You are on page 1of 104

Kora, Agata Zubel, The Dumplings, Krzysztof Herdzin, Kamp!

Resina, Małe Instrumenty, Robert Piotrowicz, Mgła, Afrojax,


Pejzaż, Lonker See, dziewczyny rapują, netlabele wydają itd.

Gazeta
3
magazyn o polskiej muzyce

Magnetofonowa
JESIEŃ

2018

C E N A 1 7, 9 0 Z Ł ( 8 % VAT ) I S S N 2 4 5 0 - 4 6 4 5
wstępniak

3
Dla jednych to wybór, dla innych konieczność. Jedni są
dumni z tego, że go współtworzą i za nic mają pokusy
mainstreamu, inni chcieliby się  jak najszybciej z niego
wyrwać. Jednym kojarzy się z niezależnością, bezkompro-
misowością, wolnością, dla innych to klepanie biedy, ama-
torka i chów wsobny. Underground. Podziemie. Niezal.
Tyle jego definicji, ilu współtworzących go artystów,
organizatorów, działaczy. Jedno jest pewne – to właśnie

jesień tam kiełkują najbardziej śmiałe pomysły, tam pierwsze


iskry rewolucji zamieniają się w płomienie, tam jest miej-
2018 sce na eksperymenty nie tylko udane.

Złośliwi mogliby powiedzieć, że poza dziesiątką, może


redaktor naczelny projekt graficzny/dtp:
dwiema, nazwisk z pierwszych miejsc listy OLiS cała pol-
Jarek Szubrycht heviagency.com
zastępca redaktora naczelnego ilustracja na okładce: ska branża muzyczna to underground, bo reszta z muzyki
Tomek Doksa Dawid Ryski / talkseek.com nie wyżyje i albo musi dorabiać na boku, albo wręcz trak-
numer przygotowali tować granie jako ekstrawaganckie hobby. Ale ten numer
Jan Błaszczak, Stanisław Bryś, kontakt
„Gazety Magnetofonowej” nie powstał po to, by ponarze-
Tomek Bysiewicz, Adam Domagała, www.magnetofonowa.pl
Marcin Flint, Leszek Gnoiński, gazeta@magnetofonowa.pl
kać, ale by podzielić się z Wami naszym zachwytem nad
Adam Kiepuszewski, Paweł Klimczak, facebook.com/magnetofonowa różnorodnością, wielobarwnością i witalnością polskiej
Łukasz Kamiński, Łukasz Komła, reklama muzyki niezależnej. Jeśli niektórych nazw i nazwisk nie
Agnieszka Łopatowska, Anna Nicz, tel. 607 441 649 jarek@trzecieucho.pl znacie – tym lepiej. Tylko pozazdrościć przygody, którą
Krzysztof Nowak, Krzysztof Sokalla, wydawca
jest pierwsze spotkanie z twórczością artystów prezen-
Piotr Szwed, Łukasz Wawro, Michał Trzecie Ucho, Kraków
Wieczorek, Bartek Woynicz, Mery Zimny. towanych w numerze.

Miłej lektury,
Jarek Szubrycht
Dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego

w numerze
4 Małe Instrumenty, duża rzecz 24 Netlabele wychodzą z podziemia 66 Miłość i modlitwa Herdzina

1 0 Raperka is the nigger of the world 2 6 Reichel chciałby być pajacem 72 Moś strzela ze skrzypiec

1 4 Intensywne rzeczy Piotrowicza 2 8 Pejzaż Kruczyńskiego 74 Mira Calix rozmawia


z Panufnikiem
20 Ścięta głowa Afrojaxa 3 0 Umiarkowanie ufna Mgła
76 Zubel, Szekspir i fajerwerki
22 Psychodeliczny Syrbski Jeb 3 4 Urodziny Refuse Records
79 Jagodziński na granicy
3 6 Lonker See spełnia marzenia
felietony
4 0 Resina coraz bardziej odważna
30 80 Borówka o różnicach kulturowych
Alex Freiheit o Gocie
4 4 Czemu drze się Sierść
Pałka Suflera
4 6 Fertile Hump skazani na bluesa
84 Recenzje płyt
4 8 Kora – niepublikowany wywiad
historia pewnej znajomości
52 Szeregowy Jóźwicki marzy o kasecie 9 8 Brygada Ostrowskiego

5 8 Co po Stańce? i Harrolda

x 10
6 0 Bond bez granic
1 0 0 Kamp! włączają tolerancję
6 2 Patrick the Pan tańczy tango

64
krzyżówka
6 4 The Dumplings uciekają 1 02 Nazwa zobowiązuje
underground

– Zaglądam do kontenerów na śmieci.


Wśród rzeczy, które wyrzucają ludzie
trafiają się bardzo ciekawe znaleziska.
Dziwne, unikalne przedmioty, które
w dodatku są za darmo – Paweł
Romańczuk, lider Małych Instrumentów,
rehabilituje instrumenty zapomniane,
zabawkowe i domowej roboty.
Weryfikuje prawa fizyki, eksperymentuje,
szuka, czasem błądzi.
Dzisiaj może uchodzić za ekscentryka,
zdjęcia: ale to on reprezentuje realny świat.
Łukasz Rajchert
ja r e k s z u b ryc h t

M a ł e
Instrumenty
Generujemy
muzykę, mierzymy
się z materią
olekcjonujesz unikalne, zapomniane instru- że dokonywali bardzo ciekawych odkryć. Poza Europą Zachod-

K menty. Mógłbyś wskazać ulubiony?


Każdy jest ciekawy. Jedne dają większe możli-
nią warto też szukać w Stanach Zjednoczonych, bo to przecież
dziedzictwo odważnych Europejczyków, którzy kolonizo-
wości, inne mniejsze, ale z każdym wiąże się wali nowy kontynent.
jakaś ciekawa historia. Interesujące są na przykład Czy ten rozkwit wynalazczości przekładał się na główny nurt
skrzypce gwoździowe, z XIX wieku, które kupiłem ówczesnej muzyki? Te instrumenty trafiały do wielkich sal
na niemieckim eBayu. Na korpusie przypomina- koncertowych?
jącym skrzypce osadzona jest drewniana skrzyn- Instrumenty wielkiej orkiestry symfonicznej, tej wagnerow-
ka, a na niej druciane bramki różnej wielkości, na skiej, uzyskały swój kształt trochę wcześniej. Ich ostatnie mo-
których gra się smyczkiem. Takich fascynujących dyfikacje najpóźniej miały miejsce właśnie w XIX wieku. Ale
instrumentów jest bardzo dużo i trudno byłoby mi ludzie, którzy wtedy pracowali nad nowymi wynalazkami nie
wskazać najlepszy. wiedzieli, co się przyjmie. Szukali nowych rozwiązań, budo-
Skąd wiesz, czego i gdzie szukać? wali prototypy, a później okazywało się, że to może i ciekawe,
Od kilkunastu lat tropię muzyczne wynalazki, ale nie sprawdza się, bo większość muzyków machnęła na to
więc zdążyłem się nauczyć, że są rejony świata, ręką. Rynek tego nie zaakceptował. Większość wynalazków
w których myśl konstrukcyjna i potrzeba ekspery- kończyła więc na kilku prototypowych egzemplarzach, poka-
mentowania były w swoim czasie bardziej rozwi- zywanych na targach i wystawach.
nięte, niż w innych zakątkach globu. Mam głównie Komu w XIX wieku się udało?
na myśli Austrię, Niemcy i Francję w XIX wie- Na przykład Adolphe’owi Saxowi. Wiedział, że jego saksofon
ku. Wtedy powstało najwięcej odkryć w dziedzi- przepadnie na rynku, jak cała masa innych wynalazków, jeśli
nie dźwięku mechanicznego, zarejestrowano nie uda mu się dostać z nim do orkiestry wojskowej. W XIX
rekordową liczbę patentów. Do tego zachodnia wieku wszyscy ze wszystkimi wojowali, więc jeśli armia
część Niemiec, czy w ogóle Europa Zachodnia, czegoś potrzebowała to były na to pieniądze, były zlecenia.
mniej ucierpiały w czasie II wojny, więc rynek Dzięki temu linia saksofonów istnieje do dzisiaj. Oczywiście,
instrumentów muzycznych zachował ciągłość. nikt wtedy nie spodziewał się rozkwitu muzyki jazzowej, nikt
Ludzie mają w domach rzeczy zbudowane dwieś- nie umiał grać jak później John Coltrane, ale saksofon przyjął
cie lat temu. Polskie doświadczenie jest zupełnie się w orkiestrach marszowych, bo był instrumentem głośnym,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

inne, nie mam po moich dziadkach choćby jed- a więc przydatnym poza salą koncertową. Gdyby nie upór
nej książki. Inna sprawa, że nasza tradycja tworze- i znajomości Saxa, gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności,
nia instrumentów nie była nigdy aż tak bogata. moglibyśmy dzisiaj nie znać brzmienia saksofonu, tak jak
Dlaczego akurat Niemcy byli nadzwyczaj nie znamy ze czterdziestu innych instrumentów dętych, które
aktywni na polu grających wynalazków? powstały w tamtym czasie, ale nie przetrwały nawet do połowy
To był kraj wysoko rozwinięty. Ich myśl konstruk- XX wieku. Było ich dużo, miały wymyślne kształty, widać było,
cyjna wyprzedzała w XIX wieku cały światowy że ktoś się nad nimi napracował, ale widocznie nie chciał albo
peleton. Stawiali na innowacyjność, oprócz tego nie umiał wypromować ich wśród muzyków. Ich pojedyncze
byli ambitni, zdyscyplinowani, dokładni i praca egzemplarze możemy oglądać w muzeach.
była dla nich wielką wartością. Nic dziwnego,

5
underground

Może czekają na swój czas? Dlatego wolimy komputery? Bo kryją jeszcze przez hałas. Instrumenty akustyczne o nis-
Poszliśmy w inną stronę. Ludzkość nie przed nami tajemnice? kiej dynamice, a takie często wykorzystujemy
inwestuje już w instrumenty mecha- Mają nieskończone możliwości. Kluczowa w Małych Instrumentach, są często trak-
niczne, powszechnie akceptowany i ogólnie jest jednak ekonomia muzyki. Kiedy nagrywa towane jako nieistotne. Nawet jeśli dają
dostępny kanon został już ułożony. się muzykę na akustycznych instrumentach, dźwięki o ciekawej naturze, dyskwalifiku-
Wszyscy się z tym pogodzili? w studiu, trzeba ponosić określone koszty. je je to, że są ciche. Może dzisiaj trzeba się
Nie. Ludzie cały czas próbują coś dodać W przypadku muzyki generowanej cyfrowo dostać do świadomości słuchacza poziomem
i niektórym się udaje. Jeszcze w połowie XX wystarczy dobre środowisko programowe, głośności, a nie treścią muzyczną? Gitara ba-
wieku powstało kilka instrumentów, które szczególnie jeśli próbki brzmień pozyskuje się sowa nie wzięła się w muzyce popularnej
uważam za bardzo cenne osiągnięcia myśli nielegalnie, nie płacąc za nie, a przecież Polak znikąd – kontrabas był za cichy, za mało dy-
konstrukcyjnej. Mam na myśli takie wynala- potrafi... Skoro można produkować coraz lep- namiczny i nie był w stanie przebić się na
zki, jak cristal baschet, steel cello, daxophone sze nagrania w warunkach domowych, po co scenie.
czy waterphone. wynajmować drogie studia? Taniej jest imi- Czy jest jakiś instrument, którego nieobec-
Ktoś, poza ich autorami, na tym gra? tować muzykę, niż ją grać. Obserwujemy co ność w naszej kulturze muzycznej odczu-
Można je kupić, są ludzie, którzy na nich gra- prawda sentymentalny powrót do elektro- wasz wyjątkowo dotkliwie?
ją i których można zaprosić do współpracy, niki analogowej, ale tu też wszystko spro- Wszystkich żal. Tym bardziej, że większości
ale nie weszły do standardowego zestawu wadza się do kwestii mobilności i związanych instrumentów, które nie dotrwały do naszych
orkiestrowego. Nie ma też orkiestr złożonych z nią finansów. Piotr Kurek, szanowny kole- czasów, nie mogłem posłuchać. Znamy je
z kilku takich instrumentów, chociaż mają ga, którego muzykę bardzo cenię, zaczynał od z opisów, czasem z rysunków, rzadko ze

Nie wydaje mi s ię,

by to w łaśni e samp ling

z at rzymał rozwój

in st r umentów me c ha-

n ic znych. Sąd zę, że

ów rozwój wy hamował

z powodu ogranic ze ń

s a mej mater i i

potencjał melodyczny. Teoretycznie miały instrumentów żywych, później przeniósł się zdjęć. Czasem są na wyciągnięcie ręki, ale
więc szansę, żeby szerzej zaistnieć, ale kiedy w sferę instrumentów elektronicznych analo- nic się z tym nie da zrobić. W poznańskim
się pojawiły, nie było już ssania na innowacyj- gowych, ale najczęściej używa samplera, bo Muzeum Instrumentów Muzycznych jest
ność. Elektronika była na pierwszym planie. dzięki temu jest w stanie z walizką sprzętu terpodion, bardzo rzadki okaz. Jeden z kilku
Sampler zamknął temat? Na nim kończy pociągiem dojeżdżać na koncerty. egzemplarzy, które zachowały się na świe-
się historia rozwoju instrumentów mu- Do tego instrumenty akustyczne nie grają cie. Przedziwny instrument klawiszowy,
zycznych? zbyt donośnie, a więc w uszach nawykłych o bryle, którą mógłbyś pomylić z fisharmonią,
Często się nad tym zastanawiam. Dawno do dźwięków generowanych cyfrowo w którym źródłem dźwięku jest młotek
nie widziałem nowego instrumentu, gdzie brzmią gorzej. ocierający się o drewniany wał. Niestety,
źródłem dźwięku byłby drgający, fizyczny Muzyka XX i XXI wieku jest muzyką z grun- w życiu go nie słyszałem. Nie można nawet
obiekt. Nie wydaje mi się  jednak, by to tu głośną. Ludziom nie przeszkadza, że do niego podejść, żeby zobaczyć, jak wygląda
właśnie sampling zatrzymał rozwój instru- w czasie koncertu w klubie krzyczą do sie- w środku. Skrzynka jest zamknięta, klawiatu-
mentów mechanicznych. Sądzę, że ów rozwój bie nawzajem. Rozumiem, że interesują- ry nie widać, można tylko zerkać zza muzeal-
wyhamował z powodu ograniczeń samej cym doświadczeniem jest odbieranie mu- nego sznura. Wielka szkoda, bo instrument
materii. Być może odkryliśmy wszystkie za- zyki przez wibracje, kiedy fala akustyczna muzyczny to nie tylko mebel, moglibyśmy
sady fizyki, które można było wykorzystać masuje nam wątrobę, ale w tej kulturze nie odkryć kryjącą się za nim myśl, posłuchać
w budowie nowych, mechanicznych źródeł będą się jednak sprawdzały instrumenty de- jak to brzmi.
dźwięku. likatne i z natury kruche, bo nie przedrą się

6
Małe Instrumenty

No wiesz, gdyby tak każdy chciał dotykać eksponatów... bowaniem muzykanta – korpus instrumentu
Przez chwilę współpracowałem z pracownią, która naprawia miał przypominać kobiece kształty, które od-
instrumenty, przy podobnym muzeum w Berlinie. Oni tam mają powiadały gustowi zamawiającego. Bryła każde-
takie zaplecze techniczne i taką wiedzę, że nie boją się otwierać go instrumentu była więc podobna, ale każdy
barokowych klawesynów. Jeśli coś się z takim instrumentem nosił cechy indywidualne, a przy tym pod-
dzieje, dla nich naturalne jest to, że trzeba go naprawić, uru- kreślał bliskość instrumentu muzycznego i ga-
chomić i utrzymywać przy życiu. Tymczasem polskie muzea tunku ludzkiego.
kojarzą mi się raczej ze śmiercią. Trzymamy w nich rzeczy, które Produkcja przemysłowa instrumentów
straciły swój sens, sprawność, swoją funkcję. zakończyła te fanaberie.
Wróćmy do tego jednego jedynego. Twojego graala wśród XX wiek za sprawą unifikacji przyniósł ludziom
zapomnianych instrumentów. wygodę, ale tym samym zubożył muzykę. Z jed-
Jest na przykład taki instrument, z początku XIX wieku, które- nej strony mamy podaż instrumentów – pojawiło
go prototyp był prezentowany we Wrocławiu, czyli w mieście, się ich na rynku bardzo dużo, ale coraz rzadziej
w którym obecnie mieszkam. Kto wie, może jego kawałek eksperymentowano, bardziej opłaciło się robić
leży w jakimś muzeum... Zachowały się rysunki i opisy, ale tanie kopie tego, co już się sprawdziło. Do tego
nie wszystko rozumiem, mogę się tylko domyślać. Wiem tylko, na początku XX wieku został ustalony jednolity
że był w tym mieście, grał tutaj, więc odkrycie zasady działa- system strojenia instrumentów, tzw. równo-
nia tego instrumentu, a następnie jego zrekonstruowanie, jest miernie temperowany, który dzieli oktawę na
jedną z moich ambicji. 12 równych półtonów. To oznacza, że w każdej
Jak się nazywał?
Triphon. Z opisów – oczywiście niemieckojęzycznych, bo
Wrocław był wtedy niemieckim miastem – wiemy, że był to
instrument strunowy. Na rysunku z trudem odnajduję sens,
istotę jego funkcjonowania, ale to tylko rozpala moją
ciekawość. Innym fascynującym wynalazkiem jest Compo-
nium... Znasz historię metronomu?
Nie.
Powszechnie uważa się, że wynalazł go niejaki Maelzel, na
początku XIX wieku. On tymczasem ukradł go koledze, kon-
struktorowi o nazwisku Winkel, a następnie opatentował, zbi-
jając tym samym poważny osobisty kapitał w świecie mu-
zycznym. Kolegował się z Beethovenem, który – zachwycony
nowym wynalazkiem – użył imienia i nazwiska Maelzela
w tekście jednego ze swoich utworów, zapisując je trwale
w historii muzyki. Prawdziwy wynalazca metronomu był nie-
pocieszony i próbował udowodnić swoją wartość, budując
kolejne urządzenie, jak na tamte czasy bardzo zaawansowane.
Wymyślił automat grający, który nie tylko potrafił odegrać
zaprogramowaną melodię. Za pomocą skomplikowanego sys-
temu dźwigni użytkownik miał możliwość wpływania na roz-
wój kompozycji. Componium Winkela było więc takim me-
chanicznym komputerem, który mógł odgrywać różne warianty
tej samej kompozycji. Przypominam, że wciąż mamy pierwszą
połowę XIX wieku! Do dziś ludzie budują różne maszyny gra- tonacji utwory brzmią tak samo, tylko wyżej albo
jące, ale nie zbliżają się nawet do tego poziomu zaawansowania. niżej – ponieważ mamy tu do czynienia z ukła-
Rozumiem, że Componium się nie zachowało? dami równoległymi.
Niestety, ani jeden egzemplarz nie dotrwał do naszych czasów. Wcześniej panowała dowolność?
W muzeum instrumentów muzycznych w Brukseli mają tylko Do końca XIX wieku funkcjonowały różnego
jeden z jego modułów, jako dowód na to, że przynajmniej jed- rodzaju stroje, które powodowały, że w różnych
no Componium zostało zbudowane. ośrodkach muzycznych muzyka brzmiała
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Zdarzają się rekonstrukcje instrumentów, które wychodzą inaczej. Każdy kompozytor miał potrzebę i możli-
poza pracownie fascynatów i muzea. Przykładem choćby wość sugerowania, w jakim stroju powinny być
suka, która znowu stała się elementem polskiej kultury mu- wykonywane jego utwory. Strój równomiernie
zycznej. Suki nie tylko się buduje, ludzie naprawdę na nich temperowany uznawano za nijaki, pozbawiony
grają, nagrywają płyty. charakteru. Został wprowadzony jako standard
Suka rzeczywiście wróciła. Co cieszy podwójnie, bo to polski nie dlatego, że ludzie przestali mieć potrzebę ob-
instrument. My też coś wymyśliliśmy. Może nie jest to propozy- cowania z inną muzyką, ale żeby wszystkim na
cja nad wyraz oryginalna, bo instrumenty smyczkowe funk- rynku muzycznym było – rzekomo – łatwiej.
cjonowały już wtedy w całej Europie i niejedno plemię miało Częścią działalności Małych Instrumentów jest
własną ich wizję. Na przykład na Litwie była taka tradycja, rehabilitacja instrumentów niepoważnych czy
że wiolonczele albo basy projektowano zgodnie z zapotrze- wręcz podniesienie do rangi instrumentów

7
underground

przedmiotów, które nie są za takie uznawane, choćby dziecię- Tymczasem przyjeżdżał zespół, który
cych pozytywek. dostarczył publiczności pewnych zaskoczeń
To naturalna konsekwencja moich muzycznych zaintereso- dźwiękowych. Ludzie spotykali się z muzyką,
wań. Będąc nastolatkiem słuchałem The Doors, po jakimś cza- z którą w innych okolicznościach by się nie
sie byłem fanem King Crimson, a następnie Agitation Free. spotkali. Gorzej, kiedy na koncertach ludzie
Interesowałem się muzyką coraz bardziej poszukującą. Własny czekają, aż zespół zacznie się wygłupiać,
zespół założyłem po to, by eksperymentować z nieoczywisty- kiedy widzą w Małych Instrumentach inny
mi źródłami dźwięku. Nie jest to odkrywanie nowych rzeczy, wariant Grupy MoCarta. Rozumiem te potrze-
bo już wtedy znałem muzykę Pascala Comelade’a, Pierre’a by, ale my ich nie zaspokajamy. Rozumiem,
Bastiena czy Margaret Leng Tan. Na przykład Comelade na- że widok czterdziestoletniego, łysego faceta
grywał eksperymentalne płyty z użyciem toy piano i synte- grającego na małym pianinie zawiera w so-
zatorów analogowych już w połowie lat 70. i ja tę jego dysko- bie pewien dowcip, ale nauczmy się słuchać
grafię dokładnie poznałem. Nowością Małych Instrumentów dźwięku, zamiast skupiać się na obrazie.
była skala. Mając charakter maksymalisty chciałem dopro- Jeśli jesteś świadomym twórcą, piszesz
wadzić do powstania orkiestry, która ma tak dużą paletę barw kompozycje, które nie są po to, żeby ludzi
do wyboru, że tworzy nowe, odkrywcze zestawienia. Same rozśmieszać, ale żeby dostarczać im wrażeń
źródła dźwięku nie są nowatorskie, bo to zazwyczaj przed- dźwiękowych, poszerzając paletę brzmień
mioty z minionych epok, ale sposób myślenia o tych instru- muzyki współczesnej, chciałbyś, żeby od-
mentach jest świeży. Tam gdzie inni używali pięciu instru- bierali to w pełni świadomie. Okazuje się
mentów na krzyż, my sięgaliśmy nawet po pięćdziesiąt, tymczasem, że część z nich nie jest na to
albo i więcej. gotowa, wyłapuje tylko elementy humo-
Toy piano brzmi bardzo dostojnie, ale „toy” to po prostu rystyczne. Cała reszta jest dla nich niezro-
„zabawka”. zumiałym, trochę uciążliwym i zupełnie nie-
Unikam mówienia, że gramy na zabawkach, bo to pociąga za potrzebnym burczeniem. Na pewno w Polsce
częściej spotykamy się z takim powierzchow-
sobą fałszywe wyobrażenia. Najczęściej gramy na obiektach
nym odbiorem, niż zagranicą. To zapewne
małych rozmiarów. Używałem na przykład małej gitary ba-
kwestia edukacji i tradycji.
sowej, która ma silikonowe struny i jest produktem wyko-
nanym przez Fendera. To pełnoprawny instrument, tyle że Oraz obecności tego rodzaju instrumentów
małych rozmiarów, nie jego zabawkowa imitacja. i brzmień w głównym nurcie muzyki.
Nie jest to może powszechne, ale nikogo
Korzystacie też z obiektów, które zostały wyprodukowane
nie dziwi u Björk czy w utworze Radiohead.
wyłącznie po to, by dzieci się nimi bawiły. To jak je nazwać?
Faktycznie, nie ma w Polsce dużego zapotrze-
To prawda. Samo toy piano nigdy nie było produkowane
bowania na takie instrumenty wśród gwiazd
z myślą o dorosłym wykonawcy. To zawsze był instrument
muzyki popularnej, choć muszę przyznać,
zabawkowy, nie zawsze wysokiej jakości. Można powiedzieć,
że parę osób do mnie zadzwoniło z propozy-
że w muzyce eksperymentalnej wykorzystywany był niezgod-
cją współpracy. Póki co nie odpowiadała mi
nie z przeznaczeniem.
muzyczna formuła. Kiedy słyszę muzykę pop,
Czyżbyś nie lubił mówić, że gracie na zabawkach, bo Małe która mi się nie podoba, po prostu nie chcę
Instrumenty bywały lekceważone ze względu na rozmiary brać w tym udziału. Wspomniałeś Björk – ona
przedmiotów, którymi posługujecie się w studiu i na scenie? sroce spod ogona nie wypadła. To dziewczyna,
Skoro gracie na zabawkach, musi to być żart, happening, która realizuje się w muzyce popularnej,
albo w najlepszym wypadku muzyka dla dzieci. Instrumenty ale zna twórczość Stockhausena, Arvo Pärta
małe to pewnie grają dla małych uszu. i Thomasa Könera. Tylko pogratulować.
To podstawowy problem związany z funkcjonowaniem Chciałbym, żeby muzycy pop w naszym kra-
Małych Instrumentów. Nasza działalność ma w sobie pe- ju mieli takie horyzonty. Taka osoba ma świa-
wien dowcip, związany z aparycją urządzeń, z których korzy- domość zarówno bogactwa brzmieniowego,
stamy. Widzisz dorosłych, poważnych muzyków, którzy na jak i potencjału performerskiego nietypo-
scenie zajmują się zabawkami – trudno się nie uśmiechnąć. wych instrumentów. W naszych czasach
Kiedy wchodzisz do sklepu obuwniczego, jesteś przyzwy- każdy może korzystać ze wspaniałego
czajony do tego, że na jednym regale stoją buty sportowe, na brzmienia XVI-wiecznego klawesynu i nie
drugim wyjściowe, a tam są buty dla dzieci. Ludzie w podobny musi go mieć na scenie, bo po to ma sampler.
sposób kategoryzują twory kultury. Bolączką naszych czasów Potencjał mają więc wydarzenia o charak-
jest to, że sprowadzamy większość rzeczy funkcjonujących terze performatywnym. Coraz częściej sięga
w rzeczywistości do najniższego, uproszczonego mianownika. się po gadżety, żeby czymś się odróżnić od
Małe Instrumenty? Kolorowa katarynka, małe pianino – to całej masy piosenkarzy. W jednym utworze
musi być zespół dla dzieci. Albo przynajmniej zespół kaba- ktoś zagra na ukulele, w drugim na melodyce
retowy, który robi sobie żarty, bo przecież nie będzie na tym – takie działania są coraz bardziej powszech-
grał. Do prawdziwego grania mamy przecież gitary i perkusję... ne. W naszym kraju te tradycje są jednak
Współczuję. zbyt ubogie, by ludzie mieli świadomość
Nie trzeba. Okazało się bowiem, że ma to swoje dobre pełni możliwości. Podpowiadamy im więc
strony. Zapraszano Małe Instrumenty na festiwale, koncerty z Małymi Instrumentami, grając koncerty jak
czy warsztaty dla dzieci i młodzieży, bo organizatorom wy- Polska długa i szeroka, pokazując jaki poten-
dawało się, że to muzyka odpowiednia dla młodych słuchaczy. cjał tkwi w nietypowych instrumentach.

8
Małe Instrumenty

Na wszystkim można zagrać? za pięć złotych sztuka i uruchomiłem skom-


Nie. A nawet jeśli można, to nie na wszystkim trzeba. plikowany tryb zarządzania nimi. Dało się
To może inaczej – czy patrząc na świat we wszystkim widzisz na nich grać melodycznie za pomocą klawia-
potencjalne źródło dźwięku? tury, uruchamiając poszczególne taśmy.
Trochę tak jest. Najczęściej zdarza mi się to na ulicy. Zaglądam Okazało się jednak, że te walkmany nie są
do kontenerów na śmieci. Wśród rzeczy, które wyrzucają ludzie w pełni sprawne, były tak nieprzewidywalne,
trafiają się bardzo ciekawe znaleziska. Dziwne, unikalne przed- że mój melotron był nie do okiełznania.
mioty, które w dodatku są za darmo. To moja najnowsza obsesja. Na jego uruchomienie poświęciłem dziesiątki
Zawsze jak jadę tramwajem rozglądam się za tymi wielkimi godzin, ale na końcu się poddałem. Coś tam
kontenerami. Stoją na prawie każdej ulicy, bo ludzie ostatnio się udało zagrać, ale nie był to ten efekt, na
dużo remontują i pozbywają się kapitalnych przedmiotów. którym mi zależało. Ta koncepcja się nie

Bywa , że n ie wie my,

co t a ki in str u me n t

bę dz ie potra fił

i c z a se m e fe kt j e st

bez n a dz ie j ny, a c z a se m

z a ska ku j ą co c ie kawy.

Wasze samoróbki są szczególne nie tylko dlatego, że są sprawdziła, nie wszystko warto recyklin-
akustyczne, ale też dlatego, że są wynikiem poszukiwań. gować. Nie wszystkie koncepcje znajdują
Równie dobrze mógłbyś tworzyć instrumenty według potwierdzenie w rzeczywistości.
utrwalonego tradycją wzoru, strugać fujarki takie, jakie tu sto Kolekcjonując mechaniczne instrumenty
i dwieście lat temu strugano. Czego więc szukacie? i tworząc własne szykujecie się na przejęcie
Nieodkrytego lądu. Możliwości sprawdzenia się na nowym władzy nad światem muzyki, które nastąpi
obszarze. Kiedy dowiedzieliśmy się o takim instrumencie jak po globalnym blackoucie? Wszystkie kom-
steel cello, nie odstraszyło nas to, że jest wysokim na dwa putery i samplery będą wtedy bezużyteczne.
metry żaglem. Staraliśmy się go zbudować w pracowni Małych Ojciec mówi do syna: „Wiesz, kiedyś nie było
Instrumentów tylko po to, by usłyszeć, jak brzmi. I sprawdzić, internetu”. „Naprawdę? A jak długo?” – pyta
jak to działa. Nasze działania samoróbkowe polegają na syn. Młodzi ludzie, z którymi mam do czynie-
stawianiu sobie wyzwań i próbach realizacji tej ambicji. Fajnie nia przy okazji warsztatów, niewiele wiedzą
jest, jeśli czegoś nie potrafię zrobić i zastanawiam się, jak o realnym świecie dźwięku. Daję im aku-
osiągnąć ten cel. Oczywiście, sens artystyczny jest najważniej- styczny instrument, a oni sprawdzają,
szy, ale łączymy kilka różnych kierunków myślenia. Generujemy gdzie się wsadza baterie. Nie rozumieją
muzykę. Czasem używamy do tego gotowych przedmiotów, tego, że dźwięk może wydobywać się z przy-
a czasem budujemy nowe narzędzia. Bywa, że nie wiemy, czyn grawitacyjnych, za sprawą tarcia,
co taki instrument będzie potrafił i czasem efekt jest bez- drgania czy ciągu powietrza. Istnieją
nadziejny, a czasem zaskakująco ciekawy. Na tym polega istota w świecie rzeczywistym, ale nikt nie uczy
eksperymentu, a więc sprawdzania pewnej koncepcji, bez ich wykorzystywania potencjału tego świata.
gwarancji rezultatu. Szukanie tego efektu, akceptacja porażki Nie mają też świadomości jego ograniczeń.
lub – jak się uda – radość z sukcesu, to istota naszej samorób- Wydaje nam się dzisiaj, że wszystko zawsze
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

kowej pracy. Zaspokajam w ten sposób własne ambicje, ale też będzie działało. Nie trzymamy już pieniędzy
sprawdzam swoje możliwości, mierzę się z materią. w mieszku czy śwince-skarbonce, ale mamy
Taka praca wymaga od ciebie przymiotów w cyfrowym je w internecie. Co się stanie, kiedy zabrak-
świecie zbędnych, a więc pokory i cierpliwości, bo może się nie prądu? Przecież wtedy nie będziemy
zdarzyć, że poświęcisz długie godziny na eksperyment, który mieli dostępu do niczego. Instrumenty mu-
spali na panewce. zyczne mają potencjał akustyczny. Kiedy nam
Często zdarza się, że poświęcasz dużo czasu, energii i pie- wyłączą prąd, na takim instrumencie wciąż
niędzy na zbudowanie czegoś, co okazuje się bezużyteczne. możemy grać. Rzeczywistość cyfrowa jest
Zbudowałem kiedyś melotron składający się z 32 walkmenów. uzależniona od ładowarki. Kiedy zabraknie
Na 32 zapętlonych taśmach nagraliśmy dźwięki instrumentów energii – przestaje istnieć.
akustycznych, nakupiłem jakichś używanych walkmanów 6

9
underground

marcin flint

Rap
nie ma w sobie
nic z kobiety?
Chcecie usłyszeć abstrakcyjny
dowcip? Parytet w polskim
rapie. Kobiecy rap to nie jest
W samym tylko sierpniu można było rozpisać małą ry-
walizację dużych ksywek – pojawiły się materiały
Iggy Azalei i Nicki Minaj. Wcześniej rządziła Cardi B ze
underground, to underground świetnie przyjętą przez krytyków i kupujących, złotą już
undergroundu. Nisza większa pierwszego dnia płytą „Invasion of Privacy”. Dziewczynę
z Nowego Jorku chwaliła nawet nominowana ostatnio do na-
niż rap chrześcijański czy ten grody Grammy, zaangażowana Rapsody. A to oczywiście wierz-
poświęcony grom kompute- chołek góry lodowej.
– Kamaiyah, Young M.A., Noname, Maliibu Mitch… – wymie-
rowym.
nia kolejne nazwiska Mateusz Natali, redaktor naczelny hipho-
powego portalu Popkiller, dodając, że to tak na bardzo szyb-
ko, z pamięci. I dobrze, więcej nie trzeba, to w końcu magazyn
o polskiej muzyce.

D o b r z e . D o b r z e?
Co zatem u nas? Guova, raperka z Włodawy, wyśpiewała
właśnie w singlu, że jej koleżanki jej nie lubią (i są grube), zgar-
niając stylizowanym na lata 80. klipem tysięce wyświetleń. Nie
jest to zły wynik. Ryfa Ri ma w sercu dekadę następną, najntisy,
co udowodniła dostarczając paru naprawdę dobrych zwrotek na
albumie kolektywu WCK, gdzie nad „klasycznym” rapem pochy-
la się m.in. dawny zaciąg Alkopoligamii – Kuba Knap i pano-
wie z Zetenwupe, ale warszawianka nie ma problemu, żeby wyjść
z ich cienia. Jeżeli nie przeoczyłem czegoś w mikroniszach
i nie będę podciągać pod hip-hop śpiewającej na tłustych pro-
dukcjach Świętego, niezmordowanej ZuoZone (udało się ufun-
dować płytę „Trzy tygodnie” przez Wspieram.to) wychodzi na
to, że jedynym tegorocznym wydawnictwem z rodzimym ko- Guova
biecym rapem jest wypuszczone niezależnie „Dobrze dobrze EP” Antonina Dolani

10
chełmskiej Admy (stylizowane jako Ad.M.a) Samo Zło, z mimowolnie seksistowskim ko- a Rena osiąga coraz większe liczniki i posze-
i producenta Jimmy’ego Kissa. mentarzem: „Jeżeli chodzi o ruch sceniczny, rza grupę odbiorców.
Adma zrobiła sporo zamieszania w 2015 ro- to jest bardzo dobrze”. Ton łagodzi Bilon, – Zobacz, na co może sobie pozwolić Nicki
ku, kiedy zostawała młodą wilczycą Popkil- zwracający uwagę na energię – związany Minaj czy Iggy Azalea: że mogą być mega
lera, ale wnioskując z wyświetleń utworów z nim Diil Records wydał przecież album Ryfy sexy, prawie nagie, świecić pośladami, ro-
z „Dobrze dobrze” i echa, którego ta pozy- Ri. W końcu Sokół wypala, że „kobiecy rap nie bić show na maksa. I postaw sobie obok nich
cja nie wywołała, była to popularność powinien pojawić się na planecie” i „śpiewaj- te nasze dziewczyny, nawet te ładne. Jakoś
krótsza niż nazwa wydanej wówczas płyty cie, dziewczęta”. nie widzę potencjału – dodaje Ania Wójcik.
– „Gdy skrzydła w popiele, boginie schodzą – I nie dlatego, że one nie chcą być takie, tylko
na Ziemię”. Raperka wydała za to oświad- Ze śmietnika do niszy że zostałyby za to w trzy sekundy dojechane.
czenie o problemach ze zdrowiem i zakończe- A to był przecież przyzwoity dla rapują-
niu przygody z samplami, po którym oświad- cych pań 2013 rok. Po przełomowym sin- O tym, skąd biorą się komentarze w stylu
czał z kolei jej (dawny) producent, rozżalony glu „Trudne słowa” gorzowska Gonix pod- „raperki do garów” wyjaśniła mi, i Andrze-
stylistyczną woltą, nowym, domniemanym pisała kontrakt ze Szpadyzorem i wydała jowi Cale, kiedyś w wywiadzie Wdowa: „Ze
wydawcą (Universal Music Polska) i brakiem płytę. Zbiór nagrań Guovy (pod wdzięcz- względu na panujący wciąż w Polsce pa-
jej reakcji na kwiaty z życzeniami szybkiego nym tytułem „Śmietnik”) na sklepowe triarchalny model rodziny, gdzie kobieta
powrotu do zdrowia. Pytam więc, co u niej półki położyła Fonografika (skończyło się to w życiu młodego mężczyzny jest tą osobą,
słychać, zaniepokojony tymi perturbacjami. wszystko zarzutami i oświadczeniem firmy która mu gotowała, prała skarpetki i pełniła
– Nadszedł czas, by zrobić coś twórczego. zamkniętym hasłem „I chuj nas obchodzi, co obowiązki służącej. Mamusie nie uczą syn-
To nie mogło się wydarzyć wcześniej i nie było dalej”). Ad.M.a wyszła z cienia pierwszą ków, że pewne rzeczy trzeba ogarniać
może się przeciągnąć na później. Właśnie tu epką, zatytułowaną „Szmaragdowe szczęścia”. samemu. Do tego kobieta, która mówi głośno
i teraz moja droga połączyła się z drogą innych Materiałami – odpowiednio mixtapem i ep- jest słyszana. Słuchają jej tłumy, może mieć
artystów i już od pewnego czasu spełniam ką – pochwalić mogły się również łodzian- wyraziste poglądy i bezkarnie bluzgać. Nikt
ka Lilu i warszawianka Wdowa, dwie aktyw- jej nie pobije i nie zgwałci, widzi ją tylko
się, jak nigdy wcześniej. Podsumowując, dzie-
ne już wtedy od lat superbohaterki sceny, w internecie, gdzie może jej naubliżać. Taka
je się bardzo dobrze – zapewnia mnie artyst-
z płytami na koncie, szlakiem przetartym kobieta budzi agresję mężczyzn”.
ka. Pozostaje wierzyć. Gorzej, że na jej drodze
w labelach (MaxFloRec i Alkopoligamia) i sze- Szansę na przełamanie impasu wydają
do spełnienia nie widać konkurencji.
regiem gościnnych występów u tuzów sce- się minimalne, prędzej schudną koleżanki
– Kilka lat temu wydawało się, że ciekawych
ny (Pezet, Gural, Rahim, Miuosh i inni). Ba, Guovy. Raperka-suka musiałaby się mie-
młodych raperek pojawia się coraz więcej.
album rapującej dziewczyny, konkretnie Mi- rzyć ze stereotypem i zderzyć z zupełnie in-
Ale po fali, która przyniosła Ad.M.ę, Guovę
La, wydało wtedy MyMusic, wydawnictwo ną od afroamerykańskiej mentalnością, co
czy Ryfę nagle zrobiło się całkiem cicho – mó-
excelowych tabelek, podaży i popytu, a nie wymagałoby niepolskiego dystansu i gigan-
wi wprost Natali, wraz z zespołem Popkille-
sentymentów. Impas miał dopiero nadejść. tycznej pewności siebie. Tylko skąd ją czer-
ra czeszący branżę w poszukiwaniu nowych
Zostawmy już 2018. Wystarczy sprawdzić, pać? Raczej nie z branży, gdzie powszechne są
talentów.
że w 2017 roku jedyną alternatywą dla pły- poglądy podobne do tych wyrażonych przez
ty Guovy była szczecińska Rena i jej album Sokoła, a z ust do ust przekazywana jest aneg-
Headlinerka
„Złoty środek”. dota, według której odporny na jakiekolwiek
Tonący kobiecy rap może jedynie chwycić
– Rapujące dziewczyny to nisza. Najpierw argumenty TomB (raper związany niegdyś
się paru brzytew. Na przykład zeszłorocznego
jest to nisza tej kultury, bo procentowo face- z SB Maffiją, Młody Wilk Popkillera w tej
albumu Guovy, zatytułowanego „Headliner”,
ci przytłaczają, następnie przekłada się to samej edycji co Gonix i recydywista w kwestii
który nie zaistniał na okupowanym przez
na zasięgi, a finalnie na biznes. A zainwesto- niewysyłania słuchaczom opłaconych
wszelaki rap zestawieniu OLiS. Został za to
wać trzeba tyle samo, jak nie więcej nawet – wcześniej płyt i rozmijania się z bitem) na
nominowany do Fryderyka, co lało wodę
wyjaśnia Ania Wójcik. Dlatego Rena to żaden domówce w Lublinie przez całą noc kłócił się
na młyn teorii spiskowych i wydawało się
patent na monetyzację. Wiadomo, że wy- z Admą, powtarzając jak katarynka, że „ko-
zaskakiwać wszystkich poza wydawcą, czyli
dawca hardej raperki, Stoprocent, to w du- biecy rap jest chujowy i kobiety nie powin-
Sony Music Polska.
żej mierze gust i widzimisię ekscentrycznego ny rapować”.
Majors dogadał się z Prosto, przez co nu-
Winiego, który w branży słynie z lojalności. Dziewczyny wchodzą zatem w buty ekshibi-
mery z „Headlinera” trafiały na kanał You- Kolegują się od lat i po prostu wierzy w swoją cjonistycznych emocjonalnie poetek (naj-
Tube wytwórni, krążek można było również podopieczną. ciekawsza jest Kosińska), w czasach, gdy
kupić poprzez jej sklep. Samo Prosto, na – Myślę, że gdyby była facetem, dawno zro- tekst w rapie jest drugorzędny. Gdzie
którego czele długo stała zaradna i dynamicz- biłaby karierę. Ulicznego rapu w 95 procen- w podziemiu nie przyłożyć ucha, słychać na-
na Ania Wójcik, nigdy nie wydało płyty z ko- tach, albo i nawet 99, słuchają mężczyźni, oni leciałości stylu Wdowy. Nie tej z „Superextra”,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

biecym rapem. nie chcą się identyfikować z dziewczynami. jednej z lepszych rapowych płyt 2010 roku,
– Prosto nie wydało dziewczyny, bo A&R Lubią je ewentualnie jak chórki śpiewają ale z początku kariery, przesadnie akcentu-
w osobie Wojtka Sokoła nigdy nie znalazł się – mówi o Renie menedżerka Stoprocent, jącej, z marudną, histeryczną manierą.
w polu rażenia talentu żadnej z nich – mówi Ewelina Marcinkowska. I dodaje, że wyra- – Wydaje mi się, że style są podobne na
Wójcik. Być może to pole rażenia nie było zistość raperki robi wrażenie na artystach pierwszy rzut ucha, bo wszystkie mamy
wystarczająco imponujące, ale wiele światła czy aktorach, ale słuchacze to inna para ka- wysokie, nieafroamerykańskie głosy i za-
na sprawę rzuca fragment emitowanego loszy. – Generalnie słuchacze są seksistow- łamują nam się, gdy okazujemy emocje. Stąd
w sieci programu „ŻywyRap!”. Po występie scy. Oceniają poprzez wygląd. Jak dziewczyna zarzuty, że stękanie, jęczenie i tak dalej. Po
raperki Dellis prowadzący prosi o komentarz jest ładna, to kurwa. Jak chłopczyca, to zaraz drugie, rapujemy tu w Polsce stosunkowo
zasiadającą w jury Wdowę. Ta słusznie burzy usłyszy „pokaż chuja”. Generalnie: kobiety od niedawna, powiedzmy od 20 lat, z cze-
się, że sytuacja, w której kobieta ma oceniać do garów. I nie wolno rapować im o tym, co go przez pierwsze dziesięć było maksymal-
kobietę jest oklepana. Odzywa się Wujek facetom. Na szczęście to się powoli zmienia, nie pięć słuchalnych lasek: Lilu, Ania Sool,

11
Rap nie ma w sobie nic z kobiety?
underground
Mewa, Kada. Stąd jeszcze brak pewnych poruszamy się nieustannie w obrębie kilku
standardów i wzorców. Ja nie słyszę żad- ksywek. W polskim hip-hopie jest ich kilka-
nego podobieństwa do mnie, ale odnoszę set. Owszem, kobiety są (bądź do niedaw-
wrażenie, że to tak jak z Azjatami. Nam wszy- na były) w rapie i sprawują ważne funkcje,
scy wydają się niemal identyczni – tłumaczy często jako szare eminencje – obok Wójcik
Wdowa. i Marcinkowskiej są to choćby Aśka Tyszkie-
wicz, Marta Nizio i Aneta Błażejczyk. Ale nie
Bez ciosu za mikrofonem.
Jest problem z autorytetami. Podczas – Wydaje mi się, że rap w wydaniu kobie-
zeszłorocznych warsztatów dla kobiet cym ma szansę zaistnieć, kiedy pojawi się na
Królowe Bitu (które są electro-hiphopową
mutacją gitarowej Luccioli), nauczycielkami
były ZuoZone i Kosińska, panie wówczas bez
oficjalnych płyt (Kosa nadal jej nie ma), na
10 kluczowych momentów
dorobku i niezweryfikowane przez scenę.
Trudno się dziwić, że główną pamiątką z fi- kobiecego rapu w Polsce
nału w krakowskim klubie jest klip wyświet-
lony osiemset razy. Większość pań poszła – 1. Aśka Tyszkiewicz odmalowuje
o ironio – za radą Sokoła i próbuje śpiewać. całą feerię barw w erotyku „Razem-
Brakuje cierpliwości, wytrwałości, etosu sir” Snuz.
pracy, żeby chcieć raperką być, a nie bywać. 2. Dore i Fala punktują z dużą od-
O tym mówiła Adma. Nie idzie się za ciosem. wagą chamstwo w swoim mieście,
– Bo nie ma za czym iść. Żadna damska pły- w „Gratulacjach” zespołu Paresłów.
ta nie osiągnęła w Polsce sukcesu w jednej 3. Ania Sool masakruje konkurent-
dziesiątej tak dużego, jak przeciętna płyta kę Awers soczystym „Łap ten diss”.
rapera z pierwszej trzydziestki. Dlatego tego 4. Lilu nie ustępuje samemu Łonie
ciosu pewnie wystarczająco nie poczułyśmy. w lirycznym do granic „Mów do
Z drugiej strony dość bezlitośnie powiem, mnie”.
że ten nasz damski rap w Polsce nie brzmi.
5. Wdowa serwuje cyniczną wciele-
I każda z nas stara się jak umie, ale ja sama
niówkę z Czesławem Mozilem
doskonale słyszę swoje potknięcia, sucha-
u boku, w naznaczonym elektro
ry i niedoskonałości. Tak samo u koleżanek.
„Zapomniałam”.
Dziewczyny nie stawiają też raczej wszyst-
6. Gonix wchodzi z bucika w branżę
kiego na jedną kartę, przez rozsądek i właśnie
„Trudnymi słowami”, najlepszym
przez małe niepowodzenia. Z biegiem lat
singlem kobiecego rapu.
po prostu brakuje czasu na rap. Wolimy go
poświęcać na rzeczy, dzięki którym jeste- 7. Guova ujarzmia drumand-
śmy doceniane, a docenienie to przynosi wy- bassowy bit, mówiąc otwarcie
mierne efekty – podsumowuje Wdowa. o swojej padaczce w „Pannie E.”
– Brak świadomości tego, dla kogo chce się 8. Rena pisze „List do Peji”, burząc
nagrywać – dodaje Ania Wójcik, świado- bariery między pokoleniami, styla-
ma rapu chłopczyc, które nie będą nigdy mi i płciami.
dość groźne, wiecznie przepychających się 9. Ad.M.a wraca z tarczą z Mło-
z raperami „wojowniczek” i „koleżaneczek” tyle magnetyczna osobowość, że nieważne dych Wilków Popkillera, za sprawą
z przymrużeniem pomalowanego oka rapu- czy napisze posta, czy nagra piosenkę, to „Pomarańczowego bangera”.
Eliza Stegienka

jących o okresie, gotowaniu, ploteczkach, pa- ludzie za tym pójdą, będą chłonąć wszyst- 10. Ryfa Ri przypomina, że czyta
znokciach, nieświadomości zasad spalone- ko, co zrobi. Taka postać na pewno znajdzie klasyczny rap jak otwartą księgę
go. Dziewczyny rapem niezainteresowane, odpowiednią dla siebie formę wyrazu i jeśli w „Dywizjonie 47” WCK.
Wd o Wa

postronne obserwatorki, nie mogą się zaś akurat będzie to rap, to będziemy mieli
nadziwić, po co mądre laski mają się pchać szansę zaobserwować kobiecy sukces na tym
w konwencję, która u zarania była szowini- polu – podsumowuje Ania Wójcik. Czekamy
styczna, w dodatku nic nie zapowiada te- zatem na tę osobowość, patrząc nie bez lęku
go, by miała być inna. Szczególnie w Polsce, czy rapowe eksperymenty majorsów skończą
gdzie damski rap jest przede wszystkim się tak tragicznie jak zazwyczaj, a w całym
kosztowną (pod wieloma względami) pasją tym lifestyle’owym zamieszaniu pozostanie
po godzinach. „Jeden numer, drugi numer, choć trochę miejsca na muzykę.
a jakoś na koncie zero / Nie spłynęło mi dziś Bo jakoś tak człowiekowi nie do śmiechu,
nic, jakoś dziś nic nie spłynęło” – rapuje kiedy myśli o tym, że polski kobiecy rap
w 2018 roku Adma, wspominając „stare jest na dobrej drodze do tego, by kojarzyć
szmaty” i „gorszą szamę”. Takie to właśnie się z przede wszystkim z żarcikami Doroty
„docenienie” i „wymierne efekty”. Masłowskiej, Joanny Krupy i Katarzyny No-
sowskiej. Tym mocniej trzymamy kciuki za
Szare eminencje nadchodzące płyty Wdowy (już jest gotowa),
Swoją drogą, nie wiem, czy zauważyliście, ale Guovy i Admy. 6

12
13
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8
underground

ja r e k s z u b ryc h t

Robert
Piotrowicz
Wbić się w to zębami

– W każdej mojej muzyce istnieje pewna przestrzeń


wspólna, charakterystyczne napięcie, rozwiązanie
energetyczne – Robert Piotrowicz opowiada nam
o studyjnej wojnie nienawidzących się elementów,
swoich poszukiwaniach solowych, reaktywowanej
Bombie w Torcie, współpracy ze Zbigniewem
Karkowskim i zespołem Brutal Truth. A także
o piosence o parasolach, wykonanej na Przeglądzie
Muzyki Amatorskiej w Pile.

Anton Lukoszevieze

14
urokura – co to właściwie znaczy? zdziwił. (śmiech) Odebrałem ich pod Szczeci-

R To pseudonim, którym posługiwałem się w Bombie


w Torcie. W tamtych czasach zespoły punkowe
nem, na przejściu granicznym, wsiadłem do
vana i pojechałem na te dwa koncerty. Tak
czy hardcore’owe zwykle nie podawały nazwisk, dobrze wszystko załatwiłem, że do jednego
głównie imiona lub ksywki. Wszyscy mieliśmy zmyślone imio- miasta przyjechaliśmy o dzień za wcześnie.
na, bo chcieliśmy się również odciąć od tego, co robiliśmy (śmiech) Na szczęście to były takie czasy, że
na poważnie. Pragnęliśmy być innymi osobami. Na początku wszyscy byli zadowoleni, że żyją i że w ogóle
była też wizja, aby przebierać się na scenie. Jedna z postaci mogli wystąpić, a zwłaszcza być na koncer-
miała mieć cztery nogi i cztery ręce. Banalne bzdury, ale to cie. W składzie More Fiends grał właśnie Rich
były licealne pomysły... Samo słowo nic nie znaczy, po prostu Hoak. Zakolegowaliśmy się, zaczęliśmy wy-
przyszło mi do głowy. mieniać się korespondencją. Parę lat później
I długo z tobą zostało, bo pojawia się też w tytułach nagrań napisał mi, że właśnie został perkusistą Bru-
solowych. tal Truth i nagrywają drugą płytę – a ja uwiel-
Tak. Kiedy skończył się ten etap hardcore’owo-metalowo-pro- białem pierwszą. Czasem przysyłał mi jakieś
gresywny i zacząłem pracować w zupełnie innej przestrzeni, płyty z Relapse, nasz kontakt nie był zbyt in-
chciałem przenieść, a w zasadzie przekleić, Rurokurę w zu- tensywny, ale stały.
pełnie nowy krajobraz. Od wymieniania się płytami do wspólnych
Zaczęło się od punka i metalu? nagrań i koncertów daleka droga.
Nie. Po raz pierwszy grałem na instrumencie w jakiejś zorgani- W 2001 roku polecieliśmy z Anną Zaradny
zowanej sytuacji jeszcze w podstawówce, w piątej lub szóstej i Jackiem Majewskim do Stanów. Zagraliśmy
klasie. Zapisałem się do zespołu szkolnego. Niestety, przysze- dwa koncerty w Chicago, po czym kilka dni
dłem dopiero na drugie spotkanie, więc wszystkie moje uko- spędziliśmy w Nowym Jorku. Graliśmy m.in.
chane instrumenty zostały już zarezerwowane. Została tylko w CBGB’s i Knitting Factory. Wcześniej dałem
znać Richowi, że się wybieramy, więc zaprosił
perkusja. Dobrze się stało, bo zrozumiałem, że to najważniej-
nas do Filadelfii, gdzie wtedy stacjonował.
szy i najlepszy instrument w rock’n’rollu.
Wystąpiliśmy tam jako trio na festiwalu
Dlaczego?
grindcore’owym – Rich na perkusji, Anna na
Ciężko grać na perkusji sentymentalnie, a to największy
saksofonie, ja na gitarze. Potem Rich mówi:
obciach, zasmucać ludzi przy ognisku. Ze szkolnym zespołem
„Jutro jedziemy z Massacre do Nowego Jorku,
zagrałem swoje pierwsze koncerty na takich imprezach, jak
bo Danny się żeni” – i zabrał nas wszystkich
np. Przegląd Muzyki Amatorskiej w Pile. Występowaliśmy tam
na ślub Danny’ego Lilkera. Siedziałem przy
pomiędzy metalowcami i punkami, a jakimś zespołem kur-
stole ze Scottem Ianem z Anthraxu i jakimiś
piowskim. Graliśmy muzykę rozrywkową, na przykład pio-
ziomkami z „Metal Hammera”, bardzo to było
senkę o parasolach. Były dziewczyny w chórku, sekcja dęta,
surrealistyczne. Wszystkie te rodziny wy-
poważny ansambl.
glądały jak z amerykańskiego horroru o aspi-
Kiedy zespół szkolny przestał ci wystarczać? rującej klasie średniej, do tego metalowcy
W ogóle nie wystarczał, ale to była wtedy jedyna możliwość. w garniturach i makabryczna muzyka do tań-
Pod koniec podstawówki moja obsesja muzyczna była już tak ca. Po dwóch godzinach koniec części oficjal-
duża, że musiałem coś z tym zrobić. Poznałem takie zespoły nej, bo dom weselny był już wynajęty dla
jak Dezerter, Negazione czy Napalm Death, w radiu usłyszałem kolejnej pary. Druga część ślubu, w CBGB’s,
„Master of Puppets”, więc w naturalny sposób wszedłem była już o wiele bardziej zgodna z oczekiwa-
w mocniejsze rejony rocka. Założyłem zespół punkrockowy, taki niami. Grał Rich z Total Fucking Destruction
w stylu punk 77 – ale od razu chciałem, żebyśmy grali inaczej, i parę innych zespołów. Danny kumulował
więc po dwóch miesiącach wyleciałem. (śmiech) Założyłem wokół siebie gigantyczną ilość ludzi, którzy
z kolegą drugi. Razem uczyliśmy się grać. Po dwóch, trzech la- go kochali.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

tach mieliśmy już repertuar i zaczęliśmy grać koncerty jako Ponownie spotkaliśmy się we Wrocławiu,
StuckOnCeiling. Zacząłem też koncerty organizować, wtedy po ich koncercie, a po raz kolejny, już w zu-
poznałem Richa z Brutal Truth. pełnie innych okolicznościach, na drugim
Proszę o szczegóły. końcu świata. W 2009 roku grałem w Austra-
Ktoś do mnie napisał – intensywnie wtedy korespondowa- lii i okazało się, że parę dni po festiwalu
łem w ramach tzw. sceny niezależnej – że grupa More Fiends What is Music, w Melbourne gra Brutal
z Filadelfii ma mieć trasę po Europie i zapytał, czy jestem Truth. Napisałem więc do Richa, że jestem
w stanie zorganizować ze dwa koncerty. Miałem 16, najwyżej 17 w mieście, że zobaczymy się na koncercie.
lat, ale powiedziałem, że tak, oczywiście. Potem zadzwoniono „A co tu robisz?” – zapytał. Kiedy dowie-
do mnie z Hamburga, żeby uzgodnić szczegóły. Był środek ro- dział się, że jestem na trasie, napisał:
ku szkolnego, więc nie poszedłem do szkoły. Ojciec bardzo się „Przynieś sprzęt, zagramy razem”. To był duży

15
underground

koncert klubowy, na około 500 osób. Zagrałem z nimi otwarcie muzykę, ciężko było ich do kogokolwiek
i w paru innych kawałkach. W podobnych okolicznościach, porównać. Silna była też scena metalowa.
również przypadkiem, zagraliśmy razem w Japonii. Później Świetne było Strawberry, grające fajny grind/
nagrałem warstwę elektroniczną do jednego utworów na ich metal, podobne rejony reprezentowało Acid
płytę, pojechałem z nimi na Obscene Extreme, a następnie za- Rotten But OK. Część z tych ludzi rzuciła po-
prosiłem ich do zagrania mojej muzyki. W 2012 roku przygoto- tem muzykę, ale wielu wciąż gra, choć oczy-
waliśmy specjalny projekt na zamówienie festiwalu LUFF z Lo- wiście inne rzeczy.
zanny. „Brutal Truth Plays Piotrowicz” polegało na tym, że skom- Skąd po tylu latach i po tak innych do-
ponowałem muzykę specjalnie dla nich, całość uzupełniłem świadczeniach muzycznych nagły powrót
dwoma, czy trzema moimi faworytami z ich repertuaru. do Bomby w Torcie?
Zagraliśmy to w kwintecie. To było jedno z moich ostatnich Jedyną muzyką, której słucham stale, od
doświadczeń z Brutal Truth, bo później Danny obwieścił, zawsze, jest metal i hardcore. Na black metal
że idzie na emeryturę. się nie złapałem i chyba już nie zostanę fa-
Wróćmy do twojego zespołu. Bomba w Torcie powstała nem, ale lubię death metal. Wczoraj rano
w wyniku rozpadu StuckOnCeiling? słuchałem Obituary, kocham The Accused,
Nie, te dwa zespoły funkcjonowały równolegle. StuckOnCeil- Rorschach itd. Lubiłem poszukujące zespoły
ing przeszło wiele zmian. Ciągle mieliśmy kłopoty ze składem, hardcore’owe, zespoły z pogranicza... W pew-
głównie z perkusistami. W 1993 czy 1994 roku na bębnach zaczął nej chwili poczułem, że znów chcę grać na
grać z nami Kacper Jaśkiewicz, wówczas może piętnastoletni. perkusji. Nie myślałem oczywiście o nowym
Obaj mieszkaliśmy w Wolinie – reszta w Świnoujściu, albo materiale, chodziło tylko o to, żeby się spot-
w Szczecinie – więc mogliśmy grać ze sobą częściej, jednak kać i razem rozgrzać powietrze. Ponad rok
w okrojonym składzie. Wygłupialiśmy się po próbach – ja sia- temu zaczęliśmy o tym rozmawiać i okazało
dałem za perkusją, Kacper grał na gitarze i z tego wzięła się się, że miesiąc później miałem gotowe trzy
Bomba w Torcie. To wrażenie, że Bomba była po StuckOnCeil- nowe utwory. Teraz mogę je pisać bardzo
Doszedłem
ing, mogło wynikać z tego, że czasem ktoś zapraszał nas na szybko, wszystko dzieje się w środowisku
koncert jako StuckOnCeiling, a grała Bomba. cyfrowym, dopiero później uczymy się to
do wniosku, grać. Kacper mieszka w Warszawie, Michał
Publiczność gładko łykała takie niespodzianki?
Wybraliśmy się kiedyś na festiwal do Ustrzyk Dolnych. Ze przyjeżdża z Poznania, problem był tylko
Świnoujścia jechaliśmy tam pociągiem chyba z 20 dni. (śmiech) że gitary nie z gitarzystą, oryginalny mieszka w Anglii.
Na miejscu, już na dworcu, przywitały nas tłumy, okazało się Tu pojawia się wątek Tony’ego Kinskiego,
jednak, że festiwal został właśnie rozwiązany. Organizator nie potrafią zrobić którego spotykam na koncertach od zawsze
spodziewał się takiej frekwencji i miasto się wystraszyło. Wy- i już chyba osiem lat temu pytałem, czy nie
dołączyłby do Bomby w Torcie.
wożono niedoszłą publiczność w różne miejsca, aby rozproszyć tego, do czego
ten najazd panków, obawiano się zamieszek. My – wraz ze set- Tony też niedawno reaktywował Kinsky’ego.
ką innych osób – trafiliśmy do jakiejś leśniczówki. Nie było tam Może znowu jest dobry czas na takie granie.
dążę, albo ja
warunków na koncert StuckOnCeiling, bo mieliśmy dwie gitary, Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Kin-
efekty itd., więc aby ta podróż nabrała jakiegokolwiek sensu, sky’ego, byłem zszokowany, że to zespół
wystąpiła Bomba. Takich sytuacji było wiele. Przyjeżdżaliśmy nie potrafię z Polski. Byłem oczarowany, że grają tak
na miejsce, okazywało się, że nie da się grać, więc grała Bom- wyważoną, szorstką i mroczną muzykę
ba, bo wiedzieliśmy, że w tych warunkach jesteśmy w stanie tego zrobić gitarową, nie będąc jednocześnie zespołem
coś zaprezentować. Tak było też na festiwalu w Aleksandrowie eksperymentalnym. Tam były riffy, rytmy,
Kujawskim, gdzie wystąpiliśmy na przyczepie od traktora. gitarą. utwory o zamkniętej formie. Kinsky to
Paradoksalnie, ta poboczna, niepoważna Bomba, jest dzisiaj z mojego punktu widzenia – a może nie tylko
znacznie lepiej pamiętana niż StuckOnCeiling. – najlepszy zespół rockowy ever. Ale – przynaj-
Bomba wbiła się w pamięć, ponieważ była rozrywkowa, o wiele mniej dla mnie – ledwo to się zaczęło, a zaraz
bardziej dostępna muzycznie, niemalże piosenkowa. Poza tym stało się historią. Wydali „Copula Mundi”,
„Anarchia 666” to nasze najlepiej zrealizowane nagranie, po- zagrali parę koncertów i przestali istnieć.
wstało stosunkowo późno. Sensowne zarejestrowanie cze- Czy muzyka, którą parasz się na co dzień,
gokolwiek w tamtych czasach było prawdziwym wyczynem, przekłada się jakoś na nową Bombę?
a StuckOnCeiling grało na tyle dziwnie, że ciężko było nam Różnica pomiędzy tym, co robię solo, a Bombą
zdobyć życzliwość typu: „chodźcie do mnie do studia, pomogę w Torcie nie jest aż tak wielka, jak mogłoby
wam”. Zawsze musieliśmy się zderzyć z facetem, który nagry- się wydawać. W każdej mojej muzyce
wał szanty albo bluesa. istnieje pewna przestrzeń wspólna, charak-
Wiem, że trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona, ale terystyczne napięcie, rozwiązanie energe-
szczecińska scena u progu lat 90. wydawała się wyjątkowo tyczne. Można to robić za pomocą bardzo
bogata i oryginalna. różnych narzędzi. Można na fortepianie, i za
To prawda, do połowy lat 90. sporo się działo. Może Szczecin pomocą disco, chociaż w tej estetyce mam
nie wytrzymałby porównania z Trójmiastem czy późniejszą najmniejsze doświadczenie warsztatowe.
Warszawą, ale aktywność była bardzo duża. W mieście były To niesamowite uczucie, robić w zespole coś
np. bardzo fajne zespoły posthardcore’owe, grające w stylu bardzo powtarzalnego, ale za każdym razem
Victims Family i tym podobnych, z lekko jazzującym podej- z nową, świeżą energią. W muzyce, którą
ściem do hc/punka. Kolaboranci byli wtedy bardzo dobrzy – choć zajmuję się na co dzień, funkcjonuje to
najlepsi byli dużo wcześniej – mieli świetne teksty i ciekawą inaczej. Podczas grania za każdym razem

