You are on page 1of 20

Jacques Le Goff

Sny średniowiecza
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (8), 24-42

1973
Jacques Le G off

Sny średniowiecza*

Sny — dla h istoryka tem at n ie ­


zw ykły — m ogą być jed n ą z najlepszych dróg do
poznania zarów no psychologii społeczeństw , ja k
i jednostek. D w a w zględy skłoniły m nie do podjęcia
badań nad duchow ym i głębiam i ludzi średniow iecza.
P ierw szy to stw ierdzenie naukow ej luki. B adania
snów i ich in te rp re ta c ji — onejrom ancji — z a jm u ją
znaczne m iejsce w h istorii k u ltu r społeczeństw na
D alekim W schodzie, w M ezopotam ii, Egipcie, G re ­
cji i w Rzym ie. W czasach now ożytnych zaintereso­
w anie daw nym i snam i objaw iło się w dziedzinie li­
te ra tu ry i sztuki, zwłaszcza gdy idzie o renesans i ro­
Dwa m antyzm . W XX w ieku badanie i in te rp re ta c ja snów
kierunfci rozw inęły się znacznie w dw óch kierunkach. Je d n y m
interpretacji jest oczywiście — dzięki Freudow i — psychoanaliza,
snów
drugim są — w etnologii — stu d ia nad m arzeniam i
sennym i społeczeństw pierw otnych.
J a k się to często zdarza w historii k u ltu ry i nauki,
m iędzy wiedzą o m arzeniach sennych w staro ży tn o ­
ści i w czasach now ożytnych, poczynając od ren e ­
sansu, pow stała pew na luka, odpow iadająca w iekom
średnim . W aktach kolokw ium , jakie odbyło się przed
* Dotąd nie opublikowany tekst odczytu wygłoszonego na
Uniwersytecie Warszawskim w dniu 20 XII 1972 r.
25 sn y Ś r e d n io w ie c z a

dziesięciu la ty w R oyaum ont, a k tó re Roger Caillois


i van G ru n ćb au m opublikow ali pod ty tu łem S n y
i społeczeństw a ludzkie (Paris 1967), nie znajdujem y
w ogóle europejskiego średniow iecza. Czyżby ludz­
kość p rz e sta ła w tedy śnić? Czyżby m iędzy K onstan­
tynem , ostatnim m arzycielem starożytności, a D an-
tem, pierw szym m arzycielem renesansu, k tó ry w y ­
powiada w zniosłe pożegnanie średniow iecza, ciężki
sen bez m arzeń trw ał przez dziesięć wieków? Albo
może w średniow ieczu sny przestały być ciekawe
i w konsekw encji przestano się nim i zajm ować?

I. Sen a historia społeczeństw

Dość zajrzeć do kilku rękopi­


sów, i to w cale niebłahych, takich jak Dialogi G rze­
gorza W ielkiego, Polycraticus Ja n a z Salisbury, tra k ­
ta ty A lb e rta W ielkiego czy pierw sze lepsze żyw oty
św iętych; dość obejrzeć m iniatury, fresk i lub kapi­
tele kolum n, aby przekonać się, że tak nie jest.
O śm ieliłbym się n aw et tw ierdzić, że społeczeństwo
średniow ieczne określić m ożna jako społeczeństw o Społeczeństwo
m arzycieli
m arzycieli, to znaczy ludzi szczególnie uw rażliw io­
nych na w łasne sny i ich sens. Dodam też od razu, że
w ciągu ow ych dziesięciu w ieków sen zm ienił swą
fu n k cję w k u ltu rze i społeczeństw ie. Sen antyczny
— n a poziomie klas kierow niczych — stanow ił na­
rzędzie w ładzy. W ysoko „kw alifikow ani” śniący,
przede w szystkim w ładcy, jak królowie* babilońscy
i egipscy faraonow ie, rządzili za pomocą śniących
podstaw ionych. B óstw a odsłaniały im i dyktow ały
w snach w ażne decyzje i w ydarzenia: w ojnę i pokój,
głód i dostatek, obciążenia podatkow e i następstw a
dynastyczne. Na poziom ie ludu sen zajm ow ał m iej­
sce w całości ry tu ałó w m agicznych, dzięki którym
ludzie usiłow ali w prow adzić w nieubłagalne boskie
fa tu m jeśli nie możliwość w yboru, nieco wolności
czy szczęścia, to przynajm niej przeczucie swego p rz y ­
szłego losu.
JACQUES LE GOFF
26

