You are on page 1of 31

VII, i

1. Amy Tan chce skorygować stereotyp na temat komunikowania się Chińczyków.


Rozpoczyna wywód od pierwszego użytego przez siebie przykładu: „Amerykanie działają
szybko, bo nie mają czasu na grzeczności". Czy to także jest stereotyp? Omów to.
2. Jak to omawialiśmy z Carole w pierwszym tekście tego rozdziału, hipoteza Sapira-
Whorfa głosi, że język wpływa na percepcję. Amy Tan jednak odrzuca pogląd, że
słownictwo determinuje zachowanie - że „Chińczycy wykształcili w sobie łagodne maniery,
w dużej mierze dlatego, że język pozwalał im tylko na mówienie ogródkami". Jednocześnie
twierdzi, że „Sapir miał rację co do różnic między dwoma językami i ich
rzeczywistościami". Jak rozumiesz jej stanowisko wobec tego poglądu na temat relacji
między językiem a percepcją?
3. Jeśli znasz przynajmniej dwa języki, możesz odpowiedzieć na to pytanie samodzielnie.
Jeśli nie, to zanim odpowiesz, poradź się kogoś. Oto pytanie: Co to znaczy, że „światy"
zamieszkiwane przez ludzi mówiących odmiennymi językami „są światami odmiennymi, a
nie po prostu tym samym światem z innymi etykietkami"?
Twórcze przemyślenia Hugha Prathera stanowiły ważny składnik każdego z wydań Mostów
zamiast murów od pierwszego wydania z 1973 roku. W Notes to Myself i innych pracach
przedstawia on ważne prawdy. Ostatnio wspólnie z żoną napisali kilka książek, w tym tę,
którą zatytułowali Parbles from Other Planets; Folktales of the Universe. Jest to zbiór
opowiadań, z których każde subtelnie ilustruje jakieś przenikliwe spostrzeżenie. Jaką cechę
lub funkcję języka ilustruje poniższa opowiastka zatytułowana „Domokrążca"?
Hugh i Gayle Prather Domokrążca
Pewien ustęp świętych pism planety Zigtara brzmi: Jeśli w umyśle dziecka zagości myśl
uczciwa, prawda w jego sercu zapuści korzenie. Jeśli w oku dziecka jedna Iza się zjawi, Iza
ta stanie się rzeką, co poniesie dziecko na powrót w serce Boskości. I dlatego niechaj nikt
nie rozpacza.
119
Żył niegdyś na Zigtarze domokrążca, który chodził od drzwi do drzwi, sprzedając
skomputeryzowanego świętego człowieka do domowych uniesień. Nie był on szczery. Ale
rozpoznawał dobry towar, kiedy go zobaczył. Stopniowo nauczył się, kiedy mówić „niech
będzie pochwalony A!", a kiedy „niech będzie pochwalony B!". Stopniowo nauczył się,
jakie ustępy z pism wywoływać na swoim podręcznym monitorze. Czasami spotykał ludzi
prawdziwie pobożnych i musiał do nich mówić ważnymi dla nich słowy. Nie zdawał sobie
jednak sprawy, że słowa te zawierały dobroć prawdziwą, która brzmiała echem zapomnianej
dobroci jego własnego serca. Im dłużej słowa prawdy wypowiadał, tym bardziej stawał się
świadom prawdy, która była w nim samym. Na koniec nie osiągnął wprawdzie pobożności
samej w sobie, lecz stał się nieszkodliwy. A na planecie Zigtara, gdzie na koniec kłótni
zwykle w ruch szły zęby, było to znaczącym postępem.

$Rozdział 4
Komunikacja niewerbalna

Ten rozdział z pracy o komunikacji interpersonalnej rozpoczyna ta sama teza, co na


początku rozdziału poprzedniego: w rzeczywistym komunikowaniu się nie da się tak
naprawdę rozdzielić tego, co werbalne, i tego, co niewerbalne. W prawdziwym życiu „nie
ma osobnych rozdziałów" - stwierdza Ted Grove. Zwraca również uwagę na ograniczoną
stosowalność w praktyce innego rozróżnienia, którym posługujemy się myśląc i mówiąc o
komunikacji - podziału na ekspresję, czyli produkcję znaków czy wskazówek („wydech"), i
ich odbiór („wdech"). Rozróżnienie to jest jednak pomocne w uporządkowaniu naszej
wiedzy o komunikowaniu się niewerbalnym w zrozumiałą całość.
Grove pod hasłem „funkcje ekspresyjne" umieszcza takie rodzaje czy typy komunikowania
się niewerbalnego jak „wokalika", czyli tempo, wysokość, głośność i warianty tonalne głosu
ludzkiego, „kinezyka", czyli ruchy ciała. Rozróżnia również znaki według pełnionych przez
nie funkcji - ilustrujące, adaptujące, okazujące emocje itd. Kończy ten podrozdział
omówieniem pięciu własności znaków niewerbalnych, które pomagają zrozumieć ich
działanie.
Następnie Grove przechodzi od perspektywy „wydechu" do perspektywy „wdechu" i mówi
o sposobach interpretacji komunikatów niewerbalnych. Na przykład ze znaków
niewerbalnych wnioskujemy o wrażliwości danej osoby i o równowadze sił (lub jej braku)
między nią a nami. Znaki niewerbalne pozwalają nam również wejrzeć w uczucia drugiej
osoby. Grove mówi o tym, jak w komunikacji działają „przecieki niewerbalne" i w jaki
sposób interpretujemy znaki niewerbalne w celu wykrycia, kiedy ktoś kłamie. Rozdział ten
kończy podkreśleniem faktu, że żaden znak niewerbalny nie „znaczy" nic sam z siebie,
ponieważ każdy z nich należy interpretować w związku z kontekstem, w którym go
doświadczamy.
Ten tekst zawiera przegląd znaków niewerbalnych, które mają największy wpływ na
konwersację. Inne podrozdziały koncentrują się na problemach bardziej szczegółowych.
121

#Theodore G. Grove
Niewerbalne elementy interakcji
Za: Theodore G. Grove, Dyadic Interactions, Copyright < Inc., Dubuaue, Iowa. Przedruk za
zgodą.
1991 William C. Brown Communications.

Podczas interakcji w diadzie zachowania werbalne i niewerbalne występują łącznie i


wpływają na siebie nawzajem. Nie ma osobnych rozdziałów. Zachowania werbalne i
niewerbalne są wytwarzane równolegle jako części większego, całościowego wzoru
zachowania jednostki i jako zintegrowane wzory są doświadczane zarówno przez aktora, jak
obserwatora.
Podobnie jak elementy werbalne, zachowanie niewerbalne jest częścią ekspresyjnej i
interpretacyjnej sfery interakcji w diadzie. Elementy niewerbalne jako takie mają wielce
istotny udział w przebiegu epizodów interakcji, co za tym idzie, w przebiegu rozmowy i w
definicji relacji. Jednakże kody niewerbalne pod wieloma istotnymi względami różnią się
ogromnie od kodów werbalnych. [...]

Funkcje ekspresyjne zachowania niewerbalnego c Dziedziny zachowania niewerbalnego


