sianem.
- Niedugo bdzie obiad oznajmi Kristian. Bdzie zupa na misie. Lubicie to?
spyta dziewczynki, a one skwapliwie skiny gowami.
- A ciasto z cukrem i demem? spytaa Ane.
- Te bdzie. Gdy tylko zjemy obiad, poprosz Gurine, eby zrobia naleniki
obieca Kristian.
Maria i Ane otworzyy szeroko oczy. Zupa na misie i naleniki! Czy moe by co
lepszego?
- Mogybymy zje w kuchni zauwaya Elizabeth, kiedy chwil pniej siedziay
w salonie i czekay, a Helene i Nikoline nakryj do stou.
- Nie. od dzi bdziesz jada razem ze mn w salonie postanowi Kristian. W
kuchni jadaj suce i parobcy. Poza tym do suby nale wszystkie prace w domu. Ty nie
bdziesz si tym zajmowaa.
Elizabeth spojrzaa na niego z niedowierzaniem. Czyby wyobraa sobie, e jako jego

ona spdzi reszt ycia bezczynnie? Wygldao jednak na to, e nie artowa, musiaa wic
spyta:
- Chyba nie mwie powanie, Kristianie?
- Jak najbardziej.
- W takim razie trzeba bdzie to zmieni, bo zamierza sprzta i gotowa, a take
jada z innymi, jeeli tak si zoy.
- Pragn tylko twojego dobra, Elizabeth.
- Pozwl mi wic pracowa, bo ja - Chciaa powiedzie co jeszcze, ale wanie
wesza Nikoline.
- Przepraszam, moe wypijecie przed obiadem filiank kawy lub herbaty? spytaa.
Kristian pokrci gow, a Elizabeth umiechna si ostronie i odpara:
- Nie, dzikujemy, Nikoline.
Pokojwka wbia w ni wzrok i Elizabeth a si wzdrygna, dostrzega w nim
bowiem jedynie wrogo i chd. Zerkna na Kristiana, ale on niczego nie zauway, bo
przekomarza si z dziemi. To ja staram si by mia, pomylaa rozalona, a spotyka si z
tak niechci.
- Elizabeth zwrci si do niej nagle Kristian. Zaprosiem na

lub moj kuzynk

z Bergen. Chyba nie masz mi za ze, e ustaliem dat, nie pytajc ci wczeniej o zdanie?
- Nie, nic nie szkodzi, ale co by powiedzia na to, ebymy troch przesunli termin i
pobrali si po Nowym Roku?
Spojrza na ni, nie rozumiejc.
- Jeeli uraziem ci, mwic, e nie bdziesz miaa w domu nic do roboty, to
przepraszam. Naturalnie, moesz robi, co chcesz.
Umiechna si blado.
- Nie, nie o to chodzi. Pomylaam tylko, e suba potrzebuje czasu, eby si do mnie
przyzwyczai.
- A dlaczego, u licha, mielibymy jej dawa na to czas?
Nie wiedziaa, co odpowiedzie. Kristian nie widzia zimnych spojrze Nikoline ani
nie sysza jej sarkastycznych uwag w korytarzu. Pocieraa plam, ktr zauwaya na
spdnicy, zerkna na dziewczynki, bawice si na niedwiedziej skrze.
- Do wesela trzeba przygotowa sporo rzeczy odpara

z wahaniem. Uwaam, e

suce maj i tak duo pracy przed witami. Chyba nie powinnimy obcia ich
dodatkowo szykowaniem przyjcia weselnego.
Popatrzy na ni badawczo.

- Mylaem, e bd miay mnie pracy, jeeli urzdzimy wszystko razem. Poza tym
chciabym, eby jak najszybciej zostaa moj on. A ty nie?
Dostrzega rozczarowanie na jego twarzy i poczua si zakopotana.
- Oczywicie, e chc, Kristianie. Poczekajmy jeszcze dzie lub dwa, zanim
zdecydujemy.
Skin nieznacznie gow.
- Dobrze, jeeli tak chcesz odpar cicho.
W jadalni dobrze napalono w piecu, lecz mimo to Elizabeth przeszed zimny dreszcz,
kiedy spojrzaa na nakryty st: biay lniany obrus, srebra i lnice wieczniki.
Tu wanie siedzia Leonard cztery lata temu. Podesza do niego, eby poda obiad.
Jaka bya dumna, e jej przypado to w udziale! Tego dnia zastpia Nikoline, ktra pooya
si do ka, mwic, ze jest chora. Teraz miaa wraenie, jakby kto cofn czas. Leonard
mocno ja wtedy chwyci z poladek, jakby nigdy nic.
- Zasuya na wiksz pensj, Lise powiedzia.
- Elizabeth poprawia go zaskoczona i zapewnia, e jej pensja jest wystarczajca.
By niej wyranie zadowolony. Spyta o jej rodzin i czy nie chciaaby kilu dodatkowych dni
wolnych na Boe Narodzenie. Wwczas zakrcio si jej w gowie ze szczcia. Teraz
przypomniaa sobie, e tuszcz cieka mu po brodzie, i si wzdrygna.
- Na pewno dojdziemy do porozumienia, ty i ja, Elizabeth. Jeeli zapracujesz,
dostaniesz kilka dni wolnych oznajmi. Nie wiedziaa, co mia na myli. Nie rozumiaa
wtedy, e powinna mie si przed nim na bacznoci. Dlatego przeya szok, kiedy poszed za
ni i wzi j si.
- Nie usidziesz przy stole? spyta Kristian. Wygldasz, jakby bdzia mylami w
cakiem innym wiecie.
Drc, wcigna powietrze.
- Jestem troch oszoomiona tym przepychem odpara niepewnie. Umiechn si
zadowolony.
- Nakrylimy bardziej uroczycie, bo to pierwszy dzie waszego pobytu w Dalsrud.
Maria wzia do rki srebrn yk i stwierdzia ze zdumieniem:
- Jest taka sama jak ta, ktrej Ragna uywaa w Heimly, kiedy wyprawiaa wielkie
przyjcie.
Elizabeth wzia od niej yk i pooya z powrotem na stole.
- Nie bdziemy tym jady na co dzie zadecydowa. Od jutra jadamy w kuchni.
Nikoline podesza zwinnie z dua waz w rkach. Najpierw zbliya si do Tristana i

nalaa mu parujcego rosou.


- Mam nadziej, e bdzie ci smakowao rzeka sodko i dygna. - Z pewnoci
odpar.
Elizabeth obserwowaa pokojwk, jak obesza st i zacza nalewa od niej. Nagle
jakby kto szepn jej do ucha, eby uwaaa. Szybko odsuna si na bok. W tej samej chwili
Nikoline trcia jej talerz i wylaa wrzc zup.
Elizabeth poderwaa si z krzesa. Kristian take wsta.
Nikoline zasonia usta rk i zawoaa, udajc zdumienie:
- Co, do diaska, Elizabeth, wywrcia talerz!
W oczach jednak nie udao jej si ukry wyrazu triumfu. Elizabeth spojrzaa na
Kristiana. Zauwaya, e niczego si nie domyli.
- Czy nic ci si nie stao? spyta.
- Nie, nic odpara drcym gosem. Wszystko wylao si na podog, ale niewiele
brakowao, ebym si poparzya.
Podszed i obejrza j.
- Jak to si stao? spyta przeraony.
- Nie mam pojcia odpara Elizabeth i zerkna na Nikoline. Zimny dreszcz
przebieg jej po plecach, kiedy zobaczya na twarzy sucej zoliwy umiech.
- Nikoline, posprztaj to, a my sami nalejemy sobie zupy rzeka stanowczo.
Zauwaya, ze pokojwka chciaa zaprotestowa, wic dodaa, przykuwajc j wzrokiem:
- Powiedziaam posprztaj i chyba nie musz powtarza. Kiedy Nikoline wysza,
Elizabeth zwrcia si do Kristiana:
- Zmieniam zdanie, pobierzemy si zaraz po Boym Narodzeniu.

Rozdzia 8
Pachnie jeszcze jak w domu, pomylaa Elizabeth i wcigna zapach swej sukni
lubnej, po czym woya j przez gow. W domu, powtrzya w duchu. To ju nie tam w
grze, w Dalen, ale tutaj, w Dalsrud. Minie jeszcze troch czasu, zanim si do tego
przyzwyczai. Obrcia si dokoa i krytycznie obejrzaa w duym stronie lustrze po
wewntrznej stronie drzwi szafy. Suknia bya rcznie tkana z grubej weny, ktra kua w
nagie ramiona, ale wystarczajco adna, eby w niej stan przed pastorem. Braa w niej lub
z Jensem, a wiec i teraz bdzie dobra stwierdzia Elizabeth i znw zanurkowaa w szafie.
- Szukasz czego? rozleg si czyj gos. Elizabeth si odwrcia.
- Ach, to ty, Helene. Tak, szukam swojego nowego buta. Znalazam tylko jeden.
- Nowego buta?
- No, nie by cakiem nowy, ale kiedy mieszkaam w Dalen, te byy najadniejsze,
jakie miaam wyjania i badawczo przyjrzaa si przyjacice. Zimno ci?
Helene wzruszya ramionami i si skulia.
- Byam na grze i cieliam ko.
- Nadal sypiasz na tym zimnym poddaszu? spytaa Elizabeth zdumiona. Helene nie
patrzya jej w oczy.
- Leonard mnie tam przenis, kiedy nie dosta tego, co chcia, a po jego mierci nie
prosiam o nic innego.
- I Kristian tego nie zmieni? Helene rozemiaa si z przymusem.
- Nie. Wiesz, mczyni nie zwracaj uwagi na takie rzeczy.
- Dostaniesz jeden z pokoi na grze. Ten, ktry stoi pusty obiecaa Elizabeth, czujc
ukucie wyrzutw sumienia, e wczeniej o tym nie pomylaa.
Helene si zmieszaa.
- To ju wolaabym pokj pod schodami ssiadujcy z kuchnia. Jedna z jego cian
przylega do pieca, poza tym jest tam mae okienko, w ktrym mog powiesi firank. Zawsze
o tym marzyam dodaa niemiao. No i rano bd miaa blisko do kuchni. Zreszt nie
przystoi, ebym sypiaa tu na grze, w takim wytwornym pokoju.
Elizabeth wzia j za rk, pocigna za sob w stron ka i zmusia, eby usiada.
Potem sama przysiada obok i spojrzaa na ni z powag.
- Helene zacza. Moesz sobie wybra pokj, jaki chcesz. Zostaw na razie inne
obowizki i zajmij si jego urzdzeniem, jeli masz ochot. Zrobia dusz przerw, po
czym mwia dalej: - Dziwnie si tu czuj w nowej roli. Zaledwie cztery lata temu odeszam

std ze suby, a wydaje mi si, jakby to byo strasznie dawno Jakby mino cae ycie.
miaam wtedy dopiero szesnacie lat Byam jeszcze dzieckiem.
- Ju wtedy podkochiwaa si w Kristianie, prawda? spytaa Helene.
- Tak, byam nim zauroczona. Chocia zaczo si od tego, e chciaam si zemci na
Jensie. Mylaam, e zdradzi mnie z Dorte. Pamitasz?
Helene skina gow.
- Tak, pamitam, jak o tym mwia.
- Z Jensem byo mi dobrze cigna Elizabeth. I chyba nigdy nie przestan za nim
tskni. By moim najlepszym przyjacielem. Jaki czas po jego mierci wrcio jednak
wspomnienie o Kristianie i znw zaczam o nim myle. Odyo uczucie, ktrym nie
darzyabym nikogo innego.
- To z pewnoci wola Boga stwierdzia Helene.
- Moe.
- A teraz bdziesz dostojn pani Dalsrud. Czy potrafiaby to sobie wyobrazi, kiedy
tu pracowaa?
Elizabeth rozemiaa si serdecznie.
- Ale skd! Co takiego nawet by mi nie przyszo do gowy. To dziwne, jak w yciu
moe si wszystko zmieni.
- Tak przyznaa Helene, gadzc swoje czerwone i obolae palce. Elizabeth
przyjrzaa si jej doniom.
- Dam ci ma, ktr zrobiam.
- Dzikuj, Elizabeth.
- Chciaabym, eby bya gociem na moim weselu, Helene wyznaa.
- Co takiego?! A co ludzie na to powiedz? Ja jestem tu przecie su!
odpara Helene, jkajc si. i pokraniaa z radoci i zaskoczenia.
Elizabeth mwia dalej z oywieniem:
- Ale te jeste moj przyjacik. Nie przejmujmy si ludmi. Pomyl, jakie to bdzie
niezwyke. Masz jak adn sukienk?
- Hm. Mam sukni niedzieln, ktr wadam do kocioa. Elizabeth wstaa i porwaa
przyjacik za sob. Zakrciy si w kko.
- Och, taka jestem szczliwa! Dostaa nowy pokj i bdziesz gociem na moim
weselu. Mam ochot zrobi dla ciebie duo wicej, Helene. Czy jest co, czego sobie yczysz?
- Nie.
Usiady z powrotem na ku.

- Tak bym chciaa, eby zostaa pokojwk westchna Elizabeth. Nikoline mnie
nie lubi wyznaa jednym tchem.
- A syszaa, e ona kogo lubia?
- Nie, nikogo oprcz siebie samej, ale ona mnie nienawidzi.
- Nie przejmuj si tym, Elizabeth. Pamitaj, e to ona teraz dla ciebie pracuje, wic
jeli bdzie trzeba, poka, gdzie jest jej miejsce.
Elizabeth skina gow, ale pomylaa, e atwiej powiedzie, ni zrobi.
- Gdzie s dzieci? spytaa, eby skierowa rozmow na inny temat. Helene wstaa i
podesza do duego lustra.
- Na dole w kuchni, z Gurine odpara i owina sobie warkocz niczym wieniec
wok gowy.
- Niedugo zmieni si w dwa mae tucioszki, jeli nadal bdzie je tak tuczy
zaartowaa Elizabeth

si rozemiaa. Ojej, zapomniaam, e Maria bya dzi pierwszy raz

w szkole. Mwia, jak jej poszo?


- Nie denerwuj si, bardzo jej si podobao. Powiedziaa, e nauczyciel jest bardzo
miy. I dzieci te.
- Wstyd mi, e o tym zapomniaam, ale miaa tyle spraw na gowie wyznaa
Elizabeth.
- Nie oskaraj si o wszystko, co tylko si da. A tak w ogle Czy nie boisz si, e
nie bd pasowa do tego eleganckiego towarzystwa, ktre zbierze si na twoim weselu?
spytaa Helene zamylona. A jeli si czym wygupi?
- Dlaczego miaaby si wygupi?
Elizabeth podesza do niej i odgarna jej za ucho kosmyk wosw.
- Kiedy woysz niedzieln sukni i uczeszesz te swoje niesforne wosy, bdziesz
najpikniejsz dziewczyn na wiecie.
- Niesporne wosy, te co! rozemiaa si Helne.
- Nagle znw spowaniaa. Odwitn sukni dostaam na konfirmacj, a od tamtej
pory mino ju osiem lat. mylisz, e bdzie si jeszcze nadawa?
- Swoj sukni te mam od konfirmacji, a ju po raz drugi wadam j do lubu
odpara Elizabeth. Ndal jest caa i porzdna.
- Bdziesz liczn pann mod umiechna si Helene. Kristian jest szczciarzem,
e trafia mu si taka ona.
- Zasuguje na wszystko, co najlepsze stwierdzia Elizabeth i zachichotaa z
wasnego artu.

W tym momencie usyszay gos Kristiana:


- Elizabeth, gdzie jeste?! Obie wyszy mu na spotkanie.
- Przymierzaam sukni lubn

wyjania Elizabeth. - Ale znalazam tylko jeden z

moich nowych butw.


- Chod powiedzia i wzi j za rk. Mam dla ciebie niespodziank doda i
poprowadzi j do kuchni.
- Co to takiego? spytaa, wskazujc na skrzyni stojc na kuchennym stole.
- Zaraz si przekonasz odpar i podway wieko. To przesyka od mojej kuzynki z
Bergen. Bertine. To prawda, sam j o to poprosiem przyzna, a oczy mu byszczay jak
dziecku w wigilijny wieczr.
Elizabeth postawia Ane na krzele, eby i ona moga zobaczy. Do stou podeszy
take Gurine take Gurine, Helene i Nikoline.
- A teraz popatrz! oznajmi Kristian i zrobi zapraszajcy gest rk. Elizabeth
podniosa wieko i zacza wyjmowa jeden pakunek za drugim. By tam
lnicy, jasny materia na sukni lubn, sznurwki i koronki najdroszej szerokoci,
nici do szycia, guziki wszelkich kolorw, jedwabne buty tak cudne, e nawet nie
podejrzewaa, i co takiego w ogle istnieje, wstki do wosw i mnstwo innych
dodatkw.
Dugo staa, wpatrujc si w skarby, ktre leay przed ni na stole. Potem zajrzaa
jeszcze na dno skrzyni i wyja but, ktrego szukaa.
- Ale to przecie mj nowy but wykrztusia zdumiona. Skd si tu wzi?
- Musiaem mie twoj miar eby ci kupi eleganckie buty umiechn si Kristian
z dum.
Elizabeth pogadzia palcem jedwabne pantofelki i spytaa:
- Czy w ogle da si je nosi?
Kristian odchyli gow do tyu i rozemia si tak serdecznie, Az jego oczy utworzyy
wskie pksiyce.
- Mj ty guptasku! To twoje buty lubne, w ktrych nie chodzi si po dworze.
Pochyli si i sign po jeden z pakunkw. A to materia na sukienki dla dziewczynek.
- Dla mnie te? spytaa Ane niemiao.
- Oczywicie, e tak odpar Kristian rozpromieniony, - Ty i Maria dostaniecie
wszystko nowe i wystroicie si do stp do gw.
Elizabeth ostronie rozejrzaa si dokoa. Gurine i Helene miaa zarumienione
policzki, a ich oczy byszczay z zachwytu. Po chwili napotkaa chmurne spojrzenie Nikoline,

ale nie potrafia niczego w nim wyczyta.


- adne - bkna pokojwka z przymusem. Materiau wystarczyoby na kilka
halek zauwaya, chwytajc w palce biaa, sztywn tkanin.
- Zamierzam podzieli si z Helene oznajmia Elizabeth bo jest zaproszona na
wesele. Wanie tak postanowia,
Poczua na sobie spojrzenia wszystkich zebranych.
- Niech tak bdzie zgodzi si Kristian. A jeli nie starczy materiau, postaramy si
o wicej.
Helene chciaa zaprotestowa, lecz Elizabeth j uprzedzia.
- Decyzja ju zapada. Tylko e chyba nie zd uszy tylu sukienek w tak krtkim
czasie. Jeszcze przecie przygotowania do wit
- Nie martw si o to powiedzia Kristian spokojnie. Zamwiem ju krawcow,
ktra na czas szycia sukien zamieszka u nas
To niemal przeraajce, jak on wszystko potrafi zaatwi, pomylaa Elizabeth,
ogldajc jeszcze raz prezenty. Czua si tak, jakby miaa przed sob skrzynie pen skarbw,
o ktrej czytaa w baniach.
Krawcowa zjawia si kilka dni pniej, bya to drobna kobieta o bujnych, wysoko
upitych wosach i surowej twarzy.
- Witamy w Dalrud. Nazywam si Elizabeth Andersdatter.
- Panna Caspara przedstawia si krawcowa, mierzc Elizabeth wzrokiem. Na
korytarz wyjrzaa Nikoline i Elizabeth szybko polecia.
- Poka Casparze
- Pannie Casparze poprawia j kobieta.
- Tak, poka jej pokj powiedziaa Elizabeth, uradowana, e moe przekaza
krawcow pokojwce.
- Nie zamierzasz mi pomc zanie bagay! usyszaa pann Caspar, strofujc
Nikoline. Trafia kosa na kamie, pomylaa.
Kolejne dni byy pracowite dla wszystkich. Panna Caspara siedziaa na grze w swoim
pokoju i szya. Schodzia tylko na posiki. Ktrego dnia zesza do kuchni, eby zdj miar z
Ane.
- Stj spokojnie! ofukna ma i lekko szarpna j za rk, bo dziewczynka
wiercia si na wszystkie strony.
Zanim Elizabeth zdya zareagowa, Gurine podpara rce na szerokich biodrach i
zwrcia uwag:

- Prosz si troch pilnowa. To przecie mae dziecko, crka samej pani domu.
- Ju dobrze wtrcia si Elizabeth. Ane, suchaj pani, kiedy ci o co prosi. Stj
spokojnie, bo inaczej nie bdziesz miaa sukienki.
Zauwaya wyrzut w spojrzeniu kucharki i troch poaowaa swoich sw, ale Ane
musi nauczy si posuszestwa, uznaa. Sprbuje pniej udobrucha Gurine.
Wszyscy zgodnie uznali, e panna Caspra jest mistrzyni igy i nitki. Chocia miaa ze
sob maszyn do szycia, przewanie szya rcznie.
- Maszyna do szycia! prychna Gurine. Ludzkie lenistwo nie zna granic!
- Panna Caspra wcale nie jest leniwa zaprotestowaa Elizabeth, ktra wanie wysza
z jadalni. Ale zgadzam si z tob, e dawny sposb szycia jest najlepszy. Tak czy owak,
Gurine, lepszej kucharki od ciebie nie ma na caym wiecie. Bez ciebie zagodzilibymy si
na

mier. Wszyscy jak jedn. To pewne!


Ta pochwaa wystarczya, eby Gurine przez kilka nastpnych dni promieniaa jak

soce.
Helene dostaa now sukni, co prawda z materiau nie tak adnego jak tkanina na
sukni Elizabeth, ale nie ukrywaa radoci, wieszajc j w swoim nowym pokoju.
- Teraz przynajmniej nie bd musiaa wstydzi si swego stroju wyznaa i z
wdzicznoci ucisna Elizabeth.
A Elizabeth odniosa wraenie, jakby z upywem dni przybywao sprawi roboty
zarwno w zwizku ze witami, jak i ze lubem. Nie oszczdzaa si w tym czasie. Kristian
prbowa j powstrzyma, ale go nie suchaa.
- Powiedziaam, ze bd pracowa, i kropka oznajmia stanowczo i posza do
kolejnych zaj, zostawiajc go samego.
Kiedy panna Caspara skoczya swoj prac i opucia Dalsrud, przyjecha rzenik i
dwie suce do pomocy. Elizabeth stwierdzia, e przy uboju bdzie wystarczajco duo
osb, wic sama zabraa si do sporzdzenia listy goci i wypisywania zaprosze. Cieszya
si, e nie musi bra udziau w szlachtowaniu zwierzt, bo zapach krwi zawsze przyprawia j
o mdoci.
Wyjrzaa przez okno i zobaczya, e Maria idzie ze sucymi do obory. Nie zdziwio
jej, e siostra pomaga przy uboju, bo jej nigdy nie przeszkadza ani widok krwi, ani mycie
jelit.
Do pokoju wszed Kristian i opad na najblisze krzeso.
- Co robisz? spyta i obejrza jedn z kartek.
- Wypisuj zaproszenia. O, to jest dla Dorte i Jakoba.

- Zawahaa si nieco, a potem szybko dodaa: - Chciaabym te zaprosi Mathilde.


