You are on page 1of 88

BIBLIOTEKA NARODOWA —

— —
= mi sgi f ._n—"—:-: —
A SE
"'h':—.,....
- y zi w
Przełożył
ROMAN GRODECKI
„AI
Przekład przejrzał |
opatrzył
wstępem i przypisami
MARIAN PLEZIA
-
WYDANIE TRZECIE, UZUPELNIONE
WSTEP

K'r(_:rm_,ka polska tzw. Galla uchodzi za pierwsze dzieło


naszej literatury n.ar_o-dowej. Pogląd ten, w zasadzie słusz-
ny, wymaga przeciez .pewnych wyjaśnień i u$ciálet, Kro-
n?ka Wlę'c nale;y do literatury polskiej, pomimo ze w ory-
ginale pisana jest po łacinie. To najmniej jeszcze daje
powodu do zdziwienia, jeśli przypomnimy sobie, że do
końca wieków średnich posługiwano się u nas w literaturze
prawie wyłącznie językiem łacińskim, a jeszcze i póź- d
- niej znacznie, bo do końca niemal XVIII w., język ten był
na równi z polszczyzną językiem piśmiennictwa. Jest to
cechą wspólną literaturze polskiej ze wszystkimi litera-
turami naszego kręgu kulturalnego, że każda z nich roz-
poczyna się od okresu, kiedy wszystkie dzieła litera_c'kle_—
albo ich większość — pisane były w j(-':;zyku' łacińskim.
Dzialo się tak dlatego, że poczatkowo jezyki n:äcfiäïï
nie dojrzały jeszcze do użycia piśmiennego, a 00 celu
czona po świecie starożytnym łacina była do tege r
przystosowana od stuleci.i U nas ten ; okre s o „niepół
tvlk pełn
aolet
N
ności” jezyka narodowego skonc_:zył się. tylso PP twa.
d m gt czatki naszego pi$miennictv
gdzie indziej, gdyż 1 począt”” — hodnioeuropejskich. — |.
przypadają później niż u narodów Żiac a pierwsze dzielo — |-
Po-wtóre uważamy Kronikę Galla 'zniś) byl Polakiem. — |N .
literatury polskiej, pomimo że. autor jeJ osdþie' ronikarza O
Niewiele o, tylk co prawda, wiadomo O
. szym ciągu, tyle PI7tak
ale, jak zobaczymy w dalszy i san
est pewne, że był on cudzoziemcem ał s'
P E esi
:ę w Polsce, zachęcon do y !€89 *
zystkim pr;ez- l«;:ęa;ne;lęrm księę*ia -'
m . ;-.'

j k
u
CTWA
PIŚMIENNI
ZY DOROB EK
WCZESNIE JS
IV
u nas otrzymanych,
i-n[ormacjach —
ustego, opierając się na
d z i e j e kró lów i książąt pol-
i o t e m jego dziela są
Z gl ed u na temat, -
a p f z e - d m o ze w
z atem zaró w n .
T r e $ c K r o n i k i
p o l s k a i w znacz nej mie-
skic h. t
ź r ó d ł o w i a domości j es l s k ic h kó ł wykształ-
ja k i na h p o
d d a j e p o g l a dy ówczesnyc
rze o
imy, nie .
conych. o której mów .
trzecie wreszci literatury, jakoby
Po naszej .
nie napi-
u literack iego
Inie brali.
sano. Jeśli l u d o w e j , tj na
M ter a t u r y
pod uwagę tzw. w y c h p r z e kazy wanych us
pie$ni i opowie
ści l u d o
ni e do cz ek al y się wówczas
które jednak -
zyku narodowy
m, do naszych
dochowały Ssię nas po -
i
formy pisanej ów piśanyc h u z.
czasów — to w
$a y wcześniej,
y wsk
łacinie potrafim
e t z n a c z n i e wcześniej ni
a n a w
ZyS
Są to przede WS
rs ze ro cz ni ki polskie.
oraz na js ta
sp od po ls ki eg o pióra, a m .
zaden nie wysz
edł w o t em Kanapa-
dala od Poiel-- .j
zw a n y ż y
Żywot rzymski (dawniej
tzw. powstaly Z
a z Tegernsee, pierwszym dz
riusza) lub Pasj n a t o m i ast pisał w
zi em i
ski. Na naszej
życzliwy
sięcioleciu XI w. Żyw ot $w. Wojc
furtu, swój kolejny
Polaków!. Jeszcze bardzi
pieciw braci
nas — nie dochowany,
byłby dla
tórego korzystał na
sz
Wojciecha, Z k
św.
go wz gl ęd u, że opisująic
Z te
ks. I rozdz. 6), a to

w tomiku pt. P
Warszawa 1966, PWN.
N AJSTARSZE
ROCZNIKI
POLSKIE
' niesienia relikwii świętego żywot t
I rie, jak sie zdaje, tak
›.:.łl , " . 4

ze o zjeździe gniezni
1 "
e

— Bolesławem Chrobry, :
A
1 prz eds taw iał polski !
X : ' mniej przecież
giograflczne, których autorzy,
: literackich, przede wszystkim t
"utworu mieli na uwadze, a pr
mymi rozmiarami nie dorówn

do naszych czasów w postaci oryginalnej, lecz o których


dobre wyobrażenie dają nam najstarsze partie Rocznika
kapitulnego krakowskiego i Rocznika świętokrzyskiego |
dawnego. Były to jednak zapiski krótkie, najzwięźlejsze, i
Wspominajace tylko pod datami rocznymi ważniejsze ja-
kie$ wydarzenia, pisane juz bez zadnych literackich pre-
tensji. : ; :
W porównaniu z całym tym wcześniejszym do?o-bkxem
łacińskiego na ziemiach p')ols-k'lch jest na-
piśmiennictwa
BUxza Kronika zarówno ze względu na treść, którą sienowie
- najstarsze nasze dzieje, jak na rozmiary o;az na äïiïaödïlï: .
artystyczną forme, O której jesgc-ze o_so_z-no cnrlzie iE «

- wypadnie, dzielem zupełnie innej rangs


P Ua
] nioślejszy był następnie jej wpływ .n_ź_zł; a później w cza- -
— HBietwo nasze, najpierw W sredmowlä. ' — choé rówi
Sach nowozytnych, i z tych ESWO :;v
—.
[ Lmi wszysikiemi zanizeiziją lieratury RA
Z tymi 4kimi zastrzeżeniam —- skiej.

.L AUTOR KRONIKI I CZA


E.mię autora. Nie
dochow?» Ug M " wii
I bodaj najbardzieje uinzkowfum MM
VI IMIE AUTORA

najstarszej kroniki polskiej. Nie znamy nawet jego' imie-


nia, a nazywajac go Gallem czy Gallęm-Anommęm idziemy
za nomenklaturą konwer.lqonalną, k_tora zreszt_ą

Ł›—ś_'-
jedynie
ma już czterechsetletnią tradycję w naszej nauce hi-

z
storycznej. Mianowicie wybitny dziejopis doby odrodze-


nia, Marcin Kromer (1512—1589), w którego posiadaniu
znajdował się przez czas pewien jeden z ocalałych (_10 dziś
dnia rękopisów kroniki (tzw. kodeks Heilsberski, por.
s. LXXIX), zanotował na nim następującą uwagę: „Niniej- :
„=
szą historię napisal Gall, mnich jaki$ zapewne, jak mozna. '
wnosić z przedmów, który żył za czasów Bolesława TIT”
(Gallus hanc historiam scripsit, monachus, opinor, aliquis,
ut ex proemiis conicere licet, qui Boleslai tertii tempore
vixit). Mówiąc o Gallu Kromer miał oczywiście na myśli,
zgodnie z tradycją humanistyczną, Francuza, a domysł

-.-.--—.—-—--m--ü';..
"
ten wysnuwał z tekstu przedmów autorskich do kolej- .
nych trzech ksiag dziela, które istotnie najwiecej dostar-

od
ic
czaja materiału dokombinacji na ten temat. Tymczasem
w dwa wieki pózniej pierwszy wydawca kroniki G. Len-

ł
gnich (1749), który miat do dyspozycji tenze sam co Kro-
mer rekopis, wziął wzmianke o Gallu za imię autora i nie-
.' fortunnie połączył je ze wspomnianym przez Długosza
! na początku jego Historii polskiej określeniem martinus
Gallicus .(które nic nie ma wspólnego z naszym kronika-
/
rzem, ani nawet nie jest imieniem osobowym) — i ochrzcił ś
| a;;ttcłra kroniki mianem Martinus Gallus. Określenie to, A
| ;t:—); POlega]ąc.e na oczywistym nieporozumieniu, długo ——
| ymywalo sie w nauce, aż na poczatku naszego stulecia —
i zostało definitywnie zarzucone. Dziś zatem mówiąc o Gallu
l a łep1e] jeszcze no-nimie, o _Gallu-A- — .
zdajemy sobie sprawę —
1 | äaläï;ï,ze postugujemy sie imieniem li tylko konwencjo- -

r
r ...Ę'
3 X*

"P RE t
Chcąc dowiedzieć si
torze Kroniki , nie ma innego A
EEE O e ZE . " pri lus E A
akiś

wy dom ro
! ści powinien za
'bez obawy pomy! - ï.kjï!f : (
konnikiemwbmen
"eudzoziemcem
! Tego macierzyst! y oraz
klasztzakonnil ro/: |
i d
or
lezal poza granicami
z Węgrami. Dalej postepuje sie Z'Wyïkle Q
L Zwiazki utora kromkl _W |
eliminacji: krytyczne ___g@_ągqg_viskol_ _a
i Cz ec hó w zd aj e si ę W kl uc zać możliwość, p
emców z ty ch dw u na rodowości. Nie
$ należeć do je dn ej
ao nas z Rusi, bo w tak razie nie pisałby
B To samo poWHeSE
cinie, tylko w języku sło ch
ocny
zna o naszych półn
Pomorzanach i o plemion
3 Odrą a Łabą, doką
ześcijaństwo. Ze wszy stkich
t y l ko Węgry iw
pozo st aj ą w i ę c
2f

za chybi 954
względuuczone
tego kieg
czes o £go, A.
:
ladzie Zachodni zn
ki był Jakub ,.z:ä&
ZNAJOMOSC SPRAW WEGIERSKICH
VIII

tu z We gr am i mo zn a doszukaé sie .
, nych $ladów kont ak
Wy kazuje on dość znaczną, '"
w dzi ele na sz eg o kr on ik ar za .
|
mę tn ą zn aj om oś ć po lu dn io wo-zachodniego po- ^ .
choć nieco prowincje p
Węgier: zna (przynajmniej z imienia)
granicza i
ant yńs kie Tra cję i Epi r, a dal ej ziemie takie, jak Dal-
biz — -
mi do niej miastami
macje, Chorwację, Istrię z przyległy ę
Wenecją i Akwileja, Karyntie oraz Bawarie
wloskimi
, to wspomina ]
(wstęp do ks. I). Jeśli idzie o Węgry same 3
, gdyz to ona
kilka lezacych tam miejscowości: Stara Bude i
(Bazoaria?)
niewątpliwie kryje się pod nazwą Bazoarium
wezwaniem ;
(I 18), a ponadto klasztor benedyktyński pod j
w Somogyvár i miejsce wiecznego spoczynku
&w. Idziego
(Székesfehérvár), do których to obydwu ź
króla św. Stefana
Bolesław Krzywousty odbywał pielgrzymkę * '
miejscowości
(III 25). 21
pokutną
Podniesiono również slusznie, ze tegoz Bolesława autor ï
Kroniki nazywa kilkakrotnie ,ksieciem północy” (II 39, 1
III 14, 17, 25 i 26), tak jakby sam mieszkał czas jakiś na
południe od Polski. Co więcej, jest stosunkowo dobrze '
zorientowany w historii wegierskiej: zna z imienia pieciu
kolejnych królów z rodu Arpadów (Stefana, Piotra, Salo- "
mona, Władysława i Kolomana) oraz jednego księcia k;." _
(Almusa), podczas gdy z innych panujących (poza pol- sz
skimi, oczywiście) wie tylko o trzech cesarzach niemiec- .
kich, trzech książętach czeskich, jednym morawskim —
i trzech ruskich. Sylwetki takich królów, jak św. Stefan, - ^j
Piotr i św. Władysław, skreślone są przy tym za pomocą E
kilku charakterystycznych rysów i wiele bogatsze niż —
proste wzmianki o innych władcach; zwłaszcza za$ $w. E
Wiadyslaw cieszy sie niekłamaną sympatia arza .
kronikx«
(I 27 i 28).
Czy byl Wegrem? Z tych wszystkich obserwacji wno
kilkakroé, że.
szono w ciągu ostatniego pólwiecza, i podomy
Kroniki przybył do.nas z Wegier ślano się
korJuż to ewent
; E :ipoddanego
ij węgierskie. j
e stamtąd właśnie losy p : " jEdnak s
" uchodzić za wysoce prawd
l. . F

pozwoliło mu zost:
+ Na początku XI
_Wgg;y były, podobnie jak Polska, krśfiśńllżgcgś_zi
L łacińska, przed stu laty dopiero wprowadzona, nie zdc
! głębiej zapuścić korzeni, i wydaje sie wysoce wątp
" aby można tam było zdobyć taką biegłość w jezyku la
" skim i taką swobode w operowaniu formą'łifć@
L kiej dowody tam wprawdzie -
skiada nasz autor. Powstało
u samego schyłku XI w. większe dzieło historyczne, ty-
pem bardzo do najstarszej kroniki polskiej zbliżone,
- Gesta Ungarorum z czasów $w. Wladysl.awa Śme”
, * wane dziś w oryginale) ale nie mamy zadnej pew
- czy wyszlo ono spod pióra rodowitego Węgr ke _
- dzoziemca, piszacego na Wużytek Węgrów » "P PAU
kazdym razie girwa
- wegierskich informacji.
- fana króla, niemal wspólczesny naszej sk .
piszł
— pisał Niemiec,
. Prawodawstwo króla
Niemiec, biskup
biskup Hartwig, a W tym yri
króla Kolomana
tedy na Węg
„redągował Francuz
i'yk Jak widać, nie l;yl*o ;V
| - Kronii
. 9 ludzi dzielnie władającyc
nazwę grodu budajskiego (Budav ár) autor
takiej formie, w jakiej W k |
Idzie pochodzenia romańs!
; Przïaï-*w 1
— OY

4w ę,
KULT $W. IDZIEGO
X
cudzoziemców .
Kroniki polskiej wśród
zejrzeć za autorem .
ch wó wc za s na Wę gr ze ch , a takich pomiędzy
przebywający E
mi by ł zn ac zn y od se te k. Tutaj za nić przewod-
duchowny yc zn y dl a naszego Galla '
ch ar ak te ry st
nia posłużyć może raznie we
on przecież wy -
dla św. Idziego; Powiada
kult dzieła skłonił go
do ksiegi L 32 do napisania
wstepie
lesław Krzywousty narodził się
zwłaszcza wzglad, że Bo
dzieki któremu, jak wierzymy,
„na pro$by $w. Idziego, Sam
mu powodzenie i zwycięstwo”.
zawsze towarzyszy
cu do wn yc h na ro dz in i udział w tym św.
fakt owych
zo st ał y w tej ks ię dz e dw ukrotnie, raz wierszem,
Idziego
oz ą, wy cz er pu ją co pr ze dstawione. Podkreślić przy
a raz pr
opieka okazywana Kr zy- j
na le ży ok ol ic zn oś ć, że to nie
tym czc i dla św. Idziego, lecz l
mu sk la ni a kr on ik ar za do
wouste jest dlań to, iż ą
ze motywem pisania o Krzywoustym ?.
$w. Idzi, z którym autor
narodzinom jego patronował %
sposób czuje się związany.
dzieła w osobliwszy jakiś "f;-]
ch is tn ia ło od r. 10 91 opactwo benedyk-
Otóż na Węgr ze i
gd zi e św . Id zi ci es zy ł się szczególniejszą czcią:
tyńskie, .
kl as zt or za lo zo ny i ho jn ie uposazony przez św. Wła-
był to Somo- juz i
króla (1077—1095) we wspomnianym
dysława a, sprowadzona Z naj- —
dn io ny ko lo ni a za ko nn
gyvár, zalu —
eg o mi ej sc a ku lt u św . Id ziego, gdzie spoczywały
słynniejsz an sj i. Do tego to wła- .
Gi ll es w Pr ow
jego zwłoki, ze St. wy sł ali rodzice KrzyWo-
ls ki eg o St. Gi ll es
&nie prowansa tencji na- w in
poselstwo i dary z pro$ba o modły
ustego na koniec trzeba, że do .
rodzenia się im syna. Dodać
jeszcze w XIII w.'przyjmować_
klasztoru w Somogyvár : :
w.
miano wyłącznie Francuzó e ś
wi i
kron
ec l ikarz —
sa ls ko -— wq gi er sk a. J
Hipoteza prowan cu sk im , os ia dł ym od-pew- -
fr an
-był takim benedyktynem em al o sp ecyficz ych cech_
nego « czasu na We gr ze ch , to ni
w te n sp os ób ob ja śn ić . Stanie się Zr
Kronidakisie św. Władysława —
miał a je go sy mp at ia do
P

opactwa W SOIUOHYYŚI'. Wyjaśni si 1 czna ?v jego dziele j


znajomosc połudmowo—zachodnieęg:v ld; ogranicza
(szćkesfehórvśr i Somosvvá ! Węgier

przez się jego kult dla śwgyldztj';.gozircz)?:laląły będzie sam


szczęgóły O pr-o-wansalskim St. Gilles lgvanewkranice
gdzie Rod,an u?:äï?z- ,,äla po-
lud,r,uu, w poblizu Marsylii,
rza” (I Ż?O), EY dOłcąd jedzie się z Polski prz; C&m.o-
E ególności za$ przezda Bur gun dię
wyt łum acz erszow
(Wiyć nawanz :łlę,ęp
eï V';_a
do ksiegi D. Co więc ej, sie
dopodobna omyłka piszącego, który adresatem listupWlv::
dysława Hermana do St. Gilles (I 30) czyni opata Odilona
d ten
podezas gdy w roku owego poselstwa (108o 5) byłurzadopi
sprawował Benedykt ero
(1071—1091) a Odil
jego następcą ( 1091—1099). Ale to właśnie Odilo zakładał
na Węgrzech osobiście filię swego klasztoru w Somogy-
przebywającemu w tej filii mógł łatwo
vár i mnichowi
przesłonić postać swego
po upływie dwudziestu lat z górą
dni ka. Naw et pew na min imalna znajomość języka
poprze więdząc?;,
ikarz,
słowiańskiego, jakiej dowody składa kron
e mazwa miasta Gnieznua ,,Ce wywodzi się od „gniazda”,
bry" (I lg.t'i 2): nieę)ybśźjzż:
SłOWiańSk
a situlae to po
us : Z S.Om.oo'yVäI', óry prz *
nas dziwić u zakonnika ] sie zetknaé z ludnością
Chorwacji móg
na pograniczu
słowiańską.
cu z. Je st więc rzeczą W3"-
Zapewne Fr an
kr oniki polskiej o wP "u
pi er ws ze j ;; Somogy
dobna, ze erau,tor z opactwa benedyktynï(sllfig
has z Wegi
kolei 7 prowans
Var, a na Węgry Z |
jeszcze koniecznie,
stąd
Nie wynika m, bo
Wansalczykie
mów odwiędzanego k : rzemaw
. Z różnych stron. WS'zy'Stklïrääæ ro ańskich, :
pochodził z jednego 4 owie dziane n
j z Fronejniż z Wioch YP?
KRONIKARZA .
XII FRANCUSKIE F-'OCHODZENIE
:

przyp. 3), jakoby był rodem z We- -


J mysly (por. s. XVIII
okazaly się — jak na razie — bardzo slabo uza-
necji,
sadnione. Proze rytmiczną tego typu jak używana przezeń -
ku '
krytykowali (co prawda znacznie później, bo na począt
XIII w.) włoscy teoretycy stylistyki jako manierę fran-
cuską. Inna rzecz, że udając się z Prowansji na Węgry naj-
prostszą drogą, tzn. przez północne Włochy, mógł sie czas
jakiś zatrzymać, a nawet napisać coś w Wenecji, ale chyba
k
nie tam otrzymał swoje wykształcenie.
Mało prawdopodobne wydaje się równiez łączenie .
naszego kronikarza z północnofrancuskim, ściślej z flan- j
dryjskim kregiem kulturalnym, jak to niejednokrotnie —
dawniej i ostatnimi czasy przypuszczano. Rzecz sama przez Ęą
się nie jest wykluczona, bo kult $w. Idziego np. szerzył
się także i na'północy Francji, ale konkretne argumenty,
jakie przytaczano w tej mierze, nie miały jak dotąd cha- .
rakteru decydującego. Jeśli juz miałoby sie snuć domysły, *
których jednak sprawdzić niepodobna, to raczej wypa- . X
dłoby wskazać na Francje $rodkowa, na okolice Tours -._3›3
i Orleanu, gdzie niebawem, w połowie XII w., rozwinął -
się wybitny ośrodek literatury łacińskiej. Wiemy kon- ś
kretnie, że pewien człowiek z tamtych stron, niejaki Piotr E
z Poitou, posiadający literackie wykształcenie, był obecny
przy základaniu kolonii benedyktyńskiej w Somogyvar.
Dopatrywać się wszakże w nim autora naszej Kromniki ..
byloby juz dowolnością, skoro mógł to być np. takze jaki$ W

jego uczeń. A
Czas spisania „Kroniki”. Następnym pytaniem, które
wypadnie nam sobie postawić, będzie: kiedy i w jak
okolicznościach kronikarz przybył do Polski? I tu ró
nież, jak w wypadku samej jego osoby, trzel
bardzi
. dane wzglednie pewne od mnim ej wylubjści
. dobnyc h domysłów. Punkte a mu
stania samej Kroniki. Przedmowa do
E
*
CZAS POWSTANIA
«KRONIKT»

rej piszący zwraca się imienn


ie
' skopatu polskiego: arcybi
skupa ;
' - 5W: gnhieżnień
Loraz biskupów: Szymona płockiego, Pawłą pż›kzlxżźg klN_/Iarcma. P'
Mau ra krako wskie go nai Żyros ława e
wrocławskiegmego, może j
być ściśle
rosław
dato wana
wstąpił
:
latą 1112—
na
11
stolicę wrocławsk
18, ; poniewa:
Ponlewa—zumz- _.L
"m
U
zaś : zmarł 5 marca
5 1118. :
Co* więcej, BH LÓ
jest rzeczą
1112› M&urus E .-
nad
]

dobna, ab aby cała Kronika


P prawdopodobną, nik (nieMUa tylko 3 Jej nader malo
ksiega I)
1 powsta:?(a po _teJ ostatniej dacie. Wiadomo
bowiem skąd-
L inąd, ze wojewoda Skarbimir, którego czyny i zasługi
krf)l?lkarz tak podn(_)m w ksiegach II i II, iż w pewnym
miejscu (II 31) uwaza za potrzebne zastrzec sie: ,,O Skar-
bimirze wszakze opowiadamy to wszystko nie dlatego, aby
go w czymkolwiek porównywać z jego panem (Bolesła-
wem Krzywoustym), lecz aby trzymać sie prawdy histo-
rycznej" — tenze Skarbimir w r. 1117 podnióst bunt prze-
- ciw ksieciu, został pokonany i oślepiony. Trudno więc
P przypuścić, aby te wszystkie jego pochwały w Ęronice
byly pisane po r. 1117. Istnieje na koniec jedfn.af jeszcze
wskazówka, pozwalająca prawdopodobnie zac_ieśnl_c datację ]
dziela jeszcze o jeden rok. Oto o -ikFölufwggægg-SþäIPTFOIOt X
manie kronikarz wszedzie mówi tak jakby o ï)y]ac-y-m-,
' tymczasem władca ten zmarł 3 lutego 1116, a wobec jego
bliskich wówczas związków z dworem polskim w1ac'(lic›1:ośc
0 tym musiała w miesiąc później ą__'n
być ąmną_
juz w_dn_
u s%i_„_
ol?n__iï
znana. Tak wiec okazuje się rzecz
.823, że kronika zostala napisana F—.Laæ-*umï—ft— SPNWI ET ia
Pobyt kronikarza w Polsce. Nie tak läaääi äjesþ riyjm -' Em
oo do Polski. Da
| . Czasu przybycia jej autora
. Wano, ze bawił on u nas Ju
[ Pisania swego dziela, wyobraza!
! Wawcę młodego Mieszka, syna ^ K
'€80 niespodziewanie W Ivr—llma—›wj_ ogrzebu, .
du na barwne szczegóły jeg wsri .
: A F
; "RI "

