You are on page 1of 3

„Ferdydurke” – powieść awangardowa Witolda Gombrowicza.

Wydano ją w Warszawie,
w październiku 1937 roku.

„Ferdydurke” opowiada o zmaganiach z formą.

Pupa – brak indywidualnych cech, brak własnego zdania, podatność na przyjmowanie


zdania innych; zdziecinnienie

Upupianie – wpychanie w niedojrzałość, infantylizowanie(w „Ferdydurke” upupianiem


zajmuje się szkoła, narzuca uczniom określone postawy, nadaje im gębę czystości,
skromności i niewinności)

Józio Kowalski – główny bohater, 30 letni pisarz

W pierwszym rozdziale budzi się z koszmarnego snu(śniło mu się, że jego ciało było
podzielone na części, które się nawzajem naśmiewały. Jedne z nich należały do 15
letniego Józia, a drugie do 30 letniego Józia). Sen odzwierciedla rzeczywistość ponieważ
Józio jest wewnętrznie rozdarty. Jest już dorosły ale nadal niedojrzały.

Nagle słychać dzwonek, a do pokoju wkracza profesor Pimko, który natychmiast traktuje
Józia jak młodego ucznia. Pimko czyta fragment powieści głównego bohatera i zaczyna go
krytykować. Pimko postanawia ponownie umieścić Józia w szkole – w 6 klasie.

W szkole nie ma miejsca na samodzielne myślenie, a jedynie na powtarzanie wyuczonych


formułek.

Miętus(Miętalski) – kilkunastu letni chłopiec stający na czele zbuntowanych uczniów.


Sprzeciwia się narzucaniu przez szkołę gęby niewinności. Swój bunt pokazuje przez
wulgarne powiedzonka oraz agresywne zachowanie. Według niego dojrzałość łączy się z
uświadomieniem seksualnym i niechęcią do wszelkich ideałów.

Syfon(Pylaszkiewicz) – jest pupilem wszystkich nauczycieli, jest zawsze przygotowany


do lekcji i zgadza się z rolą jaką pełni szkoła.

Rozpoczyna się lekcja języka polskiego, prowadzoną przez nauczyciela zwanego


Bladaczką. Wpaja on uczniom nic nie znaczące hasła. Ciągle powtarza zdanie „Słowacki
wielkim poetą był.”. Jeden z uczniów – Gałkiewicz, oznajmia, że poezja Słowackiego go
nie zachwyca. Bladaczka trzymał się swojego zdania i nie dopuszczał do siebie innej
myśli. Tylko Syfon był przygotowany do lekcji.

Nadchodzi przerwa na której uczniowie planują zorganizować pojedynek na miny. Dzwoni


dzwonek i uczniowie udają się na lekcję łaciny, która jest nudna i nic nie wnosząca do
życia uczniów. Nauczyciel przepytuje ich z tłumaczenia fragmentów pamiętników Juliusza
Cezara. Znów tylko Syfon był przygotowany do zajęć.

W trakcie kolejnej przerwy następuje pojedynek na miny między Syfonem, a Miętusem.


Super arbitrem zostaje Józio. Zasady brzmią „Przeciwnicy staną naprzeciwko siebie i
oddadzą serię min kolejnych, przy czym na każdą budującą i piękną minę Pylaszkiewicza
Miętalski odpowie burzącą i szpetną kontrminą. Miny jak najbardziej osobiste, swoiste i
osobne, jak najbardziej raniące i miażdżące stosowane mają być bez tłumika aż do
skutku”. Rozpoczyna się pojedynek, gdy Syfon zaczyna wygrywać Miętus rzuca się na
niego i szeptem uświadamia go, co do niewinności. Dokonuje tym samym tzw. „gwałtu
przez uszy”. Syfon jest przerażony, nagle wkracza profesor Pimko i przerywa pojedynek.

W tym miejscu Witold Gombrowicz robi przerwę w fabule powieści i rozpoczyna


rozważania na temat sztuki, zwraca uwagę, że dzieła pisarzy powstają w mękach, a potem
czytelnicy odbierają je jedynie częściowo pomiędzy telefonem a kotletem. Jest przeciwko
pisania utworów według określonych form. Opowiada następnie historię Filidora i
profesora Monsena, czyli anty-Filidora. Filidor wszystko wokół syntetyzuje natomiast
Monsen jest analitykiem i wszystko rozkłada na części pierwsze. Tak też robi z żoną
Filidora, zaczynając od rozebrania jej wzrokiem, a kończąc na analizie jej moczu. Po
wszystkim kobieta trafiła do szpitala, a jej mąż Filidor zaczął planować zemstę polegającą
na zsyntetyzowaniu kochanki Monsena – Flordente. W tym celu sprzedał cały majątek
warty 850 tys. zł i rozmienił na złotówki. Gdy wykładał coraz to kolejne złotówki, kochanka
Monsena zaczęła skupiać się na jednym punkcie. Monsen uderzył Filidora w twarz.
Następnie strzelali w wybrane części ciała wybranki rywala.