16
Robert Piotrowicz

muszę budować energię i narrację od nowa, instrumentalnych. Przed tymi koncertami W końcu jednak skonfigurowałem instru-
ale nigdy nie mam tych samych środków. na ogół nie rozmawia się o tym, jak ma wy- ment i opanowałem go do tego stopnia, że
Moje koncerty są w dużej mierze improwi- glądać ich przebieg. Nie dla tego, że jest taka mogłem zacząć grać tak, jak chciałem.
zowane, a przy tym zmagam się ze swoim zasada, ale dlatego, że te rozmowy na ogół są Jak narodził się festiwal Musica Genera?
instrumentem, który jest czymś zupełnie nieskuteczne. Musiałem nauczyć się inaczej To był przypadek. Byłem na spotkaniu z pew-
innym niż perkusja. Wytwarzam przy tym rozumieć czas w muzyce. W muzyce popu- nym urzędnikiem, w zupełnie innej sprawie
o wiele więcej dźwięku, zwłaszcza o wiele larnej, czy w każdej innej posługującej się i powiedziałem mu, że mam taki pomysł.
więcej warstw, balansuję pomiędzy kontrolą zamkniętą formą, wszystko jest dokładnie „Festiwal muzyki radykalnej? Tego jeszcze
syntezatora i kompozycji a ekspresją. określone przez np. długość riffu gitarowego nie było! Proszę do mnie pojutrze przyjść” –
Miło jest teraz powrócić do formuły zespołu czy strukturę rytmiczną. W muzyce impro- usłyszałem. Od tego się zaczęło. Nie zaczęło
rockowego, ale kiedyś przecież rozmyślnie wizowanej tego nie ma, a jednocześnie trze- się oczywiście od finansowania, ale dzięki
ją porzuciłeś. Dlaczego? ba zainteresować słuchacza – a także part- temu stało się to realne.
Byłem umęczony tym, że choć się staramy, nera na scenie – na tyle, by chciał prześledzić Dlaczego po kilku latach przestaliście go
choć gramy dziwacznie i rozmyślnie krzy- całą kompozycję. organizować?
wo, wciąż nie możemy pozbyć się kagańca. Zmieniłeś też instrument. Mieliśmy – Anna Zaradny i ja – coraz więcej
Ta muzyka nigdy nie była do końca otwarta, Nie chciałem już grać na gitarze. Coraz pracy artystycznej, a festiwal stał się prawdziwą
a kiedy próbowaliśmy ją otworzyć, wszystko bardziej interesowały mnie duże formy, instytucją, która wymagała stałej obsługi.
robiło się zbyt chaotyczne lub przypominało nasycenie dźwiękiem i szukałem instru- Byłem na koncercie na drugim końcu świa-
po prostu rockową improwizację. Doszedłem mentu, który pomoże mi to zrobić. Grałem ta, ale zamiast myśleć o tym, co zagram, mu-
do wniosku, że gitary nie potrafią zrobić tego, na preparowanej gitarze, miałem miliard siałem kończyć wniosek o dofinansowanie.
do czego dążę, albo ja nie potrafię tego zro- efektów, ale takie rzeczy robili ludzie przede Pamiętam, że byłem w Australii, kiedy za-
dzwonił do mnie kolega z informacją, że bra-
kuje jakiegoś dokumentu. Może dziś to brzmi
zabawnie i barwnie, ale to było tak frustru-
jące, że przestawało mieć sens. Festiwal
przynosił nam przede wszystkim pracę. Nie
dochód, nie ubezpieczenie i urlop, a pracę,
bardzo dużo pracy. Przez dwa ostatnie lata
to już nie było racjonalne.
Zgaduję jednak, że decyzja o jego zam-
knięciu nie była łatwa.
Nie była. Ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy
mieli to kontynuować. Tym bardziej, że Mu-
sica Genera po przenosinach do Warszawy
była już innym festiwalem. Nieco większym,
o wiele droższym, ale też nie tak bardzo po-
trzebnym – o ile w ogóle tak można powie-
dzieć – jak wcześniej. Muzyka eksperymen-
talna od strony prezentacji koncertowych
zaczęła powoli przypominać każdą inną.
Wo j t e k M s z y c a J r
Być może – przynajmniej z mojego punktu
bić gitarą. Chciałbym jednak zaznaczyć, że mną już od 40 lat. Trudno było wymyślić coś widzenia – mijał czas w którym była aż tak
na ostatnim etapie istnienia StuckOnCeiling naprawdę nowego, ale najważniejsze jest to, witalna, jeśli chodzi o artystów i publiczność.
nauczyliśmy się wszyscy improwizować, grać że potrzebowałem czegoś zupełnie innego. Do tego estetyka, którą się zajmowaliśmy,
barwą itd. Estetyka tej improwizacji krążyła Wreszcie trafiłem na syntezator analogowy. przesiąknęła w inne miejsca. Dziś pojawić
jednak wokół rocka, preparowana elektrycz- Robiłem któryś z kolei koncert muzyki im- się może nawet na dużym festiwalu ple-
na gitara wciąż jest narzędziem rockowym, prowizowanej, był może 2000 rok. Przyjechał nerowym.
duży zestaw perkusyjny również. Kevin Drumm i rozłożył urządzenie, którego Jak doszło do twojej pracy ze Zbigniewem
Wiedziałeś, czego szukasz? nie znałem. Nie miało klawiszy, ale produ- Karkowskim?
Absolutnie nie, prócz bardzo ogólnego obrazu, kowało fascynującą wiązkę dźwięku. Kiedy Karkowskiego poznałem w Szczecinie.
który był raczej wrażeniem końcowym pojawiły się jakieś środki, kupiłem pierwsze Przyjechał zaproszony przez innego kurato-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

niż konkretnym materiałem. Chciałem też składowe swojego instrumentu, który wy- ra. Nasza znajomość szybko się rozwijała –
zostawić sobie całkowicie otwartą drogę. dawał mi się wtedy niewiarygodnie drogi. w ciągu tych paru minut, paru godzin, kilku
Kiedy zacząłem grać solo, na początku lat A to były raptem cztery urządzenia, w tym dni. Pozostaliśmy w kontakcie, szybko
dwutysięcznych, zupełnie nie panowałem jeden oscylator – w sumie coś jak skrzypce zaczęliśmy razem grać. Zbigniew to jedna
nad kompozycją, w takim wymiarze, jak za z połową strun, albo z jedną. Opanowanie z najważniejszych osób, jakie spotkałem
czasów StuckOnCeiling. Nie nagrywałem też syntezatora analogowego zajęło mi trochę w życiu. Nie chodzi o to, że był legendą, a oto
przez jakiś czas, bo wydawało mi się trochę czasu, podobnie jak stworzenie własnego że był żywym potwierdzeniem tego, że jeśli
dziwne, że nie gram materiału na żywo, języka z jego pomocą. Dlatego przez co naj- w coś wierzysz, powinieneś wbić się w to
ale pracuję z komputerem i w ten sposób mniej rok nie grałem koncertów solowych, zębami, żeby tego nie stracić i żeby udo-
tworzę utwór. Jednocześnie grałem mul- bo nie chciałem wychodzić na scenę tylko wodnić innym, że to ma być właśnie takie.
tum koncertów improwizowanych z różny- po to, by generować szum. Funkcjonowałem Widziałem jego złe koncerty, na których był
mi muzykami, w rozmaitych zestawieniach w duetach, składach trzyosobowych i innych. bardzo odurzony, nie widział ekranu, nie trafiał

17
underground

w klawiaturę komputera. Jednak następny zdarza mi się natomiast pisać kompozycje


brzmiał, jakby się nagle obudził, skupiony, dla różnych zespołów. Oczywiście, wciąż
zaangażowany, wszystko było bardzo ostre, funkcjonuję w tradycyjnych dla siebie sytu-
wyraziste, świeże. Był już w wieku, w którym acjach kolaboracyjno-koncertowych, czego
wielu artystów odcina kupony, powtarza się, przykładem jest „CRACKFINDER”, płyta która
ale jemu udało się tego uniknąć. Zbigniew jest efektem koncertu na festiwalu Sacrum
był też człowiekiem trudnym i – nie znoszę Profanum, który zagrałem z Anną Zaradny
tego określenia – pełnym sprzeczności. Te i Jérômem Noetingerem.
same kompromisy, które innym zarzucał, po-
trafił popełniać miesiąc później. Wiązało się
to z tym, że był – dobrze rozumianą przez Po-
laków – postacią romantyczną. Był jeźdźcem
bez wierzchowca, bo sam był wielkim
pędem... i to było wspaniałe. Doświadczyłem
od niego wiele czułości. Byłem w wielu miej-
scach świata, w których Zbigniew był przede
mną. Zdarzało się, że właśnie dlatego mnie
zapraszano. Dostawałem maila: „Zbigniew
was here and he said I need to contact you”.
Był ambasadorem. Nie moim, czy jakichkol-
wiek konkretnych osób, ale ambasadorem
pewnej radykalnej postawy.
Współpracowaliście aż do jego śmierci
w 2013 roku?
Nie, popadliśmy w konflikt. W pewnym mo- K a r kows k i i P i o t r ow i c z w C R K Wr o c ł aw Czego szukasz w tych spotkaniach?
mencie Zbigniew zaczął być bardzo, bardzo a rc h i w u m a r tys ty Praca w teatrze i przy słuchowiskach wymusiła
trudny dla wielu ludzi z mojego otoczenia. na mnie rozbudowanie warsztatu. Wróciłem
Dla mnie osobiście – nie. Mimo to musiałem do instrumentów akustycznych, bo elek-
mu powiedzieć, że to się musi skończyć, tronika nie zawsze w pełni zaspokajała mo-
że musi uważać na przyjaciół i na siebie. je potrzeby. Czasem reżyser narzuca pomysł,
Przestaliśmy rozmawiać i nie kontaktowa- który jest dla mnie trudny do zaakceptowa-
liśmy się rok, może dwa. Byłem akurat w San- nia. Wymusza to znalezienie środków,
tiago de Chile, kiedy dostałem maila od Da- z którymi jestem w stanie się identyfikować,
niela Menche’a, że Zbigniew właśnie zmarł Z b ig n iew Ka r kowski a jednocześnie takich, które znajdą odpo-
w Peru. Miałem wtedy propozycję zagrania wiednie miejsce w konkretnej pracy. Kiedy
w Limie, ale to był jeden z tych koncertów, to je de n z n a j - w dziele występuje inny element – na
które nie mają żadnych budżetów. Nie przykład słowo albo obraz – ciekawi mnie
mogłem, czy nie chciałem dopłacać i nie po- wię ksz yc h po lskic h moment, w którym spaja się z muzyką.
jechałem – oczywiście żałuję. Niesamowite, Przygotowując „Samoobronę” mówiłeś
że byłem tak blisko, kiedy zmarł. Zbigniew
artystów, a le gra ł o „brutalnych relacjach między słowem,
Karkowski to jeden z największych polskich a dźwiękiem”. Zastanawiam się, co w tym
artystów, ale grał muzykę, która nie mogła brutalnego.
mu dać popularności, a co najważniejsze muzykę, któ ra n ie
Żebyś usłyszał głos, żeby przetrwał jako
miejsca w powszechnie funkcjonującej brzmienie, które zrozumiesz, kompozycja
polskiej kulturze. Dlatego nikt nie będzie mog ła mu da ć musi mu być podporządkowana, a jedno-
go wspominał w taki sposób, jak innych cześnie być autonomiczna. Między tymi ele-
znanych, np. tych którzy ostatnio zmarli, Ko- p op ular n ośc i, mentami dochodzi do brutalnej – ale możesz
rę czy Tomasza Stańkę – a był artysta ważny też nazwać ją miłosną – konfrontacji. Jak głos
nie tylko dla mieszkańców tego kraju, lecz
a co na j wa ż n ie j sze dominuje, to amputuje część dźwięku, ale jak
w skali całego świata. dźwięk go pokryje, zignoruje, będzie równie
Nauczyłeś się tworzyć i grać solo, ale i tak bez sensu. Interesuje mnie to cienkie pole
niezmiennie szukasz towarzystwa, angażu-
mie js c a w powsze c h - wspólne, gdzie mogą ulec zespoleniu, zamiast
jesz się w projekty z najróżniejszymi twór- próbować pokonać się nawzajem. Nie możesz
cami, nie tylko ze świata muzyki. nie fun kc j o n u j ą ce j kazać aktorowi przebijać się przez masę
Interesuję się sztuką i czasem szukam w niej dźwięku. Zresztą to nie dotyczy tylko na-
inspiracji – zwłaszcza w literaturze. Często p ols ki e j ku ltu rze grywania i lokacji głosu. Każda praca studyj-
pracowałem z teatrami, zajmowałem się na na etapie miksu jest wojną nienawidzą-
słuchowiskami, czy udźwiękowiałem swo- cych się elementów. Jeśli któremuś pozwolisz
ją muzyką filmów o artystach, ze Zbyszkiem zwyciężyć to miks będzie zły, bo nie usłyszysz
Liberą pracowałem przy jego filmie „Walser” pełni utworu. W „Samoobronie” chciałem,
itd. Lubię pracować z innymi artystami, nie- by głos przekazywał treści, ale też stał się
koniecznie z muzykami, choć słowo „lubię” obiektem dźwiękowym zintegrowanym
nie oddaje sensu tych relacji. Coraz częściej z kompozycją, co w przypadku słuchowisk

18
Robert Piotrowicz

nie jest takie oczywiste. Chciałem, żeby graniowe też to robią, produkują muzykę na mentów o rockowej proweniencji, czyli
wszystkie składowe obrazu były równie in- najlepszym sprzęcie, ale sprawdzają ją na rozrywką. Wygodnie ci tam?
tensywne. najgorszym boomboxie świata albo w samo- Wygodnie, choć brzmi to absurdalnie.
Jeszcze bardziej brutalna reakcja zachodzi chodzie. Przestałem się interesować tym, co jest
pomiędzy warunkami w których przygo- Jest coś jeszcze. Kiedy tworzę utwór, znam charakterystyczne dla jakiej muzyki,
towujesz muzykę, a tymi, w których jest go na wylot. Wysłuchałem go tak wiele albo jaki okupuje gatunek. Wciąż zajmu-
później słuchana. Mówiąc krótko, to naj- razy, że wiem, jak wszystkie elementy w nim ję się wysokością dźwięku, ale rozmonto-
częściej jest zupełnie inna muzyka… funkcjonują i tracę dystans do czasu, wuję interwały, interesuje mnie
To jest straszliwie frustrujące. Pracując w którym on się odbywa. A przecież muzyka przestrzeń, dynamika, barwa dźwięku.
z materiałem wiem, jaki on jest w mojej musi zadziałać na słuchacza po pierwszym Mam więc swoją estetykę harmoniczną,
przestrzeni odsłuchowej, a co za tym idzie razie, nie po pięćdziesiątym. Po pięćdziesią- wspólną dla wszystkiego, co robię – od
w percepcji. Nie jestem jednak w stanie tym słuchacz może delektować się kolejnym moich koncertów solowych po Bombę
przewidzieć tego, w jakich warunkach tech- detalem, który wyłapuje. Kiedyś słuchano w Torcie. Od dziecka w muzyce naj-
nicznych muzyka będzie funkcjonować, jeśli płyt, które nie od razu wydawały się interesu- bardziej interesuje mnie to, że kiedy
trafi do odbiorcy. To samo, co brzmi właści- jące, słuchano ich wiele razy, choćby po to, zaczyna brzmieć, totalnie dominuje nad
wie na jednym głośniku, niekoniecznie mu- by się upewnić, że na prawdę są złe. Dzi- przestrzenią, a w zasadzie ją zmienia.
si brzmieć podobnie na innych. Tymczasem siaj już po paru minutach takie nagrania są Zmienia miejsce, w którym znajduje się
jakość, głębia i przestrzeń w przypadku mu- porzucane, słuchacz przełącza się na inny odbiorca. Dzisiaj wiem, jak to działa, jak
zyki abstrakcyjnej bardzo często jest jej za- plik. Na tym polega podstawowy problem ten efekt wywołać, jak zabrać słuchacza
sadniczą substancją. Refren popowego prze- z tworzeniem dzieł o charakterze czasowym. ze sobą. Jeśli widzę, że ludzie reagują na
boju może być nagrany bardzo źle, ale jeśli Znam znakomitych artystów, którzy praco- tę energię, to znaczy, że dobrze spełniłem
jest chwytliwy, słuchacze będą go powtarzać. wali z przestrzenią lub obrazem, a po wej- swoją rolę. Jeśli się nie udaje, to ten kon-
Moja muzyka nie ma refrenów. Bardzo dużo ściu w czas byli całkowicie zagubieni, bo cert, ta płyta nie były nikomu potrzebne.
czasu spędzam na formatowaniu brzmienia nie mieli pojęcia na czym polega dynamika Na szczęście im dłużej żyję, tym częściej
w taki sposób, by moja kompozycja była jego rozwoju. się udaje, bo... po prostu lubię rzeczy
dostępna również w innych warunkach Gdzie dziś widzisz swoje miejsce? Wydajesz intensywne. (śmiech)
i dla innych ludzi – nie w sensie dystrybucji, się zawieszony pomiędzy muzyką współ- 6
ale właśnie percepcji. Wielkie studia na- czesną, a więc poważną, a światem ekspery-

reklama

g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

19
underground

Afrojax
b a r t e k woy n i c z

marzenie ściętej
głowy

Patrząc liniowo na przebieg twojej działalności artystycznej


– Przeważa u mnie chęć w kontekście popularności, uzyskujemy obraz fali. Pokrótce:
pierwszy Afro Kolektyw odbił się niezłym echem, następne
tworzenia sztuki, a czasem
dwa albumy straciły tę przewagę, po to, by stylistyczna wol-
chęć siania chujem – tak ta „Piosenek po polsku” wciągnęła zespół na przedsionek
swoje modus operandi mainstreamu, zgubiony ostatecznie na pożegnalnym krążku.
To z kolei sprawiło, że na dwóch solówkach zradykalizowałeś
raczył przedstawić Afrojax, formę, zamknąłeś się w niszy. Niedawno wróciłeś albumem,
który w tym roku zapro- który ponownie wyciąga cię nieco na powierzchnię.
ponował album „Nikt nie Obawiam się, że nie masz racji. Być może „Nikt nie słucha tek-
stów” jest krążkiem, który MÓGŁBY się odbić szerszym echem,
słucha tekstów”. Nawet jeśli ale nic na to nie wskazuje. A szkoda, bo bardzo się nad nim
nie słuchamy, to przynaj- napracowałem. Może materiał za słaby? Może wytwórnia za
mniej o nie pytamy. O parę mała? Natomiast poza tą jedną uwagą sinusoidę nakreśliłeś
trafną niezmiernie.
innych rzeczy również.
Mimo wszystko, w porównaniu z dwiema pierwszymi pły-
tami solowymi, progres w zainteresowaniu jest. Zagrałeś na
OFF Festivalu (i to dwukrotnie), zbierasz pochlebne recenzje,
dajesz wywiad do „Gazety Magnetofonowej”...
To chyba przypadek. OFF kontraktował mnie jako Legen-
darnego Afrojaxa. Nie wiem czy kreatorzy line-upu w ogóle
odnotowali pojawienie się nowej płyty, gdzie legendarny już
nie jestem. I może słusznie, bo przecież jestem niesamowicie
Dr Animal Cannibal Pizza
legendarny i nie ma co od tego uciekać.

20
Czy po lekkim polizaniu przez ciebie głów- Na ostatnią płytę zaprosiłeś kilku rapowych gości, m.in. Łonę
nego nurtu, teraz cię tam ciągnie? Jest to i Mesa, może na następnej pójść jednak w kogoś pokroju
jakiś cel? Wiadomo, że to miecz obosiec- trawestowanej powyżej Edyty Bartosiewicz?
zny, bo z jednej strony stoi za nim brak Nie, na następnej nie będzie gości. Będę tylko ja, miotający się
zmartwień o kasę, ale z drugiej strach przed w paroksyzmach szaleństwa. Sięgnę po inny cytat z klasycz-
wypadnięciem z obiegu, kuszenie kompro- nej polskiej piosenki: „to jest potrzebne... to jest potrzebne”.
misem, ciśnienie itd. Kuba Sienkiewicz w chórkach też by się sprawdził, gdybyś jed-
Nie, kompletnie nie jest to miejsce, do którego nak zmienił zdanie co do gości. Skoro jesteśmy przy teleturnie-
mnie ciągnie. Mainstream nie jest dla mnie, jach, chciałbym przypomnieć o trzech mało znanych faktach
o czym przekonałem się wielokrotnie. Ta si- z twojej biografii, które w jakimś sensie znów wplatają twoją
nusoida z pierwszego pytania nie wzięła się postać w wątki zwiększonych zasięgów. Pierwszy to wygranie
przecież znikąd, tylko stąd, że zawsze po osiąg- przez ciebie jednego z odcinków „1 z 10”, drugi to fakt napisa-
nięciu jakiegoś punktu krytycznego, kiedy nia tekstu Trójkowego Karpia w 2006 roku, trzeci to tekst dla
główny nurt meandrował w miarę blisko, ro- zespołu Papa Dance. Może ghostwriting to cwana brama do
biłem coś głupiego. Po debiucie Afro Kolek- popularności?
tywu rozwiązałem zespół, po „Piosenkach po Potraktowałem te trzy wątki zadaniowo, jak sidequesty w grze:
polsku” forsowałem pomysł zrobienia płyty „Hej, czegoś takiego jeszcze nie robiłem, sprawdzę czy umiem”.
celowo niedoprodukowanej... Natomiast podchodząc po raz drugi do podobnego wyzwania
W takim razie jak się odnajdujesz w podzie- pewnie już chciałbym coś przemycić z moich czarnych jak smoła
miu? Powiedziałeś kiedyś: „Prawdziwy suk- i pokrzywionych jak wstęga jebanego Möbiusa idei. Zresztą tak
ces komercyjny to jest coś, o czym zielonego się przecież stało, bo miałem po raz drugi pisać Trójkowego
pojęcia nie mam. W moim wymiarze popu- Karpia kilka lat później, ale projekt, który przedłożyłem, czyli
larności sukcesem jest sprzedaż 500 płyt” „Karp po żydowsku”, okazał się nie do przełknięcia.
oraz że na ostatniej płycie zarobiłeś tyle ile Za dużo ości.
chciałeś, czyli „dokładnie dwa i pół tysiąca”. Jak w prawdziwym karpiu.
Nie trzeba skończyć trzech klas by policzyć, Poza działalnością solową działasz w zespołach Poradnia G
że nie da się wyżyć za takie pieniądze. i Syndrom Sztokholmski. Szyjesz też na basie w kapeli Sid-
W moim przypadku nie, ale ogólnie można neya Polaka Kwartyrnik, działałeś w Newest Zealand. Co sły-
przecież mieć sukces będąc w podziemiu chać na tych polach?
i utrzymywać się z grania – i to jest chyba Poradnia G ma urlop, ale pewnie kiedyś wróci. Syndrom się
właśnie moje marzenie ściętej głowy. Tak rozpuścił w braku czasu i raczej nie wróci. Newest Zealand
w ogóle należałoby całą tę rozmowę po- szykują nową płytę, ale beze mnie – przyjacielski rozwód za
przedzić dokładną definicją słowa main- porozumieniem stron, że się tak wyrażę. Kwartyrnik chwilowo
stream i słowa podziemie... Czasem jedno nie działa z powodu różnic światopoglądowych dotyczących
przemienia się w drugie overnight. Kto pieniędzy. Szkoda, dobrze się tam bawiłem.
wie, czy w pewnym momencie rymowanie Kiedyś udzielałeś się na blogu Glebogryzarka oraz na porta-
o życiowych porażkach w tonacji chujowo lu Screenagers, specjalizując się w precyzyjnych analizach
-gównianej nie stanie się wiodącą gałęzią utworów. Nie zapomnę twojego zachwytu nad wyrafinowa-
polskiego rapu, a ja nie stanę się heroldem nym układem perkusji w numerze Jaya-Z „Show Me What You
i papieżem zarazem. Tu poproszę o długi Got”. Masz tak nadal, czy jednak potrafisz po prostu posłuchać
i szyderczy śmiech. piosenki bez rozkładania jej na czynniki pierwsze?
Heroldem mógłbyś być na przykład zamiast Rzadko i bardzo tego żałuję. Jeśli raz się nauczysz analizy –
Norbiego w „Jaka to melodia” – widziałbym a jest to nauka w moim przypadku wieloletnia – to potem trudno
cię w tej roli. jest ją ot tak wyłączyć i pogrążyć się w kontemplacji. Kiedy coś
Jeśli byłbym nie tylko twarzą, ale i mózgiem, jest piękne, to z automatu chcesz dojść źródła tego piękna. To się
to z radością obróciłbym ten teleturniej do końca nigdy nie udaje, magia rozebrana na atomy przestaje
w kupę dymiących gruzów. To mogłoby być być magią. Sam proces dedukcji wszakże daje dużo satysfakcji
bardzo piękne. i wiedzy takiemu dyletantowi jak ja. Nie mam słuchu absolutnego,
Kto wie? Może kiedyś jakiś prezes przyzwoli relatywny też kiepski, muszę ratować się doświadczeniem.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

na spektakularne zburzenie symbolicznego „Nikt nie słucha tekstów” to płyta ugrzeczniona przez poja-
pomnika gnicia polskich gustów i zadzwo- wienie się się potomka. Przed chwilą wspominałeś następną,
ni z propozycją? a znając twoje ADHD już nad nią pracujesz. W którą stronę
To od dawna moje marzenie: wpleść to, co teraz rzuci cię wena?
ohydne, w to, co wymuskane. Do jakiegoś Nie ugrzeczniona, tylko uspokojona. U mnie czasem prze-
stopnia robię to w ramach działalności arty- waża chęć tworzenia sztuki, a czasem chęć siania chujem. Tym
stycznej... Jednakże rzeczywiście, kucharze razem zdecydowanie mam wychył w drugim kierunku, bo moja
srający do zupy w „Kuchennych rewolucjach”, równowaga psychiczna wyraźnie kurwa szwankuje, między
uczestnicy „Koła fortuny” onanizujący się bez innymi właśnie pod wpływem pojawienia się potomka. To, co
opamiętania po zwycięstwie, fizjologia prze- teraz nagrywam, to będzie nihilistyczna, obrzydliwa płyta, a jej
mycona do formatu – to jest mój sen, ten sen tytuł - „Anarcho Porno Gran Turismo” – nie pozostawia wiele
zachwyca mnie. do dodania, mam nadzieję. 6

21
underground

ł u k a s z waw r o

Syrbski
Jeb
wszystko jest
psychodeliczne

Zaczęło się od wspólnych imprez, a że każdy dział, że wszystkie dźwięki do siebie pasują,
Pierwsze 20 lat kariery na czymś grał, uznali, iż warto połączyć siły. wystarczy odpowiednio długo je grać. A że na
spędzili w małych klubach Pierwsza próba odbyła się w sypialni kolegi, horyzoncie pojawił się Łukasz „Luka” Hołuj,
bez wzmacniaczy, z użyciem wieży stereo. muzyk grający na tak nietypowym i kosmicz-
i choć niespecjalnie im to Niby nic, ale dla ojca gospodarza, który źle nym instrumencie, nie mogli nie przygarnąć
przeszkadzało, przyszła znosił hałas, to i tak było za wiele. W ramach go do siebie.
chyba najwyższa pora, zadośćuczynienia musieli... pracować przy – Świetnie pasuje, bo nasza muzyka jest
cykorii. Był to, z tego co pamiętają, 1998 rok. drone’owo-transowa, a didgeridoo gra
żeby już wyjść z podziemia.
Nazwę zespołu rzucił perkusista, Stach jeden dźwięk. No i niesamowicie wzbogaca
Wysocki. Pozostali, mimo jego wielokrotnych przestrzeń. Czasem gramy we trójkę i wtedy
próśb, nie chcieli jej już później zmieniać. czuję, że muszę się strasznie narobić, żeby tę
– Skierowana jest do słuchaczy, którzy pragną przestrzeń wypełnić – tłumaczy Przemek.
intensywnych doznań, lubią kiedy muzyka
ich obezwładnia, a nawet trochę sponie- Mamy więc dość nietypowy skład, mamy 20
wiera, ale wiadomo, że nie jest to prawdziwa lat spędzonych na scenie, w takim razie pro-
przemoc. W erotyce to się nazywa srpski szę bardzo: wszyscy, którzy znają twórczość
jeb – tłumaczy gitarzysta grupy Przemek zespołu ręka do góry! Ano właśnie, nie za
Piłaciński. wiele tych rąk. A przecież już w 2008 roku
Skoro jesteśmy przy trudnych słowach, dodaj- grali całkiem sporo, pojawiła się ich strona na
my, że zespół dość często aranżuje swe MySpace, na niej zaś kilka utworów o jakże
utwory na wokal, bas, perkusję, gitarę oraz… zachęcających tytułach: „Grzybica”, „Miasto
didgeridoo. Choć nie od początku. Naj- trupów” i „Chore diabły”. Innymi słowy,
pierw próbowali swych sił z puzonistą, gra- to jedna z tych grup, o których już z dziesięć
li też ze Sławkiem Gołaszewskim, jednym lat temu mówiło się, że są legendą warszaw-
z liderów stołecznej sceny alternatywnej lat skiego undergroundu. Legendarności im od
80., znanym między innymi ze współpracy tego czasu ubyło, z undergroundu wyjść się
Anna Kędziorek z Kulturą, Izraelem i Armią. To on powie- jednak nie udało i nawet to, że fani wydali

22
Propozycja musiała być konkretna, skoro muzyk
(znany wcześniej z Signal to Noise Ratio oraz The White Kites)
chwilę później dołączył do zespołu. - Tworzymy na oślep i bez
wyrachowania. Zmiana gitarzysty w takim zespole jak nasz
to nie jest wyłącznie kosmetyka. Trochę pograliśmy jako duet
i też było OK. Dwa instrumenty, sama sekcja i wokal, dużo miej-
sca dla obu – mówi Wysocki. – Przyszedł Przemek i musiał za-
gospodarować swoją część.
Poszło mu na tyle dobrze, że zimą 2016 roku rozpoczęły się na-
grania nowej epki. – Początkowy plan był taki, że kilka zaprzy-
jaźnionych zespołów nagrywa po trzy kawałki i wydajemy to
na winylowej składance. Uwinęliśmy się szybko, a po jakimś
roku okazało się, że tylko my skończyliśmy nagrania. Zaczęliśmy
więc kombinować, co by tu z nimi zrobić – wspomina Prze-
mek. Ostatecznie epka, zatytułowana „Koniec”, ukazała się
w kwietniu 2018 roku nakładem berlińskiej wytwórni Atman
Records, na 12-calowym winylowym splicie. Na jego drugą
stronę trafiła epka „Far” poznańskiego Beyond The Event Ho-
rizon. Na pierwszej znajdziemy zaś cztery utwory. Trzy za-
rejestrowano na setkę (dorzucając później jedynie nakładki
gitar), czwartym jest znany od lat „Terminal”. Utwór ze świet-
nym, połamanym riffem basu, robił 10 lat temu piorunujące
wrażenie, ciekawe jak zostanie przyjęty dzisiaj.
– Nie sądzę, żeby zaszła jakaś znaczącą zmiana – mówi perku-
sista, a gitarzysta dodaje: – Może nawet lepiej? Wzięcie na ciężką
psychodelię wydaje mi się teraz nieporównywalnie większe
niż kilkanaście lat temu, popatrz jak stonerowcy z przyległo-
ściami odmieniają „psychodeliczny” przez wszystkie przy-
padki. Wszystko jest teraz psychodeliczne.

W przypadku Syrbskiego Jebu także transowe, noise’owe


i okraszone niezwykłymi tekstami. Trzy z tych, które trafiły na
nową epkę, napisał wspomniany wcześniej Zygfryd Woźniarski,
czwarty, do „Narodzin”, pożyczył sobie od Stanisława Ignacego
Witkiewicza. Czemu akurat Witkacy? – Odpowiem przewrot-
im płytę (w 2008 roku ukazał się „Syrb-
nie - mówi. – Wszystko zaczęło się od małego złotego posążka
ski Jeb”) niespecjalnie pomogło. – Legendą
faunowatego Belzebuba.
się raczej nie czuliśmy, tym bardziej 10 lat
W teledysku ilustrującym utwór główna bohaterka nie czyta
temu. Dziś też nie. Legendarne było nato-
jednak Witkacego, lecz „Alicję w krainie czarów”, klip oparto
miast nasze zamiłowanie do antypromocji.
bowiem na fragmentach filmu „Curious Alice” z 1968 roku.
Chyba nikomu nie przyszło do głowy, że mo-
Sama muzyka jest na szczęście bardziej współczesna, choć
glibyśmy w jakiś sposób zaistnieć na tzw. wciąż daleka od najbardziej zwariowanych, ciężkostrawnych
rynku komercyjnym. Zabrakło też niektórym wynalazków dzisiejszej awangardy. „Koniec” to materiał na tyle
odwagi, żeby rzucić wszystko i zająć się tradycyjny, że zespół spokojnie mógłby się pojawić na okładce
graniem na poważnie. Raczej nie mamy kosz- „Teraz Rocka”, ale jednocześnie na tyle odlotowy, że do składu
marów na temat straconej szansy, koncertów OFF Festivalu pasowałby jak ulał.
na stadionach i tabunów groupies. W każdym – Myślę, że na OFF-ie bylibyśmy jednak za bardzo offowi.
razie ja nie mam – śmieje się Stach. – Nigdy Bywam tam i większość zespołów gra muzykę znacznie łagod-
nie planowałem porzucenia pracy i po- niejszą i bardziej przystępną – mówi Wysocki, choć Piłaciński
dróżowania od skłotu do skłotu. Lubię drogę, nie do końca się z nim zgadza. – Byli Swans, Meshuggah czy
którą poszliśmy. Z pewnością mogliśmy Oranssi Pazuzu, to czemu nie Syrbski Jeb? Jest tam miejsce na
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

zdziałać w muzyce więcej, ale życie to nie bardziej intensywne granie. I dobrze by było, taki zresztą był
tylko muzyka. Robiliśmy też wiele innych plan, przynajmniej mój, żeby wydanie tej płyty było pretek-
rzeczy. – Ja z fanowskiej perspektywy pa- stem do wyjścia z piwnicy. Próbujemy się wybić poza naszą
miętam sporadyczne koncerty w małych bańkę, grać koncerty, poznawać nowych ludzi i pomagać im
klubach, często w partyzanckich warunkach. nas poznawać. Do „Teraz Rocka” pisałem, na razie nie proponu-
Coś tam się powoli działo, ale niewiele. ją okładki, prawdę mówiąc na razie nic nie proponują. (śmiech)
Po jednym z takich koncertów, w duecie, Z OFF Festivalu sami też się nie odzywają, ale spróbujemy
Zygfryd [Woźniarski, basista i wokalista – w tym roku aplikować na różne festiwale, może ktoś się skusi.
przyp. aut.] powiedział, że szukają nowego Do tego mamy parę nowych kawałków, ogrywamy je na kon-
gitarzysty. Od razu miałem pewną propozy- certach, powoli zbiera się na następną płytę.
Czyżby więc „Koniec” miał się okazać dla zespołu nowym
cję – wspomina Przemek.
początkiem? Trzymamy kciuki. 6

23
underground

H
asło przewodnie tego numeru
„Gazety Magnetofonowej” nasu-
s ta n i s ł aw b r y ś wa na myśl jedno pytanie: gdzie
tak naprawdę przeniósł się współczesny
underground? Czy wizja amatorów-roman-
tyków, przesiadujących gdzieś w piwnicach
i wspólnie muzykujących, żeby następnie
przenieść się na sceny obskurnych klubów,
nie jest już przestarzała? A może inaczej: czy

Netlabele,
poza niezależnymi miejscami, festiwalami
organizowanymi w myśl idei DIY czy tar-

memy
gami małych wydawnictw istnieje inna
przestrzeń, w której silnie czuć ducha kultu-
ry niezależnej? Odpowiedź tkwi w ekranach
smartfonów, laptopów i innych urządzeń
elektronicznych, jakich używamy na co dzień

i nieunder-
– to po prostu internet.
Powyższe wprowadzenie chyba nikogo nie
powinno zaskoczyć. Od czasu upowszech-
nienia się formatu MP3 piosenek, serwisów

ground
peer-to-peer, a w końcu przystępnych
w obsłudze portalów streamingowych, cyfro-
To, co najciekawsze i naj- wa dystrybucja muzyki zaczęła konkurować
świeższe we współczesnej z piastującymi wcześniej niezagrożoną pozy-
elektronice, dzieje się w naj- cję winylami albo płytami CD. Rewolucja
zatacza coraz szersze kręgi – słuchamy
głębszych czeluściach sieci. starannie dobranych stacji (Open FM), od-
Debiutujący twórcy doskonale twarzamy spersonalizowane playlisty (Spo-
tify), a nawet ściągamy na prywatne dyski
czują się w estetyce internetu
całe albumy (Chomikuj). A skoro mowa już
i nowych mediów, świadomie o kręgach, nie należy zapomnieć o tym
umiejscawiając swoje działania dziewiątym, najgłębszym – undergroundzie.
Do zrecenzowania wciąż czekają terabajty
w wirtualnej przestrzeni.
nieprzesłuchanych płyt, wyjścia na światło
Tak rozumiana nowa fala dzienne domagają się nieodkryte jeszcze
polskich producentów jawi się talenty. Udostępnianie własnej twórczości
stało się tak łatwe, że co rusz dowiadujemy
jako unikalne, warte obser- się o nowych wydawnictwach, często kilku-
wowania zjawisko. piosenkowych i pospiesznie nagranych.
Gatunkowy prym wiedzie wśród nich elek-
tronika – nieoczywista i coraz częściej diame-
tralnie różniąca się od tego, co kilkanaście lat
temu nazwalibyśmy muzyką syntezatorową.
W polskim niezalu (jak skrótowo przyjęło się
określać niezależny światek) krystalizuje się
jej nowa, intrygująca odmiana, która silnie
przesiąka enigmatycznie brzmiącym post-
internetem.
– Sieć nie jest dla nas miejscem czy wirtualną
przestrzenią. Sieć nie jest dla nas czymś
zewnętrznym wobec rzeczywistości, ale jej
równoprawnym elementem: niewidoczną,
ale stale obecną warstwą przenikającą się
z przestrzenią fizyczną. W każdym kształtu-
jącym nas doświadczeniu istniał naturalny
pierwiastek internetowy – zauważał pisarz
Piotr Czerski w ikonicznym już manifeście
„My, dzieci sieci”. Tak rozumiane nierozer-
walne połączenie młodego pokolenia z kom-
puterami zostało już chyba odmienione przez
wszystkie przypadki. Cybernetyczna sym-
K X LT bioza nie kończy się jednak tylko na rzę-
a rc h i w u m a r tys ty dach smartfonowych zombie, stojących

24
na przystankach i stukających w dotykowe a nie wiek wykonawcy. KXLT
ekrany. Internetem – w tym jego specy- (rocznik ’99), który przygodę
ficznymi wyróżnikami, nierzadko osobli- z elektroniką zaczął w wie-
wą warstwą wizualną czy zjawiskami weń ku 14 lat, od zawsze był zain-
zachodzącymi – z chęcią zajmują się debiu- teresowany dzieleniem się
tanci w świecie sztuki współczesnej, video swoją twórczością z ludźmi.
artu czy muzyki niezależnej. Dobrze zazna- – Kojarzyłem parę postaci
jomieni z siecią producenci wykorzystują ją z polskiej niszowej sceny, ode-
na wiele sposobów: to dla nich nie tylko dar- zwałem się do Mikołaja Tkacza
mowe narzędzie do udostępniania własnych (WSZYSTKO) i zakumplowa-
prac, ale też kolejna droga ku odkrywaniu liśmy się. Wpadliśmy obaj na
i eksponowaniu artystycznej tożsamości. To pomysł, żeby utworzyć kolek-
w tym drugim tkwi esencja postinternetu tyw i label MAGIA, gdzie wy-
– koncepcji zakładającej, że sztuka i inter- dałem swój pierwszy album
net działają równolegle, redefiniując pojęcie „weird dance classics” – mówi
dzieła, twórcy czy praw autorskich. mieszkający na Śląsku
Młody Łucznik
Wojtek Filipowicz (rocznik ’00), w środo- Kacper Leszczyński. – Na a rc h i w u m a r tys ty
wisku muzycznym funkcjonujący jako Młody kolejnych wydawnictwach
Łucznik, zainspirował się stylami, które swoje mogłem ocierać się o wiele
początki miały w internecie na początku gatunków: ambient, footwork czy sound
prez Oniryzm w starym sklepie z farbami,
obecnej dekady. Mikrogatunki, bo do takich collage. Teraz to nawet nie wiem, co właści-
a przywołany już Płoski zaczyna ekspery-
można zaliczyć wskazany przez producenta wie tworzę, ale myślę, że można by to pod-
mentować z słuchowiskami i przestrze-
vaporwave (retro-fascynacja elektroniką piąć pod łatkę deconstructed club / postclub
niami wystawienniczymi. Jeśli decydują
i zarazem krytyka konsumpcjonizmu), witch albo moje ulubione psotklub.
się na wersję fizyczną swoich materiałów,
house (coś jak zwykły house, ale z okulty- Katalogi netlabeli, takich jak MAGIA, dobrze
to tylko w formie limitowanej kasety lub –
stycznym zabarwieniem) czy cloud rap (hip- obrazują to, co ma do powiedzenia polski
jak przedstawiciele Audile Snow – na karcie
hop na onirycznych, leniwie snujących się postinternet. Przesłuchując krążki wydane
microSD. Bywa, że tak skrzętnie budowana
podkładach), wyodrębniały się w odmętach pod szyldem małej, warszawskiej wytwórni
narracja odrzuca, ale jednocześnie intryguje
często nieistniejących już forów. Ukryte wątki enjoy life, można odnieść wrażenie, że to
i pośrednio każe rozmyślać nad istotą artysty
rozprzestrzeniały się w sieci jak grzyby po muzyka, która do niczego nie pasuje i pozo-
w przeładowanym treściami świecie sieci.
deszczu, integrując twórców memów, past, staje gdzieś na gatunkowych rubieżach. Na
Po takich rozważaniach w głowie powstają
wideoklipów czy nawet kuratorów. Wraz Bandcampie czy Soundcloudzie, platformach
dwa pytania. Czy mamy do czynienia
z kwitnącą wtedy erą remiksu, memów, pa- dedykowanych niezależnym twórcom, roz-
z nowym, kulturotwórczym fenomenem?
rodii i przeróbek, doskonale oddawały ducha kwita na dobre i swobodnie ewoluuje.
Czy opisywani przeze mnie twórcy sami są
sieci – multimedialnej, zacierającej granicę Recenzowane przeze mnie w poprzednim
między odbiorcą a twórcą, a przede wszyst- numerze Magnetofonowej „czakry forgo- chętni do nazywania siebie młodym, pol-
kim będącej polem do eksperymentów. Co lytzo” domen omen, „ładnie to wygląda skim undergroundem? KXLT unika takiego
prawda fascynacja nimi szybko przeminęła, i pachnie, zobaczymy, jak będzie smako- tytułowania.
ale zdążyła popchnąć do działania wielu wało” Rużawa czy „rytmy, cykle i czas” – To spycha niszowych polskich artystów na
adeptów produkowania muzyki. paszki wymykają się klasyfikacji i to nie pozycję „piwniczniaka”. Jest przecież sporo
– To właśnie przez nie koło 2012 roku pierwszy tylko górnolotny pean – tak poskręcane, po- inicjatyw, które wyszły z undergroundu, a są
raz odpaliłem FL Studio. Po jakimś czasie, gdy przecinane hałasami i losowo generowanymi w tym momencie rozpoznawalne i bardzo
uznałem, że moje rzeczy są wyjątkowo do- dźwiękami płyty trudno scharakteryzować. im kibicuję, jak choćby Oramics, Brutaż czy
bre, postanowiłem publikować je w interne- Ucieczka od formy nie kończy się na warstwie Mestiço – opowiada.
cie – opowiada Filipowicz. Nieźle mu to wy- brzmieniowej w konwencji lo-fi. Artyści Julek Płoski dodaje pół-żartem, pół-serio,
chodzi – jego ostatnia epka, „Speedrunning”, w osobliwy sposób tytułują swoje krążki że „swoją definicję muzycznego podziemia
to barwna wariacja na temat współczesnego (18-letni ehh hahah, podopieczny Audile opiera tylko na domysłach”. – Jak prawdzi-
footworku, połączonego z oldschoolowym Snow, wydał niedawno „netia genialna roz- wy „pan niezalu” nie lubię sam siebie wpisy-
dubem. mowa z klientem”) i projektują okładki (to wać w jakieś grupki. Nie czuję się podziemny,
Młody Łucznik, jak większość jego często abstrakcyjne twory, w których zrzuty chociaż pewnie wpisuję się w jakieś nisze –
rówieśników, prezentuje swoją twórczość ekranu łączą się z amatorskimi grafikami). twierdzi. Artystom wtóruje Młody Łucznik,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

w netlabelu. Taka forma udostępniania mu- Niecodzienna jest też ich komunikacja z fa- dodając, że polski elektroniczny underground
zyki najczęściej kojarzy się z brakiem możli- nami. Facebookowy profil Julka Płoskiego można traktować jak bardzo pojemne po-
wości finansowych czy logistycznych związa- (rocznik ’98), autora znakomitego, zanurzo- jęcie. – Kategoryzacja producentów coraz
nych z analogowym wydawaniem. Dla debiu- nego w noise’owej elektronice krążka „Tesco”, częściej nie ma racji bytu. Sam łapię się na
tujących artystów internetowe wytwórnie wygląda jak koszmar speców od marketin- tym, że płyty czy utwory prościej mi opisać
zdają się być jednak często najwłaściwszym gu. Emotikony, wszechobecna ironia i nied- po prostu ich klimatem aniżeli specyfikacją
rozwiązaniem. Odrzucają na bok stylistyczne bale tworzone memy wygrywają z dbałością – mówi.
podziały, skupiając się na konsekwentnej o polskie znaki czy interpunkcją. Natomiast Za ich namową zakopmy więc – nomen omen
pracy organicznej – budowaniu relacji w śro- gdy producenci tej generacji wychodzą poza – termin underground i po prostu obserwuj-
dowisku czy organizowaniu imprez. Dodat- ramy internetu, nie robią tego w konwencjo- my, co się będzie działo. Długo nie trzeba
kowo, co podkreślają moi rozmówcy, o kla- nalny sposób: Młody Łucznik współorgani- szukać – Płoski wystąpi na przykład na
sie artysty decyduje w nich jakość materiału, zował w Poznaniu cykl ambientowych im tegorocznym Unsoundzie. 6

25
underground

odobno w listopadzie 2016 roku zagrałeś ostatni

P koncert.
Powiedzmy, że to taki happening. Właśnie w tym
ja r e k s z u b ryc h t
czasie dostałem wiadomość, że ma się ukazać mój
pierwszy album na winylu, zrobiony przez Pasażera. Bardzo

Janusz
miła sytuacja. No, ale żeby zadebiutować to trzeba wcześniej nie
grać. Wobec tego umownie zakończyłem karierę. Odwołałem
nawet kilka zaplanowanych koncertów. Niektórzy mnie pewnie
za to nie lubią. Ogłosiłem, że zagrałem ostatni koncert. I potem
mogłem należycie celebrować powtórny debiut w postaci

Reichel
„Pierwszej kasety na płycie“. Przy okazji tego happeningu wiele
ciekawych rzeczy się dowiedziałem. Ogólnie zrobiło się nieco
zamieszania, które mogło sugerować, że oto nagle po latach
pojawiam się niemal znikąd, a ja przecież nie zaprzestałem
nigdy swojej muzycznej działalności. Może była nieco mniej
intensywna w sensie koncertowym, ale jednak cały czas trwała.
rzeczywistość Natomiast faktem jest to, że przez wiele lat nie nagrywałem
i nie wydawałem nowych piosenek. One powstawały, ale nie

boli
miałem ciśnienia, żeby je nagrywać i sprzedawać. Jako twórcę
bardziej mnie interesuje akt kreacji, niż późniejsza sprzedaż.
A czasy mamy wyjątkowo inspirujące, prawda?
O tak. Można powiedzieć, że piosenki piszą się same.
Gorzej, że wygląda na to, że historia się powtarza. Nie
Nazywają go punkowym przeraża cię to, że aktualne są nie tylko teksty Dezertera
z początku lat 80., ale i Hańby! – a więc wiersze z lat 30.
bardem, choć sam się nim
Oczywiście, że to przerażające. W pewnym sensie można po-
nie czuje. Pisze protest-songi, wiedzieć, że przed tym ostrzegaliśmy. No cóż, jak mówi poeta:
choć twierdzi, że chciałby się „Nikt nie chciał słuchać Kaczmarskiego”. Dostaliśmy okrutną
lekcję historii. Wcześniej trudno sobie było wyobrazić, jak to
mylić w swoich diagnozach.
się mogło stać, dajmy na to rozwój faszyzmu w Niemczech
Janusz Reichel opowiada nam w latach 30. Teraz wiemy, że wtedy też były kolory, świeciło
o swoich piosenkach, roli słońce, jak jednych bili, więzili i nękali rozprawami to inni
w tym czasie normalnie chodzili do pracy, wypoczywali,
scenicznego pajaca i o tym,
świetnie się bawili. Wystarczyło tylko nie zaprzątać sobie głowy
że trzeba kochać. tym czymś, nie angażować się, a nawet popierać po cichu bądź
jawnie wewnętrznych agresorów.
Pozwól, że nawiążę do komentarza, którym obdarzył cię
niedawno jeden z użytkowników internetu: „won od punka
ty politykierski pajacu“. Jeśli dobrze zrozumiałem, ktoś tu
domaga się apolitycznego punka?
Może to odosobniony głos, nie wiem. Punk zawsze się anga-
zdjęcia: żował. Oczywiście w różny sposób, ale jednak nie pozosta-
To m e k O g r o d o w c z y k wał obojętny. To nie była jedynie nisza na rynku muzycznym,

26
tylko zawsze coś więcej. Nawet jeśli to miały- na przykład ostrzegania przed niektórymi rzeczy. Całkiem niedawno, gdy rzeczywistość
by być tylko iluzja, to i tak byłaby to iluzja negatywnymi czy potencjalnie negatywnymi nam zaczęła boleśnie brunatnieć, wiele osób
zaangażowania, a nie iluzja dystansu do rze- zjawiskami, to bardzo będę zadowolony jeśli odkryło, że jest taki gość, który już w połowie
czywistości i obojętności. A co do pajaca i pa- nic z treści tych piosenek się nie spełni i za- lat 90. śpiewał piosenkę „Jasiek Malarz Poko-
jacowania – to chyba komplement. Każdy, kto grożenia znikną. Pozostałbym takim śmiesz- jowy”. Takie piosenki zatem były już, ale nie
wychodzi na scenę, przyjmuje na siebie rolę nym pajacem, który wieszczył grozę podczas uczono ich w szkole i słyszało je stosunkowo
takiego kuglarza, sztukmistrza czy pajaca. gdy dookoła pięknie. I fajnie. Niestety na ra- niewiele osób. Ale też nie przesadzajmy z siłą
W swoich tekstach z ostatnich dwóch płyt zie się nie zanosi. sprawczą piosenek. Piosenka „Nie chcemy
– „Nikt nie chciał słuchać Kaczmarskiego” Może ludzie nie chcą słuchać nie tylko Kacz- tu was” też raczej nie zmieni rzeczywistości.
i „Pa!chworku” – nie tylko krytykujesz marskiego, ale w ogóle złych wiadomości Byłoby prościej, gdyby było inaczej. Nie jest.
władzę, ale straszysz tyranią prawaków, w formie piosenek? Może oczekują pozy- Jak sam zauważyłeś, politycy nie słuchają
wieszczysz utratę wolności, wypatrujesz tywnego przesłania? punk rocka. Ale gdyby słuchali, gdyby
szubienic i stosów… Naprawdę jest tak źle? Może tak właśnie jest. Trudno. Nie ma obo- obiecali załatwić jedną, najbardziej palącą
To dlaczego jesteś jednym z nielicznych wiązku słuchania Janusza. Nie obrażam się. sprawę z twoich piosenek, którą byś im za-
głosów na polskiej scenie, które o tym Koncentruję się na tworzeniu. Wystarczy mi grał?
śpiewają? potem, że sam sobie posłucham swoich pio- Nie mam pojęcia. Musiałbym dłużej po-
Zwykle staram się opisywać, a nie straszyć. senek. Stąd długie okresy mojego nagranio- myśleć. Teraz przychodzi mi na myśl krótki
I tak jest też na przykład z piosenką „Tyrania wego milczenia. wers ze starej piosenki „Tylko na chwilę”,
prawaków”. To opis dający się zweryfikować. A może piosenka po prostu przestała być me- którą teraz przypominamy z moim zespołem
W ogólnej wymowie albumu „Nikt nie chciał dium odpowiednim dla tego typu przesła- rhl_Ansambl: „Tutaj kochamy – niestety przez
słuchać Kaczmarskiego” jest natomiast spo- nia? Może lepiej pisać odezwy, kręcić filmy, chwilę”. Gdybyśmy się tak właśnie na tym
ro ostrzeżeń. Nie straszę, raczej ostrzegam. robić memy? skoncentrowali. Przez tę chwilę, którą tutaj
I mimo, że niektóre piosenki powstały za- Możliwe. Pewnie najlepszym przesłaniem mamy możliwość przeżywać. Może wszyst-
nim jeszcze obecna ekipa przejęła władzę, jest jednak demonstrować i przemawiać ko wyglądałoby inaczej.
niestety linijka po linijce ich treść zaczyna się własnym działaniem. Może lepiej jak sztuka Tytuł wydanej w czerwcu płyty „Pa!chwork”
sprawdzać, jak właśnie w piosence „Przejęli jedynie koi, gdy rzeczywistość boli. dobrze ilustruje jej muzyczną zawartość –
władzę”, która powstała jeszcze przed ostat- Czytasz komentarze pod swoimi piosen- to eksperymenty i z gitarami, i elektroniką,
nimi wyborami. kami? Odpowiadasz na nie? stylistyczny misz-masz. Znudziła cię rola
Inny wątek wynikający z tego pytania, co Wchodzę w dialog z różnymi osobami. Ale punkowego barda?
prawda nie wprost, to kwestia mojej intencji tak jak „Nikt nie chciał słuchać Kaczmar- Jakoś nigdy chyba tej roli na siebie nie przy-
jako autora. Ja nie piszę swoich piosenek po skiego”, tak – na szczęście – mało kto chce jąłem. Rozumiem, że tak bywam nazywany
coś. Ja mam potrzebę ich napisania. One się rozmawiać z Jaśkiem Malarzem. Od czasu i pewnie rozumiem też tego powody. Ale z tego
rodzą i jedynym ich celem jest przyjście na do czasu zdarzają się niestety osoby, z który- barda to zazwyczaj robimy sobie z rodziną
świat. Nie towarzyszy temu kalkulacja, że coś mi nie da się nawiązać konstruktywnego żarty. Moje płyty są różne stylistycznie, gdyż
tym niby osiągnę. Kogoś przestraszę, ostrzegę, dialogu. Z bólem serca zdarzało mi się ze takie towarzyszyło mi założenie od samego
rozbawię czy cokolwiek innego. Mam po- dwa, trzy razy kogoś zbanować. Jak uda mi początku. Żeby nagrywać za każdym razem
trzebę napisania piosenki i ją piszę, ot cała się rozpoznać taki głos, to po prostu nie na- inną płytę. I jak dotąd mi się to udaje. „Pa!ch-
filozofia. wiązuję dialogu. work“ to rzeczywiście zaplanowany misz-
Poza tym nie jestem jedynym głosem na pol- masz. Jest trochę melorecytacji, są piosenki
Jeszcze dwa-trzy lata temu myślałem,
skiej scenie zwracającym uwagę na bieżącą w stylu bardziej popowym, czy nawet bliskim
że takie utwory jak „Nie chcemy tu was”
problematykę. Różnica może jest taka, że disco polo, jest trochę elektroniki, jest punk
z twojej ostatniej płyty już za mojego życia
u mnie jest tych piosenek faktycznie nieco rock, skreczuję na poduszce, śpiewam sam,
nie będą powstawać, bo nie będzie takiej
więcej. Ale przywykłem już do tego, że zawy- ale śpiewają też ze mną moi znajomi. Nie-
potrzeby. To znaczy, że byłem ślepy przez
żam średnią liczbę protest-songów przypada- którzy – tak jak głosy w chórkach – pojawili
ostatnie dwie dekady, czy coś się rzeczy-
jących na jednego autora w tej części świata. się przed mikrofonem po raz pierwszy. Parę
wiście zmieniło?
I jeszcze jedno: jeśli rzeczywiście przy- dni przed nagraniem nawet nie wiedzieli,
Wszystko się zmienia. I to nie kwestia śle-
piąć do moich piosenek hipotetyczną misję, że kiedykolwiek wezmą udział w sesji
poty. Nie dopuszczamy do siebie pewnych
nagraniowej do płyty. Inni mają swoje
własne, bardzo świadome, muzyczne plany.
Na przykład piosenkę „Ratunku policja! 2.0“
śpiewa ze mną WOIK, która jest już po swo-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

jej dobrze przyjętej debiutanckiej płycie.


Są tradycyjne piosenki z tekstem, jak i utwór
instrumentalny, a także niemal instrumen-
talny wykrzyczany utwór „Szary“, poświęcony
ofierze Piotra Szczęsnego. Jest nawet frag-
ment wymyślonego wywiadu radiowego
na tle symulowanej orkiestry. A przy tym
wszystkim staram się nadal realizować
drugie z moich podstawowych założeń: żeby
pozostać amatorem.
6

27
underground

paw e ł k l i m c z a k

Bartosz
Kruczyński
Od mash-upów przez remiksy
po produkcje własne –
zastanawiamy się, jak to

N
możliwe, że Bartosz Kruczyński
igdy nie zapom- dząca z albumu pod tym samym tytułem jest
aka El Barto aka The Phantom
nę, kiedy na to najlepszym dowodem. Nie lubicie disco
aka Earth Trax aka Pejzaż pierwszy raz usłyszałem polo? Miks pod tytułem „Kochaj mnie”, opubli-
zawsze trafia. jeden z Party Mixów kowany na soundcloudowym profilu Pej-
duetu El Barto & Liama zażu, może was do tego gatunku przekonać
B. Prawie 10 lat temu – a przynajmniej pokazać jego zaskakujący
na kiełkującej polskiej scenie klubowej XXI wieku królowały eklektyzm. A to tylko drobne wyimki z kata-
mash-upy, czyli niejednokrotnie ekscentryczne połączenia logu, który obejmuje kilka albumów, niezli-
dwóch (lub więcej) utworów. Zestawiano Cyndi Lauper z Di- czone epki (zarówno cyfrowe, jak i winylowe),
zeem Rascalem, Nirvanę z Bloody Beetroots, czy Tilt z Justinem tabuny remiksów i obfity wybór wielogatun-
Timberlakiem. Dzięki mash-upom pod płaszczykiem hitów kowych miksów.
można było przemycać najróżniejsze muzyczne nowinki – od Po mashupowych szaleństwach przyszedł
dubstepu, poprzez baltimore club, aż po UK funky. Owszem, czas na kolejną falę ożywiającą polski club-
spora część mash-upów nie zestarzała się ładnie, ale filozofia bing – chociaż w dużo mniejszym stopniu.
łączenia popu z bardziej podziemną muzyką przetrwała do dzi- Kiedy Wielką Brytanię podbijał nurt UK
siaj, choćby w setach reprezentantów i reprezentantek obecnej Funky, doczekaliśmy się swojskiej odmiany,
sceny post- czy deconstructed club. El Barto & Liam B zy- czyli PL Funky. Nakładem fińskiej wytwórni
skali rozgłos w kraju, ale i zebrali trochę laurów za granicą, Top Billin Music ukazała się składanka „PL
by bezpowrotnie się rozpaść. Na szczęście jeden z twórców Funky” (drugą część kompilacji wydano
duetu kontynuował karierę, stając się jednym z najbardziej lokalnie, w Razzmatazz Records), na której
wszechstronnych i kreatywnych producentów w kraju. znalazły się utwory m.in. Zeppy Zepa, Vana-
toskiego, czy Phantoma – nowego wcielenia
Wsłuchując się w tegoroczny album projektu Pejzaż, za którym Kruczyńskiego. Inspirowane połamanym, ba-
kryje się Bartosz Kruczyński – a więc El Barto właśnie – nie- sowym brzmieniem z UK, ale z pewną dozą
trudno zauważyć pewne ideowe pokrewieństwo pomiędzy lokalnego smaku, szczególnie jeśli chodzi
tamtą jego aktywnością sprzed lat a tym, co robi dziś. Różno- o zimne melodie. PL Funky było nurtem krótko-
rodny i gigantyczny katalog producenta, DJ-a i muzyka osiad- trwałym i o ograniczonym zasięgu, ale dało
łego w Warszawie to mieszanina wątków popularnych z under- kilku polskim artystom dostęp do międzyna-
groundowymi, przystępnych z ekskluzywnymi. Nikt tak, jak rodowych platform. Z tamtego okresu nie
Kruczyński nie potrafi z mocno zleżałego new age’u wyczarować ostało się wiele – przez brak konsekwencji ka-
nową jakość. Monumentalna kompozycja „Baltic Beat” pocho- riery takich projektów jak Supra1 czy Zeppy

28
Zep albo wygasły, albo ograniczyły się do bardzo lokalnego partnera do muzycznej kooperacji: składniki utworów to zba-
wymiaru. Za to Kruczyński znakomicie wykorzystał między- lansowana mieszanka styli obu producentów.
narodowe kontakty zdobyte w tamtym czasie i powoli budował
swój katalog wydawnictw w zagranicznych labelach. Ale to inny duet zmieni życie Kruczyńskiego i przeniesie go
Kluczem do sukcesu Kruczyńskiego jest jego etos pracy – wciąż w okolice mainstreamu. Założony z Jaromirem Kamińskim
tworzy nową muzykę, nieustannie nagrywa miksy, często (wtedy DJ-em Funkoffem, związanym z wytwórnią The Very
ima się zleceń, które niekoniecznie współgrają z jego stylem, Polish Cut Outs) projekt Ptaki miał być bezstresową eksploracją
przynajmniej nie na pierwszy rzut oka (realizacje teatralne, bity chwytliwych polskich sampli, a stał się międzynarodowym
hiphopowe lub R&B, remiksy dla takich zespołów, jak np. Ride). fenomenem. „Krystyna”, czyli edit (a więc „udidżejowanie”
Między 2010 a 2015 rokiem wypuścił osiem epek pod szyldem utworu, polegające np. na zapętleniu poszczególnych frag-
The Phantom, pokrywających najróżniejsze odcienie muzyki mentów i/lub dodaniu do nich nowej warstwy rytmicznej)
tanecznej. Ten eklektyzm, zrodzony w czasach mash-upów „Specjalnych okazji” Krystyny Prońko, stał się międzynaro-
i z powodzeniem kontynuowany do dzisiaj, jest powiązany dowym przebojem, granym zarówno przez balearycznych
z bardzo szczerym i bezpretensjonalnym podejściem do muzy- tuzów z Ibizy, klubowe gwiazdy pokroju Julio Bashmore’a, jak
ki. „Swoje guilty pleasures traktuję zupełnie poważnie! (…) Pure i Polskie Radio. Ptaki wznosiły się do lotu z przebojem za pasem,
Shores All Saints, które znajomy puścił niedawno na koniec talentem w głowach i niesamowitym wyczuciem do sampli.
jednej imprezy, to totalnie moja piosenka. To wszystko tylko Publiczność z napięciem czekała na kolejne wydawnictwa,
muzyka, radujmy się, że jest” – mówił w wywiadzie dla Noisey. a Ptaki sypały nimi jak z rękawa. A to 7” singel w The Very
Polish Cut Outs (kapitalny „Jak ptaki/Ponure miasto”), a to
dwie epki w zagranicznych wytwórniach („Kalina” w Young

Bałtycki pejzaż Adults i „Antypody” w People Must Jam), wreszcie – sporo re-
miksów, w tym takich gwiazd polskiej muzyki, jak The Dump-
lings i Król. Wydany w czerwcu 2015 roku album „Przelot”, mimo
z ptakami w tle melancholijnego charakteru, z miejsca stał się przebojem lata.
Działalność Ptaków, choć oparta głównie na bardzo spójnym
brzmieniowo zestawie polskich sampli, jest niesamowicie róż-
norodna. Na samym „Przelocie” spotkać możemy okruchy du-
Nigdzie tej radości z muzyki nie słychać tak wyraźnie, jak na bu, ambientu, a nawet… trapu. Jaromir i Bartosz to producenci,
albumach Kruczyńskiego. Pierwszy z nich, jeszcze pod szyldem którzy nie mają sobie równych, jeśli chodzi o pracę z samplami
The Phantom, ukazał się w 2012 roku na… kasecie. Prowadzona – od ich odnajdywania, poprzez katalogowanie, aż po obróbkę.
przez Lutto Lento wytwórnia Sangoplasmo Records zajmowała Ptaki zrodziły trochę naśladowców (choćby wydany w tym ro-
się działalnością na polu muzyki eksperymentalnej i jako jed- ku album projektu Skarby), ale wciąż pozostają jednym z naj-
na z pierwszych zapowiadała powrót kasety jako nośnika. bardziej oryginalnych i intrygujących projektów, jakie poja-
Wydawnictwo zatytułowane po prostu „MC 1” było ważne wiły się w ostatnich latach w Polsce.
również z innego powodu – to pierwszy publiczny skok arty- Mimo tak sprzyjającej sytuacji – uwielbienia zarówno przez
sty w muzykę ambientową, neoklasyczną i ilustracyjną. „LP 1” krytykę, jak i publiczność – duet Ptaki się rozpadł, a Bartosz
z 2014 roku, pierwszy album Kruczyńskiego wydany na winylu Kruczyński i Jaromir Kamiński ruszyli każdy w swoją stronę.
(przez Silverback Recordings z Brukseli), również eksplorował Jaromir prowadzi obecnie świetną wytwórnię Polena Record-
rozmarzone tekstury, choć z interesującą obecnością bitu. Zresztą ings, skupioną na balearycznych dźwiękach z Polski. Bartosz,
kolejny album w Silverback – „LP 2” – przez wielu uważany jest pod pseudonimem Pejzaż, kontynuuje wątki podjęte na „Prze-
nawet za lepszy od poprzednika, jeszcze mocniej stawiający locie”. Album „Ostatni dzień lata”, wydany w tym roku przez
na eksperyment, szczególnie w warstwie rytmicznej (niestety reaktywowaną na tę okoliczność wytwórnię The Very Polish
album nie doczekał się fizycznego wydania). Jednak moim Cut Outs, pokazał Kruczyńskiego jako twórcę zdolnego kre-
ulubionym albumem Kruczyńskiego jest „Baltic Beat”, wydany atywnie rozwijać pracę rozpoczętą przez Ptaki. O ile „Przelot”
w szanowanej wytwórni Growing Bin Records w 2016 roku pod mimo swojej różnorodności, miał spójną podstawę brzmienio-
nazwiskiem artysty. Nie tylko ze względu na ponad 20-minu- wą, tak debiut Pejzażu dokłada do tego spójną narrację, pro-
towy utwór tytułowy, który od ambientu przechodzi do ryt- wadzoną konsekwentnie przez cały krążek. Z miejsca wyprze-
micznego nawiązania do minimalizmu. Również reszta płyty, dany winyl – praktycznie bez żadnej promocji – stał się pożąda-
skąpana w odprężających dźwiękach inspirowanych m.in. po- nym obiektem, a sam album już teraz typowany jest do czołówki
dróżą do Rzymu (skąd pochodzą nagrania terenowe, użyte na tegorocznych polskich zestawień.
płycie), czy twórczością Art Of Noise, wciąga swoją kreatywno-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

ścią i kompozycyjnym zmysłem. Podsumowanie twórczości Bartosza Kruczyńskiego jest bardzo


Od 2016 roku artysta nagrywa także pod szyldem Earth Trax trudne – tych kilkadziesiąt już wydawnictw zachwyca różno-
i lista wytwórni, z którymi współpracuje (solo lub z Newborn rodnością, ale i pewną ideową spójnością. Jego kariera to także
Jr.) również imponuje. Shall Not Fade, Les Yeux Orange, czy dowód na to, że nawet w dobie mediów społecznościowych,
Rhythm Section – a to część z siedmiu epek pod tym pseudoni- kreujących gwiazdy jednego utworu, konsekwencja i praco-
mem – to czołówka labeli wydających muzykę taneczną. Earth witość również dają efekty. W połączeniu z pozytywnym i ho-
Trax jest projektem bardziej nakierowanym na house w różnych listycznym podejściem artysty do muzyki, dostajemy obraz
Anna Bystrowska

postaciach, ale można tu usłyszeć podstawy stylu Kruczyńskie- herosa undergroundu, który nie tylko nie boi się mainstreamu,
go: klawiszowe, lekko zabarwione melancholią melodie, bogate ale wchodzi do niego na własnych warunkach. I mimo,
tekstury, czy funkujący bas. To parkietowa muzyka o wyjąt- że z Bartkiem przyjaźnimy się od czasów PL Funky, ja też nie
kowej wrażliwości i świetnym groovie. Z kolei cztery epki wy- wiem, czym zaskoczy jego muzyczna przyszłość.
dane z Newborn Jr. pokazują Kruczyńskiego jako znakomitego 6

29
underground

ja r e k s z u b ryc h t

Mgła
bez szat, kadzideł
i całej tej reszty

urzum czy Mayhem? Wręcz przeciwnie! To mnie pociągało. Cieka-

B
M. – lider zespołu Mgła – nie poka-
Burzum, oczywiście. wy czas. Uczestniczyłem w nim na pozycji
zuje twarzy, nie zabiega o poklask, obserwatora. Wymieniałem się kasetami,
Ale pewnie nie od black metalu
niechętnie udziela wywiadów. Jest, się zaczęło. przez jakiś czas robiłem zina, zdobywałem
jak sam mówi, blackmetalowcem Muzykę metalową poznałem w 1992, może kontakty. Napędzała mnie chęć poznawania
z lasu. Jak to więc możliwe, że właśnie 1993 roku i były to rzeczy w rodzaju Me- jak największej ilości muzyki… Zaczęło się 
Mgła jest dzisiaj jednym z najbardziej talliki czy Iron Maiden. Black metal znalazłem robić sentymentalnie, ale jeśli pytasz „Bur-
samodzielnie, w wieku 14 lat. W Krakowie zum czy Mayhem”, a ja w wieku 37 lat z peł-
popularnych polskich zespołów
na Karmelickiej był sklep płytowy Neuma. nym przekonaniem odpowiadam Burzum,
metalowych, również poza granicami
Udałem się tam, by kupić kasetę zespołu Dog to nie bierze się to wyłącznie z sentymentu,
naszego kraju, a płyty „With Hearts ale z mojego pojmowania black metalu, jako
Eat Dog, o którym pisali w „Metal Hammerze”.
Toward None” i „Exercises in Futility” Okazało się, że już się skończyły, więc kupiłem muzyki, która miała być na absolutnej kontrze
już zaliczane są do współczesnego „Blood Ritual” Samaela, bo o nich też było stylistycznej, koncepcyjnej i brzmieniowej
kanonu gatunku? Próbowaliśmy razem w „Metal Hammerze”. W jednej chwili zespół wobec głównego nurtu, nawet metalowego.
znaleźć odpowiedź na to pytanie. Dog Eat Dog i pokrewne przestały mnie Najciekawsze w black metalu pierwszej
interesować. Parę miesięcy później pojawiło połowy lat 90. było dla mnie to, że każdy
się Burzum i tak już zostało… starał się brzmieć odmiennie od wszystkich
Wchodziłeś w black metal – muzykę i śro- innych. Jak zestawisz ze sobą Burzum, Dark-
dowisko – jako nastolatek, kiedy takie pyta- throne, Beherit, Samael, Profanatica, Impaled
nia były na porządku dziennym. Na tej sce- Nazarene, Master’s Hammer, Graveland czy
nie panował twórczy ferment, ale i tysiące scenę grecką, a z wcześniejszych – Kreator,
konfliktów, wojenek, mikropodziałów. Nie Sodom, Hellhammer, Bathory czy wreszcie
odstraszało cię to? Venom, okaże się, że to są rzeczy, które

