Professional Documents
Culture Documents
Dla sceptyków
ro d zy czy teln icy , zan im n ap is ałem tę k s iążk ę, zas tan awiałem s ię, jak zareag u ją
D n a n ią trzy g ru p y s cep ty k ó w: n au k o wcy -materialiś ci, filo zo fo wie ś wiata
zach o d n ieg o o raz ch rześ cijań s cy teo lo g o wie. Po s tan o wiłem więc
p rzep ro wad zić ek s p ery men t i s k o rzy s tać z wy o b raźn i, b y wy g ło s ić p o lemik ę wo b ec
p o g ląd ó w ty ch trzech g ru p .
W wy o b raźn i two rzę o b raz p rzed s tawiający k u k łę n au k o wca. To b iały
Amery k an in w b iały m fartu ch u i p o lu zo wan y m k rawacie (co ma s y mb o lizo wać
o twarcie i n awiązy wać d o zn an eg o amery k ań s k ieg o fizy k a Rich ard a Fey n man a).
Otacza g o au ra ws zech wied zy i n o n s zalan cji, trzy ma w ręk u zap alo n e cy g aro (u k ło n
w s tro n ę cen io n eg o d u ń s k ieg o fizy k a Niels a Bo h ra). Na jeg o twarzy wid n ieje
aro g an ck i, zd rad zający n iecierp liwo ś ć i mający n a celu u k ry cie włas n ej n iep ewn o ś ci
u ś miech , k tó ry p rzy wo d zi n a my ś l amery k ań s k ieg o b io lo g a J ames a Wats o n a. M ó wię
mu : „M am zamiar p rzed s tawić lu d zio m k s iążk ę p o ś więco n ą n au k o wy m d o wo d o m n a
is tn ien ie b o g a. Co o ty m s ąd zis z?”.
– Niewiele – o d p o wiad a zg o d n ie z mo imi o czek iwan iami i d o d aje: – Po s łu ch aj,
ju ż wcześ n iej s ły s zeliś my o tak ich d o mn ieman y ch d o wo d ach . Weźmy n a p rzy k ład
k reacjo n is tó w. Ro b ią ty le s zu mu , ale jeś li p rzy jrzy my s ię im b liżej, o d k ry jemy , że
ich d o wo d y o p ierają s ię n a zap rzeczan iu n as zy m arg u men to m. Są s p ry tn i, to trzeb a
im p rzy zn ać. Po trafią w in teres u jący s p o s ó b wy tk n ąć lu k i w teo rii ewo lu cji, k tó ra
jes t n as zą o d tru tk ą n a tak zwan y k reacjo n izm. M amy jed n ak k o n trarg u men t: ich id ee
n ie s ą n au k o we, p o n ieważ n ie d a s ię ich zwery fik o wać.
Nau k o wiec rzu ca mi wy zy wające s p o jrzen ie i k o n ty n u u je wy wó d :
– Wiem, że ch ces z u d o wo d n ić is tn ien ie b o g a p o p rzez p o d k reś len ie ws zy s tk ich
lu k materializmu . To s ię jed n ak n ie u d a.
Wp rawd zie mo je p o d ejś cie d o tematu o p iera s ię p rzed e ws zy s tk im n a in n y ch
rzeczach , jes tem jed n ak ciek aw, d laczeg o tak u waża.
– Dlaczeg o ? – p y tam.
– Dlaczeg o ? – J eg o u ś miech jes t teraz p ro tek cjo n aln y . – Po n ieważ, mó j
id ealis ty czn y p rzy jacielu , zaws ze mo żemy u zn ać, że n ied o s tatk i n as zej k o n cep cji
o b ietn ic zn ik n ą d zięk i p rzy s zły m o d k ry cio m n au k o wy m.
– Wiem, wiem. – J a też u miem zach o wy wać s ię p ro tek cjo n aln ie. – Czy Karl
Po p p er n ie s k ry ty k o wał czas em teg o p o d ejś cia, o k reś lając je mian em materializmu
p ro mis o ry jn eg o ?
J eg o cy g aro zg as ło i n au k o wiec p rzez jak iś czas p o n o wn ie je zap ala. Zaciąg a s ię
mo cn o i wy p u s zcza o b ło k d y mu . Patrzy n a mn ie p rzes zy wająco i wy g ląd a n a to , że
jes t g o to wy zró wn ać mn ie z ziemią s wo ją k o n trą.
– Czy m jes t b ó g ? – rzu ca p o ch wili.
J es tem p rzy g o to wan y n a to p y tan ie. Z cich ą p ewn o ś cią s ieb ie o d p o wiad am:
– Bó g jes t czy n n ik iem p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej.
– Ach , zn o wu ta o k lep an a o d p o wied ź – mó wi z p o g ard ą. – M y ś lałem, że
wy my ś lis z co ś lep s zeg o . Wy elimin o waliś my b o g a ju ż d awn o temu , p o n ieważ to
d u alizm. W jak i s p o s ó b n iematerialn y b ó g two rzy p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn ą, k tó ra
wp ły wa n a o b iek ty materialn e? Ws zelk a in g eren cja w ś wiat materialn y wy mag a
wy mian y en erg ii. Ale en erg ia ś wiata materialn eg o zo s taje zaws ze zach o wan a. Żad n a
jej ilo ś ć n ie jes t n ig d y p rzek azy wan a b o g u an i żad n a o d n ieg o n ie p o ch o d zi. W jak i
więc s p o s ó b b ó g ciąg le k o mu n ik u je s ię z n as zy m ś wiatem?
– Nie p o zwo liłeś mi s k o ń czy ć…
– Ty też n ie p o zwo liłeś mi s k o ń czy ć – mó wi d alej. – Po s łu ch aj, n ie zap rzeczamy ,
że p o d czas was zy ch ry tu ałó w relig ijn y ch o d czu wacie o b ecn o ś ć b o g a. M o żn a to
wy tłu maczy ć: b ó g to zjawis k o wy wo d zące s ię z ak ty wn o ś ci mó zg u . Was ze o b rzęd y
u ru ch amiają o k reś lo n e o ś ro d k i ś ró d mó zg o wia, co s p rawia, że o d czu wacie o b ecn o ś ć
p o tężn ej s iły . I d lateg o p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn a ma d la was s en s .
– To n ie tak – mó wię s tan o wczo . – Bó g jes t o ś ro d k iem p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej,
ale to n ie mu s i b y ć d u alis ty czn y b ó g s tary ch relig ii. Was z p ro b lem p o leg a n a ty m, że
o d czas ó w Galileu s za walczy cie z k u k łą ch rześ cijań s k ieg o b o g a, co wcale n ie jes t
s ed n em s p rawy . Ważn iejs ze jes t to , czy was z mo d el rzeczy wis to ś ci z jed n y m
materialn y m wy miarem eg zy s ten cji i p rzy czy n o wo ś cią o d d o ln ą o d p o d s tawo weg o
p o zio mu materii (ilu s tracja 1 -1 , s tr. 3 3 ) p o trafi wy jaś n ić ws zy s tk ie zjawis k a? Otó ż
n ie p o trafi. M u s is z s tawić temu czo ła.
Ch rześ cijan ie o p ierający s ię n a s tary ch trad y cjach s tarali s ię wy tłu maczy ć
ws zy s tk o , czeg o n ie ro zu mieli, za p o mo cą jed n ej o g ó ln ej zas ad y : b ó g i jeg o
p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn a. To b ard zo o g ran iczo n a id ea. Nau k ę wy n alezio n o p o to , b y
walczy ła z tak imi k o n cep cjami, i p o to , b y o d k ry wać lep s ze s p o s o b y n a
in terp reto wan ie d an y ch . Dziś wy , n au k o wcy ś wiata materializmu , ro b icie to s amo .
Kied y p o jawi s ię jak ieś n iewy jaś n io n e zjawis k o , alb o zap rzeczacie jeg o is tn ien iu ,
alb o p ró b u jecie wy tłu maczy ć je za p o mo cą wy ś wiech tan y ch p o my s łó w ty p u : „b ó g
to ep ifen o men p o ws tający w mó zg u ” lu b też: „b ó g to u ży teczn y twó r
w d arwin o ws k iej walce o p rzetrwan ie”. Tak ich rzeczy n ie d a s ię n ig d y zwery fik o wać.
– Pro wad zis z wy k ład … – s k arży s ię n au k o wiec.
– I co z teg o ? Ty też to ro b iłeś – o d p o wiad am s u ro wo . – Bó g , o k tó ry m mó wię, to
k wan to wa ś wiad o mo ś ć. J ak d o b rze wies z, w fizy ce k wan to wej o b iek ty n ie s ą z g ó ry
o k reś lo n e; s ą jed y n ie mo żliwo ś ciami, z k tó ry ch mo że wy b ierać b ó g , czy li k wan to wa
ś wiad o mo ś ć. J eg o wy b ó r zmien ia mo żliwo ś ci w p rawd ziwe wy d arzen ia d o ś wiad czan e
p rzez o b s erwato ra. Z p ewn o ś cią zg o d zis z s ię ze mn ą, że id ea ś wiad o mo ś ci k wan to wej
to p o jęcie n au k o we.
– Oczy wiś cie. Efek t o b s erwato ra: n a o b iek ty k wan to we p o zo rn y wp ły w ma
ś wiad o my o b s erwato r lu b ś wiad o mo ś ć. – Nau k o wiec u ś miech a s ię p rzeb ieg le. –
No we win o w s tarej b u telce? Staras z s ię wy wo łać n ieco p ro wo k acji wo k ó ł id ei
ś wiad o mo ś ci k wan to wej, o k reś lając ją mian em b o g a?
Nau k o wiec n ie ro zu mie, o czy m mó wię.
– Po s łu ch aj, mó wię s erio . Świad o mo ś ć k wan to wa jes t ty m, co n as i męd rcy
i mis ty cy mieli n a my ś li, k ied y mó wili o b o g u . Ud o wad n iam to w mo jej p racy , g d zie
ws k azu ję też n a fak t, iż jes t to k o n cep cja mo żliwa d o n au k o weg o u d o wo d n ien ia.
M ó j ro zmó wca mi p rzery wa.
– Nap rawd ę? Słu ch aj, o b s erwacja to ty lk o p o zó r i mu s i is tn ieć materialn e
wy jaś n ien ie teg o zjawis k a. Tro ch ę za wcześ n ie n a s zu k an ie tu p rawd ziwej
ś wiad o mo ś ci – w jeg o g ło s ie s ły ch ać p o iry to wan ie.
– Ale tak ie zało żen ie jes t lo g iczn e. W in n y m p rzy p ad k u p o ws taje p arad o k s .
– Tak , ale k ilk a d ro b n y ch p arad o k s ó w n ie zmien i n as zy ch filo zo ficzn y ch
p rzek o n ań – o d p o wiad a fig larn ie n au k o wiec.
Wciąż mn ie n ie ro zu mie.
– J a mó wię s erio . Po wtarzam, że k wan to wa ś wiad o mo ś ć to co ś , co n as i mis ty cy
p o s trzeg ali jak o „b o g a”. Po wtarzam też, że to id ea, k tó ra d a s ię zwery fik o wać
w s p o s ó b n au k o wy .
Teraz mo je s ło wa d o n ieg o d o cierają i o twiera s zero k o u s ta.
– Nap rawd ę? W jak i s p o s ó b ?
– Od czas ó w, g d y fizy k Pierre-Simo n Lap lace p o wied ział Nap o leo n o wi: „Nie
p o trzeb u ję (d o mo ich teo rii) tej h ip o tezy (b o g a)”, wy k o rzy s ty waliś cie ten arg u men t
d o u d o wad n ian ia, że b ó g n ie is tn ieje.
– I z d o b ry m s k u tk iem – p rzery wa mi mó j ro zmó wca.
– Ows zem, ale teraz ro le s ię o d wró ciły . Przed s tawię teo rety czn e p arad o k s y
i ek s p ery men taln e d an e, k tó re p o k azu ją, że p o trzeb u jemy h ip o tezy b o g a, i to n ie
ty lk o w celu wy elimin o wan ia z n as zy ch teo rii lo g iczn y ch p arad o k s ó w, ale tak że p o
to , b y mó c wy jaś n ić n o we d an e. Przy g o tu j s ię n a to .
M ó j ro zmó wca o d wraca wzro k . Wiem, że d o n ieg o d o tarłem. Nau k o wcy d o cen iają
ro związy wan ie p arad o k s ó w i – p rzed e ws zy s tk im – d an e d o ś wiad czaln e.
Ale p o ch wili o trzy mu ję rip o s tę.
– Z p ewn o ś cią n ie s p o d ziewas z s ię, że zmien imy fro n t z p o wo d u k ilk u
p arad o k s ó w. Co zaś ty czy s ię n o wy ch d an y ch , twierd zen ie, że zap ro jek to wan a d la
ś wiata w s k ali mik ro fizy k a k wan to wa d ziała tak że w n as zy m wy miarze to czy s ta
s p ek u lacja. Bo p rzecież tak u ważas z, p rawd a? Zaraz p ewn ie mi p o wies z, że zo s tało to
ju ż u d o wo d n io n e za p o mo cą o b iek ty wn y ch d o ś wiad czeń w ś wiecie s k ali mak ro .
Uś miech am s ię, mó wiąc:
– Tak właś n ie twierd zę. Co d o zas to s o wan ia fizy k i k wan to wej w s k ali mak ro ,
z p ewn o ś cią s ły s załeś ju ż o SQUID* ?
Nau k o wiec o d p o wiad a z p rzek ąs em.
– J as n e, mo ja żo n a czas em p o d aje to n a o b iad . Raczej n ie p rzep ad am.
Kręcę p rzecząco g ło wą.
– Wies z, że SQUID to ak ro n im o d s łó w Superconducting Quantum Interference Devices
(n ad p rzewo d n ik o wy in terfero metr k wan to wy ). To zb y t s k o mp lik o wan e, żeb y s ię tu
n ad ty m ro zwo d zić, ale d o ś wiad czen ia ju ż d awn o u d o wo d n iły , że fizy k a k wan to wa
ma s wo je zas to s o wan ie tak że w s k ali mik ro . Do ś wiad czen ia p o twierd zające is tn ien ie
b o g a, k tó re o mó wię w n in iejs zej k s iążce, ró wn ież d o ty czą ek s p ery men tó w w s k ali
mak ro . Niek tó re wy n ik i zo s tały ju ż n awet p o wtó rzo n e.
M ó j in terlo k u to r zaczy n a s ię czu ć tro ch ę n iek o mfo rto wo .
– Słu ch aj – mó wi z u p o rem w g ło s ie – n ig d y n ie u zn amy two ich d ziałań za n au k ę.
Wies z d laczeg o ? Po n ieważ n au k a z d efin icji s zu k a n atu raln eg o wy tłu maczen ia.
Wp ro wad zas z d o ró wn an ia co ś n ad n atu raln eg o , wp ro wad zas z h ip o tezę b o g a. To
n ig d y n ie b ęd zie n au k a.
– J eżeli p o p rzez s ło wo „n atu raln e” ro zu mies z ś wiat o p arty n a p rzes trzen i, czas ie
i materii, to two ja n au k a n ie jes t w s tan ie zaak cep to wać n awet fizy k i k wan to wej.
Ws ty d ź s ię. Do ś wiad czen ie As p ecta – fo to n y wp ły wające n a s ieb ie b ez s y g n ałó w
wy s y łan y ch w czas ie i p rzes trzen i – ro zs trzy g n ęło tę k wes tię raz n a zaws ze.
Nau k o wiec p o n o wn ie o d wraca wzro k . J eg o cy g aro zn o wu zg as ło . Ws taję. Wiem,
że mo je s ło wa d o n ieg o d o tarły . Nau k o wcy s zan u ją o b iek ty wn e d o ś wiad czen ia.
M aterialis ty czn ie n as tawio n y n au k o wiec trafio n y , zo s tało jes zcze d wó ch .
W wy o b raźn i two rzę teraz o b raz filo zo fa-s cep ty k a: wy s o k ieg o , b iałeg o
amery k ań s k ieg o mężczy zn y z o g o lo n ą g ło wą, wy g ląd ająceg o jak Ken Wilb er.
Op o wiad am mu o s wo jej k s iążce p o ś więco n ej n au k o wy m d o wo d o m n a is tn ien ie
b o g a. M ó wię mu też o s wo im s p o tk an iu ze s cep ty czn ie n as tawio n y m n au k o wcem.
Zas k ak u je mn ie s wo im p y tan iem:
– Czy m jes t n au k a?
Szu k am p rzez ch wilę o d p o wied n ich s łó w.
– M amy k o n cep cje d o ty czące is tn ien ia, k tó re p o jawiają s ię w wy n ik u
d o ś wiad czan ia ś wiata zewn ętrzn eg o i wewn ętrzn eg o o raz d zięk i in tu icji. Sk ład ają s ię
o n e n a filo zo fię is tn ien ia, k tó rą wy , filo zo fo wie, n azy wacie ontologią lu b metafizyką.
Nas tęp n ie mamy s p o s ó b p o zn an ia „b y tu ”, k tó ry n azy wacie ep is temo lo g ią, p rawd a?
Nau k o wcy , o p ierając s ię n a in tu icji, s n u ją teo rię d o ty czącą is tn ien ia, d ed u k u ją n a
p o d s tawie wied zy teo rety czn ej, a n as tęp n ie p o d d ają s wo je teo rie ek s p ery men to m, b y
je zwery fik o wać.
Szu k am w jeg o o czach u zn an ia. Od p o wiad a s zo rs tk o :
– Do b rze, d o b rze. Ale to , co s tu d iu jemy i o d k ry wamy d zięk i tej n au ce, d o ty czy
k o n k retn y ch d o ś wiad czeń i jes t b ard zo k ró tk o trwałe, czy ż n ie?
M ó j ro zmó wca ma rację, więc k iwam g ło wą twierd ząco .
– Po wied z mi więc, jak mo żemy wy k o rzy s tać tę n au k ę o p artą n a ty mczas o wy ch ,
o g ran iczo n y ch p rzes trzen ią zjawis k ach d o u d o wo d n ien ia, że is tn ieje co ś , co jes t
wieczn e, z n atu ry tran s cen d en tn e i wy k racza p o za ws zelk ie in n e zjawis k a? Twó j
p o my s ł jes t g o rs zy n awet o d k o n cep cji ś red n io wieczn y ch ch rześ cijan , k tó rzy
p ró b o wali u d o wo d n ić is tn ien ie b o g a za p o mo cą ro zu mu , b o d o ch o d zi d o teg o two ja
n au k o wa p reten s jo n aln o ś ć. M y ś lis z, że lu d zie zaak cep tu ją two ją id eę, k ied y
p rzy b ierzes z ją w n au k o we s zaty ?
M ó j to warzy s z jes t aro g an ck i i cy n iczn y . Staram s ię mu o d p o wied zieć, ale o n
mó wi d alej:
– Zn am two je n au k o we d o wo d y n a is tn ien ie b o g a. Nie ty lk o red efin iu jes z id eę
b o g a, ale zmien ias z też o b raz materializmu . J es teś h o lis tą, czy ż n ie?
Tak n ap rawd ę n ie jes tem h o lis tą, czy li k imś k to my ś li, że cało ś ć s tan o wi co ś
więcej n iż s u ma jej elemen tó w lu b że całk o wicie n o we two ry s ą w s tan ie p o ws tać
z p ro s ty ch k o mp o n en tó w, ale two ró w ty ch n ie d a s ię s p ro wad zić d o p o zio mu ty ch że
k o mp o n en tó w. Py tan ie mo jeg o ro zmó wcy wzb u d ziło jed n ak mo ją ciek awo ś ć:
– Co mas z p rzeciwk o h o lis to m?
Filo zo f p atrzy n a mn ie p o g ard liwie, mó wiąc:
– Nawet ży jący cztery s ta lat temu Kartezju s z wied ział, że materia ma ch arak ter
fu n d amen taln ie red u k cjo n is ty czn y : mik ro k o s mo s two rzy mak ro k o s mo s .
Su g ero wan ie, że materia w więk s zy m s k u p is k u z racji s wo jej zło żo n o ś ci p o trafi
s two rzy ć co ś zu p ełn ie n o weg o , to b zd u ra. Uważas z, że b ó g jes t tak im właś n ie
emerg en tn y m związk iem materii, jeg o p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn a to zaś emerg en tn a
cech a zło żo n ej materii. Ale teg o ty p u k o n cep cję łatwo p o d waży ć.
Filo zo f ro b i p au zę, p atrzy n a mn ie i czek a n a mo ją reak cję. M ilczę, więc mó wi
d alej:
– J eżeli id ea emerg en tn eg o h o lizmu miałab y s en s , jej p rawd ziwo ś ć d ałab y s ię
d o wieś ć za k ażd y m razem, g d y two rzy lib y ś my s k o mp lik o wan e fo rmy materii z fo rm
p ro s ty ch . Na p rzy k ład , g d y łączą s ię wo d ó r i tlen , two rząc cząs teczk ę wo d y , to
w wy n ik u teg o p o ws taje jak aś właś ciwo ś ć, k tó rej n ie d ało s ię p rzewid zieć p rzed
p o łączen iem s ię ty ch s k ład n ik ó w? Nie. A jeżeli p o wies z, że „mo k ro ś ć” wo d y , k tó rą
jes teś my w s tan ie p o czu ć, to właś n ie tak a cech a emerg en cji, to ch y b a cię waln ę.
Od czu cie „mo k ro ś ci” b ierze s ię z n as zej in terak cji z cząs teczk ami wo d y .
Staram s ię g o n ieco u s p o k o ić, mó wiąc:
– Nie twierd zę, że co k o lwiek n o weg o i h o lis ty czn eg o p o ws taje w wy n ik u
p o łączen ia wo d o ru i tlen u . Zg ad zam s ię z to b ą. Ho liś ci k ro czą p o b ard zo k ru ch y m
lo d zie.
M ó j ro zmó wca zd aje s ię n ie s ły s zeć teg o , co p o wied ziałem, i mó wi d alej:
– J eżeli b ó g b y łb y jed y n ie emerg en tn y m u k ład em materii, mu s iałb y b y ć
o g ran iczan y czas em i p rzes trzen ią, a więc n ie b y łb y ws zech mo g ący . Nie b y ło b y
tran s cen d en cji, n ag łeg o o ś wiecen ia an i d u ch o wej tran s fo rmacji. M o żemy n azy wać
p o g ląd y h o lis tó w g łęb o k ą ek o lo g ią, n ad awać im wy d u man e n azwy , b y zad o wo lić
miern e u my s ły , ale to n ie wy s tarczy wn ik liwy m filo zo fo m. Ch o ćb y mn ie.
Zn ó w wid ać jeg o aro g an cję. W ty m p rzy p ad k u , g d y ch o d zi o g łó wn e zało żen ie,
ma o n n atu raln ie rację. Staram s ię zach o wać cierp liwo ś ć i wy k rzy k u ję:
– O, wielk i filo zo fie, mas z rację. Ho lizm to b ezn ad ziejn e p o d ejś cie
n iezd ecy d o wan y ch filo zo fó w, k tó rzy wierzą w b o g a, ale n ie ch cą całk o wicie p o rzu cać
materializmu . M as z tak że rację mó wiąc, że n au k a n ig d y n ie zn ajd zie o d p o wied zi
d o ty czący ch o s tateczn ej p rawd y . Prawd a p o p ro s tu jes t. Ale p o s łu ch aj mn ie, p ro s zę.
M aterialiś ci ro b ią o n to lo g iczn e zało żen ie, że materia to red u k cjo n is ty czn a p o d s tawa
ws zelk ieg o b y tu : ws zy s tk o , n awet ś wiad o mo ś ć, d a s ię zred u k o wać d o materialn eg o
b u d u lca, cząs tek elemen tarn y ch i ich wzajemn y ch in terak cji. Uważają, że
ś wiad o mo ś ć to ep ifen o men , zjawis k o wtó rn e w s to s u n k u d o materii, k tó ra s tan o wi
p ierwo tn ą rzeczy wis to ś ć. J a p o s tu lu ję jed n ak k o n ieczn o ś ć o d wró cen ia całej n au k i
materialis ty czn ej d o g ó ry n o g ami. Fizy k a k wan to wa wy mag a, b y n au k a o p ierała s ię
n a p ry macie ś wiad o mo ś ci. Świad o mo ś ć s tan o wi p o d s tawę ws zelk ieg o is tn ien ia,
is to tę, k tó rą mis ty cy o k reś lają mian em b o s k o ś ci. Niech materialiś ci u ś wiad o mią
s o b ie, że to materia, a n ie ś wiad o mo ś ć, s tan o wi ep ifen o men .
– Ro zu miem – filo zo f p o zo s taje n iewzru s zo n y – to b rzmi b ard zo g ó rn o lo tn ie.
Ale czy ab y n ie p o s u n ąłeś s ię za d alek o w d ru g ą s tro n ę? Czy mo żes z n azy wać n au k ą
co ś , co o p iera s ię n a p ry macie ś wiad o mo ś ci?
– J a wid zę to tak : n au k o wcy mo g ą s tu d io wać zaró wn o o b iek ty wn ą s tro n ę
ś wiad o mo ś ci, jak i jej as p ek t trzecio o s o b o wy , że s ię tak wy rażę. M is ty cy , a tak
n ap rawd ę my ws zy s cy p atrzy my n a s tro n ę s u b iek ty wn ą, n a d o ś wiad czen ie p ierws zej
o s o b y . Filo zo f mo że p ó jś ć d alej i p rzean alizo wać in ters u b iek ty wn o ś ć – as p ek t
d ru g iej o s o b y . To właś n ie trzy as p ek ty ś wiad o mo ś ci – p ierws za, d ru g a i trzecia
o s o b a. J eżeli ro zs zerzy my zak res n au k i z czy s to n au k o weg o o b iek ty wizmu n a in n e
as p ek ty , o trzy mamy p ełn y mo d el – mo d el cztero częś cio wy (ilu s tracja 1 -4 , s tr. 4 3 ).
Pro b lem ś wiad o mo ś ci zo s taje ro związan y . Nie p o trzeb u jemy fizy k i k wan to wej an i
two jeg o n o weg o p arad y g matu d o ro zważań o n au ce.
Tezy mo jeg o to warzy s za tro ch ę mn ie zas k o czy ły . Filo zo f to tward a s ztu k a. M imo
to mó wię:
– W p o rząd k u . To o p is u je fen o men jak o fen o men o lo g ię: n ie mo żn a temu n ic
zarzu cić. Ale mo d el n ie in teg ru je czterech ćwiartek .
Zad o wo lo n y z s ieb ie filo zo f o d p o wiad a:
– O to właś n ie ch o d zi zaró wn o mn ie, jak i mis ty k o m. By je zin teg ro wać,
n ależało b y wy k ro czy ć p o za n au k ę, p o za ro zu m, wk ro czy ć n a wy żs zy p o zio m
ś wiad o mo ś ci.
Teraz mo ja k o lej n a b y cie n ieu g ięty m:
– To p o g ląd elity s ty czn y i d o b rze o ty m wies z. M is ty cy zaws ze mó wili, że
p o zn an ie rzeczy wis to ś ci wy mag a o s iąg n ięcia wy żs zeg o p o zio mu ś wiad o mo ś ci.
Każd emu s łu ch aczo wi mó wili: „Bąd ź d o b ry . Do ś wiad czy łem ty ch wy żs zy ch s tan ó w
i wiem, co jes t d o b re d la cieb ie”. Ale czy ten fo rtel k ied y k o lwiek zad ziałał?
– W p ewn y m s en s ie ta s ztu czk a d ziała, p o n ieważ b y cie d o b ry m leży w n as zej
n atu rze; s tąd b ierze s ię atrak cy jn o ś ć relig ii. Ale p o d s tawo we emo cje ró wn ież
zn ajd u ją s ię u p o d s taw n as zy ch zach o wań . Stąd zaró wn o w s ferze p u b liczn ej, jak
i p ry watn ej wciąż to czy s ię d eb ata międ zy mis ty k ami i materialis tami.
– Co więc p ro p o n u jes z?
– Fizy k a k wan to wa p o zwala n am n a d y n amiczn e zin teg ro wan ie d u ch o wej
metafizy k i i n au k i ś wiata materialis ty czn eg o . Tak i u k ład zach o wu je tajemn iczo ś ć
mis ty cy zmu i rzeczy wis to ś ci o s tateczn ej. Zo s tawia o n jed n ak wy s tarczająco wiele
miejs ca n a ro zu m, b y mó c zro zu mieć in teg raln o ś ć tró js tro n n ej ś wiad o mo ś ci – mó wię
z p o wag ą w g ło s ie.
Filo zo f zaczy n a o k azy wać mi s zacu n ek :
– W jak im s to p n iu ta k wan to wa red efin icja n au k i p o mag a u k azać Bo g a w tak im
ś wietle, b y n au k o wcy i ws zy s cy p o zo s tali lu d zie g o zaak cep to wali i s tarali s ię b y ć
d o b rzy d la in n y ch ? – p y ta filo zo f.
– Czy p amiętas z mo ją ro zmo wę z n au k o wcem? – p y tam, czu jąc, że całk o wicie
s k o n cen tro wał n a mn ie u wag ę. – Bó g to ś wiad o mo ś ć k wan to wa; to o s to p ień n iżej
n iż p o zio m b ęd ącej p o d s tawą ws zelk ieg o is tn ien ia ś wiad o mo ś ci ab s o lu tn ej. Na ty m
etap ie mo żn a s to s o wać n au k o we cele i d o ś wiad czen ia. Nie s łu żą o n e d o teg o , b y
d o wieś ć is tn ien ia b o g a w s p o s ó b b ezp o ś red n i, ale mają n a celu p rzetes to wan ie jeg o
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej, k tó ra o b jawia s ię n ie ty lk o w ś wiecie materialn y m, ale
tak że n a p o zio mach s u b teln y ch . Zn ajd u jemy też tward e, o b iek ty wn e d o wo d y n a
is tn ien ie teg o s u b teln eg o wy miaru . Og ó ł lu d zk o ś ci p rzek o n a s ię o ty m d zięk i
o b iek ty wn ej wery fik acji, co d o p ro wad zi n as d o zmian y p arad y g matu p o s trzeg an ia
rzeczy wis to ś ci. Z p ewn o ś cią s ię ze mn ą zg o d zis z?
– W p o rząd k u , w p o rząd k u . Na p ewn o two ja k s iążk a b ęd zie ciek awa – o d p o wiad a,
s tarając s ię zb ag atelizo wać temat. To d o n ieg o mu s i n ależeć o s tatn ie s ło wo .
Ro zu miem to i k o ń czę d y s k u s ję.
Dwó ch mam z g ło wy , p o zo s tał mi o s tatn i ro zmó wca – ch rześ cijań s k i teo lo g .
Staram s ię d o k ład n ie o d wzo ro wać jeg o p o s tać zaró wn o p o d wzg lęd em s tro ju , jak
i ch arak teru . Ku mo jemu zas k o czen iu o k azu je s ię, że to k o b ieta. Nas z ś wiat s ię
zmien ia; jes t jes zcze n ad zieja d la Bo g a.
Witam mo ją teo lo żk ę. Zd rad zam jej ty tu ł mo jej k s iążk i i o p o wiad am o s tarciach
ze s cep ty czn y m n au k o wcem i filo zo fem. Ko b ieta ś mieje s ię ze ws p ó łczu ciem. Nag le
jej u ś miech zn ik a i teo lo żk a ro zp o czy n a s wo ją ty rad ę:
– Ws p ó łczu ję ci, ale mó j s cep ty cy zm b ierze s ię z n as zy ch d o ś wiad czeń
z materialis tami. Nie lek ceważ ich , b o mo g ą zjeś ć cię ży wcem.
– Cieb ie ju ż zjed li – n ie mo g ę p o ws trzy mać d rwin – ale wies z d laczeg o ? Nie
b ierzes z n au k i p o ważn ie, n iezależn ie o d teg o , czy is to tn ie o p iera s ię n a
materializmie, czy n ie. Cztery s ta lat zajęło p ap ieżo m zaak cep to wan ie n au k
Galileu s za, a Darwin mu s iał czek ać jes zcze k o lejn ą d ek ad ę. Fu n d amen taliś ci
z two jeg o s tad a wciąż zajad le walczą z teo rią ewo lu cji. M y trak tu jemy materialis tó w
p o ważn ie i z n ależn y m s zacu n k iem; o d d ajemy im to , co d o n ich n ależy . No wa n au k a
zawiera w s o b ie n au k ę materialis ty czn ą.
– Do b rze, n iech b ęd zie – mó wi teo lo żk a – ale to , że p rzy włas zczas z s o b ie ich
n au k ę, wcale ich n ie zad o wo li. On i ch cą mieć wy łączn o ś ć. Ty le razy s taraliś my s ię
zap ęd zić ich w ś lep ą u liczk ę p o p rzez wy ty k an ie lu k w ich mo d elu n au k o wy m,
s tarając s ię wy p ełn ić je id eą b o g a i p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej. M aterialiś ci zaws ze
jed n ak p o trafili zn iweczy ć n as ze s taran ia, s to p n io wo zmn iejs zając lu k i.
– M amy d o d y s p o zy cji mo cn iejs ze d o wo d y n iż „teo lo g ię lu k ”.
Ko b ieta p rzery wa mi w p o ło wie zd an ia:
– Wiem, wiem. M amy mo cn iejs ze d o wo d y . Pięk n e d o wo d y i p ięk n e arg u men ty ,
p o cząws zy o d Williama Paley a d o ws p ó łczes n y ch teo rety k ó w in telig en tn eg o
p ro jek tu . J eżeli celo wo ś ć n ie jes t s y g n atu rą b o s k o ś ci, to co n ią jes t? J eżeli
zn ajd ziemy w les ie p ięk n y zeg arek , czy mo żemy n ie zau waży ć celu , czy mo żemy
zig n o ro wać is tn ien ie twó rcy , zeg armis trza? An alo g iczn ie: jak mo żn a wid zieć p ięk n o
n atu ry , ży wy ch s two rzeń i n ie zas tan awiać s ię n ad s en s em is tn ien ia b o g a, n ad n im
s amy m, n ad s twó rcą?
– J ed n ak filo zo f Herb ert Sp en cer, a całk iem n ied awn o ró wn ież b io lo g Rich ard
Dawk in s o d wró cili arg u men t in telig en tn eg o p ro jek tu p rzeciwk o wam! Celo wo ś ć
ś wiata b io lo g iczn eg o jes t ich zd an iem ty lk o p o zo rn a. Nie jes t w żad n y m s to p n iu
p o d p is em teleo lo g ii, lecz teleo n o mii, jej celo wo ś ć zaś wy n ik a z d arwin o ws k ieg o
d ążen ia d o ad ap tacji. Dawk in s n ap is ał n awet k s iążk ę zaty tu ło wan ą Ślepy zegarmistrz
o raz in n ą, zaty tu ło wan ą Bóg urojony, mając ch y b a n ad zieję, że g d y n azwie b o g a
u ro jen iem, to rzeczy wiś cie tak s ię s tan ie. J eg o tezy s p o ty k ają s ię jed n ak z ak cep tacją
n iek tó ry ch lu d zi, w ty m n awet s ęd zió w.
Tak n ap rawd ę o s tatn ie zd an ie n ie jes t d o k o ń ca p rawd ą. W 2 0 0 6 ro k u p ewien
s ęd zia fed eraln y wy d ał wy ro k zak azu jący n au czan ia teo rii in telig en tn eg o p ro jek tu
w s zk o łach , ale zro b ił to d lateg o , że arg u men ty p rzemawiające za ty m ro związan iem
s ą wciąż d o ś ć s łab e. J ed n y m z celó w mo jej k s iążk i jes t s k o ry g o wan ie tej
n ied o s k o n ało ś ci.
Prawd a jes t tak a, że wielu n au k o wcó w d o s trzeg ło s łab o ś ci arg u men tó w Dawk in s a
p o ty m, jak w wy n ik u o b liczeń o k azało s ię, że p rawd o p o d o b ień s two p o ws tan ia ży cia
z materii w wy n ik u p rzy p ad k u i k o n ieczn o ś ci p rzetrwan ia (jak s ąd zi Dawk in s ) jes t
n iezwy k le małe. Dy s k u s ja n a ten temat o d wio d łab y n as jed n ak o d g łó wn eg o n u rtu
d y s k u s ji, więc mó wię:
– Was z n ajwięk s zy p ro b lem p o leg a n a u k azy wan iu o b razu b o g a tak n aiwn eg o , że
łatwo mo żn a ro zło ży ć g o n a czy n n ik i p ierws ze, co Dawk in s i in n i materialiś ci
czy n ili d o tąd z lu b o ś cią. Zaws ze atak u ją b o g a p o p u larn eg o ch rześ cijań s twa, czy n iąc
z n ieg o s ło mian ą k u k łę, d o k tó rej ad res u ją s wo je arg u men ty . Dajmy im s k u p ić s ię n a
ezo tery czn y ch as p ek tach b o g a, a zo b aczy my , czy mo g ą zap rzeczy ć jeg o is tn ien iu za
p o mo cą materialis ty czn y ch arg u men tó w!
– J a jed n ak p ro p o n u ję co ś więcej. Po ro zmawiajmy o s y g n atu rach b o s k o ś ci.
Pewn ie u cies zy s z s ię n a my ś l, że mamy n o wy , s p rawd zo n y s p o s ó b n a ich
o d n ajd y wan ie.
– J ak to ?
Wid zę, że u d ało mi s ię p rzeb ić p rzez p an cerz cy n izmu mo jej teo lo żk i. Teraz
s p rawia wrażen ie o twarcie zaciek awio n ej.
– Wid zis z, wy , teo lo d zy , wid zicie s y g n atu ry b o s k o ś ci w lu k ach ro zu mo wan ia
n au k o weg o . Samo w s o b ie n ie jes t to wcale zły m p o my s łem. Szan u ję was za to . Ale
n ie u d ało wam s ię o d ró żn ić lu k , k tó re d a s ię (p rzy n ajmn iej w teo rii) zap ełn ić za
p o mo cą materialis ty czn eg o p o d ejś cia d o n au k i, o d ty ch , k tó ry ch w ten s p o s ó b n ie
d a s ię zlik wid o wać. Brak u je wam zd ecy d o wan ia.
– By ć mo że w is to cie tak jes t. Ale jak ą p ro p o n u jes z altern aty wę?
