You are on page 1of 215

Guiraud Paul

RZYM
Życieprywatne i publiczne Rzymian

ROZDZIAŁ I.
MIASTO RZYM.

1. Założenie Rzymu. — 2. Budownictwo Rzymian. — 3. Dzielnice Rzymu za Cesarstwa. — 4. Palatyn. — 5. Forum.


— 6. Wodociągi. — 7. Kanały i ścieki. — 8. Łaźnie publiczne. — 9. Cyrki, teatry i amfiteatry. — 10. Portyki i ogrody.
— 11. Ulice Rzymu. — 12. Policya w Rzymie.

Założenie Rzymu.

Pierwszem staraniem założyciela był wybór miejsca na nowe miasto; ale wybór ten zostawiano zawsze postanowieniu
bogów. Gdyby Romulus był Grekiem, pytałby o radę wyroczni w Delfach, — gdyby był Samnitą, szedłby za tropem
świętego wilka lub śledził bieg świętego dzięcioła. Ponieważ zaś był Latynem, sąsiadem blizkim Etrusków,
wtajemniczonym w sztukę augurów, prosił bogów, żeby mu objawili swą wolę za pomocą lotu ptaków. Bogowie
wskazali mu wzgórze Palatyńskie.
W dniu zakładzin złożył naprzód ofiarę. Towarzysze otoczyli go kołem, zapalili stos chróstu, i każdy po kolei skakał
przez ogień. Obrzęd ten oznaczał, że przy czynności, która miała nastąpić, lud powinien być czystym, — starożytni zaś
wierzyli, że oczyszczają, się od wszelkiej zmazy, skacząc przez ogień poświęcony.
Po dokonaniu tych obrzędów świętych, przygotowujących lud do wielkiego dzieła założenia miasta, Romulus wykopał
nieduży okrągły dół, w który rzucił bryłę ziemi, przyniesionej z Alby. Następnie każdy z jego towarzyszy zbliżał się z
kolei do dołu i ciskał grudkę ziemi, którą zabrał ze swego kraju rodzinnego. Obrzęd ten zasługuje na uwagę, wykrywa
nam bowiem myśl tych ludzi, którą należy zaznaczyć. Przed osiedleniem się na Palatynie każdy z nich mieszkał w
Albie lub w innem z miast sąsiednich; tam było ich ognisko święte, tam żyli i pochowani zostali ich ojcowie. Otóż
religia zabraniała opuszczać ziemię, w której znajdowało się ognisko domowe, w której boscy przodkowie spoczywali.
Dla uniknięcia bezbożności trzeba było, żeby każdy z tych ludzi użył fikcyi, żeby wziął z sobą bryłkę ziemi, jako
symbol gruntu poświęconego, w którym pogrzebane były ciała przód-

--------------- 2013-03-30 07:47:59 ---------------


7/517

ków, do którego przywiązane były ich Many(1). Człowiek może się przesiedlić, tylko zabierając z sobą ziemię swoją i
przodków swoich. Spełnienie tego obrzędu było potrzebnem, żeby można było powiedzieć o nowem miejscu
zamieszkania: "To także ziemia ojców moich (terra patria), to moja ojczyzna, bo tutaj są Many mojego rodu. "
Dół, do którego każdy rzucał bryłę ziemi, nazywano mundus, — wyraz zaś ten w starożytnym języku religijnym
oznaczał specyalnie siedlisko Manów. Z miejsca tego, według podania, dusze zmarłych wymykały się trzy razy do
roku, spragnione ujrzenia choć na chwilę światła dziennego. Czyż nie widzimy w tem podaniu prawdziwej myśli ludzi
starożytnych? Składając w dole grudki ziemi z dawnej ojczyzny, wierzyli, że umieszczają w nim dusze przodków. Te
dusze, zgromadzone tam, powinny odbierać cześć wieczną i czuwać nad swymi potomkami. Romulus postawił na tem
miejscu ołtarz i rozniecił ogień. Było to ognisko święte miasta.
Dokoła tego ogniska powinno było wznieść się miasto, jak dom otacza ognisko domowe.

------------------
(1) Mannmi (Dii Manes) nazywano wogóle dusze zmarłych.

--------------- 2013-03-30 07:48:01 ---------------


8/517

Romulus wyorał pługiem brózdę, która miała stanowić granicę miasta. W tym razie rytuał określał także najdrobniejsze
szczegóły. Założyciel musiał wziąć pług z lemieszem miedzianym, zaprzężony w białego byka i białą krowę. Z nakrytą
głową, w ubiorze kapłańskim, Romulus sam kierował pługiem, śpiewając modlitwy. Towarzysze jego szli za wodzem
w milczeniu pobożnem. W miarę, jak lemiesz odwalał skiby ziemi, zbierano troskliwie każdą grudkę i odkładano na
stronę wewnętrzną brózdy, ażeby najmniejsza cząstka świętego gruntu nie została po stronie obcych.
Ten obwód, który religia nakazywała zakreślić, był nietykalnym; ani cudzoziemiec, ani obywatel nie miał prawa go
przekroczyć. Przeskakiwanie przez brózdę było czynem bezbożnym; tradycya rzymska opowiada, że brat założyciela
popełnił to świętokradztwo i zapłacił za nie życiem.
Ponieważ jednak trzeba było wchodzić do miasta i wychodzić z niego, przerywano brózdę w kilku miejscach; Romulus
podejmował wtedy w górę i niósł pług, — nazwano więc te przerwy portae (od portare — nieść) i taksamo później
nazwano bramy, które w owych miejscach zbudowano.

--------------- 2013-03-30 07:48:03 ---------------


9/517

Nad brózdą świętą, albo nieco poza nią stanął następnie mur miejski, który równie był święty; nie wolno było dotykać
się do niego, nawet w celu naprawy, bez pozwolenia kapłanów. Po obu stronach muru pasy gruntu, kilka kroków
szerokie, oddane były na użytek religijny. Nazywano te smugi pomaerium. Nie wolno było jeździć po nich wozem, ani
stawiać na nich budynków.
Taki był, według mnóstwa świadectw starożytnych, obrzęd założenia Rzymu. Gdyby ktokolwiek dziwił się, jakim
sposobem wspomnienie tej uroczystości zachowało się aż do czasów pisarzy, którzy nam je przekazali, odpowiemy, że
obrzęd ten corocznie utrwalała w pamięci ludu uroczystość, jak ją nazywano, urodzin Rzymu. W starożytności stale
obchodzono tę uroczystość, a lud rzymski święci ją dotychczas 21 kwietnia.
(Fustel de Coulanges, La cité antigue, str. 153 — 157, wydanie VII).

2. Budownictwo rzymskie.

Etruskowie byli pierwszymi nauczycielami Rzymian w sztuce budownictwa; ale Rzymianie wkrótce ich przewyższyli:
udoskonalili
--------------- 2013-03-30 07:48:06 ---------------
10/517

stosowanie materyałów, poprzednio używanych, wynaleźli nowe, ulepszyli sposoby wznoszenia murów i krycia
budowli.
Do budowania murów, jeżeli gmach miał pewne znaczenie, Etruskowie używali najchętniej kamieni ciosanych w
kształcie wielkich płyt, możliwie jednakowego wymiaru, które układali poziomo w rzędach prawidłowych. Stosownie
do rozmiarów kamieni, mówiono, że mury są wielkiego lub małego układu; opus quadratum nazywano mur z kamieni,
ociosanych prostokątnie. Ten sposób murowania nadawał budowlom cechy powagi i trwałości, ale miał też strony
ujemne. Naprzód kamień, używany do budownictwa w Italii, był wogóle niezbyt dobrego gatunku. Peperyn, którego
wyłącznie używano w pierwszych wiekach istnienia Rzymu, jest po prostu konglomeratem skamieniałych popiołów
wulkanicznych, — trawertyn zaś, później pospolicie brany do budowy, jest kamieniem miękkim i lichym. Z drugiej
strony użycie tych materyałów wymagało dużo czasu i pracy: trzeba było znaleźć kamień w możliwie dobrym gatunku,
wydobyć go z kopalni, sprowadzić do warsztatu, ociosać umiejętnie płyty, zawieźć je znowu na miejsce budowli i
nieraz z wielkim mozołem podejmować wysoko, aż tam, gdzie miały być umie-

--------------- 2013-03-30 07:48:08 ---------------


11/517

szczone; wszystkiego zaś należało dokonać za pomocą narzędzi pierwotnych. Ponieważ Rzymianie chcieli budować
nie tylko trwale, lecz i pośpiesznie, poprzestać nie mogli na sposobach etruskich; wynaleźli więc cement, a właściwie
zaprawę wapienną, lub przynajmniej pierwsi stale używać jej zaczęli.
Użycie wapna zwiększyło liczbę materyałów budowlanych i ułatwiło robotę. Kamienie w budowlach etruskich,
układane bez wapna, trzymały się na zasadzie prawa ciężkości, trzeba więc było przy tej robocie pilnować się ściśle
prawideł geometrycznych. Przeciwnie, od chwili, kiedy zaprawa wapienna umożliwiła spajanie materyałów,
skrupulatne przestrzeganie prawideł stało się zbytecznemi w mur kładziono odłamy kamieni, głazy, drobne kamyki,
kawałki cegły, dachówek, a nawet skorupy stłuczonych garnków. Kilku doświadczonych mularzy wystarczało do
wyrabiania zaprawy, do prowadzenia linii murów, do robót przy wzmacnianiu załamów i występów zewnętrznych. Sam
mur składał się z kamieni i innych drobnych materyałów, i bardzo szybko stawiać go mogli zwyczajni robotnicy, nie
posiadający wprawy specyalnej.
Budowle Rzymian nie tylko prędko były wznoszone, ale miały też zaletę zadziwiającej

--------------- 2013-03-30 07:48:10 ---------------


12/517
trwałości. Zaprawa wapienna z piaskiem, wyrabiana bardzo starannie, z biegiem czasu stawała się coraz twardszą.
Wskutek tego cały budynek był jakby jedną bryłą, zwłaszcza, że drobne materyały, z których mur się składał,
przylegały doskonale do siebie. Dzisiaj nawet, po upływie tylu wieków, te stare mury nie rozpadają się, i z trudnością
można je skruszyć.
Różnorodność materyałów, używanych przez Rzymian, pozwalała im urozmaicać do nieskończoności sposoby budowy
i wygląd murów. Można jednak rozklasyfikować te odmiany i sprowadzić je do trzech typów głównych.
Najdawniejszy typ, znany pod nazwą opus incertum (układ lub wiązanie luźne), jest najbardziej nieprawidłowy; mur
składał się z drobnych głazów i kamieni, umieszczonych bez żadnego porządku i symetryi i spojonych za pomocą
zaprawy wapiennej, wypełniającej wszystkie luki między nimi. Typ ten był niemal wyłącznie używany aż do czasów
Maryusza, to jest do końca II wieku przed Chrystusem; później, zdaje się, stosowano go tylko w budowlach
najskromniejszych.
W początkach I wieku przed nar. Chr. zjawia się typ nowy — opus reticulatum (wiązanie siatkowe lub kratkowe),
nazwany tak dla-

--------------- 2013-03-30 07:48:13 ---------------


13/517

tego, że przedstawia jakby sieć, rozciągniętą na murze. Otrzymywano ten efekt przez użycie małych cegieł o bokach
kwadratowych, lub kawałków tufu, ociosanych w sześciany, które układano nie na płask, ale opierając je na jednym
kancie. Tego rodzaju muru nie używano wyłącznie, ale zawsze w obsadzie z większych lub mniejszych kamieni, jakby
w ramach, co dawało widok bardzo przyjemny dla oka. Opus reticulatum zyskał dużą wziętość, ale miał jedną wielką
wadę: brakowało mu trwałości, wskutek czego rychło został zaniechany, bo już w końcu I wieku naszej ery.
Zastąpił go typ trzeci — mur z cegieł, opus latericium, który za Cesarstwa był w użyciu powszechnem nawet w
prowincyach. Cegły rzymskie były cienkie, szerokie i długie. Układano je poziomo i na płask na zaprawie z wapna z
piaskiem. Nie troszczono się wcale o wygląd zewnętrzny i nie myślano o zastosowaniu układu cegieł do ozdobienia
budowli. Często wprawdzie w pewnej odległości nad oknami i drzwiami układano rząd cegieł w kształcie łuku, ale
czyniono to jedynie dla dodania mocy murowi.
Dziwną wydaje się ta obojętność architektów rzymskich na wygląd zewnętrzny mu-

--------------- 2013-03-30 07:48:15 ---------------


14/517

rów w budowlach ozdobnych; ale trzeba pamiętać, że zazwyczaj pokrywano ściany sztukateryą lub tynkiem, który na
zewnątrz malowano w ten sposób, że naśladował mur z kamieni ciosowych, wewnątrz zaś pokrywano rozmaitemi
ornamentacyami. Często mur z cegły był w obsadzie z kamienia ciosowego.
Nie poprzestawano zresztą na tych materyałach grubych i prostych; w domach ludzi zamożnych kolumny w
perystylach, ozdoby dekoracyjne, a nawet pokrycia ścian w salach paradnych były z marmuru. W II wieku przed
narodzeniem Chrystusa Rzymianie zaczęli eksploatować kopalnie marmuru w Carrarze. Znajdująca się tam góra od
podnóża do szczytu składa się z marmuru, którego pokłady ciągną się wzdłuż 8 kilometrów i dochodzą 800 metrów
wysokości. Tysiące robotników pracowały ciągle przy łamaniu, wywożeniu, ociosywaniu i wygładzaniu tego
kosztownego materyału. Później Rzymianie sprowadzali także marmury z Grecyi, Azyi i Afryki. Okręty posuwały się
w górę Tybru i składały swój cenny ładunek u podnóża Aventinu, — musiały zaś przychodzić w znacznej liczbie, kiedy
wyznaczono dla nich osobną przystań, która do dziśdnia nosi starożytną nazwę Marmorala.

--------------- 2013-03-30 07:48:17 ---------------


15/517

Rzymianie wprowadzili budownictwo na drogę postępu nie tylko dzięki użyciu nowych materyałów, ale i dzięki
nowym sposobom krycia i wieńczenia budowli. Bez wątpienia nie zarzucili całkowicie sposobów etruskich; budowali
powały, jakich nauczyciele, robotą ciesielską, podpierane przez wystające tramy, z prawidłowem krzyżowaniem się
belek, — ale nie poprzestali na tem i, zamiast poziomych pował, zaczęli budować sklepienia. W Etruryi używano
sklepień tylko przy budowie kanałów ściekowych, wodozbiorów i korytarzy podziemnych, — Rzymianie zaś
zastosowali je na szeroką skalę w domach mieszkalnych.
Zapewniło to wielkie korzyści ich budownictwu. Naprzód mogli pokrywać olbrzymie sale, nie podpierając pokrycia
rzędami kolumn, wskutek czego mieli więcej przestrzeni i światła; powtóre — użycie sklepienia daje większą swobodę
w kreśleniu planu budowy, pozwala urozmaicać kształty komnat, które niekoniecznie muszą być prostokątnemi.
Sklepienia rzymskie były doskonale obłączne, t. j. zakreślały całkowite półkole; lecz odróżniano sklepienia
kabłąkowate, oparte na dwóch murach równoległych, — sklepienia szczytowe, powstające z przecięcia się dwóch
poprzednich pod kątem prostym i właściwe do

--------------- 2013-03-30 07:48:19 ---------------


16/517

krycia sal czworobocznych, — i nakoniec sklepienia półkuliste, albo kopuły, odpowiednie dla sal okrągłych. Należy
zaznaczyć w budownictwie rzymskiem sposób techniczny, uważany zwykle za wynalazek nowoczesny: w łaźniach i
wielkich salach dla zebrań publicznych sklepienia, jak świadczy Vitruvius, opierały się często na rusztowaniu
żelaznem, złożonem z pasów i zaokrąglonych kabląków z tego metalu.
Wogóle, podczas gdy Grecy lubili najbardzej linię prostą, Rzymianie mieli zamiłowanie wyraźne do linii krzywej. To
lubowanie się w kształtach okrągłych skłaniało ich do pomnażania liczby sklepień w domach mieszkalnych, do
wprowadzania luków i obłęków. Stanowi to na pierwszy rzut oka różnicę charakterystyczną pomiędzy ruinami budowli
rzymskich i greckich; formy zaokrąglone, doskonale obłączne, są pospolite w ruinach rzymskich.
Trzeba dodać, że sklepienia lub kopuły stanowiły pokrycie dachowe tylko gmachów publicznych; w domach
mieszkalnych nad sklepieniem, jak i nad powałą, stawiano robotą ciesielską dach, pokryty dachówkami.
(Garnier i Ammann, L'habitation humaine, str. 496 i nast).

--------------- 2013-03-30 07:48:22 ---------------


17/517
3. Dzielnice Rzymu za Cesarstwa.

August podzielił Rzym na 14 regiones i 265 vici. Oto ich wykaz z oznaczeniem głównych gmachów. Liczba domus i
insulae (1) wzięta jest z czasów Konstantyna, t. j. z pierwszej ćwierci czwartego wieku po nar. Chr.
Regio I [PorIa Capena). 10 vici. Dwie świątynie Marsa; gaj święty i źródło nimfy Egeryi; grobowiec Scipionów; łuki
tryumfalne Drususa, Trajana, Luciusa Verusa; termy (łaźnie ciepłe) Commodusa (2) i Septimusa Severusa. 12O domus,
3250 insulae.
Regio II (Coelimontium). 7 vici. Świątynia Claudiusa; targ Nerona; dom Commodusa; świątynie Bacchusa i Faunusa.
127 domus i 3600 insulae.

---------------------
(1) Domus — były domy prywatne, które Francuzi nazywają hôtels particuliers, zaś insulae — domy, wynajmowane
kilku lub więcej lokatorom.
(2) Z wyjątkiem imion i nazw, najbardziej znanych i od dawna w użyciu spolszczonych, wszystkie inne przytaczamy w
pisowni łacińskiej, nadmieniając, że Rzymianie prawdopodobnie wymawiali c jak k nie tylko przed a, o, u, ale i przed
e, i, y, a więc: Kikero — Cicero, Keler — Celer, Kynthia — Cynthia i t. p.
[Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:48:24 ---------------


18/517

Regio III (Isis et Serapis). 8 vici. Colosseum (Kolizeum); termy Titusa i Trajana; portyk Livii; świątynie Izydy i
Serapisa. 160 domus, 2757 insulae.
Regio IV (Templum Pacis). 8 vici. Świątynia i Forum Pokoju; Forum Nerwy; świątynia miasta Rzymu; świątynia
Wenery szczęśliwej (Venus felix) i wiecznego Rzymu; świątynia Ziemi; bazyliki Aemiliusa Paulusa i Konstantyna; łuk
tryumfalny Konstantyna; Droga święta (Via sacra); posąg olbrzymi Nerona. 88 domus, 2757 insulae.
Regio V (Escuiliae). 15 vici. Nymphaeum Aleksandra Severusa; ogrody Mecenasa; świątynia Minerwy leczącej
(Minerva medica); targ Livii. 180 domus, 3850 insulae.
Regio VI (Alta Semita). 15 vici. Świątynia Wenery; ogród Sallustiusa; termy Dioklecyana i Konstantyna; świątynia
Quirinusa. 146 domus, 3403 insulae.
Regio. VII (Via lata), 15 vici. Grobowiec Publiliusa Bibulusa; Sepia Agrippy; świątynia Słońca; targ świński; łuk
tryumfalny Marka Aureliusa; świątynie Nadziei i Fortuny. 120 domus, 3805 insulae.
Regio VIII (Formum). 34 via. Stare Forum (Forum Romanum), Forum Cezara, Augusta, Trajana; Kapitol (Capitolium).
130 domus, 3480 insulae.

--------------- 2013-03-30 07:48:26 ---------------


19/517
Regio IX (Circus Flaminius). 35 vici. Targ na oliwę; teatry Pompejusa, Marcellusa, Balbusa; amfiteatr Statiliusa
Taurusa; Panteon; termy Agryppy; mauzoleum Augusta; portyk Octavii; świątynie i kolumny Antonina i Marka
Aureliusa; termy Aleksandra Severusa; świątynia Minerwy Chalcidiki. 140 domus, 2, 777 insulae.
Regio X (Palatium). 20 vici. Pałace (domus) Augusta, Tiberiusa, Caliguli, Nerona, Domitianusa; Septioconium
Severusa. 89 domus, 2, 642 insulae.
Regio XI (Circus Maximus). 18 vici. Cyrk wielki; świątynie Cerery, Merkurego i Herkulesa. 88 domus, 2, 600 insulae.
Regio XII (Piscina publica). 14 vici. Termy Caracalli. 113 domus, 2, 487 inulae.
Regio XIII (Aventinus), 17 vici. Świątynia wolności (Aedes liberiatis), później Jupitera wyzwoliciela; świątynie Diany
i Junony Królowej (Juno Regina); spichlerze Galby; targ mączny. 130 domus, 2, 487 insulae.
Regio XIV (Trans Tiberim). 78 mci. Cyrki Caliguli i Hadriana; mauzoleum Hadriana; gaj święty Cezarów; ogród Gety;
świątynia Eskulapa. 150 domus, 4, 405 insulae.
Ogółem było wtedy w Rzymie (w początku IV wieku naszej ery) 1, 790 domus i 46, 602

--------------- 2013-03-30 07:48:29 ---------------


20/517

insulae. Jeżeli przypuścimy, że pierwsze miały średnio po 30 mieszkańców (wraz z niewolnikami), drugie zaś po 40,
otrzymamy około 2, 000, 000 ludności.

4. Palatyn.

Palatyn (Palatium, Mons Palatinus) jest wzgórzem, mającem około 1, 800 metrów w obwodzie i 35 metrów wysokości,
tworzącem jakby wyspę pośród innych pagórków, na których rozsiadło się "miasto wieczne. " Jakkolwiek pagórek
palatyński jest najmniejszym, "inne zdają się otaczać go czcią, jak swego władcę. " Istotnie Palatyn zajmuje pierwsze
miejsce w dziejach Rzymu.
Był on kolebką społeczności rzymskiej; wiadomo, że miasto Romulusa było zbudowane na tym pagórku. Granice
pierwotnego obwodu oznaczały kamienie, kładzione w pewnej odległości jeden od drugiego. Pokazywano je jeszcze za
czasu Tacyta. Była to Roma Quadrata, tak nazwana od kształtu samego pagórka, a bardzie] jeszcze wskutek tego, że
miasto zbudowano według prawideł sztuki augurów, które zalecały taką postać. Znaleziono w naszych czasach w
różnych miejscowościach szczątki murów pierwotnych, ota-

--------------- 2013-03-30 07:48:31 ---------------


21/517

czających miasto; są to wielkie kamienic, które wydobywano na miejscu. Sądzą nawet, że wykryto główne wejście.
Około łuku Titusa oddziela się od Via Sacra ulica i biegnie w górę: jest to Clivas Palatinus. Zaledwie przejdziemy po
niej kilka kroków, spotykamy podstawy wielkiej bramy; nieco dalej leżą na ziemi olbrzymie bryły kamienne, oderwane
od muru; jest to ten sam mur, którego wzniesienie przypisywano Romulusowi. Brama nie jest tak starożytną, ale
prawdopodobnie zastąpiła tę, która prowadziła niegdyś do Roma Quadrata. Nazywano ją Porta Magunia; nazwa
pochodzi, jak twierdzą, od ryczenia wołów, które co rano przez tę bramę wypędzano na pastwisko, późniejsze Forum.
Na prawo od tej bramy wznosiła się świątynia Jupitera Statora, zbudowana przez Romulusa na miejscu, gdzie Jupiter
powstrzymał Rzymian, uciekających przed Sabinami. Titus Livius powiada, że Tarquinius Stary mieszkał w pobliżu tej
świątyni. Niżej była świątynia Westy, w której płonął ogień święty; przypuszczają, że fundament jej istnieje dotychczas
pod sąsiednim kościołem. Na pochyłości pagórka, naprzeciw targu wołowego, pokazywano ciekawym niewielką grotę,
ocienioną drzewem figowem. Nazywano ją Lupercal; mówio-

--------------- 2013-03-30 07:48:33 ---------------


22/517

no, że w niej wilczyca wykarmiła swem mlekiem Romulusa i Remusa. Dalej jeszcze widać było wielki ołtarz fara
maxima), poświęcony przez Evandra; aż do końca Cesarstwa obchodzono tam zwycięstwo Herkulesa nad Cacusem.
Wyżej, na szczycie pagórka, znajdował się zabytek, który każdy oglądał ze wzruszeniem: chata Romulusa.
Miasto nie mogło pozostawać długo zamkniętem w ciasnym obwodzie, który mu zakreślił pierwszy król jego;
przekroczyło wkrótce ten obwód ze wszystkich stron i zajęło w końcu wszystkie otaczające Palatyn wzgórza. Odtąd
Palatyn nie był już całym Rzymem, ale pozostał jedną z najważniejszych dzielnic powiększonego miasta. Znajdowała
się tam znaczna ilość sławnych świątyń, jak Jupitera Zwycięzcy, bogini, godzącej małżeństwa, zwanej Viri placa, Matki
bogów i t. d. Z tej ostatniej świątyni corocznie, 27 marca, wychodził wesoły orszak pobożnych kapłanów żebrzących,
który, śpiewając swawolne piosenki, niósł przez ulice Rzymu posąg bogini, ażeby go wykąpać w rzeczce Almo. Na
Palatynie mieszkali też niektórzy znani za czasów Rzeczypospolitej obywatele, jak n. p. Hortensius, Catilina, mówca
Lucius Crassus, Cicero i wróg jego, Clodius.

--------------- 2013-03-30 07:48:36 ---------------


23/517

Za Cesarstwa Palatyn stał się, według wyrażenia Tacyta, twierdzą świata rzymskiego. W młodości August mieszkał w
pobliżu Forum; następnie, kiedy był jeszcze tylko ambitnym pretendentem do spadku po Cezarze, kupił na Palatynie
dom Hortensiusa, który, rozszerzony później, został jedną z pierwszych rezydencyi cesarskich. Dom ten był już
obszernym, kiedy zniszczył go pożar. Było zwyczajem w Rzymie, że w takiem nieszczęściu przyjaciele właściciela
domu składali się, ażeby wynagrodzić chociaż część straty. Wszyscy obywatele Rzymu pośpieszyli z. ofiarami dla
Augusta, ale on przyjął od każdego tylko drobną sumę i odbudował dom na swój koszt; skorzystał jedynie ze
sposobności, żeby zbudować dom piękniejszy i większy. Kiedy wybrano go na "wielkiego kapłana" (pontifex
maximus), zamiast, jak jego poprzednicy, zamieszkać przy świątyni Vesty, pozostał w swej rezydencyi, ale wzniósł
nową świątynię bogini w swoim domu. Tym sposobem zasada była uszanowaną i wielki kapłan przebywał zawsze w
pobliżu bogini, opiekunki Rzymu. W 1775 roku zarządzono poszukiwania na miejscu, gdzie przypuszczalnie stał ten
dom. Doprowadziły one do odkrycia budowli dwupiętrowej. Piętro górne bardzo ucierpiało, ale dolne pozostało prawie
nietkniętem. Kilka sal zapełniał
--------------- 2013-03-30 07:48:38 ---------------
24/517

gruz, — inne, puste, można było obejrzeć. Zachowały się w nich sztukaterye, cenne posadzki i tafle marmurowe,
przytwierdzone do ścian klamrami żelaznemi. Piękne malowidła zdobiły sufity; znaleziono też godne podziwu posągi.
Plan, zrobiony przez budowniczego, który kierował robotami przy odkopywaniu, wskazuje, że ten dom, według
wszelkiego prawdopodobieństwa — pałac Augusta, podobny był do wszystkich domów rzymskich. Było w nim bardzo
dużo pokojów, ale niewielkich; żaden nie miał takich rozmiarów, żeby mógł służyć do przyjęć urzędowych. Szczegół
ten stwierdza to, co skądinąd wiemy o prostocie, jaką przybierał August w stosunkach zewnętrznych.
Tiberius, zdaje się, nie mieszkał w domu swego poprzednika; miał on własny pałac, Domus Tiberiana. Był to zapewne
jego stary dom rodzinny, który przystosował do swego nowego stanowiska. Pozostało z pałacu tylko kilka małych
pokoików, w których musieli mieszkać niewolnicy. Ale nie należy zapominać, że nie wszystko odkopano.
Dalej, w tym kącie Palatynu, który wychodzi na Forum, stał pałac Caliguli. Mówiono, że był wspaniały, ozdobiony
malowidłami i rzeźbami greckiemi. Caligula zajął nawet część Forum i świątynię Castora zamienił

--------------- 2013-03-30 07:48:40 ---------------


25/517

na przedsionek swego pałacu. Ogłosiwszy swoją boskość, postępował z bogami Olimpu, jak z równymi sobie. Chcąc
znosić się swobodnie z jupiterem, zbudował most, śmiało rzucony nad kotliną, który, przechodząc nad bazyliką Julii,
łączył Palatyn z Kapitolem. Most wkrótce potem był zburzony, — ale wspomnienie Caliguli związane jest z innym
szczątkiem jego siedziby; długi krypto-portyk, w którym go zamordowano, istnieje dotychczas, bardzo dobrze
zachowany.
Zabójcy — mówią historycy — uciekli przez dom Germanicusa, ojca Caliguli. Odkopano z gruzów dom, uważany
przez niektórych za ten właśnie; ale jest więcej prawdopodobne, że jest to dom Livii, wdowy po Auguście, jakkolwiek
zresztą rozstrzygnie się ten spór, dom pomieniony wzbudza wielkie zajęcie. Widzimy w nim malowidła, najpiękniejsze
z dotąd znanych z czasów Rzymu staryżytnego. Wzdłuż gzemsów biegną wdzięczne arabeski, girlandy z liści i
kwiatów, skrzydlate geniusze, śliczne krajobrazy. Po środku ścian widzimy wielkie freski. Dwa obrazy przedstawiają
sceny wtajemniczania i praktyk czarodziejskich, — trzeci, wysokości 3 metrów, ulicę Rzymu, na którą patrzymy przez
otwarte okno, — nakoniec dwa pozostaie są treści mitologicznej: Polifem,

--------------- 2013-03-30 07:48:43 ---------------


26/517

prześladujący Galateę, i Hermes, uwalniający Jo od Argusa.


Na Palatynie nic nie zostawił po sobie Neron. Lubił on rozmiary olbrzymie; marzył o zbudowaniu dla siebie pałacu
wielkiego jak miasto. Mały pagórek nie mógł dać przestrzeni dostatecznej; Neron pomyślał o zajęciu równiny, która
oddziela Palatyn od Esquilinu. Kiedy straszny pożar w r. 64 uwolnił grunt od domów, które tam były natłoczone,
architekci cesarscy, Severus i Celer, wzięli się do dzieła. Zbudowali oni dla imperatora pałac, jakiego nigdy nie
widziano. Przy wejściu postawili posąg Nerona, kolos, wysoki 35 metrów, który później przedstawiał Słońce. Od
strony Esquilinu ciągnęły się łąki, pola, winnice, gaje, pełne dzikich zwierząt; w środku równiny wykopano olbrzymi
staw, otoczony malowniczemi budowlami. Pałac właściwy lśnił się cały od drogich metali i rzadkich kamieni,
osadzonych w ścianach; nazywano go z tego powodu "domem złotym. " Były w nim obszerne portyki, — sale jadalne
ze stołami z kości słoniowej i fontannami, z których tryskał na biesiadników nieustanny deszcz wonności, — łaźnie z
wodą morską i z gorącą wodą siarczaną. Kiedy Neron przeniósł się do nowego pałacu, zawołał, że nakoniec
przyzwoicie mieszka.

--------------- 2013-03-30 07:48:45 ---------------


27/517

Ten "dom zloty, " który był jakby symbolem wszelkich nadużyć ich poprzednika, zburzyli Flaviusowie. Część gruntów
zwrócili dawnym właścicielom, — zatrzymali tylko place, na których później zbudowano takie przepyszne gmachy, jak
Colosseum i Termy Titusa. Vespasianus i Titus poprzestali na dawnych pałacach cesarskich, ale Domitianus wystawił
sobie własny.
W ostatnich latach odkopano ten pałac całkowicie. Badano te ruiny już w XVIII wieku, ale zabrawszy, co zawierały
cennego" na powrót zasypano je ziemią. W naszych czasach odsłonięto je ostatecznie. Pałac Domitianusa jest jeszcze
domem rzymskim — z tą różnicą tylko, że ma olbrzymie rozmiary. Wejście do niego było z Clivus Palatinus, o którym
wspomnieliśmy wyżej. Przy końcu tej ulicy znajdowała się fasada główna; pod wspaniałym portykiem, wspartym na
kolumnach, otwierało się troje drzwi; środkowe prowadziły do wielkiej sali, niewątpliwie sali przyjęć — tablinum.
Tutaj imperator dawał posłuchania, przyjmował posłów od królów i ludów obcych oraz deputacye prowincyonalne. W
głębi sali był tron; dokoła ścian, pokrytych marmurem, wznosiły się kolumny, 8 metrów wysokości, cudownie
rzeźbione; w ośmiu olbrzy-

--------------- 2013-03-30 07:48:47 ---------------


28/517

mich niszach stały wielkie posągi z bazaltu; po obu stronach drzwi wchodowych dwie inne kolumny; próg tworzyła
płyta z marmuru greckiego, tak ogromna, że zrobiono z niej potem blat wielkiego ołtarza w kościele. Wszystkie te
bogactwa rozproszono, — zostały tylko resztki marmuru na ścianach i posadzkach. Z obu stron tablinum widzimy sale
nierównej wielkości, do których także można było wejść z portyku. Przypuszczają, że mniejsza była kaplicą domową
(laravium), w której składano cześć bóstwom rodzinnym (Larom i Penatom); druga była basilica, to jest sala,
przeznaczona do wydawania wyroków. Można dokładnie odróżnić wszystkie jej części; obok wzniesienia, na którem
siedzieli sędziowie, zostały szczątki balustrady marmurowej, oddzielającej ten odcinek sali od miejsc, przeznaczonych
dla publiczności. Tu imperator sądził sprawy cywilne i kryminalne, które mu przedstawiano.
Za temi trzema salami ciągnie się "perystyl, " jakby podwórze, otoczone portykami i zajmujące przestrzeń 3, 000
metrów kwadratowych. Można dostrzedz jeszcze szczątki kolumn z marmuru karraryjskiego, które podtrzymywały
dach, i tafle z marmuru numidyjskiego, pokrywające ściany. W głębi perystylu, naprzeciw tablinum, szerokie drzwi
prowadzą do
--------------- 2013-03-30 07:48:50 ---------------
29/517

triclinium, czyli sali jadalnej. Sala ta musiała być bardzo piękna; Martialis zapewnia, że "bogowie mogliby w niej pić
nektar i brać z rąk Ganimeda czarę świętą. " Według zwyczaju rzymskiego, w sali były trzy stoły: dwa, ustawione
równolegle do ścian bocznych, — trzeci zaś naprzeciw drzwi, w oddzielnej części sali, przepysznie ozdobionej, z której
została część posadzki, wykładanej porfirem, serpentynem i t. d.; przy tym stole ucztował imperator i najznakomitsze
osoby. Z każdej strony sali pięć wielkich okien, przedzielonych kolumnami z granitu różowego, otwierało się na dwa
nymfea — wielkie baseny marmurowe, ozdobione niszami, w których stały posągi. Z łoża, na którem Ieżeli biesiadnicy
podczas uczty, widać było wodę, tryskającą z fontanny i spadającą w kaskadach pośród zieleni, marmurów i kwiatów.
Ten pałac olbrzymi zawiera wiele innych sal, ale nie znaleziono w nim apartamentów prywatnych, służył więc tylko do
przyjęć urzędowych. Monarchowie istotnie mieszkali gdzieindziej; prawdziwem ich mieszkaniem był pałac Augusta
lub Tiberiusa. Do tego ostatniego z pałacu Domitianusa przeprowadzono galeryę podziemną. Tym sposobem
imperatorowie pewną część dnia spędzali w przepysznym pałacu, który od czasu Nervy nazywał

--------------- 2013-03-30 07:48:52 ---------------


30/517

się Aedes Publicae, — drugą zaś część przebywali w mieszkaniu mniej zbytkownem, ale wygodniejszem, lepiej
przystosowanem do życia rodzinnego, gdzie po spełnieniu obowiązków cesarskich mogli, według wyrażenia Antonina,
używać rozkoszy, być ludźmi.
Już przeszło od wieku cezarowie przebywali w pałacach starożytnych, kiedy Septimusowi Severusowi przyszła myśl
zbudować nowy, być może, dla nadania świetności dynastyi, którą założył. Palatyn zaczynał już być zanadto
natłoczonym. Jednakże pozostawała jeszcze przestrzeń wolna naprzeciwko wzgórza Coelius. Część ta była mniej, niż
inne, zabudowana, ponieważ grunt miała nierówny i łagodnie pochylony ku równinie. Wszelako pałac Domitianusa
dochodził poniekąd aż do tego miejsca. Z jego perystylu przez cały szereg pokoi można się było dostać do domu
Augusta. Poza tym domem założono stadyum, które obecnie jest zupełnie oczyszczone z gruzu i które musiało być
bardzo wykwintnie urządzone, sądząc po loży cesarskiej, składającej się z dwóch salonów, jeden nad drugim. Poza
stadyum, w południowo-wschodnim kącie pagórka, zbudował Severus swój pałac. Trzeba było przedewszystkiem
wznieść podbudowania, złożone z arkad, ustawionych jedna nad drugą. Te podbudowania stoją dotych-

--------------- 2013-03-30 07:48:54 ---------------


31/517
czas; pokrywająca je ziemia osypała się, i można widzieć ze wszystkich stron wysokie arkady, które z pierwszego
wejrzenia wydają się ruinami pałacu, właściwie zaś są jego posadami. Z właściwego pałacu zostało tylko kilka ścian i
ruiny loży cesarskiej nad wielkim cyrkiem. Z loży tej monarcha mógł przyglądać się igrzyskom, nie wychodząc ze
swego mieszkania; spojrzenia jego obejmowały 400, 000 widzów, tłoczących się u nóg cezara. Niegdyś przed pałacem
był portyk trzypiętrowy, Septizonium, który wznosił się w górę u podnóża pagórka, naprzeciw drogi do Ostii (Via
Ostiensis), i przetrwał przez wieki średnie aż do końca XVI stulecia, kiedy go zburzono z rozkazu papieża Sykstusa V.
Severus był ostatnim z cezarów, który zbudował dla siebie nowy dom mieszkalny. Ale, oprócz pałaców cesarskich,
były na Palatynie inne budowle; obok monarchy mieszkać musiała służba jego i gwardya. Jakkolwiek te domy dla
niewolników i żołnierzy budowane były mniejszym kosztem i z mniejszą starannością, zostały jednak po nich ślady w
różnych punktach; około łuku Titusa odkopano wiele izb niejednakowej wielkości, które, jak przypuszczają, zajmowała
kohorta pretoryańska, znajdująca się na służbie, co wszakże wcale nie jest

--------------- 2013-03-30 07:48:57 ---------------


32/517

pewnem. Na przeciwległym krańcu, w pobliżu Velabrum, odsłonięto całą ulicę, dosyć dobrze zachowaną, w której
poznają "drożynę zwycięstwa" (Clivus Victoriae) (1). Była to pamiątka Rzymu pierwotnego. Dostęp do niego dawała z
tej strony Porta Romana, którą, według podania, zbudował Romulus. Od tej bramy wązka i stroma droga prowadziła ku
szczytowi pagórka. Ulica, która z obu stron miała wysokie domy, nigdy nie mogła być bardzo widną, ale stała się
jeszcze ciemniejszą, kiedy Caligula kazał część jej pokryć, ażeby rozciągnąć dalej tarasy swego pałacu. Prawa strona
tej ulicy, przytykająca do pagórka, należała do pałaców cesarskich. Ze zdziwieniem spostrzegamy, że te ciemne
mieszkania są niekiedy ozdobione z wielkim wykwintem; w niektórych zostały dotychczas sztukaterye i mozajki, — na
ścianach znajdują się czasem wdzięczne malowidła, — jeden balkon ma delikatną balustradę marmurową. Jeżeli w
domach tych mieszkali słudzy cesarscy, to widocznie były one przeznaczone dla niewolników i wyzwoleńców
wyróżnionych, dla arystokracyi służebnej.

------------------------------------
(1) Clivus znaczy właściwie drożyna lub ścieżka, idąca pod górę. (Przyp. tlóm).

--------------- 2013-03-30 07:48:59 ---------------


33/517

W domu tuż obok wielkiego cyrku mieszkali, być może, w różnych epokach niewolnicy i żołnierze. Na ścianach izb,
otaczających atrium, pełno jest napisów, zrobionych ostrem narzędziem lub węglem, które Włosi nazywają graffiti.
Zwykle kreślili napisy żołnierze, którzy nadają sobie tytuł veteranus domini nostri. Czasem napisy zawierają ostre
epigramaty, w których weterani skarżą się, że służba dała im mało zysków. Zdaje się. że przez pewien czas znajdowała
się w tym domu szkoła dla młodych niewolników (paedagogium), z których wychodzili paziowie cezara. Wielu
uczniów zostawiło na murach napisy, świadczące, że pragnęli co rychlej opuścić szkolę. Tam także znaleziono znaną
karykaturę, która przedstawia człowieka z oślą głową, przybitego na krzyżu, a u stóp jego osobę, patrzącą na
ukrzyżowanego, z ręką przy ustach. Podpis wyjaśnia treść rysunku: "Alexamenes wielbi swego boga." Widocznie jest
to dowcip, skierowany przeciw chrześcijanom: w drugim wieku naszej ery wierzono, że chrześcijanie, podobnie jak
żydzi, składają cześć boską osłu.
(Boissier, Promenades archeologiques, roz. II).

5. Forum.

Pierwsze Forum w Rzymie, to samo, które nazywano później Forum Romanum Magnum,

--------------- 2013-03-30 07:49:01 ---------------


34/517

zajmowało miejsce, będące dawniej bagnem. Znajdowało się ono niemal w środku miasta i dostęp do niego był łatwy.
Pierwotnie była to miejscowość lekko falista, wilgotna, zarośnięta trawą; panowały nad nią wyżyny Kapitolu i
Palatynu, przeznaczono zaś ją wyłącznie na targowisko. Dokoła stały chatki, pokryte stożkowatymi dachami
słomianymi; w jednej z nich przechowywano "ogień publiczny. " Od strony północnej, u podnóża pagórka Capitolinus,
sąsiadowały z Forum kopalnie kamienia, zwane Lautumiae, które później stały się sławnem więzieniem Carcer
Mamertinus, albo Tullianum. Pozostały dotychczas jeszcze dwa źródła: jedno, które wytryska z kopalni, pokazują dziś
podróżnym, jako osobliwość cudowną więzienia Świętego Piotra, — drugie, u stóp Palatynu, znane jest pod nazwą
źródła Juturny.
Najdawniejszem ulepszeniem, dokonanem na Forum, było osuszenie wód stojących i skanalizowanie źródeł. Lecz i
inne zmiany zaszły jeszcze w epoce królów: Numa Pompilius przedsięwziął odpowiednie środki w celu utrzymywania
"ognia publicznego" i wystawił dom dla Westalek, którym to poruczono; Tullus Hostilius zbudował na wschodniej
stronie Forum parkan murowany, otaczający miejsce

--------------- 2013-03-30 07:49:04 ---------------


35/517

zebrań senatu — Curia, a przed Kuryą oczyścił plac dla wyborów — Comitium; nakoniec Tarquinius Priscus nadał
Forum kształt prawidłowy równoległoboku, który plac zachował aż do upadku Cesarstwa. Tarquinius sprzedał osobom
prywatnym grunta sąsiednie, pod warunkiem wystawienia na nich sklepów.
Byłoby zbytecznem zaznaczać zmiany kolejne, jakim podlegał plac w każdem stuleciu. Wystarczy treściwy opis Forum
w ostatnim okresie Respubliki, kiedy plac okazał się za małym dla licznej ludności i zaczął tracić swą indywidualność,
gdyż dołączano do niego coraz to nowe forumy, obszerniejsze i zbytkowniej urządzone.
W tej epoce sklepy i domy prywatne, które niegdyś otaczały Forum, zupełnie zniknęły, ustępując miejsca gmachom
publicznym. Zaczynając od północy, t. j. od Kapitolu, spotykamy naprzód świątynię Saturna, w której był złożony
skarb państwa. Była to jedyna świątynia w Rzymie, do której pobożni mogli wchodzić z głową odkrytą, i pierwsza, w
której zaczęto palić świece woskowe. Obok niej stała świątynia Zgody (Concordia), w której składano skarb wojenny;
dalej Graecostasis, gdzie posłowie zagraniczni czekali na posłu-
--------------- 2013-03-30 07:49:06 ---------------
36/517

chanie w Senacie; wreszcie więzienie Mamertyńskie.


Stronę wschodnią zajmowały dwa gmachy, przedzielone ulicą — pałac secretarium Senatu i bazylika Aemilia. Pałac
Senatu, pomimo skromności budowy, był jednym z najważniejszych gmachów publicznych w Rzymie. Sala, mająca 28
metrów długości i 25 szerokości, stała na wzniesieniu, na które wchodziło się po kilku stopniach schodów. Zawierała ta
sala kilka szeregów ławek drewnianych, krzesło dla prezydującego i trybunę drewnianą. Za siedzeniem prezesa był
pokój, w którym znajdowało się archiwum zgromadzenia. Nigdy nie ogrzewano sali, nawet w środku zimy: W liście,
pisanym w styczniu, Cyceron opowiada, że pewnego dnia, kiedy na porządku dziennym była ważna sprawa,
prezydujący musiał zawiesić posiedzenie z powodu wielkiego zimna. W 53 r. przed nar. Chr. gmach ten, liczący
przeszło 500 lat istnienia, spalili wraz z bazyliką Porcia stronnicy trybuna Clodiusa.
Na stronie południowej wypada zaznaczyć: luk tryumfalny, wzniesiony w r. 120 przed nar. Chr. dla uczczenia Fabiusa
Maximusa, pogromcy Allobrogów; świątynię Westy i dom Westalek, świątynię Kastora i Pollu-

--------------- 2013-03-30 07:49:08 ---------------


37/517

ksa, zbudowaną na tem samem miejscu, gdzie widziano obu bohaterów, obmywających swoje konie przy źródle
Juturny, po zwycięskiej, bitwie nad jeziorem Regilskiem w 496 roku przed Chrystusem.
Strona zachodnia w większej części była jeszcze zajęta przez sklepy. Pierwotnie były to kramy najniższego rzędu,
najczęściej jatki rzeźników, jak ta n. p., gdzie Virginius chwycił nóż, którym zabił córkę. Później rzeźnicy ustąpili
miejsca nauczycielom szkolnym. Nareszcie w ostatniem stuleciu Respubliki bankierzy, pośrednicy i miennicy niemal
wyłącznie objęli w posiadanie te sklepy.
Co się tyczy samego Forum, było ono tak zatłoczone wszelkiego rodzaju budowlami, że zachodzi pytanie: jakim
sposobem publiczność mogła się na niem poruszać. Naprzód było tam mnóstwo posągów kamiennych, marmurowych i
bronzowych: posąg Marsyasa około Rostrów, gdzie gromadzili się prawnicy ostatniego rzędu; posągi Tatiusa — na
miejscu, gdzie był zawarty pokój między Rzymianami i Sabinami, Atty, Naeviusa, Pythagorasa, Alkibiadesa — około
Kuryi; posąg Serviusa Sulpiciusa, którego potomkowie mieli prawo zajmować darmo 5 stóp kwadratowych miejsca
przed samym pomnikiem podczas zabaw

--------------- 2013-03-30 07:49:11 ---------------


38/517
publicznych; posąg lwa — tam, gdzie, według podania, pochowany był Faustulus, wychowawca Romulusa; posągi
Horatiusa Coclesa, posłów, zamordowanych w Fidenach, Q. Marciusa Tremulusa, pogromcy Herników i t. d. Te posągi
tak tamowały ruch, że w 156 r. zobowiązano cenzora Corneliusa Scipiona do zniesienia ich, z wyjątkiem tych, które
były postawione na mocy senatus-konsultów. Oprócz tego rosły na Forum wszelkiego rodzaju drzewa: Ficus
Ruminalis, pod którego cień chronili się w niemowlęctwie Romulus i Remus, i który dopiero po upływie 841 lat schnąć
zaczął; lotus, który wyrósł między świątyniami Saturna i Zgody, a był, jak mówiono, starszym od Rzymu; drzewo
figowe, ścięte w 261 roku życia, ponieważ korzenie jego wywróciły starożytny posąg Silvanusa; krzew winny i drzewo
oliwne przy źródle Juturny, i t. d.
Nie mówię o Rostrach, czyli trybunach do wygłaszania mów i odezw publicznych, ani o "kolumnie rostralnej"
Duiliusa, zwycięzcy floty kartagińskiej, ani o Puteal Scribonianum, oznaczającem miejsce, gdzie uderzył piorun, ani o
Jani, małych portykach, otwartych z czterech stron. Dodam jedynie, że niektóre osoby przywłaszczyły sobie zupełnie
pewne części Forum lub miejscowości okolicznych.

--------------- 2013-03-30 07:49:13 ---------------


39/517

Do takich osób należeli: subrostrani, niemający zajęcia prawnicy, którzy opanowali wejścia do Rostrów; canalicolae,
hultaje i pijacy, zajmujący miejscowość, zwaną Canalis, o których mówi Plautus w jednej ze swych komedyi, i wogóle
forenses, t. j. stali bywalcy na Forum, którzy spędzali czas na próżnowaniu i gawędzeniu albo około Solarium (zegar
słoneczny), albo około Tabula Valeria, pewnego rodzaju panoramy, wymalowanej na ścianie zewnętrznej Kuryi w r.
261 i przedstawiającej zwycięstwo Valeriusa Messali nad Hieronem Syrakuzańskim. Sprzedawcy owoców obsiedli
drożynę, prowadzącą z Forum w górę do Velii; jubilerzy, złotnicy, fabrykanci narzędzi muzycznych mieli sklepy na Via
Sacra; handlarze wonnościami — na Vicus Tuscus, uliczce, idącej do Cyrku Wielkiego; kopiści, księgarze — na
Argiletum; złodzieje kręcili się w dzielnicy Suburra, która używała złej sławy. Specyalne miejsce na Forum mieli
lichwiarze i miennicy, jak również sprzedawcy ryb i wszelkich stworzeń morskich.
W VII wieku ery rzymskiej postanowiono urządzić targ rybny (Forum piscatorium). Około tego czasu zbudowano
bazyliki — Fulvia Porcia, Sempronia, które były otoczone portykami i pozostawały otwarte zarówno w dzień

--------------- 2013-03-30 07:49:15 ---------------


40/517

jak w nocy. Były to przynależytości Forum. W r. 54 przed narodzeniem Chrystusa M. Aemilius Paulus zakupił
posiadłość prywatną po stronie wschodniej Forum za 15 milionów sestercyi i zbudował bazylikę Aemilia, której
wspaniałość wychwala Cyceron. Ta bazylika, najpiękniejsza z istniejących w Rzymie, była otwarta uroczyście dopiero
w r. 34. W 18 lat potem uszkodził ją znacznie pożar, ale August i inni przyjaciele Aemiliusa Paulusa dostarczyli
funduszu na odbudowanie gmachu i ozdobili go sławnemi kolumnami marmurowemi, które po pięciu wiekach
przeniesiono do bazyliki "Św. Pawła za murami, " gdzie prawie zupełnie zniszczył je pożar w r. 1823.
Dzieło Aemiliusa naśladował Julius Cezar. Wydał on w r. 51 tyle pieniędzy na zakup gruntów na swoje Forum, że
Plinius Starszy wolał: "Podziwiamy piramidy królów Egiptu, wówczas gdy dyktator Cezar wydał 100 milionów
sestercyi na kupno gruntu, przeznaczonego na jego Forum. " Suma ta odpowiada 25 milionom franków, a ponieważ
plac, o którym mowa, zajmuje przestrzeń najwyżej 83 arów, więc cena metra kwadratowego wynosi około 3, 000
franków! Forum Cezara miało formę obwodu świętego, otaczającego świątynię Wenery Rodzicielki (Venus Genitrix),
--------------- 2013-03-30 07:49:17 ---------------
41/517

t. j. bóstwa, od którego jakoby pochodził dyktator. Posąg bogini byt arcydziełem Archesilaosa. Przed świątynią stał
posąg konny dyktatora. Wewnątrz podziwiano obrazy znakomitych malarzy greckich, które opisał Plinius, sześć
zbiorów kamieni rytowanych i kamei, i pancerz na posąg bogini, cały pokryty perłami z Brytanii.
August poszedł za przykładem Cezara i urządził trzecie Forum, zwane Forum Augustum, albo Marsa, od świątyni
Marsa Mściciela, zbudowanej pośrodku placu. Jedyny szczątek, jaki pozostał, t. zw. Arco de' Pantani, zaliczają do
najpiękniejszych ruin Rzymu. Oryginalność tego Forum stanowiło zgromadzenie posągów wszystkich wodzów,
których zwycięstwa zapewniły Rzymowi panowanie nad połową świata starożytnego. Pobieżnie tylko wspomnę o
czwartem Forum, którego założycielem był Vespasianus, i o piątem, które zaczął urządzać Domitianus, a dokończył
Nerva: oba są mniejsze i mniej zasługują na uwagę, niż poprzednie. W świątyni na Forum Vespasiana, poświęconem
Pokojowi (Forum Pacis), złożono na ofiarę bogini (1) naczynia złote i świeczniki

------------------------------
(1) Pokój — Pax, u Greków Eirene, przedstawiano w postaci bogini, którą czasem zaliczano do Hor.
(Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:49:20 ---------------


42/517

siedmioramienne, zabrane w Jerozolimie. Na Forum Domitiana, poświęconem Minerwie, stały olbrzymie posągi
imperatorów, jako dalszy ciąg pomników na Forum Augustum.
Nakoniec dochodzimy do Forum Trajana, najświetniejszego zabytku Romy starożytnej. Dla zrozumienia jego ważności
konieczne są niektóre szczegóły topograficzne. Pierwotnie wzgórze Kapitolijskie nie było odosobnionem, jak dzisiaj,
lecz łączyło się z teraźniejszym Kwirynalem wązką a wysoką odnogą, która z południa spuszczała się prostopadle na
Forum, a z północy — na Campus Martius. Wszystkie te wyżyny stanowiły prawdziwą przegrodę, która przecinała
miasto na dwie części, mogące komunikować się tylko przez wybrzeże Tybru, co znacznie przedłużało drogę, albo
przez ulicę bardzo spadzistą, chociaż przechodziła w najniższym punkcie pasma górskiego pomiędzy Kapitolem i
Kwirynalem. Chcąc zapobiedz temu, a zarazem rozszerzyć istniejące place, Trajan zamierzył oddzielić Kapitol od
Kwirynalu przekopem, mającym około 200 metrów szerokości. Plan ten wykonał w ciągu 15 lat biegły architekt
Apollodoros. Dwie cyfry wykażą, jak olbrzymiem było to przedsięwzięcie. Grunta wywłaszczone zajmowały obszar
około 2 1/2 hektarów; jeżeli więc przypuścimy, że metr kwadratowy kosztował tyleż,

--------------- 2013-03-30 07:49:22 ---------------


43/517
co za czasów Cezara, to za całą przestrzeń zapłacono 74 miliony franków. Wiemy zaś z dokumentu urzędowego, że z
przekopu wydobyto 680, 000 metrów sześciennych ziemi.
Nie należy przedstawiać sobie Forum Trajana jako zwykłego placu, otoczonego portykami i ozdobionego dziełami
sztuki. Samo Forum dzieliło się na kilka części, jako to: propyleje czyli łuk tryumfalny imperatora, plac właściwy z
posągiem konnym monarchy pośrodku, bazylika Ulpia, biblioteka Ulpia, dwa hemicykle, kolumna pomnikowa i
świątynia Trajana. Całość uchodziła za arcydzieło budownictwa rzymskiego, za jeden z cudów świata. Oto wrażenie,
jakie wywarła na cesarza Constantiusa, według opowiadania Ammiana Marcellina: "Kiedy przybył do Forum Trajana,
tej budowy jedynej w całym świecie i godnej podziwu samych bogów, stanął osłupiały, próbując zmierzyć myślą te
proporcye olbrzymie, które urągają wszelkiemu opisowi i których żadne usiłowanie ludzkie nie zdoła odtworzyć.
Uznając swą niemoc dla stworzenia czegoś podobnego, powiedział, że chciałby przynajmniej postawić konia na wzór
tego, który dźwigał posąg Trajana. Był przy nim książę perski Hormisdas. Odpowiedział on imperatorowi z dowcipem,
właściwym swemu narodowi: Zacznij od zbudowania stajni

--------------- 2013-03-30 07:49:24 ---------------


44/517

według tego wzoru, ażeby twój koń miał równie dobre mieszkanie, jak tamten. " Cassiodorus sądzi, że to Forum było
dziełem cudownem, wyższem nad wszystkie dzieła ludzkie. (Lanciani, Ancient Rome, str. 75 — 89).

6. Wodociągi.

Do 312 r. przed nar. Chr. Rzymianie używali do picia tylko wody z Tybru, ze studzien i źródeł. Dopiero w tym roku
zaczęto budować wodociągi.
Oto spis wodociągów w epoce, kiedy Frontinus zarządzał tą gałęzią służby publicznej, t. j. między 97 i 106 rokiem
naszej ery.
1. Aqua Appia. Zbudowany w 312 r. przed nar. Chr. przez cenzora Appiusa Claudiusa. Odkryto źródło jego w
kopalniach starożytnych. Miał od źródła aż do bram miejskich 16 1/2 kilometrów długości i prawie cały szedł pod
ziemią. Wychodził blizko brzegów Tybru, w sąsiedztwie przystani Marmorata. August zwiększył jego wydajność przez
sprowadzenie wody z drugiego źródła.
2. Anio Vetus. Zaczęty w 272 r. przed nar. Chr. przez cenzora Maniusa Curiusa Dentatusa, ukończył go zaś w r. 270 M.
Fulvius Flaccus. Miał 70 kilometrów długości:

--------------- 2013-03-30 07:49:27 ---------------


45/517

16 od źródła do wodozbioru w sąsiedztwie Tiburu i 54 od wodozbioru do Rzymu. Tylko na przestrzeni 400 metrów
szedł nad ziemią.
3. Aqua Marcia. Zbudował go w r. 144 przed Chrystusem pretor O. Marcus Rex. Zaczynał się o 61 kilometrów od
Rzymu, w 7/8 długości był podziemnym. 10 ostatnich kilometrów przebiegał na potężnych arkadach, z których wiele
dotychczas istnieje. Wychodził około Porta Capena. Naprawiano go z rozkazu Vespasiana i Caracalli. Funkcyonuje
obecnie po odnowieniu przez papieża Piusa IX.
4. Aqua tepula. Zbudowany w r. 127 przed Chrystusem przez cenzorów Cnejusa, Serviliusa Coepiona i L. Cassiusa
Longinusa. Woda z tego wodociągu była letnią — stąd jego nazwa. Zaczynał się o 15 kilometrów od Rzymu.
5. Aqua Julia. Zbudowany przez Agrippę w 33 r. przed narodzeniem Chrystusa. W połowie był podziemnym, w drugiej
zaś opierał się na łukach murowanych lub innych mocnych podstawach. Na znacznej przestrzeni wody jego płynęły
tym samym kanałem, co wody Agua Marcia i Aqua tepula. Wodociąg ten był zresztą przebudowany za panowania
Augusta. Dokumenty świadczą, że kazali go naprawiać Titus, Septimus Severus i Caracalla.

--------------- 2013-03-30 07:49:29 ---------------


46/517

6. Aqua Virgo. Zbudowany przez Agrippę, dostarczał wody do jego łaźni. Nazwa jego pochodzi od dziewczyny, która
wskazała źródło żołnierzom. Miał 21 kilometrów długości, w znacznej części szedł pod ziemią. Dostarczał najlepszej
wody w Rzymie.
7. Aqua Alsietina. Zbudowany przez Augusta dla zaopatrzenia w wodę wielkiej naumachii za Tybrem. Miał 33
kilometry długości, z tych 5 na arkadach. Według Frontinusa, woda z niego była dobrą.
8. Aqua Claudia i 9. Anio novus. Zaczęte przez Caligulę i ukończone przez Claudiusa w r. 52 naszej ery. Pierwszy miał
68 kilometrów długości, 15 na arkadach; drugi — 87 kilometrów, z tych 14 na arkadach, dochodzących niekiedy do 32
metrów wysokości. O 5 kilometrów oba wodociągi zlewały się w jeden. "Czyż można porównywać te tak ważne
budowy z bezużytecznemi piramidami Egiptu lub z wystawnemi dziełami Greków, które nad miarę chwalono?" —
powiada Frontinus. Za Nerona wodociąg Claudiusa był przedłużony aż do Palatynu. Pozostały jeszcze godne podziwu
szczątki jego w Kampanii rzymskiej.
Z czasów późniejszych, niż zarząd Frontinusa, pochodzą dwa wodociągi:

--------------- 2013-03-30 07:49:31 ---------------


47/517

10. Aqua Trojana. Zbudowany z rozkazu Trajana w r. 109. Wysokość jego była tak znaczną, że mógł wprowadzać wodę
na górę Janiculus. Źródło, dostarczające wody, leży w pobliżu Lacus Sabatinus (dzisiaj Lago di Bracciano). Niektórzy
papieże naprawiali go i obecnie jeszcze dostarcza dużo wody Rzymowi.
11. Agua Alexandrina. Zbudowany około 226 r. przez Aleksandra Severusa. Źródło jego było między Gabiami i
jeziorem Regilskiem, o 22 1/2 kilometrów od miasta. I teraz sprowadza wodę, a nazywają go Aqua felice.
W starożytności nie przekraczano nigdy poza liczbę 11 wodociągów. Plinius i Frontinus zaliczają je do cudów świata.
Dostarczana przez nie Rzymowi ilość wody, zdatnej do picia, wynosiła z pewnością najmniej 1 1/2 miliona metrów
sześciennych dziennie.
Dla zabezpieczenia wodociągów przedsiębrane były bardzo surowe środki. Jako przykład przytoczę tekst prawa, który
podaje Frontinus w swoim traktacie:
"Ktokolwiek po uchwaleniu tego prawa w złym zamiarze i rozmyślnie przedziurawi lub uszkodzi, albo będzie usiłował
przedziurawić i uszkodzić kanały, przewody podziemne, rury, domy wodne, wodozbiory, należące do-
--------------- 2013-03-30 07:49:34 ---------------
48/517

wód publicznych, lub kto popełni czyn występny, żeby zmniejszyć bieg wód w wodociągach albo w niektórych ich
częściach i przeszkodzi im rozlewać się, ciec, dochodzić i być doprowadzonemi do miasta Rzymu, lub kto będzie
krępował rozdawnictwo wody w gmachach publicznych Rzymu, w tych, które są przyległe do miasta lub będą w
przyszłości, wreszcie ktokolwiek będzie przeszkadzał, żeby woda wytryskała, była wydawaną, dzieloną w domach
wodnych, wysyłaną do wodozbiorów — ten zapłaci grzywnę 100, 000 sestercyi na rzecz ludu rzymskiego. Ten, kto bez
złego zamiaru uczyni tajemnie jedną z tych rzeczy, będzie zniewolony do przerobienia, odnowienia, odbudowania,
przywrócenia na dawne miejsca wszystkiego, cokolwiek zniszczył, i zburzenia tego, co zbudował. "
(Frontin, Des aquedues de Rome, str. 5 — 15, 129; Middleton, The remains of ancient Rome, II, str. 335).

7. Kanały i ścieki.

Pierwotnie pagórki Rzymu otaczała równina, której najniższe części zajmowały bagna. Taką była mianowicie kotlina
pomiędzy Palatynem i Aventynem, jak również zagłębienie

--------------- 2013-03-30 07:49:36 ---------------


49/517

pomiędzy Palatynem, Kapitolem i Mons Coelius. Wcześnie już pomyślano o uzdrowotnieniu tych miejscowości i za
panowania Tarquiniusa zbudowano z wybornych materyałów olbrzymi kanał podziemny, przeznaczony do
odprowadzania wód z bagnisk do Tybru. Jest to Cloaca Maxima, do dziś dnia największy z tego rodzaju kanałów.
Zaczyna się przy Forum i wychodzi na rzekę po przejściu pod ziemią 800 metrów.
W miarę tego, jak miasto posuwało się na sąsiednie wzgórza Esquilinus, Ouirinalis, Viminalis i przyległe do nich
kotliny, trzeba było budować nowe kanały ściekowe; jedne z nich szły wprost do Tybru, drugie łączyły się z Cloaca
Maxima, która stała się t. zw. kollektorem. Kanał ten po 24 wiekach zachował się doskonale i funkcyonuje dziś, jak
dawniej. Wylot tworzy w murze bulwaru łuk półkulisty, mający około 5 metrów w średnicy. Sklepienia i ściany są
zbudowane z wielkich płyt kamienia gabijskiego, długości 2 metrów, szerokości 1 metra, układanych bez cementu. Nie
znamy wysokości otworu, ponieważ łożysko rzeki podniosło się i muł zapełnia kanał do tej wysokości, gdzie zaczyna
się sklepienie. Niegdyś można było jeździć po kanale łódką. Agrippa, któremu August polecił naprawę kanałów,
przepłynął na czółnie wzdłuż cały

--------------- 2013-03-30 07:49:38 ---------------


50/517
wielki kanał. Strabon i Plinius mówią, iż kanały Rzymu były tak szerokie, że w niektórych miejscach mogły przez nie
przejeżdżać wozy, naładowane sianem.
Istnieje także w Rzymie drugi kanał, pochodzący z epoki królewskiej, sądząc ze sposobu budowy i gatunku kamienia.
Kamienie są ciosane w wielkie płyty; podstawy bez cementu mają 90 centymetrów, niektóre zaś bryły 2 1/2 metra
wysokości. Kanał ten funkcyonuje dotychczas.
Kanały królewskie szły w kierunku istniejących wówczas dróg i ulic. Po zburzeniu miasta przez Gallów
odbudowywano Rzym tak pośpiesznie, że nie zawsze zwracano uwagę na kierunek kanałów, i kloaki tudzież ich
rozgałęzienia znalazły się pod domami. Titus Livius powiada, że za Augusta całość miasta wykazywała raczej nieład
niespodziewanego budowania, aniżeli rozkład prawidłowy.
Aventinus i inne części Rzymu pozostawały bez kanałów i dopiero w r. 185 przed nar. Chr. cenzorowie M. Porcius Cato
i L. Valerius Flaccus kazali zbudować nowe i naprawić dawniej istniejące. W dole wylotu Cloaca Maxima widzimy
otwory dwóch kanałów mniejszych z epoki Respubliki. Są to zapewne kanały Catona.

--------------- 2013-03-30 07:49:41 ---------------


51/517

W r. 32 przed nar. Chr. Agrippa, podczas swego edylatu, oczyścił na koszt własny wszystkie te kloaki. Ażeby utrzymać
je w stanie czystości, kazał skierować do siedmiu kanałów nadmiar wody z siedmiu wodociągów — i te obfite potoki
uniosły wszelkie zawady. Oprócz tego na Campus Martius, gdzie tyle pomników zbudował Agrippa, wykopano z jego
rozkazu kilka kanałów i ścieków. Jeden z nich, długości (szerokości?) 4 metrów i wysokości 3, służy do odprowadzania
wód z najbardziej zaludnionej części dzisiejszego Rzymu. Z wiadomości, jakich nam dostarczają autorowie starożytni,
możemy wnioskować, że niektóre kanały były odkryte, inne później dopiero zasklepione i że otwory ich miały wielkie
wymiary. Ustęp z Plauta wskazuje, że otwory te za czasów autora były widoczne. Suetonius opowiada, że poseł grecki
wpadł w otwór kanału i złamał sobie nogę. Lampridius w opowiadaniu o śmierci Elagabala (Heliogabal) twierdzi, że
żołnierze, którzy w oczach ludu włóczyli po ziemi trup cezara, chcieli go potem wrzucić do kanału.
Kanały te nie były tak solidnie zbudowane, jak Cloaca Maxima. Kiedy na Palatyn sprowadzano olbrzymie kolumny
marmurowe do budowy domu Scaurusa, przedsiębiorca,

--------------- 2013-03-30 07:49:43 ---------------


52/517

który się podjął utrzymywania w porządku kanałów, żądał kaucyi w celu zabezpieczenia się od możliwych szkód.
W Rzymie, jak i w całej Italii, wychodki w domach łączyły się z kanałami. Przysłowie francuskie: le tout a l'égout,
które uważamy za współczesne, stosuje się i do Rzymu starożytnego.
(Guillaume, Diction. des antiq., I, str. 1261 — 1263).

8. Łaźnie publiczne.
Były w Rzymie łaźnie publiczne od czasu Katona, ale wielkie zakłady tego rodzaju, zwane thermae, pochodzą
wszystkie z epoki cesarskiej. Główniejsze łaźnie były następujące:
1. Termy Agrippy, na Campus Martius, zbudowane w r. 21 przed nar. Chr.
2. Termy Nerona, na Campus Martius, w 60 r. naszej ery. Powiększone przez Aleksandra Severusa w r. 229, nosiły
odtąd nazwę Thermae Alexandrinae.
3. Termy Titusa na Esquilinie, zbudowane w r. 80.
4. Termy Trajana, na Esquilinie, od 110 do 115 r.

--------------- 2013-03-30 07:49:45 ---------------


53/517

5. Termy Caracalli, za Porta Capena, r. 206 — 217.


6. Termy Diocletianusa na Quirinalu i Esquilinie, budowane od 295 do 300 r.
7. Termy Konstantyna na Ouirinalu, 320 r.
Dodać należy znaczną liczbę mniejszych łazienek (balneae), które często należały do osób prywatnych. Sam Agrippa
zbudował ich 170. Za Konstantyna było takich łazienek 856, później zaś liczba ich doszła do 952. W termach Caracalli
mogło kąpać się jednocześnie 1, 600 ludzi, w termach Konstantyna 3, 600. Jeżeli weźmiemy jako średnią liczbę dla
łaźni publicznych 1, 500, a dla prywatnych 50, to zobaczymy, że w końcu III (IV?) wieku mogło jednocześnie 62, 800
obywateli używać przyjemności kąpieli.
Termy Agrippy. Były bardzo obszerne i bardzo piękne, zdobiło je mnóstwo posągów, między innymi sławny
Apoxyotnenos Lysippa. Do takiego stopnia podziwiano to dzieło sztuki, że kiedy Tiberius chciał je zabrać do swe go
pałacu, prawdziwy bunt wybuchnął w teatrze — i cesarz musiał zostawić posąg na dawnem miejcu. Łaźnie były
kilkakrotnie uszkodzone przez pożar; odnawiali je: Domitianus, Hadrianus i Septimus Severus. Zasilał je

--------------- 2013-03-30 07:49:48 ---------------


54/517

wodociąg Aqua Virgo. Termy znajdowały się w sąsiedztwie drugiego gmachu, który stoi dotychczas, bardzo dobrze
zachowany — Panteonu Agrippy.
Termy Nerona. Zbudowane były w pobliżu term Agrippy. "Czy jest co gorszego od Nerona? — pytał poeta Martialis —
czy jest co lepszego od jego łaźni?" Obecnie pod domami można dostrzedz godne uwagi ruiny. Kościół "Zbawiciela w
Termach" od tych łaźni otrzymał część swej nazwy.
Termy Titusa. Zajmowały część Domu Złotego Nerona. Pozostały po nich dosyć znaczne szczątki. W łaźniach tych był
olbrzymi zbiór posągów. W domu Titusa, sąsiadującym z termami, znaleziono sławną grupę Laokoona.
Termy Trajana, Zdaje się przylegały do poprzednich, ale miały mniejsze rozmiary i służyły wyłącznie dla kobiet.
Termy Caracalli. Septimu Severus zbudował łaźnie dosyć skromne dla użytku mieszkańców dzielnicy zatybrzańskiej.
Ale w r. 206 zaczął budować nowe termy, zwane Caracalli, które tenże syn jego głównie upiększył, dokończyli zaś
Elagabal i Aleksander Severus. Był to jeden z najwspanialszych gmachów w Rzymie. Ruiny teraz jeszcze sprawiają
imponujące
--------------- 2013-03-30 07:49:50 ---------------
55/517

wrażenie, ale nie można sprawdzić czasem tożsamości rozmaitych części.


Termy stały na esplanadzie, wznoszącej się na 6 metrów nad zwykły poziom gruntu i opartej na potężnych
podbudowach, między któremi było mnóstwo izb sklepionych. W izbach tych były bez wątpienia mieszkania
niewolników, składy opału i kaloryfery.
Północno-wschodnią stronę gmachu zajmowała olbrzymia sala, frigidarium, z basenem marmurowym do pływania,
głębokości i metra i 20 centymetrów, napełnionym zimną wodą. Do sali prowadziły dwa wejścia z vesti-bulum. Sufit
tworzyły krzyżujące się pozłacane sztaby bronzowe; prawdopodobnie w środku jego ponad basenem był otwór dla
przepuszczania światła. Z frigidarium kąpiący się przechodzili do tepidarium, olbrzymiej i wspaniałej sali, zajmującej
środek gmachu i mającej około 50 metrów długości i 25 metrów szerokości. Sala ta, ozdobiona mnóstwem kolumn z
granitu egipskiego i porfiru (niektóre mają w średnicy 1 1/2 metra), była ogrzana. Dalej leżało cal-darium, wielka sala
okrągła (35 metrów w średnicy) z rotundą u góry. Dokoła tej sali były pokoje do kąpieli z wody gorącej. Takie pokoje,
większe i mniejsze, znajdowały się w rozmaitych częściach gmachu. Oprócz nich

--------------- 2013-03-30 07:49:52 ---------------


56/517

zawierał on dwa perystyle i mnóstwo komnat, których przeznaczenia nie wiemy. Niektóre z nich były zapewne
szatniami (apodyteria), w innych nacierano kąpiących się olejkami (elaeothesia) i t. p. Wszystkie były wspaniale
ozdobione mnóstwem kolumn, tafli marmurowych, mozaikami, posągami, obrazami i roz-

--------------- 2013-03-30 07:49:55 ---------------


57/517

maitemi dziełami sztuki. Olbrzymia grupa znana pod nazwą Byka Farnezyjskiego, pochodzi z łaźni Caracalli, jak
również piękna mozaika w Muzeum Laterańskiem.
Termy otaczał obszerny skwer, okolony znowu wielkim prostokątem murów. W północno-wschodniej połaci tego muru
znajdowało się około 40 izb sklepionych, tworzących dwa piętra. Przed niemi ciągnął się długi portyk, w środku
którego było główne wejście do łaźni, być może jedyne otwarte dla publiczności. Nie wiadomo, do czego służyły te
pokoje: czy były to sklepy, czy mieszkania niewolników. Prawa i lewa połać muru miały występy wewnętrzne, w
których znajdowały się sale do rozmowy i czytania, biblioteki, palestry, zbytkownie urządzone. Było nawet stadyum z
tylnej strony gmachu, wprost naprzeciw portyku.
Osobny wodociąg sprowadzał do łaźni wodę z Aqua Marcia, która napełniała rezerwoar, złożony z 60 izb sklepionych,
mających po 15 metrów długości, 8 1/2| szerokości i 10 wysokości.
Termy Dioklecyana. Zaczęto je budować w 302, otwarto do użytku publicznego w 305 r. Przypominały z wielu
względów termy Caracalli, ale mogły pomieścić podwójną liczbę

--------------- 2013-03-30 07:49:57 ---------------


58/517

osób (3, 200). Pozostały po nich ruiny, w których obecnie pomieszczono Muzeum narodowe. Tepidarium ma 60
metrów długości i 25 szerokości, wodozbiór 103 metry długości.
Termy Konstantyna. Zniknęły prawie bez śladu. Dwa olbrzymie posągi, które stoją koło pałacu Kwirynalskiego i
przedstawiają dwóch bohaterów, powściągających konie, wydobyto z ruin tego gmachu.
(Według Middletona, The remains of ancient Rome, II, roz. 5).

9. Cyrki, teatry i amfiteatry.

A. Cyrki.
W Rzymie było wiele cyrków — oto główniejsze: Cyrk Wielki (Circus Maximus), najdawniejszy, ponieważ sięga
początkiem epoki królewskiej, i najobszerniejszy.
Circus Flaminius, zbudowany przez cenzora C. Flaminiusa, około 220 r. przed nar. Chr., na Campus Martius.
Cyrk Sallustiusa, prawdopodobnie między Quirinalem i Mons Pincius.
Cyrk Nerona, u podnóża pagórka Watykańskiego; na jego miejscu zbudowano bazylikę Świętego Piotra.

--------------- 2013-03-30 07:49:59 ---------------


59/517

Circus Agonalis, który zbudował Domitianus, a przerobił Aleksander Severus (dzisiaj plac Navone).
Circus Hadriani, w pobliżu mauzoleum tego monarchy i cyrku Nerona, za Tybrem.
Cyrk Maxentiusa, o trzy kilometry od Rzymu, na Via Appia.
Oprócz tego było kilka naumachii, z nich najważniejsza Augusta za Tybrem.
Poprzestanę na opisie Cyrku Wielkiego.
Dolina Murcia między Palatynem i Aventinem nadaje się doskonale do urządzenia cyrku. Teraz, kiedy zburzenie
budowli przywróciło poniekąd miejscowości charakter pierwotny, można przedstawić sobie łatwo tłum, stłoczony
dokoła tej kotliny, stojący lub siedzący na trawnikach, zanim wzniesiono pierwsze estrady drewniane. Te estrady, które
urządził Tarquinius Priscus, spłonęły i były potem na nowo postawione. Pierwsze wozownie (carceres) zbudowano w
330 r. przed nar. Chr. Julius Cezar powiększył cyrk, który odtąd mógł mieścić 150, 000 widzów. Wskutek pożaru w r.
36 naszej ery cyrk został przebudowany przez Claudiusa, a liczba miejsc podwyższona do 250, 000. Trajan dodał 50,
000 miejsc, a ostatecznie w IV wieku bywało po 485, 000 widzów.
--------------- 2013-03-30 07:50:02 ---------------
60/517

Cyrk Wielki tworzył prostokąt, długi 640, a szeroki 190 metrów. Jeden koniec zakreślał półkole, przeciwny — lekko
wygięty łuk. Na zewnątrz trzy portyki na arkadach, zbudowane jeden nad drugim, otaczały dwa boki i półkole. Na
sklepieniach były ławki, ustawione stopniami, schody i vomitoria, czyli szerokie wychody z cyrku. Szeregi stopni nie
dochodziły na 4 metry do areny i zatrzymywały się nad platformą, opatrzoną balustradą. Platforma tworzyła t. zw.
podium, przeznaczone prawdopodobnie dla senatorów i znakomitych osób. Wyjścia były bardzo liczne.
Wszystkie ławki czyli stopnie podzielone były na trzy piętra (moeniana), odgraniczone ścianami prostopadłemi i
równoległemi. Niższe stopnie były kamienne, na górnych zaś piętrach drewniane, osłonięte niewątpliwie portykiem,
który wieńczył całą budowę. Nizkie listwy (lineae) oznaczały fori — przedziały, najmniej na dwie osoby. Widzowie
opierali nogi o przednią ławkę. Siedziano zwykle na poduszkach, wypchanych słomą lub drobno pociętą trzciną. W
pewnych odstępach musiały być przejścia, które łączyły rozmaite stopnie tego samego moenianum. Nie było w cyrkach
oddzielnych miejsc dla mężczyzn i kobiet. Zapewne we wszystkich epokach

--------------- 2013-03-30 07:50:04 ---------------


61/517

senatorowie mieli wyłącznie dla nich przeznaczone ławki. Za Claudiusa urzędownie wyznaczano stałe miejsca
senatorom, a za Nerona i rycerzom (eguites). Zwyczajni obywatele zasiadali według tryb, do których należeli. Podium
przeznaczone było dla osób znakomitych. Cesarz miał lożę własną, z wyjątkiem przedstawień, na których prezydował
igrzyskom, t. j. urządzał je na swój koszt. Prezydujący miał miejsce nad bramą wjazdową dla wozów, w pobliżu
wozowni. Było dwanaście wozowni, osłoniętych z boków blankowanemi wieżami. Każda miała drzwi drewniane z
kratą. Podanie mówi, że szczególny mechanizm pozwalał otwierać od razu wszystkie dwanaście drzwi; zapewne
pociągano za pomocą sznurów długie zasuwy, które je zamykały.
Oprócz wielkiej bramy, położonej pośród wozowni, wznosiła się naprzeciw niej, na drugim krańcu cyrku, w środku
półkola, brama tryumfalna, przez którą, być może, wychodzili zwycięzcy. Inne bramy znajdowały się z obu stron
cyrku, w długiej połaci podium. Oto prawie wszystko, co wiemy o budowlach, górujących nad placem igrzysk.
Plac ten wysypany był piaskiem — stąd nazwa jego arena. Cesarze posuwali zbytek do tego stopnia, że kazali
posypywać arenę

--------------- 2013-03-30 07:50:06 ---------------


62/517

czerwonym proszkiem z minium lub błyszczącym z miki. Arena miała przypuszczalnie 600 metrów długości i no
szerokości, dzieliła się zaś wzdłuż na dwie części, przedzielone grubym murem — spina. Na pochyłej platformie tego
muru, pokrytej marmurem, stały kolumny, fontanny, posągi, obeliski, ołtarze, trofea, małe świątyńki i mnóstwo innych
przedmiotów, z których jedne były czysto dekoracyjne, drugie miały przeznaczenie specyalne lub charakter religijny.
Na obu krańcach spiny, w pewnej odległości od niej, wznosiły się na wysokich podstawach mety, które wozy musiały
okrążać. Były to trzy stożkowate słupy drewniane, następnie — za Claudiusa — bronzowe, złocone: meta secunda stała
w pobliżu wozowni, zaś meta prima na przeciwległym końcu areny. Na spinie znajdowała się świątyńka z siedmiu
wielkiemi jajami, z których po każdym obiegu dokoła areny zdejmowano jedno, tak, że widzowie mogli je liczyć;
druga świątyńka, odpowiednia tej, dźwigała siedmiu delfinów, których, być może, także usuwano dla użytku widzów,
siedzących zbyt daleko, żeby mogli dostrzedz jaja. Nad spina wznosił się obelisk egipski od czasu Augusta, a dwa od
czasu Constantiusa. Stały tam także wieże drewniane

--------------- 2013-03-30 07:50:09 ---------------


63/517

(phalae), ołtarze i kaplice, poświęcone wielkim bogom, bogom potężnym, bogom silnym, posągi Victorii, Pollentii, Sei
albo Segesty, Messii, Tutuliny, Cybeli, siedzącej na lwie i t. p. Rów, głęboki 3 metry — euripus — wykopano z rozkazu
Cezara wzdłuż podium, dla zabezpieczenia widzów, po przedstawieniu, na którem słonie o mało nie napadły na
publiczność. Mówią, że Neron kazał zasypać ten rów, ażeby zyskać przestrzeń na nowe miejsca dla rycerzy.

B. Teatry.
Teatr rzymski był nieco zmienioną kopią teatru greckiego. Różnice dotyczyły tylko dwóch punktów: 1) podczas gdy w
Grecyi orkiestra przeznaczona była wyłącznie dla chóru i, być może, dla aktorów, — w Rzymie zajmowali w niej
miejsca senatorowie i urzędnicy; 2) Grecy urządzali zawsze teatry na pochyłości pagórka, dla zmniejszenia kosztów
budowy, — w Rzymie zaś wznoszono całkowite gmachy.
Aż do połowy I wieku przed nar. Chr. nie mieli Rzymianie teatru stałego; stawiali tylko czasowe budynki z drzewa. Nie
chciano naśladować pod tym względem zwyczajów zbytkownych Grecyi. Scipio Nasica uzyskał postanowienie senatu,
nakazujące zburzyć teatr murowany, który zaczął budować w r. 154

--------------- 2013-03-30 07:50:11 ---------------


64/517

cenzor C. Cassius Longinus. W r. 55, kiedy Pompejus wzniósł teatr swego imienia, przedstawił go jako należący do
świątyni Venus Victrix.
M. Aemilius Scaurus, pasierb Sylli, zbudował podczas swego edylatu w r. 58 przed nar. Chr. teatr drewniany, którego
wspaniałość wychwala Plinius i mówi, że mógł pomieścić 80, 000 widzów. Według niego, było to najznakomitsze
dzieło z wykonanych rękami ludzkiemi i, jakkolwiek tymczasowe, wydawało się przeznaczonem do wiecznego
trwania. Widownia, ozdobiona 360 kolumnami marmurowemi, dzieliła się na trzy piętra. Pierwsze piętro było całe
marmurowe lub wykładane marmurem; ściany drugiego pokrywały sześciany szklane; trzecie zbudowano ze złoconego
drzewa. 3, 000 posągów bronzowych stało między kolumnami. "Pozostałe urządzenie — obicia, obrazy i rozmaite
ozdoby — miało taką wartość, że gdy Scaurus kazał przenieść do swej willi w Tusculum wszystko to, czego nie
wymagał przepych codzienny, a niewolnicy przez zemstę spalili dom jego — straty wynosiły 100 milionów sestercyi
(20 milionów franków). "
Teatr Pompejusa był otwarty w r. 55 przed nar. Chr., ale dopiero w pięć lat później
--------------- 2013-03-30 07:50:13 ---------------
65/517

całkowicie wykończony. Ten pierwszy teatr murowany w Rzymie zawierał 40, 000 miejsc. Siedzenia i wszystkie
ozdoby wykonano z marmuru. Pozostały po nim ruiny, ale zakrywają je domy współczesne. Kilkakrotnie zniszczony
przez pożary (za Augusta, Tiberiusa, Titusa, Filipa Araba i Dioklecyana), a następnie restaurowany, istniał jeszcze w VI
wieku. Za widownią ciągnął się obszerny portyk, który otaczał plac, wysadzony sykomorami, ozdobiony
wodotryskami, posągami marmurowymi i z bronzu pozłacanego. W pobliżu tego portyku stała Curia Pompeia, w której
niekiedy zasiadał senat i gdzie zamordowano Cezara. Podczas rozruchu, jaki wybuchnął po śmierci dyktatora, gmach
ten spalono. W pobliżu teatru i portyku znajdowano kilkakrotnie bardzo piękne posągi. Wiadomo, że teatr i Curia
zawierały także mnóstwo obrazów greckich. Bramante, sławny budowniczy, wydobył z tych ruin 50 kolumn z
czerwonego granitu egipskiego, które zdobią dzisiaj pałac "Cancellarii" papieskiej.
Teatr Marcellusa — zaczęty przez Cezara, a ukończony w r. 15 przed nar. Chr. przez Augusta, który mu nadał imię
swego wnuka — znajdował się w pobliżu targu na oliwę. Zawierał prawdopodobnie 3, 000 miejsc. Uforty-

--------------- 2013-03-30 07:50:15 ---------------


66/517

fikowany w r. 1086 przez Piotra Leona, stał się później własnością rodziny Orsinich, którzy przerobili go na pałac.
Teatr Balbusa, zbudowany w 13 r. przed nar. Chr. i bardzo podobny do poprzedniego, miał prawie te same rozmiary.

C. Amfiteatry.
Za Rzeczypospolitej amfiteatry były drewniane. Plinius zaznacza w tej epoce amfiteatr szczególnie zbudowany. W r. 50
przed nar. Chr. "Scribonius Curion kazał zbudować dwa teatry drewniane, bardzo obszerne, położone obok siebie;
każdy z nich obracał się dokoła około jednego punktu. Przed południem, podczas gry na scenie, były obrócone do
siebie tyłem, ażeby hałas na jednej scenie nie przeszkadzał drugiej; po południu odwracano je, głębie się rozdzielały,
krawędzie się łączyły i tworzył się amfiteatr dla walki gladyatorów. "
Pierwszy amfiteatr murowany był dziełem Statiliusa Taurusa, w r. 29 przed nar. Chr. Stał na Campus Martius i, jak
przypuszczają, spłonął w czasie pożaru za Nerona. Amfiteatr Nerona, w tej samej miejscowości, był, zdaje się,
drewniany. Amfiteatr Flaviański, który zaczął budować Vespasianus, a otworzył w r. 80 Titus, znany jest dziś pod
nazwą Kolizeum,

--------------- 2013-03-30 07:50:18 ---------------


67/517
przerobioną z Colosseum. Mały amfiteatr, zwany amphiteatrum castrense, zdaje się, nieco późniejszy, przeznaczony
był zapewne dla żołnierzy obozu pretoryańskiego.
Oto niektóre szczegóły o Kolizeum: Gmach zajmował część miejscowości, należącej do Domu Złotego Nerona,
mianowicie tę część, gdzie wykopano jezioro sztuczne dla naumachii. Nazwa amfiteatru (Colosseum) pochodziła od
kolosalnego posągu Nerona, stojącego właśnie w tem miejscu. Olbrzymia ta budowa wzniesiona była w dwóch
oddalonych od siebie epokach: za panowania Vespasianusa, Titusa i Domitianusa zbudowano trzy pierwsze piętra,
czwarte zaś należy do III-go wieku, do tych czasów, kiedy panował Alexander Severus lub Gordianus III.
Gmach w formie elipsy ma 546 metrów w obwodzie. Wysokość wynosi 49 metrów, największa długość 188,
najmniejsza 156. Dokoła areny, która ma 76 metrów długości a 46 szerokości, obiega mur, wysoki 6 metrów, podium.
Zaczynając od podium, na 50 metrów w głąb wznoszą się rzędy stopni, zawierające 87,000 miejsc. Oprócz tego 20,000
osób mogło, stojąc, przypatrywać się widowisku. Przestrzeń, przeznaczoną dla publiczności, linie krzywe, równolegle
do elipsy areny, dzielą na

--------------- 2013-03-30 07:50:20 ---------------


68/517

kilka piętr (moeniana albo caveae), odgraniczonych wązkiemi przejściami i nizkiemi ściankami (praecinctiones).
Każde piętro ma kilka rzędów miejsc. Piętro najniższe, nad podium, nazywało się infima cavea i było przeznaczone dla
rodziny cesarskiej i dworu oraz dla znakomitszych osób. Na innych piętrach zasiadały, stosownie do swego stanowiska,
różne klasy ludności. Najwyższe piętro, przylegające do ściany i ozdobione portykiem, miało tylko drewniane ławki.
Pasy koncentryczne przecięte były w pewnych odstępach kurytarzami, przez które napływała publiczność z
vomitoriów, śpiesząc do swoich miejsc. Te kurytarze, czyli raczej przejścia, wszystkie dochodziły do podium. Patrząc z
areny, cala masa stopni przedstawia seryę odcinków, coraz dalej rozszerzających się, w kształcie klinów; stąd nazwa
cunei dla oznaczenia stopni w amfiteatrze.
Pod stopniami, równolegle do areny, ciągnęły się galerye sklepione, które za pomocą wielkiej liczby schodów,
wychodzących na vomitoria, utrzymywały komunikacyę pomiędzy caveae i otaczającym gmach placem, i oprócz tego
mogły służyć za schronienie dla publiczności.

--------------- 2013-03-30 07:50:22 ---------------


69/517

Fasada zewnętrzna składała się z czterech piętr. W każdem z trzech piętr niższych było po 80 arkad sklepionych,
przedzielonych kolumnami. Otwory arkad na pierwszem i drugiem piętrze były, zdaje się, ozdobione posągami.
Najwyższe piętro, utworzone z pilastrów, miało 40 okien kwadratowych. Pomiędzy oknami i gzemsem dostrzedz
można t. zw. konsole dla podpierania masztów, do których przywiązywano liny velarium, olbrzymiego namiotu z 240
żagli, osłaniającego publiczność od słońca.
W gruncie pod areną poszukiwania wykryły doły dla zwierząt, wodociągi do sprowadzania wody, niewątpliwie dla
naumachii, i mnóstwo przejść, których przeznaczenie pozostaje jeszcze niepewnem.
(Według Pascal'a, Diction. des antiq. I, str. 1187 i nast.; Middleton'a, The remains of ancient Rome, II, roz. II — IV; i J.
Martha, Archéologie romaine, str. 170 — 173).

