Professional Documents
Culture Documents
SPIS TREŚCI:
1. Biografia autora
2. Twórczość
3. Opowiadania.
4. “Panny z Wilka”
5. “Brzezina”
6. “Młyn nad Utratą”
7. “Bitwa na równinie Sedgemoor”
8. “Matka Joanna od Aniołów”
9. “Ikar”
10. “Borsuk”
11. “Tatarak”
12. “Zarudzie”
2. TWÓRCZOŚĆ
Dorobek literacki Jarosława Iwaszkiewicza odznacza się zdumiewającymi rozmiarami, który
nie sposób precyzyjnie określić. Charakteryzuje się również tematyczną i gatunkową
różnorodnością.
POEZJA - jest autorem dwudziestu czterech książek poetyckich, z których sześć to wybory
dokonane przez autora i opublikowane za jego życia. Debiut Iwaszkiewicza miał miejsce w
Kijowie w 1915 roku w piśmie “Pióro” i tygodniu “Kłosy Ukraińskie”. Debiutancki tom to
“Oktostychy” (1919). Jego tematykę ciężko określić - wiersze są impresjami, wywoływanymi
przez kunsztowne przedmioty, obrazy, muzykę; powstają jako aluzyjne głosy do mitów czy
legend literackich; sztuczna rzeczywistość kultury. Tworzyły one pierwszy nurt w jego poezji
- neoklasycystycznej. Kolejny tom, Dionizje (1921), charakteryzwał się ekspresjonistycznie
rozchwianą kompozycją wierszy, gwałtowną i nieparalelną składnią, prozaizacją i
brutalizacją słownictwa, antyestetyzmem. Był przeciwieństwem pierwszego tomiku i
zapoczątkował nurt “bezpośredni”. W całym dorobku Iwaszkiewicza te dwie teorie ścierają
się ze sobą, przeplatają, a on próbuje znaleźć sposób na ich połączenie. Do ważnych należą
także zbiory “Powrót do Europy” (1931), którego głównym tematem była historia, “Lato
1932” (1933), poruszający tematy doświadczeń egzystencjalnych, widzianych przez
symbolikę religijną i eschatologiczną oraz “Inne życie” (1938), traktujący o kulturze, dziele,
mitach i losie artysty.
PROZA - na dorobek prozatorski składają się powieści, liczne opowiadania, eseje i szkice
rozmaitych odmian. Znamy siedem opublikowanych powieści Iwaszkiewicza. Bohaterami
powieści są artyści, często pisarze bądź poeci; charakteryzują się więc autotematycznością.
Niektóre z jego utworów cechują się także Iwaszkiewiczowską filozofią rezygnacji,
traktującą o niepoznawalności świata i nie posiadaniu wpływu na bieg wydarzeń przez
człowieka. Wraz z upływem czasu w jego prozie da się zauważyć, że autor kierunkuje się w
bardziej sceptyczny i pełen pokory sposób. Porusza także wątki historyczne. Do prozy zalicza
się również opowieści autobiograficzne, eseje podróżnicze, studia muzyczne, szkice o
literaturze, felietony oraz noty edytorskie.
(w tej części wiele jest napisane o powieściach i innych utworach Iwaszkiewicza, więc
uznałam, że nie ma sensu opisywać tego, skoro poruszamy tu kwestie opowiadań)
Pisał także dramaty, które często pojawiały się na deskach teatrów, tłumaczył z języka
francuskiego, rosyjskiego, angielskiego, duńskiego. Największą wartość artystyczną zdają się
mieć jednak opowiadania.
3. OPOWIADANIA
Opowiadania Iwaszkiewicza doczekały się sześciotomowego wydania pt. Dzieła w
latach 1979-1980. W takiej formie wyszło ich aż sześćdziesiąt cztery. Nie oznacza to jednak,
że są to wszystkie opowiadania autora. W zbiorze tym występują braki tj. trzeci tom
(grupujący historie z lat 40.) pomija opowiadanie Pogrzeb posła, w piątym tomie
(prezentujący teksty z lat 60.) pominięto Małżeństwo Priscilli, z kolei utwory napisane w
ostatnim okresie życia autora w ogóle nie doczekały się osobnego tomiku. Niektóre z nich
doczekały się publikacji w pośmiertnych zbiorach Utwory ostatnie (1981) oraz Utwory
nieznane (1986). W ten sposób liczba wszystkich opowiadań Iwaszkiewicza liczy ponad
siedemdziesiąt utworów.
Opowiadania Iwaszkiewicza można podzielić na dwie grupy - pierwszą łączącą fikcję
z dokumentem (np. Krata, Poziomka) oraz drugą przeciwstawną, gdzie fabuła sąsiaduje z
liryczną ekspresją autora (wczesne utwory przybierające formę prozy poetyckiej takie jak
Zenobia Palmura (tutaj Iwaszkiewicz nazywał utwór nawet powieścią poetycką), Legendy i
Demeter, Ucieczka do Bagdadu, Wieczór u Abdona),
Zenobia Palmura (1920):
- narratorem jest bohater obdarzony nazwiskiem autora
- epizodyczność i chronologiczność utworu
- dualizm akcji (rozgrywa się jednocześnie na planie realistycznym i
mitologicznym)
- transformacja języka narratora z relacjonującego wydarzenia do
stylizowanego na brukowy romans pełen patosu
- zapowiedź ważnego wątku dla Iwaszkiewicza - dzieje artysty
- destrukcyjne oddziaływanie piękna naturalnego, od którego, zwłaszcza artysta,
musi się uniezależnić
Iwaszkiewicz odmiennym zagadnieniom poświęca różne gatunki literackie. Dla niego
formy powieściowe służą głównie studiom autotematycznym i autobiograficznym,
portretowaniu artysty uwikłanego w współczesne problemy i tradycje. Dlatego, aby zająć się
inną tematyką, sięgnął po formę opowiadań.
