You are on page 1of 110

Derawne wydawnyctwo dytiaczoji literatury URSR

Kyjiw
1957

Pryswiaczuju mojij druyni


Marharyti Kostiantyniwni Bielajewij

Perekad z rosijkoji W. Kozaczenka


Malunky O. Dowhala

Proszu, sidajte.
Mari oran opustyasia w hyboke szkiriane kriso.
Poky profesor Kern widkrywaw konwerta i czytaw ysta, wona naszwydku ohlanua
kabinet.
Jaka pochmura kimnata! Ae praciuwaty tut zruczno: niszczo ne widwertaje uwahy.
ampa z nykym abaurom oswitluje tilky pymowyj sti, zacharaszczenyj knyhamy, rukopysamy, korekturamy. Oko e wyrizniaje masywni mebli z czornoho duba. Temni szpaery, temni sztory. W napiwtemriawi byszczy ysze zooto tysnenych opraw u masywnych
szafach. Dowhyj majatnyk starowynnoho hodynnyka ruchajesia rozmireno i pawno.
Perewiwszy pohlad na Kerna, oran mymowoli wsmichnuasia: zownisznis profesora
cikom widpowidaa stylu kabinetu. Niby wytesana z duba, waka, suwora posta Kerna
zdawaasia czastynoju umebluwannia. Weyki okulary w czerepachowij oprawi skydaysia
na dwa cyferbaty hodynnyka. Mow majatnyky, ruchaysia joho siro-popelasti oczi, perechodiaczy z riadka na riadok ysta. Priamokutnyj nis, priamyj rozriz oczej, rota i kwadratne
pidboriddia, szczo wydawaosia napered, robyy obyczczia schoym na stylizowanu dekoratywnu masku, jaku wylipyw skulptor-kubist.
Kamin prykraszaty b takoju maskoju, podumaa oran.
Koega Sabaje kazaw ue pro was. Tak, meni potribna pomicznycia. Wy medyk?
Czudowo. Sorok frankiw na de. Wypata szczotynia. Snidanok, obid. Ae ja wysuwaju
odnu umowu
Postukawszy suchym palcem ob sti, profesor Kern nespodiwano zapytaw:
Wy umijete mowczaty? Wsi inky baakuczi. Wy inka ce pohano. Wy wrodywa ce szcze hirsze.
Ae jak ce stosujesia
Bezposerednio. Wrodywa inka dwiczi inka. Ote, jij podwijnoju miroju wastywi inoczi wady. U was moe buty czoowik, druh, nareczenyj. I todi wsi tajemnyci do
bisa.
Ae
Nijakych ae! Wy powynni buty nima, mow ryba. Wy powynni mowczaty pro
wse, szczo pobaczyte i poczujete tut. Prystajete na taki umowy? Zmuszenyj poperedyty:
nedotrymannia jich matyme due nepryjemni dla was naslidky. Due nepryjemni
oran bua zbenteena j zaintrygowana
Ja zhodna, koy u wsiomu ciomu nemaje
Zoczynu, wy choczete skazaty? Moete buty cikom spokijnoju. I wam ne zahrouje nijaka widpowidalnis Jak u was iz nerwamy?

Ja zdorowa
Profesor Kern kywnuw hoowoju.
Akoholikiw, newrastenikiw, epieptykiw, boewilnych u rodu ne buo?
Ni.
Kern iszcze raz kywnuw hoowoju.
Joho suchyj, hostryj pae upywsia w knopku eektrycznoho dzwinka.
Dweri neczutno widczynyy.
U napiwtemriawi kimnaty, mow na fotohraficznij pastynci, jaku projawlaju, oran
pobaczya ysze biky oczej, potim postupowo projawyosia yskucze obyczczia nehra.
Czorne woossia i kostium zywaysia z temnoju drapirowkoju dwerej.
Done! Pokai mademuazel oran aboratoriju.
Nehr kywnuw hoowoju, zaproszujuczy jty za nym, i widczynyw druhi dweri.
oran zajsza do zowsim temnoji kimnaty.
Kacnuw umykacz, i jaskrawe swito czotyrioch matowych piwkul zallao kimnatu.
oran mymowoli zapluszczya oczi. Pisla napiwtemriawy pochmuroho kabinetu biyzna
stin zaslipluwaa Byszczay szybky szaf z byskuczymy chirurgicznymy instrumentamy.
Choodnym switom paay stal i aluminij newidomych oran aparatiw. Tepymy, owtymy
wyyskamy padao swito na midni widpolirowani detali. Truby, zmijowyky, koby, sklani
cylindry Sko, kauczuk, meta

Posered kimnaty weykyj prozektorkyj sti. Bila stou sklanyj jaszczyk; u niomu
pulsuwao ludke serce. Wid sercia tiahnuysia trubky do baoniw.
oran powernua hoowu wbik i raptom pobaczya take, szczo prymusyo jiji zdryhnutysia, niby wid eektrycznoho udaru.
Na neji dywyasia ludka hoowa sama hoowa bez tuuba.
Wona bua prykripena do priamokutnoji sklanoji doszky. Doszku pidtrymuway czotyry wysoki byskuczi metaewi niky. Wid pererizanych arterij i wen, czerez otwory w skli,
jszy, zjednawszy ue paramy, trubky do baoniw. Najtowszcza trubka wychodya z hora
i zjednuwaasia z weykym cylindrom. Cylindr ta baony buy obadnani kranamy, manometramy i newidomymy oran pryadamy.
Hoowa pylno i skorbotno dywyasia na oran, klipajuczy powikamy. Ne moho buty
sumniwu: hoowa, widdiena wid tia, ya samostijnym i swidomym yttiam.
Popry pryhoomszywe wraennia, oran ne moha ne pomityty, szczo cia hoowa

nawdywowyu schoa na hoowu neszczodawno pomeroho widomoho wczenoho-chirurga, profesora Douela, jakyj wsawywsia swojimy doslidamy z oywennia orhaniw, wyrizanych zi swioho trupa. oran ne raz buwaa na joho byskuczych publicznych ekcijach,
i jij dobre zapamjatawsia cej wysokyj ob, charakternyj profil, chwylaste, posribene sywynoju huste rusiawe woossia, bakytni oczi Tak, ce bua hoowa profesora Douela. Tilky
huby j nis joho zrobyysia tonszymy, skroni ta szoky zapay, oczi bilsze zahybyysia w orbity, j bia szkira nabua owtawo-ymonnoho widtinku mumiji. Ae w oczach buo yttia,
bua dumka.
oran, mow zaczarowana, ne moha widwesty pohladu wid tych bakytnych oczej.
Hoowa bezzwuczno poworuszya hubamy.
Ce we buo zanadto dla nerwiw oran. Wona mao ne zneprytomnia. Nehr pidtrymaw jiji i wywiw z aboratoriji.
Ce achywo, ce achywo powtoriuwaa oran, upawszy w kriso.
Profesor Kern mowczky barabanyw palcem ob sti.
Skai, ce sprawdi hoowa?..

Profesora Douela? Tak, ce joho hoowa. Hoowa Douela, moho pomeroho szanownoho koegy, jaku ja powernuw do yttia. Na al, ja zmih woskresyty samu ysze hoowu. Ne wse dajesia odrazu. Bidoasznyj Douel stradaw wid newylikownoji poky szczo
chworoby. Pomyrajuczy, win zapowidaw swoje tio dla naukowych doslidiw, jaki my prowodyy z nym razom. Use moje yttia buo widdane nauci. Chaj e nauci posuhuje i moja
smer. Ja woliju, szczob u mojemu trupowi porpawsia druh-uczenyj, a ne mohylnyj czerw,
o jakyj zapowit yszyw profesor Douel. I ja oderaw joho tio. Meni poszczastyo ne
ysze oywyty joho serce, ae j woskresyty swidomis, woskresyty duszu, kauczy mowoju natowpu. Szczo tut achywoho? Ludy dosi wwaay achywoju smer. Chiba woskresinnia z mertwych ne buo tysiaczolitnioju mrijeju ludstwa?
Ja b wolia pomerty, ani tak woskresnuty.
Profesor Kern zrobyw nepewnyj est rukoju.
Tak, wono maje pewni nezrucznosti dla woskresoho. Bidoasi Douelu buo b
nezruczno pokazaty na ludy w takomu nepownomu wyhladi. O czomu my trymajemo
cej doslid u tajemnyci. Ja kau my, bo cioho baaje sam Douel. Do toho doslid iszcze
ne dowedeno do kincia.
A jak e profesor Douel, tobto joho hoowa, wysowyw ce pobaannia? Hoowa
moe rozmowlaty?
Profesor Kern na my znitywsia.
Ni hoowa profesora Douela ne rozmowlaje. Ae wona czuje, rozumije i moe
widpowidaty mimikoju obyczczia
I szczob perewesty rozmowu na insze, profesor Kern zapytaw:
Ote, wy pryjmajete moju propozyciju? Czudowo. Ja czekaju na was zawtra o dewjatij ranku. Ae pamjatajte: mowczanka, mowczanka i mowczanka.

yttia Mari oran buo neehkym. Jij wypownyosia simnadcia rokiw, koy pomer
jiji bako. Na peczi Mari lahy turboty pro chworu matir. Neweykych kosztiw, jaki zayszyysia po smerti baka, wystaczyo nenadowho, dowodyosia wczyty i pidtrymuwaty rodynu Kilka rokiw wona propraciuwaa nicznym korektorom u hazeti. Wywczywszy na
likaria, marno namahaasia znajty misce. Jij zaproponuway jichaty w zhubni miscia w Nowij Hwineji, de lutuwaa owta propasnycia. Ni jichaty tudy z chworoju matirju, ni rozuczatysia z neju Mari ne chotia. Propozycija profesora Kerna staa dla neji wychodom zi
skrutnoho stanowyszcza.
Nezwaajuczy na wsiu nezwycznis roboty, wona pohodyasia maje bez wahannia.
oran ne znaa, szczo profesor Kern, pered tym jak pryjniaty jiji, zbyraw pro neji dokadni widomosti.
Ue dwa tyni wona praciuwaa w Kerna Obowjazky jiji buy neskadni. Protiahom
dnia wona maa steyty za aparatamy, jaki pidtrymuway yttia hoowy. Wnoczi jiji zastupaw Don.
Profesor Kern pojasnyw jij, jak powodytysia z kranamy bila baoniw. Pokazawszy na
weykyj cylindr, wid jakoho jsza towsta trubka do hora hoowy, Kern suworo zaboronyw
jij widkrywaty kran cylindra.
Koy powernuty kran, hoowa nehajno pomre. Pry nahodi ja pojasniu wam usiu
systemu ywennia hoowy i pryznaczennia cioho cylindra. A poky szczo z was dosy i toho,
szczo wy znajete, jak powodyty z aparatamy.
Odnak dawaty obiciani pojasnennia Kern ne kwapywsia.
W odnu nizdriu hoowy buo hyboko wstaweno maekyj termometr. U pewni hodyny slid buo wyjmaty joho i zapysuwaty temperaturu. Termometramy j manometramy
buy obadnani tako baony. oran steya za temperaturoju ridyn i tyskom u baonach.
Retelno widrehulowani aparaty ne zawdaway kopotu, dijuczy z tocznistiu hodynnykowoho mechanizmu. Osobywo czutywyj pryad, jakyj buo prystaweno do skroni hoowy,
pokazuwaw pulsaciju, mechaniczno wykreslujuczy krywu. Czerez dobu striczku miniay.
Wmist baoniw popowniuwawsia bez oran, szcze do toho, jak wona prychodya.
Mari postupowo zwyka do hoowy i nawi zapryjateluwaa z neju.
Koy wranci oran zachodya do aboratoriji z poroewiymy wid chody ta swioho
powitria szczokamy, hoowa kwoo wsmichaa do neji i powiky jiji tremtiy na znak prywitannia.
Hoowa ne moha howoryty. Ae pomi neju i oran szwydko wstanowyasia umowna
mowa, chocza j due skupa. Koy hoowa opuskaa powiky ce oznaczao tak, pidnimaa whoru ni. Trochy dopomahay i huby, jaki bezzwuczno woruszyysia.
Jak wy siohodni poczuwajetesia? zapytuwaa oran.
Hoowa posmichaasia tinniu posmiszky j opuskaa powiky: dobre, diakuju.
Jak mynua nicz? Ta sama mimika.
Stawlaczy zapytannia, oran wprawno wykonuwaa rankowi obowjazky. Perewirya
aparaty, temperaturu, puls. Zrobya zapysy w urnali. Potim due obereno obmya wodoju zi spyrtom obyczczia hoowy z dopomohoju mjakoji hubky, wytera hihroskopicznoju watoju wucha. Zniaa szmatoczok waty, jakyj zaczepywsia za wiji. Promya oczi, wucha, nis, rot, u rot i nis dla cioho wwodyysia specilni trubky. Zaczesaa woossia.
Ruky jiji sprytno j szwydko torkaysia hoowy. Na obyczczi hoowy buw zadowoenyj
wyraz.

Siohodni czudowyj de, howorya oran. Synie-synie nebo. Czyste morozne


powitria. Tak i choczesia dychaty na powni hrudy. Dywisia, jak jaskrawo swity sonce,
he po-wesnianomu.
Kutyky wust profesora Douela peczalno opustyysia. Oczi toskno hlanuy u wikno i
zupynyysia na oran.
Wona poczerwonia wid ehkoji dosady na sebe. Czujna oran instynktywno unykaa
rozmowy pro wse, szczo buo nedosianym dla hoowy i moho zajwyj raz nahadaty pro
wbohis jiji fizycznoho isnuwannia.
Mari widczuwaa jaku materynku alisywis do hoowy, jak do nemicznoji, obijdenoji pryrodoju dytyny.
Szczo , budemo praciuwaty! szwydko skazaa oran, aby wyprawyty pomyku.
Zranku, do pojawy profesora Kerna, hoowa czytaa. oran prynosya kupu swiych
medycznych urnaliw ta knyok i pokazuwaa jich hoowi. Hoowa perehladaa. Na potribnij statti woruszya browamy. oran kaa urna na piupitr, i hoowa zahybluwaasia w
czytannia. oran zwyka, steaczy za oczyma hoowy, whaduwaty, jakyj riadok wona czytaje, i wczasno perehortaty storinky.

Koy treba buo na polach zrobyty poznaczku, hoowa podawaa znak, i oran prowodya palcem po riadkach, steaczy za oczyma hoowy i malujuczy oliwcem rysku na polach.
Dla czoho hoowa prymuszuwaa robyty poznaczky na polach, oran ne rozumia, z
dopomohoju jichnioji skupoji mimicznoji mowy ne spodiwaasia distaty pojasnennia i
tomu ne rozpytuwaa.
Ae jako, prochodiaczy czerez kabinet profesora Kerna za joho widsutnosti, Mari pobaczya na stoli urnay z poznaczkamy, szczo jich wona robya za wkaziwkamy hoowy. A
na arkuszi paperu rukoju profesora Kerna buy perepysani poznaczeni miscia. Ce sponukao oran zamysyty.
Zhadawszy zaraz pro ce, Mari ne wtrymaasia wid zapytannia. Moywo, hoowi poszczasty jako widpowisty.
Skai, naszczo my poznaczajemo dejaki miscia w naukowych stattiach?
Na obyczczi profesora Douela zjawywsia newdowoenyj i neterplaczyj wyraz. Hoowa wyrazno hlanua na oran, potim na kran, wid jakoho tiahnuasia trubka do hora
hoowy, i dwiczi zwea browy. Ce oznaczao prochannia. oran zrozumia: hoowa chocze,
szczob widkrutyy zaboronenyj kran. Ue ne wpersze hoowa zwertaasia do neji z takym
prochanniam. Ae oran pojasniuwaa baannia hoowy po-swojemu: hoowa, napewne,
chocze pokinczyty zi swojim bezradisnym isnuwanniam. I oran ne nawauwaasia widkrutyty zaboronenyj kran. Wona ne chotia buty wynnoju w smerti hoowy, bojaa i widpowidalnosti, bojaa wtratyty robotu.
Ni, ni, zlakano widpowia oran na prochannia hoowy. Koy ja widkruczu
cej kran, wy pomrete. Ja ne choczu, ne mou, ne smiju wbywaty was.
Wid neterplaczky j uswidomennia bezsylla po obyczcziu hoowy projsza sudoma.
Tryczi wona energijno pidnimaa whoru powiky j oczi
Ni, ni, ni. Ja ne pomru! tak zrozumia oran. Wona wahaasia.
Hoowa poczaa bezzwuczno woruszyty hubamy, i oran zdaosia, szczo huby namahajusia skazaty: Widkruti. Widkruti. Bahaju!..
Cikawis oran rozpayasia do kraju. Wona widczuwaa, szczo tut kryjesia jaka tajemnycia.
W oczach hoowy swityasia bezmena tuha. Oczi prosyy, bahay, wymahay. Zdawaosia, wsia sya ludkoji dumky, wse napruennia woli zoseredyosia w tomu pohladi.
oran nawaya.
Serce jiji skaeno kaatao, ruka dryaa, koy wona obereno widkruczuwaa kran.
Odrazu z hora hoowy poczuosia szypinnia. oran poczua kwoyj, huchyj, derenczywyj hoos, jakyj szypiw, mow zipsowanyj gramofon:
D-diak-kuju wam
Zaboronenyj kran propuskaw stysnute w cylindri powitria. Prochodiaczy czerez horo
hoowy, powitria prywodyo w ruch hoosowi zwjazky, i hoowa moha howoryty. Mjazy
hora i zwjazky we ne mohy praciuwaty normalno: powitria z szypinniam prochodyo
czerez horo i todi, koy hoowa ne howorya. A rozsiczeni nerwowi stowbury szyji poruszuway normalnu robotu mjaziw hoosowych zwjazok i nadaway hoosowi huchoho, derenczywoho tembru.
Obyczczia hoowy buo zadowoene..
Ae cijeji chwyyny poczuysia kroky z kabinetu i briazkit zamka (dweri aboratoriji
zawdy zamykaysia na klucz z kabinetu). oran edwe wstyha zakrutyty kran. Szypinnia
w horli hoowy prypynyo.
Zajszow profesor Kern.

Widtodi, jak oran widkrya tajemnyciu zaboronenoho krana, mynuo z tyde.


Za cej czas pomi oran ta hoowoju wstanowyysia szcze bilsz druni stosunky. W ti
hodyny, koy profesor Kern buw u klinici czy w uniwersyteti, oran widkruczuwaa kran,
spriamowuwaa u horo hoowy neweykyj strumi powitria, szczob hoowa moha howoryty poszepky, ae rozbirywo. Tycho howorya i oran. Wona pobojuwaasia, szczob nehr
ne pidsuchaw jichnioji rozmowy.
Na hoowu profesora Douela ti besidy, pewne, wpyway dobre. Oczi jiji powawiszay, j nawi skorbotni zmorszky mi browamy rozhadyy.
Hoowa rozmowlaa bahato j ochocze, niby wynahorodujuczy sebe za czas wymuszenoji mowczanky.
Mynuoji noczi oran baczya wwi sni hoowu profesora Douela i, prokynuwszy, podumaa: A czy baczy sny hoowa Douela?
Sny tycho proszepotia hoowa. Tak, ja baczu sny. I ja ne znaju, czoho bilsze
wony zawdaju meni: horia czy radoszcziw? Ja baczu sebe wwi sni zdorowym, spownenym
syy i prokydajusia wdwiczi znedoeniszym. Znedoenym i fizyczno, i moralno. Ade ja pozbawenyj wsioho, szczo dostupne ywym ludiam. I ysze zdatnis mysyty zayszeno meni.
Ja myslu. Ote, ja isnuju, z hirkoju posmiszkoju procytuwaa hoowa sowa fiosofa
Dekarta. Isnuju
Szczo wy baczyte wwi sni?
Ja szcze nikoy ne baczyw sebe u mojemu teperiszniomu wyhladi. Ja baczu sebe
takym, jakym buw koy baczu ridnych, druziw Neszczodawno baczyw nebiczyciu
druynu i pereywaw z neju wesnu naszoho kochannia. Betti koy zwernuasia do mene
jak pacijentka: wona uszkodya nohu, wychodiaczy z awtomobila. Persze nasze znajomstwo widbuosia w mojemu kabineti. My jako odrazu zbyzyysia z neju. Pisla czetwertych
widwidyn ja zaproponuwaw jij pohlanuty na portret mojeji nareczenoji, jakyj eaw na pymowomu stoli. Ja odruu iz neju, koy distanu jiji zhodu, skazaw ja. Wona pidijsza
do stou i pobaczya na niomu maeke dzerkalce; zahlanuwszy w nioho, wona zasmijaa
i skazaa: Ja hadaju wona ne widmowysia. Za tyde wona bua mojeju druynoju. Cia
scena nedawno promynua peredi mnoju wwi sni Betti pomera tut, u Paryi. Wy znajete,
ja pryjichaw siudy z Ameryky jak chirurg pid czas jewropejkoji wijny. Meni zaproponuway tut kafedru, i ja zayszywsia, szczob yty bila jiji mohyy. Druyna moja bua dywowynoju inkoju
Obyczczia hoowy projasnio wid spohadiw, ae widrazu spochmurnio.
Jakym bezmeno daekym zdajesia toj czas!
Hoowa zamysya. Powitria tycho szypio w horli.
Mynuoji noczi ja baczyw uwi sni swoho syna. Meni due chotiosia b podywytysia
na nioho szcze raz. Ae ja ne nasmiluju piddawaty joho takomu wyprobuwanniu. Dla
nioho ja pomer.
Win dorosyj? De win zaraz?
Tak, dorosyj. Win maje wasz odnolitok czy trochy starszyj. Nawczajesia w uniwersyteti. Zaraz maje buty w Anhliji, u swojeji titky, materynoji sestry. Ni, kraszcze b ne
baczyty sniw. Ae mene, wea dali hoowa, pomowczawszy, mucza ne ysze sny. Najawu mene mucza falszywi widczuttia. Jak ne dywno, ae inodi zdajesia, nibyto ja widczuwaju swoje tio. Meni czasom choczesia raptom zitchnuty na powni hrudy, potiahnu-

ty, rozpriamyty szyroko ruky, tak jak ce roby ludyna, koy zasydysia. A inodi ja widczuwaju podahrycznyj bil u liwij nozi. Prawda , smiszno? Chocz jak likar wy majete ce rozumity. Bil takyj realnyj, szczo ja mymowoli opuskaju pohlad i, zwyczajno, kri sko baczu
pid soboju poronij prostir, kamjani pyty pidohy Czasom meni zdajesia, szczo zaraz
pocznesia napad jaduchy, i todi ja maje zadowoenyj swojim posmertnym isnuwanniam, jake pozbawlaje mene prynajmni wid astmy
Wse ce ysze refektorna dijalnis klityn mozku, koy powjazanych iz yttiam tia
achywo! ne wytrymaa oran.
Tak, achywo Dywno, za yttia meni zdawaosia, szczo ja yw samoju tilky robotoju dumky. Ja i sprawdi jako ne pomiczaw swoho tia, zahybywszy u naukowu robotu. I tilky wtratywszy tio, ja widczuw, szczo ja wtratyw. Teper, jak nikoy za wse moje
yttia, ja dumaju pro pachoszczi kwitiw, duchmianoho sina de na uzlissi, pro daeki prohulanky piszky, pro szum morkoho pryboju Ja ne wtratyw widczuttia niuchu, dotyku ta
inszych czuttiw, ae ja widrizanyj wid usijeji riznomanitnosti switu widczuttiw. Pachoszczamy sina dobre nasooduwaty u poli, koy wony powjazani z tysiaczeju inszych widczuttiw: i z pachoszczamy lisu, i z krasoju weczirnioji zori, i z homonom lisowych ptachiw.
Sztuczni pachoszczi ne zmohy b zaminyty meni pryrodnych. Zapach parfumiw Trojanda zamis kwitky? Ce tak samo mao zadowolnyo b mene, jak hoodnoho zapach pasztetu bez pasztetu. Wtratywszy tio, ja wtratyw swit, uwe neosianyj, prekrasnyj swit
reczej, jakych ja ne pomiczaw, reczej, jaki mona wziaty, pomacaty i w toj e czas widczuty
swoje tio, sebe. O, ja ochocze b widdaw swoje chymeryczne isnuwannia za jedynu radis
widczuty w swojij ruci wahu prostoho kamenia! Jakby wy znay, naskilky pryjemnyj
dotyk hubky, koy wy wranci wmywajete meni obyczczia. Ade dotyk ce jedyna dla
mene moywis widczuty sebe w switi realnych reczej Use, szczo ja mou zrobyty sam,
ce dotorknutysia kinczykom jazyka do mojich peresochych hubiw.
Toho weczora oran powernuasia dodomu neuwana i schwylowana. Stareka maty,
jak zwyczajno, pryhotuwaa jij czaj iz choodnoju zakuskoju, ae Mari ne torknuasia buterbrodiw, naszwydku wypya sklanku czaju z ymonom i pidweasia, szczob ity do swojeji
kimnaty. Pylnyj pohlad materi zupynywsia na nij.
Tebe szczo bentey, Mari? zapytaa stareka. Moe, jaki nepryjemnosti
na roboti?
Ni, mamo, prosto ja stomya i hoowa boy Ja lau trochy ranisze, i wse myne.
Maty ne zatrymaa jiji, zitchnua i, zayszywszy na samoti, zamysya.
Widtodi jak Mari wasztuwaa na robotu, wona due zminyasia. Staa znerwowanoju, potajnoju. Maty ta doczka zawdy buy weykymy druziamy. Pomi nymy ne buo
tajemny. I o teper zjawyasia tajemnycia. Stareka oran widczuwaa, szczo jiji doczka
szczo prychowuje. Na materyni rozpytuwannia pro robotu Mari widpowidaa due korotko j newyrazno.
U profesora Kerna wdoma je likarnia dla osobywo cikawych u medycznomu widnoszenni chworych. I ja dohladaju jich.
Jaki ce chwori?
Rizni. Je due skadni wypadky Mari supya i perewodya rozmowu na insze.
Stareku ne zadowolniay taki widpowidi. I wona poczaa nawi rozpytuwaty pro ce
deinde, ae niczoho ne diznaasia, krim toho, szczo powidomya doczka.
Czy ne zakochana wona czasom u Kerna i, moywo, beznadijno, bez wzajemnosti?.. dumaa stareka. Ae tut e j zapereczya sama sobi: doka ne wtajia b wid
neji swoho zachopennia. Do toho chiba Mari ne harneka? A Kern neodruenyj. I koy
b tilky Mari kochaa joho, to, zwyczajno, i Kern ne wstojaw by. Inszoji takoji Mari ne znajty

w ciomu switi. Ni, tut szczo insze.:. I stareka dowho ne moha zasnuty, perewertajuczy
z boku na bik na wysokych perynach.
Ne spaa j Mari. Pohasywszy swito, szczob maty dumaa, niby wona we spy, Mari
sydia w liku z szyroko rozpluszczenymy oczyma. Wona zhaduwaa kone sowo hoowy
i namahaasia ujawyty sebe na jiji misci: tycheko torkaasia jazykom swojich hubiw, pidnebinnia, zubiw i dumaa:
Oce j use, szczo moe robyty hoowa. Mona prykusyty hubu, kinczyk jazyka.
Mona woruszyty browamy. Ruchaty oczyma. Zapluszczuwaty, rozpluszczuwaty jich. Rot
i oczi. Bilsze odnoho poruchu. Ni, szcze mona trochy ruchaty szkiroju pa obi. I bilsz niczoho
Mari zapluszczuwaa i rozpluszczuwaa oczi, krywya obyczczia. O, koy b u cej czas
maty pohlanua na neji! Stareka wyriszya b, szczo jiji doczka zboewolia.
Potim nespodiwano Mari poczaa chapaty sebe za peczi, kolina, ruky, hadya hrudy,
zanuriuwaa palci w huste woossia i szepotia:
Hospody! Jaka ja szczasywa! Jak bahato ja maju! Jaka ja bahata! I ja ne znaa,
ne widczuwaa cioho!
Utoma moodoho tia dawaasia wznaky. Oczi Mari mymowoli zapluszczyy. I todi
wona pobaczya hoowu Douela. Hoowa dywyasia na neji pylno j skorbotno. Hoowa zlitaa zi swoho stoyka i szyriaa w powitri. Mari bihaa poperedu hoowy. Kern, jak szulika,
kydawsia na hoowu. Zwywysti korydory Waki dweri Mari chotia szwydsze widczynyty jich, ta dweri ne piddaway, i Kern dohaniaw hoowu, hoowa swystia, szypia we
bila wucha Mari widczuwaa, szczo zadychajesia. Serce kaataje w hrudiach, joho pryskoreni udary bolisno widdajusia u wsiomu tili. Choodnyj dro probihaje po spyni
Wona widczyniaje dweri, potim szcze odni, dali szcze O, jakyj ach!..
Mari! Mari! Szczo z toboju? Ta prokysia , Mari! Ty stohnesz
Ce we ne son. Maty stoji bila lika i strywoeno hady jiji woossia.
Niczoho, mamo. Prosto meni nasnywsia pohanyj son.
Tobi nadto czasto poczay snytysia pohani sny, dytyno moja
Stareka wychody zitchajuczy, a Mari szcze dejakyj czas ey iz rozpluszczenymy
oczyma, tamujuczy byttia sercia.
Szczo moji nerwy he zdaju, tycho szepocze wona i cioho razu micno zasynaje.

