You are on page 1of 73

Lewis Carroll

ALICJA W KRAINIE CZARW


Przeoy Antoni Marianowicz

***
NOTA:
Baniowa opowie o przygodach Alicji w Krainie Czarw powstaa w gorce lipcowe
popoudnie 1862 roku, kiedy to podczas przejadki dk po Tamizie Lewis Carroll,
wykadowca matematyki w Oxfordzie i autor powanych ksiek matematycznych,
opowiedzia j maej Alicji Pleasaunce Liddel i jej dwu siostrom. I wanie ta opowie
(wydana drukiem w 1865 roku), a nie prace naukowe, przyniosa pisarzowi wiatow
saw. Zachcony ogromnym powodzeniem ksiki, L. Carroll w kilka lat pniej
napisa drugi tom. O tym, co Alicja widziaa po drugiej stronie lustra. Oba tomy
zostay przetumaczone na wiele jzykw i miay mnstwo wyda. Pierwsze polskie
wydanie ukazao si w roku 1927.
Alicja w Krainie Czarw jest utworem szczeglnym. Nie przedstawia wiata takim,

jakim go widzimy na co dzie, lecz ukazuje go w nie bohaterki, a snem, jak dobrze
wiecie, rzdz odmienne prawa. Tote w ksice znane fragmenty rzeczywistoci
ukadaj si w cakiem nowe, czsto nonsensowne caoci, a postaci prawdziwe,
przemieszane z fantastycznymi, wygldaj i zachowuj si inaczej ni w yciu.
I jeszcze jedna uwaga: Alicja w Krainie Czarw naley do tych ksiek, do ktrych
warto wraca. Teraz odczytacie j jako dziwn ba, pen niezwykych,
zaskakujcych wydarze, ale gdy signiecie po ni za kilka lat, ukae Wam wiele
nowych treci. Kadego jednak czytelnika zawsze zdumiewa bdzie bogactwo
fantazji i pomysowoci autora, kady te podda si urokowi jego niepowtarzalnego
humoru.
***
ALICJA W KRAINIE CZARW

d nasza pynie ociale,


Soce przywieca cudnie;
Trudno sterowa w tym upale,
Wiosowa jeszcze trudniej;
Nios nas wic agodne fale
W zociste popoudnie.

Niestety. Wanie w owym czasie,


Gdy czowiek by si zdrzemn,
Dziewczynki chc, bym mwi banie
I cisz mci senn.
Lecz trudno. Na c opr zda si?
I tak wygraj ze mn.

Ta pierwsza strasznie jest surowa


I kae zacz zaraz.
Ta druga wana chce osoba,
Bym co o czarach znalaz.
Trzecia przerywa mi wp sowa,
Chce wiedzie wszystko naraz.

I nagle cisza. W wyobrani


wiat sw mych staje ywy;
Dziewczta s w krainie bani,
Ju ich nie dziwi dziwy
I moe wiat baniowy janiej
Im wieci ni prawdziwy.

A gdy opowie ma ospale


Gdzie si zatrzyma czasem,

Mwi zmczony: - Dobrze, ale


Reszta nastpnym razem.

Tak powstaa ta opowie


Przedziwna i ncca;
Sowo rodzio si po sowie,
A ba dobiega koca.
Pyniemy rano ku domowi
Ju po zachodzie soca.

Alicjo! We t bajk w donie,


A potem z j lekko
W twoich dziecicych snw ustronie
I otocz j opiek Tak pielgrzym zwide kwiaty chroni
Zerwane gdzie daleko.
ROZDZIA I
PRZEZ KRLICZ NOR
Alicja miaa ju do siedzenia na awce obok siostry i prnowania. Raz czy dwa
razy zerkna do ksiki, ktr czytaa siostra. Niestety, w ksice nie byo obrazkw
ani rozmw. A c jest warta ksika - pomylaa Alicja - w ktrej nie ma rozmw ani
obrazkw?
Alicja rozmylaa wanie - a raczej staraa si rozmyla, poniewa upa czyni j
bardzo senn i niemraw - czy warto mczy si przy zrywaniu stokrotek po to, aby
uwi z nich wianek. Nagle tu obok niej przebieg Biay Krlik o rowych lepkach.
Waciwie nie byo w tym nic nadzwyczajnego. Alicja nie dziwia si nawet zbytnio
syszc, jak Krlik szepta do siebie: O rety, o rety, na pewno si spni. Dopiero
kiedy Krlik wyj z kieszonki od kamizelki zegarek, spojrza na i puci si pdem w
4

dalsz drog, Alicja zerwaa si na rwne nogi. Przyszo jej bowiem na myl, e
nigdy przedtem nie widziaa krlika w kamizelce ani krlika z zegarkiem. Ponc z
ciekawoci pobiega na przeaj przez pole za Biaym Krlikiem i zdya jeszcze
spostrzec, e znik w sporej norze pod ywopotem. Wczogaa si wic za nim do
krliczej nory nie mylc o tym, jak si pniej stamtd wydostanie.
Nora bya pocztkowo prosta niby tunel, po czym skrcaa w d tak nagle, e Alicja
nie moga ju si zatrzyma i runa w otwr przypominajcy wylot gbokiej studni.
Studnia bya wida tak gboka, czy moe Alicja spadaa tak wolno, e miaa do
czasu, aby rozejrze si dokoa i zastanowi nad tym, co si dalej stanie. Przede
wszystkim staraa si dojrze dno studni, ale jak to zrobi w ciemnociach?
Zauwaya jedynie, e ciany nory zapenione byy szafami i pkami na ksiki. Tu i
wdzie wisiay mapy i obrazki. Mijajc jedna z pek Alicja zdya zdj z niej sj z
naklejk Marmolada pomaraczowa. Niestety by on pusty. Alicja nie upucia soja,
obawiajc si, e moe zabi nim kogo na dole. Postawia go po drodze na jednej z
niszych pek.
No, no - pomylaa - po tej przygodzie aden upadek ze schodw nie zrobi ju na

mnie wraenia. W domu zdziwi si, e jestem taka dzielna. Nawet gdybym spada z
samego wierzchoka kamienicy, nie pisnabym ani swka. Co do tego miaa
niewtpliwie racj).
W d, w d, wci w d. Czy ju nigdy nie skoczy si to spadanie?
- Ciekawa jestem, ile mil dotychczas przebyam - rzeka nagle Alicja. - Musz by ju
gdzie w pobliu rodka ziemi. Zaraz... zaraz... To bdzie, zdaje si, okoo tysica
mil. (Alicja uczya si wielu podobnych rzeczy w szkole. Nie bya to co prawda chwila
na popisywanie si wiedz, no i imponowa nie byo komu. Uznaa jednak, e maa
powtrka bywa czasami poyteczna).
Tak, wydaje mi si, e to bdzie wanie tysic mil. Ciekawe, pod jak szerokoci i

dugoci geograficzn obecnie si znajduj. (Alicja nie imaa najmniejszego


pojcia, co oznacza dugo lub szeroko geograficzna, ale sowa te wyday jej
si dwiczne i pene mdroci).
Tymczasem rozmylaa dalej:
Chciaabym wiedzie, czy przelec ca ziemi na wylot. Jakie to bdzie mieszne,

kiedy znajd si naraz wrd ludzi chodzcych do gry nogami. Zapytam ich o
nazw kraju, do ktrego przybyam. Przepraszam pani bardzo, czy to Nowa
Zelandia, czy Australia? (Tu Alicja usiowaa dygn, ale sprbujcie to zrobi w
takich warunkach. Czy sdzicie, e Wam si to uda?)
I co oni sobie o mnie pomyl? Chyba e jestem gupia. Nie, ju lepiej nie pyta.

Moe zobacz gdzie jaki napis.


5

W d, w d, wci w d. Nie byo nic do roboty, wic Alicja zabawiaa si nadal


rozmow z sam sob:
Jacek bdzie tskni za mn dzi wieczorem. (Jacek by to kot). Mam nadziej, e

w domu nie zapomn da mu mleka na podwieczorek. Kochany, najdroszy Jacku!


Gdybym ci teraz miaa przy sobie! Obawiam si, co prawda, e w powietrzu nie ma
myszy, ale mgby chwyta nietoperze, a gacki bardzo przypominaj myszy. Ale czy
Jacek zjadby gacka?
Tu Alicji zachciao si nagle spa i zacza powtarza na wp sennie: Czy Jacek
zjadby gacka? Czy Jacek zjadby gacka?, a czasami: Czy gacek zjadby Jacka?
Tak czy inaczej, nie umiaa odpowiedzie na te pytania, byo jej wic waciwie
wszystko jedno. Wreszcie poczua, ze zasypia. nio jej si, e jest na spacerze z
Jackiem i e mwi do niego bardzo gronie: Powiedz mi teraz ca prawd, Jacku,
czy ty kiedy zjad nietoperza? I nagle - tym razem ju na jawie - Alicja usiada
mikko na stosie chrustu i suchych lici. Spadanie skoczyo si.
Alicja nie potuka si ani troch i po chwili bya ju na nogach. Spojrzaa w gr, lecz
panoway tam straszne ciemnoci. Przed ni cign si znowu dugi korytarz. W dali
spostrzega pdzcego Biaego Krlika. Nie byo ani chwili do stracenia.
Pucia si wic w pogo za Krlikiem i przed jednym z zakrtw korytarza usyszaa
jego zdyszany gosik:
- O, na moje uszy i bokobrody, robi si strasznie pno!
Bya ju zupenie blisko, ale za zakrtem Biay Krlik znik w sposb
niewytumaczony. Alicja znalaza si w podunej, niskiej sali z dugim rzdem lamp
zwisajcych z sufitu.
Rozejrzaa si dokoa i spostrzega mnstwo drzwi. Usiowaa otworzy kade z nich
po kolei, ale wszystkie byy zaryglowane. Zasmucona, odesza wic ku rodkowi sali,
stracia bowiem nadziej, e si kiedykolwiek std wydostanie.
Nagle znalaza si przed stolikiem na trzech nogach, zrobionym z grubego szka. Na
stoliku lea maleki, zoty kluczyk. Alicja ucieszya si mylc, i otwiera on jakie
drzwi. Niestety. Czy zamki byy zbyt wielkie, czy kluczyk zbyt may, do ze nie
pasowa on nigdzie. Obchodzc sal po raz drugi, Alicja zauwaya jednak co,
czego nie dostrzega przedtem: zason, za ktr znajdoway si drzwi niespena
pmetrowej wysokoci. Przymierzya zoty kluczyk i przekonaa si z radoci, ze
pasuje.
Drzwiczki prowadziy do korytarzyka niewiele wikszego od szczurzej nory. Alicja
uklka i przez korytarzyk ujrzaa najpikniejszy chyba na wiecie ogrd. Jake
pragna przechadza si tam wrd licznych kwietnikw i orzewiajcych
wodotryskw! ale jak tu o tym marzy, skoro nie potrafiaby wsun przez nork
6

nawet gowy. A zreszt, gdyby nawet moja gowa dostaa si do ogrodu, nie na wiele
by si zdaa bez ramion i reszty. Och, gdybym moga zoy si tak jak teleskop .
Moe bym nawet i umiaa, ale jak si do tego zabra? (Alicja bowiem doznaa
ostatnio tylu niezwykych wrae, e nic nie wydawao si jej niemoliwe).

Duej sta pod drzwiczkami nie miao sensu. Wrcia wic do stolika z niejasnym
przeczuciem, e znajdzie na nim nowy kluczyk albo chocia przepis na skadanie
ludzi na wzr teleskopw. Tym razem na stoliku staa buteleczka(Na pewno nie byo
jej tu przedtem - pomylaa Alicja) z przytwierdzon do szyjki za pomoc nitki
karteczk. Alicja przeczytaa na niej piknie wykaligrafowane sowa: Wypij mnie.
atwo powiedzie Wypij mnie, ale nasza maa, mdra Alicja bynajmniej si do tego
nie kwapia. Zobacz najpierw - pomylaa - czy nie ma tam napisu: Uwaga Trucizna. Czytaa bowiem wiele uroczych opowiastek o dzieciach, ktre spaliy si,
zostay poarte przez dzikie bestie lub doznay innych przykroci tylko dlatego, e nie
stosoway si do prostych nauk: na przykad, e rozpalonym do biaoci
pogrzebaczem mona si oparzy, gdy trzyma si go zbyt dugo w rku, albo e gdy zaci si bardzo gboko scyzorykiem, to palec krwawi. Alicja przypomniaa
sobie doskonale, e picie z butelki opatrzonej napisem: Uwaga - Trucizna rzadko
komu wychodzi na zdrowie.
Ta buteleczka jednak nie miaa napisu: Trucizna. Alicja zdecydowaa si wic
skosztowa pynu. By on bardzo smaczny mia jednoczenie smak ciasta z winiami,
kremu, ananasa, pieczonego indyka, cukierka i bueczki z masem), tak e po chwili
buteleczka zostaa oprniona.
***
- C za dziwne uczucie - rzeka Alicja - skadam si zupenie jak teleskop.
Tak byo naprawd. Alicja miaa teraz tylko wier metra wzrostu i radowaa si na
myl o tym, e wejdzie przez drzwiczki do najwspanialszego z ogrodw. Najpierw
jednak odczekaa par minut, aby zobaczy, czy si ju nie bdzie dalej zmniejszaa.
Szczerze mwic, obawiaa si troch tego. Mogoby si to skoczy w taki sposb,
e stopniaabym zupenie niczym wieczka. Ciekawe, jakbym wtedy wygldaa. Tu
Alicja usiowaa wyobrazi sobie, jak wyglda pomie zdmuchnitej wiecy, ale nie
umiaa przypomnie sobie takiego zjawiska.
Po chwili, gdy uznaa, e jej wzrost ju si nie zmienia, postanowia pj
natychmiast do ogrodu. Niestety. Kiedy biedna Alicja znalaza si przy drzwiach,
uprzytomnia sobie, e zapomniaa na stole kluczyka. Wrcia wic, ale okazao si,
e jest zbyt maa, by dosign klucza. Widziaa go wyranie poprzez szko, chciaa
nawet wspi si po nogach stolika, ale byy zbyt liskie. Kiedy przekonaa si,
biedactwo, o bezskutecznoci swoich prb, usiada na pododze i zacza rzewnie
paka.

Do tego - powiedziaa sobie po chwili surowym tonem - pacz nic ci nie pomoe.

Rozkazuj ci przesta natychmiast! (Alicja udzielaa sobie czsto takich dobrych rad
- cho rzadko si do nich stosowaa - i czasami karcia si tak ostro, e koczyo si
to paczem. Raz nawet usiowaa przecign si za uszy, aby ukara si za
oszukiwanie w czasie partii krokieta, ktr rozgrywaa przeciwko sobie - Alicja bardzo
lubia udawa dwie osoby naraz. Ale po c - pomylaa - udawa dwie osoby naraz,
kiedy ledwie wystarczy mnie na jedn, godn szacunku osob).
Nagle zauwaya pod stolikiem mae, szklane pudeeczko. Otworzya je i znalaza w
rodku ciasteczko z napisem: Zjedz mnie, piknie uoonym z rodzynkw.
- Dobrze, zjem to ciastko - rzeka Alicja. - Jeli przez to urosn, to dosign kluczyka,
jeli za jeszcze bardziej zmalej, to bd moga przedosta si przez szpar w
drzwiach. Tak czy owak, dostan si do ogrodu, a reszta mao mnie obchodzi.
Odgryza kawaek ciastka i czekaa z niepokojem, trzymajc rk na czubku gowy,
aby zbada w ten sposb, czy ronie czy te maleje. Przekonaa si jednak ze
zdziwieniem, e jest nadal tego samego wzrostu. Co prawda zdarza si to zwykle
ludziom judzcych ciastka, ale Alicja przyzwyczaia si tak bardzo do czarw i
niezwykoci, e uwaaa rzeczy normalne i zwyke - po prostu za gupie i nudne.
Jeszcze par ksw - i po ciastku.
ROZDZIA II
SADZAWKA Z EZ
- Ach jak zdumiewajco! Coraz zdumiewajcej! - krzykna Alicja. Bya tak zdumiona,
e a zapomniaa o poprawnym wyraaniu si. - Rozcigam si teraz jak najwikszy
teleskop na wiecie. Do widzenia, nogi! - Spogldajc w d, Alicja zauwaya, e jej
nogi wyduay si coraz bardziej i giny w oddali. - O moje biedne nki, kt wam
teraz bdzie wkada skarpetki i buciki? Bo ja z pewnoci nie dam sobie z tym rady,
bd c od was tak daleko. Musicie sobie teraz radzi same.
Powinnam jednak by dla nich uprzejma - pomylaa Alicja - bo mog nie pj tam,

gdzie ja bd chciaa. Zaraz, zaraz... Wiem. Bd im dawaa po nowej parze bucikw


na kade Boe Narodzenie.
Tu Alicja zacza zastanawia si, w jaki sposb dorczy im prezenty. Chyba przez
posaca - pomylaa. - Ale jakie to bdzie mieszne posya podarunki swoim
wasnym nogom. A jak zabawnie bdzie wyglda adres:

Wielmona Pani Prawa Noga Alicji, Dywanik przed Kominkiem, tu obok paleniska, z
serdecznym pozdrowieniem od Alicji.

O Boe, c ja za gupstwa wygaduj!


To mwic Alicja uderzya gow o sufit sali. Miaa teraz blisko trzy metry wzrostu,
wzia wic ze stolika zoty kluczyk i popieszya ku drzwiom.
Biedactwo. Moga zaledwie jednym okiem zerka do ogrodu, i to wtedy, kiedy leaa
na boku. Przedostanie si byo bardziej ni kiedykolwiek beznadziejne. Usiada wic i
zacza na nowo paka.
- Wstyd si - rzeka po chwili - taka dua dziewucha jak ty (to nie ulegao w tej chwili
wtpliwoci), taka dua dziewucha, eby pakaa jak niemowl. W tej chwili przesta,
rozkazuj ci. - Ale i to nic nie pomogo; Alicja pakaa dalej i wylewaa takie potoki ez,
a utworzya si dokoa niej wielka, zajmujca p pokoju i gboka na kilkanacie
centymetrw kaua.
Po chwili usyszaa czyje kroki, otara wic zy, aby przyjrze si przybyszowi. By to
powracajcy Biay Krlik bogato przyodziany, z par biaych, skrkowych rkawiczek
w jednej rce i wielkim wachlarzem - w drugiej. Spieszy si bardzo i pod drodze
mamrota po nosem:
- O Ksino, Ksino! Czy aby nie bdziesz wcieka, e daem ci tak dugo czeka?
Alicja bya tak zrozpaczona, e zwrciaby si o pomoc do kadego. Kiedy wic
Krlik zbliy si do niej, odezwaa si cichym i niemiaym gosikiem:
- Przepraszam pana. Przepraszam pana uprzejmie...
Krlik stan jak wryty, po czym upuciwszy wachlarz i rkawiczki wzi nogi za pas i
po chwili znik w ciemnociach.
Alicja podniosa wachlarz i rkawiczki, a poniewa byo bardzo gorco, zacza
wachlowa si mwic:
- Mj Boe, jakie wszystko jest dzisiaj dziwne. A wczoraj jeszcze yo si zupenie
normalnie. Czy aby noc nie zmieniono mnie w kogo innego? Bo, prawd mwic,
czuj si jako inaczej. Ale jeli nie jestem sob, to w takim razie kim jestem? W tym
tkwi najwiksza zagadka. - Tu Alicja zacza przypomina sobie swoje rwieniczki i
zastanawia si, ktra z nich mogaby wchodzi w rachub.
- Na pewno nie jestem Ad - powiedziaa w kocu - poniewa ona ma dugie loki, a
moje wosy wcale si nie krc. Nie mog by take Magosi, bo znam si na wielu
rzeczach, a ona waciwie o niczym nie ma pojcia. Poza tym ona jest sob, a ja
jestem sob i - och, jakie to wszystko zawie! Musz sprawdzi, czy pamitam co
jeszcze z rzeczy, ktre dawniej widziaam. Zaraz, zaraz... cztery razy pi jest
9

dwanacie, cztery razy sze jest trzynacie, a cztery razy siedem - o Boe! W ten
sposb nigdy chyba nie dojd do dwudziestu. ale tabliczka mnoenia nie jest taka
wana. Sprbuj lepiej geografii: Londyn jest stolic Parya, Pary jest stolic
Rzymu, a Rzym - nie, c jak wygaduj? To wszystko na pewno si nie zgadza.
Musiaam naprawd zmieni si w Magosi. Sprbuj jeszcze powiedzie: Pan
kotek by chory... - Alicja splota donie, tak jak przy odpowiedzia w szkole, i zacza
deklamowa wierszyk. Ale gos jej brzmia dziwnie i obco, a sowa byy takie
niezwyke.