Zachowanie niewerbalne, podobnie jak wymiar werbalny, jest pierwotnym elementem
interakcji w diadzie. Zachowania niewerbalne w interakcji dzieli się na (1) wokalikę i (2)
kinetykę. Inne kategorie niewerbalne, które mają ważny, ale w pewien sposób bardziej
pośredni związek z interakcją, to wygląd fizyczny, czyli przedmiotowość osoby (person
object), sposób wykorzystania czasu, czyli chronemika, oraz obiekty fizyczne i ich
uporządkowanie.
Wokalika obejmuje dźwięk naszego głosu w czasie tworzenia wypowiedzi oraz inne,
nielingwistyczne wokalizacje, jak ziewnięcia, odchrząknięcia i pauzy znaczące (Traeger,
1958). Na czynniki wokaliczne składają się barwa głosu, tempo mowy, wysokość, głośność,
czas trwania wypowiadania głosek, czas latencji odpowiedzi, wahanie, dialekty,
regionalizmy i in. Wiele tych zmiennych wokalicznych łączy się tworząc to, co potocznie
określa się jako „modulację".
Kinezyka (Birdwhistell, 1955; 1970) odnosi się do ruchów i obejmuje szeroki zakres
zachowań opartych na ruchu. Składają się na nie zachowanie posturalno-gestowe, mimika,
spojrzenia, proksemika i haptyka. Zachowanie posturalno-gestowe obejmuje pozycję i ruchy
głowy, kończyn, dłoni, torsu, bioder, jak również ogólną postawę ciała, jej zmiany oraz
skierowanie głowy i ramion względem partnera konwersacji.
Mimika obejmuje wszystkie rodzaje wyrazu twarzy, zarówno wyraźne, jak subtelne, które
wytwarzamy manipulując mięśniami twarzy w czasie interakcji,
122
włącznie z tak zwanym wyrazem „beznamiętnym", kiedy to twarz pozostaje całkiem
nieruchoma. Określenie „wytwarzamy" może zasugerować czytelnikowi świadomą
manipulację ekspresją twarzy, tworzenie czegoś na podobieństwo dekoracji witryny. Jak
jednak zobaczymy, nie zawsze tak się dzieje. Określony wyraz twarzy pojawia się często
automatycznie w związku z doznawaniem i ekspresją rozmaitych uczuć i emocji.
Spojrzenie to sposób, w jaki posługujemy się oczami w trakcie konwersacji: w którą stronę
patrzymy, jak często nawiązujemy kontakt wzrokowy czy z rozmówcą patrzymy na siebie
wzajemnie, czas trwania spojrzenia oraz warunki towarzyszące zmianom w spojrzeniu.
Badano spojrzenia niemowląt i małych dzieci, a także w interakcjach matka-dziecko i w w
sytuacjach konwersacji dorosłych (Argyle, Cook, 1976; Cappella, 1981).
Proksemika ma związek z posługiwaniem się przez uczestników interakcji przestrzenią i
dystansem fizycznym (Burgoon, Jones, 1976; Patterson, 1968). Zostało stwierdzone, że
zróżnicowanie dystansu między ludźmi jest funkcją ich poziomu bezpośredniego
zaangażowania w konwersację, ich relacji i wielu czynników sytuacyjnych.
Haptyka odnosi się do badania zachowań dotykowych, które — jak stwierdzono -
odpowiadają specyficznym kontekstom i służą do przekazania stronom interakcji całej
gamy znaczeń. Zidentyfikowano dwanaście odrębnych znaczeń: podtrzymanie na duchu,
uznanie, wspólnotę, zainteresowanie lub intencje seksualne, uczucie, żartobliwe uczucie,
żartobliwą agresję, zgodę, zwracanie uwagi, zapowiedź odpowiedzi, powitanie i pożegnanie
(Jones, Yarbrough 1985).
Kryterium innej powszechnie znanej klasyfikacji zachowań niewerbalnych jest rodzaj
znaczenia, które ma przekazywać dane zachowanie - jakie są jego skutki dla interakcji
(Ekman, Friesen 1969). Pięć kategorii tej klasyfikacji to ilustratory, regulatory, emblematy,
adaptatory i ekspresje afektu. Ilustratory są to takie gesty, które wspierają lub uzupełniają
znaczenie wypowiedzi. Na przykład ktoś używa ilustratora, kiedy wskazuje w lewo mówiąc
„...i wtedy skręcisz w lewo..." Regulatory odnoszą się do sposobów używania całego ciała, a
nawet głowy, oczu i głosu, do regulacji przebiegu naszej interakcji. Na przykład kiedy
dotykamy kogoś, żeby zwrócić jego uwagę, zwracamy się ku komuś, kiedy mu przerywamy
albo odwracamy się kończąc rozmowę - używamy regulatorów.
Na emblematy składają się głównie sygnały głowy, barków, ramion i dłoni, które mają
precyzyjne, zwykle całkiem konkretne znaczenie, takie jak machanie na do widzenia,
wzruszenie ramion „nie wiem" i potakujące kiwnięcie głową. Emblematy różnią się od
pozostałych interakcyjnych zachowań niewerbalnych tym, że tak jak symbole językowe
posiadają konkretną wartość denotacyjną - względnie stałe znaczenie desygnacyjne,
niezależnie od kontekstu. Więcej na ten temat w dalszym ciągu.
Czwarta kategoria tego schematu klasyfikacji funkcjonalnej to adaptatory. Adaptatory w
niewielkim stopniu mają koherentny związek z kontekstem konwersacji, jednakże niekiedy
obserwowano ich użycie do podkreślenia jakiegoś stwierdzenia. Niektóre adaptatory są
stosowane powszechnie. Przykłady to pocieranie
123
karku podczas zastanawiania się nad odpowiedzią werbalną oraz dotykanie własnego
policzka lub czoła w czasie interakcji. Inne adaptatory to zachowania idiosynkratyczne, być
może powstałe u jednostki w wyniku warunkowania jako nawyki nerwowe, a następnie
włączone w jej zachowania interakcyjne. Gospodarz telewizyjnego talk show Johnny
Carson prezentuje całą gamę adaptatorów - stylizowane, podrygujące jak u koguta ruchy
głowy, dotykanie krawata, bawienie się długopisem i temu podobne.
Ekspresje afektu wreszcie są niewerbalnym przekazem emocji, przede wszystkim za
pośrednictwem wyrazu twarzy (Ekman, Friesen, 1975). Studiując mimiczne ekspresje
afektu w różnych kulturach, badacze ustalili pewne uniwersalne wzorce ruchów twarzy w
czasie wyrażania emocji radości, strachu, zaskoczenia, smutku, gniewu i odrazy. O ile
publiczne ekspresje mimiczne tych emocji mogą być odmienne w różnych kulturach, o tyle
ich ekspresje prywatne są całkiem podobne. Wyróżniono cztery reguły ekspresji, które
rządzą, jak się wydaje, publicznym wyrażaniem poszczególnych emocji w konkretnych
kulturach (Ekman, Friesen, 1971).
Jedną z reguł ekspresji jest intensyfikacja - ukazanie własnego zaangażowania
emocjonalnego jako większego niż w rzeczywistości. Na przykład mimiczna ekspresja
przyjemności przy powitaniu zaproszonych gości w naszej własnej kulturze sugeruje regułę
intensyfikacji: „Tak baaaardzo się cieszymy, że mogliście przyjść!". W przeciwieństwie do
tego zdajemy się dezintensyfikować publicznie nasze rozczarowanie lub smutek z powodu
pominięcia nas przy przydzielaniu pożądanych zaszczytów lub nagród, niekiedy także
dezintesyfikujemy radość z osiągnięcia zaszczytu. W pewnych sytuacjach i w pewnych
rolach publicznie eksponowanych wypada neutralizować mimiczne ekspresje pewnych
emocji. Na przykład zachowanie sędziów na sali rozpraw i arbitrów zawodów sportowych
rzadko zawiera radość z wyniku procesu lub meczu, który prowadzą, chociaż prywatnie
muszą przekładać pewne rezultaty nad inne. Na koniec pewne sytuacje zdają się wymagać
tłumienia ekspresji jakiejś emocji przez maskowanie jej jakąś inną. Przegrane w konkursie
Miss Ameryki uśmiechają się promiennie, podczas gdy zwyciężczyni płacze.
Zaobserwowano też na przykład, że w obecności dziewczyny lub kolegów amerykańskie
nastolatki i dorośli „macho" maskują strach gniewem.
Podczas gdy wiele emocji wyrażanych jest poprzez pełną ekspresje mimiczną, powyższe
reguły niekiedy wpływają specyficznie na mimiczny wyraz emocji. Na przykład
dezintensyfikacja albo niezręczna próba neutralizacji prowadzą czasem do częściowej
aktywności mimicznej. Pamiętam, kiedyś jako mały chłopiec miotałem się wściekle i
daremnie, usiłując uderzyć w żołądek przeciwnika, podczas gdy ten, dużo ode mnie wyższy
trzymał mnie spokojnie w bezpiecznej odległości, na długość wyprostowanego ramienia,
opierając dłoń na mojej głowie. Ku memu upokorzeniu nauczyciel, który przerwał tę
„walkę", nieudolnie zneutralizował rozbawienie, co dało efekt w postaci częściowej
ekspresji mimicznej. W podobny sposób nieudolne próby maskowania mogą prowadzić do
koktajlu mimicznego, wzajemnego przenikania emocji tłumionej z tą, która ma ją
maskować. Na przykład część twarzy może wyrażać zaskoczenie, podczas gdy druga część
ujawnia gniew, który ktoś rzeczywiście odczuwa.
124
Pięć właściwości kodów niewerbalnych
Zestawienie zachowań niewerbalnych z zachowaniami językowymi w interakcjach ukazuje
kilka fundamentalnych właściwości funkcjonowania kodów niewerbalnych. Po pierwsze - w
działania niewerbalne jesteśmy w toku konwersacji zaangażowani bez przerwy — w
równym stopniu kiedy nie mówimy i kiedy mówimy. Marszczymy nos, drapiemy się,
obracamy głowę ku drugiej osobie lub odwracamy się od niej, kiwamy głową potakująco,
przestajemy potakiwać itp. Każda ze stron konwersacji jest zatem nieprzerwanie
zaangażowana w zachowanie niewerbalne, bez względu na to, czy mówi, czy słucha
wypowiedzi drugiej osoby.
Po drugie, wyjąwszy pewne aspekty nieinterakcyjnie, na przykład wygląd fizyczny,
zachowania niewerbalne jednostki wytwarzane są raczej bez udziału myśli, a więc w
porównaniu z bardziej świadomie wybieranymi zachowaniami werbalnymi, pozostają w
znacznym stopniu poza świadomością zachowania. Ta właściwość ma wiele ważnych
implikacji dla postrzegania zachowania niewerbalnego partnera, co omawiamy w
następnym podrozdziale.
Można sądzić, że jesteśmy mniej świadomi jednych zachowań niewerbalnych niż innych.
Mamy tendencję do bycia świadomymi bardziej twarzy i głowy niż tego, co się dzieje z
resztą naszego ciała. Na przykład jesteśmy zdolni do „uśmiechów towarzyskich" (social
smiles) w stosownych momentach interakcji. Ponadto można sądzić, że niska
samoświadomość odnosi się do niższych, w sensie dosłownym, partii ciała - jest niższa dla
nóg i skrajnych części ciała (dłonie i stopy) niż dla głowy i ramion.
Trzecia różnica polega na tym, że podczas gdy związek naszych słów z tym, co mają
reprezentować, jest arbitralny, to znaczenie jednostkowych zachowań niewerbalnych, z
kilkoma wyjątkami (jak emblematy) nie jest do nich przypisane. Są one ikonicznymi
(Burgoon, 1985) reprezentacjami znaczeń i nie mają desygnacyjnego charakteru słów. Na
przykład słowo mówione „krzesło" jest posiadającym desygnaty zbiorem dźwięków, który
może być zastąpiony przez słowo „spurk" albo jakikolwiek inny arbitralny zbiór dźwięków
pod warunkiem, że wszyscy członkowie społeczności językowej są zgodni co do takiego
użycia. Znaczenie jest na zewnątrz rzeczywistego zachowania. Jeśli natomiast wskażę
krzesło, kiedy ty wchodzisz do pokoju, to mój gest modeluje dosłownie działanie, które
reprezentuje.
Po czwarte, podczas gdy znaczenia przywoływane przez słowa i wypowiedzi językowe są
tylko do pewnego stopnia zależne od kontekstu, w którym się pojawiają, znaczenie
zachowań niewerbalnych jest w wyższym stopniu funkcją wyłącznie czynników
kontekstowych po prostu dlatego, że zachowania te nie mają konwencjonalnych definicji.
Nawet rozmaite znaczenia kojarzone z prostym aktem dotykania lub bycia dotykanym są
silnie uzależnione od kontekstu, obejmującego zachowania werbalne i inne zachowania
niewerbalne, a także czynniki relacyjne i sytuacyjne (Jones, Yarbrough, 1985).
Bez względu na wywoływanie zróżnicowanych konotacji u różnych słuchaczy słowo
„ojciec" odnosi się do ustalonego związku biologicznego - ten rdzeń znaczenia
denotacyjnego jest względnie stały niezależnie od konotacji czy kontekstu. Natomiast
poszczególnym aktom niewerbalnym brak takiej ustalonej językowo stabilności - brak
spójnego rdzenia znaczeniowego. Te same zachowania są stosowane w powiązaniu w
całkiem odmiennymi, czasami przeciwstawnymi znaczeniami, znaczenia te zaś są
zakorzenione w kontekście, w którym pojawia się zachowanie. Na przykład zależnie od
drobnej różnicy kontekstu wskazanie drzwi może oznaczać „szczęśliwej drogi!" lub „precz
z mojego gabinetu!" Z wyjątkiem emblematów żaden drobny ruch nie ma znaczenia sam w
sobie. Z tego i innych powodów uczeni mają niewiele zaufania do koncepcji zachowań
niewerbalnych typu język ciała (Burgoon, Saine, 1978). Kontekstowa właściwość
zachowania niewerbalnego zostanie przedstawiona dokładniej w następnym podrozdziale,
poświęconym interpretacji zachowań niewerbalnych.
Po piąte, konkretne zachowania niewerbalne są wytwarzane zawsze jako część szerszego
wzorca - wraz z innymi zachowaniami tego typu - czyli są z nimi zintegrowane. Oznacza to,
że zazwyczaj wytwarzamy zachowania niewerbalne we współwystępujących zbiorach i
skoordynowanych sekwencjach, a nie w postaci pojedynczych, izolowanych aktów. Na
przykład typowy uśmiech może obejmować, poza wygięciem w górę ust, zmarszczenie
skóry skroni, ruchy policzków itp. Śmiechowi może towarzyszyć ruch całego ciała
obejmujący zmiany jego pozycji i chwilowe przerwy w kontakcie wzrokowym. Chociaż
słowa w naszych wypowiedziach są także zgodne z wzorami kombinacji przepisanymi
regułami syntaktyki, jesteśmy w stanie wybrać i wypowiedzieć dowolne pojedyncze słowo
lub wyrażenie werbalne niezależne od innych słów. Możemy dobierać segmenty językowe
do uwzględnienia w naszej wypowiedzi. Ale trudno byłoby nam selekcjonować mięśnie do
wytworzenia tylko „uśmiechu wargami". Mimo usilnych starań nasze mięśnie policzków,
nosa, szczęk i podbródka, a może i oczu, prawdopodobnie włączyłyby się do akcji.
Wszystkie te różnice zachowania niewerbalnego i werbalnego mają ważne konsekwencje
dla interpretacji zachowania niewerbalnego partnera interakcji.
Funkcje interpretacyjne zachowań niewerbalnych
Jak powiedziano we wstępnym omówieniu tego rozdziału, zachowanie niewerbalne można
analizować zarówno w kategoriach jego ekspresyjnej, jak interpretacyjnej roli podczas
interakcji w diadzie. Poprzedni podrozdział traktował o funkcjonowaniu niewerbalnym z
perspektywy jego aktora. W tej chwili przechodzimy do procesów interpretacyjnych, do
analizy tego ważnego tematu z perspektywy obserwatora. Znajdą się tu punkty poświęcone
mocnym przekazom niewerbalnym, przeciekowi niewerbalnemu, oznakom oszukiwania i
kotekstualnej interpretacji zachowań niewerbalnych.
Mocne przekazy niewerbalne
Nasze interpretacje zachowań niewerbalnych są niewątpliwie kluczową częścią procesu
komunikacji interpersonalnej. Na podstawie analizy rezultatów dwudziestu czterech studiów
porównujących zachowanie werbalne i niewerbalne
Philpott ustalił, że interakcja werbalna była skojarzona tylko z 31% wywoływanych
znaczeń, interakcja niewerbalna natomiast, występująca osobno i w połączeniu z werbalną,
była odpowiedzialna za pozostałe 69% (Burgoon, 1985). Aspekt językowy wypowiedzi
innych może dostarczyć nam bardzo precyzyjnych informacji i rozróżnień nieosiągalnych
przez obserwację tylko zachowania niewerbalnego. To ostatnie jednak wnosi większy
wkład, jeśli chodzi o niektóre funkcje interpretacyjne. Trzy z nich odnoszą się do
reaktywności, relacji dominacji i ekspresji uczuć. •. \ •'••:.•.••• ,v>. •-. .<
Interpretacja reaktywności. „Interpretacja reaktywności" odnosi się do tego, jak odczuwamy
zaangażowanie partnera interakcji - do jakiego stopnia druga osoba słucha i uczestniczy w
wymianie. Skąd wiesz, czy ktoś słucha uważnie tego, co mówisz - słucha wykorzystując
całe swoje możliwości w tym zakresie? Wielu wskaźników dostarcza twoja własna funkcja
słuchania. Na przykład jeśli twój partner konwersacji zadaje ukierunkowane pytanie, które
wymagało uważnego wysłuchania tego, co wcześniej mówiłeś, to wiesz, że rzeczywiście
byłeś słuchany, lub jeśli partner parafrazuje to, co przed chwilą powiedziałeś, albo prosi o
doprecyzowanie lub powtórzenie czegoś, co wyraziłeś nieudolnie, to wiesz, że jego uwaga
osiągnęła pewien poziom. Na pewno liczne „taa", „rozumiem" i inne werbalne wskazówki i
potwierdzenia (lub ich brak) wzmacniają nasze poczucie, że jesteśmy słuchani, częściej
jednak bardziej precyzyjnie interpretujemy to, jak dobrze nas ktoś słucha, na podstawie
obserwacji jego zachowania niewerbalnego.
Zachowania zwane przekazem zwrotnym (backchanneling) (Duncan, 1975) są wskaźnikiem
nieprzerwanego słuchania przez odbiorcę. Mogą one obejmować potakiwanie głową,
kontakt wzrokowy, oznaki wokalne, skłanianie się ku mówiącemu, przybliżanie się, sposób
ułożenia barków i głowy, napiętą postawę ciała itp. Ludzie różnią się skłonnością do