Jako, perehladajuczy pered snom medyczni urnay, oran proczytaa stattiu profesora Kerna pro nowi naukowi doslidennia. W cij statti Kern posyawsia na praci inszych
wczenych z tijeji hauzi. Wsi ci wybirky buo wziato z naukowych urnaliw ta knyh, iwony cikom zbihaysia z tymy, szczo jich oran za wkaziwkoju hoowy pidkresluwaa pid
czas jichnich rankowych zania.
Druhoho dnia, jak tilky trapya nahoda pohoworyty z hoowoju, oran zapytaa:
Szczo roby profesor Kern w aboratoriji za mojeji widsutnosti?
Powahawszy, hoowa widpowia:
My z nym prodowujemo naukowu robotu.
Ote, i wsi ti poznaczky wy robyte dla nioho? A wam widomo, szczo waszu robotu
win drukuje pid swojim imjam?
Ja zdohaduju.
Nepodobstwo! Jak wy moete dozwolaty take?
Szczo ja mou wdijaty?
Koy ne moete wy, to mou zrobyty ja! hniwno wyhuknua oran.
Tychsze Darma Buo b smiszno w mojemu stanowyszczi wysuwaty pretenziji
na awtorki prawa. Hroszi? Naszczo wony meni? Sawa? Szczo moe daty meni sawa?..
Do toho jakszczo wse ce spywe, robotu ne bude dowedeno do kincia. A w tomu, szczob
jiji buo dowedeno do kincia, zacikawenyj ja sam. Prawdu kauczy, meni choczesia baczyty rezultaty mojeji praci.
oran zamysya.
Taka ludyna, jak Kern, adna pity na wse, tycho prokazaa wona. Profesor
Kern kazaw meni, koy ja wasztowuwaa do nioho na robotu, szczo wy pomery wid newylikownoji chworoby j sami zapowiday swoje tio dla naukowych doslidiw. Ce prawda?
Meni wako howoryty pro ce. Ja mou pomyyty. Ce prawda, ae, moywo ne
wse prawda. My praciuway razom z nym nad oywenniam ludkych orhaniw, uziatych
wid swioho trupa. Kern buw mojim asystentom. Kincewoju metoju mojeji praci todi ja
baczyw oywennia widsiczenoji wid tia hoowy ludyny. Ja zawerszyw usiu pidhotowczu
robotu. My we oywlay hoowy twaryn, ae wyriszyy ne rozhooszuwaty naszych uspichiw doty, doky nam ne poszczasty oywyty i prodemonstruwaty ludku hoowu. Pered
cym ostannim doslidom, w uspichowi jakoho ja ne sumniwawsia, ja peredaw Kernowi rukopys z usijeju prowedenoju mnoju naukowoju robotoju dla pidhotowky do druku. Odnoczasno my praciuway nad inszoju naukowoju probemoju, kotra te bua due byka do
wyriszennia. W cej czas u mene stawsia wakyj napad astmy chworoby, szczo jiji ja,
uczenyj, namahawsia peremohty. Pomi mnoju i chworoboju jsza dawnia boroba. Sprawa
bua tilky w czasi: chto z nas perszyj wyjde peremocem? Ja znaw, szczo peremoha moe
buty za neju. I ja sprawdi zapowidaw swoje tio dla anatomicznych robit, chocz i ne oczikuwaw, szczo same moju hoowu bude oyweno. Tak ot pid czas toho ostannioho napadu Kern buw bila mene i nadawaw meni medycznu dopomohu. Win ukoow meni adrenalin. Moywo doza bua zaweykoju, a moe, j astma dowerszya swoju sprawu.
Nu, a potim?
Asfiksija (jaducha), korotka ahonija i smer, jaka dla mene bua ysze wtratoju
swidomosti A potim ja pereyw dosy dywni perechidni stadiji. Swidomis due powilno
poczaa powertatysia do mene. Meni zdajesia, szczo moja swidomis bua probudena hostrym widczuttiam bolu w szyji. Bil postupowo wszczuchaw. Todi ja ne zrozumiw, szczo ce

oznaczaje. Koy my z Kernom robyy doslidy z oywennia sobaczych holiw, widsiczenych


wid tia, my zwernuy uwahu na te, szczo sobaky widczuwaju nadzwyczajno hostryj bil
pisla probudennia. Hoowa sobaky tipaasia na tareli z takoju syoju, szczo inodi z krowonosnych sudyn wypaday trubky, czerez jaki nadchodya poywna ridyna. Todi ja zaproponuwaw anestezuwaty misce zrizu. Szczob wono ne pidsychao i ne zaznawao wpywu
bakterij, szyju sobaky zanuriuway w osobywyj rozczyn Rinhen-okk-Douel. Cej rozczyn
misty i poywni, i antyseptyczni, i anestezuwalni reczowyny. O u takyj rozczyn i buo
zanureno zriz mojeji szyji. Bez cioho zapobinoho zachodu ja mih by pomerty wdruhe due
szwydko pisla probudennia, jak pomyray hoowy sobak u naszych perszych doslidach.
Ae, powtoriuju, tijeji chwyyny ja pro wse ce ne dumaw. Use buo nejasnym, niby chto
rozbudyw mene pisla sylnoho spjaninnia, koy wpyw akoholu szcze ne mynuw. Ae w
mojij hoowi wse zaswityasia radisna dumka, szczo koy swidomis, chocz i ne jasna, powernuasia do mene, to, wychody, ja ne pomer. Szcze ne rozpluszczujuczy oczej, ja rozmirkowuwaw pro dywnyj perebih ostannioho napadu. Zazwyczaj napady astmy zakinczuwaysia raptowo. Inodi intensywnis jaduchy posabluwaasia postupowo. Ae ja szcze nikoy ne wtraczaw swidomosti pisla napadu. Ce buo szczo nowe. Nowym buo tako widczuttia hostroho bolu w szyji.
I szcze odna dywna ricz: meni zdawaosia, szczo ja zowsim ne dychaw i razom z tym
ne zadychawsia. Ja sprobuwaw dychnuty, ae ne mih. Bilsz toho, ja wtratyw widczuttia
swojich hrudej. Ja ne mih rozszyryty hrudnoji klitky, chocz aktywno, jak meni zdawaosia, napruuwaw swoji hrudni mjazy. Szczo dywne, dumaw ja, abo ja splu, abo
mariu Na preweyku syu meni wdaosia rozpluszczyty oczi. Temriawa. U wuchach newyraznyj szum. Ja znowu zapluszczyw oczi Wy znajete, koy ludyna pomyraje, to orhany
czuttia zhasaju ne wsi odrazu. Spoczatku ludyna wtraczaje widczuttia smaku, potim hasne
p zir, potim such. Pewne, u zworotnomu poriadku widbuwaosia i jich widnowennia. Czerez dejakyj czas ja znowu rozpluszczyw oczi j pobaczyw miane swito. Tak, niby ja zanurywsia u wodu na weyku hybynu. Potim zeenkuwata ima poczaa rozchodyty, i ja nejasno pobaczyw pered soboju obyczczia Kerna i w toj e czas poczuw ue dosy wyrazno
joho hoos: Oczuniay? Due radyj baczyty was znowu ywym. Zusyllam woli ja prymusyw moju swidomis projasnity szwydsze. Ja pohlanuw unyz i pobaczyw prosto pid pidboriddiam sti, todi cioho stoyka szcze ne buo, a buw zwyczajnyj sti, podibnyj do kuchonnoho, naszwydkurucz prystosowanyj Kernom dla doslidu. Chotiw ozyrnutysia nazad,
ae ne mih powernuty hoowy. Porucz iz cym stoom, trochy wyszcze, buw inszyj sti
prozektorkyj. Na tomu stoli eaw czyj obezhoowenyj trup. Ja pohlanuw na nioho, i
trup zdawsia meni dywno znajomym, nezwaajuczy na te, szczo win ne maw hoowy i joho
hrudna klitka bua rozitnuta Porucz u sklanomu jaszczyku byosia ludke serce Ja
spanteyczeno hlanuw na Kerna. Ja szcze nijak ne mih zrozumity, czomu moja hoowa wysoczy nad stoom i czomu ja ne baczu swoho tia. Chotiw prostiahnuty ruku, ae ne widczuw jiji. Szczo take?.. chotiw ja zapytaty u Kerna i ysze bezzwuczno poworuszyw
hubamy. A win dywywsia na mene i posmichawsia. Ne wpiznajete? zapytaw win u
mene, kywnuwszy na prozektorkyj sti. Ce wasze tio. Teper wy nazawdy pozbuysia
astmy. Win szcze mih artuwaty!.. I ja zbahnuw use. Pryznajusia, perszoji chwyyny ja
chotiw kryczaty, zirwatysia z stoyka, wbyty sebe i Kerna Ni, zowsim ne tak. Ja uswidomluwaw rozumom, szczo maw serdyty, kryczaty, oburiuwatysia, i w toj e czas buw wraenyj
tym, jakyj kryanyj spokij owoodiw mnoju. Moe, ja j oburiuwawsia, ae jako dywlaczy
na sebe i na swit zboku. W mojij psychici staysia zruszennia. Ja tilky spochmurniw i
mowczaw. Czy mih ja chwyluwatysia tak, jak chwyluwawsia ranisze, koy teper moje serce
byosia w sklanij posudyni, a nowym sercem buw motor?

oran z achom dywyasia na hoowu.


I pisla cioho pisla cioho wy prodowujete z nym praciuwaty! Koy b ne win, wy
peremohy b astmu i buy teper zdorowoju ludynoju Win zodij i wbywcia, i wy dopomahajete jomu zijty na werszynu sawy. Wy praciujete na nioho. Win, jak parazyt, ywysia
waszoju mozkowoju dijalnistiu, win zrobyw z waszoji hoowy jakyj akumulator tworczoji
dumky i zaroblaje na ciomu hroszi j sawu. A wy!.. Szczo daje win wam?.. Jake wasze
yttia?.. Wy pozbaweni wsioho. Wy aluhidnyj obrubok, w jakomu, na wasze hore, szcze
ywu baannia. Uwe swit ukraw u was Kern. Darujte, ae ja ne rozumiju was. I newe wy
pokirno, ne remstwujuczy praciujete na nioho?
Hoowa posmichnuasia peczalnoju usmiszkoju.
Bunt hoowy? Ce efektno. Szczo ja mih wdijaty? Ade ja pozbawenyj nawi
ostannioji ludkoji moywosti: pokinczyty z soboju.
Ae wy mohy widmowyty praciuwaty z nym!
Koy choczete, to ja projszow i czerez ce. Ae mij bunt buw spryczynenyj ne tym,
szczo Kern wykorystowuje moji rozumowi zdibnosti. Zresztoju, jake znaczennia maje imja
awtora? Waywiszym je te, szczob ideja wyjsza w swit i zrobya swoju sprawu. Ja buntuwaw tilky tomu, szczo meni wako buo zwyknuty do swoho nowoho isnuwannia. Ja widdawaw perewahu smerti pered yttiam Ja rozpowim wam pro odyn wypadok, jakyj stawsia zi mnoju u toj czas. Jako ja buw u aboratoriji sam. Raptom u wikno wetiw weykyj
czornyj uk. Zwidky win mih uziatysia w centri weyczeznoho mista? Ne znaju. Moe, joho
zawezo awto, powertajuczy iz zamikoji pojizdky. uk pokrulaw nadi mnoju i siw na
sklanu doszku moho stoyka, porucz zi mnoju. Ja skosyw oczi j steyw za cijeju hydkoju
komachoju, ne majuczy zmohy skynuty jiji. apky uka kowzay po sku, i win, szurchajuczy suhobamy, powilno nabyawsia do mojeji hoowy. Ne znaju, czy zrozumijete wy
mene ja zawdy widczuwaw jaku osobywu hydywis, widrazu do takych komach. Ja
nikoy ne mih prymusyty sebe dotorknutysia do nych palcem. I o ja buw bezsyym nawi
pered cym aluhidnym worohom. A dla nioho moja hoowa bua tilky zrucznym tramplinom dla zlotu. I win prodowuwaw powilno nabyatysia, szurchajuczy apkamy. Pisla kilkoch sprob jomu poszczastyo zaczepytysia za woossia borody. Win dowho borsawsia, zaputawszy u woossi, ae wperto liz dedali wyszcze. Tak win propowz po stysnutych hubach, liwym bokom nosa, czerez zapluszczene liwe oko, poky, nareszti, dosiahaty oba, ne
wpaw na sko, a zwidty na pidohu. Durnycia. Ae wona sprawya na mene achywe wraennia I koy pryjszow profesor Kern, ja katehoryczno widmowywsia prodowuwaty z
nym naukowu robotu. Ja znaw, szczo win ne nawaysia na ludiach demonstruwaty moju
hoowu. A bez korysti ne trymatyme w sebe hoowu, jaka moe staty dokazom proty nioho.
I win ubje mene. Takym buw mij rozrachunok. Mi namy zawjazaa boroba. Win wdawsia
do orstokych zachodiw. Jako pizno wweczeri win zajszow do mene z eektrycznym aparatom, pryasztuwaw do mojich skro eektrody i, szcze ne puskajuczy strumu, zwernuwsia
do mene z promowoju. Win stojaw, schrestywszy ruky na hrudiach, i howoryw due ahidnym, mjakym tonom, nemow sprawnij inkwizytor.

Szanownyj koego, poczaw win, my tut odni, wicz-na-wicz, za towstymy kamjanymy stinamy. A wtim, koy b wony buy j tonszi, ce niczoho ne miniaje, tomu szczo
wy ne moete kryczaty. Wy cikowyto u mojij wadi. Ja mou zawdaty wam najachywiszych tortur, i nichto mene ne pokaraje. Ae naszczo tortury? My z wamy obydwa wczeni i
moemo zrozumity odyn odnoho. Ja znaju, ywesia wam ne ehko, ae ne moja w tomu
prowyna. Wy meni potribni, i ja ne mou zwilnyty was wid tiakoho yttia, a sami wy ne
moete wtekty wid mene nawi u nebuttia. To czy ne kraszcze nam domowytysia myrno?
Wy budete prodowuwaty naszu naukowu robotu Ja zapereczywo powiw browamy, i
huby moji neczutno proszepotiy: Ni. Wy due zasmuczujete mene. Czy ne choczete
cyharku? Ja znaju, wy ne moete widczuty pownoho zadowoennia, tomu szczo u was nemaje ehe, czerez jaki nikotyn mih by wsmoktuwatysia w krow, ta wse znajomi widczuttia I win, uziawszy z cyharnyczky dwi cyharky, odnu zakuryw sam, a druhu wstawyw meni u rota. Z jakym zadowoenniam ja wyplunuw tu cyharku! Nu szczo , koego,
skazaw win tym samym wwiczywym, bajduym tonom, wy prymuszujete mene
wyty zachodiw. I win pustyw eektrycznyj strum. Niby rozpeczene swerdo pronyzao
mij mozok Jak wy poczuwajetesia? dbajywo zapytaw win mene, niby likar pacijenta.
Hoowa boy? Moe, wy choczete wylikuwaty jiji? Dla cioho wam warto ysze

Ni! widpowiy moji huby. Due j due szkoda. Dowedesia trochy posyyty strum.
Wy straszenno zasmuczujete mene. I win pustyw takyj sylnyj strum, szczo, zdawao, hoowa moja paaje. Bil buw nesterpnyj. Ja skrypiw zubamy. Swidomis moja marya. Jak ja
chotiw zneprytomnity! Ae, na al, ne zomliwaw. Ja tilky zapluszczyw oczi j stysnuw huby.
Kern kuryw, puskajuczy dym meni w obyczczia, i prodowuwaw pidsmauwaty moju hoowu na powilnomu wohni. Win ue ne perekonuwaw mene. I koy ja rozpluszczyw oczi,
to pobaczyw, szczo win oskaeniw wid mojeji wpertosti. Chaj wam bis! Koy b wasz mozok
ne buw meni takyj potribnyj, ja b zasmayw joho siohodni i nahoduwaw by nym swoho
pinczera. Fu, jakyj wpertyj! I win bezceremonno zirwaw z mojeji hoowy wsi droty j znyk.
Ta meni szcze rano buo radity. Szwydko win powernuwsia i poczaw wpuskaty u rozczyny,
jaki ywyy moju hoowu, podrazywi reczowyny, wid jakych mene muczyy straszni, nesterpni boli. I koy ja mymowoli krywywsia, win zapytuwaw: To jak, koego, zwayysia?
Wse szcze ni? Ja buw nepochytnyj. Win wyjszow szcze bilsz rozluczenyj, obkydajuczy
mene tysiaczeju prokloniw. Ja torestwuwaw peremohu. Kilka dniw Kern ne zjawlawsia w
aboratoriji, i de pry dni ja czekaw riatiwnyci smerti. Na pjatyj de win pryjszow,
weseo wyswystujuczy jaku piseku, niby niczoho j ne buo. Ne dywlaczy na mene, win
uziawsia do roboty. Dniw zo dwa czy zo try ja sposterihaw za nym, ne beruczy nijakoji
uczasti. Ae robota wse odno cikawya mene. I koy win, prowodiaczy doslidy, zrobyw kilka
pomyok, jaki mohy znyszczyty rezultaty wsich naszych zusyl, ja ne wterpiw i podaw jomu
znak. Dawno b tak! skazaw win iz zadowoenoju posmiszkoju i pustyw powitria czerez
moje horo. Ja pojasnyw jomu pomyky i widtodi prodowuju keruwaty robotoju Win
perechytryw mene.

Wid toho czasu jak oran rozkrya tajemnyciu hoowy, wona znenawydia Kerna. I ce
poczuttia zrostao z konym dnem. Wona zasynaa z cym poczuttiam i prokydaasia z nym.
Wona baczya Kerna u achywych snach. Ta nenawys bua a jaka chworobywa. Ostannim czasom, zustriczajuczy iz Kernom, wona edwe strymuwaa, szczob ne kynuty jomu
w obyczczia: Wbywcia!
oran obchodyasia z nym naprueno i choodno.
Kern achywyj zoczyne! wyhukuwaa wona, zayszywszy naodynci z hoowoju. Ja wykau joho Ja kryczatymu pro joho zoczyn i ne whamujusia, poky ne
rozwinczaju cijeji kradenoji sawy, ne rozkryju wsich joho zoczyniw. Ja sebe ne poaliju.
Tychsze!.. Zaspokojte, umowlaw jiji Douel. Ja we kazaw wam, szczo ne
choczu metatysia. Ae koy waszi moralni poczuttia obureni j wy adajete widpaty, ja ne
widmowlatymu was tilky ne pospiszajte. Ja proszu was zaczekaty do zawerszennia naszych doslidiw. Ade j meni potriben zaraz Kern tak samo, jak i ja jomu. Win bez mene ne
moe zakinczyty robotu tak samo, jak i ja bez nioho. A ce use, szczo meni zayszyosia.
Bilszoho meni ne stworyty, ae rozpoczata robota maje buty zawerszena.
U kabineti poczuysia kroky.
oran szwydko zakrutya kran i sia z knykoju w ruci, wse szcze oburena. Hoowa
Douela opustya powiky, ot niby zadrimaa.
Zajszow profesor Kern.
Win pidozrio pohlanuw na oran.
Szczo take? Wy czymo zbenteeni? Czy wse harazd?
Ni niczoho wse harazd nepryjemnosti wdoma
Dajte wasz puls
oran neochocze prostiaha ruku.
Bjesia posyeno nerwy rozhulaysia Dla nerwowych ludej ce, mabu, waka
robota. Ae ja wamy zadowoenyj. I podwojuju wam patniu.
Ne treba, diakuju.
Ne treba. Komu ne potribni hroszi? Ade u was rodyna.
oran niczoho ne widpowia.
Sprawa taka. Treba deszczo pidhotuwaty. Hoowu profesora Douela my perenesemo w kimnatu za aboratorijeju Tymczasowo, koego, tymczasowo. Wy ne spyte?
zwernuwsia win do hoowy. A siudy zawtra prywezu dwa swiekych trupy, i my wyhotujemo z nych paru holiw, jaki rozmowlatymu, i prodemonstrujemo jich u naukowomu
towarystwi. Czas ue opryludnyty nasze widkryttia.
I Kern znowu pylno pohlanuw na oran.
Szczob zawczasno ne wyjawyty wsijeji syy swojeji nepryjazni, oran zmusya sebe
wdaty bajduu i kwapywo spytaa persze, szczo spao jij na dumku:
A czyji trupy prywezu?
Ja ne znaju, i nichto cioho ne znaje. Tomu szczo zaraz ce szcze ne trupy, a ywi j
zdorowi ludy. Zdorowiszi za nas iz wamy. Ce ja mou skazaty z pewnistiu. Meni potribni
hoowy cikom zdorowych ludej. Ae zawtra na nych czekaje smer. A za hodynu, ne piznisze, wony budu tut, na prozektorkomu stoli. Ja pro ce podbaju.
oran, jaka spodiwaasia wid profesora Kerna wsioho, podywyasia na nioho tak perelakano, szczo win na my znijakowiw, a potim hoosno rozrehotawsia.
Use due prosto. Ja zamowyw paru swiekych trupiw u morzi. Ricz, baczyte, w

tim, szczo misto, cej suczasnyj mooch, szczodnia wymahaje ludkych ertw. Szczodnia, za
neporusznymy zakonamy pryrody, w misti hyne wid wuycznoho ruchu kilka ludej, ne wrachowujuczy neszczasnych wypadkiw na zawodach, fabrykach, budiwnyctwach. Tak ot, ci
pryreczeni, badiori, spowneni syy ta zdorowja ludy siohodni spokijno zasnu, ne znajuczy,
szczo jich czekaje zawtra. Zawtra wranci wony wstanu i, weseo naspiwujuczy, pocznu
odiahatysia, szczob ity, jak wony hadatymu, na robotu, a nasprawdi nazustricz swojij
nemynuczij smerti. U toj samyj czas w inszomu kinci mista, tak samo bezturbotno naspiwujuczy, wdiahatymesia jichnij kat mymowoli szofer abo wodij tramwaja. Potim ertwa
wyjde zi swojeji kwartyry, kat wyjide z protyenoho kincia mista zi swoho haraa czy tramwajnoho parku. Peremahajuczy potik wuycznoho ruchu, wony napoehywo nabyatymusia odne do odnoho, ne znajuczy odne odnoho, a do fatalnoho miscia zitknennia jichnich szlachiw. Potim na odnu korotku my chto iz nych zagawysia i wse. Na statystycznij rachiwnyci, jaka widliczuje czyso ertw wuycznoho ruchu, dodassia odna kistoczka.
Tysiaczi wypadkowostej maju prywesty jich do cioho fatalnoho miscia zitknennia. I wse
taky ce nemynucze trapysia z tocznistiu hodynnykowoho mechanizmu, jakyj na odnu my
zwody w odnu poszczynu dwi striky, szczo ruchajusia z riznoju szwydkistiu.
Nikoy szcze profesor Kern ne buw takyj baakuczyj z oran. Ta j zwidky w nioho taka
nespodiwana szczedris? Ja podwojuju wam patniu
Win chocze waskawyty, kupyty mene, podumaa oran. Win, zdajesia, pidozriuje, szczo ja zdohaduju, ba nawi znaju pro bahato szczo. Ae jomu ne wdassia kupyty mene.

Sprawdi, wranci na prozektorkomu stoli aboratoriji profesora Kerna eay dwa swiych trupy.
Dwi nowych hoowy, jaki pryznaczaysia dla publicznoji demonstraciji, ne powynni
buy znaty pro isnuwannia hoowy profesora Douela. O czomu jiji buo zawbaczywo pereneseno profesorom Kernom do susidnioji kimnaty.
Czoowiczyj trup naeaw robitnykowi rokiw trydciaty, szczo zahynuw u potoci doronioho ruchu. Joho mohutnie tio buo rozczawene. U napiwrozpluszczenych osklaniych oczach zawmer perelak.
Profesor Kern, oran ta Don u biych chaatach praciuway nad trupamy.
Buo szcze kilka trupiw, howoryw profesor Kern. Odyn robitnyk upaw z rysztuwa. Zabrakuwaw. U nioho moho buty uszkodennia mozku wid strusu. Zabrakuwaw ja
i kilkoch samowbyw, jaki otrujiysia. O cej chope wyjawywsia hodiaszczym. Ta szcze
o ocia niczna krasunia.
Win kywkom hoowy wkazaw na trup inky z wrodywym, ae zmarniym obyczcziam. Na niomu szcze pomitno buo rumjana i zayszky hrymu. Obyczczia buo spokijne.
Tilky zwedeni browy i napiwrozkrytyj rot nadaway jomu wyrazu jakoho dytiaczoho podywu.
Spiwaczka z baru. Wbyto jiji wypadkowoju kueju pid czas pjanoji swarky. Prosto
w serce baczyte? Nawmysne tak ne wuczysz.
Profesor Kern praciuwaw szwydko i wpewneno. Hoowy buo widsiczeno wid ti,
trupy wyneseno.
Szcze kilka chwyyn i hoowy pomiszczeno na wysoki stoyky. U horo, weny i
sonni arteriji wwedeno trubky.
Profesor Kern buw u pryjemno-zbudenomu stani. Nabyaasia joho zoriana my. Za
uspich win buw pewen.
Na demonstraciju ta dopowi profesora Kerna buo zaproszeno switya nauky. Presa,
kerowana wmioju rukoju, drukuwaa poperedni statti, w jakych pidnosya naukowyj henij
profesora Kerna. W urnaach buy joho portrety. Wystupowi Kerna z joho dywowynym
doslidom oywennia mertwych ludkych holiw nadaway znaczennia trimfu nacinalnoji nauky.
Weseo naswystujuczy, profesor Kern wymyw ruky, zakuryw cyharku i samowdowoeno podywywsia na hoowy, jaki buy pered nym.
Che-che! Na taril potrapya hoowa ne ysze Ianna, ae j samoji Saomeji. Nepohana bude zustricz. Zayszajesia tilky widkrutyty kran i mertwi oywu. Nu, szczo , mademuazel? Oywlujte. Widkruti usi try krany. W tomu weykomu cylindri mistysia stysnute powitria, a ne otruta, che-che
Dla oran ce we dawno ne buo nowynoju. Ae wona, z maje neswidomoju chytristiu, wdaa, szczo niczoho ne znaa.
Kern spochmurniw, raptom poserjozniszaw. Pidijszowszy wprytu do oran, win, karbujuczy kone sowo, skazaw:
Ae u profesora Douela proszu powitrianoho krana ne widkrywaty. U nioho poszkodeni hoosowi zwjazky i
Upijmawszy nedowirywyj pohlad oran, win rozdratowano dodaw:
Chaj tam jak ja zaboroniaju wam. Bute suchnianoju, koy ne choczete maty
weyki nepryjemnosti.

I, poweseliwszy znowu, win prospiwaw na motyw opery Pajacy:


Oto my poczynajemo!
oran widkrutya krany.
Perszoju wyjawya oznaky yttia hoowa robitnyka. e pomitno zdryhnuysia powiky. Zinyci zrobyysia prozori.
Cyrkulacija je. Wse jde czudowo
Raptom pohlad hoowy zminyw swij napriamok, oczi powernuysia do swita wikna.
Powilno widnowluwaasia swidomis.
ywe! weseo huknuw Kern. Dajte bilsze powitria.
oran widkrutya kran ducze. Powitria zaswystio w horli.
Szczo ce?.. De ja?.. newyrazno mowya hoowa.
U likarni, drue, skazaw Kern.
U likarni?.. Hoowa powea oczyma, opustya pohlad donyzu j pobaczya poronij prostir.
A de moji nohy? De moji ruky? De moje tio?
Nemaje joho, drue. Wono rozczawene. Tilky hoowa i wcilia, a tuub doweo
widrizaty.
Jak ce widrizaty? E, ni, ja na take ne prystaju. Szczo ce wono za operacija? Naszczo
ja hoden takyj? Samoju hoowoju na chlib ne zarobysz. Meni ruky potribni. Bez ruk, bez
nih nikudy ne najmusia Wyjdesz z likarni chu! Ta j wyjty nema na czomu. Szczo
teper? Pyty-jisty treba. Znaju ja naszi likarni. Potrymajete skilky tam ta j wyturyte: wylikuway, mowlaw. Ni, ja na take ne prystaju, wodno kazaw win.
Joho wymowa, szyroke, zasmahe, wesniankuwate obyczczia, zacziska, najiwnyj
pohlad bakytnych oczej use wkazuwao na te, szczo win chope silkyj.
Zydni widirway joho wid ridnych aniw, misto rozczawyo moode due tio.
Moe, chocz dopomoha jaka wyjde?.. A de toj? raptom zhadaw win, i oczi joho
rozszyryy.
Chto?
Ta toj, szczo najichaw na mene Tut tramwaj, tut druhyj, tut awtomobil, a win
prosto na mene
Ne turbujte. Win swoje odery. Nomer wantaiwky zapysano: czotyry tysiaczi
simsot odynadcia, koy wam cikawo. Jak was zwaty? zapytaw profesor Kern.
Mene? Toma zway. Toma Busz, ot jak.
O szczo, Toma Wy matymete wse, czoho zabaajete, i ne stradatymete ni wid
hoodu, ni wid choodu, ni wid sprahy. Was ne wykynu na wuyciu, ne bijtesia.
A szczo, durno hoduwatymete czy na jarmarkach za hroszi budete pokazuwaty?
Pokaemo, pokaemo, ta ne na jarmarkach. Uczenym pokaemo. Nu, a teper
widpoczyte I, pohlanuwszy na hoowu inky, Kern zakopotano zauwayw: Szczo
Saomeja prymuszuje sebe dowho czekaty.
Ce szczo, te hoowa bez tia? zapytaa hoowa Toma.
Ta, baczyte, aby wy ne nuhuway, my zaprosyy do kompaniji diwczynu Zakruti, oran, joho powitrianyj kran, szczob ne zawaaw swojeju baakanynoju.
Kern wyjniaw z nizdri inky termometra.
Temperatura wyszcza za trupnu, ae szcze nyka. Oywennia jde powilno
Mynaw czas. Hoowa inky ne oywaa. Profesor Kern poczaw chwyluwatysia. Win
chodyw po aboratoriji, pozyraw na hodynnyka, i koen joho krok po kamjanij pidozi
dzwinko widuniuwaw u weykij kimnati.
Hoowa Toma zdywowano hypaa na nioho i bezzwuczno woruszya hubamy.

Nareszti Kern pidijszow do hoowy inky j uwano ohlanuw sklani truboczky, jakymy
zakinczuwaysia kauczukowi trubky, wwedeni w sonni arteriji.
O de pryczyna. Cia truboczka wchody due neszczilno, j tomu cyrkulacija
widbuwajesia powilno. Dajte szyrszu trubku.
Kern zaminyw trubku, i za kilka chwyyn hoowa oya.
Hoowa Brike, tak zway inku, na swoje oywennia reahuwaa bilsz
burchywo. Koy wona ostatoczno oprytomnia i zahoworya, to poczaa chrypko kryczaty,
bahaa kraszcze wbyty jiji, ae ne zayszaty takoju potworoju.
Ach, ach, ach!.. Moje tio moje bidne tio!.. Szczo wy zrobyy zi mnoju? Wriatujte
mene abo wbyjte. Ja ne mou yty bez tia!.. Dajte meni chocz podywytysia na nioho ni,
ni, ne treba. Wono bez hoowy jakyj ach!.. Jakyj ach!..
Koy wona trochy zaspokojia, to skazaa:
Wy kaete, szczo oywyy mene. Ja maooswiczena, ae ja znaju, szczo hoowa ne
moe isnuwaty bez tia. Szczo ce, dywo, czary?
Ni te, ni druhe. Ce dosiahnennia nauky.
Koy wasza nauka moe tworyty taki czudesa, to wona powynna wmity robyty j
inszi. Pryszyjte meni nowe tio. Bewze or prodiriawyw mene kueju Ae czymao
diwczat puskaju sobi kulu w oba. Widrite jichnie tio i pryszyjte do mojeji hoowy. Tilky
sperszu pokai meni. Treba wybraty harne tio. A tak ja ne mou inka bez tia. Ce hirsze, ni czoowik bez hoowy.
I, zwernuwszy do oran, wona poprosya:
Bu aska, podajte meni dzerkao.
Dywlaczy u dzerkao, Brike dowho j uwano wywczaa sebe.
achywo! Mona was poprosyty poprawyty meni woossia? Ja ne mou sama zrobyty sobi zaczisku
Wam, oran, dodaosia roboty, posmichnuwsia Kern. Widpowidno bude
zbilszeno i waszu patniu. Muszu jty.
Win pohlanuw na hodynnyka i, pidijszowszy byko do oran, proszepotiw:
U jichnij prysutnosti, win powiw oczyma na hoowy, ani sowa pro hoowu
profesora Douela!..
Koy Kern wyjszow z aboratoriji, oran pisza prowidaty hoowu profesora Douela.
Oczi Douela dywyysia na neji z sumom. Peczalna posmiszka krywya huby.
Bidnyj, bidnyj proszepotia oran. Ae skoro za was pomstiasia!
Hoowa podaa znak. oran widkrutya powitrianyj kran.
Wy kraszcze rozkai, jak projszow doslid, proszypia hoowa, kwoo posmichajuczy.

Hoowam Toma ta Brike szcze wacze buo zwyknuty do swoho nowoho isnuwannia,
ni hoowi Douela. Joho mozok praciuwaw nad tymy naukowymy probemamy, jaki cikawyy joho i do toho. Toma ta Brike buy ludy prosti j yty bez tia jim ne buo sensu. Ne
dywno, szczo wony skoro zatuyy.
Chiba ce yttia? skarywsia Toma. Styrczysz mow pe. Usi stiny do dirok
wydywywsia
Pryhniczenyj nastrij wjazniw nauky, jak artoma narik jich Kern, due turbuwaw
joho. Hoowy mohy zachyrity wid nuhy szwydsze, ani nastane de jich demonstraciji.
I profesor Kern usilako namahawsia jich rozwaaty.
Win prynis kinoaparat, i oran iz Donom weczoramy wasztowuway kinoseansy.
Zamis ekrana bua bia stina aboratoriji.
Hoowi Toma osobywo podobay komiczni kartyny z Czarli Czaplinom i Monti
Benksom. Dywlaczy na jichni wytiwky, Toma na jakyj czas zabuwaw pro swoje ubohe
ywotinnia. Z joho hora wychopluwaosia nawi szczo schoe na smich, a na oczi nawertaysia slozy.
Ta o postrybaw i znyk Benks, i na bilij stini kimnaty zjawyosia zobraennia fermy.
Maeke diwcza hoduje kurczat. Czubata kwoczka zakopotano pryhoszczaje swojich ptaszeniat. Bila koriwnyka mooda zdorowa inka doji korowu, widhaniajuczy liktem tela,
szczo tyciajesia mordoju u wymja. Probih kudatyj sobaka, weseo krutiaczy chwostom, i
slidom za nym pokazawsia fermer, weduczy za powid konia.
Toma zachrypiw nezwyczno wysokym, falszywym hoosom i raptom wyhuknuw:
Ne treba! Ne treba!..
Don, jakyj porawsia bila aparata, ne widrazu zrozumiw, u czim ricz.