P )

DO POLSKI
PRZYBYCIA KRO NIKARZA
XIV CZAS

jakby był ich naocznym


(I 29) tak,
Kroniki przytacza si ę z wy ra żonym po-
dnak zgod zi my
świadkiem. Jeśli je do my sł em , że kronikarz przy- .
o b n y m
przednio prawdopod to fa kt te n mu si al nastąpić —
vár,
byl do Polski z Somogy zo st ał a na Węgrzech kolonia
ło żo na
po r. 1091, kiedy za przedstawienia za$ —
CE

es. Barwność
prowansalskiego St. Gill .
p a

w wy pa dk u na sz eg o Galla kryterium
nie jest bynajmniej , że da ny wypadek znany mu
.
do my śl ać
pozwalajacym się cz kę ksiecia kijow- |
er

św ia dc ze ni a. Uc ie
był z własnego do e ni e mn iej Żywo, choć nieco
|
lo wa ł wc al
skiego (I 7) odma a ni kt pr zecież nie zechce —
bu Mi es zk a,
krócej od pogrze wydarzenia, które miał
o .
dkiem tego
twierdzić, że był &wia e wi ęk sz ość badaczy skłonna .
. To te ż ob ec ni
miejsce w r. 1018 do Po ls ki dopiero na po- |
pr zy by ł on
jest sądzić, że la t pr ze d na pi sa niem dzieła,
ki lk a
czatku XII w., może na jego podjęciem. W każ-

io przed
a może nawet bezpośredn dyny raz kiedy wspomina '*'
razie jeden je
dym bowiem czyni to mó- .
czego$, co opisuje,
o tym, iż był &wiadkiem Krzywoustego do
pokutnej Bolesława
wiąc o pielgrzymce bowiem tak
w r. 1113 (III 25: „widzieliśmy
Somogyvar księcia, tak lubego mlo- .
znakomitego męża, tak poteznego
eg o pr ze z cz te rd zi eś ci dn i o chlebie i wo* -
dzieńca poszcząc yc zn a jest w tym związku ]
r ch ar ak te ry st
dzie itd.”). Nade Pi ot ra w Bazoarium, :
mi an ka o ko śc ie le $w .
również jego wz eństwem wolno nam iden
- -
z wielkim prawdopodobi
które
Buda. Wracajac do Polski z Somo- -
tyfikować ze Starą Bole- .
Królewskiego (Székestehérvár)
gyvár i Bialogrodu ed y na jpewniej kie- . 3
i je go ot oc ze ni e ta mt
sław Krzywousty doliny Popradu — CZzywe”
i
rowali sie w stronę Spisza
kościoła, rozpoczętego I
zatem aluzję do wielkiego
stającego wciąż Jeś
około siedemdziesięciu laty, a pozo wołuje s
, kronikarz od
w stanie niewykończonym
podobnie do wspólnego ich wspomnienia. Z jei ho
| . opowiadana (III 25) wiemy, ze Krzywousty
.POLSCï PROTEKTORZY AUTORA
XV -- 3 '
wywał podczas swej
pielgrzymki katedry
pozytury, a kościół Sw. Piotraa W acdztwiea i pre-
Starej ' opBu
——
ostatniej kategorii nalez al: Nie jest wi do tej
ec wcale rzeczą
wykluczoną, iż wtedy d opiero autor Kr
omiki zetknal sie
Z dw.'orem polskim i wtedy wraz z Bolesławem do Polski
przyjechał. "
Polscy protektorzy autora. O jego roli u nas mć;v;ią A
co nieco trzy przedmowy do kolejnych trzech ksiąg dziela.
Pierwsza z nich zwraca się, jak wspomniano, do całego
ówczesnego episkopatu Polski oraz do kanclerza książę- (s
cego Michala z poteznego rodu Awdańców (krewniaka i
wojewody Skarbimira). Jest to pewnego rodzaju gest kur- D.
tuazyjny, latwo zrozumialy, zwłaszcza jeśli autor Kroniki t
$wiezo dopiero przybył do Polski i chciał sobie zjednać
wszystkich miejscowych dostojników duchownych równo-
cześnie. Biskupi byli dlań przeciez naturalnymi pośredni-
kami pomiędzy jego dziełem a księciem, nie umiejącym,
jak większość ówczesnych monarchów, po _ łacinie: om
mogli wyjaśnić władcy jego treść, a zwłaszcza kompe-
tentnie wypowiedzieć się o jego wartości, od czego za-
wisła była z kolei nagroda, o którą piszący niedwuznacz-
nie dopomina sie na końcu tej przedmowy.. By,ło_wówczas
zwyczajem ofiarowywać władcy utwory 11terac_:k_1.e za po-
średnictwem kogoś z bliskich dworowi doętg]nuków ko-
ścielnych (ryc. po s. 18) występujących w takim wy padku —
w roli patronów owego utworu. __ŻS_Jedr_;.ąk_ł;)_hzsze b
z jednym zwłaszcza spoś_r_-ś›_„dt blskl_x o »
„łączyły autora
| skich, tego dowodzi przedmowa. do następnej cr
| "księgi Kroniki, skierowana już tylko do DISEBpa BoA
hi
| . skiego Pawła oraz ZnÓw _d'9...kans=le£%„ą_@£m3ff
e.c
| zmienia sie dość nieoczekiwanie w prz-:-„
| II która dedykowana jest juz nie .'ż-.-
| polskiego episkopatu, ani nie kaa';eli; eïoä. :
| ksiazecym. Trzeba przy tym pam Qïig ,29
1 5 % " -.-u -
5 . "Lf aF
E
KSIAZECEJ
KAN CELAnn
/ u

oddzielon a od ich —
wówczas ili_"_?L
dworscy, pełn
duchowni e i kance-
e kap łański
b ] funkcj n i k a r z miał' h[

;
F
k r o Je ro ni
s t o s o w n i o do - . '.„Ę
ęcej, któ *
ta m c s i ę w ięc a r u k s i ą ż
laryjne. Zw
racaj ą
ó w kancel : PA

i c z ł o n k przychylnie
d

e na myśl
.Ł'

Się nastroić
niewątpliwi r a
»
a
'

s t
W t e j p rzedmowæ
rych
o dziela.
wobec sweg e l a r i i książęcej.
w ka n c
Kronikarz
i ą z k ó w ł ą czących kronikarza
zw
rownik a, krotnie,
bie jej kie z o n o n i e j e d n o
: D o m ysł taki
n o s y j n e
*

kapelanów,
w
je kancela
r
o l s k i m f u n k c
z n
F

o s c i z jego wła-
na dworze
p
tawać W sp
r z e - c
k s i ę g i I),
r

a j e si ę p o z o s
m - o w i e d o
i (w przed
wszakże z d „dY7 -
g d y m ó w r a w y W
mi,
. F

snymi słowa , zas


swego dzieła a . n i e ” o z n acza wÓwc
S k o r o za ś owo „dyktow
”.
i s t ó w i d o k umentów,
l ii
w a ł W
nikę nie p r a - c o
y k i w te j dziedzinie.
do prak t
sposobności
Z kancelaria
jego Z piórem
d o w o
ak o g r o n o ludzi z a w o
w o w a n y c h f u n kcji .
kancelaria
j
, a n a d t o z natury s-pra r c z e s to za- .
z y n i e n i a a n a d e
cych do c Z polityką
— bywal za :
związ anych , zwłaszce- 4
blisko z t ą m ógł komp
z której ó ż z r e s
lążnią, o r i o g r a t i i ś w i eckiej. Kt
utwory hist ć dziejopisa tac
t'ormowa o fak
tentniej poin
ale
swe pióro C hw zedstawi
en pr
'które powini zież indziej wreszc
- Gd

b n t —
»
«KRONIKA
Z I E P I S A NA BYLA r
G D
g o ä e j j p g n sgnPe*lu,.a'E N _
le
ale do sta
*
FS C

miejs e) * ów,
Wielkop
olsc du Awdańc
|

ze :
a
óla pB o l e s ł a w
W w e d l e tradycj!
niej ni i ee niec
bynajm na ko
stawiono Ka ubka;
i nie po?
z tegoż i
i
H sowań literackich, nie odgrywa ż.adnej roli w Kronice.
Ą Sprawa zatem, gdzie konkretnie pisane byłoodzłeło Gall ;
nie posiada dla nas większego znaczenia, gdyż nie pozwa a Y
wyjaśnić wplywem lokalnego $rodowiska żadnych jego |
wazniejszych właściwości. P N
Dorobek pisarski kronikarza. Wszystko zdaje sie wska--
zywaé na to, że pierwsza kronika polska powstala na za d
mówienie, a juz całkiem na pewno m
jej spisania
motywe
byla nadzieja materialnej nagrody. O tę nagrodę 7poła
niedwuznacznie dopomina się autor we wstępach do księgi
I i III, a hojność dwu poprzednich Bolesławów, Chrobrego
i Śmiałego, z podejrzanym naciskiem stawia za wx'r'ź'o'f" do
naśladowania ich imiennikowi Krzywoustemu (I 16, 23, 26).
Fakt ten, jak również niewątpliwa wprawa literacka pi-
szącego każą nam postawić sobie pytanie, czy może kan=
clerz lub inny jakiś polski dostojnik duchowny zamówił
. u niego historie swego kraju ze względu na złożone już
poprzednio dowody biegłości w tego rodzaju pisarstwie,
innymi słowy, czy przystępując do skreślenia dziejów
polskich kronikarz miał już za sobą jakiś dorobek lite-
racki? '
Pojawialy sie juz na ten temat w nauce pewne domy-
-

sły. Autor niniejszego wstepu sformulowal w swoim cza:


——

sie hipoteze, że Gall-Anonim był osoba identyczna z twć -


cą zaginionych wegierskich Gesta Ungarorum. W rzeczy
samęj, o ile z późniejszych naśladownictw możemy WY-
robić sobie wyobrażenie o tym dziele, zdaje się, że Wwy
zywało ono sporo podobieństwa do naszej Kroniki. ,
samym gatunkiem literackim (o _który por. m rozdziál
niniejszego Wstępu) i pewrymi zbieznoSciami stylistyt
nymi uderzająco podobny byl w obu tych utworach ol
. . . idealnego monarchy: w kronice polskiej w osobie.
icol

. . sława Chrobrego, w Gesta wegierskich —


| .. U obydwu mianowicie podkreślono nie tyle
f
N 3 N
E
La F
J A - „ j -
k j
*zP
:
T L
" j ER p 2 r
&. UM
| BRAK WIADOMOŚCI O KRONIKARZU / XIX
skie, ile pokojowe. Jednak wobec niezachowania sie Gesta
Ungarorum przypuszczenie to sprawdzić nielatwo, a nie-
podobna wykluczyć np. i takiej możliwości, ze autor kro-
1 niki polskiej wzorował sie na nieco starszych Gesta, zna-
nych mu z czasu pobytu na Węgrzech. Zupełnie świeżo
wreszcie zasygnalizowano interesujące zbieżności pomię-
dzy Kroniką Galla a powstałą na początku XII w. jakoby
w Wenecji Translacją św. Mikołaja3. W tym ostatnim
wypadku potrzebne będą jeszcze bliższe badania, które
określą charakter i stopień pokrewieństwa obydwu zabyt-
ków. Gdyby wspomniane tu domysły miały się sprawdzić,
zarysowywałaby się przed naszymi oczyma ciekawa syl-
wetka „kleryka żyjącego z pióra” (clericus de penna vi-
vens), tj. wynajmującego swe niewątpliwe uzdolnienia
literackie różnym mocodawcom, a nie mogącego nigdzie
długo zagrzać miejsca.
U nas bowiem znika on z widowni dziejowej w sposób
dość zagadkowy. Podkreśliliśmy już wyżej, iż brak ja-
kichkolwiek wiadomości zewnętrznych, tj. od innych po-
chodzących, na temat jego pobytu i losów w Polsce. Ude-
rzający jest w Kronice brak jakiegoś wyraźniejszego za-
kończenia księgi III i całości dzieła; daje do myślenia, że
urywa się ono na wypadkach r. 1113 i nie było juz-póz-
niej kontynuowane. Nieco światła rzuca moze na te oko-
liczności fakt, że w przedmowie do księgi III (ostatniej)
autor musi się tłumaczyć przed nieprzychylnymi mu naj-
widoczniej kapelanami książęcymi, a nie może już liczyć
na opiekę swoich dotychczasowych protektorów, biskupa
Pawła i kanclerza Michała. Gdybyśmy przyjęli, jak to
zdają się sugerować niektóre inne dane, że obaj ci ludzie
W krótkim przeciągu czasu zeszli z tego świata, to osamot- —
a.*

J Por. D. Borawsk a, Gallus Anonim czy ItaluS›„


num? „Przegląd Historyczny" LVI 1965, ss. 111—19. -
NIKI»

; PRZE i e ą zrozumi
_a r - d z
xX s i ę d l a nas b w e m DOWF
ał o b y e b
że ni u. na Węgrze a
r o n i k arza st o m y $ l a e ;
nienie k
i ę w t e d d
g o k l aszto'r dla
a l o b y s s w e
Ł ? z v n ę k u
Nalez z o n b ni e,
Z y W 5 g Od
_ o zbawione
nagr o d o lsce j e ' p
a l a z łszy y s t ko pozyc
j e s t w każdym
nie z n s z pe wn y
. Sa '© jedna
Z n a m i e n n y i
, 4 8 0 9 o s obie jego
P re c y
podstaw: se fakt Wynika
lidmiejszych już kilkakrotnie Wiadomości.
ab-solutni nie
razie wspomniany się żadne historii
Polski
nie zachowały pie i trwalsze
że autor uznania
stąd wyraźnie,nas Zaà życia wiekszego
czekał się U
wgpomnienia.
WARTOŚC
CZNA TRES C
. HISTO RY k i poskąp l
il e autor K r o n i
O swojej OSOĘ
Za mierzenia temat wła snej dzien
j ści

y za rze n a s z ym P'
.. uznaliśm ać raczej skrom n y m
Polski opis o uw
chwalebneg Z tych godnych
na pewnego ogóle
n
Bolesława,
rzeń nie Zzać

a2 nieco dalej:

! "E
ZAINTERESOWANIE DZIEJAMI WSPÓŁCZESNYMI XXI
Kiedy za$ ksiega I dobiega końca
juz w swym i kronikarz doszedł
opowiadaniu do objecia rządów przez ojc
Bolesława Krzywoustego, Władysława Hermana, powracaa
mu pod pióro ten sam obraz drzewa genealogi
cznego w na-
stępujących słowach (I 30):

Po zgonie zatem króla Boleslawa i po


innych $mierci
braci sam jeden panowal ksiaze Władysław, który pojat
za żonę córke króla czeskiego Wratysla
wa, imieniem Ju-
dyte, a ta powila mu syna, trzeciego Bolesław
a, którego
sławić powzięliśmy zamiar, jak to wyjawi następujące
opowiadanie. Teraz zaś, ponieważ pokrótce przeszliśmy
całe drzewo poczynając od korzenia, dołóżmy starań
i pió-
rem, i myślą, aby włączyć do katalogu owocodajną gala£.

125 — jeśli liczymy tylko od wstąpienia na tron Miesz-


ka I — a nawet 250 lat, jeśli uwzględnimy również cztery
poprzedzające go pokolenia piastowskiego rodu, o których
mowa jest pokrótce w rozdziale trzecim tej księgi. Na-
tomiast księga druga opowiada o wiele bardziej szcze-
gółowo dzieje 23 lat (1086—1109), podczas gdy księgę trze-
cią wypełniają w całości wypadki zaledwie 4 lat (1109—
. 1113).

wielki odcinek dotychczasowej historii Polski


i domu pia-
stowskiego, podczas gdy wszystko, co działo się pop:
dnio, było w jego oczach tylko zaszczytnym tłem dzia
ANALOGIE OBCE
XXII
Z któ-regf) to 'cłaŁ Yvybief›
właści wegoóły, bohatera,
no$cinietegotaki któ_re s-pec:;al'me ›zwroclły. j
e szczeg
jedy
kl e s'_cawmme ółowemu przed: sprawy niezby
zy wi śc ie ta
uwagę. Nam oc ; : przeciw szczeg
w o l e l i b y ś m y , aby kro:
stego,
o s t ę p n y c h je sz ez e za
: jego czassÓóww
nikarz więcej Ze
brał d ) si my zda:wąc o
X i Xl w. - al e mu
wiadomości Z historii cz es ta , ch oć oczywiście ni
ła to wt ed y
bie sprawę, że by da pi sa ni a hi st or ii . Oto np. nie
wyłącznie używana me to dziejo .lg.
naszym Gallu zna_komity
wiele dziesiątków lat po pr zy stępując do skreślenia
to bi sk up Fr ei si ng ,
niemiecki Ot bro:
dziejów swego ego bratanka, Fryderyka Rudo
cesarski
Z następującymi słowami:
dego, zwracał się do niego

zan im do tk nę sze reg u twych czynów, zamy il


Lecz szczegóły O (
rw ogó lni e zaz nac zyć pewne
naj pie
ten sposób, gdy bede
dziadku, ojcu i stryju, aby W
nicią opowieści, ku bliż
powal, jak gdyby za jakąś
dnie powiedzieć, ok
. nam czasom, to, co o tobie wypa
ym tle. ,
sii się jeszcze świetniejszym na świetn

I podobnie jak Gall na końcu księgi pierwszej wraca


' tego samego motywu mówiąc:
s g przebis
-^ — A ponieważ wedl et tego, d - com ył, egisz
P ec i st?yi, nie b
;
kr ót ce
to , co zd zi al al i tw iad, ojzicimy
ój dzze twoil
1. .. po
.. niejakiej wzmianki o tobie, pr ch od już do
, nikrecesh wo lnowszebęj'dzieksię4dze, 8l
(" przede ynwskgzyst(Ęukiłałmł_ cz%ołync::ówżYć "K pi er
r ”Ę &% ›g z. i
go; co' Powiedz zieć wypadnie
tes 0o tw
"
*« łatwiej nabr ać tcr+hu/dols
_eowepaniałości,....
e

( sib .
KE NIX W

A pod koniec tegoż wieku flandryjski historyk Lat


*

V .f" -,1'-",. AT RA um

o
MP

ddd N .
TLT S

xX 1-' I I lod
HISTORIA KRZYWOUSTEGO
PANEGIRYCZNA
chwale tego
któremu przypisujemy
którego piszemy, gam› G
dla
dzieła, który, jak powiedna zieliśmy i jak zawsze bę dla nas
pók i da ny m m bę dz ie mówić, jest od
. twierdzić, m.
|
. zwierz ch ni ki em i pa ne

wła śni e sp os ób uję cia — ob szerne przedstawienie


Taki ch u z reguły panegi-
eg o wł ad cy , w du
dziejów współczesn panowania
rycznym, na źle tylko naszkicowanym tle
zwię
jego poprzedników spotyka się zresztą niejednokrotnie
w historiografii średniowiecznej..
wszakze wniknięcie w zamiary
Krytyka zródla. Dla nas nie jest
onikarza przy pisaniu,
i chęci, jakie ożywiały kr do takiej lub innej
sprawą zaliczenia jego dziela
li tylko an owi zasadniczy ele-
hi st or yc zn yc h, lec z st
kategorii źródeł źródłowej. Pierwszym
:
oce nie jeg o war toś ci
ment przy ycznej W. odniesieniu
ow ią zk ie m kry tyk i his tor
bowiem ob ie intencji . pisarza,
jest wykryc
do źródła narracyjnego pr ze ka za ć swoim czytel-
co chc iał on
uświadomienie sobie, po zw al a zapobiec wielu
eta p ba da ni a
nikom. Taki wstępny powinien nas zabezpie-
. strony,
nieporozumieniom Z naszej cze go może żadną miarą
W zró dle cze goś ,
czyć od szukania za jm owanie się tym c
zna leź ć, gdy ż
nie można tam pis ząc ego . Z dru giej strony,
ac h
nie leżało np. W zamierzeni jeg o zomiarach, dopomaga
ri en tu je my się w
skoro raz zo ni e teg o CZY innego opo-
iej zn ac ze
nam to zrozumieć lep pi er ws zy rzu t oka obojętnego
, na
wiedzianego szczególu Zachowamy *
wo łu ją ce go zdziwienie.
lub , pr ze ci wn ie , wy
by lo u$wietnie-.
zw. Galla
|
nie panowania, a zwłaszcza rycers kich czynów
tra my,
ustegg;??amięthińb bowiem o tym po
'_I.S_r;›rwn : ;
ronice wyt'łńłljq__ag:_z*yć._
. Wytiumaczy,nam to praede.Ws stkim, skad ?
mógl ezerpaé swoje informac
KA
4 ZEBA TLUMA CZA-POSREDNI
dXXI V POTR
i Q ihskiego, w którym
;'E H Ten zaś, nie z-naląę ]ęzylfa ła(:_r.lozna% jedynie zy;n
| : :
jest ielo,
dzielo, mógł
moB! się' dhauo ZaP
z nim r owych kapelanów; -sekretas
nictwem tłumacza, Jecn g ^ dnio, a może naw. Nl
28
o których mówiliśmy POprze s 0 ns mai ao
kanclerza. Taki przede wszystklm,se. Ją na].e
„ni ej:
kronikarza w liście wstępnym do księgi II, aby
dzielo bylo na glos tłumaczone”. I w tym w.ypad'ku Sytua
naszego Galla nie była wcale W)_;Ją-t'kowa. Współczes B/,
historyk Rogera, księcia Sycyl)l›_ zwraca się W przedm
wie do biskupa Katanii wyrażając przekonanie, 1 (94
lub ktoś inny bedzie księciu „głośno czytał,' a raczejfj.l
maczył” jego dzieło. Utwór tego typu musiał zatemb
napisany tak, aby zyskał uznanie nie tylko samego ks
cia, ale i owych niezbednych pośredników, o
względy kronikarz polski we wszystkich trzech lista
wstępnych tak gorliwie zabiega. Najwybitniejsze miejs
pomiędzy nimi zajmował naturalnym biegiem rzeczy
clerz ksiazecy jako urzedowy rzecznik polityki
wladcy, a zarazem wedle wszelkiego prawdopodobieńst
pierwszy sedzia dziela, które miało być tej polityki lit
" rackim wyrazem i uświetnieniem. E
Kanclerz Michał. Nic wiec dziwnego, że imie kancler:
Michala powraca regularnie na kartach listów wstępny
do ksiegi I i II. Jeśli brak go w księdze III, to m
się złożyć na to jakieś toszczególne okoliczności; najpra
zaszła pomiędzy wykoń u
doPOŁi.obni_ej sprax_›viłfą
l ksiegi II 1.III śm1_erc k_ąnglerza_._.__.]'e'sł'lprzy tym rzeczą Y

mówi | o a sobie ZW
: zä:c wte äfmmk*'
| zś?ęa Igłae?ileąśo];aśc ;iaalïtoï do inn
czlonków ksiazecej kancelarii.y,wg:ïvg:;pïaä gi I
. . . Zywa Michala ,swoim współpracownikiem” i „
(. . . Podjęcia dziela", o sobie natomiast mówi skrc
( © »Pisarzu niniejszego dzielka", jak gd
wykonawcza. W przedmowie d
KA A f' : .ï';,-;'f'.'!,' i F;' " -. i. W -.-*
ROLA KANCLERZA MICHAŁA XXV

