You are on page 1of 6

00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.

|Napisy zosta�y specjalnie


dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:53:Nie posz�am na zjazd mojej szko�y,
00:00:55:wi�c, gdy zadzwoni� m�j dawny ch�opak|z lat szkolnych,
00:00:58:by�am ciekawa, czy wygl�da�|jak facet, z kt�rym si� kocha�am.
00:01:03:Gdzie jest pracownia chemiczna?
00:01:05:okaza�o si�, �e wygl�da� lepiej.
00:01:07:o Bo�e! Jeremy!
00:01:11:To moje imi�. Ale nie nadu�ywaj go.
00:01:14:Wygl�dasz �wietnie.
00:01:18:Wygl�dasz �wietnie na ok�adce swej|ksi��ki, ale w naturze jeszcze lepiej.
00:01:23:- Tak si� ciesz�, �e zadzwoni�e�.|- Jestem na miesi�c w Connecticut.
00:01:27:- Musia�em ci� odnale��.|- Jak si� masz? o�eni�e� si�.
00:01:32:Rozwiod�em si� dwa lata temu.
00:01:35:To by�o zupe�ne fiasko.
00:01:37:Wi�c zn�w jestem sam.
00:01:41:A ty?|Chodzisz z kim�?
00:01:44:- Nie. Ca�a wolna.|- Jak to mo�liwe?
00:01:47:Po moim ch�opaku ze szko�y|nikt mi si� ju� nie podoba�.
00:01:51:- Aha. Ja i m�j AMC Pacer.|- och, ten Pacer! Co za w�z!
00:01:57:- Zam�wi�em stolik.|- �wietnie.
00:02:00:Ale m�wi�a�, �e mo�e b�dziesz|musia�a si� urwa� wcze�niej.
00:02:03:Czy to by�o na wypadek,|gdybym si� okaza�...
00:02:07:By� mo�e.
00:02:09:Ale moje fikcyjne plany|si� nie uda�y, wi�c jestem wolna.
00:02:16:Miranda nie posiada�a si� z rado�ci,|gdy wpad� jej przystojny s�siad.
00:02:20:Hej!
00:02:23:- Jeste� w domu w sobot� wiecz�r?|- Macierzy�stwo.
00:02:27:- Ja nie mam wym�wki.|- Brady w�a�nie zasn��.
00:02:33:- �piewasz mu?|- Tylko gdy jest niegrzeczny.
00:02:37:Mam dwa dobre miejsca na mecz|dobroczynny Knicks�w w ten pi�tek.
00:02:42:- Posz�aby�?|- Z przyjemno�ci�.
00:02:45:�wietnie. B�d� ci� wygl�da�.
00:02:49:och. okej.
00:02:51:- Wielkie dzi�ki.|- Dobranoc.
00:02:57:Dobranoc.
00:02:59:Miranda nie by�a pewna, czy to mecz|dobroczynny, czy dobroczynno��.
00:03:04:Nawet ci� nie spyta�am,|co robisz w Connecticut.
00:03:07:Dla odmiany nic.
00:03:09:Sp�dzi�em ostatnie dziesi�� lat|haruj�c w Denver,
00:03:13:wi�c postanowi�em wzi�� miesi�c|wolnego i sp�dzi� czas nad morzem.
00:03:19:odpoczywam, rozmy�lam.
00:03:23:Czasem cz�owiek potrzebuje uciec.
00:03:27:Czasem cz�owiek si� zastanawia,|czemu tak d�ugo ucieka�.
00:03:35:To m�j dom.
00:03:41:- Fajnie tu.|- Bardzo lubi� to miejsce.
00:03:48:Mam ochot� ci� poca�owa�,|ale nie wiem, co...
00:03:53:- Rozumiem. To nie jest jasne.|- Przecie� to nie pierwsza randka.
00:03:57:- Ju� chodzili�my.|- I ca�owali�my si�.
00:03:59:- Nie raz.|- Godzinami.
00:04:01:Przez wi�ksz� cz�� 1 982 roku|byli�my do siebie przyklejeni.
00:04:05:Wi�c...
00:04:09:Jeszcze jeden poca�unek?