- Dobrze, niech i tak bdzie. A kto to jest?
- To ich suca odpara Elizabeth. Nie spucia wzroku, kiedy westchn.
- Najpierw zapraszasz Helene, a teraz prosisz na wesele inne suce. Elizabeth nie
odwrcia wzroku.
- Jeeli masz co przeciwko zaproszeniu Helene, to dlaczego nie powiedziae o tym
od razu?
- Nie powiedziaem, e mam co przeciwko temu zaprzeczy szybko. Ale
Mathilde
- Czyby bya gorsza od innych? Elizabeth odniosa wraenie, e roni si, i poczua
si nieswojo. Mimo to mwia dalej: - Mam ich tylko troje w mojej rodzinnej wsi. A ilu
bdzie twoich krewnych i znajomych?
Unis rce.
- Poddaj si. zapro, kogo chcesz.
- Jeste na mnie zy, Kristianie?
- Nigdy si na ciebie nie gniewa odpar, obszed st i pocaowa j w czoo. W tym
momencie usyszeli za sob gone chrzknicie. Elizabeth szybko si
odwrcia.
- Gurine o ciebie pyta oznajmia Nikoline i spojrzaa na ni wyzywajco.
- Naley puka, zanim si wejdzie zawrci pokojwce uwag Kristian. Nikoline na
kilka sekund wbia wzrok w podog, lecz zaraz popatrzya mu w oczy.
- Pukaam, ale pewnie nie syszelicie.
- Hm, moliwe przyzna.
Nie pikaa, pomylaa Elizabeth, kiedy suca wysza.
- Zadbasz o to, eby zaproszenia zostay dostarczone? spytaa i podaa karty
Kristianowi.
- Oczywicie. Id do kantoru powiedzia i zabra stert kopert.
- Chciaa ze mn mwi? spytaa Elizabeth, wchodzc do kuchni.
- Mam nadziej, e ci nie przeszkodziam odpara Gurine.
- Nie, nie przeszkodzia.
- Chciaam uzgodni, co przygotowa na wita i na wesele.
- Wolaabym to zostawi tobie. lepiej si znasz na wydawaniu przyj ni ja
przyznaa Elizabeth. Poczua si niepewnie, gdy pomylaa o wykwintnych potrawach, do
jakich niewtpliwie przywykli gocie Kristiana, i prostym poywieniu, ktre do tej pory

przyrzdzaa.
50
Nagle do rodka, koyszc biodrami, wesza Nikoline.
- Nie wiesz, co si podaje do stou w wyszych sferach? spytaa kliwie.
-Ach tak, podsuchiwaa Pd drzwiami, pomylaa Elizabeth, a na gos powiedziaa.
- Naturalnie, e wiem. Nie rozumiem jednak, co ty moesz mie z nimi wsplnego
dodaa. Jeeli nie masz nic konkretnego do roboty, to w kadej chwili mog ci co znale.
Nikoline cigna twarz i w popiechu wysza z kuchni.
- No to, Gurine- zwrcia si Elizabeth do kucharki wsplnie wybierzemy potrawy.
Masz jakie propozycje?
- Hm zacza Gurine z wahaniem. Na Boe Narodzenie zwykle podajemy faworki,
paluszki z migdaami, obwarzanki, makaroniki, kraneskake - Wymienia jednych tchem
jeszcze kilka rodzajw ciast, o ktrych Elizabeth nawet nie syszaam ale kiwaa gow i
godzia si na wszystko. W kocu wtrcia:
- Na Wigili musi by halibut. Zawsze jadalimy go w domu.
- W Dalsrud te mamy tak tradycj stwierdzia Gurine, wyranie zadowolona z
obszernej listy potraw.
Po chwili do kuchni wszed Kristian.
- Ole przynis poczt powiedzia z powag.
- Czy co si stao? zaniepokoia si Elizabeth i z bijcym sercem poderwaa si z
miejsca.
- Dostaem list, e m Bertine zwichn stop, wic nie przyjad.
Elizabeth poczua rozczarowanie. Tak si cieszya, e podzikuje kuzynce Kristiana za
wspania pacz i by moe poprawi ze wraenie, jakie wywara na pogrzebie Ragny.
- Czy na pewno do wit nie wydobrzeje, tak eby - zacza z wahaniem, lecz
Kristian jej przerwa.
- Nie, niestety. Ale by moe wybior si do nas przy innej okazji.
- Byoby mio odpara, wiedziaa jednak, e nieprdko taka okazja si nadarzy.
Nastpnego dnia usiada przy stole w salonie i rozoya swoje przybory do pisania.
Skoro Bertine i jej m nie mog przyjecha, to powinna im przesa pozdrowienia,
pomylaa i zanurzya piro w kaamarzu.

Kochana Bertine
Wczoraj Kristian otrzyma od Ciebie list, w ktrym piszesz o wypadku, jaki przydarzy
si Twojemu mowi. Bardzo nas to zmartwio, poniewa cieszylimy si, e si z Wami
spotkamy.
Dziwisz si pewnie, e do Was pisz, ale wkrtce bdziemy rodzin, wic chciaabym,
ebycie wiedzieli, jak nam si yje.
Kristian jest dobrym czowiekiem, ktrego bardzo kocham. Przyj mnie i dzieci
wyjtkowo serdecznie.
Zapatrzya si w okno, szukajc sw. Trudno byo jej pisa do kobiety, ktra spotkaa
tylko raz w yciu. Westchna i pisaa dalej:
Chciaabym, korzystajc z okazji, podzikowa Ci za pomoc, ktr mi okazaa. Musz
przyzna, e to dla mnie zbyt wiele. Obym moga Ci si kiedy odwdziczy.
Czy powinna napisa, e to dla niej za wiele? A moe Bertine le j zrozumie i
pomyli, ze jest niewdziczna? Nie, skoro ju tak napisaa, to niech tak zostanie.
Kocz moje skromne pisanie, yczc, aby Bg Wam bogosawi, teraz i na wieki.
Podpisaa list, dmuchna na kartk, eby atrament wysech, nastpnie zoya j i
woya do koperty. W tym momencie do salonu wszed Kristian.
- Czy wzia zaproszenia, ktre leay w kantorze? spyta.
- Zaproszenia na lub? Nie, nie ruszaam ich. Miae przecie je rozesa. Zauwaya,
e przekn lin, zanim odpowiedzia:
- Nie znalazem ich.
- Na pewno niezbyt dokadnie szukae odpara i ruszya przodem do kantoru.
Gdzie je pooye? zapytaa i si rozejrzaa.
- Tutaj, na biurku powiedzia i wskaza na blat.
- I nie przeoye ich?
- Nie. jestem pewien, e ich nie ruszaem. Pooyem je tutaj, przejrzaem kilka
dokumentw i wyszedem. Kiedy wychodziem, rzuciem na nie jeszcze okiem i pomylaem,
e jutro musz je rozesa. Teraz ich nie ma, a od tamtej pory tu nie wchodziem.
- Pytae wszystkich, czy ich nie widzieli?
- Nie, nikt nie powinien tu wchodzi.
- Nie zawsze jednak suba pyta o pozwolenie odpara i wysza do kuchni.

- Czy kto z was by w kantorze Kristiana? spytaa gono i patrzya w oczy


kademu z osobna. Wszyscy pokrcili gowami.
Otworzyy si drzwi i do kuchni wbiegy dzieci.
- Ane, Mario, czy wchodziycie do kantoru
- Nie. ja nie wchodziam, a Ane nie siga nawet do klamki. Dlaczego pytasz?
- Znikny zaproszenia na wesele wyjania Elizabeth. Gurne zaamaa rce.
- O, nie! A to dopiero! Musimy ich poszuka, wszyscy jak jeden.
- Na pewno je znajdziemy dodaa Helene i przemkna obok Elizabeth. Wszyscy
przyczyli si do poszukiwa. Odwrcono kad poduszk i odsunito
kady mebel. Przejrzano kad szuflad i kad szaf. Kristian jeszcze raz obszed
cay kantor, ale nic nie znalaz.
- No c, trzeba bdzie wypisa nowe stwierdzia w kocu Elizabeth i podzikowaa
za pomoc.
- Jestem pewien, e leay na biurku mrukn Kristian i wyszed.
Elizabeth musiaa zagry warg, eby si nie rozpaka. Ogarna j rozpacz, gdy
pomylaa, ile pracy woya w wypisanie zaprosze. Kristian kupi due pudeko grubego,
adnego papieru i kopert, a wypisanie wszystkiego starannym pismem zajo jej kilka godzin.
Zaproszenia nie mogy rozpyn si w powietrzu, pomylaa, ale poszukiwania nic nie day.
W salonie panowa chd, wic Elizabeth postanowia rozpali w piecu, zanim sidzie
do pisania. Wanie kiedy miaa woy grud torfu, zauwaya w popiele co biaego. Co,
co nie do koca si spalio. Karta papieru! Drcymi rkami wyja j i na moment zakrcio
si jej w gowie.
- To nie moe by prawda! szepna z niedowierzaniem. Rozpoznaa jedno ze
lubnych zaprosze. W dodatku to, ktre mieli otrzyma Jakob, Dorte i Mathilde mona
byo doczyta fragmenty imion. Trudno w to uwierzy, pomylaa, zaciskajc w palcach
gruby papier. Nikt nie jest chyba tak zy, eby spali jej zaproszenia! Potrzsna gow i
szepna:
- Nikt nie jest a tak zy. Nikt, z wyjtkiem
Ba drcych nogach posza do kantoru Kristiana i pokazaa mu niedopalon kartk.
- Co to takiego? spyta.
Kiedy nie odpowiedziaa, wzi od niej zmity papier i przyjrza mu si.
- Zaproszenie? Zostao spalone? zdumia si i popatrzy na Elizabeth z
niedowierzaniem.
- Tak potwierdzia. Kto spali zaproszenia.

Kilka razy spoglda to na ni, to na skrawek papieru, a potem rzek z wahaniem:


- To musia by jaki nieszczliwy przypadek.
- Naprawd to wierzysz? spytaa.
- Nie widz innej moliwoci.
- Ale ja widz, Kristianie? To Nikoline je spalia. Ta dziewczyna nienawidzi mnie od
pierwszego spojrzenia, a teraz robi mi na zo, eby Nie pojmuj tego!
Obszed biurko, zbliy si do niej i obj j.
- C, moja droga Elizabeth, nie pieszmy si z oskareniem ludzi. To naprawd mg
by nieszczliwy przypadek.
- Nie, ona to robi rozmylnie, uwierz mi! Pamitasz, e pooye zaproszenia na
biurku. Nikt by nie spali pliku listw przez przypadek.
- tak, to rzeczywicie byoby dziwne przyzna. Ale mimo wszystko nie mamy
dowodu i nie wolno nam nikogo obwinia. Ucaowa jej wosy.
Nie. pomylaa. Nie zapaa Nikoline za rk, co do tego mia racj. Nawet gdyby
prbowaa nakoni suc, eby si przyznaa, nic by to nie dao.
- Pomog ci wypisa nowe zaproponowa. Mam zapas kartek. Bez wzgldu na to,
kto to zrobi, poka, e si tym nie przejmujesz.
Ostronie wylizgna si z jego obj.
- Dobrze. wylesz je jeszcze dzisiaj?
- Tak obieca z przekonaniem i wyj nowy papier.

Rozdzia 9
Elizabeth wolno otworzya oczy i ziewna przecigle. Mino kilka sekund, zanim
uwiadomia sobie, e to Wigilia, a wtedy ogarny j rne mie wspomnienia zwizane ze
witami. Pena radoci, poczua, e pociel, ktr zmienia wczoraj wieczorem, nadal jest
sztywna i wiea; taka, jaka powinna by w Wigili. Wczoraj wszyscy wzili kpiel. To
dopiero byo szalestwo! Trzeba byo nanosi mnstwo wody i torfu. Tak rozmylajc,
mocno si przecigna, a potem znowu nacigna kodr pod sam brod.
Zastanawiaa si, czy inni ju wstali. Pomylaa, e moe powinna zej na d, ale jej
si nie chciao. Wczoraj do pna ubierali z Kristianem choink. Namwi j na kieliszek
wina, potem na jeszcze jeden, a zacza si mia i wszystko wydawao si zabawne.
- Nie ku mnie wicej poprosia, czujc si dziwnie rozgrzana i ulega w jego
ramionach.
Znowu skoczyo si tym, e kochali si bez opamitania na niedwiedziej skrze, ale
potem rozeszli si do swoich pokoi.
- Nie chc, eby suba mnie tu zastaa wczesnym rankiem wyznaa i pocigna go
za sob.
- Ju nie mog doczeka si lubu odpar powanie. Wtedy bdziemy mogli sypia
razem co noc.
- To ju niedugo pocieszya go.
- Tak, ale zdaje mi si, jakby zosta nam jeszcze cay rok. Aha, pki pamitam: zawsze
w poprzednich latach tradycyjnie przed Nowym Rokiem zapraszalimy ssiadw. W tym
roku jednak z powodu lubu musimy odwoa spotkanie.
Wzruszya ramionami.
- Dobrze, jeli o mnie chodzi. Ale teraz musimy i spa, Kristianie.
Z pokoju dziewczynek dochodziy miechy i odgosy cichych rozmw. Po chwili
drzwi cichutko si otworzyy i Maria z Ane, skradajc si, podeszy do ka Elizabeth.
- Elizabeth, pisz? szepna Maria.
- Nie, chodcie tu do mnie zachcia i zrobia im miejsce po obu stronach.
- Dzisiaj jest Wigilia odezwaa si Ane i zwina w kbek obok matki.
- Pamitasz, jak witowalimy Boe Narodzenie?
- O, tak!
Elizabeth rozemiaa si i potargaa creczk po jedwabistych wosach.
- Nie bardzo w to wierz, mj may kamczuszku.

- Dziwnie si czuj, e jestemy tutaj a nie w domu zauwaya Maria z powag.


Pierwszy raz, odkd si tu przeprowadziymy, Maria mwi, e to nie jej dom,
przemkno Elizabeth przez gow.
- Tak, to pierwsze wita bez taty.
- Wstajemy! Bdziemy je cukier i ciasto, i inne smacznie rzeczy? spytaa Ane i
pocigna matk za wosy.
- Ona myli tylko o jedzeniu stwierdzia Maria i wstaa.
Porann kasz jedli, jak zwykle, razem ze wszystkimi domownikami w kuchni. Patrzcie, co razem z Gurine znalazymy u Olego! zawoaa Helene i pokazaa par
chusteczek do nosa.
- Nie moesz si doczeka wieczoru? spyta Kristian i przyjanie szturchn parobka
w rami.
Elizabeth zauwaya, e chopak si zaczerwieni. Mia ju szesnacie lat i
podejrzewaa, e Helene wpada mu w oko. Biedny Ole, pomylaa, siadajc do stou. Helene
nigdy nie spojrzy na adnego mczyzn po tym, co zrobi jej Leonard, a zreszt Ole by dla
niej za mody.
- Ech, to takie tam drobiazgi, ktre znalazem w sklepiku odpar jakby od
niechcenia, skrobic yk o blat stou.
- S bardzo adne zauwaya Gurine i dodaa: - My te mamy co dla ciebie, ale
zostawilimy to na pniej.
- Rkawice szepna Maria tak gono, e usyszaa j Elizabeth, ktra siedziaa
najbliej.
- Najadam si oznajmia Ane i odsuna talerz.
- Po raz pierwszy sysz, e nic chcesz ju je zdziwia si Elizabeth.
- Chc ciasto dodaa Ane. Elizabeth wypucia nosem powietrze.
- Sama ju wygldasz jak pulchne ciasto.
Kristian rozemia si, a zachysn si kasz, i Gurine musiaa go poklepa po
plecach.
- To nawet cakiem nieze wyglda jak ciasto wykrztusi, kiedy odzyska oddech.
- Nazywasz si Elizabeth swj dziewczyn, chocia ju doros kobiet
zachichotaa Maria.
Elizabeth utkwia w siostrze wzrok.
- Podsuchujesz pod drzwiami? spytaa.
- Ja? Nie! rozmawiacie tak gono, e wszystko sycha.

Musz sobie to zapamita, pomylaa Elizabeth i wymienia z Kristianem spojrzenia.


Pozostawia t uwag bez komentarza i zerkna na creczk.
- No, co z twoim jedzeniem, Ane?
- Najadam si ju kasz, ale chc ciasto!
- Jeeli zjesz jeszcze tyle - zacz Kristian i narysowa yk kresk na talerzu z
kasz - to ty i Maria dostaniecie niespodziank.
- Gdzie ona jest? spytaa Ane.
- W salonie.
Po chwili kasza zostaa zjedzona, a talerz wyskrobany do czysta.
- Skoczyam! oznajmia Ane z dum.
Elizabeth chciaa pomc w zmywaniu, ale Helene j przegonia.
- Zajmij si lepiej dziemi, a my posprztamy w kuchni zarzdzia. Przeszli do
salonu. Kiedy Kristian otwiera drzwi, Elizabeth nakazaa:
- Zasocie oczy. A po chwili zawoaa, cieszc si radoci dzieci: - A teraz
moecie ju patrze!
Z naboestwem podeszy blisko choinki, eby jej si dobrze przyjrze. To co
zupenie innego ni patyk z gazkami jaowca, ktry Maria pamitaa z Dalen, pomylaa
Elizabeth. Kristian ju wczesn jesieni postanowi, e bdzie choinka. Dua sigajca do
samego sufitu. Powiedzia, e w Dalsrud zawsze tak maj.
- O, pamitam to! rzeka Maria wzruszona, pokazujc na skromn ozdob
choinkow, ktr sama zrobia z tego, co miaa. Ozdoba niemal gina pord udekorowanych
bombek i papierowych rokw wypenionych po brzegi wszelkiego rodzaju akociami.
Elizabeth jednak zadbaa o to, eby na choince znalazy si rwnie skromniejsze, stare
dekoracje. Dziewczynki nie mog zapomnie, skd pochodz, powinny zapamita dom
swojego dziecistwa, uznaa.
- Dobre ciastko mrukna Ane, odgryzajc kawaek.
- Hej, akomczuszku, te ciastka maj wisie na choince! zwrcia jej uwag
Elizabeth i wzia j na rce. A wiecie, co te ozdoby na drzewku oznaczaj? spytaa i
zerkna na siostr.
Maria si zastanowia.
- Wiem, e ju o tym mwia, ale nie pamitam.
- Serduszka i bombki oznaczaj mio Boga, figurki ze somy siano, na ktrym
lea Pan Jezus w bku, a koszyczki i rki ze smakoykami dary Boga dla nas, ludzi.
- A ta pani? spytaa Ane, wskazujc anioa na czubku.

- To jest anio. On pierwszy ogosi, e narodzi si Jezus. Ane zacza si wierci i


chciaa zej na d.
- Tylko nie ruszaj ciastek, bo bd si gniewa ostrzega j matka i postawia z
powrotem na pododze.
W tym momencie Elizabeth zauwaya obrazek w ramce stojcy na stole. Nie widziaa
go wczeniej, jeli dobrze pamitaa. Wzia go do reki, odwrcia i przeczytaa napis na
drugiej stronie: Wesoych wit. Tylko tyle. Obrazek przedstawia mczyzn z bujn brod,
ktry sta wsparty na oparciu krzesa i patrzy przed siebie.
- Kto to jest? spytaa, pokazujc wizerunek Kristianowi.
- Ach, to mj wuj z Ameryki, brat mamy. Zawsze przesya yczenia na wita.
Elizabeth przysuna ramk bliej i dokadnie przyjrzaa si postaci.
- Jest namalowany czy narysowany? spytaa. Kristian rozemia si w gos.
- To fotografia, nie widzisz? Spojrzaa na niego, nie rozumiejc.
- Co to takiego?
- Nigdy nie syszaa o fotografii? Wynaleziono taki aparat, ktry robi ludziom
zdjcia. Wygldaj na nich jak ywi. Taki aparat nie jest ju rzadkoci, ale nadal jest bardzo
drogi
- Naprawd? Ale dlaczego ten czowiek wydaje si taki zy?
- Zrobienie zdjcia nie jest proste. Nie wystarczy stan i si umiechn wyjani
Kristian.
- Nie podpisa si z tyu swoim nazwiskiem.
- Nie, to nie jest w zwyczaju. Ale na kopercie byo nazwisko nadawcy. Ta fotografia
odbya dalek drog. Jeli do naszej wsi przyjedzie fotograf, tez sobie zrobimy zdjcie
doda. Caej naszej czwrki. - Umiechn si i puci oczko do dziewczynek.
- A ja mylaam, e co takiego jest moliwe tylko w Ameryce przyznaa si
Elizabeth i ostronie odstawia zdjcie na miejsce. I pomyle, e naprawd mogliby si
sfotografowa! Nie, to zbyt nieprawdopodobne, eby mogo by prawdziwe.
Elizabeth zauwaya, e z upywem dnia Ane i Maria staj si coraz bardziej
podekscytowane.
- Myl, e powinnicie dzisiaj pj ze mn do obory zdecydowaa w kocu. W
Wigili zwierztom naley si wyjtkowa opieka.
Poszy do kuchni, gdzie suce przygotoway obiad.
- Dzisiaj ja zajm si obor oznajmia Elizabeth. Pomcie Helene w domu, a ty,
Olem nanosisz mi wody. Kristian te pjdzie z nami.

Zwizaa ciasno chustk pod brod, eby wosy nie przeszy zapachem obory. Helene
wcisna dziewczynkom do rk po ciasteczku, eby day koniom.
- Tylko nie mwcie Gurine, co dostaycie od Helene upomniaa je Elizabeth, kiedy
nakadaa zwierztom siana.
- Dlaczego? spytaa Maria.
- Bo bdzie za na Helene, e jest taka rozrzutna.
- Gdzie jest winka? spytaa Ane, ktra wdrapaa si na skrzyni i zajrzaa do
chlewika.
- Wanie zaczlimy j je wyjania Maria krtko i brutalnie.
- Co? Ane zrobia wielkie oczy. Jemy wink? Elizabeth musiaa wyj na
zewntrz, eby si nie rozemia.
- Co si tak rozmieszyo? spyta Kristian, ktry zblia si z dwoma wiadrami
penymi wody.
- Ane. Biedactwo nie bardzo rozumie, e jemy miso zwierzt odpara.
- I z tego si miejesz? zdziwi si Kristian, stawiajc wiadra na ziemi. Jeli mam
by szczery, to za chci podsadzibym ci na siano i - Pocaowa j w szyj i obj doni
jej pier.
- Kristian! ofukna go i lekko odepchna od siebie. Jeszcze kto zobaczy!
- No to co? Dopiero byby zazdrosny!
- Psst! Idzie Ole. Elizabeth szybko poprawia chustk na gowie i ruszya z
powrotem do obory. Ogarna j dziwna sodycz. Moe Kristian zajrzy dzi w nocy do jej
sypialni
Wieczorem wszyscy zebrali si w salonie. Elizabeth zerkna na Olego, ktry
przekomarza si z Ane.
- Ojej, ale jestem godny ali si. Chyba bd musia zje Moj Pusi!
Rozemia si i mlasn jzykiem.
- Nie, nie wolno ci odpara Ane surowo i pogrozia parobkowi wskazujcym
paluszkiem. Zjedz sobie ciastko i kiebask, i takie tam rzeczy.
Elizabeth wstaa i dooya do pieca torfu. Kristian zagra na starym pianinie kilka
dwikw. Poznaa, e to fragment koldy.
- Moesz zagra ca? poprosia.
- Nie, tak dawno nie wiczyem. Wyszedem z wprawy. Moe innym razem.
- Ach, jak bardzo chciaabym umie gra westchna Elizabeth i usiada obok Marii.
Natychmiast zjawia si Ane i usadowia si na jej kolanach. Po chwili odwrcia si do

Olego i pokazaa mu jzyk.


