You are on page 1of 18

Kochanowski Jan: Pieśni. Oprac. L. Szczerbicka-Ślęk. Wyd. 6. Wrocław 2008.

Seria:
Skarby Biblioteki Narodowej.
Odczytać:

• Wstęp oraz
• Pieśń (inc. Czego chcesz od nas, Panie…); ze zbioru Pieśni Jana Kochanowskiego księgi
dwoje,
z Ksiąg pierwszych
• Pieśń 2: ( inc. Serce roście patrząc na te czasy… ),
• Pieśń 3 (inc. Dzbanie mój pisany…),
• Pieśń 7:( inc. Trudna rada w tej mierze…),
• Pieśń 11:(inc. Stronisz przede mną Neto nietykana…),
• Pieśń 14 (inc. Patrzaj, jako śnieg po górach się bieli…),
• Pieśń 20 (inc. Miło szaleć, kiedy czas po temu…).
Z Ksiąg wtórych odczytać:
• Pieśń 3: (inc. Nie wierz Fortunie, co siedzisz wysoko…),
• Pieśń 5: (inc. Wieczna sromota i nienagrodzona szkoda…),
• Pieśń 9: (inc. Nie porzucaj nadzieje…),
• Pieśń 14: (inc. Wy, którzy Pospolitą Rzeczą władacie…),
• Pieśń 21: (inc. Srogie łańcuchy na swym sercu czuję…),
• Pieśń 24: (inc. Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony…).
Ze zbioru Pieśń świętojańska o sobótce odczytać:
• Panna 1: ( inc. Siostry, ogień napalono…),
• Panna 6: (inc. Gorące dni nastawają…),
• Panna 9: (inc. Ja śpiewam, a żal zakryty…),
• Panna 12: (inc. Wsi spokojna, wsi wesoła…).
Za zbioru Pieśni kilka odczytać:
• Pieśń I (inc. Pewien-em tego, a nic się nie mylę… ),
• Pieśń III(inc. Oko śmiertelne Boga nie widziało…),
• Pieśń VI(inc. Co by ty, urodziwa Hanno, na to dała…).

Pieśń (inc. Czego chcesz od nas, Panie…)

Pieśń XXV o incipicie Czego chcesz od nas, Panie powstała poza cyklem Pieśni, a po raz pierwszy
wydana została w 1562 roku. Prawdopodobnie powstała około roku 1558. Jest zatem jednym z
wcześniej wydanych utworów w języku polskim. Stanowi ona manifest religijny, jest też wyrazem
filozofii humanistycznej. Ma charakter hymnu – zawiera wątki dziękczynne i błagalne, a także
elementy pochwalne.

Cały utwór rozpoczyna apostrofa skierowana do Boga w formie pytania retorycznego.


Apostrofa ta ujawnia nadawcę oraz adresata monologu lirycznego. Nadawca ujawnia się nam jako
podmiot zbiorowy, o czym świadczy w pierwszym wersie zaimek osobowy "nas", a dalszej części
utworu formy czasownikowe w pierwszej osobie liczby mnogiej: "wyznawamy, nie mamy".
Ciekawe jednak jest to, że w jednym miejscu mówi o sobie w liczbie pojedynczej:
,,Złota też, wiem, nie pragniesz (…)”
Można więc uznać, że podmiot liryczny jest jednostkowy, ale identyfikuje się z pewną
zbiorowością, w imieniu której mówi. Istnieją przesłanki, aby zbiorowość tę określić jako
wspólnotę wiernych, modlących się do Boga. Podmiot byłby wtedy reprezentantem tej wspólnoty.

Adresatem utworu jest na pewno Bóg chrześcijański, określany biblijnym rzeczownikiem "Pan". W
całym utworze znajdziemy wskazujące na adresata zaimki osobowe "Cię, Ciebie, Tobie" i
dzierżawcze "Twoje, Twej". Wszystkie są pisane wielką literą, co potwierdza, że adresatem jest
właśnie Bóg. Zaimków dzierżawczych jest w utworze bardzo dużo, co wynika z pragnienia
podkreślenia przez podmiot liryczny faktu, że cały świat należy do Boga, jest Jego własnością.

Bóg został wyobrażony jako deus artifex, Bóg-artysta, który zbudował świat i piętno twórczego
aktu odcisnął na każdym jego elemencie. Konteksty: antyk (Platon, Cyceron) oraz Biblia (Księga
Rodzaju, Psałterz).
Bóg ukazany jest tu jako hojny dawca wszelkich dóbr, które otrzymuje człowiek, a za które winien
jest Bogu hołd i wdzięczność, jako że:
„nad nie przystojniejszej ofiary nie mamy”.

Porządek panujący w świecie zawiera jako swoją część zmienność pór roku, cykliczność czasu oraz
ciągłe odradzanie się życia na ziemi. Piękno świata zasadza się na zasadzie harmonii: harmonijny
jest ruch (nawracające w stałym rytmie pory roku i dnia), przestrzeń - każda jej część służy całości
i nie przekracza wyznaczonej roli
,,Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi,
A zamierzonych granic przeskoczyć sie boi.”
Neoplatończycy (m.in. Mikołaj z Kuzy, Marsilio Ficino) nauczali, że harmonia polega na zgodności
części (conspiratio partium) i ona stanowi fundament piękna, którego odbiciem jest wszechświat.
W strofie trzeciej poprzez antropomorfizację Boga dochodzi do jego zbliżenia z człowiekiem.
Stwórca działa tu bowiem jak człowiek, wykonuje takie zadania jak on, tyle że w sposób idealny:
„Tyś niebo zbudował
i złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował;

Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi


I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi.”

Bóg jawi się jako budowniczy świata, artysta, kreator, architekt, który tworzy swoje dzieło (świat)
w sposób idealny. Jego majestatyczność podkreślają anafory: w trzeciej zwrotce powtarzające się
"Tyś", w piątej "Tobie k`woli". Warto zwrócić uwagę na to, że powtarzane są zaimki osobowe i
dzierżawcze, o których roli była już mowa wcześniej.
Zaprzeczone formy przymiotników (nieobeszła, nieprzebrane, nieśmiertelny) pełnią
funkcję ,,opisywania rzeczy za pomocą wspominania cech, których ona nie posiada”, jak pouczał
Arystoteles, jest środkiem ,,do powstania okazałego stylu” (Retoryka Arystotelesa)

Kolejna zwrotka jest wyrazem pochwały Bożej mądrości i doskonałości. Ów zachwyt wyrażony
jest poprzez zadziwienie się harmonią, która zdaniem renesansowych humanistów jest jednocześnie
wyrazem piękna.

Zwrotka piąta przynosi rozbudowaną metaforę, którą tworzą cztery alegoryczne postacie: Wiosna,


Lato, Jesień i Zima („Tobie k`woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi...”). Celem tej metafory jest
przedstawieni cykliczności życia przyrody, która, w odróżnieniu od człowieka, wciąż się odradza.
Zatem porządek panujący w świecie utożsamiony zostaje z porządkiem panującym w naturze.
Hymn ten cechuje podniosły charakter, który potęguje modlitewna forma (m. in. apostrofy do
Boga) oraz rytmiczny układ wiersza (13 – zgłoskowiec, rymy parzyste aabb). Autor zastosował
również antropomorfizację w celu zbliżenia Boga z człowiekiem. Utwór ten prezentuje
humanistyczną wizję świata, w której to człowiek czuje się dziedzicem Boga na ziemi oraz chwali
Jego dzieła.
Pieśń ta jest jednak daleka od patosu właściwego takim utworom jak Odprawa posłów greckich czy
innych pieśni. Można to uchwycić porównując składnię: w odróżnieniu od tych wierszy w Czego
chcesz… przeważają nierozbudowane zd. Pojedyncze i połączenia parataktyczne.
Charakterystyczny jest pod tym kształt zdania wers 3-4 (Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno
Ciebie, /I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.): zwielokrotnione zostały te same cząstki
syntaktyczne, okoliczniki, co odpowiada parataksie.

Renesansowe poetyki wiele miejsca poświęcały dźwiękowej instrumentacji. Kochanowski nadał


także pieśni ,,melodię”. Znalazło to wyraz w tendencji do gromadzenia w ostatnich sylabach głosek
o, e, a. Najbardziej wyrazistym przejawem instrumentacyjnych zabiegów są w. 17-20, w których
powtrzają się całe zespoły dźwięków. Wersy te na tle całego utworu wyróżnia zatarta średniówka
(rozdziela epitety od ich podstawy).