Prypyni demonstraciju! wyhuknua oran i szwydko wwimknua swito. Zblide zobraennia szcze myhotio jakyj czas i nareszti znyko. Don zupynyw proekcijnyj
aparat.
oran hlanua na Toma. Na oczach u nioho buy slozy, ae to we ne buy slozy smichu. Joho puchke yce skyso, mow u pokrywdenoji dytyny, huby skrywyysia.
Jak u nas na seli schypujuczy, prokazaw win. Korowa kuroczka. Propao, wse teper propao
Bila aparata we metuszyasia oran. Szwydko swito zhaso, i na bilij stini zamyhotiy
tini. Harold ojd wtikaw wid polismeniw, jaki joho peresliduway. Ae nastrij Toma buw
ue zipsowanyj. Teper wyhlad ludej, jaki ruchaysia, nawiwaw na nioho szcze bilszu tuhu.
Icz, hasaje, jak skaenyj, burczaa hoowa Toma. Posadyty b joho otak, chaj
by otodi popyhaw.
oran szcze raz sprobuwaa zminyty programu.
Pokaz weykoswitkoho bau he zasmutyw Brike. Wrodywi inky ta jichni rozkiszni
wbrannia dratuway jiji.
Ne treba ja ne choczu dywytysia, jak ywu inszi, kazaa wona.
Kinoaparat prybray. Radipryjmacz rozwaaw hoowy trochy dowsze, jim obom podobaasia muzyka, osobywo tanciuwalna.
Hospody, jak ja tanciuwaa cej tane! wyhuknua jako Brike, zaywajuczy
slimy.
Doweosia wdatysia do inszych rozwah.
Brike kapryzuwaa, szczochwyyny wymahaa dzerkaa, wyhaduwaa nowi zaczisky,

prosya pidmalowuwaty jij oczi oliwcem, biyty j rumjanyty obyczczia. Jiji dratuwaa netiamuszczis oran, szczo nijak ne moha osiahnuty tajemny kosmetyky.
Newe wy ne baczyte, rozdratowano howorya hoowa Brike, szczo prawe
oko pidmalowano temnisze wid liwoho. Pidnimi dzerkao wyszcze.
Wona prosya, szczob jij prynesy modni urnay j tkanyny, i wymahaa drapiruwaty
stoyka, na jakomu bua zakripena jiji hoowa.
Czasom Brike powodyasia dywakuwato. Naprykad, zajawya raptom iz zapiznioju
soromjazywistiu, szczo ne moe spaty w odnij kimnati z muczynoju.
Widhorodi mene na nicz szyrmoju abo prynajmni knykoju.
I oran robya szyrmu z weykoji rozhornutoji knyky, wstanowywszy jiji na sklanij
doszci bila hoowy Brike.
Ne mensze kopotu zawdawaw i Toma.
Jako win poczaw wymahaty wyna. I profesor Kern zmuszenyj buw daty jomu widczuty nasoodu spjaninnia, wwiwszy w ywylni rozczyny neweyki dozy pjankych reczowyn. Inodi Toma ta Brike spiway duetom. Osabeni hoosowi zwjazky ne suchaysia jich.
To buw achywyj duet.
Mij bidnyj hoos Koy b wy mohy czuty, jak ja spiwaa ranisz! kazaa Brike,
trahiczno zwodiaczy browy.
Weczoramy nymy owoodiway rozdumy. Nezwycznis isnuwannia prymuszuwaa
nawi ci prosti natury zamysluwatysia nad pytanniamy yttia i smerti.
Brike wirya w bezsmertia. Toma buw materilistom.
Zwyczajno, my bezsmertni, kazaa hoowa Brike. Koy b dusza wmyraa z
tiom, wona ne powernuasia b u hoowu.
A de u was dusza sydia: w hoowi czy w tili? wjidywo zapytaw Toma.
Zwisno, w tili bua skri bua ne zowsim upewneno widpowidaa hoowa
Brike, widczuwajuczy w zapytanni jaku kawerzu.
To szczo, dusza waszoho tia teper bezhoowa chody na tim switi?
Sami wy bezhoowyj, obrazyasia Brike.
Ta ja z hoowoju. Tilky wona w mene i je, ne whawaw Toma. A o dusza
waszoji hoowy czy ne zostaasia na tomu switi? A moe, czerez ociu humowu kyszku wernuasia nazad na zemlu? Ni, dodaw win ue serjozno, my jak maszyna. Pustyy paru
znowu zapraciuwaa. A koy rozbya uszczer to j para ne dopomoe
I wony porynay w swoji dumky

Dokazy Toma ne perekonuway Brike. Popry swoje dosy bezadne mynue wona zayszaasia rewnoju katoyczkoju. Jiji burchywe yttia ne zayszao jij czasu ne ysze dumaty pro potojbicznyj swit, ae nawi chodyty do cerkwy. Odnak pryszczepena w dytynstwi bohomilnis micno sydia w nij. I teper, zdawaosia, nastaw najzruczniszyj czas dla
toho, szczob ti zarodky religijnosti prorosy. Jiji teperisznie isnuwannia buo strachitywym, ae smer moywis druhoji smerti lakaa jiji szcze bilsze. Noczamy jiji muczyy
achy potojbicznoho yttia.
Jij wwyaysia jazyky pekelnoho poumja. Wona baczya, jak jiji hriszne tio we pidsmauwaosia na weyczeznij skoworodi.
Brike z achom prokydaasia, kacajuczy zubamy i zadychajuczy. Tak, wona sprawdi
widczuwaa, szczo zadychajesia. Jiji zbudenyj mozok wymahaw posyenoho prytoku kysniu, ae wona bua pozbawena sercia toho ywoho dwyhuna, jakyj tak idealno rehuluje
postaczannia potribnoji kilkosti krowi wsim orhanam tia. Wona probuwaa kryczaty,
szczob rozbudyty Dona, jakyj czerhuwaw u jichnij kimnati. Ae Donowi nabrydy ti postijni wykyky, i win, aby spokijno pospaty chocz kilka hodyn, nechtuwaw wymohamy profesora Kerna i zakruczuwaw inodi w holiw powitriani krany. Brike roztulaa rota, mow ryba,
wytiahnuta z wody, i namahaasia kryczaty, ae toj kryk buw ne hoosniszym za peredsmertni pozichy ryby A po kimnati wse brodyy czorni tini chymer, pekelne poumja
oswitluwao jichni obyczczia. Wony nabyaysia do neji, prostiahay straszni pazurysti
apy. Brike zapluszczuwaa oczi, ae ce ne dopomahao: wona odnakowo baczya jich. I
dywno: jij zdawaosia, szczo serce jiji zawmyraje i choone wid achu.
Hospody, Hospody, newe ty ne pomyujesz rabu twoju, ty wsemohutnij, bezzwuczno woruszyysia jiji huby, twoja dobrota bezmena. Ja bahato hriszya, ae chiba
ja wynna? Ade ty znajesz, czomu tak staosia. Ja ne pamjataju swojeji materi, mene nikomu buo nawczyty dobra Ja hooduwaa. Skilky raziw ja prochaa tebe dopomohty
meni. Ne hniwajsia, Hospody, ja ne dokoriaju tobi, bojazko prodowuwaa wona swoju
nimu moytwu, ja choczu skazaty, szczo ja ne taka we j wynna. I, zmyoserdywszy, ty,
moywo, poszesz mene u czystyyszcze Tilky ne w peko! Ja pomru wid achu Jaka
ja durna, ade tam ne wmyraju! i wona znowu poczynaa swoji najiwni moytwy.
Pohano spaw i Toma. Ae joho ne peresliduway wydinnia peka. Joho hryza tuha za
zemnym. ysze kilka misiaciw tomu win piszow z ridnoho sea, pokynuwszy tam use, szczo
buo mye joho serciu, prychopywszy z soboju w dorohu ysze neweyczku torbu z koramy
ta swoji mriji zarobyty w misti hroszej, szczob kupyty kapo zemli. I todi win odruysia
z roewoszczokoju zdorowoju Mari O, todi jiji bako ne zapereczuwatyme proty jichnioho szlubu.
I o wse propao Na bilij stini swojeji wypadkowoji tiurmy win pobaczyw fermu i
weseu, zdorowu inku, tak schou na Mari, szczo dojia korowu. Ae zamis nioho, Toma,
inszyj czoowik prowiw czerez podwirja powz zakopotanu kwoczku z kurczatamy konia,
jakyj widmachuwawsia chwostom wid much. A joho, Toma, wbyto, znyszczeno, i hoowu
joho nastromeno na palu, mow horodnie opudao. De joho dui ruky, mohutnie tio? U
widczaju Toma zaskrypiw zubamy. Potim win tycho zapakaw, i slozy krapotiy na sklanu
pidstawku.
Szczo ce? prybyrajuczy wranci, zdywowano zapytaa oran. Zwidky tut
woda?

Chocz powitrianyj kran ue j buw zawbaczywo widkruczenyj Donom, Toma ne widpowidaw. Pochmuro i neprywitno hlanuw win na oran, a koy wona widijsza do hoowy
Brike, win tycho prochrypiw jij u spynu:
Ubywcia! Win ue zabuw pro wodija, szczo rozczawyw joho, i perenis uwe swij
hniw na ludej, jaki joho otoczuway.
Szczo wy skazay, Toma? obernuasia do nioho oran.
Ae huby Toma buy we znowu micno stysnuti, a oczi dywyysia na neji z neprychowanym hniwom.
Zdywowana oran chotia buo rozpytaty Dona pro pryczynu pohanoho nastroju,
ae Brike we zawoodia jiji uwahoju.
Bu aska, poczuchajte meni nis z prawoho boku. Cia bezporadnis achywa
Pryszczyka tam nemaje? Ae czoho todi tak swerby? Dajte meni, bu aska, dzerkao.
oran pidnesa dzerkao do hoowy Brike.
Powerni praworucz, ja ne baczu. Szcze o tak. Poczerwoninnia. Moe, pomastyty koldkremom?
oran terplacze mastya kremom.
O tak. Teper prypudri, bu aska. Diakuju oran, ja chotia b zapytaty u was
pro odnu ricz
Proszu.
Skai meni, koy due hriszna ludyna spowidajesia u swiaszczenyka i pokajesia w swojich hrichach, czy moe taka ludyna maty widpuszczennia hrichiw i potrapyty
do raju?
Zwyczajno, moe, serjozno widpowia oran.
Ja tak bojusia pekelnych muk ziznaasia Brike. Proszu was, zaprosi do
mene kiure ja choczu pomerty chrystyjankoju
I hoowa Brike z wyhladom smertennoji muczenyci zwea oczi whoru. Potim wona
opustya jich i wyhuknua:
Jakyj cikawyj fason waszoji sukni! Ce ostannia moda? Wy dawno ne prynosyy
meni modnych urnaliw.
Dumky Brike powernuysia do zemnych spraw.
Korotkyj podi Harni nohy due wyhraju, koy korotka spidnycia. Moji nohy!
Moji neszczasni nohy! Wy baczyy jich? O, koy ja tanciuwaa, czoowiky wid cych nih
boewoliy!
Do kimnaty zajszow profesor Kern.
Jak sprawy? weseo pocikawywsia win.
Suchajte, pane profesore, zwernuasia do nioho Brike, ja ne mou tak wy
powynni pryszyty meni czyje tio Ja we jako prosya was i teper proszu szcze. Ja due
was proszu. Ja pewna, szczo koy wy tilky zachoczete, to zmoete zrobyty ce
Czort, a czomu b i ni? podumaw profesor Kern. Chocz win prywasnyw usiu
czes oywennia ludkoji hoowy, widdienoji wid tia, ae w duszi wyznawaw, szczo cej
wdayj doslid cikowyto je zasuhoju profesora Douela. Ae czomu ne pity dali Douela? Z
dwoch zahybych osib skasty odnu ywu, ce buo b hrandizno! I koy b doslid udawsia,
wsia czes po prawu naeaa b odnomu Kernowi. A wtim, dejakymy poradamy hoowy
Douela mona buo b skorystatysia. Tak, nad cym taky warto zamysyty.
A wam due choczesia szcze potanciuwaty? posmichnuwsia Kern i pustyw u
hoowu Brike strumi cyharkowoho dymu.
Czy ja choczu? Ja tanciuwatymu de i nicz. Ja machatymu rukamy, jak witriak,
purchatymu, mow meteyk Dajte meni tio, moode, harne inocze tio!

Ae czomu obowjazkowo inocze? hrajywo zapytaw Kern. Koy wy tilky zachoczete, ja zmou daty wam i czoowicze tio.
Brike pohlanua na nioho z podywom i achom.
Czoowicze tio? inocza hoowa na czoowiczomu tili! Ni, ni, to bude hydotna
potwora! Wako nawi pidibraty kostium
Ae wy todi we ne budete inkoju. Wy peretworytesia na czoowika. U was wyrostu wusa i boroda, zminysia j hoos. Chiba wy ne choczete peretworyty na czoowika?
Bahato inok szkoduje, szczo ne narodyysia czoowikamy.
Ce, mabu, ti inky, na jakych czoowiky ne zwertay nijakoji uwahy. Taki, zwyczajno, wyhray b wid peretworennia na czoowika. Ae ja ja ne potrebuju cioho. I
Brike hordo zwea swoji harni browy.
Nu, nechaj bude po-waszomu. Wy zayszytesia inkoju. Ja postaraju pidszukaty
wam harne tio.
O, profesore, ja budu bezmeno wdiaczna wam. Mona ce zrobyty siohodni? Ujawlaju, jakyj bude efekt, koy ja znowu powernusia w Sza-nuar
Ce tak szwydko ne robysia.
Brike terewenya dali, ae Kern ue widijszow wid neji i zwernuwsia do Toma:
Jak sprawy, drue?
Toma ne czuw rozmowy profesora z Brike. Zahybenyj u swoji dumky, win pochmuro
hlanuw na profesora j niczoho ne widpowiw.
Widtodi jak profesor Kern poobiciaw Brike nowe tio, jiji nastrij rizko zminywsia.
Pekelni achy we ne peresliduway jiji. Wona bilsze ne dumaa pro potojbicznyj swit. Usi
jiji dumky buy spowneni turbotamy pro majbutnie nowe zemne yttia. Dywlaczy u dzerkao, wona nepokojiasia tym, szczo jiji obyczczia schudo, a szkira nabua owtawoho
widtinku. Wona zamuczya oran, prymuszujuczy zawywaty sobi woossia, robyty zaczisku i makija.
Profesore, newe ja j zayszusia takoju chudiuszczoju i owtoju? sturbowano
zapytuwaa wona Kerna.
Wy stanete szcze kraszczoju, ni buy, zaspokojuwaw win jiji.
Ni, farbuwanniam tut ne dopomoesz, ce samoobman, howorya wona, koy
profesor piszow. Mademuazel oran, my budemo robyty choodni obmywannia i masa.
Bila oczej i wid nosa do hubiw u mene zjawyysia nowi zmorszky. Ja hadaju, szczo koy
dobre promasuwaty, wony znyknu. Odna moja podruha Och, ja j zabua was zapytaty,
czy znajszy wy siroho szowku na sukniu? Siryj kolir meni due pasuje. A modni urnay
prynesy? Czudowo! Jak szkoda, szczo niczoho ne mona namiriaty. Ja ne znaju, jake u
mene bude tio. Dobre buo b, koy b win distaw take wysoke, z wukymy stehnamy Rozhorni urna.
I wona porynua w tajemnyci krasy inoczoho wbrannia.
oran ne zabuwaa pro hoowu profesora Douela. Wona, jak i ranisze, dohladaa jiji,
wranci dopomahaa czytaty, ae na rozmowy ne zayszaosia czasu, a oran szcze bahato
pro szczo chotiosia pohoworyty z Doueem. Wona dedali bilsze stomluwaasia i nerwuwaa. Hoowa Brike ne dawaa jij ani chwyynky spokoju. Inodi oran pererywaa czytannia i zmuszena bua bihty na kryk Brike tilky dla toho, szczob poprawyty okon abo widpowisty na te, czy bua oran u mahazyni biyzny.
Ae wy ne znajete rozmiriw waszoho tia, strymujuczy rozdratuwannia, howorya oran, naszwydku poprawlajuczy okon na hoowi Brike, i pospiszaa do hoowy Douela.
Dumka pro zdijsnennia smiywoji operaciji zachopya Kerna.

Kern naprueno praciuwaw, hotujuczy do cijeji skadnoji operaciji. Win nadowho


wsamitniuwawsia z hoowoju profesora Douela i rozmowlaw iz neju. Bez porad Douela
Kern, chocz jak chotiw by, obijtysia ne mih. Douel wkazuwaw jomu na ciu nyzku trudnoszcziw, pro jaki Kern ne podumaw i jaki mohy wpynuty na rezultaty doslidu, radyw
prorobyty kilka poperednich doslidiw iz twarynamy i keruwaw cymy doslidamy. I taka we
bua sya inteektu Douela, szczo win sam nadzwyczajno zacikawywsia majbutnioju operacijeju. Hoowa Douela niby a poswiiszaa. Dumka joho praciuwaa nadzwyczajno
czitko.
Kern buw zadowoenyj i nezadowoenyj takoju weykoju dopomohoju Douela. Szczo
dali prosuwaasia robota, to bilsze perekonuwawsia Kern, szczo bez Douela win z neju b ne
wporawsia. I jomu zayszaosia potiszaty swoje samolubstwo tilky tym, szczo cej nowyj
doslid zdijsny win.
Wy hidnyj nastupnyk pokijnoho profesora Douela, jako skazaa jomu hoowa
Douela z e pomitnoju ironicznoju posmiszkoju. Och, koy b ja mih uziaty aktywniszu
uczas u cij roboti!
Ce ne buo ani prochanniam, ani natiakom. Hoowa Douela due dobre znaa, szczo
Kern ne schocze, ne nawaysia daty jij nowe tio.
Kern spochmurniw, ae wdaw, szczo ne czuw cioho wyhuku.
Ote, doslidy z twarynamy zawerszyy uspiszno, skazaw win. Ja operuwaw
dwoch sobak. Obezhoowywszy jich, pryszyw hoowu odnoho do tuuba druhoho. Obydwa
ywi-zdorowi, szwy na szyji zrostajusia.
ywennia? zapytaa hoowa.
Poky szczo sztuczne. Czerez rot daju tilky rozczyn z jodom dla dezinfekciji. Ae
nezabarom perewedu na normalne charczuwannia.
Za kilka dniw Kern zajawyw:
Sobaky charczujusia normalno. Perewjazky zniato i, ja dumaju, za de-dwa wony
bihatymu.
Zadi iz tyde, poradya hoowa. Moodi sobaky robla rizki ruchy hoowoju, i szwy mou rozijtysia. Ne forsujte podij. Ustyhnete szcze spoczyty na awrach,
chotia dodaty hoowa, ae wtrymaasia. I szcze: trymajte sobak w riznych prymiszczenniach. Razom wony zdijmu szarwarok i mou zaszkodyty sobi.
Nareszti nastaw, de, koy profesor Kern z uroczystym wyhladom uwiw do kimnaty
hoowy Douela sobaku z czornoju hoowoju i biym tuubom. Sobaka, pewne, poczuwawsia dobre. Oczi joho buy wawi, win weseo krutyw chwostom. Zabaczywszy hoowu profesora Douela, sobaka raptom najiaczywsia, zaharczaw i zahawkaw dykym hoosom.
Nezwyczajne wydowyszcze, mabu, wrazyo i nalakao joho.
Prowedi sobaku po kimnati, skazaa hoowa.
Kern projszowsia wzdow kimnaty, weduczy psa za soboju. Wid pryskipywoho
pohladu Douela niczoho nemoywo buo prychowaty.
A ce szczo? zapytaw Douel. Sobaka trochy nakulhuje na zadniu nohu. I z
hoosom neharazd.
Kern znitywsia.
Sobaka kulhaw i do operaciji, skazaw win, noha perebyta.
Na oko deformaciji ne wydno, a pomacaty, na al, ja ne mou. Wy ne mohy znajty
paru zdorowych sobak? iz sumniwom u hoosi zapytaa hoowa. Ja dumaju, zi mnoju
mona buty cikom widwertym, szanownyj koego. Napewne, z operacijeju oywennia
dowho wowtuzyysia i nadto zatrymay smertnu pauzu zupynky dijalnosti sercia ta dy-

channia, a ce, jak wam maje buty widomo z mojich doslidiw, neridko pryzwody do poruszennia funkcij nerwowoji systemy. Ae zaspokojte, taki jawyszcza mou znyknuty. Dywisia ysze, szczob wasza Brike ne poczaa kulhaty na obydwi nohy.
Kern rozlutuwawsia, ae namahawsia ne podaty wyhladu. Win wpiznaw u hoowi
dawnioho profesora Douela widwertoho, wymohywoho i samowpewnenoho.
Nepodobstwo! dumaw Kern. Ocia szyplacza, mow prokoota szyna, hoowa
prodowuje wczyty mene, huzuje z mojich pomyok, i ja zmuszenyj, mow szkolar, wysuchowuwaty jiji powczannia Poworot krana, i duch wyety iz cioho hnyoho harbuza
Prote Kern, nijak ne wyjawlajuczy swoho nastroju, uwano wysuchaw szcze kilka porad.
Diakuju za waszi wkaziwky, skazaw Kern i, kywnuwszy hoowoju, wyjszow z
kimnaty.
Za dweryma win znowu poweseliszaw.
Ni, wtiszaw sebe Kern, robotu wykonano czudowo. Dohodyty Douelu neehko.
Kulhawa noha i dykyj hoos sobaky dribnyci poriwniano z tym, szczo zrobeno.
Prochodiaczy czerez kimnatu, w jakij perebuwaa hoowa Brike, win zupynywsia i,
pokazujuczy na sobaku, mowyw:
Mademuazel Brike, wasze baannia skoro zdijsnysia. Baczyte ocioho sobaczku?
Win tak samo, jak i wy, buw hoowoju bez tia, i podywisia, win ywe i bihaje, niby niczoho
j ne trapyo.
Ja ne sobaczka, obraeno widpowia hoowa Brike.
Ae ce neobchidna sproba. Koy oyw sobaczka w nowomu tili, to oywete j wy.
Ne rozumiju, do czoho tut sobaczka, wperto twerdya Brike. Meni bajdue
do sobaczky. Wy kraszcze skai, koy mene oywyte. Zamis toho, szczob poszwydsze
oywyty mene, wy wowtuzytesia z jakymy tam sobakamy.
Kern beznadijno machnuw rukoju i, weseo posmichajuczy, skazaw:
Teper skoro. Treba tilky znajty pidchoyj trup tobto tio, i wy budete w pownij
formi, jak to kau.
Widwiwszy sobaku, Kern powernuwsia iz santymetrom u rukach i retelno wymiriaw
okrunis szyji hoowy Brike.
Trydcia szis santymetriw, skazaw win.
Hospody, newe ja tak schuda? wyhuknua hoowa Brike. Buo trydcia wisim. A rozmir wzuttia u mene
Ae Kern, ne suchajuczy jiji, szwydko piszow do sebe. Ne wstyh win sisty za swij sti
w kabineti, jak u dweri postukay.
Zachote.
Dweri widczynyy. Zjawyasia oran. Wona namahaa trymatysia spokijno, ae obyczczia jiji buo schwylowane.

U czim ricz? Z hoowamy szczo trapyo? zapytaw Kern, pidwodiaczy hoowu


wid paperiw.
Ni ja chotia pohoworyty z wamy, pane profesore.
Kern widkynuwsia na spynku krisa.
Ja was suchaju, mademuazel oran.
Skai, wy serjozno proponujete hoowi Brike daty tio czy tilky wtiszajete jiji?
Absolutno serjozno.
I wy spodiwajete na uspich cijeji operaciji?
Cikom. Wy baczyy sobaku?
A Toma wy ne dumajete postawyty na nohy? zdaeku poczaa oran.
A czomu b i ni? Win ue prosyw mene. Ne wsich zrazu.
A Douela oran raptom zahoworya szwydko i schwylowano. Zwyczajno,
koen maje prawo na yttia, na normalne ludke yttia, i Toma, i Brike. Ae wy, zwyczajno,
znajete, szczo cinnis hoowy profesora Douela nabahato wyszcza, nisz reszty holiw I koy
wy choczete powernuty do normalnoho isnuwannia
Toma i Brike, to naskilky waywisze powernuty do toho normalnoho yttia hoowu profesora Douela.
Kern spochmurniw. Wyraz joho obyczczia zrobywsia nastoroenym i orstokym.
Profesor Douel, tocznisze, joho profesorka hoowa, znajszow czudowoho zachysnyka u waszij osobi, skazaw win, ironiczno posmichajuczy. Ae w takomu zachysnykowi, pewne, nemaje potreby, i wy daremno hariaczkujete i chwylujete. Zwisna ricz,
szczo ja dumaw i pro oywennia Douela.
Ae czomu wy ne poczynajete doslidu z nioho?
Ta same tomu, szczo hoowa Douela dorocza za tysiaczu inszych ludkych holiw.
Ja poczaw iz sobaky, persz ni nadiyty tiom hoowu Brike. Hoowa Brike je nastilky doroczoju za hoowu sobaky, naskilky hoowa Douela dorocza za hoowu Brike.
yttia ludyny i sobaky nemoywo poriwniaty, profesore.
Tak samo, jak i hoowy Douela ta Brike. Wy niczoho bilsze ne choczete skazaty?
Niczoho, pane profesore, widpowia oran, priamujuczy do dwerej.
U takomu razi, mademuazel, ja choczu was pro deszczo zapytaty. Zaczekajte, mademuazel.
oran zupynyasia bila dwerej, zapytywo dywlaczy na Kerna.
Proszu was, pidijdi do stou, prysiate.
oran z nejasnoju trywohoju, sia w kriso. Obyczczia Kerna ne wiszczuwao niczoho
dobroho. Kern widkynuwsia na spynku krisa i dowho, pylno dywywsia w oczi oran, a
poky wona ne opustya jich. Potim win szwydko zwiwsia na we swij wysokyj zrist, micno
wpersia kuakamy w sti, nachyyw hoowu do oran i zapytaw tycho j pronykywo:
Skai, wy ne puskay w diju powitrianyj kran hoowy Douela? Wy ne rozmowlay
z nym?
oran widczua, szczo kinczyky palciw jiji pochooy. Dumky wychorom zakrulay
w hoowi. Hniw, jakyj wykykaw u nij Kern, kekotiw i aden buw prorwatysia nazowni.
Skazaty czy ne skazaty jomu prawdu? wahaasia oran. O, z jakoju nasoodoju
wona b kynua w obyczczia cij ludyni sowo wbywcia, ae takyj odwertyj wypad mih by
wse zipsuwaty.

oran ne wirya w te, szczo Kern das hoowi Douela nowe tio. Wona we nadto bahato znaa, szczob powiryty u taku moywis. I mrijaa wona tilky pro odne: rozwinczaty
Kerna, jakyj prywasnyw naslidky praci Douela, pered suspilstwom i rozkryty joho zoczyn. Wona znaa, szczo Kern ne zupynysia ni pered czym i, ohooszujuczy sebe joho widwertym worohom, wona piddawaa swoje yttia nebezpeci. Ae ne instynkt samozbereennia zupyniaw jiji. Wona ne chotia zahynuty do toho, jak zoczyn Kerna bude rozkryto. I
czerez ce slid buo brechaty. Ae brechaty jij ne dozwolaa sowis, wychowannia. Szcze nikoy w ytti wona ne brechaa i teper straszenno rozchwyluwaasia.
Kern ne zwodyw oczej z jiji obyczczia.
Ne breszi, skazaw win huzujuczy, ne obtiaujte swojeji sowisti hrichom
brechni. Wy rozmowlay z hoowoju, ne zapereczujte, ja znaju ce. Don pidsuchaw use
oran, schyywszy hoowu, mowczaa.
Meni tilky cikawo znaty, pro szczo wy rozmowlay z hoowoju?
oran widczua, jak krow znowu pryywaje do jiji szczik. Wona pidwea hoowu i podywyasia prosto w oczi Kernowi.
Pro wse.
Tak, skazaw Kern, ne znimajuczy ruk zi stoa. Tak ja j dumaw. Pro wse.
Nastaa pauza. oran znowu opustya oczi dodou j sydia teper iz wyhladom ludyny,
jaka czekaje na wyrok.
Kern raptom szwydko pidijszow do dwerej i zamknuw jich na klucz. Projszowsia kilka
raziw po mjakomu kyymu, zakawszy ruky za spynu. Potim neczutno nabyzywsia do oran i zapytaw:
I szczo wy panujete zrobyty, mya diwczyno? Widdaty do sudu krywawu potworu Kerna? Zmiszaty z bahnom joho imja? Rozkryty joho zoczyn? Douel, napewne, prosyw was zrobyty ce?
Ni, ni, zabuwszy we swij strach, hariaczkowo zahoworya oran. Zapewniaju
was, szczo hoowa profesora Douela cikom pozbawena poczuttia pomsty. O, ce bahorodna dusza! Win nawi widmowlaw mene. Win ne takyj, jak wy ne mona sudyty po
sobi! we z wykykom zakinczya wona, bysnuwszy oczyma.
Kern posmichnuwsia i znowu zakrokuwaw po kabinetu.
Tak, tak, czudowo. To u was wse buy taki namiry, i koy b ne hoowa Douela,
to profesor Kern ue sydiw by w buceharni. Koy dobroczesnis ne moe peremohty, to
prynajmni porok maje buty pokaranyj. Tak zakinczuwaysia wsi dobroczesni romany,
szczo jich wy czytay, czy ne prawda, mya diwczyno?
I porok bude pokarano! wyhuknua wona, we maje wtraczajuczy wadu nad
swojimy poczuttiamy.
Zwyczajno, zwyczajno, tam, na nebesach. Kern podywywsia na stelu, obyciowanu weykymy kwadratamy czornoho duba Ae tut, na zemli, chaj bude wam widomo, najiwne stworinnia, peremahaje porok i tilky porok! A dobroczesnis Dobroczesnis stoji iz prostiahnutoju rukoju, wyprochujuczy u poroka kopijczynu, abo strymy on
tam, Kern kywnuw u bik kimnaty, de bua hoowa Douela, nacze horodnie opudao,
rozmirkowujuczy nad skoromynuszczistiu wsioho zemnoho.
Win pidijszow do oran uprytu i, styszywszy hoos, mowyw:
Wy znajete, szczo i was, i hoowu Douela ja mou w bukwalnomu rozuminni peretworyty na popi, i odna dusza ne dowidajesia pro ce.
Ja znaju, szczo wy adni pity na bu-jakyj
Zoczyn? I due dobre, szczo wy ce znajete.