00:04:14:ostro si� zabierasz.
00:04:33:Du�o lepiej bez przek�adni bieg�w|wbijaj�cej mi si� w ty�ek.
00:04:42:To by�a romantyczna,|upalna, letnia noc.
00:04:46:A po niej nadszed� okropny,|upalny, letni dzie�,
00:04:49:1 4. z kolei okropny, gor�cy|letni dzie�.
00:04:52:- Samantha Jones! Jak si� masz?|- �wietnie, Phoebe. A ty?
00:04:59:�wie�o. W�a�nie wpadli�my|pop�ywa� do SoHo House.
00:05:03:Bo co innego mo�na robi� w ten upa�,|jak tylko siedzie� na basenie
00:05:07:i s�czy� koktajle, gdy spryskuj� ci�|wod� Evian? Czy to nie super?
00:05:12:Cudowne. Lec� na obiad,|bo inaczej sama bym tam siedzia�a.
00:05:17:Pa, pa.
00:05:18:- Jest basen, gdzie nie mam wst�pu.|- Jaki basen?
00:05:23:SoHo House. Trzeba by� cz�onkiem,|a ja jestem na li�cie oczekuj�cych.
00:05:27:- Czy oni nie wiedz�, kim jeste�?|- A co wa�niejsze, kim jeste�my my,
00:05:31:kt�re musimy by� na basenie|razem z tob�.
00:05:33:W szkole wystarczy�o przeskoczy�|przez p�ot, by znale�� si� w basenie.
00:05:38:Skoro mowa o szkole,|widzia�am si� ze szkoln� sympati�.
00:05:42:I zdaje mi si�, �e mog� go polubi�...|jeszcze raz. Czy to nie szale�stwo?
00:05:48:Nie, to mi si� podoba!|Mo�esz wyj�� za szkoln� sympati�.
00:05:52:Nie uprzedzajmy wypadk�w.
00:05:54:Ale to by�a najlepsza randka|od d�u�szego czasu.
00:05:57:- A gdy mnie poca�owa� na dobranoc...|- Poca�owa� ci� na dobranoc?
00:06:02:By�o upojnie.
00:06:04:Bo przypomnia�am sobie, co czu�am,|kiedy si� z nim ca�owa�am.
00:06:08:Je�li jeszcze z nim spa�a�,|to dopiero powr�t do przesz�o�ci.
00:06:13:- Nie! Nigdy nie poszli�my na ca�o��.|- Dlaczego nie?
00:06:16:Byli�my dzie�mi. Chcieli�my czeka�.
00:06:19:A teraz...|My�l�, �e ju� si� naczekali�my.
00:06:22:- Wyjdziesz za niego.|- Przesta�!
00:06:25:- Nawet nie mieszka w Nowym Jorku.|- Ludzie si� przenosz�. To romantyczne.
00:06:29:Lub tragiczne. Ale powa�nie,|skoro mia�am go ju� w szkole,
00:06:34:to co ja robi�am|przez ostatnie 20 lat?
00:06:37:- Dlaczego zerwali�cie?|- To ja zerwa�am.
00:06:39:My�la�am, �e musz� by� lepsi faceci|na �wiecie. okazuje si�, �e nie ma.
00:06:45:Zacz�am my�le� o moim zwi�zku retro.|od czas�w szkolnych wi�kszo�� kobiet
00:06:50:wyrobi�a sobie lepszy gust|co do ubra�, fryzur i jedzenia.
00:06:54:Ale co z gustem do m�czyzn?
00:07:01:Mo�e lepiej by�o mniej my�le�,|a wi�cej si� ca�owa�?
00:07:05:Czy straci�y�my nasz� umiej�tno��|znalezienia prawdziwej mi�o�ci?
00:07:09:Je�li chodzi o sprawy sercowe,
00:07:11:czy nie by�y�my m�drzejsze w szkole?
00:07:16:Samantha w szkole mia�a w pogardzie|wszelkie kluby,
00:07:21:wi�c nie mog�a uwierzy�, �e jaki� klub|m�g� teraz wzgardzi� jej
cz�onkostwem.
00:07:27:- S�ucham pani�?.|- Co wstrzymuje moje cz�onkostwo?