Pieśń 2: ( inc. Serce roście patrząc na te czasy… )

Pieśń o incipicie Serce roście, patrząc na te czasy to pieśń II z Księgi pierwszej. Pierwszy wers to
rodzaj wykrzyknienia, będącego wyrazem zachwytu podmiotu lirycznego nad otaczającą go
przyrodą. Podmiot wzywa adresata (a raczej: adresatów, ponieważ zwraca się w formie liczby
mnogiej) do cieszenia się, zgodnego z powiedzeniem "w górę serca" (w wersji staropolskiej: "serce
roście", dosłownie: "niech wasze serca rosną").

Dalsze wersy pierwszej zwrotki pokazują proces przemian zachodzących w przyrodzie: wiosną
natura budzi się z zimowego snu i w ślad za nią całe życie na ziemi odradza się na nowo:
„Mało przed tym gołe były lasy (...),
Teraz drzewa liście na się wzięły.”
Zboża zaczynają kiełkować, rozkwitają kwiaty, ptaki wiją sobie gniazda – jednym słowem wszystko
na ziemi zaczyna żyć wraz z nadejściem wiosny. Przemiany zachodzące w świecie przyrody mają
wpływ na stan ducha i uczucia człowieka. Sam proces odradzania się do życia na nowo, wraz z
nadejściem wiosny, wszystkiego w naturze, napawa człowieka wewnętrzną radością. Sprawia, że
człowiek na nowo zaczyna dostrzegać i doceniać piękno tkwiące w przyrodzie. Właśnie owe piękno
utwierdza w nim poczucie harmonii wewnętrznej i ładu panującego w otaczającym go świecie.

Po części opisowej dotyczącej przyrody następuje część refleksyjna. Poeta nawiązuje tu do filozofii
stoickiej:
„Ale to grunt wesela prawego,
Kiedy człowiek sumnienia całego”.
Stoicyzm pieśni wyraża się w przekonaniu, iż celem życia człowieka jest szczęście, mające swoje
źródło w czystości sumienia, poczuciu wewnętrznego spokoju i ładu, a także życiu zgodne z
zasadami cnoty. Właśnie cnota – zdaniem stoików – jest jedynym warunkiem, jaki należy spełnić,
aby osiągnąć pełnię szczęścia. Uznawana jest ona za najwyższe dobro, o które należy zabiegać. Ład
i harmonia panujące w naturze uznawane są za pochodzące od Boga, zatem człowiek winien
dostosować swoje życie do owej harmonii tak, aby było zgodne z naturą.

Autor prezentuje następnie dwie przeciwstawne postawy ludzkie. Jedna z nich to postawa
człowieka szczęśliwego, o czystym sumieniu, które jest warunkiem wewnętrznego spokoju. Osoba
taka jest wesoła, otwarta na innych, po prostu szczęśliwa. Nie potrzebuje ona ani wina, ani muzyki,
ani śpiewu towarzyszącego zabawom, aby być zadowolonym z życia:
„Temu wina nie trzeba przylewać
ani grać na lutni, ani śpiewać;
będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,
bo się czuje prawie na swobodzie.”
Drugą postawę reprezentuje osoba, którą „gryzie mól zakryty”, jakby coś go gryzło, czyli wszelkie
winy ciążące na sumieniu. Właśnie owe wewnętrzne rozterki sprawiają, że jest to osoba smutna,
ponura, pozbawiona wewnętrznej radości. Nie potrafi cieszyć się życiem, nie jest dobrym
kompanem. Jest wiecznie zamknięty na otaczający świat:
„Nie idzie mu w smak obiad obfity;
żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
wszystko idzie na wiatr mimo uszy”.

Podsumowanie, będące jednocześnie apostrofą do dobrej myśli – czyli do umiejętności


pozytywnego myślenia, opartego na cnocie i prawym charakterze. Podmiot prosi o taką zdolność
dla siebie.
W zakończeniu swym utwór prezentuje połączenie filozofii stoickiej z elementami filozofii
epikurejskiej. Poeta uważa, iż należy zachować zasadę umiaru, ale z wykorzystaniem okazji i czasu
na zabawę:
„Dobra myśli, której nie przywabi,
Nie gardź moim chłodnikiem chruścianym,
a bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!”

Pieśń 3 (inc. Dzbanie mój pisany…)

Jest to utwór z liryki biesiadnej, zachęca do biesiadowania. Pierwowzór stanowiła oda III, 21
Horacego. Oryginał miał charakter parodystyczny.
Punktem odniesienia Dzbanie wydaje się być stylistyczna forma Czego chcesz od nas, Panie. Dwie
główne cechy naprowadzają na ów wzorzec: pierwsza wpisana została w inicjalną strofę, a więc w
mocne miejsce każdego utworu.
Utwór rozpoczyna się anaforą na którą nakłada się paralelizm ukształtowania syntaktycznego.
Utwory przypominają się nawzajem także dzięki rozmieszczeniu i formie apostrof. W obu wyrażają
się one zaimkiem ,,Ty” (lub pochodnymi) i otwierają nieparzyste wersy:
,,Ty zmiękczysz każdego,
Nastateczniejszego;
Ty mądrych sprawy i tajemną radę
Na świat wydawasz przez twą cichą zdradę.
Ty cieszysz nadzieją
Serca, które mdleją;
Ty ubogiemu przyprawujesz rogi,
Że mu ani król, ani hetman srogi.”

Już w pierwszym fragmencie, w rozbudowanej metaforze, wymienia wszelkie cechy wina jako
napoju „pokoju i wojny”.
W następnym fragmencie bardzo uwidacznia się myśl epikurejska utworu, którą poeta często
podkreśla:
„Jakkolwiek zwano/ wino, co w cię lano,
Przymkni się do nas a daj się nachylić:
chciałbym twym darem gości swych posilić”.
Podmiot liryczny przedstawia wino jako napój, któremu trudno się oprzeć. Filozofowie, którzy byli
przecież mędrcami, także ulegali pokusom picia alkoholu. Pomimo to, wciąż kierowali się
rozumem, który działał sprawnie, tak jak wcześniej.

Zwroty poety bezpośrednio do wina sprawiają, iż cały utwór cechuje się mnogością środków
stylistycznych, przede wszystkim apostrof oraz personifikacji.
Poeta zwraca uwagę na zdradliwą cechę wina, które rozwiązuje języki i wydobywa z ludzi ich
ukryte oblicze: „Ty mądrych sprawy i tajemną radę/ na świat wydawasz przez twą cichą zdradę”,
ponadto poprzez metaforę przedstawia wino jako napój o szczególnych właściwościach, między
innymi pocieszający smutnych: „Ty cieszysz nadzieją/ serca, które mdleją”.

Poeta poprzez metaforę w następnym fragmencie zwraca również szczególną uwagę na zmiany,
jakie zachodzą w ludziach w stanie upojenia (zwykle czują się bardziej odważni): „Ty ubogiemu
przyprawujesz rogi, / że mu ani król, ani hetman srogi”.

Ostatnie wersy pieśni stanowi rozbudowana apostrofa do wina, w której jednocześnie poeta zawiera
epikurejską pochwałę biesiady, która trwa aż do wschodu słońca. „Trzymaj się na mocy, / Bo cię
całej nocy/ z rąk nie wypuścim, aż dzień, jako trzeba / gwiazdy rozpędzi co do jednej z nieba”.

Pieśń 7:( inc. Trudna rada w tej mierze…)

Pieśń oparta na motywach z poezji Petrarki, a także elegików rzymskich (Propercjusza, Tibullusa,
Owidiusza).
Podmiot liryczny ubolewa nad rozstaniem ze swoja ukochaną. Okres rozłąki będzie dla niego
czasem smutku i tęsknoty. Teraz wydaje mu się, ze wszystko co dobre już się dla niego skończyło.
Czuje wszechogarniającą samotność, która sprawia, że jest więźniem własnego serca; nikt nie może
pomóc mu w jego cierpieniu:
,,A z tego mię więzienia nikt nie wyswobodzi”
W myślach przywołuje obraz kobiety najpiękniejszej ze wszystkich. Policzki porównuje do zorzy,
zamienia ciemności w światło, co może świadczyć o jej dobroci, jest taka piękna, ze znikają przed
nią gwiazdy i w ukryciu czekają następnej nocy. Podmiot liryczny zazdrości drodze, po której stąpa
zgrabna noga ukochanej, zazdrości lasom i skalom, że słyszą jej piękny głos, za którym tak bardzo
tęskni. Kochanka uszczęśliwiająca otoczenie, w którym przebywa, to częsty motyw tak w
antycznej, jak i nowożytnej liryce (Petrarka i jego naśladowcy).
Pozostaje mu tylko nadzieja, ze wkrótce się zobaczą. Na koniec prosi, by ukochana nie była zbyt
surowa i zmuszała go do długiego rozstania.