– Należy ro zd zielić o b ie te k wes tie. Sk u p ić s ię n a lu k ach , k tó ry ch
materialis ty czn e p o d ejś cie n ie u mie zap ełn ić. Ok reś lam je mian em „p y tań , n a k tó re
materializm n ie jes t w s tan ie o d p o wied zieć”. J es t co ś jes zcze.Zas to s o wan ie fizy k i
k wan to wej d aje n am in n y ty p b o s k iej s y g n atu ry : ś wiad o mo ś ć k wan to wą. J ej
p rzy k ład em jes t n ieciąg ło ś ć s two rzen ia, n ieciąg ło ś ć, k tó rą ro zp o zn ajemy jak o
k wan to wy p rzes k o k my ś li. Is tn ieją też in n e s y g n atu ry : n ielo k aln e p o łączen ie, k tó re
o b ejmu je czas o p rzes trzeń b ez u ży cia s y g n ałó w. Te s y g n atu ry k wan to we n ap is an e s ą
n iezmy waln y m tu s zem; n ie d a s ię ich wy mazać an i zlik wid o wać za p o mo cą
wy wo d ó w ro zu mo wy ch czy materialis ty czn eg o h o k u s -p o k u s .
– Nap rawd ę? To d aje n am wielk ą n ad zieję. Ale mu s zę zap y tać, jak to two je n o we
p o d ejś cie ma s ię d o J ezu s a? Czy u zn ajes z jeg o wy jątk o wo ś ć?
– Oczy wiś cie. J ezu s b y ł wy jątk o wy . Należał d o s p ecjaln ej k ateg o rii lu d zi – lu d zi
u d o s k o n alo n y ch .
M o ja to warzy s zk a p o g rąża s ię w zad u mie:
– Nie p o d p is u jes z s ię p o d twierd zen iem, iż J ezu s to jed y n y p rawd ziwy s y n b o ży ?
– Nie, ale to n ie s zk o d zi. Ud o wad n iam, że o s o b y tak ie jak J ezu s p o s iad ają s tały
d o s tęp d o p ewn eg o s tan u ś wiad o mo ś ci. M o żemy n azwać g o Du ch em Święty m, k tó ry
fak ty czn ie jes t jed y n y m p rawd ziwy m s y n em b o ży m.
– To ciek awe. Przy p o min a mi to jak iś n o wy p arad y g mat my ś lo wy w ramach
ch rześ cijań s k iej teo lo g ii.
– Tak jes t.
Oto mo ja k s iążk a. Op o wiad a o b o g u – k wan to wej ś wiad o mo ś ci – n o wy m
p arad y g macie n au k o wy m o p arty m n a p ry macie ś wiad o mo ś ci o raz o n au k o wo
p o twierd zo n ej k wan to wej b o s k iej s y g n atu rze, k tó rej n ie d a s ię o d rzu cić za p o mo cą
wy wo d ó w ro zu mo wy ch . J es t to k s iążk a o zn aczen iu n as zej p o d ró ży d u ch o wej o raz
o celu ewo lu cji.
Przez ty s iąclecia lu d zie in tu icy jn ie czu li o b ecn o ś ć b o g a i p o s zu k iwali g o . To , co
zn aleźliś my , zain s p iro wało n as d o p rzy k ład n eg o ży cia, p o ws trzy my wan ia s ię o d
p rzemo cy i d o miło ś ci. Ale w więk s zo ś ci n ie wcieliliś my w ży cie n as zej in tu icji, jeś li
ch o d zi o to , jak b y ć d o b ry m i k o ch ać. Ws k u tek fru s tracji n as tawiliś my s ię
d efen s y wn ie; zo s taliś my wy zn awcami b o g a i mu s imy b ro n ić jeg o id ei, co s tało s ię
jed y n ie wy mó wk ą, k tó ra ma u s p rawied liwić n as zą n iezd o ln o ś ć realizacji tej id ei.
W rezu ltacie p o jawiły s ię p ro zelity zm, fu n d amen talizm, a n awet terro ry zm –
ws zy s tk o w imię b o g a.
Ws p ó łczes n a n au k a wzięła s wó j p o czątek ze s tarań , b y u wo ln ić s ię o d ty ran ii
terro ry zmu relig ijn eg o . Prawd a jes t n atu raln ie p rawd ą, więc n ic d ziwn eg o , że n au k a
o d k ry ła b o g a n a n o wo . Nies tety , o b awiam s ię, że s am ten fak t n ie wy s tarczy , b y
u łatwić n am ży cie zg o d n e z b o s k imi id eałami.
Czy więc raz jes zcze g ro zi n am, że s two rzy my d o g mat, k tó reg o b ęd ziemy mu s ieli
b ro n ić ze wzg lęd u n a p o czu cie win y wy wo łan e n iemo żn o ś cią s p ełn ien ia jeg o
wy mo g ó w? M am n ad zieję, że n ie.
Niezn ająca id ei Bo g a n au k a materialis ty czn a ma p rzewag ę – w p ewn y m s en s ie
jes t n eu traln ie n acech o wan a p o d k ątem warto ś ci i n ik t n ie mu s i tu d o ras tać d o
żad n y ch id eałó w. Tak n ap rawd ę zach ęca o n a lu d zi d o b y cia cy n iczn y mi
eg zy s ten cjalis tami i d o k o rzy s tan ia z d aró w k o n s u mp cjo n izmu , a mo że wręcz
h ed o n izmu . Two rzy to jed n ak ró wn ież p rawd ziwy o cean n ies p ełn io n eg o lu d zk ieg o
p o ten cjału , k tó ry wid zimy d ziś wo k ó ł s ieb ie.
No wa n au k a w ramach ś wiad o mo ś ci zro zu mien ia d aje n am s zan s ę n a lep s ze
zro zu mien ie tam, g d zie zawio d ły n as p o p rzed n ie k o n cep cje b o g a. Kwan to we
s y g n atu ry b o g a jed n o zn aczn ie p o k azu ją, co mu s imy zro b ić, b y g o ś cić w n as zy m
ży ciu b o g a, d laczeg o n am s ię to n ie u d aje i d laczeg o mas k u jemy n as ze p o rażk i,
zo s tając fu n d amen talis ty czn y mi ak ty wis tami. J eżeli weźmiecie s o b ie d o s erca
k wan to we s y g n atu ry b o g a, wag ę k wan to wy ch p rzes k o k ó w i n ielo k aln eg o p o zn an ia,
b ęd ziecie mo g li d o k o n ać n o weg o wy b o ru . Nazy wam g o ak ty wizmem k wan to wy m.
Zwy k ły ak ty wizm o p iera s ię n a zmien ian iu ś wiata w tak i s p o s ó b , b y ś my n ie
mu s ieli zmien iać s ię s ami. Dla k o n tras tu , n au czy ciele d u ch o wi n ieu s tan n ie
p o wtarzają, że p o win n iś my s k u p ić s ię n a włas n ej p rzemian ie i zo s tawić ś wiat
w s p o k o ju . Ak ty wizm k wan to wy zach ęca n as d o o b ran ia trzeciej, u miark o wan ej
ś cieżk i. Uzn ajemy wted y is to tę n as zej tran s fo rmacji i s zczerze p o d ążamy d ro g ą
p ro wad zącą d o p rzemian y , n ie zważając n a tru d n o ś ci w p o s taci p rzes k o k ó w
k wan to wy ch i n ielo k aln ej ek s p lo racji, ale n ie s tawiamy ws zy s tk ieg o n a jed n ą k artę.
Zwracamy też u wag ę n a zmian y w ś wiad o mo ś ci, k tó ra ewo lu u je wo k ó ł n as ,
i p o mag ajmy jej w ty m p ro ces ie.
Ko n iec k o ń có w, n in iejs za k s iążk a jes t ró wn ież wp ro wad zen iem d o ak ty wizmu
k wan to weg o . Nie mu s zę d o d awać, że s am tak że jes tem k wan to wy m ak ty wis tą. Dro g i
czy teln ik u , witaj w mo im ś wiecie!
WPROWADZENIE
Uczestniczyłem w konferencji poświęconej fizyce jądrowej. Wybrałem tę dziedzinę jako pole swoich badań
i zaangażowałem w to zarówno serce, jak i duszę – tak mi się przynajmniej wydawało. Byłem zaproszony
jako mówca i kiedy przyszła moja kolej, wygłosiłem, moim zdaniem, całkiem dobrą prezentację. Mimo to
nie czułem zadowolenia, ponieważ porównywałem swoje wystąpienie z bardziej udanymi przemówieniami
innych. Czułem zazdrość przez cały dzień.
Wieczorem uczestniczyłem w przyjęciu, na którym stoły uginały się od darmowego jedzenia i alkoholu.
Wśród gości było wiele znanych i ciekawych osobistości, którym warto było zaimponować. Byłem jednak
przygnębiony i wciąż nie opuszczała mnie ta sama zazdrość. Dlaczego ci ludzie nie zwracali na mnie
uwagi? – przynajmniej nie w takim stopniu, żebym mógł poczuć się lepiej. Po pewnym czasie
uświadomiłem sobie, że dokucza mi zgaga, a opakowanie leku, który zawsze noszę w kieszeni, jest już
puste.
Przygnębiony wyszedłem z przyjęcia. Odbywało się ono w kompleksie Asilomar Conference Grounds
w Monterey Bay, w Kalifornii. Na zewnątrz panował chłód i nie było tam nikogo oprócz mnie. Nagle
uderzyła mnie fala mroźnego morskiego powietrza. Otrzeźwiony pomyślałem: Dlaczego żyję w ten sposób?
Zadałem sobie to pytanie. Badania nad paradygmatami w praktycznie każdej dziedzinie nauki polegają
na tym, iż kilka osób definiuje problemy, które wymagają naszej uwagi, inni zaś idą w ich ślady i zajmują
się szczegółami. Przynależność do tej wybranej grupy prekursorów uzależniona jest od wielu czynników.
Uczonemu najłatwiej jest podążać za ustalonymi trendami i publikować swoje prace, dużo trudniej jest
być nikomu nieznanym pionierem. Ja należałem do pierwszej grupy – z zapałem podążałem za innymi.
Dlaczego żyłem w ten sposób? Większość problemów nauki zajmującej się paradygmatami jest nieistotna
dla naszego życia. To problemy niemal tak samo ezoteryczne, jak pytania, które stawiali sobie
chrześcijańscy mnisi w średniowieczu: Jak wiele aniołów może tańczyć na główce szpilki? Moje życie
i moja praca nie były ze sobą w żaden sposób zsynchronizowane.
Dlaczego żyłem w ten sposób? Czy fizyka ma dziś dla nas w ogóle jakiekolwiek znaczenie? Fizykę jądrową
wykorzystuje się przy pracach nad doskonaleniem broni, być może także nad formami pozyskiwania
energii, ale poza tym ma ona niewiele zastosowań. W czasach Einsteina, podobnie jak za życia Nielsa
Bohra, fizyka była czymś istotnym. Był to okres zmiany paradygmatu, co wpłynęło nie tylko na całe
środowisko naukowe, ale i na sposób, w jaki postrzegamy świat.
Dlaczego żyłem w ten sposób? Miałem etat na uniwersytecie. Nie było powodów, dla których miałbym
zajmować się nieszczęsną fizyką. Chciałem znaleźć sobie jakąś „szczęśliwą” dziedzinę, którą mógłbym
zgłębiać.
Nie miałem pojęcia, że decyzja dotycząca poszukiwań osobistego szczęścia doprowadzi mnie do
naukowego odkrycia boga. Byłem wtedy zatwardziałym materialistą.
ROZDZIAŁ I
Ilustracja 1-1. M aterialis ty czn y mo d el p rzy czy n o wo ś ci o d d o ln ej. Ciąg p rzy czy n
ro zp o czy n a s ię o d cząs tek elemen tarn y ch d o ato mó w, cząs teczek i co raz to b ard ziej
zło żo n y ch s k u p is k , w ty m tak że mó zg u . Zg o d n ie z ty m p o g ląd em ś wiad o mo ś ć to
zjawis k o zach o d zące w mó zg u , k tó reg o efek ty wn o ś ć b ierze s ię wy łączn ie
z cząs teczek elemen tarn y ch – p o d s tawo weg o p o zio mu materii.
J ed n ak wed łu g ezo tery czn y ch trad y cji d u ch o wy ch b ó g wy k racza p o za g ran ice
n as zeg o ro zu mu . Bó g jes t źró d łem n as zeg o is tn ien ia, wy żs zej fo rmy ś wiad o mo ś ci
i n as zeg o d u ch a. Py tan ie b rzmi: czy mo d el p rzy czy n o wo ś ci o d d o ln ej rzeczy wiś cie
wy jaś n ia s ed n o n as zej is to ty , ś wiad o mo ś ci o raz jej wy żs zy ch fo rm?
KAM UFLAŻ
Oś ro d k iem n as zeg o p s y ch o s p o łeczn eg o u waru n k o wan ia s ą n awy k i, eg o
i ch arak ter k ażd eg o z n as . Cech y te u k ry wają p rzed n ami b o g a i jed n o ś ć k wan to wej
ś wiad o mo ś ci. Po co n am ten k amu flaż? Od p o wied ź n a to p y tan ie jes t n iezwy k le
is to tn a. Nas ze eg o jes t n iezb ęd n e, b y zap ewn ić n am p u n k t o d n ies ien ia. Kim
b y lib y ś my b ez n ieg o ?
W p o d o b n y s p o s ó b materialn y mak ro ś wiat s łu ży jak o k amu flaż u k ry wający
n as zą k wan to wą n atu rę. M o żliwo ś ci k wan to we ro zch o d zą s ię p o d o b n ie jak ws zy s tk ie
in n e fale. Kied y elek tro n zo s tan ie u wo ln io n y w p o mies zczen iu , jeg o fala mo żliwo ś ci
ro zp rzes trzen ia s ię tak s zy b k o , że p o k ilk u ch wilach wy p ełn ia o n a (mo żliwo ś ciami)
całe to p o mies zczen ie; d a s ię wy k ry ć o b ecn o ś ć teg o elek tro n u w wielu miejs cach
jed n o cześ n ie i b ęd zie s ię o n a cech o wać zmien n y m p rawd o p o d o b ień s twem. Ale
w matematy ce k wan to wej fale mo żliwo ś ci więk s zy ch o b iek tó w ro zp rzes trzen iają s ię
o wiele wo ln iej. Należy jed n ak p amiętać, że w g ru n cie rzeczy wciąż s ię
ro zp rzes trzen iają. By zo b aczy ć, co k ry je s ię za k amu flażem, n ie mo żemy p o zwo lić
s o b ie n a tracen ie czas u n a p ró b y d o s trzeżen ia ru ch ó w mik ro s k ład n ik ó w n ależący ch
d o więk s zy ch o b iek tó w, g d y ż s ą o n e p o łączo n e z o ś ro d k iem ich mas y . Ich fale
k wan to we ro zch o d zą s ię w jed n y m miejs cu . Tak n ap rawd ę w mg n ien iu o k a o ś ro d ek
mas y o b iek tu w s k ali mak ro jes t w s tan ie p rzes u n ąć s ię zaled wie o o k o ło jed n ą
b ilio n o wą częś ć cen ty metra. Nas z wzro k n ie p o trafi zarejes tro wać tak ieg o ru ch u , ale
fizy cy s ą w s tan ie to zro b ić za p o mo cą s wo ich ws p an iały ch in s tru men tó w
las ero wy ch .
Po co ten k amu flaż? J ak p is ałem wcześ n iej, jeg o ro lą jes t zap ewn ian ie n am
p u n k tu o d n ies ien ia d la n as zy ch ciał fizy czn y ch . J eżeli wy i ja two rzy my mn iej
więcej te s ame rzeczy w ty ch s amy ch miejs cach , zaws ze k ied y p atrzy my w te miejs ca,
mo żemy o n ich ws p ó ln ie d y s k u to wać; jes teś my w s tan ie s two rzy ć zg o d n ą
rzeczy wis to ś ć. To b ard zo ważn e. Co jes zcze ważn iejs ze, o b iek ty w s k ali mak ro mo g ą
zo s tać wy k o rzy s tan e jak o s y mb o le s u b teln iejs zy ch o b iek tó w k wan to wy ch , tak ich
jak my ś li, k tó re mają to d o s ieb ie, że u my k ają n am, g d y p rzes tajemy zwracać n a n ie
u wag ę. To b ard zo k o rzy s tn e. Wy o b raźcie s o b ie, jak b y ś cie s ię czu li, g d y b y p o d czas
czy tan ia tej k s iążk i wy d ru k o wan e n a k artce litery u ciek ały p rzed wami w wy n ik u
ru ch ó w k wan to wy ch . Natu raln ie, jes t też n iek o rzy s tn a s tro n a teg o ro związan ia –
p o jawia s ię b łęd n e p rzek o n an ie, iż ś wiat o b iek tó w w s k ali mak ro jes t czy mś
o d ręb n y m o d n as s amy ch !
M u s imy zlik wid o wać o b a p o wy żej o p is an e ty p y k amu flażu , b y o d k ry ć, że n ie
jes teś my o d s ep aro wan i o d ws zech ś wiata i że cały ś wiat jes t n as zy m p lacem zab aw.
M u s imy wy k ro czy ć p o za ramy u waru n k o wan ia p rzez eg o . M u s imy p rzes tać zap rzątać
s o b ie g ło wy zewn ętrzn y m fizy czn y m ś ro d o wis k iem mak ro i p rzy jrzeć s ię b liżej
s u b teln iejs zemu wewn ętrzn emu ś ro d o wis k u , w k tó ry m o b iek ty p rzemies zczają s ię
z więk s zą k wan to wą s wo b o d ą.
Sło ń ce ws taje n a ws ch o d zie i zach o d zi n a zach o d zie. Nas i p rzo d k o wie s ąd zili, że
to d o wó d n a to , iż s ło ń ce p o ru s za s ię wo k ó ł ziemi. Dziś wid zimy to in aczej
i trak tu jemy to jak o d o wó d , że ziemia p o ru s za s ię wo k ó ł włas n ej o s i. To
wy tłu maczen ie p o zwala n am p o s zerzy ć g ran ice n as zeg o zro zu mien ia – zd ać s o b ie
s p rawę, że to n ie s ło ń ce k rąży wo k ó ł ziemi, lecz o d wro tn ie. An alo g iczn ie fizy czn y
ś wiat w s k ali mak ro też cech u je s ię p ewn y mi zało żen iami. Fizy k a n ewto n o ws k a
p o zwala n am s ąd zić, że wo k ó ł n as is tn ieje ś wiat. M o żemy też jed n ak d o jś ć d o
wn io s k u , że ś wiat n as o tacza, p o n ieważ fale mo żliwo ś ci w s k ali mak ro ro zch o d zą s ię
p o wo li. In n y mi s ło wy , n ie ma żad n eg o ś wiata, d o p ó k i n a n ieg o n ie s p o jrzy my ! To
też o twiera p rzed n ami n o we mo żliwo ś ci p o jmo wan ia.
J eżeli n au czy cie s ię my ś leć w s p o s ó b k wan to wy , was ze u my s ły s ię ro zwin ą; b y ć
mo że ru ch my ś li ró wn ież jes t ru ch em k wan to wy m. M o żecie zad ać s o b ie p y tan ie, czy
is tn ieje s p o s ó b n a u s talen ie k wan to wej n atu ry my ś li b ez wy k raczan ia p o za ramy
u waru n k o wan ia? Od p o wied ź n a to p y tan ie jes t twierd ząca. J eżeli p o d ążaliś cie k ied y ś
za włas n y mi my ś lami, tak jak to s ię d zieje w p rzy p ad k u wo ln y ch s k o jarzeń p o d czas
twó rczeg o my ś len ia, zap ewn e zau waży liś cie, jak lu źn o p o wiązan e s ą p o s zczeg ó ln e
my ś li. Po d o b n ie jes t w p rzy p ad k u s k u p ien ia s ię n a treś ci, n a p rzy k ład p o d czas
p o wtarzan ia man try . Zau ważcie, jak s zy b k o my ś li zaczy n ają p o d ążać włas n y mi
ś cieżk ami. W fizy ce k wan to wej n azy wamy to zas ad ą n ieo zn aczo n o ś ci i jes t to
s k o mp lik o wan a s y g n atu ra ru ch ó w k wan to wy ch . J eżeli my ś li zach o wy wały b y s ię
zg o d n ie z p rawami fizy k i Newto n a, tak ie o g ran iczen ia n ig d y n ie miały b y miejs ca
(Bo h m, 1 9 5 1 ).
Czy tałem k ied y ś k s iążk ę Precision Nirvana, w k tó rej au to r, Dean H. Sh ap iro ,
p rzek azał to , co s taram s ię wy tłu maczy ć, za p o mo cą d wó ch h is to rii o b razk o wy ch . Na
p ierws zy m o b razk u atrak cy jn a i en tu zjas ty czn ie n as tawio n a d ziewczy n a p y ta
p ewn eg o b ro d ateg o n au k o wca: „Pro fes o rze, s k ąd p an ty le wie?”, n a co ten ,
zad o wo lo n y z s ieb ie, o d p o wiad a: „Wiem, b o o two rzy łem o czy ”. Na d ru g im o b razk u
u czeń p y ta med y tu jąceg o z zamk n ięty mi o czami mis trza zen : „M is trzu , s k ąd ty le
wies z?”. M is trz zaś o d p o wiad a: „Wiem, b o zamk n ąłem o czy ”.
W is to cie, n au k a materialis ty czn a n ie mo że p rzes tać zach wy cać s ię cu d ami ś wiata
zewn ętrzn eg o , wciąż b ęd ąc p o d wp ły wem jeg o k amu flażu . Nau k o wcy s ą tak
o ś lep ien i, że p ró b u ją wręcz wp ro wad zić s wo ją n au k ę d o ś wiata wewn ętrzn eg o ,
o k reś lając zach o d zące tam zjawis k a jak o ep ifen o men y . Czy Ab rah am M as lo w n ie
p o wied ział k ied y ś , że k ied y mamy w ręk u mło tek , wy d aje s ię n am, że ws zy s tk ie
p ro b lemy s ą g wo źd ziami?
To właś n ie p ró b y ro zwian ia tej ilu zji b y ły u źró d eł ro zwin ięty ch trad y cji
d u ch o wy ch o raz meto d d o cieran ia d o s u b teln iejs zy ch s tan ó w ś wiad o mo ś ci, k tó re
p o jawiają s ię p o za g ran icami eg o . Os iąg n ięcie tak ieg o s tan u ró wn o zn aczn e jes t ze
zlik wid o wan iem k amu flażu w p o s taci ro złączn o ś ci z o b iek tami w s k ali mak ro . Czy
d a s ię jed n ak d o s trzec jed n o ś ć ś wiata zewn ętrzn eg o i wewn ętrzn eg o , ciała i u my s łu ,
b ez o s iąg an ia wy żs zeg o s tan u ś wiad o mo ś ci?
Zmian a p arad y g matu , k tó ra d o k o n u je s ię w n au ce, wid o czn a jes t w p s y ch o lo g ii
g łęb i i p s y ch o lo g ii tran s p ers o n aln ej, a tak że w med y cy n ie altern aty wn ej. Zmian ę
p arad y g matu d o s trzec mo żn a tak że w p racach b io lo g ó w o rg an izmu , k tó rzy p o trafią
d o s trzec p rzy czy n o wą au to n o mię w cały m o rg an izmie, a n ie ty lk o w jeg o
mik ro s k o p ijn y ch k o mp o n en tach . Niek tó rzy b io lo d zy ewo lu cy jn i wid zą wręcz
k o n ieczn o ś ć o d wo ły wan ia s ię d o teo rii „in telig en tn eg o p ro jek tu ” w celu wy rwan ia
s ię ze s zp o n ó w d arwin izmu . Os o b y te w p ewn y m s to p n iu p rzeb iły s ię p rzez p o wło k ę
k amu flażu . J ak wk ró tce zo b aczy cie, z p o mo cą fizy k i k wan to wej b ęd ziemy w s tan ie
d o s trzec s p o d n iej o wiele więcej p rawd y .
Fizy k a k wan to wa, wizjo n ers k ie o k n o n a ś wiat s u b teln y , s ama w s o b ie jes t
n iezwy k le s u b teln a – i tak mu s i b y ć. Lau reat Nag ro d y No b la, fizy k Rich ard
Fey n man , mawiał: „Nik t n ie ro zu mie mech an ik i k wan to wej”. M iał o n jed n ak n a
my ś li ty lk o materialis tó w. J eżeli ch cecie wy jrzeć p o za to , co zo s tało z p rzek o n ań
materialis ty czn y ch , lu b jes teś cie p rzy n ajmn iej g o to wi p o wś ciąg n ąć n ied o wierzan ie,
jeś li ch o d zi o p ry mat ś wiad o mo ś ci i b o g a, zro b iliś cie ju ż o wiele więk s zy p o s tęp n a
d ro d ze d o zro zu mien ia fizy k i k wan to wej n iż wielu fizy k ó w i n au k o wcó w.
M ULTIKULTURALIZM
Ws p o mn ian i wcześ n iej n au k o wcy n ie b io rą jed n ak p o d u wag ę u s taleń
an tro p o lo g ii k u ltu ro wej. An tro p o lo d zy k u ltu ro wi ju ż o d jak ieg o ś czas u twierd zą, że
id ea mo n o lity czn ej n au k i mo że n ie b y ć d la n as k o rzy s tn a, a n awet p rawd ziwa.
Wed łu g n ich n au k a p o win n a cech o wać s ię p lu ralizmem, a jej k s ztałt p o win ien
zależeć o d p o s zczeg ó ln y ch k u ltu r. Nau k o wcy o d rzu cają ten p o g ląd , p o n ieważ n ie s ą
w s tan ie wy o b razić s o b ie ch ao s u , jak i z p ewn o ś cią b y n as tąp ił, g d y b y ro lę zas ad
wy jaś n iający ch fu n k cjo n o wan ie rzeczy wis to ś ci p ełn iło jed n o cześ n ie wiele
ws p ó łis tn iejący ch p u n k tó w wid zen ia.
Wy d aje mi s ię, że an tro p o lo d zy k u ltu ro wi mają tro ch ę racji, p rzy n ajmn iej
w k wes tii zjawis k o p is u jący ch ciała s u b teln e. J a ró wn ież jes tem zd an ia, że n au k a
wielo k u ltu ro wa n iek o n ieczn ie mu s iałab y b y ć ch ao ty czn a.
Og ó ln ie rzecz b io rąc, o b ecn ie is tn ieje ty lk o jed n a fizy k a. Po d ejś cie
p lu ralis ty czn e n ie jes t ju ż k o n ieczn e w p rzy p ad k u p ró b o p is an ia zas ad rząd zący ch
o b iek tami materialn y mi. Su k ces p o d ejś cia red u k cjo n is ty czn eg o zao wo co wał
ro zs trzy g n ięciem tej d y s k u s ji n a k o rzy ś ć fizy k i mo n o lity czn ej. Nie d o ty czy to
jed n ak p s y ch o lo g ii, med y cy n y an i n awet b io lo g ii.
W p s y ch o lo g ii ro zró żn iamy trzy g łó wn e n u rty : p s y ch o lo g ię b eh awio raln o -
p o zn awczą Alfred a Ad lera, p s y ch o lo g ię g łęb i o p artą n a k o n cep cji n ieś wiad o mo ś ci,
k tó ra wy wo d zi s ię z freu d o ws k iej p s y ch o an alizy i p s y ch o lo g ii an ality czn ej J u n g a,
o raz p s y ch o lo g ię h u man is ty czn ą/tran s p ers o n aln ą z jej p o jęciem n ad ś wiad o mo ś ci.
Is tn ieje wiele d an y ch p o twierd zający ch zas ad n o ś ć ws zy s tk ich ty ch trzech p o d ejś ć.
W d o ś wiad czaln ej p s y ch o lo g ii p o zn awczej o b o wiązu je p o d ejś cie b eh awio raln e,
k tó re s p rawd za s ię w więk s zo ś ci p rzy p ad k ó w. Ale w p rzy p ad k u p s y ch o terap ii n ie
o b ejd zie s ię b ez p s y ch o lo g ii g łęb i. J eś li zaś ch o d zi o p s y ch o lo g ię d o b ro s tan u
p s y ch iczn eg o , atrak cy jn e i s k u teczn e wy d aje s ię p o d ejś cie
h u man is ty czn e/tran s p ers o n aln e. W p s y ch o lo g ii p an u je zatem p ewien ch ao s . Nie ma
właś ciweg o s p o s o b u o k reś len ia p o s zczeg ó ln y ch d o men d la k ażd eg o z ty ch trzech
n u rtó w i n ik o mu d o ty ch czas n ie u d ało s ię s calić ich w jed n ą s p ó jn ą cało ś ć.
W med y cy n ie wy ró żn iamy d wa zn an e i s k u teczn e p o d ejś cia: k o n wen cjo n aln ą
med y cy n ę alo p aty czn ą i ro zmaite p arad y g maty med y cy n y altern aty wn ej. To czą s ię
zażarte d y s k u s je związan e z zas ad n o ś cią p o s zczeg ó ln y ch d o men i o d n o s zący ch s ię
d o n ich p arad y g mató w med y czn y ch . Czy więc i tu taj s k azan i jes teś my n a ch ao s
ty p o wy d la p o d ejś cia p lu ralis ty czn eg o ? Wś ró d b io lo g ó w n ato mias t w zas ad zie
is tn ieje u n iwers aln y k o n s en s d o ty czący p arad y g matu o p arteg o n a b io lo g ii
mo lek u larn ej o raz (n eo -) d arwin izmu , lecz n ik t n ie p o trafi p o łączy ć teg o
p arad y g matu z fizy k ą lu b jed n o zn aczn ie o d ró żn ić o b iek tó w o rg an iczn y ch o d
n ieo rg an iczn y ch . W s zczeg ó ln o ś ci zaś n ik t n ie u mie wy jaś n ić is tn ien ia lu k
w zap is ach k o p aln y ch b ęd ący ch d o wo d em n a is tn ien ie ewo lu cji. W związk u z ty m
k reacjo n izm/teo ria in telig en tn eg o p ro jek tu wciąż wy d aje s ię atrak cy jn ą altern aty wą,
n awet d la wielu b io lo g ó w. Is tn ieją tak że in n e p arad y g maty , k tó re zy s k u ją o s tatn io
n a p o p u larn o ś ci. J ed en p o d k reś la zn aczen ie całeg o o rg an izmu ; mo żemy n azwać to
p o d ejś cie p arad y g matem o rg an izmiczn y m. Nik o mu n ie u d ało s ię jed n ak p o łączy ć g o
z materializmem, n ie ws p o min ając ju ż o s calen iu ty ch d wó ch p o d ejś ć
z p arad y g matem in telig en tn eg o p ro jek tu .
J es tem zd an ia, że p ro b lemy w p s y ch o lo g ii, med y cy n ie i b io lo g ii b io rą s ię s tąd ,
że w ty ch p rzy p ad k ach n ależy s k u p ić s ię n ie ty lk o n a o b iek tach materialn y ch , ale
ró wn ież n a n as zy ch ciałach s u b teln y ch . Ob raz ciała s u b teln eg o n ie zo s tał jed n ak
jes zcze d o p raco wan y w wy s tarczający m s to p n iu , b y u d ało s ię s two rzy ć u ży teczn ą
mo n o lity czn ą n au k ę. Teraz, k ied y d y s p o n u jemy o d p o wied n ią p o d s tawą, czy li
k wan to wą ró wn o leg ło ś cią p s y ch o fizy czn ą (ilu s tracja 1 -5 , s tr. 4 4 ), k tó ra jes t w s tan ie
n a ró wn i trak to wać s ferę materialn ą o raz s u b teln ą, mamy s zan s ę n a in teg rację, co
p o s taram s ię p rzed s tawić w n in iejs zej k s iążce.
Wed łu g mn ie o d p o wied ź n a p y tan ie: „Dlaczeg o relig ie tak b ard zo ró żn ią s ię o d
s ieb ie s zczeg ó łami?” b rzmi n as tęp u jąco : „Po n ieważ w p rzeciwień s twie d o fizy k i
mo n o lity czn ej relig ie n ie zajmu ją s ię materialn y m as p ek tem rzeczy wis to ś ci. Zamias t
teg o o b iek tem ich zain teres o wan ia jes t n ajs u b teln iejs za ze s fer: b ó g o raz d u s za”.
M aterialis tó w martwi fak t, że wciąż wy s tęp u je tak wiele ró żn y ch p rzek o n ań
relig ijn y ch . Sam Harris w k s iążce Koniec wiary. Religia, terror i przyszłość rozumu p is ze:
„Sama id ea to leran cji relig ijn ej – zro d zo n a z p rzek o n an ia, że k ażd y czło wiek mo że
wierzy ć w to , co mu s ię p o d o b a – jes t jed n ą z g łó wn y ch s ił p ch ający ch n as
w o tch łań ”. Tak ie o b awy wy n ik ają ze s k u p ian ia s ię jed y n ie n a ró żn icach d zielący ch
relig ie.
Nie p o win n iś my zap rzątać s o b ie g ło wy ty mi ró żn icami; zamias t teg o
p o win n iś my s k o n cen tro wać s ię n a k wes tiach ws p ó ln y ch , tak ich jak trzy p o d s tawy
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej, ciała s u b teln e i d ążen ie d o b o s k o ś ci. Oto p o d o b ień s twa
relig ijn y ch k o n cep cji b o g a, d zięk i k tó ry m mo żemy wo b ec n ich zas to s o wać
p o d ejś cie n au k o we.
Kied y w p ełn i zro zu miemy fizy k ę k wan to wą, s tan ie s ię jas n e, iż ś wiad o mo ś ć n ie
mo że mieć s wo jeg o źró d ła wy łączn ie w mó zg u . Co więcej, n ie ma p o trzeb y o k reś lać
u my s łu an i in n y ch o b iek tó w wewn ętrzn y ch jak o ep ifen o men ó w mó zg u i ciała.
Zamias t teg o fizy k a k wan to wa i cała n au k a p o win n a o p ierać s ię n a filo zo fii mo n izmu
id ealis ty czn eg o ; ś wiad o mo ś ć s tan o wi p o d s tawę ws zelk ieg o is tn ien ia, materia,
u my s ł i in n e wewn ętrzn e o b iek ty is tn ieją zaś w p o s taci mo żliwo ś ci. Is to ty materii
ró wn ież n ie n ależy p o d ważać. M ateria d zięk i s wo jej zd o ln o ś ci rep rezen to wan ia
s u b teln y ch s tan ó w u my s łu jes t ró wn ie ważn a jak s fera s u b teln a (n iematerialn a),
k tó rą o d zwiercied la. In n y mi s ło wy – my ś len ie w k ateg o riach k wan to wy ch p o zwala
n am trak to wać u my s ł i materię (d o ś wiad czen ia wewn ętrzn e i zewn ętrzn e) jed n ak o wo ,
n ad awać im tak ie s amo zn aczen ie i ro zs zerzać wp ły w s k u teczn o ś ci p rzy czy n o wej n a
o b ie te d o men y .
W ten s p o s ó b zaró wn o filo zo ficzn ie, jak i n au k o wo (za p o mo cą teo rii i d o wo d ó w)
ro związaliś my metafizy czn y p ro b lem, k tó ry „-izm” d o k ład n ie i p o p rawn ie o p is u je
rzeczy wis to ś ć – jes t to id ealizm mo n is ty czn y . J ed n ak że materialis ty czn y s p o s ó b
my ś len ia wy two rzy ł w zb io ro wej lu d zk iej p s y ch ice ran ę, k tó ra n ie b y ła o p atry wan a
i jes t w co raz g o rs zy m s tan ie. Nas zy m g łó wn y m zad an iem jes t p o mó c w zaleczen iu
tej ran y p o p rzez p ro p ag o wan ie teg o n o wo p o ws tałeg o filo zo ficzn eg o i n au k o weg o
p rzek azu jed n o ś ci.
J ak o mo d ern iś ci u zn aliś my wiary g o d n o ś ć u my s łu i p rzetwarzan y ch p rzez n ieg o
in fo rmacji, czy li zn aczeń . Ws k u tek teg o o wiele in ten s y wn iej zaczęliś my zg łęb iać
zn aczen ia. Kied y mo d ern izm u s tąp ił miejs ca p o s tmo d ern is ty czn ej ap atii
b ezwarto ś cio weg o materializmu , zag ro ziło to n as zy m in s ty tu cjo m o raz ich
d zied zictwu w p o s taci d emo k racji, k ap italizmu i lib eraln ej ed u k acji. Po d k o p u je s ię
je w celu s two rzen ia n o wej h ierarch ii, wp ro wad zen ia n o wy ch o g ran iczeń wo ln o ś ci,
k tó re w n iczy m n ie ró żn ią s ię o d o g ran iczeń n arzu can y ch n am wcześ n iej p rzez
Ko ś ció ł i feu d alizm. Ty m razem zn iewala n as materialis ty czn a n au k a i s cjen ty zm.
Id ealizm mo n is ty czn y mo że b y ć p o czątk iem n o weg o ty p u mo d ern izmu , k tó ry –
id ąc ś lad em filo zo fa Willis a Harman a – o k reś lam mian em tran s mo d ern izmu .
Kartezjań s k i mo d ern izm d u alis ty czn y o p ierał s ię n a mo tcie: „M y ś lę, więc jes tem”.
In n y mi s ło wy , jeżeli is tn ieje my ś l, mu s i is tn ieć tak że my ś lący . To s p o wo d o wało , że
o two rzy ły s ię p rzed n ami n o we o b s zary ek s p lo racji, ale zy s k aliś my w ten s p o s ó b
g łó wn ie wy n alazk i p o trafiące ro związy wać p ro b lemy . Wy n alazk i wy mag ają
k reaty wn o ś ci, ale jed y n ie jej o g ran iczo n ej wers ji, k tó rą n azy wam k reaty wn o ś cią
s y tu acy jn ą. Op raco wan o ją p o d k ątem ro związy wan ia p ro b lemu w ramach zn an eg o
wcześ n iej k o n tek s tu my ś lo weg o . Kreaty wn o ś ć s y tu acy jn a ma s wo je zn aczen ie, ale
tak n ap rawd ę jes t to p o p ro s tu my ś len ie wewn ątrz „o k reś lo n y ch ram”.
Tran s mo d ern izm o p iera s ię n a mo tcie: „Wy b ieram, więc jes tem”. Uwaln ia o n
p rawd ziwy p o ten cjał k reaty wn eg o u my s łu , n ie ty lk o k reaty wn o ś ci s y tu acy jn ej, ale
tak że tak zwan ej k reaty wn o ś ci fu n d amen taln ej, zd o ln o ś ci zmien ian ia k o n tek s tó w, n a
k tó ry ch o p iera s ię my ś len ie, i two rzen ia n o wy ch .