dostarczania takich przekazów, gdy słuchają, a także zapotrzebowaniem na nie, gdy mówią.
Pewien mój znajomy potrzebował stałego kontaktu wzrokowego w każdych
okolicznościach, gdy mówił i gdy słuchał. Pewnego razu miałem nieszczęście siedzieć na
tylnym siedzeniu w jego samochodzie, a on bez przerwy gawędził, oglądając się co chwilę
w moją stronę, kiedy pędziliśmy wąską, krętą drogą wiejską. Pomimo moich coraz bardziej
desperackich „mhm", „racja" i „taa" on zdawał się potrzebować nade wszystko takiej oznaki
reaktywności, której dostarczyć mógł tylko kontakt wzrokowy ze mną.
Inaczej niż mój przyjaciel, większość z nas zadowala się obserwowaniem takich
niewerbalnych oznak reaktywności, na jakie pozwala sytuacja. Takie interpretacje
reaktywności drugiej osoby odnoszą się nie tylko do samego słuchania, ale i do tego, czy
jest ona zainteresowana kontynuowaniem interakcji i czy w ogóle rozpoczyna konwersację.
Rzadko potrzebujemy o tym mówić, ponieważ zazwyczaj możemy to całkiem trafnie
wywnioskować ze spojrzenia, orientacji głowy, postawy i ruchów ciała oraz brzmienia
głosu partnera.
127
Interpretacja relacji dominacji. „Relacja dominacji" to rozkład władzy między jednostkę i
partnera. [...] Poczucie podporządkowania, równorzędności lub wyższości przekazuje się za
pośrednictwem oczu, postawy ciała, wykorzystania przestrzeni itp. Na przykład podczas
mówienia mamy skłonność spoglądać najczęściej na partnerów o pozycji umiarkowanej,
nieco rzadziej o wysokiej pozycji, a najrzadziej na partnerów o pozycji niskiej (Kapp,
1978).
Ze względu na relację dominacji czyjeś zachowanie werbalne może być wymagające
uległości, uległe lub neutralne (Dovidio, Ellyson, 1982). Obserwując konwersację z pewnej
odległości można wyrobić sobie całkiem dokładny pogląd na to, w jaki sposób strony
interakcji postrzegają swój układ dominacji. Na przykład jednostki, które postrzegają siebie
jako posiadające niższy status lub podporządkowane partnerowi interakcji, mają skłonność
do utrzymywania mięśni w większym napięciu i do przyjmowania postawy bardziej
wyprostowanej, mniej zrelaksowanej. Ta właściwość była wykorzystywana od tysięcy lat w
wojsku i została zrytualizowana w postaci komendy „baczność!" — i jej historycznych
poprzedników - którą wydaje się jednostkom i grupom niższym rangą.
Wrażenie władzy wywierane jest także za pomocą spojrzenia. Duża liczba spojrzeń w czasie
mówienia i mała w czasie słuchania wywierają wrażenie zajmowania silnej pozycji na skali
władzy (Dovidio, Ellyson, 1982). Mając do dyspozycji te i wiele innych oznak relacji
dominacji, rzadko potrzebujemy, by nam mówiono: „Czuję, że jesteśmy sobie równi" albo
„Jestem twoim szefem" czy nawet „Czuję, że niewiele tu ode mnie zależy". Uważna
obserwacja zachowań niewerbalnych drugiej osoby przez parę sekund interakcji powie nam
zwykle wszystko, co potrzebujemy wiedzieć o uległości i innych przejawach relacji
dominacji w danej diadzie.
Interepretacja uczuć. Nasze oceny aktualnych uczuć drugiej strony opierają się zazwyczaj w
większym stopniu na obserwacji zachowania niewerbalnego niż na tym, co ta osoba mówi.
Oceny te wyrabiamy sobie przez obserwację mimicznej ekspresji afektu, cech postawy itp.
Słowa musimy zdekodować odpowiednio do znaczeń denotowanych w naszym systemie
językowym. Znaki niewerbalne natomiast, jak to omówiliśmy wcześniej, nie wymagają
takiego przetwarzania. Nasze reakcje na kombinacje gestów, postawy ciała, tonu głosu i
ekspresję mimiczną dostarczają natychmiastowych wskazówek co do stanów uczuciowych
partnera (Burgoon, 1985). Kiedy ktoś zaczyna nam opowiadać, co czuje, najczęściej mamy
wyrobiony pogląd na jego stan emocjonalny jeszcze przed zakończeniem tej wypowiedzi.
Dodatkowe źródła wkładu zachowań niewerbalnych w naszą interpretację uczuć drugiej
osoby analizujemy w poniższym omówieniu „przecieków niewerbalnych".
Podsumowanie
Judee Burgoon (1985) w następujący sposób charakteryzuje różnicę między posługiwaniem
się kodami werbalnymi i niewerbalnymi. Do znaków werbalnych przywiązujemy większą
wagę w przypadku znaczeń opisowych (factual), abstrak-
128
cyjnych i perswazyjnych, a do niewerbalnych w przypadku znaczeń związanych ze
stosunkami wzajemnymi, atrybucyjnych, emocjonalnych i związanych z postawami.
Ogólnie biorąc, zachowanie językowe partnera ma na nas większy wpływ ze względu na
informacje obiektywne, denotacyjne, a jego zachowanie niewerbalne ze względu na
informacje o ustosunkowanich, konotacyjne. Odzwierciedla to w znacznej mierze
ograniczenia kodu werbalnego i niewerbalnego.
Przecieki niewerbalne
Spontaniczne, pozaświadomościowe wytwarzanie zachowania niewerbalnego jest również
źródłem bezpośrednich wskaźników o uczuciach drugiej osoby. Jest to sytuacja odmienna
od interpretacji zachowań werbalnych, które zależą od świadomości drugiej osoby i jej
chęci werbalnego wyrażenia swoich stanów emocjonalnych. Za pośrednictwem przecieków
niewerbalnych można nawet subtelne zmiany uczuciowe postrzegać trafnie i w czasie
znacznie krótszym niż jest potrzebny do wypowiedzenia krótkiego zdania (Ekman, Friesen,
1969). I chociaż mówimy o uczuciach częściej niż na przykład o naszych relacjach
dominacji, to jeszcze zanim powiemy „cieszę się" lub „jestem zły(a)", słowa te często są
niekonieczne. Druga osoba wie często o tym, jak bardzo się cieszymy lub jacy jesteśmy źli,
na podstawie obserwacji naszego zachowania niewerbalnego. Stany emocjonalne niektórych
ludzi są bardziej skrywane lub po prostu mniej intensywne niż innych, jednak zawsze w
pewnym stopniu nosimy nasze troski oraz nasze serca „na dłoni".
Przecieki niewerbalne przejawiają się w znakach niewerbalnych pozostających poza
kontrolą świadomości, które mogą zawierać informacje o stanach wewnętrznych (myślach,
uczuciach, postawach) autora zachowania. Profesor, który często spóźnia się lub nie
przychodzi na umówione spotkania ze studentami, ale zawsze przychodzi punktualnie na
spotkania z dziekanem wydziału, może paść ofiarą „przecieku" dotyczącego relacji
dominacji i własnego poczucia tego, jakie zachowanie jest w jej ramach stosowne. „Tak,
słucham cię" może zostać wypowiedziane takim tonem i z taką miną, że bardziej stosowne
może się wydać stwierdzenie przeciwstawne.
Takie przecieki wywierają silny wpływ na to, jak spostrzegamy partnera interakcji. Kiedy
to, co mówi druga osoba, jest wyraźnie rozbieżne z tym, co robi, czy z tym, jak to mówi, z
dwu interpretacji bardziej wiarygodna jest interpretacja tego, co niewerbalne. Jeżeli to, co
partner mówi, wydaje się odbiegać od tego, co robi, obserwator ma większe zaufanie do
jego zachowania niewerbalnego niż do werbalnego. Gdy jednak odpowiedniość między
zachowaniem werbalnym a niewerbalnym rośnie aż do poziomu braku rozbieżności, to
zaczynamy przywiązywać coraz większą wagę do treści przekazywanych werbalnie
(Burgoon, 1985).
Zdarza się z rzadka, że ktoś tworzy rozbieżność między zachowaniem werbalnym a
niewerbalnym rozmyślnie, aby osiągnąć określony efekt. Na przykład zaobserwowano, że
przyjaciele spotykający się po długim niewidzeniu wymieniają skrajnie niepochlebne uwagi
(„ty stary..." - tu padają inwektywy), wypowiadając je głosem i z towarzyszeniem mimiki,
które nie pozostawiają
129
wątpliwości, co do tego, że rzeczywiście są dobrymi przyjaciółmi. W przeciwieństwie do
tego, połączenie werbalnego wyrazu pozytywnej oceny z zachowaniem niewerbalnym,
które sugeruje uczucia negatywne, zdarza się tak często, że mamy na nie specjalną nazwę -
„sarkazm".
Nie jest jasne, dlaczego w sytuacji niezgodności zachowania werbalnego i niewerbalnego
większym zaufaniem darzymy interpretację tego drugiego. Być może dostrzegamy
trudności, jakie wszyscy mamy z kontrolowaniem własnego zachowania niewerbalnego,
toteż uważamy niewerbalne zachowanie innych za bardziej wiarygodne od ich słów. Być
może nawet o tym nie myśląc w dosłownym sensie, rejestrujemy to, że zachowanie
niewerbalne jest bardziej automatyczne i pozaświadomościowe niż wypowiedzi językowe, a
zatem w mniejszym stopniu podlega kontroli.
Oznaki oszukiwania
Specjalnym rodzajem przecieku niewerbalnego są oznaki oszukiwania. Występują one
wówczas, gdy obserwowana rozbieżność między wypowiedzią a zachowaniem
niewerbalnym i innymi danymi sugeruje możliwość aktywnego ukrywania lub maskowania
czegoś przez mówiącego w toku interakcji. I w tych przypadkach słowa mówią jedno, lecz
zachowanie niewerbalne wydaje się do nich „nie pasować". Zjawiska, które - jak ustalono -
mogą towarzyszyć wypowiedziom niezgodnym z prawdą, to: skrócona latencja odpowiedzi
na pytania, nasilone gesty-adaptatory i ruchy stóp, dłoni i nóg oraz zmniejszenie kontaktu
wzrokowego, głowa i barki w mniejszym stopniu skierowane ku słuchaczowi, mniej
gestów-ilustratorów.
Większość badaczy sądzi, że najbardziej wiarygodnymi oznakami oszukiwania są te
zachowania niewerbalne, nad którymi mamy najmniejszą świadomą kontrolę, toteż są
najbardziej podatne na przeciek. Pomysły Johna Hockinga i Dale'a Leathersa (1980)
zaowocowały ostatnio kilkoma próbami wykrycia wiarygodnych oznak intencji oszustwa w
czasie interakcji. Wynika z nich, że oszukujący, którym zależy na ukryciu oszukiwania: (1)
tłumią zachowania kontrolowalne typowe dla kłamców, żeby uniknąć sprawienia wrażenia
kłamcy, (2) jednocześnie nasilają zachowania mniej kontrolowalne, co jest wskaźnikiem
lęku podczas kłamania. Zachowania kontrolowalne mogą obejmować różne ruchy głowy,
stóp, nóg i zmiany układu „twarzą w twarz" oraz unikanie spojrzenia. U kłamców
zaobserwowano wzrost nerwowości w głosie i zaburzenia płynności mowy, krótszą latencję
odpowiedzi (pauzy przed odpowiedzią), krótsze zawahania (pauzy wewnątrz wypowiedzi)
oraz krótsze odpowiedzi niż u prawdomównych (Cody, O'Hair, 1983), Ponadto podczas
kłamania dostrzeżono nasilenie stereotypowych i kontrolowalnych zachowań
charakterystycznych dla kłamców, na przykład zmiany postawy ciała. Jednym z efektów
takich procesów przystosowawczych jest większe niż normalne usztywnienie ciała w czasie
interakcji.
Jest prawdopodobne, że jednostki, które polegają w swych interpretacjach prawie wyłącznie
na wypowiedziach partnera, w pewnych ważnych rozmowach znajdują się na upośledzonej
pozycji. Czytelnicy powinni jednak zdawać sobie sprawę, że żadne z omówionych zjawisk
nie stanowi nieomylnej oznaki umyślnego oszukiwania, a to z powodów, które omówimy w
następnym podrozdziale.
130
Kontekstualna interpretacja zachowania niewerbalnego
Z powyższego omówienia przecieków i oznak oszustwa wynika nieodparcie, że
interpretacja kontekstualna zachowania niewerbalnego drugiej osoby daje lepsze gwarancje
wiarygodności niż interpretacja pojedynczych znaków jeżyka ciała. Szansę obserwatora na
trafną ocenę tego, co przedstawia zachowanie, są większe, jeśli bierze on pod uwagę pełny
kontekst, w jakim pojawia się zachowanie, oraz kiedy te oceny opierają się na całych
zbiorach lub sekwencjach zachowań niewerbalnych. Ujmując to inaczej, nasze oceny mogą
być błędne, kiedy opierają się na interpretacji pojedyczych zachowań w oderwaniu od
kontekstu.
Poza kilkoma wyjątkami (jak emblematy) pojedyncze akty niewerbalne nie mają znaczeń
przypisanych konwencjonalnie. Występują w całościowych układach powstałych z ich
kombinacji z innymi zachowaniami niewerbalnymi i werbalnymi. Niektóre z istotnych cech
kontekstowych to: otoczenie interakcji, jej przyczyny, stosunki między stronami oraz
zwyczajowe zachowanie partnera. Do nacisku na sztukę kontekstualnej interpretacji
zachowania niewerbalnego skłania kilka powodów.
1. Po pierwsze, pewne zachowania w odmiennych kontekstach są zgodne z całkiem
odmiennymi interpretacjami. Na przykład rozkłożenie ramion może wskazywać na
zrelaksowanie, dominację, znudzenie albo nawet, w szczególnych sytuacjach, może być
reakcją nerwową. Istnieją obfite dowody na to, że fałszywe założenie „jedno znaczenie dla
każdego zachowania" może sprowadzić nasz wysiłek interepretacyjny na manowce. Na
przykład zmniejszenie częstości i czasu trwania spoglądania na kogoś może między innymi
oznaczać niechęć, podporządkowanie, odrzucenie, a całkowite unikanie spojrzenia może
być skojarzone ze skrajnym lękiem. Zwiększenie częstości i czasu trwania spojrzenia może
odzwierciedlać sympatię lub może sugerować nasilenie zarówno pozytywnych, jak i
negatywnych spośród deklarowanych uczuć (Bowers i in., 1985). Nieruchome spojrzenie
podczas prośby o pomoc wywołuje całkiem inną interpretację niż gdy towarzyszy mu
„przestań!". Jak wcześniej wspomniałem, prosty akt dotknięcia drugiej osoby może
reprezentować dużą liczbę różnych znaczeń (Jones, Yarbrough, 1985), zależnie od
kontekstu.
Grupa studentów ostatniego roku prawa od gościa zaproszonego na wykład o niewerbalnych
oznakach oszustwa w zachowaniu świadków zeznających na przesłuchaniu i na sali sądowej
oczekiwała potwierdzenia istnienia języka dala. Co zrozumiałe, ci przyszli prawnicy chcieli
dowiedzieć się czegoś o zachowaniach, które mogłyby zdradzać nieprawdziwe wypowiedzi
świadka i byli szczególnie zainteresowani posługiwaniem się spojrzeniem. Dowiedzieli się
jednak, że unikanie spojrzenia często skojarzone jest z chwilami stresu. Zeznawanie w
sprawie sądowej jest dla większości ludzi bardzo stresujące. Niewątpliwie obserwacja
przecieków niewerbalnych może dostarczyć informacji podnoszących skuteczność
interakcji, ale nie istnieją skróty, które pozwoliłyby ominąć obszar interpretacji
kontekstowej.
2. Po drugie, interpretacje mniej więcej prawdziwe muszą opierać się na kilku
zachowaniach, ponieważ każde zachowanie pojedyncze pojawia się w ramach kontekstu
wielu innych zachowań. Na przykład występowanie jakiegokolwiek z zachowań
związanych z aktywnym słuchaniem nie oznacza automatycznie, że twoje stwierdzenia
naprawdę docierają do partnera. Od czasu do czasu każdy z nas udawał uwagę poprzez
podtrzymywanie kontaktu wzrokowego i okazjonalne kiwnięcia głową. „., ..... ,.,,.,„ .....
... ,, ...... ,.....• .......
ffl ii
131
Na tej samej zasadzie niewystępowanie poszczególnych oznak reaktywności niekoniecznie
wskazuje na nieuważne słuchanie. Uczeń podstawówki napominany,
by „siedział spokojnie i słuchał", może w rzeczywistości słuchać bardzo uważnie.
- Niektórzy z nas ledwo przebrnęli przez szkołę. To, że przyjaciel staje dalej niż
{ zwykle, kiedy do ciebie mówi, nie oznacza, że w tym momencie lubi cię mniej.
Jeśli jednak przyjaciel ów równocześnie mówi w sposób bezosobowy, z mniejszym
•^, niż zwykle kontaktem wzrokowym, nie tak jak zwykle zwrócony do ciebie twarzą i
nieoczekiwanie kończy konwersację bez wyjaśnienia, to masz prawo sądzić, że sprawy mają
się niedobrze.
3. Po trzecie, nawet jeśli interpretujesz prawidłowo zachowanie, możesz się mylić co do
konsekwencji tej interpretacji, dopóki nie rozumiesz w pełni kontekstu. Na '* przykład
śmiech zalicza się do najbardziej jednoznacznych zachowań niewerbal-
' nych, jakie można zaobserwować - zazwyczaj oznacza, że śmiejący się uważa coś
J' za zabawne. Ale słuchacz musi jeszcze stwierdzić, jakie jest źródło rozbawienia.
Pewnego razu pewien profesor rzucił uwagę, którą uważał za dowcipną i odwrócił się do
tablicy. Czuł, że coś wyszło nie tak, gdy spodziewane parsknięcie przerodziło się w rechot,
odwrócił się z powrotem do sali wyraźnie zdezorientowany. Wtedy jakiś litościwy student
zwrócił mu uwagę, że ma sweter „w serek" założony tył na przód.
Czasami informacje potrzebne do wyciągnięcia trafnych wniosków są po prostu niedostępne
w trakcie zachowania niewerbalnego. Magistrantka - samotna matka dwojga małych dzieci -
kontynuowała indywidualny tok studiów pod opieką swojego ; profesora. W czasie
jednego z ich spotkań dziewczyna była wyraźnie bardziej reaktywna i wesoła niż zwykle.
Często się uśmiechała, była bardziej ożywiona, a z jej głosu przebijało zadowolenie i
podniecenie. Pod koniec spotkania profesor zapytał ją, czy sądzi, że przerobiony materiał
będzie przydatny do pracy magisterskiej. Odrzekła: „Przemyślę to później, kiedy się
uspokoję". Tuż przed spotkaniem otrzymała czek pokrywający zaległe alimenty za ponad