Pan Lew by raz chory i lea w eczku,


Wic przyszed pan doktor:
- Jak si masz, koteczku?
- Niedobrze, lecz teraz na obiad jest pora Rzek Lew rozalony i poar doktora.

- To na pewno nie s prawdziwe sowa - powiedziaa Alicja i oczy jej zaszy zami - a
wic musiaam zmieni si w Magosi. Bd teraz mieszka w jej brzydkim domu i
mie zawsze tyle lekcji do odrabiania. Nie, nigdy si na to nie zgodz. Jeeli mam
by Magosi, to wol pozosta tu na dole. Mog sobie zaglda na d i woa:
Wracaj do nas, kochanie. A ja spojrz tylko w gr i odpowiem: Kim ja waciwie
jestem? Powiedzcie mi to naprzd: jeeli bd chciaa by t osob, to wrc, a
jeeli nie, to zostan na dole, dopki nie zmieni w kogo milszego.
- Mj Boe! - krzykna nagle Alicja i znowu rozpakaa si. - Jake gorco
chciaabym, eby to do mnie kto zajrza. To samotno tak mi ju dokuczya.
Tu Alicja spojrzaa na swoje rce i zdziwia si widzc, e bezwiednie woya na rk
jedn z biaych rkawiczek Krlika. Jak to si mogo sta - pomylaa. - Widocznie
musiaam znowu zmale.
Aby zmierzy sw wysoko, Alicja podesza do stolika i stwierdzia, e ma okoo p
metra wzrostu i nadal si zmniejsza. Przyszo jej nagle na myl, e dzieje si to za
spraw wachlarza, rzucia go wic szybko, w sam czas, aby zupenie nie znikn.
- No, tym razem ocalaa jakim cudem - rzeka Alicja, nie na arty przestraszona
nag zmian, lecz zadowolona z tego, ze jeszcze yje. - A teraz do ogrodu. - To
mwic Alicja pobiega w stron maych drzwiczek, ale niestety - byy one znw
zamknite, zoty kluczyk za lea jak przedtem na szklanym stoliku. Sytuacja jest
10

gorsza ni dotychczas - pomylaa biedna Alicja - bo nigdy jeszcze nie byam taka
maleka. To ju naprawd klska.
Tu Alicja polizgna si nagle i po chwili tkwia ju po brod w sonej wodzie.
Pierwsz jej myl byo, e wpada do morza.
Wobec tego bd musiaa wrci pocigiem - powiedziaa sobie.

Alicja bya tylko raz w yciu nad morzem i to sowo czyo si dla niej z widokiem
kpicych si letnikw, dzieci grzebicych opatkami w piasku, rzdu pensjonatw
oraz pooonej w gbi stacji kolejowej.
Szybko jednak zorientowaa si, e wpada do sonej kauy, ktr wypakaa majcy
trzy metry wzrostu.
- Nie powinnam bya tyle paka - rzeka, pywajc w poszukiwaniu miejsca
dogodnego do ldowania. - Spotyka mnie teraz za to taka kara, e mog si utopi w
swoich wasnych zach. Byoby to naprawd bardzo dziwne. Ale dzisiaj wszystko jest
takie dziwne.
Alicja usyszaa w pobliu plusk wody, popyna wic w tym kierunku. Pomylaa
najpierw, e spotka si z morsem albo z hipopotamem. Przypomniaa sobie jednak,
jaka jest maleka, i po chwili spostrzega mysz, ktra rwnie wpada do kauy.
Czy warto przemwi do tej myszy? - zastanawiaa si Alicja. - Wszystko jest dzisiaj

takie dziwne. Kto wie, czy ona nie umie mwi? W kadym razie nie zaszkodzi
sprbowa...
I Alicja rozpocza bardzo grzecznie:
- O Myszy, czy nie wiesz, jak si wydosta z tej sadzawki? Zmczyam si ju bardzo
tym pywaniem, droga Myszy. (Alicji wydawao si, e jest to waciwy sposb
zwracania si do myszy. Nie miaa co prawda dowiadczenia w tych sprawach, ale
przypomniao jej si, e widziaa kiedy w gramatyce starszego brata odmian:
Mysz - myszy - myszy - mysz - mysz - o myszy - myszy).
Mysz przypatrywaa jej si badawczo, mrugaa nawet jednym ze swych lepek, ale
nie odezwaa si ani sowem.
Moe nie rozumie po angielski - pomylaa Alicja. - Zapewne jest to mysz francuska,

ktra przybya do nas z Wilhelmem Zdobywc . (Alicja znaa si doskonale na


historii, ale nie miaa pojcia, kiedy co si dziao). Wic rozpocza na nowo:

- O est ma chatte? (Byo to pierwsze zdanie z jej ksiki do francuskiego).

Mysz poderwaa si nagle i wyranie zadraa ze strachu.


11

- Och, przepraszam pani bardzo! - krzykna Alicja, gdy uprzytomnia sobie swj
nietakt. - Zupenie zapomniaam, e pani nie lubi kotw!
- Nie lubi kotw! - wrzasna Mysz z wciekoci. - Ciekawa jestem, czy ty
lubiaby koty bdc na moim miejscu.
- Sdz, e nie - odpara Alicja, chcc zaagodzi spraw. - Bardzo prosz, niech si
pani nie gniewa. Doprawdy chciaabym, eby pani zobaczya kiedy naszego Jacka.
Na pewno polubiaby pani od razu wszystkie koty. On jest taki liczny - cigna Alicja
pync wolno po sadzawce - kiedy siedzi przy kominku, lie apki i myje sobie nimi
mordk. I tak przyjemnie z nim si bawi - jest taki miciutki i tak licznie mruczy. a
poza tym tak wietnie apie myszy - och, przepraszam pani bardzo! - Ale tym razem
Mysz a zatrzsa si z oburzenia. Alicja dodaa wic szybko: - Nie bdziemy ju
rozmawiay na ten temat, dobrze?
- adna mi rozmowa! - krzykna Mysz, drc jeszcze z trwogi. - Tak jakbym ja moga
w ogle porusza takie tematy. Moja rodzina nigdy nie moga znie kotw, tych
obrzydliwych, tpych, podych stworze. Nie mw mi o nich ani sowa.
- Ju nie bd - odrzeka Alicja, pragnc jak najprdzej zmieni temat rozmowy. - A
czy lubi pani... czy lubi pani psy? - Mysz nie odpowiadaa, Alicja cigna wic dalej z
zapaem: - Znam pewnego pieska, ktrego pragnabym pani przedstawi. Nie
widziaa pani jeszcze teriera o tak sprytnych oczkach i kdzierzawym futerku! A jak
licznie aportuje, suy i umie jeszcze mnstwo innych sztuk... Jego waciciel mwi,
e ten pies wart jest ze sto funtw. Podobno, wie pani, tak wietnie apie szczury i ...
och, mj Boe! - krzykna Alicja z rozpacz. - Obawiam si, e znw pani uraziam.
Tymczasem obraona Mysz szybko odpyna, robic wielkie poruszenie w caej
sadzawce.
Alicja woaa za ni:
- Kochana Myszko, wr do mnie! Przysigam ci, e nie powiem ju ani swka o
kotach, ani o psach, jeli ich take nie lubisz!
Syszc to Mysz zawrcia i zacza powoli pyn w kierunku Alicji. Bya zupenie
blada (Alicja pomylaa, e ze wciekoci). Po chwili Mysz odezwaa si cichym,
drcym gosem:
- Popyniemy teraz do brzegu, a potem opowiem ci moj histori, aby zrozumiaa,
dlaczego nienawidz psw i kotw.
By ju najwyszy czas, aby opuci sadzawk, bo zrobio si tam bardzo toczno.
Mnstwo ptakw i zwierzt powpadao do wody, a wrd nich: Kaczka, Gob,
Papuka, Orze i inne interesujce stworzenia. cao to towarzystwo, z Alicj na
przedzie, popyno ku brzegowi.
12

ROZDZIA III
WYCIGI PTASIE I OPOWIE MYSZY
Towarzystwo zebrane na brzegu wygldao naprawd dziwacznie: ptaki o
zaboconych pirach oraz inne zwierzta ociekajce wod, zmczone i ze.
Najpilniejsz spraw byo, rzecz prosta, osuszenie si. Odbyto na ten temat narad,
w ktrej wzia rwnie udzia Alicja. Po paru minutach rozmawiaa ju ze wszystkimi
tak swobodnie, jak gdyby znaa ich przez cae ycie. Wdaa si nawet w dusz
sprzeczk z Papuk, ktra w kocu obrazia si, mwic: Jestem starsza od ciebie,
wic musz mie racj. Na to znowu Alicja nie moga si zgodzi nie znajc wieku
Papuki. Poniewa za ta ostatnia odmwia stanowczo odpowiedzi, nie byo
waciwie nic wicej do powiedzenia.
Na koniec Mysz, ktra robia wraenie osoby cieszcej si w tym towarzystwie
duym szacunkiem, krzykna:
- Prosz siada i sucha, co powiem1 Zaraz was wszystkich osusz.
Usiedli wic koem z Mysz porodku. Alicja wpatrywaa si w Mysz z
niecierpliwoci, obawiaa si bowiem nie na arty przezibienia.
- Hm, hm - odchrzkna Mysz z bardzo wan min - czy jestecie ju gotowi?
Chcecie si osuszy? Wic suchajcie: oto najsuchsza rzecz, jak znam. Prosz o
spokj! Wilhelm Zdobywca, ktremu sprzyja papie, szybko podporzdkowa sobie
Anglikw, potrzebujcych przywdcy nawykego do najazdw i podbojw. Edwin i
Morcar, hrabiowie Mercii i Northumbrii ...

- Brr! - odezwaa si Papuka wstrzsajc si gwatownie.


- Bardzo przepraszam - rzeka Mysz, gronie marszczc brwi - czy pani chciaa moe
co powiedzie?
- Nie, to nie ja! - krzykna szybko Papuka.
- Miaam wraenie, e to wanie pani - rzeka Mysz z godnoci. - Jeli nie, to mwi
dalej: Edwin i Morcar, hrabiowie Mercii i Northumbrii, opowiedzieli si za nim; nawet
patriotyczny arcybiskup Canterbury, Stigand, znalaz si...
- Co znalaz? - zapytaa Kaczka.
- ... znalaz si... - odpowiedziaa Mysz z wyran irytacj. - Wie pani chyba, co to
znaczy?
- Wiem, co to znaczy, kiedy ja sama co znajduj - rzeka Kaczka. - Przewanie jest
to aba albo owad, ale co znalaz arcybiskup?
13

Mysz nie zwrcia ju uwagi na to pytanie i cigna dalej.


- ... znalaz si w ich odwodzie. Wraz z Edgarem Atheling uda si do Wilhelma i
ofiarowa mu koron. Wilhelm zachowywa si pocztkowo w sposb wstrzemiliwy.
Ale zuchwalstwo Normanw... - tu Mysz zwrcia si do Alicji z niespodziewanym
pytaniem: - Jak si czujesz, moja droga?
- Jestem tak samo morka jak i przedtem - odrzeka smutnie Alicja. - Wcale mnie to
nie osuszyo.
- Wobec tego zgaszam rezolucj - rzek powstajc Gob - aby zebranie zostao
odroczone ze wzgldu na konieczno natychmiastowego zastosowania
energiczniejszych rodkw...
- Mw pan po ludzku! - przerwa Orzeek. - Nie rozumiem nawet poowy z tych sw i
obawiam si, e pan sam ich nie rozumie. - Tu Orzeek odwrci si dyskretnie, aby
skry swj umiech. Niektre gorzej wychowane ptaki zaczy gono chichota.
- Chciaem tylko powiedzie - rzek Gob obraony - e najlepiej osuszyyby nas
wycigi ptasie.
- Co to s wycigi ptasie? - zapytaa Alicja nie tyle z ciekawoci, ile z uprzejmoci,
gdy Gob wyranie czeka na dyskusj, wszyscy za milczeli jak zaklci.
- Hm - rzek Gob z powag - najlepiej wytumacz ci to praktycznie.
Poniewa to, co powiedzia Gob, moe przyda si w nudny zimowy dzie i Wam,
drodzy Czytelnicy, przeto opowiem, w jaki sposb zabra si do dziea: najpierw
wyznaczy tor wycigowy o ksztacie zblionym do koa.
- Dokadno nie gra roli - rzek wyjaniajco.
Potem cae towarzystwo zostao rozstawione na torze jak popado.
Nastpnie Gob zawoa: Raz, dwa, trzy! - i wszyscy zaczli pdzi w dowolnych
kierunkach, przystajc i znw biegn, jak im si tylko podobao, tak e trudno byo
ustali chwil zakoczenia wycigu. Mimo to, kiedy biegali tak dobre p godziny i
zupenie si osuszyli, Gob krzykn nagle:
- Koniec wycigw!
Wtedy wszyscy otoczyli go, ciko dyszc i pytajc:
- Kto zwyciy?

14

Aby da odpowied na to pytanie, Gob musia si powanie zastanowi. Siedzia


wic przez dusz chwil z palcem na czole (ulubiona pozycja wielkich poetw), gdy
tymczasem reszta towarzystwa wyczekiwaa z niepokojem na jego decyzj. W kocu
Gob zdecydowa:
- Wygrali wszyscy i wszyscy musz dosta nagrody.
- Ale kto nam rozda nagrody? - zapyta chr gosw.
- Oczywicie, e ona - rzek Gob, wskazujc palcem Alicj.
Na te sowa otoczya j caa gromada, woajc:
- Nagrody, nagrody, chcemy nagrd!
Alicja nie wiedziaa, jak wybrn z tej sytuacji.
Przypadkowo wsuna rk do kieszeni i znalaza tam pudeeczko cukierkw
szczliwym trafem nie roztopionych przez son wod. Rozdaa wic cukierki
uczestnikom wycigu, przy czym starczyo akurat po cukierku na osob.
- Ale jej take naley si nagroda - zauwaya Mysz.
- Oczywicie - rzek Gob z powag. - Co masz jeszcze w kieszeni? - doda
zwracajc si do Alicji.
- Tylko naparstek - rzeka smutnie Alicja.
- Daj mi go!
Po czym wszyscy raz jeszcze otoczyli Alicj, Gob za wrczy jej uroczycie
naparstek, mwic:
- Prosimy ci o przyjcie tego wytwornego naparstka. - To krtkie przemwienie
przyjte zostao przez zebranych oklaskami.
Alicji wydawao si to gupie. Wszyscy mieli jednak tak powane miny, e nie
odwaya si rozemia. Dygna wic po prostu, przybierajc najpowaniejsz
min, na jak moga si zdoby.
Nastpnym punktem programu byo zjedzenie cukierkw. Wywoao to sporo haasu i
zamieszania. Due ptaki skaryy si, e nie czuj smaku cukierkw, mae dawiy si
nimi i trzeba byo bi w plecy. W kocu jednak zapanowa spokj. Ptaki zasiady
koem i poprosiy Mysz, eby im co opowiedziaa.

15

- Obiecaa, e opowiesz mi swoj histori - rzeka Alicja. - Dlaczego nie znosisz k i


p - dodaa pszeptem, nie chcc raz jeszcze obrazi Myszy.
- Dobrze, obiecaa. Zobaczysz sama, jak bardzo ten problem jest zaogniony...
- Za o... - powtrzya bezmylnie Alicja, nie bardzo rozumiejc, o co chodzi. - Za o...,
ale za co?... za ogony! - przypomniaa sobie, gdy popatrzya na dugi i krty ogon
Myszy.
W ten sposb jej historia przybraa dla Alicji jakby ksztat mysiego ogona:

Pdzia Myszka do dziury,


by jej nie zapa Kot
bury, ale nie pomg
niebodze ten rozpaczliwy bieg, bo
Kot jej stan na
drodze i rzek:
- Nudz si dzi

srodze, wic ci
wytoczy chc
spraw. Ja bd
oskarycielem...
- A gdzie masz

przysigych aw,
gdzie sdziego?
pyta Mysz niemiele.
- Wic c z tego?

16

Proces formalnie si
odbdzie, sam bd
aw przysigych
i sdzi rzecze
Kot przebiegy,
jec sier
wszystko rozsdz i rozwa po czym
ci ska
na mier!

- Ty wcale nie suchasz! - rzeka Mysz przerywajc swoj opowie i patrzc surowo
na Alicj. - O czym ty waciwie mylisz?
- Przepraszam pani najmocniej - odpowiedziaa pokornie Alicja. - Zdaje si, e bya
pani przy czwartym zakrcie?
- Nie wiem, o co ci idzie, mw zwile - rzeka Mysz z wyran irytacj.
- O jakim wle mam mwi? - zapytaa Alicja. - Jeli ma pani jaki wze, to mog
zaraz pomc w rozpltywaniu go...
- Nie powiedziaam nic podobnego - rzeka Mysz, po czym wstaa z obraon min. Zniewaasz mnie mwic takie gupstwa.
- Ja naprawd nie chciaam! - zawoaa Alicja bliska paczu. - Pani tak atwo si
obraa...
Mysz mrukna tylko co niezrozumiaego.
- Bardzo prosz, nieche pani askawie dokoczy swego opowiadania! - krzyczaa
Alicja za odchodzc Mysz.
Zwierzta przyczyy si do jej proby woajc:
17

- Prosimy, prosimy! - ale Mysz potrzsaa niecierpliwie gow i oddalaa si coraz


szybciej.
- Wielka szkoda, e nie chce z nami zosta - westchna Papuka, kiedy Mysz znika
im z oczu.
A pewna stara Langusta rzeka do crki:

- Pamitaj, moja droga, niech to bdzie dla ciebie przestroga, eby nigdy nie tracia
rwnowagi.
- Daj spokj, mamo - odpowiedziaa opryskliwie moda Langusta. - Ty mogaby
wyprowadzi z rwnowagi nawet limaka!
- Jakebym chciaa mie tu przy sobie Jacka - rzeka Alicja na wp do siebie. - Zaraz
by j sprowadzi z powrotem!
- A kt to jest Jacek, jeli wolno wiedzie? - spytaa Papuka.
Alicja odpowiedziaa z zapaem, bya bowiem zawsze gotowa wychwala swego
ulubieca:
- Jacek to nasz kot. Nie moecie sobie wyobrazi, jak wietnie apie myszy! A jak si
ugania za ptakami! Jeli tylko dojrzy jakiego ptaszka, to na pewno schwyta go i
pore!...
Sowa Alicji wywoay ogromne poruszenie wrd obecnych. Niektre ptaki ucieky
natychmiast. Pewna stara Sroka otulia si bardzo starannie skrzydami, mwic:
- Bd musiaa ju i do domu. Dzisiejsze powietrze wyranie szkodzi mi na gardo.
Kanarek zawoa drcym gosikiem do swych dzieci:
- Chodcie, moje drogie! Ju najwyszy czas, abycie leay w eczkach.
Pod rnymi pretekstami ptaki rozbiegy si i Alicja zostaa po chwili sama.
- Jaka szkoda, e wspomniaam Jacka! - rzeka ze smutkiem. - Nikt go jako tu na
dole nie kocha, ale ja mimo to przysigabym, e jest to najmilszy kot na wiecie! O
drogi Jacku! Czy ci jeszcze kiedy zobacz? - To mwic Alicja zacza paka,
poniewa poczua si nagle strasznie samotna i bezbronna. Po chwili jednak
usyszaa w oddali odgosy stpania. Spojrzaa wic z ciekawoci, sdzc, e to
Mysz rozmylia si i powraca, aby dokoczy swej przerwanej opowieci.
ROZDZIA IV
WYSANNIK BIAEGO KRLIKA
18

By to raz jeszcze Biay Krlik. Szed powoli i rozglda si trwoliwie dokoa, jak
gdyby czego szukajc. Alicja usyszaa, jak mamrota do siebie:
- O Ksino, Ksino! Na moje najdrosze apy! Na moje futerko i bokobrody, kaesz
mnie na pewno ci! Gdzie ja mogem je zapodzia, nieszczsny?
Alicja odgada, e Krlik szuka wachlarza i pary biaych, skrkowych rkawiczek.
Zaraz wic zacza rozglda si za nimi, ale na prno. Nic zreszt dziwnego, bo
wszystko zmienio si nie do poznania od czasu, kiedy Alicja pywaa w sadzawce.
Sala ze szklanym stolikiem i malutekimi drzwiczkami dawno ju znika.
Nagle Biay Krlik dostrzeg Alicj i zawoa gniewnie:
- Co ty tu robisz, Marianno? Biegnij w te pdy do domu i przynie im par rkawiczek
i wachlarz. Ale ju!
Alicja bya tak przeraona, e nie prbowaa nawet wyjani nieporozumienia i
pobiega natychmiast we wskazanym przez Krlika kierunku.
- Wzi mnie widocznie za swoj pokojwk - mwia biegnc. - Bdzie na pewno
zdziwiony, kiedy dowie si, kim jestem! Ale ja przynios mu te jego rkawiczki i
wachlarz, jeeli je oczywicie znajd. - Wtem ujrzaa may domek, na ktrego
drzwiach lnia mosina tabliczka z napisem: B. KRLIK. Wesza bez pukania i
pobiega prdziutko na gr, poniewa baa si, e spotka prawdziw Mariann, a ta
wyprosi j z domu, zanim znajdzie wachlarz i rkawiczki.
- Jakie to dziwne - powiedziaa do siebie Alicja - biega na posyki dla Krlika! Moe
niedugo i Jacek bdzie dawa mi podobne zlecenia! - I zacza wyobraa sobie, jak
to si bdzie odbywao: Alicjo! Chod tu natychmiast i przygotuj si do spaceru!
Zaraz, nianiu, dopki nie wrci Jacek musz pilnowa mysiej norki, eby myszka mu
nie ucieka! - Tak, tak, tylko wtpi, czy pozwolono by Jackowi pozosta u nas w
domu, gdyby zacz si tak rzdzi i rozkazywa ludziom.
Tymczasem Alicja znalaza si w maej, schludnej izdebce. Na stoliku pod oknem
zauwaya wachlarzyk i trzy pary malekich rkawiczek. Chciaa ju wyj z pokoju
ze swoj zdobycz, kiedy wzrok jej pad na stojc obok lustra buteleczk. Tym
razem nie bya nie niej naklejki z napisem: Wypij mnie. Alicja odkorkowaa j jednak i
przyoya do ust.
Wiem - rzeka do siebie - e musi si zawsze cos wydarzy, gdy cokolwiek zjem

albo wypij. Chc przekona si, co stanie si ze mn po wypiciu tego pynu. Mam
nadziej, e urosn, bo doprawdy znudzio mi si ju by takim malutkim
stworzonkiem.
yczenie Alicji spenio si szybciej, ni moga przypuszcza.