Począwszy od w ieku XVI w społeczeństw ach euro­


pejskich zm ienia się krajó b raz m arzeń sennych. Sen
sta je się odtąd synonim em fantazji, ucieczki, wol­
ności. Trzeba będzie poczekać na F reuda, aby poz­
nać zarów no rygor języka snów, jak i bogactw o życia
psychicznego, któ re on odsłania. Średniow ieczne m a­
Sny śred­ rzenia senne, położone m iędzy snam i an ty k u i w spół­
niowieczne czesności, oddalają się od snu politycznego, k tó ry
-etapem um iera m iędzy K arolem W ielkim a K arolem V (Le
pośrednim
Songe du V erger jest już tylko tw orem literackim ),
i zbliżają się do człow ieka w ew nętrznego, do je d ­
nostki. Zanim F reu d odda sen w e w ładanie S u p e r­
ego, jeżeli nie we w ładanie Id — będzie on w śred ­
niowieczu już nie boskim, lecz ludzkim m arzeniem ,
jednym z najlepszych św iadectw ześw iecczenia k u l­
tu ry i społeczeństw a. Z atem tak w tej, jak i w in ­
nych dziedzinach średniow iecze jest istotnie epoką
pośrednią, osią, wokół k tórej — przez dziesięć w ie­
ków — k rajo b raz m arzeń sennych, podobnie ja k cały
krajo b raz społeczny i k u ltu ra ln y , wolno, lecz zdecy­
dow anie obraca się i zm ienia. H istoria w ieków śred ­
nich to dzieje długiego historycznego zakrętu.
D rugim względem , k tó ry skłonił m nie do badania
snów w średniow ieczu, jest związek, jak i te badania
u trz y m u ją z różnym i dziedzinam i historii i nauk
społecznych, może niezbyt szczęśliwie nazw anym i we
F ran cji naukam i o człowieku.
Sen, zjaw isko psychologiczne, przynależy do tego, co
A lphonse D upront nazyw a za Jungiem m entalnością
zbiorową. Nie w kraczam na tru d n ą drogę psycho­
analizy, gdzie zresztą, gdyby starczyło mi kom peten­
cji, poszedłbym raczej śladem F reuda niż Ju n g a.
Pow iem tylko, że do historyka należy przygotow a­
nie daw nych św iadectw o m arzeniach sennych w
taki sposób, aby m ożna było — zachow ując historycz­
Historyk i n ą autentyczność — ułożyć śpiącego na kanapie psy­
psychoanali­
tyk
choanalityka. W spółpraca h istoryka i psychoanali­
ty k a m usi przyczynić się do naukow ego określenia
wszystkiego, co w psychologii historycznej jest isto t­
27 sn y Śr e d n io w ie c z a

nie kolektyw ne, inaczej bow iem zagubi się on w opa­


ra c h w erbalnej socjologii lub w błędach, w y nikają­
cych z przypisyw ania zbiorowości cech jednostko­
w ych. W spółpraca ta m usi ponadto odnaleźć dokład­
n e i pogłębione s tru k tu ry społeczne i m echanizm y
rozw oju społecznego.
O dw ołując się do człow ieka wiecznego, psychoana­
liza historyczna tra fi w ślepą uliczkę. Przeciw nie,
m usi ona odnaleźć w świecie snów k o n flik ty społe­
czeństw a, rozw inąć to, co F reu d przeczuł, przypisu­
jąc zawodowi i sy tu acji społecznej śniących zasad­
niczą rolę w m arzeniach sennych (we w spom nianej
w yżej p racy zbiorowej poświęcono bardzo sugestyw ­
n y a rty k u ł snom rozm aitych kategorii społeczno-za­
w odow ych w średniow iecznym Bagdadzie). F reud Freud
rozum iał znaczenie historycznego w ym iaru in te rp re ­ rozumiał
ta c ji snów. Począw szy od czw artego w ydania (z roku
1914) M arzenia sennego, cytow ał i w ykorzystał opu­
blikow aną dw a lata wcześniej rozpraw ę D iępgena
Traum, und T ra u m d eu tu n g als m edizinisch-w issen­
schaftliches Problem im M ittte la lte r. Jakkolw iek by
było, czujem y dobrze, jak ą wagę dla c h a ra k te ry s­
ty k i społeczeństw a m ogą m ieć badania psychoana­
lityczne. O dsłaniają one w m arzeniach sennych auto-
cenzurę, jakiej społeczeństw o podlega, tabu, jakie
w yznaje, zaham ow ania i obsesje, jakie przeżyw a,
przeniesienia i sublim acje, jakie w ytw arza.
P rzez tysiąclecie k u ltu ry średniow iecznej w m arze­
niach sennych ów czesnych in telektualistów rozpo­
znać m ożna cenzurę, jak ą nad spadkiem antycznym
sp ra w u je chrześcijaństw o. P rzez całe średniow iecze
p o w tarza się sław ny sen św. H ieronim a, k tó ry widzi
siebie (E pistula ad E ustochium 22, 30 = P L + 22 kol. Sławny
383.4) przed boskim try b u n ałem , potępionego za to, sen św.
że był bardziej uczniem C ycerona niż chrześcijani­ Hieronima
nem . W chw ilach przem ian k u ltu raln y ch , kiedy p ę ­
k a ją wiekowe zakazy, pojaw iają się sny w yzw oli-
cielskie. Oto przykład: kiedy k lerk H erm an z V a­
lenciennes, w końcu X II w., chce uspraw iedliw ić zu­
JACQUES LE GOFF
28

chwałość przedstaw ienia Biblii w form ie rom ansu,


a więc w języtku ludow ym (mowa o Rom an de S a ­
pience), odw ołuje się do snu i to — znak czasu! —
snu m aryjnego, gdzie u k azuje m u się N ajśw iętsza
Dziewica.
Można więc sądzić, że historyczna psychoanaliza snu
ukazuje oprócz stłum ień i w yzw oleń, kom pleksów
w iny i m asochizm u — zaborcze stru k tu ry m en ta l­
ności zbiorowej chrześcijaństw a średniow iecznego
Piąć snów i ogólne kategorie społeczne epoki. U w ażna analiza
Karola pięciu snów K arola W ielkiego w Pieśni o Rolandzie
W ielkiego prow adzi do określenia feudalnego libido — objaw ia­
jącego się przez polow anie i w ojnę, k tó re w XI i X II
w. zw raca społeczeństw a zachodnie ku w ypraw om
krzyżow ym . S k ry ty m obliczem tego libido był in­
sty n k t śm ierci, nigdzie nie w yrażony bardziej d ra­
m atycznie niż w Pieśni o Rolandzie. R oncevaux jest
karą, jak ą w ym ierza sobie społeczeństw o pierw szych
w ieków feudalnych.
Lepiej jed n ak porzucić tę pobieżną (a przecie zbyt
Psychoanaliza długą) dygresję o psychoanalizie historycznej, która
historyczna w ykracza poza mój zam iar i kom petencję. Dość
przypom nieć, że badanie snów m obilizuje rozm aite
dyscypliny naukow e i że histo ry k w inien w ykorzy­
styw ać w szystkie w sw oich badaniach.
B adanie i in te rp re ta c ja snów w ym aga — już jeśli
idzie o dokum entację — w ykorzystania jak n ajszer­
szego w achlarza św iadectw : tekstów literackich, ha-
giograficznych, naukow ych, teologicznych, a rty ­
stycznych i ikonograficznych. W badaniach zaw arto­
ści snów (treści jaw nej i treści u k ry te j) odsłaniają się
stosunki, któ re k u ltu ra uczona u trz y m u je z ludową
(folklorem). J a k zaw ikłane są te stosunki, jak u tru d ­
n iają upraw ianie h istorii m entalności, pokaże jeden
Sennik — tylko przykład: m ianow icie sennik, jeden z onirycz-
onfiryclzny nycih „g atunków ” średniow iecza. Jaw i się on nam
gatunek dzisiaj jako przynależny k u ltu rz e ludow ej, ppnieważ
średniowieczny znam y senniki albo w postaci m ałych książeczek,
albo przekazyw ane przez u stn ą tradycję, której
sn y Ś r e d n io w ie c z a
29

