Professional Documents
Culture Documents
pl
Oto co znaleźliśmy:
1. Zachowanie kredytów i depozytów w epizodach spowolnienia PKB było w
Polsce mocno zróżnicowane.
2. Obecne spowolnienie wyróżnia się w dwóch aspektach. Jeszcze nigdy firmy i
gospodarstwa domowe nie dysponowały tak dużą ilością środków
zdeponowanych w bankach. Sytuację poprawia dodatkowo ogromna skala
posiadanych obligacji SP. Jeszcze nigdy na dołku spowolnienia firmy i
gospodarstwa domowe nie były tak oddłużone.
Datowanie
Kiedyś wyodrębnialiśmy epizody cyklicznego spowalniania i przyspieszania
PKB ma podstawie wskaźników rocznych. Obecnie dużo ciekawsze wydaje
nam się oparcie tego datowania na kierunku ewolucji luki popytowej. I tak
przyjmiemy sobie arbitralnie, że kiedy luka popytowa porusza się w górę mamy
ożywienie, jeśli w dół - spowolnienie. Luka spadająca, ale jednocześnie ujemna
to recesja. Luka rosnąca ale jednocześnie dodatnia to boom. Oczywiście nie
jest to odkrycie Ameryki. Natomiast istotnie pomaga w datowaniu, bo w tym
tekście interesują nas tylko spowolnienia PKB (nie wnikamy, czy to były
recesje, czy nie). W szeregu danych o 2002 mamy trzy takie epizody: (1) 2007-
2009, (2) 2011-2013, (3) 2021-2023 (nie stawiamy znaku zapytania, bo ten
rozdział już się zamknął). Popatrzmy jak się zachowują kredyty i depozyty
właśnie w spowolnieniach. Aby uciec od inflacji, porównujemy z nominalnym
PKB w cenach bieżących w danym kwartale (dane z rachunków narodowych są
odsezonowane, więc w zasadzie nie widzimy powodu, aby porównywać do
rocznego strumienia PKB, wystarczy kwartalny - uwaga jednak: liczby będą
wyglądały odpowiednio inaczej niż te, do których się przyzwyczailiście; od biedy
zawsze można podzielić przez 4).
Depozyty: wolumeny
Zacznijmy od depozytów gospodarstw domowych. W epizodach (1) i (2)
udział depozytów gospodarstw domowych (bieżące + terminowe) w
nominalnym PKB rósł od szczytu cyklu aż do samego dna. W latach 2021-2023
spadał (z długim okresem stabilizacji od kilku kwartałów). Jednocześnie skala
oszczędności ulokowanych w depozytach jest z każdym cyklem coraz wyższa.
Obecnie jest najwyższa spośród zidentyfikowanych do tej pory dołków PKB.
Hipotez dotyczących odmiennej trajektorii w tym cyklu spowolnienia jest
zapewne sporo, ale nie będziemy się nimi zajmować. Naszym zdaniem
kluczowy jest rekordowy poziom depozytów względem PKB. Zdajemy sobie
sprawę, że depozyt terminowy to nie to samo, co rachunek bieżący, jednak
polskie depozyty terminowe są stosunkowo "krótkie" (liczby w ostatnim
podrozdziale), a więc w perspektywie kwartału do przodu każdy pieniądz na
nich zgromadzony jest "do wydania". Nie widzimy przy tym powodu, aby doszło
do radykalnej zmiany preferencji konsumentów w zakresie poziomu
oszczędności. Argumentowalibyśmy raczej, że bogata historia interwencji
rządowych w ostatnich kilkunastu latach skłoni gospodarstwa domowe do
obniżenia, a nie podwyższenia stopy oszczędności. Aby tego jednak było mało,
należy dodać prawie 100 mld zł obligacji skarbowych (hurt i detal), które są w
posiadaniu gospodarstw domowych (link) - to tak mniej więcej 10x tyle co w
latach 2011-2013. To "depozyt" z dłuższym okresem zapadalności, ale można
go potraktować w ujęciu portfelowym jako dodatek do długiego depozytu
terminowego. Pojawienie się nowej, znaczącej klasy aktywów
oszczędnościowych sugeruje, że jednocześnie być może same depozyty
terminowe będą mniej stabilne. Na szczęście to tylko pomocnicza hipoteza.
Sytuacja depozytów firmowych (przedsiębiorstwa niefinansowe) jest bardziej
klarowna. Epizody spowolnienia to epizody stabilizacji lub lekkich spadków
owego pieniądza. Co ciekawe jednak, o ile w trakcie spowolnień (1) i (2) udziały
depozytów firmowych w PKB były bardzo podobne, 2021-2023 to już
jakościowa zmiana i kilkanaście punktów procentowych wyższe wartości.
Znaczenia tych pieniędzy dla stabilności całego sektora przedsiębiorstw trudno
nie doceniać. Co więcej, wygląda na to, że firmy en masse mają wyjątkowo
dużo środków własnych, z czego od wielu lat najchętniej inwestują, co pokazują
rokrocznie badania NBP. Zaryzykowalibyśmy więc stwierdzenie, że
perspektywa inwestycji jest mniej zależna od kosztów finansowania niż się
powszechnie uważa i sprowadza się do wiary firm w przyszłość (a konkretnie, z
uwagi na różnego rodzaju heurystyki degradujące przyszłość do tego, co
aktualnie jest za oknem - perspektywa przyspieszania PKB z jakiegokolwiek
powodu będzie właśnie dobrym powodem do inwestowania). Nowy cykl
inwestycyjny może się rozpocząć pomimo wyższych od historycznie stóp
nominalnych (bo niekoniecznie nadmiernie wysokich o czym za moment).
Kredyty: wolumeny
Tu jest jeszcze ciekawiej. Na początek jednak dygresja. Wolumeny kredytowe
to wartość wierzytelności, które banki wykazują w swoich bilansach. To kredyty
nowe, stare... wszelkie. To wartość księgowa. To wykreowany pieniądz, który
już trafił do gospodarki i po niej krąży (końcowym efektem będą wykreowane
dzięki temu aktywa - np. nieruchomości). Z tego tytułu, bieżący stan zadłużenia
gospodarstw domowych i firm wpływa głównie na bilanse tych podmiotów przez
wysokość rat kapitałowo-odsetkowych. Im więcej kredytu, tym większa
ekspozycja na zmiany stóp procentowych i vice versa. Gospodarka z wyższym
poziomem zadłużenia nie będzie rosła szybciej tylko dlatego, że ma więcej
długu. To bardziej warunek ograniczający.
Wolumen kredytu dla gospodarstw domowych (zadłużenie gospodarstw
domowych) zachowywało się w polskich epizodach spowolnienia na każdy
możliwy sposób. Najdawniej rósł, potem się stabilizował, a obecnie spada. Co
ciekawe, jeszcze nigdy sektor gospodarstw domowych nie był tak słabo
eksponowany na efekty zmian oprocentowania. Jeszcze nigdy zadłużenie nie
było tak niskie w stosunku do PKB. Gospodarstwa domowe przeszły w tym
spowolnieniu dość mocne oddłużenie i w sensie absolutnym (spłaty kredytów,
wakacje, konwersje kredytów CHF) i względnym, które zdeprecjonowało
wartość długu poprzez wysoki nominalny wzrost PKB. Zaryzykowalibyśmy
stwierdzenie, że jeszcze nigdy po spowolnieniu (na dnie spowolnienia) sektor
gospodarstw domowych nie miał tyle miejsca na przyjęcie... kolejnego
zadłużenia.