Pieśń 11:(inc. Stronisz przede mną Neto nietykana…)

Zalicza się do liryki miłosnej. Neta to dawne zdrobnienie od Agnieszka; u Horacego: Chloe. Nie
tykana — pozostająca dziewicą.
W pieśni Kochanowskiego Stronisz przede mną, Neto nietykana podmiotem wypowiedzi może być
oczywiście dostosowany do naszych realiów szlachcic-Sarmata, rubasznie przekonujący pannę, że
nie jest niedźwiedziem ani lwicą. Jednak konstruktor utworu to wyrafinowany gracz iluzjami,
bawiący się słowami, wraz z ich kunsztownymi aliteracjami i paronomazjami. Opowiada tę fikcję
liryczną z prawdziwą maestrią. To, co u Horacego było płynnym „wymykaniem się” nieuchwytnej
Chloe (służyła temu aliteracja głoski „l”), u Kochanowskiego jest gestem odmowy, negacją,
zbudowaną na repetycji głosek „n” i „ń”. W pierwszej strofie możemy usłyszeć delikatne „nie” (ni
to odmowy, ni to wahania) dziewczyny:
Stronisz przede mną, Neto nie tykana,
By więc sarneczka, kiedy obłąkana
Macierze szuka po górach ustronnych,
Nie bez bojaźni i postrachów płonnych.

W drugiej strofie zastosowana została podobna aliteracja; w wygłosie dwóch ostatnich wersów
odczytać możemy nawet połączone z odmową przerażone wołanie („Nie!”):
Bo by sie namniej na drzewie wzjeżyły
Powiewne listki, by namniej ruszyły
Jaszczórki krzakiem, ta sie dusza zlęknie,
Aż od bojaźni na ziemi przyklęknie.

Ostatnia strofa natomiast należy retorycznie do samego mężczyzny, który również wypowiada
swoje „nie”: przyznawszy się do erotycznych fantazji, zamienia się nagle w mentora i doradcę,
który wie, że jest czas wszystkiego.
Lecz ja nie jako niedźwiedź albo mściwa
Myślę cię drapać lwica popędliwa;
Tutaj – szyk przestawny: nie myślę cię drapać jako niedźwiedź albo mściwa lwica popędliwa.
Drapać Kochanowskiego, oznaczające ‘rozrywać, rozszarpywać’, jest równie silne jak frangere
Horacego i podobnie kojarzy się z naruszeniem integralności ciała. „Może i myślę o tym, żeby cię
drapać – zdaje się mówić do Nety nieszkodliwy myśliwy – ale nie tak, jak dzikie zwierzę
rozszarpuje ofiarę. Myślę o tym, aby cię drapać o wiele przyjemniej dla nas obojga, lecz to drapanie
nie przekroczy granic tekstu, w którym pozostaniesz na zawsze Netą nietykaną, ulotną jak
horacjańska Chloe”. Trudno zgodzić się z opinią Floryana o „psuciu” Horacjańskiego oryginału –
czarnoleskiemu poecie udało się ocalić w tłumaczeniu wiele jego walorów, łącznie z przesłaniem
retorycznym.

Pieśń 14 (inc. Patrzaj, jako śnieg po górach się bieli…)

Utwór jest parafrazą ody Horacego ,,Do Taliarcha”, zwanej też jako ,,Pieśń zimowa”. Taliarch to
fikcyjny młodzieniec, stworzony na potrzeby utworu. Horacy udziela ma porad, tłumaczy, w jaki
sposób powinien przyjmować każdy kolejny dzień. Oda należy do liryki refleksyjnej. Oda obrazuje
życie zgodne z ideą carpe diem oraz z założeniami filozofii epikurejskiej. Jan Kochanowski
dostosował przesłanie utworu do polskich, chrześcijańskich realiów.
Tak samo jak u Horacego pieśń rozpoczyna się od zwrotu do odbiorcy w formie trybu
rozkazującego.
Patrzaj, jako śnieg po górach się bieli,
W zasadzie oprócz formy rozkaźnikowej Patrzaj, całość strofy pierwszej stanowią zdania
skonstruowane paralelnie i opisujące w bardzo prosty, klarowny (innymi słowy: klasyczny) sposób
zmiany w przyrodzie zapowiadające nadciągającą zimę: śnieg bielący góry, wiatry północne, a więc
chłodne, zamarzanie jezior, odlot żurawi. Przyroda staje się dla poety punktem odniesienia do
refleksji o człowieku.
Poeta dzieli się refleksją, że człowiekowi nie pozostaje nic innego, jak w tych niesprzyjających
okolicznościach zewnętrznych zająć się swoimi sprawami: zadbać o ciepło, dobry, ceniony przez
epikurejczyków nastrój.
Podmiot twierdzi, że nie należy martwić się o przyszłość, ponieważ wszystko leży w rękach Boga.
Żaden człowiek nie jest w stanie przewidzieć tego, co dopiero nastąpi.
I wreszcie puenta utworu: o ile w świecie przyrody cykliczność zjawisk może być interpretowana
jako źródło nadziei na proces odnowy, powrotu, a więc również przezwyciężania destrukcyjnych
zjawisk, o tyle w świecie człowieka upływ czasu stanowi przyczynę zjawisk nieodwracalnych -
niestety, przed starością nie ma ucieczki.
Jeleniom nowe rogi wyrastają;
Nam, gdy raz młodość minie,
Już na wiek wiekom ginie,
A zawżdy gorsze lata przypadają.

Pieśń 20 (inc. Miło szaleć, kiedy czas po temu…)

Liryka biesiadno-filozoficzna. Oprócz toczącej się zabawy, równolegle rozwija się w utworze
filozoficzna refleksja. Stanowi to kolejny przykład połączenia elementów stoicyzmu z
epikureizmem.
W wersie 2. bracia - tak zwracała się do siebie szlachta; przypij każdy swemu – pić nawzajem swoje
zdrowie (w przeciwieństwie do tzw. kolejnej, wznoszenia toastów w kolejności zgodnej ze
społecznym statusem współbiesiadników)
Już w pierwszym wersie utworu podmiot liryczny stwierdza, iż owszem, „miło szaleć” , ale zaraz
potem dodaje „kiedy czas po temu”. Zatem zabawa i szaleństwo, które są częścią życia człowieka,
są dla niego dobre, ale w odpowiednim czasie i w umiarze (złoty środek). Wspólne biesiadowanie
staje się przyczyną do zrównania osób wspólnie się bawiących, bez względu na pochodzenie,
zamożność, wszyscy stają się równi (podobnie jak w obliczu Fortuny, która radością czy tez
nieszczęściem dotyka wszystkich w takim samym stopniu)
„Niech sie tu nikt z państwem nie ozywa
Ani z nami powagi używa
Przywileje powieśmy na kołku,
A ty wedla pana siądź, pachołku!”
(z państwem nie ozywa – nie powołuje się na sprawowane urzędy i godności
powagi używa – w nawiązaniu do poprzedniego zdania; demonstruje swoją ważność)
Dobre myśli, pozytywne uczucia i radosna zabawa nigdy nie będą udziałem tych ludzi, którzy są
oceniani przez stojących z boku i niebiorących udział w biesiadzie:
„Tam dobra myśl nigdy nie postoi,
Gdzie z rejestru patrzą, co przystoi” (z rejestru – według sztywnej etykiety)
Podmiot dzieli się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami ze słuchaczami, ponieważ sprawia
mu to satysfakcję i wypełnianie swego rodzaju misji:
„Ale to mój zysk, że mię słuchacie”