30
brzmią skrajnie różnie, a jednak mają Przy tym nie miał czasu zmienić zdania, bo sprawy potoczyły
określony wspólny pierwiastek. się tak, a nie inaczej. Ty jednak wyszedłeś do ludzi.
Może ta oryginalność brała się z nieporad- To ja zostałem znaleziony. Mój pierwszy właściwy zespół, Krieg-
ności? Oni nie bardzo umieli grać, a ludzie smaschine, powstał w ten sposób, że Leszek Wojnicz z Holy Death
na których trafiali nie potrafili ich nagrywać. chciał reaktywować swój stary projekt Death Frost, który zresztą
Oczywiście, pewną rolę odegrał tutaj dekadę później przybrał formę Deadly Frost. Leszek był wokalistą,
przypadek. Ale nie bez znaczenia były też a perkusistą Daren, również z Holy Death. Zostałem zapro-
emocje. Kiedy chłopcy z Emperor nagrywa- szony na próbę…
li swój pierwszy materiał, nawet jeśli mieli I przejąłeś stery.
tylko po kilkanaście lat, musieli słyszeć, jak Odbyło się to dość szybko. Przyszedłem na tę próbę ze swoją
potwornie to brzmi, chociażby w porówna- gitarą. Leszka znałem wcześniej, z Darenem dopiero tam zosta-
niu z płytą takiej Metalliki, ale uśmiechali się liśmy sobie przedstawieni. Kiedy coś zagrałem, uśmiechnął
i mówili: „Tak ma być!”. Darkthrone przecież się w taki sposób, że obaj wiedzieliśmy już, że się dogadamy.
zdążył nagrać dwie bardzo dobre deathmeta- Problem polegał na tym, że Leszek chciał grać ciężkie, wolne,
lowe płyty, zanim świadomie zredukował, grobowe rzeczy, w stylu starego Celtic Frost i Hellhammer,
zepsuł swoje brzmienie. a my z Darenem natychmiast odnaleźliśmy się w bardziej agre-
Kiedy doszedłeś do wniosku, że chcesz sywnym i zimnym graniu. Już po pierwszym demo Leszek
– i możesz – być nie tylko odbiorcą, ale stwierdził, że nie tego oczekiwał, więc zostawił nam Kriegs-
i twórcą? Mam wrażenie, że siłą black meta- maschine, samemu skupiając się na innych rzeczach.
lu było to, że miał niski próg wejścia, podob- Mniej więcej w tym samym czasie narodziła się Mgła. Po co?
nie jak rozkwitający w tym samym cza- Miałeś już przecież zespół.
sie hip-hop. Młodzi ludzie, którzy chcieli
Chronologicznie Mgła poprzedza KSM – pierwsze strzępy na-
współtworzyć tę muzykę, nie zrażali się tym,
grań to końcówka lat 90. Mgła początkowo była projektem.
że niewiele potrafią, bo nie sprawność tech-
Czymś tylko moim, co robiłem sobie w zaciszu domowym. Nie
niczna była najważniejsza.
wiązałem z nią żadnych określonych planów. Kriegsmaschine
Oczywiście, tak było, przy czym odniósłbym
tymczasem rozwijało się bardzo szybko. Nagraliśmy dwie
black metal nie tylko do hip-hopu, ale przede
demówki, kilka splitów, mini-album, w końcu płytę. Graliśmy
wszystkim do punk rocka. Wystarczała
koncerty. W 2005 roku rozeszły się nasze drogi z Darenem. Po-
chęć, ewentualnie potrzeba, oraz umiejęt-
jawił się Darkside. Najpierw w Kriegsmaschine, później po-
ność złapania trzech dźwięków na gryfie
prosiłem go o pomoc przy nagrywaniu materiału Mgły. Po
i przekręcenia gałki distortion w prawo. Swój
jakimś czasie jednak skład Kriegsmaschine rozjechał się po
pierwszy instrument, gitarę akustyczną,
Polsce i świecie, i stanęliśmy w obliczu decyzji: albo szukamy
kupiłem w wieku 14 lat, ale szybko się do
nowych ludzi i próbujemy z tego zrobić nowy zespół, albo
niej zniechęciłem, bo nie miała przestero-
KSM przyjmuje formę projektu, za to spróbujemy zrobić zespół
wanego brzmienia. Później sięgnąłem po gi-
z Mgły. Zdecydowaliśmy się na tę drugą opcję i jak się okazało,
tarę basową. Jestem całkowitym samoukiem.
była to całkiem dobra decyzja.
Nauczyłem się grać ze ściągniętych z interne-
tu tabulatur Darkthrone, Mayhem, Emperor, Rozmowę o Mgle chciałbym zacząć od tekstów. Zaczynaliście
Dissection i Isengard. Znajomy, który coś już – klasycznie dla gatunku – od bluźnierstw, ale doszliście do
potrafił na gitarze, wyjaśnił mi, co oznaczają „Ćwiczeń z daremności”, które otwierają słowa: „Wielka praw-
te cyferki, a dalej poradziłem sobie sam. Nie da jest taka, że nie ma wielkiej prawdy, a potem jest tylko
miałem zespołu, z nikim nie współpraco- gorzej…”. To bardzo dalekie od energii i buty Darkthrone’owe-
wałem. Pierwsze pięć lat mojej działalności go „The next thousand years are ours”.
to praca zupełnie samodzielna. Nasze teksty nigdy nie były specjalnie optymistyczne. W tek-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Kolejne piętno Burzum. Vikernes pokazał, stach Mgły zawsze obecna była galopująca mizantropia, umiar-
że nie trzeba się z nikim dogadywać, by kowane zaufanie wobec bliźnich i potencjału ludzkości. Masz
osiągnąć cel. Wcześniej granie w zespole, jednak rację, że wcześniej pojawiały się elementy okultyzmu,
również metalowym, było sytuacją społecz- ale zastąpił go – używam tego słowa z dużą ostrożnością –
ną. Najpierw zawiązywała się paka, a dopiero mistycyzm. Bez powiązań z jakimkolwiek kultem, a szczegól-
później robiło się próby, tworzyło materiał. nie jego rytualną otoczką. Bez szat, kadzideł i całej tej reszty.
Grishnackh też grywał w różnych zespołach, To ciekawe, że mówisz o mistycyzmie, bo choć na pierwszy
ale po jakimś czasie przyszło przeświad- rzut oka sprawiacie wrażenie piewców nihilizmu. Nawet
13 delusions

czenie, że powinien to robić sam. Możliwe, okładka płyty, w zestawieniu z odpowiadającej jej linijce tek-
że nie było to szczególnie przemyślane – ale stu, choć skrajnie pesymistyczna, ukazuje kogoś, kto nie jest
poskutkowało. pogodzony ze swoim losem, kto poszukuje, pragnie…

31
underground

Linijka, o której wspominasz, ten ślepiec w internecie, choćby na Facebooku. We Mgle chcieliśmy nato-
przenoszący swoją ślepotę na innych, to na- miast zrobić coś na absolutnej kontrze do typowej wizji muzyka
wiązanie do jednej z prac Emila Ciorana. Żeby zespołu rockowego. Takiego, który jest ikoną, idolem. Wy-
było ciekawiej, trafiłem na nią już po wybra- chodzi na scenę, opiera ciężki but na odsłuchu, wszyscy
niu okładki płyty. Obraz, który znalazł się na wiedzą, kim jest, podziwiają jego rozwiany włos i solówkę.
okładce „Exercises in Futility” można określić To jest superhero, a mój pomysł to jego antyteza. Nasz strój sce-
mianem ilustracji stanu naszej duchowości. niczny to czarne skórzane kurtki, czarne spodnie i bluza z kap-
Bardzo chcielibyśmy się z czymś zespolić, turem. Tak wygląda 90 procent publiczności na naszych kon-
pojednać, w czymś odnaleźć, znaleźć od- certach. Twarze zasłaniamy w najprostszy możliwy sposób…
powiedzi. Szukamy więc, ale trafiamy Warto to podkreślić, bo ukrywanie się za maskami, maki-
tylko na pustkę. Mgła to walka. To dążenie, jażami i pod kostiumami jest znaną metalową sztuczką,
któremu towarzyszy przeświadczenie grani- pięknie służy chociażby Ghost, Batushce czy Behemothowi.
czące z pewnością, że jesteśmy skazani na Ale wasze przebranie jest po prostu nudne.
porażkę, ale mimo czujemy, że zwyczajnie O to chodzi. Mgła na żywo to jest antyshow. Nic się nie dzieje,
nie wypada pogodzić się z losem. Nawet jeśli jest nudno, nie ma na co patrzeć.
mamy przegrać tę walkę, warto ją toczyć,
Nie ma w tobie w ogóle próżności? Nie chciałbyś być po kon-
choćby dlatego, żeby na koniec móc spoj-
cercie rozpoznawany przy barze albo na ulicy?
rzeć w lustro i powiedzieć sobie: „Przynaj-
Nie. Nie mam takiej potrzeby, wręcz przeciwnie. Nigdy nie ro-
mniej spróbowałem”.
bimy też podpisywania płyt, oficjalnych spotkań z zespołem,
Sprawdziłem twoją listę lektur. Bukowski, żadnych akcji tego typu. Podchodzimy do odbiorcy w prosty
Cioran, Celine, Houellebecq, Kafka, Lem, i uczciwy sposób, a jedyne, czego od niego wymagamy, to odro-
McCarthy, Vonnegut… cóż, niewiele tu miej- bina inicjatywy. Jeżeli ktoś będzie chciał, to i tak mnie rozpo-
sca na nadzieję. zna, podejdzie, zapyta, a ja zawsze chętnie znajdę czas na roz-
Mgła na żywo Wymieniłem autorów, których prace w jakiś mowę. Ale nie usiądę przy stoliku i nie postawię karteczki: „Tu
sposób ze mną rezonują. Odnajduję w nich jest Mgła, teraz możecie porozmawiać”.
to jest anty- przemyślenia bliskie moim własnym, ale też
Siedź w kącie i czekaj aż cię znajdą – tak można streścić strate-
ich obserwacje inspirują mnie do myślenia,
show. Nic się gię promocyjną Mgły. Nigdy nie przyszło ci do głowy, że może
skłaniają ku pewnym wnioskom.
jednak szczęściu trzeba pomóc?
Wszyscy wymienieni są pesymistami,
nie dzieje, jest ale większość to zarazem humaniści. Ty
Nigdy nie czułem potrzeby odnoszenia sukcesu. Nigdy nie
zakładałem, że będę się z tego utrzymywał. Oczywiście, zawsze
również czujesz się humanistą?
nudno, nie ma dbaliśmy o dystrybucję, drukowaliśmy ulotki, nie byliśmy
Jestem zrezygnowanym humanistą. Nie jestem
jednym z tych hermetycznych zespołów, które wydają taśmy
na co patrzeć. w posiadaniu wiedzy, jak poprawić byt ludzki,
w nakładzie 20 egzemplarzy. Ale też wychodziłem z założenia,
ale nie mam też poczucia misji, nie jestem
że jeżeli coś jest wartościowe, ludzie sami to odnajdą.
piewcą antynatalizmu czy tym podobnych
A więc jednak optymista! Czyli po prostu zadziałała muzyka?
teorii. Jesteśmy tym interesującym gatun-
Gdybym nie znał historii Mgły, uważałbym, że to niemożliwe.
kiem, któremu oprócz inteligencji została
(śmiech) Sam nadal w to nie wierzę. Żyję w przekonaniu, że
również dana świadomość. Jeżeli ufać nie-
jutro wszystko się skończy, zawali i wróci do normy. Popu-
którym zachodnim psychologom czy psychia-
trom – również świadomość zbiorowa. Jeśli larność nigdy nie była moim celem. Interesował mnie tylko
więc ktoś stara się patrzeć trochę dalej niż sukces artystyczny, czyli możliwie pełna realizacja jakiejś
czubek własnego nosa, w pewnym momen- wizji. Mam wrażenie, że z każdym kolejnym wydawnictwem
cie zacznie sobie zadawać pytania: dlaczego, jesteśmy coraz bliżej...
po co, jak? Niezależnie od tego, czy chciałeś popularności, czy nie – ona
Gdzie, poza literaturą, szukasz inspiracji? przyszła.
Oglądasz wiadomości? To prawda. W dodatku dotarliśmy do publiczności spoza śro-
Od jakiegoś czasu staram się ich wręcz uni- dowiska metalowego, co jest o tyle dziwne, że Mgła jest robio-
kać, co pozytywnie wpływa na mój kom- na przez dwóch blackmetalowców z lasu.
fort życia. Wnikliwie za to obserwuję relacje Coś jednak musicie robić inaczej niż wszyscy, skoro to właśnie
międzyludzkie, zachowania, słucham roz- wam się udało.
mów. Przejawia się w ich wszystko, o czym Myślę, że od przeciętnego zespołu blackmetalowego odróżnia
mówimy, a więc motywacje, dążenia i spo- nas pewna uniwersalność – na poziomie tekstów, muzyki,
soby ich realizacji. Nasze teksty nie są opty- estetyki i postawy. Black metal jest estetyczną niszą, która
mistyczne, bo wnioski wyciągnięte z obser- w dużej mierze jest skrzyżowaniem horroru, romansu gotyckie-
wacji bliźnich – i nas samych także – nie są go i shock rocka. Z perspektywy ludzi z zewnątrz najeżony kol-
optymistyczne. Bardzo chciałbym być przy- cami, wymalowany, machający rytmicznie głową facet, który
jaźniej nastawiony do ludzi, ale tak się składa, krzyczy i gra na gitarze, może się wydawać nieco groteskowy.
że nie dają po temu wielu powodów. I co, już nie dadzą szansy muzyce?
Czemu nie pokazujecie twarzy? Ani na sce- Tak, ale nie tylko o to chodzi. Przejdźmy do warstwy tekstowej.
nie, ani na zdjęciach. W klasycznym black metalu masz szatana, diabła, skórę i łań-
Nie chodzi o anonimowość. Nie jest żadną cuchy, i wystarczy. Mam jednak wrażenie, że „open the gates
tajemnicą, kim jesteśmy, można nas znaleźć of hell” użyte w refrenie po raz tysięczny powszednieje, traci

32
Mgła

swoją moc. Nasze teksty w swojej wymowie i poruszanych te- jedna z nich. Jeżeli jednak ktoś ma już iść
matach są bardzo, ale to bardzo blackmetalowe, ale chciałbym do telewizji, to lepiej, że jest to facet przebo-
wierzyć, że wyzbyte pewnego kiczu. Inaczej: staramy się, żeby jowy, wręcz agresywny w swoim przesłaniu
poszczególne elementy składające się na Mgłę były w stanie niż ktoś taki jak ja, kto będzie mruczał pod
obronić się także poza ramami konwencji. nosem, że tu mu się nie podoba i najchętniej
Za sukcesem pewnie przyszły propozycje nie do odrzucenia. wróciłby do swojego lasu czy – nikomu nie
Wiele z nich odrzuciłeś? umniejszając – brodaty facet w przyciasnych
Z dziesięciu największych wytwórni metalowych siedem mamy rurkach, opowiadający o tym, że odnajduje
odkreślonych. Jak dotąd nie napisały te trzy z samej góry. się w tej estetyce, bo black metal zawsze
Pewnie czekają aż sami przyjdziecie. zwracał uwagę na ochronę przyrody.
Nie przyjdziemy. Wszystkim uczciwie odpisujemy to samo: Skoro już o tym brodaczu mowa – w latach
„Doskonale wiemy, że jesteście w stanie nam zapewnić nowe 90. dominowała narracja, że black metal to
metody działania, większy zasięg, ale nie o to nam chodzi”. nie muzyka, że to jest wojna…
Moglibyśmy podpisać lukratywny kontrakt i pojechać Oczywiście, że wojna!
w przyszłym roku w sześć tras, …dzisiaj nato-
a w następnym w osiem, ale tego
miast traktuje
nie chcemy. Odmawiamy, bo Mgła
zawsze miała być zespołem Do się go po prostu
It Yourself, w każdym aspekcie jako pewien
działalności. Sami komponujemy, zestaw rozwią-
piszemy teksty, sami się realizujemy zań estetycz-
i nagrywamy w swoim studiu. Nie- nych, czy wręcz
wielkim, ale przez nas samych zbu- patentów
dowanym i wyposażonym. Sami ro- brzmienio-
bimy mastering i oprawę graficzną, wych, które
sami przygotowujemy i przesyłamy nie muszą
pliki do tłoczni. Sami odbieramy się łączyć
paletę z winylami, rozpakowujemy z żadnym
je, sami pakujemy płyty do pudełek ko n k re t ny m
i wysyłamy je do odbiorców. Oczy- przesłaniem.
wiście, jest to potwornie upierdliwe, Wiąże się to
straszna harówa, ale zarazem źródło ze zmianami
wielkiej satysfakcji. technologicz-
Dlaczego zdecydowaliście się po- nymi, które
jechać w trasę z Behemothem? Ich pociągnęły
podejście do black metalu, kwestii za sobą po-
wizerunku czy marketingu jest na wszechną
drugim biegunie tego, co robicie dostępność
z Mgłą. d o m u z yk i ,
To prawda i między innymi dlatego również do tej,
tak ciekawe było zestawienie tych która kiedyś
dwóch zespołów. Behemoth była trudna
Joanna Osoba
to wielki show, wynik pracy do zdobycia,
bardzo wielu osób, nie tylko czterech muzyków, których z założenia niszowa. Nie trzeba już pisać
widzimy na scenie. Sam nie chciałbym robić czegoś takiego, listów na drugi koniec świata, nie trzeba
ale trzeba mieć złą wolę, żeby nie docenić jakości, którą wysył a ć c z ys tyc h t a ś m , c h owa ć
proponuje Behemoth. Na trasie mocno zżyłem się z Inferno. w kopercie dolara i czekać miesiącami
Często siadaliśmy razem w szoferce autokaru, paliliśmy na odpowiedź. Dzisiaj absolutnie każdy
papierosy i rozmawialiśmy. Pewnego dnia zadałem mu ma dostęp do YouTube’a czy Spotify i znaj-
pytanie: „Zbyszek, czy wy już zagraliście tysiąc koncertów?” dzie tam prawie wszystko. Nie ma już jasnego
– wydawało mi się, że to taka magiczna liczba. podziału między undergroundem i sceną
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Ale w odpowiedzi usłyszałem: „Zbliżamy się do dwóch”.


oficjalną, bo wszyscy korzystają z dokładnie
Dwa tysiące dni to nieco ponad sześć lat. Wyobrażasz
tych samych narzędzi dystrybucyjnych
to sobie? Przez sześć lat codziennie grać koncert? A do tego
i promocyjnych. A skoro black metal dostępny
dochodzi cała logistyka – podróże, niewyspanie, zmęczenie,
jest szerokiej publiczności, to traktowany jest
czekanie, wtopiona kasa… Behemoth odniósł sukces, to prawda,
przez nią jako jeszcze jeden gatunek mu-
ale stoi za tym tytaniczna praca. Oni poświęcili muzyce całe
zyczny. Nie dziwi mnie to. Statystycznie rzecz
swoje życie. Nie trzeba być fanem Behemoth, żeby to zrozu-
biorąc, większość ludzi na tym świecie jest
mieć i docenić.
mniej lub bardziej normalna. W odróżnieniu
To dobrze, że właśnie Nergal jest twarzą black metalu w main- od nas, nie jest poharatana od środka i nie
streamowych mediach?
chce tego świata rozwalić..
Nie mnie oceniać. Black metal ma bardzo wiele twarzy i to jest
6

33
underground

łukasz kamiński

Gdy wciąż
wrze krew
Ćwierć wieku politycznego i społecznego
sprzeciwu, frajdy z robienia hałasu i zamieszania,
poznawania niezwykłych ludzi i życia według
własnych zasad. Oficyna Refuse Records świętuje
właśnie srebrną rocznicę zaślubin z punk rockiem
i hard corem. I nie zamierza brać rozwodu.

o był naprawdę dziwny rok. W swoich groteskowych Za wytwórnią od samego początku stoi Ro-

T chwilach przypominał koślawy skecz, w momen-


tach mrocznych – wywołujący ciarki horror. Polska
bert Refuse. Zaczynał od zine’a, organizacji
koncertów, by w końcu samemu zacząć
wciąż zawieszona była między przeszłością (mimo wydawać kasety. Wśród pierwszych kapel,
uporczywego strząsania z siebie duchów komuny), które Robert wydał były nagrania Kto Ukradł
a przyszłością (wznoszoną na fundamencie twardej zachod- Ciastka, Cymeon X i Złodziei Rowerów. Z nie-
niej waluty i na jeszcze twardszych warunkach jej zdobywa- odzowną przy tego typu przedsięwzięciu cier-
nia). To był rok, w którym podczas jednego z porannych pro- pliwością, stanowczością i zrozumieniem, że
gramów telewizyjnych sprowadzona do studia niedźwiedzica godząc ideały DIY z prowadzeniem interesu
zaatakowała i raniła prowadzącą. Rok, w którym na polski rynek czasem traci się pieniądze, Refuse Records
wkroczył mocarstwowo Unilever, wprowadzając do sklepów rosło w siłę, zdobywało rozpoznawalność
m.in. herbatę Lipton i lody Algida. Rok, w którym ukazał się i – jakkolwiek to szumnie brzmi – szacunek
ostatni numer „Świata Młodych”. Rok, w którym założono Pol- na polskiej, europejskiej i w końcu światowej
ski Związek Golfa. Już wtedy trudno było odróżnić prawdę od scenie punk/HC. Zwłaszcza tej związanej
fikcji i to mimo braku powszechnego dostępu do internetu. z ruchem straight edge, propagującej wege-
Z boku tych wszystkich wydarzeń, ale też często wychodząc tarianizm i weganizm, walczącej z homofo-
z nimi na czołową kolizję, powstała w 1993 roku jedna z naj- bią i faszyzmem, wspierającą prawa kobiet.
ważniejszych rodzimych inicjatyw artystycznych przełomu Jedną z silnych stron Refuse Records zawsze
wieków, czyli Refuse Records. było to, że oficyna trzymała rękę na punkowym

34
pulsie – wśród flagowych zespołów oficyny czym jest Refuse Records. Amerykanie z Wall Breaker wymierzą
znajduje się świetny Government Flu – ale kilka solidnych policzków wszystkim trumpolubnym, Szwedki
i to, że zawsze dbała o przeszłość, korzenie z Beyond Pink pokażą, jak ostry może być rozbrykany punk
tej sceny. Nakładem kolektywu Warsaw rock, a polski Goverment Flu wbije jak zawsze w ziemię wyde-
Pact Records, do którego należy Robert oraz stylowaną energią hardcore’a. (13 października, Pogłos, ul. Bu-
m.in. Jarek Składanek (Cymeon X, Kultu- rakowska 12. Godz. 17. Bilety 40 zł. Zagrają też Regres, Waste,
ra Gniewu), ukazało się całkiem niedawno The Fog, Heatseeker, ViciousxReality, Protein).
demo krakowskiej grupy ID, jednej z naj-
lepszych, ale też najbardziej niedocenianych Po 25 latach Refuse Records wciąż działa według tych samych
kapel polskiego hardcore’a. W czeluściach in- zasad. Na koncertach niezmiennie spotkacie Roberta z krami-
ternetów krążą nagrania z występu zespołu kiem pełnym płyt i zine’ów. Reguła Zrób To Sam dotyczy bowiem
w Jarocinie w 1991 roku, występu zapowia- każdego aspektu życia, osobistych wyborów, tych drobnoco-
danego – o ile mnie pamięć nie myli – przez dziennych, tych długodystansowych, ale też funkcjonowania
wtedy jeszcze, a dziś wiecznie młodego małego przedsiębiorstwa wydawniczego, dystrybucyjnego
Krzysztofa Ibisza. Pierwszorzędnie wydany i koncertowego. Dzięki temu wydawnictwu udało się prze-
album na fioletowym winylu jest gratką nie trwać dzikie lata kapitalizmu we wschodnioeuropejskim wy-
tylko dla młodszych adeptów punk rocka, daniu, technologiczno-ideową rewolucję internetową. O 1993
ale też i tych, którzy już wydusili jak cytrynę roku rzeczywistość kulturowa, społeczna, polityczna zmieniła
każdy możliwy dźwięk ze swoich kaset Stilon się diametralnie, choć niekoniecznie na lepsze. Choć żyjemy
Gorzów. Wcześniej nakładem wytwórni uka- w innej rzeczywistości, kolejne pokolenie artystów idzie
zywały się też nagrania Apatii, TZN Xenny, w zapasy ze wszystkimi trującymi wolność i świadomość -iz-
Złodziei Rowerów. Jeśli dodać do tego mami. Jeśli punk rock nie tyle oswojony, co zagłaskany przez
wznowienia doskonałych zachodnich kapel, popkulturę, nie ma w sobie siły wezwania do powszechnej re-
m.in. LARM (już niedługo) czy Nations On wolucyjnej mobilizacji, to przynajmniej jest bezpiecznym schro-
Fire, i nieustająco pojawiające się nowości, nieniem, azylem dla jednostek, które nie godzą się na zastane
otrzymamy katalog wytwórni układający się warunki funkcjonowania świata. Część ścieżki dźwiękowej ich
w kipiącą od energii i ważnych słów kolek- życia stanowią nagrania z wytwórni Refuse Records.
cję prawie 150 płyt. 6

Nieodłączną częścią Refuse Records, od lat


już ponad dwudziestu, jest Noc Walpurgii
– flagowa impreza wydawnictwa. Festiwal
wolny od seksizmu, faszyzmu, homofobii.
Kiedyś organizowany w Podkowie Leśnej
Trzy pierwsze kroki w świecie Refuse Records
i Warszawie (m.in. w CDQ i kinie Muranów),
teraz, po przeprowadzce Roberta, w Berlinie. Government Flu „KFJC Session“
W kwietniu tego roku odbyła się jej kolejna Świeżynka, wydana na początku września
edycja, po raz kolejny na berlińskim skło- epka, a nagrana podczas sesji dla kaliforni-
cie Kopi. Obok koncertów z międzynaro- jskiej rozgłośni radiowej KFJC. Wśród kipią-
dową obsadą – od fińskiego Kohti Tuhoa, cych od twórczej złości, pełnych energii niez-
niemieckiego Finisterre, szwedzkiego Hag gody hardcore’owych petard znalazły się też
czy rodzimej Siksy, odbyły się też dyskusje „Szczury”, czyli cover Tragiedii.
i spotkania poświęcone ruchowi pro-choice,
antyaborcyjnym prawom w Polsce i Irlan-
Złodzieje Rowerów „Finał”
dii, sytuacji anarchistów i antyfaszystów
Zapis pożegnalnego koncertu, który odbył się
w Rosji, a także prezentacja książki „Nasz
18 grudnia 2010 roku w warszawskim Cen-
kawałek, porcja punka – queerowo-femi-
tralnym Domu Qultury. Siedemnaście pio-
nistyczne podejście do tortu” (wybaczcie
senek, skrajnie przenicowanych emocjami,
proszę koślawe tłumaczenie, tytuł angielski
wybuchającymi z intensywnością wulkanu.
„Our Piece of Punk – A queer-feminist view
Robert Refuse gościnnie
on the cake” brzmi zdecydowanie zgrabniej).
na scenie z Cymeonem X Cymeon X ,,Animal
Na wydarzeniu stawiło się osiemset osób.
(Ada Puławska, 2014) Friendly”
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Daniel Marcinkowski Niedługo potem, również w Berlinie, odbył


Jedna z pierwszych grup związa-
się jubileusz wydawnictwa. Przez dwa
nych i zaprzyjaźnionych z Refuse
dni w klubie Cassiopeia grał zestaw hard-
Records, i przy okazji jeden z naj-
core’owych kapel, również z różnych strona
ważniejszych przedstawicieli
świata, od Stanów, przez Niemcy, Portugalię,
ruchu straight edge. Bezlitośni
Szwecję, Holandię, Norwegię, po Polskę.
w punktowaniu ludzkiej
nikczemności wobec zwierząt,
Po berlińskim jubileuszu przyjdzie też czas
przekonujący w propagowaniu
na świętowanie w Warszawie. 13 paździer-
zdrowego, świadomego trybu
nika w Pogłosie odbędzie się całowieczorna
życia, pozbawionego trucizn
feta, na której wystąpi mała armia zespołów,
i fałszu.
z brzmieniem doskonale definiującym to,

35
underground

acznijmy od Music Is The Weapon,

Z nazwy twojej wytwórni...


Pożyczyłem ją z dokumentu o Feli
Kutim. Najpierw był to szyld cyklu
koncertów i imprez, które organizowałem
ja r e k s z u b ryc h t w Trójmieście.
Z jakiegoś powodu właśnie tę nazwę wy-
brałeś. Przeciwko czemu to broń?
Przeciwko rzeczywistości. To nigdy nie była
wytwórnia polityczna, nie miała sprecyzowa-
nego przekazu, ale wszystko, co robię od 15
lat, związane jest z muzą. Wszystko się krę-
ci wokół niej.
Teraz pomówmy o imprezach, od których
zaczynałeś.
Raczkowałem zarówno jako DJ, jak i organi-
zator koncertów. Związałem się z klubem
Desdemona i narzuciłem bardzo rygory-
styczne tempo. Na początku często zdarzały
nam się wtopy, dużo stresu i nerwów…
Nie wiedziałeś, kto wyprzeda koncert, czy
nie była to dla ciebie decydująca przesłanka?
Nigdy. Ludzie mówili: „Weź zrób Pogodno,

Lonker
Strachy Na Lachy, Lao Che”, ale nie chciałem.
Założenie było takie, żeby promować dziwne,
mało znane rzeczy. Jednym z moich ulu-
bionych koncertów z tamtych czasów był
występ amerykańskiego zespołu Child Abuse.
Grali na końcu i kiedy wyszli na scenę, z 60

See
osób opuściło klub, absolutnie obrażonych,
ale ci, co zostali, byli zachwyceni. To było
dla mnie zawsze najważniejsze, żeby poka-
zać coś, czego ludzie nie widzieli. Z czasem
o tych koncertach zrobiło się głośno i wy-
kształciła się stała publiczność. Na sali 80
osób – i znam wszystkich.
Gdzie te swoje dziwadła wyszukiwałeś?
Świat wreszcie Przekopywałem blogi, wynajdywałem
i zapraszałem zespoły, które miały po siedem

się dopasował lajków na Facebooku, albo i takie, które


w ogóle nie miały profilu. Po kilku miesiącach
już nie musiałem szukać, bo dostawałem po
dziesięć maili dziennie. Zespoły wiedziały, że
Z Bartoszem Boro Borowskim zostaną potraktowane uczciwie. Nie obiecy-
wałem, czego nie mogłem spełnić, ale zawsze
– szefem niezależnego labelu
była jakaś kwota gwarantowana, ciepły
Music Is The Weapon oraz posiłek, miejsce do spania i coś do wypicia.
gitarzystą i liderem grupy Teraz koncerty organizuję sporadycznie,
głównie znajomym, ale maile wciąż przycho-
Lonker See – rozmawiamy
dzą. Czasem dość abstrakcyjne, jak propozy-
o tym, dlaczego pchanie kulki cja słowackiego cover-bandu Abby.
gnoju jest lepsze od kopania Zapraszając te wszystkie wynalazki ry-
zykowałeś nie tylko dlatego, że nikt ich nie
rowów.
znał, ale też dlatego, że nie mogłeś wiedzieć,
jak radzą sobie na scenie.
Może raz czy dwa trafiły się zespoły zdecy-
dowanie złe. Jak na pięćset koncertów to chy-
ba niezły wynik? Miałem zasadę, że zawsze
prosiłem o link do klipu na YouTube. Czasem
protestowali, mówiąc, że nie mają niczego
dobrej jakości. Ale mi nie chodziło o jakość,
nawet jak coś pierdzi, jestem w stanie ocenić,

36
czy to gra czy nie. W studiu przecież można zrobić cuda na ki- Nie. Dlatego właśnie zaczynamy od rozmowy.
ju, połowa naszego popu na tym jedzie. Mówię im szczerze, że jestem małym żucz-
Kiedy doszedłeś do wniosku, że ulotne koncerty to za mało, kiem, który pcha swoją kulkę gnoju, tłumaczę
że trzeba co lepsze kapele utrwalać na nośnikach? co jest możliwe, a co nie. Sprawa jest jasna.
Zaczęło się od dbania o własną karierę. (śmiech) Miałem zespół Jak się na czymś skupię, doprowadzę to do
1926 i okazało się, że szukanie wydawcy w 2012 roku było jak końca, ale mój zasięg jest ograniczony.
błądzenie we mgle. Odnoszę wrażenie, że teraz jest dużo le- Tym bardziej, że nawet ci, którzy szukają
piej. Stwierdziliśmy w końcu, że nie ma się co naginać, że zro- nowych dźwięków, coraz mniej kupują ich
bimy to sami. Mieliśmy ten atut, że znaliśmy ludzi. Kiedy po- w postaci płyt kompaktowych.
stanowiliśmy pojechać w pierwszą trasę, w cztery dni wszyst- Tak. Śledzę statystki sprzedaży płyt CD i wi-
ko załatwiłem przez telefon. „Boro, ty nas ugościłeś, to teraz my działem taki piękny wykres, z którego wynika,
ci pomożemy” – mówili znajomi z całej Polski. Ręka rękę myje. że teraz jesteśmy na etapie 1988 roku, czyli
Wydaliśmy więc sobie sami płytę i rozeszła się fama. Najpierw samego początku. W latach 2000-2002 był
odezwali się koledzy z Trójmiasta: „Ej, może byś nas wydał?”, szczyt, a teraz nie sprzedaje się 50 procent
a po dwóch latach rozlało się to na całą Polskę. mniej, tylko 95 procent mniej. Oczywiście,
Ja też kiedyś wydałem płytę własnego zespołu – i właśnie trzeba też mieć trochę szczęścia, bo kryzys
dlatego nie założyłem nigdy wytwórni. Przy tym trzeba się nie wszystkich dotyka w równym stopniu.
naprawdę sporo napracować. Niektóre wytwórnie stają się modne, ludzie
To prawda. Ale ja im nie obiecuję cudów, zawsze stawiam chętnie sięgają po ich tytuły, bo wierzą
sprawę jasno. Dzielimy się nakładem, ja trochę pomogę przy sprawdzonej marce. Na naszym podwórku
promocji, bo znam paru dziennikarzy, ale na tym koniec. może się tym pochwalić choćby Instant
Wytwórnia płytowa z muzyką alternatywną to chyba nie jest Classic.
intratny biznes? Tak, istnieje takie zjawisko. My też mamy
Nie zawsze też jest to orka na ugorze. W 2016 roku wydali- grono stałych odbiorców, choć trudno się
śmy chyba pięć płyt, w tym Jesień i Lonker See, z czego cztery porównywać z Instant Classic. Oni są znacznie
już się wyprzedały. Trochę się trzeba z tym pomęczyć, ale jak bardziej spójni stylistycznie, mają też charak-
trafiam na taki zespół jak Jesień, jaram się na maksa. Albo terystyczną oprawę graficzną wszystkich wy-
Katie Caulfield z Krakowa. Teraz mają po dwadzieścia, może dawnictw. To jest dobrze
dwadzieścia parę lat, a jak już grają! Za cztery lata to może być spakowany produkt.
wielka rzecz. U mnie zespoły mają
Jakieś założenia programowe? absolutnie wolną wolę,
Wydaję wszystko. Nie każdy zna, bo niektóre płyty przepadły, mogą wrzucić na okład-
ale wydałem na przykład siódemkę projektu Czarny Porzecz kę cokolwiek chcą…
& Doktor Fatalny i to był punk/hip-hop, totalnie dziwna rzecz. Skoro wiesz, jak to dzia-
Większość wytwórni ma bardziej sprecyzowany profil. Jeśli ła, czemu nie pójdziesz
mowa o Instant Classic, to już każdy dobrze wie, że przez pięt- podobną drogą?
naście minut będzie grała trąbka i ktoś będzie ciągnął gitarę Nie chcę. Nie jestem też
po ziemi. (śmiech) Ja miałem inne założenie: jak coś mi się po- w stanie poświęcić się
doba, to jedziemy z tym. wydawnictwu w taki
Czyli szukanie wspólnego stylistycznego mianownika ar- sposób, w jaki robią
tystów związanych z Music Is The Weapon mija się z celem? to chłopaki z Instant
Jestem bardzo otwarty, praktycznie na każdą muzykę – i rap- Classic. Dla mnie i dla
sy, i jazzy, i co tam chcesz… Dominują jednak zespoły gitarowe. Asi to tylko dodatko-
Czasem zdarza się nawet, że wydaję coś, co nie do końca jest wa aktywność. Dlatego
moją muzyką, ale widzę, że zespół traktuje granie poważnie, kibicuję zespołom
że ciężko pracuje, a to co robi jest dobrej jakości. Jeśli słyszę, z Music Is The Weapon, które idą gdzieś
że jest to materiał, którego nie będę się wstydził, zawsze chęt- dalej, cieszę się, że mogłem im pomóc
nie pomogę. wystartować. Zresztą teraz zawiesiłem
Zdarzało się coś, w co totalnie wierzyłeś, ale ludziom po pro- działalność… Kompakty już się nie sprzeda-
stu się nie spodobało? ją, a winyli nie robię, bo to zbyt duża in-
westycja. Z płytami CD jakoś sobie radzę,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Zacznę od dyplomatycznej odpowiedzi: wierzę we wszystkie


swoje wydawnictwa. (śmiech) Oczywiście, było kilka takich zagram dwie imprezy więcej i uzbieram,
rzeczy. Na przykład Burninghole, solowy projekt Pawła Plotty, ale zrobić 300 winyli dobrej jakości, które
gitarzysty postrockowego zespołu California Stories Uncovered będą odpowiednio brzmiały i wyglądały, to
z Tczewa. Nagrał rewelacyjną płytę „Cøaxial”, więc liczyłem na wydatek, na który nie mogę sobie teraz po-
to, że zostanie zauważona, ale się nie udało. Ale jeśli ktoś gra zwolić. Nastąpiło więc chwilowe zawieszenie
pięć koncertów i na tym koniec, to trudno się spodziewać broni i skupiam się na tym, co dzieje się
cudów. Jasne, są ludzie, którzy szukają nowej muzyki i oni to z Lonker See. Realizuję swoje marzenia.
sprawdzą, ale ciężko jest się przebić dalej. Znam człowieka, który swoją niezależną
W takich sytuacjach artyści nie mają do ciebie pretensji? wytwórnię zamyka średnio dwa razy w roku.
Pewnie też liczą na więcej. Ja też pewnie za tydzień zmienię zdanie. zdjęcia:
(śmiech) Ale to może być frustrujące. Wczoraj, Paweł Jóźwiak

37
Lonker See
underground

po pierwszym dniu krakowskiej odsłony Music Is The Weapon czterdziestce. Przez pierwszy rok były tarcia, ale to dobrze,
Festival, byłem bliski płaczu. Wojna z dźwiękowcem, wszyscy bo to znaczy, że wszystkim zależało. Po tych wszystkich per-
pokłóceni, ludzi nie ma… Ale potem opadają emocje i przypo- turbacjach dotarliśmy już do takiego etapu, że jest tylko do
minasz sobie, że tak to działa. Czasem się udaje, innym razem przodu. Nie ma myślenia o przeszłości.
nie, ale i tak niczego innego nie chcesz robić. Skoro tyle was dzieli, co was połączyło?
Jakie to marzenia spełniasz w Lonker See? Przypadek. Tylko we dwójkę, z Asią, nagraliśmy naszą pierwszą
Żeby móc z tego żyć. Nie chcę być gwiazdą rocka, ale wierzę, że epkę. Poprzedni zespół się wysypał i brakowało nam grania.
mogę funkcjonować tylko dzięki temu, że mam zespół. Jeszcze Kiedy zacząłem tworzyć nowy materiał, zaproponowałem: „Za-
niedawno wydawało mi się to nieosiągalne, tym bardziej, że dzwońmy do Gosa”. W Trójmieście panuje specyficzna atmo-
nasza muza to nie są delikatne tematy. Na szczęście jesteśmy sfera. Wszyscy się kumają, wszyscy sobie pomagają, metalowcy
teraz na takim etapie, że po powrocie z trasy nie ma płaczu, trzymają się z jazzowcami, można spotkać się na piwku, piec
zostają jakieś pieniądze. Byłoby super, gdyby się udało. Tym pożyczyć… Chodziłem na koncerty Michała jak miałem 16 lat,
bardziej, że cała czwórka jest bardzo zdeterminowana. Gdy- w czasie eksplozji yassu, i mówiłem mu: „Proszę pana, fajny
by nam ktoś dziś powiedział, że jutro mamy jechać na trzy koncert”. Teraz już znaliśmy się dużo lepiej, więc zadzwoniłem,
miesiące w trasę, to jedziemy z bomby, nie ma żadnego ale. zaprosiłem go na próbę. Nie wiedziałem, jak to wyjdzie, ale
wydawało mi się, że może być ciekawie, bo on grał jazz, a my
jakieś ambiento-noise’y. Zrobiliśmy razem jedną próbę przed
nagraniem „Split Image”, naszej debiutanckiej płyty i mieliśmy
gotowe szkice trzech utworów. Dzień przed wejściem do studia
zadzwoniłem do Tomka, bo przyszło mi do głowy, że skoro
mamy takie fajne, otwarte formy, to może przydałby się jakiś
saksofon. Kiedy się pojawił, powiedziałem mu tylko, że to jest
w B i jest raczej smutne. (śmiech) W trzy godziny nagraliśmy
płytę i dalej już jakoś poszło.
Mam wrażenie, że polska muzyka gitarowa, która odrobiła
w latach 70. lekcje jazzu, wydała z siebie składy pełne miotaczy,
popisujących się zaawansowaną techniką. Za to rockmani,
którzy dwie dekady później odrobili lekcję yassu, nauczyli
się przede wszystkim swobody, otwartości…
Tak, absolutnie. Dobrze jest mieć warsztat, ale jeśli ktoś ma
pomysł na rąbanie jednego akordu przez pół godziny – super.
Cała Polska nie poczuła tak yassu, jak my w Trójmieście. Co
wy tam mieliście? Pojedyncze koncerty Miłości i Łoskotu. U nas
codziennie się coś działo, codziennie były jamy i koncerty.
Miałem wtedy kilkanaście lat, więc to był kluczowy czas dla
mojego rozwoju. Do dziś żyję ze stemplem yassu. Trójmiasto
było zresztą tradycyjnie bardziej otwarte niż reszta Polski. Za
komuny ludzie z innych miast mieli ograniczony dostęp do
muzy, a do nas marynarze zwozili płyty z całego świata. Był
Na trasie chcesz się zabić po trzecim dniu, ale po siódmym już fundament, na którym można było budować.
lecisz. Mogą cię obudzić w środku nocy, a ty łapiesz za instru- Wspominałeś swoją aktywność didżejską.
ment i grasz. Nie ma niczego piękniejszego. Tam się zarabia na chleb. Co nie znaczy, że tego nie lubię.
Mam wrażenie, że Lonker See wpisuje się w szerszy kontekst I chciałbym, żeby na koncertach zawsze był taki odbiór, jaki
nadrabiania zaległości z muzyki, której w Polsce nie było, mam na imprezach didżejskich. Niczego się nie wstydzę, popu
kiedy grano ją na całym świecie. również słucham na co dzień, a jeżeli mogę dzięki temu zarabiać
Takie granie wraca nie tylko w Polsce, o czym świadczy cho- – doskonale się składa. Uważam zresztą, że to bardzo trudna
ciażby popularność King Gizzard & The Lizard Wizard. Cieszę praca…
się z tego odrodzenia, bo zawsze lubiłem długie formy. Wycho- Bo przychodzi pijany typ, ślini stuzłotówkę i przylepia ci ją na
wałem się na Sonic Youth, Swans, na no-wave i krautrocku, czole, wołając: „Graj Despacito!”?
na transie. Niektórzy mówią: „Ale się wpasowaliście w boom”, Zdarzały się już na imprezach takie momenty, że musiałem
a ja zawsze odpowiadam: „To świat wreszcie dopasował się do wyłączyć na chwilę muzykę i przemówić: „Słuchajcie, kurwa, to
mnie”. (śmiech) Lotto wygrywa w plebiscycie na płytę roku? nie jest remiza. Nie będzie Despacito, jak się nie podoba, to wy-
Jeszcze parę lat temu było nie do pomyślenia, żeby pierwsze jazd!”. (śmiech) Wiem, źle to brzmi, ale ludzie powinni wiedzieć,
miejsce w takim głosowaniu mógł zająć zespół, który przez 20 gdzie idą. Chociaż pewnych rzeczy nie przeskoczę i zdarza mi
minut gra jeden motyw. się puszczać piosenki, których w domu nigdy bym nie odpalił.
Zainteresowała mnie ta wasza determinacja. Jej brak potrafi Na przykład Eda Sheerana – ale to ma przynajmniej jakąś
rozłożyć najlepiej zapowiadające się zespoły. melodię, trzyma jakość. Lubię grać imprezy, ale czasem też po
Ja i Asia [Kucharska, basistka i wokalistka – przyp. aut.] mamy prostu muszę, nawet kiedy nie mam ochoty. Na szczęście mam
wolne zawody, co wiele ułatwia. Tomek [Gadecki, saksofonista] swoje ukochane miejsce, sopocką Mewę Towarzyską, w której
jeśli trzeba weźmie bezpłatny urlop. Jasne, mieliśmy swoje jestem rezydentem i tam czuję się jak w domu. Przychodzi stała
problemy, jak każdy zespół. Tym bardziej, że wywodzimy się ekipa i nikt nie wymaga ode mnie chałturzenia, więc nawet
z różnych środowisk i rocznikowo jest duży rozstrzał – Asia jeśli czasem robota męczy, to lepsza taka, niż kopanie rowów.
ma trzy dychy, ja 35, Michał [Gos, perkusista] i Tomek są po 6

38
39
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8
underground

michał wieczorek

Resina
Wreszcie się odważyłam

Karolina Rec, nagrywająca płyty pod


pseudonimem Resina, opowiada nam
o podróżach na Wschód i podbijaniu
Zachodu. Rozmawiamy o muzyce,
religii i czasie. A punktem wyjścia jest
premiera nowego albumu warszawskiej
kompozytorki i wiolonczelistki,
zatytułowanego „Traces”.

Fa t C a t

40
atrz, jakie zatoczyliśmy koło. Spo- straszliwie poważnie, ale mam wrażenie, że jesteśmy prze-

P tykamy się prawie dokładnie


po dwóch latach i muszę ci się
konani o naszej racjonalności i naszym panowaniu nad świa-
tem, ale ta powierzchnia racjonalności jest chyba bardzo kru-
przyznać, że nasza tamta rozmo- cha. Trudno się do tego przyznać, podobnie jak do tego, że tak
wa to był chyba pierwszy wywiad na te- naprawdę dopiero teraz – to znaczy dopiero w momencie alar-
mat mojego grania solo. mujących sygnałów, np. przyrodniczych – zaczynamy zadawać
Mam wrażenie, że po prostu udzielasz sobie pytania, w jakim świecie będą żyć nasze dzieci i na ile
niewielu wywiadów. ten świat będzie podobny do naszego.
Może tak jest, nie umiem tego ocenić. Pro- Moja muzyka zawsze się wiąże z tym, co mnie w danym mo-
mocja w Polsce to temat na dłuższą rozmowę. mencie życia interesuje. W trakcie całego procesu pracy nad
Właśnie, najgłośniej było o tobie przy okazji albumem, byłam bardzo zanurzona w takich tematach. Takie
pokazu Gucciego, pisał nawet Pudelek. Nie sobie dobierałam lektury, takie oglądałam filmy. Myślę, że
martw się, nie o tym chcę z tobą rozmawiać. większa skłonność do destrukcji w brzmieniu może wynikać
Bardzo fajne były wtedy nagłówki w porta- z tych poszukiwań. Myślałam nawet o tym, czy nie dodać listy
lach i w prasie. Brzmiały mniej więcej tak: lektur do „Traces”, tak jak zrobili to chłopaki z BNNT. Lubię
„Kim jest Resina?”. Rozumiem, że to jest taki interdyscyplinarny styl pracy.
trochę egzotyka – dla mnie samej też. Starałaś się tę interdyscyplinarność pociągnąć dalej, przenieść
Trzy główne hasła „Traces” to historia, doświadczenia z lektur i filmów na muzykę?
przeszłość i pamięć. Dlaczego zdecydowa- Nie tak bardzo konkretnie, ale widzę, że sama używam takich
łaś się na te słowa-klucze? słów, które są obecne w tytułach i atmosferze płyty. Nie zadałam
Wszystko zaczęło się, o ile dobrze pa- sobie ćwiczenia, żeby przenieść te doświadczenia bezpośrednio
miętam, od obejrzenia filmu „Idź i patrz”. na muzykę, to raczej mocno we mnie rezonowało. Odcięłam
się od zewnętrznych bodźców i zgłębiałam tematy, które mnie
Wtedy zdałam sobie sprawę z dziury po
różnych okołowojennych historiach w mo- wtedy interesowały, jednocześnie pracując nad płytą. Dlatego
jej rodzinie, o których nigdy się nie dowie- trudno mi racjonalnie opisać, co miało wpływ na co.
działam, bo moi dziadkowie zmarli, gdy Skąd się wzięła twoja fascynacja opuszczonymi miejscami
byłam mała. Zaczęłam się zastanawiać, na kultu, starymi świątyniami, którą widać chociażby w teledysku
ile to, co oni przeżyli, ma wpływ na moje do „Procession”?
życie: począwszy od prostych pytań o to, Widzisz, wszystko się ze sobą wiąże. Mam poczucie, że do
czy lęk przed dźwiękiem samolotów woj- pewnego stopnia wypieramy, czy raczej naturalnie okrajamy
skowych ma z tym związek. Innym impul- przeszłość, ale warto przyjrzeć się dawnym, zapomnianym
sem była wizyta w Muzeum Narodowym świętym miejscom, bo one mają o nas dużo do powiedzenia.
w Gdańsku. Zobaczyłam tam rzeźbę święte- Po drugie, trochę czasu poświęciłam tematom związanym
go Jerzego, zabijającego smoka: smokowi bra- z religią, chociaż oczywiście nie zajmuję się religiami nauko-
kuje głowy, a świętemu rąk. Ciekawy relikt, wo, ani zawodowo, tylko hobbystycznie. Szukałam wspólnych
odprysk przeszłości, który po drodze do mechanizmów działania religii jako organizacji i jako szkół
naszych czasów mocno się uszkodził, ale duchowości.
ludzki mózg mimo wszystko próbuje go Wzięło się to m.in. stąd, że z mężem pojechaliśmy do Birmy.
złożyć i nadać mu sens na nowo. Okazała się, mimo dekad rządów wojskowej junty, ogromnie
Skłania to do refleksji jak my w ogóle postrze- religijnym państwem. Co więcej i o czym chyba wszyscy już
gamy przeszłość. Jak wybieramy pewne fak- wiemy – pojawili się tam mnisi buddyjscy, nakłaniający do
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

ty, jak nasz mózg, żeby ułatwić sobie drogę, mordów na muzułmanach i te ich nawoływania spotykają się
zawęża pole widzenia i jak czasami, upra- z odzewem. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, Aung San Suu
szczając tę drogę, wiele rzeczy traci i pow- Kyi, milczy na temat ludobójstwa Rohingjów. W konsekwencji
tarza te same błędy. W ogóle mam wrażenie, zderzenia takich faktów z popularnymi poglądami na temat
że my, jako ludzkość, mamy bardzo zawężone buddyzmu oraz oczywistą wartością tej tradycji duchowej,
pole widzenia. Fajnie jest być tu i teraz, ale w naturalny sposób zaczęłam oddzielać religijność od tradycji
strasznie przykre jest to, że słabo wyciąga- duchowych, które często mają z instytucjami niewiele wspól-
my wnioski z przeszłości i kompletnie nie nego. Z kolei na przecięciu moich zainteresowań pamięcią i re-
myślimy o przyszłości. ligią pojawiła się fascynacja miejscami kultu.
To ogromny obszar do lektur i niewesołych Buddyzm w ogóle nie kojarzy się z faszyzmem i rasizmem,
przemyśleń. Pewnie brzmi to wszystko a sytuacja w Birmie jest dramatyczna.

41
underground

W praktyce jest to państwo wyznaniowe, późnego średniowiecza, wczesnego renesansu, było spotkanie z Ianem Williamem Crai-
w którym za złamanie zasad zachowania dramatycznych artefaktów religijnych, upior- giem. Graliśmy razem w Londynie i obej-
w świątyni grożą drakońskie kary. Informacje nych jak katakumby z tysiącami szkieletów. rzenie jego występu otworzyło mi głowę,
o czystkach etnicznych przedostały się do Zastanawiało mnie, na ile to jest oswajanie zachęciło, by wrócić do śpiewania.
mediów po naszym powrocie i powiem ci, że lęku przed śmiercią, a na ile sposób na jego Ian ma doskonały warsztat wokalny, ale jego
się załamałam. Wygląda to tak jakby państwo, generowanie, które nijak się ma do czystej technika jest zbliżona do mojej. Nie używa
które podnosi się z zapaści, znalazło sobie duchowości. zbyt wiele wibrata, a jednocześnie ma oczy-
czarną owcę... Gdzieś już to widzieliśmy. Dużą zmianą na „Traces” jest to, że więcej wiście bardzo dobrze postawiony głos. Ro-
śpiewasz. Na „Resinie” bi z nim przedziwne rzeczy: bawi się loopa-
wokaliza pojawiła się mi, taśmami, improwizuje, wykorzystuje
na samym końcu płyty, dekonstrukcję. Bardzo mnie to poruszyło.
a tutaj twój głos odgry- Oprócz całej technicznej otoczki, jest w jego
wa bardzo ważną rolę. muzyce ogromny ładunek emocjonalny. Gdy
Wreszcie się odwa- włączyłam „A Turn of Breath”, tak po prostu,
żyłam. (śmiech). na zasadzie: „kolejny album do odsłuchu”,
poczułam, jak coś z zaskoczenia łapie mnie za
Śpiewałaś przez jakiś
gardło. Musiałam się zatrzymać, sprawdzić,
czas w Polskim Chórze
co to jest.
Kameralnym, a potem
Jesteście teraz kolegami z wytwórni, liczysz
przestałaś.
na współpracę?
Nauczyłam się tam
Oczywiście, Ian coś już nawet dla mnie zro-
mnóstwa rzeczy, na
bił... ale nie mogę jeszcze niestety nic więcej
przykład brałam udział
powiedzieć. Przebąkujemy od dawna o tym,
w nagraniu płyty ze
wszystkimi dziełami żeby zrobić coś razem od podstaw. Proble-
chóralnymi Penderec- my są raczej natury logistycznej i kalen-
darzowej, bo Ian mieszka w Kanadzie i ma
kiego. Również tymi wy-
bardzo napięty terminarz. Mam nadzieję,
ciągniętymi z większych
że to prędzej czy później nastąpi, bo chęć
kompozycji: oratorium
jest obopólna. Nie ukrywam, że byłoby to
czy pasji. Chyba po raz
spełnieniem moich marzeń.
pierwszy zarejestrowa-
no je wtedy na jednej Inną ważną postacią, która przewija się
płycie. To w ogóle było w twoich nielicznych wywiadach jest
dla mnie bardzo cieka- Colin Stetson.
we, bo Penderecki jest Przed nagraniem pierwszej solowej płyty
kompozytorem, którego zastanawiałam się, czy ktokolwiek w ogóle
wcześniej – wstyd będzie chciał słuchać wiolonczeli solo, czy
przyznać – nie do końca jest to interesujące dla kogoś poza mną. Czy
ceniłam. Wynikało to w czasach sugerowanego nadmiaru muzy-
m.in. z przekonania ki, ma to w ogóle jakikolwiek sens. Trafiłam
wyniesionego ze szkoły wtedy na solową płytę Colina i stwierdziłam,
muzycznej, gdzie jakoś że to jest sposób i nad tym właśnie warto
tak między wierszami pracować: nad znalezieniem własnego, ory-
sugerowano, że innowa- ginalnego języka. Chciałam zrobić coś, co
torem był Lutosławski, nie nasuwa prostych skojarzeń i jest bardzo
Fa t C a t Penderecki natomiast osobiste. Tak, inspiracją do tego był Colin.
popadł w nadmierny romantyzm. Okaza- Później faktycznie się poznaliśmy się, mieli-
Trudno było się tam dostać? Birma jeszcze
ło się, że te utwory są kapitalnie napisane śmy kontakt także przez Sarę Neufeld z Ar-
niedawno była zamkniętym krajem. cade Fire. Wszystko wskazuje na to, że nasze
i czy jest romantykiem, czy nie, zupełnie nie
Nie, po upadku junty Birma stała się krajem drogi jeszcze się przetną.
jest to istotne. Z Polskim Chórem Kameral-
otwartym na turystykę, chce dogonić inne
nym śpiewałam bardzo dużo współczesnych Obracasz się teraz w bardzo międzynaro-
kraje regionu, jak Kambodża czy Tajlandia. kompozycji, sporo prawykonań. Poznałam dowym towarzystwie.
Reklamuje się hasłem, że tam można jeszcze niestandardowe możliwości wykorzystania To dla mnie bardzo motywujące, kiedy muzy-
zobaczyć „autentyczną” Azję. Tymczasem ja wokalu. cy, których naprawdę cenię, są zaintereso-
po prostu chciałam odwiedzić kraj buddyj- Byłam jednak wokalnie bardzo wyczer- wani tym, co robię, rozumieją moje podejście.
ski, który na dodatek jest bardzo religijny. pana śpiewaniem w zawodowym chórze. Kiedyś prawdopodobnie wstydziłabym się
Dostałam więcej, niż się spodziewałam. Bud- Właściwie przestałam lubić swój głos. Po- wyjść z takimi propozycjami współpracy, ale
dyzm może być opresyjny jak każda religia. trzebowałam czasu na regenerację. Zresztą, jeśli to oni sami z nimi wychodzą... to dla
To kwestia ludzi, a nie konkretnych szkół. prawie całe życie śpiewałam też w różnych mnie chyba najlepsze recenzje.
Tam zrobiliście zdjęcia do teledysku? amatorskich zespołach wokalnych. Z kim jeszcze chciałabyś pracować?
Częściowo – są tam ujęcia z Birmy, jest parę Dlaczego postanowiłaś wrócić do śpiewa- Z Benem Frostem, który jest częstym punk-
z południa Włoch, kilka z Polski. nia akurat teraz? tem odniesienia dla innych twórców – udało
Do Włoch z kolei często wracasz. Impulsem, by wrócić do śpiewania i szersze- mu się stworzyć bardzo charakterystyczny
Znaleźliśmy tam dużo dziwnych pozostałości go wykorzystania głosu w mojej muzyce, styl. Nie jest tajemnicą, że niedawno nagry-

42
Resina

waliśmy z Benem muzykę do trzeciego se- giatora wystarczy. Choć i ja go lubię! Paradok-
zonu „Fortitude”. Skład znakomitych polskich salnie, nie jest wcale tak łatwo znaleźć dobrze
muzyków zorganizował Hubert Zemler. skomponowane utwory. Nie twierdzę, że ja
Natomiast faktycznie z Benem poznałam to potrafię, ale przynajmniej podjęłam wyz-
się wcześniej, ale o tym wszystkim później… wanie. (śmiech) Wydało mi się to ciekawe
Kolejna duża nowość w twojej muzyce to w czasach, gdy tzw. postklasyka jest skażona
obecność perkusji, którą na płycie nagrał bazowaniem przede wszystkim na barwach
Mateusz Rychlicki. dobrze znanych instrumentów. Oczywiście,
I to też kolejna dłuższa historia. „Resin” może to być znakomite, ale mam wrażenie, że
napisałam na pierwszą płytę, ale nie byłam efektem ubocznym jest powstawanie dużej
zadowolona ze swojego wykonania podczas ilości muzyki tła. Zdarza się, że po dwóch
jego rejestracji, ani też nie widziałam dla nie- minutach doskonale wiadomo, jak będzie
go miejsca na debiucie. Dokładanie kolejnego brzmiała cała płyta. Problem w tym, co dalej,
punktu kulminacyjnego do specyficznej jeśli brzmienie nie jest interesujące.
dramaturgii pierwszego albumu nie miało To spowodowało, że chciałam budować
sensu. Pojawiał się za to na koncertach, bo dramaturgię w ramach pojedynczych utwo-
Po jedny m z ko n- jest bardzo satysfakcjonujący jako utwór do rów, a nie tylko w relacjach między nimi.
wykonywania na żywo. Po tamtym nieuda- Dlaczego dramaturgia jest dla ciebie ważna?
ce rtów Kr i sten p o nym nagraniu, wiedziałam, że brakuje w nim Chciałabym robić wciągające płyty. Może to
perkusji. Po jednym z koncertów Kristen po jest potrzeba, a może przesyt muzyką prowa-
prostu zapytałam Mateusza, czy nie chciałby dzącą donikąd. Nie chodzi mi wcale o klasycz-
prost u z a py t a ła m wziąć udziału w nagraniach kolejnego albu- ną narrację, ale lubię efekt zatracenia się
mu. Zależało mi na punkowej energii, su- w muzyce, osiągany nie tylko działaniem
M ateu sz a , c z y ni e rowym stylu. Wniósł obie te wartości. powtórzeń. Myślę, że pewna dyscyplina
Jednak na koncercie premierowym zagrałaś w komponowaniu może sprzyjać osiągnięciu
ch ci a ł by wz i ąć z Thomasem Fietzem. tego efektu. To w ogóle dość trudne pytanie.
Niestety, zawiniły nasze napięte kalendarze. To wpływ pracy przy filmach i spektak-
Mateusz nie mógł przełożyć nagrań. Drugim
u d z i a ł u w n a g ra ni a ch lach teatralnych, czy ta potrzeba pojawiła
perkusistą, z którym będę grać, jest Hubert, się później?
ale on również miał od dawna zaplanowany Podczas grania do spektaklu i komponowa-
kolej n ego a l bumu. koncert w tym terminie. Tymczasem Tomek, nia dla teatru jest się podporządkowanym
mój agent, sprawdził, co jeszcze miało się pewnym regułom. Spektakl to wypadkowa
Zależ a ł o m i na wydarzyć tego wieczora na tej samej scenie działania wielu osób. Bardzo ważna jest dy-
i okazało się, że z Królem na perkusji zagra scyplina, bo są tam często konkretne zadania
Thomas. Zachęceni przez Błażeja zapytaliśmy
pu n kowej ene rg i i , go, czy nie zechciałby spróbować... Przyjechał
do wykonania. To po prostu muzyka użytko-
wa na usługach wyższego celu i czasem trze-
na próbę do Warszawy i szczęśliwie zrozu- ba zbudować coś bardzo wyrazistego.
s u rowy m st y l u. mieliśmy się od razu. Myślę, że z nim również Przed drugą płytą zrobiłam z Hubertem
zagram jeszcze w przyszłości. Widzisz, wy- muzykę do filmu „Dzień czekolady”, który
gląda na to, że moi najlepsi koledzy to perku- wejdzie do kin w pierwszej połowie przyszłe-
siści i chciałabym grać z nimi wszystkimi. go roku. Muzyka została napisana pod kon-
Ewidentnie muszę skomponować kawałek kretne sceny. Film był już prawie zmontowany,
na trzy perkusje. więc pracowaliśmy na niemal gotowym ma-
Dlaczego tak lubisz perkusję? teriale. Mogliśmy skupić się na skomponowa-
Pociąga mnie fizyczność tego instrumentu niu utworów w punkt.
oraz plastyczność jego brzmienia. Każdy Znowu więc wychodzi na to, że moje podej-
z perkusistów, gdyby nawet grał na takim ście do procesu tworzenia ostatniej płyty to
samym zestawie, ma swój niezwykle charak- miks wielu doświadczeń. Do tego dochodzi
terystyczny styl. Rodzaj i sposób uderze- jeszcze niewielkie echo klasycznego wy-
nia mają kolosalne znaczenie. I wreszcie kształcenia. Choć przyznaję, że czasem trudno
rozpiętość barw, możliwość kolorowania mi się dziś słucha klasycznych kompozycji,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

perkusją i perkusjonaliami, czysto instru- bo te są z kolei dla mnie często przeładowane


mentacyjny walor jest niesamowicie szeroki. formalnie. Co ciekawe, zwrócił na to uwagę
Między płytami zmieniłaś metodę pracy. mój mąż, który zadawał mi zaskakujące pyta-
Trochę tak, a trochę nie. Sporo materiału nia podczas słuchania jakiejś klasycznej kom-
powstało u mnie w domu, jak zwykle – w sy- pozycji. Spojrzenie kogoś z zewnątrz pomaga
pialni. Dużo improwizowałam, jak wcześniej, czasem dostrzec pozornie oczywiste rzeczy.
ale bardziej skupiłam się na składaniu kom- Sama staram się chyba stać pośrodku,
pozycji, mniej na łapaniu wyłącznie ulotnych z jednej strony unikam formalizmu, a z dru-
wrażeń. Dopadł mnie przesyt muzyką opartą giej niebezpiecznej miałkości minimalizmu.
tylko na atmosferze, co czasem załatwia się Z obydwu podejść próbuję wyciągnąć coś
banalnymi metodami komponowania. Nie skutecznego dla siebie. Staram się nie iść na
zawsze basowa plama albo odpalenie arpeg- łatwiznę. 6

43
underground

ja r e k s z u b ryc h t

Sierść
pogodna
rezygnacja

Przed ich koncertem na OFFie niewiele wiedziałem


o Sierści, poza tym, że zespół współtworzy Jakub Lemiszewski,
jeden z najbardziej aktywnych i wszechstronnych twórców
młodej polskiej alternatywy. Znałem też z sieci nagrania
– brudne, wściekłe, chaotyczne. Po ich koncercie na OFFie
– warto chodzić nawet na te pierwsze, popołudniowe sztuki,
oj warto – poprosiłem o spotkanie i rozmowę. Koniecznie
chciałem się dowiedzieć skąd to się wzięło i dokąd zmierza.