10. Portyki i ogrody.

Za Cesarstwa portyki zajmowały sporą część Campus Martius, szły jeden za drugim prawie bez przerw, zapełniając
przestrzenie między cyrkami, teatrami, stadyami i światy-

--------------- 2013-03-30 07:50:25 ---------------


70/517

niami. Naliczyć ich można najmniej 20 między Kapitolem, Kwirynalem i Tybrem. W epoce republikańskiej portyki
były rzadkością, te zaś, które istniały, nie służyły do zwykłych przechadzek, ale miały przeznaczenie specyalne. Tak n.
p. portyk Minuciusa był giełdą zbożową, portyk otaczający targ oliwny — przytułkiem dla warzywników, portyk w
sąsiedztwie teatru Pompejusa dawał schronienie widzom podczas burzy. August wznosić zaczął portyki, przeznaczone
dla wszystkich bez wyjątku. Kilka zbudował swoim nakładem, jak n. p. portyk Octavii, w późniejszem Ghetto, czyli
dzielnicy żydowskiej, i portyk zwany Ad nationes, w którym znajdowały się posągi, przedstawiające różne narody
świata. Zupełnie także przebudował August portyk, zwany "korynckim" od kapitelów, zdobiących jego kolumny,
zrobionych ze złoconej miedzi korynckiej. Cornelius Balbus, przyjaciel zaufany imperatora, wystawił sławną Cryptę za
swoim teatrem. Marcius Philippus wzniósł portyk, otaczający świątynię Herkulesa. Agrippa, który był jakby
pierwszym ministrem Augusta, zaćmił obu poprzednich wielkością i wspaniałością swoich fundacyi. Rzymianie
zawdzięczali mu portyk Vipsania, tak zwany od imienia jego siostry, sławne Septa, w których lud

--------------- 2013-03-30 07:50:27 ---------------


71/517

zgromadzał się dla oddawania głosów przy wyborach, t. zw. Villae publicae, portyk Argonautów, portyk Europy i t. d.
Mania budowania portyków trwała aż do upadku Cesarstwa, jak tego dowodzą portyki Konstanty na, Bonus Eventus,
Gratianusa, Valentinianusa i Theodosiusa. Wiele było budowli tego rodzaju niedokończonych. Alexander Severus
zaczął budować portyk długi 33O metrów, szeroki 33, wsparty na 1, 000 kolumn marmurowych, który miał łączyć
Septa z jego termami. Gordianus Młody przystąpił do budowania na górze Pincius portyku, mającego w obwodzie 900
metrów, który otaczał ogród, zajmujący 44, 000 metrów kwadratowych obszaru; przedsięwzięcie przerwała śmierć
monarchy. Taki sam los spotkał portyk Galienusa, władcy, słynnego z dziwactwa pomysłów artystycznych.
Nieukończony ten portyk, długi 3 kilometry, miał iść od środka Rzymu do mostu Milviusa.
Zadaniem istotnem portyków było zabezpieczenie ludności od słońca, wiatru, deszczu lub zimna i zapewnienie jej
przechadzek, przystosowanych do różnych pór roku, jak również do różnych godzin dnia. Wystarcza spojrzeć na plan
Rzymu starożytnego, żeby spostrzedz, iż można było przejść przez całą równinę Campus Martius pod cieniem
portyków.
--------------- 2013-03-30 07:50:29 ---------------
72/517

Dwanaście wielkich portyków na tem polu miały 4, 600 metrów długości, zajmowały zaś obszar 28, 000 metrów
kwadratowych; liczba kolumn dochodziła do 2, 000. Kolumny były z drogiego marmuru i często miały kapitele z
miedzi złoconej; posadzkę wykładano jaspisem i porfirem. Każdy portyk stanowił muzeum rzeźb i galerye obrazów.
Przestrzeń otoczoną portykami zdobiły ogrody, gaiki bukszpanów, mirtów, laurów, platanów, sadzawki, wodotryski i
kaskady. Pod portykiem Agrippy ciekawi oglądali mapę wszystkich prowincyi Cesarstwa (Orbis pictus); pod portykiem
Argonautów podziwiano sławny obraz, przedstawiający zdobycie "Złotego runa. " Septa stały się ogromnym zbiorem
cacek z dalekiego Wschodu. Tam pomieszczono także okazy ciekawe z historyi naturalnej. W portyku Philippusa damy
znajdowały najpiękniejsze modele uczesań głowy i peruk, które wymyślali artyści kunsztu fryzyerskiego w Rzymie.
Na krańcach miasta, a nawet w środku jego, były liczne ogrody i parki. Rzym leży na równinie, otoczonej od wschodu i
zachodu podwójnym szeregiem pagórków, z których najwyższy ma około 150 metrów. Wszystkie te pagórki ozdobiono
ogrodami. Mons Pincius, ulubione miejsce przechadzek dzisiejszego Rzy-

--------------- 2013-03-30 07:50:32 ---------------


73/517

mu, miał wspaniałe ogrody Aciliusa Glabriona. Na miejscu teraźniejszej willi Medyceuszów były ogrody rodziny
Anicia. Ogrody Lucullusa piętrzyły się na pochyłości południowo-zachodniej tejże wyżyny. Ogrody Sallustiusa,
najpiękniejsze ze wszystkich, obejmowały całe zagłębie między Pinciusem i Kwirynalem. Dalej ciągnęły się ogrody
Lollii Pauliny, Mecenasa, Oeliusa Lumii, Torquatusa, Epaphroditusa, Gallienusa, Pallansa, Elagabala, Statiliusa
Taurusa i wiele innych, mniejszych, tworzących razem pas zieloności, długi 3 kilometry a szeroki 8 — 900 metrów. Z
drugiej strony Tybru znajdowały się: ogrody rodziny Minicia, na dzisiejszem Monte Mario, ogrody Juliusa Cezara na
szczycie południowym Mons Janiculus; ogrody Pompejusa, Augusta, Caliguli, Nerona i t. d. ciągnęły się wzdłuż
prawego brzegu Tybru.
(Lanciani, Ancient Rome, str. 94 i nast).

11. Ulice Rzymu.

"Jeżeli zdołasz oderwać się od igrzysk w cyrku, to możesz w Sorze, w Fabrateryi, w Frusinone kupić dom wyborny za
sumę, jaką płacisz w Rzymie za najem roczny lichej ciupy. Będziesz miał mały ogród, studnię niegłęboką, z której
możesz czerpać ręką wodę, do

--------------- 2013-03-30 07:50:34 ---------------


74/517
podlewania młodych roślin. Ach, tam należy ci żyć, kopiąc ziemię i pielęgnując starannie twą małą zagrodę: da ci ona
dosyć jarzyn dla uraczenia Pytagorejczyka. To przecie coś znaczy — mniejsza o to gdzie, mniejsza o to, w jakim
zakątku — być właścicielem chociażby nory jaszczurki!
W Rzymie chorzy umierają bardzo często z braku snu, sama zaś choroba pochodzi z pożywienia źle trawionego, które
długo pozostaje i burzy się w żołądku. Czyż sen nawiedza kiedy poddasza? Chcąc spać w Rzymie, trzeba być bogatym.
Oto źródło naszych chorób. Wozy, które przejeżdżają i zahaczają się na zakrętach naszych ulic wązkich, przekleństwa
woźniców — wszystko to sprawia hałas taki, że obudziłby cielę morskie (fokę). Bogaty, jeżeli jaki interes wywołuje go
z domu, leżąc w lektyce, niesionej przez rosłych niewolników illiryjskich, przesuwa się nad głowami tłumu, który
ustępuje mu z drogi. W drodze czyta, pisze lub śpi, bo nic tak nie usposabia do snu, jak dobrze osłonięta lektyka. A
jednak zdąża prędzej, niż my. Nic nie pomoże pośpiech nam, wciąż zatrzymywanym przez falę ludu przed nami,
naciskanym przez tłum, który idzie za nami. Jeden trąca mię łokciem, drugi silniej jeszcze deską; inny uderza mię w
głowę belką, lub wiadrem. Nogi moje grzęzną w tłustem

--------------- 2013-03-30 07:50:36 ---------------


75/517

błocie. Oto żołnierz nastąpił swoją ciężką stopą na mój wielki palec; wyciągani ćwiek, który został po jego bucie.
Patrz, jaka ciżba przed tą bramą, gdzie unosi się para nad "sportulą" (1). Stu biesiadników! Każdy niesie swoje
naczynia kuchenne. Ileż garnków i statków natłoczonych na głowie tego biednego, małego niewolnika! A jednak, nie
uginając się, dźwiga to rusztowanie, umieszczone na żarowni, w której bieg jego zwiększa ogień. Ileż dziur na
tunikach, już pobróżdżonych sztukowaniami. Widać zdala na wozie długi bal, zbliża się pień sosny, za nim drugi.
Wahają się nad głowami, którym grożą. A oto wóz, naładowany kamieniami z Lipari; jeżeli oś pęknie, jeżeli ta góra
runie i spadnie na tłum, co zostanie z tych, którzy znajdą się pod nią?
Weź teraz na uwagę niebezpieczeństwa nocy. Zmierz okiem odległość między ziemią a oknami najwyższych piętr, z
których leci na nas grad skorup, poszczerbionych lub popękanych dzbanków. Patrz, jak ich spadanie rysuje i nadweręża
chodnik. Trzeba być człowiekiem obojętnym, nieprzewidującym wy-

--------------
(1) Sportula — porcya jadła, które ludzie bogaci rozdawali swoim klientom.

--------------- 2013-03-30 07:50:39 ---------------


76/517

padków, żeby nie napisać testamentu, idąc na wieczerzę do miasta. Kiedy przechodzisz, każde okno otwarte w
mieszkaniu, w którem nie śpią, jest groźbą śmierci. Jedynie więc możesz pragnąć — a jest to życzenie bardzo skromne,
— żeby te okna poprzestały na oblaniu cię zawartością swoich naczyń.
Natknąłeś się na pijaka: nicpoń nie spotkał nikogo, komu mógłby połamać kości, to też czuje się bardzo źle. Tak jest
wzburzony tej nocy, jak Achilles, opłakujący druha swego, Patroklesa. Kładzie się twarzą do ziemi, potem przewraca
się na wznak. Nie, nie może zmrużyć powiek, musi się bić. Są ludzie, którzy potrzebują tego przed zaśnięciem. Ale
chociaż z zapałem młodości łączy się w nim upojenie winem, nie zaczepi przechodnia w płaszczu purpurowym,
otoczonego gromadą klientów, który każe nieść przed sobą pochodnie i lampę spiżową. Są to ostrzeżenia, z któremi
pijak się liczy. Ale ja, który dla oświetlenia drogi mam tylko księżyc i kawałek świeczki, ja nie budzę w nim
najmniejszego szacunku dla siebie. I oto zaczyna się opłakana walka — przypuszczając, że może być walka tam, gdzie
jest tylko bijący i bity. On zastępuje mi drogę: "Stój!" Zatrzymuję się — muszę to uczynić, bo cóż poradzę z
szaleńcem,

--------------- 2013-03-30 07:50:41 ---------------


77/517

który zresztą jest silniejszy ode mnie? "Skąd idziesz? — krzyczy. — U kogo obładowałeś się bobem i lurą z rodzenek?
Któryż to szewc poczęstował cię potrawką z porów i gotowaną głową baranią? Co? nie odpowiadasz? Dalej, mów, albo
cię kopnę nogą; powiedz, gdzie siadujesz na grzędzie? Gdzie jest ta klitka twoja?... pomogę ci jej szukać. " —
Odpowiesz lub nie — wszystko jedno, w każdym razie będziesz obity. Po tem wszystkiem szaleniec pozywa cię
jeszcze do sądu. Oto wolność, którą cieszy się tutaj biedak; zbity, skatowany, powinien znieść wszystko cierpliwiej
prosić, jak o łaskę, swego oprawcy, żeby pozwolił mu odejść z pozostałymi w gębie zębami.
Ale to nie kres twych cierpień, bo nie brakuje ludzi, gotowych cię obedrzeć, skoro tylko zamkną domy i zamilknie
gwar w sklepach, po zaryglowaniu okiennic i spuszczeniu zasuw. Niekiedy wyskoczy nagle włóczęga uliczny — i nóż
załatwi sprawę. W tym samym czasie patrole straży objeżdżają bagna Pontyjskie i las Gallinaria, i tam czuwają nad
bezpieczeństwem publicznem, wskutek czego złodzieje zwracają się ku Rzymowi i pędzą na łup gotowy. "
(Juvenalis. Satyry, III, wiersz 222 i nast. ).

--------------- 2013-03-30 07:50:43 ---------------


78/517

12. Policya w Rzymie.

Rzym starożytny nie cieszył się nigdy dobrą sławą pod względem poszanowania własności prywatnej i stałego
bezpieczeństwa obywateli. Główną przyczyną nieporządku był trudny do pojęcia fakt, że stolica tak bogata, tak
zbytkowna, w nocy pogrążała się w zupełną ciemność. Dodać należy, iż od niepamiętnych czasów trapiły miasto i
okolice podmiejskie dwie plagi: żebractwo i rozbójnictwo. Żebractwo miało swoje punkty określone. W Rzymie
żebracy stawali najczęściej na mostach i przy bramach miejskich, gdzie był największy napływ publiczności. Za
miastem siadali przy drogach, przeważnie przy t. zw. clivi, czyli dróżkach spadzistych, prowadzących od wsi
okolicznych do Rzymu, lub w miejscach, gdzie wozy zawsze szły wolno. Złodzieje i rabusie także nakładali okup na
podróżnych. Ażeby być silniejszymi, zbierali się w bandy w Italii środkowej i południowej, i już Tiberius musiał
wysłać duży oddział wojska przeciw rozbójnikom w Sardynii. Napadali nawet w bezpośredniem sąsiedztwie stolicy.
Droga z Rzymu do Tiburu nie była bynajmniej bezpieczną, pomimo bacznego śledzenia złoczyńców i skazywania ich
na kary najokrutniejsze.
--------------- 2013-03-30 07:50:46 ---------------
79/517

Zuchwalstwo ich dochodziło do tego stopnia, że rabowali pod samemi bramami miasta. Bagna Pontyjskie i wielki las
Gallinaria w pobliżu miasta Cumae dawały im przytułek. Za Septimusa Severusa Feliks Bulla z bandą 600 rozbójników
przez dwa lata był postrachem Italii. Napis, znaleziony o kilka kilometrów od Rzymu, głosi, że w tem miejscu, w
początkach III stulecia, nauczyciel szkolny imieniem Julius Timotheus, w wieku 28 lat, bardzo poważany w Rzymie,
podczas wycieczki zamiejskiej wpadł w zasadzkę i wraz z 7 uczniami był zamordowany przez złoczyńców.
Wśród ludności miejskiej znajdowały się liczne żywioły nieporządku: niewolnicy, wyzwoleńcy, wszelkiego rodzaju
awanturnicy, którzy napływali ze wszystkich części świata rzymskiego — byli często łotrami, czyhającymi na
sposobność do złego. Nawet ludzie uczciwi przez samo zbieranie się tłumne wywoływali zaburzenia, gromadząc się w
cyrku, amfiteatrze i t. p., lub wylęgając na place i ulice z powodu jakiegokolwiek wypadku.
Należało wreszcie liczyć się z wypadkami nieprzewidzianymi, n. p. z pożarami. W mieście, w którem ulice były tak
wązkie, domy tak wysokie, tak przepełnione mieszkańcami, tak źle zbudowane, przynajmniej w dzielnicach

--------------- 2013-03-30 07:50:48 ---------------


80/517

ludowych — pożary zdarzały się często. Historycy wspominają o kilku, które uczyniły straszne spustoszenia. Nie
mówiąc o pożarze, który, być może, Neron sam wzniecił i umyślnie podsycał, ileż było innych, trwających po kilka dni
z rzędu i chłonących mnóstwo domów prywatnych i pomników publicznych! Małe zaś pożary wybuchały tak często, że
nie raz oskarżano właścicieli o podpalanie swych domów. Nie było wprawdzie wtedy towarzystw ubezpieczeń, ale gdy
się zdarzyła podobna klęska, przyjaciele i klienci ofiary pożaru składali się i pomagali pogorzelcowi odbudować dom, a
często bywało, że więcej mu dawano, niż stracił.
Wszystko to wywoływało konieczność utrzymywania policyi w Rzymie.
W odległej starożytności kierownictwo policyi miejskiej należało do trzech urzędników, zwanych triumviri nocturni,
ponieważ głównym ich obowiązkiem było czuwanie nad bezpieczeństwem miasta w nocy. Valerius Maximus
opowiada, że jeden z tych urzędników skazany został na karę pieniężną za niedbałe odbywanie obchodów nocnych.
Innych skazano znowu za to, że nie przybiegli w czas do sklepu jubilerskiego, w którym wybuchnął ogień. Pod ich
rozkazami zostawał oddział

--------------- 2013-03-30 07:50:50 ---------------


81/517

niewolników publicznych, rozkwaterowanych po 20 — 30 w sąsiedztwie bram i zaopatrzonych w narzędzia do


gaszenia ognia. Oddział ten stał się niedostatecznym z powodu stopniowego rozszerzania się miasta, wówczas
potworzyły się stowarzyszenia ochotników, pomagające tryumwirom w ich zadaniu. Wszelako te stowarzyszenia nie
podobały się rządowi, tak za Rzeczypospolitej, jak i za Cesarstwa. Wskazuje to wyraźnie list Trajana do Pliniusa
(Młodszego), wielkorządcy Bitynii: Cesarz zarzuca im dążenie do koteryi politycznych.
W 6 roku przed nar. Chr. wskutek olbrzymiego pożaru August ustanowił oddział t. zw. vigiles, którzy byli zarazem
policyą i strażą ogniową. Liczono ich 7, 000, podzielonych na 7 kohort. Rozkwaterowano "wigilów" w obwodzie
miasta w ten sposób, że każda kohorta miała pod swym dozorem dwie dzielnice (regiones). Siedm kompanii każdej
kohorty były pod rozkazami centurionów, na czele kohort stali trybunowie, a naczelnikiem całego korpusu był
praefectus vigilum, zawsze wybierany 2 pośród rycerzy.
Po każdym wypadku pożaru prefekt zarządzał śledztwo. Jeżeli pożar był przypadkowym, nie nakładano żadnej kary;
jeżeli zaś wyniknął z niedbalstwa, prefekt dawał winnemu

--------------- 2013-03-30 07:50:53 ---------------


82/517

napomnienie, lub skazywał go na chłostę. Wreszcie, jeżeli podłożono ogień rozmyślnie, winowajca podlegał karze
śmierci. Oprócz tego miał prefekt prawo badania kuchni w każdym domu, przekonywania się, czy zapas wody w
danych warunkach jest dostatecznym, czy piece i przyrządy do ogrzewania są w dobrym stanie. Do atrybucyi jego
należało także dozorowanie szatni przy wielkich termach i sądzenie służby, jeżeli wypadkiem cokolwiek tam zginęło.
Służba "wigila" była wogóle bardzo uciążliwa, zwłaszcza, że nieraz czuwać musiał przez noc całą. To też cesarze
nadawali tym agentom rozmaite przywileje.
W Rzymie było 7 koszar policyjnych (stationes) i 14 odwachów (excubitoria). Z siedmiu koszar odkopano cztery, a z
odwachów dwa tylko (1).
Koszary pierwszej kohorty, w których była główna kwatera całego korpusu i biuro

---------------
(1) Oprócz wigilów były w Rzymie trzy kohorty miejskie, zostające pod władzą prefekta miasta (praefectus urbis),
liczące po 1, 000 ludzi. W początkach III wieku podniesiono stan czynny każdej kohorty do 1, 500 ludzi. Liczba ich
także wzrosła z czasem do 5, 6, a może nawet 9 kohort miejskich. Nie mówie o 9 kohortach pretoryańskich,
tworzących gwardyę cesarską, które tylko wypadkowo były używane do służby policyjnej.

--------------- 2013-03-30 07:50:55 ---------------


83/517

prefekta — odkopano w 1644 r. Archeolog, który je wtedy widział, mówi o obszernych salach, ozdobionych
kolumnami, piedestałami i posągami, o ścianach wykładanych marmurem i posadzkach mozaikowych. Wspomina też o
biurze, w którem były ławki marmurowe, a ściany pokryte freskami. W atrium i vestibulum stały posągi,
przedstawiające geniusza opiekuńczego kohorty i cesarzów: Caracallę, Gordiana Pobożnego, Konstantyna,
Constantiusa, Valentinianusa i Gratianusa, oraz cesarzowe: Furię Sabinie i Tranquillinę. Później wybudowano pałac i
klasztor nad tym gmachem. Znamy również miejsca, na których stały koszary drugiej, czwartej i piątej kohorty. W
ruinach koszar piątej kohorty znaleziono napis, wskazujący stan czynny kohorty w r. 105 i 210. W 105 roku liczyła 115
oficerów i podoficerów i 930 szeregowców; wr. 210 było w niej 109 oficerów i podoficerów i 1, 033 szeregowców,
czyli, według tej normy, w całym korpusie wigilów w 105 r. — 7, 315, a 210r. — 7, 994 ludzi.
Odwach siódmej kohorty odkryto w roku 1868. Widocznie policya urządzała swe posterunki w miejcowościach, gdzie
najbardziej należało obawiać się zaburzeń. W tym celu najmowano domy prywatne — w całości

--------------- 2013-03-30 07:50:57 ---------------


84/517

lub częściowo — i umieszczano tara wigilów, aż do chwili, kiedy okazywało się pożądanem przeniesienie posterunku
gdzieindziej. W tej samej miejscowości posterunek pozostawał przynajmniej trzydzieści lat. Odwach, o którym mowa,
jest budowlą bardzo wykwintną, z posadzką mozaikową, freskami na ścianach, wodotryskami marmurowymi, z łaźnią i
kaloryferami. Ale najciekawszym dla nas czynią go przedewszystkiem napisy na ścianach, wyryte ostrem narzędziem,
podczas godzin wypoczynku. Dają nam one pojęcie o życiu tych ludzi, o ich zajęciach, myślach, nawet o ich uczuciach
względem imperatora i zwierzchników.
(Według Lanciani'ego, Ancient Korne, rozdział VIII).

--------------- 2013-03-30 07:51:00 ---------------


85/517

ROZDZIAŁ II.
RODZINA.

1. Małżenstwo w Rzymie. — 2. Nadużycie rozwodu. — 3. Władza pierwotna ojca. — 4. Trybunał rodzinny. — 5.


Stanowisko kobiet. — 6. Katon Starszy i kobiety rzymskie. — 7. Pochwala pośmiertna matrony rzymskiej. — 8.
Dzieci. — 9. Przykłady surowości ojcowskiej. — 10. Korzyści bezżeństwa.

1. Małżenstwo w Rzymie.

Przed miesiącem Mamurra uzyskał dla mnie zaproszenie na ślub jednego ze swych przyjaciół, członka znakomitego
rodu Fabia (1), który zaślubiał dziewicę z rodu Metellów. Było to małżenstwo patrycyuszowskie, to też, przybywając
do Metellusa, znaleźliśmy przedsionek domu napełniony tłumem, który wyle-

----------------
(1) Gens Fabia. Ród rzymski byl właściwie grupą społeczną, w liczbie jego członków byli więc patrycyusze i
plebejusze. Zdaje się, że jeden tylko ród Fabiusów, przynajmniej w dawniejszych czasach, do III w. przed nar. Chr., był
wyłącznie patrycyuszowskim.
(Przyp, tlóm. ).
--------------- 2013-03-30 07:51:02 ---------------
86/517

gał na ulicę. Z wielkim trudem przecisnęliśmy się do atrium, a następnie do peristylium.


Zamieszany w tłumie, słyszałem opowiadanie, w jaki sposób odbyły się zaręczyny. Młodą parę zaręczono w domu
Metellusa, w obecności obu rodzin i ich przyjaciół, o pierwszej godzinie dnia (6-ta rano), która jest w tym razie
najlepszą i najpomyślniejszą. "Jurisconsultus" Antistius Labeo przewodniczył obrzędowi i pragnął, żeby spisano akt
umowy, chociaż przyzwolenie słowne stron było wystarczającem. Poważnie przemówił on do Metelli: "Zaręczyny, tak
samo jak ślub, mogą się odbyć tylko za dobrowolną zgodą stron, i córka ma prawo sprzeciwić się woli ojcowskiej,
jeżeli obywatel, którego jej przedstawiają jako narzeczonego, skazany był na infamię i prowadzi albo prowadził życie
godne nagany. Czy masz, moje dziecko, cokolwiek do powiedzenia w tym względzie? Nie odpowiadasz wcale,
poprzestaniemy więc na tem, ponieważ dziewczyna, która nie sprzeciwia się jawnie, zgadza się domyślnie. " Po
podpisaniu aktu Fabius ofiarował swej narzeczonej, jako rękojmię zawartego zobowiązania, prosty pierścień żelazny,
bez żadnych kamieni. Metella przyjęła dar i na znak związku ser-

--------------- 2013-03-30 07:51:04 ---------------


87/517

decznego, który odtąd powinien łączyć ją z Fabiusem, włożyła pierścień na czwarty palec lewej ręki, ponieważ, jak
mówią, istnieje nerw, idący od tego palca do serca.
Ktoś inny zauważył, że niegdyś nie zawierano małżeństwa bez odwołania się do wróżb (auspitia), ale od dawna
zwyczaj ten poszedł w zapomnienie — i jeżeli młoda Rzymianka modli się jeszcze do opiekunek narzeczonych, bogiń,
zwanych Camelae, to pobożność nie zmusza jej już do spędzania nocy, poprzedzającej zaślubiny, w świątyni, w
towarzystwie matki lub jakiej krewnej, i oczekiwania tam głosu wyroczni. Jeden z kapłanów, którzy powinni
pośredniczyć w objawieniu woli niebios, zjawia się, dla zachowania formy, i oznajmia, że niema wróżb
niepomyślnych, wszyscy zaś poprzestają na tem zapewnieniu.
Rozmowę powyższą przerwało ukazanie się młodej Metelli w towarzystwie matki. Panna może uchodzić za typ
piękności rzymskiej: jest blondynką, z czołem nizkiem, z nosem małym, nieco orlim, z żywemi, czarnemi oczyma, nad
któremi wyginają się w łuk brwi, prawie połączone ze sobą; ma niewielkie usta, płeć przypominającą lilie i róże, małą
nogę,

--------------- 2013-03-30 07:51:07 ---------------


88/517

rękę białą i długą, palce cienkie, z różowymi paznogciami.


Metella, która ma zaledwie czternaście lat, wydawała się piękniejszą niż zwykle w stroju narzeczonej. Miała na sobie
suknię białą, powłóczystą, na niej zaś palię, która, wdzięcznie ułożona na głowie, otaczała twarz i odsłaniała nad
czołem włosy, przedzielone na dwoje. Jest to zwykły strój matron, a układ palii i uczesanie głowy właściwe westalkom
mają być symbolem niewinności i czystości. Palia jednak nie jest białą, ale barwy szafranu, a raczej żółtawo-ognistej,
stąd jej nazwa flammeum. Tylko panna młoda nosi palię kolorową i jest nią jakby osłonięta, wskutek czego zaślubiny
patrycyuszowskie nazywają nuptiae (od nubere — zakrywać, zasłaniać). Na nogach miała Metella trzewiki także żółte.
Władza cywilna nie miesza się wcale do tego rozaju małżeństw; należą one do władzy duchownej. Błogosławią je
Pontifex Maximus i Flaminius Jupitera. Oczekiwano właśnie na tych kapłanów, gdy szmer, jaki sprawiają pęki rózeg,
niesione przez liktorów, oznajmił o ich przybyciu. Natychmiast zaprowadzono obu do sacrarium domowego, dokąd
udali się za nimi przyszli małżonkowie i ich rodzice,

--------------- 2013-03-30 07:51:09 ---------------


89/517

oraz dziesięciu świadków, wymaganych przez prawo. Metellus kazał otworzyć perlstylimn dla wszystkich — i tłum
stanął w szeregach pod portykami.
Fabius i Metella usiedli na podwójnem krześle, pokrytem skórą owcy, którą złożono w ofierze. Flaminius włożył prawą
rękę dziewicy w prawą rękę młodzieńca i wygłosił kilka słów uświęconych, oświadczając, że żona powinna podzielać
majątek i wszystkie rzeczy święte męża. Złożył następnie Junonie, opiekunce małżeństw, ofiarę, w której libacyc
robiono z wina słodzonego miodem i mleka, i której część główną stanowił chleb pszenny, zwany far, przyniesiony i
podany przez pannę młodą. Ofiarowanie chleba — far — nadało tego rodzaju zaślubinom nazwę confarreatio. Nie
zapomniano o rzuceniu pod ołtarz żółci zwierzęcia ofiarnego, dla przypomnienia, że wszelka gorycz powinna być z
pożycia małżeńskiego wygnaną. Metellus dał swej córce podarunki ślubne, wyprawę, klejnoty i stroje. Był to dowód
jego szczodrobliwości, ale warunki umowy, spisanej na tabliczkach ślubnych, określały, że Metella otrzyma w posagu
milion sestercyi (zwykłe wiano panien z dobrej rodziny), płatnych w trzech terminach, z których pierwszy

--------------- 2013-03-30 07:51:11 ---------------


90/517

w dniu zawarcia małżeństwa (1). Po wyjściu z sacrarium obie radziny zamknęły się z augurem i dziesięcioma
świadkami, dla załatwienia tej sprawy. Według zwyczaju, dosyć pospolitego, we wniosku Metelli policzony został
niewolnik pod nazwą niewolnika posagowego. Następnie tabliczki złożono w tabularium ludu rzymskiego, a kopie ich
w tablinum domowem. Tłum rozchodził się powoli. Szedłem za innymi, gdy wtem spotkałem na Forum liczny orszak,
zdążający do trybunału pretora. Były to dwie rodziny plebejuszowskie, które miały połączyć się przez małżeństwo
młodzieńca i dziewicy, postępujących na czele gromady.

----------------
(1) "Gdyby wszyscy ludzie bogaci postępowali jak ja i zaślubiali bez posagu córki obywateli ubogich, byłaby w
rzeczypospolitej większa zgoda, wzbudzalibyśmy mniej zawiści, a kobiety, bardziej powściągane obawą kary, rzadziej
narażałyby nas na wydatki. Starałyby się zastąpić posag dobrymi przymiotami, więcej byłyby warte. Żona nie
odważyłaby się powiedzieć ci: "Mój posag podwoił twój majątek. Musisz dać mi purpurę, klejnoty, niewolnice, muły,
woźniców, pokojowców, pachołków do posyłek, powóz do moich wyjazdów. " Szalone wydatki towarzyszą, wielkim
posagom. Żona, która nic nie wnosi, uległą jest mężowi; ale małżonka bogato wyposażona jest dla niego klęska"
utrapieniem. " (Plautus, Aulularius, wiersz 434 i nast. ).
--------------- 2013-03-30 07:51:13 ---------------
91/517

Małżeństwo plebejuszowskie jest aktem kupna (coemplio). Mąż kupuje żonę, która prawnie staje się jego niewolnicą.
Sprzedaje ją ojciec lub opiekun, w obecności urzędnika, 5 świadków, obywateli rzymskich, i libri pensa, t. j. wolnego
czyli bezstronnego ważnika, który uczestniczy we wszystkich sprzedażach. Tu sprzedaż była zupełnie fikcyjną, cena
panny młodej wynosiła tylko jeden as.
Oto dwie rodziny stanęły przed trybunałem pretora. Pierwszą formalnością jest przekonanie się o wzajemnej zgodzie
stron. Zgoda konieczną jest do zaręczyn, tem bardziej do zaślubin. "Kobieto! — pytał młodzieniec — czy chcesz być
moją matką rodziny?" "Chcę!" — odpowiedziała dziewczyna i zapytała z kolei: "Człowieku, czy chcesz być moim
ojcem rodziny?" — "Chcę!" — odrzekł pan młody.
Dla przypomnienia nowozaślubionej zależności, w jakiej od tej chwili znajdować się będzie, mąż lekko rozdzielił jej
włosy dzirytem, którego grotem sześciokrotnie dotknął jej głowy. Kilku młodzieńców zbliżyło się następnie do panny,
porwali ją niby przemocą i zanieśli aż do domu męża, bacząc, żeby jej nogi nie dotknęły progu.
W drodze do domu pana młodego zatrzymano się na pierwszem rozdrożu, przed otwartą

--------------- 2013-03-30 07:51:16 ---------------


92/517

niszą, jakie często znajdują się w tych miejscach. Młoda mężatka wyciągnęła z zanadrza woreczek i wyjęła as, który
złożyła w ofierze Larom rozdroża; następnie orszak ruszył w dalszą drogę.
Kobieta zaślubiona per coemptionem nie ma wcale udziału w kulcie Penatów męża, którym oddają cześć w
najtajniejszej części domu. Małżenstwo prawnie stawia ją w warunki niewolnicy, może więc tylko składać ofiary
Larom publicznym, bogom opiekuńczym niewolników. Winna jednak złożyć ofiarę Larowi ogniska domowego (1). As
na tę ofiarę, według dosyć dziwnego zwyczaju, przynosi z sobą do domu męża w trzewiku.
Takie są formalności małżeństwa plebejuszowskiego. Ale zaślubiny patrycyuszowskie nie kończą się obrzędem,
zwanym confarreatio, po nim bowiem następuje odprowadzenie panny młodej do domu małżonka. Mamurra przyszedł
po mnie znowu, żebym zobaczył to widowisko. Zatrzymaliśmy się przed domem, ozdobionym wieńcami z zieleni i
kwiatów,

-----------------
(1) Każda rodzina miała zwykle jednego Lara i kilku Penatów. Larów publicznych było dwa, później dołączono do nich
duch Juliusa Caesara.
(Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:51:18 ---------------


93/517
z bramą obitą białą tkaniną; było to mieszkanie Fabiusa. Naprzeciw wejścia, w głębi atriuni stało wspaniałe łoże,
pokryte oponami purpurowemi, haftowanemi złotem. Dokoła łoża ustawiono sześć posągów bogów i bogiń,
opiekujących się małżeństwem. Orszak wyruszył z domu Metellusa w chwili, gdy Vesper, gwiazda Wenery, ukazał się
na niebie. Na czele orszaku pięciu wyzwoleńców niosło pochodnie weselne. Za nimi stanęli młodzi małżonkowie, z
obu stron Marcii, matki Metelli. Trzymała ona ręce na ich ramionach i kazała córce ująć prawą ręką swoją prawą rękę
męża. Wtedy trzej młodzi chłopcy, patrycyusze z rodu i w dodatku krewni państwa młodych, przystąpili do Metelli,
która spuściła zasłonę aż na oczy. Udawali oni, że porywają pannę młodą z objęć matki. Dwaj wzięli Metellę za ręce,
trzeci zaś szedł przed nimi z gałązką kwitnącej tarniny, dla odpędzenia uroków. Poprzedzali ich niewolnik i młody
służący: pierwszy niósł kądziel z wełną i wrzeciono, drugi koszyk z sitowia z różnemi narzędziami do robót kobiecych.
Posągi czterech bóstw, które dźwigano na noszach przed orszakiem, były: Jugatinus, bóg jarzma, Domiducus, który
odprowadza żonę do domu rnęża, Domitius, który ją tamże wpro-

--------------- 2013-03-30 07:51:20 ---------------


94/517

wadzą, i Manturna, która ją w nowej siedzibie zatrzymuje.


Orszak posuwał się przy świetle mnóstwa żagwi jodłowych. Pochód był hałaśliwy, ożywiony pieśniami fesceńskiemi,
rubasznymi i wolnymi żartami, które dzieci śpiewały dla panny młodej. Słychać było także okrzyk symboliczny —
wołano głośno: talassio (stary wyraz, oznaczając koszyk do wełny) — w celu przypomnienia młodej małżonce
obowiązków prządki. Przy tym okrzyku kobiety lekko w takt klaskały.
Zaledwie orszak przybył do domu Fabiusa, pan młody stanął przed drzwiami, i zwracając się do Metelli, zapytał: "Kto
ty jesteś?" — "Gdzie ty Cajus, tam ja będę Caja" (Ubi tu Caius, ibi ego Caia) — odpowiedziała ona, zaznaczając w ten
sposób, że zgadza się żyć z mężem na stopie równości (1). Wówczas jeden z drużbów podał jej zapalone łuczywo
sosnowe i wodę, dla oczyszczenia i na znak, że odtąd dzielić będzie z mężem ogień i wodę. Metella zawiesiła na
drzwiach pęczek wełny, dla pokazania, że będzie

----------------
(1) Niektórzy inaczej tłómaczą znaczenie tej formuły, która, zdaniem ich, określa, że od tej chwili kobieta staje się
zależną do męża.
(Przyp. tlóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:51:23 ---------------


95/517

dobrą prządką, i posmarowała smalcem wieprzowym odrzwia — dla odpędzenia uroków. Następnie towarzyszki
wniosły ją do domu — uważanoby bowiem za profanacyę, gdyby noga jej dotknęła progu. Mąż także spełnił
formalność symboliczną, mianowicie rzucił dzieciom garść orzechów, jakby zaznaczając tem, że wyrzeka się wszelkich
błahostek.
Po wejściu Metelli do atrium, posadzono ją na skórze owczej i podano klucz, na znak objęcia przez nią zarządu
gospodarstwem domowem, Fabius zaś położył na półmisku kilka sztuk złota. Nastąpiła potem wspaniała wieczerza:
kobiety, które w swem życiu miały jednego tylko męża (univirae), ozdobiły sobie głowy wieńcami z białych kwiatów.
Po wieczerzy najstarsze z nich zaprowadziły Metellę do łożnicy małżeńskiej. Zaledwie weszła do tego pokoju, chór
młodych chłopców i dziewcząt śpiewać zaczął przy akompaniamencie fletów pieśń weselną:
"Ty, który mieszkasz na Helikonie, synu Wenery, Uranie, który pociągasz w objęcia małżonka słabą dziewicę, boże
małżeństwa, Hymen, Hymen, boże małżeństwa.
"Uwieńcz swe czoło kwiatami majeranu, weź flammeum! Przybywaj, wdzięczny boże,

--------------- 2013-03-30 07:51:25 ---------------


96/517

pośpieszaj w żółtych trzewikach na białych jak śnieg nogach.


"Ożywiony radością tego dnia, przyłącz twój głos srebrny do naszych śpiewów weselnych, niech twa noga lekko
dotyka ziemi, niech twa ręka wywija płonącą żagwią sosnową.
"Przywab do tego domu tę, która ma w nim panować. Niech pożąda swego małżonka, niech miłość obejmie jej duszę,
jak bluszcz oplata wiąz swymi zwojami. "
Chór chłopców. A wy, czyste dziewice, dla których nadejdzie podobny dzień, powtarzajcie miarowo: boże małżeństwa,
Hymen, Hymen, boże małżeństwa. " (Catullus).
Wkrótce matrony wyszły z komnaty małżeńskiej i, podczas gdy śpiewy trwały jeszcze, wprowadzono tam pana
młodego.
Nazajutrz młodzi małżonkowie wyprawiali repotia, wieczerzę, przy której nowa mężatka pierwszy raz występowała w
roli gospodyni domu.
(Dezobry. Rome au siecle d' Auguste. List LVIII).

2. Nadużycie rozwodu.

Sławny mówca Hortensius pokochał Katona Młodszego. Z wielbiciela stał się jego

--------------- 2013-03-30 07:51:27 ---------------


97/517

przyjacielem, nieodstępnym towarzyszem i wreszcie zapragnął gwałtownie połączyć się z nim węzłami ściślejszymi.
Ażeby dojść do tego celu, poprosił o rękę córki przyjaciela, Porcyi, chociaż ta była już zaślubioną Bibulusowi i miała z
nim dwoje dzieci. Katon zauważył, że prawdopodobnie Bibulus nie zgodzi się na rozłączenie z żoną. "Oddam ją mu
napowrót, skoro tylko urodzi mi dziecko i w ten sposób ściślej połączy mię z tobą" — obiecywał Hortensius.
Ale Katon nie zgadzał się na rozwód córki; wówczas Hortensius zażądał, żeby mu dał własną żonę, Marcie.
Propozycya była tem dziwniejszą, że Marcia była wówczas brzemienna. Jednakże Katon nie odrzucił jej bezwzględnie,
zastrzegł tylko, że musi poradzić się teścia swego, Philippusa. Ten ostatni pod względem charakteru był zapewne
podobny do zięcia i pozwolił mu postąpić, jak zechce. Katon więc oddał żonę swą Hortensiusowi i, co więcej, podpisał
ich umowę ślubną.
Hortensius żył z Marcią aż do swego zgonu i, umierając, zapisał jej olbrzymi majątek. Ale, co najciekawsze, Kato
poślubił powtórnie dawną żonę, skoro skończył się czas jej żałoby. Plutarch mówi, że zdecydował się na ten krok przed
wyjazdem do obozu Pompejusa,

--------------- 2013-03-30 07:51:30 ---------------


98/517

w początkach wojny domowej, bo musiał komuś powierzyć opiekę nad mieniem i córkami. W pamflecie, napisanym
przeciw Katonowi, Cezar robi mu z tego powodu silne wyrzuty, oskarża go, że dla zysku frymarczył małżeństwem.
"Bo dlaczego — powiada — ustępował żonę, jeżeli była mu potrzebną; a jeżeli nie była mu potrzebną, dlaczego wziął
ją napowrót? Żona była tylko przynętą, rzuconą Hortensiusowi; pożyczył ją młodą, a otrzymał napowrót bogatą. "
Zdarzenie to pokazuje, z jaką łatwością rozwodzono się za Rzeczypospolitej. Złe nie zmniejszyło się bynajmniej za
Cesarstwa. "Ośmiu mężów w ciągu pięciu lat — woła Juvenalis, — oto napis, który dobrze wygląda na nagrobku. "
"Dlaczego — dodaje — Sertorius okazuje taką czułość Bibuli? W rzeczywistości nie żonę swoją kocha, ale kształty
swej żony. Niech trzy zmarszczki ukażą się na policzkach Bibuli, niech skóra jej stanie się suchą i obwisłą, niech zęby
stracą białość, a wiek zmniejszy oczy, powie jej: Zabieraj swoje manatki i wynoś się; za często nos ucierasz, nudzisz
mię. Dalej, ruszaj żwawo; inna tu przyjdzie, która ma nos nie tak wilgotny. " Seneca mówi podobnie jak Juvenalis:
"Jakaż kobieta może czuć się dziś poniżoną, gdy ją mąż oddala,

--------------- 2013-03-30 07:51:32 ---------------


99/517

odkąd znakomite i szlachetnie urodzone panie rachują lata nie według konsulatów, ale według liczby swych mężów?
Rozwodzą się, żeby na nowo wyjść za mąż, — wychodzą za mąż, żeby się znowu rozwieść. Cofano się przed tem
zgorszeniem, dopóki było rzadkiem; odkąd jednak niema dnia, żeby nie ogłaszano rozwodu, słysząc wciąż rozmowy o
nich, nauczyliśmy się je praktykować... "

3. Pierwotna władza ojca.

Prawa pierwotne Rzymian przyznawały ojcu władzę nieograniczoną. Bardzo liczne i bardzo różnorodne przyznawane
mu prawa ująć można w trzy kategorye, stosownie do tego, czy uważamy ojca rodziny jako zwierzchnika religijnego,
jako pana własności rodzinnej, lub jako sędziego.
I. Ojciec jest zwierzchnikiem najwyższym religii domowej; on odprawia wszystkie obrzędy kultu, jak mu się podoba,
albo raczej według przykładu, danego mu przez jego ojca. Nikt nie przeczy jego zwierzchności kapłańskiej. Nawet
społeczność i jej kapłani nie mogą zmienić jego postanowień. Jako kapłan ogniska domowego nie ma nad sobą żadnej
władzy.
--------------- 2013-03-30 07:51:34 ---------------
100/517

Jako zwierzchnik religijny, czuwać on musi nad wieczną trwałością kultu, a tem samem rodziny. Wszystko, co dotyczy
tej wiecznotrwałości, jest główną jego troską i głównym obowiązkiem, zależy tylko od niego. Stąd wypływa cały
szereg praw:
Prawo uznania dziecka po urodzeniu albo odrzucenia go. Prawo to przyznają ojcu ustawy rzymskie, jak i ustawy
greckie. Jakkolwiek wydaje się ono barbarzyńskiem, nie stoi w sprzeczności z zasadami podstawowemi rodziny.
Pochodzenie, nawet niezaprzeczane, nie wystarcza, ażeby wejść do świętego koła rodziny, — potrzeba zezwolenia jej
głowy i przyjęcia do kultu. Dziecko, dopóki nie ma udziału w religii domowej, nic nie znaczy dla ojca.
Prawo oddalenia żony, bądź w wypadku bezpłodności — bo rodzina nic powinna wygasnąć, bądź w wypadku
cudzołóstwa — bo czystość rodziny i pochodzenia winny być niewątpliwe.
Prawo wydania za mąż córki, t. j. ustąpienia komu innemu władzy, jaką ma nad nią. Prawo żenienia syna, bo od
małżeństwa syna zależy ciągłość istnienia rodziny.
Prawo emancypacyi, czyli wyłączenia syna z rodziny i kultu. Prawo adoptacyi, czyli wprowadzenia obcego do obrębu
ogniska domowego.

--------------- 2013-03-30 07:51:37 ---------------


101/517

Prawo wyznaczania przy śmierci opiekuna żony i dzieci.


Powyższe prawa były przyznawane jedynie ojcu, z wyłączeniem wszystkich innych członków rodziny. Żona nie miała
prawa żądania rozwodu, przynajmniej w czasach dawniejszych. Nawet będąc wdową, nie mogła ani emancypować, ani
adoptować (wyzwalać lub usynawiać). Nigdy nie była opiekunką, nawet swoich dzieci. W razie rozwodu dzieci
zostawały przy ojcu. Dzieci nie były nigdy pod jej władzą (in potestate). Dla wydania za mąż córki zgoda jej nie była
wymaganą.
II. Własność uważano pierwotnie jako należącą do całej rodziny (do całego rodu), do przodków i potomków. Ta
własność z natury swojej nie ulegała podziałowi: w każdej rodzinie mógł być jeden tylko właściciel — sama rodzina i
jeden użytkownik — ojciec.
Własność nie była podzielną i spoczywała całkowicie na głowie ojca. Ani żona, ani syn nie posiadali niczego na
własność. Zasada oddzielności posagowej nie była wówczas znaną i nie mogła być wykonywaną. Wiano kobiety
należało bez zastrzeżeń do jej męża, który w majątku posagowym miał nie tylko prawo zarządu, ale i prawo własności.
Wszystko, co kobieta mogła nabyć podczas małżeństwa,

--------------- 2013-03-30 07:51:39 ---------------


102/517
przechodziło do rąk męża. Nawet zostając wdową, nic odzyskiwała posagu. Syn był w tych samych warunkach jak
żona — nic nie posiadał. Darowizna, uczyniona przez niego, nie była ważną prawnie, ponieważ sam przez się nic nie
miał. Nie mógł niczego nabyć dla siebie; owoce jego pracy, dochody z jego handlu należały do ojca. Jeżeli obcy zrobił
na rzecz jego testament, nie on, lecz ojciec otrzymywał zapis.
Ojciec miał prawo sprzedać syna. Teksty nie wyjaśniają należycie natury tej umowy sprzedażnej i zastrzeżeń, jakie
mogła zawierać. Zdaje się pewnem, że syn sprzedany nie stawał się zupełnym niewolnikiem nabywcy. Ojciec mógł
postawić warunek wykupienia syna. Wtedy zachowywał władzę swoją nad nim i po wykupieniu mógł go znowu
sprzedać. Prawo Dwunastu Tablic pozwala trzykrotnie powtarzać sprzedaż, ale stanowi, że po trzeciej sprzedaży syn
ma być wyzwolony z pod władzy ojcowskiej.
III. Plutarch podaje, że kobiety i dzieci w Rzymie nie mogły stawać w sądzie, nawet w charakterze świadków. Z całej
rodziny tylko ojciec miał ten przywilej. Natomiast był odpowiedzialnym za przestępstwa, dokonane przez członków
rodziny.

--------------- 2013-03-30 07:51:41 ---------------


103/517

Sądzenie żony lub syna nie należało do społeczności, ale odbywało się w domu. Głowa rodziny był ich sędzią,
wyrokującym z mocy swej władzy mężowskiej lub ojcowskiej, w imieniu rodziny i pod okiem bóstw domowych.
Titus Livius opowiada, że senat, chcąc wykorzenić Bacchanalie w Rzymie, ogłosił karę śmierci na tych, którzy wezmą
w nich udział. Uchwałę wykonano łatwo względem obywateli. Ale względem kobiet, które były niemniej winne,
wynikła ważna przeszkoda: nie podlegały one sądom państwowym, rodzina jedynie miała prawo je karać. Senat
uszanował zasadę starożytną i pozostawił mężom i ojcom obowiązek wydawania wyroku śmierci na winne.
Prawo wymiaru sprawiedliwości, przysługujące głowie rodziny w domu, było zupełnem i nieodwołalnem. Mógł tak
samo skazywać na śmierć, jak sędzia w mieście. Żadna władza nie miała mocy zmieniać jego wyroków. "Mąż —
powiada Katon Starszy — jest sędzią swej żony; władza jego nie zna granic; czyni, co chce. Jeżeli żona popełniła błąd,
on ją karze; jeżeli piła wino — potępia ją; jeżeli miała stosunek z innym mężczyzną — zabija ją. "

--------------- 2013-03-30 07:51:44 ---------------


104/517

Takie same prawa miał ojciec względem dzieci. Valerius Maximus przytacza niejakiego Atiliusa, który zabił córkę,
winną rozpusty; znany jest także czyn owego ojca, który skazał na śmierć syna, wspólnika spisku Catiliny.
Fakty tego rodzaju spotykamy często w dziejach Rzymu. Byłoby jednak fałszywem mniemanie, że ojciec miał prawo
bezwzględne zabicia żony lub syna. On był jedynie ich sędzią; jeżeli skazywał na śmierć, to tylko z mocy swej władzy
sądowniczej.
Należy wreszcie zaznaczyć, że powaga ojcowska nie była władzą samowolną. Miała ona podstawę w wierzeniach,
ukrytych w głębi dusz, i te wierzenia zakreślały jej granice. Na przykład: ojciec miał prawo wykluczenia syna z
rodziny, ale wiedział, że gdyby go wyłączył, rodzina łatwiej mogłaby wygasnąć i many przodków popadłyby w
niepamięć wieczną. Miał prawo usynowienia człowieka obcego, ale religia nie pozwalała na to, jeżeli żył jego syn
własny. Był jedynym właścicielem majątku, ale nie miał prawa, przynajmniej w czasach dawniejszych, pozbywania się
dóbr rodzinnych. Mógł oddalić żonę, ale dlatego musiał się odważyć na zerwanie związku religijnego, który
ustanawiało małżeństwo.

--------------- 2013-03-30 07:51:46 ---------------


105/517

Tak więc religia nakładała na ojca tyleż obowiązków, ile przyznawała mu praw (1).
(Fustel de Coulanges, La cité antique, str. 98 i następ. Wyd. VII).

4. Trybunał domowy.

Prawnicy tegocześni usiłowali niejednokrotnie określić skład, kompetencyę i postępowanie trybunału rodzinnego, ale
badania ich były i musiały być bezowocne. Ta jurysdykcya w rzeczywistości nie ma nic. wspólnego z urzędami
publicznymi — nie ustawy nią rządzą, ale obyczaje. Władza jej, będąca jakby rodzajem karności domowej, jest
wyłącznie moralną, a urządzenie zmiennem i niestałem, zależnem tylko od zwyczajów — nigdy bowiem sądownictwo
to nie było przedmiotem przepisów prawnych. Trybunał domowy bierze udział we wszystkich ważnych wypadkach w
rodzinie: przewodniczy przy zaręczynach młodej dziewczyny, lub przy uroczystości, kiedy młodzieniec, wychodzący z
pod opieki, przy-

-------------
(1) W następstwie ustawy i obyczaje zmniejszyły znacznie prawa ojca. Jednakże jeszcze w II wieku naszej ery
znakomity prawoznawca pisał: Niema ludu, któryby, jak my, przyznawał tyle władzy ojcu nad dziećmi.

--------------- 2013-03-30 07:51:48 ---------------


106/517

wdziewa togę męską; czuwa nad sprawami sierot; towarzyszy głowie rodziny, gdy ten sądzi i karze wykroczenia żony
lub dzieci. Bez wątpienia, w tych rozmaitych okolicznościach, zebranie rodzinne nie ma wcale władzy przymuszania,
żadnej powagi prawnej: ojciec rodziny, któryby, nie zwołując krewnych i przyjaciół, oddalił żonę lub skazał na śmierć
syna, nie pogwałciłby wcale prawa. Lecz taki ojciec oburzyłby przeciw sobie opinię publiczną, naraziłby się na naganę
cenzora, a nawet na oskarżenie kryminalne przed ludem, który — jednocześnie sędzia i prawodawca — mógł zmusić
do milczenia prawo, ażeby pomścić moralność znieważoną.
Obyczaje nadawały trybunałowi domowemu szczególną władzę we wszystkich sprawach, dotyczących kobiet. Często
państwo, dla uniknięcia zgorszenia, powierzało mu wykonanie kar, postanowionych przez sądy publiczne. Kobieta
przez cale życie podlegała władzy moralnej tej rady rodzinnej. Jeżeli była pod władzą ojcowską, rada rodzinna
pomagała jej ojcu. Jeżeli była sierotą, rada czuwała nad jej interesami moralnymi, jak opiekun czuwał nad jej
majątkiem. Nakoniec, jeżeli wychodziła za mąż, prawdopodobnie ani skład, ani prawa rady nie ulegały żadnej
--------------- 2013-03-30 07:51:51 ---------------
107/517

zmianie, przybierała tylko nowego członka — męża. Mąż, tak samo jak ojciec, nie zaniedbywał odwołania się do rady
krewnych żony, jeżeli chciał ją sądzić i skarać. Ojciec i mąż spotykali się więc w tem zgromadzeniu rodzinnem, w
którem władza mężowska i władza ojcowska działały za wspólną zgodą.
(Gide, Etude sur la condition privée de la femme, str. 116).

5. Stanowisko kobiet.

Jeżeli zwrócicie się do prawników, którzy zwykle badają urządzenia społeczne tylko w tekstach prawodawczych —
odmalują wam położenie kobiety w Rzymie starożytnym najciemniejszemi barwami. Pozbawiona wszelkich rękojmi
opiekuńczych, jakie przyznawała jej łagodność praw greckich; poddana, bez żadnej obrony, samowoli męża lub ojca,
którzy mieli prawo życia i śmierci; sprzedawana, kupowana, nabywana przez długie jej posiadanie, dochodzona
sądownie, jak niewolnica lub bydlę — jeżeli wydobywała się z pod władzy ojca lub męża, to dlatego tylko, żeby
podpaść pod władzę krewnych; niezdolność jej prawna i poddaństwo kończyły się dopiero ze śmiercią.
Ale, jeżeli, na chwilę zostawiwszy na uboczu formuły prawne, przyjrzymy się, czem

--------------- 2013-03-30 07:51:53 ---------------


108/517

była kobieta w obyczajach, w życiu społecznem, słowem w rzeczywistości — to zobaczymy, rzec można, że scena
zmienia się od razu. To już nie niewolnica bezsilna i uciśniona, ale matrona, matka rodziny, czczona przez dzieci,
klientów, niewolników, szanowana przez męża, kochana przez wszystkich, pani domu, a za domem rozciągająca swój
wpływ aż do zgromadzeń ludu i senatu. Rzymianie kobiety swej nie zamknęli w samotności i ciszy gyneceum,
dopuścili ją do teatrów, na swe uroczystości, na swe uczty; wszędzie zachowano dla niej miejsce zaszczytne, każdy
ustępował jej kroku; konsul i liktorowie schodzili jej z drogi. Zresztą rzadko spotykano ją na placu publicznym, lub na
zebraniach ludowych; nieruchliwa z przekonania, a nie, jak Greczynka, z przymusu, zwykle przebywała przy ognisku
domowem, w atrium. Atrium nie było, jak gyneceum, oddzielną częścią, piętrem górnem domu, schronieniem ukrytem
i niedostępnem. Był to sam środek mieszkania rzymskiego, sala wspólna, w której zgromadzała się rodzina, w której
przyjmowano przyjaciół i obcych. Tam, w pobliżu ogniska, gdzie wznosił się ołtarz bogów Larów, i dokoła tego
przybytku poświęconego, zgromadzano wszystko, co było dla rodziny najcenniejszem i najświętszem:

--------------- 2013-03-30 07:51:55 ---------------


109/517
łoże małżeńskie, portrety przodków, płótna i wrzeciona matki rodziny, skrzynie, w których zamykano regestry
gospodarskie i srebra domowe. Pod strażą żony były wszystkie te skarby; ona, tak samo jak głowa rodziny, składała
ofiary bogom Larom; ona czuwała nad pracą niewolników; ona kierowała wychowaniem dzieci, które przez długi czas,
aż do wieku młodzieńczego, zostawały pod jej dozorem i władzą; ona wreszcie dzieliła z mężem zarząd majątkiem i
domem. Od chwili, kiedy młoda małżonka wstąpiła do atrium swego męża, miała udział we wszystkich jego prawach.
Wyrażała to formuła starożytna, którą przed przekroczeniem progu wygłaszała nowo-zaślubiona, zwracając się do
męża: Ubi tu Caius, ibi ego Caia — gdzie ty jesteś panem, tam ja będę panią, Kobieta istotnie stawała , się panią
wszystkiego, czego jej mąż był panem; wszyscy w domu, nawet mąż nazywał ją domina — i Katon Starszy
przedstawia tylko z pewną przesadą trafne w samej rzeczy spostrzeżenie, kiedy mówi: "Wszędzie mężczyźni rządzą
mężczyznami, a nami, którzy rządzimy wszystkimi ludźmi, rządzą nasze żony... "
Ten wpływ wywierała kobieta nie tylko przy ognisku rodzinnem, w ciasnym zakresie interesów domowych. Na każdej
stronicy

--------------- 2013-03-30 07:51:58 ---------------


110/517

dziejów rzymskich widzimy ukazujące się postacie kobiet. Na próżno prawa wyłączyły je od wszelkiego udziału w
sprawach publicznych; wciąż ich wdanie się, jawne lub ukryte, rozstrzyga o losach państwa. Wydaje się, jakby
Rzymianie lubowali się w łączeniu w swoich podaniach i rocznikach z imieniem kobiety każdego z najsławniejszych
wspomnień. I jeżeli damy wiarę podaniom historycznym, Rzym tyleż zawdzięcza cnocie swych matron, ile mądrości
swych prawodawców i męstwu wojowników. Przywiązanie do ojców i poświęcenie małżeńskie Sabinek, łącząc
Sabinów z Latynami, wytworzyły naród rzymski; czystości Lucretii, niewinności Virginii Rzym, dwukrotnie
ujarzmiony przez Tarquiniusów i przez decemvirów — winien swe wyswobodzenie; prośby małżonki i matki mogły
jedynie zmiękczyć Coriolana i ocalić Rzeczpospolitą; zręczne namowy ambitnej żony pobudziły Liciniusa Stolona do
wniesienia sławnego prawa, uświęcającego zwycięstwo demokracyi rzymskiej, a ostatnich bohaterów tej demokracyi,
Gracchów, uczyniło takimi wychowanie, dane im przez matkę. Zwłaszcza zaś godnem jest uwagi, że te bohaterki
starożytnego Rzymu nie były nigdy, jak bohaterki Grecyi, zalotnicami. Są to zawsze czyste dziewice, wierne żony,
poświę-

--------------- 2013-03-30 07:52:00 ---------------


111/517

cające się matki — i całą ich wielkość stanowi mianowicie niewzruszone zamiłowanie obowiązków, skromnych,
cichych cnót, płci ich właściwych. Nic to nie znaczy, że opowiadania te są nawpół bajeczne; w podaniach samych
widzę wyraz naiwny uczucia powszechnego, znajduję nieodparty dowód poważania i zaszczytów, którymi Rzymianie
pierwszych wieków otaczali żony swoje i matki. Zrozumieli oni, że cnoty domowe są równie ważne dla utrzymania
państwa, jak cnoty obywatelskie i wojskowe, a cała historya potwierdza to piękne świadectwo, które później, w
czasach mniej szczęśliwych, dał dawnym Rzymianom Seneca, że dla nich "rozpusta była nie występkiem, ale
potwornością. "
Za Cesarstwa widzimy kobiety z wyższego towarzystwa mieszające się otwarcie do intryg politycznych. Wykazują one
zwykłe swe właściwości: subtelną przebiegłość i uporczywość.
Seneca zawdzięczał w części kwesturę czynnym zabiegom swej ciotki; była to kobieta skromna i żyjąca w zaciszu, ale
przywiązanie do siostrzeńca skłoniło ją do porzucenia samotności i uczyniło odważną. "Puszczała się na intrygi dla
mnie — powiada Seneca. To też kto chciał dojść do czego, starał się przypodobać kobietom. Tacyt opowiada o mężu
kon-

--------------- 2013-03-30 07:52:02 ---------------


112/517

sularnym, którego talent polegał jedynie na zyskiwaniu ich względów. Poza obrębem Rzymu były one jeszcze
potężniejsze. Nic im nie przeszkadzało nadać sobie znaczenie, jakiego pragnęły, kiedy nie były pod okiem imperatora i
ludzi, których mogły się obawiać. Pewnego razu rozprawiano w senacie, czy należy pozwalać zarządcom prowincyi,
żeby brali z sobą żony. Surowy senator Caecina Severus skarżył się gorzko na nadużycia, spowodowane przez kobiety,
i oświadczył, że "odkąd rozluźniono więzy, którymi przodkowie uważali za swój obowiązek skrępować je, rządzą one
w rodzinach, w trybunałach, w wojsku. " Gwałtowność Caeciny niewielu miała zwolenników, i chociaż było zasadą
senatu chwalić czasy przeszłe, zgodzono się, że w wielu wypadkach słusznem było złagodzenie surowości praw
dawnych i pozwolono prokonsulom wyjeżdżać do swych prowincyi z rodzinami. Wszyscy jednak musieli przyznać, że
zarzuty, czynione kobietom, były w części uzasadnione. Nie zdarzało się sprawy o zdzierstwo, do której żona
wielkorządcy nie byłaby zamieszaną. "Wszyscy intryganci na prowincyi zwracają się do niej, a ona pośredniczy i
rozstrzyga sprawy. " (Tacitus). Zajmowała się wszystkiem, nawet karnością w obozach

--------------- 2013-03-30 07:52:05 ---------------


113/517

i dowodzeniem wojskiem. Widziano niektóre konno, obok mężów, biorące udział w ćwiczeniach, w rewiach, nawet
przemawiające do wojska. Były wreszcie takie, które umiały pozyskać względy legionów i nieraz żołnierze i
oficerowie dawali składki na wzniesienie posągu żony swego wodza...
Wszelako niezależność, przyznawana kobietom, była raczej wynikiem pobłażliwości i zwyczaju, aniżeli zasad. Ustawy
cywilne były jej przeciwne całkowicie, filozofia również nie okazywała się przychylną. Cyceron przytacza bardzo
surowe zdanie Platona o kobietach i zdaje się, że je podziela. Seneca twierdzi grubiańsko, że kobieta jest istotą
nieświadomą i niepohamowaną, niezdolną do rządzenia sobą; nie może być więc mowy o nadawaniu im przywilejów i
żądaniu dla nich większej sprawiedliwości i równości. Ale to, czego nie chcieli zrobić mędrcy, zrobiło się samo przez
się. Podczas gdy filozofowie i prawodawcy starali się utrzymać kobiety pod opieką, wyzwoliła je opinia. Wynikło to
zapewne z wzniosłego pojęcia, jakie mieli Rzymianie o małżeństwie. Uważali je za zlanie się dwóch istnień, które
dopiero wtedy stawało się zupełnem, gdy wszystko było wspólnem między małżonkami. "Poślubiłam cię dlatego —
mówiła

--------------- 2013-03-30 07:52:07 ---------------


114/517

szlachetna Porcia do Brutusa, żeby zarówno brać udział w złem, jak w dobrem, które cię spotka. " Ten równy podział
radości i cierpień wprowadził do rodziny zasadę równości. Nic w następstwie nie mogło się oprzeć tej zasadzie:
zwyciężyła w końcu przesądy światowe, teorye filozofów i zakazy prawne.
Przepisy surowe o kobietach były z konieczności pomijane lub zniesione. Prawoznawcy wykazali, jak za pomocą
zręcznych wybiegów udało się kobietom obalić zapory, które wzniosło dokoła nich dawne prawo cywilne — i stać się
równemi swym mężom.
Jeżeli chcemy poznać, do jakiego stopnia były wolnemi, należy przedewszystkiem zbadać napisy. Po przeczytaniu tych
dokumentów będziemy mniej skłonni do ubolewania nad ich losem. Miały one, podobnie jak mężczyźni, prawo
tworzenia stowarzyszeń i wybierania przewodniczących. Jedno z takich stowarzyszeń nosi szanowną nazwę:
"Towarzystwo zachowania wstydu. " Stowarzyszenia kobiece wtrącały się nieraz do spraw municypalnych i odgrywały
w nich pewną rolę. Rozprawiały o nagrodach, które chciano przyznać zarządowi miasta, i starały się o fundusze na ten
ceł. Na wyborach kobiety nie głosowały, ale polecały kandydatów. Kiedy były bogate i pochodziły

--------------- 2013-03-30 07:52:09 ---------------


115/517

ze znakomitych rodów, obywatele w objawach swej wdzięczności nie odłączali ich od mężów i wznoszono im
wspólnie pomniki. Często stawały się dobrodziejkami miasta: budowały na swój koszt świątynie, portyki, ozdabiały
teatry, urządzały igrzyska we własnem imieniu, za co je wynagradzano dekretami pochwalnymi. Mamy tekst uchwały
tego rodzaju, wydanej przez senat jednego z miast italskich dla uczczenia wielkiej pani, Nummii Valerii, kapłanki
Wenery. Uchwała głosi, "że wszyscy senatorowie zgadzają się na udzielenie jej tytułu opiekunki miasta, że proszą ją,
ażeby zechciała przybrać tytuł, który jej ofiarują, zaliczyć każdego obywatela z osobna i całe miasto do klienteli swego
domu i popierać w każdej okoliczności swoim potężnym wpływem. " Wreszcie senat prosi o pozwolenie złożenia jej
tablicy bronzowej, zawierającej postanowienie świeżo uchwalone, którą doręczą urzędnicy miasta i główniejsi
członkowie senatu.
(Według: Gide, Etude sur Ie condition privée de la femme, str. 98 — 101, wyd. II, — i Boissier, La religion Romaine,
II, str. 196 — 203, wyd. II).

6. Katon Starszy i kobiety rzymskie.

Po klęsce pod Cannami brak pieniędzy w Rzymie zniewolił do użycia na potrzeby

--------------- 2013-03-30 07:52:11 ---------------


116/517
państwa zasobów prywatnych. Prawo, wniesione przez trybuna Oppiusa, zabraniało każdej kobiecie rzymskiej
posiadać więcej nad 1/2 uncyi (131/2 gramów) złota, nosić tkaniny haftowane lub barwione purpurą, jeździć powozem
wmieście zamkniętem, szczególnie w Rzymie i w okolicy, w odległości 1 1/2 kilometra, z wyjątkiem dni uroczystości
religijnych. Prawo to obowiązywało przez dwadzieścia lat, ale za konsulatu Katona trybunowie postawili wniosek
uchylenia ustawy. Titus Livius przypisuje im dowcipną i elegancką przemowę, którą mógł ułożyć tylko trybun z dworu
Augusta. Prawdziwym powodem zniesienia prawa był fakt, że do gwałcenia jego wszyscy się skłaniali. W czasie, kiedy
jeźdzcy numidyjscy wyprawiali się na zwiady pod same bramy Rzymu, kobiety nie myślały o strojach, ale zasyłały
modły do bogów za swych mężów, braci i synów. Obecność Hannibala, który z płaskowzgórza Esquilinu rzucał na
miasto spojrzenia pełne zemsty i chciwości, była pewną rękojmią skromnej prostoty kobiet. Ale teraz, kiedy strach
przeszedł, mniej myślano o bogach, a więcej o strojach. Więc też, skoro zaszła mowa o uchyleniu t. zw. Lex Oppia,
zbiegły się tłumnie wszystkie wielkie panie z dzielnic okolicznych. Zapełniły Via Sacra, ulice i place,

--------------- 2013-03-30 07:52:14 ---------------


117/517

opanowały Forum, dopominając się łagodnie, lub żądając gwałtownie prawa strojenia się i noszenia klejnotów.
Napadały na niemiłą ustawę z takim samym zapałem, z jakim bracia ich lub mężowie wdzierali się wówczas na wały
twierdz macedońskich. Dwaj trybunowie, którzy próbowali wygłosić swoje veto, nie śmieli stawić czoła tej burzy i
zamknęli się w swych domach, gdzie osaczyły ich kobiety. Katon nie należał do ludzi, którzy się ukrywają, posiadał on
wszelkie rodzaje odwagi — odwagę cywilną, rzadszą, aniżeli wojskowa, i odwagę męską, a raczej mężowską,
najrzadszą ze wszystkich. Jednakże, idąc na zebranie, zarumienił się, kiedy musiał przechodzić wśród tłumu kobiet. Z
mowy, którą wygłosił, zostały krótkie urywki; jeden z nich zasługuje na przytoczenie: "Ozdobą kobiet nie są klejnoty,
złoto, suknie haftowane i purpura, ale wstydliwość, miłość męża i dzieci, uległość, skromność. " Oryginalność
wyrażeń, jakie mu Titus Livius przypisuje, świadczy, że są one wiernem odtworzeniem mowy autentycznej. Niema w
nich zwykłej wielkiemu historykowi prawidłowości; jest to język szorstki, prosty, gwałtowny, niewiele w nim
rozumowań i dowodów, dużo zato wykrzykników, żartów i docinków osobistych. Katon zwraca się

--------------- 2013-03-30 07:52:16 ---------------


118/517

naprzód do mężów, którzy pozwolili zdeptać prawa swoje i powagę. "Ponieważ nie umieliście w domu trzymać kobiet
na wodzy, doszliście do tego, że drżycie przed ich tłumnem zbiegowiskiem. Strzeżcie się; jest wyspa, nazwiska jej
zapomniałem, na której zamieszkałe kobiety wytępiły do szczętu płeć męską. " Następnie zwracając się do kobiet,
zawołał: "Jakiż owad was ukąsił, że biegacie po ulicach i przemawiacie do ludzi, których nie znacie? Czyż nie
mogłyście zwrócić się z żądaniami waszemi do mężów swoich, w domu, u siebie? A może jesteście mniej przyjemne w
mieszkaniu, niż w miejscu publicznem, i dla mężów, niż dla obcych? Popuśćcie cugli, obywatele, tej naturze
gwałtownej, temu zwierzęciu niepohamowanemu, a zobaczycie, dokąd zajdą, jeżeli nie zaprowadzicie porządku!...
Jakaż wymówka pozorna usprawiedliwia ten rokosz kobiecy? Posłuchajcie tej oto: Chcę złota i purpury, chcę
błyszczeć, chcę jeździć po mieście, kiedy mi się podoba, pod nosem prawodawcy, obryzgując błotem naiwnych,
których głosy wyłudziłam; chcę wydawać pieniądze bez miary i bez hamulca. Prostota u mnie uchodzi za nędzę! —
Ale prawo uwalnia cię od tej troski, ustanawiając równość dla wszystkich. — Dziękuję za waszą równość! Dlaczego
ubóstwo innych ma
--------------- 2013-03-30 07:52:18 ---------------
119/517

się ukrywać pod zasłoną prawa? — Obywatele, nie dowierzajcie temu niebezpiecznemu współzawodnictwu! Bogate
zechcą się wyróżniać za jakąbądź cenę; ubogie, z fałszywego wstydu, wysilać się będą nad możność. Ta, która ma
dosyć pieniędzy na stroje — zapłaci; ta, której zabraknie — zwróci się do męża. Biada mężowi — cokolwiek
postanowi. Jeżeli się zgodzi — grozi mu ruina, jeżeli odmówi — ona potrafi znaleźć pieniądze gdzieindziej. " (1)
Nie tylko kobiety były dotknięte tą gwałtowną i szorstką mową. Katon po kolei wszystkich i wszystko lżył i potępiał:
Scipiona, posągi sprowadzone z Koryntu, bezbożność współczesną, trybunów, nawet swojego kolegę. Przemowa jego
pełna była gniewu i smutku. Niech patrycyuszki stroją się, trefią i pudrują włosy, lub nawet noszą fałszywe — to ich
rzemiosło; ale kiedy uczciwe wieśniaczki, sąsiadki i przyjaciółki Katona, chcą ukrywać swoją płeć,

-----------------------------------
(1) Cenzor Q. Metellus Numidicus tak przemawiał do ludu w r. 102 przed nar. Chr., zachęcając współobywateli do
zawierania małżeństw: "Gdybyśmy mogli obyć się bez kobiet, każdy z nas niewątpliwie oszczędziłby sobie przykrości
małżeństwa; ale natura chciała, że nie możemy pędzić przyjemnego życia z niemi, ani istnieć bez nich. Umiejmy więc
poświęcić interes osobisty dobru społecznemu. "

--------------- 2013-03-30 07:52:21 ---------------


120/517

złotawą od słońca, pod bielidłem i różem, i nosić na szyi wartość swoich posiadłości i pól — ten wybryk nierozsądku,
ten obłęd zbija go z tropu i rani mu serce. Jak dzielny wojownik, zmuszony do odwrotu, wypuszcza na wroga ostatnie
strzały, tak konsul rzuca kobietom dwuznaczniki i najdotkliwsze szyderstwa. W powodzeniu Rzymu widzi i
przepowiada przyczynę jego upadku. Ale Rzymianie zanadto byli upojeni tryumfami, ażeby mogli lękać się tych
strachów. Zresztą prawo, które póżniej zabezpieczało tajemnicę głosowania, nie istniało jeszcze wówczas, i pobłażliwi
mężowie składać musieli wota pod bacznem okiem swoich żon. Wskutek tego prawo Oppiusa było odwołane.
(Aderer, Revue de cours littéraires, IV, str. 116 — 118).

7. Pochwała pośmiertna matrony rzymskiej(zmarłej w 9 lub 10 r. przed narodzeniem Chrystusa).

Przed dniem, wyznaczonym na ślub nasz, pozbawioną zostałaś nagle ojca i matki, zamordowanych jednocześnie w
ciszy ogniska domowego.
Ta podwójna zbrodnia nie została bezkarną, dzięki zwłaszcza twym staraniom — ja

--------------- 2013-03-30 07:52:23 ---------------


121/517

bowiem musiałem wyjechać do Macedonii, a C. Cluvius, mąż twojej siostry, przebywał w Afryce.
Z tak gorliwą roztropnością wywiązałaś się z tego świętego obowiązku, oskarżając i pociągając do odpowiedzialności
winowajców, że my nie moglibyśmy istotnie lepiej uczynić tego, gdybyśmy sami działali. Twoja czcigodna siostra
dzieli z tobą tę zasługę.
Podczas niepokojów tej sprawy musiałaś opuścić dom ojcowski, gdzie nie byłaś należycie strzeżoną, zamieszkałaś w
domu mężowskim i tam, po ukaraniu zabójców, oczekiwałaś mego powrotu.
Rzadkie są w tych czasach małżeństwa, któreby tak długo trwały, jak nasze, co je śmierć tylko przerwać mogła, i
któreby nie były unieważnione przez rozwód! Doszliśmy do czterdziestego pierwszego roku wspólnego pożycia i nie
było najmniejszej chmurki między nami. Bodajby dali byli bogowie, żeby mój zgon położył kres temu szczęściu,
uświęconemu przez czas. Słuszniej byłoby, żeby zerwała ten związek śmierć starszego wiekiem męża, aniżeli twoja.
Czyż mam przypominać cenne dary twoich przymiotów osobistych? Twoją wstydliwość, twoją względność, twoją
słodycz, uprzej-

--------------- 2013-03-30 07:52:25 ---------------


122/517

mość twego charakteru, skrzętność twej pracy, twoją światłą religijność, twój wdzięk bez przesady, skromność twoich
przyzwyczajeń? Czyż potrzebuję mówić o twem przywiązaniu do krewnych, o twej miłości dla rodziny, o twoim
szacunku dla mej matki, którą czciłaś jak swoją własną, o troskliwości, jaką otoczyłaś jej grób, na równi z grobami
własnych rodziców, i o innych, niezliczonych cnotach, wspólnych ci z paniami rzymskiemi, najusilniej dbającemi o
dobrą sławę? Nie chcę tu chwalić i upominać się dla ciebie, jak tylko o przymioty, które były ci właściwe, którym
podobnych nikt oprócz mnie nie znalazł, lub które los rzadko pozwala spotkać śmiertelnym. Zachowaliśmy obopólną
roztropnością cale dziedzictwo, które otrzymałaś po przodkach. Oddawszy mi je całkowicie, nie miałaś kłopotu o
powiększenie jego wartości; ale podzieliliśmy pomiędzy siebie zarząd naszym majątkiem: ja opiekowałem się twoim,
ty strzegłaś majątku męża. W tym względzie zamilczę o wielu rzeczach, z obawy, żebym nie przypisał sobie części
twych zasług. Poprzestanę na zaznaczeniu twych uczuć.
Ale powiem, jak okazywałaś się szlachetną dla swych krewnych. Jedna tylko kobieta może być z tobą porównana —
twoja siostra. Zgromadziłyście w swoich domach młode

--------------- 2013-03-30 07:52:28 ---------------


123/517

dziewczyny, wasze krewne, godne zaiste waszych dobrodziejstw, i wychowywałyście je przy sobie. Wyznaczyłyście im
posagi, ażeby mogły wyjść za mąż odpowiednio do swego stanowiska. Cluvius i ja, za wspólnem porozumieniem się,
spełniliśmy wasze zamiary, pochwalając waszą wspaniałomyślność: zastawiliśmy nasze własne dobra i oddaliśmy
nasze majątki osobiste, żeby wypłacić ustanowione przez was posagi i nie tknąć waszej ojcowizny. Nie mówię tego dla
chwalenia siebie lub jego, ale dla wykazania jedności naszych myśli z waszemi — uważaliśmy bowiem za zaszczyt
pokryć z własnych naszych funduszów zobowiązania, wymyślone przez waszą szczodrobliwość pobożną.
Mam ci do zawdzięczenia nie mniej, jak samemu Cezarowi (Augustowi). Ochraniając moje życie, przygotowałaś drogę
jego łaskawości, gdybyś bowiem nie zapewniła mego ocalenia, na próżno jego wspaniałomyślność oświadczyłaby się
na moją korzyść. Tyleż winien jestem twemu poświęceniu się, ile wielkości jego duszy.
Czyż mam wywołać tu wspomnienia naszych udręczeń wewnętrznych i naszych zmartwień tajemnych? Czyż mam
mówić, ile razy twoje rady wydobyły mię z groźnych niebez-

--------------- 2013-03-30 07:52:30 ---------------


124/517

pieczeństw? jak często odważnie ocaliłaś mię od lekkomyślnego zuchwalstwa, lub przygotowałaś mi pewne
schronienie podczas klęski? Wdzięczność moja dotyczy również siostry twej i jej męża, współuczestników twych
starań, połączonych z tobą wspólnem niebezpieczeństwem poświęcenia się dla wygnańca. Nie skończyłbym, gdybym
chciał wszystko powiedzieć. Wystarcza dla mnie i wystarcza dla twej pamięci, że oznajmię tu głośno, co zawdzięczam
zbawiennemu schronieniu, które dla mnie wtedy obmyśliłaś.
Wyznam jednak, że w tych okolicznościach doświadczyłem jednej z największych przykrości w mem życiu. Kiedy,
uzyskawszy od Cezara Augusta, wówczas nieobecnego w Rzymie, pozwolenie powrotu mego do ojczyzny, gdziebym
mógł być jeszcze użytecznym obywatelem — przybyłaś starać się u jego towarzysza Lepidusa o przywołanie mię i
wykonanie dekretu ułaskawiającego, — znalazłaś tego człowieka niewzruszonym. Gdyś upadła na twarz przed nim,
czołgała się u nóg jego, on nie tylko cię nie podniósł, ale pozwalał znieważać cię i dręczyć, jak podłą niewolnicę;
wówczas głosem silnym i nieustraszonym przypomniałaś mu edykt ułaskawiający i dodany do niego list Cezara z
powinszowaniem; urągając

--------------- 2013-03-30 07:52:32 ---------------


125/517

nikczemnym obelgom i potwarzom jego ludzi, zaskarżyłaś przed ludem te okrucieństwa i wskazałaś jako jedynego
sprawcę mych mąk tego tryumwira, którego zresztą później nie ominęła kara. Czyż odwaga twoja mogła pozostać bez
skutku? Nie, twa cierpliwość niezachwiana dała Cezarowi sposobność do stwierdzenia swej łaskawości, rozstrzygnęła
o losie mego życia i napiętnowała srogość zbyteczną tyrana.
Po zapewnieniu pokoju świata i przywróceniu Rzeczypospolitej nastały dla nas dni spokojne i szczęśliwe. Pragnęliśmy
mieć dzieci, których dotychczas los nam odmawiał. Gdyby szczęście uśmiechnęło się nam w tym względzie —
czegoby nam brakowało? Ale los zawistny odjął nam nadzieję. Strapiona, że nie możesz dać mi potomstwa, chciałaś
zapobiedz memu smutkowi, i w obawie, że żal mój z powodu bezpłodności naszego małżeństwa trwać będzie ciągle,
zaproponowałaś mi rozwód, zgadzając się ustąpić miejsca innej żonie, płodniejszej, byleby zapewnić mi szczęście.
Pragnęłaś dać wymowny dowód znanej tkliwości naszych uczuć wzajemnych, wyszukując sama godną mnie małżonkę,
której dzieci uważałabyś za swoje; zrzekałaś się swego osobistego majątku i oddzielenia tego, co do owego dnia
posiada-
--------------- 2013-03-30 07:52:35 ---------------
126/517

liśmy łącznie. Wszystkie dobra twoje zostałyby w mem rozporządzeniu — i gdybym to przyjął, chciałaś przyczyniać
się nawet pracą swoją i staraniami do pomyślności wspólnej. Nicby się nie zmieniło, tylko że od tej chwili
oddawałabyś mi usługi siostry lub przywiązanej teściowej.
Winienem wyznać, że, rozdrażniony tą propozycyą, zaledwie mogłem powstrzymać wybuch gniewu i zapanować nad
sobą. Nie mogłem ci przebaczyć, że powzięłaś myśl rozstania się, zanim natura do tegoby nas zmusiła, i nie mogłem
zrozumieć, żebyś ty, żyjąc jeszcze, nie była moją małżonką, ty, co w nieszczęściu byłaś mi towarzyszką wierną i
nierozłączną. Pozostałaś więc przy mnie...
Bogdajby ściśle złączeni zachodzilibyśmy w lata aż do chwili, kiedy ja, starszy, doszedł- bym do kresu dni moich,
podtrzymywany twemi staraniami i umarłbym w twych objęciach, oddając swe miejsce twojej córce przybranej,
któraby mię zastąpiła przy tobie.
Ale ty poprzedziłaś mię do grobu, zostawiając, mi w udziale boleść, żałobę, wyrzekania i smutny los osamotnienia.
Zastosuję istnienie moje do twoich życzeń i przybiorę za córkę tę, którą przygotowałaś do tego losu.

--------------- 2013-03-30 07:52:37 ---------------


127/517

Na zakończenie powiem, że na wszystko najlepsze zasłużyłaś, a ja zostaję tu zasmucony, że nie mogłem ci dać
wszystkiego. Twoje życzenia zawsze były dla mnie prawem najwyższem; w czemkolwiek będę mógł jeszcze
przychylić się do nich, nieomieszkam tego uczynić.
Niechaj bogowie, niech twe Many zapewnią ci pokój i opiekują się tobą!
(Corpus inscriptionum latinarum, VI, 1527).

8. Dzieci.

Przyjście na świat dziecka jest wielką uroczystością dla Rzymianina. Jeżeli rodzina nosi wówczas żałobę, zrzuca
posępne suknie, — sądzą bowiem, że nowonarodzony powinien wszystkich pocieszyć po stracie nieboszczyka. Radość
rodziców ujawnia się publicznie przystrojeniem zewnętrznem domu, którego drzwi ozdabiają wieńcami z kwiatów.
Wewnątrz domu wciąż snują się goście; krewni i przyjaciele przychodzą złożyć życzenia ojcu, odwiedzić i pozdrowić
matkę, wziąć udział w zabawach i uroczystościach. Natychmiast po urodzeniu składają dziecko na ziemi u stóp ojca;
jeżeli je podnosi — tem samem uznaje za swoje i chce, żeby je wychowywano; jeżeli zaś zostawia na ziemi, daje przez
to do zrozumienia, że się go wyrzeka i odmawia mu opieki. W tym ostatnim wypadku wyrzucają niemowlę na drogę

--------------- 2013-03-30 07:52:39 ---------------


128/517
publiczną. Tam dziecko umiera z głodu i zimna, albo je pożerają psy, albo biorą je przedsiębiorcy żebracy. Rzadko
rodzina obca adoptuje podrzutka.
Dziecko, uznane przez ojca, krępują białym powijakiem tak silnie, że pozostaje wciąż w położeniu prostem i
sztywnem, — obawiają się bowiem, że przedwczesna swoboda ruchów może skrzywić członki. Gorliwie opiekują się
matką — nie tylko czuwają nad jej zdrowiem, ale i nad zabezpieczeniem od wszelkiego nieszczęścia, i podwiązują jej
łono wstęgami, wyrabianemi w świątyniach. Strzegą jej także od możliwych napaści Silvanusa, boga zmory, który
niekiedy ukrywa się w łóżkach kobiet. Dla odstraszenia tego boga trzej mężczyźni urządzają w nocy obchód zbrojny
dokoła domu: jeden niesie siekierę, drugi tłuk od stępy, a trzeci miotłę. Broń ta wystarcza do odpędzenia Silvanusa,
gdyby przyszło mu do głowy zjawić się w nocy. Błagają także Lucinę (1) i Dianę w ciągu ośmiu dni kolejnych i
odprawiają obrzędy na cześć Junony.

--------------------------------
(1) Luciną nazywano właściwie Junonę, ale specyalnie jako opiekunkę szczęśliwych połogów. Stary, rozpustny
Silvanus, bóg leśny, był bóstwem, właściwem tylko Rzymianom. Kobiet nie dopuszczano do składania czci jemu.
(Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:52:42 ---------------


129/517

Na ósmy dzień po urodzeniu — jeżeli była dziewczynka, na dziewiąty — jeżeli chłopiec, oczyszczają dziecko, nadają
mu imię (1) i polecają Parkom, które przędły los jego. Nazywają dzień ten dies lustrica (od lustrare — oczyszczać), a
wszystkie poprzednie — dies primordiales. Zgromadza się wtedy rodzina i najstarsza z krewnych kobiet przewodniczy
obrzędowi. Bierze ona dziecko z kolebki i swoim środkowym palcem naciera mu śliną czoło i wargi, ażeby
zabezpieczyć od uroków. Następnie uderza je lekko obiema rękoma i życzy mu wszelkich pomyślności.

--------------------------------------------
(1) Albo raczej przedimię, (praenomen). Każdy obywatel w Rzymie miał praenomen (właściwie nasze imię), nomen —
imię (właściwie nazwisko), wspólne ze wszystkimi członkami rodu, i jeden lub kilka przydomków, przezwisk
(cognomen). Praenomina były nieliczne, używano ich 16 lub 17 tylko. Oto spis ich ze skróceniami: Aulus (A. ), Appius
(Ap. ), Caius (C), Cnoeus (Cn. ), Decimus (D. ), Lucius (L. ), Marcus (AL), Manius (M'. ), Numerius (N. ), Publius
(P. ), Quintus (Q.. ), Servius (Ser. ), Sextus (Sex. ), Spurius (S. lub Sp. ), Tiberius (Tib. ), Titus (T. ), Vibius (V. ).
Nazwisk rodowych było z początku 300, przezwisk zaś moc niezliczona. Typowe nazwisko rzymskie brzmi według
tego wzoru: Caius (praenomen), Julius (nomen, nazwisko rodowe) Caesar (cognomen_przezwisko). Czasem dodawano
jeszcze przezwisko osobiste, n. p. Publius Cornelius Scipio Africanus, Lucius Domitius Nero Aenobarbus.

--------------- 2013-03-30 07:52:44 ---------------


130/517
Większość Rzymianek powierza karmienie dzieci mamkom. Ludzie bogaci mają do tego własne niewolnice; ubodzy,
którzy nie mogli kupić niewolnicy, najmują mamkę. Na targu oliwnym jest miejsce, gdzie zawsze czekają kobiety,
handlujące swem mlekiem. Stoją one zwykle w pobliżu kolumny, którą z tego powodu nazwano kolumną mleczną.
Mamki starają się zabawić dzieci, trzęsąc im grzechotkami nad uchem, uciszyć krzyki i płacz, uśpić je śpiewem lub
kołysaniem; kapryśne dzieci poskromić próbują strachem, grożąc im larwami i maniami, bóstwami, pochodzącemi z
piekieł.
Skoro trochę podrosły, dzieci bawią się w rozmaite gry: Najulubieńszemi zabawami są: piłka, którą rzucają do siebie,
lub odbijają od ściany; krętka albo fryga — mały ostrokręg bukszpanowy, za pomocą rzemyka puszczany w ruch po
ziemi; dzieci uderzają poziomo patykiem frygę, która wskutek tych uderzeń zakreśla rozmaite nieprawidłowe linie
krzywe; trochus, obręcz spiżowa, którą toczą z mniejszą lub większą szybkością przy pomocy nieco zagiętego pręcika
żelaznego. Spokojniejsze harcują wierzchem na długim kiju, przedstawiającym konia; zaprzęgają myszy do małych
wózków, dręczą młode wrony, kosy, kaczęta

--------------- 2013-03-30 07:52:46 ---------------


131/517

lub przepiórki; budują, domki z kawałków drzewa, grają w "cet czy licho, " rzucają w górę pieniążek z wyobrażeniem
Janusa na jednej stronie, a okrętu na drugiej, wołając: "głowa czy łódź, " — wygrywa zaś ten, kto odgadł.
Przegrywający wyciąga nogę lub rękę, a szczęśliwy przeciwnik daje mu kilka klapsów. Te dzieci, które wolą bieganie,
bawią się wwóz: dwoje zaprzęga się z obu stron dyszla, a trzecie trzyma w ręku długie lejce i kieruje końmi na wzór
woźnicy w cyrku. Niektóre znowu lubią bawić się w chowanego: wszystkie ukrywają się w różnych zakątkach, jedno
zaś stoi na uboczu, zakrywszy sobie rękoma twarz i oczy. Kiedy już się dobrze schowają, krzykiem oznajmiają o tem
szukającemu. Pierwszy odnaleziony i schwytany przed dobiegnięciem do oznaczonej mety musi z kolei być
szukającym.
Pewnego dnia znalazłem w atrium Asiniusa Polliona gromadę dzieci, zajętych różnemi grami. Niektóre siedziały
dokoła amfory, zakopanej do połowy w ziemi, i w ciasny jej otwór starały się wrzucać z pewnej odległości orzechy.
Obok stała kupka z trzech orzechów z czwartym na wierzchu; kto chciał je wygrać, musiał trafić w kupkę i rozrzucić ją
piątym orzechem. W innem miejscu nakreślono kredą

--------------- 2013-03-30 07:52:49 ---------------


132/517

na podłodze trójkąt, przecięty liniami poprzecznemi. Dzieci układały orzechy na tych liniach, a następnie z kolei
toczyły orzechy ku trójkątowi. Jeżeli orzech został w trójkącie, toczący go wygrywał wszystko, co zawierała każda
linia przekroczona lub dotknięta. Chcąc dużo wygrać, trzeba było puścić orzech przez możliwie najwięcej linii, z
takiem jednak wyrachowaniem, żeby nie wyszedł poza granice trójkąta.
Nieco dalej dzieci spuszczały orzechy z góry po pochyłej deseczce, przed którą na ziemi leżały również orzechy i
dostawały się grającemu, jeżeli rzucony przez niego orzech, stoczywszy się, dotknął jednego lub kilku z nich.
Najstarsi chłopcy bawili się w żołnierzy i sędziów. Widziałeś tam trybunał, pęki rózeg, liktorów, pretora.
Przyprowadzali oskarżonych, bronili ich, a sędziowie poważnie wygłaszali wyrok skazujący lub uwalniający.
Skazanych odprowadzali natychmiast maleńcy liktorowie do sąsiedniego pokoju, który przedstawiał więzienie.
Przywdzianie "togi męskiej" (toga virilis) oznacza wejście chłopca w świat, przyjęcie go do liczby obywateli czynnych.
Dzieje się to zwykle w siedemnastym roku życia. W dniu oznaczonym ojciec daje młodzieńcowi togę

--------------- 2013-03-30 07:52:51 ---------------


133/517

białą (toga pura). Tegoż dnia rano młodzian zdejmuje medalion złoty lub skórzany (bulla), który od urodzenia nosił
zawieszony na szyi, jako środek ochronny przeciw urokom — i zawiesza ten talizman na szyi Lara domowego.
Następnie przywdziewa togę w obecności krewnych i przyjaciół rodziny. Wraz z nimi idzie do świątyni, żeby złożyć
bogom ofiarę i modlitwy dziękczynne, poczem ten sam orszak prowadzi go na Forum i tam przedstawia ludowi,
społeczności, której odtąd staje się członkiem. Wszyscy młodzieńcy przywdziewają togę męską jednocześnie — 17
marca, w czasie świąt Bacchusa, zwanych Liberalia. Pełnoletnim jest mężczyzna dopiero w 25-ym roku życia.
(Dezobry, Rome au siecle d' Auguste, Listy LIV i LXVIII).