uczone źródła uległy w tórnie folkloryzacji m iędzy


XV a X V III w. T ym czasem w średniow ieczu senniki
należą do n a jb ard ziej uczonej w arstw y k u ltu ry , do
nauk herm etycznych. B adając jednak najsław niejszy
z senników , Liber Thesauri O cculti Pascalisa Rom a­
nusa z X II w., dostrzec m ożna, że jest to w części
zw ykły przekład O neirocriticonu A chm eta, k tó ry
z kolei sam je st m oże tylko greckim przekładem lub
adaptacją arabskiego tra k ta tu , w każdym zaś razie
stanow i u ję ty w uczoną form ę zbiór w ierzeń ludo­
wych. D ostrzec więc tu m ożna — na przykładzie
onejrom ancji — złożony cykl zależności m iędzy k u l­
tu rą uczoną a k u ltu rą ludow ą: ludow a całość, którą
zresztą nieostrożnie byłoby uznać za pierw otną, roz­
pada się na elem enty w tórne uporządkow ane w ło­
nie k u ltu ry uczonej, elem enty, któ re z kolei zostają
„sfolkloryzow ane” i tak dalej...
B adanie i in te rp re ta c ja snów zm usza także do prze­
śledzenia stosunków m iędzy historią idei a historią
świadomości. S ny „lite ra ck ie ” albo tra k ta ty , pośw ię­
cone m arzeniom sennym , należą raczej do św iata
idei. N atom iast kon k retn e sny, te na przykład, k tó ­
ry ch dostarczają żyw oty św iętych, stanow ią część
m yśli „au to m aty czn ej”, należą do zbioru idei znie­
kształconych i zdew aluow anych, do — zbornej mimo
w szystko — całości in telek tu aln y ch odprysków
i ruin, k tó re składają się na ludzką m entalność.
Jednakże badać i in terp reto w ać sn y to rów nież son­
dować stosunki m iędzy stru k tu ra m i m en taln y m i a
stru k tu ra m i biologicznym i.
Sen łączy się z ciałem, pożyw ieniem , fizjologią, m e­
dycyną. Ju ż od n ajdaw niejszej starożytności rozu­ Sen łączy
m iano, że sen przynosi pew ne św iadectw o o w arto ­ się z ciałem
ściach biologicznych w społeczeństw ie. Potw ierdza
się to jaw nie w średniow iecznym chrześcijaństw ie
— od połow y X II do początków XVI w. D roga fizjo­
logii i m edycyny będzie jed n ą z zasadniczych dróg
naukow ego ujęcia snu: u H iidegarda z Bingen (Cau-
sae et curae), A lb erta W ielkiego (De somno et vigi-
JACQUES LE GOFF
30

lia), A rnauda z V illeneuve (E xpositiones visionum


quae fiu n t in som niis, ad u tilita te m m edicorum non
modicam).
B adanie snów skłania w reszcie h istoryka — a spec­
jalnie m ediew istę — do postaw ienia dw u zasadni­
czych p ytań. Sny — ujaw nione zbiorowo — studio­
w ali przede w szystkim etnologow ie. Czy zatem spo­
łeczności śniące są społecznościam i pierw otnym i, a r ­
chaicznym i? Czy — ro zp atry w an e pod tym kątem —
społeczeństw o średniow ieczne było tak ą w łaśnie spo­
łecznością: archaiczną lub pierw otną? Nie p o djąłbym
się dać tu ta j odpowiedzi, k tó rą w idziałbym jako zróż­
nicow aną i raczej przeczącą. P rzytoczę tylko — ja k o
p rzykład tym czasow ego re z u lta tu ledw ie rozpoczę­
tych badań — w yniki porów nyw aw czych badań
m entalności, opartych na pobieżnej analizie k ilk u
senników z X II i X III w.
P orów najm y przedm iot zainteresow ań użytkow ni­
ków senników średniow iecznych i k lien teli szarla­
tanów przyszłości (jasnowidzów, wróżek, itd.), nie­
byw ale dziś licznej w tak zw anych k rajach rozw i­
Co nas dziś niętych. Można powiedzieć, że dzisiaj istnieją trz y
interesuje?
w ielkie g ru p y zainteresow ań: zdrow ie, miłość, pie­
niądze. W X II i X III w. b rak niepokoju o m iłość
(uczucie nowoczesne), niew iele troski o pieniądze,,
a naw et o m ajątek. Nic to dziw nego w czasach, kie­
dy gospodarka pieniężna była n a d e r ograniczona, po­
jęcie w łasności zaś — niejasne. Interesow ała w ów ­
Inaczej w
czas inna dziedzina — dziedzina potęgi: rozszerzenie
6rednio*wiec!zu lub skurczenie w ładzy, zw ycięstw o czy klęska w
w alce z w rogam i, um ocnienie lub zagrożenie honoru
— podstaw ow ej w artości feu d aln ej. M iejsce m iłości
zajm ują zw iązki pokrew ieństw a lub pow inow actw a.
Pojaw ia się rów nież troska o dobre lub złe stosunki
w łonie rodziny, albow iem siła i spójność rodzinnej
w ładzy stanow i isto tn y czynnik k ulturow y. Niepo­
kój o zdrow ie w y d aje się w X I w. rów nież częsty co
współcześnie. Jed n ak — ja k się zdaje niew iele
31 sn y Ś r e d n io w ie c z a