Kern znowu zakrokuwaw po kimnati i we zwycznym tonom wiw dali, niby rozmirkowujuczy whoos:
To szczo meni z wamy robyty, prekrasna mesnyce? Wy, na al, z tijeji porody
ludej, jaki ne widstuplasia ni pered czym i zarady prawdy hotowi pryjniaty muczenykyj
wine. Wy tenditna, nerwowa, wrazywa, ae was ne zalakajesz. Ubyty was? Siohodni, zaraz
e?
Ja zmou prychowaty ce wbywstwo, ta wse dowedesia pomoroczytysia. A czas meni
dorohyj. Pidkupyty was? Ce wacze, ni zalakaty Nu, kai, szczo meni z wamy robyty?
Zayszte wse tak, jak buo ade ja ne wykazuwaa was do cioho czasu.
I ne wykaete?
oran pomowczaa, potim prokazaa tycho, ae twerdo:
Wykau.
Kern tupnuw nohoju.
U-u, wperte diwczyko! Tak o szczo ja skau wam. Sidajte nehajno za mij sti Ne
bijte, ja szcze ne zbyraju ni duszyty, ni trujity was. Sidajte-bo.
oran zdywowano hlanua na nioho, podumaa i peresia w kriso bila pymowoho
stoa.
Zresztoju, wy potribni meni. Koy ja zaraz ubju was, meni dowedesia najmaty zastupnyka czy zastupnyciu. Ja ne pewen, szczo na waszomu misci ne opynysia jakyj szantayst, jakyj, dowidawszy pro tajemnyciu hoowy Douela, ne poczne tiahnuty z mene hroszi, szczob ureszti-reszt wse wykazaty mene. Was ja prynajmni znaju. Oto pyszi: Luba
matusiu, czy jak wy tam zwertajete do swojeji materi? stan chworych, jakych ja
dohladaju, wymahaje mojeji postijnoji prysutnosti w domi profesora Kerna
Wy choczete pozbawyty mene woli? Zatrymaty u sebe? obureno zapytaa oran, ne poczynajuczy pysaty.
Same tak, moja dobroczesna pomicznyce.
Ja ne pysatymu takoho ysta, riszucze widpowia oran.
Dosy! raptom wyhuknuw Kern tak, szczo w hodynnykowi zahua pruyna.
Zrozumijte, szczo w mene nemaje inszoho wyboru. Ne bute, zresztoju, durnoju.
Ja ne zayszu u was i ne pysatymu cioho ysta!
Aha, on jak! Nu harazd! Moete jty kudy choczete. Ae persz ni wy wyjdete
zwidsy, wy stanete swidkom toho, jak ja widberu yttia u hoowy Douela i rozczyniu ciu
hoowu w chimicznomu rozczyni. Idi i woajte todi na we swit pro te, szczo wy baczyy u
mene hoowu Douela. Wam nichto ne powiry. Iz was smijatymusia. Ae stereisia! Ja ne
zayszu waszoji zrady bez pomsty. To jdi!
Kern schopyw oran za ruku i potiah do dwerej. Wona bua nadto sabkoju fizyczno,
szczob czynyty opir ciomu brutalnomu natyskowi.
Kern widimknuw dweri, szwydko projszow czerez kimnatu Toma ta Brike i zajszow
do kimnaty, de bua hoowa profesora Douela.
Hoowa Douela zdywowano dywyasia na ci nespodiwani widwidyny. A Kern, ne
zwertajuczy uwahy na hoowu, szwydko pidijszow do aparatiw i rizko powernuw kran wid
baona, jakyj podawaw krow.
Hoowa, niczoho ne rozumijuczy, spokijno powea oczyma w bik krana, potim podywyasia na Kerna i rozhubenu oran. Powitrianyj kran buw zakruczenyj, i hoowa ne
moha rozmowlaty. Wona tilky ruchaa hubamy, i oran, szczo zwyka do mimiky hoowy,
zrozumia jiji. To buo nime zapytannia: Kine?
Potim oczi hoowy, spriamowani na oran, poczay niby pryhasaty, i w toj e czas po-

wiky szyroko rozkryy, jabuka oczej wybauszyysia, a obyczczia poczao sudomno posmykuwaty. Hoowa pereywaa muky jaduchy.
oran isteryczno kryknua. Potim, chytajuczy, pidijsza do Kerna, wczepyasia w
joho ruku i, maje neprytomnijuczy, zahoworya tremtiaczym, zduszenym spazmom hoosom:
Widkruti, szwydsze widkruti kran Ja zhodna na wse!
Z edwe pomitnoju posmiszkoju Kern widkrutyw kran. ywylnyj strumi piszow czerez trubku do hoowy Douela. Posmykuwannia obyczczia prypynyo, oczi nabuy normalnoho wyrazu, pohlad projasniw. yttia, jake szczojno zhasao, powernuosia do hoowy
Douela. Powernuasia i swidomis, tomu szczo Douel znowu podywywsia na oran iz neporozuminniam, ba nawi rozczaruwanniam.
oran zatoczuwaa wid chwyluwannia.
Dozwolte zaproponuwaty wam ruku, haantno skazaw Kern, i dywna para
wyjsza.
Koy oran znowu sia do stou, Kern, tak niby niczoho j ne trapyo, skazaw:
To na czomu my zupynyysia? Aha Stan chworych wymahaje mojeji prysutnosti, abo ni, napyszi: postijnoho perebuwannia w domi profesora Kerna. Profesor
Kern buw takyj askawyj, szczo nadaw u moje rozporiadennia preharnu kimnatu z wiknom u sad. Krim toho, oskilky mij roboczyj de podowszaw, Kern potrojiw meni patniu.
oran z dokorom podywya na Kerna.
Ce ne obman, skazaw win. Ja zmuszenyj pozbawyty was woli, ae powynen
jako wynahorodyty za te. Ja dijsno zbilszuju wam patniu. Pyszi dali: Umowy tut due
choroszi, j chocz roboty bahato, ae ja poczuwajusia czudowo. Do mene ne prycho
profesor nikoho ne pryjmaje w sebe. Ne sumuj, ja pysatymu tobi Tak. Nu, j wid sebe
dodajte szcze kilka askawych sliw, jaki wy zwyczajno pyszete, szczob yst ne wykykaw
nijakych pidozr.
I, we niby zabuwszy pro oran, Kern poczaw mirkuwaty whoos:
Dowho tak, zwyczajno, trywaty ne moe. Ae, spodiwaju, ja nadowho ne zatrymaju was. Nasza robota nabyajesia do kincia, i todi Tobto ja choczu skazaty, szczo
hoowa nedowhowiczna. I koy wona zawerszy swoje isnuwannia Nu, szczo tam, wy znajete wse. Prostisze skazaty, koy my zawerszymo z Doueem robotu, zakinczysia j isnuwannia hoowy Douela. Wid hoowy ne zayszysia nawi popeu, i todi wy zmoete powernutysia do swojeji wysokopowanoji matinky. Wy bilsz ne budete nebezpecznoju dla
mene. I szcze raz: majte na uwazi: koy wy zdumajete wykazaty mene, ja maju swidkiw, jaki
na wypadok czoho prysiahnusia, szczo tlinni resztky profesora Douela razom iz hoowoju,
nohamy j inszymy profesorkymy atrybutamy pisla anatomicznoho roztynu ja spayw u
krematoriji. Dla takych wypadkiw krematorij due zruczna ricz.
Kern podzwonyw. Zajszow Don.
Don, ty widwedesz mademuazel oran do bioji kimnaty, jaka wychody wiknamy
u sad. Mademuazel oran pereselajesia u mij dim, bo bude due bahato roboty. Zapytaj u
mademuazel, szczo jij potribno, aby zruczno wasztuwatysia, i dista use neobchidne. Moesz zamowyty wid moho imeni teefonom u mahazynach. Rachunky ja spaczu. Ne zabu
zamowyty dla mademuazel obid.
I, poproszczawszy, Kern wyjszow.
Don prowiw oran do pryznaczenoji jij kimnaty.
Kern ne zbrechaw: kimnata sprawdi bua due chorosza swita, prostora i zatyszno
wmeblowana. Weyke wikno wychodyo u sad. Ae najpochmurisza wjaznycia ne moha b

nahnaty na oran bilszoho sumu, ni ocia wesea, harna kimnata. Niby tiakochwora, dijsza oran do wikna i pohlanua na sad.
Druhyj powerch wysoko zwidsy ne wteczesz, podumaa wona. Ta koy b i
moha wtekty, ne wteka b, tomu szczo jiji wtecza oznaczaa by prysud dla hoowy Douela.
Znemoena oran opustyasia na kanapu i porynua u waki rozdumy. Wona ne
moha wyznaczyty, skilky czasu probua w takomu stani.
Proszu do stou, poczua wona, mow kri son, hoos Dona i zwea stomeni powiky.
Diakuju, ja ne hoodna, pryberi use.
Wyszkoenyj suka bezzapereczno wykonaw nakaz i wyjszow.
I wona znowu porynua w swoji dumky. Koy u wikni protyenoho budynku spaachnuo swito, wona widczua taku samotnis, szczo wyriszya nehajno widwidaty hoowy.
Osobywo jij chotiosia pobaczyty hoowu Douela.
Nespodiwanyj wizyt oran nadzwyczajno potiszyw hoowu Brike.
Nareszti! wyhuknua wona. We? Prynesy?
Szczo?
Moje tio, skazaa Brike takym tonom, niby jszosia pro nowu sukniu.
Ni, szcze ne prynesy, mymowoli posmichajuczy, widpowia oran. Ae
skoro prynesu, teper ue wam nedowho czekaty.
Och. szwydsze b!
A meni te pryszyju insze tio? zapytaw Toma.
Tak, bezumowno, zaspokojia joho oran. I wy budete takym samym zdorowym i duym, jak i buy. Wy zarobyte hroszej, pojidete do sebe na seo j odruytesia z
waszoju Mari.
oran ue znaa wsi potajemni mriji hoowy. Toma cmoknuw hubamy.
Koy b szwydsze.
oran kwapywo projsza do kimnaty Douela. Jak tilky powitrianyj kran buo widkruczeno, hoowa zapytaa oran:
Szczo wse ce oznaczaje?
oran rozpowia hoowi pro rozmowu z Kernom i pro swoje uwjaznennia.
Oburywo! skazaa hoowa. Koy b tilky ja mih dopomohty wam I ja, pewne,
zmou, jakszczo tilky wy dopomoete meni
W oczach hoowy buy hniw i riszuczis.
Use due prosto. Zakruti kran wid ywylnych trubok, i ja pomru. Powirte, szczo ja
nawi poakuwaw, koy Kern znowu widkrutyw kran i oywyw mene. Ja pomru, i Kern
widpusty was dodomu.
Ja nikoy ne powernusia dodomu takoju cinoju! wyhuknua oran.
Ja chotiw by maty wse krasnomowstwo Cycerona, szczob perekonaty was zrobyty
ce.
oran zapereczno pochytaa hoowoju.
Nawi Cyceron ne perekonaw by mene. Ja nikoy ne nawausia wkorotyty yttia
ludyni
A chiba ja ludyna? sumno posmichnuwszy, zapytaa hoowa.
Pamjatajte, wy sami powtoryy sowa Dekarta: Ja myslu. Ote, ja isnuju, widpowia oran.
Prypustimo, szczo ce tak, ae todi o szczo. Ja perestanu instruktuwaty Kerna. I
we nijakymy torturamy win ne prymusy mene dopomahaty jomu. Otodi win sam prykinczy mene.

Ni, ni, bahaju was, oran pidijsza do hoowy. Posuchajte mene. Ja dumaa
ranisze pro pomstu. Teper dumaju pro insze. Koy Kernowi poszczasty daty tio hoowi
Brike j operacija projde wdao, to je nadija i was powernuty do yttia Ne Kern, tak chto
inszyj.
Na al, nadija cia due nepewna, widpowiw Douel. Nawriad czy eksperyment
wyjde nawi u Kerna. Win ycha i zoczynna ludyna, czestolubna, mow tysiacza Terostratiw. Ae win taanowytyj chirurg I, mabu, najzdibniszyj z usich asystentiw, jaki buy w
mene. Koy ne zdijsny cioho win, jakyj do siohodni korystuwawsia mojimy poradamy, to
we ne zroby nichto. Odnak ja maju sumniw, szczo j win zdijsny ciu unikalnu operaciju.
Ae sobaky
Sobaky insza ricz. Obydwa sobaky, ywi j neuszkodeni, eay na odnomu stoli
pered tym, jak buo zdijsneno operaciju peresadky holiw. Use ce staosia due szwydko.
Ta j to Kernowi, pewno, poszczastyo powernuty do yttia ysze odnoho sobaku, inaksze b
win prywiw oboch do mene pochwaytysia. A tio trupa mou prywezty tilky czerez kilka
hodyn, koy, moywo, we pocznusia procesy hnyttia. Skadnis samoji operaciji wy moete uswidomluwaty sami jak medyk. Ce ne te, szczo pryszyty napiwwidrizanyj pae.
Treba zjednaty, akuratno zszyty wsi arteriji, weny, i, najhoownisze, nerwy ta spynnyj mozok, inaksze wyjde kalika; potim ponowyty krowoobih Ni, ce nadzwyczajno skadne zawdannia, neposylne dla suczasnych chirurgiw.
Newe wy sami ne zrobyy b takoji operaciji?
Ja obmirkuwaw use, we robyw doslidy z sobakamy i hadaju, szczo meni ce wdaosia b
Dweri nespodiwano widczynyysia. Na porozi stojaw Kern.
Narada zmownykiw? Ne budu wam zawaaty, i win hriuknuw dweryma.

Hoowi Brike zdawaosia, szczo pidibraty i pryszyty do hoowy ludyny nowe tio tak
samo prosto, jak prymiriaty i poszyty nowu sukniu. Okrunis szyji wymiriano, zayszajesia tilky pidibraty takyj samyj rozmir szyji u trupa.
Odnak wona szwydko wpewnyasia, szczo sprawa ne taka prosta.
Uranci u biych chaatach do neji pryjszy profesor Kern, oran i Don. Kern rozporiadywsia, szczob hoowu Brike obereno zniay zi sklanoji pidstawky i pokay obyczcziam dohory tak, aby mona buo baczyty we zriz szyji. ywennia hoowy krowju, nasyczenoju kysnem, ne prypyniaosia. Kern zahybywsia u wywczennia i promiriuwannia.
Pry wsij odnomanitnosti ludkoji anatomiji, howoryw Kern, tio konoji ludyny maje indywidualni osobywosti. Inodi wako buwaje wyznaczyty, jak roztaszowana,
skaimo, sonna arterija. Neodnakowoju buwaje i towszczyna arterij, szyryna dychalnoho
hora nawi u ludej iz odnakowoju okrunistiu szyji. Czymao dowedesia pomoroczyty i
z nerwamy.
Ae jak e wy robytymete operaciju? zapytaa oran. Prystawywszy zriz szyji
do zrizu tuuba, wy tym samym odrazu zakryjete wsiu powerchniu zrizu.
U tomu-to j ricz. My z Doueem opraciuway ce pytannia. Dowedesia robyty ciu
nyzku pozdownich rozriziw ity wid centru do peryferiji. Ce due skadna robota. Dowedesia robyty swii rozrizy na szyji hoowy i trupa, szczob distatysia do szcze ne widmerych, yttiezdatnych klityn. Ae hoowni trudnoszczi wse ne w ciomu. Hoowne jak
znyszczyty w tili trupa produkty poczatkowoho zahnywannia abo miscia Infekcijnoho zaraennia, jak oczystyty krowonosni sudyny wid zhornutoji krowi, napownyty jich swioju
krowju i prymusyty zapraciuwaty motor orhanizmu serce A spynnyj mozok? Najmenszyj dotyk do nioho spryczyniuje due sylnu reakciju, czasto z nadzwyczajno tiakymy
naslidkamy.
I jak e wy zbyrajete podoaty wsi ci trudnoszczi?
O. poky szczo ce moja tajemnycia. Koy eksperyment poszczasty zdijsnyty, ja
opublikuju wsiu istoriju woskresinnia z mertwych. Nu, na siohodni dosy. Postawte hoowu na misce. Pusti powitrianyj strumi. Jak wy poczuwajetesia, mademuazel? zapytaw Kern, zwertajuczy do hoowy Brike.
Diakuju, dobre. Ae, posuchajte, pane profesore, ja due sturbowana Wy tut howoryy pro rizni nezrozumili reczi, ae ja zrozumia odne szczo wy zbyrajete krajaty
moju szyju wzdow I wpoperek. Ae to bude straszna hydota. Kudy ja pokausia z takoju
szyjeju, jaka bude schoa na kotetu?
Ja postarajusia, szczob rubci buy ne takymy pomitnymy. Ae, zwisno, cikowyto
prychowaty slidy operaciji ne wdassia. Ne robi strasznych oczej, mademuazel, wy moete
nosyty na szyji oksamytku czy nawi kolje. Tak tomu j buty, ja podaruju joho wam u de
waszoho narodennia. Aha, szcze o szczo. Zaraz wasza hoowa trochy wsocha. Koy
wy pocznete yty normalnym yttiam, hoowa powynna popowniszaty. Szczob znaty waszu
normalnu okrunis szyji, dowedesia was rozhoduwaty zaraz e, inaksze mou buty nepryjemnosti.
Ae ja ne mou jisty, alibno widpowia hoowa.
My was rozhodujemo czerez trubku. Ja pryhotuwaw osobywyj rozczyn, zwernuwsia win do oran. Krim toho, dowedesia posyyty i podaczu krowi.
Wy dodajete do poywnoji ridyny yrowi reczowyny?
Kern nepewno machnuw rukoju.

Koy hoowa ne rozyrije, to nabriakne, a ce nam i potribne. Ote, zakinczyw


win, yszajesia najhoownisze: moli Boha, mademuazel Brike, szczob szwydsze zahynua jaka-ne-bu krasunia, kotra pozyczy wam pisla smerti swoje harne tio.
Ne kai takoho achittia! Ludyna maje wmerty, szczob ja oderaa tio I, likariu,
ja boju. Ade ce tio mertwoji. A raptom wona pryjde i poczne wymahaty powernuty jij
tio?
Chto wona?
Mertwa.
Ae u neji ne bude nih, szczob pryjty, smijuczy widpowiw Kern. A koy j
pryjde, to wy skaete jij, szczo ce wy day jiji tiu hoowu, a ne wona wam tio, i wona, zwyczajno, bude wdiacznoju za cej podarunok. Idu czerhuwaty w morh. Pobaajte meni uspichu!
Uspich doslidu bahato w czomu zaeaw wid toho, szczob znajty po moywosti swiyj
trup, i tomu Kern pokynuw usi sprawy i maje pereseywsia do morhu, oczikujuczy na
szczasywyj wypadok.
Iz syharoju w roti win chodyw dowhym prymiszczenniam tak spokijno, niby hulaw
bulwaramy. Matowe swito padao zi steli na dowhi riady marmurowych stoliw. Na konomu stoli eaw trup, ue obmytyj strumenem wody i rozdiahnutyj.
Zakawszy ruky w kyszeni palta i popychkujuczy syharoju, Kern obchodyw dowhi
riady stoliw, zazyraw u obyczczia i czas wid czasu pidijmaw szkiriani pokrywaa, szczob
ohlanuty tio.
Razom iz nym chodyy i rodyczi abo druzi zahybych ludej. Kern stawywsia do nych
nedobrozyczywo, pobojujuczy, aby wony ne wyrway u nioho z ruk potribnyj trup. Distaty trup Kernowi buo ne tak-to prosto. Protiahom trioch dniw na koen trup mohy zajawyty swoji prawa rodyczi, a czerez try dni napiwrozkadenyj trup Kerna absolutno ne
cikawyw Jomu buw potriben zowsim swiyj, po moywosti nawi ne ochooyj trup.
Kern ne skupywsia na chabari, szczob maty zmohu oderaty swiyj trup nehajno. Nomer trupa mona buo zaminyty, i jaka newdacha, zresztoju, moha buty zarejestrowana
jak taka, szczo propaa bezwisty.
Odnak neehko znajty Dinu do smaku Brike, dumaw Kern, rozdywlajuczy szyroki stupni j mozolasti ruky trupiw. Bilszis iz tych, szczo eay tut, buy ne z takych, jaki
jizdia w awtomobilach. Kern projszowsia z kincia w kine. Za cej czas kilka trupiw rozpiznay j wynesy, a na jich misce we tiahy nowi. Ae j sered nowaczkiw Kern ne znajszow
potribnoho materiu dla operaciji. Buy trupy bez hoowy, prote wony abo ne pidchodyy
za kompekcijeju, abo may rany na tili czy, zresztoju, poczynay we rozkadatysia. De
zakinczuwawsia. Kern widczuwaw hood i z zadowoenniam ujawyw sobi kuriaczi kotety
jak wony paruju u horoszku.
Newdayj de, podumaw Kern, distajuczy hodynnyka. I win popriamuwaw do
wychodu kri natowp, szczo jurmywsia bila trupiw, spownenyj widczaju, sumu i achu. Nazustricz jomu suky nesy trup inky bez hoowy. Obmyte moode tio byszczao, mow
biyj marmur.
O, ce szczo warte uwahy, podumaw win i podawsia za nymy. Koy trup pokay,
Kern naszwydku ohlanuw joho i szcze bilsze perekonawsia win znajszow te. szczo treba.
Kern ue chotiw szepnuty sukam, szczob wony wynesy trup, jak raptom do trupa pidijszow bidno wdiahnenyj staryj z dawno ne hoenymy wusamy i borodoju.
O wona, Marta! wyhuknuw win i wyter rukoju z oba pit.
Czorty joho prynesy! wyajawsia Kern i, pidijszowszy do staroho, skazaw:
Wy wpiznay trup? Ade win bez hoowy. Staryj pokazaw na weyku rodymku na

liwomu peczi.
Prymitna, widpowiw win.
Kern zdywuwawsia, szczo staryj howory tak spokijno.
Chto wona bua? Wasza druyna czy doczka?
Boh myostywyj, widpowiw baakuczyj staryj. Bua wona moja neboha, ta ide
j neridna. Wid mojeji dwojuridnoji sestry jich troje zostaosia, sestra pomera, a meni
jich na szyju. A w mene swojich czetwero. Zydni. Ta szczo porobysz, pane? Ne koszeniatabo, pid parkan ne pidkynesz. Tak i yy. A tut take ycho. ywemo my w staromu budynku,
nas dawno wyselay z nioho, ae kudy dineszsia? I ot doyy. Dach obwaywsia. Tym ditiam ysz synciw ponabywao, a cij hoowu he zneso Mene zi staroju doma ne buo, my
z neju prodajemo smaeni kasztany. Ja pryjszow dodomu, a Martu we do morhu powezy.
I naszczo do morhu? Kau, za kompaniju w Inszych kwartyrach te ludej podawyo, i dejaki z nych odynoki buy, oto wsich jich siudy. Ja dodomu pryjszow, ee, i zajty nema jak,
nacze tobi zemetrus.
Putnie dio, podumaw Kern i, widwiwszy staroho wbik, skazaw jomu:
Szczo we trapyo, toho ne poprawysz. Baczyte, ja likar, i meni potriben trup.
Budu howoryty widwerto. Choczete maty sto frankiw i moete jty dodomu.
Budete telbuszyty? Staryj neschwalno pokywaw hoowoju i zamysywsia. Jij,
zwisno, wse odno propadaty My ludy wbohi A wse ne czua krow
Dwisti.
A zydni straszni, ditoczky hoodni a wse-taky al Chorosza diwczyna bua,
due chorosza, due dobra, i yczko, mow taja roa, ne te szczo cej motoch Staryj
prezyrywo kywnuw na stoy z trupamy.
Nu j did! Win, zdajesia, poczynaje rozchwaluwaty swij towar, podumaw Kern i
wyriszyw zminyty taktyku.
A wtim, jak choczete, bajdue skazaw win. Trupiw tut bahato, i je kilka ne
hirszych wid waszoji peminnyci. I Kern odijszow wid staroho.
Ta ni, jak e tak, dajte podumaty dribotiw za nym staryj, jawno schylajuczy
do zhody.
Kern ue radiw, ae sytuacija nespodiwano zminyasia szcze raz.
Ty we tut? poczuwsia schwylowanyj stareczyj hoos.
Kern ohlanuwsia i pobaczyw powneku litniu inoczku w czystomu biomu czipci,
jaka kwapyasia do nych. Zabaczywszy jiji, staryj mymowoli hmuknuw.
Znajszow? zapytaa stareka, perelakano rozzyrajuczy dowkoa i szepotiaczy
moytwy.
Staryj mowczky pokazaw rukoju na trup.
Houboko ty nasza, muczenyce neszczasna! zahoosya stareka, nabyajuczy do obezhawenoho trupa.
Kern baczyw, szczo zi staroju wako bude poadnaty.
Pereproszuju, madam, wwiczywo zwernuwsia win do neji. Ja szczojno rozmowlaw iz waszym czoowikom i diznawsia, szczo wy due bidujete.
Bidujemo czy ni, a w ludej ne prosymo. widrubaa ne bez hordosti stara.
Tak, ae baczyte, ja czen bahodijnoho pochoronnoho towarystwa. Ja mou zapysaty pochoron waszoji peminnyci na rachunok towarystwa i wimu wsi kopoty na sebe.
Koy choczete, moete doruczyty ce meni, a sami jdi u swojich sprawach, was czekaju
waszi dity j syroty.
Szczo ce ty tut rozpatiakawsia? napaasia stareka na czoowika.
I, powernuwszy do Kerna, wona skazaa:

Diakuju, pane, ae ja powynna zrobyty wse jak slid. Jako obijdemo i bez waszoho
bahodijnoho towarystwa. Czoho bakamy krutysz? perejsza wona na zwyczajnyj ton
u rozmowi z czoowikom. Zabyraj nebiczyciu, pojidemo. Ja taczku pryweza.
Use ce buo skazano takym riszuczym tonom, szczo Kern sucho wkonywsia i widijszow.
Prykro! Ni, siohodni taky neszczasywyj de.
Win piszow do wychodu i, widwiwszy storoa wbik, tycho skazaw jomu:
To dywisia , koy bude szczo putnie, nehajno teefonujte meni.
Tak, pane, neodminno, zakywaw hoowoju storo, jakyj oderaw wid Kerna
szczedroho chabaria.
Kern dobriacze poobidaw u restorani j powernuwsia dodomu.
Koy win zajszow do kimnaty Brike, wona zustria joho zwycznym w ostannij czas zapytanniam:
Znajszy?
Znajszow, ta newdao, chaj jomu diko! widpowiw win, Poterpi.
Ta newe otak-taky niczoho pidchodiaszczoho j ne buo? ne whawaa Brike.
Buy jaki krywonohi potwory. Koy choczete, ja
Oj, ni, kraszcze we ja poterplu. Ja ne choczu buty potworoju.
Kern wyriszyw lahty spaty ranisze, ni zwyczajno, szczob raneko wstaty i znowu pity
u morh. Ae ne wstyh win zasnuty, jak zadzweniw teefon bila lika. Kern wyajawsia i
wziaw trubku.
Ao! Ja suchaju. Tak, profesor Kern. Szczo? Rozbywsia pojizd bila samoho
wokzau? Masa trupiw? Tak, zwisno, nehajno. Diakuju.
Kern poczaw szwydko odiahatysia, wykykaw Dona i huknuw:
Maszynu!
Za pjatnadcia chwyyn win ue mczaw nicznymy wuyciamy, jak na poeu.
Storo ne zbrechaw. Cijeji noczi smer zibraa weykyj uroaj. Trupy tiahay bezpererwno. Wsi stoy buy zawaeni nymy. Nezabarom doweosia kasty jich na pidohu. Kern
buw u zachwati. Win diakuwaw doli za te, szczo cia katastrofa ne staasia wde. Zwistka
pro neji, napewne, szcze ne poszyryasia mistom. Storonnich u morzi poky szczo ne buo.
Kern rozhladaw szcze ne rozdiahnuti j ne obmyti trupy. Wsi wony buy absolutno swii. Na
dywo szczasywyj wypadok. Odne tilky pohano, szczo j cej bahodijnyj wypadok ne due
rachuwawsia z specilnymy wymohamy Kerna. Bilszis ti buo rozczaweno abo poszkodeno w bahatioch misciach. Ae Kern ne wtraczaw nadiji, bo trupy nadchodyy j nadchodyy.
Pokai meni on tu, zwernuwsia win do suky, jakyj nis trup diwczyny w siromu
kostiumi, jiji czerep buo rozbyto nad potyyceju. Woossia zakrywawene, odiah te. Ae
odiah ne zimjatyj. Pewne, poszkodennia tia neznaczne Pidijde. Budowa tia dosy pebejka, pewne, jaka kamerystka, ae kraszcze take tio, ni niczoho, dumaw Kern.
A ce? Kern pokazaw na inszi noszi. Ta ce sprawnia znachidka! Skarb! Czort, ae
prykro, szczo zahynua taka inka!