Czas egzystencji. “Panny z Wilka”:
- jedno z najlepszych opowiadań z dorobku pisarza
- połączenie problematyki uniwersalnej i współczesnej
- polemika z powieścią W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta -
Iwaszkiewicz w przeciwieństwie do Francuza nie przywołuje przyszłości bohatera we
wspomnieniach, lecz zmusza go do ponownego przeżycia jej w rzeczywistości
- odrzucenie pamięci na rzecz teraźniejszości - akceptacja życia, aprobata kierunku
egzystencji, charakterystyczne dla Iwaszkiewicza pogodzenie z losem.
Przestrzeń międzyludzka. “Brzezina”:
- tematyka utworu wg Ryszarda Przybylskiego - hymn na cześć epikurejskiego
heroizmu, śmierć i umieranie jako źródło życia
- tematyka utworu wg Heleny Zaworskiej - opowieść o osiąganiu zgody na siebie i
swój los
- pochwała życia i studium umierania - zderzenie dwóch różnych postaw
emocjonalno-filozoficznych
- osiągnięcie pełni życia przez Stanisława w postaci afirmacji świata i miłości dzięki
świadomości nadchodzącej śmierci - charakterystyczne dla Iwaszkiewicza połączenie
śmierci i miłości (Eros i Tanatos)
- biologiczny rozpad postawiony w kontraście do poczucia spełnienia i istnienia
wyższego sensu
- fortepian jako niespełniona namiastka wyższego sensu
- zmysłowa kontemplacja śmiertelnego piękna zamiast twórczego działania w obliczu
śmierci
- inspiracje - piosenka śpiewana przez Malinę umierającemu Stasiowi pochodzi z
Pieśni kurpiowskich Karola Szymanowskiego, w którego domie Iwaszkiewicz
kończył pisać opowiadanie. Letnia willa Iwaszkiewiczów - Aida - jako pierwowzór
leśniczówki.
Wybór tragiczny. “Młyn nad Utratą”:
- inspiracje: powstanie opowiadania - lata 1923-1928 - okres mieszkania w Aidzie.
Inspiracją dla Juliusza Zdanowskiego był Jerzy Liebert - poeta i przyjaciel pisarza,
umarły za młodu.
- trójka przyjaciół i ich postawy: Desmond King - oparcie w poezji, Juliusz Zdanowski
- głęboko wierzący poeta, Karol Hopfer - porządek wewnętrzny widziany przez
pryzmat przyjaciół
- klęska mitu świętości z życiem - odrzucenie religii na rzecz cielesnej miłości - po
zauroczeniu prowadzi to do poczucia beznadziei i otrzymania mniejszej wartości w
zamian za większą
- kobieta jako przyczyna tragedii zaburzająca dotychczasowy porządek mężczyzn -
charakterystyczny motyw dla Iwaszkiewicza.
Wobec historii. “Bitwa na równinie Sedgemoor”:
- pytanie o sens jednostkowego działania w dziejach - obrona bierności jako
przeciwdziałania zgubnym skutkom zaangażowania
- kanwą jest wydarzenie historyczne, jednak zostało ono obdarte z historycznego
znaczenia
- opowieść o bestialstwie wojny i okrucieństwie historii
- zwątpienie metafizyczne, obojętność na poświęcenie jednostki, bezsens działania
- wojna jako klęska humanizmu
- historia jako nauczycielka życia zapętlająca jeden dostosowany do czasów scenariusz
- zniekształcenie prawdy historycznej dla własnej interpretacji.
Wobec zła. “Matka Joanna od Aniołów”:
- poszukiwanie przez księdza pochodzenia i sensu zła pozostawione bez odpowiedzi
- Historia jako zło wcielone, różniące ludzi poprzez podsuwanie w ich świadomość
emocji politycznych, które przemieniają się następnie stopniowo w nietolerancję,
konflikt i agresję
- klęska w walce ze złem spowodowana jego akceptacją
- postawienie tezy-paradoksu - dobru może służyć wszystko, w tym zło - zależności
dobra i zła, które Iwaszkiewicz obala beznadziejną ofiarą księdza, które do niczego
nie prowadzi, a wręcz wszystko zaprzepaszcza.
Los. “Ikar”:
- porównanie porwania młodzieńca przez Gestapo do mitu o Ikarze
- opis obrazu Pietera Breughela Krajobraz z upadkiem Ikara ma trzy funkcje: 1)
obiektywne przypomnienie obrazu, 2) introdukcja do utworu, 3) zapowiedź tonacji
oraz kierunku interpretacji świata
- wieczór jako czas nadchodzącego ukojenia zostaje zakłócony przez nagłe wydarzenie
- tak jak w obrazie Breughela
- młodzieniec (Michaś) tak jak Ikar jest nierozważny - wchodzi w gestapowską
krzątaninę przez swoją nieostrożność, z Ikarem łączy go też element pasji
poznawczej, która wiedzie go ku zagładzie (u Michasia pospiesznie czytana książka,
u Ikara fascynacja światem)
- tak jak na obrazie Breughela tylko artysta/narrator są świadkami zdarzenia, ludzie
wokół nie zauważają zniknięcia chłopca
- podniesienie śmierci chłopca do rangi symbolu
- opowiadanie ma formę epickiego, rozwiniętego porównania homeryckiego
Wobec realizmu. “Borsuk”, “Tatarak”:
- Borsuk to przykład realistycznej prozy Iwaszkiewicza, utrzymany w konwencji
“obrazka” wywodzącego się z pozytywizmu
- afabularna fikcja literacka
- utrzymany głównie w formie dialogu
- tematem jest obserwowanie tworzenia się przejściowej wspólnoty między więźniem a
jego konwojentem
- tytuł nawiązuje do końcowej wypowiedzi kierowanej do wypchanego borsuka -
stanowi ona komentarz traktujący o przełamaniu wrogości we wspólnocie dwóch
ludzi
- Tatarak stanowi artystycznie jedno z najbardziej harmonijnych opowiadań
Iwaszkiewicza
- charakterystyczna dla pisarza postawa narratora, który jest jednocześnie
powściągliwy, ale i wyrazisty, a jego znajomość wydarzeń jest poświadczona autopsją
- behawiorystyczne przedstawienie bohaterów - opis ich zachowań, realiów życiowych