- Fuj, wstyd si upomniaa j Elizabeth. ebym tego wicej nie widziaa!
- Ale on chcia - zacza Ane.
- Wszystko jedno, nie wolno tak robi. Teraz id go przepro. Ole rozemia si
rozbrajajco.
- Nic si nie stao. dzisiaj jest Wigilia

mona co takiego spojrze przez palce. To ja

zaczem.
- Teraz twj jzyk zrobi si czarny postraszya Maria dziewczynk.
- Mgby przeczyta Ewangeli na Boe Narodzenie, Kristianie? spytaa Elizabeth,
eby sprowadzi rozmow na inny temat.
Natychmiast wsta i wyj Bibli. Potem odchrzkn kilka razy, usiad wygodnie i
zacz:
- I stao si w owe dni, e wyszed dekret cesarza Augusta, aby spisano cay wiat
Elizabeth zatrzymaa na nim spojrzenie. Wydawao si, e zna t histori na pami,
poniewa tylko od czasu do czasu zerka do Ksigi. Poza tym wodzi wzrokiem po
suchaczach. adnie czyta, pomylaa. Gbokim i ciepym gosem., i z takim
zaangaowaniem, e nawet dzieci siedziay cicho i suchay z uwag. Wysun jedn nog do
przodu i Elizabeth zauwaya, e spodnie mocno opinaj jego uminione uda. Poczua mie
mrowienie. Nigdy nie wierzya, e jeszcze kiedy zakocha si w mczynie. Nagle Kristian
utkwi w niej spojrzenie swych ciemnych oczu, Az si przestraszya. Odchrzkna, starajc
si uwaniej sucha.
- Szli wic wszyscy do spisu, kady do swego miasta. Podszed te i Jzef z Galilei, z
miasta Nazaretu do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, dlatego e by z domu i
rodu Dawida. Aby by spisany z Maria, polubion sobie maonk, ktra bya brzemienna
- Mwi o cioci Mii szepna Ane.
- Suchaj dalej nakazaa cicho Elizabeth.
Przyoya policzek do miciutkich dziecicych wosw i suchaa gosu Kristiana.
Czua si bardzo syta po zbyt obfitym obiedzie. Suba zasiaa do posiku razem z nimi,
potem byy ciasta i kawa. Ciepo od pieca i przytulny nastrj sprawiy, e ogarna j senno.
Kristian skoczy czyta. Wtedy Maria uszczypna j ostronie w rami i spytaa
cicho:
- Czy teraz dostaniemy prezenty?
Pogadzia siostr po gowie i zerkna na Kristiana.
- Chyba nadszed czas na podarki? powiedziaa.

Odoy Biblie i przynis upominki dla sucych koronkowe konierzyki, grube


weniane skarpety i rkawice.
- Wszystkie dostaniecie to samo prawie tak, jakby si usprawiedliwia.
- To i tak dla nas zbyt wiele zauwaya Gurine wzruszona. Taka stara kobieta jak
ja nie potrzebuj ju nowych rzeczy.
- Ale musisz si dla mnie stroi! zaartowa Ole i mrugn do niej szelmowsko, a
stara kucharka poczerwieniaa.
- te konierzyk wo na wesele ucieszya si Helene i kilka razy podzikowaa.
Nikoline wstaa i podaa Kristianowi rk. Elizabeth odniosa wraenie, e ten ucisk
trwa zbyt dugo, ale udaa, e tego nie zauwaya.
Ole dosta now firank, a oprcz tego rkawice i skarpety.
- Bardzo mi si przydadz, gdy popyn na zimowe poowy stwierdzi parobek i
umiechn si szeroko.
- Roni si pno zauwaya Gurine i wstaa. Cieszycie si tym wigilijnym
wieczorem w swoim gronie, a my ju podzikujemy i pjdziemy.
- Nie, posiedcie jeszcze troch, nie skoczylimy przecie rozdawa prezentw
poprosia Elizabeth.
- Dzikujemy, dzikujemy, ale na nas ju czas. Niech was wszystkich Bg bogosawi
odpara Gurine i ruszya do wyjcia, popychajc przed sob parobka i suce.
- Gurine jest taka skromna powiedzia Kristian, kiedy za sub zamkny si drzwi.
Potem nachyli si i wyj dwa prezenty, ktre poda Marii i Ane.
- Jaka pikna! zapiszczaa Ane na widok czapki obszytej biaym fartuchem.
Elizabeth umiechna si na myl, e to Kristian sam upolowa zajca, a ona uszya
czapeczk. Szepna cicho do Marii:
- A ty moesz jej wyjani, skd si wzio to futerko!
Siostra jednak jej nie suchaa, bo wanie rozpakowaa ksik, ktr otrzymaa pod
choink: Skromny podarunek na wita dla dzieci i ich przyjaci.
- Bardzo dzikuj, jestecie bardzo mili! To

ksika tej samej autorki, ktrej bajk

dostaam od mamy. Nazywaa si Marie - Z trudem przeliterowaa nazwisko.


- Nazywaa si Marie Wexelsen. Prawda, Elizabeth?
- Tak, zgadza si przytakna Elizabeth. Dbaj o t ksik tak samo jak o tamt.
- A teraz najwysza pora, eby i ty dosta prezent Kristianie oznajmia Elizabeth i
podaa mu lnian koszul, ktr sama uszya. Nie jest moe zbyt elegancka, ale
- Wo j do lubu obieca wzruszony, przyjmujc podarek. Sama j uszya, i

tylko to si liczy.
Poczua

w odku przyjemne ciepo, gdy zobaczya, jak bardzo si ucieszy.

Ogromnie si staraa, lczaa wiele godzin po nocach szyjc drobniutkim ciegiem, a oczy
pieky j ze zmczenia.
- A oto prezent dla ciebie rzek Kristian i wyj z kieszeni niewielkie pudeeczko.
Otworzya wieczko i wyja broszk wysadzan drobnymi perekami.
- Co dostaa? spytaa Maria i wspia si na palce.
- Dostaa? niecierpliwia si Ane. Elizabeth musiaa kilka razy przekn lin,
zanim moga odpowiedzie.
- Broszk. Pierwsz w yciu. Przypn j do sukni lubnej. Bardzo dzikuj, Kristianie.
Przypominaa sobie dzie, kiedy wybieraa si na przyjcie dla kobiet u Ragny.
Zastanawiaa si wtedy, czy powinna woy jedwabny szal, ale dosza do wniosku, e
wygldaaby zbyt strojnie. Na miejscu jednak przekonaa si, e wiele kobiet miao na
ramionach jedwabne szale, a niektre rwnie broszki na piersi. Poczua si wwczas taka
niepozorna i biedna.
- Przypniesz mi j? spytaa z byszczcymi oczami i podaa broszk Kristianowi.
Speni jej yczenie, cay czas umiechajc si i patrzc jej w oczy.
- Och, bybym zapomnia powiedzia po chwili. Mam jeszcze dla ciebie upominek
od Bertine. Poda Elizabeth ksik w okadce z czerwonego aksamitu, na ktrym
zoconymi literami wypisano tytu: Album poezji.
Popatrzya na niego pytajco.
- To popularny zwyczaj wrd ludzi z wyszych sfer w Bergen i Christianii wyjani.
W kadym razie Bertine tak mwi.
Elizabeth otworzya ksik i zobaczya, e Bertine napisaa na pierwszej stronie kilka
sw:
Droga Elizabeth
Wesoych wit
Z najlepszymi yczeniami od Waszej oddanej Bertine.
Na nastpnej stronie znajdowa si wiersz. Przeczytaa go na gos:
Jezu, kieruj myl moj, Jezu, pozwl mi tak y, Bym gdziekolwiek w wiecie trafi,
Zawsze Boym dzieckiem by. Kada chwila, gdy oddycham, Dar od Boga, Jemu chwaa.
Umr, jeli Twoja wola, W drog imi Zbawiciela.
Przez moment ze zgroz pomylaa, e moe Bertine na jej przeszo; moe wie, w
jaki sposb zgin Leonard, i dlatego napisaa ten wiersz, ktrego sens mona rozumie

dwojako.
Ju otworzya usta, eby opowiedzie o wszystkim Kristianowi i mie to wreszcie za
sob, ale kiedy napotkaa ciepe spojrzenie jego czarnych oczu, przekna sowa i pozwolia,
by jeszcze przez jaki czas pozostay jej tajemnic.
- Do czego to moe suy? spytaa niemiao.
- Do wpisywania ycze, psalmw i tych podobnych. Do zbierania wpisw
przyjaciek.
Mam tylko Helene, pomylaa. I moe Bertine
- To bardzo mio z jej strony powiedziaa i pogadzia miciutki aksamit. Bd o
ten album dbaa.
Wstyd mi, e nic nie wysaam twojej kuzynce, ale nigdy nie miaam zwyczaju
obdarowywa kogokolwiek poza domownikami.
- Nie myl o tym umiechn si Kristian. Bertine chciaa ci sprawi przyjemno i
po prostu powinna to przyj.
- Przynajmniej napisz do niej i podzikuj. Spjrz postanowia Elizabeth.
- Dobrze, bdzie jej mio odpar. Spjrz na dziewczynki doda i wskaza na nie.
Maria leaa na niedwiedziej skrze przy otwartej ksice i mocno spaa. Ane usna
na sofie, ciskajc rczk czapk.
- Przeniemy je do ek zaproponowa Kristian i ostronie wzi Mari na rce.
To by dla nich dugi dzie.
Elizabeth patrzya na jego szerokie plecy, kiedy wchodzi po schodach na gr.
Poczua wok serca przyjemne ciepo, e tak duy i silny mczyzna potrafi okaza tyle
agodnoci.
- Do ciebie naley reszta oznajmi i pooy ksik na nocnym stoliku. Zejd na
d i poczekam w salonie.
Elizabeth zsuna dzieciom buty z ng i ostronie zdja sukienki, a potem starannie
otulia obie dziewczynki pierzynami, pocaowaa delikatnie w policzki i zesza do salonu.
Kristian siedzia i czyta jak grub ksik.
- Chcesz troch wina? spyta i unis kieliszek, ktry trzyma w drugiej rce.
- Nie, dzikuje, robi potem gupstwa odpara i ziewna. Chyba ja te si poo.
To by dugi dzie, a nastpny przyjdzie szybciej, ni si spodziewamy.
Wsta i obj j w talii.
- Jeste pewna, e nic chcesz odrobiny wina? powtrzy pytanie. Lubi, kiedy
jeste taka rozkoszna.

Bardzo to lubi.
Rozemiaa si i przyja pocaunek.
- Tak, na pewno, ale ja lubi wiedzie, co robi.
- Nie jestem zbyt zmczony, wic jeszcze poczytam chwil rzek. pij dobrze,
moja Elizabeth. I jeszcze raz dzikuj za koszule. To najpikniejszy prezent, jaki
kiedykolwiek dostaem.
- Ja te ci dzikuj.
- To rwnie moja najpikniejsza Wigilia dawa i spojrza na ni czule. I chocia
pniej bdzie ich pewnie wiele, t bd zawsze szczeglnie mile wspomina.
Skina gow. Rozumiaa, co mia na myli. Czua dokadnie to samo.
Elizabeth obudzia si i poczua, e chce jej si pi. Prbowaa zasn, ale na prno.
W kocu i potrzsna karafk na wod, stojc na toalecie. Pusta, stwierdzia. Trzeba
przynie wody, pomylaa z westchnieniem.
W drzwiach gwatownie si zatrzymaa i szybko cofna do pokoju. Na moment
ogarn j strach, bo zdawao jej si, e ktem oka dostrzega na korytarzu jaki cie.
Wstrzymaa oddech i nasuchiwaa. Nie, byo cicho, cay dom spa. To tylko zudzenie,
pomylaa i wolno wypucia powietrze z ust. I wtedy usyszaa kroki na schodach. Od razu
rozpoznaa, e to Kristian. Ju miaa wyj mu na spotkanie, gdy z mroku wyonia si czyja
posta.
- Idziesz wreszcie, Kristianie

- zamruczaa Nikoline.

Elizabeth zaparo dech w piersiach. Pokojwka staa w samej koszuli nocnej i kusia
swymi wdzikami! Elizabeth chciaa wyj z ukrycia i spyta j, co wyprawia, ale co j
powstrzymao.
- Po co, u licha, tu sterczysz? spyta Kristian opryskliwie.
- Mylisz, e nie zauwayam, jak na mnie cay wieczr patrzye? spytaa Nikoline.
Podesza do niego i zacza rozpina guziki jego koszuli.
- Teraz ju nie bdziesz paci za uciechy Kristian cofn si i odepchn jej rce.
- Nie rozumiem, o czym mwisz, Nikoilne. Wracaj do swojego pokoju.
- Ale Kristianie - W jej gosie zabrzmia dziecicy upr. Wiem, e to mnie
pragniesz, a nie Elizabeth.
Elizabeth zasonia rk usta, eby nie krzykn z wraenia. Czyby Nikoline
uwodzia Kristiana? Poczua, ze cierpnie jej skra.
Kristian powiedzia co do sucej. Elizabeth nie dosyszaa sw, domylia si
jednak, e zakl brzydko. Odczekaa, a wejdzie do swojej sypialni, a potem na powrt

wlizgna si do ka. Nagle odechciao jej si pi.

Rozdzia 10
- Niech Pan bdzie z wami, bogosawieni wam i zachowa od zego, niech Pan zwrci
ku was sw jasn twarz i bdzie dla was miociwy. Niech Pan wzniesie na was swj wzrok i
obdarzy was pokojem.
Elizabeth i Kristian stali przed pastorem. Elizabeth prbowaa skupi si na sowach
duchownego. Ten uczyni krtka przerw, po czym zwrci si do Kristiana:
-

Kristianie Dalsrud, pytam ci: Czy chcesz t oto stojc obok ciebie kobiet,

Elizabeth Andersdatter Rask, wzi za on.


Usyszaa, e odpowiedzia tak. Nastpnie pastor przenis wzrok na ni i zada jej
podobne pytanie. Jej gos brzmia czysto i pewnie, gdy take odrzeka: tak. Pamitaa, e
kiedy wychodzia za m za Jensa, powtarzali sowa innej przysigi maeskiej. Dobrze, e
teraz nie byo tak samo. Duchowny zakoczy:
- Zatem ogaszam was mem i on, przed Bogiem i przed ludmi, w imi Ojca i
Syna, i Ducha witego Amen!
Elizabeth zerkna na Kristiana, a on umiechn si do niej. Pastor pobogosawi ich i
ogosi mem i on! Czua, jak rozsadza j rado, i kiedy mieli odmwi Ojcze nasz, nie
bya w stanie wykrztusi sowa.
Ojcze nasz, ktry jest w niebie, wi si mi Twoje. Przyjd krlestwo Twoje -Staa
z pochylon gow i zamknitymi oczami i domawiaa inn, wasn modlitw: -Dzikuj, Co,
dobry Boe, za to, e zesae mi Kristiana Amen. Otworzya oczy i zerkna na gadk
obrczk, ktra Kristian jej ofiarowa i ktra miaa pozosta na jej palcu, dopki mier ich
nie rozczy.
Skrzane buty Kristiana skrzypiay i szeleci materia jej sukni, kiedy szli pod rami
przez rodek kocioa. Elizabeth przebiega wzrokiem po zgromadzonych, szukajc
znajomych twarzy. Niektrych chyba widziaa po raz pierwszy, innych spotkaa u Ragny.
Nagle zauwaya, ze kilka osb skupio si, pochylao ku sobie gowy i mwio co
pgosem, rzucajc w jej stron ukradkowe spojrzenia. To zrozumiae, e szemrali. Na
pewno si dziwili, dlaczego Kristian wybra wanie j, a nie jak bogat pann z duym
gospodarstwem. Dalej w rzdach awek zobaczya Mari i Ane. Siedziay wyprostowane jak
zapalone wiecie, w identycznych granatowych sukienkach z byszczcego materiau z bia
koronk wok szyi i nadgarstkw. Elizabeth podniosa gow i umiechna si do
szepczcych. Trudniej jest obgadywa kogo, kto jest dla nas miy, pomylaa i mocniej
chwycia Kristiana pod rk.

Do Dalsrud sun dugi orszak konnych zaprzgw. Elizabeth obejrzaa si i


stwierdzia, e nie wida jego koca. Dzwonki uprzy dzwoniy miarowo, a spod koskich
kopyt wzbijay si tumany niegu.
- Dzikuj, e si ze mn oenie powiedziaa i spojrzaa Kristianowi w oczy.
- To raczej ja powinienem dzikowa, e zgodzia si wyj za mnie odpar i
pocaowa j.
Odsuna si i rozemiaa.
- Chyba oszalae! Ludzie na nas patrz!
- No to co? Czy nie jestemy mem i zon?
- Maonkowie te si publicznie nie cauj.
Nie odpowiedzia. Zdawao si, jakby nie dosysza jej uwagi.
- Elizabeth rzek po chwili. Dzi w nocy po raz pierwszy bdziemy dzieli oe bez
obawy, e to grzech.
Przeszed j przyjemny dreszcz. Do tej pory potajemnie przemykali si do siebie, gdy
wszyscy ju spali, i nie opuszczao ich poczucie, e robi co zakazanego. Dobrze bdzie si
uwolni od tego napicia.
Osobicie zmienia pociel w ku Kristiana, ktre teraz mia by ich wsplne, i
powloka najadniejsze poszewki, jakie znalaza, z mnstwem tasiemek i koronek. Odkd
zauwaya, e Nikoline prbowaa uwie Kristiana, zabronia jej zblia si do jej sypialni, a
gdy sama nie moga sobie z czym poradzi, woaa do pomocy Helene.
- O czym tak mylisz? spyta Kristian i odnalaz pod derk jej rk.
- Kocham ci odpara. I jestem najszczliwsza na wiecie dodaa. Znowu j
pocaowa, a ona odwzajemnia pocaunek.
Przybyo tylu goci, e rozstawiono stoy w dwu wielkich pokojach. Due podwjne
drzwi otworzono na ocie i ju wczenie rano dobrze napalono w obu piecach.
Elizabeth nie zdya przywita si ze wszystkimi gomi przed kocioem, wic teraz
podchodzili do niej po kolei, ciskali jej do i skadali yczenia. Niektrzy mwili, e
syszeli ju o niej, ale z tonu ich gosw i wyrazu twarzy nie potrafia odczyta, co chcieli
przez to powiedzie. Umiechaa si, dzikowaa za yczenia i odpowiadaa na pytania tak
dobrze, jak potrafia. Nie, nikt nie napomkn, e to mezalians, bo Krystian cieszy si wrd
nich zbyt duym szacunkiem. W pewnej chwili stan przed ni niski, okrgy mczyzna,
ktrego chyba nigdy przedtem nie widziaa.
- O, Kristian za jednym zamachem zdoby ca rodzin rzek i umiechn si
szeroko.

Elizabeth poznaa po zapachu, e zdy ju sobie ykn z butelki. Prawdopodobnie


w wewntrznej kieszeni marynarki ukry te piersiwk.
- Tego wanie chcia odpara, z trudem opanowujc drenie gosu. Prosz spyta
jego samego, a przekona si pan dodaa, patrzc na niego miao, a musia odwrci
wzrok.
Niektre z kobiet nie potrafiy ukry ciekawoci i bez skrpowania przyglday si
talii panny modej. Pewnie podejrzewaj, e jestem w ciy i dlatego taki porzdny czowiek
jak Kristian musia si ze mn oeni, pomylaa Elizabeth i umiechna si na t myl.
Zwrcia te uwag na ich przenikliwe i nazbyt sodkie gosy, kiedy te paniusie si z ni
witay. Oto ludzie, z ktrymi bdzie musiaa przestawa, uwiadomia sobie i rozejrzaa si za
Kristianem. Sta nieco dalej i rozmawia z lensmanem. Na pewno o Esaiasie, pomylaa.
Podesza do niej Bergette.
- Gratuluj, Elizabeth powiedziaa ze szczerym umiechem. Masz liczn sukni!
- Bardzo dzikuj odpara rozpromieniona Elizabeth.
- Kristian jest szczciarzem dodaa Bergette ciepym gosem.
Elizabeth poczua, e czerwieni si z radoci. W tej samej chwili dostrzega przy
drzwiach Dorte i Jakoba.
- Witajcie, prosimy! przywitaa ich obojgu

ucisna donie. A gdzie Mathilde?

- Nie przyjechaa wyjania Dorte i umiechna si przepraszajco. Wiesz, ona nie


lubi takich duych przyj, poza tym kto musi pilnowa dzieci.
- Pozdrwcie j poprosia Elizabeth, przyjmujc yczenia i prezenty.
St na prezenty, ktry ustawili w salonie, zaczyna si zapenia. Elizabeth nigdy
przedtem nie widziaa tylu piknych rzeczy. Jakob podarowa im srebrn yk, a Dorte
haftowany obrus wykoczony koronk. Elizabeth dugo staa, trzymajc prezenty w doniach.
Gdy oni wiedzieli, ile te przedmioty dla mnie znacz, pomylaa. Jeszcze niedawno
zazdrocia Ragnie, ktra nakrywaa stoy piknymi obrusami i kada na nich srebra. A teraz,
chocia szafy w Dalsrud uginay si od takich rzeczy, czua, e ta yka i ten obrus maj dla
niej szczeglne znaczenie, bo pochodz od bliskich z jej stron.
- Widz, e mao tu znajomych zauwaya Dorte i chwycia Elizabeth za ramie,
kiedy panna moda odoya ju prezenty na st.
- Zadbaam, o to, ebycie usiedli przy stole naprzeciw mnie i Kristiana odpara i
wsuna rk pod rami Dorte.
Nie udao jej si jednak porozmawia wicej z gocmi z Heimly, bo obojga pastwa
modych cigle kto zagadywa. Dobrze, e miaa Kristiana po jednej stronie, a Helene po

drugiej, pomylaa z wdzicznoci, nieco speszona z powodu tylu nowych twarzy.