W czas ach mo d ern izmu zy s k aliś my n ie ty lk o d ary w p o s taci d emo k racji
i k ap italizmu ; n as zy m p rzek leń s twem s tały s ię p rzek o n an ia, n a s k u tek k tó ry ch
u s y tu o waliś my lu d zi n ad n atu rą i u zn aliś my , że my ś len ie g ó ru je n ad u czu ciami, co
n azy wam men talizacją u czu ć. Ows zem, s two rzy liś my u ży teczn y p rzemy s ł
i tech n o lo g ie, ale wraz z n imi p o jawiły s ię p ro b lemy związan e ze ś ro d o wis k iem,
k tó ry ch n ie p o trafimy ro związać.
M u s imy wró cić d o d u ch a mo d ern izmu i s k u p ić s ię n a b ad an iu s fery men taln ej,
ale jed n o cześ n ie p o win n iś my u n ik n ąć mro czn y ch s tro n mo d ern izmu , jeg o
wy wy żs zan ia czło wiek a p o n ad n atu rę i s tawian ia ro zu mu n ad u czu ciami.
Po win n iś my też wy zb y ć s ię to taln eg o u zależn ien ia o d p ro s ty ch h ierarch ii i izo lacji,
w jak iej ży ją jed n o s tk i. No wa ep o k a tran s mo d ern izmu ro zp o czy n a s ię o d
k wan to weg o p rzes k o k u w n as zy m n as tawien iu d o ś wiata. Czło wiek n ie g ó ru je n ad
n atu rą, lecz jes t jej częś cią, ro zu m n ie d o min u je n ad u czu ciami, lecz jes t z n imi
zin teg ro wan y , h ierarch ie n ie s ą p ro s te, lecz zawik łan e, eg o n ie jes t o d s ep aro wan e, ale
p o łączo n e ze ś wiad o mo ś cią k wan to wą/b o g iem. Wted y n ap rawd ę wró cimy n a
o d p o wied n ią d ro g ę i p rzy czy n imy s ię d o n aro d zin n o wej ery ety czn eg o ży cia.
ROZDZIAŁ 4
Bóg i świat
EWOLUCJA
Zaró wn o n a Ws ch o d zie, jak i n a Zach o d zie, n iezależn ie o d teg o , czy wierzy my
w rein k arn ację, czy w ty lk o jed n o ży cie, w s ferze d u ch o wej k ład zie s ię n acis k n a
zjed n o czen ie z tran s cen d en tn y m b o g iem. Du ch o wi filo zo fo wie n atu raln ie zd ają
s o b ie s p rawę, że b ó g jes t imman en tn y , ale w jak imś s to p n iu u d ało im s ię u trzy mać
n as ze d ążen ia d o o s iąg n ięcia jed n o ś ci w ś wiecie imman en tn y m. W p ewn y m s to p n iu
p rzy czy n iło s ię to d o materializacji k u ltu ry ś wiata, a to z teg o wzg lęd u , że trad y cje
d u ch o we p rzy zwo liły n a zd o min o wan ie ś wiata p rzez materialis ty czn ą n au k ę, k tó ra
d o n ied awn a b ez żad n eg o o p o ru g ło s iła s wo je materialis ty czn e p rawd y . Do p iero
p rzed k ilk o ma d ek ad ami materializm n ap o tk ał n a s wo jej d ro d ze wy zwan ie, k tó re ma
s wó j p o czątek właś n ie w trad y cji n au k i.
W k u ltu rach d u alis ty czn y ch d u ch o wi filo zo fo wie zas tan awiali s ię, d laczeg o
d o s k o n ały b ó g two rzy n ied o s k o n ały ś wiat. W k u ltu rach n ied u alis ty czn y ch d u ch o wi
filo zo fo wie czas em zas tan awiają s ię g ło ś n o , d laczeg o b ó g jes t imman en tn y
w n ied o s k o n ały m ś wiecie, p o d czas g d y mó g łb y n a zaws ze o to czy ć s ię n ieb iań s k ą
d o s k o n ało ś cią. Od p o wied zią n a o b ie wątp liwo ś ci jes t o czy wiś cie ewo lu cja. W o b u
k u ltu rach d u ch o wi my ś liciele p rzeg ap ili zjawis k o ewo lu cji. Bó g o b jawia s ię
w imman en tn y m ś wiecie, b y o b jawić s wo je n ieo b jawio n e d o tąd mo żliwo ś ci. Świat
ro zp o czy n a ewo lu cy jn ą p o d ró ż w n ied o s k o n ałej p o s taci, ale to d o p iero p o czątek .
Świad o mo ś ć ewo lu u je w k ieru n k u d o s k o n ało ś ci w u rzeczy wis tn ian iu , w k ieru n k u
d o s trzeżen ia s wo jej d o s k o n ałej n atu ry u rzeczy wis tn ian ia.
Trad y cje d u ch o we o g ó ln ie zan ied b ały k wes tie is to tn e d la n as zeg o ś wiata, n ic
więc d ziwn eg o , że n ie zau ważo n o , iż ewo lu cja o d g ry wa is to tn ą ro lę w p ro ces ie
u rzeczy wis tn ian ia. W ty m s amy m czas ie n au k a materialis ty czn a, k tó ra o d k ry ła
ewo lu cję (i s tarała s ię wy k o rzy s tać ją d o o g ran iczen ia wp ły wu relig ii n a
s p o łeczeń s two ) tak że n ie d o s trzeg ła is to tn ej ro li, jak ą ten p ro ces o d g ry wa w n as zy m
ży ciu . Zd ecy d o wan a więk s zo ś ć b io lo g ó w jes t zad o wo lo n a ze s wo jej n ied o s k o n ałej
teo rii p o wo ln ej i s to p n io wej ewo lu cji d arwin o ws k iej. W d arwin izmie ewo lu cja
o d b y wa s ię w d wó ch etap ach . Najp ierw p o jawiają s ię wariacje w k o mp o n en tach
d zied ziczn y ch (g en ach ) d an eg o g atu n k u . Nas tęp n ie p rzed s tawicielo m teg o g atu n k u
u d aje s ię p rzetrwać i ro zmn o ży ć o raz p rzek azać s wo je g en y d alej, co zn an e jes t jak o
d o b ó r n atu raln y . Dan y g atu n ek zy s k u je w ten s p o s ó b więk s ze s zan s e n a p rzeży cie.
W ten s p o s ó b ewo lu cja jes t co p rawd a is to tn a d la n as zeg o p rzetrwan ia, ale n ie
o d g ry wa w n as zy m ży ciu żad n ej in n ej ro li. J eżeli czło wiek mó g łb y zwięk s zy ć s wo je
s zan s e n a p rzetrwan ie p o p rzez s tan ie s ię o rg an izmem p ro s ts zy m, mn iej
zo rien to wan y m n a zn aczen ia i warto ś ci, tak i k ieru n ek ewo lu cji zu p ełn ie n ie
p rzes zk ad załb y d arwin is to m. Kró tk o mó wiąc, ewo lu cja ma n a celu p rzetrwan ie, a n ie
ro zwó j d u ch o wy .
Ten p o g ląd ró wn ież u leg a jed n ak zmian ie. Brak ciąg ło ś ci w zap is ie k o p aln y m
p o k azał, iż (n eo -)d arwin izm (wies zczący ciąg łą ewo lu cję) jes t teo rią n ieo d p o wied n ią
i w celu u zy s k an ia k o mp letn ej teo rii ewo lu cji mu s imy s ięg n ąć p o p rzy czy n o wo ś ć
o d g ó rn ą i b io lo g iczn ą k reaty wn o ś ć (Go s wami, 1 9 9 7 a, 2 0 0 8 ). No we p o d ejś cie
zak ład a, że ewo lu cja jes t celo wa i p ełn i w n as zy m ży ciu k lu czo wą ro lę.
W o s tatn im s tu leciu d wó ch męd rcó w-filo zo fó w, Śri Au ro b in d o w In d iach o raz
Pierre Teilh ard d e Ch ard in n a Zach o d zie, d o s zło d o rewo lu cy jn eg o wn io s k u , iż
ewo lu cja n ieu s tan n ie d ąży d o zwięk s zen ia zło żo n o ś ci u lu d zi. Wed łu g Au ro b in d o
tak jak zwierzęta b y ły ek s p ery men tem n atu ry , k tó reg o celem b y ło s two rzen ie lu d zi,
tak lu d zie s ą p o lig o n em d o ś wiad czaln y m d la s two rzen ia n ad lu d zi. U tak ich is to t
cech y , k tó re tak b ard zo s taramy s ię o s iąg n ąć – miło ś ć, p ięk n o , s p rawied liwo ś ć,
d o b ro ć itp . – ro zwin ą s ię d o p o zio mu d o s k o n ało ś ci. Ko ń cem ewo lu cji, zd an iem
Teilh ard a, b ęd zie p erfek cja.
M u s imy zro zu mieć, że ewo lu cja to też g ra ś wiad o mo ś ci – g ra celo wa i zb io ro wa.
Ws p ó ln y ru ch k u s p o łeczn ej ś wiad o mo ś ci, k tó ry ro zp o czął s ię n a Zach o d zie
(g łó wn ie), jes t is to tn ą, n iezb ęd n ą i in teg raln ą częś cią ru ch u n a rzecz ś wiad o mo ś ci –
ewo lu cji ś wiad o mo ś ci. Na ty m o b s zarze ws ch o d n ie i zach o d n ie p o g ląd y n a ży cie
ró wn ież mu s zą s ię zin teg ro wać. Po win n iś my zmierzać k u zb awien iu jed n o s tk i, tak
jak n a Ws ch o d zie, ale mu s imy też p rzy czy n ić s ię d o ewo lu cji. To zro zu miałe, że n as z
wk ład w ru ch n a rzecz ewo lu cji b ęd zie n ajwięk s zy wted y , g d y w d ro d ze d o b o g a
p o zb ęd ziemy s ię n as zeg o eg o .
Po trzeb a n am n o weg o ro d zaju ak ty wizmu i n o weg o mo tta: n ie zmien is z ś wiata,
ale mo żes z zmien iać s ieb ie, zaws ze mając n a u wad ze ewo lu cję g lo b aln ą. Nazy wam to
ak ty wizmem k wan to wy m, w ramach k tó reg o s taramy s ię zmien ić s amy ch s ieb ie
z p o mo cą n o wej fizy k i, ale jed n o cześ n ie zwracamy u wag ę n a ewo lu cy jn y k ieru n ek
ś wiad o mo ś ci o g ó łu , p ró b u jąc s p ro s tać jej p o trzeb o m.
Relig ie zazwy czaj n ak łan iały n as d o p o d ążan ia za b o g iem w celu u zy s k an ia
o s o b is teg o zb awien ia, u wo ln ien ia s ię o d cierp ien ia i o d k ry cia w ży ciu p ro s teg o
s zczęś cia. Z więk s zo ś cią ro d zajó w cierp ien ia p o trafimy s o b ie jed n ak d ziś p o rad zić
(ch o ćb y ty mczas o wo ). Nie d o k o ń ca wiad o mo , d laczeg o p o win n iś my s tarać s ię
wp ro wad zić d o n as zeg o ży cia b o g a i zad awać s o b ie więcej cierp ień w zamian za
u lo tn ą o b ietn icę s zczęś cia w p rzy s zło ś ci. Niek tó rzy s p o ś ró d n as wciąż to ro b ią, a my
zas tan awiamy s ię, d laczeg o tak jes t, co ich mo ty wu je. Wed łu g mn ie mo ty wacja d o
o d k ry wan ia b o g a b ierze s ię z ewo lu cy jn ej p res ji, b y wy k raczać p o za g ran ice eg o ,
k tó rej d o ś wiad czają o s o b y g o to we n a ten k ro k . Samo is tn ien ie p res ji teg o zjawis k a
s u g eru je, iż p rzy g o to wu jemy s ię d o n o weg o etap u ewo lu cji. Au ro b in d o i Teilh ard g o
p rzewid zieli.
PODSUM OWUJĄC
Is tn ieją as p ek ty ś wiata, k tó ry ch n ie d a s ię wy jaś n ić za p o mo cą
materialis ty czn eg o p o g ląd u n au k i (ty lk o jed en p o zio m rzeczy wis to ś ci – materialn y
i ty lk o jed n o źró d ło p rzy czy n o wo ś ci – o d d o ln e):
DOWODY NA PRZYCZYNOWOŚĆ
ODGÓRNĄ
ajmując się cały czas fizyką, w 1979 roku natrafiłem na problem „pomiaru kwantowego”, czyli
Z sposobu, w jaki możliwości kwantowe w doświadczeniu obserwatora zmieniają się w rzeczywiste
zjawiska tylko poprzez obserwację. I chociaż w rozwiązaniu tego problemu napotykałem trudności,
nie zrażałem się. Przeciwnie, cieszyło mnie to. Byłem przekonany, że robię coś, co zaowocuje „burzą we
wszechświecie”.
Sławny fizyk John von Neumann twierdził, że to świadomość obserwatora zmienia falę możliwości obiektu
kwantowego w rzeczywiste zdarzenia, w widoczne cząsteczki. Czym jednak jest świadomość?
Tego nie wiedział nikt. Kiedy próbowano zastosować konwencjonalne sposoby myślenia o świadomości
do problemu pomiaru, prowadziło to do paradoksów. Pewien student fizyki zasugerował, że należałoby
poszukać pomocy psychologów, ponieważ to oni zwykle zajmują się świadomością. Przez kilka lat
współpracowałem więc z profesorem psychologii i zgłębiałem psychologiczną perspektywę świadomości.
Nie znalazłem żadnych rozwiązań dla moich paradoksów. Fizyk David Bohm zyskiwał wówczas na
popularności. Zacząłem czytać jego prace i dowiedziałem się, że często dyskutuje on z mistykiem, niejakim
J. Krishnamurtim. Co miałem do stracenia? Zacząłem więc kontaktować się z mistykami.
W maju 1985 roku odwiedziłem przyjaciela w Ventura, w stanie Kalifornia. Wspólnie udaliśmy się na
wykład Krishnamurtiego w położonym nieopodal Ojai. Po wykładzie dyskutowaliśmy w pokoju mojego
kolegi z mistykiem Joelem Morwoodem.
Po chwili rozmowa zeszła na temat nauki New Age. Próbowałem wyjaśnić Joelowi paradoks polegający
na tym, że świadomość, niewątpliwie emergentne zjawisko zachodzące w mózgu, potrafi „załamywać”
kwantowe fale możliwości dostrzeganych przez nas obiektów, w tym także tych w ludzkim mózgu.
Joel zapytał:
– Czy świadomość istniała przed mózgiem, czy też mózg istniał przed świadomością?
Wiedziałem, że mistycy przedkładają świadomość nad wszystko inne. Odpowiedziałem więc ostrożnie:
– Mam na myśli świadomość będącą podmiotem naszych doświadczeń.
– Świadomość poprzedza doświadczenia – odparł Joel. – Nie ma obiektu ani podmiotu.
Te poglądy też już znałem. Niedawno przeczytałem książkę mistyka i filozofa Franklina Merrella-Wolffa
(1983) zatytułowaną „The Philosophy of Consciousness without an Object”.
Wówczas Joel wygłosił pełną emocji przemowę, w której zarzucił mi, że naukowe podejście przesłoniło mi
właściwe widzenie problemu i że mam klapki na oczach. Na koniec przytoczył powiedzenie: „Nie ma nic
oprócz boga”.
Musicie wiedzieć, że wcześniej słyszałem te słowa już wiele razy w różnych kontekstach i tradycjach, ale tym
razem zrozumiałem ich sens i ujrzałem prawdę. Nagle uświadomiłem sobie, że mistycy mają rację –
świadomość stanowi podstawę wszelkiego istnienia, w tym materii i mózgu, a więc naukę trzeba na nowo
zbudować na podstawie tej metafizyki, a nie tradycyjnej metafizyki materialistycznej.
Dopiero po czterech latach udało mi się opublikować pierwszą pracę (Goswami, 1989) dotyczącą
rozwiązania problemu pomiaru kwantowego wolnego od paradoksów. W publikacji tej przezornie nie
odniosłem się ani do mistyków, ani do literatury mistycznej, o „bogu” nie wspominając. Bałem się, że
gdybym to zrobił, naukowcy natychmiast by ją odrzucili.
Cztery lata później, podczas pisania książki „The Self-Aware Universe”, nie byłem już tak ostrożny. Kiedy
w 1993 roku Jacobo Grinberg Zylberbaum zaprosił mnie na uniwersytet w Meksyku, bym mógł zapoznać
się z jego doświadczeniami i danymi dotyczącymi przeprowadzonego przez niego eksperymentu,
wiedziałem, że na nowo odkrywamy boga w nauce.
ROZDZIAŁ 5
POTĘGA INTENCJI
J ed n y m z n ajis to tn iejs zy ch as p ek tó w ek s p ery men tó w Grin b erg a-Zy lb erb au ma
jes t u k azan ie p o tęg i n as zy ch in ten cji. Os o b y b io rące u d ział w ek s p ery men cie
ch ciały wy wo łać p o łączen ie n ielo k aln e. Parap s y ch o lo g Dean Rad in (1 9 9 7 , 2 0 0 6 )
p rzep ro wad ził więcej ek s p ery men tó w d emo n s tru jący ch p o tęg ę in ten cji.
Ilustracja 5-2. Gru p a k o n tro ln a: b rak p rzek azan eg o p o ten cjału . Zau ważcie, o ile
mn iejs zy jes t zao b s erwo wan y p o ten cjał w p rzy p ad k u d ru g ieg o o b iek tu (ś ro d k o wy
wy k res ; zwró ćcie u wag ę n a s k alę p io n o wą). Do ln y wy k res n ie wy k azu je żad n eg o
is to tn eg o p o k ry cia.
W jed n y m z tak ich ek s p ery men tó w Rad in wy k o rzy s tał to czący s ię w latach
1 9 9 4 – 1 9 9 5 p ro ces O. J . Simp s o n a. Wielu lu d zi ś led ziło tran s mis je z p ro ces u , Rad in
zaś s łu s zn ie s ąd ził, że n as tawien ie wid zó w b ęd zie zmien iać s ię w zależn o ś ci o d teg o ,
czy p ro ces p o to czy s ię w s p o s ó b in teres u jący , czy też n u d n y . M iał o n d o d y s p o zy cji
g ru p ę p s y ch o lo g ó w, k tó ra s p o rząd ziła wy k res in ten s y wn o ś ci wy d arzeń n a s ali
s ąd o wej (a ty m s amy m in ten s y wn o ś ci, z jak ą wid zo wie je o b s erwu ją) w p o s taci
fu n k cji czas u rzeczy wis teg o . Op ró cz teg o Rad in b ad ał o d ch y len ia o d n o rmy tak
zwan y ch g en erato ró w liczb lo s o wy ch (k tó re zmien iają lo s o we zjawis k a w s ferze
rad io ak ty wn o ś ci w lo s o we ciąg i zer i jed y n ek ) w lab o rato riu m. Od k ry ł o n , że
g en erato ry liczb lo s o wy ch wy k azu ją n ajwięk s ze o d ch y len ia o d n o rmy d o k ład n ie
wted y , k ied y s y tu acja n a s ali s ąd o wej jes t n ajb ard ziej n ap ięta. Co to o zn acza?
Filo zo f Greg o ry Bates o n p o wied ział: „Przeciwień s twem lo s o wo ś ci jes t wy b ó r”.
Po wy żs za k o relacja u d o wad n ia więc twó rczą mo c in ten cji.
W in n ej s erii ek s p ery men tó w Rad in o d k ry ł, że g en erato ry liczb lo s o wy ch
wy k azu ją o d ch y len ia o d n o rmy w miejs cach , w k tó ry ch lu d zie ws p ó ln ie med y tu ją
(wy k azu jąc wzmo żo n ą mo c in ten cji), ale w żad n y m p rzy p ad k u w miejs cach tak ich
jak s ala s p o tk ań zarząd u !
Do ciek liwy czy teln ik zap y ta, w jak i s p o s ó b ro zwin ąć w s o b ie mo c in ten cji.
Prawd a jes t tak a, że ws zy s cy ch cemy co ś w ten s p o s ó b u rzeczy wis tn ić. Czas ami to s ię
n am u d aje, n ajczęś ciej jed n ak n ie. Dzieje s ię tak d lateg o , że n as ze in ten cje p ły n ą
z eg o . Czy jes t jed n ak jak iś s p o s ó b , b y to zmien ić?
To b ard zo d o b re p y tan ie. In ten cje mu s zą p o ch o d zić z eg o . Więk s zo ś ć z n as
k ieru je s ię właś n ie lo k aln o ś cią, in d y wid u aln y mi p o trzeb ami i włas n y m d o b rem. Na
d ru g im etap ie p rag n iemy , b y ws zy s cy o s iąg n ęli to , czeg o s ami p rag n iemy – w ty m
miejs cu wy k raczamy p o za eg o izm. Kied y my ś limy o „ws zy s tk ich ”, n ie mu s imy s ię
martwić, że co ś s tracimy – ch o d zi p rzecież tak że o n as . Na trzecim etap ie p o zwalamy ,
b y n as ze in ten cje zmien iły s ię w mo d litwę: „J eżeli mo je in ten cje ws p ó łb rzmią
z in ten cją o g ó łu i b o g a, n iech tak s ię s tan ie”. Na czwarty m etap ie mo d litwa mu s i
zmien ić s ię w cis zę i s tać s ię med y tacją. To b ard zo ważn e, p o n ieważ ty lk o w cis zy
p o jawiają s ię mo żliwo ś ci, s p o ś ró d k tó ry ch wy b ieramy .
Nawet jeżeli in ten s y wn ie n ad ty m p racu jecie, n ie s p o d ziewajcie s ię p o zy ty wn y ch
rezu ltató w n as tęp n eg o d n ia. Dziś n as ze temp o ży cia s p rawia, że b ard zo tru d n o n am
s ię wy cis zy ć. Po zwó lcie, b y cis za w was ro s ła. Zwo ln ijcie. Zró b cie miejs ce n a n o we
mo żliwo ś ci, a n as tęp n ie u rzeczy wis tn ijcie s wo je in ten cje w s p o s ó b n ieciąg ły . Oto
p rawd ziwa tajemn ica u rzeczy wis tn ien ia.
HIERARCHIA SPLĄTANA
By ć mo że n ie zwró ciliś cie n a to u wag i, ale is tn ieje jes zcze jed en s p o s ó b , b y
zao b s erwo wać p arad o k s efek tu o b s erwato ra. Ob s erwato r wy b iera rzeczy wis te
zjawis k o s p o ś ró d mo żliwo ś ci k wan to wy ch p rzed s tawio n y ch p rzez d an y o b iek t.
Zan im jed n ak n as tąp i załaman ie fali p rawd o p o d o b ień s twa, s am o b s erwato r (jeg o
mó zg ) ró wn ież s k ład a s ię z mo żliwo ś ci i n ie jes t u rzeczy wis tn io n y . M o żemy więc
p rzed s tawić ten p arad o k s jak o k o lis to ś ć: o b s erwato r (mó zg ) jes t n iezb ęd n y d o
załaman ia fali p rawd o p o d o b ień s twa k wan to weg o d an eg o o b iek tu , ale k o n ieczn e jes t
załaman ie, b y u rzeczy wis tn ić o b s erwato ra (mó zg ). M ó wiąc zwięźlej, n ie ma
załaman ia b ez o b s erwato ra, ale n ie ma tak że o b s erwato ra b ez załaman ia.
J eżeli zo s tan iemy n a jed n y m p o zio mie, p o zio mie k wan to wy m, p arad o k s ten n ie
ma ro związan ia. Ro związan ie związan e ze ś wiad o mo ś cią fu n k cjo n u je ty lk o d lateg o ,
że zak ład amy , iż ś wiad o mo ś ć załamu je fale p rawd o p o d o b ień s twa zaró wn o
o b s erwato ra (mó zg u ), jak i o b iek tu z tran s cen d en tn ej rzeczy wis to ś ci p o d s tawy
is tn ien ia, k tó rą rep rezen tu je ś wiad o mo ś ć.
Do u g las Ho fs tad ter (1 9 8 0 ), b ad acz zajmu jący s ię s ztu czn ą in telig en cją, d ał n am
ws k azó wk ę, k tó ra p o zwala zro zu mieć, co tak n ap rawd ę s ię d zieje. Wed łu g n ieg o tak ie
k o lis to ś ci to tzw. h ierarch ie s p lątan e. Najciek aws ze jes t to , że s amo o d n ies ien ie,
ro zd ział p o d mio tu o d o b iek tu , b ierze s ię właś n ie z tak ich k o lis to ś ci.
Przy jrzy jmy s ię p rzy k ład o wi, k tó ry p o d aje Ho fs tad ter. Zwró ćcie u wag ę n a
p arad o k s k łamcy wy rażo n y zd an iem: „J es tem k łamcą”. Czy wid zicie k o lis to ś ć?
J eżeli jes tem k łamcą, to mó wię p rawd ę, a jeżeli mó wię p rawd ę, to k łamię – i tak
w n ies k o ń czo n o ś ć. J es t to h ierarch ia s p lątan a, p o n ieważ zd o ln o ś ć p rzy czy n o wa n ie
leży całk o wicie an i p o s tro n ie p o d mio tu , an i o rzeczen ia, lecz b ez k o ń ca k rąży
międ zy n imi. Tak ie n iek o ń czące s ię o s cy lacje s p rawiają, że zd an ie to jes t wy jątk o we
– mó wi o n o s amo o s o b ie, n iezależn ie o d całej res zty d y s k u rs u .
Lecz to p o zo rn e o d d zielen ie s en s u zd an ia o d ś wiata u zależn io n e jes t o d n as zeg o
ro zu mien ia zas ad rząd zący ch g ramaty k ą i p rzes trzeg an ia ich . Ko lis to ś ć zd an ia n ie
is tn ieje d la d zieck a, k tó re zap y ta: „Dlaczeg o jes teś k łamcą?”. Nie d o s trzeże o n o
s p lątan ia i n ie wp ad n ie w b łęd n e k o ło , p o n ieważ n ie zn a zas ad rząd zący ch języ k iem.
J eś li jed n ak o p an o waliś my reg u ły języ k o we i p rzes trzeg amy ich , p atrzy my n a to
zd an ie o d wewn ątrz i n ie p o trafimy u n ik n ąć s p lątan ia. Gramaty k a, ch o ć to p rawd ziwa
p rzy czy n a, jes t czy mś u k ry ty m, p rzen ik ający m is to tę zd an ia.
W p o d o b n y s p o s ó b (w efek cie o b s erwato ra) d o tarcie d o s ed n a s y tu acji zajęło
n am fizy k o m tro ch ę czas u , p o n ieważ d o k o n u jąca wy b o ró w ś wiad o mo ś ć (b ó g ) jes t
u k ry ta, a n ie jed n o zn aczn a; tran s cen d en tn a, a n ie imman en tn a. Załaman ie cech u je s ię
h ierarch ią s p lątan ą, d ając p o zó r s amo o d n ies ien ia lu b ro zd ziału p o d mio tu o d
o b iek tu . M imo to o b s erwato r – ja, p o zo rn y p o d mio t załaman ia, p o ws taje ws p ó ln ie
z o b iek tem.
Zaws ze k ied y n as tęp u je załaman ie fali p rawd o p o d o b ień s twa k wan to weg o ,
p o miary ws k azu ją o b ecn o ś ć h ierarch ii s p lątan ej. Razem z n ielo k aln o ś cią
i n ieciąg ło ś cią h ierarch ia s p lątan a s tan o wi k o lejn ą n iezb y waln ą b o s k ą s y g n atu rę
k wan to wą ś wiad czącą o is tn ien iu p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej.
Id ea s p lątan eg o h ierarch iczn eg o p o miaru k wan to weg o jes t więc o s tatn im
k ro k iem d o u zy s k an ia wo ln eg o o d p arad o k s ó w ro związan ia p ro b lemu p o miaru
k wan to weg o , k tó ry d ręczy ł fizy k ó w o d d zies ięcio leci. Po n ad to ta id ea p o mag a n am
ro związać k ilk a tru d n y ch zag ad ek d o ty czący ch rzeczy wis to ś ci.
W latach o s iemd zies iąty ch ro zmawiałem z p ewn y m ch ilijs k im fizy k iem o id ei
ś wiad o mo ś ci załamu jącej k wan to we fale p rawd o p o d o b ień s twa. M ó j to warzy s z
n aty ch mias t zad ał mi p y tan ie: „W ch wili « g o rąceg o » wielk ieg o wy b u ch u n a
p o czątk u is tn ien ia ws zech ś wiata z p ewn o ś cią n ie b y ło żad n y ch ś wiad o my ch
o b s erwato ró w. W jak i więc s p o s ó b ws zech ś wiat s tał s ię rzeczy wis to ś cią?”. Kied y
zaś miałem s ię i p o k azałem mu ro związan ie (p atrz Ro zd ział 7 ), o d razu złag o d n iał.
Is tn ieje też k wes tia p o ch o d zen ia ży cia, k tó ra n awet d ziś p rześ lad u je b io lo g ó w.
J eżeli zas to s u jemy tu wied zę o teo rii p o miaru k wan to weg o , s zy b k o u zy s k amy
ro związan ie teg o p ro b lemu (p atrz Ro zd ziały 7 i 8 ).
Po raz p ierws zy k o n cep cję n ieś wiad o mo ś ci p rzed s tawił w p s y ch o lo g ii Zy g mu n t
Freu d . Od tamtej p o ry id ea ta zo s tała p o twierd zo n a w s p o s ó b d o ś wiad czaln y .
Po mimo o s tatn ich s u k ces ó w p s y ch o lo g ii p o zn awczej, n au k o wcy zajmu jący s ię tą
d zied zin ą n ie u mieją wy jaś n ić, jak o d ró żn ić ś wiad o mo ś ć o d n ieś wiad o mo ś ci i w jak i
s p o s ó b p o ws taje p o d ział n a p o d mio t i o b iek t. Tak i p ro b lem ró wn ież d a s ię ro związać
za p o mo cą p o miaru k wan to weg o h ierarch ii s p lątan ej (p atrz Ro zd ział 6 ). We
ws zy s tk ich ty ch ro związan iach p o ważn y ch p ro b lemó w n au k o wy ch o d n ajd u jemy
d o wo d y p o twierd zające h ip o tezę b o g a k wan to weg o .
Przyczynowość odgórna
w psychologii: różnica między
świadomością a nieświadomością
y g mu n t Freu d b ez wątp ien ia był ateis tą. Drwił z p o czu cia jed n o ś ci
Z z ws zech ś wiatem, o k reś lając to u czu cie jak o d ziecin n ą b ezb ro n n o ś ć. Wd ał s ię
w s p ó r z Carlem J u n g iem, s wo im n ajb ard ziej o b iecu jący m p ro teg o wan y m,
p o n ieważ ten trak to wał relig ię p o ważn ie. Dlaczeg o więc p s y ch o an aliza – teo ria
o p raco wan a p rzez Freu d a – jes t tak mo cn o o ś mies zan a p rzez materialis tę i lau reata
Nag ro d y No b la, fizy k a Rich ard a Fey n man a? Oto co miał n a ten temat d o p o wied zen ia
s am Fey n man (2 0 1 4 ):
W p rzy p ad k u o b iek tu zn aczen ia men taln eg o mo żemy zas to s o wać p rak ty czn ie tę
s amą meto d ę. Wiemy , że o b iek t men taln y n ie mo że załamać s ię s amo d zieln ie;
w u my ś le n ie ma p o d ziału n a s k alę mik ro i mak ro , n ie ma ap aratu ry ws p o mag ającej
p o miar h ierarch ii s p lątan ej. Zn aczen ie men taln e mo że b y ć jed n ak s k o relo wan e
z o b iek tem fizy czn y m. Gd y o b iek t ten u leg a załaman iu , to s amo d zieje s ię ze
związan y m z n im zn aczen iem men taln y m. W ten s p o s ó b p amięć mó zg u (b ęd ąca
wy n ik iem d an eg o zjawis k a załaman ia) n ie jes t jed y n ie p amięcią o b iek tu fizy czn eg o ,
ale – d zięk i s k o jarzen io m – tak że p amięcią zn aczen ia men taln eg o . M o żemy
p o wied zieć, że mó zg s two rzy ł o d zwiercied len ie zn aczen ia men taln eg o .
Wró ćmy d o Freu d a i jeg o k o n cep cji n ieś wiad o mo ś ci. J ęzy k , k tó reg o u ży wał
Freu d , wp ro wad ził n ieco zamies zan ia, u ży wał o n b o wiem s ło wa „n ieś wiad o mie”,
zamias t „b ezwied n ie”. Kied y zro zu miemy , że ś wiad o mo ś ć jes t b y tem n ad rzęd n y m,
u ś wiad o mimy s o b ie tak że, że jes t o n a zaws ze o b ecn a. Stan o wi p rzecież p o d s tawę
ws zelk ieg o is tn ien ia, więc g d zie miałab y s ię p o d ziać, k ied y mó wimy
o „n ieś wiad o mo ś ci”?
Freu d o ws k a k o n cep cja n ieś wiad o mo ś ci ma w is to cie o wiele wężs zy zak res , n iż
ws k azy wałab y n a to fizy k a k wan to wa. Świad o mo ś ć k wan to wa, k tó ra załamu je
p ierwo tn y b o d ziec (o b iek t men taln y o raz/lu b fizy czn y , k tó reg o n ig d y wcześ n iej n ie
s p o tk aliś my ), d o ś wiad czan a jes t w s wo jej p ełn ej, k reaty wn ej i n ieu waru n k o wan ej
p o s taci. Nieś wiad o me p ro ces y u my s ło we p o p rzed zające tak ie załaman ie ró wn ież n ie
p o d leg ają o g ran iczen io m n arzu co n y m p rzez u waru n k o wan ie. Przy p o min a to
k o n cep cję zb io ro wej n ieś wiad o mo ś ci wp ro wad zo n ą d o p s y ch o lo g ii p rzez J u n g a
(k o n cep t ten , o k reś lo n y p rzez J u n g a mian em p s y ch ik i o b iek ty wn ej, s tan o wi zes taw
ty p o wy ch mo d eli o d czu ć, my ś li, ek s p res ji i p amięci, k tó re wy d ają s ię wro d zo n e
u k ażd eg o czło wiek a). To , co Freu d p ierwo tn ie ro zu miał p rzez „n ieś wiad o mo ś ć”,
mo żn a n ato mias t o k reś lić mian em o s o b is tej n ieś wiad o mo ś ci.
Przy jrzy jmy s ię b liżej ró żn icy międ zy n imi. W miarę d o ś wiad czan ia b o d źcó w
i u czen ia s ię o n ich w n as zy m mó zg u g ro mad zą s ię ws p o mn ien ia. Kied y
n ieś wiad o mo ś ć je p rzetwarza, p o jawia s ię ten d en cja d o p rzetwarzan ia k ażd eg o
b o d źca n a p o d s tawie teg o , co p amiętamy z p o p rzed n ieg o p o d o b n eg o d o ś wiad czen ia.
Wk ró tce wy k s ztałcamy s ch ematy o p arte n a n awy k ach i to n as z u my s ł n ad aje
zn aczen ie d o ś wiad czen io m. J es t to s ch emat, k tó ry n azy wamy ch arak terem. Ch arak ter
o raz n ag ro mad zen ie ws p o mn ień i h is to ria to k wan to wa wers ja teg o , co
p s y ch o lo g o wie n azy wają o s o b is tą jaźn ią lu b eg o . Eg o zmien ia tak że s p lątan ą
h ierarch ię p ierwo tn y ch d o ś wiad czeń w h ierarch ię p ro s tą (jed en p o zio m w s p o s ó b
p rzy czy n o wy k o n tro lu je d ru g i), w k tó rej eg o wy b iera s p o ś ró d k o n tek s tu
wy u czo n y ch „p ro g ramó w”.
Przy jrzy jmy s ię teraz freu d o ws k iej k o n cep cji o s o b is tej n ieś wiad o mo ś ci.
Niek tó re z n as zy ch d o ś wiad czeń b y wają trau maty czn e d o teg o s to p n ia, że n ie
ch cemy ich n ig d y więcej p rzeży wać. Po zo s tają o n e jed n ak w n as zej p amięci, tak jak
ws zy s tk ie in n e d o ś wiad czen ia. Po jawia s ię więc w n as s k rajn y o p ó r p rzed
p rzy wracan iem teg o ty p u ws p o mn ień . Nawet w n as zy m u waru n k o wan y m eg o
zach o wu jemy mo żliwo ś ć o d rzu cen ia załaman ia d an eg o p rawd o p o d o b ień s twa. Dzięk i
temu częs to u d aje n am s ię u n ik n ąć d o ś wiad czeń , k tó ry ch ch cemy u n ik n ąć. Nies tety ,
n ieś wiad o me p rzetwarzan ie s tłu mio n y ch d o ś wiad czeń o d b y wa s ię d alej b ez n as zej
k o n tro li. Stłu mio n e ws p o mn ien ie wp ły wa n a o g ó ln y s p o s ó b p rzetwarzan ia n o wy ch
mo żliwo ś ci, n iek ied y wy wo łu jąc o d b ieg ające o d n o rmy n ieracjo n aln e reak cje lu b
p o wo d u jąc ch o re i n eu ro ty czn e zach o wan ia. Defin icja Freu d a b y ła p ro s ts za, ale
d o k ład n iejs za: n ieś wiad o me id to s iła s k łan iająca n as d o zach o wań , k tó ry ch n ie
jes teś my w s tan ie wy jaś n ić za p o mo cą an alizy w p o s taci s tru mien ia ś wiad o mo ś ci.
Nas ze zach o wan ia s tają s ię n ieracjo n aln e.
W ro zu mien iu materialis ty czn y m za ws zy s tk o o d p o wiad a p rzy czy n o wo ś ć
o d d o ln a. Nie ma tu miejs ca n a s iły n ieś wiad o meg o id , k tó re wy wró ciły b y d o g ó ry
n o g ami ś wiat p s y ch o lo g ii b eh awio raln ej zajmu jącej s ię k wes tią u waru n k o wan ia.
M aterialiś ci n ien awid zą więc p s y ch o an alizy freu d o ws k iej i u ważają ją za
p s y ch o lo g ię v o o d o o .