i wypowiedzi
- autor tylko przyporządkowuje powyższe elementy behawiorystyczne, to czytelnik ma
je interpretować
- opowieść o rodzącym się i niespełnionym uczuciu miłości, historia samotności,
starzenia się i nieszczęścia
- przedmiotem jest pojedynczy ludzki los mimo historycznego tła
Dziedzictwo przeszłości. “Zarudzie”:
- Iwaszkiewicz nie podchodził do przeszłości tylko jako do historii, a jako do tradycji
znanego mu świata, była jednocześnie dziedzictwem, jak i obciążeniem, darem i
zobowiązaniem
- kwestia ciągłości i tożsamości kulturowej - ważne dla Iwaszkiewicza
- Zarudzie zostało napisane w 1974 roku
- epizod z dziejów rodu w Zarudziu na Ukrainie
- prawdziwy dwór, lecz fikcyjny bohater
- czas akcji - 1863 rok
- duch i obecność w utworze chłopskiego powstania, do którego doszło w tamtych
okolicach
- dwie wersje szlacheckiej Polski - chłopomańska i historyczna, utopijna i rzeczywista
- zanegowanie romantycznego “Kochajmy się!” przez obraz rzezi - fundamentalna
cecha historiozoficznych utworów Iwaszkiewicza
- wszechobecne antymonie i przeciwieństwa będące fundamentem konstrukcyjnym
opowiadania
- wieloznaczna przypowieść o ludzkim losie, romantyczna pieśń o szczegółach
przypiętych do prawdziwych dziejów
Iwaszkiewicz bawi się swoim narratorem - czasem jest on jednoosobowy, którego można
utożsamiać z autorem, kiedy indziej trzecioosobowy, a nawet drugoosobowy. Nie jest on
jednak wszechwiedzący. Pióro Iwaszkiewicza nie przepuszczało też na papier aktualności.
Nawet jeśli osadzał swoje dzieła w teraźniejszości, to nie były one głęboko w niej osadzone.
Wolał pisać o swoich obserwacjach, czasami czerpał też ze swojej biografii.
4. “PANNY Z WILKA”
opowiadanie ukończone w 1932 r., opublikowane w 1933 r. w zbiorze pod tym samym
tytułem razem z opowiadaniem “Brzezina”.
Opowiadanie skupia się wokół postaci Wiktora Rubena. Jest to mężczyzna krótko
przed czterdziestką, który walczył w I wojnie światowej, miał ubogą młodość, ale uczęszczał
na uniwersytet (którego co prawda nie skończył przez wypadki historyczne), a jako młody
dorosły był także korepetytorem w pewnym dworku. Na co dzień zajmuje się pracą w małym
folwarku “Stokroć”, (zapisanego towarzystwu ociemniałych; organizowano tam kolonię dla
dzieci niewidomych), zarządza nim od trzech lat, wiedzie monotonne i spokojne życie. Nigdy
się nie ożenił, nie ma także dzieci, czuje się stabilny i nie rozmyśla głębiej nad swoim
życiem. Równowagę tę zaburza jednak śmierć jego przyjaciela, Jurka, czuje się przytłoczony,
niespokojny, przepracowany i nie potrafi spać w nocy. Udaje się z tym do doktora, który
zaleca mu wyjazd na urlop. Wiktor zgadza się na takie rozwiązanie i udaje się w strony
swojej młodości, w których nie bywał od piętnastu lat, od czasu, w którym musiał wyruszyć
na wojnę.
Zamierza zatrzymać się u wujostwa w miejscowości Rożki, u którego spędzał lato,
podczas gdy był korepetytorem młodych sióstr w folwarku z dworem, który znajdował się w
sąsiedztwie. Dwór nazywał się śmiesznie - Wilko (stąd tytuł opowiadania - “Panny z Wilka”).
Gdy tylko znajduje się w znajomych okolicach zalewają go wspomnienia i już nawet
wyrośnięta przyroda uświadamia mu jak dużo czasu minęło od jego ostatniego pobytu tam.
Zamiast udać się do swojego wujostwa, skręca w znajomą sobie drogę i udaje się do dworu,
który od razu ciepło go przyjmuje. Otaczają go kobiety, z którymi kiedyś spędzał każdą
wolną, letnią chwilę, a on powoli je rozpoznaje. Okazuje się, że w domu jest jakby legendą i
bohaterem, krążą o nim historie, a on w oczach domowników jest o wiele bardziej poważany
niż mógłby się spodziewać.
We dworku rozpoznaje pięć z sześciu znanych sobie sióstr i dowiaduje się, że każda z
nich prowadzi już dojrzałe życie i wyszła za mąż. Julcia, najstarsza z nich, ma męża
Kaweckiego oraz dwoje dzieci. Wiktor wiąże z nią wspomnienia kilku gorących nocy, jego
postać jest w jego oczach wyidealizowana - jest cielesnym symbolem kobiety idealnej, którą
postrzega w kategoriach erotyzmu, nawet jeżeli teraz wygląda całkiem inaczej niż w
młodości, jest otyła i brak jej temperamentu. Kazia, z którą łączyły go głębokie rozmowy w
letnie wieczory, ma syna i jest rozwódką. Ona w jego oczach ciągle jest powściągliwa i
gospodarna, wcześniej miał w niej powierniczkę. Jola, jego serdeczna przyjaciółka od
przygód, jest zamężna, ale bezdzietna, ciągnie się za nią niespecjalnie pozytywna reputacja,
ponieważ prawdopodobnie miała kochanków. Wiktor tęskni za ich relacją, chociaż w
młodości sam nie do końca wiedział na czym ona się opierała. Kolejna, Zosia, jest mężatką i
ma jednego syna, Henia. Bohater nie ma z nią dobrych wspomnień, ponieważ to właśnie jej
przed laty uczył łaciny, a dziewczyna mocno za nim nie przepadała, była nieprzyjemna w
stosunku do niego. Ostatnia z sióstr, Tunia, mająca niespełna dwadzieścia lat, jest na
wydaniu, a bohater nie ma z nią wielu wspomnień, ponieważ gdy bywał we dworze, była
jeszcze małą dziewczynką. Dowiaduje się także o śmierci szóstej siostry, Feli (umarła na
hiszpankę dziesięć lat wcześniej) i jest tym głęboko zaskoczony.