Kiedy gocie wypili kaw, mczyni przesunli stoy i miejsce na tace. Korzystajc
z zamieszania, Nikoline zwinne przemkna ku Elizabeth.
- Wygraa pierwsz rund, ale bd nastpne szepna. Elizabeth odwrcia si i
mocno chwycia j za rami.
- Co chcesz przez to powiedzie? spytaa surowo. Nikoline zmruya oczy i
spojrzaa na ni spod jasnych rzs.
- Udao ci si zapa Kristiana na haczyk, ale obiecuj, ze wkrtce pojawi si kopoty.
Elizabeth zrobio si sabo i przez moment ziemia zakoysaa si pod jej nogami.
Miaa nadziej, e Nikoline zrezygnuje po tym, jak Kristian ostro ja potraktowa tamtej
wigilijnej nocy, ale pokojwka nie dawaa za wygran. Naprawd chciaa zniszczy ich
zwizek. Elizabeth rozejrzaa si w poszukiwaniu Helene i przywoaa j skinieniem rki.
- Czy co si stao? spytaa przyjacika. Jeste blada jak kreda. Elizabeth
przekna lin, szukajc waciwych sw.
- Nikoline powiedziaa, e
- Powinna si z ni rozprawi raz na zawsze przerwaa jej Helene. To ty
decydujesz w tym domu, a nie ona.
- Tak, ale ona si odgraa, e bdzie nam, Kristianowi i mnie, utrudnia ycie
wyrzucia jednym tchem.
Helene nie wydawaa si zaskoczona.
- Wierz w to, e bdzie prbowaa, ale posuchaj mnie, Elizabeth: poka jej, kto tu
rzdzi!
atwo powiedzie! miaa ochot odrzec Elizabeth. Ju chciaa si zwierzy, e
czsto czuje si niepewnie, bo zupenie nie ma pojcia, jak powinna si zachowywa pani
domu w tak duym majtku, ale w tym momencie podszed do nich Kristian i wzi j za rk.
- Chod, Elizabeth rzek. Pierwszy taniec naley do pary modej.
- Nie, Kristianie zaprotestowaa, nie ruszajc si z miejsca. Umiechn si do niej
ciepo.
- Tak dugo si cieszyem na t chwil. Chod! I poprowadzi j za sob przez tum
goci, ktrzy zaczli si ustawia w duym krgu.
Elizabeth poczua, e krew jej zapulsowaa, a cae ciao oblao pot. Nie umiem
taczy! chciaa krzykn, ale nie wydobya z siebie gosu. Skrzypek przyoy instrument
do brody i przecign na prb smyczkiem po strunach.
- Kristian szepna ochryple, czujc, e napiera na nich tum ludzi i e coraz trudniej

jej oddycha.
M umiechn si do niej z czuoci i radoci w oczach.
Nie zdya nic wicej powiedzie, bo zabrzmiaa muzyka i Kristian poprowadzi j na
rodek salonu. Potykajc si o jego nogi, Elizabeth staraa si robi to co on, ale nic jej si nie
udawao. Wtedy wreszcie zrozumia, e jego moda ona nie umie taczy. Zauwaya
zdumienie w jego oczach i ze zoci zacisna usta. Gdyby tylko przez chwil jej posucha!
Na pewno stoi tu gdzie Nikoline i z uciecha przyglda si teraz jej nieudolnym prbom.
- Rozlunij si szepn jej do ucha i mocniej obj j w talii. Po prostu naladuj
mnie.
atwo ci mwi, pomylaa Elizabeth, czujc, e pali j twarz. Tum jakby rs przed
jej oczami, gdy Kristian usiowa prowadzi j po deskach podogi. Nie potrafia wykona
poprawnie ani jednego kroku, kady jej ruch by sztywny i nienaturalny. Nagle Kristian
uczyni niespodziewany obrt i upada na jego pier. zy stany jej w oczach, gdy usyszaa
wok siebie miech. Chciaa si wyrwa i uciec, ale w tej samej chwili dostrzega Ane, ktra
nieskrpowana taczya nieco dalej. A wic to z niej si miali. Elizabeth napotkaa
spojrzenie Jakoba. Chwil pniej te poprosi do taca Dorte. Kolejni gocie poszli za ich
przykadem i Elizabeth wykorzystaa t okazj: byskawicznie wyrwaa si mowi, omijajc
taczce pary, przebiega przez salon i wypada na korytarz.
- Elizabeth, kochanie! zawoa bagalnie Kristian i ruszy za ni.
- Id sobie! szlochaa. Dlaczego mi to zrobie? Dlaczego omieszye mnie na
oczach tylu ludzi?!
- Nie omieszyem ci zaprotestowa niepewnie i chcia j obj, ale mu si
wyrwaa.
- Nie?! Jak ja wygldaam? Potykaam si, ruszaam si sztywno jak koda drewna, a
wszyscy wkoo przygldali mi si i pewnie dobrze si bawili.
- Nie wiedziaem, e nie lubisz taczy bkn.
- Nie lubi? Nie potrafi! Nie miaam pojcia, e bd tace i mnie poprosisz. Kiedy
dorastaam, nie byo czasu na zabaw. Otara ukradkiem z, wcieka na siebie, e pacze.
Musielimy pracowa od witu do wieczora cigna. Lepiej by byo, gdyby oeni si z
jedn z tych bogatych panienek, a nie ze mn.
Przytuli j.
- Ale ja wanie ciebie pragn, adnej innej zapewni j i pocaowa w czoo. Od
pierwszej chwili, gdy ci zobaczyem, postanowiem, e albo ty, albo adna.
Wytara oczy. Powoli docieray do niej jego sowa.

- Naprawd? spytaa.
- Nie okamuj kobiety, ktra kocham najbardziej na wiecie odpar. Czy
oenibym si z tob, gdybym pragn innej? Dwa razy musiaem ci si owiadcza.
Sprbowaa si umiechn.
- Wierz ci. Przepraszam powiedziaa cicho.
- Nie mwmy o tym wicej. Ale - zawaha si nagle. Nie taczya na swoim
pierwszym weselu?
- Nie, nie byo miejsca na tace w naszym maym domu. Zreszt nawet gdybymy
mieli grajka, i tak musiaabym zajmowa si gomi.
Na korytarz wyjrzaa Helene.
- Przepraszam, ale dziewczynki s ju zmczone. Pjd na gr przebra je i pooy
spa.
- Zaraz przyjd powiedzie im dobranoc obiecaa Elizabeth i odwrcia si, eby nie
widziay jej zapakanej twarzy.
Kristian wzi j pod rami i zaprowadzi do kantorku.
- Wypij poleci i poda jej kieliszek likieru.
- Dzikuj odpara, zagbiajc si w mikkim skrzanym fotelu. Czy Ti dziaa tak
samo jak wino?
- Tak, jeeli wypisze duo. Ale raczej prdzej ci zemdli, ni oszoomi. Usiad i
posadzi j sobie na kolanach. Wypij, to ci dobrze zrobi.
Posuchaa. Trunek by dobry i sodki.
- Szkoda, e smucisz si w taki dzie jak dzi rzek.
- To by fantastyczny dzie zapewnia. Naprawd tak mylaa. Tylko Nikoline
powiedziaa mi co, co popsuo mi humor.
- Co takiego?
- e zniszczy nasz zwizek.
- Dlaczego, u licha, miaaby to zrobi?
- Nienawidzi mnie od pierwszego dnia, kiedy pojawiam si w Dalsrud jako suca. A
poza tym podobasz jej si.
- Ale mnie podobasz si ty wyzna i pogadzi j po policzku. Poczua
rozczarowanie, e nie potraktowa tego powaniej.
- Ostrzega, e czekaj mnie kopoty. Zrozumiaam, e to ona si o nie postara.
Kristianie, NIkoline chce zasia midzy nami niezgod.
- Na pewno nie mwia tego powanie odpar z umiechem. Ta suca jest moe

troch dziwna, ale nie przywizuj zbytniej wagi do tego, co plecie.


Nazwa j suc, pomylaa Elizabeth. A wic nawet nie wie, e jest pokojwk.
Jego sowa doday jej nieco otuchy.
- Pjdziesz ze mn powiedzie dzieciom dobranoc? spytaa, wstajc. Poda jej rk i
pody za ni.
Kiedy zaszli do sypialni dzieci, dziewczynki ju spay, a Helene nie byo.
- Wygldaj jak anioeczki szepn Kristian.
Elizabeth skina gow. Wosy Ane i Marii leay rozrzucone na poduszkach, a
policzki dziewczynek byy zarumienione od nadmiaru wrae. Gdyby ta wiedzia, e jedna z
nich jest jego przyrodni siostr, przyszo nagle Elizabeth do gowy, lecz natychmiast
odegnaa t myl.
- Chcesz zobaczy, jak adnie pocieliam nasz maeskie oe? spytaa, zdumiona
wasnymi sowami.
- Chtnie odpar i ruszy za ni do sypialni. Sama si tym zaja? zapyta, nawet
nie patrzc na ko. Spojrza jej w oczy i Elizabeth dostrzega w jego wzroku bysk
podania. Zachwiaa si, kiedy chwyci j w talii i przycign ku sobie.
- Moja Elizabeth mrukn jej do ucha. Tylko moja. Na zawsze.
Poczua, jak wypenia j rado. To, e s maestwem, wydaje si zbyt piknie, by
mogo by prawdziwe, pomylaa, zanurzajc palce w gstych wosach Kristiana. Pocaowa
j w szyj, odnalaz jej ucho i delikatnie ugryz, a sykna z rozkoszy. Ze wstydem
stwierdzia, ze jej ono wypenio si sokami, stwardniao i nabrzmiao.
- Nie wolno nam tego teraz zrobi szepna struchlaa. Pomyl, co bdzie, jeli
kto tu zajrzy?
- Nikt tu na gr nie przyjdzie zby jej obawy, dyszc ciko. Zacisn donie na jej
poladkach.
Przez materia sukni poczua, e jest gotowy, i jkna na myl o podobnych chwilach,
jakie ju wczeniej przeyli.
- Chod! ponagli i pocign j w stron ka.
- Nie, Kristianie! zaprotestowaa i pooya rce na jego piersi, eby go odepchn,
ale by zbyt ciki i za silny.
- Nie bj si, wolno nam odpar i pocign jej sukni. Bd czuy i delikatny jak
nigdy dotd.
Jego rce znalazy drog do miejsca, ktre dawao najwicej przyjemnoci. Elizabeth
odrzucia gow i jkna.

- Mam przesta? spyta, dranic si z ni.


- Nie, nie przerywaj, prosz bagaa i rozoya uda. On jednak cofn rk i zacz
rozpina spodnie.
- Jeszcze prosia, prc si.
Wszed w ni, a ona musiaa zgry do, eby nie krzycze. Myl o tym, e kto
mgby si tu zjawi, wydaa jej si nagle dziwnie podniecajca. Porusza si w niej, a
poczua wzbierajc rozkosz. Wtedy zatrzyma si i pocaowa j dugo i namitnie. Zakrcio
si jej w gowie.
- Mocniej, Kristianie sykna i obja ramionami jego szerokie plecy.
Zrobi, jak chciaa: kilka razy pchn mocno, a wiat wok eksplodowa w pieko
barw i rozkoszy.
Potem Kristian zsun si z niej.
- Co my wyprawiamy? szepna, gdy wreszcie oprzytomniaa.
- Dajemy sobie nawzajem przyjemno odpar. Jego sowa zawstydziy j, a zarazem
podnieciy.
- Musz si doprowadzi do porzdku bkna i wstaa.
- Wr zaraz rozemia si.
Nie odpowiedziaa, ale kiedy sza do swojego pokoju, usyszaa, e on take si
podnis. Myjc si, zauwaya, e kilka kosmykw wosw wysuno si ze spinek.
Prbowaa je poprawi. Nie udao jej si zrobi tego tak adnie jak przedtem, ale to nic.
Niedugo gocie pjd do domu i przyjcie si skoczy, pomylaa, przygldajc si swemu
odbiciu w lustrze. Wygldaa na szczliw. Jej oczy byszczay, a policzki pony. Tak,
jestem szczliwa, przyznaa.
Kiedy schodzili na d, Kristian mocno j obejmowa w talii. Przed drzwiami jadalni
zatrzyma si i przycign j ku sobie.
- To byo co najwspanialszego, co kiedykolwiek przeyem wyzna. Przytakna.
- Musimy to powtrzy dzi w nocy szepna.
Ktem oka dostrzega Nikoline, ktra krya si w cieniu i podsuchiwaa, lecz groby
pokojwki ju jej nie przeraay. Wiedziaa, e Kristian naley do niej. Na zawsze.

Rozdzia 11
Siedzieli wok duego kuchennego stou i jedli kolacj. Skrobali ykami o talerze, a
od czasu do czasu rozlegay si odgosy lekkich uderze, kiedy odstawiali szklanki z
mlekiem. Poza tym panowaa cisza. Nawet dzieci niewiele si tego wieczoru odzyway. Moe
dziewczynki s zmczone, zastanowia si Elizabeth. Na dworze wy wiatr i ciska niegiem o
szyby. Pod cianami domu utworzyy si ju due zaspy.
- Mam nadziej, e jutro bdzie adnie, gdy bdziemy wypywa w morze
westchna Helene.
- adna pogoda w styczniu i w lutym zwiastuje zimn wiosn i brzydkie lato odpara
Gurine, przytaczajc jedno ze swoich powiedzonek na temat pogody.
Elizabeth spodziewaa si, e Nikoline rzuci jak zoliw uwag, lecz pokojwka
milczaa. To dziwne, ale od dnia lubu wyjtkowo mao si odzywaa. Wykonywaa
wszystkie polecenia, a kiedy j o cos pytano, odpowiadaa jednym krtkim sowem.
Pocztkowo Elizabeth odczua ulg i troch si odprya, ale stopniowo spojrzenia sucej
zaczy j coraz bardziej niepokoi. Odniosa wraenie, jak gdyby zimny wzrok Nikoline
poda za ni wszdzie.
Przebieg j dreszcz. Denerwowaa si, bo Kristian mia wyjecha nastpnego dnia.
Ale przecie musia popyn na zimowe poowy. Minie wiele miesicy, zanim znowu si
zobacz. Czy dugo wanie drczy j ten niepokj?
- Rozmawiacie tylko po pogodzie zauway Ole. A najwaniejszy jest teraz hallet
doda

umiechn si szeroko.

Elizabeth napotkaa wzrok Nikoline i zauwaya, e pon. Od dawien dawna byo


wiadomo, e jeeli mczyzna spa z kobieta przed wypyniciem w morze, to pow bdzie
udany. Nazywano to hallet.
- Nie ycz sobie takich rozmw w mojej kuchni! wybuchna Gurne, czerwona z
oburzenia.
Kristian rozemia si pojednawczo.
- Ole nie ma pojcia, o czym mwi, Gurine. Znajd sobie najpierw kobiet, to
porozmawiamy zwrci si do parobka.
Teraz Ole si zaczerwieni. Pochyli si nad talerzem z kasz, starajc si wymyli
jak cit odpowied.
Elizabeth wyskrobaa swj talerz i odoya yk. Spojrzeniem powdrowaa za okno,
ale jej myli podyy wasnymi drogami. Niepokj, ktry czua, by jej dobrze znany.

Dowiadczaa go ju wczeniej i wiedziaa, e nie ma to nic wsplnego z wypraw Kristiana.


Teraz zdaa sobie z tego spraw: co si wydarzy, i przeraona. Pozostao jej jednak
tylko czeka, mimo e niepewno wydawaa si nie do zniesienia.
- O czym tak mylisz, Elizabeth? spytaa Helene.
- Co? Nic, nic. Patrz tylko na nieg i mam nadziej, e jutro bdzie adnie. Szybko
wstaa, gdy zobaczya, e wszyscy skoczyli je. Musze i na gr pooy Ane. Mario,
pom tu posprzta. Wzia creczk na rce i wysza z kuchni.
Nawet rozmowa z Ane nie pomoga jej si odpry.
- Kristian jutro pojedzie? spytaa dziewczynka.
- Tak, ale wrci, zanim nieg stopnieje odpara Elizabeth. Nie bya pewna, czy maa
wie, ile to czasu.
- Ty nie moesz wyjecha, mamo!
- Nie, mama przez cay czas bdzie z tob. Pochylia si i pocaowaa krgy
policzek dziecka. Zamknij oczka, a ja usid obok ciebie i bd ci pilnowa.
Wkrtce usyszaa, e Ane oddycha rwno i gboko. Mimo to zostaa jeszcze chwil,
jak dobrze byo widzie, e creczka si zaokrglia i staa taka radosna. Maria take. Tutaj
nigdy nie musieli oszczdza jedzenia ani myle ze strachem, co bdzie jutro. Przez pewien
czas obawiaa si nawet, e cae to bogactwo bdzie miao niedobry wpyw na dziewczynki,
ale na razie nic na to nie wskazywao.
Pogadzia ma po wosach i zesza na d. W kuchni skoczono ju zmywa i Gurine
robia herbat.
- Mario, jeeli skoczya, to teraz id na gr i si po poleciaa Elizabeth.
- Ju? spytaa dziewczynka z alem i ziewna.
- Tak, bo jutro rano musisz wczenie wsta, jeli chcesz si poegna z Kristianem.
Siostra powiedziaa dobranoc i posusznie wysza z kuchni.
- Gdzie jest Kristian? spytaa Elizabeth, nalewajc sobie herbaty do kubka.
- Poszed do kantoru wyjania Helene. Chyba ja te ju pjd spa. To by dugi
dzie.
- Tak odpara Elizabeth bezwiednie. Ja jeszcze posiedz troch w salonie. Wyja
ksik, ale po przeczytaniu dwch rozdziaw stwierdzia, e nie wie, o czym
czytaa, wic j odoya. Wstaa zdenerwowana i podesza do okna. Przez chwil
patrzya na dziedziniec pustym wzrokiem. Ogarno j dziwne przeczucie. Kto potrzebowa
pomocy! Zagryza warg, zamkna oczy i skoncentrowaa si, eby dowiedzie si czego
wicej. W kocu jednak musiaa si podda. Wizji nie da si wywoa, wiedziaa o tym. To

przychodzi samo, w odpowiednim czasie.


Otworzyy si drzwi i do salonu wszed Kristian.
- O, tutaj jeste powiedzia.
- Tak. Odwrcia si do niego. Chciaabym z tob o czym porozmawia zacza
niepewnie, aujc, e ju wczeniej nie zwierzaa mu si ze swych wizji. Nigdy jednak nie
byo temu okazji, poza tym baa si, e Kristian jej nie uwierzy.
- O czym chcesz pomwi?
- Miaam ci o tym powiedzie ju dawno temu, ale - urwaa. Chodzia w kko po
pokoju, zaciskajc donie.
- Zakochaa si w innym? spyta z umiechem.
- Nie, nie , nie artuj. Chodzi o to, e ja potrafi widzie, Kristianie. Unis brwi i
zobaczya, e si powstrzymuje, aby si nie rozemia.
- Nie wiedziaem, e bya lepa rzek.
- Jeli chciae by dowcipny, to ci si nie udao odpara ze smutkiem. Prbuj ci
si zwierzy z mojej najskrytszej tajemnicy, a ty si z tego miejesz!
- Przepraszam powiedzia, podszed do niej i obj j ramieniem. Nie odsuna si,
ale bya spita,
- Chcesz mnie wysucha? spytaa.
- Mhm, opowiadaj, nie bd wicej artowa.
- Potrafi widzie, tak, jak inni nie umiej. Na przykad owce zagubione w grach.
Pamitasz, jak tu pracowaam i kilka owiec wam zagino? Wtedy powiedziaa, gdzie ich
szuka.
Przecign doni po wosach o zapatrzy si przed siebie.
- Tak, zgadza si. ale to by chyba przypadek, prawda?
- Nie, wtedy tylko tak powiedziaa, zawsze jednak miaam t zdolno. Gdybym si
ludziom do tego przyznaa, pomyleliby, e jestem czarownic albo e cakiem oszalaam.
Czasem mog uzdrawia, czasem widz, e kto umrze. Nie zawsze, ale to mi si zdarza.
- Co?! Moesz zobaczy, e kto umrze?
Elizabeth utkwia wzrok w Kristianie, niepewna, czy znowu z niej artuje, ale
wydawa si cakiem powany. Wyswobodzia si z jego obj i zoya przed sob rce.
- Tak, dwa razy ujrzaam kondukt aobny i za kadym razem kto umar.
- Psiakrew! To koszmarne stwierdzi. Udaa, e nie dosyszaa przeklestwa.
- Tak, ale przede wszystkim smutne i nieprzyjemne.
Nie chce wiedzie takich rzeczy, ale nie mam na to wpywu. Nieraz modliam si do

Boga, eby mnie uwolni od tych wizji.


- Mwia komu o tym?
- Jensowi, Jakobowi i Helene. No, a teraz tobie. Nastpia cisza. W kocu Elizabeth
spytaa baganie:
- Wierzysz mi, prawda?
Skin gow, ale w jego oczach wyczytaa niedowierzanie. Jens wierzy jej cakowicie
i niezachwianie, nigdy nie wtpi. Helene i Jakob rwnie jej uwierzyli, chocia przyjacika
pocztkowo odnosia si do tych zdolnoci troch sceptycznie.
- Dlaczego kamiesz? zapytaa bliska paczu.
- Nie kami!
- Kamiesz. Podesza do niego, cay czas patrzc mu w oczy.
- No dobrze, w takim razie musze przyzna, e to brzmi troch dziwnie westchn.
Zacisna zby, eby nie powiedzie czego, czego pniej mogaby aowa:
Wreszcie gboko wcigna powietrze i oznajmia:
- Wiem, e tej nocy kto bdzie mnie potrzebowa, musz wic czuwa. Nie mog dzi
z tob spa.
- No nie, daj spokj. W jego gosie dao si sysze prob. To nasz ostatnia
wsplna noc przed kilkumiesiczn rozk. Czy nie powinnimy spdzi jej razem? Cofam
to, co powiedziaem, e nie wierz w twoje wizje.
Odwrcia si do niego plecami. Podszed do niej i pocaowa j w kark.
- No, moja maa Elizabeth. Chod
Czua, e zaczyna mu ulega, gdy znw zaartowa:
- To na pewno mnie widziaa w swojej wizji. To ja potrzebuj ci dzisiejszej nocy.
Na nowo ogarno j wzburzenie i gwatownie odwrcia si do ma.
- Wyjd std, Kristianie Dalsrud! Nie chc wicej sysze ani sowa. Rozumiesz?!
krzykna ze zoci i wskazaa na drzwi, rozalona, e Kristian stroi sobie arty z czego tak
powanego.
- Chcesz obudzi cay dom? spyta poirytowany.
- Obudz, kogo chc. A teraz wyjd, powiedziaam.
Wyszed z salonu zdecydowanym krokiem i zatrzasn za dob drzwi. Elizabeth
zostaa sama w nieprzyjemnej, przytaczajcej ciszy. Przez kilka minut staa, powinna pj
za mem. Potem westchna, drc, i osuna si na krzeso przy oknie, dawio j w gardle,
a serce omotao w piersi. Po raz pierwszy si pokcili, jeli nie liczy drobnego epizodu z
wesela, kiedy si pogniewaa, a on j opuci, nie prbujc jej udobrucha. A jutro Kristian

wyjedzie Co bdzie, jeli ona zapi i nie zdy si z nim poegna? Albo jeli nie pogodz
si przed nastaniem witu?
Wstaa, eby pj do ma, przytuli si do jego ciepego ciaa i zapomnie o tej
gupiej rozmowie. I wtedy dostrzega jak posta biegnca pord nieycy. Szybko ruszya
na korytarz. Otworzya drzwi i w chwili, gdy rozlego si pukanie.
Staa w nich dziewczynka jedenasto -, moe dwunastoletnia i patrzya na ni wielkimi,
przeraonymi oczami.
- Mama jest bardzo chora, a akuszerki nie ma w domu, wic ty musisz nam pomc!
powiedziaa.
A wic na to czekaa Elizabeth, to matka tego dziecka jej potrzebowaa.
- Tylko si ubior rzucia i chwycia paszcz.
Jest co znajomego w tej dziewczynce, pomylaa, gdy biegy truchtem przez
dziedziniec.
- Daleko mieszkasz?
- Nie, zaraz za zakrtem odpara maa, wskazujc rka.
- W takim razie szybciej tam dotrzemy pieszo ni saniami zdecydowaa Elizabeth i
chwycia dziewczynk za rk.
Wiatr ciska niegiem w ich twarze. Elizabeth miaa przemoczon chust.
Dziewczynka musi by cakiem przemarznita, biedactwo, pomylaa.
- Dlaczego przysza wanie do mnie? spytaa.
- Wiem, e jeste mia odpara maa po prostu.
- Skd ci to przyszo do gowy? Sowa dziewczynki sprawiy jej przyjemno.
- Znam ci. Pracowaam kiedy z tob w Dalsrud. Nie pamitasz?
- Wielkie nieba, to ty, Amando? zdumiaa si Elizabeth i a musiaa si zatrzyma,
eby dokadniej jej si przyjrze.
- Mhm. Mnie te przybyo lat.
- Ile masz teraz? dociekaa Elizabeth, ruszajc w drog.
- Czternacie, ale wiem, e nie wygldam na tyle, bo jestem maa i bardzo chuda.
Powrciy wspomnienia. Razem z Amanda myy w rzece zwierzce jelita. Leonard
oglda si akomie za dziewczynk i Elizabeth j wtedy ostrzega, eby miaa przed
nim na bacznoci, bo to zy czowiek. Czy Amanda jeszcze to pamitaa? Dzieci szybko
zapominaj. Miaa ochot o to spyta, ale obawiaa si, e za daleko zabrnie.
- Mieszkam tutaj oznajmia nagle dziewczynka.
Cay dom skada si z jednej zaledwie izby i niewielkiej niszy, oddzielonej od reszty

mieszkania. Elizabeth zauwaya zaciekawione dziecice gwki, wygldajce zza


przepierzenia. Szybko przywitaa si z ojcem Amandy i podesza do kobiety, lecej na
pryczy.
- Akuszerki nie byo w domu usyszaa gos Amandy, ktra zwracaa si do ojca.
mrukn w odpowiedzi co, czego nie zrozumiaa.
Kobieta bya bardzo chud. Policzki miaa zapadnite, przez co wygldaa na duo
starsz. Elizabeth wzia cierk i otara jej twarz mokr od potu.
- Postaram ci si pomc. Wszystko bdzie dobrze, przecie ju przez to nie raz
przechodzia i wiesz, co robi.
- Nagrzaam wody i przygotowaam czyste cierki oznajmia Amanda. Czy co
jeszcze zrobi?
- Dzikuj, Amando. Zajmij si modszym rodzestwem.
- Wychodz rozleg si mski gos i zaraz potem trzasny drzwi.
Jak im si w takiej ciasnocie udaje podzi dzieci, zastanowia si Elizabeth i zerkna
na kobiet. Leaa z zamknitymi oczami. Jej skra miaa barw jasnoszar i bya niemal
przeroczysta. Zdawao si, jakby w ogle nie wiedziaa, co si wok niej dzieje. Elizabeth
dreszcz przebieg po plecach. Lekko tracia rodzc w ramie, ale ta nie zareagowaa.
Sprbowaa jeszcze raz, ju mocniej.
- Syszysz mnie? spytaa.
Matka Amandy otworzya oczy i spojrzaa matowym wzrokiem.
- Tak szepna. Sysz, ale teraz chc spa. Skurcze trway tak dugo
- Nie wolno ci teraz spa owiadczya Elizabeth stanowczo. Nie czujesz ju
skurczw?
- Nie, ju nie.
- Boe przestraszya si Elizabeth. Syszaa o porodach, w czasie ktrych skurcze
nagle ustpoway i kobieta nie bya w stanie sama urodzi dziecka. Niektre akuszerki kady
si wtedy na brzuchu rodzcej, inne uyway rnych instrumentw, eby wydoby
noworodka. Czsto w wyniku tych zabiegw i matka, i dziecko umieray. Ta kobieta jest
wygodzona i wyczerpana, sama sobie nie poradzi, pomylaa, przygldajc si jej.
Usyszaa, jak Amanda opowiada bajk modszemu rodzestwu. Jeli ich matka
umrze, dzieci zostan rozdzielone i rozmieszczone w rnych gospodarstwach jako tania sia
robocza. Bd musiay pracowa tak ciko jak doroli.
- Na mj znak musisz prze powiedziaa tonem nieznoszcym sprzeciwu.
- Zostaw mnie