ówi się o Sierści, że jest zespołem blackmetalowym Ada Lizardziuk: Wiadomo, że w życiu cho-

M i waszej muzyce na pewno najbliżej do tego nurtu, ale


jako emerytowanemu metalowcowi trudno jest mi
dzi o popyt, podaż, target… ale chyba nie
mamy siły, żeby to ogarniać.
w was zobaczyć reprezentantów tego nurtu. Jakub Lemiszewski: Próbowaliśmy wysyłać
Jakub Lemiszewski: Blackmetalowy jest stan naszych umy- naszą muzykę w różne miejsca, ale byliśmy
słów, ale nie zajmujemy się rekonstrukcją historyczną black kompletnie ignorowani, więc stwierdziliśmy,
metalu z lat 90. że nie będziemy tego robić. Gramy swoje,
Ada Lizardziuk: To jest nasz tribute. Ale kumam i szanuję a jeśli ktoś chce, to nas znajdzie. Zależy nam
wkurw ludzi, którzy przychodzą na nasz koncert, słuchają przede wszystkim na tym, żeby nasza muzy-
i mówią: „To nie jest black metal!”. Rzeczywiście, nie tak on po- ka była naprawdę nasza, żeby nie było w tym
winien wyglądać i brzmieć. Ale z drugiej strony, kto to sprawdza? słychać zbyt wielu wpływów zewnętrznych.
Kogo w ogóle obchodzi, jaki to jest gatunek? To jest szuflad- Pytam raczej o to, czy w ogóle myślicie
kowanie, na które mamy wyjebane. o publiczności?
Kuba Anatol Malinowski: Każdy bierze z tego inny element. Jakub Lemiszewski: Na nasze koncerty
Dla mnie w black metalu najważniejsze jest to, że jest gatun- przychodzi po 50-100 osób i bardzo jest dla
kiem bez żadnego zażenowania, zupełnie otwarcie skupionym nas ważne, jak odbiorą naszą muzykę, jakie
na samotności i depresji. Nie trzeba przebierać tego w geogra- przekażemy im emocje. Ale nie interesują nas
ficzne czy mitologiczne szaty, skoro te emocje są obecne tu w sensie marketingowym. Ta muzyka jest
i teraz, w 2018 roku, w systemie społecznym, w którym żyje- zbyt radykalna, żeby kalkulować.
my. Bardziej szczery jest od nas ktoś, kto przez pięć miesięcy Ada Lizardziuk: Jak posłuchałam naszej
pracuje w korporacji, by za zaoszczędzone pieniądze spędzić ostatniej płyty z dystansem, to zrozumiałam,
dwa tygodnie w chatce w lesie i tam pomalowany, w odpo- że nie brzmi jak płyta, ale jak demo. Spoko,
wiednim rynsztunku grać black metal? jaram się tym, ale nie dziwię się, że wielu
Jakub Lemiszewski: Dla mnie black metal w kontekście Si- ludzi nie chce tego słuchać. Oczekują lepszej
erści to tylko muzyczna łatka, która ułatwia nawigację w in- jakości, a my jesteśmy obskurami z garażu…
ternetowym świecie muzyki. Kuba Anatol Malinowski: Gdybyśmy
Nie odbieram wam prawa do grania black metalu. Raczej poświęcili Sierści więcej czasu, być może wy-
Michał Murawski/
myślę sobie, że w świecie, w którym te dawne etykietki blak- glądałoby to inaczej, ale dochodzą zwykłe,
O F F Fe s t i v a l / ną, może wam być trudniej dotrzeć do odpowiedniej pub- życiowe sprawy. Każdy z nas ma jeszcze kil-
mat. promocyjne liczności. ka innych projektów. Wszyscy troje gramy

44
w Złotej Jesieni, Lemi ma Gołębie, Ada gra to, że robisz coś, co najbardziej w życiu chciałeś robić.
swoje piosenki. Do tego ja mam mały label Jakub Lemiszewski: Wszyscy mamy w sobie coś ze stra-
Enjoy Life, wszyscy pracujemy po pięć dni ceńców. Weźmy na przykład projekt Gołębie. Mateusz,
w tygodniu. Takie są realia. z którym go współtworzę, przez dwa lata nie chodził do pra-
Siłą takich kolektywów, które dają się zau- cy, żeby móc robić materiał. Jedliśmy jedzenie ze śmiet-
ważyć, choć nie grają muzyki komercyjnej, ników. Nagraliśmy w końcu płytę, pewnie nikt jej nie będzie
jest funkcjonowanie pod jednym, zbiorczym słuchał, ale nas to nie odstrasza. Nie mamy nic do stracenia.
parasolem. Tak było na przykład z Lado ABC Nie mamy innego, lepszego życia. Oczywiście, są takie czynni-
czy Milieu L’Acéphale – tam jeden ciągnie ki jak presja rodzinna czy ekonomiczna, ale trzeba być po-
drugiego. nad to. Trzeba wytrzymać. Wciąż jestem młody, mam 26 lat,
Jakub Lemiszewski: W Poznaniu, z którego ale już odpadło wielu ludzi, z którymi kiedyś grałem. Zajęli
pochodzę, mamy taki kolektyw. Nazywa się się pracą, muzyka stała się niedzielnym hobby. Została tylko
Miłość Krąży i skupia zespoły gitarowe, takie garstka ludzi, których stać na pełne poświęcenie. Może właśnie
jak Ugory i Pensjonat, ale też bardziej szalone to charakteryzuje tę scenę?
projekty, noise’owe pojebaństwa, takie jak Kuba Anatol Malinowski: Kończy się to tak, że zostają tylko
Martwy Chłopczyk. W Warszawie z kolei sku- ci, którzy są pewni na sto procent.
piamy się wokół Enjoy Life i działamy pod A od czego się zaczęło?
tym sztandarem. Kuba Anatol Malinowski: Od obserwowania statystyk na
Kuba Anatol Malinowski: To wszystko Last.fm. Sprawdzaliśmy, kto słucha dużo Swans czy Coila,
jednak jest zbyt różnorodne, żeby nazwać a potem umawialiśmy się na OFF Festivalu 2010 i następnych.
to kolektywem. Do Lado nie ma nawet co W międzyczasie spotykaliśmy się na domówkach, ktoś zna-
nas porównywać, jesteśmy na rewersie tego, lazł gitarę, więc robiliśmy pierwsze próby, choć nigdy na niczym
co robią. Oni są doskonale wyszkoleni nie graliśmy.
w operowaniu instrumentami, a my repre- Ada Lizardziuk: Zbudowała, a już na pewno scementowała tę
zentujemy dekonstruktywną stronę uprawia- scenę postawa Miłosza Cirockiego [lidera Złotej Jesieni – przyp.
nia muzyki. Ale płyta Złotej Jesieni ukazała aut.], który napierdalał bez względu na wszystko, przezwy-
się w Lado, z czego jestem bardzo dumny, ciężając nasze poczucie bezsensowności.
to super wyróżnienie. Kuba Anatol Malinowski: On nam powiedział, że mamy
Jakub Lemiszewski: Trzeba przyznać, że ta założyć zespół. Byłem w pracy, kiedy dostałem od niego SMS-a:
fala wzbiera. Pojawiają się inni, młodsi ludzie, „Ej, stary, załóżcie blackmetalowy zespół z Adą i Kubą. Musi-
których my ledwie znamy i chcą robić swoje cie to zrobić!”.
rzeczy. Niekoniecznie gitarowe. Jakub Lemiszewski: Tu wjeżdża drugi wątek tej historii. Miałem
Kuba Anatol Malinowski: W rockowej wtedy w Poznaniu zespół Graveyard Drug Party, z którym gra-
muzyczce jest bardzo dużo zachowawczości. liśmy siarczystego noise rocka. Tylko gitara, perkusja i wokal.
Od pojawienia się Ścianki i Alamedy nie było Chcieliśmy, żeby ta muzyka była jak najbardziej radykalna.
nowych, naprawdę otwartych projektów. Nudziło nas to, jak grają inne polskie zespoły, nie było w tym
Ada Lizardziuk: Pewnie dlatego nagło- błysku. Chcieliśmy zrobić coś naprawdę na serio.
śnieniowcom w klubach zajęło trochę czasu, Wciąż rozmawiamy o gitarach, ale twoja aktywność, Jakub,
żeby nas skumać. Wcześniej na przykład do nich się nie ogranicza. Kiedy pojawiła się elektronika?
ściszali wokal: „Co to kurwa jest? Czemu Jakub Lemiszewski: Przez dwa lata mieszkałem w Warszawie
fałszujesz, czemu się tak drzesz? Przecież to i zacząłem chodzić na imprezy taneczne. Zafascynowała mnie
bez sensu!”. (śmiech) pula możliwości muzyki elektronicznej. Szczególnie wątki fu-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Pytałem o ten zbiorczy szyld również dla- turystyczne – footwork, PC Music – i to, jaki wpływ można wy-
tego, że chciałem wiedzieć, czy widzicie, ja- wierać dźwiękiem na ludzi. Rzeczywistość, która nas otacza
kieś wspólne cechy tych waszych projek- jest okropna, przytłaczająca i dopiero dzięki tej ultrainten-
tów? Na pewno nie jest to pokrewieństwo sywnej muzyce mogą poczuć jakiś rodzaj odejścia w inne miej-
gatunkowe, ale i w Lado nie jest. sce. Chodzi o to, żeby to wrażenie było jak najmocniejsze.
Kuba Anatol Malinowski: U nich to jest Słuchałem więc elektroniki, aż przyszedł moment, kiedy do-
humor… szedłem do wniosku, że jestem w stanie robić własne rzeczy,
Ada Lizardziuk: A u nas rezygnacja. które będą ciekawsze od tego, co słyszę. Podobnie jak z tym
Jakub Lemiszewski: Pogodna rezygnacja. black metalem – nie chciałem się bawić w rekonstrukcję tego,
Ada Lizardziuk: Dochodzisz do takiego mo- co już było, ale zrobić krok naprzód. Może to źle brzmi, ale
mentu, że musisz albo uwierzyć w siebie, albo naprawdę mamy poczucie, że przyszłość należy do nas.
się zajebać. (śmiech) Kończysz przepraszać za Ta iskierka nadziei napędza nas wszystkich. 6

45
underground

ja r e k s z u b ryc h t

Fertile
Hump
Nie umiemy inaczej

Magda i Tomek śpiewają i grają na gitarach, Maciek


trzyma rękę na pulsie. Razem tworzą zespół Fertile
Hump, który bluesowe lamenty rozsadza punk’n’rollową
energią. Właśnie wydali swój drugi album zatytułowany
„Kiss Kiss or Bang Bang”, o którym wspólnymi siłami
postanowili nam opowiedzieć.
ydawaliście płyty w Instant Classic, wytwórni,

W którą lubią i dziennikarze, i publiczność. Po co to było


zmieniać?
Magda: No, ale jak wydawca nie lubi, to co zrobisz?
Nic nie zrobisz.
Maciek: Ja też bardzo lubiłem i dalej lubię tę wytwórnię.
Uważam, że to najlepsza polska wytwórnia na świecie. De-
cyzja nie była do końca nasza. (śmiech)
Tomek: Otóż to. Chłopcy z Instant powiedzieli, że nowa płyta
im się nie podoba i nie chcą jej wydać. I słusznie. Niezależne
labele nie powinny wydawać rzeczy, w które nie wierzą.

Ciekawym, czy już zdążyliście pożałować decyzji, by ogarniać


wszystko samodzielnie. To może i fajna robota, ale czaso-
chłonna.
Magda: Na razie, ja przynajmniej, a myślę że chłopcy również,
jaramy się tym, że robimy wszystko sami. Pomijając już samo
wydanie płyty, u nas każdy ma kawałek tortu dla siebie. Ktoś ro-
bi koncerty, ktoś ogarnia koszulki, ktoś płyty, a ktoś pisze maile.
Maciek: Jest to męczące, ale bez przesady. Jako człowiek wy-
chowany na scenie hc/punk zawsze wszystko samemu og-
arniałem, we wszystkich zespołach w jakich grałem, więc
Agata Hudomięt uważam, że tak trzeba i jest to super.

46
Jak wspominacie trasę z Me And That Man? Maciek: Ja mam taką teorię, że w Polsce jeszcze jest mało miejs-
Byłem na krakowskim koncercie i miałem ca na wszystko. Są prężnie działające mikrosceny, które funkcjo-
wrażenie, że ten ładny teatr jest ostatnim nują sobie czasami same dla siebie, a potem są od razu zespoły
miejscem, w którym powinniście grać… festiwalowe i ogólnopolskie gwiazdy. Taka przestrzeń dla małych
Magda: (śmiech) To prawda. Z tego co wiem, i średnich zespołów dopiero się tworzy i to przede wszyst-
trasa miała być taka – siedząca. Starsi pano- kim dzięki nowym miejscom, takim jak przykładowo
wie poczuli rokendrola i zmienili formułę warszawski klub Pogłos.
w trakcie planowania, ale nie na każdym Żeby przejść z tej mikrosceny do pozycji ogólnopolskiej
przystanku udało się zmienić miejsce. Tak gwiazdy, szczęściu trzeba pomóc. Na przykład nagrywając nu-
czy inaczej, gdyby nie oni, nie moglibyśmy mer po polsku, żeby radio mogło puścić w zgodzie z ustawą.
powiedzieć rodzicom, że graliśmy w teatrze. Tomek: Myślę, że temat ogólnopolskiej gwiazdy zamyka się na
Maciek: Mi się bardzo ta trasa podobała. etapie tego, co gramy, więc na szczęście nie musimy się szarpać
I to, że graliśmy właśnie w takich miejscach z takimi myślami.
jak w Krakowie, podobało mi się najbardziej.
Mam wrażenie, że nowa płyta jest mniej rockowa od „Dead
Pewnie nigdy bym się tam nie pojawił, gdyby
Heart”, a przez to mniej współczesna. Taki był plan?
nie ten koncert. Super, że był taki rozstrzał
Magda: My raczej nie mamy planów w stylu „będziemy mniej
miejscówek: od normalnych klubów, jak
rockowi” (śmiech). Robiliśmy swoje.
Rudeboy w Bielsku-Białej – bardzo kocham
Tomek: …bo nie umiemy inaczej.
to miasto, pozdrawiam Bogusia! – po jakąś
Gdzie i jak się nagrywa takie płyty jak „Kiss Kiss or Bang
gigantyczną halę w Łodzi, czy ekskluzywny
Bang”? Bo brzmi to żywo, zdrowo i surowo, jak rzecz zrobio-
klub w centrum handlowym w Rzeszowie. Te
na na setkę, w raczej chałupniczych warunkach – ale to nie
teatry faktycznie były dziwne, ale ja bawiłem
może być takie proste.
się wyśmienicie.
Magda: Wierni Mustach Ministry. Jeszcze... Tomek kupił rzeczy
Tomek: Było ekstra, serio. Jednak naprawdę
do nagrywania, a jest zdolnym gościem. Aha.
nie rozumiem, dlaczego wciąż wszyscy pytają
Tomek: Rzeczy do nagrywania. (śmiech) Kocham cię.
o tę trasę. Czy to było aż tak wielkie i ważne?
To znaczy, może było? To było pytanie. Jak odbywa się podział numerów na te, które są bardziej
Zestawienie z Me And That Man też nie Magdy i na te, w których dominuje Tomek? Kto pierwszy ułoży
wydaje mi się trafione, ale z drugiej strony, sobie linie wokalne ten lepszy?
na pewno dotarliście do nowej publiczności. Magda: Tomek jest wirtuozem. (śmiech) Ja – chaotyczną
Wzrosło zainteresowanie zespołem? rozemocjonowaną dziewczyną Tomka. Jak coś wymyślę, to i tak
Magda: Tak, to dla nas niepoliczalne. on to pociśnie tak, żeby przynajmniej mieściło się w takcie. Jed-
Nasłuchaliśmy się tego i owego miłego od nak teksty piszę sama sobie, a potem razem nad nimi ślęczymy.
fanów Portera i Nerdżiego. Tomek: Takt? Magda, kochanie, umawialiśmy się, żebyś nie
Maciek: Nie odczuliśmy jednak jakiejś używała słów, których nie rozumiesz.
szalonej zmiany. U nas to tak trochę orga- Podoba mi się okładka nowej płyty, pasuje do tych tekstów,
nicznie rośnie. Publiczność na tej trasie była które poruszają tematy damsko-męskie: niby miłość, ale nie
bardzo zróżnicowana, więc na pewno widzieli za słodko, niby pieszczoty, ale jakby bardziej kłopoty…
nas inni ludzie niż wcześniej. Magda: No tacy jesteśmy. Barokowi.
Tomek: Poza tym, my i tak mieścimy się Tomek: Pomyśleliśmy, że przy takiej okładce sama muzyka wy-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

w granicach błędu statystycznego. da się odrobinę bardziej na czasie. Wyobraź sobie, jak bardzo
Czyli mało jest miejsca w Polsce na taką niewspółczesna jest Danusia Nierada, która namalowała dla
muzykę? Jasne, od wieków słucha się nas ten obraz.
u nas i bluesa, i punka – ale ani takiego bluesa, Bardzo proszę o definitywne rozstrzygnięcie kwestii: kiss kiss
ani takiego punka, a już na pewno nikt przy czy jednak bang bang?
zdrowych zmysłach tego nie łączy. Skąd Magda: Zawsze kiss kiss.
wam się to wzięło, dlaczego właśnie tak? Tomek: Wyłącznie bang.
Tomek: Po prostu tak nam wychodzi. Nie Maciek: I’m a lover not a fighter. Ale z drugiej strony, jak po-
umiemy inaczej. Czasami mamy pomysł, wiedział poeta: „Idea to walka – zasady to zwycięstwo”.
żeby zrobić coś innego, ale i tak wychodzi Tomek: A tygrys nie wspina się po cienkiej gałęzi.
nam to samo. Jesteśmy SKAZANI NA BLUE- 6
SA, człowieku!

47
leszek gnoiński

Kora szał, szał, szał...

Na swojej dziennikarskiej drodze kilka


razy spotkałem Korę. Zawsze były to dla
mnie wyjątkowe rozmowy. Poniżej frag-
menty najdłuższej z nich. Przepro-
wadziłem ją z Korą w 2007 roku,
przy okazji tworzenia filmowej serii
o historii polskiego rocka. Spotkaliśmy
się w pięknej willi, należącej do niej
i Kamila Sipowicza, znajdującej się na
warszawskich Bielanach. Kora była
czarująca, bezpośrednia, błyskotliwa,
wyjątkowa. Zauroczyła nas wszystkich.
Rozmawiałem około dwóch godzin,
mógłbym kilka razy dłużej.

Artur Rawicz

48
J
ak ważny był dla ciebie rok 1980 i występ na festi- Nie zauważyłaś, że film stał się kultowy?
walu w Opolu? Odkryłam to dopiero w latach 90., gdy po-
To był właściwie pierwszy publiczny i duży występ dla jechałam do Ameryki. Tam spotkałam całe
ludzi z całego kraju. Wcześniej mieliśmy koncerciki w klubach grupy ludzi mówiących do mnie jakimś dziw-
studenckich i nie wiedziałam, że Maanam może mieć taką re- nym tekstem, na który ja w ogóle nie reago-
cepcję. Lubili mnie, ale to się w ogóle nie przekładało na tak wałam. Okazało się, że to jest ścieżka dia-
zwane media, które nie były nami w ogóle zainteresowane. logowa z tego filmu. Niektórzy byli na nim
Zgodziłam się na to Opole i zstąpiłam, jak takie dziecko rzu- po siedemnaście razy i znali wszystko na
cone do piaskownicy – ktoś coś do mnie mówił, te dziwne ów- pamięć. Dziś to sentymentalna pieśń i jak
czesne gwiazdy wokół i ja zupełnie inaczej ubrana niż one. Pa- oglądam go, to przypominam sobie różne
miętam, że pan Mariusz Walter, reżyser festiwalu, gdy zobaczył anegdoty. Jak ta, że po zdjęciach pojecha-
mnie w takiej dziwnej, różowej koszulce na niteczkach, po- liśmy do Grecji i tam strasznie przytyłam.
obcinanej, wyglądającej niemal jak haleczka robotnicy, spytał: Jadłam ogromne ilości greckich słodyczy
„To w tym chcesz wystąpić?”. Odpowiedziałam: „No… w tym”. i po powrocie wyglądałam jak taka ukraiń-
„To niemożliwe”. I wtedy jakaś babeczka od scenografii pod- ska żeńszczyna.
rzuciła mi swoje ciuszki. Gdzieś coś podpięłam, coś zrobiłam, Stałaś się ikoną, uwielbianą przez wielu,
założyłam wymalowane spodenki. Nie przypuszczałam, że to boginią nowej fali rocka. Jak ci z tym było?
będzie miało taki oddźwięk: jeden bis, drugi, trzeci, czwarty. Opowiem ci historię, kiedy pierwszy raz
Właściwie, szczerze mówiąc, wylaliśmy oliwę na wzburzone obcięłam się na łyso. W ogóle w tym cza-
morze, bo zagraliśmy „Żądzę pieniądza” i to rzeczywiście było sie miałam krótkie włosy, co było wów-
dla ludzi, jak to się mówi, too much. Zamarli. To było dla nas czas bardzo drapieżne, rockowe. Nie ma-
otwarcie drzwi. Zaczęliśmy grać po dwa koncerty dziennie lowałam się przed Maanamem, dopiero
w ogromnych halach. Zdarzało się kilkadziesiąt w miesiącu. w nim zaczęłam realizować najdziksze
Boom rockowy początku lat 80. to także wiele innych pomysły, jakie przychodziły mi do głowy.
zespołów. Udawało wam się ze sobą spotykać? Między innymi dlatego, że jeździliśmy na
Nie mieliśmy czasu, bo nagle wpadliśmy na bardzo wysoką koncerty i nie było nas w domu tygodniami.
falę i na tej fali utrzymywaliśmy się non stop. Miało to w pew- Z miasta do miasta, dwa koncerty dziennie,
nym momencie temperaturę chemicznego produktu na palni- hotel i nudziłam się swoim wyglądem. Wtedy
ku Bunsena, non stop podgrzewanego. Myśmy nie mieli czasu włosy miałam już trochę dłuższe. Postanowi-
ani się zastanowić, ani się obejrzeć. To były koncerty, powroty łam je rozjaśnić i przy okazji zrobić trwałą. Co
do domu, koncerty, powroty do domu, dzieci, problemy, a to chciałam przez to uzyskać? Trudno jest dzisiaj
z niańkami, a to z aprowizacją. W tym czasie miałam przecież dociec, ale człowiek z nudów zrobi wszyst-
już dom i dzieci. Matką zostałam przez przypadek, bo życie ro- ko. Wyszły włosy… zielono-żółte, takie rzy-
dzinne nie było jakimś moim wymarzonym sposobem spędza- gawiczne. Na te spalone dziwne zielono-żół-
nia czasu. Jakie zresztą ono było? Mieszkaliśmy w trudnych to-zgniłe włosy fryzjerka zrobiła trwałą. To
warunkach aż do lat 90. Dziwnych, nieludzkich moim zdaniem, był horror! I ja wtedy postanowiłam te włosy
w każdym razie bardzo nieestetycznych. Nie korzystaliśmy ogolić. Wszyscy muzycy, z wyjątkiem perku-
z żadnych ulg, nie byliśmy w żaden sposób beneficjentami sisty, przyszli do mnie do pokoju. Była genial-
naszego ogromnego sukcesu. Byliśmy bardzo źle opłacani jak na scena – najpierw obcinanie, potem gole-
na to, jaką mieliśmy popularność. Byliśmy w gruncie rzeczy nie i malowanie głowy w pasy. Ale na scenę
bardzo sławnymi, ubóstwianymi biedakami, zadowolonymi w Zielonej Górze wyszłam z głową zakrytą
z takiego życia. Nasza wielka popularność była, tak naprawdę, szaliczkiem, który dostałam od mamusi.
solą w oku bardzo wielu grup, jakichś takich jazzrockowych, I w pewnym momencie zrobiłam coming out.
jazzowych, takiej dziwnej proweniencji. Ale w jakiś sposób Szał był taki, jakby zobaczyli Matkę Boską.
lubiliśmy ten nasz dziwny, stricte rockowy, rozbuchany, bez- Szał, szał, szał… Już nie musiałabym nic ro-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

czelny, drapieżny, agresywny, patetyczny, ale jednocześnie bić, mogłabym tak stać z tą kolorową głową
przyziemny i biedny tryb życia. w paski. Mój perkusista o mało nie zemdlał.
Wtedy zagraliście też w filmie „Wielka majówka”. Jak go Dla niego kobieta bez włosów była gorsza
oceniałaś? od trupa. Tego samego dnia mieliśmy dru-
Szczerze? Na początku bardzo źle. Był dla mnie wtórny, kliszowy, gi koncert i już nie musiałam wychodzić
niedobry. I taką osobą, która rzeczywiście od razu znalazła w szaliczku. I jak się zaczął koncert i reflek-
uznanie w moich oczach, był Zbyszek Zamachowski, ogrom- tor przejechał po sali, to okazało się, ja tak
ny talent. Wówczas chyba dopiero zaczynał i chodził do szkoły widziałam, jakby wszyscy byli też ogoleni
teatralnej. Potem okazało się oczywiście, że głupio robię kry- i mieli pomalowane głowy.
tykując to wszystko. Film genialnie trafiał właśnie w ten czas, Kreowałaś modę, zmieniałaś ludzi, dzięki
w tych młodych ludzi, okazał się nośny. Co tu krytykować? Ale tobie stawali się odważniejsi. Pamiętam
ja miałam, jak to się mówi, ciągle jakieś muchy. historię z czarnymi okularami, które były

49
ewidentnym nawiązaniem do generała Jaru- materiały archiwalne. Niestety nigdy tego nie XIX-wieczną poetką? (śmiech) Gdy w końcu
zelskiego. nagrano, ani nie sfotografowano. dotarło do nich, że to ja, oczywiście cofnęli
Ja okulary zakładałam i ściągałam, to nie Maanam zaczął znaczyć coraz więcej właśnie zgodę. On jednak szedł w zaparte i stworzył
było tak, że ja je cały czas miałam na nosie, w stanie wojennym. Jakby władza chciała izbę pamięci. Udało mu się przeforsować, że
więc fani wiedzieli, w jakim momencie nam przytrzeć nosa, miałaby trudne zadanie. nad każdymi drzwiami do klasy było wyma-
ściągnąć, a w jakim momencie założyć. I na Byłam często bardzo bezczelna. Właśnie dla- lowane przez dzieci motto wybrane z moich
„Nocnym patrolu” cała sala w pewnym mo- tego, że gdzieś tam mi się wydawało, że piosenek. A tę izbę pamięci stworzył w stylu
mencie, albo wkładała, albo ściągała okulary. mogę sobie na to pozwolić, bo mam zaplecze zakopiańskim, ohydnym po prostu.
To już była pewnego rodzaju gra, to już była w publiczności. Byłaś tam?
choreografia, ja już nic nie musiałam mówić. Na co sobie pozwalałaś? Tak. Wszystko tam wcisnął: płyty, a ściany
Te ciemne okulary stały się w pewnym mo- Różnica pomiędzy tym, jak ja byłam trak- wykleił plakatami. Wszystko było w stylu,
mencie moim znakiem rozpoznawczym. towana przed stanem wojennym, a w czasie w jakim robiło się kiedyś gazetki ścienne. Ale
W grudniu 1981 roku wiele zespołów było stanu wojennego, była bardzo widoczna. I to najlepszy był jego gabinet. Na swoim biurku
w trasach koncertowych. Wy też? też prowokowało mnie do pewnych bezczel- miał odlew mojego popiersia po jednej stro-
No tak, oczywiście. My byliśmy w trasie non nych i agresywnych zachowań. Pamiętam nie, a z drugiej strony stało popiersie Lenina!
stop: zima, lato, poniedziałek, wtorek, środa, taką historię. Gdzieś lecieliśmy, a w stanie Potem żeśmy się dowiedzieli, zresztą z tego
czwartek, piątek, sobota, niedziela. Gdy wy- wojennym zamienili służby na lotnisku, reportażu, że on interpretował moje teksty
buchł stan wojenny, byliśmy akurat w So- na jakieś dziwne, wojskowe. Wzięła mnie w duchu stalinowskim! Na początku jeździł
pocie i nocowaliśmy w Grand Hotelu. Byłam ogromna kobieta na bardzo dokładną re- z nami na koncerty z całym fan klubem
świadkiem pacyfikacji Grandu, bo mieszkali wizję, mówiąc do swoich kolegów z ironią: i przed naszymi występami skandował różne
tam też działacze Solidarności, którzy przy- „Zobaczcie, to ta z tą świetną dykcją”. My nie hasła: „Maanam być jaśniej”, „Maanam być
jechali na zjazd. Dwa patrole przeszły przez byliśmy bogaci, ale zarabialiśmy pieniądze lepiej”. Stawał się gwiazdą, jaśniał blaskiem
mój pokój szukając ich. Wszędzie krzyki, i te pieniądze miałam niemal wszędzie. Co odbitym od nas.
płacze, szlochy i brak kontaktu z całym świa- ona jakąś kieszeń mi otworzyła, to się wy-
W reportażu wydawał się niezłym świrem.
tem. 13 grudnia mieliśmy mieć koncert w jed- sypywały. Krew ją zalewała, ale nie mogła
Jak było w rzeczywistości?
nostce wojskowej. nic zrobić. Miałam bardzo wielką satysfak-
Przez to, że były to krótkie kontakty, nie mie-
Zagraliście? cję, bo ona po prostu zaniemówiła, ale widać
liśmy możliwości, żeby go szybko rozpoznać.
Oczywiście. Wiesz, my byliśmy zespołem, było, że wewnątrz kipi ze złości.
Szczególnie, że on był bardzo miły, ale psy-
który nie odmawiał. Oczywiście, do czasu. Co znaczyło być gwiazdą w latach 80.?
chopaci tak mają, bo w sumie okazało się, że
Wtedy kazano nam go zagrać. Jeździliśmy To z jednej strony uwielbienie, a z drugiej
on był ciężkim przypadkiem. Do tego okazał
dużym autobusem. Śnieg po pas, po drodze mieszkaliście w bloku, tak samo musie-
się homoseksualistą i pedofilem, który o mało
widzieliśmy rozbrykane dzieci, biegające po liście stać w kolejkach.
nie zgwałcił moich dzieci. Chyba później
tych czołgach stojących na poboczach i w ro- Mało byłam w tym bloku, niemniej przy-
wylądował w szpitalu, w końcu też go chy-
wach. W tej jednostce było dziwnie, na poły jeżdżały całe wycieczki i ludzie wypisywali
ba zamknęli. Nie wiem, co się z nim dzieje.
histerycznie, na poły agresywnie. Mieliśmy na ścianach wyrazy uwielbienia. W pewnym
ekstatyczne spotkanie z tymi żołnierza- momencie pani gospodarz domu poprzybi- Boom rockowy to także lista przebojów
mi. Stan wojenny był ogromnym szokiem dla jała do ścian i do moich drzwi kartony na te prowadzona przez Marka Niedźwieckiego.
każdego. Dla nich również. podpisy. Ona chciała wprowadzić jakiś ry- Jaka według ciebie była rola tej listy przebo-
gor w to wszystko, jakiś porządek, żeby to jów i jak Maanamowi ona pomogła?
W 1982 wróciły koncerty, ale już nie było
miało ręce i nogi. Ale ta popularność miała Ludzie po prostu słuchali listy, zaprzyjaźnili
takiej atmosfery wolności.
też dużo dobrych stron. Fani mieszkający się z nią, czekali na każde wydanie. Było
Nie. Po 1981 roku na każdym koncercie była
w Krakowie pomagali mi. Mieli do spełnienia masę ludzi, dla których głos Marka rzeczy-
wataha ZOMO. Mało tego, czy trzeba, czy nie,
pewne konkretne role, niektórzy opiekowali wiście się liczył. Gdy zawiesili nasz zespół za
oni lubili się pokazywać, bo, nie oszukujmy
się dziećmi, inni pomagali moim synom odmowę zagrania dla radzieckiej delegacji,
się, mieli bardzo spektakularne stroje. Wy-
w odrabianiu lekcji, przygotowaniu do to właśnie Marek się świetnie odnalazł.
glądali bardzo futurystycznie, jak jeźdźcy
szkoły i tak dalej. Suma summarum w pew- Z dnia na dzień staliśmy się persona non gra-
apokalipsy. I chcieli się pokazywać, bo podej-
nym momencie zrobiła się z tego bardzo faj- ta, pojawił się nakaz całkowitego wyrzuce-
rzewam, że dla nich to była po prostu rozryw-
na, bardzo dobrze rządzona przez rzeczy- nia naszych nagrań z radia. Marek genialnie
ka. Myśmy byli gwiazdami po jednej stronie,
wistość komunka. (śmiech) Ale ja i tak byłam to obszedł, wykazał się sprytem, a przede
a oni byli gwiazdami po drugiej stronie.
Z kolei istniała jakaś niepisana umowa, że rzadko w domu, bo my całymi tygodniami wszystkim odwagą cywilną, za którą zawsze
de facto oni nie krzywdzili tej publiczności. byliśmy w trasie. Non stop. będę mu wdzięczna. Te werble z „To tylko tan-
Ale publiczność też ich prowokowała. Przy- Też w latach 80. zaczęły powstawać fan klu- go” grane w stanie wojennym rzeczywiście
puszczam, że oni właśnie życzyli sobie pew- by. Pamiętam reportaż o fan klubie założo- brzmiały tak, jakby za chwilę, nie wiem,
nego rodzaju prowokacji. Nigdy nie zapomnę nym przez jakiegoś ZSMP-owca. To była fik- następnego Ludwika XVI na szafot brali
tego szuu, szuu, szuu. Ustawiali się, wybija- cyjna postać czy prawdziwa? i mnie, cesarzową, razem z nim. „Idzie Kora
li drzwi, zdarzało się oczywiście, że demolo- Jak najbardziej realna. Był wicedyrektorem i za chwilę nie będzie miała głowy”. (śmiech)
wali. Ale mam wrażenie, że oni wszyscy się budowlanej szkoły zawodowej, gdzieś przy Wtedy na liście było „Simple story”. Ludzie
ze sobą dobrze czuli. Ci demolowali, ci to tro- Puławskiej w Warszawie. Wymyślił so- wiedzieli, że coś się dzieje, ale nie mieli po-
szeczkę pacyfikowali, myśmy tu grali, nie bie w pewnym momencie, że ta szkoła jęcia co. Głosowali i piosenka szła do góry!
przerywaliśmy nigdy koncertów, pomimo, będzie imienia poetki Kory Jackowskiej! To były takie małe gejzerki buntu.
że mówili: „Proszę przerwać, proszę przer- I zgodę dostał w ministerstwie! Pewnie dla- Lata 80. to też specyficzne utarczki z cen-
wać”. Nigdy nie przerywaliśmy, cały czas gra- tego, że tam była bezwładność rozpoznawa- zurą. Ty też je miałaś?
liśmy. To byłyby dla dokumentalisty genialne nia, kim jest ta Kora Jackowska. Może jakąś Moje teksty zawsze były przepuszczone przez

50
Kora

M y by l i śmy w t ra si e

no n stop : zi ma , l ato,
Kora na Ogólnopolskim Przeglądzie Muzyki

p o n i ed zi a łe k , w to re k ,

śro da , czwa r te k ,
Młodej Generacji Jarocin ‘80

p i ątek , so b ot a ,
J a c e k Aw a k u m o w s k i

ni ed z i el a .

poetycki klimat i ten poetycki język pozwalał Na pewno ważna też była moda na Solidar- Do takiego kroku absolutnie nie byłam zdol-
mi być wolną. Pewne piosenki były ocen- ność, ale tam jednak istniał normalny rynek, na. Wiesz, my jeździliśmy do Niemiec, a po-
zurowane tylko dlatego, że cenzura była o którym my nie mieliśmy pojęcia. tem wracaliśmy i graliśmy w Polsce. Tego
bardziej papieska niż sam papież. Co ciebie najbardziej zdziwiło? wszystkiego było za dużo. Byłam śmiertel-
Przy których tekstach to się objawiło? Nagrywaliśmy absolutnie kapitalne i na naj- nie zmęczonym, w pewnym momencie już
Na przykład przy „Paradzie słoni”. To jest wyższym poziomie programy telewizyjne, zaszczutym przez rzeczywistość człowie-
bardzo śmieszna historia. „Parada słoni o ogromnej oglądalności. Przecież zainte- kiem i jedyne, o czym marzyłam, to po prostu
i róża” to jest hajowa piosenka, którą resowała się nami firma RCA i nasze płyty położyć się, leżeć i nic nie robić. Żeby nikt,
broń Boże, ode mnie niczego nie chciał.
napisałam po wypaleniu ogromnej ilości sprzedawano w normalnych sklepach mu-
marihuany. Występuje tam wizja Wscho- zycznych. I to już był wielki sukces. Kiedyś Co miało największy wpływ na rozpad
du, tej róży wziętej z literatury, którą występowałam w Monachium, w dawnej sa- Maanamu? Zawieszenie przez władze czy
wtedy czytałam i słonia, którego kochałam. li cyrkowej. Miałam na sobie bluzeczkę za- zmęczenie?
To była czysta poezja. Tylko, że gdy ta piosen- pinaną na krokodylki, prostokącik z przodu Oni w końcu nas odwiesili, ale rzeczywiście,
ka się ukazała, to akurat Rosjanie napadli na i z tyłu. Na przodzie był śliczny napis Fila. zawieszenie i moja postawa miały wpływ na
Afganistan. No i oczywiście słoń został zin- Dostałam ją od naszych wspaniałych nar- nasz rozpad. Ale też zmęczenie, bo bardzo
terpretowany jako czołg, fontanny piasków, ciarek, sióstr Tlałek. Koncert rejestruje pry- dużo koncertowaliśmy. W zespole pojawił się
alkoholizm i wszystko przestało się kleić. Nie
chmury obłoków unosiły się, jak ten czołg watna telewizja, podchodzi do mnie przed
dało się dłużej tego unieść na jednych bar-
zasuwał po piaszczystej pustyni. I ta Róża koncertem jakiś facet i pyta, co my mamy
kach, bo nie miałam wsparcia. W pewnym
Wschodu… I nie pozwolili puszczać tej pio- wspólnego z Filą. „A co to jest Fila?” – spy-
momencie poczułam się bardzo słaba. Mu-
senki. Podobnie było z „Oddechem szczura”. tałam, bo nie miałam pojęcia. Odpowie-
siałam dokonać wyboru i wybrałam życie
Szczur to inteligentne, podziemne, kanałowe dział, że to firma produkująca odzież sportową
prywatne. Wiedziałam, że już nic nie mogę,
zwierzę, przez co jest zwierzęciem symbo- i jeśli my mamy z tego jakieś pieniądze, to on
ani z tym zespołem, ani sama ze sobą, że
licznym, więc zakazali. Ktoś powiedział, że też chce mieć. W efekcie musiałam wystąpić
mam dzieci. To oczywiście zupełnie inaczej
antycypuję rzeczywistość. Być może, tak w czymś innym.
wyglądało w praktyce. Nie mogłam nagle
się akurat złożyło, taka koincydencja, ale to Jaką cenę trzeba było zapłacić, żeby robić wszystkiego zawiesić na kołku, bo były ja-
przecież nie miało nic wspólnego. Oczywi- tam karierę i dlaczego nie zdecydowałaś się
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

kieś kontrakty, więc ciągnęliśmy to wszystko


ście, na krótko zakazali. na jej kontynuację? jeszcze z rok lub dwa. Efektem była depresja.
Maanam w pewnym momencie zaistniał Wtedy nie docierało do mnie, że na promocję Musiałam się leczyć i dopiero po kolejnych
w RFN. Czy to dzięki modzie na Polskę czy są potrzebne pieniądze, że te pieniądze wy- dwóch latach jako tako zaczęłam oglądać
po prostu przypadliście Niemcom do gustu? daje firma produkująca, czyli w tym wypad- rzeczywistość i, przede wszystkim, zaczęłam
Wydaje mi się, że to myśmy się podobali jako ku RCA, a ja muszę mieć paszport, muszę być w niej uczestniczyć. Byłam po prostu ofiarą
zespół i ja jako artystka, frontwoman, pio- mobilna i jak ktoś z RCA powie, że w środę swojego absolutnie rozbuchanego, dziwnego,
senkarka. Postrzegali nas jako punkowców. o 10. rano mam być w telewizji lub w radiu, nienaturalnego życia. Taką cenę zapłaciłam
Oni myśleli, że my jesteśmy bardzo punko- to ja mam być. A jaka była wtedy Polska? Nie za ten boom lat 80.
wi i przywozimy specjalne papierosy, pa- mieliśmy paszportów, dawali je, jeśli chcie- 6
pier toaletowy, stroje, a my przyjeżdżaliśmy li, a jak nie chcieli, to nie dawali. Warunek [Wywiad wcześniej niepublikowany i nieauto-
z tym, co było w Polsce dostępne w sklepach. był jeden – przeprowadzka, czyli emigracja. ryzowany]

51
ja r e k s z u b ryc h t

Paweł
Jóźwicki
absurdalne
marzenie
Bohater drugiego planu. Szara eminencja karier
wielu polskich artystów. Wydawca, menedżer
i A&R, który ma ucho, szczęście i wiarę.
Z Pawłem „Uzkiem” Jóźwickim rozmawiamy
o jego długiej i krętej drodze od składanki
Joy Division do platynowego albumu
Krzysztofa Krawczyka.

kąd się wziąłeś w branży muzycznej?

S Przez absurdalne marzenie. Miałem może z pięć lat,


kiedy usłyszałem w radiu piosenkę, która mnie za-
chwyciła. Piosenkę puścił głos – i ja też zapragnąłem
być takim głosem. Kiedy dorastałem, uświadomiłem sobie, jak
nierealne jest to moje marzenie. Ale słuchanie piosenek nie-
zmiennie było jednym z najważniejszych elementów mojego
życia, wiedziałem, że nie ma nic bardziej ekstra, i czułem że
to się nigdy nie skończy. Pracowałem wtedy w fabryce, więc
trochę zredukowałem swoje marzenie – wystarczyłoby mi,
gdybym mógł puszczać te piosenki w radiowęźle zakładowym.
Co to była za fabryka?
Unitra Cemi „Tewa” na Służewcu, tam gdzie dzisiaj stoi Galeria
Mokotów. Moja mama tam pracowała, mój tata, żona, koledzy.
Wszyscy tam pracowali, pili wódkę, a ja chciałem im puszczać
te piosenki, ale niestety się nie udało. Wzięli mnie do wojska.
Stojąc na warcie rozmyślałem o kasetach. Wyobrażałem sobie
te wszystkie płyty, które będę nagrywał na kasety BASF C-60.
(śmiech) W wojsku zdałem sobie też sprawę z tego, że w życiu
sporo zależy ode mnie samego, nawet w najtrudniejszych sytu-
acjach. Można to nazwać odwagą, można sprytem. Kiedy mnie
brali do MON-u była jeszcze komuna, ale kiedy wychodziłem
już był Okrągły Stół, wszystko dookoła się zmieniało. Każdy
mógł być każdym, ludzie przejmowali inicjatywę. Wróciłem
do pracy w fabryce, ale długo w niej nie popracowałem, bo za-
dzwonił do mnie starszy kolega, z którym grywałem w piłkę.
„Słuchaj, widziałem dzisiaj ogłoszenie, że jest nabór pracow-
ników do wytwórni płytowej!”

52
To lepsze niż radiowęzeł. do życia. Przez jeden dzień miałem najgorszego na świecie doła,
Do takiego marzenia nigdy nie doszedłem! po czym znowu zadzwonił ten kolega od piłki. „Siedzisz ciągle
Nie miałem takiej wyobraźni. Zadzwoniłem w tej wytwórni płyt?” – pyta. – „Bo ja teraz pracuję w firmie
więc i zapytałem, czy są jeszcze miejsca. ITI. Oni sprzedają też płyty kompaktowe i szukają ludzi do
A facet mówi, że będzie u mnie za 20 minut pracy”. Kumasz ten przeskok z kasety do płyty kompaktowej?
to pogadamy! To było najbardziej stresujące Gotów byłem dopłacić, dziecku nerkę wyciąć, żeby tam praco-
20 minut w moim życiu. Chłop z wytwórni wać! Umówiłem się więc na rozmowę kwalifikacyjną i miałem
płytowej przyjeżdża na inspekcję! Wyciągam całe święta, żeby się do niej przygotować. Znowu magazyny
z tapczanu wszystkie „Magazyny Muzyczne” wyjechały z tapczanu, a ja studiowałem dyskografię Yes i Gene-
i „Non Stopy”, nerwowo sprawdzam daty sis. Okazało się, że i tym razem nikt mnie o nic nie spytał, ale
i składy, potwierdzam wiadomości. Wresz- pracę dostałem. Głównie polegała ona na próbach upłynnienia
cie dzwonek. Wchodzi wąsacz w tureckim zapasów płyt z Warnera, którego ITI kiedyś był dystrybutorem.
swetrze, o nic nie pyta, tylko mówi, że praca Zaglądała do nas czasami pani Ula, która pracowała w Pol-
jest w systemie trzyzmianowym, podaje skim Radiu i pożyczała płyty do opraw muzycznych audycji,
adres wytwórni i pyta, kiedy mogę zacząć. za które odpowiadała. Zaprzyjaźniliśmy się i kiedyś powie-
Maksymalne rozczarowanie! Okazało się, działem jej o swoim marzeniu, o puszczaniu piosenek przez ra-
że do wytwórni płytowej może trafić każdy dio. „Naprawdę?” – ona na to. – „To się świetnie składa, bo jest
głąb. (śmiech) Tak trafiłem do wytwórni ka- szansa, że mój kolega ci pomoże”. Umówiła mnie na spotkanie
set, której produkty zdobiły okładki z babami z Andrzejem Pawłem Wojciechowskim.
z wielkimi cycami. Już po pierwszej nocy
Znowu przyszedł czas na wertowanie magazynów z tapczanu?
zameldowałem drugiemu z właścicieli, że mam
Nie. Nie wiem, co mnie opętało, ale dzwonię do niego i mówię:
kilka przemyśleń dotyczących usprawnienia
„Proszę pana, pan już jest stary, pana czas już minął, ja panu
linii produkcyjnej, i wiem, co trzeba zrobić,
pokażę, jak się robi radio”. O dziwo, Andrzej umówił się ze mną
żeby rypać jeszcze więcej tych kasetek.
i zaprosił do swojej audycji. Powiedział, że nie może mi zapłacić,
Strasznie mu wtedy zaimponowałem, więc
bo sam dostaje kasę tak marną, że nie ma o czym mówić, ale
od razu zostałem przeniesiony do działu,
mógłbym mieć swój piętnastominutowy kącik w jego progra-
który dzisiaj nazwalibyśmy A&R.
mie. Byłem zachwycony! W końcu przyszedł ten dzień. Jestem
W wytwórni pirackich kaset? już w studiu emisyjnym RDC, luźna atmosfera, śmichy chichy,
Tak. Na sprzęcie moich marzeń, czyli mag- grają płyty, czad! „Jest pan gotów?” – pyta. Oczywiście, byłem
netofonie firmy Nakamichi, przegrywałem gotów jak nigdy dotąd, jakbym w BBC pracował, nawet dżin-
kompakty na kasety-matki. To z nich później gle sobie ponagrywałem. Przechodzimy więc za szybę, sia-
moi koledzy po nocach rypali te tysiące ka- damy przed mikrofonami i czekamy aż skończy się piosenka,
set Roxette. Po jakimś czasie szefowie ufali która właśnie leci. On mówi, co to grało i rzuca coś takiego:
mi już tak bardzo, że naprawdę zostałem „Parę dni temu zadzwonił do mnie bezczelny młody człowiek
A&R-em – i to był koniec tej wytwórni. i powiedział, że jestem stary i że mi pokaże, jak się robi radio.
(śmiech) Skończyły się kasety z gołymi ba- Teraz wystąpi przed państwem ten młody człowiek. Jeśli coś
bami, zaczęły się składanki z moim ulubiony-
nie będzie państwu pasowało, proszę o telefon i on już nigdy
mi numerami. Kumasz, jak strasznie się to nie
nigdzie nie wystąpi”. Zesrałem się. Całe życie stanęło mi przed
sprzedawało? Szczytem kreacji z mojej strony
oczami. W końcu mam ten swój wymarzony moment, a czu-
była składanka z różnych odłamów Joy Divi-
ję, że paraliż mnie powalił… Przez niewyparzony jęzor wszyst-
sion. Na jednej kasecie znalazły się nagrania
ko schrzaniłem… Mówię „dobry wieczór” – i po raz pierwszy
New Order, Revenge, Warsaw i Electronic.
w życiu słyszę w słuchawkach swój głos. Okazuje się, że w po-
Żeby odróżnić się od tego całego wsiurstwa,
równaniu z jego zajebistym, krystalicznym, pięknym głosem
które jeszcze dwa tygodnie wcześniej ser-
ten mój jest tak żenujący, że natychmiast chcę otworzyć so-
wowałem narodowi, zaproponowałem ory-
bie żyły. Przecież ja nie mogę się takim głosem komunikować
ginalną okładkę przedstawiającą stojącego
ze światem od dwudziestu paru lat! (śmiech) Ale jakoś prze-
bokiem chłopa z wyprężonym fiutem!
trwałem te piętnaście minut i zacząłem do niego przychodzić
(śmiech) W mojej wieczorówce dzięki tej ka-
regularnie. Pewnego dnia Wojciechowski powiedział, że ma
secie zostałem bohaterem roku, ale z łóżek
swoją wytwórnię i chciałby, żebym u niego pracował. Tym
polowych niestety nie schodziła... W tam-
razem była to najprawdziwsza wytwórnia płytowa.
tym czasie Jarek Janiszewski prowadził
Mowa o wytwórni MJM, która w pierwszej połowie lat 90.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

w telewizji cykl gawęd zatytułowany


„Wykłady filozofii dla debili”. Spotkałem go była jedną z najważniejszych firm fonograficznych wydają-
w Jarocinie, byłem cały rozdygotany, bo ko- cych polską muzykę.
archiwum Pawła Jóźwickiego

chałem Bieliznę – i zaproponowałem wy- To była praca życia. Zacząłem zajmować się Chłopcami z Placu
danie kasety z tymi wykładami. Wąsacze nie Broni. Z Bogdanem Łyszkiewiczem przeżyłem wiele śmiesznych,
tylko w to weszli, ale też zapłacili mu jakąś przerażających i wzruszających historii. Wojciechowski bardzo
astronomiczną kaskę. Rozstałem się z firmą dużo mnie nauczył, a miałem szczęście, bo chętnie dzielił się
Exton cztery dni przed świętami Bożego Na- swoją wiedzą. Słuchaliśmy razem demówek, gadaliśmy godzi-
rodzenia, bo uniosłem się honorem w jakiejś nami, a czasem nawet dyskutowaliśmy. (śmiech) Któregoś dnia
super ważnej sprawie. Oczywiście, nie wzią- zadzwonił kolega z Łodzi i w moim życiu pojawił się zespół
łem żadnych pieniędzy, więc nie tylko sie- Myslovitz, chyba najważniejszy…
bie, ale i moją rodzinę pozbawiłem środków Na pewno Myslovitz? Wtedy nazywali się The Freshman.

53
To prawda. Załatwiłem im nagranie demówki podpisanie kontraktu z Goranem Bregovićem.
w studiu Radia Białystok. Pamiętam, jak już Była w świetnym nastroju i dostałem tę ro-
po sesji usiedliśmy w radiowej kawiarni botę. Na początku dzieliłem biurko i kompu-
i zasugerowałem, że może powinni zmienić ter z Ziemkiem Kosmowskim z Rendez-Vous,
nazwę, bo ta jest beznadziejna, kojarzy mi który też się tam zahaczył. Jak Ziemek pra-
się z pastą do zębów. „Na jaką?” – pytają. cował, to ja paliłem szluga, a jak chciałem
„Może nazwijcie się po prostu Mysłowice?” coś zrobić, to Ziemek wychodził na papiero-
„Nie no, zgłupiałeś?” – słyszę. „To może My- sa. (śmiech)
slovitz? Jak Kravitz, przez ‘tz’ na końcu?” Ro- Jak z promotora radiowego awansowałeś
jasowi się spodobało, ale Lala nie chciał się na A&R-a?
zgodzić. Mówił, że to z niemiecka, że na Śląsku Przełom nastąpił, kiedy Marek Kościkiewicz,
z takimi rzeczami trzeba uważać… Pod wpły- który wtedy był A&R-em, podpisał Ściankę.
wem impulsu narysowałem logo i to ich prze- Na tle tego barachła, które wtedy tam było
konało. wydawane – trudny temat. Mieliśmy w firmie
Mamy więc Myslovitz – zespół twojego życia. taką tablicę, na której zapisywane były
Totalnie się zakochałem. Nigdy nie byłem wszystkie premiery. Kiedy płyta trafiała na
W dro d ze powrot n ej tak blisko czegokolwiek. Uciekałem z domu rynek wycieraliśmy ją z tablicy, a pozostałe
i spędzałem z nimi prawie każdy week- tytuły przesuwały się z dołu o jedną pozycję
end, każdą wolną chwilę. Łaziliśmy razem wyżej. Ścianka też dojechała na samą górę
m ówię do Andrzeja:
po Mysłowicach, piliśmy piwo, gadaliśmy, i została wytarta, ale premiera się nie odbyła.
słuchaliśmy piosenek. Okazało się, że 300 Idę więc do Kościka i pytam, co z tą Ścianką.
„ A m oże z ro biłbyś kilometrów od Warszawy są goście, którzy „Niee, nie będziemy tego wydawali” – mówi.
mają tak samo. Kumple, bratnie dusze, nie Jak to nie? Przecież podpisałeś z nimi umowę!
p ł ytę Krawczykowi?”. wiem jak to nazwać. „Nie, bo zespół przywalił w chuja. Przysłali
W międzyczasie Robert Gawliński rozwiązał nam jakieś świsty, szumy, do niczego to się
Wilki i postanowił nagrać płytę solową. Wy- nie nadaje.” Ale przecież zapłaciłeś im zalicz-
O n: „Zwar iowałeś?”
brał mnie, jako tę osobę z wytwórni, która kę! „Nie przejmuj się. Bardziej się opłaci te-
będzie się nim zajmowała. To było duże raz to utopić, niż wydać drugie tyle na pro-
„Cze m u nie? wyróżnienie, bo Gawliński to była wtedy mocję, a przecież i tak nikt tego nie kupi.”
pierwsza liga. Pół roku później Gaweł pokłócił (śmiech) Mniej więcej w tym samym czasie
P rze cież s am mówiłeś, się z Wojciechowskim i zaproponował mi, Perkoz przyprowadził do BMG Homosapiens.
żebyśmy razem założyli firmę. Ekstra! Oczy- Ja namawiałem Smolika od jakichś trzech lat,
wiście w to wszedłem. Wynajęliśmy z Moni- żeby zaczął robić swoje rzeczy. Wyglądało
że to je d e n z n ajwię-
ką Gawlińską biuro i obsłużyliśmy dwie pły- na to, że wchodzimy w ciekawe czasy i wy-
ty: „Kwiaty jak relikwie” i „X”. To był dobry myśliliśmy z Biljaną, że uruchomimy sub-
kszych g łos ów czas. Oprócz pracy z Gawlińskimi, której – label, który będzie wydawał te wszystkie
umówmy się – nie było za wiele, sporo udzie- niekomercyjnie tematy. Warunek był tylko
w Pols ce. J aki jest lałem się w radiu, przewalałem dużo płyt, taki, że to ma na siebie zarabiać. Tak powstało
jeździłem ciągle do Londynu na koncerty i po- Sissy Records.
grzebać w tamtejszym gruzie. Raz w miesiącu
p roble m?” Które zostało entuzjastycznie przyjęte przez
spotykałem się z Grześkiem Hoffmannem media i chyba nie najgorzej przez fanów?
i Rafałem Szumielewiczem, i robiliśmy sobie To był super czas. Miałem wrażenie, że
„ N o wie sz , mu siałby zagadeczki z piosenek, które wpadły nam wszyscy są szczęśliwi. Klepali po plecach,
ostatnio w ręce. Te spontaniczne zagadki chcieli pomagać, proponowali, że coś mogą
m i eć z aje biste piosen ki bardzo szybko przekształciły się w regularny zrobić, bo to fajne rzeczy. W międzyczasie
konkurs, którego główną nagrodą było zwol- Kościk odszedł z BMG i Biljana zaczęła szu-
nienie z zakupu alkoholu i używek na kolejny
i teksty…” kać nowego A&R-a. Ze względu na szefowanie
rok naszych spotkań. Kochałem to! Sissy chodziłem na cotygodniowe zebrania
Wtedy pojawiło się BMG? menedżmentu, gdzie spotykało się siedem
Wciąż miałem te audycje w radiu, do tego najbardziej wpływowych osób w firmie
jakiś program w telewizji, więc jeździłem – szef marketingu, dyrektor finansowy itd. –
po wytwórniach, wybierałem sobie płyty więc byłem na bieżąco z wszystkimi sprawa-
i teledyski. Miałem swój prywatny ranking mi. Na którymś z tych spotkań Biljana obwie-
wytwórni, od najlepszej do najgorszej. Na ściła, że znalazła już A&R-a i pokazała na mnie.
pierwszym miejscu zdecydowanie był EMI, Zapadła złowroga cisza. Przerwał ją szef
w którym były same zajebiste rzeczy, a na sprzedaży: „No nie, Biljana, bez jaj. Uzek jest
ostatnim – BMG. Tam jeździłem tylko po spoko, ale to przecież matoł. On nam Gol-
Spiritualized i Death In Vegas. Ale właśnie ców nie przyniesie. Przecież przy tych jego
w BMG zaczepił mnie kiedyś chłop i zapro- Ściankach i Smolikach zdechniemy z głodu!”.
ponował pracę przy promocji radio- Obawiałem się, że ma rację, że będzie powtór-
wej. Umówił mnie z nową szefową. Tak ka z mojej kompilacji Joy Division, bo niby
poznałem Biljanę Bakić. Kiedy się pojawiłem, czemu miałoby się to inaczej skończyć?
właśnie opijała z Markiem Kościkiewiczem (śmiech)

54
Paweł Jóźwicki

Może wyjaśnijmy, czym właściwie zajmu-


je się A&R?
To skrót od Artyści i Repertuar. Wziąłem to
sobie do serca i zawsze szukałem jednego
i drugiego. Mam wrażenie, że większość A&R-
ów za bardzo skupia się na samym A, zanied-
bując z lekka R. Może to zabrzmi buńczucznie,
ale wydawało mi się, że w naturalny sposób
kumam, które piosenki są dobre, a które
nie. Zdarzało się, że jak wychodziły jakieś
płyty, które były promowane singlami, to
często nie zgadzałem się z tym wyborem.
Kiedy więc już miałem na to wpływ – po-
szedłem na całość. Zacząłem wchodzić w bu-
ty A&R-a już jako promotor radiowy, wykłó-
całem się z artystami o to, co powinno być
singlem, a co nie, i zaliczałem pierwsze suk-
cesy. Miałem wyczucie, a czasem po prostu
szczęście. Tak było chociażby ze wspomnia-
ną Golec uOrkiestra. Wydawali się sami,
ale u nas mieli dystrybucję. Pewnego dnia
przychodzi do mnie szefowa marketingu pol-
skiego i mówi: „Słuchaj, mamy właśnie spot-
kanie z Golcami, ale to cwani górale i chcą
zobaczyć, czy w ogóle coś kumamy. Dali mi
nową płytę i mam wybrać z niej singel, bo
chcą nas sprawdzić. Przesłuchaj to szybko
i coś wybierz!”. „Szybko? Dziewczyno po- Adam Burakowski
trzebuję co najmniej godzinę, żeby na spokoj-
nie to przesłuchać i się zastanowić”. „OK, Krawczyk wtedy nie miał zbyt dobrej dukował.” „A, kumam, OK. Na kiedy to potrze-
masz godzinę”. Wygoniłem więc wszystkich prasy. Pół biedy dopóki był zapomniany, bujesz?” (śmiech) Smola szachowałem pio-
z pokoju i zacząłem robić składaneczkę ale powrót miał fatalny, wprost w objęcia senkami, a piosenkarzy Smolikiem i jakoś to
z Saint Etienne. Mieliśmy od niedawna na disco polo. ruszyło. Wyszła gruba rzecz. Kiedy już „…Bo
wyposażeniu biura wypalarkę, na której Chciał już chyba skończyć z tym disco polo, marzę i śnię” się ukazała, zadzwonił do mnie
mogłeś przegrać płytę CD na CD. Kumasz, więc przyszedł do nas z taką straszną, roz- Sokół: „Nic nie chcę, nic nie chcę… Dzwonię
jaki to był odjazd?! Robiłem po nocach różne buchaną artystowską płytą. Bębny napier- tylko, żeby ci kurwa powiedzieć, że kupiłem
bzdurne składanki, a tu z nieba spadła mi dalają jak w Metallice, koleś pruje na basie, tę płytę Krawczyka i od tygodnia wałkujemy
godzina! Kiedy zostało mi kilka minut, Kris drze się jak pojebany – tragedia. Biljana to z chłopakami w studiu. Zajebista rzecz”.
wrzuciłem tych górali, wcisnąłem przycisk postanowiła jednak kupić tę słabą płytę, by No więc mieliśmy szac nawet wśród hipho-
„Random”, płyta się zakręciła i wyskoczyła kupić Krawczyka. BMG nigdy jej nie wydało. powców. (śmiech)
siódma piosenka: „Gdy widzę słodycze, to Plan był taki, by podnieść z ziemi leżącego Później pojawił się „Idol”.
kwiczę…” Przychodzi ta laska, ja oddaję jej Krawczyka i posadzić go na tronie. Nie chciałem tego bałaganu... Któregoś dnia
płytę i mówię: „Siódemka”. „Jesteś pewien? Od razu wiedziałeś, jak do tego podejść? przychodzi Biljana i mówi: „Uzku, Uzku, mam
Bo to gruby deal!” „Tak, jestem, siódemka.” Nie. Wybrałem się kiedyś ze Smolikiem do super wiadomość! Będziemy mieli program
(śmiech) Kiedy rozumu nie starczało, ratował Łodzi, żeby pomógł mi ogarnąć Cool Kids Of telewizyjny!” „Jak to telewizyjny? Przecież
mnie fart. Death. Finalnie to się na szczęście nie udało. jesteśmy wytwórnią płytową, co ty gadasz?”
Nie powiesz mi, że od dwudziestu lat (śmiech) Ale w drodze powrotnej mówię do „Będzie super, zobaczysz. Tam będą śpiewa-
jedziesz na fuksie. Coś musisz wiedzieć Andrzeja: „A może zrobiłbyś płytę Krawczy- li różni amatorzy, a my będziemy wydawać
o muzyce, czego inni nie wiedzą. kowi?”. On: „Zwariowałeś?” „Czemu nie? Prze- ich płyty”. Pomyślałem, że zwariowała. Ja tu
Niedawno, naprawdę niedawno, skumałem, cież sam mówiłeś, że to jeden z największych mam Sissy, z Cieślakiem chadzam do baru
że czynnikiem decydującym nie jest melo- głosów w Polsce. Jaki jest problem?” „No mlecznego, z Gobasem na różne super sałatki,
dia, ani tym bardziej produkcja, tylko głos wiesz, musiałby mieć zajebiste piosenki jest Kris, z którym świetnie się udało, po co
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

i tekst. To za ich sprawą coś się udaje, albo i teksty…” „Jak ty ogarniesz produkcję, to ja mi jacyś obsrani amatorzy z TV? Ale Biljana
nie. Im więcej w głosie i słowach jest – tu załatwię piosenki”. Stanęło na tym, że Smo- się uparła i miała rację. W „Idolu” poznałem
użyję górnolotnego sformułowania – prawdy, lik się zastanowi, kiedy przyjdę do niego z re- Ankę Dąbrowską, w której się zakochałem,
tym bardziej prawdopodobne, że coś odnie- pertuarem. Łapię więc za telefon, dzwonię Makosa, Krzyśka Zalewskiego, Brodkę i pa-
sie sukces, bo ludzie tę prawdę bezbłędnie do Rojasa, Gawła, Myszora i innych kolegów, ru innych asów.
słyszą. i z każdym przeprowadzam tę samą roz- Po zakończeniu przygody z BMG założyłeś –
Zostałeś więc A&R-em w BMG… mowę. „Słuchaj, mam prośbę, potrzebuję za- wspólnie z Biljaną i Bogdanem Kondrackim,
Wtedy pojawił się w moim życiu Krzysztof jebistą piosenkę, taką do bólu szczerą.” „Dla firmę Jazzboy. To niezależne wydawnictwo,
Krawczyk. Kocham go. Ściągnęła go Biljana kogo?” „Dla Krawczyka.” „Jakiego Krawczy- studio nagraniowe, ale też publishing, który
i dostałem zadanie, żeby coś z nim zrobić. ka?” „No, Krzysztofa…” „Ochujałeś?!” „Niee, właściwie jest przedłużeniem pracy A&R-a.
mam pomysł na płytę. Smolik będzie ją pro- Tak. To było chyba w 2007 roku. Ponieważ

55
Paweł Jóźwicki

w trakcie swojego dotychczasowego życia poznałem wielu uta- i wie, kiedy jest czysto, a kiedy nie. Ja byłem
lentowanych ludzi, pomyśleliśmy z Biljaną, że będziemy za- czwarty, na przyczepkę i nie mogłem sku-
mawiać u nich dobre piosenki i umieszczać je na płytach po- mać, jakimi kryteriami kierują się pozo-
trzebujących piosenkarzy. Wiesz, czasami świetna płyta się nie stali. Dlaczego tego wybrali, a nie tamtą?
sprzedaje, bo najnormalniej w świecie brakuje na niej numeru, W końcu zrozumiałem, że muzyka ich śred-
który ją pociągnie. Zaczęliśmy więc podpisywać umowy publi- nio interesuje, bo ważne jest to, jak ten czło-
shingowe z ludźmi, których po pierwsze lubiliśmy, a po drugie, wiek wypadnie w telewizorze. Najlepiej, że-
którzy mogli nam takie piosenki napisać. by ryczał jak zarzynany bawół, tak żeby cały
Wróćmy do talent shows, które trochę zmieniły charakter kraj umarł ze śmiechu, albo żeby zajebista
pracy A&R-a. A może w ogóle ten zawód przestał być dziewczyna została odrzucona, żeby wszy-
potrzebny, bo gołąbki same lecą do gąbki? scy byli oburzeni i mogli płakać. Ideałem by
Talent shows to wielka pomoc dla A&R-ów. Wcześniej dosta- było, żeby wykonawca miał do opowiedze-
wałeś kasetę albo płytę, słuchałeś materiału, który był lepiej nia jakąś smutną, wstrząsającą historię. To
lub gorzej zrobiony, podpisywałeś coś, a później okazywało się, ich najbardziej interesowało. A mnie tylko te
że na czele tego zajebistego zespołu, który właśnie podpisałeś, piosenki – działają, czy nie działają.
stoi jakaś niemota, która nie może trafić z garderoby na scenę. Po występie Korteza spisaliście protokół
Łatwo było popełnić błąd. A teraz? Wystarczy włączyć telewi- rozbieżności?
zor. Nie tylko słyszysz, jak śpiewają, ale widzisz, czy ktoś, kto Pojawił się na siódmym, ostatnim precastin-
właśnie wszedł na scenę, ma to coś w oczach, czy się boi, czy gu, w Rzeszowie. Wyglądał wtedy jeszcze le-
nie, czy gotów jest zabić za to, co robi, czy raczej przeprasza, piej niż dziś. Zasuszony, wielkie gały, kaptur.
że żyje. To jest zajebiste narzędzie dla A&R-ów. Jak wszedł, to zastanawiałem się, gdzie po-
Szkopuł w tym, że nie wszyscy zgłaszają się do talent shows. wiesiłem kurtkę, bo w kieszeni miałem port-
Chyba się mylisz. fel, który chyba nie był bezpieczny. (śmiech)
Cool Kids Of Death chyba byś w ten sposób nie podpisał. Wyjął gitarkę i zaśpiewał jakąś piosenkę
OK, ich rzeczywiście nie, ale kiedy obserwowałem, kto przycho- udawanym angielskim. Dla mnie było to coś
dzi na precastingi do „Must Be the Music”, byłem zaskoczony, niebywałego. Głos, sposób śpiewania, melo-
jak szeroki jest przekrój stylistyczny: od metalu, przez fajne dia. To wszystko przeniosło mnie jakieś sto lat
alternatywne bandy, po niezłych piosenkarzy. Pomyślałem wstecz. Pola bawełny, smutny Murzyn wyje
nawet, że dzisiaj chyba młodzi muzycy nie mają wyboru. Jeśli do księżyca, bo mu pan zgwałcił i zabił żonę.
szukają popularności i cokolwiek kumają, to przychodzą do ta- To był prawdziwy lament. Ale komisji nie
lent show, bo dzięki temu mają większą szansę, że zostaną zainteresował… Zrobiłem więc awanturę,
zauważeni, niż kiedy wyślą sto demówek do stu wytwórni. zwyzywałem wszystkich od zakutych łbów,
Prawie wszystkie obecne polskie gwiazdy wzięły się z talent a w Warszawie poskarżyłem się pani Ninie.
shows – no, może oprócz Taco Hemingwaya. Udało mi się tyle ugrać, że poparła mnie jed-
To jeszcze jeden przykład z Łodzi. Podpisałeś kontrakt na laska, która w swoich notatkach miała go
z zespołem Coma, bo widziałeś, co w swoim mieście robią również zaznaczonego. Dali mu więc jeszcze
z ludźmi na koncercie. Gdyby pojechali do Warszawy, wystąpić jedną szansę i zaprosili na główny casting.
w telewizji, byliby poza swoim środowiskiem naturalnym. A tam szanowna komisja też go odrzuciła.
Słyszałbyś tę muzykę, dziwne teksty Roguca, ale nie mógłbyś Nie spodobało im się, że śpiewa z zamknię-
wiedzieć, że ludzie od tego chodzą po ścianach. tymi oczami – i co to w ogóle jest? (śmiech)
Masz rację, mogłoby tak być. Prawdopodobnie nie zaintereso- Wybiegłem więc za nim i mówię: „Stary, chy-
Adam Burakowski wałbym się Comą po talent show. Nie ma jednej drogi. Pro- ba nie wygrasz tego programu, ale masz tu
gramy telewizyjne są ułatwieniem, ale jak chcesz wiedzieć mój numer telefonu. Zadzwoń, przyjedź, po-
więcej, to powinieneś jeździć, spotykać się i grzebać w inter- nagrywasz sobie te piosenki chociaż na pa-
necie. W czasach BMG w większości dużych miast w Polsce miątkę”. Przyjechał kilka tygodni później…
miałem kolesi, którzy dawali mi cynk, jak zauważyli, że w ich Czy A&R powinien kierować się w pracy
rejonie dzieje się coś ciekawego. Wtedy jechałem tam na bro- własnym gustem? Jesteś człowiekiem, który
wara, obejrzeć ptaszka. równocześnie podpisał wspomniane Cool
Kortez, którego karierą kierujesz od dnia zero, nawet nie za- Kids Of Death i Comę – trudno o większy
kwalifikował się do programu, a dziś jest jednym z najbardziej rozdźwięk.
popularnych polskich wokalistów. Najważniejsze jest to, żeby wierzyć. Jeśli nie
Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem oburzony. Zaczęło się od masz w sobie wiary w artystę, albo jeśli nie
tego, że Jan Kępiński, który jest reżyserem „Must Be the Mu- potrafisz zarazić swoim entuzjazmem innych
sic”, zaproponował mi konsultacje muzyczne przy tej audycji ludzi, od których zależy powodzenie projektu,
telewizyjnej. Pasowało mi, bo właśnie rozstałem się z Anką a więc działu sprzedaży, promocji itd., to nic
i byłem trochę rozbity. Poprosiłem, żeby mnie wysłał na pre- z tego nie będzie. Nie chodzi o gust. Musisz
castingi, czyli pierwsze przesłuchania, bo byłem ciekaw, kto być pewien, dla kogo to jest i co się z tym
tam przychodzi, zanim ludzie z telewizji zdecydują, co jest fajne, może wydarzyć, albo – jak w przypadku
a co chujowe. Zapisałem się do czteroosobowej komisji przesłu- Comy – musisz zobaczyć, że choć ten zespół
chującej wokalistów i wokalistki, bo zespoły zasadniczo są nie ma płyty, w klubie jest tysiąc osób i Ro-
trudniejsze w obsłudze. W komisji zasiadał jakiś specjalista guc robi z nimi, co chce. Musiałbym być
z Polsatu, specjalista z ramienia Jake Vision, czyli firmy pro- w śpiączce, żeby tego nie podpisać.
dukującej program i ktoś od muzyki, kto słyszy ultradźwięki 6

56
konferencja i festiwal
nowej branży muzycznej

1 7 - 1 8 . 1 1 . 2 0 1 8

Tylko 50 karnetów „early bird”!