Od tamtego dnia Wiktor często pojawia się w Wilku, a za każdym razem staje się
bardziej świadomy faktu, jak wiele poruszenie wywołał jego powrót. Powoli uświadamia
sobie, jak bardzo przywiązane były do niego młode dziewczyny. Kazia była w nim
zakochana, dla Joli był autorytetem (z nią postanawia spędzić noc podczas tegoż właśnie
urlopu, ale nie wygląda, by miało to większe znaczenie dla któregokolwiek z nich), a dla
Julci prawdopodobnie pierwszym mężczyzną, z którym straciła swoje dziewictwo. Kobiety
nawet same mu o tym mówią, podczas licznych spotkań czy spacerów. Tylko z Tunią nie ma
żadnych wspomnień, dlatego w pewnym momencie próbuje nawet zbliżyć się do
dziewczyny, nawet ją całuje, ale tamta go wyśmiewa i ich stosunki na nowo się oziębiają.
Wiktor uświadamia sobie, że nigdy prawdziwie się nie zakochał. Co prawda mogło mu się
wydawać, ale w większości wypadków był po prostu zauroczony lub czuł do nich pociąg
fizyczny. Pod wpływem relacji z kobietami uświadamia sobie, że obraz jego osoby, który żył
w dworku jak gdyby nigdy z niego nie wyjechał, jest przestarzały, a jego los potoczył się
inaczej niż zakładano. Nie zrzuca winy na wojnę i okoliczności, ale jest świadomy, że ludzie
spodziewali się po nim czegoś więcej. Nawet jego ciotka wyrzuca mu jego wybory i nie
rozumie, dlaczego nie szuka sobie żony. Wiktor jednak nie czuje się z tym źle, prowadzi takie
życie, jakie wybrał i ostatecznie gdy wyjeżdża, nie obraca się za siebie. Nie zamierza także
wracać do dworku w najbliższym czasie, bo okazuje się, że wszystkie wspomnienia, które się
w nim odrodziły nie mają już żadnego związku z rzeczywistością. Ubolewa nad śmiercią
Feli, ale w dworku już nikt jej nie opłakuje, nawet jej grób stoi zapomniany. Bohater
uświadamia sobie, że nie jest już zdolny do miłości, irytuje go towarzystwo dworku, czuje się
jak odludek i nawet jeżeli pracuje na rzecz społeczeństwa, wiecznie czuje się z niego
wykluczony. Kiedyś czuł się lepszy, uważał, że zasługuje na więcej, ale jego los wcale nie
potoczył się tak, jak zakładał. Urlop był dla niego powrotem do przeszłości, do wspomnień,
oderwaniem od codzienności, ale ostatecznie z przyjemnością wraca do swojego folwarku i
ogromu pracy. Otoczony przez grupę kobiet, wśród rozmów i zwykłych zajęć wiejskich,
zaczyna snuć refleksję nad skutecznością jakiegokolwiek działania i sensu ludzkich wysiłków
i buntu przeciwko nieuniknionemu losowi, prawu przypadku oraz przemijaniu. Zaczyna
krystalizować się w nim specyficzna filozofia życia, której treścią egzystencji jest samo
trwanie i doświadczenie możliwie wszystkiego, co człowiek może doświadczyć.
(Andrzej Wajda zekranizował to opowiadanie, ale ze streszczeń wnioskuję, że mało
ma wspólnego z faktyczną treścią tego co napisał Iwaszkiewicz)
5. “BRZEZINA”
opowiadanie ukończone w roku 1932, opublikowane w 1933, wraz z “Pannami z
Wilka”. Jego akcja dzieje się współcześnie autorowi. Opowiadanie rozpoczyna się
przyjazdem młodego, chorego na gruźlicę Stanisława do małej leśniczówki brata.
Mężczyzna, który wcześniej leczył się w Davos (Szwajcaria), ma świadomość
nieuchronności zbliżającej się śmierci. U Bolesława ma więc nadzieję odnaleźć spokój i
ciszę. Brat Stanisława został doświadczony przez los, niedawno zmarła bowiem jego żona
Basia, a on został sam z kilkuletnią córeczką Olą. Obaj bracia są całkowicie różni. Bolesław
to ponury, zamknięty w sobie człowiek, związany z przyrodą i wykonywaną pracą, cierpiący
głęboko po stracie żony. Stanisław jest z kolei typem światowca, tęskni za wielkomiejskim
życiem, przyjęciami towarzyskimi i sztuką. Bracia nie potrafią się dogadać, kilkakrotnie
dochodzi między nimi do starć i kłótni. Stanisław często spędza także czas ze swoją
bratanicą, Olą, której otwiera trochę oczy na rzeczywistość (jest bardzo zaniedbana przez
ojca, a przez to milcząca i wyobcowana, rozmawia z lalkami). W końcu mężczyzna pożycza
od pewnej kobiety fortepian, by umilić sobie życie, gra na nich poznane w Europie melodie,
które zakłócają spokój i niezmiernie irytują Bolesława. W krótkim czasie zakochuje się w
służącej Malinie, która jest uosobieniem zdrowia i sił witalnych. Dzięki niej czuje, że żyje i
czuje się trochę silniejszy, odczuwa uczucia, których nigdy wcześniej do siebie nie dopuścił.
Stanisław nawiązuje z nią romans, mimo że dziewczyna jednocześnie spotyka się ze stróżem
Michałem, za którego chce wyjść za mąż. Ów miłosny trójkąt zostaje dostrzeżony przez
Bolesława. Rodzi się w nim niepohamowana zazdrość o dziewczynę. Między braćmi
dochodzi do konfliktu. Bolesław mimo świadomości, jak poważnie chory jest jego brat,
wyjawia mu prawdę o związku Maliny z Michałem. Stan Stanisława ulega gwałtownemu
pogorszeniu. Kiedy leży samotnie w łóżku, przez otwarte okno dociera do jego uszu
pożegnalna piosenka Maliny. Wkrótce Stanisław umiera i zgodnie z własnym życzeniem,
zostaje pochowany obok żony Bolesława w pobliskiej brzezinie. Po tym wydarzeniu
Bolesław odczuwa ulgę, swoiste oczyszczenie. Wkrótce też zostaje kochankiem Maliny.