- Milcz i przyj. Teraz! No, ju! Odkrya baranic o sprawdzia rozwarcie. Jest
dobrze stwierdzia. Przyj, to za chwil dziecko bdzie na wiecie.
- Nie!
- Suchaj mnie o przesta myle tylko o sobie! Masz jeszcze dzieci na wychowaniu.
Jeli nie zrobisz tego, co ka, malestwo umrze. Chcesz pj do grobu jako morderczyni?
Elizabeth wiedziaa, e jej sowa s ostre i bezlitosne, ale miaa nadziej, e
poskutkuj.
Udao si. kobieta chwycia za krawd ka i napara z caych si. Krzykna, kiedy
znw pojawiy si skurcze. Chwil pniej dziecko byo na wiecie.
- Urodzia chopca oznajmia Elizabeth. Noworodek paka cicho i zaciska mae
pistki. Jest drobny, ale przeyje. Gratuluj.
- Dzikuj, dobry Boe szepna kobieta i uczynia znak krzya. Spraw, by zdrowo
si chowa.
Elizabeth uprztna oysko i zakrwawione cierki; zamierzaa poprosi Amand,
eby je potem spalia za stodoa. Nastpnie obmya matk i noworodka, po czym zawoaa
dzieci.
- No, macie teraz modszego braciszka oznajmia i pooya malestwo w ku. -0
Czy ktre z was moe zawoa ojca?
Jeden z chopcw wybieg z domu i pochwali do izby wszed ojciec. cign z gowy
czapk i mitosi j w doniach.
Elizabeth popatrzya z czuoci na pica kobiet.
- Jest cakiem wyczerpana, biedactwo szepna, eby jej nie obudzi. Ale na
szczcie poszo dobrze.
Mczyzna potar szorstk brod, a zachrzcio, i spuci wzrok.
- Ostatnio stracia dziecko. To mae przeyo dziki robie przyzna wzruszony.
- Podzikuj raczej Panu w niebie odpara Elizabeth. I swojej onie. To ona si
nacierpiaa mwia dalej, nie odrywajc wzroku od mczyzny. Odcigna go nieco od
Amandy i maluchw i zniya gos. Chocia to nie moja sprawa musz was przestrzec, e
nie powinnicie mie ju wicej dzieci.
- To nie takie proste. Kade dziecko to dar od Boga i to on decyduje, ile och bdzie,
rozumiesz? odpar.
- Troch te zaley to od ciebie stwierdzia Elizabeth wprost. Trzymaj si z dala od
swojej ony, eby znowu nie zasza w ci. Bo nastpny pord przypaci yciem.
Wyglda na zakopotanego i nieco przestraszonego.

- tak mylisz?
- Ja to wiem! Ile dzieci urodzia? - spytaa, zerkajc na Amand, ktra siedziaa na
brzegu ka matki.
- Tych czworo wskaza poza tym troje, ktre s w pracy, i czworo dorosych.
- Ile lam maj te, ktre poszy do pracy?
- Jedenacie, dwanacie i trzynacie. Razem mamy jedenacioro tych, ktre przeyy.
Urwa i przyjrza si Elizabeth uwanie. Wydaje mi si, e ju ci gdzie widziaem.
Amanda wstaa i podesza do nich.
- To Elizabeth Dalsrud. Pracowaam razem z ni, kiedy byam maa. Nie pamitasz,
jak ci o tym opowiadaam?
- Bya tu kiedy suc? spyta z niedowierzaniem.
- Tak, a teraz jestem on Kristiana Dalsruda.
- Nie, jakim cudem, do diaska - zamilk i znowu podrapa si po porodzie. Tak
Dziwne, e do tej pory nikt mi o tym nie powiedzia.
- To dlatego, e ty nigdy nie suchasz zwrcia mu uwag Amanda. Wszyscy we
wsi o tym wiedz.
Elizabeth odchrzkna.
- Domylam si, ze ty te wypywasz na zimowe poowy?
- Tak, jutro. - Zerkn na on. Bd si modli do naszego Ojca, eby ich chroni.
Moe jej by bardzo ciko gdy zostanie sama z dziemi.
- Bd do niej zaglda zaproponowaa szybko Elizabeth. Pewnie zabierasz ze
sob cae jedzenie, ktre macie w domu?
Utkwi w niej spojrzenie i otworzy usta, eby co powiedzie, ale go uprzedzia.
- Sama pochodz z biednej rodziny i wiem, o czym mwi. Nie ma si czego
wstydzi. Przyjd ktrego dnia i przynios im troch jedzenia i jakie ubrania.
- Dzikuj, ale nic nam nie trzeba. Dajemy sobie rad odpar sztywno i si
wyprostowa.
Elizabeth poczua, e wszystko si w niej zagotowao.
- Ja take byam dumna i nie lubiam prosi nikogo o pomoc, ale gdy chodzio o dobro
dzieci, nie raz musiaam schowa dum i przyj, co mi dawali. Jak gd skrca wntrznoci
i dzieci marzy, nie moga zgrywa wielkiej pani. Moesz sobie myle, co chcesz, ale kiedy
wyjedziesz, i tak przyjd. Przynajmniej bdziesz spokojny, e nic zego nie grozi twojej
rodzinie.
- A wiec wysza za bogacza zauway zoliwie.

- Tak odpara spokojnie. I dlatego mog si dzieli z innymi. Nie mwi ci, eby
ode mnie wzi, ale swojej onie i dzieciom nie moesz zabroni przyjcia jedzenia i ubra.
Mina wyranie mu zrzeda, lecz mimo to owiadczy:
- Nikt nie przyjdzie tu z jedzeniem czy ubraniem, dopki ja jestem w domu. Elizabeth
nie odpowiedziaa. Chce zachowa resztki dumy, pomylaa, i ma do tego
prawo.
- Amando, opiekuj si dobrze mam i swoim maym braciszkiem. Musz wraca do
domu.
Ucisna rk ojcu rodziny i poklepaa dzieci po policzkach, a potem ruszya z
powrotem w ciemn noc.
Droga powrotna do domu wydawaa si jakby dusza, chocia wiatr zela i prawie
ju nie sypao. Moe wic jutro bdzie adnie, pomylaa Elizabeth. Przypomniaa sobie o
ktni z Kristianem i poczua si zmczona i przygnbiona przeprosiaby go teraz za
wszystko, byleby tylko mc si przespa cho kilka godzin.
W korytarzu szybko zdja paszcz i przewiesia go przez porcz schodw. Zrzucia
buty ze stp i zostawia w nieadzie. Zostan mokre plamy i Gurine bdzie wzdycha i
narzeka, ale to bdzie jutro. Cikimi krokami powloka si na gr. Nagle podskoczya
przestraszona, bo natkna si na Nikoline.
- Co ty, u licha, robisz tu na poddaszu o tej porze? spytaa, przygldajc si
pokojwce badawczo.
Dziewczyna obejrzaa z zakopotaniem swoje paznokcie, ale nie zamierzaa
odpowiedzie, w jej zachowaniu byo co podejrzanego, co natychmiast wzbudzio czujno
Elizabeth.
- No, odpowiedz! zadaa.
- Nic. Po prostu zajrzaam do dzieci, bo wydawao mi si, e usyszaam pacz. A
mog spyta, gdzie ty bya?
- Odbieraam pord odpara Elizabeth zmczona i posza do sypialni.
Dopiero kiedy zacza si rozbiera, uwiadomia sobie, e Nikoilne nie moga sysze
dziewczynek ze swojego pokoiku na dole. Nie miaa jednak siy teraz si tym martwi.
Ostronie wlizgna si pod grub, puszyst pierzyn, ktr dzielia z Kristianem, i
natychmiast poczua na swoim ciele jego rami.
- Nie chciaam ci budzi szepna, przesuwajc si bliej, eby si ogrza.
- Nie spaem, kiedy wchodzia do ka odpowiedzia sennym gosem. Ale jeste
zimna. Gdzie bya?

- Odbieraam pord. Pamitasz Amande, ktra tu czasem przychodzia do pomocy,


kiedy jeszcze byam suc?
- Nie.
- Jej matka dzi w nocy urodzia dziecko.
- I co maj? spyta i ziewn.
- Chopca, ale jest bardzo drobny.
- Mhm, to dobrze.
Zorientowaa si, e Kristian jej nie sucha, wic nie odezwaa si wicej. Powoli pod
jej skr rozlewao si ciepo i zacza si odpra. Gdy ju prawie zasypiaa, Kristian
mrukn jej do ucha:
- Przepraszam, e ci nie uwierzyem, Elizabeth, ale teraz ci wierz. Moesz mi
wybaczy?
- Tak. Przepraszam, e byam na ciebie za. A co z hallet?
- Nie dam rady, jestem zbyt zmczony. Umiechna si w ciemnoci i ucisna jego
rk.
Przyjemnie i bezpiecznie byo mc tak po prostu lee blisko siebie ze wiadomoci,
e ju si na siebie nie gniewaj. Nie ma noc lepszego.

Rozdzia 12
Kiedy Elizabeth obudzia si rano, Kristiana nie byo. Przez moment pomylaa w
panice, e ju odpyn, i podbiega do okna, d jednak staa jeszcze przy brzegu.
Dzieci te ju byy na nogach. Elizabeth zawstydzia si, e spaa tak dugo. W
korytarzu na poddaszu spotkaa Kristiana.
- O, wstaa! powiedzia i przycign j do siebie.
Krew w jej yach od razu zacza szybciej kry, gdy poczua dotyk jego mocnego
ciaa.
- Dlaczego mnie nie obudzie? spytaa, z trudem apic oddech i starajc si
opanowa podniecenie.
- Potrzebowaa snu Chod, wszyscy na nas czekaj. Musimy si popieszy A
moe powinnimy raczej wrci do ka?
- artujesz! rozemiaa si i pocigna go za sob po schodach w d. Pierwsze, co
zauwaya w kuchni, to wyraz triumfu w oczach Nikoline. Elizabeth
cisno w odku. Na widok tej kobiety robio jej si sabo. Trzeba j jak najszybciej
odprawi, pomylaa, siadajc przy stole. Dam jej dobre referencje, wic na pewno znajdzie
jak prac.
Kiedy odmwili modlitw przed jedzeniem, Helene spytaa:
- Wydawao mi si, e syszaam ci dzi w nocy, Elizabeth, gdzie si wybieraa o tak
pniej porze?
- Pamitasz Amand?
- Tak, to crka komornika. Mieszkaj za zakrtem.
- Jej matka miaa rodzi, a akuszerki nie byo w domu, wic ja odebraam pord.
- Co urodzia?
- Chopczyka odpara krtko. Nie miaa ochoty opowiada szczegw.
- Och, nie bdzie im lekko westchna Gurine i mrukna co jeszcze, czego
Elizabeth nie zrozumiaa.
Poczua na sobie wzrok Nikoline.
- Czy co ci niepokoi? zapytaa wprost i spojrzaa w oczy pokojwki.
- Nie, dlaczego?
- Tak mi si przygldasz. Moe chce mnie o co spyta?
Nikoline wzruszya ramionami, wic Elizabeth daa spokj. Na razie jeszcze jej nie
odprawi, tylko si jej przyjrzy, postanowia. Moe wystarczy ostrzeenie.

- Mario, we Ane i pociel ka na grze polecia siostrze, kiedy Kristian i Ole


wyszli z domu. Dzieci posusznie podreptay na poddasze.
Nikoline wyranie j prowokowaa siedziaa przy stole i przez cay czas niadania
chichotaa pod nosem, posyajc jej znaczce spojrzenia. Elizabeth prbowaa ni zwraca na
to uwagi, ale w kocu nie wytrzymaa.
- Co ci tak mieszy? Moe miaaby ochot podzieli si tym z nami? zapytaa.
Natychmiast poaowaa tego pytania, pokojwka bowiem zdawaa si jeszcze bardziej
rozbawiona.
- Bardzo chciaabym si z tob podzieli, ale nie jestem pewna, czy yczyaby sobie,
eby inni take si o tym dowiedzieli odpara bezczelnie.
Elizabeth wzruszya ramionami.
- Rb, co chcesz rzucia i wysza z kuchni.
Wesza do salonu i stana przy oknie. Czua niepokojce mrowienie biegnce w d
plecw. Wiele by daa, eby si dowiedzie, co wryo. Nie moga zrobi nic innego, jak
tylko czeka.
Niebo byo szare, ale na szczcie nie pada nieg. Elizabeth odsuna firank, eby
lepiej widzie. Do salonu wszed Kristian i zbliy si do niej.
- O, tu jeste, moja droga Elizabeth! ucieszy si i przytuli j. Ubranie ma
pachniao wenianym samodziaem. Przytulia policzek do jego piersi.
- Poegnae si z dziemi? spytaa.
- Tak, s jeszcze na poddaszu. Maria powiedziaa, e bdzie patrze w okno, jak
odpywamy.
- Nie chc, eby wyjeda wyznaa cicho i obja go w pasie.
- A ja nie chc ci opuszcza, ale zrozum, musz odpar i lekko j pocaowa.
- Pamitaj, eby nie wypywa w morze w czasie sztormu ani zaraz po nim, ani
Powstrzyma ten potok sw kolejnym pocaunkiem.
- Jakob jest kapitanem, a on przey ju niejedno. Nie bdzie niepotrzebnie ryzykowa,
Elizabeth, wiesz przecie o tym.
Skina bez przekonania. Jakob by rwnie wtedy, kiedy Jesn uton. Nie wtpia, e
bdzie bardzo ostrony, ale nigdy nic nie wiadomo, gdy rozpta si burza. Przekna
dawienie w gardle i odchrzkna.
- Napisz do razu, jak dopyniesz na miejsce. Obiecujesz?
- Napisz. Dbaj o siebie i dzieci. Wrc do was wiosn. Kiwna gow, ucisna go
po raz ostatni i pozwolia mu odej.

Zostaa w salonie, dopki nie odbili od brzegu, a potem posza do tkalni na poddaszu.
Pachniao wen. Jak ubranie Kristiana, pomylaa i poczua pustk. Wzia czenko i
przypomniaa sobie, co kiedy powiedziaa Kristianie: dobra tkaczka potrafi utka
osiemnacie dwadziecia okci dziennie. Teraz nie zamierzaa wyznacza sobie takiego
limitu, gdy nawijaa czerwon ni, ktra wyjtkowo jej si podobaa.
Wkrtce pogrya si w pracy, tote a podskoczya ze strachu, gdy nagle drzwi za
ni si otworzyy.
- Czego chcesz? spytaa, utkwiwszy wzrok w pokojwce. Jej gos nawet nie zadra,
kiedy dodaa: - Na pewno czeka na ciebie robota w kuchni, Nikoline.
Dziewczyna nie wycofaa si, lecz wesza do izby i zamkna za sob drzwi.
- Zaraz zajm si swoimi obowizkami, ale najpierw chciaabym ci co powiedzie.
- No to si popiesz.
- Kristian nie jest taki, jak mylisz - zacza Nikoline, podchodzc do krosien. Oczy
Elizabeth si zwziy
- Jak miesz tu przychodzi i cokolwiek insynuowa? Wyno si!
- Uspokj si. Wyjd, gdy tylko powiem swoje. Czy wiesz, co si stao dzi w nocy,
kiedy pomagaa przy porodzie?
Elizabeth poczua na plecach dreszcz strachu. Nikoline powoli przechadzaa si po
izbie. Chwilami zatrzymywaa si i przytakiwaa wzrok Elizabeth.
- Dzisiaj w nocy przespaam si z Kristianem. Zachichotaa zadowolona, a w jej
spojrzeniu malowao si cos, czego Elizabeth nie potrafia rozszyfrowa.
- To nieprawda! odpara ochryple. Kamiesz jak najta. Wyno si std, ty, ty
- Nie chcesz usysze wszystkiego? przerwaa jej Nikoline ze zjadliw sodycz.
Kristian jest wspaniaym kochankiem. On
Elizabeth zacisna pici, a paznokcie wbiy si w skr. Wyobrania posuwaa jej
bolesne obrazy. Nie chciaa sucha, lecz gos Nikoline przewierca jej uszy.
- Kochalimy si wiele godzin, od momentu gdy wysza, a do twojego powrotu.
Caowa cae moje ciao, nawet tam w dole. Czy robi to kiedy z tob?
Elizabeth oddychaa tak szybko, e krcio jej si w gowie.
- Kristian spa, kiedy wrciam do domu stwierdzia stanowczo, dygocc ze zoci.
- I ty w to wierzysz! rozemiaa si Nikoline, krcc jeden z lokw wystajcych spod
biaego czepka. Udawa, ze pi dodaa, kadc nacisk na kade sowo. Mylisz, e
miaby odwag stan przed tob i przyzna si do tego, co robi?
- Dlaczego miaby to ukrywa? spytaa Elizabeth jednym tchem. Czua, jak serce

mocno wali jej w piersi.


- A jak mylisz? Nikoline przewrcia oczami. Nie chcia awantury. Zaraz
obudziaby cay dom.
- Dlaczego mi o tym mwisz? Nikoline zbliya twarz do jej twarzy.
- Bo to ja bardziej odpowiadam mu w ku! I musisz przywykn do myli, e tak
bdzie dalej.
Elizabeth z trudem przekna lin, zaciskajc donie pod fartuchem. Myli goniy
jedn drug. Musz co powiedzie, eby j powstrzyma, pomylaa w desperacji. Boe
spraw, eby to nie bya prawda, prosz Ci
- Nie wierz ani jednemu twojemu sowu. Musiaabym mie dowd. Nikoline uoya
usta w ciup i spojrzaa w sufit, udajc, e si zastanawia.
- Dowd - mrukna. Hm, co by to mogo by? e wie, co lubi dziewczyny? Ze
ma ogromnego albo e
- Przesta! sykna Elizabeth/ - dam dowodw!
- A wic nie chcesz usysze, jak si zabawiamy?
- Ostrzegam ci!
- Ojej, ale si przestraszyam! Nikoline umiechna si drwico. No c,
dostaniesz dowd. Kristian ma w pachwinie znami wielkoci zacinitej pici. Czy to
wystarczy?
Elizabeth poczua si tak, jakby krew zastyga jej w yach. Chwycia obiema rkami
za krosna. Nikoline mwia prawd, Kristian mia takie znami! Jak on mg? Dlaczego? zy
kuy niczym igy pod powiekami. Wstaa.
- Takie jak ty nazywaj dziwkami oznajmia gosem drcym ze wzburzenia.
Kristian nie jest pierwszym onatym mczyzn, za ktrym si uganiasz. Ma Bergette te
musiaa zacign do ka.
Zobaczya, ze jej sowa wyprowadziy Nikoline z rwnowagi, ale tylko na kilka
sekund. Chwil pniej oczy pokojwki znowu si zwziy, a jej gos zabrzmia rwnie
jadowicie:
- No c, nie chodzilimy ze sob do ka zbyt czsto, a poza tym wtedy nie by
jeszcze onaty.
Elizabeth ju miaa zapyta, co Nikoline miaa na myli, mwic, e nie chodzili ze
sob czsto do ka, ale wczeniej sama zrozumiaa sens jej sw. Robili to na stojco,
uwiadomia sobie, i zaczerwienia si ze wstydu.
- Spakuj swoje rzeczy, Nikoline powiedziaa spokojnie. Twj czas w Dalsrud si

skoczy.
- Tak sdzisz? sykna pokojwka i wyja z kieszeni fartucha zoona kartk
papieru. Moesz to sobie przeczyta. Albo lepiej ja to zrobi. pewnie nie znasz alfabetu.
Elizabeth wzia od niej kartk, udajc, e nie dosyszaa zoliwoci. Szybko
przebiega wzrokiem tekst, najpierw raz, potem drugi, a wreszcie dotaro do niej okrutne
znaczenie zapisanych sw. Trzymaa w rekach dokument sporzdzony i podpisany przez
Leonarda Dalsruda, ktry stwierdza, e Nikoline ma prawo mieszka i pracowa w Dalsrud
do koca swoich dni.
- Co skonio Leonarda do podpisania takiej umowy? spytaa ochryple. Nikoline
rozemiaa si.
- Z nim te sypiaa? zgorszya si Elizabeth i poczua, e mdli ja z obrzydzenia.
- Fe, tak brzydko to nazywasz obruszya si Nikoilne. Ale to prawda.
- Nie rozumiem, jak moga upa tak nisko!
- To nie trwao zbyt dugo odpara bezczelnie pokojwka. Wiesz, e potrafi si
wywin. Wkrtce poznaam pewn kompromitujc go historie i zagroziam, ze
wykorzystam j przeciw niemu, jeli sprbuje mnie tkn.
- Kto by ci uwierzy!
- Mam swoje kontakty.
Elizabeth mdoci podeszy do garda. Nie bya w stanie tego skomentowa ani duej
prowadzi tej rozmowy.
- Wyjd i niech moje oczy wicej ci dzi nie ogldaj! nakazaa i odwrcia si z
odraz.
Usyszaa jeszcze dobiegajcy ze schodw miech Nikoline. Kiedy ucich, wrcia do
krosien i rozpakaa si gorzko. Szlochaa, dygocc na ciaym ciele, i powtarzaa raz za razem:
- Jak moge mi to zrobi, Kristianie?
Przypomniaa sobie wigilijny wieczr, kiedy Kristian stanowczo odtrci Nikoline. I
wesele, na ktrym pociesza i przekonywa swoj wieo polubion on, eby nie
przejmowaa si suc. Kamca! Gdyby Nikoline nie wspomniaa o znamieniu,
pomylaaby, e pokojwka wyssaa wszystko z palca, jak cztery lata temu. Wtedy take
twierdzia, e spdzia noc z Kristianem, a okazao si, e to nieprawda. Teraz byo inaczej.
Nikoline wiedziaa za duo, by moga kama.
W kocu Elizabeth wstaa i posza do sypialni. Nie patrzc na szerokie podwjne oe,
obmya twarz zimn woda. Musiaa gdzie wyj; nie moga duej wytrzyma w tym samym
domu, co ta ladacznica.