W dalszych rozważaniach dochodzi do wniosku, że trzeźwy poeta „Nie uczyni (...) nic dobrego”,
oczekując tym samym dolania trunku „do pełnej” szklanki czy kufla (motyw z Anakreonta).
Dodatkowo przyznaje, że artysta, jak inni ludzie, chcą też oddać się biesiadom.
Kolejna zwrotka jest zaproszeniem do wspólnej biesiady. Podmiot będzie pełnił rolę gospodarza, z
racji tego bierze na siebie obowiązek zabawiania zbierających się:
„Przedsię do mnie, a ja nie zawiodę;
Wy też drudzy, co macie pogodę,
Każdy swojej włóż w ucho leda co,
Nie macie tu oględać się na co”
(swojej – sąsiadce przy stole; włóż w ucho - szepnij)

Trzeba żyć chwilą, co jest zgodne z hasłem „carpe diem”, stojącym w opozycji do
średniowiecznego „memento mori” - pamiętaj, że umrzesz. Receptą na zachowanie porządku i ładu
w świecie okazuje się być odszukanie we własnym wnętrzu harmonii i ładu („zasada złotego
środka”) przy jednoczesnym poddaniu się chwili, ponieważ:
„Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,
Jakie szczęście o jutrze przypadnie”
W zacytowanym dwuwierszu widać odniesienia do motywu radości świata doczesnego oraz
niepewności dnia jutrzejszego, tak często obecnego na kartach innych „Pieśni” Jana z Czarnolasu.
Ostatnia strofa jest podsumowaniem podejmowanych wcześniej wątków i rozważań. Postuluje
radosne korzystanie z uroków życia, wspólną zabawę podczas biesiady i nie przejmowanie się tym,
co przyniesie jutro – przecież to i tak już od dawna jest zaplanowane przez Boga, a my – ludzie,
możemy się tylko poddać wyrokom Stwórcy.

(inc. Nie wierz Fortunie, co siedzisz wysoko…)

Jan Kochanowski w Pieśni III podejmuje temat zmienności losu i sposobu na szczęśliwe życie.
Opiera się o antyczna filozofie stoików i epikurejczyków by dojść do horacjańskiego "złotego
środka".

W pierwszych wersach podmiot liryczny formułuje przestrogę, by nie ufać do końca losowi, ale
zwracać baczną uwagę na otaczający nas świat.
"Nie wierz Fortunie, co siedzisz wysoko;
Miej na poślednie koła pilne oko"

Pojawia się także postać Fortuny, czyli rzymskiej bogini kierującej ludzkimi losami. Była
odpowiednikiem greckiej bogini Tyche a przedstawiano ja z zawiązanymi oczyma i z rogiem
obfitości. Poeta wielokrotnie podkreśla jej nieprzewidywalność i hojność w obdarzaniu bogactwem,
ale także jej niestałość. Pisze:
"Bo to niestała pani z przyrodzenia,
Często więc rada sprawy swe odmienia."

Druga strofa także dotyka tego problemu. Podmiot liryczny odnosi się nieufnie wobec bogactwa.
Radzi, by człowiek w każdym momencie był przygotowany na zmianę i by nigdy nie ufał dobrom
materialnym. Ślepy los może sprawić, że to, czym nagle zostaliśmy obdarowani równie szybko
zniknie z naszego życia.

Podmiot liryczny w trzeciej strofie przekazuje bardzo ważną prawdę życiową: w zależności od łaski
Fortuny pozostają zaszczyty i uczucia ofiarowywane nam przez innych. Lubimy przebywać w
towarzystwie ludzi szczęśliwych, cieszących się powodzeniem jednakże takie przyjaźnie są często
nietrwałe i fałszywe.
"A ci, co z tobą teraz przestawają,
Twej się Fortunie, nie tobie kłaniają;
Skoro ta zniknie, tył każdy podawa,
Jako cień, kiedy słońca mu nie zstawa."

Poeta zwraca uwagę także na zmiany zachodzące w zachowaniu i psychice ludzi obdarzonych
nagłym bogactwem. Niejednokrotnie staja się zupełnie inni. Nawiązaniem do tego jest później
strofa czwarta.
"Lecz jako sama oczy zasłoniła,
Tak swym pochlebstwem ludzi pobłaźniła:
Że drugi wysszej nosa gębę nosi,
A wszystki insze oczyma przenosi."
Poeta przedstawia w niej jak ważne jest zachowanie "stoickiego spokoju" wobec rożnych zmian,
tak by nagła passa nie była źródłem wyniosłej dumy. Człowiek powinien zarówno wobec szczęścia
jak i tragedii być stałym w swoim postępowaniu.
Treść piątej strofy to pochwała zasad filozofii epikurejskiej.
"Ty pomni, że twój skarb u Szczęścia w mocy,
A tak się staraj o takiej pomocy,
Aby wżdy z tobą twego co zostało,
Jeśli zaś będzie Szczęście swego chciało."

Podmiot liryczny zwraca uwagę na potęgę szczęścia i ludzkie dążenie do jego osiągnięcia. W myśl
zasady "carpe diem" ( "chwytaj dzień”) człowiek powinien szukać spełnienia każdego dnia,
ponieważ osiągnięcie go jest największym skarbem.

Jan Kochanowski jak każdy renesansowy twórca za wartość najwyższa uznaje cnotę rozumiana
jako virtus niezłomna a także mądrość, uczciwość i postawę obywatelska. To także wpływ filozofii
stoickiej, która nie ceni wartości materialnych ale te duchowe, te, których nikt nie może nam
odebrać. Poeta doctus jak nikt doceniał wartość wiedzy nabytej podczas okresu studiów i dlatego
posługuje się wzorcem Mędrca. W ostatniej strofie widać także nawiązanie do pieśni Horacego
"Exegi monumentum". Autor wie, ze tylko wyjątkowa postawa cnoty może uczynić go
nieśmiertelnym wśród potomnych, ponieważ:
"Cnota skarb wieczny, cnota klejnot drogi;
Tegoć nie wydrze nieprzyjaciel srogi,
Nie spali ogień, nie zabierze woda;
Nad wszystkim inszym panuje przygoda."

Na podstawie Pieśni III Jana Kochanowskiego i zawartych w niej poglądów poety można
powiedzieć, ze jego postawa życiowa polegała na eklektyzmie filozoficznym. Poeta doctus łączy
epikurejskie umiłowanie radości i stoicką filozofię życia. Szuka szczęścia intelektualnego w
kontakcie z pięknem i kultura a także hedonizmu - szczęścia zmysłowego, cielesnego. Z drugiej zaś
strony skupia się na autotreningu - kształtowaniu w sobie postaw, które pomagają w byciu
niewzruszonym wobec różnych przeciwności. Wobec tych dwóch, skrajnych systemów
filozoficznych Jan Kochanowski szuka "złotego środka" - widzi przepis na życie łączący różne
elementy. Jan z Czarnolasu jest typowym człowiekiem renesansu - humanistą zainspirowanym
dorobkiem Antyku.

Pieśń 5: (inc. Wieczna sromota i nienagrodzona szkoda…)

Pieśń V z ksiąg wtórych, która funkcjonuje w literaturze pod tytułem Pieśń o spustoszeniu Podola
ma charakter patriotyczny, jest rodzajem apelu podmiotu lirycznego do rodaków. Utwór był reakcją
autora na wydarzenie historyczne – w 1575 roku miała miejsce napaść Tatarów na Podole, za tym
atakiem stała Turcja. W utworze autor kieruje gorzkie słowa w stronę wroga, ale również swoich
rodaków, nie wyłączając siebie (forma 2 os. liczby mnogiej, dopiero w zakończeniu ustępuje liczbie
pojedynczej) Nieudolność polskiej szlachty doprowadziła do dramatycznej sytuacji. Ziemia
podolska została splądrowana, Tatarzy zdobyli łupy, porwali kobiety i dzieci, które czekało
niewolnictwo. Źródła podają, że życie lub wolność straciło wtedy około 50 tysięcy ludzi.
Apel widać już w pierwszym wersie, który ma formę bezpośredniego zwrotu do adresata:
,,Wieczna sromota i nienagrodzona
Szkoda, Polaku!”
Dalej podmiot obrazuje sytuację, w jakiej znaleźli się Polacy po klęsce w wojnie z Tatarami w roku
1575. Wyraża swój smutek i rozpacz z powodu spustoszenia ziemi podolskiej,
„Wieczna sromota i nienagrodzona
szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona
podolska leży...”
a także pojmania i pohańbienia tych, którzy dostali się w ręce Tatarów:
„Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,
drugie do hordy dalekiej zagnano;
córy szlacheckie (żal się, mocny Boże!)
psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże.”
(żal się – zlituj się; psom – obelżywe określenie Turków)