Kiedy zaś dziewczyna oznajmia mu, że wychodzi za Michała, mężczyzna postanawia
budować swoje szczęście z dala od grobów żony i brata więc wyjeżdża wraz z córeczką.
(na podstawie tego opowiadania również powstał film w reżyserii Andrzeja Wajdy)
Opowiadanie zaczyna się wstępem narratora, który znalazł dwa nagrobki młodych mężczyzn,
których daty śmierci dzieli tylko kilka tygodni. Należą one do Juliusza Zdanowskiego i
Karola Hopfera. Postanawia dowiedzieć się więcej na ich temat, a co udaje mu się ustalić,
zawiera w swoim opowiadaniu.
Juliusz był młodym studentem, który swoje każde wakacje spędzał na Krzywiźnie. Było to
miasteczko niedaleko Warszawy, idealne na odpoczynek poza studiami. Był bardzo oczytany,
pisał poezję, głęboko wierzył także w Boga i wszyscy mówili, że jest ucieleśnieniem spokoju
i właśnie jego się od niego czuje. Dom, w którym przebywał należał do jego nieco starszego
przyjaciela, Karola Hopfera. Karol nie zajmował się niczym szczególnym, większość czasu
spędzał w Warszawie, balując ze swoimi znajomymi i dbając o swój spadek, a czasem także
sądząc się o to, co mu się należało. Nie był zachłanny ani nie miał potrzeby, by wiele
posiadać, za to uwielbiał dobrą kuchnię, więc w jego wiejskim domu zatrudnił świetnego
kucharza, Pana Kletkie. Pewnego razu sprowadził tam również czarnoskórego nauczyciela
języka angielskiego i wymowy, Desmonda Kinga (później to on postawi dla niego nagrobek i
zostanie znanym poetą), który w kółko recytuje wiersze po angielsku czy duńsku. Przez
pewien czas uczy Karola języka angielskiego, lecz tak naprawdę jego dom jest schronieniem
dla Kinga. W czasie akcji utwory, Julek przygotowuje się do pisania doktoratu z filozofii, za
temat obiera sobie porównanie Świętego Tomasza z Akwinu i Świętego Franciszka, co tylko
umacnia nas w przekonaniu, że jego religijność jest mocna i pewna. Przez to bywał trochę
wyniosły i czuł się nieco lepszy od np. Karola, który ciągle w tej kwestii był pełen
wątpliwości (byli zaprzyjaźnieni do tego stopnia, że poruszali nawet tak intymne tematy).
Julek był też specyficznie nastawiony do parafii w Krzywiźnie, uważał, że ksiądz tam jest
zbyt prosty dla jego głębokich przemyśleń, dlatego przed i podczas pokuty jest dość struty,
tym bardziej, że ksiądz próbował mu udzielić nauki, której Julek nie rozumiał. Ksiądz Górski
próbował go przestrzec, by jego wiara, którą Julek uważał za niepodważalną, nie wypływała
przypadkiem z poczucia wyższości. Po spowiedzi chłopak czuł się o wiele lepiej i z
przyjemnością i gorliwością uczestniczył w mszy świętej. W pewnej chwili dosiada się do
niego płacząca kobieta, daje jej przeczytać fragment ze swojego modlitewnika, mówiący o
tym, że cierpienie uszlachetnia i bez niego nie można czuć, że się żyje. Kobieta opuszcza
kościół przez zakończeniem mszy, ale gdy Julek wychodzi, zauważa ją rozmawiającą z
kucharzem, który przywiózł go do miasta. Panowie zgadzają się, by podwieźć ją do młyna,
do Tarnic, w którym mieszka, a ona zaprasza Julka na śniadanie. Chłopak dowiaduje się, że
kobieta uciekła od swojego męża, który ją bił i ma dwójkę synów. Nazywa się Pani
Łowiecka. Po powrocie Julek czuje się świetnie, przez chwilę nawet zalewa go spokój,
doznaje jakby boskiego objawienia. Tymczasem w Warszawie, Karol znów załatwia swoje
sprawy i upija się z pewnym komisarzem, który wyjawia mu, że jego żona skoczyła z mostu.
To powoduje wiele przemyśleń u Karola, głównie nad życiem i losem człowieka. Do
Krzywizny zajechał ksiądz Górski, rozmawiając z Desmondem, a później także z Julkiem,
ale rozmowa ta rozdrażniła młodego chłopaka. Kolejne kilka dni wypełnionych było dla
niego niepokojem i kiepskim humorem. Pewnego poranka w kuchni wybuchła burza,
ponieważ pani Sikorska, gospodyni, zapomniała kupić mąki i ryb, które były niezmiernie
potrzebne kucharzowi. Julek więc decyduje, że to on może wybrać się po mąkę do Tarnic.
Rozmawia tam z panią Rygielową, matką pani Łowieckiej oraz samą panią Łowiecką.
Umawia się z nimi na spotkanie w niedzielne popołudnie. Karolowi niezbyt podoba się ten
pomysł, ale Julek czuje się naprawdę dobrze po wizycie we młynie, jakby nagle jego troski
odeszły na bok. W niedzielę nie pojechał do kościoła, usprawiedliwiając się przed samym
sobą, że to tylko dlatego, by dwa razy nie męczyć koni. Obiad się opóźniał, pan Kletkie
obraził Desmonda, stwierdzając, że go nienawidzi, przez co przy posiłku czarnoskóry
wygłasza wielką mowę na temat kucharza, która zostaje uciszona. Od tego momentu
Desmond nabiera do wszystkich dystansu. Karol postanawia się wybrać do Tarnic z Julkiem,
co chłopakowi nie bardzo się podoba. Jedzą tam podwieczorek, a później udają się na spacer
do lasu. Tam Julek całuje panią Łowiecką, jest to jego pierwszy pocałunek. Sam jest nieco
zdziwiony, ponieważ do tej pory uważał kobietę za starą i brzydką. Mimo wszystko umawia
się znów z kobietą na czwartek. W późniejszej rozmowie z Karolem, stwierdza nawet, że ją
kocha. Rozbawia to Karola, a Julek prawie rzuca się na niego ze złości. Karol wyjeżdża do
Warszawy, Pani Łowiecka pojawia się w jego domu w umówionym dniu, skromnie ubrana.