9. Przykłady surowości ojcowskiej.

Cassius miał syna, trybuna ludu, który pierwszy powziął myśl wniesienia prawa agrarnego. Wskutek tego zyskał
popularność, która uczyniła go groźnym, — oskarżono więc trybuna o dążenie do władzy królewskiej. Kiedy wyszedł z
urzędu, ojciec zapozwał go przed trybunał rodzinny, skazał na śmierć, rozkazał

--------------- 2013-03-30 07:52:53 ---------------


134/517

go osmagać rózgami i zabić, cały zaś swój majątek ofiarował Cererze.


T. Manlius Torquatus zasiadał w senacie, kiedy przybyli wysłańcy z Macedonii ze skargą na jego syna, D. Silanusa,
wielkorządcę tej prowincyi. Ojciec prosił senatorów, żeby zostawili sprawę w zawieszeniu, dopóki on sam nie zbada jej
osobiście. Przez dwa dni zamnkął się w domu, wysłuchał oskarżeń Macedończyków i obrony syna, trzeciego zaś dnia,
poznawszy dobrze sprawę i zeznania świadków, wydał wyrok: "Zważywszy, że syn mój Silanus popełnił zbrodnię
zdzierstwa, uznaję go za niegodnego Rzeczypospolitej i mojego domu i wypędzam z mej obecności. " Wyrok ten był
tak dotkliwy dla Silanusa, że powiesił się następnej nocy. Ojciec odmówił udziału w jego pogrzebie.
M. Scaurus dowiedział się, że oddział jazdy rzymskiej umknął przed Cymbrami nad brzegiem Adygi i opuścił wodza;
syn jego był w liczbie uciekających. Ojciec kazał mu powiedzieć, że wolałby pochować jego trupa, gdyby padł w
walce z wrogiem, niż widzieć go żyjącego po takim czynie haniebnego tchórzostwa. Polecał mu więc, żeby unikał
spotkania się z ojcem, jeżeli została w nim resztka uczu-

--------------- 2013-03-30 07:52:56 ---------------


135/517
cia wstydu. Młodzieniec, kiedy mu powtórzono te słowa, odebrał sobie życie.
Senator A. Fulvius miał syna, obdarzonego wszelkimi przymiotami, który dał się usidlić przyjaźni Catiliny. Gdy się
wybierał do obozu rokoszan, ojciec kazał go schwycić i skazał na śmierć, mówiąc: "Nie na to spłodziłem syna, żeby
służył Catilinie przeciw ojczyźnie, ale na to, żeby służył ojczyźnie przeciw Catilinie. "
(Valerius Maximus, ks. V, rozd. VIII).

10. Korzyści bezżeństwa.

Dobra żona — jeżeli taka kiedy była — gdzież mógłbym ją wykopać? A wezmę towarzyszkę życia, która nigdy mi nie
powie: "Kup mi wełny, mój dobry przyjacielu, żebym ci zrobiła ciepły i miękki płaszcz, porządne, grube tuniki, które
cię zabezpieczą od chłodu w zimie. " Nigdy podobne wyrazy nie wyjdą z ust kobiety. Ale uprzedzi ona pianie koguta i
obudzi mię, mówiąc: "Mój mężu, daj mi na kupienie ładnego podarunku dla mej matki na kalendy. Daj mi kiełbaśnika,
daj mi kucharza, daj mi cokolwiek na święto Quinquatrii (1), dla zama-

---------------------------------
(1) Uroczystość na cześć Minerwy, trwająca osiem dni, podczas której dawano podarki rzemieślnikom, sługom i t. p.

--------------- 2013-03-30 07:52:58 ---------------


136/517

wiaczki, która odpędza choroby, dla tłómacza snów, dla wróżbiarki, dla haruspexa (wieszczbiarza). Byłabym
zawstydzoną, gdybym im nic nie posłała... jakiem okiem patrzyliby na mnie... A potem, czyż nic nie dasz mamce
małych niewolników?" Wszystkie te oto wymagania kobiet i tysiące innych podobnych zniechęciły mię do
małżeństwa, w którem oczekiwały mię tego rodzaju rozmowy.
Ponieważ mam licznych krewnych, czyż potrzeba mi dzieci? Teraz żyję dobrze, jestem szczęśliwy, nie doświadczam
żadnych przykrości, mam wszelkie uciechy, jakich zapragnę. Przekażę po śmierci dobra moje krewnym i podzielę je
między nimi. Jedzą u mnie, pielęgnują mię starannie, przychodzą zasięgnąć wiadomości o mnie i otrzymać polecenia.
Przede dniem już są tu, śpieszą z zapytaniem, czy dobrze spałem; zupełnie jakbym miał dzieci. Co więcej — przysyłają
mi podarki. Jeżeli składają ofiarę, prowadzą mię na ucztę; ciągle mam zaproszenia do nich na obiady, na wieczerze.
Biada temu, kto mi dał mniej, niż inni. Wciąż odbywa się między nimi współzawodnictwo, kto mi ofiaruje piękniejsze
podarki, a ja mówię sobie po cichu: w nadziei spadku pochłaniają mój majątek, tymczasem zaś na wyścigi zaopatrują
mój stół i osypują mię darami.

--------------- 2013-03-30 07:53:00 ---------------


137/517
Gdybym miał dzieci — na Polluxa! — ileżby mi zmartwieli przyczyniły! Drżałbym ze strachu, gdyby które z nich
dostało gorączki! Umierałbym co chwila!"
(Plautus, Miles gloriosus (Żołnierz-samochwał), wiersz 685 i nast. ).

--------------- 2013-03-30 07:53:03 ---------------


138/517

ROZDZIAŁ III.
WYCHOWANIE.

I. Wychowanie rzymskie. — 2. Wychowanie za czasów Plautusa. — 3. Uczniowie w szkole. — 4. Kary cielesne. — 5.


Stósunki nauczyciela z uczniami, według Ouintilianusa. — 6. Tematy wypracowań. — 7. Szkoła w Augustodunum
(Autun) i profesorowie za Cesarstwa. — 8. Uczniowie wszechnicy w Atenach w IV wieku. — 9. Karyera profesora w
końcu IV wieku.

1. Wychowanie rzymskie.

Nie mamy żadnego dokumentu, dotyczącego wychowania dzieci w dwóch pierwszych wiekach dziejów Rzymu.
Dopiero w 449 r. przed nar. Chr. można stwierdzić historycznie istnienie szkoły. Młoda Virginia w towarzystwie swej
dawnej piastunki chodziła codziennie do szkoły, mieszczącej się między sklepami na Forum. W epoce Camillusa były
w małych miastach Italii szkoły, do których uczęszczały dzieci najznakomitszych rodzin, jak o tem świadczy:
opowiadanie o nauczycielu w Falerach, który dał wodzowi rzymskiemu uczniów swoich jako zakładników — i o zdo-

--------------- 2013-03-30 07:53:05 ---------------


139/517

byciu przez tegoż wodza grodu Tusculum w chwili, gdy w spokojnem mieście brzęczały tylko głosy uczniów,
recytujących lekcye.
Chcąc wyrobić sobie pojęcie ogólne o tem, na czem mogło polegać wówczas wychowanie młodego Rzymianina,
należy przeczytać w Plutarchu, jak Katon Starszy wychowywał swego syna. Katon miał u siebie wykształconego
niewolnika, przeznaczonego do nauczania dzieci domowników, ale nie chciał mu powierzyć swego syna. Sam zajął się
chłopcem, uczył go różnych nauk (1), prawa i ćwiczeń cielesnych. Zadał sobie pracę zapisania dużemi, wyraźnemi
literami całego zeszytu, na którym syn uczył się czytać. Ale przedewszystkiem Katon pouczał go przykładem. Co się
tyczy dosiadania konia, robienia bronią, szermierki, przepływania rzeki, znoszenia zimna i skwarów — ojciec nie
pozwalał, żeby ktokolwiek oprócz niego pokazywał synowi, jak się powinien zachowywać obywatel i żołnierz, godny
imienia rzymskiego. Ten system praktyczny był przez długi czas zasadą w rodzinach znakomitszych.

-----------------
(1) W polskim języku niema wyrazu dla właściwego oddania łacińskiego litterae (francuskie lettres), oznaczającego
wiadomości z historyi, literatury i t. p.
(Przyp, tlóm ).
--------------- 2013-03-30 07:53:07 ---------------
140/517

Jeżeli dziecko nie miało ojca, znalazła się zawsze dla kształcenia go i kierowania niem osobistość szanowana, w wieku
dojrzałym. Ojciec ciągle czuwał nad synem. Nawet kiedy szedł na obiad proszony, brał go z sobą. Surowo potępiano
wszelki czyn, naruszający niewinność wieku młodocianego. Katon, jako cenzor, wykluczył z senatu Maniliusa, za to,
że ten uściskał żonę w obecności córki. Przy końcu uczty, w dnie uroczyste, śpiewano pieśni, sławiące czyny wielkich
łudzi; być może dzieci brały udział w tych śpiewach.
Zaletą tego wychowania było kształcenie ciał tęgich, charakterów silnych, dusz karnych i ślepo uległych prawu. Rzym
jemu zawdzięcza bez wątpienia panowanie nad światem, bo nigdy nie dał się zgnębić przeciwnościom. Druga wojna
punicka była ciężkiem doświadczeniem, które umocniło zadziwiającą wytrwałość i energię ludu. Ale wychowanie tego
rodzaju miało jeden wielki brak. Praktyka była zasadą życia; nic nie robiono dla rozwoju tkliwych przymiotów serca,
dla wykwintnych i bezinteresownych przyjemności umysłu. Typem Rzymianina pokroju starożytnego jest Katon,
nakazujący sprzedać niewolnika, który zestarzał się w domu, bo nie może wykonywać dawnej roboty; jest Mummius,
pogromca

--------------- 2013-03-30 07:53:09 ---------------


141/517

Koryntu, rabujący spokojnie arcydzieła sztuki w zdobytem mieście. Był wielki czas, żeby wpływ grecki rzucił w te
umysły surowe i ograniczone ziarno filozofii łagodnie uśmiechniętej i ciekawej ideału.
Do okresu, który zaczyna się od wojen punickich, mamy najwięcej wskazówek. Wychowanie zachowuje charakter
prywatny i władzę ojcowską zostawia nietkniętą, ale uzupełnia brak wiadomości ogólnych pożyczkami, coraz obficiej
zaciąganemi w Grecyi.
Właściwą nazwą dla oznaczenia szkoły jest ludus, nie zaś schola. Dla otwarcia takiego zakładu wychowawczego nie
wymagano żadnych formalności. Kto wynajął sobie sklep od ulicy, mógł otworzyć w nim szkołę, jak wszelki inny
zakład przemysłowy. Państwo nie zachęcało nauczycieli, ale też nie zabraniało im nauczania, a nawet nie rozciągało
nad nimi dozoru. Ojciec rodziny powinien sam wiedzieć, komu powierza dziecko. W takiej szkole początkowej uczono
czytania, pisania i rachunków. Nauczyciel, ludi magister, należał zwykle do niższej klasy ludności; często był nim
wyzwoleniec. W domach prywatnych nauczanie początkowe powierzano niewolnikowi, zwanemu litteratus, albo
paedagogus. Do wiadomości początkowych dodawano zwykle

--------------- 2013-03-30 07:53:12 ---------------


142/517
wyuczanie na pamięć tekstów prawa, które uczniowie recytowali miarowo, jednostajnym głosem. Cyceron w
dzieciństwie umiał na pamięć całe Prawo Dwunastu Tablic. Później jednak wyszło to ze zwyczaju. Wykształcenie
elementarne było dosyć rozpowszechnionem; za czasu Polybiusa hasło wydawano w wojsku na piśmie. Mieszkanie
nauczyciela szkolnego zawierało bardzo proste sprzęty — stoły i ławki. Niekiedy nauka odbywała się na świeżem
powietrzu; nauczyciel prowadził całą gromadę na przedmieście, siadano gdziekolwiek na placu, lub na pochyłości
rowu miejskiego, i czytano. Dzieci uczyły się czytać za pomocą sylabizowania. Nauczyciel naprzód nazywał litery,
potem kazał składać je w zgłoski, dalej w całe wyrazy, a nakoniec w zdania. Do pisania używano tabliczek, pokrytych
woskiem, i rylca, zwanego stylus, do kreślenia liter. Dziecko samo przynosiło z domu przybory szkolne, jeżeli nie
odprowadzał go niewolnik. Przy nauce pisania nauczyciel trzymał dziecko za rękę i kierował nią, albo lekko kreślił na
wzór litery, po których uczeń powtórnie pociągał stylem. Wprawiwszy się, kopiował następnie od ręki litery, wyrazy i
zdania. Przy nauce rachunków liczono głośno, śpiewając: "jeden a jeden — dwa, " i t. d., potem rachowano na pal-

--------------- 2013-03-30 07:53:14 ---------------


143/517

cach, na przyrządzie arytmetycznym (1), wreszcie pisano liczby i wykonywano działania na tabliczkach. Na tem, z
dodatkiem wierszy do uczenia się na pamięć i zdań moralnych, w rodzaju spisanych dla syna przez Katona, ograniczało
się wykształcenie początkowe.
Wykształcenie średnie dawała szkoła grammaticusa. Siedmioletnie dziecko oddawano do szkoły początkowej, z której
w dwunastym lub trzynastym roku przechodził chłopiec do szkoły gramatyka, a z niej — w szesnastym roku — do
szkoły retora.
Mieszkanie gramatyka musiało być wygodniejsze i lepiej umeblowane, aniżeli ludus. Znajdowały się w niem popiersia
sławnych pisarzy, płaskorzeźby, przedstawiające główne sceny z poematów Homera, być może nawet mapy
geograficzne. Pokoje klasowe nie były oddzielone; według malowideł w Pompei, urządzano często klasy pod
portykiem, przy ulicy. Być może zasłony przeszkadzały zaglądać z ulicy do wnętrza, żeby uczniowie nie mieli zbyt
częstych rozrywek. Ale wiemy, że szkoła nie była bynajmniej zakładem zamkniętym: krewni, przyjaciele, niekiedy
goście znakomici,

---------------------
(1) Podobny do "szczotów" rosyjskich.

--------------- 2013-03-30 07:53:16 ---------------


144/517

wchodzili bez pytania i przysłuchiwali się lekcyom.Środkowym punktem nauczania w szkole gramatyka było czytanie
i objaśnianie poetów oraz ćwiczenia ustne i piśmienne łacińskie i greckie. Gramatyk w początkach sam był Latynem i
wykładał w języku łacińskim. Arcydzieła literatury greckiej przez długi czas czytano tylko w przekładach łacińskich —
Homera n. p. w naśladowaniu Liviusa Andronicusa, a komedye greckie znano tylko w przeróbkach Terentiusa i
Plautusa. Ale w miarę, jak używanie języka greckiego rozszerzało się w Rzymie, przyzwyczajano się do czytania
autorów w oryginale. Za Cesarstwa do każdego języka i literatury był osobny nauczyciel. Po grecku czytano Homera,
trochę Hezyoda, Menandra, bajki Ezopa i wybranych poetów lirycznych; po łacinie — Odysseja Liviusa Andronicusa,
Enniusa, Naeviusa, Pacuviusa, Acciusa, Afraniusa, Caeciliusa, Plautusa i Terentiusa. Historya była dosyć zaniedbaną.
Natomiast istniał zwyczaj studyowania autorów niedawnych lub nawet współczesnych: Titus Livius, Sallustius,
Vergilius, Horatius, Ovidius, Lucanus i Stacius dostąpili tego zaszczytu. Wogóle zaczynano od nauki języka greckiego,
a dopiero

--------------- 2013-03-30 07:53:19 ---------------


145/517

potem przystępowano do łacińskiego. Przedmiotami wykładu były: gramatyka, metryka, czytanie z objaśnianiem i
krytyką tekstów, oraz literatura we właściwem znaczeniu tego wyrazu.
Profesor mówił dużo, rzadko zapytywał uczniów i nie pozwalał im długo opowiadać. Uczniowie, siedząc w ławkach,
zapisywali wyrazy jego, w czem dochodzili do wielkiej wprawy. Nauka była mało przetrawioną i niezbyt
systematyczną. Młody chłopiec był zadowolony, byle tylko zapełnił jakkolwiek swoje tabliczki. Jednakże rola jego nie
była zupełnie bierną. Musiał odrabiać wobec nauczyciela ćwiczenia, przepisywać wypracowania zrobione w klasie,
przekładać wiersze na prozę, rozwijać zdania, układać krótkie opowiadania na zadany temat mitologiczny lub
poetyczny. Tłómaczenia, zdaje się, nie wchodziły do programu szkoły gramatyka.
Zwykle w szesnastym roku życia chłopiec przechodził do szkoły rhetora, chociaż w jego dziedzinę często wkraczał
gramatyk. Zadaniem retora było dać uczniom wykształcenie, któreby ich przygotowało do praktyki sądowniczej i
politycznej. Zamiast rozwijania pojęć ogólnych, polecał im pisać obrony i oskarżenia zbrodni lub występku, mowy
przeciw

--------------- 2013-03-30 07:53:21 ---------------


146/517

grom, pysze, świętokradztwu, tyranii i t. p. Bardzo często przemawiać musieli w imieniu bogów lub sławnych osób, na
temat określony, n. p.: Jupiter, potępiający Słońce za użyczenie wozu Phaetonowi; Medea w chwili zabijania swych
dzieci; Niobe, opłakująca swe dzieci; Achilleus, zionący gniewem przeciw Agamemnonowi i t. d. Albo zadawał im
retor do opracowania temat ogólniejszy, n. p.: dlaczego Venus u Lacedemończyków była uzbrojoną? Oprócz pisania
tych ćwiczeń retorycznych, uczniowie deklamowali je wobec towarzyszy i profesora, który robił uwagi i poprawiał
zarówno wymawianie, postawę i ruchy, jak myśli i wyrażenia. Gorliwość uczniów podsycały małe tryumfy oratorskie,
które im zapewniała względność towarzyszy, pragnących z kolei zyskać także oklaski, oraz próżność rodziców,
przysłuchujących się tym popisom szkolnym i zapraszających na nie swych przyjaciół. Niejeden młodzieniec był
namaszczony na mówcę w tych zapasach poufnych i uznany za przyszłego Cycerona. Dodać trzeba, że retorowie,
podobnie jak gramatycy, dzielili się na dwie kategorye. Byli rhetores graeci i rhetores latini. Ci ostatni nie bez
przeszkód usadowili się w Rzymie. Zwolennicy wychowania starożytnego pozwalali na wprowadzenie nauczania
--------------- 2013-03-30 07:53:23 ---------------
147/517

greckiego przez profesorów narodowości helleńskiej. Ale kiedy zobaczyli, że rodowici Rzymianie zostali
propagatorami nowych pojęć i zastosowują je do języka i literatury łacińskiej — powstali przeciw temu. Cenzorowie w
r. 92 przed narodzeniem Chrystusa ogłosili edykt, zabraniający nauczania retorom łacińskim. Lecz prąd, który unosił
Rzymian ku krasomówstwo, był zbyt silnym, żeby go mogły zatamować środki represyjne.
Wielu młodzieńców słuchało, oprócz retoryki, nauk dodatkowych. Umiejętności ścisłe pociągały ku sobie umysły
praktyczne Rzymian. Nie wzniosły się jednak wyżej bardzo skromnego poziomu. Cycero powiada, że geometrya
sprowadzała się do sztuki mierzenia. Uczono się raczej rzemiosła miernika, aniżeli umiejętności geometry. Za Augusta
były szkoły geometryi; należy jednak sądzić, że miały one na widoku cel praktyczny. Wiadomości astronomiczne nie
wychodziły po za zakres tego, co było potrzebnem w życiu codziennem, lub do objaśnienia poetów.
Zamiłowania artystyczne przenikały powoli, pod wpływem Greków, nie wydając rezultatów godnych uwagi. Uważano
zawsze rzeźbiarzy i malarzy jako rękodzielników, pomimo przykładu, danego przez członka znako-

--------------- 2013-03-30 07:53:26 ---------------


148/517

mitego rodu — Fabiusa Pictora. Messala kazał uczyć syna swego malarstwa, ale tylko dlatego, że chłopiec był niemy i
ojciec chciał mu dostarczyć rozrywki. Można tu przytoczyć obraz z Pompei, przedstawiający młodego chłopca, który
siedzi na placu publicznym i kopiuje posąg konny. Muzyka i taniec długo były w pogardzie. Nie powtarzano więcej
omyłki pretora Aniciusa, który w 168 r. przed nar. Chr., widząc muzykantów greckich, strojących instrumenty, i nie
rozumiejąc tych przygotowań, kazał im "zaprzestać nieprzyjemnego hałasu i zacząć walkę" — ale uważano muzykę
jako dodatek do śpiewów religijnych, taniec zaś jako dodatek do rytuału liturgijnego. Przykład histriona cesarza,
Nerona, nie zdołał wykorzenić tego uprzedzenia. Kiedy cesarz Julian uczył się maszerować przy dźwiękach tańca
pyrrhyjskiego, chodziło mu nie o przyswojenie sobie tej sztuki, ale o nabycie zręcznej postawy i ruchów. Nawet
gimnastyka nie miała powodzenia u tego narodu żołnierzy. Nagość atletów wydawała im się niemoralną i oburzającą.
Palestry były dla nich raczej szkołą próżniactwa i zepsucia, aniżeli rozwoju zdolności fizycznych. Seneca nazywa
gimnastykę umiejętnością, zlepioną z oliwy i błota.

--------------- 2013-03-30 07:53:28 ---------------


149/517

Jednakże zaraza była tak silną, że mimowoli te sztuki osławione wciskały się stopniowo do wychowania, przynajmniej
w teoryi. Quintilianus daje już, wprawdzie niewielkie, miejsce muzyce w szkołach: naprzód dla lepszego rozumienia
poezyi, następnie dla wykształcenia głosu przyszłego mówcy, dla wyrobienia gardła i płuc, dla kierowania ruchami
ciała. Pod nazwą grecką cheironomii ukrywał się taniec, chociaż ograniczano go do wyuczenia zręcznych ruchów i
przybierania właściwej postawy. Dzieci tylko oddawały się tym ćwiczeniom; obywatel powinien był i w wieku
dojrzałym zachowywać szlachetną postawę, ale wstydziłby się brać udział w tańcach. Innych ćwiczeń cielesnych nie
zaniedbywano, owszem wciąż je praktykowano, lecz nie dla nabycia piękności ruchów, tylko dla wprawy żołnierskiej.
Campus Martius był miejscem zwykłem zapasów młodzieży, ale istniały też prawdopodobnie palestry zamknięte dla
dzieci; pływanie, skakanie, bieganie na wyścigi, szermierka kijami, rzucanie kręgiem lub chwytanie w powietrzu koła
— należały do rozrywek najbardziej upowszechnionych.
Po ukończeniu nauk i przywdzianiu togi męskiej przez młodzieńca, często ojciec wysyłał go za granicę dla
uzupełnienia edukacyi.

--------------- 2013-03-30 07:53:30 ---------------


150/517

Młodzież udawała się najczęściej do Aten, Rodosu, Mytileny, Pergamu i Aleksandryi, wszędzie zresztą, dokąd pociągał
ją rozgłos znakomitego profesora. Inni przechodzili od razu ze szkoły gramatyka lub retora do życia publicznego, pod
okiem znakomitego mowcy lub prawodawcy biorąc udział w jego zajęciach. Inni nakoniec zajmowali się zarządem
dóbr rodzinnych.
Dla dokładności tego obrazu wychowania rzymskiego dodać należy kilka szczegółów. Egzamina szkolne (piśmienne)
istniały, jak u nas, za czasów Quintilianusa, ale były miesięczne. Verrius Flaccus wpadł na pomysł pobudzania pilności
uczniów, dając najlepszym pięknie oprawne książki; od tego czasu datuje system nagród szkolnych. Wakacye ciągnęły
się od Idów czerwca, do Idów października. Oprócz tych czterech miesięcy mieli uczniowie krótkie ferye i rekreacye
na Saturnalie, na Quinquatrie, na "nundiny" każdego tygodnia, na dnie, w których odbywały się igrzyska publiczne, i t.
d. Nie chciano męczyć mózgu dzieci. Pomimo tych hojnie udzielanych wypoczynków uczniowie leniwi wynajdywali
powody opuszczania lekcyi: n. p. udawali chorych, przybierali minę zgnębioną i wywoływali sztuczną bladość twarzy.
Tacy zresztą

--------------- 2013-03-30 07:53:33 ---------------


151/517

narażali się na kary, których nie szczędzili nauczyciele, sądząc z urazy, jaką zachował Horatius do mistrza swego
Orbiliusa. Policzki, rózgi, ferula (1), bat albo rzemień, grały często rolę w nieco szorstkiem wychowaniu starożytnem.
Zadawano także za karę wypracowania piśmienne (pensum).
Ten program nauk przetrwał w zasadniczych rysach aż do upadku państwa rzymskiego. Ale powoli za Cesarstwa
władza publiczna mieszać się zaczęła do wykształcenia młodzieży. Istotna chęć przyjścia z pomocą wykształceniu
narodowemu była z początku jedynym bodźcem działalności imperatorów. August urządził nawet w swoim pałacu
szkołę, której nauczyciela opłacał. Tiberius opiekował się ciałem nauczającem i powołał do senatu przełożonego szkoły
początkowej. Vespasianus pierwszy wydawać zaczął płacę od rządu niektórym profesorom. Za pomocą bardzo
oryginalnego urządzenia Trajan zapewnił dobrodziejstwo wykształcenia 5,000 dzieci italskich. Hadrianus rozciągnął tę
łaskę na wszystkie prowincye, tworzył szkoły, dawał im zasiłki, mianował nauczycieli płatnych od rządu. Pod

--------------------------------------
(1) Krótki kij do bicia t. zw. "łap. "
{Przyp. tłóm).
--------------- 2013-03-30 07:53:35 ---------------
152/517

nazwą Ateneum założył olbrzymi zakład naukowy, w którym retorowie greccy i łacińscy rozwijali swoje myśli wobec
tłumów młodzieży. Antoninus uwolnił od rozmaitych podatków i opłat retorów, filozofów, gramatyków i lekarzy, ale
jednocześnie określił, ile osób ma korzystać z tych przywilejów w każdem mieście; w najmniejszem miało prawo do
ulg 5 lekarzy, 3 sofistów i 3 gramatyków. W rzeczywistości koszta utrzymania szkół spadały głównie na "municipia, "
imperatorowie darowiznami swemi dopomagali tylko miastom. Właściwie w państwie rzymskiem istniała organizacya
miejska wykształcenia publicznego.
Marek Aurelius w 176 r. wydał znaczne sumy na utworzenie w Atenach czterech katedr filozofii, dwóch wymowy,
jednej sofistyki i jednej nauczania praktycznego. Aleksander Severus założył szkoły do nauczania gramatyki, retoryki,
medycyny, matematyki, mechaniki zastosowanej do budownictwa, stanowiąc zarazem, że dzieci ubogie, których
rodzice nie są w stanie płacić za naukę, mają prawo uczęszczać darmo na wykłady przez rok. Zaprowadzenie
rządowego systemu nauczania stało się faktem dokonanym. Prawo wydane przez cesarza Juliana zaznacza, że
mianowanie profesorów w tych szkołach

--------------- 2013-03-30 07:53:37 ---------------


153/517

należy do władzy najwyższej, ale ponieważ cesarz nie może być wszędzie obecnym, powierza egzaminowanie
kandydatów zgromadzeniom "curialów" w każdem mieście. Marsylia, Bordeaux, Trewir, Autun były sławnemi
ogniskami nauki. Dekrety Gratianusa i Theodosiusa określają wysokość pensyi i liczbę katedr. W r. 370 Valentinianus I
wydał edykt o dozorze nad uczniami w Rzymie. Każdy młodzieniec powinien mieć kartę, stwierdzającą tożsamość
jego osoby, podpisaną przez władzę prowincyi, z której pochodzi, i zawierającą oznaczenie miejsca urodzenia, wieku
oraz poprzedniego wykształcenia. Z tą kartą musiał przedstawić się właściwej władzy w Rzymie i oświadczyć, na jakie
kursa zamierza uczęszczać i gdzie mieszka. Policya miała obowiązek czuwać, czy uczeń pracuje w szkole, czy nie
chodzi za często do teatrów i na igrzyska, czy nie wraca zbyt późno do domu. Jeżeli daje powód do niezadowolenia,
władza może go wysłać do kraju ojczystego. Pozwolenie pobytu w Rzymie ważnem było tylko do dwudziestego roku
życia. Po dojściu do tego wieku uczeń obowiązany był opuścić Rzym; jeżeli zaś nie chciał, prefekt mógł go zmusić.
(Pottier, Diciion. des antiquites, II, str. 478 i nast. ).

--------------- 2013-03-30 07:53:40 ---------------


154/517
2. Wychowanie za czasów Plautusa

Lydus. Powiedz, ty, obrońco gorliwy syna zepsutego, czy tak wychowywano cię w młodości? Pewien jestem, że do
dwudziestego roku nie wolno ci było ruszyć się bez twego wychowawcy (paedagogus), od którego nie odchodziłeś na
odległość palca. Jeżeli nie przybyłeś przed świtem do palestry, prefekt gimnazyum skazywał cię na lekką karę
poprawczą. Ta kara miała jeszcze taki skutek, że ściągała naganę powszechną na wychowańca i pedagoga. W tej szkole
uczono borykać się, ciskać oszczepem, kręgiem, piłką, skakać, bić się na kułaki, ale złego prowadzenia się nie uczono.
Po powrocie z hippodromu i z palestry przywdziewałeś tunikę roboczą i, siedząc na stołku obok nauczyciela, czytałeś
lekcyę. A jeżeli opuściłeś jedną sylabę, skóra twoja stawała się bardziej centkowaną, aniżeli płaszcz mamki.
Philoxenes. Zmieniły się obyczaje, Lydusie.
Lydus. Wiem o tem aż nadto dobrze, bo niegdyś ubiegano się o glosy ludu i godności, słuchając jeszcze rad
nauczyciela. Ale dzisiaj — popatrz na siedmioletniego smarkacza: wali nauczyciela w głowę swoją tabliczką, jeżeli ten
ośmieli się go trącić. Kiedy zaś nauczyciel poskarży się rodzicom, oto jak ojciec ode-

--------------- 2013-03-30 07:53:42 ---------------


155/517

zwie się do syna: "Dobrze, poznaję w tobie moją krew, tak powinieneś odpowiadać na każdą zniewagę. " Potem zawoła
nauczyciela. "Hej, ty, stary niedołęgo! — powie — nie waż się bić mojego syna za to, że wykazał odwagę. " I
nauczyciel odchodzi, z głową obwiązaną chustą, zmoczoną w oliwie, jak latarnia. W taki sposób wymierzono mu
sprawiedliwość. Czyż wobec tego nauczyciel może mieć jakąkolwiek powagę? Dziś już uczniowie zaczynają bić
swoich wychowawców!
(Plautus, Bacchides, wiersz 420 i nast).

3. Uczniowie w szkole.

W szkole zwracało na siebie spojrzenia przedewszystkiem miejsce, zajmowane przez nauczyciela. Cathedra, opatrzona
grzbietem prostym lub okrągłym, stała na wzniesieniu. Nauczyciel górował z niej nad słuchaczami. Obok niego
siedział pomocnik, ale jego krzesło (sella) nie miało grzbietu i stało na podłodze.
Nauczyciel zwykle mówił, siedząc; wstawał tylko uniesiony niepohamowanym zapałem wymowy, co jednak zdarzało
się dosyć rzadko. Uczniowie również siedzieli, wstawali zaś podczas wydawania lekcyi i odczytywania ćwiczeń.
Siedzenia dla uczniów stanowiły

--------------- 2013-03-30 07:53:44 ---------------


156/517

ławki drewniane bez oparcia. Niekiedy opierali nogi na stołeczkach, ale nie mieli ani pulpitów, ani stołów. Dla
starożytnych zresztą nie były one potrzebne, uczniowie bowiem pisali na kolanach.
Ściany często ozdobione były tablicami marmurowemi lub gipsowemi, przedstawiającemi główne osoby i sceny z
mitologii, tudzież z poematów klasycznych. Taką była n. p. sławna tabula Iliaca, pochodząca prawdopodobnie z
czasów Sylli, która służyła do nauki Augusta. Tym samym sposobem była odtworzona Odyssea. Niema żadnych
danych, świadczących o istnieniu w szkołach ściennych kart geograficznych... Każdy uczeń miał swój bagaż szkolny.
Główną część jego stanowiła walcowata puszka drewniana z przykrywką, zawierająca książki szkolne, t. zw. capsa. Te
książki, albo raczej zwitki (volumina), były związane paskami ze skóry, na których pisano tytuły. W pierwszych
wiekach istnienia Rzymu były one bardzo rzadkie i bardzo drogie, nauczyciele musieli więc dyktować wykłady. Od
czasu Cezara weszły w użycie środki, ułatwiające wydawanie książek. Atticus był zręcznym wydawcą; kazał on
przepisywać niewolnikom w wielkiej liczbie egzemplarzy dzieła przyjaciela swego Cycerona. Za Augusta rozwinął

--------------- 2013-03-30 07:53:47 ---------------


157/517

się prawdziwy handel księgarski. W pierwszym wieku naszej ery ceny książek były, zdaje się, niższe, aniżeli dzisiaj.
Uczniowie pisali na tabliczkach, "które składały się — powiada Boissier — z dwóch lub trzech cienkich deseczek
drewnianych, poleczonych w ten sposób, jak oprawa książki (1) i pociągniętych ze strony wewnętrznej cienką warstwą
wosku. " Równoważnikiem naszego pióra był stylus żelazny, z jednego końca zaostrzony do kreślenia liter, z drugiego
szeroko spłaszczony do ich zacierania. Styl nosili zwykle uczniowie w futerale, wiszącym u pasa. Narzędzie to
przypominało nieco puginał i w razie potrzeby mogło go zastąpić. Była to broń niebezpieczna nawet w ręku dzieci,
wskutek czego style wyrabiać zaczęto później z kości.
Rzymianie znali wszelkie odmiany papyrusu i pergaminu, atrament był w użyciu powszechnem. Uczeni nosili często
kałamarz, zawieszony u pasa. Horatius, obudziwszy się, chwytał nieraz swój calamus i zaczynał pisać. Calamus była to
cienka trzcinka, zatemperowana jak pióro, ale zacięcie było bardzo sko-

-----------------------
(1) Jak ekranik lub parawanik składany.

--------------- 2013-03-30 07:53:49 ---------------


158/517

śne i nadające się zarówno do cienkich strychów, jak i do grubych zakrętów.


Były więc dwa sposoby pisania: jeden stylem na tabliczkach, drugi trzcinką na papierze lub pergaminie. W szkołach
używano pierwszego, który był dogodniejszym i tańszym. Quintilianus zaznacza to stanowczo: "Lepiej pisać na
tabliczkach, ponieważ łatwo wtedy zmazywać litery. " Nawet młodzieńcowi nie pozwala używać pergaminu, chyba że
jest chory na oczy i musi wzrok oszczędzać. Teksty, dotyczące zajęć szkolnych, mówią tylko o tabliczkach. Martialis
jednak napomyka o innym zwyczaju. Mówiąc o swem dzieie, tak się wyraża: "Jeżeli Apollinaris cię potępi, możesz iść
wprost do skrzyń handlarzy solą, nędzny papierze, którego strona odwrotna służyć będzie dzieciom do pisania. "
Dziecko więc uczyło się w szkole obu sposobów pisania, gdyż oba były potrzebne w życiu ptaktycznem, i uczniowie
zużytkowywali liche książki, pisząc na odwrotnych, czystych stronicach wypracowania.
Uczeń musiał wstawać bardzo wcześnie. Koguty jeszcze nie piały, milczały kowadła w kuźniach i czółenka tkaczy,
Rzym był jeszcze pogrążony we śnie, kiedy już dzieci biegły
--------------- 2013-03-30 07:53:51 ---------------
159/517

do szkoły pośpiesznie, oświetlając sobie w zimie drogę latarniami. Capsę i inne przybory szkolne niósł paedagogus,
albo — jeżeli dziecko pochodziło z rodziny zamożnej — specyalny niewolnik, capsarius. Wchodząc do szkoły,
uczniowie pozdrawiali ukłonem nauczyciela, następnie zajmowali miejsca i zaczynała się lekcya. Nie wiadomo, jak
długo trwała nauka w klasie, wiemy jedynie, że około południa uczeń wracał do domu na śniadanie, poczem znowu
szedł do szkoły. Zdaje się, że zajęcia szkolne ranne i popołudniowe wynosiły razem około sześciu godzin.
Wypracowania pisano, przynajmniej w znacznej części, pod okiem nauczyciela, nie zaś w domu.
Uczniowie każdej szkoły dzielili się na kilka oddziałów, według wieku i wiadomości. Na czele każdego oddziału stał
najlepszy uczeń. On pierwszy tłómaczył autora, pierwszy czytał wypracowanie, pierwszy odpowiadał na pytania,
czasem nawet zastępował nauczyciela i był t. zw. monitorem kolegów (objaśniał lekcye i poprawiał omyłki). Zaszczyt
ten był czasowym. Nauczyciele za czasów Quintilianusa urządzali dla uczniów każdego oddziału egzaminy
miesięczne. Najlepszy zostawał monitorem aż do następnego egzaminu. Verrius Flaccus dla pobudzenia
współzawodnictwa dawał

--------------- 2013-03-30 07:53:54 ---------------


160/517

pierwszemu uczniowi (primus) pięknie oprawną książkę; tak powstał zwyczaj udzielania nagród.
Wakacye ciągnęły się cztery miesiące: od Idów (13) czerwca do Idów (13) października. Oprócz tego były krótkie
przerwy w ciągu roku. W dwa miesiące po zaczęciu nauk obchodzono od 17 grudnia w ciągu trzech dni Saturnalia.
Naszym feryom wielkanocnym odpowiadały Quinquatriae. Obchodzone z początku w ciągu jednego dnia, trwały
później od 19 do 25 marca. Było to święto Minerwy, opiekunki sztuk i nauk, którą uczniowie szczególnie czcili, jako
swoją patronkę. Co dziewięć dni był wypoczynek — nundines. Nakoniec przerywano lekcye w czasie wielkich
uroczystości religijnych, i w I wieku przed naszą erą liczono w roku szkolnym przynajmniej 62 dnie świąteczne.
Wszystkie te wypoczynki nie wydawały się starożytnym czasem straconym. Według nich umysł, podobnie jak ziemia,
powinien przez czas pewien leżeć odłogiem, żeby następnie stać się bardziej wydajnym. "Nie chcę — mówił Seneca,
— żebyście wciąż pochylali się nad książką lub nad tabliczkami. Biada temu, kto nie ma wakacyi. Nie zazna on
najlepszej rzeczy w życiu. "

--------------- 2013-03-30 07:53:56 ---------------


161/517

Dnie poświęcone pracy nie obywały się bez zabaw. Niepodobna, żeby dzieci, zgromadzone w większej liczbie, nie
urządziły jakich gier. Po wyjściu ze szkoły uczniowie nie rozchodzili się od razu. Na próżno pedagogowie chcieli
prowadzić ich do domu — chłopcy upierali się, żeby zostać 7. kolegami. Zabawy ich nie zawsze były spokojne: często
spory doprowadzały do borykania się, a kłótnie do bójki. Polityka stanowiła często przyczynę sprzeczek; waśnie ojców
na Forum i w Senacie dzieliły też dzieci w szkole. Faustus, syn Sylli, był małym chłopcem, kiedy stracił ojca. Miał on
tego samego profesora literatury, co Brutus i Cassius. Pewnego dnia w gronie kolegów Faustus wychwalał władzę
dyktatorską ojca i przyrzekał, że pójdzie kiedyś za jego przykładem. Wtedy Cassius, przyszły zabójca Cezara, uderzył
go silnie w twarz. Opiekunowie i przyjaciele Faustusa chcieli pomścić tę zniewagę. Pompejus musiał się wmieszać do
sprawy i rozpatrzeć kłótnię szkolników. Ale nawet wobec najpierwszej osoby w Rzymie Cassius nie stracił pewności
siebie. "Dalej — odezwał się do Faustusa, — powtórz tutaj, coś mówił, a strzaskam ci szczękę. " Podczas walki Cezara
z Pompejusem uczniowie podzielili się na Cezaryanów i Pompejanów; bandy szkolników napa-

--------------- 2013-03-30 07:53:58 ---------------


162/517

dały na siebie, zanim jeszcze starły się legiony — staczały na ulicach zacięte walki, w których pięść zastępowała
miecz. Cezaryanie pobili przeciwników i zwycięstwo ich uważano za dobrą wróżbę dla sprawy, za którą walczyli.
Młodzi Rzymianie umieli wynajdywać wyborne powody dla ukrycia lub usprawiedliwienia swego lenistwa. Jeżeli
chcieli uwolnić się od nudnego wypracowania, oczy ich stawały się nagle zamglone i głęboko zapadłe; zapuszczenie
kilku kropel oliwy nadawało im pozór bardziej jeszcze chorobliwy. Mieli rozmaite sposoby czynienia twarzy znękaną i
wychudłą. Uczniowie Porciusa Latrona zawdzięczali kminkowi bladość, która na twarzy nauczyciela była skutkiem
nocy bezsennych. Te wybiegi musiały być bardzo upowszechnione, jeśli mądry Persius, który na lawie szkolnej z
pewnością był uczniem wzorowym, wyznaje, że uciekał się czasem do nich.
(Jullien, Les professeurs de littérature dans l'ancienne Rome, str 116 i nast. ).

4. Kary cielesne.

Łagodność nie była głównym przymiotem nauczycieli. Unosili się łatwo i z powodu najmniejszego błędu łajania i
krzyki rozlegały

--------------- 2013-03-30 07:54:01 ---------------


163/517

się w szkole. Gniew był obowiązkowym dodatkiem do lekcyi. Dionisius, uczony grecki, do którego Cyceron czuł żywe
przywiązanie, obchodził się z uczniem swoim bardzo dobrze ale dostawał napadów szalonego gniewu, kiedy uczył
syna swego lub synowca. Rodzice niewątpliwie lubili nauczycieli łagodnych i spokojnych, nawet gorliwie poszukiwali
takowych, ale także często przyznawali słuszność najgwałtowniejszym, bowiem wychowanie miękkie i pobłażliwe
wydawało się im niebezpiecznem, wytwarzało, ich zdaniem, pieszczochów. Zresztą gniewliwość nauczyciela miała
uzasadnione powody i zasługiwała na uniewinnienie: jeżeli się unosił, to dlatego, że był gorliwym w nauczaniu. "Im
bieglejszym i wykształceńszym jest nauczyciel — mówi Cyceron, — tem więcej wykazuje w nauczaniu gniewu i
niecierpliwości; dręczy go bowiem widok uczniów, tak trudno pojmujących to, co on szybko schwycił. " Na
nieszczęście, gniew nie zawsze wyrażał się w słowach; od pogróżek szybko przechodzili do czynu. Siedliskiem
pamięci, jak mówi Plinius Starszy, jest dolna część ucha, a nauczyciele rzymscy z nielitościwą żarliwością starali się
rozwijać pamięć w swych wycowańcach. Używali też jeszcze skuteczniejszych środków poprawy. Ulubio-
--------------- 2013-03-30 07:54:03 ---------------
164/517

nem ich narzędziem była ferula. Szkoła i ferula w pojęciu Rzymian były nierozłączne. Juvenalis przenosi tę asocyacyę
pojęć w czasy starożytne. "Lękający się rózg Achilles, chociaż był już dorosłym, śpiewał wiersze w górach swej
ojczyzny. " Ferula była berłem szkolnem, nakazywała bowiem bierną uległość. Dzieci musiały trzymać ręce
wyprężone, żeby ból był dotkliwszym. W wypadkach ważniejszych posługiwał się nauczyciel paskiem surowcowym
lub ze skóry węgorza. Bata, którego rzemienie, zawiązane w węzły, miały na końcach kolce żelazne, zdaje się nie
używano w szkole. Obraz z Herculanum poucza nas, w jaki sposób wymierzano karę chłosty. Winowajcę dźwiga na
plecach starszy kolega, drugi trzyma go za nogi, inne dzieci przyglądają się tej scenie z miną obojętną, jak gdyby
widowisko było dla nich powszedniem. Nauczyciel, spokojny i poważny, energicznie smaga rózgą obnażonego
chłopca. Dziecko wije się, a z szeroko otwartych ust jego muszą wylatywać rozpaczliwe krzyki. Nie zawsze
wymierzano karę tak uroczyście; czasem nauczyciel chwytał w pól ucznia, jedną ręką podnosił go w powietrze głową
na dół, a drugą puszczał w ruch straszne narzędzie.

--------------- 2013-03-30 07:54:05 ---------------


165/517

Rzym wprowadzał do szkoły surową karność obozów. Na próżno mędrcy od czasu do czasu podnosili głos przeciw tym
barbarzyństwom; słyszano ich rady, ale ich nie słuchano, i system trwał dalej, pomimo napaści. Stosowano go nie tylko
w szkołach początkowych, ale i w odpowiadających naszym szkołom średnim. W czasie, gdy układał rozprawy
retoryczne, Juvenalis pokornie podstawiał pod ferulę rękę, która je pisała. Orbilius był tak surowym, że Horatius
zachował do niego urazę, — najchętniej używał on feruli lub rzemienia. Ouintilianus, który protestował przeciw tym
okrucieństwom, wykazuje, że przemawiała za niemi siła przyzwyczajenia i powaga wielu filozofów. Obyczaje
złagodniały, ale szkoła nie zmieniła swoich tradycyi. Święty Augustyn, przy końcu epoki cesarskiej, mówi z
przerażeniem o sposobie, w jaki wbijano w niego znajomość grecczyzny. "Byłem mały — powiada, — a jednak z
niemałą żarliwością prosiłem Boga o łaskę, żeby mię nie bito. " Ausonius przeszedł te same doświadczenia, ale nie
żywił do nich takiego samego wstrętu. Kiedy wnuk jego miał wstąpić do szkoły gramatyka, przemawiał do chłopca,
żeby nie lękał się bicia, dzięki któremu dziadek i inni krewni zostali uczonymi. Seneca chce, żeby dziecko
zachowywało

--------------- 2013-03-30 07:54:07 ---------------


166/517
szczególną wdzięczność dla nauczyciela za otrzymane kary cielesne. Przestrach, który panował w szkole, często bywał
tematem ćwiczeń stylowych. Dla dokładnego odmalowania tej grozy wystarczało uczniom odwołać się do niedawnych
wspomnień, odczuć, być może, jątrzące się jeszcze rany.
(Jullien, Les professeurs de Ia littérature dans l'ancienne Rome, str. 189 i nast. ).

5. Stosunek nauczycieli do uczniów (według Quintilianusa).

Niechaj ma, przedewszystkiem, względem uczniów uczucia ojca i niech uważa się za zastępującego miejsce tych,
którzy mu powierzyli swoje dzieci; niechaj nie pobłaża żadnemu występkowi ani w sobie, ani w innych, niechaj
surowość jego nie ma nic ponurego, a łagodność nic swawolnego; nadmiar surowości wywołuje nienawiść, nadmiar
łagodności pogardę. Niech im mówi często o cnocie, bo im częściej będzie ich przestrzegać, tem rzadziej będzie
potrzebował karać. Niedostępny gniewowi, nie powinien zamykać oczu na to, co zasługuje na naganę. Prosty w
wykładzie, pracowity, wymagający bez przesady, chętnie odpowiadać będzie na pytania i wywoła je w razie potrzeby.
Oceniając postępy uczniów,

--------------- 2013-03-30 07:54:10 ---------------


167/517

nie będzie ani zbyt skąpym, ani zbyt hojnym w pochwałach, żeby nie zniechęcić ich do pracy, lub nie wzniecić w nich
zarozumiałości. Poprawiając błędy, nie będzie złośliwym, ani obrażającym, bo nic nie budzi w uczniach takiego
wstrętu do nauki, jak zrzędzenie z odcieniem nienawiści, co się niekiedy zdarza. Niech codziennie doda do wykładu
swego kilka słów dobrych, które złagodzą ich serca. Bo chociaż czytanie dostarcza w ilości dostatecznej dobrych
przykładów, jednakże "głos żywy, " jak mówią, silniej przenika, zwłaszcza głos nauczyciela, do którego dzieci dobrze
wychowane nie mogą nie czuć przywiązania i szacunku. Trudno nawet powiedzieć, jak jesteśmy skłonni do
naśladowania tych, dla których żywimy współczucie.
Nie należy pozwalać dzieciom, żeby wstawały i klaskały, jak się to dzieje w większości szkół, dla wyrażenia pochwały.
Trzeba, żeby, słuchając, nawet najbardziej posunięci okazywali powściągliwość. Wtedy uczeń polega na zdaniu
nauczyciela i to tylko uważa za dobrą odpowiedź, co zyskało jego potwierdzenie. Niewłaściwy zwyczaj wygłaszania
pochwał przy każdej sposobności, który dziś uchodzi za grzeczność, nie mówiąc o tem, że jest nieprzyzwoitym i
teatralnym, powinien

--------------- 2013-03-30 07:54:12 ---------------


168/517

być wygnany ze szkól dobrze urządzonych, ponieważ okazuje się najgorszym wrogiem pilności. Istotnie, po co
zadawać sobie tyle pracy i mozołów, kiedy uczeń może być pewnym, że, cokolwiek powie — zyska pochwały. Ci,
którzy słuchają, jak i ten, który mówi, powinni radzić się oczu nauczyciela; przez to nabędą zdolności rozróżniania — i
gdy jeden wyuczy się dobrze pisać, inni nauczą się dobrze sądzić. Ale dzisiaj, pochyleni, jak szybkobiegi, którzy
przygotowują się wyskoczyć na arenę, po przeczytaniu każdego okresu nie tylko wstają, ale opuszczają swoje miejsca i
krzyczą z zapałem. Stąd pochodzi duma i zarozumiałość uczniów, którzy, nadęci hałaśliwemi pochwałami towarzyszy,
jeżeli nauczyciel umiarkowanie ich chwali, mają o nim złe mniemanie. Ale i sam nauczyciel niechaj będzie
zadowolonym, jeżeli słuchają go z uwagą i powściągliwością, bo nie on powinien stosować się do upodobań uczniów,
ale uczniowie do jego upodobania, jednakże nauczyciel powinien starannie zbadać, czemu w jego mowie i dlaczego
przyklaskiwano — i jeżeli zauważy, że wyróżniają to, co jest dobre, niech się cieszy nie tyle ze względu na siebie, ile
ze względu na nich.
(Quintilianus, Institutio oratoria, 11, 2).

--------------- 2013-03-30 07:54:14 ---------------


169/517

6. Tematy wypracowań.

1. Dwa miasta sąsiednie były rządzone przez tyranów. W jednem z nich tyrana zabito. Tyran drugiego miasta żąda,
żeby wydano mu zabójcę, w przeciwnym razie grozi wojną. Zabójca sam prosi, żeby go wydano.
2. Mówca, lekarz i filozof spierają się o majątek po człowieku, który wyznaczył spadkobiercą swoim tego, kto
dowiedzie, że jest najużyteczniejszy współobywatelom.
3. Ojciec przed śmiercią oznajmił córce, że otruli go dwaj synowie, i polecił jej pomszczenie zbrodni. Ona zaskarża
braci. Przed osądzeniem sprawy jeden z nich umarł i pochowano go w grobie rodzinnym. Drugiego skazano na śmierć i
ciału jego odmówiono pogrzebu. Wówczas siostra każe wyjąć z grobu i rozrzucić kości pierwszego. Oskarżono ją o
pogwałcenie grobu.
4. Dwaj biedacy skazani byli na pięć lat wygnania; tajemnie powrócili do ojczyzny; wspólny wróg obu wykrył ich i
zmusił, żeby walczyli z sobą; obaj zginęli. Sprawca ich śmierci został z tego powodu oskarżony.
5. Człowieka, oskarżonego o ojcobójstwo, uniewinniono większością głosów. Później dostał obłąkania zmysłów i w
napadzie szału

--------------- 2013-03-30 07:54:17 ---------------


170/517

często powtarzał: "tak, zabiłem mego ojca. " Sędzia uważa te słowa za wyznanie winy i skazuje go na śmierć. Oddano
sądziego pod sąd za zabójstwo.
6. Podczas oblężenia Aten Aleksander spalił świątynię, położoną za obrębem murów. Wkrótce zachorował wskutek
zarazy i spytana o radę wyrocznia odpowiedziała, że wtedy tylko wyzdrowieje, jeżeli odbuduje świątynię. Po
wystawieniu nowej świątyni, Aleksander przyrzeka jednemu z kapłanów ateńskich odstąpić od oblężenia miasta, jeżeli
on zgodzi się przewodniczyć obrzędowi poświęcenia. Kapłan zgadza się i Aleksander odstępuje od Aten. Wówczas
oskarżono kapłana o dopomaganie wrogowi.
7. Człowiek bogaty wysyła swoim kosztem ubogiego młodzieńca na naukę do Aten. Młodzian wraca bardzo
wymownym. Dobroczyńcy jego wytoczono sprawę, młodzieniec przemawia w imieniu oskarżyciela. Przegrywa jego
sprawę, a bogacz zarzuca mu niewdzięczność.
8. Ojciec podżega syna do zabicia tyrana. Syn odmawia, wówczas ojciec go wydziedzicza. Przed śmiercią mianuje
swym spadkobiercą tego, kto zabije tyrana. Syn zabija i do maga się majątku ojcowskiego.
--------------- 2013-03-30 07:54:19 ---------------
171/517

9. Agamemnon zapytuje sam siebie, czy poświęci na ofiarę córkę swą Ifigenię, dowiedziawszy się od Kalchasa, że ta
ofiara jest konieczną dla wyruszenia floty.
10. Kapłan nie powinien mieć żadnej ułomności cielesnej. Pontifex Metellus wyniósł Palladium podczas pożaru
świątyni Vesty i oślepł. Stara się o urząd kapłański, ale mu odmawiają.
11. W ciągu nocy nie wolno otwierać bram miasta oblężonego. Z drugiej strony dowódca wojskowy ma władzę
bezwzględną.. Trzystu jeńców ucieka z obozu nieprzyjacielskiego i przybywa do bramy miejskiej, dowódca odmawia
otwarcia jej. Nieprzyjaciele pozabijali jeńców. Po zwycięstwie oskarżono dowódcę o wyrządzenie krzywdy
Rzeczypospolitej.
(Ouintilianus, Declamationes, Seneca retor — Controversa).

7. Szkoła w Autun i profesorowie za Cesarstwa.

Augustodunum (dzisiaj Autun) było miastem bardzo naukowem. Za Tiberiusa miało sławną szkołę, w której, powiada
Tacyt, "synowie szlachty gallijskiej uczyli się umiejętność; wyzwolonych. " Przez dwa wieki następne

--------------- 2013-03-30 07:54:21 ---------------


172/517

utrzymywała się sława szkoły. Zbudowaną była w środku miasta, przy ulicy najbardziej uczęszczanej przez
cudzoziemców i przyjezdnych, pomiędzy dwoma najpiękniejszymi w Autun gmachami — świątynią Apollona i
Kapitolem. Gmach zburzony został podczas wojny domowej przy końcu III wieku. Kiedy za Dyoklecyana nauki
ożywiły się nieco, zarząd miejski nie był tak bogatym, żeby mógł odbudować szkołę, i profesorowie musieli urządzić
wykłady w domu prywatnym. Jednakże cesarz Constantius Chlorus zapragnął przywrócić szkole dawną świetność.
Ażeby to osiągnąć, trzeba było przedewszystkiem postarać się o dobrych nauczycieli. Ponieważ właśnie dyrektor
szkoły umarł, cesarz mianował następcą jego Eumenesa.
Rodzina Eumenesa pochodziła z Grecyi, dziad jego był rodem z Aten i tam się wychowywał. Potem opuścił kraj
rodzinny i został profesorem w Rzymie. Pomimo powodzenia, jakie w stolicy zyskał, wolał osiąść w mieście
prowincyonalnem. Pociągał go niewątpliwie rozgłos szkoły w Autun, w której przyjął miejsce retora czy gramatyka
greckiego. W osiemdziesiątym roku życia jeszcze wykładał. Wnuk jego był naprzód profesorem, jak dziadek, i
prawdopodobnie cieszył się wielkiem powo-

--------------- 2013-03-30 07:54:24 ---------------


173/517
dzeniem, bo Constantius Chlorus wezwał go z Autun na swój dwór i dal mu urząd w rodzaju sekretarza stanu.
Kiedy cesarz mianował Eumenesa dyrektorem szkoły, oznajmił mu zarazem, że zatrzyma dawne stanowisko przy
dworze. Wskazuje to, że profesorowie nie byli jeszcze w zasadzie rzeczywistymi urzędnikami państwowymi. Nawet w
tej epoce Cesarstwo nie miało tak jasnego, jak my, pojęcia o rządowym systemie nauczania. Było wprawdzie bardzo
blizkiem tego pomysłu, ale urzeczywistniło go dopiero za Theodosiusa II, który założył uniwersytet w
Konstantynopolu, liczący 31 profesorów. Zakładając uniwersytet, nadał mu jednocześnie monopol nauczania(1) i
zabronił tym, którzy do niego nie należeli, utrzymywania szkół i przyjmowania uczniów, — pozwolono im tylko dawać
lekcye w domach prywatnych. Ogół praw, wydanych w r. 425, stwarzał ostatecznie nauczanie państwowe. Sto lat
wcześniej nauczyciele byli osobami prywatnemi i zawód ich nie był zaliczany do czynności publicznych. Szkoła
wówczas zależała raczej

-------------
(1) Był to uniwersytet w pojęciu francuskiem, t. j. nie tylko wyższa szkoła, ale najwyższa władza całego systemu
oświaty publicznej. (Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:54:26 ---------------


174/517

od miasta, aniżeli od państwa, i zawód profesorski był w samej rzeczy służbą municypalną. Miasta zazwyczaj
zakładały szkoły i opłacały profesorów. W liście do Eumenesa Constantius Chlorus powiada wyraźnie, że pensya
będzie mu wypłacaną z dochodów miejskich. Może nas tylko słusznie dziwić, że cesarz rozporządza funduszami
miasta, nie pytając o to nikogo. Ustanawiając znaczną pensyę dla dyrektora szkoły, czerpie ze skarbu miejskiego z taką
swobodą, jakby ten był jego własnością. Ale nie należy zapominać, że jeżeli władza cesarska długo zostawiała
municypiom wielką niezależność w wyborze urzędników i w zarządzaniu sprawami wewnętrznemi, to wcześnie już
zmuszona była wmieszać się do spraw finansowych. Naprzód miała na celu powstrzymanie miast od szalonej
rozrzutności, od manii budowania i wyprawiania uroczystości, później sama zaczęła być hojną z ich uszczerbkiem.
Czytamy n. p. w ustawie, wydanej przez Constantiusa, że cesarz jedynie ma prawo przyznawać wsparcia z dochodów
miejskich i że miasto nie może ich dawać bez jego upoważnienia. Już dawniej Alexander Severus zaliczył opłacanie
profesorów do wydatków obowiązkowych. Z wyjątkiem kilku katedr, uposażonych przez imperatorów, jak n. p.

--------------- 2013-03-30 07:54:28 ---------------


175/517

katedry filozofii, które Marcus Aurelius założył w Atenach, nauczanie publiczne za Cesarstwa opłacały miasta,
korzystające ze szkół, ale nie wolno im było uchylać się od tego ciężaru, nakładanego obowiązkowo przez władzę.
Ponieważ miasta opłacały profesorów, wydaje się naturalnem, żeby one ich mianowały. Tak istotnie zdarzało się
najczęściej. Jednakże list Constantiusa Chlorusa pokazuje, że cesarze niekiedy przywłaszczali sobie prawo
wyznaczania profesorów. Przy wyborze Eumenesa monarcha nie radzi się nikogo, przemawia jak człowiek, który
wykonywa prawo niezaprzeczone, a Eumenes w jednej z mów swoich wysławia cesarza, że w czasie niepokojów
wojennych myśli o sprawach nauki i że "zajął się wyborem profesora z taką samą troskliwością, jak gdyby chodziło o
dowódcę oddziału kawaleryi lub kohorty pretoryańskiej. " Zasługuje na zaznaczenie powód, jaki przypisuje tej
gorliwości imperatora. Sądził — powiada mówca, — że nie wypada mu zostawiać bez kierownictwa tej młodzieży,
która w przyszłości zapełni trybunały i zajmie rozmaite urzędy w domu cesarskim. Szkoły są więc uważane jako
rozsadniki administracyi, a ponieważ interes publiczny wymaga, żeby dostarczały państwu dobrych urzędników,

--------------- 2013-03-30 07:54:31 ---------------


176/517

cesarze czują się w obowiązku dawać w nich posady dobrym nauczycielom. Pod tym pozorem przywłaszczyli sobie
prawo mianowania profesorów, ale korzystają z niego rzadko, w ważnych tylko wypadkach. Prawdopodobnie aż do IV
wieku było wiele niepewności w tym względzie. Julian (Apostata) ustanowił pierwszy zasadę stałą. W prawie, które
wydał, wyznaje, że nie może zajmować się wszystkiemi miastami Cesarstwa, t. j., że niepodobna mu wybrać dla
wszystkich dobrych nauczycieli. Rozkazuje przeto żeby kuryale mianowali każdego nauczyciela, ale postanowienie ich
ma być przedstawiane cesarzowi, którego zatwierdzenie doda powagi i zaszczytu wybrańcowi miasta. Można więc
powiedzieć, że od roku 362 nauczyciele szkół publicznych, przynajmniej prawnie, jeżeli nie zawsze faktycznie, byli
wybierani przez miasta i zatwierdzani przez cesarza.
Pensya Eumenesa wynosiła 600,000 sestercyi, co, stosownie do ówczesnej wartości pieniędzy, odpowiada 100,000
franków. Ażeby ocenić szczodrobliwość monarchy w tym wypadku, należałoby wiedzieć, jaką była wysokość zwykła
uposażeń profesorskich w Cesarstwie. Niestety, wiadomości, jakie w tym przedmiocie posiadamy, są bardzo
ogólnikowe.

--------------- 2013-03-30 07:54:33 ---------------


177/517

Nie ulega wątpliwości, że profesorowie mieli pensye stale, płacone przez państwo lub miasto, i dochody niestałe — z
opłat, pobieranych od uczniów. Za Augusta gramatyk Verrius Flaccus, który uczył wnuków imperatora, otrzymywał
100,000 sestercyi (20,000 franków). Taką samą sumę wyznaczał Vespasianus retorom greckim lub łacińskim, których
mianował urzędowo. Marek Aurelius dał profesorom, zajmującym katedry filozofii, które utworzył w Atenach, tylko po
10,000 drachm (9, 000 frank. ), — ale w Atenach życie było tańsze, niż w Rzymie. Nie wiemy nic o pensyach,
płaconych przez państwo, — wynagrodzenie zaś, udzielane profesorom przez miasta, było bardzo zmiennem i
nieprawidlowem. W 376 r. Gratianus ustanowił w Gallii stale normy. W miastach zwyczajnych retorowie pobierali od
tego czasu 12,000 sestercyi rocznie, a gramatycy połowę tej sumy. W Trewirze płacono retorowi 15,000 sestercyi,
gramatykowi łacińskiemu 10,000 gramatykowi greckiemu 6,000, i to nie w gotówce, ale w naturze. O dochodach
niestałych nauczycieli nie można nic pewnego powiedzieć. Naturalnie uczniowie cisnęli się do tych, którzy cieszyli się
największą sławą, lub umieli ich przyciągać. Aż do czasów Dioklecyana mamy tylko jedną cyfrę wywynagrodzenia.
Juvenalis, wyliczywszy przy-
--------------- 2013-03-30 07:54:35 ---------------
178/517

kłady hojności bogatego Rzymianina, dodaje, że nauczycielowi swego syna, Quintilianusowi, płaci tylko 2, 000
sestercyi, uważając, że to dużo, "tym sposobem nic tak mało nie kosztuje ojca, jak wychowanie syna. " Było to,
zapewne, wynagrodzenie dosyć skromne, — wszelako, jeżeli Ouintilianus miał sporą liczbę uczniów, płacących mu po
50 franków miesięcznie, to ogólna suma, dodana do 20, 000 franków, pobieranych ze skarbu, tworzyła dosyć ładny
dochód i łatwo zrozumieć, że dorobił się dużego majątku. Ale Quintilianus był wyjątkiem, innym zaś profesorom tak
dobrze nie płacono. Kiedy chodziło o oznaczenie ceny lekcyi, ojciec targował się, "jak przy kupnie u tandeciarza lichej
tkaniny. " Co więcej, nie zawsze płacił regularnie — i często, gdy nadszedł termin uiszczenia należności, nauczyciel
musiał zwracać się do sądu, żeby otrzymać pieniądze. Sławny edykt Dioklecyana ustanawia opłatę miesięczną od
każdego dziecka: 3 franki 10 centymów nauczycielowi czytania, tyleż nauczycielowi pisania, 4 fr. 65 c. nauczycielowi
rachunków, 12 fr. 40 c. gramatykowi i 15 fr. 50 c. retorowi.
Widzimy z powyższego, jak szczodrem było uposażenie Eumcnesa. Ale wypada zaznaczyć, że był on dyrektorem
szkoły w Autun,

--------------- 2013-03-30 07:54:38 ---------------


179/517

nie zaś zwykłym profesorem; zresztą, prawdopodobnie nawet dla dyrektora była taka pensya wyjątkową, ponieważ
cesarz powierzał mu odrodzenie wielkiego zakładu naukowego i rozbudzenie życia w mieście, które wiele dla
Constantiusa wycierpiało. Eumenes wszakże nie chciał pobierać pensyi na swój użytek, lecz odstąpił ją miastu na cel
odbudowania szkoły, którą kierował.
(Boissier, Journal des savants, 1884, str. 125 i nast. ).

8. Uczniowie uniwersytetu w Atenach.

Uczniowie przybywali nie tylko z Grecyi, ale także ze wszystkich krajów Wschodu, od Egiptu aż do Myzyi i Armenii.
Nie brakowało również pochodzących z Rzymu, Italii i wogóle z Zachodu, jakkolwiek byli mniej liczni. Młodzieńcy
wstępowali zwykle w piętnastym roku życia i przez pięć a czasem więcej lat przebywali w Atenach. Byli też pomiędzy
nimi znacznie starsi.
Ze zwyczaju, związanego z dawnym trybem wychowania, studentom, opuszczającym dom ojcowski, towarzyszyli
pedagogowie, którzy mieli obowiązek być sługami, dozorcami, korepetytorami i nauczycielami swoich wy-

--------------- 2013-03-30 07:54:40 ---------------


180/517
chowańców. Towarzyszyli im w bójkach studenckich, ale podnieść na nich rękę uważano za czyn dzikości. Oprócz tego
student był pod opieką i władzą swego głównego profesora, który umiał cudownie łączyć przywiązanie do ucznia z
surowością nauczyciela, zwłaszcza jeżeli potrafił wykazać charakter stanowczy i zyskać powagę w oczach młodzieńca.
Profesor wynajdywał dla swych uczniów mieszkania u rodzin przyzwoitych, zajmował się ich interesami moralnymi i
materyalnymi, opiekował się nimi w razie choroby, zrzekał się czesnego od najbiedniejszych, a czasem nawet
dopomagał im pieniężnie.
Władza polegała przedewszystkiem na utrzymaniu porządku w sali wykładowej, do której dopuszczenie słuchaczów
zależało wyłącznie od profesora, ale która często bywała widownią zajść zgiełkliwych i grubiańskich. Himerios był
bardzo dobrodusznym i nader łagodnie upominał winowajców. Inni profesorowie wygłaszali uszczypliwe mowy
przeciw zachowywaniu się młodzieży. Zdarzało się, że studenta skazywano na chłostę.
Studenci tworzyli korporacye, czyli, jak nazywano wówczas — "chóry, " pod przewodnictwem "prostatów. " Każda
korporacya składała się zwykle z młodzieńców, pochodzących

--------------- 2013-03-30 07:54:42 ---------------


181/517

z tej samej prowincyi, i trzymała się profesora, który był ich rodakiem. Nowicyusz musiał znosić grubiańskie żarty,
dopóki nie zaniesiono go do łaźni oczyszczającej, skąd w wesołym orszaku szedł do profesora, a następnie na ucztę.
Ustrój korporacyjny znosił niemal zupełnie wolność wybierania sobie profesorów. Uczniowie, należący do pewnej
korporacyi, oddani byli jednemu profesorowi i tworzyli pełną zapału jego straż przyboczną i hałaśliwą klakę.
Współzawodnictwa, istniejące w ciele nauczającem, usiłowanie ucznia przejścia z jednej korporacyi do drugiej, lub do
innej szkoły, spory z powodu drobiazgów — wywoływały mordercze walki, w których zadawano sobie ciosy kijami,
szablami i kamieniami. Nawet profesorowie nie zawsze wychodzili cało, zwłaszcza jeżeli korporacya nieprzyjazna
wypędzała z audytoryum mistrza i jego słuchaczów, jak się to wydarzyło Himeriosowi. Do walki, toczonej przez
studentów lacedemońskich z towarzyszami z Kappadocyi i Pontu, musiał wmieszać się osobiście prokurator cesarski;
winnym wytoczono sprawę i wdzięczni profesorowie bronili przed sądem swoich uczniów.
Kiedy oznajmiano przybycie nowych uczniów, dawni osaczali wszystkie wejścia do Aten, ażeby namową lub przemocą
zaciągnąć

--------------- 2013-03-30 07:54:45 ---------------


182/517

nowicyuszów do swych korporacyi. Często zmuszano młodzieńca do zapisania się na wykłady profesora, który mu się
nie podobał. Na przykład, w r. 336 przybył do Aten Libanios w zamiarze słuchania wykładów Aristodemosa,
tymczasem wpadł w ręce korporacyi, która go pociągnęła do innego profesora. Na drugi dzień rano odbiła go
korporacya Arabów, wsadziła do beczki i trzymała w niej dopóty, aż się zapisał na wykłady Diofantosa. Pozwolono mu
przecież uczęszczać i na lekcye innych retorów. Kto chciał wybrać sobie według upodobania plan nauk, nie wchodząc
w stosunki z ogółem studentów, ten musiał rozwinąć niezwykłą przebiegłość i roztropność, żeby nie wpaść w ręce
"myśliwych na lisy" (1), jeżeli nie był tak szczęśliwym, jak Eunapus. Ten przybył otoczony gromadą krewnych i
ziomków, międy którymi było kilku tęgich chłopów, pragnących wraz z nimi słuchać wykładów Proroesiosa. Kapitan
okrętu, na któ-
-----------------------
(1) Lisami nazywano świeżo wstępujących studentów, stąd niemiecka nazwa takiego nawicyusza "fuchs. " Wogóle
zwyczaje studentów niemieckich, uważane za wytwór oryginalny życia średniowiecznego, są wierną podobizną
zwyczajów starożytnych
(Przyp. tłum. ).

--------------- 2013-03-30 07:54:47 ---------------


183/517

rym przyjechali z Lidyi, był zwykłym gościem i przyjacielem profesora. Po wyjściu na brzeg w Pireju kapitan
uformował z młodych studentów, towarzyszących im osób i swoich majtków zwartą kolumnę, która nie lękała się
żadnego napadu i "myśliwi na lisy" musieli ją bez walki przepuścić do Aten, do domu Proroesiosa. Nowi słuchacze,
zmuszeni lub dobrowolni, jednego mogli być pewni: że w każdej porze dnia lub nocy będą dopuszczeni do wybranego
profesora. Więc i Eunapusa z jego przyjaciółmi, chociaż było już blizko północy, przyjął gościnnie Proroesios, który
liczył wtedy osiemdziesiąty siódmy rok życia.
Te walki brutalne wywierały wpływ zgubny na stan nauki w szkole. Uczniowie oświadczali się za pewnym profesorem
nie dla wartości naukowej jego wykładów, ale z powodu rozgłosu i legend, które obiegały o jego wymowie, lub dawali
się pociągnąć potędze mody. Ze swej strony profesorowie, olśniewani coraz bardziej zyskami pieniężnymi i upajani
grzmiącymi okrzykami wiernych słuchaczy, przyzwyczajali się do wszelkich możliwych sztuczek, wykazywali
niezwykłą pobłażliwość na wybryki swej bandy i gwałtownie zazdrościli swoim kolegom. Wszystko to wywoływało
przykre zaburzenia, tem bardziej, że

--------------- 2013-03-30 07:54:49 ---------------


184/517

ogół obywateli, nie wyłączając majtków, tragarzy i robotników portowych, brał czynny udział w tych zatargach, — a
ponieważ pomyślność Aten ściśle zależała od pomyślności uniwersytetu, mieszczanie znosili z wielką cierpliwością
zuchwalstwo burzliwej młodzieży.
Naturalnie poważni uczniowie nie tracili czasu na gry, uczty, robienie długów i zabawy. Niektórzy trzymali się
oddzielnie lub małemi gromadkami i usilnie pracowali; po zbadaniu starożytności miasta zwiedzali rozmaite części
Grecyi w celach naukowych. Studya praktyczne, technika drobiazgowa i tresura scholastyczna retorów kształtowały i
zbogacały ich umysł, dla wielu z nich pobyt w uniwersytecie był bardzo pożytecznym. Ci uczniowie wybrani stanowili
widocznie słabą mniejszość, ale gdyby można było ułożyć spis ich nazwisk, znaleźlibyśmy w nim dosyć znaczną liczbę
mężów stanu, wojowników, uczonych, dygnitarzy kościelnych, którzy byli ozdobą swego wieku.
(Hertzberg, Hisioire de la Grece sous la domination des Romains, t. III, str. 312 — 321).

9. Karyera profesora w końcu IV wieku.

Ausonius urodził się w Bordeaux około r. 310. Dzieciństwo jego i wiek młodzieńczy
--------------- 2013-03-30 07:54:52 ---------------
185/517

były spokojne i pracowite, jak całe życie późniejsze. Miał ósmy rok, gdy go oddano do uniwersytetu. W wielkich
szkołach ówczesnych uczono wszystkiego — zaczynając od czytania, a kończąc na prawie, przechodzono całkowity
cykl nauk; były one jednocześnie szkołą początkową, liceum średniem i wydziałami uniwersyteckimi. Stanowiło to
wielką korzyść dla młodzieży, przywiązywała się więc do szkoły, w której każdy uczeń przebywał kilkanaście lat.
Szkoła stawała się dla swych wychowańców drugą rodziną. Niektórzy nawet nie opuszczali jej wcale: naprzód
pracowali w niej jako uczniowie, a następnie wykładali jako nauczyciele.
Tak więc w uniwersytecie miejscowym nauczył się Ausonius czytać i pisać. Od razu okazał się wybornym uczniem, z
wyjątkiem jednego przedmiotu, mianowicie bardzo niechętnie uczył się w dzieciństwie języka greckiego, który
tymczasem u Gallów zajmował ważne miejsce w planie nauk. Natomiast bardzo wcześnie zaczął składać wiersze,
wyćwiczył się w gramatyce i retoryce, nie zaniedbując nauk ściślejszych. Znał po trochu wszystkie nauki, mówi po
trochu o wszystkiem w swoich dziełach. Ażeby dobrze objaśnić jego Mosellę, trzeba być uniwersalnym.

--------------- 2013-03-30 07:54:54 ---------------


186/517

W dwunastym czy trzynastym roku życia powołał go do siebie, do Tuluzy, wuj Arborius, zarazem retor i poeta, który,
mimo młodego wieku, był chlubą rodziny. Arborius miał rozstrzygnąć o jego powołaniu. Zrobił z niego poetę,
adwokata i profesora, a obok tego rozbudził w nim demona żądzy sławy. Świetne przepowiednie otaczały aureolą
głowę Ausoniusa. Wuj jego oświadczył, że chłopiec będzie bohaterem swego rodu, dziadek-astrolog przepowiedział
mu, że dojdzie do konsulatu, t. j. do najwyższego zaszczytu w świecie rzymskim.
Oto Ausonius w dwudziestym piątym roku życia powraca do Bordeaux. Jest on wrzącym, ambitnym zapaleńcem.
Zyskał już sławę parafialną, zna już upojenia rozgłosu szkolnego. Wszystko uśmiecha się do niego w rozpoczynającem
się życiu. Pierwsze jego kroki w świecie są łatwe: powierzają mu wykład gramatyki w uniwersytecie, którego był
świetnym uczniem. Czuje żądzę sławy i marzy, że przejdzie przez życie w pochodzie tryumfalnym. Rozczarowanie
nadchodzi bardzo szybko. Życie przez długi czas nie dotrzymywało obietnic, które na wstępie dawało Ausoniusowi. W
dwudziestym piątym roku życia był w szkole w Bordeaux profesorem gramatyki,

--------------- 2013-03-30 07:54:56 ---------------


187/517
w pięćdziesiątym był tamże profesorem wymowy. Jedyna to zmiana w ciągu trzydziestu lat. Nie biorę w rachubę
urzędów municypalnych, które mu powierzano. Był mianowany " decurionem, " t. j. członkiem rady miejskie], a nawet
przez jakiś czas zarządzał miastem w godności "decemvira. " Niewiele to znaczyło dla człowieka, któremu losy
przyrzekały konsulat.
Musiał zrzec się marzeń i poprzestać na sławie miejscowej. Nie widzimy, żeby się mieszał do jakichkolwiek
wypadków politycznych. Chcąc całkowicie poświęcić się naukom, wyrzekł się nawet głośnych tryumfów obrończych.
Pomimo znużenia woli, pomimo chwil zdenerwowania, nie przestał nigdy sumiennie spełniać obowiązku. Był
wybornym profesorem, raczej gruntownym aniżeli świetnym, bardziej rozsądnym niż wymownym, pełnym dowcipu i
żartobliwości, ale poważnym, bez kuglarstwa. Zdawało się, że na chwilę zaćmił go ziomek Minervius, którego
porównywano z Quintilianusem i Demostenesem i którego sława brzmiała zarówno w Rzymie i Konstantynopolu, jak i
nad brzegami Garonny. Jednakże Ausonius nie był wcale zazdrosnym względem towarzysza, czego naj-

--------------- 2013-03-30 07:54:59 ---------------


188/517

lepszym dowodem, że Minerviusa znamy prawie tylko z tego, co on o nim powiedział.


Cierpliwość jego i wytrwałość doczekały się w końcu nagrody. Nie myśląc o niej, pracując z zamiłowania obowiązku,
Ausonius pracował dla swojej sławy. Nakoniec stał się znanym w całej Gallii, nawet na dworze cesarskim w Trewirze,
ten nauczyciel wzorowy. Pewnego dnia cesarz Valentinianus wezwał go do siebie i powierzył mu wychowanie następcy
tronu, Gratianusa. Było to w r. 369. Ausonius zbliżał się do sześćdziesiątego roku życia. Mógł myśleć o odpoczynku —
życie, zdawało się, było dla niego skończonem. Miał prawo zapomnieć na zawsze o śmiałych przepowiedniach
młodości. Teraz, prawie niespodziewanie, zaczęło się dla niego drugie życie, które zapowiadało się pełnem sławy i
zaszczytów.
Siedem lat poświęcił Ausonius wychowaniu młodego Gratianusa. Był szczerym jego doradcą i cnotliwym
kierownikiem. Wyborny retor, sądził, że do obowiązków jego należy nauczanie moralności i filozofii. Myśląc o swojem
zadaniu i patrząc na ucznia, przypominał sobie Frontona obok Marka Aureliusa. Nie ulega wątpliwości, że wpoił w
tego szczerego chrześcijanina ducha tolerancyi. Ausonius tak dobrze godził chrześcijaństwo urzędowe z go-

--------------- 2013-03-30 07:55:01 ---------------


189/517

racą czcią dla zabytków poganizmu, że często pytano (niesłusznie zresztą), jaka była prawdziwa religia jego serca.
Znajdował się jeszcze przy dworze, kiedy śmierć Valentinianusa oddała tron jego wychowańcowi. Było to dla niego
nowem szczęściem — Gratianus bowiem przywiązał się do nauczyciela. Cenił go nieskończenie i otaczał miłością,
która, chociaż wyrażała się po cesarsku, była, zdaje się, szczerą i wcale nie pospolitą. Przeszło sześćdziesięcioletni,
stary retor przez przyjaźń monarchy przedzierzgnął się w urzędnika, w męża stanu. Późno zaczął tę karyerę, ale zato
była bardzo szybką, i opieka, jaką otaczał go cesarz, uczyniła ją zupełnie bezpieczną.
Ausonius miał już tytuł "comesa, " który mu nadano, kiedy Gratianus przeszedł od gramatyki do retoryki. Było to
zresztą odznaczenie honorowe, udzielane wszelkiego rodzaju osobom: wojskowym, urzędnikom, wysłużonym
profesorom, lekarzom nadwornym. Comesowie stanowili jakby szlachtę cesarską, którą można porównać chyba z
kawalerami orderów tegoczesnych; dostęp do niej dawały jedynie zasługi osobiste lub ważność spełnianych czynności.
Kiedy Gratianus ukończył nauki, Ausonius został przy nim i był miano-
--------------- 2013-03-30 07:55:03 ---------------
190/517

wany kwestorem. Urząd musiał mu się podobać — kwestorowie byli z obowiązku sekretarzami cesarza, ale nic nie
mieli do roboty; naczelnicy wydziałów załatwiali wszystkie sprawy. Jednem słowem nie było w tych tytułach nic
niewłaściwego dla profesora. Ale w r. 376 Gratianus był cesarzem i mianował Ausoniusa prefektem pretoryum w Italii i
Afryce, w 378 r. zaś uczony nasz w tej samej godności rządził Gallią.
Nie było to już dostojeństwo dworskie, albo urząd pałacowy. Owszem, była to czyn ność wielce doniosła,
najważniejszy z urzędów cywilnych. Wymagał on gorliwej działalności i poważnej znajomości rzeczy. Jakież były
obowiązki prefekta? Był on zwierzchnikiem naczelnym rządców prowincyi, rozstrzygał odwołania od ich wyroków,
miał dozór najwyższy nad skarbowością, do niego należało żywienie wojska i policya drogowa, wreszcie byl głównym
intendentem poczt i robót publicznych. Posiadał wszelkie prawa i wszelką władzę we wszystkich gałęziach zarządu
cywilnego. Dla byłego profesora nie było to sprawą drobną. Władza Ausoniusa rozciągała się, co najmniej, od Mozelli
do Pireneów, był on wice-cesarzem Gallii. Nie wiemy, jak wywiązał się ze swego zadania. Ale jeżeli Galio-

--------------- 2013-03-30 07:55:05 ---------------


191/517

wie oczekiwali od prefekta pewności sądu, prawości, umiarkowania — nie mieli powodu żalić się na wybór cesarski.
Brakować natomiast musiało Ausoniusowi doświadczenia i znajomości spraw, lecz dla zaradzenia temu miał pod
swymi rozkazami owe znakomite biura, stworzone przez Cesarstwo Wschodnie, równie potężne, ale lepiej zaopatrzone
w środki i sprawniejsze, niż tegoczesne ministerya. Symmachus, który znał się na wartości ludzi, pisał do niego: "Przy
wielkich zasobach twego geniuszu tak wysokie stanowisko nie jest ciężarem. "
Nakoniec i stycznia 379 r. Ausonius otrzymał tytuł, który uwieńczył jego życie — został konsulem. Można odgadnąć
wylew jego radości. Trzeba przeczytać list dziękczynny do cesarza, trudno bowiem przedstawić sobie podobny
zachwyt. Uszczęśliwienie wytryska z każdego wiersza. Najprzesadniejsze pochlebstwo, nadmierna wdzięczność — są
tam szczere i prawdziwe. Jest to upojenie nierozsądne, entuzyazm dziecka, którego największy kaprys zadowolono.
W siedemdziesiątym drugim roku życia Ausonius opuścił dwór i powrócił do swej ukochanej Aquitanii, która była
kolebką jego niemowlęctwa i miała stać się "gniazdem jego

--------------- 2013-03-30 07:55:08 ---------------


192/517
starości. " Żył tam w dostatku, bez żadnych zmartwień, bez najmniejszych kłopotów, unikając gwaru miasta,
szczęśliwy w zaciszu wiejskiem. Dzielił czas swój pomiędzy różne wille, których miał dużo. Posiadał majątki w
Saintonge, w Poitou, w okolicach Bordeaux. Nad wszystkie przekładał Lucaniacus w Dordogne; na tę willę wyłożył
najwięcej pieniędzy i zgromadził w niej najwięcej bogactw. Żył niemal po królewsku. Jednakże, dobry i prosty w
obejściu, znajdował największą przyjemność w ugaszczaniu przyjacioł. Dobrze jedzono u niego, ale było tam jeszcze
więcej wesołości, niż zbytku. Jakież długie i serdeczne rozmowy prowadzono przy stole! Gawędzono o przeszłości,
trochę o dworze cesarskim, dużo o szkole, o naukach i poezyi. Ausonius widział około siebie śmiejące się grono kobiet
i dzieci, rodzinę liczną i zgodną, która go uwielbiała. Otaczano go przyjaznym szacunkiem, wnuki podziwiały dziadka,
który był konsulem. On sam nie zapominał o Opatrzności i napawał się szczęściem, nie będąc niewdzięcznym
względem losu.
Ostatnie lata jego nie były próżniacze i jałowe. Ausonius nie należał do ludzi, którzy znają spokój bezwzględny.
Wczasy, jakich używał, pozwalały mu poświęcić się cał-

--------------- 2013-03-30 07:55:10 ---------------


193/517

kowicie poezyi. Zajęcia profesora i prefekta nie zostawiały mu dawniej dosyć wolnego czasu. Teraz mógł, według
zachcenia, układać daktyle i spondeje, trocheje i jamby. Większość jego utworów pochodzi z tego okresu życia.
(Jullian, Revue historigue, XLVII, str. 251 — 266).

--------------- 2013-03-30 07:55:12 ---------------


194/517

ROZDZIAŁ IV.
NIEWOLNICTWO I WYZWOLEŃCY.

1. Niewolnictwo w Rzymie. — 2. Handlarz niewolników. — 3. Niewolnicy domowi. — 4. Dobry niewolnik. — 5.


Żywienie niewolników, według Katona. — 6, Pan, dający rozkazy niewolnikom. — 7. Kary cielesne dla niewolników.
— 8. Uczucia niewolników względem panów. — 9. Skazanie na śmierć 400 niewolników. — 10. Zdanie Seneki o
niewolnikach. — 11. Obowiązki wyzwoleńca względem patrona. — 12. Wyzwoleńcy w spółeczeństwie rzymskiem. —
13. Tiron, wyzwoleniec Cycerona. — 14. Wyzwoleniec spanoszony. — 15. Wyzwoleńcy cesarscy.

1. Niewolnictwo w Rzymie.

Fakty, które wytwarzają niewolnictwo, dzielili Rzymianie na dwie grupy: można być niewolnikiem z urodzenia i stać
się niewolnikiem przez wypadek, następujący po urodzeniu.
Rodzi się niewolnikiem, kto jest synem kobiety-niewolnicy. Dziecko należy do stanu matki, jeżeli ta nie jest poślubioną
prawnie ojcu. Otóż z kobietą - niewolnicą niemożliwym jest jakikolwiek prawny związek małżeński. Niewolnik,
pochodzący od niewolnicy,
--------------- 2013-03-30 07:55:15 ---------------
195/517

stanowi własność pana matki. Jeżeli urodził się w domu pana, to nazywają go verna.
Można było zostać niewolnikiem wskutek zdarzenia, następującego po urodzeniu. Tu naprzód zaznaczyć należy
wypadek jeństwa; Rzymianie, którzy stosowali tę zasadę do cudzoziemców, nie wahali się przyznać jej względem
swoich. Było oprócz tego kilka wypadków, w których obywatel tytułem kary zostawał pozbawiony wolności, a
następnie oddawany w niewolę. Stosowało się to, według dawnego prawa, do obywatela, który nie podał swego
nazwiska do spisów ludności, — do złodzieja, schwytanego na gorącym uczynku — i do dłużnika, który nie uiścił
należności. W epoce cesarskiej te przyczyny niewolnictwa już nie istniały, ale natomiast prawo wytworzyło kilka
innych.
Położenie prawne niewolnika określają trzy słowa: nie jest osobą. Nie posiadając wolności, nie jest obywatelem i nie
ma rodzimy, tem bardziej nie ma dziedzictwa, nie ma prawa prowadzić sprawy przeciw komukolwiek w swojem
imieniu. Władza pana nad nim jest bezwzględną, nieograniczoną, podobną do władzy człowieka nad rzeczą, której jest
właścicielem. Pan może więc sprzedać lub

--------------- 2013-03-30 07:55:17 ---------------


196/517

darować niewolnika, bić go, karać, nawet skazać na śmierć.


Ale w rzeczywistości zdarzało się rzadko, żeby los niewolnika był tak przykrym. Obyczaje, które zawsze w
zastosowaniu miarkują surowość przepisów prawnych, dobrze zrozumiany interes panów, wreszcie, w początkach
istnienia niewolnictwa, wspólność pochodzenia przyczyniały się do złagodzenia warunków bytu niewolników
rzymskich. Zwyczaj, który się upowszechnił — przyznawania im peculum, małego dziedzictwa, oddzielnego od
majątku pana, a powstającego z dobrowolnie dawanej płacy, nie był bez wpływu na stopniowe polepszanie się losu
niewolników. Istotnie, z jednej strony pan przyzwyczaił się uważać niewolnika jako współpracownika, którego usługi z
każdym dniem stają mu się potrzebniejsze. Z drugiej strony niewolnik znajdował sposobność oszczędzania zysków,
które stawały się jego własnością i pozwalały mu wykupić się na wolność.
Przy korku epoki republikańskiej następuje w położeniu faktycznem i w położeniu prawnem niewolników podwójna
zmiana, którą tłómaczą dwie główne przyczyny. Liczba niewolników wzrosła niezwykle, a w dodatku nie pochodzili
już, jak dawniej, z ple-

--------------- 2013-03-30 07:55:19 ---------------


197/517
mion sąsiednich i podobnych, ale z narodów dalekich i barbarzyńskich. Naturalnie, panowie okazywali się mniej
skłonnymi do ludzkości. Niegdyś obyczaje miarkowały surowość prawa, teraz obyczaje stały się okrutniejszymi, prawo
więc musiało okazać się łagodniejszem.
W tej epoce zresztą zaczęto wątpić o prawności niewolnictwa. Myśliciele i uczeni, wykształceni pod wpływem
Greków, uważali tę instytucyę jako przeciwną naturze. To nowe pojęcie odbiło się w prawodawstwie Cesarstwa. Cały
szereg rozporządzeń, wydanych od Augusta aż do Antoninów, ma na celu zabezpieczyć niewolników od nadużyć
władzy pana.
(May i Becker, Précis des institutions du droit privé de Rome, str. 27 — 29).