19

Zanim wypia poow, uderzya gow o sufit i musiaa si schyli, aby zmieci si w
pokoiku. Odstawia wic szybko buteleczk, mwic do siebie:
To w zupenoci wystarczy. Mam nadziej, e nie bd wicej rosa, bo i tak nie

mog ju wydosta si przez drzwi. Ach, po co wypiam tego tak duo?


Niestety, byo ju za pno. Alicja rosa, rosa bez przerwy i wkrtce bya ju
zmuszona uklkn. Po chwili i na to byo za mao miejsca. Sprbowaa wic pooy
si z jedn rk opart o drzwi, drug za owinit dokoa szyi. Robio si coraz
cianiej. Alicja musiaa wic wycign jedn rk przez okno, jedn za nog
wsun do komina. To wszystko, co mog zrobi - pomylaa. - Co si teraz ze mn
stanie?
Szczliwie zawarto buteleczki przestaa ju dziaa i Alicja nie rosa ju dalej.
Czua si jednak tak marnie i tak mao widziaa moliwoci wydostania si z pokoiku,
e bya doprawdy bardzo nieszczliwa.
O wiele lepiej dziao mi si w domu - pomylaa z alem. - Tam przynajmniej

czowiek nie rs wci i nie mala na przemian i nie by naraony na zuchwalstwa ze


strony krlikw i myszy. Bodajbym nigdy nie wchodzia w krlicz nor, chocia...
chocia te przygody s, prawd mwic, ciekawe. Kiedy czytaam bajki, zdawao mi
si, e co podobnego nie moe przydarzy si nikomu, a oto sama przeywam
bajk najdziwniejsz w wiecie! Doprawdy, kto powinien napisa ksik o mnie.
Albo ja sama napisz, kiedy urosn... Ale przecie ja wanie urosam - uprzytomnia
sobie Alicja - i nie mog ju wicej rosn, przynajmniej w tym domu... Lecz w takim
razie nie bd ju nigdy starsza! Z jednej strony wydaje si to do wygodne - nigdy
nie by star - ale kiedy pomyl, e bd miaa przez cae ycie lekcje do
odrabiania! Nie, to im si wcale nie umiecha!
Och, ty guptasku - powiedziaa sobie po chwili - jakeby moga odrabia lekcje

tutaj? Ledwie starczy tu miejsca dla ciebie, a gdzie zmieciyby si twoje podrczniki
i zeszyty?
Alicja zabawiaa si tak przez par minut stawianiem pyta i dawaniem na nie
odpowiedzi, z czego wywizaa si caa rozmowa, gdy nagle usyszaa na zewntrz
jaki piskliwy gosik:
- Marianno! Marianno! Podaj mi w tej chwili moje rkawiczki! - Nastpnie dao si
sysze szybkie stpanie apek po schodach. Nie ulegao wtpliwoci, e to Biay
Krlik wraca do swego mieszkania. Alicja zapomniaa widocznie o tym, e bya teraz
z tysic razy wiksza od Krlika, bo zacza dygota ze strachu, a wraz z ni zatrzs
si cay domek.
Biay Krlik usiowa otworzy drzwi. Poniewa jednak otwieray si one od wewntrz,
okazao si to niemoliwe. Alicja syszaa, jak powiedzia do siebie:

20

- Musz pj naokoo i dosta si do rodka oknem.


To ci si take nie uda - pomylaa Alicja.

Poczekaa chwil, a Krlik zdy obej swj domek, i trzepna nagle palcami
wysunitej za okno rki. Cho nie dotkna niczego, rozleg si cichy pisk i odgos
upadku, a potem brzk tuczonego szka. Alicja wywnioskowaa, e Krlik wpa
musia w inspekty albo w co podobnego. Nastpnie usyszaa gniewny gosik:
- Bazyli, Bazyli, gdzie jeste? - na co jaki nieznany gos odpowiedzia:
- Tutaj jestem, janie panie! Kopi jabka, prosz janie pana.
- Kopie jabka, dajmy na to, e kopie - rzek Krlik z wciekoci. - Na razie jednak
chod tutaj i pom mi si std wydosta! (Znw brzk tuczonego szka).
- Powiedz mi, Bazyli, co tam jest w oknie?
- Ani chybi rka, prosz janie pana.
- Rka, ty ole? Czy kiedy widzia rk takiej wielkoci? Przecie ona wypenia cae
okno!
- Tak jest, prosz janie pana, ale to jednak rka.
- Tak czy inaczej, ona nie ma tutaj nic do roboty. Id i usu j.
Nastpia duga cisza, w czasie ktrej do uszu Alicji dochodziy tylko jakie szepty.
Zdoaa jedynie zrozumie, e Bazyli usiowa si wykrci od wykonania rozkazu,
Krlik za komenderowa: Ruszaj, ty tchrzu!
Na wszelki wypadek Alicja raz jeszcze trzepna palcami. Tym razem usyszaa a
dwa piski i goniejszy brzk tuczonego szka. Musi tam by sporo tych inspektw pomylaa. - Ciekawe, co oni teraz postanowi. Jeli idzie o usunicie mnie std, to
byabym bardzo rada, gdyby im si to udao. Pozostawanie tutaj duej zupenie mnie
nie bawi.
Mino znowu troch czasu. Alicja usyszaa na koniec jakby dudnienie k malekich
furmanek, a potem mnstwo przekrzykujcych si gosw. Rozrniaa sowa: Gdzie
jest druga drabina? Miaem przynie tylko jedn, Bi ma drug. Bi, przystaw j
tutaj, chopcze. Oprzyj j o ten rg. Tak, tak, trzeba j najpierw zwiza. Sigaj
teraz do poowy wysokoci. Wystarcz ci zupenie. Nie bd taki wymagajcy.
Bi, zap si za t lin. Czy dach tylko wytrzyma? Uwaaj na obluzowan
dachwk! Och, spada! (Gony huk). Kto j zrzuci? To chyba Bi. Kto wejdzie
do pokoju przez komin? Nie, ja nie. Wanie, e ty! A wanie, e nie ja! Bi
wejdzie przez komin. Suchaj, Bi, janie pan mwi, e ty masz wej prze komin!
21

Ach, wic to Bis ma wej prze komin - rzeka do siebie Alicja. - Wyglda na to, e

oni wszystko zwalaj na tego Bisia. Nie chciaabym by na jego miejscu. Ten komin
jest bardzo wski, a poza tym myl, e bd moga wyrzuci go stamtd nog.
Alicja wystawia nog tak daleko, jak tylko moga, i czekaa, dopki zwierztko(nie
wiedziaa dokadnie jakie) nie zacznie haasowa u wylotu komina. Kiedy usyszaa
odgosy schodzenia, powiedziaa sobie: To musi by Bi - i zrobia gwatowny ruch
uwizion w kominie nog, po czym czekaa, co bdzie dalej.
Najpierw usyszaa cay chr gosw woajcych w podnieceniu To Bi wraca!
Potem gos Krlika: Trzymajcie go, wy przy ywopocie! Nastpnie, po chwili ciszy,
nowy chr gosw: Podniecie mu gow. Dajcie mu yk wdki. Nie potrzsajcie
nim. Co z tob, przyjacielu? Co ci si stao? Opowiedz nam o wszystkim.
Na koniec rozleg si saby piskliwy gosik. (To musi by Bi - pomylaa Alicja).
- Naprawd, ja nic nie wiem, tak samo jak i wy; teraz mi lepiej - jestem nazbyt
wstrznity, by opowiada, wiem tylko, e co wyskoczyo na mnie i pofrunem w
gr jak rakieta.
- Tak byo, wanie tak - zgodzili si suchacze.
- Musimy spali ten dom - zawyrokowa Krlik.
Usyszawszy to Alicja wrzasna na cay gos:
- Jeli to zrobicie, poszczuj na was Jacka!
Nastpia zupena cisza. Alicja pomylaa sobie: Ciekawe, co oni teraz zrobi. Gdyby
mieli troch oleju w gowach, zdjliby dach.
Po dwch minutach rozpoczo si nowe bieganie i Alicja usyszaa gos Krlika:
- Jedna beczuka powinna wystarczy na pocztek.
Beczuka czego? - pomylaa Alicja. Ale w tej chwili w okno uderzy grad maych

kamyczkw, z ktrych cz ugodzia j w twarz. Dosza wic do wniosku, e musi


pooy kres temu atakowi, i zawoaa jak najgroniejszym gosem:
- Radz wam przesta w tej chwili! - co spowodowao ponownie guch cisz.
Alicja zauwaya ze zdumieniem, e lece na pododze kamyczki przemieniaj si w
malekie ciasteczka. I nagle przyszo jej do gowy, e zjedzenie jednego z ciasteczek
powinno jako wpyn na jej wzrost. Poniewa nie mog ju chyba urosn pomylaa - wic przypuszczam, e zrobi si mniejsza.

22

Nie zwlekajc dugo, zjada ciasteczko i stwierdzia z zachwytem, e gwatownie


maleje. Kiedy bya ju tam maa, e moga przej przez drzwi, wybiega szybko z
domu, przed ktrym zebraa si caa gromada ptakw i innych zwierztek. Porodku
zauwaya Bisia (okazao si, e to maa jaszczurka) podtrzymywanego przez dwie
winki morskie, ktre poiy go pynem z jakiej buteleczki. Wszystkie zwierzta rzuciy
si ku Alicji, ale ona ucieka, co si w nogach. Wkrtce znalaza si w gstym lesie,
gdzie poczua si wreszcie bezpieczna.
- Pierwsza rzecz, o ktr powinnam si postara, to odzyskanie mego prawdziwego
wzrostu - rzeka Alicja chodzc po lesie. - A poza tym musz wreszcie dosta si do
tego przepiknego ogrodu. Sdz, e to bdzie waciwy plan dziaania na najbliszy
czas.
Plan ten by prosty i pocigajcy. Alicja nie miaa jednak pojcia, jak zabra si do
jego wykonania. Bkajc si midzy drzewami posyszaa nagle nad gow gone
szczeknicie.
Olbrzymie szczeni przypatrywao jej si wielkimi, okrgymi oczami i agodnie
trcao j ap.
- liczne, mae biedactwo - rzeka Alicja moliwie jak najsodszym gosem i usiowaa
zagwizda. Bya przy tym miertelnie przeraona, e szczeni jest godne i e pore
j mimo jej sodkich swek.
Nie wiedzc, co czyni, wycigna ku pieskowi jaki patyczek. Szczeniak odbi si
od ziemi wszystkimi czterema apami naraz, podskoczy w gr na znak zachwytu,
szczekn i rzuci si na patyk z tak min, jak gdyby mia zamiar zmiady go
jednym kapniciem zbw. Tymczasem Alicja ukrya si za wielkim ostem, przez co
unikna stratowania. Szczeniak rzuci si znowu na patyk, fikn kozioka,
podskoczy kilkakrotnie do gry, a potem cofa si bardzo daleko w ty i znw pdzi
naprzd, szczekajc bezustannie przez cay czas. Na koniec przysiad ciko
dyszc, z wywieszonym jzykiem i przymruonymi lepiami.
Alicja skorzystaa z tej sposobnoci, aby si wymkn. Biega bardzo dugo a do
utraty si i zatrzymaa si dopiero wwczas, gdy szczekanie psa ju ledwo dochodzio
z oddali.
To przemiy szczeniak - pomylaa opierajc si o jaskier i wachlujc jednym z jego

lici. - Bardzo bym chciaa z nim pobaraszkowa, gdybym tylko bya troch wiksza.
Mj Boe! Zapomniaam cakiem, e musz na nowo urosn. Ale jak si do tego
zabra? Przypuszczam, e musz co zje albo wypi, ale co - w tym sk!
Alicja rozejrzaa si dokoa, ale nie zauwaya poza kwiatami i traw nic godnego
uwagi. W pobliu sta duy grzyb, mniej wicej jej wysokoci. Kiedy przyjrzaam mu

23

si dokadnie od dou i ze wszystkich moliwych stron, przyszo jej na myl, e warto


by rwnie zobaczy, co dzieje si z wierzchu na kapeluszu grzyba.
Wspia si na paluszki i natychmiast zauwaya ogromnego, niebieskiego pana
Gsienic. Siedzia wygodnie z rkami skrzyowanymi na piersiach i pyka wolno i
uroczycie z olbrzymiej fajki, nie zwracajc najmniejszej uwagi na otoczenie.
ROZDZIA V
RADA PANA GSIENICY
Pan Gsienica i Alicja przypatrywali si sobie nawzajem przez kilka minut w
zupenym milczeniu. Na koniec pan Gsienica wyj z ust fajk i odezwa si sabym,
picym gosem:
- Kim jeste?
Nie byo to zbyt zachcajce. Alicja odpowiedziaa niemiao:
- Ja... ja naprawd w tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, prosz pana. Mogabym
powiedzie, kim byam dzi rano, ale od tego czasu musiaam si ju zmieni wiele
razy.
- Co chcesz przez to powiedzie? - zapyta surowo pan Gsienica. - Wytumacz si!
- Nie mog si wytumaczy - odrzeka Alicja - poniewa, jak pan widzi, nie jestem
sob.
- Nic nie rozumiem - rzek pan Gsienica.
- Obawiam si, e nie bd moga wytumaczy panu tego janiej, poniewa,
szczerze mwic, sama nic nie rozumiem. Te cige zmiany wzrostu dziaaj na
czowieka raczej ogupiajco.
- Nie widz powodu - rzek pan Gsienica.
- By moe, e nie zazna pan tego dotychczas - odpara uprzejmie Alicja - ale kiedy
zmieni si pan w poczwark, a pniej w motyla, to bdzie to dla pana czym
rwnie bardzo dziwnym, prawda?
- Nieprawda - rzek pan Gsienica.
- By moe, ale pan te sprawy odczuwa inaczej. W kadym razie byoby to dziwne
dla mnie.
- Dla ciebie? - rzek pan Gsienica pogardliwie. - A kim ty waciwie jeste?

24

W ten sposb powrcili na nowo do pocztku rozmowy. Opryskliwe odpowiedzi pana


Gsienicy mocno ju zirytoway Alicj, powiedziaa wic z naciskiem:
- Sdz, e to pan powinien mi si przedstawi pierwszy.
- Dlaczego? - zapyta pan Gsienica.
Bya to znowu sprawa nader kopotliwa. Widzc, e pan Gsienica jest w bardzo
kiepskim humorze, Alicja odwrcia si i zamierzaa odej.
- Czekaj! - zawoa nagle pan Gsienica. - Mam ci co wanego do powiedzenia.
Brzmiao to do obiecujco. Alicja zawrcia wic i zmienia si w such.
- Trzymaj nerwy na wodzy - rzek pan Gsienica.
- Czy to ju wszystko? - zapytaa Alicja, usiujc opanowa gniew.
- Nie - odpar pan Gsienica.
Alicja pomylaa, e waciwie moe zaczeka na dalszy cig tej rozmowy, bo i tak
nie ma nic lepszego do roboty. Przez par minut pan Gsienica milczco pyka z
fajki, po czym wyj cybuch z ust i zapyta:
- Wic wydaje ci si, e nie jeste sob?
- Obawiam si, e nie jestem, prosz pana - odpowiedziaa Alicja. - Nie pamitam ju
niczego w sposb normalny, zmienia wzrost co dziesi minut.
- Czego nie pamitasz? - zapyta pan Gsienica.
- Prbowaam na przykad powiedzie Pan kotek by chory, ale wyszo jako
inaczej.
- Powiedz Ojca Wirgiliusza - rzek pan Gsienica.
Alicja splota donie i zacza deklamowa:

Ojciec Wirgiliusz uczy dzieci swoje


Na gowie przy tym stojc wiele lat
Rzek jeden z synw: - Tak bardzo si boj
O ciebie ojcze, bo ju stary dziad.
25

- W latach modoci - ojciec mu odpowie Bywaem nieraz w strachu o swj mzg,


Lecz dzi, gdy widz, e mam pusto w gowie,
wiczc, najwyej sysz wody plusk.

- Jeste ju stary, jak si wyej rzeko,


I gruby - wybacz - e a brak mi sw,
Ale kozioki fikasz z pasj wciek.
Skd si, mj ojcze, bierze zwyczaj w?

- W mojej modoci - rzecze mdrzec siwy Naciera zwykem co dzie czonki swe,
Za uywaem tej oto oliwy,
Chcesz, to ci sprzedam butelk lub dwie?

- Masz ojcze, szczki sabe ze staroci


I zdolny chyba yka tylko ciecz,
Ale zeare g z dziobem i komi,
Przyznasz mi, ojcze, e to dziwna rzecz.

- Za modu - rzecze starzec - prowadziem


Dyskusji z on codziennie ze sze
I to mym szczkom dao ow si,

26

Ktra pozwala dzi mi gsi je.

- We pod uwag, ojcze, ilo lat tw,


W tym wieku oczom bystroci ju brak,
A ty wgorza utrzymujesz atwo
Na czubku nosa - powiedz, ojcze, jak?

- Jest w domu dzieci sto dwadziecia troje


- ojciec odpowie - i mam pyta do.
Ju mi obrzydy idiotyzmy twoje,
Wic radz, zmykaj, zanim wpadn w zo!

- To si zupenie nie zgadza - rzek pan Gsienica.


- Niezupenie si zgadza - poprawia niemiao Alicja. - Niektre sowa s inne.
- To brzmi inaczej od pocztku do koca - zaopiniowa pan Gsienica, po czym
zapanowao parominutowe milczenie.
Wreszcie odezwa si znowu:
- A jakiego wzrostu chciaaby by?
- Waciwie jest mi wszystko jedno - odpowiedziaa Alicja. - Nie chciaabym tylko
zmienia si tak czsto, wie pan...
- Nie wiem - rzek pan Gsienica.
Alicja nie odrzeka na to ani sowa. Nigdy w yciu nie spotkaa si jeszcze z kim tak
nieuprzejmym i czua, e zaczyna traci panowanie nad sob.
- Czy twj obecny wzrost ci odpowiada? - zapyta pan Gsienica.
- Chciaabym by troszeczk wiksza, jeli nie ma pan nic przeciwko temu. Dziesi
centymetrw, wie pan, to nie jest zbyt dobry wzrost.
27

- To jest wietny wzrost - odpowiedzia gniewnie pan Gsienica. (On sam mia
wanie dziesi centymetrw wzrostu).
- Ale ja nie jestem do takiego wzrostu przyzwyczajona - rzeka paczliwie Alicja, po
czym dodaa cicho: - Jakebym chciaa, eby te zwierzta nie obraay si tak atwo.
- Przyzwyczaisz si do tego wzrostu z czasem - rzek pan Gsienica, wkadajc
cybuch w usta i pykajc wolno z fajki.
Alicja czekaa cierpliwie, dopki pan Gsienica si znowu nie odezwie. Po minucie
wyj cybuch z ust, ziewn, przecign si, po czym zac z grzyba rzuci jakby od
niechcenia:
- Od jednej strony si ronie, od drugiej - maleje.
Od jednej i drugiej strony, ale czego? - pomylaa Alicja.