rok. Jeśli zachowanie jest postrzegane w izolacji od kontekstu, w jakim się pojawia, to
interpretacje są bardziej narażone na nietrafność. Czasami po prostu o kontekście nie wiemy
tyle, ile trzeba.
Podsumowanie
Opisaliśmy niewerbalne składniki interakcji najpierw pod kątem zachowania ekspresyjnego,
następnie z perspektywy osoby, która interpretuje ekspresje niewerbalne partnera interakcji.
Użyto kilku powszechnie stosowanych schematów klasyfikacji dziedziny zachowania
niewerbalnego w interakcji i omówiono pięć wzajemnie powiązanych właściwości
zachowania niewerbalnego. Podczas interakcji zachowania niewerbalne: (1) są wytwarzane
bez przerwy, (2) są wytwarzane względnie często poza kontrolą świadomości, (3) mają
charakter niearbitralny, (4) ich znaczenie jest zdeterminowane kontekstem oraz (5) są
wytwarzane w zintegrowanych zbiorach.
Bibliografia
Argyle M., Cook M. (1976) Gazę and Mutual Gazę, London, Cambridge Uniyersity Press.
Birdwhistell R. L. (1955) Background to Kinesics, „ETC" 13, 10-28.
Birdwhistell R. L. (1970) Kinesics and Context: Essays on Body Motion Communication,
Philadelphia,
University of Pennsylyania Press. Bowers J. W., Metts S. M., Duncanson W. T. (1985)
Emotion and Communication, w: Handbook of ttt
Interpersonal Communication, M. L. Knapp, G. R. Miller (red.), Beverly Hills, CA, Sagę
Publications. Burgoon J. K. (1985) Norwerbal Signals, w: Handbook of Interpersonal
Communication, M. L. Knapp,
G. R. Miller (red.), Beverly Hills, CA, Sagę Publications. Burgoon J. K., Jones S. B. (1976)
Toward a Theory of Personal Space Expectations and Their
Violations, „Human Communication Research" 2, s. 131-146. Burgoon J. K., Saine T.
(1978) The Unspoken Dialogue: Ań Introduction to Nomerbal Communication,
Boston, Houghton Mifflin Co. Cappella J. N. (1981) Mutual Influence in Expressive
Behavior: Adult-Adult and Infant-Adult
Interaction, „Psychological Bulletin" 89, s. 101-132. Cody M. J., O'Hair H. D. (1993)
Nonverbal Communication and Deception: Differences in
Deception Cues Due to Gender and Communication Dominance, „Communication
Monographs", 176-192. =
Dovidio J. F., Ellyson S. L. (1982) Decoding Yisual Dominance: Attributions of Power
Based on
Relative Percentages of Looking while Speaking and Looking while Listening, „Social
Psychology Quaterly" 45, 106-113. Duncan S. (1975) Interaction Units During Speaking
Turns in Dyadic, Face-to-Face Corwersations,
w: Organization of Behcwior in Face-to-Face Interaction, A. Kendon, R. M. Harris, M. R.
Key,
The Hague, Mouton.
Ekman P., Friesen W. V. (1969) Nonverbal Leakage and Clues to Deception, „Psychiatry"
32, 88-106. Ekman P., Friessen W. V. (1971) Constancy accross Cultures in the Pace and
Emotion, „Journal of Personality and Social Psychology" 17, 124—129.
Ekman P., Friesen W. V. (1975) Unmasking the Face, Englewood Cliffs, NJ, Prentice Hali.
Hocking J. E., Leathers D. (1980) Nonverbal Indicators of Deception: A New Theoretical
Perspective,
„Communication Monographs" 47, 119-131. Jones S. E„ Yarbrough A. E. (1985) A
Naturalistic Study of the Meanings ofTouch, „Communication
Monographs" 52, 19-56. Knapp M. L. (1978) Nonverbal Communication in Human
Interaction, New York, Holt, Rinehart and
Winston. Knapp M. L., Cody M. J., Reardon K. K. (1987) Nonverbal Signals, w: Handbook
of Communication
Science, C. R. Berger, S. H. Chafee, Beverly Hills, CA, Sagę Publications.
Patterson M. L., (1968) Spatial Factors in Social Interactions, „Human Relations" 21, 351-
361. , Traeger G. L. (1958) Paralanguage: A First Approximation, „Studies in Linguistics"
13, 1-12.
Pytania przeglądowe
1. Wyjaśnij różnicę między używanymi tutaj terminami ekspresyjne i interpretacyjne.
2. Zdefiniuj następujące terminy żargonowe z tego rozdziału: wokalika, kinezyka,
proksemika, haptyka, ilustratory, regulatory, emblematy, adaptator/, znaki ikoniczne, relacja
dominacji, przeciek niewerbalny.
3. Jaka jest różnica między „arbitralnymi" znakami komunikacji (rozdział 3) a znakami
„ikoni-cznymi"?
4. Jakie jest znaczenie tezy Grove'a, że znaki niewerbalne wytwarzane są w „zbiorach" lub
„sekwencjach"?
5. Grove twierdzi, że oceniając, czy ktoś kłamie, nie można polegać na pojedynczych
oznakach niewerbalnych. Dlaczego? ;
Kwestie do omówienia
1. Ludzie mówią niekiedy o tym, jak ktoś „przestał komunikować się" lub do jakich
problemów może prowadzić „zakończenie" komunikacji. Czy zdaniem Grove'a ludzie są w
stanie „przestać" komunikować się niewerbalnie? Wyjaśnij to. ,.......... - .
133
2. Podaj przykład z własnego doświadczenia ilustrujący to, jak „mocny" może być przekaz
niewerbalny.
3. Dlaczego uważasz, że przeciek niewerbalny może wywrzeć silny wpływ na to, jak
patrzymy na partnera interakcji?
4. Grove omawia cztery możliwe rodzaje wpływu kontekstu na interpretację znaków
niewerbalnych. Jakie zalecenia praktyczne wyciągnąłeś dla siebie z tego omówienia?
Następny tekst ilustruje istotne różnice między znakami niewerbalnymi używanymi w
różnych kulturach. Jest on oparty na doświadczeniach grupy amerykańskich biznesmenów z
klientami z innych kultur.
Może się wam wydawać, że „każdy rozumie" tak powszechne gesty, jak amerykańskie
„OK" czy machanie dłonią na powitanie lub pożegnanie. Odkryjecie jednak, że nawet te
powszechne gesty mogą oznaczać w innych kulturach coś całkiem odmiennego.
Mimo charakteru bardziej anegdotycznego niż systematycznego czy akademickiego
zestawienie to, moim zdaniem, dobitnie obrazuje omawiane zjawisko.
zebrał Roger E. Axtell Powinności i tabu na całym świecie
Za: Do 's and Taboos Around the World, Roger E. Axtell (red.), Parker Pen Company. A
Benjamin Book, John Willey & Sons, Inc.
Ryzykowny język,
czyli czyny mówią głośniej od słów
- czasem zupełnie nie to, co trzeba i ,1 t
„Wiedziałem, że strzeliłem straszną gafę. Ale nie miałem pojęcia, w jaki sposób".
Młody sprzedawca komputerów wspomina pierwszą zamorską transakcje sprzedaży. Rzecz
działa się w biurze jego spółki w Rio, wszystko poszło jak po maśle. Kiedy bohater
rozejrzał się po zebranych, wiedział, że dobił targu. Uniósł triumfalnie dłoń w stronę swych
latynoskich klientów i wykonał klasyczny amerykański gest „OK" - kciuk i palec
wskazujący łączą się w kółko, a pozostałe palce są wzniesione do góry. . .-vv» ,:i1W=vpr-
134
Wtedy w słoneczną, brazylijską atmosferę wdarł się mroźny powiew. Zapadło grobowe
milczenie. Jego koledzy uśmiechali się z zażenowaniem.
Ogłosili przerwę, wyprowadzili go z sali konferencyjnej i wyjaśnili w czym rzecz. Nasz
bohater właśnie uraczył wszystkich gestem, który tutaj ma z grubsza to samo znaczenie, co
u nas niesławne wystawienie do góry palca środkowego. Przeprosiny uratowały transakcję,
ale sprzedawca jeszcze teraz, kiedy o tym opowiadał, był czerwony na twarzy jak
brazylijski wschód słońca.
To naturalne, że człowiek otoczony nieznanym sobie językiem próbuje wybrnąć z sytuacji
używając gestów. Zresztą nawet jeśli potrafisz się porozumieć, czyż nie jest sympatyczniej i
przyjaźniej poprzeć to, co mówisz, gestami rąk, oczyma czy za pomocą innych znaków
języka ciała? Jasne - ale tylko wtedy, gdy wiesz, co te znaki naprawdę mówią. Gesty mają
moc podkreślenia, dramatyzowania, dodawania barwy słowom. Jednak tak jak nasz
sprzedawca komputerów możesz odkryć, że niewinne mrugnięcia i skinienia głową zupełnie
nie mają uniwersalnego znaczenia. ,(, ,J«K
Odbiór także wymaga czujności i ,,i ,:<s , ,'1 ,v
Pewnego razu podczas swej pierwszej podróży na Środkowy Wschód dziennikarz ze
Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych opuścił chłód ultranowoczesnego centrum
konferencyjnego i wyruszył na zapylone i skąpane w upale stare drogi. Ciągnięte przez osły
wozy brnęły przez wzbijane wiatrem słupy kłującego piachu. W powietrzu wibrowało
przenikliwie wezwanie mułły do modlitwy. Saudyj-czyk, uczestnik w tej samej konferencji,
bez słowa ujął delikatnie dłoń dziennikarza. Słowo „egzotyka" wypełniło się nowym
znaczeniem i w mózgu gościa zapaliło się ostrzegawcze światełko. „Co ten Arab sobie
myśli?" „Co pomyślą pozostali Arabowie?" W końcu przebłysk zdrowego rozsądku.
Oczywiście, ten gest był prostym sygnałem zaufania. Bezsłowny arabski znak przyjaźni i
szacunku.
Dla niewtajemniczonego nawet nieświadome gesty mogą być kłopotliwe. Zaraz po
powrocie z podróży po krajach Zatoki Arabskiej pewna kobieta wspominała, jak niepewnie
czuła się rozmawiając z miejscowymi mężczyznami. „Nie z powodu tego, co mówili -
wyjaśniła - ale z powodu tego, co robili z oczami". Zamiast przelotnych mrugnięć,
Arabowie opuszczali powieki tak powoli i ospale, że była przekonana, iż zasypiają.
W Japonii kontakt wzrokowy jest kluczem do tego, co czujesz wobec drugiej osoby. To, co
człowiek Zachodu uważa za szczere spojrzenie w oczy, człowiek Wschodu uznaje za brak
szacunku i osobisty afront. Nawet w czasie uścisku dłoni lub ukłonu - a zwłaszcza podczas
konwersacji - tylko przelotne spojrzenie w twarz drugiej osoby mieści się w granicach
grzeczności. Przez resztę czasu należy poświęcać całą uwagę koniuszkom palców, blatowi
biurka oraz wątkowi i osnowie dywana.
„W Tokio buty muszą być zawsze wyglansowane" - radzi agent firmy elektronicznej, który
wielokrotnie tam podróżował. „Możesz być pewny, że większość spotkanych Japończyków
będzie się w nie wpatrywać".
Dla Arabów natomiast widok podeszew butów jest nieprzyjemny. Najlepiej więc trzymać
stopy na podłodze, nie zakładać nogi na nogę.
135
Pa-pa, Nie-nie
W Europie prawidłowa forma machania na pożegnanie polega na obróceniu podniesionej
dłoni na zewnątrz oraz opuszczaniu i podnoszeniu palców, ramię i przedramię w tym czasie
są nieruchome. Powszechne amerykańskie machanie całą dłonią i poruszanie ręką oznacza
zaprzeczenie - z wyjątkiem Grecji, gdzie oznacza obrazę, która może cię wpędzić w duże
tarapaty. W wielu krajach wystawiony kciuk autostopowicza jest także bardzo
niegrzecznym gestem. Jednak podróżnemu łatwiej trzymać się swoich nawyków - jeżeli
rozpoznają się jako Amerykanina, reakcją będzie w najgorszym wypadku zmarszczenie
brwi.
Międzynarodowy słownik gestów i ".:' • -.''•'
Gesty związane z twarzą
Uniesienie brwi: Na Tonga oznacza „tak" lub „zgoda". W Peru „pieniądze" lub „zapłać".
Mruganie: Na Tajwanie mruganie na kogoś uważane jest za niegrzeczne.
„Puszczanie oka": Puszczanie oka do kobiety, nawet przyjacielskie, jest uważane za
niestosowne w Australii.
Pocieranie palcem brzegu powieki: W Europie i niektórych krajach Ameryki Łacińskiej
oznacza „bądź czujny" lub „jestem czujny".
Potrącanie palcem ucha:
We Włoszech oznacza, że dżentelmen znajdujący się w pobliżu jest zniewieściały.
Chwycenie się za ucho:
W Indiach jest to oznaka żalu lub szczerości. Podobny gest - zaciśnięcie płatka ucha między
kciukiem a palcem wskazującym oznacza uznanie.
Kółko na nosie: W Kolumbii klasyczny amerykański znak „OK" - kółko z palców -
umieszczony na nosie oznacza, że osoba, o której mowa, ma skłonności homosek-sualne.
Puknięcie się w nos:
W Wielkiej Brytanii
- tajność lub poufność. We Włoszech
- przyjacielska przestroga.
Dotknięcie nosa kciukiem: Jeden z najpowszechniej znanych gestów w Europie,
oznaczający kpinę. Dla większego efektu może być wykonany oburącz. Jaiwoks
Kręcenie nosem: W Portoryko: „co jest grane?"
Wiercenie palcem w policzku: Pierwotnie włoski gest pochwały.
Poklepanie policzka:
W Grecji, Włoszech i Hiszpanii znaczy „atrakcyjne(-a, -y)". W Jugosławi — „sukces".
Gdzie indziej może oznaczać „chory" lub „marny".
Pocałowanie własnych palców: Powszechne w Europie, zwłaszcza w krajach łacińskich (i w
Ameryce Łacińskiej). Znaczy „och, cudowne" i może odnosić się do wszystkiego,
począwszy od kobiety poprzez wino, ferrari po zagranie piłkarza. Pochodzi
prawdopodobnie od zwyczaju starożytnych Greków i Rzymian, którzy wchodząc do
świątyni i wychodząc z niej posyłali całusa ku świętym przedmiotom, takim jak posągi lub
ołtarze. ,,,"/
Uszczypnięcie podbródka:
„Nie obchodzi mnie to", „Spadaj" we Włoszech. W Brazylii i w Paragwaju „nie wiem".
Kółko w pobliżu głowy: W większości krajów Europy i niektórych krajach Ameryki
Łacińskiej kolisty ruch palca wokół ucha oznacza „szalony". W Holandii oznacza, że jest do
kogoś telefon.
Kiwanie głową w przód: W Bułgarii i Grecji znaczy „nie". W większości innych krajów
„tak".
t
Wiercenie palcem w skroni:
W Niemczech wymowny symbol oznaczający ,jesteś szalony". Stosowany często przez
kierowców na autostradzie jako komentarz do umiejętności innych kierowców. Za taki gest
możesz zostać aresztowany! Ten sam gest używany jest w Argentynie, lecz bez takich
konsekwencji.
Pukanie się w głowę:
W Argentynie i Peru: „myślę" lub „pomyśl" . Gdzie indziej może oznaczać „on jest
stuknięty".
Podrzucenie głowy: W Paragwaju potrząśnięcie głową w tył oznacza „zapomniałem".
Potrząśnięcie głową: W południowych Włoszech, na Malcie, w Grecji i Tunezji - negacja.
W Niemczech i w Skandynawii - gest przywołania. W Indiach „tak". Gdzie indziej
nieznany.
Gesty dłoni i ramion
Rogi poziome:
W większości krajów europejskich gest samoobrony przed złymi duchami. W niektórych
krajach afrykańskich jego wariant - wskazywanie palcem wskazującym i środkowym w
czyimś kierunku - może być interpretowany jako „rzucenie złego uroku". Stosowany
dyskretnie.
137
Rogi pionowe: We
Włoszech znaczy, że jesteś rogaczem, za to w Brazylii i innych częściach Ameryki
Łacińskiej może być znakiem szczęścia.
Znak „V": W większości krajów europejskich z dłonią uniesioną i wysuniętą do przodu, jak
to uczynił Chur-chił - oznacza zwycięstwo (victory). Margaret Thatcher zapomniała, że ten
sam gest z dłonią obróconą do wewnątrz znaczy z grubsza: „wsadź sobie", i została za to
srodze wygwizdana. W krajach spoza kręgu kultury brytyjskiej oznacza dwie sztuki czegoś,
na przykład „jeszcze dwa piwa". Na marginesie - to nie Anglik, lecz Belg pierwszy uczynił
V synonimem zwycięstwa w II wojnie światowej.
Kiwanie palcem: Używanie palca(ów), żeby kogoś przywołać jest obraźliwe dla większości
mieszkańców Środkowego i Dalekiego Wschodu. W większości z tych krajów oraz w
Portugalii, Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej stosowne jest natomiast przywoływanie przez
machanie palcami lub całą ręką z dłonią zwróconą w dół.
Palce ułożone w kółko: Gest szeroko akceptowany jako amerykański znak „OK", z
wyjątkiem Brazylii, gdzie jest uważany za wulgarny i obscenicz-ny. Gest ten jest również
uważany za nieuprzejmy w Grecji i ZSRR, podczas gdy w Japonii oznacza „pieniądze", a w
południowej Francji „zero" albo „bez wartości".
Skrzyżowanie palców: W Europie skrzyżowanie palców ma kilka znaczeń, najczęściej ma
zapewnić „ochronę" i „szczęście". W Paragwaju ten gest może być obraźliwy.
Przygryzanie palców: We Francji i Belgii przygryzanie palców obu rąk ma znaczenie
wulgarne. W Brazylii oznacza coś, co zrobiliśmy dawno temu lub robimy od dawna. ,
Wskazywanie jednym palcem: W większości krajów Środkowego i Dalekiego Wschodu
wskazywanie palcem wskazującym jest uważane za niegrzeczne. Zamiast tego używa się
otwartej dłoni, lub - w Indonezji - kciuka.
Pukanie palcem o palec:
W Egipcie oznacza to, że jakaś para śpi ze sobą, i bez względu na to, czy to prawda, czy nie,
zawsze jest niegrzeczne. Może też oznaczać: „czy chcesz ze mną spać?"
Wystawienie palca środkowego do góry: Ten niemiły w każdym języku pradawny gest
przetrwał ponad 2000 lat (Rzymianie nazywali palec środkowy bezwstydnym).
Wystawienie palca środkowego w dół:
Takie samo znaczenie dla Araba.
Uderzenie pięścią w dłoń:
„...cię" we Włoszech, Chile i wielu innych miejscach.
138
Uniesienie przedramienia ze skrzyżowaną drugą ręką:
Inny sposób powiedzenia tego co wyżej, zwłaszcza w krajach śródziemnomorskich. W
Anglii natomiast oznacza komplement seksualny, odpowiednik gwizdnięcia.
Uniesiony kciuk: W Australii gest nieuprzejmy; w prawie każdym innym miejscu na
świecie znaczy po prostu „w porządku".
Trzepot ręki skierowanej poziomo:
Uniwersalne potrząsanie palcami w stronę źródła irytacji oznaczające „idź sobie" albo