znów do Michala jako ,swego wspólpracownika" , nazy-


wając siebie tylko ,,szafarzem szczupłej okrasy", jako te-
go, który to, co mu opowiedziano, przyoblekł w szate
literacka. Natomiast przemawiajac w li$cie wstepnym do
ksiegi III do grona kapelanów ksiazecych wystepuje juz
jako „autor niniejszego dzielka" i sam bierze wobec nich
odpowiedzialność za jego treść. Księga I dedykowana jest
co prawda poza Michalem calemu ówczesnemu episkopa-
towi polskiemu i autor przy tej sposobno$ci podkreśla
z naciskiem, że dzieła swego nie potrafilby napisać, gdyby
nie korzystał z otrzymanych od nich informacji — ale
trudno przecież wyobrazić sobie, aby wszyscy biskupi pol-
scy, ilu ich wtedy było, ze starym arcybiskupem gnież-
nieńskim Marcinem na czele zajmowali się czynnie instru-
owaniem kronikarza. Jego słowa naprawdę mogą dotyczyć
tylko niektórych z wymienionych po imieniu dostojników,
a w stosunku do reszty były tylko okolicznościowym hoł-
dem, złożonym po to, aby nikogo z nich sobie nie zrazić.
Wybltmegszy Jakis udział musiał natomiast mieć _W po-

dmelący dedykację k51ęg1 II. Niestety, nic o . nim nie umie-


my powiedzieć, nawet tego, jakim był biskupem, poznań-
skim czy kujawskim. Dlatego też niepodobna bliżej okre-
ślić roli, jaką odegrał w genezie dzieła.
Awdańcy. W o wiele lepszym położeniu jesteśmy, jeśli
idzie o kanclerza Michala. Z wielkim prawdopodobieh- —— ..
stwem przyjąć można, iż należał on do jedr@&_ma]- r o
znakomitszych ówczesnych rodów polskich, do rodu Aw- — —
dancow Dawniejsze dzieje tego rodu są nam mało znane'
aŁe właśnie na początku XII w. zdaje się on p.rzez
okres największej swej świetności. Obo !
| mä—ï— 'NHEBEIĘŚ— ny ezłonek rodu, S ca
AWDAŃ CÓW
RÓD
XXVI był-.on
a Krzyw?qstegp
ch lat Bolesław a, objął .
Za d z i e c i n n y a .nleþaw.erïl
Galla. n. wychowawc -
,,piastune-rn",
tz
stanowlsko wojewody.
jego
boku swego wychowanka WOJGWO.da,, a było to
przy o jeden
ówczesnej Polsce był tylk z e : „ w o ; o w o d a, czyli
W
monarsze naj w y ż s książę .
dostojeństwo po ami, jeśli sam
dowodził wojsk za-
„komes pałacowy”, warunkach pokojowych
ich czele, a W jeżdżąc po
nie stawał na
które władca,
go W sadownictwie, swym ręku
stępował or az mi ał w
sprawował — ulacja władzy
kraju, osobiście o g r o m n a k u m
ła to więc opowiadania Kro-
zarząd dworu. By i d a ć w ł a ś n i e Z
a jak w
w jednym ręku,
k S k a r b i m i r a na tym urzędzie, Sie-
edni
niki Galla, poprz o r c z y k ö w , rz ąd ził właściwie kra-
zöw — T o p
ciech z rodu Star' e, il e p o n a d głową słabego Wła
-
ęp st wi
jem nie tyle w zast k e n e r g i c z n y m w ładcy, jakim
Przy ta
dysława Hermana. wo dy ni e by ła już tak wielka,
wo je
był Krzywousty, rola ano więc na to
Dobier
co bądź bardzo znaczna.
ale bądź się wielkim zaufa-
z reguły kogoś cieszącego
stanowisko cz e ba rd zi ej znamienną jest
To te ż je sz
niem panującego. ws ta wała. nasza Kronika,
cz as ie , ki ed y po
rzeczą, iż W
ur zę dy ja k kanclerza i wo jewo-
dwa tak kl uc zo we W kr aj u
rę ku cz ło nk ów te go sa męgo-rodu; Jesz-
dy pozostawały W czasie w najbliższym
da ńc a wi dz im y w ty m
cze jednego Aw : jest to drugi Michał,
Bo le sł aw a Kr zy wo us te go
otoczeniu
an y St ar ym , za pe wn e ów cz esny senior rodu, który
zw dc zoną radą miarkuje
ie na Ko ło br ze g do św ia
w wypraw mi na liśmy już
od eg o ks ię ci a (II 28 ). Ws po
zapalczywość mł niejednokrotnie podkreśla wojenne za-
(s. )FIII), ze. Gall .
.liwoäci a.,. ze raz uważa nawet
-*ngäkarbimiæa-'Zwta-kar-gov k?by æ

sï gw nw äe z je go mo na rc ha
F üumaüzy'ö
. Wy de je ,s
Si'ę'
ie wi ęc
iż nie
. z›om-aęza- F*tQ'› —«śą

[%
|
'*meä-ääyp
.Eäläpomebne

u
prawdopodg bn a, ,A e ." el ae ia
b u m i
ich kronikarzowi udzielał, R
ZBIGNIEW I BOLESLAW XXV'II.
.

WOW-C.?:as_Wpływo?veg.o rodu Awdańców. Każe nam,'


wielce
to postawić sobie pytanie, jaka była wtedy sytuacja po-
lityczna i jak zapatrywali się na nią informatorzy, a nie-
wątpliwie i protektorzy kronikarza, Awdańcy. :
'Zbignźew i Bolesław. Schyłek wieku XI i poczatek
wieku XII w Polsce znamy przeważnie z Kroniki Gaíla
totez dość nielatwo przychodzi nam weryfikou;ś-ć——ś-łz;;/
ślony przez nią obraz. Ale już samo porównanie tego, co
ona opowiada, z dziejami następnych i poprzednich dzie-
sięcioleci pozwala stwierdzić, że w momencie, kiedy ano-
nimowy kronikarz pisał swoje dzieło, kończył się wyraź-
nie pierwszy okres panowania Bolesława Krzywoustego.
Był to mianowicie okres jego współrządów ze starszym
przyrodnim bratem Zbigniewem, współrządów wykony-
od
wanych zrazu na prawach księcia-juniora, zależnego
ich obu,
starszego brata, następnie na zasadzie równości
a na koniec w charakterze zwierzchnika, gdyż Bolesław
za swego wasala,
najpierw zmusił brata do uznania się
takich razach
a niebawem wygnał go z kraju. Zwykłą w
c do ówcze-
koleją rzeczy wygnany brat zwrócił się o pomo
, Henryka V,
snego króla, a niebawem cesarza niemieckiego
rwencję niemiecką
co pociągnęło za sobą zbrojną inte rwencja
w Polsce na jego korzyść — jesienią r. 1109. Inte
się jednak wobec zręcznej i uporczywej
ta załamała
w swych
obrony Krzywoustego na Śląsku, a zawiedziony
trzy lata, za-
nadziejach Zbigniew musiał czekać jeszcze
dynastyczno-pO-li'tycznych 'układów z Cze-
nim z okazji
chami Bolesław zezwolił mu w.T. 1112 na po o kraj
pod warunkiem, że «zadowoli 'się' stanowiskiem
was ala , okaa zal werennych: Decvé
z praw su"Zb
zrezygsienuje"wszák
wrotu a ze: dla ign
"bawem po przybyciu, pod pozorem, że wystapienia
prawa zwierzchnie, został U
'mi użurpuje sobie
i zvrozkazu brata oślepiony, a'w nas tępstwie
_ , ml
, j "Ls N
: . Vr t
g
>
m
Y
N

POLITYKA ZEWNETR ZNA


XXVIII

ERE
powstalo w kraju, a z-wlasz(:zg.
zmarl. Oburzenie, jakie
do których na.lez?ł także
w kołach stronników Zbigniewa, Marcin, na w:_leśc o tym
sędziwy arcybiskup gnieżnieński
mo że br at ob ój st wi e, do pr -o wa::lmło Wpraw- .
niezamierzonym

o
o, ch oć kr ót ki eg o kr yz ys u, który Boleslawg-
dzie do ostr eg
ur oc zy st ą kościelną p-0"1_<ut.ą — ale '

AL CNL
zdolal za że gn ać do pi er o
został po usunięciu br.?ta
w każdym razie Krzywousty
go kraju. W tym więc :

n
m i be zs po rn ym pa ne m ca łe
jedyny nowaniu. -
rozdzial w jego pa


juz sensie zamknat sie pewien
zewnetrzna. Tak się złożyło, że równocze Snie -
Polityka 1
z Czechami. -
doszło do pokojowego ułożenia stosunków ś
dy pomiędzy '
Od polowy XI w. mianowicie kością niezgo !
sprawowali
Polską i Czechami był Śląsk. Władcy polscy !
dzi czescy '
tam co prawda faktyczne rządy, ale Przemyśli . '
sobie do tej krainy rościć praw, co Pia-
nie przestawali . ;
w chwilach słabości politycznej musieli respekto-
stowie
książęta '
wać, opłacając im ze Śląska daninę. Co więcej,
ie
czescy stale trzymali się w obozie cesarskim, a w czas
go.
najazdu Henryka V w r. 1109 na Polske posilkowali
Krzywousty natomiast staral sie w oparciu o sojusz z We-
uniezależnić sie od cesarstwa.) Toteż na- .
grami i z Rusia
jazdy czeskie na Slask, a polskie na Morawy i same Cze^.
chy powtarzaly sie nieustannie w ostatnim dziesiatku lat -
XI w. i z poczatkiem w. XII, a Krzywousty nie omiesz- ;
kal wykorzystać swejl_umocni_o-nej' po r. 1109 pozycji i za- |
ostrzających się w tym samym czasie waśni dynastycznych ;j
Czechach dla zbrojnych interwencji w tym kraju. -
w ":

doszło do układu w Nysie, który na


^H

W r. 1114 wszakże BY

U
4

lat kilkanaście zapewnił spokój na tej granicy. 4

Takze i na północnej granicy Polski nastała w f-"lit.

samym czasie nowa sytuacja. Bagniste rozl .TH 2 >h

Noteci rozgraniczaly przez póltora wieku


Piastów od rozciągającej się wzdłuż )
. pomiedzy dolną Odrą i Wisłą zie
POMORZE XXIX
plefmienia polskiego, którego nie udalo sie im dotad na
stałe poddać swej wladzy. W okresach potegi domu Pia-
stowskiego Pomorzanie musieli uznawać jego zwi
erzch-
ność, tak np. za Bolesława Chrobrego, ale korzystajac
z niedostępności swego kraju od południa zrywali więzy
zależności, ilekroć tylko osłabienie państwa polskiego albo
zajęcie się jego władców innymi sprawami na to pozwa-
lały. To oporne stanowisko ulatwialo im sąsiedztwo: na
wschodzie z niezawisłymi od Polski plemionami pruskimi,
a na zachodzie z niepodległymi również szczepami Sło-
wian nadłabskich. Otwarte zaś wybrzeże morskie, zmu-
szające ich do ciągłych kontaktów z wojowniczymi ple-
mionami skandynawskimi, sprzyjało rozwinięciu się ducha
bojowego i zaprawie w sztuce wojennej. Toteż rozwój hi-
storyczny Pomorza poszedł nieco innymi drogami od
reszty ziem polskich, a poczucie odrębności u jego miesz-
kańców potęgował zwłaszcza fakt, że podobnie jak ich
sąsiedzi ze wschodu i z zachodu wytrwali i oni do po-
czątku XII w. w pogaństwie, które różniło ich od schry-
stianizowanej już od dawna Polski.
Stosunki graniczne układały się u schyłku w. XI i na
początku XII jak najgorzej, stanowiąc nieprzerwane pa-
smo wzajemnych najazdów i napa$ci łupieżczych, przy
czym Pomorzanie, majacy w swoim reku grody strzegace
wazniejszych przejść przez Noteć, takie jak Naklo, Czarn-
ków czy Santok, byli w korzystniejszym polozeniu, mogąc
się w każdej chwili wycofać poza swą niedostepna grani-
cę. Niezbyt wojowniczy ojciec Bolesława Krzywoustego
zorganizował w r, 1091 wielką wyprawę na Pomorze, któ- .
. Fa jednak, pomimo przejściowego sukcesu, nie zmieniła — -
W niczym polozenia. Jego syn odkąd tylko zaczął samodzie!-
nie dowodzić na wojnie, a zaczął to w bardzo młodym
ku, skupił swe wysiłki przede wszystkim na wydarc
. Mmorzanom linii Noteci,
a to znacz, | opanowar
na
^ p
; : " .( " ^

—— p?, R.
j
: ” 4
.
W
: , ,

ZMIANA POLITYKI KRZYWOUSTEGO


sx
zacięf-' /
niezwykle
teckich grodów, Po kilkunastu latach
ór yc h ba rw ny ob ra z pr ze ka za ła nam właśnie
walk, kt da ni e to mo gl o uchodzié za
11 13 za
nika Galla, okolo r. ie wa lk i o Nakło w r. 110
o zw yc ię sk
pelnione. Nie darm i finał III księgi Kronik;
alny wstęp
i 1113 stanowią tryumf natura ne
ten sposób w swe posiadanie
Uchwyciwszy w
rs ki ej twierdzy, mógł
łu dn ia do po mo
bramy wiodące od po eć o sy st em at yc znym podboju
pomyśl
Krzywousty z kolei u, co mu si ę też ostatecznie,
go kr aj
czy też zhołdowaniu te W na st ęp ny ch dwu dzie-
ni za cj ą,
łącznie z jego chrystia pl iw ie jednak lata, w któ-
wi od ło . Ni ew ąt
siecioleciach po an ow ił y W realizacji tego
Kr on ik a, st
rych spisana była pr zy łą cz enie Pomorza
ja ki m by ło
dzieła jego życia,
—— g

tn y. |
Polski, m o m e n t zw ro -
w hi storiich czbo ysto dynala-
ne . Ho wn ie z wi em
Stosunki wewnęt rz
ty m cz as ie zmiany. W ty
w
stycznej zaszły zy wo us te go , ks ię żn ic zka ruska
żona Kr
tach zmarła pierwsza o) Zb ys ła wa , matka jego
ki jo ws ki eg
(córka Światopełka wa (p óź ni ej szego Władysła-
Wł ad ys ła
pierworodnego symna za ś ks ią żę po śl ubił księż-
W r. 1115
wa II Wygnańca). n Be rg en , st awiając W en
me ę vo
niczkę niemiecką, Salo drodze zbliżenia
z Niemca
krok na
sposób pierwszy e dl a drugiej połowy
akte ry st yc zn
które będzie char do lat wcześniejszych,
-
wieństwie
panowania, W przeci sk im od pa rc ie m najazdu F
zw yc ię
znaczonych zwłaszcza dokonana |

łż eń st wo pi er wo ro dnego syna
z Bambergu, ma ac ką , a wr es zc ie układy z
księżniczk ą austri
y ces
nmu
| wz Merseburgu i hołd złożote
11 35 , by ły na tej drodze .dalszymi
Pwr ty mi zmia
wi el orakimi
| J - Za pe wn e z
o r. RAT
e polskiej zaszły okol
BUNT SKARBIMIRA
XXXI
kowy dla nas z braku wszelkich źródeł bunt WOiävod
Skarbimira z r. 1117. Roczniki notują tylko suchy""'falas;r'
iz w tym wla$nie roku Skarbimir zbuntowal się prz'ecivs;
księciu 1 został oślepiony, a więc najwidoczniej bunt jego
zakończył się niepowodzeniem. Co pchnęło do tego kroku
poteznego magnata, który był' dotychezas najwierniejszą
podporą tronu, trudno konkretnie odgadnąć. Powodem
jego konfliktu z księciem nie była polityka pomofäïim"
Skarbimir był do r. 1113 niezwykle czynny w dziele pod-
boju Pomorza. Awdańcy należeli również, jak się zdaje,
do najgorliwszych popleczników Krzywoustego w sporze
ze Zbigniewem, więc najwyżej przypuszczać by można, że
Bolesław ich radom przypisywał swoją okrutną decyzję
oślepienia brata i żywił o to pózniej do nich żal.
Łatwo natomiast mogło dojść do zatargu na tle dru-
giego _ małżeństwa księcia i wynikłego stąd zblizenia
z Niemcami, gdyż, jeśli wnosić wolno z ideologii politycz-
nej Kroniki Galla, która (jak wykazaliśmy) powstała pod
wpiywem Awdańców, oraz z faktu, że poprzednio ród ten
łączyły bliskie stosunki z królem Bolesławem Śmiałym, .
uprawiającym wybitnie antycesarską politykę — Awdańcy
reprezentowali w Polsce obóz wrogi Niemcom,. Samo
zresztą potężne stanowisko wojewody w ówczesnej Polsce
kryło w sobie zarodki potencjalnego konfliktu z włac_Icą,
ZWlaszeza jeśli to był monarcha energiczniejszy. Tragicz-
nie, choć w nie znanych nam bliżej okolicznościach, które
Gall chyba celowo przemilczał (II 16 koniec), .Zamł
się palatynat Sieciecha. Następca zaś Skarbimira na urzę-
dzie wojewody, Piotr Wiostowicz z rodu Łabędziów,
lataęh- również został oślepiony i wygnany Z rozkam
KITZYWUUS-tegU, Wiadyslawa II,.z którym 'połnoćl_' by
SPokrewniony. W Kkażdym, razie dziwnie szybko
Pisaniu Kroniki znikli z widowni politycznej ludz

i
Powstaniu jej patronowali: kanclerz Mich.
e*, ; TL
POLITYKA BOLES LAWOW
.! &'-:

Skarbimir. Pozwala nam to w pewnymlub stop niu zrozum:


naglego jej raczej faktu.
zakończenia,
przyezyny
opowiadania o dz
kronikarz nie snuł dalej wątku swego
w obecnej post
jach Boleslawa Krzywoustego — gdyż 1
dzielko jego nosi znamion niewykończenia,
nie
Polityka Boleslawów. Pora teraz wykorzystaé . poez
dla wyjaśnienia zawartości Kromi
nione obserwacje
jej sposobu przedstawiania przeszłości. '_
i właściwego
przy tym zacząć od razu od księgi I, doprowadz
żemy
już wiemy, opowieść o dziejach dynastii Pr
jącej, jak
głównego bohatera dzieła, Bolesław
stowskiej do narodzin
Już czysto zewnętrznie jest rzeczą iderz;
Krzywoustego.
ją przeważnie opis panowania dwu jeg
jącą, iż wypełnia
imienników, Bolesławów Chrobrego i Śmiałego: na 31
tej księgi 17 poświęconych jest pierwszemu, |
działów
z nich. Nie ma co do tego wątpliwości, ze !
drugiemu
w nich przede wszystkim autor upatruje wzór do na$lado
dla spadkobiercy ich imienia i państwa (por. I H
wania
tego
23 i 26). Nie omieszkał zresztą powiedzieć nam
i w jak
pełnie bez obsłonek: oto przedstawiwszy obszernie nia Bo-
najbardziej alnych barwach świetność panowa
ide na:
każe mu na łożu śmierci wygłosić
lesława Chrobrego,
proroctwo do grona otaczających go zaufanych
stępujące .
dostojników i przyjaciół (I 16): N

icie wychowalem,
Oby to, bracia moi, których pieezolowh — oby się wàam
nic
jak matka synów — tak mówiłgo dozarodki widzę w chwil
w pomyślność obróciło to, Cze się el, €
konania, i oby Boga i człowieka zawstydzili
Biada, biada, już jakby w niej
ogień buntu zapalają.
odbiciu widzę potomstwo królewskie błąkające
snym o mił osierdzie wrogów, RiOT
na wyg nan iu i bła gaj ące
eka, jak z
ja nogami podeptałem. Widzę też z dal
moich rodzi się jakby karbunkuł
szy rękojeść miecza mego całą Polskę swym ro
d I'-('.*f,
u
PRZYWRÓCENIE ŚWIETNOŚCI DYNASTII XXXIII T
W tym oczywiście fikcyjnym i od samego autora po-
| ehodzacym pr.zemöwieniu znajdujemy wyraźną aluzją do
upadku potęgi Polski, jaki nastąpił niebawem po śmierci
Chrobrego, i do wygnania jego wnuka Kazimierza (póź-
l niejszego Odnowiciela), a więc do tego krytycznego mo-
mentu, który groził dynastii Piastowskiej ostateczną utratą
wladzy w kraju. Równocześnie jednak umierający proro-
kuje, iż świetność państwa i dynastii przywrócona zo-
stanie przez jego dalekiego potomka, w którym nietrudno
dopatrzyć się Krzywoustego. Aby zaś i na ten temat nie
było żadnej wątpliwości, raz jeszcze na kartach Kroniki
padają prorocze słowa, tym razem w czasie ceremonii pa-
sowania młodziutkiego Bolesława Krzywoustego na ry-
cerza (II 20):

Zdarzyło się też, że na zebraniu podczas pasowania na


rycerza ktoś wypowiedział pewne słowa, które godne są,
aby im tu poświęcić wzmiankę. Ksiaze panie Wiadysla-
wie — rzekł ów ktoś — Bóg dobrotliwy nawiedził dziś
królestwo polskie, a twoją starość i słabość, i całą ojczy-
znę wywyższył przez tego oto dziś pasowanego rycerza.
Błogosławiona matka, która takiego chłopca wychowała.
Aż dotąd Polska była przez wrogów deptana, lecz przez
tego chłopaczka zostanie przywrócona do tego stanu, co
dawniej. Na te słowa wszyscy obecni zdumieli się i da-
wali mu znaki, by milczal przez uszanowanie dla ksiecia.
My jednak wierzymy, że słowo to nie padło na darmo,
lecz bylo natchnione duchem proroczym, bo już czyny jego
(Bolesława) chłopięce dowodzą, że Polska kiedyś przez nie-
go przywróconą bedzie do pierwotnego stanu.

Ów stan „Pierwotny” i „ten co dawniej” to oczywiście


opisana poprzednio świetność Polski z czasów Bolesława
C_hmbl'ego. a może nie będzie zbyt śmiałym przypuszcxe':f" .-
nie, że autor miał w tym wypadku konkretnie na m) *
korone królewska, którą nosili obydwaj poprzedni 1
sławowie. MA o as MOR
Bibl, Nar. Ser. I, Nr 59 (Gall: Kronika polska)
ła, ko
7Z . dzie
Pod koniec '
niem
lej e kspedycji e [ cesarz]
nadę
„A z
15): polski
n wolność
KONTYNUATOR CHROBREGO
XXXV
brzmieć kategorycznie, wolno jednak wyrazić w tym
względzie uzasadnione przypuszczenie,
Jdealnym obrazem Polski jest dla Galla, jak widzie-
liśmy, Polska_Bolesława Chrobrego: Krzywousty ma po
latach upadku przywrócić jej świetność. Otóż obraz pano-
w części
wania Chrobrego opierajest sięo jego , ale_właśnić w tej
stosunkach z cesarstwem
części, w której mowa
niemieckim, na zaginionym dla nas Zywocie $w. Wojcie-
ćha, gdzie obszernie opisany był m. in. zjazd gnie:'f.'""" Á ski
Throbrego z Ottonem III w r. 1000, Kronikarz odwotuje sie
do tego żywotu zupełnie wyraźnie (1 6):

. cesarz Otto Rudy przybył do grobu $w. Wojciecha dla


modlitwy i pojednania, a zarazem w celu poznania sław-
nego Bolesława, jak o tym mozna dokladniej wyczytać
w księdze o męczeństwie tego świętego. .