Wesza na jeden ze strychw, gdzie stay skrzynie i puda z odoonymi starymi


ubraniami. Niektre rzeczy byy tak zniszczone, ze nadaway si tylko na gagankowe
dywaniki, i te leay osobno. Elizabeth wyszukaa ubrania, ktre mona byo jeszcze nosi, i
szybko spakowaa je do niewielkiej skrzyni. Skrzynka bya na tyle lekka, e sama moga j
znie.
Na dole schodw spotkaa Helene.
- Co ci jest? spytaa przyjacika, przygldajc si jej badawczo. Wygldasz
okropnie dodaa agodnie i podesza bliej.
- Nic odburkna Elizabeth szorstko. Nie miaa ochoty opowiada Helene o tym, co
si stao, mimo e kiedy zwierzay si sobie prawie ze wszystkiego. Zdrada Kristiana bya
zbyt bolesna i zbyt trudno byoby jej o tym mwi. Masz troch czasu, eby przypilnowaa
dziewczynki? Marii znajd po prostu jak robot, ale Ane wymaga wicej
- Naturalnie, zajm si nimi przerwaa jej Helene. Dokd si wybierasz?
- Do matki Amandy. Do tej kobiety, ktra dzi w nocy urodzia. Obiecaam im troch
jedzenia i ubra.
Helene skina gow.
- Przydadz im si. tylko dobrze si ubierz, bo jest zimno.
Elizabeth przyniosa ze spiarni chleb, maso, mk, kiebas i solone miso.
Umiecia to wszystko na sankach i ruszya w drog, cignc je za sob. Zauwaya, e ludzie
obserwuj j zza firanek. Zdawao jej si, e syszy, jak mwi: patrzcie tylko! Wielka pani z
Dalsrud, ktra nazywa siebie biedaczk. Tak. Ra dziewucha sprytnie si urzdzia.
Dlaczego Kristian si ze mn oeni, skoro mu nie wystarczaam? powrcio bolesne
pytanie. Poczua zy na policzku i otara je ze zoci. Nie jest wart moich ez, pomylaa i
przysporzya kroku.
Spocia si i zgrzaa w drodze do nieduej chaty. Kiedy zapukaa do drzwi, otworzy
jej jeden z modszych braci Amandy. Popatrzy na ni wielkimi oczami.
- Mama ley, a tata wypyn na pow powiedzia.
Elizabeth umiechna si do niego blado.
- Czy mog wej i przywita si z twoj mam? Natychmiast si odwrci i wbieg do
rodka.
- Przysza pani, ktra bya tu dzi w nocy! zawoa.
Amanda staa przy palenisku i rozgarniaa ar. Na pryczy leaa jej matka z
noworodkiem na rk i karmia go.
- Dzie dobry i pokj temu domowi przywitaa si Elizabeth. Dobrze si czujesz?

- Tak, dzikuj. Amanda duo mi pomaga odpowiedziaa kobieta. Elizabeth ogarna


nagle niepewno. Moe nie powinna si tak narzuca?
- Nie spodziewaam si nikogo obcego usprawiedliwia si poonica i poprawia
koszule nocn.
Elizabeth zauwaya, e po policzku malestwa spyna kropla mleka. A wic
przynajmniej dla niego ma pokarm, pomylaa.
- Jest taki zwyczaj, e z okazji narodzin dziecka przychodzi si w odwiedziny i
przynosi w prezencie kasz zacza z wahaniem. Nie mam co prawda kaszy, ale
przyniosam co innego. Czy zechcecie przyj?
Kobieta dwigna si na okciu i spojrzaa na ni podejrzliwie.
- Amando, pom pani usyszaa Elizabeth, kiedy ruszya do wyjcia, eby przynie
z sanek jedzenie i ubranie.
Postawiy rzeczy na kuchennym stole.
- Twj m by tego nie przyj. Tak powiedzia, kiedy mu wczoraj o tym
wspomniaam. Ale mimo to przyszam. To s ubrania dla dzieci i jedzenie dla was
wszystkich.
Najmodszy z chopcw wspi si natychmiast na krzeso, eby sprawdzi, co jest w
paczkach.
- Zostaw! ofukna go matka. Elizabeth zagryza warg.
- Rozumiem twoja dum, ale, jak ju mwiam twojemu mowi, na wasnej skrze
przekonaam, co to gd. Teraz mam moliwo podzielenia si z innymi. Jeli wic sama nie
chcesz tego przyj, to przynajmniej daj dzieciom.
Nie spuszczaa z kobiety wzroku. Wreszcie matka Amandy westchna i cicho
powiedziaa:
- Dzikuj, to bardzo mio z pani strony. Teraz dzieci ucinijcie pani rk i te adnie
podzikujcie.
Dzieci zaczy rozpakowywa rzeczy, a Elizabeth przysuna krzeso do ka.
- Wybraa ju dla niego imi? spytaa.
- Nie, uzgodni je z mem, kiedy wrci z pooww. Ale myl, e may dostanie imi
po ktrym z naszych przodkw, tak jak pozostae.
Elizabeth skina gow i pogadzia gwk noworodka pokryt delikatnym puszkiem.
- Masz szczcie, e Amanda jest w domu zauwaya.
- Miaa pj na sub, ale jak pani widzi, jest potrzebna tutaj.
- Mw mi na ty albo po imieniu. Kobieta po raz pierwszy si umiechna.

Elizabeth zapatrzya si przed siebie. Mylami powdrowaa ku Nikoline i


Kristianowi. Za sob syszaa radosne okrzyki dzieci, ktre cieszyy si z tego, co znalazy w
paczkach. Baa si wraca do domu, baa si triumfujcego spojrzenia sucej, ale
najbardziej obawiaa si powrotu Kristiana. Co powinna mu powiedzie? Co zrobi? Jak
zdoa przez to przej i jak ma dalej y?
- Jeste jaka dziwnie zamylona dobieg j gos kobiety.
- Tak, ja - Sprbowaa si umiechn, ale nie bya pewna, czy jej si udao.
Musz przemyle to i owo mrukna. Mczyni wyjechali na tak dugo i
- Czy nie jest ci trudno zajmowa si tak duym domem?
- Nie. to znaczy teraz jest ju lepiej. Musiaa odchrzkn, eby oczyci gardo.
Mam nadziej, ze twj m nie bdzie zy, e to przyniosam? spytaa i skina gow w
stron stou.
- Moliwe, e bdzie. Ale on szybko wybacza. Tak trzeba, eby mc zgodnie y pod
jednym dachem.
Elizabeth czyta w jej mylach? Chciaa co powiedzie, ale matka Amandy j
uprzedzia:
- Syszaam, e wczeniej bya ju matka i e masz dziecko z pierwszego
maestwa.
- Tak, wyszam za m za Jensa Raska, ale on zgin w czasie pooww. Oboje moi
rodzice te ju nie yj, wic opiekuj si rwnie moj modsz siostr.
- Wiem o tym.
Tak, na pewno, pomylaa Elizabeth. Ludzie we wsi gadaj i pewnie wszystko o niej
wiedz.
Wstaa.
- Musz wraca do domu. Pamitaj, eby i ty co zjada, przynajmniej ze wzgldu na
tego malca. Potrzebuje twojego mleka. A jeli czego bdzie wam trzeba, nie wahaj si po
mnie przysa.
- Jeszcze raz dzikuj zapewnia matka Amandy i podaa jej chud do. Elizabeth
zauwaya, e kobieta patrzy na ni otwarcie i miao. Jak gdyby zamierzaa
jej co powiedzie, lecz nie znalaza odpowiednich sw. Szybko si poegnaa i
wysza w zimowy dzie.
Troch wiao i byo zimno, ale nie spieszya si do domu. Chciaa po drodze
przemyle to, co j spotkao. Czy powinna napisa do Kristiana, czy lepiej poczeka, a
wrci, i wysucha jego wyjanie? Powinna milcze i gry to w sobie, czy moe

wyprowadzi si z powrotem do Dalen? Nie, mimo wszystko kochaa Kristiana, i ju teraz


poczua ukucie tsknoty. On szybko wybacza, powiedziaa o swoim mu matka Amandy.
Tak trzeba, eby mc zgodnie y pod jednym dachem. W jej ustach zabrzmiao to tak
prosto!
Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem, powiedzia Jezus, gdy ludzie
chcieli ukamienowa cudzoon on. Czy sama bya wystarczajco niewinna, by osdza
Kristian? Ona, ktra odebraa ycie jego ojcu! Zatrzymaa si i zapatrzya przed siebie. Nie,
nie moe Kristianowi czyni wyrzutw. Musi mu wybaczy. Nigdy jednak mu tego nie
zapomni. Natomiast Nikoline nie wybaczy nigdy, przenigdy.
Mocniej okrcia wok doni link od sanek i ruszya dalej.
Kiedy Elizabeth wesza do kuchni, Ane popatrzya na ni wielkimi oczami i spytaa:
- Gdzie bya?
Na szczcie oprcz dzieci w kuchni byy tylko Helene i Gurine.
- Nie zauwaya, e wyszam? zdumiaa si Elizabeth i wytara mk z policzka
creczki.
- Piek chleb oznajmia Ane, uderzajc maymi pistkami w grudk ciasta.
- Widz potwierdzia Elizabeth bezwiednie. Jak ci poszo, Helene?
- Bardzo dobrze. Maria to pracowita dziewczynka pochwalia.
- Ja te rzeka Ane z przekonaniem, a Gurine natychmiast j popara.
- Musz jeszcze co zaatwi rzeka Elizabeth szybko i wysza. Na schodach na
poddasze spotkaa Nikoline.
- Chod ze mn! nakazaa, chwycia ja mocno za rami i poprowadzia to tkalni.
Powiedz, dlaczego mi to robisz? Co chcesz osign?
- Osign? powtrzya pokojwka. A c miaabym osign? Po prostu
podobam si Kristianowi i nic na to nie poradz.
- I tu si mylisz owiadczya Elizabeth. Powiem ci co. W Kabelvg jest ulica
nazwana Cognacgata. Znajduje si tam dom, w ktrym pracuj kobiety takie jak ty. Syszaas
o nich?
Z twarzy Nikoline znikn umiech wyszoci, a w jej jasnoniebieskich oczach pojawi
si wyraz niepewnoci. Nic nie odpowiedziaa.
- Ten dom nazywaj adnie domem kawowym, a mieszkaj w nim prostytutki,
kobiety, ktre bior pienidze za to, e sypiaj z mczyznami. Tak jak ty, Nikoline.
Zarobia w ten sposb na kontrakt i przespaa si z Kristianem, ebym std wyjechaa. Ale
mog ci powiedzie tylko jedno: ja zostaj! I od tej pory najlepiej zrobisz, jeli bdziesz

potulna jak owieczka. Nie zapomnij, e to ja o tobie decyduj. A teraz moesz i.


Pokojwka znikna w jednej chwili, Elizabeth za wolno wypucia powietrze z ust.
Tym razem pokazaam, gdzie jest jej miejsce, ale ona na pewno nie podda si tak atwo,
pomylaa.

Rozdzia 13
Soce zagldao do rodka przez wieo wypucowane okna, a w kuchni pachniao
mydem sodowym Elizabeth zrobia sobie krtka przerw w sprztaniu. Rzucia szybkie
spojrzenie na Ane, ktra energicznie tara ciereczk jedno z krzese, a potem popatrzya
przez okno. W tym roku wczenie nastaa wiosna i prawie cay nieg ju staja. To jak
zaczynanie wszystkiego od nowa, pomylaa Elizabeth. Zarwno w domu, jak i na dworze
pachniao wieoci. Najgrubsze zimowe ubrania mona byo spakowa i wynie, a za
miesic podbiay wysun swoje te gwki niczym mae soneczka. To wanie w takich
chwilach Elizabeth czua, e naprawd yje.
Zatrzymaa wzrok na maej szarej chacie za zakrtem. Wiele razy w cigu zimy
odwiedzaa rodzin Amandy i zanosia jedzenie, a take ubrania. W tym czasie najmodszy
chopczyk urs i si zaokrgli, a pozostae dzieci rwnie nabray zdrowszego wygldu. Tak
czy owak, najgorszy okres min. Wkrtce wrci gospodarz i przywiezie pienidze, Amanda
za znw bdzie moga pj na sub.
Elizabeth rzucia ukradkowe spojrzenia na Nikoline, ktra prasowaa ubrania. Nie
moga rozgry tej dziewczyny. Wydawao si, jak gdyby suc otacza szalony klosz, przez
ktry nikt nie by w stanie przenikn.
- Ciesz si, e niedugo zacznie si szkoa usyszaa gos Marii.
- Lubisz tam chodzi? spytaa Gurine.
- O, tak. Nie masz pojcia, jak wietnie jest w szkole! Nauczyciel jest miy i jest tyle,
dzieci, z ktrymi mog si bawi. Tylko chopcy czasami s niegrzeczni dodaa zamylona.
Cign dziewczynki za wosy, ale ja im oddaj i teraz ju nie maj odwagi mi dokucza.
- Dobrze, e potrafisz si odgry pochwalia j Helene. Rb tak dalej. Elizabeth
zacza rozwiesza biae koronkowe firanki i dalej rozmylaa. Nikoline w
kadym razie robi wszystko, o co j poprosi. Nagle zastyga w bezruchu, bo
przypomniaa sobie, co si wydarzyo tydzie temu. Pokojwka spytaa j: A jak nazwaaby
Kristiana, skoro mnie nazywasz dziwk? . Sam moe na to odpowiedzie, kiedy wrci do
domu, odpara wtedy Elizabeth. Od tamtego czasu Nikoline staa si jeszcze bardziej
milczca i nieobecna.
Elizabeth otrzsna si z ponurych myli i powioda wzrokiem po kuchni. Oglnie
rzecz biorc, skoczyli porzdki.
- Mario, Ane, czy chcecie zobaczy jagnitka, ktre urodziy si dzisiaj w nocy?
spytaa.

- O, tak! zawoaa Maria, wykrcajc cierk. Wanie sprztnam.


- Ja te zawtrowaa jej Ane i z plaskiem rzucia swoj mork cierk na podog.
- O, jakie adne! westchna Ane zachwycona i opara mae rczki na kolanach.
Patrz, jakie maj loczki. Czy jedna moe by moja?
- Oczywicie odpara Elizabeth.
- No to niech bdzie ta. Ale musz j zabra do mojego ka. Maria przewrcia
oczami.
- Nie moesz wzi jagnitka do domu. Ono musi zosta tu w oborze, rozumiesz?
Elizabeth przykucna obok creczki.
- To prawda, co mwi Maria. Ta owieczka musi mieszka w oborze, bo inaczej tu
przychodzisz na ni popatrze tak czsto, jak tylko bdziesz chciaa.
-A czy mog j ponosi?
- Nie, ona jest dla ciebie za dua umiechna si Elizabeth.
Jagni zaczo ssa matk. Wymachiwao przy tym szybko malutkim ogonkiem tam i
z powrotem, e dziewczynki zaniosy si od miechu.
- Niedugo wypucimy je na powietrze powiedziaa Elizabeth. Zobaczycie, jak
bd fika!
- Tak, musz si przyzwyczai do przebywania na dworze, zanim pjd w gry
wyjania Ane rezolutnie ciocia Maria. Ale wtedy Kristian i Ole bd ju w domu.
Zerkna na Elizabeth. Kiedy oni wrc?
- W kadej chwili, jaki sdz.
Nie bya cakiem pewna, czy cieszy si, czy obawia powrotu Kristiana. wiadomo
tego niepokoia j. Nie takie uczucia powinna mie ona, kiedy m wraca z pooww.
Trzy dni pniej Elizabeth posza do spiarni sprawdzi zapasy ywnoci. Jedzenia
ubywao szybciej ni zwykle, bo spor cz rodzinie Amandy, ale sami nie cierpieli biedy.
Popatrzya na Ane. Dobrze mie wiadomo, e dzieci codziennie mog naje si do
syta, pomylaa. W tym momencie usyszaa, jak Maria krzyczy na dziedzicu:
- Pyn! Kristian i Ole wracaj!
Elizabeth wyprowadzia Ane ze spiarni i spojrzaa w dal. Dziewczynki od razy
popdziy na brzeg. Kristian przysa onie cztery listy. Jeden o tym, e dotarli szczliwie na
miejsce, dwa dugie i jeden krtki, e wkrtce wracaj. Nie odpowiedziaa na aden z nich i
liczya si z tym, e m zapyta j, dlaczego. Mimo e miaa duo czasu, nie znalaza jeszcze
odpowiedniego wytumaczeni. A prawda bya taka, e zaczynaa kilka listw, ale adnego nie
bya w stanie dokoczy.

Dziewczynki dotary na brzeg i znikny w objciach mczyzn. Potem Kristian wzi


Ane na rce i tak gono rozmawiali i miali si, e syszaa ich z daleka. Spojrzaa w stron
domu. Moe suba widziaa j przez okno i dziwia si, dlaczego nie zesza na d przywita
si z mem? Nie, zachowaa si jak przestao na kochajc on. Nie sprawi radoci
Nikoline i nie pokae jej, e ywi do Kristiana uraz, pomylaa i stanowczym krokiem
ruszya na jego powitanie.
Kristian spojrza na ni i Elizabeth poczua, jak bardzo mimo wszystko za nim
tsknia. serce zabio jej szybciej i rado, e wszyscy wrcili cao, przesonia na moment
cay smutek i bl.
- Witaj w domu! powiedziaa i ucisna woln rk ma. Witaj i ty, Ole dodaa.
Oczy Kristiana s nadal takie samo czarne i arliwe, pomylaa i poczua, e krew
zaczyna pulsowa jej w yach. Nie chc go straci. Nigdy!
- Dostaam malutk owieczk pochwalia si Ane i uszczypna Kristiana w
nieogolony policzek. Au, Au, kuje! stwierdzia z grymasem.
Rozemia si.
- Moe pobiegniecie obie z Mari do domu i uprzedcie wszystkich, e wrcilimy?
Niech suba przygotuje bali wody i czyste ubrania.
Dziewczynki skiny gowami i puciy si pdem w gr.
- Pjd po taczk, to zaadujemy na ni skrzynie zaproponowa Ole.
- Dobrze odpar Kristian bezwiednie. Nie odrywa od Elizabeth wzroku. Kiedy
zostali sami, podszed do niej

wzi j w swe silne ramiona.

- Bg jeden wie, jak bardzo mi ciebie brakowao, Elizabeth mrukn tuz przy jej
wosach. Tskniem za tob i cieszyem si, e wkrtce znw ci przytul.
Elizabeth musiaa kilka razy przekn lin, nim moga odpowiedzie.
- Ja take za tob tskniam wyznaa, a kade sowo pyno z serca. Co byo,
mino, pomylaa i poczua, ze dopiero teraz naprawd podja decyzj. Co si stao, to si
nie odstanie, i nie da si tego zmieni. Najwaniejsze, e Kristian jest w domu. Powiedzia, e
mu jej brakowao, i wiedziaa, ze mwi szczerze.
- Dlaczego nie odpowiadaa na moje listy? spyta.
- Poczua si nieswojo i popatrzya na morze.
- Nie umiem pisa listw odpara w kocu. Wiele razy prbowaa, ale brzmiay tak
gupio, e wszystkie kartki wyrzuciam.
- jestem pewien, e to byy pikne sowa. Najpikniejsze na wiecie rzek i pogadzi
j po wosach i policzku. Chodmy do domu.

- Pom nanosi wody polecia Elizabeth Nikoline, kiedy weszli do rodka.


Przygotuj bali w pralni. A ja pjd po czyste ubrania. Zauwaya, e pokojwka chciaa
zaprotestowa, wic przypomniaa jej, zanim tamta zdya co powiedzie: - Jeste tutaj
suc, wic rb, co ci ka.
Potem szybko posza na poddasze, czujc, jak mocno bije jej serce. Po raz pierwszy
zachowaa si wobec Nikoline tak stanowczo. Sprawio jej to przyjemno.
Elizabeth obawiaa si, e w prezencie z podry dostanie jedwabny szal. Gdyby
Kristian jej go przywiz, to nie wiedziaby, jak zareagowa. Miaa ju bowiem jeden ten,
ktry podarowa jej Jens, kiedy nazwa j Crk Morza. Ale okazao si, e Kristian kupi
grzebie, lusterko i srebrn szczotk do wosw.
- Prosz bardzo powiedzia, wrczajc jej upominek. Przyja prezent z wahaniem.
- Kochany, to zbyt wiele! Nie mog tego przyj.
- Masz wosy jak czyste zoto odpar. Dlatego zasugujesz tylko na to, co
najlepsze.
Pamitaa czasy, gdy suya w Dalsrud. Wtedy Kristian te mawia, e jej wosy s
jak zoto. Teraz ten wspaniay prezent by wymownym wyrazem jego uczu.
Maria i Ane dostay materia na sukienki cienk bawen w drobn kratk. Do tego
zapakowane w ozdobny papier koronki i wstki do wosw. Dziewczynki podzikoway
rozpromienione i pobiegy szybko do kuchni, eby si pochwali.
Kristian podszed do sofy, na ktrej siedziaa Elizabeth.
- Jak ci tu byo beze mnie?
- Okropnie! odpara zgodnie z prawd.
- Mnie tez. Tak bardzo za tob tskniem. A do blu.
Czy myla rwnie o Nikoline? zastanowia si chyba po raz setny.
- Kristianie zacza z wahaniem, pocigajc za jak lun nitk. Czy ty czy
kiedykolwiek po naszym lubie mylae o innej kobiecie?
Pogadzi j szorstkim palcem po policzku.
- Nigdy. Nigdy od chwili, kiedy ci po raz pierwszy spotkaem.
Nie wypada wicej pyta, pomylaa. Zoya sobie obietnic, e bdzie y dalej, nie
ogldajc si za siebie, i powinna jej dotrzyma bez wzgldu na to, czy j teraz okamywa,
czy nie.
- Ju nie mog si doczeka dzisiejszej nocy szepn jej na ucho. Przez moment
poczua podanie, ktre ogarno j niczym ogie. Zaraz jednak pojawia si bolesna myl o
tym, co powiedziaa jej Nikoline, i ugasia ten pomie. Elizabeth wstaa szybko i przetara

twarz.
- Strasznie boli mnie gowa skamaa.
- Nie masz zi, ktre by ci pomogy?
- Nie.
Kolejne kamstwo.
- To chyba dlatego, e ostatnio za mao sypiam gaa dalej. Jej gos brzmia
nienaturalnie wysoko.
- Moja maleka Elizabeth mrukn i przytuli j. Teraz bdziesz moga spa, ile
tylko zechcesz. Ale bybym szczliwy, gdyby dzi w nocy usna na moim ramieniu.
Elizabeth zamkna oczy. Odczua ulg. A wic zyskaa troch czasu. Pniej moe
si przeamie, ale w tej chwili myl, e mogaby pooy si obok niego naga, wydaa jej si
nieznona.
Maria i Ane nie rozstaway si z prezentem od Kristiana; wziy go ze sob nawet
wtedy, gdy szy spa na poddasze. Elizabeth obiecaa, e gdy tylko nadarzy si okazja, uszyje
im z otrzymanego materiau nowe sukienki. Ane najbardziej cieszya si z koronek i wstek
do wosw i za nic nie chciaa ich odda.
Kiedy creczka zasna, Elizabeth usiada na brzegu ka Marii.
- Bdziesz jeszcze chodzia do Amandy? spytaa dziewczynka i uoya si na boku,
podpierajc doni policzek.
- By moe. Dlaczego pytasz?
- Chciaabym pobawi si z Amand.
- Hm nie wiem. Amanda skoczy niedugo czternacie lat i bdzie prawie dorosa.
- Szkoda Ale mam przecie Ane. Bardzo j kocham wyznaa Maria powanie.
Tylko e ona jest taka malutka i gupiutka. Wiesz, co dzisiaj mwia?
Elizabeth pokrcia gow.
- Opowiadaa, e jutro idzie do szkoy. A kiedy jej wyjaniam, e jest jeszcze za maa,
wpada w zo i posza poskary si Gurine.
Elizabeth potrafia to sobie wyobrazi. W takich sytuacjach Ane zwykle szukaa
pociechy u starej kucharki. Moe ona i Maria byy nieraz dla niej zbyt surowe?
- A potem dostaa cukier od Gurowe, zwrcia, Gurine uwag, eby tego nie robia, bo
Ana bya niegrzeczna, to ona te mi daa cukru i powiedziaa, ze obie jestemy ksiniczkami.
Myl, ze kucharka zaczyna si starze i troch jej si miesza w gowie.
- Ale Mario, nie wolno ci tak mwi! ofukna j Elizabeth ze miechem.
- Tylko nie powtarzaj nikomu, ze tak powiedziaa, - szepna Maria szybko.