- Grzyba - odpowiedzia pan Gsienica, jak gdyby usysza pytanie, po czym znik w
trawie.
Alicja przypatrywaa si przez chwil grzybowi, starajc si rozrni dwie strony, o
ktrych wspomina pan Gsienica. Ale jak to zrobi, skoro grzyb by okrgy? Na
koniec obja go rkami, jak najdalej moga, i odamaa po kawaku z obu kocw.
- Jak teraz odrni te kawaki? - zapytaa Alicja odgryzajc odrobin grzyba z prawej
rki. W tej samej chwili poczua gwatowny bl: kurczc si stukna podbrdkiem o
kolano!
Alicja przerazia si nie na arty t nag zmian. Wiedziaa, e nie ma chwili do
stracenia, usiowaa wic odgry odrobin z drugiego kawaka. Podbrdek jej
przyleg ju tymczasem tak mocno do stopy, e zaledwie moga otworzy usta. Na
koniec udao jej si przekn kawaek grzyba z lewej rki.
***
- Nareszcie mog swobodnie porusza gow! - krzykna Alicja. Ale zachwyt zmieni
si w przeraenie, kiedy po chwili zorientowaa si, e jej ramiona zniky gdzie w
niewytumaczalny sposb. Patrzc w d widziaa jedynie szyj potwornej dugoci,
ktra wyrastaa na ksztat olbrzymiej odygi z morza zielonych lici, szemrzcego
gdzie w dole.
- Co to waciwie moe by? - powiedziaa na gos Alicja. - I gdzie podziay si moje
ramiona? A moje rce - jakebym chciaa je zobaczy! - To mwic podniosa rce,
ale nie ujrzaa nic, poza jakim lekkim poruszeniem pord odlegych lici.

28

Jeli nie mona unie rk do wysokoci gowy, to moe uda si przynajmniej


pochyli gow ku rkom? Czynic to Alicja stwierdzia z zachwytem, e szyja jej
wygina si z atwoci we wszystkich kierunkach niczym mija. Wygia j wic w
liczny zygzak i myszkowaa gow midzy listowiem (okazao si, e byy to korony
drzew, pod ktrymi Alicja przechadzaa si jeszcze tak niedawno). Nagle usyszaa
ostry syk i z przeraeniem cofna gow. Naprzeciw ujrzaa du Gobic bijc
gwatownie skrzydami.
- mija! - wrzasna Gobica.
- Nie jestem mij - odpara z godnoci Alicja. - Prosz zostawi mnie w spokoju.
- mija - powtarzam - rzeka Gobica pokorniejszym ju tonem i dodaa z nagym
szlochem: - Prbowaam ju wszystkich sposobw, ale wida nie ma na to rady!
- Nie wiem, o czym pani mwi - rzeka Alicja.
- Prbowaam ju chroni si midzy korzeniami drzew, prbowaam odgradza si
ywopotem - alia si Gobica, nie zwracajc adnej uwagi na sowa Alicji wszystko na prno!
Alicja bya coraz bardziej zdumiona, ale uwaaa, e dopki Gobica nie skoczy
swych biada, wszelkie wyjanienia s bezcelowe.
- Tak jakby nie byo do kopotu z wysiadywaniem jajek! - skarya si dalej
Gobica. - Trzeba jeszcze dniem i noc strzec si mij! Ju od trzech tygodni nie
zmruyam oka!
- Naprawd, bardzo mi przykro - rzeka Alicja, ktra zaczynaa na koniec pojmowa,
o co chodzi.
- Wybraam sobie najwysze drzewo w caym lesie - biadaa Gobica - ju mylaam,
e bd miaa troch spokoju, a tu raptem znowu mija wpeza w moje gniazdo, i to
prosto z nieba! Precz, mijo!
- Ale ja nie jestem mij - rzeka Alicja. - Ja jestem... jestem...
- No, kim jeste? Widz, e usiujesz co krci!
- Jestem ma dziewczynk - rzeka niepewnie Alicja, przypominajc sobie wszystkie
przeobraenia, jakich doznaa od rana.
- Patrzcie j! Kto by w to uwierzy! - krzykna Gobica tonem najgbszej pogardy. Widziaam ju w yciu do maych dziewczynek, ale nie spotkaam si nigdy z
dziewczynk o takiej szyi! Nie, nie! Ty na pewno jeste mij, nie prbuj nawet
zaprzecza! Mam nadziej, e nie bdziesz mi wmawia, e nie znasz smaku jajka!
29

- Oczywicie, e znam smak jajka - rzeka Alicja z wrodzon sobie prawdomwnoci


- ale mae dziewczynki jedz nie mniej jajek ni mije.
- Nigdy w to nie uwierz - rzeka Gobica - ale jeli tak czyni, to s one rwnie
rodzajem mij. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Byo to dla Alicji co zupenie nowego. Zamilka wic na chwil, a Gobica dodaa
triumfujco:
- Wiem doskonale- e szukasz jajek. Wic c za rnica, czy jeste ma
dziewczynk, czy mij?
- Dla mnie jednak to jest rnica - rzeka szybko Alicja. - Poza tym wcale nie szukam
jajek. A gdybym nawet szukaa, to nie aszczyabym si na pani jajka: nie lubi ich na
surowo.
- W takim razie wyno si - rzeka Gobica obraonym tonem, po czym schowaa si
w swym gniedzie.
Alicja wyruszya tymczasem w dalsz drog midzy drzewami, co odbywao si
bardzo wolno. Szyja jej bowiem zapltywaa si cigle w gazie i Alicja musiaa
zatrzymywa si, aby j odpltywa.
Po chwili przypomniaa sobie, e trzyma wci w rkach kawaeczki czarodziejskiego
grzyba. Zabraa si wic do dziea z ca ostronoci^ odgryzaa po maej odrobince
z kadej czsteczki i to rosnc, to znw malejc, zdoaa wreszcie osign
normaln wysoko.
Odwyka ju bardzo od swego wzrostu., tak e z pocztku byo jej do dziwnie.
Przyzwyczaia si jednak po paru minutach i zacza, jak zwykle, rozmawia ze sob:
- W ten sposb poowa mojego planu byaby wykonana! Jake zdumiewajce s te
cige zmiany! Nie mog przewidzie, co si ze mn stanie za chwil! Jak to
przyjemnie by z powrotem sob! Teraz trzeba si jako dosta do ogrodu - ale ja k,
wanie jak? - To mwic znalaza si nagle na otwartej przestrzeni. Porodku
zauwaya domek mniej wicej metrowej wysokoci. Nie bd moga wej do tego
domku - pomylaa Alicja. - Jestem na to obecnie za dua. Jego lokatorzy
zwariowaliby chyba ze strachu na mj widok! Odgryza wic kawaek grzyba z
prawej rki i podesza bliej dopiero wtedy, gdy miaa odpowiedni wzrost (to znaczy
okoo dwudziestu centymetrw).
Rozdzia VI
PROSI I PIEPRZ
Alicja staa przez chwil przed domem i zastanawiaa si, co dalej robi, kiedy nagle
wypad! z lasu lokaj w liberii (sdzc z twarzy bya to po prostu ryba) i z caej siy
30

zastuka do drzwi. Otworzy mu inny lokaj w liberii, o okrgej twarzy i wyupiastych


oczach aby. Alicja zauwaya, e obaj sucy nosili biae pudrowane peruki,
opadajce im w lokach na ramiona. Zaciekawiona, podesza bardzo blisko, aby
usysze ich rozmow.
Lokaj-Ryba wyj spod pachy olbrzymi, wikszy od siebie list, po czym wrczy go
swemu koledze oznajmiajc uroczycie: Dla Ksinej. Zaproszenie od Krlowej na
parti krokieta. Lokaj-aba powtrzy tym samym uroczystym tonem, zmieniajc
tylko porzdek sw: Od Krlowe!. Zaproszenie dla Ksinej na parti krokieta.
Nastpnie zoyli sobie niskie ukony i przy tej okazji popltay si ze sob loki ich
peruk.
Wypadek ten tak ubawi Alicj, e musiaa ukry si w lesie, eby lokaje nie usyszeli
jej miechu. Kiedy wyjrzaa na nowo, Lokaja-Ryby ju nie byo, Lokaj-aba za
siedzia na ziemi przed domkiem wpatrzony w niebo z wybitnie gupkowatym
wyrazem twarzy. Alicja podesza niemiao do drzwi i zastukaa.
- Szkoda czasu na stukanie - rzek Lokaj-aba - a to z dwch przyczyn. Po pierwsze
- ja znajduj si po te] samej strome drzwi, co i ty, Po drugie za, oni haasuj tak
okropnie, e nie mog usysze twego dobijania si.
Istotnie, z domku dobiega jaki wyjtkowo przykry i dziwny haas. Byo to co w
rodzaju nieprzerwanego wrzasku i kichania, urozmaiconego od czasu do czasu
brzkiem szkl tuczonego w drobne kawaeczki.

- Bardzo przepraszam - rzeka Alicja - ale w takim razie w jaki sposb dostan si
tam do rodka?
- Twoje stukanie miaoby3 by moe, jaki sens - cign dalej Lokaj-aba, nie
zwracajc uwagi na pytanie Alicji - gdyby pomidzy nami znajdoway si drzwi. Na
przykad, gdyby ty bya w rodku, mogaby zastuka, a ja wypucibym ci na dwr.
- Mwic to lokaj gapi si cay czas w niebo, co Alicja uznaa za wyjtkow
nieuprzejmo.
Moe nie ma w tym jego winy - powiedziaa do siebie. - Jego oczy pooone s tak

blisko czubka gowy. Ale w kadym razie mgby chocia odpowiada na pytania.
- Wic jak ja si w kocu tam dostan? - zapytaa na gos, zwracajc si do
sucego.
- Bd siedzia tutaj a do jutra - odpowiedzia lokaj gosem zdradzajcym znudzenie.
- Do jutra albo...

31

W tej samej chwili drzwi otworzyy si i duy talerz wylecia przez nie prosto na gow
lokaja. Lokaj uchyli si jednak w sam por, tak e naczynie zawadzio tylko lekko o
jego nos i rozbio si w kawaeczki o pobliskie drzewo.
- ...albo jeszcze duej - rzek Lokaj-aba koczc przerwane zdanie tak, jak gdyby
nic si nie zdarzyo.
- Ale jak ja si dostan do rodka? - zapytaa Alicja goniej ni poprzednio i znacznie
mniej uprzejmie.
- A czy ty w ogle powinna wej do rodka? - zapyta z naciskiem lokaj. - Od tego,
widzisz, waciwie wszystko si zaczyna.
Lokaj mia niewtpliwie racj. Ale rozmowa ta dawno ju przestaa bawi Alicj. To
jest doprawdy nie do wytrzymania - rzeka do siebie. - Te stworzenia s wprost
nieprzyzwoicie ktliwe. Mona dosta bzika od tego ustawicznego uerania si
- Bd siedzia tutaj bez chwili przerwy caymi dniami - rzek nagle lokaj, uwaajc
wida za stosowne przypomnie Alicji sw niedawn uwag.

- Dobrze, ale co ja mam 2robi? - zapytaa Alicja.


- Rb, co ci si ywnie podoba - odpowiedzia Lokaj-aba i zacz gwizda.
Szkoda czasu na rozmow z nim - pomylaa Alicja z rozpacz. - To jest skoczony

dure. Po czym otworzya drzwi i wesza do rodka.


Drzwi prowadziy do straszliwie zadymionej kuchni. Ksina siedziaa porodku na
stoiku o trzech nogach, piastujc dziecko. Nad paleniskiem pochylia si Kucharka,
mieszajc zup w wielkim rondlu.
Stanowcze musi by za duo pieprzu w tej zupie - pomylaa Alicja powstrzymujc

si od kichania.
W powietrzu unosio si rwnie zbyt wiele tej przyprawy. Nawet Ksina kichaa od
czasu do czasu, dziecko za na zmian kichao i wrzeszczao bez wytchnienia.
Jedynymi istotami uodpornionymi na t ilo pieprzu w atmosferze byli: Kucharka
oraz wielki kot, ktry siedzia przy kuchni i umiecha si od ucha do ucha.
- Czy nie zechciaaby mnie pani poinformowa - odezwaa si Alicja trwoliwym
gosikiem, nie bya bowiem pewna, czy powinna odzywa si nie pytana - czy nie
zechciaaby mnie pani poinformowa, dlaczego ten kot tak dziwacznie si umiecha?

32

- To jest Kot-Dziwak rodem z Cheshire - odpowiedziaa Ksina - i w tym tkwi caa


przyczyna. Prosi!
Ostatnie sowo Ksiny pado tak nagle i gwatownie, e Alicja a podskoczya z
przeraenia.
Po chwili jednak zorientowaa si, e sowo prosi byo skierowane do niemowlcia
nabraa wic znowu odwagi i rzeka:
- Nie sdziam, e koty-dziwaki tak si umiechaj. Nie przypuszczaam, e koty w
ogle umiej si umiecha.
- Umiej doskonale - odpara Ksina. - I wikszo z nich umiecha si.
- Nie widziaam nigdy przedtem umiechajcego si kota - rzeka Alicja, zadowolona
z nawizania rozmowy.
- W ogle mao jeszcze widziaa - odpowiedziaa Ksina. - I w tym tkwi sedno
rzeczy.
Alicji nie podoba si ani troch ton tej odpowiedzi, uwaaa wic, e warto by
zmieni temat rozmowy. Kiedy zastanawiaa si nad wyborem nowego tematu,
Kucharka zdja z ognia gar z zup i naraz ja ciska w Ksin i dziecko
wszystkim, co tylko miaa pod rk. Najpierw poleciaa dusza od elazka, a potem
istny grad patelni, talerzy i odwanikw. Ksina nie zwracaa na to najmniejszej
uwagi, nawet kiedy pociski dochodziy celu. Jeli idzie o dziecko, to daro si ono ju
przedtem tak gono, e trudno byo ustali, czy trafiay je miotane przez Kuchark
pociski,
- Prosz uwaa, na mio bosk! - krzykna Alicja uchylajc si z przeraeniem na
wszystkie strony. - Och, mj nos! - usuna gow w sam por, aby nie oberwa
patelni szczeglnie pokanych rozmiarw.
- Gdyby wszyscy zajmowali si tylko swoimi wasnymi sprawimy ziemia obracaaby
si z pewnoci szybciej ni si obraca - zachrypiaa filozoficznie Ksina.
- Co nie byoby wcale podane - rzeka Alicja, rada, e moe popisa si swymi
wiadomociami. - Niech pani tylko pomyli, co za zamieszanie wynikoby ze spraw
dnia i nocy! Bo ziemia, wie pani, potrzebuje dwudziestu czterech godzin na peny
obrt dokoa swej osi. A najwaniejsza rzecz to pory roku...
- Skoro ju mowa o toporach - przerwaa Ksina - to zetnij ej natychmiast gow!
Alicja zerkna z przestrachem na Kuchark, aby przekona si, czy nie bierze ona
na serio ostatniej uwagi Ksiny Ale Kucharka mieszaa nadal zup i zdawaa si nie
zwraca na ca t rozmow najmniejszej uwagi Alicja wic cigna dalej:
33

- Najwaniejsza rzecz to pory roku. Zaraz, zaraz: czy jest ich cztery, czy pi? Zdaje
si, e...
- Nie zawracaj mi gowy - przerwaa Ksina. - Nie miaam nigdy pamici do cyfr - po
czym zacza koysa swe dziecko w takt dziwacznej koysanki, potrzsajc nim
gwatownie pod koniec kadej zwrotki:

pij, syneczku, ju,


Pieprz do noska w.
Kicha ani mi si wa,
Bo od tego brzydnie twarz.
Chrem:
(wraz z Kuchark i dzieckiem)
Apsik, apsik, apsik!

piewajc drug zwrotk Ksina podrzucaa wysoko w gr swe niemowl, ktre


krzyczao tak gono, i Alicja ledwie rozrniaa sowa koysanki:

Ju, syneczku, pij,


Bo zapi za kij!
Pjdziesz tam, gdzie ronie pieprz,
Bowiem buzi masz jak wieprz!
Chrem
Apsik, apsik, apsik!

- Masz! Moesz poniaczy je troch, jeli chcesz! - krzykna Ksina do Alicji


rzucajc jej niespodzianie dziecko. - Ja musz przyszykowa si do partii krokieta u

34

Krlowej. - To rzekszy wybiega z pokoju, a w lad za ni poleciaa rzucona przez


Kuchark patelnia, ktra jednake chybia celu.
Alicja pochwycia z trudem niemowl, jako e byo to stworzenie o przedziwnym
ksztacie, z wyrastajcymi na wszystkie strony koczynami. Alicja pomylaa, e
przypomina ono nieco rozgwiazd. Dziecko sapao niby lokomotywa i pryo si tak
raptownie, e Alicja miaa w pierwszej chwili niemao kopotu z utrzymaniem go na
rkach.
W kocu poradzia sobie jednak z tym kopotem. (Metoda jej polegaa na zwizaniu
niemowlcia w rodzaj wza i trzymaniu go za ucho i lew nk tak, eby si samo
nie mogo uwolni). Po czym wysza wraz z malestwem na dwr. Jeeli nie zabior
ze sob tego dziecka, to zostanie ono z pewnoci w bardzo krtkim czasie
umiercone.
- Czy pozostawienie go tutaj nie rwnaoby si morderstwu? - Ostatnie pytanie
wypowiedziaa na gos.
Dziecko przestao jako na chwil sapa i tylko chrzkno w odpowiedzi. - Nie
chrzkaj - rzeka na to Alicja - bo nie jest to dla ciebie odpowiedni sposb wyraania
si.
Na to dziecko chrzkno ze zdwojon si, tak e Alicja spojrzaa na jego twarzyczk
mocno zaniepokojona, czy nic mu nie dolega. Niewtpliwie, miao ono bardzo
zadarty nosek, przypominajcy raczej ryjek ni zwyky nos; take jego oczka byy
wyjtkowo malekie i trzeba szczerze przyzna, e cao bynajmniej nie podobaa
si Alicji. A moe ono tylko tak pacze - pomylaa i ponownie spojrzaa w oczy
niemowlcia, aby przekona si, czy nie s pene ez.
Ale Alicja nie zauwaya ani ladu ez oczach dziwacznego malestwa.
- Jeli masz zamiar zmieni si w prosi, to wiedz, kochanie, e nie chc mie z tob
nic do czynienia - rzeka surowym tonem. - Miej si na bacznoci!
Malestwo zaszlochao jedynie w odpowiedzi (a moe chrzkno, trudno to byo
ustali i zamilko na chwil.
Alicja zastanawiaa si wanie, co zrobi z dzieckiem po powrocie do domu, kiedy
nagle chrzkno ono tak gwatownie, e spojrzaa na nie z prawdziwym
przeraeniem. Tym razem nie ulegao ju wtpliwoci, e byo to po prostu zwyke
prosi i e dalsze noszenie stworzonka pozbawione jest sensu.
Alicja postawia wic prosi na ziemi i odczua niema ulg, kiedy pobiego
spokojnym truchcikiem do lasu.

35

Gdyby troch jeszcze podroso - pomylaa Alicja - zrobioby si z niego wyjtkowo

paskudne dziecko. Ale trzeba przyzna, e jako prosi jest raczej przystojne.
Tu przypomniaa sobie znajome dzieci, ktre z powodzeniem mogy uchodzi za
prosita, kiedy nagle ze zdumieniem ujrzaa na jednym z pobliskich drzew KotaDziwaka.
Na widok Alicji Kot umiechn si swym zwyczajem od ucha do ucha.
Wyglda raczej dobrodusznie - pomylaa Alicja - ale ma jednak bardzo dugie

pazury i cae mnstwo zbw, trzeba wic traktowa go uprzejmie.