Stamtad wiec pochodzi nastepujacy dalej opis zjazdu,


gdzie suwerenne stanowisko władcy polskiego, uznane
pod-
w pelni przez cesarza, zostaje z całym naciskiem
kreslone. Wszystko zdaje sie wskazywaćna to, ze ów
Zywot św. Wojciecha mówiacy obszernie o przeniesieniu
jego ciała i zlozeniu go w Gnieźnie (tzw. translacja), a na-
stępnie o pielgrzymce Ottona III, powstał za czasów Chrob-
jego dworze i zapewne z jego natchnienia, nie
rego, na
tylko w celach religijnych, ale i politycznych. Ze względu
właśnie swój charakter był zapewne przechowy.r- „
na taki
a w okresie
wany w kancelarii-kaplicy władców polskich,
powstania Kroniki Galla przez kanclerza Michała udostęp-
autorowi. Taki bieg wydarzeń tłumaczy takie
niony jej
zaginięcia owego żywotu: skoro zastąpiła go nowsza
fakt
1 pełniejsza Kronika Galla, przestał budzić zainte_r.esowa@ie
i zapomniany zniszczał, tak jak omal nie pr
w XIII w. dzielo Gallowe, gdy pojawila się '
dłubka (por. niżej s. LXXVII).
! fï ,

XXXVI IDEOLOGIA SUWERENNOSCI POLSKI

Być wiec może, iż owa ideologia akcentujaca „sta:


dawną wolność Polski”, zwłaszcza w przec1w1enstw1e do
roszczeń cesarstwa, znalazła już wyraz w owym żywocie
z początku XI w., o całe sto lat od Galla wcześniejsz
i że stamtąd czerpało ją światlejsze duchowieństwo po
skie, przede wszystkim oczywiście dworskie. Warto—
w zw1ązku Z tym zwrocm uwagę, że 1deolog1ę tę pod]ą

jego kroniki, goracy patr1ota polski. N1e mogąc Jednak


pochlubić sie w swoich czasach żadnym takim dowodem '
jej aktualnej wazno$ci, jakim dla Galla bylo zwyc1ęsk1e
odparcie najazdu niemieckiego w r. 1109, dał jej swoxm .
zwyczajem wyraz w uczonych kombmac:]ach i — co tu !
dużo mówić — zmyśleniach. Kadłubkowe opowiadania '
o tym, jak to w zamierzchłych czasach przodkow1e Pola-
ków zadali kleske Aleksandrowi Wielkiemu, kiedy wtarg- J
nął na ich ziemie, a Juliuszowi Cezarowi staw;alþ sku-
teczny opór, tak ze wolał w końcu spokrewnić sie z ksie- '
ciem polskim wydając zań za maz swą siostrę — są ^.
projekcją w sferę legendy historycznej tej samej ideologii
nienaruszalnej suwerenności Polski, którą głosił Gall :
a może nawet rozwinięciem jego lakonicznego stwierdze-
nia, iż jest ona krajem, „który nigdy przez nikogo nie .
został ujarzmiony w zupełności”.
Dla nas są to dzisiaj historyczne absurdy, bo wiemy, że .
ani Aleksander Wielki, ani Cezar nie pokazali się nawet
nigdy w tej części Europy, gdzie obecnie znajduje się Pol- :
ska, ale dla ludzi średniowiecza były to sprawy nie o hi* 4

chlub11 się w Rzymie przed papieżem Paw


zwyc1ęstwami nad Cezarem i Aleksąndmm
NT
t ".

POMORSKIE WOJNY KRZYWOUSTEGO XXXVII

kich szermierzy niezawisłości Polski jest Kronika Gall


-Anonima. E &
Podbój Pomorza. Powróćmy jednak do innych jej cech
da,,.'
które wytłumaczyć mozna konkretnymi aspiracjami i
żeniami środowiska i chwili, w których powstała. Bardzo
wiele miejsca zajmują w niej pomorskie wojny Krzywo-
ustego, a przedtem jeszcze jego ojca, Władysława Her-
mana. Wspomniano juz wyżej, iż włączenie Pomorza
w obreb państwa piastowskiego było jedn'ym 'z.nacz'gl_ifoćh
celów, jakie stawiał sobie Bolesław Krzywousty TT cel_
k-
"en kosztem uporczywych wysiłków oraz pewnych nieuni
- nionych kompromisów zdołał wreszcie urzeczywistnić.
"Tak dominująca tendencja jego polityki musiała oczywiście
odbić się silnym echem w dziele obliczonym na gloryfi-
motyw Zo-
kację jego panowania. Stosownie do tego i ten
i, w opisie
stał od razu uwypuklony na początku kronik
przy wyliczaniu jej
geograficznego położenia Polski, gdzie nimi
sąsiadów powiedziano, że są pomiędzy
północnych
Pomorze i Prusy,
zy,
którym to krajom ksiaze polski usih:ńe vu_ralc_
przeciw ańską. Jednakże ani mie-
róc ić na wia rę chr ześ cij
by je naw pogań-
m nau cza nia nie dał o się serc ich qderwać od
cze

ciw chrześcijanom.

że au to r Kr on ik i ni ec o przesadny akcent
Wydaje się, jnym aspekcie tych walk, co jest m:ä
kładzie na religi d -
iale w atmosferze tych czasów, które prze
zupełnie zrozum
kri jate; jesh
piętnastu laty zaledwie oglądały pierwszą z Prowe
kronikarz przybył do nas w rzeczy samej
idea wojny z niewiernymi musiała być musz
XXXVIII OCENA WOJEN POMORSKICH

bliska. Ale polityka polska wobec Pomorza miała chy

aGó4
na przelomie XI i XII w. przege wszystkim politycznę
cele na oku; rozumiano oczywiście, ze trwałej zwierzch:

V
ności nad Pomorzem nie da się osiągnąć i utrzymaé bez
zaprowadzenia tam chrześcijaństwa, gdyż różnica religi
stwarzalaby zbyt wielki przedzial pomiedzy nowo pod-
bita prowincją a resztą ziem polskich; jednakże wielkie
akcje misyjne organizowane przez Polske widzimy na Po;
morzu dopiero w trzecim dziesięcioleciu XII w. Najpierw

"
szło wiec o podbój, a chrystianizacja miała być dopiert

a
jego ukoronowaniem. 2

A
Warto tez zwrócić uwagę, że program podboju Pomorza
nie był tylko osobistym zamierzeniem Krzywoustego, przes

w
ciwnie, cieszył się bodaj dużym zainteresowaniem .-

m
parciem w górnych warstwach społeczeństwa polskiego.
Zwycięskie wojny przynosiły przecież zdobycz i jeńców,
tak bardzo potrzebnych w ówczesnej gospodarce, wyma-
gającej jak największej ilości rąk do pracy. W wojnach

ł
pomorskich byli wreszcie, jak się zdaje, szczególnie za-
interesowani protektorzy kronikarza, Awdańcy, których .

e
posiadłości leżały w Wielkopolsce, najbardziej narażonej
na najazdy sąsiadów zza Noteci, posiadłości te zaś mogły
się łatwo powiększyć nadaniami książęcymi w razie całko-
podboju ziem zanoteckich. |
witego
My dziś z mieszanymi uczuciami czytamy te wyraźnie
con amore i z pełną aprobatą kreślone opisy krwawych
i bezlitosnych walk toczonych z plemieniem najbliższym
nam pochodzeniem i mową, a broniącym nieraz po boha-
mu
tersku swej niepodległości (co nawet sam niechętny
kronikarz raz zmuszony był przyznać, por, II 48: „F lacy
sięgali po sławę, Pomorzanie bronili wolności”). M
które autorowi Kroniki kazały w tych najazdach
„wojny godziwe” (III 11) do nas już nie prze
. a jedyne ich usprawiedliwienie skłonni byli
KATASTROFA ZBIGNIEWA XXXIX :

w ów cz es ne j sy tu ac e, Wtło-/
ji Pomorzoa
widzieć w ty m, że Danie.i „P_olg_]r;_ę, ni
ep lggłxośa/ E
Cggge__po_m1ędzy Niemcy,
stanie, aa
swej na dalsza metę utrzymaéjakinie bylo w _ stani e, prze
przed v
ynat odowieniem
: zagładą 1i w wynar , em,
b

ieni jakiego doznali z czasem Sło- |


i Prusowie, chronić je mógł jedynie
wianie nadłabscy |
związek z Polską i przyjęcie chrześcijaństwa z rąk pol- ;
:-;kiCh.

bylo o$lepienie 1 śmierć Zbigniewa na


da na cala Kronike,
dysława Hermana,
przelomie r. 1112/1113. Starszy syn Wła
przekonaniu ogółu
a przyrodni brat Krzywoustego miał w

wyzuty. Bolesław okazał się zręczniej-


szego brata siłą
szym, a przede wszystkim energiczniejszym wodzem
-
i władcą, swoją popularną w kraju polityką pomorską _po
'
zyskał sobie więcej zwolenni
W_ najeździe niem
skompromitował sie udziałem
— o ile nam wia
z r. 1109, kiedy to nikt w Polsce
prz yłą czy ł się doń , aby bro nić jego sprawy. Kiedy
nie
jednak w drugiej połowie r. 1112 doszło pomiędzy braćmi
porozumienia i układu, w ślad za czym
do ponownego g_ł9__y_xwjgw |
Zbigniew powrócił do kraju, jego ;1ą_ e nie za- . '
choć zapewn
-a egzekucja, a zwłaszcza śmierć,
prz ez Bol esł awa , wyw oła ły quażnx_c„›d„g_u_cg@u—'
mierzona ych kr yz ys ów wewn trznych za
rzenia i jed en z naj cię ższ
panowania Krzywoustego: —— — — —
oczach dawnych stronników i sympatyków Zbi
.W
stwa, a '!1'&1_1@3
niewa Bolesław stał się winnym braego sędziwy
-9d lat do stronnictwa Zbigniewow
: lita gnieżnieński Marcin praw-dop-od&biääj;
XL PIELGRZYMKA POKUTNA

twa. Wedle ówczesnego prawa kościelnego zabójeaj


J skiego krewnego winien był udać się na wygnanie, a
M najmniej na dluga pielgrzymke poza granice kraju i $&
i pokutować. Widocznie sytuacja w kraju byla bardzo m
pieta, skoro Krzywousty zdecydowal sie przynajmniej .
pewnego stopnia ugiąć się przed tymi żądaniami.
jemnicy udał się na Wegry do swego sprzymierzeńca król
wegierskiego Kolomana, zapewne dla porozumienia5
z nim co do powstałej sytuacji, a przy tej spos_obnj.'
odbył formalną pielgrzymkę pokutną do grobu św. Ś
w Białogrodzie Królewskim (Székesfehérvár) oraz do
twa swego patrona, św. Idziego, w niezbyt odległym
, mogyvvár. Barwny i szczegółowy opis tej pokuty, zako
nej na Wielkanoc r. 1113 w Gnieźnie, pozostawił nam
nikarz w zakończeniu księgi III (rozdz. 25). Przez podda
się formalnym żądaniom prawa kościelnego zażegnane
stało niebezpieczeństwo utraty władzy na skutek kląt
a stronnictwo Zbigniewa, zwłaszcza wobec śmierci je
samego, bylo zbyt słabe, aby z tej strony moglo coś zagr
żać panowaniu Boleslawa — niewatpliwie jednak pozost.
jeszcze osad rozgoryczenia i oburzenia na jego postepek.
W najbliższych miesiącach po tym wszystkim powstała
nasza Kronika i ślady tego są dokladnie widoczne na jej
] kartach. MM 1 UI
Apologia Krzywoustego. W ostatnich latach dwudziestu
położono na ten aspekt Kroniki silny nacisk, traktując ją -
] niemal jak utwór publicystyczny, który miałby uzasadniać
* prawa Krzywoustego do zwierzchniej wladzy w Polsce
| a usprawiedliwiać, ile się'tylko dalo, jego postepowa
wobec Zbigniewa. Byla w takim ujęciu niewa
pewna przesada. Trudno dopatrywaé się w k
mientu aktualnej polityki, zwłaszcza wex
choćby z tego względu, że w Polsce I '
ograniezony krąg czytelników
OBRONA KRZYWOUSTEGO XLI

a. Ci za ś z te go grona, którz
ieństw
światlejszego duchow ja k np. arcybis-k;xp Mai
i ze Zb ig ni ew em —
Sympatyzowal oj e wl as ne informacje, da-
sp ra wi e sw
cin — mieli o calej as ne zdanie, na,ktö-
on ik ar z, i sw oj e wl
leko lepsze niz kr ergumenty w znikomej
rego zmianę jego historyczne
broni on w swym
tylko mierze mogły wpłynąć. Toteż jeśli
o pamięci Zbigniewem a,
dziele sprawY Krzywoustego przecilnwk ej, „przed trybun ał
to czyni to W sferze bardziej idea
y dz iś po wi ed zi el i. Niemniej histo-
historii”, jak my byśm po tr agicznym Za-
pi sz ąc y &w ie zo
ryk i chwalca Bolesława, ście
oczywi
z bratem, nie mógł
kończeniu jego konfliktu zająć wobec
milezeniem ani nie
nąć
konfliktu tego pomi
niego stanowiska. rzecz swego książę-
go zg ro ma dz ił na
Stosownie do te po wi e$ ci ws zelkie mozliwe
tera sw ej
cego opiekuna i boha zął od wierszowan
ej
Ks ię gę I dziela rozpoc
ar gu me nt y.
cu do wn yc h na ro dzinach za spra-
wpół
opowieści o jego na m motyw po-
ego, a nastepnie ten sa
wa modłów $w. Idzi jej ko ńc u (I 30 —3 1). O tym, że
oza na
wtórzył obszernie pr ju z pr ze d ni m starszego syna,
mial ntu, kiedy
Władysław Herman pe łn ie aż do mo me
mnial zu
Zbigniewa, nie wspo polityczną, wracaj
ąc wbrew woli
role ikarz zde-
zaczął on odgrywać s do pi er o kr on
1092. Wówcza
ojea do kraju W T. sc en e, op ow ie dz iawszy naj-
-dzić go na zmie-
cydował się wprowa wysiłkach Władysława Hermana
pierw o nieudałych rz a, kt ór e op at rzyl na-
do Pomo
zhołdowania
rzających (II 3):
stępującym komentarzem
P o m o r z a n i e po woli wzbili się
Tak to do piero synotwi Ma
Polski, ab y ul ec ous e m u ) .
piórem eślimy (tj. Krzyw
kr zić 8
nie myśli, że chcemy rozwodtowi jes
go
tematami, bo .my raczej
ż na sromotny
ziych Judzi ni
zawiść I niechaj nikt
.. umyślnie pomingli. teBo za niedor
. mierze nie weźmie
XLII NIECHEC DO ZBIGNIEWA

historii występować będzie razem z prawym Synemæ-


naloznicy. Bo przecież i w historii naczelnej wzmią
wani są dwaj synowie Abrahama, lecz z powodu niez
zostali przez ojca od siebie rozdzieleni; obaj Splodzen
wprawdzie z nasienia patriarchy, lecz nie zrównani
w prawie do dziedzictwa po ojcu. A wiec Zbigniew, zrg
dzony przez ksiecia Wladyslawa z naloznicy itd B

"
Trudno o bardziej tendencyjne przedstawienie
Zbigniewa w rodzinie książęcej, a niechęć kronikarza bę

O,
dzie mu odtad towarzyszyla prawie na kazdym kroku. ',

M
Doszedłszy nieco dalej do opowiadania o bitwie poe

N
Kruszwicą, która Zbigniew na czele Kujawian i Pomo

"
stoczył przeciwko ojcu (w r. 1096), autor nie omieszkał

n
dać z pewnym współczuciem (II 5): „Tam to, jak sądzę,

.
nieszczęsny Zbigniew, przeklęty przez ojca, zasłużył sobie

e
na to, co się z nim stać miało”. Ostatnią wolę Władysława
Hermana, przekazaną możnym królestwa, formułuje, kszt:
tując ją niewątpliwie na własną rękę, w nastepujacyt
slowach (II 8):

Ojciec za$, zapytany przez moznych, ktöry- (z jego


'd-
synów) ma wybitniejsze zajmować miejsce przy wysyłaniu
i podejmowaniu poselstw, w powoływaniu pod broń woj-
ska i w prowadzeniu go, oraz w rozlicznych dziedzin
zarządu tak wielkiego królestwa, odpowiedzieć miał w te
słowa: Moja wprawdzie jest rzeczą, jako człowieka starego
i słabego, podzielić pomiędzy nich królestwo i sadzié
o tym, co jest teraz; lecz _-wywyższyć jednego nad dru-
giego lub dać im zacność i mądrość— to nie jest -
w mej możności, lecz w mocy Boskiej. To jedno natomi
pragnienie mego serca mogę wam odsłonić, iż cze
byście po mojej śmierci wszyscy jednomyślnie po
byli roztropniejszemu z nich i zacniejszemu w
kraju i w gromieniu wrogów.. Na koniec
obaj nie byli zacni, lub gdyby pr:yhpą_-l;
rozdzieliła, to ten, który by do o cY
i sprowadził je dla zniszczenia króles
. wiony władzy straci prawo do ojcowi
I ]
A A

tron królestwa na wieki prawnie posi ęd lepiej


o sławę i poży tek kręaj %_e' który
będzie się troszczył

Nietrudno dopatrzyć się w tym aluzji do roli od egranej


przez Zbigniewa w r. 1109,
Aby zaś nikt j-uż nie mógł mieć żadnych wątpliwości
na temat, co 1.nnlemaö nalezy o prawach obydwu braci
do wladzy zwierzchniej w Polsce, kronikarz caly jeden
rozdział (II 35) poświęcił rekapitulacji ich wzajemnych
zatargów oraz rosnącej jakoby w kraju niechęci do Zbig-
niewa, którego przedstawia jako sprzymierzeńca pogań-
skich Pomorzan przeciwko własnemu bratu, kończąc swe
wywody jak następuje (w bardzo wyraznym, dosłownym
nawet nawiazaniu do ostatniej woli Władysława Hermana):

A poniewaz Zbigniew za sprawą złych rad nie do-


chowywał bratu wiary ani przysięgi, ani też nie bronił
i ojcowskiego dziedzictwa i nie troszczył się
sławy kraju
o zagrażającą mu szkodę i uszczerbek — ach, przyczyną
upadku stało się dlań to, w czym szukał wywyższenia,
nie podźwigną go już jego źli doradcy.
a z upadku tego
czerpią stąd przestrogę potomni i współ-
Niechaj więc
nie było w królestwie dwu równych sobie,
cześni, aby
a poróżnionych między sobą współrządców.

Echa tragedii Zbigniewa. Jeśli więc wtedy, gdy przys zło


(III
mu napomknąć o tragicznym finale waśni braterskie:j
25) zastrzega się ostentacyjnie, iż nie jest jego zaml'ąr
»potepiaC Zbigniewa, a usprawiedliwiać B-olesł.aw.a ^ to
inaczej
powiedzieć należy, ze poprzednio tak właśnie, a nie bylo nà
Dostepowal i że cale jego opowiadanie obliezone
wzbudzenie w czytelniku takiego, a nie innego przekona-
nia. Inna rzecz, ze z tego niezbyt wdzięcznego zad
Usprawiedliwiania zwycięzcy, wyeięmę
ut ew ggił
ala oskarżania EU
po my śl ni e, że na długie wi ed
wywi ąz ał si ę ta k jako zdr
.
ej obraz Zbigniewa
W historiografii nasz
XLIV OCENA ROLI ZBIGNIEWA

i brata. Pierwszego przekonał sw ego następcę w kreg


dziejów polskich, mistrz a Wincentego, zwanego K;
kiem, który nie zaw ahal się przed _ zainseeni
zow
w swej kronice formalnego procesu przeciwko
. Żbisnt,
wowi o zdradę kraju. W dwu wielkich mowach, oskarży
cielskiej i obrończej, użyto tam wszystkich kruczkówst
rożytnej retoryki sądowej, aby roztrząsn
ąć wszelkie
24
i „przeciw”, z tym wynikiem, że nieszczęs
ny rywal
woustego zostaje bezapelacyjnie uznany winnym. W^
fikcyjnego Kadłubkowego sądu przylgnął do Zbigni
jak piętno na dalsze stulecia i dopiero w naszych cza
udało się nauce odtworzyć sprawiedliwszy jego por
zrozumieć, że jego racje w sporze z bratem nie były w
gorsze, a formalnie biorac — nawet lepsze, choć ani t2
tami politycznymi, ani wojskowymi nie dorównywał dc
watpliwie Krzywoustemu. - x
Może też ostatecznie dla losów kraju lepiej sie : O
że przy władzy utrzymał się monarcha tej miary co =f' je
lesław III, na pewno jeden z najwybitniejszych przedsta- d
wicieli dynastii piastowskiej. Ale kiedy w ćwierć wieku
po ostatecznej krwawej rozprawie z brateml. Jemusam :
przyszło z kolei dzielić kraj i władzę pomiedzy '-synüv( te
to kto wie, czy u kolebki jego skor__npl_il_:gw;_ąąęgo,„a przez ni
to niepraktycznego statutu dz1edz1czeniaz:£,*1138 nie s,Ć
stało wspomnienie własnego sięgania prz.emacąpowa L w
zwierzchnią i pamięć o wniosku, jaki z wypadków tych M
wysnuł jego nadworny panegirysta, iż nłeaobne cy
„aby było w królestwie dwu równychj-soąiąśąg_
nych ze soba współrządców”, ID .w
Jednakże cień tragedii Zbigniewa k
nice bardzo daleko, sięga naauw w
xLV
CIEN TRAGEDII ZBIGNIEWA
: -l
ró wn o od ob cy ch , jak i od w aż? yz(ä *
W końcu zaś za doznała takiego spu.stosze*nia, żś y
mieszkańCÓ_W Polska raną została z bogactw i ludzi. Wtedśw.
pełności niemal ob Gniezno i Poznań i zabrali ciało
to Czesi zms.zczy'h

Wojciecha mę-
w kościele $W.
że założyły
zostały w.opuszcz_emu, dzikie zwierzęta
1 .św. Piotra apostoła
dlatego tak powszechnie
czennika Kleska ta zaś Gaudenty,
swe legowiska. ziemię polską, Ze podobno
przyczyny
mi
'

dotknąc całą Z nie znanej


miała &w. Wojciecha, o zniszczeniu
prat i następca Co tu powiedziano poprawie
38 klątwą. To, posłuży ku
obłożył i niech
niechaj wystarczy nie dochowali wiary.
Polski, panom
którzy przyrodzonym
tym,
negatywna, skierowana
taka sama przestroga y t ywna w opi-
Jest to (I 10 ) p o z
ó ł c z e s n y c h , jak poprzednio „ T ych kilka sł
ów
do ws p r o b r e g o :
p a n o w a n i a Bolesława Ch c z y , ab y w spomnienie
sie tar
w o j n a c h niech tu wys h a c z o m jako przykład
o je go s ł u c
w o t a p r z y n i o sio korzyść _
jego ży
do naśladowani
a”. p r z e s t r z e c kronikarz?
a k i p r z e d czym chciał
Kogóż j e d n turales)
odzeni " (domim na
„Panowie przyr ycznej tyle co dynasua
lit
terminologii po u pokoleń,
m$ kraju od kilk
nujaca w jaki h czasów””, W odniesieniu
„od niepamiętny
c
P i a s t ó w n i ebawe
wiście Piastowie. Tychj a c y ś ni tamże
wspomnia
ch ci el i
Mieszka II WY'PędzająC
, a
usunąć od władzy, ' K a z i mierza,
cy" d y n a s t i i ,
W,öf"czas przedstawicielaPociągnęło to dla Pols:
wicielem.
„P oź ni ej O d n o
s k u t k i , m a jące służyć
e
właśnie, okropZgnoła naturalnym wydaje się se
. Przestrodze. K r o n i k i m a w tym *
autor
| .Ę?c?'enie; że »Bie dochowując
Ów", którzy że, skoro jedyny
b ak ic h , z d r a j c
ażali,
-m?ïmdzonym" uw
J
,