Sprawdź od 15 września na

edukacja
takbrzmiasto.pl/karnety

10%
Goście z Polski
i Europy!
Jak ćwiczyć, żeby osiągać efekty?
Jak szybko grać lepiej?
Jak uczyć, żeby nauczyć? weź ze sobą ten
Jak zdobyć stypendium w Berklee? warsztaty numer i otrzymaj
Jak rekrutować widzów na kanale Youtube? wykłady 10% zniżki na karnet
panele dyskusyjne w dniu konferencji!
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

17-18 listopada 2018, Kraków, Teatr Nowy proxima

www.takbrzmimiasto.pl facebook.com/takbrzmimiasto

Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury


i Dziedzictwa Narodowego pochodzących
Partnerzy medialni wydarzenia: z Funduszu Promocji Kultury.
Projekt współfinansowany ze Środków
Gminy Miejskiej Kraków.

57
a da m d o m ag a ł a

Dlaczego Polska
nie będzie
mistrzem świata
w jazzie
To będzie tekst osobisty, choć
oparty na faktach, i – jeśli ktoś
sobie życzy – niech będzie
zaproszeniem do dyskusji.
Listy proszę przesyłać
do redakcji.

Od wielu tygodni, niemal każdego dnia słuchając jego płyt,


żegnam Tomasza Stańkę. Czytam przy tym „Mapę pogody”
Iwaszkiewicza, która doskonale się z tą muzyką komponuje:

Pogoda wody niechaj będzie z tobą


wody stawu i wody jeziora, które tak lubisz, strumyka spod Koszystej i strumyka spod Czarnego Stawu,
gładka powierzchnia zatoki Palermo i słaby przybój pod Sopotami, pogoda wody
pogoda pogoda
Pogoda burzy niechaj będzie z tobą
pogoda sinej chmury i zielonych źrenic, żagli zerwanych, pogoda Mirandy, pogoda nawałnicy, pogoda
jeziora Genezareth niech cię uciszy
pogoda pogoda

John Rodgers, ECM Records

58
Naturalnie, uległem stanowi (typowej) Polański, o czym sugestywnie napisała w swojej biografii Kom-
egzaltacji, towarzyszącej śmierci wybitne- edy Magda Grzebałkowska.
go artysty. Wezbrała we mnie melancholia O tym, ile Komedzie zawdzięczał Tomasz Stańko, nie ma
oraz skłonność do przesady. Ale jestem uspra- nawet co wspominać. Ale to on – a nie zmarły przedwcześnie
wiedliwiony. Oto nie będzie już więcej nagrań autor kołysanki z „Dziecka Rosemary” – stał się synonimem
artysty, którego dorobek – w dużej części – za- improwizowanej muzyki z kraju między Bugiem a Odrą. To on
brałbym ze sobą na bezludną wyspę, a więc od lat grywał na największych festiwalach i za stawki, które
tyle wzruszeń, ile się da, muszę wycisnąć pozwalały mu utrzymać mieszkanie na Manhattanie. To on
z tego, co po sobie pozostawił. był jedną z najjaśniejszych gwiazd ECM Records, co oznaczało
Ale nie tylko o muzykę chodzi. Wiele lat globalną rozpoznawalność i komfort robienia wyłącznie tego,
temu powiesiłem u sobie w domu ogromny na co miał chęć. W przeciwieństwie do kolegów z wytwórni,
plakat z wizerunkiem Stańki. Dominują tu Jana Garbarka czy Keitha Jarretta, po których, choć obaj
czerń i fiolet. Twarzy trębacza praktycznie w dobrym zdrowiu, chyba już nikt nie spodziewa się twórczej
nie widać – kryje się w cieniu kapelusza. aktywności, Stańko był aktywny niemal do końca. Ominął go
Stańko imponował mi siłą woli – choć powie- los artystycznego emeryta pławiącego się w dawnej chwale.
działbym, że po tym wszystkim, co przeżył Dożył, biorąc pod uwagę grzechy młodości, słusznego wieku
i nawyczyniał w latach 70., 80. i wczesnych i odszedł w chwili, gdy nic nie wskazywało, żeby miał opuścić
90. to był raczej cud – i tym, że zbudował zasłużenie zajmowany szczyt.
ład w sobie i wokół siebie. Wiedział, że mu Oczywiście, pięknej polskiej muzyki nigdy nam nie zabraknie,
się udało i żył poza cieniem polskich kom- bo zdolnych artystów na tej ziemi – jeśli można przy tej smutnej
pleksów. Wiedział (choć nie przypominam okazji otrzeć się o czarny humor – raczej przybywa niż ubywa.
sobie, żeby o tym mówił), że przerósł swoich Jeśli jednak historia bywa nauczycielką czegokolwiek, to prog-
polskich mistrzów. nozy na światowe kariery następców Stańki są raczej marne.
Teraz, po jego śmierci, mam pewność, że za- I żeby uniknąć podejrzeń, że zalęgła się w mym sercu schaden-
brał ze sobą do grobu cały splendor polskiego freude, wstrzymam się od wyliczenia nazwisk i karier, które
jazzu. Pozostała nam legenda o mniej lub mogły rozkwitnąć na światową miarę, a – z różnych powodów
bardziej udanych próbach podbicia świata – nie rozkwitły i dziś pozostały po nich tylko stare płyty oraz
przez naszych jazzmanów w latach 70. i krót- barwne opowieści. Uderzmy się jednak, my, jazzowi entuzjaści,
kotrwałe (jak wszystko, co dotyczy współ- w piersi rozdęte patriotyzmem: czy nie przesadzamy z uwiel-
czesnego show-biznesu) radości z rozpro- bieniem tego, co nasze? Czyż nie był polski jazz sprzed kilku
szonych sukcesów artystów o dwa pokolenia dekad jedynie kopią jazzu amerykańskiego? Czyż – w najlepszej
młodszych od Stańki. Wypada im życzyć jak wierze i na miarę tego, na co pozwalały im realia – nie gonili
najlepiej, ale większych złudzeń też nie trzeba nasi pionierzy jazzu, ojcowie założyciele Polish Jazzu, za tymi
pielęgnować: światowa ranga zjawiska wszystkimi Davisami, Monkami i Coltrane’ami? Czyż za twarde
zwanego Polish Jazz to mit o lokalnym waluty zarobione na statkach i w skandynawskich restaura-
zasięgu. Umarł Stańko i już nie mamy – tak cjach nie sprowadzali zza Żelaznej Kurtyny używanych instru-
jak nie mieliśmy i przed nim – jedynego mentów i wzmacniaczy tylko po to, żeby próbować brzmieć
zawodnika w lidze mistrzów. jak Head Hunters i Wheather Report? Czyż – kiedy już nielicz-
- Bez przesady! - zawoła ktoś. - A Komeda?! nym udało się wyjechać z PRL-u i zamieszkać w stolicach wol-
Przecież był Komeda! nego świata – nie marnowali swoich talentów, uprawiając mi-
Doprawdy? Przyjmijmy punkt widzenia mikrę w ekosystemie, który puchł od nadmiaru oryginałów?
miłośnika jazzu spoza granic RP. Jeśli będzie Czy wreszcie – to jedyny w tym miejscu fakt, a nie felietonowa
naprawdę oddany sprawie i przekopie się hipoteza – nie umierali nam przedwcześnie geniusze pokroju
przez jazzowe encyklopedie, prędzej czy pianisty Mieczysława Kosza i skrzypka Zbigniewa Seiferta? Jest
później trafi na wzmiankę o „Astigmatic”. słodko-gorzkim paradoksem, że najbardziej rozpoznawalnym
Musi trafić, to jasne, bo „Astigmatic” to al- na świecie polskim standardem stała się groteskowa „Papa-
bum, którego żaden szanujący się fan jazzu ya” duetu Dudziak-Urbaniak, a więc piosenka, która powstała
na świecie nie może nie znać. Arcydzieło właściwie przypadkiem i praktycznie bez związku z jazzowy-
europejskiego (istotny przymiotnik!) jazzu mi wysiłkami znakomitych artystów.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

sprzed ponad pięćdziesięciu lat i fantastyczny Na tle wielkiego światowego niespełnienia polskiego jazzu
dokument początku karier Tomasza Stańki artystyczne losy Tomasza Stańki to opowieść z zupełnie innej
i Zbigniewa Namysłowskiego. W czasie, gdy książki. Każde potknięcie zamienione w sukces. Każda wąt-
powstawał, Komeda był już praktycznie poza pliwość przekuta w pewność o własnej wyjątkowości. Cier-
środowiskiem jazzowym i koncentrował się pliwość. Otwartość. Egocentryzm, a może raczej osobność.
na karierze kompozytora muzyki filmowej. O, właśnie: muzyka Stańki – ta sprzed wielu, wielu lat, i ta
Zanim osiągnął stabilny sukces, zmarł jed- nowsza, którą osobiście kocham najbardziej, jak późną poezję
nak w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Iwaszkiewicza – jest osobnym fenomenem, kategorią samą
W Polsce ma dziś status świętego jazzu i rze- w sobie, odpowiedzią wyłącznie na artystyczną potrzebę
czywiście przeżywamy niekończący się wyrażenia siebie, a nie na zapotrzebowanie rynku czy też spo-
Komedowski festiwal, ale na świecie… Cóż, sobność skorzystania z tłustego grantu od Unii Europejskiej.
tam pamięta o nim chyba już tylko Roman Chcemy mieć drugiego Stańkę? To na niego nie czekajmy. 6

59
tomek doksa

zespół, ze sporym dorobkiem. Tamten czas,


te karkołomne rozmowy utwierdzały mnie
mocniej w przekonaniu, że – niestety – chy-
ba nie o gusta muzyczne chodzi. Na to, czy
ktoś cię zaprosi na festiwal, składa się rzecz
jasna wiele czynników, ale wydawało mi się,
że Miloopie należało się mimo wszystko nie-
co więcej uwagi.

Radek
To dlatego też poszukałeś muzycznych zna-
jomości za granicą?
Gdyby ktoś jeszcze kilka lat temu mi powie-
dział, że już wkrótce będę miał trio Hang Em

„ B o n d ”
High z Lucienem Dubuis i Alfredem Voglem,
i będziemy grać m.in. na freejazzowych im-
prezach na całym świecie, wybuchnąłbym
śmiechem. Jestem bardzo szczęśliwy, że
udało nam się spotkać, bo każdy wniósł do

Bednarz
tego tria coś zupełnie innego i powstał z te-
go zespół, który jest bardzo wyrazisty i ma
swój sound. Zresztą z Alfredem i Lucinem
znam się dłużej niż istnieje grupa. To też
żadnych granic nie jest tak, że musiałem szukać za granicą
kompanów do grania. Jest wielu znakomi-
tych muzyków w Polsce, z którymi się lubię
i z którymi nagrywam. Jakoś tak natural-
zytam o tobie: „kompozytor, producent, niezależny

C
nie wyszło, że współpracuję teraz głównie
wydawca”. Czyli undergroundowiec?
z artystami z zagranicy. Jako Hang Em High
Lider międzynarodowego Dla mnie pojęcie muzyki jest bardzo szerokie. Kiedyś
wydaliśmy już trzy płyty, zagraliśmy sporo
może sam stawałem się ofiarą tego kategoryzowania,
tria Hang Em High, koncertów – od USA, przez Chiny, Brazylię,
ale dzisiaj – w dobie zniesionych granic i możliwości, jakie da-
wrocławskiej Miloopy, po Norwegię – i na pewno nie jesteśmy
je technologia – nie zastanawiam się nad tym, czy to, co robię,
tylko projektem, ale pełnokrwistym ban-
pomysłodawca festiwalu jest undergroundowe, czy nie. Zawsze lepiej jest łączyć niż
dem, z którym robimy dużo więcej niż tylko
Eklektik Session, a do tego dzielić. Nauczyłem się żyć bez zbędnych podziałów i nie wy-
muzykę, bo także np. filmy. Dopiero co gra-
obrażam sobie dzisiaj ograniczeń czy to gatunkowych, czy geo-
zagorzały podróżnik mówi liśmy w Białymstoku, na Wschodzie Kultury,
graficznych. Bo wiesz – nawet jeśli w czymś nie czuję się eksper-
duży koncert pt. „ECHOES” – z udziałem
nam, dlaczego warto tem, wchodzę na teoretycznie nie swoje terytorium, właśnie to
dziesięcioosobowego składu, m.in. Fumie
poznawać ludzi mnie napędza do działania. Pomaga chęć i łatwość nawiązywa-
Hihary na koto i Guo Gana na erhu... Fakt,
nia kontaktów, lubię się uczyć, odkrywać, a to bardzo się przy-
i z nimi rozmawiać. że realizuję teraz takie projekty, współpracu-
daje w przekraczaniu kolejnych granic. Zwłaszcza muzycznych.
ję z artystami z różnych stron i świata, i kul-
Pamiętam jak dwa lata temu, przy okazji koncertu Miloopy tur, motywuje mnie tylko do kolejnych
na Męskim Graniu, miałeś jednak pewne uwagi, co do tego, działań. Przejawia się to m.in. międzynaro-
jak działa muzyczny rynek w Polsce. dową platformą artystyczną i festiwalem
Wszystkim zdarzają się momenty rozżalenia. Ja zastanawiałem – Eklektik Session – który jest zderzeniem
się kiedyś na przykład, czemu nikt do mnie nie dzwoni, niczego pomysłów oraz ludzi, których spotkałem na
nie proponuje, tylko to ja muszę inicjować pewne działania. swojej drodze. Ale zaznaczę, że nie jest to
Najbliżsi mówili mi: „To dlatego, że wszyscy myślą, że jesteś tylko festiwal. Bo taki mnie nigdy nie intereso-
bardzo zajęty”. Ale były takie lata, kiedy zastanawiałem się: wał. Nie chodziło mi jedynie o zapraszanie
„Co teraz?”. Dwa lata temu Miloopa wydawała specjalny album artystów i organizowanie im koncertów
z okazji 15-lecia zespołu. Przygotowałem unikatowe wydania w ciekawych przestrzeniach. W przypadku
kolekcjonerskie winyla w miedzi, kilka teledysków, miksem Eklektik Session kluczowa jest interakcja oraz
zajął się Roli Mosimann... Słowem, zrobiliśmy wszystko, by wymiana doświadczeń. W trakcie festiwalu
zwrócić na siebie uwagę. Pomijając Męskie Granie, większość budujemy napięcie, dążąc do tematycznego
letnich festiwali w Polsce podeszło do tematu jubileuszowej Mi- finału, w którym biorą udział goście zagra-
loopy jak do jeża. Nasi fani i znajomi pytali, dlaczego nie gramy, niczni oraz polscy artyści. Może nie każdego
a ja nie za bardzo wiedziałem, co im powiedzieć. Próbowałem stać na taką elastyczność, ale mam szczęście
jak mogłem, rozmawiałem z organizatorami letnich festiwa- współpracować z muzykami, którzy bardzo
li i muszę przyznać, że czasem dziękowano mi ekspresowo, chętnie się angażują. I są w stanie mi za-
chyba nawet nie słuchając nowego albumu. Takie odniosłem ufać. Rezultat nigdy nie jest oczywisty. Eklek-
wrażenie. Trudno nie było poczuć się nieco rozżalonym. O gus- tik Orchestra jest zawsze eksperymentem.
Lukas Hammerle tach ponoć się nie dyskutuje, ale Miloopa to jednak ceniony W tym roku na finał zagramy we wnętrzach

60
Wytwórni Filmów Fabularnych, czyli dzisiej- na małej wyspie w Kambodży, poznałem Ossiego, Afgańczy-
szym Centrum Technologii Audiowizualnych ka, który przemówił do mnie nieskazitelną polszczyzną. Oka-
– w dużym studiu im. W. J. Hasa, z remiksem zało się, że 30 lat mieszkał we Wrocławiu! To fajne momenty.
wizualnym w studiu im. Zbigniewa Cybul- Mam wiele takich historii. Indie są niezwykle uduchowione.
skiego. Publiczność będzie miała możliwość Z Kerali, która jest, jak mówią sami mieszkańcy, God’s own
doświadczyć obydwu przestrzeni. Do Eklek- country, przywiozłem wiele instrumentów, inspiracji, przy-
tik Orchestry dołączą m.in. Nils Petter Mol- jaźni oraz teledysk, z którym wiąże się ciekawa historia. Przyle-
vaer, Eivind Aarset, Samuel Rohrer, czy Josh ciałem do Trivandrum, to był pierwszy dzień, było wcześnie
Dion z nowojorskiego duetu Paris Monster. rano, więc po długich lotach czekałem padnięty na plaży na
Ty chyba nie potrafiłbyś już niczego nagrać pokój. Zauważyłem, że nieopodal rozstawia się ekipa filmowa.
solo... Pomyślałem, że będą tu pewnie kręcić jakiś nowy bollywoodz-
Jeden z moich ostatnich pomysłów był taki, ki film. Widzę, że produkcja jest gruba: tancerze, tancerki, ma-
by sprawdzić, jak poradzę sobie w pojedynkę. sa sprzętu. I nagle wpadł mi do głowy pomysł, żeby podejść
Znam swój klimat, ale nadal siebie poznaję. i zagadać, może bym coś z nimi nakręcił. Podchodzę więc
Niczego nie planowałem, nie rozpisywałem... i rozmawiam z operatorem, który nazywa się Sumesh K Chan-
Cały czas pojawiają się różne pomysły, a jak drn. Wtedy jednak do niczego nie dochodzi, wymieniamy się
coś mi się podoba, to nagrywam próbki, słu- tylko kontaktami. Łapię go później na WhatsAppie, a on mi da-
je cynk, gdzie będą kręcić kolejne sceny. Dzięki temu poznałem
cham, a potem je rozwijam. No i tak wyszło,
najpiękniejsze plaże Kerali. Cały czas też rozmawiamy o teledy-
że solową płytę skończyłem nagrywać…
sku. Mówię mu, że może udałoby się zrobić coś z tańcem, znam
w międzynarodowym składzie. (śmiech) Grają
w końcu katakali, ale Sumesh chce zrobić coś specjalnego. Wy-
na niej Loup Barrow z Francji, na arcycieka-
syła mi zdjęcia z ceremonii Theyyam. To rytuał, który odbywa
wym instrumencie o nazwie cristal baschet
się pod koniec stycznia, jedynie w północnej Kerali, a właśnie
oraz Mieko Miyazaki, wirtuozka japońskiego
mamy początek roku. Sumesh namierza więc ceremonię
koto. Na płycie pojawią się też goście, m.in.
w miejscowości Payanuur, zaprasza mnie wcześniej do siebie,
Sebastian Studnitzky z Berlina oraz wokalist-
do wioski pod Kochi, gdzie mieszka z rodziną. I ja tam jadę.
ka Mood z Paryża. Ale mimo rozbudowanego
Uczestniczę w jednym z lokalnych festiwalu hindu, ubrany
składu mam poczucie, że to bardzo moja
w odpowiednie szaty od Sumesha. Nie ma tam pół turysty, jestem
płyta. Wychodzi w przyszłym roku, a cały
jedyny biały w całej wiosce, i oczywiście staję się główną
pomysł nazywa się Silent Witness.
atrakcją. Ale ja jestem skupiony na wyprawie do Payanuur.
Co dali ci Loup i Mieko, czego nie dał Hang Jedziemy tam cały dzień, późnym wieczorem jesteśmy na miej-
Em High? scu, gdzie rytuał wchodzi w końcową, finałową fazę. Kręcimy
Wiele pomysłów Silent Witness bierze się całą noc, do siódmej rano, fizycznie jestem wycieńczony, ale
z inspiracji tradycyjną muzyką Azji czy to, co się tam dzieje, jest niezwykłe. To jedno z tych doświad-
Afryki. Komponowałem m.in. na wietnam- czeń, kiedy czujesz, że warto poświęcić energię i czas, by być
skim trzystrunowym dan-tam, pojawiają się w tym miejscu. Theyyam to mistyczna ceremonia, pełna nie-
takie instrumenty, jak malijskie ngoni czy samowitych kostiumów, ognia, muzyki, ale przede wszystkim
marokańskie krakebs. Mimo że trio Hang Em łączy świat ludzki z boskim. Mieliśmy oficjalne pozwolenia na
High de facto nie zna granic stylistycznych, zdjęcia z terenu świątyni, gdzie odbywała się ceremonia. Tak
to jednak opiera się na pewnym założeniu, ja powstał klip do „Plata o Plomo” z płyty „Tres Testosterones”
sam tam korzystam głównie z dwustrunowe- Hang Em High, za który jestem Sumeshowi bardzo wdzięczny.
go basu, na którym gram slidem, co daje spe- Mamy zresztą ze sobą cały czas kontakt. Chciałbym go zaprosić
cyficzne brzmienie. Dorzucam do tego efek- do Polski, bo chociaż jest świetnym filmowcem, nigdy nie po-
ty, więc sound idzie w konkretnym kierunku. dróżował poza granice Indii. Zresztą jak większość Hindusów...
Poza tym Lucien i Alfred to wybitni improwi- Teraz Keralę nawiedzają straszne powodzie i Sumesh właśnie
zatorzy, dlatego formuła Hang Em High jest przysłał mi zdjęcia swojej wioski. To znaczy tego, co z niej zo-
dość otwarta. Silent Witness jest bardziej upo- stało. O, stary! Powódź to jedno, ale jakie tam wychodzą spod
rządkowane, co nie znaczy, że na koncertach tej wody stworzenia… Wiesz, jak jesteś w dżungli to zdajesz
nie będziemy otwierać naszych kompozycji.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

sobie sprawę, że oczywiście żyją tam różne egzotyczne zwie-


Jeździsz, bo lubisz, i przy okazji nagrywasz? rzęta. Ale gdy ich nie widzisz, to nie zaprzątasz sobie nim głowy.
Czy jeździsz po to, by nagrywać? A teraz oni krokodyle i najbardziej jadowite węże mają w swoich
Każdego roku staram się odbyć dłuższą po- domach.
dróż, to dla mnie bardzo ważne. Są to prze- A ty wiesz, gdzie jest twój dom?
ważnie rejony Azji Południowo-Wschodniej. We Wrocławiu. Mimo wszystkich podróży i fantastycznych
Ostatnim razem przez kilka tygodni odkry- krain, które odwiedzam, cieszę się, że mam swoje miejsce
wałem Indie, od południa, przez Keralę, i znaną mi przestrzeń, swoją ulubioną ławkę nad Odrą… Ko-
po Rajasthan, byłem też na Andamanach. cham podróżować, poznawać, ale pojęcie domu jest dla mnie
W Coimbatore, w stanie Tamil Nadu, gdzie ważne. Doceniam i cieszę się, że mam takie miejsce, tutaj we
odwiedzałem znajomego w Isha Yoha Center, Wrocławiu, który również się zmienia, a ja jestem tych zmian
spotkałem Leszka Możdżera! Innym razem cichym obserwatorem. 6

61
anna nicz

Patrick
the Pan
na emocjonalnej sinusoidzie
Cyfra dnia to trzy. Tyle płyt długogrających znajduje się
obecnie w dyskografii Piotra Madeja, kryjącego się pod
pseudonimem Patrick the Pan. Trzy to także pierwsza
cyfra wieku muzyka. Założył sobie, że to dobry czas
na intymną opowieść, naprawdę o nim, wprost, bez
owijania w bawełnę, z użyciem prostych słów i jednego
przekleństwa. Tak powstała płyta „trzy.zero”.

rezygnowałeś z pracy na etacie i jesteś zadowolony?

Z No tak, widzę ten tytuł: „Pn.-pt., 10-18”.


Wprawdzie pracowałem w innych godzinach, ale
chciałem podać najbardziej klasyczne godziny pracy.
Koncept album, manifest, spowiedź – jak to jest z twoją nową
płytą?
Od samego początku czułem, że któregoś dnia jako artysta będę
na siłach, żeby nagrać taką bardzo bezpośrednią płytę, w której
bardzo się otworzę, będę miał na tyle odwagi i umiejętności,
żeby wskazać na wiele aspektów, które mnie od zawsze dener-
wują, albo po prostu uwierają w środku. Po napisaniu piosenki
„Cham” zapaliła mi się lampka, że jestem już w stanie to zrobić.
Udało mi się napisać tekst o sobie. Żartobliwy, co jest wyjąt-
kiem na tej płycie, ale jednak docelowo wskazujący w bez-
pośredni sposób na coś mojego. Nie jest to piosenka o wielory-
bie czy astronaucie, co mi się wcześniej zdarzało. Wiedziałem
też, że płyta będzie wydawana w okolicach moich 30. urodzin.
Okazało się, że to się dobrze układa. Może ta trzydziestka to do-
bry moment, żeby się zatrzymać i zastanowić. Nie żeby ta zmia-
na była jakaś rewolucyjna, ma wydźwięk bardziej symboliczny.
Z tego co pamiętam, „Chama” grałeś już na koncertach kawał
czasu temu. Kiedy powstał ten numer?
W 2016 roku. Po raz pierwszy zagraliśmy go w grudniu.
A reszta materiału?
Dużo piosenek powstało właśnie w 2016 roku, który był dla
mnie ciężki, bardzo źle go wspominam. Był to pierwszy rok,
kiedy zacząłem odczuwać, że te wszystkie emocje wokół mo-
jego projektu opadają. Przez pierwsze trzy lata było jak ze snu
Pa u l i n a Wys z y ń s k a – najpierw płyta, potem kontrakt z Kayaxem i reedycja debiutu,

62
później trasa z Arturem Rojkiem, festiwale, wystarczająco kompetentny. Nie mówię tego z przymuszonej
kolejna płyta. Emocje były ciągle podbijane. skromności, tak po prostu jest. Niejednokrotnie słyszałem:
Natomiast 2016 był rokiem, kiedy nie byłem „Jakie ty masz szczęście, stary! Jak to działa?” Jestem trochę
gotowy na kolejną płytę, a rynek chciał coś w czepku urodzony. Od dawna wiedziałem, że chcę napisać
nowego. Zrozumiałem dość banalny i łatwy taką piosenkę, jazzową pościelówę, natomiast nie wiedziałem
do przewidzenia schemat – zabawa w artystę o czym ona będzie. Uznałem, że skoro robię płytę osobistą,
to życie na emocjonalnej sinusoidzie. Jeżeli to musi się na niej znaleźć ofiara złożona mojemu szczęściu.
nie pielęgnujesz medialnego popytu, wydając Jest jeszcze hołd numer trzy – mam słabość do rudych kobiet,
nowe rzeczy, działając gęściej artystycznie, więc romantycznie dopowiedziałem sobie, że moje szczęście
w którymś momencie to zacznie opadać. jest rudą kobietą.
Może nie wprowadziło mnie to w jakiś stan Szczęście szczęściem, ale gdyby nie było talentu i ciężkiej
depresyjny, bo chyba jestem na to odporny, pracy, to na pewno wiele z tego by nie wyszło.
ale na pewno to był gorszy rok. Wtedy –
Pewnie masz rację, ale wierzę, że mam bardzo dużo szczęścia.
w okolicach moich urodzin – powstała pio-
Artyści pytani o przepis na sukces odpowiadają: ciężka praca,
senka „S30E01”, chyba najbardziej depresyjna
cierpliwość, talent. Ale przede wszystkim fart. Trzeba być
na tej płycie.
w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze, spotykać
Nie myślałam o tym w ten sposób, że musisz odpowiednich ludzi. Mi się to dosyć często udaje.
regularnie dostarczać fanom kolejne mate-
Mimo to na płycie „trzy.zero” jest trochę narzekania, utyski-
riały, pielęgnować ich uwagę, żeby nie mieli
wania, choćby na monotonię: praca, sen, dom… Rutyna. Spo-
ciebie za dużo, ale też żeby nie zapomnieli.
ro o tym w piosence „Tango R”.
Być może duże nazwiska tak nie mają. Ja je-
Wraz z wiekiem wszyscy jesteśmy coraz mocniej narażeni na
stem wciąż małym nazwiskiem, gdzieś z offu,
jakąś repetycję, rutynę. Praca, związek, życie w mieście, spot-
alternatywy. Muszę cały czas walczyć o jakieś
kania towarzyskie – to wszystko w pewnym momencie się
uznanie, bo moje pięć minut na początku
zapętla. Szczególne życie zawodowo-miłosne. To przytłacza-
nie było na tyle duże, żebym mógł w każdej
jące. Nigdy wcześniej nie czułem takiej rutyny, jak przez
chwili zorganizować koncert i wypełnić salę.
ostatnie dwa lata, nawet pracując w takim dziwnym miejscu,
Ewidentnie ten projekt wymaga jeszcze dużej
jak teatr. Chociaż „Tango R” skupia się na tym, co rutyna robi
ilości pracy i poświęcenia. Artysta mojego
z miłością. Miałem swego czasu spory kryzys na tej płaszczyźnie
kalibru jest mocno narażony na – okrutne
i ten utwór to porusza.
słowo – zapomnienie.
Sam tytuł nawiązuje do animacji „Tango” Zbigniewa Rybczyń-
Czujesz, że emocje wokół projektu opadają.
skiego, pierwszej polskiej produkcji filmowej, która zdobyła
Co wtedy możesz zrobić? Na siłę tworzyć
Oscara. Przedstawia jeden pokój, do którego wchodzi coraz
kolejne nowe rzeczy?
więcej ludzi robiących w kółko to samo, bez jakiejkolwiek in-
Trzeba wziąć to na klatę. Przeboleć, zako-
gerencji w czynności drugiej osoby. Chodziło o zwrócenie uwagi
legować się z tym stanem. Ja nie umiem
na rutynę w naszym życiu, powtarzalność i to, że w tym pędzie
tworzyć na szybko, na siłę. Mój proces
nie zauważamy drugiego człowieka, nawet będącego blisko.
tworzenia piosenek jest zawsze długi, piszę
je tygodniami, czasem miesiącami, a nie- Z której piosenki jesteś najbardziej zadowolony?
które nawet latami. Widziałem, co się dzieje, Za swoje małe opus magnum uważam piosenkę „Kością”. To
nie panikowałem, powoli, sukcesywnie najlepsze, co w życiu do tej pory napisałem. Instrumentalne
tworzyłem nowe rzeczy. zakończenie powstawało cztery dni – komponowanie tej części
doprowadzało mnie do frustracji. Wiedziałem, że chcę tam
Zauważyłam, że na nowej płycie znalazł się
erotyk. Piosenka zatytułowana „Rude”. piękną, lecz skomplikowaną melodię i jej wymyślenie spędzało
Ten numer miał mieć charakter erotyczny, mi sen z powiek. Miałem chyba z sześć wersji. Harmonicznie,
być mocno flirtujący. Ta piosenka jest tekstowo, muzycznie – to najlepsza piosenka, jaką napisałem.
hołdem dla kilku rzeczy. Po pierwsze dla „trzy.zero” układa się w historię z happy endem – słuchacz
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

jazzu. Pisałem ten utwór dwa i pół roku. przechodzi przez tę opowieść, w której jest sporo żalu, ale oka-
Wiedziałem, że chcę napisać piosenkę, zuje się, że akurat jesteś w takim momencie życia, w którym
w której każdy akord będzie jazzowy, jakby wiele się zmienia. Na lepsze.
w pościelowych barwach. Muzycznie to hołd Chodzi też o to, że ja nie jestem w stu procentach tak smut-
dla jazzu i Cheta Bakera. Natomiast tekstowo ny, zły i rozczarowany, jak słychać na płycie. Paradoksalnie
to hołd dla mojego szczęścia. Uważam się za mam teraz w życiu dobry czas. Nie zapominajmy, że ta płyta –
wielkiego farciarza w życiu. Niejednokrotnie jak każda poprzednia – jest małym pamiętniczkem z tego, co
udawało mi się wykaraskać z różnych dziw- już było. Ten okres jest już za mną. Poza tym nawet gdy jest-
nych sytuacji albo osiągnąć coś nieosią- em szczęśliwy, nie potrafię skupiać się na pozytywnych emo-
galnego, tylko dlatego, że miałem szczęście. cjach, one mnie, jako artystę, nie interesują. Skupiam się na tych
Cała moja kariera to jeden wielki fart. Wiele gorszych aspektach – w smutku, nieszczęściu czy niespełnie-
rzeczy osiągam mimo, że nie jestem niu znajduję pewną interesującą szlachetność. 6

63
tomek doksa

The
Dumplings
nie wolno się poddawać
Jeśli za pierwszą płytę dostają Fryderyka, a po drugiej
wyprzedają duże kluby, nic dziwnego, że swój trzeci album
tytułują „Raj”. Wbrew pozorom jednak, Justyna Święs
i Kuba Karaś z The Dumplings nie bujają w obłokach.

lanowałem was na wstępie zapytać o to, czy stresuje- Justyna: Nie. (śmiech) Czasami jednak dzieje się

P cie się końcem wakacji, ale słyszałem, że wolicie być


pytani o ważniejsze rzeczy. Wybaczcie... pomyślałem,
dookoła tak wiele, że naprawdę może brakować tej
zwyczajnej nudy i spokoju. I o tym jest ta piosenka.
że jak się ma dwadzieścia parę lat to chce się tylko Może niektórych to zdziwi, ale czasami my też chce-
imprezować i biec w stronę słońca. my się ponudzić.
Justyna: Wiesz, my dosyć wcześnie zaczęliśmy naszą „Czytam, gotuję, nie biegam / Dalej nie piszę o sobie
poważną przygodę z muzyką, mieliśmy po 15 lat, więc myślę, (...) Nic się nie zmieniło” – czyli, jak rozumiem, mimo
że zdążyliśmy się już naszaleć. (śmiech) Pracujemy też ze sobą wszystko ciągle młodzieńcza sielanka?
dosyć długo, dlatego bardziej nam dzisiaj zależy, by brano nas Kuba: Myślę, że przede wszystkim trochę się opierze-
na poważnie, zamiast oceniać tylko w kategoriach nonszalan- liśmy. Ostatnio oglądaliśmy jakieś nagrania z naszej
ckich dzieciaków. Nimi na pewno nie jesteśmy. Chcemy być starszej trasy i już na pierwszy rzut oka widać, że nawet
wiarygodni w tym co robimy, chcemy przekazać ludziom coś inaczej ruszamy się na scenie. Na pewno czujemy się
interesującego i to nie tylko za pośrednictwem naszych pio- na niej swobodniej. Wiele nas nauczył ten czas, który
senek. Dlatego jeśli jest ku temu okazja, staramy się ją wyko- upłynął od debiutu. Po pięciu latach każde z nas
rzystać. Oczywiście, jesteśmy przy tym ludźmi bardzo rozryw- ma swoje doświadczenia z tras, koncertów, spotkań
kowymi, lubimy się bawić i nasza twórczość ma zachęcać do z ludźmi, wynieśliśmy z nich jakąś naukę i teraz
Wa r n e r M u s i c

zabawy, jednak nie tylko rozrywka nam w głowach. z pewnością jesteśmy innym zespołem. Dlatego też
Słyszę na waszej nowej płycie: „Zabierz mnie tam gdzie będzie chcieliśmy, żeby ta płyta brzmiała koncertowo, to
Poland

nudno, ale będę szczęśliwa” – nie chcesz mi chyba powiedzieć, znaczy żeby dało się ją łatwo przenieść na scenę i żeby
że teraz nie jesteś? zawierała odpowiednią energię. Koncerty dają nam

64
dużo radości i na nich czujemy, że rzeczywiście ale kosztuje nas to sporo emocji, także tych negatywnych.
możemy coś ludziom przekazać. Staraliśmy się Nasza ostatnia regularna płyta ukazała się trzy lata temu,
więc, żeby ten album był do nich jak najbardziej a od tego czasu sporo się u nas zmieniło, dlatego w pracę nad
zbliżony. nowym albumem włożyliśmy wiele wysiłku.
Justyna: Potrzebowaliśmy też czasu, żeby dojrzeć O tej ucieczce jest utwór „Uciekam stąd”? A może to odnośnik
i wreszcie nagrać całą płytę po polsku. A przeko- do tego, co widzicie np. w Warszawie, za oknem?
naliśmy się o tym właśnie koncertując – śpiewa- Justyna: Niestety, tekst jest o czymś innym. (śmiech) Nie od-
jąc w ojczystym języku znacznie łatwiej trafia się nosi się wcale do sytuacji za oknem, ale do historii Tołstoja
do odbiorcy, a już na pewno w Polsce. Inna spra- i jego żony. Bo nie każdy o tym wie, ale Lew Tołstoj w wieku 80
wa, że bardzo fajnie wykonuje się piosenki pisane lat uciekł z domu. I chciałam o tym napisać piosenkę. Wiesz,
po polsku. ja bardzo lubię z literatury czy filmu wyciągać różne wątki
Po polsku może być fajnie, ale też banalnie. i przenosić je na naszą muzykę. Sama je w ten sposób inter-
Justyna: Tak, bywa i tak. Ale ja się tej próby nie pretuję po swojemu i staram się je umieszczać, przemycać
bałam. Na początku może wydawało mi się to w każdej piosence. Przede wszystkim dla siebie, ale też dla ludzi,
trudne, ale ostatecznie było to dla mnie bardzo zwłaszcza młodych, by może ich zachęcać do sięgania po te
ekscytujące wyzwanie. I cieszę się, że to zro- wspaniałe dzieła i twórczość znakomitych artystów. Tołstoj
biliśmy. jest jednym z nich, ale wielkie piętno odcisnął na mnie również
Kuba: Muszę przyznać, że teksty Justyny – bo trzeba Gabriel García Márquez.
podkreślić, że wszystkie napisała sama – doceni- Kto jeszcze jest na nowej płycie?
łem tak naprawdę dopiero w trakcie miksów. Justyna: Mogę zdradzić, że „Frank” to piosenka napisana
Wcześniej byłem maksymalnie skupiony na pro- z kolei z miłości do filmu „Zapach kobiety” Martina Bresta
dukcji, więc dopiero na spokojnie zdołałem wy- z Alem Pacino w tytułowej roli – z przepiękną, chyba moją naj-
chwycić te jej smaczki i liczne niuanse. Moim bardziej ulubioną ze wszystkich filmów, sceną tanga. Nie wiem,
zdaniem wyszło naprawdę mocno. czy gdybym tego nie powiedziała, ktoś odgadłby inspirację, ale
Justyna: Broniąc trochę Kuby – my tak właśnie tak jak mówiłam wcześniej, piszę te teksty głównie dla siebie.
pracujemy. Że on skupia się przede wszystkim Choćby po to, by móc na scenie przypominać sobie te piękne
na produkcji i muzyce, a ja zajmuję się tekstami. sceny czy obrazy.
A potem zgrywamy się ze swoimi pomysłami. Tak Trudno mi sobie wyobrazić, by dwudziestolatek to wychwycił.
nam się pracuje najlepiej. Justyna: To, czy ktoś odgadnie moje artystyczne wycieczki, ma
I musicie wtedy wyjechać z miasta? drugorzędne znaczenie. Najważniejszy jest uniwersalny prze-
Justyna: Tak. Ja na pewno potrzebuję wyjechać kaz. Widzisz – myślałeś, że utwór „Uciekam” jest jakimś odnie-
i odciąć się od wszystkiego. sieniem do rzeczywistości, a to piosenka o Tołstoju. Ale to do-
Kuba: Wiesz, gdybyśmy cały czas czegoś nie ro- brze, że interpretujesz ją na swój sposób. O to nam właśnie
bili i nie grali tylu koncertów, to może nie trzeba chodzi. A że przy okazji odkryjesz może jakiś film czy książkę?
by uciekać. Ale żeby zamknąć taki projekt, To już pełnia szczęścia. Zresztą na nasze koncerty przychodzą
jakim jest płyta, potrzebujemy jednak spokoju także słuchacze dużo od nas starsi. Wiem, że dla wielu ludzi
i przestrzeni tylko dla siebie. Jest tak dużo roz- The Dumplings to zespół dla dwudziestolatków, jednak nasza
praszaczy dookoła, że trudno mi sobie wyobrazić, publiczność jest bardzo zróżnicowana.
że między jednym a drugim koncertem wpadam Młodzi czy starzy, podchodzą potem do was po koncercie
do domu i na spokojnie nagrywam płytę. Do tego i pytają o to, jak wam się udało, o przepis na sukces?
potrzebna jest przede wszystkim wolna głowa. Kuba: Ludzie głównie podchodzą do nas i proszą o wspólne
Wolna od tych rozpraszaczy. Zapytałeś nas zdjęcie. (śmiech) Ale zdarzają się też tacy, którzy pytają o muzykę
wcześniej, czy czujemy się głosem młodego poko- i co zrobić, żeby też grać i tworzyć. „Czy najpierw piszecie tekst,
lenia… Nie wiem, ale na pewno nasze pokolenie czy może muzykę?” – wiesz, trochę takie pytania typu: „co było
ma problem z koncentracją. (śmiech) najpierw: jajo czy kura?”. Jeśli jednak ktoś już coś robi i podpy-
Justyna: Nasza nowa płyta powstała na skraj- tuje co dalej, to odpowiadam, że na pewno nie wolno się pod-
nych emocjach, które sami sobie generowaliśmy, dawać. Bo moim zdaniem mnóstwo polskich zespołów powstaje,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

zamknięci w domku u mojej matki chrzestnej. coś tam na początku wydaje, zagra trochę koncertów, ale że
I na pewno nie było łatwo. Choć chcielibyśmy, nie robi od razu Złotej Płyty, to odpuszcza. Rozumiem, że nie-
nic tam nie powstało jak za dotknięciem ma- którzy oczekują, że skoro mają talent i pomysł na zespół,
gicznej różdżki. to szybko osiągną sukces. Ale kiedy ten nie przychodzi po
Kuba: Zamknęliśmy się w domu matki chrzest- pierwszej płycie, brakuje im determinacji i chęci grania za wszelką
nej Justyny, na północy kraju. Przez półtora ty- cenę. Ktoś oczywiście może powiedzieć, że my mieliśmy szczęście,
godnia byliśmy tylko we dwoje, trochę odcięci od że mieliśmy łatwiej, ale wcale nie było tak kolorowo – też
świata. W tym czasie wylewaliśmy tam z siebie, musieliśmy łączyć granie na przykład ze szkołą, zarywać
i na siebie, krew, pot i łzy. Dosłownie. Niektórym noce i rezygnować z rzeczy, które robią nasi rówieśnicy. To nas
być może się wydaje, że my, tacy przecież młodzi kosztowało sporo wyrzeczeń i wysiłku. Ale nie wyobrażam
ludzie, siadamy i z łatwością piszemy piosenki, sobie, żebyśmy mieli kiedykolwiek odpuścić. 6

65
mery zimny

Krzysztof
Herdzin

Jestem pazerny
na muzykę

Był tytanem pracy, ale zwolnił


tempo i przewartościował swoje
życie. Dba o spokój ducha,
odpoczynek i wewnętrzną
równowagę. Medytuje, spaceruje,
wiedzie życie szczęśliwego,
pogodzonego z własnym losem
człowieka. Namacalnym świadec-
twem „wewnętrznego remanentu
duchowego” – jak sam Krzysztof
Herdzin określa tę zmianę – jest
muzyka zawarta na jego ostatnim
solowym krążku „Look Inward”.

Kuba Majerczyk

66
o niedawna swoimi aktywnościami człowiekiem poprzez pozbywanie się złych cech, otwieranie

D mógłbyś obdzielić kilka osób. Prowa-


dziłeś zespoły, grałeś jako sideman,
się na miłość świata i budowanie w sobie bezwzględnej
miłości do wszystkiego. Także z tego powodu jestem od kilku
komponowałeś muzykę dla orkiestr lat wegetarianinem. Wszystko w moim życiu oparte jest teraz
symfonicznych i do reklam, aranżowałeś, na fundamencie miłości i pokornej akceptacji tego, co mnie
produkowałeś i uczyłeś. Istne szaleństwo! spotyka.
W 2015 roku obchodziłem 25-lecie pracy Skąd pomysł na tę zmianę?
artystycznej. To były lata zwariowanie inten- Wyhamowanie było kołem ratunkowym, które sam sobie
sywnej pracy, co wynikało z tego, że muzyką rzuciłem, gdy poczułem, że… trochę się wypaliłem. Uzmysłowi-
zawsze interesowałem się bardzo szeroko łem sobie, że najważniejsza miłość w moim życiu – muzyka,
i uprawiałem ją aktywniej od innych, na bardzo której poświęciłem i podporządkowałem wszystko – nie daje mi
różnych polach. Interdyscyplinarne podejście już bezwzględnej frajdy i satysfakcji. Nie jest to nic niezwykłego,
naturalnie rodziło dużo, dużo więcej zajęć niż a naturalna kolej rzeczy, zwłaszcza, kiedy jest się muzykiem do
u statystycznego muzyka. Lubię wyzwania, dlatego wynajęcia, grającym często muzykę, która ani ziębi, ani grzeje,
chętnie wchodziłem w nowe projekty i koope- a należy ją wykonywać z pasją i zaangażowaniem. Dlatego też,
racje, biorąc sobie na głowę czasami zbyt dużo, co by pozostać w miłości do muzyki, odciąłem się od wielu rzeczy,
przypłacałem permanentnie zarwanymi nocami zostawiając tylko te aktywności, w których jestem liderem,
i ostatecznie stanem przedzawałowym. To wy- kompozytorem oraz zespół Anny Marii Jopek, w którym od 2011
darzenie, jak też poczucie, że „znaleźliśmy się roku pełnię ważną rolę i czuję się jak w rodzinie. Oczywiście
w wieku trudna rada, że się człowiek przestał jestem otwarty na nowe rzeczy, nie będę się bronił przed
dobrze zapowiadać” – jak to śpiewali Starsi ciekawymi współpracami, ale na pewno każdą taką propozy-
Panowie – uświadomiło mi, że przyszedł cję przeanalizuję pod kątem tego, co wniesie do mojego życia.
czas na zmiany. Połączyło się to z potrzebą Powoli zbliżam się do 50-tki, mam więc już inne cele w życiu.
przewartościowań, szukaniem siebie, definio- Obecnie jeszcze bardziej skupiłem się na działalności pedago-
waniem na nowo poglądów na temat świata
gicznej. Od dziesięciu lat pracuję na uczelni, zrobiłem doktorat,
i życia. Obecnie jestem w totalnie innym miej-
w tym roku akademickim będę się habilitował. Lubię pracować
scu niż kilka lat temu. Na własne życzenie wyizo-
z młodymi ludźmi i to im chcę oddawać teraz swój czas.
lowałem się ze środowiska, co oznacza,
Nie mam dzieci, więc traktuję te kontakty trochę jak relację
że wypisałem się ze wszystkich zespołów,
ojcowską. Bardzo uczciwie i emocjonalnie.
w których byłem sidemanem, a było ich
Poczucie wypalenia się było głównym katalizatorem tak
wiele, ograniczyłem swoją pracę jako produ-
diametralnych zmian?
cent i aranżer do wynajęcia. Teraz, podejmu-
Złożyło się na to kilka spraw, a ich jaskółką była nagrana w 2011
jąc się nowych zadań, bardzo skrupulatnie
roku płyta „Looking for Balance”. Jednak pierwsza znacząca re-
i racjonalnie je selekcjonuję. Dzięki temu mam
fleksja i otrzeźwienie przyszły około pięciu lat temu. Miałem
czas na bycie tu i teraz, na spacery,
stan przedzawałowy. Zapaliła się ostrzegawcza lampka. Później
książki, spokojny sen i wyjazdy w poszuki-
do tego wszystkiego doszły stany depresyjne, problemy
waniu siebie. Potrzebowałem odnaleźć
wewnętrzną równowagę, chciałem odciąć w związku oraz odejście mojego ukochanego, nieuleczalnie
się od toksycznych emocji, wyzbyć się py- chorego kota, który był jak moje dziecko, a jego umieranie było
chy, zazdrości, pożądania, poczucia winy, żalu dla mnie jak najgorsza trauma. Nazbierało się trochę takich rzeczy
do różnych ludzi. W tym celu zrezygnowałem i w końcu coś tąpnęło. Z jednej strony chciałem uciec przed
też radykalnie z wszystkich mediów społecz- wypaleniem, z drugiej przed utratą kontroli nad własnym ży-
nościowych, m.in. z Facebooka, na którym byłem ciem, ale jednocześnie poczułem potrzebę wewnętrznej meta-
hiperaktywny. Czułem się tam ważny, uważałem morfozy i zdefiniowania siebie na nowo. Wierzę, że jesteśmy
się za mentora, osobę, która może pouczać. Zacho- ciągle w drodze i zmieniamy dzięki nowym życiowym doświad-
wywałem się protekcjonalnie, czasem drwiąco, czeniom, przeżyciom i kontaktom z ludźmi. Dlatego właśnie
mając poczucie wyższego wtajemniczenia, bycia w ostatnich latach skupiłem się na tym, by odnaleźć wewnętrzny
kimś ważniejszym i lepszym od reszty. Kiedy balans, spokój, dystans i docenić spełnienie w życiu.
zdałem sobie z tego sprawę, przeprosiłem osoby, Zanim to wszystko nastąpiło, często wspominałeś w wy-
którym zrobiłem taką postawą krzywdę. wiadach o swoim pracoholizmie. Wynikał on z twojego
Umówiłem się z każdym, porozmawiałem i po- charakteru, potrzeby spełniania się, czy może już wtedy była
dałem rękę na zgodę. Oczyściło mnie to. Po to także forma ucieczki?
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

skasowaniu profili społecznościowych być Zdecydowanie z potrzeby spełniania się i zajmowania się
może ludzie nie wiedzą teraz wszystkiego, co się muzyką 24 godziny na dobę. Przed niczym nigdy nie ucieka-
u mnie dzieje zawodowo, ale za to moje kontakty łem. Kiedyś mówiłem to w żartach, ale jest w tym dużo praw-
z przyjaciółmi i prawdziwymi znajomymi dy – jestem pazerny na muzykę. Chcę zajmować się nią cały
są dużo lepsze. To nie są ludzie, którzy lajkują czas, oddychać nią, żyć, bawić się, wzruszać. Mój pracoholizm
moje wpisy, ale na których rzeczywiście mogę wynikał właśnie z tego. Przez lata nie robiłem sobie wakacji,
liczyć. Godząc się z wszystkimi osobami, cały czas komponowałem, aranżowałem, grałem. Muzyka
z którymi miałem jakieś niewyleczone sytuacje, obdarowywała mnie pięknymi przeżyciami, emocjami, ja nato-
zgodnie z buddyzmem, czyściłem sobie pole miast oddawałem jej całego siebie. Lubię ją personifikować,
energetyczne. Buddyzm to fantastyczna filozofia myślę, że stanowimy świetną parę. W takiej swoistej sym-
pracy nad sobą i stawania się lepszym biozie żyliśmy bardzo długo, do czasu...

67
Zakres tego, co wcześniej robiłeś wygląda nawet nie imponu- produkuję, wykonuję chórki. W akademii spo-
jąco, co niesamowicie – od komponowania muzyki współ- ro grałem też na klawesynie basso continuo.
czesnej, dyrygowania orkiestrami po pisanie prostej mu- To są doświadczenia, które ludzie studiujący
zyki do reklam. jazz mają w niewielkim stopniu lub wcale.
Muzyka rozrywkowa, utwory jazzowe, klasyczne, filmowe, Poza tym na studiach miałem cudowną
teatralne, piosenki, aranżowanie, produkcja płyt… ja po prostu panią profesor – Katarzynę Popową-Zydroń,
uciekałem przed barierami. Mogłem jednego dnia napisać pio- która wypuściła ze swojej klasy także Ra-
senkę dla Kabaretu Moralnego Niepokoju, drugiego dodekafo- fała Blechacza. Miałem z nią świetną relację,
niczny utwór na smyczki, trzeciego bigbandowy aranż w stylu wiedziała, że zawsze może na mnie polegać,
Counta Basiego. Potrzeba wszechstronności towarzyszyła mi że jestem przygotowany. Dawała mi więc
od bardzo wczesnych lat. W podstawowej szkole muzycznej nie utwory, które mnie interesowały – więcej
wystarczało mi tylko przygotowanie na lekcję materiału zada-
M og ł e m
rzeczy wyrafinowanych harmonicznie, mu-
nego przez panią profesor, ciągle chciałem więcej, szukałem, zyki współczesnej czy impresjonistycznej,
kombinowałem. Jako kilkulatek z ciekawości grałem wyciągi jednego dzięki czemu intensywniej się rozwijałem.
operowe ojca, np. „Turandot” Pucciniego czy „Carmen” Bize- Szybko zdałem sobie sprawę, że studia kla-
ta. W liceum byłem organistą kościelnym, grałem też noga- dnia syczne były dla mnie jak wygrana na loterii.
mi. Podczas studiów, akompaniując na egzaminach wokali- Dwadzieścia lat grałem wyrafinowaną, pia-
stom operowym, transponowałem czasem całe arie niżej, żeby napisać nistyczną literaturę, koncerty z orkiestrami,
im się wygodniej śpiewało... Jestem multiinstrumentalistą, inne myślenie, inny rodzaj dźwięku... A jazz…
co ułatwiło mi pracę kompozytora, aranżera i orkiestratora. p i os e n kę jeszcze na studiach zacząłem jeździć do piw-
Sam nauczyłem się grać na wszystkich instrumentach dętych nicy Janusza Muniaka, później do swojego
drewnianych, na fletach, klarnetach, saksofonach. Gram też zespołu wciągnął mnie Jan Ptaszyn Wró-
d l a Ka -
na dużej ilości instrumentów perkusyjnych, z którymi często blewski, pięć lat spędziłem w zespole naszego
pojawiam się na koncertach. W czasie studiów grywałem jako giganta, Zbyszka Namysłowskiego.
perkusista na weselach, a zestaw perkusyjny to moja wielka
b a re t u
Nie boli cię w takim razie, że twoja działal-
miłość. Gram też na instrumentach gitaropodobnych – ukule- ność jest szufladkowana, a nie postrzega-
le, cytry, autoharpy. Kiedy jeżdżę po świecie, przywożę różne M ora l n e g o na całościowo?
instrumenty ludowe. Ćwiczę, powoli podnoszę swoje kwali- Świat jest właśnie tak skonstruowany.
fikacje i widzę w tym także ścieżkę swojego rozwoju. Nie będę N i e p okoj u , Również w muzyce potrzebne jest przy-
wirtuozem, ale mam z tego frajdę, może czasem większą niż czepianie pewnych łatek, łatwiej się wtedy
z bycia pianistą- sidemanem. d ru g i e g o funkcjonuje, zwłaszcza dziennikarzom i pija-
Bardzo ubolewam nad tym, że w dzisiejszych czasach muzyka rowcom. Bardzo świadomie staram się wyła-
jest tak skrupulatnie dzielona na różne specjalności i zamknięte d od e ka fo- mywać i utrudniać to szufladkowanie. Trud-
dziedziny. Wirtuozi muzyki poważnej najczęściej nie potrafią no. Dla wielu od dłuższego czasu jestem
grać ze słuchu ani improwizować, dyrygenci nie komponują,
n i cz ny przede wszystkim aranżerem. Kiedyś byłem
kompozytorzy nie grają. Rzadko ktoś robi rzeczy interdyscypli- głównie pianistą, w połowie latach 90.
narnie, a kiedyś było to naturalne. Większość kompozytorów w plebiscycie „Jazz Forum” dwa razy z rzędu
jednocześnie wykonywała swoje utwory, często dyrygowali, u t wór n a
byłem na drugim miejscu jako najlepszy pia-
np. Brahms, Mendelssohn, Mahler, Richard Strauss. Ten trend, nista, zaraz po Leszku Możdżerze i przed An-
że ludzie zaczęli zajmować się tylko jedną, wyrwaną z kontek- s mycz k i , drzejem Jagodzińskim. Od 2010 za to jestem
stu specjalizacją jest obecny w historii dopiero od jakiś 150 lat. aranżerem roku. Mało kto z jazzmanów śle-
Ze względu na potrzebę wszechstronnego zajmowania się t rze ci e g o dzi mój rozwój kompozytora muzyki
muzyką zdecydowałeś się na studia klasyczne, a nie jazzowe? współczesnej, a mam już dwie nominacje
Tak. Jeszcze w średniej muzycznej zainteresowałem się jazzem, bigbandowy do Fryderyków w tej kategorii. Zmieniło się
ale uczyłem się go sam. Miałem swój zespół jazzowy, grałem to na moje własne życzenie i nie przeszkadza
w big bandzie i równolegle rozwijałem się jako pianista kla- a ra n ż mi, już dawno przestałem przejmować się
syczny. Jeździłem na konkursy, pokochałem też kamerali- tym, co o mnie piszą, mówią i myślą. Jest
stykę, byłem najmłodszym akompaniatorem na konkursach wielu muzyków w historii, którzy są moimi
w st yl u
instrumentów dętych dla szkół muzycznych II stopnia. Do idolami, a których nazwanie sprawiało lu-
dziś kameralistyka daje mi dużo więcej frajdy, niż gra solo dziom trudność. Współcześnie są to np. wir-
klasycznie, dlatego cały czas koncertuję z różnymi wspaniały-
Cou n t a tuoz klarnetu i saksofonu, jednakowo prze-
mi wirtuozami jak Mariusz Patyra, Vadim Brodsky, Jadwiga konujący w jazzie i klasyce – Eddie Daniels,
Kotnowska czy kwartet Camerata. Kiedy kończyłem szkołę Ba s i e g o. nasz Leszek Możdżer, który jest muzykiem
średnią miałem dylemat: jazz czy klasyka. Wybrałem to dru- totalnym: klasykiem, jazzmanem, kompozy-
gie. Stwierdziłem, że jazzu mogę nadal uczyć się sam, słucha- torem, improwizatorem czy Branford Mar-
jąc mistrzów, starając się ich naśladować, spisując solówki. salis, uchodzący za jednego z najwybitniej-
Wszyscy się tak kiedyś uczyli, nie było przecież internetu, szych saksofonistów jazzowych, który od
dostępnych publikacji, nut, szkół. Potrzebowałem natomiast wielu lat świadomie odchodzi od jazzu do
nieskazitelnej techniki, chciałem poznać literaturę, nauczyć klasyki. Aktualnie gra dużo więcej koncertów
się pewnej estetyki. Klasyczna edukacja dała mi bardzo dużo klasycznych, piszą dla niego współcześni
możliwości – akompaniowałem, zajmowałem się kamerali- kompozytorzy, prowadzi warsztaty, o czym
styką, śpiewałem w chórze i uczyłem się emisji głosu, do ludzie często nie wiedzą. Chylę czoła przed
dziś zresztą dużo śpiewam: choćby na płytach, które sam artystami, którzy umieją jednocześnie kom-

68
Krzysztof Herdzin

ponować, grać, dyrygować i odnaleźć się Angeles. To są właśnie takie marzenia, które
w różnych stylach muzycznych. Takim człowie- spełniałem dzięki pracy w innych obszarach.
kiem jest np. Andre Previn – pianista jazzowy, W ramach zmian, o których opowiadałeś,
niesamowity dyrygent symfoniczny i kom- podobno rzuciłeś wszystko i wyjechałeś na
pozytor muzyki filmowej i współczesnej, lau- czteromiesięczny wolontariat na Jamajce,
reat Oscara. Uwielbiam też Leonarda Bern- odcinając się na ten czas dosłownie od
steina, z którym historia nie obeszła się wszystkiego.
najlepiej, gdyż jego kompozycje wciąż nie są To była najbardziej radykalna decyzja w mo-
należycie docenione. Mówi się o nim kpiąco, im życiu, a opowieść o tym to materiał na
że to najlepszy kompozytor wśród dyrygen- książkę. Ten wyjazd był formą terapii i taką
tów. Tymczasem był naprawdę wspaniałym kropką nad „i” w procesie mojej wewnętrznej
pianistą, cudownym dyrygentem i świetnym, przemiany. Już kiedyś uciekłem na kilka ty-
oryginalnym kompozytorem. Sporo jest osób, godni, chodząc po klasztorach w Himalajach,
których historie utwierdzały mnie w prze- w Bhutanie, wraz z buddyjskim mnichem.
konaniu, że jeśli się chce, można osiągnąć W zeszłym roku zacząłem szukać ostatecz-
wszystko. Jest takie piękne motto, które wry- nej opcji. Wiedziałem, że potrzebuję totalne-
łem sobie w pamięć: „życie da ci dokładnie go resetu, odcięcia od środowiska, od mu-
tyle, ile masz odwagę sobie wziąć”. Wszystko zyki, rodziny i znajomych. Ponieważ kocham
jest w nas, trzeba tylko mieć odwagę po to zwierzęta, mam dar i umiejętność komu-
sięgnąć. Nie mam jednak złudzeń, że zyskam nikowania się z nimi na telepatycznym wręcz
przychylność wszystkich i akceptację szero- poziomie, zdecydowałem się na wolontariat
kiego grona odbiorców. Nie istnieje uniwer- właśnie z nimi. Niektórzy znajomi twierdzą,
salna muzyka dla każdego. Wystarczy kilku że jestem jak facet z „Zaklinacza psów”. Myślę,
ludzi, którzy mnie prawdziwie zrozumie- że to kwestia pewnej energii. Wielokrotnie
ją i moja muzyka ich poruszy. To już wiel- doświadczałem tego, że zalęknione lub agre-
ka wygrana. sywne psy czy koty szybko zaczynały mi ufać,
A jednak współpracowałeś z wieloma kiedy zaczynałem do nich mówić i je dotykać.
gwiazdami ze świata rozrywki, byłeś ważną Byłem w stanie doprowadzić je do pewnego
częścią ich sukcesów, w pewnym sensie psychicznego ładu. Znalazłem amerykańską
osiągnąłeś więc szeroki rozgłos. firmę, która realizuje wyjazdy dla wolontariu-
Tak. Te aktywności – aranżera i producenta szy w różnych lokalizacjach i dla ludzi z róż-
– na pewno pomogły mi w promowaniu nym doświadczeniem. Fantastyczne jest to,
własnych projektów, tych jazzowych, jak że uczestnicy mieszkają na miejscu u rodzin,
i z zakresu muzyki współczesnej. Łatwiej mają więc szansę lepiej poznać daną kulturę
było zainteresować moim nazwiskiem dzien- i mentalność. Wybrałem Jamajkę, głównie
nikarzy i promotorów. Najbardziej intensyw- dlatego, że w czasie, który przeznaczyłem na
nie w tym zakresie pracowałem między 2002 wyjazd, tam był najlepsza pogoda. Wziąłem
a 2015 rokiem, wtedy popełniłem najwięcej urlop na akademii, zostawiłem Annę Marię
takich płyt. Maryla Rodowicz, Ryszard Ryn- Jopek, która na ten czas musiała zmienić
kowski, Irena Santor., Kasia Groniec, Edyta charakter koncertów i repertuar, zaszcze-
Geppert, Wojciech Gąssowski... Byłem sze- piłem się przeciwko wściekliźnie oraz tyfu-
fem prestiżowych koncertów telewizyjnych, sowi i pojechałem na przygodę życia. Przez
pracowałem w TV jako kierownik muzyczny 16 tygodni mieszkałem u wspaniałej rodzi-
„Idola” czy „Jak oni śpiewają”. Napisałem ny i musiałem od początku zbudować całe
sporo orkiestracji do filmów (Oscar 2005 za swoje środowisko, w obcej kulturze i języku.
„Finding Neverland”). To pomagało mi wy- Trzy dni w tygodniu pracowałem w schroni-
robić sobie pewną markę na rynku i ułatwiło sku dla psów i dwa dni w klinice dla zwie-
poniekąd działalność niekomercyjną. Poza rząt domowych. Schronisko zamieszkiwało
tym mogłem zarabiać pieniądze, które po- około 100 zwierzaków, a do ich opieki byłem
tem inwestowałem w swoje autorskie płyty. tylko ja i Jamajczyk – przeszkolony technik
To była i jest, moja metoda pracy. Nie mam weterynaryjny i złota rączka, stąd charakter
w sobie dość siły, by szukać sponsorów, prosić tej pracy był nieco hardkorowy. Tam po raz
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

o pieniądze, jestem zbyt dumny. Dlatego pierwszy w życiu doświadczyłem tego, czym
podejmowałem się komercyjnych projektów, jest ciężka fizyczna praca. Krwawiące odciski
które były niezłym zastrzykiem finansowym, na dłoniach, bóle pleców, dźwiganie 25 kg
a później realizowałem swoje pomysły. Tak wiader z karmą i wodą, łopata, młotek, taczka,
było na przykład z Academy of St. Martin in szlauch, mop i miotła, sprzątanie ton odcho-
the Fields i nagraniami w Abbey Road [chodzi dów. Na początku miałem moment zwątpie-
o płytę „Suite on Polish Themes” – przyp. aut.], na nia, zastanawiałem się czy wytrzymam, ale
które przeznaczyłem swoje ciężko zarobione wierzyłem, że to mnie oczyści. Nikogo nie in-
pieniądze. Podobnie było z albumem „Sym- teresowało, kim jestem w Polsce. Tu byłem
phonicum” z Sinfonią Varsovią czy ostat- anonimowym facetem z dwoma rękami do
nią płytą z Vinnie Colaiutą, nagraną w Los roboty. I wielkim sercem miłości. Fizycznie

69
Krzysztof Herdzin

wszystko mnie bolało, wysoka temperatura sprawiała, kim dla siebie. Wcześniej tak nie było?
że smród czasem był nie do wytrzymania, psy szczekały cały Było, ale w nieco innej formie. Mam do siebie
czas, więc było niesamowicie głośno, kilka razy, zanim nie- trochę żalu, że przez te 25 lat tworzyłem sto-
które agresywne zwierzaki mnie zaakceptowały, zostałem do- sunkowo niewiele prawdziwie swoich rzeczy.
tkliwie pogryziony i musiałem dostać zastrzyki przeciwtężcowe. Co prawda każdego roku starałem się wy-
To były ekstremalne doświadczenia, ale z czasem zaczynałem dawać własne płyty, byłem liderem składów,
dostrzegać, że to ma sens, że te psy coraz bardziej mi ufają, ale procentowo tego nie było wcale tak wiele.
a ja tworzę pewną wspólnotę. Po pewnym czasie kilkana- Po płycie „Capacity” z 2011 roku przez trzy
ście z nich mnie pokochało i nie odstępowało ani na krok. lata dużo graliśmy i to był ostatni moment,
Ta bezinteresowna miłość i oddanie były dla mnie cudowną kiedy tak aktywnie funkcjonowałem jako
nagrodą. Natomiast w klinice zrobiłem kurs weterynaryjny, lider-pianista. Od długiego czasu gram tylko
dzięki czemu asystowałem przy operacjach, sam szczepiłem u Ani Jopek, wprawdzie sporo, ale nie je-
zwierzęta, pobierałem im krew. Głównie przeprowadzaliśmy stem tam liderem, choć aranżuję i odpowia-
kastracje i sterylizacje, czasami zdarzały się amputacje, euta- dam za wiele rzeczy związanych z przygoto-
nazje starszych czy nieuleczalnie chorych zwierząt, miałem też waniem płyt. Kocham grać swoją muzykę
do czynienia z nowotworami. Umierało dużo młodych zwie- i trochę brakowało mi tej świadomości, że
rząt, słabych, bez wykształconego systemu odpornościowego. to co gram, jest moje od początku do końca,
To również było ekstremalnym doświadczeniem. Kiedy obcu-
że włożyłem w to całą swoją duszę. Aktual-
jesz ze śmiercią, doświadczasz sytuacji zero-jedynkowych
nie bardziej skupiłem się na komponowaniu
i widzisz konsekwencje swoich działań. Dla tych zwierząt je-
i bardzo mi to odpowiada. Cieszę się, gdyż
steś jak bóg, patrzą na ciebie z nadzieją, wiedzą, że tylko ty
dostaję coraz więcej zamówień kompozy-
jesteś w stanie im pomóc. Zdarzało się, że przez kilka dni ra-
torskich, moje utwory ukazują się drukiem,
towaliśmy szczenięta czy kocięta, licząc na to, że wyciągniemy
ludzie w całym kraju je wykonują. Młodzież
je z jakiejś choroby. Nawiązywałem z nimi pewną emocjonalną
gra np. „Bajkowe opowieści”, które są reko-
więź, karmiłem je z butelki, nosiłem na rękach, a potem one
mendowane przez Centrum Edukacji Arty-
umierały w męczarniach, albo trzeba było je uśpić… Płakałem
stycznej jako obowiązkowy utwór w ramach
wtedy jak nad stratą własnego dziecka.
programu nauczania w szkołach muzycznych
Co dał ci ten wyjazd?
I i II stopnia, i na konkursach saksofonowych.
Pierwszy raz w życiu czułem, że nie robię czegoś dla siebie,
To największa radość dla kompozytora. Pa-
tylko bezinteresownie daję siebie tym zwierzakom. W zamian
miętam, że kiedy byłem mały nie mogłem
odwdzięczały mi się swoją miłością i zaufaniem. Pobyt na Ja-
sobie wyobrazić, jak to jest, że ta niezapisa-
majce bardzo mi pomógł złapać życiową równowagę. Praca
na kartka papieru po chwili jest pełna nut, że
ze zwierzętami dała mi dużo siły, nauczyła pokory wobec ży-
powstaje coś z niczego. Teraz sam stwarzam
cia, ustawiła do pionu. Wierzę, że mimo braku własnych dzie-
te nowe wszechświaty.
ci, w ten sposób oddałem swój nadmiar miłości prawdziwie
potrzebującym. Dzięki temu nabrałem teraz jeszcze większego Komponowanie muzyki współczesnej jest
dystansu do muzyki, do środowiska, do wszystkich złudnych teraz dla ciebie najważniejsze?
celów, za którymi ślepo pędzimy. Czym jest kariera? Czym jest Tak. Choć moja muzyka nie jest do końca
pycha towarzysząca sukcesom? Wszystko to po nic. To była naj- współczesna. Jest oparta na tradycji, bardziej
lepsza decyzja w życiu i cieszę się, że było mnie na nią stać. neoklasyczna, silnie odwołująca się do moich
Kosztowało mnie to sporo determinacji, bólu, strachu, ale nie ulubionych kompozytorów z pierwszej poło-
stchórzyłem. Teraz wszystko jest na swoim miejscu. wy XX wieku: Ravela, Poulenca, Szostako-
Duchowość, medytacja, równowaga, to rzeczy, które wyraźnie wicza, Prokofiewa, Bacewicz, Tansmana,
słychać na twojej ostatniej solowej płycie. Strawińskiego. Tam nie ma żadnych ekspery-
„Look Inward” to płyta szczególna. Nazwałem ją modlitwą po- mentów, to komunikatywna muzyka z lekko
przez muzykę. Po raz pierwszy świadomie zrobiłem coś, co było rozszerzoną tonalnością. Czasami pojawia-
tak bardzo osobiste i intymne. To był rodzaj autoterapii, wizy- ją się jakieś zgrzyty, ale to nadal brzmienia
ta u psychoanalityka, którym byłem ja sam i moja podświado- do słuchania, które dają dużo przyjemności
mość. Nie myślałem o wydaniu tego materiału, ale cieszę się, i grającym, i słuchającym. Na pewno nie jest
że ostatecznie się na to zdecydowałem. Wielu ludzi twierdzi, to muzyka spod znaku Warszawskiej Jesieni.
że odnalazło w tej muzyce to samo, co ja – rodzaj spokoju i po- Dla mnie muzyka nabiera prawdziwego sensu
dróży w głąb siebie. Teraz na zamówienie Filharmonii Pomor- dopiero w zetknięciu z słuchaczem, a czasami
skiej w Bydgoszczy zacząłem komponować godzinne requiem żartuję, że partytury muzyki współczesnej
na orkiestrę, chór i solistów, największą formę w moim życiu. wykonywane są tylko dwa razy – pierwszy
Premiera planowana jest na Wielkanoc 2019 roku. Celowo zo- i ostatni… Ani grający nie mają z tego frajdy
stawiłem tę pracę do powrotu z Jamajki, wiedziałem, że mo- i satysfakcji, ani słuchający. Tylko kompozy-
ja głowa będzie świeża i otwarta. W moim requiem nie będzie tor. W jazzie również nie eksperymentuję,
dużo smutku i rozpaczy, będzie za to kontemplacja. Opowiem zawsze byłem umocowany w pewnym main-
o śmierci, odchodzeniu, o moich bliskich zmarłych, ale w spo- streamie. Czasami oczywiście zdarzało mi
sób pełen optymizmu i wiary w to, że poszli do lepszego się bawić jakąś techniką, lekko eksperymen-
świata. To będzie utwór o miłości i tęsknocie wyrażony przy tować harmonicznie, ale nigdy nie burzyłem
pomocy ciepłych uczuć i emocji. pewnego ładu i nie byłem awangardą. Zawsze
Powiedziałeś, że teraz zajmujesz się muzyką przede wszyst- poszukiwałem harmonii i porządku. 6

70
Marek Moś i AUKSO

Mira Calix

Agata Zubel

Andrzej Jagodziński
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

71
jan błaszczak

Marek Moś
października w Tychach rozpoczyna

5 się festiwal Auksodrone, w którego


centrum znajdzie się prowadzona
przez dyrygenta i skrzypka Marka
Mosia orkiestra kameralna. Zespół do za-
dań specjalnych, który dał się poznać sze-

Skrzypce
rokiej publiczności za sprawą występów
z artystami spoza kręgu muzyki klasycznej.
– Bardzo lubię wszelkie projekty crossove-

jak armata rowe – przyznaje Moś. – Nie tylko z muzyką


elektroniczną, ale także z jazzem, rockiem
czy bluesem.
Potwierdza to program tyskiego festiwalu.
Na scenie wraz z AUKSO pojawi się czołówka
polskiego jazzu (Namysłowski, Urbaniak, Ja-
Marek Moś wspomina godziński), zabrzmią też utwory wybitnych
kompozytorów: Zygmunta Krauzego, Agaty
współpracę AUKSO z głośnymi
Zubel i Aleksandra Nowaka. Nie zabraknie
artystami spoza kręgu muzyki twórców muzyki elektronicznej – w Tychach
klasycznej. Czasami głośnymi zameldują się Mira Calix, Squarepusher
i Clark, by wykonać zarówno swoje kompozy-
nie tylko metaforycznie. cje, jak i pochylić się nad twórczością pols-
kich mistrzów.

