You are on page 1of 2

Muzyka elektoroniczna i płot niezgody

Występ brytyjskiej formacji The Prodigy na XVII Przystanku Woodstock


wywołał niemałe kontrowersje. Fala krytyki skupiła się przede wszystkim na płocie,
który oddzielać miał publiczność od sceny. Czy jednak faktycznym przedmiotem sporu
stały się obostrzenia w zakresie bezpieczeństwa, czy też może kwestia tożsamości
festiwalu?
The Prodigy byli niewątpliwie największą gwiazdą XVII edycji Przystanku
Woodstock. Jej blask sprowadził do Kostrzyna nad Odrą tysiące fanów, co skutkowało
rekordową 700-tysięczną frekwencją. Tak liczny tłum widzów wywołał obawy menadżera
zespołu Johna Fairsa, który zażądał od organizatorów, aby umieścili przed sceną dodatkowe
zabezpieczenie przed potencjalnym zagrożeniem ze strony publiczności. Postawiono zatem
płot odgraniczający muzyków od słuchaczy. Powstanie bariery wzbudziło liczne
kontrowersje. Pozostali artyści występowali bez zabezpieczeń tego typu, więc wymóg ze
strony The Prodigy, aby je zamontować niejednemu widzowi wydał się gwiazdorską
fanaberią. Tymczasem festiwal szczyci się atmosferą egalitaryzmu oraz wzajemnego
zaufania, zatem zachowanie interpretowane jako przejaw gwiazdorstwa i uprzedzeń musiało
wywołać krytykę. Jednakże egalitaryzm Przystanku Woodstock ma swoją drugą, ciemniejszą
stronę. Paradoksalnie jest nią ekskluzywizm. Od strony muzycznej festiwal prezentuje się
bardzo różnorodnie, lecz rzecz jasna nie wszystkie składniki repertuaru w równym stopniu
spotykają się z aprobatą uczestników. Ba! Niektóre bardziej eksperymentalne pomysły
organizatorów spotykają się z niezrozumieniem części publiczności, choć ta wydaje się już
stosunkowo nawykła np. do koncertów z pogranicza różnorodnych gatunków. Na XVII edycji
miała okazję posłuchać wielu zespołów, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować
gatunkow m.in. mieszczący się gdzieś pomiędzy metalem, punkiem, reggae, dancehallem
a drum’n’bassem Skindred czy łączące gitarowe brzmienie z hip-hopowym wokalem
Luxtorpedę oraz H-Blockx. Jednocześnie wśród uczestników zdarzają się nadal słuchacze
o bardziej „ortodoksyjnych” gustach, którzy najchętniej przekonstruowaliby festiwalowy
program tak, by prezentował „klasyczne”, bardziej okrzepłe, a przy tym ich ulubione formy
popkultury. W tym kontekście krytyka, z jaką spotkał się występ The Prodigy nabiera
dodatkowej głębi. Brytyjskim muzykom zarzucono nie tylko gwiazdorstwo i brak
poszanowania dla egalitarnych reguł panujących na festiwalu, ale także naruszenie podstaw
tożsamości Przystanku Woodstock. Na ową tożsamość składa się bowiem, zarówno
wspominana atmosfera, jak i pewien zakres repertuaru. I choć zakres ten stale się rozszerza, to
na festiwalu są ludzie o ekskluzywistycznym nastawieniu, którzy pragną, by pozostał on
zamknięty na niektóre gatunki muzyczne. W ich mniemaniu, wykonujący muzykę
elektroniczną zespół The Prodigy nie powinien mieć wstępu na festiwal o raczej rockowym
charakterze. Fakt, iż formacja z Wielkiej Brytanii była największą gwiazdą wydarzenia
jedynie rozdrażniła przeciwników muzycznego otwarcia na nurty dotąd niereprezentowane,
które przemycane do programu w łagodniejszy sposób nie budziły aż tylu emocji.
Zbudowanie płotu odgradzającego scenę od publiczności stało się natomiast symbolem
niedopasowania muzycznych subkultur, zaś krytykę fizycznej bariery można uznać za
zawoalowane wystąpienie przeciwko obecności muzyki techno, rave, breakbeat czy dance na
Przystanku Woodstock.

You might also like