- Drogi panie Kiciu-Dziwaku - zacza raczej niemiao, poniewa nie wiedziaa, czy
forma ta przypadnie Kotu do gustu.(Kot umiechn si jeszcze szerzej. Widz, e
mu si spodobao - pomylaa Alicja). - Czy nie mgby pan mnie poinformowa,
ktrdy powinnam pj? - mwia dalej.
- To zaley w duej mierze od tego, dokd pragnaby zaj - odpar Kot-Dziwak.
- Waciwie wszystko mi jedno.
- W takim razie rwnie wszystko jedno, ktrdy pjdziesz.
- Chciaabym tylko dosta si dokd - dodaa Alicja w formie wyjanienia
- Ach, na pewno tam si dostaniesz, jeli tylko bdziesz sza do dugo.
Alicja nie znalaza na to odpowiedzi, zacza wic z innej beczki:
- A kto mieszka tutaj w okolicy?
- W tym kierunku mieszka Kapelusznik - rzek Kot zataczajc krg praw ap, - A w
tym (ten sam ruch lew) - Szarak. Moesz odwiedzi ktrego z nich: obaj s
zwariowani.
- Ale ja nie chciaabym mie do czynienia z wariatami - rzeka Alicja.
- O, na to nie ma ju rady - odpar Kot. - Wszyscy mamy tutaj bzika Ja mam bzika, ty
masz bzika.
- Skd moe pan wiedzie, e ja mam bzika? - zapytaa Alicja.
- Musisz mie. Inaczej nie przyszaby tutaj.
Alicja nie czua si wcale przekonana. Pytaa jednak dalej:

36

- A skd pan wie, e pan jest zwariowany?


- Normalny pies nie jest zwariowany - odrzek Kot. - Zgadzasz si z tym, prawda?
- Sdz, e ma pan suszno.
- A wic taki normalny pies warczy, kiedy jest zy, a macha ogonem, kiedy ma powd
do radoci. Ja za warcz, kiedy jestem zadowolony, a macham ogonem, kiedy
ogarnia mnie wcieko. Dlatego jestem zbzikowany.
- Ja nazywam to mruczeniem, a nie warczeniem - wtrcia Alicja.
- Moesz nazywa to, jak ci si ywnie podoba. Czy grasz dzi w krokieta u
Krlowej?
- Chciaabym, ale nie dostaam zaproszenia.
- Spotkamy si tam - rzeki Kot i znik.
Alicja nie zdziwia si nawet, przyzwyczaja si ju bowiem do wszelkich niezwykoci.
Kiedy jednak spojrzaa w gr, Kot ukaza si znowu.
- Ale, ale... - rzek - Bybym cakiem zapomnia. Powiedz mi, co si waciwie stao z
dzieckiem?
- Zmienio si w prosiaka - odpowiedziaa Alicja cakiem naturalnym tonem, tak jak
gdyby Kot powrci w zwyky sposb.
- Przewidziaem to - rzek Kot i znowu znik.
Alicja odczekaa chwil, czy Kot nie ukae si jej po raz trzeci, po czym posza w
kierunku mieszkania Szaraka Bez Pitej Klepki.
- Widziaam ju w yciu kapelusznikw - rzeka do siebie - i przypuszczam, e Szarak
moe by o wiele bardziej interesujcy. A poza tym, gdzie jest powiedziane, e
zajce musz mie penych pi klepek? - To mwic Alicja spojrzaa w gr i znowu
dostrzega Kota siedzcego na gazi.
- Czy powiedziaa, e zmienio si w prosiaka, czy w psiaka? - zapyta Kot.
- Powiedziaam, e w prosiaka - odpara Alicja. - A w ogle wolaabym, eby pan nie
znika i nie pojawia si tak nagle. Mona od tego zgupie.
- Zgoda - rzek Kot i tym razem zacz znika bardzo powoli, zaczynajc od koca
ogona, a koczc na umiechu, ktry pozosta jeszcze przez pewien czas,
zawieszony nad gazi.
37

Widziaam ju koty bez umiechu - pomylaa Alicja - ale umiech bez kota widz po

raz pierwszy w yciu. To doprawdy nadzwyczajne!


Jeszcze parset metrw i Alicja znalaza si przed domem Szaraka Bez Pitej
Klepki. Odgada bez trudu, e to wanie ten dom, poniewa jego kominy miay
ksztat zajczych uszu, dach za pokryty by futerkiem. Dom by duy, wolaa wic
ugry kawaek grzyba z lewej rki, przez co osigna a p metra wysokoci.
Mimo to, zbliajc si do domu Szaraka, mylaa nie bez lku: A moe jednak
naleao raczej odwiedzi Zwariowanego Kapelusznika?
ROZDZIA VII
ZWARIOWANY PODWIECZOREK
Przed domem, w cieniu drzew ustawiony by st, przy ktrym siedzieli Szarak Bez
Pitej Klepki i Zwariowany Kapelusznik. Pomidzy nimi, na wp upiony, kiwa si
Suse, na ktrym opierali si okciami jak na poduszce, prowadzc rozmow ponad
jego gow. Alicja pomylaa, e musi to dla Susa by bardzo niewygodne. Chocia
moe nie czuje tego wcale pic tak mocno?
St by duy, ale wszyscy trzej siedzieli stoczeni w jednym rogu. Kiedy spostrzegli
zbliajc si Alicj, zawoali:
- Nie ma miejsca! Nie ma miejsca!
- Wanie, e jest mnstwo miejsca! - odpowiedziaa z oburzeniem Alicja, po czym
usiada na wygodnym fotelu przy drugim kocu stou.
- Prosz, poczstuj si winem - rzek bardzo grzecznie Szarak Bez Pitej Klepki.
Alicja spojrzaa na st, ale nie zauwaya na nim nic prcz herbaty. Powiedziaa
wic:
- Nie widz tu adnego wina.
- Bo go wcale nie ma - rzek Szarak.
- Wobec tego czstowanie mnie winem nie byo z paskiej strony zbyt uprzejme.
- Przysiadanie si tutaj bez zaproszenia nie byo zbyt uprzejme z twojej strony.
- Nie wiedziaam, e to pana st. Jest nakryty na znacznie wicej ni trzy osoby.
- Powinna ostrzy sobie wosy - odezwa si nagle Zwariowany Kapelusznik.
Przypatrywa si Alicji ju od duszego czasu z wielk ciekawoci i teraz zabra
gos po raz pierwszy.

38

- Powinien pan oduczy si robienia przycinkw - rzeka surowo Alicja - to jest bardzo
niegrzeczne.
Na to Kapelusznik otworzy oczy jeszcze szerzej i zapyta:
- Jaka jest rnica miedzy kciukiem a pirnikiem?
Alicja pomylaa z radoci, e zanosi si wreszcie na jak zabaw. Rzeka wic:
- Sdz, e bd umiaa rozwiza t zagadk.
- Mylisz, e potrafisz znale odpowied na to pytanie? - rzek Kapelusznik.
- Wanie.
- No to mw, co mylisz.
- Ja... ja myl to, co mwi, a to jest waciwie to samo, prosz pana.
- Wcale nie. W ten sposb mogaby powiedzie, e widz to, co jem i jem to, co
widz maj to samo znaczenie.
- Mogaby take powiedzie - niespodziewanie odezwa si zaspanym gosem Suse
- e oddycham, kiedy pi ma to samo znaczenie, co pi, kiedy oddycham.
- Wanie tak ma si rzecz z tob - rzek Zwariowany Kapelusznik i rozmowa urwaa
si nagle jak ucita noem. Przez par minut panowaa cisza, w czasie ktrej Alicja
przypomniaa sobie wszystko, co tylko wiedziaa, o krukach i pirnikach.
Pierwszy przerwa milczenie Zwariowany Kapelusznik pytaniem: - Ktrego dzi
mamy? - zwrconym do Alicji. Jednoczenie wyj z kieszeni kamizelki zegarek i
potrzsn nim na wszystkie strony, przykadajc go czasem do ucha.
Alicja pomylaa chwil, po czym odpowiedziaa:
- Czwartego.
- Spnia si o dwa dni - westchn Kapelusznik. A nie mwiem ci, e maso nie
nadaje si do smarowania mechanizmw? - doda patrzc ze zoci na Szaraka.
- To byo najlepsze maso - odpowiedzia potulnie Szarak.
- Tak, tak, ale mogy dosta si do rodka jakie okruchy. Wsadzae tam przecie to
maso noem od chleba.

39

Szarak wzi zegarek i przyglda mu si przez dusz chwil, po czym wrzuci go


do swej herbaty, zajrza do rodka i powtrzy tym samym tonem:
- To byo najlepsze maso.
Alicja przypatrywaa si temu wszystkiemu z wielkim zainteresowaniem. Wreszcie
zawoaa:
- C to za dziwny zegarek, ktry wskazuje dni, a nie godziny, minuty i sekundy!
- No to co z tego? - zapyta Kapelusznik. - A czy twj zegarek wskazuje lata?
- Oczywicie, e nie. Bo... bo... on stoi przecie na jednym dniu roku tak strasznie
dugo!
- Tak samo jest z moim zegarkiem - rzek Zwariowany Kapelusznik.
Alicja bya nie na arty zaniepokojona. Ostatnie zdanie Kapelusznika wydawao si
ju zupenie niezrozumiae, cho wypowiedziane byo niewtpliwie po angielsku.
Rzeka wic najuprzejmiej w wiecie:
- Niezupenie rozumiem, co pan ma na myli.
- Suse znowu zasn - rzek Kapelusznik i wyla Susowi na nos troch gorcej
herbaty.
pioch potrzsn gwatownie gow i powiedzia nie otwierajc oczu:
- Oczywicie, rzecz jasna. Chciaem wanie to samo powiedzie.
- Czy znalaze ju rozwizanie zagadki? - zapyta Kapelusznik zwracajc si do
Alicji.
- Nie. A jaka jest waciwie odpowied?
- Nie mam najmniejszego pojcia - odpar Kapelusznik.
- Ani ja - dorzuci Szarak.
Alicja westchna ciko i po chwili odezwaa si:
- Wydaje mi si, e moglibycie spdza czas poyteczniej ni na wymylaniu
zagadek, ktre nie maj rozwizania.
- Gdyby znaa Czas tak dobrze jak my, nie mwiaby tego - rzek Kapelusznik.
- Nie wiem, co pan ma na myli.
40

- Oczywicie, e nie wiesz. - Tu Kapelusznik przybra pogardliwy wyraz twarzy. Jestem pewien, e nawet nigdy nie rozmawiaa z Czasem.
- Chyba nie - odpara Alicja - ale za to czsto zabijam czas gr na fortepianie.
- W tym wanie sk - rzek Kapelusznik, e Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdyby
bya z nim w dobrych stosunkach, zrobiby dla ciebie z twoim zegarem wszystko, co
by tylko chciaa. Dam ci przykad: przypumy, e jest godzina dziewita rano i maj
si rozpocz lekcje. Szepczesz sweczko i ju wskazwki pdz po tarczy jak
oszalae! Po chwili jest godzina wp do drugiej i idziesz sobie po skoczonych
lekcjach na obiad do domu.
- To byoby naprawd wspaniae - rzeka Alicja z gbokim namysem. - Tylko, widzi
pan, nie byabym wtedy do godna.
- To tylko z pocztku - odpar Kapelusznik. Pniej mogaby po prostu zatrzyma
Czas na godzinie wp do drugiej, dopki nie nabraaby apetytu.
- Czy pan postpuje wanie w taki sposb? - zapytaa Alicja.
Kapelusznik zaprzecza z wielce pospn min, po czym doda:
- W zeszym roku pokciem si z Czasem na koncercie urzdzonym prze Krlow
Kier. Byo to na krtko, zanim on zwariowa - tu wskaza yeczk od herbaty na
Szaraka Bez Pitej Klepki. - Miaem wtedy recytowa wierszyk:

Jasne sonitko pno dzi wstao,


Zagra na trbie czasu nie miao.

- Znasz to moe?
- Zdaje si, e syszaam kiedy co podobnego.
- Pamitasz zatem, jak to idzie dalej?

Wic zbieraj zewszd gromadnie,


Za chwil pewnie zatrbi adnie.
Oywi wszystkie niedwiedzie w lesie,
41

Znuone gwki susw podniesie.


Wic chocia w domu pka ci gowa,
Jake jest pikna ta pie soniowa.

Tu Suse wstrzsn si nagle i zacz piewa przez sen: Niowaso, niowaso,


niowaso, niowaso... - tak dugo, dopki szczypaniem nie zmuszono go do
umilknicia.
- Ledwo skoczyem pierwsz zwrotk - rzek Kapelusznik, kiedy Krlowa wrzasna
na cae gardo: On zabija Czas! ci go natychmiast!
- Jakie to strasznie dzikie! - westchna Alicja.
- ...I od tej chwili - cign dalej Kapelusznik - Czas odmwi mi posuszestwa. Dla
mnie teraz jest ju zawsze szsta.
Alicja doznaa nagego olnienia.
- Wic to dlatego siedzicie zawsze przy podwieczorku? - zapytaa.
- Oczywicie. Nasz podwieczorek trwa wiecznie, tak e nie mamy czasu na
zmywanie naczy.
- I przesuwacie si ku coraz dalszym nakryciom?
- Rzecz jasna. W miar brudzenia naczy!
- Ale co si dzieje wwczas, gdy wracacie do pierwszego nakrycia?
- Zmiemy temat rozmowy - rzek Szarak szeroko ziewajc. - Zaczyna mnie to ju
nudzi. Proponuj, aby ona co na opowiedziaa.
- Obawiam si, e nie mam nic ciekawego do opowiedzenia - rzeka szybko Alicja nie
na arty przestraszona t propozycj.
- To niech Suse co nam opowie! - krzyknli chrem Szarak Bez Pitej Klepki i
Zwariowany Kapelusznik. - Halo! Zbud si natychmiast! - To mwic zaczli
szczypa Susa jednoczenie z obu stron.
Suse otworzy oczy i rzek:
- Ja wcale nie spaem. Syszaem kade wasze sowo.

42

- Opowiedz nam co - nalega Szarak.


- Tak, tak, bardzo prosz o jak ciekaw histori - popara go Alicja.
- Gadaj szybko - doda Kapelusznik - bo w przeciwnym razie zaniesz w czasie
opowiadania.
- Pewnego razu yy na wiecie trzy siostry - zacz Suse bardzo szybko. - Nazyway
si Kasia, Jasia i Basia i mieszkay na dnie studni.
- A czym si ywiy? - zapytaa Alicja, ktr te sprawy najbardziej interesoway.
- ywiy si syropem - odpar Suse po parominutowym namyle.
- Nie mogy chyba ywi si samym syropem - sprzeciwia si Alicja. - Bo byyby na
pewno chore.
- Istotnie - rzek Suse. - One byy chore. Bardzo chore.
Alicja usiowaa wyobrazi sobie przedziwny tryb ycia trzech sistr, ale nie bardzo jej
si to udawao. Zapytaa wic z wielkim zaciekawieniem:
- Ale dlaczego mieszkay na dnie studni?
- Nalej sobie wicej herbaty - rzek z wielk powag Szarak.
- Jeszcze w ogle nie piam - odpara Alicja uraona t propozycj. - Trudno wic,
abym nalaa sobie wicej.
- Chciaa powiedzie, e trudno, aby nalaa sobie mniej - wtrci si Kapelusznik. Przecie znacznie atwiej jest nala sobie wicej ni nic.
- Nikt nie pyta pana o zdanie - rzeka gniewnie Alicja.
- Aha, a kto teraz robi przecinki? - zawoa triumfalnie Kapelusznik.
Alicja nie bardzo wiedziaa, co odpowiedzie. Nalaa wic sobie herbaty i wzia
chleba z masem, po czym powtrzya swe pytanie:
- Dlaczego siostry mieszkay na dnie studni?
Suse namyli si znw par minut, a wreszcie rzek:
- Bya to studnia napeniona syropem.
- Nic takiego w ogle nie istnieje - zacza Alicja, ale Szarak i Kapelusznik przerwali
jej:
43

- Pst! - Suse za rzek z wyranym oburzeniem:


- Jeli nie potrafisz zachowa si przyzwoicie, to dokocz sobie sama.
- Nie, prosz opowiada dalej - powiedziaa pokornie Alicja. - Ja ju na pewno panu
nie przerw. By moe, i taka studnia istnieje.
- By moe?... - powtrzy z oburzeniem Suse. Po chwili za cign dalej. - Te trzy
siostrzyczki uczyy si tam rysowa.
- A co one rysoway? - zapytaa Alicja, cakiem zapominajc o swym przyrzeczeniu.
- Syrop - odpar bez chwili namysu Suse.
- Chciaabym czyst filiank - rzek Kapelusznik. - Przesumy si wszyscy o jedno
miejsce.
To mwic Kapelusznik przesiad si. Suse zaj jego miejsce, Szarak miejsce
Susa, Alicji za przypado w udziale miejsce Szaraka. Jedynie Kapelusznik zyska na
tej zamianie. Alicja wysza na niej bardzo le, bo talerzyk Szaraka by zupenie zalany
herbat.
Aby znowu nie obrazi Susa, Alicja zapytaa bardzo ostronie:
- A jak dugo rysoway one ten syrop w studni?
- Sama odpowiedziaa sobie przecie na to pytanie - rzek Kapelusznik. - Od stu dni
- rzecz jasna.
- Nie musiao im tam by przyjemnie - zauwaya Alicja.
- Gupia - rzek nagle Suse spogldajc z pogard na Alicj. - Byo im tam wprost
sodko.
Odpowied ta tak bardzo zmieszaa Alicj, e przez par minut nie przerywaa
Susowi ani jednym swkiem.
- Uczyy si one rysowa - cign Suse trc oczy, zaczyna bowiem odczuwa
wielk senno - i rysoway prcz syropu wszystko, co zaczyna si na liter s...
- Dlaczego na liter s? - spytaa Alicja.
- A dlaczego nie? - wtrci Kapelusznik.
Alicja siedziaa ju teraz cichutko jak myszka. Tymczasem Suse zamkn oczy i
zapad w drzemk.

44

Uszczypnity przez Kapelusznika obudzi si nagle z piskiem i opowiada dalej:


- ... wszystko, co zaczyna si na liter s, a wic soce, stonog, stodo, st,
spanie. Czy widziaa kiedy, aby kto rysowa spanie? - zwrci si Suse do Alicji.
Alicja odpowiedziaa:
- Ja doprawdy nie myl, eby...
- Jeeli nie mylisz, to nie gadaj - przerwa jej Kapelusznik.
Takiej bezczelnoci Alicja nie moga ju cierpie. Wstaa wic od stou i oddalia si
z godnoci. Suse zapad natychmiast w sen, pozostali za biesiadnicy nie zwrcili
na jej odejcie najmniejszej uwagi. Alicja obejrzaa si raz czy dwa razy, ale nikt za
ni nie woa. Zauwaya tylko, e Zwariowany Kapelusznik i Szarak Bez Pitej Klepki
usiowali wsadzi Susa do dzbanka z herbat.
- W kadym razie nigdy ju tam nie wrc - rzeka Alicja przedzierajc si przez las. To by najgupszy podwieczorek w moim yciu.
Nagle dostrzega w jednym z drzew ukryte drzwi. To bardzo dziwne - pomylaa. Ale dzisiaj wszystko jest dziwne. Przypuszczam, e powinnam tam wej.
Alicja znalaza si ponownie w dugim korytarzu, w pobliu szklanego stolika. Teraz
ju wiem, co musz zrobi - pomylaa i przede wszystkim zdja zoty kluczyk, po
czym otworzya nim drzwiczki prowadzce do ogrodu. Nastpnie odgryza kawaek
grzyba (zachowaa jego resztki w kieszonce) i zmniejszya si do jakich trzydziestu
centymetrw. Bez trudu przesza przez maleki korytarzyk i... znalaza si wreszcie w
swym wymarzonym ogrodzie pomidzy wspaniaymi kwietnikami i orzewiajcymi
wodotryskami.
ROZDZIA VIII
PARTIA KROKIETA U KRLOWEJ
W pobliu wejcia do ogrodu rs spory krzew biaej ry. Trzech ogrodnikw
przemalowywao popiesznie jego kwiaty na kolor czerwony. Zdziwio to bardzo
Alicj, podesza wic bliej i usyszaa sowa jednego z ogrodnikw:
- Uwaaj tylko, Pitko! Jak moesz pryska mi tak na ubranie!
- Nic na to nie poradz - odpar Pitka wyranie uraony. - Sidemka trci mnie w
okie.
Na to Sidemka:
- Dobrze, dobrze, Pitko! Zrzucaj zawsze win na drugich!
45

