You are on page 1of 104

Taconafide, Myslovitz, Basia, Lanberry, Kasia Lins, Jarocin

Efekt Wodeckiego, Gwiazdy polskiego metalu, Kogo gra RMF?


Talent shows: za i przeciw, W obronie nowego polskiego jazzu

Gazeta
2
magazyn o polskiej muzyce

Magnetofonowa
L AT O

2018

C E N A 1 7, 9 0 Z Ł ( 8 % VAT ) I S S N 2 4 5 0 - 4 6 4 5
wstępniak

2
Pomiędzy Eurowizją a Opolem, łowiąc jednym uchem
radiowe przeboje i jednym okiem łypiąc na internetowe
boje wokół projektu Taconafide, doszliśmy do wniosku,
że warto się pochylić nad polskim obliczem zjawiska po
światowemu zwanego mainstreamem. Czy może raczej
zadrzeć głowę, bo to przecież szczyty list przebojów, góry
pieniędzy, Himalaje – w naszych warunkach: Rysy – popu-
larności. Próbowaliśmy ustalić, co płynie w głównym nur-

lato cie, a co pod prąd. Co jest dziś mainstreamem, a co nim nie


jest, choć powinno – i dlaczego?
2018 Może rację ma Adam Czerwiński z RMFu, który uważa,
że rodzima muzyka popularna jest coraz lepsza. A może
jednak Bartosz Dziedzic – producent m.in. Moniki Brodki
redaktor naczelny projekt graficzny/dtp:
i Artura Rojka – który twierdzi, że polski pop ledwie
Jarek Szubrycht heviagency.com
zastępca redaktora naczelnego ilustracja na okładce: zipie, a za chwilę przestanie istnieć, bo niewystarczająco
Tomek Doksa Dawid Ryski / talkseek.com go wspieramy? A może po prostu nie potrzebujemy już
numer przygotowali kontakt popowych piosenek, skoro mamy Taconafide, tak jak nie-
Dawid Bartkowski, Stanisław Bryś, www.magnetofonowa.pl
potrzebny stał się fokstrot, kiedy nasi dziadkowie zaczęli
Tomek Bysiewicz, Bartosz Cieślak, gazeta@magnetofonowa.pl
Marcin Flint, Leszek Gnoiński, facebook.com/magnetofonowa
tańczyć rock and rolla?
Maciej Kaczmarski, Kacper Kapsa, reklama
Paweł Klimczak, Michał Klimko, Łukasz tel. 607 441 649 jarek@trzecieucho.pl PS. Słuchajcie nowego polskiego jazzu zanim zdąży się
Komła, Angelika Kucińska, Agnieszka wydawca zestarzeć.
Łopatowska, Anna Nicz, Roch Siciński, Trzecie Ucho, Kraków
Krzysztof Sokalla, Piotr Strzemieczny,
Piotr Szwed, Łukasz Wawro, Michał Miłej lektury,
Wieczorek, Bartek Woynicz, Mery Zimny Jarek Szubrycht

Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego

w numerze
4 Jaki pożytek z Taconafide? 24 Metal lubi błyszczeć 70 felietony

Siksa i Majka Jeżowska


8 Underground zasila mainstream 2 8 Lanberry donosi z Londynu
Borówka uczy życia w trasie
1 2 Myslovitz na rozdrożu 3 0 Kogo gra RMF
Pałka kłania się Robertowi
1 7 Po co nam talent show? 3 2 Kasia Lynch
Pablopavo żegna guru
20 Basia dobrze radzi 3 6 Dziedzic konstruuje samochód 74 W recenzjach dużo dobra
4 0 Norbi, wreszcie coś o Norbim… 94 k s i ę g a ta j e m n i c z a

Czytamy o Komedzie
24 4 3 Jedziemy na Wczasy

4 4 Efekt Wodeckiego 96 j a k n a s s ły s z ą

Reynolds lubi Kult


4 6 Polacy nie gęsi i swój r’n’b mają
i Breakout
4 8 Jak kocha Dejnarowicz
98 sami swoi

52 Rehabilitujemy Skubikowskiego Kompozyt czyli dub z Londynu

5 4 Jazz bez siwych skroni 100 x 10


40 Albo jeszcze inaczej
6 0 Czyj Jarocin?
1 02 krzyżówka
6 2 Kaliński już nie mnoży bytów Skrzyżowane instrumenty
66 Cyfrowa dystrybucja vs piraci
d aw i d b a r t ko w s k i

Taconafide
czyli
polski mainstream
odzyskał godność
Zapewne tytułowa teza,
a w zasadzie oczywista para-
fraza, jest mocno przesadzona,
ale skoro pod lupę bierze się
takie postaci jak Taco Heming-
way i Quebonafide, w dodatku
zaangażowane we wspólny,
skazany na sukces projekt, nie
wypada zacząć inaczej.
Polski główny nurt potrzebował
kolejnych wielkich bohaterów,
którzy wzorem zachodnich
kolegów rozbiliby bank.

N
ie tylko młodzież potrzebowała
nowych idoli, stworzonych
w zgodzie z ich marzeniami.
Cały nasz rap potrzebował takiej gwiaz-
dorskiej płyty, rodzimego odpowiednika
„Watch the Throne” Jaya-Z i Kanyego Westa.
Cały kraj czekał na muzyków, którzy po-
dobnie jak zagraniczni artyści, są w stanie
wyprzedać wielkie hale koncertowe. Chcieli-
śmy poczuć się jak obywatele świata, za
sprawą artystów, którzy pomagają pozbyć
się kompleksów. Po kilku tygodniach od pre-
miery „Somy 0,5 mg” można napisać, że tak
się właśnie stało.

materiały promocyjne

4
O co cały ten krzyk?
Taco na fejmie Quebo, Que na renomie Ta-
co / Spece od sentymentów, trochę tu gro-
szy zgarną / Śpiewać jak w „Candy” będą
i zwiększą swój portfel, brawo / Ty tak
twierdzisz, ja bym chciał przekazać coś dzieci-
akom („Intro”)

To może od początku – o co tyle krzyku?


A było go dużo, momentami można było od-
nieść wrażenie, że zdecydowanie za dużo.
Gdy jednak dokładniej przyjrzeć się całej
sprawie, oszałamiająca ilość komentarzy jest
uzasadniona, jak nigdy wcześniej. W naszym,
liczącym 38 milionów obywateli, świecie po-
dobnej drużyny marzeń nie było widać co
najmniej kilkanaście lat. Oddając należny
szacunek kilku fenomenalnym, wręcz hi-
storycznym, ale niszowym kooperacjom
(w tym także tych hiphopowym, takim jak
Bonsoul, który dla wielu ma status składu
kultowego), trzeba powiedzieć, że w głów-
nym nurcie takiego czegoś nie było od czasów
duetu Borysewicz & Kukiz. Albo nawet Kayah
& Bregovic. Teraz, w przeciwieństwie do
szczególnie wymienionej pierwszej dwójki,
szał robią młokosi. Raperzy, którzy osiągnęli
już wiele, a jeszcze więcej przez nimi.

Nowy projekt może nie być celem samym


w sobie, ale kolejnym wstępem, do jeszcze
większych rzeczy. Jakkolwiek nierealnie by
to nie zabrzmiało, wydaje mi się, że w przy-
padku tych dwóch raperów, można zrobić
jeszcze więcej – współpracować z jeszcze
większymi nazwiskami oraz pokusić się
o wejście na inny rynek. Tak, nawet z polskim
rapem może być to możliwe. Dla przykładu
weźmy pod lupę ukraiński skład Grebz, który
śmiało poczyna sobie poza granicami swo-
jego kraju. I to nie tylko ze względu na dużą
liczbę Ukraińców, którzy w swoich nowym
ojczyznach chwalą się np. „Tayet Lod”,
dzięki czemu pozwalają innym zapoznać się
z twórczością kijowskiego składu. Nikt z te-
go powodu nie narzeka, więc dlaczego polscy
raperzy nie mogą pójść tym śladem?

Rap – po kolejnej fali boomu na ten gatunek,


który nastąpił na początku bieżącej deka-
dy – cały czas korzysta ze swojej wiodącej
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

pozycji. Ciągle okupuje najwyższe miejsca


list sprzedaży, notuje najwięcej odtworzeń
w serwisach streamingowych, a klipy klika-
ją się jak szalone, nie tylko te wysokobudże-
towe. Popatrzmy tylko na dwa ostatnie lata
na liście OLiS, a w szczególności rok 2017, bo
ten wydaje się być kluczowy w kontekście
„Somy 05 mg”. Ubiegły sezon to oczywiście
oszałamiający wynik „Egzotyki” Quebona-
fide, doskonałe notowania „Szprycera” Ta-
co Hemingwaya, „Złotej owcy” Palucha,

5
„Polonu” Białasa i Lanka, a także „Aby śmierć nich dokładnie tym, czym była „Warszawa” legendę rapu – KRS-One’a. To nie był tylko
miała znaczenie” Bedoesa i Kubiego Produ- T.Love dwie dekady wcześniej dla ich ro- prztyczek dla „konkurenta” – to był prawdzi-
centa. Mimo zdecydowanie słabszych słup- dziców. wy pokaz siły i potwierdzenie, że na naszej
ków sprzedaży, artystycznie świetnie poradził Ciężko było nie polubić takiej postaci. Taco scenie można zrobić właściwie wszystko.
sobie Kaz Bałagane, który według niektórych połączył kilka wcześniej niewidzących się
nagrał najlepszą hiphopową płytę minionego światów – był czas, że jego muzyki słuchali Skoro można wszystko, to dlaczego nie iść na
roku, czyli „Narkopop”. Nie można też zapom- niemalże wszyscy. To był wyczyn, który w ra- całość i nie stworzyć projektu, który byłby
nieć o KęKę, który wtedy wydał tylko epkę pie był zarezerwowany tylko dla nielicznych największym przedsięwzięciem logistycz-
nagraną z Hase – „Basement Disco” – ale i tak i mimo, że forma artysty w pewnym momen- nym i prawdopodobnie największym komer-
„zrobił, co miał zrobić”. Co ich wszystkich cie zaczęła spadać, nie przeszkodziło to gro- cyjnym sukcesem w dziejach polskiego rapu?
łączy? Krzyk. Wspomniana na początku wrza- nu jego fanów bardzo szybko się powiększać. Na początku stycznia 2018 roku, portal CGM.
wa, za którą odpowiadają dwie osoby – Que- Tym bardziej, że w zaskakująco szybkim tem- pl opublikował żartobliwą recenzję wyimagi-
bonafide i Taco Hemingway. Taconafide, czyli pie przybywało słuchaczy z zupełnie innej nowanej wspólnej płyty Taco Hemingwaya
duet, który razem utworzyli, to tylko pozornie bajki, spoza rapowego środowiska, w czym i Quebonafide: „Ekwilibrystaco”. Wtedy
zestawienia dwóch niepasujących do siebie pomogły dwa wydawnictwa wypuszczone niewiele osób z branży wiedziało, że taki pro-
elementów, które przemieliły polski main- w 2016 roku: epka „Wosk” i pełnowymiaro- jekt w ogóle powstaje, a ci, którzy nie mieli
stream i być może zaczęły nowy rozdział. wy album „Marmur”. o tym pojęcia, pukali się w czoło. Mówili
i pisali, że to nie ma żadnego sensu, raperzy

Oc z ywiśc ie o dby liśmy

wie le dysku sj i o ty m ,

któ ra ze st wo rzo nyc h

piose n e k może o ka zać

się h ite m, a le NI G DY

n ie o dby liśmy roz mowy

po d ty t u ł e m ‘stwó rz my

h it ’
Pawe ł Fa b j a ń s k i

Jaka będzie ich następna Czy to był hip-hop? Oczywiście, chociaż do siebie nie pasują i w ogóle po co to wszystko?
s t a c j a? wydaje się, że w którymś momencie Taco Komentarze były bezlitosne, mało kto
Chcieli grać ale nie ta liga / Oni to Nickelback; przestał się utożsamiać z tą sceną i mocno w to wierzył, a jednak… Jak bardzo musieli
Fifi, Kuba to Metallica / Wróć, Kuba, Fifi to Re- od niej odizolował. Hip-hopem ciągle jest za być zaskoczeni ci, co twierdzili, że to nie-
publika / Czarno na białym, to już movement a to muzyka Quebonafide, mimo że Pih, raper, możliwe, kiedy kilka tygodni później ogło-
nie muzyka („Metallica 808”) który sam nagrał kilka kultowych numerów, szono „Somę 0,5 mg”!
m.in. „2003”, twierdził inaczej. Patrząc na ka-
Niewielu pamięta nieodległe przecież czasy, rierę Quebo ciężko nie odnieść wrażenia, że Projekt Taconafide to pomysł z gatunku tak
kiedy Taco Hemingway miał na Facebooku mamy do czynienia z typowym american naturalnych, że musiał dojść do skutku,
raptem 300 fanów, a jego ówczesne nagry- dream. Bożyszcze nastolatków jest w sta- o czym pisali m.in. sami artyści w specjalnym
wki należały do tych najbardziej „ekskluzyw- nie sobie pozwolić objechać pół globu, że- zinie, który był dodawany do wersji płyty
nych”, a przy tym rzeczywiście oryginal- by nagrać numery inspirowane wybranymi dostępnej w przedsprzedaży. Warto do niego
nych. Zmysł obserwacji wczesnego Fisza częściami świata, nagrywając m.in. ze swoim zerknąć, ponieważ znajdują się w nim ważne
i leksykalna giętkość Smarkiego. Do tego pod- włoskim „odpowiednikiem”, Sferą Ebbastą. i kluczowe słowa napisane przez Taco, a na
kłady Rumaka, który dostarczył beaty, które Ma gest, zapraszając fanów na zagraniczne dodatkowe komentarze w mediach nie ma
brzmiały jak wyjęte z jakiejś chicagowskiej wycieczki, dając im dodatkowe płyty – inną co liczyć: „Czy zarobimy na SOMIE dobre
piwnicy. „Trójkąt warszawski” był skazany na dla kobiet, inną dla facetów. Dla wielu jest pieniądze? Tak. Czy SOMA jest albumem,
sukces, a jego wielkie chwile nadeszły... wraz także ikoną stylu i ciężko im nie przytak- który powstał z pasji? Jak najbardziej”
z drugą płytą, czyli „Umową o dzieło”. Ta nie nąć. Mało? Weźmy jeszcze autoironiczne (pisownia oryginalna). Raper zawczasu od-
dość, że przypomniała o istnieniu poprzed- podejście do własnej twórczości, wyraźne powiedział na wszystkie potencjalne pyta-
nika, to dodatkowo przyniosła najlepszy (?) zwłaszcza w utworze... „To nie jest hip-hop”, nia fanów i dziennikarzy, którzy już po
numer o Warszawie w historii polskiej mu- nawiązującym do słynnych słów Piha. Que pierwszych informacjach komentowali,
zyki popularnej. Przynajmniej dla młodszego zagrał w nim na nosie wszystkim oponen- że album powstaje tylko dla kasy i sławy.
odbiorcy, bo „Następna stacja” stała się dla tom, zapraszając do współpracy absolutną I bardzo dobrze, jak najwięcej takich płyt!

6
Ta co n a f i d e

Warto było zaopatrzyć się w wersję preorderową, żeby


przeczytać cały wstępniak Taco Hemingwaya. Niewielu
jest artystów, którzy tak dobrze i otwarcie wytłumaczyli swój
cel. Przewidział też hype, który miał nadejść w chwili kwietniowej
kwietniowej premiery. „Oczywiście odbyliśmy wiele dyskusji
o tym, która ze stworzonych piosenek może okazać się hitem,
ale NIGDY nie odbyliśmy rozmowy podtytułem ‘stwórzmy
hit’. To ważna różnica” - napisał raper i nie wypada mu nie
wierzyć z jednego prostego powodu. Oni nic nie musieli. Ciągle
nic nie muszą. Chcieli i chcą. Dla spełnienia marzeń i ambicji.

Zderzenie dwóch światów


Dobrze, że nie masz pieniędzy, bo wydałbyś wszystko na
ciuchy / U mnie spokojnie, powoli do przodu, u ciebie wahania jak
kryptowaluty / Nie gadaj do mnie, sprawdzam kwit online / Pod
materacem trzymam Bitcoina!” („Kryptowaluty”)

Jeśli nie oni, to kto? Odpowiedź wydaje się bardzo prosta – nikt,
przynajmniej w polskim rapie. Ciągle możemy sobie pomarzyć
o wspólnym projekcie np. Brodki i Dawida Podsiadło, którzy
zapewne jako jedyni mogliby powtórzyć sukces Taconafide,
ale to świat bardzo odległy od kultury czterech elementów.
A w rapie? Niby kto?
Taco i Quebo. Idol ambitnych studentów i hipsterów łączy siły
z raperem, który w krótkim czasie na polskiej scenie osiągnął
wszystko i ciągle mu mało. Razem stworzyli największe przed-
sięwzięcie w historii polskiego rapu, czego dowodem jest nie
tylko błyskawicznie wyprzedana specjalna trasa koncertowa,
reklama

ale również lista współpracowników. Producenci, realizatorzy,


menedżerowie, organizatorzy, piarowcy i... oni. Ci, dla których
zabrakło miejsca na płycie.
Taco i Quebo zaprosili bowiem do współpracy przy „Somie”
najważniejszych polskich raperów 2017 roku, ale ich zwrotki
zmieściły się dopiero na dodatkowej płycie. Ta, podobnie jak
zin, dodawana była tylko w przedsprzedaży. Ale chociaż pre-
order i kwestie podatkowe związane z jednym z dodatków
wywołały lawinę kontrowersji, ciężko było, sprawdzając listę
ksywek, nie zaopatrzyć się w płytę bezpośrednio u chłopaków
– Bedoes, Kękę, Paluch, Kaz Bałagane, Białas... Sprawiedliwie
trzeba zaznaczyć też, że żadna z gościnnych zwrotek raperów
nie zaniżyła poziomu, wręcz przeciwnie.

Taconafide udało się też bardzo szybko wyjść poza sztywne


hiphopowe ramy. Oczywiście, w przypadku tych dwóch nie
było to nadzwyczaj trudne zadanie, ale wielu polskich raperów,
również teoretycznie skazanych na sukces, już próbowało
i wyszły z tego nici. Tymczasem „Somy 0,5 mg” słuchają wszy-
scy – od nastolatków ślepo zapatrzonych w swoich idoli, przez
wielu konserwatywnych fanów rapu, a kończąc na gawiedzi
przeglądającej poranną prasę w Mordorze. To właśnie dla tych
ostatnich Dawid Podsiadło ubarwił „Tamagotchi”.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

Pod jednym szyldem połączyli dwa odległe od siebie fanbase’y,


przy okazji zwracając na siebie uwagę hordy hejterów i ściąga-
jąc sobie na głowy potężną falę krytyki. Pomijając poziom
„Somy 0,5 mg”, który jest co najmniej solidny, nie da się zaprze-
czyć, że projekt spełnił swoje zadanie. Narobił szumu i zarobił
olbrzymie, jak na polskie realia, pieniądze. A czy wraz z „Somą
0,5 mg” polski mainstream odzyskał godność? Nie, bo nigdy
jej nie stracił, ale Taco i Quebo pozwolili wszystkim, którzy
z życzliwością przyglądali się ich poczynaniom, poczuć trochę
więcej dumy. I może to w tym wszystkim jest najważniejsze?
6

7
paw e ł k l i m c z a k

Symbioza
czy święta wojna?
Rzecz o tym, z jakiego źródła
wypływa główny nurt. Oraz
o tym, że w Polsce wygląda
to – oczywiście – inaczej.

M imo umowności tych kategorii, kręgi rynkowego funk-


cjonowania muzyki można – z pewną dozą ostrożności
i z szacunkiem do logicznych kwantyfikatorów –
podzielić na główny nurt i podziemie. Legendarny underground
i mityczny mainstream nigdy nie były bliżej siebie, niż dzisiaj.
I owszem, można podważyć całą kategoryzację, ale zostałbym
przy bardzo tradycyjnym podziale. Mainstream to rzeczy wy-
dawane przez wielkie wytwórnie, tzw. majorsów, względnie
wytwórnie takie, jak Kayax, które korzystają z dystrybucji ma-
jorsów (w tym wypadku EMI). Underground to wydawnictwa
spoza tego obiegu. Uproszczenie? Być może, ale pozwoli nam
uniknąć wielkiej debaty, a przy okazji uzyskamy w miarę na-
turalne worki, do których można wrzucać muzykę niezależnie
od jej gatunku. Oba obiegi od zawsze są skazane na wzajemne
relacje: czy to konfrontacyjne, czy pasożytnicze. Niczym Bat-
man i Joker toczą walkę o rząd dusz słuchaczek i słuchaczy,
i choć walka nierówna, jej efekty są raczej pozytywne dla muzyki.

Na Zachodzie głód zmian


Warto również zrobić wyraźne rozróżnienie na rynek zachodni
oraz polski. Zachodni mainstream od dekad wie, że to, co posu-
wa rozwój muzyki do przodu, to underground. Kiedy hip-hop
wyrastał na jeden z najpopularniejszych gatunków (a dzisiaj
już przejął to miano), majorsi się nawet nie zastanawiali – łapali
największe talenty i głośne ksywy, i albo oferowali kontrakty,
albo stworzenie własnej wytwórni pod skrzydłami Wielkiego
Brata. Polskie majorsy grały bardzo ostrożnie, próbując działać
po staremu – zamiast reagować, przejmować czy uczestniczyć Bass Astral x Igo
w nowych zjawiskach, kreowały hiphopolowe koszmarki. materiały prasowe

8
swoich czasów, jej treścią jest współczesność, & Promises” łączy współczesną wrażliwość
czasem na własną szkodę (etap EDM-owy), i trendy muzyczne z popową przebojowością.
czasem na korzyść (etap inspirowany new Zresztą Jedynak (Jan Porębski) ma spore
wave). Tutaj ważna uwaga – celowo pomijam zasługi w budowaniu alternatywnego main-
disco polo, które jest osobną bestią, opisaną streamu, czy to jako organizator koncertów,
zresztą przez ludzi mądrzejszych i bardziej czy jako sprawny menedżer. I o ile można
biegłych w temacie ode mnie. mieć – poniekąd słuszne – uwagi do jakości
Hip-hop i r’n’b to dziś najszybsza droga materiału na składankach, albo do tego, jak
do mainstreamu, przynajmniej na rynku bardzo autorskie producenckie style zostają
amerykańskim. The Weeknd, James Blake, na nich rozwadniane, rola tych wydawnictw
czy masa producentów takich jak Arca – i ich wpływ na polski mainstream są nie do
oni wszyscy startowali w mrocznych wo- przecenienia. Między innymi sukces Flirtini
dach podziemia. The Weeknd mógł co naj- motywuje polskich majorsów do postawie-
wyżej liczyć na kultowy status w obrębie nia na ciekawszy repertuar (poza tradycyjną
blogosfery, ale dzięki trylogii doskonałych kiełbasą, która nie odejdzie do lamusa jeszcze
mixtape’ów udało mu się wejść w oficjalny przez kilka dobrych dekad).
obieg. Dzisiaj jest jedną z największych W poczet sprawców popzmiany trzeba
gwiazd na planecie. To nie przypadek. Trylogia również zaliczyć wytwórnię U Know Me Re-
Weeknda zrodziła zastępy jego klonów, prak- cords, choć zapewne Groh i Buszkers nie do
tycznie tworząc standard dla nowego r’n’b – końca zdawali sobie sprawę, jaką karierę cze-
mrocznego, przydymionego, często tworzo- ka duet Xxanaxx, kiedy wydawali ich epkę.
nego w domowych warunkach. Sprytni Dziś UKM to jedna z najbardziej szanowanych
A&R z dużych wytwórni prędko to wy- polskich wytwórni niezależnych, o bardzo
chwycili. James Blake to podobny przypadek. różnorodnym katalogu – owszem, dominują
Zaczynał w złotych czasach post-dubstepu, nowe bity, ale znajdziemy tam i pozycje jazz-
a dzisiaj jego nazwisko można znaleźć obok owe, i bardziej popowe, jak Xxanaxx, Rysy,
Jay’a-Z, czy Future’a. I znów mechanizm czy Sonar. Głód nowych brzmień wśród pu-
był ten sam – jego brzmienie zapowiadało bliczności, na który wskazywał wielki suk-
przyszłość. Przyszłość, w której majorsi ces Xxanaxxu, dał do myślenia A&R-om
chcieli uczestniczyć (by zarobić na niej w Warnerze, którzy szybko podpisali kon-
pieniądze, oczywiście). trakt z zespołem. W tym kontekście szkoda
Polska specyfika hip-hopu sprawia, że te pro- zespołu KAMP!, który swój organiczny suk-
ducenckie awanse działają inaczej. Odbywają ces odniósł trochę za wcześnie, by załapać się
się raczej na linii underground nierapowy na nową falę myślenia w wielkich wytwór-
– obieg hiphopowy. Można to prześledzić niach. Swoją drogą, to właśnie Warner jest
Polski hip-hop jest pod tym względem uni-
chociażby na przykładzie ostatniej płyty tu w czołówce – w tej stajni znajdziemy też
kalny: zamiast być częścią tradycyjnego
Taconafide (sprzedażowy i wizerunkowy inny symbol zmiany, duet The Dumplings,
mainstreamu (jak za oceanem), sam
przebój wydany poza majorsami). Na track- którego kariera od internetowego fenomenu
wykreował własny mainstream, łącznie
liście szczególną uwagę przykuwają dwie do pierwszej ligi nowego popu była błyska-
z obiegiem medialnym i koncertowym, który
producenckie ksywy – Pham i Zeppy Zep. wiczna. Jeśli chodzi o Rysy (projekt, w którym
nie mógłby dbać mniej o to, co dzieje się
Ten pierwszy ciężką pracą i kilkoma mądry- gościnnie udzielała się Justyna Święs z The
w głównym obiegu. Polski mainstream do-
mi ruchami zdobył gigantyczną zagra- Dumplings), to i tutaj U Know Me zasiliło
piero od niedawna dostrzega, że underground
niczną publiczność i otarł się o pierwszą ligę mainstreamowy obieg. Dziś jeden z członków
to nie zatruta rzeka, która przyciąga niszową amerykańskiego EDM-u, ale jego korzenie to tego nieistniejącego już duetu, Wojtek
publiczność, ale źródło młodości, tryskające rodzima podziemna scena bitowa i robienie Urbański, uczestniczy w wielu projektach
kreatywnością, z którego można czerpać remiksów r’n’b. Drugi to weteran polskiej sce- w głównym obiegu. Tworzy muzykę do
wodę, czyli przejmować talenty. I nie trzeba ny klubowej, utalentowany producent, który filmów i seriali, czy nagrywa ze wspomina-
wcale pudrować Edyty Górniak na Disclo- undergroundową sławę zdobył w czasach ną już Julią Wieniawą, która jako celebrytka
sure, żeby być na czasie (chociaż był to ruch pl funky, klubowego nurtu silnie inspirowa- może śmiało liczyć na przychylność ma-
ciekawy i nieoczekiwany). Wreszcie docze- nego ówczesnym brzmieniem UK. Dzisiaj jorsów i miediów głównego nurtu. Zresztą
kaliśmy się polskiej muzyki pop, która brzmi Zeppy Zep buja się z młodymi gwiazdami, zarówno Rysy, jak i Sonar (projekt tworzony
jak cokolwiek współczesnego, uwolnionej od a jego numer nagrany z serialową aktorką przez Łukasza Stachurko, drugą połowę
paradygmatu poprockowej, ckliwej balladki, Julią Wieniawą jest jednym z najczęściej Rysów) nigdy nie kryły popowych ambicji
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

albo eurodance’owego piekła. Nie znaczy to, odtwarzanych w historii składanek Flirtini. i niektóre utwory projektów niemal konku-
że takiego popu już w Polsce nie ma – rzut oka rowały z pozycjami mainstreamowymi.
na popularne klipy YouTube, czy włączenie Popzmiana i ambicje
dowolnej z dużych rozgłośni radiowych Skoro już o Flirtini mowa – ten duet, stwo- Alternatywny mainstream
wyprowadzają z błędu szybko i boleśnie rzony przez Jedynaka i Menta XXL, to jeden Poza prostymi transferami do głównego
– ale przynajmniej ma konkurencję. Głosy z pomostów łączących mainstream i under- obiegu, udało się w Polsce stworzyć coś
broniące swojskiej tożsamości popu i walące ground, a przy tym platforma, za sprawą w rodzaju wspomnianego już alternatyw-
argumentem „kopia Zachodu”, chciałbym której mniej znani producenci i producentki nego mainstreamu, czyli obiegu, w którym
prosić o rozsądek. Zawsze przedłożę dowol- mogą współpracować z gwiazdami. Duetowi na równych prawach ścierają się propozycje
ną kalkę Rihanny ponad biesiadne umpa dość szybko udało się zdobyć imponującą majorsów (m.in. Xxanaxx, The Dumplings,
umpa. Muzyka popularna ma być odbiciem publiczność, a seria składanek „Heartbreaks zespół Kroki z Kayaxu, w skład którego

9
Symbioza czy święta wojna?

wchodzą Szatt, a więc producent z under- jesteśmy zapraszani”. Bass Astral x Igo dla od-
groundową pozycją, Paweł Stachowiak miany wydają we własnej wytwórni i cieszą
z EABS i Jaq Merner), z projektami z mniej- się ogromnym sukcesem – niezależność ich
szych wytwórni (m.in. Rosalie. z Alkopoliga- uwolniła i wręcz popchnęła do popularności.
mii, MIN t z malutkiego regime, czy Erith). Dzisiaj bowiem łatwiej niż jeszcze dekadę
To heroiczna, nierówna walka, bo major- temu o dostęp do masowych metod dystry-
si mają zupełnie inną siatkę kontaktów, bucji (streaming, ale nawet tak przyziemne
a więc dostęp do mediów, o jakim mniejsze sprawy, jak obecność płyt w Empiku) i pro-
wytwórnie mogą pomarzyć. A jednak, jeśli mocji – mniejsze podmioty wiedzą, jak to
wziąć pod uwagę sukces np. Rosalie., ciężko wykorzystać.
nie szanować tytanicznej pracy wyko-
nanej przez ludzi współpracujących z arty-
stką. Patrząc na producencką listę na jej de-
biutanckim albumie, widzimy niezły prze-
krój przez polski underground: Bartosz
Kruczyński (Pejzaż, Earth Trax, eks-Ptaki,
chodzą słuchy, że będzie pracował przy nowej
płycie Tomka Makowieckiego), Hatti Vatti,
czy Chloe Martini (która wywodzi się, po-
dobnie jak Pham, ze sceny soundcloudowej
i otarła się o międzynarodową karierę). Wid-
nieje na niej także Bitamina, zespół, który
wystrzelił na juwenaliowe plakaty, mimo wy-
dawania w małych wytwórniach (Astigmatic
i Kalejdoskop) i który można śmiało zaliczyć
do alternatywnego mainstreamu. Czasem
projekty z tej sceny trafiają na juwenalia
i inne masowe spędy, w rodzaju dni miast, ale
ich głównym polem działania są letnie festi-
wale, na których często słychać komentarze,
jak bardzo polska branża muzyczna zbliżyła
się do swojej zachodniej odpowiedniczki
(z czego wypada się wyłącznie cieszyć).
Alternatywny mainstream rzadko kiedy Zachodni obieg muzyki popularnej miał
wykręca liczby (sprzedażowe, streamingowe, prawie 3/4 stulecia, żeby wypracować so- Flirtini
materiały prasowe
wyświetlenia na YouTube itp.) właściwe bie metody żerowania na zjawiskach spo-
dla głównego obiegu lub polskiego rapu, ale za głównego nurtu. Doprowadził ten proces
jest zjawiskiem rosnącym bardzo szybko, do perfekcji, w konsekwencji dając nam eks-
z którym majorsi muszą się po prostu liczyć. cytującą muzykę pop (o szkodach dla eksp-
Jego sukces to także artystyczna presja loatowanego w ten sposób undergroundu
na podmioty starej branży muzycznej – możemy porozmawiać przy innej okazji).
owszem, nijakie poprockowe kasztany Polski mainstream to konstrukcja relatyw-
i gwiazdy ze starych lat wciąż zarabiają na nie młoda, dodatkowo obciążona bagażem
Dniach Grzyba w Węglińcu, ale pojawiła się PRL-owskiej przeszłości. Tym bardziej cieszy,
nowa publiczność, która może nie sięgnie że może późno, ale jednak coś się zaczęło
po kompletnie eksperymentalną muzykę zmieniać. Producenci i producentki z un-
z undergroundu, ale po jej wygładzoną dergroundu zaczynają pracować przy coraz
wersję już tak. większych projektach, alternatywny main-
stream ma się najlepiej w swojej krótkiej hi-
Podziemie się zbroi storii, młode gwiazdy i gwiazdeczki – również
Ostrzegam przed zbytnim entuzjazmem – ze względów towarzyskich – inspirują się
majorsi nie upadną, nie staną się zbędni. ciekawszymi brzmieniami. Z drugiej strony:
Ale patrząc na to, że ostatnio niezależne podziemie się profesjonalizuje, czasem sta- Flirtini pokazują, że nad Wisłą można
wytwórnie przeżywają boom, notując jąc do walki o coraz mniejszy tort zysków robić wartościowy, nowoczesny pop
rekordowe ilości streamów, warto być z otwartą przyłbicą, w czym pomogły nowe inspirowany r’n’b czy hip-hopem,
optymistą. Majorsi mają możliwości, ale na- technologie i metody komunikacji. Listę a przede wszystkim, że potencjał nie
kładają ograniczenia, o czym mówili np. Bass artystów i artystek, których tutaj wymie- kończy się na kilku piosenkach.
Astral x Igo (dawniej członkowie rockowego niłem można oczywiście poszerzać – i będzie
recenzje
zespołu Clock Machine, który miał kontrakt coraz dłuższa. Warto ją podsunąć wszystkim
str. 77
z Universalem), w wywiadzie dla „Estrady narzekającym na jakość polskiego popu, bo
i Studia”. Dzięki wielkiej wytwórni „czu- biesiadne dźwięki Piersi i disco polo to jedno,
liśmy się lepiej, niż na to wskazywał nasz a „Flashback” drugie. I zdecydowanie wolę
status: liczba like’ów, wyświetleń na You- to drugie. 6
Tube, zarabiane pieniądze i festiwale, na jakie

10
TOŻSAMOŚĆ

NIEZALEŻNOŚĆ

WSPÓLNOTOWOŚĆ

NIEPODLEGŁOŚĆ

11–17/09/2018
BRAK POKORY
KRAKÓW
SACRUMPROFANUM.COM
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

#SACRUMPROFANUM

KRAKOWSKIE BIURO FESTIWALOWE – INSTYTUCJA KULTURY MIASTA KRAKOWA

Organizator: Partner dla Krakowa: Dofinansowanie:


Dofinansowano ze środków Festiwal pod patronatem Polskiego
11 Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego pochodzących
Wydawnictwa Muzycznego w ramach
przedsięwzięcia TUTTI.pl promującego
z Funduszu Promocji Kultury. wykonawstwo muzyki polskiej.
leszek gnoiński

Chłopcy

19 kwietnia Myslovitz pożegnał się


z Michałem Kowalonkiem, który
śpiewał w zespole od 2012 roku.
To najważniejsza informacja
z obozu zespołu od około pięciu
lat. Grupa, która jeszcze piętna-
ście lat temu koncertowała na
największych festiwalach
w Europie, a dziesięć lat temu
była w ścisłej czołówce polskiej
muzyki, dziś jest na jej obrzeżach.
Co poszło nie tak?

12
G
dy pytam Przemka Myszora, gitarzystę i klawiszowca
zespołu, w jakim miejscu jest obecnie Myslovitz, słyszę
ciszę i stwierdzenie: „O kurde, jakie trudne pytanie.
Nie zastanawiałem się nad tym. Na pewno w lekkim kryzy-
sie”. Rozmawiamy dalej, ale daję mu kilka minut na zebranie
myśli. Kiedy ponownie zadaję mu to pytanie, tym razem odpo-
wiada pełniej. „Myslovitz jest w środku jakiejś górki, ale zrobiło
się coraz stromiej. Pniemy się do góry, ale za bardzo nie wiem,
co jest za garbem, bo go nie widzę. Całe życie to wspinanie
się. Czasami idziesz pod górę, schodzisz z góry, a czasami sie-
dzisz na poboczu i wsuwasz kanapki, bo jesteś zmęczony.
Dla mnie ważne jest to, że wstaliśmy z tego odpoczynku i idzie-
my”. Dokąd? Tego na razie nie wie. Mają gotowych kilkanaście
kompozycji i siedem tekstów. Chcą jeszcze w tym roku wydać
płytę. To plany. A realia?
W tym roku zespół wystąpił pięć razy (stan na połowę maja),
z czego dwukrotnie na imprezach z zaproszeniami, dwa razy
na juwenaliach i raz w niewielkim warszawskim klubie Grizzly
Gin Bar, w którym mieści się około 250 osób. To bardzo poważny
regres, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w grudniu 2011 ro-
ku zespół zapełniał warszawską Stodołę, która mieści około
dwóch tysięcy fanów.
Zresztą liczba koncertów też bardzo zmalała. Jeszcze w 2013
roku zespół dał 45 koncertów, ale już w kolejnych wystąpił
około 30 razy w roku. Dla porównania, w 2009 roku, czyli po
powrocie z rocznego urlopu, odbyło się prawie 80 koncertów.
„Zapotrzebowanie było przeogromne, zagraliśmy masę kon-
certów, które były wyprzedane po korek. I do tego za dobre
pieniądze. Kalendarz tak miałem zapisany, że nie mogłem znaleźć
ani jednego dnia wolnego dla siebie” – wspomina 2009 rok
Sławek „Sjor” Jórasz, tour menedżer Myslovitz od połowy lat 90.
W kolejnych dwóch latach było podobnie. Aż do grudnia 2011
roku, kiedy Rojek obwieścił kolegom, że zdecydował się opuścić
zespół. Wtedy za koncert plenerowy trzeba było zapłacić nawet
40 tysięcy złotych, jeszcze w 2015 można było mieć zespół za
niewiele ponad 20 tysięcy, a dziś za mniej niż 15 tysięcy złotych.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

O odejściu Rojka też rozmawiam z Myszorem. Jego decyzję długo


trzymali w tajemnicy, bo – jak mówił Przemek w jednym
z wywiadów - „(…) potrzebowaliśmy czasu, by załatwić między
sobą kilka spraw rozwodowych, żeby podpisać wszystkie po-
rozumienia, ustalić kto do czego ma prawo”.*
Pamiętam, że dowiedziałem się o tym dopiero w styczniu, kiedy
zadzwonił do mnie Przemek i powiedział ze smutkiem w głosie:
„Rojas już nie jest wokalistą Myslovitz”. Nakazał też trzymanie
informacji w tajemnicy. Spodziewałem się tego. Wcześniej czy
później, ale czułem, że to kiedyś nastąpi. Gdy pisałem o nich
Archiwum zespołu, EMI książkę, właśnie przechodzili jeden z największych kryzysów.

13
Wtedy (nie jednogłośnie) podjęli decyzję na końcu trafić do Wrocławia do studia pro-
o rezygnacji z podboju innych krajów. Pod- ducenta i realizatora tej płyty, Marcina Borsa.
czas trasy koncertowej z The Corrs, w którą „Topór wojenny jest zakopany, są banany
pojechali jesienią 2004 roku, potworzyły się na ustach. Jak dziesięć lat temu. Będzie do-
grupki i każda zajmowała się swoimi sprawa- brze” – mówił uradowany Wojtek Powaga.
mi niemal nie rozmawiając ze sobą. Porozu- Odpuścił też Rojek, który zawsze bardzo per-
mienie było tylko przed koncertami i w trakcie. fekcyjnie i rygorystycznie podchodził do na-
Co ciekawe, każdy występ był świetny, wy- grań. „Uważam, że ten okres rocznej przerwy,
czuwało się, że w tym organizmie panuje ja- zamknięcia trudnego dla nas etapu i książka
kaś niezwykła symbioza. Szczególnie słychać [„Myslovitz. Życie to surfing” - przyp. aut.] muszą
to było w psychodelicznym utworze „Mickey”, mieć wpływ na wyniki naszej pracy. Myślę,
który trwał czasami nawet kilkanaście minut że jest w tym jakaś prawda, nowe podejście
i często kończył ich występy. Czułem, że te do pracy. Nie przypominam sobie takiego
konflikty jeszcze mocniej spajają ich na scenie. luźnego nastawienia. Może to wynika też
z tego, że zajmuję się też innymi rzeczami?”
Z rozmyślań przy śniadaniu – mówił mi wokalista w wywiadzie udzie-
W roku 2008 zrobili sobie roczną przerwę, lonym do serii krótkich reportaży opowiada-
która wydawała się dobrym rozwiązaniem, jących o pracy nad nową płytą.
bo mogli od siebie odpocząć, spojrzeć na Jakże to różniło się od sposobu nagrywania
wszystkie konflikty z dystansem. Niestety „Happiness Is Easy”, gdy Myszor, Powaga
myślał tak tylko Rojek, który zmusił pozo- i bracia Kuderscy prawie nie spotykali się
stałych do urlopu. Chciał dwuletniej przerwy, Poroz u mie n ie by ł o z Rojkiem w studiu!
skończyło się na dwunastu miesiącach i to Mimo to, gdy teraz pytam Myszora o przerwę,
wywalczonych z trudem. „Nie była to łatwa tylko prze d ko n- zdania nie zmienił: „Ja trochę odpocząłem od
decyzja. Tu wchodzą w grę takie emocje, stresów, zająłem się projektem NO!NO!NO!,
ludzkie potrzeby, że trudno decydować o nich ce rtam i i w t ra kc ie. ale jednocześnie zespołowi przerwa nic nie
w sposób demokratyczny. Demokratycznie dała. Do przerwy Myslovitz był na wysokim
można głosować nad wyborem piosenki na poziomie, po niej zaczęły wychodzić płyty
singla albo okładki, ale nie w momencie, Co c iekawe, ka żdy średnio popularne. Coś się stało, silnik już nie
gdy dalsze funkcjonowanie zespołu zależy pracował na wysokich obrotach, wszystko
od tego, czy ktoś jest w stanie dalej wytrzy- występ by ł świe tny, zaczęło iść z lekkim oporem. Ulotniła się
mać”** – mówił wokalista. Pozostali mieli gdzieś naturalność”.
mu głównie za złe, że roczna przerwa po- wyc zu wa ł o się, Wydaje się jednak, że to nie przerwa, a zbyt
zbawia ich dochodów koncertowych. „Była duży eklektyzm płyty „Nieważne jak wysoko
potrzebna, bo nie mogli już na siebie patrzyć” jesteśmy…” spowodował jej gorszą sprzedaż.
że w t y m o rga n iz mie
– zdradza Sjor. Piosenki nie były aż tak nośne, jak wcześniej.
Przerwa wywołała szum medialny. Najpierw, Każdemu przecież może zdarzyć się spadek
gdy ją ogłoszono, media prześcigały się p anuje j a ka ś n ie- formy.
w domysłach i porównaniach z The Police,
które zawiesiło działalność, ale zeszło się zwykła sy mbioz a . Życie to surfing
tylko na jedną trasę i to dopiero dwie dekady Gdy w 2012 roku rozmawiałem z Myszorem
później. Natomiast Myslovitz dotrzymał sło- C zułem, że te ko n - na temat odejścia Rojka odpowiadał, że też
wa i po dwunastu miesiącach karnie stawił byli zaskoczeni jego decyzją, bo cały czas
się do pracy. Dziennikarze byli zachwyceni wierzyli, że jakoś poskładają zespół i będą
i media znów żyły informacjami o powraca-
flikty j e szc ze mo c n ie j wspólnie ciągnąć go dalej. Szczególnie,
jącej grupie. Z promocyjnego punktu widze- że w planie była też kolejna płyta, którą
nia był to strzał w dziesiątkę. Zapotrze- sp ajaj ą ic h n a sce n ie w czasie prac w Ustroniu, Lubrzy i Wrocławiu
bowanie na koncerty znów stało się ogromne. już nagrywali. Po kilku latach Przemek po-
Poprawiła się także atmosfera w zespole, twierdza: „Myśmy się tego spodziewali, ale
muzycy zaczęli ze sobą rozmawiać i wspólnie akurat ten moment był bardzo dziwny. Cho-
tworzyć kolejną płytę. Zdecydowali się nawet ciaż kilka lat wcześniej zespół kłócił się ze
na próby i sesje nagraniowe z dala od domu. sobą, to akurat przez ostatnie dwa, trzy lata
W ten sam sposób nagrywali swój najpopu- przed odejściem Artura bardzo staraliśmy się
larniejszy album „Miłość w czasach popkul- i osiągnęliśmy kompromis”.
tury”. Wtedy wyjechali najpierw na działkę W lutym rozpoczęli przesłuchiwania ewentu-
do Ujsoł, gdzie stworzyli demo nowych pio- alnych następców Artura. Wszystko rozgry-
senek, a potem do Gdańska je zarejestrować. wało się w sekrecie, każdy z przyjeżdżających
Przy „Nieważne jak wysoko jesteśmy…” za- wokalistów był zobligowany do zachowan-
mieszkali w Ustroniu, w willi generała Jerzego ia tajemnicy. Zaprosili też mnie. Byłem jedy-
Ziętka i tam pracowali nad kształtem nowych ną osobą z zewnątrz, która przysłuchiwała
piosenek, wymieniali się pomysłami, jedli się kilkunastu kandydatom, którzy mierzy-
wspólnie śniadania, a wieczorem nawet li się z piosenkami Myslovitz. Już trzeciego
czasem imprezowali. Potem przenieśli się na dnia pojawił się Michał Kowalonek, wów-
jakiś czas do Lubrzy i studia Rec Publika, aby czas wokalista i lider zespołu Snowman.

14
Mimo że nie był zbyt dobrze przygotowa- grają coraz mniej koncertów, w coraz mniej- wypowiedzieć się niemal na każdy temat.
ny, wypadł bardzo ciekawie. Na tyle, że kil- szych miejscowościach i za coraz mniejsze Media uwielbiają takich rozmówców i Artur
kanaście dni później przyjechał ponownie, pieniądze. Zresztą powstała niezdrowa aura stał się jednym z ulubieńców dziennikarzy.
a na początku kwietnia zaproponowali mu polegająca na tym, że Monika podpisywała Z czasem pozostałej czwórce zaczęło to prze-
śpiewanie w zespole. Kowalonek był tym umowy z organizatorami koncertów, które ja szkadzać. Zinterpretowali to jako prze-
bardzo podekscytowany, trafił przecież do załatwiałem i na moim doświadczeniu i zna- biegłość Rojka, który dla mediów stał się nie
grupy z czołówki. Nie był to transfer na miarę jomościach budowała swoją bazę danych” tylko twarzą zespołu, ale także jego liderem.
dołączenia Roberta Trujillo do Metalliki, – mówi. Wielu organizatorów nie zaakcep- Ego pozostałych bardzo cierpiało. Szczegól-
gdy basista dostał od nowych kolegów towało nowej menedżerki, co też spowo- nie, że tworzyli wspólnie. Przecież muzyka
dwa miliony dolarów na wejście. Tu wcho- dowało spadek zainteresowania zespołem. „Długości dźwięku samotności”, najpopu-
dził w grę potężny zastrzyk wizerunkowy Zmienił się też sposób kontaktu z mediami, larniejszej ich piosenki, była pomysłem ba-
i rozpoznawalność, która stała się udziałem co było spowodowane doświadczeniami sisty Jacka Kuderskiego, a tekst napisał gi-
nowego wokalisty, ale nie tylko. wcześniejszych lat, kiedy to Rojek stał się tarzysta Wojtek Powaga. Tylko tytuł nadał
„Z Michałem staraliśmy się jasno i uczciwie twarzą Myslovitz. Ta sytuacja zaczęła się po jej Artur. Podobnie rzecz się miała z innymi
umówić – żadnych okresów próbnych, sta- ogromnym sukcesie „Miłości w czasach pop- piosenkami: „Chłopcy” to kompozycja Artu-
jesz się członkiem zespołu, jak każdy z nas. kultury” jednego z najpopularniejszych pol- ra, ale tekst wokalista napisał na podstawie
Masz ten sam procent z zysków, równy głos skich albumów przełomu wieków. Dzięki wiersza Myszora, „Kraków” to też dzieło
w sprawach zespołu, możliwość tworzenia,
wręcz potrzebę” – mówi Przemek. Obiecali
mu też równy podział tantiem autorskich,
ale z wyjątkiem płyty „1.577” – jak się teraz
okazuje jedynej, którą wspólnie nagrali –
bo na tę większość piosenek przygotowali
jeszcze z Rojkiem. Umowa miała wejść
w życie od kolejnych, tworzonych wspólnie
nagrań. Myslovitz też zyskiwało dzięki Ko-
walonkowi, który był przeciwieństwem
tajemniczego, trochę introwertycznego Rojka.
Wesoły, uśmiechnięty, posiadający ciekawy
i rozpoznawalny głos, a do tego dobry instru-
mentalista i niezły kompozytor, co pokazał
w macierzystym zespole Snowman. Miał
stworzyć z zespołem nową jakość i utrzymać
go w czołówce. Informację podano do wiado-
mości 20 kwietnia 2012 roku.
Odejście Rojka i pojawienie się Kowalonka
bardzo zmieniło układ sił w zespole. O ile
wcześniej najsilniej iskrzyło na linii Rojek –
Myszor, o tyle teraz, gdy zabrakło wokalisty,
zniknął też główny punkt zapalny. Muzycy
Archiwum zespołu, EMI
postanowili przy okazji zmiany frontmana
przeorganizować swoje działanie. Na pierw-
szy ogień poszedł menedżer. Zwolnili Maćka płycie, która znalazła ponad 150 tysięcy klawiszowca i gitarzysty. „Był Artur i jego
Pilarczyka, który odkrył ich na małym festi- nabywców i przyniosła zespołowi sporo instrumentaliści”** – mówił z ironią Myszor
walu w Kielcach w 1992 roku, potem pomógł prestiżowych nagród (Fryderyki, Paszport nie zauważając jednocześnie, że praca i ro-
w kontakcie z dużą firmą fonograficzną, Polityki to najważniejsze z nich) Myslovitz snąca pozycja wokalisty działała świetnie na
a gdy do niej trafili zajmował się ich intere- wszedł na inny poziom. Wcześniej z zespołem wizerunek całego zespołu. Gdy mówiło się
sami przez kolejne lata, najpierw jako pra- rozmawiali głównie dziennikarze muzyczni, o Rojku, myślało się jednocześnie o Myslovitz.
cownik potentata fonograficznego Sony Mu- po sukcesie „Miłości…”, nagle stał się on Mimo to znów znalazł się powód do kłótni
sic Polska, a potem Chaos Management, firmy rozpoznawalny w całej Polsce i zaczęły inte- i niesnasek. Wokalista jest pojętnym uczniem
specjalnie stworzonej na potrzeby Myslovitz. resować się nim wszystkie media. Najlepiej i szybko nauczył się bardzo dobrze korzystać
Głównym powodem rozstania stała się jego w tym sprawdził się Rojek, nie tylko świetny z mediów, pozostali niestety do dziś nie od-
dalsza współpraca z Rojkiem. Na jego miejsce frontman, ale też błyskotliwy rozmówca, robili tej lekcji.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

przyjęli Monikę Wacławską, która wcześniej mający ciekawe hobby (filmy), pływacką Po odejściu Rojka pozostała czwórka nie
menedżerowała kabaretowi Mumio, ale przeszłość (był mistrzem Polski juniorów), chciała dopuścić do sytuacji, w której nowy
w światku rockowym miała niewielkie interesujący poglądy, tajemniczość (część nabytek przejmie całą uwagę. Zaczęli dzielić
doświadczenie. Na początku pomagała jej dziennikarzy zastanawiała się nawet nad je- się wywiadami, ale dziennikarze nie lubią,
fanka zespołu, która miała odpowiadać za go orientacją seksualną!). Nic dziwnego, że kiedy narzuca im się rozmówców, więc prze-
kontakt z mediami. Problem polegał jednak ze skromnego chłopaka z Mysłowic, jakim prowadzano ich coraz mniej. Zresztą było też
na tym, że wcześniej nie pracowała w takiej był jeszcze kilka lat wcześniej (promując coraz mniej powodów ku temu, bo po wy-
roli i o mediach nie miała pojęcia. Ze Sjorem debiutancką płytę rozmawiało się z całym daniu w 2013 roku płyty „1.577” i sporym
rozstali się natomiast w styczniu 2015 roku, zespołem i to nie Artur był najbardziej szumie medialnym wokół niej, z roku na rok
odsuwając go w międzyczasie coraz bardziej wylewny), stał się niemal zwierzęciem o zespole robiło się coraz ciszej. Nie pomógł
od swoich spraw. „Uznali, że to moja wina, że medialnym, potrafiącym ciekawie też wyjazd na Beale Street Music Festival

15
do Memphis, gdzie grupa wystąpiła przed na scenie rozwiązuje na swoją korzyść. Na
Edem Sheeranem, Lennym Kravitzem, The pierwszym koncercie trzy razy rozpoczynał
Avett Brothers czy The Flaming Lips i miała piosenkę Dźwięki rozstania swojego autor-
świetne przyjęcie. Było się czym chwalić, ale stwa i tak mimochodem zaangażował pu-
menedżment tego nie wykorzystał. bliczność. Widać było zaciskane kciuki, jak
Mieli szansę na podtrzymanie sukcesu, na jakichś zawodach sportowych, gdy bije
bo wyprzedzili Rojka i pierwsi wydali płytę. się rekord świata”.
Niestety, dziennikarze nie przyjęli jej zbyt do-
brze. „Włożyliśmy gigantyczny wysiłek ener-
getyczny w utrzymanie zespołu, postawienie
go na nowo i nagle się pojawiły sytuacje, że
słyszeliśmy od dziennikarzy, że nas nie lubią,
bo lubią Artura. Dostałem informację od pew-
nego znanego dziennikarza, że nie napisze
o płycie, a jeśli już napisze to źle. Próbujesz
się pozbierać po jakimś załamaniu i ciągle
dostajesz” – żali się Myszor.
Mogli przecież pracować nad kolejnymi pły-
tami. Myszor mówi, że Kowalonek stracił
zainteresowanie zespołem i przestał przy-
jeżdżać na próby. Sjor wyjaśnia: „Oni
zawsze działają na zasadzie, że każdy może
przyjść, kiedy chce, bo mają salę prób na
wyłączność. Z Michałem trzeba było wszy-
stko zaplanować, bo mieszka pod Poznaniem.
To się wiązało nie tylko z kosztami, ale też
z logistyką i Michał parę razy przyjechał na
darmo. Organizacyjna atmosfera zaczęła się Pierwsze przesłuchanie Michała Przemek mówi mi, że Lańczyk jest na razie
Kowa l o n k a d o ro l i wo k a l i s ty Mys l ov i t z
psuć i mu się odechciało”. tylko dla wypełnienia zobowiązań koncer-
( l u ty 2 0 1 2 ) , L e s z e k Gn o i ń s k i
Rojek pierwszą solową płytę „Składam się towych, a nad wyborem nowego frontmana
z ciągłych powtórzeń” wydał dopiero rok będą zastanawiać się później. Bez względu na
po nich, ale odniósł spektakularny sukces, to, kto nim zostanie, na pewno będzie miał
sprzedając ją w nakładzie przekraczającym łatwiejsze zadanie niż Kowalonek, którego
60 tysięcy sztuk i wyprzedając niemal ciągle porównywano do Rojka. Perspektywa
wszystkie sale podczas trzech tras koncer- sześciu lat dzielących go od odejścia Artura
Myś lę, że n ie
towych. To za nim podążyła duża część fanów będzie działała na jego korzyść.
zespołu, ale zyskał też spore grono zupełnie Gdy pytam Jórasza o przyszłość zespołu,
nowych słuchaczy. Odniósł sukces i jako ar- od zyska j ą dawn e j odpowiada: „Myślę, że nie odzyskają dawnej
tysta solowy, i jako organizator OFF Festivalu, pozycji. Chyba, że nastąpi jakiś cud i nagrają
który stał się jednym z najatrakcyjniejszych p ozyc j i. C hy ba , świetne piosenki. Albo, co niemożliwe, do-
i najlepszych średnich festiwali w Europie. gadają się z Rojasem i zrobią comeback”.
że nastą pi j a kiś c u d I dodaje: „Mnie jest cholernie ich żal, spę-
Prędzej, później, dalej dziliśmy razem kawał czasu, oddałem im
Myszor uważa ostatnie dwa, a nawet trzy la- ponad 15 lat życia”.
i nag ra j ą świe t n e Natomiast Kowalonek czuje, że „oni kiedyś
ta za czas stracony. Kowalonek w tym czasie
nagrał ze Snowmanem nieźle przyjętą płytę zejdą się z Arturem, bo są dla siebie stworzeni”.
„Gwiazdozbiór” i związał się menedżersko z… p iose nki. Przemek Myszor też nie wierzy w powrót
Chaos Management, co nie ułatwiło kontak- na dawną pozycję mówiąc, że rynek bardzo
tów między nim a pozostałą czwórką. Wy- Alb o, co n ie moż liwe, się zmienił. I zwierza się: „Odejście Rojasa
daje się, że odetchnął z ulgą, kiedy na Face- było bardzo obciążające. Możliwe, że do tej
pory nie przepracowaliśmy tego do końca”.
booku przeczytał informację o usunięciu d og ad a j ą się
go z zespołu. Zastąpił go Łukasz Lańczyk, Nie ma wątpliwości, że jeśli Myslovitz chce
lider zespołu Lorein. On też brał udział jeszcze coś znaczyć w polskiej muzyce, mu-
w przesłuchaniach w 2012 roku. Wtedy mini-
z Rojase m i z ro bią si w to włożyć mnóstwo pracy. Czy ją wyko-
malnie przegrał z Kowalonkiem (ze wszystkich na? Czas pokaże. 6
wokalistów głównie oni dwaj brani byli pod come ba c k
uwagę jako potencjalni następcy Rojka). * Ola Szatan, Michał Kowalonek nowym
Lańczyk już zaczął śpiewać z zespołem wokalistą Myslovitz, „Dziennik Zachodni”, 20
i pierwsze koncerty wypadły pomyślnie. kwietnia 2012
Przemek Myszor: „Łukasz w ciągu czterech ** Leszek Gnoiński, Myslovitz. Życie to surfing,
prób przyswoił około 40 piosenek i choć nie wydawnictwo 3kafki, 2009
we wszystkich czuje się jeszcze swobodnie, Tytuł i śródtytuły pochodzą od tytułów piosenek
robi to na nas ogromne wrażenie. Jest bardzo Myslovitz.
naturalny, więc nawet wpadki czy kłopoty

16
ja r e k s z u b ryc h t

Wielkie
gwiazdy
małego ekranu

amiętacie uczestników pierwszego „Big Brothera”?

P Gulczasa, Manuelę i Janusza? Jasne, trudno to zapom-


nieć. Nic tam się nie wydarzyło, nikt niczego mądrego
nie powiedział, ale program odmienił raz na zawsze
Czy telewizyjne talent shows uratowały, (i na gorsze, niestety) polską rzeczywistość medialną. A uczest-
ników pierwszego „Idola” pamiętacie? Tak, pytanie reto-
czy może zepsuły polski mainstream?
ryczne. W odróżnieniu bowiem od ludzi bez właściwości, którzy
Wyślij SMS na TAK pod numer… pierdzieli w kanapę „Big Brothera”, do „Idola” zgłosiła się crème
de la crème ówczesnej śpiewającej młodzieży, z nadzieją na
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

oszałamiającą karierę. Wielu z nich rzeczywiście się udało,


a przy okazji zmienili bieg głównego nurtu polskiej muzyki.
To dobrze czy źle? Sprawdźmy.

Szansa dla idola


Programy telewizyjne, w których utalentowani muzycznie
amatorzy, najczęściej młodzi, dostają dobrą radę i przepustkę
do wielkiej sceny, to żadna nowość. W latach 70. niezwykłą
popularnością cieszyły się „Spotkania z Aleksandrem Bardi-
Dawid Podsiadło nim”, w których profesor z wyżyn swojej wiedzy i doświadczenia
TRICOLORS/EAST NEWS oceniał początkujących wokalistów i aktorów. Aż 16 sezonów

17
i 334 odcinki zaliczyła emitowana w TVP2 Kto naprawdę wygrał „Idola”?
„Szansa na sukces” i pewnie nadawana była- Złośliwi – oczywiście, wciąż nie tak jak Wo-
by do dziś, gdyby w 2012 roku Wojciech Mann jewódzki – twierdzili później, że jedynymi
nie zrezygnował z jej prowadzenia – jak się gwiazdami, które kreuje „Idol” są jurorzy. Nie
okazuje, zdarzają się ludzie niezastąpieni. Ale bez racji. Rzeczony Jakub przed harcowaniem
choć „Szansa na sukces” rzeczywiście kilku w jury nowego talent show miał na koncie
swoim laureatom pomogła w karierze (warto kierowanie gazetą muzyczną i portalem oraz
wspomnieć Justynę Steczkowską, która zno- umiarkowanie popularnymi programami
kautowała wszystkich swoją brawurową telewizyjnymi o piosenkach. Po dwóch se-
interpretacją „Boskiego Buenos” Maanamu, zonach „Idola” dostał własny talk-show i zo-
Kasię Cerekwicką, czy Kasię Stankiewicz, stał telewizyjnym celebrytą numer jeden –
która wygrała odcinek poświęcony Varius i utrzymuje się na szczycie już drugą deka-
Manx, by rok później zastąpić w zespole Anitę dę (do roli jurora wielokrotnie zresztą po-
W p óź n i ej sz yc h Lipnicką), nikt po niej nie płakał. Statyczną, wracał: w „Mam talent!”, „X-Factor” i „Małych
toczącą się w leniwym tempie produkcję gigantach”). Elżbieta Zapendowska również
e dyc j a c h p ro g ra mów TVP już parę lat wcześniej do lamusa odesłał na stałe zagościła w telewizji, stając się naj-
„Idol”. Tam było tempo, prawdziwe emocje, bardziej rozpoznawalną polską specjalistką
światowa realizacja. „Idol”, który Polsat zaczął od emisji głosu. Dzięki „Idolowi” masowa
często g oś c i l i a rtyśc i ,
emitować w 2002 roku, na licencji ITV, podo- publiczność odkryła Roberta Leszczyń-
bał się nie tylko fanom muzyki i może nawet skiego i Marcina Prokopa, wcześniej znanych
któ rz y n i e t y l ko n i e nie im w pierwszej kolejności. To było jak tylko tym, co chcieli czytać o muzyce. Maciej
zawody sportowe i telenowela w jednym. Maleńczuk też przebił się do świadomości
l i c z y l i n a wygra n ą , Wszyscy oglądali, każdy miał jakiegoś ulu- kogoś więcej niż zjadaczy płyt z alternatywą.
bieńca, za kogoś trzymał kciuki, a nowo- Ale trzeba oddać „Idolowi” sprawiedliwość
a l e n awet s p ec ja l n i e czesna realizacja i skrzące się złośliwymi bon – jego uczestnicy i laureaci też daleko zaszli.
motami uwagi jury sprawiały, że widzom Oczywiście nie wszyscy, program za nikogo
skakało ciśnienie, a Polsatowi słupki oglądal- kariery nie zrobi, ale przecież  Krzysztofa
o n i ą n i e z a b i ega l i .
ności. Zalewskiego, Anię Dąbrowską, Tomka Ma-
kowieckiego, Monikę Brodkę czy Sławka
Prz ysz l i d o te l ew i zji Ko smi c i p rze d loż ą Uniatowskiego poznaliśmy za sprawą tego
szyderców właśnie talent show. Pierwszy z nich co prawda
p o p rost u s i ę p oka za ć , „Idol” miał też paskudne, niemoralne oblicze. twierdzi dziś, że „Idol” w niczym mu nie
Na castingi zapraszano, a czasem prze- pomógł. „Jako 18-letni chłopina niespecjalnie
d ot rzeć d o szerszej puszczano do kolejnych etapów, również dużo oryginalnych rzeczy miałem do powie-
ludzi z ewidentnymi zaburzeniami natury dzenia. Wszystko było na wyrost, poza moją
psychicznej, w kilku przypadkach zapewne niekłamaną miłością do muzyki” – wyznał
p u b l i c z n oś c i l u b o sobi e z niepełnosprawnością intelektualną. Ju- niedawno wywiadzie dla „Logo”, twierdząc,
rorzy wbijali im ironiczne szpilki, choć mieli że musiał się wycofać, wszystko przemyśleć,
p rz y p o mn i eć . przed sobą osoby bezbronne, a gawiedź przed sporo nauczyć i dopiero wtedy się udało. Kto
telewizorami zaśmiewała się  do rozpuku wie jednak, czy gdyby nie kapitał popular-
Wsz ys cy ma j ący z istotnie żenujących lub tylko nieporadnych ności i sympatii zbity na programie, dostałby
występów tzw. kosmitów. Zresztą kontro- tę drugą szansę.
wersje budziło nie tylko to, jak w „Idolu” trak-
z a s o b ą l at a f u n kc jo-
towane były osoby z deficytami, ale również Kariera z telewizora
codzienne praktyki jurorów, którzy popisy- Powodzenie „Idola” zachęciło inne stacje
n owa n i a w b ra n ży, wali się przed telewizorami i sobą nawza- telewizyjne do podobnych przedsięwzięć,
jem, rzadko przejmując się uczuciami star- choć to formaty nietanie i niełatwe w reali-
śc i g a j ą cy s i ę z a matora mi tujących na tyle, by wytłumaczyć im, za co zacji. Nie wszystkie polskie talent shows od-
właściwie obrywają. W złośliwych ocenach niosły więc sukces, chociaż trzeba przyznać,
o S M Sy tel ew i d zów specjalizował się Kuba Wojewódzki, rzeko- że „X-Factor” i „Mam talent!” w TVN, „The
mo przyjmując rolę określoną wymogami Voice of Poland” w TVP i „Must Be The Music”
formatu. Był polskim odpowiednikiem Si- w Polsacie nie tylko się przyjęły na dobrych
– coś t u c hy ba poszł o
mona Fullera, również bezlitosnego dla parę lat, ale też wylansowały wiele dzisiej-
uczestników programów w których sędzio- szych gwiazd, od Michała Szpaka, Dawida
nie tak? wał – ale warto wziąć pod uwagę różnice kul- Podsiadło, Natalię Nykiel, Ewelinę Lisowską
turowe pomiędzy Wielką Brytanią a Polską. i Grzegorza Hyżego po zespoły LemON, Enej,
Na obronę „Idola” można powiedzieć, że miał Oberschlesien i Be.My. Nie chciałbym za-
być dla amatorów przepustką do show- mienić tego tekstu w wyliczankę, ale lista arty-
biznesu, a więc świata, w którym życzli- stów, którzy w ciągu ostatniej dekady wyszli
wość, wyrozumiałość i takt to wartości de- na rynek z telewizora mogłaby być znacznie
ficytowe. „Chcesz być gwiazdą? Musisz mieć dłuższa. Nawet Korteza zawdzięczamy tym
twardą dupę” – takie przesłanie można było programom, choć ani przez sekundę nie pokazał
wyczytać pomiędzy wierszami. się w choćby jednym z nich. Przyszedł nato-
natomiast na eliminacje. Nie dostał się,

18
ale tam zauważył go jego obecny menedżer – i zaproponował dziś wzruszeń milionom Polaków. To dobrze.
współpracę. W dodatku udało się przełamać warszawo-
Formuła wielu talent shows dopuszcza tylko śpiewanie cu- centryczność popowej branży – dla Moniki
dzesów, w dodatku często narzucanych przez producentów Brodki z Twardorzeczki i małomiasteczkowe-
młodym, nieszczególnie asertywnym wykonawcom. Na tym go Dawida Podsiadło z Dąbrowy Górniczej
tle pozytywnie wyróżniały się „Mam talent!” i przede wszyst- skrót na szczyt wiódł przez telewizję. Kolej-
kim „Must Be The Music”, w których mogły prezentować się ny plus. Gorzej, że tego typu programy pro-
całe zespoły i w dodatku pozwalano im wykonywać oryginalny mowały głównie wszechstronnych solistów
repertuar. Jako pierwszy wykorzystał to Kamil Bednarek, który i zręcznych interpretatorów, więc po niemal
brylował w „Mam talent!” z płytą swojego zespołu Star Guard dwóch dekadach budzimy się na rynku, na
Muffin gotową do wydania (chociaż jego przewagi – doszedł którym gęsto od urodziwych śpiewaczek
do drugiego miejsca – ponoć przyspieszyły premierę). Rezul- i przystojnych wokalistów, którzy potrafią to
tat? Podwójna platyna za debiut wypuszczony przez niezależną i owo, ale nie mają repertuaru.
wytwórnię. Całkiem nieźle. Nic dziwnego, że w późniejszych Mniej jest też w mainstreamie nowych
edycjach programów często gościli artyści, którzy nie tylko zespołów. Nie dlatego, że w ogóle jest ich
nie liczyli na wygraną, ale nawet specjalnie o nią nie zabiegali. mniej, ale dlatego, że talent shows stępiły
Przyszli do telewizji po prostu się pokazać, dotrzeć do szerszej zmysły większości łowców głów z wytwórni
publiczności lub o sobie przypomnieć. Michał Rudaś, Natalia płytowych. Zamiast włóczyć się po klubach
Lubrano czy zespół Cała Góra Barwinków, wszyscy mający za i festiwalach, zamiast rozglądać  za tym,
sobą lata funkcjonowania w branży, ścigający się z amatorami co się dzieje na mieście, wystarczyło zasiąść
o SMSy telewidzów – coś tu chyba poszło nie tak? w fotelu i czekać aż samo przyjdzie, podane
na srebrnej tacy. Wygląda jednak na to,
Nieszczęścia i łapanki że czasy gołąbków, które same wpadają
Trudno jednak mieć do artystów pretensję o to, że próbują za- do gąbki już mijają. Chyba opłaci się wyłączyć
istnieć jak potrafią na rynku rozregulowanym przez produkty telewizor i wyjść z domu, by udać się – na
idolopodobne. Okazało się bowiem, że żadna wytwórnia nie przykład – na Spring Break. Ale to już zu-
zapewni im takiej promocji, jak te występy, nawet przegrane. pełnie inna historia…
Ot, sprawdzona przez dekady siła telewizji, która po odkry- 6
ciu talent shows inne programy muzyczne zredukowała nie-
mal do zera. Chcesz, żeby cię zauważyli? Startuj w zawodach. Krzysztof Zalewski
Gorzej, że te zawody zaczęły mieć coraz mniej wspólnego P i o t r Fo t e k / R E P O R T E R

z muzyką. Telewizja rządzi się swoimi wilczymi prawami


i doskonale tam wiedzą, że tylko znikomy odsetek wielo-
milionowej publiczności obchodzi to, czy ktoś dobrze albo źle
zaśpiewał. Natomiast ludzkie dramaty – o, to jest coś, od cze-
go słupki rosną! Felietony przedstawiające prywatne życie
uczestników z roku na rok były więc coraz głupsze i coraz moc-
niej eksponujące sprawy intymne – śmierć w rodzinie, choroby,
rozwody, niepełnosprawność, problemy ekonomiczne… Jakkol-
wiek kuriozalne nie byłyby te zderzenia w obrębie kilku minut
opowieści o największych życiowych problemach z następu-
jącymi po nich radosnymi występami scenicznymi, niemal
wszystkie talent shows zaczęły dryfować w tę stronę.
W końcu doszło też do dewaluacji samej instytucji talent show.
Pierwsze edycje najbardziej popularnych formatów śledziła
cała Polska, ostatnie głównie rodzina i znajomi. Złożyła się na
to nadpodaż programów, przy jednoczesnym deficycie ich po-
tencjalnych użytkowników – nie wszyscy przecież chcą brać
w takich programach udział, a tych co chcą i cokolwiek po-
trafią nie ma aż tak dużo, by co roku wypełnić kilka anten.
Coraz gorzej bywało więc z poziomem uczestników, zaczęły
się łapanki i namawianie artystów do rzekomo dobrowolnego
uczestnictwa, ci natomiast, co mieli największe parcie na szkło,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

ale mniej szczęścia – wędrowali od programu do programu.