M imo iż Freu d b y ł ateis tą, jeg o p s y ch o lo g ia n ieś wiad o mo ś ci, zwan a o b ecn ie
p s y ch o lo g ią g łęb i, d aje n iep o d ważaln e d o wo d y n a is tn ien ie p rzy czy n o wo ś ci
o d g ó rn ej lu b jej s p rawcy w p o s taci b o g a. M o c p rzy czy n o wa n ieś wiad o meg o id
p o ch o d zi z b o s k iej p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej, k tó rą (w o g ran iczo n y m s to p n iu )
p o s iad amy , n awet w ramach u waru n k o wan eg o eg o .
ZASADA ANTROPICZNA
W s wo jej s łab ej wers ji (Barro w i Tip ler, 1 9 8 6 ) zas ad a an tro p iczn a g ło s i, iż
o b s erwo wan e p rzez n as warto ś ci wielk o ś ci fizy czn y ch i k o s mo lo g iczn y ch n ie
p o ws tają z ró wn y m p rawd o p o d o b ień s twem, lecz s ą o g ran iczan e p rzez waru n ek
p o ws tan ia i ro zwo ju fo rm ży cia o p arty ch n a węg lu o raz p rzez wy mó g d o ty czący
wiek u ws zech ś wiata u mo żliwiający ten ro zwó j.
Siln a wers ja zas ad y an tro p iczn ej jes zcze d o b itn iej ws k azu je, że is tn ieje zależn o ś ć
międ zy ws zech ś wiatem a is tn iejący m w n im ży ciem. Wed łu g n iej (Barro w i Tip ler,
1 9 8 6 ) „ws zech ś wiat mu s i p o s iad ać cech y p o zwalające n a p o ws tan ie ży cia n a
p ewn y m etap ie jeg o is tn ien ia”.
Czy zas ad a an tro p iczn a to jed y n ie filo zo fia? Nie, p o n ieważ jes t p o p arta
d o wo d ami. Wy jaś n ia o n a wiele zb ieg ó w o k o liczn o ś ci. Przed s tawię wam k ilk a
p rzy k ład ó w.
Wiemy , że ws zech ś wiat ro zs zerza s ię w miarę u p ły wu czas u . J eżeli s iła g rawitacji
b y łab y ty lk o tro ch ę więk s za, ro zs zerzan ie s ię ws zech ś wiata zmien iło b y s ię w zap aś ć,
zan im jes zcze ro zwin ęło b y s ię ży cie. Gd y b y g rawitacja b y ła n ieco s łab s za,
ws zech ś wiat wciąż b y s ię ro zs zerzał, ale n ie b y ło b y żad n y ch g alak ty k , g wiazd an i
p lan et u mo żliwiający ch p o ws tan ie ży cia. To n ie ws zy s tk o . J eżeli s iła o d d ziały wan ia
elek try czn eg o p o międ zy elek tro n ami u leg łab y ch o ćb y n ajd ro b n iejs zej zmian ie,
ży cie w zn an ej n am p o s taci n ig d y b y n ie p o ws tało .
Teg o ty p u p rzy k ład y id ealn ie d o s tro jo n eg o ws zech ś wiata mo g ły b y wy p ełn ić
wiele s tro n . M ó j u lu b io n y p rzy k ład d o ty czy p raw fizy k i rząd zący ch jąd rem ato mu .
Trzy jąd ra ato mu h elu łączą s ię, two rząc jąd ro węg la – n ajważn iejs zy elemen t fo rm
ży cia o p arty ch n a węg lu . Wied za o reak cjach termo jąd ro wy ch ws k azu je, iż
p rawd o p o d o b ień s two tak iej reak cji jes t b ard zo n is k ie, zb y t n is k ie, b y mó c
wy two rzy ć wy s tarczającą ilo ś ć węg la. Co s ię o k azu je? Nau k o wcy s ą w b łęd zie.
Częs to tliwo ś ć wib racji trzech łączący ch s ię jąd er h elu id ealn ie o d p o wiad a n atu raln ej
częs to tliwo ś ci wib ru jąceg o jąd ra węg la. Wp ły w tak ieg o d o p as o wan ia częs to tliwo ś ci
– o k reś lan y mian em rezo n an s u – zn aczn ie wzmacn ia s k u teczn o ś ć reak cji, tak jak
w p rzy p ad k u ró wn o mas zeru jący ch żo łn ierzy zd o ln y ch zn is zczy ć mo s t.
W jak i s p o s ó b trzy jąd ra h elu wied ziały b y , jak mają wy k o n ać u n ik aln y tan iec
zn an y s ześ ciu p ro to n o m i s ześ ciu n eu tro n o m jąd ra węg la? By ło b y to mo żliwe, jeżeli
is tn iałb y twó rca p ro jek tu jący o b ie g ru p y i two rzący p rawa fizy k i jąd ro wej
u mo żliwiające p o wy żs ze reak cje.
Zas ad a an tro p iczn a, zaró wn o w wers ji s łab ej, jak i s iln ej, jas n o ws k azu je, iż
ws zech ś wiat ma s wó j cel i zo s tał s two rzo n y z my ś lą o ży ciu . Ży cie is tn ieje, więc
zawd zięczamy je ws zech ś wiato wi. J ed n ak ek s p ery men t z d zied zin y fizy k i k wan to wej
ró wn ie jed n o zn aczn ie ws k azu je, iż to ws zech ś wiat is tn ieje d zięk i n am –
o b s erwato ro m (p atrz n iżej).
Po zwó lcie, że p rzed s tawię jes zcze jed n ą k o n cep cję wraz z k o men tarzami.
Od p o wied zią materialis tó w n a zas ad ę an tro p iczn ą jes t teo ria wielo ś wiata
(wielo ś wiató w), k tó ra zak ład a, że n as z ws zech ś wiat n ie jes t u n ik aln y , lecz s tan o wi
jed en z wielu . J eżeli is tn ieje b ard zo wiele ws zech ś wiató w, s zan s e n a to , że is tn ieje
i tak i, w k tó ry m waru n k i s p rzy jają ro zwo jo wi ży cia, s ą więk s ze. Ten arg u men t n ie
b rzmi p rzek o n u jąco z d wó ch p o wo d ó w.
Po p ierws ze, to ty lk o teo ria; n awet k o s mo lo d zy p rzy zn ają, że to czy s ta
s p ek u lacja. M u s imy p o czek ać n a jej wery fik ację. Nie trzeb a ch y b a d o d awać, że jak n a
razie n ik t n ie ma p o jęcia, w jak i s p o s ó b p o twierd zić is tn ien ie in n y ch
ws zech ś wiató w!
Po d ru g ie, arg u men t p rzed s tawio n y p rzez teo rety k ó w zajmu jący ch s ię teo rią
in telig en tn eg o p ro jek tu (Beh e, 2 0 0 8 ) g ło s i, iż ży cie cech u je s ię „n iered u k o waln ą
zło żo n o ś cią”, d zięk i k tó rej n ie d a s ię s two rzy ć g o z materii n a d ro d ze p rzy p ad k u . J ak
wk ró tce s ię p rzek o n acie, z p o mo cą fizy k i k wan to wej u d ało mi s ię jed n o zn aczn ie
p o twierd zić to s twierd zen ie.
EKSPERYM ENT Z OPÓŹNIONYM WYBOREM
Fizy k J o h n Wh eeler zap ro p o n o wał d o ś wiad czen ie, k tó re d o wo d ziło , że
w p ro ces ie k s ztałto wan ia rzeczy wis to ś ci d ecy d u jącą ro lę o d g ry wa ś wiad o my wy b ó r.
Nazy wa s ię o n o ek s p ery men tem z o p ó źn io n y m wy b o rem i zo s tało p o twierd zo n e
w waru n k ach lab o rato ry jn y ch (Hellmu th i in ., 1 9 8 6 ).
W trak cie trwan ia ek s p ery men tu z o p ó źn io n y m wy b o rem ro zd ziela s ię p ro mień
ś wiatła n a d wie częś ci – p ro mień o d b ity i p ro mień p rzek azan y – o tak im s amy m
n as ilen iu . Ro zs zczep ien ie o d b y wa s ię za p o mo cą lu s tra p ó łp rzep u s zczaln eg o M 1
(ilu s tracja 7 -1 ; lu s tro p ó łp rzep u s zczaln e o d b ija p o ło wę ś wiatła, d ru g a p o ło wa jes t
zaś w s tan ie p rzen ik n ąć p rzez zwierciad ło ). Nas tęp n ie za p o mo cą d wó ch zwy k ły ch
zwierciad eł d wa s tru mien ie s ty k ają s ię w p u n k cie P, co wid ać n a ilu s tracji 7 -1 .
J eżeli za p u n k tem złączen ia s ię s tru mien i u mieś cimy d etek to ry (wid o czn e
w lewej d o ln ej częś ci ilu s tracji), zarejes tru ją o n e fo to n (k wan t ś wiatła) w 5 0 %
p rzy p ad k ó w. Każd e wy k ry cie o k reś la zlo k alizo wan ą ś cieżk ę wy k ry teg o fo to n u .
Fo to n p o k azu je s wo ją cząs teczk o wą n atu rę, p o n ieważ jeg o ś cieżk a u s talo n a zo s tała
p rzez p ro jek t d o ś wiad czen ia.
Co s ię jed n ak s tan ie, g d y u mieś cimy d ru g ie p ó łp rzep u s zczaln e lu s tro M 2
w p u n k cie P (w p rawy m d o ln y m ro g u ilu s tracji)? Po n o wn ie ro zd zielając d wa
s tru mien ie o id en ty czn y m n atężen iu – o d b ity i p rzek azan y – d ru g ie
p ó łp rzep u s zczaln e zwierciad ło s p rawia, że p o k ażd ej s tro n ie p u n k tu P is tn ieje n ie
jed en , lecz d wa s tru mien ie.
Teraz d wa jed n o czes n e s tru mien ie zak łó cają s ieb ie n awzajem jak fale, w wy n ik u
czeg o mamy o k azję zwery fik o wać falo wą n atu rę fo to n ó w. M o żemy u s tawić d etek to ry
tak , że d wie fale b ęd ą wy wo ły wać in terferen cję k o n s tru k ty wn ą w d etek to rze p o
jed n ej s tro n ie (A). W ty m miejs cu d etek to r z całą p ewn o ś cią zo s tan ie u ru ch o mio n y .
Ale p rzy d etek to rze p o d ru g iej s tro n ie P d wie fale b ęd ą s ię zn o s ić, p o n ieważ
wy ch o d zą razem z fazy (B). W ty m miejs cu d etek to r n ie rejes tru je n ic i n ig d y n ie
zo s taje u ru ch o mio n y ! J ak to mo żliwe? By mó c wy jaś n ić ten ek s p ery men t, mu s imy
zało ży ć, że fo to n y n ie p o d ró żu ją ju ż p o zlo k alizo wan y ch ś cieżk ach jak p o p rzed n io ;
p o d ró żu ją o n e (d o mo men tu wy k ry cia) w s ferze mo żliwo ś ci p o o b u ś cieżk ach jak o
fale p rawd o p o d o b ień s twa.
J es teś cie ś wiad k ami ek s p ery men tu , k tó ry p o k azu je, że ś wiatło o raz w is to cie
ws zy s tk ie o b iek ty k wan to we s ą zaró wn o falami, jak i cząs teczk ami. W p o s taci fal
ws zy s tk ie o b iek ty k wan to we s ą tran s cen d en tn y mi falami p rawd o p o d o b ień s twa; jak o
cząs teczk i s ą imman en tn y mi zjawis k ami rzeczy wis ty mi.
Ilustracja 7-1. Do ś wiad czen ie z o p ó źn io n y m wy b o rem.
Wp ro wad źmy jed n ak jes zcze jed n ą mo d y fik ację d o n as zeg o d o ś wiad czen ia.
Po d ró ż ś wiatła z M 1 d o M 2 zajmu je k ilk a n an o s ek u n d (n an o s ek u n d a to miliard o wa
częś ć s ek u n d y ). Załó żmy , że u mies zczamy d ru g ie p ó łp rzezro czy s te lu s tro w p u n k cie
P w p rzed ziale czas o wy m, w k tó ry m ś wiatło zo s tało ju ż ro zd zielo n e p rzy p ierws zy m
zwierciad le. Co s tan ie s ię teraz? J eżeli s ąd zicie, że fo to n y ro zp o częły ju ż s wo ją
p o d ró ż p o u s talo n y ch ś cieżk ach i ciąg le b ęd ą zach o wy wać s ię jak o cząs teczk i, to
jes teś cie w b łęd zie. Fo to n y reag u ją n a n as z „o p ó źn io n y ” wy b ó r p o leg ający n a
u mies zczen iu d ru g ieg o p ó łp rzezro czy s teg o lu s tra w p u n k cie P i zach o wu ją s ię jak
fale, p o d ró żu jąc p o o b u ś cieżk ach .
Z d ru g iej s tro n y , jeżeli b y lib y ś my w trak cie p ro ces u wy k ry wan ia fal, a lu s tra M 1
o raz M 2 b y ły b y ju ż n a s wo ich miejs cach , my zaś d o k o n alib y ś my o p ó źn io n eg o
wy b o ru p o leg ająceg o n a u s u n ięciu lu s tra z p u n k tu P w o s tatn iej n an o s ek u n d zie, to
co wted y ? Ok azało b y s ię, że fo to n y zareag o wały b y n a n as z o p ó źn io n y wy b ó r,
o b ierając jed n ą lu b d ru g ą ś cieżk ę.
Warto wied zieć, że n ie mamy tu d o czy n ien ia z żad n y m p arad o k s em, o ile
u ś wiad o mimy s o b ie, że ś wiatło jes t falą p rawd o p o d o b ień s twa, d o p ó k i g o n ie
zao b s erwu jemy ! Cała ś cieżk a d an eg o o b iek tu p o zo s taje mo żliwo ś cią, d o p ó k i n as za
o b s erwacja n ie u rzeczy wis tn i jej w s p o s ó b retro ak ty wn y . Tak , o zn acza to n i mn iej, n i
więcej p o d ró ż w czas ie.
By ć mo że s ły s zeliś cie h is to rię o trzech s ęd ziach b as eb allu s p rzeczający ch s ię
o s p o s ó b ro zs trzy g an ia k o n tro wers ji. Każd y z n ich miał u d o wo d n ić s wą wy żs zo ś ć
n ad to warzy s zami. Pierws zy s ęd zia zg o d n ie z n au k ą n ewto n o ws k ą o ś wiad czy ł:
„M ó wię, jak jes t”. Dru g i, n ieco mn iej eg o is ty czn y i s to s u jący p o d ejś cie h o lis ty czn e,
rzek ł: „M ó wię o ty m, co wid zę”. By ł jed n ak tak że trzeci s ęd zia, k tó ry w g łęb i s erca
b y ł zwo len n ik iem teo rii k wan to wej. Po wied ział o n : „Nie ma n ic, d o p ó k i n ie p o wiem,
że jes t”.
Tak s amo jes t z ws zech ś wiatem. Bez załaman ia fali p rawd o p o d o b ień s twa n ie ma
n iczeg o , żad n eg o u rzeczy wis tn io n eg o ws zech ś wiata. Rzeczy wis to ś ć zais tn ieje
d o p iero wó wczas , k ied y is to ta ś wiad o ma p o jawi s ię wś ró d mo żliwo ś ci i d o k o n a
o b s erwacji za p o mo cą h ierarch ii s p lątan ej. Do p iero wted y u rzeczy wis tn iamy
ws zech ś wiat.
OBSERWATOR I KOLISTOŚĆ
Po my ś lcie! Ro la o b s erwato ra w p o miarze k wan to wy m n o s i wy raźn e cech y
k o lis to ś ci. Ob s erwato r, czy li p o d mio t, wy b iera rzeczy wis ty s tan załaman eg o o b iek tu
(lu b o b iek tó w). J ed n ak b ez załaman y ch o b iek tó w, k tó re ró wn ież wy mag ają
o b s erwato ra, n ie ma p rzecież d o ś wiad czen ia p o d mio tu . Ta k o lis ta lo g ik a zależn eg o
ws p ó łis tn ien ia p o d mio tu i o b iek tu zwan a jes t h ierarch ią s p lątan ą.
J ak ws p o mn iałem wcześ n iej, id eę s p lątan ej h ierarch ii o raz s p o s ó b , w jak i
p ro wad zi o n a d o s amo o d n ies ien ia lu b ro zd ziału n a p o d mio t i o b iek t, wy jaś n ił
b ad acz zajmu jący s ię s ztu czn ą in telig en cją, Do u g Ho fs tad ter (1 9 8 0 ). W jak i zatem
s p o s ó b w ży wej k o mó rce p o ws taje zjawis k o s amo o d n ies ien ia? Po p rzez p o miar
k wan to wy h ierarch ii s p lątan ej. Czy ży wa k o mó rk a p o s iad a ap aratu rę d o wy k o n an ia
tak ieg o p o miaru ? Tak , i b ęd zie to tematem k o lejn eg o ro zd ziału .
ROZDZIAŁ 8
Pro ces ró żn ico wan ia n iewy s p ecjalizo wan y ch k o mó rek d o p o s taci wy s p ecjalizo wan ej
n ie jes t jes zcze d o b rze zn an y . Dla b io lo g ó w s tan o wi to n ie lad a p ro b lem, p o n ieważ
ró żn ico wan ie k o mó rek to p o d s tawa ws zelk ieg o ro zwo ju (p o s taci d o ro s łej z etap u
zaro d k a)… M o żn a mó wić, że k o n k retn e g en y zo s tają p rzek azan e w o k reś lo n y ch
k o mó rk ach p o d wp ły wem tran s k ry p cji in n y ch g en ó w, ale właś ciwe p y tan ie
d o ty czące two rzen ia fo rm b rzmi: s k ąd k o mó rk a wie, g d zie jes t jej miejs ce
w zaro d k u ?
SYNCHRONICZNOŚĆ
Pan u je p o ws zech n a zg o d n o ś ć co d o teg o , że d o zag ład y d in o zau ró w, k tó ra
n as tąp iła o k o ło s ześ ćd zies ięciu p ięciu milio n ó w lat temu , d o s zło z p o wo d u d es zczu
d u ży ch meteo ry tó w. Umo żliwiło to b ard zo is to tn ą in ten s y wn ą ewo lu cję s s ak ó w,
k tó re b y ły ju ż co p rawd a n a ś wiecie, ale n ie o d g ry wały w n im wielk iej ro li.
Przy s p ies zo n a ewo lu cja s s ak ó w d ała p o czątek lu d zio m.
Czy w tak im razie lu d zk o ś ć zawd zięcza ży cie ty lk o b ezd u s zn emu p rzy p ad k o wi?
J eżeli tak , to w jak i s p o s ó b p o d trzy mać arg u men t o celo wo ś ci ewo lu cji b io lo g iczn ej,
s k o ro b ó g p o trzeb o wał p o mo cy p rzy p ad k u ?
Nie ma tu żad n ej s p rzeczn o ś ci ze s cen ariu s zem u wzg lęd n iający m b io lo g iczn ą
k reaty wn o ś ć i celo wo ś ć. Przy p ad k i o d g ry wają częs to b ard zo is to tn ą ro lę w p ro ces ie
two rzen ia, ale my p o s trzeg amy je jak o elemen ty zjawis k s y n ch ro n iczn y ch . Weźmy
jak o p rzy k ład o d k ry cie p en icy lin y p rzez Alex an d ra Flemin g a. Kied y b y ł o n n a
u rlo p ie, my k o lo g zajmu jący p o mies zczen ie p iętro n iżej s two rzy ł b ard zo s iln y
s zczep g rzy b ó w Penicillium, k tó reg o zaro d k i d o s tały s ię d o n aczy n ia w lab o rato riu m
Flemin g a. Niezwy k łe jak n a tę p o rę ro k u o zięb ien ie p o mo g ło zaro d k o m p leś n i s ię
ro zwijać, p o ws trzy mu jąc jed n o cześ n ie ro zwó j b ak terii. Pó źn iej temp eratu ra wzro s ła,
a b ak terie zaczęły p o jawiać s ię ws zęd zie o p ró cz teg o jed n eg o n aczy n ia. W u my ś le
Flemin g a d o k o n ał s ię więc p rzes k o k k wan to wy , k tó ry zawarł s ię w p y tan iu : Co
tak ieg o zn ajd u je s ię w ty m n aczy n iu , że zap o b ieg ło ro zwo jo wi b ak terii?
W podobny sposób zewn ętrzn e zd arzen ie w s ferze materialn ej (d es zcz
meteo ry tó w) i zjawis k o w s ferze b io lo g iczn ej (ak t k reaty wn o ś ci b io lo g iczn ej) zas zły
jed n o cześ n ie, s k u tk iem czeg o b y ła celo wa ewo lu cja n o wy ch g atu n k ó w s s ak ó w. J es t
to zb ieg o k o liczn o ś ci o k reś lan y p rzez p s y ch o lo g a Carla J u n g a (1 9 7 1 ) mian em
s y n ch ro n iczn o ś ci.
Teo rety cy zajmu jący s ię k atak lizmami mó wią, że teg o ty p u zjawis k a s ą ważn e,
p o n ieważ zap ewn iają p rzes trzeń d la ro zwo ju n o wo p o ws tały ch mak ro o rg an izmó w.
Wy twarzają o n e ró wn ież p o czu cie zag ro żen ia, p rzy s p ies zając ewo lu cję
u o rg an izmó w, k tó re p rzetrwały k atak lizm. Nag ła zmian a o to czen ia wy mag a ró wn ie
n ag łeg o p rzes k o k u ewo lu cy jn eg o . Nie ma tu czas u n a d arwin o ws k ą p o wo ln ą
ewo lu cję i ad ap tację.
ROLA ORGANIZM U
Teraz wid zimy ju ż, jak ą ro lę o d g ry wa o rg an izm w p ro ces ie k reaty wn o ś ci
b io lo g iczn ej p o p rzez p rzy s p ies zan ie temp a ewo lu cji b io lo g iczn ej.
W n eo d arwin izmie o rg an izm n ie ma żad n eg o zn aczen ia. Nie zg ad zają s ię n a to
b io lo d zy o rg an izmiczn i, k tó rzy u trzy mu ją, iż ro zwó j o rg an izmu (i w is to cie s am
o rg an izm) mu s i p ełn ić jak ąś fu n k cję.
Po wy żs zy s cen ariu s z u k azu jący s p o s ó b p rzes k o k u k wan to weg o p o twierd za
k lu czo wą ro lę ro zwo ju n arząd u . M o żemy p o d k reś lić też ro lę o rg an izmu , jeś li
weźmiemy p o d u wag ę k atak lizmy p o p rzed zające ewo lu cję k wan to wą.
Ws zy s cy k reaty wn i lu d zie wied zą, że k reaty wn o ś ć o p iera s ię n a mo ty wacji
i p iln ej p o trzeb ie, n a p rzy k ład k o n ieczn o ś ci zn alezien ia o d p o wied zi n a d ręczące n as
p y tan ia. Z p u n k tu wid zen ia całej k wan to wej ś wiad o mo ś ci lu b b o g a mo ty wacją jes t
celo wo ś ć ewo lu cji (więcej n a ten temat w k o lejn ej częś ci k s iążk i). Kied y n as tęp u je
k atak lizm, ta mo ty wacja ewo lu cy jn a s zy b k o p rzech o d zi n a p o s zczeg ó ln e o rg an izmy ,
p o n ieważ ws p ó łg ra o n a z ch ęcią p rzetrwan ia.
Po d ejrzewam ró wn ież, że d zięk i p o lo m mo rfo g en ety czn y m o rg an izmy p o łączo n e
s ą n ielo k aln ie w s ferze witaln ej. Ws k u tek n ad rzęd n o ś ci u my s łu ta witaln a
n ielo k aln o ś ć jes t d la n as n ied o s trzeg aln a. Ale res zta ś wiata b io lo g iczn eg o , w d u ży m
s to p n iu n iemen taln a, n ie jes t o g ran iczo n a w ten s p o s ó b . Tak ie n ielo k aln e p o łączen ie
p o p rzez ciało witaln e p ełn i fu n k cję ś wiad o mo ś ci g atu n k u (o g ó ln e eg o g atu n k u ).
Wy d aje mi s ię, iż to ś wiad o mo ś ć g atu n k u d ąży d o ewo lu cji w o d p o wied zi n a s zy b k ie
zmian y ś ro d o wis k a, ś wiad o mo ś ć k wan to wa/b ó g reag u je zaś n a tę ewo lu cy jn ą
p o trzeb ę.
ZWIĄZEK Z NEODARWINIZM EM
Co s ię d zieje p o międ zy k wan to wy mi p rzes k o k ami ewo lu cji? Łatwo d o s trzec, że
p o wo ln e mech an izmy d arwin o ws k ie b ęd ą mo g ły p o rad zić s o b ie teraz z p o wo ln y mi
zmian ami ś ro d o wis k a. Sto p n io wo p ro wad zi to d o zg ro mad zen ia p u li g en ó w
d o s to s o wan y ch d la całeg o g atu n k u . Pu la ta jes t w s tan ie s p ełn ić wy mag an ia
ad ap tacy jn e s tawian e p rzez o k res o we zmian y ś ro d o wis k a b ez p o trzeb y
wy k s ztałcan ia n o wy ch g en ó w.
Warto też zau waży ć, że twó rcze p rzes k o k i p ro wad zą d o ek s p res ji zu p ełn ie
n o wy ch g en ó w. W n iek tó ry ch k o mb in acjach g en y te two rzą o k reś lo n e n arząd y . Ale
d an y g en mo że is tn ieć i b y ć wy k o rzy s ty wan y w więcej n iż jed n ej k o mb in acji
i w więcej n iż jed n y m k o n tek ś cie. Wid zimy więc, iż k reaty wn e p rzes k o k i ewo lu cy jn e
p rzy czy n iają s ię tak że d o wzb o g acen ia k u mu lacy jn ej p u li g en ó w.
W p rzy p ad k u lu d zk iej k reaty wn o ś ci zd o ln o ś ć d o s to s o wy wan ia s ię d o wy mo g ó w
s p o łeczeń s twa p o p rzez two rzen ie n o wy ch k o mb in acji s tary ch id ei n azy wan a jes t
k reaty wn o ś cią s y tu acy jn ą, w p rzeciwień s twie d o fu n d amen taln ej k reaty wn o ś ci
o d k ry ć (Go s wami, 2 0 1 4 ). Dlateg o też d arwin o ws k i mo d el ewo lu cji mo że b y ć
p o s trzeg an y jak o s p ecjaln y ty p k reaty wn ej ewo lu cji wy k o rzy s tu jący k reaty wn o ś ć
s y tu acy jn ą.
Do b ry m p rzy k ład em jes t s ły n n y p rzy p ad ek ciem g atu n k u k ręp ak n ab rzo zak
wy s tęp u jący ch w o k o licach Lo n d y n u , Birmin g h am i in n y ch d u ży ch o ś ro d k ó w
p rzemy s ło wy ch . W p o ło wie XIX wiek u ćmy te ws k u tek zan ieczy s zczen ia ś ro d o wis k a
zmien iły s wo je u b arwien ie z n ak rap ian eg o b rązo weg o n a czarn y . „Czarn y g en ” b y ł
ju ż w p u li. Po s zczeg ó ln e ćmy , k tó re u ro d ziły s ię z ty m „czarn y m g en em”, miały
p rzewag ę n ad b rązo wy mi, p o n ieważ ich k o lo r s tan o wił lep s zy k amu flaż n a tle
p o k ry ty ch s ad zą d rzew. Dzięk i temu liczb a czarn y ch ciem, k tó ry m u d ało s ię p rzeży ć
atak i p tak ó w, b y ła o wiele wy żs za n iż w p rzy p ad k u ciem b rązo wy ch . W b ard zo
s zy b k im temp ie d o b ó r n atu raln y zlik wid o wał d o min u jące d o n ied awn a n ak rap ian e
ćmy , fawo ry zu jąc ćmy czarn e.
Step h en Go u ld i in n i n au k o wcy (w ty m tak że zwo len n icy teo rii in telig en tn eg o
p ro jek tu ) zau waży li, że zap is k o p aln y u k azu je ró wn ież d łu g ie o k res y zas to ju
ewo lu cy jn eg o d o ty cząceg o ws zy s tk ich g atu n k ó w. Od k ry cie to ws p ó łg ra z limitem
u waru n k o wan ej eg zy s ten cji w s y tu acji, g d y n iep o trzeb n a jes t k reaty wn o ś ć
s y tu acy jn a an i fu n d amen taln a.
CO DALEJ?
W jak i s p o s ó b z miejs ca, w k tó ry m s ię o b ecn ie zn ajd u jemy , d o trzeć d o
o d k ry wan ia s fery p o n ad men taln ej p o p rzez jej u rzeczy wis tn ian ie? Na ten temat
mo żemy ty lk o s p ek u lo wać, czy m zająłem s ię w in n y ch s wo ich k s iążk ach (Go s wami,
2 0 0 1 , 2 0 1 3 ). W n in iejs zej p o zy cji ch ciałb y m o b rać n ieco in n ą d ro g ę. Prag n ę zb ad ać
k wes tię teg o , co mo żemy zro b ić, b y n ak iero wać lu d zk o ś ć n a o d p o wied n ią d ro g ę
ewo lu cy jn ą. M ó wiąc k ró tk o , jes tem zwo len n ik iem ak ty wizmu k wan to weg o . Po k ró tce
o mó wiłem tę k wes tię w p ierws zej częś ci k s iążk i i p rzy jrzałem s ię jej b liżej w częś ci
p iątej.
Ewo lu cja p ro ces u two rzen ia o d zwiercied leń men taln y ch u tk n ęła w martwy m
p u n k cie. Wid ać to ws zęd zie: w p o lity ce, ek o n o mii, g o s p o d arce, ed u k acji i relig ii –
ro zwó j p ro ces ó w p rzetwarzan ia zn aczeń zo s tał zah amo wan y . Po wo d ó w tej s y tu acji
jes t wiele, ale d wa z n ich wid ać s zczeg ó ln ie wy raźn ie. Po p ierws ze, n as ze o b ecn e
p ro ces y p rzetwarzan ia zn aczeń n ie u wzg lęd n iają u czu ć. Dru g i p o wó d to o b ecn y
p arad y g mat materialis ty czn y , k tó ry jes t p rawd ziwy m zab ó jcą zn aczen ia.
Bard zo ważn e jes t więc, b y ws zy s cy my ś lący lu d zie zb ad ali teo rię i d an e
p rzed s tawio n e w tej k s iążce o raz b y zas tan o wili s ię n ad k wes tią p o n o wn eg o
o d k ry cia b o g a i d u ch o wo ś ci w s wo im ży ciu i p arad y g matach . M am n ad zieję, że
in fo rmacje, z k tó ry mi s ię ju ż zap o zn aliś cie, wy d ają wam s ię p rzek o n u jące. Zo s tało
jed n ak jes zcze wiele d o p o wied zen ia w s p rawie d o wo d ó w n a is tn ien ie ciał
s u b teln y ch i związan y ch z tą k wes tią s y g n atu r k wan to wy ch . Będ zie to temat częś ci
III i IV.
Na k o n iec mały k o men tarz. Ewo lu cy jn e s p o jrzen ie n a b o s k ie d zieło s two rzen ia
ro związu je jed en is to tn y p ro b lem, k tó ry d ręczy wielu lu d zi: d laczeg o b ó g p o zwala,
b y n a ziemi s zerzy ło s ię zło ? Ewo lu cja ro zp o czy n a s ię o d p ry mity wn y ch
i n ied o s k o n ały ch o d zwiercied leń b o s k o ś ci, ale p o tem d o k o n u je s ię p o s tęp .
Po czątk o wo to , co wid zimy w d ziele s two rzen ia, wy d aje n am s ię n ied o s k o n ałe,
czas em n awet złe, ale z czas em, g d y o d zwiercied len ia zo s tan ą u d o s k o n alan e, d o b ro
co raz częś ciej b ęd zie wy g ry wać ze złem. J eżeli p o zb y wając s ię u p rzed zeń , s p o jrzy cie
n a ewo lu cję lu d zk o ś ci, zro zu miecie, że to p rawd a. W miarę u p ły wu czas u s taliś my s ię
co raz mn iej b ru taln i i co raz b ard ziej czu li. Ows zem, p rzed n ami jes zcze d łu g a d ro g a,
ale ws p ó łczes n e n ied o s k o n ało ś ci n ie p o win n y n ik o g o zn iech ęcać d o
zaak cep to wan ia w s wo im ży ciu b o g a.
CZĘŚĆ III
ewnej nocy, w 1994 roku, podczas snu usłyszałem coś dziwnego. Wydawało mi się, że słyszę jakiś
P głos. Przemawiał do mnie coraz głośniej. Wkrótce zrozumiałem, że to polecenie. Brzmiało ono tak:
„«W Tybetańskiej Księdze Umarłych» kryje się prawda. Twoim zadaniem jest to udowodnić”. Słowa
były tak donośne, że się obudziłem.
Potraktowałem ów sen dość poważnie. Zadanie nie należało jednak do najprostszych. „Tybetańska
Księga Umarłych”, przewodnik po doświadczeniach świadomości z pogranicza życia i śmierci, opowiada
o tym, jak przetrwać po opuszczeniu powłoki cielesnej. Napisano tam, iż śmierć są w stanie przeżyć tak
zwane ciała subtelne. Ale co to takiego?
Upaniszady (święte pisma hinduizmu) oraz kabała mówią, że ciało subtelne składa się z ciała energii
witalnej, umysłu oraz ponadmentalnego ciała archetypów. Jeżeli jednak ciała te mają postać
niematerialną, co sugeruje „Tybetańska Księga Umarłych”, nikt nie wie, w jaki sposób mogą one
oddziaływać na ciało fizyczne.
Jedna rzecz dodała mi otuchy. Byłem już wówczas po lekturze rozpraw naukowych wskazujących na
niedoskonałości materialistycznego podejścia do nauki, przeczytałem też prace Johna Searle’a i Rogera
Penrose’a, które udowadniały, że komputery nie są w stanie przetwarzać znaczeń. Istniała więc sfera
zarezerwowana dla niematerialnego umysłu. Znałem również prace Ruperta Sheldrake’a na temat pól
morfogenetycznych, doszedłem więc do wniosku, że starożytne ciało witalne to nic innego jak zbiór pól
morfogenetycznych.
Stało się jasne, że niematerialny umysł przetwarza znaczenia, niematerialne ciało witalne, którego
istnienie odczuwamy, kieruje zaś procesami tworzenia form biologicznych. W jaki jednak sposób ciała te
wpływają na materię, nie wkraczając w znienawidzony świat dualizmu?
Pewnego dnia rozmawiałem ze studentką, której chłopak zmarł. Chciałem ją pocieszyć, więc powiedziałem,
że być może jego ciało subtelne – umysł, witalność i cała ta esencja – przetrwało śmierć. Może śmierć nie
jest tak ostateczna, jak sądzi nauka materialistyczna? Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl. Być może
esencja umysłu i ciała witalnego składa się z możliwości kwantowych. Czyżby było to rozwiązanie
zarówno problemu dualizmu, jak i zagadki przetrwania własnej śmierci? Ta myśl bardzo mnie
podekscytowała.
ROZDZIAŁ 1 0
M EDYCYNA CZAKR
Fu n d amen taln ą id eą med y cy n y czak r jes t p rzek o n an ie, że jeżeli ch cemy cies zy ć
s ię zd ro wiem, mu s imy d o ś wiad czać en erg ii witaln ej w zró wn o ważo n y s p o s ó b –
wp u s zczając ją i wy p u s zczając, n ie wy wo łu jąc an i n ad miern ej k u mu lacji, an i
d eficy tó w w żad n ej z p o s zczeg ó ln y ch czak r. J eżeli ró wn o wag a zo s tan ie zab u rzo n a
lu b n as tąp i zab lo k o wan ie (s tłu mien ie) en erg ii witaln ej p rzep ły wającej p rzez k tó rąś
z czak r, o d p o wiad ający jej n arząd (lu b n arząd y ) b ęd ą fu n k cjo n o wać wad liwie, co
w k o ń cu d o p ro wad zi d o ch o ro b y . Uzd rawian ie czak ry p o leg a n a p rzy wracan iu
ró wn o wag i p rzep ły wu en erg ii p rzez ten o ś ro d ek . Is tn ieje wiele d an y ch
p o twierd zający ch te zjawis k a. Zawd zięczamy je lek arzo m, tak im jak Ch ris tin e Pag e
(1 9 9 2 ), k tó ra p rzez d łu g i czas zajmo wała s ię med y cy n ą czak r i k tó rej u d ało s ię
zg ro mad zić wiele o p is ó w p rzy p ad k ó w p o twierd zający ch s u k ces y teg o ty p u
med y cy n y .
J es t zn amien n e, że częs to zab u rzen ia ró wn o wag i w czak rach p o jawiają s ię wted y ,
g d y in terwen iu je u my s ł. Na p rzy k ład men taln a b lo k ad a czak ry s erca, zwłas zcza
u Amery k an ó w p łci męs k iej, mo że o d p o wiad ać za wad y u k ład u o d p o rn o ś cio weg o
p ro wad zące d o ro zwo ju n o wo two ró w. W g rę wch o d zi tu p rzetwarzan ie men taln e, więc
zajmiemy s ię teg o ro d zaju b ad an iami w p ó źn iejs zy ch ro zd ziałach (p atrz ró wn ież
Go s wami, 2 0 1 3 ).
SYNCHRONICZNOŚĆ
Ko lejn e zjawis k o , w k tó ry m k lu czo wą ro lę o d g ry wa zn aczen ie, to
s y n ch ro n iczn o ś ć (termin s two rzo n y p rzez Carla J u n g a). Ws p o mn iałem o ty m ju ż
wcześ n iej: jes t to b ezp rzy czy n o wy , lecz zn aczący zb ieg o k o liczn o ś ci d o ty czący
zjawis k zewn ętrzn y ch i wewn ętrzn y ch . Czy tak ie zn aczen ie zb ieg u o k o liczn o ś ci jes t
wy łączn ie s u b iek ty wn e, a jeg o n as tęp s tw n ie d a s ię zb ad ać d o ś wiad czaln ie? Częs to
p o s trzeg an ie zn aczen ia wy wo łu je zau ważaln e zmian y u o b s erwato ra, k tó re mo g ą b y ć
trak to wan e jak o o b iek ty wn e d o wo d y .