Podmiot liryczny wyraża się o Tatarach bardzo negatywnie, nazywając ich "psami bisurmańskimi"
oraz posługując się metaforą stada owiec (Polaków), napadanego przez wilki (Tatarów):
,,Tak odbieżałe stado więc drapają
Rozbójce wilcy, gdy po woli mają,
Że ani pasterz nad owcami chodzi,
Ani ostrożnych psów za sobą wodzi.”
(odbieżałe – opuszczone; drapają – rozszarpują
mieć po woli – mieć w mocy)

W całym utworze widać negatywne emocjonalne nastawienie podmiotu do wroga. Podmiot chce,
aby te emocje udzieliły się adresatom i skłoniły ich do odwetu. Uważa on, że jest jeszcze czas, aby
stanąć mężnie do walki. Jednak aby to uczynić, szlachta musiałaby zaprzestać swego
biesiadowania, porzucić wygody, okazać męstwo, odwagę oraz wyłożyć fundusze na wojnę:
„Skujmy talerze na talary, skujmy,
a żołnierzowi pieniądze gotujmy!”

Tuż za zachętą do walki dostrzegamy wytykanie przez podmiot liryczny rodakom ich braku
zainteresowania sprawami kraju, krótkowzroczności oraz opieszałości w działaniu.
,,ledwieć nam i tak króla nie podawa” – aluzja do życzeń zgłaszanych przez Turcję w czasie elekcji
po ucieczce Henryka Walecznego.
Ostatnia zwrotka ukazuje gorzką i przykrą refleksję na temat Polaków. Poeta przestrzega przed
powtarzaniem starych błędów, jednocześnie krytykuje fakt, iż Polacy nie potrafią wyciągać
wniosków z historii. Odwołując się do znanego przysłowia "Mądry Polak po szkodzie" podmiot
liryczny tak charakteryzuje Polaków:
„Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”

Cały utwór tworzy dwanaście zwrotek. Każda jest czterowersowa, zaś każdy z wersów ma po
jedenaście sylab, zatem budowa tej pieśni jest regularna. Występują w niej rymy typu aabb
(trzymają – czekają, godniejszy – chętniejszy). Ponadto odnajdujemy w niej następujące środki
stylistyczne: wykrzyknienie („żal się, mocny Boże!”), pytanie retoryczne („Czy nas półmiski
trzymają?”), epitet („biedne półmiski”). Charakter i forma patriotycznego apelu poeta uzyskał
poprzez zastosowanie licznych apostrof („czuj w czas o sobie, cny Lachu!”) oraz wykrzyknień i
pytań retorycznych. W utworze zastosowana została również przerzutnia: "Wieczna sromota i
nienagrodzona Szkoda, Polaku!...".

Pieśń 9: (inc. Nie porzucaj nadzieje…)

Pieśń IX o incipicie Nie porzucaj nadzieje jest utworem o tematyce refleksyjno-filozoficznej.


Widać w niej wyraźne wpływy poglądów stoików. Już pierwsze dwa wersy przekonują nas do tego,
aby zachować nadzieję, bez względu na to, w jakiej życiowej sytuacji jesteśmy:
„Nie porzucaj nadzieje,
jakoć się kolwiek dzieje”
Takie nastawienie do życia możemy być spowodowane faktem, iż ludzkie losy są zmienne, jednego
dnia jesteśmy szczęśliwi, drugiego zaś spotyka nas nieszczęście. Jednak podmiot liryczny
przekonuje, że po każdym niepowodzeniu czy też nieszczęściu nadchodzi nowy, lepszy dzień, który
może wszystko zmienić:
„a po złej chwili piękny dzień przychodzi.”
Kolejne zwrotki przynoszą opis przemian zachodzących w przyrodzie w czasie wiosny. Zimą
drzewa utraciły wszystkie liście, ale wraz z przyjściem wiosny wszystko na nowo pokrywa się
pięknymi barwami i budzi się do życia:
„wszystkę swą krasę drzewa utraciły (...),
Po chwili wiosna przyjdzie (...),
A ziemia (...) w rozliczne barwy znowu się odzieje.”

Postać Fortuny i filozofia stoicka nie są jedynymi elementami – poeta nawiązuje do przemyśleń
Heraklita na temat przemijania. Pojawia się motyw panta rhei (wszystko płynie). Wszystko w
życiu przemija, tak samo rzeczy dobre, jak i złe. Heraklit uznawał zmianę za centrum
wszechświata. Obrazował swoją myśl za pomocą porównania do wody w rzece.

Pieśń 14: (inc. Wy, którzy Pospolitą Rzeczą władacie…)

Liryka apelu.
Utwór został umieszczony w tragedii antycznej Jana Kochanowskiego pt. “Odprawa posłów
greckich”. Poeta wykorzystał wątek mitycznej historii wojny trojańskiej, aby przedstawić ważne
jego zdaniem problemy epoki renesansu. Pod postacią Aleksandra ukrył Parysa, księcia
trojańskiego, który porywając ze Sparty piękną Helenę, doprowadził do wojny Grecji z Troją. Wg
mitu trwała ona niemal 10 lat i Troja zniknęła z map świata.

Pieśń rozpoczyna inwokacja do rządzących Polską (łac. res publica – dosł. rzecz pospolita,
republika, rzecz publiczna – pospolita rzecz, Rzeczpospolita – RP), którzy mają władzę nad krajem.
Im powierzono opiekę nad państwem oraz losy społeczeństwa. Powinni pamiętać o tym (strofa
druga), że zajęli miejsce Boga na ziemi i w Jego imieniu sprawują władzę. Dlatego powinni dbać o
dobro wszystkich ludzi – w domyśle: nie tylko o swoje majątki.
Wers 5-8 – przestroga, by rządzący mieli na uwadze, iż tylko ,,zasiedli boże miejsce na ziemi”, co
nakłada na nich obowiązek dbania przede wszystkim o dobro ogółu, a nie o własności korzyści i
przywileje.

W trzeciej strofie podmiot liryczny ostrzega rządzących, iż kiedyś przed Bogiem będą musieli
wytłumaczyć się ze swego postępowania (“uczynić poczet”). Przed Bogiem nie będą mogli kłamać,
zły (krzywemu) człowiek nie ukryje tam (na sądzie ostatecznym) swoich grzechów – “krzywemu
wynić”: winnemu uniknąć kary. Człowiek zły nie wejdzie do nieba po śmierci. Niezależnie od stanu
społecznego Bóg osądzi wszystkich za czyny. Czy to hrabia (graf), czy chłop (siermiędze) – każdy
zostanie poddany analizie. Jeśli zgrzeszył, będzie ukarany.
Czwarta strofa – zwrócenie uwagi na fakt, że Bóg sądzi sprawiedliwie i traktuje wszystkich swoich
poddanych jednakowo, a więc nie mają dlań żadnego znaczenia majątek czy pochodzenie danego
człowieka. Przed boskim obliczem wszyscy ludzie są równi.
W ostatniej strofie poeta zwraca uwagę na fakt, iż mniejszą odpowiedzialność wobec świata ma
zwykły człowiek. Jeśli robi coś złego, skrzywdzi sam siebie. Gdy błędy popełniają rządzący, mogą
one doprowadzić do klęski całego narodu i państwa. Przez głupotę i egoizm wielu władców zgubiło
swoje państwa – miasta. Jest to wyraźna aluzja do mitycznego Parysa, ale także do rządzących
Polską renesansową magnatów.

Trudno nie dostrzec podobieństwa między utworem a ,,Kazaniami sejmowymi” Piotra Skargi.
Autorzy wypowiedzieli się na temat błędów osób rządzących, prowadząc RP do upadku. Skarga
opisał obraz Polski ,,trawionej przez liczne choroby”. Cechą wspólną jest pokładanie nadziei w
Bogu. Autorzy stawali w obronie chłopów, najbardziej poszkodowanej grupy społecznej, uciskanej
przez szlachtę. Sarmaci byli wręcz bezkarni. Jak mówi historia, błędy rządzących doprowadziły do
ostatecznego upadku niepodległości.