00:07:32:- Czekam ju� od czerwca.|- Nie przyjmujemy nowych cz�onk�w.
00:07:36:Basen jest tak wspania�y,|�e codziennie jest pe�no.
00:07:42:- Czy wie pani, kim jestem?|- Nie, nie wiem.
00:07:47:Ale teraz nie mo�emy pani pom�c.
00:07:50:Czy mog� skorzysta� z toalety,|czy na to te� jest lista oczekuj�cych?
00:07:54:Korytarzem i na lewo.|Na drzwiach jest napis WC.
00:08:07:Czy zostawi�a pani swoj� kart�|na umywalce?
00:08:12:Tak, zostawi�am. Bardzo dzi�kuj�.
00:08:16:Skoro nie wiedzieli tu, kim jest,
00:08:19:to stwierdzi�a, �e mo�e by�|Annabelle Bronstein.
00:08:29:Nazajutrz Samantha wykorzysta�a|swoj� fa�szyw� to�samo��.
00:08:34:Przepraszam. Poda� pani co� do picia,|panno Bronstein?
00:08:40:Tak. Ale zap�ac� got�wk�.
00:08:44:I prosz� mi m�wi� Annabelle.
00:08:49:Tymczasem w�a�nie mia�a|wybuchn�� k��tnia w Cafeterii,
00:08:52:modnej restauracji w Chelsea.
00:08:58:- Dzi�ki.|- Nienawidz� go.
00:09:03:- ldziemy tam.|- Dlaczego?
00:09:05:Bo jeste� w podkoszulce.
00:09:11:- Jaki ma�y ten �wiat!|- W Chelsea wszyscy si� znaj�.
00:09:14:Trudno rozpi�� rozporek,|�eby nie natkn�� si� na znajomego.
00:09:19:Pogadaliby�my, ale musimy|odebra� smokingi na bal.
00:09:23:Powiedzia�e� bal?
00:09:27:Bal galowy w Centrum Gej�w,|Lesbijek i Biseksualist�w.
00:09:30:Jestem w komisji ds. dekoracji.
00:09:32:Jaki wystr�j? Dziwnie czy dziwacznie?
00:09:36:Mia�am cudowny bal maturalny.|Zosta�am kr�low�.
00:09:39:Jak�eby inaczej, kochanie.
00:09:42:A ja nie by�em|na swoim balu maturalnym, bo...
00:09:44:By�e� gejem.
00:09:46:Moja dziewczyna zerwa�a ze mn�|poprzedniego wieczoru, bo...
00:09:50:- By�e� gejem.|- Nie. Gejem zosta�em dopiero...
00:09:55:- Po urodzeniu?|- Niewa�ne.
00:09:59:Do widzenia... Charlotte.
00:10:02:Pa.
00:10:07:Powinni p�j�� na bal gej�w, lesbijek|i prostytutek.
00:10:10:- B�d� mi�y.|- No co?
00:10:14:Wiem, �e Marcus|by� kiedy� m�sk� prostytutk�.
00:10:17:- Nie by�.|- Kotku, obud� si� i poczuj wazelin�!
00:10:21:Widzia�em jego og�oszenie|w dawnym numerze "Honcho".
00:10:25:Nazywa� si� Paul.|Najgorsze mo�liwe imi� na kurw�.
00:10:29:oni si� kochaj� ze Stanfordem.
00:10:31:Wed�ug "Honcho"|on kocha� wszystkich w mie�cie.
00:10:35:- Mylisz si�.|- Mam zdj�cie. Przy�l� ci.
00:10:39:- Nie chc� go widzie�.|- Przy�l� ci, kr�lowo! S�odki kelner.
00:10:48:Wola�abym o tym nie wiedzie�.
00:10:53:- My�lisz, �e Stanford wie?|- Nie. Nie powinny�my tu o tym m�wi�.
00:11:02:Nie s�dz�,|by ci ludzie znali tamtych ludzi.
00:11:07:- Popatrz, jaki on przystojny.|- Jest pi�kny.
00:11:15:- Widzia�a�, spojrza� na mnie?|- Jest totalnie tob� zauroczony.