lęku przed śm iercią, co stanow i bardzo istotny rys Niew iele


m entalności. lęku przed
śmiercią
Dla p rzykładu przytaczam sny proroka Daniela:
1. K to we śnie widzi jak w alczy z ptakiem — sw arów
zazna.
2. Kto we śnie p tak a łowi — zysk znajdzie.
3. Kto śni osła widzieć lub konia posiadać — w zros­
ną jego dochody.
4. Kto śni zbroję nosić — zapanuje nad wrogam i.
5. Kto śni na ośle siedząc orać — w boleściach zleg-
nie.
6. K to śni wodę w rzącą — złe słowa od wrogów
swych usłyszy.
Jed n ak ta przew aga troski o władzę i potęgę może
skłonić do postaw ienia nowego pytania. M ianowicie:
czy przypadkiem senniki nie były przeznaczone do
użytku w arstw y szlacheckiej? Czy też „ a ry sto k ra­
tyczny m odel” in te rp re ta c ji snów został „przyw łasz­
czony”, jeśli wolno powiedzieć, przez w szystkie kla­
sy społeczeństwa? Nie odważę się odpowiedzieć przy
obecnym stanie badań.
O statnim problem em , k tó ry przynosi badanie i in­
terp reta cja m arzeń sennych, jest problem trad y cji
— dla h istoryka najw ażniejszy. Skoro świadomość
jest tym , co zm ienia się najw olniej, czy sny, skryte
na dnie świadomości, nie trw ają tam najdłużej?
Czy w szystkie sny nie są przypadkiem pradaw ne,
niepam iętne? Czy nie są w społeczeństw ie śladem
pierw otności, a więc — złym dokum entem historycz­
nym , inaczej jak zakładaliśm y, podejm ując badanie?
Jednak nie rozp atru jem y teraz s tru k tu ry snu, ale
jego jaw ne treści. Jeżeli tak ograniczyć dociekanie,
okaże się, że chociaż sny danego społeczeństw a nio­
są oniryczne dziedzictwo społeczności poprzednich,
to przecież m arzenia senne zbiorowości są jej pod­
w ójnie współczesne. Po pierw sze dlatego, że naw et Podwójna
w tedy, kiedy trśści snu są anachroniczne, istnieją one współczesność
w m entalności zbiorowej współczesności. Po drugie marzeaia
sennego
zaś, sama zaw artość snu, oczywiście w sposób bardzo
JACQUES LE GOFF
32

złożony — jest jednak zaw artością czasu, w któ ry m


ludzie śnią.
Jednakże — i to jest ostatni wniosek naszych badań
— czas ów m a trw ałość większą aniżeli czas w yda­
rzeń historycznych. T rudno w daw ać mi się teraz w
szczegóły: powiem tylko, że — moim zdaniem — sy­
stem oniryczny średniow iecza może zostać zasadnie
zaliczony do system ów sennych społeczeństw przed-
przem ysłow ych, które sta ra ł się określić G runebaum .
Odnosi się to zarów no do n a tu ry , jak i do periody-
zacji średniowiecznego m arzenia sennego. Św iat tak
zw any cyw ilizow any żyje od IV do XIV w. w tej sa­
m ej epoce onirycznej....
S tarałem się uzasadnić badanie snów przez h isto ry ­
ka. Chciałbym teraz — ograniczyw szy się do k u ltu ­
ry uczonej — nakreślić ewolucję m arzeń sennych
od IV do XIV w. lub raczej — naszkicować ukształ­
tow anie się „średniowiecznego sn u ” we wczesnym
średniow ieczu i w skazać na przekształcenia, które
nastąpiły w m om encie dla tej epoki decydującym ,
m ianowicie w w ieku XII.

II. Dziedzictwo oniryczne śred­


niowiecza

W iek IV był na pew no w iekiem


przełom u. Ale naw et w przełom ow ych epokach spo­
łeczeństw a zastają rozm aite spuścizny we w szyst­
Wiek IV — kich dziedzinach, ale przede w szystkim w dziedzi­
w iekiem nie k u ltu ry i m entalności.
przełomu
Łacińskie społeczeństwo chrześcijańskie odziedziczy­
ło trzy spadki oniryczne.
1. Dziedzictwo tra d y c ji ustnych, tra d y c ji b arb arzy ń ­
ców i pow ierzchow nie zrom anizow anych tubylców .
Był to na pew no w kład podstaw ow y, sięgający przez
Tradycje folklor do w ierzeń i m itologii archaicznych. A le sny
tubylców przedśredniow iecznych prym ityw ów są dopraw dy za
mało znane i zbadane, aby m ożna było dzisiaj ustalić
bilans tego dziedzictwa.
sny Śr e d n io w ie c z a
33