2. Handlarze niewolników.

Schodziłem na Forum, gdy wtem zobaczyłem liczny tłum, zgromadzony w pobliżu świątyni Kastora, przed sklepami.
Zbliżyłem się i ujrzałem na wzniesieniach mężczyzn, kobiety, chłopców i dziewczęta. Wszyscy byli prawie zupełnie
nadzy i mieli zawieszone na szyi tabliczki z napisami. Niektórzy przykrywali głowy białemi czapkami wełnianemi,

--------------- 2013-03-30 07:55:22 ---------------


198/517

gładkiemi, inni wieńcami laurowymi; u większości nogi były natarte kredą lub gipsem.
Człowiek nikczemnej powierzchowności, z miną szorstką i gburowatą, przechadzał się przed nimi, od czasu do czasu
zwracając się do publiczności. "Patrzcie! — wołał, wskazując młodzieńca. — Przekonajcie się, jak jest biały, jak
pięknie zbudowany od stóp do głowy. Podziwiajcie jego czarne oczy, czarną czuprynę. Słyszy wybornie na oba uszy,
widzi doskonale obu oczyma, zdrów jest na ciele i umyśle. Zaręczam za jego skromność, uczciwość i pojętność;
posłuszny jest na pierwsze skinienie, każdy może zrobić z niego, co zechce. Umie trochę po grecku, śpiewa, potrafi
rozweselić biesiadników przy uczcie. Pochodzi z nad brzegów Nilu. " Następnie, uderzając go lekko na odlew po
twarzy, dodawał: "Czy słyszycie, jak to dźwięczy, jakie to jędrne ciało. Takiemu nie da rady choroba. Za 8,000
sestercyi (1,600 franków) możecie go nabyć na własność. "
Następnie zwrócił się do czarnego dziecka: "Dalej, pokaż swoją zręczność panom świata!" Dziecko zaczęło skakać,
kręcić się w kółko, wywijać koziołki na deskach i pokazywać tysiące figlów. "Czyż nie jest zwinny, czyż nie jest ładny
i milutki? — pytał ów człowiek. — Wejdźcie, obywatele, do mego sklepu,

--------------- 2013-03-30 07:55:24 ---------------


199/517

tam lepiej obejrzycie wszystko. Tu jest tylko moja wystawa; wszystko zaś, co mam najrzadszego, najpiękniejszego,
najdelikatniejszego, najpowabniejszego, znajduje się tam, w sklepie. "
Niektóre osoby posłuchały zaproszenia, a tymczasem handlarz dobijał targu. Młody niewolnik, którego kupiec tak
wychwalał, skusił kilku widzów. Rozebrano go do naga, żeby zobaczyć, czy nie ma ukrytych wad cielesnych; zapytano
się o wiek jego, miejsce urodzenia; wreszcie zaczął się targ. Nabywca dawał 4,000 sestercyi, potem 6,000, w końcu
musiał postąpić do 8,000. Wtedy wyszedł z tłumu, i trzymając drobną monetę w ręku, wygłosił następującą formułę:
"Powiadam, że ten młodzieniec, według prawa Kwirytów, należy do mnie i że go kupiłem za ten pieniądz i na tę wagę.
" Rzucił pieniądz na szalki, wyliczył umówioną sumę i zabrał niewolnika.
Handlarz jest obowiązany wymienić wady sprzedawanych niewolników. Jeżeli oszukał nabywcę co do jakości towaru,
skazują go na chłostę lub karę pieniężną, która może dojść do wysokości podwójnej ceny niewolnika; oprócz tego
umowę sprzedażną rozwiązują. Pomimo obwarowań prawnych, procesy są bardzo częste, a równie często załatwiają
spór

--------------- 2013-03-30 07:55:26 ---------------


200/517

układem polubownym o zwrot części wypłaconej sumy. Kiedy handlarz chce uchylić się od odpowiedzialności, kładzie
niewolnikowi na głowę białą czapkę, co jest znakiem dla nabywcy, żeby nie dowierzał pozorom. Jeżeli tego nie
uczynił, powinien był wszelkie objaśnienia wypisać na tabliczce, zawieszonej na szyi niewolnika. Wieniec laurowy
oznacza jeńca wojennego, a nogi pobielone kredą — pochodzenie z krajów zamorskich.
Ponieważ niewolnicy lepszego gatunku są bardzo drodzy, handlarze uciekają się do rozmaitych wybiegów: wydają ich
za młodszych, niż są w rzeczywistości, nacierają im ciało terpentyną, wyrywają włosy z brody, fryzują ich i ubierają
ozdobnie, wystawiają na pokaz wszystkie ich przymioty, a nawet przypisują im nieistniejące. Niejaki Thoranius,
sławny w swym zawodzie, sprzedał tryumwirowi Antoniusowi dwoje dzieci rzadkiej piękności, tak podobnych do
siebie, że nazwał je bliźniętami, chociaż jedno pochodziło z Azyi, a drugie z za Alp. Różnica mowy ujawniła wkrótce
oszustwo. Rozgniewany Antonius kazał zawołać handlarza i wyrzucał mu, że go wystrychnął na dudka. "Dlaczego się
gniewasz? — odpowiedział Thoranius. — Jeżeli dzieci nie podobają się ci, biorę je napowrót. Mniemana

--------------- 2013-03-30 07:55:29 ---------------


201/517

wada, na którą się uskarżasz, jest, przeciwnie, ich zaletą. Podobieństwo między bliźniętami nie ma w sobie nic
zadziwiającego, ale wynalezienie podobieństwa zupełnego pomiędzy dziećmi, pochodzącemi z dwóch tak odmiennych
krajów, oto zasługa, której nie można za wysoko opłacić. Powinienem był żądać więcej od ciebie. Ale ty nie chcesz
dzieci... zgoda, inny zapłaci za nie drożej. " Ta odpowiedź przekonała Antoniusa i zatrzymał niewolników.
(Dezobry, Rome au siecle d'Auguste. List XXII).

3. Niewolnicy domowi.

Służba domowa bogatego Rzymianina nazywała się familia urbana. Na jej czele stał nadzorca, pod którego rozkazami
znajdowali się niewolnicy, pilnujący specyalnie mebli, sukien, srebra stołowego i wszelkich naczyń wystawnych,
błyszczących od złota i drogich kamieni. Dalej szły inne wydziały służby.
Usługa domowa Niegdyś stuk młotka, zawieszonego przy drzwiach, zawiadamiał gospodarza o przybyciu obcych;
później przy wejściu przywiązywano na łańcuchu psa, którego miejsce zajął niewolnik, co nic przeszka-
--------------- 2013-03-30 07:55:31 ---------------
202/517

dzało przykuć go również do ściany. Oprócz odźwiernego byli stróże atrium, heroldowie, którzy oznajmiali gości,
słudzy, którzy ich wprowadzali, którzy odchylali zasłony, i cała gromada pokojowców.
Obsługa łaźni, od palaczy aż do łaziebników, których obowiązkiem było rozcieranie ciała, namaszczanie olejkami i
wonnościami, według zwyczaju ludów południowych.
Obsługa lekarska. Rzymianie, którzy pierwotnie poprzestawali na praktykach prostaczych w sztuce leczenia, zapragnęli
następnie mieć lekarzy. Grecya musiała dla nich uprawiać tę umiejętność, która była niegdyś przywilejem ludzi
wolnych.
Obsługa stołu. Dopóki Rzym zachowywał wstrzemięźliwość starożytną, niewolnik używany do przyrządzania jadła
należał do najniższej kategoryi. Później nawet, kiedy już wpływ grecki przedostał się do Rzymu, jeżeli trzeba było
wystąpić okazalej, brano z targu kucharza wraz z zapasami. Ale później kupowano umyślnie wprawnych niewolników i
w wielkich domach zastawa i usługa przy stole stanowiły oddzielną gałąź służby.
Należy do niej: marszałek dworu, klucznicy, dostawcy i cała hierarchia kuchenna mianowicie kucharze główni i
zwyczajni,

--------------- 2013-03-30 07:55:33 ---------------


203/517

pomocnicy, palacze, piekarze i rozmaici artyści do ciast. Czynność kucharska, niegdyś nieznana lub pogardzana, staią
się sztuką, którą opłacano, nie zwracając uwagi na cenę. Za czasów Mariusa uważano za brudnego skąpca tego, kto nie
dawał kucharzowi więcej pieniędzy, aniżeli zarządzającemu gospodarstwem. Liczni byli niewolnicy, wyznaczeni do
zapraszania gości, do ustawiania stołów i łóżek, do pilnowania nakryć, do próbowania potraw przed podaniem
biesiadnikom, do roznoszenia chleba i mięsa; z pomiędzy nich wyróżniali się: nadzorca sali jadalnej i krajczy. Młodzi
niewolnicy siedzieli u nóg pana, czekając rozkazów i zabawiając go swem szczebiotaniem. Do tej posługi wybierano
najchętniej Egipcyan: piękni młodością i powabami sztuki, z włosami spadającymi w puklach na ramiona, w białych,
lekkich tunikach, dochodzących do kolan, lekko ujętych luźnym pasem, podzieleni na grupy według wzrostu, wieku i
barwy skóry — napełniali czary winem, leli wodę miękką na ręce gości, lub wonnościami skrapiali ich głowy. Tańce i
śpiewy młodych Hiszpanek z Gadesu (Kadyksu) powiększały jeszcze upojenie ucztujących. Do tych starannie
dobranych gromad niewolników, kształconych z taką wymyślnością dla rozkoszy

--------------- 2013-03-30 07:55:36 ---------------


204/517
pana, do tego świetnego towarzystwa, błyszczącego ogładą wszystkich sztuk i jakby pokostowanego elegancyą —
zepsuty smak epoki Cesarstwa dołączył karłów, potworów, dziwacznych błaznów, biedaków, którzy raczej pobudzali
do żartów z siebie, niż sami żartowali.
Usługa zewnętrzna. Gromady niewolników towarzyszyły panu, idąc przed nim i za nim, przy każdem wyjściu z domu,
chociażby wcale nie uroczystem; inni wieczorem wybiegali na spotkanie jego z pochodniami, albo podczas wyborów
torowali mu drogę w tłumie; inni, w jego imieniu, rozdawali ludowi pieniądze i pozdrowienia, i szeptali panu do ucha
imiona spotkanych osób.
Pani domu miała swoje niewolnice i niewolników. Do pierwszych należała n. p. akuszerka, dozorczyni, niańki i mamki;
do drugich — piastunki do kołysania i noszenia dzieci. Były niewolnice do robót domowych, których zajęcie, według
Plautusa, stanowiło "przędzenie, mielenie zboża, łupanie drzewa, zamiatanie i branie kijów. " W pokojach kobiecych
znajdowały się zawsze niewolnice, które przędły, tkały i szyły, a panie rzymskie doglągały ich osobiście. Oprócz nich
były niewolnice, pilnujące porządku w szatni. Inne dzieliły pomiędzy sobą liczne zajęcia przy gotowalni: czesanie,
farbowanie włosów, skrapianie ich

--------------- 2013-03-30 07:55:38 ---------------


205/517

pachnidłami, malowanie brwi, osadzanie zębów sztucznych, które co wieczór chowano do ozdobnej szkatułki.
Nakoniec były osobne niewolnice do takich usług, jak wachlowanie pani, trzymanie umbrelli, noszenie za panią
sandałów, pielęgnowanie piesków pokojowych.
Wyjście na miasto było dla pań rzymskich najlepszą sposobnością wystawienia na pokaz wspaniałości ich domu i
wykwintności ich gustów. Orszak składał się więc z dobranych niewolników: gońców, hajduków i t. p. pięknych
młodzieńców, z włosami wdzięcznie wijącymi się w pukle i trefionymi. Ci stanowili jakby straż przyboczną, a oprócz
nich wybierano najokazalszych woźniców lub nosicieli z pomiędzy licznej służby, przeznaczonej do dźwigania
wszelkiego rodzaju lektyk, krzeseł i t. p., lub do powożenia rozmaitymi pojazdami i zaprzęgami. Wszystkie ludy świata
można było widzieć przy lektyce matrony. Nieśli ją Kappadocyanie i rośli Syryjczycy, niekiedy Medowie, później zaś
barbarzyńcy z nad Dunaju i Renu; z boków biegli Liburnijczycy, trzymający podnóżki; z przodu pędzili gońcy —
Numidowie i Mazykowie, czarni jak heban, z zawieszonemi na piersiach blachami srebrnemi, które odbijały od ich
matowej skóry, a oznaczone były niewątpliwie cyfrą i znakami

--------------- 2013-03-30 07:55:40 ---------------


206/517

godności pani. Czasem matrona prowadziła za sobą wszystkich domowników, całe wojsko — jak wyraża się Juvenalis,
— ponieważ nic nie mogło powstrzymać ich manii błyszczenia i w okresie swego panowania wymagały od
pobłażliwego męża oddania im całej służby domowej, całej zgrai niewolników.
Wpływ bogactwa wystarczał do pomnożenia różnych gałęzi służby domowej, wpływ Grecyi zrodził nowe zachcenia i
potrzeby. Każdy pragnął wydawać się wykształconym, mieć swoich sekretarzy. W bogatych domach urządzano
biblioteki, a przy nich liczny zastęp pracowników zajęty był pilnowaniem, porządkowaniem i dostarczaniem książek.
Oprócz nadzorców, pisarzy, kopistów, adnotaryuszów, zaliczyć należy do służby bibliotecznej introligatorów i
robotników, gładzących i przygotowujących do pisania pergamin lub papyrus. Do dzieci utrzymywano pedagogów i
nauczycieli wszelkiego rodzaju. Niektórzy panowie mieli nawet własnych uczonych. Bogaty Sabinus, chociaż nie mógł
zapamiętać imion Achillesa, Ulissesa i Priama, miał słabość do erudycyi, której brak musiał zastąpić uczonością
niewolników, należących wyłącznie do niego. Kupił więc za wielką sumę niewolnika, który umiał na pamięć Homera,
— potem

--------------- 2013-03-30 07:55:43 ---------------


207/517

drugiego, który znał wybornie Hezyoda, — wreszcie dziewięciu, którzy podzielili między sobą poetów lirycznych.
Płacił za nich bardzo drogo, w czem niema nic dziwnego, bo w braku gotowych erudytów musiano kształcić ich na
zamówienie. Tak zaopatrzony, usadzał niewolników u nóg swoich podczas uczty i kazał im podpowiadać sobie wiersze,
które powtarzał głośno współbiesiadnikom, najczęściej przekręcone lub niewłaściwie zastosowane.
Kobiety także ubiegały się o tego rodzaju naukę — drogą, ale łatwą. Zwykle kupowały lub najmowały filozofa, który
był jakby książką mówiącą i uwalniał je od czytania; kazały mu układać jakąkolwiek rozprawę moralną, odrywając się
od tego zajęcia dla napisania bileciku miłosnego, i woziły z sobą moralistę, wraz z karłem i małpą. "Najbardziej jest
pociesznem — mówi Lucyan, — że kobiety biorą lekcye filozofii podczas ubierania się, kiedy niewolnice splatają im
włosy; w innych godzinach dnia nie mają na to czasu. "
Do tego personelu dodać trzeba niewolników, załatwiających interesy pana: pełnomocników i agentów specyalnych,
utrzymujących księgi rachunkowe, pożyczających pieniądze na zastawy lub za poręczeniem, prowa-

--------------- 2013-03-30 07:55:45 ---------------


208/517

dzących rozmaite rodzaje handlu, kupców wołów i koni, szyprów, roznosicicli, komisantów, subiektów sklepowych i t.
p. Ktoby potrafił od łudzi wolnych odróżnić niewolników w wykonywaniu tylu rzemiosł codziennego użytku,
zacząwszy od tych rękodzieł cudzoziemskich, których obraz kreśli nam Plautus, przeniesionych z Grecyi wraz z
robotnikami, aż do zajęć najpospolitszych, aż do owego balwierza, który z niewolnika został rycerzem, dzięki
łaskawości swej pani? Nakoniec od tych, których wychwalano, jak w Grecyi, talenty i zręczność, niewolników
artystów i niewolników zbytkownych. Tworzyli oni błyszczący orszak, który czasem nadawał próżnej mierności
pozory bogactwa, okazałą wystawę, której wymagały w nadzwyczajnych wypadkach uczty i uroczystości w domach
trzeciego rzędu, a której dostarczali kucharze, chóry muzyczne i tancerze. (1)
(Wallon, Histoire de l'esclavage dans l'antiquité. II, str. 104 — 121).

------------------
(1) Katon Młodszy, sławny z prostoty obyczajów, miał jednak najmniej 15 niewolników, którzy mu usługiwali w czasie
wyprawy; Damophilus, skromny właściciel ziemski w Sycylii, posiadał 400; kupcy rzymscy w Utyce, Crassus,
wyzwoleniec Pompejusa, i Demetrius utworzyli ze swych niewolni-
--------------- 2013-03-30 07:55:47 ---------------
209/517

4. Dobry niewolnik.

Wzorem dobrych sług jest niewolnik, który bierze do serca sprawy pana, czuwa, zarządza niemi, niepokoi się dla niego
i utrzymuje majątek staranniej i roztropniej, niż gdyby on sam był obecny. Pomyśli raczej o swoich plecach niż o gębie,
o swoich nogach niż o brzuchu, jeżeli jest choć trochę rozsądnym. Powinien pamiętać, jakie nagrody dają panowie
hultajom, oszustom i łotrom; rzemienie, kajdany na nogi, robota we młynie, znużenie nadmierne, cierpienia wskutek
głodu i zimna — oto płaca za złe postępowanie. Lękam się strasznie podobnych mąk i ta obawa zbawienna chroni mię
od złego, a prowadzi dobrą drogą. Lepiej otrzymywać rozkazy, aniżeli baty; te ostatnie są zbyt twarde; łatwiej
cierpliwie słuchać, niż się na nie narażać. Wolę jeść zmieloną mąkę, niż oblewać się potem przy mieleniu, — więc też
mój pan ma we mnie sługę

--------------------
ków oddziały wojska; Pompejus zwerbował 300 jeźdzców wśród swoich pasterzy; Claudius Isidorus uskarżał się, że po
wojnach domowych zostało mu tylko 4, 116 ludzi. Scaurus, pasierb Sylli, miał, jak mówią, 8, 000 niewolników, a
Atheneus twierdzi, że niektórzy bogacze mieli po 20, 000. (Durny. Histoire des Romains, str. 381).

--------------- 2013-03-30 07:55:50 ---------------


210/517

sumiennego i rozsądnego — i dobrze na tem wychodzę. Niech inni robią, co im się wydaje dobrem; ja wykonywam
mój obowiązek. Zawsze jestem w obawie, żeby nie popełnić błędu, a mój pan widzi, żem zawsze gotów być mu
posłusznym. Niewolnik o tyle ma jakąkolwiek wartość, o ile boi się pana i unika błędów. Ci, których nie wstrzymuje
obawa, zaczynają źle postępować, a potem lękają się tego zła. Ja niedługo już będę się obawiać: zbliża się czas, kiedy
mój pan da mi nagrodę za gorliwość. Wywiązuję się dobrze ze służby, dowodząc w ten sposób, że mój grzbiet jest mi
drogi.
(Plautus, Bliźniacy (Menechmi), wiersz 870 i nast. ).

5. Żywienie niewolników, według Katona.

Niewolnicy wiejscy, jeśli pracują, otrzymywać powinni w zimie 4 miary mąki (35 litrów), a 4 1/2 w lecie
(miesięcznie?). Dozorca, gospodyni, rządca, pasterz — po 3 miary, niewolnicy okuci — cztery "libry" chleba (1, 3 kilo
— dziennie?) w zimie i 5 w lecie, od chwili rozpoczęcia robót w winnicach do zbioru fig.
Wino dla niewolników. Po winobraniu pić będą przez trzy miesiące napój z wytłoczyn,

--------------- 2013-03-30 07:55:52 ---------------


211/517
nalanych wodą. Na czwarty miesiąc dostaną heminę wina dziennie, czyli 2 1/2 congiusów (8, 4 litrów) miesięcznie. W
ciągu piątego, szóstego, siódmego i ósmego miesiąca otrzymają sextarius dziennie, czyli 5 congiusów miesięcznie.
Wreszcie przez dziewiąty, dziesiąty i jedenasty miesiąc należy im wydawać po trzy heminy dziennie, czyli po
amphorze miesięcznie. Na Saturnalia i Compitalia każdy mężczyzna otrzyma congius wina.
Na pożywienie dla niewolników zbierać należy możliwie najwięcej oliwek, które same opadły. Zachowaj także na ten
cel oliwki zebrane, które wydają mało oliwy, i oszczędzaj je, żeby trwały jak najdłużej. Kiedy zjedzą oliwki, dawaj im
słony sos z octem. Każdemu wyznaczyć należy sextarius oliwy miesięcznie. Miara (8, 75 litrów) soli wystarczy rocznie
na głowę.
Z odzieży otrzymywać powinni: tunikę, długości 3 1/2 stopy, i sagum (krótka suknia) — co dwa lata. Kiedy dawać
będziesz tunikę i sagum, odbierz stare, z których można zrobić opończe. Co dwa lata trzeba im dawać mocne obuwie.
Wino zimowe dla niewolników. Nalej do beczki dziesięć części moszczu (wino niefermentowane) i dwie części
mocnego octu, dodaj do

--------------- 2013-03-30 07:55:54 ---------------


212/517

tego dwie części wina gotowanego i 50 części wody miękkiej. Mieszaj kijkiem trzy razy dziennie w ciągu pięciu dni.
Dodaj następnie 1/48 wody morskiej, przed kilkoma dniami zaczerpniętej. Nakryj beczkę pokrywą i niech tak stoi
przez dziesięć dni. Można używać tego wina aż do przesilenia dnia z nocą. Jeżeli zostanie cokolwiek po tym czasie,
będzie z niego mocny i czysty ocet.
(Katon, O rolnictwie, 56, 57, 58, 59, 104).

6. Pan, wydający rozkazy niewolnikom.

Ballion (do niewolników). Dalej, chodźcie tu, zbliżcie się, nicponie, za drogo żywieni, za drogo kupieni, z których
żaden nie ma pojęcia, co to znaczy dobrze robić, i od których muszę domagać się usługi takim oto sposobem. (Bije
ich). Nie widziałem nawet osłów, podobnych do tych bydląt — takie mają zahartowane boki na uderzenia. Bijąc ich,
więcej sobie sprawiasz bólu, niż im. Taka jest ich natura — tylko zniszczenie rzemieni. Wszystkie ich myśli krążą koło
tego, jakby skorzystać ze sposobności i rabować, chwytać, unosić, oszukiwać, pić, jeść, uciekać! Oto ich zajęcie.
Wolałbym zostawić wilków w oborze, niż takich stróżów w domu. A tym-

--------------- 2013-03-30 07:55:57 ---------------


213/517

czasem, patrzcie na ich miny — można ich wziąć za dosyć dobrych służących. O! ale przy robocie, jakże zawodzą!
Nuże! jeżeli nie posłuchacie wszyscy rozkazu, który wam wydaję, jeżeli nie wypędzicie z waszego serca i z waszych
oczu próżniactwa i senności, to wam tak mocno oporządzę plecy, że będą szamerowane rysunkami, jak obicia
kampanijskie, a czerwone — jak kobierce aleksandryjskie, farbowane purpurą. Czy nie uczyłem was wczoraj? Czy nie
podzieliłem pomiędzy was różnych zajęć? Ale wy jesteście tacy hultaje, tacy próżniacy, takie nikczemne plemię, że
trzeba wam przypominać o obowiązkach waszych batem. Jeśli go chcecie, bądźcie dosyć wytrzymali, żeby odnieść
tryumf nad tem (pokazuje bat skórzany) i nade mną. Popatrzcie na nich — myśli ich błądzą gdzieindziej. Baczność,
słuchać mię! Nadstawcie uszy na to, co mówię, szubienicznicy! Nie, na Polluxa! skóra wasza nie okaże się twardszą od
skóry mego bata! (Bije. ) Hę, hę?... czy go czujecie? Wiedzcie, co się daje sługom nieposłusznym. Dalej, stańcie w
szeregu przede mną i nadstawcie uszy, żeby mię słyszeć. (Zwracając się do jednego z nich): Ty, ze dzbankiem, przynieś
wody i napełnij kociołek kuchenny. (Do drugiego): Ty, z siekierą, masz narąbać drzewa.

--------------- 2013-03-30 07:55:59 ---------------


214/517

Niewolnik (pokazując siekierę). Ależ ona zupełnie wyszczerbiona!


Ballion. Rąb taką, jaka jest. A czy wy także nie jesteście wyszczerbieni biciem? A dlatego przecie nie wyrzekam się
waszych usług. (Do innego): Tobie polecam zrobić porządek w domu; znajdziesz dosyć zajęcia. Ruszaj żwawo! (Do
innego): Ty będziesz miał dozór nad salą jadalną: wyczyść srebro i ustaw je na bufecie. Postaraj się, żeby do mego
powrotu wszystko było sprzątnięte, zamiecione, skropione, otarte, ustawione, przyrządzone, ugotowane. Dzisiaj moje
urodziny — wszyscy powinniście obchodzić tę uroczystość. (Do kuchcika): Ty włożysz do wody szynkę, polędwicę,
podgardle wieprzowe i wymię. Rozumiesz?... chcę uraczyć wspaniale znakomite osoby, żeby uwierzyły w moją
zamożność. (Do wszystkich): Hejże, pośpieszajcie wykonać me rozkazy, żeby nie było chwili zwłoki, kiedy kucharz
przyjdzie. Ja idę na targ, kupić ryb najdelikatniejszych. (Do niewolnika z kiesą pieniędzy na plecach): Idź przodem,
mały. Trzeba strzedz się łotrów, którzy mogą zrobić dziurę w mojej kiesce.
(Plautus, Pseudolus (Oszust), wiersz 130 i nast).

--------------- 2013-03-30 07:56:01 ---------------


215/517

7. Kary cielesne dla niewolników.

Zwyczajnemi narzędziami kary były rózgi, kij, bat, oścień, puśliska rzemienne. Plautus porównywa niewolników do
osłów — tak są zahartowani na razy, i dodaje, że należą do gatunku panter, ponieważ są upstrzeni siniakami. Istotnie,
bardzo niewielu nie miało na ciele śladów bicia. Trachalion, w komedyi Rudens, utrzymując, że jest mniejszym
oszustem od innych, żąda, żeby, dla przekonania się o tem, obejrzano jego plecy.
Drugi rodzaj kar stanowiły katusze wszelkiego rodzaju: kajdany na ręce, dyby na nogi, widły, na których wieszano pod
brodę, łańcuchy na lędźwie — i znużenie, głód, zimno, bo wszystkie te przydatki więzienne wchodziły jako składniki
częściowe do systemu karnego, który był dla pana jeszcze źródłem wyzysku. Pan zarabiał nawet na dręczeniu
niewolnika: ograniczał jego niezbędne potrzeby i podwajał pracę.
Pierwszym stopniem w tej hierarchii kar było zesłanie na wieś, gdzie niewolnik, użyty do robót rolnych, pracował z
rydlem w ręku, z kajdanami na nogach. Ale i na wsi i w mieście były niższe jeszcze stopnie zajęć, n. p. młyn, którego
nazwę powtarzały często, jako
--------------- 2013-03-30 07:56:03 ---------------
216/517

groźbę, usta panów, gdyż było to miejsce najpospolitszej kary, — dalej łomy kamieni i kopalnie kruszców. "Bierzcie go
i okujcie w grube i ciężkie kajdany, następnie pójdziesz do łomów kamieni i podczas gdy inni będą ociosywać po
osiem kamieni dziennie, ty, jeżeli nie zrobisz dodatkowo połowy wydziału, będą cię nazywać nie inaczej, jak
człowiekiem, co dostał tysiąc kijów. " "Widziałem nieraz na obrazach — mówi niewolnik — rozmaite męczarnie
Acheronu, ale niema Acheronu, któryby można było porównać z łomami kamieni, skąd przybywam. Jest to miejsce,
gdzie praca wyczerpuje ciało aż do ostatnich kresów zmęczenia. "
W jaki sposób unikać tych męczarni? Przez ucieczkę? — Ale ucieczka była jednem z największych przestępstw
niewolnika. Odnajdowano znamiona tej zbrodni w najlżejszych usiłowaniach, a ślad, jaki pozostawiała, był
niezmazanym, gdyż utrwalano wspomnienie czynu na ciele niewolnika ogniem i żelazem. Zresztą dokąd uciec? Do
osoby prywatnej? — Prawo karało ją za przechowywanie. Do świątyni? — Respublika nie uznawała prawa
schronienia, uświęconego w Grecyi. Niewolnik mógł liczyć tylko na orędownictwo przyjaciela pana. Jeżeli go ujęto,
nie poprzesta-

--------------- 2013-03-30 07:56:06 ---------------


217/517

wano na obarczeniu nadmiarem razów, kajdan, pracy; pan mógł go wydać na krwawe katusze w amfiteatrze, na walkę
ze zwierzętami, na igrzyska gladyatorów; mógł wrzucić go do studni, do rozpalonego pieca, skazać na śmierć
męczeńską na widłach, na krzyżu, na spalenie w sukni, napuszczonej żywicą lub smołą.
Prawo pana nie znało granic w złem obchodzeniu się z niewolnikami. Minutius Basilus pod pozorem wymierzania kary
kaleczył swoich w najohydniejszy sposób. Vedius Pollion, zbogacony wyzwoleniec, rzucał winnych niewolników na
żer murenom, dla przyjemności patrzenia, jak ich za życia pożerają ryby, a winą była nieraz hardość albo niezręczność.
Znaną jest historya niewolnika, skazanego na tę karę za stłuczenie wazy kryształowej podczas uczty, na której
znajdował się August. Nieszczęśliwy padł do nóg cesarzowi, prosząc o jedyną łaskę: żeby go żywego nie oddawano na
pożarcie rybom; August, oburzony, kazał potłuc wszystkie naczynia kryształowe Vediusa i przebaczył niewolnikowi.
Ale czy ukarał pana, czy przedsięwziął środki, zapobiegające tego rodzaju nadużyciom? Jakiem prawem okazałby się
surowym? Czyż sam nie kazał powiesić na maszcie własnego okrętu pełnomocnika swego, Erosa, za to, że mu przyszła

--------------- 2013-03-30 07:56:08 ---------------


218/517

do głowy fantazya upieczenia i zjedzenia przepiórki, sławnej zwycięstwami w walkach, do których Rzymianie byli tak
zapaleni? Należy widzieć wierne odbicie rzeczywistości w tych obrazach obyczajów z pierwszego wieku Cesarstwa,
które nam kreśli satyra. Te straszne wybuchy gniewu, te bicia z powodu najlżejszych wykroczeń, ta niesłychana
nieczułość nawet w duszy kobiety, kapryśniejszej od mężczyzn w powodach i formach kary, ci oprawcy, opłacani
rocznie, te matrony, biorące udział w katowaniu, a jednocześnie malujące sobie twarz, słuchające opowiadań swych
przyjaciół, lub podziwiające złotą frendzlę, która upiększa ich suknie, nakoniec zarówno hojne szafowanie śmiercią,
jak razami, bez poważniejszych powodów — wszystko to musi być w znacznej części prawdziwem i bez wątpienia
niewiele jest wymysłu w tym ustępie z Juvenalisa: — "Hej, rozpiąć tego niewolnika na krzyżu! — Ale jakąż zbrodnię
popełnił, że zasłużył na tę karę? Gdzie jest oskarżyciel, świadek? Posłuchaj, mój przyjacielu, kiedy chodzi o życie
człowieka, zastanowienie się nigdy nie może być zbytecznem. — O, głupcze! Czyż niewolnik jest człowiekiem?
Zgoda, on nic złego nie zrobił, ale ja tego chcę, ja tego wymagam. Moja wola wystarcza za powód. "

--------------- 2013-03-30 07:56:10 ---------------


219/517

A dalej poeta mówi: "Biedna Psecas czesze swoją panią. Psecas ma już powyrywane włosy, a z pod sukni poszarpanej
wyglądają ramiona. Dlaczego ten pukiel jest tak wysoki? Włos jeden źle ułożony — co za zbrodnia! Żyła wołowa
natychmiast wymierza karę. Ale cóż zrobiła Psecas tak występnego? I czyż winna ona, biedna dziewczyna, że jej nos
nie ma szczęścia ci się podobać?"
(Wallon, Histoire de l'esclavage, II, str. 235 i nast. ).

8. Uczucia niewolników względem panów.

Bywały wśród klasy służebnej przykłady poświęcenia się i przywiązania szczerego. Nie wszyscy panowie byli okrutni i
ludzkość ich mogła niekiedy, wbrew samemu wpływowi niewolnictwa, obudzić uczucia szlachetne w tych duszach,
często znikczemnionych.
Przytaczają niewolników Grumenty, którzy pomogli swojej pani uciec z miasta, zdobytego szturmem, udając, że
prowadzą ją na smierć; niewolnika Vettiusa, wziętego z nim do niewoli, który zabił pana, żeby się wyzwolić, a potem
sam odebrał sobie życie przy jego trupie. Podobne czyny zdarzać się mogły, zwłaszcza podczas wojen domowych. Byli

--------------- 2013-03-30 07:56:13 ---------------


220/517

niewolnicy, którzy nie tylko oparli się namowom i milczeli o schronieniu skazanych, ale nadto stali się ich stróżami i
opiekunami. Pomagali nawet panom w wybiegach, tworzyli orszak Apulejusa i Arruntiusa, którzy uciekli, przebrani za
centurionów, jakoby ścigających zdrajców; udawali liktorów Pomponiusa, który, przywdziawszy oznaki władzy
pretorskiej, ośmielił się przejechać przez Rzym, wsiadł na wóz państwowy przy bramie miejskiej, przebył całą Italię
południową i szczęśliwie dopłynął do Sycylii, do obozu Pompejusa, na okręcie tryumwirów. W innych wypadkach
przywiązanie ich nie ograniczało się do pomagania tylko, sami wymyślali podstępy dla ocalenia panów. Tak n. p.
podczas mordów Mariusa niewolnicy Cornutusa rzucili na płonący stos trupa nieznanego człowieka, mówiąc
żołnierzom, że to zwłoki ich pana. W czasie proskrypcyi Octaviusa niewolnik Restiona zrobił więcej: będąc kolejno
przedmiotem łask i udręczeń ze strony pana, dopędził go w ucieczce i nie tylko nie zdradził, ale owszem ukrył w
znanej sobie jaskini. Kiedy zaś siepacze wpadli na ślad skazańca, niewolnik rzucił się na nieznanego przechodnia, zabił
go i oświadczył następnie, że to jest trup jego pana. Niektórzy niewolnicy ocalili panów ofiarą własnej głowy,
--------------- 2013-03-30 07:56:15 ---------------
221/517

zamienili bowiem z nimi suknie i mężnie czekali śmierci. Appianus wymienia jeszcze kilka innych przykładów, a
Seneca przytacza późniejsze, z okresu panowania szpiegostwa za Tiberiusa.
Ale tym faktom można przeciwstawić wręcz odmienne. Zemsta niewolników nie zatrzymywała się przed obawą
najstraszniejszych kar — czyż więc mogła pohamować się wobec bezkarności? Czyż mogli oprzeć się zachętom
proskryptorów, którzy odwoływali się do wszystkich złych namiętności i podbudzali ich przeciw panom przynętą krwi,
złota i swobody? Ileż razy niewolnik stawał się katem tego, który miał nad nim wszelkie prawa! Ileż razy szlochające
matki na próżno wyciągały błagalnie ręce do szalonych gniewem służących! Appianus obok przykładów poświęcenia,
któreśmy przytoczyli, wymienia przykłady przeniewierstwa wyzwoleńców i niewolników. Wszelako w wielu
wypadkach oburzała się na to opinia publiczna i domagała się kary.
Pewien niewolnik złożył Crassusowi dowody piśmienne przeciw Carbonowi; donosiciela, zakutego w łańcuchy,
odesłano do pana. Inny, który podczas współzawodnictwa Sylli

--------------- 2013-03-30 07:56:17 ---------------


222/517

z Mariusem oskarżył swego pana, otrzymał wolność, jako donosiciel, i skazany został na śmierć, jako zdrajca. Nędznik,
który nabył wolność tym samym sposobem, posunął zuchwalstwo do żądania, żeby mu przysądzono dobra skazanego,
z pominięciem rodziny. Lud wymógł, że powrócono go do stanu niewolniczego. Inny znowu wykrył podstęp jednego
ze swych towarzyszy dla ocalenia pana; sędziowie, zniewoleni przez tłum, skazali na ukrzyżowanie donosiciela, a
wiernego niewolnika ogłosili wolnym.
Przytoczone czyny jak gdyby wyrównywają się wzajemnie. Ale co było faktem powszechnym? Historyk wskazał go w
zdaniu o epoce proskrypcyi: "Wierność była posuniętą do ostateczności między kobietami, średnią między
wyzwoleńcami, jeszcze rzadszą między niewolnikami. " To samo działo się za Cesarstwa. Ilekroć prawo, zabraniające
przyjmowania zeznań niewolników przeciw panom, było wymijane lub jawnie gwałcone, następowała powódź
oskarżeń. Tacyt, piętnując tę epokę, Plinius, porównywając Trajana z poprzednikami, stwierdzają obaj niezwykłą
gorliwość niewolników w odpowiadaniu na czynione im zachęty. Seneca pisał: "Przypomnijcie sobie tych, którzy
zginęli w zamieszkach domo-

--------------- 2013-03-30 07:56:20 ---------------


223/517
wych, wskutek przemocy lub zdrady, a zobaczycie, że mściwość niewolników spowodowała nie mniej ofiar, jak
mściwość tyranów. " Istotnie, wówczas niewolnik był wrogiem, wprowadzonym do rodziny. "Ilu niewolników, tylu
wrogów" — mówiło przysłowie. Zwykłą ich bronią były: zdrada, donosicielstwo, trucizna, zastawione tajemnie sidła.
Wyzwoleniec Commodusa cieszył się przed śmiercią, że go uwalniała z zależności, w której trzymali go niewolnicy, i
rozkazał w testamencie, żeby tę radość wyrażono w napisie grobowym.
(Wallon, Histoire de l'esclavage, II, str. 281 — 286).

9. Skazanie na śmierć 400 niewolników.

... Wkrótce potem (w 61 r. po nar. Chr. ) prefekta Rzymu, Pedaniusa Secundusa, zabił jeden z jego niewolników. Kiedy
postanowiono, zgodnie z dawnymi zwyczajami, ukarać śmiercią wszystkich niewolników, w chwili zabójstwu
mieszkających pod tym samym dachem, litość ludu, wzruszona losem tylu niewinnych, wybuchnęła w tłumnych
zbiegowiskach, które doszły do jawnego rokoszu. Nawet w Senacie część członków odtrącała gorąco tę nadmierną
surowość, podczas gdy większość nie

--------------- 2013-03-30 07:56:22 ---------------


224/517

chciała żadnej zmiany. Z pośród tych ostatnich C. Cassius, kiedy przyszła na niego kolej wyrażenia zdania, wygłosił
następującą mowę:
"Często, senatorowie, widziałem poddawane rozprawom waszym wnioski, które za pomocą nowych przepisów
przeczyły zasadom i prawom naszych ojców, — jednakże ich nie zwalczałem, nie dlatego, iżbym wątpił, że we
wszystkich rzeczach przezorność przodków była trafniejszą, niż nasza, i że wprowadzanie nowości do ich postanowień
jest tylko zamianą dobrego na złe, — ale dlatego, że nie chciałem ciągłem sprzeciwianiem się osłabiać powagi słów
moich, pragnąc użyć jej całkowicie w chwili, kiedy Rzeczpospolita będzie potrzebowała rady.
"Chwila ta nadeszła dzisiaj, gdy mąż konsularny przy swem ognisku domowem został zamordowany zdradnie przez
niewolnika, którego nikt z towarzyszy nie oskarżył, chociaż żadna zmiana nie obaliła jeszcze mocy senatusconsultu,
grożącego im wszystkim najwyższą karą. Postanówcie teraz bezkarność: Kto z nas, jako pan, znajdzie rękojmię
bezpieczeństwa, której nie znalazł prefekt Rzymu w swych czynnościach urzędowych? Kogóż osłonią

--------------- 2013-03-30 07:56:24 ---------------


225/517

liczni niewolnicy, jeżeli czterystu nie ocaliło Pedaniusa? Komu przybiegną z pomocą ci niewolnicy, jeżeli nawet obawa
kary śmierci nie porusza ich obojętności na nasze niebezpieczeństwo? Może powiecie, że morderca mścił się za
zniewagi osobiste? Ale w takim razie oświadczmy lepiej, że miał prawo zabić swego pana.
"Czy sądzicie, że niewolnik mógł powziąć podobny zamiar, nie zdradzając swej myśli ani jednym czynem
nieostrożnym? Dopuszczam, że osłonił się największą tajemnicą, że nikt go nie widział ostrzącego puginał. Lecz czyż
mógł ominąć straże nocne, otworzyć pokój, wnieść tam światło, dokonać zabójstwa — bez wiedzy innych? Tysiąc
wskazówek poprzedza zawsze zbrodnię. Jeżeli nasi niewolnicy donoszą o nich, możemy żyć samotnie wśród wielkiej
gromady, pewni naszego życia pomiędzy ludźmi, którzy niepokoją się o swoje; nakoniec, jeżeli, otoczeni mordercami,
mamy ginąć — nie gińmy bez zemsty. Nasi prodkowie obawiali się zawsze usposobienia niewolników, nawet wtedy,
kiedy urodzony pod dachem pana niewolnik od chwili ujrzenia światła uczył się go kochać. Ale od czasu, gdy
zaczęliśmy liczyć niewolników naszych według narodów, z których każdy ma swoje obyczaje i swoich

--------------- 2013-03-30 07:56:27 ---------------


226/517

bogów, to podle i bezładne zbiorowisko tylko strach może powściągnąć. Kilku niewinnych zginie... A kiedy
dziesiątkują wojsko, które uciekło, czyż los nie może skazać nawet mężnego na śmierć pod kijami?! Każdy wielki
przykład musi być połączony z niesprawiedliwością; krzywdę niewielu okupuje korzyść wszystkich. "
Zdania Cassiusa nikt nie odważył się zwalczać osobiście, lecz sto zmieszanych głosów odpowiedziało, wystawiając na
obronę tych nieszczęśliwych wiek ich, liczbę, płeć i niezaprzeczoną niewinność większości. Jednakże stronnictwo
pragnące kary zwyciężyło. Ale tłum licznie zgromadzony, który uzbroił się w kamienie i żagwie, powstrzymał
wykonanie wyroku. Imperator zgromił lud w edykcie, umyślnie wydanym, i otoczył wojskiem całą drogę, którą
prowadzono skazanych na śmierć. Cingonius Varro postawił wniosek rozciągnięcia kary na wyzwoleńców, którzy
mieszkali pod tym samym dachem, i wysłania ich z Italii. Oparł się temu imperator, żeby nie obostrzać nową
surowością dawnego zwyczaju, którego litość nie złagodziła.
(Tacitus, Annales, XIV, str. 42 — 45).

--------------- 2013-03-30 07:56:29 ---------------


227/517

10. Zdanie Seneki o niewolnikach.

Dowiedziałem się z przyjemnością od tych, którzy od ciebie powrócili, że obchodzisz się poufale z niewolnikami.
Godne to jest twojej mądrości, twego wykształcenia. "Oni są niewolnikami. " — Nie, oni są ludźmi. Niewolnikami? —
Nie, ale towarzyszami obozowymi. Niewolnikami? — Nie, oni są przyjaciółmi nizkiego stanu, twymi towarzyszami w
poddaństwie, jeżeli pomyślisz o tem, że przeznaczenie ciąży tak samo nad tobą, jak nad nimi. To też wydają mi się
śmiesznymi ci, którzy wstydzą się jeść razem z niewolnikami, i to dlatego, że pełen pychy zwyczaj wymaga, żeby pana
przy stole otaczała gramada niewolników stojących. On je więcej, niż może pomieścić, nienasycona jego chciwość
przeciąża żołądek już wzdęty, który, odzwyczajony od swej czynności właściwej, pochłania z trudnością to, co potem z
większą jeszcze trudnością będzie musiał wyrzucić. A ci nieszczęśliwi niewolnicy nie mogą poruszyć wargami, nawet
żeby przemówić. Rózgi karzą wszelki szept; nawet mimowolne szmery, kasze], kichnięcie, czkawka — nie unikną
razów. Biada temu, kto przerwie milczenie chociażby jednem słówkiem! Stoją tak przez całą noc, z pustym żołądkiem,
niemi.
--------------- 2013-03-30 07:56:31 ---------------
228/517

Co z tego wynika? To, że ich język nie oszczędza pana, wobec którego jest skutym.
Oto przysłowie, które spłodziła ta sama pycha: "Ilu niewolników, tylu wrogów. " Oni nie byli naszymi wrogami,
myśmy ich zrobili nimi. Pomijam inne czyny okrutne i nieludzkie. Nie uważamy ich za ludzi, ale za bydlęta juczne.
Kiedy leżymy przy stole, jeden z nich wyciera nasze plwociny; drugi, klęcząc, zbiera ślady naszego pijaństwa; tamten
rozkrawa cenne ptaki, i pociągając wprawną ręką wzdłuż piersi i ud, dzieli mięso na paski. Ubolewajmy nad
człowiekiem, którego jedynem zadaniem w życiu jest rozbieranie z wdziękiem drobiu; ale bardziej jeszcze ubolewajmy
nad tym, który dla swej przyjemności uczy innych tej sztuki, niż nad tym, który uczy się jej z koniecznej potrzeby
Podczaszy, wystrojony jak kobieta, wysila się, żeby ukryć swój wiek; nie może wyjść z dzieciństwa, zatrzymują go w
niem przemocą — i chociażby miał wzrost żołnierza, ciało jego jest gładkie, bo je wygolono, lub powyrywano
wszystkie włosy... Tamten znów pilnuje biesiadników i zapisuje wszystkich, którzy przez pochlebstwa,
niepowściągliwość w jedzeniu lub słowach, zasłużyli na zaproszenie na dzień następny. Dodaj tych marszałków dworu,
którzy znają doskonale pod-

--------------- 2013-03-30 07:56:34 ---------------


229/517

niebienie pana, — którzy wiedzą, jakie potrawy przypadają mu do smaku lub podobają się z wyglądu, jaka nowość
może rozbudzić apetyt znudzonego żarłoka, czem jest przesycony, co mu jest obojętnem, co mu każdego dnia będzie
smakować.
Ale jeść z nimi nigdyby się nie zgodził. Sądzi, że straciłby cały urok, gdyby zasiadł do stołu ze swym niewolnikiem. A
jednak iluż niewolników zostało panami podobnych ludzi! Przed domem Callistusa widziałem wyczekującego jego
dawnego pana; widziałem, jak ten pan, który kazał go sprzedać bez tabliczki, z wyrzutkami niewolników — został za
drzwiami, kiedy inni weszli do domu. Odpłacono mu dawne czasy. Pan sprzedał Callistusa, ale za ileż rzeczy Callistus
kazał zapłacić swemu panu!
Pomyśl, że ta istota, którą nazywasz swoim niewolnikiem, jest tego samego, co ty, pochodzenia, że cieszy się tem
samem niebem, że oddycha, że żyje, że umiera, jak ty. Ty możesz ujrzeć go wolnym, on może ujrzeć ciebie
niewolnikiem. -Po klęsce Varusa wielu ludzi wysokiego urodzenia, dla których służba wojskowa była wstępem do
godności senatorskiej, los tak poniżył, że zostali pastuchami lub stróżami chat. Po

--------------- 2013-03-30 07:56:36 ---------------


230/517

tem wszystkiem pogardzajże człowiekiem, którego los może być jutro twoim.
Nie chcę pisać długiej rozprawy o sposobie postępowania z niewolnikami, względem których jesteśmy tak dumni, tak
okrutni, tak skłonni do obelg. Oto w dwóch słowach moje zdanie o tem: żyj z niższym tak, jak chcesz, żeby twój
zwierzchnik żył z tobą. Ilekroć pomyślisz o rozległości twoich praw nad niewolnikiem, pomyśl także, iż twój pan ma
równe prawa nad tobą. "Ale — powiesz — ja nie mam wcale pana. " Jesteś jeszcze młody, możesz go mieć pewnego
dnia. Okazuj niewolnikowi swemu życzliwość i uprzejmość, dopuść go do rozmowy, do rady, do stołu. Tutaj ludzie w
dobrym tonie zawołają: "Nie może być nic bardziej poniżającego i hańbiącego!" A tych samych ludzi złapię na
gorącym uczynku całowania rąk cudzych niewolników. Czy nie widzicie, jak nasi ojcowie starali się usunąć to, co ma
nienawistnego nazwa pana, a poniżającego nazwa niewolnika? Pierwszego nazywali pater familias, a drugiego
familiaris. Ustanowili święto, podczas którego niewolnicy jedli razem z panami i mieli w domu na jeden dzień
obowiązki ludzi, prawo sądzenia. Jakto? więc przypuszczę wszystkich niewolników swoich do mego stołu? — Nie,
tylko w takiej mierze,

--------------- 2013-03-30 07:56:38 ---------------


231/517

w jakiej przyjmujesz ludzi wolnych. Ale jeżeli odtrącam kogokolwiek, to nie z powodu jego stanowiska, i oceniałbym
ludzi według ich moralności, nie zaś według zajęć. Każdy sam tworzy swoją wartość moralną, los wyznacza
stanowiska. Jedz z jednym, ponieważ jest tego godnym, z drugim — żeby stał się takim. To, co zostało w nich
służalczego wskutek stosunków poziomych, zatrze towarzystwo szlachetniejsze. Dlaczego masz szukać przyjaciela
tylko na Forum lub w Senacie? Rozejrzyj się dobrze, a znajdziesz go we własnym domu. Często dobre materyały
marnują się z braku robotników; spróbuj, zrób doświadczenie. Byłoby szaleństwem, kupując konia, oglądać czaprak i
kiełzno, — niemniej niedorzecznem jest sądzenie człowieka według jego odzieży lub stanowiska, które można uważać
za rodzaj odzieży i pokrycia zewnętrznego. "To jest — mówią — niewolnik. " Ale on ma, być może, duszę człowieka
wolnego. Czyż nazwa niewolnika powinna mu szkodzić? Pokaż mi takiego, coby nim nie był. Jeden jest niewolnikiem
rozpusty, drugi — ambicyi, wszyscy — strachu. Wymienię ci męża konsularnego — niewolnika starej baby, bogaczy
— niewolników służącej, młodzieńców ze znakomitych rodzin — niewolników pantomima. Czy może być

--------------- 2013-03-30 07:56:41 ---------------


232/517

coś sromotniejszego nad niewolnictwo dobrowolne? Na przekorę więc wszystkim naszym zarozumialcom, miej zawsze
dla sług swoich twarz pogodną i nie okazuj względem nich wyższości pogardliwej. Wzbudzaj w nich raczej szacunek,
aniżeli obawę.
Powiedzą, że wzywam niewolników do niezależności, że strącam panów z ich wysokiego stanowiska, ponieważ nad
bojaźń przekładam poszanowanie. Tak, żądam, żeby mieli uczucie szacunku, które przystoi klientom i protegowanym.
Czyż dla pana nie byłoby dostatecznem to, czem się Bóg zadawalnia? Kto jest poważanym, ten jest także kochanym,
bo miłość nie zgadza się z bojaźnią. Masz więc słuszność, nie chcąc, żeby się ciebie ludzie twoi obawiali, i że używasz
tylko napomnień słownych. Bicie poprawia jedynie bydlęta.
(Seneca, List XLVII, do Luciliusa).

11. Obowiązki wyzwoleńca względem patrona.


Wyzwolenie było w zasadzie i prawnie aktem, przez który pan zrzekał się swej władzy nad niewolnikiem. Ale jeżeli
wyzwoleniec przestawał mieć pana, miał jeszcze patrona; był nim zaś ten sam pan, który go ogłosił wolnym. Przybierał
wyzwoleniec imię swego patrona.

--------------- 2013-03-30 07:56:43 ---------------


233/517

Stanowisko jego prawne zależało od stanowiska patrona; nie był obywatelem rzymskim, jeżeli patron nim nie był. Jego
miejscem rodzinnem było teraz miejsce urodzenia patrona, co oznaczało, że jeżeli n. p. niewolnik urodził się w Syryi, a
był wyzwolony przez Tuluzanina, zostawał prawnie obywatelem Tuluzy. Jeżeli umierał bezdzietnie, majątek jego
przechodził na rzecz patrona, albo syna tegoż, jako na najbliższego krewnego. Jeżeli zabił swego patrona — był
ojcobójcą.
Patronat był z jednej strony opieką nad wyzwoleńcem. Starożytne prawo zobowiązywało dawnego pana do bronienia
wyzwoleńca przeciw osobom trzecim. Inny przepis nakazywał żywić go lub wspierać. Ale z drugiej strony patronat był
władzą. Juryskonsulci przypuszczają, że patron ma prawo karania swego wyzwoleńca... Obowiązki wyzwoleńca
określały dwa wyrazy: reverentia i obsequium, t. j. uszanowanie i posłuszeństwo. Były to określenia bardzo
ogólnikowe, i łatwo domyślić się, że patron mógł je tłómaczyć, jak chciał. Osoba patrona powinna być "tak szanowną i
świętą, jak osoba ojca. " Otóż niewdzięczność wyzwoleńca była wobec sądu prawdziwym występkiem. Patron miał
przez długi czas prawo karania za to wyzwoleńca wróce-

--------------- 2013-03-30 07:56:45 ---------------


234/517

niem go do stanu niewolniczego. Później oddano sprawy o niewdzięczność sądom, i sędziowie mieli rozkaz surowo
karać winnych. Jeżeli wyzwoleniec był "zarozumiałym i upartym, " jeżeli wysoko podnosił głowę wobec patrona, za
karę zostawał znowu niewolnikiem. Ta sama kara groziła mu, jeżeli opuścił patrona w chorobie lub zaniedbywał go w
ubóstwie. Za niewdzięczność dowiedzioną lub za brak względów sędzia mógł skazać winnego bądź na karę pieniężną,
bądź na chłostę. Za obelgi karano wygnaniem, za podniesienie ręki na patrona groziły roboty ciężkie w kopalniach.
Prawo nie określało obsequium, ale należy zauważyć, że wyraz ten oznaczał poddanie się woli człowieka.
Wyzwoleniec musiał ulegać, być posłusznym, naginać się i stosować do woli patrona. Sędziom zalecano karać
wyzwoleńców, którzy nie wypełniali tego nieokreślonego obowiązku. Widzimy więc, że wyzwolenie bynajmniej nie
dawało niezależności. Niewolnik, który względem społeczeństwa stawał się człowiekiem wolnym, był wciąż
względem dawnego pana jego poddanym.
Wyzwoleniec, oprócz tego, zaciągał pod przysięgą inne jeszcze zobowiązania. Przyrzekał n. p., że zostanie do śmierci,
lub przez czas określony, w domu i służbie bądź patrona, bądź

--------------- 2013-03-30 07:56:48 ---------------


235/517

jego syna. Przysięgał patronowi, że będzie służyć jego następcy. Często zobowiązywał się płacić rodzaj daniny pod
pięknie brzmiącą nazwą daru wdzięczności.
Najczęściej musiał oddawać patronowi część swej pracy. Liczono tę pracę na dnie (operae). Jeden przyrzekał 10 dni
robocizny rocznie, drugi 20, inny — "nieokreśloną liczbę dni, stosownie do woli patrona. "
Rodzaj pracy określały zdolności, talenty lub przyzwyczajenia dawnego niewolnika. Jeden był rolnikiem, cieślą lub
mularzem; drugi — złotnikiem, budowniczym, lekarzem, przepisywaczem, malarzem, aktorem lub nauczycielem.
Czasem praca odbywała się w domu patrona, gdzie wyzwoleniec spełniał obowiązki nadzorcy, sekretarza, pokojowca
lub kucharza. W innych wypadkach wyzwoleniec pracował w mieście i przynosił panu umówioną część zarobku.
Niekiedy wyzwoleniec miał sklep i musiał płacić panu oznaczoną sumę ze swych zysków.
Tak samo jak mężczyzna, kobieta wyzwolona winna była robociznę panu do pięćdziesiątego roku życia, ale mogła się
od niej uwolnić, wychodząc za mąż. Łatwo dostrzedz powód tego zwolnienia i prawoznawca wyraźnie mówi, że
"kobieta nie może jednocześnie służyć

--------------- 2013-03-30 07:56:50 ---------------


236/517

swemu mężowi i patronowi. " Ale z tego powodu właśnie taka kobieta nie mogła wyjść za mąż bez pozwolenia
patrona. Uważano za słuszne, żeby pan mógł dowolnie zabronić małżeństwa, ponieważ sprawiało ono uszczerbek jego
interesom.
Należy jeszcze zaznaczyć, że w tem zobowiązaniu, które przyjmował niewolnik, wyzwalając się, mógł pan wypisać
warunek, że nie tylko on będzie dawać robociznę panu, ale i dzieci jego już urodzone, lub mające się urodzić.
Wszystkie te fakty pokazują, że pan zachowywał prawo do osoby dawnego niewolnika, a zwłaszcza do jego pracy.
Można było wynająć wyzwoleńca osobie trzeciej. Pożyczano, darowywano, zapisywano w testamencie wyzwoleńców.
Oddawano ich nawet w zastaw, co znaczy, że pożyczając pieniądze, hypotekowano je na dochodach z wyzwoleńca.
Wypożyczano go i spekulowano na jego pracy. Liczono wyzwoleńców w posagach i zapisach; przechodzili do
spadkobierców tak naturalnie, jak każdy inny przedmiot własności. Jeżeli patron miał dwóch spadkobierców, mogło się
zdarzyć, że wyzwoleniec należał odtąd w połowie do jednego, w połowie do drugiego, lub

--------------- 2013-03-30 07:56:52 ---------------


237/517

mógł należeć do jednego w jednej trzeciej, a w dwóch trzecich do drugiego.


(Fustel de Coulanges, L'invasion germanique et la fin de l'Empire, str. 107).

12. Wyzwoleńcy w społeczeństwie rzymskiem.


Wyzwoleńcy byli bardzo liczni za Cesarstwa, nie jesteśmy jednak w możności podać cyfry nawet przybliżonej. Ale
wiele faktów pośrednio świadczy o tem. Jedna tylko lista zawiera 240 imion wyzwoleńców w Herculanum. W Capui
stanowili prawie połowę ludności. Dla ogółu miast Italii południowej stosunek ich wynosił 1 do 6. Co się tyczy miasta
Rzymu, wiadomości nasze są niedokładne. Zaznaczymy jednak, że nie było prawie obywatela, nawet zajmującego
bardzo skromne stanowisko, któryby nie miał przynajmniej kilku wyzwoleńców. Tacyt powiada, że dawni niewolnicy
są rozproszeni licznie w całem społeczeństwie; że większość rycerzy i wielu senatorów pochodzi z wyzwoleńców; że
gdyby wyłączono i odosobniono tę klasę, okazałoby się, jak szczupłą jest liczba ludzi wolnych z urodzenia. Podobne
świadectwo bardzo wiele znaczy.
Ze wszystkich zawodów, dostępnych wyzwoleńcom, najbardziej był pożądanym przez

--------------- 2013-03-30 07:56:55 ---------------


238/517

nich zawód urzędniczy. Oficyaliści, zostający pod rozkazami dygnitarzy sądowych i administracyjnych, nie byli
właściwie urzędnikami w wyższem znaczeniu tego wyrazu, wszelako stanowisko ich cieszyło się poważaniem.
Niektóre ich obowiązki wymagały pewnego wykształcenia i pewnej intelligencyi. Tworzyli oni decuriae, w których
posady były dożywotnie lub nabywane za pieniądze, i temu systemowi zawdzięczają niewątpliwie pewną powagę, jaką
mają zawsze korporacye.
W pierwszym szeregu stali scribae, odpowiadający naszym pisarzom, kopistom, kancelistom, rachmistrzom i t. p.
Prawdopodobnie przygotowywali oni i nawet załatwiali sprawy bieżące, jak to dziś robią naczelnicy wydziałów przed
podaniem referatów do podpisu. Posady te zajmowali wyłącznie wyzwoleńcy lub t. zw. ingenui (ludzie wolni, synowie
wyzwoleńców). Spotykamy ich w biurach kwestorów, edylów i trybunów.
Po scribach szli lictores, których obowiązki dotyczyły porządku zewnętrznego. W Rzymie poprzedzali zawsze konsula,
niosąc pęki rózeg, z toporem zatkniętym pośrodku, i brali udział w niektórych czynnościach prawnych. Do urzędu tego
mieli właściwie prawo tylko ingenui. ale często dawano posady liktorów dawnym

--------------- 2013-03-30 07:56:57 ---------------


239/517

niewolnikom, jeżeli byli obywatelami rzymskimi.


Niższą kategorye stanowili viatores — posłańcy, roznoszący rozkazy, którzy znajdowali się przy osobach konsulów,
pretorów i innych dostojników, oraz praecones — woźni, albo heroldowie publiczni, i inni agenci podrzędni.
Wszystkie te posady były stopniami karyery, która obudzała pewne poważanie. Dawały one wszelkie korzyści,
właściwe biurokracyi — istnienie spokojne, zabezpieczone, i w końcu zawodu odznaczenie zaszczytne. Musiały więc
być poszukiwane. Obejmowano je w młodym wieku, posuwano się wyżej według zasług lub okoliczności, czasem
nawet zdobywano dobrobyt.
Wyzwoleńcy nie mieli prawa służyć w legionach, przyjmowano ich tam tylko w razie groźnego niebezpieczeństwa.
Najchętniej służyli w marynarce. Pełno ich było na okrętach floty w Misenie lub w Ravennie, jako prostych majtków,
albo nawet w stopniu dowódców.
W Rzymie wstępowali do kohort vigilów, którzy czuwali nad bezpieczeństwem miasta w nocy i gasili pożary. Chętnie
poświęcali się rolnictwu, a Plinius twierdzi, że wielu odznaczyło się w tym zawodzie. Znajdujemy
--------------- 2013-03-30 07:56:59 ---------------
240/517

ich często w przemyśle, zwłaszcza we wszystkich gałęziach budownictwa, od eksploatacyi łomów kamienia — do
przedsiębiorstw ciesielskich i dekarskich, oraz w handlu produktami spożywczymi, odzieżą i bławatnym. Kupowali i
sprzedawali niewolników i gladyatorów. Zajmowali się chętnie spekulacyami finansowemi. Byli wekslarzami,
bankierami, złotnikami, rytownikami. Wreszcie zostawali pisarzami publicznymi; jeden z nich chwali się, że w ciągu
czternastu lat zredagował mnóstwo testamentów bez udziału prawników.
Wielu wyzwoleńców obierało sobie zawód histriona, skoczka lub pantomima. W dziełach historyków i na pomnikach
znajdujemy imiona niektórych sławnych aktorów — n. p. Pylades za panowania Trajana, Memphius — za Marka
Aureliusa. Pantomimy cieszyli się wielką wziętością — i napisy, uwieczniające ich sławę, są bardzo napuszone. Nie
zapominają nigdy nazwać ich, lub oni nazywają siebie, pierwszymi artystami swego czasu, przytaczają wszystkie ich
tryumfy. Dowiadujemy się o jednym z takich artystów z dwóch napisów — w Lanuvium i Preneste. Nazywał się
Agelius Scptcntrio. Pierwszy napis wyryto z rozkazu Senatu miejskiego i ludu, — drugi, dekretowany przez
Rzeczpospolitą na żądanie oby-

--------------- 2013-03-30 07:57:01 ---------------


241/517

wateli, ma na celu zaświadczenie przywiązania Ageliusa do kraju rodzinnego. Wiadomo, czem była karyera sławnego
artysty: cieszył się oklaskami ludu, zyskiwał bogactwo, zbliżał się do imperatorów, a wielkie miasta spierały się o
zaszczyt zaliczenia sławnych komedyantów dogronaswych obywateli. Aktorzy tworzyli prawdziwe dynastye — i
zauważono, że przezwiska Apolausiusa, Pyladesa, Septentriona nosiło wiele osób, należących do tej samej rodziny.
Woźnice i kierownicy wozów byli jeszcze głośniejsi. Od czasów Augusta były to prawdziwie znakomite osobistości.
Plinius wspomina niejakiego Felixa, Dion Cassius wymienia zabitego przez Caracallę woźnicę Euprepesa, który
wygrał w 782 wyścigach. Cyfra ta nie jest wcale zadziwiającą — napisy liczą zwycięstwa na setki i prawie na tysiące.
Nie tylko wyzwoleńcy je odnosili, współzawodniczyli z nimi ingenui. Gladyatorów spotykamy również w obu klasach,
a także często wśród niewolników.
Budzić może ciekawość pytanie: jakie miejsce zajmowali wyzwoleńcy w t. zw. profesyach liberalnych, zwłaszcza w
zawodach, wymagających pewnego wykształcenia umysłu? Niektórzy byli lekarzami. Przez długi czas

--------------- 2013-03-30 07:57:04 ---------------


242/517
leczenie było niewątpliwie zajęciem domowem, każdy człowiek zamożny miał niewolnika lekarza, jak miał
niewolnika-odźwiernego. Kiedy sztuka leczenia stała się zawodem specyalnym, lekarz, którego wyzwolono, zdobywał
sobie klientelę po za domem, ale zostawał w rozporządzeniu swego pana. Kobiety wyzwolone spełniały czynności
akuszerek.
Wyzwoleńcy mieli poważny udział w kształceniu młodych Rzymian. Wielu ludzi ubolewało nad tem i widziało w tej
roli przyczynę zepsucia powszechnego. Ale ubolewania ich, uzasadnione mniej lub więcej, nie mogły temu
przeszkodzić. Prawo zresztą uważało tego rodzaju usługi za najwyższe ze wszystkich i pozwalało młodzieńcowi,
mającemu przynajmniej dwadzieścia lat, wyzwolić swego pedagoga. Nauczyciele nie zawsze należeli do jednej
rodziny, niektórzy utrzymywali szkoły publiczne.
Pomiędzy tymi ostatnimi liczba gramatyków była stosunkowo olbrzymią. Prawie wszyscy, którzy wsławili się, byli,
według świadectw historyków, dawnymi niewolnikami. Bardzo dobrze traktowani przez panów, dosyć prędko
zyskiwali wolność, — ale nieraz woleli wyrzec się korzyści niezależności, uważając się za zupełnie szczęśliwych w
domu, w którym

--------------- 2013-03-30 07:57:06 ---------------


243/517

przebywali. Niektórzy zrobili wielkie majątki, jak n. p. Verrius Flaccus, któremu August powierzył wychowanie swego
wnuka, z pensyą 20, 000 franków rocznic.
Można przytoczyć wielu autorów-wyzwoleńców — historyków, poetów i uczonych; poprzestaniemy na wymienieniu
najznakomitszych, jakimi byli za Rzeczypospolitej Livius Andronicus, Caecilius Statilius i Terentius, a za Cesarstwa
Publius Syrus, Phedrus i Epictetes.
Artystów Rzymianie wogóle dosyć lekceważyli, z wyjątkiem może architektów. Gdybyśmy podali spis ich, znalazłoby
się w nim bardzo wielu wyzwoleńców.
Wogóle było w tej klasie dużo występków. Ale zdarzali się też w niej ludzie uczciwi, pracowici, oszczędni, użyteczni
dla społeczeństwa. Niektórzy zasłużyli na prawdziwe przywiązanie takich ludzi, jak Cyceron lub Plinius Młodszy.
Wielu korzystało z hojności swych dawnych panów, a jeden z wyzwoleńców mógł z dumą napisać na swoim nagrobku:
"Religijny i czystych obyczajów, żyłem tak długo, jak mogłem, bez procesów, bez kłótni, bez długów. Byłem wierny
moim

--------------- 2013-03-30 07:57:08 ---------------


244/517

przyjaciołom, ubogi w pieniądze, ale bogaty w uczucia. "


(Lemonnier, Condition privee des affranchis, str. 264 i nast. ).

13. Tiron, wyzwoleniec Cycerona.

Imię Tiron jest łacińskiem, co każe przypuszczać, że ten, który je nosił, urodził się w domu swego pana. Cyceron
polubił go w młodym wieku i kazał kształcić starannie. Być może nawet, że sam zadał sobie pracę dokończenia jego
wychowania. Nazywa siebie niekiedy profesorem Tirona i lubi żartować z jego sposobu pisania. Czuł Cyceron do
swego wychowańca żywe przywiązanie, a w ostatnich latach życia nie mógł się obyć bez niego.
Rola Tirona była bardzo ważną w domu Cycerona, a zajęcia jego bardzo różnorodne. Przedstawiał on tam porządek i
oszczędność, które nie były przymiotami jego pana. Był on jakby zaufanym jego pełnomocnikiem. Podjął się
pierwszego każdego miesiąca egzekwować dłużników, którzy się opóźniali, i uspokajać zbyt gwałtownych wierzycieli;
sprawdzał rachunki rządcy Erosa, które nie zawsze były w porządku; zgłaszał się po pieniądze do uprzejmych
bankierów, których pożyczki podtrzymy-

--------------- 2013-03-30 07:57:11 ---------------


245/517

wały Cycerona w trudnych chwilach. Ilekroć trzeba było wykonać jakie delikatne zlecenie, zwracano się do niego.
Gorliwość, z jaką wypełniał najważniejsze poruczenia, nie przeszkadzała używać go do najdrobniejszych: kazano mu
dozorować ogrodów, zachęcać do pracy robotników, oglądać roboty budowlane; nawet sala jadalna należała do jego
atrybucyi — i widzę, że polecano mu zapraszać gości na obiad. Ale zwłaszcza jako sekretarz oddawał największe
usługi Cyceronowi. Był on dla niego więcej niż sekretarzem, bo powiernikiem, prawie współpracownikiem. Aulus
Gellius sądzi, że pomagał panu w układaniu jego dzieł, i korespondencya Cycerona nie zaprzecza temu
przypuszczeniu. Pewnego razu, gdy chory Tiron został w domu wiejskim, pisał do niego Cyceron, donosząc, że
odwiedził go Pompejus i prosił, żeby mu cokolwiek przeczytał. Ale on odpowiedział, że wszystko jest niemem w
domu, kiedy niema Tirona. "Moja praca literacka, albo raczej nasza, zamiera w twej nieobecności. Wracaj jak
najrychlej ożywić nasze muzy. "
W owym czasie Tiron był jeszcze niewolnikiem. Dosyć późno, bo dopiero w 53 r. przed nar. Chr., został wyzwolony.
Wszyscy w otoczeniu Cycerona przyklasnęli temu wynagro-

--------------- 2013-03-30 07:57:13 ---------------


246/517

dzeniu wiernych usług. Quintus, który był w Gallii, pisał umyślnie do brata z podziękowaniem za to, że dał mu teraz
nowego przyjaciela. Tiron później kupił sobie niewielką posiadłość ziemską, zapewne dzięki szczodrobliwości pana, i
Marcus w liście, wysłanym z Aten, mile żartuje z nowych upodobań, które to nabycie w nim rozwinie. "Otóż więc
jesteś właścicielem ziemskim — powiada, — trzeba ci wyrzec się wykwintu miejskiego i stać się zupełnie wieśniakiem
rzymskim. Znajduję wielką przyjemność, wyobrażając sobie twoją nową powierzchowność. Zdaje mi się, że widzę cię
kupującego narzędzia rolnicze, rozmawiającego z włodarzem i chowającego po deserze w połę togi ziarnka owoców
dla swego ogrodu. " Ale właściciel i wyzwoleniec Tiron tak samo słyżył panu, jak kiedy był niewolnikiem.
Zdrowie jego było liche, a nie oszczędzano go wcale. Wszyscy go kochali, ale, pod tym pretekstem, wszyscy także
kazali mu pracować. Porozumiewano się dla nadużywania jego uprzejmości, która była niewyczerpaną. Quintus,
Marcus, Atticus wymagali wciąż, żeby im donosił nowiny z Rzymu i dawał wiadomości o Cyceronie. Przy każdem
powiększeniu zajęć swego pana Tiron brał część ich na siebie, aż w końcu zachorował. Tak się znu-
--------------- 2013-03-30 07:57:15 ---------------
247/517

żył podczas wielkorządztwa Cycerona w Cylicyi, że ten ostatni musiał go zostawić w Patrasie, kiedy powracał do
domu. Z wielkim żalem rozstawał się z nim Cyceron, i dla wykazania smutku, którego doznawał, opuszczając
przyjaciela — pisywał do niego często, czasem trzy razy na dzień. Troskliwość, którą w danym wypadku otaczał
Cyceron to zdrowie tak delikatne i cenne, była nieskończoną, — dla wyleczenia Tirona stawał się lekarzem. Pewnego
dnia, gdy zostawił Tirona niezbyt zdrowego w Tusculum, tak pisał: "Zajmij się swojem zdrowiem; zaniedbywałeś je
dotychczas, żeby mi służyć. Wiesz, czego ono wymaga: dobrego trawienia, wypoczynku, umiarkowanych ćwiczeń
cielesnych, zabawy i regularnego żołądka. Wracaj ładnym chłopcem; będę cię za to kochał więcej, ciebie i Tusculum. "
Kiedy choroba była cięższą, zalecania były jeszcze dłuższe. Cała rodzina wówczas wyrażała swoje uczucia, a Cyceron,
który pisał list, przemawiał w imieniu żony i dzieci: "Jeżeli nas kochasz, a osobliwie mnie, który cię wychowałem,
będziesz myślał tylko o poprawieniu zdrowia. Proszę cię, jak o łaskę, nie zważaj na wydatki. Pisałem do Curiusa, żeby
ci dawał wszystko, czego zażądasz, żeby płacił hojnie lekarzowi, gdyż wtedy będzie on dbalszy.

--------------- 2013-03-30 07:57:18 ---------------


248/517

Oddałeś mi niezliczone przysługi w domu, na Forum, w Rzymie, w mojej prowincyi, w moich sprawach publicznych i
prywatnych, w moich zajęciach naukowych i literackich, ale dopełnisz ich miary, jeżeli, czego się spodziewam, ujrzę
cię znowu w dobrem zdrowiu. "
Tiron odpłacał to przywiązanie poświęceniem, które nie dało się nigdy znużyć. Ze swojem wątłem zdrowiem przeżył z
górą sto lat, i można powiedzieć, że całe długie życie poświęcił na usługi swemu panu. Gorliwość ta nic osłabła, kiedy
stracił pana — i do ostatniej chwili życia zajmował się nim. Napisał jego historyę, ogłosił jego dzieła niewydane; żeby
nic nie uronić, spisał nawet najdrobniejsze zapiski i dowcipy, których, jak mówią, ułożył zbiór zanadto długi, bo
uwielbiał wszystko bez różnicy. Opracował wreszcie doskonałe wyr dania mów, do których odwoływano się jeszcze w
II wieku.
(Boissier, Ciceron et ses amis, str. 114 — 117).

14. Wyzwoleniec zbogacony.

Trimalchion Petroniusa — to wyzwoleniec, który się zbogacił, a pozostał prostakiem, który, przeszedłszy niezwykle
szybko z ostatecznej nędzy do niezmiernej zamożności, szalonymi

--------------- 2013-03-30 07:57:20 ---------------


249/517
wydatkami wynagradzał sobie niedostatek, długo znoszony.
Petronius pragnie nam dać do zrozumienia za pomocą żartobliwej przesady, jakie olbrzymie majątki zdołali zgromadzić
ci dawni niewolnicy. Trimalchion posiada tak rozległe dobra, że "skrzydła kani opadną ze zmęczenia w przelocie nad
niemi. " Zgromadził całe wojsko niewolników, których nie zna i których część nie widziała nigdy pana. Nie potrzebuje
niczego kupować — majątki jego dostarczają w obfitości wszystkiego, czego zapragnie. Spisują dla niego dziennik,
który każe czytać podczas uczty, dla wykazania swego bogactwa. Oto jedna stronica, dająca pojęcie o całości:
"Siódmego dnia przed Kalendami Augusta (sierpnia), w ziemi Cumae, która należy do Trimalchiona, urodziło się 30
chłopców i 40 dziewcząt. Zwieziono z toków i zamknięto w spichrzach 500, 000 miar zboża. Postawiono w oborach
500 wołów roboczych. Tegoż dnia ukrzyżowano niewolnika Mithridatesa za to, że bluźnił geniuszowi pana. Tegoż dnia
zwrócono do kasy 10 milionów sestercyi, których nie można było umieścić. Tegoż dnia w ogrodach w Pompei
wybuchnął pożar, który wszczął się w domu dzierżawcy. " Tu Trimalchion przerwał czytanie i zaczął się gniewać. Tych
ogrodów

--------------- 2013-03-30 07:57:22 ---------------


250/517

w Pompei nie zna wcale; nabyto je za jego pieniądze, nie uprzedziwszy go o tem. Odtąd życzy sobie, żeby go
zawiadamiano w ciągu sześciu miesięcy o majątku, który będzie nabyty. Rządzi on calem królestwem i w
posiadłościach swoich żyje jak monarcha. Podwładni naśladują jego zachowanie się — są zuchwali wobec obcych i
okrutni dla swych sług. Jakkolwiek sami są niewolnikami, z którymi pan często źle się obchodzi, mają swoich
niewolników i źle obchodzą się z nimi przez zemstę. Petronius przedstawia jednego z nich w chwili, gdy chce ukarać
śmiercią swego sługę. Wszyscy żądają, żeby go ułaskawił, ale on każe się prosić, nim się zgodzi. "Hultaj — powiada,
— pozwolił ukraść suknię, którą jeden z moich klientów dał mi na urodziny. Co prawda, raczej jego niedbalstwo mię
gniewa, aniżeli strata sukni, bo, chociaż była purpurowa, ale już raz prana. Mimo to wszystko, ponieważ mię błagacie,
chcę mu przebaczyć. "
Ze wszystkich osób, które otaczały Trimalchiona, jedna tylko małżonka jego, Fortunata, nie mogła przyzwyczaić się do
nowego stanowiska. Chociaż "łopatą zgarnia dukaty, " zachowała wśród przepychu bogactwa wszystkie zabiegi skąpej
oszczędności, właściwej gospo-

--------------- 2013-03-30 07:57:25 ---------------


251/517

darstwom drobnym. Nic spoczywa na chwilę, i podczas obiadu wstaje od stołu, żeby mieć oko na wszystko. "Czyż nie
znacie jej? — mówi mąż, który znał ją zbyt dobrze. — Ona nie wypije szklanki wody, dopóki nie schowa srebra i nie
rozdzieli między niewolników resztek potraw. "
Sam Trimalchion został, a raczej usiłuje być wielkim panem. Nabrał zamiłowali światowych, pragnie okazać się
przyjacielem piśmiennictwa i nauk. Kto ośmieli się zarzucać mu nieuctwo? — Ma w domu dwie biblioteki. Rozprawia
o astrologii i dowodzi uczenie, że mowcy i kucharze powinni się rodzić pod tą samą konstelacyą. Pozwala sobie
przytaczać fakty historyczne — i chociaż często używa ich niewłaściwie, chociaż Hannibalowi każe być współczesnym
wojnie trojańskiej, współbiesiadnicy, pomimo to, zachwycają się jego wiedzą. Ponieważ Seneca wprowadził w modę
moralność — i on moralizuje przy każdej sposobności, a chcąc przypomnieć gościom swoim marność życia, rozkazuje
przynieść szkielet do sali jadalnej. Chce uchodzić za miłośnika sztuk, udaje szalejącego za muzyką do tego stopnia, że
służba spełnia czynności swe przy dźwiękach kapeli, a niewolnicy w takt krają mięso. Jednakże, kiedy szczerze wyraża
swe myśli, przyzna-

--------------- 2013-03-30 07:57:27 ---------------


252/517

je, że ze wszystkich artystów najwyżej ceni skoczków na linie i trębaczy. Nadewszystko chce być hojnym. Zaprasza
przechodniów z ulicy, nie znając ich wcale, byle mieć dużo gości przy stole. Olśniewa i męczy wszystkich swoim
przepychem; myśli nad tem, coby wynaleźć, żeby biesiadników zadziwić. Każde danie jest arcydziełem wyobraźni,
zawierającem niespodzianki i wymagającem komentarzy.
Jednakże pośród tej wspaniałości co chwila odzywa się w nim dawny niewolnik i spanoszeniec. Racząc hojnie
współbiesiadników, znieważa ich jednocześnie. "Pijcie to stuletnie Falernum! — woła — nie kazałem podawać wczoraj
tak dobrego wina, chociaż miałem gości, którzy są daleko więcej warci od was. " Przy końcu uczty wino odurza
wszystkie głowy. Każdy przestaje powściągać się i wykazuje właściwą naturę. Jeden z przyjaciół Trimalchiona, w
rodzaju żartu, łapie za nogę Fortunatę, która pada jak długa na łoże. Trimalchion, rozjątrzony wymówkami żony, ciska
jej w głowę szklankę. Powstaje taki wrzask, że straż policyjna, sądząc, iż w domu wybuchnął pożar, wysadza drzwi i
wpada do sali jadalnej z toporami i wodą do gaszenia ognia.
(Boissier, L'opposition sous les Césars, str. 265- 268).

--------------- 2013-03-30 07:57:29 ---------------


253/517

15. Wyzwoleńcy cesarscy.

W ciągu pierwszego wieku naszej ery zarząd naczelny Cesarstwa powierzano wyzwoleńcom monarchy. Dokumenty
współczesne dają nam pojęcie o ważności ich obowiązków. Posłuchajmy, co n. p. Stacius opowiada o Etruscusie:
Urodzony w Smyrnie, Etruscus przybył do Rzymu za Tiberiusa. Wyzwolony przez tego władcę, pozostał w jego
służbie. Zachował swoje stanowisko za Caliguli i otrzymał skromne miejsce w świcie imperatora podczas podróży jego
do Gallii. Zaczął iść w górę za Claudiusa, a Neron nie przestawał okazywać mu względów. Około r. 56 powierzono mu
ministeryum finansów cesarskich. Dochody z kopalni złota w Iberyi i Dalmacyi, ze zboża w Afryce i Egipcie, z ławic
perłowych Wschodu, ze stad w Tarencie, z fabryk kryształów w Aleksandryi, z lasów koronnych w Numidyi, pobór
wszelkich danin, przybywających ze wszystkich punktów głównych do przystani w Rzymie — poruczono odtąd jego
straży. Wyznaczanie funduszów na wydatki należało również do niego. Przez ręce Etruscusa przechodziły codziennie
sumy na utrzymanie wojsk, na rozdawanie zboża w Rzymie, na budowanie świątyń, wodociągów i tam, na upiększanie

--------------- 2013-03-30 07:57:32 ---------------


254/517

pałaców cesarskich, wznoszenie posągów i bicie monety. Krótki był sen jego i wypoczynek odmawiał zaproszeń na
obiady, a umysł, wciąż zajęty pracą, nie znał wcale rozrywek. Nie wiemy, jak długo Etruscus zajmował tę posadę.
Zdaje się, że już nie był ministrem, kiedy wpadł w niełaskę u Domitianusa, który go skazał na wygnanie do Campanii.
Synowi pozwolono towarzyszyć ojcu, ale sekretarza Etruscusa wysłano z Italii. Starzec doczekał się zresztą
ułaskawienia i wkrótce potem umarł, przekroczywszy osiemdziesiąty rok życia. Grobowiec jego wspaniale był
ozdobiony. Malarze i rzeźbiarze współzawodniczyli z sobą, żeby odtworzyć rysy Etruscusa z materyałów
najcenniejszych, a dwaj znakomici poeci współcześni, Stacius i Martialis, wyśpiewywali mu pochwały.
Za Claudiusa wyzwoleniec Polybius był przełożonym ministeryum próśb i rekursów. Z ciekawością czytamy list, w
którym Seneca pociesza go po śmierci młodszego brata: "Nie masz prawa smucić się bez miary — i nie tylko ten jeden
przywilej ci odjęto: nie masz także prawa przespać cząstki dnia, ani uciec od wiru spraw, dla wczasów i spokoju
wiejskiego; ani wypocząć w podróży, przedsięwziętej dla przyjemności; ani rozerwać umysłu widowiskami

--------------- 2013-03-30 07:57:34 ---------------


255/517

rozmaitemi; ani rozłożyć, według swej woli, użycia czasu. Nie wolno ci tysiąca rzeczy, które nie są wzbronione
najskromniejszemu śmiertelnikowi, ukrytemu w nędznym zakątku. Wielkie powodzenie jest wielką niewolą. Żadna z
twych czynności do ciebie nie należy. Dać tyle tysięcy posłuchań, uporządkować tyle rekursów, objąć te potoki spraw,
które płyną ku tobie z różnych punktów globu i na które kolejno zwracać musisz myśl pana świata — wszystko to
wymaga zupełnej dzielności umysłu. Tak, nie wolno ci płakać — ażebyś mógł wysłuchiwać tłumy tych, którzy płaczą.
Ażebyś mógł otrzeć łzy tych, których nędza usiłuje zyskać litość imperatora, naprzód swoje łzy musisz powstrzymać.
Czyż mam ci wreszcie wskazać środek, który dla ciebie będzie skutecznym? Kiedy zechcesz o wszystkiem zapomnieć,
myśl o imperatorze, rozważaj, jakiem poświęceniem, jaką gorliwością powinieneś odpłacać jego życzliwość.. "
Abascantusowi poruczył Domitianus prowadzenie korespondencyi cesarskiej ze wszystkiemi prowincyami. Stacius
poświęcił mu wiersz po śmierci żony jego, Priscilli. Poeta powiada, że ułożył ten wiersz, pragnąc stale dawać dowody
poświęcenia swego dla wszystkich otaczających cesarza, — bo ten, kto wielbi

--------------- 2013-03-30 07:57:36 ---------------


256/517

bogów wiernem sercem, powinien także kochać sługi ołtarzy boskich. Czyż nie sam imperator włożył na barki
młodego jeszcze Abascantusa ciężar ministeryum najbardziej zawalonego sprawami? Priscilla wyraziła wtedy
wdzięczność monarsze, rzucając mu się do nóg. Abascantus powinien rozsyłać rozkazy pana po całym świecie,
kierować siłami cesarstwa, otrzymywać wiadomości od wojsk z nad Eufratu, Dunaju, Renu i z Brytanii. On wysyła
nominacye do legionów; przez niego dowiadują się, kto otrzymał centuryonat, trybunat wojskowy, dowództwo kohorty
lub oddziału jazdy. On ma obowiązek zasięgania wiadomości: czy wylew Nilu był dostatecznym do zapewnienia
dobrego zbioru, czy padały deszcze w Afryce, i o wielu innych rzeczach. Ani Merkury, ani Irys nie byli obarczeni tak
licznemi zleceniami. Według Staciusa, Abascantus zachowywał zawsze jednostajność usposobienia i spokój, uczciwość
i skromność. Prostotą w jedzeniu przypominał wieśniaka z Apulii lub Sabinii. Był jednak bardzo bogatym. Stacius
opowiada, że Priscilla poleciła mężowi ofiarować w jej imieniu do świątyni w Kapitolu posąg cesarza cały ze złota,
wartości 450, 000 sestercyi (według ówczesnej normy 112, 000 franków). Pogrzeb jej urządzono ze wspaniałością
królewską,

--------------- 2013-03-30 07:57:39 ---------------


257/517

a grobowiec jej przy Via Appia był prawdziwym pałacem.


Senat, który w głębi duszy pogardzał tymi wyzwoleńcami, uniżał się względem nich do kornych pochlebstw. Plinius
Młodszy zachował nam tekst uchwały, wydanej dla uczczenia Pallasa: "Senat dziękuje imperatorowi za to, że
monarcha sam wygłosił uroczystą pochwalę swego wyzwoleńca i raczył pozwolić, żeby Senat wyraził życzliwość
swoją dla tego człowieka. Ażeby Pallas, względem którego każdy uznaje się wielce obowiązanym, mógł otrzymać
nagrodę, godną jego prac i poświęcenia, Senat i lud rzymski, nie znajdując przyjemniejszej sposobności do okazania
swego hojnego usposobienia, jak obdarowanie tak wiernego i bezinteresownego stróża finansów cesarza, rozkazuje
wziąć ze skarbu publicznego 15 milionów sestercyi i dać je Pallasowi. " Dodać należy, że Pallas okazał się wyższym
nad chęć zysku i że wpływano usilnie na cesarza, aby go zmusił do powolności życzeniom Senatu. Ponieważ Pallas
stanowczo odmówił przyjęcia podarunku i zgodził się tylko wziąć oznaki godności pretorskiej, które mu jednocześnie
ofiarowano, Senat nie nalegał, ale powziął następującą uchwałę: "Zważywszy, że jest bardzo korzystnem ogłaszanie
łask, któremi mo-

--------------- 2013-03-30 07:57:41 ---------------


258/517

narcha zaszczyca i nagradza Judzi zasługujących na nie, zwłaszcza w miejscach, gdzie wiadomość o tem może
zachęcić do naśladownictwa ludzi, zajmujących się sprawami cesarza, tudzież, że głośna wierność i uczciwość Pallasa
są wzorami najwłaściwszymi do wzbudzenia szlachetnego współzawodnictwa — postanowiono, ażeby mowa,
wygłoszona przez imperatora d. 28 stycznia (ante diem quintum Calendas Februarias), i dekret, uchwalony z tego
powodu przez Senat, wyryto na tablicy bronzowej i wystawiono obok opancerzonego posągu Juliusa Caesara. "
(Friedlaender, Moeurs rotnaines d' Auguste aux Antonins, ks. II, rozd. 2).

--------------- 2013-03-30 07:57:43 ---------------


259/517
ROZDZIAŁ V.
MIESZKANIE.

1. Dom rzymski. — 2. Ruchomości. — 3. Wyroby ze szkła i złotnictwo w Galii. — 4. Mieszkania ludzi ubogich w
Rzymie. — 5. Domy wiejskie. — 6. Życie Pliniusa Młodszego na wsi. — 7. Willa Hadriana w Tiburze.