Pieśń 21: (inc. Srogie łańcuchy na swym sercu czuję…),

Pieśń 21 z Ksiąg wtórych należy do nurtu liryki miłosno-erotycznej.


Według Bronisława Nadolskiego "Kochanowski może uchodzić za twórcę erotyku polskiego, jeśli
się jego świetne niejednokrotnie wiersze zestawi z dość mizernymi wylewami uczuć jego
literackich poprzedników". Erotyka tej pieśni związana jest z petrarksistowskim modelem miłości.
Formą nawiązuje natomiast zarówno do ballady jak i madrygału włoskiego. Korzystając z
zastanych form Kochanowski wnosi do nich również elementy nowatorskie, świeże, otwiera drogę
następcom.
Adaptację petrarkizmu w Polsce utrudniało wiele czynników. Jadwiga Kotarska słusznie zauważa,
że brakowało u nas zaplecza kultury rycerskiej, tradycji dworskiej, instytucji trubadurów. Trzeźwy
realizm szlachty, tradycjny profil obyczajowości zdeterminował zakres adaptowanych elementów
petrarkizmu. "Asymilacji petrarkizmu dokonywano programowo, świadomie z punktu widzenia
polskiego odbiorcy, wychowanego w tradycjonaliźmie obyczajowym, "obciążonego" kondycją
szlachecko-ziemiańską, nastawionego na poezję w języku narodowym".
Stefan Nieznanowski dodaje: "Jan Kochanowski posiadał znakomitą orientację w możliwościach
percepcyjnych kultury wśród swoich ziomków [...] Rozumiał doskonale, iż narodowe wartości,
choć inne, stanowią jednak wspólne dziedzictwo europejskiej kultury".
W pieśni II, 21 autor uczynił z doznań miłosnych sprawę istotną, nadającą wartość ludzkiej radości
i bólowi. Klamrami spinającymi tekst są słowa "łańcuchy" i "sidła". Pierwszy wers "Srogie
łańcuchy na swym sercu czuję" oznacza typową również dla Petrarki skargę miłosną. Uczucie jest
dla uwięzionego kochanka nieustannym cierpieniem. Jest to zarazem swego rodzaju pułapka
zastawiona na czytelnika, który spodziewa się typowej skargi miłosnej. Następny człon odsłania
jednak sens dodatni poprzedniego stwierdzenia:

,,Lecz to szczęściem szacuję,


Żem jest tak pięknym sidłem ułowiony...”
Dalej monolog rozwija się analogicznie:
,,Wesoło żywę w trosce położony,
A w tym swoim wzdychaniu
Mam rozkosz przeciw ludzkiemu mniemaniu.”
Wyrazy nacechowane pozytywnie: "szczęście", "piękne", "wesoło", "rozkosz" są zestawiane z
kojarzącymi się negatywnie: "sidła", "troska", "wzdychanie", tworząc pary oksymoroniczne, czyli
związki oparte na kontraście, pełniące tu funkcję ekspresywną – "piękne sidła", "rozkoszne
wzdychanie". W wersie "Wesoło żywę w trosce położony" formuła oksymoroniczna jest złagodzona
przez rozsunięcie w frazie zdaniowej wyrazów wzajemnie wykluczających się: "wesoła troska".
Miłość przejawia się jako radosne i słodkie cierpienie oraz jako służba i niewola ("srogie łańcuchy",
"sidłem ułowiony"). Mieści się to ujęcie we wspomnianej wcześniej konwencji dworskiej, a
korzeniami sięga do poezji trubadurów, m.in. Wilhelma IX, hrabiego Poitiers. Mieczysław Brahmer
zauważa, że "więzienie, łańcuchy i sidła należą do stałego repertuaru poezji miłosnej ogniskującej
się w Petrarce". Motyw typowy dla Petrarki wykorzystuje również poeta w dalszej części pieśni,
mówiąc o "oczach dziwnej piękności". W poezji miłosnej motyw oczu powtarza się od wieków. M.
Brahmer wspomina, że już w średniowieczu snuto rozważania jak np. u Andrzeja Kapelana, że
"człowiek ślepy nie może zaznać prawdziwej miłości" czy też pisano rozprawy o "fenomenach
zakochania się przez wzrok".
O toposie oczu wspominają w swoich pracach Alina Nowicka-Jeżowa i Jadwiga Kotarska. W
"Sonetach do Laury" Petrarki znajdujemy wielokrotnie motyw oczu: "twoje spojrzenia, Pani mnie
związały" (III), "błogosławiony dzień i rok i pora... gdzie mnie opętały jej piękne oczy, wieczna
słodka zmora" (LXI), "biegnę w słońce ... jej słodkich oczu" (CXLI), "widziałem parę oczu, co nie
daje słońcu z zazdrości usnąć" (CLVI). W tym kontekście stwierdzenie Kochanowskiego, iż w
oczach "dziwnej piękności... wszytki się najdują wdzięczności", wypada nieco blado. J. Kotarska
uważa, że sformułowanie to zbliża utwór do wzorca włoskiej poezji madrygałowej, gdyż "poeta
czarnoleski pozostaje na przybrzeżnych, płytszych wodach".
Zauważmy też, że nic więcej nie wiemy o wybrance poety. Nie znamy jej imienia, pozbawiona jest
ona cech osobniczych. Określenie "Waszym sidłem" odnosi się do oczu ukochanej i służy raczej
pochwale piękności niż nakreśleniu portretu.
Pieśń "Srogie łańcuchy..." posiada szczególnie ciekawą budowę, która nawiązuje zarówno do
tradycji ballady, jak i madrygału. Jest to możliwe, gdyż poeta inspirował się literaturą włoską, a
tworząc polskie formy liryczne eksperymentował z formami znanymi mu z innych literatur.

Pieśń 21 uznać można za balladę o ripresie czterowierszowej, jednozwrotkową, z dwuwierszowym


mutazioni. Niedociągnięcia wskazują, że mamy tu do czynienia z próbą zaledwie". Dalej jednak M.
Brahmer przyznaje: "Kochanowski nie kopiował ściśle ballad lecz na wzór znanych sobie jej
zabytków stworzył pieśń własną, do tamtych zbliżoną i może nie chcącą nawet uchodzić za balladę
w pełnym tego słowa znaczeniu. Rzuca to charakterystyczne światło na sposób, w jaki mistrz wieku
złotego przenosił zdobycze obcej sztuki do Polski".
Porównaniem omawianej przez nas pieśni Kochanowskiego z rozmaitymi włoskimi madrygałami
zajęła się Alina Nowicka-Jeżowa. Zwróciła uwagę na kształt stychiczny tekstu (nie spotykany w
"Pieśniach"). Trudno dziś rozstrzygnąć czy było to działanie zamierzone czy też Kochanowski
traktował te rymy jako jedną strofę. "Bez wątpienia jednak forma omawianej pieśni zgodna jest z
regułami odnowionego" madrygału włoskiego". Pieśń ta jest, podobnie jak madrygał, krótkim
utworem lirycznym o konwencjonalnej tematyce miłosnej o proweniencji petrarkistycznej.
Konstrukcja erotyku opiera się na monologu skierowanym do milczącej adresatki. Stylistyką
przypomina dworski komplement. Madrygał był ściśle związany z przekazem muzycznym, a
samodzielną realizację zyskał tylko w poezji Jana Kochanowskiego.
Wspominaliśmy o wzorcach łacińskich i włoskich. Pieśni gościły w renesansowym życiu
towarzyskim, rozbrzmiewały na ucztach, biesiadach, bawiły na dworach magnackich i królewskich.
W swoich pieśniach Kochanowski dał przykład zmagania się własnej inwencji z obowiązującymi
wzorcami literackimi, jak i z ówczesną świadomością receptywną. Jak podkreśla Janusz Pelc, "w
czasach Kochanowskiego ów petrarkistyczny wyraz hołdu był w lirycznej poezji polskiej próbą
raczej nowatorską, dowodem, że w języku polskim można z powodzeniem oddać tajniki
mechanizmu modnego, kunsztownego stylu".