Przy k ład p o d an y p rzez s ameg o J u n g a (1 9 7 1 ) p o k azu je, jak wy jątk o we mo g ą b y ć
d o ś wiad czen ia s y n ch ro n iczn e. J u n g zajmo wał s ię p rzy p ad k iem p acjen tk i, mło d ej
k o b iety , k tó ra b y ła „p s y ch o lo g iczn ie n ied o s tęp n a”, cech o wała s ię „k rań co wy m
k artezjań s k im racjo n alizmem z n iezwy k le « g eo metry czn ą» id eą rzeczy wis to ś ci” i n ie
reag o wała n a p ró b y „łag o d zen ia racjo n alizmu n ieco b ard ziej lu d zk im s p o s o b em
p o s trzeg an ia ś wiata”. J u n g miał wielk ą n ad zieję, że „wy d arzy s ię co ś
n ieo czek iwan eg o i irracjo n aln eg o ”, co mo g ło b y p rzeb ić s ię p rzez in telek tu aln ą
b arierę jeg o p acjen tk i. Wk ró tce p o tem miały miejs ce n as tęp u jące wy d arzen ia
s y n ch ro n is ty czn e:
KREATYWNOŚĆ
Kreaty wn o ś ć to o d k ry wan ie n o wy ch is to tn y ch zn aczeń (Amab ile, 1 9 9 0 ). No we
zn aczen ie mo żn a o d k ry ć w n o wy m k o n tek ś cie – jes t to k reaty wn o ś ć fu n d amen taln a.
No we zn aczen ie mo żn a ró wn ież o d k ry ć w s tary m, zn an y m k o n tek ś cie lu b k o mb in acji
s tary ch k o n tek s tó w – jes t to k reaty wn o ś ć s y tu acy jn a. Od k ry cie p rzez Picas s a
k u b izmu s tan o wi p rzy k ład k reaty wn o ś ci fu n d amen taln ej, wy n alezien ie s zy b k iej
p rzeg ląd ark i in tern eto wej Go o g le to zaś d o s k o n ały p rzy k ład k reaty wn o ś ci
s y tu acy jn ej.
Sk ąd b io rą s ię k o n tek s ty g łęb o k ich zn aczeń ? Po ch o d zą o n e z d o men y
p o n ad men taln ej, o d arch ety p ó w. Tak więc wiele p rzy k ład ó w k reaty wn o ś ci
fu n d amen taln ej w n au ce, s ztu ce, mu zy ce, arch itek tu rze, matematy ce itp . s tan o wi
jas n y d o wó d n a is tn ien ie p o n ad men taln ej d o men y arch ety p ó w.
Is tn ieje też wiele d o n ies ień o „wewn ętrzn ej” k reaty wn o ś ci lu b o ś wiecen iu
d u ch o wy m, w trak cie k tó ry ch zmian a k o n tek s tu zn aczeń d o ty czy wy łączn ie o s o b y
d o ś wiad czającej. W tak ich p rzy p ad k ach p rzes k o k k wan to wy to o d k ry cie p rawd ziwej
n atu ry jaźn i, to żs amo ś ci k wan to wej lu b czeg o ś , co J u n g o k reś lał mian em arch ety p u
jaźn i.
Kreaty wn o ś ć zap ewn ia n am tward e d o wo d y n a is tn ien ie zaró wn o p o n ad men taln ej
d o men y rzeczy wis to ś ci, jak i k wan to wy ch b o s k ich s y g n atu r, w związk u z czy m
więcej p o d o b n y ch d o wo d ó w p rzed s tawię s zczeg ó ło wo w Ro zd ziale 1 7 .
LECZENIE KWANTOWE
W Ro zd ziale 1 2 ws p o mn iałem o ch o ro b ach u my s łu i ciała – o ty m, jak wad liwe
p rzetwarzan ie w s y tu acjach emo cjo n aln y ch wy wo łu je s tres , co z k o lei p ro wad zi d o
p o ws tawan ia ch o ró b . J ak leczy ć tak ie ch o ro b y ? M o żemy o czy wiś cie n ajp ierw zająć
s ię p łas zczy zn ą fizy czn ą. Is tn ieje jed n ak wiele d o wo d ó w ś wiad czący ch o ty m, że
jeżeli wad liwe p rzetwarzan ie zn aczen ia s ię u trzy mu je, to ch o ro b a p o wraca. Stąd
wzięła s ię id ea leczen ia u my s łu i ciała – k o ry g o wan ie wad liweg o s p o s o b u
p rzetwarzan ia zn aczeń w celu zlik wid o wan ia ch o ro b y .
W jak i s p o s ó b mo żn a d o k o n ać k o rek ty wad liweg o p rzetwarzan ia? Czy mu s imy
o d n aleźć n o wy k o n tek s t my ś lo wy ? Sy tu acja jes t tu p o d o b n a, jak w p rzy p ad k u
k reaty wn o ś ci wewn ętrzn ej, k ied y to o d k ry wamy , że n as z wewn ętrzn y s y s tem
p rzek o n ań lu b k o n tek s tó w n ie mo że zo s tać zmien io n y w s p o s ó b ciąg ły , p o p rzez
czy tan ie czy k o n s u ltacje z p ro fes o rem. W p o d o b n y s p o s ó b mu s imy d o k o n ać
k wan to weg o p rzes k o k u d o p o n ad men taln eg o wy miaru is tn ien ia, b y zmien ić
k o n tek s t my ś len ia. Sk u teczn a zmian a k o n tek s tu p rzetwarzan ia zn aczen ia mu s i
o d b y ć s ię w s p o s ó b n ieciąg ły ; in n y mi s ło wy , n iezb ęd n y jes t b ezp o ś red n i wp ły w
d o men y p o n ad men taln ej. Nig d zie zaś n ie ma tak s p ek tak u larn ej n ieciąg łej n atu ry
men taln ej zmian y k o n tek s tu , jak w p rzy p ad k ach s p o n tan iczn eg o u zd ro wien ia b ez
u d ziału med y cy n y trad y cy jn ej.
Zn amy wiele p rzy p ad k ó w s p o n tan iczn y ch u zd ro wień (O’Reg an , 1 9 8 7 , 1 9 9 7 ),
p rak ty czn ie n aty ch mias to weg o wy zd ro wien ia p acjen ta b ez in terwen cji med y czn ej.
Wiele z tak ich p rzy p ad k ó w d o ty czy s y tu acji, w k tó ry ch n o wo twó r całk o wicie zn ik ał
z o rg an izmu czło wiek a w ciąg u jed n ej n o cy .
Na o k reś len ie p rzy p ad k ó w s p o n tan iczn eg o p o wro tu d o zd ro wia lek arz Deep ak
Ch o p ra (2 0 0 0 ) zap ro p o n o wał termin leczen ie k wan to we. Wed łu g Ch o p ry leczen ie
k wan to we to d o k o n y wan ie p rzes k o k u k wan to weg o w celu u zd ro wien ia s wo jeg o
ciała. M o żemy d o d atk o wo to o b jaś n ić, p is ząc, iż p rzes k o k k wan to wy d o k o n u je s ię
o d p o zio mu ty p o weg o my ś len ia w k ateg o riach u waru n k o wan y ch k o n tek s tó w d o
p o zio mu p o n ad men taln eg o , w k tó ry m o d k ry wamy n o wy k o n tek s t p rzetwarzan ia
zn aczeń .
Po d am p rzy k ład (Weil, 1 9 8 3 ), k tó ry p o win ien n ieco o b jaś n ić tę id eę. Pewn a
k o b ieta cierp iała n a ziarn icę zło ś liwą, ale n ie zg ad zała s ię n a rad io terap ię an i
ch emio terap ię, p o n ieważ b y ła w ciąży . Przy s tała jed y n ie n a zap ro p o n o wan e p rzez
lek arza zaży cie LSD. Po d k o n tro lą lek arza k o b ieta s tarała s ię n awiązać k o n tak t
z p ło d em zn ajd u jący m s ię w jej macicy . Kied y lek arz zap y tał, czy ma o n a p rawo
u ś miercić n ien aro d zo n e d zieck o , k o b ieta o d eb rała s y g n ał i u ś wiad o miła s o b ie n ag le,
że ma wy b ó r międ zy ży ciem a ś miercią. Ta zmian a k o n tek s tu my ś lo weg o o b jawiała
s ię d o ś ć p o wo li, ale w k o ń cu k o b ieta wy zd ro wiała. J ej d zieck u ró wn ież u d ało s ię
p rzeży ć.
Oś wiecen ie p acjen tk i z p ewn o ś cią d o ty czy ło jej g łęb o k iej jaźn i – s tłu mio n eg o
arch ety p u k wan to weg o ja. W tak i o to s p o s ó b leczen ie k wan to we b ezp o ś red n io
d o wo d zi is tn ien ia arch ety p ó w p o n ad men taln y ch .
Kto w tej s y tu acji jes t p rawd ziwy m u zd ro wicielem i k to wy b iera in ten cję p o wro tu
d o zd ro wia? Natu raln ie jes t to ś wiad o mo ś ć k wan to wa, czy li b ó g . Wo b ec teg o
leczen ie k wan to we jes t ró wn ież b ezp o ś red n im d o wo d em n a is tn ien ie b o s k iej
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej.
Więcej n a ten temat d o wiecie s ię z Ro zd ziału 1 9 .
Pewien lek arz (rzecz jas n a, p rak ty k u jący med y cy n ę alo p aty czn ą) p o s zed ł d o
n ieb a i u jrzał d łu g ą k o lejk ę o czek u jący ch p rzed b ramą n ieb io s . Lek arz b y ł
Amery k an in em i n ie p rzy wy k ł d o s tan ia w k o lejce, p o d s zed ł więc o d razu d o
ś więteg o Pio tra, k tó ry p ełn ił ro lę d o zo rcy . Sły s ząc n arzek an ia lek arza, ś więty Pio tr
o d rzek ł:
– Nies tety , p an ie d o k to rze, w n ieb ie n awet lek arze mu s zą s tać w k o lejce.
W ty m mo men cie jed n ak min ął ich o s o b n ik w b iały m lek ars k im fartu ch u , ze
s teto s k o p em n a s zy i, k tó ry b ez p rzes zk ó d p rzes zed ł o d razu p rzez b ramę, n ie
zwracając u wag i n a k o lejk ę.
– Ha – p o wied ział lek arz – ten d o k to r ws zed ł b ez k o lejk i! J ak to wy tłu maczy s z?
– O – zaś miał s ię ś więty Pio tr – to Bó g . Właś n ie wraca z s es ji leczen ia
k wan to weg o .
BŁĄD PRE/TRANS
Ch ciałb y m p rzed s tawić ro związan ie zn an eg o b łęd u p re/tran s , k tó ry s tan o wi
d o s k o n ały p rzy k ład zamętu , jeś li ch o d zi o ro zu mien ie n o weg o p arad y g matu
p s y ch o lo g ii. Tran s p ers o n alis ta Ken Wilb er zd aje s ię n ie zg ad zać z id eami
d o ty czący mi ro zwo ju czło wiek a, k tó re zap ro p o n o wał p s y ch o lo g g łęb i Carl J u n g .
Wed łu g J u n g a d zieck o n a wczes n y m etap ie ro zwo ju s tan o wi jed n o ś ć z jaźn ią
arch ety p iczn ą (k wan to wą), jes t d zieck iem b o ży m. Wraz z ro zwo jem eg o , jaźń zo s taje
s tłu mio n a. Na p ó źn iejs zy m etap ie s tłu mio n a jaźń jes t o d zy s k iwan a i wraca n a
p ierws zy p lan . Wed łu g Wilb era jaźń małeg o d zieck a o g ran icza s ię d o to żs amo ś ci
z ciałem fizy czn y m. Uczo n y twierd zi, że czło wiek n a d o wo ln y m etap ie ro zwo ju mo że
d o ś wiad czać jaźn i – w p o s taci p rzeży ć tran s cen d en tn y ch – tak że n a in n y m etap ie,
ch o ciaż tak a mo żliwo ś ć jes t mo cn o o g ran iczo n a. Wilb ero ws k a k o n cep cja h o lo n u
zak ład a, że d la d zieck a d o ś wiad czan ie h o lo n u z p ó źn iejs zeg o etap u , tak ieg o jak
d u s za czy s fera p o n ad men taln a wraz z jej b o g aty m k o n tek s tem arch ety p iczn y m, jes t
p rak ty czn ie n iemo żliwe, g d y ż d zieck o w żad en s p o s ó b n ie p o trafi u rzeczy wis tn ić an i
p rzetwo rzy ć tak ieg o d o ś wiad czen ia. Wy mag a to p o s iad an ia u k s ztałto wan eg o eg o .
Oto w jak i s p o s ó b Wilb er (2 0 0 1 ) wy raża s wo ją id eę:
Es en cja b łęd u p re/tran s jes t d o ś ć p ro s ta: s k o ro zaró wn o s tan y p reracjo n aln e, jak
i tran s racjo n aln e s ą n a s wó j włas n y s p o s ó b n ieracjo n aln e, n iewp rawio n emu
o b s erwato ro wi b ęd ą s ię jawić jak o p o d o b n e lu b wręcz id en ty czn e. Gd y s tan y p re lu b
tran s zo s tan ą ze s o b ą p o my lo n e, p o jawi s ię jed en z d wó ch b łęd ó w.
W p ierws zy m p rzy p ad k u ws zy s tk ie s tan y wy żs ze i tran s racjo n aln e zred u k o wan e
zo s tają d o p o zio mu s tan ó w n iżs zy ch i p reracjo n aln y ch . Au ten ty czn e d o ś wiad czen ia
mis ty czn e lu b k o n temp lacy jn e p o s trzeg an e s ą jak o reg res ja lu b p o wró t d o s tan ó w
d ziecięcy ch … W tak ich p rzy p ad k ach racjo n aln o ś ć jes t wielk im i o s tateczn y m
p u n k tem ro zwo ju in d y wid u aln eg o i zb io ro weg o , s zczy to wy m etap em ws zelk iej
ewo lu cji. Uważa s ię, że s zers ze i b ard ziej ro zwin ięte k o n tek s ty p o p ro s tu n ie is tn ieją.
Ży ć n ależy więc racjo n aln ie lu b n eu ro ty czn ie (… ) Sk o ro żad en wy żs zy k o n tek s t n ie
jes t p rawd ziwy , to k ied y p o jawia s ię jak iek o lwiek zjawis k o tran s racjo n aln e,
s tru k tu ry p reracjo n aln e o d razu p o s trzeg ają je jak o reg res ję (… ) Ta n ad ś wiad o mo ś ć
red u k o wan a jes t d o p o zio mu p o d ś wiad o mo ś ci, tran s p ers o n alizm załamu je s ię d o
p o s taci p rep ers o n alizmu , zaś p o jawien ie s ię wy żs zej fo rmy in terp reto wan e jes t jak o
in g eren cja fo rmy n iżs zej (… ).
Z d ru g iej s tro n y , jeżeli o s o b a jes t p o zy ty wn ie n as tawio n a d o s tan ó w wy żs zy ch lu b
mis ty czn y ch , ale wciąż my li p re i tran s , b ęd zie o n a wy wy żs zać ws zelk ie s tan y
p rzy g o to wawcze d o p o zio mu tran s racjo n aln ej łas k i.
Z p u n k tu wid zen ia o s o b y wy wy żs zającej mis ty czn y związek tran s p ers o n alizmu
i tran s racjo n alizmu p o s trzeg an y jes t jak o o s tateczn y p u n k t, a s k o ro racjo n alizm
o p arty n a eg o rzeczy wiś cie p ró b u je zap rzeczy ć is tn ien iu wy żs zeg o s tan u , to tak i
racjo n alizm p o s trzeg an y jes t jak o n ajn iżs zy p u n k t lu d zk ich mo żliwo ś ci, o b n iżen ie
p o zio mu i p rzy czy n ę g rzech u , s ep aracji i alien acji.
Freu d b y ł red u k cjo n is tą, J u n g – elewacjo n is tą. Ob aj rep rezen to wali d wie s tro n y
b łęd u p re/tran s . Is to tn e jes t to , że o b aj mieli w p o ło wie rację i w p o ło wie s ię my lili.
Na s tan y n eu ro ty czn e fak ty czn ie s k ład a s ię międ zy in n y mi fik s acja/reg res ja d o
s tan ó w p reracjo n aln y ch , czy li s tan ó w, k tó ry ch n ie n ależy wy wy żs zać. Z d ru g iej
jed n ak s tro n y , s tan y mis ty czn e n ap rawd ę is tn ieją p o za (n ie p o n iżej) p o zio mem
racjo n aln o ś ci i s tan ó w ty ch n ie n ależy red u k o wać.
ZACHOWANIA ALTRUISTYCZNE
Bez wątp ien ia zach o wan ia altru is ty czn e is tn ieją. Lu d zie we ws zy s tk ich k u ltu rach
częs to p o mag ają in n y m w p o trzeb ie, n ie o czek u jąc p rzy ty m n iczeg o w zamian . Sk ąd
b ierze s ię w n as altru izm? Sch emat p o jęcio wy s tara s ię wp is ać zach o wan ia
altru is ty czn e w zb ió r n o rm zwan y ch mo raln o ś cią.
Rzecz jas n a, trad y cje d u ch o we wid zą mo raln o ś ć jak o co ś więcej n iż ty lk o
p o jęcio wy k o n tek s t d la b ad ań n ad zach o wan iami altru is ty czn y mi. Na p rzy k ład ,
w więk s zo ś ci trad y cji d u ch o wy ch mo raln o ś ć p o leg a n a o d ró żn ian iu d o b ra o d zła.
M y , lu d zie, d y s p o n u jemy s u mien iem, k tó re d ręczy n as , jeżeli n ie wy b ierzemy d o b rej
d ro g i. Hin d u s k i n au czy ciel d u ch o wy Swami Siv an an d a wy p o wied ział p ro s te zd an ie
o p is u jące mo raln o ś ć d u ch o wą: „Bąd ź d o b ry , czy ń d o b ro ” (s o b ie i in n y m). Tę s amą
k o n cep cję wy rażają s ło wa rab in a Hillela:
Czy mo żemy mó wić, że jawa jes t b ard ziej realn a n iż s en ty lk o d lateg o , że k ied y
n ie ś p imy , p o s iad amy zaró wn o ś wiad o mo ś ć zewn ętrzn ą, jak i wewn ętrzn ą? Nie
p o win n iś my b y ć zb y t p o ch o p n i. Is tn ieją d an e ws k azu jące n a to , że czas ami n awet
w s n ach d y s p o n u jemy ś wiad o mo ś cią o b iek ty wn ą (a co za ty m id zie – zewn ętrzn ą).
W p s y ch o lo g ii jo g i ś wiad o mo ś ć ma trzy as p ek ty d efin iu jące: eg zy s ten cja,
ś wiad o mo ś ć i b ło g o s tan . Łatwo d o s trzec, że te trzy cech y s ą d o s tęp n e w ró wn y m
s to p n iu i w czas ie s n u , i w s tan ie ś wiad o mo ś ci. Kwes tia eg zy s ten cji i ś wiad o mo ś ci
jes t jas n a, ale p o wy żs za p rawd a d o ty czy ró wn ież b ło g o s tan u . Dzięk i ćwiczen io m
d u ch o wy m i p rzes k o k o m k wan to wy m mo żemy wzmo cn ić u czu cie b ło g o s tan u
w n as zy m p rzy to mn y m ży ciu , a w tak i s am s p o s ó b , d zięk i meto d o m o p raco wan y m
w ezo tery czn y ch trad y cjach jo g i s n ó w (ćwiczen iu zach o wy wan ia ś wiad o mo ś ci
p o d czas s n ó w), p o trafimy u czy n ić to s amo w s to s u n k u d o s tan u , w k tó ry m ś n imy .
J ak s ię ma d o teg o o p in ia filo zo fó w, że w s n ach b rak jes t ciąg ło ś ci p rzy czy n o wo -
s k u tk o wej, b o p rzes k ak u ją o n e o d ep izo d u d o ep izo d u b ez żad n eg o wid o czn eg o
s p o iwa? Otó ż wo b ec p o zo rn ej s tało ś ci rzeczy wis to ś ci p o p rzeb u d zen iu (k o n ieczn ej
jak o p u n k t o d n ies ien ia d la k o mu n ik acji z in n y mi lu d źmi), w k tó rej n iep ewn o ś ć
k wan to wa jes t zak amu flo wan a, s n y w o wiele więk s zy m s to p n iu zach o wu ją s wo ją
k wan to wą n atu rę, p o d d ając s ię jed y n ie s tało ś ci n ewto n o ws k iej wy n ik ającej
z u waru n k o wan ia. W s n ach mamy więc ciąg ło ś ć u waru n k o wan ą. Umo żliwia o n a
p o ws tan ie fab u ły p o s zczeg ó ln y ch ep izo d ó w s en n y ch . Kied y jed n ak zmien ia s ię
ep izo d , mamy o k azję d o ś wiad czy ć p rzy czy n o wej n ieciąg ło ś ci załaman ia
k wan to weg o . J ed n ak s u b teln a ciąg ło ś ć (b ard zo częs to n awet p o d czas zmian
ep izo d ó w) w g ru n cie rzeczy zo s taje zach o wan a. By ją d o s trzec, mu s imy jed n ak
zwracać u wag ę n a zn aczen ia.
Do ch o d zimy tu d o d ru g ieg o p y tan ia, k tó re zad ają filo zo fo wie. Po o b u d zen iu s ię
ze s n u p o wracamy d o tej s amej rzeczy wis to ś ci (b y ć mo że jed y n ie z d ro b n y mi
zmian ami, k tó re d a s ię wy tłu maczy ć), ale k ied y wracamy d o ś wiata s n ó w, rzad k o
trafiamy n a tę s amą rzeczy wis to ś ć. Czy zatem ś wiat s n ó w zas łu g u je n a p o ważn e
trak to wan ie? Sn y mó wią n am o p s y ch ice – d o ty czą o n e u czu ć, zn aczeń i k o n tek s tó w
zn aczeń . Ciąg ło ś ci p o win n iś my więc s zu k ać n ie w zawarto ś ci, ale w zn aczen iu
i o d czu ciach . Po s tęp u jąc w ten s p o s ó b , o d k ry jemy , że w zak res ie zn aczeń i u czu ć
częs to wracamy d o teg o s ameg o s n u (zwłas zcza p o d czas jed n ej n o cy ). Treś ć i o b razy
u leg ają zmian ie, ale związan e z n imi u czu cia i zn aczen ia p o zo s tają te s ame.
Tak i s p o s ó b p o s trzeg an ia s n ó w o d p o wiad a ró wn ież n a in n e p y tan ie. Po
p rzeb u d zen iu jes teś my w s tan ie d y s k u to wać o n as zy ch s n ach . Dlaczeg o w tak im
razie n ie ro zmawiamy o rzeczy wis to ś ci w trak cie s n u ? Ależ ro b imy to ! J ęzy k s n ó w
s k ład a s ię z u czu ć, zn aczeń i k o n tek s tó w zn aczeń (s y mb o li arch ety p iczn y ch ). Nie
jes t łatwo g o zro zu mieć, ale g d y zd o łamy to zro b ić, o d k ry jemy , że w s n ach tak że
mo żemy d y s k u to wać o jawie, a czas ami u d aje n am s ię tam zn aleźć twó rcze
ro związan ia n as zy ch p ro b lemó w.
Ps y ch o terap eu ci zach ęcający p acjen tó w d o an alizo wan ia s n ó w, zwłas zcza n a
p o zio mie zn aczeń , czy n ią więc s łu s zn ie. Do b rze wied zieć, że o p ró cz Freu d a (1 9 5 3 ),
J u n g a (1 9 7 1 ) i Ad lera (1 9 3 8 ) tak że in n i p s y ch o terap eu ci u ważają, że n ajważn iejs ze
w s n ach jes t zn aczen ie p o s trzeg an e p rzez o s o b ę ś n iącą jak o s y mb o l. Najlep iej
p o d s u mo wał to p o d ejś cie Fritz Perls , p s y ch o lo g , k tó ry s two rzy ł terap ię n azy wan ą
Ges talt (1 9 6 9 ): „Ws zy s tk ie elemen ty s n u to ty , to p ro jek cja two jej o s o b y ”.
No wa n au k a k wan to wa zajmu jąca s ię s n ami zg ad za s ię z ty m p o g ląd em: s y mb o l
ze s n u to p ro jek cja o s o b y ś n iącej – o d zwiercied la o n a jed y n ie o s o b is te zn aczen ia
p rzy p is y wan e s y mb o lo m w o g ó ln y m k o n tek ś cie s n u , w k tó ry m n acis k k ład zio n y
jes t n a u czu cia. Szczeg ó ln ą ro lę w s n ach o d g ry wają n ap o ty k an e tam in n e o s o b y .
Kied y wid zicie we ś n ie włas n ą matk ę, o n a tak że jes t wami lu b częś cią was
i o d zwiercied la s p o s ó b , w jak i ją p o s trzeg acie. Natu raln ie, w s n ach is tn ieją też
u n iwers aln e s y mb o le k o n tek s tu aln e (n azy wan e p rzez J u n g a arch ety p ami), k tó re
o d zwiercied lają u n iwers aln e tematy zaws ze p rzek azu jące te s ame zn aczen ia. J ed n y m
z tak ich temató w jes t „p o d ró ż b o h atera”. W p o d ró ży tej b o h ater wy ru s za n a
p o s zu k iwan ie wielk iej p rawd y , o d n ajd u je ją, u leg a p rzemian ie i wraca, b y n au czać
p o zo s tały ch .
An aliza s n ó w n ie jes t więc jed y n ie n au k ą, ale tak że s ztu k ą, p o n ieważ n ależy tu
s zu k ać o s o b is ty ch zn aczeń w ramach k o n tek s tó w d an y ch s y mb o li. Niek tó re s zk o ły
terap ii zalecają, b y p rzeży wać ws p ó ln ie z p acjen tem u czu cia, k tó re p o jawiły s ię
w trak cie s n u , a an alizy d o k o n y wać d o p iero wted y , g d y p acjen t p o wtó rn ie ich
d o ś wiad czy . To d o b ra s trateg ia.
Po zio m zn aczen io wy o d g ry wa tak że ro lę p o p rzeb u d zen iu , ale ch ao s u s talo n y ch
s y mb o li o b ecn y ch n a jawie d ezo rien tu je n as tak b ard zo , że rzad k o zwracamy u wag ę
n a zn aczen ia. Wy o b raźcie s o b ie, że p ewn eg o d n ia p o d czas p o d ró ży s amo ch o d em
n ad zwy czaj częs to trafiacie n a zn ak STOP. Czy zatrzy malib y ś cie s ię n a ch wilę,
ro zp o zn ając w ty m jak ąś s y n ch ro n iczn o ś ć? Sn y o feru ją n am d ru g ą s zan s ę. Tej n o cy
mo że wam s ię p rzy ś n ić, że p o d czas jazd y s amo ch o d em n ap o ty k acie n a d ro d ze
k o lejn y zn ak STOP. Po p rzeb u d zen iu b y ć mo że zro zu miecie, że s amo ch ó d
s y mb o lizu je was ze eg o , a zn ak zwraca was zą u wag ę n a k o n ieczn o ś ć o g ran iczen ia
eg o ty czn y ch zap ęd ó w.
Warto wied zieć, że czas ami s n y ro zg ry wają s ię jed n o cześ n ie n a więcej n iż jed n ej
p łas zczy źn ie. Na p rzy k ład s n y ero ty czn e cech u ją s ię ty p o lo g ią n ie ty lk o wy miaru
fizy czn eg o , ale tak że ciała witaln eg o – en erg ii s ek s u aln ej. Twó rcze s n y trak tu ją
o p ro b lemach ze s fery fizy czn ej (rep rezen to wan y ch p rzez s y mb o le), ale ro związan ia
p o d s u wan e s ą w p o s taci o b razó w arch ety p iczn y ch .
Zad emo n s tru ję teraz p o wy żs zą k las y fik ację za p o mo cą k ilk u p rzy k ład ó w.
M o ja ws p ó łp raco wn ica, z k tó rą b ad ałem s n y , p s y ch o lo g Lau rie Simp k in s o n ,
miała p ewn eg o razu s en , w k tó ry m leżała w łó żk u , a jej k o t d rap ał d y wan . Ko b ieta
zamierzała ws tać, b y p rzeg o n ić zwierzę, ale o b u d ziws zy s ię, zo b aczy ła, że k o t leży n a
n iej i d rap ie k o c. J es t to s en ciała fizy czn eg o , w k tó ry m realn ie is tn iejący d rap iący
k o t b y ł imp u ls em d o p o ws tan ia s n u o k o cie d rap iący m d y wan . W s n ach ciała
fizy czn eg o częs to p o wtarzamy czy n n o ś ci d n ia co d zien n eg o , zwłas zcza tak ie, k tó re
zo s tawiają ś lad w p amięci mięś n io wej.
Nas tęp n y p rzy k ład d o ty czy s n ó w ciała witaln eg o . Nan cy , n ależąca d o g ru p y o s ó b
p o d d awan y ch p rzez n as b ad an io m w In s ty tu cie Nau k No ety czn y ch , o p o wiad ała n am
o wy d arzen iu , k tó re p o jawiało s ię w wielu jej s n ach . Po d ała k o n k retn y p rzy k ład
jed n eg o ze s wo ich emo cjo n aln ie n acech o wan y ch s n ó w:
Szłam wzd łu ż p o d jazd u , k ied y mo ja s io s tra o zn ajmiła mi, że o d jeżd ża. Wes złam d o
d o mu , w k tó ry m n ie b y ło n ik o g o . Zag ląd ałam d o k ażd eg o p o k o ju , ale cały d o m b y ł
p u s ty – ws zy s cy mn ie o p u ś cili. W p ewn ej ch wili p o czu łam jed n ak s trach , g d y ż
o d n io s łam wrażen ie, że w ś ro d k u jes t jak iś d u ch .
Emo cją wy wo łu jącą tak i s en jes t s trach – s trach p rzed s amo tn o ś cią, d u ch ami itp .
Z tej p ers p ek ty wy o b razy s y mb o liczn e d o ty czą p s y ch ik i o s o b y ś n iącej (d o m), k tó ra
b o i s ię, że zo s tan ie s ama z „d u ch ami”. Ten s am s trach d o ty czy ł ró wn ież
rzeczy wis to ś ci, p o n ieważ s ty l ży cia Nan cy n ie p o zwalał jej n a s p ęd zan ie czas u
w s amo tn o ś ci.
Po o p o wied zen iu g ru p ie o s wo im ś n ie Nan cy p o d zieliła s ię też h is to rią ze s weg o
d zieciń s twa. Bawiła s ię z ro d zeń s twem p rzed d o mem, ale w p ewn y m mo men cie
wb ieg ła d o ś ro d k a, b y s ię p rzeb rać. Ro d zeń s two p o s tan o wiło zro b ić jej k awał,
u k ry wając s ię tak , b y d ziewczy n k a p o my ś lała, że zo s tała s ama. Nan cy p amięta, jak
s zu k ała ro d zeń s twa wo k ó ł d o mu w p rzek o n an iu , że ws zy s cy ją o p u ś cili.
Ciało men taln e Nan cy u czy n iło z teg o d o ś wiad czen ia o s o b is ty arch ety p . Od tej
p o ry , k ied y w jej ży ciu p o jawiało s ię p o czu cie o d o s o b n ien ia, p rzed o czami k o b iety
p o jawiało s ię tamto p amiętn e wy d arzen ie. Po wtarzające s ię s n y s y g n alizo wały , że
Nan cy czu je s ię o s amo tn io n a i n ależy zwró cić n a to u wag ę.
In terp retu jąc s y mb o lik ę s n ó w, mo żemy u zn ać d o m za o d p o wied n ik p s y ch ik i
Nan cy . Strach p rzed d u ch ami ws k azu je n a to , że s amo tn o ś ć emo cjo n aln a jes t d la n iej
n iep rzy jemn y m d o ś wiad czen iem. Nan cy s p ęd zała d u żo czas u s ama, ale p o g łęb s zej
an alizie o k azało s ię, że k o b ieta zaws ze b y ła wted y czy mś zajęta, n p . czy tała k s iążk ę
lu b s p rzątała d o m. Pro b lem p o leg ał n a ty m, że n ig d y n ie b y ła b ezczy n n a – n ie
zo s tała p o zo s tawio n a s ama s o b ie. Strach , zaró wn o we ś n ie, jak i n a jawie, d o ty czy ł
właś n ie teg o s tan u . Ko s zmar o p iera s ię n a ciele witaln y m, k tó re b y ło jed n o cześ n ie
o b s zarem p s y ch ik i d o mag ający m s ię u wag i.
Sen Nan cy o b jawił jej p o trzeb ę s amo tn o ś ci i s p o k o ju . Dwa ty g o d n ie p ó źn iej
w wy n ik u n ieo czek iwan y ch o k o liczn o ś ci k o b ieta mu s iała zamies zk ać s ama. Do p iero
wó wczas , k ied y ws p o mn iała o p rzep ro wad zce n a k o lejn ej s es ji g ru p o wej, u d ało jej
s ię d o s trzec związek międ zy s n em a włas n ą s y tu acją ży cio wą. Przep ro wad zk a d o
p u s teg o mies zk an ia n ie s tan o wiła całk o witeg o ro związan ia p ro b lemu , p o n ieważ
k o b ieta wciąż mu s iała s tarać s ię zn aleźć czas , b y p o b y ć w s amo tn o ś ci, ale b y ł to
k o lejn y is to tn y s y mb o l ws k azu jący n a jej p o trzeb ę p s y ch iczn eg o o d o s o b n ien ia.
Warto zau waży ć, w jak i s p o s ó b zaró wn o jawa, jak i ży cie u k azy wały w s n ach
s y mb o le is to tn e d la ro zwo ju o s o b is teg o Nan cy .
M imo iż k o lejn y s en (o p o wied zian y p rzez J u lię, ró wn ież n ależącą d o g ru p y o s ó b
b ad an y ch ) p o s iad a ch arak tery s ty k ę witaln ą ty p o wą d la n iep rzy jemn y ch emo cji,
mo że b y ć o n p o s trzeg an y g łó wn ie jak o s en ciała men taln eg o . Do min u je tu zn aczen ie
s y mb o li.
Pły n ęłam jach tem wraz z mężem i s y n ami. Do tarliś my d o celu , ale wted y łó d ź zaczęła
to n ąć. Zes złam p o d zalan y p o k ład , b y zab rać to reb k ę, i zaczęłam zb ierać ro zrzu co n e
w wo d zie rzeczy . By łam zła, że s y n o wie i mąż wcale n ie ch cieli mi p o mag ać. Łó d ź
n ag le zmien iła s ię w k ajak . Bard zo ch ciałam jak n ajs zy b ciej p o zb ierać s wo je rzeczy ,
b o ws zy s cy s p ies zy liś my s ię n a s amo lo t. W k o ń cu zro zu miałam, że n a p ewn o n ie
zd ąży my , ale wciąż b y łam zła, że n ik o g o n ie o b ch o d ził mó j lo s i n ik t n ie ch ciał mi
p o mó c.
KREATYWNOŚĆ W SNACH
Is tn ieje s zereg an eg d o ty czn y ch d o wo d ó w n a twó rcze p rzeło my d o k o n u jące s ię
w trak cie s n ó w. Najb ard ziej zn an y jes t ch y b a s en Au g u s ta Kek u lé’a o wężach
b awiący ch s ię w k ó łk u . Sen p o d s u n ął mu p o my s ł, że wiązan ia elek tro n o we
w cząs teczce b en zen u mają ch arak ter p ierś cien io wy . By ł to wó wczas b ard zo
rad y k aln y p o g ląd . Po d o b n o tak że Niels Bo h r wp ad ł n a p o my s ł mo d elu ato mu
zain s p iro wan y s n em. Wern er Heis en b erg d zięk i s n o m o d k ry ł fu n d amen taln e
ró wn an ie mech an ik i k wan to wej. J ed n ak n ie ty lk o n au k o wcy czerp ią n atch n ien ie ze
s n ó w. Po d o b n o to właś n ie s en p o d s u n ął Beeth o v en o wi p o my s ł n a jed en z jeg o
n ajważn iejs zy ch u two ró w. Po d o b n e s y tu acje miały miejs ce w p rzy p ad k u wielu
mu zy k ó w, arty s tó w, p is arzy i p o etó w (Go s wami, 2 0 1 4 ).
Z jak ieg o p o wo d u s n y miały b y wzmag ać k reaty wn o ś ć? Pro ces twó rczy s k ład a s ię
z czterech etap ó w: p rzy g o to wań , p rzetwarzan ia n ieś wiad o meg o , k wan to weg o
p rzes k o k u i u rzeczy wis tn ien ia. Po p rzeb u d zen iu id en ty fik u jemy s ię z n as zy m ciałem
i wted y d o min u ją n ad n ami b o d źce fizy czn e. Ale w trak cie s n u n ie zach o d zi
to żs amo ś ć z ciałem: jes teś my całk o wicie u to żs amien i z p s y ch ik ą. W rezu ltacie wiele
my ś li (k tó re n a jawie zazwy czaj p o d d ajemy p rzetwarzan iu n ieś wiad o memu ) jes t
u waln ian y ch i załamy wan y ch d o p o s taci d o ś wiad czen ia s en n eg o . Nie p o trafimy
d o wo ln ie wy wo ły wać zjawis k fizy czn y ch . J ed n ak z p o mo cą s zu mu mó zg o weg o
d ziałająceg o n iczy m tes t Ro rs ch ach a mo żemy ek s p ery men to wać z two rzen iem
o b razó w id ei n a p o zio mie u czu ć i zn aczeń . Czas ami p o p rzeb u d zen iu o trzy mu jemy
n ag ro d ę w p o s taci p rzes k o k u k wan to weg o w o p arciu o zd arzen ia ze s n u .
An g iels k i p o eta ep o k i ro man ty zmu Samu el Co lerid g e o b razo wo o p is ał p o d ró ż
s en n ą za p o mo cą s y mb o li, k tó re p o mo g ły mu s two rzy ć s ły n n y wiers z Kubla Khan:
M ąd rze n ap is an e.
FOBIE
Wed łu g d efin icji p s y ch o an ality czn ej fo b ie to o b awy u waru n k o wan e
trau maty czn y mi p rzeży ciami z d zieciń s twa. Stev en s o n o d k ry ł jed n ak wiele
p rzy p ad k ó w fo b ii b ez u d ziału tak ich u razó w. Bad acz wy wn io s k o wał więc (1 9 7 4 ,
1 9 8 7 ), że mu s zą o n e b y ć związan e z p ro ces em rein k arn acji. Terap eu ci zajmu jący s ię
reg res ją rein k arn acy jn ą ró wn ież d o n o s zą o wielu teg o ty p u p rzy p ad k ach (Wo o lg er,
1 9 8 8 ). To d ru g ie źró d ło in fo rmacji jes t jes zcze b ard ziej p rzek o n u jące, g d y ż reg res ja
rein k arn acy jn a s k u teczn ie leczy fo b ie n ab y te w p o p rzed n ich wcielen iach .