00:11:19:- Takie dobre miejsca.|- Masz racj�.
00:11:22:To zbyt dobre miejsca, by by� oboj�tny.
00:11:25:Przerwa. Panie i panowie, brawa dla|grupy tanecznej Knicks City Dancers.
00:11:32:- M�wi�am ci, �e by�am cheerleaderk�?.|- Nie. Wiedzia�a�, �e bym si�
�mia�a.
00:12:03:Czy to te� robi�a�?
00:12:05:Nie. Tylko troch� podskok�w.
00:12:23:- Co ona robi?|- Ta blondynka?
00:12:34:- Flirtuje z twoim facetem.|- on nie jest moim facetem.
00:12:40:lle ona mo�e mie� lat, 21 ?
00:12:44:By� pi�tkowy wiecz�r,|by� wielki mecz,
00:12:47:a Miranda by�a zazdrosna|o cheerleaderk�.
00:12:52:Gdy mecz si� sko�czy�,|Miranda czu�a si�, jakby przegra�a.
00:12:58:- Chod�my ju�.|- Musisz p�j�� i z nim porozmawia�.
00:13:01:- Ale on rozmawia z ni�.|- Jeste� lepsza od niej.
00:13:05:- No, id�. Sta� ci� na to.|- Nie wykopuj mnie.
00:13:10:No, id� tam i poflirtuj troch�.
00:13:13:ld�! ld�!
00:13:21:Tego za wiele. Wychodz�.
00:13:24:Tymczasem ja zaprosi�am Jeremy'ego,|�eby przyszed� do mnie na film.
00:13:29:Co w szkole oznacza�o|"przyjd� na pieszczoty".
00:13:33:l, na szcz�cie, nadal to oznacza.
00:13:35:Musz� i��.|ostatni poci�g jest za p� godziny.
00:13:39:My�l�, �e powiniene� zosta�.|I powinni�my p�j�� na ca�o��.
00:13:45:- Na ca�ego.|- Nie zrobili�my tego, a teraz mo�emy.
00:13:48:Twoja matka ju� nie wejdzie.
00:13:54:To prawda. Ale, Carrie,|musz� by� z tob� szczery.
00:13:59:To najgorsza rzecz, jak� mo�esz|us�ysze� od kogo�, kto ci si� podoba.
00:14:03:Tak naprawd�, to nie jestem na urlopie.|Jestem...
00:14:08:Jestem w takim...
00:14:13:...zak�adzie dla umys�owo chorych.
00:14:15:Nie, przepraszam, to jest najgorsza|rzecz, jak� mo�esz us�ysze�.
00:14:20:Chcia�am faceta, kt�ry by zwariowa�|na moim punkcie, ale nie wariata.
00:14:23:Musisz �ci�lej precyzowa� �yczenia.
00:14:26:- Ale jak m�g� si� z tob� zobaczy�?|- Zwia� stamt�d?
00:14:29:Nie. Jest tam dobrowolnie. M�wi,|�e to nie jest zak�ad psychiatryczny.
00:14:34:- To jest terapeutyczna spo�eczno��.|- Kt�ra?
00:14:37:- Juno-Spears.|- To dobrze. Mam tam klient�w.
00:14:42:- Czemu nic o tym nie wiemy?|- Bo jestem dobra w tym, co robi�.
00:14:45:- Nikt si� nie chce do tego przyzna�.|- Na pierwszej randce.
00:14:49:To upokarzaj�ce.|Co musimy przej��, by zdoby� faceta.
00:14:52:Mam 38 lat|i rywalizuj� z cheerleaderk�.
00:14:56:I nigdy nie wiadomo, jaka jeszcze|fajna niespodzianka wyjdzie na jaw.
00:15:00:Co� wam powiem, moje panie.
00:15:02:W dobrym zwi�zku|nie ma niespodzianek.
00:15:07:Ja wiem wszystko o Marcusie,|a on wie wszystko o mnie.
00:15:16:- My�l�, �e on nie wie wszystkiego.|- Co?
00:15:23:Co?
00:15:24:Charlotte nauczy�a si� ju� w m�odym|wieku, �e jedynym sposobem
00:15:28:pozbycia si� niepo��danej informacji,|jest przekazanie jej dalej.