KRONIKARZA
PRZESTROGI
XLVI
y w o u s t y ) sk al ał się ha
( B olesław Kr z
życi u P i a s t o w i c z
on pó jś ć na w y gnanie, a
to winien tymc
nią bratobójstwa, ć za innym władcą
(choćby
mo że się rozejrz
e
p o p r a w i e ” przytoczył opł
zatem „ku udziesięc
wym). Im to g o postępowan i a p r z e d ki lk
"
s t w a p o d o b n e
następ
laty. , CZ Y az ta k radykalne
wiedzie ć i e ński Me
Nie mozemy b i s k u p g n i e ź n
s t ó w z a m i a r y Z wił arcy ś m ierci Zbigr
Pi a m, iż pO
e wi el e p r z emawia za ty postępek otoczeni
e k
al t ego. Taki któr:
on K r z y w o u s jako „zdradę”
wyklął t r a k t o w a ć
skłonne było
niewątpliwie
jako glows
śi z metropolita
rozprawienia sytuacja pody
kto-
radykalnego mTaka właśnie Z
Zbigniewa. przestroBe,
wysnutą
zwolenników i inną kłop otli-
kronikarzow c O w y s o c e
wała chyba
p r z e s z ł o ś c i . Oto mówią d y to ojciec je8
g ł e j 7 9 , k i e
tak odle w y p a d k a ch z T- 10
c h d l a s i e b i e p r - z y c z y n i ł ._si.ę__
wy law Herman
,
B Q L g ä j» | g
W i a d y s ï f g ' ! l ; ä ; ; ,
bohate r a ,
e g o s t a r s z e g o brata, 'k p o m i - n a ö m u szlalo po
z tronu sw la aż nädfö"
przy
g:s wqh zu
-
snym Gal em, dme;,o i
co wspólcze Z b i g n i e w
e k K r z y w o ustego ze (I 27): | ho

stęp n ę pisząc
z a s ł o
cić na to

(
ywa Bo PO kilkstaka roó
- 1 Kroynmikarnzacinsakziem ,wänäm
dejrzan
^RÓDLA «KRONIKI» XLVII

za zdrade wydal biskupś)im a na oztäi:æ;


rzech zastosowal i ani nie usprB.Wiecllią;› ny
äzlonköw. My' zaś
nie zalecamy króla, który tak do-
szpetniei opo-
biskupa, ani pozostawmy te sprawy
swych praw — lecz
chodzil na Węgrzech.
wiedzmy, jak przyjęto go

Jest to znów delikatna przestroga, tym razem pod


adresem Krzywoustego, aby przypadkiem nie postąpił so-
bie z arcybiskupem Marcinem tak, jak jego stryj z bisku-
św. Stanisławem, kiedy ów obłożył go
pem krakowskim '
klątwą.
to niejedno z dawnych wydarzeń rozpatruje kro-
Tak
nikarz w świetle sytuacji sobie współczesnej.
Galla: tradycja ustna. Zapoznawszy się w ten
Zródła
jakie kierowały kronikarzem przy
sposób z tendencjami,
w tym dziele
pisaniu jego dzieła i kształtowały przekazany
ić uwagę na
obraz historii Polski, możemy teraz zwróc
stkim na sprawę
jego warsztat historyczny, a przede wszy
w Polsce, o któ-
źródeł. Z ówczesnej sytuacji kulturalnej
Wstępu, wyni-
rej wspomniano na początku niniejszego wielu
kało, że piszący nie mógł mieć do rozporządzenia
Toteż dawniej podnoszono zwykle w na-
źródeł pisanych.
jego informacji.
uce rolę tradycji i innych ustnych źródeł do owych
Ostatnio jednak zaczęto się odnosić z nieufnością
wzmianek w rodzaju „mówią”, „Opo-
nieco nieokreślonych
się w nich wręcz
wiadają”, „wspominają”, dopatrującnawet chęci zaznacze-
niedostatków wiedzy kronikarza, a
|
nia, iż danej relacji nie daje on wiary.
tego,
Nie ulega wszakże wątpliwości, że przeważna część
w Kronice, pochOdzi ze źródeł ustny e
co opowiedziano
jak najbardziej formalnie wskazuje -
sam autor zresztą
W liście wstępnym do księgi I na biskupów polskic!
kanclerza Michała jako na tych, których pouczenia |
Żliwiły mu napisanie jego dzieła. Tylko żeW
XLVIII ŹRÓDŁA «KRONIKI» ! . -'?-"F.

z tym właśnie i w związku ze wszystkim, co już powie-


dziano o roli kanclerza Michała i biskupa Pawła w po-
wstaniu Kroniki, twierdzić można z wielkim prawdopodo-
bieństwem, że ogromna większość owych ustnych infor-
macji dotarła do kronikarza za posredmctwem tych wła- —
śnie konkretnych osób, jest literackim ujęciem ich opo-
wiadania. Wynika stad, że historyk, pragnacy poznać tzw.
pierwotne £ródla jakiejś zapisanej u Galla wersji, musi
sie pytać nie tyle, skad o tym wiedział kronikarz, ile skąd
to było wiadome kanclerzowi Michalowi czy innym dwor- -
skim informatorom Galla. Byli oni oczywiście z żyjących
wówczas w Polsce ludzi najlepiej chyba w tych sprawach
zorientowani, oni mieli dostęp do nielicznych istniejących —
dokumentów, oni byli reprezentantami dworsko-rodzinnej -
tradycji pierwszych Piastów. :
Przy tym wszystkim jednak cała pierwsza połowa księ- :
gi I, az do czasów Bolesława Smialego, które wielu ludzi —
spotkanych przez kronikarza na dworze oglądało jeszcze —
na własne oczy, podczas gdy inni znali je z bezpośredniej
relacji starszego pokolenia — uczy przecież, jak bardzo —
mglista, niedokladna i uboga w szczegóły byla ta na
wpół oficjalna tradycja. Aby sie o tym przekonać, wy- +
starczy przejrzeć uważniej Gallowy opis panowania Bo-
lesława Chrobrego, nie mówiąc już »0 takich ledwo zazna- -
czonych sylwetkach, jak jego ojciec i syn. Nie brak tam -
oczywiście szczegółów autentycznych i wiarygodnych, sta- -
nowiacych dzi$ dla nas cenne przyczynkl do wiedzy o t:amr-,
tych czasach: uderzyć jednak musi skapa ilość tyeh szcz ;
E
gólów.
Wpłynął na to ubóstwo w pewnym stopńiu
piszącego, aby przedstawić przede wszystkim
lesława Krzywoustego, dla których czasy*'"
mialy byé zaledwie okazalym tlem; przyczyt
-

SELEKCJA ZROÓDET, XLIX

nich
udzielane mu infm'n.mcjo.i ostrożnie ważącego, które z
wolno mu w npmx-'!ndmuu .zamieścić. Ona to również nie
pozwoliła mu sięgać szerzej, do relacji kół pozadworskich,
dlań tradycji ludowej,. z któ-
„właszcza do niedostepnej
wiadomości do dziejów swego narodu
rej tyle cennych
np. młodszy odeń o niecałe sto lat kronikarz
„aczerpnął
króla Beli IIT
wegierski, anonimowy jak on, notariusz
się radykalnie poczynając od drugiej .
Sytuacja zmienia
to informacje autora Kroniki zaczy-
połowy W. XI, kiedy
strumieniem. Równocześnie jednak,
naja płynąć obfitszym i zagadnień
zbliżania się do czasów własnych
w miarę
aktu alny m, zaczy na rosnąć element wyboru,
o znaczeniu
by nawe t powi edzi eć cenzury, ograniczający prze-
można
ci, nieraz pod pozorem,
kazywanie posiadanych wiadomoś
o by o tym mówi ć”, jak w wypadku dziejów
ze „dług eczność se-
króla Bolesława Śmiałego. Ta koni
wygnania tle napiętej SY- —
nas doskonale zrozumiała na
lekcji, dla
W jakie j pows tawa ła Kronika, jest dal-
tuacji wewn ętrz nej,
przy czyn ą nied osta tków zawartego W niej obrazu
szą
historii Polski.
Zródła Galla: autopsja. Znajdziemy się w położeniu
nielatwym, kiedy zapytamy o to, co Z opowiedzianych wy-
oglądać własnymi oczyma. Odpo-
darzeń mógł kronikarz
ścisłej zależności od po-
wiedź na nie pozostawać musi w
długości jego po-
glądu, jaki ktoś sobie wyrobi na temat możliwość, że _.
bytu w Polsce. Dawniej, kiedy dopuszczmanokróla Bolesława — .—
on do nas Z Mieszkiem, syne
przybył "
Śmiałego, powracającym w F, 1086 z Węgier do kraju, 'h'
naoc zny opisał $mieré — —
myślano się np., że jako świa dek
DzI5 — -
i pogrzeb tego ksieciaw r, 1089 w Krakowie (I 29).
a ciepły ton, J
wydaje się to mało prawdopodobne, raczej przyP
pisze on o Mieszku, skłonni jesteśmy ął :
sympatii, jaką dla młodo zmarłego księcia przej
przed
cze pod wpływem węgierskiego otoczenia,
Bibl Nar. Ser. I, Nr 59 (Gall: Kronika polska)
— pr
E -a lr g
— ^ F

RELACJE Z AUTOPSJI
L

W og ól e pr zy je go zd ol no śc iach do żywego, |
ciem do Polski. yc h wydarzeń .

S)
ds ta wi an ia op is yw an
prawie epic kiego, prze i muszą Q |
te na tej ich wł aś ci wo śc
wszelkie domysły osnu t, a mi an ow icie wegierska -
zawodne. Je de n ty lk o fak

SS
wysoce I 25) , przedsrtawiony"'äo,;
Kr zy wo us te go (II
. pokuta Bolesława : nie darmo tam jäden.:—..
na pe wn o Z au to ps ji
stal przezeń
a wyrażenia „widzieliś-

UIXCL'W'
w cal ej Kr on ic e uż yw
jedyny raz pogląd, że jedynie ową"l
s. XI V) . To te ż is tn ie je
my” (por. e w Gnieźnie na —

m us
jej zakończeni
pielgrzymkę, a nastepnie no ni m na własne oczy.

PA
13 og la da t Ga ll -A
Wielkanoe r. 11 on już u nas, kiedy —

keż ---
kż e są zd an ia , iż ba wi ł
Inni wsza jego dzieła,
rozgrywały padki opisane w księdze III
się wy
3, i że mó gl by ć św ia dk iem nie- E.

£
a wiec w latach 1109 —1 11
rz eń, zwłaszcza że

Tn
ds ta wi on yc h ta m wy da
jednego Z prze Z księciel_n_.—›
wówczas

./^
nawet biskupi, chadzali
duchowni, ie k jednak bedziemy —
23) . Co ko lw

-
i na wojny (po r. II 28 i III
st atecznych danych, aby

s5
eć o ty ch sp ra wa ch , br ak do
myśl jakikolwiek fakt —
wspomnianą pielgrzymką pokutną
poza niewątpliwie —

d
opisany w Kronice uznać za zrelacjonowany
jest tylko zapisem cu=
z autopsji. Ogromna ich większość -
dzego opowiadania.

. O jednym z nich, o za-


w pracy kronikarza źródła pisane , była już va
ginionym dzi$ Zywocie $w. Wojciecha
Gall jednak najwy- .
poprzednio. Z tego zródła zaczerpnął lkiego stosunkowo
żej treść rozdz. 6 księgi I, a więc niewie
urywka swojego
nie bez podstawy, iż n
bezpo zachowaneg o
prawdopodobnie
ZRODLA PISANE
LI '4 J.'-;:J-
sźniej
: szego ch czytelnika
: kroni
_ ki , któr y uzupełniał
: w i
sp050b ten jej brak, Jec?na.läze trudno sobie
wyobrazić t:%q
autor potrafil äachowac poprawną kolejność dawniej;:zycä
B
zwłaszcza ustncj
wydar
, zeń, opierając sieę wyłwylacznie] ]
tylko na

opróc:z _rocznika miał też zapewne do dyspozycji ja-


kieś zapiski o charakterze kalendarzowym, skoro zawierały
daty dzienne. W przeciwieństwie bowiem do dat rocznych
. "spotykamy u Galla kilkanaście dat dziennych, określą- -
nych wedle kalendarza kościelnego (Niedziela Palmowa,
Wielkanoc, Wniebowzięcie, dzień św. Wawrzyńca itp.), któ-
rych w tej ilości również nie mogła zachować tradycja
ustna. Jest przy tym rzeczą charakterystyczną, że mieszczą
się one wszystkie w ks. II i III, a więc na przestrzeni
ostatnich niespełna trzydziestu lat przed napisaniem Kro-
niki (por. II 1, 2. 3, 18, 25, 28; III 1, 5, 26). Z tych wszakze
źródeł mógł kronikarz czerpać najwyżej szkielet przed-
stawianych faktów i ich chronologię, wypełniać zaś ten
schemat musiał materiałem branym skądinąd.
Wyraźnych śladów korzystania z innych źródeł pisa-
nych nie spotykamy; odnosi się to zwłaszcza do zabytków
o bulli
tego rodzaju jak listy i dokumenty. Wzmiankę ko-
papieża Sylwestra II, zatwierdzającej postanowienia
ścielne zjazdu gnieźnieńskiego (I 6), zawdzięcza Gall praw-
z któ-
dopodobnie wspomnianemu Żywotowi św. Wojciecha, Her-
Władysława
rego korzysta w owym miejscu, a listy V do
mana do opata Odilona z St. Gilles oraz Henryka h.

Bolesiawa Krzywoustego i odwrotnie (I 30; III


— być
3.może
A w-'riśś

e
są jego własnymi kompozycjami, choć znà
w tym drugim wypadku, na
Opartymi, zwlaszcza
mości oryginalnych dokumentów. O tym, że są a Q_:-_It

kA ńgrtoś& źródłowa kroniki. Uwa.ai:;«'-._'


LII WARTOŚĆ ZROÓDLOWA «KRONIKI»

nam ocene wartości Kroniki jako źródła historycznego dla -


nas. Długi czas rozpatrywano to zagadnienie wyłącznie
w kategoriach jej wiarygodności, przy czym ráz oceniano
ja bardzo wysoko, kiedy indziej za$ ujemnie*Na samym
początku XIX w. kwestionowano wiarygodność kronika- '
rza, ponieważ wyraża sie on negatywnie, choć bez wymie-
niania imienia, o św. Stanisławie, późniejszym patronie
królestwa polskiego. Po latach z tego samego względu
uznano jego dzieło za źródło cenne, przeciwstawiając jego
rzeczowość napuszonej frazeologii i tendencyjno$ci jego-
następcy w kreśleniu dziejów narodowych, Wincentego .
Kadłubka. Później jeszeze przyszła reakcja wynikła z do- —
cenienia literackiej strony dzieła, które Al. Brückner ogło- ł
sił za „pierwszą powieść historyczną”, a nie za dokument .
historyczny sensu stricto. Ostatnio wreszcie wytknieto —
kronikarzowi jego tendencję apologetyczną w stosunku do
Bolesława Krzywoustego, a skłonność do przedstawiania'
w świetle niekorzystnym poczynań i praw. Zbigniewa. Nie
brakło zresztą wśród tych skrajności głosów trzeźwiejszych
i bardziej umiarkowanych, podkreślających zawsze wysoką
wartość źródłową najstarszej naszej kroniki. |
Obiektywne spojrzenie na nią musi przede wszystkim -
docenić okoliczność, ze bylato właśnie pierwsza ,Igistoriäff .
Polski, ze autor jej nie mialw käeä!?ælkjfï dzieiów zad- .
nego poprzednika, ze musiał zupelnie sam z nad wyraz -
skąpych - zapisek rocznikarskich - '&y kalenda 70WY
z jednego starego Żywota św. Wojciechai z tak nie- .
uchwytnego.materialu, jak ustne relacje swoich w:
czesnych, wysnuć uporządkowaną opowieść o dziejacł
znanego sobie narodu na przestrzeni póltore
O senatorze rzymskim Kasjodorze, który u ii
érednich spisal w swoim jezyku dziejeje
germańskich, powiedziano wówczas, ż
. dycji Gotów nadał ksztalt historii |
OSIAGNIECIA «KRONIKI»
LIII
o naszym Anonimie. ? !
nie mozna by się wyrazić
no_dynastyczn?j tradycji polskigj nadał ;r:;sï,uäe;ïïäänf
historii, takiej, jäkf? posiadały inne ludy z.ac:h()(].nioeu.:;:;-33
pejSkie- W tym H_falll@ rzeczy sam jego wysiłek heurystycz-
ny i konstrukcyjny należy uznać za bardzo wielkie osiąg-
nięcie. Kolejność wypadków ustalił poprawnie, a ich pro-
porcje określił w zasadzie trafnie. Nie docenil zapewne
roli Mieszka I jako organizatora państwa polskiego, ale do
tego zabrakło mu kompletnie źródeł; natomiast doniosłość
j sens panowania Bolesława Chrobrego, Kazimierza Odno-
wiciela i Bolesława Śmiałego ujął z grubsza tak, jak my
je do dziś oceniamy. Nie omylił sie tez w charakterystyce
pierwszej, znanej mu połowy rządów swego bohatera, Bo-
lesława Krzywoustego. Że zaś traktował historię niemal
wyłącznie personalistycznie i batalistycznie, z tego nie
zrobi mu zarzutu nikt, kto wie, że nie inaczej traktowali
ją wszyscy jego współcześni.
Niedostatki ,Kroniki". Oceniając tak dodatnio osiag-
nięcia kronikarza w stosunku do jego możliwości i mate-
riałów, jakie miał do dyspozycji, nie zamkniemy też oczu
na fakt, ze przekazane przezeü informacje o historii Pol-
XI w. sa niezmiernie skape, a częściowo (w opisie
ski w
panowania Bolesława Chrobrego) schematyczne, -I__I_l_ą_ł_g_ł_gqg.-.
kretne. Gdybyśmy nie mieli do tego okre:-:su czasu żroąeł.
na podstawie 11_ tylko Kromkf
obcych, jego znajomość
Galla byłaby nader niedostateczna. Ale tez od razu dodać
trzeba, ze informacjom czerpanym Z tych z.rodeł bez
y tła 1 perspek-
Uwzglednienia naszej Kroniki zabrakłob
y we;n.uę—
tywy historycznej. Inaczej ma się sprawa, kiedące
my pod uwage m]:uź
księgi II i III, przedstawiaj
XI i początku XII_w. Tu nie możemy narze -a
Schyłku
ha brak szczesółó w: za to wolelibyś my,ych, ażeb
aby
nie ejdotyich:
y więc
Asl r ienn
"Zyly one tak wyłącznie -sp;,a,w,,,wwnxcþa
y | |
y kr am .— -— i ab
tzw. historii wewnętrznej
odnosiło sie do
Ü % - "F
M AUE — E '
Ea j "rR
, '
J ń .M ) J
)
r
2 h "
li J -
i ^ , ? E

,
t y CUM
$
*

ELEMENT FIKCJI
kj "
£ W
; A

LIV
J r K
1

na przedstawieniu w
karzowi nie zalezalo tak bardzo
najlepszym świetle Bolesława Krzywoustego, choć
ifestuje w s
"my przyznać, że swoją sympatię dlań man
t jaskraw
sób można by powiedzieć taktowny, bez zby
znieksztaleenia prawdy historycznej.
zagadni
Element fikcji. Doszliśmy więc i my do
a, czy (używaj
„wiarygodności” kronikarza, do pytani mu
sądowych) mówił zawsze prawdę (o ile była
terminów
prawdę? I tutaj zacząć trzeba od pewny
znana) i tylko
nie ń. Jest jego cec ha dla nas sym patyczna, że sto-
rozróż
elementu legendar-
sunkowo niewiele znajdziemy u niego rze'
owali sie pisa
nego i cudownego, w którym nieraz lub
gościach u Piasta
średniowieczni. Legenda o nadziemskich
ownym ule ze-
(I 2), o myszach króla Popiela (I 3) o cud
(I 4), to właściwie obok cudu $w. Woj-
niu ślepoty Mieszka
orzan za /à-
ciecha (II 6) i kary Bozej, jaka spadia na Pom
paramentów arcybiskupa Marcina (H 43), wszy-
grabienie
stko, co mozna wymienić z tego zakresu. Rejestr to, jak
wątpliwie w -——
widać, wcale nie imponujący. Jest nie
aszcza mowy
Kronice sporo fikcji literackiej. Należą tu zwł
działających, których niepodobna brać Z2
i listy osób
autentyczne; taka jednak była w starożytności i w Ś
niowieczu konwencja dziejopisarska, że historykowi wolne
było od siebie dodawać tego rodzaju szczegóły.
też brakiem krytycyzmu przypuszczać, że np. pieśń ryce
| rzy polskich pod Kolobrzegiem (II 28), lub tez Niemcó
prz ekł ade m j-"
k pod Wrocławiem (III 11) są łacińskim
5 oryginalnych zabytków. Wskazana jest również ostro:
w braniu za dobra monete rozmaitych barwnie
nłyach erls.ei:ailii nie tylko np. pogrzebu Mieszka
opo d esie ts
T sława
. E Smialego go (I (I 29),29), aleale i i bitewopowi j
bitew
PRAWDOMOWNOSC GALLA LV
Anonimowi zarzucić świadomego rozmijania się z prawdą.
Trzgba 1I;nu natorruals'cu1 .wytl.mąć, że nieraz woli ją przemil-
czeć: tak np. w przedstawieniu okoliczności wygnania Bo-
27), końca
(I iewa
jesława ŚmiałegoZbign kariery 16)
się wtedy (IIzasła-
lubi Sieciecha '
lg'b, ka-tasiirofy (III 25),
lub frazesem, że długo by o tym mówić
niać niewiedzą
Nawet w takich niemiłych sprawach zachowuje jednal;
pewną bezstronność sądu, choć czasem można by ją na-
zwać niechęcią do wypowiadania własnej opinii („my zaś
ani nie usprawiedliwiamy biskupa zdrajcy, ani nie zale-
camy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw”
więc? Oskarżamy Zbigniewa, a bronimy Bole-
I 27; „Jakże
Bynajmniej, ale.." itd. III 25). Podkreślaliśmy już
sława?
eniu kon-
parokrotnie stronniczość kronikarza w przedstawi
innym jest jednak
fliktu Bolesława ze Zbigniewem; czym śi
wrażenia przez dobór faktów lub
sugerowanie pewnego
innym jawne fałszowanie praw-
ich naświetlenie, a czym
dy. Do tego ostatniego Anonim się nie znizyl Czytelnik
dziełem odnosi wrażenie pewnej.
zawsze obcując z jego r_nają swoje
które — zaPE *
Eneezowo&ci i uczciwości,
nie znikają z jego kart nigdy.
granice, ale przecież
Jeśli więc mielibyśmy

ow ac h:| je St ,_ tQ _ż .r
ni tośłW na-r
osQd
niić
to uczyyn ć ww tyty ch sł
h XI i po cz at ku XI I w. niezmiernej dc
sz yc ciągłe;
jedyne ich przedstawienieawdę, ,
w nim br ać za cz ys tą pr
wdzenia;
dectwo wymaga krytycznego spra wypada nader często na — —
haszej Kroniki spraw dzenie takie
jej korzyść.
kir
I 2! LVI LITERACKA FORMA «KRONIKI»

-
.L
g'