„spadaj".
Pchnięcie dłonią: W Nigerii pchnięcie dłonią z rozłożonymi palcami jest gestem
wulgarnym. - ,.„,„..,„.,
Poklepanie wierzchu dłoni:
W Ho- ' landii: „to gej".
Stulenie palców: Może oznaczać pytanie, dobro lub strach. Uważane prawie za gest
narodowy Włoch.
Huśtawka z rąk: Kiedy robisz interes w Kolumbii i zamierzasz dzielić zyski, powinieneś
wykonać gest następujący: jedna dłoń zwrócona do dołu, za pomocą skrzyżowanej z tą ręką
drugiej ręki wykonujemy ruch huśtający.
Zamiatanie ręką: W Ameryce Łacińskiej i Holandii ruch zamiatania ku sobie lub chwytania,
jakby zgarniało się okruchy ze stołu, oznacza, że ktoś kradnie lub coś uchodzi mu płazem.
Ten sam gest w Peru oznacza „pieniądze" lub „zapłać".
Machanie: Zwane w Grecji moutza, jest poważną zniewagą i im bliżej twarzy drugiej osoby
znajduje się machającą ręka, tym groźniejszy to gest. Tak samo w Nigerii. Nigdy nie
machaj, by zwrócić uwagę kelnera czy taksówkarza. W Europie na pożegnanie unieś dłoń
zwróconą na zewnątrz i kiwaj złączonymi palcami. Machanie całą ręką w tył i w przód
może znaczyć „nie", podczas gdy w Peru ten gest oznacza „chodź tu".
Pokazywanie wzrostu: W Kolumbii i w większości krajów Ameryki Łacińskiej jedynie
wzrost zwierząt wskazuje się z użyciem całej ręki, z dłonią zwróconą w dół. Grzecznie jest,
pokazując wzrost człowieka zwracać dłoń do obserwatora, albo
- w Meksyku - używać palca wskazującego.
'>1
Złączenie dłoni: Tradycyjne powitanie w Tajlandii. W Indiach zwane namaste.
11
Założenie rąk: W Finlandii założone ręce są oznaką arogancji i dumy. Na Fidżi tym gestem
okazuje się brak Szacunku.
139
f
Klepnięcie się w łokieć:
W Holandii „nie należy mu wierzyć".
W Kolumbii
„jesteś sknerą".
Figa: W niektórych krajach europejskich i śródziemnomorskich gest wyrażający pogardę. W
Brazylii i Wenezueli symbol szczęścia powielany w tak różnych formach jak przyciski do
papieru lub złote amulety noszone na szyi.
Pytania przeglądowe
1. Kiedy znajdujesz się w obcym kraju i nie znasz języka, możesz zdać się tylko na gesty.
Cóż jednak w tym tekście mówi się o takiej strategii?
2. Jakie kategorie znaków niewerbalnych (zob. tekst poprzedni) są tu głównym tematem?
Kwestie do omówienia
1. Jakie zauważyłeś cechy charakterystyczne znaków niewerbalnych stosowanych przez
mieszkańców Europy Północnej i Europy Południowej, Ameryki Południowej czy Azjatów?
2. Jakie zalecenia na temat komunikowania się w innych krajach wyniosłeś z tej lektury?
3. Czego dowiedziałeś się na temat powszechności w większości kultur gestów
sugerujących kontakt seksualny?
Dotyk i mówienie o nim staty się prawie tematem tabu. W Stanach Zjednoczonych i
niektórych innych kulturach Zachodu po części z powodu poglądów dotyczących seksu i
seksualności. Wiemy, że dotyk jest ważny przy powitaniu, okazywaniu wsparcia i w
konflikcie, ale znaczenia seksualne przyćmiewają wszystkie inne. Za młodu uczymy się
precyzyjnie tego, gdzie i kiedy w sposób akceptowany można dotykać swoich rodziców,
przyjaciół i samych siebie, nie narażając się na nazwanie „zniewieściałymi" lub
„agresywnymi" w przypadku chłopców czy „zmaskulinizowanymi" lub „łatwymi" w
przypadku dziewcząt. Mówiąc krótko, dotyk to ta sfera komunikacji niewerbalnej, w której
większość z nas czuje się najmniej swobodnie.
James Hardison w następnym tekście poszukuje na to środków zaradczych. Stwierdza, że
nasze autentyczne pragnienie wyrażenia ciepła i troski często zostaje zniweczone z powodu
niezręczności i niezdolności do komunikowania się za pomocą dotyku. Stawia sobie za cel
pokazanie, jak można wykorzystać dotyk, by stosując strategię drobnych kroków wbudować
w codzienność naszych związków więcej przejawów troski.
Hardison kładzie nacisk na to, w jaki sposób dotyk może budować zaufanie, nawet w
kontekście zupełnie nie związanym z seksem. Na przykład lekarze, dentyści i personel
salonów piękności mogą wzmagać lub
140
zmniejszać zaufanie poprzez sposób, w jaki dotykają swoich pacjentów lub klientów.
Oczywiście, zaufanie jest też istotne w związkach intymnych, a najczęściej jest ono, tak jak
uczucia przeciwstawne, komunikowane przez dotyk.
Dotyk jest także ważną częścią kontaktu z cudzoziemcami i z osobami z innych kultur. W
obu przypadkach możemy odnieść korzyść poznając: (1) rzeczywisty charakter uznanych
różnic, (2) możliwości dodania właściwych gestów dotykowych do naszego repertuaru
umiejętności komunikacyjnych, (3) skuteczność „progresywnej, powolnej, «krok-po-kroku»
strategii stosowania zachowań dotykowych do konkretnych celów..."
Hardison radzi, abyśmy rozpoczęli próby zmiany od osób nam najbliższych. Najłatwiej w
takich związkach kontrolować poziom ryzyka i osiągnąć pozytywne rezultaty w zakresie
bardziej efektywnego komunikowania autentycznych uczuć ciepła, wsparcia i troski,
których doświadczamy.
Mam nadzieje, że ten esej skłoni was przynajmniej do rozważenia własnych zachowań
dotykowych i postaw wobec dotyku. Nie ma potrzeby, żebyśmy wszyscy zaczęli stale padać
innym w objęcia, zwłaszcza jeśli ten rodzaj zachowania wykracza poza normy kulturowe,
których się nauczyliśmy. Jednak nawet trochę więcej dotyku może z istotnym stopniu
uczłowieczyć naszą komunikację.
James Hardison
Polepszenie związków interpersonalnych ^
przez dotyk ,
Za: James Hardison, Let's Touch: How and Why To Do It. Copyright 1980. Przedruk za
zgodą Prentice Hali, oddział Simon & Schuster, Englewood Cliffs, NJ.
Stosunki interpersonalne tworzą podstawę tego, co postrzegamy jako naszą sytuację
życiową. Dziś jednak powszechne narzeka się na alienację odczuwaną przez pracowników
wobec przełożonych, wyrażaną przez uczniów w stosunku do nauczycieli, doświadczaną
przez młodzież w stosunkach z rodzicami czy we wzajemnych stosunkach małżonków.
Wydaje się, że nasze interakcje prowadzą często do konfliktów i nieporozumień mimo
starań o zupełnie przeciwstawne rezultaty. Pragniemy przecież pomóc sobie wzajemnie w
rozwoju emocjonalnym i samourzeczywistnieniu. Staramy się utrzymywać atmosferę, w
której jedna jednostka troszczy się o dobrostan i potrzeby drugiej. Krótko mówiąc, dbamy o
siebie wzajemnie i pragniemy przekazywać ciepło, które odczuwamy.
141
Ciepło jako takie jest mierzalną jakością fizyczną, jednak ten typ ciepła,
0 jakim mówimy, ma wymiar wewnętrzny. W jaki sposób wyrabiamy sobie własne pojęcie
„ciepła"? We wczesnym dzieciństwie, zwłaszcza przed rozwinięciem się umiejętności
werbalnych, nasze uczenie się, radzenie sobie z problemami
1 doświadczanie opiera się w znacznej części na dotyku. Jesteśmy dotykani przez rodziców
na znak pocieszenia, towarzystwa i ochrony. Ich ciepłe ciała zapewniają poczucie
bezpieczeństwa, które zmniejsza nasz strach, a zwiększa siłę emocjonalną. Nasze
zachowanie i poziom przystosowania w późniejszym życiu zależą w sposób fundamentalny
od ilości ciepła emocjonalnego, które otrzymaliśmy poprzez dotyk naszych rodziców.
Karmiąc nas, kąpiąc, ubierając, pocieszając i zabawiając, rodzice dają nam pierwsze pojęcie
o miłości i przywiązaniu - ciepło.
Każdy z nas ma w sobie potencjał fizycznego przekazywania miłości i komunikowania
ciepła możliwy do wykorzystania w dążeniu do polepszenia swoich stosunków
interpersonalnych. Nasi współpracownicy, koledzy i przyjaciele również muszą mieć
potrzebę bycia dotykanymi. Mogą pragnąć podświadomie ludzkiego kontaktu, lecz
powstrzymują się od niego, ponieważ wielu z nich sądzi, że „dotykać jest nieładnie" lub że
dotykanie może prowadzić do „czegoś seksualnego". Jako jednostki poszukujące lepszego
sposobu odnoszenia się do innych musimy przejąć inicjatywę, zdobyć się na pewną
śmiałość i przekroczyć nałożone na nas tabu oraz irracjonalne restrykcje społeczne. Musimy
sięgnąć do jednego z naszych najbardziej naturalnych instynktów - skłonności do dotykania
w sposób przepełniony ludzką troską.
Dotyk w sytuacjach kryzysowych
Czy zwróciłeś uwagę, że związki interpersonalne nabierają większego znaczenia w czasie
kryzysu? Małe dzieci mogą się czuć niezależne, kiedy bawą się z kolegami na podwórku,
ale każdy uraz każe im zwrócić się po pociechę i opiekę do rodziców. Nawet chwilowe
poczucie kryzysu doświadczane przez młodych kochanków zjeżdżających po stromiźnie
kolejki w wesołym miasteczku wyzwala potrzebę (a przynajmniej pretekst) przytulenia się
do czasu aż niebezpieczeństwo minie. Inne drobne sytuacje kryzysowe to stłuczki
samochodowe, egzaminy końcowe czy duże transakcje w biznesie. W każdym z tych
kryzysowych przypadków osoby zn&czące często podtrzymują nas na duchu zarówno
werbalnie, jak i przez dotyk.
Związki interpersonalne podlegają intensyfikacji także w czasie poważnych kryzysów, na
przykład w interakcjach osób, którym umarł ktoś bliski, nawet jeśli wcześniej rozdzielała je
fizyczna odległość lub rozwód. Przyjaciele usilniej poszukują kontaktu z nami, gdy wiedzą,
że dotknął nas kryzys. Chcą, abyśmy wiedzieli, że są w pobliżu, by pomóc, i często
sygnalizują to dotykiem. Dzięki niosącemu miłość i wsparcie dotykowi można pomóc
przyjacielowi w zaleczeniu najgłębszych rany. Dotykanie jest w takich okolicznościach
czymś najbardziej
142
naturalnym. Dlaczego wiec mielibyśmy rezerwować naszą zdolność do pożytecznego
używania dotyku tylko na czas kryzysu? Dlaczego nie spróbować, na mniejszą skalę,
wprowadzić takich gestów troski do naszych codziennych stosunków!?
Dotyk w stosunkach codziennych
Jeśli zastanowimy się nad naszymi codziennymi stosunkami interpersonalnymi, możemy
stwierdzić, że są przyjaciele i współpracownicy, wobec których podczas komunikowania się
i wymiany dotyku czujemy się bardziej swobodnie niż wobec innych. Możemy być nawet
nieświadomi wymiany, w której uczestniczymy, a co więcej - nieświadomi tego, co
przekazujemy za pośrednictwem dotyku. Przypadek nieświadomej komunikacji dotykowej
przydarzył mi się w przerwie obrad rady nadzorczej pewnego colledge'u w Południowej
Kalifornii. Dwa duże fotele stojące obok siebie w świetlicy stykały się oparciami na ręce.
Wraz z moim bliskim kolegą usiedliśmy na nich, opierając obok siebie ręce ze zwieszonymi
dłońmi. Pilna obserwacja pozwoliła mi naliczyć w czasie naszej rozmowy dwadzieścia dwa
przypadki kontaktu ze strony kolegi. W celu podkreślenia jakiegoś twierdzenia lub
upewnienia się, że słucham go uważnie poklepywał mnie po wierzchu dłoni, przedramieniu
lub nadgarstku. W czasie krótkiej przerwy w naszej dyskusji zapytałem go, czy kiedy
rozmawialiśmy, był świadomy tej wymiany dotyków. Ten silny, męski osobnik był
zaskoczony, dowiedziawszy się, że dotykał ręki innego mężczyzny. Gdy wyjaśniłem mu, że
akceptuję to jako katalizator komunikacji, uświadomił sobie, że można dotykać ręki
drugiego mężczyzny w celu polepszenia komunikacji i stosunku interpersonalnego.
Przyznał potem, że wcześniej był - jak większość Amerykanów - ofiarą stereoptypu roli,
według którego dotyk, zwłaszcza między mężczyznami, stanowi tabu, z powodu
seksualnych „podtekstów" lub „konotacji". Jego zdolność do zaakceptowania naturalnej
skłonności do dotyku jako zachowania zdrowego i pożytecznego wbudziła mój szacunek.
Wielu z nas ma takie nieświadome nawyki. Jeśli staniemy się bardziej świadomi naszej
aktywności dotykowej, to możemy nauczyć się racjonalnie wykorzystywać te naturalne
skłonności w celu ulepszenia stosunków interpersonalnych.
Dotyk jako źródło zaufania
Dotyk sprzyja poczuciu zaufania i empatii. Już od wczesnego dzieciństwa uczymy się
wnioskować o tym, w jakim stopniu możemy ufać innym, ze sposobu, w jaki nas dotykają.
Nabieramy najwyższego zaufania do rodziców, odczuwając ich czuły i opiekuńczy dotyk
podczas karmienia, kąpania, ubierania i kołysania nas. Zaufanie to umacnia się, jeżeli często
nas dotykają i kontakt z nimi zaspokaja nasze potrzeby. Zasadniczo takie same są
konsekwencje dotyku w ciągu dalszego
KUŚ
życia - mamy skłonność ufać tym ludziom, których dotyk albo zaspokaja nasze potrzeby,
albo daje nam przyjemność. Im większą odczuwamy satysfakcje, tym bardziej jesteśmy
zainteresowani kontynuacją kontaktu dotykowego.
Z taką samą dynamiką zaufania mamy do czynienia w doświadczeniach dotykowych okresu
dorosłości. Dotyczy to zwłaszcza zawodów związanych z pomaganiem innym. Kiedy
zastanowimy się dokładniej, dlaczego wybieramy tego a nie innego lekarza, dentystę lub
masażystę, możemy stwierdzić, że znaczny wpływ miał sposób, w jaki te osoby nas
dotykały i ile wzbudzały w nas zaufania.
Pomyśl o swoim dentyście. Kiedy siedzisz w jego gabinecie na fotelu dentystycznym,
musisz prznajmniej mieć pewność, że ręce, które cię będą leczyć, są czyste i delikatne.
Sądzę, że dentyści mają wyostrzoną świadomość potrzeby komunikowania zaufania przez
dotyk. Zdają sobie sprawę, że pacjenci nie odwiedzają po raz drugi tych, którzy podczas
zabiegu maltretują ich dziąsła i wargi. Ani tych, u których zastrzyk znieczulający boli
bardziej niż spodziewany zabieg.
Ja sam doświadczyłem dwóch kontrastujących ze sobą przykładów aktywności dotykowej
dentysty. Jeden dentysta wchodził do gabinetu, wymieniał ze mną serdeczny uścisk dłoni,
po czym mył ręce w mojej obecności, zanim dotknął mojej jamy ustnej. Wyzwalał zaufanie
zarówno drogą wzrokową, jak i dotykową. Inny dentysta pomijał oba kroki wstępne i
czyścił mi zęby tak gwałtownie, że naruszył dziąsła, które zaczęły krwawić. Dotyk i jego
konsekwencje dla zaufania wyrobiły we mnie całkowicie odmienny pogląd o obu tych
dentystach.
Pewna kobieta podzieliła się ze mną podobnymi wrażeniami z salonu piękności, którego
klientką była przez ponad trzy lata. Co tydzień właścicielka z wielką troska czesała i
układała jej włosy. Myła je bardzo starannie, wszystko robiła bardzo delikatnie. Reakcją na
dotyk fryzjerki było całkowite zaufanie klientki do jej umiejętności. Potem właścicielka
sprzedała salon i przeprowadziła się. Nowa właścicielka, mniej uważna, zajmując się
włosami klientki okazywała niewiele troski o jej wygodę. Nie udało jej się wzbudzić w
klientce poczucia zaufania i wkrótce ją utraciła. >
Skuteczne używanie dotyku do poprawy stosunków wymaga wrażliwości i dykrecji.
Chociaż dotyk może przekazywać ciepło i budować zaufanie, równie łatwo może
doprowadzić do dramatycznych odrzuceń.
Zaufanie w przyjaźni osób przeciwnej płci
Komunikowanie tego, że jesteśmy godni zaufania, może oczywiście odmienić nasze
związki. Może także odmienić nasze zaufanie do samych siebie w sferze dotyku. Czy
zawierając nową przyjaźń z osobą płci przeciwnej możesz zaufać samemu (samej) sobie, że
będziesz tylko przyjazny i nie będziesz oczekiwać zbliżenia seksualnego? Dla wielu z nas to
trudne zadanie. Podlegamy tak silnie obyczajom kulturowym, że wielu z nas hołduje
przesądowi, iż osoby przeciwnej płci nie mogą być dobrymi przyjaciółmi - zakładamy, że
jeśli będą utrzymywać
144
bliskie stosunki, to w końcu dojdzie do zbliżenia między nimi. W rzeczywistości wiele osób
tworzy z przedstawicielami płci przeciwnej związki przyjacielskie, które nie prowadzą do
stosunków seksualnych. j
Pewna moja znajoma, księgowa z San Francisco, miała doświadczenie tego typu. Ona i jej
przyjaciel nie zastosowali się do schematu „oczekiwanego" od kobiety i mężczyzny. Na
przyjęciu w firmie poznała uroczego i elokwentnego mężczyznę, którego dowcipne
komentarze, niebanalne skojarzenia i wrażliwość urzekły ją. Potem oboje znaleźli się w jej
mieszkaniu. Było już w pół do siódmej rano, kiedy oboje zdali sobie sprawę, że spędzili
całą noc rozmawiając, przelotnie dotykając się i obejmując, doznając głębokiego kontaktu
dzięki konwersacji. Nie bez zdziwienia zdali sobie także sprawę, że nie wypełnili rytuału
krótkiej konwersacji i szybkiego skoku do łóżka, który dla obojga nie byłby czymś
niezwykłym. Zgodzili się więc zachować stosunki polegające na owocnym połączeniu
rozmowy i dotyku, co sprawiło im tyle przyjemności podczas pierwszego spotkania. Taki
związek w wysokim stopniu wymaga wzajemnego zaufania i szacunku. Siedem lat później
te dwie osoby nadal cieszyły się wzajemną przyjaźnią i uznawały ją za bardzo cenną.