2. Dziedzictwo antyczne, to znaczy spadek snów


grecko-rzym skich. Dostarczyło ono ludziom średnio­
wiecza trojakich źródeł do interpretacji snów. P ierw ­
szym źródłem były pisma filozofów, zwłaszcza ta ­
kich, którzy znali doktryny pitagorejskie i stoickie,
przypisujące snom własności mistyczne: objawiać się
w nich m iała boska dusza, nocą odłączona od ciała.
Głównym autorytetem starożytnym w dziedzinie
snów był oczywiście genialny w ulgaryzator, Cyce­
ron, dzięki De divinatione i Som nium Scipionis (Sen
Scypiona), jedynym fragm encie De Republica, który
znało średniowiecze.
D rugim źródłem były tra k ta ty specjalistów od snów.
N ajsław niejszy był Artem idoros, wyrocznia całej
późnej starożytności: około roku 100 p.n.e. napisał
on w Efezie Oneirocriticon. Jednakże ojcem średnio­ Traktaty
wiecznej wiedzy o snach był Makrobiusz, który pod Artemid ora
i Makrobiusza
koniec starożytności połączył obie tradycje: filozo­
ficzną i onejrom ancyjną. Średniowiecze złupiło dzie­
ło M akrobiusza, nie okazując żadnego szacunku dla
jego poglądów i teorii. W trzecim rozdziale pierwszej
księgi Kom entarza do «Snu Scypiona», napisanego
około 390 r., M akrobiusz stwierdza, że badanie snu
m usi wypełnić trzy w arunki. Przede wszystkim
oprzeć się m usi na typologii snów, których n atu ra
jest rozmaita: czym innym jest somnium, czym innym
visio, oraculum, insom nium , visum . Jako znaki fa­
tum , losu, M akrobiusza zajm ują tylko trzy ostatnie
typy. Tymczasem średniowiecze przeniesie na pierw ­
szy plan sen codzienny, ludzki som nium czy visio.
U M akrobiusza insom nium oznacza sen fizjologicz­
ny lub fałszywy, pozorny, a nie koszmar, którego sta­
rożytność nie znała. Koszm ar jest odkryciem śred­
niowiecza, jak w skazują rozm aite, nieraz bardzo
trudne etymologie słowa w różnych językach euro­
pejskich (np. francuski cauchemar). Średniowiecz­
nem u koszmarowi w ierny uczeń Freuda, E rnest Jo ­
nes, poświęcił główną część swego pionierskiego ese­
ju On the Nightm are (1949).

3
JACQUES LE GOFF 34

Hierarchia M akrobiusz uw idacznia również hierarchię śniących.


śniących Nie w e w szystkie sny uw ikłany jest los. Posyła on
sny wieszcze tym tylko, którzy są ich godni, to zna­
czy tym , k tórych obleka dostojeństw o, auctoritas.
Stąd problem , czy Scypion zasługiwał na sen godny
kom entarza, jakim opatrzył go Cyceron: nie sp ra­
wował przecież w tedy najw yższej w ładzy wojskowej
czy cyw ilnej. D ostojeństw o rodziny Scypiona oraz
jego przyszła osobista pozycja skłaniają M akrobiu-
sza do m niem ania, że owszem, zasługiwał.
W reszcie podkreśla M akrobiusz znaczenie zawodo­
wych, w yspecjalizow anych tłum aczy snów. Tacy
znawcy, zdolni do uchw ycenia przesłań z zaświatów,
pełnią funkcje religijne, jeżeli sami nie są osobami
św iętym i. O nejrom anci to kapłani albo zawodowcy
opatrzeni religijną władzą.
Dziedzictwo antyczne płynęło jeszcze trzecim źród­
łem. Były nim nieoczekiw ane autorytety, do których
lubili się odwoływać średniow ieczni klerkowie. Ich
m etodą było dowolne cytow anie i przypisyw anie zna­
czeń tekstom w yrw anym z kontekstu. Sam M akro­
biusz zaczerpnął od W ergiliusza pom ysł fałszyw ych
snów. Sześć w ierszy E neidy (VI, 893—898) stanie się
podstaw ą średniowiecznej nauki o m arzeniach sen­
nych.
Duńe są Sunt geminae somni portae: quarum altera fertur
bramy Snu Cornea, qua veris facilis datur exitus umbris,
Altera candenti perfecta nitens elephanto
Sed falsa ad caelum mittunt insomnia manes.
His ibi turn natum Anchises unaque Sibyllam
Prosequitur dictis portaque emittit eburna.
(Dwie są bramy, jak mówią, Snu: jedna rogowa,
Którą Ciebie prawdziwe w ziemskie wchodzą włości,
A druga lśniąco biała, ze słoniowej kości,
Właściwa przecież Manom, co złudą w śnie mylą.
Tą bramą Eneasza społem ze Sybillą
Wpuścił Anichiz słowy pożegnawszy syna.
(p rz e k ła d T. K a r y ło w s k ie g o )

R. T. G etty wykazał, że u W ergiliusza insomnia nie


oznaczają w izji sennych, lecz wizje na jaw ie („The
A m erican Jo urnal of Philology” 1933, s. 12). Tym ­
35 sn y Śr e d n io w ie c z a