Niedawno jeszcze swój talent show miała niemal każda telewi-
zja, wliczając w to absolutnie kuriozalne Gwiazdy Rocka
w TVP Rozrywka, dziś ostał się raptem jeden, czyli „The Voice
of Poland”. Telewizje komercyjne póki co nie wracają do tema-
tu. Przejadły się widzom, przestały opłacać? Być może niektóre
z nich wrócą, ale czy na pewno i kiedy – tego nikt nie zgadnie.

Ta l e n t y n a t a c y
Jak wygląda nasz polski krajobraz po talent shows? Z jednej stro-
ny zawdzięczamy im odkrycie wielu artystów, którzy dostarczają

19
ja r e k s z u b ryc h t

Basia
Jest śmiech,
s ą ł z y,
jest taniec

20
ówisz mainstream, myślisz sukces. wiedzenia. Później nikt nigdy nie próbował lepić mnie według
M A jak sukces, taki z prawdziwego
zdarzenia, to koniecznie kariera na
swojego pomysłu. Może dlatego, że mam silny charakter i moja
muzyczna osobowość jest bardzo jednoznaczna. Chyba nie da
Zachodzie. Tu niestety zaczynają się schody, się tego tak łatwo zmienić. (śmiech) Sama nie miałam więc po-
bo kogo o nią wypytać? Jazzmanów, meta- dobnych problemów, ale mam świadomość, że młodzi ludzie,
lowców, Kapelę ze Wsi Warszawa? Niby moż- którzy zaczynają pracę w branży, czasem spotykają się z takim
na, ale to wszystko sukcesy środowiskowe, traktowaniem. W latach 80., kiedy zaczynałam, było pod tym
z dala od głównego nurtu. Póki co, za naj- względem znacznie gorzej. Mam wrażenie, że teraz sukcesy od-
większy polski sukces w świecie muzyki noszą mocne charaktery, ludzie którzy mają określony styl i nie
popularnej wypada więc uznać trwającą już poddają się łatwo sugestiom wydawcy czy menedżera. Ale mój
trzy dekady karierę Basi Trzetrzelewskiej. tekst odnosi się również do tego, że ludzie dziś zbyt łatwo ule-
W zespole Matt Bianco i przede wszystkim gają opiniom, które znajdą w internecie, w mediach społecz-
solo – jej album „London Warsaw New York” nościowych. Mój tekst jest więc radą dla młodych wykonaw-
dotarł do pierwszej dwudziestki notowania ców, żeby trzymali się tego, co gra im w sercu, robili to, co im
Billboardu i pokrył się w Ameryce platyną. się naprawdę podoba, żeby nie udawali nikogo, tylko byli sobą.
Pretekstem do naszej rozmowy nie były jed- A jeśli ktoś chce dobrze i w dodatku wie, o czym mówi?
nak wspomnienia, ale nowa płyta urodzonej Ktoś, kto ma wiedzę i doświadczenie, chce pomóc młodemu
w Jaworznie wokalistki, zatytułowana „But- artyście, żeby nie musiał wymyślać koła od nowa.
terflies”. Radiowcy z USA mówią, że jazzowa, Tak też się może zdarzyć. Jeśli ktoś ma coś do przekazania i dy-
Basia twierdzi, że popowa, a nam wystarczy daktyczne zdolności – oczywiście jestem za. Pisząc tę piosenkę
to, że znowu dobra. myślałam jednak bardziej o obliczonym na komercyjny sukces
pchaniu ludzi w miejsce, w którym oni nie chcą się znaleźć.
Naszą rozmowę chciałbym zacząć od ana- Zdarzało nam się w Stanach słyszeć narzekanie, że nasze pły-
lizy i interpretacji tekstu utworu „Be.Pop”: ty są zbyt eklektyczne, a przez to trudne do wypromowania.
„Raz modna, raz niemodna. Odpoczywam Podawano nam za przykład artystów, którzy są wierni jednej
na półce”. stylistyce, a przez to bardzo popularni, na przykład w stacjach
Cieszę się, że właśnie tę piosenkę wybrał pan jazzowych. Nie chcieliśmy się dostosować i choć może komer-
do analizy, bo w niej znalazła się najważniej- cyjnie trochę na tym ucierpieliśmy, radziliśmy sobie i wciąż
sza wiadomość, jaką mam do przekazania na radzimy całkiem nieźle. Jeśli ktoś śledzi moją pracę to wie, że
nowej płycie. Wytwórniom płytowym zdarza nigdy nie stosowałam się do tych wszystkich sprawdzonych
się wywierać na artystów presję. Chcą od- przepisów na sukces. Nie wydawałam płyty co dwa lata, nie
nosić sukcesy i uważają, że zapewnić to może wybrałam sobie jednego gatunku muzycznego – wręcz przeciw-
tylko materiał utrzymany w jednym stylu. nie. Nie potrafię się jednak zmusić do innej pracy. Chcę sama
Sugerowano mi takie rzeczy w przeszłości, z przyjemnością słuchać swoich płyt, nie potrafię patrzeć na
ale jakoś nie potrafiłam się dostosować. nie tylko przez pryzmat sukcesu komercyjnego.
Słucham tak różnorodnej muzyki, że nie Tu dochodzimy do puenty utworu: „Be everything”. Tak
potrafiłabym nagrać albumu trzymając się można?
tylko jednego stylu. Tak! (śmiech) W muzyce można robić wszystko, co się chce, co
Moja muzyka czasami jest bardzo modna, tylko ci się podoba.
a czasem odchodzi w zapomnienie. Lepiej Czy tytuł tej piosenki – „Be.Pop” – oznacza, że czuje się pani
jest robić swoje i taki czas przeczekać, niż artystką popową?
próbować nadążyć za modą. W „Be.Pop” Do tego wszystko zmierza. Przez media zostałam zaszuflad-
chciałam zawrzeć całą naszą historię bo- kowana jako piosenkarka jazzowa, ale tak naprawdę uważam
rykania się z tym, co modne i z tym, czego się za wokalistkę popową. Wpływa na mnie jazz, muzyka
się od nas oczekuje, w zestawieniu z tym, co latynoska, soul, nawet opera, wszystko… ale przede wszyst-
gra nam w sercach i z czym czujemy się naj- kim jestem fanką muzyki popowej, uwielbiam ją.
bardziej komfortowo. Liczba mnoga stąd, że Pani sukces wykracza daleko poza uznanie środowiskowe,
mam na myśli zarówno siebie, jak i Danny’- którym cieszy się na świecie wielu polskich jazzmanów. Jak
ego White’a, z którym współpracuję od kiedy pani myśli, co sprawiło, że osiągnęła pani sukces w głównym
wyjechałam z Polski. nurcie – i dlaczego tylko pani? Wielu polskich artystów próbu-
„Mówią ci, co myśleć / Jak się zachowywać, je wyjść ze swoją muzyką w świat, ale póki co bezskutecznie.
jak śpiewać” – to wspomnienia doświad- To jest dla mnie niezrozumiałe. Talentów w Polsce nie brakuje.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

czeń, z którymi zetknęła się pani na począt- Co takiego zrobiłam, czego oni nie robią? Wyjechałam. Miesz-
ku kariery? Bo debiutantkę pewnie łatwiej kam w Anglii, jestem w środku tego wszystkiego. Jeśli ktoś chce
formować – a już na pewno łatwiej mieć na- odnieść sukces, musi na to poświęcić dużo pracy, czasu i ener-
dzieję, że się da – niż artystkę o ustalonym gii. Płyta Matt Bianco nie była popularna w Stanach, nawet
stylu i renomie? tam nie wyszła, ale kiedy przygotowywaliśmy „Time And Tide”,
Miałam to szczęście, że moim pierwszym mój pierwszy album solowy, wytwórnia płytowa wysłała mnie
profesjonalnym zespołem w Anglii był na kilkumiesięczny press tour po Ameryce. Nie grałam kon-
Matt Bianco. Przy pierwszej płycie właści- certów, tylko jeździłam od radiostacji do radiostacji, od telewi-
wie niczego nie pisałam, moja rola była zji do telewizji – i promowałam, promowałam, promowałam.
bardzo ograniczona, między innymi dlatego Mówiłam znacznie więcej niż śpiewałam. Innej możliwości nie
odeszłam. Chciałam mieć więcej do po- ma, ten kraj jest zbyt ogromny. Wysiłek się opłacił, przy drugiej
Paul Cox

21
czy trzeciej płycie było mi łatwiej. Ludzie „Butterflies” to dość żwawa, taneczna płyta. W co najmniej
w amerykańskich mediach już mnie kojarzy- dwóch utworach – „No Heartache” i „Show Time” – taniec
li, wiedzieli kim jestem. Owoce tamtej pracy jest też metaforą życia.
zbieram do dziś. Wszystko zależy od nastroju. Czasem czuję się tak świetnie, że
Kłopot w tym, że artyści, którzy osiągnęli wystarczy trochę słońca i nic nie jest w stanie mnie dotknąć.
już jakiś sukces w Polsce, woleliby nie re- Wtedy powstają takie utwory jak „Bubble”. Nie udaję w niej i nie
zygnować z konfitur na miejscu, ale zarazem kłamię – słońce dodaje mi bardzo dużo energii i cierpię, kiedy go
chcieliby zaistnieć na świecie. A korespon- nie ma. Nie musi być ciepło, chodzi o światło. „No Heartache”
dencyjnie tego chyba zrobić się nie da. zainspirowała rozmowa z jedną z moich przyjaciółek. Została
To prawda. Jeszcze z Matt Bianco lataliśmy kiedyś zaproszona na imprezę, chyba wesele i powiedziała mi:
do Włoch, gdzie zespół był bardzo popularny, „Wiesz, nie chcę mieć chłopaka, ale chciałabym mieć kogoś,
dosłownie raz na tydzień. Pojawialiśmy się z kim mogłabym tańczyć”. Uznałam, że to fantastyczne. Znam
w każdej telewizji, która była zainteresowa- wiele osób, które nie mają partnerów czy partnerek i wiem,
na, graliśmy każdy koncert, na który nas za- że często nie tyle brakuje im romantycznych uniesień, ale to-
proszono. To samo we Francji. Inna sprawa, warzystwa, kogoś z kimś można byłoby pójść zatańczyć czy
że wytwórnie płytowe w tamtych czasach po prostu porozmawiać. Ta piosenka jest o tym, że to nie musi
miały znacznie więcej pieniędzy, więc nikt być romans, bo dzięki temu unika się zazdrości i bólu serca. No
nie liczył kosztów tych wszystkich przelotów. jealousy, no heartache. „Show Time” to utwór, który zaśpiewał
Internet to zmienił, płyty nie sprzedają się ze mną Mark Reilly z Matt Bianco – jak widać wciąż mamy ze
tak dobrze jak kiedyś i wydawcy oszczędzają. sobą kontakt i lubimy czasem coś wspólnie zrobić. Opowie-
Jeśli tylko się da, wywiady robione są telefo- dział mi kiedyś o osobie, której zawsze pomagał, ale już ma te-
nicznie. Ale trzeba ich udzielić, bez promocji go dosyć. Dobrze go zrozumiałam, miałam podobne doświad-
nie da się funkcjonować na rynku. czenia. Jestem bowiem chętna do pomocy, ale nie lubię, kiedy
ktoś tej pomocy zaczyna nadużywać, wykorzystywać ją. Dla-
Na „Butterflies”, pani nowej płycie, grają
tego napisaliśmy razem „Show Time”, który jest o tym, że przycho-
gościnnie polscy muzycy. Kim są i skąd się
dzi czas, kiedy trzeba stanąć na własnych nogach, wydorośleć.
tam wzięli?
Dwa lata temu przypadkowo zauważono
mnie w Warszawie na widowni koncertu
dyplomowego syna mojego kolegi. Ludzie
z Chopin University Big Band zaproponowali
mi wtedy przygotowanie wspólnego kon-
certu. Zgodziłam się, big band przygotował
aranżacje, przyleciał Danny i rzeczywiście
udało nam się razem zagrać. Było bardzo
fajnie, ci młodzi ludzie zachwycili nas swoim
talentem i kunsztem. A że Uniwersytet Mu-
zyczny Fryderyka Chopina ma swoje studio,
Danny później wrócił do Warszawy i nagrał
z tymi muzykami kilka rzeczy z myślą o „But-
terflies”. Cieszę się, że ich nazwiska znalazły
się na płycie, że ich grę tam słychać. Tym
razem nie zaśpiewałam ani słowa po polsku,
więc dobrze się stało, że jest chociaż taki pol-
ski akcent.
Dlaczego zrezygnowała pani z tradycji śpie-
wania tych paru słów w ojczystym języku?
Doszła pani do wniosku, że Brytyjczycy są
z polszczyzną tak na co dzień oswojeni, że
już bardziej nie trzeba?
(śmiech) Nie, to nieprawda. Zawsze gdy na-
grywam płytę, przychodzi mi do głowy jakaś
polska fraza, która pasuje do muzyki lepiej niż
tekst angielski. Zawsze jest to przypadkowe
i spontaniczne. Tym razem jednak żadna
z piosenek nie podpowiedziała mi słów po
polsku i… trochę żałuję. Zorientowałam
się w ostatniej chwili i rozważałam nawet
opóźnienie wydania płyty z tego powodu.
Niestety, coraz więcej ludzi to zauważa, a ja
czuję się coraz bardziej winna. (śmiech) Może Paul Cox

nagram którąś z tych piosenek po polsku


na jakieś wydanie specjalne albumu. Nic
straconego.

22
Basia

Nie można przejść przez całe życie


wyłącznie licząc na pomoc innych. To
w gruncie rzeczy pozytywne przesłanie. Mam
nadzieję, że „Show Time” doda niektórym
ludziom odwagi.
O ile to do nich dotrze.
Zauważyłam, że niektórzy znajomi biorą
moje teksty bardzo do siebie. „Show Time”
również. Po wyjściu płyty zaczęłam otrzymy-
wać wiadomości w rodzaju: „Ach, masz rację,
gdzie moja duma?” (śmiech) Tymczasem
nawet jeśli tekst inspirowała jakaś konkretna
historia, śpiewam go również dla siebie,
sobie też chcę dodać odwagi.
W materiałach prasowych znalazłem takie
zdanie: „Danny i ja w końcu dorośliśmy”.
Jestem ciekaw, na czym ta wasza dorosłość
miałaby polegać?
Wcale nie jestem pewna, że dorośliśmy.
(śmiech) Współpracujemy już od tak wie-
lu lat, chyba od 1982 roku… Nasza relacja
się zmienia, a przez to zmienia się też charak-
ter naszej pracy. To miało ogromny wpływ
na brzmienie „Butterflies”. Wszystkie
nasze doświadczenia, wszystkie życiowe
zakręty znajdują swoje odbicie w muzyce.
Gdyby ktoś dobrze wsłuchał się w nasze pły-
ty, mógłby się wiele dowiedzieć o naszym
reklama

prywatnym życiu. (śmiech)


Od premiery poprzedniej płyty studyjnej –
„It’s That Girl Again” – minęło dziewięć lat.
Co pani robi w tych długich przerwach od
aktywności wydawniczej? Czeka na wenę,
czy na to aż przewali się kolejna moda na
krzykliwą muzykę i ludzie zatęsknią za
Basią, za wrażliwością, którą proponujecie?
To naprawdę nie jest zaplanowane, wszystko
jest dziełem przypadku. Poprzedni materiał
studyjny rzeczywiście wyszedł prawie 10
lat temu, ale w międzyczasie koncertowa-
liśmy, wydaliśmy album live „From Newport
to London”, na którym znalazły się też dwie
nowe piosenki, zarejestrowane w studiu. Nie
można nam zarzucić, że tylko leniuchowa-
liśmy. Coraz mniej za to pokazujemy się pu-
blicznie, nie gonimy już za sukcesem i może
przez to można odnieść wrażenie, że mniej
się dzieje. „Butterflies” powstawała w swo-
im tempie i dlatego jest płytą uczciwą. Nie
było presji, więc nie ma na niej udawania, nie
musieliśmy się starać być kimś, kim nie je-
steśmy. Choć muszę zaznaczyć, że to głównie
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

o mnie chodzi. Danny uwielbia pracować nad


nową muzyką i gdyby miał inną partnerkę,
wydałby zapewne więcej płyt. To ja tak zwal-
niam, bo kiedy robię coś na siłę, wychodzą
rzeczy żałosne. Muszę czerpać radość z pisa-
nia. Wiem, kiedy idzie dobrze, bo się wtedy
wzruszam – jest śmiech, są łzy, jest taniec.
Czuję, że to jest prawdziwe. Natomiast jeże-
li nie mam nic do powiedzenia, siedzę cicho.
6

23
bartosz cieślak

Dirty Money
Dirty Tricks

Metal od zawsze grzęźnie w kryzysie


tożsamości. Z jednej strony afirmuje
niezależność, elitarność i opozycję
w stosunku do masowego gustu,
z drugiej - buduje więzi na skalę
masową, a jego czołowi przedstawi-
ciele wypełniają stadiony. Taka od lat
jest jego relacja z głównym nurtem,
który wykonawcy kontestują mniej
lub bardziej, ale kiedy liczba fanów
na świecie idzie w setki tysięcy i tak
w nim lądują. Nie licząc grupy Behemoth,
supergwiazdorski status nigdy nie stał się
udziałem polskich metalowców, ale ich
losy bywały ciekawe, bo odbijały – nieraz
T i t u s , Vo g g i R o m a n c z y l i p o l s k i m e t a l w krzywym zwierciadle – zmiany rynku
ma różne oblicza (a wszystkie paskudne)
muzycznego.
Robert Zembrzycki/Mystic

24
Ś
wiat dogorywającego mutanta socjalizmu był mniej Sweet Noise – dziś ich duchowym spadko-
skomplikowany niż dzisiejsza, przeładowana bodź- biercą jest choćby Luxtorpeda – teoretycznie
cami rzeczywistość, ale obecnym dwudziestolat- przyznające się do metalu, ale bez wzajem-
kom tamte realia i rządzące nimi prawidła mogą wydawać ności. Z perspektywy subkulturowej takie
się kompletnie niezrozumiałe. Trudno uwierzyć, że jeden fe- twory traktowano jeśli nie z rezerwą, to
stiwal – Metalmania, organizowana przez katowickiego poten- z otwartą wrogością, wszak nie o rozkręcony
tata Metal Mind Productions – miał taką siłę kulturotwórczą, na full wzmacniacz chodziło, a o postawę
że wyznaczał granicę między „podziemiem” a „komercją”, i przynależność środowiskową.
i kto tam zagrał, ten się wybił. Drzwi do masowej świadomości
otwierały „metalowe ballady” – instytucja kompletnie zapomnia- Ł oż e w s p ó l n e , l e c z p r z y t u l n e
na, która wyniosła TSA czy Turbo do rangi gwiazd PRL-ow- Truizmem byłoby stwierdzenie, że cyfrowa
skiego rocka. Wrogiem publicznym numer jeden był zespół Kat rewolucja zmieniła muzyczny mainstream,
i jego wokalista Roman Kostrzewski, stały dostawca treści pie- bo zmieniła wszystko. W tym zarówno relację
kielnych, propagator „Biblii Satanistycznej” La Veya i przez metalu z głównym nurtem, jak i z własnym
blisko 30 lat dyżurny polski satanista od opowiadania o diable podziemiem. Stopniowo rozszerzający się
w mediach – do czasu kiedy został zdetronizowany przez Nergala. dostęp do każdej muzyki świata eliminował
pośredników – wydawców, dystrybutorów,
Ty s t o i s z z t e j d r u g i e j s t r o n y, j a k ł a t w o opiniotwórcze magazyny służące za drogo-
t a m u k r yć s i ę wskaz, dziennikarzy mówiących odbiorcom
Przemiany ustrojowe wymieniły socrealistyczne zombie na czego powinni słuchać i co myśleć. Metalowy
Cthulhu krwiożerczego kapitalizmu i dyktat pieniądza. Świa- underground, gryząc ze złości pięść, musiał
tem muzyki trzęsły czynniki z dzisiejszej perspektywy ana- pogodzić się z faktem, że sympatyczny pro-
chroniczne. Wytwórnie, magazyny muzyczne, radio i telewizja ceder wymiany kaset drogą pocztową odcho-
– kto miał nakłady finansowe, ten mógł forsować zespoły we- dzi do lamusa, razem z papierowymi zinami,
dle swojego uznania, budować zapotrzebowanie i drenować sprowadzonymi z głównego źródła informacji
kieszenie fanów wydających miliony starych złotych na kasety o drugim obiegu do roli fanowskiego gadże-
i jeżdżących na koncerty na drugi koniec Polski. Ale lata 90. to tu. Dostępność nowego kanału komunikacji
też dojrzała faza polskiego podziemia, jego korespondencyjnej przejechała się też walcem po nierówno-
sieci dystrybucyjnej oraz dziesiątków zinów o różnej żywot- ściach kulturowych i zacofaniu biednego kra-
ności. Wszystko to było alternatywą wobec dużych wytwórni, ju na dorobku, którego obywateli nie stać
osobnym i bardzo dookreślonym wewnętrznie zjawiskiem. było na płyty z bogatego Zachodu. Pojawiło
Dziś widać również, że i punktem startu dla polskich zespołów się zjawisko hipsterstwa, rozumianego jako
metalowych, które rozkwitły w XXI wieku. antyteza subkulturowego zamknięcia się
W latach 90. stykający się z mainstreamem metal stanowił na jeden gatunek. Gustu nie kształtował
mocniejszy, głośniejszy odprysk zjawiska stojącego pod wspól- już wyłącznie najbliższy krąg znajomych
nym parasolem „słuchania polskiego rocka”. Objawiało się to i jeden-dwa magazyny muzyczne, zazwyczaj
tak, że prezentujący wyłącznie polskie wideoklipy, nadawany skupione wokół różnych postaci tego samego
przez TVP2 program „Clipol” puszczał Acid Drinkers lub „Łzę gatunku.
dla cieniów minionych” Kata między Proletaryatem, Wilkami Jakby tego było mało, fani metalu, przy-
i Varius Manx. Raczej na zasadzie wyjątku od reguły, ale i tak wiązani do elitarności swojej ukochanej mu-
nikogo to nie dziwiło. Szokowały za to sytuacje, które dziś wy- zyki, musieli w XXI wieku stawić czoła zjawi-
wołują łaskawy uśmiech politowania – kontrakt Acid Drink- sku przecięcia się ich świata już nawet nie
ers z Warner Music Poland, pierwsze miejsce „Purpurowych z mainstreamem, ale ze światem typowo cele-
godów” Kata na liście przebojów Rozgłośni Harcerskiej, czy bryckim. Obecność Titusa, wokalisty Acid
sukcesy Vader na Zachodzie, mające raczej charakter przebi- Drinkers w jury telewizyjnego talent show
cia się z niszy zacofanej do dojrzałej, niż poszerzenia pola walki nikogo szczególnie nie zdziwiła. W tamtym
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

o zaistnienie w szerszej świadomości. Były to incydentalne, czasie jego zespół obsadził się już w bezpiecz-
choć jaskrawe rozbłyski. Środkiem wciąż płynął Metal Mind, nej roli dostawcy metalu niezbyt poważ-
wioząc na pokładzie zespoły ani podziemne, ani mainstream- nego dla niezbyt wymagających. Uroczej
owe, których aspiracje nigdy się nie zrealizowały. Tę tratwę stop- ramoty, po której nikt niczego wyjątkowego
niowo podtapiał wypływający na coraz szersze wody Mystic się nie spodziewa, ale która nie zniechęca
Production, obecnie wydawca wykonawców typowo główno- wiernego kręgu słuchaczy. Wykorzystanie
nurtowych. Po drugiej stronie rzeki podziemie przygotowy- rubasznej charyzmy Titusa w programie roz-
wało grunt pod nadejście internetu, którego złowroga łuna rywkowym spełniło swoją rolę, ale nie spo-
majaczyła na horyzoncie. wodowało skoku popularności Acid Drink-
Niejako w rozkroku między środowiskiem metalowym a głów- ers. Inaczej było ze związkiem Dody i Ner-
nym nurtem funkcjonowały zespoły w rodzaju Illusion czy gala, których czytelnikom przedstawiać nie

25
trzeba. Ten popkulturowy mezalians, ostrze- obniżono do śmiesznego poziomu, by w ogóle osadzonego jeszcze w końcówce lat 90.
lany przez fotografów i opisany przez dzien- ktokolwiek mógł ją jeszcze otrzymać, tym- podziemia metalowego, wywodzą się trzy
nikarzy z każdej strony, był prawdziwym czasem gros wykonawców niezależnych, zespoły, którym najjaskrawiej udało się za-
szokiem dla wszystkich. Po obu stronach niezrzeszonych w oficjalnych organizacjach błysnąć poza kręgiem metalowej publiczności.
barykady. Metalowcom zabrakło tchu i bez kontraktów z dużymi wytwórniami Takie, które do mainstreamowego salonu
w piersi, kiedy apostoł muzyki dla wy- (a czasem w ogóle bez) zaczęło radzić sobie wchodzą głównymi drzwiami, a nie wejściem
branych zapałał afektem do kapłanki muzyki doskonale. W latach 90. informacje o na- dla służby. Którym te drzwi otwiera pu-
bożka Mamona. Odbiorcy, których kontakt grodach za wysoką sprzedaż podawano bliczność tzw. poszukująca, a one zamiast
z muzyką jest okazjonalny i sterowany radiem w hasłach reklamowych. Tymczasem album kłaniać się lokajowi, w odwiedziny przycho-
odnotowali w swoim zasięgu pełnokrwistego „Exercises in Futility” Mgły był przez pe- dzą na własnych warunkach.
skandalistę, za którym stoją  dźwięki wien czas na szczycie sprzedaży płyt kom-
o bardzo wyrazistym, bluźnierczym przeka- paktowych na Allegro i nikomu nie przycho- Nie tobie ja służę, ja służę
zie. Dziś możemy na chłodno ocenić wpływ dzi do głowy, by z tego faktu uczynić komu- bzdurze
tego, niekoniecznie związanego z muzyką, nikat, który mógłby nakręcić dalszy wzrost Wywodząca się ze śląskiego undergroundu
happeningu towarzyskiego na postrzeganie popularności zespołu. blackmetalowego Furia wystartowała
metalu przez główny nurt – i vice versa. Naj- W międzyczasie metal stał się muzyką klasy z muzyką świeżą, choć w istocie wcale
ważniejszy wniosek jest taki, że stopniowe średniej, której ton nadają 30-, 40-letni fani, nie tak nowatorską. Polskojęzyczne teksty
przebijanie się Nergala do masowej świado- traktujący muzykę jako wolne od ideologii w black metalu nie były niczym wyjątko-
mości podbiło popularność zespołu Behe- hobby, z wyraźnie zaznaczonym pierwiast- wym, również ich specyficzna poetyka, decy-
moth, na pewno wsparło go w dotarciu na kiem kolekcjonerskim. Subkultury zeszły do dująca o rozpoznawalności debiutanckiej
szczyt, który okupuje do dziś, ale na metal roli grup rekonstrukcyjnych. Okres wielkich „Martwej polskiej jesieni”, kojarzyła się
jako taki nie wpłynęło praktycznie w ogóle. eksplozji i spektakularnych zjawisk minął choćby z nagraniami nieco starszej Arkony.
Status Behemotha nie promieniował odczu- wraz ze starzeniem się słuchaczy, którzy Coś w odbiorze Furii zaczęło się zmieniać po
walnie na inne zespoły i nie mówi w zasadzie pozostali przy swoich przyzwyczajeniach. wydaniu w 2012 roku „Marzannie, Królowej
nic o relacji metalu z mainstreamem. Może Metalmania, niegdyś główny wybijacz ryt- Polski”, a jeszcze wyraźniej po o dwa lata
poza faktem, że ta muzyka i jej twórcy wciąż mu na metalowej galerze, wróciła jako nie- młodszym „Nocel”. Oto zespół gatunkowy,
mają potencjał skandalotwórczy. Najbardziej zobowiązujący piknikowy festiwal w duchu wspierany przez niezależną wytwórnię Pagan
interesujące muzycznie rezultaty przemian „przeżyjmy to jeszcze raz”. Koniec podziemia Records, zaczyna przyciągać publikę niesub-
w myśleniu o metalu miały jednak dopiero i głównego nurtu jakie znamy, to również kulturową, którą nęci prymitywistyczna nar-
wychylić się z podziemia, czymkolwiek ono koniec barier. racja tekstów Nihila, nierzeczywisty klimat
wówczas nie było. Metal stracił dziewictwo elitarności otwiera- koncertów i pewna lokalność, która osadzając
jąc się na słuchaczy, którzy wchodzą w tę Furię między Odrą a Bugiem, paradoksalnie
Czas ludzi cienia muzykę jako neofici. Nie szukają w niej iden- jest ich największą siłą. Ta siła zawiodła Fu-
Postępująca digitalizacja i rozwój mediów tyfikacji subkulturowej, ani szeroko pojętego rię i na scenę OFF Festivalu, i na Primaverę,
społecznościowych zasypywały kolejne fosy ideologicznego radykalizmu, metalowy ze- największy alternatywny festiwal Europy,
między undergroundem a głównym nurtem. staw środków wyrazu traktując instrumen- i wreszcie na deski Teatru Starego, gdzie z au-
Muzyka przestała mieć ścisły związek z trans- talnie, nie zaś z nabożną czcią. Nie ogarniają torskim materiałem przygrywają „Weselu”,
fuzją funduszy na promocję i nie dawała się oni gatunku jako całości, nie doktoryzują w reżyserii Jana Klaty. Stała się więc rzecz,
tak łatwo stymulować przez wielki kapitał. się z niego, a całe tło historyczne i zrozu- która w latach 90. byłaby nie do pomyślenia –
Grywalność w stacjach radiowych i notowa- mienie go, tak istotne dla pokolenia 30+, jest flirt ze sztuką wysoką, z pełnym szacunkiem
nia OLiS zaczęły tracić funkcję wiarygod- dla nich całkowicie zbędne. Wybierają sobie dla autorskiego głosu artysty, bez używania
nych mierników faktycznej popularności pojedynczych ulubieńców i tylko ich wielbią. go jako zabawnego ornamentu.
wykonawcy. W siłę zaczęły rosnąć platformy I właśnie na tych zespołach chciałbym się Krakowska Mgła nie tyle się z black metalu
streamingowe, również te wymyślone dla skupić. Pomijając ocenę i osobiste wrażenia, wywodzi, co nim jest. W nielicznych wywia-
żuczków i szaraczków, jak YouTube i Band- łatwo wskazać grupy, które docenił główny dach członkowie zespołu wprost przyznają,
camp. Pułap sprzedażowy dla Złotej Płyty nurt drugiej dekady XXI wieku. Z głębokiego, że norweska scena połowy lat 90. jest dla
Va d e r, w y w i a d d l a M T V,
Kopenhaga 1993

26
Dirty Money Dirty Tricks

materiały promocyjne
Batushka

nich nie tylko muzycznym blokiem star- przekonany, że to grają autentyczni szaleńcy innego pozycja w zestawieniu OLiS, ktoś spy-
towym, ale i w pewnym sensie metą. Anglo- z Rosji. Taki odbiór twórców „Litourgyi” jest ta o liczbę polubień na Facebooku i sprzedaż
języczny, deklaratywnie gatunkowy materiał zresztą dość powszechny zagranicą, gdzie biletów na koncerty. Pewne zjawiska pozo-
nie był poparty praktycznie żadną promocją. z daleka od lokalnego obiegu informacji stały jednak takie same. Regularnie powra-
Dostępny jak wszystko inne, ale nie szukający postrzegani bywają jako zjawisko wręcz cające zamieszanie wokół Nergala dowodzi,
uwagi odbiorcy oskrobany został nawet mistyczne. I choć Batushka budzi kontro- że koneksje metalu z satanizmem ciągle
z osobowości i wizerunku stojących za pro- wersje, trzeba przyznać, że przedsięwzięcie stanowią żyzny grunt do hodowania kon-
jektem twórców, schowanych pod czarnymi się udało, a tempo, w którym z nieistniejącego trowersji. Jako muzyka metal się zestarzał,
kapturami. Za to czysty, niestymulowany projektu zespół zaczął wypełniać duże sale bo zestarzeli się jego fani, a ich oczekiwania
marketing wirusowy wywindował Mgłę na koncertowe w Polsce i poza nią jest imponu- pozostały takie, jak dwadzieścia lat temu. Nie
jedną z największych nazw współczesnego jące. I znów, stało się to bez żadnego wspar- pojawiły się więc nowe brzmienia, a zjawiska
black metalu, headlinera branżowych festi- cia ze strony oficjalnych kanałów infor- uznawane za twórcze funkcjonują na zasadzie
wali i wyprzedawacza tras. Co ciekawe, macyjnych. Wystarczył internet i słowo prze- wolnych elektronów, nie tworząc nowych
przez wiele lat Mgła pozostawała projektem kazywane z posta do posta. nurtów, bądź mieszcząc się w istniejących.
wyłącznie studyjnym, który na scenę wyszedł Choć temat niniejszego tekstu wypełniłby Siłę, która pozwala metalowi doczłapać do
dopiero, kiedy zapotrzebowanie osiągnęło pracę licencjacką, gwoli kompletności na- głównego nurtu pompują przede wszystkim
temperaturę wrzenia, i – poza incydental- leży choćby wspomnieć o zespole Nocny czynniki zewnętrzne, w postaci słuchaczy
nymi występami w swoim podwawelskim pozbawionych subkulturowego backgroundu.
Kochanek. Ta prześmiewcza grupa heavy-
Dźwięki mogą pozostać te same, ale odbiorcy
mateczniku – od razu jako support Behe- metalowa prawdopodobnie cieszy się elek-
stykający się z nimi po raz pierwszy, bez kon-
moth. Wszystko to bez ruszania się na jotę toratem, którego wolumen przewyższa bazę
tekstu i sieci odniesień reagują na nie jak na
poza muzyczne reguły wyznaczone na półno- fanów trzech powyższych zespołów razem
fontannę inspiracji i największe odkrycie na
cy Europy 25 lat temu. „Exercises in Futility”, wziętych. Formalnie jest to jednak muzyczny
świecie. Metal przenika do szerszej świado-
ostatnia póki co płyta Mgły, to surowa, ale kabaret i należy go raczej porównywać z wy-
mości bądź jako ornament (blackmetalowe
jak na skalę gatunku przyswajalna muzyka, konawcami z Opolskiej Nocy Kabaretowej niż
utwory brzmiące jak delikatny shoegaze itd.),
która wygrała słuchacza sama sobą. Sale się Metalmanii, nawet jeśli ktoś tam gra, a ktoś
bądź jako niepowiązane, swobodne zjawiska,
wypełniły, koszulki i płyty sprzedały, słowo inny śpiewa, i brzmi to jak metal. Fenomen
wyrastające z subkulturowo pojmowanego
rozeszło bez żadnego wyraźnego zabiegania Nocnego Kochanka mówi natomiast wiele
podziemia, ale dawno się w nim nie miesz-
o uwagę potencjalnego odbiorcy. o postrzeganiu metalu w społeczeństwie,
czące. Zdaje się jednak, że uniwersalnym
Sukces jeszcze bardziej spektakularny, bo który w 2018 roku najwyraźniej wciąż ko-
kluczem do sukcesu jest brak mizdrzenia
osiągnięty w znacznie krótszym czasie, stał się jarzy się z potencjałem satyrycznym i przery-
się do masowego odbiorcy. „Im mniej zabie-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

udziałem białostockiej Batushki. Powiązanie sowanymi atrybutami rodem z filmu „Oto gam, tym więcej zyskuję” – ta zasada pięknie
black metalu ze starocerkiewnymi chórami Spinal Tap”. sprawdza się w erze przesytu. Atrakcyjność
i stylizacją na podniosłe widowisko dało metalu wciąż wynika z tego, że jego słu-
słuchaczom wrażenie obcowania z czymś Czy ta zdradziecka bestia chanie daje poczucie elitarności, nawet jeśli
wyjątkowym i wzniosłym. Takie poczucie w c i ą ż ż y j e? to tylko pozory. 6
było zresztą metodycznie przez zespół bu- Obecność metalu w głównym nurcie każe
dowane, podobnie jak atrakcyjny nimb anoni- postawić fundamentalne pytanie o to,
Tytuł i śródtytuły zapożyczone zostały
mowości, wzorowany na sprawdzonym pa- czym ten główny nurt jest w 2018 roku.
z utworów polskich zespołów metalowych.
tencie szwedzkiego Ghost. Wyżej podpisany W porównaniu do lat 90. trudno znaleźć
Których? Wtajemniczeni wiedzą.
osobiście zna człowieka, który oglądając właściwe kryteria i mierniki. Dla jednych
koncert Batushki na OFF Festivalu był będzie to liczba wyświetleń na YouTube, dla

27
ja r e k s z u b ryc h t

Lanberry
Każdy daje
coś od siebie

Relacja z songwriting campu


w Londynie

R
omantyczna wizja artysty tworzące-
go dzieło dzięki podszeptom skrzy-
dlatych muz jest bardzo urocza, ale
czasem szczęściu trzeba pomóc. Jedni szu-
kają inspiracji w używkach, inni analizują
ruchy konkurencji, ale w świecie muzyki
pop coraz bardziej popularne są songwri-
ting camps. Kilkudniowe spotkania podczas
których wspólnie nad piosenkami pracują
ludzie z różnych środowisk, a nawet krajów,
tacy którzy mieliby małe szanse spotkać się
na sali prób czy w studiu w warunkach na-
turalnych. Zestawienie różnych doświadczeń
i wrażliwości bywa bardzo twórcze. Nie są to
ćwiczenia dla samych ćwiczeń – dobre pio-
senki z campów trafiają później do repertu-
aru ich uczestników lub do agencji publishin-
gowych, które szukają dla nich odpowied-
nich wykonawców.
W połowie maja na taki camp do Londynu
została zaproszona Lanberry. Występująca
pod tym pseudonimem Małgorzata Uściło-
wska zaczynała od śpiewania coverów
na YouTube, później przewijała się przez
telewizyjne talent shows, by w 2016 roku
zadebiutować w barwach Universal Music
Polska albumem zatytułowanym po prostu
„Lanberry”. Nie jest tylko wykonawczynią, ale
i autorką piosenek, które coraz lepiej radzą
sobie w polskich radiostacjach.
Na brak zajęć na wyjeździe nie narzekała,
ale zgodziła się sporządzić dla „Gazety Mag-
netofonowej” krótki dziennik dokumentu-
jący jej londyńską przygodę (mamy też foty
A. Powierża, UMP z jej smartfona).

28
Niedziela która serwuje najlepszego falafela, jakiego jadłam. Potem na-
10:00 - Okęcie. Lecę do Londynu ze swoją nieza- grywanie wokali. Dzień pracy kończy się ok. godz. 20.00. Wra-
wodną czerwoną mini-walizką. Lot potrwa cam do hotelu padnięta, ale szczęśliwa.
dwie godziny. Jestem podekscytowana tym,
że przede mną trzy dni tworzenia muzyki. Wtorek
Przestudiowałam wzdłuż i wszerz listę 10:00 - Razem z producentem czekamy na trzecią osobę, która nie-
uczestników campu – producentów, topline- stety spóźnia się, bo jedzie prosto z lotniska. Wtorek chciałam
rów i artystów. Niektórych znam, bo już przeznaczyć na robienie totalnie niekomercyjnej piosenki, po-
miałam okazję z nimi pracować, a niektórych ruszyć temat, który jest lekko kontrowersyjny i bardzo bliski
bardzo chcę poznać, bo wiele o nich słysza- mojemu sercu. Nie chcę za dużo zdradzać, ale jest to próba
łam. Camp to tzw. obóz twórczy. Producenci analizy tego, co dzieje się w tej chwili w Polsce w sferze poli-
z różnych zakątków Europy, a czasami tyczno-religijnej. Jednak nie zawsze bywa cukierkowo… Tym
nawet świata, spotykają się w jednym miej- razem nie złapałam chemii z jedną z osób z pokoju. Cóż, czasami
scu, na przykład w hotelu lub w studiu nagra- bywa i tak. Jednak z producentem próbowaliśmy do późnych
niowym. Mają zazwyczaj jeden dzień na godzin dopracować to, co powstało.
napisanie i wyprodukowanie piosenki.
Pracujemy w zespołach dwu-, trzy-, a nawet Środa
czteroosobowych. 9:30 - Dziś zaczynamy wcześniej z racji tego, że tuż po sesjach mamy
listening party, czyli zwieńczenie całego campu, podczas które-
14:00 - Przyjeżdżam z lotniska do hotelu niedaleko go odsłuchujemy wszystkie utwory. Producenci zatem muszą
King’s Cross. Mam dla siebie trochę czasu na szybko kończyć szkice piosenek... Uwielbiam pracować
odpoczynek, ale przede wszystkim na to, żeby w męskim gronie, a trzeciego dnia było mi dane właśnie
zaaklimatyzować się w Londynie, poczuć w takim teamie się znaleźć. Paul, z którym już wcześniej
wibracje tego niesamowitego miasta, które pracowałam w kontekście innego artysty i Adam, song-
inspiruje i działa na wszystkie zmysły. writer i artysta z Irlandii. Podobnie jak pierwszego
dnia miałam jakąś wizję, ale tym razem harmonia
Poniedziałek piosenki poprowadziła nas w zupełnie inną stronę niż
10:00 - Tileyard Studios. To kompleks, w którym zakładałam. To jest właśnie najpiękniejsze, kiedy pra-
znajdują się studia nagraniowe oraz biura cuje się w grupie. Każdy daje coś od siebie, a potem
różnych firm działających w branży muzy- ta energia łączy się w jedną piosenkę. Byłam pod
cznej, filmowej i telewizyjnej. Miejsce, które wrażeniem naszego tempa pracy, o 14.00 mieliśmy już
obrasta powoli legendą. Czasami zupełnie skończony utwór.
przypadkowo, na przysłowiowym papiero-
sku, można spotkać takie osoby jak Mark 15:00 - Szybki odpoczynek przed najważniejszym punktem wieczo-
Ronson czy Johnny Depp. ru czyli listening party i przyjęciem pożegnalnym.
Uroczyste rozpoczęcie campu. Około stu osób.
W całym hallu jest głośno, miejsce wypełnia 18:00 - Listening party. Gromadzimy się w tzw. galery, czyli tam
fantastyczna energia. Zanim zaczniemy mija gdzie zaczęliśmy camp. Sprzęt ustawiony i gotowy do słucha-
godzina, ponieważ każdy musi zamienić ze nia wszystkich piosenek. Producenci po kolei są wzywani na
sobą chociaż parę słów. Każdego dnia rano mini-scenę, by powiedzieć kilka słów o danej produkcji i o tym
dowiadujemy się, z kim pracujemy. Jest pe- z kim pracowali. To zawsze niesamowite uczucie, kiedy słucha
wien klucz, który układają organizatorzy się kilkudziesięciu piosenek naraz. Wyczekuje się perełek, które
campu. Wcześniej zapoznają się bardzo odstają od reszty, która po kilkudziesięciu utworach trochę się
dokładnie z twórczością i dokonaniami ze sobą zlewa. I tych perełek jest sporo. Reakcje wszystkich
uczestników. Wiedzą mniej więcej kto z kim bardzo spontaniczne i żywiołowe. Po zakończeniu wracamy do
może złapać dobry muzyczny przelot. Vinyl Cafe na przyjęcie pożegnalne. To idealna pora na wymia-
nę zdań, refleksji po odsłuchu i po prostu mega dobrą zabawę.
11:00 - Mój zestaw na dziś: Lewis i Dani. Dani to
doświadczona songwriterka, Lewis – równie Czwartek
doświadczony producent, Szkot, który 18:00 - Do odlotu mam jeszcze parę godzin, więc ruszam do centrum.
czasami zapominał, że akcent szkocki może Chcę wykorzystać każdą chwilę na to, by chłonąć dźwięki, rytm
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

być piekielnie trudny do zrozumienia. ;) Od i wyjątkową atmosferę Londynu.


początku wchodzę do studia z wizją, jak ma
brzmieć ten kawałek. Opowiadam o tym 20:00 - Wracam do Polski, naładowana
mojemu teamowi, a potem przystępujemy emocjami i całym kalejdoskopem
do pracy. Ustalamy mniej więcej harmonię wrażeń. Ale przede wszystkim
i formę, Lewis przystępuje do produkowania, bogatsza o nowe doświadcze-
a ja i Dani zajmujemy się toplinem [chodzi nia, znajomych, wiedzę i piosen-
o partię wokalną, melodię i tekst – przyp. red.]. ki, które, mam nadzieję, będę
W głowie mam konkretną historię, o której mogła już niedługo pokazać.
chciałabym opowiedzieć w warstwie tek- 6
stowej. Czas na pyszny lunch z Vinyl Cafe,

29
ja r e k s z u b ryc h t

Jak działa

M
W
RMF

D
ostajemy do kilkudziesięciu polskich piosenek tygo-
RMF rozszyfrowuje się jako skrót
dniowo, znanych i nieznanych. Tygodniowo do play-
od Radio, Muzyka, Fakty. I faktem listy dodajemy trzy nowe utwory i staramy się, by co naj-
jest niezbitym, że w Krakowie mniej jeden z nich był polski. To dla nas ważne, bo jeste-
śmy polskim radiem i daje nam to przewagę nad stacjami ze
wiedzą, jak robić popularne radio
świata, do których nasi słuchacze mają dostęp za pośred-
– w pierwszym kwartale br. RMF FM nictwem internetu. Przy okazji realizujemy ustawowy nakaz.
umocniło swoją pozycję lidera pol- Do niedawna polska piosenka po angielsku nie miała żad-
nych szans. Albo inaczej: miała szansę, jeśli była co naj-
skiego eteru, osiągając słuchalność
mniej tak dobra, jak najlepsze piosenki zagraniczne. Do tej nie-
na poziomie 26 procent w grupie licznej grupy zaliczyć mogliśmy „Varsovie” Brodki czy „Thank
wiekowej 15-75 lat. Muzyka jest You Very Much” Margaret. W ostatnim czasie jeśli chodzi o pio-
senki polskich twórców po angielsku, jest z tym zdecydowanie
na pewno ważnym elementem
lepiej, bo mamy coraz więcej takich, które biją przebojowością
tego sukcesu, zapytaliśmy więc piosenki zachodnich twórców. „DJ Is Your Second Name” czy
Adama Czerwińskiego, dyrektora „Wonderland” C-BooLa oraz „Spirit”, „Runaway”, „Without You”
czy „Light Me Up” Gromee’ego są wśród naszych słuchaczy
muzycznego stacji, skąd się biorą wyżej oceniane od nowych piosenek Calvina Harrisa, Davi-
piosenki w RMF-ie. da Guetty czy Axwella & Ingrosso. To nowoczesne, chwytliwe
przeboje EDM na światowym poziomie z bardzo dobrymi
Gromee wokalami. Również anglojęzyczne piosenki Margaret świet-
Sony Music nie przyjmują się wśród naszych słuchaczy.

30
Najpierw wszystkie te piosenki przesłuchu-
jemy. W redakcji muzycznej pracuje pięć
osób, więc rozmawiamy o tym, wymieniamy
się  doświadczeniami. Jest wiele miejsc,
w których muzyka żyje. Sprawdzamy, co po-
jawia się na iTunesie, YouTube czy Spotify,
co buzuje, o czym ludzie mówią, co trenduje
na Facebooku. Tzw. telewizje muzyczne nas
nie interesują - ich zasięgi muzyczne są tak
niskie, że nie mają na nic wpływu.

Bardzo ważne są nasze badania. To narzędzie,


które pozwala nam szybko wychwycić, co
lubią słuchacze. Losowo wybrana, kilku-
setosobowa grupa, wyłoniona ze słuchaczy
RMF FM, co tydzień odpowiada na pytania:
czy dana piosenka im się podoba i czy chcie-
liby jej słuchać w radiu. Prezentujemy im re- Adam Czerwiński
archiwum prywatne
freny, po kilkanaście sekund. W ten sposób
co tydzień badamy kilka do kilkunastu no-
energetyczny przebój, dla kolejnej części to była zabawna
wości. Ale kilka razy w roku robimy też duże
piosenka z przymrużeniem oka, a jeszcze kolejną grupę
badanie całej bazy, kilku tysięcy utworów,
ujęła świeżość, naturalność i charyzma artysty. Ale zadzia-
również obecnych na antenie od wielu lat.
łało to tylko przy tej piosence. Kolejna piosenka Sławomira
Także tych, które kiedyś były grane, ale się
nie została już przebojem radiowym.
znudziły – niektóre z nich po jakimś czasie
wracają.
RMF FM jest stacją, która kieruje się do słuchaczy w wieku
Utwór, który przechodzi badania początkowo
25-39. Dosyć dużo o nich wiemy – na przykład, że oczekują od
pojawia się na antenie dwa razy dziennie,
nas muzyki, która pozwoli im przyjemnie spędzić dzień. Żeby
ale co tydzień analizujemy, jak sobie radzi.
przyjemnie im się pracowało, jechało samochodem, żeby po-
Czy rośnie liczba osób, którym się podoba?
prawić im trochę nastrój, kiedy mają doła. My robimy radio dla
A może wręcz przeciwnie? Są piosenki, które
słuchaczy, nie dla jakiejkolwiek misji, więc jesteśmy od tego,
bardzo szybko idą do góry, ale są i takie, które
żeby sprawić im przyjemność. Każda piosenka, która pojawia
potrzebują więcej czasu, by się rozegrać.
się na antenie, nowa czy stara, ma takie zadanie. RMF FM ma
ponad osiem milionów słuchaczy i największy zasięg dzienny
Dla nas liczy się przebojowość, nie przejmu-
w Europie, a to oznacza, że oczekiwania słuchaczy się uśred-
jemy się gatunkiem. Możemy zagrać hip-hop,
niają. Nie każdemu podoba się to samo, ale jesteśmy w stanie
otworzyć się na reggae, czy utwór trochę wypracować grupę utworów wspólną dla wszystkich. Musimy
bardziej alternatywny. Oczywiście, dopóki mieć coś dla trzydziestoletnich kobiet z niewielkich miaste-
jest to alternatywa przystępna, bo wielu pol- czek, ale również coś dla mężczyzn z dużych miast. W związku
skich artystów uważa, że im mniej chwytli- z tym, że kierujemy się do słuchaczy dojrzałych, utwory nowe
wy jest ich utwór, tym lepiej. To w dużej mie- są w mniejszości. Chęć poszukiwania wśród ludzi 30-letnich
rze uniemożliwia im zaistnienie na naszej jest bowiem dużo mniejsza niż wśród słuchaczy piętnasto- czy
antenie. dwudziestoletnich.
Polski gust opiera się głównie na rocku i popie.
Bardzo mocno było to widać w 2008 roku, Nie w każdym przypadku piosenka, w którą od początku wie-
kiedy na całym świecie furorę robiła Amy rzymy, staje się przebojem. A musimy mieć takie, które zo-
Winehouse. Zrobiliśmy badania – nie podoba staną z nami na dłużej, żeby za pięć, sześć lat mieć propozycje
się. Może to maniera wokalna? Badamy kolej- dla nowych słuchaczy wchodzących w nasz target. Zawsze bo-
ny przebój – też nie bardzo… wiem kierujemy się do grupy 25-39, ale przecież co roku to jest
Disco polo u nas w badaniach nie przecho- inna grupa. Dzisiaj są to zupełnie inni ludzie niż 15 lat temu,
dzi. Bardzo dużo osób lubi, ale też bardzo więc mają inne gusta. Ale jednym i drugim podoba się U2
dużo odrzuca. To ciekawe, bo ludzie słucha- i Sting. Wszystkim podobają się Queen, Tina Turner, Lady Pank,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

ją tego na weselach, bawią się przy tym, ale „Nothing Else Matters” Metalliki… Wiąże się to zapewne z tym,
w radiu tego nie chcą. Jesteśmy radiem, że wielu młodych ludzi – piętnasto- czy nawet dziesięciolatków
którego dobrze słucha się w większej gru- – dorasta słuchając RMF FM. Ale gramy też przeboje aktualne,
pie, nawet osób w różnym wieku, a disco po- więc udaje nam się pogodzić dzieci, rodziców i nawet dziadków.
lo – podobnie jak ostrzejszy rock – mogłoby
konfliktować. Zanim zacząłem pracować w radiu, przez chwilę byłem DJ-
„Miłość w Zakopanem” Sławomira to fenomen em w klubie studenckim. To bardzo szybko uczy pokory. Po-
sam w sobie, którego nie da się łatwo sklasy- kazuje, że nie zawsze masz rację. Grasz coś, co wydaje ci się,
fikować. Popularność piosenki była tak duża, że świetnie siądzie na imprezie – a parkiet jest pusty. Tu naj-
że tak naprawdę podobała się wszystkim. Dla lepiej widać różnicę pomiędzy przebojem a piosenką, która
części słuchaczy to po prostu był dobry, przebojem nie jest. 6

31
b a r t e k woy n i c z

Kasia Lins
Hity
z kapelusza

Wokalistka opowiedziała nam


o drodze do płyty „Wiersz ostatni”,
która wiodła przez talent show,
Japonię i świat Davida Lyncha.

S
łuchasz radia?
Jako, że czasem prowadzę samochód to zdarza mi się
słuchać radia, ale nie mam jednej ulubionej stacji. Za-
trzymuję się na przypadkowej piosence, jeśli akurat wpadnie
mi w ucho. Częściej towarzyszą mi jednak moje pasażerki, czy-
li płyty fizyczne.
Zakładam, że na swój utwór jeszcze w radiu nie trafiłaś,
przynajmniej poza Trójką?
Moje piosenki można usłyszeć też w Chillizet czy Tok FM, jeśli
jednak mowa o stacjach komercyjnych, to taka sytuacja chy-
ba nie miała miejsca, ale też nigdy o to nie zabiegałam i nie
zakładałam, że takie stacje zapragną grać muzykę z „Wiersza
ostatniego”.
Pytam, bo Jarek Szubrycht recenzując w poprzednim numerze
Karol Łakomiec
GaMy twój album wskazał ciebie jako ratunek dla przyszłości
radia – w domyśle tego mainstreamowego.

32
Bardzo miło było to czytać. Wszyscy jesteśmy Na pewno często pojawia się David Lynch,
jednak świadomi profilu stacji mainstream- którego chyba najłatwiej u ciebie wyczuć,
owych i nie mam raczej nadziei na zmianę a z drugiej strony sporo recenzentów sko-
podejścia osób decyzyjnych w tej kwestii. jarzyło twoje piosenki z twórczością Lany
Myśl, że mogłabym usłyszeć swoich ulubio- Del Rey. Z tym chyba już mniej ci po drodze?
nych wykonawców w dużej stacji to takie ra- Fakt, jestem ogromną fanką Lyncha, co jest
diowe szklane domy. o tyle dziwne, że jestem silną realistką i scep-
Myślę, że numer tytułowy z twojego nowego tykiem, więc wszelkie metafizyczne czy fan-
albumu spokojnie pasowałby do komercyj- tastyczne filmy rzadko na mnie działają.
nych rozgłośni. Niemniej oczywiście chodzi Lynch jest tu wyjątkiem, a charakterystyczna
o kwestie odważniejszego kreowania gustu atmosfera jego filmów jest mi bardzo bliska.
słuchacza przez radio, a nie ciągłego im Często zdarza się, że twórczość artysty,
schlebiania oraz rotowania hitami z brodą. z którym ktoś kojarzy moją muzykę, wydaje
Oczywiście byłoby super, gdyby „Wiersz mi się dość odległa, ale za to potrafię odnaleźć
ostatni” czy „Dawno” były regularnie od- wspólny trop dla moich z nim inspiracji. Tak
twarzane w popularnych stacjach radiowych, właśnie jest z Laną Del Rey, która dość często
ale robiąc tę płytę nie nastawiałam się na to. pojawia się w moim kontekście. Choć sama
Byłabym szczerze zaskoczona takim rozwo- nigdy nie byłam jej entuzjastką i nie zagłę-
jem wydarzeń. Ta muzyka jest bardzo tema- białam się w jej piosenki, to jednak w tym,
tyczna i ukierunkowana, co z automatu zabie- co słyszałam, znajduję
ra jej pewien uniwersalizm, którego zresztą sporo zapożyczeń z np.
celowo unikałam. Mazzy Star czy też samej
Jest na naszym rynku trochę postaci, które Hope Sandoval, których
potrafią, stojąc w swego rodzaju szpaga- osobiście uwielbiam.
cie, łączyć występ na wielkim, darmowym Takie porównywanie
festiwalu stacji telewizyjnej z zapełnia- do innych artystów, to
niem klubów na biletowanych koncertach oczywiście niezbyt wy-
w bardziej alternatywnej odsłonie. sublimowane narzędzie
Widziałabyś siebie w takiej roli? recenzenckie, ale szuka-
Pewnie, że fajnie byłoby połączyć te dwa nie odniesień pośred-
światy i zjednać sobie słuchaczy z dwóch nich, we wspólnych in-
różnych biegunów, jednak taka sytuacja za- spiracjach, wydaje mi
zwyczaj wymaga pewnych kompromisów, się dobrym tropem.
na które nigdy nie potrafiłam chodzić. Moja Mnie na przykład twój
muzyka ma w sobie duży potencjał melo- album prędzej kojarzy się
dyjności, jednakże brzmieniem lub formą z Fioną Apple. To według
zawsze staram się go przełamać, nie uwypuk- ciebie dobre skojarzenie?
lać. Poza tym minęły dopiero dwa miesiące Wow! Tu trafiłeś w dziesiątkę, bo ubóstwiam Sonia Szóstak

od premiery płyty. Przede mną jeszcze mnó- Fionę i choć raczej nikt nie lubi tego typu
stwo działań z nią związanych – przede porównań, to w tym przypadku zrobiłeś mi
wszystkim koncerty – więc zobaczymy, co wielką przyjemność. Tak naprawdę to chy-
czas przyniesie. ba nie da się uciec od wpływów jeśli chce się
Póki co, jak oceniasz jej odbiór? słuchać muzyki, a jednocześnie ją tworzyć. Ja
Pracowałam nad tym albumem bardzo długo nie przemycam trików z utworów artystów,
i nie mogłam się doczekać momentu, kiedy którzy mnie stymulują, ale chętnie przyjmuję
będę mogła go pokazać. Skupiałam się jed- zaproszenie do ich świata, który z kolei
nak przede wszystkim na tym, by być maksy- pobudza mnie do aranżacji własnego, indy-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

malnie zadowoloną z efektu, a nie na tym widualnego wnętrza.


jak będzie on odebrany. Teraz mogę już Powiedziałaś, że album powstawał bardzo
powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona długo, czyli około trzech, czterech lat, więc
z tego, jak płyta została przyjęta, jak została zakładam, że nie odseparowywałaś się przez
dostrzeżona i przede wszystkim, jak została ten czas od innych artystów, co nagrywają-
odczytana. Ogrom opinii o odbiorze jej treści cy muzycy często robią, właśnie po to by ich
pokrywa się z tym, co chciałam przez nią twórczość nie nasiąkała wpływami, a była
przekazać. Wiele osób bardzo trafnie od- jak najbardziej ich.
czytało też różne konkretne inspiracje, filmy Rzeczywiście, nie dałabym rady nie słuchać
czy płyty, które towarzyszyły mi przy pracy ulubionej muzyki przez parę lat, (śmiech)
nad „Wierszem ostatnim”. ale z drugiej strony zauważyłam, że akurat

33
w tym czasie o wiele większy wpływ niż na etapie nagrywania materiału w studiu, frajdy ze śpiewania pod cyfrowe dźwięki,
muzyka miały na mnie miały filmy. Momen- a ewentualne dyskusje aranżacyjne odby- a i kompozycja zawsze zaczyna się dla mnie
ty, które najbardziej mną wstrząsnęły, a co za wały się zdalnie. od instrumentów akustycznych. Niemniej
tym idzie prowokowały do twórczego uze- Zatem można przewidywać, że kolejne twoje współpraca z Łukaszem była bardzo udana
wnętrznienia, to właśnie czas po projekcji fil- działania będą miały charakter zespołowy? i nie ukrywam, że chętnie bym ją powtórzyła.
mowej. Poza wspomnianym Lynchem duży Nie wiem, chyba mam teraz ochotę wrócić do Takie pojedyncze historie z innego niż co-
wpływ na mnie miała na pewno filmografia tej intymnej pracy z pianinem. Jednak póki co dzienne podwórko są bardzo oczyszczające
Sorrentino, Kubricka, braci Coen czy Taranti- zacieram ręce na koncerty, które najbardziej i jeśli zdarzają się sporadycznie, wchodzę
no. A na przykład po obejrzeniu „Dzikiej dro- lubię, a które dopiero przed nami. Jedziemy w nie ze szczerą chęcią.
gi” Jean-Marca Vallée napisałam piosenkę też w trasę „Cydr Lubelski – Spragnieni La- Jeśli nie na całym albumie, to widziałbym cię
„Southern Wind”. Nie jest film wybitny, ale w tym kontekście na przykład na cyklicznej
ta” wespół z Bitaminą, Smolikiem i Kev Fox-
jak widać zanurzyłam się w niego na tyle, że- kompilacji Flirtini. Na koniec chciałbym cię
em oraz Marceliną.
by sprowokował mnie do działania. zapytać o kapelusz, nieodłączny element
Pewnie niewiele osób wie lub pamięta, że
twojego wizerunku. Swoją drogą ostatnio
Płyty nie stworzyłaś sama. Pomagali ci Karol wystąpiłaś w kilku odcinkach talent show
Anita Lipnicka podkradła ci pomysł, bo jej
Łakomiec i Michał Lange. X-Factor. Było to w trakcie ukazywania się
zespół – poza tym, że nosi kapelusze – w do-
Oraz Marcin Bors. w Japonii wspomnianego wyżej albumu,
datku zowie się The Hats.
Kapelusz nigdy nie był wymyślonym
element wizerunku, ja faktycznie chodzę
w kapeluszach na co dzień, od bardzo dawna.
Nawet pamiętam jakie budziłam zdziwienie,
chodząc w nim po trójmiejskich ulicach na
pierwszym roku studiów. Jako fance Sergio
Leone i Tarantino przyszło mi to naturalnie.
(śmiech) 6

Karol Łakomiec

Zakładam, że Marcin nie działał z wami czyli około ośmiu lat temu? Jak z perspek-
przez te parę lat, ale dołączył później. Na tywy czasu oceniasz tę decyzję o skorzysta-
jakim etapie? niu z mainstreamowej katapulty do sławy?
Z Michałem i Karolem stworzyliśmy konkret- Z perspektywy czasu chyba mogę po-
nie brzmiące demo i w zasadzie gotowy pro- wiedzieć, że nie miało to w zasadzie większego Nie ma chodzenia na skróty,
dukt pokazaliśmy Marcinowi, który pomógł wpływu na moje życie artystyczne. Nie za banalnych refrenów i brzmieniowej
nam głównie na poziomie realizacji. Wywró- bardzo chciałam tam iść, ale zmobilizowało sztampy, są za to niebanalne po-
ciliśmy do góry nogami jedynie numer „Sło- mnie to, że miałam swój materiał, który miał mysły aranżacyjne (produkcja
wa proste”. Dla mnie współpraca z osobami być znany w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale nie Marcin Bors, dzień dobry, wszystko
trzecimi była kompletnie nowym doświad- nad Wisłą. Na pewno nie widziałam i nadal wiem), które usłyszycie raczej
czeniem, bo dotychczas byłam tylko ja i forte- nie widzę nic atrakcyjnego w tym, by iść do na scenach OFF Festivalu, niż
pian, na którym gram od dziecka. Przy okazji telewizji i bawić się w karaoke. Jeśli ma to na Top Trendy. Jest kawał głosu
„Ostatniego wiersza” poznałam chłopaków jednak komuś pomóc wypromować autor- i równie dużo osobowości. Są też
i była to dla mnie egzotyczna podróż, pod- ską twórczość, to czemu nie? naprawdę dobre numery, poten-
czas której musiałam się nauczyć otwierać Chciałem jeszcze zahaczyć o mało znany cjalne hity: „Wiersz ostatni”,
przed nimi. A już najbardziej perwersyjne – fakt z twojej muzycznej biografii, a miano- „Dawno” (zaśpiewany wspólnie
przynajmniej na początku – było dla mnie wicie gościnny udział w numerze „Change- z jak zawsze świetnym Łukaszem
pokazywanie im moich tekstów, w których less”, na bardzo dobrej płycie „Bloom” Lachem), „Tonę”…. Tak, to jest ta dziew-
kompletnie się uzewnętrzniałam. czyna, która przybyła uratować wasze
elektronicznego producenta Szatta, dziś zna-
radio. Takiej muzyki popularnej
Czyli nigdy wcześniej nie skosztowałaś pra- nego z trio Kroki. Raczej stronisz od elektro-
w Polsce brakuje. Przepraszam:
cy grupowej? Nawet w liceum lub podczas nicznego środowiska, a szkoda, bo efekt tej
brakowało. – JSz
studiów na Akademii Muzycznej? współpracy jest rewelacyjny. Możemy liczyć
Na etapie kompozycji faktycznie nigdy. na więcej tego typu numerów? recenzje
Nawet nagrywając w Stanach album „Take Moje serce gra zdecydowanie w akustycznym nr 1/2018, str. 84
My Tears” [wydany w Japonii nakładem az- tonie, dodatkowo w takim raczej przybrudzo-
jatyckiej wytwórni Evosound debiut Kasi - nym brzmieniu, więc sterylność elektroniki
przyp. aut.] pracowałam grupowo już tylko nie jest moją bajką. Nie mam po prostu takiej

34
GOścinnie:
nosowska / kowalska
rojek / maleńczuk
zalewski / organek
rogucki / janerka
markowski / wyrostek

DO NABYCIA W SALONACH EMPIK ORAZ NA

z gościnnym udziałem m.in.