ANIOŁY I DUCHY-PRZEWODNICY
Is tn ieje wiele an eg d o ty czn y ch d o n ies ień o o s o b ach , k tó ry ch lo s ami k iero wały
an io ły lu b tak zwan e d u ch y -p rzewo d n icy . Zn an i p o eci William Wo rd s wo rth
i Rab in d ran ath Tag o re p is ali o s wo ich mu zach czy też d u ch ach -p rzewo d n ik ach . Czy
w ten s p o s ó b o k reś lali jed y n ie s we d o ś wiad czen ia związan e z twó rczo ś cią, czy też
n ależy tak ie rewelacje trak to wać p o ważn ie?
Wy d aje mi s ię, że p o win n iś my p o d ejś ć d o teg o s erio , p o n ieważ p o zwala n a to
o b ecn a teo ria mo n ad k wan to wy ch . Id ea ta zak ład a, że mo n ad a k wan to wa p rzech o d zi
p rzez wiele wcieleń , za k ażd y m razem n ab ierając n o wy ch d o ś wiad czeń . Dzieje s ię tak
d o mo men tu o s iąg n ięcia in d y wid u acji, u wo ln ien ia o d cy k lu ś mierci, a n as tęp n ie
o d ro d zen ia. Co d alej? M o n ad a k wan to wa n ie mu s i ju ż d łu żej wcielać s ię w p o s tacie
fizy czn e, ale wciąż jes t o n a d o s tęp n a d la o s ó b d o k o n u jący ch ch an n elin g u
i p o trafiący ch s ię z n ią p o łączy ć.
KARM A I DHARM A
Ko mp letn a teo ria rein k arn acji mu s i b y ć tak że zg o d n a ze zjawis k iem p amięci
rein k arn acy jn ej i o k reś lo n y mi s p lątan iami p rzy czy n o wo -s k u tk o wy mi, k tó re mo g ą
zach o d zić p o międ zy d wo ma o d mien n y mi wcielen iami. Zjawis k o p amięci
rein k arn acy jn ej łatwo zro zu mieć; p rzy jmu je s ię, że p o międ zy p o s zczeg ó ln y mi
wcielen iami zaws ze is tn ieje o twarte n ielo k aln e o k n o . Zazwy czaj n ie zd ajemy s o b ie
z n ieg o s p rawy , ale w ch wili ś mierci, k ied y eg o jes t s zczeg ó ln ie s łab e, czło wiek mo że
wy k azać s ię tak ą o twarto ś cią n a tę n ielo k aln ą lu k ę, że p o trafi o n u zy s k ać
p an o ramiczn y o b raz s ameg o s ieb ie n a p rzes trzen i wielu ży wo tó w. Po d o b n ie w ch wili
n aro d zin : k ied y eg o n ie zo s tało jes zcze wy k s ztałco n e, n ielo k aln a lu k a mo że
wy wo łać p an o ramiczn e d o ś wiad czen ie wcieleń i zap is ać je w p amięci n o wo ro d k a.
Is tn ieją d an e p o twierd zające tę teo rię. W trak cie d o ś wiad czeń z p o g ran icza ży cia
i ś mierci wielu lu d zi d o ś wiad cza rzek o my ch p an o ramiczn y ch wizji ży cia, a czas ami
tak że p o p rzed n ich wcieleń . Po d o b n ie d zieje s ię w o d n ies ien iu d o p o czątk ó w
lu d zk ieg o ży cia. Po d czas g d y n ik t n ie p amięta wczes n eg o d zieciń s twa, zwłas zcza
mo men tu n aro d zin , ws p o mn ien ia te d a s ię p rzy wo łać za p o mo cą s p ecjaln y ch
tech n ik . Na p rzy k ład Gro f k o rzy s ta z tech n ik i o d d y ch an ia h o lo tro p o weg o w celu
wy wo łan ia reg res ji d o mo men tu n aro d zin lu b n awet wy d arzeń s p rzed n aro d zin .
Wielu b ad an y m p rzez n ieg o o s o b o m u d aje s ię p rzy wo łać ws p o mn ien ia s p rzed
rein k arn acji. Pis ałem ju ż wcześ n iej o terap eu tach zajmu jący ch s ię reg res ją
rein k arn acy jn ą. On i ró wn ież k o rzy s tają z tech n ik i wy wo ły wan ia p o wro tu d o b ard zo
wczes n eg o d zieciń s twa w celu wy d o b y cia ws p o mn ień o d n o s zący ch s ię d o
p o p rzed n ieg o wcielen ia.
W jak i s p o s ó b międ zy d wiema o s o b ami wy wiązu je s ię s p lątan ie p rzy czy n o wo -
s k u tk o we wy k raczające p o za g ran ice jed n eg o wcielen ia? J eżeli d wó ch lu d zi jes t
s k o jarzo n y ch za p o mo cą n ielo k aln o ś ci k wan to wej, a jed en z n ich załamu je
d o ś wiad czen ie i p rzeży wa je, p ewn e jes t, że s k o jarzo n y p artn er ró wn ież d o ś wiad czy
teg o s ameg o załaman ia, ch o ciaż d o k ład n y czas teg o d o ś wiad czen ia n ie mu s i b y ć
s p recy zo wan y . M o że to s ię wy d arzy ć w d o wo ln y m mo men cie w p rzy s zło ś ci, n awet
w k o lejn y m wcielen iu . Tak a jes t n atu ra n ielo k aln o ś ci k wan to wej.
Właś n ie w ten s p o s ó b zais tn iała w jed n y m ży ciu p rzy czy n a mo że n ielo k aln ie
ro zp rzes trzen ić s ię n a k o lejn e wcielen ie, wy wo łu jąc s k u tek n ielo k aln y . Teo zo fo wie
o k reś lają tak ie n ielo k aln e p o wiązan ia p rzy czy n o wo -s k u tk o we wy k raczające p o za
ramy wcielen ia jak o k armę.
Is tn ieją jed n ak tak że men taln e i witaln e ten d en cje b ęd ące s k u tk iem wy d arzeń
z p o p rzed n ich wcieleń . W mo ich p o p rzed n ich p racach (Go s wami, 2 0 0 1 ) ró wn ież
n azy wałem je k armą, ch o ciaż w p rzy p ad k u tej k o n k retn ej tran s mig racji u ży wa s ię
s an s k ry ck ieg o s ło wa samskaras.
Sło wu k arma mo żn a p rzy p is ać tak że trzecie zn aczen ie. J es t to rep ertu ar
k o n tek s tó w p o n ad men taln y ch , k tó re u czy my s ię p rzeży wać i k tó re p rzen o s imy ze
s o b ą z jed n eg o wcielen ia d o k o lejn eg o . Teo zo fo wie n azy wają to n as zy m wy żs zy m
u my s łem. J ak o że jes t to es en cja p rzech o d ząca d o k o lejn eg o wcielen ia, mo że b y ć o n a
ró wn ież o k reś lan a mian em k army .
Zd efin io wan a w ten s p o s ó b k arma o zn acza ws zy s tk o , co p rzech o d zi z jed n eg o
ży cia d o k o lejn eg o . W tak im p rzy p ad k u mo żemy g ro mad zić k armę w trak cie wielu
wcieleń . J es t też n atu raln ie p rzy s zła k arma, czy li tak a, k tó rą mag azy n u jemy d o p iero
w trak cie n as zeg o o b ecn eg o ży cia.
Ws ch o d n ia literatu ra trak tu jąca o rein k arn acji zawiera jes zcze jed n ą o d mian ę
k army , a mian o wicie k armę o taczającą (w s an s k ry cie – prarabdha), k tó rą
wp ro wad zamy d o s wo jeg o o b ecn eg o wcielen ia, b y iś ć z n ią p rzez ży cie. Prarabdha to
elemen t k army z p rzes zło ś ci o d p o wied zialn y za n as ze o b ecn e ciało . Ch o d zi tu o to ,
że d o o b ecn eg o ży cia n ie wp ro wad zamy jed y n ie n iek tó re zg ro mad zo n e ten d en cje
k armiczn e.
Ten p o g ląd zo s tał p o twierd zo n y emp iry czn ie p rzez Dav id a Clin es s a, terap eu tę
zajmu jąceg o s ię p o p rzed n imi wcielen iami. Bad ał o n wiele o s ó b , k tó ry m u d ało s ię
p rzy wo łać ws p o mn ien ia z p o p rzed n ich wcieleń . Clin es s o d k ry ł, że lu d zie n ie
wp ro wad zają d o o b ecn eg o ży cia ws zy s tk ich p o p rzed n io wy u czo n y ch k o n tek s tó w
i ten d en cji. Przy p o min a to s y tu ację, w k tó rej g racz ro zp o czy n ający p artię p o k era
wy b iera jed y n ie p ięć s p o ś ró d p ięćd zies ięciu d wó ch k art.
M o żemy s n u ć n a ten temat ró żn e teo rie. Dlaczeg o wk raczamy w ży cie
z o k reś lo n y m zes tawem k army ś ro d o wis k o wej? Czy d zieje s ię tak d lateg o , że ch cemy
s k u p ić s ię wy łączn ie n a o k reś lo n y ch s p rawach ? Te k o n k retn e k wes tie n azy wamy ,
u ży wając k o lejn eg o s an s k ry ck ieg o s ło wa, d h armą (p is an e małą literą, b y o d ró żn ić je
o d Dh army o zn aczającej cało ś ć, tao ).
Plan n au czan ia d la k o n k retn eg o wcielen ia b y ć mo że p rzy wo d zi wam n a my ś l
ws p an iały film Dzień świstaka, w k tó ry m g łó wn y b o h ater d o ś wiad cza k o lejn y ch
wcieleń (w p ewn y m s en s ie), b y n au czy ć s ię miło ś ci.
O d h armie mo żn a p o wied zieć jes zcze jed n o : jeś li wy p ełn iamy p lan n au czan ia d la
o b ecn eg o wcielen ia, ży cie s taje s ię b ło g ie. J eś li zaś o d n ajd u jemy w ży ciu b ło g o ś ć,
mo żemy d o jś ć d o wn io s k u , że p o d ążamy za n as zą d h armą. Zajmu jący s ię mito lo g ią
J o s ep h Camp b ell mawiał: „Po d ążaj za ro zk o s zą”. Wied ział, co mó wi.
REINKARNACJA I M ORALNOŚĆ
Wcześ n iej p rzed s tawiłem id eę mo raln o ś ci, a k o n k retn ie mo raln o ś ci
id ealis ty czn ej. Dlaczeg o jed n ak p o win n iś my p o s tęp o wać ety czn ie, n iezależn ie o d
p o b u d ek , s k o ro jes teś my is to tami u waru n k o wan y mi b eh awio raln ie? We
ws p ó łczes n y m ś ro d o wis k u s p o łeczn y m p o s tęp o wan ie zg o d n e z zas ad ami ety czn y mi
częs to wiąże s ię z liczn y mi wy rzeczen iami. M o raln o ś ć n ie jes t p rzecież p rawem
fizy k i – n ie czek a n as żad n a k ara za s p rzen iewierzen ie s ię jej. J eś li s p ró b u jemy
złamać p rawo ciążen ia i zech cemy wzlecieć w p o wietrze, n ie u d a s ię n am i s p ad n iemy
n a ziemię. To zn ak , że p rawo ciążen ia o b o wiązu je. Czy k ied y n ie p rzes trzeg amy p raw
mo raln y ch , d o zn ajemy p o d o b n y ch u p ad k ó w?
Kied y p rześ led zimy u s talen ia u czo n y ch d o ty czące rein k arn acji, zro zu miemy , że
p rawa ety czn e o b o wiązu ją w tak im s amy m zak res ie, co p rawa fizy czn e. Nas ze
n iemo raln e zach o wan ia wy wo łu ją n ielo k aln e p rzy czy n y k armiczn e, k tó ry ch b o les n e
s k u tk i o d czu jemy w k o lejn y ch wcielen iach . W p rzy p ad k u k army n ie ma n ic za
d armo .
CZĘŚĆ IV
POWRÓT DO PRZYCZYNOWOŚCI
ODGÓRNEJ
esienią 1976 roku znalazłem się w rozterce. Pytanie, dlaczego żyję w ten sposób, towarzyszyło mi już
J tak długo, że zamieniło się w dręczącą mnie niepewność. W wyniku tego zamierzałem nawet porzucić
dotychczasową pracę i zamienić ją na inną. Jednocześnie intensywnie ćwiczyłem medytację, by zmienić
swój styl życia.
Medytować można na wiele sposobów, ale wówczas najbardziej odpowiadała mi technika japa, co
w sanskrycie oznacza „powtórzoną recytację”. Polega ona na wielokrotnym powtarzaniu wybranej
mantry (najlepiej jednosylabowej). W literaturze hinduskiej znalazłem pewną myśl, która szczególnie mnie
zainteresowała. Napisano tam, że jeśli będę wystarczająco wytrwale i często ćwiczyć japę, nawet podczas
wykonywania codziennych obowiązków, zakorzeni się ona w moim wnętrzu i będzie działać dalej bez
udziału mojej świadomości. Etap ten określa się mianem ajapa japa – japy bez japy.
W listopadzie przekonałem się, że moja wytrwałość się opłaciła. W ciągu siedmiu dni poczułem się tak
silnie zakorzeniony w japie, że odnosiłem wrażenie, jakbym nieustannie medytował. Kiedy tylko wejrzałem
w głąb siebie, widziałem, że japa wciąż tam jest. Uznałem to za wielce interesujące doznanie. Jednak to, co
wydarzyło się później, było jeszcze większą niespodzianką.
Siódmego dnia w słoneczny ranek siedziałem w ciszy w swoim biurze, wykonując medytację japa. Po około
godzinie poczułem ochotę na spacer, więc wyszedłem z biura. Pamiętam, że wychodząc z pomieszczenia,
idąc po schodach, opuszczając budynek i kierując się na drugą stronę ulicy w stronę trawiastej łąki,
celowo kontynuowałem mantrę. Wtedy otworzył się przede mną wszechświat. Przez ułamek sekundy
stanowiłem jedność z trawą, drzewami, niebem i całym wszechświatem. Odczucie połączenia zostało
niewiarygodnie wzmocnione. Jednocześnie poczułem miłość otaczającą wszystkie części mojej świadomości
aż do momentu utraty pojmowania tego procesu. Wiedziałem, że było to zjawisko nazywane przez joginów
anandą, czyli duchowym błogostanem. Kosmiczne rozszerzenie świadomości utrzymywało się jedynie przez
chwilę. Wkrótce potem na myśl przyszły mi słowa Williama Wordswortha:
* Cy tat za: Z. Ku b iak , Twarde dno snu. Tradycja romantyczna w poezji języka angielskiego,
Krak ó w 2 0 0 2 , s . 1 9 1 ( p rzy p . tłu m.).
ROZDZIAŁ 1 6
SNY TELEPATYCZNE
J ak ju ż ws p o mn iałem, trwające p o n ad d ek ad ę b ad an ia p ro wad zo n e p rzez
M o n tag u e’a Ulman a, Stan ley a Krip p n era i Alan a Vau g h an a w s zp italu M aimo n id es
w n o wo jo rs k iej d zieln icy Bro o k ly n (1 9 7 3 ) p o twierd ziły is tn ien ie zjawis k a telep atii
s en n ej. W trak cie wielu s taran n ie k o n tro lo wan y ch ek s p ery men tó w b ad an y
(o d b io rca) miał za zad an ie s p ać i ś n ić. Sen b y ł mo n ito ro wan y p o p rzez ś led zen ie fazy
REM o raz za p o mo cą elek tro en cefalo g rafii (EEG). W mo men cie s twierd zen ia fazy
REM b ad acze d awali s y g n ał d ru g iemu b ad an emu (n ad awcy ), k tó reg o zad an iem b y ła
u ważn a o b s erwacja wy b ran eg o o b razu . Po d k o n iec fazy s n u o d b io rcę b u d zo n o
i p ro s zo n o , b y o p o wied ział s wo je s n y . Op is y s n ó w (p atrz s zczeg ó ły w: Ullman ,
Krip p n er i Vau g h an , 1 9 7 3 ) n ie p o zo s tawiają wątp liwo ś ci, że n ad awca wp ły n ął n a
treś ć s n ó w o d b io rcy za p o mo cą telep aty czn eg o tran s feru in fo rmacji i zn aczeń .
PROCES TWÓRCZY
Przy g o to wan ie
In k u b acja (p rzetwarzan ie n ieś wiad o me)
Po jmo wan ie
Urzeczy wis tn ian ie
Etap p rzy g o to wań jes t n ajb ard ziej o czy wis ty : b ad am to , co jes t d o s tęp n e i mo że
d ać mi o d p o wied ź n a mo je p y tan ie. Wcielam in fo rmacje w ży cie, b y wy k o rzy s tać
wied zę in n y ch we włas n y m ży ciu itp . Natu raln ie, g łó wn ą ro lę o d g ry wa tu eg o . Ale p o
ty m etap ie k wes tia k reaty wn o ś ci wewn ętrzn ej zaczy n a b y ć co raz b ard ziej
zag matwan a.
In k u b acja to p ro ces o d p rężen ia, p o d czas k tó reg o „s ied zę cich o i n ic n ie ro b ię”.
Co ma mi d ać ta b ezczy n n o ś ć? Dla n as tawio n eg o n a d ziałan ie u my s łu mo że to b y ć
n ieco d ezo rien tu jące, ale p rawd ziwi twó rcy wied zą, że to k o n ieczn e. Fizy k Han s -Peter
Dü rr, u czeń Wern era Heis en b erg a, o p o wiad ał, że Heis en b erg zaws ze p ro s ił s wo ich
u czn ió w, b y p o p ierws zej p ró b ie i d y s k u s ji o d czek ali d wa ty g o d n ie, zan im p o wró cą
d o d an eg o zag ad n ien ia.
Nas tęp n ie p o jawia s ię p o jmo wan ie. Więk s zo ś ć b ad aczy k reaty wn o ś ci jes t
zg o d n a, że p o jmo wan ie ma ch arak ter n ieciąg ły , n ag ły . Nie jes t o n o wy n ik iem
żad n eg o o p arteg o n a ro zs ąd k u ro zu mo wan ia alg o ry tmiczn eg o . W is to cie, wielu
twó rcó w, k tó rzy d o ś wiad czy li etap u p o jmo wan ia, twierd zi, że „zs tąp iła n a n ich łas k a
b o ża”. W p rzy p ad k u k reaty wn o ś ci wewn ętrzn ej o b o g u mó wi s ię jes zcze b ard ziej
o twarcie. Czas em o d twó rcó w wewn ętrzn y ch mo żn a u s ły s zeć wy zn an ie: „J es tem
b o g iem”. Bad acze zajmu jący s ię k reaty wn o ś cią wied zą, że lu d zie zaws ze trak tu ją
tak ie zjawis k a jak n ies p o d zian k ę, czeg o wy n ik iem jes t zwy k le reak cja: „Ah a!”. Co
więcej, zjawis k o m tak im to warzy s zy n iety p o wa p ewn o ś ć s ieb ie. „Wiem, że tak jes t
i k ro p k a. Wiem s am z s ieb ie”. To b ard zo my lące.
Etap u rzeczy wis tn ien ia to u cieleś n ien ie p o jmo wan ia z p o p rzed n iej fazy – czas
n ad awan ia fo rmy p o jmo wan iu . Ten etap jes t ró wn ie d ezo rien tu jący , zwłas zcza jeś li
mó wimy o twó rczo ś ci wewn ętrzn ej. Efek tem d ziałan ia k reaty wn o ś ci zewn ętrzn ej jes t
p ro d u k t, k tó ry k ażd y mo że zo b aczy ć lu b u s ły s zeć. Twó rca n ad aje s wo jej wied zy
fo rmę, a in n i lu d zie mo g ą ją d o cen ić. M o że im s ię o n a s p o d o b ać lu b n ie, ale n ie ma
tu żad n y ch wątp liwo ś ci. W p rzy p ad k u twó rczo ś ci wewn ętrzn ej n ie ma żad n ej fo rmy
d o u rzeczy wis tn ien ia! Czy b ó g mo że mieć jak ąk o lwiek p o s tać? Niek tó rzy
mis trzo wie mawiają więc: „Przed o ś wiecen iem rąb ałem d rewn o i n o s iłem wo d ę; p o
o ś wiecen iu rąb ię d rewn o i n o s zę wo d ę”. No więc jak to jes t?
Ws zelk ie wątp liwo ś ci zn ik ają p o k wan to wy m zrek o n s tru o wan iu trzech my lący ch
etap ó w i zjawis k k reaty wn o ś ci. Przy jrzy jmy im s ię p o k o lei.
INKUBACJA
In k u b acja to p o p ro s tu b ezczy n n e s ied zen ie i n iezajmo wan ie s ię p ro b lemem –
wy s iad y wan ie jajk a. J ak ie k o rzy ś ci mo g ą jed n ak p ły n ąć z b ezczy n n o ś ci?
Po my ś lmy o p rzetwarzan iu zn aczen ia jak o o p rzetwarzan iu fal
p rawd o p o d o b ień s twa. J ak p rzed s tawiłem to n a ilu s tracji 1 -2 (s tr. 3 8 ), fale
mo żliwo ś ci ro zciąg ają s ię, s tając s ię co raz więk s zy mi zb io rami mo żliwo ś ci
p o międ zy zjawis k ami załaman ia. Kied y więc n ie załamu jemy o k reś lo n y ch zn aczeń
d o ś wiad czan y ch w fo rmie my ś li, mo żliwo ś ci zn aczen io we ro zwijają s ię, two rząc
co raz to więk s ze s y s temy . Relak s i cis za b ez an g ażo wan ia u my s łu zwięk s za
p rzes trzeń międ zy my ś lami – p rzes trzeń międ zy załaman y mi zjawis k ami. Daje to
mo żliwo ś cio m zn aczen io wy m o k azję ro zwo ju d o p o s taci zb io ró w zn aczeń , co
zwięk s za p rawd o p o d o b ień s two wy s tąp ien ia my ś li s tan o wiącej ro związan ie n as zeg o
p ro b lemu .
J eżeli wciąż n ie mo żecie teg o p o jąć, p o zwó lcie, że p rzed s tawię to in aczej.
Po międ zy p o s zczeg ó ln y mi my ś lami, p o s zczeg ó ln y mi załaman y mi wy d arzen iami
jes teś my n ieś wiad o mi, czy ż n ie? Świad o mo ś ć o b iek tu i p o d mio tu wy mag a
załaman ia, więc k to p rzetwarza in fo rmacje, k ied y jes teś my n ieś wiad o mi? M u s icie
jed n ak p amiętać, że „n ieś wiad o mo ś ć” to termin u k u ty p rzez Freu d a, k tó ry n ie
p o trafił p o s trzeg ać rzeczy wis to ś ci w k ateg o riach fizy k i k wan to wej. J es tem p ewien ,
że g d y b y tak b y ło , in aczej o k reś liłb y ten s tan . Świad o mo ś ć jes t p rzecież zaws ze
o b ecn a i b ezwied n ie d la n as p rzetwarza ro zs zerzające s ię fale p rawd o p o d o b ień s twa
zn aczeń p o międ zy zjawis k ami załaman ia. In n y mi s ło wy , in k u b acja to p rzetwarzan ie
n ieś wiad o me.
Bad aczo m k reaty wn o ś ci trzeb a p rzy zn ać, że wied zieli o ty m jes zcze p rzed
p o jawien iem s ię k wan to wej teo rii my ś li i p rzetwarzan ia zn aczeń . Is tn ieją też n o we
d an e d o ś wiad czaln e p o twierd zające tę id eę (p atrz Ro zd ział 6 ).
Przetwarzan ie n ieś wiad o me zo s tało więc zwery fik o wan e d o ś wiad czaln ie. J eś li
twó rca wie, co ro b i, mo że o n p rzetwarzać wiele mo żliwy ch ro związań p ro b lemu ,
n awet ty ch n ajb ard ziej n iety p o wy ch . Kied y n ieś wiad o mie d o s trzeże o n ro związan ie,
wy b ierze je i załamie o d p o wied n ią falę. To właś n ie zjawis k o „ah a!”, czy li
p o jmo wan ie.
Ilustracja 17-1. Kreaty wn y o b raz ś wiad o mo ś ci k wan to wej (Bo g a) o raz eg o (Ad ama),
p rzed s tawio n y p rzez M ich ała An io ła.
URZECZYWISTNIENIE
Urzeczy wis tn ien ie n ad aje p o s tać p o my s ło m p o jawiający m s ię w wy n ik u
p o jmo wan ia. Zad an ie p o leg a n a n ad an iu u my s ło weg o wy razu p rawd zie
p o n ad men taln ej lu b jej o d zwiercied len iu , a n as tęp n ie n a p rzy p is an iu jej
o d p o wied n iej fo rmy fizy czn ej, k tó rą mo żemy s two rzy ć za p o mo cą eg o .
W p rzy p ad k u wewn ętrzn ej k reaty wn o ś ci wciąż p o zo s taje k ilk a n iejas n o ś ci,
p o n ieważ twó rca częs to u ś wiad amia s o b ie, że jes t to żs amy z b o g iem lu b
p rzy n ajmn iej z jaźn ią k wan to wą. Nie ma tu żad n ej treś ci, k tó rej mo żn a b y b y ło
wy zn aczy ć fo rmę – tak s ię p rzy n ajmn iej zd aje. Przy jrzy jmy s ię b liżej całemu
zjawis k u , b y o d k ry ć źró d ło zamies zan ia i wy jaś n ić s y tu ację.
M IŁOŚĆ TO ARCHETYP
Po p rzed n io ws p o mn iałem, iż fu n k cje b io lo g iczn e są arch ety p ami
w p o n ad men taln ej s ferze n as zeg o b y tu . J ed n ą z tak ich fu n k cji jes t rep ro d u k cja –
fu n k cja, k tó ra d zięk i p o ś red n ictwu p lan u witaln eg o jes t o d zwiercied lo n a w p o s taci
fizy czn ej jak o męs k ie i żeń s k ie n arząd y p łcio we. J es t jes zcze in n a fu n k cja
b io lo g iczn a p o leg ająca n a o d ró żn ien iu „s ieb ie” o d „res zty ”, czy li p o d ziale n a jaźń
i ś wiat. Od zwiercied len iem tej fu n k cji jes t u k ład o d p o rn o ś cio wy . Gras ica – n arząd
czak ry s erca – s tan o wi o d wzo rco wan ie u k ład u immu n o lo g iczn eg o .
Z fizy czn eg o p u n k tu wid zen ia w czas ie zb liżen ia p łcio weg o d wie o s o b y s tają s ię
jed n ą. Uk ład o d p o rn o ś cio wy mo że b y ć ty m n ieco zd ezo rien to wan y . Po ws tało więc
p o ro zu mien ie p o międ zy arch ety p em fu n k cji p łcio wy ch a u k ład em o d ró żn ian ia
s ieb ie o d res zty ś wiata. W s y tu acji zb liżen ia p łcio weg o u k ład o d p o rn o ś cio wy
ro zlu źn ia k ry teria id en ty fik acji. W k o n s ek wen cji, k ied y u k ład o d p o rn o ś cio wy
łag o d zi p ro ces ro zró żn ien ia i u zn aje k o g o ś za „częś ć s ieb ie”, p o jawia s ię p rag n ien ie
zb liżen ia p łcio weg o . Na p o zio mie witaln y m o d b y wa s ię to właś n ie w ten s p o s ó b .
W p rzy p ad k u p o ws tan ia n ad miaru en erg ii w czak rze s ek s u aln ej p rzek azy wan a jes t
o n a czak rze s erca, g d y zaś czak ra s erca ch arak tery zu je s ię n ad miarem en erg ii, zo s taje
o n a p rzek azan a d o czak ry s ek s u aln ej. J es t to o czy wiś cie miło ś ć ro man ty czn a. Co ś
tak ieg o ! W p rzy p ad k u miło ś ci ro man ty czn ej miło ś ć i s ek s s ą ze s o b ą p o wiązan e.
Natu raln ie, n as z u k ład ro zro d czy i u k ład o d p o rn o ś cio wy mo g ą tak że d ziałać
n iezależn ie o d s ieb ie, p o d o b n ie jak ich witaln e o d p o wied n ik i. Sek s jes t mo żliwy b ez
ro man ty czn y ch u czu ć, ale n ależy u ważać, b y n ie zg ro mad zić n ad miaru en erg ii
w d ru g iej czak rze (p atrz ilu s tracja 1 1 -1 , s tr. 1 7 7 ). Co ważn iejs ze, mamy wiele in n y ch
is to tn y ch związk ó w, k tó re wy k raczają p o za ro zg ran iczen ie „ja/o b cy ”, ale n ie mają
żad n eg o związk u z s ek s em. M o wa tu o miło ś ci międ zy ro d zicem a d zieck iem,
g łęb o k iej p rzy jaźn i, u czu ciu s iln eg o p rzy wiązan ia s łu g i d o p an a. Ws zy s tk ie te
ro d zaje u czu cia ró wn ież mo żemy o d czu wać w czak rze s erca.
Is tn ieje jes zcze k ilk a k o n cep cji miło ś ci, międ zy in n y mi s p ecjaln y ty p miło ś ci d o
s ameg o s ieb ie. Czy mo żn a u zy s k ać s y g n ał zwro tn y z czak ry s erca p o d wp ły wem
miło ś ci d o s ieb ie? Ows zem, mo żn a. Tak a miło ś ć mo że n as k rzep ić w tru d n e, s amo tn e
d n i.
Wy ró żn iamy też in n e ezo tery czn e k o n cep cje miło ś ci. J ed n ą z n ich jes t miło ś ć d o
b o g a. Niełatwo jed n ak że o d p o wied zieć n a p y tan ie, co o n a o zn acza.
J es t też k o n cep cja miło ś ci d o ws zy s tk ich , miło ś ci u n iwers aln ej. Na czy m p o leg a?
Oczy wiś cie we ws zy s tk ich wy mien io n y ch d o ś wiad czen iach p o za as p ek tem
fizy czn y m i witaln y m jes t też o b ecn y k o mp o n en t men taln y . M amy tu d awcę
zn aczen ia, czy li u my s ł. Nie mo żemy p o ws trzy mać s ię p rzed n ak łan ian iem u my s łu d o
p rzy d zielan ia zn aczeń ws zy s tk im n as zy m d o ś wiad czen io m. Umy s ł n ad aje więc
zn aczen ie n as zej miło ś ci ro man ty czn ej, ro d ziciels k iej, p rzy jaciels k iej lu b więzi
łączącej p an a i s łu g ę, a n awet miło ś ci d o s ameg o s ieb ie. Ws zy s tk ie te fo rmy mają też
k o mp o n en t witaln y . J ed n ak wy łączn ie miło ś ć ro man ty czn a zawiera elemen t
s ek s u aln y , w o d n ies ien iu d o k tó reg o p ro ces y n eu ro ch emiczn e w mó zg u o d g ry wają
d o ś ć is to tn ą ro lę.
Co tak ieg o wy jątk o weg o jes t w miło ś ci d o b o g a i miło ś ci u n iwers aln ej? M o g ą to
b y ć p ro ces y wy łączn ie men taln e i częs to tak właś n ie jes t. Przy jrzy jmy s ię temu
w k ateg o riach d efin icji. Nie mo żemy n azwać żad n eg o u czu cia „,miło ś cią”, d o p ó k i
w czak rze s erca n ie d o jd zie d o d o ś wiad czen ia en erg ii witaln ej. W tak im razie
n ap rawd ę k o ch amy b o g a wted y , g d y n a my ś l o n im czu jemy p u ls o wan ie lu b
mro wien ie w o k o licach czak ry s erca. To s amo d o ty czy miło ś ci u n iwers aln ej. Nie ma
tu n ic n iezro zu miałeg o – to p o p ro s tu s y tu acja, w k tó rej n a my ś l o lu d zk o ś ci,
czło wiek u lu b p o p ro s tu ś wiad o mej is to cie czu jemy ciep ło w s ercu !
Wy d aje s ię, iż czy n imy p o s tęp y . Kied y ty lk o w czak rze s erca p o jawia s ię jak ieś
u czu cie związan e z my ś lami n a temat miło ś ci, mo żemy s twierd zić, że to miło ś ć. Po ra
więc zad ać s o b ie p y tan ie, czy wiemy , czy m jes t miło ś ć?
Ws tęp n ie mo g ę o d p o wied zieć, że tak . To o b ecn o ś ć en erg ii w czak rze s erca
p o wo d u je, że mo żemy mó wić o s y g n atu rze miło ś ci. Uczu cie tk wiące w s ercu jes t
ro b o czą s y g n atu rą miło ś ci. Ty lk o ty le i aż ty le.
Nad al jed n ak n ie wiemy , czy m jes t miło ś ć. Zn amy ty lk o jej s y g n atu rę ro b o czą.
By ć mo że p amiętacie z d zieciń s twa s y tu acje związan e z miło ś cią d o o jca lu b matk i.
Pó źn iej, g d y d o ras taliś cie, p o zn aliś cie o d p o wied n ią o s o b ę p rzeciwn ej p łci i raz
jes zcze d o ś wiad czy liś cie tej n iep o wtarzaln ej s y g n atu ry – teg o wy jątk o weg o u czu cia
w s ercu . Czy wied zieliś cie, jak trzeb a s ię zach o wać w o b ecn o ś ci tej o s o b y ?
Niek o n ieczn ie. Freu d y ś ci mają tro ch ę racji, mó wiąc, że o s o b y b ęd ące w związk u
małżeń s k im zach o wu ją s ię tak , jak b y o czek iwały o d p artn era matczy n ej miło ś ci!
Do ś wiad czen ia miło s n e w o k reś lo n y m k o n tek ś cie n ie d ają n am wied zy o ty m, jak
n ależy zach o wy wać s ię w zetk n ięciu z miło ś cią w in n y m k o n tek ś cie. Czy ro zu miecie
s twierd zen ie, że miło ś ć to arch ety p ? Po d o b n ie jak w p rzy p ad k u in n y ch d o ś wiad czeń
two rzy my men taln e (i witaln e) o d zwiercied len ia miło ś ci, ale n ie ma tu o b razu
fizy czn eg o , żad n ej b ezp o ś red n iej p amięci fizy czn ej. Nie p o trafimy g o s two rzy ć.
Od zwiercied len ie n ig d y n ie jes t p rawd ziwą p o s tacią; map a n ig d y n ie jes t to żs ama
z tery to riu m. Oto fu n d amen taln y p ro b lem z d efin io wan iem miło ś ci i k o ch an ia.
Temat ten ro zwin ę p ó źn iej. M u s icie jed n ak wied zieć, że s ą to ćwiczen ia, k tó re
o s tateczn ie wzb u d zą w was p rawd ziwą miło ś ć d o b o g a.
Sk ąd b ęd ziemy jed n ak wied zieć, że jes t to p rawd ziwe d o ś wiad czen ie, a n ie
ws p o mn ien ie? W ty m miejs cu b ard zo p rzy d ają s ię s y g n atu ry k wan to we.
Przy jrzy jmy s ię zag ad n ien iu z in n ej p ers p ek ty wy . Do ś wiad czy liś cie matczy n ej
miło ś ci b ard zo d awn o temu , g d y b y liś cie jes zcze d ziećmi. Niełatwo wy d o b y ć
z u my s łu ws p o mn ien ia z d zieciń s twa. Sp ró b u jcie jed n ak p rzy p o mn ieć s o b ie s wo ją
p ierws zą miło ś ć. J ak wy g ląd ało to d o ś wiad czen ie?
By ć mo że p amiętacie, że b y ło w n im co ś n ag łeg o , jak iś elemen t zas k o czen ia. To
b y ło o b jawien ie. Nag łe u ś wiad o mien ie s o b ie, że g o /ją k o ch am. Ta my ś l p rzy s zła
n ieo czek iwan ie, jak zjawis k o „ah a!”. Natu raln ie, to warzy s zy ło jej też wy jątk o we
u czu cie w s ercu .
Tak a n ag ło ś ć jes t właś n ie k wan to wą s y g n atu rą miło ś ci. M ó wiąc języ k iem
ś wiad o mo ś ci k wan to wej, d o k o n aliś cie p rzes k o k u k wan to weg o d o s fery
p o n ad men taln ej i zetk n ęliś cie s ię z arch ety p em miło ś ci, k tó ry b ezp o ś red n io d ał wam
d o zro zu mien ia (b ez u ży cia s łó w): „J es tem tu , zn aleźliś cie mn ie”. Ta k o n k retn a my ś l
i to u czu cie u trzy my wały s ię ty lk o k ró tk ą ch wilę. Ale b ez wątp ien ia ich
d o ś wiad czy liś cie.
Pamiętacie p o p u larn ą p io s en k ę z lat 7 0 ., w k tó rej refren ie ś p iewan o : „M y ś lę, że
cię k o ch am”* * ? To n ieo d p o wied n i ty tu ł. Nap rawd ę p o win ien b rzmieć: „Wiem, że cię
k o ch am”. Do ś wiad czen ia arch ety p iczn e d ają n am p ewn o ś ć. Natu raln ie wy mag a to
d o k o n an ia p rzes k o k u k wan to weg o , ale właś n ie z racji tej p ewn o ś ci ó w tru d s ię
o p łaca.
Uwag a! Trzeb a b y ć o s tro żn y m, b y n ie wp aś ć w p u łap k ę my ś lo wą, d o ch o d ząc d o
n as tęp u jąceg o wn io s k u : „Teraz ju ż wiem, czy m jes t ro man ty czn a miło ś ć”. Wciąż
teg o n ie wiecie. W in n y m k o n tek ś cie i z in n ą o s o b ą p o trzeb n y wam b ęd zie k o lejn y
p rzes k o k . Nie martwcie s ię jed n ak . Nie b ęd zie to aż tak ie tru d n e. Kwan to we
p rzes k o k i p o d ążają za n ami. Do ś wiad czamy ich b ezwied n ie. Stąd b ierze s ię
p o wied zen ie: „Trafiła mn ie s trzała amo ra”. M y s ami n ie mu s imy n ic ro b ić.
Po d d ajemy s ię wo li ws zech ś wiata.
Czy o p ró cz p rzes k o k u k wan to weg o jes t jes zcze jak aś in n a k wan to wa s y g n atu ra
miło ś ci? Ows zem. Op o wiem wam o p ewn y m o d cin k u s erialu Star Trek, w k tó ry m
zn aleźć mo żn a p o d p o wied ź.