1. Dom rzymski.

A. Mieszkanie starożytne.
W pierwszych wiekach dziejów rzymskich, jeżeli pominiemy chałupy wieśniaków — domy we właściwem znaczeniu
tego wyrazu, czy to na wsi, czy w mieście, były zupełnie do siebie podobne i odtwarzały dokładnie jeden plan. Istniały
więc wtedy dwa różne typy mieszkań ludzkich.
O pierwszym typie nie mamy nic prawie do powiedzenia. Nędzne domostwa ubogich wieśniaków znamy tylko z
ogólnikowych opisów autorów łacińskich. Ciekawe malowidło w Pompei wskazuje, jak przedstawiali sobie
współcześni Augusta mieszkania

--------------- 2013-03-30 07:57:46 ---------------


260/517

wieśniacze w starożytności. Jest to chałupka, zbudowana z pniów drzew, wbitych prostopadle w ziemię, gałęzi,
splecionych prętów, gliny i innych, równie prostych materyałów, z dachem słomianym grubej roboty, z dziurą w ścianie
zamiast drzwi i prawdopodobnie bez okien — słowem wielka buda, zastosowana do wymiarów wzrostu ludzkiego.
Prawdziwe zaś domy na wsi i w mieście odtwarzają wiernie plan mieszkania etruskiego. Domy Etrusków składały się
właściwie z jednej, obszernej izby, której dach miał w środku otwór. U Rzymian starożytnych całe mieszkanie
stanowiła podobna izba, którą zwano atrium i w ciągu kilkuset lat dom rzymski nie rozwijał się wcale. Domy Rzymian
w epoce królów i w bohaterskich czasach Respubliki, te domy, w których mieszkali Cincinnatus, Fabricius i inni sławni
mężowie, zawierały tylko atrium. I atrium pozostało charakterystyczną częścią mieszkania jeszcze w epoce największej
pomyślności Cesarstwa.
Dach nad atrium składał się z czterech połaci, pochylonych ku środkowi, gdzie znajdował się otwór prostokątny, zwany
compluvium, przez który w czasie deszczu spadała woda do impluvium, czyli basenu wewnętrznego. Były dwa
sposoby ustawiania dachu: albo

--------------- 2013-03-30 07:57:48 ---------------


261/517

podtrzymywały go belki i krokwie, osadzone w bocznych ścianach domu, albo opierał się na czterech słupach, czyli
kolumnach, wznoszących się w czterech kątach impluvium. Pierwszy system, zwany atrium tuscum, był w użyciu w
domach skromnych wymiarów, drugi — atrium tetrastyle — uważano za odpowiedniejszy w domach obszernych.
Przepierzenia, prostopadłe do ścian, tworzyły dokoła atrium pewną liczbę pokojów, albo raczej przedziałów, do użytku
różnych członków rodziny. Rzadko przedziały te miały przegrodę poprzeczną, któraby je rzeczywiście oddzielała od
atrium.
Nie było oddzielnych części domu dla męża i dla żony. Matrona rzymska nie przebywała w odosobnionym zakątku
mieszkania, gdzieby ją można było trzymać pod kluczem; wychodziła, kiedy chciała, w odwiedziny do znajomych i
swobodnie przyjmowała gości, mogła towarzyszyć mężowi na igrzyska publiczne, a później na przedstawienia
dramatyczne. Rozkazywała, jak prawdziwa pani domu, córkom swym i służącym, zarządzała życiem domowem,
którego punktem głównym było atrium. Tam spała rodzina w nocy, tam siedziano w dzień, tam jadano, tam
wykonywano

--------------- 2013-03-30 07:57:50 ---------------


262/517

wszystkie roboty domowe. Ojciec, matka, dzieci, niewolnicy — wszyscy żyli razem.
Atrium miało połączenie bezpośrednie z ulicą, od której dzieliły je tylko drzwi w domach niezamożnych, zaś drzwi
poprzedzone przedsionkiem (vestibulum) w domach obszerniejszych; w każdym razie, kiedy drzwi były otwarte,
przechodnie mogli widzieć z ulicy, co się dzieje wewnątrz. Później wprowadzono zmianę — drzwi stale były
zamknięte i otwierano je tylko wtedy, jeżeli kto obcy przychodził. U ludzi zamożnych był niewolnik odźwierny,
umyśnie do tego przeznaczony.
Drzwi od ulicy byty zwykle podwójne i otwierały się wewnątrz. Robiono je z drzewa, metalowe przeznaczano tylko do
świątyń. Ale powoli weszło w zwyczaj obijanie skrzydeł blachami metałowemi. Przy drzwiach wisiał dzwonek, a
częściej młotek lub kółko metalowe. Co się tyczy zamków, zdaje się, że nie były przybite gwoździami do skrzydeł —
odejmowano je, otwierając drzwi, i przypominały nasze kłódki. Używano ich do zamykania domu ze strony
zewnętrznej, z wewnętrznej zaś umacniano drzwi zasuwami i sztabami żelaznemi lub drążkami drewnianymi. Napisy
nad drzwiami pozwalały odróżniać domy i zastępowały numery. Zwykle pisano imię właściciela

--------------- 2013-03-30 07:57:53 ---------------


263/517

z dodaniem formuły dobrej wróżby, sentencyi moralnej, lub słów magicznych, mających własność zabezpieczania od
pożaru. W dni uroczyste ozdabiano drzwi gałązkami zielonemi, kwiatami i lampkami. W mieszkaniach
najpospolitszych po przekroczeniu progu wstępowało się natychmiast do atrium. Przeciwnie, w domach większych
między drzwiami i atrium był kurytarz. Ten kurytarz, zamknięty z obu końców, tworzył jakby mały przedpokój. Tarn
klienci oczekiwali chwili, kiedy będą dopuszczeni do patrona; tam w domach, zamieszkanych przez urzędników,
liktorowie składał i swoje pęki rózeg; tam wreszcie, w czasie żałoby, stawiano cyprys pogrzebowy, dla uprzedzenia
przechodniów i gości.
Z prawej lub lewej strony vestibulum, wzdłuż ulicy, jeżeli było miejsce — urządzano stajnie, albo sklep, który
odnajmowano. Wogóle Rzymianie nie lubili urządzać od ulicy pokojów mieszkalnych, dlatego, że, w braku szyb, nie
można było robić okien, przynajmniej na parterze.
--------------- 2013-03-30 07:57:55 ---------------
264/517

Pierwszym przedmiotem, który zwracał na siebie spojrzenie wchodzącego do atrium, było loże małżeńskie, ustawione
na wprost drzwi. Było to zawsze wielkie loże, ozdobione z możliwą okazałością i tak wysoko wzniesione nad ziemią,
że wchodzono na nie po małych schodkach, W późniejszych czasach, kiedy rodzice mieli oddzielny pokój sypialny,
zwykle urządzano w atrium jakby loże symboliczne.
W pewnej odległości, i zawsze w atrium, znajdowało się ognisko i ołtarz bogów domowych. Pierwotnie kamień, na
którym gotowano jedzenie, służył do kultu bogów rodzinnych; codziennie zgromadzano się dokoła niego dla
odmówienia modlitw; przed jedzeniem składano tam pierwociny strawy, przed piciem — wylewano libacye. Ognisko
uosabiało dom i dla Rzymianina streszczało w sobie wszystko, co miał najdroższego.
W mieszkaniach ubogich ognisko stanowiła kwadratowa platforma, kamienna lub ceglana, wzniesiona zaledwie parę
cali nad ziemię. W domach bogatych zaś była to mała budowla, wysoka do połowy wzrostu ludzkiego, czworokątna lub
okrągła, mająca pozór ołtarza. Na wierzchu jej znajdowała się wklęsłość, w której rozpalano ogień. Z boku lub u spodu
był otwór, przez który spływały

--------------- 2013-03-30 07:57:57 ---------------


265/517

libacye i soki z mięsa ofiarnego. Dokoła ołtarza domowego stały posągi bogów Larów, duchów opiekuńczych rodziny.
Niekiedy ołtarze budowano przy ścianie, przed niszą z posągami, albo przed obrazem religijnym, malowanym na
murze. Czasem zaś stały oddzielnie, zwykle w pobliżu impluvium.
Implivium miało ważne znaczenie. Kiedy w Rzymie nie było jeszcze wodociągów, woda z tego zbiornika służyła do
wszelkich potrzeb domowych. Nadmiar przelewano do cysterny, wykopanej pod atrium, z której czerpano wodę przez
otwór, otoczony cembrowiną kamienną. Całość wyglądała jak nasza studnia.

B. Przekształcenie mieszkania pierwotnego.


Kiedy Rzym, wskutek podboju Italii, zaczął wzrastać, do miasta wciąż przybywały gromady cudzoziemców w nadziei
znalezienia zarobku. Dla pomieszczenia tych ubogich tłumów zbudowano prawie wyłącznie z balów i desek skromne
domki, które nazywano tabernae, ponieważ były drewniane. Mało wiemy o tych nędznych mieszkaniach — żadne nie
przetrwało bowiem do czasów późniejszych, a histerycy nie wspominają prawie o nich. Dawały one schronienie i nic
więcej.

--------------- 2013-03-30 07:57:59 ---------------


266/517
Jednocześnie dom mieszczański zaczął się rozwijać.
Z zewnątrz nie wiele zmienił się wygląd jego; przedstawiał on zawsze murowaną ścianę, pobielaną wapnem, z małemi
drzwiami i niewielu także małemi oknami, nad którą występował dach z czerwonych dachówek. Jednakże na parterze
prawie we wszystkich domach urządzano sklepy, wynajmowane kupcom. W ten sposób zużytkowano przylegającą do
ulicy część domu, której właściciel sam nigdy nie zajmował.
Od drzwi wchodowych szedł kurytarz do atrium. Stopniowo atrium pierwotne przekształciło się w dom wygodny, w
którym dla różnych członków rodziny i do rozmaitych zajęć domowych znalazły się oddzielne pokoje. Przez to
rozczłonkowanie atrium nastąpił przewrót w życiu domowem: Usunięto z wspólnej sali urządzenia szczególne,
wyliczone wyżej, a przeznaczone do rozmaitych czynności życia wewnętrznego rodziny, i zamknięto je w osobnych
pokojach pobocznych. Ale atrium nie straciło dawnego znaczenia — pozostało salą główną, łączącą rozmaite części
mieszkania, i miejscem, w którem zbierały się wszystkie osoby, żyjące pod tym samym dachem, otwartem również dla
wszystkich obcych, przyjmowanych

--------------- 2013-03-30 07:58:02 ---------------


267/517

w domu. Pierwszą i najważniejszą nowością, którą wprowadzono, było zbudowanie wielkiego pokoju (tablinum,
łączącego się jedynie z atrium i nie oddzielonego stałem przepierzeniem. Zwykle urządzano ten pokój wprost
kurytarza, żeby można było z niego widzieć wszystkich wchodzących i wychodzących. Stał się on wkrótce ważną
częścią mieszkania; naprzód był salą jadalną, później ojciec rodziny zajął go na wyłączny swój użytek i uczynił
punktem środkowym zarządu domowego. W tablinum zwykle czas spędzał, stamtąd czuwał nad wszystkimi, tam
pomieścił posążki Penatów, tam przechowywał srebro, papiery i drogie lub ulubione książki. Głównym sprzętem w tym
pokoju była wielka, zamykana szkatuła metalowa, lub drewniana, obita blachą za pomocą wielkich gwoździ. Stała
zawsze po prawej stronie tablinum i opierała się o ścianę lub o pilastr, do którego była mocno przytwierdzoną. Pan
domu mógł odosobnić się w tablinum za pomocą firanek i zasłon, być może za pomocą parawanów drewnianych lub
przepierzeń ruchomych. Inne zasłony, zawieszone na wysokich kolumnach atrium, pozwalały dzielić tę wielką salę na
kilka części. Naturalnie, nigdzie nie znaleziono zasłon i opon, ale kółka i pręty metalowe, umocowane w ścianach, nie
zosta-

--------------- 2013-03-30 07:58:04 ---------------


268/517

wiają żadnej wątpliwości o istnieniu takiego urządzenia. W lecie rozciągano także zasłonę równolegle do otworu w
dachu, dla zabezpieczenia atrium od słońca. Nazywano tę zasłonę velum.
Z obu stron tablinum były dwa pokoje symetryczne, z których każdy tworzył z niem kąt prosty, oddzielone od atrium
zasłonami, zwykle podniesionemi. Nazywano je alae (skrzydła). Były to pokoje paradne, odpowiadające naszym
salonom bawialnym; pan domu w nich wygodnie mógł przyjmować gości. Meble stanowiły krzesła z poduszkami,
fotele i taburety. Tam składano wszystko, co było w domu najpiękniejszego i najzaszczytniejszego: trofea, łupy zdobyte
na polu bitwy i portrety rodzinne, "obrazy przodków. " Tak nazywano maski woskowe, odtwarzające mniej więcej
wiernie rysy zmarłych pradziadów. Maski, z napisami pochwalnymi pod każdą, umieszczano w szafach, stojących przy
ścianie.
Inne pokoje, urządzone w pobocznych częściach atrium, były rzeczywiście oddzielone, miały bowiem ze wszystkich
stron ściany lub przepierzenia i drzwi. Zwykle były to malutkie izdebki. Jedne, zwane cubicula, przeznaczone do snu
lub wypoczynku, zawierały łóżka i skrzynie. Inne były składami, w których

--------------- 2013-03-30 07:58:06 ---------------


269/517

przechowywano zapasy śpiżarniane, tkaniny i odzież. Izby, w których stało wino w amforach, znajdowały się w owym
czasie nie pod ziemią, ale nawet nad jej poziomem, na pewnem wzniesieniu.
Na wsi kuchnia zajmowała znaczny obszar, ponieważ jedli w niej wszyscy słudzy. W mieście była dosyć ciasną i
usuniętą w najodleglejszy kąt domu, bądź dla uniknięcia dymu i niemiłych zapachów, bądź dla bezpieczeństwa od
pożaru. Kuchnia miała poniekąd charakter religijny, bo ołtarz bogów Larów przeniesiono do niej wraz z ogniskiem
domowem, a ściany ozdabiano zawsze malowidłami, przedstawiającemi bóstwa. Piec zajmował jeden kąt izby i składał
się z obszernej podstawy murowanej, wyłożonej cegiełkami i podzielonej na kilka przegród, które miały każda
oddzielny trzon. Na piecu, odkrytym w Pompei, znaleziono popiół i węgle drzewne, oraz rozmaite narzędzia i
naczynia: noże, patelnie, kociołki i rynki metalowe, garnki gliniane, małe trójnóżki bronzowe i t. d. Nad paleniskiem
rozszerzał się okap komina, jedynego istniejącego w domu urządzenia stałego do rozpalania ognia. Kiedy chciano
ogrzać się w zimie, rozpalano węgle w bronzowej żarowni przenośnej, którą dopiero po ulotnieniu się dymu stawiano

--------------- 2013-03-30 07:58:09 ---------------


270/517

w pokoju. Oprócz pieca murowanego używali Rzymianie w kuchniach ruchomych pieców metalowych, fajerek do
ogrzewania potraw, piecyków z kociołkami do wody i t. d. W kuchni był wielki stół z twardego kamienia do krajania
mięsa, statki rozmaite, zawieszone zwykle na ścianach, mała cysterna i zlew kamienny z rurą odpływową. W
większości domów w Pompei widzimy obok kuchni maleńki pokoik, albo po prostu wgłębienie w murze, ale z
drzwiami — jest to wygódka. To szczególne sąsiedztwo można objaśnić tem, że chciano dać rurom od zlewów odpływ
do kanału.
Domy prywatne były parterowe, później dobudowywano jedno lub nawet kilka piętr.
Przypuszczają, że schody powszechnie były drewniane, z wyjątkiem może kilku pierwszych stopni. Umieszczano je
zwykle przy wejściu do domu, obok drzwi od ulicy, albo w głębi, przy kuchni. Czasem opierano je o ścianę i wówczas
jedna strona opatrzona była poręczą, czasem zaś umieszczano między dwiema głuchemi ścianami, tak, że osoba
wstępująca lub schodząca pozostawała niewidzialną. W tym drugim wypadku schody były z konieczności ciemne i
wązkie. Pierwotnie w pokojach na pierwszem piętrze nie mieszkano stale. Zwykle w nich tylko jadano i dla-
--------------- 2013-03-30 07:58:11 ---------------
271/517

tego otrzymały nazwę coenacula, którą zatrzymały, chociaż z czasem przeznaczono je do innego użytku. Były jeszcze
mniejsze, niż pokoje parterowe. Niektóre miały okna wewnętrzne, wychodzące na dach nad atrium, inne — okna od
ulicy, a często i balkony, daleko występujące nad chodnikiem. W pokojach piętrowych sypiali zwykle niewolnicy,
natłoczeni w ciasnych izbach. Czasem odnajmowano je lokatorom.
Niekiedy nad domem urządzano taras (solarium), na którym członkowie rodziny spędzali w zimie godziny południowe,
używając słońca i widoku, a w lecie — godziny wieczorne, dla ochłodzenia się świeżem powietrzem. Na tarasie lubili
Rzymianie stawiać altanki, oplecione pnącemi się roślinami.
Ozdoby w domach z IV i III wieku przed Chr. były bardzo skromne. Podłogę w atrium stanowiła gruba warstwa wapna
z piaskiem, albo nawet gliny garncarskiej, w którą wbijano kawałki drobne cegieł, dachówek, kamyki i muszle,
następnie wszystko silnie ugniatano i równano za pomocą tłuczka. Ściany pociągano wapnem, rozmaicie barwionem.

C. Mieszkanie grecko-rzymskie.
Po wojnach punickich i pierwszych wyprawach na Wschód mieszkanie uległo nowemu,

--------------- 2013-03-30 07:58:13 ---------------


272/517

ostatniemu przekształceniu. Rzymianie zapragnęli budować dla siebie domy, podobne do domów tych ludów, które
zwyciężyli. Zmiana ta zaczęła się wkońcu II wieku przed nar. Chr., a skończyła w epoce Augusta. Zwycięstwo jej było
powszechnem po pożarze w r. 64 — wszystkie wielkie domy odbudowano wówczas pod wpływem pojęć greckich.
W udoskonalonym typie domu greckiego, który Rzymianie znaleźli na Wschodzie, zwróciło ich uwagę szerokie
podwórze, zalane światłem i otoczone portykiem, czyli perystyl. Ten perystyl, na który wychodziły pokoje, chcieli
odtworzyć w swoich domach mieszkalnych. Ale przez poszanowanie tradycyi zachowali również stare atrium.
Atrium było częścią domu, którą najmniej zmieniono. Ograniczono się tylko do podniesienia na kilka stóp nad poziom
ulicy kurytarza, który prowadził do atrium, a od frontu dodano przy drzwiach wchodowych ozdoby architektoniczne.
Kiedy obcy chciał wejść do domu, pies na łańcuchu warczał i pokazywał zęby, czasem zamiast prawdziwego psa było
tylko wyobrażenie jego robotą mozaikową z napisem "strzeż się psa" (cave canem). W każdym razie niewolnik-
odźwierny stał przy drzwiach i przyglądał się wchodzącym; żeby

--------------- 2013-03-30 07:58:16 ---------------


273/517

zaś nie opuszczał swego posterunku, przykuwano go łańcuchem do ściany.


Zostawiono w atrium rozkład pierwotny, ale rodzina nie mieszkała już w niem. Ołtarz domowy wznosił się w pobliżu
impluvium, ale był już tylko ozdobą. W głębi mieszkania urządzono świątynię oddzielną, lararium, do której schronił
się kult domowy. Pokoje dokoła atrium przeznaczone były teraz wyłącznie dla niewolników, albo na składy. Do tego
samego użytku służyły piwnice. Tablinum pozostało głównem archiwum rodzinnem i gabinetem pana domu, ale ściana
w głębi zniknęła i z tej strony komunikowało się swobodnie z perystylem, jak z przeciwnej łączyło się z atrium. Było
więc tylko szeroką galeryą między dwiema głównemi częściami domu. Można było jednak z łatwością zamienić
tablinum na pokój zamknięty za pomocą przepierzeń ruchomych z drzwiami. Urządzono inne jeszcze przejścia z atrium
do perystylu. W domu pompejańskim widzimy z obu stron tablinum kurytarze, fauces, przez które prawdopodobnie
przechodziła służba.
Całe życie domowe rodziny ześrodkowało się teraz w peristylium. Była to duża przestrzeń otwarta, otoczona portykami
z kolumn. W środku jej znajdował się ogródek (virida

--------------- 2013-03-30 07:58:18 ---------------


274/517

rium), z koszami kwiatów, rzadkimi krzewami i małemi sadzawkami, w których pływały cenne ryby. Zasłony i story,
rozciągnięte między kolumnami, dawały cień na galeryach i czyniły przechadzkę po nich przyjemną.
Dokoła kolumnady było mnóstwo pokojów. Naprzód jadalnie — bo zamożny Rzymianin w tej epoce miał ich kilka —
rozmaitych rozmiarów, stosownie do liczby zaproszonych gości. Jadalnie letnie często były odkryte i ozdobione
pnącemi się roślinami, które tworzyły nad niemi sklepienie zielone. Wszystkim dawano zapożyczoną z greckiego
nazwę triclinium, bo biesiadnicy zajmowali trzy loża przy każdym stole.
Odróżniano pokoje sypialne dzienne i nocne. Zbudowane według dawnego systemu, małe, często nie miały wcale
okien, tylko drzwi. Czasem zaś oddzielano je tylko zasłoną. Często do sypialni przylegał niewielki przedpokój, w
którym stale przebywał niewolnik, przeznaczony do usług przy osobie pana. Łóżka stały zwykle w alkowie, wgłębionej
w ścianie.
W domach najbogatszych znajdujemy jeszcze dokoła perystylu sale do rozmowy (exedra), biblioteki, galerye obrazów i
sale kąpielowe.

--------------- 2013-03-30 07:58:20 ---------------


275/517

Pokoje do rozmowy oraz bawialnie były piękne i szerokie; niektóre miały sklepienie i sufit, — inne, niepokryte,
dopuszczały powietrze i słońce. W pierwszych przyjmowano gości w zimie, w drugich latem.
W bibliotekach stały przy ścianach małe półki, zwykle z pulpitem u góry, przytwierdzone do muru, lub nawet
wgłębione. Dzielono półki na części za pomocą przegródek pionowych i poziomych. Nad każdą częścią pisano u góry
odpowiednią cyfrę. Półki wyrabiano z najcenniejszego drzewa, a ozdoby sali dopełniały posągi Muz, Apollona,
Minerwy i znakomitych pisarzy. W 1752 r. znaleziono w Herculanum bibliotekę prywatną; półki, pokrywające ściany
do wysokości 2 metrów, zawierały 1, 756 rękopisów.
Galeryę obrazów (pinacotheca) pomieszczano zwykle obok biblioteki. Było to miejsce często odwiedzane, od czasu,
gdy zamiłowania artystyczne rozszerzyły się w społeczeństwie rzymskiem. Poszukiwania w Pompei, które wykryły
nawet w domach drobnych mieszczan przedziwne dzieła sztuki, dowodzą, że zamiłowanie rzeczy pięknych nie było
obcem większości obywateli rzymskich. Z trudnością możnaby odszukać coś podobnego do skarbów sztuki w Pompei
w domach współczesnego mieszczaństwa na prowincyi.
--------------- 2013-03-30 07:58:23 ---------------
276/517

Za perystylem, wprost wejścia i atrium, zajmowała znaczną przestrzeń wielka komnata, bogato ozdobiona, która była
bawialnią, gabinetem do wypoczynku, a nawet salą na wielkie uroczystości. Nazywano ją oecus (od wyrazu greckiego
oikos). Pan domu przebywał w niej często, zasłoniwszy się storami od ciekawych i natrętów.
W pobliżu była kuchnia, niekiedy dochodząca ogromnych rozmiarów. Napis w Prenescie mówi o kuchni, która miała
50 metrów (kwadratowych?). Przylegały do niej stajnie i wozownie, piekarnia, pralnia, tłokarnia wina i oliwy, oraz
schody, prowadzące do mieszkań niewolników, śpiżarni i składów. Dowcipnym pomysłem architektów było urządzenie
łaźni W pobliżu kuchni, — te same bowiem paleniska, na których gotowano, pieczono i smażono potrawy, ogrzewały
wodę do kąpieli.
Kurytarz, ciągnący się wzdłuż oecus, i drzwi w głębi tej sali prowadziły do ogrodu. Mur, otaczający ogród, ozdabiano
portykami i werendami. Środek zajmowały wyciągnięte pod sznur aleje, obsadzone krzewami i zakończone altankami.
Pomiędzy alejami były rabaty kwiatowe i klomby, usiane tu i owdzie drzewami, które obcinano w kształty zwierząt,
lub liter, składających imię właściciela domu.

--------------- 2013-03-30 07:58:25 ---------------


277/517

Wodotryski z muszli lub mozaikowe, groty sztuczne z kamieni, posągi marmurowe, bronzowe i z wypalanej gliny —
zwykle zbyt stłoczone, bezładnie pomieszane, nie zdradzały często dobrego smaku.
Ogród dochodził do ulicy tylnej, która stanowiła granicę posiadłości; przez ukryte w murze drzwi właściciel mógł tędy
wymknąć się z domu.
Z zewnątrz domy miały prawie zawsze wygląd skromny, natomiast wnętrze przeładowywano ozdobami. W domach
bogatych były ornamenty pięknie rzeźbione, wykładania z kosztownych marmurów, kolumny. W sali jadalnej
Callistusa, wyzwoleńca Claudiusa, sklepienie opierało się na kolumnach alabastrowych, wysokich 9 1/2 metra. Ściany
zwykle pokryte były sztukateryą i malowidłami. W domach obywateli mniej zamożnych malarstwo zastępowało
rzeźbę, a w dodatku piękne niebo Italii nadawało wszystkim domom wdzięk, niepodobny do naśladowania.
Niesłychane mnóstwo malowideł ściennych, które spotykamy nawet w mieszkaniach drobnych kupców, świadczy, że
wytworzyła się liczna klasa malarzy-dekoratorów, wykazujących istotnie godną podziwu technikę. Najczęstszymi
motywami malarstwa dekora-

--------------- 2013-03-30 07:58:27 ---------------


278/517
cyjnego są kwiaty, owoce, widoki i małe geniusze, biegające, śpiewające, tańczące, łowiące ryby, piłujące lub
heblujące drzewo, zbierające winogrona, pijące wino. Następnie idą tancerki, akrobaci, przedmioty mitologiczne,
wreszcie sceny z życia domowego, wnętrza domów, widoki miast i t. p. Malowidło w tablinum w domu Livii
przedstawia okno, otwarte na ulicę. Niektóre obrazy ścienne były dziełami wyobraźni.
W pokojach z sufitami robota ciesielska tworzyła umyślnie wklęsłości, które uwydatniano malowidłami jaskrawemi. W
pokojach sklepionych pokrywano sklepienie tynkiem, wyrabianym ze żwiru i tłuczonego marmuru z cegłą, następnie
zaś malowano wgłębienie i ornamenty różnymi kolorami. Za czasu Seneki panowała moda ozdabiania sklepień taflami
szklanemi, ale był to zbytek wyjątkowy. Podłogę robiono z kamieni kolorowych i płyt marmuru, które tak układano,
żeby tworzyły figury geometryczne; albo w mocnej zaprawie wapiennej osadzano drobne kawałki marmuru
różnokolorowego i w ten sposób przedstawiano rozmaite przedmioty we właściwych kształtach i barwach. Mozaiki
tego rodzaju sprawiały wrażenie malowideł. Takie podłogi były bardzo upowszechnione. Mozaiki znale-

--------------- 2013-03-30 07:58:30 ---------------


279/517

ziono nie tylko w Rzymie i Pompei, ale również w bardzo wielu miejscowościach Francyi, Hiszpanii, Anglii, Afryki,
słowem we wszystkich krajach świata rzymskiego. Niektóre są wspaniałe, jak n. p. "Bitwa pod Arbelą, " albo "Bacchus
wierzchem na panterze" w Pompei; sceny z polowania i walk gladyatorów — w Rheims; liście i ptaki — w Yorku. W
domach niezamożnych podłogę wciąż zastępowało boisko z gliny, pomieszanej z tłuczonemi skorupami naczyń (1).

2. Ruchomości.

1. Meble do siedzenia. Oznaczano je wszystkie nazwą rodzajową sella, ale przedstawiały wielką rozmaitość kształtów.
Krzesła z grzbietami nazywano cathedra. Były one podobne do dzisiejszych krzeseł salonowych, z tą różnicą, że
grzbiet półokrągły, często bardzo rozłożysty, dawał wygodne oparcie górnej części ciała. Miały te krzesła na grzbiecie i
na siedzeniu miękkie poduszki. Solium (staropolski stolec) znaczało krzesło, a raczej fotel, na którym w chwilach
uroczystych zasiadał pan domu,

-----------------------------
(1) Cyceron w roku 62 przed Chr. zapłacił za dom 900, 000 fr. Crassus cenił swój 1, 500, 000; Q. Catulus i Aquilius
posiadali jeszcze wspanialsze.

--------------- 2013-03-30 07:58:32 ---------------


280/517

także tron naczelnika państwa lub bóstwa. Miało takie krzesło mocne poręcze, a grzbiet jego, wspaniale ozdobiony,
dochodził do ramion, a często nawet przewyższał głowę osoby siedzącej. Wyłożone poduszkami, stało na wysokich
nogach, albo na mocnej podstawie. Solia drewniane nie zachowały się do naszych czasów, ale znamy trony
marmurowe. Specyalnie rzymskim sprzętem było krzesło kurulne (sella curulis), które miało siedzenie płaskie, z kości
słoniowej lub metalu, bez grzbietu, oparte na dwóch parach nóg wygiętych i krzyżujących się w kształcie X. Prawo
zasiadania na tem krześle mieli wyłącznie konsulowie, pretorowie, prokonsulowie, propretorowie, edylowie kurulni,
dyktator, dowódca jazdy (magister equitum), a w epoce późniejszej i kwestorowie; z kapłanów tylko flamen Jupitera
korzystał z tego przywileju. Subsellium była to nizka ławka, na której siedzieli obok siebie urzędnicy plebejuszów, jak
trybunowie i edylowie ludu. Bisellium nazywano stołek podwójny, bez grzbietu, przeznaczony dla decurionów
municypalnych.
2. Łóżka. Zwykle były z drzewa, nasadzanego kością słoniową i szyldkretem, albo drogimi metalami, i miały
artystycznie rzeźbione nogi. Niekiedy jednak całe łóżka wyra-

--------------- 2013-03-30 07:58:34 ---------------


281/517

biano z bronzu albo z litego srebra. Sztaby bronzowe, tworzące kratę, zastępowały pasy lub deski. Materac z początku
był zwyczajnym workiem, napchanym słomą; później używać zaczęto wełny, waty, lub puchu z gęsi i łabędzi. Elagabal
do wyściełania materacy kazał wybierać najdelikatniejsze piórka ze skrzydeł kuropatw. Wałki i poduszki także
napychano pierzem lub puchem. Przykrywano pościel prześcieradłami i kapami, które, stosownie do zamożności
właściciela, albo były robione z prostych tkanin, albo błyszczały żywemi barwami, haftami i szlakami. Do kompletnej
pościeli należały jeszcze małe poduszki, które kładziono w wezgłowiu lub pod lewym łokciem. Łóżko miało u
Rzymian osobliwe przeznaczenie. Pierwotnie przy jedzeniu siedzieli, później zaś przyzwyczaili się jeść, leżąc.
Stawiano trzy łoża, bardzo nizkie, z trzech stron stołu kwadratowego, którego czwarta strona pozostawała wolną, żeby
służba mogła mieć dostęp do niego. Każde łoże zajmowało trzech biesiadników. Jeżeli było więcej niż dziewięć osób,
stawiano odpowiednią liczbę stołów w tym samym pokoju. Trzy zestawione łoża nazywano triclinium. Przy końcu
Rzeczypospolitej zamiast stołów kwadratowych używać zaczęto okrągłych, wskutek czego zamiast

--------------- 2013-03-30 07:58:37 ---------------


282/517

trzech łóżek używano tylko jednego, półokrągłego, zwanego sigma albo stibadium. Rzymianie ozdabiali triclinia z
wielkim przepychem, pokrywali je drogimi kobiercami, a w sali jadalnej rozstawiali na pięknych postumentach
rozmaite przedmioty sztuki.
3. Stoły. Oprócz dużych stołów w salach jadalnych mieli Rzymianie inne, mniejsze i wygodniejsze. Stawiano je zwykle
obok łóżek do spania, od których bardzo mało były wyższe. Miały te stoliki nogi drewniane, metalowe lub kamienne
rzeźbione. Ale zamiłowanie zbytku uwidoczniało się zwłaszcza w ozdabianiu wierzchów stołów, które wyrabiano z
drogich kruszców, rzadkich kamieni lub niezwykłych gatunków drzewa. Z najpiękniejszego drzewa wyrabiano zwykle
stoły na jednej nodze. Szczególnie poszukiwanem było drzewo Thya cypressoides, które rośnie w górach Atlasu w
Afryce i którego pień ma czasem kilka stóp grubości. Rzymianie nazywali je citrus. Za stół z tego drzewa Cyceron
zapłacił 125, 000 fr.; Asinius Pollion za podobny, ale piękniejszy, dał 252, 000 fr., a rodzina Cethegusów — 333, 000 fr.
Odróżniano stoły według rodzaju deseniów na nich: nakrapiane, centkowane, wężykowate, pawikowe i t. d. Często
obijano je blachami metalowemi. Te ozdobne stoły nie służyły do żadnego
--------------- 2013-03-30 07:58:39 ---------------
283/517

użytku, były to meble zbytkowne. Drobne przedmioty sztuki i cacka ustawiano na małych stoliczkach z podniesionymi
brzegami (abacus). Mnóstwo takich stolików znaleziono w Pompei; na szczególną uwagę zasługuje jeden z nich, który
można za pomocą dowcipnego mechanizmu podwyższać lub zniżać. Przedmioty, służące do użytku domowego,
zwłaszcza naczynia stołowe, stały na trójnogach. Nogi, ozdobione rzeźbionemi figurami i liśćmi, zwykle u dołu
przybierały kształt łap smoczych. Wierzch trójnoga był płaski, albo półkulisty.
4. Naczynia gospodarskie. Poszukiwania archeologiczne, zwłaszcza w Pompei, zaznajomiły nas z mnóstwem
przedmiotów bronzowych, których kształty wykwintne i praktyczne budzą wielkie zajęcie. Oto n. p. naczynie w
kształcie połowy jaja z bardzo małym otworem i uchem, stojące na trójnóżku. Otwór zamykała pokrywa,
przymocowana na łańcuszku. Oto kociołek, który zawieszano za ucho i w którym gotowano wodę lub potrawy płynne.
Wiadro rzymskie, zawsze mniej lub więcej baniaste, różni się jeszcze od dziś używanego ozdobnymi brzegami i
listewkami przy osadzie rączki. Rądle podobne są do naszych. Do smażenia oliwy były płaskie patelnie

--------------- 2013-03-30 07:58:41 ---------------


284/517

z wygiętymi nieco brzegami. Przedmiot kwadratowy, z długą rączką i czterema wgłębieniami, wystającemi od spodu,
służył zapewne do sadzenia jaj; inny znowu jest, zdaje się, szufelką do wsuwania ciastek do pieca. Warząchwi, lejków i
durszlaków znaleziono mnóstwo w Pompei.
Półmiski i talerze były zwykle gliniane, tylko w domach zamożnych srebrne, cyzelowane. Nawet gliniane kosztowały
czasem bardzo drogo. Aktor Esopus miał taki półmisek, oceniony na 20 — 25, 000 fr. Vitellius kazał zrobić dla siebie
półmisek, którego wartość wynosiła 200, 000 fr. Według świadectwa Pliniusa, w Rzymie zarządów Sylli było mnóstwo
półmisków srebrnych, ważących zwykle po 32 kilogramy; niewolnik Claudiusa miał jeden, który ważył 160
kilogramów.
Kubki, czary i wazy, których nazwy wskazują pochodzenie greckie (patera, calix, scyphus, cyathus), przedstawiały
wielką rozmaitość. Były gładkie, lub ozdobione płaskorzeźbami, czasem nawet wysadzane drogimi kamieniami.
"Pijemy — mówi Plinius — z klejnotów, wprawiamy szmaragdy w nasze czary; upijając się, lubimy ściskać w dłoni
bogactwa Indyi; złoto jest już tylko dodatkiem. "

--------------- 2013-03-30 07:58:44 ---------------


285/517

Wszystkie muzea posiadają naczynia i inne przedmioty szklane, pochodzące w największej części z grobów.
Spotykamy najczęściej ładne, z białego lub kolorowego szkła flakony do lekarstw i pachnideł. Równie pospolite są
kubki i butelki rozmaitych kształtów i rozmiarów. Oprócz nich znajdują jeszcze urny, oenochoe, kielichy większe i
mniejsze, półmiski i talerze. Niektóre przedmioty mają barwę mocnoniebieską lub zieloną. Na innych widzimy desenie
różnokolorowe, wężykowate lub spiralne, podobne do mozaik. Są wreszcie wyroby szklane, mieniące się w różne
barwy. Wielkiej sławy używa t. zw. wazon portlandzki, należący obenie do British Museum w Londynie, a znaleziony
w XVI wieku w grobowcu, jak przypuszczają, Aleksandra Severusa (1).
Rzymianie cenili szczególnie naczynia z myrry. Pompejus po zwycięstwie nad Mitrydatem pierwszy przywiózł jeden
taki wazo-

-----------------------------------------
(1) Sławny ten wazon jest teraz sklejony, stłukł go bowiem umyślnie pewien Anglik, człowiek dosyć wykształcony i
spokojny, nie okazujący żadnego zboczenia władz umysłowych. Zapytany przez sędziego o powód, odpowiedział, że
"indywidualność jego czuła się zgnębioną i poniżoną, istnieniem skorupy, kosztującej kilkanaście tysięcy funtów
sterlingów. " (Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:58:46 ---------------


286/517

nik do Rzymu i ofiarował go Jupiterowi Kapitolijskiemu. Mąż konsularny T. Fetronius miał małą miedniczkę z myrry,
która kosztowała 75, 000 franków. Neron za puhar z tego materyału zapłacił 250, 000. Wielką wartość miały także
naczynia kryształowe.
Do czerpania i rozlewania napojów używano zbytkownych naczyń metalowych. Ucha, mniej lub więcej wygięte, miały
z obu stron przy osadzie ozdoby w kształcie masek, figurek lub gałązek palmowych; brzegi naczyń, wdzięcznie
wywinięte, otaczano girlandą liści i gron winnych; wreszcie brzuch naczynia, oparty zwykle na wysmukłej podstawie,
był gładki lub karbowany. W naczyniach tych stawiano na stole wino, służyły także do polewania wodą rąk gości po
obiedzie lub wieczerzy, nakoniec używano ich do libacyi przy składaniu ofiar.
Dwa przedmioty, znalezione w Pompei, zasługują na uwagę ze względu na ich urządzenie praktyczne. Jeden z nich,
cały z bronzu, naśladuje kształt twierdzy. Ściany, dosyć grube i puste wewnątrz, w czterech rogach mają wieże,
zamykane z wierzchu pokrywkami. Wnętrze napełniano wrzącą wodą, którą nalewano przez wieżyczki, a wypuszczano
w razie potrzeby za pomocą smoczków. W tym zbiorniku,

--------------- 2013-03-30 07:58:48 ---------------


287/517

zamkniętym ze wszystkich stron, dosyć długo woda zostawała gorącą i można było na murach twierdzy stawiać
półmiski, żeby nie stygły. Większe zaś naczynia stawiano w przestrzeni pomiędzy wałami, napełnionej wodą gorącą,
której temperaturę utrzymywało ciepło ścian bocznych. Drugim sprzętem jest kociołek czworokątny, oparty na
zgrabnych nóżkach i mający z jednej strony dosyć wysoki zbiornik w kształcie beczki, z pokrywą na wierzchu. Niżej
pokrywy jest maska z paszczą otwartą, przeznaczona prawdopodobnie do wypuszczania nadmiaru pary wodnej,
powstającej wewnątrz. Zbiornik łączy się z ogrzewalnią półokrągłą, mającą podwójne ścianki i w połowie wysokości
również maskę z paszczą, przez którą ulatniała się para. Trzy ptaki, umieszczone na górnej krawędzi ogrzewalni,
podtrzymywały kociołki lub rądle.
Mnóstwo naczyń służyło tylko do ozdoby. Rzymianie upiększali swoje mieszkania, portyki i ogrody wielkimi,
okazałymi wazonami, którym nadawali kształty urn, amfor lub pater. Wazony te wyrabiano z marmuru, porfiru i innych
kamieni, oraz z bronzu i drogich metali.
Amfory — dolia, cadi — gliniane zastępowały beczki do przechowywania wina. Grubo

--------------- 2013-03-30 07:58:51 ---------------


288/517

wyrobione, nie miały zwykle ucha, albo też miały dwa bardzo małe. W pierwszym wypadku naczynie było wydęte w
kształcie dyni, w drugim było długie, wysmukłe i bez podstawy. Takie amfory zakopywano do połowy w ziemi, lub
ustawiano je rzędem przy ścianie.
5. Lampy i świeczniki. W dawnych czasach używali Rzymianie do oświetlania mieszkań pochodni i świec z wosku i
łoju, albo nawet smolnego łuczywa. Później wynaleziono lampę olejową (lucerna). Bez względu na materyał, z którego
była zrobioną, lampa składała się z rozerwoaru (discus) do oleju lub najczęściej oliwy, zwykle baniastego, okrągłego
lub owalnego, z szyjki (nasus), przez którą przechodził knot, i z rączki (ansa). Robiono zazwyczaj lampy z glinki
przepalanej (terrakotty), niekiedy polewanej. Lampy miały zwykle dwa, a czasem więcej, aż do dwunastu otworów na
knoty. Discus i rączka były często ozdobione ładnemi, wypukłemi figurkami, przedstawiającemi sceny z mitologii,
życia domowego i wojskowego, walki gladyatorów, zwierzęta, albo owocami i liśćmi. Są lampy z małą niszą u góry, w
której zasiada na tronie bóg piekieł. Inna znowu ma kształt nogi, obutej w sandał. Lampy bronzowe są wy-

--------------- 2013-03-30 07:58:53 ---------------


289/517

kwintniejsze; w Herculanum i Pompei znaleziono rozmaite ich odmiany. Do usuwania spalonej części knota używano
małych szczypców, albo narzędzia, podobnego do harpuny.
W wielkich salach lampy stały na piedestałach, albo za pomocą łańcuszków przyczepiano je do belek, lub zawieszano u
sufitu. U ludzi niezamożnych świeczniki były drewniane lub metalowe, prostej roboty, — bogaci zaś nadawali im
kształty artystyczne. Najczęściej była to kolumna cienka, wysoka 3 do 5 stóp, bądź wyrzynana, bądź naśladująca pień
drzewa, stojąca na mocnej podstawie, zwykle w kształcie trzech łap zwierzęcych, zakończona małym kapitelem lub
figurą ludzką. U góry kolumna miała krąg, na którym stawiano lampę. Fantazya artysty ożywiała czasem kolumnę
najrozmaitszemi postaciami zwierząt. Widzimy n. p. łasicę, lub kota, wspinającego się w górę do gromadki gołębi,
siedzących na kręgu. Oprócz tych kandelabrów z jednej sztuki, były inne, dowolnie podwyższane lub zniżane za
pomocą korby.
Lampadaria różniły się od świeczników. Były to umieszczone na ozdobnej podstawce w kształcie bardzo nizkiego
stolika, gładkie kolumny, z kapitelem, z którego rozchodziło się kilka ramion, wdzięcznie wygiętych. Na

--------------- 2013-03-30 07:58:55 ---------------


290/517

tych wygięciach zawieszano na łańcuszkach lampy.


Wszystkie prawie przyrządy do oświetlania były lekkie i z łatwością je przenoszono. Ale używali też Rzymianie
świeczników, które z powodu ich wagi nazwać można stałymi. Miały one rozmaitą wysokość, wyrabiano zaś je z
bronzu lub z marmuru. W okolicznościach uroczystych rozkładano na ich wierzchołkach materyały palne, dające silny
płomień.
Latarnie miały kształt walcowaty i pokrywkę z dziurą pośrodku. Noszono je na łańcuszkach. Zamiast szkła używano
innych materyałów przeświecających, n. p. cienkich tabliczek rogowych, płótna napuszczonego oliwą i t. p. Duży zbiór
latarni posiada muzeum w Neapolu.
(Guhl i Koner, La vie antigue, II, str. 221 przekład francuski Trawińskiego).

3. Wyroby ze szkła i złotnictwo w Gallii.

W dolinach Sekwany i Mozelli znaleziono przedmioty, które są może najwspanialszymi okazami spuścizny po
hutnikach starożytnych. Żaden ze sposobów upiększania szkła nie był im obcym. Umieli je rytować i ozdabiać
rysunkami wypukłymi, a te cięcia i wypukłości

--------------- 2013-03-30 07:58:57 ---------------


291/517

odznaczają się niesłychaną delikatnością. Niektóre naczynia wielkich wymiarów wyrabiali z dwóch warstw szkła,
odmiennie zabarwionych, i dzięki temu połączeniu wywoływali najdziwaczniejsze efekty. Naczynia szklane gallo -
rzymskie są czasem arcydziełami snycerstwa. Motywy dekoracyjne i wybór postaci odpowiadają tradycyom szkół
grecko - rzymskich. Widzimy tam sceny mitologiczne, przedstawienia w cyrku, rzadziej sceny rodzajowe, niekiedy
zwierzęta lub tylko szczegóły ornamentacyjne. Ale wykonanie odznacza się niezwykłą subtelnością. Nie wiemy, co
podziwiać więcej: talent artystyczny, czy zręczność robotnika, — wdzięk nieco manierowany rysunków i figur, czy
połysk i rozmaitość migocących barw. Hutnicy gallijscy niewątpliwie są równie doskonali, jak mistrzowie ich w tej
sztuce, szklarze z Aleksandryi.
Wyroby metalowe szły o lepsze z wyrobami Italii i Grecyi. W pobliżu Lyonu znaleziono garnitur całkowity klejnotów
damy rzymskiej: siedem naszyjników, dwa pierścienie, siedem bransolet, sześć zausznic, kilka broszek i sprzączek i t.
p. Każdy przedmiot ma właściwy sobie charakter, a złoto połączone umiejętnie z perłami i drogimi kamieniami. Być
może artyście brakowało oryginalności, ale

--------------- 2013-03-30 07:59:00 ---------------


292/517
wykonanie jest doskonałe, chociaż ma na celu raczej przepych niż wdzięk. Arcydziełem złotnictwa rzymskiego jest
patera w Rennes (1), z litego złota, która na przestrzeni, mającej 25 centymetrów w średnicy, zawiera około 50 figur,
wykonanych za pomocą odbijania, a następnie cyzelowanych. Pochodzi ona niewątpliwie z II wieku po nar. Chr., ale
wykonanie jest jeszcze bardzo delikatne, styl czysty, bez przesady w uwydatnianiu wypukłości, bez grubości w rysach i
wyrazie figur. Najpiękniejszy zbiór sreber przedstawia t. zw. skarb z Bernay, przechowywany obecnie w Bibliotece
narodowej w Paryżu. Składa się on z 69 naczyń i sprzętów srebrnych, ofiarowanych niegdyś przez różne osoby
Merkuremu. Są to widocznie kopie wzorów greckich, ale niezwykle wykwintnie zrobione.
(Jullian, Gallia, str. 162).

4. Mieszkania ludzi ubogich w Rzymie.

Nie każda rodzina w Rzymie ma swój dom, jedynie bogaci korzystają z tego przywileju.

------------------------------------------
(1) Nazwa patera oznaczała albo płaskie naczynie z rączką lub uszkami, albo ozdobę metalową, w kształcie talerzyka,
za którą zwykle zaczepiano firanki lub zasłony.
{Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 07:59:02 ---------------


293/517

Ale obok ich obszernych posiadłości widzimy mnóstwo domów, do których tłoczą się gromady ludzi, dla spędzenia
kilku godzin dnia, a zwłaszcza nocy, jeżeli nie chcą przebywać na świeżem powietrzu, co w tym kraju często się
zdarza. Kto ma cokolwiek pieniędzy, wynajmuje dziesiątą albo dwudziestą część ogromnej budowli za niewielką płacę,
ale musi mieć własne sprzęty. Są zresztą domy umeblowane. W takich mieszkaniach gnieździ się przeważnie
proletaryat.
Pomiędzy ubogimi obywatelami i bogaczami istnieje klasa średnia, która pragnie mieć mieszkania oddzielne, na
własność, uważając za hańbę być lokatorem. Ci ludzie średniozamożni łączą się po kilku w spółki dla wybudowania
lub nabycia domu, którym się dzielą w ten sposób, że jeden z nich posiada na własność parter, drugi — pierwsze piętro,
trzeci — drugie i t. d.
Tacy pół i ćwierć - właściciele nie są jednak liczni w stosunku do ogółu mieszkańców Rzymu i olbrzymia większość
obywateli najmuje mieszkania. Domy z mieszkaniami do najęcia są spekulacyą, bardzo korzystnem umieszczeniem
funduszów, i niektórzy bogacze z tego źródła czerpią prawie cały swój dochód. Ogłoszenia na ścianach mieszkań
wolnych oznaczają

--------------- 2013-03-30 07:59:04 ---------------


294/517

ich rozległość i nazwisko agenta, zajmującego się wynajmowaniem. Te tablice lub karty mają litery łokciowej
wielkości, kreślone czarną farbą, z wyjątkiem ostatniego wiersza, zawierającego zwykle imię właściciela i dla
zwrócenia uwagi wypisanego farbą czerwoną. Oto wzór takiego ogłoszenia: "W dziedzictwie Julii, córki Spuriusa
Feliksa, są do wynajęcia: łaźnia, 90 szop (taberna) i kilka mieszkań, zaczynając od Kalendów sierpnia, na pięć lat
następnych. Kto nie zna właściciela posiadłości, niech zwróci się do Suettiusa Verusa, edyla. "
Pierwszy lipca jest zwykłą porą zmiany mieszkań. Wówczas w ciągu kilku dni widać w mieście ruch zdwojony. Ja sam
szukałem mieszkania w dzielnicy Suburra. Wolałbym okolice Forum, ale do wszystkich domów w tej dzielnicy cisną
się urzędnicy i obywatele, ubiegający się o zaszczyty lub zajęci sprawami publicznemi. To też mieszkania są tam
bardzo drogie (1).
Ulica Suburra nie jest wcale wesołą. Znaleźć tam można szewców, sukienników, sprzedających baty, liche szynkownie,
nie licząc

----------------------
(1) Przyjaciel Cycerona, Coelius, płacił za mieszkanie 10, 000 sestercyi. Juvenalis powiada, że najem ciupki nędznej
tyle kosztował, ile dom w małem mieście italskiem.

--------------- 2013-03-30 07:59:07 ---------------


295/517

mnóstwa psów, które szczekają na przechodniów. Wkrótce miałem dosyć tego. jednakże przez ciekawość zwiedziłem
najwyższe piętro domu, czyli, jak je nazwano, altankę — dlatego, że nad niem jest taras z altanką z latorośli winnych.
Wdrapałem się na szóste czy siódme piętro (1) i wszedłem do mieszkania, w którem słychać było rozpaczliwe krzyki.
Wychodziły one z piersi grubej i tęgiej Egipcyanki czy Syryanki, którą bili. Niewolnica tego rodzaju uważaną jest za
zdolną do wszelkiej roboty: przędzie, naprawia bieliznę, miele zboże, rąbie drzewo, sprząta w domu i gotuje w kuchni.
Nie wiem, co zawiniła, ale obecność moja nie przerwała pastwienia się nad nią. Cofnąłem się śpiesznie, ponieważ tu
nikt nie ma prawa powiedzieć cokolwiek temu, kto źle obchodzi się ze swym niewolnikiem.
Zajrzałem do izby sąsiedniej. Tam znalazłem obraz najstraszniejszej nędzy: tapczan,

------------------------
(1) Titus Livius opowiada, że w r. 218 przed nar. Chr. wól wlazł na trzecie piętro. W ostatnich latach Rzeczypospolitej
domy miały zwykle trzy lub cztery piętra. August zabronił wznosić domów wyższych nad 20 meteów. Ale w
kilkadziesiąt lat później Seneca widział jeszcze domy tak wysokie, że w razie pożaru lub zawalenia się mieszkańcy nie
mogliby się ocalić. Neron po wielkim pożarze rozkazał, żeby największa wysokość domu nie przekraczała 17 metrów.

--------------- 2013-03-30 07:59:09 ---------------


296/517

pokryty matą, pełną pluskiew, skrzynia i stolik — stanowiły bodaj wszystkie ruchomości. Było to mieszkanie
gramatyka, którego wiedza nie mogła wyciągnąć z ubóstwa, który jadł tylko chleb razowy i pił lurę wytłoczyn
winogronowych. Za całą odzież miał togę, w której chodził w dzień i spał w nocy. Dzielił z nim tę nędzę przyjaciel
wierny — pies.
Wychodząc, spotkałem przeprowadzającą się do nowego mieszkania ubogą rodzinę. Trzy kobiety z pożółkłą cerą —
jedna ruda, druga olbrzymiego wzrostu, a trzecia łysa — przenosiły swoje ruchomości. Zobaczyłem tapczan o trzech
nogach, stół, który miał tylko dwie, lampę, kubek rogowy, oraz stary, wyszczerbiony nocnik. Najwyższa z kobiet niosła
na głowie amforę i trzon od ogniska. Smrodliwy zapach, wydobywający się z amfory, zdradzał obecność w niej resztek
cuchnących ryb morskich. Do produktów spożywczych należał także ser z Tuluzy i wianek cebuli, czosnku i porów.
Druga kobieta zawiesiła sobie na ręce siatkę napełnioną chlebem; trzecia zaś dźwigała dwa kosze z sitowia, w których
ludność uboga trzyma zwykle zboże. Wreszcie stary garnek, napełniony brudną żywicą, będącą środkiem

--------------- 2013-03-30 07:59:11 ---------------


297/517

leczniczym na wypadanie włosów, dodawał tej przeprowadzce opłakanego pozoru.


(Dezobry, Rome au siecle d'Auguste, list XVI).

5. Domy wiejskie.

Mieszkania wiejskie dzieliły się na dwie kategorye, różniące się znacznie: jedne były stałem miejscem pobytu
prawdziwych wieśniaków, drugie schronieniem dla mieszczan w porze letniej.
Ubodzy włościanie pozostali wierni dawnej chacie, nie mając ani czasu, ani środków, potrzebnych do wprowadzania
nowości. Zamożniejsi dzierżawcy i mieszkańcy wsi oraz miasteczek mieszkali w domach, zbudowanych według planu
pierwotnego, które opisaliśmy wyżej i których główną częścią pozostawało atrium. Nawet za Cesarstwa, w kilka
wieków po utrwaleniu się przyzwyczajeń grecko-rzymskich w miastach, mieszkańcy wsi wciąż uważali izbę z
otworem w dachu jako główną część mieszkania i w niej zawsze jedli przed niszą z posągami bogów-Larów. Rozkład
mieszkania pozostawał bez zmiany; Vitruvius świadczy, że w pierwszym wieku naszej ery na wsi do vestibulum
przylegały stajnie i obory.

--------------- 2013-03-30 07:59:14 ---------------


298/517

Pod jednym tylko względem różnił się dom wiejski od dawnego domu miejskiego — mianowicie, że budynki
gospodarskie zajmowały przestrzeń daleko większą. "Właściciel — mówi Varro — mieszkał w ciasnocie, ale dla
gospodarki wiejskiej miał wielkie budynki. "
Rezydencye letnie (villae) bogatych obywateli odtwarzały przesadnie obszerność i okazałość domów miejskich.
Dawano swobodne ujście zbytkowi. Wewnątrz chciano mieć ogromne salony, po kilka sal jadalnych, atriów i
perystylów. Na zewnątrz urządzano wspaniałe widoki, obszerne place, kopano kanały i sadzawki dla upiększenia
ogrodów i hodowli ryb.
Przedewszystkiem starannie wybierano miejscowość. Najchętniej osiedlano się w rozkosznych dolinach tych gór
niebieskawych, które zakreślają w pewnej odległości dokoła Rzymu szeroki obwód zieleni, pod cieniem dębów i sosen,
nad wodospadami Tiburu. W tej czarującej miejscowości zbudowali sobie wille: Mecenas, Cicero, Horatius, Lucullus.
Kiedy zabrakło tam miejsca, zaczęto osiedlać się nad brzegami jezior Como, Garda i Większego (Maggiore), lub na
poszarpanych i urwistych wybrzeżach małych jezior toskańskich. Tarasy Apeninów na całej długości półwyspu
--------------- 2013-03-30 07:59:16 ---------------
299/517

dawały również wdzięczne schronienia. Wreszcie w I wieku Cesarstwa powstała moda udawania się na lato w okolice
Neapolu, na wybrzeża zatoki Baiae, żeby "zapuszczać w morze podnóża marmurowe pałaców i odbijać w niebieskich
falach wielkie portyki, zamieszkane przez bogów z marmuru i ocienione gęstwiną wielkich drzew z połyskującymi
liśćmi. "
W ogrodach, które otaczały wille, wznoszono coraz więcej budynków dodatkowych. Były to palestry greckie, galerye
do gry w piłkę, wysokie wieże, z których otwierały się ładne widoki, — ptaszyńce, w których wielkim kosztem
żywiono rzadkie ptaki i które zdobiono z wykwintem artystycznym. Krypty albo krypto-portyki znajdujemy prawie we
wszystkich willach. Tak nazywano galerye kryte i zamknięte, ale zbudowane na poziomie gruntu, nie zaś pod ziemią.
Zakreślały one zwykle prostokąt wydłużony i otrzymywały światło przez szeregi okien w ścianach bocznych. Podczas
niepogody lub wielkich upałów dostarczały przyjemnego schronienia.
Wille z epoki cesarskiej tworzą jakby małe miasteczka. Niewolnicy byli bardzo liczni, trzeba więc było dla nich
mieszkań osobnych. Zwykle mieszkali w chałupach, podobnych do

--------------- 2013-03-30 07:59:18 ---------------


300/517

chat najuboższych wieśniaków, lub częściej jeszcze w budynku, składającym się z szeregu pokoików sklepionych.
Długi szereg tych mieszkań niewolniczych istnieje jeszcze w Mola pod Gaetą, obok ruin willi rzymskiej. Są to izby
sklepione, przedzielone ścianami i zupełnie otwarte ze strony przedniej. Dawniej od strony przedniej był cienki mur z
cegieł, z drzwiami pośrodku. W każdej willi dobrze urządzonej znajdowało się więzienie dla sług, ergastulum. Była to
obrzydliwa nora, której sklepienie tylko wychodziło nad poziom gruntu, wilgotna i ciemna. Tam chłostano
niewolników, a następnie zakuwano i zmuszano do pracy w kajdanach.
Z willi ówczesnych niektóre zyskały głośną sławę, jak n. p. willa cesarza Hadriana w Tivoli i dwie wille Pliniusa
Młodszego, które ich właściciel z miłością opisał. Jedna, Laurentinus, zbudowana nad morzem, o sześć mil
(francuskich) od Rzymu, pomiędzy Laurente i Ostią, daje nam dostateczne pojęcie o willach nadmorskich; druga,
położona w Toskanii, w miejscowości zdrowej, u podnóża Apeninów, z ogrodami obszernymi, może być dla nas typem
willi górskich.
Gość wchodził do Laurentinu przez atrium półokrągłe, pokryte występującym dachem,

--------------- 2013-03-30 07:59:21 ---------------


301/517

i przez portyk sklepiony, wychodzący na wielkie podwórze. Drugi portyk prowadził do pięknej sali jadalnej, położonej
tuż nad morzem, którego fale rozbijały się o mury. W tej sali podwoje i okna, równie wysokie jak drzwi, dawały z
trzech stron piękne widoki na morze, a z czwartej spostrzegał ciekawy wzrok podwórze, atrium, portyki, i dalej —
jakby w głębi obrazu — gaje i góry. Na prawo i lewo ciągnęły się szeregiem rozmaite pokoje, oświetlone od wschodu
lub od zachodu: biblioteka, sypialnie, gabinety, łaźnie i t. d. Wszystkie pokoje ogrzewano za pomocą rur,
rozprowadzających ciepło. Z prawej strony sala do gry w piłkę przylegała do wieży dwupiętrowej, z której wierzchołka
wzrok obejmował daleki obszar morza i pól. Przeciwną stronę zajmowały pokoje letnie — sypialnie, tridinium, z
którego, nie widząc morza, słychać było szum jego, druga wieża, krypto-portyk do przechadzek w chłodzie i cieniu,
wreszcie mały pawilon, który Plinius nazywał swoją "miłością i rozkoszą. "
Willa toskańska była jeszcze wspanialszą. Zbudowano ją w środku rozległego majątku, okolonego górami, ale
obfitującego w najrozmaitsze płody naturalne. Wszelkiego rodzaju wody — źródła, strumienie, stawy — nadawały

--------------- 2013-03-30 07:59:23 ---------------


302/517

ogrodom wdzięk szczególnego rodzaju. Dom składał się z kilku części, które łączyło atrium, następnie z perystylu,
otaczającego kwatery kwiatów; zdobiły go gazony i grupy wielkich drzew, dziwacznie wycinanych. Wewnątrz
znajdowała się paradna sala jadalna, której okna wychodziły na perystyl, — druga mniejsza, gdzie Plinius jadał zwykle
z przyjaciółmi, oświetlona przez małe podwórze z basenem marmurowym i czterema platanami. Oprócz tych sal dom
zawierał mnóstwo pokojów, wyłożonych marmurem lub ozdobionych wykwintnemi malowidłami ściennemi, liczne
galerye zamknięte lub otwarte, gabinety, inne jeszcze jadalnie i t. d. Wszędzie urządzono małe wodotryski i baseny
marmurowe, z których wyciekała woda z przyjemnym szmerem. Z oddzielnych budowli Plinius chełpił się najbardziej
obszernym maneżem, położonym naprzeciw domu i otwartym pośrodku w ten sposób, że widać było całe jego wnętrze.
Maneż okolony był platanami, połączonymi bluszczem w jedną zieloną ścianę.
W ogrodach były wszędzie ławki marmurowe i również marmurowe sadzawki z odpowiedniemi urządzeniami do
spożywania podwieczorków na świeżem powietrzu, oraz domki, oplecione z zewnątrz pnącemi się roślinami

--------------- 2013-03-30 07:59:25 ---------------


303/517

i krzewami, a wewnątrz odświeżane wciąż bijącymi wodotryskami. Tego rodzaju domy wiejskie budowano w całej
Italii, w Gallii, Hiszpanii, Afryce i wogóle na całym obszarze Cesarstwa. Plan ogólny wszędzie był ten sam, sposoby
budowania i ozdabiania jednakowe. Jeżeli istniały różnice, to tylko zależne od zwyczajów miejscowych i wymagań
klimatu (1).
(Garnier i Ammann, L'habitation humaine, str. 563 i nast).

6. Plinius Młodszy na wsi.

Zapytujesz mię, w jaki sposób spędzam dzień letni w moim majątku w Etruryi? Budzę się rozmaicie, zwykle o
godzinie siódmej, czasem wcześniej, a rzadko później. Zostawiam okna zamknięte, ponieważ cisza i ciemność
wzmacniają umysł, który, nie będąc rozrywany przedmiotami, zdolnymi go pociągnąć, zachowuje swobodę i panuje
nad sobą. Nie chcę poddawać umysłu mego oczom, poddaję więc oczy moje umysłowi, — bowiem widzą one tylko to,
co on widzi, o ile ich nie odciągają inne rzeczy. Jeżeli opracowuję jakie dzieło, roz-
---------------------
(1) Willa Cycerona w Tusculum warta była najmniej 3 50, 000 franków.

--------------- 2013-03-30 07:59:28 ---------------


304/517

myślam nad niem, zwracając uwagę nawet na wyrazy, na wzór tych pisarzy, którzy przeglądają powtórnie swoje
utwory. W taki sposób przygotowuję ustępy krótsze lub dłuższe, stosownie do łatwości, z jaką je układam, i zatrzymuję
w pamięci. Wtedy przywołuję sekretarza, każę wpuścić światło i dyktuję w obszerniejszem rozwinięciu to, co
obmyśliłem. Sekretarz wychodzi, przywołuję go jeszcze raz napowrót, a potem uwalniam. Około dziesiątej lub
jedenastej wstaję i, stosownie do pogody, przechadzam się po ogrodzie lub po galeryi, nie przestając myśleć o
zajmującym mię przedmiocie i dyktować. Następnie siadam do wózka i, jadąc, robię to samo, co w łóżku, i podczas
przechadzki. Po powrocie śpię chwilkę, znowu się przechadzam i czytam głośno jakąkolwiek mowę grecką lub
łacińską, jedynie dla wzmocnienia piersi, chociaż i głos przy tem zyskuje. Po przechadzce następują: nacieranie oliwą,
ćwiczenia fizyczne i kąpiel. Jeżeli jem razem z żoną i blizkimi przyjaciółmi, każę przy stole czytać książkę. Kiedy
wstajemy od obiadu, przyprowadzają komedyanta lub grajka na lirze, ja zaś przechadzam się z moimi przyjaciółmi, z
których kilku należy do ludzi bardzo wykształconych. Wieczorem rozprawiamy o rozmaitych przed-

--------------- 2013-03-30 07:59:30 ---------------


305/517

miotach — i dzień najdłuższy kończy się bardzo prędko. Niekiedy zmieniam ten porządek dnia. Jeżeli długo leżałem w
łóżku lub przechadzałem się, zamiast do wózka siadam na konia. Przyjaciele namawiają mię wówczas do zwiedzania
miejscowości sąsiednich, zabierają mi trochę czasu, lub, jeżeli jestem zmęczony, dostarczają mi pożądanej rozrywki.
Przy sposobności poluję, ale zawsze mam przy sobie tabliczki do pisania — i chociaż czasem nic nie zabiję, w każdym
razie wracam z jakąś zdobyczą. Zajmuję się także nieco moimi "colonami, " za mało według ich życzeń, ale te
narzekania wiejskie powiększają tylko zamiłowanie do nauk i przywiązanie do Rzymu.
(Plinius Młodszy, Listy, IX, 36).

7. Willa Hadriana w Tiburze.

Położenie tej willi w Tiburze jest nie tylko bardzo ładne, ale i bardzo zdrowe. Zbudowana na ostatnich występach
Apeninów, jest otwartą na powiewy wiatru zachodniego, a pagórki, które ją otaczają, stanowią zasłonę od groźnego
"sirocco" i zaraźliwych podmuchów południowych. Dwie małe doliny równoległe, pochylone nieco od północy ku
południowi, oddzielają płaskowzgórze, wznoszące

--------------- 2013-03-30 07:59:32 ---------------


306/517

się piętrami i tworzące wyżynę trzy mile długą. Na tem płaskowzgórzu leży willa. Grunt przedstawia mnóstwo tych
nierówności naturalnych, które dziś zachowujemy tak starannie i które nam się wydają największą ozdobą naszych
ogrodów. Rzymianie tego urozmaicenia nie lubili i zadawali sobie nie mało kłopotu, żeby za pomocą ogromnych
podbudowań wyrównać grunt, na którym stawiali swoje domy. Znaczną ilość takich podbudowań znajdujemy również
w willi w Tiburze. Dwa strumienie, spuszczające się z gór Sabińskich, przepływają przez doliny i łączą się w pobliżu
wejścia do willi w rzeczkę, wpadającą do Anio. W lecie oba prawie zupełnie wysychają. Zaradzały temu dawniej
wodociągi, sprowadzające z gór wielką obfitość świeżej i czystej wody.
Przy zwiedzaniu willi Hadriana naprzód rzuca się w oczy ogromna jej rozległość. Nibby twierdzi, że zajmowała
przestrzeń 10 kilometrów kwadratowych. Jeżeli puścimy się na los szczęścia od strony południowej, przeskakując
przez rozmaite zawady i przełażąc przez płoty, odnajdziemy sale, obszerniejsze od tych, które pokazują zwiedzającym.
Dla połączenia apartamentów tak odległych, które są jakby oddzielnemi częściami miasta, istniały przejścia i galerye
podziemne, czyli krypto-portyki.

--------------- 2013-03-30 07:59:35 ---------------


307/517

Marmurem tak hojnie szafowano, że odłamy jego do dziś dnia pokrywają ziemię. Trudno wyobrazić sobie
nagromadzenie wspanialszych i rozmaitszych budowli; jest to nieskończony szereg portyków, perystylów i gmachów
różnego kształtu i różnych wymiarów. Kopuły wielkich sal, okrągłe sklepienia bawialni (exedra) mieszają się z
trójkątnymi frontonami świątyń, a wysokie wieże i tarasy, ocienione altanami z krzewów winnych, wznoszą się po nad
dachy. Widocznie Rzymianie do symetryi w budownictwie nie mieli zamiłowania.
Ponieważ Hadrianus wiele podróżował, chciał utrwalić w swej willi wspomnienia krajów, które najbardziej podziwiał.
Można tam znaleźć — mówi jego biograf — Lyceum, Akademię, Prytaneum, Canope, Poecile, dolinę Tempe, a nawet
odtworzenie Piekieł. Bez wątpienia, nie starał się dokładnie kopiować wszystkich tych gmachów i miejscowości,
poprzestał na zbliżonem do rzeczywistości naśladowaniu. Nadając nazwy cudzoziemskie swoim budowlom,
przystosował je do gustów swego czasu i do zwyczajów swego kraju.
Wielu z tych rzeczy niepodobna rozróżnić dzisiaj, kiedy wszystko leży w ruinach. Można jednak prawie na pewno
rozpoznać trzy części willi: dolinę Tempe, Poecile i Canope.

--------------- 2013-03-30 07:59:37 ---------------


308/517

Tempe rozciąga się na północo-wschód, wzdłuż jednego ze strumyków, o których mówiliśmy. Niewątpliwie, niema tu
ani Olimpu, ani Pelionu i Ossy, ani tych skał ściętych prostopadle, ani tych lasów odwiecznych, które w prawdziwej
dolinie Tempe tworzą połączenie okazałości z wdziękiem, tak zachwycające podróżników. Okazałość jest tu bardzo
zmniejszoną, ale wdzięku nie brak. Mała równina w stanie naturalnym posiadała pewien urok. Dodano nowe gaiki,
urządzono ładne miejsca do przechadzek, — a że aleje były chłodne i cieniste, że przyjemnie było odpoczywać nad
wodą, pod wielkiemi drzewami, Hadrianus, który tu przypominał sobie szczęśliwe chwile, spędzone w dolinie
tessalijskiej, odważył się nadać jej nazwę temu zakątkowi. Od strony willi, naprzeciw równiny, wznosiły się tarasy,
które wraz z portykami i basenami marmurowymi łatwo jeszcze rozpoznać. Obszerna exedra panowała nad całą doliną.
Po łagodnej pochyłości można było zejść stąd do ogrodów kwiatowych.
Poecile zwraca się ku zachodowi, t. j. w stronę Rzymu. Idąc w tym kierunku, spostrzegamy obszerny plac, gdzie
wszystkie nierówności gruntu usunięto za pomocą podbudowań. Nie chcąc marnować miejsca, archi-

--------------- 2013-03-30 07:59:39 ---------------


309/517

tekt, według zwyczaju rzymskiego, urządził w tych podbudowach kilka piętr mieszkań rozmaitej wielkości, które
nazywano pospolicie "sto pokojów. " Były to prawdopodobnie mieszkania służby. Prostokątny portyk otaczał
dziedziniec z sadzawką pośrodku. Jeden bok portyku pozostał. Jest to mur z cegieł, mający 10 metrów wysokości, a
230 długości. Równolegle do tego muru szły dwa szeregi kolumn, podtrzymujące lekki dach. Tworzyło to dwie galerye
kryte, łączące się za pomocą drzwi. Galerye w ten sposób urządzono, że kiedy w jednej świeciło słońce, w drugiej był
cień. Można więc było przechadzać się po nich w każdej porze roku i w każdej godzinie dnia. Podobnie jak w Poecile
ateńskiem, malowidła zdobiły ściany...
Posuwając się nieco dalej w tym samym kierunku, spotykamy niewielką dolinę, więcej długą niż szeroką, którą
archeologowie nazywają Canope. W głębi doliny stał budynek w kształcie odcinka, ozdobiony z wielkim przepychem,
który był zarazem świątynią i wodozbiorem. W środku głównej ściany, w zagłębieniu, miał być pomieszczony posąg
Serapisa. Framugi w ścianach pobocznych zawierały posągi innych bogów egipskich. Na wszystkich rogach budynku
wytryskała obficie woda,

--------------- 2013-03-30 07:59:42 ---------------


310/517

która spływała po stopniach marmurowych, lub przelewała się do naczyń, umieszczonych jedno nad drugiem, i spadała
następnie do półokrągłego basenu. Most nad basenem, ozdobiony kolumnami, pozwalał przejść na drugi brzeg i z
blizka przyjrzeć się kaskadom. Z basenu woda odpływała spodem i wpadała do kanału, który zajmował środek doliny.
Kanał miał 220 metrów długości i 80 szerokości. Wykwintne barki, niewątpliwie zbudowane na wzór gondoli
aleksandryjskich, przeznaczone były dla cesarza i jego przyjaciół — i dziś jeszcze widać na wybrzeżu ślady schodów, z
których goście Hadriana wsiadali do łodzi, żeby użyć przejażdżki po kanale. Od strony przystani odkryto ruiny około
dwudziestu sal w gmachu dwupiętrowym, otoczonym portykiem. Gmach ten był może naśladowaniem domów
zajezdnych, w których podróżny, przybywający do Canope, z przyjemnością się zatrzymywał.
Mieszkanie osobiste cesarza znajdowało się prawdopodobnie w pobliżu Tempe. W niewielkiej odległości od doliny
odkryto termy. Posady budynku, dosyć dobrze zachowane, pozwalają z łatwością odtwotrzyć rozkład jego. Okrągłą
galerye otacza strumyk sztuczny (euripus). Łożysko, w którem płynęła woda, wyłożone białym marmurem, ma około 5
me-
--------------- 2013-03-30 07:59:44 ---------------
311/517

trów szerokości i nieco więcej niż metr głębokości. Obszar okolony strumykiem stanowi wyspę, do której prowadzą
mosty marmurowe. W środku okrągłej wyspy znajduje się kwadratowy dziedziniec, który zapewne był ozdobiony
jakimś posągiem. Małe pokoje zaokrąglone i nisze, wychodzące na strumyk, z których tryskała woda, zajmują
nierówne odcinki, zawarte między liniami prostemi dziedzińca i krzywizną kanału. Te dowcipne kombinacye
budownicze są bardzo oryginalne. Podłogę pokojów, dziedziniec i galerye pokrywają dziś odłamy marmuru.
Znaleziono tam szczątki kolumn i kawałki płaskorzeźb, przedstawiających potwory morskie, trytony, nereidy i t. p.
Przypuszczają, że ten piękny budynek był przeznaczony do hodowli ryb i tworzył jakby wielką sadź (piscina).
Obok mieszkania monarchy zbudowano gmach dla posłuchań i przyjęć uroczystych. Należy sądzić, że chociaż
Hadrianus, budując willę, wykazał upodobanie w życiu na ustroniu, jednakże nie zrzekł się spełniania obowiązków
cesarza. Jakkolwiek liczni są zwykle przyjaciele monarchów, wszakże nie dla przyjaciół wyłącznie wzniesiono te
olbrzymie sale. Chcąc dostać się do nich, trzeba było przejść długi szereg gmachów. Ośmiokątne vestibulum

--------------- 2013-03-30 07:59:46 ---------------


312/517

prowadziło na jeden z tych dziedzińców, które Rzymianie nazywali perystylami. Dużo było ich w willi, ale ten, o
którym teraz wspominamy, jest obszerniejszy i piękniejszy od innych. Zebrano tam tyle wspaniałych szczątków, że
archeologowie nazwali go "placem złotym" (Piazza d'oro). Otoczony był portykiem, posadzkę miał z różowego
marmuru i zdobiły go przepyszne posągi. W głębi perystylu, naprzeciw vestibulum, była wielka sala, pokryta kopułą i
zakończona półokrągłym występem w ścianie tylnej. W czterech kątach sali, we framugach, stały posągi. Ta piękna
sala i perystyl, który ją poprzedza, były zapewne przeznaczone do udzielania posłuchań; tutaj cesarz przyjmował
wysłańców miast i prowincyi. Do apartamentów urzędowych przylega inna sala, w której z kolei upatrywano świątynię
i miejsce zebrań filozofów, a w której najprawdopodobniej Hadrianus sądził sprawy, otoczony radą przyboczną.
Niedaleko od Poecile oczyszczono z gruzów stadyum z obszernemi urządzeniami dla ćwiczeń atletów. Oprócz tego był
w willi "odeon" (gmach dla śpiewaków) i dwa teatry — grecki i łaciński. Niektórzy sądzą, że dwa gmachy, sąsiadujące
z sobą i zawierające znaczną ilość

--------------- 2013-03-30 07:59:49 ---------------


313/517
komnat, mieściły bibliotekę. Nad jednym z nich wznosi się trzypiętrowa wieża, w której mogło być obserwatoryum
cesarza, miłośnika astrologii. Według zwyczaju, biblioteka powinna była obok dzieł znakomitych autorów posiadać ich
popiersia. Wreszcie jest rzeczą możliwą, że znajdowała się w willi sala do bardzo wówczas modnych odczytów
publicznych, których Hadrianus był gorliwym zwolennikiem.
Usiłowano oznaczyć miejsce Piekieł, których widok cesarz, jak mówią, chciał odtworzyć w swej willi. Ale
przedsięwzięcie to wydaje się nam pozbawionem podstawy, bo nie wiemy, jak wyglądało owo naśladowanie piekła.
Czy było wyłącznie dziełem fantazyi, czy też urządzono je podług opisu w VI księdze Eneidy? — nie wiadomo nic o
tem zgoła. Znamiennym jest tylko pomysł Hadriana urządzenia w swej posiadłości wiejskiej Tartaru i Eliseum. Czy
jednak z tego wynika, że troszczył się o życie pośmiertne? Nie zdaje się to prawdopodobnem. Opowiadają, że wobec
blizkiego zgonu miał dosyć mocy umysłu do układania zręcznych wierszyków, w których, zwracając się do swej duszy
"drżącej i miłej, " powiada: "Pójdziesz do miejsc bladych, surowych i nagich, gdzie nie będziesz mogła

--------------- 2013-03-30 07:59:51 ---------------


314/517

oddawać się zwykłym zabawom. Jak sobie wyobrażał te miejscowości "nagie i blade?" — musimy się wyrzec
rozstrzygnięcia tego pytania.
(Boissier, Promenades archeologicues, str. 203 i następne).

--------------- 2013-03-30 07:59:53 ---------------


315/517

ROZDZIAŁ VI.
ODZIEŻ. — STROJE. - JEDZENIE.

1. Ubiory rzymskie. — 2. Toaleta damy rzymskiej. — 3. Zabiegi toaletowe. — 4. Łazienki prywatne. — 5. Śniadania,
obiady, wieczerze. — 6. Smakosz. — 7. Posiłek skromny. — 8. Śmieszna uczta.

1. Ubiory rzymskie.

Rzymianie odróżniali suknie wierzchnie (amictus) i spodnie (indutus).


Najgłówniejsza odzieżą wierzchnią była toga. Stanowiła ona oznakę, odróżniającą obywateli, i za Cesarstwa zakazano
ją nosić wygnańcom. Nie pozwalano, żeby cudzoziemiec przywdział togę. Naodwrót, potępiano obywatela, który nosił
ubiór obcy. W ostatnim wieku Rzeczypospolitej weszło w modę pallium greckie, ale August zabronił je nosić,
przynajmniej na Forum i w Cyrku. Następnie toga stała się wyłącznie odzieżą osób, należących do klas wyższych. Ale
przywdziewali
--------------- 2013-03-30 07:59:55 ---------------
316/517

ją klienci, kiedy szli po sportulę do patrona. W teatrze, na igrzyskach publicznych, wsadzie, na uroczystościach
urzędowych i na dworze cesarskim toga była ubiorem obowiązkowym.
Toga rozłożona miała kształt rozwartokąta (rombus), zaokrąglonego na wierzchołkach, czyli właściwie nieprawidłowy
kształt owalny. Największa jej długość równała się potrójnej wysokości ciała bez głowy, największa zaś szerokość —
podwójnej. Trudno wytłómaczyć szczegółowo i zrozumiale, w jaki sposób ją układano, należy koniecznie przyjrzeć się
odpowiednim rysunkom. Dodamy tylko, że pierwotnie toga była dosyć obcisłą, poźniej zaś daleko przestronniejszą i
bardziej fałdzista.
Chłopcy nosili togi z obwódką purpurową, stąd nazwa toga praetexta. Toga virilis (męska), którą następnie
przywdziewał młodzieniec, była całkowicie białą, bez szlaku. Praetexta stanowiła jednak ubiór niektórych urzędników
i kapłanów.
Poenula nazywano płaszcz bez rękawów, długi do kolan, z otworem okrągłym, przez który przesadzano głowę. Płaszcz
był na bokach otwarty, ale zszyty z przodu. Obie płcie jednakowych używały płaszczy, wyrabianych z wełny;
mężczyźni kładli je czasem na togę.

--------------- 2013-03-30 07:59:58 ---------------


317/517

Lacerna przedstawiała pewne podobieństwo do "chlamydy" greckiej; była to podłużna sztuka tkaniny, spięta sprzączką
na ramieniu lub, być może, na piersiach. Za Cesarstwa bardzo weszła w modę, odrabiano ją starannie i przystrajano
zbytkownie. Czasem, podobnie jak i poenula, miała kaptur (cucullus), zasłaniający głowę od wiatru i deszczu... Płaszcz
wojskowy, naprzód trabea, później paludamentum i sagum, był dokładną kopią chlamydy greckiej. Za Rzeczypospolitej
paludamentum, zawsze czerwone, przywdziewał tylko wódz naczelny, wyruszając wojnę, — zdejmował zaś je, kiedy
wracał do Rzymu. Za Cesarstwa ten płaszcz stał się oznaką godności imperatora.
Głównem ubraniem spodniem była tunica. Była to suknia domowa, lekka i wygodna, którą wdziewano pod togę w
czasie, kiedy ta ostatnia służyła tylko do wyjścia. Podobna do "chitonu" greckiego tunika dochodziła do łydek, a nad
biodrami przewiązywano ją pasem. Początkowo była bez rękawów, lub miała bardzo krótkie, wkońcu zaś II wieku
naszej ery weszły w użycie tuniki z długimi rękawami (manicatae). Można było wkładać jedną na drugą dwie, trzy, a
nawet cztery tuniki (1).

----------------
(1) Mężczyźni prawie zawsze pod właściwą tuniką nosili drugą, zastępującą koszulę i zwaną subucula. (Prz. tlóm. ).

--------------- 2013-03-30 08:00:00 ---------------


318/517
Laticlavia senatorów i angusticlavia rycerzy są to zwyczajne tuniki, ozdobione — pierwsza dwoma szerokimi, druga
zaś ważkimi — pasami purpurowymi, które szły wzdłuż ciała. Toga, pokrywająca laticlavię, była zwykle z tkaniny
bardzo cienkiej i prawie przezroczystej, przez którą przebijały się pasy purpurowe; nazywano ją żartobliwie "togą
szklaną. " Laticlavii nie ściągano tak mocno w pasie, jak tuniki zwykłe, wskutek czego suknia układała się swobodniej,
a wstęgi purpurowe rozwijały się od ramion aż do dołu.
Nie wiemy dokładnie, jaki kształt miała synthesis, — nie ulega tylko wątpliwości, że noszono ją zwykle przy stole,
żeby nie krępować swobody ruchów. Był to prawdopodobnie rodzaj koszuli, bo Martialis wyśmiewa niewieściucha,
który jedenaście razy zmieniał synthesis, wilgotną od potu.
Kobiety nosiły także tuniki, ale były to raczej koszule obcisłe, bez rękawów i ściągnięcia w pasie. Do takiej tuniki
przyszywano opaskę skórzaną dla podtrzymania piersi. Na tunikę wkładano stolę, podobną do długiego chitonu
Greczynek. Wychodząc z domu, Rzymianki okrywały się płaszczem, odpowiadającym himationowi greckiemu, który
zwano palla. Zanim palla weszła w użycie, nosiły kobie-

--------------- 2013-03-30 08:00:02 ---------------


319/517

ty okrywki krótkie, kwadratowe, bardzo mało fałdziste, zwane ricinium.


Do czasów Cesarstwa odzież była wełniana, jak n. p. toga, lub płócienna. Wzrastający zbytek wprowadził w modę
tkaniny delikatniejsze, przeważnie jedwabne.
Wszystkie suknie były zwykle białe, — tylko ludzie ubodzy, niewolnicy i wyzwoleńcy używali tkanin z wełny
brunatnej i czarnej. Toga ciemna (pulla) oznaczała żałobę lub smutek. Za Cesarstwa weszły w modę tkaniny barwne.
Na jednem z malowideł ściennych z owej epoki, przedstawiającem kilka kobiet, matka ma zasłonę niebieską, stole
białą, przezroczystą, i palię blado-różową z przybraniem niebieskiem. Stola młodej dziewczyny jest bladoróżowa, palia
zaś żółta z białą niebieskawą obwódką. Mężatka ma stole fioletową z ciemnem przybraniem i palię jasno-niebieską.
Wreszcie służąca ma spodnią suknię białą, a wierzchnią niebieską.
Rzymianie chodzili zazwyczaj z gołą głową i czasem tylko zasłaniali ją nieco togą. Jednakże nie tylko niewolnicy, ale i
ludzie z pewnem stanowiskiem nosili czasem czapki (pileus) i kapelusze (petasus). Czapkę zastępował niekiedy kaptur
(cucullus), albo przyszyty do poenuli, albo wkładany oddzielnie.

--------------- 2013-03-30 08:00:05 ---------------


320/517

Kobiety nie używały kapeluszy, ale, jak mężczyźni togą, one zasłaniały głowę palią. Zresztą zupełnie zabezpieczała je
od słońca zasłona, przypięta do włosów na wierzchu głowy i spadająca w licznych fałdach na szyję i plecy. Mały
kawałek materyi, w kształcie czepeczka, zwany mitra, noszono na samym wierzchu głowy, gdyż nad czołem włosy
zwykle były zawijane. Nakoniec Rzymianki znały siatki na włosy — reticula.
Nazwą calceus oznaczano obuwie całkowite i dosyć wysokie, podobne do naszych bucików. Było to obuwie narodowe,
które wraz z togą wkładał każdy Rzymianin, wychodząc na miasto. Uważano za wielką nieprzyzwoitość ukazanie się
publicznie w innem obuwiu, zupełnie tak samo, jak gdyby dziś wyszedł kto na ulicę w pantoflach lub papuciach.
Calceus nosiły także kobiety. Poczucie hierarchiczne Rzymian wyraziło się nawet w różnicy obuwia dla rozmaitych
klas społecznych. Stosownie do stanowiska osób calceus miał odmienny kształt, wysokość i barwę. Calceus senatorski
dochodził do połowy łydki, wyrabiano go zaś z miękkiej, czarnej skóry, którą Rzymianie nazywali aluta, ponieważ ją
wyprawiano w rozczynie ałunu. Przywiązywano bucik do nogi czterema rzemykami. Ludzie, nale-

--------------- 2013-03-30 08:00:07 ---------------


321/517

żacy do rodzin starożytnych, kazali przyszywać półksiężyc z kości słoniowej (luna) nad podbiciem, zapewne dla
umocowania owych rzemyków. Calceus mulleus, z czerwonej skóry, przeznaczony był wyłącznie, na mocy zwyczaju,
dla najpierwszych dygnitarzy państwa. Podanie twierdziło, że takie obuwie nosili królowie Rzymu. Za
Rzeczypospolitej stanowiło przywilej urzędników kurulnych. Według jednego napisu, należało także do stroju
tryumfatora. Nie wiemy, jakiego było kształtu, w każdym razie miało grube, wysokie podeszwy. Od mulleus pochodzi
nazwa obuwia papieskiego — mulą.
Posągi przedstawiają nam często Rzymianki w obuwiu całkowitem — calceus muliebris. Te trzewiki były
najrozmaitszych barw: różowe, ciemno-zielone, jasnożółte i t. d., ale najczęściej białe.
Solea i crepida nazywano sandały, t. j. podeszwy z grubej skóry, przymocowane do nogi rzemiennymi paskami i często
zaopatrzone przyszwami, osłaniającemi zapiętek. Różniły się zaś tem, że rzemyki solei pokrywały tylko wierzch stopy,
a crepidy dochodziły do kostki.
Nizkie, prostej roboty buty z jednym szwem, używane przez wieśniaków, nazywano pero.

--------------- 2013-03-30 08:00:09 ---------------


322/517

Obuwiem wojskowem była caliga, składająca się z grubej, podkutej ostrymi gwoździami podeszwy, do której
przyszywano wierzch ze skóry, powycinanej w paski. Te paski osłaniały podbicie, napiętek i nogę aż do kostki, palce
zaś poruszały się swobodnie.
(Według: Guhl i Koner, Lavie antique, II, roz. XI; Becker, Gallus; Heuzey, Diction. des antiq. I, str. 815 i 1242; Saglio,
Diet. des antiq., str. 849).

2. Toaleta bogatej Rzymianki (w I wieku naszej ery).

Wieczorem, przed położeniem się do łóżka, Sabina, według zwyczaju ówczesnego, wysmarowała sobie twarz papką z
chleba, rozmoczonego w mleku oślicy. Tynk ten wysechł przez noc i rano wydawało się, jakby Sabina miała twarz z
gipsu, który popękał i kawałkami poodpadał. Dodajmy, że, rozbierając się, odjęła brwi, włosy i wprawione zęby.
Słusznie mówi Lucanus: "Gdyby ktokolwiek zobaczył taką panią w chwili, gdy się budzi, myślałby, że widzi małpę
albo pawiana. "
Natychmiast po wstaniu z łóżka przechodzi Sabina do gotowalni, gdzie już czekają na nią kobiety służebne. Te
niewolnice, chociaż często urodzone w wioskach latyńskich, miały
--------------- 2013-03-30 08:00:12 ---------------
323/517

zawsze imiona greckie. Scaphion, trzymająca miednicę z gorącem mlekiem oślem, delitnie zmywa gąbką z twarzy
zeschłą papkę, którą nazywano "kataplazmem. " Skoro twarz została oczyszczona, Phiale zaczyna ją nacierać bielidłem
i różem. Ale, przed przystąpieniem do tej czynności, chucha na zwierciadło metalowe, które zaraz potem podaje
Sabinie. Pani wącha je i poznaje po zapachu, czy ślina niewolnicy jest zdrową i wonną, czy Phiale żuła od rana
przepisane jej pastylki — bowiem niewolnica musi zwilżać śliną bielidło, którem naciera jej policzki. Kosmetyki
zamykano w skrzyneczkach z kości słoniowej i kryształu, znanych pod grecką nazwą narthekia i stanowiących
najcenniejsze sprzęty gotowalni kobiecej. Oprócz bielidła, wyrabianego z ołowiu, wszystkie inne należały do
produktów świata zwierzęcego lub roślinnego. Podczas gdy Phiale nacierała policzki, trzecia niewolnica, Stimmi,
malowała Sabinie brwi i powieki czarnym, gęstym płynem, do którego wchodził ołów i antymon lub bizmut. Czwarta
dziewczyna, Mastiche, miała pod swoją opieką zęby pani. Podaje ona naprzód Sabinie żywicę z wyspy Chio. Żywicę tę
damy rzymskie żuły co rano. Oprócz tego, przynosi na złotym spodku flakonik onyksowy z uryną młodego chłopca, w
której rozpuszczono

--------------- 2013-03-30 08:00:14 ---------------


324/517

miałko utłuczony pumeks. Nadawano tej mieszaninie rozmaite barwy przez dodanie proszku marmurowego i
polerowano nią zęby sztuczne. Po oczyszczeniu, zęby, zrobione z kości słoniowej i oprawne w złoto, Mastiche osadziła
w dziąsłach Sabiny. Widzimy więc, że Martialis miał prawo mówić: "Galio, składasz się z samych pozorów: Podczas
gdy ty mieszkasz w Rzymie, włosy twoje rosną nad brzegami Renu; wieczorem, zdejmując z siebie suknie jedwabne,
wyjmujesz również zęby — i dwie trzecie twojej osoby spoczywają w nocy zamknięte w pudełkach. Twoje policzki,
twoje brwi — są dziełem twych niewolnic. "
Następnie Sabina przechodzi w ręce niewolnic, wyznaczonych do czesania, trefienia i pielęgnowania włosów. W
pierwszym wieku naszej ery bardzo modne były włosy jasnoblond z rudym odcieniem. Na próżno jednak Sabina
używała rozmaitych pomad i mydeł gryzących dla nadania swym włosom pożądanej barwy — wszelkie środki
zawodziły. Była więc już prawie zdecydowaną ostrzydz się krótko i włożyć perukę, kiedy niewolnica Nape wyszukała
u olejkarza gallijskiego nowo wynalezioną pomadę. Trzeba było naprzód wymyć włosy ługiem, potem zaś natrzeć je tą
maścią i suszyć na słońcu. Próba powiodła się wybornie

--------------- 2013-03-30 08:00:16 ---------------


325/517
i włosy Sabiny pozyskały modny rudy odcień. Należało teraz ułożyć je możliwie najpiękniej. Podczas gdy Calamis
żelazkiem, rozgrzewanem nad żarownią srebrną, zawija włosy nad czołem i na skroniach w loczki i pukielki, Psecas
skrapia je nardem i esencyami wschodniemi, które bierze do ust i pryska. "Zbliżając się do kobiety — powiada
Lucanus, — sądzisz, że jesteś wśród zapachów Arabii Szczęśliwej. " Po uczesaniu i skropieniu pachnidłami włosów
bardzo zręczna Murzynka Cypassis splata je z tyłu głowy, a potem zbiera wszystkie nad czołem w kształcie
poduszeczki, którą nazywano "węzłem, " i wtyka w nie złotą szpilkę. Były najrozmaitsze sposoby układania węzła.
Najprzykrzejszą jest podczas tego zajęcia rola biednej Latrisy. Tak nazywa się niewolnica, która podaje Sabinie
zwierciadło, na przemian to z prawej, to z lewej strony. Starożytne zwierciadła nie były ze szkła, jak nasze, lecz z
doskonale wygładzonego metalu, zwykle ze srebra. Zwierciadło Sabiny jest obsadzone drogimi kamieniami, ma stronę
odwrotną z cyzelowanego złota, a rączkę z kości słoniowej, pięknie rzeźbioną. Z obu stron jego wiszą gąbki do
wycierania i czyszczenia metalu. Latris trzyma zwierciadło prawą ręką, a na lewem

--------------- 2013-03-30 08:00:19 ---------------


326/517

ramieniu ma zawieszony futerał, na którym jest przedstawiona scena mitologiczna.