Kayah , Kuby Badacha i Sławka UniatowsKiego

DO NABYCIA W SALONACH EMPIK ORAZ NA 35


ja r e k s z u b ryc h t

Bartosz Dziedzic
Trzeba być bezczelnym
popowych. Nie robicie tego, bo myślicie so- Kto mu to mówi? Artysta, dla którego pracuje?
Oderwałem Bartka Dziedzica
bie, że skoro wydają w mejdżersach to ma- Koledzy i koleżanki. Środowisko. Taki czło-
od produkowania nowej płyty ją kasę na reklamę. Kiedyś Sarsa mi mówi wiek w końcu się łamie i próbuje zrobić coś,
Dawida Podsiadło, żeby poro- z zazdrością: „Ja też bym chciała, jak ty co przypomina – na przykład – Coldplay.
z Brodką, pojechać do zagranicznego studia Brzmi identycznie? Tak. No więc skoro Cold-
zmawiać o tym, do czego nie
z Red Bullem!”, mówię jej: „Nigdy nie po- play jest zajebiste, to znaczy, że ja też jestem…
przyznał się Lechowi Janerce, jedziesz, bo jesteś zbyt popowa”. „Chciałabym Taka tu działa logika. Polscy producenci
jak zamienił reklamy na Brodkę grać, jak ty z Rojkiem, w filharmonii.” „Nig- tracą całe lata, by dojść do poziomu udanej
dy nie zagrasz” – odpowiadam, bo tak działa podróbki. Gdzie tu miejsce na oryginalność,
i o wojnie, na którą szedł polski sound?
ten biznes. Owszem, jest w RMF-ie, ale co
z Arturem Rojkiem. z tego? Ja też byłem w RMF-ie – i gdzie jest Wróćmy do popowych produkcji, których
Jest też parę słów o tym, moje ferrari? Teraz piosenki mają krótkie twoim zdaniem niedługo nie będzie się
życie, nawet te wybitne. Nagrała fajną po- w Polsce robić. Może nie trzeba się napinać?
dlaczego za chwilę polski
pową płytę, ale połowa możliwości jest przed Może taką muzykę – rozrywkową, użyt-
pop może zniknąć. nią zamknięta. Jest w dupie. Tylko dlatego, kową, pod nóżkę, na imprezę – powinniśmy
że jest popowa. W dodatku dowiaduje się, importować, a tu na miejscu robić sztukę?
zym właściwie różni się main- że nie wiadomo, kiedy nagra następną, Potrzebujemy prawdziwego przemysłu
C stream od alternatywy? Budżetem?
Budżety są podobne, a czasami
bo albumy się nie kalkulują, ma nagrywać
same single. Nagrywa je zresztą za granicą,
muzycznego, żeby istniało coś takiego jak
polska muzyka. Alternatywa też potrzebuje
w alternatywie większe. Poziom w Szwecji czy w Anglii… tego przemysłu, ale można go budować tylko
muzyki popowej zależy od technologii i liczby Dlaczego? To przecież piosenki po polsku, muzyką popową. Gdyby Polacy zrobili przy-
zaangażowanych osób. Technologię mamy, przeznaczone na polski rynek. głupią komedię, która odniosłaby sukces, nikt
bo można to wszystko dzisiaj kupić za małe Bo w Polsce ludzie nie potrafią tego robić. nie miałby pretensji. Ale jak próbujemy zro-
pieniądze, ale nie mamy ludzi. Pieniądze są Ja też nie potrafię. My tu się nie zajmujemy bić głupią muzykę, do tańca, to już jest pro-
potrzebne nie na drogie studio, jak kiedyś, muzyką popową, bo uchodzi za obciach, blem? Zrozumiałem to na jakimś sylwestrze.
tylko żeby tym kilku wybitnym osobom, branża drwi z popowych producentów. Po- Dużo ludzi, inteligentnych, na poziomie –
które potrafią pisać i produkować pop chciało wszechny jest mit, że robią to tylko dla kasy. i całą noc bawili się przy ultrapopowej mu-
się pracować kreatywnie, nawet przy lap- Tymczasem można robić to z pasją i poświę- zyce z Zachodu. Obserwowałem to i myślałem
topie. Niestety, nie ma takich budżetów, ceniem, to jest sztuka, którą trzeba się zaj- sobie, że ci wszyscy ludzie mają w dupie to,
bo płyty sprzedajemy tylko w kraju. Muzyka mować latami, żeby się nauczyć. Michał Fox co do tej pory zrobiłem. Nie mają już po 16
pop w Polsce to żaden biznes i jak tak dalej zaczął to robić i trzymam za niego kciuki. Po- lat, żeby płakać przy alternatywnej balladzie,
pójdzie, za chwilę w ogóle jej nie będzie. jawili się młodzi ludzie, którzy próbują, ale której autor sam nie wie, o co mu chodzi. To
Młodzi ludzie z podziwem patrzą na Le- oni długo nie ujadą. Za chwilę przekonają są dorośli ludzie, którzy chcą się rozerwać.
wandowskiego, widzą, że odniósł sukces, się, że nie ma w tym ani kasy, ani satysfakcji Pamiętam, jak spierałem się z Arturem: „Po co
jest bogaty, więc chce im się grać w piłkę. i poszukają sobie innego zajęcia. Niedługo piszesz takie poważne rzeczy? Przecież jesteś
Były czasy, że kiedy wpadaliśmy na imprezkę będziemy śpiewać tylko do podkładów zagra- już duży, przeczytałeś wszystkie książki,
z gitarami i wszystkie dziewczyny były nasze. nicznych. A jaki wtedy będzie sens słuchać powinieneś się z tego śmiać”. Skumałem
A dziś jak przyjdziesz z gitarą na imprezę to Margaret? Nie lepiej Beyoncé? jednak, że Artur taki jest i inny nie będzie.
cię wyrzucą za drzwi. (śmiech) W muzyce Musisz wiedzieć, że polski producent żyje Okazało się w dodatku, że publiczność
popowej pieniądz powinien być. A nie ma. w totalnej niepewności. Myśli o sobie, że jest tego potrzebuje.
Skąd go wziąć? zerem. Na każdym kroku wmawia się mu, Nie mówię, że to był błąd. Uważam jednak,
Tego nie wiem, ale wiem, że wy – dzien- że jeżeli to, co robi, nie brzmi jak coś z zagra- że polska muzyka jest zbyt serio, brakuje
nikarze – powinniście wspierać artystów nicy, to znaczy, że to jest złe. w niej humoru. Takie same rozmowy mam

36
37
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8
teraz z Dawidem, który też jest ambitny. „Daj Czułem, że średnio mi idzie, więc kiedy żona,
spokój, po co to robisz? Masłowskiej i tak nie która jest architektem, dostała robotę w War-
zaimponujesz” – tłumaczę mu. „Pokłóciłeś się szawie, zostawiłem to wszystko bez żalu
z dziewczyną to napisz o tym. Masz przecież i pojechałem z nią.
25 lat, to jest twoje życie.” I trafiłeś do reklamy.
Skąd te wybujałe ambicje? Nie od razu. Miałem już dość tych produkcji
Nikt nie chce być wyśmiewany, jak kiedyś i powiedziałem żonie, że nie chcę już tego
zespół Rotary za piosenkę „Na jednej z dzi- robić. Nic z tego nie wynika – siedzę po no-
kich plaż”. Chodzi też o status. Opowiem ci cach, a my mamy cały czas długi. Zaniosłem
Odnieść sukces pewną historię. Kiedy sprowadziliśmy się  sprzęt do piwnicy i wreszcie zwolniłem po-
z żoną do Warszawy, koleżanka pożyczyła mi kój, który był naszą sypialnią. Pół roku
mieszkanie. Dobra dzielnica, nowobogackie później kolega, który był reżyserem teatral-
z Dawidem to żadna
kondominium, my bez hajsu, ale wszystkim nym poprosił mnie, żebym go ratował i na-
wokół dobrze się wiedzie. Przyszła niedziela, pisał muzykę do spektaklu. Tego jeszcze nie
sztuka. Natomiast czy jakieś święto, czas grillowania. Okna robiłem. Napisałem i byłem panem kom-
pootwierane, wszyscy puszczają muzę. Tu pozytorem! (śmiech) Spodobało się, więc
zepsuć płytę Dawi- leci Depeche Mode, tam też coś niegłupiego. dostawałem kolejne propozycje, od Maćka
Balkon otwarty, siedzimy z żoną, pijemy Kowalewskiego, Iwana Wyrypajewa… Aż
dowi czy Arturowi, winko, więc i ja postanowiłem coś puścić. pewnego razu teatralny choreograf polecił
Tylko co? Chyba z pół godziny siedziałem mnie swoim znajomym do reklamy. To był
i kminiłem. czas, kiedy z kasą było u nas bardzo ciężko.
a potem wyjść
Nie chodziło o to, co ci sprawi przyjemność, Zadzwonili z agencji Leo Burnett, ręce mi
ale za kogo cię wezmą, jak już to puścisz? się trzęsły ze strachu, ale dobra, robię to.
na miasto – to dopiero Napożyczałem gratów, wszystko się świeci,
Tak. Chodziło o tożsamość. Już  miałem
włączyć Chopina. (śmiech) W końcu zde- bezpieczniki ledwie to dźwigają, ale trzeba
jest wyzwanie! cydowałem się na Radiohead. Doszedłem działać, bo to nas wyciągnie z długów. Zro-
do wniosku, że nie jest to tak trudne, żeby bione, wysyłam…
sąsiedzi tego nie ogarnęli, ale też nie jest ba- Komuś, kto cokolwiek słyszy?
nalne. Taki mogę być i taki jestem. Dyrektorem kreatywnym Leo Burnett był
Sprawdźmy więc, skąd się taki wziąłeś. gość, który kolekcjonuje płyty, ma w domu
Robię to od dziecka. Byłem szefem radiowęzła highendowy sprzęt, zajebiście zna się na
w podstawówce. Prowadziłem dyskoteki, muzyce. Dostał maila, dzwoni do mnie i mó-
a jak sprzęt się zepsuł to naprawiałem. Moja wi, że generalnie jest źle. Ale nie mają już
starsza siostra chodziła do trójki, elitarnego czasu szukać kogoś innego, więc muszę to
wrocławskiego liceum i miała ziomków na naprawić, albo będą w dupie. Jadę do niego,
poziomie, słuchających dobrej muzy. Dzięki cały w nerwach, bo nie dość, że ugodził mo-
nim jako dziecko słuchałem takich rzeczy je ego, to jeszcze ten brak hajsu… On mówi,
jak Talking Heads czy The Smiths. Nigdy jed- że to się nie nadaje, bo brzmi, jakby roboty
nak nie chciałem komponować, nie chciałem grały. Tłumaczy mi, że to jest Orange i oni ma-
występować. Kiedy siostra wzięła mnie ją taką linię reklam, która jest bardzo ludzka,
na Lady Pank do Hali Ludowej, patrzyłem organiczna. To może być nawet trochę nie-
tylko na inżyniera dźwięku. Stał nad ludźmi udolne, żeby ludzie czuli, że to jest o nich, że
i był dla mnie bogiem. Tamci robią z siebie za tym stoi żywy człowiek, a nie komputer.
durniów na scenie, a on jest OK. Chciałem Wróciłem do domu załamany. Po pierwsze
być tym kolesiem. Kiedy Bartek Staburzyński, dlatego, że ten autorytet zrugał mnie jak
który grał na gitarze u Janerki, budował stu- psa, a po drugie dlatego, że nie miałem po-
dio Fonoplastykon, zaproponował mi pracę, jęcia, co dalej z tym zrobić. Czułem, że nic
bo miałem wykształcenie elektroniczne i po z tego nie będzie. Zrezygnowany wziąłem
prostu się na tym znałem. Tak poznałem Le- laptopa i odpaliłem ten filmik: tancerka na
cha Janerkę. Podszedłem kiedyś do niego opuszczonej sali baletowej. Złapałem gitarę,
Bartek i Dawid: obaj i powiedziałem: „Nagram ci płytę, która podpiąłem ją do laptopa i postawiłem w pio-
bardzo zadowoleni ze będzie brzmiała lepiej niż „Ur’”. nie, żeby udawała kontrabas. Na jednej stru-
współpracy
Nieszczególnie wyrafinowana technika nie zagrałem melodię pod ten taniec. Grałem
negocjacyjna. to, co widziałem. Wysłałem, napisałem mu
Takim wtedy byłem chojrakiem i staram tylko, że mógłby to zagrać kontrabas. „Zajebi-
się być do dziś, ale z wiekiem to coraz trud- ste!” – brzmiała odpowiedź. Następnego dnia
niej przychodzi. Lechu stwierdził jednak, że nagraliśmy kontrabas i od tego się zaczęło.
skoro tak uważam, to chyba powinienem Cała seria muzycznych reklam Orange’a
spróbować. Po wszystkim powiedział mi, była twoja.
że „Fiu Fiu” nie brzmi lepiej, tylko inaczej. Tak. Ludzie myśleli, że to zagraniczne pio-
(śmiech) Przez wiele lat byłem akustykiem Le- senki, a to ja je wszystkie pisałem. Zrobiłbym
cha na koncertach, nagrywałem też mnóstwo wiele, żeby wyciągnąć nasze rzeczy z lom-
zespołów w studiu, pół Dolnego Śląska. bardu, więc nawet komponować mogłem.

38
Bartosz Dziedzic

Ten koleś z Leo Burnett otworzył mi łeb – współpracowałem przy większości reklam. ty grasz na basie, a wiadomo, jak Jarek gra na
w muzyce nie chodzi o to, żeby dobrze Nie lubiła w nich śpiewać, bo to chyba nie basie – inaczej nie będzie. Zespoły są zakład-
brzmiało. Chodzi o emocje. była jej muzyka, to nie był soul. A ja chciałem nikami swoich składów. Dlatego dzisiaj tak
Lech Janerka, papież niezalu, nie zmarszczył zwykłego śpiewania. „Śpiewaj tak, jakbyś ważni są producenci, bo oni jako jedyni ma-
brwi, że zaprzedałeś się mamonie? gotowała, nie staraj się. Śpiewaj tak, jak byś ją narzędzia, które służą zmianie.
Lechu jest jak mój drugi ojciec. Kiedy siedzie- wcale nie śpiewała” – mówiłem jej. Uważała Chodzi o zaawansowaną technologię?
liśmy w tej Warszawie i było ciężko, dzwonił mnie za debila, krzywiła się, ale robiła to, Nie. Chodzi o umiejętności. Byliśmy z Brodką
do mnie i pytał: „Masz pieniądze?”, „Mam” – o co prosiłem. Z płyty jednak zrezygnowała. w studiu Red Bulla w LA, w którym nagry-
odpowiadałem. Ale on po głosie wyczuwał, Trochę się zdołowałem, ale trudno, jest zle- wali M.I.A., 50 Cent i nie wiem kto jeszcze.
że nie mam i następnego dnia przelewał mi cenie. Znajdę kogoś na jej miejsce. Dosłownie Porównanie będzie motoryzacyjne. My tu
tysiąc złotych. Bardzo mnie wspierał. O rekla- następnego dnia dostaję telefon, że poleciał mamy garaże z najlepszym sprzętem, a ja
mach mu jednak nie powiedziałem. Wsty- zarząd w Orange’u i nowi ludzie nie chcą żad- tam wjechałem do warsztatu, w którym ma-
dziłem się. Aż pewnego dnia spotykamy się, nej płyty. ją dwa klucze, młotek i gwoździe. I oni za
jak zawsze, na świętach u Lecha i gadamy A tu praca rozpoczęta… pomocą tych prymitywnych narzędzi robią
o muzie – bo my zawsze o tym gadamy. „Orange Marcin Macuk zapytał, czy nie zrobiłbym pły- lepiej, niż my tu, na naszych super gratach.
miał ostatnio reklamę z fajną muzyką” – ty z Moniką Brodką. Próbowała już z wieloma Problemem polskiej produkcji jest to, że zbyt
mówi w pewnej chwili Lech. Okazało się, producentami, ale nie wychodziło, a ja miałem często wymieniamy sprzęt – zarówno hard-
że to moja. Cholera! Skoro tak, to chyba się i czas, i pomysły. Nie miałem gotowych ware, jak i software – więc nie zdążymy się
przyznam. Pokazałem mu na YouTube tę piosenek, ale byłem już rozpędzony. Monika go dobrze nauczyć.
i pozostałe. A Lechu, mój guru, powiedział, że dorzuciła swoje i tak powstała „Granda”. Po co się  uczyć, skoro sam twierdzisz,
od razu zwrócił na nie uwagę, bo odróżniały Jak wam się razem pracowało? że w Polsce ten zawód nie ma przyszłości.
się od pozostałych. Słyszał w nich odrębny Monika była wtedy strasznie pyskata i to mi Ty się śmiejesz, a tymczasem my, producenci
muzyczny język. się w niej podobało. Wchodziła do studia i sta- pracujący dla mainstreamu, próbujemy zro-
Co jeszcze wyniosłeś z tego doświadczenia? wiała mnie do pionu. Potrafiła powiedzieć bić polskie auto. Nikt nas w tym nie wspiera.
Nauczyłem się pracować szybko i pod pre- coś przykrego, ale zawsze wprost, nigdy za Chwali się za to ludzi, którzy po godzinach,
sją. Zauważyłem, że jak pracuję szybko to plecami, to było bardzo fajne. Energetycznie z nudów, robią sobie w garażu rower: „Och,
uruchamiam intuicję, nie myślę o tych cho- była niesamowita. Mam wrażenie, że teraz się ten rower jest taki niezależny, on jest indie,
lernych Coldplayach, tylko samo się robi. zmieniła, stara się być… bardziej na poziomie. on nie jest z mejdżersa. Zobaczcie, jaka od-
Poza tym skumałem, co trzeba zrobić, żeby Po co jej to? (śmiech) Czasem wkurzała mnie waga: nie ma refrenu!”. My tymczasem ro-
był sukces. Olać ich. Trzeba mieć wszystkich tym, że próbowała mieć również życie pry- bimy samochody. Potrzebujemy pieniędzy,
w dupie. Można wziąć byle jaki instrument, watne, ale dzisiaj wiem, że to ja przeginałem. mediów, zamówień, dziennikarzy i myślą-
ale trzeba być w tym wszystkim bezczel- Jak już coś robię, to na trzysta procent, a ona cych menedżerów. Muzyka alternatywna jest
nym. Kiedyś w nocy dzwoni spanikowany była tylko na sto. Ja się za bardzo wkręcam. fajna, inspirująca, nie wyobrażam sobie ży-
kolega z agencji i mówi, że mu w Paryżu Nie ma mnie dla rodziny, nie sypiam po no- cia bez niej, ale to żaden wyczyn zrobić so-
wycofali reklamę i kazali zmienić muzę. Ja cach, tylko myślę o piosenkach. bie po pracy płytę z kolegami, bo możesz
przy niej nie pracowałem, ale pilnie potrze- To się z Arturem Rojkiem nieźle dobraliście. robić co chcesz, wymyślić, jak to będzie
bował pomocy: „Ratuj! Tylko nie używaj Tak. Czułem, że idziemy razem na wojnę. brzmiało. A ja tak nie mogę, bo mój samo-
żadnych trąbek, bo właśnie trąbki mi skaso- Artur miał chyba problem z odejściem z My- chód musi spełniać międzynarodowe normy
wali”. Przytakiwałem, ale zapomniałem slovitz, a ja z tym, że „Varsovie” to tylko fuks. i jeszcze nie być wiochą. Jasne, zawsze znaj-
o tym, bo właśnie kupiłem sobie taki śmieszny To nas napędzało. dzie się mądrala, który powie: „Ej, ale wasze
instrument, gdzie były same trąbki i zrobiłem auto rozpędza się do setki w godzinę, a to
Kiedy z Brodką nagrywaliście „Grandę”,
mu na nich nową kompozycję. Dzwoni rano: szwedzkie w 10 sekund”. Odpowiadam mu
oboje nie mieliście zbyt wiele do stracenia.
„Odbiło Ci? Trąbki?!”. Ale ja już wtedy czułem wtedy: „Dobra, na razie w godzinę, a za rok
Z Arturem już było inaczej, sporo do udowo-
się tak pewnie, że robiłem, co chciałem. Ka- może w pół godziny. Dajcie nam szansę”.
dnienia. A Dawid Podsiadło jest na szczycie.
załem mu wysłać – i był hit. Czujesz presję? 6
Pisałeś piosenki do reklam, zarabiałeś dużo Trochę tak. To jest koleżka z sukcesem, ja
pieniędzy… jakim cudem zacząłeś produ- to tylko mogę spierdolić. Ale wiesz, odnieść
kować płyty? sukces z Dawidem to żadna sztuka. Nato-
Orange mi to zaproponował. Widzieli, że miast zepsuć płytę Dawidowi czy Arturowi,
ludziom podoba się ta muzyka, czytali ko- a potem wyjść na miasto – to dopiero jest wy-
mentarze na YouTube, dostawali dziesiątki zwanie! (śmiech) Na szczęście po jakimś czasie
maili z pytaniami o te piosenki. Postanowili, twój umysł już jest tak tą presją zmęczony, że
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

że zrobię dla nich całą płytę i zapłacą mi za przestaje ją zauważać. Już o tym nie myślisz,
to milion złotych. Milion?! Przecież branża po prostu robisz to, co czujesz, że jest dobre.
mnie zje z zazdrości! Okazało się na szczęście, Nie kusi cię, żeby zamiast pracować na
że milion mają na całość promocji nowego nazwiska tych wszyst kich słynnych
systemu dystrybucji muzyki, a dla mnie jest śpiewaków, wziąć sobie wokalistę bez
jedyne sto tysięcy. (śmiech) Następnego dnia imienia, skrzyknąć zespół i zawalczyć 
jest przetarg na wytwórnię. Siedzę jak król, o własny sukces?
a tu przychodzą przedstawiciele mejdżersów, Nie. Nigdy nie miałem takiej potrzeby.
wszyscy do rany przyłóż, bo jest kasa do wy- Realizuję się pracując z nimi. Zresztą zespoły
jęcia… Zacząłem przymierzać się do tej płyty, się  skończyły. Ta formuła nie działa, bo
ale wypisała się Ania Karwan, z którą zespoły grają wciąż to samo. A to dlatego, że

39
W
ykonawcy, o których będzie tu mo-
wa, nie potrzebują, żeby ich płyty
angelika kucińska okupowały pierwsze miejsca Ofi-
cjalnej Listy Sprzedaży. Ba, nie potrze-
bują nawet nagrywać płyt, choć nie-

Mainstream
którzy wciąż porywają się na działalność wy-
dawniczą. Nie muszą grać tras koncertowych

klasy
po klubach i pchać się na festiwale. Choć po-
zornie zdezerterowali z przemysłu muzycz-
nego, świetnie funkcjonują na jego obrzeżach,
po ciemnej stronie mocy. Regularnie grywają

ble
na dniach miast, plenerowych imprezach
sylwestrowych w niewielkich miejscowo-
ściach w całej Polsce, weselach i zamknię-
tych imprezach firmowych. W zależności od
skali wydarzenia i statusu wykonawcy (bo na
takiego K.A.S.Ę. podobno trzeba sporo kasy)
liczą sobie od kilku do nawet kilkudziesięciu
tysięcy złotych za występ. W skali roku zara-
biają więc z koncertów niewiele mniej, niż
Też myśleliśmy, że Hawkins to za występy na żywo trafia na konta Dawida
straszne miejsce, bo tam grasuje Podsiadło, Korteza czy Taconafide – duetu,
dla którego wszyscy gimnazjaliści w Polsce
Demogorgon. Dopóki nie zapu-
rozbili skarbonki (czy kieszonkowe to już dziś
ściliśmy się na peryferia pol- tylko w bitcoinach?).
skiego mainstreamu. Tam jest
straszniej. Tam grasuje Norbi.
I takich jak on – kasujących
grube tysiące za występy na
dożynkach, kiedy reszta świata
wierzy, że polska muzyka ma się
dobrze – jest więcej.

Ewelina Lisowska
Universal Music Polska, materiały prasowe

40
Kim są? Czołówkę naszego własnego muzycz- Norbiego. Głównie dlatego, że nigdzie sobie
nego Upside Down, lewej strony mainstrea- nie poszedł. Norbi utrzymuje się w masowej
mowej rozrywki, można podzielić na dwie świadomości, robiąc za pociesznego kana-
kategorie. Pierwsza, najliczniejsza, to gwiazdy powego eksperta w programach śniadanio-
jednego, ewentualnie dwóch przebojów, wych. A to podzieli się receptą na idealne
które wciąż sprytnie korzystają z tego, że pol- oświadczyny, a to podpowie, jak uśmierzyć
ska publiczność ma za dobrą pamięć. Druga ból po rozstaniu. Wszystko wie. I koncer-
– mniej liczna, ale nie mniej barwna – to tuje jak szalony. Po kilkanaście koncertów
beneficjenci tymczasowego splendoru po w miesiącu. Głównie na dniach miast czy
programach typu talent show, którzy sprytnie jubileuszach rodzinnych parków rozrywki.
korzystają z tego, że polska publiczność wciąż Zdarza mu się występować na weselach.
ogląda telewizję. Jest jeszcze jedna, zupełnie Jakiś czas temu w rozmowie z jednym z tab-
osobna kategoria. Na razie szczęśliwie nie- loidów zdradził, że ma takie wzięcie, bo jest
liczna, ale już rozpowszechniająca niezdrowe stosunkowo tani i za jeden koncert bierze od
przekonanie, że płytę powinien nagrać każdy. 7 do 10 tys. złotych.
To celebrytki, dla których droga z Instagra-
ma na Spotify jest usłana lajkami. Kto więc Krzysztof K.A.S.A. Kasowski
naprawdę rządzi polskim muzycznym main- Ktoś jeszcze pamięta, że dawno, dawno temu W zależności
streamem? Krzysztof K.A.S.A. Kasowski ze składem
Zespół Downa współtworzył kielecką scenę od skali wydarzenia
Kategoria 1: Ile dałbym, by zapom- rapową? Karierę lokalnego 50 Centa prze-
nieć cię, czyli oni nie chcą odejść kreśliło jury festiwalu w Jarocinie, dys-
i statusu wykonawcy
kwalifikując grupę za wulgarne teksty. Ta hi-
Norbert Dudziuk a.k.a. Norbi storia mogła potoczyć się zupełnie inaczej.
Nie ma większego dożynkowego króla niż A tak Kasowski rozwiązał Zespół, kilka lat liczą sobie od kilku
Norbi. W wywiadach swego czasu żalił się, później przykleił sobie bokobrody i wypuścił
jakie to niesprawiedliwe, że wciąż wszyscy teledysk do „Reklamy”, w którym próbuje do nawet
pamiętają mu tylko jedną piosenkę, pod- tańczyć Agnieszka Włodarczyk. Muzycznie
czas gdy on nagrał co najmniej kilka prze- też nie byle co – reggae pożenione z wetknię- kilkudziesięciu
bojów odnotowanych przez stacje radiowe. tym tu i ówdzie ludowym zaśpiewem. Jak
A to pech. Niewiele jest na polskim rynku takie rzeczy jak jego „Dżu Dżu”, czyli ubo-
tysięcy złotych
wykonawców, którym tak długie i dostat- ga wersja wczesnego Prodigy, zdobywało
nie branżowe życie zapewniłby pojedynczy, masową popularnością, powinien zbadać
w dodatku szowinistyczny i przaśny refren. jakiś lepszy detektyw. Polacy nie gęsi, mieli za występ.
Inna sprawa, że „Kobiety są gorące” idealnie też swojego Ricky’ego Martina – objawił się
trafiły w swój moment. Był rok 1997. Z jed- w piosence „Maczo”, pierwszym hicie lati- W skali roku
nej strony czasy wyjątkowo wysokiego zapo- no polo. Napisał też książkę. „Kontrakt” jest
trzebowania na polską piosenkę. Dobre czasy. o muzyku, który podpisuje umowę z dużą zarabiają więc
Edyta Bartosiewicz wydała album „Dziecko”, firmą fonograficzną, szybko staje się sławny
Justyna Steczkowska – wyprodukowaną i równie szybko przestaje się liczyć. Szanu-
z koncertów niewiele
przez Grzegorza Ciechowskiego „Nagą”, jemy taki dystans do siebie. Jednak odda-
a Myslovitz – przełomowe, bo przebojowe jąc mu sprawiedliwość, trzeba przyznać, że
„Z rozmyślań przy śniadaniu”. Z drugiej stro- K.A.S.A. ma na koncie trochę więcej przebo- mniej, niż za występy
ny to także wzrost mody na popowy kabaret. jów niż Norbi. Być może dlatego za imprezę
Czasem żart się udawał, jak w pastiszowym zamkniętą – według informacji zdobytych kil- na żywo trafia
hicie T.Love „Chłopaki nie płaczą”. Czasem ka lat temu przez serwis money.pl – kasuje
nie – jak zawsze zespołowi Big Cyc. A czasem prawie 30 tys. złotych. I uwaga, też wydaje na konta Dawida
nikt nie wiedział, włącznie chyba z samym nową płytę.
autorem, że to żart. Patrz Norbi. Od tamtej
Podsiadło, Korteza
pory nagrał kilka płyt bez znaczenia. Kilka Maciej Miecznikowski
tygodni temu ukazało się piąte pełnome- i Leszcze
trażowe wydawnictwo w jego dyskografii. Przedziwny przypadek. W przeciwieństwie czy Taconafide
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

Pilotował je singel nagrany wspólnie z Mo- do powyższej dwójki, która jedynie pozoruje
niką Jarosińską, „Zatańcz ostatni raz” – o tym, śpiewanie, Maciej Miecznikowski jest dyplo-
że niby już się nie lubimy, ale co tak będziemy mowanym wokalistą operowym. Na konfek-
stali – na podkładzie trochę podprowadzo- cję jednak nie ma papierów, uprawia ją z zami-
nym Calvinowi Harrisowi, ale jednak bardziej łowania. Co prawda nie klaskał u Rubika, ale
Bayer Full. Fanom się nie podoba. Na oficjal- śpiewał partie solisty w jego, ekhm, oratoriach.
nym profilu Norbiego na Facebooku poja- Poprowadził kilka programów telewizyjnych
wiły się komentarze, że stracił nosa do hitów z pogranicza żenady i żenady, m.in. „Tak to
i mógłby nagrać coś bardziej w stylu dance, leciało!”, gdzie trzecioligowe gwiazdy kom-
tak jak kiedyś potrafił. Płaczcie. promitują się, odśpiewując polskie przebo-
2018 rok nie będzie rokiem wielkiego powrotu je. Znany i niezasłużony jest jednak głównie

41
Mainstream klasy ble

dzięki działalności w dancingowym kabare- piosenka o rabatach w sieci marketów Kategoria 3: Lajki kontra odtwo-
cie Leszcze. Niezbadane są gusta mas. Prze- ze sprzętem RTV. Laureaci telewizyjnych rzenia, czyli jak nagrać płytę
starzała konwencja, nieznośna maniera – konkursów dla młodych talentów już na linii na Instagram
to się nie mogło udać. A jednak zespołowi startu mają kapitał, z którym trudno dysku-
Leszcze udało się kupić publiczność piosenką tować – popularność buzi z telewizji. Ale to Sara Boruc Mannei
„Kombinuj dziewczyno” (litościwie pominę też kapitał, który szybko wietrzeje, chyba że Usłyszeliśmy o niej, kiedy została żoną
potwornie seksistowski tekst). Pięć lat temu regularnie wracasz tam, skąd przyszedłeś, piłkarza. Ale Sara Boruc nie chce być tylko
Miecznikowski odszedł z zespołu i próbował żeby widzowie nie zapomnieli, jak wyglą- popularną WAG i ofiarą rynsztokowych ko-
kariery solowej, bez powodzenia. Wrócił do dasz. Lisowska chętnie występuje w progra- mentarzy na Pudelku. Żadnej branży się
Leszczy w kwietniu 2018 r., zastępując aktora mach telewizyjnych: była gościem w „Ko- nie boi. Projektowała ubrania. Prowadziła
serialowego Kacpra Kuszewskiego, z którym cham Cię Polsko”, tańczyła wśród innych program telewizyjny o robieniu zakupów.
zespół grał od 2013 r. Leszcze cieszą się spo- gwiazd desperacko reperujących kariery Wystąpiła w reklamie odchudzającej herbaty.
rym wzięciem wśród organizatorów imprez i domowe budżety. Lisowską też można Zarabia też jako twarz lakierów do paznokci.
firmowych, a zainteresowanie kosztuje. To zatrudnić na imprezę zamkniętą, ale to wy- W zeszłym roku podpisała kontrakt płytowy
zespół z wyższej – choć nie najwyższej – półki maga sporego budżetu. Według cennika Lux- z wytwórnią Universal, ale potem żaliła się
cenowej. Za ich występ trzeba zapłacić mini-
artu za taki występ trzeba zapłacić minimum na ściankach, że wydawca nie traktuje jej
mum 20 tys. złotych (według cennika agencji
30 tys. złotych. poważnie i przesuwa premierę debiutu.
koncertowej Luxart).
W końcu datę wydania udało się niedawno
ustalić na sierpień tego roku, na płycie ukaże
się – jak zapowiada wytwórnia – „13 wyjąt-
kowych utworów utrzymanych w klimacie
dojrzałego, kobiecego r’n’b”. Przed tym nie
obroni nas nawet Artur Boruc.

Julia Wieniawa
Niektórzy biorą się z przeszłości, inni z bieżą-
cych talent show, jeszcze inni z mediów
społecznościowych. Jak Julia Wieniawa,
idolka polskich nastolatek. Choć pierwszą
popularność przyniósł jej serial „Rodzinka.
pl”, dziś jest znana głównie z Instagrama,
gdzie obserwuje ją ponad 700 tys. osób, a taki
zasięg łatwo monetyzować. Dlatego Wienia-
wa może spokojnie utrzymać się z promocji
marek kosmetycznych czy odzieżowych,
ewentualnie obecności na premierze nowego
Mannei modelu telefonu. Za pojawienie się na takim
Universal evencie tzw. influencerzy z social mediów są
w stanie zgarnąć nawet kilkadziesiąt tysięcy
Kategoria 2: „X Factor” czy „Z Archi- Rafał Brzozowski złotych, czasem więcej (Norbi teraz zmienia
Kto? Z „The Voice of Poland” odpadł tuż przed
wum X”? Czyli nie mam talentu, ale cennik). Nie jest dobrą aktorką, ale grywa fil-
finałowym odcinkiem, ale od tamtej pory mach. Pojawiła się chociażby w „Kobietach
w Esce się nie domyślą
niezmiennie pozostaje w bliskich i opłacal- mafii”, kolejnym nieudanym filmie Patryka
nych relacjach z telewizją publiczną. Jedną Vegi i „Kobiecie sukcesu”, kolejnej nieudanej
Ewelina Lisowska
z jego piosenek wykorzystano w medycz- polskiej komedii romantycznej. Nie jest do-
Historia Eweliny Lisowskiej doskonale
nym tasiemcu „Na dobre i na złe”, a jesienią brą wokalistką, ale nagrywa płytę. Kontrakt
obrazuje mechanizm robienia kariery przez
zeszłego roku Brzozowski został prowadzą- płytowy podpisał z nią Kayax, wydawca m.in.
telewizor. Pokazujesz się w rozrywkowym
cym reaktywowanego teleturnieju „Koło for- Bownika, Barbary Wrońskiej czy Artura Rojka.
talent show i jeśli zdobędziesz sympatię
widzów, kontrakt z wytwórnią masz tuny”. Stacja uznała powrót programu za uda- Rok temu ukazał się debiutancki singiel
w kieszeni. Dlaczego tego typu programy psują ny – średnio ogląda go prawie milion widzów, Wieniawy, „Oddycham”. Tendencyjny elek-
rynek? Bo bocznymi drzwiami wprowadzają co legitymizuje funkcjonowanie Brzozow- troniczny pop, nic wartego uwagi. Mimo
do przemysłu muzycznego w najlepszym skiego, również na rynku muzycznym. A to to teledysk do piosenki zanotował rekor-
wypadku sprawnych wokalistów, ale bez wyda płytę z Janem Borysewiczem (trzy la- dowy wynik na YouTube – ponad 2,5 milio-
pomysłu na autorski materiał. I jeden wy- ta temu, komercyjna klapa), a to sprofanu- na wyświetleń. Ten nowy mainstream rząd-
jątkowy Podsiadło czy jedna wyjątkowa je klasyki polskiej piosenki (dwa lata temu, zi się swoimi prawami.
Nykiel tylko potwierdzają regułę. Lisowska było lepiej, ale nie załapał się na Złotą Płytę). Dla Boruc Mannei czy Wieniawy płyty nie
wysoko zaszła w jednej z edycji „X Factora”, W tym sezonie Brzozowski wystąpi m.in. oznaczają wcale, że od tej pory będą żyły
gdzie przypadła jej rola niegrzecznej emo- na Dniach Łańcuta, Dniach Pakości i trasie z muzyki. To jedynie pretekst do tego,
rockowej dziewczynki. Gdy debiutowała Lata z Radiem. To tylko kilka z potwierdzonych żeby pojawić się w lifestyle’owych
z własnymi piosenkami, była faworytką koncertów, bo Brzozowski jest jak Norbi i plotkarskich portalach, utrzymać zain-
wielkiej radiowej trójki: Radia Zet, RMF FM i latem też nie siedzi w domu. Za jego występ teresowanie, nie wypaść z obiegu. Zarabiają,
i Eski. Występowała w Opolu i na TOPtrendach na imprezie zamkniętej trzeba zapłacić dopóki ktoś kojarzy nazwisko. To nieistot-
w Sopocie. Jej największy przebój to jednak przynajmniej 25 tys. złotych. ne, z czym. 6

42
m i c h a ł k l i m ko

Wczasy
w czasie

„Zawody”, debiutancka płyta Wczasów,


to wyzwanie rzucone piewcom coachingu
i samorozwoju. Nostalgiczna podróż
w klimaty przełomu lat 80. i 90., pod którą
chowa się niepewność i lęk przed jutrem.

Jak zaradzić problemom, na które nie mamy większego wpływu? i fontów WordArt. Wszystko to czyni
Bo, dajmy na to, nijak nie wchodzi nam matma, chociaż fajnie było- z Wczasów wręcz modelowy zespół retro,
by zostać inżynierem. Lub mamy lekką nadwagę, ale nie znosimy u którego nagromadzenie eksponatów z prze-
sportu i sałaty. Albo – jak wyznają Wczasy w utworze „Ryszard” szłości jest środkiem do stworzenia wła-
– chcielibyśmy być „jak Jacek Cygan albo Ryszard Rynkowski snej opowieści, a nie wyłącznie zabawą
w pociągu pełnym złota”, z sześcioma hitami numer jeden na kon- w rekonstrukcję. Przed popadaniem w prze-
cie, choć jesteśmy ledwie debiutującym na scenie niezależnej pol- sadną nostalgię próbuje się zresztą bronić sam
skim zespołem? sam zespół. – Nie chcemy wyjść na ludzi, którzy
Na przekór fali instagramowych fit-blogerek, youtubowych coachów idealizują stare dobre czasy, pomimo posłu-
i zalegających w koszach z przecenami poradników do samoroz- giwania się stylistyką retro, która po prostu
woju, Wczasy proponują filozofię ożywczą, choć mało popularną – nam leży – mówią. – Zakładamy, że kiedyś
nie każdy może być najlepszy, więc może czasem lepiej odpuścić? wcale nie było lepiej, ale mogliśmy być zbyt
To przesłanie można uznać za motyw przewodni debiutanckiej płyty młodzi, żeby to dostrzegać. Dlatego siłą rze-
„Zawody” poznańskiego duetu – bo mimo przesyconej sportowym czy nasz pesymizm związany jest w dużej
duchem okładki i odniesień do wyścigu szczurów, te zawody to mierze z teraźniejszością, a na przyszłość patrzy-
także rozczarowania. A więc – zawody miłosne („Chciałem cię za- my z pewną obawą o to, w jakim kierunku
prosić do parku / Ale powiedziałaś że masz kogoś innego / Że wolisz podąża ludzkość.
iść z nim… / Z tym piłkarzem!”), zawody zawodowe („Nie każdy Jaki to kierunek? – Czarno-białe postrzeganie
może mieć przydatną pracę”), zawody jutra („Ciągle się boję, co świata, brak widzenia odcieni szarości i łatwe
będzie z nami / Czy porwie nas technologiczny wir?”) czy zawody uleganie różnego rodzaju manipulacjom, czemu
codzienne („Rano trzeba będzie wstać / Będzie trzeba iść do pracy sprzyja internet – wyliczają Wczasy. – Stajemy
/ Choć tak bardzo mi się nie chce”). się bezrefleksyjnym gatunkiem, który ogląda
Skąd taka kondensacja gorzkich przemyśleń? – Zauważamy bez- tylko obrazki i czyta same nagłówki, a następ-
sens systemu, w którym żyjemy, nadmierną prędkość życia, a przede nie wygłasza prawdy ostateczne i jest gotowy
wszystkim absurdalne nawoływanie do ciągłej pracy nad sobą – pójść na wojnę w imię tych prawd.
wyjaśnia zespół. – Wmawianie ludziom, że każdy powinien być Nie dziwi więc futurystyczna wizja jutra w ut-
lepszy niż jest, zarabiać więcej, wyglądać piękniej, żyć pełnią ży- worze „Nowy Świat”, w której ludzkość skazana
cia, cokolwiek to znaczy. Efektem jest ciągła bezrefleksyjna pogoń jest na „podskórne chipy, sztuczność doświad-
za sukcesem, w której zapominamy o jednej rzeczy: że właściwie czeń, cyfrowe koty i cyfrowe psy”. A jedynym
po co nam to? niosącym nadzieję wynalazkiem okazuje się
Zapachniało duchem starego dobrego no future? Czemu nie, w sen- wehikuł czasu, którym można zabrać się na
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

sie samoświadomości czy koncertowej energii (warto sprawdzić „wczasy w czasie”. Wrócić do podwórkowych
ich na żywo) Wczasy w pewnym sensie są zespołem punkowym, baz, zanim jeszcze kolegów z podstawówki nie
korzystającym jedynie z innych środków muzycznego wyrazu. uwięziły w mieszkaniach pierwsze konsole
Bo choć duet powstał niejako na gruzach indierockowej grupy Szez- wideo.
long (która swego czasu zagościła nawet na scenach Openera czy A że z dzisiejszej perspektywy wydaje się to
Soundrive), Wczasy nad gitary przedkładają syntezatory, samplery równie prawdopodobne, jak marzenia Wczasów
i automaty perkusyjne. Odwołując się do brzmień i estetyki o „sześciu hitach numer jeden” i „dworku szla-
przełomu lat 80. i 90., z tą unoszącą się nad całością nostalgią za ide- checkim w prezencie od ZAiKSu”? Kto wie, może
alizowanym, bo z racji wieku nigdy nie przeżytym, polskim rejwem. przyszłość szykuje dla nas też parę pozytywnych
Warstwę muzyczną dopełniają teledyski utrzymane w stylistyce niespodzianek.
zużytych kaset VHS, duchologicznych reklam telewizyjnych Jarema Drozdowicz 6

43
Tymczasem Mitch & Mitch byli niczym żona
Cezara. Nieskalani. Nie można im było zarzu-
cić koniunkturalizmu, pogoni za kasą czy
ja r e k s z u b ryc h t
łatwym poklaskiem. A skoro nie chodziło
o konfitury, to musiała być miłość – do muzyki.
Tym bardziej, że przecież nie opracowali
największych hitów Wodeckiego, nie były to
nowe wersje „Zacznij od Bacha” i „Chałup”,
ale restauracja materiału, którego nikt nie
pamiętał. Mitch & Mitch zadziałali więc ni-
czym zapalnik, choć trzeba to jasno powie-
dzieć – kluczem do powodzenia „1976: A Space
Odyssey”, zarówno w wersji koncertowej,
jak i płytowej, była jakość. Gdyby to nie była
świetna muzyka, cała ta operacja skazana
byłaby na niepowodzenie.

Niedola
„Niedokończona płyta Zbigniewa Wodec-
kiego” – bo tak „Dobrze, że jesteś” reklamuje
wydawca – nie jest już tak udana, jak „1976”.
Nie mogła być. To przecież nie jest materiał,
który Wodecki pobłogosławił przed wysła-
niem do tłoczni, ale raczej hołd nabudowany
na wersjach demo. Nie da się więc zweryfi-
kować, czy producent Rafał Stępień i Katarzy-
Czemu Wodeckiemu się udało
na Wodecka-Stubbs (córka Zbigniewa, która
to, co innym nie wychodzi? doprowadziła do skończenia i wydania pły-

idola
Rozważania o tym, dlaczego ty) dobrze odczytali jego intencje. Trudno
też recenzować dobór wokalistów, bo to
niechętnie przyznajemy się
trochę płyta z ładnymi, sentymentalnymi
do własnego muzycznego piosenkami, a trochę wieczór zaduszny. War-
dziedzictwa. to natomiast zwrócić uwagę na to, że wy-
dawnictwo to już pokryło się złotem, a córka
artysty obiecuje całą serię wydawnictw
o nowego w głównym nurcie? Majowa premiera albu- taty. Czegokolwiek by jeszcze z archiwum
C mu „Dobrze, że jesteś” przyćmiła inne wydawnictwa,
choć ich autorzy cieszą się dobrym zdrowiem i mogą
Wodeckiego nie wyciągnęła (a ponoć sporo
tam rzeczy zupełnie niekomercyjnych, cho-
je aktywnie promować wywiadami oraz koncertami. ciażby długie, jazzowe formy ze skrzypcami
Festiwal w Opolu? Owszem, dał się zauważyć, nie tylko z dobrej na pierwszym planie), zapamiętamy go, jako
strony, ale większe wrażenie zrobiła pierwsza edycja krakow- artystę, który może i czasem przychałturzył,
skiej imprezy Wodecki Twist Festiwal, której główny, galowy który śpiewał o tej pszczole, skoro go prosili,
koncert retransmitowała stacja TVN. Jak to możliwe, że nie- ale który przede wszystkim był świadomym
odżałowany Zbigniew Wodecki elektryzuje publiczność i media i ambitnym kompozytorem oraz wykonawcą
skuteczniej niż Alicja Majewska, Maryla Rodowicz i Krzysztof o szerokich zainteresowaniach. To jego naj-
Krawczyk razem wzięci? Czyżby chodziło przede wszystkim większe za grobem zwycięstwo, choć jak już
o poczucie straty, o to, że potrafimy docenić kogoś dopiero, wspomniałem, bitwa została rozstrzygnięta
kiedy go zabraknie? jeszcze za życia pana Zbyszka, po serii kon-
certów z Mitchami i koronującej ją płycie.
Nie. Na szczęście nie. Zbigniew Wodecki jeszcze za życia mógł
się cieszyć nową falą popularności. Zagarnęła zarówno tę część Skoro za kochanie Wodeckiego nikomu nie
publiczności, która nigdy się od niego nie odwróciła, jak i tych, zabrano legitymacji hipstera, to może już
co do słuchania Wodeckiego nigdy by się nie przyznali. Albo można otwarcie interesować się innymi
naprawdę nie słuchali, przekonani, że „ten facet od Pszczółki gwiazdami PRL-u? Otóż nie bardzo. Symbo-
Mai” nie ma im niczego ciekawego do zaproponowania. liczna przepaść pomiędzy Opolem a Jaroci-
Żadne to odkrycie stwierdzić, że krakowskiego wokalistę, skrzyp- nem, pomiędzy estradą a garażem, została
ka i trębacza odczarowali Mitch & Mitch. To ciekawy przypadek, pogłębiona przez przemiany ustrojowe lat 90.
bo sami nigdy nie mogli równać się z nim popularnością, Niewielu artystów debiutujących przed 1980
ale mieli to, czego Wodeckiemu – jak niemal wszystkim przed- rokiem (albo tuż po, ale też w mainstreamie)
stawicielom jego pokolenia – ostatnio brakowało: życzliwość potrafiło się po nich odnaleźć – ci najbardziej
kręgów opiniotwórczych. Sam pan Zbigniew pewnie nigdy nie aktywni i zdeterminowani zachowali stan
Z b i g n i e w Wo d e c k i
doczekałby się zaproszenia na OFF czy Open’era, a gdyby mu posiadania, kontakt z własną publicznością,
oraz Mitch&Mitch nawet przyszło do głowy nagrać swój debiut na nowo (obsta- ale większość pogubiła się w nowych warun-
Michał Murawski wiam, że nie przyszłoby), zapewne nie znalazłby wydawcy. kach rynkowych i nowych trendach.

44
Warto w tym miejscu docenić wysiłki porta- i Bonarowski, komponowali dla niego tacy fachowcy jak Prze-
li Porcys i Screenagers, które w pocie czoła mek Myszor, Robert Gawliński i Paweł Krawczyk, a teksty
przywracały swojego czasu dobrą pamięć pisali m.in. Maciej Maleńczuk, Muniek Staszczyk i Kasia
o nagraniach m.in. Andrzeja Zauchy, Anny Nosowska. Edyta Bartosiewicz zgodziła się przerwać mil-
Jurksztowicz czy Papa Dance. Ale też trzeba czenie, by zaśpiewać z panem Krzysztofem w duecie…
przyznać, że wzięli się akurat za rehabilitację Ale takie produkcje kosztują, więc może rozsądniej będzie
artystów, którzy nie mogli lub nie umieli zaoszczędzić, pracując z kimś tańszym, a co się  da robiąc
przyjąć tego prezentu i należycie spożytko- samemu, prawda? Przecież na jedno wyjdzie... Otóż nie do końca.
wać. Zaucha – wiadomo – już żadnej nowej Do czego doprowadziła taka strategia można sprawdzić słucha-
płyty nie nagra, a w archiwach, choć pewnie jąc na przykład albumu „…Bo marzę i śnię” i – dla porównania
dla fanów znajdzie się jeszcze niejeden rary- – mundialowej propozycji pana Krawczyka, czyli płyty
tas, trudno spodziewać się ciosów na miarę „Biało-Czerwoni! Przeboje kibica”. Ale ostrzegam – robicie to
„Byłaś serca biciem”. Pani Anna nie jest szcze- na własną odpowiedzialność.
gólnie aktywna i trudno oczekiwać od sza-
likowców „Dziękuję nie tańczę”, by zachwy- Jak w tym wszystkim odnajdzie się Lady Pank, który sam so-
cali się jej newage’ową „Pieśnią Baobabu”, bie upiekł tort urodzinowy w ramach 35-lecia debiutanckiej
a tylko taką płytę wydała w tej dekadzie. płyty? Na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony, grzebanie lu-
Z kolei oficjalnymi spadkobiercami Papa dziom w głowach to ryzykowne przedsięwzięcie, a na coś takiego
Dance są Papa D… no właśnie. Zresztą mogło porwali się nagrywając od nowa jeden z najważniejszych pol-
być gorzej. Kontynuacją świetnego zespołu skich albumów lat 80. Z drugiej strony, wiernych fanów tym
Kombi są dwa złe zespoły. Jeden z nich raczej nie zniechęcą, a dzięki zamieszaniu, które generuje pre-
wykonuje geriatryczny soft rock, nie mają- miera płyty, zawsze mogą się ocknąć ci, co kiedyś lubili, ale
cy nic wspólnego z progresywnym charakte- zapomnieli, albo pojawić się zupełnie nowi, którzy przyjdą
rem „Nowego rozdziału”, drugi natomiast po- za nowymi wykonawcami poszczególnych utworów. Na coś
trafi lepiej odtworzyć brzmienia z przeszłości, takiego chyba zresztą Lady Pank liczy.
za to najwyraźniej nie potrafi odnaleźć się we – Przypomnienie naszej pierwszej płyty, którą debiutowaliśmy
współczesności, czego przykładem jest mun- 35 lat temu, z ludźmi, którzy na niej występują, a są o wiele
dialowi koszmarek, z którym wygrał opolski młodsi od nas i trafiają do dużo młodszych słuchaczy, może
konkurs na hymn naszej reprezentacji. sprawić, że wielu młodych sięgnie po tę płytę i będzie miało
obraz tego, co Lady Pank sobą reprezentuje – mówi Jan Bo-
Artystów starszego pokolenia może legity- rysewicz. Plan może jednak spalić na panewce, bo zaproszeni
mizować przed młodą publicznością albo wokaliści wcale tacy młodzi nie są… Kasia Kowalska obcho-
współpraca z czujnym, chwytającym ducha dziła właśnie 45. urodziny, Artur Rojek jest rok starszy. Maciej
czasu producentem, albo artystą, który aktu- Maleńczuk? Raptem sześć lat młodszy od Borysewicza, a Grze-
alnie jest na topie. Maryla Rodowicz nie- gorz Markowski… Jeden Krzysztof Zalewski (też już dobrze po
ustannie próbuje. Produkcji jej albumów trzydziestce) małolatów nie skusi.
doglądał tandem Bogdan Kondracki / Paweł
Jóźwicki, a także Andrzej Smolik i Marcin Już bardziej wierzę w potrzebę i możliwość przywrócenia do
Bors, nagrała również numer z Donatanem. masowej świadomości nagrań artystów, którzy kiedyś by-
Na scenie – chociażby na ostatniej trasie li szalenie popularni, ale odeszli w zapomnienie, a poruszają
– towarzyszyły jej m.in. Kayah, Katarzyna się w estetyce, która dzisiaj sprawdziłaby się znakomicie. Ma-
Nosowska i Ewa Farna. Niby wszystko się ciej Kaczmarski kilka stron dalej słusznie upomina się o na-
zgadza, niektóre z tych rzeczy śmiało można leżne Jackowi Skubikowskiemu miejsce w naszych głowach
zaliczyć do najlepszych w bogatym dorobku i płytotekach, ja z kolei sądzę, że nadejdzie jeszcze czas 2 plus
Maryli (polecam znakomity album „Buty 2”, 1, szczególnie tego późnego, mrocznego, nowofalowego. Znowu
Lady Pank
nagrany z Borsem!), ale jej problem polega na będzie krążył superszczur. 6
Mateusz Stankiewicz
tym, że chce mieć wszystko. Tymczasem pu-
bliczność, która tak pokochała Wodeckiego
z Mitchami, widząc Marylę w duecie z Zen-
kiem Martyniukiem, albo ciągnącą za sobą
Dodę, raczej ucieknie w popłochu, niż spraw-
dzi, co tam na nowej płycie. Tym bardziej,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

że Rodowicz na sylwestra albo w Opolu


zaśpiewa znowu „Małgośkę” i „Niech ży-
je bal”, a nie nowe piosenki, wychodząc
z założenia, że nie ma wyjścia. I dopóki tak
myśli, rzeczywiście nie ma…
Jeszcze gorzej rozegrał to Krzysztof Krawczyk.
W 2001 roku dostał drugie życie za sprawą
albumu... „Daj mi drugie życie”, nagranego
z Goranem Bregovićem, a później były dwie
płyty, na których panem Krzysztofem zaję-
li się najlepsi. Płyty produkowali mu Smolik

45
anna nicz

M y. . .
i R’N’B
Młodzi, zdolni polscy artyści coraz
częściej biorą się za rhythmandblue-
sowe dźwięki. Słuchanie r’n’b i granie
go wróciło do łask, można nawet
rzec, że stało się modne. To nowy
ruch na polskiej scenie muzycznej
czy tylko przypadkowe spotkanie
kilku tworzących podobną muzykę
ludzi?