Na pidohu pokay trup moodoji inky z nadzwyczajno wrodywym arystokratycznym obyczcziam, na jakomu zastyh ysze hybokyj podyw. U neji buo probyto czerep wyszcze prawoho wucha. Napewne, smer nastaa myttiewo. Na bilij szyji wydno buo namysto z perliw. Wyszukana czorna szowkowa suknia bua ysze trochy rozderta wnyzu i
wid komira do pecza. Na ohoenomu peczi buo wydno rodymku.
Mow u tijeji, podumaw Kern. Ae ce jaka krasa! Kern naszwydku zmiriaw
szyju. Jak na zamowennia.
Kern zirwaw dorohe namysto zi sprawnich weykych peryn, kynuw joho sukam i
skazaw:
Ja beru o cej trup. Ae tomu, szczo w mene nemaje czasu robyty retelnyj ohlad
trupiw tut, to pro wsiak wypadok ja beru i o cej, win pokazaw na perszyj trup diwczyny Szwydsze, szwydsze. Zahorni jich u pootno i wynote. Wy czujete? Zbyrajesia
natowp. Wam dowedesia widczynyty morh, i za kilka chwyyn tut bude sprawnisike
stowpotworinnia.
Trupy wynesy, pokay w awtomobil i szwydko zawezy na kwartyru Kerna.
Use neobchidne dla operaciji buo we zazdaehi nahotowene. De tocznisze,
nicz woskresinnia Brike nastaa. Kern ne chotiw hajaty ani chwyyny.
Obydwa trupy buo obmyto j zaneseno do kimnaty Brike zahornutymy w prostyrada
i pokadeno na operacijnyj sti.
Hoowa Brike a netiamyasia z neterpinnia pohlanuty na swoji majbutnie tio, ae
Kern nawmysne postawyw stoa tak, szczob hoowa ne baczya trupiw, poky ne bude zakinczeno wsich pryhotuwa.
Kern szwydko prorobyw widsiczennia holiw trupiw. Ci hoowy buo zahornuto w parusynu, I Don jich wynis. Kraji zriziw ta sti wymyto, tia prywedeni do adu.
Szcze raz krytyczno ohlanuwszy tia, Kern zakopotano pokrutyw hoowoju. Tio z
rodymkoju na peczi mao bezdohanni formy j osobywo wyhrawao w poriwnianni z tiom
kamerystky, szyrokokostym, neokowyrnym, kepko skrojenym, zate micno zszytym.
Brike, zwyczajno, obere tio cijeji arystokratycznoji Diny. Odnak, uwano ohladajuczy
tio, Kern pomityw u Diny, jak win nazwaw jiji, odyn defekt: na stupni prawoji nohy bua
neweyczka rana, zrobena jakym zaliznym hostriakom. Weykoji nebezpeky ce ne jawlao. Kern prypik ranu, bojatysia zaraennia krowi szcze ne buo pidstaw. Ta wse za
uspich operaciji z tiom kamerystky win buw znaczno pewniszyj.
Powerni hoowu Brike, skazaw Kern, zwertajuczy do oran. Szczob Brike ne

zawaaa swojim paszczekuwanniam pid czas pryhotuwa, jij zatknuy rota, tobto zakrutyy baon zi stysnutym powitriam. Teper mona pustyty powitrianyj strumi.
Koy hoowa Brike pobaczya trupy, wona kryknua tak, niby znenaka opekasia.
Oczi jiji rozszyryy wid achu. Odyn iz cych trupiw powynen staty jiji wasnym tiom.
Upersze hostro, do bolu widczua wona wsiu nezwyczajnis cijeji operaciji i poczaa wahatysia.
Nu, szczo wy? Jak wam podobajusia tru ci tia?
Ja bojusia prochrypia hoowa Ni, ni, ja ne dumaa, szczo ne tak
straszno ja ne choczu
Ne choczete? W takomu razi ja pryszyju do trupa hoowu Toma. Toma stane inkoju. Wy choczete, Toma, zaraz e maty tio?
Ni, poczekajte, zlakaasia hoowa Brike. Ja zhodna. Ja choczu maty on te
tio z rodymkoju na peczi.
A ja wam radu obraty o ce. Wono ne take harne, ae bez odnoji podriapynky.
Ja ne praczka, ja artystka, hordo skazaa hoowa Brike. Ja choczu maty harne
tio. I rodymka na peczi Ce tak podobajesia czoowikam.
Chaj bude po-waszomu, widpowiw Kern. Mademuazel oran, perenesi hoowu mademuazel Brike na operacijnyj sti. Zrobi ce obereno, sztucznyj krowoobih hoowy ne powynen prypyniatysia do ostannioji chwyyny.
oran robya ostanni pryhotuwannia hoowy Brike. Na obyczczi Brike buw wyraz
nadzwyczajnoho napruennia i chwyluwannia. Koy hoowu perenesy na sti, Brike ne wytrymaa i raptom zakryczaa tak, jak wona szcze nikoy ne kryczaa:
Ne choczu! Ne choczu! Ne treba! Kraszcze wbyjte mene! Boju! A-a-a-a!..
Kern, ne pererywajuczy swojeji roboty, rizko huknuw do oran:
Szwydsze zakruti powitrianyj kran! Wwedi do ywylnoho rozczynu hedona, i
wona zasne.
Ni, ni, ni!
Kran zakruczeno, hoowa zmowka, ae prodowuwaa woruszyty hubamy i dywytysia z wy-i. razom achu i bahannia.
Pane profesore, czy moemo my robyty operaciju proty jiji woli? zapytaa oran.
Zaraz ne czas zajmatysia etycznymy probemamy, sucho widpowiw Kern.
Wona potim sama nam diakuwatyme. Robi swoju sprawu abo jdi i ne zawaajte meni.
Ae oran znaa, szczo pity wona ne moe. bez jiji dopomohy rezultat operaciji buw
by szcze bilsz sumniwnym. I wona, pereborowszy sebe, prodowuwaa dopomahaty Kernu.
Hoowa Brike tak tipaasia, szczo trubky edwe ne wypay z krowonosnych sudyn. Don
pryjszow na dopomohu i. prytrymuwaw hoowu rukamy. Postupowo posmykuwannia hoowy prypynyo, oczi zapluszczyysia: podijaw hedona.
Profesor Kern rozpoczaw operaciju.
Tyszu poruszuway tilky korotki nakazy Kerna, jakyj wymahaw toho czy toho chirurgicznoho instrumentu. Wid napruennia u Kerna na obi spuchy yy. Win pustyw u chid
usiu swoju byskuczu chirurgicznu techniku, pojednujuczy szwydkis iz nadzwyczajnoju
retelnistiu j oberenistiu. Pry wsij swojij nenawysti do Kerna oran ne moha cijeji chwyyny ne zachopluwatysia nym. Win praciuwaw, jak natchnennyj artyst. Joho sprytni czutywi palci tworyy czudesa.
Operacija trywaa hodynu I pjatdesiat pja chwyyn.
Use, nareszti skazaw Kern, wyprostujuczy, widnyni Brike perestaa buty ho-

owoju, widdienoju wid tia. Zayszajesia tilky wdychnuty w neji yttia: prymusyty bytysia serce, zapustyty krowoobih. Ae z cym ja wporajusia sam. Idi widpoczyte, mademuazel oran.
Ja szcze mou praciuwaty, widpowia wona.
Nezwaajuczy na wtomu, jij due chotio podywytysia na ostannij akt cijeji nezwyczajnoji operaciji. Ae Kern, pewne, ne chotiw widkrywaty jij tajemnyci woskresinnia. Win
szcze raz nastijno zaproponuwaw jij widpoczyty, i oran skorya.
Kern znowu wykykaw jiji czerez hodynu. Buw win iszcze stomeniszym, ae obyczczia joho wyjawlao hyboke samowdowoennia.
Perewirte puls, nakazaw win oran.
Diwczyna ne bez ostrachu wziaa za ruku Brike, za tu ruku, jaka ysze try hodyny
tomu naeaa choodnomu trupowi. Ruka bua we tepoju, i widczuwaosia sabke byttia
pulsu. Kern prykaw do obyczczia Brike dzerkao. Powerchnia dzerkaa zapitnia.
Dychaje. Teper treba jak slid spowyty naszu nowonarodenu. Kilka dniw jij dowedesia poeaty absolutno neruchomo.
Powerch byntiw Kern nakaw na szyju Brike hipsowyj ubok. Use tio buo spowyte,
a rot micno zawjazanyj.
Brike perenesy do kimnaty, suminoji z kimnatoju oran, obereno pokay w liko
i pidday eektronarkozu.
Charczuwaty my jiji budemo sztuczno, poky ne zrostusia szwy. Dowedesia wam
dohlanuty jiji.
Tilky na tretij de Kern dozwoyw Brike pryjty do tiamy.
Bua czetwerta hodyna dnia. Kosyj promi soncia pronyzaw kimnatu j oswityw obyczczia Brike. Wona eheko powea browamy i rozpluszczya oczi. Szcze mao szczo
uswidomlujuczy, pohlanua na oswitene wikno, potim perewea pohlad na oran i, nareszti, opustya oczi donyzu. Tam ue ne buo poroneczi. Wona pobaczya hrudy, szczo
sabko zdijmaysia ta opuskaysia, j tio, jiji tio, prykryte prostyradom. ehekyj
usmich zasiajaw na jiji obyczczi.
Ne probujte howoryty i ei tycho, skazaa oran. Operacija projsza due
dobre, i teper use zaey wid toho, jak wy budete powodytysia. Czym spokijnisze wy budete eaty, tym szwydsze oduajete. Poky szczo my budemo rozmowlaty z wamy za dopomohoju mimiky. Koy wy opustyte powiky wnyz, ce bude oznaczaty tak, pidnimete
whoru ni. Widczuwajete wy de-nebu bil? Tut? Szyja i noha. Ce myne. Choczete wy
pyty? Jisty?
Brike ne widczuwaa hoodu, ae chotia pyty. oran podzwonya Kernowi. Win zrazu
pryjszow zi swoho kabinetu.
Nu, jak poczuwajesia nowonarodena? Win ohlanuw jiji i yszywsia zadowoenyj. Use harazd. Terpinnia, mademuazel, i wy skoro tanciuwatyme. Win zrobyw kilka
rozporiade i wyjszow.
Dni oduannia tiahysia dla Brike due powilno. Wona bua zrazkowoju chworoju:
strymuwaa swoju neterplaczis, eaa spokijno i wykonuwaa wsi prypysy. Nastaw de,
koy jiji, nareszti, rozpowyy, ae howoryty szcze ne dozwolay.
Czy widczuwajete wy swoje tio? trochy chwylujuczy, zapytaw Kern.
Brike opustya powiky.
Sprobujte due obereno poruchaty palciamy nih.
Brike, pewno, sprobuwaa, tomu szczo na jiji obyczczi widbyo napruennia, ae
palci ne ruchay.
Pewno, funkciji centralnoji nerwowoji systemy szcze ne pownistiu widnowyysia,

awtorytetno mowyw Kern. Ae ja spodiwaju, szczo wony szwydko widnowlasia, a


razom iz nymy widnowysia i ruch. Pro sebe podumaw: Koy b cia Brike j sprawdi ne
zakulhaa na obydwi nohy.
Widnowysia jak dywno zwuczy ce sowo, podumaa oran, zhadawszy choodnyj trup na operacijnomu stoli.
U Brike zjawywsia nowyj kopit. Teper wona hodynamy probuwaa woruszyty palciamy na nohach. oran tako iz ne menszoju zacikawenistiu steya za cym.
I ot jako oran radisno wyhuknua:
Woruszysia! Weykyj pae na liwij nozi woruszysia!
Dali sprawy piszy kraszcze. Zaworuszyysia j inszi palci na rukach i nohach. Skoro
Brike we moha trochy zwodyty ruky j nohy.
oran bua wraena. Na jiji oczach staosia dywo.
Jakym by zoczyncem ne buw Kern, dumaa wona, wse-taky win nezwyczajna
ludyna. Szczoprawda, bez hoowy Douela jomu b ne poszczastyo zdijsnyty cioho podwijnoho woskresinnia mertwoho. Prote j sam Kern taanowyta ludyna, ade ce stwerduwaa i hoowa Douela. O, koy b Kern woskresyw i joho! Ae ni, nioho win ne zroby.
Szcze za kilka dniw Brike dozwoyy howoryty. U neji wyjawywsia dosy pryjemnyj
hoos, ae deszczo amkoho tembru.
Wyprawysia, zapewniaw Kern. Szcze spiwaty budete.
I Brike nezabarom sprobuwaa spiwaty. oran bua due wraena tym spiwom. Werchni noty Brike braa dosy pysklawym i ne due pryjemnym hoosom, u seredniomu rehistri hoos zwuczaw due newyrazno, ba nawi chrypko. Zate nyki noty buy neperewerszenymy. To buo czariwne hrudne kontralto.
Ade horowi zwjazky ea wyszcze miscia zrizu szyji i naea Brike, dumaa oran, zwidky cej podwijnyj hoos, rizni tembry werchnioho i nynioho rehistru? Fiziohiczna zahadka. Czy ne zaey ce wid procesu omoodennia hoowy Brike, jaka starsza
wid jiji nowoho tia? Czy, moe, ce jako powjazano z poruszenniam funkcij centralnoji
nerwowoji systemy? Absolutno nezrozumio Cikawo znaty, czyje cs moode, hracijne
tio, jakij neszczasnij hoowi wono naeao
oran, niczoho ne kauczy Brike, poczaa perehladaty hazety, w jakych drukuwaysia
spysky zahybych pid czas katastrofy pojizda. Skoro jij trapyasia zamitka pro te, szczo widoma italijka artystka Anelika Haj, jaka jichaa tym pojizdom, bezslidno znyka. Trupa
jiji ne wyjaweno, i nad cijeju zahadkoju amay hoowy hazetiari. oran bua maje wpewnena, szczo hoowa Brike oderaa tio zahyboji artystky.

Nareszti w ytti Brike nastaw znamennyj de. Iz neji buo zniato ostanni bynty, i profesor Kern dozwoyw jij ustaty.
Wona pidweasia i, spyrajuczy na ruku oran, projszasia wzdow kimnaty. Ruchy
jiji buy newpewneni j trochy rwuczki. Czasom wona robya dywni esty rukoju: do pewnoho momentu jiji ruka ruchaasia pawno, potim zatrymka j niby zmuszenyj poruch,
jakyj znowu perechodyw u pawnyj.
Use ce myne, wpewneno howoryw Kern.
Trochy turbuwaa joho ysze neweyka ranka na nozi Brike. Ranka hojia powilno.
Ae z czasom I wona zaya tak, szczo Brike ne widczuwaa bolu, nawi stupajuczy na
chworu nohu. A za kilka dniw Brike we probuwaa tanciuwaty.
Ne zrozumiju, szczo take, howorya wona, dejaki ruchy ja roblu wilno, a inszi
dajusia wako. Pewno, ja szcze ne zwyka keruwaty swojim nowym tiom A wono czudowe! Podywisia na nohy, mademuazel oran. I zrist harnyj. O tilky ci rubci na szyji
Dowedesia jich zatulaty. Zate ocia rodymka na peczi preharna, prawda ? Ja poszyju sukniu takoho fasonu, szczob jiji buo wydno Ni, ja nadzwyczajno zadowoena swojim tiom.
Swojim tiom! dumaa oran. Bidna Anelika Haj!
Use, szczo tak dowho strymuwaa w sobi Brike, raptom prorwaosia nazowni. Wona
zakydaa oran wymohamy, zamowenniamy, prochanniamy pro biyznu, kostiumy,
wzuttia, kapeluszky, modni urnay, kosmetyku.
U nowij sirij szowkowij sukni wona bua widrekomendowana Kernom hoowi profesora Douela. A pozajak ce bua czoowicza hoowa, Brike ne moha ne pokoketuwaty. I
bua due zadowoena, koy hoowa Douela prochrypia:
Czudowo! Wy czudowo wporaysia zi swojim zawdanniam, koego, witaju was!
I Kern pid ruku z Brike, siajuczy, jak szczojno odruenyj, wyjszow z kimnaty.
Sidajte, mademuazel. haantno skazaw Kern, koy wony zajszy do joho kabinetu.
Ne znaju, jak meni j diakuwaty wam, pane profesore, skazaa wona, manirno
opuskajuczy oczi j potim koketywo pohlanuwszy na Kerna. Wy tak bahato zrobyy dla
mene. A ja niczym ne mou widdiaczyty wam.
Cioho j ne potribno. Ja wynahorodenyj bilsze, ni wy dumajete.
Ja due rada. I Brike osiajaa Kerna szcze bilsz promenystym pohladom. A
teper dozwolte meni pity wypysatysia z likarni.
Jak pity? Z jakoji likarni? widrazu nawi ne wtoropaw Kern.
Pity dodomu. Ujawlaju, jakyj furor zczyny moja pojawa sered podruh!
Wona zbyrajesia jty! Kern ne prypuskaw nawi i dumky pro ce. Win prorobyw weyczeznu robotu, wyriszyw due skadne zawdannia, zrobyw nemoywe zowsim ne dla toho,
szczob Brike zczyniaa furor sered swojich ehkowanych podruh. Win sam chotiw zczynyty furor, prodemonstruwawszy Brike pered uczenymy. Potim win, moywo, i das jij
pewnu wolu, ae teper pro ce hodi j dumaty.
Na al, ja ne mou widpustyty was, mademuazel Brike. Wy powynni szcze dejakyj
czas zayszatysia w mojemu domi, pid mojim nahladom.
Ae naszczo? Ja poczuwajusia czudowo, zapereczya wona, hrajuczy rukoju.
Tak, ae wam moe pohirszaty.
Todi ja pryjdu do was.
Meni, z waszoho dozwou, kraszcze znaty, koy wam mona bude pity zwidsy,

we rizko skazaw Kern. Ne zabuwajte, czym wy buy bez mene.


Ja we diakuwaa wam za ce. Ae ja ne diwczynka j ne newilnycia i mou daty sobi
radu!
Oho, ta wona z charakterom, zdywowano podumaw Kern.
Nu, my szcze pohoworymo pro ce, skazaw win. A poky szczo zwote jty do
swojeji kimnaty. Don, napewne, we prynis wam buljon.
Brike nadua huby, pidwea i, ne dywlaczy na Kerna, wyjsza.
Wona obidaa razom iz oran w jiji kimnati. Koy Brike zajsza, oran ue sydia za
stoom. Brike opustyasia na stie i zrobya hrajywyj, wyszukanyj est kystiu prawoji
ruky. oran ne raz pomiczaa cej est I dumaa pro te, komu win, wasne, naey: tiu Aneliky Haj czy Brike? Chiba ne mih zayszytysia w tili Aneliky Haj awtomatyzm ruchiw,
szczo jako zakripywsia u ruchowych nerwach?..
Dla oran usi ci pytannia buy zaskadnymy.
Nymy, napewne, zacikawlasia fiziohy, podumaa wona.
Znowu buljon! Nabrydy meni ci likarniani strawy, weredywo mowya Brike.
Ja ochocze zjia b zaraz diuynu ustry i zapya sklankoju szabli. Wona zrobya kilka
kowtkiw buljonu z czaszky i prodowuwaa Profesor Kern szczojno skazaw meni, szczo
win ne widpusty mene zwidsy szcze kilka dniw. Dzuky! Ja ne z porody domasznioji ptyci.
Tut mona wmerty wid nuhy. Ni, ja lublu tak yty, szczob use krutyosia-wertiosia.
Wohni, muzyka, kwity, szampanke
Bez upynu bazikajuczy, Brike naszwydku poobidaa, wstaa zi stilcia i, pidijszowszy
do wikna, uwano hlanua wnyz.
Na dobranicz, mademuazel oran, skazaa wona, powernuwszy. Ja siohodni
rano lau spaty. Bu aska, ne budi mene wranci. W ciomu domi son najlipszyj sposib
zhajaty czas.
I, kywnuwszy hoowoju, wona pisza do swojeji kimnaty.
A oran sia pysaty ysta do materi.
Usi ysty kontroluwaysia Kernom. oran znaa, jak pylno win stey za neju, i tomu
nawi ne robya sproby peresaty jakoho ysta bez joho cenzury.
A wtim, szczob ne chwyluwaty swoju matir, wona wyriszya, koy b i moha peresaty ysta bez cenzury Kerna, ne pysaty jij prawdy pro swij wymuszenyj areszt.
Tijeji noczi oran spaa osobywo pohano. Wona dowho krutyasia w liku, dumajuczy pro majbutnie. yttia jiji buo w nebezpeci Jakych zachodiw wywe Kern, aby
zneszkodyty jiji?
Ne spaosia, wydno, j Brike. Z jiji kimnaty czuwsia jakyj szurchit.
Namiriaje nowi sukni, podumaa oran. Potim use stycho. Neczitko, kri son
oran poczua niby jakyj pryhuszenyj kryk I prokynua. Szczo moji nerwy he zdaju,
podumaa wona i znowu zasnua micnym peredrankowym snom.
Prokynuasia wona, jak i zawdy, o siomij ranku. W kimnati Brike wse szcze buo tycho. oran wyriszya ne turbuwaty jiji i zajsza do kimnaty hoowy Toma. Hoowa Toma,
jak I ranisze, bua pochmuroju. Pisla toho, jak Kern pryszyw tio hoowi Brike, Toma zasumuwaw szcze bilsze. Win prosyw, bahaw, wymahaw, szczob jomu tako day nowe tio,
zresztoju brutalno ajawsia. oran na preweyku syu zaspokojia joho. Zakinczywszy wranisznij tuaet hoowy Toma, wona poehszeno zitchnua i poprostuwaa do kimnaty hoowy
Douela, jaka zustria oran prywitnoju posmiszkoju.
Dywna sztuka yttia! skazaa hoowa Douela. Szcze nedawno ja chotiw
pomerty. Ae mij mozok prodowuje praciuwaty, i o try dni tomu meni spaa na dumku
nezwyczajno smiywa j oryhinalna ideja. Koy b meni poszczastyo zdijsnyty swoju dumku,

ce b zrobyo ciyj pereworot u medycyni. Ja rozpowiw pro swoju ideju Kernowi, i treba buo
baczyty, jak zahoriysia joho oczi. Jomu, napewne, wwyawsia pryyttiewyj pamjatnyk,
postawenyj wdiacznymy suczasnykamy I ot ja maju yty dla nioho, dla ideji, a ote, i dla
sebe. Jij-prawo, ce jaka pastka.
I szczo to za ideja?
Ja koy rozpowim wam, nechaj ysz use ce wyraznisze sformujesia w mojemu
mozku
O dewjatij oran wyriszya postukaty do Brike, ae widpowidi ne poczua. Sturbowana, wona sprobuwaa widczynyty dweri, ae wony wyjawyysia zamknenymy zseredyny.
oran niczoho bilsze ne yszaosia, jak dopowisty pro ce Kernu.
Kern, jak zawdy, dijaw szwydko i riszucze.
Wybywajte dweri! nakazaw win Donowi.
Nehr udaryw peczem. Waki dweri trisnuy i zirwaysia z petel. Kern, oran i Don
zajszy do kimnaty.
Neprybrane liko Brike buo poronim. Kern pidbih do wikna. Wid ruczky ramy wnyz
spuskaasia motuzka z rozdertoho prostyrada i dwoch rusznykiw. Kumbu pid wiknom
wytooczeno.
Ce waszi wytiwky! kryknuw Kern, powertajuczy hrizne obyczczia do oran.
Zapewniaju was, szczo ja ne braa nijakoji uczasti u wteczi mademuazel Brike,
twerdo skazaa oran.
Nu, z wamy my szcze pohoworymo, widpowiw Kern, chocz riszucza widpowi
oran odrazu perekonaa joho w tomu, szczo Brike dijaa bez spilnykiw. Teper slid poturbuwatysia pro te, szczob upijmaty wtikaczku.
Kern projszow do swoho kabinetu I schwylowano zakrokuwaw wid kamina do stou.
Perszoju joho dumkoju buo wykykaty policiju. Ae win odrazu widkynuw ciu dumku. Policiju najmensze slid buo wputuwaty w ciu sprawu. Dowedesia zwernutysia do prywatnych agentiw z rozszuku.
Czort, ja sam wynen Treba buo wyty zachodiw do kraszczoji ochorony. Ae chto
mih podumaty. Wczorasznij trup utik! Kern zo rozrehotawsia. I teper, czoho dobroho, wona rozpatiakaje pro wse, szczo z neju trapyo Ade wona howorya pro furor,
jakyj zczyny jiji pojawa Cia istorija dijde do hazetnych korespondentiw, i todi Ne slid
buo pokazuwaty jiji hoowi Douela Zawdaa moroky. Widdiaczya!
Kern wykykaw teefonom agenta prywatnoji kontory rozszuku, daw jomu weyku
sumu na wytraty, poobiciawszy szcze bilszu na wypadok uspichu, i detalno opysaw Brike.
Agent ohlanuw misce wteczi ta slidy, jaki wey do zaliznoji ohoroi sadu. Ohoroa
bua wysoka I zakinczuwaasia hostrymy szpyczakamy. Agent pochytaw hoowoju: Moode diwczyna! Na odnomu szpyczaku win pomityw kapo siroho szowku, zniaw joho j
obereno pokaw do hamancia.
W ciu sukniu wona bua odiahnena u de wteczi. Budemo szukaty inku w siromu.
I, zapewnywszy Kerna, szczo inku w siromu bude obowjazkowo znajdeno ne piznisze jak za dobu, agent piszow.
Agent buw doswidczena u swojij sprawi ludyna. Win diznawsia adresu ostannioji
kwartyry
Brike j adresy kilkoch jiji koysznich podruh, rozznajomywsia z nymy, u odnijeji znajszow fotohrafiju Brike, diznawsia, w jakych kabare Brike wystupaa. Kilka agentiw buo
rozisano po cych kabare na rozszuky wtikaczky.
Ptaszka daeko ne zaety, upewneno howoryw agent.
Odnak cioho razu win pomyywsia. Mynuo dwa dni, ae na slid Brike natrapyty tak i

ne wdaosia. ysze na tretij de rozszukiw postijnyj widwiduwacz odnoho szynku na Monmartri powidomyw agenta, szczo u nicz wteczi tam bua woskresa Brike. Ae kudy wona
potim znyka, nichto ne znaw.
Kern chwyluwawsia dedali bilsze. Teper win turbuwawsia ne tilky pro te, szczo Brike
rozhoosy joho tajemnyci. Win bojawsia nazawdy wtratyty cinnyj eksponat. Szczoprawda, win mih zrobyty druhyj iz hoowy Toma, ae na ce potriben buw czas i kupa sy.
Ta j nowyj doslid mih ne wdatysia tak byskucze. A demonstracija oywenoji sobaky, jasna
ricz, ne daa b potribnoho efektu. Ni, Brike treba buo rozszukaty za bu-jaku cinu. I win
podwojuwaw, potrojuwaw premilnu sumu za rozszuky eksponata-wtikacza.
Szczodnia agenty dopowiday jomu pro naslidky rozszukiw, ae ci naslidky buy newtisznymy. Brike niby u wodu wpaa.

Pisla toho jak Brike z dopomohoju swoho nowoho sprytnoho, hnuczkoho i duoho
tia pereliza czerez ohorou i wyjsza na wuyciu, wona zowya taksi j daa dywnu adresu:
Kadowyszcze Per-aszez.
Ae ne dojidajuczy do poszczi Bastyliji, wona zminya taksi j pojichaa na Monmartr. Na perszi wytraty Brike zachopya z soboju sumoczku oran, de buo kilka desiatkiw frankiw. Odnym hrichom bilsze pohody ne zroby, do toho ce buo neobchidno,
zaspokojuwaa wona sebe. Kajattia w zapodijanych hrichach buo widkadene na potim.
Wona znowu widczuwaa sebe cilisnoju, ywoju, zdorowoju ludynoju, nawi moodszoju,
ni bua do cioho. Do operaciji, za jiji inoczym pidrachunkom, jij buo byko trydciaty.
Nowe tio mao nawriad czy bilsze dwadciaty rokiw. Zaozy cioho tia omoodyy hoowu
Brike: zmorszky na obyczczi znyky, kolir joho pokraszczaw. Teper tilky j poyty,
dumaa Brike, zamrijano dywlaczy u maeke dzerkalce, jake znajsza w sumoczci.
Zupyni tut, zwelia wona wodijewi j, rozrachuwawszy iz nym, pisza dali
piszky.
Bua de czetwerta ranku. Wona pidijsza do znajomoho kabare Sza-nuar, de wystupaa tijeji fatalnoji noczi, koy wypadkowa kula urwaa na piwsowi weseeku szansonetku, jaku wona spiwaa. Wikna kabare szcze jaskrawo swityysia.
Trochy chwylujuczy, Brike zajsza do znajomoho westybiulu. Stomenyj szwejcar,
mabu, ne wpiznaw jiji. Wona szwydko projsza do bicznych dwerej i czerez korydor zajsza
do prymiszczennia dla artystiw, poriad zi scenoju. Perszoju jiji zustria Ruda Marta. Zlakano skryknuwszy, Marta schowaa u swojij hrymernij. Brike rozrehotaasia i postukaa w
dweri, ae Ruda Marta ne widczyniaa.
O, astiwko! poczua Brike czoowiczyj hoos. Pid cym imjam wona bua widoma w kabare czerez swoju prystras do kojaku z astiwkoju na etyketci. To ty ywa?
A my tebe dawno may za mertwu.
Brike ozyrnuasia i pobaczya harnoho, eehantno wdiahnenoho czoowika z due blidym czysto pohoenym obyczcziam. Taki obyczczia buwaju u ludej, jaki ridko bacza
sonce. To buw an, czoowik Rudoji Marty. Win ne lubyw howoryty pro swoju profesiju.
Joho druzi j towaryszi po czarci ne wwaay taktownym zapytuwaty, na szczo win, wasne, ywe. Dosy buo j toho, szczo w ana czasto wodyy hroszi i szczo win buw chopedruziaka. W ti noczi, koy w ana briaczao w kyszeniach, wyno yo rikoju i an patyw
za wsich.
Zwidkila ty pryetia, astiwko?
Z likarni, widpowia Brike.
Bojaczy, szczob u neji ne widibray nowe tio rodyczi i druzi tijeji, kotrij wono naeao, Brike wyriszya nikomu ne rozpowidaty pro nezwyczajnu operaciju.
Moje stanowyszcze buo due serjozne, wyhaduwaa wona. Mene wwaay
pomeroju i nawi widprawyy w morh. Ae tam odyn student, jakyj ohladaw trupy, wziaw
mene za ruku i widczuw sabkyj puls. Ja bua szcze ywoju. Kula projsza bila samoho sercia, ne zaczepywszy joho. Mene odrazu widwezy do likarni, j use obijszosia.
Czudowo! wyhuknuw an. Usi naszi straszenno zdywujusia. Dawaj wychyymo po czarci za twoje woskresinnia.
Zamok u dweriach kacnuw. Ruda Marta, jaka pidsuchaa czerez dweri ciu rozmowu,
perekonaasia, szczo Brike ne prywyd, i widczynya dweri. Podruhy obniaysia i micno pociuway.

Ty niby zrobyasia tonszoju, wyszczoju i hracijniszoju, astiwko, skazaa Ruda


Marta, z cikawistiu i nawi podywom rozhladajuczy fihuru podruhy, jaka zjawyasia tak
nespodiwano.
Brike trochy znitya pid cym dopytywym inoczym pohladom.
Zwyczajno, ja schuda, widpowia wona. Mene hoduway samym buljonom.
A zrist? Ja kupya sobi tufli na due wysokych pidborach. Nu j fason sukni
Ae czoho ty tak pizno zjawyasia siudy?

O, to cia istorija Ty we wystupaa? Moesz posydity zi mnoju chwyynku?


Marta stwerdno kywnua hoowoju. Podruhy wsiysia bila stoyka z weykym dzerkaom, jakyj buo zastaweno korobkamy z hrymuwalnymy oliwciamy ta farbamy, fakonamy
parfumiw, pudrenyciamy, najriznomanitniszymy koroboczkamy zi szpylkamy.
an prymostywsia porucz, potiahujuczy jehypetku cyharku.
Ja wteka z likarni. W bukwalnomu rozuminni, powidomya Brike.
Ae czomu?
Nabrydy buljony. Rozumijesz, buljon, buljon i buljon Ja prosto bojaasia zachynutysia w buljoni. A likar ne chotiw mene widpuskaty. Win powynen buw szcze pokazaty
mene studentam. Boju, szczo mene rozszukuwatyme policija Ja ne mou powernutysia
do sebe i chotia b zayszyty u tebe. A szcze kraszcze zowsim pojichaty z Parya na
kilka dniw Ae w mene tak mao hroszej.
Ruda Marta nawi rukamy spesnua tak use ce buo cikawo.
Nu, zwyczajno , ty zostaneszsia u mene, skazaa wona.
Boju, szczo mene te rozszukuwatyme policija, zamyseno prokazaw an, puskajuczy dym kilciamy. Meni te na kilka dniw warto buo b znyknuty z obriju.
astiwka bua swoja, i an ne prychowuwaw wid neji swojeji profesiji. astiwka znaa,
szczo an ptycia wysokoho lotu. Win specilizuwawsia na zamuwanni sejfiw.
etymo, astiwko, z namy na piwde. Ty, ja i Marta. Na Rywjeru, podychaty morkym powitriam. Zasydiwsia, treba prowitryty. Wirysz, ja bilsz jak dwa misiaci ne baczyw
soncia I we poczynaju zabuwaty, jake wono.
Ot i czudowo, zapeskaa w dooni Ruda Marta.
an hlanuw na dorohyj zootyj hodynnyk-braset.
Ae u nas je szcze hodyna czasu. Czort, ty majesz dospiwaty nam swoju piseku
A potim etimo, i chaj sobi szukaju.
Brike ochocze prystaa na ce zaproszennia, jiji wystup zczynyw furor, jak wona toho

j czekaa.
an wyjszow na estradu w roli konferanje, nahadaw trahicznu Istoriju, jaka trapyasia tut z Brike kilka misiaciw tomu, i potim ohoosyw, szczo mademuazel Brike, na baannia publiky, oya pisla toho, jak win, an, wyw jij u horo czaroczku kojaku astiwka.
astiwka! astiwka! zarewa publika.
an podaw znak rukoju i, koy wyhuky stychy, prowadyw dali:
astiwka prospiwaje szansonetku z toho samoho miscia, na jakomu jiji tak nespodiwano pererway. Orkestr, Kyceku!
Orkestr zahraw, i z poowyny kupeta, pid burchywi opesky, Brike dospiwaa swoju
piseku. Prawda, harmyder buw takyj, szczo wona j sama ne czua swoho hoosu, ae cioho
i ne potribno buo. Wona widczuwaa sebe jak nikoy szczasywoju i bezmiru wtiszaasiatym, szczo jiji ne zabuy i zustriy tak tepo. A te, szczo cia tepota bua znacznoju miroju
pidihrita wynom, jiji ne benteyo.
Zakinczywszy spiwaty, wona zrobya nespodiwano hracijnyj est kystiu prawoji ruky.
Ce buo szczo nowe. Publika zaapoduwaa szcze hoosnisze.
Zwidky u neji ne? Jaki harni manery. Treba bude perejniaty cej est, podumaa Ruda Marta.
Brike zijsza z estrady w za. Podruhy ciuway jiji, znajomi tiahnuysia z bokaamy i
cokaysia. Brike rozczerwonia, oczi jiji byszczay. Uspich ta wyno zapamoroczyy jij hoowu. Wona, zabuwszy pro nebezpeku peresliduwannia, adna bua prosydity tut usiu nicz.
Ae an, jakyj pyw ne mensze za Inszych, ne wtraczaw kontrolu nad soboju.
Czas wid czasu win pozyraw na hodynnyka i, nareszti, pidijszow do Brike j torknuw
jiji za ruku.
Nam ue czas!
Ae ja ne choczu. Wy moete jichaty sami. Ja ne pojidu, widpowia Brike, mosno zakotywszy oczi.
Todi an mowczky pidniaw jiji i ponis do wychodu.
Publika poczaa remstwuwaty.
Seans zakinczeno! huknuw an ue bila dwerej. Do nastupnoji nedili!
Win wynis Brike, jaka widbywaasia wid nioho, na wuyciu i posadyw u awtomobil.
Skoro pidijsza j Marta z neweyczkoju walizkoju.
Na poszczu Respubliky, skazaw an szoferowi, ne baajuczy nazywaty kincewoho punktu. Win zwyk jizdyty z peresadkamy.