czasem bram a rogowa i bram a z kości słoniowej, pro­


wadzące do antycznych piekieł, nasunęły średnio­
wieczu m yśl o snach praw dziw ych i snach fałszy­
wych. To rozróżnienie stanie się bardzo istotne dla
m anichejskiego chrześcijaństw a średniowiecza. Na­
rzuci też ono ludziom ówczesnym szczególną ducho­
wą strategię: taką, która zam yka w rota z kości sło­
niowej snom fałszywym , czyli złym, czyli diabolicz-
nym.
3. Średniowiecze odziedziczyło również spadek ju-
dejsko-chrześcijański (biblijny i ogólnochrześcijań- Spadek
ski). T radycja ta była nieżyczliwa snom, zwłaszcza w jud eo-chrze­
porów naniu z onirycznym i i onejrom ancyjnym i ścijański
skłonnościami starożytnego pogaństw a.
Stary T estam ent liczy trzydzieści siedem snów, w
tym dziewięć odrzuconych (E. L. Ehrlich: Der
Traum in alten Testam ent, 1953). Objawia się tak
wrogość proroków wobec chaldejskich wróżbitów,
ryw ali z czasów niewoli babilońskiej. Sny prorocze
byw ają często zwrócone przeciwko złym władcom,
Faraonow i (Gen. 37 i 41) i Nabuchodanozorowi (Da­
niel 2). Średniow ieczny kościół um iał wykorzystać te
groźne dla królów sny przeciwko świeckim książę­
tom. Ukazywał nazbyt niezależnym władcom wid­
mo Nabuchodonozora, śniącego o własnym upadku
i karze.
N ow y T estam ent jest niem al pozbawiony snów. Li­
czy ich zaledwie dziewięć: są to zresztą bardziej wizje
niż sny (A. W ikenhauser: Festschrijt fu r F. Dolger, 9 snów
Nowego
1939, s. 320—321). Pięć znajdujem y u Mateusza: do­
Testamentu
tyczą narodzin Chrystusa, narodzin cudownych, któ­
rym towarzyszą znaki senne i przepowiednie opar­
te na wzorach wschodnich. Cztery naw iedzają św.
Pawła, nieprzeciętnego bojownika, który sięga do
wszystkich dostępnych m u środków i w świecie hel­
leńskim chlubi się aureolą sennych przywilejów,
co oczywiście sprzyja pracy apostolskiej.
Tak więc spuścizna biblijna była raczej negatywna,
pełna nieufności dla snów. Był w niej jednak także
JACQUES LE GOFF 36

aspekt pozytyw ny: opowiadała o snach zesłanych od


Boga, jak te, którym i obdarzył obu Józefów, syna
Jakubow ego i m ałżonka M arii.
Przez trzy pierw sze w ieki chrześcijaństw a pogłębia
Wrogość się wrogość wobec snów. Sen staje się wspólnikiem
wobec diabła, demonów, czarowników. D iabelskie pocho­
snów dzenie snów zdaje się udow adniać sen żony P iłata
w apokryficznej Ewangelii N ikodem a (I, 1—2). Sw.
Ireneusz m niem ał, że Szym on Mag — prototyp śred­
niowiecznego a n ty kapłana — „rzucał sny”, tak jak
„rzuca się” uroki. O rygenes — ten heretyk! — pisał,
że istnieją sny, które Bóg posyła za pośrednictw em
aniołów i średniow ieczna onejrom ancja śledzić bę­
dzie senne w alki dem onów i aniołów. T ertulian k a r­
cił surow o wszystkich, którzy pokładają ufność w
m arzeniach sennych. W reszcie drugi sobór w A nagra
potępił w 358 r. w różenie ze snów.

III. Demonizacja snu we wczes­


nym średniowieczu ’

M iędzy V a V II w. sen cofa się


najgłębiej: mogłoby to uspraw iedliw iać tradycyjne
określenie „w ieku ciem ności” (dark ages), którym
obdarzano te czasy. Ale surowość teoretycznych po­
Oniryczna tępień zostaje w praktyce podważona przez onirycz-
bujność ną bujność hagiografii.
hagiografii Dwaj wielcy ojcowie, którzy rozpoczynają uczoną
k u ltu rę średniowiecza, św. Hieronim i św. A ugustyn,
pogłębiają d potw ierdzają w yrok w ydany na sny. Ale
czynią to w dziełach przepełnionych m arzeniam i
sennym i. Sw. H eronim posłużył się snem, aby le­
piej unaocznić cenzurę, którą chrześcijaństw o obło­
żyło k u ltu rę antyczną („ciceronianus es, non chri­
stianus”). Pierw szy też przedstaw ił po łacinie kapła­
nów, którzy na pustyniach W schodu walczą z de­
m onam i snu, z diabłam i-koszm aram i. Kuszenie św.
Antoniego w prow adza w k u ltu rę europejską m otyw
37 SNY ŚREDNIOWIECZA

w alki ze snami kuszącym i, rozpętaną oniromachię.


Św. A ugustyn pochylał się w swoich pismach nad
onirycznym i zakam arkam i własnej jaźni: odkryw ał Oniromachia
tam — ostatecznie — dowody słabości ludzkiego
um ysłu. Pokusa snu zakładała odwołanie do C hry-
stusa-Zbaw iciela.
W religijnym krajobrazie nastąpiły dwie zmiany,
obie niekorzystne dla snów. Specjaliści onejrom ancji
zniknęli wraz z pogańskim i kapłanam i. Księża i m ni­
si nie m ieli oczywiście praw a upraw iania potępionej
techniki, przynajm niej w teorii. A w praktyce? Ere­
m itę, chrześcijańskiego czarownika, pytano też za­
pew ne o sens snów. N atom iast popularna w roz­
w iniętym średniowieczu praktyka ,,psałterza senne­
go” (odczytywania snów przy pomocy trafiania pal­
cem na ślepo na literę psałterza, któ ra dostarczała
klucza, rozwiązania snu) zakładała również pośred­
nictwo kleru. Jed n ak średniowiecze nie znało upraw ­
nionych onejrom antów .
W starożytności upraw iano sen prowokowany lub
inkubację: w ierni zasypiali w specjalnym świętym Sen
m iejscu (np. w portyku św iątyni Eskulapa w Epi- prowokowany
daurze), upraszając boskiego terapeutę o objaw ie­
nie środka leczącego chorobę. W kościele chrześci­
jańskim nie było miejsca na podobny rytuał. Ale
znowu — w teorii. Pism a Grzegorza z Tours mówią
o nocnych wigiliach chorych wokół grobu św. M ar­
cina w Tours i św. Juliana w Brioude, wigiliach, któ­
re stanow ią dopraw dy chrześcijańskie ceremonie
inkubacji. Jak w ynika z całości pism św. Grzegorza,
ry tu ał ten w ykształcił się w Galii w końcu VI w.
W rozpraw ie La légende dorée. Les saints succes­
seurs des D ieux P. Saintyves udowodnił, że inkuba­
cję — w postaci coraz bardziej zamaskowanej i oka­
leczał ej — stosowano jeszcze długo w średniowieczu.
Dwaj wielcy „założyciele” średniowiecza w ypraco­ „Założyciele”
średniowiecza
w ują wówczas chrześcijańską teorię i praktykę m a­
rzeń sennych. Grzegorz W ielki wypowiedział się w
Dialogach (IV, 48) i w Moralia in Job (VII, 13—14,
JACQUES LE GOFF
38