Rosalie
P a w e ł Z a n i o /A l k o p o l i g a m i a

46
G
dy zapytasz o polską muzykę wydarzyło, ale od czego to tak naprawdę Oby nie chodziło tylko o modę. Wszak każde
w stylistyce r’n’b, ludzie odpowie- zależy? urozmaicenie rynku muzycznego to korzyść
dzą: Sistars. A potem długo, dłu- No właśnie, od czego? Czyżby chodziło o brak dla słuchaczy. Ale rodzimą scenę trzeba do-
go nic. Niektórzy wspomną jeszcze przychylności mediów lub zainteresowa- datkowo urozmaicać? Przecież jest wielo-
o Natalii Kukulskiej, która próbowała, ale nia ze strony publiczności? Bo producentów, gatunkowo, barwnie, piosenek do wyboru,
prób tych zaprzestała. Bo chyba z tym r’n’b to którzy potrafią wykreować dobre r’n’b nam do koloru.
do naszego mainstreamu niezbyt prosta dro- nie brakuje. Wystarczy chociażby spojrzeć – Sukcesu Sistars nie uda się powielić,
ga i niewielu rodzimych wykonawców mie- na listę współpracowników Rosalie., który ponieważ na niego składał się szereg
rzy się z tym gatunkiem. Wygląda jednak na pracowali przy albumie „Flashback” – wid- czynników i okoliczności, o które trudno
to, że nareszcie może się coś ruszyć – od ja- nieją na niej m.in. Chloe Martini, Jordah czy w dzisiejszych czasach. Wtedy internet racz-
kiegoś czasu takich rytmów i brzmień sły- Hatti Vatti. kował. Sistars wypłynęło medialnie dzięki
chać na polskim rynku muzycznym coraz szerokiej eksplozji hip-hopu w jej szczy-
więcej. – Alternatywa, a w tym rock, elektronika oraz towym momencie. Z kolei motyw siły sióstr
hip-hop, nieco przesyciła rynek, stąd wyczu- był łakomym kąskiem dla czasopism kobie-
Przykłady? Bardzo proszę. Trio Kroki, walne jest ssanie na coś innego, świeższego cych. Występ na przesłuchaniach do Euro-
w składzie Szatt, Jaq Merner i Paweł i tu się pojawia luka chociażby dla nieco wizji (kiedy występowały tam zespoły o solid-
Stachowiak, które w 2016 roku dało świa- zakurzonych brzmień soul i r’n’b – twierdzi nych statusach) był medialną sprężyną. Nie
tu epkę „Stairs”. Na niej zaledwie kilka kom- Bartek Królik. Absolwent Szkoły Muzycznej było przesytu. Łatwiej było zaskoczyć niż
pozycji, za to każda z nich urocza i bujająca. II stopnia w Olsztynie, który w 2001 roku, teraz. Każdy sukces trwał dłużej, bo nie było
Ich koleżanka po fachu, Agi Brine, na koncie razem z siostrami Natalią i Pauliną Przybysz overkonsumpcji – Królik nie ma wątpliwości.
ma również mini-album, a w międzyczasie oraz Markiem Piotrowskim, założył zespół Według niego to, co obserwujemy obecnie
wspiera wokalnie innych artystów. Ma rękę Sistars. Po wydaniu dwóch płyt długograją- na rynku, to tylko przypadkowe pojawienie
do dobrych produkcji r’n’b, które współgrają cych z kilkoma świetnymi singlami, w 2006 się w jednym czasie kilku artystów robią-
z jej głębokim wokalem. Kolejny artysta nosi roku grupa zawiesiła działalność. A zapowia- cych r’n’b. W skali całego rynku to raczej nie-
ksywę Smolasty. Naprawdę nazywa się Nor- dało się, że zrobią nielichą rewolucję na wiele zmieni. W Polsce to nadal zbyt niszowa
bert Smoliński, w tym roku nominowany był rodzimym rynku. muzyka, by wkroczyć z nią do mainstreamu,
do Fryderyka w kategorii Fonograficzny De- – Moda wraca i żałuję, że oddałam swoje mocno zresztą obstawionego.
biut Roku. Zainteresowanie rapem i funkiem czapki z Kangoola z czasów Sistars, kiedy
przeszło u niego w prosty sposób w umiło- to chciałam być małą Missy Elliot. To jest – Odnoszę wrażenie, że przez ostatnie lata
wanie do dźwięków r’n’b. Zresztą, polecam nieuchronne i wspaniałe zarazem. Puszcza- r’n’b było przez moment dość obciachowe
oddać głos jego epce „Jestem, byłem, będę”. jąc swoim dzieciom muzykę, na której i puszczane może na dedykowanych im-
Do Fryderyka nominowany był także Buslav, zaczynałam śpiewać i tańczyć, odbywam tę prezach sentymentalnych, trochę dla żartu.
wokalista, multiinstrumentalista, twórca tek- podróż już od kilku lat i dochodzę tylko do Co jest całkiem naturalne, w kontekście tego,
stów. Jego muzyczna droga w ostatnim czasie wniosku, że nie wolno już świata kroić na że moda i trendy zataczają koła – przyznaje
mocno zahacza o rejony soulu i r’n’b. Podob- gatunki. Wszystko od dekad bulgocze w jed- Paulina Przybysz.
nie jak twórczość producenta ukrywającego nym garnku i tworzy unikatową jakość – do – Widzę coraz więcej ludzi, którzy słuchają
się pod pseudonimem Duit. Piotr Krygier takiego wniosku dochodzi Paulina Przybysz. r’n’b z ogromnym zamiłowaniem. Nie mówię
zaimponował dojrzałością, gdy w 2016 wy- Jej najnowsza płyta solowa, czyli nominowa- tu tylko o wracaniu do klasyków, takich jak
dał płytę „Now I’m Here”, do udziału w której na do Nagrody GaMa „Chodź tu”, również za- np. Destiny’s Child czy Aaliyah. Mam na myśli
zaprosił wielobarwną grupę wokalistek hacza o soul czy r’n’b. Moda modą, ale takie to, że Solange, Kelela, JMSN czy Sevdaliza
i wokalistów. Wśród nich Rosalie. dźwięki brzmiały w jej sercu od dawien obecnie przyciągają tłumy w Polsce i nie
dawna. Chociaż po drodze podejmowała się widzę, żeby ktokolwiek miał dość – twierdzi
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

– Od kiedy wydałam album „Flashback”, naj- różnych innych brzmień, na przykład stając z kolei Rosalie., która za sprawą „Flashback”
częściej słyszę pytanie: czy r’n’b może sze- na czele rockowej grupy Rita Pax. została przez media namaszczona na lider-
rzej zaistnieć na polskiej scenie muzycznej – Nigdy nie czułam się znużona muzyką kę nowej fali polskiego r’n’b. Nie bez powo-
– przyznaje Rosalie Hoffman. Jedna z naj- Aaliyah czy „This Is How We Do It” Montella du. Jej album urzeka świetnymi produkcjami
zdolniejszych polskich młodych artystek Jordana, ale sama też przeturlałam się przez i klimatem lat 90. I właśnie może to przy-
wyróżnia się między innymi dzięki wyraź- mocne zmiany gatunkowe przy swoich pro- ciąga ludzi do r’n’b, ta nutka nostalgii, sko-
nym nawiązaniom do r’n’b. – Wiele osób mó- jektach. Myślę, że Rita Pax była odpowiedzią jarzenie ze szkolnymi dyskotekami. Które
wi, że po szale, który nastąpił po siostrach na te niepewne dla r’n’b lata. Jak się okazuje, można wspominać bez ironii.
Przybysz, nagrywających jako Sistars, na- nie był to tylko taki rebound, bo pracujemy Niniejszym zatem ogłaszamy – r’n’b
stała bardzo długa przerwa w polskim r’n’b. dalej i te lata otworzyły przede mną nowe obciachowe już nie jest.
Rzeczywiście niewiele się w tej kwestii wszechświaty brzmień i połączeń. 6

47
piotr strzemieczny

Borys Dejnarowicz

„Artysta musi mieć w sobie


intersubiektywnie rozumianą zy ciężko jest w Polsce wypromo- demówka, ale kompozycyjnie dziewczyna
fajność w masowym odbiorze”
– mówi Borys Dejnarowicz,
C wać zespół? Spójrzmy przez pryz-
mat Porcysa, rozgłośni radiowej
odleciała w klimaty Laury Nyro i Charlotte
Hatherley. Totalnie trafiła w porcysowe gus-
czy ogólnopolskiego dziennika ta, więc tu ktoś napisał, tam ktoś wspomniał,
który z The Car Is On Fire z dodatkiem i stronami kulturalnymi. następnie była recenzja i płyta wylądowała
nagrał dwie wydane przez W przypadku Porcys wystarczą chyba dwa w podsumowaniu najlepszych albumów ro-
entuzjastyczne teksty napisane z prawdzi- ku. Teraz jak Małgola gra, to być może część
majorsa – EMI Music Poland
wą zajawką. Tak było na przykład z artyst- ludzi przychodzi, bo ją kojarzą na przykład
– płyty i sięgał po Fryderyka. ką Małgola, No – czyli Małgolą Gulczyńską. z takiego hajpowania na Porcys. Taki po-
Zarządzając przez lata por- Kiedyś podesłała mi swoją płytę „A/B” – spo- ziom rozpoznawalności można uzyskać
dobała mi się okładka i nazwa projektu. To w kilka dni, trzeba mieć tylko grupę ludzi,
talem Porcys i magazynem
zaintrygowało, włączyłem i... wow, totalny która chce się dzielić swoimi zajawkami
„Pulp” miał wpływ na porcyscore! Alternatywny sophisti-pop, który z innymi. Natomiast wypromować na po-
kreowanie popularności innych ten serwis od lat propsuje, a ja zresztą sam ziom mainstreamowy jest raczej trudno. Wy-
taką muzykę grałem i gram, i byłem jakimś maga to ogromnego nakładu pracy, czasu
artystów. Z nami rozmawia
tam współanimatorem mini-sceny w tym i kosztów... No i artysta musi mieć ten ma-
o mechanizmach rządzących duchu – czyli na przykład okolice Arman- giczny czynnik x, a nie każdy go ma.
światem mainstreamu i pol- do Suzette. Czym on jest?
skich mediów muzycznych Draw Records, które współprowadzisz. To jest coś, co określiłbym jako intersu-
Dokładnie, ten klimat. Więc pomyślałem, że biektywnie rozumiana fajność w masowym
oraz zdradza plany wy- muszę się podzielić tym odkryciem z oso- odbiorze. Tego nie da się zdefiniować, bo to
dawnicze Newest Zealand. bami z redakcji. Niby ta płyta brzmiała jak się ciągle zmienia – za sprawą nastrojów

48
Kocham muzykę
samą w sobie

społecznych, pokoleniowych trendów. sprawia, że to medium, które jest w stanie historyjkę, co cię dzisiaj spotkało, a na koniec
Ludzie, którzy dzisiaj słuchają polskiego rapu jakieś zjawisko nagłośnić. Oczywiście, trzeba wrzucisz link do mało znanego nagrania, bo
są zupełnie inni niż ci, którzy rapu słuchali to odpowiednio ugryźć, bo dzisiaj postępuje niby znasz się na muzyce. To nie takie proste.
20 lat temu. I to nie oznacza, że nowe rzeczy proces skracania czasu na wszystko. Mamy Chodzi o to, by ta historyjka wiązała się
są gorsze. Powiem więcej – czasem te starsze kilka minut, by zainteresować się cieka- z utworem, żeby razem się przenikały. To etos
nagrania wydają się na tle nowych naiwne, wym zagadnieniem. Jeśli Dwutygodnik po- wczesnego Pitchforka – recenzje w formie
śmieszne. W każdym razie patrzysz na artystę, trafi wypełnić tę lukę, to przy kilkudziesięciu wywiadów, anegdot, historyjek. Na pierwszy
który jeszcze nie jest wypromowany i myślisz tysiącach followerów są w stanie opowie- rzut te teksty w ogóle nie dotyczyły muzyki,
sobie, że nawet jeśli to nie jest twoja muzy- dzieć o czymś szerszej grupie ludzi. Natomiast ale one właśnie tworzyły klimat odbijający
ka, nie słuchasz jej prywatnie, to bije od niej wydaje mi się, że Dwutygodnik z zasady jak w zwierciadle to, co działo w muzyce.
czy od niego to coś, co się spodoba ludziom. nie chce być mainstreamowy i to nie wyni- Dzisiaj, mam wrażenie, jest głównie śmiesz-
To może być urok osobisty, rodzaj przycią- ka z zasięgów, tylko z pozycji i postawy, kowanie, błaznowanie, zakatowana na śmierć
gania, fotogeniczność, swoboda czy chary- którą przyjęli. Autorzy niby piszą całkiem i ledwo zipiąca ironia... Spoko, nie dyskutuję
zma. Niekoniecznie stereotypowa pewność przystępnym językiem, ale jednak patrzą z pewnymi zmianami w popkulturze i wiem,
siebie na scenie à la Doda, ale nawet przygar- z taką delikatną nutką wyższości intelektualnej że ludzie tego potrzebują. Łatwy dostęp do in-
biony, przestraszony chłopczyk, od którego – i w sumie nie mam nic przeciwko temu. formacji sprawił, że nic nie jest na serio. Tylko
ludzie z jakiegoś powodu nie potrafią oder- To wynika z przygotowania merytorycznego to śmieszkowanie, ironię i błaznowanie moż-
wać wzroku. i dużej, rzekłbym multidyscyplinarnej na uskuteczniać albo w sposób porywający,
Prowadziłeś przez pewien czas magazyn świadomości kulturalnej. jak w swojej muzyce robi to przykładowo
„Pulp”. Czy udało wam się wypromować Spytam cię jeszcze o T-Mobile Music, James Ferraro, albo w sposób denny i nudny.
jakichś artystów? z którym owocnie współpracowałeś. Poza tym aktualnie muzyka praktycznie
Myślę, że przyczyniliśmy się do dalszego Niestety już nie istnieje, a lubiłem T-Mobile nie budzi w tych blogerach refleksji czysto
wypromowania paru artystów, którzy byli Music, bo to był typ portalu, jakiego w tym estetycznych. T-Mobile Music było takim
w środowisku indie już znani, mam tu kraju obecnie brakuje. Powstało sporo cieka- miejscem – często się z ich zdaniem nie
na myśli na przykład Muchy. O ile przed wych tekstów, ja regularnie czytałem ten ser- zgadzałem, ale mogłem o tym dyskutować.
„Pulpem” ten hajp na Muchy już zaczynał wis. Jasne, nie wszystko mi się podobało, Powinno być takich portali pięć, może
bulgotać pod przykrywką, to my w koope- ale przynajmniej było się do czego odnieść, dziesięć, to mielibyśmy kwitnący dyskurs,
racji z Trójką pomogliśmy im wybuchnąć. było się o co pokłócić. To jest obecnie główny który rodziłby ciekawe polemiki i beefy, ale
Oczywiście Trójka dała zasięg, ale my pewną problem w polskim dziennikarstwie muzycz- pogłębiłby świadomość, dialog, przekracza-
oddolną wiarygodność. Na okładce premie- nym, swoisty znak czasu. Teksty powinny być nie granic w niepotrzebnie ogrodzonych
rowego numeru magazynu był Michał punktem wyjścia do polemik merytorycz- gettach. Wszyscy mówią, że już nie ma
Wiraszko w wojskowym stroju Johna Len- nych poszerzających dyskurs. Gdy wychodzi sztucznych formatów i ograniczeń, że wszyst-
nona, były wywiady, zachwyty w recenzji, jakaś płyta, w polskim internecie powinno ko w muzyce niezależnej się ze sobą zlewa.
pełen pakiet ochów i achów. To mogło jakoś znaleźć się 20 ciekawych recenzji. A nie trzy. Nieprawda, pod wieloma względami ci
pomóc temu zespołowi przy promocji debiu- Przecież są jeszcze fanpage’e na Facebooku. odbiorcy nadal mają klapki na oczach.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

tanckiego „Terroromansu”. Ale też nie wy- Tak, ale kiedyś istniało takie powiedzenie, A może nie portale i gazety, tylko
daje mi się, żebyśmy jako „Pulp” sami z sie- że „papier zniesie wszystko”. A dziś to Face- radio i muzyczna telewizja sprawiają,
bie wykreowali jakichś artystów. Zresztą nie book zniesie wszystko – tam nie ma żadnej że o wykonawcach robi się głośno?
wiem, czy rolą takiej gazety jest promowa- kontroli jakości, ci ludzie robią sobie autote- Kiedyś na pewno, gdy nie było sieci, wszyscy
nie wykonawców, czy informowanie o już rapię i często niewiele więcej z tego wynika. zabijali się o to, by znaleźć się w radiu i tele-
Mariusz Migalski

zaistniałych zjawiskach i obserwacja rze- Mam wrażenie, że te fanpage’e, które ucho- wizji. Teraz jest niby inaczej, bo nastąpiła
czywistości. dzą za muzyczne i cieszą się największą piła dywersyfikacja kanałów, dzięki którym
Zahaczmy o inny tytuł, z którym zdarza ci klikalnością i zaangażowaniem, zajmują się możesz zaistnieć i to bez wsparcia wielkich
się współpracować. Czy Dwutygodnik jest samą muzyką w naprawdę małym stopniu. pieniędzy. Wszystko jest jednak kwestią skali
mainstreamowy? Pisanie o muzyce to wielka sztuka. Nie i targetu. Jeśli grasz muzykę, która jest odro-
Ponad 50 tysięcy obserwujących na Facebooku wystarczy, że w zabawny sposób opiszesz binę bardziej zadziorna na poziomie ekspresji

49
i soundu, niż anteny takich stacji jak RMF, Eska czy Zet, ale mieści Te emocjonalne posty z prośbami o głosy
się ona w pewnym dopuszczalnym psychicznie i emocjonalnie i lajki, komentarze z podziękowaniami
kanonie i zakresie, na jaki mogą sobie pozwolić w odbiorze i wzruszeniem. „Kochani, nawet nie wie-
rzeczywistości słuchacze Trójki, to automatycznie tam idziesz. cie, ile to dla nas znaczy.” Serio? Chris Ott
Jak zagościsz na dłużej, ludzie zaczynają cię rozpoznawać. w jednym z odcinków wideoserii Shallow Re-
Potem wydajesz fizyczną płytę, którą można kupić w Empiku. wards, o niewygodnym aspekcie zależności -
Potencjalni nabywcy przechadzają się między półkami i skoro między sceną muzyczną a jej promocją
kojarzą z radia to kupią. i dziennikarstwem, pewnego razu, cytując
Rynek napędzają radiowcy, którzy mają swoje misje i nieraz na tytuł płyty Built to Spill, poradził młodym
ściśle określone wytyczne. Z dziennikarzami internetowymi indie bandom: „Nobody needs to know. You
czy z magazynów muzycznych jest chyba nieco inaczej? need to know. Keep it to yourself. Keep it
Odpowiem od końca. Czy nie zastanawiało cię nigdy, że istnieją like a secret”. Tymczasem artyści wdzięczą
pewne samograje na linii wydawca-portal i czytelnik-odbiorca? się, robią szpagaty, stają na czubku nosa,
Wystarczy je wstawić i one się będą fantastycznie klikać. Są by szerzej zaistnieć. Mnie to nigdy nie po-
serwisy i fanpage’e, które wybiły się dzięki biznesowej strate- ciągało, bo jak śpiewała Lisa Germano, „My
gii mówienia tego, co czytelnicy bardzo chcieliby usłyszeć, jak interests don’t take me there”. Może nie po-
u Barei. Z całym szacunkiem, ale z czysto redaktorskiego, kry- trzebowałem tego, bo od dziecka byłem do-
tycznego, stylistycznego, literackiego i merytorycznego punk- ceniany – jestem jedynakiem, przeskoczyłem
tu widzenia są to nieraz rzeczy straszliwie przeciętne. Nie ma klasę, byłem zdolniejszy od rówieśników
tam niczego odkrywczego, nie ma dobrego pióra, nie widzę też i tak dalej. Więc nie łaknąłem komplementów
wiedzy przepracowanej przez lata. Ale jest zbudowane zaufanie za wszelką cenę, bo znałem swoją wartość,
czytelników, jest dużo wejść, poczucie fajności – i to wystarcza. a już szczególnie w kwestiach muzycznych.
I teraz wracam do głównego pytania. Otóż kluczowy podział The Car Is On Fire miało kontrakt z majorsem,
jest taki: robisz coś zarobkowo, czy pasjonacko? Jeśli zarob- co wynikało tylko z tego, że EMI wyczuło mo-
kowo, to jesteś uwiązany wspomnianymi przeze mnie para- ment rynkowy. Była wtedy moda na New
metrami. Jeśli piszesz do dużej gazety i robisz to, by zapłacić Rock Revolution, od której się odżegnywali-
rachunki i zrobić dziecku obiad, to nie możesz się na te para- śmy, co nie zmienia faktu, że tak nas gene-
metry wypiąć. W gazecie drukowanej musisz liczyć się z łaską ralnie klasyfikowano – padały porównania do
czytelnika, musisz akceptować reguły tej gry, czyli godzić się Franz Ferdinand, Strokes, White Stripes, Li-
na wymogi reklamodawców i wydawców. To nie jest autorska bertines. A bzdura, bo słuchaliśmy komplet-
twórczość, jesteś zaledwie content providerem. No, chyba że nie innych zespołów, tylko że mało kto je znał
jesteś Wojciechem Mannem czy Kubą Wojewódzkim – masz – Dismemberment Plan, Les Savy Fav, Mo-
ugruntowane zaufanie społeczne i wydawcy za wszelką cenę dest Mouse czy Wrens. Dzięki wsparciu ma-
zależy na twoim nazwisku. Ja się kilka razy zetknąłem z by- jorsa powstała jedna z bardziej wypasionych
ciem takim dostawcą contentu, ale na szczęście w niewielu produkcji w polskiej alternatywnej muzyce
sytuacjach musiałem nagiąć się jako autor do pewnych ram. piosenkowej, czyli „Lake & Flames”. Potem
Przez całą swoją dziennikarską drogę byłem rozpieszczany odszedłem z zespołu, zająłem się własnymi
i raczej pozwalano mi na to, co chciałem. Wracając do tematu, niszowymi projektami, a chłopcy z TCIOF
wszyscy ci, którzy piszą za pieniądze, chcąc nie chcąc są ogra- nagrali płytę jeszcze bardziej niekomercyjną.
niczeni pewnymi zasadami. A dla mnie jako czytelnika naj- Nagle wszystko „rozeszło się jak mrówki”,
lepsze, najfajniejsze i zmieniające coś we mnie były teksty naszły nowe mody, a publika przewędrowała
z wczesnego Pitchforka, Stylus Magazine, różne blogi, w tym na koncerty electropopowe czy freejazzowe.
Simona Reynoldsa, który swoje krótkie notki nazywa „nie- I wtedy wszyscy ponownie staliśmy się tym,
dopieczonymi myślami”, jakby z kimś gadał mejlowo lub na kim duchowo byliśmy zawsze: muzykami
messengerze. To poczucie wolności Reynoldsa na blogu jest alternatywnymi.
fajne. To gość piszący od lat 80., który przeszedł prawdziwą Niedawno sobie uświadomiłem, że muzykę
mękę w swojej pracy. Jak jego teksty było skracane, mielone, zacząłem robić z zupełnie innych powodów,
zmieniane. Potem na blogu wrzucał pierwotne wersje swoich niż potrzeba bycia docenianym czy wyraże-
artykułów. Często diametralnie różniły się od tego, co osta- nia siebie. Po prostu kocham muzykę samą
tecznie pojawiało się w druku. w sobie i potrzebuję kreować przestrzeń
Jako muzyk miałeś swoje porachunki z mainstreamem? do polemiki estetycznej na jej temat za po-
Jako słuchacz cenię dużo muzyki popowej, mainstreamowej, mocą nutek i dźwięków. Ostatnio skumałem,
a w indie środowisku, z którego wyrastam, byłem niegdyś am- że w moim przypadku w sumie niczym
basadorem popu czy tzw. poptymizmu. Dziś to naturalne, wszy- nie różni się ten najgłębszy sens pisania
scy kochają Beyonce, Rihannę i Taylor Swift, ale gdy zaczynałem o muzyce i nagrywania kawałków. Weź takie
pisać recenzje, jeszcze jako nastolatek, skandalem towarzy- „Weird Years” CNC. Mogę popełnić artykuł
skim było przyznanie się, że na zmianę słucha się ...And You Will o tym, że wyobrażam sobie muzykę, która
Know Us By the Trail of Dead i Justina Timberlake’a. Natomiast łączy elementy ładnego shoegaze’u z nowo-
jako muzyk wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, po co czesnymi patentami elektroniczno-hipho-
właściwie ci ludzie robią muzykę. Fascynuje mnie, że artystom powymi typu późny Kanye West. Ale za-
cholernie zależy, by być nie tyle dostrzeżonym, co docenionym. miast tańczyć o architekturze i opowiadać
To przedziwne zjawisko. Na profilach artystów w social mediach o nagraniach, których nie ma, wolałem to
widzę wielki głód atencji, feedbacku i zwłaszcza komplementów. po prostu z Piotrem Maciejewskim zrobić.

50
Borys Dejnarowicz

Na profilach artystów w social mediach widzę wielki

głód atencji, feedbacku i zwłaszcza komplementów.

Te emocjonalne posty z prośbami o głosy i lajki,

komentarze z podziękowaniami i wzruszeniem.

„Kochani, nawet nie wiecie, ile to dla nas znaczy.”

Serio?

Wydaje mi się, że dziś zupełnie nie o to Kończymy. Płyta „Harmony Attack” New- Newest Zealand
archiwum zespołu
chodzi większości artystów, którzy pchają est Zealand ukaże się, jak zapowiadałeś,
przed siebie swoje muzyczne projekty. w tym roku?
Jasne, rozumiem – mamy nadprodukcję Nie, niestety nie. Ale nie ma to aż takiego
wszystkiego i trzeba się agresywnie rozpy- znaczenia, bo z nikim nie rywalizujemy, nig-
chać wśród tłumnej konkurencji. Gdy dzie się nie śpieszymy. Tak naprawdę to ma-
zaczynaliśmy z TCIOF, granie w zespole było teriał, który istnieje od siedmiu-ośmiu lat,
wyjątkową sprawą – na imprezach dziew- tylko funkcjonował w formie demówek
czyny sikały po nogach z wrażenia, jak się granych na żywo. Cały patent na album po-
o tym dowiedziały. Dziś to na nikim już nie lega na tym, że zespół jako aktywny, kon-
robi wrażenia. Większość moich znajomych certujący organizm nie istnieje. Jestem ja,
ma swoje projekty muzyczne, prawie wszy- jest producent Remek Zawadzki plus parę
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

scy coś wydali. Ale dla mnie kryterium ilo- innych osób – i chcemy udokumentować
ściowe czy sprzedażowe o niczym nie świad- w formie nagrań studyjnych pewien etap ży-
czy. Moją ulubioną piosenką roku może być cia zespołu, który ciągnie się od 2011 roku.
zarówno utwór, który ma 300 milionów wyświ- Stopniowo, powoli, w oderwaniu od innych
etleń, jak i taki, co ma czasami po prostu.... zobowiązań, pracujemy nad tymi kawałkami.
300 wyświetleń. Słownie: trzysta. Jedynym Na razie przez tych kilka lat pokazaliśmy
kryterium, który sprawia, że coś mi się po- cztery single – „Don’t Look at Venus”, „Mutual
doba, jest muzyka jako taka, a mainstream Love”, „She Wears White” i teraz najnowszy,
to świat biznesu, w którym harujesz głównie „Rollercoaster 2 Heaven”. Fajnie, gdyby udało
na masową popularność, którą potem chcesz się ukończyć całość w 2019 roku.
zmonetyzować. 6

51
maciej kaczmarski

Jacek
Skubi-
kowski
Zasłynął głównie jako autor
tekstów – to spod jego pióra
wyszły „Śmierć dyskotece”
i „Taniec pingwina na szkle”
Lombardu oraz „Zawsze tam,
gdzie ty” i „Tacy sami” Lady N ajciekawsze jest jednak to, czego się
o nim nie pamięta – że jako jeden z
Kowbojskich Dwururek, czyli Grupa im.
F. Dzierżyńskiego. Zachęcony sukcesami
Pank. Prawie dekadę przed
pierwszych w Polsce łączył muzykę rockową Lombardu i Wolnej Grupy Bukowiny, dla
„P.O.L.O.V.I.R.U.S.-em” Kur
z elektroniką, korzystając z dobrodziejstw których pisał muzykę i teksty, na początku lat
parodiował disco polo. syntezatorów analogowych, w tym Rolan- 80. rozpoczął działalność solową. „Najgorsze
Emisja jego dwuznacznej da TB-303. Jego solowy debiut „Jedyny ho- jest to, że w tej chwili naprawdę nie wiem,
tel w mieście” został właśnie przypomnia- co gram” – mówił. „[Kiedy] grałem bluesa,
piosenki „Lizak” w „Teleranku”
ny przez wytwórnię GAD Records. było jasne, że jest to blues, muzyka uciśnio-
wywołała kontrowersje. nych Murzynów. Potem grałem jazz trady-
Jacek Skubikowski – kompozytor, tekściarz, cyjny i było […] wesoło. Następnie znowu
wokalista, gitarzysta, bandżysta, autor mu- bluesa, ale chyba lepiej. Potem sam zacząłem
zyki filmowej i telewizyjnej, konferansjer, doktor prawa, dy- sobie pisać i w dodatku jeszcze śpiewać. Aż
plomowany inżynier dźwięku. Zmarł w czerwcu 2007 roku, wreszcie któregoś dnia zapukały do mego
ostatni album wydał ponad 10 lat wcześniej. Pozostaje postacią domu komputery i powiedziały: »Nie ma
niedocenianą i nieco zapomnianą. Zupełnie niesłusznie. „To lekko, zakładamy kapelę!«”.
był człowiek renesansu” – stwierdził po jego śmierci basista
Krzysztof Ścierański. Trzy pierwsze płyty Skubikowskiego Owymi „komputerami” były dwie analo-
– anglojęzyczna „Jacek Skubikowski” (1983), „Jedyny hotel gowe maszynki: automat perkusyjny Korg
w mieście” (1984) i „Wyspa dzikich” (1985) – dowodzą, że był KPR-77 (budżetowa wersja Rolanda TR-606
także wyjątkowym artystą. Łukasz Hernik, w tekście książeczki Drumatix) oraz słynny syntezator Roland
dołączonej do reedycji „Jedynego hotelu...” skonstatował, że TB-303, którego charakterystyczne, kwaśne
„firmowane przez Skubikowskiego połączenie akustycznego brzmienie kilka lat później rzuci podwaliny
brzmienia sześciostrunowej gitary i analogowych pulsacji było pod acid house, techno i braindance.
jego wizytówką i fenomenem w skali Europy – jeśli nie całe- Skubikowski połączył chłodne elektroniczne
go świata”. dźwięki z rozwibrowaną bluesową gitarą, na
której grał z użyciem metalowej rurki slide.
Skubikowski był muzycznym samoukiem. Na początku Materiał na płytę „Jedyny hotel w mieście”
współpracował z takimi grupami, jak Rattlesnake Jug Band, rejestrował od października 1982 roku do
Come Back, Hot Lips, Royal Rag Jazz Band, Gold Washboard, września 1983 w studiach nagraniowych
Country Family i – uwaga! – Undzia Kizia Mizia Fruzia Boom warszawskiego oddziału Polskiego Radia
A.Jagielak/SE/EAST Poloncia Luz Bend Namber Tu, czyli Strasznie Czerstwy Chórek – zarówno w pojedynkę, jak i z udziałem

52
Jedyny acid
w mieście

To właśnie dzięki koncertowi w opolskim amfiteatrze


w 1983 roku Jacek Skubikowski przebojem wdarł się do świado-
mości polskiego słuchacza. Zaśpiewał tam tytułowy utwór
ze swego debiutu, a na scenie towarzyszyła mu orkiestra
chorzowskiego Music-Hallu pod dyrekcją Jerzego Jarosika.
„Jechałem do Opola z mieszanymi uczuciami, ponieważ Opole
nie cieszyło się estymą wśród ludzi grających rocka czy pop-
rocka” – wspominał później. „I tak się szczęśliwie złożyło, że
w koncercie premier dostałem trzecią nagrodę”. Rok później
ponownie pojawił się na festiwalu w Opolu, wykonując „Na-
stępnym razem pójdzie jak z nut”. Tym razem bez orkiestry,
za to z gitarą i syntezatorami. Nie tylko oryginalna muzyka
zwracała uwagę na trzydziestoletniego wówczas wykonaw-
cę. Równie istotne były teksty – pełne pomysłowych metafor,
gier słownych, onomatopeicznych zabaw i delikatnej, ledwo
skrywanej ironii.

muzyków sesyjnych. Ponad połowa utworów Krytyka nie podzielała entuzjazmu publiczności. Zarzucano
została nagrana z żywą sekcją rytmiczną, Skubikowskiemu, że jego mieszanka bluesa, rocka i elektroniki
którą tworzyli basista Arkadiusz Żak i perku- to przejaw „niezdrowego eklektyzmu”. Artysta kwitował to w na-
sista Adam Lewandowski (z wyjątkiem jed- stępujący sposób: „Zdumiewająca jest czujność, z jaką nasi krytycy
nego utworu). Rytmika pozostałych kom- krytycy muzyczni wysłuchują rodzimej produkcji muzycznej,
pozycji została oparta na syntetycznych i skrupulatność, z jaką porównują to, co słyszeli tu, z tym, c
liniach Rolanda i Korga. o słyszeli stamtąd. Gdybym rzeczywiście od początku do koń-
ca wzorował się na paru klientach, materiał na płycie byłby
niespójny”. Dziesięć lat po śmierci artysty Onet zacytuje jego
„Jedyny hotel w mieście” ukazał się w 1984
przyjaciela Macieja Januszko: „Jacek był znakomitym twórcą,
roku nakładem wytwórni Wifon. Rok
piszącym świetne teksty i świetną muzykę, a to rzadkość. Był
wcześniej do sklepów trafił wydany przez
niespełniony w sensie masowej popularności, bo nie szedł na
oficynę Savitor album „Jacek Skubikowski”.
żadne kompromisy, nikomu się nie podlizywał i jako doktor pra-
Zrealizowany z myślą o rynku zachodnim,
wa, do tego autorskiego, dostrzegający jak artyści są okradani,
zawierał anglojęzyczne wersje tych sa-
nie był raczej faworytem polskiej artystycznej bohemy”.
mych kompozycji – wykonane tylko przez
Skubikowskiego w nowych, bardziej zele-
Skubikowski nic sobie z tej krytyki nie robił, konsekwentnie ro-
ktronizowanych aranżacjach. Został nagra- zwijając własny styl. Wydane na siedmiocalowym singlu winy-
ny nieco później niż właściwy debiut, zaś lowym utwory „Piromania” i „Exit” (Tonpress, 1984) to electro-
z tekstu Hernika można dowiedzieć się, funk w duchu bardziej ludzkiego oblicza Kraftwerk z płyty
że „bałagan na ówczesnym rynku wy- „Computerwelt”. Podobnym tropem podąża longplay „Wyspa
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

dawniczym sprawił jednak, że ukazał się jako dzikich” (Polton, 1985) – swoiste opus magnum Skubikowskiego.
pierwszy”. Piosenki z tej płyty trafiły na drugi Tutaj Roland TB-303 i Korg KPR-77 odgrywają jeszcze większą
kompakt reedycji GAD Records, razem z nie- rolę niż na debiucie. Doskonale słychać to w piosence tytułowej,
publikowanymi dotąd nagraniami z koncertu przestrzennej „Syntetycznej kobiecie »Lux«”, przebojowym „Ja
w Starej Prochowni w Warszawie. Pierwszy tu tylko śpię”, pełnym rozmachu „Losie stonogi” i dynamicznym
CD to materiał z „Jedynego hotelu...” wzbo- „Ludozaurusie”, zagranym w tempie prawie 150 bpm. „Wyspa
gacony o utwory „Gram do stripteasu żeby dzikich” to właściwie zaginiona klasyka polskiej nowej fali
żyć” i „Siódma droga, siódmy most”, kawałki i ten krążek również zasługuje na osobną reedycję. Jest tego ze
z programu TV „Spotkanie z nieznanym wszech miar warty, zaś jego autor powinien wreszcie zyskać
aktorem” oraz dwie piosenki z występów należne miejsce w rodzimym krajobrazie muzycznym.
w Opolu. 6

53
roch siciński

Make
Polish
Jazz
owiedzieć, że mamy w Polsce długą W cieniu polish jazzu istniał nigdy, to sprawa sporna również dla

P tradycję jazzową, to jak powiedzieć,


że Stany Zjednoczone mają imponu-
Według wielu dziennikarzy i artystów, a w kon-
sekwencji także słuchaczy, prawie pięć dekad
artystów. Najbliższe prawdzie wydają się
opinie dwóch niezwykle popularnych przed-
jącą tradycję państwowości. Jest spędzonych po złej stronie żelaznej kurtyny stawicieli świata jazzu, reprezentujących
w tym część prawdy, ale także dużo skuteczne- nie tylko miało ogromny wpływ na muzykę różne pokolenia. Tomasz Stańko twierdzi,
go marketingu. Dobrze czasem zapomnieć – co oczywiste – ale także przyczyniło się do że w materii muzycznej nie odnajduje żad-
o relatywizmie kulturowym i trzeźwo spoj- powstania odrębnego nurtu w muzyce im- nych podstaw do istnienia odrębnego nurtu,
rzeć na własne podwórko. Najlepiej zrobić prowizowanej. Przez ten niepodrabialny styl, za to w samym pojęciu widzi skuteczny
to z szerszej perspektywy. Wówczas zauwa- określany jako polish jazz, twórczość instru- marketing. Leszek Możdżer uważa nato-
żymy, że zamiast bluesowej Delty Missisipi mentalistów znad Wisły wyróżnia się na tle miast, że podobne terminy mogą służyć je-
mamy Żuławy Wiślane, zamiast Nowego dorobku jazzmanów z całego bożego świata. dynie porządkowi na półkach sklepowych.
Orleanu – Łódź, a kiedy w 1956 roku odbywał Wspomina się o zakorzenieniu w romanty- Polish jazz jak każdy mit narodził się z zia-
się pierwszy legalny festiwal jazzowy w So- zmie, o chopinowskich inspiracjach muzyką renka prawdy. Nie można zaprzeczyć, że
pocie (wypełniony jazzem tradycyjnym), ludową, a także o słowiańskich melodiach współpracownicy Komedy zrobili rzeczy
nowojorczycy zasłuchani byli w album pełnych melancholii i piękna. Uosobieniem wielkie. Jan Ptaszyn Wróblewski, Jerzy Mi-
„Saxophone Colossus” Sonny’ego Rollinsa. polskiej szkoły jazzu (to określenie, którym lian, Zbigniew Namysłowski, Tomasz Stańko
Pościg za jazzowym króliczkiem zaczęliśmy posługują się mocniej stąpający po ziemi) i Michał Urbaniak opuszczając zespoły Ko-
z opóźnieniem liczącym niecałe pół wieku. i polish jazzu był Krzysztof Komeda Trzciński medy wyznaczali nowe kierunki. Jednak od
Miało to swoje zady i walety. Dziś jesteśmy – wspaniały kompozytor, wyrazisty lider, wielu lat – z wyjątkiem wspomnianego Stańki
jednym z ciekawszych rejonów na jazzowej w żadnym wypadku wirtuoz oraz niezły la- – to nie oni ciągną jazzowy wózek, choć
mapie świata. Niestety, zamiast docenić ryngolog w jednym. Po niemal 50 latach od słuchając rzadkich wzmianek w mediach
współczesną scenę, skupiamy się na arty- śmierci Komedy jego styl kompozytorski jest mainstreamowych można byłoby tak przy-
stach, którzy karierę zaczynali ponad pół wie- mocno wpisany w charakter polish jazzu. puszczać. Twórczość ojców założycieli przez
ku temu. Gatunek, który istnieje do dziś, bądź nie lata obfitowała wspaniałymi nagraniami,

54
rozwijając tę wąską dziedzinę kultury. imperialistycznych dźwięków również w Polsce. Żeby wspól-
Obecnie ich wizerunek stał się jednak naj- nie grać muzykę wzorowaną na jazzie tradycyjnym, instru-
większym hamulcowym branży, bo spuści- mentaliści potajemnie spotykali się w mieszkaniach i piwni-
zna lat 60. przyćmiewa współczesność. Pol- cach, narażając się na miano wywrotowców. Tak zwany okres
ski jazz nie opiera się przecież na artystach katakumbowy trwał do połowy lat 50., a pierwszym publicz-
po siedemdziesiątce. Są istotnym elementem nym występem muzyków jazzowych – już po śmierci Stalina –
historii i tej barwnej układanki nazywanej były Jazzowe Zaduszki w Krakowie, w 1954 roku. Poziom jaki
polską sceną muzyczną, na której jest wiele reprezentowali młodzi jazzmani był amatorski, wielu z nich
innych nietuzinkowych postaci i jeszcze używało różnych instrumentów, zależnie od zapotrzebowa-
więcej zupełnie przeciętnych instrumentali- nia w zespole bądź stylu w jakim chcieli akurat grać. Tak też
stów. Zacznijmy jednak od początku. To, Milian musiał zmienić fortepian na wibrafon, jeśli nadal chciał
że jazz powstał na południu USA i tam (nie współpracować z Komedą (dwa fortepiany na scenie były zbyt
w Sevres, czy w Warszawie) jest jego wzorzec, dużym logistycznym wyzwaniem), Namysłowski jazz tradycyj-
w niczym nie przeszkadza dziś Europejczy- ny grał na puzonie, a tzw. modernę już na saksofonie. W kolej-
kom. To, że Polski nie było na mapie politycz- nych latach Wojciech Karolak przerzucił się z saksofonu na
nej świata, kiedy w Nowym Jorku ponad sto fortepian, a skrzypkowie – zarówno Zbigniew Seifert, jak
lat temu nagrano (!) pierwszy jazzowy utwór, i Urbaniak – uznawali, że ten wyjątkowy instrument dedykowany

Great
nie znaczy, że mamy mieć kompleksy. jest tylko klasyce, więc jazzowe ścieżki przecierali grając
na saksofonach.

Dobra wola
Ciche przyzwolenie na wykonywanie imperiali-

Again
stycznej muzyki Zachodu, wydane przez rządzą-
cych w czasie odwilży gomułkowskiej, zmieniło
wiele, ale nawet nie większość reguł. Odcięcie od do-
konań prekursorów gatunku spowodowało, że
pierwsze pokolenie polskich jazzmanów nie
miało się od kogo uczyć. Za praktykowanie muzyki
improwizowanej w murach akademickich groziło
skreślenie z listy studentów, a deficyt płyt był równie duży, jak
H i t l e r i S t a l i n z ro b i l i co swo j e
wszystkich innych dóbr z Zachodu. Od 1955 roku Polacy nało-
Europa zaczęła interesować się muzyką jazz-
gowo słuchali audycji „Music USA, Jazz Hour” prowadzonej
ową już w czasie I wojny światowej, jednak
przez Willisa Conovera, która była pierwszą lekcją jazzu
prawdziwa fascynacja miała miejsce
(a często także języka angielskiego) wykraczającego poza dixie-
w dwudziestoleciu międzywojennym. Prym
land. Stacja radiowa VOA (Voice of America) uznawana była
wiodła Francja, która nie tylko kopiowała,
przez polskie władze za rozgłośnię dywersyjną, jednak próby
ale także rozwijała muzykę wywodzącą się
jej zagłuszania były podejmowane rzadziej i mniej skutecznie
z południa Stanów Zjednoczonych. Czerpiąc
niż w wypadku Wolnej Europy. Kiedy my mieliśmy zaledwie
z ery swingu europejskie orkiestry dołączały
jedną audycję, w zachodniej Europie rynek płytowy rozrastał
do swojego repertuaru amerykańskie prze-
się z roku na rok. W Paryżu – europejskiej stolicy jazzu – koncer-
boje lub stylizowały aranżacje rodzimych
towała i mieszkała cała rzesza ciemnoskórych muzyków. Nad
kompozycji. Polskie zespoły Adolfa Rosnera,
Sekwaną traktowano ich jak artystów z prawdziwego zdarze-
Jerzego Petersburskiego, Zygmunta Karasiń-
nia, a rasizm był zjawiskiem nieporównywalnie mniej za-
skiego czy Henryka Warsa także próbowały
uważalnym niż za oceanem. Podobnie było w latach 50. i 60.
stworzyć podstawy jazzowej tożsamości.
w Danii, gdzie zamieszkali wielcy przedstawiciele starej szkoły:
Niestety ich twórczość brutalnie przerwała
II wojna światowa, a po jej zakończeniu nie Dexter Gordon, Kenny Drew, Ben Webster, Stan Getz czy Thad
udało się zachować ciągłości rozpoczętych Jones, jak również mistrzowie mającego się za chwilę narodzić
prac. Wszyscy wymienieni muzycy byli free jazzu – Albert Ayler i Cecil Taylor.
żydowskiego pochodzenia, a jak powie- Popularność synkopowanych melodii, mimo PRL-owskich
dział Rosner: „Być w 1939 roku Żydem i grać przeszkód, rosła w galopującym tempie. Fanów, którzy w sierp-
muzykę Murzynów było niebezpiecznie, niu 1956 roku przyjechali na pierwszy legalny jazzowy festiwal
nawet jeśli miało się na imię Adolf ”. Wszyscy w Sopocie liczono już w dziesiątkach tysięcy. Plaże wypełniły
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

czterej wyemigrowali. Co prawda Karasiński się bikiniarzami, a muzycy zyskali status gwiazd. To wydarzenie
wkrótce powrócił do Polski, nie był jednak już stało się symbolicznym początkiem jazzu w Polsce, przede
tak aktywny scenicznie jak wcześniej, a an- wszystkim ze względu na skalę wydarzenia, jak też z powodu
tysemickie wydarzenia z 1968 roku (na pięć występu sekstetu Komedy – zespołu, który wyróżniał się nie
Universal Music Polska

lat przed śmiercią kompozytora) zmusiły go tylko poziomem technicznym, ale także stylistyką zwróconą ku
do ponownego wyjazdu z kraju. jazzowi nowoczesnemu. Popyt na jazz był ogromny również
Krótko po wojnie Stalin porównał prak- ze względu na jego opozycyjny charakter, a dowodem na ży-
Pianohooligan

tykowanie jazzu do zalążka zdrady Związ- wą potrzebę słuchania improwizowanych dźwięków była
Adam Golec

ku Socjalistycznych Republik Radzieckich. pierwsza wizyta gwiazdy ze Stanów Zjednoczonych. W 1958


Abstrahując od tego, że miał trochę racji, roku nad Wisłę przyleciał kwartet Dave’a Brubecka i w ramach
konsekwencją jego słów było zakazanie tzw. tournée dobrej woli, odwiedził siedem polskich miast.

55
Make Polish Jazz

Zainteresowanie występami było ogromne, czasu rzadziej występował na scenie – skie-


a fanklub złożony nie tylko z słuchaczy, ale rował swoją twórczość ku muzyce filmowej.
także z najistotniejszych muzyków (między Podobny kierunek obrał jeden z najistot-
innymi: Wanda Warska, Andrzej Kuryle- niejszych pionierów jazzu w Polsce – Jerzy
wicz, Andrzej Trzaskowski i Komeda) śledził „Duduś” Matuszkiewicz. W kolejnych latach
Amerykanów słuchając wszystkich kon- z czynnego grania zrezygnowali także Kuryle-
certów. W tym samym roku Jan Ptaszyn wicz, Milian i Trzaskowski, którzy pozostali
Wróblewski, jako pierwszy Polak w historii, w branży, ale pełnili w niej inne role.
poleciał za ocean, by zagrać na słynnym fe- Śledząc płyty, które zostały wydane w la-
stiwalu w Newport. W ślad za nim na początku tach 70. można śmiało powiedzieć o naj-
lat 60. w Ameryce zawitała formacja The mocniejszym okresie w historii – nie licząc
Wreckers Andrzeja Trzaskowskiego (m.in. obecnej dekady. Był to rewelacyjny czas dla
z dwudziestoletnim Michałem Urbaniakiem Namysłowskiego, ukazały się najlepsze nowo-
w składzie). jorskie nagrania Urbaniaka, rozbłysły talenty
Tomasza Szukalskiego, Mieczysława Kosza
Czas emigracji i genialnego Seiferta, grzmiały formacje Extra
Lata 50. były rozgrzewką, a wspomniane Ball, Laboratorium, Sun Ship, Jazz Cariers,
wyjazdy w swym charakterze były bardziej The Quartet, czy wreszcie odważny kwintet
ukłonem w stronę biednych artystów z bloku Stańki. Bikiniarzy od kilku lat zastępowali
wschodniego, niż docenieniem ich umiejęt- studenci, do życia powołano kluby i kolejne
ności przez organizatorów z ojczyzny jazzu. festiwale, a także pierwsze warsztaty jazz-
Kolejna dekada to już zupełnie inna historia. owe – środowisko dojrzało. Za najistotniej-
Zaczęły zachodzić procesy rynkowe i scena szymi zmianami stało Polskie Stowarzysze-
stopniowo się weryfikowała. Coraz mniej nie Jazzowe (PSJ), funkcjonujące w sytuacji
było miejsca dla hobbystów i amatorów, niemal monopolistycznej i tytułowane naj-
a liczba profesjonalnych muzyków stawała sprawniejszą organizacją jazzową na świecie.
się satysfakcjonująca. Nadal duży popyt na Stowarzyszenie było pełne sprzeczności, bo
sprawne sekcje rytmiczne powodował, że w socrealistycznej rzeczywistości stanowiło
w ramach jednej edycji festiwalu perkusista demokratyczny organizm, wspomagany pie-
lub basista obsługiwał trzy, a nawet cztery niędzmi zarówno Rzeczpospolitej Ludowej
zespoły, jednak kilka postaci wykazywało jak i Stanów Zjednoczonych. Aparat państwo-
Wo j t e k M a z o l e w s k i
już nietuzinkowy talent, powołując do życia wy chciał mieć kontrolę nad wszystkim, a Mi-
M a r t a Wo j t a l
ciekawe formacje. Wyklarowało się solidne nisterstwo Kultury i Sztuki zaangażowane
środowisko muzyczne, jakie położyło fun- było w proces przyznawania Karty Muzyka
dament pod kolejne dziesięciolecia. Właśnie (od której zależała wysokość stawki wypła-
w latach 60. ruszyła seria płytowa Polish Jazz canej za koncerty) oraz wszelkich licencji nie-
wydawana przez Polskie Nagrania Muza i już zbędnych do funkcjonowania stowarzysze-
wśród pierwszych tytułów wytłoczono pom- nia, w tym do organizacji koncertów, prowa-
nikowy album „Astigmatic” kwintetu Kome- dzenia miesięcznika, czy wydawania płyt.
dy. Inne fonograficzne dowody na wyraźny Jak to możliwe, że muzykom udawało się
rozwój polskich artystów, to m.in. nagrana skutecznie funkcjonować w socjalistycznych
w Anglii „Lola” Namysłowskiego, czy „Polish warunkach, a Jazz Jamboree – jeden z naj-
Jazz Quartet” (w składzie z Ptaszynem, Karo- ciekawszych festiwali w Europie – odby-
lakiem, Andrzejem Dąbrowskim i Juliuszem wał się w kraju niewypłacalnej gospodarki
Sendeckim). Niestety był to także czas emi- centralnie planowanej? Opis tego zjawiska
gracji. Do Skandynawii udali się Urbaniak zająłby zbyt dużo miejsca – starczy powie-
i Karolak, a do Hollywood trafił Komeda. dzieć, że relacje między PAGART-em, mini-
Właśnie tam legendarny kompozytor uległ sterstwem i jazzowym stowarzyszeniem
wypadkowi, a jego kariera, która dopiero na- z powodzeniem mogłyby posłużyć za sce-
brała rumieńców, zakończyła się tragicznie nariusz filmu Stanisława Barei, a znaczną il-
w 1969 roku. Zresztą Komeda już od pewnego ość kontraktów festiwalowych opłacano z

T o i d z i e m ł o d o ś ć
czyli artyści jeszcze przed trzydziestką

Pianohooligan
Emil Miszk And The Sonic „24 Preludes & Improvisations”
Syndicate „Don’t Hesitate!” ostatni solowy album pianisty Piotra
kolektyw młodych artystów związa- Orzechowskiego - mariaż szeroko pojętej
nych ze sceną trójmiejską i wytwórnią klasyki z muzyką improwizowaną
Alpaka Records pod wodzą trębacza Kuba Więcek Trio
Emila Miszka „Another Raindrop”
głośny debiut saksofonisty Kuby Więcka,
najmłodszego artysty wydającego w ramach
56 kultowej serii „Polish Jazz”
Great Again

pominięciem polskich instytucji państwo-


wych, z budżetu Departament Stanu USA.
Polska nie była wyjątkiem, bo podobne za-
biegi finansowo-kulturalne w wykonaniu
Amerykanów można było obserwować
choćby w krajach azjatyckich. Kiedy na Jazz
Jamboree gościły zespoły Duke’a Ellingto-
na, Dizzy’ego Gillespiego, Charlesa Mingusa,
czy Milesa Davisa, Warszawa bez kom-
pleksów odbierała Paryżowi status europej-
skiej stolicy jazzu.

Muzyka taty hamuje


W latach 80. rozwijane były trendy z po-
przedniej dekady, zarówno jazz głównego
To m a s z S t a ń k o
nurtu (np. Lora Szafran i zespół New Presen-
Andrzej Tyszko, ECM
tation), jego mariaż z rockiem (SBB z To-
maszem Szukalskim, czy grupa Laboratorium)
i free jazz (choćby rewelacyjny Andrzej Przy- młodych artystów do jazzowego krwiobiegu Nie ma miejsca dla tych, którzy są u szczy-
bielski). Odczuwalny był jednak kryzys, który był niewielki, co zmieniło się kilka lat później tu kariery, w pełnym biegu. Większość
na świecie rozpoczął się już kilkanaście lat za sprawą zamieszania wywołanego przez z nich zaczynała właśnie w latach 90., cho-
wcześniej, a dla którego nie bez znaczenia grupę Young Power. Muzyka formacji dowo- ciażby Marcin Masecki, Adam Pierończyk,
była konkurencyjność muzyki popowej czy dzonej przez Krzysztofa Popka zrywała z kon- Piotr Wojtasik czy Marcin Wasilewski. Wtedy
rozwijanie idiomu freejazzowego, co sprowo- wencjonalnym traktowaniem rytmu i jazz- też rozpędził się muzyczny eklektyzm, który
kowało odwrót części słuchaczy. Rynek ową ortodoksją. Niektórym członkom grupy wciąż przyspiesza, proporcjonalnie do ilości
skurczył się mimo popularności jazzu elek- – zgodnie z zarzutami adresowanymi przez i dostępności nowych inspiracji. Wiele wniosło
trycznego, który przesunął koncerty artystów starsze pokolenie – brakowało sprawności do zastałego środowiska pojawienie się yassu
z jazzowym rodowodem w stronę muzycz- technicznej, jednak ten krótki epizod udo- – nowego nurtu muzyki improwizowanej,
nego mainstreamu. W konsekwencji nie- wodnił, że w środowisku możliwe są dalsze który charakteryzował się odcięciem od es-
liczni wykorzystali stylistykę fusion jako im- poszukiwania, wyrażające sprzeciw wobec tablishmentu i zwróceniem ku awangardzie.
puls do twórczego rozwoju, a dla większości skostnieniu i stagnacji. Zbliżający się wielkimi Wraz z nowym ruchem przybyło grono cieka-
był to tymczasowy ślepy zaułek. Do Polski krokami nowy system ekonomiczno-po- wych artystów m.in. Jerzy Mazzol, Mikołaj
wyhamowanie dotarło w latach 80., kiedy lityczny zmusi artystów do oswojenia się ze Trzaska i wspomniany Możdżer. Dotychcza-
opozycyjny wobec władzy był już rock, zmianami, nie tylko w materii muzycznej. sowe gwiazdy również nabrały rozpędu.
a jazz stawał się „muzyką taty”. Konkursy dla Janusz Muniak, Henryk Miśkiewicz czy Jarek
młodych instrumentalistów zaczęły cierpieć Legendy i młodzi Śmietana skutecznie rozwijali swoje ugrun-
na niską frekwencję (zarówno publiczności Po upadku PRL-u Polskie Stowarzyszenie Jazz- towane już kariery, a nestor polskiego jazzu –
jak i zgłaszających się zespołów), a wielu ar- owe stanęło na skraju bankructwa, a muzycy Namysłowski – pierwszą połowę dekady zali-
tystów decydowało się na granie w orkie- zderzyli się z wolnym rynkiem. Brak organiza- czyć może do szczególnie udanych. Wyraźny
strach rezydujących na statkach wyciecz- cyjnego porządku, rozrastający się w sposób stał się nurt jazzowych opracowań muzyki
kowych, co gwarantowało dobry zarobek niekontrolowany rynek mediów komer- Chopina, z którym najmocniej związał się
w zachodnich walutach, ale wykluczało na cyjnych (w których jazz powoli umierał), zespół Andrzeja Jagodzińskiego. W kolejnych
kilka miesięcy z krajowej branży. W tym cza- nowe kluby muzyczne i wytwórnie płytowe, latach lawina nagrań i projektów związanych
sie starzy mistrzowie szukali pomysłów na wyższy poziom edukacji, czy otwarcie granic z tym kierunkiem (ich kumulacja miała miej-
siebie i o ile Stańko nagrywając solo w Taj – to wszystko spowodowało, że lata 90. były sce w roku 2010, któremu patronował słynny
czasem formowania sceny na nowo. Kolejne kompozytor) wyczerpała zarówno potencjał
Mahal czy zakładając zespół Freelectronic
30 lat tzw. wolnej Polski przyniosło wiele produkcji ciekawych i twórczych, jak również
rozwijał nowe kierunki, o tyle Namysłowski
niezwykłych talentów, choć ich popularność zupełnie powierzchownych i nudnych. Po-
z formacjami Air Condition i The Q kręcił się
nie może być porównywana z gwiazdami dobnie wyglądały inspiracje muzyką ludową,
w kółko. Pierwsza połowa lat 80. bezsprzecz-
tworzącymi w czasach socjalizmu. Kilku które istotnie naznaczyły ostatnią dekadę
nie należała do poznańskiego zespołu String
artystów, jak Aga Zaryan, Leszek Możdżer, XX w., ale z powodzeniem rozwijane są do
Connection. Dopływ twórczości innych
Włodek Pawlik, Marek Napiórkowski czy dzisiaj.
Wojtek Mazolewski, dzięki efektywnej pra- Przełom wieków to zdecydowany rozkwit
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

cy artystycznej lub marketingowej przebiło wspomnianych wcześniej talentów i naro-


się do mediów pozabranżowych. Nie sposób dziny nowych zjawisk. Ciekawy wkład miały
Kamil Piotrowicz Sextet znać nazwisk kilkudziesięciu muzyków dwa duety z zupełnie różnych dźwiękowych
„Popular Music” tworzących w nurcie, jakiego nie słychać światów – z jednej strony nujazzowy Skalpel,
druga płyta zespołu Kamila Piotrowicza, w radiu czy telewizji, toteż potrzebujemy a z drugiej awangardowi Bartłomiej i Mar-
pianisty i nietuzinkowego kompozytora, symboli i jasnych komunikatów. Dlatego cin Olesiowie. Do gry dołączyła również Aga
wydana w słowackiej oficynie Hevhetia. Komeda jest naszym Chopinem, a Stańko Zaryan, która w przeciwieństwie do artystów
Pendereckim. Tyle, że w jazzie doszło do da- flirtujących z muzyką popową (od Andrzeja
leko idącego uproszczenia dzielącego Dąbrowskiego przez Ulę Dudziak, Andrzeja
artystów tylko na dwie kategorie – są le- Zauchę czy Ewę Bem i Annę Marię Jopek)
gendy polskiego jazzu i młodzi muzycy. konsekwentnie rozwija własną stylistykę

57
opartą na jazzowej wrażliwości (mimo że unika wokalnych telewizyjnego wydaje się być eksperymen-
improwizacji scatem). Muzycy tacy jak Piotr Wyleżoł, Michał tem skazanym na porażkę. Kluby straciły
Tokaj i Sławek Jaskułke podnieśli poziom pianistyki jazzowej, jednoznaczny profil dyktowany wybranym
która obecnie wydaje się być dziedziną najsilniejszą na pol- gatunkiem muzycznym i (poza kilkoma wy-
skiej scenie. jątkami) w takiej formule nie funkcjonują.
Power of the Horns Jednak w globalnej perspektywie zmienia się
Powiew świeżości „Alaman” sposób słuchania i dziś nie wiemy dokładnie,
Ostatnie lata przyspieszyły rozwój jazzu w Polsce. Wykrysta- album freejazzowej for- które z powyższych procesów przyczynią się
lizowało się profesjonalne środowisko, a artyści prezentują macji zrzeszającej jedena- do rozwoju muzyki, a które są jej potencjal-
doskonały poziom, zachowując różnorodność stylistyczną. stu wyjątkowych przed- nym zagrożeniem. Bez względu na rewela-
Rynek wypluwa ponad sto płyt każdego roku i choć wiele stawicieli jazzu i muzyki cyjny poziom prezentowany przez wspom-
z nich jest mało odkrywczych, to XXI w. zaowocował również improwizowanej nianych wcześniej muzyków, nasza scena
twórczością artystów konsekwentnie rozwijających oryginalne zamknięta jest między Odrą a Bugiem. Być
kierunki. Talenty takich postaci jak m.in. Maciej Obara, Adam może dlatego, że polska muzyka w ogóle
Bałdych, Piotr Orzechowski czy Ksawery Wójciński właśnie ma problem z produkcjami eksportowymi
weszły w fazę najbardziej twórczą. Są niejako opozycją do – niezależnie od stylistyki. A szkoda, bo kil-
muzyków, którzy na pierwszym miejscu stawiają marketing ka formacji teoretycznie miałoby szanse za-
(jak wspomniany Mazolewski), emerytowanych gwiazd, czy istnieć na szerszym rynku. Dziś taką możli-
choćby medialnego od czterech lat Włodka Pawlika, który po wość – chociażby ze względu na światową
otrzymaniu nagrody Grammy w sposób ekspresowy został naro- dystrybucję – mają jedynie artyści zakon-
dowym wieszczem fortepianu, a obserwowanie jego zawrot- traktowani z niemieckimi wytwórniami ACT
nej metamorfozy daje scenie więcej przaśnego kolorytu niż in- Maciej Obara Quartet i ECM, a więc zaledwie pięć zespołów. Trze-
teresującej muzyki. „Unloved” ba przyznać, że starają się te szanse wyko-
W Polsce działa kilkanaście wydziałów jazzu na uczelniach debiut saksofonisty Ma- rzystać, jednak skutki są różne.
wyższych, wielu instrumentalistów studiuje również za granicą, cieja Obary w katalogu Opisana historia jest kolejnym skrótem
co przynosi rewelacyjne rezultaty. Artyści, którzy po skończe- ECM - jednej z najbardziej pełnym uproszczeń wynikających z pra-
niu nauki na dobre zadomowili się np. w nordyckich stronach, prestiżowych wytwórni na sowej konieczności. Jednak ograniczenia
tworzą muzykę wysokich lotów i choć rzadziej grają w Polsce, świecie w poznawaniu muzyki już właściwie nie
istnieją, a ułatwiony dostęp przez serwisy
N a j l e p s z y c z a s streamingowe jest dodatkową zachętą by
odkrywać szerzej. Dysproporcja popular-
czyli mistrzowie z pokolenia czterdziestolatków
ności w każdej branży się powiększa, ale
możemy mieć na nią bezpośredni wpływ
to ściągają na siebie uwagę krytyków z całego świata – do- jako odbiorcy sztuki. Nie zniknie podział na
brym tego przykładem jest trębacz Tomasz Dąbrowski. Z kolei tych bardzo popularnych i tworzących nie-
ci, którzy po studiach postanawiają wrócić nad Wisłę (jak sak- mal anonimowo, ale warto byłoby dołożyć
sofonista Kuba Więcek), dość niespodziewanie robią zamiesza- swoje trzy grosze do tzw. zmiany warty. Za-
nie na polskim podwórku, przywożąc wraz z muzyką torbę miast dobierać playlistę ze względu na na-
doświadczeń i zupełnie inne myślenie (nie tylko o edukacji). To zwiska spowite legendą polish jazz, możemy
powiew świeżości, której brakowało części odbiorców jeszcze spróbować słuchać muzyki tak po prostu,
dekadę wcześniej. Odważne wejście młodej gwardii m.in. zwracając uwagę na dźwięki, a nie history-
Marcin Masecki
w osobach Grzegorza Tarwida, Emila Miszka czy Kamila czne metki. Możemy decydować dobierając
& Jerzy Rogiewicz
Piotrowicza wróży utrzymanie obecnego tempa w kolejnych treści i wydarzenia według własnej cieka-
„Ragtime”
latach. Rynek fonograficzny – choć w pełnym odwrocie bizne- wości. Dobrze zastanowić się czy bardziej
repertuar nawiązujący do
sowym – jest odzwierciedleniem sceny, czego główna zasługa ciekawi nas forma artystów debiutujących
początków XX w., dzięki
leży po stronie małych i niezależnych oficyn. Powróciła także pół wieku temu, czy ich najlepsze albumy
interpretacjom Maseckie-
seria Polish Jazz, którą zawiaduje Warner Music Poland – wy- z lat 70.? A może interesują nas artyści
go i Rogiewicza otrzymuje
dawca nie tylko zapewnił ciągłość prestiżowego katalogu, ale wyrażający swoją twórczością „tu i teraz”?
drugie życie.
także uratował przed powolnym rozkładem nagrania archi- Życie teraźniejszością zarówno w słucha-
walne, które przez ostatnie lata w ogromnym bałaganie spoczy- niu, jak i graniu muzyki nie jest sprawą
wały w gestii skarbu państwa. oczywistą, a przecież muzyka nie powstaje
w próżni, przez co często posiada walor
Powrót do teraźniejszości komentowania lub dopowiadania rzeczy-
Dziś organizowanych w kraju jest ponad sto festiwali jazzo- wistości w jakiej jest tworzona. Taką umie-
wych, które napędzają rynek mocniej niż kiedykolwiek. Nie- jętnością przez całą karierę wykazywał się
stety są zależne od pieniędzy publicznych, co wprowadza Tomasz Stańko, ale tak też potrafią tworzyć
pewną patologię, ale jednak funkcjonują, a część z nich pre- przedstawiciele młodszego i średniego poko-
zentuje poziom europejski. Problem z wypłacalnością jazzu Nikola Kołodziejczyk lenia. Warto ich dostrzec i docenić dzisiejszy
przez wpływy z biletów, czy znikomy sponsoring firm komer- Orchestra „Chord jazz grany w Polsce, który (z całym szacun-
cyjnych powoduje, że imprezy muzyczne, czy fundacje popu- nation” kiem do lat minionych) prezentuje poziom
laryzujące tę dziedzinę sztuki, żyją od dotacji do dotacji. Pro- najliczniejszy projekt Nikoli najwyższy w historii.
jektowe zarządzanie kulturą utrudnia przemyślane strategie Kołodziejczyka - kompozy- 6
długoterminowe. Dlatego jazzowego radia posłuchać można tora, aranżera i pianisty,
tylko w internecie, a niedawne uruchomienie jazzowego kanału łączącego muzyczne nurty
i środowiska
58
Od 20 lat
zarządzamy
i chronimy
prawa
artystów
Sprawdź
czy znajdujesz się
na liście wykonawców,
dla których STOART
zainkasował tantiemy:
www. stoart.org.pl g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

Związek Artystów Wykonawców STOART


jest organizacją zbiorowego zarządzania prawami
do artystycznych wykonań utworów muzycznych
i słowno-muzycznych.

A: ul. Nowy Świat 64 T: +48 (22) 55 69 200


00-357 Warszawa E: stoart@stoart.org.pl
59
ja r e k s z u b ryc h t

Muzeum
buntu
Jarocin? Rock’n’roll!
Chociaż może też hip-hop?
Albo jazz? Opowieść o tym,
jak wielkopolski festiwal
balansuje pomiędzy klątwą
a legendą.

rganizowanie festiwalu w Jarocinie to na pewno duża ich, niezależnie od tego, co wyobrażały so-

O frajda, ale i jedno z największych wyzwań z jakimi


można spotkać się w polskiej branży koncertowej. Nie
bie władze PRL-u pozwalając na kolorową
oazę na pustyni socrealistycznej szarzyzny.
chodzi bynajmniej o trudności logistyczne czy produk- Kłopot w tym, że hasło, które wówczas pod-
cyjne, ale o to, że każdy, kogo spytacie ma inną wizję tego fe- kreślało kruchą jarocińską autonomię, po
stiwalu. Na przykład dlatego, że w przeszłości różne były Jaro- przemianach ustrojowych stało się syno-
ciny i przedstawiciele różnych pokoleń mogli wywieźć z nich nimem jarocińskiej konserwy. Po transmi-
odmienne doświadczenia. Przede wszystkim jednak dlatego, towanym przez TVP, triumfie Jarocina w 1991
że Jarocin to już nie tylko nazwa sympatycznego wielkopol- roku, z legendarnymi już koncertami Armii,
skiego miasteczka. To symbol, legenda, słowo-wytrych, które TSA, Lecha Janerki, Kultu i… Defektu Muzgó,
w zależności od kontekstu może oznaczać przedstawicieli wydawać się mogło, że będzie tylko lepiej,
określonego pokolenia lub środowiska, ale może też być ga- że w wolnej Polsce Jarocin rozleje się na cały
tunkiem muzycznym i – szerzej – kategorią estetyczną, a nawet kraj. Niestety, było coraz gorzej. Psuła się
zbiorem wartości. Jak poruszać się po tym polu minowym? Nie atmosfera, świeża artystyczna krew płynęła
do końca wiadomo, ale dobrze, że ktoś znowu próbuje. coraz węższym strumyczkiem, nie wiado-
mo było do końca jaki festiwal i dla kogo
C z y j J a r o c i n? warto robić w tej zmieniającej się błyska-
„Nasz Jarocin!” – krzyczeli w latach 80. fani zjeżdżający się wicznie rzeczywistości oraz kto miałby to
raz do roku z całej Polski na festiwal, który rzeczywiście był robić. Zadymy z 1994 roku był tylko kroplą,

60
która przepełniła czarę i – jak się wtedy wy- alternatywnej, ale w Jarocinie, po Kaziku Na Żywo, zagrali dla
dawało – zamknęły temat raz na zawsze. kilkunastu młodych ludzi, w dużej mierze zbyt pijanych, by
Ale dziedzictwo Jarocina, jego legenda, były trafić do wyjścia. Ale sprowadzenie do Jarocina Prodigy czy
zbyt kuszące, by ktoś znowu nie spróbował. Slayera (2016 rok) też nie było dobrym pomysłem, bo owszem,
Pierwszą próbę podjęto w 2000 roku. Rzecz ściągnęło to ludzi, ale takich, którzy mieli gdzieś festiwal, je-
nazywała się Jarocin Start Festival, była arty- go ducha, całą resztę atrakcji. Przyjechali dać się sponiewierać
stycznie interesująca, ale odniosła frekwen- gwiazdom i nie obchodziło ich, czy to Jarocin, czy Kołobrzeg.
cyjną porażkę. Może właśnie dlatego, że pro- Zmieniali się organizatorzy, dyrektorzy artystyczni, ekspery-
ponowała muzykę, której wcześniej w tym mentowano przy formule. W 2017 roku uroczyście odtrąbiono,
miejscu się nie grało? „Nasz Jarocin!” – krzy- że Jarocin został odzyskany przez Jarocin – za przygotowanie
czeli ci dwaj, którzy obrzucili Kaliber 44 ja- imprezy od tej pory odpowiadają instytucje miejskie. Czy po-
jami. I choć jeden z raperów zeskoczył ze trafią to robić lepiej od najemników z importu? Nie wiadomo.
sceny i na kopach wyprowadził kontrre- Ale na pewno jakąś wartością jest to, że w ten sposób zlikwid-
wolucjonistów z terenu festiwalu, w świat owano przynajmniej jedno z jarocińskich ognisk zapalnych,
poszedł wyraźny sygnał, że wierna publicz- czyli nieustający spór na linii miasto-organizator, dotyczący te-
ność Jarocina nie życzy sobie nowego. Nie go, jak festiwal powinien wyglądać i czyim gustom schlebiać.
chce hip-hopu, nie chce elektroniki, ich Co nie znaczy, że Muzeum Regionalne w Jarocinie i Biblioteka
Jarocin ma być punkowy i metalowy. Po- Publiczna Miasta i Gminy Jarocin (te dwie instytucje odpowia-
twierdziła to zresztą kolejna edycja imprezy, dają dziś za festiwal) znają odpowiedzi na wszystkie pytania.
czyli efemeryczny Jarocin PRL Festival, który Albo chociaż na to jedno: jak znaleźć równowagę pomiędzy hi-
odbył się w 2005 roku. Darmowe koncerty storią a przyszłością? Jak jednocześnie być skansenem w multi-
jedynie słusznych w tym miejscu gwiazd medialnej wersji, takim muzycznym Westworld, a imprezą,
(m.in. Armia, Dezerter, TSA, Dżem), które która ma ambicje – i możliwości – rozwijać się i wychowywać
zorganizowano naprędce, by towarzyszyły nową publiczność?
przygotowanej przez Instytut Pamięci Na-
rodowej wystawie „Jarocin w obiektywie P o c o J a r o c i n?
bezpieki” okazały się frekwencyjnym sukce- Konserwatystów najwyraźniej propozycja dzisiejszego Jaroci-
sem i na lata – a może nawet raz na zawsze na nie zadowala. Bo jak inaczej wytłumaczyć takie inicjatywy,
– ustawiły myślenie o Jarocinie, jako o festi- jak „punkowy dzień” na festiwalu Life w Oświęcimiu, czy
walu, który nie może zapominać o własnej szykowana na listopad we Wrocławiu impreza „Był kiedyś Jaro-
przeszłości. I tu dopiero zaczęły się schody… cin” (na scenie m.in. Proletaryat, Moskwa, Ga-Ga, Closterkeller
i Zielone Żabki), jeśli nie próbą zorganizowania Jarocina poza
J a k i J a r o c i n? Jarocinem. I poza czasem, bo tu chyba mniej chodzi o miejsce,
Skrzyknąć się na jednorazowe wywoływanie a raczej o to, że „kiedyś było lepiej, kiedyś to była prawdziwa
duchów to jedno, ale jak powtórzyć tę formułę muzyka”. Propozycji dla sierot po starym Jarocinie jest zresztą
przez kolejne lata? Wbrew temu, co twierdzili więcej, by wspomnieć choćby podlaski Rock na Bagnie, który
weterani w skórzanych kurtkach, Jarocin w tym roku kusi koncertami m.in. Kobranocki, Świetlików,
nigdy nie był festiwalem punkowym. Był Abaddona i The Analogs. Ci natomiast, którzy w muzyce szu-
natomiast miejscem, w którym wrzało – od kają ciągle nowych wrażeń, od lat jeżdżą do Katowic na OFFa,
nowych pomysłów muzycznych, od ściera- albo śledzą poczynania krakowskiego Unsoundu, bo dawno
jących się (wbrew pozorom głównie poko- przestali mieć nadzieję, że w jarocińskim konkursie pojawi się
jowo) postaw i wartości, za sprawą konkursu, coś naprawdę świeżego i ekscytującego.
który w jedną noc anonimowy zespół znikąd Interesujące jest to, jak obecne wcielenie festiwalu próbuje
mógł awansować na szczyt pierwszej ligi. odpowiedzieć na te wszystkie potrzeby i zagrożenia. W jakiś
Nostalgiczne powtarzanie kostiumów, ge- sposób musi przeglądać się w swojej chlubnej przeszłości, więc
stów i nazw z 1989 czy 1983 roku bynajmniej potrzebę kombatanctwa realizuje zapraszając takich wykonaw-
nie było powrotem do tamtego festiwalu – ców jak Public Image Limited, Apteka czy Sztywny Pal Azji.
było jego zaprzeczeniem. Ale świat się zmie- Choć akurat mówienie, że ściąga się Rottena z zespołem nie po
niał, pojawiła się nowa publiczność, która to, by zagrali świetny koncert, ale by „uhonorować światową
miała inne oczekiwania niż ich starsze ikonę muzyki i punkrockowej kontrkultury” trąci instytucjonal-
rodzeństwo czy – o zgrozo, to już?! – rodzice. nym smrodkiem. Jest konkurs, noszący znajomo brzmiącą na-
Młodzi chcieli posmakować legendy Jaro- zwę Jarocińskie Rytmy Młodych i mający „na nowo kreować
cina, na którą ze względów metrykalnych jakość w polskiej muzyce” – warto go robić, nawet jeśli to póki
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

się nie załapali, ale mieli gdzieś kibicowanie co myślenie życzeniowe. Z kolei nośnikiem idiomu buntu są
debiutantom, domagali się gwiazd. Konkurs, w tym roku Rosjanki z Pussy Riot. Sprytnie, bo bezkompromi-
choć utrzymywany w różnej formule, zaczął sowo, ale zarazem stosunkowo bezpiecznie, bo krzyczą nie w na-
tracić na znaczeniu, za to przez otwarte już szej sprawie. Nie ma się co jednak oszukiwać – prawdziwymi
na oścież granice do Jarocina zaczęły przy- gwiazdami tegorocznej edycji są Quebonafide, KęKę czy Dongu-
bywać wielkie nazwy ze świata. Okazało się ralesko. To na ich koncerty ściągną największe (i najmłodsze
jednak, że to, co mogłoby się sprawdzić na tłumy) i wtedy ze sceny padną najbardziej aktualne teksty.
Kiedyś w Jarocinie
każdym innym festiwalu, tutaj niekoniec- Z kolei najodważniejszą decyzją artystyczną organizatorów
dominowała muzyka
taneczna znie musi zadziałać. Nigdy nie zapomnę jest w tym roku zaproszenie norweskiego saksofonisty jazzo-
Cezary Pecold smutnego widoku Animal Collective, którzy wego Jana Garbarka. Sprowadzić kogoś takiego do Jarocina –
/REPORTER w 2009 roku byli światowym topem muzyki to dopiero jest punk! 6

61
michał wieczorek

Piotr Kaliński
Oglądanie zdjęć
z dzieciństwa

tym znudziło mi się stanie z komputerem na

J
akie są twoje pierwsze doświadcze-
Piotr Kaliński aka Hatti Vatti scenie, zaczęło mi się to wydawać mało pro-
nia z muzyką?
– znacie człowieka? Pierwsze doświadczenia twórcze duktywne. Kupiłem sobie pierwszy większy
pochodzą z czasów szkoły średniej, kiedy syntezator, jakiś kolejny efekt i okazało się, że
Najpewniej z projektu HV/Noon.
byłem zafascynowany tworzeniem muzyki jest większa radość z grania, ciekawiej i łat-
Albo jeszcze z Gówna. wiej. Gitara jest dla mnie naturalnym instru-
na komputerze. Nie skończyłem żadnej
A może z Nanook of the North? szkoły muzycznej, pochodzę z niemuzykalnej mentem, zawsze sobie na niej pogrywałem
rodziny. W domu rodzinnym muzyki nie było. w domu. Przez parę lat grałem na niej w ze-
JANKI? Ffrancis?
Pojawiła się dopiero za sprawą fascynacji spole Gówno, który założyliśmy z Maćkiem
Na wspomnienie artystów, Salamonem (obecnie Nagrobki) i Tomkiem
alternatywnym MTV lat 90. i dziwnych kaset
z którymi współpracuje starszego brata – szczególnie zapamiętałem Pawluczukiem (obecnie Trupa Trupa). Zresztą
wydawnictwa yassowe. Pamiętam, że strasz- w środku etapu komputerowego miałem też
incydentalnie zabrakłoby
nie ciekawiło mnie, że na komputerze można epizod grania na starych organach w Trupa
tu miejsca… Trudno to wszystko Trupa – znamy się z Grzegorzem Kwiat-
składać jakieś poważne formy muzyczne.
ogarnąć, ale jakoś trzeba, Byłem pod sporym wrażeniem „Warsaw Beat”, kowskim od dzieciństwa i mieszkaliśmy blok
płyty elektronicznej Roberta Brylewskie- w blok przez 25 lat. Nie łączyłem wcześniej
bo Hatti Vatti jest nie tylko
go. Właściwie to była kaseta, wyszła w 1997 gitary czy organów z działaniami bardziej
jednym z najbardziej roku. Starałem się robić na komputerze coś, elektronicznymi i wydawało mi się, że one do
aktywnych, ale też jednym co przypominałoby te nagrania, ale nie na nich nie pasują. Teraz uważam, że jest wręcz
zasadzie kopiowania – raczej inspiracji i pew- przeciwnie i bardzo mi się to połączenie po-
z najciekawszych polskich
nego mentalnego porozumienia, przynależe- doba.
producentów drugiej dekady nia do pewnego zakonu. Przez wiele lat kom- Skąd te zmiany podejścia?
XXI wieku. Skąd przyszedł ponowałem właśnie w taki sposób. Bardzo dużo rzeczy mi się znudziło, jeśli cho-
Teraz na koncertach korzystasz z wielu syn- dzi o muzykę, ale nie tylko. Chyba po prostu
i dokąd zmierza dowiecie
tezatorów, a na premierowym koncercie kiedy przekroczyłem trzydziestkę dużo rzeczy
się z wywiadu. przestało mnie bawić i postanowiłem tro-
Ffrancis wróciłeś do gitary.
Nigdy sprawy sprzętowe nie były dla mnie szeczkę zmienić upodobania, zrewidować
bardzo ważne, ważniejsze było dla mnie podej- utarte poglądy. Przestałem się inspirować
ście DIY, mówiące, że lepiej omijać rzeczy rzeczami, które mnie otaczały. No i – to chyba
profesjonalne. Na dodatek są one bardzo dro- najważniejsze – przestałem masowo słuchać
gie, a skoro nie potrafię ich obsługiwać, to muzyki elektronicznej, już dobrych parę lat
po co je kupować? Liczył się efekt i szybkość temu. Włączenie gitary do muzyki elektro-
działania. nicznej zadziało się zupełnie naturalnie, nie
Sprzęt zainteresował mnie przy okazji pracy myślę już kategoriami, czy coś pasuje do ja-
z Mikołajem Bugajakiem, kiedy zobaczyłem, kiegoś projektu, czy nie. Przychodzi mi to in-
że ze sprzętem ciekawie mi się pracuje, że jest tuicyjnie, bez większych zastanowień.
w tym więcej przypadkowości i po prostu Poprzedni rok był dla ciebie bardzo inten-
lepiej to brzmi, ale i ma wiele ułomności – sywny. Jak udaje ci się połączyć te wszystkie
Michał Andrysiak co aktualnie również mnie inspiruje. Poza projekty?