Chwyli Seredzemnoho moria rytmiczno nabihay na piszczanyj pla. ehekyj witer


e napynaw witrya biych jacht i rybalkych szaand. Nad hoowoju, w synij powitrianij
hybyni, askawo huy siri hidropany, jaki robyy korotki rejsy-prohulanky mi Niccoju i
Mentonoju.
Moodyk u biomu tenisnomu kostiumi sydiw u petenomu krisli i czytaw hazetu. Bila
krisa eay tenisna raketka w czochli j kilka swiych anhlijkych naukowych urnaliw.
Porucz iz nym, pid biym parasoem, bila molberta porawsia joho druh-chudonyk
Arman are.
Artur Douel, syn pokijnoho profesora Douela, ta Arman are buy nerozuczni druzi,
j cia druba najkraszcze dowodya prawdywis prysliwja pro te, szczo protyenosti schodiasia.
Artur Douel buw trochy mowczaznyj i choodnyj. Win lubyw u wsiomu ad, umiw napoehywo i systematyczno praciuwaty. Jomu zayszawsia wsioho odyn rik do zakinczennia uniwersytetu, i joho we zayszay w uniwersyteti na kafedri biohiji.
are, jak sprawnij urodene piwdnia Franciji, buw due prystrasnoju naturoju,
sumburnoju i zapalnoju. Win zakydaw penzli ta farby na cili tyni, szczob potim znowu
poczaty szaeno praciuwaty, i todi we nijaka sya ne moha widirwaty joho wid molberta.
Tilky w odnomu druzi buy schoi mi soboju: obydwa wony buy taanowytymy i
wmiy dosiahaty namiczenoji mety, chocz i jszy do cijeji mety riznymy szlachamy: odyn
porywczasto, strybkamy, druhyj rozmirenym krokom.
Biohiczni praci Artura Douela prywertay do sebe uwahu najwydatniszych fachiwciw, i jomu prorokuway byskuczu naukowu karjeru. A pro kartyny are bahato howoryy
na wystawkach, i dejaki z nych ue zakupyy najwidomiszi muzeji riznych krajin.
Artur Douel kynuw na pisok hazetu, prytuywsia hoowoju do spynky krisa, prypluszczyw oczi j skazaw:
Tia Aneliky Haj taki ne znajdeno.
are newtiszno trusnuw hoowoju i wako zitchnuw.
Ty j dosi ne moesz zabuty jiji? zapytaw Douel.
are powernuwsia do Artura tak rwuczko, szczo toj mymowoli posmichnuwsia. Pered
nym buw ue ne pakyj chudonyk, a ycar, ozbrojenyj szczytom-palitroju, zi spysommusztabeem u liwij ruci ta meczem-penzem u prawij, obraenyj ycar, aden znyszczyty toho, chto zawdaw jomu smertelnoji krywdy.
Zabuty Aneliku!.. wyhuknuw win, potriasajuczy swojeju zbrojeju. Zabuty
tu, jaka
Chwyla, znenaka pidkrawszy, iz szypinniam zaya joho nohy maje do kolin, i win
meancholijno dokinczyw:
Chiba mona zabuty Aneliku? Swit zrobywsia nudniszym z toho czasu, widkoy
stychy jiji pisni
Upersze are diznawsia pro zahybel, tocznisze, pro bezslidne znyknennia Aneliky
Haj u ondoni, kudy win pryjichaw pysaty symfoniju ondonkoho tumanu. are buw
ne ysze szanuwalnykom taantu spiwaczky, ae jiji druhom, jiji ycarem. Ne darma win
narodywsia w piwdennomu Prowansi, sered rujin seredniowicznych zamkiw.
Dowidawszy pro neszczastia, jake trapyosia z Haj, win buw tak wraenyj, szczo jedynyj raz u ytti pererwaw swij ywopysnyj zapij u samomu rozpali tworczosti.
Artur, jakyj pryjichaw do ondona z Kembrydu, baajuczy widwernuty druha wid

pochmurych dumok, orhanizuwaw ciu podoro na uzbereia Seredzemnoho moria.


Ae j tut are ne znachodyw sobi miscia. Powernuwszy iz plau do hotelu, win perewdiahnuwsia i, siwszy na pojizd, pojichaw u najludnisze misce hralnyj dim MonteKaro. Jomu chotiosia rozwijaty.
Chocza buo szcze dosy rano, bila pryzemkuwatoho budynku we jurmywsia natowp. are zajszow do perszoho zau. Publiky buo mao.
Robi waszu hru, zaproszuwaw krupje, ozbrojenyj opatkoju dla zhribannia hroszej.
are, ne zupyniajuczy, projszow do druhoho zau, stiny jakoho buy rozpysani kartynamy, szczo zobraay napiwohoenych inok, jaki zajmaysia poluwanniam, kinnymy
perehonamy, fechtuwanniam, odne sowo, wsim tym, szczo zbuduje azart. Wid kartyn
wijao napruenniam prystrasnoji boroby, azartu, nesyti, ae szcze wyraznisze j rizkisze ci
poczuttia buy napysani na obyczcziach ywych ludej, jaki zibraysia nawkoo hralnoho
stoa.
O towstun komersant iz blidym obyczcziam prostiahaje hroszi tremtiaczymy
puchkymy wesniankuwatymy rukamy, wkrytymy ruduwatym puszkom. Win dychaje
wako, mow astmatyk. Oczi joho naprueno stea za ruchywoju kulkoju. are bezpomykowo whaduje, szczo towstun ue czymao prohraw i teper stawy ostanni hroszi, spodiwajuczy widihratysia. A koy ni cej wajuwatyj czoowik, moywo, podassia na aeju samohubciw, i tam widbudusia ostanni rozrachunky z yttiam
Za towstunom stoji bidno odiahnenyj hoenyj staryhan zi skujowdenym sywym
czubom i manikalnymy oczyma. W rukach u nioho zapysnyk i oliwe. Win zapysuje
wyhraszi ta wychidni nomery, roby jaki pidrachunky Win dawno we prohraw use
swoje majno i zrobywsia rabom ruetky. Administracija hralnoho domu wydaje jomu neweyku szczomisiacznu dopomohu na yttia i na hru: swojeridna rekama. Teper win
buduje swoju teoriju imowirnosti, wywczaje kapryznu wdaczu fortuny. Koy win pomylajesia u swojich prypuszczenniach, to serdyto stukaje oliwcem po zapysnyku, pidskakuje
na odnij nozi, szczo bubony i znowu zahyblujesia w pidrachunky. Koy prypuszczennia wyprawdujusia, obyczczia joho siaje, i win powertaje hoowu do susidiw, niby kauczy: ot baczyte, nareszti meni taky poszczastyo widkryty zakony wypadkowosti.
Dwa akeji wwodia pid ruky i sadowla u kriso bila stoa staru w czornij szowkowij
sukni, z dimantowym namystom na zmorszkuwatij szyji. Obyczczia jiji nabieno tak,
szczo we ne moe zblidnuty. Zabaczywszy tajemnyczu kulku, jaka rozpodilaje hore i radis, w jiji zapaych oczach spaachuje woho poadywosti j tonki palci, unyzani persniamy, poczynaju tremtity.
Mooda, wrodywa, strunka inka, wbrana w eehantnyj temno-zeenyj kostium, prochodiaczy powz sti, kydaje nedbaym ruchom banknotu w tysiaczu frankiw, prohraje, bezurno posmichajesia i prochody do inszoji kimnaty.
are postawyw na czerwone sto frankiw i wyhraw.
Ja siohodni powynen wyhraty, podumaw win, stawlaczy tysiaczu, i prohraw.
are buw upewnenyj, szczo wreszti-reszt win wyhraje. Joho we ochopyw azart.
Do stou ruetky pidijszo troje: czoowik, wysokyj i stawnyj, z due blidym obyczcziam, I dwi inky. Odna ruda, a druha w siromu kostiumi. Mymochi pohlanuwszy na neji,
are widczuw jaku trywohu. Szcze ne rozumijuczy, szczo joho chwyluje, chudonyk poczaw steyty za inkoju w siromu i buw wraenyj odnym estom prawoji ruky, jakyj zrobya
wona. Szczo znajome! O, takyj est robya Anelika Haj! Cia dumka tak spanteyczya
joho, szczo win ue ne mih hraty. A koy troje newidomych, smijuczy, widijszy nareszti
wid ruetky, are, zabuwszy wziaty zi stou wyhrani hroszi, podawsia nazyrci za nymy.

O czetwertij ranku chto sylno postukaw u dweri Artura Douela. Serdyto nakynuwszy
na sebe chaat, Douel widczynyw.
Do kimnaty netwerdoju chodoju zajszow are i, stomeno opustywszy u kriso, mowyw:
Ja, zdajesia, boewoliju.
Szczo trapyo, drue? wyhuknuw Douel.
Trapyo take, szczo ja ne znaju, jak wam i skazaty Ja hraw iz uczorasznioho
dnia do druhoji hodyny noczi. Wyhrawaw i prohrawaw popereminno. Koy raptom ja pobaczyw inku, i odyn est jiji wrazyw mene tak, szczo ja kynuw hru i piszow za neju do
restoranu. Ja siw za stoyk i zamowyw czaszeczku czornoji minnoji kawy. Kawa meni zawdy dopomahaje, koy nerwy zanadto rozhulajusia Neznajomka sydia za susidnim
stoykom. Z neju buw moodyk, prystojno wdiahnutyj, ae takyj, szczo ne wykykaje osobywoji dowiry, i dosy-taky wulharna ruda inka. Moji susidy pyy wyno i weseo rozmowlay. Neznajomka w siromu poczaa spiwaty szansonetku. W neji wyjawywsia pysklawyj
hoos dowoli nepryjemnoho tembru. Ae nespodiwano wona wziaa kilka nykych hrudnych not are stysnuw hoowu. Douelu! To buw hoos Aneliky Haj. Ja z tysiaczi
hoosiw upiznaw by joho.
Bidoacha! Do czoho win dijszow, podumaw Douel i, ahidno pokawszy ruku
na pecze druha, skazaw:
Wam prywydiosia, are. Opanujte sebe. Wypadkowa schois
Ni, ni! Zapewniaju was, hariacze zapereczyw are. Ja poczaw uwano pryhladatysia do spiwaczky. Wona dosy wrodywa, czitkyj profil i myli hrajywi oczi. Ae jiji
posta, jiji tio! Douelu, chaj czortiaky rozderu mene zubamy, koy fihura spiwaczky ne
schoa, mow dwi krapli wody, na fihuru Aneliky Haj.
Ot szczo, are, wypyjte bromu, pryjmi choodnyj dusz i lahajte spaty. Zawtra,
tocznisze, siohodni, koy wy prokynete
are dokirywo podywywsia na Douela.
Wy hadajete, ja zboewoliw?.. Ne spiszi robyty ostatoczni wysnowky. Wysuchajte mene do kincia. Ce szcze ne wse. Koy spiwaczka prospiwaa swoju piseku, wona
zrobya kystiu ruky o takyj est. Ce ulubenyj est Aneliky, est cikom indywidualnyj,
nepowtornyj.
Ae szczo wy choczete skazaty? Ne dumajete wy, szczo newidoma spiwaczka
woodije tiom Aneliky?
are poter czoo.
Ne znaju, wid cioho, sprawdi, mona zboewolity Ae suchajte dali. Na szyji spiwaczka nosy chymerne kolje, tocznisze, nawi ne kolje, a ciyj prystawnyj komire, prykraszenyj dribnymy peramy, zawszyrszky prynajmni czotyry santymetry. A na jiji hrudiach dosy szyrokyj wyriz. Wyriz widkrywaje na peczi rodymku rodymku Aneliky
Haj. Kolje zdajesia byntom. Wyszcze kolje newidoma meni hoowa inky, nycze
znajome, jake ja wywczyw do najdribniszych detaej, linij i form tio Aneliky Haj. Ne zabuwajte, ade ja chudonyk, Douelu. Ja wmiju zapamjatowuwaty nepowtorni liniji ta indywidualni osobywosti ludkoho tia Ja zrobyw stilky naczerkiw ta eskiziw z Aneliky,
stilky napysaw jiji portretiw, szczo ne mou pomyytysia.
Ni, ce nemoywo! wyhuknuw Douel. Ade Anelika za
Zahynua? W tomu-to j ricz, szczo ce nikomu ne widomo. Wona sama czy jiji trup
bezslidno znyk. I o teper
Wy zustriy woskresyj trup Aneliky?
O-o!.. are zastohnaw. Ja dumaw same pro ce.

Douel pidwiwsia i zakrokuwaw po kimnati. Pewne, siohodni we ne poszczasty zasnuty.


Budemo mirkuwaty rozwaywo, skazaw win. Wy kaete, szczo wasza newidoma spiwaczka maje niby dwa hoosy: odyn swij, bilsz ni poserednij, I druhyj Aneliky
Haj?
Nykyj rehistr jiji nepowtorne kontralto, widpowiw are, stwerdno kywnuwszy hoowoju.
Ae ce fiziohiczno nemoywo. Ne dumajete wy, szczo ludyna wysoki noty
wytiahaje zi swoho hora werchnimy kinciamy zwjazok, a nyki nynimy? Wysota zwuka
zaey wid bilszoho czy menszoho napruennia hoosowych zwjazok po wsij jich dowyni.
Ade ce, jak na struni: za bilszoho napruennia struna wibruje ducze j wychody wyszyj
zwuk, i nawpaky. Do toho koy b zrobyty taku operaciju, to hoosowi zwjazky buy b ukoroczeni, ote, hoos zrobywsia b due wysokym. Ta j wzahali ludyna ne moha b spiwaty
pisla takoji operaciji: rubci may b zawaaty prawylnij wibraciji zwjazok, I hoos, u kraszczomu wypadku, buw by due chrypkyj Ni, ce absolutno nemoywo. Wreszti-reszt,
szczob oywyty tio Aneliky, potribno buo maty hoowu, czyju hoowu bez tia.
Douel nespodiwano zamowk, bo zhadaw pro te, szczo pewnoju miroju pidtwerduwao prypuszczennia are.
Artur sam baczyw kilka eksperymentiw swoho baka. Profesor Douel wywaw u sudyny zahyboho sobaky pidihritu do trydciaty semy hradusiw za Celsijem ywylnu ridynu
z adrenalinom reczowynoju, szczo podrazniuje i prymuszuje sudyny skoroczuwatysia.
Koy cia ridyna pid pewnym tyskom potraplaa u serce, wona widnowluwaa joho dijalnis,
i serce poczynao hnaty krow u sudyny. Powoli widnowluwawsia krowoobih, i twaryna oywaa.
Najhoowniszoju pryczynoju zahybeli orhanizmu, skazaw todi bako Artura,
je prypynennia postaczannia orhaniw krowju i kysnem.
Ote, u takyj sposib mona oywyty j ludynu? zapytaw Artur.
Tak, weseo widpowiw joho bako, ja beru zdijsnyty woskresinnia i koynebu zroblu ce dywo. Do cioho ja j wedu swoji doslidy.
Oywennia trupa, wychody, moywe. Ae czy mona oywyty trup, u jakomu tio
naeao odnij ludyni, a hoowa inszij? Czy moywa taka operacija? Szczodo cioho w
Artura buy sumniwy. Prawda, win baczyw, jak bako joho zdijsniuwaw nadzwyczajno smiywi j wdali operaciji z peresadky tkanyn i kistok. Ae wse ce buo ne takym skadnym, i ce
robyw joho bako.
Koy b mij bako buw ywyj, ja, pewne, powiryw by, szczo zdohad are pro czuu
hoowu na tili Aneliky Haj prawdopodibnyj. Tilky bako mih nasmiyty zrobyty taku
skadnu i nezwyczajnu operaciju. Moywo, ci doslidy prodowuway joho asystenty?
podumaw Douel. Ae odna sprawa oywyty hoowu czy nawi ciyj trup, a insza pryszyty hoowu odnijeji ludyny do trupa inszoji.
Szczo wy choczete robyty dali? zapytaw Douel.
Ja choczu rozszukaty ciu inku w siromu, poznajomytysia z neju i rozkryty tajemnyciu. Wy dopomoete meni?
Zwyczajno, widpowiw Douel.
are micno potys jomu ruku, i wony zachodyy obhoworiuwaty pan dij.

Za kilka dniw are we buw znajomyj z Brike, jiji podruhoju ta anom. Win zaproponuwaw jim prohulatysia na jachti, i joho zaproszennia pryjniay.
U toj czas, jak an ta Ruda Marta rozmowlay na paubi z Douesm, are zaproponuwaw Brike zijty wnyz ohlanuty kajuty. Jich buo ysze dwi, zowsim neweyczki; w odnij z
nych stojao pinino.
O, tut nawi s instrument! wyhuknua Brike. Wona sia do pinino j zahraa
fokstrot. Jachta eheko pohojduwaa na chwylach. are stojaw bila pinino, uwano dywywsia na Brike j obmirkowuwaw, z czoho poczaty swoje slidstwo.
Zaspiwajte szczo-nebu, skazaw win.
Brike ne zmusya wproszuwaty sebe. Wona zaspiwaa, koketywo pohladajuczy na
are. Win jij podobawsia.
Jakyj u was dywnyj hoos, skazaw are, pylno wdywlajuczy jij w obyczczia.
U waszomu horli niby je dwa hoosy: hoosy dwoch inok
Brike znityasia, ae szwydko owoodiwszy soboju, neszczyro zasmijaa.
O. tak!.. Ce u mene z dytynstwa. Odyn profesor spiwiw wyjawyw u mene kontralto,
a inszyj mecco-soprano. Koen stawyw hoos po-swojemu, i wyjszo do toho ja neszczodawno zastudyasia
Czy ne zabahato pojasne dla odnoho faktu? podumaw are. I czomu wona
tak znityasia? Moji prypuszczennia sprawdujusia. Tut szczo je.
Koy wy spiwajete na nykych notach, sumno zahoworyw win, ja niby czuju
hoos odnijeji mojeji dobroji znajomoji Wona bua widomoju spiwaczkoju. Bidoacha zahynua pid czas zaliznycznoji katastrofy. Chocz jak dywno, ae jiji tia ne rozszukay Jiji
fihura nadzwyczajno nahaduje waszu, mow dwi krapyny wody Mona podumaty, szczo
ce jiji tio.
Brike, we ne chowajuczy strachu, podywyasia na are. Wona zrozumia, szczo win
poczaw ciu rozmowu ne prosto tak.
Buwaju ludy, due schoi odne na odnoho skazaa wona tremtiaczym hoosom.
Zwyczajno, ae takoji podibnosti ja ne zustriczaw. Do toho waszi esty o cej
est ruky I szcze Wy szczojno wziaysia rukamy za hoowu, niby poprawlajuczy pyszne
woossia. Take woossia buo w Aneliky Haj. I tak wona poprawlaa nepokirni kuczeri na
skroni Ae u was nemaje dowhych kuczeriw. U was korotke, pidstryene za ostannioju
modoju woossia.
U mene ranisze te buo dowhe woossia, skazaa Brike, pidwodiaczy. Obyczczia jiji zblido, palci zehka tremtiy. Tut duszno Chodimo nahoru
Poczekajte, zupynyw jiji are, tak samo chwylujuczy. Meni treba pohoworyty z wamy.
Win syoju wsadowyw jiji w kriso bila iluminatora.
Meni pohano Ja ne zwyka do chytawyci! wyhuknua Brike, porywajuczy
pity. Ae are, niby nenarokom, torknuwsia jiji szyji i widsonyw krajeczok kolje. Win pobaczyw roewi rubci.
Brike pochytnuasia. are edwe wstyh pidchopyty jiji: wona zneprytomnia.
Chudonyk, ne znajuczy szczo robyty, bryznuw jij w obyczczia wodoju z karafy.
Wona skoro pryjsza do tiamy. Neskazannyj ach zaswitywsia w jiji oczach. Kilka dowhych
sekund wony dywyysia odne na odnoho mowczky. Brike zdawaosia, szczo nastaw czas

rozpaty. Strasznyj czas rozpaty za te, szczo wona prywasnya czue tio. Huby Brike zatremtiy, i wona edwe czutno proszepotia:
Ne nyszczi mene!.. Poalijte
Zaspokojte, ja ne zbyraju nyszczyty was ae ja powynen rozkryty ciu tajemnyciu. are pidniaw bezwilno zwysu ruku Brike i micno stysnuw jiji. Ziznajtesia, ce ne
wasze tio? Zwidky wono u was? Skai meni wsiu prawdu!
an! sprobuwaa kryknuty Brike, ta are zatys jiji rota dooneju, proszypiwszy
u wucho:
Jakszczo wy szcze raz kryknete, wy ne wyjdete z cijeji kajuty.
Potim, widpustywszy Brike, win szwydko zamknuw dweri kajuty i szczilno prykryw
ramu iluminatora.
Brike zapakaa, mow dytyna. Ta are buw newbahannyj.
Slozy wam ne dopomou! Kai szwydsze, poky meni ne uwirwawsia terpe.
Ja ni w czomu ne wynna, zahoworya Brike, schypujuczy. Mene wbyy Ae
potim ja oya Odna moja hoowa na sklanij pidstawci Ce buo achywo!.. I hoowa
Toma stojaa tam Ja ne znaju, jak ce trapyo Profesor Kern, ce win oywyw mene
Ja prosya joho, szczob win powernuw meni tio. Win poobiciaw I rozdobuw de o ce
tio Wona maje z achom podywyasia na swoji peczi ta ruky. Ae koy ja pobaczya mertwe tio, to widmowya Meni buo tak straszno Ja ne chotia, bahaa ne pryszywaty mojeji hoowy do trupa Ce moe pidtwerdyty oran: wona dohladaa nas. Ae
Kern ne posuchaw. Win zrobyw tak, szczo ja zasnua, a prokynua ja o takoju. Ja ne
chotia zayszatysia u Kerna i wteka w Pary, a potim siudy Ja znaa, szczo Kern peresliduwatyme mene Bahaju was, ne wbywajte mene i ne kai nikomu Teper ja ne choczu
zayszyty bez tia, wono stao mojim Ja nikoy ne widczuwaa takoji ehkosti w ruchach.
Tilky boy noha Ae ce myne Ja ne choczu powertatysia do Kerna!
Suchajuczy ciu putanu rozpowi, are dumaw: Brike, zdajesia, sprawdi nepowynna. Ae cej Kern Jak win mih dobuty tio Haj i wykorystaty joho dla takoho achywoho
eksperymentu? Kern! Ja czuw ce imja wid Artura. Kern, zdajesia, buw asystentom u joho
baka. Cia tajemnycia powynna buty rozkryta.
Perestate pakaty j uwano wysuchajte mene, stroho mowyw are. Ja dopomou wam, ae z odnijeju umowoju, szczo j wy nikomu ne skaete pro te, szczo trapyosia z wamy a do cijeji chwyyny. Nikomu, krim odnijeji ludyny, jaka zaraz pryjde siudy.
Ce Artur Douel, wy we znajete joho. Wy powynni u wsiomu koryty meni. Koy tilky
ne posuchajete, na was czekaje straszna kara. Wy wczynyy zoczyn, jakyj karajesia smertiu. I wam nide ne poszczasty schowaty waszu hoowu i prywasnene wamy czue tio. Was
znajdu i hiljotynuju. Oto suchajte mene. Po-persze zaspokojte. Po-druhe, sidajte do
pinino i spiwajte. Spiwajte jaknajhoosnisze, szczob buo czuty tam, nahori. Wam due
weseo, i wy ne zbyrajete wychodyty na paubu.

Brike pidijsza do pinino, sia j zaspiwaa, akompanujuczy sobi nesuchnianymy palciamy.


Hoosnisze, weselisze, komanduwaw are, widczyniajuczy iluminator ta dweri.
To buw nezwyczajnyj spiw, kryk widczaju i achu, perekadenyj na maornyj ad.
Hoosnisze, barabate po kawiszach! Tak! Hrajte i czekajte. Wy pojidete w Pary
razom iz namy. Ne zdumajte tikaty. U Paryi wy budete w bezpeci. My zumijemo schowaty
was.
Z weseym obyczcziam are wyjszow na paubu.
Jachta, nachyywszy na prawyj bort, szwydko pywa na ehkij chwyli. Woohyj morkyj witer oswiyw are. Win pidijszow do Artura Douela i, nepomitno widwiwszy joho
wbik, skazaw:
Spustisia u kajutu j prymute mademuazel Brike powtoryty wse, szczo wona rozpowia meni. A ja zabawlu hostej.
Nu, jak wam podobajesia jachta, madam? zwernuwsia win do Rudoji Marty i
powiw z neju newymuszenu rozmowu.
an, rozlihszy u petenomu krisli, rozkoszuwaw daeko wid policiji ta detektywiw.
Win ne chotiw bilsze ni dumaty, ni sposterihaty, win chotiw zabuty pro postijnu nastoroenis. Popywajuczy z maekoji czarky elitnyj kojak, win dedali bilsze zanuriuwawsia u
spohladalnyj napiwsonnyj stan. Ce jakraz buo na ruku are.
Ruda Marta poczuwaasia tako preczudowo. Czujuczy z kajuty spiw podruhy, wona
j sama, w pererwach mi frazamy, dodawaa swij hoos do hrajywoho naspiwu.
Czy zaspokojia Brike hra, czy Artur wydawsia jij ne takym nebezpecznym spiwrozmownykom, ae cioho razu wona bilsz doadno j poslidowno perepowia jomu istoriju swojeji smerti ta woskresinnia.
Oce j use. Nu, chiba ja wynna? we posmichajuczy, zapytaa wona i prospiwaa koroteku szansonetku A czy wynna ja. Na paubi jiji powtorya Marta.
Opyszi meni tretiu hoowu, jaka ya u profesora Kerna, skazaw Douel.
Toma?
Ni, tu, jakij was pokazuwaw profesor Kern! A wtim
Artur Douel szwydko wytiah z bicznoji kyszeni hamancia, poszukaw, dobuw zwidty
fotohrafiju i pokazaw jiji Brike.
Skai, czy schoyj zobraenyj tut czoowik na hoowu moho znajomoho, jaku
wy baczyy u Kerna?
Ta ce tocznisiko win! wyhuknua Brike. Wona nawi kynua hraty. Prosto
dywo! I z peczyma. Hoowa z tiom. Newe i jomu we wstyhy pryszyty tio? Szczo z

wamy, mij lubyj? spiwczutywo i zlakano zapytaa wona.


Douel pochytnuwsia. Obyczczia joho zblido. Win, maje ne tiamlaczy, zrobyw
kilka krokiw, opustywsia w kriso i zatuyw obyczczia rukamy.
Szczo z wamy? szcze raz zapytaa joho Brike. Ae win niczoho ne widpowidaw.
Potim huby joho proszepotiy: Bidoasznyj bako, ae Brike ne rozczua tych sliw.
Artur Douel due szwydko opanuwaw sebe. Koy win pidwiw hoowu, obyczczia joho
buo maje spokijne.
Probaczte, ja, zdajesia, nalakaw was, skazaw win. U mene inodi buwaju taki
eheki napady, serce, znajete. Ot ue wse j mynuo.
Ae chto cej czoowik? Win takyj schoyj na Wasz brat? zacikawya Brike.
Chto b win ne buw, wy powynni dopomohty nam rozszukaty ciu hoowu. Wy pojidete z namy. My schowajemo was u takomu zatysznomu kutoczku, de was nichto ne
znajde. Koy wy moete jichaty?
Chocz i siohodni, widpowia Brike. A wy ne widberete u mene moje tio?
Douel sperszu ne zrozumiw, potim posmichnuwsia i widpowiw:
Zwyczajno, ni koy wy tilky suchatymete nas i dopomahatymete nam. Chodimo
na paubu.
Nu, jak wasze pawannia? weseo zapytaw win, pidniawszy na paubu. Potim,
nemow doswidczenyj moriak, hlanuw na obrij i, zakopotano pochytawszy hoowoju, skazaw: More meni ne podobajesia Baczyte otu temnu smuhu na obriji?.. Koy my wczasno ne powernemo, to
O, chutczisz nazad! Ja ne choczu potonuty, napiwartoma, napiwserjozno wyhuknua Brike.
Nijakoji buri ne peredbaczaosia. Prosto Douel wyriszyw nalakaty swojich suchoputnych hostej dla toho, szczob szwydsze powernutysia na bereh.
are domowywsia z Brike pro zustricz na tenisnomu majdanczyku pisla obidu, jakszczo ne bude buri. Wony rozuczaysia ysze na kilka hodyn.
Suchajte, are, my nespodiwano natrapyy na slid weykych tajemny, skazaw
Douel, koy wony powernuysia do hotelu. Czy znajete wy, czyja hoowa bua u Kerna?
Hoowa moho baka, profesora Douela!
are, szczo we siw na stie, pidskoczyw, jak mjacz.
Hoowa? ywa hoowa waszoho baka?! Ta czy moywe take? I wse ce Kern!
Win ja rozszmatuju joho! My widszukajemo hoowu waszoho baka..
Bojusia, szczo my ne znajdemo jiji ywoju, sumno widpowiw Artur. Bako
sam dowiw moywis oywennia holiw, widsiczenych wid tia, ae hoowy ci yy ne bilsz
jak piwtory hodyny, potim wony pomyray, bo krow zhortaasia, a sztuczni ywylni rozczyny mohy pidtrymuwaty yttia szcze menszyj czas.
Artur Douel ne znaw, szczo joho bako nezadowho do smerti wynajszow preparat, jakyj win nazwaw Douel 217 i jakyj Kern perejmenuwaw na Kern 217. Uwedenyj w krow,
cej preparat zowsim usuwaje zhortannia krowi i tomu roby moywym bilsz trywae isnuwannia hoowy.
Ae ywoju czy mertwoju, my powynni rozszukaty hoowu baka. Szwydsze do Parya!
are kynuwsia do swojeji kimnaty zbyraty reczi.

Naszwydku poobidawszy, are pobih na tenisnyj majdanczyk.


Trochy zapiznywszy, Brike due zradia, pobaczywszy, szczo win ue czekaje na neji.
Ne zwaajuczy na strach, jakyj wselaw jij are, Brike prodowuwaa wwaaty joho due
prywabywym czoowikom.
A de wasza raketka? rozczarowano zapytaa wona joho. Chiba wy siohodni
ne budete wczyty mene?
are we protiahom kilkoch dniw uczyw Brike hraty w tenis. Wona wyjawyasia due
zdibnoju uczenyceju. Ta are znaw tajemnyciu cijeji zdibnosti bilsze, ni sama Brike: wona
woodia trenowanym Tiom Aneliky, jaka bua czudowoju tenisystkoju. Koy wona
sama nawczya are kilkoch udariw. I teper are zayszaosia tilky prywesty u widpowidnis ue trenowane tio Haj z Iszcze ne trenowanym mozkom Brike, zakripyty w jiji hoowi zwyczni ruchy tia. Inodi ruchy Brike buy newpewnenymy, nezhrabnymy. Ae czasto,
nespodiwano dla sebe, wona robya nadzwyczajno sprytni ruchy.
Wona, naprykad, due zdywuwaa are, koy poczaa podawaty rizani mjaczi,
jiji nichto cioho ne wczyw. A cej wprawnyj i wakyj pryjom buw hordistiu Aneliky. Dywlaczy na ruchy Brike, are inodi zabuwaw, szczo hraje ne z Anelikoju. I same pid czas
hry w tenis u are wynyko nine poczuttia do widrodenoji Aneliky, jak win inodi nazywaw Brike. Prawda, ce poczuttia buo daekym wid toho oboniuwannia i schylannia,
szczo jich win wyjawlaw do Aneliky. Brike stojaa bila are, zatuywszy raketkoju wid
pryzachidnoho soncia, tak robya j Anelika.
Siohodni my ne budemo hraty.
Jak szkoda! A ja ne wid toho, szczob pohraty, chocz u mene sylnisze, ni zwyczajno, boy noha, skazaa Brike.
Chodimo zi mnoju. My jidemo w Pary.
Zaraz?
Nehajno.
Ae meni potribno chocz perewdiahnutysia i wziaty dejaki reczi.
Dobre. Daju wam na ce sorok chwyyn, ani chwyyny bilsze. My zajidemo za wamy
na awtomobili. Idi e szwydsze zbyratysia.
Wona taky nakulhuje, podumaw are, dywlaczy uslid Brike.
Po dorozi do Parya noha u Brike rozboliasia ne na art. Brike eaa u swojemu kupe
i tycho stohnaa. are zaspokojuwaw jiji, jak mih. Cia mandriwka szcze bilsze zbyzya jich.
Szczoprawda, tak turbotywo win dohladaw, jak jomu zdawao, ne Brike, a Aneliku Haj.
Prote Brike ne sumniwaasia, szczo are turbujesia same pro neji. Cia uwaha due zworuszya jiji.
Wy takyj dobryj, mowya wona rozczueno. Tam, na jachti, wy nalakay
mene. Ae teper ja ne bojusia was. I wona posmichnuasia tak czariwno, szczo are ne
mih ne posmichnutysia u widpowi. Cia odwitna posmiszka we cikowyto naeaa hoowi: ade posmichaasia hoowa Brike. Wona robya uspichy, sama toho ne pomiczajuczy.
Ue buo nedaeko do Parya, koy trapyasia maeka podija, jaka szcze bilsze poraduwaa Brike i zdywuwaa samoho wynuwatcia cijeji podiji. Pid czas osobywo wakoho
napadu bolu Brike prostiaha ruku i skazaa:
Koy b wy znay, jak ja stradaju
are mymowoli wziaw prostiahnutu ruku i pociuwaw jiji.
Brike poczerwonia, a are znitywsia.