- Nie odzywaby si lepiej - przerwa Pitka. - Nie dalej jak wczoraj Krlowa
powiedziaa, e zasugujesz na cicie.
- Za co? - zapyta pierwszy ogrodnik.
- To nie twoja sprawa, Dwjko - odpowiedzia Sidemka.
- Nieprawda, to jest jego sprawa - wtrcia si Pitka. - I powiem mu nawet za co: za
to, e przynis Kucharce zamiast cebuli sadzonki tulipanw.
Sidemka rzuci pdzel na ziemi i wanie zacz:
- Jak Boga kocham, ze wszystkich niesprawiedliwoci... - kiedy nagle urwa wp
zdania, wzrok jego bowiem pad na Alicj. Po chwili wszyscy trzej ogrodnicy zaczli
bi przed ni gbokie pokony.
- Czy moglibycie mi wytumaczy, po co przemalowujecie te re? - zapytaa Alicja
zmieszana ich czoobitnoci.
Pitka i Sidemka spojrzeli milczco na Dwjk. Ten za powiedzia cichutko:
- Idzie o to, prosz panienki, e to miay by czerwone re, a my przez pomyk
zasadzilimy biae. Gdyby Krlowa dowiedziaa si o tym, zaraz kazaaby nas ci.
Widzi panienka, robimy, co moemy, zanim ona nadejdzie i... - W tej chwili Pitka,
ktry wpatrywa si przez cay czas w przeciwlegy kraniec ogrodu, wrzasn:
- Krlowa, Krlowa! - po czym wszyscy trzej upadli twarz na ziemi. Nastpnie
rozlegy si odgosy wielu krokw. Alicja wytya wzrok, pragnc jak najszybciej
ujrze monarchini.
Najpierw szed oddzia onierzy. Byli oni zupenie podobni do trzech ogrodnikw,
poduni i pascy, z t tylko rnic, e mieli zamiast pikw wymalowane na tuowiach
trefle. Za nimi postpowali bogato przyozdobieni diamentami dworzanie, po nich
dziesicioro dzieci krlewskich, wesoych i rozigranych (caa rodzina krlewska
naznaczona bya kierami). Potem szli gocie, przewanie Krlowie i Krlowe. Alicja
dostrzega pomidzy Biaego Krlika okropnie podnieconego i zgadzajcego si z
gry ze wszystkim, co mwili jego rozmwcy. Przeszed on obok Alicji i nawet jej nie
zauway. Nastpnie szed Walet Kier niosc na purpurowej poduszce z aksamitu
koron krlewsk.
No koniec kroczyli majestatycznie KRL I KRLOWA KIER.
Alicja nie bardzo wiedziaa, czy powinna rzuci si na ziemi, tak jak to uczynili
ogrodnicy. Przyszo jej jednak na myl, e may byby poytek z takich uroczystych
pochodw, gdyby wszyscy musieli na ich widok pada na twarz, bo kt by wwczas
mg im si przyglda? Staa wic spokojnie i czekaa, co dalej nastpi.
46

Kiedy orszak znalaz si tu obok Alicji, Krlowa spojrzaa na ni surowo i zapytaa


Waleta Kier:
- Kto to jest?
Walet ukoni si tylko i umiechn zamiast odpowiedzi.
- Gupiec - rzeka z wciekoci Krlowa. A potem zwrcia si do Alicji: - Powiedz,
jak si nazywasz, moje dziecko.
- Nazywa si Alicja, prosz Waszej Krlewskiej Moci - odpowiedziaa Alicja bardzo
uprzejmie, cho pomylaa sobie rwnoczenie: Waciwie to tylko talia kart i nie ma
powodu za bardzo si nimi przejmowa.
- A kto to s ci tutaj? - zapytaa Krlowa, wskazujc na trzech ogrodnikw lecych
plackiem wok krzaka ry. (Trzeba Wam bowiem wiedzie, e leeli oni na
brzuchach, a z tyu pokryci byli tym samym wzorem, co ca talia kart. Krlowa nie
moga wic odrni, czy s to ogrodnicy, onierze, dworzanie, czy zgoa jej wasne
dzieci).
- A skd ja mog wiedzie? To nie moja sprawa - powiedziaa Alicja, zdumiona
wasn miaoci.
Krlowa zrobia si purpurowa z wciekoci, przez chwil wpatrywaa si w Alicj
wzrokiem dzikiej bestii, po czym zawoaa:
- ci j, ci j natychmiast!
- Bzdura! - rzeka Alicja bardzo stanowczo i Krlowa zamilka.
Krl za wzi sw maonk za rk i rzek niemiao:
- Zastanw si, kochanie, przecie to tylko dziecko.
Krlowa odwrcia si gwatownie i zawoaa na Waleta wskazujc na ogrodnikw:
- Odwrci si natychmiast!
Walet wykona to nog, jak gdyby nie chcc si pobrudzi.
- Wstawajcie! - wrzasna Krlowa, a ogrodnicy zerwali si z ziemi i zaczli bi
pokony Krlowi, Krlowej, dzieciom krlewskim i caemu orszakowi.
- Przestacie w tej chwili - zaryczaa Krlowa. - Mona oszale od tych cigych
pokonw! - Nastpnie, wskazujc na re, zapytaa: - Cocie tu robili?

47

- Dopraszam si aski Waszej Krlewskiej moci - rzek pokornie Dwjka padajc na


kolana - prbowalimy...
- Ju widz! - wrzasna Krlowa, ktra z wielk uwag przypatrywaa si krzewowi. ci ich!
Orszak ruszy tymczasem i tylko trzech onierzy pozostao na miejscu, aby dokona
zarzdzonej przez monarchi egzekucji.
Nieszczliwi ogrodnicy zwrcili si do Alicji z baganiem o wstawiennictwo i pomoc.
- Nie bdziecie cici - rzeka stanowczo Alicja i wsadzia wszystkich trzech do
wielkiej donicy, ktra staa w pobliu krzewu. onierze szukali ich przez chwil, po
czym spokojnie udali si w lad za orszakiem.
- Czy zostali cici?! - krzykna z daleka Krlowa.
- Jako ywo, Wasza Krlewska Mo! - zawoali w odpowiedz dzielni wojacy.
- To dobrze - ucieszya si Krlowa. - Czy umiesz gra w krokieta?
onierze spojrzeli na Alicj, do ktrej najwidoczniej odnosio si to ostatnie pytanie.
- Tak! - zawoaa Alicja.
- Wic chod tutaj! - wrzasna Krlowa.
Alicja przyczya si do orszaku, niezmiernie zaciekawiona takim obrotem rzeczy.
- Mamy dzi liczn pogod - odezwa si nagle jaki niemiay gosik tu u jej boku.
By to Biay Krlik, ktry przypatrywa si Alicji z wyranym zaniepokojeniem.
- Istotnie, liczna - odpowiedziaa uprzejmie Alicja. - A gdzie jest Ksina?
- Cicho, na mio bosk, cicho - wymamrota Krlik rozgldajc si dokoa z
przeraeniem. Nastpnie wspi si na palce i szepn Alicji do ucha: - Ona jest
skazana na mier.
- Ale za co, za co? - zapytaa Alicja.
- Czy powiedziaa: Co za szkoda?
- Nie, wcale nie uwaam, aby to bya szkoda. Pytam tylko za co.
- Za to, e daa Krlowej po nosie - rzek Krlik.
Alicja wybuchna miechem.
48

- Cicho - szepn Krlik drcym z trwogi gosikiem. - Krlowa moe ci sysze! Byo
to, widzisz, tak: Ksina spnia si troch i wtedy Krlowa...
- Wszyscy na swoje miejsca! - krzykna Krlowa przeraliwie dononym gosem.
Gocie rozbiegli si w rnych kierunkach, przy czym wpadali na siebie i przewracali
si raz po raz. Po jakiej minucie wszyscy byli gdzie trzeba i gra moga si
rozpocz.
Alicja nie widziaa nigdy w yciu tak dziwnego pola krokietowego. Byy to same gry i
doy. Zamiast kul krokietowych grano jeami, za kije krokietowe suyy ywe
flamingi, onierze za wyginali si w skomplikowanych figurach gimnastycznych,
zastpujc bramki.
Najwiksz trudnoci bya dla Alicji poradzenie sobie z flamingiem. Udao jej si
wprawdzie uj go w rce w sposb wzgldnie wygodny, ale c z tego? Ilekro
chciaa jego gow uderzy jea, flaming wykrca dug szyj i spoglda jej w oczy z
wyrazem takiego zdumienia, e nie moga si powstrzyma od miechu. Kiedy ju
wreszcie uoya szyj ptaka w odpowiedni sposb, je, zwinity dotd w kbuszek,
oddali si wanie, i to w zupenie innym kierunku ni trzeba. Poza tym teren by
okropnie wyboisty i dokdkolwiek chciaa posa swego jea, pojawia si przed ni
jaki rw lub pagrek. Na domiar zego onierze zmieniali jeszcze co chwila miejsca,
suc za bramki wci innym graczom. Nic dziwnego, e Alicja dosza wkrtce do
przekonania, e jest to gra niezmiernie uciliwa.
Cae towarzystwo grao jednoczenie, nikt nie zwraca uwagi na kolejno,
ustawicznie wybuchay sprzeczki i bjki o jee. Wcieko Krlowej nie miaa granic.
Monarchini biegaa po caym polu, tupic i wrzeszczc mniej wicej raz na minut:
ci go! albo ci j!
Alicja czua si w tym otoczeniu coraz gorzej. Nie miaa jeszcze co prawda zatargu z
Krlow, wiedziaa jednak, e moe to nastpi lada chwila. A wtedy co by si ze
mn stao? - pomylaa. - Skazywanie na mier stanowi tu wida ich najulubiesz
rozrywk. Cud, e kto pozosta jeszcze w ogle przy yciu!
Alicja zastanawiaa si wanie, jak by tu w sposb odpowiednio dyskretny wycofa
si z gry, kiedy w powietrzu pojawio si przedziwne zjawisko. Z pocztku trudno je
byo rozpozna, potem ukaza si najwyraniejszy w wiecie umiech. Alicja poznaa
Kota-Dziwaka i ucieszya si niezmiernie na myl, e bdzie moga nareszcie
zamieni par sw z kim yczliwym.
- Jak ci si powodzi? - zapyta Kot, kiedy pojawia si dostatecznie dua cz jego
ust.
Alicja zaczekaa na ukazanie si oczu, po czym zrobia przeczcy ruch gow. Nie
warto mwi do niego - pomylaa - dopki nie wyoni si uszy, a przynajmniej

49

cz jednego ucha. Kiedy ju miaa przed sob ca gow Kota, Alicja odstawia na
bok swego flaminga i zacza opowiada o grze, szczliwa, e moe si komu
poskary. Kot uwaa widocznie, e jego gowa jest zjawiskiem zupenie
wystarczajcym, poprzesta wic na niej i nie pojawi si w caej swej okazaoci.
- Wydaje mi si, e oni graj nieuczciwie - odpowiadaa Alicja. - Poza tym kc si
bez przerwy i tak okropnie haasuj! O adnych reguach nie ma w ogle mowy, a
jeli nawet byaby mowa, to nikt nie stosuje ich w grze. A ju najbardziej daje si we
znaki to, e wszystko tu jest ywe. Na przykad bramka, przez ktr powinnam teraz
przej, przechadza si po przeciwlegym kocu pola. Widzi pan, skrokietowaabym
jea Krlowej, gdyby nie uciek na widok mojego.
- A jak ci si podoba Krlowa? - zapyta cicho Kot.
- Wcale mi si nie podoba - odpara Alicja. - Ona tak strasznie... - tu zauwaya
stojc w pobliu Krlow, ktra przysuchiwaa si jej sowom, dokoczya wic
popiesznie: - dobrze gra w krokieta, e grajc z ni nie ma si adnej nadziei na
wygran.
Krlowa umiechna si i pobiega za swym jeem.
- Z kim ty waciwie rozmawiasz? - zapyta Krl przygldajc si gowie Kota z
wielkim zainteresowaniem.
- To mj przyjaciel, Kot-Dziwak - odpowiedziaa Alicja. - Pozwoli Wasza Krlewska
Mo, e go przestawi.
- On mi si zupenie nie podoba - odrzek krl. - Ale moe pocaowa mnie w rk,
jeli chce.
- Wcale nie chc - powiedzia Kot.
- Nie bd zuchwalcem! - zawoa Krl - I nie przypatruj mi si tak! (To mwic
schowa si za Alicj).
- Kotu wolno patrze na Krla - rzeka Alicja. - Czytaam to w jakiej ksice, ale nie
pamitam ju w jakiej.
- Trzeba o std koniecznie usun! - zdecydowa Krl i krzykn do przechodzcej
wanie Krlowej: - Kochanie, chciabym, eby usuna std tego Kota!
Krlowa znaa jeden tylko sposb zaatwiania spraw, wic: ci go!, nie wiedzc
nawet, o kogo i o co idzie.
- Zaraz sam pobiegn po Kata - rzek Krl z wyranym zadowoleniem i pomkn ku
paacowi.
50

Alicja chciaa zobaczy, jak przestawia si gra, bez przerwy bowiem syszaa kipicy
wciekoci gos Krlowej, ktra skazaa ju na mier trzech graczy za to, e
przepucili swe kolejki. Na polu panowao nieopisane zamieszanie, ta e
zorientowanie si w kolejnoci gry byo zupenie niemoliwe. Alicja udaa si z lkiem
w sercu na poszukiwanie swego jea.
Je wda si wanie w walk z drugim jeem, co Alicja uznaa na znakomit okazj
do skrokietowania przeciwnika. Niestety flaming Alicji znajdowa si wanie w drugim
kocu pola, gdzie usiowa bezskutecznie frun na drzewo.
Kiedy udao si jej pochwyci flaminga i powrci na swe poprzednie miejsce, walka
bya ju skoczona i oba jee zginy gdzie bez ladu. To i tak nie ma znaczenia,
bo nie znajd teraz adnej bramki - pomylaa Alicja. Wzia wic flaminga pod
pach, aby si znowu nie ulotni, i posza w kierunku Kota, eby uci sobie dusz
pogawdk z przyjacielem.
Jakie byo jej zdziwienie, gdy ujrzaa wok gowy kociej wielkie zbiegowisko. Krl,
Krlowa i Kat mwili wszyscy naraz, kcc si o co zawzicie, gdy reszta
towarzystwa milczaa z bardzo niewyranymi minami.
Gdy ujrzeli Alicj, poprosili j o rozstrzygnicie sporu. Poniewa jednak mwili
wszyscy jednoczenie i straszliwie przy tym haasowali, nie moga zrozumie, o co
idzie.
Kat twierdzi, e nie potrafi ci gowy nie majc tuowia, od ktrego mgby j
odrba. Podkreli on, e nie mia dotychczas do czynienia z tak robot i e nie
myli zabiera si do niej na stare lata.
Krl twierdzi, e kade stworzenie posiadajce gow moe by cite i e w
gadaniu Kata nie ma ani krzty sensu.
Krlowa twierdzia, e jeli rozkaz nie zostanie speniony prdzej ni w mgnieniu oka
kae ci wszystkich w promieniu mili (dlatego wanie cae towarzystwo miao miny
tak blade i niewyrane).
Alicja poczua zamt w gowie i powiedziaa:
- Ten Kot naley do Ksiny. Zapytajcie jej o zdanie.
- Ksina jest uwiziona - rzeka Krlowa do Kata - sprowad j tu natychmiast1 Wobec czego Kat pobieg jak strzaa w kierunku paacu.
Tymczasem gowa kocia zacza si stopniowo zaciera i do czasu powrotu Kata z
Ksin znika zupenie. Krl i Kat biegali we wszystkie strony jak szaleni, aby j
odnale, za reszta towarzystwa powrcia do przerwanej gry.

51

ROZDZIA IX - OPOWIE NIBY WIA


Nie moesz wyobrazi sobie, kochanie, jak bardzo jestem rada, e ci znowu
spotykam - rzeka Ksina, opierajc si przyjanie na ramieniu Alicji. - Chod,
przejdziemy si troch razem.
Alicja bya mile zaskoczona dobrym humorem Ksiny i pomylaa, e jej dzikie
zachowanie si w kuchni musiao by spowodowane nadmiern iloci pieprzu w
atmosferze.
Gdybym ja bya Ksin - mylaa dalej (cho bez wikszego przekonania) - nie

trzymaabym w ogle pieprzu w kuchni. Zupa moe si wietnie obej bez pieprzu,
a kto wie, czy to nie on wanie robi z ludzi dzikusw. Alicja bya wyranie dumna z
wynalezionej przez siebie nowej teorii, rozwijaa j wic w dalszym cigu: Ocet czyni
ludzi kwanymi, rumianek - gorzkimi, a dziki cukierkom dzieci staj si sodkie.
Chciaabym, eby doroli ludzie wiedzieli o tym; moe nie byliby wtedy tacy skpi i...
Rozmylajc Alicja zapomniaa cakiem o ksinej i zdziwia si, gdy usyszaa nagle
jej gos tu przy swoim uchu.
- Mylisz pewnie o czym, drogie dziecko, i dlatego si nie odzywasz. Nie umiem ci
teraz powiedzie, jaki std pynie mora, ale za chwil na pewno sobie przypomn.
- Moe nie ma morau - rzeka Alicja niemiao.
- Nie, nie, moje dziecko - odpara Ksina. - Kada rzecz ma swj mora. Trzeba go
tylko umie znale.
To mwic przysuna si jeszcze bliej do Alicji, ktra nie odczuwaa z tego powodu
specjalnego zachwytu. Po pierwsze dlatego, e Ksina bya strasznie brzydka, po
drugie - poniewa bya akurat takiego wzrostu, e opieraa si o rami Alicji
podbrdkiem, podbrdek za miaa okropnie ostry. Alicja jednak znosia to bez
szemrania, nie chcc okaza si nieuprzejm.
- Gra robi si coraz bardziej interesujca - odezwaa si, aby podtrzyma rozmow.
- Niewtpliwie - odrzeka Ksina. - A std pynie mora, e na pochye drzewo kada
koza skacze.
- Gdyby nie skakaa - rzeka Alicja, aby co powiedzie - toby nki nie zamaa.
- To prawda - rzeka Ksina - masz zupen racj. Po czym dgajc Alicj jeszcze
mocniej swym podbrdkiem dodaa: - A std wynika mora, e przysza koza do
woza.
Alicja pomylaa sobie, e Ksina musi mie bzika na punkcie moraw.
52

- Dziwisz si zapewne, e nie obejmuj ci za szyj - rzeka po chwili Ksina - ale


prawd mwic nie jestem pewna agodnego usposobienia twego flaminga. Czy
chcesz, ebym sprbowaa?
- On chyba gryzie - odpowiedziaa szybko Alicja, ktrej nie zaleao na tej
pieszczocie.
- Oczywicie, flamingi i musztarda gryz. A std pynie mora, e lepszy wrbel w
rku ni dzicio na sku.
- Tylko e musztarda nie jest ptakiem - zauwaya Alicja.
- Racja, jak zwykle racja - zgodzia si szybko Ksina. - Masz wyjtkowo jasny
sposb wyraania swych myli.
- Zdaje si, e to jest minera - rzeka niepewnie Alicja.
- Z ca pewnoci. Niedaleko std w lesie znajduj si wielkie kopalnie musztardy. A
z tego wynika mora, e im dalej w las, tym wicej drzew.
- Wiem, ju wiem! - wykrzykna Alicja, nie zwracajc uwagi na ostatnie sowa
Ksiny. - Musztarda jest jarzyn! Nie wyglda na to, ale jest.
- Zgadzam si z tob w zupenoci, a std pynie mora, e oszczdnoci i prac
ludzie si bogac. Mog wytumaczy ci to przystpnie: ludzie, ktrzy nie s skonni
oddawa si lenistwu i uwaaj za stosowne nie hodowa zbytniej rozrzutnoci,
byliby niewtpliwie ubosi, wzgldnie nie byliby tak zamoni, gdyby nie przywiecaa
im stale i niezmiennie dewiza stosowania si do wyej wyszczeglnionych zasad.
- Pojabym to lepiej - rzeka Alicja - gdyby zapisaa mi to pani na karteczce. W
przeciwnym razie...
- To jeszcze nic - przerwaa Ksina gosem, w ktrym przebijaa prno - nic
wobec tego, co mogabym powiedzie, gdybym zadaa sobie trud.
- Naprawd niech pani nie zadaje sobie trudu...
- Och, nie moe by mowy o trudzie. Robi ci prezent ze wszystkiego, co dotychczas
powiedziaam.
Alicja pomylaa, e jest to raczej tani rodzaj prezentu. Zadowolona jestem, e nie
daj takich prezentw na urodziny. - Nie miaa jednak powiedzie tego gono.
- Znw rozmylasz? - zapytaa Ksina, po czym nastpio nowe dgnicie
podbrdkiem.