Dorota Koperska

72
Ten ostatni model kooperacji jest już w zasa-
dzie znakiem rozpoznawczym orkiestry AUK-
SO, która od lat wykonuje remiksy i utwory
inspirowane twórczością polskich kompozy-
torów. Zaczęło się z wysokiego C, bo od Euro-
pejskiego Kongresu Kultury w 2011 roku, pod-
czas którego Jonny Greenwood (gitarzysta
Radiohead) oraz Aphex Twin zaprezento-
wali dzieła zakorzenione w najsłynniejszych
kompozycjach Krzysztofa Pendereckiego. Ich
wykonanie wiązało się z pewnymi trudno-
ściami. Choć niekoniecznie były to wyzwa-
nia wynikające z samej partytury.
– W przypadku „48 Responses To Poly-
morphia” Greenwooda zamiast smyczków
musieliśmy uderzać w struny owocami drze-
wa pacay – wspomina Moś. – One wygląda- AUKSO
ją jak takie większe fasole. Kiedy wyschną, Dorota Koperska
nasiona w środku mają wolną przestrzeń
i brzmią jak grzechotki. Konieczne było że podczas przygotowań do koncertu, Aphex
skupienie i liczne ćwiczenia, nie tylko po Twin próbował niskie tony i cały czas
to, aby poruszać się w ramach partytury, brakowało mu basów. Był usatysfakcjono-
ale również, by nie uszkodzić instrumentu wany dopiero wtedy, gdy krzesła zaczęły się
tym dość ciężkim owocem. Efekt końcowy same przesuwać w kierunku wyjścia. Mie-
wszystko jednak wynagrodził, bo nagle liśmy wtedy w zespole dwie panie w ciąży
z orkiestry smyczkowej zrobiła się sekcja i na wszelki wypadek zdecydowałem, że one
grająca także na grzechotkach czy mara- nie będą brały udziału w próbach.
kasach, nadając wykonaniu dynamikę ryt- Od tego czasu tyskiej orkiestrze kameral-
miczną. nej zdarzają się podobne zlecenia. AUKSO W prz y pa dku
Biorąc pod uwagę fakt, że także Mira Calix brała udział między innymi w cyklu Po-
zwraca uwagę na pewną perkusyjność smycz- lish Icons na krakowskim festiwalu Sacrum „ 48 Re spo n se s
ków w utworach Pendereckiego, łatwiej zro- Profanum. W jego ramach muzycy związani
zumieć, że ten niecodzienny wybór Green- z takimi wytwórniami jak Ninja Tune czy To Po ly mo r ph ia ”
wooda nie był fanaberią, ale oryginalnym Warp prezentowali nowe odczytania dzieł
hołdem dla swojego mistrza. Lutosławskiego, Góreckiego, Pendereckiego
G re e nwo o da
Aphex Twin, jeden z najważniejszych i Kilara. Występując pomiędzy kolejnymi re-
twórców muzyki elektronicznej XXI wieku, miksami, kameraliści przypominali materiał
współpracował z AUKSO nad autorską rein- wyjściowy. Podczas festiwalu Auksodrone z a mia st smyc z ków
terpretacją „Trenu – Ofiarom Hiroszimy”. Dy- będą zarówno wykonywać kompozycje
rygent wspomina, że Brytyjczyk wyposażył twórców związanych z Warp, jak i wchodzić mu sie liśmy u de rz a ć
wszystkich instrumentalistów w specjalne z nimi w dialog. W takim „rozmawianiu” ma-
czytniki, za pomocą których podawał im ją sporą wprawę. W dialogu tym incydental- w st r u ny owo c a mi
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

różne rytmy, na które musieli reagować. nie pojawiają się jednak pewne zakłócenia.
Ponadto nagrywał wykonania orkiestry, by – Wydaje mi się, że najbardziej niezro-
później przetwarzać je i emitować na scenie. zumiałym elementem w tej komunika-
drzewa pa c ay
W ten sposób powstawał utwór będący mik- cji jestem ja, to znaczy dyrygent – śmieje się
sem elektroniki z żywym dźwiękiem. Tym Moś. – Twórcy muzyki elektronicznej, ale też
przetwarzanym samplom towarzyszyło na jazzmani czy rockmani nie są przyzwycza-
scenie amplifikowane AUKSO. jeni, że jakiś facet stoi z boku i macha rękami.
– Orkiestra kameralna brzmi bardzo łagod- Kiedy podaję tempo gestem, widzę u nich
nie, ale gdy pojawiają się mikrofony, to na- ten rodzaj kompletnego zdziwienia. I czasem
gle z samych skrzypiec można zrobić ar- łapią, o co mi chodzi… a czasem nie.
matę – tłumaczy Moś. – Przypominam sobie, 6

73
a rc h i w u m a r tys ty
jan błaszczak

Mira Calix
Piękno,
harmonia
i siła

Choć ma na koncie albumy uż na początku października za-

wydane w kultowej dla muzyki J prezentujesz w Polsce dwie własne


kompozycje oraz remix „Arbor Cos-
elektronicznej wytwórni WARP, mica” Andrzeja Panufnika. Rozprawiając
od kilkunastu lat Mirę Calix o genezie tego ostatniego utworu, polski
kompozytor wypowiedział takie zdanie:
zajmuje głównie współczesna „Piękno, harmonia, siła i ład to wartości
klasyka. I to nie bez powodze- estetyczne, które według mnie biorą się
nia. Pochodząca z RPA artystka z kształtu i życia drzew”. Jestem ciekaw,
w jakim stopniu natura wpływa na twoją
jest laureatką British Composer twórczość?
Award, a wśród zespołów, To pytanie, nad którym rozmyślam od daw-
na. Nie dalej jak kilka dni temu trafiłam na
z którymi współpracowała są
cytat autorstwa słynnego fotografika Man
Bang On A Can i London Sin- Raya, który powiedział: „Natura nie tworzy
fonietta. Podczas festiwalu dzieł sztuki. Tworzy je człowiek, ponieważ
zdolność ich interpretacji jest charaktery-
Auksodrone w Tychach Mira
styczna dla ludzkiego umysłu”. Twoje pytanie
Calix przedstawi m.in. swoją przypomina mi również o Natural Selection
reinterpretację dzieła Andrzeja – niezwykłej wystawie mojego przyjaciela
Andy’ego Holdena, który stawia pytanie czy
Panufnika. Jak się okazuje, spo- dzieła ptaków – na przykład ich wspaniałe
ro wie o muzyce nie tylko tego gniazda – możemy traktować jako dzieła sz-
polskiego kompozytora… tuki. Wpływ natury na sztukę to zresztą tem-
at, który absorbował wielu artystów, w tym
oczywiście kompozytorów. Od razu przy-
chodzi mi na myśl Benjamin Britten, czyli
jeden z moich muzycznych idoli. Lista jest
jednak nieskończenie długa i dotyczy wszel-
kich form sztuki: od niedzielnego malarza
pejzażysty aż po Strawińskiego. W końcu
to jest nasze środowisko naturalne: ziemia,
Jan Chielino
morze, ptaki, księżyc – to nas pociąga. Sama

74
często nazywam swoje utwory sielankami, się składa, że wiem, co to znaczy kochać drze- całą jej tonalność, całą warstwę melodyczną,
bukolikami. Zgadzam się z Panufnikiem wa. Kiedy byłam dzieckiem, miałam swoje a wraz z nią patos i pomnikowość, które ko-
w tym sensie, że w naturalne formy mają ulubione, na którym spędzałam bardzo dużo jarzą się z brzmieniem tych instrumentów.
w sobie niewątpliwie piękno, harmonię i siłę. czasu. Teraz mieszkam na wsi i na szczęście Zostawiłam jedynie rytm, wiec w rezultacie
Myśląc o tej wypowiedzi towarzyszącej „Ar- na mojej posesji rośnie potężny dąb. Olbrzy- dzieło Lutosławskiego stało się nagle bardzo
bor Cosmica”, korci mnie, aby odpowiedzieć mie, stare dęby – do nich ciągnie mnie naj- perkusyjne – niezwykle misterne i jedyne
ci pytaniem na pytanie. W dodatku jeszcze bardziej. w swoim rodzaju. Byłam bardzo zadowolona
szerszym. Czym jest natura? Skoro sami jeste- Czy pracując nad takim remiksem, prze- z tego, co udało mi się osiągnąć. W przypadku
śmy częścią ekosystemu, to czy wszystko, co kopujesz się przez biografię twórcy i słu- Panufnika wciąż szukam odpowiedniej dro-
wytwarzamy nie staje się automatycznie ele- chasz wszystkiego, co kiedykolwiek napisał, gi. Moim pomysłem jest stworzenie elek-
mentem natury? czy skupiasz się wyłącznie na materiale tronicznej warstwy, którą mogłabym
Odpowiedź na to pytanie wydaje mi się twier- muzycznym, który masz przekomponować? wykonywać na żywo pomiędzy zapisanymi
Chodzi tylko o ten wybrany utwór. Prawdę w partyturze partiami smyczków. Wciąż nie
dząca, kiedy myślę o „16 weeks” – utwo-
mówiąc, wiem bardzo niewiele nawet wiem jednak, co to dokładnie będzie: przetwo-
rze, który zaprezentujesz podczas koncertu
o swoich ulubionych twórcach. Nie interesu- rzone nagrania terenowe, a może stworzo-
w Tychach. Jeśli dobrze rozumiem, punk-
ją mnie biografie, bardzo rzadko czytam wy- ne specjalnie na potrzeby tego utworu elek-
tem wyjścia dla tej kompozycji są dane z ży-
wiady czy oglądam dokumenty. Liczy się troniczne instrumentarium? Jeszcze nie usta-
cia płodów, pozyskiwane za pomocą USG.
muzyka i to, jak na mnie wpływa. Powiedzia- liłam, co sprawdziłoby się tu najlepiej. Obec-
Mamy tu więc do czynienia z dziełem, które
wszy to, muszę przyznać, że z „Arbor Cosmica” nie jestem na etapie testowania kolejnych
w jeszcze większym stopniu niż „Arbor Cos-
jest trochę inaczej. Biorąc pod uwagę temat, pomysłów.
mica” wyrasta ze świata natury. Różnica po-
jaki porusza Panufnik, mogę powiedzieć, że Rozmawialiśmy już o Lutosławskim i Panu-
lega na tym, że u Panufnika wzorowanie się
tym razem mój utwór nie będzie jedynie reak- fniku. Znasz dokonania współczesnych im
na tym świecie skutkuje bardzo precyzyj-
cją na materiał muzyczny, ale również na to polskich twórców: Góreckiego, Penderec-
ną strukturą utworu – twoja kompozycja
wszystko, co wokół niego. kiego, Kilara? A jeśli tak, to czy masz jakieś
jest bardziej abstrakcyjna. Czy w twoim od-
To dla mnie zaskakujące, bo wyobrażałem skojarzenia z polską powojenną muzyką
czuciu natura jest chaosem?
sobie, że sięgnęłaś po Panufnika również ze komponowaną?
Rzeczywiście, ten utwór może brzmieć abs-
względu na łączące was doświadczenie emi- Muzyka Pendereckiego i Góreckiego jest mi
trakcyjnie, jego koncepcja również może
gracji do Wielkiej Brytanii. A teraz muszę dobrze znana. Jeśli mam być zupełnie szcze-
na taką wyglądać, ale przecież jest zakorze-
zapytać, czy wiedziałaś o tym, że on uciekł ra, gorzej z twórczością Kilara. Mogę śmiało
niony w czymś, co nie mogłoby być bardziej
ze stalinowskiej Polski do Londynu? nazwać się fanką Góreckiego. A to poniekąd
uporządkowane. Tak jak wspomniałeś, „16
Nie, nie wiedziałam. Tak jak wspominałam, ze względu na okoliczności, w jakich po
weeks” wywodzi się bezpośrednio z danych nie czytam biografii. Nie sądzę, żeby to raz pierwszy usłyszałam jego muzykę. To
zebranych podczas skanowania rozwijają- mogło nas jakoś do siebie zbliżać jako dwój- było w czasie mroźnych zimowych nocy,
cych się w macicy płodów. Zera i jedynki. kę artystów. Tym bardziej, że kiedyś powie- które spędzałam w domu moich przyjaciół.
Materiał wyjściowy był binarny, poukładany, działabym, że jestem obywatelką świata… Byliśmy wtedy młodymi, biednymi artysta-
policzony. Przeorganizowałam te dane, trak- Ale co to teraz znaczy? W czasach, kiedy co mi, którzy spędzali wspólne wieczory przy
tując je w luźny sposób. Zależało mi przede chwila słychać pytania o narodowość, oby- najtańszym winie. I jednej z takich nocy
wszystkim na efekcie muzycznym. Chciałam, watelstwo, granice, ojczyzny. Mieszkam w radiu usłyszeliśmy „III Symfonię” w wyko-
aby był wyrazisty, więc nie mógł cechować w „brexitlandzie”, gdzie tematy takie jak naniu Dawn Upshaw i zespołu London Sinfo-
się taką powtarzalnością. Źródło tego utworu uchodźcy czy imigracja nagle okazały się nietta. Wszyscy zamilkli. Jakby ktoś rzucił
nie mogłoby być bliższe naturze: ciąża, nowe kontrowersyjne. Nie było tego jeszcze kilka na nas jakieś zaklęcie. Od tego czasu czu-
życie, nowy człowiek. Organizm składający lat temu. Nie w takiej ilości. Zdaje się, że his- ję nawet nie tyle słabość do niego, co więź
się z ciągłych powtórzeń. Nie oznacza to jed- toria się powtarza, co bardzo mnie smuci. z tym utworem. Co do Polskiej Szkoły, mam
nak, że natura jest tak mierzalna, jak dane, Powinniśmy być lepsi dla drugiego człowie- wrażenie, że ci twórcy chętnie podważali
które pozyskałam. Jest uporządkowana i nie- ka. Powinniśmy być lepsi dla naszej plane- zasady. I może dlatego pozwoliłam sobie na
przewidywalna zarazem. Nie jest binarna. ty. Powinniśmy wiedzieć lepiej, czym może tak radykalne zabiegi, pracując nad „Muzyką
Wystarczy przyjrzeć się jakiejkolwiek aplika- się skończyć ten powrót do nacjonalizmów. żałobną” Lutosławskiego. U Pendereckiego
cji pogodowej. Nie sposób przewidzieć trasy Korzystając z tego ponurego tonu, chciałbym na przykład fascynuje mnie jego perkusyjne,
huraganu. A przecież ona wynika z jakiegoś cofnąć się o pięć lat i zapytać cię o „Muzykę rytmiczne traktowanie smyczków i innych
porządku. „Naturalnego porządku rzeczy”, żałobną” Witolda Lutosławskiego, którą nieperkusyjnych instrumentów. Nie wiem
na który tak bardzo lubimy się powoływać. przekomponowałaś na zamówienie festiwa- czy to kwestia emigracji, ale Panufnik zdaje
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Pamiętasz, jaka była twoja reakcja, gdy po lu Sacrum Profanum. Jaki był twój pomysł się prezentować inną szkołę. Jego spojrzenie
raz pierwszy usłyszałaś „Arbor Cosmica”? na zremiksowanie tego utworu i które wy- na naturę może być usystematyzowane, ana-
Zakochałam się w tym utworze. Choć byłam zwanie było bardziej wymagające: prze- lityczne, a nawet geometryczne, ale w głębi
też zaskoczona mrokiem i pewną humorza- twarzanie Panufnika czy Lutosławskiego? duszy tkwił w nim romantyk. I może dlate-
stością, obecną zwłaszcza na początku Praca nad tym utworem była bardzo interesu- go wyczuwam z nim pokrewieństwo. Mam
tej kompozycji. Z jakiegoś powodu spo- jąca, choć pamiętam, że trochę nawaliłam, nadzieję, że będzie ono słyszalne w dwóch
dziewałam się, że będzie to działo bliższe seria- bo miałam zająć się tylko jedną częścią tej utworach, które zaprezentuję obok „Arbor
lizmowi. „Arbor Cosmica” jest zaś niezwykle kompozycji, a przygotowałam opracowanie Cosmica”. Zostawiam to jednak publiczności.
emocjonalne. Ma olbrzymią głębię i siłę, ale dwóch. Co do mojego pomysłu, to wywró- Ze swojej strony mogę jedynie zapewnić, że
wydaje się też na swój sposób bardzo oso- ciłam ten utwór na drugą stronę. To kompozy- podejdę do twórczości Panufnika z należnym
biste. Przynajmniej w moim odczuciu, bo tak cja na orkiestrę smyczkową, a ja usunęłam jej szacunkiem. 6

75
mery zimny

Agata
Zubel W
iesz, ty tak piszesz te utwory,
mogłabyś zostać kompozytorką
– powiedział on. – Chyba nie...
nie ma kobiet kompozytorek. Jest
tylko patronka naszej szkoły, Grażyna

Czasem trzeba dojrzewania


Bacewicz i znana wrocławianka Grażyna
Pstrokońska. To chyba niemożliwe, żebym

w muzyce, a czasem buntu


ja została kompozytorką, choć bardzo bym
chciała – powiedziała ona.
To była jedna z przerw we wrocławskiej
szkole muzycznej i rozmowa, gdzieś na ko-
– Chopina też przychodzili słuchać rytarzu, dwójki dziesięcioletnich uczniów.
Ona to Agata Zubel, on – Michał Moc. Ona
współcześni mu ludzie, dlaczego
jest teraz jedną z najważniejszych współ-
więc my mielibyśmy być gorsi – czesnych kompozytorek na świecie, sławną
o swojej drodze do komponowania, wokalistką, która swojego głosu używa
w sposób łamiący wszelkie stereotypy
poszukiwaniu własnego głosu
i szablony oraz cenioną pedagożką. On został
i relacjach z publicznością opowiada nie tylko kompozytorem, akordeonistą i peda-
nam Agata Zubel, świeżo upieczona gogiem, ale także jej mężem.

laureatka Europejskiej Nagrody


Zapał i entuzjazm
Kompozytorskiej. Kompozycje zamawiają u niej najważniejsze
orkiestry świata oraz prestiżowe instytucje.
Wykonują je m.in. Los Angeles Philharmo-
nic Orchestra, Seattle Symphony czy Klangfo-
Łukasz Rajchert
rum Wien. Ta ostatnia zamówiła u niej operę,
którą właśnie przygotowują do światowej

76
premiery i nagrania. Wcześniej wspólnie na- Musiało to być bardzo odśrodkowe prag- na utwór dla śpiewaczki specjalizującej się
grali płytę „Not I”, a „The New Yorker” umie- nienie, gdyż Agata Zubel nie pochodzi z ro- w muzyce najnowszej. Ponieważ praca ta
ścił ją wśród 10 płyt z muzyką współczesną, dziny o muzycznych tradycjach. Wcześnie była częścią studiów, przed końcem roku
których trzeba posłuchać. – Takie zamówie- zauważono jednak jej zainteresowanie chciała zaprezentować ją podczas koncertu
nia są bardzo przyjemne dla kompozytora. światem dźwięków, dzięki czemu trafiła do kompozytorskiego. Nikt jednak ze studentów
Z jednej strony ma się poczucie, że ten nowy szkoły muzycznej. Tam jednak, w przeci- śpiewu nie zdecydował się na wykonanie jej
utwór jest przez kogoś, kto nas ceni, oczeki- wieństwie do większości dzieci, które zaj- dzieła. Ostatecznie sama się go nauczyła i za-
wany, z drugiej, niesamowicie inspirujące mowały się głównie grą na instrumentach, prezentowała.
jest pisanie dla wybitnych muzyków – mó- ona równolegle zaczęła pisać utwory. – Tak – Moje wykonanie tak się spodobało, że od
wi Agata Zubel. naprawdę na poziomie podstawowej i śred- tamtej pory koledzy kompozytorzy zaczęli dla
Jej kompozycje były wielokrotnie wyróżnia- niej edukacji muzycznej nie było zajęć z kom- mnie pisać utwory. Szybko przybywało też
ne prestiżowymi nagrodami. Ostatnią pozycji. Pojawiły się dopiero na studiach. Na koncertów, na które byłam zapraszana jako
z nich jest Europejska Nagroda Kompozy- szczęście miałam wspaniałych pedagogów, wokalistka. Kiedy były to coraz poważniej-
torska, którą otrzymała jako pierwsza Polka którzy wsparli moje fascynacje i pozwolili się sze i znaczące propozycje pomyślałam, że
w historii, za utwór „Fireworks”. Jury w swo- rozwijać. Trafiłam pod opiekę wrocławskiego skoro już tak dużo śpiewam, to powinnam
jej laudacji zaznaczyło, że „bardzo umiejętnie kompozytora Jana Wichrowskiego, wykłado- się tego nauczyć w sposób profesjonalny.
potrafi wyzwolić demoniczne moce wielkiej wcy Akademii Muzycznej. Spotykałam się Głos jest instrumentem, a ja chciałam i na-
orkiestry”. Kompozycja została napisana na z nim od bardzo młodych lat i pod jego opieką dal chcę wejść we władanie nim najpełniej,
zamówienie Instytutu Adama Mickiewicza pisałam swoje pierwsze kompozycje. Później jak to tylko możliwe. Rozpoczęłam więc
z okazji stulecia odzyskania przez Polskę nie- zostałam jego studentką, a po ukończeniu klasyczne studia wokalne – po to, żeby
podległości. Akademii – asystentką. Obecnie sama pro- kształcić się pod kątem warsztatu i techni-
– To fajerwerk muzycznych myśli – mówi au- wadzę klasę kompozycji na wrocławskiej ki. Do dziś z przyjemnością łączę w swojej
torka. – Chciałam, by nasze świętowanie było uczelni. działalności muzykę najnowszą z klasyką.
radosne, by przy pomocy przenośni, jaką są Wiele z kompozycji Agaty Zubel prze-
fajerwerki, cieszyć się z tego, że już sto lat Ta n i e c i k o m u n i k a c j a znaczonych jest na głos. Z jednej strony
jesteśmy wolnym krajem. Pisałam ten ut- Niewątpliwie wpływ na jej bogatą i nietuzin- pisze utwory abstrakcyjne, które wykonuje
wór także z zmyślą o wykonawcach, muzy- kową wyobraźnię miał instrument, na bez użycia słów, ale równie często stawia na
kach European Union Youth Orchestra, którym grała w podstawowej i średniej pierwszym planie tekst. W takich przypad-
którzy zagrali go podczas tegorocznej edycji szkole muzycznej. Większość kompozytorów kach zawsze jest to literatura z najwyższej
festiwalu Chopin i jego Europa. To też był im- to pianiści czy skrzypkowie, ona grała na in- półki. W sposób szczególny upodobała so-
puls do tego, by utwór był energetyczny i ra- strumentach perkusyjnych, które zapewnia- bie Becketta, ale wykorzystywała też poezję
dosny, tak jak ci młodzi ludzie: pełni zapału, ją bogactwo barw i spektakularnych możli- Szymborskiej czy Miłosza. Szukając odpo-
entuzjastycznie i profesjonalnie podchodzą- wości, a przy tym dają naturalne zaplecze wiedniego tekstu przede wszystkim zgłębia
cy do pracy. dla rozmaitych ewolucji rytmicznych. Choć myśl autora stawiając na pierwszym miejscu
„Fireworks” najpierw zabrzmiało w Warsza- w muzyce klasycznej to stosunkowo świeży to, co chciał przekazać. Równocześnie zwraca
wie, po czym zostało zaprezentowane instrument, bo ze wszystkim, co ma do zaofe- uwagę na potencjał muzyczny tekstu stara-
w Konzerthaus w Berlinie oraz w londyńskim rowania, wkroczył dopiero w XX wieku, jest jąc się usłyszeć, jak brzmi i szukając w swo-
Royal Albert Hall w ramach festiwalu BBC zarazem jednym z tych najpierwszych, wręcz im głosie nowych możliwości i sposobów
Proms. pierwotnych. wyrazu. Jednym z najnowszych, znakomicie
– W najdawniejszych czasach ludzie używa- przyjętych dzieł na głos i zespół instrumen-
Ta l e n t i p r a c a li go zarówno do komunikacji, jak też w ce- talny są „Pieśni Kleopatry” napisane na zamó-
Można by pomyśleć, że tak wczesne początki lach rozrywkowych, grając i tańcząc do tej wienie słynnego zespołu Klangforum Wien.
i fascynacja kompozycją już na poziomie muzyki – mówi Zubel. – Świat brzmienio- Inspiracją do ich skomponowania była trage-
szkoły podstawowej, musiały zakończyć się wy instrumentów perkusyjnych jest przede dia Szekspira „Antoniusz i Kleopatra” i histo-
sukcesem. Byłoby to jednak zbyt proste. Mit wszystkim bardzo bogaty. Nie mamy tu do ria miłości dwóch wielkich postaci starożyt-
cudownego dziecka zwykle przesłania ogrom czynienia z jednym, a z wieloma instru- nej historii. Agata Zubel skupiła się przede
pracy, która zawsze stoi za wybitnymi doko- mentami, zarówno takimi o określonej, jak wszystkim na postaci samej Kleopatry.
naniami. i nieokreślonej wysokości dźwięku. Właści-
– Chyba nie jest tak, że jak się komponuje wie wszystko, co wydaje jakiś dźwięk, Antoniusz i Kleopatra
swój pierwszy utwór w wieku 10 lat, to zo- w pewnym sensie może być instrumentem – Trudno jest w kilku zdaniach przedstawić
staje się kompozytorem – przyznaje artystka. perkusyjnym. Takie podejście bardzo otwiera historię Kleopatry, scharakteryzować ją,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Bez wątpienia Agata Zubel miała nieprzeciętny wyobraźnię i prowadzi w różne rejony kolo- opowiedzieć o tym, kim była. Z jednej strony
talent, ale by go w pełni wydobyć i ukierun- rystyczne. To, że grałam na instrumentach to kobieta, która władała ogromnym obsza-
kować, przeszła drogę wypełnioną codzien- perkusyjnych z pewnością miało wpływ rem, miała w ręku władzę i wielkie możli-
nym twórczym wysiłkiem. – To są lata na kształtowanie się mojej wyobraźni mu- wości, mogła niemal wszystko. Z drugiej
intensywnej i wytężonej pracy. Od tych zycznej. Do dziś, kiedy tylko mogę, chętnie strony mamy do czynienia z jej osobistą hi-
pierwszych fascynacji dzieli mnie już ponad wykorzystuję je w swoich utworach. storią, m.in. historią miłości do Antoniusza,
ćwierć wieku, ale to wszystko nie działo którą zdecydowałam się przedstawić. Także
się samo, tak po prostu. Na pewno jednak Głos i tekst Szekspir dużo bardziej niż inne uwypuk-
napędzała mnie miłość do muzyki, która była Agata Zubel jest też cenioną i rozchwyty- la właśnie ten wątek. Wydawałoby się, że
we mnie od samego początku. Zawsze wie- waną wokalistką. Zawodowo śpiewać zaczęła w tak wysoko postawionych osobach jest ja-
działam, że chcę pisać, sprawiało mi to przy- trochę przypadkiem, będąc na studiach kom- kaś ogromna, nieobliczalna siła do pokony-
jemność i dawało satysfakcję. pozytorskich. Dostała wtedy zamówienie wania wszelkich przeszkód, także w relacjach

77
osobistych. Okazuje się jednak, że mamy
przed sobą po prostu ludzi, ze wszystkimi
ich słabościami i emocjami – opowiada kom-
pozytorka o bohaterach utworu. – Koniec jest
tragiczny. Opowiedzenie i wyrażenie tego
wszystkiego muzyką było dla mnie dużym
kompozytorskim wyzwaniem.
Fascynacja postacią Kleopatry pojawiła się
dużo wcześniej. – Kiedy dostałam zamó-
wienie na taki utwór wiedziałam, że chcę
wykorzystać właśnie tę historię i przedstawić
tak, jak ją widzę i czuję. Zdecydowałam, że
w swoim utworze wykorzystałam tylko te
fragmenty dramatu Szekspira, w których
z ust Kleopatry padają słowa w jakiś sposób
charakteryzujące jej uczucia i emocje. Poka-
zuję tę miłość z jej perspektywy.
„Pieśni Kleopatry” swoje prawykonanie miały
podczas tegorocznego festiwalu Wittener też poszukiwanie we własnym głosie nowych efektów, czegoś, Bartek Barczyk
Tage für Neue Kammermusik. 6 października czego do tej pory się nie używało. Tak jest za każdym razem,
po raz pierwszy będzie je mogła usłyszeć pol- przy każdym kolejnym utworze.
ska publiczność: Agata Zubel wykona je z to-
warzyszeniem AUKSO Orkiestry Kameralnej Historia i współczesność
Miasta Tychy. – Nie będzie to nasza pierwsza Muzyka najnowsza fascynuje ją także dlatego, że dotyka i od-
współpraca, wielokrotnie razem występowa- nosi się do świata, który znamy, i w którym żyjemy. Wykonu-
liśmy. To wspaniała orkiestra, bardzo cenię jąc, ale też słuchając jej, bierzemy czynny udział w tworzeniu
tych muzyków oraz dyrygenta Marka Mosia. historii muzyki.
Cieszę się, że znów razem wystąpimy. – Chopina też przychodzili słuchać współcześni mu ludzie,
dlaczego więc my mielibyśmy być gorsi, „niewspółcześni”?
Tw ó r c a i o d t w ó r c a Dlaczego nie chcemy wiedzieć, co mają nam do powiedzenia
Bycie zarówno kompozytorką, jak i wyko- współcześni kompozytorzy? – zastanawia się artystka. – Oczy-
nawczynią ułatwia jej pracę. – To bardzo wiście, każdy ma do tego prawo, to jest indywidualny wybór
komfortowa sytuacja. Jako kompozytorka każdego słuchacza.
wymyślam od strony wykonawczej, jak Agacie Zubel jednak daleko do narzekań na sytuację muzyki
chciałabym ten swój muzyczny świat najnowszej w Polsce.
usłyszeć i napisać. Natomiast jako wykonaw- – Jest dużo wspaniałych festiwali, które prezentują naprawdę
czyni, nie tylko swoich utworów, mam ambitne i ciekawe dzieła. Jednym z największych jest
większe wyobrażenie tego, co kompozytor Warszawska Jesień, na której często zdarza się, że braku-
chciał między zapisanymi nutami zawrzeć. je biletów. Obecnie powstaje wiele podobnych inicjatyw
Kocham być zarówno twórcą, jak i odtwórcą. w różnych miastach, jest też coraz więcej zespołów, które chcą
Nie umiem rozdzielić tych dwóch spraw, one tę najnowszą muzykę wykonywać. Wydaje mi się więc, że nie
doskonale się uzupełniają. ma powodów do narzekań.
W swoich utworach pozostawia wykonaw- – Oczywiście, zawsze będzie to sztuka niszowa, ale musimy to
com dużo wolności i miejsca na interpreta- chyba przyjąć w punkcie startowym. Nie jest to muzyka na sta-
cję własną. Jak przyznaje, jest bardzo otwarta diony, tego byśmy z pewnością też nie chcieli. Nikt, kto słucha
na współpracę między śpiewakiem a kom- na co dzień muzyki wciąż podobnej, tej do której jest przyzwy-
pozytorem. – To niesamowite, że wykonując czajony i słucha jej tyle, że po latach wciąż nie potrzebuje innej,
muzykę najnowszą mamy szansę praco- nie potrzebuje zrobić kroku (lub skoku) naprzód. Nie będzie od
wać z jej twórcami, możemy poznać ich in- razu sięgał po wymagającą muzykę najnowszą. Czasem trze-
tencje i idee, które przyświecały im pod- ba dojrzewania w muzyce, a czasem buntu, by dojść do cieka-
czas tworzenia. Między innymi dlatego wości świata pozwalającej łaknąć muzyki pisanej paręnaście
muzyka najnowsza jest tak fascynująca. dni temu albo obmyślonej dziś wieczorem. Dźwięków, których
Równocześnie jest też wyzwaniem, wyko- nikt inny jeszcze nie słyszał - kompozytorka zdaje sobie sprawę
nawca jest bowiem w pewnym sensie krea- z tego, że nie pisze dla mas, ale ma wobec swojej publicznoś-
torem i twórcą kanonów. ci pewne oczekiwania. – Nie oczekuję, że wszyscy muszą się
W muzyce najnowszej śpiewak zazwyczaj zachwycać, uczciwe byłoby jednak wyzbycie się krytykanct-
pozbawiony jest wzorców, często nikt przed wa rzeczy, których się nie rozumie lub po prostu nie zna. W tej
nim nie wykonywał danego utworu. – To muzyce chodzi o coś innego: o bliższy, intymniejszy i bardziej
przygoda i praca u podstaw nad poznaniem osobisty kontakt słuchacza z utworem. Muzyka najnowsza
zamysłu twórcy, zgłębianiem nowych tech- przeznaczona jest dla ludzi poszukujących, otwartych na roz-
nik i nowych sposobów wydobycia dźwię- maite nowe zjawiska. Ludzi, którzy nie obawiają się, że jakiś
ku. Jednocześnie jest to praca nad odszyfro- eksperyment, dokładnie przez kompozytora przemyślany, może
waniem różnych oznaczeń notacyjnych, ale się nie udać. 6

78
ja r e k s z u b ryc h t

Andrzej
Jagodziński Chodzi mianowicie o to, by grać taką muzykę,

Powoli pękają mury jaką udało nam się nagrać na płycie „Muzy-
ka polska” – a więc nie kazać klasykom swin-
Znakomity pianista jazzowy opowiada nam gować, nie zmuszać jazzmanów do wygry-
wania wszystkich nut, czego oczywiście
o swoim podejściu do muzyki Chopina, unikają, bo boją się, że skiksują. Chodzi
romantycznym klimacie i zbliżeniu klasyków o to, żeby każdy z tych dwóch światów robił
swoją robotę, a jednocześnie, żeby to bez-
z jazzmanami.
boleśnie skleić.
Wspomniana „Muzyka polska” to był pa-
Muzyka polska – czy coś takiego w ogóle istnieje?
na pomysł?
Pytanie z gatunku retorycznych. Muzyka polska to oczywiś-
To był wspólny projekt z Grażyną Auguścik,
cie muzyka tworzona przez polskich kompozytorów. Oparta
która jeszcze w Ameryce pracowała nad tym
na tradycji słowiańskiej, na dziedzictwie Chopina i Moniuszki.
repertuarem. Niektóre rozwiązania aranża-
Pan jej szukał m.in. w melodiach ludowych czy utworach Cho- cyjne są jej. Ja dołożyłem orkiestrę i swo-
pina właśnie, ale też u Krzysztofa Komedy… Znalazł pan jakiś je pomysły.
wspólny mianownik?
Jak w tej konfiguracji znalazła się AUKSO?
Pokrewieństwo polskiej muzyki ludowej i twórczości Chopi-
To świetna orkiestra, która jest sprawdzona
na to sprawa oczywista. Komeda odbiega od tego wzorca, jest
w eksperymentach klasyczno-jazzowych.
bardziej surowy. Oczywiście, wachlarz nastrojów w naszej
Kiedy tylko komuś przyjdzie do głowy za-
muzyce ludowej jest bardzo szeroki, więc i takie rzeczy moż-
grać taką muzykę, sięga po AUKSO.
na znaleźć, ale wydaje mi się, że styl Komedy w jakiejś mie-
rze wykształcił się w wyniku jego współpracy z muzykami ze Chciałbym też zapytać o repertuar bardziej
rozrywkowy, czyli na przykład współpracę
Skandynawii. Stąd ten element północnej surowości. Ale me-
z Ewą Bem lub Kasią Kowalską. To dla muzy-
lodyjność większości jego tematów wskazuje już na źródła
ka na pewno mniejsze wyzwanie niż waria-
w Europie Wschodniej.
cje na temat Chopina – co więc sprawia
Dziś jazz i Chopin – za pana sprawą – to pojęcia, które wydają
panu przyjemność w graniu piosenek?
nam się naturalnie bliskie. Ale kiedy pojawił się ten pomysł,
Z Kasią Kowalską grałem repertuar stricte
pewnie nie wszyscy reagowali entuzjastycznie?
jazzowy, były to aranżacje napisane na big
Zdecydowanie negatywnych głosów nie było słychać. Może
band i Kasia śpiewała standardy. Typowego
pojawiały się w kręgach klasycznych, ale widocznie nie były
popu unikam, mam nadzieję, że z dobrym re-
na tyle głośne, by dotrzeć do nas, na grunt jazzowy. Dobrze za
zultatem. Każdą muzykę staram się wykony-
to pamiętam wyrazy poparcia.
wać po swojemu, z równym zaangażowani-
Od razu miał pan pomysł na to, jak do Chopina podejść? Czy em, niezależnie od tego, czy to jest to zespół
najpierw było wieszanie poprzeczki, a dopiero później brał dixielandowy, czy jazzrockowy, czy piosen-
pan rozpęd? ki Ewy Bem, czy Chopin, czy wreszcie kon-
Oczywiście, były niepokoje. Głównie związane z ewentualnymi cert fortepianowy na orkiestrę symfoniczną.
ocenami ze strony klasycznej. Być może dlatego pierwsza pły- Improwizuję swoje melodie, tematy i frazy,
ta jest bardzo grzeczna. Nie byliśmy jeszcze pewni, jak daleko staram się być kreatywny.
możemy się posunąć w improwizacjach. Staraliśmy się – cho-
Jest pan muzykiem bardzo zapracowanym,
ciaż oczywiście przy wszystkich kolejnych też – zachować ten
zaangażowanym w szereg różnych projek-
chopinowski idiom, charakterystyczny klimat jego kompozy-
tów. Czego możemy się spodziewać w naj-
cji. Nie bez przyczyny jednak właśnie tacy, a nie inni muzycy
bliższej przyszłości?
wzięli udział w tym projekcie. Wszyscy w Trio najlepiej czuje-
Niezmiennie trzymamy się kursu na granicy
my się w romantycznym klimacie, więc odtworzenie nastroju
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

jazzu i klasyki, i pracujemy nad jazzową inter-


muzyki Chopina nie sprawiło nam dużych trudności. pretacją kompozycji Jana Sebastiana Bacha.
Lubi pan grać z orkiestrą? Nie jest to krępujące? Nie ogra- To wyzwanie, bo polifoniczna improwizacja
nicza jazzmana? jest trudnym zadaniem, ale pracujemy nad
W pewnym sensie tak. Muzycy jazzowi cenią wolność, a nie tym. W przyszłym roku ukaże się również
wszystko da się zapisać w nutach. Na szczęście powoli pęka- płyta, którą nagrałem w duecie z Agnieszką
ją mury, które dzieliły kiedyś jazz i klasykę. Mam wielu przy- Wilczyńską. Jedenaście kompozycji, zaśpi-
jaciół grających klasykę, na przykład w Sinfonii Varsovii czy ewanych tylko z fortepianem, z tekstami
Orkiestrze Filharmonii Narodowej – kiedyś razem studio- między innymi Andrzeja Poniedzielskiego
waliśmy, potem nasze drogi się rozeszły, ale teraz znowu i Jana Wołka. Planów mam więcej, ale te
jesteśmy w kontakcie. Granie z orkiestrą klasyczną pozwala mogę wyjawić, bo już są w trakcie realizacji.
mi realizować pewne pomysły od dawna krążące po głowie. 6 Adam Kozak

79
felietony

D
uńczycy dziwią się, że zioło jest grać w Polsce tuż po występach na Ukrainie.
u nas nielegalne, Amerykanów Kiedy wydawało mi się, że wszystko mamy
zaskakuje, że nie płacą realizatoro- dogadane, mój kolega zza wschodniej granicy
wi za próbę dźwięku, a Ukraińcy kombinu- wysłał mi wyliczenia ewentualnych swoich
ją, jak przy sprzedaży biletów pominąć pła- zysków z tego wydarzenia. Poprawiłem te
cenie podatku. cyferki odliczając VAT i podatek dochodowy,

Bartek Przez ostatnią dekadę zorganizowaliśmy


w Polsce ponad 2 tys. koncertów. Prawie
który trzeba zapłacić.
– Ale nie możecie tych biletów sprzedawać

Borowicz
bez kasy fiskalnej? My tak robimy, dlatego tak
połowę z nich dla muzyków zagranicznych. dobrze mi idzie – przekonywał. Kiedy pow-
Często artyści z innych krajów, ich manage- iedziałem, że nie da rady, a dzięki temu po-
rowie i agenci koncertowi dziwią się polskim datkowi nasze drogi wyglądają o niebo lep-
Co kraj, to muzy- zachowaniom i obyczajom. Nas też często iej niż ichniejsze, obraził się i więcej się do
zaskakują zwyczaje gości z innych części mnie nie odezwał.
czny obyczaj świata. Ukraińscy artyści i managerowie postrzega-
– Bartek, dlaczego ci wszyscy ludzie robią so- ją Polskę jak istny raj. Wiele ofert z tego kra-
bie ze mną zdjęcia? – pytała Halla Nordfjord ju zakłada, że mamy tu dużo kasy i za kon-
z Islandii podczas jednej z naszych cert nieznanego nikomu zespołu wyłożymy
pierwszych tras po Polsce. Zaskoczona była lekką ręką 2000 euro. To pocieszające, że jest
dużą frekwencją na koncertach, ale tego, że ktoś, kto widzi polską scenę muzyczną jako
ktoś chce mieć z nią zdjęcie już w ogóle nie krainę złotówkami i sławą płynącą.
pojmowała. Co jeszcze zaskakuje obcokrajowców
– Przecież jak na Islandii kąpiesz się w Polsce? Amerykanie zdziwieni są, że reali-
w basenie, a obok pływa Björk, to nikt nie zatorowi nie płaci się osobno za przepro-
robi sobie z nią zdjęć. Nawet po koncercie wadzenie próby dźwięku. U nich to standar-
nikt raczej do niej nie podchodzi – tłumaczyła dowa praktyka. Muzycy z krajów śródziem-
Halla. Wyjaśnienie, że to na pamiątkę, nomorskich otwierają szeroko oczy, gdy
w ogóle jej nie przekonywało. I faktycznie, słyszą, że w Polsce nie możesz prowadzić
wielu innych artystów z Islandii było podob- po dwóch kieliszkach wina lub piwa.
nie zaskoczonych wspólnymi zdjęciami ze Duńczyków szokuje, że nie można u nas le-
słuchaczami robionymi po koncercie. galnie kupić marihuany. Niemcy, lub artyści
Pamiętam, że gdy byłem w trasie jako tour z innych krajów mieszkający w Niem-
manager z włoskim zespołem Eveline, nie czech, często zaskoczeni są, że wszystko
mogliśmy zacząć pierwszego koncertu, bo u nas tak sprawnie działa, że jesteśmy do-
jeden z muzyków… zniknął. Po prostu za- brze zorganizowani i punktualni, że mamy
padł się pod ziemię. Okazało się, że o 19.45 dobre nagłośnienie w klubach. Myśleli, że zo-
spał w hotelu, choć o 20.00 powinien być baczą w Polsce muzeum socjalizmu, a tu taki
na scenie. Sytuację uratowaliśmy, ale zdzi- dobrze poukładany kraj.
wienie Włochów na wiadomość, że koncert Niemal wszystkich zagranicznych artystów
ogłoszony na 20.00 zaczyna się kwadrans przy pierwszej wizycie zaskakują ceny. – Tak-
później, było ogromne. – U nas granie nie ie tanie piwo? Już mi się podoba ta trasa –
zaczyna się przed 22., zazwyczaj startujemy słyszę odbierając muzyków z lotniska, którzy
nawet o 23. Nieważne, na którą ogłoszony czekając na transport walnęli sobie browar-
jest koncert – przekonywali. I rzeczywiście, ka za 12 zł.
kiedy parę miesięcy później byłem w Italii Jest jedna rzecz, którą wyjątkowo często
jako opiekun naszego Petera J. Bircha, odczu- słyszę. To dla mnie ważne, bo pracujemy
liśmy to na własnej skórze. Koncert był ogło- głównie z artystami grającymi cicho, kame-
szony na 20., o 22. nie było w klubie nikogo ralnie, często akustycznie. – Bardzo miło
(my już myśleliśmy, że trzeba odwołać gra- zaskoczyła mnie polska publiczność. Bo słu-
nie), a kwadrans później sala była wypeł- cha. W ciszy, skupieniu. To ewenement na
Autor tekstu kiedyś pracował w kilku dużych niona. I tak codziennie. skalę Europy – mówią zgodnie sprowadzani
redakcjach, a od 11 lat prowadzi agencję kon- W ostatnich miesiącach prowadziłem przez nas do Polski artyści.
certową Borówka Music, która zorganizowała bardzo zaawansowane rozmowy z pewnym Nie ukrywam, że jestem wtedy dumny.
ponad 2500 koncertów. ukraińskim menedżerem. Chodziło o koncer- Z Polaków.
Damian Christidis ty znanego brytyjskiego muzyka. Miałby za- 6

80
felietony

Od 20 lat
zarządzamy
i chronimy
prawa
artystów
Sprawdź
czy znajdujesz się
na liście wykonawców,
dla których STOART
zainkasował tantiemy:
www. stoart.org.pl g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / L AT O 2 0 1 8

Związek Artystów Wykonawców STOART


jest organizacją zbiorowego zarządzania prawami
do artystycznych wykonań utworów muzycznych
i słowno-muzycznych.

A: ul. Nowy Świat 64 T: +48 (22) 55 69 200


00-357 Warszawa E: stoart@stoart.org.pl
81
felietony

o salki prób wchodzi dziewczyna. opisałam i poza mną, i tym komputerem, ale

D Nauczycielka od basu mówi do niej:


„O, a to jest Siksa, wiesz co ona ro-
muszę. Muszę wam bowiem powiedzieć, że
GOTA to dziewczyna, która rok temu brała
bi?”. Dziewczyna odpowiada: „No udział w tym obozie rockowym dla dziew-
muzykę”. Myślę sobie, że dawno nikt mi nie czyn, o którym już tutaj wspominałam.

Alex sprawił większego komplementu i rzadko


kiedy czuję się tak bardzo nieoceniana.
A chcę pozostać w tym świecie, co go tworzy
GOTA, bo w nim są takie wartości, których

Freiheit
Dziewczyna mimo swojego ogólnie wyczu- często nie ma nigdzie, ni w undergroundzie,
walnego wycofania powiedziała to bardzo ni w mainstreamie. Jest to świat stworzony
pewnie, usiadła w kącie i słuchała jak inne dla najdelikatniejszych istot, jest opiekuńczy
dziewczyny próbują do sobotniego występu i skromny, bywa szalony, ale nie jak impreza
Only lovers w ramach KARIOKA GIRLS ROCK CAMP, po techno, o nie, techno tu nie istnieje, bo
tygodniu warsztatów (jeśli nie znacie tej teraz po dziewczynach wychodzi na scenę
left alive inicjatywy lub Lucciola Ladies Rock Camp GOTA i brzmi jak Siouxsie and the Banshees:
to obczajcie koniecznie, może nawet teraz, I wanna disappear
w tej chwili). Rzadko kiedy tak się dzieje, I wanna disappear
a jak się dzieje, to jest to rzecz filmowa i chwi- I wanna disappear
la z kosmosu, że ktoś wchodzi do pomieszcze- I’m not a victim of life
nia, wszystko dalej przechodzi w tryb SLOW No more
MOTION, powietrze gęstnieje, a salka prób I’m not an ownership of y’all
z nastolatkami zamienia się w bar o bliżej [fragment utworu „Victim”, GOTA]
nieokreślonej lokalizacji, ale za granicą. Może
Kuba, może Iran czy jakieś inne „kraje izra- I śpiewa tak, że teraz pojawia się kolejna
elskie”. I ja w tym teledysku jestem opera- postać w tej scenie: stoję oparta o drzwi,
torką i patrzę. I nie widzę stresu, niepew- w ciemnych okularach i bardzo jasnych,
ności, rzeczy, które dziewczyny musiały krótkich blond włosach i ktoś mi mówi,
i będą jeszcze w życiu przechodzić, stając że ona jest FANTASTIC, a ja odpowiadam
na scenie. Widzę artystki, które grają rocka, tak, jak Tilda Swinton po występie Yasmine
jest ciemno, wszystko pulsuje, ktoś pali papie- Haldam: „GOTA. She is Polish. I’m sure she will
rosa, komuś lecą łzy, jakaś para siedzi razem, be very famous”.
ale osobno, a gdzieś tam w oddali w kącie jest 6
GOTA – dziewczyna, która weszła do salki
prób. Ma czarne, krótkie włosy, jest blada
i zgarbiona jak Beth Gibbons i uważnie obser-
wuje zespół, kiwając się w przód i w tył do
basów. Obserwuję ją i zespół. Ona gra w tym
teledysku ważną rolę – jest artystką, która
przyszła obejrzeć inne artystki. Nie żeby
podpatrzeć, skrytykować, wypowiedzieć
się – nie. Bo to nie jest osoba z tych czasów,
w których po to ludzie chodzą na koncerty,
spektakle i performanse. Ona jest z tych
czasów, w których ludzie siebie obserwują,
są wrażliwi, uwrażliwieni i nie boją się swo-
jej i cudzej kruchości, a słowa ważą jak złoto
– nie wiem, czy takie czasy istniały w ogóle.
GOTA jest z przyszłości w takim razie, bo na
pewno nie z teraźniejszości, a historię zo-
stawmy wreszcie. Wiecie, taka postać z „On-
Alex Freiheit – performerka, kulturoznaw-
ly Lovers Left Alive”. Pamiętacie tę scenę,
czyni i muzealniczka. Krzyczy na was
w Siksie, pisze wiersze i – jak się okazuje – w której Yasmine Handam gra koncert dla
felietony. Lubi ludzi na scenie, a niekoniecz- Tildy Swinton i Toma Hiddlestona? Ta sce-
nie poza nią. Marzy o zagraniu bluzy Nike na to GOTA. Nie chce mi się wracać do te-
w operowej wersji „No fun” Piernikowskiego. go świata, który istnieje poza tą sceną, którą

82
83
m ac i e j pa ł k a

g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / l at o 2 0 1 8
recenzje

B Bajm „Best of 1978-2018” może odrobinę liczyłem, przyznam się), ten


się zawiedzie, bo „I Loved You At Your Dark-
WA R N E R M U S I C P O L A N D
Ile? 40 lat?! To co, pani Beata miała dwa latka, est” udowadnia raczej, że można zrobić mniej
jak nagrywała pierwszy singel? Lepiej spalmy więcej to samo, co na „The Satanist”, tylko
kalendarze i skupmy się na muzycznej za- bardziej. Jest to płyta bardziej drapieżna,
wartości dwupływowej składanki, podsu- bardziej wściekła od tamtej, chwilami gęsta

Recenzje mowującej dotychczasowy dorobek Bajmu. jak piekielna smoła. Mówiąc krótko: bardziej
Zespołu, którego w kręgach moich znajo- blackmetalowa. Są efektowne ozdobniki (od
mych się nie słucha, albo słucha ironicznie. chóru dzieciaków po orkiestrę), jest potęga
Ewentualnie z sentymentalnych pobudek, ale i patos (tradycyjnie za dużo patosu), ale
w tajemnicy przed światem. Zespołu, którego przede wszystkim jest fenomenalne brzmie-
z autentycznym uwielbieniem słuchają nie. Te wszystkie zespoły z dalekiego świata,
które kiedyś Behemoth z takim zapamięta-
A Antek Sojka „Po niebie” A G O R A
Gdzieś w materiałach promujących debiu-
Bajmowi szalikowcy, których co prawda na co
dzień nie spotykam, ale w których istnienie
tancki album Antka Sojki przeczytałam, że nie wątpię, bo wiem doskonale, że ten zespół
„prawdziwe i dziwnie bliskie” oraz, że „odkle- sprzedaje i płyty, i koncerty.
ja się od mainstreamu”. Banał – pomyślałam. Prawdę mówiąc, nie miałem na to wielkiej
Ale spróbowałam i jakże byłam zaskoczo- ochoty, ale włączyłem pierwszą płytę z poczu-
na! Bo nie jest wcale banalnie, jest bardzo cia obowiązku… i popłynąłem po jeziorze
przyjemnie, melodyjnie i wprost. „Po niebie” szczęścia z nieoczekiwanie wielką przyjem-
to album niezwykle delikatny. Oszczędny nością. Wiadomo, że tak ujęty pop rock trąci
w warstwie muzycznej zbiór nieskom- dziś myszką, ale lubelska grupa miała kilka
plikowanych piosenek. To także album po prostu świetnych numerów, a wokalistka
bardzo intymny, opowiadający osobiste his- kawał gardła, umiejętności i odwagę. „Co
torie, ubrane w klasyczne kompozycje, ubar- mi panie dasz”, „Nie ma wody na pustyni”,
wione grą trąbki i gitarowymi solówkami. „Diament i sól”, „Małpa i ja”, „Płynie w nas
Liryczność płynąca we krwi autora daje gorąca krew” – ale to jest fajne! Nawet etap,
o sobie znać. – AN na którym Bajm zaczął udawać Van Halen
(„Dwa serca, dwa smutki”), jakoś się broni.
niem gonił, powinny sobie teraz postawić
Niestety im później, tym gorzej. Te wszystkie
polski zespół za przykład, bo w ekstremal-
„Białe armie”, „Te same chwile”, „Myśli i sło-
nej muzyce nie da się lepiej. Nie jestem pe-
wa”… im bliżej współczesności, tym nudniej,
wien, czy te utwory, dość złożone, sprawdzą
bardziej sztampowo, coraz trudniej mi się te-
się w roli koncertowych hymnów, pod tym
go słucha. Do pierwszej płyty z tego zestawu
względem chyba „The Satanist” miał więcej
będę więc chętnie wracał (szkoda, że nie da
do zaoferowania, ale za to „I Loved You At
się z niej wypisać „Tej samej chwili”, a dodać
Your Darkest” dłużej będzie odkrywać przed
„OK.OK. Nic nie wiem, nic nie wiem”), dru-
wami swoje tajemnice podczas domowych
giej jestem wdzięczny, że już się skończyła
z nią seansów. Moim zdaniem znajdziecie na
i więcej się nie zobaczymy. Mówiąc krótko: płycie jedne z najlepszych kompozycji w do-
dopóki autorem muzyki Bajm był Jarosław robku grupy, choćby „Sabbath Mater” – utwór,
Kozidrak (choć kompozycje Andrzeja Pietrasa w którym znalazło się miejsce i na rockowy
i samej Beaty Kozidrak też dają radę), zespół oddech, i nowoblackmetalową, dziką gę-
miał nie tylko przeboje, ale i charakter. stwinę i na monumentalne ciosy na finał.
Później tego drugiego boleśnie brakuje. Pan – JSz
Jarosław nie doczekał wydania tej płyty,
Artur Majewski / Patryk Zakrocki zmarł nagle w czerwcu br. – zespół uczynił BIFF „Legendy” W Y D . WŁASNE
„Czas panowania traw” więc ze składanki hołd dla swojego założy- Niedaleko padł BiFF od Pogodno. Zresz-
F U N DAC JA K A I S E R A S ÖZ E ciela. I ja też się kłaniam. – JSz tą Ania Brachaczek i Hrabia Fochmann,
„Miliony lat temu Ziemię pokrywały głównie czyli twórczy i wokalny trzon BiFFa ani
trawy i wszystko było w porządku” – czytamy Behemoth „I Loved You At Your myślą się tego dziedzictwa wypierać – cho-
w opisie płyty, którą można odbierać jako Darkest” N U C L E A R B L A S T / M Y S T I C ciażby zapraszając Budynia do współpra-
ścieżkę dźwiękową takiej właśnie, oryginal- Wydany w 2014 roku „The Satanist” był kło- cy przy tekstach. Jeśli więc ktoś lubi ten
nej wizji. Instrumentarium – trąbka Majew- potliwym etapem kariery Behemoth. Z jed- stylistyczny misz-masz, absurdalno-baśnio-
skiego i altówka Zakrockiego – wymusza nej strony jej triumfalnym zwieńczeniem, ale wy klimat tekstów, nastrój radosno-senty-
pewien minimalizm, myli się jednak ten, kto z drugiej – jak to przebić? Przecież tamten mentalny, temu obcowanie z „Legendami”
szukałby tu klasycznych brzmień. Panowie, album właściwie wyczerpał możliwości sprawi dużo przyjemności. Najbardziej al-
improwizując, eksplorują raczej ich granice, gatunku (czy raczej połączenia gatunków, bum spodoba się Ślązakom i tym, co lubią
wspierając się przy tym subtelnie efektami bo to niezmiennie było pogranicze death ów region Polski, bo punktem wyjścia
elektronicznymi i mbirą. Unikają rytmu, i black metalu), zrealizowany był natomiast dla materiału był spektakl teatralny
dialogizują, tworzą dla siebie nawzajem na poziomie nieosiągalnym nawet dla wielu z piosenkami
przestrzeń pod przecieranie dziewiczych pierwszoligowych konkurentów Behemotha. o p a r ty m i n a
ścieżek niezbadanej, organicznej materii. Sam Nergal, z charakterystyczną dla siebie napisanych przez
W album należy wejść w skupieniu, najlepiej skromnością, piał zresztą, że to szczytowe uczniów śląskich
po zmroku, a odwdzięczy się teleportując nas osiągnięcie zespołu, a – jak wiadomo – ze szkół nowych le-
na prehistoryczną łąkę, czy do równie sta- szczytu każda droga prowadzi tylko w dół. gendach, m.in.
rego lasu. Jeśli jednak ktoś liczył na radykalny zwrot o ty m , s k ą d
– BW stylistyczny w wykonaniu Behemotha (ja przyleciał Spodek.
84
recenzje

Dominują zgrabne piosenki, w których piosenek w mniej konwencjonalny sposób, znowu pół nocy przepłaczesz w poduszkę!”.
najjaśniej błyszczy jak zwykle głos Ani, ale kombinując z syntezatorami oraz wplata- Niestety, to silniejsze ode mnie. – JSz
muszę przyznać, że choć wszystko to nie- jąc aranżacyjne smaczki. Choć utwory mają
zmiernie sympatyczne, najczęściej jednym być proste i przystępne, panów czasami Dawid Podsiadło
uchem wpada, a drugim wypada. Mniej aż korci, aby odlecieć w wir improwizacji. „Małomiasteczkowy” S O N Y MUSIC
więcej w połowie płyty robi się znacznie Z drugiej strony świetne refreny, ciekawe Kiedy jest się na szczycie – a kto jest, jeśli nie
ciekawiej. Na przykład psychodeliczna bal- rozwiązania harmoniczne i techniczna pre- on? – tak poważna zmiana, jak zaproszenie do
lada dla dorosłych pt. „Legenda o dwóch cen- cyzja przykryte są wygładzoną produkcją, współpracy innego producenta, jest zachowa-
tralach gazowych” – rozumiem, że sen, ale która działa na niekorzyść samych kompozy- niem co najmniej ryzykownym, wręcz lek-
co tu się wyprawia! W podobnym klimacie cji. Wraz z biegiem tracklisty doskwiera też komyślnym. Przecież nie zmienia się składu
muzycznego kabaretu noir utrzymany jest nieco schematyczność, dlatego warto słuchać zwycięskiej drużyny, prawda? Może i prawda,
kolejny utwór – „Oni muszą coś natych- poszczególnych numerów wybiórczo, doceni ale choć Bogdan Kondracki, z którym Pod-
miast zjeść” – i kiedy już na stół wjeżdża się wtedy zarówno kunszt artystyczny, jak siadło zrobił dwie pierwsze płyty, jest jed-
gorący półmisek golonki oraz dobrze wykle- i po prostu dobre utwory. – AK nym z najlepszych polskich fachowców w tej
pany kotlet schabowy wielkości płyty analo- branży, to i Bartek Dziedzic sroce spod ogo-
gowej, a wszystko to podane zostaje w aranżacji Bottom „Epidemo” na nie wypadł – sukcesy „Grandy” i „Skła-
à la „Jaskółka uwięziona”, ja zamiast jeść D E F O R M E AT H I N G dam się z ciągłych powtórzeń” mówią same
zrywam się do owacji na stojąco. „Ból i cier- Krótki materiał, ale nikt długo z Bottom za siebie. Na szczęście „Małomiasteczkowy”
pienie” – świetny numer. „Gdybym” – tu w ringu nie ustoi. Muzyka zespołu to witalny nie składa się z powtórzeń wykorzystanych
robotę robi riff-potwór. „Smołowałem dzi- grind/death z d-beatowym podbiciem. Świet- tam patentów, to zupełnie nowe otwarcie.
siaj dach” – niewiarygodny jest ten puls, to ne brzmienie bębnów i dobrze posadzone Również w stosunku do produkcji Kondra-
jak Black Sabbath grający trip-hop. Chętnie gitary to odpowiednie tło dla popisów ckiego. Pierwsze dwie płyty Dawida były
posłuchałbym więcej takiego BiFFa. – JSz dwóch wokalistów – jeden jedzie głębokim szlachetnie poprockowe, odniesienia do
growlem, drugi wrzeszczy nieco wyżej, Coldplay pojawiały się nie bez powodu.
Blacha „Trapical Moon” razem nie pozostawiają miejsca na oddech. Ta nowa z rockiem ma niewiele wspólne-
NEW BAD LINE Polskie teksty może brzmią mniej groźnie niż go. Aranżacje są bardziej oszczędne, za to
Drużyna 2115, prowadzona przez podbija- gdyby te same treści podać po angielsku, ale brzmienia mocniejsze, wyraziste, czasem
jącego rynek Bedoesa, robi ogromne za- podoba mi się tak jak jest, swojsko i oryginal- dość odważne. Dobitny rytm i jaskrawe,
mieszanie, choć jak na razie ma więcej raperów nie zarazem. Raptem osiem numerów (w tym syntezatorowe podkłady dobrze podkre-
w swoich szeregach niż dobrych kawałków. cover „Detestation” z repertuaru Lock Up, nie ślają linie wokalne, które są tu podsta-
Warto więc zadać pytanie: czy któryś z jej wiem czy potrzebny) i 16 minut wystarczyło, wowym nośnikiem melodii. Czasem dość
zawodników (poza wspomnianym wcześniej bym nabrał pewności, że Ślązacy z Bottom to brawurowych – sporo mamy falsetów, ale
reprezentantem wytwórni SB Maffija) ma po- dziś jedna z najfajniejszych ekip okołogrin- też pomysły, które kojarzą mi się z Talking
tencjał, by zapisać się w historii rodzimego dowych w kraju. Może nie ma w tym szcze- Heads („Trofea”, „Co moviemy”), czyli naj-
rapu czymś więcej niż tylko dużą liczbą gólnej finezji, ale jak ci ktoś urywa głowę, to lepiej. Nie jest to płyta tak skoczna, jak suge-
wyświetleń? Po albumie „Trapical Moon” nie wystawiasz mu not za styl. – JSz rowałby utwór tytułowy, wyróżnia się też –
można powiedzieć z całym przekonaniem, w drugą stronę – walczyk „Lis” i ballada „Nie
że Blacha dobił do sufitu, który dla każdego Bovska „Kęsy” A G O R A kłami”. Cała reszta utrzymana jest w średnich
utalentowanego nawijacza byłby podłogą. Chwila nieuwagi i kolejna płyta. Już trzecia. tempach oraz na wysokim poziomie i kryje
Ten krążek może się ubiegać o miano naj- Kiedy to minęło? Ano od marca 2016 roku, niejedną niespodziankę. Również w tekstach.
gorszego w tym roku, bowiem raper miesz- czyli premiery Intrygujących, czasem błyszczących nietu-
kający w Berlinie brzmi tak, jakby znalazł się debiutanckiego zinkowym humorem, po raz pierwszy
w studiu wbrew sobie, przywleczony do „Kaktusa”, do wszystkich po polsku. Panie i Panowie,
niego przez silniejszych kolegów pod karą dziś. Tytułowe Dawid Podsiadło po raz trzeci. Kupuję.
chłosty. Nie kontroluje flow, raz po raz nie kęsy, skrawki, – JSz
trafiając w skądinąd proste bity, pisze prze- czy fragmenty
widywalnie i przezroczyście, a jego wyczu- przewijają się DJ Decks „Mixtape 6” M Y MUSIC
cie w kwestii doboru podkładów ogranicza w narracji co W ostatnich latach nowoczesne produkcje
się do kalkowania wykwitów zdecydowanie jakiś czas, będąc wyparły te, które można by było zbiorczo
zbyt popularnego u nas afrotrapu, w nadziei, chyba głównym nazwać klasycznymi. Entuzjaści korzen-
że słuchacz tego nie wychwyci. Wielopozio- motywem wy- nego brzmienia niewiele mogą na to po-
mowa zgroza, którą zapewne usłyszysz nie- dawnictwa. Bovska sięga przy tym po kolejne radzić, ale – jak to w życiu – nigdy nie
raz, jeśli najdzie cię ochota na nocny spacer instrumenty i środki wyrazu, bawi się synth zaszkodzi spróbować choćby na chwilę
po Mielnie. – KN popem, hip-hopem no i klasycznym popem, zmienić ten stan rzeczy. Z takiego właśnie
dorzucając do kompozycji urocze, wpadające założenia wychodzi DJ Decks, jedna z em-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Bolewski i Tubis „Lunatyk” w ucho melodie („XYZ”, „Kimchi”). „Kęsy” blematycznych postaci poznańskiego rapu.
WY D. W Ł AS N E to najciekawszy, a jednocześnie najbardziej Znany ze współpracy z Peją producent już
Większość studentów Katedry Jazzu Łódz- dopracowany album artystki, w porówna- po raz szósty podjął się niełatwego zadania:
kiej Akademii Muzycznej dopiero wyda niu do poprzedników zapanowały więc ład stworzenia mixtape’u, który nie będzie zlep-
swoje pierwsze plony, dlatego na odsiecz i porządek. Na szczęście nie zniszczyły one kiem postaci, lecz skończonym projektem.
lokalnej scenie muzycznej przychodzą odrobiny szaleństwa, będącego znakiem
wykładowcy: Radosław Bolewski (perku- rozpoznawczym piosenek Bovskiej. – AN
sista znany m.in. z L.Stadt czy Fonovel) i Ma-
ciej Tubis (pianista, lider autorskiego pro-
jektu Tubis Trio). Nie są oni jazzowymi pury-
DD A V I C I I „W sercu pozostaje
tylko to, co wypalone ogniem”,
stami, raczej muzykami otwartymi na T R Z Y SZÓST K I
bardziej komercyjne brzmienia, przy czym na A rodzice tyle razy powtarzali: „Jak wąchasz
„Lunatyku” podchodzą do tematu prostych klej, to nie puszczaj sobie Papa Dance, bo

85
recenzje

D Czy się udało? A i owszem, jest czego słuchać.