62
Piotr

63
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8
Zawsze miałem eklektyczny gust muzyczny na OLiSie. Pamiętam, że na dziewiętnaste plików, tylko zawsze siedzieliśmy przy instru-
i w mojej płytotece mieszają się dość urodziny dostałem od cioci banknot i wy- mentach we dwójkę. Tak samo wspólnie ro-
odległe gatunki i style. Stoi obok siebie płyta dałem go na dwie płyty: „Muzykę klasyczną” biliśmy postprodukcję.
shoegaze’owa, awangardowa elektronika, duetu Pezet/Noon oraz wybitne „Dni wiatru” Długo mieszkałeś w Warszawie?
ambient, punk, wysublimowany pop, muzy- Ścianki. Moja przeprowadzka do Warszawy była efek-
ka cerkiewna i klasyka. Pracowało się fajnie, Co robisz, żeby odpocząć? tem przypadku. Tak się jakoś złożyło, że
bo wychodziło się z bardzo mrocznej sytuacji, Najczęściej staram się wyjeżdżać w dziką bardzo często przyjeżdżałem do Warszawy
jaką jest Nanook of the North, do bardzo - przyrodę, w Puszczę Białowieską, albo w Ta- pracując nad płytą HV/NOON. Życie się tak
energetycznej i weselszej jak na przykład try. Zupełnie się wtedy wyłączam, nie zabie- ułożyło, że zostałem tam chwilkę dłużej –
JANKA, czyli nasz duet z Danielem Drumzem. ram ze sobą telefonu ani komputera oraz nie dwa tygodnie, dwa miesiące. Pomyślałem
Nie staram się przemycać pomysłów z jed- słucham wtedy muzyki. Nie zabieram na wy- sobie, że może by spróbować na dłużej. Zo-
nego projektu do drugiego. Na przykład na cieczki płyt. Dobrze na oczyszczenie umysłu baczyć, jak się żyje w Warszawie, bo, nie
„Krzyżakach” JANKI nie ma ambientu, bo robi także sauna, która działa jak wyzero- ukrywajmy, mieszkanie w Trójmieście i War-
ten temat eksplorowałem ze Stefanem w Na- wanie ciała i umysłu. Jestem wręcz uzależ- szawie wygląda zupełnie inaczej. Mieszkałem
nooku. Dla mnie te płyty różnią się nie tyle niony od tej czynności. Jak mam jakiś kry- w Warszawie przez trzy lata i wystarczy.
gatunkami, co emocjami, ale może to tylko zysy twórczy albo jestem zmęczony, to wy- Bardzo ją lubię, czuję się z nią związany, jest
podejście współautora. chodzę na saunę. Przy pracy nad muzyką nie świetnym i inspirującym miastem, które ma
Praca była ciekawa i jedyne, co przeszka- używam żadnych używek. wiele do zaoferowania, ale po prostu tęskni-
łem za Trójmiastem. Ludzie z Trójmiasta są
bardzo do niego przywiązani. Nieraz spotka-
łem się z ludźmi z Trójmiasta w Warszawie,
którzy mieszkali tutaj już po kilka, kilkanaście
lat, nad morze pewnie nie wrócą. Ale ciągle
mówili, że są z Trójmiasta. Ludzie z innych
miast raczej tak nie mają. Trójmiasto jest wy-
jątkowe pod każdym względem i choć panuje
tu spokojniejszy tryb życia niż w Warszawie,
to jest moje miejsce na świecie. Jest tu bardzo
ładnie, ludzie są spokojniejsi, mają więcej czasu
dla siebie. Mamy tu też mniej przypadków
próżniactwa i samomitologizacji - wszyscy
się znają.
Muzycznie też buzuje.
Trójmiasto jest teraz w świetnym momencie,
powróciło do stanu, w którym było w latach 90.,
kiedy dużo działo się na scenie improwizo-
wanej i yassowej, ale też gitarowej. Potem
chyba się to wszystko rozmyło, a teraz znów
jest mnóstwo świetnych artystów, którzy
znają się prywatnie i wiadomo, że to też jest
bardzo dobre dla różnych wspólnych działań.
Jest Stefan Wesołowski, Michał Jacaszek,
Trupa Trupa, Pin Park, 1988 z Synów, Nagrob-
ki, Stendek (Lasy), Olo Walicki, Mikołaj Trza-
ska, są Dicki, Rhythm Baboon, jest Boro z Mu-
sic Is The Weapon, jest Karol z Nasiona, Kuba
FFrancis z Nowe Idzie Od Morza, Sylwester z Kolonii
Marcin Kaliński Artystów, Mack z Moonshine/Mash-up (wy-
dawca ogromnej liczby winyli – w tym mo-
dzało, to jej ilość. Czasami już nie miałem Początki Nanook of the North to rok 2012, jego albumu i kilku singli), Paciorek z Calm
ochoty na muzykę. Po kolejnym dniu spędzo- pierwszy singel Ffrancis wyszedł w 2015. The Fire, Ziętek z Marsiją, Mazolewski, Bartek
nym w studiu, czy po kolejnych renderach Czy JANKA to też projekt z dłuższą historią? z Pandadread czy Krasy z wytwórni Latarnia
plików już masz dosyć, bo to jest po prostu Tak. Ten materiał też już był od dawna – długo by wymieniać. Świetna, duża ekipa,
uciążliwe i męczące. Ale z drugiej strony to skończony, tylko go długo poprawialiśmy. która w większości zna się od lat i robi super
było super doświadczenie i ciekawa przy- Obaj jesteśmy perfekcjonistami, jeśli chodzi różnorodne i ciekawe rzeczy. Z dużą częścią
goda, bo wszyscy, z którymi pracowałem to o brzmienie. Ustaliliśmy sobie, że nie będzie- tego towarzystwa chodzimy razem do lasu
bardzo przyjacielskie istoty i ciekawe posta- my robić tej płyty korespondencyjnie. Zro- pogadać czy spotykamy się na koncertach.
ci. Po drodze zrobiłem jeszcze dwa numery biliśmy ją przede wszystkim u Daniela Miło widzieć sukcesy kolegów i chyba wszy-
z Coals i jeden z Rosalie. No i kilka remiksów, w domu, w Krakowie, parę razy Daniel przy- scy sobie kibicują i się wspierają.
w tym remiks Niemocy w spółce z Eltronem. jechał do mnie, przy okazji swoich koncertów, Szykujesz winylowe wydanie „Algebry”,
Miks wszystkiego z wszystkim, ale już jakiś kiedy jeszcze mieszkałem w Warszawie. To swojej pierwszej płyty wydanej jako Hatti
czas temu wydałem trzy kasety pod różnymi głównie było przeszkodą, a z drugiej stro- Vatti. Planujesz powrót do podobnych kli-
nazwami dla BDTA, jednocześnie wydając ny czymś fajnym, bo nie wysyłaliśmy sobie matów?
CD dystrybuowane przez Warnera i będące

64
Piotr Kaliński

„Algebra” to bardzo specyficzna rzecz. Która współpraca jest dla ciebie naj-
Przede wszystkim to mini-album. Traktuję ważniejsza?
go jako swoją pierwsza dużą płytę, ale to nie Każda z osób, z którymi pracowałem wnosi
jest pełnowymiarowe wydawnictwo, jak coś zupełnie innego. Czasem czuję się jakbym
jak „Worship Nothing”. Nie planuję abso- przechodził przez bardzo dobry uniwersytet
lutnie powrotu do czegoś takiego, nato- muzyczny, na którym mam najlepsze zaję-
miast ona muzycznie i emocjonalnie kojarzy cia, praktyki i wybitnych studentów i profe-
mi się z Nanook of the North. One są gdzieś sorów. Na pewno współpraca Mikołajem była
tam dalekimi kuzynami, ważna w tych na swój sposób wyjątkowa, bo była pierwsza
dwóch projektach jest historia miejsca. i wieloutworowa. Pierwszy raz nagrywałem
M i e sz kałe m Zresztą, jeden z numerów z „Algebry” z kimś muzykę, dzieliłem obowiązki produ-
miał się znaleźć na Nanooku. Jest taki centa i twórcy na pół. Po tym już te rzeczy
w Warsz awie pomysł, żeby zagrać parę koncertów z tym były dla mnie bardziej oczywiste. Natomiast
materiałem przy okazji premiery winyla. i Daniel, i Misia, i Synkro, i Paweł Stachowiak
p rzez trz y lata Dzięki „Algebrze” w ogóle zaistniałem czy Rafał Dutkiewicz dużo mnie nauczyli.
w świadomości słuchaczy i recenzentów, Nie mam jakiegoś rankingu, praca z ty-
i wystarcz y. pojawiły się pierwsze recenzje za granicą. mi wszystkimi wspaniałymi ludźmi była
Ta płyta otworzyła mi drzwi do wielu świetną przygodą.
miejsc. To dla mnie bardzo ważna rzecz i cieszę Myślisz o większych składach niż duety?
Ba rdzo ją lub ię, się na myśl o winylu i powrotu do koncertów W stronę zespołowości, czegoś większego
z tym materiałem. niż tylko duet, zmierza Ffrancis, bo koncer-
c z u j ę s ię z nią Czyli raczej nie wracasz do swoich starych towo to kilkuosobowy skład, który brzmi
nagrań? inaczej niż moje granie we dwoje z Misią Fur-
z wi ąz any, Słuchając swoich starych rzeczy strasznie tak. Myślę, że jeśli będą nagrywane kolejne
się wstydzę i raczej tego nie robię. Nie rzeczy, to bardzo możliwe, iż będą nagry-
j e st świe tny m jestem fanem własnej twórczości, co wane w ten sposób. Podobnie jak zespół,
nie znaczy, że jej nie lubię. Chciałbym który narodził się przy okazji płyty „Szum”,
i i ns p ir ujący m coś poprawiać. Noon kiedyś powiedział czyli Paweł Stachowiak z EABS i Rafał Dut-
mi, że jego stare płyty nie są już jego, kiewicz z koncertowej wersji Skalpela. Gramy
m i a ste m, któ re ma tylko ludzi, którzy mają z nimi związane koncerty jako trio i uważam, że to brzmi dużo
wspomnienia. To ciekawa opinia. Moje ciekawiej niż płyta. Jest pomysł, żeby
stare płyty są OK, ale dzisiaj już takiej mu- kolejne rzeczy nagrywać razem, jako zespół,
w i el e d o z aofero-
zyki bym nie nagrał albo zrobiłbym to zu- również z kompozycjami chłopaków,
pełnie inaczej. Wiem, że ona istnieje w świa- których uważam za genialnych, a jed-
wa n ia, ale po prost u domości ludzi. nocześnie bardzo otwartych i skromnych.
Zdarza mi się natomiast posłuchać rzeczy Pewnie będziemy występować jako Hatti
tęs kniłe m nowszych, które wyszły nie jakoś bardzo Vatti, bo nie chcę już mnożyć bytów, mam
dawno temu. Robię to, żeby posłuchać jej już wystarczająco dużą rodzinę projektów.
z a Trójm iaste m. jak słuchacz, a nie jak twórca. Jakiś czas temu 6
słuchałem swojej starszej płyty po długiej
przerwie i w końcu usłyszałem muzykę, a nie
proces nagrywania, całą tę kuchnię. A wtedy
po raz pierwszy posłuchałem jej tak, jakby
nagrał ją ktoś inny. To trochę jak oglądanie
zdjęć z dzieciństwa – jest jakaś sytuacja,
Janka której absolutnie nie pamiętasz, patrzysz na
Je r z y Wy pyc h nią z zewnątrz. g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

Wszystko się tu zgadza: aksamitny głos


Misi kołysze się nad muzyką (za która
odpowiadają oboje), mnie jako sza-
likowcowi tres.b nic więcej do szczęś-
cia nie potrzeba.

recenzje
nr 1/2018, str. 84

65
tomek doksa

Piraci
z inter-
netów
„Kto kupuje płyty od złodzieja
jest k***sem i niech s****dala!”
– grzmiał przed laty Kazik we
wkładkach do swoich albumów.
J
ak wynika z raportu opublikowane-
Czy dziś mógłby wkurzać się go niedawno przez Związek Produ- „Wszystko powinno być za darmo / Książki,
o to samo? centów Audio Video – zapowiedzia- teatr i płyty / Bonus za solidarność / Poniżej
nego zresztą na stronie ZPAV entuzjastycznym pasa chwyty” Strachy Na Lachy „I can’t get
wpisem pt. „Rynek muzyczny systematycznie no gratisfaction”
rośnie” – 2017 rok był niespodziewanie dob- W 2011 roku raport Międzynarodowej Fede-
ry dla sprzedaży muzyki w Polsce. Przycho- racji Przemysłu Fonograficznego IFPI prog-
dy na naszym lokalnym podwórku wzrosły o nozował, że w ciągu czterech kolejnych lat
6 procent, a więc tylko o 2 procent mniej niż europejski przemysł kulturalny straci ponad
w ujęciu globalnym. Wszystko za sprawą 240 miliardów euro i nie będzie mógł się
coraz popularniejszych wśród naszych swobodnie rozwijać. Powód? Nielegalna
słuchaczy kanałów cyfrowych – przycho- wymiana plików, która przyszła wraz z szyb-
dy z tytułu sprzedaży cyfrowej osiągnęły kim internetem i niemal nieograniczonym
u nas wartość ponad 93 mln zł i stanowią dziś dostępem do światowych dóbr kultury.
ponad 30 procent ogólnej sprzedaży muzyki. Piotr Stasiak tak pisał o tym przed siedmioma
Spadło co prawda zainteresowanie laty w „Niezbędniku Inteligenta Polityki”:
nośnikami fizycznymi – w 2017 roku przy- „Zaczęła się rewolucja. (…) Internauci słuchają
chody ze sprzedaży płyt poleciały o 3,5 pro- najnowszej światowej muzyki, oglądają filmy
cent (na świecie o 5,4 procent), jednak au- i seriale na kilka godzin po ich premierze
torzy raportu nie tracą dobrych humorów w USA. Zapełniają swe strony internetowe,
i podkreślają, że spektakularny wzrost nadal wklejając (kradnąc?) z innych informacje. Nic
notują w Polsce winyle. „Sprzedaż czarnych za to nie płacą”.
płyt wzrosła w kraju o prawie 63 procent, osią- Pamiętam, że sami internauci, ściągający
gając poziom ponad 27 mln zł, na świecie – wtedy ochoczo z bittorrentów i innych sieci
o 22,3 procent, stanowiąc 3,7 procent świa- p2p (peer-to-peer) pliki audio czy wideo tłu-
towego rynku” – informują. maczyli, że „płacimy przecież za dostęp do
Rzeczywiście, popularność winyli w dobie internetu”. Nie czuli się więc „piratami 2.0”
cyfrowej rewolucji to fenomen. Chciałoby i następcami tych, którzy w latach 80. i 90.
się napisać, że O.S.T.R. w klipie „Po drodze do kopiowali niekoniecznie na własny użytek
nieba” przewidział przyszłość, bo winyl fak- kasety magnetofonowe, a potem płyty kom-
tycznie „kills the mp3 industry”. Rynek mu- paktowe z muzyką. Innym argumentem była
zyczny – mimo czarnych scenariuszy sprzed odpowiedź na tezę z cytowanego wyżej tek-
To z d j ę c i e z p i e r w s z e j d e k a d y X X I
dekady, mówiących że zabije go internet – ma stu Piotra Stasiaka – ściągamy filmy i seriale
wieku. Dzisiaj ciężki sprzęt
w walce z piratami jest coraz się dziś znacznie lepiej niż przewidywano. kilka godzin po premierze w USA, bo... nie
mniej przydatny Może po części dlatego, że nie taki już pirat można ich dostać w Polsce. Inaczej jednak
Wo j c i e c h G a d o m s k i / R E P O R T E R straszny, jak się go maluje? odbierali tę cyfrową rewolucję artyści

66
i opiekujące się nimi wytwórnie. Metallica nie bacząc na wykształcił. Pomijam już fakt, że cena krążka
oburzenie fanów pozwała twórców popularnego Napstera, wynosiła około 60 złotych. Tymczasem każdy
który umożliwiał swobodną wymianę plików między użyt- posiadacz telefonu lub komputera, ma szansę
kownikami na całym świecie, Zrzeszenie Amerykańskich Wy- za 5 złotych ściągnąć legalną wersję utworu,
dawców Muzyki grzmiało, że używanie programów typu Nap- który doskonale brzmi i oddaje charakter fil-
ster czy Kazaa okrada bezpośrednio wykonawców z należnych mu. Tak właśnie zmienił się i przyspieszył
im zysków, a – jak pisze Sławomir Blichiewicz w swojej pracy rynek, a my wraz z nim” – mówił w rozmowie
„Problem piractwa muzycznego. Alternatywne spojrzenia na z „Ruchem Muzycznym” Piotr Kabaj, wówczas
spór o pobieranie muzyki z internetu” – za przyczynę kryzysu prezes zarządu i dyrektor generalny EMI Mu-
fonografii w latach 1997–2002 branża muzyczna oficjalnie sic Poland, dziś Warner Music Poland. I zano-
uznała, oczywiście, zyskujące na sile piractwo komputerowe. siło się na to, że nadchodzące zmiany mogą
To ono miało hamować postęp całej fonografii. rzeczywiście wybić ludziom z głowy niele-
Tyle tylko, że nawet przedstawiciele samej branży wyłamywali galne ściąganie i udostępnianie muzyki przez
się z tak prostych i oczywistych sądów. internet. Bo ta może być dużo tańsza i łatwiej
dostępna. A samo pojęcie piractwa, kojarzone
„Hiphopowy tata chłonął muzę na piratach / I zapragnął to robić z wypalaniem płyt i zarabianiem na nieauto-
– tak powstał Slums Attack” Peja „Piętnastak” ryzowanych nośnikach, odejdzie w końcu
Gitarzysta Kazika Na Żywo, Michał „Kwiatek” Kwiatkowski” do lamusa.
w wywiadzie dla Interii w 2002 roku mówił: „Wydaje mi się, Dziewięć lat po słynnym procesie założycieli
że kryzys na rynku fonograficznym jest odbiciem kryzysu The Pirate Bay, najpopularniejszej wyszuki-
w ogóle, bo to przecież nie jest tak, że ludzie nie kupują płyt, warki torrentów w internecie, i kilka miesię-
a masowo kupują książki, bo książek też nie kupują, mniej też cy po ujawnieniu raportu firmy Muso, przed-
kupują jedzenia, piją tańsze alkohole, bo po prostu panuje ogól- stawiającego skalę łamania praw autorskich
nokrajowa recesja”. na świecie (według którego globalne pirac-
Podobnego zdania byli Felix Oberholzer-Gee i Koleman Strumpf, two wzrosło o 1,6% w ciągu minionego roku),
autorzy publikacji i badania „The Effect of File Sharing on Re- wygląda jednak na to, że pirat w sieci wciąż
cord Sales: An Empirical Analysis” z 2004 roku, z którego płynął ma się świetnie, choć rzeczywiście nie wy-
wniosek, że nielegalne pobieranie plików z internetu nie ma pala już płyt jak kiedyś.
bezpośredniego wpływu na dochody rynku muzycznego. Inni Łukasz Stasiak z wytwórni Alkopoligamia
autorzy zgłębiający temat piractwa i kondycji branży muzycz- twierdzi nawet, że to zagadnienie umarło
nej, m.in. Erik Wilde i Jacqueline Schwerzmann, w publikacji śmiercią naturalną. – Serwisy streamingowe,
„When Business Models Go Bad: The Music Industry’s Future”, YouTube... muzyka jest dziś za darmo albo ko-
pisali z kolei, że o ile nie można wykluczyć wpływu piractwa na sztuje symboliczne pieniądze, jest dostępna
sprzedaż fizycznych nośników z muzyką, tak należy brać pod z telefonów komórkowych, które mamy
uwagę również inne czynniki – w tym kulturowe i ekonomiczne zawsze pod ręką, nikomu nie chce się więc
– które w niektórych miejscach mają znacznie większe chyba już jej piratować. Nawet jeśli ktoś so-
przełożenie na rynek fonograficzny niż same serwisy p2p. bie zgra coś na płytę, to w sumie nie ma to
Wilde i Schwerzmann pokusili się nawet o tezę, że za spadki większego znaczenia. Płyty kupują dzisiaj
sprzedażowe na rynku muzycznym odpowiadała w pierwszej ludzie, którzy mają do nich sentyment, zbie-
kolejności surowa polityka biznesowa i wysokie ceny płyt kom- rają je lub chcą oddać szacunek, w postaci
paktowych. A Dave Kuseki i Gerd Leonhard w publikacji „The swego rodzaju donacji, swojemu ulubionemu
Future of Music: Manifesto for the Digital Music Revolution” artyście. Wykonawcy odpłacają się zaś bo-
dodawali, że branża nie powinna brać nowych technologii nusami, wyjątkowymi wydaniami itp.
i otwartego internetu za swojego przeciwnika. Ich zdaniem, Zmienił się sposób odbioru muzyki, zmieniło
dzięki szybkiemu przesyłowi danych i dostępowi do różnych się też piractwo. Pytanie tylko – na ile jego
treści z dowolnego miejsca na ziemi, sztuka może się rozwijać współczesna wersja ma wpływ na dzisiejszą
i docierać w sposób spontaniczny do milionów ludzi na całym kondycję branży oraz jak podchodzą do nie-
świecie. Może robić rzeczy, o których jej twórcom jeszcze kilka go sami jej przedstawiciele, jeszcze 20 lat
lat temu nawet się nie śniło. temu wytaczający przeciw piratom naj-
cięższe działa? Bo czym właściwie jest dziś
„Kiedy jestem zły, cztery MP3 / Naraz puszczam sobie w mojej wielkiej piractwo? W dobie ogromnych bibliotek
głowie!” Cool Kids Of Death „Ciągle jestem sam” serwisów streamingowych, do których moż-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

Duże wytwórnie miały trzy wyjścia: albo iść na totalną wojnę na mieć dostęp bez żadnych opłat (patrz Spo-
z internautami i programami wymiany plików, albo dostoso- tify), co pirat może artyście zabrać i jak to
wać się do cyfrowych zmian zachodzących na rynku, albo... sprzedawać?
wymyślić model biznesowy na nowo. Ta pierwsza wydawała – Piractwo bardzo się zmieniło i zakładam, że
się najmniej rozsądna, bo mogła się – jak pisał Harold Vogel często nie mamy pojęcia, że to, czego akurat
w publikacji „Entertainment Industry Economics: A Guide for słuchamy w sieci, zostało tam umieszczone
Financial Analysis” – skończyć jeszcze większym pogłębieniem bez zgody autora – zauważa Marcin „Groh”
problemu, bo dotąd każda forma tępienia piractwa kończyła się Grośkiewicz, szef wytwórni U Know Me.
jego ekspansją. Dlatego wielu z ulgą przyjęło opcję numer dwa. – Problem ten dotyczy głównie YouTube’a,
„Jeszcze do niedawna, chcąc odsłuchać piosenkę, należało gdzie nie wszyscy odpowiednio chronią
kupić cały album, bo przecież rynek singlowy w Polsce się nie swoje nagrania.

67
YouTube to w kontekście współczesnego prawo muszą łamać również twórcy »Honest
piractwa temat-rzeka. Choć, jak zauważa Trailers«. Tymczasem mowa tu o produkcji
Arek Marczyński, szef Anteny Krzyku, You- dwukrotnie nominowanej do prestiżowych
Tube i portale społecznościowe starają się nagród Emmy!” – zauważa autor.
sposób nielegalnego wykorzystania muzy- O jednoznaczną interpretację tego, co niele-
ki blokować, to jednak proceder wykorzy- galne i niedozwolone, nie jest więc dziś wcale
stywania muzyki w amatorskich klipach łatwo. Serwis Antyweb, poświęcony inter-
wideo, często do celów komercyjnych, jest netowi i nowym technologiom, komentując
na porządku dziennym. sprawę Opydo wspomniał, że również do-
staje ostrzeżenia za wykorzystanie na swoich
„W dzień nie szukaj gwiazd one nocą są, tobą, stronach fragmentów jakiegoś zwiastuna gry
mną kiedy wszyscy śpią” Cleo „Łowcy gwiazd” czy filmu, choć – zdaniem twórców serwisu
O tę komercyjność, o monetyzację, poszło i jednocześnie kanału na YouTube – nie działa
w niedawnym sporze na li- na niczyją szkodę. „Pomimo iż robimy tak
nii youtuber Paweł Opydo – naprawdę promocję grom czy filmom poja-
wytwórnia Universal. Paweł, wiającym się w naszych materiałach, to
autor cyklu „Złe piosenki”, ko- również dostajemy ostrzeżenia i np. musimy
mentuje na YouTube, przy uży- włączyć monetyzację na rzecz posiadacza
ciu fragmentów klipów m.in. praw autorskich. Zresztą problem ten nie
z katalogu Universala, utwory pol- dotyczy tylko Polski, na te praktyki skarżą
skich i zagranicznych wykonaw- się youtuberzy na całym świecie” – piszą na
ców i twierdzi, że robi to w ra- swoich stronach.
mach prawa cytatu. Universal W 2007 roku mieszkająca w USA Stephanie
natomiast uważa jego działania Lenz musiała tłumaczyć się przed sądem, że
za naruszające autorskie prawa udostępniła w serwisie YouTube klip wideo,
majątkowe oraz prawa pokrew- na którym widać jej syna bawiącego się za-
ne przysługujące Universal bawkami i słychać, że w tle leci utwór „Let’s
Music Polska, jak również pra- Go Crazy” Prince’a. Nie spodobało się to –
wa osobiste artystów. Zdaniem znowu – wytwórni Universal, według której
wytwórni – jak czytamy w jej amatorski klip naruszał prawa autorskie.
Groh (z prawej) i Buszkers oświadczeniu – rozpowszechnione przez Sprawa trwała osiem długich lat, ale sąd
- dwóch ojców U Know Me Pawła Opydo materiały (m.in. „Złe Piosen- ostatecznie odrzucił pozew i przyznał rację
a rc h i w u m wy twó r n i
ki: Sarsa – Naucz mnie”, „Złe Piosenki: Na- Stephanie, że utwór został wykorzystany
talia Nykiel – Bądź duży” oraz „Złe Piosenki: w zakresie dozwolonym przez prawo autorskie.
Cleo – Łowcy gwiazd”) „nie są żadną formą:
parodii, pastiszu, analizy krytycznej, analizy „Come on, baby, let’s get nuts! / Yeah, let’s go
utworu i recenzji”, co pozwoliłoby podpiąć je crazy!” Prince „Let’s Go Crazy”
St re aming je st sweg o
pod prawo cytatu. Czy tyle samo przygód czeka w sądzie Pawła
Universal nie był w tej opinii osamotniony. Opydo i innych youtuberów? Albo rodziców
ro dzaju prz y kr yw ką
Wytwórnię wsparł swoją oceną sytuacji dr udostępniających w internecie filmy, na
Rafał M. Sarbiński, wieloletni arbiter Komisji których słychać muzykę puszczoną z radia?
p irac twa, ale le p i ej
Prawa Autorskiego, który stwierdził: „trudno Czy to jest właśnie ten nowy rodzaj piractwa?
wypowiedzi o charakterze prześmiewczym, Anna Zielkiewicz z Legalnej Kultury radzi, by
zaro bić jakie ś p i e n i ą d ze
czy wręcz wyszydzającym, uznać za analizę przy udostępnianiu treści w sieci nie zdawać
krytyczną, która stanowi przecież metodę się na intuicję, ale stosować się do obowiązu-
n iż nie z aro bić i n a rzeka ć.
badań naukowych. Podobnie, wypowiedzi te jącego prawa autorskiego. „Bez względu na
nie odpowiadają schematowi recenzji obej- to czy porusza się w strefie komercyjnej czy
Zak ł adając , że l u d z i e te ra z
mującemu informacje, analizę i wnioski niekomercyjnej, każdy użytkownik powinien
o charakterze postulatywnym. Nie każdą wy- mieć świadomość, na czym polega mono-
n ie k radną, a ko rz yst a j ą
powiedź krytykującą cudzą twórczość należy pol autorski i wynikające z niego ogranicze-
uznawać za recenzję. Styl odnośnych wypo- nia oraz jak należy prawidłowo korzystać
z le galnyc h ź ród eł i j a ka ś
wiedzi, w tym stosowane wulgaryzmy wska- z istniejących rozwiązań prawnych” – pisze
zują raczej na chęć łatwego zyskania popular- na łamach „Gazety Prawnej”.
t am kwota kap i e
ności, a w konsekwencji dochodów”. Oczywiście, nie każdemu chce się to spraw-
Innego zdania jest z kolei m.in. Marcin Zwierz- dzać. Niemniej Łukasz Stasiak i jego
d o artystów i wyd awców,
chowski, w tekście „Co wolno youtuberom?” Alkopoligamia nie wyobrażają sobie pro-
na łamach „Polityki” piszący, że na podobnych mowania muzyki bez YouTube’a. – Ja, jako
to nie ma co si ę b o cz yć .
zasadach, co „Złe piosenki” działa przecież wydawca, udostępniam tam albumy dobro-
popularny na całym świecie cykl rozbierający wolnie – mówi. – Mam narzędzia do usu-
na części pierwsze i oceniający filmy – „Honest wania nielegalnych materiałów, więc walka
Trailers”. A obok niego tysiące innych podob- z tego rodzaju piractwem jest dla mnie dużo
nych formatów dostępnych na YouTube. Za- łatwiejsza i realna. Chomików czy innych
tem „jeśli uznamy, że Opydo łamie prawo, pirackich serwisów nie dało się tak łatwo

68
zatrzymać, ale to, co jest na YouTube, jest dla mnie w pełni
kontrolowalne, więc nie wydaje się być dużym zagrożeniem. „Nie kopiujcie naszych nagrań piraci, to nie
No i nie zapominajmy, że jest to najlepsze miejsce do dystry- prośba tylko dobra rada / Na tych nutach trud-
bucji kontentu wideo, więc... lubimy się. (śmiech) no będzie się wzbogacić, nie dla cepa jest taka
– Streaming jest swego rodzaju przykrywką piractwa, ale le- ballada” Grzegorz Turnau „Dobra rada”
piej zarobić jakieś pieniądze niż nie zarobić i narzekać – konty- – Za dziesięć, piętnaście lat w ogóle nie będzie
nuuje Łukasz. – Zakładając, że ludzie teraz nie kradną, a korzy- piratów, może ewentualnie tacy, co oglądają
stają z legalnych źródeł i jakaś tam kwota kapie do artystów koncert zza płotu na Spring Breaku – żartuje
i wydawców, to nie ma co się boczyć. Szczerze mówiąc, w ogóle Stasiak. – Jak coś jest za darmo, to ciężko, że-
nie myślałem o piractwie od kilku dobrych lat, więc chyba ten by komuś udało się to ukraść. To tak, jakbyś
temat się dla mnie zdezaktualizował. Takie stanowisko dzi- chciał gwizdnąć świeże powietrze. No, mi-
siaj przyjmuję. mo szczerych chęci, to karkołomne zadanie.
Arek Marczyński z Anteny Krzyku zauważa problemy też gdzie Piratów nie będzie, będą raczej ci, którzy
indziej. – Piractwo cyfrowe, czyli download całych płyt, stało stawiają na same darmowe źródła oraz ci,
się specjalnością rosyjskich fanów. Sam doświadczam tego przy którzy poza darmowymi źródłami chętnie
każdym nowym wydawnictwie, gdy, najczęściej jeszcze przed zapłacą za muzykę, kupią limitowane, kolek-
oficjalną premierą, całe wydawane przeze mnie płyty są do po- cjonerskie edycje albumów, merch lub bilet
brania na rosyjskich serwerach. Skąd się tam biorą? Po prostu na koncert. Tak to widzę.
jacyś dziennikarze dostający kopie promo je ripują – mówi. – Ja mam nadzieję, że rynek nadal będzie się
Kwestię „specjalistycznych blogów muzycznych” podnosi też rozwijał w kierunku kolekcjonerskim, czyli
Groh z U Know Me. – Głównie rosyjskie strony publikują bez takich ludzi, co to szukają niskonakładowych
zgody muzykę, a ich popularność jest tak duża, że często po- płyt na winylu czy na CD – dodaje Arek Mar-
jawiają się tam „przecieki kontrolowane”. Zresztą już dawno czyński. – Już dziś wiele małych wytwórni,
udowodniono, że takie piractwo zwiększa sprzedaż choćby w tym moja, wychodzi do takich ludzi robiąc
winyli, bo nawet jeśli pierwszy raz usłyszę coś z nie do końca limitowane edycje wydawnictw. Piractwo
legalnego źródła, to jeśli jest to dobre, chcę to mieć na wosku pewnie nadal będzie się skupiać na dostarcza-
i idę po taką płytę do wydawcy – komentuje. niu tego, czego nie da normalny rynek.
Choć z tymi winylami sprawa nie jest taka prosta. O ile Groh – Nie jest wcale łatwo odpowiedzieć na py-
uważa, że choć absurdalnie tani streaming faktycznie zmniej- tanie, jak rynek muzyczny będzie wyglądał
szył parcie na posiadanie płyty w fizycznym wydaniu i trudno za 10 czy 15 lat, bo nasza branża jest przede
dziś podrobić winyla – bo „jakby to powiedział ekonomista, wszystkim mało przewidywalna w tak
wysoki jest finansowy próg wejścia, no i trzeba mieć tłocznię” dużej perspektywie czasu – zauważa Groh.
– to Arek Marczyński podkreśla, że piractwo przeżywa trzecią – Streamingi, które zrewolucjonizowały kon-
młodość właśnie przez winyle. sumpcję muzyki powstały dopiero kilka lat
– Setki, jeśli nie tysiące tytułów, najczęściej archiwalnych płyt, temu. Można było wtedy pomyśleć, że zu-
które nie były dostępne na winylu lub były dostępne w małych pełnie zabiją rynek fizycznych nośników,
nakładach i dziś osiągają astronomiczne ceny, robione są na pi- a nagle wróciła moda na winyle… Chyba
rackich płytach. Nazywa się to ładnie „fan press”, ale to nic in- mało kto mógł to przewidzieć!
Stasiak, wierny fan
nego, jak piraty – twierdzi. Tu wracamy do raportu ZPAV z początku tego legalnych nośników
Pisał o tym już w 2011 roku Bartek Chaciński na swoim blogu tekstu i tezy, że rynek muzyczny ma się dziś archiwum prywatne
Polifonia. Dzielił się wtedy swoim doświadczeniem z poszuki- lepiej niż prognozowano. On miał w końcu,
wania longplaya Sonic Youth. Zespół chwilę wcześniej ogłosił, w wyniku pirackiej ofensywy, dziś ledwo
że wznawia stare nagrania na limitowanych, kolorowych winy- zipać. Nie zabiła go jednak dotąd The Pirate
lach, więc okazja do zakupów nadarzyła się wyborna. „Prze- Bay, na której dominują dzisiaj głównie treści
czesywałem więc serwis na A i eureka! – jest szare tłoczenie filmowe i gry, nie zabije też niekontrolowa-
z Blast First za całkiem małe pieniądze, które zresztą wkrótce ny streaming, ripping, ani inne nowe formy
urosły (w miarę upływu czasu), a płyta sprzedała się za blisko piractwa. – Pirat w końcu jest nieodłącz-
sto złotych. Nie ja ją kupiłem, żeby była jasność. A żeby się po- nym elementem muzycznego ekosystemu –
cieszyć, przewertowałem dyskografię i okazało się, że to nie kończy szef U Know Me. Choć można by za-
jest oryginalna wersja płyty” – wspominał dziennikarz „Poli- dać jeszcze jedno pytanie: co będzie piracił,
tyki” swoją przygodę z „fan pressem”, o którym mówił wyżej jeśli go zniszczy?
Arek Marczyński. 6
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

W dodatku żeby odróżnić oryginalny winyl od spiraconego


trzeba się na czarnych płytach po prostu znać. Historie opisy-
wane na forach internetowych poświęconych winylom i mu-
zycznemu kolekcjonerstwu pokazują, że to nie lada sztuka. Łat-
wo dać się nabrać. Niedaleka przyszłość z kolei ma należeć do
drukarek 3D, więc – jak przewiduje Groh – sytuacja na rynku
winyli może się jeszcze bardziej skomplikować. – Myślę, że duży
wpływ na branżę będzie miał rozwój technologii. Wspomniane Patrz synku, tak wygląda
nie żaden _fan press_,
drukarki 3D, hologramy, studia muzyczne w telefonie – to
ale w pełni legalna
wszystko już funkcjonuje, więc z pewnością nie będziemy się Hańba! na winylu
nudzić – mówi szef U Know Me. Antena Krzyku

69
felietony

G dy byłam mała, słuchałam Majki


Jeżowskiej. Była jedną z niewielu ar-
Majka zapowiedziała, że będzie rozdawać
autografy. Oczywiście, że byłam na to przygo-
tystów, obok Liroya, L.O.27 i Shazzy, towana i wzięłam mój pamiętniczek z pach-
których traktowałam jako osoby niezwykłe, nącymi stronami. Najpierw stałam w dłu-

Alex
sławne… Po prostu – była moją idolką (cho- giej kolejce, która po kilku minutach zrobiła
ciaż wiele lat myliłam to słowo ze słowem się już kołem wokół Majki, więc mogłam ją
„fanka”, ale się nie martwię, bo wiele ludzi obejrzeć bliżej i byłam bardzo zestresowana.

Freiheit
robi tak do dzisiaj). Majka! Byłaś moją fanką! O mały włos Majka całą akcję z autografami
A ja byłam Twoją największą idolką! Byłaś! by odwołała. Nagle wstała z krzesła i powie-
Już nie jesteś, ponieważ wszystko, czego nie działa, że ona nie będzie dawać autografów
wiedziałam jeszcze wtedy o gwiazdach, Ty na jakichś skrawkach (wtedy wyrwała jed-
List do M. mi powiedziałaś bezlitośnie. Podzieliłaś się nemu dziecku mały kwadratowy kartonik
Nastoletnie wynurzenia, z tą kilkulatką porządną lekcją szoł bizu (jak z rąk, uniosła go w górę i powiedziała: „No co
których nie masz ochoty to się teraz mówi), który rządzi się swoimi to jest? Jak ja mam się na tym podpisać?!”).
prawami. Opowiem Tobie jak było. Następnie poleciła tym, którzy nie mieli
czytać.
Wybraliśmy się ze szkołą podstawową na wy- notesów czy pamiętników, by usunęli się
cieczkę do auli I LO im. Bolesława Chrobre- z kolejki. Było mi strasznie niemiło, ale nie
go w Gnieźnie. Czułam ogromną ekscytację, miałam jeszcze wtedy takiego myślenia jak
że wybieram się na koncert jednej z moich dziś, więc nie wstawiłam się za tymi dziećmi
idolek. U mnie w domu nie było przywiąza- bez notesów. Podeszłam do niej grzecznie
nia do nośników żadnego typu, więc nawet z przykładnym pamiętniczkiem i odebrałam
chyba nie miałam żadnej kasety. Znałam Cię to, co chciałam. Byłam jednak w nastroju nie
tylko z telewizji, więc nie wiem czy mogę na- majko-jeżowskim, ale raczej złym i może to
zywać się taką fanką, na jaką zasługiwałaś dlatego później słuchałam Liroya i Wzgórza
wtedy, Majka. Przepraszam, że nie miałam Ya-Pa 3, bo jak ktoś na płycie jest niemiły,
Twoich nagrań, ale Ty przecież o tym nie to później przynajmniej nie ma rozczarowa-
mogłaś wiedzieć! Nie wyczytałaś chyba tego nia przy autografach. Nie szukałam już so-
z moich za dużych jeszcze wtedy niebieskich bie muzyki w dziale dziecięcym. Jak szłam
oczu, prawda? To niemożliwe. Więc dlaczego na targ po kasety, to zawsze wypatrywałam
Majka, dlaczego?! okładek sugerujących mi hip-hop. Być może
Zobaczyć Majkę na żywo to było coś! Ona zbyt szybko dorosłam przez incydent z M.
naprawdę miała te spódnice fikuśne, i jej autografem, który mam do dzisiaj. Być
o których mogłam sobie wtedy tylko może powinnam była wtedy o tym poro-
pomarzyć, że przyjdą wraz z nową dostawą zmawiać z rodzicami i oni może pomogliby
z Niemiec do lumpeksu, który prowadziła mi znaleźć jakąś inną gwiazdę śpiewającą
moja mama. Nigdy nie przyszła taka spód- piosenki dla dzieci. Być może prawdziwym
nica. Za to do dziś żałuję, że wtedy gar- lekiem na rozczarowanie gwiazdą jaką była
dziłam wielkimi falbaniastymi koszulami M. byłaby piosenka, którą poznałam dopiero
o pstrokatych kolorach i marynarkami z po- jak miałam dwadzieścia parę lat:
duszkami ze złotymi guzikami, bo dzisiaj
dużo łatwiej jest znaleźć na lumpach takie Gdybym była wielką gwiazdą
kiczowate tiule. To bym miała twarz przyjazną
Jak przez mgłę pamiętam jakąś małą awan- Nie jak gwiazdy te ponure
turkę podczas koncertu i niezadowolenie Co się odgradzają murem
Majki. Wydaje mi się, że to wyparłam i sam Każdy kwiatek bym kochała
koncert był dla mnie idealny. Chociaż, gdy Trawy deptać bym nie dała
niedawno opowiadałam o tym koncercie mo- Kiwi jadłabym do woli
jej koleżance z Gniezna, okazało się, że ona I nie piła Coca-Coli
Alex Freiheit – performerka, kulturoznaw- Więc uszczypnij mnie z przyjaźnią
z kolei pamiętała, że pod sceną zrobił się tłok
czyni i muzealniczka. Krzyczy na was Gdy już będę wielką gwiazdą
w Siksie, pisze wiersze i – jak się okazuje –
złożony z tańcujących dzieci (ja tam byłam
felietony. Lubi ludzi na scenie, a niekoniecz- w tym smarkatym moshu na pewno, bo (Magda Fronczewska, fragment tekstu
nie poza nią. Marzy o zagraniu bluzy Nike zawsze zwracano mi uwagę „Nie wychodź „Gdybym była wielką gwiazdą” z płyty „WOW”)
w operowej wersji „No fun” Piernikowskiego. przed orkiestrę” więc wychodziłam). 6

70
felietony

1. Priorytety antenie albo stronie internetowej. Szanse są –


Zanim ruszycie w tournée, zanim w ogóle wy musicie im pomóc, dając mediom odpo-
postanowicie powiedzieć światu, że macie wiednie materiały. Co dokładnie? Mini-
kapelę, ustalcie sobie jasno, jaki macie cel. mum to krótka informacja o kapeli i koncer-
Nie chodzi o wskazanie, ile płyt chcecie na- cie, próbka muzyki (chociażby link do You-
grać lub sprzedać, ale po co w ogóle gracie Tube) i zdjęcie promocyjne zespołu. Nie, to

Bartek
razem. To ma być hobby po godzinach czy nie może być selfie zrobione w busie. Warto
pełnoetatowa praca? Chcecie jeździć i cieszyć dać innemu kumplowi drugą kratę bro-
się z grania czy wypełniać stadiony? Jeśli pri- warów, za choćby prostą sesję fotograficzną.

Borowicz
orytety macie różne, wszystko rozsypie się Promując koncert pamiętajcie też o powiesze-
bardzo szybko. niu plakatów…
Nie chcecie się tym wszystkim zajmować?
2. Logistyka Rozumiem. Możecie poszukać lokalnego pro-
Ale zanim pojadę Miernikiem popularności nowego zespołu motora. Jego praca może być na wagę złota.
nie jest granie w swoim mieście, ale na wy- Będziecie musieli mu odpalić jakiś procent
jeździe. Dlatego próbujcie grać jak najwięcej zysku, ale na dobrego promotora warto wy-
poza swoim Krakowem. Ale nie rzucajcie się dać ten pieniądz.
B
us podstawiony, graty czekają
przed kanciapą na spakowanie, od razu na Gdynię i Poznań. Bliżej jest Śląsk
w kapeli pełen entuzjazm. Jedzie- czy Rzeszów. Przy wyjeździe na drugi koniec 4. Cięcia, wszędzie cięcia
my w pierwszą trasę koncertową. Polski zjedzą was koszta (chociażby paliwo Kumpel-kierowca. Pewnie, że to wygoda.
i noclegi). Gdynia i Poznań poczekają na Ale czy na początku nie warto poświęcić się
Trzydniową, po Polsce! Ruszamy z Krakowa, lepszy moment. i prowadzić samemu? Choćby na zmianę –
zagramy w Poznaniu, Gdyni i Łodzi. Nawet codziennie inny członek zespołu. Na począt-
kierowca jest załatwiony, żeby wszyscy mo- 3. Promocja ku istnienia kapeli naprawdę nie zarabia się
gli pić, podrywać i… skupić się wyłącznie na Załóżmy optymistycznie, że klub w Gdyni, na graniu koncertów, więc cięcie kosztów
w którym występujecie, opłaci wam noclegi jest wskazane w każdym miejscu. Może le-
graniu (ten ostatni frazes to wersja oficjalna
i obiady. Musicie się tylko zrzucić na wachę. piej pożyczyć auto od ojca, niż z wypoży-
dla rodziców). Ten kierowca to kumpel z klasy
Decydujecie, że warto i ciśniecie przez całą czalni? Albo wziąć dwie własne zdezelowane
– zgodził się pojechać za kratę browarów,
Polskę. Nie narzekajcie – teraz śmigniecie osobówki?
a przy okazji bardzo chciał zobaczyć, co
w sześć godzin. Jeszcze przed dekadą zaję- Kilka naszych kapel u progu kariery wpro-
naprawdę się na tych trasach odpier… dzieje.
łoby to dwa razy tyle! wadziło zasadę: wszystkie zarobione przez
W sumie żaden z nas tego nie wie, bo każdy
Przyjeżdżacie do klubu, rozstawiacie graty, pierwsze dwa lata pieniądze wrzucamy do
jedzie pierwszy raz w życiu. To emocje
przychodzi upragniony czas koncertu i gra- zespołowej puli, by w razie potrzeby móc
porównywalne z pierwszym lotem samolo-
cie dla… siedmiu osób. Czworo to znajomi, dołożyć do słabo płatnego, ale ważnego kon-
tem albo kibicowaniem ulubionej drużynie
którzy byli na liście gości, jest jeden lokalny certu. Na przykład, kiedy jest opcja zagrania
w finale Ligi Mistrzów. Każda kapela miała
dziennikarz ze studenckiej stacji, a dwie oso- jako support przez istotnym artystą. Z części
kiedyś taki start. To się pamięta do końca
by kupiły bilet. Dostajecie, zgodnie z umową, kasy zrealizowali nagranie płyty. To działa.
życia. Ten pierwszy wyjazd.
całą kasę z biletów, czyli łącznie 30 zł. Jesteście
Co zrobić, żeby ta romantyczna historia nie
załamani. Podobnie jak właściciel klubu, 5. Rżnięcie głupa
skończyła się szybko i brutalnie, a radość
który na pewno po raz drugi was już do siebie Nawet jeśli po koncercie poniesie was me-
z takich weekendowych wyjazdów z kumpla-
nie zaprosi. Co poszło nie tak? A co zrobiliście, lanż, następnego dnia musicie wyjechać do
mi była wspaniałym rytuałem, nawet jeśli nie kolejnego miasta o czasie. Tu często zespoły
by milion osób mieszkających w aglomeracji
zdobędziecie wielkiej popularności? popełniają błąd. GPS mówi, że z Gdyni do
Trójmiasta dowiedział się o waszym koncer-
cie? Założyliście wydarzenie na Facebooku, Łodzi pojedziecie trzy godziny, ale przecież
gitarzysta zaprosił wspomnianych czterech wycieczka musi stanąć na stacji po piwo
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / L AT O 2 0 1 8

znajomych z listy gości. Tyle. To jeden z naj- na kaca, na kolejnej na toaletę. Czas płynie,
większych błędów młodych kapel – nie dba- a w Łodzi czeka organizator, realizator
ją o promocję. Jasne, powinien o nią też dbać dźwięku i reszta obsługi. Gdyby wszystkie
menedżer klubu, ale moje doświadczenie po- wymówki spóźnionych kapel – „trafiliśmy
kazuje, że często (z różnych powodów) ma to na niespodziewane korki” oraz „wypadek na
w nosie. Umiesz liczyć? Licz na siebie! Przej- autostradzie” – były prawdą, Polska byłaby
Autor tekstu kiedyś pracował w kilku dużych rzyjcie bazę lokalnych mediów miasta, do najbardziej zakorkowanym i wypadkowym
redakcjach, a od 11 lat prowadzi agencję kon- którego jedziecie. Wyślijcie im informację krajem w Europie. Zamiast rżnąć głupa, po
certową Borówka Music, która zorganizowała o koncercie. Może dziennikarz lokalnej gazety prostu wyjedźcie odpowiednio wcześniej.
ponad 2500 koncertów. znajdzie dla was miejsce w zapowiedziach, Szerokości!
Damian Christidis może lokalna stacja wspomni o koncercie na 6

71
felietony

rys. Maciej Pałka

72
felietony

Pablopavo
Afa
hcieliśmy być tacy jak on. Mieliśmy Chcieliśmy wymyślać riffy jak z „Legendy”,

C po 15, 16, potem 20 lat i chcieliśmy


być tacy jak on, choć wiedzieliśmy,
chcieliśmy odlatywać w duby, jak z „1991”, na
którą się mówiło „Czarna” (jak na „Czarną”
że wyśmiewałby takich. Figura idola Brygadę), chcieliśmy być naiwni jak on
była tak samo śmieszna, jak figura generała, i Kelner z „Biada Biada Biada”. Chcieliśmy
polityka czy biznesmena. zapieprzać jak Post Regiment, który wypro-
dukował. Wysiadaliśmy dwa przystanki
Chcieliśmy być tacy jak on, nie chcieliśmy wcześniej doglądać krzaków, ukrytych za
mieć pieniędzy. W czasie, gdy wszyscy za- działkami, bo chcieliśmy być niezależni od
chorowali na pieniądze, gadali o pieniądzach, gangów, a jechały wtedy gangi, gangi na
żarli i defekowali pieniądze, nic nas pienią- balangi. Jechały na ostro. W gangach też
dze nie obchodziły. Chcieliśmy mieć idee nie chcieliśmy być, śmialiśmy się z tych,
i muzykę. Mieć przyjaciół, zespoły, komuny, którym imponowały gangi, śmialiśmy się
grać tak jak on, żyć tak jak on, choć przecież z tych, którym imponowały fury, śmialiśmy
o tym życiu wiedzieliśmy tylko tyle, co z pio- się z tych, którym imponowały ciuchy.
senek – życie jak muzyka. W większości Chcieliśmy wierzyć w coś, co nie będzie
byliśmy za młodzi, by załapać się na orygi- Kościołem katolickim i niektórzy uwierzyli.
nalny Izrael (o ile taki w ogóle istniał), a na Chcieliśmy wszystko kwestionować i nie
pewno na Kryzys. Chodziliśmy więc na Falar- wierzyć żadnym cwaniakom z telemele.
ka, na Usersów, potem na Brygadę. Pożyczali- I nikt z nas im nie wierzył.
śmy sobie płyty, przegrywaliśmy sobie kasety, Nie wiem, czy chcieliśmy go poznać. Nawet
odkrywaliśmy stare rzeczy i czekaliśmy na jeśli, nie wypadało się do tego przyznawać,
nowe. Słuchaliśmy w kanciapie na Siekier- idole byli dla słuchaczy Backstreet Boys. Ja go
kach w ciemności „Izrael in Dub” albo „Cos- w końcu poznałem. Podszedł i po premierze
mopolis”, paliliśmy i oczy nam płonęły jak „Vabang!” w CDQ mnie przytulił. Nigdy
pierdolniętym. wcześniej nie rozmawialiśmy, do dziś nie
Chcieliśmy być tacy jak on, nie chcieliśmy wiem skąd ten gest. Rozmawialiśmy potem
wstępować do partii, nie chcieliśmy głoso- kilkanaście razy, nie zawiódł, wszelkie próby
wać, w dniu którychś wyborów. Chodziliśmy opowiedzenia mu, kim dla nas był, kwitował
i rozwieszaliśmy o szóstej rano plakaty: „Vote żartem, jeśli nie zniecierpliwieniem. Graliśmy
for yourself ”. Sami je zrobiliśmy, Primo chy- często na tych samych scenach, a parę lat
ba wymodził do tego kwasową grafikę na temu reaktywowany Izrael zaprosił mnie,
wczesnym pececie, bardzo w jego stylu. Nie bym z nimi zagrał dwa numery. Ludzie mówi-
chcieliśmy, by nas pokazywano w telewizji, li, że to już nie to, ludzie zawsze coś mówią,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / L AT O 2 0 1 8

chcieliśmy nagrać płytę w Złotej Skale, ale a ja nie umiem wam napisać, jak to jest grać
nie umieliśmy jeszcze grać, nie mieliśmy też z bandem, który uratował ci życie. Może będę
odwagi. A potem już nie było Złotej Skały. umiał za parę lat. Ale pewnie wtedy też nie.
W ogóle poza sobą, książkami i muzyką Chcieliśmy być tacy jak on, chodziliśmy
mieliśmy niewiele i zupełnie nic sobie z walkmanami z jego muzyką, z muzyką
z tego nie robiliśmy. Jeździliśmy autobusem którą wyprodukował, z muzyką, która po-
108 przez wieś w środku miasta, krowy wstała z jego inspiracji albo z podziwu dla
Pablopavo - wokalista i autor znakomitych na nas patrzyły, bo każdy z nas się kończył tego co robił.
tekstów. Kiedyś głównie w Zjednoczeniu gryfem gitary wystającym zza pleców, a nie, Chcieliśmy być tacy jak on i już nigdy nie
Sound System i Vavamuffin, dzisiaj dużo przepisowo, grzywką. będziemy. Nie dlatego, że umarł. Nigdy nie
solo i w wielu innych konfiguracjach. będzie już nikogo takiego jak on. 6

73
recenzje

w klimacie polskich synthpopowych ejtisów wcieleniu bydgoskiego zespołu, kręcącego się


i miłości do Papa Dance, rozjechanych na- wokół Kuby Ziołka (a jakże!) i Mikołaja Zie-
stępnie przez shoegazowy walec. W upro- lińskiego było słychać od dawna. Pierwotnie,
szczeniu – bo jest tu i dream pop, i gitaro- do składu odpowiedzialnego za fenomenalne
wy motyw jakby wyjęty z The Cure, a nad „Późne królestwo” Alamedy 3 - trzecim był
wszystkim czuwa przekorny duch Ariela Tomek Popowski za bębnami - miał dołączyć

Recenzje
Pinka. Najbardziej obrywa się tonącym Raphael Rogiński, ostatecznie drugą gitarę
w pogłosach, zepchniętym na drugi plan, roz- obsługuje Krzysztof Kaliski. Ciągle jednak
mytym wokalom – ma to oczywiście tę zaletę, nic dziwnego w tym, że „Czarnej wodzie” naj-
że nawet próby falsetu wtedy nie rażą (choć bliżej do wspomnianego „Późnego królestwa”.
do Pawła Stasiaka trochę Adonisowi brakuje), I nie chodzi wyłącznie wrażenie końca ist-
ale wyłapanie tekstów może się okazać wy- niejącego świata, czasów tuż przed kata-
zwaniem nie do przejścia. Szkoda, bo tytuły klizmem.
A Abel & Jordah „Salvator Mix-
tape” S A LVAT O R M U N D I brzmią zachęcająco, na czele z moim ulubio-
nym „Kończę wcale bądź przedwcześnie”.
„Rapos wariatos” – świetny tytuł dla hipho-
W każdym razie jest smutno i o miłości. Po-
powego kawałka, ale ja bym tak zatytułował
stuluję dorzucenie pdf-a ze słowami utwo-
cały ten mixtape. W końcu – jak słychać
rów, poza tym – jestem kupiony. – MK
w „Bracie” – Abel rzuca „pam, pam, pam!”
i robi to, co innym nie wypada. Rozumiem
Afrojax „Nikt nie słucha tek-
jednak, że mogła zajść obawa, iż ktoś potrak-
stów” W Y T W Ó R N I A K R A J O WA
tuje wtedy krążek jako żart, a nie jak poważny
Założyciel Afro Kolektywu stwierdził w pew-
i, jak się okazuje, znakomicie brzmiący ma-
nym momencie, że ten sam zbiór nie może
teriał. Któremu daleko do muzycznych dow-
zawierać ładnych, lirycznych piosenek oraz
cipów. Zdarzają się tu oczywiście zabawne
prowokacyjnego rapowego „obleśniactwa”.
momenty, w gości wpadł rozbrajający Tede,
Rapowana skatologia trafiła tym samym na
jest RAU, ale gdybym sam był raperem, nie płyty Legendarnego Afrojaxa, ambitniejszy,
byłoby mi przy „Salvatorze” za bardzo do bliższy normom materiał, do zespołu Syn-
śmiechu. Zazdrościłbym Ablowi bitów pod- drom Sztokholmski. Między innymi tam, albo-
suniętych mu przez Jordaha, drapałbym się wiem piękno u Michała Hoffmanna jest Muzycy posługują się idiomem rockowym,
po głowie słysząc jego nawijki i zastanawiał, niczym rak bądź dżudoka – nieokiełznane zahaczają (zupełnie niepotrzebnie) o black
czemu sam nie wymyśliłem „Alchemika” w przerzutach. Sygnowany jako Afrojax „Nikt metal, w jasno brzmiących gitarach „Sxm”
(ukłony dla Te-Trisa) albo innego „Planu B”. nie słucha tekstów” wydaje się wracać do słychać echa duetowych poszukiwań
„Małolaty na tanich dragach, my w rapie łączenia wody z lodowca z ogniem z dupy. z „The Luminous Guitar Art of Alameda Duo”.
ciężka waga” – dokładnie tak. Nawet jeśli Sukces jest połowiczny. Uważne ucho złapie też nawiązania do Starej
gimby nie znajo, ja, trzydziestoletni, szanu- To utwory, jakich nie nagra nikt inny. Przy Rzeki oraz charakterystyczny dla wszystkich
ję bardzo. – TD „Doliniarzu z Pragi”, miejskofolkowej, projektów kolektywu Milieu L’Acephale trans,
śmieszno-strasznej szkaradzie, człowiek w którym przyjemnie się zanurzyć. Tym jed-
Adonis „Wiosenna ofensywa myśli, że może i dobrze - chyba nikt nie zro- nak, co wyróżnia Alamedę 4 spośród innych
nie trwa dłużej niż do letnich bił więcej, żeby Lesław z Administratorrem Ziołkowych zespołów jest ukłon w stronę
wakacji” T R Z Y S Z Ó S T K I przenigdy go do siebie nie zaprosili. „Nikt pozaeuropejskiej muzyki tradycyjnej, od
Wszystko wskazuje na to, że grupa Panowie nie słucha…” to wirtuozerskie popisy instru- kirgiskiej po tajską. Pierwszy z tych kra-
może opanować krajową niszę zepsutych, roz- mentalne, piękne partie smyków, dęciaków jów Ziołek odwiedził w ramach Unsoundu
marzonych piosenek pop. Przed planowaną i gitar wciśnięte w bity niczym palce w nos. w 2016 roku, współpracując z Samo, lokal-
na koniec tego roku ofensywą związaną z wy- Zwycięska walka z tak trudnymi i zgrany- nym zespołem muzyki tradycyjnej. Wyraźnie
daniem debiutanckiej płyty (dwie epki i kil- mi zarazem tematami jak miłość, ojczyzna, słychać te doświadczenia, szczególnie
ka nieźle wróżących singli mają już na kon- dojrzałość i śmierć. Brzmi dobrze? Lepiej na w „Hezum”, w którym pojawiają się instru-
cie), do solowych działań rozpoznawczych papierze, bo ta płyta to przepiękna klęska, menty ludowe – ich wykorzystanie przypo-
że zacytuję autora: „barwna droga donikąd mina trochę to, co robił Moritz von Oswald
na szarej mapie”. Michał notorycznie prze- z Ordo Sakhna. Azja objawia się także w miej-
gaduje utwory, przecenia medium, którym się scach mniej spodziewanych – dronowa
posługuje, nie pozwala piosenkom być pio- końcówka „Qustar” swoją przestrzennością
senkami, korzystając przy tym z pomocy zu- przywołuje zimne szczyty Karakorum.
pełnie odstających gości (m.in. Łona, Mes, Es- Powinno przestać zaskakiwać, że spod ręki
kaubei, Muflon i żenujący jeszcze bardziej niż Ziołka i kolegów wychodzą kolejne świetne
zwykle Gospel). Dlatego małe skarby pokroju płyty. Z drugiej strony im zaskoczyć słuchacza
„Zrozumiesz kiedy przyjdzie” i „W końcu pio- też coraz trudniej, znamy przecież wszystkie
senka o miłości” szanuje się z dystansu, asy, które chowali w rękawie. A jednak, choć
a jeśli do czegoś wraca, to do żywo i mięsiście złożona ze znanych elementów, „Czarna wo-
pulsującego, błazeńskiego „Co tak głupio da” jest po prostu fascynująca. – MW
brzmi”, z refrenem przed którym nie idzie
się obronić, kawałka jakby żywcem wyjętego Alameda 5 „CDTE” I N STA N T C L AS S I C
z płyty „Czarno widzę”. – MF Ten moment, kiedy zastanawiasz się, czy
recenzowana powyżej płyta „Czarna woda”
przystępuje dwóch członków grupy: DA- Alameda 4 „Czarna woda” może być najlepszą polską płytą 2018 roku,
VICII i Adonis. Epka drugiego z wymienio- I N S TA N T C L A S S I C a może się okazać, że nie będzie to nawet
nych idzie na pierwszy ogień, przynosząc Były już Alameda Duo, Alameda 3, Alameda 5, najlepsza płyta Alamedy. Kwintet szyku-
pięć melodyjnych kawałków utrzymanych przyszedł czas na Alamedę 4. O kwartetowym je już bowiem nowy album, zatytułowany
74
recenzje