VIII, 24), podręcznej książce klerków średniow iecz­


nych. Jego uwagi, nieco szorstkie, m ają charakter
pastoralny; Izydor z Sew illi (biskup od roku 600 do
636) p atrzył subtelniej i raczej teologicznie. Obaj na­
szkicowali typologię snu, rozpiętą m iędzy testam en-
ta diaboli a oratio; istotnie pole snu będzie odtąd dla
chrześcijanina umieszczone między dziedziną nacie­
rającego szatana a dziedziną m odlitw y, która go od­
piera.
Pom ijając odcienie, można by tę doktrynę ująć na­
Typologia stępująco. Typologii chrześcijańskiej nie określa już
chrześcijań­ natura, ale pochodzenie snów. Sen może mieć trzy
ska — po­ źródła. Przede w szystkim człowieka — bądź cieles­
chodzenie
nego (np. w w ypadku głodu lub niestraw ności, co
snów
uchylało okienko ku fizjologii snu), bądź duchowego,
albowiem sny są tylko dalszym ciągiem nam iętności,
k tóre człowiek odczuwa n a jawie. Średniowieczne
chrześcijaństw o uznaje więc jedność psychiki i cią­
głość między jaw ą a m arzeniam i sennym i, świado­
mością a snem. Je st to założenie, które stanęło u
podstaw freudyzm u. Zarazem ułatw ia ono freudow ­
ską lek tu rę średniow iecznych m arzeń sennych.
Sen może jednak również pochodzić od Boga albo
od szatana. Bóg może objaw ić swą wolę, oznajm ić
przyszłe w ydarzenia, zsyłając odpowiedni sen czło­
wiekowi, k tó ry zasłużył na podobne objawienie.
Także diabeł, oblegając bezbronnego we śnie czło­
wieka, może podstępnie m ącić ludzki um ysł. W p rak ­
tyce sen jest najczęściej m ieszany, stanow i składan­
kę danych fizjologicznych i psychicznych oraz woli
Boga, albo też — tych sam ych ludzkich składników
i diabelskiej złośliwości. Dlatego też nie sposób na
ogół odróżnić w e śnie praw dy od fałszu. Śniący pada
zawsze łupem dwuznaczności: songe-mensonge, sen
m ara Bóg w iara.
Pojaw ia się również nowa hierarchia śniących. Na
dole grzesznicy, których napastują sny diabelskie;
w środku spraw iedliw i, zwykle bezpieczni od snów;
na górze święci, których mogą nawiedzać sny zesła­
39 sn y Śr e d n io w ie c z a

ne przez Boga. Na przykład główne etapy życia św.


M arcina były — wedle Sulpicjusza Sew erusa —
rozpoczęte i pokreślone odpowiednimi snami. Czę­
ściej wszakże święci byw ają ulubionym i przeciw ­
nikam i szatana, k tó ry stara się nim i zachwiać. He­ Heroizm
roizm oniryczny staje się nowym aspektem świętości oniryczny
w epoce, w której nie można już jej było nabyć przez
m ęczeństwo.
O statecznie więc nie można ani rozróżnić snu praw ­
dziwego od fałszywego, ani praw dy od fałszu we
śnie. Słabość umysłowego wyposażenia ludzi wczes­
nego średniowiecza, ogólny klim at lęku i niepew no­
ści, k tóry zaznaczał się także w dziedzinie snów,
prow adzą św. Grzegorza i św. Izydora do wspólnego
wniosku: chrześcijanin powinien unikać pułapki snu,
winien naw et sny od siebie odpychać.

IV. Odzyskanie snu w X II w.

K rajobraz m arzenia sennego Przełom


zm ienia się zupełnie w X II w. Zapewne, istnieją i w w XII w.
tej dziedzinie konserw atyści, jak św. Bernard, który
upiera się przy diabolicznej interpretacji snu. Je d ­
nak zbadanie kilku tekstów pozwala nakreślić za­
sięg ewolucji. Elucidarium Honoriusa A ugustodu-
nensisa było popularnym katechizm em, można więc
uznać, że uw agi o śnie zamieszczone w rozdziałach
III i IV przeznaczone były i dostępne szerokiej pu­
bliczności. Dwa rozdziały Causae et curae Hildegarda
z Bingen (s. 82—83 i 142— 143 w w ydaniu P. Kaisera)
ukazują, że i w dziedzinie onejrom ancji otw ierała
się ścieżka naukowego badania. Dzieło Liber de Spi-
ritu et anima, którego patronem był św. Augustyn
{stąd nazwa Pseudoaugustinus, rozdział XXV, Pa­
trologia Latina 40, 798), proponuje typologię dowo­
dzącą pow rotu do M akrobiusza. Wreszcie Polycrati-
cus Jana z Salisbury (ks. 21, rozdz. 15, 16) dowodzi,
że spekulacje o snach osiągnęły najw yższy poziom
intelektualny epoki.
JACQUES LE GOFF 40