Dotyk w innych kulturach


Ekspresja dotykowa jest składnikiem stosunków interpersonalnych we wszystkich
kulturach. Każda grupa stosuje pewne formy dotyku, aby wyrazić uczucia przyjaźni i
miłości. Mieszkańcy Ameryki Północnej i Południowej całują się w usta, dotykają się
policzkami, obejmując się całują się w policzki. Eskimosi natomiast obejmują się rzadko, a
miłość wyrażają dotykając się nosami. Stykają się delikatnie nosami albo też jeden z
partnerów swoim nosem wykonuje ruch okrężny wokół nosa drugiego.
Samoańczycy wyrażają najgłębszą miłość nie przez długie pocałunki lub zetknięcie nosów,
lecz przez przyciśnięcie policzka do policzka partnera i namiętne staccato sapania przez nos.
Rytm staccato charakteryzuje również ich stosunki seksualne. Samoańczycy kopulują
gwałtownie i pośpiesznie, prawie nigdy się nie obejmując...
Członkowie pewnych plemion afrykańskich chwytają się za ramiona na powitanie. Osoba A
wyciąga oba przedramiona z dłońmi obróconymi w górę i lekko ugiętymi łokciami. W tym
samym momencie osoba B umieszcza ramiona na przedramionach A. Wtedy B zaciska
dłonie na wnętrzu łokci A. To afrykańskie zetknięcie ramion można uważać za alternatywę
standardowego zachodniego uścisku dłoni, z uniknięciem pewnych jego niedogodności. Z
pozoru standardowy uścisk dłoni oznacza niewiele więcej niż zwykłe rozpoznanie znajomej
osoby. Jednak badając różne związane z nim sposoby wyrażania ciepła, ustalając skutki
bierności w tej wymianie, mierząc związek między siłą uścisku a nadawanymi (i
odbieranymi) znaczeniami oraz ustalając znaczenie rozmaitych typów dotyku i uścisku,
moglibyśmy dowiedzieć się bardzo wiele. Takie studium mogłoby pomóc zrozumieć z
nowej perspektywy sposoby używania dotyku do wyrażania przyjaźni i miłości.
145
Trudności z dotykaniem obcych
Używanie dotyku do polepszenia stosunków interpersonalnych nie jest łatwe w odniesieniu
do obcych. Większość z nas nie jest zbyt otwarta na dotyk jako składnik komunikowania
się, a ograniczenie to jest jeszcze wyraźniejsze między obcymi. Zasadniczo bowiem nie
jesteśmy społeczeństwem dotyku i mamy skłonność do skrępowania w większości interakcji
dotykowych. Czynniki za to odpowiedzialne to: (1) nasz podstawowy brak zaufania do
obcych oraz (2) nasza niechęć do bycia obserwowanymi w interakcjach dotykowych.
Często żywimy wobec obcych bezpodstawne uprzedzenia, toteż skłonni jesteśmy
postępować z nimi bardzo ostrożnie, zwłaszcza jeśli chodzi o dotyk. Mimo że uścisk dłoni
jest ogólnie przyjętym gestem wstępnym podczas zapoznania, niektórzy ludzie odczuwają
opór przed wyciągnięciem ręki do kogoś, kogo nie znają. Ten opór jest widoczny w
kościele, gdzie uścisk dłoni stanowi część rytuału. Niechęć wyraża się czasem bezpośrednią
odmową. Jasne jest, że bez względu na jej powody stosunki interpersonalne muszą być
podejmowane dobrowolnie. Co więcej, narzucenie wymiany dotykowej może przynieść
skutki odwrotne do zamierzonych. Są miejsca, gdzie opór wiernych przed uściskiem dłoni
nakłonił księży do kompromisu. Proszą oni swe kongregacje o pozdrawianie współwiernych
w sposób alternatywny: przez uśmiech lub po prostu słowami.
Nasza niechęć do bycia obserwowanymi w trakcie czynności dotykowych wynika być może
przede wszystkim z seksualnych skojarzeń z dotykiem. Nasze obyczaje zabraniają
obserwowania najbardziej intymnej formy dotyku - stosunku seksualnego. Opór przed
byciem obserwowanymi rozciągamy na wiele oznak uczucia, bez względu na to, czy stoją
za nimi intencje seksualne. Już dorośli i dojrzali wstydzimy się publicznych objęć i
uścisków, nawet mających na celu wyrażenie przyjaźni.
Współcześni psychologowie w trakcie sesji grupowych poszukiwali takich sposobów
modyfikacji zachowania, które pozwoliłyby nam na większą'' otwartość na niewerbalne
zachowania dotykowe. Istnieją na ten temat przeciwstawne poglądy. Niektórzy
psychologowie twierdzą, że większość technik dotykowych stosowanych w grupach
treningowych daje niewiele pożytku, mogą one być nawet szkodliwe, ponieważ nasilają
postawy obronne, wyzwalają stres i mogą być krępujące. Ich stanowisko podkreśla
właściwą naszej kulturze niewielką otwartość na dotykanie obcych. Wskazuje również na
naszą niechęć do bycia obserwowanymi podczas czynności dotykowych. Jednakże ja
stanowczo doradzam rozważenie progresywnej, powolnej, „krok za krokiem" strategii
stosowania zachowań dotykowych do konkretnych celów. Pozwoli to nam przełamać
ogólne skrępowanie związane z dotykaniem obcych, a jednocześnie traktować własne
zachowania dotykowe w sposób bardziej zrelaksowany.
To zrozumiałe, że większość z nas nie jest skłonna padać w objęcia kompletnie obcej osobie
przy pierwszym spotkaniu. Jeśli jesteśmy zainteresowani dalszym rozwojem stosunków, to
potrzebujemy więcej informacji. Informacje te otrzymuje się w trakcie wymiany werbalnej,
która odbywa się z większym dystansem, jest mniej zagrażająca i łatwiejsza do
kontrolowania niż kontakt niewerbalny. Dzięki rozmowie możemy ogólnie ustalić, czy
chcemy zbliżyć się bardziej do drugiej osoby, możemy stopniowo ocenić, w jakim stopniu
jest godna zaufania, równocześnie ona ocenia nas w analogiczny sposób.
Jeśli będziemy konsekwentni w przekazywaniu znaczeń za pośrednictwem zachowań
dotykowych, a inni będą podobnie konsekwentni wobec nas, to dokona się nie niosący
zagrożenia postęp. Będziemy wiedzieli - i my, i oni - że lekki dotyk dłoni na ramieniu jest
aktem przyjaźni i zainteresowania, a nie wrogości czy agresji. Możemy stopniowo
pogłębiać wzajemne rozumienie, na przykład tego, czy klepnięcie w kolano stosuje się do
okazania rozbawienia, zaakcentowania jakiegoś stwierdzenia lub nawet do pozdrowienia.
Możemy zgodnie uznać, że uścisk ramion lub całkowicie objęcie kogoś oznacza gorące
powitanie (można by powiedzieć „całym sobą"), a nie napastowanie seksualne. Jednak aby
nie narażać na szwank wzajemnych stosunków, wszelkich wymian dotykowych musimy
dokonywać z umiarem i z jasno wyrażonymi intencjami.
Zacznij od najbliższych
Korzystne pogłębienie swobody w podejściu do dotyku może dokonać się za sprawą działań
powolnie postępujących i planowych. Nie oznacza to z pewnością, że staniemy się swego
rodzaju ekshibicjonistami, gotowymi udowadniać komu popadnie, że dotykamy najlepiej na
świecie. Najlepiej rozpocząć we własnym domu. Jak wielu przyjaciół zwierzało ci się, że
nigdy nie widzieli, by ich rodzice trzymali się za ręce, obejmowali lub obdarzali
pocałunkami? Ten stan rzeczy niewątpliwie umacnia w dzieciach przyszłą rezerwę wobec
wyrażania siebie przez dotyk. Radzę, aby pary rozpoczęły od swobodnego wyrażania ciepła
w domu bez względu na to, kto patrzy. Dzieci i inni obserwatorzy mogą być zdziwieni albo
skrępowani, interpretując to jako odstępstwo od „godnego zachowania". Po kolejnych
obserwacjach będą jednak w stanie potraktować wasze zachowanie jako to, czym jest ono w
istocie - szczerą ekspresję uczucia i troski. Nie wahajcie się, warto zaryzykować. Takie
zachowanie pozwoli wam bowiem stopniowo uczynić wasze życie bogatszym w znaczenia i
wyrażane uczucia.
Zacznijmy od ludzi bardzo ważnych w naszym życiu. Członkowie rodziny, bliscy
przyjaciele albo partnerzy intymni bardziej skłonni będą zaakceptować nowy pomysł. [...]
Niepostrzeżenie weź za rękę swojego partnera. Nic nie mów. Trzymaj tylko jego dłoń przez
parę chwil w sposób możliwie najmniej natrętny, potem wróć do czynności wykonywanej
poprzednio. Albo parę razy dziennie weź delikatnie w ramiona dziecko. Pozwól mu
powrócić do zabawy lub nauki bez podejmowania wymiany werbalnej. Kiedy następnym
razem spotkasz kolegę, którego podziwiasz, odważ się podejść do niego, poklepać go po
plecach i powiedzieć: „Wiesz, naprawdę dobrze mi się z tobą pracuje" albo „Kapitalnie, że
wpadłeś". Wszystkie te zalecenia zostały pomyślane jako pomoc w ulepszaniu związków
interpersonalnych. Jeśli poprawa jest naszą szczerą intencją, to się nam uda.
147
W celu kontroli tego procesu dokonajmy oceny naszego związku „przed" i „po" w okresie
półrocznym, na pewno stwierdzimy wzrost zaufania.
Zachowanie dotykowe może mieć znaczny wpływ na związki interpersonalne. Nasz dotyk i
ekspresja dotykowa, używane właściwie i z wyczuciem, mogą nieść ze sobą poczucie ciepła
i solidarności. Dotyk może polepszyć interakcje i komunikację. Cementuje on więzi
społeczne i osobiste z ludźmi, którzy mają dla nas specjalne znaczenie.