- Nie powiem. Ale teraz kad si i pij. Dobranoc. - Elizabeth wstaa i zdmuchna
wiec.
- Dobranoc, Elizabeth. Wiesz co? Pamitasz t noc, kiedy posza do mamy
Amandy? Baa si, e Ane si obudzi i przestraszy, e ci nie ma, wic siedziaam przy niej i
czuwaam.
Elizabeth odwrcia si na picie.
- Nie spaa przez cay ten czas, kiedy mnie nie byo? spytaa ochrypym Gosem.
- Tak, nawet wtedy, kiedy Kristian poszed ju spa. On mwi do siebie, kiedy jest
zdenerwowany. Wiedziaa o tym?
- Nie przyznaa. Cieszya si, e w pokoju byo ciemno, bo poczua, jakby krew
odpyna jej z gowy. Opowiedz mi o tym, Maryjko.
- No wic nie mogam spa i usyszaam, e kto zapuka do drzwi na dole i zaraz
potem wysza. Baam si, ze ju nigdy nie wrcisz. Chciaam obudzi Kristiana, ale tylko
uchyliam drzwi do waszej sypialni, eby czu si bezpieczniej. I wtedy przypomniaam
sobie, e przecie ten obrzydliwy zodziej nie yje i e Kristian moe nas pilnowa. Prawda?
Elizabeth skina gow.
- Tak, to prawda przyznaa.
- Ale Kristian tylko spa i spa mwia dalej Maria. Chrapa tak gono, e
usiadam na ku i zaczam nasuchiwa, czy Ane si nie obudzi. I wtedy przyszo mi

do

gowy, e przy okazji mogabym popilnowa Kristiana, tak na wszelki wypadek.


- Nie spaa a do mojego powrotu? spytaa Elizabeth, wstrzymujc oddech z
napicia.
- Tak, syszaam, jak rozmawiaa z Kristianem, i dopiero wtedy si pooyam i
zasnam. Ale daam rad wczenie wsta rano, prawda?
- Tak, jeste bardzo dzielna pochwalia j Elizabeth czule. Najdzielniejsza na
wiecie, moja maa Maryjko. Pochylia si, pocaowaa siostr w pliczek i cichutko wysza.
A wic Nikoline kamaa, piewao jej w duszy. Pokojwka w dniu ich lubu obiecaa
jej kopoty. Pewnie miesicami obmylaa plan zemsty i czekaa na odpowiedni moment.
Elizabeth zacisna pici; czua, jak napinaa jej si minie szczki. Miarka si przebraa.
Nikoline posuna si za daleko.
Elizabeth czua, e nie jest w stanie zej na d do reszty domownikw, wic
wymkna si do suszarni na strychu i zdja ze sznura cz bielizny, ktra ju wysuchiwaa,
gdy kto si zastanawia, gdzie si podziewaa, bdzie miaa wymwk.
Posza do sypialni, usiada na ku i zacza skada bielizn. Dobrze, e nie

wspomniaa Kristianowi o tym, co naopowiadaa jej Nikoline, pomylaa z ulga. e te moga


zwtpi w jego uczucia, a wierzy tej ladacznicy! Ogarna j wcieko. Nikoline maa
wprawdzie pisemne zobowizanie Leonarda i trudno bdzie to zmieni. Nie wiadomo, co by
nagadaa we wsi, gdyby wyrzucili j ze suby w Dalsrud. Mogaby nawet wpa na pomys,
eby pj na skarg do lensmana. Nie, Elizabeth nie chciaa rozgosu. Teraz ona wykae si
sprytem. I w jej gowie zaczyna si zarysowywa

pewien plan.

Zdya poukada bielizn, gdy przyszed Kristian.


- I jak tam twj bl gowy, moje biedactwo? spyta z trosk.
- O, ju mi duo lepiej odpara z umiechem i wstaa. Waciwie cakiem mi
przeszo.
- Tak mwisz? Zacz ostronie rozpina jej sukni. Moe jednak nie chcesz
jeszcze spa?
- Nie, cakiem mi si odechciao zapewnia, czujc, zdejmowa z niej ubranie. Ona
take sztuka po sztuce zdejmowa z niej ubranie. Ona take go rozebraa. Rce dray jej z
podniecenia, kiedy ostatnia cz bielizny opada na podog.
- Pozwl, e rozpuszcz ci wosy mrukn i zacz wyjmowa szpilki, a jej jasne
wosy opady w d. Mikko niczym jedwab askotay jej nag skr.
- Moja Elizabeth szepn i zanis j na ko. Jego ciao byo twarde, mocne i
spryste. Rozkoszowaa si jej dotykiem.
- Pragn ci. Chc sprbowa, jak smakujesz rzek, patrzc jej w oczy. Czua drenie
midzy udami, kiedy ssa jej brodawk, a potem drug. Jego usta
przesuway si w d brzucha, caowa j, liza. Kiedy zatrzyma si w okolicy krocza,
jkna i zdawionym gosem wykrzykna:
- Nie.
Nie chciaa mu na to pozwoli, ale kiedy jej uda musn jego ciepy oddech, a zaraz
potem jego jzyk dotkn jej ona, nie miaa siy si sprzeciwi.
Unis j na wysokoci, ktrych istnienia nawet nie podejrzewaa. Nastpnie podpez
wyej i pooy si obok, czekajc, a ona troch ochonie, po czy, pocaowa j dugo i
podliwie. Zdaa sobie spraw, ze czuje smak wasnych sokw, i ponownie ogarno j
podniecenie. Kiedy chwil pniej wszed w ni, krzykna cicho z rozkoszy.
Stao si tak, jak powiedzia zasna na jego ramieniu. Wszystkie miesice tsknoty,
smutku i blu jakby przestay istnie, gdy zapada w sen.
Nastpnego ranka obudzia si wyjtkowo wczenie i wpatrywaa si w ciemno
panujc w sypialni. Jej myli powdroway ku Nikoline. Obiecaa sobie, e nie bdzie

wracaa do przeszoci, ale to byo wtedy, kiedy podejrzewaa Kristiana o zdrad. Teraz
sprawy przedstawiay si cakiem inaczej. Musi raz na zawsze pooy kres nikczemnoci
Nikoline, postanowia. Cicho, eby nie obudzi Kristiana, ubraa si i wymkna do kuchni.
Miaa nadziej, ze zastanie Nikoline sam, ale caa suba zebraa si ju wok stou.
Wszyscy powiedzieli jej dzie dobry, a Elizabeth z umiechem skina im gow.
- Zrobia ju kaw zwrcia si do Gurine i podniosa dzbanek. Musze wypi
filiank, eby si rozbudzi.
Porozmawiaa ze sub o wszystkim i o niczym, czekajc, a Ole wstanie i wyjdzie
nastpna podniosa si Helene.
- Musze i do obory, eby do niadania upora si z robot.
- Nie, zosta. Od dzisiaj Nikoline bdzie si zajmowa obrzdkiem oznajmia gono
i utkwia wzrok w pokojwce. Nikoline pobielaa na twarzy i mocno chwycia za kant stou.
- Co to ma znaczy? spytaa.
- To, e od dzi ty i Helene zamieniacie si obowizkami.
- Dlaczego?! krzykna Nikoline i poderwaa si tak gwatownie, e przewrcia
krzeso.
- Dlatego, ze to ja decyduj w Dalsrud odpara Elizabeth i odstawia filiank.
- Pjd si poskary Kristianowi zagrozia Nikoline, ale Elizabeth chwycia j
mocno za rami, gdy tamta chciaa przej obok.
- Nigdzie nie pjdziesz. Marsz do obory! sykna jej di ucha. Nie zamierzam
wicej tolerowa twoich niegodziwoci, Nikoline, syszysz?
- Nie zrobia nic zego zaprotestowaa suca.
- Porozmawiamy o tym na osobnoci, ja i ty odrzeka Elizabeth i pocigna j za
sob do salonu. Zamkna z trzaskiem drzwi i wskazaa na krzeso. Siadaj!
Pokojwka usiada z ociganiem.
- Kamaa, mwic, e posza do ka z moim mem zacza Elizabeth i stana
przed ni wyprostowana.
- Nie kamaam zaprzeczya Nikoline, zadzierajc gow. Elizabeth spojrzaa na ni
lodowatym wzrokiem.
- Mog zmieni twoje ycie w istne pieko, jeeli nie powiesz prawdy. Mam dowody,
e pikane opowieci, ktrymi mnie raczya, to tylko twj wymys. A wic: skd wiesz, e
Kristian ma znami w pachwinie?
- Ju mwiam upieraa si suca, ale jej gos nie brzmia zbyt pewnie>
- Ostrzegam ci, Nikoline!

- Mam kontrakt, ktry gwarantuje mi doywotni sub zauwaya pokojwka z


wahaniem.
- Nie dbam o to. Odpowiedz na moje pytanie!
Nikoline milczaa tak dugo, e Elizabeth ju si obawiaa, ze nie uzyska odpowiedzi.
Ale nagle dziewczyna wyznaa cicho.
- Zobaczyam to, kiedy si kpa.
Elizabeth otworzya szeroko oczy ze zdumienia.
- Podgldaa mojego ma w kpieli?! spytaa z niedowierzaniem. A tak nisko
upada?
- Przypadkiem przechodzia, obok i i no, zerknam tylko niechccy Elizabeth
skrzyowaa rce na piersiach i zamkna oczy ze zoci i bezsilnoci.
- Powiesz o tym Kristianowi? spytaa suca cienkim gosem.
Elizabeth spojrzaa na ni. Jeeli to jest gra, to Nikoline wietnie udaje. Okazuje
skruch, ale nie z powodu tego, co zrobia. Lecz dlatego, e zostaa udobrucha, pomylaa,
zaciskajc usta.
- Zobacz odpara powoli. Tak czy owak, musisz si popieszy. Przebierz si i
biegnij do obory. Ju dawno powinna tam by. Zwierzta czekaj.
Nikoline poderwaa si i spojrzaa na ni z wciekoci.
- Przecie przyznaam si do tego, o co mnie prosia. Nie moesz wic wysa mnie
do obory. Moje rce nie nadaj si do zagarniania widami gnoju i - Wycigna przed
siebie dugie, biae palce.
- Przecie nie obiecywaam, e co ci ominie, jeeli si przyznasz odpara Elizabeth
spokojnie. No, ruszaj do obory, zanim ci wynajd co jeszcze! popchna suc przed
sob i patrzya, jak znika w swojej klitce, pienic si ze zoci.
Helene i Gurine siedziay po obu kocach stou i z szeroko otwartymi oczami
wpatryway si w Elizabeth, kiedy zamykaa za sob drzwi do salonu.
- Co si dzieje? spytaa w kocu Helene.
- Nic poza tym, co powiedziaam. Nikoline pjdzie do obory, tylko zmieni ubranie. Po
chwili suca pojawia si znowu.
- Przebraam si oznajmia krtko i wysza z kuchni.
- Wszystko opowiem ci pniej szepna Elizabeth do Helene.
Teraz musiaa pj na gr obudzi Kristiana. Powinna przygotowa go na now
wiadomo o zamianie obowizkw, ktr zarzdzia. Prawdopodobnie on wcale si tym nie
przejmie. Na pewno uzna, ze decyzja naley do niej.

Rozdzia 14
Na drzewach zaczy si ju zieleni drobne listki, ale na niektrych gaziach wci
jeszcze byo wida mikkie, nabrzmiae pczki. Dorte zdejmowaa ze sznurw wieo
wypran pociel, ktra przez dwa dni wisiaa na dworze, eby wiosenne soce j wybielio.
Dorte wsuna w ni nos i wcigna zapach soca, wiatru i myda domowej roboty.
Usyszaa kukuk gdzie wysoko na wzgrzu. Mwiono, e jeeli usyszy si j w
ciemnym lesie, bdzie brzydkie lato, ale Dorte nie bardzo w to wierzya. Zobaczya Jakoba,
idcego przez dziedziniec, i zapieko j pod powiekami.
- Dlaczego on tak mnie traktuje? szepna i mocniej przycigna do piersi pociel,
ktr niosa.
Ostatnio stali si dla siebie jakby obcy ludzie. Wayli kade sowo, zanim je
wypowiedzieli. Nie wiedziaa, kiedy to si zaczo, po prostu jako tak samo z siebie,
niepostrzeenie, bez adnej ktni. Poprawia kilka lunych kosmykw wosw. Jakob ju
dawno nie targa jej wosw i dawno nie powiedzia dobrego sowa, pomylaa z alem. A
jeszcze wicej czasu upyno, odkd ostatnio szukali bliskoci w ku tego szczeglnie jej
brakowao. Bliskoci, ciepa, poczu bezpieczestwa i pieszczot. Wtedy czua, e yje! Czy to
ju nic dla niego nie znaczy?
Powdrowaa wzrokiem do swojego domu w Neset. Czy nadszed czas, eby tam
wrci? Czy w Heimly nie jest ju mile widziana? Nie wolno mi zapomina, e byam tu
tylko suc, pomylaa. Jakob przecie nigdy jej niczego nie obiecywa, nigdy nie mwi, e
j kocha, nigdy nie wspomnia o maestwie. Ta myl uderzya j dopiero teraz. Owszem,
mwi, e jest agodna, adna i dobra, ale nigdy nie wyzna, e j kocha.
Poczua z na policzku i otara j. Mathilde dobrze sobie radzia; duo si nauczya,
odkd jest z nami. Moe najwysza pora si wyprowadzi? Dorte pomylaa o Elizabeth.
Dawno si nie widziay. Od Boego Narodzenia, kiedy byli u niej na weselu. Moe ona te
czua si zbdna wtedy, kiedy wrcia do Dalen?
Biedna Elizabeth, westchna Dorte. e te tego wtedy nie rozumiaa. Powinna j bya
zatrzyma i powiedzie, e jest im potrzebna. Tak, tak. Teraz jest ju za pno. Elizabeth ma
wasne suce. Jeeli by kto, komu Dorte szczerze yczya powodzenia, to wanie jej,
Elizabeth. Pochylia gow i wesza do domu.
Daniel podnis wzrok znak drewnianego konika, ktrym si bawi. Poczua ukucie w
sercu. Odniosa wraenie, e chopiec ostatnio sta si bardziej milczcy i zamknity w sobie.
Sprbowaa otrzsn si ze smutnych myli, popatrzya na Mathilde i wrzucia ar do

elazka.
- Co sycha u moich chopcw? spytaa beztrosko i umiechna si do Daniela i
Fredrika.
- Wszystko dobrze odpar Daniel i znowu zaj si zabaw. Id, id zaraz zjem
Fredrika! powiedzia, udajc, e jest koniem.
Fredrik rozemia si, zachwycony.
Latem skoczy roczek, pomylaa Dorte i przyjrzaa si malcowi uwanie.
Odziedziczy ciemne wosy po ojcu i szare oczy po matce. By tak dobrym i pogodnym
dzieckiem, i kochaa go tak bardzo, jakby by jej wasnym synkiem. Prawie tak samo jak
Daniela. A moe po prostu troch inaczej, tak jak Indianne i Olava. W kadym razie pragna
ich wszystkich ustrzec od wszelkiego za.
- elazko chyba ju si nagrzao zauwaya Mathilde. Dorte podskoczya
przestraszona. Zamylia si? spytaa suca i na kilka sekund podniosa wzrok znad
robtki.
- Niele sobie radzisz stwierdzia Dorte, unikajc odpowiedzi na pytanie.
- Tak, teraz dobrze mi idzie przytakna Mathilde. To dziki tobie. nikt inny nie
potrafi mnie tego wczeniej nauczy.
Dorte wzia elazko i podesza do kuchennego stou. Tak, Mathilde dobrze sobie
radzia. Nie tylko z robtkami na drutach, ale ze wszystkim innym. Uczya si powoli, ale
robia postpy. Trzeba byo tylko mie dla niej cierpliwo.
- Daniel ostatnio rzadko przebywa z Jakobem zagadna Mathilde. Mathilde zbyt
czsto szczerze mwia to, co mylaa. Tego nie uda si jej oduczy,
pomylaa Dorte. Staraa si panowa nad gosem, kiedy odpowiedziaa.
- Jakob ma za duo zaj, eby jeszcze bawi si z dziemi.
- Przedtem te by zajty, ale teraz jest jaki inny stwierdzia Mathilde. Dorte szybko
prasowaa poszewki na poduszki.
- Teraz ma chyba wicej pracy odpara krtko. Ale sowa Mathilde nie daway jej
spokoju, nie opuszczay jej przez reszt dnia. Jeli inni te zauwayli, e Jakob zachowuje si
dziwnie, to pewnie sobie tego nie ubrdaa. Ciko byo to przyzna, ale to prawda,
stwierdzia.
Tego wieczoru dugo nie moga zasn. Jakob dobrze sobie radzi z pomoc Mathilde,
mylaa. Bdzie wic musiaa wyprowadzi si z Danielem z powrotem do Neset. Westchna
cicho. Podja ju decyzj. To nie byo atwe, ale konieczne. Mylc o tym, powoli zapada w
sen.

nio jej si, e zmywaa naczynia. Do kuchni wesza Ragna.


- Czy ty nie umara? spytaa ze zdumieniem, lecz spokojnie.
- Umaram, ale wrciam, eby zobaczy, jak si wam wiedzie odpara Ragna.
- Hm.

No, to widzisz. Mamy si dobrze, ale niedugo wyprowadzam si z powrotem

do Neset. Jakob ju mnie nie potrzebuje.


Ragna nie od razu odpowiedziaa. Zdawao si, jakby nie dosyszaa sw Dorte.
Utkwia w niej wzrok.
- Wrciam na ziemi, eby wyhodowa biaego wilka przemwia nagle.
- Co takiego?
- Tam widzisz pierwszy okaz, ktry udao mi si uzyska. Ragna wskazaa na
czarnego kota. Ktrego nazywali Nilsem.
- Na pewno dobrze mylaa, ale ten tutaj to tylko stary kot zauwaya Dorte
agodnie. Moe biaego wilka masz gdzie indziej?
Wtedy Ragna si umiechna. Popatrzya na Dorte z czuoci.
- Jeste dobra, Dorte. Mam nadziej, e tobie i Jakobowi si uoy. Dbajcie o siebie
nawzajem i o dzieci.
Nagle znikna, lecz Dorte czua jeszcze dotyk jej reki, ktr musna j delikatnie w
policzek.
- Dorte, Dorte, pisz? usyszaa gos, dochodzcy jakby z daleka. Oszoomiona
otworzya oczy i spojrzaa prosto w oczy Jakoba, ktry siedzia na
brzegu ka.
- Czy co si stao? spytaa przestraszona i poderwaa si z poduszki. Chyba nic
zego z dziemi?
- Nie, spokojnie. Musze tylko poroz To znaczy Dorte, wyjdziesz za mnie?
Musiaa odczeka chwil, zanim dotaro do niej znaczenie tych sw i nim odzyskaa
mow.
- Naprawd chcesz mnie za on? zapytaa z niedowierzaniem. Ale przecie tak
dugo zaniedbywae Daniela i mnie. Oboje to zauwaylimy.
Drapa w zakopotaniu jak rank na doni i nie patrzy jej w oczy.
- Dugo si zastanawiaem, jak ci o to spyta wyzna. Taki ju jestem
Zamykam si w sobie, kiedy o czym rozmylam. Jeli wic odnielicie wraenie, e was
zaniedbywaem, to bardzo przepraszam. Pragn z tob y, Dorte, z tob i Danielem, do
koca moich dni. Podnis wzrok. Baem si, jak dasz mi odpowied. Baem si, e mi
odmwisz. Poza tym nie chciaem ci si owiadczy w taki sposb jak przed chwil. Ale w

kocu nie wytrzymaem i po prostu musiaem mie to za sob.


Dorte poczua na policzku ciepe sone zy.
- Tak, chc wyj za ciebie, Jakobie szepna ochryple i przytulia si do niego.
- Moja Dorte rzek i obsypa jej twarz pocaunkami. Nie wolno ci paka,
rozumiesz? Po niwach wyprawimy wesele. Albo jeszcze przed niwami. Jak wolisz.
- Och, Jakobie, nie wiem, jak wyrazi, e tak bardzo ci kocham.
- Lepiej mi to poka odpar i pooy si obok niej. - To bd dla ciebie dobry.
Rozemiaa si. Ogarno j podanie, kiedy cign jej przez gow koszul nocn.
Jego donie przelizgiway si po jej ciele ostronie, lecz zdecydowanie; wanie tak, jak
lubia.
- Teraz ja decyduj oznajmia i obrcia si z nim tak, e znalaz si pod spodem.
Najpierw pocaowaa go lekko w usta, a nastpnie przesuwaa jzykiem w d wzdu
jego piersi i brzucha, jednoczenie gadzc jego biodra. W kocu zamkna usta na
jego przyrodzeniu. Usyszaa, e jkn, i poczua mrowienie w caym ciele.
- Chod tu szepn ochryple

mocno j podcign. Uklknij nakaza. Przez

moment jej twarz zapona wstydem.


- Tak robi zwierzta prbowaa protestowa. Nie odpowiedzia i poczua, e
wypeni j sokami.
Wszelkie protesty zamary na jej wargach i po chwili oboje dreli w miosnej ekstazie.
Mwi si, e sam o umarych oznacza szczcie. Teraz ju nawet przez moment nie
wtpi, e to prawda, pomylaa Dorte, wtulona w ramiona Jakoba.
- Chciaabym si wybra do Dorte i Jakoba odezwaa si Elizabeth ktrego
wieczoru, gdy oboje z Kristianem siedzieli w salonie i czytali ksiki.
- Dobrze, w takim razie jed odpar. Teraz, kiedy wypowiedziaa na gos swoje
yczenie, pomys wyda jej si jeszcze
bardziej kuszcy.
- Myl, e pojad ju jutro. Zabior ze sob dzieci. Pojedziesz z nami? Kristian
odoy ksik

spojrza na on.

- Nie, wybior si innym razem. Niech to bdzie tylko wasza podr.


- Co chcesz przez to powiedzie?
- Na pewno ty i Maria chciaybycie pogada z przyjacimi i znajomymi. Nie chc
wam przeszkadza.
- Dzikuj odpara i wzia go za rk. Dzikuj, e jeste taki, jaki jeste,
Kristianie.