„Eurodrome”, który podstawową cechę te- na przykład wtedy, kiedy częstochowski brzmień nagrywanych w tempie 160 BPM.
go kolektywu – trans – realizuje w zupełnie raper z jednej strony krytykuje materializm, Niemała w tym zasługa labelu Polish Juke,
inny sposób, gdzieś pomiędzy surowością by chwilę później sugerować dążenie do który nie boi się wyzwań – czy to wydając
pogańskiego rytuału a psychodeliczną niego („Krótki kod”). Generalnie jednak, pełne radości eksperymenty Jakuba
przestrzenią goa. To być może będzie naj- wysokiej jakości rap idzie tu w parze Lemiszewskiego, przebojowy materiał
bardziej… pogodna nie, to za dużo powie- z celnymi obserwacjami społecznymi oraz Rhythm Baboona, czy flirt Surly’ego z pol-
dziane – ale najbardziej witalna, pełna energii osobistymi przemyśleniami. Nie zapomnij skim jazzem. Mini-album wrocławskiego
płyta w dorobku Alameda Organisation. Nie zatem... posłuchać tej płyty, bo choć to producenta może śmiało dołączyć do tego
mogę się doczekać. – JSz (długogrający) debiut, ewidentnie nie (godnego polecenia) grona. Słychać tu mocne
nagrali go debiutanci. – BW wpływy klasycznego rapu z lat 90. – nie tylko
Ambro Fiszoski x Cries In w formie sampli, ale i w specyficznej
Spanish „Oniryzm” PALEWAVE/BEKTU Artur Andrus „Sokratesa 18” mieszaninie ulicznej powagi z boiskowym
Fiszoski pochodzi z Jaworzna, ale sporo czasu M YST I C luzem. Jazzujące wstawki świetnie łączą się
spędził w Holandii i to słychać. Jest typem Nie można panu Arturowi odmówić uroku z niemal drum’n’bassowymi zagrywkami
filozofa-ananasa, który „przedawkował i błyskotliwości, ale pięć lat temu, kiedy wy- w dolnych rejestrach, co pozwala Baby Mee-
spokój”. Za pomocą ujaranych melodekla- dawał „Myśliwiecką” (ta zresztą, jak może lo odróżnić się, na przykład od wczesnych
macji, gdzieś w pół drogi między Kubą pamiętacie, była oszałamiającym sukcesem produkcji Teklife, które go inspirowały.
Knapem i Smarkim, przekaże żeby podać mu – podwójna platyna to nie w kij dmuchał), W porównaniu z debiutem, utwory są dużo
piwo, po czym wystrzeli z czymś w rodzaju: jego wokalna nieporadność była atutem, lepiej zaaranżowane i pozbawione dłużyzn,
„Jak myślisz, że samoloty i schrony rozwiążą miała w sobie jakiś urok. Dzisiaj raczej iry- choć ciągle nie jest to do materiał najłat-
ci egzystencję / to radzę, kurwa, nie umierać tuje, jak zbyt często powtarzany dowcip. wiejszy. Chaotyczne zderzenia sampli
więcej”. W bitach sporo żyjącego w symbio- Muzycznie – bardzo sprawnie, ale letnio. z atakującą perkusją potrafią brzmieć niemal
zie z takimi stylem funku (kosmicznego, Ot, hotelowe lobby, włącznie z coverami pio- freejazzowo, jakby wbrew regule, że jazzu-
w duchu Dam-Funka), niech jednak nikogo senek, których czasem nie warto dotykać jące sample są zazwyczaj podstawą chillu-
nie zdziwi jazgotliwa, przesterowana gitara („Stargard in the Night”, czyli dancingowy jącej brzmieniowej gładzi. Za to wokalne
w tle czy bezwzględny, falujący, plastikowy Sinatra). Po lekturze jego komentarzy do tych sample są czasami powodem dźwiękowych
bas. To tylko 18 minut materiału, niewiele piosenek zamieszczonych we wkładce wiem niezręczności. Skoro jednak producent stawia
jednak zaintrygowało mnie w tym roku na pewno, że chętniej obcowałbym z felieto- na nie tak konsekwentnie, to w przyszłości
bardziej. A że Fiszoski związał się właśnie nami Artura Andrusa, a po wizycie na kon- będzie pewnie lepiej. Ale już teraz Baby Mee-
z wrocławską Palewave, niedługo być może cercie (i dzięki odległym wspomnieniom lo wchodzi do pierwszej ligi polskiego juke/
zrobi się o nim głośniej. Uwagę warto jednak z przeglądu kabaretów PAKA) jestem prze- footwork. – PK
zwrócić na niego już teraz. – MF konany, że wolałbym jego stand-upy od
piosenek. – JSz Tomasz Bednarczyk „Music For
APP: Sensi & Dj Kebs „Nie Balance And Relaxation Vol. 1”,
zapomnij nakarmić psa” P R O S T O Avi & Louis Villain „Zbiór Pieśni S O M E W H E R E N OW H E R E
Sensi (znany ze współpracy z DJ-em Sycylijskich” S O N Y M U S I C Tytuł płyty w połączeniu z paprotkami
Epromem czy OSTR) i DJ Kebs (członek Hi- Co mają wspólnego Dante Alighieri, Mario z okładki wszystko o niej mówi. To ambient
Fi Bandy) nagrywali już jako APP, ale wyda- Puzo, Salvador Dali albo Nostradamus z… bez wybujałych artystycznych ambicji, bez
na kilka lat temu przez Asfalt epka przeszła Raszynem? Ha! Więcej niż mogłoby ci się wy- aspirowania do odkrywania nowych świa-
bez większego echa. Teraz wracają długo- dawać. Kiedy Louis Villain sampluje dźwięki tów – chodzi o to, żeby było miło. I jest. Nic
grającym albumem wydanym w Prosto i, co wyjęte z teatru czy opery, a Avi w swoich tek- tylko leżeć, słuchać jak ćwierkają ptaszki
ciekawe, wydawca zdecydował się dystry- stach nawiązuje do wielkich światowej kul- (to nie metafora, ta płyta to prawdziwe ptasie
buować fizyczne wydanie płyty jedynie po- tury, nawet hip-hop made in Polska może radio) i patrzeć, jak kwiatki rosną. Pewnym
przez własne sklepy oraz stronę internetową brzmieć, jakby był nagrywany podczas urlopu zaskoczeniem może być fakt, że czasem na
– dość odważnie w dobie monopolistycznych spędzanego u podnóża Etny. Pomysł na pierwszy plan wychodzą wyraźne struktury
zapędów Empiku. A co na płycie? „Zbiór Pieśni Sycylijskich” podoba mi się na rytmiczne, utrzymane w dodatku w dość
Czternaście numerów składa się na porząd- tym albumie najbardziej. A że koncept płyty żwawych tempach, ale niech będzie, że to
ny, dojrzały rapowy album, w którym znaj- łatwo wymyślić, za to trudniej zrealizować taniec kropli deszczu na liściach. Drzemię
dzie się miejsce na różnorodność, zarówno z polotem, tym bardziej doceniam, iż spój- z uśmiechem na ustach. – JSz
tematyczną jak i muzyczną, nie znajdzie się ność przekazu, bity, a zwłaszcza atmosfera,
go jednak dla auto-tune’a (co może przy- robią tu robotę i... pozwalają przymknąć oko Betrayer „Scaregod” M Y S T I C
ciągnąć uwagę wszystkich znużonych modą na monotonię ponurych, zakorzenionych Byłem fanem Betrayer od pierwszego demo
na ten wokalny efekt). Sensi nie nawija lini- w przeszłości, tekstów Aviego. Rap na takiej i żałuję, że zabrakło im szczęścia i/lub deter-
jek jak leci, nie szasta efekciarstwem. Sły- płycie musi być szczery, musi płynąć prosto minacji, by po „Calamity” pójść za ciosem
chać to wyraźnie w singlowych „Wielkich z serca i ulicy, wiadomo, ale słuchając „Zbio- i na stałe wejść do europejskiego deathmeta-
rzeczach”, gdzie oszczędnie dozowane wersy ru...” aż chciałoby się, by było na nim więcej lowego krwiobiegu, co niewiele wcześniej
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

dostają przestrzeń na wybrzmienie oraz pole numerów takich jak „Inni niż oni”, albo tak pięknie udało się Vaderowi, a niewiele
do nabrania rozpędu w akcentowaniu, a przy nawet „Plany”, a mniej tych w rodzaju „Nes- później Decapitated. Tych straconych lat (tak
okazji uwypuklają kapitalną robotę Kebsa sun Dorma”. Potencjał jest, pewność siebie wiem, znam poprzednią płytę, ale nie żartuj-
w sferze lepienia bitów na przewodzącym tym bardziej („Zostałem stworzony do rze- my – po dwóch dekadach milczenia, w 2015
samplu wokalnym (podobnie w wyróżnia- czy wielkich” – wierzę), czekam na faktyczny roku nie wraca się z taką cienką produkcją)
jących się „Młodych poetach”). Muzycznie podbój świata. – TD nie da się już nadrobić. Choć zawsze warto
w ogóle jest na bogato, producent potrafi próbować. Betrayer wreszcie odnalazł formę,
czerpać zarówno z przestrzennych cloudów B Baby Meelo „Kush, Hoops,
Rhymes & Pizza Places” P O L I S H
ale świat już jest inny, death metal jest inny,
jego fani też, bo średnia wieku drastycznie
(„Greenbox”), azjatyckich zabarwień („Moc”),
jak i jazzu w stylu Skalpela („Dobro walczy ze JUKE się podniosła. To, co kiedyś było świeże, nie-
złem”). Inna sprawa, że teksty potrafią trącić Polski juke/footwork ma się naprawdę do- mal awangardowe, dziś już jest klasyką. Przy-
banalnością lub uwierać niekonsekwencją, brze, od lat będąc w kreatywnej czołówce zwoitych płyt z death metalem ukazało się

75
recenzje

B wtysiąc
międzyczasie tyle, że choćby przyszło
atletów i każdy zjadłby tysiąc kot-
koncie wspólny album „As Far As It Seems”.
A teraz także „Solid”, próbujący przekonać
Hand”). Nie ma rewolucji, raczej powolna
ewolucja, która w przypadku Bokki dosko-
letów… Betrayer tymczasem brzmią, jakby nas o swej „solidności” już na wejściu, mini- nale zdaje egzamin. – KS
ktoś uwięził ich w połowie lat 90. – ale malistyczną okładką oraz pieczołowicie do-
przyznaję, tym razem wreszcie brzmią
świetnie. Dobrze radzą sobie z jazdą na
branymi tytułami. Wśród nich: kamienie,
posągi, rzeźby, czy figury. Patrząc z tej per-
D Domen Omen „Czakry
Forgolytzo” E N J OY L I F E
blastach, bardzo przekonujące są zwolnie- spektywy spodziewać by się można muzy- Artystyczny tandem Macieja Karwowskiego
nia i tylko w średnich tempach trochę przy- ki zimnej i surowej. Otwarcie, czyli „Stones”, i Juliana Płoskiego (znakomite „Tesco” tego
nudzają. Generalnie jednak, jeśli ktoś lubi utwierdza nas w tym przekonaniu, jednak drugiego recenzujemy kilka stron dalej) przy-
amerykański death metal z tamtej epoki zaraz po minimalistycznym początku oka- biera wiele osobliwych, a zarazem intrygują-
i nie zwraca szczególnej uwagi na teksty (bo zuje się, że za kamienną twarzą kryją się też cych odsłon. Panowie zanurzają się po szyję
tu bywają infantylne), kontakt ze „Scaregod” emocje. Warto dać im się ponieść, w czym w najgłębszych toniach lo-fi, przyprawiając
sprawi mu przyjemność. Choć słyszeliśmy to pomaga kolejny utwór, czyli „Statues”. A gdy niedbale stworzone kompozycje szczyptą
już wiele razy. – JSz już „solidnie” wciągniemy się w tę historię, muzycznej i lirycznej ironii. Ich efeme-
porwie nas rytmiczny „Sculptures” – melodia ryczne, pospiesznie sklejone kawałki (two-
Bleeding Moses „Coconut” utopiona w hipnotyzującym rytmie to jeden rzące wspólnie tryptyk o dość mistycznych
REPLIQ MEDIA z najmocniejszy punktów programu. Wszyst- nazwach) sadowią się tym samym gdzieś na
Ambitna propozycja, próba połączenia in- ko dąży zaś (niespiesznie) do wielkiego granicy improwizacyjnego eksperymentu,
die rocka o nieco progresywnych skłonno- finału w postaci „Figures” – soundtracku do performance’u i dźwiękowego kolażu, nic
ściach (czytaj: inspiracje Radiohead) z sen- opustoszałego nocą miasta, w którym odbi- więc dziwnego, że nad całością unosi się
ną, rozmazaną elektroniką. Nie brakuje im jają się dźwięki i obrazy. Genialna końcówka. duch aleatoryczności. Co prawda rdzeniem
pomysłów, brakuje natomiast zmysłu se- Po której pora na deser-niespodziankę, czy- utworów jest zmodulowana, nojzowa
lekcji, które oddzieliłyby te lepsze od tych, li remiks tego samego utworu w wykona- elektronika, ale wiele elementów: przeszy-
które powinny były pozostać na sali prób. niu Jacaszka. wająca wokaliza Karwowskiego, przerwane
Przede wszystkim jednak od „Coconut” od- „Solid”, kotłowanina niełatwych uczuć, wy- w połowie sample, rzędy basów czy wień-
stręcza mnie miauczenie wokalisty – kiedy maga uwagi i czasu. Nie próbujcie więc trak- czące całość dzwony kościelne – brzmią jak
mu to wychodzi, może kojarzyć się ze skomle- tować zawartości tego albumu jako muzy- efekt przypadku. Może gdyby „aura żółta”
niem Jonsiego, ale nie zawsze wychodzi. ki tła, stracicie wtedy smaczki zamknięte została nagrana
Muszę jednak przyznać, że podziwiam jego czasami nawet w pojedynczych nutach .– KK innego dnia, nie
odwagę, budowanie całego numeru wokół ta- rozpoczynałby jej
kiej, nieoczywistej linii wokalnej, jak w utwo- dźwięk do złudze-
rze „’70s”. W dodatku robi to po angielsku nia przypominający
i niewiele rozumiem. Posiłkując się tekstami zawodzenie akorde-
z wkładki niewiele więcej, bo to wszystko onów? Przez tego
takie poetyckie i wydumane, że nijak mnie rodzaju prowizo-
nie dotyczy. Zespół z dużym potencjałem, ale ryczność niektórzy
i potrzebą okiełznania go przez producenta, potraktują twór-
który rozumie taką muzykę. – JS czość Domen Omen
jako nieprofesjo-
Blooma „Dos” S U A R A nalny i nieśmieszny żart, radziłbym jednak
Z jednej strony Deas, jedna z najmocniejszych zatrzymać się przy „Czakrach” chwilę dłużej.
(jeśli nie najmocniejsza) postaci w polskim W końcu vaporwave, w którym jedni widzie-
techno. Z drugiej Agim Dżeljilji, stary wy- li tylko nieudany pastisz, przeobraził się
jadacz, który próbował już niemal wszyst- w pewnym momencie w szeroko opisywany
kiego – od electropopu, przez różne odsłony fenomen. – SB
Őszibaracka, po produkcję albumu Hurtu.
Ich wspólny projekt zadebiutował podczas Bokka „Life on Planet B” M Y S T I C Dwa Sławy „Coś przerywa” X 2
zeszłorocznego sezonu festiwalowego, ich Pamiętam, jak w 2013 roku pierwszy sin- Mniej przechwałek, więcej konkretów, także
wspólny set na festiwalu Tauron Nowa Muzy- gel Bokki pojawił się na Pitchforku. Moc- ukrytych pod rozmaitymi słownymi gier-
ka był jednym z lepszych występów imprezy. ny początek, za którym poszedł świetny de- kami. I skojarzeniami, jak choćby w świet-
Na „Dos”, wbrew tytułowi, znajdziemy tylko biutancki album. Temperaturę podgrzewał nym „Zdejm czapkę”: „Jak spadniemy ze
jeden utwór – choć w czterech wersjach. To też owiany tajemnicą skład zespołu, który szczytu, obijemy się najwyżej / W obijaniu
przede wszystkim „typowy Deas”, z potęż- do dziś nie ujawnił swej tożsamości. Zresz- się mamy chyba magistra. Spytaj Decksa
nym, motorycznym bitem, który pulsuje od tą, za sprawą muzyki oraz atrakcyjnych i Magierę”.
pierwszej sekundy, bez zbędnych wprowa- koncertów, dywagacje na temat autorów „Coś przerywa” pełna jest zgrabnych, moc-
dzeń. Wpływ Agima jest mniej słyszalny, bo szybko zeszły na drugi plan, zapewne zgod- nych bitów, do których Aztek i Rado snują
przez tak mocarne bity niełatwo się przebić, nie z oczekiwaniami członków zespołu, historie, ich wspólnym elementem jest spore
niektórym ozdobnikom – zapętlonym hiha- którzy – ani się człowiek obejrzał – wyda- natężenie emocjonalne. Niemało takich na
tom, acidowym klawiszom, czy zmianom li właśnie płytę numer trzy. Znajdziemy na hiphopowym rynku, wiadomo. Ale „Coś
tempa - czasem się jednak udaje. Mamy więc niej to, za co pokochaliśmy Bokkę na samym przerywa” ma tę cechę, której konkurencji,
kolejny świetny materiał Deasa, do którego początku: świdrujący wokal w duchu naj- zwłaszcza młodszej, często brakuje - uni-
nie można się przyczepić. No może poza tym, lepszych skandynawskich wokalistek (cho- wersalność i wielobarwność. – AN
że to tylko jeden utwór. Chcemy więcej! – KS ciażby Fever Ray), przeboje (świetne „I’m In
Love with a Dead Man” czy „Paper Fuse”) Echo Deal „Baron” P R I M E MANSION
Bojanek & Michałowski „Solid” oraz wspaniałą produkcję. Z drugiej strony To zawadiackie „dobry wieczór”, które pada
N_CODED pojawiają się nowości: więcej tanecznej w otwierającym album utworze tytułowym
Grzegorz Bojanek i Piotr „Nmls” Michałowski elektroniki („Forgive Me”) czy – trochę mniej brzmi, jakby wypowiedział je ktoś bardzo
współpracują ze sobą niemal dekadę, mają na udane – songwriterskie pomysły („Take My pewny siebie, znający swoją wartość. Muzyka
76
recenzje

Wydawało się, że Ffrancis będzie efemery- Jedynak (World Wide Warsaw) i Ment XXL
dą, że po tym duecie zostanie tylko jedna (Rasmentalizm), wypuszczają kolejną jej
siedmiocalówka, na szczęście mamy jej kon- część. Trudno stwierdzić jakim cudem dopięli
tynuację – płytę, nad którą unosi się atmo- termin premiery, koordynując pracę około 30
sfera tajemniczości, część znajdujących się twórców, zaangażowanych w powstanie 16
na niej tytułów przywołuje na myśl „Twin numerów, ale udało się i już za samo to na-
Peaks” Lyncha, same piosenki balansują na leżą im się ukłony.
krawędzi jawy i snu. Rozmyta elektronika, Pomysł pozostał natomiast bez zmian – dosta-
jest równie buńczuczna. Michał Kołowacik – okazjonalne gitary, poukrywane dziwne in- jemy premierowe, przeważnie tanecznie
bo on kryje się za szyldem Echo Deal – z zadzi- strumenty – na tym fundamencie zbudowa- ukierunkowane numery, wykreowane naj-
wiającą sprawnością łączy głębię i płynność no świetne, niebanalne piosenki. Zwykłe częściej przez duety producencko-wokalne.
dubu z różnymi odmianami elektroniki, od i niezwykłe zarazem. Spotkamy zarówno starych znajomych, na
breakcore przez glitch po IDM spod znaku Wszystko się tu zgadza: aksamitny głos Misi przykład Klaudię Szafrańską (XxanaxX),
Mouse On Mars czy nawet Autechre. A jed- kołysze się nad muzyką (za która odpowiadają Michała Sobierajskiego, Rosalie., SoDruma-
nak brzmi to spójnie, meandrując pomiędzy oboje), mnie jako szalikowcowi tres.b nic tic, Duit, czy Szatta, jak i debiutujących
odmiennym nastrojami buduje jakąś opo- więcej do szczęścia nie potrzeba. No, może w serii Ralpha Kamińskiego, Torta, Igo, Linię
wieść, wciąga. Przybrudzona, ale jedno- tylko większej ilości piosenek po polsku, bo Nocną, Wozza Lozowskiego, a nawet Dawida
cześnie bardzo świadoma produkcja jest zmagając się z polszczyzną wokalistka poka- Kwiatkowskiego, który zapuścił się w dość
dodatkowym atutem tej krótkiej, lecz zuje na co naprawdę ją stać. – MW odległe dla niego rejo-
znakomitej płyty. – JSz ny. Warto też nadmie-
Fisz Emade Tworzywo nić, że na albumie po-
„Numer 1” A R T 2 M U S I C
E Erith „Speed of Light”
WY D. W Ł AS N E
Gdy usłyszałem „Zwykłego”, czyli spokojnie
jawia się, po dłuższej
przerwie, Dawid Pod-
Po kilku latach intensywnych prac (w tym płynący pean na cześć zwykłości, ucieszyłem siadło i to od razu we
całkiem intensywnego koncertowania), się, że Fisz wraca do rapowania. Jego charak- współpracy z coraz
Martyna Biłogan częstuje nas płytą uczci- terystyczny styl, pełen oryginalnych popularniejszą Bita-
wie zasługującą na miano długogrającej – gli- porównań, partykuł i akcentowanych in- miną. Ich wspólny
wicka wokalistka nie bawiła się w półśrodki, tonacji nie ma sobie równych, a że Pan Ef numer wypada jed-
zaserwowała od razu dwanaście piosenek, realizuje się ostatnio częściej jako wokalista nak dość blado na
trwających łącznie godzinę i wyraźnie wska- niż raper, wychowani na „Polepionych tle wyrazistych ka-
zujących na to, że obszarem zainteresowań dźwiękach” mają prawo tęsknić do jego wałków Sonara z Me-
artystki jest electropop w swoim mniej oczy- hiphopowych korzeni. Niestety, szybko oka- sem, Jareckiego i Rasa z Chloe Martini, a nade
wistym, bardziej rozbudowanym wydaniu. zało się, że bracia Waglewscy nie wypu- wszystko singlowego „Ikara”, którym gospo-
Utworom bliżej do skrupulatnie budowanych szczają premierowego albumu, a jedynie kom- darze kompilacji udanie podtrzymali dobrą
struktur, niż generycznego, skrojonego bez pilację „The Best of ”, zawierającą 22 zrema- passę odmienionego Mroza. Flirtini pokazują
uczuć produktu. I choć droga bywa czasem sterowane na nowo (przez Jacka Gawłow- tym samym, już po raz kolejny, że nad Wisłą
wyboista, a eksperymenty z syntezatorami skiego), najbardziej znane utwory z lat 2000- można robić wartościowy, nowoczesny pop
nie zawsze trafione, całość nosi znamiona 2011. Dostajemy zatem reprezentację wszyst- inspirowany r’n’b czy hip-hopem, a przede
własnego, unikalnego stylu. Głos sprawnie kich rapowych płyt duetu, od starych hitów, wszystkim, że potencjał nie kończy się na kil-
ślizga się po nieanalogowych podkładach, „30 cm” czy „Czerwonej sukienki”, po „Zwie- ku piosenkach. I nie potrzeba głębokich po-
płynnie przechodząc z melorecytacji („Jeste- rzę bez nogi”. Gratką może być natomiast szukiwań, szelf nieodkrytych talentów jest
śmy”) do subtelniejszego śpiewu (jak w ka- przypomnienie numerów „Tysiąc pięćset sto szeroki i bogaty, trzeba tylko wiedzieć jak je
wałku tytułowym). W rozbudowanych kom- gwiazd” i „Deszczu w butach”, z unikatowej, wyłowić. – BW
pozycjach pojawia się niekiedy zbyt wiele najbardziej eksperymentalnej i pewnie dla-
reverbów („Germination” czy „I Could Fly”), tego niewznawianej (od 14 lat) płyty „Wielki The Freuders „Omniform EP”
znacznie bardziej podoba mi się newage’owa, ciężki słoń”. WY D. W Ł AS N E

przyprawiona wokalizami (jak w refrenie Specjalna wersja wydawnictwa, poza Warszawski kwartet, który gra muzykę gi-
wspomnianym na starcie singlem oraz mo- tarową, mroczną, dość mocną, rozlewającą
polskojęzycznego „Pośród traw”) odsłona
delem składanego samochodu, zawiera się poza gatunkowe granice. Pojawili się ja-
artystki. To właśnie w takim anturażu –
nowy, śpiewany, a muzycznie oparty na kieś ćwierć wieku za późno, by liczyć na
trochę przypominającym starsze płyty Reni
brzmieniach z ósmej dekady ubiegłego wie- entuzjastyczne przyjęcie, ale w latach 90.,
Jusis, a trochę korespondującym z tym, co
ku, numer „Kanterstrajk”, w którym Hrabia w czasach Soundgarden, Tool czy Jane’s
za oceanem robi Kelly Lee Owens – kosmicz-
Miód nostalgicznie wspomina mijającą rze- Addiction czuliby się jak u siebie. Kiedy
ny, fluorescencyjny świat Erith jest mi naj-
czywistość z dzieciństwa: „Mam czterdzieści nieco spuszczają z tonu, robi się leniwie
bliższy. – SB
lat, nie istnieje świat, który wychowywał i przestrzennie, skojarzenia biegną raczej ku
mnie”. Warto sprawdzić teledysk do tego ka- brytyjskiej scenie, ku tej części postpunkowe-
F Ffrancis „Off The Grid” U
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

K N OW M E
wałka, bo jego twórca, Łukasz Partyka, po- go środowiska, które filrtowało z głównym
Piotr Kaliński i Misia Furtak dobrali się jak
kazuje topowy poziom animacji 3D. Nie po- nurtem. Tak czy owak, obiecująca epka, choć
w korcu maku. On – czarodziej elektroniki,
może nam on jednak orzec, czy Waglewscy nie z tego czasu i nie z tego miejsca. – JSz
lubujący się w skandynawskim i arktycz-
odcinają tą kompilacją kupony, czy jednak
nym chłodzie, a jednocześnie wsłuchują-
cy w tętno wiel-
starają się dotrzeć ze starszą twórczością do
młodszych słuchaczy. – BW
G Gedz „247365” B . O . R .
Lista producentów zaangażowanych w po-
kich miast. Ona
– właścicielka wstanie tej płyty jest stosunkowo długa
głosu, o którym
Flirtini „Heartbreaks & Promi- i różnorodna (szczegóły można sobie wy-
większość
ses vol. 4” A S FA LT guglać), ciągle jednak nie tak różnorodna,
Półtora roku po premierze trzeciej odsłony jak ich wspólne dzieło. „247365” brzmi no-
wokalistek może
popularnej kompilacji prezentującej nową wocześnie, wręcz brawurowo, akcja rozgry-
tylko pomarzyć.
falę elektronicznego popu, duet Flirtini, czyli wa się na kilku (zazwyczaj) planach i nie boi
77
recenzje

G zwrotów. Zapomnijcie
więc o klepaniu lini-
byłej żony o to, żeby się ogarnął i przestał
uchylać od płacenia alimentów na córkę… Że
się nim potwornie zmęczony. Ten wystudiowa-
ny entujazm, ta nachalna witalność spraw-
jek do bitu, który w to prywatne sprawy i nie powinny pojawiać dzi się zapewne w upalnią letnią noc na dysko-
pierwszej minucie się w kontekście muzyki? Cóż, z tą wiedzą tece przy plaży w Dębkach, ale pochłanianie
jest dokładnie taki dziwnie się słucha takich tekstów jak: „Nie jej w domu, na słuchawkach, jest zajęciem
sam jak w trzeciej. ma takiej rzeczy, której w życiu nam nie wol- niewdzęcznym i nużącym. Głównie dlatego,
I czwartej. I piątej. Tu no (…) Dzisiaj tak jak wczoraj, ja nie walczę że kiedy już Gromee wymyśli jakiś zgrabny
muzyka rośnie (lub o pieniądze / Walczę o tę godność, wciąż na hook – a zdarza mu się to niemal w każdym
zanika) wraz z rozwo- pierwszym miejscu / Walczę o tę miłość, numerze – powtarza go bez opamiętania.
jem sytuacji, prze- którą mam głęboko w sercu”. Sam zresztą, Oczywiście, dopuszczam też myśl, że nie
kraczając przy okazji jak się  zdaje, odnosi się do tej sytuacji, porwał mnie „Chapter One” dlatego, że jeśli
stylistyczne granice - chociażby w „Skazanym i niewinnym”: „Mój kiedykolwiek zdarzyło mi się trafić w życiu na
znajdą tu coś dla sie- ex partner / Ex żona i ex trend / Wszystko imprezę z taką muzyką, to tylko przypadkiem
bie zwolennicy hiphopowych spacerów po kończy się, umiera i upada (…) Patrzę w twoje i wyłącznie po to, by podpierać ściany. – JSz
amerykańskich ulicach, znajdą wszyscy oczy chcesz zemsty najwyraźniej / Konfliktu
stęsknieni za szaloną imprezą w brytyjskim chcesz / Otwartej wojny / Jedyne co dziś Gruby Mielzky „Komik z depresją”
tanecznym klubie, znajdą fani bezczelnie mam to umysł czysty i spokojny”. Cała płyta S Z PA DY Z O R
przebojowych piosenek. Co nie znaczy, że wypełniona jest takimi źle napisanymi, W rapie jak wszędzie – pewne są śmierć
w podkładach króluje wyłącznie rozpasanie, pustymi frazesami. Infantylnym połączeniem i podatki. Plus to, że zanim rapujący you-
fragmentów gdzie wszystko rozgrywa się pamiętnika zbuntowanego nastolatka, rock- tuber skończy wymawiać „Gucci”, będzie już
w ramach kilku dźwięków, z dużą dbałością owej poezji o zmienianiu świata, której mie- słyszał nad uchem ciężki oddech Mielzkiego.
o szczegóły, też nie brakuje. I pewnie nie- liście dość już w 1992 roku, z przemowami To oddanie etosowemu hip-hopowi jest obiek-
jeden by się na tym wszystkim wyłożył jak motywacyjnymi trenerów osobistych. Nie, tem podziwu, ale i żartów. Zresztą będący
długi. Ale nie Gedz. Ten, w zależności od po- Glaca, nie jesteś zwycięzcą. Spiętrzenie ba- w grze od kilkunastu lat Mielon sam nie
trzeb, śpiewa (no dobra, podśpiewuje), rapuje, nałów, w dodatku podanych nieprzyjemnym, jest wolny od dystansu do siebie. „Ziomuś,
skanduje… i wszystko, co pomiędzy. „Wróży- monotonnym skrzekiem, to najsłabszy ele- pozwól, że ci streszczę swoją płytę / Alko,
li, że skończę gdzieś na kasie, no a teraz zo- ment tej nieudanej płyty. Bo z muzyką bywa matka, ziomki, prawda – chuj, bywa, takie
bacz mnie na forsie / Gdybym umiał śpiewać różnie. Wściekle skompresowane, ale zwykle życie” – rapował. Dobra wiadomość jest taka,
jak Frank Ocean / To bym pewnie śpiewał po metalowemu przesterowane gitary, hipho- że „Komik z depresją” wychodzi poza ten
jak Frank Ocean / A że nie umiem no to lecę powa rytmika i gęsta – często aż za gęsta – schemat. Jeżeli słuchamy o nowej i starej
tak, ej / I w chuju mam, czy to jeszcze rap, ej”. elektronika zbijają się w niestrawną, choć szkole, to w ironicznym, a nawet autoiro-
Szybko i wolno. Jednostajnie lub przeciągając dość oryginalną bułę. Niestety, oryginalność nicznym zestawieniu („Zulu Nation”). Jeśli
wyrazy. Z potężnym entuzjazmem, udawaną sama w sobie to jeszcze nie sukces. Symbolem raper chce ponarzekać na szał społeczno-
blazą albo nieudawanym luzem. Przeskoczyć tego nieudanego eksperymentu niech będzie ściówek, różnicuje punkty widzenia, imponu-
z sylaby na sylabę, jak z nogi na nogę – pro- fakt, że po kilku przesłuchaniach zapamiętu- jąc społeczną wrażliwością („Kciuk w dół”).
szę bardzo. Balladowo się posnuć – łatwizna. je się głównie utwór „Człowiek”, czyli zep- Historie z okolicy nie są kliszowe, powszedni
Kanonada zgłosek rzucanych na bity szybko, sutą wersję „Krakowskiego spleenu”. Swoją chleb grubo posmarowano żalem, bólem
całymi seriami – i już, zrobione. Skubaniec drogą, co też Korę podkusiło, żeby dać się i gniewem. Kiedy krytyka – to po ksywkach
dźwiga wszystko. Nawet auto-tune (momen- wciągnąć z tym pomnikowym numerem („Nowy klasyk”), kiedy spowiedź – bez ha-
tami numery wręcz nim ociekają) wyko- w duet, w którym padają słowa: „Piszę słowa mulców („Za”). Prometeusz ulic daje ludziom
rzystuje jak Chuck Norris: to nie auto-tune na początku nowej drogi / Chcę dotrzeć tam ogień, a nawijkę różnicuje do tego stopnia,
pomaga jemu, lecz on auto-tune’owi. No do- / Chociaż kolce ranią nogi”? – JSz że w „Dla podwórek” brzmi jak Abradab,
bra, koniec żartów. Zachwytów też zresztą a w „Za” jak Małpa. Returnersom również
wystarczy, bo to ciągle album nie do końca Gromee „Chapter One” daleko od muzycznych wykopalisk – „To
dla mnie. Mierzi mnie momentami nadmier- SONY MUSIC jest __” może być gitarowym hymnem, na
na emocjonalność, męczy nieco przeładowa- Tak, ja to wiem i wy wiecie – występ Gromee przysadzistych werblach à la M.O.P, „Może”
nie ilością dźwięków (choć nie będę się cze- na Eurowizji był słaby, przede wszystkim wolno człapie zbrojne w sampel pianina,
piał zbyt mocno – wiem, że tak się dziś robi ze względu na koszmarnie fałszującego
hity), wreszcie nie jest to opowieść, która by wokalistę. Może to i jest konkurs piosenki lek-
mnie szczególnie wciągnęła, bo choć nie ma kiej, łatwej i przyjemnej, ale to nie powód, by
tu linijek zupełnie nietrafionych, też niewiele posyłać byle amatora. Nie chciałbym jednak,
jest takich, które trafiłyby w mój akurat czuły żeby moja surowa – albo inaczej: po prostu
punkt. Trochę za dużo tu, jak dla mnie, od- rzeczowa – ocena tamtego popisu rzutowała
powiedzi, a za mało pytań. Ale i tak kłaniam jakoś na recenzję pierwszego rozdziału opo-
się Gedzowi w pas i współczuję njuskulowej wieści, do wysłuchania której zaprasza nas
konkurencji. Gonić będzie go pewnie wielu, Gromee. Krakowski producent może i w tym
dogonią nieliczni. – ŁW roku pojawił się w świadomości szerszego
grona słuchaczy, ale jest człowiekiem, który
Glaca „Zang” M Y MUSIC zęby zjadł na takich dźwiękach i doskonale
Przedziwna jest kampania promocyjna te- wie, czego potrzebuje publiczność, która nie
go albumu. Najpierw chwalenie się bez opa- ma ochoty słuchać muzyki, ale przyszła się
miętania tym, że na basie zabrzdękał typ przy niej zabawić. Płyta Gromee to odpo-
z Toola, jakby to miało jakiekolwiek wiednio bombastycznie brzmiące, zgrabnie album bywa też orientalny, tropikalny, połud-
znaczenie. Później Glaca uganiał się w in- skrojone parkietowe wypełniacze w wersji niowoamerykański, cyka i raźno potrząsa
ternecie za tymi, którzy głośno zakwestio- instant: wystarczy przepuścić przez głośniki skarbonką bębnów. Najważniejszy jest jed-
nowali jakość jego nowej muzyki i wyzywał o odpowiedniej mocy i będzie tańczone. nak raper. „Jestem nieodjebywalny, gruby”
nastolatków na solo, pod jakiś sklep na swojej Więcej komplementów nie będzie, bo po – chwali się Mielzky. Ano jesteś chłopaku.
dzielni. Smutną kropką nad i były apele jego dwukrotnym przesłuchaniu albumu czuję Lepszy nie byłeś. – MF
78
recenzje

H HH50+ „Hebluj“ N A S I O N O Bronisława Maja i Tadeusza Różewicza,


snują opowieści o starości, przymijaniu,
Kuba Galiński (odpowiedzialny za oprawę
muzyczną) potrafił jednak wycisnąć z nich
Składanka – czy jak woli wydawca: anto-
logia – zawierająca nagrania trójmiejskich odchodzeniu. „Dzieci miałam – wychowa- nieco świeżości. Nie uciekł przy tym zu-
raperów po pięćdziesiątce. „To Świetliccy, łam / Męża miałam – pochowałam / Imię pełnie od gitarowych akordów, ale i na
Stasiuki, Ciorany z sąsiedztwa” – czytam miałam – zapomniałam” – mocne otwarcie charakterną elektronikę znalazł miejsce.
dalej w notce prasowej i uśmiecham się płyty, prawda? Zamknięcie jest równie Przede wszystkim postawił na aranżacyjną
pod wąsem, bo oczywiście warto mie- efektowne: „A co powiem dzieciom, gdy prostotę, zapętlenie oraz trans, dzięki
rzyć wysoko, ale nie, to nie jest literatura zapytają, o co chodzi w tych piosenkach? czemu zdarza mu się wypadać intrygu-
tak wysoka, ani myśl tak głęboka. Nie ro- (…) Może o czułe odraczanie tego, co musi jąco. Ale też nużąco – postawienie akcen-
bi też na mnie szczególnego wrażenia fakt, przyjść / Może o próbowanie, czy coś tów na rytmikę, a nie melodię oraz mało
że pięćdziesięciolatkowie rapują. Chuck zdoła wyprzeć nic”. Co pomiędzy? Warto zróżnicowane linie wokalne powodują,
D powoli dobiega sześćdziesiątki, Dr. Dre samemu sprawdzić. – JSz że poszczególne utwory wypadają lepiej,
ma 53 lata, większość pionierów polskiego niż całość płyty serwowana za jednym
rapu w przyszłej dekadzie wejdzie w dru- J Wojciech Jachna / Ksawery
Wójciński „Conversation with
zamachem. Choć i w przypadku piosenek
słuchanych pojedynczo kompozytor kilka
gie półwiecze osobistego kalendarza –
i nie spodziewam się masowych odejść na Space” F U N D A C J A S Ł U C H A J razy niebezpiecznie się na swych inspira-
emeryturę. Jeśli jednak machniecie ręką Trębacz i kontrabasista w rozmowie i na cjach pośliznął. Zrozumiem więc zarówno
na tę całą narrację o „dwustuprocentowej pojedynku. Nawet kilku pojedynkach: a to tych, którzy teledysk do „Dziś w internecie”
autentyczności”, możecie przeżyć z „He- na najbardziej melancholijne brzmienie, uznają za godne pochwały trzymanie
bluj” interesującą przygodę. Dobrze też a to na najszybsze pasaże. Z początku to ręki na pulsie oraz przenoszenie na polski
podejść do tej płyty bez oczekiwań pod bas pędzi i narzuca tempo („Sky”), chwilę grunt dobrych wzorców, jak i tych, według
względem formalnym, bo nazywanie później zwalnia i robi jedynie za tło pięknej których tak głęboki ukłon w stronę
Joozefa, Antyka, Orzecha i Falowca rape- melodii trąbki („Stars”). Instrumenty uzu- twórczości Sleaford Mods, zakończył się
rami jest sporym nadużyciem. Owszem, pełniają się, ale w nieklasyczny, czasem upadkiem, na granicy parodii. – ŁW
mówią rytmicznie, mniej więcej – ale to nieoczekiwany sposób. Na przykład
się nazywa melorecytacja. Zamiast flow w takim „Hurricane”, gdzie dźwięki kon- Jan-Rapowanie & Nocny
mamy tu raczej aktorskie szarże. Interesu- trabasu są rwane, szorstkie, brzmiące „Nocna Zmjana” S B M A F F I J A
jące za sprawą celnych sformułowań, ory- niemalże nieczysto, stanowią na początku Krakowski reprezentant SB Maffiji (ponoć
ginalnych głosów, ale też dzięki niekon- główny wątek, wprowadzający do utworu. jedyny student w jej szeregach) zapełnia
wencjonalnym podkładom (w „Nędzy” „Conversation with Space” nie jest kon- lukę jeśli chodzi o wychowanych na sta-
jest to industrialno-deathmetalowa jaz- tynuacją „Night Talks”, poprzedniego rym, ale robiących nowe, z sercem na dłoni
da, w „Laurze” plemienny, płomiennny wspólnego nagrania muzyków. To całkiem i łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Nie
rytm i meandrujący klarnet Mazzolla, nowa rozmowa, nowe wątki, odważne przeszkadza w tym fakt, że po kilkukrot-
w „Galaxy” odgłosy pornola). Nie sądzę, i spontaniczne. To też nowe sposoby na nym wysłuchaniu debiutu w pamięci zo-
bym wracał do tej płyty, ale poznanie jej połączenie dwóch tak różniących się od stają tylko strzępki: raper w skarpetkach
nie było czasem straconym. – JSz siebie, a stawianych na równi sił. Kontra- nie do pary, który pod sklepem nocnym
bas i trąbka powinny chodzić w parze zde- pisze swoją odę do młodości, zdążył
Hook Benz „Termin ważności” cydowanie częściej. – AF mieć dość kariery zanim ta w ogóle się
K A L E J D O S KO P rozpoczęła oraz pojął, że może i jest ga-
Przyjemna muzyka. Zgrabne, chociaż Arek Jakubik „Szatan na moniem, za to niegłupim. Zazwyczaj nie
nieszczególnie angażujące folkpopowe Kabatach” U N I V E R S A L pamiętam co Jan-Rapowanie chciał mi
piosenki, oparte na plumkaniu, brzdąka- „A wszystkie drzewa wyciąć trzeba / Bo powiedzieć, bo bez cienia tremy streamuje
niu, poskrzypywaniu, postukiwaniu. przesłaniają sanktuarium.” Zaczynam od luźne myśli, ale wiem, że chętnie poszedł-
O, edytor tekstu zamienił mi „postukiwanie” cytatu, bo to właśnie teksty (autorstwa bym z nim na piwo. Charyzmy i wdzięku
na „poszukiwanie” – niech będzie, tego Arka Jakubika, Krzysztofa Vargi oraz Mar- ma wystarczająco, styl jest – to potężny
też tu trochę jest. Do tego nieźle śpiewa- cina Świetlickiego) przyciągnęły moją zadatek. Do tego producent Nocny radzi
jaca, potrafiąca interpretować wokalistka. uwagę w pierwszej kolejności. Gorzkie. sobie zawsze – i w „Głosie”, gdzie okłada
Jej głos jest bardzo bliski, tak jakby zwie- Refleksyjne. Kilka razy na granicy efek- elektroniką szkielet ciętego, samplowane-
rzała się słuchaczowi do ucha, tylko jemu, ciarstwa, jednak dużo częściej (za często!) go bangera, i w „Starych czasach”, gdzie
co kojarzy mi się z Domowymi Melodia- trafione. Choć niespecjalnie zaskakujące, trochę klekotania chroni balladę od ba-
mi. Mówiąc krótko – jest nieźle. Naj- przecież nie są zbyt odległe od tych, które nału. „Nocna zmjana” to płyta bez dwóch
większym atutem tego materiału są jed- Jakubik serwował z zespołem Dr Misio. zdań dobra, na pewno lepsza niż suge-
nak teksty. Korzystając z doświadczeń Wokalnej uczty też się nie spodziewałem, rowałaby gra słów w tytule, czy sheer-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

z pracy wolontariackiej z osobami starszy- na szczęście wielkiego wokalisty nikt anowo-nijaka, mainstreamowa papka
mi Justyna i Maciej własnymi słowami, tu nie udaje, królową mikrofonu jest w singlowym „Damy radę”. – MF
ale też wierszami Jarosława Rymkiewicza, monodeklamacja. I dobrze, zwłaszcza że
interpretator z pana Arka, jak na genialne- Janka „Krzyżacy” U K N OW M E
go aktora przystało, świetny - po raz kolej- Piotr Kaliński, aka Hatti Vatti, wyraźnie
ny, żadne to zaskoczenie. Wychodzi więc w formie, nagrywa płytę za płytą. Znamy
na to, że największym może być muzy- już takie przypadki, to prawda, jednak
ka, szczególnie dla tych, którym Dr Misio rzadko zdarza się, żeby częstotliwość
zbyt mocno trącił kombatanckim rockiem. wydawania krążków szła w parze z ich
Co prawda tym razem również cofamy się jakością. A tu niespodzianka – bo nie
w czasie, wśród inspiracji pobrzmiewa dość, że producent stale podwyższa so-
synth pop, post punk, czy cold wave, bie poprzeczkę, to każdy jego kolejny
79
recenzje

J materiał zaskakuje. Wraz ze Stefanem


Wesołowskim (Nanook of the North)
przestrzeń, w „Chromie” jest zaskakująco
elastyczny, do tego raz na jakiś czas ciśnie
chwytów”, ale jest w tym zdecydowanie
bardziej zabawna. „To rejestracja przy-
eksplorował rejony ambientu i muzyki w branżę gromem w rodzaju „W tele- gód i traum, słuchaj jeśli nie chcesz być
klasycznej, z Misią Furtak (Ffrancis) po- dyskach Aventador i Ferrari / a na co dzień ze sobą sam. (…) Kurwa, artystką jestem
grążył się w mętnym electropopie, trze- zapierdalasz tramwajami”. Umie popły- i swoją przygodę sprzedaję, bohaterka pa-
cia (!) tegoroczna premiera kompozytora nąć z wolnym, hipnotycznym i przestrzen- stowa, z planety Solarium nadaję” – śpiewa
to z kolei efekt współpracy z Danielem nym „Ambiente” oraz dokonać abordażu w „Tinie”, numerze z jej artystycznym
Szlajndą, znanym szerszej publiczności wespół z trapowymi, szarpanym, sunącymi alter ego w tytule. Tina sprzedaje na tej pły-
jako Daniel Drumz. Panowie zawędrowali na pełnych żaglach „Piratami”. Grzęźnie cie „rozkołysane, niestabilne, kosmiczne,
w swych poszukiwaniach do krainy nie- niestety w afrotrapach „Afteru”, osiada na dobrze znane, łatwe, szybkie, w miarę ta-
znośnie rytmicznej, bazującej na synteza- mieliźnie autotune’owo rozśpiewanym, nie” emocje, ubiera je w formę „folkopun-
torowych sekwencjach i samplingu mu- okropnym „Rotorem”. „Navi” jest stupro- ku” (produkowanego przez skład UV, który
zyki klubowej. Odsłuch „Krzyżaków” to centowo „naive”, a gardłowe ragga tworzą Michał Górczyński i Jacek Kita)
zatem doznanie niezwykle intensywne, „Oparów” należało zostawić wspomnia- i podpina pod „opóźnioną falę zawsty-
podczas którego skojarzenia z SBTRKT, nemu Paluchowi. Progres i tak jest jed- dzonej piosenki”. Ja to kupuję, mimo że nie
bardziej UK-bassową odsłoną Jamiego nak ogromny. Z Kalego w tej formie będzie jestem dziewczyną, a wydaje mi się, że one
XX czy Gold Pandą same przychodzą do mnóstwo pociechy, o czym zdążył nas też przy tym krążku bawić będą się najlepiej.
głowy. Otwierający wydawnictwo „Złota przekonać singel powracającego White Po męskiej stronie muzycznej sceny bra-
Skała Dub” stopniowo przeobraża się House. Uwaga również na producenta kuje mi postaci równie barwnej, która by
w transowy, najbardziej taneczny z całej ukrywającego się pod ksywką Flvwlxss, potrafiła tak ciekawie opowiadać o smut-
piątki „Sztos Dub”, „Zmiennicy Dub” po- który odpowiada za całość „V8T” - nawet nej/kiczowatej/kolorowej (niepotrzebne
szerza pole zaintereso- jeśli bywa generyczny, to już bardzo dobrze skreślić) polskiej rzeczywistości. – TD
wań artystów o melo- brzmi i dźwiga aranżacje. – MF
dyjny house, a „Han- Kartky „Blackout” Q U E Q U A L I T Y
ka Dub” zbliża się miej- Kapital & Richard Pinhas „Flux” Niezły z niego romantyk. Raczej senty-
I N S TA N T C L A S S I C mentalny. Słowa adresuje do kobiety, do
scami do balearycznego
space disco. Choć duet Współpraca Kapitalu z Richardem przyjaciół, do ludzi dla niego ważnych.
sprawnie lawiruje wśród Pinhasem zapowiadała się znakomicie, „To dla chłopaków z zapomnianych pod-
a skończyła tylko dobrze. Wydaje się, że wórek / Za każdą przegraną bójkę, każdy
różnych odcieni elek-
na tle poprzedniego albumu Rafała Iwań- obrany kierunek / Za każdą wylaną wód-
troniki, ich myśl prze-
skiego i Kuby Ziółka „Flux” może lekko kę i wszystkie jointy na spółę / I za mo-
wodnia pozostaje spój-
rozczarowywać, szczególnie jeśli w twór- menty, które mieliśmy mieć, a każdy prze-
na, dla Janki ważne są
czości duetu ceniliście przede wszystkim grał” - dedykuje w numerze „Aard”. Innym
improwizacje na analogowym sprzęcie,
pierwiastek intensywnej transowości. razem, w „Horcrux Seeker” wyznaje: „Nie
cykające automaty perkusyjne i basowe
Oczywiście, nadal słychać, że mamy do czy- wiem jak i gdzie / Stąd uciekniemy jak nie
efekty rodem z lat 90. Prawdziwa zaba-
nienia z ludźmi o ogromnej muzycznej będziesz chciała to pojedziesz i tak / Nie
wa zaczyna się jednak wtedy, gdy duch
wyobraźni, a włączenie tej płyty to jak wiem jak i gdzie / Schować nas przed nimi
przeszłości łączy się z poszukiwaniem
patrzenie przez kalejdoskop, w którym
czegoś bliższego współczesnemu odbior- kiedy całe nasze życie to żart”. Tu akurat
mieszają się różnokolorowe inspiracje
cy. – SB w tle słychać disco. Innym razem miękkie
ambientem, krautrockiem, psychodelią.
bity, monologi samplowane z filmów czy
Gitara Pinhasa wnosi do tego wszystkiego
K Kali „V8T” G A N J A M A F I A
Singlowe „KGM” to jak na razie jeden
sporo cennego, często mocno shoegaze’-
delikatne trapy.
Kartky należy do nurtu raperów, o ile moż-
owego rozmachu. Niestety, po kapitalnym,
z rapowych hitów roku. Jego autor, ra- na już o takim mówić, bardzo emocjo-
pierwszym tracku („Des plaisirs plus aigus
per kojarzony z Firmą i Ganja Mafią – nalnych, ekstrawertyków przelewających
que la glace et le fer”) utwory rozczarowują
czyli dwoma markami, na które człowie- w teksty całą paletę uczuć, nie bojących się
deficytem dynamiki i dramaturgii, eks-
kowi po dwudziestce trudno zazwyczaj opowiadać o swoich cierpieniach. Poma-
plorują rozwiązania wielokrotnie w Polsce
reagować bez konsternacji – na wspól- ga mu w tym zgrabne flow, surowy głos
testowane, choćby przez rozmaite konfi-
nej płycie z Paluchem mógł być jeszcze i umiejętność składania szczerych, nieba-
guracje, występującego przy okazji Space-
w cieniu poznaniaka. Ale tym singlem nalnych linijek. – AN
Festu, Pure Phase Ensemble. „Flux” zasłu-
z niego wyszedł, pokazując że ma kilka guje na docenienie, ale jednocześnie ciężko
wariantów pewnego flow, linijki, pazur, Kedyf „Patrzę, obserwuję”
wejść z tym albumem w bardziej osobistą
umie w refreny i wie jak dobrać sobie bit. WY D. W Ł AS N E
relację. – PS
Jedynym pytaniem pozostawało to, czy Ten, komu Słubice wydawały się zaledwie
spięte nienachalną motoryzacyjną klamrą małym, granicznym miasteczkiem, które
Karolina Czarnecka + UV
„V8T” w całości utrzyma ten poziom. Od- trudno podejrzewać o większą rapową
„Solarium 2.0” K A R R O T
powiedź: w dużej mierze się udało. Cho- aktywność, musiał przecierać oczy ze
Każdy uczeń chciałby przegonić mistrza,
ciażby w przyjaznym radiu i ulicy „30 nie każdemu się udaje. Karolina ma jednak
km/h”, bardzo celnie besztającym imper- to szczęście, że nagrywa dziś dużo lepsze
tynentów młodej sceny „Całuj fingiel”, czy piosenki niż jej guru – a tak mówiła przed
przykuwającym uwagę kryminalnym sto- paroma laty o Marii Peszek. Czarnecka
rytellingiem „Czarnym punkcie”. A to nie również opowiada o tym, co ją wkurza
koniec wyliczanki: w oszczędnym „Gdzie- z kobiecej perspektywy, albo jak się jej
kolwiek” Ka’lion wypełnia melodią sło- żyje w kapitalistycznej oraz bogobojnej
wa całą zostawioną mu, paranoiczną Polsce, i też robi to przy użyciu „tanich
80
recenzje

zdumienia, gdy naście lat temu zawiązała a wokal Andrzeja Grabowskiego zaburza poczucie niepokoju. W muzyce to nie-
się tam tak barwna ekipa jak Smagalaz. Jej tak ważną dla „To Tu” swojskość, wywołu- zwykle rzadkie i już choćby dlatego „Ich
skład się zmieniał i na etapie płyty w Wiel- jąc od razu skojarzenia filmowo-teatralne. dzikie serca” należy rozpatrywać w kate-
kim Joł (2009 r.) był już mocno okrojony, ale Wydaje mi się, że otaczanie się gwiazdami, gorii dużego wydarzenia. – BW
to nieważne. Ważne natomiast, że w pierw- aktorami, celebrytami to ostatnie, czego
szym półroczu 2018 jej dawni członkowie potrzebuje radomski cesarz. – PS Kobik „Nemezis” W Y D . WŁASNE
jakby się umówili – płyty wydali Mops, „Najlepsze z obydwu światów” – tak nazy-
Abel, Emrat i Kedyf. Dwie pierwsze zna- kIRk „Ich dzikie serca” wał się wspólny projekt Jaya-Z i R. Kelly’-
komite, trzeciej nie miałem przyjemności F U N DAC JA K A I S E R A S ÖZ E ego. Krakowski raper spokojnie mógłby się
słyszeć, a czwarta? Cóż, mniej na niej Ponadprzeciętnie kreatywnych produ- pod ten tytuł podpiąć, w jego przypadku
ablowo-mopsowego prężenia rapowych centów u nas sporo, by wymienić z marszu nie chodziłoby jednak o połączenie rapu
muskułów, najściślejszym określeniem Lemiszewskiego czy Kalińskiego, ale gdy- z r’n’b lecz o to, że facet jest jedną nogą
wydaje się dojrzały laidback, zawierający byśmy chcieli wskazać na regularną grupę, w świecie, gdzie się „zapierdala na złama-
idealne proporcje wrażliwego, bezpre- która konsekwentnie poszukuje nowych ny kark jak Busta Rhymes”, Radiostacja
tensjonalnego gościa do bezczela, ojca do przestrzeni dla muzyki? Prędzej czy wciąż gra, a miarą rapera jest to, ile do-
kochanka, artysty do normalsa. KediKed później musimy wymienić kIRk. Dopiero brze naostrzonych linijek ciśnie, jak gęsto
dostał od losu handicap w postaci głębo- co słuchaliśmy ich interpretacji hitu Budki posieje rym i jak płynnie go sprzeda.
kiego, melodyjnego głosu o przyjemnej Suflera („Za ostatni grosz”), a już częstują Drugą nogą tkwi już jednak tam, gdzie
barwie, a zmęczoną, powściągliwą sty- nas nowym longplayem. I to jakim! Kon- numery są piosenkami z popowymi
lówkę wypracował już sobie sam. W po- cept albumem o wyimaginowanej podróży refrenami, pomiędzy siekającymi seriami
łączeniu z pełnymi, organicznymi bitami kosmicznej, podczas której eksploratorzy bębnami lawiruje się melodią, a „styl jest
(rozpędzającymi się czasem z Pharrell- lądują na obcej najważniejszy w tym, coś jak u Cardi B”.
ową swobodą) daje to bardzo słuchalny planecie, od- Ta pomostowość się sprawdza, obydwa
album, aż proszący się o uwagę, zwłaszcza krywają, że nie obozy chwalą. Nawijka może być krągła,
w ciepłe wieczory. Słowo przeplatane jest są tam sami, utwory lekkostrawne, jej właściciel nie
finezyjnie, młodzież wpada gościnnie ze by na koniec należy jednak do mięczaków – w końcu
śpiewnymi flow (Bokun oraz odkrywany dowiedzieć jest z rejonów „gdzie towar cię rzuca
właśnie na dobre Michał Tomasik), a w ka- się, że nie ma- na boki, coś jak De La Hoya” i twierdzi
tegorii „polskiego rapu zmysłowego” nie- ją szans na „w świecie surowym tak jak Salafici / jeste-
wiele było utworów tej klasy co „Możesz” powrót – wie- śmy obici, jesteśmy obyci, bo za nami nie
i „Trochę szaleństwa”, gdzie bezbłędna my to dzięki jeden wycisk”. Ciekawe, że Kob, będąc
jest nie tylko sekwencja rymów, ale i to tytułom sied- podopiecznym Paluchowego B.O.R., wy-
dźwięczne „r”. – MF miu utworów dał pozbawione złych numerów, trzecie
wypełniających krążek (ósmy jest ukryty). w dyskografii „Nemezis” na zasadzie nie-
KęKę „To tu” TA K I E RZECZY Wiele mówi też okładka płyty. Wręczając legala – tak chciał (Szpaku zrobił analo-
KęKę na „To Tu” pisze żywot rapera tak wyraźny interpretacyjny klucz, zespół gicznie). Co nie znaczy, że ta płyta nie jest
poczciwego. Nie oczekujcie więc prze- mocno ogranicza wyobraźnię słuchacza, pełnowartościowa. Wręcz przeciwnie,
sadnej subtelności, złożoności czy finezji. muzyczna opowieść przygotowana przez a gospodarz kontrolę nad nią oddaje tyl-
Siłą rapera, któremu Radom powinien kIRk jest jednak na tyle wciągająca oraz ko raz i tylko na chwilę, zaproszonemu do
przyznać wkrótce honorowe obywatelstwo, bogata, że i tak trudno się od niej uwolnić. „Wiem, wiem” Rogalowi DDL. – MF
jest przede wszystkim naturalność, do Jak można się było spodziewać na pod-
której na kolejnych krążkach dokłada stawie wcześniejszych nagrań zespołu, Kompozyt „Synchronicity”
nowe zalety. To naprawdę imponujące, jak mnóstwo tu szumów, nieokreślonej pro- TREES WILL REMAIN
współistnieją na tej płycie przestrzenne, weniencji efektów, fal, pogłosów oraz sam- Elektronika. Odpoczynek. Wytchnienie.
monumentalne podkłady („Samson”, „Ru- pli kładzionych przez Filipa Kalinowskiego Co prawda automat perkusyjny cyka za-
tyna”) z lekko naiwnymi, ale chwytliwy- na elektroniczne podłoże autorstwa Pawła zwyczaj dość bezlitośnie, nie jest jednak
mi bitami („Zrobiłeś to chłopak”). Albo Bartnika. Nie ma w tym jednak prze- zbyt agresywny, zaś pozostałe składniki
wiara w kapitalność kapitalizmu, z uka- sady, nie ma chaosu, od których niewpra- „Synchronicity” raczej nie pobudzają do
zywaniem jego mrocznych stron, czyli pra- wiony w eksperymentach słuchacz działania, wręcz przeciwnie, brzmienie
cy „w normalnej robocie za nienormalne wolałby stronić. Zdarza się za to, że akcja analogowych syntezatorów koi nerwy, am-
pieniądze”. Czasem Kękę drażni, wchodząc tego „muzycznego filmu” nabiera rozpędu, bientowe plamy dźwięku wskazują drogę
w rolę „apostoła prawdy” (szczególnie, forma przybiera wtedy bardziej konkret- na kanapę, niespieszne tempo podkłada mi
że przybierała już ona u niego wcześniej ną strukturę, zakorzenioną na przykład poduszkę pod głowę. I nawet jeśli dubowe
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

formę prymitywnego ideolo), na szczęście w brzmieniach dubujących lub idącą bujanie oraz techno naleciałości nieśmiało
ratuje go spora dawka zdrowego dystan- w stronę techno, ale za każdym razem zapraszają na parkiet, to tyle w nich spoko-
su. Trzeba przyznać, że świetnie zderza ze zaskakującą. Niezwykle intrygująco wypa- ju oraz melancholii, że raczej nie dam im
sobą tradycyjny hiphopowy slang z rodz- da też w retrokosmicznym anturażu dialog się namówić do wysiłku. Wstać mogę naj-
inną tematyką, np. kiedy mówi o tym, że między oszczędną, rzewną trąbką Olgier- wyżej po to, by zgasić światło. Ewentu-
jego syn reprezentuje nową szkołę, by po da Dokalskiego, a uciekającymi od utartych alnie włączyć komputer i sprawdzić, kto
chwili dodać, że przecież nie chodzi nawet form wokalizami Antoniny Nowackiej. za tym wszystkim stoi – okazuje się, że
to żłobka. Pod względem poczucia humo- Niczym w przypadku „Stalkera” Tarkow- klimatycznymi partiami trąbki swój znak
ru to zdecydowanie jego najlepszy album. skiego, płytę spowija intensywna aura jakości przystawia tu gościnnie nie kto
Chyba największym zgrzytem jest dla tajemnicy, mierzenia się z doświadcze- inny, jak Olgierd Dokalski, znany z kIRk
mnie dobór gości – Sarsa irytuje zarówno niem niepowtarzalnym - sprawiającym i Daktari, zaś głównymi bohaterami stoją-
melodią, jak i wyśpiewywanym tekstem, przyjemność, a jednocześnie wywołującym cymi za nazwą Kompozyt są bracia Michał
81
recenzje

K isięPiotr Żuralscy, którzy przy okazji chwalą


początkiem swej nowej, założonej
melodii i przyspieszyć całość, nadając jej
pozytywkowej niemalże lekkości, a na
w Londynie, wytwórni. W planach singel koniec zatytułować utwór „we all could
z udziałem Lee Scratch Perry’ego oraz be decent people if not facebook”? Mnie
kolejne płyty. Trzymam kciuki! – ŁW bawi. – ŁW

Koniec Pola „Cy”