Rozważania nasze potwierdzają wcześniej postawione tezy. Już analiza tej jednej pieśni poety z
Czarnolasu ukazuje bogactwo jego możliwości twórczych, osobiste podejście do tematu, bawienie
się formą pieśni krótkiej, budowanie nastroju. Pieśń ta znakomicie pokazuje, na czym polegał
"petrarkizm" czarnoleskiego poety: z jednej strony wykorzystanie konceptu miłości jako niewoli,
modelu bohatera lirycznego i konstrukcji stylistyczno-językowych wzorowanych na autorze
"Sonetów do Laury", z drugiej elastyczne podejście umożliwiające wprowadzenie własnej inwencji
twórczej, zmierzenie się z wzorcem i wręcz współzawodnictwo poetyckie. Poezja miłosna Jana
Kochanowskiego, wyrastająca poziomem artystycznym ponad współczesną przeciętność stanowiła
dla jego następców wzór i model do naśladowania. Podkreśla to Janusz Pelc pisząc: "dzieła
Kochanowskiego tłumaczono już w XVII stuleciu m.in. na czeski, słowacki, łużycki, niemiecki,
litewski, ruski, węgierski. [...] Poeci z krajów i społeczności sąsiednich odnajdywali w nich wzór
godny naśladowania".

Pieśń 24: (inc. Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony…)

Pieśń jest parafrazą ody Horacego (Carmina II 20) noszącej tytuł Ad Maecenatem (Do Mecenasa).
Utwór ten podejmuje tematykę związaną ze sztuką, różnego rodzaju twórczością artystyczną oraz
postacią samego poety. Jego osobę można utożsamić tu z podmiotem lirycznym, który mówi o
dwoistości swej natury. Z jednaj strony jest przede wszystkim człowiekiem, z drugiej zaś, jest
poetą.
„ (...) poeta, ze dwojej złożony
Natury (...)”

Dwoistość ta może pociągać za sobą szereg konsekwencji, również taką, że człowiekowi łatwiej
jest osiągnąć nieśmiertelność poprzez pozostawienie po sobie sławy i dobrego imienia.
„O mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie,
I różnego mieszkańcy świata Anglikowie (...)”

Śmierć dla podmiotu lirycznego nie będzie oznaczała końca wszystkiego, będzie jedynie
wyzwoleniem jego drugiej natury, która przyjmie postać ptaka i pozwoli poecie, idąc za przykładem
Ikara, wznieść się na wysokości i oderwać tym samym od ziemskiej rzeczywistości.
Nieśmiertelność, która jest przypisana poecie, wynika z jego misji, jaką ma do spełnienia na ziemi.
Otrzymał on wielki dar, jakim jest dar tworzenia. Poprzez swoje dzieła pamięć po nim pozostanie w
jemu współczesnych oraz przyszłych pokoleniach.
„nie umrę ani mię czarnymi
Styks niewesoła zamknie odnogami swymi.”

Podmiot liryczny jest przekonany, że dzieła przez niego stworzone będą znane nie tylko jego
rodakom, ale także innym narodom, tym dalekim i tym bliskim (piąta zwrotka: „O mnie Moskwa i
będą wiedzieć Tatarowie...”). Ostatnia zwrotka przynosi obraz pogrzebu oraz wskazania poety co
do jego przebiegu:
„Niech przy próżnym pogrzebie żadne narzekanie,
Żaden lament nie będzie ani uskarżanie:
Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,
I głosem żałobliwym żołtarzów śpiewanych!”

Poeta nie chce świec ani dzwonów, gdyż wszystkie te ceremonie dotyczą jedynie ciała a nie duszy
poety, która poprzez dzieła artysty stała się nieśmiertelna. Dlatego też nie pragnie on płaczu ani
lamentowania po swojej śmierci, gdyż wierzy w nieprzemijalność swej sławy.

Pieśń XXIV ma budowę regularną. Tworzy ją sześć czterowersowych zwrotek. Jest ona napisana
trzynastozgłoskowcem. Występują tu rymy o układzie aabb (goleni – mieni, puszczają – wyrastają).

Pieśń świętojańska o sobótce

Wieś była częstą inspiracją artystów wielu dziedzin sztuki, a sposób jej ukazywania był różnorodny.
Jedne ukazywały ją jako swoistą Arkadię, otoczoną pięknymi krajobrazami, pozbawioną trosk i
nieszczęść, a inne przedstawiały ją realistycznie (niekiedy wręcz naturalistycznie), jako biedną,
pełną nędzy i ciężkiej pracy. I właśnie tą różnorodność prezentacji chciałabym teraz państwu
przedstawić.
W sielance „Pieśń świętojańska o Sobótce” jako pierwszy zawarł opis ludowego obrzędu.„ Sobótki
to rozpowszechniona do niedawna nazwa zwyczajów i obrzędów związanych najczęściej z letnim
przesileniem Słońca w tzw. noc świętojańską (23/24 czerwca); również nazwa ognisk palonych
podczas tych obrzędów”. Utwór Jana z Czarnolasu składa się z dwunastu pieśni śpiewanych przez
odświętnie przybrane panny. Zawierają one pochwałę spokojnego, wiejskiego życia. Każda z
dwunastu panien wypowiada się na inny temat.
Panna I zachęca inne dziewczęta do wspólnego śpiewania i zabawy:
„Siostry, ogień napalono
I placu nam postąpiono;
Czemu sobie rąk nie podamy,
A społem nie zaśpiewamy?”

Przedstawia pochwałę święta, które jest zapomniane przez współczesnych oraz wyjaśnia, iż
tradycję sobótki przejęły od swoich matek, które z kolei nauczyły się jej od swoich matek:
„Tak to matki nam podały,
Samy także z drugich miały”.

Przestrzega, aby uczestnicy obrzędu szanowali tradycję i pielęgnowali zwyczaje sobótkowe; aby
ludzie zachowywali ustalony porządek:
,,Dzieci, rady mej słuchajcie,
Ojcowski rząd zachowajcie”
Panna VI mówi o pracach na polu w czasie żniw. Opis lata, które dla ludzi oznacza najpracowitszą
porę roku. Zbliżanie się żniw sygnalizuje przyroda: jest coraz cieplej, ziemia jest wysuszona,
wszystkie zwierzęta cierpią z powodu upału.
Jednak opis tych czynności nie jest do końca realistyczny. Stanowią one tło dla opisywanego
radosnego i spokojnego życia wiejskiego. Jest to nawiązanie do mitu o Arkadii- krainy
szczęśliwości, w której człowiek żyje dostatnio w zgodzie z przyrodą. Zajmuje się głównie hodowlą
bydła i uprawą ziemi, zaś po ciężkiej i uczciwej pracy czeka go zasłużony odpoczynek:
„A kiedy z pola zbierzemy,
Tam dopiero odpoczniemy”

Pieśń Panny VI stanowi typowy przykład sielanki, czyli utworu przedstawiającego wieś jako
wyidealizowaną krainę dostatku, szczęścia, spokoju i wzajemnej miłości jej mieszkańców. Jest tutaj
mit szczęśliwego oracza.

Panna IX wyraża żal, czuje się jak więzień, ponieważ została głęboko zraniona. Panna porównuje
się do żeglarza, który zgubił drogę, oracza śpiewającego podczas wyczerpującej pracy oraz słowika,
który pięknymi trelami maskuje dawne krzywdy. Opowiada mit o Filomeli zamienionej w słowika.
To opowieść o pięknej dziewczynie, której uroda wywoływała zazdrość wśród otoczenia. Pewnego
dnia jej szwagier wywiódł ją do lasu, gdzie poddał pannę okrutnym torturom. Dziewczynie udało
się jednak napisać kartkę i powiadomić siostrę o tym, co ją spotkało. W pieśni pojawiają się także
motywy fantastyczne. Kobieta demaskuje męża, który ucieka pod postacią jaskółki. Ona sama
również przemienia się w słowika.

Ostatnia z panien, dwunasta, wygłasza również pochwałę życia wiejskiego. Wypowiada słynne
słowa:
„Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?”
Mówi również o tym, iż człowiek mieszkający na wsi żyje spokojnie, uczciwie i pobożnie, gdyż jest
z dala od dworu, handlu i żeglugi. Właśnie w tym innym świecie pełno jest oszustw i przemocy.
Praca na roli natomiast jest uczciwa i daje pewne utrzymanie dla rolnika i jego rodziny.
Wychwalana jest także możliwość odpoczynku po pracy: wspólne śpiewy, tańce, biesiadowanie i
zabawa z przyjaciółmi. Człowiek żyje w zgodzie z przyrodą. Młodzi uczą się szacunku do
starszych. Prezentowany jest obraz domu wiejskiego, w którym nad wszystkim panuje wspaniała
gospodyni, umiejąca utrzymać ład i porządek, pomimo jej licznych obowiązków. Posiłki są
przygotowywane z produktów, które są owocem pracy na roli.