II. LITERACKA FORMA I STYLISTYCZNA SZATĄ


KRONIKI

Okolo 40 lat temu, niebawem po pierwszej wojnie


światowej, toczyła sie dość ozywiona dyskusja wol
problemu, czy tzw. Kronikę Galla wolno właściwie ok_r_.
ślać mianem kroniki. Wśród dyskutantow rej wodził wt
dy znakomity znawca naszej literatury i kultury w og
Al. Brückner, dowodząc, że słuszniej można by ja -_---;;
panedlryklem biografia (Bolestawa Krzywoustego) czy na-
wet powieścią historyczną. Wtórowali mu inni, choć
nie z takim przekonaniem i temperamentem — i spra
przez pewien czas była dość niejasna. Wobec tego i nam
wypadme od niej zacząć rozważania nad literacka n"
dzielka i najperw wyjaśnić, co dokładnie nalezy rozumik
nazwa „kronika”. _f:
pod
Co to jest kronika? Sam wyraz i rzecz tym wyra:
oznaczona są pochodzenia greckiego, podobnie jak zna
mita większość uzywanych do dzi$ w Europie form literae-
kich. Greckie słowo chroniká, wywodzace sie od chronos
(czas), określało tak1 typ historycznego dziela, gdzie r
s_pocz_ywał na czasowe_] (chronologlcznel) kglelnosm wyda
rzeń, a zwlaszcza na uwydatnieniu ich współczesr OŚć
(synchronizmów). Z będących dziś w obiegu opraco›w
historycznych najbliższe byłyby owym greckim „kron
kom” tablice synchronistyczne, pouczające, co w d
roku dzialo sie w róznych krajach. Jak wszystkie pr
greckie gatunki literackie, także kroniki przesxw
. . sem do piśmiennictwa łacińskiego, gdzie u schylki
żytności wielka powaga i poczytnością cieszyla
M św H1eron1ma, będąca zresztą w przewa
CECHY SREDNIOWIECZNEJ KRONIKI LVIï
o E
'wzor?e kroniki Hieronimowej się
Na
7 Cezarel. kroniki Izydora (vsarły
óźniej wczesnośredniowieczne z kolei wzorowało śŁVIfR_TII.)
a na nich
(w. VIII),
; Bedy
tego typu utwor ów. Za czasów naszego Ga?law;ęle
innych stawi ciela mi tego aä-;
bardziej repre zenta tywny mi przed
|
mnku byly dziela Siegberta z Gembloux i Ottona z Figei; |
sing. się
rocznik. Czymże więc charakteryzuje
Kronika a
średn iowie czna kronik a? Przede wszystkim wyraź-
typowa
chron ologi cznym , -porządkowaniem Wyga,ggń
nym kośćcem
związ ków rzecz owych , lecz wedle dat. To
nie wedle-ich . |
ch a ws pó ln a z in ną od mi aną ówczesnego piémien-
"jest jej ce rocznikiem. M— z
historycznego, mianowicie |
nictwa
zwykle dość krótki, dotyczy na
czas gdy rocznik bywa a W swojej najbardziej -
rium,
ogół ograniczonego teryto ,na żywo” przez kolejne za-
postaci powstaje -
pierwotnej
albo w nieregularnych odstępach
pisywanie rok po ro ku wydarzeń, które
współczesnych
]
"co kilka si
lat
ę go dn e pa mi ęc i — fto kronika
rozmaitych
ą
jego autorowi wydadz at ow ą” , ob ej mu je dzieje po-
oniką „świ
jest w zasadzie kr st wo rz en ia św ia ta . Są nawet tak:le
wszechne i sięga
--
ie na se ri o li cz ą kolejność .
tnie zupełn
kroniki, które isto e kr on ik i je dn ak operują prze-
ciński
lat od tej daty. Ła yszznś ;&_ iA. :
m dat lic zon ych od nar zenif:
o-droc zni lkaChrznà su
ważnie sc he ma te od
nat ury rze czy wiec kronika. jest
Z
z a , je st . d z i e ł e m niepo
obszerniejs sadzie po
lzüsm]:ycznej i w za .
——

roku na rok kontïe ynuowana, yc h -przedsie...


ta ki ch am bi tn
ników. Ale oczywiäc ć wi el e; zdarzało się Wi$9
-
mogł o by
Ukowych
zp oc zę te Z r o z m anie
c h e m kroni ci,
kieś dzieło, ro zmiarów WYClaE" z którego
czyło się do ro e ».'r.-æ- :
tego rodzaju, a dosz
ręczników | à
E NÀ - ^A]. - :
"n
j WE rA
. ś ? TE
, [- :
'TH
k H
sA
i
T :
N
yut
4.
LVIII TERMIN — KRdNIKA |
"

cemu wspólezesnych ciągnęło się juz dalej jako ZN


|
lokalny rocznik.
znaczeniu. Już z tego, co pov
Kronika w szerszym
dziano dotad, wynika zupelnie wyraźnie, Że dzieło i
w tym znaczeniu nie może być n |
szego Galla kroniką
kroniki jest przecież szkielet :
zwane żadną miarą. Istotą
nie spo- .
nastepujacych po sobie dat, podczas gdy u Galla uzywa- |
to
tykamy ani jednej daty rocznej. Jeśli pomimo w odnie d d
dotychczas i mamy zamiar używać nadal
liśmy
pracy nazwy ,kronika", to po pierw:
sieniu do jego
utarłia się ona w literaturze, a po -
dlatego, ze od dawna
na to, że także w wiekach śred -,
wtóre i ze wzgledu
ona stosowana wylacznie do utworów
nie byla
o których właśnie była mowa. Używano If
jących te cechy,
ia każdego- '
jej mianowicie niewłaściwie także 1 do określan
ma powodu,
dzieła treści historycznej w ogóle — i nie turą,
aby ać dziś z tą ustaloną od wieków nomenkla
zryw
że w średniowieczu granice gatunków lite-
tym więcej,
pew=
rackich łatwo się zacierały i czystych przedstawicieli -'
nych typów znalazłoby się stosunkowo niewiele.
— dzieje. Skutkiem tego bardzo płynna by
Gesta
również terminologia określająca odpowiednie
wówczas
gatunki. Tak więc np. w najstarszym z istniejących dziś
rekopisów naszego Galla, w tzw. kodeksie Zamoyski.
dziełko jego nosi tytul Kronika i dzieje książąt czy
władców polskich (Cronice et gesta ducum sive principum
.
GESTA — DZIEJE

przeciwni eiY
ińskie
łacins gesta o znacza,
äïia, zwlaszcza czyny WielĘie:ec;ŻĘ;Ę;vazynoż lub dok?-
dzieje”, czyli rejestr wspaniałych, bohat godne. Takie
rskich czypi nów
((gr. P rakseis) r
Al: eksandara ycn,
WieI« lkiego ałatepo
pisboh raz

szy nadworny jego historiograf Kalistenes. Inną icl:)heïä-


gr. prakseis) Apostolskie ksi:
mianą są Dziaeje (łac. acta, we
ga wchodząc w skład No go Testamentu. Można t?
„aryzykować twierdzenie, ze właśnie Dzieje Apostolgkśe'
iu
: historia Aleksandra Wielkiego (w łacińskim opracowanto-
y dla his
Kurejusza Rufusa lub Juliusza Waleriusza) był
owych ge-
ryków $redniowiecznych wzorem dwu odmian
ownych i $wiec-
sta, po$wieconych dziejom osobistości duch
porzadkiem rze-
kich, przy czym nacisk pada naturalnym
pi er ws zy m wy pa dk u na spr awy kościelne, a w dru-
czy w
czy ny ryc ers kie . Tak ie ges ta nie zawsze muszą
gim na ich szereg
może to być cały
być poświęcone jednej osobie: np. dzm'ęje
się ze sob ą w jak iś określony sposób,
wiążący zaęiac_l[a]ą-
historia biskupów,
jakiejś dynastii, albo też stolicy. Czasy -na;bhzsze,
ejn o na tej sam ej
cych kol wszakze z re-
pó łc ze sn e pis zac emu , byw aja
a zwłaszcza ws wi on e. *
j pr ze ds ta
guly najobszernie ]ednokl_'ot-
.dziej
kie e" (zwane tez me
j in te re su ją si ę chx::int_›lęglś:›:h—
mnie
znacznie e- ib ai c I?ä E
nie „historią” )
pad k ó w , a 9 Wl el
hym następstwem wy Nawet ]e_śli autorowie ich d
.
związkami rzeczowymi
br_Ze poinformowani
-Wiajaja poprawnie,10 Na P^ i
dla nich nieistotny. fakty, Żsge J..
-Ę—J@_h_ oczach same
historyczny ujmuja oni W
dziela te80
: ïpgübi-stoäcä Dljafteg]o tez
. —0 szerokimznaczeniu tego Wy_r”'
sars twem pr„zy
ZW ąZki
prag matyc/YP s
.czynnwe po qry fa
^ ':-:.; v
T
C
T0 r u*
1
m
POSTEPOWANIA / !
LX ZBIORY PRZYKLADOW

mniej o rozmaite przyczyny jednego wydarzenia,


piszący dostrzegają przeważnie jedną tylko kategorię
przyczyn: wolę i działania wybitnych osób. Stąd ut
historyczne tego typu stają się niekiedy jak gdyby z
zachęcać do
rami pamiętnych przykładów, mających
kiego, a odstraszać od innego rodzaju postępowania:
Kadłubek. ;
pojmuje historię m. in. nasz
Z drugiej strony, skłonność do upamiętniania sławn :
czynów, przede wszystkim oreznych, zbliza ten ro
dziejopisarstwa do poezji epickiej: w rzeczy samej tez
, któ:
on nazwe starofrancuskiej epice średniowiecznej
Ta o
utwory określane byly mianem chansons de geste.
miana historiografii jako swobodniejsza w kompozyt
i doborze materiału, mniej uczona, a zdatniejsza do' lit
rackiego, efektownego przedstawienia, cieszyla sie
cza w wiekach XI i XII wielka popularnością, prze
wszystkim w krajach romańskich i. Pod ich zaś wpł
dzieło tego samego rodzaju powstało dwadzieścia lat
ledwie przed tzw. Kroniką Galla jako pierwszy wię
utwór historyczny na sąsiadujących z Polską Węgrzec
mamy na myśli wspomniane już (s. IX i XVIII) anonim
we równiez gesta Ungarorum z czasów św. Władysł
Gesta królów i ksiazat polskich. Otóż nie ulega watE
wości, że do tego wla$nie gatunku dziejopisarstwa :
dzielko zwane potocznie Kroniką Galla. Sam autor c
niejednokrotnie swój przedmiot terminem gesta,
oświadczając w pierwszym zaraz zdaniu (ks. I ws

. na ująrozleg
Poniewaz dokon obszarach
łych wielu sławn
świat
ych cz
1 ,kęiążęta nader

. szczególniej charakterystycz E
LXII DZIEJE KRÓLÓW I KSIAZAT

rima memorabilia geruntur) które z powodu niech


i niedbaloáci.. pokrywa milczenie, uznaliśmy za rzecz w r.
tą trudu mektóre czyny (quasdam res gestas) władcó
Polski opisać raczej skromnym naszym piórem itd. !

A nieco dalej dodaje: „Jest za$ zamiarem naszym Plsać Łą


o Polsce, a przede wszystkim o księciu Bolesławie i ze "
względu na niego opisać niektóre godne pamięci czyny
(quedam gesta) jego przodków”. Opowiadając w dalszym
ciągu o przeszkodach kanonicznych, jakie zachodziły w wy- _-
padku małżeństwa Bolesława Krzywoustego ze Zbysławą, 5
córką Światopełka kijowskiego, i o specjalnej z tej racji
dyspensie papieskiej, zauważa (II 23): „My wszelako nie -
mamy na celu rozpatrywania kwestii grzechu czy spra-
wiedliwo$ci, lecz przedstawiamy wątłą naszą mową czy-
ny (res gestas) królów i książąt polskich”. A w liście —
wstępnym do księgi III powiada:

E
..obfitość wojennych tematów zagrzała moją nieświa-

NI
-
u
domość do podjęcia ciężaru przerastającego me sily..
przecież spisywałem wojny królów i książąt, a nie ewan-

"
AT
gelię.. okazuje się zatem z tego, że nie na darmo opo-
wiedziano o czynach książąt polskich (rebus gestis Polo- .
norum principum,). :

Istotniejsze jednak niz sama nomenklatura jest to, ze e"r"'


owa epicka, narracyjna strona historii interesuje autora —
przede wszystkim, że z zamiłowaniem maluje on zwlasz- , -
cza „wojny królów i książąt”, że idzie mu wiele bard;i"
o kreślenie barwnych obrazów życia rycerskiego na w:
nie i w pokoju niż o dociekanie związków pomiędzy w
darzeniami, czy też ustalanie ich chronologii (j
wspomniano, nie ma w całym utworze "ani ..j :
roczne]) Tzw. kronika Galla są to więc
gesta świeckie, rycerskie -
H:stona a hterataxa. Już ta,'
byłoby tez cytować spośród klasycznych utworów naszego
dziejopisarstwa na przestrzeni ostatnich stu lat przykłady
prac istotnie znakomitych pod jednym i drugim względem:
dzieła Szajnochy, Kubali czy Smolki. W starożytności zaś
' i w średniowieczu, które szło w tym względzie za auto-
! rytetem starożytnych, stosunek elementu naukowego do
literackiego w dziele historycznym wypadał jeszcze o Wiełe ;
F bardziej na korzyść drugiego z nich. Przecież Cycero pl-
sał, ze „wolno retorom zmyślać w historii, aby moc cos
elektowniej przedstawić”, że trzeba „u'pięks.'zac minione
zaś .znałl:om;ty
dzieje, a nie tylko je opowiadać”; 1:nny
'zymski teoretyk literatury, Kwintyhaï.l, m_OWIł: ze »hi:
storia bezpośrednio graniczy Z poezjaą, jest jakby æ
w mowie niewiązanej, który pisze się dla
a w i wz
m:_'
Y 3 E
TM z e d s - t
"ia zainteresowania czytelników, a nie dla Pr „ą!' 1 .
'tf*łł:w_ł
lk było naprawdę”. :
'
V "TXIV KOMPOZYCJA «KRONIKI»

których mialy być wyrazem. Bylo natomi:


czlowieka, daje
historyka pisać w sposób zajmujacy,
obowiazkiem
jego erudyeje, stosownie do panu
czytelnikowi poznać
estetycznych. Mając to wszystko |
cych wówczas kanonów
jednakze zdawać sobie sprawe, że
na uwadze, warto
„wystrój” antycznego i średniowiecznego -
artystyczny
nie wyklucza sam przez się jego war-
dziejopisarstwa stanowił -
tości naukowej, choć — trzeba i to przyznać —
jej poważne zagrożenie. Bywali WS:aza'kze?t
niejednokrotnie
umiejący godzić ze sobą jedne i drugie
wielcy historycy
i!
wartości.
dzieła. Artystyczną stronę Kroniki Ga)]a
Kompozycja
dobrze obserwować można śledząc kompo-
szczególnie
jej ksiag, której regularność nie może byf:
zycje kolejnych
przypadku. Poniewaz cala ona poświęcona jest -
wynikiem
ego, a hlstd—,
przedstawieniu dziejów Bolesława Krzywoust
ślaliśmy, jes *
ria jego przodków stanowi, jak to już podkre
ęga I -
dynie obszerny wstęp do właściwego tematu, więc ksi
nątś›-?..
rozpoczyna się od wierszowanej relacji o cudownych
uje, tym ra
dzinach bohatera i ten sam motyw występ
w formie prozaicznej, na jej końcu (I 30—31). Dzięki ta-
kompozycji ramowej wcześniejsze dzieje Polski, czy
kiej
wskiego, pola-
zostaly zręcznie Nm |
ej z dzie
raczne u piastoia.
je domopo |
czo całością wiadan
Księga II przedstawia młode lata Krzywoustego

ehw ili dy dcąpo wyg


,nymkiewła naniukraju. ta zostałie :
starszegojejbrazak a
„dziel całego Na ończen
oświadcza (II 50): „Opowiedziawszy te pomnie; ze
góły spocznijmy nieco, by pr-z-ystąxpi@ do tr: Ti Jaj

złożonej z większych spraw".edzi jv


| -f_Etosqwr_xie. do tej zapowi ksi ga
. obejmuje znacznie krótszy od
T ie cztery lata (1109—111
shi q
na terenie Czech, któ-
bitwa pod Trutina (III

ilat a późn iej, któr ej opis zamyka całość dziela (III 26)
tyumfalnym akcentem.
Wstawki wierszowane. W obrębie tej celowo skon-
struowanej całości poszczególne elementy literackie mają
i również swoje określone miejsce. Wspominaliśmy już
wierszowane wstępy do poszczególnych ksiąg (różne od
'
prozaicznych listów wstępnych, pełniących funkcję przed-
łacinie słł.:›—
mowy autorskiej). Wstępy te określane są po
'fŁtkI:I, a nie
wem epilogus, choć występują właśnie na pO(_:Z
ten jednak miewa w łacinie sr:f:dïno- |
n2 końcu. Wyraz
„skrótu” lub „stres_zczema e
Wiecznej równiez znaczenie
oddano go w niniejszym tłumęczerłlu_pols_klm
i tak też HH
kompozycji ksiegi I.ài
porównać do roli' uwertux:y V*;I*JE:;:?;
można by najtrafniej W, o ktoryc B
zapowiada on jeden lub kilk- a motIIyWO,epilog" jest znacznie
m p E
Wa w tej ksiedze. W S zedłużenie listu MBIĘB
: „ we o QPOWI&EI_ a .- sAN

fego, rodzaj pobudki do rozpoczęcie wiascweg N

d oWhatrz kazdej ksiegi inny


(IZe I jest to tren żałobny na ana przez . '
-'5—_'1-5), w księdze II pieśń $plew
59 (Gall: Kronika Polsk.a)
Ęłbl, Nar. Ser. I, Nr
É 2
F LXVI MOWY "WE !

skie pod Kolobrzegiem (II 28), w księdze III na


pieśń strazy strzegacych obozu niemieckiego (III 11
Mowy. Równie symetrycznie rozłożone są w rg
calo$ci dziela przemowy osób działających; wypada„
mianowicie po 3 na każdą księgę: w księdzeT je
mowa Chrobrego przed bitwą z Rusinami (I 7,, .
samego mowa na łożu śmierci (I 16) oraz mowa '
mierza Odnowiciela do żołnierzy przed bitwą (I 21 -
ostatnia wierszowana); w księdze II mowa Władys
Hermana przy podziale państwa pomiędzy synów (II
Zbigniewa przed mieszkańcami Wrocławia (II 16) i Kr
woustego pod Kołobrzegiem (II 28); w księdze III £
mowy tegoz do zolnierzy przed bitwą: pod Nakłem (III
pod Głogowem (III 5) i nad Trutiną (III 23). Na ko .:f'
każda ksiega poprzedzona jest osobnym listem wstępnyn
autora do różnych przedstawicieli duchowieństwa dw
skiego. :
Technika opowiadania jest w naszej Kronice dość pro-
sta i charakterystyczna. Jej znamieniem moze najbardz
uderzającym jest epizodyczność: pisarz mianowicie :
lubi komponować wiekszymi calo$ciami, unika na 9
szerzej rozwinietych charaterystyk osób lub sytuacj
(wybitny wyjątek stanowi tu obszerna charakterystyk
panowania Bolesława Chrobrego w księdze I 8—16).I
wazna część opowiadania składa się natomiast z l
| obok siebie postawionych, jakby na nitke nanizanych el
| zodów, bez wyraźniejszego jakiegoś związku poza osob
głównego bohatera, Porządek czysto chronologiczny .
szony zostaje tylko wyjątkowo. Ponieważ każdy ta
zod stanowi właściwie całość zamkniętą w
autor przechodząc do nastepnego z lmlei nt
ć Stereotypowym frazesem w ro
TECHNIKA OPOWIADANIA van |

Kiedy indziej ZznÓw nawiazanie to Przybiera


niejszego frazesu, jakby zachety ZWróconej formę obsz |
doę Obsze_r.ź
sebie; oto kilka przykladów zebranych ; jedne
krótkiego opisu rzadów Kazimierza (')dnowicielg. OS-amego
täko' ]
; gamilezmy O Mleszku, a przejdzmy do KaZimierza;' ('I' ;;:)z P
i . lez pozwólmy mu nieco odpocząć wraz z mat'ką: n
a przejdźmy do spustoszenia i wyniszczenia Polski”
(I 18), i
x qecz najpierw .s—'.kończmy omawiać to, co uczynił Kazi-
mierz, a nastepnie, opowiemy o jego synach” (I 19), r
„wspomniawszy zatem o tych kilku zaledwie pamietnych
czynach Kazimierza, a wiele innych dla po$piechu po-
minawszy milczeniem, kiedy on dochodził do kresu życia,
polózmy kres i piszacemu te słowa” (I 22).
Element oceny. O ile jednak w licznych tego typu
zwrotach autor świadomie, moze nawet w naszym poczu- *if_
du natrętnie wysuwa naprzód siebie jako narratora,
a nieomal że aranżera wydarzeń, o tyle rzadko tylko i nie-
chętnie wypowiada otwarcie swoje o nich sądy. Sformuło-
| wania takie, jak ,,my zaś ani nie usprawiedliwiamy zdrajcy
l biskupa, ani nie zalecamy króla, który tak szpetm'e: do-
chodzil swych praw” (I 27), albo „czyż jednak oslfarz.::m.l›?
tu Zbigniewa, a uniewinniamy Bolesława? Bynajmniej .
(IIL 25) — choć charakterystyczne przez swą ostrożmość —
mależą w całej Kronice do rzadkości. Na'tom%ast o wxelg
Chetniej posługuje się w takim wypadku fikcyjnymi r:cfłt&vej
9piniami nie nazwanych bliżej osób działających, k d« |
Przytacza w postaci krótkich odezwań się, Okmganyä?ä Em
żeń niekiedy słowem proverbia. A więc Pomorza breta : - n
Sawiaia Bolesława i wynoszą go ponad stars:e„_„'_;x
ąigniewa (II 17), „wszyscy madrzy POIïy W* u
QUrowo postepowanie tegoz Zbigniewa wo .. e.
) rycerstwo niemieckie śpiewa pieśni zi
mni mężo
11), a „niektórzy szlachetni i rozuslu
. cesarza powątpiewają w sznos :
I LXVIII ELEMENT OCENY
I

sprawy (III 12), współcześni Chrobrego pochw


Jego czujność nad bezpieczeństwem kraju (I 19)..8
kiedy idzie o interpretacje cudownego odzyskania wzrę
przez Mieszka, autor sam podejmuje objaśnienie tego
faktu przez ,starszych i roztropniejszych z grona obec.
nych” i podkreśla jego trafność (I 4). Ten sposób
niego wyjawiania swoich sądów należy do najbardziej -
typowych i najczęściej pojawiajacych się znamion tech- -
niki narracyjnej naszego pisarza.
Nader charakterystyczna i w ostatnich pięćdziesięciu.
latach wnikliwie badana była na koniec szata językowa;_'
w jaka przyoblekł on swoje dzielo. Tutaj trudno ją bę- -
dzie dokładniej przedstawić, skoro czytelnik ma przed
sobą przekład, a nie łaciński oryginał Kroniki; tym nie- —
mniej nie można tego ważnego jej aspektu pozostawić bez
wzmianki. m
Lacina średniowieczna. Na początku XII w., kiedy -
powstawala Kronika Galla, łacina była juz od jakichś 300 .
lat językiem martwym, a raczej żywa jej odmiana przy- .
brala juz wówczas postać jezyków romańskich: Włoskiegą'_';:-
prowansalskiego, francuskiego, hiszpańskiego i innych.
Tym niemniej łacina dawna, w zasadzie podobna do mowy
starożytnych Rzymian, ale niezrozumiała już w tej postaci -
dla ich średniowiecznych potomków, żyjących w Italii, -
Francji i na Półwyspie Iberyjskim, była w całej zachod- .
niej i $rodkowej Europie, a wiec takze w Anglii i w Irlan-
dii, w Niemczech i w krajach skandynawskich, w Po
Czechach i na Wegrzech — językiem literatury w
szerszym tego slowa znaczeniu, jezykiem piśmienn
w ogóle, wszystko jedno, czy szlo o pi$miennict
ukowe, czy o poezje, o dokumenty prawne czy ko
dencję, o protokoly sądowe czy zapiskik
zykach narodowych, którymi w poszczegó
ł dzie wykształceni i prości posługiw,
-'l - = r- j t -' "

UOE ANA
cych ›ku%tqralnie,. jąl; Francja pół
wysoce JUZ_'TŚZWI?IĘT›H, ale wciąż
restiżu piśmiennictwa łacińskiego adająea

! „utorytetem Kościoła i podziwiaïe,j ïäïsr;äään.mteznym


: - : _ ie cywili-
zacji antycznej. Posiadało ono nad Jezykami narodow
| nawet tam, gdzie dorastały one już do użytku literackiego
dwojaką jeszcze wyższość: po pierwsze, mowa łacińska
była z racji swej wielowiekowej tradycji wszechstronnie
rozwinięta, mogła np. służyć do wyrażania treści nauko-
wych, co w językach narodowych było wówczas zupełnie
niemożliwe, a po wtóre, była językiem międzynarodowym,
czyli że utwór w niej zredagowany zrozumiały był od razu
w całym zachodnioeuropejskim kręgu cywilizacyjnym. Nic
więc dziwnego, że pierwsza kronika polska powstała wła-
śnie w języku łacińskim. W ówczesnych warunkach kultu-
ralnych inaczej być w ogóle nie mogło.
Wzory stylistyczne. Skoro język łaciński, jakim pi-s:ano
W XII w., nie był mową ojczystą nikogo z tych, którzy
£0 uzywali, to jego charakter musiał zależeć przede wszyst-
im od wzorów, jakie dany pisarz śwmdor'me lub nie-
świadomie naśladował, od tekstów, które na]łc:Ęź;le: r i*
tywał i które nastepnie wpływały na jego w
można autoerä)
Wyslowienia. Z tego punktu widzenia dmałah_p Ę m -"
hiowieeznych, tych zwłaszcza , którzy r;
II w., podzielić na dwie
u których zaznacza
kategorie
się p . Do pier vpi yW -
il:l_eżeć ci,
Ofski : isma $W. | "i
| 5k0dyälïg$vaïrïkædïv.ljlv áw. Hieronim, CZy IL
— 9tty. Był to w średniowieczu absolut;ie ]Żtaśp:
ly tekst łaciński, z którym każ iy'd, -howni
(a takimi byli w XII w. WYłĄCERA mm
ennego uzytku W'breWifaïZq i, M ET i
LXX s Y

ten zaś, aczkolwiek zredagow


dziej spoufalony. Tekst się jedn
stylistę i uczonego, opierał
przez wielkiego tłumaczy, którs
przekładach anonimowych
uh dawniejszych
dosłowna wierność, a nie st
największą troska byla języka łaciń-
* H nawet nie poprawność ń-
styczna elegancja,
do Wulgaty sporo elemen-
skiego. Ta droga przeniknelo cech
oryginału i sporo
hebrajskiego i greckiego
f tów częścią W słownietwie,
ciny potocznej, nieliterackiej,
| ła dn i i sty lu. Ca ły te n ko nglomerat cech —
l a zwłaszcza w sk ła ci nie średniowieczgęf;_'
e sw e od bi ci e w
l
znajduje następni ym y ta ki ch pi sarzy, nie rzad-—
za li cz
T Do drugiej kategorii órzy &wiadomie dazy li do nagag;;-
r kich wcale w w. XII, kt u i starali -
wi el ki ch kl as yk ów starożytnego Rzym
dowa ni a
orowej łaciny . Zwykle niet;udgäf
1 sie używać ich czystej, wz y, bo frazesy z naj- -
ustalié kres ich ulubionej lektur
za
si eb ie cz yt yw an yc h i najwyżej cenionych « —n
częściej przez
to ró w wp la ta ją ch ęt ni e w tok własnych wywodów.
au —
naj czę ści ej wp ły wy te krzyzuja się Zze sobą
Oczywiście iecznego do jednej -
en iu ja ki eg o$ pis arz a śr ed ni ow
i o zaliez
:
ka te go ri i decydować musi prze- -
m

ze ws po mn ia ny ch dw u
Ix
nic h, a nie ab so lu tn y br ak drugiego; -
4 waga jednego z lwiek pisza- -
:

m tr ud no wy ob ra zi é sob ie ko go
przede wszystki

: by nie wy ka zywał śladów —


cego w owyc h cza sac h, kto
5i hn

$
wpływu Wulgaty.
a ag

nalezy uznać za rzecz wyf' 9Ct


bch

Oczytanie Galla. Otóz


Í trudno zaliczyć€
=

charakterystyczna, że naszego Galla


Y ZE

dwu kategorii. Oczywiście !