Pewien czło wiek ży jący w XXIII wiek u p o p ełn ił p rzes tęp s two . Tak zaawan s o wan a
cy wilizacja n ie s to s u je ju ż n atu raln ie k ar cieles n y ch . Wład zo m u d aje s ię jed n ak
o b my ś lić in teres u jącą k arę. Sk azan y trafia n a o d leg łą p lan etę w to warzy s twie wielu
p ięk n y ch k o b iet. Co ś tak ieg o ! J ak mo żn a u ważać, że to k ara?
Ws zy s tk ie k o b iety s ą an d ro id ami, czy li k o b ietami-mas zy n ami. J u ż ro zu miecie?
M as zy n y n ie s ą w s tan ie o b d arzy ć n as miło ś cią; n ie mo g ą b y ć n awet d o b ry mi
to warzy s zami. Do teg o n iezb ęd n a jes t ś wiad o mo ś ć, in n a my ś ląca is to ta. Wy mag a to
p o łączen ia n ielo k aln eg o , n ielo k aln ej więzi.
(Czy materialis ta b y łb y s zczęś liwy w to warzy s twie an d ro id a lu b w miło s n y m
związk u z tak ą mas zy n ą? On s am p rzecież p o s trzeg a s ię jak o mas zy n ę, więc d laczeg o
n ie? Wy d aje mi s ię jed n ak , że materialiś ci też wid zą ró żn icę, ch o ć u d ają, zres ztą
całk iem d o b rze, że tak n ie jes t).
Tak więc n ielo k aln o ś ć to k o lejn a k wan to wa s y g n atu ra miło ś ci. Ko ch an k o m
zazwy czaj to warzy s zą ws zelk ieg o ro d zaju zjawis k a n ielo k aln e, tak ie jak n a p rzy k ład
s y n ch ro n iczn o ś ć.
J ed n ą z n ajb ard ziej wy mo wn y ch s y g n atu r k wan to wy ch miło ś ci jes t h ierarch ia
s p lątan a. Z p ewn o ś cią p amiętacie k o n cep cję związk u k o lis teg o . W związk u
p rzy czy n y o s cy lu ją wo k ó ł p artn eró w, więc tru d n o s twierd zić, k to s p rawu je k o n tro lę.
Uważa s ię, że n ie jes t to zjawis k o ró wn ie n iezb ęd n e jak s p lątan a h ierarch ia w mó zg u
czy ży wej k o mó rce. M imo to n awet n iewielk a k o lis to ś ć jes t w s tan ie zao wo co wać
s amo o d n ies ien iem. Świad o mo ś ć załamu je rzeczy wis to ś ć w tak i s p o s ó b , jak b y
is tn iała trzecia jaźń , jaźń n ależąca d o związk u . Dlateg o p ara s taje s ię jed n o s tk ą
fu n k cy jn ą wo b ec s amej s ieb ie. J es teś my my , n as za d ru g a p o łó wk a o raz b y t zwan y
p arą, k tó ry p rzen ik a n as o b o je.
W p rzy p ad k u p ro s ty ch h ierarch ii tak ie zjawis k o n ie zach o d zi. M y ś licie p ewn ie,
że p rzed eman cy p acją k o b iet s tan d ard em w związk ach męs k o -d ams k ich b y ła właś n ie
h ierarch ia p ro s ta. To n iep rawd a. Pro s ta h ierarch ia cech u jąca d awn e s p o łeczeń s twa
b y ła n arzu co n a o d g ó rn ie. Zak o ch an e p ary zaws ze g rały wed łu g włas n y ch zas ad . Nie
s p rawiało im p ro b lemu z jed n ej s tro n y p o k azy wan ie mas k i w p o s taci p ro s tej
h ierarch ii, a z d ru g iej – ży cie w miło s n ej h ierarch ii s p lątan ej.
Po d s u mo wu jąc, miło ś ć cech u je s ię ws zy s tk imi trzema s y g n atu rami k wan to wy mi:
n ieciąg ło ś cią, n ielo k aln o ś cią i h ierarch ią s p lątan ą. Z p o wo d u ty ch s y g n atu r
czło wiek zaws ze wie, że czu je miło ś ć – n ie ma tu miejs ca n a wątp liwo ś ci, n ie mo żn a
b y ć ateis tą lu b ag n o s ty k iem. Zap ewn e zd ajecie s o b ie s p rawę, że was za p rawd ziwa
p o s tać ma ch arak ter k wan to wy . J ak in aczej ży ć w związk u cech u jący m s ię
s y g n atu rami k wan to wy mi? Teraz u s tab ilizo wan ie s ię w s wo jej k wan to wej n atu rze,
s wo jej b o żej ś wiad o mo ś ci, jes t ty lk o k wes tią czas u . Wy s tarczy ty lk o p o zn ać ó w
p ro ces .
KREATYWNOŚĆ W ZWIĄZKU
Ch ciałb y m d la p rzy k ład u zb ad ać jed n ą z o p is an y ch wcześ n iej ś cieżek ,
a mian o wicie p o s trzeg an ie b o g a jak o p artn era. Co p rawd a, n ie ro zp o czy n amy
związk u o d p o s trzeg an ia u k o ch an ej o s o b y jak o b o g a, ale o s tateczn ie i tak d o teg o
d o ch o d zi.
Śri Ćajtan ja, s ły n n y o ś wieco n y męd rzec h in d u s k iej trad y cji wis zn u izmu , zad ał
s wo jemu u lu b io n emu u czn io wi p y tan ie n a temat miło ś ci b o g a. Uczeń o d rzek ł:
„Ko ch aj b o g a jak s ameg o s ieb ie”. Ćajtan ja s twierd ził n iezad o wo lo n y : „To b ard zo
p ły tk ie. Po wied z mi co ś g łęb s zeg o ”. Uczeń o d p arł więc: „Ko ch aj b o g a jak s wo je
d zieck o ”.
W In d iach jes t to b ard zo p o p u larn a ś cieżk a d u ch o wa. Tak p o s tęp o wała J o ś o d a,
p rzy b ran a matk a Kris zn y . Kris zn a b y ł n ad wiek ro zwin ięty m d zieck iem i czy n ił wiele
cu d ó w. J o ś o d a b y ła mu b ard zo o d d an a, b o wied ziała, że jes t o n wcielen iem b o g a. Ale
jak o matk a mu s iała jed n o cześ n ie n au czy ć g o d y s cy p lin y . Związek ten n atu raln ie s tał
s ię h ierarch ią s p lątan ą.
M is trz Ćajtan ja p o zo s tał n iewzru s zo n y . „To ró wn ież p ły tk ie” – rzek ł. Uczeń
zap ro p o n o wał więc miło ś ć w ch arak terze s łu g i b o żeg o o raz k o ch an ie b o g a jak
p rzy jaciela, ale Ćajtan ja ró wn ież u zn ał te p o my s ły za b ard zo p o wierzch o wn e.
W k o ń cu u czeń d o zn ał o lś n ien ia. Po wied ział: „Ko ch aj b o g a jak s wo ją p artn erk ę”. „O
to mi ch o d ziło , to jes t s ło d y cz” – o d p arł Ćajtan ja.
Ko ch an ie n ie zaws ze jed n ak jes t s ło d k ie. Zaczy n a s ię jak o s ło d k a ro man ty czn a
miło ś ć, ale k ied y d ziałan ie s u b s tan cji n eu ro ch emiczn y ch o s łab n ie, n a jak iś czas
s ło d y cz zan ik a. J eś li to p rzetrwamy , a miło ś ć p o wró ci, zn o wu p o czu jemy s ło d y cz.
Lecz d o o d zy s k an ia s ło d y czy p o trzeb u jemy k reaty wn o ś ci – p rzes k o k u k wan to weg o .
Po u s tan iu d ziałan ia związk ó w n eu ro ak ty wn y ch s ek s s taje s ię co raz b ard ziej
mech an iczn y , a jeg o u p rawian ie n ie zaws ze p o d n o s i p o zio m en erg ii witaln ej w s ercu .
Tu taj zaczy n ają s ię p ro b lemy . Ws zy s tk ie s tłu mio n e n eg aty wn e emo cje związk u
wd zierają s ię d o ś wiad o mo ś ci, b u d ząc p o s tawę o b ro n n ą. Po d czas k o n flik tó w
p o wo d u je o n a ch ęć walk i. To właś n ie wted y p rzy ch o d zi p o ra n a wy k s ztałcen ie
w s o b ie p rawd ziwie b ezwaru n k o wej miło ś ci d o p artn era/p artn erk i. Wy mag a to
zaró wn o p ro ces u twó rczeg o , jak i o d d an ia ze s tro n y n as zej d ru g iej p o ło wy .
W jak i s p o s ó b u ak ty wn ić p ro ces y twó rcze p ro wad zące d o wy wo łan ia
b ezwaru n k o wej miło ś ci? Po d o b n ie jak p rzy ws zy s tk ich p ro ces ach k reaty wn y ch
ró wn ież tu taj n ależy zacząć o d p rzy g o to wań . Warto p rzeczy tać jak n ajwięcej k s iążek
o miło ś ci n ap is an y ch p rzez p s y ch o lo g ó w i n au czy cieli d u ch o wy ch . Niezły m
p o my s łem s ą ws p ó ln e wizy ty u wy b ran eg o za o b o p ó ln ą zg o d ą terap eu ty lu b d o rad cy
małżeń s k ieg o . Ćwiczcie ś wiad o me ro zp o zn awan ie s tłu mio n y ch emo cji, k tó re
p o jawiają s ię w ciężk ich ch wilach . M o żecie w p ewn y m zak res ie ws p ó ln ie an alizo wać
s wo je k łó tn ie, ale miejcie ś wiad o mo ś ć, że s ama an aliza n ie ro zwiąże p ro b lemu , n awet
jeżeli wy d aje wam s ię in aczej.
Ilustracja 18-1. M in o tau r o raz d wu zn aczn e zes tawien ie s zty letu i g ałązk i o liwn ej
s y mb o lizu jący ch zwierzęco ś ć i czło wieczeń s two .
J ak wid ać, wizja p acjen tk i u wo ln iła emo cje k u mu lo wan e o d wielu lat. Nie ma
wątp liwo ś ci, że to d o ś wiad czen ie b y ło n ag łe i n ieo czek iwan e – p rawd ziwy p rzes k o k
k wan to wy .
Patrząc n a s p o n tan iczn ą remis ję w ten s p o s ó b , wid zimy ją jak o rezu ltat
k reaty wn eg o p o jmo wan ia, zd o ln o ś ci wy b ieran ia „leczn iczej d ro g i” s p o ś ró d
n iezliczo n y ch mo żliwo ś ci g en ero wan y ch p rzez n as ze p rzetwarzan ie n ieś wiad o me.
Ten wy b ó r jes t d ziełem o d g ó rn ej p rzy czy n o wo ś ci ś wiad o mo ś ci k wan to wej, czy li
b o g a.
W jak i s p o s ó b d o ś wiad cza s ię wy b o ru teg o u zd rawiająceg o p o jmo wan ia,
k wan to weg o o d b ieran ia s ameg o s ieb ie? Relacje b y wają ró żn e. Przy to czo n y p o wy żej
p rzy p ad ek miał ch arak ter wizji.
Lek arz Rich ard M o s s (1 9 8 1 , 1 9 8 4 ) p is ał o p acjen tce ch o rej n a rak a, k tó ra
p o jawiła s ię n a o rg an izo wan y ch p rzez n ieg o wars ztatach . Po d czas zajęć k o b ieta b y ła
zmęczo n a, o p o rn a i n ie reag o wała n a p o d ejmo wan e p rzez M o s s a p ró b y jej
p o b u d zen ia. W p ewn y m mo men cie jed n ak lek arzo wi u d ało s ię p rzeb ić p rzez jej
b arierę o b ro n n ą, ws k u tek czeg o k o b ieta s p o n tan iczn ie p o s tan o wiła wziąć u d ział
w g ru p o wy m tań cu . Wy wo łał o n u n iej n ies amo wite d o ś wiad czen ie „ah a!”.
Nas tęp n eg o ran k a p acjen tk a o b u d ziła s ię z tak d o b ry m s amo p o czu ciem, że M o s s
p o s tan o wił wy s łać ją n a ru ty n o we b ad an ia. Zd arzy ł s ię cu d – tes ty wy k azały , że
n o wo twó r zn ik n ął.
Pacjen tk a z o p o wieś ci M o s s a d o ś wiad czy ła b ard ziej ty p o weg o zjawis k a
k reaty wn eg o p o jmo wan ia, jak im jes t zjawis k o „ah a!”. Niek tó rzy p acjen ci mó wią
tak że o s amy m p ro ces ie d o k o n y wan ia wy b o ru , ch wili, w k tó rej k ry s talizu ją s ię
leczn icze in ten cje. Przy k ład em mo że b y ć relacja lek arza Deep ak a Ch o p ry (Ch o p ra,
2 0 0 0 ) d o ty cząca k o b iety ch o rej n a rak a, k tó ra wy zd ro wiała d zięk i n ag łemu
o lś n ien iu :
M n iej więcej d zies ięć lat temu p rzy s zła d o mn ie cich a p ięćd zies ięcio letn ia k o b ieta
s k arżąca s ię n a o s try b ó l b rzu ch a i żó łtaczk ę. Sąd ziłem, że ma k amien ie żó łcio we,
więc s k iero wałem ją n a zab ieg , ale n a s to le o p eracy jn y m o k azało s ię, że ma d u ży
zło ś liwy n o wo twó r, k tó ry ro zp rzes trzen ił s ię n a wątro b ę, a tak że małe ro zp ro s zo n e
g u zy w o k o licach jamy b rzu s zn ej.
Ch iru rd zy u zn ali, że n o wo twó r jes t n ieo p eracy jn y , więc zas zy li p acjen tk ę. Có rk a
k o b iety p ro s iła mn ie, b y m n ie mó wił matce p rawd y , więc p o in fo rmo wałem k o b ietę,
że u d ało n am s ię u s u n ąć k amien ie. Sąd ziłem, że p o p ewn y m czas ie k o b ieta d o wie s ię
ws zy s tk ieg o o d s wo jej ro d zin y …
Os iem mies ięcy p ó źn iej ze zd ziwien iem zn ó w u jrzałem tę s amą k o b ietę w mo im
g ab in ecie. Wró ciła właś n ie z ru ty n o weg o b ad an ia, k tó re n ie wy k azało wid o czn y ch
o zn ak żó łtaczk i an i rak a. Ale d o p iero ro k p ó źn iej k o b ieta p rzy zn ała mi s ię d o czeg o ś
n iezwy k łeg o . Po wied ziała: „Do k to rze, d wa lata temu b y łam p rzek o n an a, że mam rak a.
Kied y o k azało s ię, że to ty lk o k amien ie żó łcio we, p o wied ziałam s o b ie, że n ig d y
więcej n ie b ęd ę ch o ra”. J ej n o wo twó r n ig d y n ie p o wró cił.
Ko b ieta n ie k o rzy s tała z żad n y ch s p ecjaln y ch tech n ik . Wy d aje s ię, że wy zd ro wiała
d zięk i g łęb o k o zak o rzen io n emu p o s tan o wien iu . Najwy raźn iej to wy s tarczy ło .
Op is y wan y p rzy p ad ek (… ) mu s zę o k reś lić mian em zjawis k a k wan to weg o , p o n ieważ
ta fu n d amen taln a tran s fo rmacja d o k o n ała s ię n ie ty lk o wewn ątrz jej n arząd ó w,
tk an ek , k o mó rek , a n awet DNA, ale d o tarła tak że d o s ameg o źró d ła eg zy s ten cji ciała
w czas ie i p rzes trzen i (Ch o p ra, 2 0 0 0 , s tr. 1 0 2 – 1 0 3 ).
AKTYWIZM KWANTOWY
Mówiąc krótko, grupa około trzydziestu naukowców – z których większość znała się nawzajem –
rywalizowała o to, kto spośród nich powinien przedstawić swoje pomysły czcigodnemu Dalajlamie.
Współzawodnictwo było tak zacięte, że zgodziliśmy się na absurdalny kompromis, w myśl którego każdy
uczestnik konferencji miał dwie minuty na zaprezentowanie swojej pracy.
Do dziś pamiętam moją żenującą próbę streszczenia wielu obecnych w niniejszej książce idei w dwie
minuty. Naturalnie nie udało mi się to, a po wyrazie twarzy Dalajlamy zorientowałem się, że nie zrobiłem
na nim wrażenia. To samo spotkało niemal wszystkich. Dalajlama ożywił się tylko dwukrotnie – przy
omawianiu przez znanego psychologa kwestii związanych z edukacją oraz gdy podjęto temat przyszłości
Tybetu. Nic więc dziwnego, że ktoś podsumował nasz poziom frustracji słowami: „Wasza świątobliwość,
przyszliśmy do ciebie jak głodne duchy…”.
Chodziło o to, że kiedy się dorasta w ukształtowanym przez materializm społeczeństwie, a tak było
w przypadku wszystkich zgromadzonych tam uczonych, nie da się uciec od materialistycznych
uwarunkowań. Rywalizacja, z którą się zdradziliśmy (także ja), była w nas głęboko zakorzeniona. Poprzez
osłabianie pozycji znaczenia materializm wystawia nas na działanie negatywnych emocji.
Wszystkie nasze instytucje społeczne padły ofiarą tych negatywnych emocji. W dużym stopniu odpowiada
za to obowiązujący od ostatnich sześciu dekad światopogląd materialistyczny. Jak to zmienić? Możemy
zacząć od aktywizmu kwantowego. Aby dokonać zmiany w sobie i w całym społeczeństwie, powinniśmy
wykorzystać transformacyjną potęgę fizyki kwantowej.
Zakończę ten wstęp kolejną anegdotą na temat naszego spotkania z Dalajlamą. Kiedy ktoś poinformował
go, że naukowcy są ze sobą skłóceni, Dalajlama głośno się zaśmiał i powiedział: „Tego należało się
spodziewać”. Jego reakcja nie tylko pomogła załagodzić wewnętrzne konflikty, ale również udowodniła
mi, że Dalajlama jest człowiekiem, który przeszedł niezwykłą transformację.
ROZDZIAŁ 2 0
k ty wizm k wan to wy zap o czątk o wan y zo s tan ie wó wczas , gdy zmien imy
A ś wiato p o g ląd i zamias t n a materii s k u p imy s ię n a fizy ce k wan to wej o raz n a
p ry macie ś wiad o mo ś ci. Załó żmy , że zaczęliś my my ś leć w o d p o wied n i s p o s ó b
i zad aliś my s o b ie p y tan ie: Teraz, k ied y ju ż wiemy , w jak ich k ateg o riach p o s trzeg ać
ś wiat, co p o win n iś my ro b ić d alej? J u ż ty le wy s tarczy , ab y s twierd zić, że
wy k o n aliś my p ierws zy k ro k n a d ro d ze d o s tan ia s ię ak ty wis tami k wan to wy mi.
In terp reto wan a za p o mo cą filo zo fii id ealizmu mo n is ty czn eg o fizy k a k wan to wa
ma ch arak ter tran s fo rmacy jn y . Od p o wied n i s p o s ó b my ś len ia – p o rzu cen ie
k ró tk o wzro czn y ch id eałó w materialis ty czn y ch , zaak cep to wan ie b o g a,
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej i ro li, jak ą w n as zy m ży ciu o d g ry wają ciała s u b teln e – to
p ierws zy k ro k d o tran s fo rmacji. Ale to n ie ws zy s tk o .
Trad y cje d u ch o we trak tu ją tran s fo rmację jak o p ro ces d u ch o wy – węd ró wk ę
w k ieru n k u d u ch a i rzeczy wis to ś ci n ieu rzeczy wis tn io n ej o raz p o zo s tawien ie za s o b ą
d o czes n eg o ś wiata. Ale tran s fo rmacy jn a p o d ró ż ak ty wis ty k wan to weg o ma n ieco
in n y ch ch arak ter.
Nau k a w ramach ś wiad o mo ś ci mó wi, że u rzeczy wis tn io n y ś wiat materialn y
zap ro jek to wan y zo s tał w tak i s p o s ó b , b y w miarę u p ły wu czas u i b ieg u ewo lu cji
co raz lep iej o d zwiercied lać mo żliwo ś ci ś wiata n ieu rzeczy wis tn io n eg o . Głó wn y m
zad an iem tran s fo rmacji jes t zatem u mo żliwien ie ewo lu cji ś wiad o mo ś ci, o s o b is te
zb awien ie d u ch a s tan o wi zaś jed y n ie cel d ru g o rzęd n y .
Tak więc jak o ak ty wiś ci k wan to wi n ie o p u s zczamy n as zeg o ś wiata, lecz ży jemy
w n im i zach o wu jąc s łu s zn e p o d ejś cie, łączy my o d p o wied n ie my ś len ie z właś ciwy m
s p o s o b em b y cia.
SPOSÓB BYCIA
J ak p o win n iś my ży ć, b y mó c d ziałać n a rzecz u rzeczy wis tn ien ia ewo lu cji
ś wiad o mo ś ci? Ok azu je s ię, że k lu czem d o s u k ces u jes t ró wn o wag a.
M aterialiś ci u ważają, że ży cie ciąży k u materii. Nie p o zo s tawiają s o b ie zb y t wiele
miejs ca n a zn aczen ia, n ie ws p o min ając ju ż o s ferze p o n ad men taln ej. Ty p o we o s o b y
u d u ch o wio n e n ato mias t s k u p iają s ię w s wo im ży ciu n a wy miarze d u ch o wy m.
Ścieżk a ak ty wis ty k wan to weg o jes t ś cieżk ą p o ś red n ią: d o cen ia o n s ferę s u b teln ą
i d u ch o wo ś ć, ale w ró wn y m s to p n iu p rzy wiązu je wag ę d o materii, z k tó ry ch s k ład ają
s ię o d zwiercied len ia.
Dla materialis ty ży cie s tan o wi o d g ry wan ie ro li w g en ety czn ie, ewo lu cy jn ie
i ś ro d o wis k o wo u waru n k o wan y ch p ro g ramach . Is tn ieje tu wy łączn ie eg o , a celem
s amy m w s o b ie jes t ży cie n a jeg o u s łu g ach . Zn aczen ia i warto ś ci to k o n cep cje
d wu zn aczn e. Z k o lei celem d u ch o weg o p o s zu k iwacza jes t zo s tać wcielen iem d u ch a –
k wan to wą jaźn ią. M u s i o n ciąg le p rzeb y wać w k wan to wej s ferze (wewn ętrzn ej)
k reaty wn o ś ci. Urzeczy wis tn io n y ś wiat g o d ezo rien tu je.
Nato mias t ak ty wis ta k wan to wy ży je w ro s n ącej ró wn o wad ze międ zy ty mi d wiema
s k rajn o ś ciami. Wie o n , że u rzeczy wis tn ian ie treś ci (p o jmo wan ie) d o ś wiad czen ia
jaźn i k wan to wej jes t ró wn ie ważn e, co u rzeczy wis tn ian ie k o n tek s tu . Ten d ru g i
p ro ces wy mag a jed n ak s k o mp lik o wan y ch s tru k tu r u my s ło wy ch , mn o g o ś ci
o d zwiercied lan ia zn aczeń . Dla ak ty wis ty k wan to weg o ży cie wewn ątrz eg o i ży cie
wewn ątrz jaźn i k wan to wej mu s zą b y ć zró wn o ważo n e, jeg o eg zy s ten cja zaś s k u p ia s ię
n a o s o b is ty m ro zwo ju .
Ob ecn ie wy ró żn iamy trzy s tan y zd ro wia u my s ło weg o : p ato lo g iczn y , n o rmaln y
i p o zy ty wn y . Ps y ch o terap eu ci zajmu ją s ię g łó wn ie p acjen tami, k tó rzy mu s zą
p o wró cić z p o zio mu p ato lo g iczn eg o d o n o rmaln eg o . W ty m k o n tek ś cie s tan
n o rmaln y d efin io wan y jes t jak o s y tu acja, w k tó rej czło wiek p o trafi wy k o n y wać
ty p o we czy n n o ś ci p o d trzy mu jące eg o , zach o wy wać p rawid ło we relacje z in n y mi
lu d źmi, mu s i b y ć tak że zró wn o ważo n y emo cjo n aln ie. Po zy ty wn y m zd ro wiem
u my s ło wy m cies zą s ię o s o b y , k tó re p rzez więk s zo ś ć czas u s ą s zczęś liwe, k reaty wn e
i w racjo n aln y m s to p n iu n iezależn e o d s wo jeg o ś ro d o wis k a, a tak że p o trafią
w p ewn y m s en s ie o d czu wać b ezwaru n k o wą miło ś ć, ch arak tery zu ją s ię p o czu ciem
h u mo ru i in n y mi, n ieco mn iej is to tn y mi cech ami (p atrz M as lo w, 1 9 7 1 ). Każd y z n as
mo że z o s o b y n o rmaln ej s tać s ię p o zy ty wn ą i to właś n ie s tan o wi es en cję ro zwo ju
o s o b is teg o . Dla ak ty wis tó w k wan to wy ch ma to ch arak ter p rero g aty wy .
Zwy k le zaczy n amy s ię in teres o wać ro zwo jem o s o b is ty m, g d y zwró cimy u wag ę n a
ważn e p y tan ia, k tó re w p rzy p ad k u to żs amo ś ci eg o cech u jącej n o rmaln y u my s ł
p o zo s tają u ś p io n e. Są to p y tan ia ty p u : „J ak i jes t s en s mo jeg o ży cia?” alb o : „Co ja tu
ro b ię?”. W tak iej ch wili p rzes taje n as in teres o wać u trzy man ie status quo, jeś li ch o d zi
o h o meo s tazę eg o . Zg łęb ian ie s en s u ży cia p ro wad zi d o o d k ry wan ia s amy ch s ieb ie,
a n awet d alej – d o o d k ry wan ia n atu ry ś wiad o mo ś ci. Kied y o d k ry jemy ewo lu cy jn ą
n atu rę u rzeczy wis tn ian y ch p ro ces ó w zach o d zący ch w ś wiad o mo ś ci, b ęd ziemy u mieli
s ię d o n ich d o s tro ić.
WŁAŚCIWE CZYNY
J ak p o win ien wy g ląd ać p lan d ziałan ia ak ty wis ty k wan to weg o ? M ó wiąc języ k iem
h in d u is tó w, jak a jes t k arma jo g a ak ty wis tó w k wan to wy ch ? Dla wy zn awcó w
h in d u izmu k arma jo g a o zn acza wp ro wad zan ie tech n ik d u ch o wy ch d o p rawd ziweg o
ży cia za p o mo cą b ezin teres o wn y ch czy n ó w. J es t to elemen t wielu d u ch o wy ch
trad y cji, zwłas zcza ch rześ cijań s twa i s o to zen . Dla ak ty wis ty k wan to weg o k arma jo g a
to b ezin teres o wn a p raca n a rzecz s p o łeczeń s twa i ś wiata zain s p iro wan a tro s k ą
o n as zą ewo lu cję.
We ws p ó łczes n ej k u ltu rze materialis ty czn ej wy zn aczn ik iem s tan d ard ó w s ą
o s iąg n ięcia. J eś li w s wo im d ziałan iu n as tawiamy s ię n a o s iąg n ięcia, k ażd y n as z
czy n , n awet p o zo rn ie b ezin teres o wn y , zaws ze ma n a celu wzmo cn ien ie eg o , czy li
s tro n y p rag n ącej co ś o s iąg n ąć. By o s łab ić p o zy cję teg o as p ek tu n as zej o s o b o wo ś ci,
p o win n iś my p rzes tać trak to wać s ię tak b ard zo p o ważn ie. In n y mi s ło wy , tań czmy , ale
z lek k o ś cią, n ie p rzejmu jąc s ię ty m, co in n i o n as my ś lą, a n awet ty m, co my my ś limy
o s o b ie.
Podsumowanie
ied y n a p o czątk u XIX wiek u ces arz Nap o leo n zap y tał Pierre’a Simo n a d e
K Lap lace’a, d laczeg o w jeg o n ajn o ws zej k s iążce o ru ch ach ciał n ieb ies k ich n ie
ma an i s ło wa o b o g u , Lap lace o d p arł: „Ta h ip o teza n ie b y ła mi p o trzeb n a”.
Od czas ó w Lap lace’a min ęło d u żo czas u , ale n awet d ziś s to s u n ek es tab lis h men tu
n au k o weg o d o k wes tii is tn ien ia b o g a wy rażają s ło wa: „Nie p o trzeb u jemy tak iej
h ip o tezy ”.
J eżeli n au k o wa k ru cjata wy mierzo n a jes t w d u alis ty czn eg o b o g a p o ws zech n eg o
ch rześ cijań s twa, b o g a-wielk ieg o imp erato ra s ied ząceg o n a k o s miczn y m tro n ie
i ro zd ająceg o n ag ro d y i k ary , to p o d zielam ich p o g ląd . Ale jeś li mó wimy
o o d rzu cen iu ws zelk ich czy n n ik ó w p rzy czy n o wo ś ci leżący ch p o za o b s zarem ś wiata
materialn eg o , to ws zy s cy d o b rzy lu d zie p o win n i zap o mn ieć o tej „s tarej” n au ce.
Nin iejs za k s iążk a ws k azu je, że ws zy s tk ie d zied zin y n au k i – fizy k a, b io lo g ia,
p s y ch o lo g ia i med y cy n a – p o trzeb u ją h ip o tezy p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej w p o s taci
ś wiad o meg o wy b o ru s p o ś ró d p o ten cjałó w k wan to wy ch . Dzięk i temu b ęd ziemy
mo g li zro zu mieć p o d s tawo we zas ad y i d an e zg ro mad zo n e w wy mien io n y ch
d zied zin ach . Świad o mo ś ć k wan to wa, czy n n ik mo ty wu jący tę p rzy czy n o wo ś ć
o d g ó rn ą, jes t ty m, co ezo tery czn e trad y cje d u ch o we o k reś lają mian em b o g a,
n iezależn ie o d b ard ziej p o p u larn y ch ś wiato p o g ląd ó w.
Teo rie i fak ty p rzed s tawio n e w mo jej k s iążce p o d p o s tacią n au k o wy ch d o wo d ó w
n a is tn ien ie b o g a mó wią s ame za s ieb ie. Weźmy p o d u wag ę, co n as tęp u je:
Nie u miemy wy n aleźć fizy k i lep s zej n iż fizy k a k wan to wa. Cech u je s ię o n a s p ó jn ą
teo rią, a wery fik u jące ją d an e s ą b ez wad .
Nie mo żemy o p raco wać lep s zej in terp retacji fizy k i k wan to wej n iż in terp retacja
id ealis ty czn a o p arta n a ś wiad o mo ś ci. Ty lk o o n a p o zb awio n a jes t p arad o k s ó w.
Nie p o trafimy s two rzy ć lep s zej metafizy k i, b ęd ącej o p arciem d la n as zej n au k i,
n iż p ry mat ś wiad o mo ś ci. Po wo d em teg o jes t fak t, że to jed y n a filo zo fia o p is u jąca
ws zy s tk ie n as ze d o ś wiad czen ia, „ws zy s tk o , co jes t fak tem” (to cy tat z Traktatu logiczno-
filozoficznego Lu d wig a Wittg en s tein a, k tó ry ro zp o czy n a s ię o d s łó w: „Świat jes t
ws zy s tk im, co jes t fak tem”* .)
Nie p o trafimy p o jąć zjawis k a k reaty wn o ś ci b ez id ei n ieciąg ły ch p rzes k o k ó w
k wan to wy ch .
Nie mo żemy wy jaś n ić lu k w k o p aln y m zap is ie ewo lu cji b ez u wzg lęd n ien ia id ei
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej i k reaty wn o ś ci b io lo g iczn ej.
Nie u miemy o d ró żn ić ży cia o d materii n ieo ży wio n ej o raz ś wiad o mo ś ci o d jej
b rak u b ez wp ro wad zen ia id ei h ierarch ii s p lątan ej.
Nie jes teś my w s tan ie ro związać p arad o k s ó w d o ty czący ch ro zd ziału p o d mio tu o d
o b iek tu w n as zej n o rmaln ej p ercep cji b ez u ży cia k o n cep cji p rzy czy n o wo ś ci
o d g ó rn ej, h ierarch ii s p lątan ej i n ielo k aln o ś ci.
Nie mo żemy zro zu mieć o lb rzy miej liczb y d an y ch d o ś wiad czaln y ch
ws k azu jący ch n a n as ze wzajemn e p o wiązan ie b ez u wzg lęd n ien ia k wes tii
n ielo k aln o ś ci ś wiad o mo ś ci.
Nie u d a n am s ię wy jaś n ić o lb rzy miej liczb y d an y ch d o ty czący ch d o ś wiad czeń
z p o g ran icza ży cia i ś mierci o raz rein k arn acji b ez wp ro wad zen ia id ei n iefizy czn y ch
ciał s u b teln y ch .
Nig d y n ie p o jmiemy tajemn icy ak u p u n k tu ry i h o meo p atii b ez k o n cep cji
n iefizy czn ej en erg ii witaln ej.
Nie p o trafimy zro zu mieć zn aczeń i p rzy czy n ch o ró b b ez wp ro wad zen ia k o n cep cji
u my s łu n iefizy czn eg o .
Nie wiemy , d laczeg o p rawa fizy k i is tn ieją, d laczeg o is tn ieje altru izm, d laczeg o
mo raln o ś ć i warto ś ci wp ły wają n a n as ze s u mien ie, a tak że w jak i s p o s ó b o d b y wa s ię
p ro ces leczen ia b ez zro zu mien ia k o n cep cji n iefizy czn eg o ciała p o n ad men taln eg o .
Nie p o trafimy s two rzy ć s p ó jn ej n au k i zajmu jącej s ię mo raln o ś cią b ez h ip o tezy
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej i ciał s u b teln y ch .
Nie zro zu miemy fen o men u s p o n tan iczn eg o p o wro tu d o zd ro wia b ez zg łęb ien ia
k o n cep cji p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej, p rzes k o k ó w k wan to wy ch czy ciała s u b teln eg o .
Nie wiemy , jak p o zn ać s ieb ie, n ie p o zn aws zy u p rzed n io b o g a – p o d s tawo weg o
in icjato ra n as zej ś wiad o mo ś ci k wan to wej.
Nie p o trafimy p o zn ać s wo jej p rzy s zło ś ci ewo lu cy jn ej i n ie wiemy , jak s ię n a n ią
p rzy g o to wać, jeżeli n ie d o cen imy ewo lu cji ś wiad o mo ś ci.
Bó g is tn ieje. Zro zu mcie to . Ży jcie zg o d n ie z tą wied zą. Po k o ch ajcie ją. Ro zwiń cie
w s o b ie en erg ię miło ś ci.
Parafrazu jąc p o etę Rab in d ran ath a Tag o re:
Bu rzliwą n o cą
Po d n acis k iem ś mierci,
Kied y lu d zie p rzezwy ciężą u waru n k o wan e
ziems k ie o g ran iczen ia,
Czy ż n ieo g ran iczo n a n ieb iań s k a łas k a b o g a,
In telig en cja p o n ad men taln a,
Nie o b jawi s ię n am?
Młody naukowiec: Do cen iam to , co p rzed s tawił p an w k s iążce, ale mam wiele p y tań , b o
wid zę, że p an a arg u men ty s ą b ard zo … n iek o mp letn e.
Autor (uśmiecha się): Wy d awało mi s ię, że b y łem b ard zo d ro b iazg o wy . Po d aj jak iś
p rzy k ład .
MN: Najwięk s zy m p rzeo czen iem jes t b rak in fo rmacji o in n y ch , wcale n ie b ard ziej
rad y k aln y ch ro związan iach p ro b lemu p o miaru k wan to weg o p o za ty m
o p is y wan y m p rzez p an a. Is tn ieje lu b ian a p rzez wielu fizy k ó w teo ria
wielo ś wiató w. J es t tak że in terp retacja tran s ak cy jn a – k o lejn y fawo ry t. M ó g ł p an
p rzy n ajmn iej p o wied zieć, że is tn ieją wiary g o d n e altern aty wy wo b ec
wp ro wad zan ia d o fizy k i ś wiad o mo ś ci.
A: By ć mo że is tn ieją, ale jes zcze ich n ie wid ziałem. Dwie ws p o mn ian e p rzez cieb ie
teo rie s ą d u alis ty czn e. Zak ład ają, że o s tateczn y ap arat d o k o n u jący p o miaró w jes t
n iematerialn y , n ie s twierd zając teg o wp ro s t. Oczy wiś cie, b ard zo d o b rze to
u k ry wają.
MN: Nie ro zu miem.
A: Przejrzy j n a o czy . Teo ria wielo ś wiató w b rzmi wiary g o d n ie, p o n ieważ u czen i
s k ład ają atrak cy jn ą o b ietn icę, że n ieciąg łe załaman ie k wan to we n ie jes t
p o trzeb n e. Zg o d n ie z ich teo rią p o zo s tając wiern y m matematy ce o raz fizy ce
k wan to wej, mo żn a ro związać p ro b lem p o miaru p o p rzez u ś wiad o mien ie s o b ie, że
p o miar wy mag a o b ecn o ś ci ró wn o leg ły ch ws zech ś wiató w, z k tó ry ch k ażd y
zawiera u rzeczy wis tn ien ie jed n eg o as p ek tu k wan to wej fali mo żliwo ś ci. Wid zis z
tu k amu flaż?
MN: M ó wiąc s zczerze, n ie.
A: Ap aratu ra d o p o miaru wciąż wy mag a ap aratu ry wzmacn iającej s y g n ał, czy ż n ie?
MN: Oczy wiś cie.
A: Ale k ażd a ap aratu ra p o miaro wa, jeżeli ma ch arak ter materialn y , w ch wili in terak cji
z falą mo żliwo ś ci s ama s taje s ię falami, n ało żen iem n a s ieb ie mo żliwo ś ci, tak ?
MN: Nie jes tem p ewien .
A: Zas tan ó w s ię. To k lu czo wy elemen t k amu flażu . Zwró ć u wag ę n a to , co J o h n v o n
Neu man n (1 9 5 5 ) s tarał s ię p rzek azać za p o mo cą s wo jeg o s ły n n eg o twierd zen ia.
MN: M o żes z mi je p rzy p o mn ieć?