Jedzą razem uroczystą kolację, a później rozpoczęło się ich pożycie małżeńskie. Kiedy Karol
po dłuższej nieobecności wrócił do Krzywizny, Julek już przeniósł się na Tarnice. Postanowił
wybrać się do młyna, próbuje rozmawiać z Julkiem, ale tamten nie chce zmienić swojej
decyzji i nie żałuje tego, że zrezygnował ze wszystkiego dla jakiejś wiejskiej kobiety. Na
odjezdnym, Julek prosi, by przyjaciel więcej nie przyjeżdżał, ponieważ tego chce Jadwisia -
pani Łowiecka. Kobieta zajmowała całą uwagę Julka, dawała mu poczucie celu i
bezpieczeństwa, nawet jeżeli nie do końca obchodziły ją wiersze czy opowieści chłopaka.
Można powiedzieć nawet, że trochę jak matka. Julek czuł się przy niej szczęśliwy. Zimą
brakowało im pieniędzy, napływało coraz mniej zboża do młyna, wszystkim zajmował się
Zdzisio, dobry sługa. Dostał się nawet do aresztu, gdy kradł drewno z lasu.
Natomiast Karol pod koniec sierpnia decyduje, że ma ochotę wybrać się w podróż.
Chce zabrać ze sobą Desmonda, który zaprzyjaźnił się z księdzem, ale tamten odmawia,
chcąc wrócić na trochę do Danii. Karol wyjeżdża więc do Salzburga, gdzie uderza go piękno
przyrody, które nagle zaczyna doceniać. Udaje się do kilku innych miejsc, starając się pojąć
tajemnicę wiary i wewnętrznego spokoju, jednak ciągle mu się to nie udaje. Gdy wraca do
Polski rzuca się w wir pracy, dopóki nie odwiedza go Zdzisio, oznajmiając, że w Tarnicach
sprawy mają się kiepsko. Karol pożycza mu pieniądze, a później sam decyduje się na powrót
do Krzywizny. Nie ma jednak odwagi, by pójść do młyna i spotkać się z Julkiem. W
międzyczasie jest bezpośrednim świadkiem porodu służącej. Podobno to coraz więcej pijący
kucharz zapłodnił dziewczynę, więc zostaje odesłany i zwolniony.
Do Tarnic niespodziewanie przyjeżdża były mąż Jadwisi, by zobaczyć się ze swoimi
synami, wyraża chęć, by zabrać ich do siebie na jesień (Julek i Jadwiga nie mieli nawet
pieniędzy, by opłacić im szkołę, więc uczył ich “wujek” Julek). Po jego wyjeździe zaczyna
czuć się przygnębiony, czuje, że Jadwiga wolałaby mieszkać w Warszawie, tak jak pan
Łowiecki. Pewnego dnia podczas spaceru czuje ugryzienie w rękę, a niedługo później, zaraz
koło ugryzienia wbija mu się kolec tarniny. Julek w nocy skarży się na ból ręki, która
puchnie, a on dostaje gorączki. Kolejnego dnia pani Łowiecka na piechotę idzie na
Krzywiznę do Karola po termometr i by powiadomić go o stanie Julka. Kolejnego dnia
przyjeżdża ksiądz, a także doktor. Julek odmawia spowiedzi !!, a lekarz stwierdza, że wdało
się zakażenie i dla Julka nie ma już szans. Desmond siedzi przy chłopaku, opowiadając mu
wiersze, a w pewnej chwili pan Łowiecka zaczyna szarpać się z Karolem, utrzymując, że
Julek musi o czymś wiedzieć. Karol chce, by dała mu umrzeć w spokoju, wyciąga ją z
pokoju, a ona mówi mu, że przez cały czas zdradzała Julka ze sługą Zbysiem. Serce Julka
przestało bić dopiero kolejnego dnia o czwartej po południu. Karol zmienia swój testament i
przepisuje wszystko Desmondowi, zamiast Julka. Odwiedza młyn kilka tygodni po śmierci
Julka, dowiaduje się, że pani Łowiecka wyjeżdża do Warszawy, do swojego męża. W
pewnym momencie Desmond podnosi krzyk, by powiadomić wszystkich o tym, że mały
Kazik wywrócił łódkę na środku jeziora, chcąc się utopić. Karol od razu rozbiera się, płynąc
w tamto miejsce i ratując chłopca spod wody. Sam jednak ginie, gdy chcąc popchnąć łódkę,
ona mu się wyślizguje i miażdży piersi. Opowiadanie teoretycznie mówi o poszukiwaniu
wiary i swojego miejsca w świecie, szukaniu jego sensu. Jak widać, udało się to tylko
Desmondowi.
Opowiadanie z 1943 roku. Jezuita Józef Suryn jedzie do zakonu Urszulanek we wsi
Ludyń, która jest położona na Smoleńszczyźnie. Akcja ma miejsce jesienią w czasie
panowania króla Jana III Sobieskiego. Po drodze do zakonu natrafia na karczmę, w której
zatrzymuje się na posiłek. Karczmarką okazuje się być Cyganka, którą ksiądz zna z
wcześniejszych podróży. W karczmie znajduje się jeszcze biedny szlachcic, Wincenty
Wołodkiewicz. W końcu między nim a Surynem dochodzi do rozmowy. Szlachcic zagaduje
go o cel podróży, kiedy dowiaduje się, że rozmówca zmierza do Ludynia, ewidentnie ożywia
się i wypytuje o dziwne zjawiska, które mają się dziać w klasztorze. Ksiądz zbywa go za te
insynuacje. Następnie szlachcic namawia Cygankę, żeby powróżyła księdzu. Ta zdradza mu,
że zobaczy pannę, która została matką.