Po włosach następuje kolej poznokci. Carmion z niesłychaną ostrożnością ujmuje rękę Sabiny, czyści i wygładza
paznokcie na każdym palcu po kolei za pomocą małych szczypczyków srebrnych i nożyka, którego używano wówczas
zamiast nożyczek. Paznokcie prawidłowe, gładkie, koloru cielistego, były koniecznym warunkiem piękności ręki. Tem
bardziej dbano o nie, że nie noszono wówczas rękawiczek. Starannie więc usuwano najdrobniejsze skazy i wadliwości
za pomocą różnych płynów i proszków roślinnych lub mineralnych. Paznokcie nóg były przedmiotem równie
gorliwych zabiegów. Łatwo to wytłómaczyć, wiedząc, że nawet najbogatsze kobiety nie używały pończoch i palce ich
nóg były prawie zawsze odkryte, gdyż trzewiki składały się zwykle tylko z podeszew, przymocowywanych rzemykami.
Garderoba Sabiny leżała w pięknych skrzyniach, ustawionych przy ścianach i opatrzonych odpowiednimi napisami.
Sabina oznajmiała, jakie suknie chce dziś włożyć, i niewolnice biegły natychmiast, żeby je wyszukać. Naprzód jednak
Carmion wkłada jej na nogi trzewiki z białej skóry. Suknie starożytne

--------------- 2013-03-30 08:00:21 ---------------


327/517

łatwo było wdziewać. Sabina, siedząc przy gotowalni, miała na sobie tunikę spodnią, odpowiadającą naszej koszuli, z
bardzo cienkiej tkaniny bawełnianej, z krótkimi rękawkami, zaledwie pokrywającymi ramiona. Pod piersiami tunika
była podwiązana pasem.
Cypassis zdejmuje teraz ten pas i otacza piersi szeroką wstęgą purpurową, zastępującą gorset, następnie podaje pani
wierzchnią tunikę. Tkanina, z której uszyto tę suknię, jest z wełny mileckiej, zmieszanej z bawełną, i ma barwę
olśniewająco białą. Rękawy przez całą długość są z przodu rozcięte i tylko pospinane agrafami złotemi.
Wykrój gorsu otacza szlak purpurowy, szeroki na dwa palce; taki sam szlak ma suknia i u dołu. Cypassis przewiązuje
tunikę w pasie białą wstążką, starając się, żeby spadała w pięknych fałdach i żeby wyglądał z pod niej tylko koniec
nogi. Pozostaje wtedy tylko zarzucić na lewe ramię i rękę Sabiny obszerny płaszcz biały. Ze szkatułki wyjmują po
kolei: naszyjnik z trzech sznurów pereł, parę kolczyków, złote bransolety z rozetami oraz rzeźbionymi liśćmi i
szesnaście pierścionków — po dwa na każdy palec obu rąk, z wyjątkiem środkowego. Ustroiwszy się w klejnoty, pani
gotową jest do wyjścia. Siada więc do lektyki, otoczona
--------------- 2013-03-30 08:00:23 ---------------
328/517

kobietami i niewolnikami. Obok niej podąża Cypassis z wachlarzem z piór ptaków afrykańskich. Z lewej strony idzie
Nape z różnokolorową parasolką, osadzoną na trzcinie bambusowej, i za skinieniem pani zasiania ją od słońca. Sabina
nie zapomniała wziąć do chłodzenia rąk kuli z kryształu skalnego — starożytni bowiem sądzili, że minerał ten jest
lodem, wytworzonym wskutek niezwykłego zimna i nigdy nietopniejącym. Wreszcie na piersiach umieściła małego,
oswojonego węża, z gatunku zwanego wężami z Epidauru (1).
(Według: Böttiger, Sabine on la matinée d'une dame romaine).

-------------------------------------
(1) Adelphasia. Kto chce mieć dużo kłopotów, niech sobie weźmie żonę. Nic nie sprawia większej gmatwaniny. Nigdy
nie można urządzić się z niemi należycie, a wszelkie możliwe urządzenia nigdy ich nie zadawalniają. Wiem z
doświadczenia to, co mówię. Od świtu aż do tej chwili ja i moja siostra miałyśmy jedno tylko zajęcie: myłyśmy się,
szorowały, ocierały, ubierały, gładziły, wygładzały, bieliły, różowały i stroiły, a każda z nas miała dwie służące, które
jej pomagały przy strojeniu i obmywaniu się; wszakże zmęczyłyśmy dwóch ludzi, noszących tylko wodę dla nas. Nie
mówcie mi o tem! Bogowie! ileż kobieta sprawia kłopotów! Ale dwie, jestem pewną, dałyby dosyć roboty całej
gromadzie ludzi, chociażby najliczniejszej. W dzień i w nocy, ciągle, w każdej chwili, przebierają się, myją, wycierają,
gładzą sobie skórę. Ostatecznie, kobiety nie znają miary i wiemy prze-

--------------- 2013-03-30 08:00:26 ---------------


329/517

3. Zabiegi toaletowe.

Rzymianie w używaniu pachnideł przekraczali miarę, zwłaszcza w epoce rozluźnienia obyczajów; żadna uroczystość
nie obywała się bez tych wymyślnych uprzyjemnień, które nabrały wielkiego znaczenia.
Pachnidła wyrabiano zazwyczaj z materyałów, które Rzymianie otrzymywali z Egiptu, Arabii i Indyi; używano także
roślin, hodowanych w Italii: lilii, kosaćców, narcyzów, gwoździków, majeranu. Róże z Pestum cieszyły się wielkim
rozgłosem; sławne były również róże z Phaselis. Sitowie wonne dostarczało najpospolitszych i najtańszych pachnideł,
których cena wynosiła 12 — 13 franków za funt.

------------------------------------------------
cie, że mogłyby myć się i szorować bez końca. Bo nie wystarcza, żeby kobieta była w sobie bardzo czystą, — jeżeli w
jej stroju znajduje się, jaka niedokładność, ona sama wydaje się, mojem zdaniem, brzydką i brudną.
Anterastile. Ale rozważ, proszę cię, moja siostro, że patrzą na nas, jak na rybę soloną" która jest nieprzyjemną i
wstrętną, jeżeli nie wypłuczemy jej długo w wodzie. Bez tej kąpieli jest niesmaczną, cierpką, nie można jej używać. To
samo dzieje się z nami. Kobiety mają podobną naturę — są bez wdzięku, bez przyjemności, dopóki nie wystroją się
kosztownie. (Plautus. Kartagińczyk, w. 210 i nast. ).
--------------- 2013-03-30 08:00:28 ---------------
330/517

Oprócz zapachów, otrzymywanych bezpośrednio z roślin, istniało dużo pachnideł złożonych. Najbardziej poszukiwane
były: megalium, telinum z Telosu, malobathrum z Sidonu, nardum, zwłaszcza perskie, opobalsamum i t. d.
Cinnamomum kosztowało 246 franków funt. Nie znamy składu tych rozmaitych pachnideł, gdyż handlujący niemi nie
zdradzali tajemnicy wyrobu. Każdy zresztą olejkarz używał własnych sposobów. Jeden z nich, Niceros, nadał pewnemu
pachnidłu nazwę od swego imienia — nicerotianum. Był sławny olejkarz Cosmus. Od imienia Folii nazwano odmianę
nardu perskiego foliatum. Pachnidła przechowywano we flakonach alabastrowych (alabastra), albo w naczyniach
onyksowych; mieszano je z oliwą i zabarwiano na czerwono wyciągiem z pewnego gatunku mchu lub cynobrem.
Do wody w łazienkach dodawano zwykle zapachów, pokoje i łóżka obficie skrapiano wonnościami. W czasie
przedstawień okadzano teatr szafranem, drzewem cynamonowem i cinnamomum, które należy odróżniać od
poprzedniego. Nadawano rozmaite zapachy nawet najcenniejszym winom. Co więcej, wkładano pachnidła do oliwy w
lampach. Nakoniec obficie palono je na stosie, na którym płonęło ciało nieboszczyka.

--------------- 2013-03-30 08:00:30 ---------------


331/517

Niezwykle liczne były kosmetyki do włosów. Do czernienia włosów używano dzikiej lebiody, pewnego gatunku
soczewicy, wina mirtowego, liści cyprysu, szałwii leśnej, gotowanych łupin porów. Siwieniu zapobiegała maść z oliwy
i spalonych na popiół glist. Sadło niedźwiedzie dopomagało odrastaniu włosów; do tego samego celu służył popiół ze
skóry hipopotama, wyciętej z lewej strony czoła zwierzęcia. Robiono włosy jaśniejszymi za pomocą drożdży
octowych, olejku mastykowego lub mieszaniny z soku drzewa pigwowego i ligustrowego. Krew młodej sowy była
środkiem, wywołującym zwijanie się w pukle włosów, a pewien gatunek ślimaka czynił je kędzierzawymi.
Używanie peruk i włosów przyprawnych było dosyć upowszechnionem. Młoda dziewczyna, mająca kasztanowate
włosy, chciała je ufarbować na czarno — i zupełnie straciła. Ovidius pociesza strapioną: "Germania przyśle ci włosy
niewolnic; naród podbity weźmie na swój koszt przystrojenie twej głowy. " Martialis często mówi o włosach
przyprawnych lub farbowanych i złośliwie docina kobietom, poprawiającym w ten sposób naturę. Brwi czerniły sobie
kobiety jajkami mrówczemi, albo po prostu igłą osmoloną nad ogniem.

--------------- 2013-03-30 08:00:33 ---------------


332/517
Znały Rzymianki rozmaite środki zachowywania świeżości płci i gładkości skóry. Mleko oślicy było w tym względzie
bardzo cenionem; używano także piany z napojów, wyrabianych ze zboża i podobnych do piwa. Z runa owiec
otrzymywano płyn oleisty, którego niemiły zapach maskowano wonnościami i który nadawał delikatność cerze. "Małe
ślimaki, suszone na słońcu, na dachówkach, następnie starte na proszek i zmieszane z rozgotowanym na miazgę
bobem, stanowią — powiada Plinius — wyborny kosmetyk, który bieli i wygładza skórę. " Najlepsze mydła
pochodziły z Gallii i były dwóch rodzajów: miękkie i płynne. Wyrabiano je z łoju koźlego i popiołu bukowego. Poeci
wciąż wspominają o malowaniu twarzy. Węglan ołowiu i kreda nadają białość skórze, rumieńce zaś malowano
karminem lub substancyami, wyrabianemi z odchodów krokodyla i nawet z krowieńca... Martialis niezbyt grzecznie
przemawia do kobiety: "Podczas gdy ty jesteś w domu, włosy twoje są nieobecne: trefią je w sklepie w dzielnicy
Suburra; w nocy równie łatwo pozbywasz się zębów, jak sukni jedwabnej; twarz twoja, rozproszona w stu słoikach z
maściami, nie śpi razem z tobą. " W innnym wierszu powiada: "Lycoris, czarniejsza od morwy, która spadła

--------------- 2013-03-30 08:00:35 ---------------


333/517

z drzewa, zadowolona jest z tego, że się wybieliła ołowiem. " Petronius dla wyrażenia tej samej myśli używa zwrotu
obrazowego: "Po jej czole, zroszonem potem, spływały strumyki bielidła, a w zmarszczkach policzków tyle było kredy,
że twarz wyglądała jak stary mur, potrzaskany i poorany strugami deszczu. "
Ovidius ułożył poemat o kosmetykach, z którego znamy tylko urywek, zawierający około 100 wierszy. Oto przepis
środka, nadającego cerze gładkość i połysk: jęczmienia libijskiego 2 libry (1), mąki soczewkowej (2) 2 libry, rogu
jeleniego 2 uncye, gumy 2 uncye, szpelcu toskańskiego (gatunek pszenicy) 2 uncye, miodu l 1/2 libry, jaj 10, utartych
cebulek narcyzów 12. Poeta daje inne jeszcze, bardzo skomplikowane przepisy na usunięcie plam z twarzy i na
wywołanie rumieńców.
"Thais ma czarne zęby — mówi Martialis, — Lecania białe. Dlaczego? Bo pierwsza ma zęby własne, a druga takie,
jakie kupiła. "

---------------------
(1) Funt rzymski (libra) = 327 gramom i dzielił się na dwanaście uncyi (unciae). (Przyp. tlóm. ).
(2) Należy odróżniać soczewkę (fr. ers) od soczewicy (lentille).

--------------- 2013-03-30 08:00:37 ---------------


334/517

"Nosisz włosy i zęby, za które zapłaciłaś, Lelio, ale co zrobisz z okiem? Oczu nie sprzedają." "Egle sądzi, że ma zęby,
bo nosi wprawną szczękę z kości słoniowej i złota. " Prawo Dwunastu Tablic (z V wieku przed Chr. ) zakazuje kłaść do
grobu z umarłymi złoto, z wyjątkiem tego, które znajduje się w ustach dla przymocowania zębów. Catullus wspomina o
szczególnym środku do czyszczenia zębów, używanym w Hiszpanii: "W Celtiberyi nacierają sobie zęby i dziąsła co
rano własną uryną; im zęby są piękniejsze i gładsze, tem bardziej wygląd ich dowodzi używania tego środka."
Autorowie bardzo często wspominają o wyrywaniu i wogóle usuwaniu włosów. Wyrywano je na piersiach, pod
pachami, na ramionach, rękach i nogach. Według Martialisa, nazywają eleganckim człowieka, "który układa sobie
zręcznie włosy, roztacza dokoła woń najlepszych pachnideł, nuci piosenki hiszpańskie lub egipskie i umie zaokrąglać
wdzięcznie pozbawione włosów ramiona. " Wyrywacze mieli swoje sklepy, podobnie jak golarze. Oprócz
szczypczyków do wyrywania, używano rozmaitych środków, sprawiających wypadanie włosów, n. p. mózgu i krwi
nietoperza, żółci i wątroby jeża, albo popiołów

--------------- 2013-03-30 08:00:40 ---------------


335/517

z igieł tego zwierzęcia, pumeksu i t. d. Niekiedy poprzestawano na goleniu ciała.


(Rouyer, Études médicales sur l'ancienne Rome, str. 110 i nast. ).

4. Łazienki domowe.

Rzymianie w starożytnych czasach nie używali codziennie kąpieli, nawet w późniejszej epoce poprzestawali na
obmyciu co rano rąk i nóg, a tylko co osiem dni reszty ciała. Izba, w której odbywało się mycie, nazywała się lavatrina,
a urządzano ją zwykle w pobliżu kuchni, żeby mieć pod ręką wodę gorącą. Scipio Africanus miał już wszakże
specyalną salę kąpielową w swojej willi Liternum, ale jakże skromnie wyglądała ta łaźnia w epoce Cesarstwa! Była
ona — mówi Seneca — "naga, ciasna, ciemna, oświetlona nie przez okna, ale przez wązkie otwory; woda nie była
filtrowaną i po deszczach stawała się często błotnistą. " W Rzymie, w domu Livii na Palatynie, łazienka składa się z
dwóch małych pokoików, z których jeden ma piec.
W miarę postępu kultury materyalnej rozwija się i tu przepych. Człowiek wsławiony życiem wykwintnem, Sergius
Orata, w pierwszym wieku przed nar. Chr. kazał zbudować łaźnię

--------------- 2013-03-30 08:00:42 ---------------


336/517

nad hypocaustum, t. j. izbę podziemną, gorącem powietrzem napełnioną. Wynalazek ten udoskonalono później,
urządzając w ścianach przewody, które rozprowadzały równo ciepło po całej sali. Za Augusta Mecenas pierwszy miał
wielką sadzawkę z ciepłą wodą, w której można było pływać. Łaźnie greckie (laconicum) znano już w tym czasie w
Italii. August pocił się przed ogniem, a następnie kazał polewać się wodą, ogrzaną na słońcu. Jedni po wypoceniu się
oblewali sobie głowę i całe ciało wodą zimną lub ciepłą; drudzy zanurzali się natychmiast w wannie zimnej lub ciepłej;
inni przechodzili wprost z ogrzanej łaźni do kąpieli z lodem. Użycie wody zimnej wprowadził w modę lekarz
Asclepiades za czasu Pompejusa; naśladowali go za Augusta Antonius Musa, a za Nerona Charmis z Marsylii, który
zalecał wodę nawet w zimie. Byli jednak ludzie, którzy brali kąpiele bardzo gorące.
Kąpiel normalna i zupełna w Rzymie, zarówno jak w Grecyi, składała się z trzech części: łaźni, kąpieli zimnej i ciepłej;
dodać należy właściwie jeszcze czwartą, prawie konieczną: nacieranie oliwą, które poprzedzało lub następowało po
jednej z wymienionych czynności. Podział łazienki nawet w domach prywatnych odpowiadał tym trzem rodzajom
kąpieli. Była
--------------- 2013-03-30 08:00:44 ---------------
337/517

więc sala do kąpieli ciepłych (caldarium), druga do zimnych (frigidarium), a między niemi trzecia (tepidarium), w
której utrzymywano temperaturę umiarkowaną i która nie miała zwykle ani wanien, ani wodozbioru. Kąpiący się
przechodził pierwszy raz przez tę salę, idąc do caldarium, ażeby stopniowo przyzwyczaić ciało do wysokiej
temperatury, a powtórnie zatrzymywał się tu po drodze z caldarium do frigidarium, ażeby przejście do oziębionego
powietrza nie było zbyt gwałtownem.
Rozkład taki znajdujemy w pięknym domu w Pompei, znanym pod nazwą willi Diomedesa. Łaźnia zajmuje budynek
oddzielny. Wejście (ostium) otwiera dostęp do trójkątnego podwórza, z krytą galeryą z dwóch stron. Do muru, który
tworzy trzeci bok, przylega sadzawka {piscina), mająca 2. 85 metrów długości i 2. 17 szerokości, otoczona
obramowaniem z tafli marmurowych; schodzono do niej po stopniach. Woda wytryskała z paszczy, umieszczonej w
murze, zdobnym malowidłami, i odpływała przez kanał. Używano niekiedy kąpieli w tej sadzawce na świeżem
powietrzu, a dach zasłaniał kąpiących się od" słońca. W rogu podwórza widzimy wzniesienie obok ogniska, nad którem
rozgrzewano napoje

--------------- 2013-03-30 08:00:47 ---------------


338/517

i potrawy, spożywane podczas kąpieli. Sala na prawo od wejścia była prawdopodobnie ubieralnią, gdzie składano
odzież i przechowywano zapewne oliwę, pachnidła i przybory toaletowe. Z sali tej przechodzono do frigidarium,
następnie do tepidarium i wreszcie do caldarium. Cały przyrząd do ogrzewania znajdował się po za tą salą. Obok niego
były schody. Dla utrzymania w caldarium równego ciepła, w ścianach przeprowadzono rury, a pod podłogą
umieszczono izbę, napełnioną ogrzewanem powietrzem (hypocaustum), przypływającem od pieca przez rury z
wypalanej gliny. Tepidarium ogrzewano za pomocą żarowni z węglami.
Seneca zaznacza przepych, z jakim ozdabiali w I wieku naszej ery swoje łaźnie ludzie bogaci. "Ktoby za dni naszych
chciał kąpać się tak nędznie, jak Scipio? Uważamy się za ubogich i licho mieszkających, jeżeli ściany naszych łaźni nie
błyszczą ozdobami, których rozmiary dorównywają bogactwu, — jeżeli marmury numidyjskie nie są osadzone w
aleksandryjskich, — jeżeli festony mozaikowe, arcydzieła pracy, współzawodniczące z malowidłami, nie wiją się
wężykiem dookoła, — jeżeli sufity nie są wyłożone szkłem, jeżeli płyty marmuru z Thasos, niegdyś przeznaczonego
tylko do wybranych

--------------- 2013-03-30 08:00:49 ---------------


339/517

świątyń, nie pokrywają dna tych sadzawek, w których kąpiemy nasze ciało, wysuszone nadmiernem poceniem, —
jeżeli paszcze srebrne nie wyrzucają wody wielkimi strumieniami. Ileż posągów, ile kolumn, które niczego nie
podpierają, wznosimy tam jedynie dla ozdoby, dla wydawania pieniędzy! Jakież masy wody spadają z łoskotem w
kaskadach! Do tego stopnia jesteśmy przesyceni, że nogi nasze pragną stąpać tylko po drogich kamieniach. Nazywają
gniazdem stonóg taką łaźnię, której okna nie są tak umieszczone, żeby przepuszczały promienie słońca w każdej porze
dnia, żeby można było przez nie, siedząc w wannie, patrzeć na pola i na morze. "
(Saglio, Dict. des antiq., I, str. 651).

5. Śniadania, obiady, wieczerze.

W dawniejszych czasach jadano w ciągu dnia trzykrotnie: śniadanie (jentaculum), obiad (cena) i skromną wieczerzę
{yesperna). Później odróżniano pierwsze śniadanie — jentaculum, drugie śniadanie — prandium albo merenda i obiad
— cena, po którym u ludzi bogatych, jeżeli przyjmowali gości, następowała wieczerza — comissatio. Pierwsze
śniadanie dawano między godziną trzecią a czwartą, t. j. między siódmą a ósmą według naszej rachuby. Składało się
ono jedynie

--------------- 2013-03-30 08:00:51 ---------------


340/517

z chleba, maczanego w winie lub posmarowanego miodem, daktyli, oliwek, ciastek i sera.
Drugie śniadanie zastawiano od siódmej do ósmej (od jedenastej do dwunastej w południe), czasem trochę wcześniej.
Ci, którzy nie jedli pierwszego śniadania, lub znani byli z nieumiarkowanego apetytu, przyśpieszali czas tego posiłku.
Potrawy podawano dowolnie, zimne lub gorące. Plautus wymienia rozmaite potrawy z wieprzowiny, które zwykle
jadano na drugie śniadanie. W liczbie wymienianych dań znajdujemy: jarzyny świeże i suszone, ryby, jaja, grzyby,
owoce. Często poprzestawano na potrawach, które zostały z dnia poprzedniego. Przy śniadaniu pili Rzymianie wino
słodzone miodem lub czyste, ale łagodne.
Wyraz merenda oznacza właściwie wieczerzę niewolników; później oznaczano tem mianem wszelki posiłek lekki, bez
zastawy stołowej, w odróżnieniu od prandium i cena.
Obiad (cena) odbywał się przy końcu dnia, w rzymskiem znaczeniu tego wyrazu, t. j. pomiędzy drugą a trzecią po
południu, ponieważ zajęcia dzienne kończyły się o pierwszej, następnie zaś brano kąpiel. Wcześniejsze podawanie
obiadu uważano za nieprzyzwoite. W domach zamożnych, w czasie kiedy zbytek zaczął upowszechniać się w Rzymie,
obiad

--------------- 2013-03-30 08:00:53 ---------------


341/517

trwał cały wieczór, czasem nawet orgie ciągnęły się aż do rana. Neron mianowicie w południe zajmował miejsce przy
stole, a wstawał dopiero o północy. Jako przykład życia porządnego wymieniają Pliniusa Starszego, który wstawał od
stołu w zimie około pierwszej godziny nocnej (o szóstej wieczorem), czyli obiadował około trzech godzin. Nie
będziemy się temu bardzo dziwić, jeżeli zauważymy, że był to czas wypoczynku po dniu pełnym zajęć i to często
wypoczynku wcale nie próżniaczego. Ludzie wykształceni prowadzili wtedy najbardziej pouczające rozmowy, kazali
sobie czytać dzieła znakomitych autorów lub nowiny dzienne. Katon Starszy lubił te rozmowy przy stole. Spurinna
umiał tak czarować swoich gości, że przesiadywali do późnej pory. Inni wzywali dla uprzyjemnienia czasu muzyków,
śpiewaków, komedyantów, tancerzy, lub urządzali inne rozrywki.
Sala jadalna nazywała się triclinium, co wskazuje ubocznie, że biesiadnicy leżeli przy stole. Pierwotnie jadano siedząc,
w atriurn, przy ognisku. Naprzód ojciec tylko miał prawo leżeć, matka siedziała koło łóżka, dzieci zaś na stołkach,
często przy osobnym stole. Niewolnicy jedli w tej samej komnacie, na drewnianych ławkach, lub stojąc przy ognisku,

--------------- 2013-03-30 08:00:56 ---------------


342/517

co zdarzało się zwykle na wsi. Później urządzono w domu oddzielne jadalnie dla gospodarza i gości, wreszcie
dopuszczono do wspólnego stołu żony i dzieci. Kobiety zaczęły się mieszać do rozmów mężczyzn i nakoniec
pozwolono im jeść leżąc. Były oddzielne jadalnia stosownie do pory roku. Triclinium zimowe urządzano na dole, w
lecie przenoszono się na górę, lub ustawiano łoża pod zasłoną (velum) w altanach, szpalerach z winorośli, na podwórzu
i w ogrodzie.
Biesiadników zwykle bywało dziewięciu i stosownie do tej liczby urządzano salę jadalną. Umeblowanie składało się ze
stojącego pośrodku sali wielkiego kwadratowego stołu, z którego trzech stron ustawiano w podkowę trzy łoża (lecti);
czwarta strona stołu była wolna żeby służba miała dostęp do niego. Łoża, albo raczej sofy, spoczywały na kobyłkach
drewnianych lub murowanych i przedstawiały płaszczyznę nieco pochyloną od stołu. Pokrywano je materacami (tori) i
kobiercami (stragulae). Wszystkie łóżka były równej długości i na każdem mogły leżeć trzy osoby. Miejsca oddzielano
długiemi poduszkami lub wałkami (pulvinus) i podniesiona krawędź łoża wznosiła się nieco nad poziomem stołu.
Biesiadnicy leżeli ukośnie, opierając się górną częścią ciała na

--------------- 2013-03-30 08:00:58 ---------------


343/517

lewym łokciu i wezgłowiu, nogi zaś wyciągali na prawo. Zresztą podczas uczty musieli zmieniać położenie
ciała.Środkowe łoże (lectus medius) było pierwszem miejscem, drugiem — lewe (summus), a prawe (imus) —
ostatniem. Dwa pierwsze przeznaczano zwykle dla gości, trzecie dla rodziny. Na każdem z łóż bocznych miejsce
honorowe było z lewej strony, na środkowem zaś z prawej, — tym sposobem gość, zajmujący to miejsce, znajdował
się, obok gospodarza. W epoce klasycznej uważano za niewłaściwe przekraczać liczbę dziewięciu biesiadników,
chociaż zdarzało się czasem, że ktokolwiek z zaproszonych przyprowadził nieoczekiwanego gościa (swój cień, jak
mówiono), który zajmował na łożu miejsce nadliczbowe. Mogło być też mniej gości, — z drugiej strony zaś, jeżeli
przybyło więcej, ustawiano drugie i trzecie triclinium w tej samej sali. Cyceron mówi o willach Verresa z jadalniami, w
których było po trzydzieści łóż, pokrytych zbytkownymi kobiercami. W każdym razie trzymano się zasady, żeby na
jednem łożu nie umieszczać więcej nad trzy osoby, czasem zaś umieszczano tylko po dwie.
Przy końcu Rzeczypospolitej weszły w użycie stoły okrągłe lub owalne. Wówczas usta-

--------------- 2013-03-30 08:01:00 ---------------


344/517
wiano jedno łoże półkoliste, które nazywano sigma, ponieważ kształt pierwotny greckiej litery ? był C. Pięciu, sześciu,
a nawet ośmiu biesiadników mogło pomieścić się na takiem łożu. Miejsc nie oddzielano poduszkami, ale, jak widzimy
na pomnikach, długi wałek tworzy krawędź sigmy i służy za oparcie dla wszystkich, leżących na łożu. Zdobiono
wszakże i te łoża kobiercami. Elagabal wprowadził nowość: kazał kłaść wprost na ziemi materace, a pośród nich blat
stołowy; nie utrzymała się jednak ta moda. Na sigmie inny był porządek miejsc, niż na triclinium. Miejsca honorowe
były na dwóch krańcach łoża, inne liczono w porządku pierwszeństwa od lewej strony ku prawej. Kobiety i
nieoczekiwani goście siedzieli na krzesłach lub taburetach.
Bielizna stołowa składała się pierwotnie tylko z ręczników, bardzo potrzebnych, ponieważ prawie wszystkie potrawy
brano palcami. Później zaczęto używać serwet, niekiedy wielce ozdobnych, któremi zasłaniano piersi. Obrusy przez
długi czas były nieznane; po każdem daniu wycierano stół ścierką. Dopiero za Domitianusa weszło w modę
nakrywanie stołów obrusami. Serwet dostarczał gościom gospodarz domu. Ale nierzadko zaproszony biesiadnik
przynosił własną serwetę, w którą

--------------- 2013-03-30 08:01:03 ---------------


345/517

zawijał drobne podarunki, zwykle rozdawane po uczcie, a nawet resztki jedzenia lub bodaj całe dania. Nakrycie było
nader skromne. Na rysunkach i płaskorzeźbach widzimy na stole tylko półmiski i naczynia do picia. Noży i widelcy
używała jedynie służba do krajania mięsa; ale potrawy płynne jedzono łyżkami.
Każdą potrawę (ferculum) przynoszono na płycie drewnianej lub srebrnej, niekiedy na okrągłej etażerce, zawierającej
kilka półmisków jeden nad drugim. Niewolnik umyślnie do tego wybrany miał obowiązek pięknie ustawiać półmiski i
układać na nich potrawy. Mięso, zwłaszcza zwierzynę, podawano w całych sztukach i niewolnik krajczy rozbierał je
wobec gości, a inni słudzy roznosili kawałki. Chleb, wodę i wino podawano w porządku. Goście, zaproszeni na ucztę,
zdejmowali togi i trzewiki, a przywdziewali lżejsze suknie i sandały; w tym celu brali zwykle z sobą pokojowca, który
niósł ubranie na zmianę. Przed edzeniem i w przerwach między daniami podawano biesiadnikom wodę do umywania
rąk. Usługą kierował marszałek dworu, pod którego rozkazami byli: strudores — nakrywający do stołu, scissores —
krający mięso, pocillatores, pincernae — podający napoje, praegustatores — próbujący potraw, i wogóle t. zw.
triclinarii.

--------------- 2013-03-30 08:01:05 ---------------


346/517

Gospodarz miał przed sobą szczegółowy spis dań i chętnie wyjaśniał sposób przyrządzania każdej potrawy,
właściwości jej i zalety.
Obiad rzymski składał się z trzech części: przekąski (guslatio), właściwego obiadu czyli głównego dania (caput cenae)
i wetów (secundae mensae).
Guslalio, zwana także promulsis, składała się z potraw wzbudzających apetyt i dodatków (hors d'oeuvre). Podawano
więc: jaja, sałaty, rozmaite jarzyny, jak kapustę, karczochy, szparagi, dynie i melony, przyprawione octem i pieprzem,
ogórki, pory gotowane w oliwie lub w winie, konserwy z rzepy i rzodkwi, oliwki, grzyby, trufle, ryby solone i
marynowane, ostrygi i wszelkie ślimaki jadalne. Czasem dołączano jeszcze paszteciki i drób' pieczony. Wino przy
gustatio pili zawsze słodkie (mulsum).
Przez długi czas obiad (cena) składał się tylko z dwóch dań, później liczba normalna wynosiła trzy dania, bywało
jednak wyjątkowo sześć, siedem i więcej. Każde danie składało się znowu z kilku odpowiednio dobranych potraw.
Ucztę zaczynano od wezwania bogów. Po właściwym obiedzie przerywano rozmowę dla złożenia ofiary Larom,
kładziono na ognisku

--------------- 2013-03-30 08:01:07 ---------------


347/517

kąski umyślnie poprzednio odłożone, zwłaszcza zaś placuszki z solą i czarę wina.
Potem dopiero następowały secundae mensae, inaczej bellaria; nie wiemy jednak, czy podczas przerwy zmieniano stoły
lub nakrycie. Dotychczas biesiadnicy pili umiarkowanie, sądzono bowiem, że wino nie pozwala ocenić należycie
smaku potraw. Ale przy wetach zaczynaią się pijatyka.
Macrobius podaje nam menu paradnego obiadu w ostatnim okresie Rzeczypospolitej.
I. Gustatio. 1. Ostrygi, spondyle, rozmaite mięczaki i jeże morskie. 2. Drozdy. 3. Pularda ze szparagami. 4. Potrawka
zimna z ostryg gotowanych i jeżów morskich. 5. Mięczaki gotowane, pokrzywy morskie, żołędzie morskie białe i
czarne, spondyle, glycomoridy i t. p. 6. Figojadki. 7. Polędwica z dzika i sarnina. 8. Paszteciki z drobiu. 9. Figojadki
inaczej przyrządzone. 10. Ślimaki purpurowe i murex.
II. Cena. l. Wymiona macior. 2. Głowizna dzika. 3. Ryby. 4. Potrawka z wymion świńskich. 5. Kaczki. 6. Cyranki
gotowane. 7. Zające. 8. Pieczyste z drobiu.
III. Secundae mensae. Krem gęsty i biszkokty.

--------------- 2013-03-30 08:01:10 ---------------


348/517

Martialis opisuje dwa obiady skromniejsze, na których przed cena podawano tylko peketlejsz z jajami na twardo,
sałatę, pory i inne jarzyny. Na deser były winogrona, a drugi raz jabłka.
Wiciu ludzi, chcąc pochłonąć takie mnóstwo potraw, brało na wymioty przed lub po jedzeniu, co zresztą zalecali
niektórzy lekarze.
Po obiedzie albo zaraz podawano deser, albo po pewnej przerwie następowała wieczerza (comissatio), przy której
zwykle nie jedzono wcale, tylko pito, rozmawiano i bawiono się wesoło. W tym czasie przyjmowano gości, którzy nie
byli na uczcie. Zwykle po obiedzie, w domu lub u przyjaciela, Rzymianin szedł do znajomych na comissatio. Już
Plautus wspomina o tych bankietach, które, zdaje się, weszły w modę wraz z obyczajami greckimi. Na tych zebraniach
zachowywano wszystkie zwyczaje greckie: namaszczano się pachnidłami, wieńczono głowy kwiatami, wybierano
przewodniczącego biesiady, często przez losowanie. Przewodniczący oznaczał porządek podawania win, ilość
dolewanej do nich wody, ilość wina, które należało wypić, i kolej wychylania czar. Podczas uczty każdy dowolnie
dolewał sobie do wina wody z lodem lub gorącej, zaś podczas comissatio od razu przygotowywano
--------------- 2013-03-30 08:01:12 ---------------
349/517

mieszaninę w kraterach. Obowiązkowa miara, którą każdy gość musiał w jednej kolei wypić, wynosiła czasem i litra.
Były rozmaite sposoby picia: albo wychylano czary koleją, albo nazywano po imieniu jednego z biesiadników, i
wypróżniwszy czarę, podawano mu ją znów napełnioną, z życzeniami wszelkiej pomyślności. Wznoszono rozmaite
toasty i zdrowia; w tym ostatnim wypadku wlewano do czary tyle cyathus'ów (4 1/2 centylitra), ile było liter w imieniu
osoby, której zdrowie pito. Za Cesarstwa na wszelkich ucztach publicznych wznoszono naprzód zdrowie cesarza; nie
zapominano również o toaście na cześć wojska. Przy każdym toaście należało wychylić czarę do dna, a nawet, jeżeli to
było możliwe — jednym haustem.
Biesiady wieczorne wcześnie przybrały charakter pospolitych orgii. Rzadko bardzo uprzyjemniano je rozmowami
poważnemi. Wkrótce wprowadzono na wieczerze śpiewaków i śpiewaczki oraz wszelkiego rodzaju muzykantów. Pan
domu czytał czasem swoje wiersze lub utwory swoich przyjaciół. Dla zabawiania gości byli komedyanci, mimy,
błazny, skoczki, tancerki, a nawet gladyatorowie. Niekiedy grano w kości.
Kobiety wraz z dziećmi były nieraz na tych ucztach świadkami scen ohydnych. Nieraz

--------------- 2013-03-30 08:01:14 ---------------


350/517

kobieta wywoływała mężczyzn na pijatykę, a dzieci widziały, jak ich ojców nieprzytomnych wynosili niewolnicy.
(Ch. Morel, Diet. des antiq., I, str. 1276 — 1282 i 1373 — 1374).

6. Smakosz.

Jaja podłużnego kształtu są daleko lepsze od jaj okrągłych; pierwsze mają skorupę miększą, białko bardziej mleczne, a
żółtko jest w nich pożywniejsze.
Wiedzcie również, że kapusta pielęgnowana zbyt starannie i często podlewana nie umywa się do kapusty wiejskiej,
rosnącej na gruncie suchym.
Jeżeli przybywa gość spóźniony, który sam zaprasza się na obiad, każ prędko zabić kurczę, — ale żeby było miękkiem
i łatwo strawnem, należy je uprzednio, jeszcze drgające po zabiciu, zanurzyć w cebrzyku z młodem winem.
Niemasz, jak grzyby łączne; nie dowierzajcie wszelkim innym.
Obiecuję ci na lato świetne zdrowie, jeżeli na deser jeść będziesz piękne morwy, zerwane z drzewa zanim słońce
zacznie palić.

--------------- 2013-03-30 08:01:17 ---------------


351/517
Aufidius pił zazwyczaj przed ucztą wino bardzo mocne, które słodził miodem; Aufidius źle robił — wino Jagodne
byłoby odpowiedniejszem. Wino, które pije się rano, nie może być zbyt łagodnem.
Na zatwardzenie żołądka najlepsze: wino białe z Cos, czarne małże morskie, szczaw i ślimaki ogrodowe.
Wolę ślimaki z jeziora Lutrińskiego, aniżeli murex z Bai. Poznajemy po smaku ostrygi z Circei, jeżówce z Miseny i
powiadamy głośno, że błogosławiona zatoka Tarencka ma prawo być dumną ze swych nieporównanych mięczaków.
Zarozumialcem jest, kto się chwali wielką umiejętnością dobrego jedzenia, a nie umie odróżniać najdelikatniejszych
odcieni przypraw. Na Jupitera! nie dosyć przecie przynieść z targu najrzadszą rybę. Na co zda się twoja ryba, jeżeli nie
potrafisz powiedzieć: "tę należy usmażyć, a tamtą zjemy z sosem. " Na tem polega sztuka rozbudzenia apetytu
biesiadnika i uraczenia jego żołądka.
Niesmaczne ma mięso chudy dzik z Laurentinum, godny wychowanek tych nędznych bagnisk; przeciwnie, niema nic
lepszego nad smak i soczystość tęgiego, tłustego odyńca, wypa-

--------------- 2013-03-30 08:01:19 ---------------


352/517

sionego na żołędziach w Umbryi, pod którego ciężarem stół się ugina.


Niech co chcą mówią, nie wykazano mi dowodnie, że liście winne tuczą należycie młode koźlęta.
Oto tajemnica, stanowiąca moją własność, tajemnica, której domyślało się wielu smakoszów, ale zdobyć jej nie mogli:
rozpoznaję po smaku wiek i pochodzenie ptaka lub ryby.
Wino Massicum, wystawione w nocy na działanie chłodnego wiatru, pod pogodnem niebem, pozbywa się cudownie
wszelkiego niemiłego zapachu.
Niejeden biegły "degustator" (próbujący pokarmów lub napojów) dodaje do tęgiego wina Sorrenckiego lagru z
Falernum. Dobrze jest rzucić do amfory żółtko gołębie, żeby strącić te drożdże w głąb naczynia i oddzielić od nich
wszelkie nieczystości.
Kto zobaczy gościa nawpół drzemiącego nad czarą do połowy napełnioną, niech go wzmocni dobrą dawką ślimaków
afrykańskich i squilli pieczonych. Jest to przesąd opychać pijanego konserwą z sałaty; ta woda słodkawa zepsuje
najlepszy napój w najlepszym żołądku. Śmiało wzmocnij swego gościa mięsem pieczonem na ruszcie i kiełbaskami, a
im słońsza

--------------- 2013-03-30 08:01:21 ---------------


353/517

będzie potrawa i bardziej korzenna, tem prędzej orzeźwi się pijany.


Dowiedz się również, że odróżniamy dwa sosy: sos ubogiego człowieka i sos Lucullusa. Do pierwszego bierze się
dobrej oliwy, dodaje trochę mocnego wina i rozpuszczonej soli, wszystko to miesza się w starym garnku byzantyjskim.
A oto przepis na sos, podawany na ucztach: Weź wybornej oliwy, mocnego wina, rozczynu słonego, zieleniny drobno
posiekanej i pomieszanej z szafranem koryckim. Trzeba, żeby ta mieszanina wyrobiła się, a wtedy odsuwa się ją od
ognia, polewa dobrą oliwą i octem i podaje na gorąco.
Owoce z Tiburu radują wzrok, a z Picenum zachwycają smak. Włóż do zwyczajnego garnka winogrona z Venusium i
pozostaw swemu ognisku troskę o zachowanie gron winogradu albańskiego.
A jednak ja to pierwszy z tych winogron albańskich, z dodatkiem drożdży i jabłek, soli i białego pieprzu oraz lekkiego
sosu sardelowego, zrobiłem tę sławną sałatę winogronową, którą kazałem podawać moim gościom na maleńkich
talerzykach, najpiękniejszych w świecie.
Trzeba bowiem, żeby naczynie odpowiadało zawartości. Jakże śmiesznie wygląda ryba za trzy tysiące sestercyi na
półmisku groszowym!
(Horatius, Satyry. Ks. II, sat. IV).

--------------- 2013-03-30 08:01:24 ---------------


354/517

7. Skromny posiłek.

Oto moja uczta — targ nie zarobi na niej wcale. Z okolic Tiburu przyślą mi tłuste koźlę, najmłodsze ze stada, które
jeszcze nie jadło trawy, ani obgryzało dolnych pędów wierzb; ma ono w ciele więcej mleka niż krwi. Następnie będą
szparagi; wieśniaczka porzuciła na chwilę kądziel, żeby je zebrać w górach. Potem będą świeże jaja, jeszcze ciepłe,
wraz z matkami, które je zniosły; nakoniec winogrona, przechowane przez zimę tak dobrze, jakby rosły na gałązce;
gruszki z Signii i Syryi, i w tych samych koszykach jabłka silnie pachnące, równie piękne jak jabłka z Picenum;
możesz jeść je bez obawy, bo zima wysuszyła je i pozbawiła smaku surowizny.
Nie zobaczysz u mnie jednego z tych marszałków dworu, wprawnych w krajanie mięsa, jednego z tych
nadzwyczajnych artystów ze szkoły uczonego Trypherusa, u którego uczą rozbierać na części całego wieprza, zająca,
dzika, gazellę, bażanta scytyjskiego, olbrzymiego czerwonaka, kozę z Getulii... Mój krajczy nie umie oddzielać
zręcznie zrazów sarniny, ani białego mięsa perlicy; nie od dawna ćwiczy się w swem zajęciu, nigdzie nie pobierał nauk
i wprawiał się tylko trochę na mięsie

--------------- 2013-03-30 08:01:26 ---------------


355/517

pieczonem. Chłopiec, który będzie nalewał wino, poda ci czarę, kosztującą zaledwie kilka asów, prawdziwą czarę
plebejuszowską. Nie ma on nic wspólnego z tymi niewolnikami frygijskimi lub licyjskimi, za których tak drogo płacą
kupcom; jeżeli będziesz czego potrzebował — mów do niego po łacinie. Moi dwaj służący mają jednakowy ubiór,
włosy krótkie, nie trefione, umyślnie na tę uroczystość przyczesane. Jeden jest synem mojego pasterza, nieokrzesanego
chłopa, drugi" — synem mojego wolarza; ten wzdycha do swej matki, dawno niewidzianej, smuci się i tęskni do chaty
swej i koźląt, które wszystkie zna doskonale. Dziecko to ma twarz naiwną, poczciwą, minę przyzwoitą, która byłaby
właściwą naszym młodym szlachcicom, odzianym w płomienistą purpurę. Naleje ci do czary wina, wytłoczonego z
winogron, rosnących na pagórkach, u których stóp on igrał niegdyś. Wino i podczaszy mają wspólną ojczyznę.
(Juvenalis, Satyry, XI, wiersz 64 — 76, 136 — 161).

8. Śmieszna uczta.
Fundanius. Naprzód ukazał się dzik z Lucanii. Otoczono go chrzanem, sałatą, wszelkiego rodzaju podniecającemi
jarzynami, a nie

--------------- 2013-03-30 08:01:28 ---------------


356/517

brakowało ani kuczmerki, ani słonego sosu. Po zdjęciu tego dania niewolnik nawpół nagi wytarł ścierką purpurową stół
drewniany, drugi zaś starannie zebrał resztki i wszystko, co mogło drażnić powonienie biesiadników.
Wkrótce przybyła miarowym krokiem czarna skóra, odpowiadająca na imię Hydaspesa, wraz z niejakim Alconem.
Jeden wart drugiego. Nieśli oni tryumfalnie: pierwszy amforę wina Caecubum, drugi amforę wina Chium (greckie, z
wyspy Chios). "Jeżeli — rzekł nasz gospodarz do Mecenasa — lubicie tak samo wino albańskie, jak Falernum,
używajcie do woli; mam go więcej, aniżeli możecie wypić. "
Horatius. Czy mogę zapytać o imiona i godności biesiadników?
Fundanius. Na najwyższem (lewem) łożu byłem ja, Viscus z Thurium i Varius. Na środkowem łożu, na miejscu
honorowem: Mecenas pomiędzy swymi cieniami, których z sobą przyprowadził — Vibidiusem i Serviliusem
Balatronem; nakoniec na trzeciem: nasz gospodarz we własnej osobie — Rufus Nasidienus, który leżał między
Nomentanusem i Porciusem... Ten Porcius... chwyta ci ciastko i od razu połyka. Co się tyczy Nomentanusa, mówiono,
że go zaproszono umyślnie, ażeby nam, nieświadomym, wskazywał palcem najlepsze kąski.

--------------- 2013-03-30 08:01:31 ---------------


357/517

Nagle Vibidius krzyczy do Balatrona: "Na Jupitera! głupcy jesteśmy prawdziwi z temi małemi czarami; żądam innych.
Osuszmy piwnicę, albo umierajmy niepomszczeni!"
Przy tych słowach zbladł nasz gospodarz, bo obawia się pijaków. Pijatyka, zdaniem jego, wywołuje obmowę, a
człowiek, który dużo wypił, nie odróżnia smacznych kąsków. Ale napełniono już wielkie czary. Vibidius i Balatron dają
przykład, a inni biesiadnicy naśladują ich. Jedynie goście leżący na ostatniem łożu, sąsiedzi gospodarza, piją
umiarkowanie.
Tymczasem przynoszą minoga w wielkiem naczyniu, w którem chude squille pływały w sosie. "Był tłusty, kiedyśmy
go złowili — mówi gospodarz, pokazując minoga; — jest to szczęście, jeżeli chcemy jeść go świeżym. Co się tyczy
sosu, oto przepis: oliwa młoda z Venafrum, sos z sardeli hiszpańskich i wino włoskie, wino pięcioletnie, proszę was,
albo przynajmniej dobre Chium. Dodajcie szczyptę białego pieprzu i nieco mocnego octu z winogron lesbijskich. "
W tej chwili źle przytwierdzony baldachim spadł na stół z wielkim łoskotem i osypał nas kurzem. Był taki gęsty obłok
pyłu, jak gdyby zaszumiał akwilon (wiatr północny) na równinach Campanii. Ileż napędził nam strachu!

--------------- 2013-03-30 08:01:33 ---------------


358/517
Ale wkrótce uspokojeni, odetchnęliśmy swobodnie. Sam tylko nasz gospodarz, jak gdyby stracił jedynego syna w
kwiecie wieku, zalał się łzami. Nie wiem, czy skończyłby kiedykolwiek płakać, gdyby nie pocieszył go przyjaciel
Nomentanus. "Wroga Fortuno! — zawołał — czyż, niestety, nie jesteśmy twoją igraszką!" Varius pękał ze śmiechu;
podczas gdy Balafron, doświadczony w szyderstwie, odezwał się: "Niestety, oto nędzna próbka życia ludzkiego!
Człowiek mozoli się, zapracowuje na śmierć i jakaż w końcu nagroda tych starań? Ileż trudu zadał sobie kochany
gospodarz, żeby nas dobrze przyjąć! Chleb tak dobrze wypieczony! Sosy tak wspaniale posolone! Słudzy ubrani,
umyci, uczesani... ale cóż to wszystko znaczy! Nieprzewidziany wypadek, ohydna niespodzianka... baldachim spada, a
mazgaj niewolnik czyni to samo i tłucze szklanicę! Dalej, podnieś głowę do góry, przyjacielu! Prawdziwy amfitryon
jest wodzem naczelnym, zdolnym powetować każdą klęskę; wykazuje on w chwili wielkiej porażki zdolności, których
nie podejrzewano w nim, gdy był zwycięzcą. "
"Wymowny Balatronie! — zawołał w zachwycie nasz gospodarz — jesteś wybornym,

--------------- 2013-03-30 08:01:35 ---------------


359/517

uprzejmym gościem. Dziękuję ci i polecam cię wszystkim bogom Olimpu. "


Mówiąc to, wdziewa obuwie i wychodzi. Wszczął się szmer, każdy bowiem coś szeptał do ucha sąsiadowi. Podczas
gdy biesiadnicy dobrze wychowani udają, że śmieją się z czego innego, Vibidius krzyczy: "Pić! dawajcie pić! Czyżby,
przypadkiem, stłukła się ostatnia flasza?... " W tej chwili, na szczęście, wraca Nasidienus z wypogodzoną twarzą i
wola: "Zobaczmy, czy i na ten raz Fortuna okaże się mi nieprzychylną. "
Za gospodarzem szli dwaj słudzy, niosąc na bezbrzeżnym półmisku cały ocean najrozmaitszych rzeczy jadalnych. Był
tam żóraw solony, obsypany mąką; gęś i jej wątróbka oddzielnie, faszerowane figami i — zawsze na tym samym
półmisku — polędwice zajęcze, delikatniejsze niewątpliwie, aniżeli nieobecne łopatki; szkielety kosów, nawpół
spalone, pomieszane z gołębiami bez kuprów. Zaiste, była to piękna uczta!
Dla uzupełnienia uroczystości trzeba było słuchać Nasidienusa, objaśniającego i tłómaczącego w sposób grubiański
przyczyny i skutki swego obiadu. Ale, dalibóg, cierpliwość

--------------- 2013-03-30 08:01:38 ---------------


360/517

nasza doszła do kresu i wszyscy uciekli na widok tej wspaniałej zastawy, nie dotykając się jej wcale...
(Horatius, Satyry, ks. II, sat. VIII).
--------------- 2013-03-30 08:01:40 ---------------
361/517

ROZDZIAŁ VII.
LEKARSTWA. - POGRZEB.

1. Lekarze. — 2. Środki lecznicze Katona Starszego. — 3. Lekarstwa Pliniusa Młodszego. — 4. Przepisy hygieniczne.
— 5. Chirurgia. — 6. Pogrzeb. — 7. Kult zmarłych. — 8. Grobowce na Via Latina. — 9. Napisy na grobowcach w
Lyonie. — 10. Columbaria. — 11. Stowarzyszenia pogrzebowe.

1. Lekarze.

Rzymianie przez długi czas nie mieli lekarzy. Używali jedynie lekarstw, zalecanych przez wieśniaków, jak na przykład
środki lecznicze, wyliczone przez Katona. Chorzy, którym udało się odzyskać zdrowie, szli do małej świątyni Febry
(gorączki), ażeby tam oznajmić środki, które pomogły do ich wyleczenia (1). Zwracano

--------------------------------------
(1) Rzymianie mieli kilkaset bogów i bogiń, opiekujących się człowiekiem lub towarzyszących mu w rozmaitych
okolicznościach życia. Między nimi była może i Febris, chociaż prawdopodobnie mowa tu o świątyni Meditriny,
siostry Hygiei, a córki Esculapusa. Święto Meditriny obchodzono uroczyście w październiku. Rzymianie mówili:
Hygiea (Higea) zachowuje zdrowie, Meditrina przywraca stracone.
(Przyp. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 08:01:42 ---------------


362/517

się również do jednego z bogów i przyrzekano mu dar lub ofiarę w zamian za wyzdrowienie. Chory pisał żądanie swoje
i obietnicę na tabliczce, którą przylepiał woskiem do kolana lub uda bóstwa. Pierwszym lekarzem, który zjawił się w
Rzymie, był niejaki Archagathas. Przybył on z Grecyi w r. 218 przed narodz. Chr. Otrzymał wkrótce prawo
obywatelstwa, a państwo kupiło dla niego sklep w pobliżu targu oliwnego, ażeby miał gdzie praktykować. Ponieważ
podejmował się leczyć rany, nazwano go "Vulnerarius. " Ale wielu ludzi patrzyło niechętnie na sztukę Greka. Katon
Starszy pisał do syna: "Grecy są narodem przewrotnym i niesfornym. Wyrocznia przemawia przez usta moje, kiedy ci
mówię: ilekroć naród ten przynosi nam swoje umiejętności, psuje wszystko. To samo będzie teraz, gdy przysyła nam
swoich lekarzy. Oni zaprzysięgli pomiędzy sobą zabijać wszystkich barbarzyńców za pomocą sztuki leczenia, a nas
obejmują również nazwą barbarzyńców, jeżeli żądają od nas zapłaty za leczenie, to dlatego jedynie, żebyśmy łatwiej im
zaufali i żeby pewniej mogli nas zgubić. Raz na zawsze zakazuję ci wzywać lekarzy. "
Pomimo to wszystko, lekarze zdobyli uznanie. Bogaci mieli własnych lekarzy nie-

--------------- 2013-03-30 08:01:45 ---------------


363/517
wolników. Ale było ich też dużo między wyzwoleńcami i ludźmi wolnymi. Nie wymagano od nich żadnych rękojmi,
uczyli się gdzie mogli, i leczyli chorych jak chcieli. Sylla chciał zrobić lekarzy odpowiedzialnymi za niedbalstwo lub
nieumiejętność i wydal prawo, karzące dowiedzione błędy wygnaniem lub śmiercią. Ale to prawo nie było stosowane.
Ponieważ z każdym dniem było ich coraz więcej, zaczęli współzawodniczyć ze sobą i nic zaniedbywali żadnego
sposobu zyskiwania klienteli. Tak n. p. starali się mieć wielu uczniów i prowadzili ich ze sobą do chorych, raczej dla
tumanienia publiczności, aniżeli dla nauki młodzieży. W pierwszym wieku przed nar. Chr. Asclepiades olśniewał ludzi
świetną wymową i piękną postawą. Ale najlepszym rodzajem reklamy było wynalezienie jakiego nowego sposobu
leczenia albo nowego lekarstwa. Jeden lekarz zalecał kąpiele zimne, drugi łaźnię parową, trzeci kuracyę winną i t. d.
Najzdolniejsi lub najzręczniejsi mieli wielkie dochody. Plinius wymienia lekarza, który zostawił po śmierci 2 miliony
fr. Dwaj bracia zebrali razem 6 milionów. Stertinius zarabiał rocznie 125, 000 fr., a cesarz CIaudius płacił swemu
lekarzowi 100, 000. Thessalus przybrał w napisie grobowym tytuł Jatronicus (zwycięż-

--------------- 2013-03-30 08:01:47 ---------------


364/517

ca lekarzy). Przeciwnie jakiś biedak kazał wyryć na swoim nagrobku: "zabiła mię zbyt wielka liczba lekarzy. "
(Dézobry, Rome ati siecle d'Auguste, list XCIII).

2. Środki lecznicze Katona Starszego.

Jeżeli masz zapchany żołądek, weź cztery funty kapusty drobnej i zrób z niej trzy wiązki równe, mocno ściągnięte
sznurkiem. Następnie postaw na ogniu garnek napełniony wodą — i skoro tylko zawrze, rzuć jedną wiązkę. Kiedy
woda zagotuje się znowu, pogrąż dobrze kapustę i trzymaj tak, dopóki nic naliczysz do dwudziestu pięciu. Wtedy
wyjmij pierwszą wiązkę, zrób to samo z drugą, a następnie z trzecią. Potem weź wszystkie wiązki i utłucz je.
Zawinąwszy kapustę w płótno, wyciśnij sok do niewielkiej czary glinianej w ilości heminy (0, 27 litra). Wrzuć do soku
bryłkę soli wielkości ziarna soczewicy i trochę pieczonego kminu — jedynie dla nadania zapachu, wystaw wreszcie
czarę na świeże powietrze podczas pogodnej nocy. Ten, kto ma pić ów płyn, niech weźmie na noc ciepłą kąpiel, napije
się wody osłodzonej miodem i położy się spać, nic nie jedząc wieczorem. Nazajutrz wypije nastój, będzie się
przechadzać przez cztery godzi-

--------------- 2013-03-30 08:01:49 ---------------


365/517

ny i uda się do zwykłego zajęcia. Skoro tylko poczuje chęć womitowania, położy się i weźmie na przeczyszczenie.
Wyrzuci z siebie taką wielką ilość żółci i flegmy, że sam się zdziwi, gdzie się to mogło mieścić. Kiedy potem pójdzie z
potrzebą, niech wypije heminę wody, albo trochę więcej. Jeżeli wciąż będzie miał rozwolnienie, powinien wrzucić do
wody garstkę delikatnej mąki i wypić parę łyków, a boleści ustaną.
Lekarstwo na kolki w brzuchu: Trzeba dobrze wymoczyć kapustę w wodzie, a po wymoczeniu wrzucić ją do ciepłej
wody i gotować, dopóki nie stanie się miękką. Po odcedzeniu wody przypraw kapustę solą, dodaj trochę kminku i
drobnych krupek. Trzeba także wlać do niej oliwy, znowu zagotować, poczem wyłożyć na półmisek, niechaj ostygnie.
Przed jedzeniem należy ją zmieszać z jakąkolwiek inną potrawą, ale najlepiej jeść kapustę samą, jeżeli kto może. Jeżeli
chory nie ma gorączki, niech zapija kapustę mocnem czarnem winem i używa jak najmniej wody; jeżeli zaś ma
gorączkę — powinien pić wodę. Co rano należy jeść taką kapustę, ale po trochu, żeby nie wywołać niesmaku i żeby
zawsze wydawała się przyjemną. Lekarstwo to w je-

--------------- 2013-03-30 08:01:51 ---------------


366/517

dnakowy sposób daje się meżczyznom, kobietom i dzieciom.


Jest pewien gatunek kapusty z krótką łodygą i miękkimi ale gorzkimi liśćmi, który posiada więcej własności
leczniczych, aniżeli inne. Taką kapustę potłuczoną przykładają na wszelkie rany i obrzmienia. Okład ten oczyszcza
wszelkie rany i goi je bez bólu, pomaga do zebrania i pęknięcia wrzodów; oczyszcza i leczy jątrzące się skaleczenia i
raki skuteczniej, aniżeli inne środki. Ale przed użyciem wypłuczcie kapustę w ciepłej wodzie, następnie zaś
przykładajcie dwa razy na dzień, a usuniecie wszelkie zakażenie. Możecie wyleczyć wszelkie wywichy i obrażenia
stawów lub kości, obmywając bolące miejsce ciepłą wodą i przykładając tłuczoną kapustę. Dwa okłady dziennie
usuwają ból; a jeżeli jest stłuczenie, rozpędzicie je i wyleczycie... Każ ususzyć liście kapusty, przypraw je octem i solą,
a będziesz miał pożywienie bardzo zdrowe. Chcąc, żeby było przyjemniejszem w smaku, skrop je octem z miodem,
dodaj dla zapachu suszonej mięty, ruty, tłuczonego koryandru (kolendru) i więcej soli. Jest to wyborna strawa: niszczy
zarodki wszelkich chorób i ma własności przeczyszczające. Bóle głowy, bóle oczu — wszystko leczy, wszystko
przepędza.

--------------- 2013-03-30 08:01:54 ---------------


367/517

Trzeba tylko jeść ją na czczo rano. Leczy z melancholii, choroby śledziony i wątroby, pomaga na palpitacyę serca, na
choroby płucne, darcie w żołądku, słowem na wszystkie cierpienia wewnętrzne.
Od bezsenności leczy kapusta pieczona, posmarowana oliwą na ciepło i lekko osolona. Im więcej jeść jej będziesz, tem
rychlej nastąpi wyleczenie. Tym, którzy cierpią boleści gwałtowne w żołądku, zalećcie następujące leczenie: Dobrze
wymoczyć liście kapusty, włożyć je do garnka i ugotować; po ugotowaniu odcedzić wodę, wlać dużo oliwy, nieco soli,
kminu i drobnych krupek, znowu postawić na ogniu i nakoniec wyłożyć na półmisek. Trzeba jeść tę kapustę bez
chleba, jeżeli to możliwe, — jeżeli zaś nie — to można używać chleba, byle niewiele. Jeżeli chory nie ma gorączki,
dawać mu wino ciemne. Osoba słabowita, która będzie jeść tak przyrządzoną kapustę, wkrótce odzyska siły.
Rzecz szczególna, a jednak prawdziwa: Jeżeli weźmiemy mocz osoby, która jadła kapustę, nagrzejemy go i zrobimy
kąpiel choremu — chory wyzdrowieje. Stwierdzono to doświadczeniem. Jeżeli tym moczem będziecie obmywać dzieci
wątłej budowy, staną się zdrowemi i tęgiemi; ci zaś, którzy mają wzrok
--------------- 2013-03-30 08:01:56 ---------------
368/517

osłabiony, niechaj nacierają sobie oczy tym płynem, a będą widzieć dobrze. Bóle głowy i mózgu znikają, jeżeli tę część
ciała obmywamy uryną.
Jeżeli masz polipa w nosie, weź w garść trochę miałko utartej kapusty dzikiej, przyłóż ją do dziurek i mocno wciągnij
nosem. Po upływie ośmiu dni polip zniknie. Ale chociaż wypadnie, stosuj ten środek jeszcze przez kilka dni, żeby
zniszczyć korzenie polipa. Jeżeli nie słyszysz dobrze, utrzyj liście kapusty z winem, wyciśnij sok, ogrzej trochę i letni
wlej do ucha, a zaraz potem będziesz lepiej słyszał. Kapusta, położona w niewielkiej ilości na liszaj, usuwa go, wcale
nie jątrząc ciała.
Ażeby oczyścić przewód pokarmowy, nalej do garnka 6 sextariów (3 litry) wody i włóż kościstą część szynki, w braku
zaś jej pół funta {libra) szynki, jak najmniej tłustej. Kiedy się to dobrze zagotuje, dodaj dwa głąby kapuściane
niewielkie, dwa buraki — liście i korzenie, nieco mąki, dwa funty muskułów, żabę — kijankę, sześć ślimaków i garść
soczewicy. Należy dopóty gotować, aż zostanie tylko 3 sextarie, i nie dodawać wcale oliwy. Weź sextarius tego napoju,
kiedy będzie letni, zmieszaj z nim cyathus (0, 05 litra) wina z Cos, wypij i połóż się. Powtórz następnie drugą

--------------- 2013-03-30 08:01:58 ---------------


369/517

i trzecią taką samą dawkę, a przeczyści cię, jeżeli przytem pić będziesz wino Cos.
Następujące zamawianie leczy wywichy i złamania: Weź zieloną trzcinę, długości 5 — 6 stóp, przetnij ją pośrodku i
podczas gdy dwaj ludzie trzymać będą te kawałki na twoich udach, mów śpiewającym głosem: In alio S. f. motas vaeta
daries dardaries astataries dissunapiter. Powtarzaj zamawianie, dopóki się oba kawałki nie zetkną. Potrząsaj żeleźcem
nad nimi. Skoro dwie części trzciny dotkną się i złączą, chwyć je i porąb na drobne kawałki, którymi obwiążesz
następnie członek stłuczony lub złamany, a wkrótce będziesz wyleczony. Jednakże, jeżeli członek jest wywichnięty lub
stłuczony, powtarzaj to zamawianie przez następne dni, — jeżeli zaś złamany, to mów tak: Huathanat ista pista sista
domiabo damnaustra, albo jeszcze lepiej: Huat haut haut isła sis tar sis ardannabon dunnaustra. "
(Katon, O rolnictwie, 156, 157, 158, 160).

3. Lekarstwa Pliniusa Młodszego.

Ślina człowieka na czczo jest najlepszym antydotem przeciw ukąszeniu wężów jadowitych. Leczą trąd, nacierając
codziennie wyrzuty śliną; leczą zapalenie oczu, robiąc podobne

--------------- 2013-03-30 08:02:01 ---------------


370/517
smarowanie co rano, a reumatyzm z zawiania — mażąc śliną prawy podkolanek prawą ręką, lewy zaś lewą. Jako
środek zapobiegający czarom dobre jest plucie na swój mocz, albo w trzewik z prawej nogi, przed włożeniem go;
należy także splunąć, przechodząc przez miejsce, gdzie narażeni byliśmy na nie bezpieczeństwo.
Włosy pierwszy raz obcięte dzieciom, obwiązane dokoła członków dotkniętych podagrą, uśmierzają napady bólu.
Włosy ludzkie namoczone w occie goją ukąszenie przez psa, namoczone w oliwie — rany na głowie. Dwa palce
prawej ręki, środkowy i serdeczny związane pasemkiem lnu, zabezpieczają od katarów i zapalenia oczu.
Krew ludzka jest bardzo dobrym środkiem leczniczym w anginie; przyłożona do ust człowieka, który upadł w ataku
epilepsyi, natychmiast przywraca mu przytomność. Według innych, w ataku epilepsyi należy ukłuć w wielkie palce i
kilkoma kroplami krwi, która wypłynie, zwilżyć twarz.
Ręka osoby zmarłej w młodym wieku leczy dotknięciem skrofuły i zapalenie gardła. Kawałek drzewa, w które uderzył
piorun, trzeba oderwać zębami, trzymając ręce w tył, i przyłożyć na ząb bolący, a cierpienie przejdzie,

--------------- 2013-03-30 08:02:03 ---------------


371/517

Niektórzy radzą okadzać ząb chory dymem z palonego zęba osoby tej samej płci, lub przywiązać do niego ząb
trzonowy, wyjęty z ust trupa niepochowanego.
Kichanie, wywołane kręceniem piórka w nosie, zmniejsza ociężałość w głowie. Mówią, że pocałowanie mulicy w
nozdrza sprowadza ten sam skutek. Kichanie powstrzymuje czkawkę. Na czkawkę zalecają przełożyć pierścień z lewej
ręki na środkowy palec prawej, lub zanurzyć ręce w ciepłej wodzie.
Na obrzmienie oczu pomaga okład z łoju wołowego, gotowanego z oliwą. Popiół z rogów jelenich używa się w ten sam
sposób w razie występowania krostek na oczach. Na kataraktę wielce jest skutecznem łajno wilka. Popiół z odchodów
tego zwierzęcia, zmieszany z miodem attyckim, daje dobre smarowanie, pomocne w zaćmieniu wzroku; tak samo
działa żółć niedźwiedzia.
Jeżeli cokolwiek wpadło w oko, należy drugie oko przymknąć i przycisnąć. Kiedy naleje się wody do prawego ucha,
trzeba skakać na lewej nodze, z głową pochyloną ku prawemu ramieniu; to samo, ale odwrotnie, będziesz robił, jeżeli
woda wpadnie ci w lewe ucho. Przy bólu łydek — pociera się mocno szyję, przy bólu szyi — łydki. Jeżeli, leżąc

--------------- 2013-03-30 08:02:05 ---------------


372/517

w łóżku, poczujesz kurcze w łydkach lub kolanach, postaw nogi na ziemi; jeżeli jest kurcz w lewej nodze, ściśnij wielki
palec tej nogi prawą ręką — i vice versa. Przy bólu brzucha, zwłaszcza rozwolnieniu, dobrze jest poruszać silnie
nogami i włożyć ręce do ciepłej wody.
Cierpienia uszu leczy mocz dzika, przechowywany w naczyniu szklanem; również żółć dzika, wieprza lub wołu,
zmieszana w równych częściach z olejem rycinowym i olejkiem różanym; ale najlepszem lekarstwem jest żółć buhaja
rozgrzana z sokiem porów, lub z miodem, jeżeli z ucha płynie ropa. Miód zagrzany w łupinie granatu usuwa
nieprzyjemny zapach z uszu.
Popiół z rogu jeleniego wzmacnia zęby i uspokaja ból ich; jednakże sądzą, że proszek z rogów niepalonych jest
skuteczniejszy. Popiół z głowy zająca służy do czyszczenia zębów, zmieszany z nardem zabija nieprzyjemny zapach w
ustach; można także dodać popiołu z główek mysich. Dobrym środkiem wzmacniania zębów jest klej stolarski,
rozgotowany w wodzie; trzeba go jednak wkrótce po przyłożeniu zdejmować; myją również zęby winem, w którem
gotowano uprzednio łupiny granatów słodkich.

--------------- 2013-03-30 08:02:08 ---------------


373/517

Kaszel leczy wątroba wilcza, namoczona w gorącem winie, żółć niedźwiedzia z miodem, popiół z wierzchołków rogów
wołowych, ślina końska, którą trzeba pić w ciągu trzech dni, płuca jelenie wędzone w dymie, a następnie utarte z
miodem. Na owrzodzenia ropne piersi i płuc pomaga, a niemiłe wyziewy, pochodzące z płuc, usuwa masło, roztopione
w równej części z miodem attyckim i smażone tak długo, aż mieszanina nabierze barwy czerwonej; zażywać należy co
rano po łyżce tego lekarstwa. Od zadawnionego plucia krwią leczą się wodą ciepłą, w której rozpuszczono trzy obole
kleju wołowego. W suchotach pomaga wątroba wilcza w winie, słonina z chudej maciory, żywionej roślinami, mięso
oślicy i rosół z niego. Mówią, że dym z suchego nawozu krowiego, wciągany przez tutkę, dobrze działa w tej chorobie.
Do picia dają utłuczone i spalone końce rogów wołowych z miodem, w ilości dwóch łyżek.
Na oparzone miejsce przykładają tłuszcz niedźwiedzi z cebulkami lilii, suchy gnój dzika lub wieprza i popiół ze
szczeciny tych zwierząt, zmieszany z tłuszczem. Bobki kozie, ugotowane w occie z miodem, uważają za skuteczne w
chorobach nerwowych. Stłuczenia leczą łajnem dzika, zebranem na wiosnę i wysuszonem.

--------------- 2013-03-30 08:02:10 ---------------


374/517

Ten sam środek zalecają ludziom, którzy się przerwali, powożąc wozem. Najtrudniejsi do wyleczenia piją suszone
łajno z wodą; opowiadają, że Neron miał zwyczaj posilać się tym napojem.
Mięso, wycięte z żywej kury, jeszcze cieple, przeciwdziała jadowi wężów — to samo mózg koguta lub kury w winie.
Rosół ze starego koguta przeczyszcza żołądek; dobry jest także w febrach długotrwałych, w drętwieniu członków, leczy
bóle głowy, niesmak, cierpienia wątroby, nerek, pęcherza, niestrawnośći astmę.
Skutkom ukąszenia przez psa wściekłego zapobiega się posypywaniem rany popiołem z głowy psa. Pod językiem psa
wściekłego zbiera się brudna piana, która, używana jako napój, zabezpiecza od wścieklizny; ale lepszym środkiem jest
zjedzenie, jeżeli można, na surowo wątroby tego samego psa, który ukąsił, albo rosół z mięsa tegoż psa. Wścieklizna
ma taką siłę, że nie można stąpać bezkarnie po moczu psa wściekłego, zwłaszcza jeżeli mamy zranione ciało.
Lekarstwem jest w tym wypadku okład z nawozu końskiego, zwilżonego octem i ogrzanego w fidze.
Najlepszem lekarstwem na cierpienia żołądka jest jedzenie ślimaków. Trzeba wrzucić je w war, nie oczyszczając wcale,
następnie

--------------- 2013-03-30 08:02:12 ---------------


375/517
upiec je na węglach, bez jakichkolwiek dodatków, i jeść z winem.
Dysenteryę leczy rosół z uda baraniego, gotowany z siemieniem lnianem, stary ser owczy, łój barani, gotowany w
winie ściągającem, lub następująca mieszanina: dwa ślimaki i jaje, utarte ze skorupami, ogrzewa się w nowym garnku z
solą i winem z suchych rodzenek, bądź też z sokiem daktylowym i małą ilością wody, następnie daje się to choremu
jako napój. Palą również ślimaki i popiół z nich w winie z gumą drzewną pije chory.
Na czyraki i wrzody zalecają przyłożyć pająka, nie wymieniając jego nazwy, i trzymać przez dwa dni, — albo nawóz
kurzy, zwłaszcza kur czerwonych, świeży, mieszany z octem. Dobry jest także żołądek bociana, ugotowany w winie.
Pociera się chorą część ciała nieparzystą liczbą much, za pomocą palca, na którym nosimy pierścień. Zalecają również:
brud z ucha barana, stary łój z owiec zmieszany z popiołem z włosów kobiecych i łój z tryka z tłuczonym miałko
pumeksem i równą na wagę ilością soli.
Ułatwia się wychodzenie i wyjmowanie z ciała strzał, grotów i wszelkich ciał obcych, przykładając do rany rozciętego
przez pól szczura, albo jeszcze lepiej — rozerzniętą jaszczurkę,

--------------- 2013-03-30 08:02:15 ---------------


376/517

lub wreszcie głowę jej, utartą z solą. Używają także okładu z tych ślimaków, które się przyczepiają do liści, tłukąc je na
masę ze. skorupami. Chwalą również okład z kantaryd, tłuczonych z mąką jęczmienną.
Używają jako środka nasennego tłuszczu z wełny owczej, rozpuszczonego w wodzie z niewielką ilością mirry, albo
zmieszanego ze smalcem gęsim i winem mirtowem. W tym samym celu zawieszają na ciele kukułkę na skórze
zajęczej, albo przywiązują do czoła kawałkiem skóry oślej czaplę. Przeciwnie, głowa nietoperza zasuszona i noszona
na piersiach odpędza sen.
(Plinius Starszy, Historya naturalna (Historia naturalis), XXVIII, XXIX i XXX).
4. Przepisy hygieniczne.

Człowiek dobrze zbudowany, posiadający zdrowie i swobodę działania, nie powinien poddawać się żadnemu ścisłemu
porządkowi życia i może obywać się również bez lekarza. Niechaj prowadzi urozmaicony tryb życia, bądź na wsi, bądź
w mieście, ale więcej na wsi. Powinien jeździć łódką i polować, niekiedy odpoczywać, ale prawie zawsze wykonywać
różne ćwiczenia, bo zniewieściałość osłabia ciało,

--------------- 2013-03-30 08:02:17 ---------------


377/517

praca zaś je wzmacnia; pierwsza przyśpiesza starość, druga przedłuża młodość. Może także brać kąpiele, cieple lub
zimne, używać nacierań lub zaniechać ich; niech nie odtrąca żadnego pokarmu, który lud jada; niech chodzi na uczty
lub ich unika, niech je dużo lub umiarkowanie, raczej dwa razy na dzień niż raz, i obficie, byle tylko dobrze trawił.
Osobom delikatnym, mianowicie większości mieszkańców miast, należy zachować się ostrożniej. Niechaj starannością
o siebie powetują to, co stracili wskutek słabości swej budowy, właściwości swych zajęć i pobytu w miejscu
niezdrowem. Tak więc, jeżeli trawienie odbywa się prawidłowo, mogą wstawać rano, — jeżeli zaś nie jest zupełnie
dobrem, powinni więcej czasu przeznaczyć na sen, i jeśli muszą wychodzić wcześnie, niechaj później położą się
znowu. Ale jeżeli żołądek wcale nie trawi, trzeba zachowywać spokój bezwzględny i odłożyć wszelką pracę, ćwiczenia
i zajęcia. W wypadku odbijania się lub ' wymiotów bez boleści należy w pewnych odstępach czasu pić w niewielkiej
ilości zimną wodę i nie poruszać się wcale. Dom mieszkalny powinien być dobrze oświetlony, wystawiony na działanie
wiatru w lecie i słońca w zimie. Nie należy narażać się na skwar

--------------- 2013-03-30 08:02:19 ---------------


378/517

południowy, na chłód poranny lub wieczorny i na wyziewy z rzek lub stawów. Kiedy pogoda niepewna, słońce
wygląda z za chmur lub chowa się za nie, lepiej nic wychodzić z domu, żeby nie narażać się na podwójne działanie
ciepła i zimna, z czego prawie zawsze powstają zaziębienia i katary. Trzeba uważać rano, czy mocz jest wodnisty, czy
czerwonawy — bo to daje wskazówkę stanu zdrowia. Mocz wodnisty oznacza, że odbywa się praca trawienia,
czerwonawy zaś — że jest ukończoną. Po obudzeniu należy zostać przez jakiś czas w łóżku, — następnie, z wyjątkiem
zimy, wypłukać dobrze usta zimną wodą. Kiedy dnie są dłuższe, jeżeli kto nie ma zwyczaju spać w południe przed
obiadem, powinien przespać się po obiedzie. Cała noc zimowa przeznaczona jest na sen, — ten zaś, kto musi pracować
wieczorem, niechaj nie oddaje się zajęciom zaraz po jedzeniu, ale niechaj poczeka, aż się skończy trawienie.
Komu obowiązki społeczne lub prywatne pochłaniają dzień cały, powinien chociaż chwilkę poświęcić staraniom o
zachowanie swego zdrowia. Ćwiczenia fizyczne, odbywane prawidłowo, przed jedzeniem, stoją w pierwszym rzędzie.
Niechaj odbywa je energicznie, jeżeli pracował umiarkowanie i trawi łatwo, — z niniejszem zaś natężeniem, jeżeli jest
zmęczony,

--------------- 2013-03-30 08:02:22 ---------------


379/517

a żołądek jego nie trawi należycie. Do zdrowych ćwiczeń należą: czytanie głośno, szermierka, gra w piłkę, bieganie i
przechadzka. Należy przestać, skoro uczuwamy znużenie lub zaczynamy się pocić. Po ćwiczeniach bardzo jest
pożyteczne nacieranie oliwą ciała na słońcu lub przed ogniem, albo kąpiel w sali wysokiej, przestronej i dobrze
oświetlonej.
Co się tyczy pożywienia, nadmiar nigdy nie jest dobrym, a zbyteczna wstrzemięźliwość bywa często szkodliwą. W
każdym razie lepiej być nieumiarkowanym w piciu, niż w jedzeniu. Obiad powinniśmy zaczynać od rzeczy solonych,
jarzyn i innych podobnych potraw, a następnie przejść należy do mięsa, które jest zawsze najlepsze pieczone lub
gotowane. Wszelkie przyprawy są złe z dwóch powodów: po pierwsze, smak ich pobudza do jedzenia więcej niż
potrzeba, — powtóre, są daleko trudniejsze do strawienia. Dobry żołądek łatwo daje sobie radę z deserem, ale
kwaśnieje on w słabym żołądku. Jeżeli więc siła trawienia nie jest dostateczną, trzeba jeść w początku obiadu daktyle,
jabłka i inne tego rodzaju owoce. Kiedy pijemy więcej, niż wymaga pragnienie, nic już potem jeść nie powinniśmy, —
a kiedy jesteśmy nasyceni, należy zachowywać spokój. Po obfitej uczcie ułatwia trawienie wypicie
--------------- 2013-03-30 08:02:24 ---------------
380/517

szklanki zimnej wody. Dobrze jest czuwać jeszcze przez chwilę, a potem sen przychodzi naturalnie. Jeżeli kto w ciągu
dnia obładował się jadłem, powinien wystrzegać się gorąca, zimna i zmęczenia, bo w tym stanie przepełnienia łatwiej
wywierają wpływ szkodliwy, aniżeli gdy żołądek jest próżnym. Jeżeli sądzimy, że będziemy musieli długo
zachowywać wstrzemięźliwość, należy unikać wszelkiej pracy nużącej.
(Celsus, Traktat o medycynie, ks. I, 1, 2).

5. Chirurgia.

Cełsus wymaga od chirurga następujących przymiotów: "Chirurg powinien być młodym lub przynajmniej niestarym.
Powinien mieć rękę silną, pewną, nigdy nie drżącą, działać z jednakową zręcznością obu rękoma, posiadać wzrok jasny
i przenikliwy, serce nieustraszone. Jego nieczułość powinna być tak wielką, żeby, postanowiwszy uzdrowić chorego i
nie wzruszając się jego krzykami, nie śpieszył się bardziej, niż wymagają okoliczności, i nie wyciął mniej, niż
potrzeba, ale żeby wykonywał swoją czynność, jak gdyby wcale go nie obchodziły skargi pacyenta. "

--------------- 2013-03-30 08:02:26 ---------------


381/517

Chirurgowie mieli już w starożytności do swego rozporządzenia mnóstwo różnorodnych narzędzi. Oprócz opasek,
bandażów, szarpi, kompresów, gąbek, używali baniek, rozmaitych kaustyków, noży, lancetów, skalpeli, sond, kateterów
z rurkami w środku i bez rurek, iglic, haczyków rozmaitej wielkości, szczypców, przyrządów do nastawiania
wywichniętych członków, świderków i obręczy do trepanacyi, przyrządów do okadzania i wstrzykiwania — słowem
wszystkiego, co nie tylko było potrzebnem, ale i pożytecznem w ich sztuce. Wiele tych narzędzi znaleziono przy
poszukiwaniach w Pompei i Herculanum... Nie będziemy opisywać szczegółowo operacyi, jakich dokonywali
chirurgowie rzymscy. Byli oni bardzo zręczni w wydobywania z ciała pocisków, które w niem tkwiły, nawet ukrytych
głęboko. Również biegli byli w leczeniu złamań i wywichów; wydoskonalili tę część chirurgii do tego stopnia, że wieki
późniejsze niewiele do niej dodały i że do dziś dnia prawie całkowicie opiera się na zasadach, które ustanowili
mistrzowie starożytni. Używali często, a nawet nadużywali trepanacyi. Znali też operacye kruszenia kamienia w
pęcherzu.
Z biegiem czasu wytworzyli się, zwłaszcza w wielkich miastach, specyaliści, którzy nie-

--------------- 2013-03-30 08:02:29 ---------------


382/517
kiedy byli szarlatanami. Spotykamy pomiędzy nimi "lithotomów, " czyli kruszących kamienie. Lithotomia należała do
operacyi, których lekarze uczeni i szanujący się robić nie chcieli, ponieważ była bardzo wątpliwą i Hippokrates
uczniom swoim zabroni! jej dokonywać. Byli jednakże ludzie, którzy nabrali wielkiej zręczności w tych operacyach.
Okuliści należeli przeważnie do lekarzy wędrownych. Dla rozszerzenia wiadomości o sobie, rozdawali znaczki w
rodzaju pieczątek, ze swojem nazwiskiem — co stanowiło reklamę nieustającą. Znaczki były to laseczki z rozmaitych
substancyi, używanych jako lekarstwa w chorobach ocznych. Na każdej laseczce wypisane było imię okulisty, nazwa
lekarstwa i choroby, którą ten środek leczy. Mnóstwo takich znaczków znaleziono we Francyi i w innych krajach.
Sztuka dentystyczna kwitnęla już w V wieku przed nar. Chr., bo prawo Dwunastu Tablic wspomina o zębach
sztucznych, osadzanych w złocie. Byli także specyaliści leczący ruptury i lekarze chorób usznych. W Muzeum
Luwrskiem znajduje się wazon malowany, dowodzący, że umiano zastępować odcięte nogi przyrządami drewnianymi.
Chirurgowie często leczyli chorych w ich mieszkaniach. Ale mieli również swoje

--------------- 2013-03-30 08:02:31 ---------------


383/517

sklepy od ulicy. Plautus kilkakrotnie wspomina o tych lecznicach, które były jednocześnie aptekami. Niekiedy pacyent
zamieszkiwał u lekarza, jak dziś w domu zdrowia. Byli wreszcie lekarze wędrowni, którzy przenosili się z miasta do
miasta. Najczęściej byli to ludzie, leczący jedną, specyalną kategorye chorób.
(Briau, Diet. des anliq. I, str. l106 i nast. ).

6. Pogrzeb.

Mamurra niebezpiecznie zachorował, pobiegli więc szukać syna jego, Marcusa, który przybył pośpiesznie. Głos syna
ożywił nieco chorego, który zdobył się na wysiłek, zdjął z palcy swoje pierścienie i oddał Marcusówi, w ten sposób
bowiem Rzymianie wskazują swego spadkobiercę. Wysiłek tak go wyczerpał, że wpadł w omdlenie. Marcus zaledwie
miał czas dotknąć wargami ust starca, ażeby przyjąć ostatnie jego tchnienie. Kiedy upewnił się o śmierci ojca, zamknął
mu oczy.
Natychmiast posłano do świątyni Libitiny(1), żeby dać ogłoszenie o śmierci i zawiado-

------------------
(1) Libitina albo Lulentina, królowa państwa cieni, odpowiada greckiej Persefonie (korze), którą wprawdzie Rzymianie
znali pod nazwa, Proserpiny, albo Libery, ale lud czci jej nie oddawał. Według innych, Libitina była jedną, ze
specyalnych nazw Wenery. (Przyp, Mm. ).

--------------- 2013-03-30 08:02:33 ---------------


384/517

mić przedsiębiorców pogrzebowych (libitinarii), którzy powinni przysłać niewolników swoich dla przygotowania ciała.
To przygotowanie polega na obmyciu trupa ciepłą wodą i nabalsamowaniu wonnościami. Podczas tej czynności
niejednokrotnie głośno wołają zmarłego po imieniu (conclamatio), dla przekonania się, czy istotnie rozstał się z
życiem. Kiedy obmyją i namaszczą ciało, nacierają twarz nieboszczyka proszkiem, do którego wchodzi pollen,
delikatny pył mączny. W ten sposób nadają trupowi bladość spokojnej śmierci, zacierając ślady konania lub choroby.
Jeżeli nieboszczyk zginął wskutek wypadku, który uskodził jego twarz, kładą na nią maskę, przypominającą rysy
zmarłego. Jest to koniecznem, ponieważ z pogrzebu robią widowisko: nieboszczyka pokazują wszystkim, z odkrytą
twarzą, ubranego jak za żyda, chociaż okrytego białym całunem.
Mamurrę ubrano w togę purpurową, na głowę włożono mu wieniec dębowy, który otrzymał w nagrodę za ocalenie
życia obywatela na wojnie, i złożono go na wysokiem łożu, ozdobionem kością słoniową i zasłanem pięknemi
tkaninami. Syn, przy pomocy kilku krewnych, sam ustawił to łoże w atrium tak, że nogi zmarłego zwrócone były do
ulicy. Żałobne, ciemno-

--------------- 2013-03-30 08:02:36 ---------------


385/517

niebieskie zasłony zakrywały drzwi; w vestibulum na małym ołtarzu płonęły kadzidła, a wielka gałąź cyprysowa przed
domem ostrzegała kapłanów (pontifices), żeby unikali tego mieszkania, gdyż byliby skalani widokiem trupa.
Ciało, którego pilnował sługa, wystawione było w ciągu siedmiu dni. Ósmego dnia od świtu heroldowie (praecones)
przebiegali ulice, oznajmiając o pogrzebie temi słowy: "Mamurra umarł. Kto chce wziąć udział w pogrzebie — już jest
czas. Urządzone będą igrzyska, a kierownik pogrzebu (syn zmarłego) mieć będzie woźnego i liktorów. "
W parę godzin później tłum napełnił atrium. Mężczyźni zamiast. tog przywdzieli poenulae, a kobiety miały na sobie
płaszcze (ricinium) brunatne lub ciemno-niebieskie. Praeftca, najemna płaczka, którą sprowadzili libitinarii, śpiewała
przy wtórze fletni i lir naeniae, żale pogrzebowe na cześć zmarłego. Po ukończeniu tych śpiewów wyruszył orszak.
Marcus Mamurra i trzej krewni jego, wszyscy w brunatnych praetextach i z nakrytemi głowami, wzięli na ramiona łoże
śmiertelne. Orszak posuwał się za nimi przy świetle pochodni i gromnic, chociaż pogrzeb odbywał się w dzień.
Designator szedł na czele, poprzedzany przez liktorów w tunikach ciemno-niebieskich. Za

--------------- 2013-03-30 08:02:38 ---------------


386/517

nim postępowali liczni trębacze, wygrywający na długich, prostych trąbach żałosne melodye; dalej chóry satyrów,
pląsających taniec komiczny, zwany sicinna, i wyzwoleńcy Mamurry w "czapkach wolności. " Nieco opodal szedł
archi-mimus, czyli naczelnik mimików, ubrany i zamaskowany w ten sposób, że zupełnie przypominał nieboszczyka,
którego ruchy i przyzwyczajenia, nie wyłączając nawet śmieszności, dokładnie naśladował.
Dalej rozwijał się w porządku chronologicznym długi szereg przodków nieboszczyka. Były to ich portrety (imagines),
maski woskowe malowane, które nieśli ludzie, postawą, ubiorem i oznakami zewnętrznemi wiernie naśladujący
zmarłych. Z oddali można było sądzić, że to idą ci umarli. Złudzenie było tem zupełniejsze, że każdy przedstawiciel
nieboszczyka miał oznaki godności, którą tamten piastował za życia — konsulatu, pretury, cenzury, i że nawet
towarzyszyli mu liktorowie. Jeżeli którykolwiek z przodków zaszczycony był tryumfem — człowiek niosący jego
maskę jechał w orszaku, na wozie paradnym. Ciało zmarłego, które poprzedzał woźny, przestrzegający porządku,
niesiono zaraz za obrazem, za niem zaś łoża pośmiertne, czyli
--------------- 2013-03-30 08:02:40 ---------------
387/517

mary, na których spoczywały oznaki godności, piastowanych w ciągu życia przez Mamurrę.
Krewni i przyjaciele szli w sukniach ciemno-niebieskich i bez pierścieni. Kobiety zamykały pochód w sukniach
rozpiętych, z rozpuszczonymi włosami, wylewały łzy obfite i wydawały żałosne okrzyki. Na czele ich szła matka
zmarłego z córkami i synową. Gromada kobieca składała się przeważnie ze służących, któremi kierowała płaczka,
wskazując im ruchy, wyrażające boleść, i nadając ton ich jękom.
Orszak wszedł na Forum, gdzie zatrzymał się u podnóża Rostrów. "Obrazy" przodków otoczyły ciało nieboszczyka.
Krzesła z kości słoniowej przygotowano dla podobizn tych, którzy za życia zajmowali urzędy kurulne. Łoże
nieboszczyka umieszczono na trybunie, a trupowi nadano postawę stojącą, żeby wszyscy widzieć go mogli, czyli raczej
ciało zostało na marach, wystawiono zaś na pokaz podobiznę nieboszczyka, zrobioną z wosku. Marcus wygłosił mowę
pochwalną (laudatio), sławiącą nie tylko ojca, ale i wszystkich uczestniczących w obrzędzie przodków. Od czasu do
czasu zatrzymywał się, żeby odpocząć. W tych przerwach fleciści i śpiewacy zawodzili poważne i ponure pienia.
Mowa, śpiewy, muzyka

--------------- 2013-03-30 08:02:43 ---------------


388/517

wzruszyły wielu widzów — i była chwila, w której wzruszenie to stało się ogólnem: zdawało się, że lud cały podziela
boleść rodziny.
Z Forum orszak skierował się na Via Appia, gdzie był przygotowany stos. Składał się on z bierwion, ułożonych w
kształcie ołtarza, ozdobionego wieńcami i gałęźmi cyprysowemi i otoczonego żywopłotem z tych drzew. Przed
ustawieniem na stosie łóża, matka Mamurry otwarła synowi oczy, włożyła mu na palce pierścienie, a do ust triens
(drobną monetę) — jako zapłatę dla przewoźnika na tamtym świecie, ucałowała zimne wargi trupa i zawołała głosem,
przerywanym szlochaniem: "Żegnaj, żegnaj, żegnaj! Pójdziemy za tobą w kolei, jaką nam wyznaczy natura. "
Nagle zabrzmiały trąby i ciało położono na stosie, przy którym pozabijano ulubione konie, psy, papugi, kosy i słowiki
nieboszczyka. Wylano również na ziemię wino czyste z dwóch wielkich naczyń, mleko pieniące się z dwóch pater i
krew zwierząt ofiarnych z dwóch czar.
Tymczasem uczestnicy pogrzebu stanęli dokoła stosu. Z twarzą zwróconą ku wschodowi, uroczyście obeszli dokoła, z
lewej strony ku prawej, rzucając na stos rozmaite podarunki, wonności, kadzidła, nard, myrrę, cinamomum, oliwę,
wino. Ci zaś, którzy razem

--------------- 2013-03-30 08:02:45 ---------------


389/517
z Mamurrą wojowali, złożyli wieńce i inne nagrody wojskowe. Położono również na stosie zwierzęta ofiarne i nawet
rozmaite potrawy.
Kobiety wyrywały sobie włosy z głowy, które ciskały wraz z darami pogrzebowymi, oraz biły się w piersi i drapały
sobie twarze dla uczczenia Manów, lubiących krew i mleko. Dla schlebienia zresztą ich krwiożerczym upodobaniom, w
pobliżu stosu wszczęła się zacięta walka, w której wzięło udział stu dwudziestu gladyatorów, którzy prawie wszyscy
padli. Dwaj starzy żołnierze, nie chcąc rozstać się ze swoim wodzem, przebili się mieczami.
Kiedy skończył się pochód i złożono ofiary, orszak uszykował się dokoła żywopłotu cyprysowego. "Podpalacz" podał
Marcusowi i kilku krewnym płonące żagwie, które oni, odwracając oczy, położyli na stosie. Wkrótce wzniosły się w
powietrze kłęby dymu, a jednocześnie ze wszystkich stron wybuchnęły jęki i szlochania, które zmieszały się z pieniami
pogrzebowemi i dźwiękami trąb.
Gdy już stos zamienił się w kupę popiołów i węgli, stara matka i żona Mamurry, obmywszy sobie ręce czystą wodą,
zbierać zaczęły pośród tych resztek kości, a raczej szczątki zbielałych kości syna i męża. Następnie oblały je starem
winem i mlekiem, obwinęły

--------------- 2013-03-30 08:02:47 ---------------


390/517

lnianem płótnem i włożyły do urny śpiżowej wraz z różami i pachnidłami. Marcus wziął wówczas od "designatora"
gałąź laurową i trzykrotnie obszedł wszystkich zgromadzonych, oczyszczając ich kropieniem czystą wodą, poczem
pożegnał uczestników pogrzebu słowami: "Możecie odejść. " Większość jednak odprowadziła do domu "obraz"
zmarłego, który postawiono w atrium obok przodków.
Następnego dnia urządzono igrzyska sceniczne. Ubogim rozdawano surowe mięso, a oprócz tego była uczta publiczna
na Forum. Dziewiątego dnia krewni złożyli w grobowcu urnę i natychmiast poważne dźwięki trąb oznajmiły, że
skończył się obrzęd pogrzebowy. Tegoż dnia Marcus wyprawił dla krewnych wielką ucztę.
Należało nareszcie dokonać oczyszczenia rodziny. Marcus wymiótł dom pękiem koszyska, następnie rozniecił ogień w
atrium, rzucił garść siarki na rozżarzone węgle i w towarzystwie całej rodziny powtórzył kilkakrotnie to okadzanie.
Całkowity koszt pogrzebu wynosił 1, 100, 000 sestercyi (około 220, 000 franków).
Na pogrzeby ludzi z klasy średniej nie zapraszają ludu, bo nie mogą ani urządzić mu igrzysk, ani wyprawić uczty, —
ale krewni

--------------- 2013-03-30 08:02:49 ---------------


391/517

zawsze są obecni. Łoże śmiertelne ozdabiają tylko papyrusem. Krewni najbliżsi lub przyjaciele serdeczni nieboszczyka
niosą ciało jego na stos. Fleciści idą przed orszakiem — jeżeli nieboszczyk zmarł w kwiecie wieku, trębacze zaś —
jeżeli dożył do starości. Prawo oznacza liczbę instrumentów na dziesięć, ale często bywa łamane. Orszak nie
zatrzymuje się na Forum, ponieważ nikt nie wygłasza mowy pochwalnej. Stos jest mały, nizki i zawiera tyle tylko
drzewa, ile ściśle potrzeba do spalenia trupa; popioły zbierają w urnę z glinki przepalanej. Zresztą niema ani ofiar, ani
podarków, libacyi, pachnideł, ani walk gladyatorów.
Trudno wyobrazić sobie coś bardziej nędznego, jak pogrzeb biedaka. Przed drzwiami niema wcale gałęzi cyprysowej, a
zalewie trzy dni od zgonu upłyną, śpieszy rodzina włożyć ciało do ciasnej trumny lub skrzyni. Licha, zużyta toga, która
służyła wszystkim, okrywa nieboszczyka. Czterech plugawych niewolników śpieszy pozbyć się ciężaru za bramą
Esquilińską, na polu, gdzie znajduje się mnóstwo sklepionych grobów. Nazywają je "małemi studniami, " bez
wątpienia z powodu otworu okrągłego pod sklepieniem, zakrywanego płytą. Co wieczór otwierają jeden taki

--------------- 2013-03-30 08:02:52 ---------------


392/517

grób dla wszystkich nieboszczyków, w ciągu tego dnia przyniesionych. Vespilloni rzucają trupy bez żadnego porządku,
często bez całunów. Nazywają tych grabarzy "obdzieraczami trupów, " ponieważ często kradną całuny i wyjmują
umarłym z ust pieniążki, przeznaczone na opłatę za przewóz do świata podziemnego. Kiedy grób jest napełniony, kładą
pieczęcie na płytę i zdejmują je dopiero po upływie roku, uważając ten czas za dostateczny do wysuszenia ciał. Jeżeli
śmiertelność jest znaczna, palą na stosach ciała ubogich w masie.
Nie wyprawiają żadnych obrzędów pogrzebowych zmarłym przedwcześnie, bez względu na ich stan. Dom byłby
skalany pogrzebem osoby, zmarłej w dzieciństwie. W celu ukrycia przed oczami ludzi tych pogrzebów, które nazywają
"nieszczęśliwymi, " urządzają je w nocy. Ale ojciec zawsze musi być obecnym. Prawo zabrania nosić żałobę po
dzieciach, które zmarły przed ukończeniem trzech lat; po starszych noszą żałobę przez tyle miesięcy, ile lat w chwili
zgonu dziecko liczyło, aż do dziesiątego roku włącznie. Żałoba wogóle jest tylko obowiązkiem moralnym; zwyczaj
zmusza do niej kobiety, ale nie męż-

--------------- 2013-03-30 08:02:54 ---------------


393/517

czyzn. W każdym razie nie może trwać dłużej niż rok.