Już otwieracz w postaci kawałka „Styl, rap,
Debordowi – składa elektroniczny producent
Duy Gebord. Pseudonim, pod którym ukry-
choćby kawałka namacalnej rzeczywistoś-
ci. Dym chce być konkurencją dla Pablopavo
bit, pasja” to wgrywanie starego softu, z Gu- wa się Radosław Sirko, jest równie intry- czy Limboskiego, ale na razie gra w niższej
ralem szatkującym bit kaskadami słów, jak gujący jak jego premierowe wydawnictwo, lidze. – PS
za dawnych lat. Na tym wydawnictwie nawet przewrotnie nazwane „Odpoczynek”. Świeżo
Quebo brzmi jakby dopiero co wydał „Eklek-
tykę”, a Otsochodzi jeszcze nie rzucił się
upieczony reprezentant labelu Trzy Szóstki
eksploruje na nim tereny undergroundo-
E EABS „Repetitions (Letters to
Krzysztof Komeda) (Live at Jazz
w pogoń za atencją. Razi jednak to, że Decks, wego, miejscami basowego, noise’u. Osnute Club Hipnoza, Katowice)”
być może nieświadomie, oddał władzę nad mgiełką lo-fi kompozycje kryją w sobie wiele A S T I G M AT I C
tym materiałem gościom, bo nie postawił Debiutancka płyta EABS, okrzyknięta
stempla na tych solidnych bitach. Wkradł mu w naszym plebiscycie, przez szerokie grono
się też błąd poznawczy – do utworu „Młody dziennikarzy, najlepszym polskim albumem
gniewny” zaprosił 30-letniego Oxona, który ubiegłego roku, otworzyła zespołowi drzwi do
ponad dekadę temu współtworzył oficjalny wielu klubów oraz pomogła się wdrapać na
hymn Hip Hop Kempa, największego festi- festiwalowe sceny. A skoro tak, wydanie te-
walu rapowego w okolicy. Niby szczegóły, go materiału w wersji live było tylko kwestią
ale gdyby się mocniej zastanowić... A, chrza- czasu. Występ zarejestrowany w katowickiej
nić to. Taka odskocznia, bez żerowania na Hipnozie pokazuje jak swobodnie muzycy
sentymentach, zawsze w cenie. Jeśli topić wchodzą w instrumentalny dialog, bawiąc
wszechobecny plastik, to właśnie tak. – KN się improwizacją i śmiało przekraczając ramy
gatunkowe. W scenicznym kotle z lekkością
Dominik Kisiel Exploration łączą klasyczny i spirytualny jazz (nie mogę
Quartet „Exploration” A L PA K A uwolnić się od skojarzeń z Kamasi Washing-
Trójmiejska scena jazzowa jak zawsze na tonem), dodając do powstałej mieszanki
poziomie. Dzięki festiwalom Solidarity of Arts szczyptę psychodelicznego rocka. Całość to
i Sopot Jazz Festival artyści mają szansę za- industrialnych odniesień („las na zwako- coś więcej niż tylko oklepana reinterpretacja
istnieć przed większą publicznością, ze śro- wie”, „uciekaja mi psy jak spie”), żeby znie- mniej znanych utworów wybitnego polskie-
dowiska akademickiego wyłaniają się zaś nacka zaatakować mechanicznym beatem go artysty – eklektyczne aranżacje siedmio-
nowe postacie, ze świeżym spojrzeniem na z pogranicza dub techno (w czwartej minu- osobowej formacji uwalniają nieznaną, drze-
muzyczną tradycję. Dominik Kisiel, pianista, cie „urodzilem brzydkie dziecko” zaczynają miącą w partyturach energię. Tym samym
student Włodzimierza Nahornego i Sławka się dziać naprawdę piękne rzeczy). Artysta grupa ponownie udowadnia, że do klasyków
Jaskułke, na swoim debiucie serwuje zbliża się niekiedy stylistycznie do dokonań
osiem autorskich kompozycji, eksplorujących Pearson Sound albo Blawana, ale jego mate-
obrzeża jazzu (zapewne stąd nazwa kwar- riał jest nieco bardziej poszarpany i ekspery-
tetu), od skandynawskich lotów po free- mentalny. Jeśli taplanie się w rozmaitych
jazzowe odloty. Muzycy potrafią przy tym zniekształceniach oraz dźwiękach poskrę-
zaskoczyć, jak choćby w „Chasiu On My canych syntezatorów to dla was przyjem-
Mind”, gdzie niewinna melodyjka przeobraża ność, nowy materiał tyskiego muzyka po-
się w kakofoniczny ekspres. I niby muzyka winien z miejsca wylądować na ulubionych
powinna mówić za siebie, ale takie tytuły, playlistach. W przeciwnym razie sugeruję
jak „Beznadzieja” czy „Spring” odpowiednio innego rodzaju – żeby nie powielać tytułu
nakierowują słuchacza. Mają predyspozycje albumu – relaks. – SB
do rzeczy wielkich. – AK
Dym „Czerwone Usta”
Drah „Zjadłem siebie” M O R D O R WY D. W Ł AS N E
Monotonnie i szorstko, ale stylowo. Na tle Trio na gitarę, perkusję, kontrabas i kameral-
jazgotliwych gitar wokalista Drah wykrzykuje ność sentymentalnych, osobistych piosenek,
umiarkowanie optymistyczny raport z naszej stworzonych przez ludzi grających w zespole rodzimej muzyki wciąż można podejść
rzeczywistości, również tej wewnętrznej. Patrick The Pan. Z jednej strony wszystko się z pomysłem i bez zbędnego patosu. Wypa-
„Wyrzuć całą złość, wyrzuć to tutaj i teraz” zgadza – głos Kuby Dudy, naturalny i bezpre- dałoby zakończyć recenzję pytaniem reto-
– proponuje Marcin Hościłowicz już w dru- tensjonalny, oraz urok prostych aranżacji, rycznym, czy autorski materiał EABS będzie
gim utworze i sam wprowadza w życie swo- w których jednak da się wyczuć swobodę równie wyrazisty, ale odpowiedź znajdziemy
ją radę. Nowa płyta Drah powinna spodobać grania doświadczonych muzyków, wywołu- w dodatkowym utworze na krążku. „Kraksa”,
się wszystkim, którzy tęsknią za nowojor- jących momentami skojarzenia z rozwiąza- dziesięciominutowa wariacja na temat soul-
skimi brzmieniami lat 90. Nie jest to co praw- niami charakterystycznymi dla Matta Eliotta. jazzu w stylu BadBadNotGood, a jedno-
da ani tak poszukujące jak Helmet, ani tak Niestety „Czerwone usta” to na razie mate- cześnie zapowiedź płyty „Slavic Spirits”, po-
gruchoczące kości jak Unsane, ale pewien riał ledwie poprawny, głównie ze względu zwala przypuszczać, że zespół nie zamierza
posthardcore’owy, kanciasty, wspólny mia- na małą wyrazistość tekstów. Utrzymane bez końca odcinać kuponów od twórczości
nownik występuje. – JSz w mocno waitsowskiej poetyce opowieści wybitnego polskiego kompozytora. Nie
o miłosnych rozczarowaniach, rozstaniach muszę chyba dodawać, że warto czekać na
Duy Gebord „Odpoczynek” i kolejnych powrotach są bardzo konwencjo- więcej. – SB
T R Z Y SZÓST K I nalne oraz pozbawione autorskiego stem-
Spuneryzmy – zamiana miejsc liter w grupie pla. Dudzie nie chce się wierzyć, tak jakby Elements „Pure” L B MUSIC
wyrazów – to całkiem niezły pomysł na wy- bardziej dokonywał stylizacji niż pisał pio- Młodzieży wyjaśniam: panowie Biolik
myślenie unikalnego pseudonimu. Zagra- senki, bazując na prawdziwych emocjach. (bas, wokal), Gładysz (gitara) i Rajski (perku-
nicą używali ich chociażby DJ-e Yom Thorke To ten moment, gdy słowa są tak uniwer- sja) mają za sobą długie lata kariery, m.in.
oraz Com Truise, u nas osobliwy hołd twórcy salne, że stają się przezroczyste, nie widać w Republice, Wilkach, u boku Adrzeja Pia-
pojęcia „społeczeństwo spektaklu” – Guyowi w nich konkretnej przestrzeni, człowieka, secznego i Urszuli. Ale jeśli spodziewacie się
86
recenzje

już koncertować z Oranssi Pazuzu i po „Vac- zadziwiają, udowadniając, że wyświechta-


uum” uważam, że to połączenie najlepsze ny (wydawałoby się) nu jazz niekoniecznie
z możliwych, choć w muzyce polskiej grupy wydał ostatnie tchnienie. W każdym ra-
mniej jest hippiserki, mniej jest kwaśna, zie wydarzyło się tu coś na tyle intrygują-
za to bardziej wszechstronna. Nie sądzę, cego, że kolejne dokonania Father Kong będę
by polski metal w tym roku zapro- śledził na sto procent. Z ich ostateczną oceną
ponował coś bardziej oryginalnego i zara- wstrzymam się jednak do następnej płyty.
zem przystępnego. Od takich płyt powinna – ŁW
się zaczynać międzynarodowa kariera.
po ich wspólnym projekcie dad rocka goniącego – JSz Fertile Hump „Kiss Kiss or Bang
za własnym cieniem sprzed ćwierćwiecza, Bang” W Y D . W Ł A S N E
spieszę z gwałtownym dementi: Elements to Eurydyka „Untitled” S Z A R A R E N E TA Nie wiem, skąd oni się tacy wzięli. Surowi
zupełnie inna historia. Owszem, czysto rock- Materiał, który wymaga od słuchacza po punkowemu, po bluesowemu wczuci,
owe jest brzmienie, dobrze wykorzystujące niemałej cierpliwości (trwa dobrze ponad po folkowemu gawędziarscy – nie ma
możliwości, jakie daje power trio założone godzinę) i jeszcze większej otwartości. To w Polsce tradycji takiego grania i pewnie
ze świadomych, doświadczonych miotaczy. zestaw monotonnych zdarzeń dźwiękowych, nie ma słuchania. Ale dobrze byłoby, gdyby
Muzyka jednak nie ma nic wspólnego z opar- które zdają się nie być szczególnie ze sobą Fertile Hump się nie zmarnowali, bo choć 
tymi na riffach-łobuzach hymnami moto- powiązane: po prostu pojawiają się i znikają. grają prosto, żeby nie powiedzieć prymi-
cyklistów. Sekcja pulsuje transowo, czasem Raz smaży się jakiś plastik przez jedenaście tywnie, mają coś, czego tak wielu zespołom
przybierając, to znów tracąc na intensyw- minut, to znów coś buczy przez siedem, albo brakuje: ogień. Czy śpiewa Magda (taki głos
ności, a Gładysz snuje na tym tle gitarowe im- wściekle szumi (okazuje się, że można) przez to skarb!), czy Tomek (znacie człowieka
presje, raczej operując kolorami, bawiąc się pięć. Szanuję pchającą ku eksperymentom z The Stubs, zespołu znacznie bardziej współ-
brzmieniem, niż popisując techniką. Na tym twórczą ciekawość, ale ledwie dotrwałem czesnego i rockowego, ale za to świętej pa-
krótkim, trwającym niespełna 25 minut ma- do końca. – JSz mięci), czy ścierają się w zapalczywym
teriale znalazła się też jedna piosenka z tek- dialogu – we wszystko im wierzę. Fajnie ba-
stem i refrenem. Przez chwilę myślałem, że Ewelina Lisowska „Cztery” lansują pomiędzy folkiem a czadem, między
może to nie najlepszy pomysł, tak mnie wy- UNIVERSAL MUSIC chęcią snucia opowieści a skłonnością do
rywać z błogiej hipnozy, ale okazało się, że Jak nie lekko roztańczona elektronika to pop- rozpędzania się do numerów, przy których
„What You’re Gonna Look For” ma w sobie rockowe, gitarowe utwory, wszystko zaś jak- trzeba się raczej ruszać niż ich słuchać. Gdy-
coś z Talking Heads. No dobra, przyznaję, ep- by z generatora letnich, radiowych piosenek. by nie robili sobie pod górkę śpiewając po
ka spełniła swoją rolę budzącej apetyt przy- A jednak stoi za nimi człowiek, nie algorytm, angielsku, mogliby – przy wszystkich różni-
stawki. Proszę o całą płytę. – JSz w większości przypadków to Jarosław Baran, cach stylistycznych – robić karierę na miarę
kiedyś muzyk Delight i Thy Disease, dziś Organka. Choć oczywiście nie wyglądają na
Entropia „Vacuum” pracujący nieco dalej od metalowego po- takich, co o tym marzą. – JSz
A R AC H N O P H O B I A letka, pod rękę z Cleo czy Natalią Szroeder.
Muszę przyznać, że do tej pory uważałem Stylistycznie, trzeba mu to oddać, starał się Filipek „Rozdział Zamknięty”
Entropię za zespół chwalony nieco na wy- nas nie zanudzić nadmiernym przywiąza- QUEQUALITY
rost. Owszem, „Ufonaut” to świetna płyta, ale niem do poszczególnych gatunków, kom- W życiu rapera najgorsze jest to, że czasem
euforia niektórych recenzji wprawiała mnie pozycyjnie nie wyszedł jednak poza naj- trzeba coś nawinąć. Jeśli nie wierzysz,
w lekkie zakłopotanie. Nie czułem, żeby było bardziej oczywiste rozwiązania, niewiele zapoznaj się z dossier Filipka, a później
aż tak dobrze. Dzisiaj jednak chciałbym od- więc w tych numerach błysku. Za to całkiem przesłuchaj jego nowy album. 23-latek
dać sprawiedliwość tym, co poznali się na sporo banału, a w jednym z utworów („Nad spędził długie lata na freestyle’owych
Entropii zawczasu – wyczuli to, co teraz wali Ziemią”), pomimo wspomnianej prostoty, bitwach, budując jednocześnie pozycję
już obuchem po łbie, czego nie da się zigno- również nieznośnego patosu. I nawet jeśli kolejnymi wydawnictwami studyjnymi
rować. słuchając tej płyty zdążyłem zapomnieć za i zyskując naprawdę pokaźne grono odbior-
Muszę również przyznać, że czuję się nie- co świat pokochał Ewelinę Lisowską, to i tak ców, ale ma jeden problem, który uwiera już
co zakłopotany, bo nie bardzo wiem, jak trudno mi się pozbyć wrażenia, że potrafiła- nawet nie jak kamyk, lecz jak olbrzymi głaz
umieścić Entropię w szerokim metalowym by ona zaśpiewać ciekawszy repertuar. – ŁW narzutowy w bucie – nie umie rapować. Nie
spektrum. Sięgnę więc po porównanie spo- zmieni tego miejsce na OLiS-ie, nie zmieni
za branży. Otóż wyobraźcie sobie państwo
King Crimson – nie ten obecny, ten z Adria-
F Father Kong „Between”
TO O M A N Y P E O P L E
pozowanie na przerysowanego, małoletniego
Charlesa Bukowskiego. „Rozdział Zamknięty”
nem Belew – na gościnnych występach Nie jestem fanem sentymentalizmu, którym to przytłaczająca suma złych wyborów
w Czarnej Chacie w Twin Peaks. Przy czym przesiąknięte są te utwory, uwierają mnie i nieznośny rozkrok. Reprezentant QueQual-
trzeba wyraźnie powiedzieć, że żaden to prog- też ezoteryczno-oniryczne fragmenty pły- ity nadal nie wie, czy lepiej być sztywnym
rock, żadne wymyślanie koła na nowo. To ty. Wiecie, nastrojowa elektronika sączy się gościem, czy też pop-hopowym grajkiem,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

jest metal. Nie post-metal, czy post-black niespiesznie, zaś natchniony głos wypo- który chętnie złapie minuty w dużej rozgłośni
metal. To jest po prostu metal, ale płynący wiada mądrości rodem z „Podręcznika i zagra obok trzeciej ligi disco polo pod
szerokim strumieniem w poprzek gatunków dobrego samopoczucia”. I nawet jeśli to giętą z sarepską. To rzutuje nie tylko na li-
i podtypów, śmiało łącząc blackmetalowe wszystko na luzie, z lekkim przymruże- rykę spod znaku „impra, laska, zgon, moral-
wokale, z masywnymi gitarami à la Gojira, niem oka, to ciągle brzmi tak, jakbyśmy niak” i legitymizowanie postaci do zapom-
nietypowym kupili newage’ową „Muzykę relaksacyjną nienia (QBIK-a nie powinien traktować
metrum i poświ- na weekend”. Kiedy jednak trąbka podaje poważnie nikt, kto chciałby coś znaczyć),
stami kosmicznej ciekawie połamaną melodię, a rytmika pul- ale też muzykę nurzającą się we wszystkich
elektroniki. Choć suje energicznie pod spodem, olsztyński grzechach polskiej rap-produkcji (pianinka,
po prostu walnąć producent (być może znacie jego wcześniejsze gitarki, zwrot ku najniższym dyskotekowym
prawym prostym projekty: b.a.u.d. czy Stereomord 96) oraz rejestrom mainstreamu). Tak materializuje
też potrafią. En- towarzyszący mu muzycy, nie tylko przy- się udręka. – KN
tropii zdażyło się kuwają całą moją uwagę, ale też mocno
87
recenzje

F Fischerle „Ptylotics”
S P R I N G B R E A K TA P E S
jest tak oryginalna i angażująca jak się twórcy
wydaje. Wersy (np. „Twój ulubiony artysta
strony, że trzeba naprawdę energii wulka-
nu, by z tego wykrzesać coś porywającego,
Fischerle nie tylko stoi za jednym z najcie- w tym mieście / odpalasz mnie jak odpalam a Jamun takowej nie posiada. Wolę zresztą 
kawszych rodzimych labeli kasetowych – Ableton”) nie przekonują i nie zostają w głowie, numery lżejsze, bardziej hardrockowe, niż
Pawlaczem Perskim – ale również tworzy a to, że „Gve” kojarzy się z „Que”, a „Mati” z Gu- metalowe i wolę polskojęzyczne teksty. Naj-
własną, fascynującą muzykę. W tym roku ziorem wydaje się nieprzypadkowe. „Na pocz- bardziej podoba mi się więc zamykające
zachwycił już „Beard & Parachute” w Point- tówkach” mogło się podobać, bo to jakby płytę „Twoje życie”. Może następnym razem
less Geometry, teraz znowu wraca na Krzysztof Zalewski nagrał numer dla U Know od tego zacznijmy? – JSz
taśmowy nośnik, tym razem z dziełem Me, „Element” nie do końca spełnia złożoną
zatytułowanym „Ptylotics”. Więcej tu dub tym utworem obietnicę. Ale to tylko epka, Jaskułke Sextet „Komeda Re-
techno i podwodnego, głębokiego brzmienia, poczekajmy na album. – MF composed” WA R N E R M U S I C P O L S K A
czasami zaskoczy hiphopowy bit („Morning Sławek Jaskułke, jeden z najbardziej cenio-
Gate”), czasami echa Flying Lotusa z samego H YO U T H 2 YO U T H
Heatseeker „Infected Society” nych rodzimych pianistów, bierze na warsz-
początku kariery („Plopp”). Całość przenika tat płytę-legendę, czyli „Astigmatic” – kul-
jednak mocno autorski charakter. Wciągają- Nic nowego, dużo krzyczą. Dla tych jednak, towy album Krzysztofa Komedy, który, choć
ca kaseta! – PK co to niekoniecznie muszą odkrywać nowe powstał ponad pięćdziesiąt lat temu, wciąż
muzyczne lądy, za to lubią się rzucić w hard- zaskakuje innowacyjnością i oryginalnością.
G Guzior „Evil Things” S T E P core’owe podskoki, pomachać głową jak
szaleni i powydzierać wspólnie z wokalistą
Co ważne, artysta wyszedł poza standar-
dowe odegranie utworów, postanowił moc-
„To nigdy nie jest kolejna piosenka, dlatego
nie wpada za EP-ką EP-ka” – rapuje Guzior przy akompaniamencie agresywnych, pun- niej zagłębić się w styl i technikę twórczą
kowych gitar, ta płyta jest jak marzenie – Mistrza. Aby to osiągnąć, poszedł śladem
w rozpoczynającym „Evil Things” „Uppercut”.
zrywna, krótka i czadowa. Na tyle różno- swojego mentora, zapraszając do nagrań
Rzeczywiście, Mateusz Bluza nie pędzi z wy-
rodna, żeby nie nużyć, na tyle unikająca zdolnych przedstawicieli nowej fali jazzu:
dawaniem kolejnych produkcji i niespiesznie
przesadnej kompozycyjnej rozkminki, żeby
prowadzi zawarte na nich historie. One z ni- saksofonistów Piotra Chęckiego i Michała
nie wytracać energii. Numery rwą więc do
kim się nie ścigają, idą, trochę się zatacza- Ciesielskiego, trębacza Emila Miszka czy kon-
przodu dziarsko, a nawet przebojowo, jednak
jąc, gubiąc wątki i krążąc po wąskich ulicz- trabasistę Piotra Kułakowskiego. Powstały
– żeby nie było nieporozumień – daleko od
kach kolejnych dygresji. Plączą się po na sekstet przypomina o ikonicznych dziełach
granicy, za którą melodie stają się ważniejsze
wpół rzeczywistych, na wpół sztucznych we własny, ocierający się o klasykę gatunku
od wkur… gniewu. Chodziło mi, rzecz jasna,
rajach przekształcanych przez wyobraźnię sposób. Osiem kawałków zarejestrowanych
o gniew. – ŁW
i narkotyki. Album zaczyna się od nawiązań na setkę w Studiu Polskiego Radia im. Wi-
do boksu, ale twórczość Guziora bardziej tolda Lutosławskiego łączy ze sobą kontem-
Hostia „Hostia” V I A NOCTURNA
niż z walkami Jimma Johnsona może się placyjne, łagodne dźwięki pianina i bardziej
Jeśli w black metalu brakuje wam dystansu,
kojarzyć z wierszami Bena Johnsona – an- żywiołową sekcję rytmiczną. Zespół, co naj-
a w grindcorze wizualnej estetyki wykracza-
gielskiego poety metafizycznego, znanego łatwiej usłyszeć w dyptyku „Svante”/„Etic”,
jącej poza krew i flaki, to Hostia jest dla was.
z awanturniczego stylu życia i, jak przystało nie trzyma się sztywnych ram melodii, lecz
Mamy tu gnijących papieży i odwrócony
na barok, przerażonego wszechobecnością osadza charakterystyczne partie instru-
krzyż na okładce 13 ultraenergetycznych nu-
śmierci. Oczywiście autorowi „Evil Things” mentalne w momentami zachowawczym,
merów nieprzekraczających (z małymi wy-
wciąż daleko do klasyków literatury, ale kolej- ale dopracowanym stylu. Wraz z opisy-
jątkami) dwie minuty, oraz tytuły takie jak:
ną płytą zbliża się tekstowo do czołówki waną już wielokrotnie na naszych łamach
„Not Really a Christian Song” z riffem à la
rapowej w Polsce. Jego druga płyta to suge- formacją EABS oraz pisarką Magdaleną
ZZ TOP czy „War Puppets”, który jest quasi
stywny, rapersko i producencko różnorodny coverem „War Pigs” Black Sabbath. Do tego Grzebałkowską, autorką znakomitej biografii
zapis zmagań z rzeczywistością, która jest cowbell, czyli dzwonek krów z alpejskich Komedy, Jaskułke udanie wskrzesza pamięć
trudnym przeciwnikiem, bo wciąż się prze- łąk, który nawet w najbardziej poważnym o wybitnym kompozytorze. Pora na to, żeby
kształca. Tu nic nie jest tu permanentne. Po- numerze wprowadzi trochę luzu („Killed by twórczość innych zapomnianych muzyków
za płynnością - świata i rapu. – PS Life”). Jeśli chodzi o brzmienie, to jesteśmy otrzymała podobną szansę na drugie życie.
okładani monstrancjami od początku do koń- – SB
Gverilla „Element” R E V O L U M E ca, przez całe 21 minut, a każdy kolejny nu-
Jeżeli debiutując masz na koncie współpracę mer pokazuje, że można pożenić ze sobą K Kamp! „Dare” W Y DAW N I C T WO AG O R A
z Rasmentalismem, Biszem i Kubą Knapem, black metal, punk rock, grindcore i poczucie Nie wiem, czy to nie najbardziej wymagają-
to są duże szanse na to, iż twoja kariera humoru, całość zaś nie musi brzmieć ca płyta zespołu Kamp! A co to niby miałoby
pójdzie w odpowiednim kierunku. Gverilla przaśnie. Skład Hostii owiany jest tajemnicą, oznaczać? Na przykład to, że słuchacz znajdzie
trochę śpiewa, trochę rapuje, jak trzeba za- grupa to na razie projekt wyłącznie studyjny.
angażuje się nawet w produkcję. Nie ma Miejmy nadzieję, że ta ostatnia kwestia uleg-
problemu, żeby mówić o sobie per artysta, nie jesienią zmianie. – KS
czy dzielić swoją fascynacją abstrakcyjnym
malarstwem. Jest w tym wszystkim trochę
jak Rafał Trzaskowski muzyki miejskiej
J Jamun „In Rock We Trust”
WY D. W Ł AS N E
– elokwentnie i spójnie się wypowiada, Na okładce tytuł: „Ufamy rockowi” i data.
ładnie się w tym wymuskanym, subtel- 2018. Jest to na swój sposób rozczulające,
nym opakowaniu prezentuje (zwłaszcza, że tym bardziej, że Jamun wykonuje akurat taką
współpracuje m.in. z LOAA, Jordahem, En- odmianę rocka, czy raczej metalu, która już
zu i Mentem XXL), wydaje się doskonale po pierwszych trzech taktach katapultuje
przygotowany... ale trudno poczuć do nie- słuchacza na pogranicze lat 70. i 80. Marek
go sympatię. Może dlatego, że ta mieszanka List to świetny gitarzysta, pozostali muzycy
wysoko wspinających się, poudziwnianych też są sprawni, wokalista daje radę. Tyle tyl-
wokali oraz wyrafinowanej, introwertycznej ko, że wszyscy pracują w materii, która już
elektroniki ze szczyptą r’n’b i psychodelii nie była przepracowana tyle razy i na wszystkie
88
recenzje

na niej więcej niespodzianek niż na wcześniej- eksperymenty późnego Nine Inch Nails. nego przekazu w wielominutowych utwo-
szych wydawnictwach grupy, począwszy Przez cały czas, jakby ktoś chciał próbował rach, ale też oferuje sporo zimnych, synte-
od zaskakującego słodkiego pop-przeboju odczarować szyld „progmetal”, grając metal tycznych emo-suit, gdzie panoszą się au-
„Drunk” – zupełnie, jakbyśmy nie słuchali w sposób literalnie progresywny, otwarty, totune, płaczliwe wokale, offbit, bąblujący
płyty Kamp!, tylko ścieżki z amerykańskiego nowy. Posłuchajcie koniecznie i jeśli, jak ja, bas, dropy, elektronika, r’n’b, patenty od
młodzieżowego serialu z 1983 roku. Albo na uważacie, że pomysł z emeryturą dla Kethy Drake’a do Future’a. Co ważne, Klarenz jest
przykład to, że zespół jeszcze bardziej osten- nie jest najszczęśliwszy, może dajcie im na czasie (jako raper i producent ogarnia-
tacyjnie niż zwykle trzyma się z dala od ja- znać... – JSz jący sobie większość krążka), ale pozostaje
kichkolwiek gatunkowych wyznaczników. sobą. Taki „Nigdy więcej spłukany” to motyw
Pełno tu różności, smacznych bitów i trans- Kisu Min „Dry Shampoo” G I S H ! żywcem z Ameryki, jednak spolszczony,
owych klawiszy, lirycznych melodii i synte- Udany debiut płytowy łódzkiego kwartetu również emocjonalnie – żadnego kołczingu
zatorowych szaleństw, nośnych linijek, jak inderockowego. Rzecz dla marzycieli i nuworyszostwa. W samym „Jesteś nikim”
i całych refrenów. Ładnie sobie panowie – po i wrażliców, która pogodzi zarówno fanów jest przecież więcej pomysłów niż na ep-
tej długiej, niemal trzyletniej wydawniczej amerykańskich grup w rodzaju Pixies czy kach konkurencji i trzeba było zapewne wiele
przerwie – poczynają. - AN Built to Spill, jak i nieco starszych państwa, co pracy, by je pozlepiać. Praca jest tu zresztą
to wychowywali się na The Cure (ta gitara!), słowem kluczem. „Mam nadzieję, że to mia-
Kaz Bałagane „Chleb i miód” choć może też zaskoczyć dryfem w stronę sto zawiści będzie chociaż trochę dumne ze
N A R KO P O P electro. Brzmienie mają klarowne i pełne mnie” - rapuje Klarenz. To nie tylko ponad-
To miał być rok Kaza, „czas, by zaświecić peł- (to zasługa Kamila Łazikowskiego, byłego lokalna płyta, ale i jak na razie pierwsza rapo-
nym blaskiem”, ale internet przyjął „Chleb klawiszowca Cool Kids of Death), a piosenki wa piątka tego roku. – MF
i miód” dość chłodno. Swoje zrobili goście, zgrabne… No właśnie, na razie tylko zgrabne.
równie głośni, co słabo wpisujący się w spe-
cyficzny klimat. No i rzecz jasna sam fakt
Przyjemnie się tego słucha, ale jeszcze nie
wiele zostaje w głowie, poza myślą, że trzeba
L Lady Pank „LP1” A G O R A
Fakt pierwszy: sześć na dziesięć utworów
wypływania na szerokie wody, co zawsze o Kisu Min pamiętać. Liczę na to, że po takim z debiutanckiej płyty Lady Pank dotarło do
wiąże się z obniżeniem notowań u „tych, co debiucie może być tylko lepiej. - JSz pierwszego miejsca Listy Przebojów Pro-
wiedzą” i są chorzy, gdy mają słuchać tego, co gramu Trzeciego i nikomu do tej pory nie
wszyscy. Ale nie da się ukryć, że czuć po pły- Klarenz „Poza” W Y D . WŁASNE udało się tego wyniku przebić. Fakt drugi:
cie deficyt patentów – grepsy nie fascynują, Nagrywał jako Nieznanyklarenz, ale po ud- po 35 latach ludzie
bo tak dziwnie i kwaśno gada już wielu, kon- ziale w Młodych Wilkach Popkillera i związa- pamiętają utwory
trast między popowymi, mainstreamowymi niu się z labelem QueQuality, ten przedrostek z tego albumu i na-
bitami i jadowitą, oszczędną (taki Włodi przestał pasować. Teraz przystawałby znowu, wet gdy pozują
2.0) gadką przestał szokować, nie cieszy już bo zamieszanie związane z akcją wyszukiwa- na wielkich under-
też dwugłos, gdy Bałagane zaczyna skom- nia talentów minęło, bydgoski raper jakoś g r o u n d o w c ó w,
leć. Owszem, pełen byków, mordek, dupek, nie okazał się czarnym koniem w stajni Que- w domowym za-
kasztanów i bicków reportaż ze świata eks- bonafide i znowu działa niezależnie, jako ciszu zdarza im się
kluzywnych sebiksów nadal ma sporo koloru „odwrócony demon”. „Pozą” rozlicza się ze coś z niego zanucić.
i słucha się go z zainteresowaniem, choćby Fakt trzeci: senty-
po to, żeby sprawdzić, czy narrator nie wy- menty. Ale o tym
pali zaraz z jakąś stuleją czy kurzajami. Za za chwilę. Zgodnie
mało tu jednak esencji jak w „Prof. Miodku” z zapowiedziami
i „Lautpaku”, za dużo popeliny pokroju „Alva- nowa wersja pły-
ro” i „Z wami”. Recenzję można zamknąć ty nie jest wcale ta-
nowym przypałowym kazkowym wersem: ka nowa. Panowie zdecydowali się wejść
„Ty trochę ssiesz, ale trochę dobry też”. – MF do studia i nagrać (prawie) wszystko nuta
w nutę, mało tego, brzmienie „LP1” również
Ketha „Magnaminus” miało być identyczne. Z tego wynika fakt
WY D. W Ł AS N E czwarty: gdyby nie wokale, to w wielu mo-
Nie wypada mi oceniać kolegi z redakcji, ale mentach można by mieć wrażenie, że słu-
miałbym moralniaka, gdybym nie wspom- cha się oryginału. Brzmienie jest odtwo-
niał o nowym – i ostatnim, bo zespół kończy rzone tak wiernie, jak to tylko możliwe po
działalność – wydawnictwie Kethy. Ten sławą i rap branżą, pluje tam, gdzie „sami latach, dźwięki zostały odegrane niemal
czteroutworowy mini-album to pesymizm dyplomaci mówią tak, by nawet spalonych identycznie. Dzięki temu jeszcze bardziej
wcielony, zarówno w formie, jak i w treści, mostów nie stracić”, piętnuje „polowanie na wyróżniają się fragmenty, w których dzieje
ale przy tym po prostu znakomity materiał, lajki przybłędów” i hipokryzję „mordeczko- się coś nowego, jak chociażby akordeonowe
dla wszystkich, którzy w muzyce szukają… ziomeczków”. To słodko-gorzka, przemyślana solo Marcina Wyrostka w „Mniej niż zero”.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Którzy po prostu szukają. Chwilami to brzmi od początku do końca płyta, cierpiąca na Akurat w tym numerze to jedyne, na co warto
jakby Gojira robiła sobie wariacje na temat nadszczerość. Słodko tu ze względu na melo- zwrócić uwagę, bo nie śpiewają w nim ci,
„Outside” Bowiego, albo co bardziej udane dyjne (czasem wręcz przeładnione) bity oraz którzy wypadli na płycie najlepiej, zaś ko-
nowoszkolny zaśpiew we flow, refreny małe lektywne odśpiewywanie jest nieco nudna-
i duże, filmowe zarówno intra, jak i outra. we. Potem jest wiele ciekawiej. Zalewski po-
Gorzko, bo to przecież Klarenz zbrojny we kazał już kilkukrotnie, że jest świetnym inter-
własną ironię i niepozbywalny, sarkastyczny pretatorem cudzych tekstów, nic więc dziw-
sposób obrazowania, zlepiony z charaktery- nego, że jego wersja „Fabryki małp” wypadła
stycznym głosem. „Pozę” należy szanować bardzo dobrze. Są na tej płycie jednak co naj-
za to, że jest poza szkołami rapu. Nie boi mniej trzy równie fantastyczne numery.
się sampli, wyrazistych, klasycznie pracu- „Wciąż bardziej obcy” wydaje się być napisa-
jących bębnów (porywające od razu, bad- ny dla Artura Rojka i po usłyszeniu jego
assowe „Złe intencje” Bartocuta) i zagęszczo- wersji ten numer będzie mi się kojarzył już
89
recenzje

L tylko z nim. Podobnie rzecz ma się z „Mi-


nus dziesięć w Rio”, no ale wiadomo, że
muzycy z wielu środowisk – od specjalistów
od współczesności, przez folkowców, im-
w którego grze słychać miłość do muzyki
i potrzebę pewnej, dobrze rozumianej, prosto-
jak Nosowska się za coś weźmie, to trudno prowizatorów aż do legendy muzyki alter- ty. Niczym miód na ucho są romantyczne par-
się spodziewać kiepskiej jakości – jej wokal natywnej, Andrzeja Izdebskiego. A grają tak, tie pianisty Michała Martyniuka, saksofonisty
podkreśla niepokój, który od zawsze sie- że trudno się nie poderwać do kolejnych foks- Jakuba Skowrońskiego i gitarzysty Jakuba
dział w tym numerze. Maleńczuk za to uwy- trotów i tang, muzycy uwypuklają bowiem Mizerackiego, którzy każdy kolejny dźwięk
puklił knajpiany klimat „Tańcz głupia taneczny element tego repertuaru i przypo- dobywają z namaszczeniem i dbałością o bar-
tańcz” – zrobił to w typowy dla siebie minają do czego (przede wszystkim) służył wę - często aksamitną i głęboką. Jeżeli ist-
nonszalancko-prześmiewczy sposób, wy- on przed osiemdziesięcioma laty. W końcu nieje muzyka, która może pretendować do
ciągając z tego zajechanego numeru to, co nazwa zobowiązuje. miana uniwersalnej na tyle, by trafić do sze-
w nim najlepsze. Z drugiej strony, starają się grać najwierniej rokiego grona słuchaczy, materiał z „Noth-
Zupełnie nie interesuje mnie czy ta płyta jak się da – Zybelberg spędził długie go- ing To Prove” z pewnością do takich należy.
to faktycznie (auto)hołd, czy skok na kasę. dziny transkrybując oryginalne aranżacje. Dla tych, którzy chcą rozpocząć przygodę
Być może przemawiają przeze mnie senty- To słychać, piosenki często brzmią jak ory- z jazzem oraz tych, którzy zwyczajnie chcie-
menty, nie ma to jednak żadnego znaczenia, ginalne, choć pozbawione szumu starej liby posłuchać czegoś przyjemnego i pięk-
bo (i tu fakt piąty) najzwyczajniej w świecie płyty, nagrania. W porównaniu z dwoma in- nego, niekoniecznie intelektualnej, ciężkiej
chciałbym mieć więcej albumów pełnych nymi zespołami zajmującymi się podobną do rozwikłania łamigłówki, wybór tej płyty
tak przebojowych numerów, nie przekracza- działką – Warszawską Orkiestrą Sentymen- będzie idealny. – MZ
jących jednocześnie cienkiej, choć subiek- talną i Jazz Bandem Młynarskiego i Masec-
tywnej, granicy pomiędzy sztuką a kiczem. kiego (o najnowszej płycie tych drugich prze- Micromelancolié „Streaming”
I proszę wybaczyć, jeżeli te zdania brzmią jak czytacie nieco dalej) - Orkiestra Dancingowa NEVER ANYTHING
narzekanie, że drzewiej lepiej bywało. - TB jest jeszcze dostojniejsza, jeszcze bardziej Niewiele się w twórczości Roberta Skrzyń-
staroświecka. Najlepiej wypada jednak skiego zmieniło, ale i bez rewolucji udaje
Lukasyno „La Poete Assassine”, w piosenkach, które dają trochę więcej swo- mu się podbijać kolejne terytoria – dopiero
P E R S O N A N O N G R ATA body, jak „Senor gra, donna tańczy” czy „Wę- co publikował (jako Micromelancolié oczy-
Jeden z nestorów sceny białostockiej na gierska kapela”. Ryzykownym ruchem może wiście) swe nagrania w Czechach, a już wy-
piątej solowej płycie gra na swoich warun- się wydawać powierzenie roli wokalisty No- daje kolejne, tym razem za pośrednictwem
kach. Autotune pobrzmiewa mu mszalną amowi, ale jego lekko nieporadne czasem labelu z Portland. Chodzi o sześć utworów,
modlitwą, trap łączy się z tradycyjnymi zmagania się z polszczyzną są urokliwe, zatytułowanych od jednej fali („~”) do fal sze-
śpiewami i żywymi partiami skrzypiec. a także nadają piosenkom dodatkowej war- ściu („~~~~~~”), czyli na moje oko strumie-
„Kiedyś chłopak pełen agresji jak szczur ży- stwy egzotyki i dystansu. nia – streamu. Sprytnie, prawda? A co tam
wiony przez miasto”, dziś Niby to kolejna płyta wypełniona muzyką w jego nurcie? Sporo trzasków, szurnięć,
raper pozbawiony złudzeń przedwojnia, jaka ukazuje się w przeciągu popiskiwań oraz innych paprochów, które
odnośnie sukcesu, poeta ostatnich kilkunastu miesięcy, a powtarza normalnie uznalibyśmy za dźwiękowe nie-
świadom potęgi natury, się tylko kilka utworów, co tylko przypomi- doskonałości, tutaj wydają się one jednak
ojciec, który uczy córki na, jak wiele piosenkowych skarbów kryje być u siebie, jak najbardziej na miejscu.
słuchać szumu liści w lesie się w starych, szelakowych płytach. – MW I nawet jeśli gdzieś pomiędzy dziwaczny-
i człowiek kresów, dobrze mi mikrodźwiękami przebijają się delikatne
wiedzący kim jest szep- Meeting By Chance „Silver” melodie, nieśmiało zakwili znajomy dźwięk
tun. Już poprzedni „Bard” PLUG AUDIO fortepianu, albo pojawi się (jak w końcówce
zwiastował ciekawą arty- Od debiutu Skalpela minęło 14 lat, ale ani „~~~~”) rytm na tyle wyraźny i żwawy, że
styczną ewolucję, na „Le Igor Pudło, ani Marcin Cichy nie próbują swo- można by przy nim potańczyć, ciągle nie jest
Poete Assassine” jest mniej jego ówczesnego sukcesu powtórzyć, czy to album dla poszukiwaczy piosenek. Raczej
rzewności, mniej kwadratowości i suro- nawet się do niego zbliżyć. Na najnowszym dla tych, których w muzyce pociąga nastrój
wości w kładzeniu wersów na bit oraz więcej wydawnictwie drugiego z wymienionych tajemnicy, niedopowiedzenia oraz inności
doświadczenia. Liryzm równoważą mroczne znajdziemy wszystko to, do czego Cichy nas – bo też nikt tak jak Micromelancolié nie po-
obserwacje z miejsca, w którym nie pusz- przyzwyczaił: świetną produkcję, precyzyj- trafi pokazać, ile w tych na co dzień pogardza-
czasz młodszej siostry samej na imprezy, nie dobrane sample i jazzujące motywy. nych, czy w najlepszym razie niezauważal-
tęsknisz za bratem, który wyjechał za Całość jest jednak tak powolna i jednostaj- nych, dźwiękach piękna. Puśćcie więc sobie
chlebem i trzy razy zastanowisz się zanim na, że sprawdzi się głównie jako muzyka do „Streaming” w streamingu. Albo kupcie ka-
obdarzysz zaufaniem. Niezręcznie uklubo- zasypiania, albo bezbolesnego towarzysze- setę. – ŁW
wiona „Rosa” czy pretensjonalne „Skrzydła” nia rozmowom w kawiarniach. Posłuchasz,
przypominają, że i produkcja, i rap nie są zaśniesz, zapomnisz. – KS MIKROBI.T „Afronauts”
idealne, ale Lukasyno nadrabia pasją oraz A U D I O C AV E
poczuciem misji. Płoną mu te zwrotki jeszcze Michał Martyniuk „Nothing To Na swoim trzecim długogrającym albumie
w gardle. Krążek można śmiało stawiać obok Prove” S J R E C O R D S poznańska formacja MIKROBI.T ucieka
płyt Eldo, Bisza czy późnej dyskografii Jeśli jazz jest dla was mało komunikatywny z chłodnych, skandynawskich rejonów, jakie
Gurala. - MF i niezrozumiały, otwarte, a przepełnione eksplorowała na poprzednim krążku „Organic
dźwiękami formy tylko wzmagają poczucie Drones” i skręca w stronę… Afryki. Track-
M Mała Orkiestra Dancingowa
„Mała Orkiestra Dancingowa”
chaosu i przytłaczają, oto lekarstwo. Pianista
Michał Martyniuk oddał w nasze ręce debiu-
lista krążka wygląda jak indeks atlasu geo-
graficznego Czarnego Lądu: widać w nim
K A Z K A DA tancki materiał, który ma cieszyć, sprawiać Gambię, Kongo czy Malawi. Na nazewnictwie
Noam Zybelberg, potomek warszawskich przyjemność i wprowadzać w bogaty świat się jednak nie kończy – w elektroniczny an-
Żydów, wrócił do miasta przodków, by grać jazzu. Wraz z kompanami zabiera nas w nie- turaż muzycy starają się wpleść ducha orga-
muzykę, w której zasłuchiwali się i do której śpieszną podróż, podczas której nie zgu- nicznej, etnicznej energii. Aby to osiągnąć, trio
tańczyli jego dziadkowie. Zespół pomógł mu bimy drogi, a która wniesie trochę piękna zaprosiło do kooperacji Hanię Piosik – ukry-
skompletować Michał Górczyński i w efek- do codzienności. Autorem wszystkich kom- wającą się pod pseudonimem Di.Aria. Efekt
cie w kilkunastoosobowej Orkiestrze grają pozycji jest lider, muzykalny wrażliwiec, ich wspólnych poszukiwań sytuuje się gdzieś
90
recenzje

na przecięciu nowoczesnego downtempo trzy krótkie, instrumentalne utwory. Im- „Argentyny” czy „Polowania na tygrysa”. –
(otwierające „Maputo”), nowoczesnego ponująca jest jego oszczędna i skoncentrow- MW
r’n’b („Marrakesh”) i house’u z domieszką ana forma, a także dojrzałość w operowaniu
instrumentalnej improwizacji („Lesotho”). dźwiękowymi narzędziami. Z takimi talent- Morus „Ciało obce” T R U J Ą C A FA L A
Tętniące rytmem syntezatorowe beaty cie- ami o przyszłość elektroniki między Bugiem Nika, ekswokalistka kultowego już Post Regi-
kawie korespondują zarówno z wokalem, jak a Odrą możemy być spokojni. – BW mentu, od jakiegoś czasu znowu jest aktyw-
i z jazzowym tłem: saksofonem tenorowym na na scenie, by wspomnieć choćby jedyne
oraz funkowym efektem wah-wah. To dzięki Młynarski-Masecki Jazz Camera- w swoim rodzaju Pochwalone. Jeżeli komuś
takiemu zestawieniu „Afronauts” pasuje do ta Varsoviensis „Fogg. Pieśniarz jednak brakowało Niki w opcji „bez litości”,
popołudniowego chilloutu, ale nada się też Warszawy” A G O R A ten się wreszcie doczekał. Morus jest hard-
na żywszą, podbitą wielobarwnym footwork- Za Marcinem Maseckim i Janem Młynar- core’ową supergrupą, w skład której wcho-
iem imprezę (zwróćcie uwagę na „Kongo Dia- skim trudno nadążyć. Ten pierwszy wydał dzą muzycy m.in. Atomico Patibulo i [peru].
monds” albo „Analog Africa”). Pozostaje tylko w tym roku „Ragtime” oraz zagrał (a wcześ- Nikt tu więc czasu nie traci na wymyślania
życzyć, żeby MIKROBI.T utrzymało poziom, niej napisał) muzykę do obsypanej nagro- koła od nowa, bo wszyscy wiedzą, jak to
osiadło stylistycznie w jednym miejscu i od- dami „Zimnej wojny”. Ten drugi przypom- ma brzmieć, jak ma kopać i kąsać. Ale oczy-
niosło pożądany sukces. Niewykluczone niał z Warszawskim Combem Tanecznym, na wiście show kradnie Nika, zarówno swoim
jednak, że pisany jest im raczej los stale po- stulecie urodzin, piosenki Stanisława Grze- głosem, jak i znakomitymi tekstami. Pełny-
szukujących, artystycznych nomadów. – SB siuka. A teraz (to znaczy pod koniec lipca) wy- mi gniewu, niepokoju, goryczy. Próbka? Może
dali album Młynarski-Masecki Jazz Camera- „Na zakupy”? „Z czasem człowiek się przy-
Miuosh/Smolik/NOSPR ta Varsoviensis, czyli nowego wcielenia Jazz zwyczaja / przechodzi obok nie zauważa / po-
„Miuosh/Smolik/NOSPR” Bandu, rozbudowanego o sekcję smyczkową tem człowiek się godzi na wszystko / wracaj-
FA N D A N G O i gościnne występy wokalistów. Po posta- cie na zakupy / my zajmiemy się resztą / dziś
Płyta kuriozum. Bo niby wszystko się ci Adama Astona, wokół której zbudowali już nic się nie zdarzy / wracajcie przed telewi-
zgadza: Smolik wie przecież jak porządnie swą poprzednią płytę, „Noc w wielkim mie- zory”. Albo „Narodowy”: „Wściekli bezradni
zaaranżować utwory, Janusz Stokłosa wie ście”, na warsztat biorą piosenki Mieczysława zmanipulowani / sami się zadusicie gołymi
jak poprowadzić orkiestrę, zaproszeni goście Fogga, od tych najbardziej znanych, do tych rękami”. Więcej na płycie. – JSz
(m.in. Rogucki, Nosowska i Grosiak) też nie z początków kariery wybitnego śpiewaka.
należą do tych, co to by truchleli na widok
mikrofonu. Muzycy wyborni, sala koncer-
Młynarski częściej staje z boku niż przed
mikrofonem. I o ile bardzo dobrym pomysłem
N Na Górze „Szczerość” N A GÓRZE
„Idziemy po nierównej drodze / powłócząc
towa wspaniała, refreny pożyczone z naj- jest przypomnienie operowego wykształce- nogami / szczerość daje nam siłę / rozpieprza
większych polskich hitów powinny załatwić nia Fogga dzięki obecności Szymona Komasy, bariery przed nami”, ten fragment tekstu ty-
sprawę przebojowości. Fachowo tu, z roz- zaśpiewanie przez Piotra Zabrodzkiego „Pio- tułowej piosenki z najnowszej płyty zespołu
machem… tylko nic z tego nie wynika. Rep- senki o mojej Warszawie”, czy odtworzenie Na Górze wydaje się mottem nie tylko albu-
ertuar technicznych możliwości Miuosha przez Zabrodzkiego, Młynarskiego, Masec- mu, ale i całej twórczości grupy z Rzadkowa.
jest dość ubogi (główny pomysł interpreta- kiego i Tomasza Dudę Chóru Dana (kwartetu, Bo właśnie szczerość i pozytywna energia są
cyjny polega na tym, że część linijek skandu- w którym przed wojną śpiewał Fogg), to najważniejszymi cechami ich muzyki.
je głośniej od innych), NOSPR potrafi zagrać już dwie piosenki zaśpiewane przez Agatę Od zawsze zastanawiamy się, co w muzyce
wszystko, aż szkoda nie skorzystać, pewnie Kuleszę zbyt mocno trącą piosenką aktorską. jest ważniejsze: emocje czy perfekcyjne
dlatego orkiestra gra czasami także wtedy, Lepiej wypada Joanna Kulig, choć też blednie wykonawstwo. Oczywiście, najlepiej gdyby
gdy lepiej grałaby już tylko cisza. Chyba przy rozdzierającej interpretacji „Warszawo jedno szło w parze z drugim, ale nie zawsze
żaden z utworów nie robi większego wrażenia ma” Barbary Kingi Majewskiej. Ostatnia z wy- jest to możliwe. Tak jest nie jest to możli-
niż w oryginale, żaden – mimo ogromu mienionych, będąca najbardziej emocjonal- we w przypadku Na Górze. Pierwszy raz zo-
zaangażowanych środków – nie wywołuje nym momentem albumu, to jedna z dwóch baczyłem ich koncert kilka lat temu, kiedy
gęsiej skórki. Po co więc nagrywać takie pły- piosenek, do których Młynarski sięgał już wystąpili na polu namiotowym, podczas
ty? Poprzednia, „Miuosh x Jimek x NOSPR”, z WCT (i po prawdzie, to tamta wersja, festiwalu w Jarocinie. Wtedy zostali rzuceni
była podobno ogromnym sukcesem, bilety z Joanną Halszką Sokołowską i grającym na na pastwę skacowanych festiwalowiczów,
na trzy koncerty „Miuosh/Smolik/NOSPR” oud Amosem Hoffmanem, z odniesieniami którzy dopiero się budzili. Dali niezwykle
wyprzedały się w 12 minut. Zgaduję, że war- do współczesności, jest moją ulubioną.) Gdy energiczny koncert i przyćmili wszystkie inne
to byłoby spróbować po raz trzeci – może tylko Młynarski wraca przed mikrofon, poka- zespoły występujące nie tylko na tej scenie,
wtedy zrozumiem. – ŁW zuje, że jak nikt inny czuje muzykę przedwoj- ale też te startujące w konkursie. W takich
nia, doskonale się w niej odnajduje, a jego momentach zdaję sobie sprawę, że rock to
młody łucznik „SPEEDRUN- maniera jest zupełnie naturalna. Aranżacje jednak głównie muzyka emocji i szczerości
NING” M A G I A Marcina Maseckiego są spokojniejsze, muzy- przekazu. Że nieważne są pomyłki czy fałsze,
Trudno stwierdzić jak celnie strzela Woj- ka bardziej trzyma się oryginałów, choć, jak a pozytywna energia, która bije ze sceny
tek Filipowicz, niewątpliwie jednak Młody zawsze, od pierwszych dźwięków słychać, że i udziela się słuchaczom.
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

Łucznik jest młody, bo z rocznika dwu- to on. Ze swoich ulubionych zabiegów – zapę- I takie same emocje towarzyszą mi przy
tysięcznego. Nie było mu więc dane do- tlenia motywów, udawanej nieporadności, przesłuchiwaniu kolejnych płyt Na Górze.
świadczyć dystynktywnych dla lat 90. zja- balansowania na granicy rozpadu – korzy- Niby nic się nie zmienia. Wciąż są to proste
wisk, np. pojawienia się na rynku kaset sta rzadziej, bardziej stawiając na emocjo- piosenki, które spokojnie można zagrać przy
VHS, płyt CD, konsoli Playstation czy dość nalność i wysmakowanie. ognisku na gitarze. Niby wciąż towarzyszą im
ułomnego jeszcze wówczas internetu. Pewnie Płyta nie jest, rzecz jasna, tak przełomowa, lakoniczne, choć świetnie relacjonujące rze-
dlatego też elementy te tak mocno poznań- jak „Noc w wielkim mieście”, ale też nie taka czywistość teksty, ale energia, pasja i radość
skiego producenta interesują i dlatego tak jest jej rola. To album mający przypomnieć z tworzenia muzyki przyćmiewa wszelkie
często odnosi się on do nich w swej elektro- jednego z najważniejszych warszawskich niedociągnięcia. Ktoś kiedyś napisał, i trud-
nicznej muzyce inspirowanej gatunkami piosenkarzy i z tego zadania wywiązuje się no się z tym nie zgodzić, że Na Górze repre-
ostatniej dekady XX wieku (m.in. IDM-u, bardzo dobrze, pokazując różnorodne oblicza zentują spontanicznego rocka.
breakbeatu czy dubu). Nie inaczej jest Fogga. Choć następnym razem życzyłbym Wspomniałem o tekstach. Proste, ale do-
w przypadku niniejszej epki, zawierającej sobie więcej dowcipnych perełek w stylu sadne, krótkie, ale pełne treści. Świetnie
91
recenzje