00:15:33:o Bo�e! Czy to prawdziwe?
00:15:36:Anthony znalaz� to|w starym numerze magazynu "Honcho".
00:15:40:Poka� mi to.
00:15:43:o Bo�e! To Marcus?
00:15:47:- Co to jest?|- Nic.
00:15:50:Dobra, dajcie mi to.
00:15:53:Dajcie mi to.
00:16:02:Sk�d to macie?
00:16:06:No ju�, m�wcie. Nie �artuj�.
00:16:09:- Carrie mi da�a.|- A mnie Miranda.
00:16:11:- Mnie Charlotte.|- Anthony mi to da�.
00:16:13:Ale powiedzia�am mu,|�e si� kochacie z Marcusem.
00:16:16:Charlotte by�a cheerleaderk� mi�o�ci,|ale jej dru�ynie si� nie wiod�o.
00:16:23:My�lisz, �e kogo� znasz...
00:16:29:Przepraszam. Kt�ra z pa� jest|Annabelle Bronstein?
00:16:33:- To ja.|- To niemo�liwe.
00:16:35:Panna Bronstein wyjecha�a|na tydzie� do Londynu.
00:16:38:Jak to! Jestem Annabelle Bronstein.
00:16:42:I ona jest Angielk�.
00:16:46:Jak ju� m�wi�am, szanowny panie,|ja jestem Annabelle Bronstein.
00:16:51:Jestem pewien, �e nie.|Rozmawia�em z ni� przez telefon.
00:16:56:Jestem absolutnie Annabelle Bronstein
00:16:59:i nie po to p�ac� 900 dolar�w rocznie,|�eby by� tak traktowana.
00:17:04:Prosz� zawo�a� kelnera,|niech podliczy drinki.
00:17:10:- Co to za akcent?|- ona ma chorob� Madonny.
00:17:14:Przepraszam, ale wiem na pewno,|�e Annabelle zgubi�a swoj� kart�.
00:17:18:Tak my�la�am.|Ale le�a�a na telewizorze.
00:17:24:I panna Bronstein pochodzi z Sussex,|tak jak ja,
00:17:28:a pani, jak mi si� zdaje, nie jest,|w rzeczy samej, z Anglii.
00:17:34:To prawda. Wychowa�am si� w lndiach.
00:17:38:W Nowym Jorku cz�owiek codziennie|natyka si� na r�nych wariat�w.
00:17:43:Dzisiaj Annabelle Bronstein|mia�a kilka osobowo�ci
00:17:47:i co najmniej dwa akcenty.
00:17:51:Cze��, Hobbes.|Gdzie znikn�a� po meczu?
00:17:55:Mia�am ci podzi�kowa�,|ale rozmawia�e� z t� dziewczyn�.
00:18:00:- Z jak� dziewczyn�?.|- Jak�� cheerleaderk�.
00:18:06:- Podoba ci si�?|- Nie.
00:18:11:Podoba mi si� kto� inny.
00:18:14:Ty.
00:18:16:To natychmiast pocieszy�o Mirand�.
00:18:18:Ale sk�d ja to mam wiedzie�?
00:18:23:Mo�e...
00:18:27:By�oby to bardziej jasne...
00:18:30:...gdybym zrobi� to?
00:18:43:- Dzie� dobry, pani MacCaffrey.|- Dzie� dobry, pani MacCaffrey.
00:18:49:Chcia�em ci to da�. Kamyczki.|Filozoficzne. Gdybym ca�kiem zwariowa�,
00:18:54:to b�d� wiedzia�, gdzie s�.|- Chcesz wej��?
00:18:58:- Zapyta�a z dr�eniem w g�osie.|- Wcale nie. Podziwiam ci�.
00:19:02:Wiem, �e ci� pewnie wtedy|zaskoczy�em, ale...
00:19:06:chcia�em o tym wspomnie�,
00:19:08:ale jeszcze nie wypracowa�em|odpowiedniej wersji.
00:19:12:- Trudno o czym� takim wspomnie�.|- Fakt.
00:19:16:"Cze��. Mog� by� wariatem.|Napijesz si� ze mn� drinka?"