Czort, dumaw win, ja, zdajesia, pociuwaw jiji. Ae to bua tilky ruka ruka
Aneliky. Odnak bil widczuwaje hoowa, wychody, pociuwawszy ruku, ja poaliw hoowu. Ae hoowa widczuwaje bil tomu, szczo boy noha Aneliky, ae bil Aneliky widczuwaje hoowa Brike Win zowsim zaputawsia i znitywsia szcze bilsze.
Jak wy pojasnyy wasz nespodiwanyj widjizd podruzi? zapytaw are, szczob
szwydsze pozbutysia nijakowosti.
Nijak. Wona zwyka do mojich nespodiwanych uczynkiw. A wtim, wona z czoowikom te szwydko bude w Paryi. Ja choczu jiji baczyty Wy, bu aska, zaprosi jiji do
mene. I Brike daa adresu Rudoji Marta.
are i Artur Douel wyriszyy poseyty Brike u neweykomu poroniomu budynku, jakyj naeaw bakowi are, w kinci aweniu diu Men.
Porucz iz cwyntarem! wyhuknua zabobonna Brike, koy awtomobil prowozyw
jiji powz kadowyszcze Monparnas.
Nu, to dowho yty budete, zaspokojiw jiji are.
Chiba je taka prykmeta? zapytaa Brike.
Najpewnisza.
I Brike zaspokojia.
Chworu pokay w dosy zatysznij kimnati na weyczeznomu starowynnomu liku pid
badachinom.
Brike zitchnua, widkynuwszy na kupu poduszok.
Neodminno treba zaprosyty likaria i dohladalnyciu, skazaw are. Ae Brike riszucze zapereczuwaa. Wona bojaasia, szczo nowi ludy wykau jiji.
are edwe umowyw jiji pokazaty nohu swojemu pryjateewi, moodomu likariu, i zaprosyty jak dohladalnyciu doczku konjera.
Cej konjer suy u nas dwadcia rokiw. Na nioho i na joho doczku cikom mona
pokastysia.
Zaproszenyj likar ohlanuw rozpuchu i due poczerwoniu nohu, nakazaw robyty
kompresy, zaspokojiw Brike i wyjszow z are do inszoji kimnaty.
Nu, jak? ne bez chwyluwannia zapytaw are.
Poky szczo niczoho serjoznoho nemaje, ae treba nahladaty. Ja widwiduwatymu
jiji czerez de. Chworij potriben absolutnyj spokij.
are szczoranku widwiduwaw Brike. Jako win tycho zajszow do kimnaty. Dohladalnyci de ne buo. Brike drimaa czy eaa iz zapluszczenymy oczyma. Dywna ricz, obyczczia jiji, zdawaosia, dedali moodszao. Teper Brike mona buo daty ne bilsz jak dwadcia
rokiw. Rysy obyczczia pomjakszay, zrobyysia niniszi.
are nawszpyky pidijszow do lika, nachyywsia, dowho wdywlawsia u ce obyczczia i raptom nino pociuwaw u ob. Cioho razu are ne analizuwaw, czy ciuje win
ostanky Aneliky, hoowu Brike czy wsiu Brike.
Brike powilno zwea powiky j pohlanua na are. Blida posmiszka majnua na jiji hubach.
Jak wy poczuwajetesia? zapytaw are. Ja ne rozbudyw was?
Ni, ja ne spaa. Diakuju, ja poczuwajusia dobre. Koy b ne cej bil
Likar kae, szczo nemaje niczoho serjoznoho. ei spokijno, i skoro wy oduajete
Zajsza dohladalnycia. are kywnuw hoowoju i wyjszow. Brike prowea joho ninym
pohladom. U jiji yttia wwijszo szczo nowe. Wona chotia jaknajszwydsze oduaty. Kabare, tanci, szansonetky, weseli pjani widwiduwaczi Sza-nuar use ce widijszo kudy
daeko, wtratyo sens i cinu. W serci jiji naroduway nowi mriji pro szczastia. Moywo,

to buo najbilsze dywo perewtiennia, pro jake ne zdohaduwaasia wona sama, ne zdohaduwawsia i are. Czyste, nezajmane tio Aneliky Haj ne ysze omoodyo hoowu Brike,
ae j zminyo chid jiji dumok. Wulharna spiwaczka z kabare peretworiuwaasia na skromnu
diwczynu.

U toj czas jak are cikowyto pryswiatyw sebe turbotam pro Brike, Artur Douel zbyraw widomosti pro dim Kerna. Czas wid czasu druzi radyysia z Brike, jaka powidomlaa
jim use, szczo znaa pro dim i ludej, jaki joho naselay.
Artur Douel wyriszyw dijaty due obereno. Wid momentu znyknennia Brike Kern
musy buty pylnym. Zachopyty joho znenaka nawriad czy poszczasty. Potribno czynyty
tak, aby do ostannioji chwyyny Kern ne pidozriuwaw, szczo na nioho we wedesia ataka.
My budemo dijaty jaknajchytrisze, skazaw Artur are. Nasampered treba
diznatysia, de ywe mademuazel oran. Koy wona ne zaodno z Kernom, to bahato w
czomu nam dopomoe, znaczno bilsze, ni Brike.
Distaty adresu oran buo newako. Ta koy Douel widwidaw kwartyru, tam na nioho
czekao rozczaruwannia. Zamis oran win zastaw tilky jiji matir, czysteko wbranu bahoobraznu litniu inoczku, zapakanu, nedowirywu, wbytu horem.
Czy mou ja baczyty mademuazel oran? zapytaw win.
Stareka zdywowano podywyasia na nioho.
Moju doczku? Chiba wy jiji znajete?.. A z kym ja maju czes howoryty i nawiszczo
wam potribna moja doczka?
Koy dozwoyte
Proszu. I maty oran wpustya widwiduwacza do maekoji witalni, zastawenoji mjakymy starowynnymy meblamy w biych czochach z mereywnymy nakydkamy
na spynkach. Na stini weykyj portret. Harna diwczyna, podumaw Artur.
Moje prizwyszcze Raje, skazaw win. Ja medyk z prowinciji, wczora tilky
pryjichaw z Tuona. Koy ja znaw odnu z uniwersytetkych podruh mademuazel oran.
Ue tut, u Paryi, ja wypadkowo zustriw ciu podruhu i dowidawsia wid neji, szczo mademuazel oran praciuje u profesora Kerna.
A jak prizwyszcze uniwersytetkoji podruhy mojeji doczky?
Prizwyszcze? Risz!
Risz! Risz!.. Ne czua takoho, zauwaya oran i we z jawnoju pidozroju zapytaa: A wy ne wid Kerna?
Ni, ja ne wid Kerna, z posmiszkoju widpowiw Artur. Ae due chotiw by poznajomytysia z nym. Ricz u tim, szczo win praciuje w tij hauzi, jaka mene due cikawy.
Meni widomo, szczo ciu nyzku doslidiw, i najcikawiszych, win roby udoma. Ae win due
zamknena ludyna i nikoho ne chocze puskaty do swoho swiataja swiatych.
Stareka oran wyriszya, szczo ce schoe na prawdu: potrapywszy na robotu do profesora Kerna, doczka kazaa, szczo win ywe due widludno j nikoho ne pryjmaje. Czym
e win zajmajesia? zapytaa wona u doczky i poczua nepewnu widpowi: Usiakymy
naukowymy doslidenniamy.
Oto, wiw dali Artur, ja wyriszyw poznajomytysia spoczatku z mademuazel
oran i poradytysia z neju, jak meni najpewnisze dosiahty mety. Wona moha b pidhotuwaty naszu zustricz poperednio domowytysia z profesorom Kernom, poznajomyty mene
z nym i wwesty w dim.
Zownisznis junaka wykykaa dowiru, ae wse, szczo buo powjazano z imenem
Kerna, zbuduwao w duszi madam oran takyj nespokij i trywohu, szczo wona ne znaa,
jak westy dali rozmowu. Wona wako zitchnua i, strymujuczy, szczob ne zapakaty, skazaa:
Mojeji doczky nemaje wdoma. Wona w likarni.

U likarni? W jakij likarni?


Madam oran ne wytrymaa. Wona due dowho bua na samoti zi swojim horem i
teper, zabuwszy pro oberenis, rozpowia swojemu hostewi wse: jak jiji doczka nespodiwano nadisaa ysta pro te, szczo robota zmuszuje jiji zayszytysia na dejakyj czas w domi
Kerna dla dohladu za tiakochworymy; jak wona, maty, robya marni sproby pobaczytysia
z doczkoju w domi Kerna; jak chwyluwaasia; jak, nareszti, Kern powidomyw jij, szczo w
jiji doczky nerwowyj rozad i jiji odwezy do likarni dla duszewnochworych.

Ja nenawydu cioho Kerna, kazaa stareka, wtyrajuczy chustoczkoju slozy.


Ce win dowiw moju doczku do boewilla. Ja ne znaju, szczo wona baczya w domi Kerna i
szczo tam robya, pro ce wona nawi meni ne kazaa, ae ja znaju odne: jak tilky Mari
distaa ciu robotu, to tak i poczaa nerwuwaty. Ja ne wpiznawaa jiji. Wona prychodya
blida, znerwowana, wona pozbuasia snu j apetytu. Noczamy jiji duszyy koszmary. Wona
kryczaa i howorya kri son, szczo hoowa jakoho profesora Douela i Kern peresliduju
jiji Kern nadsyaje meni posztoju zarobitnu patniu doczky, dosy znacznu sumu, prysyaje do cioho czasu Ae ja ne torkajusia tych hroszej. Zdorowja ne kupysz ni za jaki hroszi Ja wtratya doczku I stareka zayasia slimy.
Ni, w ciomu domi ne moe buty spilnykiw Kerna, podumaw Artur Douel. Win
wyriszyw bilsze ne prychowuwaty sprawnioji mety swojich widwidyn.
Szanowna pani, skazaw win, ja teper odwerto ziznajusia, szczo maju ne mensze pidstaw nenawydity Kerna. Meni potribna bua wasza doczka, szczob zwesty z Kernom
dejaki rachunky i wykryty joho zoczyny.
Madam oran zojknua.
Ni, ne turbujte, wasza doczka ne wputana u ci zoczyny.
Moja doczka szwydsze pomre, ani uczyny zoczyn, hordo widpowia oran.
Ja chotiw skorystatysia posuhamy mademuazel oran, ae teper baczu, szczo
wona sama potrebuje dopomohy. Ja maju pidstawy dumaty, szczo wasza doczka ne zboewolia, a kynuta do boewilni profesorom Kernom
Ae czomu? Za szczo?!
Same tomu, szczo wasza doczka szwydsze pomre, ni pide na zoczyn, jak wy
szczojno skazay. Pewne, wona bua nebezpecznoju dla Kerna.
Ae pro jaki zoczyny wy howoryte?
Artur Douel szcze nedostatnio znaw oran, osterihawsia jiji stareczoji baakuczosti j
tomu wyriszyw usioho ne rozkrywaty.
Kern robyw nezakonni operaciji. Bu aska, skai, do jakoji likarni Kern widprawyw waszu doczku?

Schwylowana oran edwe spromohasia howoryty doadno. Pererywajuczy sowa rydanniamy, wona skazaa:
Kern dowho ne chotiw meni pro ce howoryty. Do sebe dodomu win ne puskaw
mene. Dowodyo pysaty jomu ysty. Win widpowidaw uchylno, namahajuczy zaspokojity mene i perekonaty, szczo moja doczka oduuje i szwydko powernesia do mene.
Koy meni uwirwawsia terpe, ja napysaa jomu, szczo podam na nioho skarhu, koy win
zaraz e ne widpowis, de moja doczka. I todi win powidomyw adresu likarni. Wona w peredmisti Parya, w Sko. Zakad naey prywatnomu likarewi Rawino. Och, ja jizdya tudy!
Ae mene nawi ne pustyy na podwirja. Ce sprawnia wjaznycia, otoczena kamjanym murom U nas tak zawedeno, widpowiw meni storo, szczo nikoho z rodycziw my ne
wpuskajemo, nawi ridnu matir. Ja wykykaa czerhowoho likaria, ae win widpowiw meni
te same. Pani, skazaw win, widwidyny ridnych zawdy chwyluju chworych i pohirszuju jichnij duszewnyj stan. Mou wam ysze skazaty, szczo waszij doczci lipsze. I win
zaczynyw peredi mnoju worota.
Ja wse-taky sprobuju pobaczytysia z waszoju doczkoju. Moywo, meni poszczasty nawi zwilnyty jiji.
Artur staranno zapysaw adresu i poproszczawsia.
Ja zroblu wse, szczo tilky zmou. Powirte meni, ja zacikawenyj u ciomu tak samo,
jakby mademuazel oran bua b mojeju sestroju.
I, suprowoduwanyj usilakymy poradamy ta dobrymy pobaanniamy, Douel wyjszow
z kimnaty.
Artur wyriszyw nehajno pobaczytysia z are. Joho druh ciymy dniamy buw u Brike,
i Douel popriamuwaw na aweniu diu Men. Bila budynoczka stojaw awtomobil are.
Douel szwydko pidniawsia na druhyj powerch i zajszow do witalni.
Arture! Jake neszczastia! zustriw joho are. Win buw nadzwyczajno zasmuczenyj, metawsia po kimnati j kujowdyw swoje czorne kuczeriawe woossia.
Szczo staosia, are?
O!.. zastohnaw joho druh. Wona wteka
Chto?
Mademuazel Brike, zwyczajno!
Wteka? Ae czomu ? Kai e, nareszti, do puttia!
Ae ne ehko buo prymusyty are howoryty. Win metawsia, stohnaw, zitchaw i
ochkaw. Mynuo ne mensze desiaty chwyyn, poky are zahoworyw:
Uczora mademuazel Brike szcze zranku skaryasia na te, szczo bil u nozi posylujesia. Noha due spucha i posynia. Ja wykykaw likaria. Win ohlanuw nohu i skazaw,
szczo stanowyszcze rizko pohirszyosia. Poczaasia hanhrena. Neobchidna operacija. Likar
ne brawsia operuwaty wdoma i napolahaw na tomu, szczob chworu nehajno perewezy do
likarni. Ae mademuazel Brike ni za jaku cinu ne pohoduwaa. Wona bojaasia, szczo w
likarni zwernu uwahu na szramy na jiji szyji. Wona pakaa i howorya, szczo powynna
powernutysia do Kerna. Kern poperedaw jiji, szczo jij slid buo zayszytysia do pownoho
oduannia. Wona ne posuchaa joho, to teper jiji orstoko pokarano. I wona dowiriaje
Kernowi jak chirurgowi. Koy win zmih woskresyty mene z mertwych i daty nowe tio, to
moe wylikuwaty i moju nohu. Ce dla nioho dribnycia. Wsi moji umowlannia niczoho ne
day. Ja ne chotiw widpuskaty jiji do Kerna I ja wyriszyw pity na chytris. Ja skazaw, szczo
sam widwezu jiji do Kerna, a nasprawdi zbyrawsia perewezty do likarni. Ae meni neobchidno buo wyty zachodiw dla toho, szczob tajemnycia woskresinnia Brike j sprawdi
ne rozkryasia peredczasno, ja ne zabuwaw pro was, Arture. I ja pojichaw na hodynu, ne
bilsze, szczob domowyty zi znajomymy likariamy. Ja chotiw perechytruwaty Brike, ae

wona perechytruwaa mene i dohladalnyciu. Koy ja pryjichaw, jiji we ne buo. Wse, szczo
wid neji zayszyosia o cia zapyska, wona eaa na stoyku bila jiji lika. O, pohlate.
I are podaw Arturowi arkuszyk paperu, na jakomu oliwcem naszwydku buo naszkriabano kilka sliw:
are, darujte meni, ja ne mou wczynyty inaksze. Ja powertaju do
Kerna. Ne widwidujte mene. Kern postawy mene na nohy, jak ue zrobyw
ce raz. Do skoroho pobaczennia, cijeju dumkoju ja wtiszaju .
Nawi pidpysu nemaje.
Zwerni uwahu, skazaw are, na poczerk. Ce poczerk Aneliky, chocz deszczo i zminenyj. Tak moha b napysaty Anelika, koy b wona pysaa w sutinkach abo w neji
bolia ruka: bilszymy literamy, bilsz rozhonysto.
Ae wse-taky, jak ce trapyo? Jak wona moha wtekty?
Na al, wona wteka wid Kerna, szczob teper wtekty wid mene do Kerna. Koy ja
pryjichaw siudy i pobaczyw, szczo klitka sporonia, ja edwe ne wbyw dohladalnyciu. Ae
wona pojasnya, szczo jiji samu wwedeno w omanu. Brike, z zusyllam pidwiwszy, pidijsza
do teefonu i wykykaa mene. To bua chytris. Mene wona ne wykykaa. Porozmowlawszy po teefonu, Brike skazaa dohladalnyci, szczo ja nibyto wse wasztuwaw i proszu jiji
nehajno jichaty do likarni. I Brike poprochaa dohladalnyciu wykykaty awtomobil, potim
z jiji pomiczcziu distaa do maszyny j pojichaa, widmowywszy wid posuh dohladalnyci.
Ce nedaeko, a tam meni dopomou sanitary, skazaa wona. I dohladalnycia bua
cikom pewna, szczo wse robysia za mojim rozporiadenniam i z moho widoma. Arture!
raptom wyhuknuw are, znowu rozchwyluwawszy. Ja idu do Kerna nehajno. Ja ne
mou zayszyty jiji tam. Ja we wykykaw teefonom swoju maszynu. Jimo razom, Arture!
Artur projszowsia po kimnati. Jake nespodiwane uskadnennia! Nechaj nawi Brike
we rozpowia wse, szczo znaa pro dim Kerna. Ta wse jiji porady buy b potribni j nadali,
ne kauczy we pro te, szczo wona sama bua dokazom proty Kerna. I cej znawisniyj are.
Teper win pohanyj pomicznyk.
Posuchajte, drue mij, skazaw Artur, pokawszy ruky chudonykowi na peczi.
Zaraz, bilsz ni bu-koy, nam neobchidno jak slid opanuwaty sebe j utrymaty wid ryzykowanych uczynkiw. Szczo zrobeno, te zrobeno. Brike u Kerna. Czy warto nam peredczasno trywoyty zwira w joho lihwi? Jak wy hadajete, czy rozpowis Brike Kernu pro wse,
szczo trapyosia z neju widtodi, jak wona wteka wid nioho, pro nasze znajomstwo z neju i
pro te, szczo my bahato czoho znajemo pro Kerna?
Mou zaprysiahtysia, szczo wona niczoho ne skae, perekonano widpowiw
are. Wona daa meni sowo tam, na jachti, i ne odyn raz powtoriuwaa, szczo zberee
tajemnyciu. Teper wona wykonaje ce ne tilky pid wpywom strachu, ae j z inszych motywiw.
Arturowi buy zrozumili ci motywy. Win ue dawno pomityw, szczo are wyjawlaw
wse bilsze j bilsze uwahy do Brike.
Bidoasznyj romantyk, podumaw Douel, szczasty jomu na trahicznu lubow.
Cioho razu win wtraczaje ne ysze Aneliku, ae j kochannia, jake edwe wstyho narodytysia znow. Odnak szcze ne wse wtraczeno.
Majte terpinnia, are, skazaw win. U nas spilna meta. Objednajmo naszi
zusylla j powedimo oberenu hru. W nas dwa szlachy: abo zawdaty Kernowi nehajnoho
udaru, abo postaratysia spoczatku storonoju dowidaty pro dolu hoowy moho baka i pro
Brike. Pisla toho, jak Brike wteka wid nioho, Kern maje buty pylnym. Koy win szcze ne

znyszczyw hoowy moho baka, to, napewne, dobre schowaw jiji. Znyszczyty hoowu
mona za kilka chwyyn. Szczojno policija poczne hriukaty w joho dweri, win znyszczy usi
slidy zoczynu, persze ni widczyny jij. I my niczoho ne znajdemo. Ne zabute, are, szczo
Brike te slidy zoczynu. Kern robyw nezakonni operaciji. Do toho win nezakonno wykraw tio Aneliky. A Kern ludyna, jaka ne zupynysia ni pered czym. Ade nasmiywsia
win potaj wid usich oywyty hoowu moho baka. Ja znaju, szczo bako dozwoyw u zapowiti anatomuwaty swoje tio, ae ja nikoy ne czuw, szczob win pohoduwawsia na eksperyment z oywenniam swojeji hoowy. Czomu, Kern prychowuje wid usich, nawi wid
mene, te, szczo hoowa isnuje? Dla czoho wona potribna jomu? I dla czoho potribna jomu
Brike? Moe, win zajmajesia wiwisekcijeju1 nad lumy i Brike widihraje dla nioho rol kroyka?
Tym bilsze jiji treba jaknajszwydsze wriatuwaty, hariacze zapereczyw are.
Tak, wriatuwaty, a ne nabyzyty jiji smer. A nasz wizyt do Kerna moe pryskoryty
cej fatalnyj kine.
Ae szczo robyty?
Ity inszym, powilniszym szlachom. Postarajemo, szczob i cej szlach buw jaknajkorotszyj. Mari oran moe daty nam korysniszi widomosti, ni Brike. oran znaje panuwannia budynku, wona dohladaa hoowy. Moywo, wona rozmowlaa z mojim bakom
tobto z joho hoowoju.
To wezi siudy szwydsze oran.
Na al, jiji te neobchidno sperszu zwilnyty.
Wona u Kerna?
U likarni. Napewne, w odnij z tych likare, de za dobri hroszi trymaju pid zamkom
takych samych chworych ludej, jak i my z wamy. Nam dowedesia czymao popraciuwaty,
are. I Douel rozpowiw swojemu druhowi pro pobaczennia z matirju oran.
Klatyj Kern! Win sije nawkoo sebe neszczastia j ach. Nu, chaj ysze potrapy
meni do ruk
Postarajemo, szczob win taky potrapyw. I perszyj krok do cioho nam treba pobaczyty iz oran.
Ja nehajno jidu tudy.
Ce buo b neobaczno. Nam osobysto treba pokazuwatysia ysze w tych wypadkach, koy inszoho wychodu nemaje. Poky szczo skorystajemo posuhamy inszych ludej.
My z wamy powynni buty swojeridnym tajemnym komitetom, jakyj keruje dijamy swojich
ludej, ae sam newidomyj worohowi. Treba znajty nadijnu ludynu, jaka pojichaa b do Sko,
rozznajomyasia z sanitaramy, dohladalnyciamy, kuchariamy, storoamy, z kym ysze
wyjawysia moywym. Koy poszczasty pidkupyty chocz odnoho, sprawu mona wwaaty napoowynu zrobenoju.
are braa neterplaczka, jomu samomu chotiosia nehajno poczaty dijaty, ae win pidkoriawsia bilsz rozsudywomu Arturowi i, zresztoju, zmyrywsia z politykoju oberenych
dij.
Ae koho my zaprosymo? O, Szaub! Moodyj chudonyk, jakyj nedawno pryjichaw z Awstraliji. Mij pryjatel, czudowa ludyna, choroszyj sportsmen. Dla nioho doruczennia bude te swojeridnym sportom. Czort, wyajawsia are, a czomu ja sam ne mou
wziatysia za ce?
Ce tak romantyczno? z posmiszkoju zapytaw Douel.

1 Wiwisekcija roztyn ta inszi operaciji, jaki roblasia na ywij twaryni zadla naukowoho doslidennia.

Szaub, junak dwadciaty trioch rokiw, roewoszczokyj bondyn atetycznoji budowy,


pryjniaw propozyciju zmownykiw iz zachopenniam. Joho ne powidomlay poky szczo
wsich podroby, ae natiaknuy, szczo win moe zrobyty druziam weyku posuhu. I win
weseo kywnuw hoowoju, ne pocikawywszy nawi u are, a czy nemaje u wsij cij istoriji
czoho nehooho: win wiryw u czesnis are ta joho druha.
Czudowo! wyhuknuw Szaub. Ja jidu do Sko nehajno. Etiudnyk stane dobrym
wyprawdanniam pojawy nowoji ludyny w maekomu misteczku. Ja maluwatymu portrety
sanitariw i dohladalny. Koy wony ne budu nadto potwornymy, ja nawi trochy pozayciajusia do nych.
Koy toho wymahatymu obstawyny, proponujte ruku i serce, skazaw are zachopeno.
Dla cioho ja nedosy wrodywyj, skromno zauwayw junak. Ae swoji bicepsy
ja ochocze puszu w chid, koy bude neobchidno.
Nowyj spilnyk wyruszyw u dorohu.
Pamjatajte , szczo dijaty slid jakomoha szwydsze j oberenisze, poradyw jomu
naostanok Douel.
Szaub poobiciaw pryjichaty czerez try dni. Ta we druhoho dnia uweczeri win, nadzwyczajno zasmuczenyj, zajszow do are.
Nemoywo, skazaw win. Ne likarnia, a wjaznycia, otoczena kamjanym
murom. I za cej mur ne wychody oden subowe. Usi produkty postaczaju pidriadczyky, jakych ne puskaju nawi na podwirja. Do worit wychody zawiduwacz hospodarstwom i pryjmaje wse, szczo jomu potribno Ja chodyw nawkoo cijeji wjaznyci, jak wowk
nawkoo koszary. Ae meni ne poszczastyo nawi odnym okom zazyrnuty za kamjanu ohorou.
are buw rozczarowanyj. Joho hryza dosada.
Ja spodiwawsia, mowyw win iz pohano prychowanym rozdratuwanniam,
szczo wy projawyte bilsze wynachidywosti j kmitywosti, Szaube.
Czy ne baajete wy sami wyjawyty taku wynachidywis? widpowiw ne mensz
rozdratowano Szaub. Ja ne kynuw by swojich sprob tak szwydko. Ae meni wypadkowo
poszczastyo poznajomytysia z odnym miscewym chudonykom, jakyj dobre znaje misto i
zwyczaji likarni. Win skazaw meni, szczo to due osobywa likarnia. Bahato zoczyniw i
tajemny chowaje wona za swojimy muramy. Spadkojemci widprawlaju tudy swojich bahatych rodycziw, jaki zayy na switi j ne dumaju pomyraty, ohooszuju jich duszewnochworymy i wstanowluju nad nymy opiku. Opikuny nepownolitnich posyaju tudy
swojich pidopicznych pered jichnim pownolittiam, szczob prodowuwaty opikaty, wilno
rozporiadajuczy jichnimy kapitaamy. Ce tiurma dla zamonych ludej, dowiczne uwjaznennia dla neszczasnych druyn, czoowikiw, litnich bakiw i pidopicznych. Wasnyk likarni, win e j hoownyj likar, maje weyczezni prybutky wid zacikawenych osib. Usim
praciwnykam dobre patia. Tut bezsyyj nawi zakon, wid wtruczannia jakoho ochoroniaje
we ne kamjanyj mur, a zooto. Tut wse trymajesia na pidkupi. Pohote, szczo za takych
umow ja mih prosydity w Sko ciyj rik j ani na santymetr ne prosunutysia wpered.
Treba buo ne sydity, a dijaty, sucho zauwayw are.
Szaub demonstratywno pidniaw swoju nohu i pokazaw poderti znyzu sztany.
Dijaw, jak baczyte, z hirkoju ironijeju kynuw win. Mynuoji noczi sprobuwaw
perelizty czerez stinu. Dla mene ce sprawa newaka. Ae tilky-no wstyh ziskoczyty po toj

bik stiny, jak na mene nakynuysia weyczezni dohy, i o rezultat Koy b ne moja
mawpiacza sprytnis, mene rozdery b na szmatky. Odrazu u wsiomu weyczeznomu sadu
poczuosia perehukuwannia storoiw, zamyhotiy eektryczni lichtari. Ta j cioho mao.
Koy ja we powernuwsia nazad, tiuremnyky wypustyy swojich sobak za worota. Zwiriuky
wydresyruwani tocznisiko tak, jak swoho czasu dresyruway na piwdennoamerykankych pantacijach sobak, jaki may owyty zbihych nehriw are, wy znajete, skilky
pryziw ja zdobuw u zmahanniach z bihu. Koy b ja zawdy bihaw tak, jak tikaw mynuoji
noczi, riatujuczy wid proklatuszczych psiw, ja buw by czempinom switu. Dosy wam skazaty, szczo ja bez osobywych zusyl skoczyw na pidniku poputnoho awtomobila, jakyj
mczaw dorohoju zi szwydkistiu prynajmni trydcia kiometriw na hodynu, i tilky ce j uriatuwao mene!
Proklattia! Szczo teper robyty? wyhuknuw are, kujowdiaczy czuba. Dowedesia wykykaty Artura. I win pomczaw do teefonu.
Za kilka chwyyn Artur ue potyskaw ruky swojim druziam.
Cioho treba buo spodiwatysia, skazaw win, diznawszy pro newdaczu. Kern
umije chowaty swoji ertwy w nadijnych misciach. Szczo nam teper zayszyosia robyty?
powtoryw win zapytannia are. Jty naproom, zastosuwaty tu samu zbroju, szczo j
Kern, pidkupyty hoownoho likaria i
Ja ne poszkoduju widdaty wse, szczo maju! wyhuknuw are.
Boju, szczo cioho bude zamao. Ricz u tim, szczo komercijna sprawa szanownoho
likaria Rawino trymajesia na weyczeznych kuszczach, jaki win oderuje wid swojich klijentiw z odnoho boku, i na tij dowiri, jaku widczuwaju do nioho joho klijenty, cikom
pewni, szczo koy we Rawino wziaw dobroho chabaria, to za odnych umow win ne zrady
jichnich interesiw. Rawino ne zachocze pidirwaty swoho renome i tym pochytnuty wsi
osnowy swojeji sprawy. Tocznisze, win zrobyw by ce, koy b mih za raz oderaty taku sumu,
jaka doriwniuwaa b usim joho majbutnim prybutkam, rokiw na dwadcia napered. A na
ce, boju, ne wystaczy kosztiw, koy nawi my skademo wsi naszi kapitay. Rawino maje
sprawu z miljoneramy, ne zabuwajte cioho. Prostisze i deszewsze buo b pidkupyty koho
iz joho dribnych subowciw. Ta ycho w tomu, szczo Rawino stey za swojimy praciwnykamy ne mensz pylno, ni za uwjaznenymy. Szaub maje raciju. Ja sam zbyraw dejaki widomosti pro likarniu Rawino. ehsze storonnij ludyni probratysia do katornoji tiurmy i
wasztuwaty wteczu, ni zrobyty te same u likarni Rawino. Win bere do sebe na robotu
daeko ne wsich, a perewano ludej, jaki ne maju ridni. Ne hrebuje win i tymy, w koho
neharazdy z zakonom i chto ne proty schowatysia wid pylnoho oka policiji. Paty win dobre, ae bere zobowjazannia, szczo nichto z praciwnykiw ne wychodytyme za mei likarni
na czas suby, a czas cej trywaje desia-dwadcia rokiw, ne mensze.
Ae de win znachody takych ludej, jaki nawayysia b na take maje dowiczne
pozbawennia woli? zapytaw are.
Znachody. Bahatioch prywabluje dumka zabezpeczyty sebe na staris. Bilszis e
zahaniaju zydni. Ae, zwyczajno, wytrymuju ne wsi. U Rawino traplajusia, chocz i due
ridko raz u kilka rokiw, wypadky wteczi subowciw. Neszczodawno odyn praciwnyk,
znuhuwawszy za wilnym yttiam, utik. Toho dnia joho trup znajszy na okoyci Sko.
Policija Sko pidkupena Rawino. Buo skadeno protoko, szczo subowe pokinczyw
yttia samohubstwom. Rawino zabraw trup i perenis do sebe w likarniu. Pro resztu mona
Zdohadaty. Rawino, napewne, pokazaw trup swojim subowciam i wyhoosyw widpowidnu promowu, natiakajuczy na te, szczo taka sama dola czekaje konoho porusznyka
uhody. Ot i wse. are buw pryhoomszenyj.
Zwidky u was taka informacija?