Nadchodzi dzień odpustu, pogoda jest okropna, pada deszcz. Przybyły na miejsce
królewicz nie ukrywa swojego znudzenia. Przed mszą przechodzi procesja złożona z księży,
którzy wcześniej zamieszkiwali klasztor, oraz sióstr z Matką Joanną na czele. Suryn bacznie
obserwuje je z boku, jednak ich zachowanie nie budzi żadnych zastrzeżeń. Dopiero w
kościele Urszulanki zaczynają swój oszalały taniec, na który księża reagują egzorcyzmami.
Zakonnice rozbiegają się po kościele, jedynie Matka Joanna pozostaje w swoim miejscu.
Suryn patrzy na całość, nie ingerując. Jeden z księży, Laktancjusz, zaczyna wypędzać
demony. Głos Joanny co chwilę się zmienia, a ta zaczyna krzyczeć przekleństwa. Udaje się
pozbyć jednego z demonów. Proces egzorcyzmów przejmuje od Laktancjusza ksiądz Imber,
który zmusza kolejnego demona do pokazania, jak Aniołowie wielbią Boga. Joanna wtedy
zaczyna piękny taniec. Suryn wzrusza się na ten widok. Imber kontynuuje, wzywając siłę
nieczystą do okazania czci krzyżowi, jednak ten wzbrania się przed tym. Joanna przeklina
Boga, prosi o przebaczenie i mdleje.
Udają się do kamiennicy, gdzie mieszka cadyk. Mężczyzna jest w średnim wieku i ma
długą brodę. Rabin po wysłuchaniu księdza, opowiada mu o jego spotkaniu z duchem.
Kiedyś wypędzał z młodej kobiety ducha jej kochanka. Jego starania jednak niczym nie
skutkowały. Duch odszedł dopiero, kiedy dziewczyna zmarła. Cadyk przestrzega jezuitę, że
chce szybko posiąść wiedzę, którą inni zdobywali całe lata. Następnie każe mu być
ostrożnym, inaczej może zgubić własną duszę. Po tym przegania księdza z jego domu. Suryn
oraz Wołodkiewicz zmierzają do karczmy na szklaneczkę miodu.
Suryn przez następne kilka dni jest nieprzytomny i wije się w konwulsjach. Temat
opętania księdza dominuje pośród bawiących się w karczmie. Siostra Małgorzata opowiada
biesiadującym o zmianach, które zaszły w klasztorze po oczyszczeniu matki przełożonej ze
złych mocy. W końcu do Ludynia przyjeżdża ksiądz prowincjał, który u proboszcza spotyka
się z Surynem. Ten twierdzi, że na jego duszy ciążą cztery demony. Prowincjał decyduje o
powrocie jezuity do Płocka.
“IKAR”
“BORSUK”
“TATARAK”
Opowiadanie z 1958 roku zostało wydane dwa lata później. Całość zaczyna się od
opisu tataraku - ziela wodnego o charakterystycznym zapachu wydobywanym, kiedy się go
potrze. Z jednej strony tataraku używano do wykładania podłóg sieni i balkonów oraz był
często używany w święta. Z drugiej - zapach rośliny kojarzy się narratorowi z sytuacją, gdy
w dzieciństwie utonął jego pierwszy przyjaciel imieniem Gracjan. Choć rzecz działa się w
dawnej przeszłości, to tatarak wciąż wiązał się z negatywnymi myślami.
Następnie narrator mówi o małym miasteczku Z., gdzie wyjeżdża, żeby uciec przed
hałasem i zgiełkiem miasta. Sama miejscowość nie wyróżniała się niczym, ale pozwalała
narratorowi zniknąć spoza zasięgu telefonów i depeszy. Przebywając w miasteczku, miał
tylko listowny kontakt z żoną. Narrator mówi też o swojej dobrej przyjaciółce - doktorowej
M. - pani Marcie, z którą nie widywał się jakoś wyjątkowo często, ale to właśnie to było
przyczyną ich szczególnej relacji. Kobieta w czasie okupacji miała stracić dwóch synów,
przez co teraz czuła się samotna, gdyż mąż-doktor był zajęty pracą i zostawała sama w
wielkim domu. W nim tylko pokój-pracownia chłopców zawsze była zamknięta na klucz. Po
tym narrator zbiera się do przytoczenia opowieści, którą opowiedziała mu pani Marta.
Nazajutrz w domu zjawia się Boguś, który tak naprawdę mało co czyta, jednak pani
Marta próbuje tę myśl za wszelką cenę odrzucić. Na pytanie, czego potrzebuje, odpowiada
“coś z polonistyki”. Kobieta usilnie próbuje znaleźć autora, tematykę, cokolwiek, co chłopak
zna i lubi, jednak wszelkie starania spełzają na niczym. Rozmowa schodzi na temat pływania
i Halinki. Dziewczyna ponoć wyjechała do ciotki bez pożegnania z Bogusiem. Na słuch o
tym pani Marta zaprasza młodzieńca na wspólne pływanie w rzece. Następnego dnia do pani
Marty przychodzi liścik z prośbą o przesunięcie godziny spotkania, gdyż chłopak omyłkowo
umówił się z nią w godzinach pracy. Liścik jest napisany starannym pismem, czego kobieta
nie spodziewała się po Bogusiu. Pada podejrzenie, że napisała/przepisała go Halinka.
Kobieta pojawia się na miejscu spotkania, ale w pobliżu nie widzi ani śladu po
Bogusiu, więc zaczyna pływać sama. W końcu zauważyła chłopaka na moście - w
towarzystwie Halinki. Kobieta jest załamana, zrozpaczona siedzi na plaży przez dłuższą
chwilę. Nagle chłopak zjawia się na plaży, ubrany tylko w żółte obcisłe slipy. Swoje
spóźnienie argumentuje tym, że odprowadzał Halinkę na dworzec, gdyż ta dopiero dzisiaj
wyjechała, bo nie miała pieniędzy, więc to on musiał pożyczyć jej na bilet. Młodzieniec i
doktorowa idą nazbierać tataraku, wcześniej jednak dochodzi między nimi do zbliżenia i
całują się. Marta pyta chłopaka, co robi, a on odpowiada, że jest dla niego taka dobra.