ZJ

jednej ze wspomnianych z Wulgm;g%


niego frazeologii czerpanej
zabraknie u
emu ! ęgi !
np. listowi dedykacyjnte
starczy przyjrzeć się ud
kż e rze czą er za ją cą , iż wnłw.ą n
Jest wsza
raczej powierzcho y
wcale głęboko, jest dr ugiej strony ni
rzuca się W oczy. Z
nikarz bynajmniej zagorzałym klas
lane
tyki traktuje dość nonsza
R
OCZYTANIE GALLA
LXX MM
nie: waha się od niichch ododstapi : ,
Je
ł, ale
ed p wy go dn äp äf e] äl;lg: to z ta-
Wzgl bynaj-
ïilägo czy 1_111198? cz yt el ni ka sw ym oczytaniem' za
niej olśniewać esztą liczył się s6
zr
1?; Staro.-:
| wtnych wzorach
'liWOŚCiB„ że
(może
jego
EM
polsc
y
czytelni
czytelnic y i wttak
rą ci
:
nie do-
frazes
z' racji
M
moegzliby
;strz D.nie docenili tego). Parę ra zy
i
st iu sz a, gd zi en ie 11
gdzie — — n
czytyw an eg o Sa lu
Bipetnie Wowczes imion mitologii i hi-
i aluzji z
garść sIĘ
rozsieje dla pokazu list wstępny do księgi III Iub opis Tib
j np.
storii starożytnein ale i w tym- zdarzają mu si m
,
pitwy nad Trut ą III 23) :
ni ez by t po ch le bn ie świadczące o grun-
nieporozumieni a Ę'i
(p or . ko me nt ar z do tych miejsc).
łowności jego erudycji yn ników, które najbardzie
j decy- a !'i
Jednym sł ow em , ty ch cz jego i
na fo rm ę ję zykowo—-stylis-tyczną j
dująco wpłynęły j.
tr ze ba sz uk ać jeszeze gdzie indzie 1
opowie$ci, jakby mimocho-
Wskazał na nie :
Sztuka dyktowania. liś cie ws te pn ym do księgi |
c się w
dem on sam, tiumacza sł aw a Kr zy wo us te go , Ze Zà-
dworu Bole
przed kapelanami sw ego dzieła ja
brał się do pi sa ni a
W :
zachować wprawę mY
zetekstyft» „ N ARzaju
od es
$ ZAaS
oznacza WOWC specyf iczn ątąd,
S tarozyt-
Vdokumentów, T sIĘ 5
a wziął MAUET kie, W
z
jàk zreszta i wszystkie inne tekho .llj.
stytnie ,"-ow
'gFjt
Ferdy *'"aa"""
—"*an BOR:
a
"ności i w średniowieczu z n i
najc
e : m ń c ź ż l ę t wł asrfggą. |
, a ni e p i s a n o własnoręc | wmą-
drugie m u ć dZYV , l ę k O W Y ę "u
piej kontrolowa
'elu, abaykikleolwiek zatem utwór lit
słów, J -
„dyktatem ,
się nazywać
szem) mógł umiejętność
ktatorem”, zaś u

!
ia :
Siła miano „sztuki dyktowan 8P
czątku XII w. zaczęli uczyć ęl b
jej podręcznrkl_"f" an
33:93' liczne
LXTI SZTUKA DYKTOWANIA

nią, jak wspomnieliśmy, do redagowania listów i doky.


mentów; nasza Kronika Galla natomiast należy do rzag. |
kich przykładów zastosowania jsztuki dyktowania” dg |
wiekszego dziela literackiego, w tym wypadku tre$ci hi.
storycznej. _ |
Niektóre wypowiedzi średniowiecznych teoretyków ars '
dictandi daja poznać, jak wysokie mieli o niej wyobraze- -
nie. Niejaki Poncjusz z Prowansji powiada na początku
XIII w., że ,na dworach oraz w pałacach królów, wład-
ców i książąt otoczona czcią zasiada ona na katedrze,
gdzie w niemniejszej czci umieszcza również swoich wiel-
bicieli i uczniów”. A nie zidentyfikowany jakiś pisarz -
oświadcza: „Ci, którzy pielegnuja umiejętność dyktowa-
nia, udają się do królów, królowie zaś przekazują ich P
pralatom Kościoła, aby dzięki ich poteznemu poparciu '
otrzymali godności kościelne”. Uwagi te pozwalają nam -
lepiej zrozumieć niechęć kapelanów nadwornych Krzy-
woustego do autora Kroniki jako potencjalnego konku-
renta do beneficjów duchownych, niechęć tak dobrze wi-
doczną we wspomnianym liście wstępnym do księgi III.
Współcześni Gallowi, bolońscy mistrzowie „sztuki dyk-
towania”, jak Albertus Samaritanus, Hugo z Bolonii, Hen-
ricus Francigena i in., zalecali wprawdzie wzorowanie się
na autorach starożytnych, których nazwiska chętnie wy-
mieniali, mieszając przy tym dość osobliwie najwybitniej-
sze z drugorzędnymi, ale nie możemy się oprzeć wrażeniu,
iż czynili to raczej na pokaz, sami do nich niewiele za- :
glądając, a naprawdę uczyli dość ograniczonej Iiczb_y'_,'
określonych formułek, których stosowanie mialo zapewnić -
zredagowanym w ten sposób pismom pożądany poziom -
literacki. Już ten jeden rys negatywny dobrze zgadza
z tym, co obserwujemy w naszej Kronice. Pokrewieńs
to jednak idzie dalej jeszcze. Oto proza :
wymaganiom ,sztuki dyktowania" winna
p
,
Md
EM
L.

1
MM
SZTUKA
DYKTOW'AN
IA

Ż,i
=—
ĘC

V
HC
, imiczną, CO w

Z w ZA
pierwszym

EL L.
t
rzedz:

h
« dzieleniu zc'lal'llf[ł-na
równoległ

:
„iezupeł'nie równej

——
liczbie zgłosek
podkreślana miała być rymem.
niejsza, bo pochodząca Styl taki

1e
-
z przełomu XII/XIII

m
j
'

-
WP
na teoria francuska „Stylem Tz

Ei
" od
k

-
VI/VII w. Izydora z (ggwäiïïrza f'

,=
kościelnego z przełomu
y styl krasomó

;

AE
w

-v
literai_:ury greckiej, kiedy to pierwsi

-
ukształtowali äo t(;vg :

E Em
?æw-w-';-;t—-' "
sofiŚCI * pr-zeniesiony nastepnie do
piśmiennictwa łaciń-
skiego 1 w nieco uproszczonej formie odżywający w „sztu-

D
ce dyktowania”. Nam przypomina on

*
bardzo żywo p,;ezję
| zwiaszcza ze wzgledu na użycie dwuzgloskowego rymu.,
| Trzeba jednak nie zapominać o tym, ze wersyfikacja po-

LA
3
x
legała w starożytności na zupełnie innych zasadach, a rym

»
Ą

F.
: ! ;
) był wówczas elementem prozy artystycznej, skąd dopiero H
Przeszedł do pewnych odmian poezji średniowiecznej i ca- r%_;
ij poezji nowożytnej. We wcześniejszym średniowieczu -

-u

RPE
bywal to raczej słabszy rym jednozgloskowy, dopiero

.-"_
V w. XII szerzyć się zaczyna powszechnie pełny rym

04
dWUZgloskowy zarówno w poezji, jak i w prozie. I znowu
Kronika Galla jest jednym z najwcześniejszych przykła-
%W użycia w tej skali owej tak zwanej przez głzisiejszych
adaczy literatury „prozy rymowanej”. :
samej nie-
Rytm prozy Gallowej. Jest ona w rzeczy
?Wykle silnie nasycona (w oryginale łaciń:skim) elementa-_f E

Ü " regularny wlersz O.Do Odä uzgloskowym. Śre- —


l H * — , as j]' 11

Ow_le_cze
e mianowicie znało dwa systemy W
PROZY LACINSKIEJ
LXXIV RYTM

w zasadzie z dzi_siejSIŻ_iym,.' CZy r


ty, identyczn y byl
z tym tradycyjnym systemem wersy RC ji lgo,r.y,f:-*j
poezji europejskiej panowal do nlledalwrga. tóż u (
spotyka sie z nielicznym 1 que-lnle drq nymi wyjąt
wyłącznie wiersze tego ostatniego rodza!u. Wystep
juz to w wiekszych calo$ciach, w foormï.e o.c::ob.nïe,h
szowanych utworów na poczatku kazdej kSlQ.gl jako
,,epiïogi':' o których juz byla mowa po-przedmo_, a ponś
wewnątrz ksiąg, wplecione w tekst prozaiczny (
s. LXIV) — ale pojawiają się także w postaci wiers
jedynczych lub dwu-, trzy- i czterowierszy rozpros :
w prozie. W takich wypadkach trudno nam mnierazj
strzygnąć, czy jaki$ rytmiczny człon, lub nawet kilk
nów zdaniowych mamy traktować jako wiersz, czy tez4e
w pełni zrytmizowaną proze. Przewaznie wypada się jt
nak zdecydować na to drugie określenie, a kryteri
zwalające nam odróżnić to, co w pojeciu autora bylo
szem, a co prozą, stanowią charakterystyczne kl
zdaniowe, nazywane technicznie mianem cursus.
Sredniowieczna teoria znala mianowicie jesz
odmiane rytmu, opartą nie na liczbie zglosek, ale na
pe
nym nastepstwie akcentów na początku,
w środku, a zw
szcza na końcu zdania lub członu zdaniowego. W
łacińskim bowiem w

nie są c
H
niewątę
". sl

E^
t
KLAUZULA

opartą na akcencie wyrazowym Ry


iczną,
Jano mianem cursus, który w tym .
1i wypadku znaczy .
wa Bo _:.:.ł
ą
: , .

pwan o don w zakończeniach (klauzulach) czloäærzzdyä/


ch, a zwłaszcza calych zdań (bezpośrednio pr ^
ka) Dokładniej:szą charakterystykä klauzgl plä:äclgyehigä:.
„ajdzie czytelnik w Aneksie do niniejszego tomu (s. 183 n), m
g natomiast wystarczy powiedzieć, ze w olbrzymiej więś- " UM
szości wypadków kończą się one wyrazem akcentowanym E
przedostatniej. !
„a zgłosce
Natomiast tylko zupełnie wyjątkowo spotyka sie u Galla — b
wustepach prozaicznych na końcu zdania lub członu zda-
nowego wyraz akcentowany na trzeciej od końca: w prze-
dwiehstwie do tego jego wiersze kończą się z zasady
| ibez wyjatku taka właśnie klauzula. Obserwacja ta po-
! zwala nam więc odróżniać w pełni zrytmizowane człony
— —
prozaiczne, np. szczególnie częste w naszej Kronice szesna-
stozgłoskowce złożone z czterech krótszych członów czte-
. rzgłoskowych (doliczono się ich w niej ponad setkę) — NESS
0d prawdziwych wierszy, zawsze zakończonych wyrazem TOE
skcentowanym na trzeciej zglosce od końca. u SS
i
Widać stąd, jak liczne i urozmaicone są W K'W—« RRR
elementy stylistyczne, nalezace xyedle-naszychs,y
%rażeń do dziedziny poezji. Aczkolwiek wszystkie(
Mieści : ; P :4 średniowieczna
ml.escny się w gramcach, jakie teoria Sr charak
w polaqzemu ze sdają-«"
maczałą prozie, to jednak
waną poprzednio technika opowiadania ä:ta-ktüi' |
"erwszego naszego dziejopisa jakby epieki ctwń
też należy A ono nie tylko do piśmienniotwa
senieniez85 :^ r
ooo . P "
ale i do literatury pięknej, Doce
0,
Dim odgrywa czysto artystycznA strona
charakterystykę, ułatwia niqmäl? ;
iero ustalenie historycznejw
TOR n .
T g - E R Md
d UE 4
A GALL
KOSMAS
LXXVI

GALLA W CIĄGU
IV. DZIEJE KRONIKI

że, jak się zdaje 3*


Kronika — dokumen t. Pomimo À
do księgi III, autor Kroniki nie
mówić przedmowa
widziany W gronie kapelanów nadwornych,
dobrze kąncelarii,
cych zarazem pracownikami książęcej
kancelarii starannie, gdyż
jego zachowano W tej
istniejący Zzarys dziejów p
wiło wówczas jedyny
łczesnych duchowny
'i dynastii, jakiego nikt ze wspó elaria
skich nie potrafiłby zapewne napisać. Kanc
ów Krzywoustego
polskich mieściła się zaś od czas
ntów, przechow
kowie i tam, wśród innych dokume
ak wyraźni
jedyny egzemplarz-autograf kroniki. Br
wskazówek na to, aby znana ona byla gdziekolwie
granicami Polski. Znajduja się co prawda w naj
an
kronice czeskiej dziekana praskiego Kosmasa, pis
wiele później niż nasza kronika Galla, ustępy w
jące jakby polemika z kronikarzem polskim, ale w
st_ąd wiosku, jakoby Kosmas znał faktycznie naszą
nikę i zżymał się nad jej antyczeskim tonem, szna potyk&
dę:,.
]ed'na, zasadnicza i trudna do ominiecia prze ko
gającą na tym, że nie wiadomo, gdzie autor czeski mi
E R se WB E boagwi€elBiż e
jąć , J
z Gall opuszczając Polske jechał pr ze z Pr
pozostawił (czy tylko pozw
_
olił i ować)6)
skoppi zabbr
za anyy Z^
ran
vildin IKO .
y egzemplarz swej kroniki: : toto zaś zaś są WSZySUPE
puszezenia najzupeleln ej dowolne. Wyraźne $lat
niiej |
. d . .
i użytk
M. 2 EM Anonima-Gallà sporyeue
KADŁUBEK

mistrz Wincenty, zwany później Kadlubkiem, Jest rzeczą


dość prawdopodobną, iż był kanclerzem najmłodszego
z synów Bolesława Krzywoustego, Kazimierza Sprawiedli-
wego, a jeśli nawet nie piastował tej godności, to i tak stał
dość blisko tego monarchy, który zachęcił go do napisa-
POISKi, aby móc mieć dostęp do prze-
nia HOWe6] historii
chowywanego w archiwum książęcym dzieła swego po-
przednika. Wykorzystał je tez gruntownie, opierajac na _
nim część swojej opowieści o naszych dziejach bajecźńfcfll
(podanie o Popielu i Piaście) oraz całe przedstawienie
czasów historycznych od Mieszka I az do pie_i'w_g_;_ej_nł'
łowy panowania Krzywoustego. |W retorycznym ujęciu
Kadlubka weszly odtąd takie Gallowe motywy, jak wspo-
mniane podanie o Popielu i Pia$cie, opowieść o ślepocie "
Mieszka, opis panowania Boleslawa Chrobrego ze zjazdem m
gnieźnieńskim i zdobyciem Kijowa, niektóre szczegóły
z dziejów Bolesława Śmiałego, zatargi Krzywoustego
z Sieciechem i Zbigniewem — do żelaznego repertuaru E
naszego dziejopisarstwa, zadecydowały na długie wieki *
o sposobie, w jaki wyobrażano sobie ten okres naszej hi-
storii. Dzieje Bolesława Chrobrego np. przedstawiala histo-
riografia polska w kategoriach Galla i Kadłubka a do
schylku XVIII w., kiedy to Adam Naruszewicz wykorzy-
stał po raz pierwszy relacje niemieckiego kronikarza Thiet-
mara o tych czasach. Można wiec powiedzieć bez ane. * 9
że to Gall przede wszystkim ukształtował na całe w
Jnasza _ wizję czasów Bolesławowskich, zarówno w histemę æ
E
jak w literaturze pigknej.
"
p
U A
LE

Jednakze Kadłubek, idac w zasadzie dość wiernie za n

swym poprzednikiem, odstępował odeń w takich wypad-


kach, kiedy nie zgadzał się z jego relacj by
przedstawieniu sprawy wygnania Kazimierza ver
w ovala_dgnlu._o BI UM Ls
lela __"H';zwłgszcza
- *' ' ah
ze $W. Stanislawem. _Kmn
k

mialego m— À — À À —

Ą .'I- ż* ..J.__„_ Y^
LE T D *
: l ,
GALLA
ZAPOMNIENIE
LXXVIII
a (I 27) Kadłubęk za stąpił ol
k e G a l l |
ank uchowieństwa krakow
ę
tylko wzmia:n ko l ac h d
ona W ny
vïersja utrwal - rzeciwnym — przychyl
króla. Z_aznaczył_ prgy —
a'ujętą T dlïgï::t:ï;rïydä
bïskupa, a 1:1 lest wersja odmienna, ale swoim zwye
nie obca nł:łml ztownie w tok własnego opowiadania,
anej i upiększo.nęj ;
wpłż'gł Śą ją w postaci rozbudow
na nie ?Ylą'c
ï;::zgïstwa i pomówienia, rzuca.ne
awa po jego wygnaniu na
biskupa przez króla Bolesł
are ,niektórzy
oszczerstwa, którym mieli dać wi
domi rzeczy”. "d
Powolne zapomnienie. Pojawienie się kroniki
ka, a zarazem rosnacyW tym samym czasie kult W,
się w
przyczyniły, znacznej mierze dq usun
nisława
w cień anonimowego dzielka z czasów Bolesława Kr
ustego. Po pierwsze bowiem, posiadano teraz nowsze;
niejsze, jako że sięgające az do poczatku XIII w., I
u

stawienie dziejów narodowych, a to z natury -


zmniejszalo zainteresowanie opracowaniem dawnie
Po wtóre, kronika Kadlubka zyskala niebawem ogro
popularność na calym obszarze ziem polskich dzięk
imponujacej ludziom śred-niowieczą_u-czoności oraz n
k?fej.szacie_ artystycznej, mało więc 'kto chciał się
ujęcia mniej odpowiadającego gustom epoki. Po
na koniec, od kanonizac

D::
WINCENTY Z KIRELC
n
1 zastapiono go partią z trzynastowiecznego
ustep 8 2ywotu" .
&w. Stanisława.
warunków naistarszś Hs
Pomimo tych nie sprzyjających
za kro nik a, zep chn ięt a nie jako na margines zaintere-
nas
literacko-historycznych następnych trzech wieków . Y
sowań P -
Nie prze-
(XHI—XV), nie zostala zapomniana zupelnie.
zepisywać na :'ï
stawano jej — z rzadka co prawda — pr
przestawano ä..,»
uzytek wlasny i pózniejszych pokoleń i nie
nna, ze korzy- f.„ł
do niej zaglądać. Jest rzecza nader znamie
Sta-
stał z niej nie kto inny jak autor dwu życiorysów św.
XIII w., Wincenty z Kiele, pomimo że
nisława z połowy
mu była również kronika Kadłubka i że to z niej
znana
rgu pomiędzy
oczywiście zaczerpnął przedstawienie zata
miał żyłkę histo-
królem a biskupem. Jednakże Wincenty :
ować panowanie
ryczną i kiedy przyszło mu scharakteryz imien- jego *
Chrobrego, ażeby odróżnić go od
Bolesława j
Boleslawa Smialego, wolał sięgnąć do
nika i prawnuka,
Galla niż do napuszo-
żywego, epickiego przedstawienia
i reto rycz nego Kadł ubka , może zresztą i dlatego, że
nego
wzmiankę o ofiarowa-
tylko u pierwszego Z nich znalazł Maurycego, św.
niu Chrobremu przez Ottona III włóczni
królewskiej godności wład-
drogiego jego sercu symbolu
wan ego za jego własnych czasów
ców Polski, przechowy cze go nie omie_szkał na
ka te dr y wa we ls ki ej ,
w skarbcu Wmcentym
swoim miejscu reślić. Z górą sto lfxt p_o.
podk — —5
z Kiele korzystał z Galla autor Kroniki książąt polskich —— —
Piotr z Byczyny, kanonik
(pisanej w latach 138 5—86), sywal swe źródło tak obficie C'N E
pi
z Brzegu na Slasku — i wy |
i wiernie, ze dziś służy nam za czwart ego, obok "mäïr r
tekstu. M
zachowanych rękopisów, świadka jej
Di ug os z. Po mi ja ją c ni ek tó re in ne zupełnie dr
Jan niowieczu, WSPG":;W
Slady znajomości Galla w śred t :
cze, że kronika jego nie by ła również ahea n A
ze sz ło ści n-g;odęmj | ;l ak
ne mu ba da cz ow i pr
LXXX JAN DŁUGOSZ

wszystkich naszych kronikarzy Jan Długosz. Miał on p


pewien czas w swych rękach najstarszy z jej ocalały,
po dzi$ dzień rekopisów, tzw. kodeks Zamoyskich, które
uzyczyl mu jego przyjaciel, równiez Zywo 1nteresu]ąg
się zagadnieniami historycznymi, Sędziwój z Cz,'eghła;
Długosz wszakże opracowując własne dzieło nie poprzest&
na tym, ze powtórzyl przewazna część faktów opowiedzia-
nych przez Galla, lecz starał sie wiadomości o nich łą-„..-'-
GC Z infounacjami zaczerpniętymi z innych Zródel
(w czym niekiedy zdarzały mu się błędy), a co WIęcej,
podjął po raz pierwszy próbę ustalenia dat rocznych owych
faktów, których to dat, jak mieliśmy już sposobność
stwierdzić, Gall nie podaje. Z tego ostatniego zadania
piętnastowieczny historyk wywiązał się przeważnie z po-
wodzeniem i z tego względu możemy go uważać za pierw-
szego naukowego badacza Kroniki Galla, a nie tylko za.-,j
echo jej informacji. |
Czasy renesansu. W dobie renesansu historycy nasi ko- -
rzystali z Galla raczej wyjatkowo. Znał go Marcin Kro- |
mer, który pierwszy ukuł okre$lenie „Gall-Anonim”, po- -
zostające do dzi$ dnia w użyciu, trafnie domysla]ąc się
w autorze mnicha francuskiego, dzialajacego w czasach -
Bolesława Krzywoustego — jednakze informacje zeń czer- -
pał do swego dzieła pt. De origine et rebus gestis Polo-
norum (1555) tylko sporadycznie. Kromer posiadał reko- -
pis tzw. Heilsberski naszej kroniki, który tą drogą 1;1'81;9k
do biblioteki biskupów warmmsklch Niewiele częściejv
korzystywał ją (nie wiadomo, czy z pierwszej ręki)
tosz Paprocki w Herbach rycerstwa polskiego (1584
bawem też zrodziła się inicjatywa 'wydania kroniki
kiem: podjął ją około r. 1612 ruchliwy działacz 1
polityczny Jan Szczęsny Herburt, który po
rokoszu Zebrzydowskiego odsunięty od czyni
rozpoczął w swoim Dobromilu szeroko

