You are on page 1of 2

Zdjęcia jej i 

młodej kobiety wiszą na ścia- że najpiękniejsze rzeczy mogą jednocześnie


nach i stoją na kominku. Jest uderzające po- przywoływać cudowne i straszne wspomnienia?
dobieństwo między tą kobietą a Ellie. Mają Zastygam w bezruchu, sukienka zwisa mi
ten sam mocny nos, te same błyszczące oczy. w rękach i patrzę na Ellie.
– Twoja córka? – pytam, kiedy wraca z tacą Wpatruje się w sukienkę nieobecnym wzro-
z herbatą. kiem, jakby była zupełnie gdzie indziej.
– O tak. Moja Betsy. Mieszka teraz w Londy- – Przykro mi – nie wiem, co jeszcze mogę
nie. Ma świetną pracę, która trzyma ją z dala ode powiedzieć. Nigdy nie byłam dobra w niezręcz-
mnie. Ale jestem z niej bardzo dumna. nych sytuacjach. Kiedyś na przykład chicho-
Jest. Nie da się tego nie zauważyć. tałam na pogrzebie. Nie umiem powiedzieć
Ellie nalewa mi filiżankę herbaty i kiedy się- dlaczego.
gam po nią, zrzucam sukienkę z kanapy. Spada – Miałam ją na sobie w najlepszym i naj-
na podłogę. Odstawiam herbatę i schylam się, gorszym dniu mojego życia – mówi, mruga-
aby ją podnieść, i od razu zwracam uwagę na jąc. – Życie może być takim paradoksem, moja
jakość wykonania. droga. Kiedy patrzę, jak ją trzymasz w rękach...
– To niesamowita rzecz! – mówię, przyglą- i widzę, jak się porusza, to czuję się prawie tak
dając się jej. Tkanina jest gruba, ale rozciągli- jak wtedy, kiedy po raz pierwszy założyłam ją na
wa i wyobrażam sobie, że idealnie dopasowuje siebie. Byłam tam przez chwilę, zawładnęły mną
się do kobiecej sylwetki. Leśna zieleń ma lekki wspomnienia. Przepraszam. Możesz ją odłożyć
połysk dzięki wplecionemu złotemu brokato- na stos rzeczy do wyrzucenia.
wi i widać wyraźnie, że to niezwykle elegancka Wskazuje na stos przede mną, ale się waham.
sukienka na przyjęcia. – Myślę, że coś takiego – Ona jest taka cudna, Ellie. Mogłabyś dać
założyłaby Grace Kelly lub Jackie O. – przykła- ją córce. Nie robią już takich ubrań. Wiem coś
dam ją do ciała, a miękka, gruba tkanina woła na ten temat, bo pracuję... eee... pracowałam
do mnie, jakby chciała, żebym ją założyła. w modzie.
– O tak – mówi Ellie, zerkając na nią. Pocią- – Naprawdę? – pyta z zainteresowaniem
ga łyk herbaty. – Jest piękna. Czy to nie dziwne, i bierze kolejny łyk herbaty.

36 37
– Tak. Zawsze chciałam pracować w branży. Widzę, że jest naprawdę zainteresowana. Wyda-
Ukończyłam projektowanie mody i pracowa- je mi się, że wdała się ze mną w pogawędkę, bo
łam jako asystentka na poziomie podstawowym naprawdę ją to obchodzi.
w Nowym Jorku dla magazynu o modzie. Ma- – Jestem jedyną osobą z rodziny – mówię
rzyłam, by mieć własną linię. Przerabiałam też w końcu. – Musiałam wrócić i przejąć schedę
ubrania dla siostry, kiedy była... po tacie.
Mój głos cichnie, a Ellie mi się przygląda. – Nie chciałby, żebyś rezygnowała ze swo-
– Kiedy była chora? – pyta delikatnie. Je- ich marzeń – beszta mnie. – Był z ciebie bardzo
stem zaskoczona gulą w gardle, która wciąż dumny.
się formuje, kiedy po tylu latach mówię o Jo. – To on zostawił mi ten budynek – odpowia-
– Twój tata mi o niej powiedział. Była taką pięk- dam. – Więc pewnie chciał, żebym tu była.
ną dziewczyną. – Zawsze możesz go sprzedać – sugeruje.
– Była – zgadzam się. – Przerabiałam jej – Nie mogę. Nieruchomości w Chicago są
ubrania, kiedy była chora. Moi rodzice nie mogli tym, czym są, nie mogę liczyć na to, że ktoś inny
sobie pozwolić na kupowanie jej nowych, kiedy po prostu go nie zburzy i nie zastąpi wieżow-
chudła. Promieniowanie sprawiło, że spadała cem lub czymś takim. Logan uprzytomnił mi, że
jej waga. wielu z was traktuje go jak swój dom.
– Byłaś wtedy bardzo młoda jak na przera- – Cóż, nie ja – odpowiada, dolewając herbaty
bianie ubrań – mówi Ellie z podziwem w głosie. do mojej filiżanki. – Pod koniec miesiąca prze-
– Jestem pod wrażeniem. noszę się do wioski emerytów.
Wzruszam ramionami. Wzdrygam się.
– To chyba dla mnie naturalne. Mama ma- – O nie! Czy to z powodu windy? Bo jeśli
wiała, że ​​od kołyski robiłam własne papierowe tak, to obiecuję... Dopilnuję, żeby się więcej nie
lalki, żebym mogła projektować dla nich stroje. psuła.
– Ellie śmieje się lekkim, dźwięcznym głosem. Uśmiecha się, a w jej oczach widać smutek.
– Dlaczego więc tu jesteś? – pyta. Jej spoj- – Nie, kochanie, to nie to. Moja córka za
rzenie jest łagodne, ale pytanie – bezpośrednie. bardzo się o mnie martwi. To stary budynek,

38 39

You might also like