Pytania przeglądowe

1. W jaki spsób Hardison radzi nam przeciwdziałać częstej skłonności do automatycznego


kojarzenia dotyku z „niestosownością" lub „czymś seksualnym"?
2. Hardison dowodzi, że dotyk jest czasem czymś powszechniejszym w naszych
codziennych stosunkach, niż sądzimy. Jak udowodnią tę tezę?
3. Hardison opowiada historię pewnej pary z San Francisco, która spędziła wspólną noc
zagłębiona w rozmowie, nie uprawiając seksu. Co z tej historii wynika, jeśli chodzi o dotyk
i komunikację?
4. Jak powinniśmy, zdaniem Hardisona, postępować mając trudności w dotykaniu obcych?
Kwestie do omówienia
1. Gdzie umieściłbyś siebie na skali dziesięciostopniowej, na której 1 oznacza
„beznadziejnie niezręczny", a 10 „całkowicie swobodny" pod względem: (a) posługiwania
się dotykiem w komunikacji z członkami twojej rodziny? (b) posługiwania się dotykiem w
pracy? (c) posługiwania się dotykiem w twoim związku intymnym?
2. Omówcie w grupie pięcio-siedmioosobowej konkretne przypadki niezakomunikowania
autentycznych uczuć troski i ciepła spowodowane czyjąś niezdolnością do właściwego i
efektywnego posługiwania się dotykiem.
3. Jakie masz wspomnienia z dzieciństwa związane z dotykiem w twojej rodzinie?
4. Podaj przykład własnego doświadczenia komunikacji dotykowej z dentystą, lekarzem,
fryzjerem lub przedstawicielem podobnego zawodu.
5. Jakie najbardziej kłopotliwe doświadczenie związane z dotykiem jesteś w stanie sobie
przypomnieć? (Nie musisz nikomu o tym mówić, tylko przypomnij je sobie prywatnie). Co
mówi to doświadczenie o najważniejszych dla ciebie normach dotykowach i wartościach
związanych z dotykiem?
6. Czy konsekwentnie używasz dotyku? W jaki sposób mógłbyś to poprawić?
Julius Fast jest jednym z pierwszych autorów, którzy zwrócili uwagę szerokich rzesz
publiczności na ważność komunikacji niewerbalnej. W 1971 roku w książce Body
Language ostrzegał czytelników, że osoba z ramionami skrzyżowanymi na piersi jest
„zamknięta" i doradzał mężczyznom, by obserwowali sygnały, których używają kobiety,
żeby okazać, że są przystępne. Poważni badacze komunikacji niewerbalnej bardzo
krytykowali tę książkę, ponieważ była oparta raczej na anegdotycznych obserwacjach niż na
systematycznych badaniach, a także z powodu skrajnych uproszczeń
148
omawianego w niej tematu. Fast miał także skłonność do zwracania uwagi na możliwości
manipulacji odpowiednio stosowanymi znakami niewerbalnymi i niektórzy krytycy
odrzucali to jako, ich zdaniem, niestosowny cynizm.
Przytoczony tutaj fragment pochodzi z napisanej w latach dziewięćdziesiątych wersji
opublikowanego w latach siedemdziesiątych bestselera Juliusa Fasta. Tym razem autor
koncentruje się na tym, w jaki sposób „usprawnić język ciała w miejscu pracy". Włączył do
książki rozdziały zatytułowane „Sytuacje drażliwe", „Język ciała: gesty, postawy i
przestrzeń", „Aspekty władzy" i „Ukryta magia sprzedaży" i, jak można wywnioskować z
tytułów tych rozdziałów, nie wydaje się, by zbytnio przejął się krytykami. Nadal opiera się
bardziej na anegdotach niż na systematycznej obserwacji, mocniej akcentuje uogólnienia niż
konkrety oraz - jak się przekonacie - głosi, że „cywilizacja w znacznym stopniu opiera się
na maskowaniu lub jego kuzynce pierwszego stopnia - kontroli".
Zgodnie z tytułem głównym celem Fasta jest ułatwienie czytelnikowi skutecznego
manipulowania niewerbalnym „podtekstem" ich komunikacji w celu osiągnięcia własnych
celów. Brak tu większego zainteresowania współpracą czy zwracaniem uwagi na interesy i
cele drugiej osoby. W istocie, Fast wydaje się traktować komunikację jako akcję, a nie
transakcję - jako proces, w którym wybory i zachowania jednej osoby mogą w znacznym
stopniu decydować o interpretacjach wszystkich pozostałych. Jak to ujmuje w końcowym
zdaniu: „Nauczenie się, zrozumienie i stosowanie tych technik pozwoli nam lepiej radzić
sobie w życiu i kontrolować podtekst, który przekazujemy innym, zmieniając to, jak nas oni
widzą, i zapewniając nam powodzenie w pracy oraz ułatwiając przebijanie się w górę
hierarchii organizacyjnych".
Nie jestem zaskoczony tym, że Fast sprzedaje mnóstwo książek. Każdy pracujący pragnie
„powodzenia w pracy i przebicia się w górę hierarchii". Powodem zamieszczenia tutaj tego
wyboru jest jednak pokazanie, że sprawy mogą nie być tak proste, jak to wynika z tej
lektury. Sądzę, że warto wiedzieć, o czym pisze się w popularnej literaturze
psychologicznej, nie traktując tego całkowicie serio. Jak wskazuje Ted Grove w pierwszym
tekście tego rozdziału, niewerbalne elementy interakcji są często nierozdzielne z
werbalnymi, działają zarówno ekspresyjnie, jak i interpretacyjnie, a na ich znaczenie
wpływa w sposób istotny kontekst, w jakim występują. Oznacza to, że komunikacja ludzka
jest czymś więcej niż prostym procesem kierowania własnym zachowaniem tak, by - jak
twierdzi Fast - „zmienić sposób, w jaki widzą nas inni", a znaki niewerbalne tworzą coś
więcej niż to, co Fast nazywa obrazem danej osoby. Myślę, że jako poważni studenci
zagadnień komunikacji interpersonalnej powinniście odróżniać systematyczną i racjonalną
analizę tematów komunikacyjnych od brzmiących dowcipnie, lecz słabo
udokumentowanych porad, które czynią zadość pragnieniu części czytelników, by znaleźć
proste i niezawodne rozwiązania trudnych problemów. „.,«..,.)
149
Krótko mówiąc, Julius Fast z jednej strony stawia pewne uzasadnione i pożyteczne tezy.
Tak jak z fragmentów Powinności i tabu na całym świecie, z anegdot tu zawartych możecie
dowiedzieć się czegoś o komunikacji niewerbalnej. Z drugiej strony stawia również tezy nie
w pełni uzasadnione, należy także mieć się na baczności przed błyskotkami jego stylu
pisarskiego. • ? •,•:,;• ••••.*•• .
Julius Fast
To, co widzisz, nie jest tym, co otrzymujesz
Za: Julius Fast, Subtext, Copyright 1991 Philip Lief Group, Inc. Yiknig Penguin, oddział
Penguin Books USA, Inc.
Julius Fast. Przedruk za zgodą
Wywieranie wrażenia
Czasami podtekst jest kształtowany nie przez, to, co wewnątrz, lecz przez to, co na
zewnątrz. Techniki zewnętrzne mogą być równie ważne w tworzeniu wizerunku co
wewnętrzne cechy osobowości, zwłaszcza przy staraniu się o posadę, sprzedaży towaru albo
finalizowania transakcji.
Laureatka prestiżowej Westinghaus Science Award przedstawiła interesujący projekt, który
ilustruje powyższą tezę. Mina Chów, młoda Amerykanka pochodzenia koreańskiego, w
trakcie nauki w nowojorskim Liceum Cardozo zauważyła, że wiele ocen nauczycieli opiera
się na wizerunku ucznia, na tym, jak on wygląda. Na początku Mina wyglądała jak typowy
„punkowy" dzieciak, z czubem na głowie i ustami uszminkowanymi na niebiesko. Jej oceny
pogarszały się do czasu, gdy postanowiła zmienić wizerunek. Stonowała swój wygląd,
czyniąc go bardziej przeciętnym, i wtedy stopnie poprawiły się. „Zdałam sobie sprawę, że
percepcja nauczycieli miała z tym mnóstwo wspólnego" — stwierdza Mina.
Mina rozwinęła swoje spostrzeżenia w projekt badawczy. Zebrała kolekcję neutralnych
zdjęć uczniów czarnych, białych oraz pochodzenia azjatyckiego, dziewcząt i chłopców, i
przedstawiała je razem z kwestionariuszem osiedziesięciu siedmiu nauczycielom
nowojorskich szkół średnich.
Wyniki dostarczyły wielu argumentów na rzecz tezy mówiącej o podtekście narzuconym
przez wizerunek. Azjaci byli oceniani najwyżej pod względem motywacji, Czarni najniżej.
Czarni byli oceniani najwyżej pod względem sprawności fizycznej, Azjaci najniżej. Mina
doszła do wniosku, że Azjaci mogą radzić sobie lepiej w szkole po prostu z dzięki z góry
powziętym sądom nauczycieli na ich temat. .w;;:"j<?Ky!u n;jynei,n:: p!OB:iBiWv
150
My wszyscy jesteśmy nosicielami takich z góry powziętych przekonań. Na pewno w
świecie idealnym ocenialibyśmy ludzi według ich czynów, a nie według ich rasy, stroju czy
statusu społecznego, ale ten świat nie jest idealny i oceniamy innych według ich wizerunku.
Nigdzie nie jest to bardziej prawdziwe niż w telewizji. W roku 1987 w czasie senackich
przesłuchań sędziego Roberta H. Borka, kandydata do Sądu Najwyższego, korespondent
telewizji John Dancy stwierdził, że wizerunek wskazuje, skąd wieje wiatr. Według Johna
Corry, krytyka „New York Timesa", sędzia Bork wyglądał jak „nowoczesny rabin, a mówił
jak profesor Oksfordu". Dalej Corry pisze, że konstytucyjna interpretacja Borka jest
„równie interesująca jak składanka origami. Jednakże oddzielną sprawą jest to, jak on
wygląda. Wygląd liczy się najbardziej".
W biznesie podobnie jak w telewizji, naprawdę liczy się, to, jak ktoś wygląda. Ludzie
biznesu mogą uczyć się na technikach telewizyjnych.
Kreowanie właściwego wizerunku na każdą okazję
Podejście Michaela K. Deavera, który kiedyś prowadził konferencje prasowe prezydenta
Reagana, zawiera klucz do kreowania wizerunku o poważnym i dramatycznym podtekście.
Deaver na konferencjach prasowych ustawiał Reagana przed otwartymi drzwiami Gabinetu
Wschodniego, ponieważ w ten spsób prezydent wydawał się żywszy i bardziej rzeczowy.
„Otwarte drzwi ze światłem wpadającym do hallu tworzyły dużo lepszy obraz" - powiedział
Deaver reporterom. Przeniesienie z otwartych drzwi pulpitu, przy którym stał prezydent,
było w jego opinii niemądre - w kategoriach telegenicznych.
W polityce widzimy przykłady podtekstu w działaniu. To, jak prezydent wygląda, śle
telewidzowi silny podtekst bez względu na to, co mówi! Świadoma tego była wielka
antropolog, Margaret Mead. Kiedyś powiedziała mi, jaką radę dała prezydentowi Carterowi:
„To nieważne, co pan mówi. Ważne, jak pan wygląda".
Krytyk telewizyjny John Corry uznaje ważność podtekstu w polityce. Zauważa, że w
kampanii Reagana posługiwano się bardzo silnymi i zawierającymi wyraźny image
patriotyczny efektami wizualnymi. Były tam powiewające flagi, afisze, unoszące się w
chmurach balony, a na inaugaracji prezydenckiej w 1981 roku Chór Tabernakulum
Mormonów śpiewający Hymn bitewny Republiki. Sam prezydent Reagan wzruszył się do
łez. To zdało egzamin!
Paradoks kampanii telewizyjnych, zdaniem Corry'ego, polega na tym, że to, co rzeczywiste,
sprawdza się lepiej niż manipulacja. Łzy prezydenta zadziałały. Jednakże kombinacja
rzeczywistości i dokładnie zaplanowanej autoprezentacji może dać zniewalający podtekst!
Na nieszczęście telewizja może stworzyć sztuczny podtekst, który często jest uznawany za
prawdę. Nieważne, że kandydat może być pusty jak wydrążona
151
tykwa. Kandydat jest zbyt chłodny, zbyt odległy? Niech pojawi się przed kamerą jako jeden
z nas, jako zwykły mężczyzna lub kobieta. Są jakieś wątpliwości co do patriotyzmu
kandydata? Niech się pojawi przed pomnikiem wznoszenia flag w Iwo Jima, a bodaj i w
wytwórni flag. Przebije się dzięki silnemu podtekstowi.
Te same reguły obowiązują w świecie biznesu. Szef jest uznawany za zbyt chłodnego i
oddalonego? Niech się zjawi na inspekcji zakładów w ubraniu roboczym i kasku - podtekst
pełen ciepła i troski!
Czynnik Janusa
!.. kii •
Cywilizacja w znacznym stopniu opiera się na maskowaniu i jego kuzynce pierwszego
stopnia - kontroli. Ludziom żyjącym i pracującym wspólnie znaczna część dnia upływa na
ukrywaniu tego, co naprawdę czują, i na kontrolowaniu prawdziwych emocji. Może to
wydać się zaskakujące, jak ważne jest czasem maskowanie wysyłanych przez nas
podtekstów, tak by ukryć to, co naprawdę czujemy.
Niekiedy maskowanie jest konsekwentne, ale częściej opiera się na czymś, co nazywani
czynnikiem Janusa. Janus, jak pamiętacie, był rzymskim bóstwem przedstawianym z
dwoma twarzami. Doskonałym przykładem działania czynnika Janusa jest Jake.
i1 Praca Jake'a polega na nadzorowaniu tuzina pracowników jego wydziału. „Jednego nie
można o Jake'u powiedzieć - stwierdził jeden z jego podwładnych - że jest
niekonsekwentny. To prawdziwy tyran!"
Przełożeni Jake'a nie mogli dać wiary negatywnym o nim opiniom, które niekiedy do nich
dochodziły. „To kochany chłopak" - upierał się jego bezpośredni przełożony. „Jest zawsze
gotów do przysługi, zawsze uczynny i uprzejmy. Szybko robi to, co powinien. W tym jego
zespole musi być paru zawistników".
Czy Jake był dwoma różnymi osobami? Cierpiał na rozdwojenie osobowości? Nic z tych
rzeczy. On po prostu radził sobie w życiu z pomocą czynnika Janusa. Generalnie czynnik
Janusa polega na tym, że każdy mężczyzna i kobieta w organizacji ma dwie twarze. Jedna
twarz jest zwrócona w stronę ludzi stojących wyżej w hierarchii i wysyła jeden typ
podtekstu. Druga twarz jest zwrócona ku znajdującym się niżej w hierarchii i wysyła
podtekst całkiem odmienny.
Następstwem działania czynnika Janusa jest to, że im bardziej ktoś czuje się bezpieczny w
strukturze organizacji, tym mniejsza jest różnica między dwiema twarzami i dwoma
podtekstami. Prezes spółki Jake'a wydaje się mieć tylko jedną twarz, lecz nikt w pracy nie
widuje oczywiście tej twarzy, którą pokazuje swej żonie i dzieciom.
Czynnik Janusa jest najlepiej widoczny w przemyśle, ale stosuje się także do polityki. W
czasie afery Watergate naród zobaczył jedną twarz prezydenta Nixona i odebrał jeden
podtekst - spokojny, racjonalny, opanowany mężczyzna. Tajne taśmy ujawniły zupełnie
inną twarz - wulgarną i nieopanowaną. Czy obie twarze należały do jednego człowieka?
Niewątpliwie. To był czynnik Janusa w działaniu.
152
Noszenie maski • - •• •- •''•••••• • - .. '«» «*-<* f^^-)
Dla działania czynnika Janusa w biznesie, w polityce, a nawet w rodzinie, ważne jest, by
nauczyć się, kiedy i jak maskować się, pokrywać swoje prawdziwe emocje i wysyłane przez
nie podteksty. Politycy muszą szybko opanować tę sztukę. Edmund Muskie zaprzepaścił
swe szansę jako kandydat na prezydenta, gdy rozpłakał się publicznie - pozwolił opaść
masce. Kiedy jednak telewizyjna kaznodziejka Tammy Faye Bakker otwarcie płakała, to
używała łez jako maski.
Lekarze muszą się nauczyć maskować przed pacjentami, prawnicy muszą nosić maskę w
sądzie. Im wyżej wspinasz się po drabinie organizacji, tym ważniejsza staje się maska.
Najprostszą maską jest brak oznak zaangażowania, twarz bez wyrazu. Znacznie lepszym
narzędziem maskującym jest jednak ekspresja.
Brak ekspresji to nadawanie podtekstu negatywnego - „pusto w środku". Ekspresja
jakiegokolwiek rodzaju niesie podtekst pozytywny: radość, złość, strach, nienawiść -
cokolwiek. Uśmiech jest najłatwiejszym sposobem zamaskowania nieszczęścia, złości lub
rozczarowania. Niesie przyjemny podtekst. Ponury wygląd może maskować radość i
uniesienie; poważna mina może pokrywać szczęście.
Niektórzy maskując się nie tylko uruchomiają ekspresję. Kobiety stosują makijaż w celu
podkreślenia warg i oczu, nadają rumieńce swym policzkom. Mężczyźni do maskowania
używają zarostu: bujne wąsy mogą być maską znamionującą męskość. Broda może
zmieniać owal twarzy, przydawać mocy cofniętemu podbródkowi, nieść podtekst mądrości,
spokoju.
Kiedy zaczyna się maskowanie? O ile wiemy, już we wczesnym dzieciństwie. Większość
dzieci w kontakcie z obcymi dorosłymi ma twarz poważną i ostrożne spojrzenie, nie
odsłaniają się i trzymają prawdziwe uczucia na wodzy. Bystre dziecko uczy się szybko,
czego oczekują dorośli, i przybiera zgodne z tym maski.
Kiedy dzieci odkryją, że ich własne uczucia są nieakceptowalne dla społeczeństwa, stają
przed wyborem: zmienić je lub ukryć za maską. Najczęściej uczuć nie da się zmienić, więc
dziecko ukrywa je, tworząc sekretny świat wewnętrznych emocji i fantazji.
Nastolatki stają się coraz bardziej biegłe w maskowaniu się, w miarę jak ich zmieniające się
ciała zalewa strumień hormonów, które wyostrzają ich pragnienia i potrzeby. Nie ośmielają
się ujawniać tych potrzeb, ale w biegłości maskowania się dalece nie dorównują dorosłym.
Drogą kompromisu odświeżają więc maskę rezerwy z dzieciństwa lub chowają się za maską
posępności. Na nieszczęście wysyłany podtekst nie brzmi „Jestem zły, mam kłopoty!", lecz
„Mam to gdzieś!"
Rodzice i nauczyciele uważają ponuractwo nastolatków za typowe dla ich wieku, ale za
ponurą maską może się ukrywać osoba wrażliwa - zbyt delikatna, przestraszona i
bezbronna, by stawić czoło światu. Ta maska i jej podtekst są sposobem ochrony kruchego
wnętrza. - , ,,„„,„„,,
153
i
Użycie maski <
Jeżeli rozpatrzymy wszystkie sytuacje, w których używamy technik maskowania, to
możemy uświadomić sobie, jak uniwersalnym narzędziem jest nadawanie podtekstu czy
raczej nienadawanie go. Uprzejmość, którą uważamy za cywilizowaną przyjemność naszej
kultury, jest po prostu systematyczną formą maskowania. Stosujemy maskowanie bez
przerwy, w interesach, w szkole, w domu, wobec wrogów i wobec przyjaciół. Gdy przyjdzie
co do czego, bardzo niewielu z nas ośmiela się ujawnić nasze wewnętrzne Ja, nadając
podtekst naszych prawdziwych uczuć.
To wewnętrzne Ja jest najbardziej nietykalną częścią nas samych, nie nadającą się do
ujawniania. Maskowanie uczuć, jeśli mieści się w rozsądnych granicach, ma ważne
znaczenie, a okazywanie prawdziwych uczuć może być szkodliwe i egoistyczne.
Sandy, osoba odpowiedzialna w firmie za szkolenie w dziale komputerów, wyjaśniła to na
przykładzie stosunków ze swoimi uczniami. „Nie mogę na początku mówić im prawdy o
tym, jak pracują. Byłoby to bezproduktywne. Oczywiście, że robią różne głupie błędy i
niektóre im wskazuję, ale nie mogę pokazać po sobie, jak bardzo jestem zirytowana. Muszę
im dodawać otuchy i dopóki dociera to do nich w podtekście, który stoi za tym, co mówię,
dopóty się starają. Jeśli myślą, ze im dobrze idzie, to naprawdę pójdzie im lepiej".
Technika szkolenia Sandy była formą maskowania. Sid, brygadzista na taśmie
produkcyjnej, stosuje podobną technikę. „Nigdy nie mówię nowym facetom, jacy są
kiepscy. Mówię, że się dobrze wyrabiają, podbudowuję ich, a oni przestają być nerwowowi
i rzeczywiście poprawiają się. Wiem, że udaję, ale to ich zachęca do wytrwałości.
Wychowałem w ten sposób paru dobrych facetów".
Kontrola , t
Innym aspektem maskowania się jest kontrola, niezbędna do zaadaptowania się w
cywilizowanym społeczeństwie. Musimy kontrolować nasze podstawowe pragnienia, by
dostać, co chcemy, robić, co chcemy, a nawet żyć i pracować, jak chcemy. Modyfikacja
tego, co chcemy, jest istotą kontroli.
Kontroli uczymy się wcześnie. Głodne niemowlęta płaczą dotąd aż pojawi się butelka, ale
stopniowo uczą się kontrolować głód i czekać na jedzenie o właściwych porach. Rosnąc
uczą się kontrolować pęcherz i jelita, a potem uczą się kontrolować swe pragnienia i tłumić
te z nich, które są antyspołeczne.
Czynność uczenia się kontroli może być przyjemna, ponieważ z wiekiem dziecko uczy się
radości przewidywania. Stopniowe wysubtelnianie kontroli oraz tłumienia popędów i
pragnień to kroki ku dojrzałości. Definiujemy nawet podtekst niedojrzałości jako brak
kontroli.
Życie z dziećmi niedojrzałymi, które nie potrafią lub nie chcą uczyć się kontroli, jest
ciężkie. Gdy czegoś chcą, chcą tego natychmiast. Kiedy są złe,
154
płaczą, krzyczą lub się złoszczą. Kiedy są głodne, błagają o jedzenie. Kiedy są w takim
wieku, że same biorą sobie jedzenie, jedzą od przypadku do przypadku, nie przestrzegając
regularnych godzin.
Gavin był dzieckiem tego rodzaju i niewiele lepszym dorosłym. Miał to nieszczęście, że
jego rodzice ustępowali mu, co podsycało jego brak kontroli. Kiedy zamieszkał sam, w jego
mieszkaniu panował taki sam bałagan jak w pokoju w domu rodzinnym - wszędzie
poniewierały się śmieci i ubrania.
Przez krótki czas dzielił mieszkanie i życie z pewną młodą kobietą, ale to nie potrwało
długo. „Nie mogę żyć w ten sposób. Nie jestem pedantką, ale to rzucanie wszystkiego gdzie
popadnie, żeby potem się głowić, gdzie to się podziało! I posiłki. Kiedy planuję kolację na
siódmą, ty jesteś głodny o szóstej, więc zapychasz się czym koi wiek!".
Gavin wzruszył ramionami. „Czemu mam nie jeść, kiedy jestem głodny? Jestem głodny o
szóstej. Po co czekać do siódmej?".
„Ponieważ przygotowanie kolacji na siódmą wymagało ode mnie wiele zachodu! Nie
potrafisz panować nad głodem?".
Gavin rzeczywiście nie potrafił i jego dziewczyna w końcu się wyprowadziła. Zmartwił się
tym, ale nie na tyle, by się zmienić. „Dlaczego ciągle mam się sprężać. To nie mój styl
życia!".
Niestety, styl życia zdominował też jego pracę. Znalazł dobrą posadę w zespole
produkującym reportaże dla telewizji kablowej, ale nie był w stanie kontrolować swej pracy
bardziej niż swego życia. Zapodziewał ważne dokumenty, zaniedbywał nudne projekty,
zapominał wnieść poprawki do scenariuszy i w końcu stracił pracę.
Odkrył, że trudno jest być pod kontrolą w jednej dziedzinie i poza kontrolą w drugiej. Bycie
efektywnym wymaga kontroli w większości dziedzin życia.
Czasami w ludziach pozbawionych kontroli znajdujemy zwodniczy urok. Wysyłany przez
nich podtekst jest romantyczny, ponad przyziemne ograniczenia, nawet niekiedy
spontaniczny i naturalny, ale trudno z nimi żyć i prawie niemożliwe pracować z nimi albo,
co jeszcze gorsze, pracować dla nich!
Niewielu ludzi kontoluje się we wszystkich dziedzinach, lecz większość stosuje pewien
stopień kontroli do nadawania podtekstu wrażliwości i porządku. Ci, którzy tego nie
potrafią lub nie chcą, to hazardziści, nie mogący się oprzeć pokusie ryzyka: to ktoś, kto
kupuje zbyt drogi samochód, ponieważ „nawet jeśli nie jest niezbędny, to wygląda bomba",
złodziej, który nie może się oprzeć pokusie łatwej zdobyczy, albo ktoś na diecie, kto musi
zjeść jeszcze jeden kawałek ciasta. .-,"-, ,< .*• , •• ;,.,,.,;« ,j..;(
Cały świat to scena
Między twoją zdolnością do „grania" w określony sposób a podtekstem, który kierujesz do
świata, istnieje silny związek. Cieszący się sukcesem biznesman powiedział mi: „Wybieram
strój zależnie od mojego nastroju danego dnia. Kiedy
155
mam dołek z takiego czy innego powodu i czuje, że będzie mi z tym ciężko, zakładam coś
ekstra, stonowany krawat do jednej z bardziej jaskrawych koszul. Staram się ożywić mój
wizerunek".
Kiedy go dalej o to wypytywałem, stwierdził: „Chodzi raczej nie o to, żeby zmienić to, jak
się czuję, ale żeby przekonać wszystkich, że panuję nad sprawami. Problem w tym, że
choćbym nie wiem jak był ubrany, niezbyt trudno mnie przejrzeć i dostrzec podtekst: «nie
będę sobie dziś radził». Dzięki Bogu to nie zdarza się często".
Pierwsza moja przyjaciółka, dyrektorka państwowej fundacji, powiedziała, że ma podobny
problem. „Są chwile, w których po prostu sobie nie radzę, i zwykle jest tak dokładnie
wtedy, kiedy nie chcę okazać ludziom, którzy dla mnie pracują, jakiejkolwiek
niekompetencji".
„Co wtedy robisz?"
Wzruszyła ramionami: „Staję się kimś innym. Kiedy mam jakieś spotkanie, na którym chcę
wyglądać na bardzo skuteczną, wybieram typ Sigourney Weaver. To wymaga doskonałego
ubrania, pięknej bluzki i broszki. Jeśli mam wyłudzić darowiznę od jakiejś grubej ryby,
będę Blanche DuBois z Tramwaju zwanego pożądaniem, a jeśli mam prosto z pracy iść do
kogoś do domu na kolację, mogę być Doris Day. Udaję, żeby stworzyć konkretny
wizerunek".
Wybór wizerunku i staranie, by mu sprostać, może niewiele pomóc w rzeczywistym
radzeniu sobie z problemami, ale może nadać podtekst, że radzisz sobie świetnie, w
następstwie czego zyskujesz zaufanie otoczenia. Mimo to są lepsze sposoby. Niekiedy
aktorstwo zdaje egzamin, jednak dla osób, które mają problemy w wielu sytuacjach, przez
co wytwarzają podtekst nieadekwatności, konieczne są inne metody.
Współczesny świat jest przytłaczający i wielu ludzi uważa, że trudne, a często wręcz
niemożliwe jest sprostanie ekonomicznym i politycznym zawirowaniom naszych czasów,
zgiełkowi naszych niespokojnych miast i - w wymiarze bardziej osobistym - trudnościom
życia zawodowego i osobistego.
Wszystkie te problemy mogą być źródłem lęków, wobec których możemy się czuć
bezradni. Inni ludzie wyczuwają nasz podtekst bezradności. Ważne więc, by te lęki
zredukować, brać życie realistycznie i zmienić podtekst, który inni w nas odczytują.
Każdy z nas jest inny, zatem każdy ma inne metody radzenia sobie z życiem. Wszyscy
jednak stosujemy pewne podstawowe techniki zewnętrzne. Nauczenie się, zrozumienie i
stosowanie tych technik pozwoli nam lepiej radzić sobie w życiu i kontrolować podtekst,
który przekazujemy innym, zmieniając to, jak oni nas widzą, i zapewniając nam
powodzenie w pracy oraz ułatwiając przebijanie się w górę w hierarchii organizacyjnych.
Pytania przeglądowe
1. W jakim stopniu, zdaniem Fasta, jednostka kontroluje swój obraz w oczach innych?
2. Co to jest „czynnik Janusa"?
3. Dlaczego, zdaniem Fasta, ludzie uczą się nosić „maski"? :miń-f •*?;•. :-;<;>*«;.>.&.
156
T
4. Jaka jest teza Fasta o kontroli i komunikacji niewerbalnej?
5. Co mówi Fast o komunikacji niewerbalnej przy okazji przykładu Gavina?
6. Jaką konkretną radę daje Fast na temat ubioru i innych aspektów wyglądu?
Kwestie do omówienia
1. Opierając się na własnej wiedzy na temat komunikacji niewerbalnej i doświadczeniu,
powiedz, co sądzisz o najbardziej uzasadnionych i pożytecznych myślach zawartych w tej
lekturze? Na przykład o tym: „Na pewno w świecie idealnym osądzalibyśmy ludzi na
podstawie ich czynów, a nie na podstawie rasy, ubrania lub statusu społecznego, ale ten
świat nie jest idealny i osądzamy ludzi na podstawie ich wizerunków". Czy się z tym
zgadzasz? Jakie są tu inne kluczowe idee?
2. Fast mówi wiele o wizerunku w polityce. Jak wiele z tych informacji może mieć
zastosowanie do codziennych sytuacji w domu i w życiu rodzinnym?
3. Czy zgadzasz się z tym, że istnieje „czynnik Janusa" sprawiający, że: „kiedy ludzie żyją i
pracują razem, znaczną część czasu spędzają na ukrywaniu tego, co naprawdę czują i
kontrolowaniu swoich prawdziwych emocji"? Jeśli się z tym zgadzasz, czy sądzisz, że
powinniśmy akceptować ten stan rzeczy i poddawać mu się, czy też próbować go zmienić?
Jeśli się nie zgadzasz, jak to uzasadnisz?
4. Fast dowodzi, że „maskowanie się" rozpoczyna się we wczesnym dzieciństwie i osiąga
szczyt u nastolatków. Czy zgadzasz się z jego konkluzją, że dorośli kontynuują nadawanie
podtekstu: „Mam to gdzieś!"?