00:19:21:My�l�, �e odmalowa�em to gorzej,|ni� jest.
00:19:24:Juno-Spears to nie "kuku�cze gniazdo".
00:19:27:To raczej jak centrum|odnowy biologicznej dla umys�u.
00:19:30:- Maj� lekcje pilates?|- Maj� pilates.
00:19:35:Nie chc� ci� oszukiwa�.|Przechodz� ci�ki okres.
00:19:40:Prze�omowy w�a�ciwie.
00:19:43:Staram si� zrozumie�, dlaczego pewne|rzeczy przychodz� mi trudniej ni�
innym.
00:19:49:Moja rodzina ma z tym co� wsp�lnego.|Rodzice zawsze s� winni, prawda?
00:19:53:- Prawda.|- M�g�bym sp�dzi� 5 lat na terapii
00:19:57:albo zrobi� to intensywnie teraz.|To bardziej skuteczne.
00:20:02:- Jeste� bardzo przekonuj�cy.|- Tak m�wi� moi lekarze.
00:20:07:To wszystko.|Chcia�em to wyja�ni�, �ebym potem
00:20:12:na zawsze nie zosta� "tym wariatem,|z kt�rym chodzi�a� w szkole".
00:20:17:A jak brzmi "m�j ch�opak ze szko�y,|najlepszy na �wiecie w ca�owaniu"?
00:20:20:To bym przebola�.|Ty te� nie jeste� najgorsza, wiesz?
00:20:26:Tej nocy poszli�my na ca�o��.|I nie tylko my.
00:20:41:Nast�pnego popo�udnia wpad�|m�j drugi znajomy wariat.
00:20:45:To prawda.|Marcus by� m�sk� prostytutk�.
00:20:48:Ale nie robi tego od 1 992 roku.
00:20:51:- Rozmawiali�cie o tym?|- Tak.
00:20:53:M�wi, �e zrobi� to,|�eby zap�aci� za lekcje ta�ca.
00:20:57:Tylko dlaczego trzyma� to w tajemnicy?
00:21:00:- Mo�e si� wstydzi�.|- Tak.
00:21:02:Ale to w�a�nie ta tajemnica|mi przeszkadza, a nie prostytucja.
00:21:07:Dowiedzia�em si� ostatni.
00:21:09:Nie chc� si� dowiadywa� od jakiego�|kretyna, kt�ry prenumeruje "Honcho".
00:21:15:Wi�c... zerwali�my.
00:21:18:- o, Stanny. Naprawd�?|- Tak.
00:21:22:I to przed samym balem.
00:21:24:Ale musz� i��,|bo jestem w tej komisji.
00:21:27:I nie mam partnera. Znowu.
00:21:31:- Kiedy to jest?|- Jutro wieczorem.
00:21:33:Prosz�, p�jd� ze mn�!
00:21:35:Musz� odwiedzi� mojego ch�opaka|w zak�adzie psychiatrycznym.
00:21:39:- oczywi�cie, �e musisz.|- Chce, �ebym zobaczy�a, jak tam jest.
00:21:43:Podobno jest tam jak|w centrum odnowy biologicznej.
00:21:45:- Kotku.|- Wiem. Ale on mi si� podoba.
00:21:49:- Musi ci si� bardzo podoba�.|- Ka�dy ma problemy.
00:21:52:Pomagaj� mu tam. To dobrze.|Zreszt� w Nowym Jorku s� sami wariaci.
00:21:57:- Spa�a� z nim, prawda?|- Tak.
00:22:01:I tu si� zaczynaj� problemy.
00:22:04:Prze�pisz si� z kim� i potem zaczynasz|ignorowa� znaki ostrzegawcze.
00:22:08:- Przynajmniej tego nie ukrywa�.|- Tak. W przeciwie�stwie do Paula.
00:22:27:Do Juno-Spears Center trudniej|si� by�o dosta� ni� do SoHo House.
00:22:32:I wydosta�.
00:22:40:Nawet jako go�� zauwa�y�am,|�e to bardzo relaksuj�ce miejsce.
00:22:47:Fajnie tu, co?|Jest pe�no szlak�w wycieczkowych.