Aby lepiej zmierzyć zakres i form y rew olucji oni-


rycznej, należałoby także przebadać litera tu rę w ję ­
zykach ludowych. Oto dwa przykłady. Ja k już w spo­
m niałem , w Rom an de Sapience H erm an z V alen­
ciennes w ykorzystuje w łaśnie sen, aby uspraw ied­
liwić rozwój i rozpowszechnienie piśm iennictw a w
języku francuskim . We śnie tym M aria w spiera od­
w ażne przedsięwzięcie, jakim jest przedstaw ienie
Biblii w form ie powieściowej. W Rom an du Roi
au to r posługuje się snem o drzewie, aby głosić chw a­
łę W ilhelm a Zdobywcy (A rbre m onter nous senofie
honneur et grade signourie — mówił sennik), i to
w epoce, kiedy rożkw itnęły pierwsze drzew a gene­
alogiczne, podobnie jak drzewo Jessego. Sny królew ­
skie — od snów K arola W ielkiego do snów króla
A rtu ra — zarysow ują (opadającą) linię m onarszego
prestiżu, odwołując się coraz częściej do ludowej
(bądź sfolkloryzowanej) k u ltu ry onirycznej. Zbada­
nie twórczości w językach ludow ych uwidoczniłoby
na pewno lepiej w kład folkloru w św iat snów
XII w.
Z lek tu ry dw unastow iecznych tekstów można tym ­
czasem wyciągnąć pierw sze ogólniejsze wnioski.
Przede w szystkim zm ieniła się proporcja, jeśli idzie
0 pochodzenie snów. Diabeł się cofnął, Bóg postą­
pił naprzód, zwłaszcza zaś rozszerzył się obszar snu
Diabeł się neutralnego, som nium , właściwego człowiekowi. Ze­
cofnął, Bóg świecczeniu snu — onirycznem u odpowiednikowi
postąpił
rodzącego się w łaśnie gotyckiego hum anizm u — to­
naprzód
w arzyszy jego upowszechnienie. Ważkimi, znaczą­
cymi snam i zaszczycani są teraz zwykli klerkow ie
1 ludzie świeccy. Śni kto może, by nie powiedzieć
— śni kto chce.
Coraz w yraźniej zarysow uje się fizjologiczny i m e­
dyczny w idnokrąg snu. H ildegard zapowiada A lber­
ta Wielkiego, k tó ry m arzenie senne uzna za przed­
m iot badania „naukow ego” . Uważa on mianowicie,
że zdolność do m arzeń sennych jest cechą norm al­
nej psychiki człowieka w „dobrym usposobieniu” .
41 sn y Ś r e d n io w ie c z a

Jan z Salisbury mówi wyraźnie, że istnieją takie sny,


z którym i należy pójść do lekarza.
R ehabilitacja snu tow arzyszy w yraźnem u podbojo­
wi kulturalnem u. Tak na przykład przy pomocy snu Sen drogą
ku tradycSi
chrześcijaństw o przysw aja sobie dziedzictwo wie­
ków poprzednich. Dzisiejsza cywilizacja opiera się
na snach, które zapowiadały nadejście Chrystusa (Sy-
billa, W ergili), podobnie jak na Sokratesie i P lato­
nie, intelektualnych prekursorach chrześcijaństwa,
którzy również odwoływali się nieraz do snów. Jed ­
nocześnie sny polityczne stają się nośnikam i nowej
ideologii społecznej, a zwłaszcza schem atu społe­
czeństw a trójdzielnego i trójfunkcyjnego (co Geor­
ges Dumézil uznał za cechę indoeuropejską). W K ro­
nikach Jana z W orcester król Anglii H enryk I widzi
we śnie samego siebie w raz z własnym lekarzem
(1130). M onarchę napastują kolejno: laboratores
(wieśniacy zbrojni w siekiery i narzędzia), bellato­
res (rycerze z mieczami i lancami) i oratores (bisku­
pi i mnisi uzbrojeni w krzyże). Św iat snów nadaje
się odtąd doskonale do w yrażania walki i sporów
politycznych. N atom iast u Jana z Salisbury sen zaj­
m uje odrębne m iejsce w system ie wiedzy o świecie.
Tworzy się szczególna semiologia snu: zjawiska oni-
ryczne nabierają w artości poznawczej i naukowej.
W spomniałem na początku o Dantem, którego dzie­
ło może być symbolem chwili, kiedy średniowiecze
spojrzało samo na siebie, zanim ustąpiło nowym
czasom i nowym widnokręgom — także onirycznym.
Chciałbym także zakończyć przypom nieniem frag­
m entu Czyśćca, w którym czuć m uśnięcie skrzydeł
snu:

Nuovo pensier dentro da me si mise


Cal quai più altri nacquero e diver si:
E tanto d’uno in altro vaneggiai, Odwr6cić
Che gli occhi per vaghezza ricopersi drogę
E il pensamento in sogno trasmutai. Dantego
(Nowych wir m yśli w mej głowrie się wszczyna
I tak obłędnie snuje się pod czołem
JACQUES LE GOFF 42

I takich marzeń roąpowija tłumy,


Że w tym błądzeniu powieki zamykam
I w sen prawdziwy popadłem z zadumy.)
(p rz e k ła d E. P orąbow icza)

Drogę Dantego m ożna by odwrócić, od snu przejść


do m yśli. Byłby to piękny program rozm yślań i ba­
dań. M iejm y nadzieję, że nie byłby sennym m arze­
niem .

przełożyła Wanda Błońska

You might also like