Za zbioru Pieśni kilka odczytać:


Pieśń I (inc. Pewien-em tego, a nic się nie mylę… )

Tę pieśń wydobyliśmy z katalogu opatrzonego napisem: FRAGMENTA ABO POZOSTAŁE


PISMA. Każdy poeta, szczególnie najwybitniejszy i najbardziej wymowny (produktywny,
pracowity) ma w dorobku utwory spod znaku/hasła: in progress. Coś się kiedyś szczęśliwie zaczęło,
zapisano pierwszy ożywczy takt, ale okoliczności nagłe wykluczyły możliwość szybkiego
dokończenia/wykończenia pracy. Trudno sobie wyobrazić poetę renesansowego podczas pracy...
Przytoczony utwór odpowiedzi nam nie przyniesie, niemniej rzuci snop skoncentrowanego światła
na zjawisko procesu twórczego. Decyzję poety poprzedził poważny dylemat dotyczący sposobu
istnienia utworu. Twórca musiał rozstrzygnąć kwestię: komu powstający tekst przypisać,
powierzyć, dedykować? Czy powstanie utwór - wprawka pisarska - zrzut pomysłu, zapis
wyrafinowanego sformułowania, wokół którego, niczym młode pędy wyrosną: obrazy, paradoksy,
alegorie i metafory. A może powstający wiersz powierzyć wyłącznie usłużnej Muzie, może dostrzec
w nim potencjał wypowiedzi skrajnie osobistej, stąd nienadającej się do publicznej prezentacji? Nie
możemy wykluczyć udziału i poważnej roli innych dylematów. Uderza w tej pieśni: nierówność i
zapętlenie, odnajdujemy momenty - fragmenty z mocą wybijania się ponad komunikacyjną
oczywistość, jest w niej także nazbyt wiele piasku i wody, niejasności i chaosu, czegoś, co zarazem
przyciąga i odrzuca. Jak to ogarnąć? Zanim interpretatorzy wypowiedzi Kochanowskiego
przysposobili ją do wymagań estrady, dopuścili się kilku (bolesnych) cięć. Z aranżacji wypadły
przedostatnie i ostatnie wersy poszczególnych strof, zmodyfikowano niektóre formy wyrazowe, a
wyłączone fragmenty zastąpiono repetycją ekstatycznego refrenu. "Gdzie dalej nie masz biegu" -
nieraz słyszeliśmy podobne zdanie na peronie sporego dworca, przy którym składy stoją krótszą
chwilę, by po niej bez pasażerów ruszyć w kierunku bocznicy. Jedno zatem dodano, inne pominięto.
Żegnano się z tym czymś bez żalu. Trzeba przyznać, że uczyniono to z rozmysłem i zdecydowanie
na korzyść przejrzystości i wymowy dzieła. Skoro jednak można, a nawet trzeba, w ten sposób
kancerować tekst, dlaczego nie zdobył się na to we własnej osobie poeta? Nie zdobył się? A skąd to
wiemy?
https://www.youtube.com/watch?v=CLJJbMCozGw&feature=emb_logo

Istnieje wysokie, bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że utwór ten był dłuższy od wersji, którą
dysponujemy. Kochanowski ciął - nie patrzył, nie przebierał. Przynajmniej w taki sposób usiłował
dni swoje i minuty nasze przedłużyć. Czego dotyczy ten utwór, co jest jego treścią? Jak przeważnie
u Kochanowskiego refleksja o charakterze egzystencjalnym (związanym z istnieniem) złączyła się z
dbałością o najlepszy, najbardziej obrazowy dobór tworzywa oraz usytuowania go w najbardziej
optymalnym szyku. I tym razem poeta posłużył się figurą przeniesienia. Miejsca metafor zajmują
amplifikacje metaforyczne, określenia zdobnie rozszerzające znaczenia opisy sytuacji, alegoryzacje
i metonimizacje. Świadomość celu, czyli ekspozycja teleologiczna - dość częsta w literaturze
staropolskiej - pełni tu rolę wymownej puenty. To ze względu na nią (ktoś stwierdzi) cała ta sprawa.
Niekoniecznie. Renesans uwielbiał poetykę deskrypcji, kochał szczegóły i niuanse cech, które je
ogarniały, spowijały. Janowi z Czarnolasu zależy nie tylko na prezentacji światopoglądowej;
pragnie nade wszystko wykazać w miarę wysoką godność miejsc i okoliczności, rzeczy i ich
kształtów, wymiarów, proporcji stanowiących najlepszą z możliwych dekorację życia. Poeta
renesansu nie gardzi bogactwem zastanego świata, nie gardzi jego pięknem, nie walczy z jego
powabami. I tym razem sięga po słynnego w rękawie asa, czyli po figurę Fortuny. Tym razem
wywołuje ją z zasobnych rezerw w postaci "zamaskowanej". Nie oglądamy jej samej,
rozpoznajemy natomiast ślady, które odcisnęła na ludzkim obliczu. I tym razem uśmiechamy się z
poetą, do zjawiska sprawiedliwej nieuchronności, podziwiając przywiązanie Kochanowskiego do
ukazywania w niej prawdy życia.

Pieśń III(inc. Oko śmiertelne Boga nie widziało…)

Powstała przed 1564 r., około tego roku wpisana bowiem została do tzw. rękopisu Jana
Osmólskiego z Pobiednik.
Wers 5-16 porównaj do Czego chcesz od nas, Panie. Oko śmiertelne… jest uznawane za
pierwowzór Czego chcesz...
Pieśń od w. 31 do 44 jest parafrazą fragmentów ody Horacego (Carmina III 2) noszącej tytuł Ad
amicos (Do przyjaciół).
Pieśń zawiera szereg pouczeń moralnych dla XVI-wiecznego społeczeństwa.
Podmiot liryczny przestrzega czytelników przed lekceważącym stosunkiem do boskiej potęgi.
Człowiek wierzący powinien dostrzegać obecność Stwórcy w codziennych sytuacjach. Cały świat
jest pełny dowodów jego potęgi. Jednym ze świadectw jest harmonia w świecie przyrody.
Za czyją sprawą we dnie słońce chodzi,
A miesiąc świeci, kiedy noc nadchodzi?
Każdy znać musi krom wszelakiej zwady,
Że sie to dzieje wszytko z Pańskiej rady.

Człowiek nie jest w stanie pojąć boskiej mądrości, dlatego nie powinien oceniać jego wyroków.
Dobrzy ludzie często cierpią za życia, ale zostaną nagrodzeni po śmierci. Każdy zostanie rozliczony
ze swojego postępowania na Sądzie Ostatecznym.
Udziela rad dotyczących wychowania młodzieży. Niezależnie od pochodzenia, ludzie powinni być
przyzwyczajeni do skromności i niewygody. Tylko w ten sposób Rzeczpospolita będzie rosnąć w
siłę. W utworze pojawia się nawiązanie do wojen z Tatarami krymskimi. Podmiot liryczny jest
przekonany, że lepiej zginąć w walce i zachować honor, niż zmarnować młodzieńcze lata w
bezczynności.
Tego swych dziatek, starszy, nauczajcie,
To wychowanie synom waszym dajcie;
A niech nie będą nazbyt pieszczonemi,
Niech przywykają spać na gołej ziemi.

W utworze jest nawiązanie mitologiczne. Wymienia Achillesa, Hektora, Alcydesa i Polluksa.


Męstwem Achilles, męstwem Hektor słynie,
A ich pamiątka wiecznie nie zaginie;
Męstwem Alcydes do nieba sie dostał
I Polluks bogiem nieśmiertelnym został.

Pieśń VI(inc. Co by ty, urodziwa Hanno, na to dała…)

Jest to najdłuższa Pieśń z tych, które mamy opracować; zachęcam do samodzielnej lektury.

Dyskusja "Elementy platońskie w pieśniach Jana Kochanowskiego (Pieśń VI i Pieśń IX


Fragmentów)"

You might also like