N komentują rzeczywistość jednowładztwa


w Polsce („Król”), konsumpcjonizmu („Re-
Czas już na składak z cyklu „The best of ”.
– KN
jest od czego wyjść, ale cztery piosenki to za
mało, by jednoznacznie określić, ile wart jest
wolucjoniści i wizjonerzy”) czy podziałów, posag tych Panieneczek. Warto jednak mieć
jakie w nas powstały („Polak Polakowi”). Ale
też próbują wskazać drogę rozładowania tych
P Palmer Eldritch „Sidereal”
T R Z Y SZÓST K I
na nie baczenie. – JSz

złych emocji, jak choćby w „Tęczy” czy „Ratuj- Zdecydowanie najdojrzalsze wydawnictwo Patrick the Pan „trzy.zero” K AYA X
my”. Są światełkiem, który wskazuje, rewelacyjnego duetu. Wątki folkowe, „Znów gdzieś słyszałem, że mam głos jak A,
że w Polsce może być jeszcze normalnie. dawniej wyłącznie sygnalizowane, zo- wąs jak D i piosenki jak R. Chodzi to za mną
Są jeszcze dwa elementy, o których trzeba stały pociągnięte jeszcze mocniej, lekko psy- jak godzina 21:37” – w słowach zawartych na
wspomnieć. Pierwszy – w zespole występu- chodeliczną atmosferę utkano jeszcze mis- płycie „trzy.zero” odnajdą się ci, którzy ro-
ją muzycy z autyzmem, czego kompletnie nie terniej, a melodie i poziom kompozycyjny zumieją internet i współczesny język komu-
widać na scenie, ani nie słychać z płyty. Dru- wskoczyły na wyższy poziom. Pokuszę się nikacji memowej. Zaś co do muzyki, Patrick
gi – rysunki na okładkę są autorstwa Marka o stwierdzenie, że to (pod paroma względami) the Pan ma szansę po raz kolejny poruszyć
Raczkowskiego. – LG album gitarowy – gitary nie tylko dodają tych wrażliwych, szukających emocji, ale
psychodelii, ale niejednokrotnie stanowią i spokoju. Ale nie tylko. Bowiem jest to muzycz-
O Olivia „Skawa” K - H O L E T R A X bazę do dalszej eksploracji. Obfite wokalne nie najbardziej nieprzewidywalna płyta
Kaseta, a właśnie w takiej formie ukazała sample, wycięte z nagrań z gościnnym udzia- w dyskografii Patrick the Pan. Na nowym
się nowa EP-ka Olivii Ungaro, wydaje się łem wokalistek, pchają muzykę Palmer El- albumie warto zwrócić szczególną uwagę
idealnym nośnikiem dla tego materiału dritch w bardziej przystępną stronę – nie na single „Cham” i „O słowach”, z pięknymi
– brzmienie jest tu bardzo ciepłe i pełne melodiami i dobitnymi tekstami, a także na
dźwięków analogowego sprzętu. Otwierająca piękny erotyk „Rude” czy „Kością”. Najlepiej
wydawnictwo „Skawa” to utrzymany w old- jednak przyjmować płytę „trzy.zero” w całości,
schoolowym stylu techno-banger o przy- bo to album koncepcyjny, zaś sam autor za-
jemnym, przytłumionym brzmieniu. Dalej chęca do odczytania jego intymnej historii.
mamy acidowo-psychodelicznego „Korsarza” Pełnej pięknych tekstów, tym razem tylko
w bardziej powolnym, ale wciąż tanecznym w języku polskim. – AN
tempie. „Paj” to sześciominutowa zabawa
gałkami syntezatorów modularnych, a „Sze- Pejzaż „Ostatni dzień lata”
lestt” brzmi jak rozimprowizowane acidowe T H E V E R Y P O L I S H C U T- O U T S
downtempo. Na koniec mamy jeszcze bardzo Bartosz Kruczyński (The Phantom, Earth
odbiegający od oryginału remiks „Skawy” Trax, połowa duetu Ptaki) wraca poniekąd
autorstwa FOQL. Całość na pewno podejdzie do początków swej działalności – już po-
analogheadom, choć materiałowi przydało- nad dekadę temu, w niezapomnianym mik-
by się trochę więcej energii. – KS sie zatytułowanym „Niespodziewany koniec
lata”, przypomniał wspaniałe perełki polskiej
Onar „Czyste buty, brudne jestem wielkim fanem Leny Osińskiej, ale muzyki epoki PRL-u. Tym razem, niczym duet
serce” S U P E R R E L A K S w „Control” zaskoczyła mnie bardzo pozy- Skalpel, przyfastrygował ze sobą jedynie frag-
Mawia się, że klasykiem w polskim rapie tywnie. „Sidereal” to także fenomenalne za- menty przykurzonych
stajesz się przez zasiedzenie. Coś w tym jest bawy z rytmiką – czasem tradycyjnie bitową, nagrań, opierając się
– jak z rękawa można sypać przykładami czasem bardziej taneczną. Kapitalny krążek w dużej mierze na
raperów, którzy stanęli przy mikrofonie w la- i mocny kandydat na listy tych w tym roku repertuarze polskich
tach 90. i, często na wyrost, dorobili się sta- najlepszych. – PK wokalistek, zarówno
tusu gwiazd. Na okres, w którym tworzyły tych dobrze znanych
się legendy rodzimej sceny załapał się Panieneczki „Opowieści zasły (Edyta Geppert, Irena
również Onar, któremu nikt nie zapomni szane na wiosce - część pierwsza Santor czy Halina
stworzonych już w nowym stuleciu nagrań EP”J A Z Z B OY Frąckowiak), jak i nie-
Płomienia 81 czy materiałów z Ośką, za to W tej wiosce to byłyście dziewczyny chy- co dziś zapomnianych
mało kto powie o nim samym: znakomity ba tylko na wakacjach. W sam raz, żeby się (Renata Kretówna,
raper. Warszawiak wyciągnął ze swojej ka- zachwycić, ale za krótko, żeby się ubrudzić, Barbara Książkiew-
riery więcej niż można było przewidzieć, poznać ją lepiej. Chcę przez to powiedzieć, icz czy Iwona Niedzielska). Całość tej mi-
a jego najnowsze materiały pokazują, że zgra- że choć bydgoski kwartet buduje swój reper- sternej tkaniny dźwiękowej, zabarwionej
na płyta bywa gorsza niż jej brak. „Czyste tuar na fundamencie autentycznych pieśni house’owo-downtempowym brzmieniem
buty, brudne serce” to szablonowa propozy- ludowych, tak nimi obraca, tak obrabia, prze- i podszytej nostalgicznymi smyczkami,
cja rapera-weterana, próbującego uszczk- kształca i formuje, że mamy do czynienia ze nasączono dobrze nasłonecznionym rozle-
nąć trochę uwagi w czasach, gdy słuchacze współczesną, miejską muzyką. To nie zarzut, niwieniem, tworząc jeden z najpiękniej-
idą już za kim innym. Nawet konesera starej lecz uczciwe wyjaśnienie, z czym mamy tu szych soundtracków pod upalne lato. Maj-
szkoły potrafi zmęczyć 53. podejście do te- do czynienia. Jeśli więc szukać Panienecz- stersztyk. – BW
matu przeszłości i wartości, prezentowane kom towarzystwa, to będzie to raczej Tu-
na produkcyjnym miszmaszu: z jednej lia niż Kapela Maliszów czy nawet Dagada- P.E. Quartet „Cokolwiek”
strony do uszu trafiają patetyczne, chóralne na. Muszę jednak przyznać, że propozycja M U LT I K U LT I P R O J E C T
dźwięki i skrzypce, z drugiej spitchowane Panieneczek, choć mniej efekciarska od Tulii Tytuł albumu zwiastuje freejazzową obławę,
sample wymieszane z nowoczesną bieżączką. (no i te współczesne ubrania…), jest znacznie w rzeczywistości dostajemy obłędne, instru-
Schemat przełamuje przyjemny „Płomień”, bardziej satysfakcjonująca muzycznie. Tańcu- mentalne pejzaże, które w całym swym
z sączącym się niespiesznie bitem i Jareckim je tu folk z elektroniką, ale taką raczej z ga- szaleństwie zachowują pewną strukturalność
w dobrej formie, ale cóż z tego, skoro wspom- tunku easy listening, niż w rodzaju tych tur- i porządek, nie umniejszając poczuciu spon-
nienie o tym wydawnictwie skończy się bołupanek w stylu Goorala. Powiedziałbym taniczności. Podłoże inspiracji dla tematów
na niby-głębokim wersie „Jem steka, czu- nawet, że jest to taka rustykalno-elektronicz- i melodii leży w muzyce orientalnej („Krzyk”),
ję dym, masło i obojętność” („Siedzę-jadę”). na kraina łagodności. Jest na czym budować, ale również w klasycznym jazzie („Znużony”),
92
recenzje

kolektywna improwizacja sprawnie oscylu- tytuł. Tajemnice to może i radosne, ale tonacji pierosy (ale żeby nie było: za resztę młody
je wokół kontrabasowych fraz Rafała Różal- dur Tomek Radziszewski nie zna, a jeśli zna, może sobie kupić oranżadkę) jest równie
skiego i zachęca do całkowitego zanurzenia to unika jak diabeł święconej wody. Kto przekonująca. Miłosne westchnienie do pani,
się w dźwięki serwowane przez kwartet, kojarzy jego kompozycje ze Świetlików która dziś była w tej butelkowozielonej kiec-
a trafnie dopasowane tytuły chyba najlepiej i Trupy Wertera Utrata ten zresztą wie, cze- ce – też. Wszystkie teksty Polskich Nagrań
oddają emocje zawarte w poszczególnych go się spodziewać. Z jednej strony mamy tu ujmują zwięzłością, trafnością i humorem.
błądzenie po mrocznych, brudnych, post- Jeśli dodać do tego sample z jakichś staro-
punkowych uliczkach, z drugiej żarliwe ci, których może świadomie nie pamiętamy,
pieśni wykonane głównie z towarzyszeniem ale które każdy z nas ma w DNA (od starych
gitary akustycznej, ale również rozdygo- filmów i słuchowisk po pieśni Fogga),
tane, podszyte niepokojem, skrajnie odległe otrzymujemy całość świeżą, ale zarazem
od oazowej słodyczy – kojarzące się raczej znakomicie wpisaną w swojski krajobraz
z Current 93. Bardziej podobała mi się dźwiękowy. Robak, Wąski, Drut tak udatnie
pierwsza płyta Pio Szorstkien, ciemniejsza, konstruują te swoje scenki, tak żywo opisu-
dziwniejsza, stylistycznie nieokreślona, ją najbliższe otoczenie, że żadne inne pol-
ale i tej słucham nie bez satysfakcji. – JSz skie miasto nie kusi mnie dziś bardziej niż
Szamotuły. Ale tam musi być fajnie! Na wszel-
Plash „Out of Line” W Y D . WŁASNE ki wypadek jednak samochód zostawię pod
Krakowski Plash znany jest przede wszyst- domem i pojadę pekasem. – JSz
kim ze swoich związków ze sceną break-
utworach. Tak jak sami muzycy w ckliwy dance’ową. Regularnie pojawia się na R Remek Hanaj „Wysiadywanie
sposób zaznaczają: ta płyta nie powstałaby, bitwach i zawodach, gdzie zapewnia pod- góry” R E Q U I E M
gdyby nie moc przyjaźni oraz inspirujące, jak kład do tanecznych pojedynków. Po ostatnim Mam wrażenie, że do wysiadywania góry
się okazało, kłopoty z zielonym Fordem Gala- finale Red Bull 3Style publiczność zdawała trzeba mieć kawał zadka, ale i anielską
xy. Wygląda więc na to, że choć tylu świetnie się być równie zachwycona jego mocarny- cierpliwość. To nie są łatwe rzeczy, na to trze-
wykształconych muzyków na horyzoncie, to mi beatami, co układami uczestników. De- ba czasu. Na ulepienie takiej płyty również.
i tak najlepsza chemia zrodzi się zawsze ze biutancki album Plasha ma jednak trochę Remek Hanaj – znany państwu doskonale
zwykłego, przyjacielskiego grania. Jeśli do- inny klimat. Materiał jest bardziej stonowany z Księżyca, ale też ze znakomitych solowych
datkowo owi przyjaciele są studentami wy- i raczej mało nowoczesny, co niekoniecznie „Nagrań terenowych snów” – budulec zna-
bitnych akademii jazzowych w Polsce oraz jest zarzutem, bo utalentowanych uczniów lazł w głosach ponagrywanych na południu
Danii to rezultat musiał być (i jest) ponad- i wschodzie Europy. Te lamen-
DJ-a Shadowa zawsze miło posłuchać, a duch
przeciętny. – AK ty ormiańskie i rosyjskie, gru-
amerykańskiego protoplasty samplingu ewi-
dentnie się nad całością unosi. Pojawia się zińskie i rumuńskie, albańskie
Pikers „Coraz bliżej” też kilka mocniejszych momentów – z jed-
i polskie zaplatają się ze sobą
H E A LT H & N AT U R E w nienaturalne, lecz zaskaku-
nej strony za sprawą politycznie nacecho-
Chłopak pokazał się po raz pierwszy u VNM-a, jąco udane ornamenty. Nie
wanych sampli, z drugiej dzięki wokalom za-
by przez lata stać się kimś na wzór emo- które brzmią jak staro-
proszonych gości („Give it up”). Całość jest
trapowej, ćpuńskiej wersji Smarki Smarka. winki przydybane na przy-
bardzo spójna i choć Plash nie serwuje nam
Tyle że Smark bywał raczej równy, podczas zbach swoich domów, inne to
żadnych wiekopomnych odkryć to „Out of
gdy Elblążanin trafia albo w środek tarczy, głosy szkolone, operowe („Ele-
Line” słucha się bardzo przyjemnie. – KS
albo poza nią – częściej niestety to drugie, gia ormiańska”). Hanaj nie
a strzela naprawdę sporo. „Coraz bliżej” jest tylko aranżuje te wokalne
Polskie Nagrania „Szamotuły”
fatalne, nijakie, denerwujące słabymi melo- spotkania, usuwając bariery
K A L E J D O S KO P
diami, byle jakimi wersami, niechlujstwem czasu i przestrzeni, ale też zapewnia in-
Świetna, przewrotna, łobuzerska płyta. Dla
i infantylizmem. W dodatku użyć tak odżin- strumentalne spoiwo, na które składają się
fanów pierwszego Kalibra, „Placu zabaw”
glowanych bitów, to jak skleić prezentację partie jego liry korbowej, ale też są też ele-
Bitaminy (swoją drogą, kolegów z wytwórni)
na znaczonych zdjęciach ze stocku – wio- menty elektroniczne, perkusjonalia, jakieś
i wczesnego Lao Che (wliczając Koli), może
cha. Przy czym gdy po obciachowym „Dra- trudne do zidentyfikowania hałasy. To nie
też Pablopavo – choć trzeba zaznaczyć, że
kuli” chce się powiesić na typie wszystkie jest muzyka korzeni, to sen o niej śniony
Polskie Nagrania mają w sobie tyle pogody,
psy, wjeżdża „Wychyl się” – chamskie, bez na jawie. Czasem przeradza się w koszmar,
ile Pablo goryczy. Piosenka „Jeszcze mi mała
grama autocenzury, pięknie poklejone oraz dźwięki piętrzą się w nieprzyjemną kakofo-
zapłacisz” byłaby hitem wakacji, gdyby nie
opatrzone refrenem, przed którym nie ma jak nię i póki co nie mogę zdecydować, czy powi-
się bronić. I słuchacz od razu umiera trochę to, że jest wulgarna i seksistowska. Wiem, że
nienem mieć wtedy pretensje do autora, za
mniej, mimo wszystko wypatrując long- nie wypada się przy tym dobrze bawić, ale
wyrwanie mnie z kojącego transu, czy chwa-
playa. – MF nie będę udawał, że nie działa historia pod- lić oryginalny efekt. Posłucham jeszcze ze sto
miotu lirycznego, który rozwalił samochód,
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

razy, wtedy zdecyduję. – JSz


Pio szorstkien „Tajemnice wjeżdżając w inny, bo zapatrzył się na nogi
radosne” W Y D . W Ł A S N E i pupę przechodzącej „małej”. Historia pa- ReTo „BOA” N E W BAD LINE
Popularna muzyka religijna – ściślej: chrześci- na Henia, który wysyła syna po wódkę i pa- Soczewki ukrywające lub przekształcające
jańska – jest dziś w Polsce rozpięta pomiędzy źrenice, niezliczone, mniej lub bardziej sen-
dziedzictwem Oazy (a więc upupionym folk- sowne tatuaże i noszenie się jak amerykański
iem), rozmodlonym disco polo (a więc na- raper nowej fali w polskiej rzeczywistości –
jgorzej) oraz reggae-rockowymi, czasem takie atrybuty determinują wiele rodzimych
nawet metalowymi hymnami Litzy i Dariu- karier po pierwszych dużych sukcesach Que-
sza Malejonka (a więc lepiej, ale wciąż trud- bonafide. To właśnie one popchnęły sporą
no o metafizyczny dreszczyk). W takim część młodej sceny w rejony, gdzie bardziej
kontekście Pio Szorstkien jawi się prawdziwą liczy się wizerunek niż umiejętności. ReTo,
muzyczną herezją. Niech was nie zwiedzie choć wielu chciałoby go tak pozycjonować,
93
recenzje

R jest jednak kimś więcej niż wystylizowa-


nym manekinem – 23-latek z Piastowa od
ponować. Zresztą, część tej płyty w ogóle nie
jest rockowa, a niektóre linie wokalne kojarzą
Artystka, biorąc na warsztat płciowe stereo-
typy i pytania o miejsce kobiety w społe-
czasu do czasu pokazuje całkiem spory talent, się wręcz z pradawnymi celtyckimi pieśniami czeństwie, nie ucieka w ugładzone schema-
lecz brakuje mu dobrej formy na odcinku (może to jest tajemnica zagranicznych prze- ty, lecz skręca w ścieżkę teatralnego perfor-
dłuższym niż jeden czy dwa utwory. I tak oto wag zespołu?). Jak zwał tak zwał, nie sposób mance’u, zabarwionego strumieniem świa-
po nieudanym albumie „K R U K” przypełzł nie docenić szerokości spojrzenia i kultury domości. Odrzucając klasyczną strukturę
„BOA”, który ekscytuje dziesięć razy mniej muzycznej zespołu, który jest już dzisiaj od- piosenek, Siksa oprawia kolejne utwory su-
niż nadwiślański pyton. Największą bolącz- niesieniem sam dla siebie. Brzmią jak River- rowymi partiami gitary basowej. Ta pozornie
ką nowego wydawnictwa są teksty o niczym, side i grają dla fanów Riversdie, których kon- prowizoryczna forma kompozycji nadaje
wpompowywane na bity tak generyczne, że sekwentnie przybywa. Po tej płycie będzie słowom dodatkowej, punkowej siły, której
aż strach. Malkontent dodałby, że żadna to ich jeszcze więcej. – JSz tak często brakuje we współczesnych pro-
strata, bo nawet najlepsze produkcje nie sfor- test songach. Dobór stylu okazał się trafiony:
sowałyby oblężonej twierdzy, w której autor Rogal DDL „ANtY” S T E P nie wyobrażam sobie epitafium dla turec-
zamknął się na cztery spusty. Dziwna tak- Rogal DDL mówi jak jest, w świecie gdzie używ- kiego aktywisty („Alper Sapan Forever”),
tyka? Ano dziwna, bo wbijanie w każdym ki podaje się równie często w proszku, co parodystycznej wariacji na temat Dody
utworze szpilek niedookreślonym hejterom w płynie, nawet jeśli „dragi to kurwy, dwa („Marina Abramovic”), czy refleksji o rolach
znamionuje nie tyle grande cojones, co ośli kroki do puchy, trzy kroki do trumny”. Trzeba społecznych („Beksa”) w cukierkowym an-
upór. Na „RS7”, najbardziej hitowy kawałek, też uważać, żeby nie stracić po nich fasonu, turażu. Tego rodzaju feministyczny przekaz
od którego zalatuje reklamowym smrodki- bo można się nadziać na kolano, łokieć, albo przemawia do mnie znacznie bardziej niż
em motoryzacyjnym, spuśćmy zasłonę mil- i kosę. Przewodnik z głównego bohatera piosenkowość Marii Peszek albo Natalii
czenia. Nie tędy droga. – KN wiarygodny i charyzmatyczny – to ważne. Przybysz. Ostrzegam – może kłuć, prowoko-
Muzyka... niespecjalnie mu przeszkadza. wać, a nawet zaboleć. Tylko czy nie o to cho-
Riverside „Wasteland” I N S I D E O U T Lekko więc nie jest, bo nie dość, że podkłady dzi w wyrazistych manifestach? – SB
M U S I C / M YST I C
są najczęściej okropne, robione chyba tylko
Warto zwrócić uwagę na piękną klamrę,
po to, żeby zapodać prostacki bit, to i tak ra- Skarby „Wisła skarbów”
w jaką ujęta jest ta płyta. Otwiera ją minia- WY D. W Ł AS N E
per czasami w nie trafia, a czasami nie tra-
tura zaśpiewana a capella (tu trzeba pogratu- Skarby to jeden człowiek – Tom Encore – oraz
fia – jak mu tam wyjdzie. W tekstach kró-
lować Mariuszowi Dudzie odwagi, nie każdy sample, winyle i Warszawa. Muzyk tnie stare
luje zresztą podobny brak napinki, zdarza
śpiewak, nawet pełny swoich umiejętności, piosenki Ireny Santor, Wandy Warskiej czy
się, że słuchacz dostaje rymem (i zaskaku-
pozwoli sobie na taką nagość), a kończy wzru- Czerwonych Gitar, po czym je uwspółcześnia
jąco ciekawymi przemyśleniami) prosto
szająca ballada, rozpisana na fortepian i głos. – dodaje do nich bity, syntezatory, a nawet
w szczękę, zdarza się jednak, że kilka kolej-
Pomiędzy tymi zgrabnymi i po prostu – tak, dźwięki miasta, które sam nagrał. Pojawiają
nych wersów to tylko lekkie pacnięcia, albo
to najlepsze słowo – ładnymi piosenkami się też fragmenty filmów i kronik filmowych.
i całkiem chybione zdania. Szkoda, bo Ro-
W końcu to (już w założeniu) dźwiękowa
gal DDL ma wyczucie języka, poszerza jego
pocztówka z Warszawy od lat 30. do dziś.
granice, wymyka się sztampie. Tyle, że dro-
Co prawda tej najstarszej warstwy jest naj-
ga do jego świetnych linijek to zazwyczaj
mniej, stolica Skar-
(dość długa) droga przez mękę. „ANtY” jest
bów to połączenie
tym samym płytą niezwykle charakterną,
przede wszystkim
dziwacznie pociągającą... ale w dużych daw-
lat 60. i 70. z XXI wie-
kach asłuchalną. – ŁW
kiem, trochę zabawa
w to jakby te piosen-
S Siksa „Stabat Mater Dolorosa” ki mogły brzmieć
ANTENA KRZYKU
dzisiaj. Najsmako-
To nie jest płyta z gatunku „każdy znaj- witszy kąsek i naj-
dzie coś dla siebie”. Pokusiłbym się nawet trudniejsze zadanie
o stwierdzenie, że niektórzy po usłyszeniu Tomek zostawił
pierwszych kawałków ze „Stabat Mater Do- sobie jednak na koniec. Porwał się na remiks
lorosa” rzucą słuchawkami i do twórczości „Warszawy” Bowiego i – przyznaję, nie jestem
album mieni się wieloma barwami. Zdarza- Siksy długo nie powrócą. Co nie zmienia fak- aż takim szalikowcem Davida jak nasz redak-
ją się momenty drapieżne (choćby wejście tu, że każdy powinien pierwszy długogrający tor naczelny – wyszedł z tego starcia obron-
„Acid Rain”), trafiają kruche, jest ballada album gnieźnieńskiego duetu sprawdzić, cho- ną ręką. Może się wydawać, że między „Wisłą
o niemal ogniskowym potencjale (gdyby ciażby dlatego, że Alex Freiheit (swoją drogą Skarbów” a „Fogg. Pieśniarz Warszawy” są
w „Guardian Angel” na pierwszy plan nie felietonistka „Gazety Magnetofonowej”) nie same różnice, jednak wbrew pozorom to
wyszła solówka na gitarze elektrycznej…). bawi się w półśrodki, prezentuje bezkompro- podobne projekty, mające ten sam cel. Oba
Czasem potężnie walną przesterowane gi- misowy, a przede wszystkim wyróżniający to hołdy dla Warszawy i jej muzyki. Szkoda
tary, innym razem poczaruje neoklasyczna się w gąszczu miałkich premier materiał. tylko, że ten hołd ukazał się wyłącznie cy-
miniaturka (jedno i drugie w tym samym frowo, jego miejsce jest na winylu. W końcu
utworze – „Lament”). Oczywiście, wciąż to prawdziwy skarb. – MW
można mówić o Riverside jako o zespole
progrockowym, ale głównie z przyzwycza- Skorup & JazBrothers
jenia i braku lepszego szyldu. Riverside, „Absolutna flauta” M A X F LO R E C
owszem, progrockowy bywa („The Struggle Niewielu jest raperów, których można opisać
for Survival” na tej płycie to gratka dla wiel- słowami „styl, flow, oryginalność”. Jeszcze
bicieli gatunku – riff super, ale kosmiczne solo mniej takich, którzy mają wszystko jako
na klawiszach dopiero robi robotę!), ale gen- twórcy i są gotowi nagrywać nawet wtedy,
eralnie stroni od popisów instrumentalistów, gdy nie podbijają list sprzedażowych ani
którzy połamią sobie palce, byle wam zaim- serwisów streamingowych. Tym bardziej
94
recenzje

trzeba doceniać takie postacie jak gliwicki się akurat w Polsce. I niestety musiałeś się Stanisława Celińska „Malinowa”
raper Skorup, który w swojej solowej karie- urodzić akurat sobą”. Trudno, skoro już tak się MUSICOM
rze (a ta trwa już od 2006 roku) ani razu stało, warto posłuchać SMKKPM i wyciągnąć Pogoda ducha, nostalgia, miłość. Lub jej brak.
nie spuścił z tonu, wypuszczając wyłącznie z tego profity. Jakie? Wiedzę praktyczną: „naj- Spokoju dużo, rozdrapywania ran niewiele,
bardzo dobre materiały. Na najnowszy kazał ważniejszą materialną rzeczą, jaką można nowatorstwa ani śladu. Pani Stanisława
nam czekać długie trzy lata, ale warto było w życiu posiąść jest ziemniak, bo z ziemniaka wyśpiewuje własne (w większości) teksty
dać mu trochę czasu na przemyślenie kolejne- wszystko zrobisz. (…) Jest tylko jedna rzecz, w sposób bardzo stonowany, towarzysząca
go wydawnictwa. „Absolutna flauta” – krążek, której z ziemniaka ty akurat nie zrobisz. I to jej muzyka (tu ballada z dziecięcym chór-
za który muzycznie odpowiadają bracia Jaz- są pieniądze. Dlatego życzymy wam, żeby- kiem, tam niespieszne tango, gdzie indziej
Brothers – to mocny kandydat do albumu ście mieli zawsze przy sobie ziemniak, bo delikatnie zaznaczona bossa nova) też nie
roku, udowadniający, że nic tak nie popłaca wtedy możecie ziemniak zabrać ze sobą wyrywa się do przodu – odpowiedzialny za
jak bycie sobą na mikrofonie. Ba, zaryzykuję również do trumny i jest szansa, że jeszcze nią Maciej Muraszko lubuje się wyraźnie
nawet stwierdzenie, że od paru lat nie było coś z was kiedyś będzie, coś dobrego, że wy- w staromodnym repertuarze. Udział gości:
tak polsko-swojskiej produkcji. Skorup jawi rośnie z was kolejny ziemniak”. Cenną wiedzę Piotra Fronczewskiego oraz Marcina Wyrost-
się tu jako siedzący przy grillu, pogodzony o życiu: „to jest naprawdę niesamowite, że ka niewiele w tej kwestii zmienia. A skoro
ze sobą i światem filozof, który nie bełkocze spośród prawie 7 miliardów ludzi, którzy tak, to – mówiąc wprost – ja sam nie bardzo
są na świecie, można trafić akurat na nie tę mam tu czego szukać. Ale że „Atramento-
osobę”. Ratujące życie porady: jeśli wybie- wa”, poprzednia płyta aktorki, pokryła się
rasz się na randkę to „zamiast kwiatów po- Podwójną Platyną, najwidoczniej nie braku-
daruj piwko kobiecie”. Pocieszenie: „chłopaki je słuchaczy, którzy lubią się takimi ciepłymi
jesteście super, naprawdę! Nie przejmujcie
piosenkami otulić. Im „Malinowa” powinna
się niczym, bo głęboko w sercu macie tę siłę,
smakować. – ŁW
tylko uwierzcie w siebie i razem naprawdę
możemy zmienić cały świat” i „nie każda
Suwal „Forma” E P, A S FA LT
dziewczyna musi być fotomodelką, ktoś też
„Forma” to jedynie próbka i to nie za wiel-
musi robić zdjęcia. (…) Zobaczycie, jeszcze
ka – raptem cztery utwory. Można po nich
wszyscy przyjdą i was przeproszą”. A jak
poznać, że Suwal ma ucho do dobrych melo-
to wszystko brzmi? Wyśmienicie, będziecie
dii, robi świeże, taneczne numery, no i leży
palce lizać i skakać z radości. – MZ
mu r’n’b. Producent związany do tej pory
z ekipą Flirtini, zaprosił do współpracy sa-
Sroczyński „Ajulella” R E C O G N I T I O N
mych wymiataczy, w „Sygnale” słyszymy na
Jeśli chodzi o muzykę eksperymentalną,
przykład cudowny wokal Rosalie, a tekst do
nad czystą, tylko chętnie rozprawia o uni- skrzypce nie są moim ulubionym instru-
utworu napisał Arkadiusz Sitarz, czyli Ras
wersalnych prawdach wyniesionych ze mentem. Zdarzają się jednak wyjątkowi
z Rasmentalism – na tej scenie trudno
swojego zwykłego życia. I jest w tak dobrej muzycy, potrafiący odpowiednio zatopić
o lepszy początek. „Forma” zrobiła mi sma-
formie, że nawet poetycki utwór „Dusze ich brzmienie w splotach różnych estetyk,
ka. Chcę więcej.
uszyte są z pięknej pogody” nie zmierza włącznie z dodawaniem elektroniki czy
w kierunku grafomanii, a dobitnie przyziem- sampli. Jedną z takich postaci jest Tomasz - AN
ny lovesong „Nie mieli farta” trafia człowie- Sroczyński – kompozytor, skrzypek (rzecz
ka prosto w serducho. Co ważne, nie traktuje jasna) i producent. Znamy go chociażby ze Surowa Kara Za Grzechy „1984
swoich producentów jak tła. Bracia dostali współpracy z Jerzym Mazzollem (reinter- (+24)” T R Z Y S Z Ó S T K I
spore pole do zagospodarowania i wywiązali pretowali wspólnie „Święto wiosny” Igora Skoro można odnaleźć po ponad pół wieku
się ze swoich obowiązków znakomicie. Strawińskiego) czy jego własnej kompozy- zagubiony album Johna Coltrane’a, to tym
Czasem aż dziw bierze, jak bardzo są ela- cji „Symphony No. 1 Resurrection”. W tym bardziej nie dziwi odszukanie po piętnastu
styczni – umieją zrobić nieoczywistego cy- kontekście „Ajulella” może być sporym latach niepublikowanego wcześniej albumu
kacza, potrafią wziąć do współpracy muzyka zaskoczeniem, choć nieco mniejszym gdy Michała Hoffmanna vel Legendarnego Afro-
i skomponować sentymentalną sztukę zauważymy, że album wydaje Recognition. jaxa – a w tym przypadku Jimmy’ego Deana.
z dusznej mordowni. Czysta doskonałość, Tak, tak, chodzi o muzykę taneczną, choć nie Surowy romantic/synthpop przesiąknię-
której przegapienie to wielbłąd. – KN do końca wpisuje się ona w polskie realia ty do szpiku monofonicznym brzmieniem
elektronicznych odwiertów. Mało u nas lat 80. wydano (jak przystało w przypadku
SMKKPM „Superbohater” S M K K P M płyt tak zróżnicowanych (jednym z wyjąt- odwołania do epoki) na kasecie oraz cyfro-
Jeżeli kiedykolwiek marzyłeś, żeby zostać su- ków tegoroczny album projektu Naphta and wo. Poza ośmioma całkiem zgrabnymi lo-fi
perbohaterem, koniecznie sięgnij po tę płytę! The Shamans), które swobodnie czerpały- piosenkami pełnymi zgrywy i dystansu,
Superbohaterem najpewniej nie zostaniesz, by z rozmaitych kultur. Słychać tu wpływy stworzonymi wespół ze Skarlett (czyli znaną
ale dowiesz się mnóstwo o życiu. Znakiem kolumbijskiej cumbii świetnie zmieszanej z „Płyty Pilśniowej” Ulą Hołub), otrzymuje-
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

firmowym Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej z indiańską plemiennością, Karaibami, bra- my również trzy nieco młodsze nagrania,
Kuźni Prawdziwych Mężczyzn jest dystans zylijską rumbą czy merengue, future jazzem w stylistyce zbliżonej do tej uprawianej przez
do siebie samych i świata dokoła. Określają i mnóstwem innych estetyk. Substancją spa- Afro Kolektyw – macierzystą formację Afro-
się jakogrupa muzyczno-komediowa, która jającą jest oczywiście elektronika – mięsisty jaxa. Najbardziej ujął mnie ostatni utwór
tworzy przebojowe piosenki z tekstami będą- bit, syntezatorowy groove, nieoczywista ryt- zestawu, czyli „Bollywood”, z pięknymi li-
cymi pastiszem życia. Na płycie przeplatają mika i świetna produkcja! Zdarza się także, niami melodycznymi i bardzo smutnym wy-
się one z krótkimi melorecytacjami, które że pod powierzchnią nienachalnie przemy- dźwiękiem, a że nagrano go zapewne na tzw.
są niczym miód na obolałe od trosk serce. kają dźwięki skrzypiec („Turri Rurri”). „Ajute- jamniku, sporo w nim rozbrajającej szczero-
O czym konkretnie są ich piosenki? O wszystkim, lla” to tropikalna barokowa dżungla, w której ści i naturalności. Oczywiście, jak zawsze
a przede wszystkim o nas samych, „prostych eteryczna woń techno, swoistego minima- w przypadku Hoffmanna, kluczowa jest
ludziach, którym w zasadzie nic nie wyszło”. lizmu oraz elektro tworzą tajemniczą audio- warstwa tekstowa, a że naprawdę daje ona
Gorzej być nie może? „Niestety ze wszyst- sferę spowitą gęstniejącym transem. radę, płyta wydaje się być pozycją obo-
kich możliwości na świecie musiałeś urodzić – ŁK wiązkową zarówno dla fanów „Czytaj z ruchu
95
recenzje

S moich ust”, jak i późniejszego „Wiążę sobie


krawat”. – BW
muzyki korzeni, płytę „Togetherness”. Mate-
riał jest raczej spokojną, balladową wyprawą
zależnie od tego, czy mamy do czynienia
z francuskim piłkarzem Bakayoko, Pokemo-
i poszukiwaniem swojej drogi nie tylko nami, „Grą o tron” czy Canalettem. Więcej
Syrbski Jeb „Koniec” w jazzowej tradycji, ale też w muzyce trady- tu także osobistych zwierzeń. Przewija się
WY D. W Ł AS N E cyjnej. Już sam tytuł wiele mówi o podejściu depresja, znudzenie stolicą z jej imprezowy-
To jeden z tych zespołów, o których już z 10 lat do tworzenia muzyki przez lidera – wspólnota mi przymiotami oraz nieodłączne zmęczenie
temu mówiło się, że są legendą warszawskie- w grze, w brzmieniu, w budowania lekko popularnością – choć słychać, że Taco
go undergroundu. Legendarności im od tego melancholijnej, onirycznej atmosfery, to siła w końcu się z tą sytuacją godzi. Rumak
czasu ubyło, z undergroundu wyjść się jednak tego materiału. Choć wszystkie, naprawdę zapewnił lekko melancholijny feeling całości,
nie udało. A przecież mają na ręce – niniej- świetne, kompozycje są autorstwa gitarzy- łącząc klimat „Hotelu Marmur” z trapem.
sza epka potwierdzeniem – wystarczająco sty, sekcja doskonale się w nich odnajduje, To Taco w sam raz na jesień. Albo tegoroczny
dużo mocnych kart, by w grze o zaintereso- pozostawiając w tej wspólnej grze swój deszczowy lipiec. – KS
wanie widowni pokusić się o zwycięstwo. indywidualny rys i charakter gry. Do
Gitarowy rock zderzają z intrygującym zespołowych poszukiwań Mika zaprosił także Tede, Sir Mich „NOJI?”
przyjaciół, w efekcie czego otrzymujemy WIELKIE JOŁ
cztery śpiewane ballady z ciekawymi teksta- Nie wiem, czy Tede był kiedykolwiek lep-
mi autorstwa wokalistki Basi Derlak. Jej de- szy niż na „Note2”, kiedy w jego repertu-
likatny głos, doświadczony m.in. w wykony- arze królowały spójność, groove i natu-
waniu muzyki folkowej oraz polskie teksty, ralny, stonowany luz. Jeżeli już, to gdzieś
które podnoszą poprzeczkę, są doskonałym pomiędzy płytami „#kurt_rolson” i „Vanilla-
uzupełnieniem materiału gitarzysty i spój- hajs”, w rejonach nienachalnych przebo-
nym elementem całości. Tych utworów aż jów, dojrzałej niedojrzałości i plastycznych
chciałoby się słuchać w radiu na co dzień. wspomnień. Z tym większą przyjemnością
Wśród gości znalazł się także pianista Ma- donoszę, że wszystkie z wymienionych
teusz Pałka, z którym Mika nagrał ciekawą pozycji są dla „NOJI?” punktem odniesienia.
płytę „Popyt”, a który tutaj subtelnie wzbo- Graniecki dostarcza tego, w czym jest naj-
zaśpiewem, teksty mają w sobie coś nie- gaca brzmienie w kilku utworach. Pojawia się lepszy – sentymentalnych, pełnych detali
oczywistego, zaś sekcja rytmiczna wcią- też grający na lirze korbowej Joachim Mencel retrospekcji („199II”, „Airmax98”), bezpre-
ga transowością i klimatem, ale jak trzeba wnoszący do wspólnego brzmienia jeszcze tensjonalnych numerów o relacjach z kobie-
to potrafi też mocniej przyłożyć, dorzuca- więcej liryzmu. tami („Hejka”), spokojnych reportaży z ser-
jąc ciężaru na plecy słuchacza. Pisałem już Magiczna to muzyka, na długie, spokojne ca Warszawy („Amsterdam”) i drwin ze sce-
o tym w artykule, kilkanaście stron wcześniej, i kontemplacyjne wieczory, dla każdego, ny (nie bez przyczyny afrotrapowe „Fansi”
tutaj tylko powtórzę, że na tyle to wszyst- bez względu na to, jakiej muzyki słucha na oraz „Żelipapą” jako okrutny pastisz
ko tradycyjne, iż zespół mógłby się pojawić co dzień. Poleca się ją także tym, którzy nie bezrefleksyjnego inspirowania się Francją).
na okładce „Teraz Rocka” na tyle odlotowe przepadają za gitarą jazzową. Tego wyboru Choć paru burzących integralność (albo,
(nawet jeśli połamany riff basu w „Termina- z pewnością nie pożałują. – MZ jak kto woli, przełamujących monotonię)
lach” nie robi dziś takiego wrażenia, jak kil- odpałów nie zabrakło, to nowa płyta wy-
kanaście lat temu), że do składu OFF Festi-
valu również pasowałby jak ulał. Powinno
T Taco Hemingway „Café Belga”
A S FA LT
smażona jest producencko przez Sir Micha
na wolnym ogniu, często funkuje, rzadko
wystarczyć, by „Koniec” okazał się dla nie- Wyprawy w miasto, smartfon w dłoni, In- stroni od melodii. Poprzednie „Skrrrt”
go nowym początkiem. - ŁW stagram w tle – słuchanie o tych samych było wyjątkowo niespieszne, tym razem
perypetiach Taco Hemingwaya trochę mi jest trochę szybciej, mniej narkotycznie,
Symbiotic Sounds „The Prequel się już przejadło. W jego dyskografii znaj- z większą troską o słowo, mniejszą o trendy.
EP” S E Q U E L O N E duję też dużo lepsze momenty: ciekawsze, I tylko refreny są krojone pod rodzime gusta,
Polski juke/footwork to już zasłużona mar- żywsze, z fajniejszym flow i bardziej wymyśl- bliższe schabowemu niż stekowi. Ale przynaj-
ka, a Symbiotic Sounds od samego początku nymi bitami. „Café Belga” po kilku pierwszych mniej działają. – MF
był jej trzonem i najlepszym reprezentantem. numerach zlewa się w jeden długi lament,
Muzyka producenta jest przyjemna dla ucha, jego punktem kulminacyjnym jest „Modi- The Generacja „The Generacja”
wybuchająca kolorowymi melodiami i mi- gliani” – ciężki, monotonny i nudny. Mam U N D E R T H E TO P
sternie wklejonymi samplami opartymi wrażenie, że Hemingway kręci się w kółko, Pamiętajcie: old school to true school.
na frenetycznych bitach. „The Prequel” nie wkładając w nowe kawałki patenty znane Niewątpliwie tym hasłem kieruje się The
przynosi wielkiej rewolucji, odnoszę jednak z wcześniejszych produkcji, przez co albu- Generacja, czyli drugi projekt labelu Under
wrażenie, że autor śmielej poczyna sobie mowi brakuje świeżości i polotu. Czas naj- The Top, stylistyką nawiązujący do hipho-
z melodiami - „Dance With You” to wręcz wyższy na przerwanie tej karuzeli ponurej powych brzmień z lat 90. Czterech raperów:
przepiękny soulfulowy numer (i bardzo autorefleksji. – AN Pękacz, Ludek, Bodek i Emil. Jeden beatma-
zaskakująca pozycja w katalogu artysty), ker: Siódmy. Punktami odniesienia są oczy-
a otwierający epkę „Perfect Day” zapisuje się Taco Hemingway „Flagey” wiście East Coast (boom bap we „W czasach
w pamięci wokalnym samplem. Jeśli to pre- A S FA LT kiedy”) i West Coast (g-funk w „Co słychać”),
quel, to zastanawiam się czego – oby następ- Taco Hemingway nie zwalnia tempa i ser- ale też rzekoma klasyka polskiego rapu.
nego, równie dobrego wydawnictwa! - PK wuje nam już trzecie wydawnictwo w tym Całość jest wręcz przesiąknięta nostalgią do
roku. Najkrótsze. I jak dotąd najlepsze. Po starych, dobrych lat, na szczęście The Gene-
Szymon Mika Trio & Guests średnim Taconafide, które napędzane było racja ma znacznie więcej do zaoferowania,
„Togetherness” H E V H E T I A synergią hype’u na Taco i Quebo oraz oso- niż tylko tęsknotę za wyidealizowaną
Młody gitarzysta - Szymon Mika, i jego su- bistym „Café Belga”, pora na epkę, która trwa przeszłością. Przede wszystkim nie mamy
per trio, które uzupełniają kontrabasista Max tylko kwadrans. Znowu pełno tu nawiązań tu do czynienia z problemem, że single są
Mucha oraz perkusista Ziv Ravitz. Po świet- do (pop)kultury, jednak tym razem wydają świetne, a reszta do odrzucenia, choć im dalej
nym jazzowym debiucie „Unseen”, wydają się one bardziej na miejscu i nie brzmią jak w głąb płyty, tym bardziej doskwiera pow-
koleją, ale bardziej różnorodną, sięgającą do wyliczanka przypadkowych haseł – nie- tarzalność. Najważniejsza jest jednak umie-
96
recenzje

jętność wykreowania odpowiedniego vibe’u: minimalizmu i wysmakowanej ascezy, uni- dwukrotnie dłużej. Rozwijają się powoli,
trochę z tego gangsterka, trochę osiedlowe kają zapychaczy, wszystko grają po coś. jakby w świetle trzech słońc czas zwalniał. To
podwórko. – AK Choć ta muzyczna materia wydaje się do- muzyka bardzo jasna, świet-
syć luźno połączona, nie sposób wyciągnąć lista i bardzo organiczna
Thunderwar „Wolfpack” z niej choćby jednego dźwięku czy pauzy. (choć korzystają czasem z elek-
LIFEFORCE Słuchając kwartetu ani przez chwilę nie troniki). Z jednej strony blisko
Jak nie grzmotną nazwą zespołu, to wy- mamy wątpliwości, że tworzą go indywi- im do Lonker See, z drugiej do
puszczą wilczą hordę w tytule płyty – moż- dualności – nie tylko biegli w sztuce muzycy, bardziej dronowych momen-
na się więc spodziewać, że nowa epka war- którzy wiedzą czego chcą, ale artyści, którzy tów Starej Rzeki. Duch Instant
szawskiej grupy to nie rurki z kremem. I fak- mówią własnym, charakterystycznym języ- Classic unosi się nad prawie
tycznie, ekipa to wyjątkowo zadziorna, nieco kiem. O brzmieniu całości, choć niebagatel- każdym dźwiękiem. Czy to
blackmetalowa w brzmieniu, ale przede ny udział ma trio AD HOC, finalnie decyduje zatem kolejny natychmiasto-
wszystkim piekielnie mocna nawiązaniami trębacz. Nie są pustymi słowa, że Tomasz wy klasyk? Nie, to po prostu
do oldschoolowego death metalu. Dużo waż- Dąbrowski jest godnym kontynuatorem świetna, zupełnie nieprzeło-
niejsze jednak, że zespół potrafi sypnąć rif- i następcą zmarłego niedawno Tomasza mowa płyta. – MW
fami porywającymi na tyle, że sprawdziłby Stańki. I nie chodzi o to, że go zastąpi, bo
się świetnie niezależnie od stylistyki,
a nawet wpleść w to gruzowisko kilka ład-
kolejnego Stańki nam nie trzeba, potrzeba
natomiast kogoś, kto z taką odwagą, kunsz-
Z Zipera „Meritum” D I S T R I C T A R E A
Debiut Zipery, pamiętny „O.N.F.R.”, zyskał
nych melodii. Wszystko zaś oparte tem, otwartością i elegancją będzie wytyczał w czerwcu pełnoletniość. Niejako celebru-
na solidnych podstawach, bowiem sekcja dalszą ścieżkę. – MZ jąc ten fakt, po 14 latach od drugiej w dys-
rytmiczna potrafi postawić solidną ścianę kografii „Drugiej strony medalu”, poważni
dźwięku, po której, ze swymi nutami, pnie Tomasz Dąbrowski & Jacek Ma- już panowie w czwartej dekadzie życia, czy-
się gitarzysta, ale też wyrwać do galopu, zurkiewicz „Basement Music”, li Pono, Fu i Koras, powrócili z trzecim albu-
gdy trzeba. Albo zwolnić, w końcu epickich, M U LT I K U LT I P R O J E C T mem. Za warstwę muzyczną szesnastu nu-
klimatycznych snujów również się nie boją. Dwaj znakomici instrumentaliści, czyli Ja- merów odpowiada aż dwunastu śmiałków,
A propos tych ostatnich, o ile gitarowa uczta, cek Mazurkiewicz (kontrabas, elektronika) m.in. Sir Michu, Szczur i SoDrumatic, czy-
od której zaczyna się „Circle of Runes” wy- i Tomasz Dąbrowski (trąbka) specjalizują li pierwsza liga rodzimej produkcji. Nie
wołuje u mnie gęsią skórkę, o tyle „druidzkie” się w wywracaniu estetycznych porządków ścigają się oni na siłę z najnowszymi tren-
śpiewy w dalszej części utworu to już nie do góry nogami. Nie interesuje ich granie dami (choć są wyjątki, np. „Skręt”), stawia-
dla mnie. Za to thrashmetalowa gonitwa klasycznego jazzu, wolą dekonstruować go ją głównie na klasyczne podejście do bitów:
w następującym po nim „Thunderer” na wszelkie sposoby. Głębokie pociągnię- są rzewne fortepiany („Polaryzacja”), rasowy
owszem, owszem, a i cover Darkthrone cia po strunach kontrabasu Mazurkiew- sampling z soulu („Bla, bla”) lub polskiej muz-
podany na deser jest odpowiednio stylowy. icza oraz jego systemy modularne rzuca- yki („Pomóż sobie”), ale też romanse z reggae
Co?! Już deser?! Dopiero co nabrałem apety- jące plamy, tworzą soniczny wszechświat, („Gdzie one są”). Jeśli zaś chodzi o rapowan-
tu na więcej. – ŁW w którym trąbka Dąbrowskiego wydobywa ie, to o ile Pono trzyma dość równy poziom,
rozmaite warkoty, chrzęsty, szmery, szep- wypracowywany na kolejnych solówkach,
Tomasz Dąbrowski AD HOC ty, zgrzyty i szelesty. W najdłuższym na pły- pozostała dwójka mocno odstaje, zarówno w
„Ninjazz” F O R T U N E cie fragmencie „An Ant Lobotomy” prze- samej technice, jak i w warstwie tekstowej.
„Ninjazz” nie jest zwykłą grą słów. Znaczenie pastne drony Mazurkiewicza wlatują za to Sporo do życzenia pozostawiają też śpiewane
tytułu trafnie przekłada się na muzykę, opisu- do środka trąbki Dąbrowskiego (nawet ek- refreny (zwłaszcza ten Nataszy Urbańskiej).
je ją i jej charakter. Jak powiedział sam lider sperymenty z tłumikiem nie stanowią bari- Ciekawostką jest natomiast gościnna zwrot-
zespołu, trębacz Tomasz Dąbrowski, „Ninja ery), po czym wspólnie rozmasowują nasze ka dawno niesłyszanego Liroya. „Meritum” to
to symbol najwyższego kunsztu i wyrafino- zmysły, wprawiając je w stan elektroak- album dla bezkrytycznych Ziomków i Przy-
wania w sztukach walki. To spowity tajem- ustycznej medytacji. Co ważne, w tych fas- jaciół – czekali na niego z wytęsknieniem,
niczym nimbem wojownik – mistrz intuicji, cynująco-drapieżnych pogaduszkach muzy- zapewne będą mieli z niego sporą frajdę.
bycia nieuchwytnym, nieoczekiwanym, nie- cy nie wykazują skłonności do wyrywania Reszta niekoniecznie. – BW
widocznym... konsekwentnie i precyzyjnie sobie instrumentów i łamania ich na kolanie.
trafiający w cel”. Taki też jest jazz polskiego Nawet w przypadku najbardziej swobodnej
trębacza i jego japońskiego trio – muzyków improwizacji, czy momentach mających coś
recenzowali:
grupy AD HOC, w którego skład wchodzi le- z ekstrawagancji i szaleństwa Billa Dixona,
genda japońskiego jazzu Hiroshi Minami. Jazz Roba Mazurka czy Petera Evansa, zachowu- AK – Adam Kiepuszewski
wyrafinowany, oparty na ukierunkowanej ją równowagę, wsłuchując się w siebie. – ŁK AN – Anna Nicz
przez lidera improwizacji, o której ostatecz- BW – Bartek Woynicz
nym kształcie artyści decydują już razem, Trys Saulės „***” I N S TA N T C L A S S I C JSz – Jarek Szubrycht
w oparciu o muzyczną intuicję i wyczucie Zdziwiłbym się gdyby debiut – nie bójmy się KN – Krzysztof Nowak
g a z e ta m a g n e t o f o n o wa / j e s i e ń 2 0 1 8

samych siebie. Najczęściej bez pośpiechu tego słowa – supergrupy Trys Saulės ukazał LG – Leszek Gnoiński
i bez obawy o ciszę. Tę rozgrywają precyzyj- się nie w Instant Classic. I wcale nie chodzi ŁK – Łukasz Komła

6
nie, tkając misterną sieć dźwięków, w której o skład (Marcina Emitera, Artura Krychowiaka ŁW – Łukasz Wawro
żaden nie jest przypadkowy. Blisko im do i Dominikę Korzeniecką), ani o jednoznacznie MF – Marcin Flint
kojarzącą się poetykę tytułów (wystarczy MW – Michał Wieczorek
wspomnieć „Nad rzeką wiszą chmury”), MZ – Mery Zimny
lecz po prostu o muzykę, która idealnie wpa- PS – Piotr Szwed
sowuje się w profil krakowskiej oficyny. Na SB – Stanisław Bryś
„***” (czyli po prostu trzy słońca, tak jak TB – Tomek Bysiewicz
w litewskojęzycznej nazwie zespołu) składa KS - Krzysztof Sokalla
się pięć rozbudowanych, pełnych przestrzeni,
opartych na dronowym brzmieniu gitar kom-
pozycji, które równie dobrze mogłyby trwać
97
historia pewnej znajomości

ja r e k s z u b ryc h t Lubisz te międzynarodowe projekty, prawda? Najpierw płyta


z Waynem Dockerym i Newmanem T. Bakerem, potem z Ma-
koto Kuriyą, wreszcie Deborah Brown. Polska szkoła jazzu
cię nie pociąga?
Pociąga mnie polska muzyka romantyczna – Chopin. Uwiel-
biam wiele rzeczy w naszej kulturze i w jazzie granym przez
Polaków, a z wszystkich tych spraw, które są dla mnie war-
tościowe, próbuję czerpać inspiracje. Z jazzem i jego nauką jest
dokładnie tak samo, jak z nauką języka obcego. Jeśli chcesz się
nauczyć angielskiego z akcentem British Oxford, jedziesz do An-
glii, a jeśli szukasz amerykańskiego slangu, to jedziesz do Har-
lemu albo na Bronx. Słyszałem kiedyś, że są dobre i całkiem
tanie kursy angielskiego na Węgrzech... ale chyba bym się nie
zdecydował. Ja zawsze chciałem nauczyć się grać jazz z tym
specyficznym dla niego swingującym, afroamerykańskim ak-
centem. Dlatego uczyłem się od takich mistrzów jak Wayne
Dockery czy Deborah Brown.
Czego szukasz w tych spotkaniach i co oni znajdują w spot-
kaniu z tobą?
Nauki, rozwoju, inspiracji, nowych doświadczeń. Współpraca
z wybitnymi artystami bardzo rozwija. Współpraca w między-
narodowych projektach uczy pokory i respektu. Szacunku

Bardzo
dla innych kultur, nacji. Blisko trzy lata współprowadziłem
zespół z Japończykiem, w którym grali również Amerykanie,
Europejczycy czy Azjaci z tzw. Azji tropikalnej, czyli Indonezji.

połączeni
W pierwszym okresie nawet nie miałem pojęcia, jak wiele nie-
taktów nieświadomie popełniałem. Takich naszych, polskich,
swojskich gaf. Dziś mam całkowicie inne podejście do pracy
w międzynarodowych składach. Wiem o wiele więcej, co to
znaczy szanować odmienną kulturę, preferencje stylistyczne
Sylwester Ostrowski i podejście do swobody wypowiedzi artystycznej. No i tak jak
już powiedziałem, granie ze świetnymi muzykami rozwija
i Keyon Harrold bardzo, bardzo.
Szefowanie Szczecin Jazz Festival pewnie pomaga w reali-
zowaniu takich planów? To ułatwia dostęp do artystów
z całego świata…
Saksofonista ze Szczecina,
Szefowanie czemukolwiek to przede wszystkim duża odpowie-
który wyszukuje sobie part- dzialność. Szczecin Jazz to nasze wspólne dziecko – Szczecińskiej
nerów do gry na całym świecie Agencji Artystycznej, Miasta Szczecin i moje. To festiwal, który
naprawdę dobrze wystartował i wspólnie zrobimy wszystko,
i amerykański trębacz, znany
żeby w niedługim czasie był naprawdę cool, na skalę światową.
nie tylko fanom jazzu, A czy ten fakt ułatwia mi dostęp do artystów z całego świata?
bo współpracował m.in. Miałem taki dostęp i prowadziłem współpracę z takimi arty-
stami na długo przed powstaniem Szczecin Jazz. Ale oczywiście
z Jayem-Z, Beyoncé i Mary J.
istnienie festiwalu kumuluje pewne możliwości. Czy raczej in-
Blige. Razem stworzyli zespół spiruje do pewnych niestandardowych rozwiązań, projektów....
Cultural Revolution, który Keyon Harrold jest przedstawicielem pokolenia, w którym
zadebiutował właśnie płytą gwiazdy jazzu rosną w świetle rzucanym przez gwiazdy hip-
hopu. Myślisz, że to miało wpływ na jego muzykę?
„When You Are Here” i lada Kilka lat temu zapytałem się Keyona: „Co ty wolisz grać? Jazz
Sylwester Ostrowski
materiały prasowe
moment ruszy w trasę koncer- czy hip-hop?”. A on mi na to: „Jak to, co wolę? Jedno i drugie
tową po Polsce. wolę!”. (śmiech) Keyon jest z tej szczęśliwej grupy, co Robert
Glasper czy Kamasi Washington, która nie musiała wybierać,
Wypytaliśmy Sylwestra czy też określać się, który gatunek jest ich. Ich kariery wzrastały
Ostrowskiego o kulisy jednocześnie w kilku gatunkach. Często u boku najwybitnie-
tego projektu. jszych. Nawet grali razem ze sobą przez jakiś czas, w tych sa-
mych zespołach, u raperów Commona i Snoop Dogga.

98
historia pewnej znajomości

Czy ty również masz takie ponadgatunkowe Doskonale odczytałeś to przesłanie! Sam


doświadczenia? utwór powstał przez przypadek. Nieplano-
Szukam takich możliwości, ponieważ wanie, po zakończeniu tejku utworu „Into
uważam, że muzykę można podzielić tylko You”, który ma bardzo skupiony, wręcz trans-
na dobrą lub złą, a ponadgatunkowe do- owy nastrój, pianista Shedrick Mitchell zaczął
świadczenie oznacza większe i lepsze do- śpiewać melodię „Krąg życia” z bajki „Król
świadczenie. Lew”. Wiesz, trochę dla żartu, żeby rozluźnić
Jak się poznaliście i jak doszło do waszej atmosferę. Sekcja rytmiczna podchwyciła to
współpracy? natychmiast, wchodząc z afrykańską poliryt-
Poznaliśmy się 14 lat temu w Szczecinie. Key mią joruba, a myśmy z Keyonem nałożyli
wygrał konkurs improwizacji jazzowej Zma- nasze dęte, starając się utrzymać ten specy-
gania Jazzowe, którego wówczas byłem pro- ficzny mood. Początkowo wszystko brzmiało
ducentem. Od pierwszej chwili przypadliśmy jak zachód słońca na safari w Afryce, więc
sobie do gustu i kolegujemy się przez te Key nazwał to roboczo „Tribal” (plemienny).
wszystkie lata. Ale dopiero dwa lata temu Później, kiedy słuchaliśmy tego nagrania,
postanowiliśmy założyć zespół. przyszedł nam do głowy pomysł, żeby zro-
W jakich okolicznościach powstawał album, bić z niego piosenkę. Ja już wcześniej pros-
jak długo zajęło wam przygotowanie mate- iłem Keyona, że jeśli będzie taka szansa, to
riału i rejestracja? żeby włączyć do nagrań Jermaine Holmesa,
O, i tutaj jest przykład na to, że Szczecin który od jakiegoś czasu jest moim ulubio-
Jazz pomaga w takich przypadkach. (śmiech) nym męskim głosem. Key powiedział: „OK,
Płytę nagraliśmy w lutym br., przy okazji wyślijmy mu Tribal, zobaczymy z czym do
wizyty Keyona, Pharoahe Moncha i zespołu nas powróci”. A to co zrobił Jermaine przeszło
na naszym festiwalu. Pomyślałem sobie, że nasze oczekiwania. Nie dość, że muzycznie
skoro mam ich wszystkich na miejscu, trzeba i wokalnie nagrał prawdziwą perłę, to jeszcze
to nagrać. Trzydniową sesję zrobiliśmy idealnie uchwycił całą ideę projektu. Gramy
w moim ulubionym polskim studiu, w Rec- na tej płycie muzykę inspirowaną Chopinem
Publice w Lubrzy. Wiesz, stary młyn za- w soulowo-funkowy sposób, na której Abel
adaptowany na studio nagrań. Tam muzyka rapuje ważne dla nas przesłanie, a całość
brzmi świetnie, panuje znakomita i komfor- dopełniamy jazzowymi improwizacjami. To
towa atmosfera. Dobre instrumenty, świetne wszytko is connected.
wyposażenie. No i mój ulubiony realizator Kolejny utwór – „Brigade” – to wariacja na
– Łukasz Olejarczyk, który stał się również temat „Pierwszej brygady”. Przyznam, że
ulubionym realizatorem Keyona. (śmiech) niespodziewana. Aż tak bardzo połączeni?
Zatem nagraliśmy płytę w trzy dni, a później Czy Keyon wiedział, co gracie?
mieliśmy jeszcze czas na edycję i postpro- Key, cały band, wszyscy doskonale wiedzieli,
dukcję, którą robiliśmy częściowo w Polsce, co gramy. Każdy utwór przed nagraniem czy
a częściowo w Ameryce. koncertem zawsze dokładnie omawiamy. Co
Kto zapraszał gości? Zestawienie Pauliny to jest, o czym, dlaczego i po co go gramy.
Przybysz i Pharoahe Moncha to znakomi- Puściłem chłopakom również oryginalne
ty pomysł. wersje „Pierwszej brygady”. Z pełną świado-
Key zaprosił Pharoahe, a ja Paulinę. mością więc „we took Brigade into jazz”
Ciekaw jestem, jak Keyonowi podoba się i mieliśmy naprawdę muzyczną frajdę
język polski w muzyce? z tego, co nam wyszło. Bo właśnie tak bardzo
W muzyce jest dla niego nowy i świeży, ale jesteśmy połączeni.
musimy pamiętać, że z samym mówionym Płyta jest punktem wyjścia do trasy koncer-
polskim Key jest już osłuchany od wielu lat. towej. Jak bardzo różnić się będzie Cultural
Tę waszą współpracę sfinalizowaliście Revolution live od albumu?
szyldem Cultural Revolution, który jest dość W przypadku muzyków jazzowych zawsze
buńczuczny – ale też pozwala się domyślać, koncerty to nowa przygoda i nowe, często im-
że to nie jednorazowe spotkanie? prowizowane wykonania. Na pewno będzie
Keyon Harrold
Z pewnością to dopiero początek naszej fajna, żywa atmosfera, tym bardziej, że nasi materiały prasowe
wspólnej drogi zespołowej, a na ile będzie goście – Pharoahe Monch, Paulina Przybysz,
ona buńczuczna przekonamy się już niedłu- Abel i Aga Czyż – potwierdzili swój udział.
go. (śmiech) Zapowiada się nieźle. Zapraszam wszyst-
Czy „All Connected” można uznać za wasze kich, przybywajcie. Sam jestem ciekaw, jak
credo? Muzyka jest jedna i wszyscy, na to wyjdzie.
całym świecie, jesteśmy w niej połączeni? 6

99
x10

D jak dziedzictwo zało się, że na koncertach nie potrafimy ich


Tomek: Od nagrania „Ornety” bardzo dobrze zagrać. I że to, co zawsze definiowało
zmieniło się nasze podejście i postrzeganie nasz zespół, nagle tutaj nie do końca nam
muzyki. Moim zdaniem na dzisiejszej scenie wychodzi. Że te numery nie mają tej naszej
dominują dwie skrajności – albo głęboki un- energii. Po prostu. Dlatego stwierdziliśmy,
derground, albo wysoki mainstream. Bardzo że to nie jest właściwa droga i że kłębiącymi
brakuje środka. Dlatego chciałem, żebyśmy się w głowach pomysłami musimy zająć się
mierzyli ku górze i starali się tę lukę wypełnić. sami.
tomek doksa
Radek: Dzisiaj mocno oddziałuje na ludzi Radek: Pierwszy singel z nowej płyty, „Don’t
techno i hip-hop. W naszej muzyce co praw- Clap Hands”, pochodzi jeszcze z tej sesji

Odważ da nigdy tego ostatniego nie było, ale lubimy


hip-hopu słuchać i to, jak brzmi dziś ten ga-
tunek, nie jest nam obce. Natomiast co do
z Bartkiem, ale jego finalną wersję produko-
waliśmy już sami.
Tomek: Powiedzieliśmy sobie wtedy, że w ko-

się,
techno – ostatnio bardzo fascynują mnie te- lejnych utworach będziemy więcej korzys-
go rodzaju brzmienia i energia, jaką generują. tać z elektroniki i przede wszystkim robić
Uważam nawet, że gdyby nie ona, nasza no- muzykę taneczną. Bo utwory nagrane z Bartk-
wa płyta mogłaby brzmieć zupełnie inaczej. iem też były elektroniczne, bardzo przyjemne

Kamp! Michał: Faktycznie, z biegiem czasu nasze in-


spiracje na pewno zaczęły się rozjeżdżać. Na
początku naszej muzycznej przygody byłby
i słoneczne, ale jednak bardziej pod radio niż
pod nogę. A my wolimy ten drugi kierunek.

to pewnie problemem, żeby to wszystko, co A jak alternatywa


siedzi w naszych głowach, złapać na jed- Michał: Wolimy kierunek taneczno-popowy.
nej płycie, ale z wiekiem nauczyliśmy się to Każda kolejna płyta to jest nasza definicja
ogarniać. Przy nowym albumie miał nam popu. Od samego początku niezwykle ważne
zresztą w tym pomagać Bartek Dziedzic, były u nas melodie, ważna była zwrotka-re-
u którego zjawiliśmy się z chęcią robienia fren i piosenkowa formuła. Ale dla wielu
– Proponujemy tym razem kolejnego materiału. Pomyśleliśmy, że sko- słuchaczy wciąż jesteśmy zespołem alter-
coś między tropikaliami DJ-a ro mamy tyle różnych pomysłów, to przyda natywnym.
nam się producent, który tego wszystkiego Tomek: Zdajemy sobie sprawę, że my też tego
Snake’a a miękkim techno posłucha i powie: o, to jest dobre, a o tam- nie ułatwiamy. „Orneta” mogła być ciężka w
rodem z Kompakt Records – tym lepiej zapomnieć. odbiorze, ale taki mieliśmy zamysł – chciel-
W taki sposób udało nam się nagrać dwa iśmy zmieścić na niej dużo pomysłów i kiedy
mówią o swojej nowej płycie
utwory: „Deny” i „Turn My Back On You”. ludzie oczekiwali hitów, chcieliśmy ją zrobić
„Dare” Radek, Tomek i Michał Naszym zdaniem świetne, bardzo popowe inaczej i po swojemu. Wtedy tego potrzebow-
z zespołu Kamp! W zgodzie kompozycje, z którymi wydawało nam się, aliśmy. Ale już dwa lata później sfokusowal-
że podbijemy radio. Ale chwilę później oka- iśmy się na czymś innym… Na robieniu hita.
z jej tytułem, namawiamy
chłopaków na zwierzenia.
Także te pozamuzyczne.

KAMP!
Ania Bystrowska

100
x10

I stąd ta nasza wspomniana wizyta u Bartka Dziedzica. To była Albo temat środowiska i tego, co z nim ro-
dla nas nowość. Trochę podjarka, trochę obawa, bo wcześniej bimy. No wiesz, dookoła dzieją się coraz
nie podchodziliśmy w ten sposób do robienia muzyki. I koniec częściej takie rzeczy, że nóż ci się w kiesze-
końców doszliśmy jednak do wniosku, że jeśli pójdziemy tym ni otwiera! Ale jeśli ktoś na Culture.pl, czy
tropem, to niestety trafimy do ludzi, którzy muzyki słuchają gdziekolwiek indziej, znowu zrecenzuje te
biernie. Czyli raczej przez przypadek. Bo włączają gdzieś radio, teksty jako owoc rozżalenia i niespełnienia?
bo usłyszą coś w sklepie czy samochodzie. Ale sami w muzyce Trudno, jego sprawa.
nie grzebią. I to nas wystraszyło. Michał: Wiesz co mnie najbardziej denerwuje?
Podejście typu: spokojnie, ktoś to naprawi,
R jak robienie hita ktoś te złe rzeczy powstrzyma. Ja nie muszę,
Radek: Chcemy jednak trafiać do świadomych słuchaczy i nie- bo mnie to nie dotyczy...
przypadkowych ludzi. Bo oczywiście fajnie byłoby zrobić hita, Radek: Ta ślepa wiara i zamykanie się na to,
ale nie za wszelką cenę. To nie jest to, co my w zespole Kamp! co robią i mówią inni, zgubi nas wszystkich.
chcemy rzeczywiście robić. Oczywiście – mainstream i liczby Nikt nie jest nieomylny, a często to jednak
kuszą. Ale próba przypodobania się tej biernej, jak ją chłopaki inna osoba ma rację. Dlatego częściej po-
nazwali, grupie, to nie jest rzecz dla nas. winniśmy słuchać drugiego człowieka.
Tomek: Dlatego wciąż mamy przed sobą cel, żeby nagrać ta- Nawet, gdy pisze na Culture.pl. (śmiech)
ki utwór, który cały czas będzie naszym utworem, ale jednak 6
wejdzie do ramówki Radia Zet. (śmiech)
Radek: Wracając jeszcze do Bartka Dziedzica… On jest tyta-
nem pracy. Otworzył nam oczy na pewne sprawy i pokazał, jak
można ze sobą pracować. Przy pierwszych dwóch płytach si-
adaliśmy w studiu obok siebie i improwizując rejestrowaliśmy Co robić, gdy płyta już nagrana? Szybki przepis Kamp!
wspólnie nowe utwory. A teraz pracowaliśmy inaczej – każdy z na odpoczynek od muzyki.
nas zbierał pomysły na album i nie konsultował tego z innymi,
dopiero potem zaczęliśmy je sobie wzajemnie przekazywać. 1. Koszykówka, najlepiej na portalu Szostygracz.pl
Michał: Jest jeszcze jedna nowość. Wcześniej długo pra- Bo to najlepszy przykład świetnie przygotowywa-
cowaliśmy nad danym utworem, zdarzało nam się strasznie nego, płatnego kontentu w sieci.
przeciągać w czasie nagrywanie. Kiedy nawet jakiś numer 2. Koreańskie seriale. Bo te świetnie potrafią
wydawał się nam skończony i osłuchany, potrafiliśmy usiąść zastąpić K-pop. Dawka patosu i powagi jest nie do
do niego ponownie. Tym razem tak nie było. Raz dlatego, że pomyślenia w europejskich lub amerykańskich pro-
gonił nas deadline, a dwa – że właśnie nauczyliśmy się inaczej dukcjach, ale tworzy coś emocjonalnie świeżego
i inspirującego. Highlighty: „Stranger, Life”.
pracować. „Orneta” była płytą strasznie przemaglowaną pod
3. Kuchnia azjatycka. Ale po kulinarne tipy w tema-
względem aranżacji i produkcji, jednak przy „Dare” ten sposób
cie zapraszamy już na priv. Znamy bardzo dobre
pracy zarzuciliśmy. I myślę, że wyszło nam to na zdrowie. knajpy, produkty, przepisy...
Radek: Inne jest też to, że po dwóch poprzednich albumach 4. Polskie Parki Narodowe. Nasza wspólna zajawka
braliśmy jednak wolne od robienia nowych rzeczy, a tutaj czu- przywieziona z podróży po USA (sic!), przerodziła się
jemy chęć, by cisnąć dalej. Myślę, że ten proces twórczy, który w profil Insta prowadzony przez Michała. Sprawdź-
tak fajnie udało nam się wypracować działa, że cały czas będzie- cie! @parki_narodowe_w_polsce
my się napędzać do kolejnych nagrań. I nie chodzi mi wcale o 5. Sporty wodne. Jako fani rzek i jezior rozwijamy
to, że już myślimy o kolejnej płycie, bo wiemy jak działa rynek, się w tym temacie. Michał motorowodniactwo,
Tomek żeglarstwo.
ale jeśli uda nam się nagrać kilka nowych numerów – to nie
6. Rocket Hour, czyli audycja Eltona Johna
będziemy ich raczej trzymać przez dwa następne lata w szu-
w Beats Radio. Jak się tego słucha trudno uwierzyć,
fladzie. Na razie na pewno mogę z czystym sumieniem pow-
że ten gość ma prawie 70 lat! Polecamy wszystkim
iedzieć, że „Dare” to jest bardzo fajna opowieść. I świetnie się dziennikarzom muzycznym.
sprawdzi na koncertach. 7. Last Week Tonight with John Oliver. English-
man in New York tłumaczy Amerykanom (i nie tyl-
E jak empatia ko) najważniejsze zjawiska polityczne, kulturowe
Tomek: Bardzo bym chciał, żeby ta płyta była traktowana jak i społeczne na świecie. Superzabawnie o rzeczach
zamknięta opowieść. Zanim zacząłem pisać słowa na krążek, superpoważnych.
zrobiłem duży research w sieci, żeby sprawdzić, co się o nas 8. Japońskie malarstwo. Tak, wiemy, że to kolejny
motyw azjatycki, ale ciężko nie zachwycić się,
pisze. I trafiłem na piękną laurkę na portalu Culture.pl, gdzie
jak bardzo współczesne są prace Hokusai lub
można przeczytać, że do „beznamiętnych, zdystansowanych
Hiroshige i jak ta tradycja przeszła dalej do mangi...
partii wokalnych” dokładamy „melancholijne teksty o miłości, Długi temat. Przy okazji polecamy ulubioną appkę
niespełnieniu i rozżaleniu”. No powiem ci, że mnie to rozjebało. o sztuce: DailyArt.
(śmiech) Wiesz, ja rozumiem, że mój debiut był bardzo naiwny tek- 9. Wspinaczka i góry. Pasja od liceum... przede
stowo, że „Orneta” była absolutnie hermetyczna, bo była historią wszystkim podróżniczo-czytelnicza. Szczególnie
o nas, o naszej relacji, ale… kurde… Gdzie tam jest niespełnienie polecamy książkę Aleksandra Lwowa „Zwyciężyć
i rozżalenie? Tym razem chciałem już takich porównań uniknąć. znaczy przeżyć”. Niesamowita opowieść, przede
Są natomiast poważne tematy. Cały czas jesteśmy bardzo roz- wszystkim o ludziach, którzy tworzyli tamten
rywkowymi gośćmi, nie zdarza się nam być melancholijnymi barwny świat.
10. Playlisty Spotify. Bo od muzyki nie da się cał-
dłużej niż przez trzy minuty, ale czułem, że musimy poruszyć
kiem odpocząć. Skoro nasze osobiste upodobania
na nowej płycie pewne kwestie. Na przykład naszego nasta-
muzyczne w ostatnim czasie bardzo się rozjechały,
wienia do obcych ludzi – że trzeba ich darzyć empatią
robimy te playlisty dla siebie nawzajem jako listy
i próbować zrozumieć. Że trzeba włączyć tolerancję i bardziej
inspiracji. Strasznie się tym jaramy.
się starać.

101
k r z y ż ó w k a z n a z wą

poziomo pionowo

6. Nazwę wzięli z gór, ale największy hit mieli o sztormie na morzu 1. Dziewczyn nie przepraszają
8. Planowali uciec z Polski do Disneylandu 2. Ona nie chciała Niemca, oni byli jej gangiem
11 . Może i skromnych rozmiarów, ale nie zawsze są zabawkami 3 . Zespół Tymona i angielska nazwa części, bez których
12 . Pamiętaj chemiku młody, to co oni piją wlewaj zawsze do wody radio by nie grało

1 7. Dawniej: hipopotam. Ale ten na pewno ma rogi 4 . Jedna z ich wokalistek miała siłę, inna widziała cień ptaka

18 . Zwierzęce owłosienie – ale i na scenie dziko 5. Mieli dla nas kamienie i często grało ich radio (młodych bandytów)

1 9. Nagrał z nimi jedną płytę zanim zaczął pisać 7. Miał nas – jadących na tym samym wózku – uratować od strachu
własną historię (podwodną) 9. Nie wiemy, czy J-23 się do nich przyznawał, ale wstydu mu
21 . Zanim został monarchą miał ten fragment bryły bez kątów prostych nie przyniosły

22 . Nazwę wzięli od wina, tytuły płyt z malarskiej palety 10. Supergrupa, która ostrzegała przed pojazdem komunikacji miejskiej
13 . Nagrali niewesołe piosenki oraz album w hołdzie
niedocenianemu wynalazcy
14 . Pionierzy rockowej psychodelii - z miasta, które
nie jest uzdrowiskiem
15. Na ich wezwanie pół Polski wstało i śpiewało
o ptaku żywiącym się padliną
16. Pluszak z tytułem naukowym
20. Nazwa z „Indiana Jonesa”, zespół z Płocka

102

You might also like