D E V O T E D A R T P R O PA G A N D A
L Lemiszewski/Olter
„Post Refference” T R Z Y SZÓST K I
Trochę Furia pod rękę z Wyspiańskim, Każdy, kto narzeka na poziom polskiej
trochę Teatr Dźwięku Atman, ale założony muzyki alternatywnej, nie kopał widocznie
przez fanów Kata. Trochę szkolna próba wystarczająco głęboko, a już na pewno nie
„Dziadów”, a trochę harcerze przy ogni- z muzyką do filmu, który nie istnieje, zaś trafił na oficynę Trzy Szóstki, która wy-
sku. Chyba skusili się na te jagody, przed sam autor przyznaje się do bardzo róż- dała właśnie jeden z najciekawszych gi-
którymi przedstrzegał druh drużynowy. norodnych kinowych inspiracji, ale ja tarowych albumów tego roku. Obaj jego
Ni to folk, ni metal, ni próba dźwięku, która tam lecę przy „Future Future” w kosmos, twórcy to klejnoty w koronie muzycznego
powinna odbywać się bez publiczności. i już. Zresztą sam nie wiem czemu. Może podziemia – Lemiszewski jest stachanow-
Perkusista nadużywa kotłów, wokalista to ta przestrzeń? Może ta melancholia? cem, działającym solo, w Złotej Jesieni
groźnych min, a wszyscy patosu, ale jest A może „komputerowe” popiskiwania? i Sierści, Teo Olter to jedna z najbardziej
w tym słuchowisku coś frapującego. Cho- I nawet wiem, w której minucie wydarzy utalentowanych postaci sceny improwi-
ciażby gra groteską zarówno w dźwięku, się międzygalaktyczny pościg!... No dobra, zacyjnej. Ich wspólny album zaskakuje
jak i słowie, czy świetnie uzupełniające trochę się wygłupiam, przyznaję, a już na lekkością, łącząc noise rocka ze swobod-
paletę rustykalnych dźwięków partie har- pewno nie będę się upierał, że mamy do nymi riffami, a nawet shoegaze’ową wraż-
monijki ustnej. Posłucham jeszcze raz, czyniania z science-fiction, muzyk zo- liwością. Olter nie narzuca się swoją grą
może coś z tego zrozumiem... – JSz stawia przecież (nawet jeśli wśród tytułów na perkusji, a mimo oszczędności środ-
przemyka Fellini) tak szerokie pole do inter- ków wyrazu – mamy
Kotzi / Tytuz „8448” M C RECORDS pretacji, że co słuchacz, to inne obrazy po- w końcu do czynie-
Scena radomska wniosła do ulicznego jawią się w głowie. Za to wszyscy odbior- nia z duetem – album
rapu całkiem sporo ożywienia, w czym cy zwrócą pewnie uwagę, że w porówna- wciąga głębią. Jed-
weteran Kotzi miał swoje zasługi. Wymie- niu z ostatnimi dokonaniami Kucharczyka, nocześnie słucha się
niać można by długo, zacząć należałoby stosunkowo mało tu muzycznych żartów, go po prostu przyjem-
od nagranej z producentem LuckyLoopem galopady i wariactwa na pięciolinii, a jakby nie, niejako uczest-
„Rapdom” z 2013 roku. Co było siłą tamtego więcej ambientu, spokoju, więcej elektro- nicząc w swobodnej
wydawnictwa? Zwarty koncept rozpisany niki zerkającej z zazdrością na holly- atmosferze, jaką gen-
na nieprzytłaczającą ilość utworów, brak woodzkie orkiestracje. Najważniejsze jed- erują muzycy. Ta jest
gościnnych zwrotek, pozwalający zżyć się nak, że nudy ciągle zero. W każdym ra- jeszcze lepsza dzięki klawiszowym wstaw-
z konkretnym stylem i sposobem myślenia zie ścieżka dźwiękowa już jest, wystarczy kom, pozwalającym odetchnąć od rock-
gospodarza oraz prosta, choć dopieszczo- tylko dokręcić film. – ŁW owej dynamiki. Jeśli zwątpiliście w siłę
na produkcja, pełna dobrze pochlastanych muzyki gitarowej, odpalcie „Post Re-
sampli. Krótko mówiąc – wszystko to, cze- Bartek Kujawski „Puerile Things fference”! – PK
go na „8448” zabrakło. Kotzi sprosił na Inferno” B Ô ŁT
swe upragnione oficjalne wydawnictwo Już rzut oka na listę tytułów. Dwa pierwsze Leski „Miłość. Strona B”
tabuny kolegów, szeroko rozlał się z tem- to: „emo diarrhea with compulsing un- WA R N E R M U S I C
atami, wybrał bity (Tytuz) brzmiące jak friending” oraz „board of sad onanists” – Leski wydłużył kompozycje, dodał spo-
ze starych demówek, celujące w oschłe odstraszy niejednego słuchacza. Kolejnych ro elektroniki, syntezatorów oraz zloopo-
bębny i długaśne, pętlone oraz puszczone zniechęci zapewne sama muzyka, bo też wanych sekwencji. I mocno poszedł do
samopas próbki, z rzadka dramatycznie nagrania Bartka Kujawskiego (wydającego przodu – brzmi dojrzalej, bardziej profe-
uwspółcześniane (koszmarne electro w również jako 8Rolek, czy w duecie Tsvey) sjonalnie, jakby od premiery pierwsze-
„Gram to”). 21 numerów skacze od sasa do to mocno eksperymentalna jazda bez trzy- go albumu minęło kilkanaście, a nie kil-
lasa. Od kombatanckich wyznań w stylu manki. Tam gdzie inni zapętlają sekwen- ka lat. Podstawa pozostaje jednak ta sa-
„Nie noszę rurek, co w pęcie cisną / wolę cję akordów, tam on potrafi je jeszcze ma, co na debiucie, czyli szczere, dobre
begi, bo jest ten hip-hop bez pudru, tylko zawinąć w ósemkę, odwrócić brzmienio- piosenki. Oraz poetyckość, znana z jego
real talk” rzuconych na breaki, po liryzm wo na drugą stronę, albo i porzucić bez dotychczasowej działalności artystycznej.
w duchu Eldo, wersy „Latorośle boga, kos- ostrzeżenia, jeśli tylko wpadnie mu pod W prostych słowach i niebanalnych
mosu dzieci / wybrańcy fortuny za artyzm rękę inny dźwięk, ciekawy na tyle, by za porównaniach przekazuje dużo uczuć, tych
życia do grobu wdzięczni” rapowane pod nim podążyć. Słowem: nie jest to elek- ciepłych, rzecz jasna. I nie przesładza. No,
wiolonczele rodem z recitalu Katarzyny troniczna zabawa dla każdego. Za to dla może tylko w „Cukrze”, sensualnym, bal-
Groniec. Dobre numery, takie jak „Z kim mnie owszem. Bo też gdzie indziej można ladowym erotyku. Poza tym emocji jest
się witam”, „Pochodzę z lat 90.” czy „Mo- usłyszeć jak muzyka klasyczna przemie- w sam raz. – AN
je ślady”, giną w chaosie tej antologii, tak nia się w rave’ową galopadę, posłuchać jak
jak i ginie sam Kotzi. – MF dęciaki kroczące dostojnie w takt jazzu- LIMBOSKI „Poliamoria”
jącego podkładu kończą pochód rozbijając SONY MUSIC
Kucharczyk „Future Future” sobie głowę o eurodance’ową nawalankę, Limboski jest urodzonym uwodzicielem.
MIK.MUSIK albo być świadkiem jak autor zapętla forte- Na kolejnych płytach konsekwentnie
Pan Kleks… Wróć! Pan Kucharczyk w ko- pianową miniaturkę, by zmasakrować ją kreuje postać refleksyjnego, lokalnego
smosie. Co prawda mamy do czynienia szumem, po czym powrócić do uroczej Don Juana, który dysponuje zestawem
82
recenzje

tricków, zdolnych rozbroić najbardziej dźwiękowych środków wyrazu, a dwana- do naszych uszu bodźców, robią to wszyst-
oporne serca. To świadomość własnej ście numerów tworzących album ma moc- ko z dużą klasą – bez popisów, nerwowych
męskiej atrakcyjności, lekko outsiderski no chillujący charakter, co potęguje dodat- ruchów, czy atakowania przy pomocy na-
image, wciągający, nieśpieszny sposób kowo rozmarzona barwa głosu wokalistki. jtańszych chwytów. Króluje pewność sie-
budowania narracji, a do tego tajna, nie- Nieobce są też Linii Nocnej wycieczki bie i elegancja, najwyraźniej zespół osi-
zwykle potężna broń – nagrywanie od w stronę tanecznych hitów spod znaku ągnął poziom, na którym ciągle jeszcze
czasu do czasu poruszających piosenek Disclosure lub AlunaGeorge („Gdzie je- zachowuje luz oraz naturalność, ale już po-
o kotach i psach. Na szczęście Limboski to stem ja”, „To błąd”, „Tak jak my” z gościn- trafi okiełznać własną kreatywność i nie
przede wszystkim dobry wokalista i tek- nym udziałem Buslava), a z drugiej stro- przeładowywać kompozycji pomysłami.
ściarz, który (niestety) kapitalne pomysły ny klasyczne fortepianowe ballady („W to- No i do tego brzmią znacznie, znacznie lep-
przeplata słabszymi. Na „Poliamorii” już od bie tonę”, „Plan”). Wartym odnotowania iej niż wcześniej. Nic tylko puścić sobie
samego początku chwyta słuchacza moc- jest również zmierzenie się z „W moim jeszcze raz. – ŁW
no doorsowskim, efektownym „Pogrzeb ogrodzie”, wyświechtanym hitem zespołu
Mnie”, po chwili przechodzi do urokliwe- Daab, któremu duet nadał zadziwiającej Lounge Ryszards „Polish Jazz
go „W naszym małym dziwnym mieście” lekkości, ubierając go w nowoczesne vol. 420” S Z A R A R E N E TA
z żeńskimi chórkami à la Partita, kolejnymi bitowe szaty i kreśląc linie melodyczną Szanuję samodzielne wbicie się do czci-
piosenkami potwierdza co najmniej przy- na kalimbie. Jednym zdaniem, „Znikam godnej serii Polish Jazz, którego doko-
zwoity poziom songwritingu. Najnowszy na chwilę” to przyjemny krążek o miej- nali właśnie Lounge Ryszards, ale ludzie
album naprawdę może się podobać pod skim charakterze, niezobowiązującej po- tworzący taką muzykę są zdolni do
względem muzycznej różnorodności. powo treści i wielkim potencjale radio- wszystkiego. Album szczelnie wypełnia
Nieważne, czy „Poliamoria” zbliża się do gęsta, intensywna muzyka improwizowa-
wym. – BW
energicznego rock’n’rolla („Czarne bramy”) na, chaotyczny noise rock hojnie dopra-
czy nieśpiesznego country („Nie idź tam”), wiony saksofonem i pokrzykiwaniami,
Lonker See „One Eye Sees Red”
zachowuje spójny charakter i prezentuje jękami oraz innymi odgłosami paszczą
I N S TA N T C L A S S I C
się naprawdę dojrzale. Spora w tym zasłu- (w „Śmierci 2” jest to nawet paszcza psa).
Zderzenie rockowych gitar z jazzującymi
ga produkcji Marcina Borsa, którego do- Najbardziej podoba mi się gra oraz zaba-
dęciakami to pomysł na tyle ograny, że
broczynny wpływ na brzmienie swoich wy z brzmieniem gitarzysty, najbardziej
każda kolejna płyta na nim oparta ma,
piosenek odczuł w zeszłym roku Mrozu. nie podoba to, że po którymś przesłu-
jeśli chodzi o moją sympatię, mocno
Jeśli więc podobał wam się „Zew”, „Poli- chaniu „Polish Jazz vol. 420” nie daje już
pod górkę. A jakby tego było mało, ekran
amoria” zapewni zbliżone doznania. takiej radości, jak przy pierwszym kon-
odtwarzacza podaje, że pierwszy utwór
Niestety, jak zwykle u Limboskiego, album takcie, bo wartością tej płyty jest również
będzie się ciągnął niemal 20 minut, zaś
potrafi czasem drażnić tekstową i wokalną element zaskoczenia. - JSz
egzaltacją (np. w utworze „Sunie”, pełnym otwierające go dźwięki snują się w tle
nieprzekonujących biblijnych aluzji). Trud- wyjątkowo niespiesznie – wyobraźnia Lunatic Soul „Under the Frag-
no nie docenić rozmachu, rozwoju, przebo- od razu podpowiada obrazek słuchacza mented Sky“ M Y S T I C
jowości, ale jednocześnie nie zatęsknić za ziewającego ukradkiem. I niech sobie zie- Nowa solowa płyta Mariusza Dudy, naj-
Limboskim jako autorem takich piosenek wa, co mi tam, byle tylko nie wyłączał pły- bardziej znanego jako basista i wokalista
jak „Kaja mówi”, w których było tylko kil- ty, bo naprawdę sporo straci. Riverside, powstała ponoć jako uzu-
ka słów i kilka dźwięków, ale wszystkie pełnienie ubiegłorocznego albumu „Frac-
trafione w punkt. Ten czuły. – PS tured”. Nie są to odrzuty z tamtej sesji, ani
nawet rozwinięcie wątków, które poja-
Linia Nocna „Znikam na chwilę” wiły się na poprzedniej płycie. To raczej
AG O R A jej interesujący rewers. Może jakiś wyrzut
Wygląda na to, że electropopowe duety sumienia autora, który poniewczasie
producent-wokalistka stają się polską
specjalnością, trudno bowiem o nowy se-
zon bez kolejnego projektu tego typu. Tym
razem na szerokie wody wypłynęła para
młodych, choć doświadczonych muzyków
sesyjnych: Monika „Mimi” Wydrzyńska
(wokal, teksty) i Mikołaj Trybulec (produk-
cja). Ich długogrający debiut poniosły do
przodu dwa przeboje – utwór tytułowy
Gdy w piątej minucie pojawia się lekko
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

oraz „Nad Wisłą” z gościnnym udziałem


Kuby Sienkiewicza, przy czym jego ro- rozkołysany riff basu, natychmiast prze-
la sprowadziła się wyłącznie do przypo- chodzą mnie ciarki. W szóstej zapętloną
mnienia frazy „jestem z miasta”, króciut- melodię zaczyna dodatkowo sączyć sak-
kiego fragmentu jednego z największych sofon i aż przysiadam z wrażenia, takie uznał, że jakichś emocji, pewnej charak-
przebojów, które nagrał z Elektrycznymi to dobre. W dziesiątej kwartet konkretnie terystycznej dla Lunatic Soul estetyki tam
Gitarami. I dobrze, tak minimalistyczne uderza dźwiękiem, na dobre łapie w objęcia zabrakło? W każdym razie „Fractured” była
podejście do muzycznego cytatu udo- i nie wypuszcza z nich do samego – gęsta, niespokojna, ofensywna. „Under the
wadnia, że zespół, wykorzystując po- skądinąd również hałaśliwego – końca. Fragmented Sky” jest skromna, delikatna,
tencjał promocyjny featuringu, nie stracił Nie chodzi przy tym o to, co grają, ale wycofana. Ładna nienachalną urodą, choć
wyczucia smaku. Zresztą generalnie du- jak to robią. Bo choć zmieniają prędkość, oczywiście jedno w muzyce Dudy pozo-
et cechuje powściągliwość w używaniu natężenie dźwięku, czy ilość docierających staje niezmienne – aranżacyjna pedanteria
83
recenzje

L i elegencja brzmienia. Nawet gdyby chciał


się ubrudzić (a wiem, że przynajmniej po-
Wtedy jednak przegapiliśmy ten album,
którego przeoczyć nie wypada. Manta Bi-
jego gry. Inna sprawa, że uśmiech to
też zasługa atmosfery starych, niemych
przednio chciał), rockandrollowe błoto rostris proponuje interesujące połączenie filmów, z przeskakującymi klatkami, które
się go nie ima. Lewituje więc ten metr nad niemal po metalowemu brzmiącego hard- – jak się wydaje – zainspirowały styl gry
ziemią i tym razem już nawet się nie mio- core/punka z muzyką źródeł, ale oba te Maseckiego na tym albumie.
ta, tylko płynie gdzieś w nieznane, pchany żywioły funkcjonują osobno. Mówiąc Po organowej klamrze spinającej właściwą
lekkimi podmuchami wiatru… Nowy wprost: najczęściej mamy tu do czynie- część albumu, zostaje jeszcze za długa,
album Lunatic Soul wypełnia muzyka nia ze srogim łojeniem, towarzyszącym dwunastominutowa improwizacja, już
w przeważającej części instrumentalna, ponurym opowieściom o biblijnej tema- bez Rogiewicza. W niej jak w soczewce
kiedy już pojawiają się wokale, rzadko tyce (nie dziwi więc gościnna obecność skupiają się zalety Maseckiego, ale też
podają tekst piosenki, ale wykorzysty- naszego punkowego specjalisty od re- i wady, czyli zbytnie przywiązanie do este-
wane są jako kolejny instrument. Domi- ligii, czyli Ex Perta z Inkwizycji – „Prayer tyki usterki, męcząca w takiej dawce
nuje elektronika, choć często nad For The Rain” z jego udziałem to ozdoba „kwadratowość”. Na szczęście to tylko
syntetycznym pulsem krzyżują się ple- tej płyty), które czasami ustępuje miej- bonus. – MW
cionki gitar. Proszę mnie nie pytać, co to sca folkowym harcom, na przykład z do-
za muzyka, bo nie mam pojęcia. Mariusz minującym brzmieniem akordeonu. Nie Emil Miszk & The Sonic Syndi-
zżyma się, kiedy mówią, że Lunatic Soul to jest to może jeszcze ani tak odkrywcze, cate „Don’t Hesitate” A L PA C A
rock progresywny, bo faktycznie, z czymś ani tak spójne, jak by się chciało, ale warto Emil Miszk, ojciec założyciel tego projektu,
innym się on dzisiaj kojarzy. Może trze- mieć oko na manta Birostris, bo jest w tym choć młody, nie jest anonimowym muzy-
ba sięgnąć, po nieco dziś przykurzony ter- zespole potencjał na coś wyjątkowego. kiem (jego koledzy też zresztą nie). Znany
min art rock? Też nie, bo rock jest tu rzad- – JSz m.in. z formacji Algorhythm, postanowił
kim gościem? No więc nie wiem – za to w końcu spróbować swych sił jako kom-
wiem na pewno, że Duda jest jednym Marcin Masecki & Jerzy Rogie- pozytor i aranżer. Poprzeczkę zawie-
z najciężej pracujących muzyków na pol- wicz „Ragtime” B M C sił przy tym wysoko, stworzył bowiem
skiej scenie i że znowu zaproponował uda- Masecki przyzwyczaił nas do tego, że każdy oktet złożony z samych indywidualności,
ny materiał. – JSz materiał, za jaki się weźmie, czy to polskie głównie trójmiejskiej sceny muzycznej.
tańce, czy hymny narodowe, czy jazz lub Mówią, że nowe idzie od morza i najwy-
Dawid Lubowicz „Inside” pop, przerabia po swojemu, w bardzo char- raźniej nie jest to pusty frazes, a jednym
Z B I G N I E W S E I F E R T F O U N D AT I O N akterystyczny sposób: kompozycje balan- z dowodów niniejszy album, kawał świeżej
Najwyraźniej nie wystarcza mu Atom sują na granicy rozpadu, coś się zacina, coś muzyki, szturmem zapewniającej grupie
String Quartet, nie wspominając już sze- nieczysto gra. Jedynie z Jazz Bandem Mły- silną pozycję na jazzowej scenie.
regu innych, mniej regularnych projek- narski-Masecki okiełznał te zapędy (choć
Świetne kompozycje w pełni odzwiercie-
tów. Może uznał, że pierwsze skrzypce to i tam co jakiś czas
dlają siłę oktetu, stawiają na zespołowe
za mało i chciał spróbować pograć jedyne przypominał, że
granie, ale też pozwalają wydobyć to,
– tak czy owak doczekaliśmy się solowego za aranżacje od-
co najlepsze z każdego członka zespołu,
debiutu Dawida Lubowicza. Akompaniują powiada właśnie
zaś doskonale napisane, umiejętnie
mu nie lada fachowcy, bo Krzysztof Her- on), a o tym jak
zaaranżowane tematy, pokazują niebaga-
dzin na fortepianie (okazjonalnie na akorde- inaczej podcho-
telną wyobraźnię muzyczną trębacza.
onie i flecie), Robert Kubiszyn na kon- dził do muzyki
Znajdziemy tu złożone i niełatwe partie,
trabasie (ale i basie elektrycznym) i Łukasz w przypadku
(nierzadko jednocześnie) chwytliwe
Żyta na perkusji, ale choć każdy z nich „Nocy w wielkim
i piękne melodie, doskonałe bigbandowe
dostaje trochę przestrzeni na indywi- mieście” najlepiej
granie (np. „Returns”). Odwołanie do trady-
dualne popisy, to jasny, mocny ton świadczy „New
cji, jak też muzyki współczesnej („Heart
skrzypiec Lubowicza wyraźnie zdomino- York Baby”, utwór który pojawił się już
of Darkness”, „Chorale”), intensywne,
wał ten materiał. Świetnie zrealizowany, tam, a teraz wraca – ledwo rozpoznawalna,
powalające mocą momenty free, świetne
technicznie nienaganny, ale niespójny. znana melodia wyłania się powoli, ukry-
improwizacje i krótkie, ale mięsiste so-
Od melodyjnych, bardzo plastycz- ta w improwizacjach, a jednocześnie to
lówki. Godna podziwu jest rozbudowa-
nych fragmentów, które kojarzą mi się największy „hit” na płycie. Choć i pozo-
na sekcja dęta, jak też odnajdująca się
z muzyką Jerzego „Dudusia” Matuszkie- stałych utworów słucha się przyjemnie.
w tym składzie i mocno zaznaczająca
wicza zespół przechodzi w fusion, by za Na „Ragtime”, kolejnej podróży do począt-
ków jazzu, sześciooktawowemu, nie- swoje miejsce gitara. Do tego wyrazista
chwilę serwować mniej („Obercology”)
lub bardziej („Turbofolk”) udane wariacje dostrojonemu pianinku Maseckiego to- sekcja rytmiczna oraz, last but not least,
na tematy ludowe. Być może chodziło warzyszy skromniutka (dwa bębny i dwa świetny fortepian. Można tego albumu
o to, by pokazać wszechstronność Dawida talerze) perkusja Jerzego Rogiewicza. słuchać wiele razy, za każdym razem za-
Lubowicza i jego kompanów, ale brzmi to Ograniczone środki często wyzwalają uważa się inne szczegóły i od nowa
raczej jak niezdecydowanie. - JSz kreatywność, tak jest też w tym przypad- smakuje melodie. Zaskakuje też rytmiczna
ku. Rogiewicz podąża za Maseckim, czyta zmienność oraz bogactwo dopracowanych

M Manta Birostris „Cursed Eye of


the Prophet” L O V E YO U R E N E M I E S
w jego myślach, grają razem, jakby byli
jednym organizmem. Nic dziwnego, że
Najpierw informacje porządkowe – tworzą prawie nierozłączny duet – Jerzy
omawiana płyta to wydana w kwietniu grał w Polonezach, Profesjonalizmie, jest
przez amerykański label Love Your Ene- też częścią jazzowego trio Maseckiego
mies, oficjalna wersja materiału, który pod (które ciągle czeka na płytę). Od jego
polskim tytułem „Przeklęte oko proroka” doskonałego solo zaczyna się „Why, Why”
zespół wpuścił do sieci jesienią 2017 roku. i aż trudno się nie uśmiechnąć, słuchając
84
recenzje

wątków. Słychać, że panowie nie spotkali i pokazującym, jak wiele można wycisnąć Niemoc „Mikrofale” B R E N N N E S S E L
się, by jedynie zagrać dżoba. Jest między ze stylistyki okołoambientowej. - SB Na polskiej scenie brakuje zespołów
nimi chemia, jest kumpelska więź. Dobrze pokroju Battles czy PVT, które korzys-
się bawią i nie ma, że każdy sobie rzepkę N Naphta and the Shamans „Naph- tają na równi z „prawdziwych” instru-
skrobie – tu buduje się wspólnie, dzięki ta and the Shamans” A S T I G M AT I C mentów, jak i z elektroniki, a repertuarem
czemu siła rażenia jest większa. - MZ Fajnie mieć w redakcji utalentowanych wpisują się bardziej w Nową Muzykę niż
kolegów. A to napiszą fascynujący artykuł, w OFF-a. Niemoc ma spore szanse tę niszę
Mooryc „Music for Mastodonts” a to wydadzą płytę. Paweł Klimczak, nie zagospodarować. Nowy materiał tria
WY D. W Ł AS N E dość że popularyzuje muzykę z całego z Zielonej Góry to dwa premierowe numery
Maurycy Zimmermann utkał tym razem świata, to jeszcze sam nagrywa. Choć teraz plus dwa remiksy – tym razem autorstwa
zbiór ciężkawych, acz pełnych uroku kom- już nie dosłownie sam. Eltrona Johna i Hatti Vatti. Sam materiał
pozycji, dopracowanych, jak to zwykle Poprzednio opierał kompozycje na sam- zaś to zgrabna hybryda postrockowych
w jego przypadku, w każdej najdrobniej- plach, mozolnie je wycinając i składając gitar (raczej spod znaku Tortoise niż Ex-
szej frazie. Producent lekko jazzuje, uży- w całość. Ciągnęło go jednak do zespo- plosions in the Sky), syntezatorowych
wa dużo pianina, uderza delikatnie w ta- łowych wypowiedzi, czego przykładem pasaży i połamanych bitów. Całość wypro-
lerze („Mastodont running away from twórczość tria Braki – śladem jego działal- dukowana świetnie, raz wprawia nóżkę
rain”), ociepla klimat przepiękną melodią ności druga strona kasety „Under the w ruch, raz pozwala zatracić się w cu-
(„Mastodonts dancing to the movie from Face”, wydanej przez Pawlacz Perski. Na downie przestrzennych partiach. – KS
the 90s (2 a.m.)”) albo wprowadza ponure „Naphta and the Shamans”, pierwszym
dronowe dźwięki („Mastodonts almost albumie Naphty wydanym w Astigmatic NOON „Algorytm” N OW E N AG R A N I A
killed by midnight”). Kompozycje podle- Records (trzeba przyznać, że Paweł to
Od ostatniej solowej płyty Mikołaja
wa głębokim, przeszywającym basem tak, niezły podróżnik, praktycznie każdą płytę
„NOON-a” Bugajaka minęło zdecydowanie
by dziesięcioczęściowa opowieść o masto- wydał gdzie indziej), Klimczak z sampli
za dużo czasu. Artys-
dontach zabrzmiała niepokojąco, czasem zrezygnował już całkowicie. Nie dość, że
ta latami spełniał się
nawet złowieszczo, a jednocześnie intry- sam sięgnął po instrumenty, to jeszcze
w roli wydawcy, ma-
gująco. To niezwykle ilustracyjna muzy- zrekrutował do pomocy kolegów, czyli
steringowca, realiza-
ka, przynosząca ze sobą sporo skojarzeń Marcina Mrówkę z Oxford Drama, Vojto
tora i producenta. Mu-
i obrazów. - AN Monteura i Pawła Stachowiaka z EABS oraz
siał coś jednak zrobić
Jaqa Mernera z Kroków (odpowiedzial-
ze starymi szkicami
Tomasz Mreńca „Peak” nego za fenomenalne wokalizy w „Dim
oraz pomysłami i to
N OW E N AG R A N I A Daybreak” i „Pale Dusk”, spinających al-
właśnie z nich składa
Pochodzący z Poznania Tomasz Mreńca bum). Zespołowa, organiczna wersja
się „Algorytm”, będący
znów podnosi sobie poprzeczkę, roztacza- Napthy to gatunkowy rollercoaster: disco,
jąc melancholijną, nieco soundtrackową pomostem pomiędzy
indie rock, dub, echo reggae, jazz, muzy-
atmosferę, podobną do tej, której zasma- epką a pełnoprawnym albumem. Z jed-
ka afrykańska. Niezły miszmasz, spajany
kowaliśmy przy okazji debiutanckiego nej strony to tylko cztery utwory, z drugiej
przez psychodelię oraz nierzeczywiste,
„Land”. Tym razem wybrał się nad Bałtyk, trochę surrealistyczne brzmienie. W końcu – całość trwa prawie pół godziny, więcej
by w spokoju inspirować się frenetyczny- to szamani. Rozstrzał gatunkowy nie niż niektóre albumy. W dodatku to 28
mi, eskapistycznymi krajobrazami morza, męczy jednak ani przez chwilę, Pawłowi minut naprawdę pełnych kreatywności
a następnie przenieść na partyturę nieco udaje się uniknąć większości pułapek czy- i zwrotów akcji.
niepokojący, miejscami mroczny klimat hających na podobnym szlaku – nie bawi Bugajak zaskakuje już na samym początku:
opustoszałego wybrzeża. Skrzypek zesta- się w odtwarzanie gatunków jeden do jed- „RIAN” rozpoczyna się od hipnotyzującej,
wił w tym celu elementy muzyki klasycz- nego, odciska na nich swoje piętno. Jedy- afrykańsko brzmiącej partii gitary Karo-
nej i elektronicznej, chociażby zahacza- nie dyskotekowe „Explorer’s Judgement” la Czajkowskiego, wokół której zbudo-
jące o ambient tła. Powstałe połączenie wydaje się w tym zestawie niepotrzebne. wana jest kompozycja. A potem robi się
ma w sobie coś z drapieżnego monu- „Naphta and the Shamans” to także album tylko ciekawej, pojawia się Karolina Rec
mentalizmu Fuck Buttons („White Gar- idealnie nadający się na nadchodzącą ka- i jej niezwykle charakterystyczna wio-
den”), jak i bardziej wyciszonego stylu nikułę. Niespieszny, świetlisty, wyluzowa- lonczela, partie fortepianu Stefana We-
Briana Eno („Pleasure”), ważna jest przy ny - czego chcieć więcej od wakacyjnej sołowskiego, w „DRODZE” zaś spotkamy
tym wielowątkowość opowieści. Mreńca płyty? – MW Adama Struga, który, delikatnie mówiąc,
łączy smyczki z syntezatorowymi, niemal za muzyką elektroniczną nie przepada.
Vangelisowymi partiami klawiszowymi A jednak Mikołajowi udało się go namó-
(„Canada” , ale też pośrednio „Empty Ho- wić do współpracy. Taki dobór gości
doskonale zresztą pokazuje dzisiejszą
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

tel”), które wpuszczają do melodii trochę


przestrzeni, nie waha się użyć sampli z na- pozycję NOON-a – bliżej mu do folku czy
grań terenowych (trzaski kończące „Sil- muzyki alternatywnej niż do rapu.
ver Peak” czy wyjące wilki w „Bent”), Na „Algorytmie” spotyka się muzyka sam-
sprawnie lawiruje między rozbudowa- plowana z komponowaną od podstaw.
nym jak na takie brzmienia instrumenta- Ciężko określić gdzie zaczyna się jedna,
rium a emocjonalnością – muzyk z powo- a kończy druga, NOON pozszywał bo-
dzeniem przetransponował na krążek wiem całość idealnie, do brzmienia pod-
swoje, jak sam opowiadał, bardziej świa- chodząc z dbałością, może nawet prze-
dome i osobiste uczucia. „Peak” jest przez sadną. W trakcie tej dłubaniny nie zagu-
to materiałem niełatwym w odbiorze, biła się jednak dusza: „Algorytm” to płyta
ale satysfakcjonującym dla słuchacza bardzo organiczna i bardzo ludzka. – MW
85
recenzje

O Odpoczno „Odpoczno”
A U D I O C AV E
w koncertowych repertuarach. Prezentują
utwory wpisujące się zarówno w surową
Alice In Chains. Jest dobre brzmienie, od-
powiedni klimat, instrumentaliści wiedzą,
Każdy z artystów występujących na pły- awangardę, jak też te uduchowione, pełne co robią. Najmniej przekonują mnie par-
cie ma za sobą różne stylistyczne doświad- refleksji. Przy czym większość z nich tie wokalne Andrzeja Nowaka – są po-
czenia, od świata muzyki im- wyznacza ważne w rozwoju twórczości prawne, ale brak im jakiegoś charaktery-
prowizowanej, przez jazz, po i kształtowaniu języka Góreckiego punkty. stycznego sznytu. Choć wygląda na to,
rockową alternatywę. Wszyst- Na płycie znalazł się m.in. utwór „Gen- że ten zespół miał być raczej stylowy niż
kich za to połączyła muzy- esis III Monodramma” – jeden z cyklu, oryginalny i to na pewno się udało. Do-
ka regionu opoczyńskiego, w ramach którego kompozytor z ogrom- piero duża płyta odpowie jednak na py-
a dokładnie opoczyńskie ober- ną wyobraźnią eksploruje i wykorzystu- tanie, po co słuchać Only Sons, jeśli moż-
ki, które przedstawił im Ju- je możliwości sonorystyczne. Zespół na pierwowzorów. - JSz
lian Jarząb. Mimo wyraźnych fantastycznie interpretuje go na nowo, roz-
folkowych rys trudno zdefi-
niować twórczość Odpoczno
taczając przed słuchaczem niesamowitą
przestrzeń złożoną z barw i wydobytych na
P Pawbeats „Out” S T E P
W dobie mody na trapy i queborapy dziwić
– są tu syntezatory, elektro- masę różnych sposobów dźwięków, które może, że producent nagrywający poprzed-
nika, przesterowana gitara Marka Kądzie- z dużą intensywnością oddziałują na od- nią płytę z Kalim, a wcześniej współpracu-
li („Kowboj w Kalinie”, „Jedziemy”), czy biorcę. Przełomowe dla Góreckiego jący z Miuoshem, KęKę czy Pihem, mówi
punkowa sekcja rytmiczna ocierająca było „Ad Matrem”, od tego utworu jego „Out” i nagrywa album z… piosenkami.
się o freejazzowe szaleństwo. Nie ma tu twórczość wyraźnie zwróciła się ku tema- A przy okazji zamienia topowych raperów
podziału na lepszych i gorszych, mniej tyce religijnej. Kompozycja ma charak- na Marcelinę, Buslava, Anię Dąbrowską
lub bardziej zaangażowanych. Każdy ter żałobny, Górecki dedykował ją matce, albo Polę Risę. Szanuję, choć nie kry-
z muzyków daje z siebie wszystko, udo- którą we wczesnym dzieciństwie stracił. ję zdziwienia. Mija ono przy pierwszym
wadniając przy okazji, że są nie tylko W wykonaniu Olesiów i Della nie jest aż kontakcie z płytą – rozwiewa je jednak
świetnymi instrumentalistami, ale i... tak bardzo przejmująca, raczej wyciszo- nie tyle sam Pawbeats, co Marcelina,
mistrzami dezorientacji, bo gdyby nie lu- na, refleksyjna i delikatna, z eterycznym którą zastąpiłbym każdego z wyżej wymie-
dowy śpiew Gancarczyk (choćby w utwo- brzmieniem wibrafonu. Trio w zaskakują- nionych raperów. Ale, jak się chwilę później
rach „Do Ksyty” i „Rapowy”) mógłbym cy sposób przenosi niektóre kompozycje okazuje, nie tylko ona świetnie odnajdu-
pomyśleć, że mamy do czynienia z którąś na swój aparat wykonawczy, np. chóralne je się na może i bezpiecznych – niczym
z hybryd przygotowanych przez Johna „The bells are ringing for the Angelus wyciętych z katalogu z modną, kana-
Zorna. Przykłady można zresztą mnożyć, Domini”, zachowując w zasadzie tę samą, pową muzyką – ale jednak całkiem przy-
bo „Odpoczno” to jeden z najbardziej opartą na ostinacie, formę. zwoitych, bitach. Tam gdzie Flirtini skrę-
nieprzewidywalnych i zaskakujących Muzycy zachwycają wyobraźnią oraz cają w stronę nocnych klubów, Pawbeats
albumów tego roku. - ŁK paletą możliwości - kontrabasista raz gra wybiera spotkania przy kawie i radiowe
zwiewnie, lekko i mel- playlisty – jego „miejska muzyka” też jest
Oleś Brothers & Christopher Dell odyjnie, innym razem skrojona pod mainstream, ale bardziej pod
„Górecki Ahead” A U D I O C AV E przytłacza, miażdży rozgłośnie, których słucha się niezależnie
Bracia Olesiowie – kontrabasista Marcin i taranuje to, co st- od zajęcia czy pory roku. Muzyka z „Out”
i perkusista Bartłomiej, współpracowali już anie mu na drodze. działa bowiem jak sprawny umilacz czasu
z niemieckim wibrafonistą Christopherem W fantastyczny spo- i nie ma w tym określeniu niczego złośli-
Dellem wydając płytę „Komeda Ahead”. sób przejmuje partie, wego. Zwyczajnie warto mieć taką płytę
Tak jak wtedy, tak i teraz wzięli na warsz- które w oryginale gra pod ręką, bo nigdy nie wiadomo czy
tat twórczość tytana oraz mistrza muzy- np. flet, instrumenty dęte czy perkusja. nie wpadną na chwilę znajomi, albo nie
ki – tym razem Henryka Mikołaja Górec- Z kolei wibrafonista kreuje precyzyjne, trzeba będzie wyskoczyć spontanicznie
kiego. I choć podjęli się tego wykonawcy krystaliczne, ciepłe brzmienia, czasami za miasto. Jeśli ktoś nie potrzebuje mu-
z najwyższej półki, wyzwanie było rozładowując nabrzmiałe od napięcia zycznych wstrząsów i wystarczą mu do ży-
ogromne. Raz, że Góreckiego interpreto- utwory („Ad Matrem”). Oddaje się też cia ładne melodie i fajne refreny, przy pio-
wało już wielu, dwa, że to jeden z tych kom- wciągającym improwizacjom, podobnie senkach wyśpiewywanych przez Novikę,
pozytorów, który stworzył swój własny jak perkusista, który otula i spaja całość. czy wspomniane Marcelinę oraz Polę (ce-
rodzaj muzyki, z charakterystycznymi W muzyce tria jest wszystko, co istotne lowo wymieniłem utwory śpiewane, bo te
dla niej cechami. Panowie jednak nie u Góreckiego – złożoność, a jednocześnie brzmią tu znacznie lepiej niż instrumen-
tylko skrupulatnie przestudiowali twór- prostota i asceza środków wyrazu. Inten- talne), naprawdę miło zleci mu czas. – TD
czość mistrza, ale poczuli ją i uwewnętrz- sywność oraz agresja, ale też piękno i kon-
nili, nadając indywidualny rys. Dosta- templacja. – MZ julek ploski „Tesco” B A S KO L E K T Y W
liśmy materiał, który jest w stu procen- Dźwięki i supermarkety? Na myśl przy-
tach Góreckim (bez trudu rozpoznajemy Only Sons „Love, Drugs, Treach- chodzą przede wszystkim pozbawione
kolejne utwory), ale to Górecki Olesiów ery and Deceit” W Y D . W Ł A S N E niespodzianek, skrojone przez algorytmy
i Della, wzbogacony o improwizacje Choć ten mini-album jest debiutem melodyjki, które mają sprawić, że konsu-
zgodne z duchem muzyki kompozytora. krakowskich Jedynaków, zespół tworzą menci spacerujący między półkami poczu-
Ciekawy i niebanalny jest też sam dobór doświadczeni muzycy. Doświadczeni, ją się lepiej i wydadzą więcej. „Jak robisz
utworów, pochodzących z różnych etapów trzeba to dodać, znacznie bardziej boleśnie, zakupy, to i pikania, i szmery, i hałasy,
twórczości głównego bohatera. Trio oscy- bo w składach death- i blackmetalowych i halowe reverby nakładają się na mu-
luje pomiędzy latami 1956-93, z czego naj- (Sceptic, Deivos, Redemptor, Outre…), zyczkę w twoich słuchawkach” – stwierdza
silniej reprezentowane są lata 60. Sięgają a tymczasem ich nowy zespół to ledwie na to Julian Płoski, po czym uładzony, wy-
zarówno po kompozycje często gry- hard rock / stoner, który powinien przypaść muskany wizerunek sklepów „Tesco” pod-
wane, jak też te, które rzadko goszczą do gustu fanom Down, a może nawet daje brutalnej, chwilami nieprzystępnej,
86
recenzje

powstanie zaangażowany był właśnie „1989-1990” przypomina bardziej album


Piotr Połoz. A na tym jego muzycznych z płytą niż klasyczne wydanie kompak-
zasług nie koniec. Karierę rozpoczął pod towe. Dwukrotnie większy, z pięknymi
koniec końca lat 90.. Nagrywał jako Deuce czarno-białymi zdjęciami zrobionymi
(związany z Mik.Musik.!., gdzie powraca przez ówczesnego kumpla zespołu, a dziś...
pod własnym nazwiskiem) i Tsar Poloz. wybitnego reżysera Wojtka Smarzow-
W 2017 roku postanowił spróbować in- skiego (tworzył też wówczas ich teledyski).
nej stylistyki i założył z Bartkiem Ku- Warto mieć w swojej kolekcji. - LG
jawskim (8 Rolek) duet Tsvey. Jego basy
ale zawsze nietuzinkowej dekonstrukcji. Jerzy Przeździecki / Andrzej
słychać też na tegorocznym krążku Noona
Młody producent z powodzeniem się- Karałow „Wir” R E Q U I E M
– „Algorytm” (w kompozycji „Grounded”).
ga po całą gamę nojzowych efektów, Dwóch muzyków zakotwiczonych na co
A czym obdarowuje nas na „Shameful
sprzężeń oraz modulacji. Zebrawszy dzień w różnych stylistycznych świa-
Hatred”? Mocną taneczną elektroniką,
w przestrzeni miejskiej nieoczywiste sam- tach, postanowiło podziałać wspólnie
pląsającą po twardej nawierzchni, w której
ple, starannie połączył je z basową, miej- na, zacierającej się coraz częściej, grani-
wyryto silnym bitem hasła: electro, house,
scami niepokojącą elektroniką. Powstała cy pomiędzy muzyką klasyczną, a współ-
techno, rave. A zwłaszcza techno, które
w ten sposób mozaika imponuje wyko- czesną. „Wir” jawi się przez to jako syn-
zdominowało takie utwory, jak „Teeter
naniem: nałożone na siebie partie synte- kretyczna, intrygująca wariacja na temat
Totter Fail”, „And I Will Always Be Dead”
zatorów współbrzmią, nie tworząc zbęd- możliwości fortepianu (Karałow jest absol-
i „Rotter”. Innych proszę jednak nie omi-
nego chaosu („Monogamia”). Autor potrafi jać, całość „Shameful Hatred” nabiera bla- wentem klasy tego instrumentu), synte-
rozpocząć niewinnie (jak w „Mineralce” sku z każdym kolejnym odsłuchem. - ŁK zatorów analogowych (Przeździecki uży-
czy „Zestawie karaoke”), żeby stopniowo wa najczęściej Buchla
przechodzić do rozbudowanych, niemal Pornografia „1989 – 1990” Music Easel) oraz ich
kakofonicznych sekwencji. „Laur Kon- REQUIEM współbrzmienia. Gdy
sumenta 2016” znakomicie buduje w ten W polskich zespołach rockowych dener- na pierwszy plan wy-
sposób napięcie: zaczyna się od harmonij- wuje mnie często zbytnie podobieństwo chodzi Karałow (jak
nej, utrzymanej w konwencji lo-fi melodii do anglosaskich wzorców. I choć muzy- w części „Lebentanz”,
i płynnie przeobraża w wyrazistą, trącącą ka Pornografii kojarzy się z The Cure, Si- czy „Spectrquenza”),
twórczością Arca’i czy Dana Deacona wa- sters of Mercy, The Mission czy Clan Of „Wir” skręca w stronę
riacji. Kiedy zaś julek nie skupia się na Xymox, znalazłem w niej to, co lubię naj- eksperymentalnego
hałasie, z powodzeniem roztacza wokół bardziej – całkiem udane poszukiwanie modern classical. W mo-
elektronicznych pętli balladową, onirycz- własnej drogi. Grupa ciekawie łączyła mentach kiedy prym
ną ektoplazmę: jak w „Chałwie” czy „Kof- zimnofalową mroczność z tajemniczością wiodą instrumenty
cie vege”. Nic dziwnego, że „Tesco” zbiera rocka gotyckiego, który w tamtym czasie elektroniczne, utwo-
coraz więcej pozytywnych recenzji – nie stał się jednym z wiodących nowych kie- rom bliżej do niepokojącego ambientu
na co dzień pojawia się w Polsce tak doj- runków w rocku. W części nagrań uczest- („Second Interludium”), lowercase’u
rzała i barwna odpowiedź na dokonania niczyła też, zaczynająca wówczas swoją spod znaku Alva Noto („Intermezzo”)
Blanck Mass albo Prurienta. – SB karierę Anja Orthodox, świetnie urozma- czy nawet lekko kosmicznego krautrocka
icając je swoim wyjątkowym głosem. („Lost Oberek”). W obszernym materiale,
Polpo Motel „Cadillac Hearse”, Łódzki zespół wyróżniał się również zrealizowanym bez dogrywania czy po-
LADO ABC świetnym wyglądem i ciekawymi, częścio- prawiania poszczególnych partii, króluje
Prawdę mówiąc nie wiem nawet, czy po- wo śpiewanymi po polsku tekstami, traf- zatem trudny do klasyfikacji mariaż
doba mi się ta płyta, ale jestem zaintry- nie pokazującymi życie w rodzinnej Ło- gatunkowy, warto jednak słuchać poczy-
gowany. Oraz zaniepokojony, bo pogrze- dzi i wciąż szarej Polsce. nań duetu z należytą uwagą, rozbierając
bowy pop Polpo Motel raczej rozstraja niż Na płycie znalazły się nagrania z jedynej każdą z dziesięciu kompozycji na czynni-
nastraja człowieka pozytywnie, ale i tak kasety wydanej wówczas przez zespół ki pierwsze. Ich improwizacyjna niejed-
słucha się go z uwagą. Tę przyciąga przede (winyle odchodziły w cień, kompakty były nolitość i rozedrganie mogą rozpraszać,
wszystkim śmiały, natchniony śpiew jeszcze za drogie, więc to kaseta stała się ale czynią całość piękniejszą. – SB
Olgi Mysłowskiej, która brzmi jak gotycka głównym nośnikiem fonograficznym),
Annie Lennox albo Lana Del Rey po dru-
giej stronie lustra. Jej smętne wokalizy
która w pewnych kręgach miała status R Resina „Traces” FAT C AT
Drugi album Karoliny Rec zaczyna się
kultowej. W przypadku nagrań archiwal-
płyną na syntezatorowej fali, czasem nych zawsze pojawia się wątpliwość, czy prawie dokładnie w tym samym miejscu,
gładkiej i przyjemnej dla ucha, to znów przetrwały one próbę czasu. Tych czas się w którym skończył poprzedni – słyszymy
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

spienionej brzydkim przesterem. Tempa nie ima, dziś brzmią równie dobrze, co - piękne, eteryczne wokalizy na tle zapę-
tych utworów są zabójcze – zbyt żwawe, wtedy. Powiem więcej, dopiero dziś sły- tlonych fraz wiolonczeli. Szybko okazuje
by się zrelaksować lub zdrzemnąć, zbyt chać, że niczym nie odstawały od an- się jednak, że o ile „Not Here”, wieńczący
ospałe, by tańczyć. Ot, w sam raz, by glosaskich wzorców. Szczególnie, że te debiut, był ukojeniem, o tyle „In”, otwie-
człapać za karawanem. - JSz dźwięki wracają dziś w muzyce innych, rający drugą płytę, eksploruje dużo
jak chociażby w twórczości Savages, jed- mroczniejsze terytoria. Ciągle natomiast
Piotr Połoz „Shameful Hatred” nego z moich ulubionych zespołów ostat- najważniejszą inspiracją artystki wydaje
MIK.MUSIK nich lat. To główne powody, aby sięgnąć się być ogrom przyrody i małość człowie-
Kto pamięta wytwórnię Raban Records? po tę płytę. Ale na tym nie koniec. ka wobec jej sił. A zwłaszcza ten ostatni
Nie da się ukryć, że swego czasu narobiła Requiem Records dba o szatę graficzną aspekt. Natura w wizji Resiny jest już
ona na polskiej scenie sporo (elektronicz- płyt jak mało kto. W przypadku Por- nawet nie tyle niedostępna i niezrozumia-
nego) rabanu. Co ważne o tyle, że w jej nografii też spisała się wyjątkowo dobrze. ła, co mściwa oraz okrutna. Zmianę
87
recenzje

R zapowiadał już pierwszy udostępniony


fragment albumu („Resin”, w którym
zbliża się do muzyki klasycznej, a „Sznu-
rowadła” Fismolla trochę za bardzo przy-
Natalia Sikora „Tribute to Mira
Kubasińska” M TJ
Rec towarzyszy perkusista Kristen, Ma- pominają twórczość Dżemu. Świetnie Kto miałby brać się za piosenki śpiewane
teusz Rychlicki), fundujący słuchaczowi wypada Justyna Święs, która chyba każdy przed laty przez Mirę Kubasińską, jeśli nie
apokalipsę. Z dźwięków wiolonczeli, na- utwór, którego się tknie zamienia w złoto. inna charakterna kobieta z mocnym,
kładanych na siebie i wielokrotnie zapę- Podobnie zresztą jak Krzysztof Zalewski, charyzmatycznym wokalem. Sikora, po-
tlanych, wyłania się obraz zagłady i roz- który wziął na warsztat „Chwilę” Numer dobnie jak Kubasińska, wkłada w śpie-
wścieczonej natury próbującej zniszczyć Raza. Natomiast Igo wyrasta na jednego wanie wielkie pokłady energii. Mimo to
cywilizację. „Traces” to tym samym kolej- z najoryginalniejszych polskich woka- utwory Breakoutu brzmią w nowej
ny przykład na to, że trójmiejscy muzycy listów, jego wokal z powodzeniem może odsłonie nieco łagodniej, na przykład
mają bardzo silny związek z naturą i czują konkurować z najwybitniejszymi zachryp- „Do kogo idziesz”, z nieładnie (przynaj-
do niej ogromny respekt, w końcu nawet niętymi głosami świata. Album zamyka mniej momentami) wyciągniętym woka-
spokojny Bałtyk potrafi się wściec. W tym wspólne dzieło prawie wszystkich zaan- lem. Zwyciężczyni drugiej edycji „The Voice
kontekście to nie przypadek, że w „Trigger” gażowanych w jego powstanie wokalistów of Poland” oddaje hołd muzycznym idolom
słyszę echo śnieżnej burzy z „Arfineq-aap- - „Chwile ulotne” Paktofoniki, zysku- w sposób dość zachowawczy, zwłaszcza
pat”, jednego z utworów Nanook of the jące nowe, pozytywne przesłanie, dzięki jeśli weźmie się pod uwagę, że możliwo-
North (czyli duetu Stefana Wesołowskie- któremu, prawie 20 lat po tragicznej śmier- ści by zaszaleć miała pewnie ogromne.
go i Piotra Kalińskiego). A kiedy już miną ci Magika, możemy spojrzeć na utwór Towarzyszący jej zespół też nie robi
wszystkie burze i ucichną huragany, po- inaczej niż na requiem. – KS z tymi kawałkami za wiele nowego, może
jawia się nowy, niewinny świat.
z szacunku, może ze strachu – pomaga im
Karolina Rec po raz kolejny nagrała al-
bum fenomenalny, o którym powinno
S Jacek Sienkiewicz „123418”
RECOGNITION
za to potwierdzić swoją uniwersalność.
Numery napisane przed laty bronią się bo-
być naprawdę głośno. Muzyka elektroniczna nie jest zbyt łaska-
wiem i dziś – to one, a nie interpretacja,
W niecałą godzinę pły- wa dla weteranów. Zmieniające się mody
są największą wartością albumu. - AN
ta wydana w zasłużonej spychają niegdysiejszych bohaterów na
wytwórni FatCat Re- dalszy plan, a tam, pomimo ciągłej aktyw-
ności, skupiają oni wokół siebie jedynie
Honorata Skarbek „Sunset”
cords, robi więcej dla
M AG I C
promocji polskiej kul- grono najwierniejszych fanów. Na szczęście
„Odejdź stąd, już odejdź stąd”… Cóż, kiedy
tury niż niesławna Pol- są od tej reguły wspaniałe wyjątki, a jed-
ktoś cię wita w podobnym tonie, raczej
ska Fundacja Narodo- nym z nich Jacek Sienkiewicz, będący na
nie należy się spodziewać miłego spot-
wa w ciągu całego swo- topie od ładnych kilkunastu lat. Na począt-
kania. Nie żebym był do nowego albumu
jego istnienia. – MW ku marca postanowił o sobie przypom-
nieć - po nieco retrospektywnym „9702” pani Skarbek uprzedzony od pierwszych
sekund, ale… trzeba przyznać, że artystka
Różni wykonawcy „Albo Inaczej przyszedł czas na nowe produkcje, kli-
2” A L KO P O L I G A M I A matycznie zbliżone do poprzedniczek. wie, jak na wejściu zniechęcić do siebie
Pierwsza część „Albo Inaczej” była sporym Powiedzmy więc sobie na wstępie - to słuchacza, który nie jest akurat jej wiernym
wydarzeniem, nie tylko na hiphopowej nie jest album do tańca, chyba że mocno fanem. Ja nie jestem, choć też zupełnie
scenie. Z jednej strony pokazała klasykę indywidualnego. Nie ma tu sztosów na nieprzymuszony chciałem sprawdzić, czy
polskiego rapu zupełnie nowej grupie miarę „Drifting”, album wypełnia bardziej po siedmiu latach, jakie minęły od debiutu
docelowej, z drugiej była jednym z ka- wymagająca elektronika. Już otwierający „Honey”, wokalistka radzi sobie na płycie
mieni milowych drugiej młodości Zbignie- minialbum „111118” to świetny przykład równie dobrze, co na Instagramie. Dodat-
wa Wodeckiego, po trzecie wreszcie, zaowo- kierunku obranego przez Sienkiewicza. kowo, zachęcająco brzmiały słowa, które
cowała dodatkowo świetnym albumem Bit jest gdzieś na drugim planie, na czoło padły w wywiadzie udzielonym Oneto-
z remiksami. Z racji rozmachu, nie było regu- wysuwają się raczej (niemal) organowe wi – że jest niezwykle konkretną osobą
larnej trasy promującej tę płytę – a szko- frazy. Po nich następuje „222218” – mini- i wie czego chce, zarówno od muzyki, jak
da. Druga odsłona, nagrana z udziałem naj- malistyczny rytm znów obudowany jest i biznesu. Ufam, że tak jest, ale, niestety,
ciekawszych wokalistów młodej polskiej zbiorem dźwięków, które można począt- „Sunset” ani w warstwie tekstowej, ani
alternatywy, wydaje się łatwiejsza do od- kowo uznać za przypadkowe, wszystko muzycznej o tym nie świadczy. Potwierdza
tworzenia w klubowych, czy festiwalo- złoży się jednak w logiczną i harmoniczną natomiast smutny fakt, że aby nagrać
wych realiach. Tym razem na warsztat całość. Trzeci utwór to po części kontynu- popowy, ale jednak ambitnie brzmiący
poszły nowsze numery, na przykład „Nie acja pierwszego, elektronika znów zahacza i skierowany nie tylko do nastoletniego
mamy skrzydeł” Miuosha, „Gdyby miało o ambient, trochę także o noise, dając ko- targetu „Hitów na czasie” album, trzeba
nie być jutra” Pezeta czy „Chodź ze mną” smiczne efekty. Wieńczący całość „444418” się w naszym kraju sporo natrudzić. I, jak
Eldo, choć tych kultowych - „Czerwonej to zaś chyba najspokojniejsza część epki: słychać w opisywanym przypadku,
sukienki” albo „Sznurowadeł” Fisza, „Chwil transowe brzmienie syntezatora wzboga- poświęcić na to czasem więcej niż siedem
ulotnych” Paktofoniki czy „Mogę wszystko” ca tu ambientowe melodie. lat. „Nie tak miało być, wyrzucam resztki
WWO też nie zabrakło. O ile pierwsza Sienkiewicz zafundował słuchaczom chwil i gniotę, rozrywam, a miały zawsze
odsłona miała dość spójny, bigbandowy niełatwą podróż, fani elektroniki powinni być / Z myślami biję się, nawiedza mnie
charakter, to druga jest mieszanką rocka, ją jednak docenić, dzieje się tu bowiem twój cień, przestrasza, uwodzi, aż mi zapi-
popu, alternatywy, a nawet bluesa czy sporo niesamowitych rzeczy. Na plus era dech” – no tak, prawie wszystko się
bigbitu. Świetnie wypadają żywe, boga- działa też, jak zwykle, świetne opraco- zgadza. Poza „uwodzi” i „zapiera dech”. Te-
to zaaranżowane utwory – szczególnie wanie graficzne. Legendarny producent go właśnie tej płycie brakuje – konkretu
otwierający całość „Nie mamy skrzydeł” udowadnia więc, że dinozaury mogą i charyzmy, uwodzicielskiego, popowo-
Piotra Zioły czy „Nic” Darii Zawiałow. jeszcze zaskoczyć, a moda to tylko slogan. klubowego czaru, a przede wszystkim choć
Z kolei „Chodź ze mną” Ralpha Kamińskiego - KK jednego momentu, który kazałby wyznać
88
recenzje

Honoracie – jak śpiewa w piosence „Eufo- o nich głośno, dołączą pewnie do River-
ria” – „dla mnie bądź ryzykiem, dla mnie side i Lunatic Soul jako jeden z polskich
bądź euforią”. Ooo… – TD muzycznych produktów eksportowych.
A gdy już osiągną międzynarodowy suk-
SKiCKi-SKiUK „Chrarumimia” ces, będę się mógł pochwalić, że byłem
BITTT kiedyś ich supportem. – LG
Fala neojazzowych (bo chyba tak nazwać
je najłatwiej) zespołów, na której płynie Squid „Waves” R E G I M E BRIGADE
BadBadNotGood czy Kamasi Washington, „Stranger”, to mieszanka trip-hopu i mrocz- Emocjonalny shoegaze. Słychać wpły-
a u nas chociażby EABS, wciąż się utrzymu- nej ballady. Bardzo dobrze, że znalazło się wy muzyki filmowej, słychać elektron-
je. Do wydawnictw nagranych w podobnej dla takiego miejsce wśród reszty, czerpią- ikę. Czasami dramaturgia zbija z pantały-
stylistyce dołącza właśnie brawurowy de- cych z bluesa czy country piosenek. Choć ku, duet potrafi jednak stworzyć udaną
biut kwartetu SkiCKi-SKiUK (nazwa po- te są równie imponujące, na przykład kompozycję, nadrabiając w ten sposób
chodzi od końcówek nazwisk wykonaw- pierwszy z brzegu „West”, z powtarzanym aranżacyjne niedostatki. Najbardziej sły-
ców), który przypomina jak wiele odcieni gitarowym motywem. Spaleniak ponow- chać to w otwierającym „Suite in D Minor”,
potrafi przybierać muzyka rodem z No- nie, tak jak na poprzednim albumie „Back gdzie solidne melodie zostają lekko pod-
wego Orleanu. Godzinna płyta to wielowąt- Home”, podróżuje gdzieś pomiędzy Europą kopane przez epicki rozmach instrumen-
kowy, instrumentalny popis umiejętności i Ameryką Północną, oceanem i górami, tacji. Rozmyte gitary wychodzą zespołowi
artystów, bezpardonowo przyznających, wiecznie stęskniony i głęboko zamyślony. dużo lepiej, chociażby w „Stranger” -
że ich twórczość to „jazzowy kociołek - AN utworze operującym emocjami bez ucie-
Panoramixa”. Panowie nie ograniczają się kania się do bombastycznych zabiegów.
zatem do klasycznych ram gatunkowych, Starsabout „Longing For Home” Ciekawym przypadkiem jest też „33333”,
dają za to ponieść artystycznym, improwi- P R O G R E SS I V E P R O M OT I O N który stylistycznie odstaje od reszty, ale
zacyjnym uniesieniom. To dzięki nim otwie- W kwietniu miałem spotkanie autorskie pokazuje potencjalny kierunek rozwoju.
rające krążek „Grabusznie” przeradza się podczas targów książki w Białymstoku. „Waves” jest więc nierówną, ale solidną
w sążnistą, ale pory- Zaraz po nim, w tej samej sali odbył się propozycją, zachęcającą by śledzić dalsze
wającą wariację, o jaką biletowany koncert nieznanego mi lokal- poczynania projektu. – PK
mogliby się pokusić nego zespołu Starsabout. Pierwsze zdzi-
ich bardziej doświad- wienie: pomieszczenie na około 150 Syny „Sen” L ATA R N I A
czeni koledzy z Pink osób zapełniło się niemal w całości. Zro- „Ladies and gentlemen,
Freud. Saksofon Jaku- zumiałem dlaczego, gdy zaczęli grać. Wy- you are about to witness
ba Mizerackiego wcho- smakowane, delikatne kompozycje, pełne the quality of primeshit” –
dzi na „Chrarumimie” melancholii, a czasami postrockowego zapowiada w otwierającym
w otwarty, niczym nieskrępowany (to zgrzytu, nie pozwalały opuścić sali nawet płytę „Nag Champa” głos
ważne!) dialog z rytmiczną perkusją i za- na moment. Działały jak magnes, przy- syntezatora mowy. Ten oksy-
haczającym o blues rock basem Romana ciągały niepokojącym pięknem i lekkością. moroniczny primeshit -
Chraniuka, dzięki czemu dużo tu dyna- Potem okazało się, że Starsabout istnie- u Synów obecny już na debiu-
micznych zmian tempa – przyspieszające je od 2012 roku i jest białostocką wscho- tanckiej płycie „Orient” –
stopniowo „Wisconsin” i wyważonego dzącą gwiazdą. „Pod powierzchnią”, jedna na „Śnie” rezonuje z jeszcze
„Fryzjera” różni wiele, ale kompozycje nie ze sztandarowych audycji Radia Białystok, większą mocą. Po krótkiej przerwie spowo-
gryzą się ze sobą. Nie brakuje też niespo- obwołała ich „Podlaskim Zespołem Roku dowanej wydaniem solowych albumów
dzianek, na przykład skrojonego na dow- 2017”. Ale to nie wszystkie pochwały pod Robert Piernikowski i 1988 ponownie
cipną suitę „Moja Miłość poszła pobiegać” adresem zespołu, bowiem grupa doczekała połączyli siły, znów próbując wprowadzić
z gościnnym udziałem Michaliny Bajdy. się wielu pochlebnych recenzji w czaso- słuchacza w ponury, klaustrofobiczny
Jest też wisienka na torcie, czyli „Mr. O.” pismach w Belgii, Niemczech, USA czy świat blokowisk oraz mieszkających
nagrany z gigantem fortepianu Leszkiem nawet w Japonii, a „Longing For Home” w nich „białasów”. Topos tego (anty)bo-
Możdżerem. Nie mylił się pomysłodawca wydała niemiecka firma Progressive Pro- hatera – posługującego się specyficznym
Enter Music Festival, stawiając na koope- motion Records. Amerykanie napisali, idiolektem, którym dosadnie komentuje
rację ze SkICKimi – takiego jazzu słucha że „znacznikami DNA Starsabout są Jeff otaczającą go rzeczywistość, noszącego
się z niesłabnącą ekscytacją. - SB Buckley, The Blue Nile i Cocteau Twins”. „bluzy kangury” – został nakreślony na
W innych recenzjach pojawiają się od- ich nowym krążku bardzo wyraźnie.
Daniel Spaleniak „Life is Some- wołania do The Verve, Anathemy, Coldplay, „Białasy ciągną go w dół” – jak usłyszy-
where Else” A N T E N A K R Z Y K U Radiohead a nawet Pink Floyd. Wszystkie my w spleenowym „Nie testuj białasa”,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

Daniel Spaleniak rośnie nam na naj- te nazwy wskazują kierunek, w jakim ale jednocześnie nie potrafi się od nich
wspanialszego budowniczego mrocznych, podąża Starsabout. Białostoczanie już na odpędzić: zbija piątki i wozi się po osied-
niepokojących, acz intrygujących i przy- drugiej płycie osiągnęli dojrzałość i nadali lu. Stanowiąc część pewnej społecznoś-
ciągających przestrzeni. Nie bez powo- wyjątkowy nastrój swoim kompozycjom. ci, obraca się w określonych, raczej pery-
dów kilka jego kawałków trafiło już do Idealnie wpasowały feryjnych i obskurnych miejscach. Co
soundtracków amerykańskich seriali. Tym się w nie delikatny warto zaznaczyć, jego narracja staje się
razem do współpracy zaprosił między in- głos Piotra Trypusa momentami nieco statyczna, ale dzięki
nymi Katarzynę Kowalczyk z duetu Coals. i metaforyczne sło- poprzecinanemu wulgaryzmami i kolo-
Kto jeśli nie ona miałby stanąć z nim wa pełne poetyckiej kwializmami językowi nabiera specyficz-
w szranki w pojedynku na niskie, głębo- melancholii. Myślę, nego, choć nierównego tempa. Są w niej
kie wokale. Jeden ze wspólnych utworów, że niedługo stanie się momenty niemal balladowe („Wiersze”),
89
recenzje