A: M u s zę u ży ć n ieco tech n iczn y ch termin ó w. Ws zy s tk ie in terak cje w fizy ce
k wan to wej mu s zą zach o wać p o d s tawo wą lin io wą s tru k tu rę fizy k i k wan to wej;
ws zy s tk ie mu s zą zach o wać p rawd o p o d o b ień s two . M ó wiąc języ k iem n au k o wy m,
ws zy s tk ie in terak cje mu s zą b y ć ró wn o ważn e z tran s fo rmacjami jed n o s tk o wy mi.
MN: Ch y b a mu s zę s ię z ty m zg o d zić.
A: Ale w teo rii wielo ś wiató w in terak cja z ap aratu rą p o miaro wą to co ś więcej n iż
tran s fo rmacja jed n o s tk o wa – to ro zd zielen ie ws zech ś wiata n a o d n o g i. To s amo
d o ty czy in terp retacji tran s ak cy jn ej, w k tó rej zak ład a s ię, iż in terak cja z ap aratu rą
p o miaro wą w jak iś s p o s ó b u ru ch amia emis ję fali p rawd o p o d o b ień s twa
p o d ró żu jącą w czas ie. W ten s p o s ó b p o wy żs ze mo d ele ró wn ież wy k raczają p o za
ś wiat fizy k i k wan to wej. Zak ład ają is tn ien ie ap aratu ry p o miaro wej, k tó ra n ie jes t
s two rzo n a z n o rmaln ej materii p rzes trzeg ającej p raw fizy k i.
MN: A co z wariacjami n a temat o ry g in aln ej teo rii wielo ś wiató w?
A: Wo b ec k ażd ej z n ich o b o wiązu je ta s ama k ry ty k a.
MN: Ro zu miem.
A: Po s łu ch aj, n a tę s amą p rzes zk o d ę n atrafił Niels Bo h r w p rzy p ad k u in terp retacji
k o p en h as k iej, ty le że n ie s to s o wał o n żad n eg o k amu flażu , w związk u z czy m
więk s zo ś ć fizy k ó w o d razu d o s trzeg ła p ro b lem. Bo h r twierd ził też, że ap aratu ra
p o miaro wa ma in n y ch arak ter, że p rzes trzeg a k las y czn y ch zas ad n ewto n o ws k iej
fizy k i d etermin is ty czn ej, więc n ie s taje s ię falą p rawd o p o d o b ień s twa. Z ty m
jed n ak n ie mó g ł s ię zg o d zić żad en fizy k , n awet zan im v o n Neu man n o p raco wał
s wo je twierd zen ie. J eżeli p rzy jrzy s z s ię tej k wes tii u ważn ie, zau waży s z, że
ws zy s tk ie mo żliwe altern aty wy wo b ec in terp retacji zak ład ającej is tn ien ie
ś wiad o meg o o b s erwato ra s to ją w s p rzeczn o ś ci z twierd zen iem v o n Neu man n a. To
s amo d o ty czy ws zelk ich p ró b wy elimin o wan ia zjawis k a załaman ia. Pis ałem
o ty m d o ś ć s zczeg ó ło wo (Go s wami, 2 0 0 2 , 2 0 0 3 ).
MN: A co z in terp retacją Dav id a Bo h ma (Bo h m, 1 9 8 8 )? Czy to n ie jes t realn a
altern aty wa?
A: Nies tety n ie. Teo ria Bo h ma to zmo d y fik o wan a fizy k a k wan to wa, jej
ap ro k s y macja. Nie ma p o trzeb y p o ś więcać eleg an cji fizy k i k wan to wej n a rzecz jej
p rzy b liżen ia, k tó re fu n k cjo n u je d o ś ć n iezd arn ie i ty lk o p o to , ab y n ie
wp ro wad zać d o ró wn an ia ś wiad o mo ś ci. Co więcej, wraz z fizy k iem M ark iem
Cu mmin g s em p o k azaliś my , że ap ro k s y macja Bo h ma u k rad k iem tak że zak ład a
załaman ie. Szczeg ó ły s ą zb y t tech n iczn e, b y je tu taj o mawiać, ale o p is ałem całe
zjawis k o w in n ej p u b lik acji (Go s wami, 2 0 0 2 ).
MN: Zg o d a, p rzek o n ał mn ie p an . Żad n a in n a in terp retacja p o miaru k wan to weg o n ie
s p ełn ia s wo jeg o zad an ia ró wn ie d o b rze, jak ta p rzed s tawio n a p rzez p an a.
Przejd ziemy d o p o zo s tały ch wątp liwo ś ci?
A: Co ? Nie d as z mi o k azji d o p rzed s tawien ia mo jeg o g łó wn eg o p o my s łu , k tó ry
zak ład a, że p ro b lem p o miaru k wan to weg o d aje n am n iezwy k łą o k azję d o
p o n o wn eg o o d k ry cia b o g a w n au ce?
MN: Teraz au ten ty czn ie mn ie p an zain teres o wał.
A: W p o rząd k u . W h in d u s k ich upaniszadach zn ajd u je s ię d y s k u s ja n a temat
d y s k u rs y wn y ch meto d mający ch n a celu u ś wiad o mien ie s o b ie is tn ien ia b o g a.
J ed n ą z tak ich meto d jes t med y tacja i d y s k u s ja o p ro b lemach związan y ch
z n atu rą s zczęś cia i cierp ien ia.
MN: To mu s i b y ć b ard zo ciek awe.
A: By ć mo że p rzy to czę o d p o wied n ie frag men ty p rzy k o lejn ej o k azji. W two im
p rzy p ad k u d o p ro b lemu p o miaru k wan to weg o n ależało b y p o d ejś ć z p y tan iem:
J ak a jes t n atu ra ś wiad o mo ś ci, s k o ro mo że o n a załamy wać fale mo żliwo ś ci b ez
two rzen ia p arad o k s ó w?
MN (nieco podekscytowany): Tak , tak , ro zu miem, co ch ce p an p o wied zieć. Po d o b ało mi
s ię p an a p o d ejś cie d o p arad o k s u p rzy jaciela Wig n era. Up rzy to mn ien ie s o b ie, że
ś wiad o mo ś ć mu s i b y ć n ielo k aln a, b y ło b ard zo p o u czający m d o ś wiad czen iem.
Nie n azwałb y m teg o p rzes k o k iem k wan to wy m, ale czu łem o lb rzy mią s aty s fak cję.
Niech mi p an p o wie, d laczeg o s aty s fak cja n ie trwała d łu żej i d laczeg o zn ó w
s tałem s ię s cep ty czn y ?
A: Saty s fak cja to zjawis k o ch wilo we. Nie trwa d łu g o . Scep ty cy zm jes t p o ży teczn y ;
ws k azu je n a fak t, że n ie b y ło tu p rzes k o k u k wan to weg o . Ale teraz, jak s am
twierd zis z, ro zu mies z, że ś wiad o mo ś ć mu s i mieć ch arak ter n ielo k aln y . To b ard zo
d o b ry p u n k t wy jś cia d o d o s k o n alen ia d u ch o weg o . Nazy wamy to wiarą.
MN: Ro zu miem.
A: To in tu icy jn y wg ląd w rzeczy wis to ś ć. M as z teraz o k azję d o d als zy ch p o s zu k iwań .
Czy p o trafię d o ś wiad czy ć n ielo k aln o ś ci ś wiad o mo ś ci? W jak i s p o s ó b teg o
d o k o n ać? Czy p o win ien em med y to wać? A mo że zag łęb ić s ię w ś wiat d o ś wiad czeń
p arap s y ch iczn y ch ?
MN: J a n ig d y n ie zad awałem s o b ie teg o ty p u p y tań .
A (uśmiechając się): Nielo k aln o ś ć to n ie two ja d zied zin a; o n a cię n ie ek s cy tu je. Weź
p o d u wag ę k wes tię k o lis to ś ci efek tu o b s erwato ra. To k o lejn y o b s zar, n a k tó ry
warto zwró cić u wag ę.
MN: Pro s zę p o wied zieć co ś więcej n a ten temat.
A: Czy zd ajes z s o b ie s p rawę z teg o , że k o lis to ś ć to h ierarch ia s p lątan a
i s amo o d n ies ien ie?
MN: Tak mi s ię wy d aje.
A: Przy jrzy j s ię u ważn iej. Czy wies z, d laczeg o p o jawia s ię s amo o d n ies ien ie,
o d d zielen ie p o d mio tu i o b iek tu ? Dzieje s ię tak , p o n ieważ u tk n ęliś my n a ty m
s amy m p o zio mie, co o b iek t. W p o miarze k wan to wy m u to żs amiamy s ię
z mó zg iem, fizy czn y m o b iek tem w czas ie i p rzes trzen i. Pamiętaj, że p rzes trzeń
p o ws taje d zięk i p s eu d o s tało ś ci ws zelk ich mak ro s k o p ijn y ch o b iek tó w
fizy czn y ch . Ta p s eu d o s tało ś ć wy n ik a z p o wo ln o ś ci ich fal p rawd o p o d o b ień s twa.
Zau waż, że czas two rzą ws p o mn ien ia p o p rzed n ich załamań w mó zg u . Patrzy s z
więc n a s ieb ie jak n a fizy czn y o b iek t w czas ie i p rzes trzen i. Ten s p o s ó b p ercep cji
jes t zb y t realn y , b y ś my mo g li z n ieg o zrezy g n o wać.
MN: Tak , ale p o d o b a mi s ię p o my s ł, że is tn ieje n ien aru s zo n y wy miar, leżąca
u p o d s taw cało ś ć – ś wiad o mo ś ć k wan to wa – b ó g i że to o n o d p o wiad a za
załaman ie o raz jes t źró d łem p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej. Przy k ład zd an ia o k łamcy
d o b rze u k azu je is to tę teg o n ien aru s zo n eg o p o zio mu .
A: Cies zę s ię, że u d ało mi s ię p o b u d zić twó j in telek t. Ale mo żes z d o trzeć g łęb iej.
MN: Głęb iej? W jak i s p o s ó b ?
A: Zas tan ó w s ię p rzez ch wilę n ad in n y m mo d elem n as s amy ch . Związan y m n ie
z p o miarem k wan to wy m, lecz ze s p o s o b em, w jak i mo że p o jawić s ię n as za
o d ręb n o ś ć. W k s iążce ws p o mn iałem o h o lizmie. Samo o d n ies ien ie za p o mo cą
p o miaru k wan to weg o to jed en z mo d eli jaźn i n p . p o jed y n czej ży wej k o mó rk i. Ale
h o liś ci mają jes zcze in n y mo d el. Wed łu g ich tezy jaźń p o jawia s ię jak o
emerg en tn a właś ciwo ś ć s amo o rg an izacji w p o s taci n iered u k o waln ej „cało ś ci”
b ęd ącej czy mś więcej n iż s u mą elemen tó w. Czy n ad ążas z za mo im
ro zu mo wan iem?
MN: Ows zem. Ho liś ci więc mó wią, że ta emerg en tn a jaźń cech u je s ię au to n o mią –
p o s iad a wo ln ą wo lę, co zn aczy , że d o ś wiad czen ia wo ln ej wo li n ie d a s ię
s p ro wad zić d o jej s k ład o wy ch . Czy n as za wo ln a wo la mo że fu n k cjo n o wać w ten
s p o s ó b ? Wiem, co p an teraz p o wie. Emerg en tn a wo ln a wo la jes t w o s tateczn y m
ro zrach u n k u u s talo n a, zd etermin o wan a p rzez n ajn iżs zy p o zio m materialn y ,
p o n ieważ w ty m mo d elu n ie ma in n ej p rzy czy n o wo ś ci p o za o d d o ln ą. Ale
w p ań s k im mo d elu n as za wo ln a wo la ró wn ież jes t z g ó ry u s talo n a, w ty m
p rzy p ad k u p rzez wo lę b o żą. Czy s tan o wi to jak ąś ró żn icę? Wy d aje mi s ię, że
mo d el h o lis tó w jes t lep s zy , p o n ieważ p o zo s taje w zg o d zie z zas ad ą p ro s to ty . Po
co wp ro wad zać b o g a, s k o ro n ie p o trzeb u jemy tak iej k o n cep cji?
A: Nie p o trzeb u jemy ? Zas tan ó wmy s ię. Przy o k azji, czy wies z, że n iek tó rzy h o liś ci
zain teres o wali s ię b u d d y zmem?
MN: Co to ma d o rzeczy ?
A: W b u d d y zmie n as za wo ln a wo la jes t złu d zen iem. J eś li p rzy jrzy my s ię d o k ład n iej,
zro zu miemy , że n ie ma w n as żad n ej tak zwan ej jaźn i. To d o s k o n ale o d p o wiad a
h o lis ty czn ej teo rii jaźn i.
MN: Do czeg o p an zmierza?
A: Ch o d zi mi o to , d ro g i p rzy jacielu , że b u d d y zm to n ie n ih ilizm. Pu s tk a n ie o zn acza
n ico ś ci. Pu s tk a to n ies k o ń czo n y p o ten cjał. To p o ten cjaln a p ełn ia, jak u jęlib y to
h in d u iś ci.
MN: Nad al n ie ro zu miem. Hin d u iś ci i b u d d y ś ci n ie zg ad zają s ię co d o n atu ry
rzeczy wis to ś ci. Ty le wiem.
A: Ale właś n ie w tej k wes tii s ą co d o teg o zg o d n i, n ie ro zu mies z? Pu s tk a to n ic –
p ełn ia mo żliwo ś ci k wan to wy ch i p o ten cjału . Gd y ś wiad o mo ś ć n ie zawiera
w s o b ie n ic zn an eg o , n ic z n as zeg o u waru n k o wan eg o eg o , p o jawia s ię miejs ce n a
to , co n ie jes t u waru n k o wan e. Bu d d y zm n ie mó wi zb y t wiele o s ferze
n ieu waru n k o wan ej, ale to wy raźn ie s u g eru je. Two im zad an iem jes t to o d k ry ć.
Sfera n ieu waru n k o wan a to in n e o k reś len ie (b y ć mo że b ard zo trafn e) b o g a i jeg o
p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej, tak ieg o jak we ws zy s tk ich trad y cjach d u ch o wy ch .
MN: Dlaczeg o więc s fera n ieu waru n k o wan a n ie mo że b y ć cząs teczk ami
elemen tarn y mi n a p o d s tawo wy m p o zio mie i ich p rzy czy n o wo ś cią o d d o ln ą?
W tak im p rzy p ad k u d o ś wiad czamy ich b ezp o ś red n io , b ez zak łó ceń wy wo łan y ch
u p rzed n im u waru n k o wan iem.
A: J eżeli b y ło b y tak w is to cie, jeżeli d u ch o wa p raca p o leg ająca n a o d wracan iu
u waru n k o wan ia p ro wad ziłab y d o n ieu waru n k o wan ej „wo li” p o ch o d zącej
z n iep rzefiltro wan y ch p ro ces ó w cząs tek elemen tarn y ch , n ie b y ło b y żad n ej
tran s fo rmacji. Nas ze zach o wan ie b y ło b y p rzy p ad k o wą mies zan k ą p o rząd k u
i ch ao s u . Czy ż n ie tak ?
MN: Ch y b a ma p an rację. W tak im razie to tran s fo rmacja jes t p an a d o wo d em n a
p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn ą?
A: Tran s fo rmacja to n ajb ard ziej o czy wis ty d o wó d , co o mó wiłem w jed n ej z mo ich
p o p rzed n ich k s iążek (Go s wami, 2 0 0 0 ). Nie zap o min aj jed n ak o p ro b lemie
p o miaru k wan to weg o . Ho lizm ró wn ież n ie jes t w s tan ie g o ro związać. J eżeli s ię
n ad ty m zas tan o wis z, n ie p o trafi o n tak że wy tłu maczy ć ewo lu cji b io lo g iczn ej an i
ro związać n eu ro fizjo lo g iczn eg o d y lematu p ercep cy jn eg o ro zd ziału p o d mio tu o d
o b iek tu .
MN: Ch ce p an p o wied zieć, że n ik t teg o jes zcze n ie zad emo n s tro wał!
A (uśmiechając się): No có ż, ewo lu cja k reaty wn a p o p rzez p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn ą
i k reaty wn o ś ć b io lo g iczn ą to teo ria u rzeczy wis tn io n a. Nie ma ch arak teru
p ro mis o ry jn eg o . W p rzy p ad k u k reaty wn o ś ci b io lo g iczn ej p o trzeb u jemy też p ó l
mo rfo g en ety czn y ch , u my s łu i s fery p o n ad men taln ej. J eżeli ch cemy ro związać
p ro b lem p o d ziału p ercep cji n a p o d mio t i o b iek t, mu s imy zas to s o wać p o miar
k wan to wy . Ho lis to m n ig d y n ie u d a s ię u d o wo d n ić, że u czu cia, zn aczen ia i p rawa
fizy czn e, a n awet mo raln e s ą wy n ik iem h o lis ty czn ej emerg en cji w zło żo n y ch
in terak cjach międ zy cząs teczk ami elemen tarn y mi o d b y wający mi s ię n a wielu
p łas zczy zn ach . To ró żn ica związan a z k ateg o riami. Ale czu ję, że o d d alamy s ię o d
tematu d y s k u s ji. Tran s fo rmacja jes t ważn a i n ie d a s ię jej wp is ać d o żad n ej teo rii
materialis ty czn ej, w ty m tak że h o lizmu . J eżeli to ma cię p rzek o n ać, zaczn ij o d
teg o .
MN: No d o b rze, a co d alej?
A: Nas tęp n y m etap em jes t o d k ry cie teg o , co zamierzas z p rzek s ztałcić.
MN (zaskoczony): J ak to ? Co mam p rzek s ztałcić?
A: Wewn ętrzn y ch ao s , k tó ry tk wi w k ażd y m z n as , s p ro wad za n a n as cierp ien ie
i s p rawia, że mamy p o czu cie o d ręb n o ś ci. To ch ao s zn aczeń i u czu ć, a czas ami
tak że warto ś ci. Nie mam racji?
MN: M o g ę s ię z ty m zg o d zić.
A: Tran s fo rmacja to zmian a k o n tek s tó w, k tó re wy k o rzy s tu jemy d o p rzetwarzan ia
zn aczeń , u czu ć i warto ś ci. Patrząc więc n a to , co p rzek s ztałcamy , n aty ch mias t
o d k ry wamy te n iefizy czn e ciała n as zej ś wiad o mo ś ci. Teraz mamy ws zy s tk ie
częś ci s k ład o we n o weg o p arad y g matu : p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn ą i ciała s u b teln e.
MN: Co k o n k retn ie ma p an n a my ś li?
A: Dawn iej relig ie ró wn ież ro zu miały k o n cep cję p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej.
Trak to wały ją n iczy m mag iczn ą ró żd żk ę, p rzy czy n ę ws zy s tk ich n iewy jaś n io n y ch
zjawis k , g łó wn ie ty ch materialn y ch . Teraz tę ró żd żk ę d zierżą w d ło n i
n eo d arwin iś ci, b o d o b ó r n atu raln y p o s trzeg an y jes t p rzez n ich jak o ad ap tacja.
J ed n ak p rzy czy n o wo ś ć o d g ó rn a k wan to wej b o s k iej ś wiad o mo ś ci to n ie mag ia.
To co ś , co d o d aje n am mo cy , o b d arza n as p rawd ziwą wo ln ą wo lą, wo ln o ś cią
wy b o ru . Kied y ją o d k ry wamy , n ajp ierw p o jawia s ię w n as ch ęć o d mien ien ia
n as zeg o wn ętrza i p rzy wró cen ia tam p o rząd k u . Os tateczn ie d o k o n u jemy
p o zy ty wn y ch zmian tak że w n as zy m ś ro d o wis k u zewn ętrzn y m.
MN: Uczo n y ch p o win n o s ię więc zach ęcać d o b ad an ia p rzy czy n o wo ś ci o d g ó rn ej
z wy k o rzy s tan iem ciał s u b teln y ch n ie ty lk o d lateg o , że s ą to n o we źró d ła zjawis k
i p ro b lemó w, ale tak że d lateg o , że g d y je b ad amy , s ami o d czu wamy p o trzeb ę
tran s fo rmacji. Nau k o wiec n ie jes t ju ż o d d zielo n y o d p rzed mio tu s wo ich b ad ań .
A: Wid zę, że ro zu mies z. W ten s p o s ó b p rzed s tawiciele n au k i mo g ą d o łączy ć d o
ewo lu cy jn eg o ru ch u ś wiad o mo ś ci mająceg o n a celu o s iąg n ięcie d u ch o weg o
p o zio mu is tn ien ia.
MN: Dzięk u ję b ard zo . J a ró wn ież ch ciałb y m b y ć n au k o wcem p o s zu k u jący m d u s zy .
Bard zo d zięk u ję za ro zmo wę.
EPILOG 2
J ezu s mó wi języ k iem fizy k i k wan to wej, twierd ząc, iż ciało p o ws tało d zięk i
d u ch o wi, a n ie o d wro tn ie.
Bard zo cies zy mn ie też, że J ezu s p o wied ział: „Du ch d aje ży cie, ciało n a n ic s ię n ie
p rzy d a” (J , 6 :6 3 ). Nie ma tu zg o d n o ś ci z materialis ty czn y mi teo riami o p o ws tan iu
ży cia, w ty m tak że d la h o lis ty czn ej teo rii emerg en tn ej au to p o iezy
(s amo wy two rzen ia). Sło wa J ezu s a ws p ó łb rzmią jed n ak z k wan to wą id eą g ło s zącą, że
ży cie p o ch o d zi z h ierarch iczn ie s p lątan eg o p o miaru k wan to weg o d o k o n an eg o p rzez
ś wiad o mo ś ć. Oczy wiś cie, jak o mis ty k J ezu s n ie d o cen ia ro li ciała i materii. No wa
n au k a o d k ry ła, że s łu żą o n e two rzen iu u rzeczy wis tn ień i u mo żliwiają p o ws tawan ie
o d zwiercied leń s fery s u b teln ej.
NIELOKALNOSĆ I TRANSCENDENCJA
Po p u larn e ch rześ cijań s two u waża b o g a i d u ch a za co ś o d ręb n eg o o d n as ; właś n ie
ten d u alizm s p rawia, że więk s zo ś ć n au k o wcó w n ie trak tu je ch rześ cijań s twa
p o ważn ie. J eżeli b ó g n ap rawd ę jes t o d n as o d s ep aro wan y , w jak i s p o s ó b mo żemy
o trzy my wać o d n ieg o miło ś ć i ws p arcie? W jak i s p o s ó b ciało , s u b s tan cja materialn a,
mo że wch o d zić w in terak cję z n iematerialn ą b o s k o ś cią?
Fizy k a k wan to wa p o d ch o d zi d o tej k wes tii in aczej. Bó g n ie jes t czy mś
o d ręb n y m; b ó g jes t częś cią n as , częś cią n as zej n ieś wiad o mo ś ci. Świad o mo ś ć
s tan o wi p o d s tawę ws zelk ieg o is tn ien ia, czy li ró wn ież n as zeg o is tn ien ia. Wid ać tu
p o d o b ień s twa d o s łó w J ezu s a: „J a i mó j o jciec jed n o jes teś my ”. J eżeli n ato mias t
p rzy jmiemy , że J ezu s mó wi ty lk o o s o b ie, że ty lk o o n jes t „s y n em s wo jeg o o jca” i że
jes t id en ty czn y jak o jciec, to ewan g elie wy p ro wad zą n as z teg o b łęd u . J ezu s
wielo k ro tn ie mó wił s wo im s łu ch aczo m, że ws zy s cy jes teś my d ziećmi b o ży mi
i mu s imy s o b ie to ty lk o u ś wiad o mić:
Fizy k a k wan to wa ró wn ież mó wi: „Ty i ja s tan o wimy jed n o ś ć”. J eżeli jes teś my
o d p o wied n io „s k o jarzen i”, ś wiad o mo ś ć lu b b ó g załamu je w n as zy ch mó zg ach
p o d o b n e fale p rawd o p o d o b ień s twa, d zięk i czemu ws zy s cy mo żemy p o twierd zić tę
id eę jed n o ś ci. Zo s tało to u d o wo d n io n e lab o rato ry jn ie. Fak t, że k ied y jes teś my
s k o jarzen i, ś wiad o mo ś ć p o trafi załamy wać fale p rawd o p o d o b ień s twa jed n o cześ n ie
w was zy ch mó zg ach i w mo im, o zn acza, że ws zy s cy mu s imy b y ć ze s o b ą wzajemn ie
p o łączen i p o p rzez n ielo k aln ą ś wiad o mo ś ć i ws zy s cy s tan o wimy jed n o ś ć.
Ko n cep cja n ielo k aln o ś ci jes t s u b teln a. Daje n am d o zro zu mien ia, że jes teś my ze
s o b ą b ezs y g n ało wo p o łączen i za p o mo cą więzi p o k o n u jącej czas i p rzes trzeń .
Wy n ik a z teg o , że n as za wzajemn a więź p rzen ik a zaró wn o czas , jak i p rzes trzeń .
J es teś my jed n ak tak że u rzeczy wis tn ien iem tej s amej ś wiad o mo ś ci; to o n a jes t w n as
imman en tn a.
J ak wid zi te s p rawy J ezu s ? Przy jrzy jmy s ię jeg o s ły n n emu zd an iu : „Kró les two
Ojca ro zs zerza s ię n a ziemi, ale lu d zie g o n ie wid zą”. J ezu s z p ewn o ś cią wied ział
o imman en tn y m ch arak terze b o g a n a ty m ś wiecie i n au czał o n im. Ale czy to n ie jes t
p rzy p ad k iem ś wiato p o g ląd an imis ty czn y ? Nie s ąd źmy p o ch o p n ie. Oto k o lejn y
s ły n n e s ło wa J ezu s a:
(ŁK 1 7 :2 0 -2 1 )
Kró les twa n ie d a s ię zlo k alizo wać; n ie mo żemy s twierd zić, że jes t tu , tam czy
g d ziek o lwiek . J es t zaró wn o wewn ątrz, jak i n a zewn ątrz, tran s cen d en tn ie
i imman en tn ie. Ws p ó łb rzmi to z p rzek azem fizy k i k wan to wej.
JEZUS I KREATYWNOŚĆ
Ap o s to ło wie p o wied zieli J ezu s o wi: „Op o wied z n am, jak wy g ląd a k ró les two
n ieb ies k ie”.
On zaś o d p arł:
J ak ro zu miecie ten frag men t? Dlaczeg o J ezu s k ład zie n acis k n a fak t, że ziarn o to
jes t mn iejs ze n iż ws zy s tk ie in n e? Czy mo że ch o d zić o to , że p o jmo wan ie to
p rzeb ły s k ze s fery p o n ad men taln ej, mn iejs ze o d in n y ch n as io n – ty p o wy ch my ś li
zaś miecający ch n as zą p s y ch ik ę? Ale k ied y to ziarn o trafi n a ży zn ą g leb ę, s taje s ię
wielk im d rzewem d ający m s ch ro n ien ie p tak o m n ieb io s . J eś li my ś l trafi n a
o d p o wied n io p rzy g o to wan ą o s o b ę (ziemię, k tó rą s ię u p rawia), p rzek s ztałci o n a
u my s ł (wielk ie d rzewo ) tak , b y mó c s two rzy ć (d ać s ch ro n ien ie) wielu arch ety p o m
(p tak i n ieb ies k ie). J ezu s wied ział więc o trzech etap ach wewn ętrzn ej k reaty wn o ś ci –
p rzy g o to wan iu , p o jmo wan iu i u rzeczy wis tn ian iu . Nie ws p o mn iał tu , co p rawd a,
o p rzetwarzan iu n ieś wiad o my m, ale zro b ił to k ied y in d ziej:
Wielu lu d zi wah a s ię p rzed zaak cep to wan iem Ewan g elii To mas za ze wzg lęd u n a
o b awy o jej au ten ty czn o ś ć. Czy wo b ec teg o mo żemy b y ć p ewn i, że te s ło wa s ą
p rawd ziwe, że rzeczy wiś cie p ad ły z u s t J ezu s a? Sąd zę, że jeżeli wy p o wied ział je k to ś
in n y , mu s iał to b y ć k to ś ró wn ie mąd ry . Po win n iś my s zu k ać h is to ry czn y ch d o wo d ó w
is tn ien ia teg o czło wiek a. Do p ó k i ich n ie zn ajd ziemy , mo żemy ró wn ie d o b rze
p rzy p is y wać te s ło wa J ezu s o wi.
Czy ju ż wid zicie, jak o d k ry cia n o wej n au k i d o b rze p as u ją d o s łó w J ezu s a? M ó wił
o n , b y in teg ro wać to , co wewn ątrz, z ty m, co n a zewn ątrz. Zazwy czaj mis ty cy k ład ą
n acis k n a s ferę wewn ętrzn ą i ig n o ru ją ś wiat zewn ętrzn y . Ale n ie J ezu s ; o n wied ział,
że b ó g to o b ie te s fery . M aterialis tó w p rzy ciąg a materia/ś wiat zewn ętrzn y ,
k o n es ero m ś wiad o mo ś ci n ato mias t atrak cy jn a wy d aje s ię s fera s u b teln a/wewn ętrzn a.
M y jed n ak mu s imy o p rzeć s ię p o k u s o m i trak to wać o b ie te d o men y n a ró wn i.
W p o d o b n y s p o s ó b mu s imy in teg ro wać to , co n a g ó rze, z ty m, co n a d o le –
tran s cen d en tn o ś ć i imman en tn o ś ć, czy li mó wiąc języ k iem k wan to wy m – fale
i cząs teczk i. M u s imy o p rzeć s ię ten d en cjo m relig ian tó w s k u p iający ch s ię n a
tran s cen d en cji k o s ztem imman en cji. Po win n iś my jed n ak też s trzec s ię
materialis ty czn eg o zamiło wan ia d o imman en cji p rzy jed n o czes n y m zap rzeczan iu
tran s cen d en cji.
Dlaczeg o jed n ak J ezu s rad zi, b y in teg ro wać p ierwias tek męs k i i żeń s k i? To ch y b a
n ie jes t s p rawa d la fizy k i k wan to wej? Wy d aje mi s ię, że J ezu s n ie mó wi tu
o in teg ro wan iu męs k ich i żeń s k ich ten d en cji p s y ch o lo g iczn y ch w s ty lu J u n g a.
Sąd zę, że ch o d zi tu o p ierwias tek męs k i i żeń s k i jak o yin i yang w ro zu mien iu
med y cy n y ch iń s k iej, czy li o twó rcze i u waru n k o wan e s p o s o b y p rzetwarzan ia ciał
s u b teln y ch . M u s imy zin teg ro wać o b a s p o s o b y i n au czy ć s ię je o d p o wied n io
wy k o rzy s ty wać. Kreaty wn e p rzes k o k i k wan to we zaws ze n ależy u zu p ełn iać
u rzeczy wis tn ien iami. Do p iero wted y d o k o n a s ię w n as p rzemian a – d o p iero wó wczas
wejd ziemy d o k ró les twa n ieb ies k ieg o .
JEŻELI W JEZUSIE DOKONAŁA SIĘ
TRANSFORM ACJA,TO DLACZEGO BYŁ TAK SUROWY?
Filo zo f Bertran d Ru s s el n ap is ał:
Po d o b ień s twa s ą u d erzające. Czy J ezu s b y ł więc awatarem? Czy k o n cep cja
awatara jes t w o g ó le d o p u s zczaln a w ramach n as zej n o wej n au k i i d u ch o wo ś ci?
W in n ej p u b lik acji mo jeg o au to rs twa (Go s wami, 2 0 0 1 ) p is ałem, że o s o b y p o
całk o witej tran s fo rmacji („wy zwo len i”) k o ń czą cy k l ś mierci i n aro d zin . M o żemy
zap y tać, co p o ś mierci d zieje s ię z ich mo n ad ą k wan to wą i jej w p ełn i
d o p raco wan y mi s ch ematami ży cia? Z n au k o weg o p u n k tu wid zen ia mu s imy p rzy jąć,
iż mo n ad a k wan to wa p o win n a p o zo s tać w s ferze p o ten cji, b y mo żn a ją b y ło
wy k o rzy s tać w p rzy s zło ś ci.
W p rzy s zło ś ci? J ak to ?
M o żemy n a p rzy k ład p rzy zwać tak ą mo n ad ę jak o n as zeg o o s o b is teg o d u ch a-
p rzewo d n ik a d zięk i ch an n elin g o wi. Lu d zie częs to tak czy n ią. Hin d u iś ci mo g ą
wy b rać n a s wo jeg o p rzewo d n ik a Kry s zn ę lu b Śan k arę. W p o d o b n y s p o s ó b b u d d y ś ci
mają s wo jeg o Bu d d ę, ży d zi M o jżes za, mu zu łman ie M ah o meta, zaś ch rześ cijan ie
J ezu s a.
Dru g ą mo żliwo ś cią jes t s łu żb a n a rzecz ewo lu cji ś wiad o mo ś ci. Gd y ewo lu cja
wk racza w o k res s tag n acji, two rzy s ię ewo lu cy jn a p res ja d ająca n o we ży cie mo n ad zie
k wan to wej p o p rzed n iej awatary . Dlateg o właś n ie J ezu s p o wied ział: „Zan im Ab rah am
s tał s ię, J A J ESTEM ”. Awatara n ie g ro mad zi w trak cie s wo jeg o ży wo ta żad n ej k army .
Ro d zi s ię z d o s k o n ały m u waru n k o wan iem d o s k o n ałej mo n ad y k wan to wej
p o p rzed n iej awatary .
To n a razie ws zy s tk o . J eżeli p rzed s tawio n e p rzeze mn ie in fo rmacje p o mo g ą
ch rześ cijan o m lep iej o d n aleźć s ię w n o wej n au ce in teg racy jn ej, to p amiętajcie
o s ło wach J ezu s a: „Nas tan ie jed n a o wczarn ia i jed en p as terz”. J ezu s z p ewn o ś cią
p rzewid ział jak ąś fo rmę in teg racji ws zy s tk ich relig ii. Czy n o wa n au k a o k aże s ię
p u n k tem wy jś cia d la jed n o cząceg o d ialo g u p o międ zy ws zy s tk imi relig iami ś wiata?
To zależy wy łączn ie o d was .
* Przek ład Bro n is ława Ols zews k ieg o (p rzy p . tłu m.).
Bibliografia
M . J . Beh e, Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, Wy d awn ictwo
M eg as , Wars zawa 2 0 0 8 .
D. Bo h m, Ukryty porządek, Wy d awn ictwo Pu s ty Ob ło k , Wars zawa 1 9 8 8 .
D. Ch o p ra, Zdrowie bez granic: leczenie ducha i ciała na poziomie kwantowym, Wy d awn ictwo
M ed iu m, Wars zawa 2 0 0 0 .
D. Ch o p ra, Zatrzymaj czas: poznaj pierwiastek wiecznej młodości, ciała i umysłu: młodość bez granic,
Wy d awn ictwo Helio n , Gliwice 2 0 0 9 .
M . Cs ik s zen tmih aly i, Przepływ: jak poprawić jakość życia: psychologia optymalnego
doświadczenia, Stu d io Emk a, Wars zawa 1 9 9 6 .
C. Darwin , O utrzymywaniu się doskonalszych ras istot organicznych w walce o byt, Dru k arn ia
J ó zefa Sik o rs k ieg o , Wars zawa 1 8 7 3 .
R. Dawk in s , Samolubny gen, Pró s zy ń s k i i S-k a, Wars zawa 1 9 9 6 .
R. Dawk in s , Bóg urojony, Wy d awn ictwo CIS, Wars zawa 2 0 0 7 .
B. Dev all i G. Ses s io n s , Ekologia głęboka: żyć w przekonaniu, iż Natura coś znaczy,
Wy d awn ictwo Pu s ty Ob ło k , Wars zawa 1 9 9 4 .
R. P. Fey n man , R. B. Leig h to n i M . San d s , Feynmana wykłady z fizyki, Wy d awn ictwo
Nau k o we PWN, Wars zawa 2 0 1 4 .
D. Go leman , Inteligencja emocjonalna, M ed ia Ro d zin a, Po zn ań 1 9 9 7 .
A. Go s wami, Fizyka duszy, Illu min atio , Biały s to k 2 0 1 5 .
A. Go s wami, Kwantowy umysł: naukowe dowody na potęgę twoich myśli, Stu d io
As tro p s y ch o lo g ii, Biały s to k 2 0 1 4 .
A. Go s wami, Lekarz kwantowy, Illu min atio , Biały s to k 2 0 1 3 .
J . Lo v elo ck , Gaja: nowe spojrzenie na życie na Ziemi, Pró s zy ń s k i i S-k a, Wars zawa 2 0 0 3 .
A. H. M as lo w, W stronę psychologii istnienia, In s ty tu t Wy d awn iczy „Pax ”, Wars zawa 1 9 8 6 .
R. Pen ro s e, Nowy umysł cesarza: o komputerach, umyśle i prawach fizyki, Wy d awn ictwo Nau k o we
PWN, Wars zawa 1 9 9 5 .
J . R. Searle, Umysł na nowo odkryty, Pań s two wy In s ty tu t Wy d awn iczy , Wars zawa 1 9 9 9 .
R. Sh eld rak e, Nowa biologia: rezonans morficzny i ukryty porządek, Virg o , Wars zawa 2 0 1 3 .
P. Teilh ard d e Ch ard in , Fenomen człowieka, Wy d awn ictwo „Pax ”, Wars zawa 1 9 9 3 .
F. Vis s er, Ken Wilber: pasja myślenia, J acek San to rs k i & Co . Wy d aw., Wars zawa 2 0 0 3 .
A. Weil, Samouzdrawianie, Wy d awn ictwo Ks iążk a i Wied za, Wars zawa 1 9 9 7 .
K. Wilb er, Eksplozja świadomości, Ab rax as , Krak ó w 1 9 9 9 .
K. Wilb er, Psychologia integralna: świadomość, duch, psychologia, terapia, J acek San to rs k i &
Co . Wy d aw., Wars zawa 2 0 0 3 .
Ws zelk ie p rawa d o p o ls k ieg o p rzek ład u i p u b lik acji zas trzeżo n e. Po wielan ie
i ro zp o ws zech n ian ie z wy k o rzy s tan iem jak iejk o lwiek tech n ik i cało ś ci b ąd ź
frag men tó w n in iejs zeg o d zieła b ez u p rzed n ieg o u zy s k an ia p is emn ej zg o d y
p o s iad acza ty ch p raw jes t zab ro n io n e.
ISBN 9 7 8 -8 3 -6 3 9 6 5 -7 4 -7
wo b lin k .co m