(Dezobry, Rome au siecle d'Auguste, list LX).

7. Kult zmarłych.

Obrzędy pogrzebowe jasno wykazują, że kładąc ciało do grobu, wierzono jednocześnie, że składają tam wraz z niem
coś żyjącego. Vergilius kończy opowiadanie o pogrzebie Polydora temi słowy: "Zamykamy duszę w grobie. " Podobne
wyrażenie spotykamy u Ovidiusa i Pliniusa Młodszego. Nie znaczy to, że wyrażenie powyższe odpowiadało pojęciom
tych pisarzy, jakie mieli o duszy, ale że od niepamiętnych czasów utrwaliło się w mowie, świadcząc o starożytnych i
powszechnych wierzeniach.
Był zwyczaj przy końcu obrzędu pogrzebowego wołania trzykrotnie duszy zmarłego po imieniu, jakiem nazywano go
za życia. Życzono mu, żeby żył szczęśliwie pod ziemią. Powtarzano trzy razy: "Miej się dobrze. " Dodawano
następnie: "Niechaj ci ziemia będzie lekką. " Do tego stopnia wierzono w życie istoty ludzkiej pod ziemią i w to, że
zachowa nawet poczucie pomyślności i cierpienia. Pisano
--------------- 2013-03-30 08:02:56 ---------------
394/517

na grobie, że "tu spoczywa" człowiek; wyrażenie to przeżyło wierzenia dawne i, powtarzane w ciągu wieków,
przetrwało do naszych czasów. Używamy go jeszcze, jakkolwiek nikt nie myśli dzisiaj, że istota nieśmiertelna
spoczywa w grobie. Ale w starożytności wierzono tak silnie, że człowiek tam żyje, iż nie zapominano pochować z nim
pewnych przedmiotów, których przypuszczalnie mógł potrzebować — odzieży, naczyń, broni i t. p. Wylewano wino na
mogiłę, żeby ugasić pragnienie zmarłego, — kładziono jadło, żeby zaspokoić głód jego. Zabijano konie i niewolników,
w domniemaniu, że te istoty, pochowane z nieboszczykiem, służyć mu będą w grobie, jak służyły za życia.
Dla osadzenia na stałe duszy w tem mieszkaniu podziemnem, najwłaściwszem dla niej w drugiem życiu, trzeba, żeby
ciało, z którem dusza jest złączoną, pokryte było ziemią. Nie wystarczało jednak samo złożenie ciała w ziemi. Należało
jeszcze odprawić obrzędy tradycyonalne i wygłosić formuły określone. Plautus opowiada dzieje upiora: jest to dusza,
która musi błąkać się, ponieważ ciało jej złożono w grobie bez zachowania obrzędów. Historycy mówią, że trupa
Caliguli pochowano bez obrzędów pogrzebowych, wskutek tego dusza cesarza tułała się i ukazywała żyjącym

--------------- 2013-03-30 08:02:59 ---------------


395/517

dopóty, aż wreszcie wykopano zwłoki z ziemi i pogrzebano je powtórnie według przepisów religijnych.
Istota, żyjąca pod ziemią, nie pozbywała się do tego stopnia natury ludzkiej, żeby nie potrzebowała pożywienia. Więc
też w pewne dni roku przynoszono strawę na groby... Ovidius i Vergilius dają nam opis tego zwyczaju, który przetrwał
aż do ich czasów bez zmiany, jakkolwiek wierzenia już się przekształciły. Mówią oni, że opasywano groby wielkimi
wieńcami z liści i kwiatów, że kładziono na mogile placki, owoce, sól i wylewano na nią wino, mleko, a czasem krew
ofiar.
Myliłby się bardzo, ktoby sądził, że ta uczta cmentarna była tylko wspominaniem zmarłych. Pożywienie, które
przynosiła rodzina, przeznaczano rzeczywiście dla umarłego, wyłącznie dla niego. Dowodem tego wylewanie mleka i
wina na ziemię mogiły, istnienie otworu, przez który jadło mogło się dostać do nieboszczyka. Jeżeli zabijano ofiarę,
palono wszystko mięso, żeby żadna część nie przypadła żyjącym; za pomocą pewnych formuł uświęconych zapraszano
zmarłych do jedzenia i picia; jeżeli rodzina była obecną na uczcie mogilnej, nikt nie dotykał się do potraw; wreszcie,
odchodząc, zostawiano trochę mleka

--------------- 2013-03-30 08:03:01 ---------------


396/517

oraz kilka ciastek w naczyniu — i było okropną bezbożnością, jeżeli człowiek żyjący wziął cokolwiek z tej strawy,
przeznaczonej jedynie dla nieboszczyka.
Umarli byli istotami świętemi. Starożytni nadawali im epitety pełne uszanowania, jakie tylko mogli wymyślić;
nazywali ich dobrymi, świętymi, błogosławionymi. Mieli dla nich cześć, jaką człowiek mieć może tylko dla bóstwa,
które kocha, lub którego się obawia. W pojęciu ich każdy umarły był bogiem. Ubóstwienie to nic było jedynie
przywilejem wielkich ludzi: nie robiono żadnej różnicy między zmarłymi. Cyceron mówi: "Przodkowie nasi chcieli,
żeby ludzi, którzy opuszczają tę ziemię, zaliczano w poczet bogów. " Rzymianie nazywali umarłych Dii Manes (1).
"Oddawaj BogomManom, co im się należy — dodaje Cyceron; — są to ludzie, którzy porzucili życie; uważaj je za
istoty boskie. " Grobowce były świątyniami tych bóstw, więc też miały napis uświęcony — Dis Manibus. Tam żył bóg
pogrzebany. Przed mogiłą był ołtarz do składania ofiar, jak przed świątyniami bogów.
Jeżeli zaprzestawano urządzania uczt grobowych, natychmiast wychodzili z grobów

--------------------------
(1) Nazywano ich także Larami i Geniuszami.

--------------- 2013-03-30 08:03:03 ---------------


397/517

umarli, błąkali się jak cienie i w ciszy nocnej słychać było ich jęki. Wyrzucali oni żyjącym, że ich wzgardliwie
zaniedbali; starali się ukarać winnych, zsyłali na nich choroby lub nieurodzaj na niwy. Dopóty nie dawali żyjącym
spoczynku, dopóki nie przywrócono uczt grobowych. Ofiary, złożenie jadła i libacye skłaniały ich do powrotu do
grobu, wracały im spoczynek i przymioty boskie. Wtedy żyli w pokoju z ludźmi.
Przeciwnie, umarły, którego szanowano, stawał się bogiem opiekuńczym. Kochał tych, którzy mu dostarczali
pożywienia. Opiekując się nimi, brał nadal udział w sprawach ludzkich i grał często ważną rolę. Chociaż był umarłym,
umiał być dzielnym i czynnym. Modlono się do niego, proszono go o opiekę i łaskawe względy.
(Fustel de Coulanges, La cité antigue, ks. I, roz. l i 2).

8. Grobowce na Via Latina.

Dwa groby w tej miejscowości ciekawe są dla badacza; oba pochodzą z II wieku naszej ery.
Do grobu z prawej strony drogi wchodzimy przez atrium prostokątne, którego dach

--------------- 2013-03-30 08:03:06 ---------------


398/517

podtrzymują cztery kolumny, ustawione w rogach. Na prawo i lewo od wejścia widzimy schody, mające około metra
szerokości i wykładane niegdyś marmurem, którego dziś już niema. Na dole schodów, z boku, znajdujemy drzwi do
właściwego grobu, w którym ostatecznie spoczywało ciało, — z przeciwnej zaś strony — vestibulum, gdzie
umieszczano tymczasowo zwłoki i gdzie odbywały się ostatnie obrzędy pogrzebowe. Ściany vestibulum są zupełnie
nagie i zawsze takie były. Ozdoby wszelkie zachowano dla ostatniego mieszkania nieboszczyka. Jest to sala
prostokątna i sklepiona. Zostało zaledwie na ziemi kilka odłamków płyt marmurowych, które pokrywały ściany, ale
sztukaterye sklepienia są nietknięte. Kwieciste gałęzie korynckie otaczają postacie kobiet i geniuszów. Widzimy tam
Gracye, które tańczą, trzymając wieńce z liści; niżej bachantka, siedząca na hippokampie. Wykonanie jest prześliczne.
Sklepienie dzieli się na pięćdziesiąt wklęśnięć, z kolei okrągłych i kwadratowych, ozdobionych płaskorzeźbami.
Znajdujemy tu w ich wdzięcznej rozmaitości wszystkie ulubione przez artystów starożytnych fantazye dekoracyjne, w
których wykonaniu celowali: tancerki, histryonów, geniusze, hippokampy, bachantki i t. d. Cie-

--------------- 2013-03-30 08:03:08 ---------------


399/517

kawym szczegółem jest urządzenie atrium, które widocznie służyło do uczt grobowych. Zgromadzano się tam w dni
uświęcone przy grobie nieboszczyka, którego pamięć obchodzono, i zasiadano w atrium, lub w sali umyślnie na ten cel
przeznaczonej, do biesiady mistycznej. W wielu grobowcach znaleziono takie sale i studnie do użytku biesiadników.
Z grobowca po lewej stronie zostały nad ziemią tylko szczątki mozaiki. Budynek zburzono do szczętu, ale podłoga
mozaikowa daje nam plan dokładny atrium i przyległej sali biesiadnej; wązkie schody, późniejszej daty od całości
gmachu, prowadzą do izb podziemnych. Vestibulum straciło charakter pierwotny, w III wieku przerobiono je na loch
dodatkowy. Jak w poprzednim grobowcu, w rogu znajduje się studnia. Napis wymienia właścicieli tego grobowca. Byli
nimi Pancratii, rodzina znakomita w II wieku naszej ery. Grób pierwotny zawiera sarkofag z pospolitego kamienia; leżą
w nim dwa ciała, oddzielone cienką przegrodą. Klejnoty, naczynia, wszelkiego rodzaju podarki, którymi pobożność
starożytnych chętnie zdobiła groby — zniknęły. Sklepienie jest czworokątne i ma cztery przedziały, pokryte
malowidłami, które zachowały niezrównaną świeżość. Na żywych barwach

--------------- 2013-03-30 08:03:10 ---------------


400/517

tla występują łodygi kwiatowe, palmy, owoce, naczynia, puklerze, rysowane zręcznie i wprawnie, odznaczające się
kolorytem harmonijnym i delikatnym. Tę dekoracyę polichromiczną otaczają wypukłe sztukaterye olśniewającej
białości, postacie bogów i bohaterów — Bacchusa, Minerwy, Ulissesa, Achilleusa, Filoktetesa — i sceny z wojny
trojańskiej. Stoczystości (1) sklepienia pokrywają malowidła innego rodzaju — mianowicie krajobrazy, ulice
fantastyczne, kioski, łódki, drzewa, świątynie, a nawet lwy.
(Beulé, Revue des cours litteraires, IV, str. 25).

9. Napisy na grobowcach w Lyonie.

Jeden napis mówi o "kobiecie cnotliwej, zmarłej przed czasem, który wyznaczyło Przeznaczenie, zamordowanej ręką
okrutnego męża. " Inną kobietę Przeznaczenie [Fatum) porwało z przed oczu męża i dzieci; inna znowu padła ofiarą
nagłej śmierci. Tu znowu napis zawiadamia nas o wzruszającym wypadku podczas pożaru. Secundiusa Octavusa, już
raz

------------
(1) Stoczystość (retombée) — to miejsce, gdzie zaczyna się krzywizna sklepienia.
--------------- 2013-03-30 08:03:13 ---------------
401/517

szczęśliwie ocalonego z niebezpieczeństwa, pochłonął ogień, który usiłował opanować. Zginął, przywalony padającą
ścianą; przyjaciele bardziej ubolewali nad jego zgonem, aniżeli nad stratą majątków.
Polecanie się litości przechodniów, lub przesyłanie im życzeń i pozdrowień, spotykamy często. "Żyj szczęśliwie i
wesoło, przechodniu, który czytasz te słowa. ". "Szczęśliwej drogi, szczęśliwego powrotu! Pomyślności wszelkiej
dobrym ludziom. "
Grób Claudii Victorii, dziewczynki dziesięcioletniej, zawierał jej zabawki, lalkę ruchomą z kości słoniowej, szpilki,
igły i zlepek gipsowy z twarzy zmarłej. Przed rozstaniem się z nią, matka chciała mieć przynajmniej wierny obraz
rysów dziecka, a kiedy z maski zrobiono odlew, włożyła ją do grobu.
Na innym grobowcu czytamy, że spoczywa tu O. Acceptius Venustus, który umarł, mając li lat, 6 miesięcy i 26 dni.
Chłopiec uczył się i wykazywał jak najlepsze skłonności. "Miłe dziecko, nie dane, ale pokazane nam tylko i porwane
zbyt wcześnie przez los niesprawiedliwy, zachwycało wszystkich swoją wesołością dziecięcą, jak niemniej
przywiązaniem synowskiem. W krótkim przebiegu swego

--------------- 2013-03-30 08:03:15 ---------------


402/517

życia dawał nadzieję chwalebnych jego owoców i pozostawił rodziców w wiecznej boleści. "
Koleżeństwo szkolne wytwarzało już wówczas ścisłe związki. Pewien Trewirczyk umarł w Lyonie, zdala od ojczyzny,
ale dwaj jego dawni towarzysze szkolni opłacili koszta pogrzebu i wznieśli mu pomnik na świadectwo przywiązania
braterskiego i trwałej przyjaźni, zawartej w szkole.
Wyrazy, którymi żegnają się z sobą małżonkowie, mają niekiedy woń silnej i tkliwej miłości.
Oto n. p. mąż, który nazywa żonę szczęśliwą, że umarła pierwsza. Jest to starzec, który owdowiał po trzydziestu trzech
latach pożycia małżeńskiego i skarży się, że śmierć rozbiła mu serce. " Bogdajby los — powiada, — który ciebie mi
wydarł, zabrał nas oboje" i dodaje wyrazy, powtórzone później przez Ludwika XIV z powodu śmierci jego żony: "Zgon
jej był pierwszem zmartwieniem, jakiemi sprawiła. " Ubogi weteran wyraża swą dotkliwą boleść za pomocą frazeologii
zagmatwanej. "Opłakuję — powiada — małżonkę bardzo kochającą, bardzo czystą, która troskliwie zachowała mężowi
posiadany obecnie majątek, która nigdy w jakikolwiek sposób nie naraziła go na żadną niesławę, nie sprawiła mu
zmartwienia,

--------------- 2013-03-30 08:03:17 ---------------


403/517
która w ciągu osiemnastu lat małżeństwa nic dała powodu do najmniejszego niezadowolenia lub przykrości;
niespodziewana śmierć zabrała mu ją w ciągu trzech dni, podczas" gdy był w podróży. "
Inny małżonek świadczy o swej żonie, że "jej cnoty, czystość, pracowitość, względy dla męża — nie mogą być godnie
ocenione. "
O młodej kobiecie, zmarłej w dwudziestym piątym roku życia, powiada mąż, że "chcąc być bardzo pobożną, stała się
bezbożną. " Co oznacza owa bezbożność? Być może zbolałe serce matki nie chciało przeżyć straty dziecka.
Wierność pamięci pierwszego męża nie musiała być rzeczą zwykłą, jeżeli Aemilię Valerię chwalono za to, że
"owdowiawszy w trzydziestym szóstym roku życia, nie wyszła powtórnie za mąż przez przywiązanie do dzieci. "
Julia Frigida, według wszelkiego prawdopodobieństwa kobieta młoda, wdowa po starym mężu, nie szczędzi pochwał
"szlachetnemu dobroczyńcy, który obarczył się obowiązkiem żywienia jej, kochał ją z czułością ojca i był dla niej
opiekunem, pełnym życzliwości. " Córka jej, Julia Lucia, rozpacza, że nie mogła swemi małemi rączkami zakryć
zagasłych oczu ojca.
Julia Filemation zasłużyła sobie na pochwałę swoich wyzwoleńców, że "usposobienie

--------------- 2013-03-30 08:03:20 ---------------


404/517

jej, piękność i szczęśliwe przymioty słodsze były niż miód. "


Claudius Agathyrsus, "człowiek poważany, przeżył bez skazy 70 lat, 5 miesięcy i 10 dni. "
Kobieta uboga, niemająca prawie żadnych dochodów, zdobyła się jednak na pomnik dla męża, "stosownie do
szczupłości środków. "
Maspetia Silvana wyraziła boleść swoją po stracie męża, Valeriusa Messora, w wyrytym na grobowcu jego napisie,
któremu brak poprawności literackiej dodaje naiwnego wdzięku.
Kobieta, jak się zdaje, wcale niezazdrosna, z głębi grobu daje taką radę mężowi: "Przyjacielu, odpędzaj smutek, baw
się i przybywaj. "
Jakiś gaduła opowiada, że "był z zawodu szklarzem, że umarł w siedemdziesiątym piątym roku życia i żył czterdzieści
dziewięć lat z żoną, że miał trzech synów i córkę, że wszystkie dzieci dały mu wnuków i że żyły w chwili jego zgonu. "
Człowiek przesądny zaznacza wpływ, jaki wywierał w jego życiu dzień, poświęcony Marsowi (środa). "Urodził się we
środę, wyruszył do wojska we środę, otrzymał uwolnienie we środę i umarł we środę. "
Florus był wesołym chłopakiem, którego myśl o śmierci nic doprowadzała do melan-

--------------- 2013-03-30 08:03:22 ---------------


405/517

cholii. "Przystrójcie kwiatami — mówi on — ten grób, który zbudowałem dla ukochanej małżonki i dla siebie za życia,
i wesoło osypcie kwiatami Florusa" (1).
Oprócz wesołych Epikurejczyków, byli w Lugdunie poeci, piszący sobie epitafie wierszem miarowym, i filozofowie,
jak ten n. p., który oznajmia o śmierci przyjaciela w następujących słowach: "Oddał naturze duszę, którą ona z nim
skojarzyła, a ciało — jego źródłu pierwotnemu. "
Człowiek rozsądny i przezorny oświadcza, że, obawiając się pomyłki ze strony spadkobierców, kazał sobie zbudować
grób za życia, "żeby go mieć... "
Cudzoziemiec z Philippopolisu zdradza pretensye literackie i umieszcza na swym grobowcu napis, zapożyczony u
Vergiliusa, ale nie spostrzega, że, zmieniając jeden wyraz w zdaniu, psuje miarę wiersza.
(Bazin, Vienne et Lyon gallo-romains, str. 273 i nast. ).

10. Columbaria.

Columbaria nazywano budynki, w których przechowywano popioły zmarłych. Miały one

----------------
(1) Jest tu po łacinie gra słów: kwiaty (flores i Florus. )

--------------- 2013-03-30 08:03:24 ---------------


406/517

w ścianach od góry do dołu szeregi nisz, w których stały urny.


Ten sposób przechowywania popiołów przyjęły naprzód rodziny, których wyzwoleńcy i niewonicy byli zbyt liczni,
żeby ich szczątki mogły pomieścić się w grobach familijnych (sepulcra). Rodziny bowiem mniej rozrodzone i uboższe
dawały miejsce obok swoich członków wyzwoleńcom i niewolnikom, o ile który z nich nie był formalnie wyłączonym.
Następnie zaczęli budować columbaria spekulanci, którzy sprzedawali w nich miejsca osobom niezamożnym,
niemającym środków na urządzenie i utrzymanie grobów oddzielnych. Nakoniec ludzie ubożsi sami zaczęli łączyć się
w stowarzyszenia, które na koszt wspólny budowały dla siebie tego rodzaju gmachy.
Columbaria rzymskie, położone w pobliżu murów miejskich lub przy drogach, wychodzących z miasta, składają się z
wielkich sal prostokątnych, do połowy podziemnych, których ściany zajmują framugi czworoboczne lub zaokrąglone u
góry, ciągnące się szeregami i oddzielone prawidłowymi odstępami. W każdej niszy znajdujemy zwykle dwie urny,
czasem jedną, czasem zaś trzy lub cztery. Urny są wpuszczone w mur i nie mogą być dowolnie przestawiane.
Najczęściej widzimy urny

--------------- 2013-03-30 08:03:27 ---------------


407/517

gliniane, ale spotykamy też marmurowe, alabastrowe, szklane i t. p. Kształty niektórych i ornamentacja są dosyć
wdzięczne. Napisy, wyryte na tabliczkach marmurowych lub bronzowych, przybitych do ściany, oznaczają imiona,
wiek i stanowisko społeczne zmarłych, a niekiedy imiona osób, których staraniem popioły nieboszczyków zostały tu
umieszczone. Otwory w sklepieniu przepuszczały do sal słabe światło. Wejście jest wązkie, schodzić zaś trzeba do sali
po schodach.
Jedno z największych znanych "columbariów" było zbudowane przy Via Appia dla wyzwoleńców Livii, żony Augusta.
Mogły się w niem pomieścić urny z popiołami 3, 000 osób. Zdaje się, że użytkowano z niego jeszcze zapanowania
Claudiusa. Odkryto gmach ten w 1726 r., ale następnie zaniedbano go zupełnie i dzisiaj zostały tylko ruiny. Miał on
kształt dwupiętrowego równoległoboku, długiego 10, 65, a szerokiego 6, 25 metrów.
Inny budynek tego rodzaju, przeznaczony dla osób, które kupowały sobie w nim miejsca, jest daleko wykwintniejszy.
Można powiedzieć, że każdy nabywca upiększał, stosownie do swego majątku i gustu, miejsce wybrane, ozdabiając
swój przedział, którego frontony, kolumny i fryzy pokrywają nieraz malowidła
--------------- 2013-03-30 08:03:29 ---------------
408/517

w pięknym stylu. Columbarium to jest ciekawym zabytkiem sztuki z czasów Augusta.


(Saglio, Dict. des antiq., I, str. 1334).

11. Stowarzyszenia pogrzebowe.

Za Cesarstwa tworzono często stowarzyszenia, które miały na celu zapewnienie swoim członkom przyzwoitego
pogrzebu i pochowania ciała. Każde z nich, według zwyczaju, było pod opieką wybranego bóstwa.
Posiadamy ustawę jednego z tych stowarzyszeń, mianowicie czcicieli Diany i Antinousa w Lanuvium, pochodzącą z r.
136 naszej ery. Stowarzyszenie musiało składać się z wyzwoleńców i ludzi ubogich. Należeli do niego również
niewolnicy i prawdopodobnie w znacznej liczbie; prawo pozwalało im brać udział w tego rodzaju stowarzyszeniach, za
zgodą panów.
Każdy stowarzyszony, przyjęty do "collegium, " płacił tytułem wpisowego 100 sestercyi (20 fr. ) i dawał butelkę
dobrego wina. Opłata miesięczna wynosiła 5 asów (15 centymów).
Sumy te przeznaczano na pokrycie wydatków bieżących i kosztów pogrzebu. Stowa-

--------------- 2013-03-30 08:03:31 ---------------


409/517

rzyszenie Diany nie chowało zmarłych członków w budynku wspólnym; ci wyzwoleńcy i niewolnicy byli zbyt ubodzy,
żeby mogli zebrać fundusz na wybudowanie columbarium. Wymyślili więc prostszy sposób postępowania. Po śmierci
każdego członka stowarzyszenie płaciło jego spadkobiercom pewną sumę na zakupienie grobu. Wysokość tej sumy,
zwanej funeraticium, była rozmaitą, stosownie do zamożności stowarzyszenia; w danym wypadku płacono tylko 300
sestercyi. Z tej szczupłej kwoty strącano jeszcze 50 sestercyi dla rozdania po spaleniu ciała tym stowarzyszonym,
którzy byli na pogrzebie i obecnością swoją chcieli uczcić nieboszczyka.
Wszystkie wypadki były szczegółowo przewidziane. Jeżeli zmarły nie ustanawiał wcale spadkobierców, wyprawiało
mu pogrzeb stowarzyszenie. Jeżeli był niewolnikiem, a pan nie chciał wydać jego ciała stowarzyszeniu, urządzano
pogrzeb pozorny i bez wątpienia stawiano jakikolwiek nagrobek. Jeżeli umarł w innej miejscowości, której odległość
od Lanuvium nie przewyższała 20 mil (30 kilometrów), a stowarzyszenie we właściwym czasie o zgonie
zawiadomiono, natychmiast wyruszało trzech członków dla urządzemia pogrzebu i pokrycia kosztów. Po powrocie
przedstawiali

--------------- 2013-03-30 08:03:34 ---------------


410/517
rachunek towarzyszom. Za wszelkie nadużycie w wydatkach nakładano na nich karę pieniężną w poczwórnej sumie;
gdy zaś dobrze wywiązali się z zadania, zwracano im koszta podróży, po 20 sestercyi na osobę. Jeżeli odległość
miejsca zgonu stowarzyszonego od Lanuvium wynosiła więcej niż 20 mil, wymagano, żeby ten, kto zajmował się jego
pogrzebem, przysłał rachunek, potwierdzony przez siedmiu świadków, a wtedy wypłacano mu funeraticium, do którego
miał prawo nieboszczyk.
Główną troską stowarzyszenia było zapewnienie sobie trwałego istnienia, często bowiem gorliwość członków, bardzo
żywa w początku, następnie chłodła. Założyciele stowarzyszenia, o którem mowa, przewidywali to niebezpieczeństwo.
"Oby nasze przedsięwzięcie — mówią — było korzystnem i pomyślnem dla imperatora i jego rudziny, dla nas i dla
naszych blizkich, dla tego stowarzyszenia, które zakładamy! Obyśmy wykazali zbawienną czynność w gromadzeniu
funduszów, niezbędnych do przyzwoitego chowania naszych zmarłych! Środkiem dojścia do tego jest porozumiewanie
się i płacenie regularne składek, żeby stowarzyszenie nasze mogło istnieć długo. " Następnie postanawiają, że jeżeli
członek w ciągu

--------------- 2013-03-30 08:03:36 ---------------


411/517

kilku miesięcy nie opłaca składki, stowarzyszenie żadnych zobowiązań nie ma względem niego po śmierci.
(Wilmanns, Exempla inscriptionum latinarum, str. 319; — Boissier, La religion romaine, str. 274 — 277).

--------------- 2013-03-30 08:03:38 ---------------


412/517

ROZDZIAŁ VIII.
ŻYCIE TOWARZYSKIE I ZABAWY.

l. Stosunki towarzyskie. — 2. Kilka typów Martialisa. — 3. Przykrości z powodu klientów. — 4. Zawiedzione nadzieje
klienta. — 5. Klient za stołem patrona. — 6. Zebrania towarzyskie. — 7. Odczyty publiczne. — 8. Szynkownie. — 9.
Rozrywki w termach. — 10. Przechadzki. — 11. Widowiska. — 12. Woźnica cyrkowy w II wieku po nar. Chr. — 13.
Igrzyska publiczne na Zachodzie w IV wieku naszej ery. — 14. Widowiska na Wschodzie w IV wieku po Chr. — 15.
Podróże w państwie rzymskiem.

1. Stosunki towarzyskie.

Tłum, przedstawiający dziwaczną mieszaninę, gromadził się od wczesnego rana koło domów arystokratycznych w
Rzymie. Klienci, często w brudnych togach i łatanem obuwiu, tłoczyli się i hałasowali przed bramą, niekiedy w takiej
liczbie, że zajmowali całą ulicę i tamowali drogę przechodniom. Niewolnicy w czerwonych płaszczach, w stroju
podobnym do żołnierskiego, nieśli szybkim krokiem w lektyce z zapuszczonemi zasłonami bogatego pana,
--------------- 2013-03-30 08:03:41 ---------------
413/517

który spał w najlepsze pod strażą eskorty klientów. Skoro posłyszano znany okrzyk liktora, oznajmiający przybycie
konsula, natychmiast rozstępował się tłum, ażeby przepuścić wysokiego dygnitarza, w todze z obwódką purpurową.
Ubogi uczony grecki, dla pozyskania miejsca nauczyciela w bogatym domu, wysilał się na wydatek, przechodzący jego
środki, i starał się przystosować barwę i krój swej odzieży do gustu osoby, którą zamierzał prosić o łaskawe względy.
Widziano nieraz, zwłaszcza w epoce Marka Aureliusa, filozofa greckiego z długą brodą i w płaszczu z grubego sukna,
nadskakującego niewolnikowi, żeby otrzymać zaproszenie na obiad. Można było zobaczyć tu rycerza, a nawet
senatora, starających się o godność trybuna legii lub konsula. Słowem ten rój ludzi, których Plutarch przyrównywa do
niuch w kuchni, przyciągała nadzieja jakiejkolwiek korzyści. Przy drzwiach stał uzbrojony w laskę trzcinową
odźwierny. Zwykle trzeba było kupić sobie jego względy. Ludzie rozsądni — mówi Seneca — uważali go za poborcę
myta rogatkowego, podczas gdy inni, nieroztropni, chcieli wejść przemocą i odpychali go lekkomyślnie. Co się tyczy
ludzi niższego stanu — odprawiano ich szorstko, zamykając drzwi przed nosem,

--------------- 2013-03-30 08:03:43 ---------------


414/517

Atrium było tak obszerne zwykle, że mogło pomieścić liczną gromadę ludzi. Były w niem ławki dla czekających.
Olbrzymie wymiary i wspaniałość tych sal obszernych i wysokich, błyszczących różnobarwnymi marmurami, całe
szeregi "obrazów przodków, " liczna służba, bogato wystrojona — wszystko to razem nakazywało poszanowanie i
onieśmielało gościa. Tu trzeba było koniecznie, chcąc uzyskać posłuchanie, wejść w układy z niewolnikami i
wpływowymi wyzwoleńcami domowymi. Nomenclator, obowiązany wywoływać głośno imiona osób dopuszczonych,
musiał mieć spis ich, jakkolwiek powierzano zwykle to zajęcie człowiekowi, posiadającemu wyborną pamięć.
Przyjęcia u osób zajmujących wysokie stanowiska lub mających potężne wpływy bardzo przypominały posłuchania na
dworze cesarskim. Przed mieszkaniem Sejana, jak przed pałacem cesarza, pilnowano kolei w szeregu, — każdy
obawiał się, że będzie zbyt późno dostrzeżony, lub wcale go nie spostrzegą. Senatorowie składali hołdy klientom
ministra, nadawali wielkie znaczenie znajomości z jego odźwiernymi lub wyzwoleńcami i przystosowywali się
zarówno do ich hardości, jak i do ich łaskawości.
Odwiedziny ranne były nie tylko obowiązkiem grzeczności. O tej porze odbywały

--------------- 2013-03-30 08:03:45 ---------------


415/517
się także rozmaite uroczystości, jak n. p. obrzęd przywdziania togi męskiej, zaręczyny, zaślubiny, objęcie urzędu przez
dygnitarzy. Jeżeli bowiem nie ulega wątpliwości, że konsulowie obejmowali urząd o świcie, to prawdopodobnie ten
sam zwyczaj obowiązywał pretorów i innych dostojników. Pogrzeby natomiast urządzano zwykle w godzinach
późniejszych.
Ktokolwiek miał dosyć rozległe stosunki, musiał tracić na odwiedziny mnóstwo czasu. "Ciekawa rzecz widzieć —
mówi Plinius Młodszy, — jak schodzi czas w Rzymie. Weź każdy dzień oddzielnie — wyda ci się całkowicie
zapełnionym; zbierz wszystkie razem — zdziwisz się, że są tak puste. Zapytaj kogokolwiek: "Co robiłeś dzisiaj?"
Odpowie ci: "Poszedłem do takiego to na obrzęd przywdziania togi męskiej, lub na zaręczyny, lub na ślub; następnie
musiałem iść do drugiego, żeby podpisać się jako świadek na testamencie; tamten znowu prosił mię, żebym mu
towarzyszył do sądu; inny jeszcze wezwał mię na naradę. " Każde z tych odwiedzin, wówczas kiedy ich dokonywano,
wydawały się koniecznemi; wszystkie razem — jeżeli pomyślisz, że zabrały ci cały czas — wydadzą ci się
nieużytecznemi; a bardziej jeszcze poczujesz ich marność, gdy Rzym opuścisz. "

--------------- 2013-03-30 08:03:47 ---------------


416/517

Nie trzeba również zapominać o urodzinach, o odwiedzaniu chorych lub osób dotkniętych nieszczęściem. Rzymianin
musiał też stawać w sądzie, popierać na wyborach rozmaitych kandydatów, winszować szczęśliwym wybrańcom,
odprowadzać urzędników, wyjeżdżających do prowincyi. Obiecywał adwokatowi lub profesorowi wymowy, że
przyjdzie posłuchać obrony lub wykładu; przyjmował zaproszenie poety, który miał odczytać ostatni swój utwór.
Według Juvenalisa, te odczyty, które czasem w ciągu tygodni powtarzały się codziennie, na wiosnę i w lecie, były taką
plagą Rzymu, jak zawalanie się domów i pożary. Zainteresowany autor liczył bezwzględnie nie tylko na obecność
swych przyjaciół i klientów, ale nawet wszystkich znajomych. Pragnienie obchodzenia uroczystości w licznem
towarzystwie wytworzyło zwyczaj dawania wszystkim, którzy brali w nich udział, podarków pieniężnych.
Trudno było żyć dla siebie samego wśród tylu rozrywek. Natury skłonne do rozmyślania szukały schronienia w
samotności wiejskiej. Ale nie mogły rozerwać łańcucha, którego ciężar tak dotkliwie uczuwały. Listy Seneki n. p. pełne
są utyskiwań na niedogodności i czczość życia w Rzymie. Jednak w tem

--------------- 2013-03-30 08:03:50 ---------------


417/517

życiu znajdowało strawę pracowite próżniactwo, które tu kwitło wspanialej, niż w jakiemkolwiek innem mieście.
Liczba ludzi, których całe życie upływało na świadczeniu grzeczności, była nader wielką od początku Cesarstwa.
Tworzyli oni jakby oddzielną klasę i znani byli pod nazwą "wszędobylskich" (ardelionów). "Jest w Rzymie — powiada
poeta współczesny Tiberiusowi — ludek ardelionów, zawsze zajętych w swej bezczynności, tracących ze wzruszenia
oddech z powodu drobnostki, wiecznie w ruchu, a nigdy niczego nie kończących, sprawiających sobie
niewypowiedziane męki i w rezultacie dokuczających wszystkim. Seneca porównywa ich z mrówkami, które bez
żadnego zamiaru i celu biegają po drzewie od korzeni do wierzchołka i napowrót. Jeżeli, zatrzymując się przed ich
drzwiami, zapytasz: "Dokąd idziecie? Jakie macie zamiary?" Każdy z nich odpowie: "Nie wiem. " Można uczuć litość,
widząc ich biegnących jak na pożar, potrącających przechodniów, pędzących na oślep przez ulice i popychających
wszystkich. Dlaczego tak biegną? Żeby złożyć wizytę, która nigdy nie będzie im oddaną, — przyłączyć się do orszaku
pogrzebowego człowieka, którego nie znali, — słuchać w sądzie sprawy nałogowego pieniacza, lub być obecnymi na
zaręczynach

--------------- 2013-03-30 08:03:52 ---------------


418/517

kobiety, która często zmienia mężów. Kiedy obiegną całe miasto dla najbardziej błahych powodów i wrócą wreszcie do
domu, będą przysięgać, że nie przypominają sobie, w jakim celu wyszli, ani nawet dokąd chodzili, co im nie
przeszkodzi nazajutrz powtórzyć to samo. Byli nawet starcy, którzy co rano dreptali po ulicach zadyszani, oblani
potem, z twarzami mokremi od pocałunków całego miasta. Ci ludzie osiwiali, którzy przekroczyli sześćdziesiątkę,
zbijali bruki codziennie, składali każdej damie pozdrowienie poranne, przedstawiali się przy objęciu urzędu przez
każdego konsula lub trybuna, dziesięć razy przynajmniej przechodzili przez ulicę, prowadzącą do pałacu, i mieli wciąż
na ustach imiona najbardziej wpływowych dworaków. Niechaj młodzi ludzie oddają się temu zajęciu — woła Martialis,
— ale czy może być coś wstrętniejszego od starego ardeliona!"
Więcej niż w sto lat później Galienus opisuje, w jaki sposób Rzymianin spędza zwykle dzień. "Od wczesnego rana
każdy śpieszy z odwiedzinami; następnie tłum ludzi dąży na Forum przysłuchiwać się rozprawom sądowym;
liczniejszy jeszcze tłum idzie przypatrywać się wyścigom wozów i pantomimom; wielu spędza czas na grze w kości, w
łaźniach, na pijatyce lub innych rozrywkach, aż wreszcie wieczorem

--------------- 2013-03-30 08:03:54 ---------------


419/517

spotykają się znowu na ucztach, gdzie dostarczają przyjemności nie muzyka, nie rozmowa poważna, ale rozpusta i
orgie, trwające często do następnego dnia. "
Jakkolwiek liczni byli ardelioni, większość odwiedzających, którzy przebiegali ulice w pierwszych godzinach poranku,
popychała nie bezwiedna potrzeba ruchu lub choć zabicia czasu, ale pragnienie zysku i wszelkich innych korzyści. W
gruncie rzeczy pragnienie to było główną sprężyną hałaśliwego niepokoju w pałacach i na ulicach. Było to uganianie
się ogólne za tem, co uważano za najwyższe dobro, a raczej za dobro jedyne, co dawało stanowisko, dostojeństwa,
zaszczyty, poważanie — było to polowanie na pieniądze, bóstwo najwyższe, które wszyscy czcili i któremu wszyscy
służyli. (Friedlaender, Moeurs romaines d'Auguste aux Antonins, przekł. franc. Vogela, I, str. 297 — 307).

2. Kilka typów Martialisa.

— "Czy wiecie, dlaczego Selius jest tak smutny, dlaczego nos jego prawie dotyka ziemi, dlaczego bije się w piersi i
wyrywa sobie włosy? Nie opłakuje on ani przyjaciela, ani brata.
--------------- 2013-03-30 08:03:57 ---------------
420/517

Dwoje dzieci jego żyje i życzę im, żeby żyły jak najdłużej; żona jego ma się wybornie; dom jego oszczędzają złodzieje,
a dzierżawca nie przestał płacić czynszu. Skąd więc pochodzi smutek jego? Selius je obiad w domu! Kiedy Selius jest
zmuszony jeść obiad na swój koszt, próbuje wszystkiego, odważa się na wszystko. Biegnie na pole Marsa; wynajmuje
szybkość nóg twoich, Paulinusie. Stamtąd śpieszy na targ, z targu do łaźni Faustusa, następnie do łaźni Fortunatusa — i
kąpie się tu i tam, co podnieca jeszcze jego apetyt. Niema sposobu uniknąć Seliusa, chociażbyś najusilniej starał się o
to. Jeżeli grasz w piłkę — podnosi ją i podaje ci. Jeżeli jesteś w łaźni i bierzesz prześcieradło, żeby się otrzeć —
zaczyna unosić się nad białością płótna, chociażby było brudnem, jak pieluchy dziecięce. Jeżeli się czeszesz — powie
ci, że masz włosy Achilleusa. Poda ci lurę winną, którą skrapiasz ciało i której używasz przed jedzeniem jako środka na
wymioty; ocierać będzie krople potu, spływające z twego czoła; będzie krzyczeć, dreptać, podziwiać, aż wreszcie,
znudzony jego natręctwem, powiesz: "przyjdź na obiad. "
— "Sextus, lichwiarz, którego znasz jako jednego z moich dawnych przyjaciół, tak się

--------------- 2013-03-30 08:03:59 ---------------


421/517

obawia, żebym nie zażądał od niego pieniędzy, że skoro mię tylko spotrzeże, natychmiast zaczyna mówić do siebie,
jednakże tak głośno, abym mógł usłyszeć: "Winien jestem siedem tysięcy sestercyi Secundusowi, cztery tysiące
Phoebusowi, jedenaście tysięcy Philetusowi; niemam nawet ćwierci asa w skrzyni. O, wzniosły geniuszu mego
przyjaciela! Przykro jest odmawiać, Sextusie, kiedy proszą, ale o ileż przykrzej odmawiać, zanim poproszą. "
— "Tongilianus kupił dom za dwieście tysięcy sestercyi; pożar, przypadek tak częsty w Rzymie, wkrótce pozbawił go
siedziby. Przyjaciele i klienci pogorzelca złożyli się pomiędzy sobą i dali mu dziesięć razy więcej, niż wart był dom.
Czy nie podpalił go sam Tongilianus?"
Galerya Martialisa jest bardzo urozmaiconą. Oto gospodarz, który daje gościom liche wino w szklanicach, sam zaś pije
wyborne z czary myrrowej, nieprzezroczystej, żeby nie dostrzegli różnicy. Oto Symmachus, lekarz, który odwiedza cię
z liczną świtą uczniów, macających ci po kolei puls i wpędzających cię w gorączkę, jakkolwiek dotychczas jej nie
miałeś. Oto niejaki Loevinus, wślizgujący się na ławkę, przeznaczoną dla ryce-

--------------- 2013-03-30 08:04:01 ---------------


422/517

rzy, i udający śpiącego, żeby ujść baczności niemiłosiernego Oceanusa, odźwiernego, który chwyta i wypędza
wszystkich wtrętów. Próżność tego rodzaju była bardzo powszechną w Rzymie. Ludzie zamożni, a nawet niewolnicy,
przywdziewali często ubiór rycerzy i podstępem zajmowali miejsca wśród arystokracyi. Oto Clytus, który obchodzi
urodziny osiem razy w ciągu roku, żeby otrzymywać podarki od przyjaciół. Oto Mamurra, który zwiedza targi i z miną
nabywcy ogląda pięknych niewolników, łoża wysadzane szyldkretem, stoły z drzewa cytrusowego lub z kości
słoniowej; maca posągi, żeby się przekonać, czy odlano je ze śpiżu korynckiego i czy są robotą Polycletesa; wybiera i
odkłada na stronę czary kryształowe, stare amfory, wazy rzeźbione przez Mentora; targuje klejnoty, perły, wyroby
jaspisowe — i ostatecznie, po obejściu wszystkich sklepów do jedenastej godziny (szósta wieczór), kupuje dwie
zwyczajne czary wartości asa i sam niesie je do domu, bo nie ma niewolników. Wreszcie oto Gallicus, adwokat, który
natarczywie żąda, żebyś był z nim szczerym i powiedział swoje zdanie o jego obronach. "Sprawi mi to wielką
przyjemność" — oświadcza ci powtórnie. "Nie chcę ci niczego odmówić, Gallicusie, po-

--------------- 2013-03-30 08:04:04 ---------------


423/517

słuchaj więc zdania, prawdziwszego aniżeli sama prawda: Gallicusie, ty nie lubisz, żeby mówiono ci prawdę. "
(Nisard, Poetes latins de la décadence, str. 392 i nast. ).

3. Przykrości z powodu klientów.

"Jakiegoż nierozsądnego szaleństwa dopuszczamy się, my, ludzie bogaci i ze stanowiskiem, powiększając wciąż, w
miarę wzrostu naszego majątku, liczbę klientów naszych, a wraz z nią naszych kłopotów! Czy są uczciwi, czy
przewrotni — nie badamy wcale obchodzi nas bowiem tylko majątek klienta, nie zaś jego rzetelność i dobre imię.
Człowiek uczciwy ale ubogi — nic nie wart; oszust, jeżeli ma pieniądze — jest klientem, którego cenią. To też
postępują bez czci i wiary, a ich niecnoty sprowadzają tysiące kłopotów patronowi. Wypierają się tego, co im dano;
mistrze wybiegów, złodzieje, szalbierze, posiadają tylko majątki nabyte lichwą i krzywoprzysięstwem. Zajmują cię bez
ustanku sprawami, które wywołują. Kiedy pozywają ich do sądu, wezwanie dotyczy patrona (1), który musi
przemawiać, żeby pokryć ich łotrowstwa, i wytacza sprawę przed

--------------------------------------
(1) Patron był obowiązany bronić swego klienta przed sądem.

--------------- 2013-03-30 08:04:06 ---------------


424/517

ludem, albo przed trybunałem, albo przed rozjemcami. Mnie n. p. przeklęty klient zepsuł cały dzień — nie mogłem
zrobić niczego, co chciałem. Trzymał mię w sądzie, nie dając chwilki spokoju i wytchnienia. Musiałem wszelkimi
sposobami ucierać się wobec edylów, bronić sprawy haniebnej, przedstawiać układ w wyrażeniach ciemnych,
zawikłanych. Mówiłem co należało i czego nie należało... Nigdy nie widziałem człowieka, którego wina byłaby
widoczniejszą. Trzej świadkowie zeznawali o jego sprawkach i potępiali go swojemi zeznaniami. Niechaj bogowie
pogrążą go w otchłań i mnie razem z nim za to, że powziąłem myśl odwiedzić dziś Forum i stracić dzień cały. "
(Plautus, Bliźniacy, wiersz 475 i nast. ).

4. Zawiedzione nadzieje klienta.


Grosphus, poeta znakomity, ma za patrona bogatą osobę, której Domitianus powierzył zarząd magazynów zbożowych i
nadzór nad domami zajezdnymi; jest to posada bardzo zyskowna, bo można sporo uskubnąć z zapasów żywności dla
takiego miasta, jak Rzym, a czujność i surowość dozoru opłaca się także... Na nieszczęście, patron ten nie jest hojnym.
Grosphus spodziewał się otrzymać od niego płaszcz

--------------- 2013-03-30 08:04:08 ---------------


425/517

na święto Saturnalii. Niczego nie zaniedbał dla dopięcia tego celu. Naprzód wysławiał majestatyczną postać swego
patrona w todze dostojnika, zarządzającego dowozem zboża (1); przedstawił, że piękna toga daje prefektowi pozór
dostatku i pomyślności i odstrasza nadużycia. Trudno było omylić się w tłómaczeniu tych słów. Poeta w wyszarzanej
odzieży, wychwalający strój patrona, prosi o suknię dla siebie. Oprócz tego Grosphus do tanich pochlebstw dołączył
zeszyt swoich najświeższych poezyi, zwinięty na wałek z kości słoniowej i włożony w piękny futerał purpurowy z
pokrywkami srebrnemi na obu końcach.
W oznaczony dzień o wschodzie słońca poszedł pozdrowić patrona, czekał kolei przed drzwiami, okryty płaszczem,
który wyglądem swoim popierał prośbę pana. Powiernik patrona przybył wreszcie, przyjął pozdrowienie Grosphusa ze
szczególnie przyjemnym uśmiechem i wręczył poecie... stary szpargał, stoczony przez robaki, pokryty pyłem
pięćdziesięcioletnim, taki, w jakie zawijają oliwki libijskie, pieprz egipski lub sardele bizantyjskie. I w dodatku

-------------------------
(1) Praefectus annonae za Rzeczypospolitej mianowany był na czas nieurodzaju lub głodu, cesarze zaś zamienili urząd
ten na stały.

--------------- 2013-03-30 08:04:11 ---------------


426/517

szpargał ten zawierał niesmaczne rozprawy Decimusa Brutusa — bardzo dobrego Rzymianina, ale okropnego pisarza
— o filozofii, wymowie i polityce. Co powiecie o tym sposobie wywijania się od podarunku płaszcza ofiarowaniem
lichego szpargału?
(Nisard, Poetes latins de la décadence, str. 293).

5. Klient za stołem patrona.

Czy to prawda, Trebiusie, że jeszcze nie wstydzisz się swego rzemiosła, że dla ciebie najwyższem dobrem jest wciąż
życie na koszt innych? Nie znam na świecie nic tak łatwego do zaspokojenia, jak żołądek. Przypuśćmy jednak, że nie
masz nawet tego, czem możnaby go było napełnić. Jakto! na naszych mostach i wybrzeżach niema miejsca, niema
kawałka maty, żeby na niej usiąść? Czyż wieczerza, która jest długim szeregiem zniewag, ma dla ciebie tak wielką
cenę? Czy głód jest tak wymagającym? I czy nie byłoby zaszczytniej tam na ulicy drżeć z zimna, gryząc kawałek
chleba czarnego, chleba dla psów? A naprzód wbij sobie dobrze w głowę, iż patron, zapraszając cię do stołu, sądzi, że
wynagradza cię dostatecznie za wszystko, co dla niego zro-
--------------- 2013-03-30 08:04:13 ---------------
427/517

biłeś. Jedzenie — oto owoc jedyny twoich wysokich stosunków. A twój pan zapisuje to sobie; jakkolwiek rzadkie są
jego łaski, on je liczy. Otóż, po dwóch miesiącach zapomnienia, przyszła mu zachcianka zaprosić cię, zapełnić trzecie
miejsce na jednem ze swych łóż; mówi więc: "Będziemy wieczerzać razem. " Jakie szczęście nadmierne! Trebius
posiada wreszcie to dobro najwyższe, którego nadzieja co noc go budziła.
Ależ jakaż to wieczerza! Wino? Nie wziętoby go do wymycia tłuszczu z wełny. Ucztę zaczynają od wymysłów
grubiańskich; wkrótce, zraniony, chwytasz także czarę i ocierasz się obrusem, zaczerwienionym krwią twoją, bo
między wami i wyzwoleńcami wre bójka i rzucacie na siebie dzbankami sagunckimi. On, pan twój, pije wino stare,
tłoczone w czasie wojny domowej. Nigdy nie da kielicha tego wina tobie, drogiemu klientowi, nawet gdyby miało cię
wyleczyć od kurczów żołądka. Jutro pić będzie co innego — wino, rodem z pagórków albańskich lub z Setii, nalane z
amfory, na której napis, oznaczający wiek i pochodzenie napoju, zniknął pod warstwą pleśni, obrastającej to stare
naczynie.
Virron trzyma w ręku dużą czarę bursztynową; tobie nie powierzają czary złotej; a jeżeli się to zdarzy, nadzorca staje w
pobliżu,

--------------- 2013-03-30 08:04:15 ---------------


428/517

liczy na niej perły i bacznie przygląda się twoim zakrzywionym palcom. Ty wychylasz do ostatniej kropli czarkę z
trzema dziobami, jedną z tych, które noszą nazwę partaczki benewenckiej, szkło jest popękane i dawno należałoby ją
wyrzucić.
Jeżeli wino i jadło zanadto rozgrzeją żołądek gospodarza, natychmiast podają mu wodę przygotowaną z lodem. Ale nie
jest to woda dla ciebie. Niewolnik, napełniający twą czarę, będzie Getulem lub Murzynem, z ręką czarną i kościstą.
Jedna to z tych postaci, których nikt nie chciałby spotkać o północy, zjeżdżając powozem z pochyłości na Drodze
Łacińskiej, pomiędzy dwoma szeregami grobowców. Ty więc, kiedy masz pragnienie, zwracasz się do swego Getula;
ale chłopak, który jest wart kilka tysięcy sestercyi, nie umie nalewać biedakom. Wiek i piękność jego usprawiedliwiają
wzgardliwe obejście. Czy przyjdzie kiedykolwiek na twoje zawołanie? Czy raczy ci posłużyć, kiedy żądasz wody
ciepłej lub zimnej? Być posłusznym staremu klientowi — nie, to przechodzi jego siły. Uważam to za zuchwalstwo, że
pozwalasz sobie żądać od niego czegokolwiek i że leżysz, kiedy on stoi. W każdym domu bogatym pełno jest
bezczelnej gawiedzi dworskiej.

--------------- 2013-03-30 08:04:18 ---------------


429/517
Patrz na tego drugiego, jak mruczy, podając ci kawałek chleba, który zaledwie raczył odłamać. Chleba? Powiedz raczej
kawałka ciasta zbitego, okwitłego, które gryząc, o mało nie łamiesz zębów. Patron ma swój chleb dla siebie: miękki,
delikatny, biały jak śnieg, z najpiękniejszej mąki pszennej. Niechaj cię jednak nie bierze chęć wyciągnąć po niego rękę:
znaj uszanowanie dla chleba pańskiego.
Popatrz na tę langustę (1), którą mu podają. Jak napęczniała na tym półmisku, za ciasnym dla niej! Jak podniesionym
ogonem, otoczonym palisadą szparagów, zdaje się urągać biesiadnikom, kiedy odbywa wchód tryumfalny na ręku
wysokiego niewolnika. Przed tobą postawią mały talerz, na którym leży nędzny krab w sosie, zrobionym z połowy jaja.
Wygląda to na potrawę, którą stawią dla umarłych na grobie. Virron oblewa rybę oliwą z Venafrum. Lichą kapustę,
którą ci podają, czuć oliwą z lampy.
Virron je barwenę, którą przywieziono dla niego z Korsyki lub Sycylii. Istotnie, nasze wybrzeża są wyczerpane i nie
dają połowu, bo spustoszyło je obżarstwo rzymskie.

------------------
(1) Gatunek raka morskiego.

--------------- 2013-03-30 08:04:20 ---------------


430/517

Prowincye więc zasilają naszą kuchnię. Następnie podają Virronowi potworną murenę, złowioną w toniach
sycylijskich. Bo, kiedy wicher burzliwy uspokoi się i. siedząc w jaskini wiatrów, suszy zmoczone skrzydła, zuchwali
rybacy urągają nawet Charybdzie i zapuszczają sieci wśród jej wiru... Dla was, gości, jest węgorz, cienki jak wąż, jego
krewniak, albo kielb z Tybru, jeden z tych, które się wypasają u wylotów kanałów miejskich.
Przed panem kłębi się para z wątróbek tuczonej gęsi, z pulardy, jak gęś wielkiej, i z królika, godnego stać się zdobyczą
jasnowłosego Meleagra. Po tem wszystkiem zjada jeszcze kilka trufli, jeżeli mamy wiosnę na dworze.
Ażeby nie zapomnieć niczego, co mię tu oburza, przyjrzej się pantomimom marszałka, lekkości ręki krajczego, jego
baczności, ażeby najdokładniej powtórzyć lekcyę nauczyciela. Jest bowiem istotnie rzeczą wielkiej wagi, żeby nie
pomieszać ruchu, który służy do krajania zająca, z ruchem, służącym do rozbierania pulardy. Ale nie odezwij się
czasem z jaką uwagą, bo postąpią z tobą, jak Hercules z Cacusem: wyciągną cię za łapę i wyrzucą za drzwi.

--------------- 2013-03-30 08:04:22 ---------------


431/517

Virron każe przynieść dla siebie i innych Virronów owoce, których zapach powinien ci wystarczyć, owoce, podobne do
tych, które wytwarzała wieczna jesień w kraju Feaków, owoce, o których sądzić można, że je skradziono Hesperydom.
Ty na zakąskę dostaniesz zgniłe jabłko, z rodzaju tych, które gryzie rekrut, kiedy, w szyszaku i z tarczą na ręku, uczy
się ciskania oszczepem, i lękając się bicia, drży przed odrażającym centurionem.
Nie myśl, że Virron postępuje tak z tobą przez oszczędność. Mylisz się — on pragnie tylko doprowadzić cię do
wściekłości. Bo jakaż komedya, jakaż farsa może być zabawniejszą, aniżeli płaczliwa mina zawiedzionego pasożyta?
Nie łudź się — wszystko to ma jedynie na celu, żebyś płakał z wściekłości, żebyś zgrzytał zębami, którymi niczego
chwycić nie możesz. Nie sądź też, że jesteś człowiekiem wolnym, współbiesiadnikiem swego patrona. On widzi w
tobie tylko nędznika, którego zapachy kuchenne zrobiły jego niewolnikiem. I słusznie cię sądzi. Bo czyż największy
biedak może znieść dwukrotnie taką pogardę? Ale was przywabia nadzieja smacznej wieczerzy. "On każe nam podać tę
resztkę zająca, trochę tej polędwicy z dzika. Dostanie się nam z pewnością kilka małych sztuk drobiu. " i w tej

--------------- 2013-03-30 08:04:25 ---------------


432/517

nadziei zostajecie tam, milcząc, nie jedząc, oczekując z chlebem w pogotowiu. Ma słuszność, wyrządzając ci zniewagi:
zasługuje na nie, kto je znosi.
(Juvenalis, Satyry, V).

6. Zebrania towarzyskie.

Cyceron opowiada, że w czasie pierwszego triumwiratu milczano w miejscach publicznych, a ludzie uczciwi ośmielali
się przemawiać "tylko na ucztach i w kołach. " Tacyt przypisuje Tiberiusowi te słowa: "Wiem, że skarżą się na ucztach
i w kołach. " Co oznaczały te wyrazy?
Niema potrzeby mówić szczegółowo o ucztach. Wiemy, jakie miejsce zajmowały w życiu Rzymian wszelkiego stanu i
majątku te zebrania przyjacielskie, które stały się tak częstemi. Rocznice rodzinne, uroczystości religijne, potrzeba
pomówienia o sprawach wspólnych, kiedy biesiadnicy należeli do jednego stowarzyszenia, albo po prostu chęć
wesołego przepędzenia czasu — znacznie pomnożyły liczbę uczt w epoce cesarskiej. Ludzie na leżący do wyższego
towarzystwa i znakomici szukali najchętniej przyjemności w swobodnej pogadance z przyjaciółmi. W tych roz-

--------------- 2013-03-30 08:04:27 ---------------


433/517

mowach, wciąż przeskakujących z przedmiotu na przedmiot i nieskończonych, nie zapominano o polityce. Polityka po
obiedzie, kiedy zapał ożywiał biesiadników i rozwiązywał języki, nie zawsze była przychylną dla rządu cesarskiego.
Właśnie na jednej z takich uczt pretor Antistius czytał wiersze, obelżywe dla Nerona, za które został skazany na
wygnanie.
Mniej wiemy o tem, czem były kółka towarzyskie. Ażeby wyrobić sobie o nich pojęcie dokładne, musimy przypomnieć
przedewszystkiem zwyczaje starożytne. W tym pięknym klimacie nie było zwyczaju siedzenia w mieszkaniu,
przeciwnie — każdy chętnie wychodził z domu i spędzał dzień na świeżem powietrzu. Mieszkańcy Rzymu, kiedy nie
byli w teatrze lub cyrku, przechadzali się wśród ciągłych widowisk, które przedstawiało dla ciekawych przybyszów ze
wszystkich krajów miasto wieczne. Przebiegali ulice, zatrzymywali się na placach, rozdrożach, siadali, jeżeli byli
zmęczeni, na ławkach i w exedrach, w które obfitowały miejsca publiczne. Tworzyły się grupy próżniaków, którzy
zbierali się gromadnie, żeby patrzeć lub rozmawiać. Te grupy właśnie nazywano circuli. Najczęściej gromadziły się one
na Campus Martius i Forum, dokoła szarlatanów, którzy wychwalali swoje
--------------- 2013-03-30 08:04:29 ---------------
434/517

lekarstwa, pokzywaczy zwierząt uczonych lub rzadkich i wszelkiego rodzaju sztukmistrzów. Niekiedy nieszczęśliwy
poeta, zrozpaczony brakiem czytelników, korzystał z tych zebrań przypadkowych i deklamował wiersze swoje
zgromadzonym. Często także zbierano się dla posłuchania łudzi, udających, że mają wielkie znaczenie i popisujących
się swojemi informacyami. Było ich bardzo wielu w Rzymie, a w ważnych okolicznościach, w chwilach niepokoju i
oczekiwania, kiedy każdy niecierpliwie pragnąłby dowiedzieć się o tem, czego słucha ze drżeniem — nabierali dużego
znaczenia. Po wysłuchaniu ich, każdy wygłaszał swoje zdanie. Poważnie przyznawano pochwały lub nagany wodzom,
układano plany wojny, określano warunki umów pokojowych. Politycy uliczni przy końcu Rzeczypospolitej i w
pierwszych latach Cesarstwa zgromadzali się u podnóża mównicy na Forum (rostra), skąd pochodzi ich nazwa
subrostrani. Stamtąd rozchodziły się złowieszcze pogłoski, które przejmowały trwogą Rzym. Opowiadano, że Partowie
zdobyli Armenię, że Germanie przeszli Ren, a tłum, który słuchał tych nowin przerażających, nie oszczędzał
imperatora i ministrów za to, że nie przedsiębrali właściwych środków dla obrony granic. To też imperator

--------------- 2013-03-30 08:04:32 ---------------


435/517

rozkazał w końcu śledzić tych zuchwałych mówców. Posyłał na te zgromadzenia przebranych żołnierzy, którzy
donosili naczelnikom o wszystkiem, co słyszeli.
Te rozmowy na świeżem powietrzu, które mogli podniecać szpiegi, były dosyć niebezpieczne. Ludzie rozsądni zwykle
tam milczeli. Przemawiali oni tylko w towarzystwach, w których czuli się pewnymi. Istniało w Rzymie coś w rodzaju
tego, co dziś nazywamy towarzystwem światowem, t. j. zebrania osób, najczęściej obcych sobie, różniących się
pochodzeniem i majątkiem, nie mających ani spraw, ani interesów wspólnych, o którychby rozprawiały, i szukających
tylko przyjemności znajdowania się razem. Dla nas charakterystyczną właściwością towarzystwa salonowego jest
obecność kobiet — otóż i w Rzymie bardzo często brały one udział w zebraniach. Pozwalano im znajdować się na
ucztach i Cornelius Ncpos powiada, że nikogo nie dziwiło, kiedy Rzymianin, idąc na obiad proszony, brał z sobą żonę,
co wydawałoby się bardzo niewłaściwem Grekowi. To też i uczty były zebraniami towarzyskiem!, ale oprócz nich
bywały jeszcze inne. Jest nawet bardzo prawdopodobnem, że poczynając od pierwszego wieku naszej ery, zwyczaj
znajdowania się razem wytworzył

--------------- 2013-03-30 08:04:34 ---------------


436/517

między osobami obojga płci pewien rodzaj poufałości, dotychczas nie znanej w społeczeństwach starożytnych. Oto
skreślony przez Martialisa portret fircyka ówczesnego: "Jest to człowiek, który ma włosy starannie przedzielone, który
wonieje pachnidłami, nuci przez zęby piosenki egipskie i hiszpańskie, umie poruszać miarowo pozbawionemi włosów
ramionami, który przez dzień cały nie opuszcza krzeseł, gdzie siedzą kobiety, zawsze ma coś do opowiedzenia im na
ucho, który wie o wszystkich plotkach z całego Rzymu, który wreszcie może wyrecytować na pamięć rodowód konia
Hirpinusa. "
Kiedy mężczyźni byli sami, rozprawiali i sprzeczali się; w obecności kobiet musieli gawędzić. Seneca wybornie
opisuje te pogawędki światowe, w których rozmawiający dotykają wszystkiego, niczego nie wyczerpując, i z łatwością
przeskakują z przedmiotu na przedmiot. W ciągu kilku godzin rozmowa tych dowcipnych ludzi wykonywała mnóstwo
zwrotów. Mówili dużo o samych sobie i o innych. Przyzwyczajenie do życia w ciągłej styczności z ludźmi rozwija
zamiłowanie do badania i poznawania gruntownego namiętności i charakterów. W tem olbrzymiem mieście, w którem
codziennie staczano zacięte walki o władzę

--------------- 2013-03-30 08:04:36 ---------------


437/517

i majątek, nie brakowało moralistom światowym przedmiotów do badań. Wymyślali lub zbierali drażliwe anegdoty o
znanych osobistościach i opowiadali je wieczorem swoim przyjaciołom. Musiano także rozmawiać o literaturze.
Towarzystwo światowe w Rzymie lubiło i uprawiało literaturę; każdy ze stanowiska swego był zazwyczaj mówcą, a
poetą — dla rozrywki. Kwitnęła wówczas poezya salonowa, której utwory nie doszły do nas i nie zasługiwały na długie
życie, ale które zachwycały te towarzystwa wykwintne. Opiewano grę w kości i w szachy, rybołówstwo i wioślarstwo,
tańce i muzykę, nawet sztukę urządzania uczt i umiejętnego podejmowania biesiadników. Ale chociażby najchętniej
słuchano tych poezyi, często powtarzana przyjemność stawała się w końcu nudną i trzeba było wynajdywać nowe
przedmioty do rozmowy dla ożywienia pogadanki. A więc po wyczerpaniu literatury i obmowy, z kolei przechodzono
do polityki.
Rzecz jasna, że ta polityka była dosyć krytykującą. Życie światowe rozwija skłonność do ironii: umiejętność zręcznego
wyszydzenia bliźniego jest przymiotem bardzo cenionym w towarzystwie, a należy sądzić, że szacowano ten dowcip
jeszcze wyżej, jeżeli bliźnim był cesarz.

--------------- 2013-03-30 08:04:39 ---------------


438/517

Niewątpliwie była to gra bardzo niebezpieczna — i żarty, sięgające tak wysoko, drogo mogły kosztować. Ale
niebezpieczeństwo nie zawsze jest dostateczną pobudką do wyrzeczenia się żartu, który uważamy za dowcipny i
któremu, jak sądzimy, będą inni przyklaskiwać. "Nie mogę litować się nad ludźmi — mówi Seneca ojciec, — którzy
wolą raczej narazić się na utratę głowy, aniżeli na utratę dowcipu. " Chętnie zwłaszcza rozsiewano pogłoski, "których
nie można powtarzać, ani słuchać bez narażenia się na niebezpieczeństwo. " W Rzymie pełno było nowiniarzy.
Wiedzieli oni o wszystkiem: o tem, co mówią w wojskach; co myślą prowincye; o wszystkiem dawali najdokładniejsze
objaśnienia. Kiedy umarła znakomita osoba, opowiadali o wszystkich okolicznościach jej życia i zgonu, bez wahania
wymieniali, kto nadstawiał puginał, lub kto nalewał truciznę. Nigdy złośliwe plotki nie obiegały w takiej ilości, jak
wówczas, gdy zabroniono ludziom mówić swobodnie. Władza, starając się schwytać tych, którzy rozpuszczali plotki,
nadawała im tylko większą powagę.
(Boissier, L'opposition sous Ls Césars. str. 74 i nast. ).
--------------- 2013-03-30 08:04:41 ---------------
439/517

7. Odczyty publiczne.

Odczyty publiczne, wprowadzone przez Asiniusa Polliona za panowania Augusta, miały wielką wziętość w drugiej
połowie I wieku. W czasach Statiusa (1) istniał zbiór przepisów, poniekąd obowiązujących w tej sprawie. Wszystko
było określone — postawa lektora i zachowanie się słuchaczy; od pierwszego wymagano wielkiej skromności, od
drugich — dużo pobłażliwości. Nie mówiono już, jak w epoce Horatiusa, że nie należy obawiać się wytykania
drobnych obłędów w dziele przyjaciela, pod pozorem, że "nie wypada sprawiać mu przykrości z powodu drobnostek. "
Przeciwnie, teraz mówiono: "Nie rób sobie wroga i nie obrażaj człowieka przez drażliwość literacką, kiedy przyszedłeś
po to, żeby mu ofiarować po przyjacielsku swoje uszy. Czy macie więcej zasług, czy mniej, czy tyleż, chwalcie zawsze,
chwalcie nieodmiennie, czy waszego podwładnego, czy zwierzchnika, czy równego. " Oto zasada, obowiązująca
audytoryum.
Co się tyczy lektora, zalecano mu przy wejściu do sali pewne zakłopotanie, lekki rumie-

----------------------------------------
(1) P. Papiuius Statius. autor zbioru poezyi p. t Silvae i dwóch poematów (Thebais Achilleis), urodził się w r 61 naszej
ery.

--------------- 2013-03-30 08:04:43 ---------------


440/517

nieć, uprzedzający słuchaczy na jego korzyść, zwracanie lękliwych spojrzeń ku niebu, dla pokazania, skąd spływa na
niego natchnienie — słowem przyjemne kuglarstwo raczej skromnością niż pychą, połączone jednak z ufnością nie tyle
w sobie samym, ile w słuchaczach. Po tych pierwszych umizgach do publiczności, lektor siadał i w krótkiej,
improwizowanej przemowie wstępnej wspominał w kilku słowach o swoim celu, polecał siebie i dzieło swoje
życzliwości zgromadzenia, albo starał się usposobić dobrze słuchaczy argumentami okolicznościowymi. Jeżeli n. p.
wypadek zdarzył, że w dzień odczytu proszono go niespodziewanie o obronę sprawy przed sądem, mógł uprzedzić
audytoryum, że, byłby w rozpaczy, gdyby przypisywano obojętności literackiej to niewłaściwe połączenie poezyi z
interesami w ciągu jednego dnia, ale zasadą jego jest przekładanie spraw ważnych nad przyjemności, a interesów
przyjaciół nad swoje własne. " A słuchacze klaskali...
Po tych uniewinnieniach, wypowiedzianych głosem łagodnym i cichym, lektor rozwijał rękopis i czytał albo dzieło
całe, albo wybrane ustępy, stosownie do cierpliwości i dobrych usposobień, które przypuszczał w słuchaczach.

--------------- 2013-03-30 08:04:45 ---------------


441/517
Poeta bogaty zgromadzał swoich przyjacioł w sali jadalnej i usadzał ich na krzesłach, ustawionych przed łożami, jakby
wskazując, że mogą, jeżeli zechcę, przenieść się z krzeseł na łóżka. Za pomocą tej delikatnej przezorności przez długi
czas można było utrzymać cierpliwość słuchaczów — i poeta, który postarał się, żeby sędziowie jego wygodnie
siedzieli, miał prawo niczego nie opuszczać. Inni czytali w dużej sali, własnej lub najętej; słuchacze siedzieć musieli na
ławkach, ale natomiast wyjście było swobodniejszem. Wielu opuszczało salę w ciągu odczytu, kiedy sprzykrzyło się im
siedzieć na twardych ławkach.
Były staie zasady wymawiania, ruchów, akcentowania, które lektor powinien był zachowywać, jeżeli chciał się
podobać. Wogóle wołano głos miękki, pieszczotliwy, aniżeli hałaśliwe wybuchy, — gestykulacyę umiarkowaną,
powściągliwą, aniżeli ruchy gwałtowne. Wymawianie i deklamacya były bardzo ważnym warunkiem powodzenia;
poeta, który miał głos słaby lub niemile brzmiący, kazał zwykle czytać wiersze wyzwoleńcowi, specyalnie w tem
wyćwiczonemu. Podczas gdy ten czytał, autor, stojąc w pobliżu katedry, kierował jego deklamacyą poruszeniem ręki i
wzrokiem, a w razie potrzeby szeptał mu do ucha

--------------- 2013-03-30 08:04:48 ---------------


442/517

ton właściwy, którego użyć należy, jak sufler podpowiada śpiewakom. Lektor, który umiał sam deklamować, musiał
przedsiębrać jeszcze środki przezorności. Musiał nie tylko przysłuchiwać się bacznie temu, co mówiono w
audytoryum, ale również rzucać dokoła wzrokiem i odgadywać z twarzy, z mrugania oczami, x ruchów, z szeptów, z
milczenia — jakie uczucia ożywiały każdego ze słuchaczy i czy ich oklaski były hołdem szczerego uznania, czy
jedynie grzeczności. Dobry ton wymagał, żeby lektor po wygłoszeniu dłuższego ustępu kazał się prosić o dalszy ciąg,
oświadczając, że chce czytanie przerwać. "Skończę na tem — mówił, — moi przyjaciele, jeżeli mi pozwolicie. " "Nie
chcę nadużywać waszej przyjaźni" — dodawał, rozwijając lękliwie pozostałą, znaczną część rękopisu. "Czytaj, czytaj
dalej! — wołano — poświęcimy ci dzień jutrzejszy i pojutrzejszy, jeżeli będzie potrzeba. " Wszystko to było określone
z góry, stanowiło część obowiązującego w tym razie kodeksu...
Odróżniano rozmaite sposoby wyrażania pochwały; każdy wybierał ten, który odpowiadał najlepiej jego charakterowi
lub gorliwości. Jeden wołał głośno: "Dobrze, bardzo dobrze, cudownie!" Drugi klaskał w ręce tak silnie, że mogły
porobić mu się na nich odciski;

--------------- 2013-03-30 08:04:50 ---------------


443/517

trzeci zrywał się z miejsca i tupał nogami, czwarty poruszał swoją togą i dawał widoczne znaki zachwytu. Były to
cztery najbardziej używane sposoby wyrażania podziwu. Historya nie zapisała pomysłów szczególnych, które mogły
podszepnąć osobom bardziej życzliwym lub żywszego temperamentu bądź chęć zwrócenia na siebie uwagi bogatego
poety, bądź nadzieja otrzymania wzajemności nazajutrz, kiedy zmienią się role.
Ale od końca I wieku instytucya odczytów zaczęła obumierać. Słuchanie odczytów nie było już obowiązkiem
przyjaciela lub klienta — stało się pańszczyzną, od której każdy uwalniał się, jeżeli mógł, a odbywał ją z niechęcią,
jeżeli był zmuszony.
Na próżno imperator chciał przyjść z pomocą odczytom i lektorom. Cesarz, który był wszechmocnym, nie mogł jednak
zmusić ludzi, żeby się nudzili. Powinność obowiązkowa stała się zbyt ciężką, wszyscy od niej uciekali. Juvenalis
powiada, że pustynia jest znośniejszą, aniżeli Rzym w miesiącu odczytowym. Trajan zaszczycał swoją obecnością
odczyty Pliniusa, okazywał względem niego troskliwość przyjacielską. Kiedy Plinius zanadto podnosił głos, Trajan
posyłał wyzwoleńca, który pociągał lektora za

--------------- 2013-03-30 08:04:52 ---------------


444/517

brzeg togi, przypominając mu w ten sposób, że jest człowiekiem, mającym wątłe piersi. Plinius natychmiast zaczynał
mówić ciszej. Ale nic nie pomagało — majestat cesarski musiał się cofnąć przed zniechęceniem publiczności, i Plinius
pierwszy ubolewa nad upadkiem odczytów.
Milczenie audytoryum innem jest, aniżeli niegdyś. Wówczas milczenie było głębokiem, ciekawem, bardziej
pochlebnem, aniżeli okrzyki, milszem dla ucha autora, aniżeli te wybuchy oklasków, nie pozwalające odróżnić tych,
którzy podziwiają, od tych, którzy ziewają głośno. Przeciwnie, teraz milczenie jest niechętne i chłodne — zdaje się, jak
gdyby audytoryum składało się z głuchoniemych: ani jednego gestu, ani poruszenia warg, ani spojrzenia. Co więcej,
podczas godziny czytania wcale nie podnoszą się z miejsc, a jeżeli wstają — to chyba dla przeciągnięcia członków.
Ludzie wydają się skamieniałymi.
Ci znudzeni są jednak pomimo to grzeczni. Ale co powiedzieć można o tych, którzy zamiast poddać się z rezygnacyą
— protestują i urządzają skandale zamiast owacyi? Krzyczą tak często: "czytaj dalej!" — że lektor musi zamilknąć;
korzystają z każdego najmniejszego szmeru — szczeknięcia psa na ulicy, brzęczenia muchy, stuknięcia młotkiem przez
robotnika,

--------------- 2013-03-30 08:04:55 ---------------


445/517

pracującego przed domem, — żeby wybuchnąć szalonym śmiechem i chichotać długo jeszcze potem.
Wymyślano rozmaite sposoby oddawania usług swoim przyjaciołom literackim z najmniejszą przykrością dla siebie.
Niektóre osoby posyłały w zastępstwie swoich wyzwoleńców, jak poszlą na pogrzeb autora swoją lektykę. Ale
wyzwoleniec w nieobecności pana jest słuchaczem marnym, który przybywa późno i wcześnie wychodzi, który
wypłaca dług swego pana dawaniem oklasków w najniewłaściwszej chwili i ucieka czemprędzej do winiarni, żeby się
rozweselić z innymi wyzwoleńcami, spełniającymi jednakową służbę. Ci, którzy zostają, są niepojętni, przez co
rozumiem, że klaskają skąpo, albo gorzej jeszcze — robią hałas. Jeżeli są to Grecy — ubolewam nad poetą. Wielu z
tych wyzwoleńców jest wybornymi mimikami: w miejscach najpiękniejszych, kiedy glos poety dźwięcznie
rozbrzmiewa i ożywiają się jego ruchy, mimik zaczyna go naśladować, otwiera gębę i gestykuluje, a cale zgromadzenie
parska śmiechem. Woźny, pilnujący porządku, który stoi przy katedrze, powiada autorowi, że śmieją się z zadowolenia
— i poeta czyta dalej.
--------------- 2013-03-30 08:04:57 ---------------
446/517

Ci, którzy nie mają wyzwoleńców, używają innego sposobu: W oznaczonej na odczyt godzinie idą na poblizki plac
publiczny i od czasu do czasu wysyłają do sali niewolnika, żeby się dowiedzieć, czy prędko skończy się czytanie. Ku
końcowi odczytu schodzą się powoli, jeden za drugim. Ale, jeżeli niewolnik źle ich poinformował i widzą, że poeta nie
prędko jeszcze skończy, wymykają się z sali, jedni ukradkiem, zgięci, drudzy jawnie, głośno, z podniesioną głową.
Pomysł ten znalazł naśladowców i, jak zwykle bywa, udoskonalono go wkrótce. Bez wątpienia mniej nudzono się na
świeżem powietrzu, aniżeli w zamkniętej sali na odczycie, iednakże nudzono się jeszcze zanadto. Zresztą może być na
ulicy zbyt gorąco lub zbyt zimno — ludzie przezorni zaradzili więc temu. Zbierać się zaczęli w miejscach zakrytych, w
łaźniach lub salach do gry w piłkę. Stamtąd wysyłali na zwiady swego niewolnika. Jeśli odczyt odbywał się w
mieszkaniu Capitona, było to bardzo wygodnem. Wspaniały dom Capitona prawie sąsiaduje z budynkiem do gry w
piłkę. Podczas gdy gorliwi słuchacze śpieszyli na odczyt, obojętni szli grać w piłkę. Posyłają pierwszy raz niewolnika:
"Czy poeta zaczął czytać?" "Nie jeszcze. " Zaczynają więc partyę.

--------------- 2013-03-30 08:04:59 ---------------


447/517

Wkrótce niewolnik wraca znowu. " Co się tam dzieje?" "Niema go jeszcze na katedrze; przyjaciele autora wychwalają
utwór, który będzie czytał. " Gra idzie dalej. Przechodzi godzina — niewolnik wsuwa głowę przez drzwi nawpół
otwarte. "Co czyta?" "Mimiamb. " "Dobrze, jeszcze mamy czas. " Należy bowiem wiedzieć, co autor czyta, żeby nic
przybyć za wcześnie lub za późno. Jeżeli dopiero czyta mimiamb, gracze mają jeszcze dwie godziny czasu. Niewolnik
wychodzi i wraca ostatni raz. "Czy już blizko końca?" "Czyta prędko dyalog bardzo ożywiony; zdaje się, że wkrótce
będzie zakończenie. " Audytoryum jakby się ożywia, przygotowując się do opuszczenia sali. Ławki skrzypią, słychać
zmieszany szmer głosów, który można wyrazić jednem słowem: nakoniec! Gracze odchodzą od marmurowych
umywalni, niewolnicy ocierają ich powoli, wreszcie spóźnieni słuchacze wchodzą do sali właśnie na sam koniec
odczytu, z minami ludzi zawiedzionych, którym listy zapraszające wskazały mylną godzinę.
(Nisard, Poetes latins de Ia décadence, I, str.. 283-287).

8. Szynkownie.

Popinae nazywają się sklepy, w których sprzedają gotowaną strawę. Są to garkuchnie-

--------------- 2013-03-30 08:05:02 ---------------


448/517
ludowe, dla niewolników i rzemieślników. Można tu znaleźć potrawy, z których składa się pożywienie ludu
rzymskiego: słoneczniki; groch gotowany w wodzie, który zarazem nasycał i gasił pragnienie; cicer — inny rodzaj
grochu, warzony lub smażony; bób w łupinach lub kapusta surowa i inne jarzyny z octem: orzechy smażone, polenta,
czyli krupnik jęczmienny; buraki, których ckliwość znikaław sosie z wina i pieprzu; gotowana głowa barania, a
przedewszystkiem wieprzowina i kiełbasy, mające wielu zapalonych miłośników. Do wszystkich potraw dodają obficie
czosnku, cebuli i innych ostrych przypraw. Stołownicy otrzymują także chleb razowy, żytni lub jęczmienny, zwany
chlebem plebejuszowskim.
Ludzie niezamożni mogą podjeść sobie dowoli w tych garkuchniach za dwa asy. Potrawy zawsze są gotowe i
przyrządzają je nieustannie. Duży stół murowany z czterema opuszczonemi w niego naczyniami glinianemi, w których
przechowują produkty spożywcze, zajmuje niemal całą przednią część sklepu. W kącie wystającym izby znajduje się
trzon, na którym kucharka gotuje potrawy, a za tym piecem trzystopniowe schodki, zastawione różnej wielkości
miarkami.

--------------- 2013-03-30 08:05:04 ---------------


449/517

Te nędzne zakłady, w których bywa nadzwyczaj gorąco i nadzwyczaj brudno, są miejscem zebrań niewolników.
Podczas gdy panowie obiadują w mieście, lub bawią się na jakiej uroczystości publicznej, niewolnicy ich schodzą się
tu dla rozrywki. Zasiadłszy na ławkach, piją wino, zwłaszcza gotowane wino kreteńskie, jedzą ciastka z serem, grają w
kości, opowiadają o tem, co się dzieje w domu, i obmawiają swoich panów. Syryanka, służąca lub gospodyni, zabawia
gości. W mitrze greckiej nagłowię, wstrząsa biodrami, wygina w najrozmaitszy sposób ciało i klaskaniem kastanietów
wtóruje tańcowi, w którym ręce i nogi nie poruszają się prawie wcale. Często na dźwięk fletu zaczynają skakać
wszyscy, a powietrze rozbrzmiewa wyrazami, zastosowanymi do widowni tych igraszek.
Popinae są jaskiniami, dającemi przytułek wszystkiemu, co jest w Rzymie najnędzniejszego, najpodlejszego,
najbardziej plugawego. Spotkać tam można złodziei, morderców, majtków i zbiegłych niewolników, obok katów, ludzi
wyrabiających trumny i kapłanów Cybeli, którzy chrapią, rozciągnąwszy się przy swoich cymbałach. Gospodarze tych
zakładów są niewiele więcej warci, jak ich goście. Większość z nich nie ma nawet odzieży, chodzą

--------------- 2013-03-30 08:05:06 ---------------


450/517

do połowy obnażeni, bo noszą tylko gacie; zamożniejsi wdziewają tunikę płócienną.


Są też innego rodzaju gospody, dla łudzi, należących do stanu nieco wyższego, jakkolwiek bardzo nizkiego jeszcze;
zowią je thermopolami. Sprzedają tam napoje gorące, wino gotowane, wino słodkie, miód pitny i topiony. Gośćmi są tu
najczęściej Grecy, z rodzaju fałszywych filozofów, którzy, owinięci w pallia, 7. głowami starannie osłoniętemi,
obładowani księgami, zatrzymują się na ulicy, żeby pomówić z sobą ukradkiem, tamują ci przejście i zasypują cię
sentencyami. Jeżeli wyrwali lub uzbierali cokolwiek grosza, piją grzane wino i, uraczywszy się do syta, wychodzą
nawpół pijani, pokrywając swoją nietrzeźwość miną melancholijną.
W sklepach zwanych vinariae kupcy sprzedają osobom nie mającym w domu zapasów wino, do którego, dla większego
zysku, dolewają wody. Do winiarni uczęszcza także motłoch, który często spędza w nich noce.
(Dezobry, Rome au siecle d'Auguste, list XIV).