Mgby si nie zgodzi, pomylaa, kiedy wyjechay. Niektrzy ludzie sprzeciwiaj si


tylko po to, eby pokaza swoj wadz. Ale nie Kristian. on pozwala jej robi prawie
wszystko, co chciaa, i wanie to w nim cenia.
Droga bya rozmoknita i botnista po deszczu, ktry spad kilka dni wczeniej, ale
tego dnia wyjrzao wiosenne soce i sprawio, e trawa i mchy pachniay wieo i rzeko.
Nawet morze zdawao si pachnie bardziej sono, a zapach ten czy si z woni
wodorostw i przybrzenych kamieni. Elizabeth chona te aromaty, gboko wcigajc
powietrze, i nagle uderzyo j, e tak wanie pachnie jej dom dom dziecistwa i dorastania.
Bez wzgldu na to, jak dugo bdzie mieszka w Dalsrud, zawsze ta wie bdzie jej domem/
Zbliajc si do chaty ojca, cigna lejce i zastawia si, czy powinna zajrze do
rodka. Nie, zdecydowaa. To teraz dom Jakoba, upomniaa sam siebie. Wiedziaa jednak, e
nie tylko dlatego tak postanowia. Baa si, ze widok pustego domu byby zbyt bolesny i
wywoa za duo wspomnie. Z czasem postara si wykupi gospodarstwo, ale z tym si
jeszcze nie pieszy.
- Tam mieszka dziadek odezwaa si Ane i wskazaa rk. Elizabeth zdumiaa si, e
creczka jeszcze go pamita.
- Ju nie sprostowaa Maria. Dziadek jest teraz w niebie. Ane jednak nie suchaa,
bo ju zainteresowao j cos innego.
Elizabeth zobaczya Olava, wychodzcego z obory. Zauway je i zatrzyma si, po
czym pogna do domu. Kiedy wyjechay na podwrze, wszyscy wszyli je powita.
- Wielkie nieba, a kt to do nas zawita?! zawoa Niskiem gosem Jakob i
umiechn si pod gsta brod. Witajcie, witajcie wszystkie trzy! A Kristiana z wami nie
ma?
- Przyjedzie nastpnym razem odpara Elizabeth o zsadzia Ane.
- Jak dobrze znowu was widzie! zapewnia Dorte. Oczy jej si zaszkliy, gdy
wycigna do goci rce na powitanie.
- I nawzajem odpowiedziaa Elizabeth. O nie, czy to Fredrik? Ale wyrs! Ma
chyba teraz dziesi miesicy?
Elizabeth upomniaa Mari w podry, eby si adnie kaniaa i zachowywaa jak
dobrze wychowana panienka, ale ywa z natury dziewczynka skaa dookoa i jak najta
opowiadaa Indianne i Olavowi o wszystkim, co si wydarzyo, odkd si rozstali.
Po chwili do przodu wysuna si Mathilde, ukonia si gboko i patrzc Elizabeth w
oczy, powiedziaa:
- Dzie dobry, Elizabeth. Dobrze ci znowu widzie. Mino tyle czasu. I dzikuj za

zaproszenie na lub.
- Witaj, Mathilde. Przykro mi, e nie moga przyjecha, ale rozumiem, e musiaa si
zaj dziemi. Dorte i Jakob s szczciarzami, e maj ciebie.
Kiedy wchodzili do rodka, Elizabeth zatrzymaa Dorte na chwil.
- Jak ona si zmienia szepna. Jestem naprawd zdumiona, e zachowuje si tak
spokojnie i z tak pewnoci siebie. Czy nadal wolno jej widywa si z Sofie?
Dorte sikna gow.
- Tak. Tak czsto, jak tylko zechce. Pewnie tobie atwiej zauway w niej rnice, bo
rzadziej j widujesz. Ale Mathilde ma umys dziecka i atwo j sprowadzi na z drog,
niestety.
- Dopki jest u nas, nic zego jej si nie stanie stwierdzia Elizabeth z przekonaniem.
Dzieci wybiegy z powrotem na dwr. Olav opowiedzia o owcy, ktra ma trzy
jagnitka, i dziewczynki musiay je zobaczy.
- Usid, Dorte odezwaa si Mathilde. Ja nakryje do stou, a ty sobie
porozmawiaj.
Dorte usiada wic z Fredrikiem na kolanach. Elizabeth wodzia wzrokiem za suc,
obserwujc, jak zwinnie si krzta i szykuje jedzenie. To prawda, co powiedziaa Dorte:
Mathilde to prostoduszna i ufna dziewczyna; nigdy nie bdzie taka jak inni, ale tu, w Heimly,
jest jej dobrze i bezpiecznie. Cieszyo j rwnie, e Mathilde nadal moe widywa si z
creczk.
- A teraz opowiadaj, jak ci si yje w Dalsrud powiedzia Jakob. Nie mielimy
okazji pogada sobie na weselu, a poza tym od tamtej pory mino ju sporo czasu.
- Bardzo dobrze odpara Elizabeth. Kristian jest wyjtkowym mem. Dba o ca
nasz trjk i co wieczr dzikuj Bogu, e dziki niemu nie cierpimy ju biedy.
Mathilde przyniosa naczynia i nalaa kawy do filianek.
- Pijesz z mlekiem? spytaa Elizabeth.
- Nie, dzikuj odrzeka. teraz pij kaw prawie codziennie dodaa.
- Sprowadziam tu do nas na d twoj owc i koz poinformowaa Dorte. Elizabeth
kiwna gowa.
- Poprosz Kristiana, eby przy okazji zabra je do Dalsrud.
- Powiemy jej? spytaa Dorte i zerkna na Jakoba.
Skin gowa i Dorte wyznaa: - Jakob mi si owiadczy, a ja zgodziam si wyj za
niego.
Mathilde rozemiaa si w gos i klasna w rce jak mae dziecko.

- No, to bdzie wesele! pisna. Tak si cieszyam, e si o tym dowiesz,


Elizabeth!
- Gratuluj wam rzeka Elizabeth, kiedy nieco ochona. Wiedziaam cay czas
czuam, e tak si stanie. Wstaa i ucisna obojgu rce. Nawet nie wiecie, jak bardzo si
ciesz! Czy dzieci ju wiedz?
- Mhm przytakna Dorte. One i Mathilde dowiedziay si pierwsze. Troch si
baam, jak zareaguj Indianne i Olav przyznaa z powag. Ale oboje te si ucieszyli.
- Weseli bdzie po niwach i koniecznie musicie przyjecha oznajmi Jakob.
- Moesz na nas liczy obiecaa Elizabeth. Ju si ciesz, e bd moga o tym
powiedzie Kristianowi - urwaa i wyjrzaa na podwrze, gdzie bawiy si dzieci. Ach,
gdyby tata tego doy, pomylaa. Cieszyby si tak samo jak ja, e tych dwoje si zeszo. Bg
jednak dobry, uznaa w duchu, chocia czasem mona by odnie wraenie, e robi nam na
przekr. Nagle zdaa sobie spraw, e Dorte j o co pyta, i odwrcia si do nie.
- Jeste taka zamylona zauwaya Dorte.
- Tak, mylaam o waszym lubie. Moe bdzie adna pogoda i mona bdzie urzdzi
tace na podwrzu?
Dorte si umiechna.
- Tak, moe. Upia yk kawy. A jak idzie Marii w nowej szkole?
- wietnie. Wiesz, Maria jest bardzo zdolna. A jak tam nowa nauczyciela, ktra
przysza do waszej szkoy?
- To bardzo serdeczna kobieta. Nie ma lepszej od niej, chocia na pocztku ludzie si
oburzali, e ich dzieci nie bdzie uczy mczyzna.
Rozmowa toczya si lekko w miej atmosferze. Elizabeth cieszya si z tych
odwiedzin.
- Chyba musimy zawoa dzieci, eby te co zjady powiedziaa w pewnej chwili
Dorte.
Elizabeth wstaa.
- Jeeli nie macie nic przeciwko temu, to chciaabym zajrze do swojego domu.
- Dobrze, moja droga. Dziewczynki mog tu zosta odpara Dorte i agodnie
popchna j przed siebie.
Elizabeth nie pieszya si, idc pod gr do Dalen. Rozgldaa si dokoa,
wspominajc chwile, kiedy chodzia t ciek.
Drzwi zaskrzypiay aonie, gdy je otwieraa. Mimo e upyno dopiero siedem
miesicy, odkd opucia to niewielkie gospodarstwo, miaa wraenie, jakby mino kilka lat.

dom wydawa jej si teraz bardzo may i ciasny. Schylia si, wchodzc do sieni, chocia nie
byo to konieczne. Ledwie zerkna do spiarni i przesza do kuchni. Dugo staa na rodku i
wodzia wzrokiem po izbie. W kocu podesza do pryczy i usiada. Pachniao tu inaczej ni w
Dalsrud, ale nie nieprzyjemnie. Tylko tak jak w niezamieszkanym domu, stwierdzia.
Byo te troch duszno po dugiej zimie, gdy nie palono i nie wietrzono.
Przesuna doni po zniszczonym blacie stou i pomylaa o dniu, w ktrym
wyprawiali tu z Jensem wesele. Zaprosili tylko najbliszych, bo jedynie dla nich znalazo si
miejsce. jake si denerwowaa przed noc polubn! Baa si, e bdzie tak jak wtedy, kiedy
Leonard wzi j si. Mimo e Jens by bardzo delikatny, leaa pod nim spita i przeraona.
Dobre uczucia pojawiy si dopiero pniej, kiedy bardziej zaufali sobie nawzajem.
Pooya si na pryczy. Tutaj urodzia Ane. To Jens odebra ma. Pord przebieg
atwo, jak moga oceni to teraz, kiedy miaa ju porwnanie. Wtedy z nich obojga to Jens si
bardziej denerwowa. Bieg tam i z powrotem i rwa sobie wosy z gowy. Umiechna si na
to wspomnienie. Dokadnie pamitaa kad chwile. Przypomniaa sobie, jaki Jens by
szczliwy, gdy trzyma Ane w ramionach, przestraszony, e moe jej niechccy zrobi
krzywd. Malutka Elizabeth, powiedzia.
Ane bya crk

jej i Jensa tak uzgodnili ju w okresie ciy. Nazwali j Ane-Elise.

Elizabeth zaproponowaa imi Jensine, po Jensie, ale on nawet nie chcia o tym sysze.
Wtedy pomylaa niemiao, e gdyby urodzia im si jeszcze jedna crka, mogliby tak
wanie j nazwa.
Przypomniaa sobie aosny pacz dziecka, ktry tylko ona syszaa. Nigdy go nie
zapomni. Jen jej uwierzy, kiedy mu o tym powiedziaa, ale poradzi, eby nikomu innemu
tego nie mwia, bo ba si, e posadz j o szalestwo. A po jakim czasie znaleli szkielet
niemowlcia, ktre umaro w tym domu. To ojciec malestwa nie mg znie
rozdzierajcego paczu dziecka, ktre pakaa z godu, i udusi je, a potem odebra sobie ycie.
Elizabeth wstaa. Jak by wygldao jej ycie, gdyby zostaa tu z dziewczynkami? Czy i
one w kocu pakayby z godu? Co by wtedy zrobia? Odegnaa od siebie przykre myli. To
ju przeszo.
Podesza do paleniska i usiada obok. Tutaj prosia Jensa, eby postanowi, co robi,
kiedy pozna jej tajemnic: e zamordowaa Leonarda. Pamitaa dobrze tamten strach, myl
o tym, ze musi przygotowa si na mier. Ale nie winiby Jensa, gdyby zdecydowa si na
ni donie. On jednak obieca dochowa tajemnicy i zabra j ze sob do grobu. I dotrzyma
sowa.
Zastanowia si, czy pj na poddasze, lecz nie moga si zdecydowa. Zbyt wiele

wspomnie, jak na jeden dzie. Zamkna oczy i si skoncentrowaa. Zdawao jej si, jakby
syszaa miech Jena, jego gos, gdy bawi si z Ane i nazywa j Ma Elizabeth; czua
obejmujce j ramiona. To byy dobre wspomnienia, ktre pragna zachowa gboko w
sercu. Kiedy Ane doronie, opowie jej o Jensie i o szczliwych chwilach, ktre razem
przeyli. Nie zamierzaa niczego ukrywa. Chciaa jednak uwiadomi te crce, jak dobrze
jej z Kristianem. Obu mczyzn obdarzya mioci, cho kadego kochaa inaczej. To tak jak
z Ane i Mari kad kochaa w inny sposb.
Gboko zaczerpna powietrza i wysza na podwrze. Ostre wiosenne soce razio j
w oczy. Stana na skalnej pce i spojrzaa w stron pustej obory. Tutaj omal nie stracia
ycia, kiedy Esaias zaczai si na ni z siekier. Gdyby nie Kristian, byaby ju martwa.
Przebieg j dreszcz. Potem powoli zacza schodzi w d.
Ane i Maria miay teraz wszystkiego pod dostatkiem, a ona sama nie musiaa obawia
si jutra. Ale jako matka i starsza siostra postara si o to, by nigdy nie zapomniay, skd
pochodz i jakie s ich korzenie. Urodziy si w biedzie, lecz nie miay si czego wstydzi.
Wrciy do Dalsrud pnym wieczorem. Ane zasna w drodze, a Maria ziewaa
szeroko i tara oczy.
- Miaycie udan podr? spyta Kristian, witajc je w korytarzu.
- Tak mrukna Maria i zdja buty. Ale musz natychmiast i spa.
- Jeste godna? zwrci si do Elizabeth.
- Nie. kiedy poo dzieci, przyjd do ciebie do salonu.
To by dugi dzie, pomylaa, kadc dziewczynki do ek. Po gosie Kristiana
poznaa, e si o nie niepokoi. Umiechaa si pod nosem schodzc z powrotem na d. Byli
ju ze sob tak dugo, e po samym tonie gosu potrafili nawzajem rozpozna swoje myli
uczucia. Pniej zapewne bd odgadywali, co kade z nich chce powiedzie. To tak jak z
Jensem. Zatrzymaa si na chwil przy tej myli, ale zaraz j odegnaa.
- Teraz opowiedz mi, jak wam tam byo rzek Kristian i przycign j do siebie na
sof.
- Powiniene by z nami pojecha zacza. Fredrik tak wyrs! umiechna si.
To dziwne, ale jeszcze nie widziaam dziecka, ktre by byo tak bardzo podobne do obojga
rodzicw. Oczy ma po matce, a wosy po ojcu. A Mathilde jak si wyrobia! A mio patrze.
- Czy nie miaa si przeprowadzi do domu twojego ojca? spyta Kristian.
Wspominaa kiedy o tym.
- Tak, spisaam z Jakobem umow, w ktrej wyraziam zgod, eby Mathilde tam
zamieszkaa, ale wyglda na to, e jej si nie pieszy. Chyba najlepiej jej z Dorte i Jakobem,

przynajmniej na razie.
- A jak tam im obojgu si wiedzie? Dorte nie wrcia jeszcze do Neset? Elizabeth si
poderwaa.
- Ojej, zapomniaam ci powiedzie! Pamitasz, jak ci kiedy mwiam, e co si
midzy nimi wici?
Zmarszczy brwi i podrapa si po gowie.
- Hm, moliwe. A dlaczego pytasz?
- Zamierzaj si pobra po niwach. I co ty na to?! Miaam racj, prawda?
Rozemia si dobrodusznie.
- Tak, miaa racj Chyba e to przypadek.
- Tak mylisz? spytaa zadziornie.
- Nie, tylko artowaem. Jestemy zaproszeni?
- Oczywicie odpara. Pewnie nie wybierzesz si tam przed weselem?
- Tsknisz za swoj rodzinn wsi i tamtymi ludmi? Dosyszaa w jego gosie nut
smutku.
- Zawsze bd tskni za tymi, ktrych kocham powiedziaa z wahaniem. Waciwie
nie wiedziaa, jak to wyrazi. Ale bd si z nimi od czasu do czasu spotyka. Najlepiej mi
jednak tutaj, przy tobie wyznaa i nagle poczua zaenowanie.
- Mio mi to sysze. Wstpia do swojego domu w Dalen? Niespodziewanie
zesztywniaa, jak gdyby uczynia co zego, jakby dopucia si
niewiernoci w mylach, i musiaa to ukry przed Kristianem. Dlatego jej gos brzmia
nienaturalnie wysoko i nieco dra, kiedy odpowiedziaa:
- Tak, wybraam si tam, eby sprawdzi, czy wszystko w porzdku.
- Zdaje si, e Jakob mia si opiekowa gospodarstwem?
Czyby zauwaya w jego gosie cie zazdroci? Nie zrobiam nic zego, pomylaa si
wyprostowaa.
- Tak. On i Dorte mieli doglda domu i obejcia, ale po prostu chciaam zajrze do
Dalen, skoro ju byam w pobliu. Nie ma w tym chyba nic dziwnego dodaa.
- A wic nie kierowaa tob tsknota za domem? spyta. Odpowiedziaa pytaniem:
- A czy Dalsrud nie jest teraz moim domem?
Zobaczya, e jego barki si rozluniy. Ze szczerym umiechem przyzna:
- Tak, to jest teraz dom twj i dzieci. Tu jest wasze miejsce.
Ponownie ogarno j zdumienie, e to wanie j wybra ubog wdow, opiekujc
si dwjk dzieci. Ale wolaa teraz o tym nie myle.

Przytulia si do Kristiana.
- Pjdziemy spa? szepn i pogadzi palcem jej szyj, dochodzc a do piersi.
Skina gow i wzia go za rk. W tej chwili nie marzya o niczym inny,, jak tylko o
tym, eby pooy si blisko, blisko niego.
- Moe spodziem maego chopczyka powiedzia Kristian, zanim zasn. Elizabeth
pooya rk na brzuchu. A jeli nosz w sobie zalek nowego ycia?
Umiechna si w ciemnoci, lecz nagle spowaniaa. Jej ciao ogarn dziwny
niepokj, nie wiadomo dlaczego. Obrcia si na bok, sprbowaa inaczej si uoy,
zamkna oczy z mocnym postanowieniem, e musi zasn. Na prno. Westchna ciko.
Nie, to na nic. Sen nie nadejdzie, dopki nie uda jej si dowiedzie, co jest powodem tego
niepokoju.
Uniosa si na okciu i ostronie pocaowaa Kristiana w usta. Umiechn si przez
sen, odetchn gboko i spa dalej. Jaki on przystojny, stwierdzia, przygldajc si jego
gstym czarnym rzsom. Tak bardzo bym chciaa da ci cyna Malekiego Kristiana,
pomylaa.
Postanowia wsta. Nacigna nocn koszul i ze wiec ojow w rce wymkna si
na d.
W kuchni panowao przyjemne ciepo. W nikym wietle od paleniska dostrzega
czyj posta ubran na biao.
- Helene? szepna niepewnie, podchodzc bliej.
- Ty te nie moesz spa? spytaa przyjacika. Elizabeth przyoya do do
bijcego serca.
- Ale mnie przestraszya! Mylaam, e zobaczyam upiora. Helene rozemiaa si
cicho.
- Podgrzaam kaw w czajniku.
- Tak, kawa to wietny rodek na sen rozemiaa si Elizabeth.
- No wanie. Jak siedzisz i pijesz, to oczywicie, e nie pisz odpara Helene i
przyniosa dwa emaliowane kubki i herbatniki znalezione w kredensie.
Przecigny gagankowy dywanik bliej paleniska i usiady skulone, podcigajc
kolana pod brod.
- Co bdzie, jak kto na teraz zobaczy? zapytaa Elizabeth i poczstowaa si
herbatnikiem.
Przyjacika te wzia jedno ciastko.
- Czy nie jest mio? Prawie tak samo jak za dawnych czasw, kiedy leaymy w

kach na poddaszu u gadaymy do pna w noc.


- Uff, nie przypominaj mi o tym wzdrygna si Elizabeth. Nie pamitasz ju, jak
zim byo tam lodowato?
- Pamitam przytakna Helene i nalaa kawy.
Na chwil zapada cisza i obie kobiety pogryy si we wasnych mylach. w kocu
Elizabeth powiedziaa z powag:
- Kristian chciaby mie syna.
Helene zerkna na ni znad krawdzi kubka.
- To chyba nic dziwnego, e pragnie spadkobiercy. Elizabeth nic nie odrzeka.
- Czy co ci drczy, Elizabeth? Nie chcesz mie wicej dzieci?
- Nie zawsze mona o tym samemu decydowa. Elizabeth umiechna si blado i w
tym momencie pomylaa o matce Amandy i swojej przestrodze, eby nie rodzia wicej
dzieci. A jednak to troch dziwne, e jeszcze nie zaszam w ci. Mino ju p roku od
naszego lubu.
- Czy to wanie nie daje ci spokoju? Boisz si, e nie bdziesz moga mie wicej
dzieci?
- Nie, nie o to chodzi. Przeraa mnie raczej to, e Kristian nie zna prawdy o Ane. Nie
wie, e jest jego przyrodni siostr.
Helene gono odstawia kubek.
- Chyba nie zamierasz mu tego powiedzie?
- Nie. Elizabeth energicznie pokrcia gow. Nigdy. Wtedy musiaabym mu
opowiedzie o wszystkim, rwnie o tym, e - urwaa nagle, bo o mao nie zdradzia swojej
tajemnicy. Helene nie wiedziaa przecie, e to ona, Elizabeth, otrua Leonarda. Chyba tylko
tego jednego jej dotd nie wyznaa.
- Co chciaa powiedzie? spytaa Helene.
- Ze Leonard wzi mnie si dokoczya Elizabeth. Czua, e poc jej si donie, i
dodaa szybko: - Czuj dzi jaki dziwny niepokj. Jako nie potrafi si cieszy, e by
moe e moe jestem w ciy, chocia nie wiem tego na pewno. Przez cay dzie drczy
mnie jakie niejasne przeczucie.
- Jeste zmczona po podry stwierdzia Helene.
- Dawno nie bya w domu dziecistwa. Teraz powrciy wspomnienia, wic nic
dziwnego, e jeste troch niespokojna.
- Nie, to nie to zaprzeczya Elizabeth. Wydaje mi si raczej, jak gdyby
-Zamilka, szukajc odpowiednich sw. jak gdybym miaa wkrtce otrzyma jak

wiadomo.
Helene uniosa brwi i spojrzaa na ni pytajco.
- To jest troch tak jak wtedy, kiedy wiesz, e miaa co powiedzie, ale nie moesz
sobie przypomnie, co takiego mwia dalej Elizabeth. Znasz to uczucie?
- Chyba tak. Na pewno ci przejdzie, jak odpoczniesz. Mnie si zdaje, e to myl o
ciy nie daje ci spokoju. Nie sdzisz?
- Nie wiem przyznaa Elizabeth. Zdawaa sobie spraw, e rozmowa z Helene na ten
temat Ne ma sensu. Skoro nawet ona sama tego nie rozumie, jak moe wytumaczy to
innym? Upia yk kawy.
- Nie odpowiedziaa, ci jeszcze o podry w moje rodzinne strony dodaa, eby
skierowa rozmow na inny temat.
- faktycznie. Opowiadaj. Jak si czuj Dorte i Mathilde, i
Helene miaa mnstwo pyta i Elizabeth staraa si odpowiedzie wyczerpujco na nie
wszystkie. Przez cay jednak czas odczuwaa w drczcy niepokj, ktry odzywa si
niczym dokuczliwy, tpy bl. W kocu opowiedziaa prawie o wszystkim. Pomina jedynie
wypraw do Dalen; wspomniaa tylko

krtko, e zajrzaa tam na moment.

Do rana zostao ju niewiele godzin. Elizabeth przecigna si i ziewna.


- Myl, e powinnimy i spa, bo inaczej nie wstaniemy.
- A co powiemy, jak kto nas spyta, dlaczego jestemy takie zmczone rozemiaa
si Helene. Przyznamy si, e siedziaymy na pododze w kuchni przez p nocy i piymy
kaw?
- I tak nikt nam nie uwierzy odpara Elizabeth i yczya Helene dobrej nocy, po
czym rozeszy si do swoich pokoi.
Zajrzaa do dziewczynek i dobrze otulia je pierzynami. Pocaowaa obie w mikkie
dziecice policzki i pomylaa, Ane potrzebuje modszego braciszka, z ktrym bdzie moga
si dzieli powican jej uwag.
Kadc si do ka, umiechna si z nadziej. Przytulia si do ciepych szerokich
plecw Kristiana i wtedy jak byskawica razia j odpowied na drczce j pytanie.
Gwatownie usiada na ku i szepna zbolaa:
- Jens yje!

You might also like