Kobieta zalewa się rumieńcem i zmiesza się. Dochodzi między nimi do niezręcznej ciszy,
która zostaje przerwana przez Bogusia, który idzie narwać z dna rzeki tataraku. Kiedy
chłopak nurkuje, pani Marcie rodzi się myśl, że “jedno z nich musi umrzeć”, gdyż
pocałunkiem zdradziła swój sekret - uczucie, jakim go darzyła. Twierdzi, że tylko to
zakończy odczuwany przez nią wstyd. Boguś rzuca ku jej stóp pęczek pędów i płynie po
drugi. Tym razem jednak chłopak dłużej nie wraca, a kobieta dostrzega, że płynie w jakiś
dziwny sposób. Dopiero po chwili orientuje się, że Bogusław topi się. Próbuje go uratować,
młodzieniec nawet chwyta się jej, ale zaczyna ściągać Martę na dół, więc ta go puszcza. Woła
o ratunek znajdujących się nieopodal dwóch mężczyzn, którzy kosili łąkę. Im udaje się
wyciągnąć Bogusia i zaczynają sztuczne oddychanie, jednak te nic nie daje. W końcu
postanawiają oddalić się od rzeki, żeby wezwać pomoc. Pani Marta zostaje sama z ciałem
Bogusia. Zaczyna całować go, schodząc coraz niżej. Każdemu pocałunkowi towarzyszy
charakterystyczny zapach tataraku, jednak kiedy jej twarz znajduje się przy slipach
młodzieńca, czuje ił, gnijące rybie łuski i błoto - “aromat śmierci, która miała się stać
niebawem również jej udziałem”.
“ZARUDZIE”
Od śmierci Maksymiliana Dunina, ojca rodziny, minęło pół roku. Odkąd po stracie
ojca Józio zrobił sobie z jego gabinetu pokój oraz zlecił wycięcie znajdujących się przy
domie zarośli i drzew, żeby mieć z niego piękny widok aż do samej Rudy, mężczyzna w
końcu czuje się w Zarudziu jak u siebie. Przyjacielem Józia jest Fiłaret, który nie jest lubiany
przez matkę i siostrę chłopaka, gdyż twierdzą, że mąci mu w głowie. Z tego też powodu
Fiłaret, odwiedzając Józia, wchodził przez okno. Sam Józio uważa, że z Fiłaretem jest coś nie
tak, ale winę zrzuca na wpływy Kościoła prawosławnego. Chłopaka odwiedza też czasami
kapitan Krzyżanowskij, który z kolei cieszy się względami rodziny Józia. Kapitan przyjeżdża
do niego grać w karty. Siostra, Tekla, wraz ze schorowaną matką nie pochwalają beztroskiego
trybu życia i hazardu, które uprawiał Józio. Jako że chłopak nie wyraża zainteresowania
swoimi włościami, gospodarstwem zajmuje się właśnie Tekla oraz ekonom, Florian Szumski,
który uwłaszczył chłopów i nadał im ziemie oraz prawa. Zarudzie niekiedy odwiedza też
daleki krewny, wuj Ferdynand Dunin, który w swojej posiadłości, Rotmistrzówce, zbudował
cukrownię i na to samo chce namówić Józia, jednak ten nie może sobie na to pozwolić z
powodu braków finansowych.
Nadchodzi czas kolacji. Józio siedzi przy stole, trzymając za rękę Masię. Zjawia się
też oczekiwany gość - pan Kalikst. Początkowo rozmowa z nim tyczy się pogody i tutejszych
wyjątków, lecz Duninowa oskarża go o podejmowanie tematów błahych zamiast tego, co
naprawdę jest ważne. Kalikst twardo stoi przy tym tutejsze łąki są ważne, gdyż to na nich
odbyła się bitwa pod Sobem w czasie powstania Konarskiego. Następnie Kalikst krytykuje
poetów, którzy nawołują do czynów, a sami nic nie robią. W tym momencie zebrane przy
stole kobiety postanowiły odejść i udać się spać. Alfred przechodzi do misji gościa -
przeprawienia się przez rzekę - i proponuje mu pomóc. Kalikst pyta Józia, czy wie, co się
wydarzyło w Sołowijówce i Złotej Hramocie, jednak ten nie ma o niczym pojęcia. Fiłaret z
kolei udaje niewiedzę, żeby usłyszeć, co powie emisariusz. Kalikst opowiada o Złotej
Hramocie - wydanym przez Tymczasowy Rząd Powstańczy manifeście o uwłaszczeniu
chłopów. Fiłaret zauważył, że słowa emisariusza budzą zainteresowanie, a nawet żar w Józiu,
który zaproponował, że pojedzie z Kalikstem i przeprawi się z nim przez rzekę. Józio żegna
się z panną Goddard, lecz nie chce budzić śpiącej Masi i każe jej przekazać, że zobaczą się,
jak wróci. Dla niepoznaki ze spiskowcami jedzie Fiłaret, który zawróci promem, żeby ten nie
wzbudzał podejrzeń, ale tak naprawdę ma własne plany. Wsiadając na prom, Józio wyrzuca
broń swoją i Kaliksta w obawie, że ta przypadkiem wystrzeli. Zszokowanemu emisariuszowi
tłumaczy, że Złota Hramota będzie ich bronią. Na pożegnanie z Fiłaretem chłopak mówi, że
czuje, że ten wszystkiego mu tak naprawdę nie powiedział. Fiłaret szyderczo śmieje się i
jedzie do Zarudzia, gdzie zdradza przyrodniego brata. Każe Ilko jechać do kapitana
Krzyżanowskija, aby poinformować go o miejscu przebywania bezbronnych spiskowców.