00:22:53:- Mo�e potem p�jdziemy na wycieczk�.|- Wiesz, ja nie chodz� na wycieczki.
00:22:56:Ani ja. Ale powiem ci co�,|co niedawno odkry�em.
00:23:00:- Wycieczki... to spacerowanie.|- Naprawd�?
00:23:05:Zaczyna�am my�le�, �e to powinien by�|przymus dla nowojorczyk�w,
00:23:10:jak Hamptons czy Fire lsland.
00:23:12:Ka�! Ka�! Ka�!
00:23:17:- Trzymajcie go!|- Ka�!
00:23:24:To chyba si� nie zdarza cz�sto|w centrum odnowy.
00:23:28:Nigdy nie by�am. Mo�e si� zdarza.
00:23:31:Nie oszukujmy si�!|To jest normalny zak�ad psychiatryczny.
00:23:34:Z lekcjami pilates.
00:23:39:A ty jeste� tu najbardziej normalny.
00:23:41:To tak jak najlepszy dom|na z�ej ulicy.
00:23:45:Ludzie odradzaliby ci kupno.
00:23:48:Mo�e to by�o niezbyt m�dre, by co�|zaczyna�, gdy jestem jeszcze tutaj.
00:23:54:Mo�e jak st�d wyjd� za osiem|czy dziesi�� miesi�cy...
00:24:00:osiem, dziesi�� miesi�cy?
00:24:03:M�j lekarz uwa�a, �e mam jeszcze|du�o pracy przed sob�.
00:24:07:Tak naprawd�, to jest mi tu wygodnie.|Podoba mi si� tu.
00:24:10:Podoba mi si�, �e nikt si� nie kryje|ze swoim szale�stwem.
00:24:19:- Lubi� si� z tob� spotyka�.|- Ja te� lubi� si� z tob� znowu spotyka�.
00:24:26:Ale rozumiem.|Jeste�my teraz na r�nych etapach.
00:24:33:lronia w tym, �e by�o to najbardziej|normalne zerwanie w moim �yciu.
00:24:39:A teraz dwie kr�lowe naszego balu...
00:24:44:Carrie Bradshaw i Stanford Blatch.
00:24:54:o Bo�e! Uwielbiam t� piosenk�.
00:24:57:Ja te�.
00:25:13:To m�j najlepszy bal.|Dzi�kuj� ci, �e przysz�a�.
00:25:18:Wierz mi, to ulga by� zn�w|w�r�d normalnych ludzi.
00:25:22:A wiesz, co jest w tym|najwi�kszym szale�stwem?
00:25:25:My�la�am, �e po wszystkich|moich przej�ciach
00:25:29:wyjd� za m��|za ch�opaka z lat szkolnych.
00:25:33:Ale zdaje si�, �e moja bajka|b�dzie mia�a inne rozwi�zanie.
00:25:37:- on mo�e by� zwi�zany.|- I zabrany.
00:25:41:Ale bez �art�w. Mo�liwe, �e b�d�|z nim chodzi� za 8-1 0 miesi�cy.
00:25:47:Mog� ci� odbi�?
00:25:50:Nie, dzi�kuj�.|Jestem w mi�ym towarzystwie.
00:25:56:Nie powiedzia�em ci,|bo to cz�� mojej przesz�o�ci.
00:25:59:Ju� nie jestem tym cz�owiekiem.|Wtedy by�em strasznie popieprzony.
00:26:03:Ale teraz wiem, czego chc�.
00:26:07:I jeste�my na balu.|I musimy zata�czy�.
00:26:14:Przynios� ponczu, dobrze?
00:26:23:Powiedz mi tylko jedno.
00:26:26:Czy kiedykolwiek spa�e� z tym|krety�skim karze�kiem, Anthonym?
00:26:32:Nie! Bo�e, nie!
00:26:59:Mo�e to nie b�dzie tak,|jak sobie wyobra�ali�my w szkole.
00:27:03:Ale dobrze jest pami�ta�,|�e mi�o�� mo�e si� zdarzy�.
00:27:08:Wszystko mo�e si� zdarzy�.|To jest Nowy Jork.

You might also like