Część 2
Otwartość jako „wdech"

$Rozdział 5
Samoświadomość

Wszystkie teksty zawarte w rozdziałach 5, 6 i 7 poświęcone są temu, co w koncepcji


komunikacji jako „wdechu-wydechu" odnosi się do zagadnień świadomości, odbieranych
informacji oraz postrzegania. W tym rozdziale omawiana jest samoświadomość, następny
zawiera analizę sposobu postrzegania innych ludzi, a rozdział 7 zajmuje się słuchaniem.
Każdy z nas poświęca pewien czas na myślenie o sobie. Jako nastolatki porównujemy
własne ciała, własny wygląd, z tym, jak wyglądają ludzie wokół oraz zamartwiamy się
nadawanymi nam etykietkami. Bywają momenty, w których większość z nas doświadcza
poczucia całkowitej obcości, trwania „poza", bycia kimś różnym od wszystkich innych
znanych osób. Te uczucia kierują uwagę na jedną z najważniejszych cech „tożsamości": nie
jest ona czymś z istoty swojej wewnętrznym, elementem genetycznej struktury człowieka i
jego jednostkowych postaw. Tożsamość ma raczej charakter interpersonalny i społeczny, co
oznacza, że jest kształtowana i poddawana wpływom zależnym od tego, jak układają się
relacje jednostki z innymi. Każdy z nas rozwija w sobie poczucie tego, kim jest, przede
wszystkim przez porównywanie się z innymi i przeciwstawianie się innym - rodzicom,
rodzeństwu, członkom rodziny, przyjaciołom, kolegom i koleżankom z klasy, przełożonym,
nauczycielom i innym wpływowym osobom.
Zostało to udowodnione w znanym eksperymencie, przeprowadzonym kilka lat temu, zanim
pojawiły się regulacje zabraniające socjologom poddawania ludzi eksperymentom pewnego
rodzaju. Nauczyciel poprosił kilku chłopców, by zmienili sposób zachowania wobec jednej
z dziewczyn z ich klasy. Sądzono o niej, że jest "bez wyrazu". Chłopcy zaczęli zwracać na
nią uwagę, po kolei umawiali się z nią na randki i odnosili się do niej tak, jakby była bardzo
atrakcyjna. W ciągu kilku tygodni stało się jasne, że młoda kobieta zaczęła zwracać większą
uwagę na swój
160
wygląd, stała się milsza i bardziej towarzyska. Gdy ostatni chłopiec chciał ją zaprosić na
randkę, usłyszał w odpowiedzi, że jest już poumawiana na wiele dni naprzód1.
W wyniku tego eksperymentu tożsamość młodej kobiety zmieniła się zasadniczo, a
dokonało się to pod wpływem jej relacji z innymi. Twoja i moja tożsamość są takie same.
Struktura genetyczna i to, co dziedziczymy, są podstawą, lecz stajemy się tym, czym
jesteśmy, poprzez relacje z innymi. Oznacza to, że nasza komunikacja nie tylko pozostaje

You might also like