53

- Mam chyba prawo co myle - odpara ostro Alicja, ktr zaczynaa ju nuy ta
rozmowa.
- Dokadnie takie samo prawo, jakie maj prosiaki do fruwania. Std za pynie mo...
Nagle, ku wielkiemu zdumieniu Alicji, gos Ksiny zamar w poowie jej ulubionego
sowa mora, rce zatrzsy si ze strachu. Alicja podniosa wzrok i ujrzaa Krlow,
ktra staa przed nimi w gronej pozie ciskajc wzrokiem gromy.
- Mamy dzi pikn pogod - rzeka Ksina sabiutkim drcym gosem.
- Ostrzegam ci po raz ostatni - wrzasna Krlowa marszczc brwi i tupic nogami e albo pobawisz mnie natychmiast swego widoku, albo ja pozbawi ci gowy!
Wybieraj jedno z dwojga!
Ksina nie zastanawiaa si dugo nad wyborem i umkna, a si kurzyo.
- Gramy dalej - rzeka Krlowa do przeraonej Alicji, po czym uday si na plac
krokietowy. Widzc j z daleka, wszyscy rzucili si do swych flamingw i jey. Tym
razem przerwa ta usza im pazem, chocia usyszeli od Krlowej, e chwil zwoki w
rozpoczciu gry przypaciliby yciem. Przez cay czas Krlowa kcia si bez
przerwy ze wszystkimi graczami, wykrzykujc: ci go! albo ci j!.
Skazanych na cicie onierze odprowadzali do twierdzy. W ten sposb po upywie
p godziny zabrako bramek i wszyscy gracze, z wyjtkiem Krla, Krlowej i Alicji,
znajdowali si w lochu, gdzie czekali na egzekucj. Wtedy Krlowa, straszliwie ju
zmczona, przerwaa gr i zapytaa:
- Czy widziaa ju Niby wia?
- Nie, nie widziaam - odpara Alicja - i nawet nigdy o nim nie syszaam.
- Z tego stwora robi si pyszn zielon zup, ktra naladuje zup wiow.
Nazywamy go dlatego Niby wiem.
- Ciekawa jestem, jak takie zwierz wyglda - westchna Alicja.
- Chod, przedstawi ci go, a przy okazji usyszysz jego histori.
Oddalajc si z Krlow Alicja usyszaa, jak Krl mwi pgosem do caego
towarzystwa:
- Jestecie uaskawieni.
Bardzo mnie to cieszy - pomylaa Alicja, przygnbiona potworn liczb egzekucji

zarzdzonych przez Krlow.

54

Idc natkny si wnet na Smoka drzemicego w socu (jeli nie wiecie, jak taki
Smok wyglda, spjrzcie, prosz, na obrazek).
- Wstawaj, leniu - zawoaa Krlowa - i zaprowad t panienk do Nigdy wia!
Niech jej opowie swoj histori. Ja musz ju wraca, aby dopilnowa egzekucji. - Po
tych sowach Krlowa oddalia si, pozostawiajc Alicj sam na sam ze Smokiem.
Alicji niezbyt odpowiada widok straszyda, niemniej jednak czua si z nim
bezpieczniej ni w towarzystwie Krlowej. Czekaa wic, co dalej nastpi.
Tymczasem Smok usiad i zacz przeciera sobie apami oczy. Potem popatrzy na
Krlow, pki nie znika mu z oczu. Zachichota wtedy i rzek na wp do siebie, na
wp do Alicji:
- wietny kawa, co?
- Jaki kawa? - zapytaa Alicja.
- No, ona i jej pomysy. Bo musisz wiedzie, e to wszystko bujda. Nikt nie zosta tu
jeszcze city. Ale chod prdzej.
Kady tu mwi chod tu, id tam - pomylaa Alicja idc ze Smokiem. - Jeszcze

nigdy w yciu nie nasuchaam si tylu rozkazw, co tutaj.


Wkrtce ujrzeli Niby wia siedzcego samotnie na maym wystpie skalnym w
pozie penej aoci i blu. Gdy podeszli bliej, do uszu Alicji doszy rozpaczliwe
szlochy i narzekania. Trudno byo nie wspczu tak wielkiej niedoli. Alicja zapytaa
Smoka:
- Co mu si waciwie stao?
Na to Smok odpowiedzia w znany ju sposb:
- To wszystko bujda, on nie ma najmniejszego powodu do smutku. Chod prdzej.
Zbliyli si wic do Niby wia, ktry podnis na nich w milczeniu swe wielkie oczy
pene ez.
- Ta oto panienka - rzek Smok - chciaaby usysze twoj histori.
- Opowiem jej - rzek Niby w ponurym, jakby wydobywajcym si z beczki gosem.
- Suchajcie oboje i nie odzywajcie si, dopki nie skocz.
Zapanowaa parominutowa cisza. Alicja pomylaa w duchu: Nie wiem, jak on moe
kiedykolwiek skoczy, skoro wcale nie zaczyna. Czekaa jednak cierpliwie.

55

- Kiedy - rzek wreszcie Niby w z gbokim westchnieniem - kiedy byem


prawdziwym wiem. - Po tych sowach nastpia znowu cisza przerywana jedynie
wydawanymi przez Smoka odgosami: hrzkrr i staym, aosnym kaniem Niby
wia. Alicja miaa ju niemal zamiar podnie si i powiedzie: Dzikuj panu za
niezmiernie interesujce opowiadanie. Czua jednak, e dalszy cig musi nastpi i
siedziaa w milczeniu.
- Kiedy bylimy mali - odezwa si na koniec Niby w spokojnym ju gosem,
przerywanym tylko od czasu do czasu cichym kaniem - kiedy bylimy mali,
chodziem do morskiej szkoy. Nauczycielem naszym by pewien stary, bezzbny
Rekin, ktrego nazywalimy Pi.
- Dlaczego nazywalicie go Pi, skoro by Rekinem, a w dodatku nie mia zbw? zapytaa Alicja.
- Poniewa piowa nas wci w czasie lekcji - odpar ze zniecierpliwieniem Niby
w. - Twoje pytanie nie wiadczy doprawdy o zbyt wielkim rozsdku.
- Wstyd si zadawa podobne gupie pytania - doda Smok, po czym obaj przez
dusz chwil wpatrywali si milczco w Alicj, ktra najchtniej zapadaby si pod
ziemi.
Na koniec Smok zaskrzecza:
- Jed dalej, drogi przyjacielu. Dajmy pokj tej sprawie.
Niby w zgodzi si podj swoje opowiadanie.
- Tak wic chodzilimy do szkoy morskiej, cho wydaje ci si to
nieprawdopodobiestwem.
- Wcale mi si nie wydaje - przerwaa Alicja.
- A wanie e tak.
- Milcz! - rzek Smok, zanim jeszcze Alicja zdya cokolwiek odpowiedzie.
- Otrzymalimy wietle wyksztacenie - cign Niby w. - Chodzilimy do szkoy
codziennie i...
- Wielka mi rzecz - przerwaa znowu Alicja - ja take chodziam do szkoy codziennie.
Czym tu si chwali?
- A czy miaa przedmioty nie obowizujce? - z pewnym niepokojem zapyta Niby
w.

56

- Oczywicie, e miaam: francuski i muzyk.


- A mycie?
- Rzecz prosta, e nie.
- No to nie chodzia do prawdziwie dobrej szkoy - rzek Niby w z widoczn ulg. Na blankietach naszej szkoy byo napisane: przedmioty nie obowizujce: francuski,
muzyka i mycie.
- Nie widz potrzeby mycia - stwierdzia Alicja. - Przecie mieszkalicie w morzu.
- O, dla mnie to byo i tak zbyt trudne - westchn Niby w. - Przerabiaem tylko
program obowizujcy.
- A jakie mielicie przedmioty? - zapytaa Alicja.
- No, oczywicie przede wszystkim: zgrzytanie i zwisanie. (Czytanie i pisanie pomylaa Alicja). Ponadto cztery dziaania arytmetyczne: podawanie, obejmowanie,
mroenie i gdzielenie.
- Nigdy nie syszaam o gdzieleniu - odezwaa si niemiao Alicja. - Co to za
przedmiot.
Smok podnis przednie apy i przybra poz wyraajc bezgraniczne zdumienie.
- Nigdy nie syszaa o gdzieleniu? A co mwi nauczyciel, gdy cz uczniw nie
zdya zrobi na czas klaswki?
- Nie wiem.
- Nauczyciel pyta wwczas: A gdzie lenie, ktrzy nie oddali jeszcze zeszytw? - i to
jest wanie ten przedmiot. Jeli tego nie rozumiesz, no to wybacz...
Alicja wolaa nie wdawa si w dusz rozmow na ten temat i zwrcia si do Niby
wia:
- A czego jeszcze uczylicie si w szkole?
- No wic bya zimnostyka, byy chroboty zrczne - rzek Niby w wyliczajc
przedmioty na petwach - oraz frasunki z uwzgldnieniem falowania kolejnego.
(Rysunki z uwzgldnieniem malowania olejnego - pomylaa Alicja).
- Tak jest, mj druhu - zgodzi si Smok, ciko wzdychajc, po czym obaj siedzieli
przez chwil ze zwieszonymi gowami.

57

- A czy mielicie czsto wypracowania? - zapytaa Alicja, pragnc jak najszybciej


zmieni temat rozmowy, nasuwajcy obu zwierzakom tak bolesne wspomnienia.
- I owszem. Mielimy wyprasowania domowe mniej wicej raz na tydzie - odrzek
Smok.
- A czasem nawet dwa - doda Niby w.
- A jak byo u was z wiczeniami?
- O, wietnie, znakomicie. Zapewniam ci, e wicze nam nie brako. Bylimy
wiczeni przy kadej okazji - odpar dumnie Niby w.
- I to jeszcze jak czsto - doda Smok. - Ale dosy o tym. Opowiedz jej lepiej o
naszych zabawach.
ROZDZIA X
RAKOWY KADRYL
Niby w westchn gboko, po czym otar z ap. Usiowa co powiedzie i
popatrzy aonie na Alicj, ale nie mg wydoby gosu, tak strasznie wstrzsay
nim kania.
- Zupenie jak gdyby udawi si koci - rzek Smok potrzsajc Niby wiem i
walc go z caej siy w plecy.
Na koniec Niby w odzyska gos i cign dalej, zalewajc si zami.
- Prawdopodobnie nie mieszkaa zbyt dugo pod wod.
- Istotnie, nie mieszkaam - wtrcia Alicja.
- I nigdy moe nie bya przedstawiona Rakowi?
Alicja chciaa powiedzie: Raz go prbowaam..., ale powstrzymaa si w sam
por i rzeka: - Istotnie, nigdy.
- Wobec tego nie moesz mie wyobraenia, czym jest Karowy Kadryl.
- Ma pan suszno - odpara Alicja.
- Pierwszy raz sysz o tym tacu.
- Taczy si go w nastpujcy sposb - rzek Smok. - Najpierw wszyscy ustawiaj si
rzdem wzdu brzegu.

58

- Nie rzdem, lecz dwoma rzdami - rzek Niby w. - Foki, wie, ososie i tak
dalej. Potem, kiedy si tylko usuno z drogi meduzy...
- ... co zabiera zwykle sporo czasu - wtrci Smok.
- ... robi si dwa kroki naprzd! - krzykn Niby w.
- ... kady w parze ze swoim rakiem - przerwa Smok.
- Oczywicie - zgodzi si Niby w. - Zrobiwszy dwa kroki naprzd, odwracasz si
do swojej pary...
- ... zmieniasz raki i cofasz si w tym samym porzdku - cign dalej Smok.
- ... wtedy - wtrci Niby w - ustawiasz si odpowiednio i odrzucasz...
- ... odrzucasz raka! - zawoa Smok zamachujc si i podskakujc w zapale.
- ... tak daleko, jak tylko moesz...
- ... pyniesz za nim! - wrzeszcza Smok.
- wywijasz kozioki w wodzie! - wy Niby w krcc si w miejscu jak optany.
- Zmieniasz powtrnie raki - piszcza Smok niemal ju bez tchu.
- Wracasz do brzegu, i na tym wanie polega pierwsza figura - rzek niby w
cakiem ju normalnym i spokojnym gosem; i dwa stwory, ktre przed chwil jeszcze
przecigay si w wariackich skokach i okrzykach, usiady w grobowym milczeniu,
wpatrujc si ponuro w Alicj.
- To musi by przepikny taniec - odezwaa si niemiao Alicja.
- Czy chciaaby zataczy? - zapyta Niby w.
- Strasznie bym chciaa.
- Chod no - rzek Niby w do Smoka. - Sprbujemy pokaza jej pierwsz figur.
Moemy taczy bez rakw. Kto zapiewa?
- Oczywicie, e ty - odpar Smok. - Ja zapomniaem sw.
Po chwili oba stwory taczyy uroczycie wok Alicji depczc od jej od czasu do
czasu po palcach i wybijajc takt przednimi apami. Niby w piewa bardzo wolno i
aonie tak oto pie:

59

Tacowaa ryba z rakiem, w ze star plsa ab.


Rzeka maa do limaka: - Oni tacz bardzo sabo.
Z zagranicznych wiem urnali, e dzi taczy si inaczej,
Daj wic prbk, mj limaku, tej zwinnoci swej limaczej.
Chcesz czy nie chcesz, chcesz czy nie chcesz - bardzo prosz, si zastanw,
Chcesz czy nie chcesz, chcesz czy nie chcesz mnie nauczy modnych tanw?
Taki taniec, mj limaku, ma naprawd mnstwo zalet,
A na rodek oceanu, hen! - powiedzie nas ten balet.
Na to limak: - Tak si piesz, e wybaczycie, moje panie,
Lecz zupenie nie mam czasu na plsanie w oceanie.
Nie chc, nie dbam, nie chc, nie dbam, nie chc taczy jak szalony,
Nie chc, nie dbam, nie chc, nie dbam, nie dbam o dalekie strony.
- Odlego nie gra adnej roli - rak po namyle rzek. Bowiem po tamtej morza stronie jest przecie drugi brzeg.
Im oddalamy si std bardziej, tym bliej mamy tam.
Ja, mj limaku, chodzc tyem, te sprawy dobrze znam.
Wic chcesz czy nie chcesz, chcesz czy nie chcesz - uprzejmie ci pytamy,
Wic chcesz czy nie chcesz, chcesz czy nie chcesz i w tan, jak pragn damy?

- Naprawd bardzo wam dzikuj, to byo okropnie ciekawe - rzeka Alicja


uszczliwiona, e taniec nareszcie si skoczy. - A piosenka o rybie jest
przeliczna.
- Znasz chyba ryby osobicie? - spyta Niby w.
- Tak jest - odpara Alicja. - Czsto widywaam je podczas obiadu. (To mwic ugryza
si w jzyk, ale Niby w nie zrozumia na szczcie, w jakich okolicznociach Alicja
widywaa ryby).
60

- Jeeli spotykaa si z rybami na przyjciach - rzek - to z pewnoci wiesz, jak


wygldaj.
- Oczywicie, e wiem - odpowiedziaa z namysem Alicja. - Maj w pyskach ogony i
posypane s tart bueczk.
- Mylisz si co do tartej bueczki - rzek Niby w - bueczka zmyaby si natychmiast
w morzu. Ale masz racj co do tego, e maj ogony w pyskach. a przyczyna tego
tkwi w tym, e... - tu Niby w ziewn i przymkn oczy. - Opowiedz jej o przyczynie
- zwrci si do Smoka.
- Sprawa jest cakiem prosta - rzek Smok tonem wykadu. - Taczc z rakiem ryby s
wyrzucane rwnie w morze. Padajc wsadzaj sobie dla bezpieczestwa ogony do
pyskw, a pniej nie potrafi ju ich wyj.
- Bardzo panu dzikuj za objanienie - rzeka Alicja. - Dotychczas nigdy jeszcze nie
dowiedziaam si tak wielu rzeczy o rybach.
- Mog opowiedzie ci jeszcze wicej, jeli chcesz - rzek usunie Smok. - Na
przykad, jak ci si zdaje, dlaczego ryby tak wietnie tacz?
- Doprawdy nie wiem - odpowiedziaa Alicja. - Dlaczego?
- Dlatego, e s niezwykle wysportowane. Wida to wyranie, kiedy si ledzi ich
ruchy.
- Czyje ruchy? - zapytaa Alicja, gubic wtek rozmowy.
- ledzi, rzecz jasna. We pod uwag, e ryby wicz si bez przerwy w biegach
przez potki i w wiczeniach na linach.
- Istotnie, wcale o tym nie pomylaam - rzeka Alicja.
- Tak, tak - wtrci Niby w - wiele ryb dokazuje istnych cudw w tej dziedzinie. Na
przykad minogi...
- Wanie - rzek Smok. - Taniec wyrobi mi nogi zupenie nadzwyczajnie. - Spjrz
tylko na moje muskuy - doda zwracajc si ku Alicji.
- ... czy okonie... - cign nie zraony niczym Niby w.
- Oko nie - rzek smutnie Smok. - Niestety, taniec nie wyrobi mi oka. Ale opowiedz
nam teraz o swoich przygodach.
- Tak, tak, opowiedz - popar go Niby w.

61

- Mog opowiedzie wam o moich przygodach poczwszy od dzisiejszego ranka odpara niemiao Alicja. - Nie miaoby sensu wraca do dnia wczorajszego,
poniewa byam wtedy zupenie inn osob.
- Wyjanij nam to wszystko - rzek Niby w.
- Nie trzeba, prosimy najpierw o przygody - przerwa niecierpliwie Smok. Wyjanienia zabieraj zwykle zbyt wiele czasu.
Alicja wic zacza opowiada swoje przygody od chwili, kiedy po raz pierwszy
ujrzaa Biaego Krlika. Z pocztku bya troch oniemielona, ale nabraa odwagi
widzc, e oba stwory suchaj z wielk uwag, przysuwaj si coraz bliej i
otwieraj coraz szerzej oczy i usta. Jej suchacze nie odezwali si ani sowem a do
chwili, kiedy opowiedziaa im o tym, jak prbowaa zadeklamowa Ojca Wirgiliusza
panu Gsienicy i co z tego wyniko. Wtedy Niby w westchn gboko i rzek:
- To doprawdy bardzo interesujce.
- Wszystko to jest niesychanie interesujce - potwierdzi Smok.
- Chciaabym, aby sprbowaa powiedzie jaki wierszyk - rzek Niby w. - ka jej
zacz, Smoku - doda, jak gdyby Smok posiada jaki szczeglny wpyw na Alicj.
- Wsta i powiedz Idzie rak - rzek Smok.
- Jak te zwierzaki si rozzuchwaliy - pomylaa Alicja. - Ka mi powtarza lekcje,
zupenie jakbym bya w szkole. Mimo to wstaa i zacza recytowa dobrze sobie
znany wierszyk. Wspomnienie Rakowego Kadryla wywoao jednak taki zamt w jej
gowie, e wierszyk wypad naprawd przedziwnie:

Idzie rak - nieborak


I rozmyla sobie tak:
Gdzie rak-tata bawi raczy?

Czy na szczypcach swoich gra, czy


Moe z ostronoci raczej
W jakiej tkwi kryjwce raczej?

62

- To rni si zupenie od wierszyka, ktry syszaem w dziecistwie - stwierdzi


Smok.
- Sysz te sowa po raz pierwszy - doda Niby w. - Wydaje mi si, e to zupena
bzdura.
Alicja usiada w przekonaniu, e ju nigdy nie zdarzy jej si nic normalnego.
- Chciabym, eby mi to wytumaczya - rzek Niby w.
- Ona nie umie tego wytumaczy - przerwa popiesznie Smok. - Powiedz lepiej
drug zwrotk.
- Idzie mi o t gr - nastawa Niby w. - W jaki sposb rak moe gra na
szczypcach?
- Chyba tak samo, jak na skrzypcach - odpara Alicja. Bya jednak tak zmieszana, e
pragna jak najrychlej zmieni temat rozmowy.
- No, to czekamy - rzek niecierpliwie Smok.
I tym razem Alicja nie chciaa by nieposuszna i zacza drcym gosikiem:

Idzie rak - nieborak,


A o tacie wieci brak.
Doszed, biedny, a pod Rakw
I tam pyta braci-rakw.
A co ci na to, e jest akurat rak-tata w tataraku!

- Waciwie co to za poytek z powtarzania tych bredni, jeeli nie potrafisz ich nawet
wytumaczy - przerwa Niby w. - To z pewnoci najgupsza rzecz, jak syszaem
w yciu.
- Tak, tak, dajmy lepiej temu pokj - rzek Smok ku wielkiej radoci Alicji.
- Czy mamy odtaczy nastpn figur kadryla? - zapyta Smok. - Czy te wolaaby,
aby Niby w co zapiewa?

63

- Och, wolaabym usysze jak piosenk, jeli tylko Niby w si zgodzi - rzeka
Alicja z takim popiechem, e Smok poczu si uraony.
- Hm - rzek - s przerne gusta... - Zapiewaj jej Zup Rakow, drogi przyjacielu.
Niby w odetchn gboko i zacz piewa gosem przerywanym od czasu do
czasu przez kanie:

Stoi pachnca w wazie rowej,


My si kaniamy jako krlowej,
Pyszna zupko, gdy ci jem, gdy ci jem, gdy ci jem,
ycie staje si wnet snem, piknym snem.
Pyszna zupko, gdy ci jem, gdy ci jem, gdy ci jem,
ycie staje si wnet snem, piknym SNE-EM.