9. Rozrywki w termach.

O otwarciu łaźni zawiadamiał dzwon, którego głos rozchodził się daleko. Zmieniano

--------------- 2013-03-30 08:05:09 ---------------


451/517

godzinę stosownie do pory roku i do kaprysu cesarza. Plinius wspomina, że jeden z przyjaciół jego kąpał się w zimie o
dziewiątej (trzeciej po południu), w lecie zaś o ósmej (drugiej). Hadrianus postanowił, żeby nikogo nie wpuszczano do
term przed drugą i po zachodzie słońca. Aleksander Severus rozkazał, żeby otwierano bramy równo ze wschodem
słońca, a zamykano łaźnie dosyć późno w nocy. Ale wyniknęły z tego nadużycia i cesarz Tacitus przywrócił dawny stan
rzeczy. Wszelako edykt jego musiał być następnie zniesiony, znajdujemy bowiem wzmianki o wydatkach na
oświetlenie łaźni.
Każdy obywatel zamożny przyprowadzał z sobą jednego lub kilku niewolników, którzy nieśli bieliznę i usługiwali
panu. Ten, kto nic miał niewolników, znajdował w termach łaziebników, którzy nie należeli do służby miejscowej, ale
za niewielkiem wynagrodzeniem gotowi byli do wszelkich posług. Odzież zostawiano w szatni (apodyterium), gdzie
były urządzone w ścianach framugi. Najwłaściwiej było poruczyć ją opiece kogokolwiek z oficyaslistów miejscowych,
kradzieże bowiem zdarzały się dosyć często. Można było do woli używać kąpieli zimnej, letniej, ciepłej, natrysków lub
łaźni parowej, a nawet po pewnej przerwie

--------------- 2013-03-30 08:05:11 ---------------


452/517

wziąć drugą kąpiel. Rzymianie bardzo lubili nacierania i mięsienie ciała. Rozciągnąwszy się na sofie, podobnej do łoża,
Rzymianin oddawał się w rozporządzenie łaziebnika, który wygniatał go całego, żeby nadać giętkość ciału i stawom.
Następnie uzbrojony drapaczką lub skrobaczką metalową posługacz tarł silnie skórę, żeby oczyścić ją z brudu, a po
skończeniu tej czynności namaszczał pacyenta maścią ze smalcu i ciemiernika białego, która usuwała świerzbienie.
Nakoniec skrapiano go olejkami i esencyami wonnemi, ocierano płótnem lnianem lub bardzo delikatną tkaniną
wełnianą, narzucano mu na ramiona płaszcz szkarłatny i w zamkniętej lektyce odnoszono go do domu. Tak urządzali
się bogaci. Ubodzy sami nacierali sobie ciało ręką, lub czochali się o ścianę. Twierdzenie, że łaźnie publiczne były
zupełnie bezpłatne, nie jest ścisłem. Państwo dostarczało bezpłatnie wody i ciepła, oraz dawało gmach, ale za wszelkie
materyały i posługi trzeba było płacić.
Uczęszczano do term nie tylko dla kąpieli ale i dla zobaczenia ludzi, dla zabicia czasu, na rozmowy i zabawy. Nie
mówiąc o tem, że 3 — 4000 ludzi zgromadzonych razem przedstawiało widowisko ciekawe dla spostrzegacza, nie
mówiąc o tem, że można było tam spotkać
--------------- 2013-03-30 08:05:13 ---------------
453/517

przyjaciół i znajomych, dowiedzieć się różnych nowin, usłyszeć pogłoski, krążące w mieście, — znajdowano tam
wszystko, czego potrzeba do ćwiczeń gimnastycznych, gry w piłkę, szermierki, słowem do rozwijania sił fizycznych, a
w dodatku nawet biblioteki i koncerty. Seneca bardzo malowniczo opisuje wrzawę, panującą w Jaźniach: "Wyobraź
sobie wszelkie dźwięki niemiłe dla ucha, jakie tylko gardło ludzkie wydać zdoła. Kiedy siłacze z gimnazyum szermują
i świszczą w powietrzu rękami, obciążonemi ołowiem, ilekroć są znużeni lub znużonych udają, słyszę ich stękanie; a
jeżeli oddech, długo zatrzymywany, wyrywa im się z piersi, ma dźwięk urywany, świszczący i ostry. Tam niezręczny
drągal miesi i naciera jakiegoś poczciwca; słyszę klaskanie ciężkiej ręki po łopatkach i stosownie do tego, czy uderza
ona po miejscu płaskiem czy wklęsłem, wydaje odmienny odgłos. A niech jeszcze przyjdzie gracz w piłkę i zacznie
rachować punkty — przepada mój spokój. Dodajcie jeszcze kłótnika, rzezimieszka, schwytanego na gorącym uczynku,
śpiewaka, który sądzi, że głos jego w kąpieli ma piękniejsze brzmienie, i tych wszystkich, którzy, skacząc do wody,
hałaśliwie nią pryskają. Oprócz tych ludzi, których dźwięki głosu mają, w braku innych,

--------------- 2013-03-30 08:05:16 ---------------


454/517

tę przynajmniej zaletę, że są. naturalne, przedstaw sobie wyrywacza włosów, dla zwrócenia na siebie uwagi
piszczącego co chwila cienkim głosem i milknącego wtedy tylko, kiedy wyrywa komu włosy pod pachami — bo
wówczas, zamiast niego, wrzeszczy klient. Wreszcie wspomnieć trzeba o rozmaitych nawoływaniach ciastkarza,
kiełbaśnika, cukiernika i innych przekupniów w sklepach, którzy mają pewne, właściwe sobie modulacye głosu przy
zachwalaniu swego towaru. " (List LVI).
Kobiety, nawet ze znakomitych rodzin uczęszczały do łaźni publicznych, chociaż wogóle kąpały się w salach
oddzielnych. Ta jednak zasada ogólna nie była ściśle przestrzeganą. Juvenalis i Martialis często wspominają ubocznie o
scenach rozpusty, będących następstwem zbierania się mężczyzn i kobiet w tych samych łaźniach. Dla zapobieżenia
temu, Trajan zbudował w pobliżu term Titusa oddzielny zakład wyłącznie dla kobiet. Hadrianus formalnie zabronił obu
płciom chodzenia razem do łaźni, ale niewątpliwie ścisłe wykonywanie postanowienia cesarskiego nie długo trwało
później bowiem powtarzano kilkakrotnie zakaz, co dowodzi, że był wymijany.
Ostatniem rozporządzeniem w tym przedmiocie, które znamy, jest dekret Elagabala,

--------------- 2013-03-30 08:05:18 ---------------


455/517

pozwalający kobietom wszędzie i w każdym czasie uczęszczać do łaźni męskich.


(Według: Lanciani, Ancient Rome, str. 90 i nast. — i Dézobry, Rome a u siecle d'Auguste, list XII).
10. Przechadzki.

W ogrodach, a zwłaszcza pod portykami, gromadziły się w pewnych godzinach dnia olbrzymie tłumy ludzi. Kobiety z
wyższego towarzystwa były prawie zupełnie zakryte. Długa stola spadała aż do stóp, obszerny płaszcz osłaniał całe
ciało i część głowy (nigdy bowiem nie ukazywały się publicznie z gołą głową), zasłona wreszcie zakrywała część
twarzy. Liczni niewolnicy obojga płci szli za niemi, lub otaczali je i ochraniali w ciżbie. Przeciwnie zalotnice
odznaczały się krzyczącym zbytkiem w stroju i starały się zwrócić na siebie uwagę swobodą ruchów i spojrzeń. Byli
też mężczyźni równie dbali o swój strój, jak kobiety; nazywano ich belli homines. Można ich było poznać od razu po
palcach ozdobionych pierścieniami w tak wielkiej ilości, że na jeden palec wypadało pięć lub sześć; następnie po
białości skóry, którą wygładzali pumeksem, po włosach starannie uczesanych i pachnących, po twarzach bezwłosych
lub zarośniętych kędzierzawemi brodami, po długości tunik i rękawów, nako-

--------------- 2013-03-30 08:05:20 ---------------


456/517

nieć po wspaniałości i cienkości togi, niezwykle obszernej.


Barrus jest typem ludzi tego rodzaju. Mówi głosem miękkim i omdlewającym, szepleni i umyślnie nie wymawia
niektórych sylab. Czuje się tak swobodnym w miejscu publicznem, jak u siebie w domu, i nuci lubieżne piosenki,
pochodzące. z Kadyksu lub z Aleksandryi Wydaje się, jakby muzyka kierowała jego ruchami. Nosi zawsze obuwie
obcisłe. Zmienia kilka razy na dzień tunikę i uważałby się za shańbionego, gdyby nie połyskiwała jego toga. Nigdy nie
wychodzi, dopóki mu jej nie ułożą starannie, a gdy wraca, każe kłaść ją pod prasę, żeby zachować sztucznie
skombinowane fałdy. Na ulicy unika niewczesnego dotknięcia przechodniów. Pewnego razu, kiedy nieuważny
przechodzień potrącił go i zepsuł pracowice ułożone fałdy togi, Barrus wytoczył temu roztrzepańców! proces. Miał on
wielkie potwodzenie u kobiet — i gdy ukazał się pod porcykiem Pompejusa, wszystkie spojrzenia zwracały się ku
niemu.
Ludzie, używający spaceru konno, w powozach lub w lektykach, udawali się za miasto, najczęściej na Via Appia. Tam
eleganci popisywali się świetnymi pojazdami, zaprzężonymi w tłuste, lśniące muły, dobrane pod względem wzrostu i
maści, w rzędach kapiących

--------------- 2013-03-30 08:05:23 ---------------


457/517

złotem, pokryte czaprakami purpurowymi. Powozy, wysłane dywanami, ozdobione kością słoniową, miedzią, a nawet
srebrem, były rozmaitych rodzajów: peiorrita, czterokołowe, zaprzężone w dwa konie, cisza — zaprzężone w trzy
muły, covini — całkowicie kryte, rhedae — czterokołowe, dwumiejscowe, carruccae — bardzo wysokie, esseda —
dwukołowe, bardzo lekkie. Najpiękniejsze były pojazdy czterokonne. Wielu elegantów powoziło osobiście, siedząc na
miejscach woźniców. Najczęściej przed powozem pędziła gromada jeźdzców, afrykańskich; skromniejsi puszczali
przed końmi szybkobiegacza łub sforę psów wielkich. Lektykę niosło zwykle sześciu lub ośmiu wysokich niewolników
(calones). Ubierano tych nosicieli, jak również jeźdzców we wspaniałe poenulae z białej lub czerwonej tkaniny
wełnianej.
Można było często spotkać kobiety na Via Appia. Zalotnice w całym blasku młodości i piękności nawpół leżały w
otwartych lektykach, lub siedziały w wybitych jedwabiem pojazdach, którymi zwykle same powoziły. Ekwipaże
matron miały charakter poważniejszy. Zwykle używały mężatki dwukołowego carpentum, do którego one tylko miały
prawo, albo siedziały w lektyce, opierając się rękoma o poduszki puchowe. Dwie niewolnice szły po bokach — jedna z
umbrellą, druga z wachlarzem

--------------- 2013-03-30 08:05:25 ---------------


458/517

z pawich piór. Czterech czarnych laufrów afrykańskich lub indyjskich biegło przed lektyką. Z tyłu postępowali dwaj
niewolnicy biali, gotowi, skoro tylko lektyka się zatrzyma, przystawić podnóżki, a raczej stopnie, żeby pani nie
potrzebowała nawet dawać znaku, z której strony chce wysiąść.
Dla wielu Rzymian przejażdżka codzienna była nie tylko rozrywką i widowiskiem, ale jednocześnie interesem. W
mieście, w którem ten tylko może dojść do czegokolwiek, kto wysuwa się na przód, otwiera dom swój dla wszystkich,
chodzi codzień na Forum, zawiązuje stosunki — przejażdżka była niezbędnem uzupełnieniem życia, pełnego zgiełku,
ważnych spraw i zabiegów. Człowiek, którego nie spotykanoby w miejscu, gdzie się zgromadzało całe towarzystwo,
prędko byłby zapomniany. Połowa miasta nie wiedziałaby o jego istnieniu, bo kobiety nie przyjmowały pozdrowień
rannych i nie ukazywały się na Forum, a przecie one posiadały wpływ wielki. Musiał więc człowiek ambitny zjawiać
się w miejscach rozrywek, i przechadzając się tam, lub przejeżdżając, w gruncie rzeczy wystawiał kandydaturę swoją
wobec publiczności. Był to grunt neutralny, na którym dlatego właśnie można było spotkać wszystkich, można było
pod pozorami

--------------- 2013-03-30 08:05:27 ---------------


459/517

zwykłej grzeczności zawiązać poważne stosunki, przyzwyczaić wszystkich do siebie i siebie do wszystkich.
(Dézobry, Rome au siecle d'Auguste, list XVIII).

11. Widowiska.

Za Rzeczypospolitej ustanowiono siedem widowisk dorocznych, które w epoce Augusta trwały 6 dni, mianowicie:
Igrzyska Rzymskie 16 dni (od 4 — 19 września). Plebejskie 14 " ( " 4 — 17 paździer. ).
Igrzyska Cerery 8 dni (od 12 — 19 kwietnia).
Igrzyska Apollona 8 dni (od 6 — 13 lipca).
Igrzyska Cybeli 7 dni (od 4 — 10 kwietnia).
Igrzyska Flory 6 dni (od 28 kw. do 3 maja).
Igrzyska Tryumfu Sylli 7 dni (od2 6 paź. do 1 list. ).
Z 66 dni 14 przeznaczano na igrzyska w hippodromie, 2 na wyścigi konne, 2 na uczty publiczne, 41 na przedstawienia
sceniczne i t. d. Wszystkie te uroczystości, z wyjątkiem ostatniej, obchodzono jeszcze w IV wieku naszej ery, ale
trwały krócej.
Za Cesarstwa liczba dni, poświęconych uroczystościom, wciąż wzrastała. Ostatnio było 175. z których 10
przeznaczano na igrzyska gladyatorskie (ludi gladialorii albo munera), 64
--------------- 2013-03-30 08:05:30 ---------------
460/517

na igrzyska cyrkowe (ludi circenses) i 101 na przedstawienia teatralne (ludi scenici). Należy jednak dodać widowiska
nadzwyczajne, urządzane z powodu rozmaitych wydarzeń. A tego rodzaju uroczystości przypadkowe ciągnęły się
nieraz przez kilka miesięcy. Kiedy Titus zbudował Colosseum, wyprawił uroczystość studniową; po drugiej wojnie z
Dakami w roku 106 Trajan dawał ludowi widowiska przez 123 dni. Wszystkie wielkie widowiska zaczynały się o
świcie, a kończyły zazwyczaj dopiero o zachodzie słońca. Urządzano je w cyrkach, amfiteatrach, teatrach lub stadyach.

A. Igrzyska cyrkowe.
Najważniejszemi z tych igrzysk były zawsze wyścigi wozów. Urządzano także wyścigi koni i sztuki woltyżerskie. W
cyrkach również popisywali się szybkobiegacze, bokserzy i siłacze. Za Rzeczypospolitej młodzi obywatele odbywali
tam popisy wojskowe i staczali udane bitwy. Za Cesarstwa w przed stawieniach tego rodzaju brały udział oddziały
piechoty i jazdy. Zdarzało się dosyć często, że stan rycerski (ordo eguestris, eguites — jeźdzcy) ukazywał się konno w
cyrku. Synowie senatorów wykonywali rozmaite obroty wojskowe na koniach, pokryci błyszczącemi zbrojami

--------------- 2013-03-30 08:05:32 ---------------


461/517

i uszykowani według wieku. Wyjątkowo bywały w cyrkach walki zwierząt i gladyatorów.


W dawnych czasach obywatele sami powozili na wyścigach, lub kazali kierować wozami swoim niewolnikom. Ale
później wyszło to z użycia i woźnicami byli ludzie z nizkiego stanu. Zresztą zawód ich był dosyć zyskownym. Oprócz
bowiem przyznawanych zwycięzcom palm i wieńców dawano im pieniądze i piękne tkaniny. Juvenalis wspomina o
woźnicy, który zarabiał tyle, co stu adwokatów, a w IV wieku uskarżano się, że w ręce tych ludzi przechodzą duże
dobra ziemskie. Caligula miał woźnicę, któremu po jakiejś orgii podarował 400, 000 fr. L. Verus, Commodus,
Caracalla, Elagabal okazywali prawdziwą namiętność do wyścigów i do tych, którzy się w tych zapasach odznaczyli.
Elagabal matkę woźnicy Hieroklesa, zwykłą niewolnicę, podniósł do godności konsularnej. Nic dziwnego więc, że
woźnice słynęli z próżności i zuchwalstwa. Często popełniali w mieście kradzieże i oszustwa, które puszczano im
płazem.
Niektóre części Italii dostarczały dobrych koni wyścigowych, mianowicie Apulia, Kalabra i kraj Hirpinów. W Sycylii
były olbrzymie stadniny. Chwalono również konie

--------------- 2013-03-30 08:05:34 ---------------


462/517
z Afryki, Myzyi i Tessalii. W III i IV wieku najbardziej były cenione konie z Hiszpanii i Kappadocyi. Amatorzy znali
wybornie imiona koni, pochodzenie, wiek i, że tak powiem, stan służby. Koń wyścigowy Andremon był równie sławny
w Rzymie, jak współczesny mu poeta Martialis. Często namiętne zamiłowanie do koni przechodziło w obłęd.
Mówiono, że Caligula chciał mianować konsulem ulubionego swego ogiera Incitatusa. W przeddzień wyścigów
rozstawieni umyślnie żołnierze pilnowali, żeby nie było żadnego hałasu w sąsiedztwie stajni, bo Incitatus musiał
wypocząć. Epiktet opowiada, że jakiś rycerz, widząc, iż ulubiony koń jego został zdystansowany na torze, obwinął się
płaszczem i zemdlał. Neron kazał dawać emeryturę koniom wyścigowym, wycofanym z powodu wieku.
Stowarzyszenia, złożone z kapitalistów i właścicieli licznych niewolników i stadnin, podejmowały się dostarczania
ludzi i koni. Ponieważ w każdym wyścigu brało zwykle udział cztery wozy, utworzyły się cztery stowarzyszenia,
dostarczające po jednym wozie i różniące się barwami woźniców. Byli więc biali, czerwoni, zieloni i niebiescy. Tłum a
nawet cesarze oświadczali się za jedną z tych partyi. Vitellius i Caracalla sprzyjali niebie-

--------------- 2013-03-30 08:05:37 ---------------


463/517

skim, — Caligula, Neron, L. Verus, Commodus i Elagabal — zielonym. Martialis miał sympatyę do zielonych. W
Satiriconie Petroniusa widzimy niewolników Trimalchiona, oświadczających się za różnemi stronnictwami cyrkowemi
i zakładających się pomiędzy sobą. Podtrzymywano swoje stronnictwo z zaciekłością niesłychaną. Plinius opowiada,
że na pogrzebie Feliksa, woźnicy czerwonych, jeden ze stronników jego rzucił się na płonący stos w chwili, kiedy
składano na nim ciało zmarłego. Te szczególne względy publiczności dla swych wybrańców nadawały igrzyskom
cyrkowym niezwykłe ożywienie.
Zbliżanie się wyścigów napełniało miasto wzruszeniem gorączkowem. Rozmowy, spory, zakłady powtarzały się co
chwila. Zapytywano nawet wróżbiarzy, kto weźmie nagrodę. Przypisywano czarownikom wpływ potężny na przebieg
wyścigów, przywiązywano więc dzwoneczki koniom, ażeby je zabezpieczyć od uroków.
W dniu oznaczonym tłum tłoczył się do cyrku od świtu; wystawano w nocy przed bramą po kilka godzin, żeby zająć
lepsze miejsce. Pewnego razu hałas w nocy nie dawał spać Caliguli, rozkazał więc rozpędzić tłum kijami. W bójce,
która wywiązała się z tego powodu,

--------------- 2013-03-30 08:05:39 ---------------


464/517

zginęło mnóstwo osób, między niemi dwudziestu rycerzy.


Obrzęd religijny poprzedzał igrzyska. Wielka procesya wyruszała z Kapitolu, przechodziła Forum i wkraczała do
cyrku. Na czele jej postępował urzędnik, który miał przewodniczyć igrzyskom. Jeżeli był nim kapłan lub konsul,
jechał, stojąc, na wysokim wozie, w stroju tryumfatora, otoczony dziećmi swemi i klientami, poprzedzała go zaś
gromada muzykantów. Procesya posuwała się przy dźwięku fletów i trąb; posągi bogów niesiono na noszach lub
tronach, bądź wieziono na wspaniałych wozach, które ciągnęły muły, konie, a nawet słonie. Kolegia kapłańskie
towarzyszyły "obrazom bogów." Były tam również posągi ubóstwionych cesarzy i członków ich rodzin. Tłumy ludu
wstawały, klaskały w dłonie i polecały się bogom, którzy przechodzili przed nimi.
Zaraz po procesyi zaczynały się wyścigi. W początkach Cesarstwa program obejmował 10 — 12 wyścigów w ciągu
dnia. W roku 37 wskutek szczególnej okoliczności wypadło w jednym dniu 20, a w następnym 24 wyścigi. Odtąd
przyjęto te liczby jako stałe i przekraczano je bardzo rzadko. Do wozów zaprzęgano najczęściej dwa lub cztery

--------------- 2013-03-30 08:05:41 ---------------


465/517

konie, czasem trzy; zręczni woźnice jeździli chętnie w sześć, siedem, a nawet osiem koni. Wozy były bardzo małe i
lekkie. Do kwadryg zaprzęgano cztery konie w poręcz. Woźnica stał na wozie, ubrany w krótką tunikę bez rękawów,
barwy swego swego stronnictwa; czapka w kształcie hełmu osłaniała czoło i skronie, żeby osłabić uderzenie, jeżeli
spadał w biegu. Lejce miał przywiązane do pasa, za którym tkwił nóż, żeby przeciąć je w razie niebezpieczeństwa; w
prawej ręce trzymał bat.
Przewodniczący dawał hasło do zaczęcia wyścigu, rzucając na arenę białą chustkę. Natychmiast otwierano
jednocześnie zagrody wozowni i wśród ogromnego wrzasku wozy wpadały do hippodromu, podnosząc chmury pyłu,
chociaż tor był polany wodą. Woźnice, pochyleni naprzód, krzykiem pobudzali konie do biegu. Trzeba było przejechać
tor siedem razy, co wynosiło około 7 1/2 kilometrów. Największą trudność przedstawiało okrążanie z obu krańców
spiny. Wypadki bywały bardzo częste. Wozy wpadały jeden na drugi, sczepiały się z sobą, lub rozbijały o mur,
zatrzymując pędzące za nimi z tylu, a ziemię pokrywały kawały drzewa i zakrwawione ciała.
Najciekawsze widowisko przedstawiali widzowie. Łatwo odgadnąć, z jakiem naprężo-

--------------- 2013-03-30 08:05:43 ---------------


466/517

nem zajęciem śledził tłum przebieg walki. Wszyscy obecni klaskali i krzyczeli, jak mogli najgłośniej, zrywali się z
miejsc, machali chustkami i togami, zachęcali konie, podskakiwali, łajali niezręcznych woźniców, kłócili się z sobą, lub
rozkoszowali się radością tryumfu. Trwało to do wieczora, z czterema przerwami, z których główna wypadała w samo
południe.

B. Igrzyska w amfiteatrze.
Igrzyska gladyatorów zjawiają się w Rzymie dopiero przy końcu piątego stulecia od założenia miasta. Do ostatniego
okresu Rzeczypospolitej nie urządzano ich na uroczystościach publicznych — odbywały się wyłącznie na pogrzebach
ludzi bogatych. W r. 264 po raz pierwszy na pogrzebie Brutusa Pery synowie jego wystawili trzy pary gladyatorów,
którzy walczyli na targu wołowym. W r. 216 na pogrzebie M. Aemiliusa Lepidusa walczyły już 22 pary, w r. 200 na
pogrzebie M. Valeriusa Laevinusa 25, a w r. 183 na pogrzebie P. Liciniusa — 60 par. W r. 174 T. Flaminius uczcił
pamięć zmarłego ojca widowiskiem, na którem 74 ludzi staczało walki w ciągu trzech dni z rzędu.
Stopniowo gladyatorowie zaczęli brać udział w igrzyskach, urządzanych w imieniu państwa. Podczas igrzysk,
wydanych w r. 65
--------------- 2013-03-30 08:05:46 ---------------
467/517

z powodu objęcia przez Juliusa Caesara urzędu edyla, było 320 par walczących. August postanowił, że pretor,
wyprawiając igrzyska, może wyprowadzić na arenę co najwyżej 60 par, ale osoby prywatne, które urządzały widowiska
dla ludu, wystawiały nieraz 100 par gladyatorów. W sławnych uroczystościach za panowania Trajana, w r. 106,
uczestniczyło 10,000 gladyatorów, a Gordianus I, kiedy był edylem, urządzał co miesiąc igrzyska, podczas których
walczyło najmniej 150, a niekiedy 500 par.
Za Rzeczypospolitej walczyli na arenie tylko Samnici, Gallowie i Trakowie; za Cesarstwa zaś oprócz poprzednich
wprowadzono Brytów, Germanów, Swenów, Daków, Maurów (Berberów?), Murzynów afrykańskich i koczowników z
dzisiejszej Rosyi południowej. Teksty z IV wieku wspominają o Sasach (Saxoni). Cudzoziemcy ci występowali w
stroju narodowym i walczyli w sposób sobie właściwy, wskutek czego widowisko było bardziej urozmaicone.
Gladyatorami byli bądź skazani zbrodniarze, bądź niewolnicy z jeńców wojennych, bądź wreszcie najemnicy
dobrowolni. Obowiązek walczenia w amfiteatrze był często obostrzeniem kary śmierci, ale zmuszano do niego tylko
ludzi, nie mających obywatelstwa rzymskiego

--------------- 2013-03-30 08:05:48 ---------------


468/517

i należących do klas niższych. Czasem gladyatorstwo było karą samodzielną i w takim razie winowajca po 3 — 5
latach mógł otrzymać uwolnienie. Zbrodnie, które pociągały za sobą karę śmierci z obowiązkiem walczenia w arenie,
były: rabunek z bronią w ręku, morderstwo, podpalanie, świętokradztwo i ważne wykroczenie przeciw karności
wojskowej. Po wojnie mnóstwo jeńców zaliczano do gladyatorów; taki los spotkał n. p. wielu Żydów po zdobyciu
Jerozolimy przez Tytusa. Bogaci Rzymianie przeznaczali na gladyatorów wielu swoich niewolników; wyprowadzali
ich na arenę, kiedy urządzali na swój koszt igrzyska, albo też wynajmowali innym.
W rozmaitych miejscowościach Italii (n. p. w Capui), a nawet w prowincyach, były szkoły (ludus), w których
przyuczano gladyatorów do walki. Niektórzy ludzie wolni uprawiali to nader niebezpieczne rzemiosło przez wzgląd na
znaczne zyski, które im dawało.
Dla wyćwiczenia personelu, potrzebnego do igrzysk w Rzymie, Domitianus założył w pobliżu Colosseum na Mons
Coelius cztery cesarskie szkoły gladyatorów. Był tam arsenał kuźnia z warsztatem płatnerskim oraz nauczyciele
szermierki (lanistae), lekarze, oficyaliści i t d. Dyrektorem szkól byt procurator, wybrany z grona rycerzy. Podobne
szkoły istniały

--------------- 2013-03-30 08:05:50 ---------------


469/517
w Capui, Preneste, Aleksandryi i w innych miejscowościach. Gladyatorowie cesarscy byli bardzo liczni w Rzymie; po
śmierci Nerona narachowano ich z górą 2,000.
Wszyscy ci ludzie podlegali bardzo surowej karności. Po opuszczeniu areny rozbrajano ich i trzymano w dość ścisłem
zamknięciu, pod strażą żołnierzy. Za najlżejszą winę zakuwano ich w łańcuchy, chłostano, lub piętnowano rozpalonem
żelazem. Traktowano ich jak zbrodniarzy, — ale co się tyczy pożywienia, nie żałowano niczego dla rozwinięcia ich sił
fizycznych. Ciągle odbywać musieli ćwiczenia i, stosownie do okazanej zręczności, otrzymywali wyższe stopnie,
istniała bowiem wśród nich prawdziwa hierarchia. Po upływie pewnego czasu uwalniano ich, ale niektórzy woleli
zostać w szkole w charakterze nauczycieli.
Większość odznaczała się odwagą niezwykłą. Wykazywali pogardę śmierci; nieczuli na rany, uważali za najwyższą
przyjemność walkę publiczną. Seneca słyszał, jak jeden z nich skarżył się, że za panowania Tiberiusa rzadko odbywają
się igrzyska i że traci marnie najpiękniejsze lata. Mieli nawet pewien rodzaj honoru zawodowego i uważali za hańbiącą
walkę z przeciwnikiem znacznie słabszym.

--------------- 2013-03-30 08:05:53 ---------------


470/517

Ci zbydlęceni ludzie nie byli potulni, przeciwnie — w szeregach ich znajdowało się wielu zrozpaczonych. Niektórzy
samobójstwem uwalniali się od ciężaru życia. Inni próbowali uciekać — i udawało się im to czasem. Wreszcie zmowy i
bunty nie były między nimi rzadkie i można było uprzedzić je tylko za pomocą niezmordowanej czujności.
Widowisko rozpoczynał pochód gladyatorów dokoła areny. Być może wówczas gladyatorowie pozdrawiali cesarza:
Ave Caesar-Imperator! morituri ie saluiant. Naprzód odbywała się walka próbna, dla wykazania zręczności (1).
Następnie ponury głos trąb oznajmiał zaczęcie walki na ostre; gladyatorowie bili się zawsze przy dźwiękach trąbek,
rogów, piszczałek i fletów. Najrozmaitsze sceny zmieniały się bez przerwy. Retiarii, bardzo zręczni, półnadzy,
uzbrojeni tylko trójzębem i puginałem, oraz siecią, którą oplątywali przeciwnika, szli do boju pojedynczo lub
oddziałami. Gonili za nimi secutores, w hełmach z przyłbicami, zbrojni

------------
(1) W tym boju próbnym gladyatorowie walczyli na pokaz (praeludebant), bronią, tępą (arma lusoria), którą,
odróżniano od broni, używanej w Walkach śmiertelnych (arma decretoria).
(Przyp. tlóm.).

--------------- 2013-03-30 08:05:55 ---------------


471/517

w miecze i puklerze. Albo znowu retiarii, jak rój owadów, krążyli dokoła ciężko uzbrojonych myrmillonów, którzy
oczekiwali ich natarcia, przykucnąwszy, z opuszczonemi przyłbicami. Retiarius starał się oplątać siatką przeciwnika, a
potem zadawał mu cios śmiertelny. Samnici, zasłonięci dużemi tarczami kwadratowemi, krzyżowali swoje krótkie i
proste miecze z krzywemi szablami Traków, lepiej uzbrojonych, ale mających tylko małe, okrągłe puklerze. Hoplici,
cali pokryci żelazem, jak później rycerze średniowieczni, wymierzali ciosy w połączenia i słabsze części zbroi
przeciwnika. Jeźdzcy rzucali się na siebie z długiemi kopiami; essedarii walczyli na wozach brytyjskich, którymi
kierowali woźnice.
jeżeli jeden z walczących pokonany został w pojedynku, lub wogóle jeśli los jego zależał od przeciwnika,
przewodniczący igrzysk pozostawiał widzom rozstrzygnięcie pytania, czy należy go zabić, czy darować mu życie.
Gladyator ranny podnosił do góry palec, prosząc o łaskę. Widzowie wyrażali zgodę machaniem chustkami; jeżeli zaś
zwracali palce na dół, było to wyrokiem śmierci. Tchórze wzbudzali gniew w tłumie, który dla nich nie miał litości.
Zmuszano ich do ponownej walki batami lub rozpalonem żelazem, z ławek widzów leciały ku nim

--------------- 2013-03-30 08:05:57 ---------------


472/517

zniewagi i groźby, wróżące śmierć okrzyki. Bardzo często zwycięzca musiał walczyć kolejno z trzema lub czterema
przeciwnikami. Trupy wynosili z areny ludzie w stroju Merkurego, boga, który odprowadzał dusze zmarłych do świata
podziemnego. Inni posługacze, w maskach etruskich, wyobrażających Charona, próbowali za pomocą rozpalonego do
czerwoności żelaza, czy śmierć nie była udaną. W "izbie śmiertelnej" dobijano tych, którzy dawali jeszcze znaki życia.
Łopatkami zbierano zakrwawioną ziemię i posypywano arenę czystym piaskiem.
Już w epoce republikańskiej urządzano w Rzymie na igrzyskach walki zwierząt i polowania na nie. Na pierwsze tego
rodzaju przedstawienie, w r. 186 przed nar. Chr., sprowadzono znaczną ilość lwów i panter. W r. 169 wyprowadzono na
arenę 63 zwierzęta z Afryki — pantery, lamparty, hyeny i słonie. Polowano w cyrku na strusie, sarny, zające, jelenie,
dziki, niedźwiedzie i bawoły. Pomiędzy rokiem 58 i 46 przed nar. Chr. odbyły się trzy niezwykle wspaniałe widowiska,
na których pokazano udowi zwierzęta, dotychczas prawie nieznane Rzymianom: krokodyle, hipopotamy, nosorożce,
rysie i żyrafy. Pompejus wyprawił igrzyska, w których, jak mówią, brało udział 17 słoni,

--------------- 2013-03-30 08:06:00 ---------------


473/517

500 — 600 lwów i 410 innych zwierząt afrykańskich. Za Augusta zabito na arenie podczas igrzysk, przez cesarza
urządzanych, 3,500 zwierząt, nieznanych w Italii. W czasie uroczystości w r. 80 zabito 9,000 zwierząt dzikich lub
oswojonych, a w 106 r. — 11,000.
Ale sprowadzano zwierzęta nietylko do zabijania na arenie. Niektóre z nich uczono różnych sztuk. Dzikie byki (tury?)
pozwalały tańczyć na swym grzbiecie małym chłopcom, stawały na zadnich nogach, stały nieruchomo na pędzących
galopem wozach. Jelenie szły w zaprzęgu, pantery w jarzmie, żórawie biegały w kółko, antylopy walczyły z sobą
rogami, lwy stawały się tak posłuszne jak psy: chwytały n. p. lekko zębami zające, a następnie wypuszczały je; słonie
przyklękały za danym przez kornaka znakiem, tańczyły przy dźwiękach cymbałów, siadały do stołu, niosły we czterech
piątego w lektyce, chodziły po wyciągniętej w powietrzu linie. Rzymscy poskramiacze zwierząt nie byli niżsi od
naszych.
Zmuszano niedźwiedzia do walki z bawołem, nosorożca ze słoniem, słonia z turem. W najrozmaitszy sposób
podniecano wściekłość zwierząt: trzaskano im nad uszami z batów, kłuto je iglicami lub rozżarzonemi głowniami,
rzucano pod nogi wypchane słomą manekiny, obwinięte szmatami jaskrawemi. Związywano
--------------- 2013-03-30 08:06:02 ---------------
474/517

je wreszcie w pary postronkami — i lud nie posiadał się z radości, kiedy rozwścieklone tem przymusowem
połączeniem zwierzęta rozszarpywały się wzajemnie.
Walczyły także zwierzęta z ludźmi, zwanymi bestiarii, których wybierano z pośród gladyatorów. Odziani tylko w
tuniki, czasem z naramiennikiem na prawej ręce, albo z nagolenicami na nogach, bez hełmów, pancerzy i tarcz, mieli za
broń tylko dzidę, a niekiedy i miecz. Odróżniano pomiędzy nimi myśliwców, którzy posługiwali się łukiem, oszczepem
i dzidą. Zdarzało się, że pretoryanie konni, pod dowództwem swoich oficerów, walczyli z niedźwiedziami i lwami.
Amfiteatr był również miejscem wykonywania wyroków śmierci. Skazańców (ad bestias damnati) przywiązywano do
słupów i oddawano bez żadnej obrony na pożarcie dzikim zwierzętom.
Dla nadania ponęty tym widowiskom otaczano je chętnie wystawnością. Rzymianie byli bardzo zręcznymi
mechanikami. Mieli oni dekoracye ruchome, zmieniające się w jednej chwili. W r. 202 zamieniono arenę na wielki
okręt, który nagle rozpadł się, wypuszczając mnóstwo zwierząt. Niedźwiedzie, lwy, pantery, strusie i. t. p. rozbiegły się
w różnych kierunkach. W ten sposób przedstawiono od razu

--------------- 2013-03-30 08:06:04 ---------------


475/517

publiczności 700 zwierząt, które następnie zabijano w ciągu siedmiu dni. Poeta rzymski opisuje widowisko, podczas
którego z pod ziemi wzniósł się las zaczarowany, z drzewami błyszczącemi złotem, z wonnymi wodotryskami, a
wkrótce potem wyszły z tych samych czeluści rozmaite potwory egzotyczne i zapełniły las cały.
Urządzano czasem w cyrku przedstawienia teatralne, zwłaszcza pantominy, w których aktorami byli skazani na śmierć.
Wchodzili oni na scenę w szatach wspaniałych, z których nagle wydobywały się płomienie i pochłaniały
nieszczęśliwych; nazywano to tunica molesta. Pokazywano scenę łamania kołem Ixiona, spalenia Herkulesa żywcem
na górze Oetas; Muciusa Scaevolę, trzymającego rękę w rozżarzonych węglach; rozbójnika Laureolusa,
ukrzyżowanego i rozszarpywanego przez zwierzęta dzikie; Dedala, pożeranego przez lwa; Pasifae, poddającą się
miłosnym uściskom byka. Te wspomnienia mitologiczne zaostrzały wrażenia, wywołane widokiem męczarni, tem
bardziej, że zwykle łączyły się z niemi sceny lubieżne.
Nakoniec, dosyć było zalać wodą arenę, żeby zamienić ją w "naumachię, " a wówczas pokazywano ryby i dziwaczne
zwierzęta morskie. Przedstawiano również bitwy morskie,

--------------- 2013-03-30 08:06:07 ---------------


476/517

n. p. walkę Ateńczyków z Persami pod Salaminą, albo walkę Koryntyan z mieszkańcami Korcyry. W r. 46 była bitwa
między flotami egipską i syryjską na wielkim stawie, wykopanym umyślnie z rozkazu Cezara na Campus Martius; w
przedstawieniu tem brało udział 2, 000 wioślarzy i 1, 000 żołnierzy. Podobną bitwę urządzono z polecenia Augusta w 2
roku przed nar. Chr., na jeziorze sztucznem za Tybreni; liczba żołnierzy dochodziła 3, 000. Ale zaćmiła te widowiska
wielka bitwa na jeziorze Fucińskiem, za panowania Claudiusa. Stanęły przeciw sobie dwie floty — sycylijska i
rodoska, liczące 19, 000 ludzi, wyłącznie prawie zbrodniarzy. Titus skorzystał z jeziora Augustowego podczas
uroczystości w r. 80. Pokryto je pomostem, na którym odbywały się walki gladyatorów i zwierząt, a nawet wyścigi
wozów; następnie zdjęto pomost i pokazano widzom walkę Ateńczyków z Syrakuzanami. Domitianus urządził nową
naumachię na Zatybrzu, w dzielnicy watykańskiej, umyślnie dla bitwy, która, zdaniem Martialisa, zaćmiła walkę przez
Claudiusa nakazaną. Na nieszczęście, podczas przedstawienia spadła straszliwa ulewa, ale widzom zabroniono
opuszczać miejsca.
Niewielu było ludzi w Rzymie, nawet pomiędzy najrozumniejszymi, którzyby potępiali

--------------- 2013-03-30 08:06:09 ---------------


477/517

walki gladyatorów. Z największą siłą powstaje przeciw tym okrucieństwom Seneca: "Przypadek zaprowadził mię około
południa na przedstawienie i spodziewałem się zobaczyć igrzyska, wesołe sztuki lub zabawy, pozwalające oczom
odpocząć po widoku krwi ludzkiej. Tymczasem wszystkie poprzednie walki były wzorem łagodności w porównaniu z
tem, co ujrzałem. Teraz niema już żartów; jest to zabójstwo w pełni okrucieństwa. Ciało nie ma żadnej osłony,
wystawione całe na ciosy, a żaden cios nie chybia. To właśnie najlepiej tłum lubi. I czyż nie ma słuszności? Do czego
służą te szermierki, te zbroje, wszystkie te wybiegi? Do targowania ze śmiercią. Rano oddają ludzi na pastwę lwom i
niedźwiedziom, w południe — widzom. Ci, którzy zabijali, walczą z tymi, którzy ich zabija; każdy zwycięzca jest
ofiarą, zachowaną dla nowej rzezi. Wynikiem walki jest smierć; żelazo i ogień spełnią swoje dzieło. — Ale —
powiedzą — ten człowiek dopuścił się kradzieży. — A więc zasługuje na szubienicę. — Ten znów jest mordercą! —
Każdy morderca powinien podlegać karze odwetu. Ale ty, nieszczęśliwy, coś ty zrobił, że znosisz podobne widowisko?
"Chłosta, ogień, śmierć!" — krzyczą wszyscy. Oto człowiek, który daje się przebić słabo, który upada lękliwie,

--------------- 2013-03-30 08:06:11 ---------------


478/517

który umiera niechętnie. Bat napędza ich znowu do walki i nagie piersi muszą same wystawiać się na ciosy. Czyż
widowisko jest zbyt łagodnem? Dla zabicia czasu — niechaj mordują jeszcze. Rzymianie, czyż nie czujecie, że
przykład zła spada na tych, którzy go dają?"

C. Widowiska teatralne.
Największe powodzenie miały w teatrze farsy, zwane "atellanami" i przedstawienia mimiczne.
Atellana, rodzaj komedyi ludowej, której ojczyzną jest Campania, wprowadzona była do Rzymu około r. 240 przed nar.
Chr. Z początku aktorzy improwizowali teksty, które dopiero później spisano. Akcya była krótka, zwykle w jednym
akcie, i ogniskowała się dokoła czterech głównych typów: starego Pappusa, który odpowiada dzisiejszemu
Pantalonowi; uczonego Dossennusa, postaci śmiesznej, z kolei nauczyciela, wróżbiarza i t. p. (teraźniejszy dottore);
Buccona — żarłoka i Maccusa — głuptasa. Rzadko treść atellany była mitologiczną, natomiast często wyprowadzano
na scenę rozmaite narodowości — Kampanijczyków, Gallów, Transalpinów, żołnierzy z Pometiae i t. p. Najczęściej
brano treść komedyi z życia wiejskiego,
--------------- 2013-03-30 08:06:14 ---------------
479/517

jak to wskazują tytuły: Koźlę, dzik chory, dzik zdrowy, krowa, kurnik (właściwie okólnik dla drobiu), właściciele
winnic, drwale, albo rybacy, malarze, wykrzykiwacze publiczni (woźni), folusznicy i t. p. Główne osoby sztuki
przedstawiano w najrozmaitszych położeniach — n. p. Maccus jako młoda dzieiuczyna, jako żołnierz, jako karczmarz,
jako wygnaniec (proscriptus), Pappus wieśniak, narzeczona Pappusa, Bucco w szkole gladyatorów i t. d. Zdaje się, że
często grały w sztuce role duchy i widma. Komizm atellany był trywialny i nader sprośny. Polityka nie była całkowicie
wyłączoną. Pomimo to wszystko atellany z biegiem czasu traciły wziętość. Cyceron powiada, że lud słucha ich z
mniejszą ciekawością niż niegdyś, a Tacyt stwierdza, że miały powodzenie mierne.
Farsa mimiczna była również komedyą charakterystyczną, treści bardzo luźnej, wziętej z życia powszedniego, krótką,
ale niemającą typów stałych. Podobnie jak atellany, przedstawiano tego rodzaju farsy w międzyaktach. Policzkowanie i
bicie grały w nich ważną rolę. W tekście nie brakowało wyrażeń gminnych, dowcip był trywialny i błaznowaty, gra
mocno szarżowana. Dołączano do nich zwykle tańce karykaturalne. Znamienną cechą była sprosność, niczem
nieosłonięta. Najzawzięciej.

--------------- 2013-03-30 08:06:16 ---------------


480/517

oklaskiwano sceny najnieprzyzwoitsze. Odgrywano sztukę na przodzie sceny, oddzielonym od głębi widowni zasłoną.
Zwykłym ubiorem aktorów był strój arlekina, na który zarzucano płaszcz. Role kobiece, wbrew powszechnemu w
starożytności zwyczajowi, grały tu kobiety. Tekst był pisany, ale aktorzy dodawali zwykle mnóstwo szczegółów
własnego pomysłu. Przymówki polityczne, nieraz nader ostre, wtrącano często, nawet za Cesarstwa.
Komedye przedstawiano stale do IV wieku naszej ery, ale tragedya wcześniej sprzykrzyła się publiczności. Chcąc
zyskać dla niej pobłażliwą życzliwość, trzeba było rozwinąć niezwykły przepych wystawy, wprowadzić na scenę
mnóstwo figurantów, wozów, koni, zwierząt zamorskich i t. d., wskutek czego przedstawienie ciągnęło się cztery
godziny lub nawet dłużej. Często dawano tylko wyjątki z tragedyi, deklamowane przez jednego aktora...
Rzymianie bardzo lubili pantominy. Tu, rzecz jasna, miały znaczenie tylko ruchy i gra twarzy. Trudność tej sztuki
zwiększał brak komparsów: aktor był sam na scenie i zwracał się do osób nieobecnych. Chór, śpiewany w pewnych
odstępach czasu, zaznaczał jedynie przebieg akcyi. Niektórzy artyści, występujący w tych sztukach, dawali widzom
zupełne

--------------- 2013-03-30 08:06:18 ---------------


481/517
złudzenie, nawet wzruszali ich do łez w ustępach patetycznych. Ale przedewszystkiem żądano od nich, żeby
rozweselali i bawili. Najlepszym środkiem zadowolenia publiczności było przedstawianie scen lubieżnych; wiemy, że
niektóre pantominy były oburzająco niemoralne.
Znali także Rzymianie właściwy balet. Appulejus opisuje wystawiony w Koryncie balet, który musiał być podobny do
dawanych w stolicy: "Gromady tancerzy i tancerek, współzawodniczących pięknością i wdziękiem, wykonywały taniec
pyrrhyjski i robiły tysiączne obroty, których porządek z góry ułożyła sztuka. Widziałem kolejno wesołą gromadę,
krążącą, jak koła wozu, w szybkim pędzie, rozwijającą się w szeregi, ze splecionemi rękoma, i przebiegającą ukośnie
scenę, szykującą się w cztery linie, łamiącą je nagle i tworzącą dwie przeciwległe falangi. Po tym tańcu wstępnym
zmieniono ozdoby (dekoracye) i zaczęło się prawdziwe widowisko. Spostrzegliśmy górę Ida, z której wierzchołka,
uwieńczonego drzewami zielonemi, spadała woda i spływała strumykami po bokach wyżyny. Kozy szczypały młodą
trawkę, a Parys w stroju wspaniałym, w tyarze złotej, jak gdyby pilnował tej trzody. Zjawia się piękne dziecię w
skromnej chlamy-

--------------- 2013-03-30 08:06:21 ---------------


482/517

dzie. Wszystkie oczy zwracają się na jasne kędziory chłopca, przez które przebijają się dwa złote skrzydełka. Po lasce
(caduceus) poznano Merkurego. Zbliża się, tańcząc, trzyma w ręce złote jabłko, które podaje Parysowi i odchodzi.
Wtedy ukazuje się młoda dziewczyna, którą majestatyczne rysy twarzy przeznaczyły do roli Junony. Czoło jej opasuje
dyadem, w ręce trzyma berło. Po niej wchodzi Minerwa w błyszczącym szyszaku, oplecionym wieńcem oliwnym, z
"egidą"(1) i włócznią. Wreszcie zjawia się Wenus, cudownie piękna, okryta tylko zwykłą zasłoną jedwabną. Każda
bogini ma swój własny orszak. Juno występuje naprzód, przy dźwiękach fletni, w towarzystwie Kastora i Polluksa; jej
chód jest szlachetny i pełen godności. Za pomocą pantomimy, zarówno naturalnej jak wyrazistej, obiecuje pasterzowi
panowanie nad Azya, jeżeli jej nagrodę piękności przyzna. Minerwa, mająca z obu stron dwu młodzieńców, którzy
uosabiają Bojaźń i Przestrach(2), zbliża się powoli; za nią idzie fletnista, wygrywający

-----------------
(1) Tarcza, którą Wulkan wykuł dla Jupitera, a ten podarował Minerwie.
(2) Deimos i Fobos w mitologii greckiej byli wlaściwie towarzyszami Aresa (Marsa).

--------------- 2013-03-30 08:06:23 ---------------


483/517

poważną melodye. Bogini śmiało podnosi głowę, grozi wzrokiem i ruchem gwałtownym a dumnym daje do
zrozumienia Parysowi, że jeżeli przyzna jej nagrodę, ona zrobi go bohaterem sławnym i ozdobi wawrzynem. Wenerę
otacza gromada małych Amorków, Gracyi i Hor, pląsających wciąż dokoła niej i hojnie rozrzucających na wszystkie
strony kwiaty. Przed Parysem wykonywa bogini taniec lubieżny, przy wtórze melodyjnych westchnień fletu, i oznajmia
pasterzowi, że jeżeli da jej pierwszeństwo przed współzawodniczkami, będzie miał za żonę podobną do niej kobietę.
Parys wówczas nie waha się dłużej i oddaje jej jabłko, jako znak zwycięstwa. Tuno i Minerwa wychodzą natychmiast,
wyrażając gniew swój gestami. Wenus zaś, zadowolona z tryumfu, przyłącza się do chórów tańczących. Nagle z góry
Idy wytryska strumień wina, zaprawionego szafranem, spada wonnym deszczem na kozy i nadaje ich sierści piękną,
żółtą barwę. Kiedy cała widownia napełniła się miłym zapachem, góra zapadła się w jednej chwili i zniknęła. "

D. Igrzyska w stadyum.
Zapasy atletów wprowadzono do Rzymu w r. 186 przed nar. Chr. Do upadku Rzeczy-

--------------- 2013-03-30 08:06:25 ---------------


484/517

pospolitej naliczyć można kilka tego rodzaju widowisk, które urządzano dosyć rzadko. Dopiero za panowania Augusta
stały się częstszemi. W r. 28 przed nar. Chr. przy otwarciu świątyni Apollona Palatyńskiego, w r. 38 naszej ery za
panowania Caliguli i w r. 44 za Claudiusa odbyły się wielkie walki siłaczy. Neron w r. 60 urządził uroczystość,
naśladującą igrzyska greckie, i wyznaczył konkursy gimnastyki, śpiewu, muzyki, poezyi i wymowy. Domitianus
ustanowił w r. 86 popis kapitolijski, który porównywano z igrzyskami olimpijskiemi. Popis odbywał się co cztery lata i
obejmował ćwiczenia gimnastyczne, jazdę konną i muzykę. Dla popisów muzycznych monarcha ten zbudował na
Campus Martius teatr kryty, zawierający około 11, 000 miejsc, który nazwano Odeonem. Tenże cesarz w pobliżu teatru
kazał zbudować stadyum, przeznaczone do zapasów atletów. Charakter helleński całej uroczystości widoczny był,
przynajmniej w owym czasie, nawet w stroju cesarza; Domitianus sam przewodniczył igrzyskom w greckim płaszczu
purpurowym i w obuwiu greckiem. Później kilkakrotnie tworzono podobne konkursy, ale żaden z nich nie dorównał
świetnością popisom kapitolijskim.

--------------- 2013-03-30 08:06:28 ---------------


485/517

Rzymianie przez długi czas mieli wstręt do igrzysk atletycznych z powodu ich czysto wschodniego pochodzenia.
Powoli jednak przyzwyczaili się i nie tylko polubili ćwiczenia w stadyach, ale i sami zaczęli je praktykować. Nawet
wśród kobiet weszły one w modę. "Któż nie wie — mówi Juvenalis, — że kobiety przywdziewają grube płaszcze
tyryjskie i nacierają się oliwą, jak atleci? Kto nie widział ich strzelających do ściany, wybijających cel uderzeniami
miecza, trącających w niego puklerzem, wreszcie przestrzegających wszelkich prawideł szermierki? Czyż dużo wstydu
zostanie w kobiecie, która kładzie szyszak na głowę, która wyrzeka się swej płci i pragnie siłą dorównać naszej? Jakiż
to zaszczyt dla męża, jeżeli wystawią na sprzedaż rzeczy jego żony i zaczną wywoływać jej temblak, rękawice,
nagolenicei, pióropusz?" Gimnastykowano się w termach, zwłaszcza w termach Caracalli, gdzie była olbrzymia
mozaika, ozdobiona portretami atletów. Atleci byli lepiej uważani, aniżeli gladyatorowie i aktorzy. Tworzyli oni w
całem państwie liczne stowarzyszenia, zaszczycane łaskawymi względami cesarzy, jak n. p. to, które istniało w II
wieku i używało tytułu: "Towarzystwo atletów-zwycięzców, uwieńczone na igrzyskach świętych. "
--------------- 2013-03-30 08:06:30 ---------------
486/517

"Chleba i igrzysk" domagał się przedewszystkiem, według Juvenalisa, lud rzymski w epoce Cesarstwa. Cezarowie nie
zaniedbywali żadnego środka zaspokojenia tej podwójnej potrzeby. Pilnowali troskliwie zaopatrywania miasta w tanie
zboże, jak również starali się o dostarczenie rozrywek swoim poddanym. Najlepszy z nich, być może, Trajan należał do
najgorliwszych w tym względzie, a mądry Marcus Aurelius nie mógł się wyrzec urządzania wspaniałych widowisk.
Cesarz nie miał prawa lekceważyć igrzysk, musiał być na nich zawsze obecnym i okazywać, że sprawiają mu
przyjemność. Tam właśnie masa ludności, że tak powiem, stykała się z monarchą; tam wyrażała uczucia swoje
względem niego oklaskami, okrzykami, szemraniem i prośbami. Obecność na igrzyskach była dla władcy środkiem
poznania niewyraźnych życzeń opinii publicznej.
Popularność cesarza zależała w znacznej mierze od świetności widowisk, które dawał ludowi. Wynikało stąd ciągłe
usiłowanie zwiększenia ich ponętności. Nie wiedziano już w końcu, co wymyślić, żeby zadowolnić widzów, którzy
stawali się coraz bardziej wymagającymi. Do zwykłych przedstawień dodawano rozrywki nadzwyczajne, jak n. p.

--------------- 2013-03-30 08:06:32 ---------------


487/517

ognie sztuczne, illuminacye, sztuki kuglarzy, linochodów, akrobatów i t. p. W r. 32 Sejan wyznaczył do odprowadzania
widzów do domów 5, 000 niewolników z jarzącemi pochodniami. W przerwie południowej rozdawano jedzenie.
Podczas Saturnalii w r. 90 słudzy cesarscy w sutej liberyi krążyli wśród publiczności z koszami, napełnionymi
wykwintnemi potrawami i staremi winami. Nieraz rzucano publiczności figi, daktyle, orzechy, śliwki, ciastka, sery,
paszteciki, a nawet pieczoną zwierzynę, jak n. p. bażanty i perlice. Rozdawano także znaczki, przedstawiające
przedmioty rozmaitej wartości. Na wielkich uroczystościach za Nerona rozrzucano codziennie przekazy na zboże,
odzież, klejnoty, obrazy, zwierzęta, statki, wille zamiejskie, a nawet domy. Za Probusa, w czasie uroczystości z powodu
zwycięstwa nad Germanami, utworzono z cyrku las, do którego wpuszczono tysiące strusiów, jeleni, dzików, antylop i
niezliczone mnóstwo drobnej zwierzyny. Publiczność miała wolny wstęp do tego lasu i każdy mógł sobie upolować co
chciał.
(Friedlaender, Moeurs romaines d'Auguste aux Antonins, ks. VI).

--------------- 2013-03-30 08:06:35 ---------------


488/517

12. Woźnica cyrkowy w II wieku.

Oto treść długiego napisu, wyrytego za panowania Antonina dla uczczenia najsławniejszego woźnicy, jakiego Rzym
kiedykolwiek oglądał. Pomnik wznieśli przyjaciele i wielbiciele owego sławnego męża, którzy chcieli utrwalić
wspomnienie jego sławnych tryumfów cyrkowych.
Woźnica ten, C. Appulejus Diocles, z pochodzenia Luzytańczyk, należał do stronnictwa Czerwonych i liczył 42 lata,
kiedy wyrzekł się tryumfów w hippodromie. Ścigał się w ciągu 24 lat, miał więc osiemnasty rok, kiedy rozpoczął
zawód woźnicy. Kilkakrotnie zmieniał barwy. Pierwszy raz wystąpił w barwie Niebieskich, w r. 122; w sześć lat
później przeszedł do stronnictwa Zielonych, w którem pozostawał przez trzy lata; od 131 r. należał do stronnictwa
Czerwonych. Diocles brał udział w 4, 257 wyścigach, a 1, 462 razy był w nich zwycięzcą. 110 razy ścigał się
natychmiast po procesyi, w której uczestniczył ze swoim zaprzęgiem; ten rodzaj wyścigów był bardzo ceniony,
pozwalał bowiem sądzić o rzeczywistej sile konia i woźnicy, którzy wyruszali nie po odpoczynku w stajni, ale zaraz po
męczącym pochodzie. Z 1, 462 zwycięstw było 1, 064 takich, w których

--------------- 2013-03-30 08:06:37 ---------------


489/517

każda barwa występowała z jedną kwadrygą; 347, w których każda partya miała dwie — 151, w których każda miała
trzy kwadrygi, t. j. współzawodniczyło w arenie 12 wozów. W wyścigach pierwszej kategoryi Diocles często odnosił
zwycięstwo, powożąc zaprzęgiem w sześć lub siedem koni. Oprócz 1, 462 wyścigów, w których zdobył pierwszą
nagrodę, był 861 razy drugim, 576 — trzecim i raz czwartym; 1, 351 razy nie otrzymał żadnej nagrody.
Z tylu tryumfów zebrał znaczne sumy pieniędzy. Wygrał 96 wielkich nagród, z których 3 najwyższe wynosiły więcej
niż po 12, 000 fr. każda, wogóle zaś z 96 wygranych wpłynęło do jego worka 1, 150, 000 fr. Ze zwyczajnych zaś
nagród miał 6, 418, 000 fr. dochodu, czyli razem wygrał w ciągu 24 lat w okrągłej sumie 7 1/2 miliona franków, co daje
przeciętnie na rok 31, 200 fr. Diocles miał 9 koni, z których każdy wygrał po 100 — i jednego, który wygrał 200 razy.
Do tego długiego spisu wielbiciele Dioclesa dodali wykaz jego rozgłośnych czynów. Luzytańczyk zaćmił sławę
wszystkich znakomitych woźniców ówczesnych. Diocles przewyższył Aviliusa Teresa, ze stronnictwa Czerwonych,
którego zwycięstwa zaznaczały dzienniki rzymskie, i Thallusa, ścigającego się pod

--------------- 2013-03-30 08:06:39 ---------------


490/517

tąż samą barwą — odniósł bowiem w ciągu roku 134 zwycięstwa. Przewyższył również sławnego woźnicę z partyi
Zielonych, który pierwszy od założenia miasta wygrał w ciągu roku 7 nagród po 10, 000 fr., wziął bowiem Diocles 8
nagród zawsze tymi samymi trzema końmi, wreszcie pokonał znanego w owej epoce woźnicę Niebieskich Pontiusa
Epaphroditusa i wielu innych, jak Flaviusa Scorpusa, Pompejusa Musclosusa i t. d.
Ale nie koniec na tem. Diocles dokonał wielu sztuk, których nie znano przed nim. Na przykład w ciągu jednego dnia
ścigał się dwukrotnie tym samym zaprzęgiem sześciokonnym o nagrodę 8, 000 fr. i dwukrotnie ją zdobył; wygrał 10,
000 fr. wozem w siedem koni w zwykłej uprzęży, kiedy zwykle konie środkowe szły w duhach, żeby swymi skokami
nie plątały zaprzęgu. Wreszcie w jednym wyścigu wziął nagrodę 6, 000 fr., nie używając wcale bata.
(Wilmans, Exempla inscriptionum latinarum, No 2601. Lacour-Gayet, Antonin le Pieux, str. 283 — 284).

13. Igrzyska publiczne na Zachodzie w IV wieku naszej ery.

Igrzyska były ostatnią namiętnością Cesarstwa rzymskiego; żadna katastrofa nie mo-
--------------- 2013-03-30 08:06:41 ---------------
491/517

gła powstrzymać tego szału. Święty Augustyn twierdzi, że zbiegi z Rzymu, którzy szukali schronienia w Afryce przed
barbarzyńcami, którzy stracili rodziny i majątki przy zdobyciu i rabunku miasta, nie opuszczali przedstawień w cyrku
lub teatrze w Kartaginie; od Salvianusa zaś dowiadujemy się, że pozostali przy życiu mieszkańcy Trewiru, których
miasto rodzinne w krótkich odstępach czasu cztery razy było złupione i zburzone, wyznawali, że pocieszyliby się po
tem wszystkiem, gdyby im przywrócono ulubione widowiska. Listy Symmachusa dowodzą, że ojcowie Kościoła nie
przesadzali wcale.
Historyk grecki opowiada, że Symmachus z powodu pretury swego syna wydał na igrzyska ogromne sumy, około 2
milionów franków. Wydatek ten nie dziwi nas wcale, kiedy z korespondencyi jego dowiadujemy się o olbrzymich
przygotowaniach i kosztach, których wymagały te zabawy ludowe. Na rok przed igrzyskami Symmachus zabiera się do
dzieła: zwraca się do wszystkich przyjaciół swoich, rozproszonych po całym świecie, prosi ich o współudział tonem
błagalnym, zaklina, żeby mu pomogli zadowolnić lud rzymski, któremu trzeba dostarczyć rozrywek urozmaiconych,
dać widowiska dotych-

--------------- 2013-03-30 08:06:44 ---------------


492/517

czas nieznane, słowem przewyższyć wszystkich, urządzających poprzednio igrzyska. Na wszystkie strony rozsyła
Symmachus swoich służących i zaufanych powierników, którzy powinni wyszukiwać znakomitych artystów, rzadkie
zwierzęta, dziwaczne lub wspaniałe stroje i nabywać wszystko bez względu na scenę. Ci ludzie muszą mieć poważne
listy polecające, żeby mogli przezwyciężyć wszelkie przeszkody, i znaczne sumy pieniędzy na wydatki. Symmachus za
jakąbądź cenę pragnie olśnić swoich współobywateli; potrzeba mu koni, niedźwiedzi, lwów, psów szkockich,
krokodyli, a jednocześnie myśliwców nieustraszonych, woźniców zręcznych, komedyantów i gladyatorów
wyborowych. Niesłychany kłopot sprawia prowadzenie od razu tylu interesów, wyszukiwanie ciekawych nowości,
zwożenie z całego świata wszystkiego, co może przez chwilę zabawić ten lud przesycony. Konie trzeba sprowadzić
przedewszystkiem z Hiszpanii, — są tam bowiem hodowcy, znani w całym świecie. Symmachus pisze do jednego z
nich, Euphrasiusa, który dostarczał koni na uroczystości w Antyochii, i prosi go, żeby przysłał najlepsze okazy ze swej
stajni, a w razie potrzeby wybrał i z innych stajni. Chce, jak się wyraża, żeby zdziesiątkowano dla niego Hiszpanię,
żąda koni pełnej krwi, najlepszych biegunów, jakie tylko

--------------- 2013-03-30 08:06:46 ---------------


493/517
można dostać. Ale nie dosyć wybrać konie — trzeba je sprowadzić, a odległość Hiszpanii od Rzymu wielka, — konie,
przebywające tę długą drogę, są narażone na tysiące wypadków. Poleca więc je Symmachus swoim przyjaciołom; pisze
do Bassusa, który posiada w Arles wielką stadninę, żeby na wypadek niepogody zatrzymał je i wysłał tylko wtedy,
kiedy będą mogły iść bezpiecznie, żeby udzielił im gościnności w swoich majątkach przez zimę i pozwolił wyruszyć w
drogę dopiero na wiosnę.
W miarę zbliżania się czasu igrzysk wzrastają niepokoje Symmachusa; jakkolwiek przedsięwziął najbardziej
drobiazgowe środki ostrożności, nie wszystko udaje mu się tak, jak sobie tego życzy. Pewien przyjaciel podarował mu
cztery kwadrygi z całym zaprzęgiem, ale z szesnastu koni pięć zdechło w drodze, a pozostałe wydają się chorymi. W
ostatniej chwili zawodzą poprzednio zamówione transporty zwierząt i kosztownych ubiorów. Woźnice i komedyanci,
których oczekuje, wylądowali podobno na wybrzeżu Campanii, ale od tej chwili nie dają znaku życia; trzeba więc
natychmiast wysłać ludzi zaufanych, którzyby ich odszukali. Prawie w przeddzień uroczystości, oprócz niewielu
marnych zwierząt, zgłodniałych i znużonych, które przybyły, nie-

--------------- 2013-03-30 08:06:48 ---------------


494/517

ma wieści o innych, ani o niedźwiedziach, ani o lwach. Nareszcie w ostatniej niemal godzinie wyładowują krokodyle.
Ammianus twierdzi, że Rzymianie z wielką ciekawością oglądali te rzadkie zwierzęta. Ale, na nieszczęście, te, które
przysłano Symmachusowi, upierają się i nie chcą jeść. Nie można więc trzymać ich do ostatniego dnia igrzysk, jak
projektowano, ale trzeba będzie zabić wszystkie od razu, z obawy, żeby nie pozdychały z głodu. Pozostają gladyatorzy,
jeńcy saksońscy, pochodzący z plemienia walecznego; Symmachus liczył na nich, że zapewnią powodzenie igrzyskom.
Tymczasem ci dzielni ludzie nie chcieli wystąpić na arenie dla przyjemności ludu rzymskiego i rano, przed
widowiskiem, dwudziestu dziewięciu z nich zadusiło się wzajemnie. Był to cios fatalny i Symmachus wyznaje, że
musiał wezwać na pomoc całą swoją filozofję, żeby go znieść.
Widzimy więc, że do ostatnich lat IV wieku walki gladyatorów cieszyły się niezmienną popularnością. Konstantyn w
gorliwości neofity chciał je znieść zupełnie. Ale ponieważ wciąż podobały się ludowi, prawo nie było wykonywane.
Sami cesarze gwałcili je bez skrupułów. W r. 384, po walnem zwycięstwie, posyłają cesarze do Rzymu jeńców
sarmackich

--------------- 2013-03-30 08:06:51 ---------------


495/517

na uciechę potomkom Marsa (1). Symmachus staje się wyrazicielem opinii publicznej, uroczyście dziękując im za to.
List jego tchnie radością barbarzyńską i kończy się życzeniem, żeby tego rodzaju widowiska powtarzały się często w
przyszłości. Widocznie nie odczuwa ich okrucieństwa. Męstwo tych Saksonów, którzy woleli śmierć sobie zadać, niż
występować w cyrku, taką tylko nasuwa mu uwagę: "Nie chcę słyszeć więcej o tych nędznikach, którzy są gorsi, niż
był Spartacus. " A przecie był to człowiek wykształcony i łagodny, ale zanadto kochał przeszłość, żeby mogł potępiać
zwyczaje dawne. Kiedy zabijano całe gromady zwierząt i w amfiteatrze Flawiańskim płynęły strumienie krwi, zdawało
mu się, że powracają znowu piękne czasy Rzeczypospolitej. Zresztą jego wierzenia religijne były w zgodzie z
tradycyami starożytnemi; igrzyska wydawały mu się najlepszym sposobem uczczenia bogów. W kilka
--------------------------------
(1) Rzymianie uważali się za potomków Marsa, którego Marspiter (Mars-Pater, Ojciec Mars) nazywali, ponieważ miał
być rodzicem Romulusa i Remusa. Autor mówi o cesarzach w liczbie mnogiej, bowiem w tej epoce było zawsze kilku,
z których zwykle dwaj nosili tytuł Augusta, a pozostali — Cezara.

--------------- 2013-03-30 08:06:53 ---------------


496/517

lat później poeta chrześcijański, Prudentius, wyraził życzenie, żeby zaprzestano tych rzezi i żeby niczyja śmierć nie
była odtąd widowiskiem i zabawą dla publiczności. Życzenie to było wysłuchane i istotnie wkrótce potem zniesiono
walki gladyatorów na całym obszarze Cesarstwa.
(Boissier, La fin du paganisme, t. II, str. 199 — 204).

14. Widowiska na Wschodzie w IV wieku po nar. Chr.

Igrzyska publiczne w Antyochii urządzali najczęściej, podobnie jak w Rzymie, główni członkowie Senatu
municypalnego (1) podczas sprawowania urzędów (inagistratus) wybieralnych (2). Musiały być igrzyska urozmaicone

------------------
(1) Municipia były miasta, których mieszkańcy, dawniej peregrini, zostali obywatelami (cives romani), ale zachowali
własnych urzędników i własną administracyę. Municipes mieli prawo głosowania (jus suffragii). Nie posiadały własnej
administracyi i suffragium pozostałe miasta, któremi rządzili przysyłani corocznie z Rzymu prefekci. Miasta takie,
czasem wielkie i bogate, n. p. Capua, nazywano praefecturae. Niektóre osady (coloniae) stały się później także
miastami.
(Przyp. tłóm).
2) Wyraz magistratus oznacza urząd i urzędnika wyższego. Do urzędników zwyczajnych (ordinarii) należeli: consules,
praetores, aediles curules i aediles plebei, quaestores, censores i tribuni plebis. Nadzwyczajnymi urzędnikami (extra-

--------------- 2013-03-30 08:06:55 ---------------


497/517

i kosztowały, bo Syryjczycy przyzwyczaili się od dawna do wielkich wymagań. Ojczyzna ich nie tylko żywiła olbrzymi
tłum aktorów, błaznów, muzykantów i woźniców, ale i wysyłała wielu do Rzymu i innych prowincyi.
Widowiska bywały różnych rodzajów. Naprzód właściwe przedstawienia teatralne, w których jednak nie było miejsca
dla starożytnej tragedyi i komedyi klasycznej. Mimy (farsy) i pantomimy cieszyły się jedynie powodzeniem,. Treść
intrygi była zwykle niemoralną, jak w epoce Juvenalisa i Martialisa. Stałą osobistością był Stupidus, wydrwiwany, bity
i policzkowany na scenie; policzkowanie było zwykłym efektem w mimach już w I wieku przed nar. Chr. — Święty
fan Chryzostom wspomina bardzo często o znaczeniu muzyki w widowiskach, wymienia cantica, napełnione alluzyami
z podań mitologicznych. Oprócz mim, były pantomimy. Role żeńskie grały kobiety i święty Chryzostom nie waha się
opisywać ze śmiałym realizmem ich strojów nieprzyzwoitych, malowanych twarzy i t. d.

----------------------------------------------
ordinarii) byli interrex, dictator, magister equitum i praefectus urbi. Za Cesarstwa pozostały prawie wszystkie te urzędy,
tylko zniesiono wybieralność i niektóre łączyli cesarze W swej osobie i sprawowali dożywotnio. Najwyższymi
urzędami (majores) były: consulatus, praetura i censura. (Prz. tłóm. ).

--------------- 2013-03-30 08:06:58 ---------------


498/517

Czasem jednak mężczyźni przedstawiali te role. W teatrach można było widzieć także liczne gromady błaznów,
skoczków, kuglarzy i linochodów.
Cyrki były niemniej uczęszczane. Wyścigi stanowiły jedną z ulubionych rozrywek Antyochii i wogóle całej Syryi;
sławne były gonitwy i igrzyska w Laodicei, Berycie, Tyrze i Cezarei. Z Laodicei pochodzili sławni woźnice, jak z Tyru
i Berytu najlepsi aktorzy, a z Cezarei najlepsi tancerze. Nie poprzestając na środkach miejscowych, bogacze
antyocheńscy szukali wyborowych zaprzęgów w dalekich krajach i nawet z Hiszpanii sprowadzali kwadrygi z
czwórkami biegunów.
Oprócz niektórych szczególnych przedstawień, jak n. p. popisy pływaczek, zwrócić należy uwagę na dwie właściwości
widowisk. Z jednej strony stare instynkty helleńskie domagały się zaspokojenia i zapasy gymniczne nie zostały
zaniechane, owszem były nawet igrzyska na wzór olimpijskich. Ale z drugiej strony, pomimo że poczucie humanitarne
Greków oburzało się na okrucieństwa w cyrkach, walki zwierząt dzikich i gladyatorów nie zupełnie były usunięte.

--------------- 2013-03-30 08:07:00 ---------------


499/517

Syryjczycy oddawali się z największą namiętnością wszystkim tym rozrywkom. W dzień przedstawienia ławki w cyrku
były przepełnione, a ciekawi włazili nawet na dachy domów sąsiednich. Ciekawymi byli zresztą wszyscy bez różnicy
mieszkańcy miasta, bogaci i biedni, zdrowi i chorzy lub ułomni. Bez względu na czas, zbiegały się tłumy, z największą
cierpliwością wysiadywano na przedstawieniach, trwających niemal przez cały dzień. Deszcz i chłodny wiatr jesienny
lub zimowy nie odstraszały widzów, zarówno jak skwary letnie. W przeddzień widowiska już o niczem innem nie
mówiono w mieście i nie myślano. Przyjaciele, członkowie wszelkich stowarzyszeń, zwolennicy różnych stronnictw
zbierali się wieczorem i nazajutrz wcześnie rano zwartemi gromadami szli na przedstawienie. Imiona woźniców i
nazwy koni, imiona aktorów i aktorek, tancerzy i tancerek były wszystkim wiadome.
Znano z dokładnością drobiazgową rodowody koni i obliczano prawdopodobieństwa powodzenia każdego z nich.
Atleci byli bardzo popularni — traktowano ich lepiej niż aktorów, których zawsze uważano jako pozbawionych czci.

--------------- 2013-03-30 08:07:02 ---------------


500/517
Zachowano pewne obrzędy, przypominające święte "panegirye" Grecyi starożytnej. Herold przed zapasami
gymnicznymi wywoływał imiona współzawodników i zapytywał widzów, czy nikt nie ma przeciw nim zarzutów.
Zwolennicy każdego gimnastyka pilnowali go bacznie przez noc, poprzedzającą widowisko, żeby nie dopuszczał się
żadnych nadużyć. Igrzyska, nazywane olimpijskiemi, urządzano co cztery lata na przedmieściu Dafne.
Artyści teatralni i cyrkowi nadużywali względów publiczności. Wyzyskiwali jej pobłażliwą życzliwość, okazywali
niezwykłe zuchwalstwo i prowadzili życie rozpustne. Jednakże, pomimo wielu wykroczeń, aktorki i tancerki wchodziły
często przez małżeństwo do znakomitych rodzin. Obyczaje aktorów nie były lepsze, a pyszałkowatość ich mniejszą.
Głośni mimicy żyli zbytkownie, jeździli konno po agorze, poprzedzani przez swoich służących. Woźnice byli również
próżni i znoszono również pobłażliwie ich bezczelność. Jeżeli któregokolwiek spotkało nieszczęście, smucono się
ogólnie z tego powodu. Litowano się nad losem woźnicy, przygniecionego

--------------- 2013-03-30 08:07:05 ---------------


501/517

wozem w Konstantynopolu, w roku 399, tem bardziej, że nazajutrz miał się odbyć ślub jego.
Około świata artystów krążyła gromada nędzników, bardziej niż oni zepsutych, ich posożytów, którzy tworzyli
prawdziwą klakę, bardzo dobrze zorganizowaną i bardzo burzliwą. Ci hultaje, nie mający nic do stracenia, byli w
Antyochii żywiołem najbardziej wrogim dla spokoju publicznego. We wszelkich zaburzeniach szli zawsze na czele.
"Wszyscy oni — mówi Libanius — są cudzoziemcy, wypędzeni z ojczyzny z powodu złego prowadzenia się i lenistwa.
Nie mogą i nie chcą żyć inaczej, jak tylko w próżniactwie, jedni ciałem i duszą oddali się mimikom, inni, daleko
liczniejsi — tancerzom; całe ich życie przechodzi na usługiwaniu i pochlebianiu. Mimicy i tancerze dają im wsparcia
mniej lub więcej hojne, stosownie do siły ich oklasków. " Libanius twierdzi, że było przynajmniej 400 takich
pasożytów.
Chrześcijanie równie chciwi byli widowisk, jak poganie. Doświadczył tego Chryzostom w początkach swego
kaznodziejstwa. Rozpoczął on szereg homilii, które miały wielkie powodzenie, — ale pewnego dnia, kiedy

--------------- 2013-03-30 08:07:07 ---------------


502/517

wygłosić miał siódme kazanie, zauważył, że liczba słuchaczów bardzo się zmniejszyła, jak się okazało, z tego powodu,
że jednocześnie przypadły gonitwy w hippodromie. Następnie, gdy kazał w czasie Wielkiego Postu, zdarzyły się znowu
wyścigi — i nagle zabrakło mu publiczności. Od roku był już Chryzostom biskupem w Konstantynopolu, kiedy w
lutym 398 r. padać zaczęły ulewne deszcze, które mogły zupełnie zniszczyć zbiory. Dla odwrócenia klęski nakazano
uroczyste nabożeństwa i urządzono pielgrzymkę do kościoła Świętych Piotra i Pawła. Było to we środę. We czwartek
ulewa ustała — modlitwy biskupa i wiernych zostały wysłuchane. Ale w piątek przypadły wyścigi i wszyscy pobiegli
na nie. W sobotę znowu przyszła kolej na teatr i tłumy bez najmniejszego skrupułu cisnęły się na przedstawienie.
(Puech, Saint Jean Chryzostome, str. 268 i nast. ).
15. Podróże w państwie rzymskiem.

Mapy drogowe i wykazy, oznaczające stacye, kierunek gościńców, odległości i miejsca, gdzie można było znaleźć
nocleg, służy-

--------------- 2013-03-30 08:07:09 ---------------


503/517

ły do ułatwienia komunikacyi. Z odkrycia, dokonanego w r. 1852, można wyciągnąć wniosek, że używanie kart
drogowych było bardzo upowszechnionem. Przy kopaniu gruntu w pobliżu kąpieli w Vicarello, nad jeziorem
Bracciano, znaleziono trzy kubki srebrne, na których wyryte były spisy stacyi i ich odległości na drodze z Gadesu
(Kadyksu) do Rzymu. Kubki te, z różnych epok, pochodziły zapewne od Hiszpanów, którzy leczyli się w kąpielach w
Vicarello i chcieli tym darem pobożnym wyrazić cześć swoją dla dobroczynnego źródła, przywracającego im zdrowie.
Różnica dat każe przypuszczać, że ciągle wyrabiano podobne przedmioty, a nie wydaje się prawdopodobnem, żeby
Hiszpania była jedyną prowincyą, w której istniał ten zwyczaj. Trudno byłoby również objaśnić pomysł wypisywania
na naczyniach srebrnych tego rodzaju wskazówek, gdyby nie było zwyczaju zabierania z sobą w podróż podobnych
przewodników. Być może, iż te wykazy opisowe zawierały czasem wiadomości o miejscach ciekawych, spotykanych
po drodze. Taki przynajmniej charakter ma przewodnik podróży z Bordeaux do Jerozolimy, ułożony około r. 333 dla
pielgrzymów, udających się do Ziemi Świę-

--------------- 2013-03-30 08:07:12 ---------------


504/517

tej. Przewodnik drogowy Antonina (z epoki Dioklecyana) zawiera szczegółowe wiadomości mitologiczne.
Organizacya poczty cesarskiej była tego rodzaju, że oprócz urzędników, gońców i innych osób, podróżujących w
sprawach służby państwowej, zwyczajni śmiertelnicy rzadko z niej mogli korzystać. Ale wszędzie istniały prywatne
przedsiębiorstwa przewozowe. W Italii przedsiębiorcy, wynajmujący powozy czterokołowe, wózki o dwóch kołach i
konie pociągowe, tworzyli w każdem mieście oddzielną korporacyę. W obrębie miast rzadko jeżdżono — ci więc
przedsiębiorcy mieli na widoku głównie podróżnych. Stacye były przy bramach miejskich lub za murami, na drogach
w pewnych odległościach były przystanki, gdzie zmieniano wozy i przeprzęgano konie.
Jadąc pocztą cesarską, podróżny robił 7 1/2 kilometrów na godzinę, na wielkich odległościach. W rachubę wchodzą
popasy i przystanki. Podróż z Antyochii do Konstantynopola (1, 100 kilometrów) trwała sześć dni. Wynajętym
powozem nie można było jechać tak szybko, co łatwo zrozumieć, biorąc na uwagę konieczność zmiany koni na
każdym przystanku. Cezar, którego szybkie podróże wywoływały

--------------- 2013-03-30 08:07:14 ---------------


505/517
podziw współczesnych, przejechał w osiem dni przestrzeń, oddzielającą Rzym od Rodanu, co wynosi 150 kilometrów
dziennie; drugim razem odbył podróż z Rzymu do Betyki w ciągu siedemnastu dni. Icelus, wioząc Galbie do Hiszpanii
wiadomość o śmierci Nerona, w siedem dni przebył drogę z Rzymu do Clunii. Goniec, który oznajmił Rzymianom o
zamordowaniu Maximinusa, robił 200 kilometrów dziennie. Zwyczajni podróżni, którzy, naturalnie, zatrzymywali się
na noclegi, nie mogli jeździć tak szybko. Z Brindisium do Rzymu (500 kilometrów) trzeba było jechać około dziesięciu
dni. W pięć dni przebywano drogę z Tarragony do Bilbilisu (300 kilometrów). Silnym piechurom dawano pięć dni na
podróż z Rzymu do Capui (około 200 kilometrów), a trzy dni z Rzymu do Puteolów (mniej więcej jednakowa
odległość).
Podróże morzem odbywano tylko na wiosnę, w lecie i w pierwszej połowie jesieni; przerywano żeglugę od 11 listopada
do 5 marca. Nader ważne tylko powody mogły skłonić do przedsięwzięcia podróży morskiej w zimie. Tak n. p. Ovidius
musiał wsiąść na okręt w grudniu. Mieszkańcy nadbrzeżni często przywłaszczali sobie prawo zabierania wszystkich
rzeczy, wyrzuconych na ląd z roz-

--------------- 2013-03-30 08:07:16 ---------------


506/517

bitego statku; rybacy umyślnie, za pomocą fałszywych sygnałów, wprowadzali statki na skały podwodne. Korsarze
natomiast w epoce Cesarstwa zniknęli niemal zupełnie z morza Śródziemnego i zjawiali się tylko w chwilach anarchii
przejściowej.
Często żeglowano w nocy, zwłaszcza między Puteolami i Ostią, albo wzdłuż wybrzeży greckich. Wypływając z
Puteolów wieczorem, przybywano nazajutrz rano do Antium, następnego dnia do Gaety, a na trzeci dzień (właściwie
czwarty) do ujścia Tybru. Z Brindisium do Korkyry (Korfu) i Dyrrachium (Durazzo) w czas pogodny i przy
pomyślnym wietrze podróż trwała jeden dzień, ale podczas niepogody niekiedy znacznie dłużej
Święty Paweł, dzięki wiatrowi południowemu, w ciągu jednego dnia przypłynął z Regium do Puteolów. Według
Philostratesa, Apollonius i Damis, wyruszywszy z Puteolów przy wietrze pomyślnym, dopiero na trzeci dzień dopłynęli
do Tauromenium. Liczono sześć dni na drogę z Syrakuz do Cylleny, portu w Elidzie, i pięć — na drogę z Koryntu do
Puteolów. Wogóle unikano okrążania Peloponezu i podróżni woleli zwykle drogę lądową przez międzymorze
Korynckie. Ale jednak i niebezpieczna droga morska miała zwolenni-

--------------- 2013-03-30 08:07:19 ---------------


507/517

ków i pewien kupiec 72 razy odbył podróż z Italii, okrążając przylądek Malei.
Z Palus-Meotis (morze Azowskie) dopływano do Rodosu w dziesięć dni, a do Aleksandryi — w czternaście. W porze
wiatrów peryodycznych zwykle wybierano drogę z Italii do Syryi przez Aleksandryę, nie zaś wprost z Brindisium,
która była długą i uciążliwą, podczas gdy okręty aleksandryjskie miały sławę najszybszych żaglowców i kierowali nimi
najlepsi sternicy. Przy pomyślnym wietrze statek w ciągu dwudziestu godzin przepływał 220 kilometrów.
Z Ostii do Gadesu podróż trwała siedem dni, z Ostii do Tarragony cztery, a do Frejus — trzy. W ciągu dwóch dni
można było dopłynąć do Afryki.
Wiemy, jak odbywali Rzymianie podróże lądowe. Jedni szli pieszo, niosąc na plecach lekki tłumoczek i płaszcz na
wypadek deszczu, bądź jechali wierzchem na koniu lub na mule. Nawet mniej zamożni brali z sobą w drogę jednego
lub kilku niewolników. Kto chciał podróżować szybko, wolał jechać konno niż wozem. W podróżach dłuższych,
odbywanych powozem, niewolnicy zazwyczaj jechali także na wozach. Seneca pewnego razu postanowił ruszyć w
drogę bez bagażów. Siadł,

--------------- 2013-03-30 08:07:21 ---------------


508/517

do powozu z przyjacielem swoim Maximusem, nie biorąc prawie żadnych rzeczy, oprócz tego, co mieli na sobie. Kilku
niewolników pomieściło się w drugim powozie. Na noclegu kładziono materac na gołej ziemi; jeden płaszcz był
prześcieradłem, a drugi kołdrą. Podróżni jedli tylko proste potrawy, które można było przyrządzić w ciągu godziny.
Powozy były właściwie wózkami wiejskimi, a muły szły tak wolno, że zaledwie dawały znak życia, prowadził zaś je
bosy poganiacz. W ten sposób Seneca spędził dwa dni z wielkiem zadowoleniem. Jednakże nie mógł pohamować
przykrego uczucia, ilekroć spotkał po drodze okazały ekwipaż. Uczucie to zresztą było dosyć naturalnem w człowieku
wysoko postawionym, który zwykle podróżował z wielkim przepychem.
Cezar brał z sobą w drogę tafle mozaikowe, z których układano podłogę. Podróże Antoniusa z mnóstwem pojazdów,
wozami, które ciągnęły lwy, złotemi naczyniami, które niesiono jak na procesyi — przypominały obyczaje wschodnie.
Zbytek ten wzrósł jeszcze za Cesarstwa. Neron prowadził zawsze za sobą w podróży około tysiąca powozów. Muły
cesarskie miały podkowy srebrne, mulnicy nosili liberyę czerwoną, a hajducy konni

--------------- 2013-03-30 08:07:23 ---------------


509/517

i pokojowcy wspaniałe suknie. Poppea kazała podkuwać złotem swoje muły i konie, a zawsze szło za nią 500 oślic, w
których mleku kąpała się codziennie. Osoby z klas wyższych usiłowały naśladować zbytek cesarski. Murzyni w
pstrych szatach, dojeżdżacze numidyjscy i pokojowcy piesi na czele orszaku usuwali z drogi wszelkie przeszkody.
Powóz ciągnęły tłuste muły, które dobierano według maści, albo konie gallijskie, małe, grube, ale żwawe. Ażeby na
każde zawołanie mógł mieć pan konia wierzchowego, prowadzono za powozem kłusowce pod siodłem. Konie
powozowe nakrywano czaprakami purpurowymi lub wyszywanymi; wędzidła, łańcuchy i inne metalowe części
uprzęży były złocone. Powozy podróżne, upiększone kosztownemi ozdobami, niekiedy nawet figurkami srebrnemi i
złotemi, dorównywały wartością majątkom ziemskim. Zasłony były jedwabne lub z innych drogich tkanin zrobione.
Brano z sobą w drogę zastawę stołową ze złota i kryształu, nawet wazony, posiadające wielką wartość artystyczną; nie
można było narażać tych przedmiotów na skutki złej drogi, nieśli więc je w ręku niewolnicy, którzy szli pieszo. Rzecz
jasna, że świta tak podróżującego pana mu-
--------------- 2013-03-30 08:07:26 ---------------
510/517

siała być bardzo liczną. Ulubieni paziowie mieli na twarzy maski, chroniące ich delikatną cerę od mroźnego wiatru lub
skwarów słońca. Powozy urządzano tak wygodnie, ie można było w nich pisać. Były książki w małym formacie,
dogodnym do czytania w podróży. Niektóre powozy specyalnie zastosowane były do spania w nich. Claudius miał
powozy z mocno przytwierdzonymi blatami do gry w kości. W powozach Commodusa były obracające się siedzenia,
co pozwalało chronić się dowolnie od słońca i odświeżać chłodnym wietrzykiem. Istniały nawet przyrządy do
mierzenia przebytej drogi i oznaczania czasu.
Zresztą nędzny stan zajazdów usprawiedliwiał niektóre środki przezorności. Bogacze, rozporządzający setkami
niewolników, mieli możność zdobycia nawet w podróży wygód, których zażywali w swoich pałacach. Gospodarze
domów zajezdnych rzadko przyjmowali u siebie tego rodzaju gości, którzy woleli nocować pod namiotem przenośnym,
gdzie mieli wszystko, czego potrzebowali. Były niewątpliwie porządne zajazdy i hotele, w których podróżni gościli z
przyjemnością, zwłaszcza w miastach handlowych i miejscowościach kąpielowych. Ale oberże

--------------- 2013-03-30 08:07:28 ---------------


511/517

i gospody były wogóle źle zaopatrzone, chociaż stawali w nich nie tylko ludzie, należący do klas niższych. Mieszkańcy
krajów południowych, w starożytności bardziej jeszcze niż dzisiaj, zadawalniali się łatwo byle czem. Żądali najczęściej
tylko jedzenia, miejsca do spania i schronienia od niepogody.
Retor Aristides opisuje podróż swoją ze Smyrny do Pergamu. Wyruszywszy w drogę przed wieczorem w lecie, przybył
do oberży
o zachodzie słońca, ale będąc słabym i zgrzanym, nie mógł znieść gorąca w mieszkaniu
i woli jechać dalej. Późno wieczorem przybywa do Larissy, ale i tu nie znajduje lepszego zajazdu; w nocy przejeżdża
przez Kumy, gdzie bramy miejskie były zamknięte. Równocześnie z rannem pianiem kogutów jest nakoniec w
Myrinie, spotyka tam wysłanych na przód swoich ludzi, stojących przed zajazdem, i zasypia wreszcie na łóżku
obozowem, ustawionem w "vestibulum. " Później znajduje gościnę u przyjaciela. Wyjechawszy z Pergamu, przybywa
przed wieczorem do miejscowości, gdzie są źródła gorące, pełnej wrzawy i ścisku. Nie mogąc znaleźć tam
odpowiedniego pomieszczenia, rusza dalej w drogę, ale zmuszony jest zatrzymać się w odległości 22 kilometrów od

--------------- 2013-03-30 08:07:30 ---------------


512/517

miasta. Tam dostał pokój, łóżko składane i kilimek czysty, na którym mógł się położyć.
Oberże były rzadkie w krajach mało przez podróżnych uczęszczanych, istniały jednak nawet przy gościńcach
najbardziej odludnych Ma się rozumieć, że we wszystkich miastach i wogóle w miejscowościach ważniejszych
podróżny znajdował kilka zajazdów do wyboru. Często osoby prywatne na swoich gruntach, przylegających do drogi,
budowały oberże i zajazdy, którymi zarządzali wyzwoleńcy lub niewolnicy właścicieli. Wiele stacyi przybierało nazwę
od takich domów zajezdnych. Niekiedy zamiast zajazdów prywatnych były schronienia i gospody, zbudowane i
utrzymywane przez zarząd miasta, zwane mansiones.
Oberże, czyli właściwie karczmy (tabernae) miały zamiast szyldu zwierzę lub ptaka (koguta, orła, żórawia, smoka), lub
jakikolwiek przedmiot, n. p. miecz. Napisy wabiące zachęcały podróżnego do zatrzymania się i obiecywały obsługę
"jak w stolicy. " Na zajeździe w Lyonie był taki napis: "Tu Merkury obiecuje zysk, Apollo — zdrowie, Septimanus —
dobre przyjęcie i jedzenie. Kto zechce tu zatrzymać się, będzie zupełnie zadowolo-

--------------- 2013-03-30 08:07:33 ---------------


513/517

nym. Cudzoziemcze, uważaj dobrze, gdzie obierasz mieszkanie. " Zresztą gospodarz i jego żona zawsze uprzejmie
witali podróżnych i wysławiali wszelkie przyjemności swego domu; niejeden dał się złudzić i stawał w gorszym
zajeździe, chociaż mógł znaleźć lepszy. W zwyczajnych oberżach towarzystwo było bardzo liche, składało się bowiem
w znacznej większości z mulników i woźniców. Trzeba było dobrze krzyczeć, zanim gościa usłyszano. Izby pełne były
wrzawy, dymu i niemiłych zapachów; sienniki i materace, wypchane zamiast pierza drobno siekaną trzciną, roiły się w
lecie pchłami. Gospodarz, ile tylko mógł, skubał gości, dając im fałszowane wino i odkradając owies, przeznaczony dla
koni i mułów.
Niepewność dróg była gorszą sprawą aniżeli te oszustwa. Napady opryszków nigdy nie były rzadkie w Italii i w
niektórych prowincyach, jak w Sardynii, Korsyce, Pamfilii i Pisidii. Przezorni podróżni na drogach niebezpiecznych
przyłączali się chętnie do orszaku jakiego wysokiego dostojnika — posła, kwestora lub prokonsula. Pomimo obław,
urządzanych na rabusiów, pomimo kar okrutnych, na jakie schwytanych skazywano, nigdy nie zdołano ich wytępić,
nawet w Italii

--------------- 2013-03-30 08:07:35 ---------------


514/517

W nocy podróżny, który miał przy sobie cenne rzeczy, doznawał ciągłej obawy. W dzień nawet bandy opryszków
konnych upędzały zuchwale stada z pastwisk. Najgorszej sławy używały Bagna Pontyjskie i wielki las w okolicy
miasta Cumae, zwany Gallinaria. Wyprawy przeciw rozbójnikom miały tylko ten skutek, że wypierały ich do innej
miejscowości, zwłaszcza w okolice Rzymu. Wojny domowe i zamieszki sprzyjały wzrostowi rozbójnictwa. Ale działały
inne jeszcze przyczyny. Kiedy Septimus Severus przestał rekrutować pretoryanów w Italii, wielu ludzi, zdatnych do
służby wojskowej, zostało gladyatorami lub rozbójnikami. Przy końcu panowania tego monarchy dowódca bandy
opryszków, Felix Bulla, z 600 ludźmi ściągał okup z całej Italii i trzymał się w ciągu dwóch lat, stawiąc mężnie czoło
wojskom cesarskim. To, co opowiadają o nim historycy, przypomina bardzo czyny bandytów dzisiejszych. Ujęto go za
pomocą zdrady.
(Friedlaender, Moeurs romaines d'Auguste aux Anionins, 11, str. 338— 306).

KONIEC.

You might also like