Po tym Gombrowicz wraca do głównej fabuły utworu. Profesor Pimko zabiera Józia do
domu Młodziaków. Mieszkali tam: Młodziak, Młodziakowa oraz ich córka Zuta. Pimko
chciał, by Młodziakowie oduczyli Józia przybierania póz. Józio według nich próbuje
przybrać pozę dorosłego i dojrzałego. Rodzina Młodziaków była rodziną nowoczesną.
Drzwi otwiera Zuta – 16 letnia dziewczyna. W tym miejscu autor wprowadza nowe pojęcie
– łydka. Ma ona symbolizować młodość, sportową energiczność, zdrowie oraz swobodę
obyczajów w tym także swobodę erotyczną. Józio dostał swój pokój i odtąd mieszka u
Młodziaków. Józio postanawia sobie, że uda mu się przełamać formę nowoczesności
jakiej hołduje rodzina Młodziaków. Bezskutecznie próbuje nawiązać kontakt z Zutą, która
coraz bardziej mu się podoba. Nagle w przedpokoju słychać wrzask, była to służąca, która
krzyczała, ponieważ Miętus próbował dopuścić się na niej ”gwałtu”. Przyniósł ze sobą
serdelki i pół butelkę czystej monopolowej. Józio zwierza się Miętusowi, że zakochał się w
Zucie. Miętus mówi, że ich znajomy z klasy – Kopyrda, również interesuje się Zutą.
Miętus marzy o znalezieniu prawdziwego parobka.

Mijają dni, Józio znacznie poprawił się w nauce – chce dzięki temu zwrócić na siebie
uwagę Zuty. Józio planuje dowiedzieć się co łączy Kopyrdę z Zutą. Zgwałcony przez uszy
Syfon powiesił się na pomniku na cmentarzu – nie mógł zapomnieć słów którymi go
uświadomiono. Po powrocie ze szkoły Józio wraz z rodziną Młodziaków zasiadają do
obiadu. Józio szuka sposobu na przełamanie nowoczesności Młodziaków, podczas
nieobecności Zuty przegląda jej rzeczy i znajduje plik listów o zakochanych – w tym od
Kopyrdy oraz porfesora Pimka. Józio pismem Zuty pisze dwa identyczne listy i wysyła je
do Kopyrdy i profesora Pimki. Ich treść to: „Jutro w czwartek o 12 w nocy zastukaj do okna
z werandy, wpuszczę – Z”. Przychodzi Kopyrda i zaczyna się całować z Zutą. Po chwili
przychodzi Pimko, a Józio krzyczy, że w domu jest złodziej. Kopyrda i Pimko chowają się
w szafach, przybiegają rodzice Zuty. Gdy widzą profesora Pimko nie mogą tego znieść –
Młodziak policzkuje Pimko i szarpie się z Kopyrdą. Józio odnosi zwycięstwo – forma
nowoczesności zostaje przełamana.

Józio wymyka się z domu razem z Miętusem, któremu udało się właśnie uwieść służącą.
Razem wyruszają w poszukiwaniu prawdziwego parobka, wolnego od wszelkich form i
prawdziwie naturalnego.

W tym miejscu znów następuje przerwanie fabuły, Gombrowicz przedstawia historię


Filiberta dzieckiem podszytego. Odbywa się mecz tenisowy, widownia klaszcze z
zachwytu. Zazdrosny o oklaski pułkownik, który siedział na trybunach, wyjmuje broń i
strzela do piłki. Kula przebija piłkę i trafia pewnego przemysłowca. Nagle ktoś z
publiczności dostaje ataku epilepsji, inna osoba uderzyła w twarz drugą osobę. Ktoś
wskoczył kobiecie na głowę, nagle wszyscy mężczyźni zaczynają dosiadywać swoje
kobiety jak konie. Na środek wychodzi Markiz de Filibert i pyta czy ktoś z zebranych
chciałby obrazić jego żonę. Mężczyźni zaczęli podjeżdżać na swoich kobietach i obrażać
żonę Markiza. Ta po chwili rodzi dziecko.

Kontynuacja fabuły, Józio i Miętus wyjeżdżają z Warszawy. Za miastem spotykają


chłopów, lecz zachowywali się dziwnie – szczekali jak psy i byli agresywni, nie byli otwarci
na przybyszów z miasta. Chłopców ratuje ciotka Hurlecka, która przejeżdżała w pobliżu –
zabiera ich do dworku w Bolimowie. Ciotka tak samo jak Pimko traktuje Józia jak dziecko.
We dworze Hurleckich oprócz ciotki mieszkali wój Konstanty, ich syn Zygmunt oraz
córka Zosia. W Bolimowie usługuje parobek Walek. Miętus dostrzega u niego naturalność.
Miętus zaczyna dogadywać się z parobkiem. Tymczasem wuj Konstanty zaczyna
podejrzewać Miętusa o skłonności homoseksualne. Miętus tłumaczy się, że chodzi mu o
kontakty, jak z kolegą w jego wieku. Józio planuje ucieczkę z Bolimowa i na prośbę
Miętusa próbuje porwać ze sobą parobka Walka. Zostają jednak przyłapani przez wuja
Konstantego, a Walek zostaje posądzony o kradzież. Konstanty zaczyna bić Walka,
interweniuje Miętus. Walek przez przypadek uderza Konstantego w twarz. Rozpoczyna się
bijatyka i bunt chłopów. Józio ucieka z Bolimowa, a po drodze przyłącza się do niego
Zosia. Co tworzy niby takie ”porwanie Zosi”. Józio chciał porzucić Zosię, lecz łączy ich
pocałunek.

Następuje koniec powieści, której finalną konkluzją jest to, iż nie da się uciec od
narzuconej formy. „Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed
człowiekiem schronić się można tylko w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś nie ma
w ogóle ucieczki. Ścigajcie mnie jeśli chcecie, uciekam z gębą w rękach.”. Utwór kończą
słowa: „Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba”.

You might also like