Niby w chcia raz jeszcze powtrzy t zwrotk, kiedy nagle w pobliu dao si
sysze woanie: Proces si zaczyna!
- Chodmy - wrzasn Smok i popdzi wraz z Alicj ku gmachowi sdu, nie egnajc
si nawet z Niby wiem.
- Co to za proces? - pytaa Alicja, ledwo nadajc za cigncym j za rk stworem.
Z dala dochodzio ich jeszcze tskne zawodzenie Niby wia:
- ycie staje si wnet snem, piknym SNE-EM...
ROZDZIA XI - KTO UKRAD CIASTKA?
Gdy przybyli do gmachu sdu, Krl i Krlowa Kier zasiadali na tronie, dokoa za
zebraa si wielka ciba. Byy tam najrozmaitsze rodzaje ptakw i maych zwierztek
oraz caa talia kart. Przed par krlewsk sta Walet Kier skuty acuchami i
strzeony przez dwch onierzy. Obok Krla siedzia Biay Krlik z trbk w jednej i
zwojem pergaminu w drugiej rce. Porodku sali sdowej znajdowa si stolik, na
ktrym staa taca z ciastkami. Wyglday one tak apetycznie, e Alicji linka
napyna do ust. Chciaabym - pomylaa - aby ju byo po sprawie i eby
poczstowano nas tymi ciastkami. Na razie jednak wcale si na to nie zanosio,
zacza wic z nudw rozglda si dokoa.

64

Alicja bya w sdzie po raz pierwszy w yciu. Widziaa ju jednak sal sdow na
obrazku, co pozwalao jej orientowa si w otoczeniu. To jest pan sdzia powiedziaa do siebie - poznaj go po wielkiej peruce.
Sdzi by zreszt sam Krl. Nosi on na peruce koron, w czym nie byo mu z
pewnoci ani zbyt wygodnie, ani do twarzy (spjrzcie na obrazek).
A to jest awa przysigych - pomylaa Alicja. - Tych dwanacie stworzonek

(musiaa powiedzie stworzonek, bo byy tam zarwno ptaki, jak i czworonogi) to


zapewne sdziowie przysigli. Powtrzya te ostatnie sowa kilkakrotnie i z wyran
dum, przyszo jej bowiem do gowy, e niewiele maych dziewczynek w jej wieku
rozumie znaczenie takich sw.
Dwunastu sdziw pisao co pilnie w zeszycikach.
- Co oni waciwie robi? - zapytaa

!!! BRAK STRON 173 - 180 !!!

W tym miejscu wyrazia uznanie jedna ze winek morskich, co zostao natychmiast


stumione przez wonych. (Poniewa sowo stumione mogoby Wam nasun
pewne wtpliwoci, wyjani, w jaki sposb si to odbyo: woni mieli wielki worek
pcienny, do ktrego wsadzali wpierw wink gow naprzd, nastpnie za usiedli
na nim).
Rada jestem, e widziaam, jak si to robi - pomylaa Alicja. - Tak czsto czytaam

w gazetach, e po ogoszeniu wyroku prba owacji zostaa natychmiast stumiona


przez wonych, i nigdy nie rozumiaam, o co waciwie idzie.
- Jeeli to jest wszystko, co wiesz, to moesz usi - rzek Krl zwracajc si do
Kapelusznika.
- Musiabym najpierw wsta, Wasza Krlewska Mo, bo teraz klcz.
- Powiedziaam, e moesz usi - rzek Krl. - Nie bd powtarza jednej i tej samej
rzeczy po sto razy.
Tu wyrazia swoje uznanie druga winka Morska, co zostao w podobny sposb
stumione.
Tyle o winkach morskich - pomylaa Alicja. - Teraz moe proces potoczy si

sprawniej.

65

- Chciaabym raczej skoczy mj podwieczorek - rzek Kapelusznik spogldajc z


przestrachem na Krlow, ktra czytaa wci list piewakw.
- Moesz odej - rzek Krl, po czym Kapelusznik wybieg z sdu pieszc si tak
bardzo, e zapomnia swoich pantofli.
- Masz ci go zaraz po wyjciu na dwr - krzykna Krlowa do jednego z
wonych. Ale Kapelusznik znikn bez ladu, zanim wony zdy dobiec do drzwi.
- Wezwij nastpnego wiadka - rzek Krl.
Nastpnym wiadkiem bya Kucharka Ksiny. Niosa ona w rku pudeko z
pieprzem. Alicja poznaa j natychmiast po tym, e publiczno siedzca przy
drzwiach zacza gwatownie kicha.
- Z zeznanie - rzek Krl.
- Nie chc - odpara Kucharka.
Krl popatrza z niepokojem na Biaego Krlika, ktry powiedzia cicho:
- Wasza Krlewska Mo musi wzi tego wiadka w krzyowy ogie pyta.
- Jeli trzeba, to trudno - rzek Krl ze smtn min. Nastpnie skrzyowa rce na
piersiach, zmarszczy czoo tak, e nie byo mu niemal wida oczu, i spyta ponurym
gosem: - Z czego na og robi si ciastka?
- Przewanie z pieprzu - odpara Kucharka.
- Z syropu - rozleg si senny gosik tu za Kuchark.
- Aresztujcie tego Susa! - wrzasna Krlowa. - Zetnijcie eb temu Susowi!
Wyrzucie tego Susa za drzwi! Uszczypnijcie go! Precz z jego bokobrodami!
Przez kilka minut panowao zamieszanie. Nim wyrzucono Susa za drzwi i
przystpiono do dalszego przesuchiwania wiadkw, Kucharka znika jak kamfora.
- Nic nie szkodzi - rzek Krl z wyrazem ulgi. - Zawoaj nastpnego wiadka. - Tu Krl
odezwa si pgosem do Krlowej: - Musisz sama wzi nastpnego wiadka w
krzyowy ogie pyta. Mnie ju od tego rozbolaa gowa.
Alicja widziaa, e Biay Krlik szuka czego na licie. Ciekawio j, kto bdzie
nastpnym wiadkiem. Nie maj jeszcze dotychczas zbyt wielu zezna - pomylaa.
Jakie byo jej zdumienie, gdy Biay Krlik przeczyta swym piskliwym gosikiem imi
- Alicja.
66

ROZDZIA XII
ZEZNANIE ALICJI
- Obecna! - zawoaa Alicja i zapominajc zupenie o tym, e znw urosa, zerwaa si
na rwne nogi z takim impetem, e spdniczk zawadzia o aw przysigych. awa
wywrcia si i przysigli spadli na gowy zebranego poniej tumu. Leeli tam w
dziwacznych pozycjach, przypominajc Alicji rybki z akwarium, ktre niechccy
wywrcia przed kilkoma dniami.
- Och, najmocniej przepraszam! - zawoaa Alicja nie na arty przestraszona tym
wypadkiem. To mwic zacza z wielkim popiechem zbiera przysigych z
podogi. (Po wypadku z akwarium pozostao jej niejasne wraenie, e musz oni by
natychmiast podniesieni i posadzeni na awie, w przeciwnym bowiem razie grozi im
mier).
- Sprawa nie moe toczy si dalej, dopki wszyscy sdziowie nie znajd si z
powrotem na swoich miejscach - rzek z wielk powag Krl. - Wszyscy - powtrzy z
naciskiem, patrzc surowo na Alicj.
Alicja spojrzaa na aw przysigych i postrzega, e w popiechu posadzia
jaszczurk Bisia gow na d. Biedak macha teraz aonie ogonkiem, nie umiejc
wydosta si z tej opresji. Musiaa wic wyj go z powrotem i posadzi w sposb
waciwy. Nie jest to zreszt zbyt istotne dla sprawy - pomylaa - tyle samo bdzie
ze poytku w tej pozycji, co i w tamtej.
Kiedy tylko sdziowie przyszli nieco do siebie po niespodziewanym wstrzsie i kiedy
odnaleziono i wrczono im zeszyciki i pira, zabrali si do spisania historii wypadku.
Jedynie Bi siedzia nieruchomo, wpatrujc si nieprzytomnie z otwartymi ustami w
sufit.
- Co wiesz o tej sprawie? - zapyta Krl Alicj.
- Nic.
- Zupenie nic?
- Zupenie.
- To jest niesychanie wana okoliczno - rzek Krl, zwracajc si do przysigych.
Mieli oni wanie zanotowa w zeszycikach t opini Krla, kiedy nagle odezwa si
Biay Krlik mrugajc porozumiewawczo:
- Jego Krlewska Mo chcia powiedzie, e to niesychanie niewana okoliczno.

67

- Oczywicie, chciaem powiedzie, e niewana - rzek popiesznie Krl, po czym


zacz powtarza pgosem: - Wana-niewana, wana-niewana - jakby
zastanawiajc si, ktre sowo ma adniejsze brzmienie.
Alicja zauwaya, e niektrzy przysigli zanotowali: wana, inni za niewana.
Pomylaa jednak, e nie gra to i tak najmniejszej roli.
Krl, ktry od pewnego czasu zapisywa co pilnie w notesie, zawoa nagle:
- Spokj! - po czym przeczyta zanotowane zdanie: - Prawo numer czterdzieci dwa.
Wszystkie osoby liczce ponad mil wzrostu winny opuci natychmiast sal
sdow.
- Wszyscy spojrzeli na Alicj.
- Nie mam mili wzrostu - zauwaya Alicja.
- Masz - rzek Krl.
- Blisko dwie mile - dodaa Krlowa.
- By moe - odpara Alicja. - W kadym razie nie rusz si std ani na krok. Poza
tym to nie jest prawdziwe prawo, bo zostao przez Wasz Krlewsk Mo dopiero w
tej chwili wymylone.
- To jest najstarsze prawo w moim notesie - odrzek Krl.
- W takim razie powinno mie numer jeden, a nie czterdzieci dwa - stwierdzia Alicja.
Krl zblad i zamkn szybko notes, po czym rzek do przysigych cichym, drcym
gosem:
- Wydajcie wyrok.
- Trzeba mie wicej dowodw! - zawoa Biay Krlik zrywajc si popiesznie z
miejsca. - Poza tym znaleziono dokument.
- A c on zawiera? - zapytaa Krlowa.
- Jeszcze go nie otworzyem - odpar Krlik. - Jest to list pisany do kogo przez
oskaronego.
- Niewtpliwie. Listy pisuje si zawsze do kogo - rzek z namysem Krl. - Byoby to
bardzo dziwne, gdyby oskarony pisa list do nikogo.
- A do kogo jest adresowany? - zapyta jeden z przysigych.

68

- Nie ma adresu - odpar Krlik. - W ogle na kopercie nic nie jest napisane. - To
mwic Krlik rozoy list na stole i doda: - To wcale nie jest list, tylko jakie wiersze.
- Czy pisane s charakterystycznym pismem oskaronego? - zapyta inny przysigy.
- Nie - odpowiedzia Krlik. - I to jest wanie najbardziej zagadkowe. (Miny sdziw
wyraay wielkie zakopotanie).
- Musia zapewne podrobi czyj charakter pisma - rzek Krl. (Miny sdziw
rozjaniy si na nowo).
- Wasza Krlewska Mo! - zawoa oskarony Walet Kier. - Ja nie napisaem tego
listu i nikt mi nie udowodni, e go napisaem. A poza tym nie ma na nim wcale
podpisu.
- Tym gorzej dla ciebie - rzek Krl. - Musiae knu co niecnego, w przeciwnym
bowiem razie podpisaby si jak kady uczciwy czowiek.
Po tych sowach Krla rozlegy si huczne oklaski. Istotnie bya to pierwsza mdra
myl, jak Krl wypowiedzia tego dnia.
- To dowodzi jego winy - rzeka Krlowa.
- To niczego nie dowodzi - przerwaa Alicja. - Nie wiecie nawet, co tam jest w tym
licie.
- Odczytaj go - rzek Krl.
Biay Krlik woy na nos okulary i zapyta:
- Od ktrego miejsca mam rozpocz, prosz Jego Krlewskiej Moci?
- Zacznij od pocztku - odpar z powag Krl - doczytaj do koca, a potem przerwij
czytanie.
A oto, co odczyta Biay Krlik:

Mwiono mi, e u niej trzykro


Powiedzia jemu, e
Cho im to wielk sprawia przykro,
Niestety pywam le.

69

On mia stos listw na ten temat


(To jasne jest jak dzie),
Lecz jeli rozmawiano z trzema,
Zrobiono durnia ze.

Daem jej jedno, oni dali,


Jak sdz, raczej dwa,
Lecz jeli rzecz tak pjdzie dalej,
Ucierpi babka twa.

Zapewne, jeli zamieszay


W t spraw mnie lub j,
To mog do was w rok niecay
Powrci, jeli chc.

Wydaje si, e wycie sami,


Nie znajc roli swej,
Byli przeszkod midzy nami
I nimi w domu jej

Wic mimo stanowiska obu


Przedstawiamy spraw im
W formie sekretu midzy tob,

70

Mn, wami oraz nim.

- To jest najwaniejszy materia dowodowy, z jakim zapoznalimy si od pocztku


sprawy - rzek Krl zacierajc rce. - Niech teraz przysigli...
- Gotowa jestem i o zakad, e nikt nie zrozumia z tego ani sowa - rzeka Alicja,
ktra tak bardzo urosa w cigu ostatnich paru minut, e nie baa si ju przerywa
Krlowi. - Przecie w tym nie ma ani odrobiny sensu.
Sdziowie zanotowali w swych zeszycikach: Przecie w tym nie ma ani odrobiny
sensu, ale aden z nich nie stara si nawet zrozumie, o co chodzi.
- Jeeli istotnie nie byoby w tym dokumencie sensu - przemwi Krl po chwili
milczenia - zaoszczdzioby to nam wielu kopotw, gdy nie potrzebowalimy gowi
si nad jego znaczeniem. Ja jednak nie jestem wcale przekonany - rzek rozkadajc
list na kolanie i wpatrujc si we jednym okiem. - Wydaje mi si, e jest w tym jaki
sens. Na przykad: ... niestety pywam le.
- Ty nie umiesz pywa, prawda? - doda zwracajc si do Waleta.
- Walet smutnie zaprzeczy ruchem gowy i zapyta:
- Czy wygldam na pywaka? (Trzeba mu przyzna, e na pywaka rzeczywicie nie
wyglda, bdc najzwyczajniejsz w wiecie kart do gry).
- Doskonale, zgadza si jak dotd - rzek krl, po czym zacz mamrota pod nosem
dalszy tekst wiersza: - To jasne jest jak dzie, oczywicie idzie o kradzie... Daem
jej jedno, oni dali, jak sdz, raczej dwa - nie ulega wtpliwoci, ze mowa jest o
ciastkach...
- Ale dalej powiedziane jest: ... mog do nas w rok niecay powrci, jeli chc wtrcia Alicja.
- No, wanie - zawoa Krl uradowany, wskazujc na ciastka. - Czy moe by co
bardziej oczywistego? Przecie to brzmi cakiem jasno: On mia stos listw na ten
temat. Czy ty pisaa do niego jakie listy, kochanie? - zapyta zwracajc si do
Krlowej.
- Przenigdy - odpowiedziaa obraona monarchini rzucajc z wciekoci
kaamarzem w Bisia (biedaczek przesta ju wodzi palcem po zeszycie, kiedy
przekona si, e nie pozostawia to adnych ladw. Teraz jednak zacz to czyni na
powrt z wielkim popiechem, posugujc si ciekajcym mu po twarzy
atramentem).

71

- Jeeli ten stos listw nie pochodzi od ciebie - rzek Krl spogldajc dokoa z
figlarnym umiechem - to w takim razie ten ustp do ciebie si nie stosuje.
Po tych sowach monarchy zapanowaa grobowa cisza.
- To bya gra sw! - zawoa gniewnie Krl i wszyscy wybuchnli miechem. - No, ale
czas ju, abycie naradzili si nad wyrokiem - doda chyba po raz dwudziesty tego
dnia.
- Nie, nie - przerwaa Krlowa. - Najpierw niech wydadz wyrok, a potem niech si
zastanawiaj.
- Bzdura! - rzeka na gos Alicja. - Nie syszaam jeszcze w yciu nic gupszego.
- Trzymaj jzyk za zbami! - warkna Krlowa.
- Ani mi si ni - rzeka Alicja.
- ci j! - wrzeszczaa Krlowa w istnym ataku furii. Ale nikt nie ruszy si z
miejsca.
- Czy mylicie, e si was kto boi? - zapytaa Alicja, ktra osigna tymczasem swj
normalny wzrost. - Jestecie zwyk tali kart, niczym wicej.
Na te sowa caa talia kart uniosa si w gr i opada na Alicj. Nasza bohaterka
wydaa okrzyk gniewu i usiowaa strzsn z siebie karty.
W tej samej chwili spostrzega, ze ley na awce, z gow na kolanach siostry, ktra
agodnie ogarnia jej z twarzy opade z drzew zwide licie.
- Wstawaj kochanie - rzeka siostra. - Nigdy nie sypiasz tak dugo.
- Och, miaam taki przedziwny sen! - zawoaa Alicja i opowiedziaa siostrze wszystkie
nadzwyczajne przygody, o ktrych dowiedzielicie si z tej ksiki. Kiedy skoczya,
siostra ucaowaa j i rzeka: To naprawd by przedziwny sen, kochanie. Ale teraz
pobiegnij na podwieczorek, bo robi si pno. Alicja wstaa wic i pobiega do domu,
rozmylajc po drodze o niezwykych przygodach, jakich doznaa we nie.
***
Siostra Alicji pozostaa na awce i tam, z gowa wspart na doni, patrzaa na zachd
soca i rozmylaa o swej maej siostrzyczce i jej przygodach. Wreszcie zasna i
przyni jej si taki sen:
Z pocztku zobaczya Alicj,. Mae rczki siostrzyczki obejmoway jej kolana, a jasne,
bystre oczy wpatryway si w jej oczy. Syszaa gosik Alicji i widziaa w tak dobrze
72

jej znany ruch gowy, jakim odrzucaa niesforne wosy, ktre zawsze musiay opada
jej na czoo. Po chwili wszystko dokoa zaludnio si dziwacznymi stworzonkami ze
snu Alicji.
Opodal przemkn po trawie, jak zwykle w wielkim popiechu Biay Krlik. Po
pobliskim stawie pyna z pluskiem przeraona Mysz. Siostra Alicji syszaa brzk
naczy w czasie nie koczcego si podwieczorku u Szaraka Bez Pitej Klepki,
ochrypy gos Krlowej skazujcej swych goci na cicie, wrzask prosicianiemowlcia na kolanach Ksiny, zmieszany z odgosem tuczonych talerzy,
skrzeczenie Smoka, skrzypienie pira Bisia, chrzkanie tumionych winek
morskich oraz tskne zawodzenie nieszczliwego Niby wia.
Siedziaa tak z przymknitymi oczyma, wyobraajc sobie, e znajduje si w Krainie
Czarw, cho wiedziaa, e wystarczyoby otworzy oczy, aby wszystko stao si na
powrt zwyke i codzienne: aby trawa poruszaa si po prostu na wietrze, aby
szeleciy trzciny na stawie, aby brzk naczy przemieni si w dzwonienie
dzwoneczkw owczych, krzyk Krlowej - w nawoywanie pasterzy, a wrzask
niemowlcia, skrzeczenie Smoka i inne przedziwne dwiki - w rnorodny gwar
wiejskiego podwrka, gdy tymczasem daleki ryk byda zastpiy aosne szlochy Niby
wia.
Wreszcie siostrze Alicji przyszo na myl, e jej maa siostrzyczka bdzie kiedy w
przyszoci doros kobiet, a e zachowa a do pnej staroci swe ufne i dobre
serce dziecka. Pomylaa, e dorosa Alicja nieraz zbierze dokoa siebie gromadk
dzieci i opowiada im bdzie najdziwniejsze banie, a midzy tymi baniami znajdzie
si moe i sen sprzed wielu lat o Krainie Czarw. I Alicja martwi si bdzie wwczas
ich dziecicymi troskami i cieszy ich radoci, pamitajc swoje wasne dziecistwo
i szczliwe lenie dni.
*Tepeskol rodzaj skadanej lunety; przyrzd sucy do ogldania przedmiotw odlegych.
*Wilhelm Zdobywca (1027 1087) - ksi normandzki, ktry wyruszywszy z francuskiej Normandii podbi
wyspy Brytyjskie i koronowa si na krla Anglii.
*Czytaj: U e ma szat (franc.) Gdzie jest moja kotka?
*Fragmenty z niesychanie suchego i nudnego podrcznika historii Anglii, z ktrego wwczas dzieci musiay
si uczy.
*Langusta duy skorupiak zbliony wygldem do raka.

73

You might also like