[ A iJQ ) I N Y w r '-.:.;—l
PIERWSZE WYDANIA «KRONIKI»

Wydawniczą, zwłaszcza w zakresić dzieł treści


nej, publikując m. in.
historyez-
Roczniki Orzechowski ego, zywOt
——
d
Kmity, kronikę Kadłubka oraz pierwsze księgi Historij
Długosza. W przedmowie do wydania Kadłubka zapowia;
dał, że ma w swym posiadaniu również rekopisy starszych
odeń kronikarzy, mianowicie Galla-Anonima i Baszka ku-
stosza poznańskiego (tzn. Kronikę wielkopolską, o której
chronologii miał fałszywe wyobrażenie) i tych niebawem
również ogłosi drukiem. Niestety, konfiskata wydania Dłu-
gosza, a niebawem śmierć samego wydawcy (1616) nie
pozwoliły na realizację tych zamiarów.
Pierwsze wydanie. Tak więc na publikację kroniki wy-
padło czekać jeszcze prawie półtora stulecia, gdyż epoka
baroku nie wykazywała dla niej żadnego zainteresowania.
Dopiero u progu doby oświecenia wydał ją po raz pierw-
szy zasłużony historyk dziejów politycznych i prawa pol-
"skiego, gdańszczanin Gotfryd Lengnich, wraz z trzynasto-
wiecznym skrótem z Kadłubka, mylnie uwazanym przezeń
za właściwą kronike tego autora, pt. Vincentius Kadlubko
et Martinus Gallus scriptores historiae Polonae vetustis-
simi, Gdańsk 1749. W wydaniu swoim oparł sie na reko-
pisie Heilsberskim, który w tym celu udostępnił mu ów-
czesny biskup warmiński (1741—1766) Adam Stanisław
Grabowski. Rekopis ten jednak zawiera, jak wspomniano,
lukę pod koniec księgi I, wypełnioną urywkiem-z Zywotu
o innych drobniejszyc h opusz- .
N

św. Stanislawa, a nadto spor


* t .:-:-i'

w nim końcowej partii ksiegi III P


J --'L'-

czeń, jak równiez brak


em tego publikacja Len- — —
(poczynając od rozdz. 16); skutki
gnicha w bardzo tylko niedoskonalym stopniu udostę
niała badaczom zawartość najstarszego pomnika dzie
| .Sarstwa polskiego. Wydanie Lengnicha bez zmian
rzył Wawrzyniec Mitzler de Ęoloff w sw,l
Ducatus Læthumiae collecti
Poloniae et Magni
. Warszawa 1769.
" Jl
L Nar. Ser. I, Nr 59 (Gall: Kronika polska) —— —
›._._", x : --*. :
x e © t 'iłl E
'RI-.. -'-I m
LSXXII PLANY T. CZACKIEGO

od
Odkrycie Czackiego. Pelny tekst kroniki Galla
dopiero Tadeusz Czacki, gromadzacy bezpo$rednio po
źródła do zleconej mu przez króla Stanis
biorach Adam
kontynuacji Historii Narodu Polskiego
Augusta do najlep
I on także nie dotarł jeszcze
Naruszewicza.
do rękopisu Zamoyskich
go jej i najstarszego przekazu, tj. pię.
wierny
lecz w ręce jego dostał się okolo r. 1798 dość
eks Sędzi.
tnastowieczny odpis tego ostatniego, tzw. kod
woja. Czacki, który posiadał również rękopis Heilsberü,'
sam, z którego przed pięćdziesięciu laty drukowal
ten
Kronikę Lengnich, poznał się od razu na wartości nowego
zasygnalizował uczonemu światu jego istnienie
kodeksu,
Przyjaciół Nauk '
i wystąpił do Królewskiego Towarzystwa
którego był czlonkiem-zalozycielem, z wnio-
w Warszawie,
m
skiem, aby Kronikę wydać ponownie w tekście łaciński
e-
wraz z tłumaczeniem polskim. Odpowiednie postanowi
y
nie powzięto, ale sprawa poszła w odwłokę; nie omylim
jakie
się zapewne sądząc, że była ona skutkiem oporów, na
natrafialo publikowanie zabytku przedstawiającego W tak |
odmiennym od dotychezas znanego i uznawanego świet
zatarg Bolesława Śmiałego ze św. Stanisławem. Czacki,
który w pierwszym dziesięcioleciu XIX w. zajął się orga- -
nizowaniem szkolnictwa na Wołyniu i Podolu, nosił się
okolo r. 1810 -z myślą wydania Kroniki Galla w swojej |
drukarni krzemienieckiej w ramach projektowanej przez
siebie zbiorowej publikacji polskich źródeł histor m
planom tym położyła kres jego śmierć w r. 1813. . EE
Wydanie warszawskie. Nowym promotorem W :
pełnego tekstu Galla stal się Joachim Lelewel, kto
jako młodziutki uczony zapoznał się z jego Kromk«
okiem Czackiego w Krzemieńcu (w latach 1809/
piowal ją na własny użytek, a wreszcie już za -
Kongresowego (1821) przeforsował w Tow:
| jaciół Nauk jej publikację. Wobec wyj
KX " ïkf::
^
WYDANIE WARSZ AWSKIE

katedre do Wilna zadanie to zlozon E :


prawnika Jana Wincentego Bandtkïego;dïïw;ïäcsïone s
służyły tym razem obydwa znane wówczas kOd:l:Vę po-
Heilsberski i Sędziwoja, które tymczasem po śmiercżyć tj.
przeszły w posiadanie Czartoryskich w Puławaźi_
ckiego
Wydanie Bandtkiego (Martini Galli Chronicon, Warszawa;
1824) określić wypadnie jako na ówczesne możliwości bar-
dzo staranne 1 wartościowe: wydawca nie tylko postarał
się dać czytelnikowi jak najpoprawniejszy tekst, lecz
wsparty radą profesora historii na Uniwersytecie War-
szawskim (1817—1831), Feliksa Bentkowskiego, nadał mu
nawet postać graficzną, uwypuklającą właściwości Gallo-
wej prozy rymowanej, postać, która zasłużyła sobie jesz-
cze po stu latach na pochwały niemieckiego badacza ta-
kiej prozy K. Polheima. Koncesją na rzecz tych, którzy
gorszyli się przedstawieniem sprawy $w. Stanisława, bylo
wlaczenie do wydania obszernej noty pióra ówczesnego
biskupa płockiego Adama Prazmowskiego, której autor
starał sie podważyć relacje Galla w tej mierze jako nie-
wiarygodna. Jeszcze przed ukazaniem się w druku wyda-
nia Bandtkiego opublikowany zostal pierwszy przeklad
Galla na jezyk polski pt. Historia Bolestawa III (Warsza-
wa 1821) dokonany przez Hipolita Kownackiego na pod-
stawie rekopi$miennej kopii Lelewela.
Wydania w ,Monumentach". Mijalo 25 lat od wydania
Bandtkiego, kiedy w r. 1848 odnaleziono w samej War-
szawie, w Bibliotece Zamoyskich, najstarszy i najle-psz.y
Z zachowanych rekopis kroniki, nazwany __.gdtągł_'___„r_ę_kopl-
-sem Zamoyskich. Lekcje jego wykorzystało me'.bawgrr_l
(w r. 1851) wydanie w Monumenta Germaniae Htstorfca
(seria Scriptores t. IX s. 418—478), którego tekst opraco- -
Wal ówczesny profesor języka i literatury polskiej na
uniwersytecie lwowskim (1847—1852) Jan Szlachto
we współpracy z uczonym niemieckim R. Kópkem,
CH »
WYDANIE W «MONUMENTA
LXXXIV
wa. Niedostępny
rem wstepu do tegoż wydawnict i
i późniejszym W
tomiast tym potaj
zawieruszył się przy
ski, który
Cz ar to ry sk ic h z Puław po upa
zbiorów si ę do piero u samego
od na la zł
stopadowego i kc je jego można było
mc za se m le
XIX w., tak że ty wydanie w Monumn
nicha. Niemniej
tylko z druku Leng op ar ło się w zasad |
er ws zy m, kt ór e
Germaniae było pi . dlatego zacho-
materiale piśmiennym i m. in
ręko
pełnym
sw oj ą wa rt oś ć. P r z e d r u kowano je |
wuje po dziś dzień ej (Patrologiae Latina
e
og iż ła ci ńs ki
zmian w Pa tr ol
ss . 33 3— 93 6) J. P. Mi gn e'a. W e-
completus t. CLX wydanie w
pojawiło się też
wielkim odstępie czasu I” Ss . 37 9— 484), przygoto-
st or ic a (t.
numenta Poloniae Hi s
ze z ni es tr ud zo ne go in icjatora i wydawcę tej
wane pr
a lw ow sk ie go Au gu st a Bielowskiego (1864). Po
historyk w ypadku taka sama j
pi śm ie nn a by ła w ty m
stawa ręko kś cie Bandtkiego, Biel ow-
m e n t a Ge rm an ia e. Na te
w Monu
m

la ch to ws ki eg o op ar ł si ę drugi z kolei p omy


skiego i Sz
h

ls ki Z y g m u n t a K o m a r n i ckiego (Kronika Mar-'


przeklad po
).
cina Galla, Warszawa 1873
op ra co wa ni a. Ró wn ol eg le do wspomniar ch
Pierwsze zk u z nimi, biegły od
ej ed no kr ot ni e w zw ią
wydań, a ni r y t y cznnaed najststar-:
w. pi er ws ze pr ac e k
schylku XVIII
on ik ą. By ly on e je sz ez e bardzo fragm
sza nasza kr nie czyły Pev
doty
ryczne i powierzchowne i jeśli
ów re la cj on ow an yc h pr ze z kr on ikarza (jak nP.
fakt
ątku wzbudzała
wy św. Stanisława, która od pocz
ro we rs ji ), to ob ra ca ly si ę pr zede wszyst5ł
cej kont
os ob y i po ch od ze ni a. Ni ez adowala
. samej jego ła sz cz a z tr ze ch pr zy czyn. !
zultaty wyplywa l y zw
po wo li do pi er o i st op ni ow o nà przestrzeł
. . sze, go
ne
P el Msłałano PoPrEWRE tekst bada
R c

BADANIA NAUKOWE «KRONIKT» Lxitv

; Y
cie prowadzily niekiedy do bled
Ęt:pynci% lïeal;lpore'æän. Po
łgóge, w nie_d(?sko-nał.ym tylko
oraz której dot *:zczias
gpoke, W jakiej kron.lka powstala Śzig.a.
nie pozwa.l al-o umieśc ić jej na właściwym tle
co
wym. Na komeg wreszcie łacińska literatura średniowieł:(;:
na, jej formy 11_terackie i język były do połowy XIX w
dziedziną_ prawie zupełnie nie znaną, a więc Właściwe;
rozumienie samego dzieła napotykało na znaczne trudno-
wtedy poczyniono
ści. Niezaleznie od tego wszakże już
obserwacji,
nad Kroniką Galla sporo trafnych i słusznych
czynione
które niekiedy uległy zapomnieniu i po latach
były ponownie.
T. Wojciechowskiego. =
Dookoła „Szkiców historycznych”
zwłaszcza po ukazaniu La
O ile w drugiej połowie XIX wW., ï ,
wano coraz umiejet-
się wydania Bielowskiego, wykorzysty wy- |
ieniu do rozmaitych
niej świadectwo Kroniki w odnies |
nad nią samą ożywiły się
darzeń dziejowych, o tyle prace wów-
stulecia. Pojawiły się
dopiero u samego schyłku tego !
czas dwa monograficzne jej poświęcone, pióra dwu
studia Gum-
wtedy uczonych, Maksymiliana
zupelnie mlodych
Baldwuin Gallus, 1895) i Stanisławą
plow*icza (BiSChO]c
(Gall-Anonim i jego kronika, 1898). Drugi
Kętrzyńskiego

ej sz e i no ws ze od Monumen-
poręcz ni :
1899), które,— jako— było przez następne
łów Bielowskiego ze no si lo wy razne znamiona
iu, pomimo m
lezytyVi
"Wszechnym uż(aycfo czsx
ejei
, nis le op
po p ar te j r jeszeze Rnai um
:
ro boty młod zi eń
wydawniczym (wyia v tvm
świadczeniem GN
lep szy m rek opi sie Zam oys kic h, nie zba d?n yfłagf yv:iäï
naj pomlędziy p owadzońać
dość starannie, zatarcie różnicy fortunrł : ?räere-sowïw p
szowanymi i prozaicznymi, nie m
zal
J ednakze nową falę
ortografia klasyczna).
GO
HISTORYCZNE» T. WOJCIECHOWSKIE
LXXXVI «SZKICE

' äz tï woł
äc myało
ch dop ier o pojawienie się w r. 1904
föïz nf z XI w. Tadeusza Wojciechowski
szkicu VIII pt. „Fąktum bi
a wśród nich zwłaszcza
po pr ze dz a, kto był Ga llus?" Jgz sam ten,
Stanislawa;
uł wyrazal, że rozt
nas dzi$ dziwacznie brzmiący tyt z Bolesiawem $
wy zat arg u św. St an is ła wa
śnięcie spra
iejszą charaktęry_
łym poprzedzone zostało gruntown
go jedynegp wiaryg
głównego, zdaniem Wojciechowskie
Kroniki Galla-A
nego źródła do tej sprawy, mianowicie
t namiętnej dysku
nima. W toku ozywionej a nawe
ępnych wokół
jaka toczyła się przez kilka lat nast
wybitniejsz
zagadnienia z udziałem wszystkich prawie
ro uwagi po$y
historyków-mediewistów owej doby, spo
cono tez i samej Kronice. Choć wiec podniecenie pol
mika nie sprzyjalo obiektywnej jej ocenie, poczynior
badaniach nad nią znaczne postepy. Cenna była
i w
ogłoszona w następstwie tej dyskusji wypo-
zwłaszcza
wiedź znakomitego wydawcy wielu naszych źródeł Śr
niowiecznych Wojciecha Kętrzyńskiego (ojca Stanisła'
pt. Niektóre uwagi o autorze i tekście najdawniejszej kro-
niki polskiej (1910).
Postep badań w dwudziestoleciu 1918—39. Kledy
pierwszej wojnie światowej namiętności polemiczne 0 oad-
ly, przyszedł czas na wysnucie wniosków ze zgre€
dzonych obserwacji, a zarazem na badania bardziej
lostronne, poświęcone rozmaitym aspektom Kroniki
patrywanej juz teraz jako samodzielny przedmiot z:
resowań, a nie tylko jako Zródlo informacji o tak
innym fakcie historycznym. Doniosłą rolę odegrał
względzie trzecie z kolei tłumaczenie jej na j
ok on ane noprz ez, wybitnegl,o Krmeondiikewaispotęls,kaRo
, .
m
ckiego gA mm tzw. Gal
I nr 59), poprzedzone obszer t
T

seria
ę
* h
4 E
h. ii
-- RT .
K: x ]
L s. P U
33 - -V
" E

cym do rozmiarów:
h * L
*
L. E u
" i

E 3CVrT
hd
D EIS ) 4I

EE ETA WZAŁ CM
BADANIA W LAT ACH 1918— 1939 LXXXVII


im krytycyzmem i trzeźwością sądu to, co :
E;I;Żowych badaniach mogło uch
odzić za rezulta:;" ugcää-l;
odrózniono od tego, co nalezalo traktować tylko jako mnićś
Jub wiecej prawdopodobny

O
domysł, Gruntowna praca Gro-
deckiego była przez nastepne ćwierć wieku opracowaniem
standartowym, słusznie uchodzącym za ostatnie prawie
słowo nauki w odniesieniu do Kroniki Galla. Również
przekład jego, dbający o skrupulatną wierność, choć może
zaniedbujący nieco w tej dbałości literacki aspekt tłuma-
czonego dzieła, przyczynił się bardzo do spopularyzowania
Kroniki w szerszych kręgach czytelników. W znaczn
ym
stopniu na ustaleniach Grodeckiego opierały się dalsze
studia nad naszą kroniką. Aleksander Briickner rozwinął
z wielkim temperamentem i erudycją rzuconą niegdyś
jeszcze przez biskupa Prazmowskiego obserwację, że
dziełko zwane Kroniką Galla należałoby raczej zakwalifi-
kować jako panegiryk na cześć Bolesława Krzywoustego,
gdyż jest ono w dużej mierze utworem literackim, a nie
dziełem historycznym (Z dawnych dziejów, 1923; Pierwsza
powieść historyczna, 1924). Wartości historycznej Galla
bronił w bardzo gruntownej rozprawie mlody historyk
poznański Teodor Tyc (Z dziejów kultury w Polsce $rednio-
wiecznej, 1924), konstruujac przy tym nowa, nader praw-
dopodobna teorie na temat pochodzenia kronikarza. Ry-
Szard Ganszyniec poświęcił osobne studium poprawkom
do znieksztalconego w rekopisach i wydaniach łacińskiego
lekstu kroniki (Studia mediaevistica, 1924). Karol Male-
czyński w toku przygotowań do nowego wydania badał jej
Tękopisy i wzory literackie (Rękopis Heilsberski, 1934;
Zródla literackie... Galla, 1934). Niezaleznie od prac pol-
Skich zainteresowal się Kroniką Galla jako jednym ZŚY*„ .. N
Powych przykładów tzw. prozy rymowanej niemiecki !
dfmz tego gatunku literackiego Karol Polheim (Die lat
msche Reimprosa, 1925); jego wyniki zreferował na uz

^
K . nE w
i * M
*g M , j 1 ^ , ; " WUr
")d YP m :
. j . '.fł_i *
4 y wA 1 (
" . -.vä M. *
- at du d a j'h
LXXXVIII POPULARNOSC PO ROKU 1945

czytelników polskich i uzupełnił Feliks Pohorecki (R


ka kroniki Galla-Anonima, 1930).
Popularność w latach ostatnich. Po drugiej Wojnie z.
jęcie się Gallem nie osłabło bynajmniej, przeeiw
wzrosło jeszcze w związku z odzyskaniem przez Po
Ziem Zachodnich, Śląska i Pomorza, na których rozg
się znaczna część akcji jego kroniki — a następnie z racjj
obchodów tysiąclecia, które nie mogły nie uwypuklić
czenia najstarszego zabytku naszego dziejopisarstwa. Bez. .
pośrednio po zakończeniu wojny, w r. 1945 podkreslong
słusznie w publicystyce, że „Gall anonim jest nam znowu
bliski” (St. Helsztyński), a bibliografia ostatnich lat dwu-
dziestu wykazuje uderzająco znaczną ilość pozycji poSwie- .
conych mu w prasie popularnonaukowej i ogólnokultural-
nej. Mamy dziś w miastach polskich ulice „Kronikarza- .
-Galla” (np. w Krakowie), świeżo za$ ukazała się poświę .
cona mu i jego dziełu Powieść o kronice Galla pióra Anieli
Gruszeckiej (Kraków, Wydawnictwo Literackie): jej część .
pierwsza pt. Owe lata (1962, 2 t. przedstawia momenf
historyczny, w jakim powstała kronika; część druga, za-
tytułowana Gall pisze kronikę (1962); mówi o samym jej -
powstaniu, podczas gdy trzecia, nazwana W ręku potom- |
nych (1964—66, 2 t.), snuje opowieść o losach kroniki -
w ciągu wieków. Motywy z tej kroniki czerpane naturalnym |
biegiem rzeczy powtarzaja sie często w obfitej w ubieglym |
dwudziestoleciu beletrystyce majacej za przedmiot c:
bolesławowskie (np. w Srebrnych orlach Teodora P.
kiego, czy w Boleslawie Chro
Ballada o narodzinach Bolesł
POWOJENNE PRACE NAUKOWE LXXXIX

rakter jej
usiłującego oddać rytmiczny cha
a Kgz'g];ä;ïïeää vGvoï:xl
Anonim, Wielkie czyny Bolesław
szawa, PZWS Bii›liotekź
przekład Elżbiety Sadzewicz (War izacja jak
niestety, zarówno rytrr;
Ziem Odzyskanych); d;:lćko
poszły w tym wypadku zbyt
j swoboda przekładu do ce:
było tłumaczenia-parafrazy używać
aby można
lów naukowych. Gallem,
prace naukowe nad
Jeśli idzie o powojenne
ws zy m mi ej sc u wy mi en ić wypadnie naj'nowsźe
to na pier
ńs ki eg o te ks tu kr on ik i przygotowane przez
wydanie łaci li
sk ie go (A no ni ma tzw. Galla Kronika, czy
Karola Malecz yń
po ls ki ch , Kr ak ów 1952, Monu-
có w
dzieje książąt i wład H t9 j) . Opracowane ono
or ic a Se ri a
menta Poloniae Hist zy st ki ch znanych rękopi-
ys ta ni u ws
zostalo przy wykorz He il sb er skiego), zaopatrzon
e
Se dz iw oj a i
sÓW (Zamoyskich, ks to wy 1 rzeczoWy (w jezyku
arz te
w obszerny koment p (po polsku), a
swym
czerpujący wstę
łacińskim) oraz wy uw yp uk li ć ws zy stkie oso-
stara się Pięć lat
układem graficznym ej i ry mo wa ne j.
prozy rytmiczn monografia autora
bliwości Gallowej się ob sz er na
ukazała t oriografii
wcześniej (1947) k a Ga ll a na tl e hińsst
pu pt. Kroni on ik i z ówcze-
niniejszego wste i ą z k ó w kr
w. , po św ię co na wykazaniu zw opisarstwem łacińskim
XII zw łaszcza dziej
ra , a entarz .do
sna li te ra tu
zachodniej. Wy czerpujący kom
na terenie Europ
y
i (Z e st ud ió w na d kronika
z Grudzińsk
ksiegi I dal Tadeus logie po li ty cz na kr on ik?rza wszech-
. ideo '
Galla, 1952—1958) Adamus (O monarc
stronnie badał Jan
rozprawy Z
wymienié tylko
1952) — aby ść długi szereg ważh
a p o m i n ą ć do
rozmiarów,
w sz cz eg ół ow yc h. Wszystko wiec W
studió pomnikiem
zainteresowanie najstarszym
jeszcze od zaspokojenia,
dalekie jest
nia.
850 lat od jego powsta

You might also like