S hymniczne („Z białasami”), które prze-


platają się ze znakomitymi, instrumental-
przyjemna. Syntezatory przelewają się
przez kolejne numery aż miło. Wtórują
palam więc muzykę i okazuje się, że to jed-
na z moich ulubionych polskich płyt tego
nymi interludiami 1988 („Drive”, „Deszcz”, im gitarowe melodie. Brakuje być może roku. Wyobraźcie sobie połączenie naj-
„Delegaci Orientu”). Nad wszystkim unosi mocniejszego basu. Ale noc jest młoda, lepszych lat Pogodno, albo debiutu Ryb –
się zaś charakterystyczna, artystyczna na wszystko przyjdzie jeszcze czas. – AN tej niewymuszonej zgrywy, tej ich groteski,
aura, która sprawia, że należy potrakto- ale też pięknej polszczyzny tekstów,
wać zespół… No właśnie, jaki jest klucz T Taconafide „Soma 0,5mg /
0,25mg” TA C O N A F I D E X
do właściwego odbioru reprezentantów
Latarni? Zbyt daleko im do osiedlowych Wokół tej płyty działo się tak dużo, że sa-
wynurzeń Pezeta albo PRO83LM-u, a przez ma muzyka ma właściwie znaczenie
szczyptę (i to nie taką małą!) autoironii drugorzędne. Bo współpraca roku, bo kon-
oraz dystansu do artystycznych ekspery- certy w największych halach w Polsce, bo
mentów nie sposób zestawić ich z projek- niespodzianka, bo żadnych wywiadów,
tami Wojciecha Bąkowskiego. Patrzmy na a na koniec miniskandal z rozliczaniem
Syny jak na odrębny twór, który niczym podatku za płytę. A wszystko po to, żeby
wykreowany przez nich białas – niby jest obok płyty nie dało się przejść obojętnie. reporterskiego zmysłu obserwacji i po-
tutaj, a jednak obok. - SB Tyle, że przejście obok „Somy” obojętnie etyckiej wrażliwości – z noise’ową dezyn-
wcale nie jest takie trudne. wolturą Shellac. Partie wokalne Łukasza
Szpaku x 2K „BORuto” Po takim projekcie można się było się przerysowane, nadekspresyjne, ale bez
WY D. W Ł AS N E spodziewać synergii. Z jednej strony barw- przekraczania granicy za którą są już tylko
Szpaku to jeden z kluczowych głosów ny Quebo – wydziarany podróżnik, emocjo- niestrawne wygłupy, natomiast muzyka
w młodym rapie i kariera, która jak już nalnie podchodzący do (t)rapu, do tego to gitarowa, posthardcore’owa gęstwina.
odpaliła – w dodatku błyskawicznie. autor najlepiej sprzedającej się polskiej Naturalna, mocna, grana z łapy. Świetnie
Trudno dziś sobie wyobrazić tę ksywkę płyty 2017 roku. Z drugiej wunderkind pol- się tego słucha z płyty i już się cieszę na
w szeregu Młodych Wilków Popkillera, skiego rapu dla hipsterów, którego popu- myśl, jak to musi kopać na żywo. Stałbym
branżowej akcji wyławiania talentów, bo larność rośnie odwrotnie proporcjonalnie pod sceną, kiwał na wszystkie strony
jest po prostu zbyt głośna. Co takiego za- do jego obecności w mediach. Panowie i wrzeszczał razem z wokalistą: „Najpierw
tem ma do zaoferowania chłopak z Morą- niby z innych światów, ale z podobnym drżący poeta, potem… Psy-cho-pa-ta / Naj-
ga? Po pierwsze – wiarygodność. „Ci no- targetem, a poza tym przeciwieństwa się
pierw zimne, białe wino / Potem ciepła
wi emce, brak im autentyczności / Nie przecież przyciągają.
wódka / Najpierw efektowne fondi / Potem
zmyśliłem tu nic, to zawsze tępiły bloki” „Soma” stoi na niezliczonych nawiązaniach
matiasy i korniszony / Najpierw 52 książki
– nawija, będąc wilkiem w stadzie owiec. do popkultury, począwszy od tamagotchi
na rok / Potem TVN24”. - JSz
Po drugie – kontrast między gradem baj- i Furby’ego, poprzez Metallikę, Republikę,
kowych i komiksowych metafor, a historia- Davida Guettę, Paula Kalkbrennera i Nick-
Tulia „Tulia” U N I V E R S A L M U S I C P O L S K A
mi o narkotykach, psychicznej degradacji elback, a skończywszy na „Blade Runner-
„Enjoy the Silence” (z repertuaru Depe-
i samobójstwie ojca. Antynomia nie do- ze”, Francois Ozonie i bardziej branżowych
che Mode oczywiście) wykonywany przez
tyczy zresztą tylko treści, bo histeryczny, odniesieniach do Lil Pipa, Biggie’ego czy Lil
Zespół Pieśni i Tańca „Szczecinianie” –
napastliwy, przetworzony skowyt odci- Kim. Odnośniki spadają na nas w każdym
w tym Tulię Biczak – można było uznać za
na się od przesłodzonej, trapowej muzyki. utworze, całość zlewa się więc w bezksz-
sympatyczną ciekawostkę. „Nieznajome-
Czy to działa? Jeszcze tak, choć męczy. tałtną, przypominającą wall na Fejsie
go”, pożyczonego od Dawida Podsiadło,
Dobrze, że stonowane, bardziej śpiewne, masę, z której wyróżniają się tylko niel-
a nagranego już pod szyldem Tulia, nawet
klasyczne pod względem rytmu „Żółwie iczne numery. Na pewno singlowe „Tama-
gotchi”, które jest najlepszym moment- za ciekawostkę intrygującą. Aż pojawiła się
Ninja” pozwalają odpocząć przed ciężką
em całej płyty, świetne jest też „8 kobiet”, cała płyta i zrobiło się zupełnie niecieka-
„Cyklofrenią”. Na pochwałę zasługują też
gdzie tęsknota za czasami sprzed nagłej wie. Panie – a konkretnie cztery wokalistki
kompozycja spójnego materiału, ucieczka
od nadużywania refrenów („Muk” to jed- popularności ma wymiar głębszy niż w – wciąż śpiewają pięknie, białym głosem,
na długa zwrotka) i świadomość, że ten innych numerach. No właśnie. Gdyby ale zbyt jednostajnie, nie cieniując emocji.
górujący nad wszystkim, wszechobecny pominąć wspomniane cytaty z popkultu- Ich wykonania dość szybko przestają
auto-tune to tylko narzędzie. Wbrew po- ry czy też wyliczanki marek (Visa, BP, Bit- robić wrażenie, po jakimś czasie zaczynają
zorom to Szpaku kontroluje je, a nie ono coin, Art-B, etc.) dowiadujemy się, że pop- męczyć, a że tempo utworów jest mało
Szpaka. - MF ularność obu panów jest dla nich przede zróżnicowane, na dodatek dość powolne,
wszystkim problemem, bo może i hajs się płyta zaczyna nużyć… Oj przepraszam!
Sztokholm „Bliżej” EP zgadza, ale fani, którzy chcą zrobić sobie Zdrzemnąłem się nieco. A skoro już się
WY D. W Ł AS N E z nimi selfie oraz koncerty, z których tak przebudziłem – zirytowany wypraną
Trzecie wydawnictwo zespołu Sztokholm trudno wyjść niezauważonym, pasują im z energii wersją „Krakowskiego spleenu”
brzmi u progu lata zdecydowanie lepiej, już trochę mniej. Brzmi to dość zaskaku- – dodam jeszcze, że choć na warsztat
niż w okolicach premiery – w marcu było jąco w ustach artystów, którzy mają taką wzięto tu głównie największe hity (plus
szaro, zimno, momentami mroźnie. Siłą pozycję, że kompletnie nie muszą się wysi- dwa utwory napisane dla Tulii), nie za
epki jest tymczasem temperatura. „Bliżej”, lać, fani i tak z chęcią przybiegną na każdy wiele tu, wbrew pozorom, przebojowego
współprodukowany przez zdolniachę koncert i kupią każdą płytę. materiału. Folku też – proszę się nie dać
Szatta, rzeczywiście przybliża do błogich Krótko mówiąc, synergii brak. – KS nabrać – ledwie śladowe ilości. I nawet
letnich wieczorów („Krótkie dni”, „Nieprze- jeśli za oprawę muzyczną wzięli się
spane noce”) i młodzieńczych spraw. Tasiemka „Rzuć te jabłka” O B U H prawdziwi zawodowcy – a takie mam
To muzyka lekka, nieco nostalgiczna, Nazwa może nieszczególnie kusząca, ale wrażenie, bo słychać w podkładach spore
może trochę naiwna, ale nadal bardzo wydawca już owszem, jak najbardziej. Od- rzemieślnicze umiejętności – to chyba
90
recenzje

zupełnie zabrakło im pomysłu. Albo odwa- A do tego udział w polsatowskim progra- wokalistki z łódzkim zespołem kojarzę
gi. Bo niby aranżacyjnie poszli na bogato: mie „Dancing with the Stars. Taniec z „Orła cieniem” i jest to traumatyczne
fujarki, bębny, fortepian, drumla, klarnet, z gwiazdami”... Złośliwiec mógłby napisać, doświadczenie. Imponuje mi za to deter-
lira korbowa – czegoż tu nie ma?! Tylko że Sławek Uniatowski szukał swego miej- minacja Roberta Jansona i jego kolegów,
efekt – trochę Clannad, trochę ścieżka sca na scenie tak długo, iż nic dziwnego, że by kontynuować tę podróż na przekór
dźwiękowa do przygód Wiedźmina, trochę zupełnie stracił ikrę – stąd na płycie tem- czasom i ludziom wbrew. Bo największą
Bregović – mizerny, jakby bali się cokol- peratura ledwie letnia: smooth jazz, easy wadą „Enta” („Entu”?) okazuje się jego
wiek zmieniać i grali przede wszystkim listening, poprockowa ballada. Kilka ta- archaiczność. Do kogo dzisiaj miałaby być
tak, by nie przeszkadzać znanym melo- necznych kroków w stronę bossa novy ro- adresowana ta muzyka? I jak do tego kogoś
diom. A propos melodii, ciekaw jestem bi tu już za wydarzenie i erupcję wital- dotrzeć? Gdzie jest miejsce w mediach
skąd taki właśnie dobór repertuaru. Me- ności, gra słów w utworze singlowym na tego rodzaju wrażliwość? Poruszamy
tallica, Republika, Hey z czasów debiutu – zatytułowanym „Honolulu”, chociaż się po poprockowej Krainie Łagodności
– świetne numery, zgoda, ale też mocno z kontekstu wiemy, że chodzi o „Cho no lu i choć nigdy nie przepadałem za interpre-
nieświeże i ograne do przesady. Młode lu” – za szczyt kreatywności. Szkoda, tym tacjami Kasi Stankiewicz, jej śpiew ma
dziewczyny naprawdę chciały to śpiewać? bardziej, że Uniatowski potrafi śpiewać indywidualny charakter i dopuszczam
Czy ktoś im podpowiedział, by zagrać na (choć jego angielski zaliczył kilka kiksów), myśl, że może się komuś podobać. Doce-
nostalgii i rozkochać w zespole dzisiej- ma piękną barwę głosu, a do tego sam niam też formę tych wymuskanych (a cza-
szych czterdziestolatków, bo też nikt inny komponuje sobie utwory, co zawsze warto sem skrajnie pompatycznych, jak „Król
płyt już nie kupuje? Jeśli tak, to mam złą docenić. Poza tym miło tu (czasami aż gór”), artpopowych piosenek. Janson
wiadomość. Chociaż od kilku dni jestem za bardzo), przyjemnie, profesjonalnie wciąż potrafi tak zestawić kilka nut, że od
w targecie, „Tulii” pokochać mi się nie i… boleśnie przewidywalnie. Nawet jeśli melodii nie sposób się uwolnić, zgrabnie
udało. - ŁW jeden z najlepszych na płycie, jazzujący, to zaaranżować, wyprodukować… Może
sinatrowy „Everytime I Need You” nikogo więc lepiej pisać dla innych, takich co
U Ugory „Matko ciszy” nie zabije – a jest na tyle zgrabny, że nie mają charyzmę i rząd dusz, ale nie mają
MUSIC IS THE WEAPON zabije - to ciągle niczym się nie wyróżnia. repertuaru? - JSz
Ciekaw jestem, czy są unijne dopłaty do I nawet jeśli we wspomnianym utworze
tych Ugorów? W sensie – do słuchania. Nie singlowym ludzie słyszą echo dokonań Varmia „W ciele nie“ PA G A N
żebym był za trzymaniem black metalu Zauchy, to jednak nie ta charyzma, nie ta Kiedy czytam, że instrumenty nagrano
pod kluczem i udostępnianiem wyłącznie energia i zupełnie nie ta kompozycyjna w zaimprowizowanym studiu, w jakiejś
certyfikowanym metalowcom w szyszak- odwaga. Nie wspominając o tym, że „Byłaś starej szopie, a wokale w środku lasu
ach z szyszek, ale jeśli już po ten obosiec- serca biciem / Wiosną, zimą, życiem” to (biedne zwierzęta…), od razu przypomina
zny miecz sięga ktoś spoza sekty, wolę jednak inna tekściarska liga niż „Cho no lu mi się anegdota z Orsonem Wellesem
kiedy wywija nim z pewną powściągli- lu / No chodź”. Innymi słowy, nawet jeśli w roli głównej. Ktoś ponoć powiedział
wością (vide Alameda 4). Ugory tymcza- „Metamorphosis” wystarczy, by utrzymać mu, że Robert De Niro przygotowując się 
sem pakują się w tę estetykę na łeb na się w mainstreamie, a pewnie wystarczy, do roli w „Taksówkarzu” na kilka tygodni
szyję, coś tam rozumiejąc, coś przeczu- bo w radiu przeszkadzać nie będzie, w tele- zatrudnił się jako taryfiarz i jeździł po No-
wając, trochę robiąc dobrą minę do złej wizji śniadaniowej nikogo nie urazi, wym Jorku. „Nie mógł po prostu tego za-
gry. Nic nie poradzę na to, że w moich, a serwisy plotkarskie mają dzięki niej grać?” – zdziwił się stary mistrz.
skatowanych metalem uszach brzmi to podkładkę, by znów wrzucić kilka zdjęć Z punktu widzenia słuchacza nie
trochę jak rapujacy Krzysztof Ibisz. Jak („Jak zmieniał się z brzydkiego kaczątka ma żadnego znaczenia, czy pan
hipsterzy bawiący się w wojnę. Mówiąc w prawdziwe ciacho Sławek Uniatowski? Lasota darł się w lesie, czy w pi-
wprost, słyszę w „Matko ciszy” głównie Wokalista ‘debiutuje’ po 13 latach” - donosi wnicy – ma działać. Na szczęście
utopioną w pogłosach nieporadność. Mam „Plejada”) prawdziwych emocji poszukam tu prawie wszystko działa.
na strychu albo w piwnicy kilka kartonów gdzie indziej. – ŁW „W ciele nie” to dzicz wcielona,
wypełnionych płytami z taką muzyką black metal jadący głównie na
i ani myślę ich rozpakowywać. Jasne, Ugory
V Varius Manx & Kasia Stankiewicz blastach, zwieńczony piorunu-
to nie jest twór gatunkowy, black metal jest „Ent” W Y D AW N I C T W O A G O R A jącymi wokalami (z wyłączeniem tych
tu dominującym żywiołem i na szczęście Dobrze pamiętam, że pojawienie się Va- quasi-folkowych zaśpiewów, tylko one mi
nie jedynym. Naprawdę interesująco rius Manx było w polskim mainstreamie się nie podobają). Jeśli przemoc na chwilę
się  robi, kiedy przełamują go groteską powiewem świeżości i jakościowym sko- zostaje powstrzymana, to wyłącznie po to,
(„Glina i korzenie”) lub zupełnie się od nie- kiem. „Zanim zrozumiesz” – bo przecież by wybrzmieć mogły instrumenty dawne
go oddalają – eksperymentalna, rozpływa- od niego się zaczęło – świadectwem, że i ludowe. Na przykład róg w „Biesowisku”,
jąca się w dronach i noise’ach „Szósta noc da się połączyć ambicje z przebojowością. który pięknie podkreśla powagę sytu-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

bez snu”, czyli finał płyty, rekompensuje Swoją drogą, ciekawe czy dzisiaj taki nu- acji. - JSz
mi całą resztę. Nie można było od tego mer puściłaby któraś z dużych stacji ra-
zacząć? - JSz diowych… Po odejściu Anity Lipnickiej Vocal Varshe & Jacaszek „Bramy
zespół stracił dla mnie urok (chociaż wy- nieba” R E Q U I E M
Uniatowski „Metamorphosis” dana w 2011 płyta „Eli”, z Anną Józefiną Frank Stella, amerykański pionier eks-
AG O R A Lubieniecką w roli wokalistki, była cał- presjonizmu abstrakcyjnego, w swych
Drugie miejsce w „Idolu”, duet z Marylą kiem udana – niestety przepadła), więc od- artystycznych poszukiwaniach wędrował
Rodowicz, eliminacje do Eurowizji. Utwór trąbiony jako wielkie wydarzenie powrót często w nieoczekiwane miejsca: choćby
Grechuty śpiewany na festiwalu w Opolu, do grupy Kasi Stankiewicz nie zrobił na do Polski, gdzie w latach 70. zachwy-
występ podczas gali wyborów Miss Pol- mnie żadnego wrażenia. Jeśli już to od- cił się pięknem żydowskich synagog.
ski, współpraca ze Sztywnym Palem Azji. ruch lękowy, bo pierwszą współpracę tej Zainspirowany drewnianymi bożnicami
91
recenzje

V stworzył serię „Polish Village”, którą


można było zobaczyć przed dwoma laty
Warcrimera słychać wyraźnie, nie sposób
tego zignorować. Te drobne, w ogólnym
najlepiej, ale dla mnie to Bufet zostanie
symbolem zespołu. – LG
na entuzjastycznie przyjętej wystawie rozrachunku, wady nie powinny was
w warszawskim Muzeum POLIN. Na eks- jednak zniechęcać. Trzeci album Void Zbigniew Wodecki „Dobrze,
pozycji prac historia się jednak nie kończy hanger to odpowiednia dawka agresji że jesteś” A G O R A
– jej muzyczną kontynuację napisał multi- i technicznych możliwości. - PK Zbigniew Wodecki – najlepszy skrzypek
instrumentalista Michał Jacaszek, we wśród polskich wokalistów, najlepszy
współpracy z zespołem Vocal Varshe.
Specjalnie powołany na tę okazję pro-
WWańka Wstańka
& The Ludojades „Stereo”
wokalista wśród polskich skrzypków.
Trębacz, kompozytor, a co najważniejsze,
jekt, zainspirowany op-artowymi dziełami S S I A U R / PAW E Ł S TAWA R Z w zgodnej opinii, najbardziej sympatyczna
Amerykanina, postanowił przypomnieć Pamiętam festiwal w Jarocinie w 1987 osoba w branży... Tej płyty ukończyć już
o barwnej historii utworów synagogalnych, roku. Konkurs odbywał się wówczas na nie zdążył. Od czego jednak ma się przy-
pieśni gettowych oraz nigunów Małej Scenie, w Amfiteatrze. Jako ostatni jaciół. I przyjaciół przyjaciół. To dzięki
– chasydzkich modlitw bez słów. jednego z dni pojawił się zespół o dziw- nim możemy wziąć niniejszy album do
Dziesięć kompozycji zawartych nej nazwie Wańka Wstańka & The Ludo- ręki, powiedzieć sobie w myślach, za
na „Bramach nieba” to w zasa- jades. Na scenę wszedł duży jegomość tytułem, „dobrze, że jesteś”, no i puścić –
dzie reinterpretacje tych klasycz- w kolorowej kamizelce i zaczął pod- jak się okazuje – kilkanaście ciepłych, ele-
nych, ludowych utworów, zna- śmiewać się z fanów metalu, którzy wy- ganckich, dość staromodnych utworów.
nych tradycji judeochrześci- woływali występujący wcześniej Dragon. Jest w nich coś „krakoskiego” (nie przez
jańskiej od setek lat. I to jakie re- Tym gościem okazał się Krzysztof „Bufet” przypadek – nie dość, że większość ma-
interpretacje! Dialog sopranu Bara. Po chwili zaczął się jeden z naj- teriału skomponował Pan Zbigniew, to
Anny Woźnickiej, mezzosopranu Olgi śmieszniejszych występów w historii wśród tekściarzy pojawiają się m.in.
Wądołowskiej i tenoru Jakuba T. Sitar- jarocińskich festiwali. Prosta rock’n’rollo- Zbigniew Książek, Andrzej Sikorowski,
skiego znakomicie współbrzmi z elektro- wa muzyka, podszyta punkiem i zabawny- czy Leszek Aleksander Moczulski), co naj-
akustycznym, zahaczającymi o ambient mi, momentami rubasznymi tekstami, mniej kilka razy słychać tu miłość do kla-
tłami Jacaszka. Czuć, że to nie pierwszy stała się świetnym antidotum, nie tylko syki amerykańskiej piosenki (zwłaszcza tej
raz, gdy producent cofa się do przeszłości: na mroczny, diabelski wizerunek Drago- à la Sinatra), przez cały czas daje o sobie
już wcześniej aranżował przecież mo- na, ale także na ciężką rzeczywistość tam- znać zawodowstwo. Przyprawy niezbyt
dlitwy brewiarzowe, wiersze Arthura tych czasów. oryginalne – tu szczypta funky, tam garść
Rimbauda czy „Bogurodzicę”. Jego synteza- Zespół szybko stał się gwiazdą naszych tradycyjnego jazzu, goście też raczej
zatorowe, minimalistyczne wtręty uzu- scen, występował na najważniejszych fe- z tych, którzy nie zafundują nam muzycz-
pełnia kameralne instrumentarium, na stiwalach: Poza Kontrolą, Róbrege, Nowej nej rewolucji, m.in. Kayah, Kuba Badach
czele którego wybijają się delikatne perku- Scenie. Bufet natomiast stał się jedną i Sławek Uniatowski. Mówiąc wprost, pod
sjonalia oraz wiolonczela Anny Śmiszek- z największych osobowości końca lat 80. względem artystycznym nie wydarzyło
Wesołowskiej. Całość brzmi – jak na reper- Jednak za Wańką stał inny niezwykły się tu nic ważnego, a już na pewno nic od-
tuar ludowy – bardzo intymnie i tajem- muzyk – Piotr „Mizerny” Liszcz, autor krywczego. Z drugiej strony, jestem pe-
niczo. Nic dziwnego, że kapituła konkursu większości piosenek. Wańka Wstańka była wien, że nie brakuje słuchaczy, którzy za
Nowa Tradycja 2018, przyznała zespołowi swego rodzaju alter ego dla jego mrocznej, tego typu elegancją tęsknią. Bo też coś
nagrodę za „wysmakowaną formę, która zimnofalowej działalności w zespole 1984. w tym jest, że nawet gdy Pan Zbigniew leci
przenosi folklor w przestrzenie mistyki”. W zeszłym roku minęło 30 lat od wspo- scatem (w przypadku większości utworów
- SB mnianego na wstępie wydarzenia i Wań- nie udało mu się nagrać linii wokalnych
ka Wstańka postanowiła uczcić to specjal- z tekstem), to i tak brzmi lekko, pięknie
Voidhanger „Dark Days of The nym wydawnictwem, na którym jeszcze oraz z klasą. I proszę wybaczyć, że piszę
Soul” A G O N I A raz zmierzyła się z piosenkami ze swojej o tym w czasie teraźniejszym. Choć minął
Skoro w projekcie uczestniczą Zyklon historii. Wybór padł głównie na te, które rok, ciągle nie jestem gotowy na czas
i Warcrimer z Infernal War oraz Priest przyniosły im popularność, jak „Gene- przeszły. - ŁW
z Odrazy, nic dziwnego, że dostajemy rał”, „Leżajski full”, „Gwiazdy ze stolycy”
kolejny dowód na znakomitą kondycję czy „AIDS”, ale pojawiły się też później- Piotr Wyleżoł feat. Aga Zaryan,
ekstremalnego metalu w Polsce. To, jak sze, choćby „Policja” czy nigdzie wcześniej Dayna Stephens, „Human
Voidhanger przechodzi z blastów do niepublikowane, jak „Casanova z Rzeszo- Things” WA R N E R M U S I C P O L A N D
miażdżących kręgosłup powolnych ryt- wa”, pochodzący z niewydanej do tej po- „Human Things” to kolejna płyta z serii
mów jest fenomenalne, niemniej unikalne ry płyty „Zbrodnie przeciwko komercji”. Polish Jazz, nie powinno więc zaskakiwać,
są różnorodne i świetne riffy – od groovia- Na „Stereo” piosenki nabrały nowej mocy, że jej autor, Piotr Wyleżoł, należy do naj-
stych pasaży po superszybkie i ciężkie rubaszny czasami humor wciąż śmieszy. ważniejszych postaci na polskiej scenie
walce. Świetna płynność, bardzo ciekawe Płyty słucha się bardzo dobrze, choć, nie jazzowej. Ani to, że jego zespół składa się
zmiany tempa... Problemem jest nierówna powiem, czasami dzięki nostalgicznemu z świetnych polskich muzyków: trębacza
produkcja: perkusja potrafi wychodzić na wspomnieniu dawnych czasów. Niestety, Roberta Majewskiego, puzonisty Grze-
przód, by chwilę później niknąć w miksie, obchody jubileuszu miały też swój smutny gorza Nagórskiego, kontrabasisty Michała
brzmienie gitar traci czasami na dynamice, wymiar. W listopadzie zmarł Bufet i oka- Barańskiego i perkusisty Michała Miśkie-
razić mogą też teksty (przy okazji: znacznie zało się, że na „Stereo” znalazły się jego wicza. Wraz z nimi pojawia się gość zza
lepsze są te po polsku niż po angielsku), ostatnie nagrania, a płyta stała się hołdem wielkiej wody – saksofonista Dayna Ste-
stawiające na prostotę i bezpośredniość – dla wokalisty. phens. Materiał, który tu
co samo w sobie nie jest złe, w tym wypad- Wańka Wstańka chce działać dalej. Miej- prezentują stanowi dla
ku kończy się jednak powielaniem kliszy sce za mikrofonem zajmie dawny członek Wyleżoła pewne podsu-
i niezręcznościami. A że potężny wokal zespołu, Robert „Bzyk” Bąk. Życzę im jak mowanie – życiowe jak
92
recenzje

i muzyczne – dotychczasowej działalności. żywych instrumentów), którą można by placyjna, będąca dźwiękowym pejzażem
A także spełnienie marzenia – napisania odmalować krajobraz sejsmologicznych przyjemnym nie tylko dla wrażliwców,
dzieła na większy skład. „To miał być al- tąpnięć tu, na naszej planecie. Postindu- doskonale sprawdziłaby się jako ścieżka
bum człowieka, nie muzyka” – m.in. takie strialna „Ziemia” może się nieco kojarzyć dźwiękowa do filmu. - MZ
słowa widnieją w dołączonej do krążka z jedną ze spokojniejszych kreacji Nine
książeczce. Dlatego też nie ma tu fajerwer- Inch Nails, zaś ambientowo-syntezato- Złota Jesień
ków w postaci wirtuozowskich, pełnych rowy „Phil K” to nieoczywista fuzja z okolic „W tobie nie
ognia i wybuchowej ekspresji popisów. Vangelisa, Jean-Michel Jarre’a (z ich naj- jestem sobą”
Są za to wysmakowane i odwołujące się lepszych czasów) i… This Mortal Coil (szcze- L A D O A B C / E N J OY L I F E

do naszej jazzowej tradycji kompozycje. gólnie jeśli chodzi o brzmienie automatu Nie wszystko złoto co się
Śpiewne, wpadające w ucho tematy, do- perkusyjnego). Gdyby to nie wystarczyło, świeci. I w drugą stronę.
brze napisane i zaaranżowane utwory oraz pobyt na „Planet Brasil” (retroindustrial- „W tobie nie jestem sobą”
bardzo klarowna muzyka o lekko lirycz- ne techno w stylu Emeralds), „Jupiter” to płyta brzmieniowo
nym, ale ciepłym obliczu. Słuchając krążka (elektroniczna transowość) czy „Neptus” przybrudzona i kompo-
da się wyczuć, że wszystko zostało tu pre- (syntezatorowy ambient) na pewno za- zycyjnie nieoczywista.
cyzyjnie przemyślane i skrojone pod kon- chęcą do tego, żeby przemierzyć galaktyki Nie dość, że mocno
kretnych wykonawców. To utwory budu- w celu zlokalizowania sal koncertowych, hałasuje, rozpięta gdzieś pomiędzy pun-
jące wewnętrzny spokój, zachęcające do kiem i post-rockiem, to jeszcze uwielbia
w których zaświecą Xenony. – ŁK
zaszaleć, zaliczając kilka skoków w bok.
kontemplacji dźwięków. Oprócz kompozy-
Krótko mówiąc, na pierwszy rzut ucha
cji instrumentalnych, w otwierającym
krążek utworze słyszymy dwójkę woka-
Z Sebastian Zawadzki „Norn”
S E B A S T I A N Z AWA D Z K I M U S I C
niespecjalnie „świeci”. Zapewniam jednak,
że mamy do czynienia z czystym złotem,
listów: Agę Zaryan i Grzegorza Dowgiałło, Tajemniczo brzmiący tytuł płyty pocho-
pełnym kompozycyjnych figli oraz skoków
którzy w bardziej dosłowny sposób, w końcu dzi z języka staronordyjskiego. Nie przez
dynamiki, od wariackiego okładania nas
za pomocą słów, śpiewają o tym, co swoją przypadek. Zarówno języki skandynaw-
dźwiękiem, przez złowieszcze pomruki
twórczością chce przekazać jej autor. „Hu- skie, jak też tamtejsza kultura, stanowią
w tle, po melancholijne, wyciszone
man Things” to płyta, która oferuje uko- przedmiot zainteresowania autora tego
przestoje. Mało jest zespołów, które tak do-
jenie, szlachetne brzmienie i odwołanie do krążka – młodego kompozytora, pianisty
brze radzą sobie zarówno na granicy ciszy,
najlepszych polskich tradycji. - MZ i dyrygenta Sebastiana Zawadzkiego. Spe-
jak i w samym oku nojzowego huraganu.
cyficzny mikroklimat Skandynawii stara
A jeszcze mniej takich, które w tym samym
X Xenony „Polish Space Program” się on także wyrazić w muzyce (skądinąd
czasie potrafią wędrować pomiędzy cha-
I N S TA N T C L A S S I C sam mieszka w Kopenhadze).
otyczną kanonadą, a przebojowością. Kla-
Nowa forma życia warszawskiej grupy Xe- Profesjonalną drogę rozpoczynał na jazzo-
sycznej piosenkowości unikają jednak jak
nony? Z całą pewnością tak! Pierwsza pły- wo (doskonała „Luminescence”), z czasem
diabeł święconej wody i nawet gdy pojawi
ta solowego projektu zaczął komponować coraz więcej oraz
się zalążek melodii, to albo wokal będzie
Piotra Bukowskiego pisać muzykę do filmów, by w końcu
nie do końca zrozumiały, albo wpadnie kil-
(Duży Jack, Hokei), zwrócić się w stronę neoklasyki z wyko- ka fałszywych dźwięków, albo brzmienie
czyli „XE” z 2014 roku, rzystaniem elektroniki, co zaowocowało rozmontuje wszelkie nadzieje na głębszy
była efektem samot- płytami „Between the Dusk of a Summer ukłon w stronę mniej awangardowej
nej pracy przy kom- Night”, no i najnowszą, „Norn”. Na tej dru- publiczności. Słychać w tym radość gra-
puterze. Rok później giej podstawą jest głębokie brzmienie nia, słychać sporą energię – tu kilka nut
lider postanowił za- kwartetu smyczkowego, które uzupełnia przeskoczy, tam ręka nie wytrzyma na
prosić do współpra- repetytywna, bardzo oszczędna w formie gryfie i narobi rabanu – ale też chaos, jak-
cy przyjaciół: Karola partia fortepianu. Pianista jest też odpo- by szaleństwo dzisiejszych czasów udzie-
Kosznieca (Nowa Romantyka) oraz Pawła wiedzialny za ambientowe brzmienie, ale liło się kilku utworom. Najważniejsze jed-
Bebecha (Duży Jack). I tak, trzech (muzycz- przede wszystkim to on jest autorem całej nak, że na koniec i tak przebija z nich polot
nych) kosmonautów weszło do sali prób, zamkniętej na krążku muzyki. Od razu i wyobraźnia. To dzięki nim Złota Jesień
by odbyć lot ku własnym fantazjom, pod- słychać jego biegłość w pisaniu i świetny wydaje się jednym z najbardziej zdol-
grzewanym przez lata książkami Lema, warsztat, wrażliwość na harmonie oraz nych gitarowych zespołów, choć ciągle
Philipa K. Dicka, grami komputerowymi barwy dźwięków poszczególnych instru- bez szans, by przebić się do masowej pu-
czy filmami o tematyce science fiction. mentów. Nie ma wirtuozerskich popisów, bliczności. A może jednak, może Państwo
Sięgając do źródeł, w tym przypadku do choć stać by go było na takie bez wątpie- pomogą? – ŁW
języka greckiego, słowo „ksénos” należy nia, jest za to bardzo przejrzysta koncepcja,

6
odczytać jako „dziwny”, „obcy”. Nie wiem dopracowana w każdym szczególe. Prosty-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

recenzowali:
czy się ze mną zgodzicie, ale może lepiej mi środkami, jak i ukłonem w stronę mini-
pasowałoby określenie „wyobcowany”? malizmu, Zawadzki osiągnął swój cel – AN - Anna Nicz MF - Marcin Flint
Podczas słuchania „Polish Space Program” stworzył magiczną, pełną piękna muzykę, BW - Bartek Woynicz MK - Michał Klimko

ogarnęło mnie bowiem uczucie wyobco- która nie ma terminu ważności, gdyż nie JSz - Jarek Szubrycht MW - Michał Wieczorek
KS - Krzysztof Sokalla MZ - Mery Zimny
wania, tym bardziej, że wiem jak trudno hołduje żadnym
KK - Kacper Kapsa PK - Paweł Klimczak
zagnieżdża się w świadomości Ziemian modom czy ten-
LG - Leszek Gnoiński PS - Piotr Szwed
coś co jest „dziwne” i „obce”. Żeby było dencjom, ma po ŁK - Łukasz Komła SB - Stanisław Bryś
jasne, „Polish Space Program” nie jest naj- prostu zachwycać. ŁW - Łukasz Wawro TD - Tomek Doksa
dziwniejszą płytą tego (wszech)świata Bardzo nastrojo-
– emanuje z niej ujmująca elektronika wa, raczej melan-
(wsparta odpowiednią porcją brzmień cholijna i kontem-
93
k s i ę g a ta j e m n i c z a

tomek bysiewicz

pretekstem do napisania tej książki, jest jej

Księga
głównym bohaterem, jest osią wokół której
toczy się akcja. Jest go jednak w tej książce
mało, bo i szukanie informacji o nim było
bardzo trudnym zadaniem, o czym Grze-

tajemnicza
bałkowska pisze w spisie literatury z ja-
kiej korzystała. Wywiady niewiele mówią,
archiwa są (podejrzanie) puste, teczki
w IPN-ie również, gros znających Komedę
osób już nie żyje, a i część tych, którzy
jeszcze żyją mało pamięta bądź nie jest
Lżejszy od fotografii - o cona chronologia. Przez to zresztą pojawiają zbyt skora do rozmowy. Mimo to ta książka
Grzegorzu Ciechowskim się fragmenty, w których rozmówcy odnoszą jest najpełniejszym obrazem życia Komedy,
Jarosław Sawic się do rzeczy, które w książce zawarte są jaki tylko można sobie wyobrazić. Jedno-
W Y D AW N I C T W O L I T E R A C K I E później. Lubię takie zagadki i łamigłówki, cześnie jest to fantastyczny i ekscytujący
ale rozumiem, że nie dla każdego jest to opis początku jazzu w Polsce, pierwszych
Prace nad tą książką trwały
zaleta. Zastanawiam się jednak, jak ode- koncertów, festiwali, środowiska, imprez,
na tyle długo, że zdążyłem
brałbym tę książkę, gdybym o Republice niewyobrażalnej wręcz popularności gatun-
zapomnieć o wątpliwościach,
i Ciechowskim nie wiedział nic. Pewnie ku oraz jej spadku po pojawieniu się big bea-
które miałem, gdy dowie-
trochę brakowałoby mi faktów, dat, tu i wielu innych arcyciekawych rzeczy. Nie-
działem się, że jednocześnie
adresów, ale... do cholery, przecież to nie pe- które wywołują przerażenie, jak użeranie się
powstają dwie okołorepu-
sel czyni człowieka! Jeżeli więc od tych su- z aparatem administracyjnym PRLu. Nie-
blikańskie pozycje. Chcąc
chych informacji ważniejsze są dla ciebie które wywołują śmiech, jak (dosłownie)
nie chcąc sporo informacji zawartych w tej
opisy emocji i relacji międzyludzkich to „Lżej- wybuchowe wesele Trzcińskich czy opis
książce zostało już wyczerpująco opisanych
szy od fotografii...” jest pozycją absolutnie słynnego wyjazdu do schroniska na Kala-
w fenomenalnej „Republice. Nieustannym
obowiązkową. tówkach. W tym wszystkim jest ścieżka Ko-
tangu” Leszka Gnoińskiego (patrz GaMa
medy – od trudnych początków przez
numer 2/2017). Podejrzewam, że nie ja jeden
Komeda. Osobiste życie jazzu pierwsze zespoły, pierwsze sukcesy do
uległem podświadomej pokusie porówny-
Magdalena Grzebałkowska oszałamiającej popularności i progu gigan-
wania tych dwóch pozycji, ale jest to zu-
W Y D AW N I C T W O Z N A K tycznej, tragicznie urwanej kariery w Holly-
pełnie bezcelowe, bo są to książki – bez war-
wood. Jest i on sam – skromny, cichy, zawsze
tościowania – diametralnie różne. W epilogu
Nie nagrałem na ka- na uboczu, nigdy nie podnoszący głosu,
autor pisze: „To nie ja napisałem tę książkę.
setę ani jednej listy małomówny, wątpiący w swój talent. Jest
Napisały ją emocje i pamięć moich rozmów-
przebojów Trójki pro- też i ona, Zofia – najtrudniejsza do oceny.
ców” – i jest to precyzyjne ujęcie tego, z czym
wadzonej przez Marka Nie da się ukryć, że nie byli dobrym małżeń-
mamy tutaj do czynienia. Ta książka nie jest
Niedźwieckiego. stwem nawzajem się zdradzając i oszukując,
obiektywną biografią i historycznym zapisem
W lipcu 2015 roku ale Grzebałkowska opisuje ten związek
wydarzeń. Ta książka to 125 godzin rozmów,
leżę w szpitalu. Odpo- w sposób, który nie pozwala ocenić jedno-
które Piotr Stelmach przeprowadził z ponad
czywam. Śpię. Dużo znacznie negatywnie żadnego z nich. Zofia
sześćdziesięcioma osobami lepiej lub gorzej
czytam. Między inny- Komedowa od początku w Krzysztofa wie-
znającymi Grzegorza Ciechowskiego. Mi-
mi książkę „Beksiń- rzyła, motywowała go, wykorzystywała swo-
mo założenia przezroczystości autora (nie
scy. Portet podwójny”. je znajomości, by mu pomóc i inicjowała
licząc epilogu i kilku stron wprowadzeń do
Lektura mnie porywa, wciąga i trzyma długo nowe. Była agresywna, zazdrosna i kłótliwa.
poszczególnych rozdziałów nie ma tutaj jego
po wyjściu ze szpitala. Żona twierdzi, że mówię Im bardziej on stawał się samodzielny, tym
wypowiedzi) ta książka jest jak audycje Stelki
grzebałkowszczyzną, równie nieświadomie, bardziej ona stawała się zaborcza. Sama do
w Trójce i prawdopodobnie znajdzie ona tylu
co nieudolnie imitując styl pisania autorki. końca życia będzie twierdzić, że stworzyła
zwolenników, co przeciwników. Jeżeli podo-
Po jakimś czasie przestaję tak mówić. Nigdy Komedę, jasno widać też, że zawłaszczyła
ba ci się jego sposób prowadzenia audycji to
jednak nie przestaję czekać na następną jej sobie jego życie (choć, kupując nowe BMW
pochłoniesz „Lżejszego od fotografii” momen-
książkę. lub, będąc już w Stanach, Krzysztof zaczął
talnie. Poziom emocji bijących z pierwszych
Nagrałem na kasety wiele audycji „Trzy się jej wyślizgiwać) i jego śmierć. Przez nie-
kilkudziesięciu stron jest tak duży, że zalecam

6
kwadranse jazzu” prowadzonej przez Jana mal pół wieku obowiązywała jej wersja
czytanie w samotności, bo cieżko im nie ulec
Ptaszyna Wróblewskiego. wydarzeń, które doprowadziły do śmierci
i nie uronić chociaż jednej łzy. Stelmach po-
W maju 2018 roku leżę w domu. Odpoczywam. Komedy, choć jej tam wtedy nie było. Magdalena
stanowił rozpocząć od wspomnień dotyczą-
Nie śpię, czytam nową książkę Magda- Grzebałkowska opisuje jednak wersję
cych ostatnich chwil życia Ciechowskiego.
leny Grzebałkowskiej. Książkę porywającą Andrzeja Krakowskiego – ostatniego żyjącego
Zaczynamy więc od trzęsienia ziemi, ale na
i wciągającą. O tym, że będzie trzymała długo świadka – która różni się od tej opowia-
szczęście potem napięcie nieco spada, można
wiem zanim zacznę czytać. Tytuł: Komeda. danej przez Zofię. Jak było naprawdę? Tego
więc spokojnie zabrać książkę do tramwaju.
Podtytuł: osobiste życie jazzu. Krzysztof Ko- się już nigdy nie dowiemy. Jedno jest pewne
Kto normalny wytrzymałby ponad sześćset
meda Trzciński to dla wielu postać kultowa – szaleńcem będzie ten, kto podejmie wy-
stron takich emocji? Pomysł z numeracją
i jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy zwanie napisania o Komedzie lepszej książki.
rozdziałów idącą w dół jest przedni, chociaż
użycie tego słowa mnie nie irytuje. Jest on 6
nie każdemu pewnie spodoba się odwró-
94
95
k s i ę g a ta j e m n i c z a

g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8
sami swoi

michał wieczorek

Kompozyt
polski dub
ochodzimy z Warmi i Mazur, z małego miasteczka

P Lubawa, między Toruniem a Olsztynem. Mieszkamy


w Londynie. Piotr wyjechał tam w 2002 roku, w ra-

z Londynu mach wymiany szkolnej. Po roku dostał możliwość


aplikowania na uniwerek w Cambridge, dostał się na studia i tak
już został. Michał dołączył już po swoich studiach, w 2005 roku.
Rok wcześniej spędziliśmy razem wakacje w Anglii i Michałowi
się spodobało. Trzy dni po obronie pracy magisterskiej był już
w samolocie.

Nasze zainteresowanie dubem zaczęło się od punk rocka,


z którego poszliśmy w reggae, a z niego do dubu. Początkowo
tego spod znaku Zion Train, a następnie coraz mocniej zagłębia-
liśmy się w muzykę elektroniczną i dźwięki w klimacie Basic
Channel i Rhythm & Sound. To był także czas, kiedy pojawiły
się w Polsce pierwsze pecety i pierwsze programy do sekwen-
cjowania muzyki. Można było nagrać kawałek samemu, bez
potrzeby posiadania ekstremalnie drogiego sprzętu i bez do-
stępu do profesjonalnego studia.

Wspólnie muzykę zaczęliśmy robić dopiero w Londynie. Piotr


muzyką zajmował się jeszcze w Polsce, od 16 roku życia grał
w różnych lokalnych zespołach, chodził do szkoły muzycznej,
gdzie grał na gitarze klasycznej i fortepianie. Michał natomiast
był przede wszystkim fanem, śledził angielską scenę skupioną
wokół Ninja Tune, Warp oraz On-U Sound. Robieniem muzyki
zainteresował się dopiero przy okazji kolekcjonowania sprzętu.

Od początku wiedzieliśmy, że chcemy wspólnie tworzyć


muzykę. W Londynie mieszkamy w różnych dzielnicach, spo-
tykaliśmy się przede wszystkim, by pograć w tenisa. Kiedy
Michał zaczął kolekcjonować sprzęt, stwierdziliśmy, że było-
by fajnie zrobić wspólny projekt. Chcieliśmy, żeby był opar-
ty na analogowym sprzęcie, a nie poukładanych samplach
archiwum zespołu i sekwencjach w komputerze. Od początku chcieliśmy skupić

96
sami swoi

się na improwizowaniu i graniu na żywo. na dźwięku i tym, jak go czujesz. Przy kom- of Paradise” niemieckiego reżysera Volkera
Przy tworzeniu albumu „Synchronicity” po- puterze patrzysz na ekran, gdzie wizualizu- Schanera.
stanowiliśmy użyć komputera tylko do zapisu jesz muzykę w postaci zapisu MIDI i linii do
naszych muzycznych poszukiwań i wszystko automatyzacji pluginów, a w analogu jesteś Założenie własnej wytwórni było kolejnym
zostało nagrane na tzw. setkę. tylko ty, maszyny i dźwięk, który wydobywa organicznym etapem. Po nagraniu albumu,
się z głośnika. Albo brzmi dobrze, albo zaczy- stwierdziliśmy, że fajnie byłoby się podzielić
Granie na instrumentach daje nam większą nasz od nowa. Mniej analizowania i klikania, tym ze światem. Mieliśmy problem ze ska-
radość. Nie patrzysz się cały czas w ekran więcej grania. Maszyna nigdy nie jest dosko- tegoryzowaniem naszej muzyki. Jest w niej
laptopa. Zresztą granie na automacie perku- nała, ale niedoskonałości dodają muzyce dużo różnych elementów: ambient, dub,
syjnym czy syntezatorach jest tak naprawdę charakteru. Naszym zadaniem jest odkrycie techno, awangardowy jazz. Wydawało nam
zbliżone do gry na normalnych, akustycznych charakteru syntezatorów i maszyn perku- się, że nie ma jednej wytwórni, do której
instrumentach przez efekt przypadkowości syjnych oraz opowiedzenie za ich pomocą pasowałyby takie dźwięki. Chcieliśmy też
i spontaniczności. W naszych produkcjach pewnej historii. mieć kontrolę nad końcowym produktem,
chcemy uzyskać pewną naturalność, spon- nad tym, jak ta płyta jest wydana, jak wy-
taniczność właśnie i element ludzki, którego Olgierda Dokalskiego poznaliśmy dzięki gląda. Wiąże się z tym dużo pracy pozamu-
czasem brakuje w muzyce wysekwencjo- Pawłowi Bartnikowi. Michał chciał kupić zycznej – kanały dystrybucyjne, marketing,
nowanej wyłącznie przy użyciu komputera. kompresor Monster, polskiej firmy Looptro- grafika i poligrafia – ale to są takie rzeczy,
Mam wrażenie, że udało nam się uchwycić tter i znalazł sprzedawcę, którym okazał się które sprawiają nam przyjemność. Planuje-
chwilę i nie wprowadzaliśmy żadnych po- Paweł. Fajnie sobie pogadali o muzyce, Michał my rozwijać wytwórnię i tworzyć platformę
prawek. Każdy błąd, każda nierówność jest kupił sprzęt od Pawła, a Paweł przesłał płyty do wspierania innych artystów.
zapisana na albumie, co też jest w sumie kIRk, na których Olgierd udziela się na trąbce.
ciekawe. Nie jest to sztucznie ułożony twór, Gdy zaczęliśmy nagrywać jako Kompozyt, Życie w Londynie jest dość szybkie, wszy-
ale coś organicznego, pewnego rodzaju kom- stwierdziliśmy, że fajnie byłoby dograć scy dokądś pędzą, każdy się spieszy. Mamy
pozyt muzyczny. dźwięki trąbki. Pasowała nam jej tekstura, jednak wrażenie, że na przestrzeni lat muzy-
w połączeniu z organicznie zadziornymi ka w Londynie zwolniła. I my chyba też
Jak razem tworzymy muzykę w jednym dźwiękami na „Synchronicity”. Przesłaliśmy nie chcemy pędzić. Londyn jest jednym
pomieszczeniu, mamy wszystkie maszynki muzykę Olgierdowi, z myślą, ze będzie go- z najróżnorodniejszych miast na świecie.
gotowe do gry, układamy różne sekwencje, ściem w jednym, dwóch utworach. Jednak Przesiąknęliśmy nim poprzez chodzenie na
czekamy na chwilę, aż muzyka zaczyna wy- płyta spodobała mu się na tyle, że Piotr przy- koncerty, słuchanie bardzo różnej muzyki,
woływać w nas emocje, na moment prawdy. jechał nagrać się w Warszawie, a potem obaj przebywanie z ludźmi z całego świata. Sły-
Wtedy po prostu jest nam bardzo łatwo wy- obrabialiśmy zarejestrowany materiał już chać to być może w naszej muzyce.
obrazić sobie, w którym kierunku ten kawałek w Londynie. Natomiast z Lee „Scratch”
może się rozwinąć. Sprzęt jednocześnie nas Perrym sytuacja wyglądała tak, że wiedzie- „Synchronicity” wydaliśmy w zasadzie już
ogranicza, ale pozwala także nakreślić rozwój liśmy, że chcemy go zaprosić do utworu w lutym, ale tylko w formie cyfrowej.
utworów, sugerując nam pewne brzmienia „Hidden Force”. Wysłaliśmy do niego mejla, Niedawno wyszedł CD, jest też winylowy
i domenę dźwiękową. Nie tylko muzyka od w którym przedstawiliśmy wizję naszego singel z Perrym. Teraz zaczynamy praco-
razu brzmi lepiej, ale cały proces twórczy jest projektu. Nie było go trudno namówić na wać nad koncertami i jak najbardziej chce-
o wiele przyjemniejszy i dużo szybszy. Różni- współpracę, bo akurat był w trasie po USA my zjechać Polskę wzdłuż i wszerz. Mamy na-
ca między układaniem muzyki na kompu- i za kilka dni miał jechać do studia. Oso- dzieję, że uda się to jeszcze tego lata.
terach, a robieniem jej w analogu polega też biście poznaliśmy go dopiero na koncercie 6
na tym, że w analogu bardziej skupiasz się promującym film „Lee Scratch Perry’s Vision

g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

97
x10

ydawać się mogło, że między- duje, że śpiewasz i czujesz się znów młodo?

W pokoleniowe i ponadgatunkowe
spotkanie z pierwszej odsłony te-
No to zacznij od tego: Donell Jones – „U Know
What’s Up”. Koniecznie w wersji ze zwrot-
go projektu, kiedy Zbigniew Wo- ką Left Eye!
decki reinterpretował hiphopowy klasyk Peji,
a Krystyna Prońko śpiewała wersy Flexxi- Monika Borzym (śpiewa „Złe nawyki”)
pu, nie doczeka się szybko ciągu dalszego. Moja muzyczna wakacyjna i grzeszna przy-
Z prostej zresztą przyczyny – bo ciężko jemność to Belmondo i jego „Telefony” albo
tomek doksa będzie pomysł na tak świetną płytę prze- „Gnocchi”. Ale zupełnie nie wiem, jak się z te-
bić. Ale trzy lata później ekipie Alkopoliga- go wytłumaczyć. (śmiech) Ten typ naprawdę

Albo
mii znowu udało się nas zaskoczyć. Zebra- coś w sobie ma... A po trzech lampkach wina
nie na jednym albumie kilkunastu głosów ma tego nawet jeszcze więcej!
młodego i ambitnego pokolenia nie było

jeszcze
samo w sobie może odkrywcze, ale to, jakie Ralph Kamiński (przerobił „Chodź ze mną”
piosenki kazano im wykonywać, a potem jak Eldo)
oni to zrobili – zasługuje bez dwóch zdań na Letnią porą zawsze towarzyszy mi Abba
państwa uwagę. i wszystkie przeboje, które napisali. Uwielbiam

inaczej Tu jednak będzie o innych piosenkach. Skoro


premiera „Albo Inaczej 2” zbiegła się w czasie
z nadejściem do Polski fali gorąca, postano-
ich rytmikę, aranżacje oraz współbrzmienie
wokali Agnethy i Anni-Frid. Te proste pio-
senki są według mnie pełne piękna. Często
wiliśmy zapytać – tych pierwszo i drugo- przemierzam miasto mając na słuchawkach
planowych – bohaterów nowego wydawnictwa właśnie Abbę.
o ich wakacyjne pewniaki i muzyczne Z polskich szlagierów lato oraz wakacje ko-
grzeszne przyjemności, które towarzyszyły jarzą mi się natomiast z piosenką „Goniąc ko-
im podczas podróży czy towarzyskich spot- rmorany” Piotra Szczepanika, która zwiastuje
kań pod chmurką. Słowem – podeszliśmy do koniec lata, a przede wszystkim przypomi-
„Albo Inaczej” nieco… inaczej. A przy okazji, na, że wakacje oraz beztroska trwają krótko
kto wie, może wymyśliliśmy pomysł na je- i nim się obejrzymy, lato dobiegnie końca.
go trzecią odsłonę? Lubię ten letni sentymentalizm w piosen-
Lato, lato, lato czeka. kach i tęsknotę za czymś pięknym.
Ale czy z nim czeka też Pjus (współautor „Złych nawyków” z reper-
tuaru 2cztery7) Eldo (autor tekstu do „Chodź ze mną”)
odpowiednia płytoteka?
Lato? Mówisz o gorącym wieczorze i uczu- Absolutnie najlepszy letniak w historii mu-
Pytamy o wakacyjne, a więc ciach, które chcesz, by trwały wiecznie? zyki to dla mnie Will Smith, a w zasadzie DJ
i grzeszne muzyczne przyjem- O soundtracku, który rusza biodrami i powo- Jazzy Jeff and Fresh Prince, i „Summertime”.

ności bohaterów płyty „Albo


Inaczej 2”.

Natalia Nykiel
P. Z a n i o

98
x10

Ralph Kamiński
P. Z a n i o

Daria Zawiałow
P. Z a n i o

Niesamowicie luźny tekst i ten klimat letniego lenistwa – zde- miałam wtedy 10 lat i wałkowałam ten nu- Wakacje albo inaczej
cydowanie najlepszy numer rapowy w tej tematyce. Chętnie mer na okrągło! Szalałam na jego punkcie, 1. DJ Jazzy Jeff & Fresh Prince
wracam też do Otisa Reddinga i „Dock of a Bay” – bo w tym słuchałam z koleżankami na przerwach „Summertime”
utworze wszystko jest absolutnie ciepłe. Od muzyki, w której w szkole. Po prostu kochałam Avril. Ale 2. Donell Jones „U Know
każdy instrument dodaje od siebie lata, po ciepły głos Otisa. kiedyś, dziś już do niej nie wracam. What’s Up”
Dodatkowo to leniwe gwizdanie do melodii w końcówce ka- 3. Ortega Cartel „Dobre czasy”
wałka... Nic tylko leżeć ze słomką w ustach na łące! Natalia Nykiel (autorka nowej interpretacji 4. Belmondo „Gnocchi”
tekstu Sokoła „Mogę wszystko”) 5. Drake „Hotline Bling”
Te-Tris (autor tekstu do „Ile mogę”) Moje dzieciństwo to czasy Spice Girls i pio- 6. Molesta „Klima”
Przez gąszcz wakacyjnych nowości, pewniaków, evergreenów senek takich jak „Say You’ll Be There”. Mam 7. Corona „Rhythm Of The
i wszelkiej maści playlist podsuwanych przez znajomych lub z tym utworem wiele wspomnień, ale kiedy Night”
platformy streamingowe, od prawie dekady przebija się jed- na debiutanckiej płycie MØ znalazłam jego 8. MØ „Say You’ll Be There”
na pozycja, która cyklicznie wraca wraz z bardziej intensyw- cover, nowa wersja okazała się dla mnie 9. Avril Lavigne „Complicated”
nym działaniem słońca – mowa numerze „Dobre czasy” Orte- czymś kompletnie świeżym. Jestem zachwy- 10. Piotr Szczepanik „Goniąc
ga Cartel, z gościnnym udziałem Reno. Przesztos i przeklasyk! cona MØ, wprowadziła na scenę zupełnie kormorany”
nowe spojrzenie. A ten cover to nawiązanie
Rosalie. (śpiewa na „Albo Inaczej 2” tekst Te-Trisa „Ile mogę”) do lat ‘90 w wielkim stylu!
Co roku mam wrażenie, że zupełnie inna piosenka towarzyszy
mi przez całe lato. W zeszłe wakacje była to definitywnie „Don’t Numer Raz (autor „Chwili”, którą na
Touch My Hair” Solange – całą swoją płytą „A Seat at the Ta- „Albo Inaczej 2” przerabia Krzysztof Zalewski)
ble” wbiła mnie w krzesło. Bardzo długo przyglądałam się jej Lato? Wakacje? Na przykład w Tajlandii. Jed-
twórczości i niecierpliwie czekałam, aż wyda coś nowego, na z wysepek z rajską plażą. Knajpka znajdu-
bo wyczuwałam, że młodsza siostra Beyonce jeszcze mnie jąca się nad samym morzem. Czas oczekiwa-
zaskoczy. W tym roku już od kilku tygodni słucham bez przer- nia na szamę – ok. 1,5 godziny. My zmęczeni
wy „How Does It Feel” D’Angelo. Jest coś w tej muzyce, co i głodni po przebyciu drogi z Bangkoku. Sia-
mnie totalnie relaksuje i przywołuje masę dobrych wspomnień. damy i czekamy. A w tle przez ten cały czas
W szczególności, kiedy słucham jej wersji koncertowej. Ale jak leci dyskografia Ala Greena! Nie chciało
tylko pojawi się w te wakacje taki hit jak „Hotline Bling”, to nie się nam wychodzić nawet pomimo ssania
będę się powstrzymywać od śpiewania. w brzuchu. Nikt nie narzekał! (śmiech) „Let’s
Stay Together” to cudowna nuta, która ko-
Witek Michalak (współtwórca Alkopoligamii i pomysłodaw- jarzy mi się z najlepszymi wakacjami w życiu.
ca „Albo Inaczej”) W radiostacjach na całym świecie często po-
Nie przychodzi mi do głowy co prawda żaden klasyczny letni jawia się też „Sunshine Reggae” Laid Back.
hit czy cover, ale mogę przyznać się do grzesznej przyjem- Można go usłyszeć podczas jazdy samocho- Pierwsza część „Albo Inaczej”
ności, praktykowanej właśnie głównie latem, podczas jazdy dem i przemierzania kilometrów np. słonecz- była sporym wydarzeniem,
autem. Jest nią przypominanie sobie klasycznych polskich płyt nej Sycylii, ale i sprawdzi się w polskich nie tylko na hiphopowej sce-
rapowych z końca lat 90. – pierwsza płyta Volta, obie Enigmy, realiach. Miło towarzyszy w podróżowaniu nie. Druga, nagrana z udziałem
Trzyha czy „Skandal” Molesty. Zawsze głośno, zawsze przy i kojarzy mi się z prawdziwym gorącym najciekawszych wokalistów
otwartych oknach i zawsze podczas samotnych wojaży! Wiesz, latem. No i jeszcze turbo wakacyjny klasyk młodej polskiej alternatywy,
żona jakoś nie podziela zajawki, a przy dzieciach za dużo jest – „Rhythm Of The Night” Corony. Początek wydaje się łatwiejsza do od-
do cenzurowania. (śmiech) lat 90., pierwsze samodzielne wakacje tworzenia w klubowych, czy
w Mielnie. Dyskoteka Panoramiks przy we- festiwalo- wych realiach.
Daria Zawiałow (śpiewa „Nic” autorstwa Weny) sołym miasteczku i panoramix pod językiem.
Sama nie wiem, czy się tego dzisiaj wstydzę, ale… kiedyś (śmiech) Totalne szaleństwo i tańce do białego recenzje

namiętnie wracałam do Avril Lavigne, albumu „Let Go” i ka- rana, a nawet do białego popołudnia. Czad! str. 88

wałka „Complicated”. (śmiech) To była moja pierwsza płyta, 6

99
j a k n a s s ły s z ą

ja r e k s z u b ryc h t
Breakout – Oni zaraz przyjdą tu

Simon
To stary zespół, czy coś nowego?
Stary.
Podoba mi się. Przypomina mi to James Gang
i ich „Funk #49“, czyli zespół, w którym grał
Joe Walsh zanim dołączył do The Eagles. To

Reynolds
ten sam czas, co The Guess Who czy Free,
a więc hard rock z groovem, początek lat 70.
Lubię brzmienie tamtych czasów. Gdybym
nie musiał spełniać zachcianek członków
mojej rodziny, w samochodzie puszczałbym
sobie głównie klasyczny rock. Mamy trochę
tak sprofilowanych stacji radiowych w LA.
Nawet jeśli teksty piosenek były poważne,
Simon Reynolds jest nie tylko
czasem wręcz polityczne, wciąż było w tym
jednym z najważniejszych słychać wyzwalającego ducha lat 60. Jeste-
współczesnych krytyków śmy młodzi, wolni i dajemy czadu. Bardzo
pozytywna muzyka, w której młodzi ludzie
muzycznych, ale też autorem
nie bali się odwoływać do swojej seksualności,
wnikliwych książkowych analiz nie tłumili energii. Rock był jeszcze wtedy
tego, jak muzyka przenika się muzyką taneczną, więc to działa na ciało,
sekcja rytmiczna fajnie pracuje, aż chce ci
z innymi dziedzinami kultury
się ruszać. Rock progresywny, adresowany
popularnej oraz życiem do głowy, miał dopiero nadejść.
społecznym. Korzystając Ale nigdy tego pierwotnego, żywiołowego
rock’n’rolla nie wyplenił.
z okazji, że gościł w Warsza-
Zauważ, że kino ciągle sięga po tego rodza-
wie, promując polskie wydanie ju piosenki. Nawet w filmie „Boogie Nights”,
swojej najważniejszej publikacji gdzie spodziewałbyś się tylko disco, słychać
takiego właśnie groove rocka, na przykład
– „Retromania: jak popkultura
zespół Three Dog Night. To samo w filmie
żywi się własną przeszłością” – „Uczniowska balanga”, którego akcja dzieje
puściliśmy mu kilka piosenek. się w połowie lat 70. i w którym rock wciąż
ma rewolucyjny charakter, a pójście na
koncert Aerosmith symbolizuje wolność,
podróż do utopijnej krainy. Jestem przekonany,
że ta muzyka musiała wybrzmiewać z jeszcze
większą mocą w kraju rządzonym przez ko-
munistów.

Budka Suflera – Jest taki


samotny dom
Tu już mamy bardziej progresywne myśle-
nie. Podoba mi się riff gitarowy, ale domi-
nująca melodia już mnie tak nie przekonuje.
Początek przypominał mi trochę zespół
Mountain, ale później pojawił się klimat
w stylu The Moody Blues. Niezła piosenka, ale
zbyt epicka, jak na mój gust. Wolę prostsze
granie.

100
j a k n a s s ły s z ą t a k n a s s ły s z ą

Dżamble – Wymyśliłem ciebie kontrakt z CBS, ale z kariery na Zachodzie nazwać punkiem. Jest groove, jest napięcie.
Z jednej strony kojarzy mi się to z jazzrock- nic nie wyszło. Podoba mi się.
iem Blood, Sweat & Tears, ale jest w tym też Moim zdaniem nie byli bez szans, chociaż
coś z muzyki klasycznej, coś bardzo wschod- konkurencję wtedy mieli mocną, ukazywało Dżem – Wehikuł czasu
nioeuropejskiego. Mam na myśli partię pia- się dużo podobnie brzmiących nagrań. Ale Puszczasz mi rzeczy od najstarszych do
nina. Ta zresztą kojarzy mi się również skoro Falco z „Der Kommissar” się udało, najmłodszych, prawda? Który to jest rok?
z Abbą, jest taka przerysowana, dramatyczna. to i Lady Pank mogło się poszczęścić, bo to Końcówka lat 80.
To nie dla mnie. podobne klimaty. Kojarzą mi się też trochę Paradoks polega na tym, że gdybyś mi po-
z The Boomtown Rats albo Men At Work. wiedział, że to wyszło w połowie lat 70., po-
Porter Band – Aggression Wyobrażam sobie, że muzycy tego zespołu dobałoby mi się bardziej. Ciekawe, czy sami
Fajne, podoba mi się. Porównałbym to do Ly- nosili bardzo kolorowe, może nawet eks- na to wpadli, czy zorientowali się, że Guns
nyrd Skynyrd czy ZZ Top, ale tekst nie pasu- trawaganckie ubrania i dużo ruszali się na N’ Roses odnieśli sukces…
je. Jest ewidentnie punkowy. „Agresja, opre- scenie. Zgadłem? Sami. Dżem grał tak na długo przed poja-
sja…” – w dodatku zaśpiewane po angielsku. Jestem pod wrażeniem. Sam zobacz… wieniem się Guns N’ Roses.
Bo John, lider grupy, jest Walijczykiem. Na- O, jest i makijaż! Oczywiście, że jest. (śmiech) Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Guns N’
granie pochodzi z 1979 roku, wtedy jeszcze Roses, zupełnie mi się nie podobali. Chwilę
nie znał polskiego. Zresztą i dziś po polsku Republika – Kombinat mi zajęło, zanim zorientowałem się, jaki
nie śpiewa. Świetne i znowu – bardzo nowofalowe. Wy- to fantastyczny zespół. Uważałem, że oni
Ciekawa mieszanka muzycznej starej szkoły daje mi się, że słyszeli wczesne płyty Talk- tylko kopiują patenty sprzed lat, ale żona
z tekstową nową falą. Nie umiałbym po- ing Heads, ale nie ma mowy o kopiowaniu. kazała mi obejrzeć teledysk, twierdząc, że coś
wiedzieć, kiedy to było nagrane. Słychać, że mają własne brzmienie i osobo- w sobie mają. Ona ma nosa. Innym razem
wość. Podobają mi się te wykrzyczane chórki. kazała mi obejrzeć klip „Smells Like Teen
Maanam – Raz-dwa-raz-dwa Zgaduję, że od strony wizualnej też wszystko Spirit”, mówiąc, że jest tu taki nowy zespół, na
Tu już mamy nową falę pełną gębą. Ciekawe było bardzo dopracowane. który powinienem zwrócić uwagę. (śmiech)
w new wave było to, że tworzyli ją głównie Brawo. Oto ich estetyka, tylko czerń i biel. Na
muzycy, którzy zaczynali od rocka progre- drugim biegunie tego, co robili Lady Pank. Kaliber 44 – Plus i minus
sywnego, ale w pewnej chwili zmieniły się Super. Nazywali się Republika? Pasuje do Interesujące. Wokalista strasznie zdomi-
reguły. Potrafili więc świetnie grać, ale się muzyki. nował tę piosenkę. Nie dość, że jest głośny,
ograniczali, bo nowa fala nie znosiła prze- to jeszcze ogromnie ekspresyjny, aż za bardzo.
sady. W tej piosence wyraźnie to słychać. Kult – Piosenka młodych Wolałbym, żeby raz na jakiś czas sobie po-
Prosty numer, ale zagrany przez dobrych wioślarzy szedł i wrócił dopiero za chwilę. Nie potrafię
instrumentalistów. Dopiero w solówce gi- Ten utwór najbardziej mi się podoba ze określić, jaki to czas i jaki gatunek muzyczny.
tarzysta pozwolił sobie na bardzo ekspre- wszystkich, które do tej pory puszczałeś. Minęło ponad 20 lat. To początki polskie-
syjny popis. Podoba mi się ten utwór, jego Bardzo oryginalny i świetnie wyprodukowa- go hip-hopu.
żwawy rytm i śpiew dziewczyny. ny. Perkusja i bas naprawdę kopią, interesują- Hip-hopu? Nigdy bym nie powiedział, że to
ca jest partia klawiszy. Niby to punkowe, ale zespół hiphopowy. Nie słyszę tego. Wokalista
Lady Pank – Mniej niż zero też bardzo matematyczne. Aż wyobraziłem nie rapuje. Już prędzej skojarzyłbym to
Dobre. Wokalista w ciekawy sposób wyko- sobie tę piosenkę jako rysunek techniczny na z wariacjami na temat hip-hopu, które
rzystuje naturalne właściwości fonetyczne papierze milimetrowym. Dobre. Co to? zdarzały się takim zespołom jak Korn.
języka polskiego. Facet ma charakter. Czy to Wczesna piosenka zespołu, w którym śpie-
ten funkrockowy czas, kiedy wszyscy chcieli wa ojciec polskiego wydawcy twojej książki. Taconafide – Tamagotchi
brzmieć jak Nile Rodgers z Chic? Naprawdę? Jakie to szczęście, że mi się po- Dobre. Wokale przypominają takich raperów
Trochę później. Oni chcieli brzmieć jak The dobało. (śmiech) jak Future, ale całość ma bardziej taneczny
Police, choć w tym utworze akurat naj- charakter. Muzyka oparta jest na loopach, jest
mniej to słychać. Klaus Mitffoch – Ogniowe strzelby w tym element techno, ale i rockowy feeling.
Trochę rock, trochę funk, trochę disco, trochę Kolejny świetny numer. Wiesz, co one To musi być bardzo popularne.
punk. Fajnie brzmi gitara. Surowo, ostro. By-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8

wszystkie mają ze sobą wspólnego? To obecnie numer jeden w naszym kraju.


li popularni? Znakomitą sekcję rytmiczną. Oryginalny jest Jeżeli coś takiego jest na topie, nie macie
Najbardziej. Debiutancka płyta, z której ten wasz dancerockowy sznyt. powodów do narzekań.
pochodzi ta piosenka, zapewniła im Muzyka zbyt nerwowa, by można ją było 6

101
krzyżówka z instrumentem

poziomo pionowo

1. Zwykle w tle, pod pałeczkami mistrza Jerzego Miliana 1. Bez niej Armia nie byłaby taka groźna
na jazzowym froncie
2. Chodzi o odgłos paszczą, ale nie śpiew. Nie dmie się
4. Akustyczne ukochał Wodecki, elektryczne ujarzmił Urbaniak w nią, lecz szarpie
6. Można go zasłonić, można zrzucić na bruk, ale najlepiej wygrać 3 . Kiedy je mylą z dzwonkami, Jankiel przewraca się w grobie
na nim organizowany co pięć lat konkurs
4 . Kiedy się pojawił, zastąpił całą orkiestrę i ułatwił karierę
7. W nowofalowej muzyce jego brzmienie to rzadkość, ale Ciechowski m.in. Bilińskiemu i Korzyńskiemu
regułom się nie kłamał
5. Kiedy bluesman na niej gra plus jest taki, że nie śpiewa
8. Jej perliste brzmienie rozświetla ciemności muzyki Wesołowskiego
9. Popularność zdobył jako piosenkarz, któremu zielono,
1 0. Pani, która na niej gra jest prześliczna, la la la ale ten instrument był jego pierwszą miłością
13. Ciężka, ogromna i pot spływa z tego, co w nią dmie – Ignacy Woland 11. Nazywają go również cyją, wstydem lub syntezatorem marszczonym
potwierdzi
12. Maleńczuk gra dla nim dla idiotów, Obara dla fanów jazzu
14. Dźwięk niski, ale instrument wysoki. Gra na nim ten z braci Oleś, z nalepką jakości ECM
który nie używa pałeczek
13 . Stańko potrafi się na niej modlić
1 7. Janerka wystrugał sobie go z kwietnika
15. Chłopiec z nią byłby parą dla Karin Stanek
18 . Zimpel się na nim powtarza
16. Czasem błędnie nazywa się je kobzą, gdzieniegdzie poprawnie kozą
20. Dziadek nim huknął babci, która stała na balkonie
19. Pomianowska ją sobie wytresowała
21 . Szacowny przodek banalnego keyboardu, ma piszczałki i miech

102
Albo
inAczej 2
klasyczne rapowe
utwory śpiewają:

piotr zioła / natalia nykiel


Mrozu/ daria zawiałow
FisMoll / ralph kaMinski
justyna święs
Monika BorzyM / igo
rosalie.
krzysztoF zalewski

nAtAliA
KuKulsKA
mAreK
nApiórKowsKi Król
szukaj w snach. przewijane
kołysanki dla dzieci na podglądzie

DO NABYCIA W SALONACH EMPIK ORAZ NA

DECAPITATED
THE RUMJACKS
SHANTEL & BUCOVINA
CLUB ORKESTAR
THE TOASTERS FRONTSIDE KRZYSZTOF ZALEWSKI
ŁĄKI ŁAN DR MISIO ANIA RUSOWICZ
BOOZE & GLORY THE ANALOGS RADIOSLAM
SKAMPARARAS MATERIA

I WIELU INNYCH

#BYLEDOSIERPNIA SZCZEGÓŁY NA WWW.CIESZANOWROCKFESTIWAL.PL

You might also like