Artur Douel samowdowoeno posmichnuwsia.


Nu, ot baczyte, poweseliszaw Szaub. Ja kazaw wam, szczo ne wynen.
Ujawlaju sobi, jak weseo ywesia w tomu klatomu misci oran. Ae szczo nam
robyty, Arture? Pidirwaty stiny dynamitom? Pidkopaty?
Artur siw u kriso i zamysywsia. Druzi mowczay, pohladajuczy na nioho.
Ewryka! raptom wyhuknuw Douel.

Neweyczka kimnata z wiknom u sad. Siri stiny. Sire liko, zasteene swito-siroju
puchnastoju kowdroju. Biyj stoyk i dwa biych stilci.
oran sydy bila wikna i dywysia u sad. Soniacznyj promi zooty jiji rusiawe woossia. Wona due schuda i zblida.
Z wikna wydno aeju, po jakij hrupamy hulaju chwori. Pomi nych melkaju bili z
czornoju oblamiwkoju chaaty sester.
Boewilni tycho howory oran, dywlaczy na chworych. I ja boewilna
Jaka durnycia! Ot i wse, czoho ja dosiaha
Wona stysnua ruky, chrusnuwszy palciamy. Jak ce trapyo?..
Kern wykykaw jiji do kabinetu i skazaw:
Meni treba pohoworyty z wamy, mademuazel oran. Wy pamjatajete naszu perszu
rozmowu, koy wy pryjszy siudy, baajuczy oderaty robotu?
Wona kywnua hoowoju.
Wy obiciay mowczaty pro wse, szczo pobaczyte i poczujete w ciomu domi, czy ne
tak?
Tak.
Powtori zaraz swoju obicianku i moete jty prowidaty swoju mamu. Baczyte, jak
ja wiriu waszomu sowu.
Kern wdao znajszow strunu, na jakij hraw. oran bua straszenno zbenteena. Kilka
chwyyn wona mowczaa. oran zwyka dotrymuwatysia obicianok, ae pisla toho, szczo
wona diznaasia tut Kern baczyw jiji wahannia i z trywohoju steyw za rezultatamy jiji
wnutrisznioji boroby.
Tak, ja poobiciaa mowczaty, nareszti mowya wona tycho. Ae wy obduryy
mene. Wy bahato czoho prychoway wid mene. Koy b wy odrazu skazay wsiu prawdu, ja
ne daa b wam takoji obicianky.
Wychody, wy wwaajete sebe wilnoju wid cijeji obicianky?
Tak.
Diakuju za widwertis. Z wamy dobre maty sprawu chocza b tomu, szczo wy prynajmni ne ukawyte. Wy majete hromadianku munis kazaty prawdu.
Kern howoryw ce ne tilky dla toho, szczob poestyty oran. Nezwaajuczy na te, szczo
czesnis Kern a nijak ne wwaaw czesnotoju, cijeji chwyyny win sprawdi powaaw jiji za
munis wdaczi j moralnu stijkis. Czort, bude prykro, koy dowedesia usunuty z dorohy
ciu diwczynku. Ae szczo iz neju robyty?
Ote, mademuazel oran, za perszoji nahody wy pidete j wykaete mene? Wam
powynno buty widomo, jaki ce matyme dla mene naslidky. Mene stratia. Bilsze toho, imja
moje bude zhabeno.
Pro ce wam slid buo dumaty ranisze, widpowia oran.
Posuchajte, mademuazel, wiw dali Kern, niby ne rozczuwszy jiji sliw.
Zreczisia-no swojeji wukoji moralnoji toczky zoru. Zrozumijte, koy b ne ja, profesor Douel dawno zhnyw by u zemli abo zhoriw u krematoriji. Zupynyasia b joho robota. Te, szczo
zaraz roby hoowa, je, po suti, posmertnoju tworczistiu. I moja zasuha. Pohotesia, szczo
w takomu stanowyszczi ja maju pewne prawo na produkciju hoowy Douela. Bilsz toho,
bez mene Douel joho hoowa ne zmih by zdijsnyty swojich widkryttiw. Wy znajete,
szczo mozok ne piddajesia operuwanniu i zroszczuwanniu. I wse operacija zroszczuwannia hoowy Brike z tiom wdaasia due dobre. Spynnyj mozok, jakyj prochody kri

szyjni chrebci, zrissia. Nad rozwjazanniam cioho zawdannia praciuway hoowa Douela i
ruky Kerna. A ci ruky, Kern prostiahnuw ruky, dywlaczy na nych, te czoho warti.
Wony wriatuway ne odnu sotniu ludkych yttiw i wriatuju iszcze bahato sote, jakszczo
tilky wy ne zanesete nad mojeju hoowoju mecza pomsty. Ae j ce szcze ne wse. Ostanni
naszi praci powynni zdijsnyty pereworot ne ysze w medycyni, ae j u ytti wsioho ludstwa.
Widnyni medycyna moe widnowyty zhase yttia ludyny. Skilky weykych ludej mona
bude woskresyty pisla jichnioji smerti, prodowyty jim yttia na baho ludstwa! Ja prodowu yttia henija, powernu ditiam baka, druyni czoowika. Potim taki operaciji
bude zdijsniuwaty peresicznyj chirurg. Kilkis ludkoho horia zmenszysia
Za rachunok inszych neszczasnych.
Nechaj tak, ae tam, de pakao dwoje, pakatyme odyn. Tam, de buo dwoje merciw, bude odyn. Chiba ce ne weyki perspektywy? I szczo take poriwniano z cym moji osobysti sprawy, chaj nawi zoczyny? Wy wbjete ne ysze mene, wy wbjete tysiaczi yttiw,
jaki w majbutniomu ja mih by wriatuwaty. Czy podumay wy pro ce? Wy wczynyte zoczyn
u tysiaczu raziw bilszyj, ni uczynyw ja, koy take j buo. Podumajte iszcze raz i dajte meni
waszu widpowi. Teper idi. Ja ne kwapytymu was.
Ja we daa wam widpowi. I oran wyjsza z kabinetu.
Wona pryjsza w kimnatu hoowy profesora Douela i perekazaa jomu rozmowu z
Kernom. Hoowa Douela zamysya.
A czy ne kraszcze buo prychowaty waszi namiry czy prynajmni daty newyraznu
widpowi? nareszti proszepotia hoowa.
Ja ne wmiju brechaty, widpowia oran.
Ce roby wam czes, ae wy pryreky sebe. Wy moete zahynuty, i wasza ertwa
ne prynese nikomu korysti.
Ja inaksze ja ne mou, skazaa oran i, sumno kywnuwszy hoowi, wyjsza.
ereb kynuto, powtoriuwaa wona odnu j tu samu frazu, sydiaczy bila wikna u
swojij kimnati.
Bidoaszna mama, nespodiwano majnuo u neji w hoowi. Ae wona wczynya
b tak samo, widpowia sama sobi oran. Jij chotiosia napysaty materi ysta, w jakomu
rozpowisty pro wse, szczo z neju trapyo. Ostannij yst. Ae ne buo nijakoji zmohy peresaty joho. oran ne sumniwaasia, szczo maje zahynuty. Wona bua hotowa spokijno
zustrity smer. Jiji zasmuczuway tilky trywoha za matir i dumky pro te, szczo zoczyn
Kerna zayszysia newidomszczenym. Odnak wona wirya, szczo rano czy pizno, a wse
kara joho ne myne.
Te, czoho wona spodiwaa, trapyosia ranisze, ni wona dumaa.
oran pohasya swito i laha u liko. Nerwy jiji buy naprueni. Wona poczua jakyj
szurchit za szafoju, szczo stojaa bila stiny. Toj szurchit bilsze zdywuwaw, ni nalakaw jiji.
Dweri do jiji kimnaty buy zamkneni. Do neji ne mohy zajty tak, szczob wona ne poczua.
Szczo to za szurchit? Moe, myszi?
Dali wse widbuosia nadzwyczajno szwydko. Wslid za szurchotom poczuwsia skryp.
Czyji kroky szwydko nabyzyy do lika. oran zlakano zweasia na likti, ae tijeji myti
czyji dui ruky prytysy jiji do poduszky i prytuyy do obyczczia masku z choroformom.
Smer! majnuo w hoowi, i, zatremtiwszy wsim tiom, wona instynktywno sipnuasia.
Spokijnisze, poczua wona hoos Kerna, zowsim takyj, jak pid czas zwyczajnych
operacij, a potim utratya swidomis.
Oprytomnia wona we w likarni
Profesor Kern wykonaw swoju pohrozu pro due nepryjemni dla neji naslidky, koy

wona ne zberee tajemnyci. Wid Kerna wona czekaa wsioho. Win pomstywsia, a sam ne
buw pokaranyj. Mari oran prynesa w ertwu sebe, ae jiji ertwa bua marnoju. Uswidomennia cioho szcze bilsze poruszuwao jiji duszewnu riwnowahu.
Wona bua maje w rozpaczi. Nawi tut wona widczuwaa wpyw Kerna.
Perszych dwa tyni oran ne dozwolay nawi wychodyty u weykyj tinystyj sad, de
hulay tychi chwori. Tychi ce buy ti, jaki ne protestuway proty uwjaznennia, ne dowodyy likariam, szczo wony cikom zdorowi, ne pohrouway wykryty jich i ne robyy
sprob utekty. W usij klinici buo ne bilsze desiaty widsotkiw sprawdi duszewnochworych,
ta j tych dowey do boewilla we w likarni. Dla cioho Rawino rozrobyw due skadnu systemu psychicznoho otrujennia.

Dla likaria Rawino Mari oran bua skadnym wypadkom u praktyci. Prawda, za
czas roboty u Kerna nerwowa systema oran due wysnayasia, ae wola bua nepochytna.
Za ciu sprawu j uziawsia Rawino.
Poky szczo win ne poczynaw obrobku psychiky oran bezposerednio, a ysze zdala
uwano wywczaw jiji. Profesor Kern szcze ne daw likarewi Rawino pewnych ukaziwok stosowno oran: zwesty jiji peredczasno w mohyu czy dowesty do boewilla. Ostannioho u
bu-jakomu razi bilsz czy mensz wymahaa sama systema psychitrycznoji likarni Rawino.
oran iz chwyluwanniam czekaa tijeji chwyyny, koy jiji dolu bude wyriszeno ostatoczno. Smer abo boewilla inszoho szlachu tut dla neji, jak i dla inszych, ne buo. I
wona zbyraa wsi duszewni syy, szczob protystojaty prynajmni boewillu. Wona bua due
ahidnoju, suchnianoju i nawi zowni spokijnoju. Ae cym wako buo obduryty likaria
Rawino, taanowytoho i due doswidczenoho psychitra. Cia pokirywis oran wykykaa
u nioho szcze bilszu pidozru ta nespokij.
Skadnyj wypadok, dumaw win, rozmowlajuczy z oran pid czas zwyczajnoho
rankowoho obchodu.
Jak wy poczuwajetesia? zapytuwaw win.
Diakuju, dobre, widpowidaa oran.
My robymo wse moywe dla naszych pacijentiw, ta wse nezwyczne otoczennia
i widnosne pozbawennia woli hnitiucze wpywaju na dejakych chworych. Poczuttia samotnosti, nuha.
Ja zwyka do samotnosti.
Jiji ne tak-to ehko wykykaty na widwertis, podumaw Rawino i prowadyw dali:
U was, wasne kauczy, use harazd. Trochy rozchytani nerwy ta j hodi. Profesor
Kern kazaw meni, szczo wam dowodyosia braty uczas u naukowych doslidach, jaki powynni sprawlaty dosy tiake wraennia na swiu ludynu. Wy taka juna. Perewtoma i neweyka newrastenija I profesor Kern, jakyj due cinuje was, wyriszyw nadaty wam widpoczynok.
Ja due wdiaczna profesorowi Kernu. Potajna natura, zostywsia Rawino.
Treba zwesty jiji z inszymy chworymy. Todi wona, moywo, bilsze rozkryje sebe, i takym
czynom mona bude szwydsze wywczyty jiji charakter.
Wy zasydiy, skazaw win. Czomu b wam ne pity prohulatysia w sad? U nas
czudowyj sad, nawi ne sad, a sprawnij park na desia hektariw.
Meni ne dozwoyy hulaty.
Newe? zdywowano wyhuknuw Rawino. Ce nedohlad moho asystenta. Wy
ne z tych chworych, jakym prohulanky mou zaszkodyty. Bu aska, hulajte. Poznajomtesia z naszymy chworymy, sered nych je due cikawi ludy.
Diakuju, ja skorystajusia waszym dozwoom.
I koy Rawino piszow, oran wyjsza zi swojeji kimnaty i poprostuwaa dowhym, pomalowanym u pochmuryj siryj kolir z czornoju oblamiwkoju korydorom do wychodu. Kri
zamkneni dweri kimnat doynay boewilni zawywannia, kryky, isterycznyj rehit, burmotinnia
O o o czuosia liworucz.
U-u-u Cha-cha-cha, widhukuwaysia praworucz.

Niby w zwirynci, dumaa oran, namahajuczy ne zwaaty na ce hnitiucze otoczennia. Ae wona trochy pryskorya chodu j pokwapya wyjty z budynku. Pered neju saasia riwna steka, jaka wea w hyb sadu, i oran pisza neju.
Systema likaria Rawino widczuwaasia nawi tut. Na wse nakadeno pochmuryj
widtinok. Derewa tilky chwojni, temno-zeeni. Derewjani awy bez spynok pofarbowano w
temno-siryj kolir. Ta osobywo wrazyy oran kwitnyky. Kumby buo zrobeno na zrazok
mohy, a sered kwitiw perewaay temno-syni, maje czorni bratky, oblamowani po krajach, niby bioju traurnoju striczkoju, romaszkamy. Temni tuji dopowniuway kartynu.
Sprawnie kadowyszcze. Tut mymowoli powynni wynykaty dumky pro smer. Ae
mene ne oduryte, pane Rawino, ja widhadaa waszi sekrety, i waszi efekty ne zachopla
mene znenaka, pidbadioriuwaa sebe oran i, szwydko promynuwszy kadowyszczenkyj kwitnyk, wyjsza na sosnowu aeju. Wysoki stowbury, mow koony chramu,
tiahnuysia whoru, prykryti temno-zeenymy kupoamy. Werchowittia sosen szumio riwnym, odnomanitnym, suchym szumom.
U riznych misciach parku wydniysia siri chaaty chworych.
Chto z nych boewilnyj i chto normalnyj? Ce mona buo wyznaczyty dosy bezpomykowo, nawi nedowho posposterihawszy za nymy. Ti, jaki szcze ne buy beznadijnymy, z cikawistiu dywyysia na noweku oran. Chwori iz pomarenoju swidomistiu buy zahybeni w sebe, widrizani wid nawkoysznioho switu, na jakyj dywyysia newydiuszczymy oczyma.
Do oran nabyawsia wysokyj suchyj diduhan iz dowhoju sywoju borodoju. Staryj
wysoko zwiw swoji koszati browy, pobaczyw oran i skazaw, niby prodowujuczy howoryty whoos sam iz soboju:
Odynadcia rokiw ja rachuwaw, potim rachunok zahubyw. Tut nemaje kaendariw
i czas zupynywsia. I ja ne znaju, skilky probrodyw ja cijeju aejeju. Moe, dwadcia, a moe,
j tysiaczu rokiw. Pered ycem Boha odyn de jak tysiacza rokiw. Wako wyznaczyty
czas. I wy, wy te chodytymete tut tysiaczu rokiw tudy, do kamjanoho muru, j tysiaczu
rokiw nazad. Zwidsy nemaje wychodu. Zayszte usiaku nadiju, wy, szczo wchodyte siudy,
jak skazaw pan Dante. Cha-cha-cha! Ne czekay? Wy hadajete, ja boewilnyj? Ja chytryj.
Tut tilky boewilni maju prawo yty. Ae wy ne wyjdete zwidsy, jak i ja. My z wamy I,
pomitywszy nabyennia sanitara, obowjazkom jakoho buo pidsuchowuwaty rozmowy
chworych, diduhan, ne zminiujuczy tonu, prodowuwaw, chytro pidmorhnuwszy Ja Napoeon Bonapart, i moji sto dniw szcze ne nastay. Wy mene zrozumiy? zapytaw win,
koy sanitar projszow dali.
Neszczasnyj, podumaa oran, newe win prykydajesia boewilnym,
szczob unyknuty smertnoho wyroku? Ne ja odna, wyjawlajesia, zmuszena wdawatysia do
riatiwnoho maskuwannia.
Szcze odyn chworyj pidijszow do oran, moodyk iz czornoju capynoju boridkoju, i
poczaw pesty jaku nisenitnyciu pro dobuwannia kwadratnoho korenia z kwadratury
kruta. Ae cioho razu sanitar ne nabyawsia do oran, pewne, cej czoowik ne wykykaw pidozry w administraciji. Win pidchodyw do oran i howoryw dedali szwydsze j nastyrywisze, bryzkajuczy synoju:
Koo ce bezkinecznis. Kwadratura koa kwadratura bezkinecznosti. Suchajte uwano. Dobuty kwadratnyj kori iz kwadratury koa oznaczaje dobuty kwadratnyj kori iz bezkinecznosti. Ce bude czastka bezkinecznosti, pidnesena do ennoho stepenia, takym czynom mona bude wyznaczyty i kwadraturu Ae wy ne suchajete mene,
raptom rozizywsia moodyk i schopyw oran za ruku. Wona wyrwaasia i maje pobiha

do korpusu, w jakomu ya. Nedaeko wid dwerej wona zustria likaria Rawino. Win strymuwaw zadowoenu posmiszku.
edwe oran zabiha do swojeji kimnaty, jak u dweri postukay. Wona ochocze zamknuasia b na klucz, ae wnutrisznich zamkiw dweri ne may. Wona wyriszya ne widpowidaty. Odnak dweri widczynyy. Na porozi stojaw likar Rawino.
Joho hoowa, jak zawdy, bua widchyena nazad, pukati oczi, deszczo rozszyreni,
kruhli j uwani, dywyysia kri skelcia pensne, czorni wusa ta espajoka ruchaysia razom
iz hubamy.
Darujte, szczo zajszow bez dozwou. Moji likarki obowjazky daju dejaki prawa

Likar Rawino wyriszyw, szczo nastaw zrucznyj moment poczaty rujnuwaty moralni
cinnosti oran. U joho arsenali buy najriznomanitniszi zasoby wpywu, wid prynadywoji szczyrosti, wwiczywosti j czariwywoji uwahy do brutalnosti ta cynicznoji widwertosti. Win wyriszyw bu-szczo wywesty oran z riwnowahy j tomu wdawsia raptom do bezceremonnoho i nasmiszkuwatoho tonu.
Czomu wy ne kaete: Zajdi, bu aska, probaczte, szczo ja ne zaprosya was. Ja
zamysya i ne czua waszoho stuku abo szczo take?

Ni, ja czua wasz stuk, ae ne widpowidaa tomu, szczo meni chotiosia pobuty na
samoti.
Prawdywo, jak zawdy, ironiczno skazaw win.
Prawdywis pohanyj objekt dla ironiji, z pomitnym rozdratuwanniam zauwaya oran.
Kluje, weseo podumaw Rawino. Win bezceremonno wsiwsia nawproty oran i
ne klipajuczy wtupyw u neji swoji raczaczi oczi. oran namahaasia wytrymaty cej pohlad,
ta, zresztoju, jij stao nepryjemno, wona opustya powiky, trochy poczerwoniwszy wid dosady na sebe.
Wy wwaajete, prokazaw Rawino tym samym ironicznym tonom, szczo prawdywis pohanyj objekt dla ironiji. A ja dumaju, szczo jakraz due wdayj. Koy b wy buy
takoju prawdywoju, wy wyhnay b mene he, tomu szczo nenawydyte mene, a wy tym czasom namahajete zberehty prywitnu posmiszku hostynnoji hospodyni.
Ce tilky czemnis, pryszczepena wychowanniam, sucho widpowia oran.
A koy b ne czemnis, to wyhnay b? I Rawino raptom rozrehotawsia nespodiwano wysokym, hawkajuczym smichom. Czudowo! Due dobre! Czemnis ne spouczajesia z prawdywistiu. Ce raz. I win zahnuw odyn pae. Siohodni ja zapytaw was, jak
wy poczuwajetesia, i distaw widpowi: due dobre, chocz po waszych oczach baczyw,
szczo wam choczesia powisyty. Ote, wy j todi zbrechay. Z czemnosti?
oran ne znaa, Szczo skazaty. Wona powynna bua abo szcze raz zbrechaty, abo ziznatysia, szczo wyriszya prychowuwaty swoji poczuttia. I wona mowczaa.
Ja dopomou wam, mademuazel oran, wiw dali Rawino. To buo, jak by ce
skazaty maskuwannia samozbereennia. Tak czy ni?
Tak, z wykykom widpowia oran.
Ote, wy breszete zarady prystojnosti raz, wy breszete zarady samozbereennia
dwa. Koy prodowuwaty ciu rozmowu, boju, szczo w mene ne wystaczy palciw. Wy
breszete szcze czerez alis. Chiba wy ne pysay zaspokijywych ystiw do materi?
oran bua wraena. Newe Rawino widomo wse? Tak, jomu sprawdi buo widomo
wse. Ce tako buo skadowoju joho systemy. Win wymahaw wid swojich klijentiw, kotri
postaczay jomu nibyto chworych, pownoji informaciji pro pryczyny, czerez jaki tych
neszczasnych pomiszczeno do likarni, a tako pro wse, szczo stosuwaosia samych pacijentiw. Klijenty znay, szczo ce neobchidno dla jichnioji korysti, j ne prychowuway wid
Rawino najachywiszych tajemny.
Wy brechay profesorowi Kernu zarady zhabenoji sprawedywosti j baajuczy
pokaraty porok. Wy brechay zarady prawdy. Hirkyj paradoks! I koy pidrachuwaty, to wyjawysia, szczo wasza prawda we czas trymaasia na brechni.
Rawino wuczno byw u cil. Win pryhoomszyw oran. Jij czomu ne spadao na
dumku, szczo brechnia widihrawaa taku weyku rol w jiji ytti.
O i pomirkujte, moja prawednyce, na dozwilli pro te, skilky wy nahriszyy. I czoho
wy dosiahy swojeju. prawdoju? Ja skau wam: wy domohysia cioho dowicznoho uwjaznennia. I odni syy ne wywedu was zwidsy ani zemni, ani nebesni. A brechnia? Nawi
koy wysokopowanoho profesora Kerna wwaaty porodenniam peka i bakom brechni,
to win e i dosi preczudowo isnuje.
Rawino, jakyj ne zwodyw oczej z oran, raptom zamowk. Na perszyj raz dosy, zaczyn zrobeno dobriaczyj, zadowoeno podumaw win i, ne proszczajuczy, wyjszow.
oran nawi ne pomitya joho widsutnosti. Wona sydia, zatuywszy obyczczia rukamy.

Z toho weczora Rawino szczoweczora prychodyw do neji, szczob prowadyty swoji jezujitki besidy. Rozchytaty moralni osnowy, a razom z nymy j psychiku oran stao dla
Rawino sprawoju profesijnoho samolubstwa.
oran stradaa szczyro i hyboko. Na czetwertyj de wona ne wytrymaa i, pidwiwszy, iz rozpasziym obyczcziam, wyhuknua:
Idi zwidsy! Wy ne ludyna, wy demon!
Cia scena staa dla Rawino sprawnioju nasoodoju.
Wy robyte uspichy, posmichnuwsia win, ne ruchajuczy z miscia. Wy stajete
prawdywiszoju, ni ranisze.
Wyjdi! zadychajuczy, skazaa oran.
Czudowo! Skoro bytysia poczne, podumaw likar i wyjszow, weseo naswystujuczy.
oran, szczoprawda, szcze ne byasia i, pewne, moha by bytysia ysze za pownoho
zamarennia swidomosti, ae jiji psychiczne zdorowja buo u weykij nebezpeci. Zayszajuczy na samoti, wona z achom widczuwaa, szczo nadowho jiji ne wystaczy.
A Rawino ne hrebuwaw niczym, szczo moho by pryskoryty rozwjazku. Weczoramy
oran poczay peresliduwaty zwuky sumnoji pisni, jaku nahrawaw newidomyj jij instrument. Tak niby de rydaa wionczel, inodi zwuky pidnimaysia do werchnich rehistriw
skrypky, potim, raptom, bez pauzy, zminiuwaysia ne tilky wysota, a j tembr, i bryniw ue
niby ludkyj hoos, czystyj, prekrasnyj, ae nadzwyczajno sumnyj. Te meodijne nyttia robyo swojeridne koo, powtoriujuczy bez kincia.
Koy oran poczua ciu muzyku wpersze, meodija nawi spodobaasia jij. Do toho
muzyka bua takoju ninoju i tychoju, szczo oran braw sumniw, czy sprawdi de hraje
muzyka, czy w neji we poczynajesia suchowa halucynacija.
Chwyyny mynay, a muzyka prodowuwaa krulaty w swojemu zaczarowanomu
koli. Wionczel zminiuwaasia skrypkoju, skrypka rydalnym ludkym hoosom Toskno zwuczaa odna nota w akompanementi. Czerez hodynu oran bua wpewnena, szczo
cijeji muzyky ne isnuje nasprawdi, szczo wona bryny ysze w jiji hoowi. Wid sumnoji meodiji ne buo kudy podity. oran zatuya wucha, ae jij zdawaosia, szczo wona wse odno
czuje muzyku wionczel, skrypka, hoos wionczel, skrypka, hoos
Wid cioho mona zboewolity, szepotia oran. Wona poczaa naspiwuwaty
sama, namahaasia howoryty z soboju whoos, szczob zahuszyty muzyku, ae niczoho ne
dopomahao. Nawi uwi sni cia muzyka peresliduwaa jiji.
Ludy ne mou hraty ta spiwaty bezperestanno. Ce, napewne, mechaniczna muzyka Jaka mara, dumaa wona, eaczy bez snu, z rozpluszczenymy oczyma, i suchajuczy neskinczenne koo: wionczel, skrypka, hoos wionczel, skrypka, hoos
Wona ne moha doczekatysia ranku i pospiszaa wtekty u park, ae meodija we peretworyasia u newidstupnu ideju. oran dijsno poczynaa czuty muzyku, jakoji ne buo. I
tilky kryky, stohony ta smich boewilnych, szczo hulay w parku, trochy pryhuszuway
jiji.

Postupowo nerwy Mari oran nastilky rozchytaysia, szczo wpersze u swojemu ytti
diwczyna poczaa dumaty pro samohubstwo. Jako na prohulanci wona poczaa obmirkowuwaty sposib pokinczyty z soboju i tak zahybyasia w ci dumky, szczo ne pomitya boewilnoho, jakyj pidijszow byko do neji i, zastupywszy dorohu, skazaw:
Ti ludy choroszi, jaki ne znaju pro newidome. Wse ce, zwyczajno, sentymentalnis
oran zdryhnuasia wid nespodiwanky i pohlanua na chworoho. Odiahnenyj win
buw, jak i wsi, u siryj chaat. Szaten, wysokyj na zrist, iz wrodywym, porodystym ycem,
win odrazu prywernuw jiji uwahu.
Napewne, nowekyj, podumaa wona. Hoywsia wostannie ysze dniw zo pja
tomu. Ae czomu joho obyczczia nahaduje meni koho?..
I raptom moodyk szwydko zaszepotiw:
Ja znaju was, wy mademuazel oran. Ja baczyw wasz portret u waszoji materi.
Zwidky wy mene znajete? Chto wy? zapytaa zdywowana oran.
Na switi due mao. Ja brat moho brata. A brat mij ja! hoosno wyhuknuw
moodyk.
Pobyzu projszow sanitar, nepomitno, ae uwano pohladajuczy na nioho.
Koy sanitar promynuw jich, czoowik szwydko proszepotiw:
Ja Artur Douel, syn profesora Douela. Ja ne boewilnyj i udaw z sebe boewilnoho
tilky dla toho, szczob
Sanitar znowu nabyzywsia do nych. Artur raptom widbih wid oran iz krykom:
O mij nebiczyk brat! Ty ja, ja ty. Ty wwijszow u mene pisla smerti. My buy
dwijnykamy, ae pomer ty, a ne ja.
I Douel pohnawsia za jakym meancholikom, nalakawszy joho cym nespodiwanym
napadom. Sanitar kynuwsia slidom za nym, baajuczy zachystyty maekoho, chyrlawoho
meancholika wid bujnoho chworoho. Koy wony dobihy do kincia parku, Douel pokynuw
swoju ertwu i powernuwsia do oran. Win bih szwydsze za sanitara. Mynajuczy oran,
Douel upowilnyw bih i dokinczyw frazu:
Ja zjawywsia tut, szczob uriatuwaty was. Pryhotujtesia siohodni wnoczi do wteczi.
I, widskoczywszy wbik, zatanciuwaw nawkoo jakoji nenormalnoji babusi, jaka ne
zwertaa na nioho odnoji uwahy. Potim win siw na awu, schyyw hoowu i zamysywsia.
Win tak dobre zihraw swoju rol, szczo oran zawahaasia, czy sprawdi Douel tilky
symuluje boewilla. Ae nadija we zarodyasia w jiji duszi. A w tomu, szczo moodyk buw
synom profesora Douela, wona ne maa sumniwu. Schois joho z bakom teper wpadaa w
oko, chocza siryj likarnianyj chaat i nehoene obyczczia znaczno zneosobluway Douela. Ji do toho win upiznaw jiji za portretom. Pewno, win buw u jiji materi. Wse ce skydaosia na prawdu. Chaj tam jak, a oran wyriszya cijeji noczi ne rozdiahatysia i czekaty na
swoho nespodiwanoho riatiwnyka.
Nadija na poriatunok okryya jiji, dodaa sy. Wona raptom niby prokynua pisla
strasznoho koszmaru. Nawi nastyrywa pisnia poczaa zwuczaty tychisze, widchodyty
wdaeczi, rozczyniatysia u powitri. oran hyboko zitchnua, jak ludyna, wypuszczena na
swie powitria z pochmuroho pidzemella. aha yttia raptom spaachnua w nij z nebaczenoju syoju. Jij chotiosia smijatysia wid radosti. Ae teper, bilsz ni bu-koy, slid buo
dbaty pro oberenis.
Koy honh prodzwonyw do snidanku, wona postaraasia nadaty swojemu obyczcziu

tosknoho wyrazu zwycznoho ostannim czasom i poprostuwaa do budynku.


Bila wchidnych dwerej, jak zawdy, stojaw likar Rawino. Win steyw za chworymy,
jak tiuremnyk za aresztantamy, szczo powertajusia z prohulanky do swojich kamer. Joho
oczi ne propuskay odnoji dribnyci: ni kamenia pid chaatom, ni rozdertoho chaata, ni
podriapyny na rukach ta obyczcziach pacijentiw. Ae z osobywoju pylnistiu win steyw
za wyrazom jichnich obycz.
oran, prochodiaczy powz Rawino, namahaasia ne dywyty na nioho j opustya oczi.
Wona chotia szwydsze proskoczyty, ae win na chwyynu zatrymaw jiji i szcze pylnisze
pohlanuw w obyczczia.
Jak wy poczuwajetesia? zapytaw win.
Jak zawdy, widpowia wona.
Ce jaka za rachunkom brechnia i zarady czoho? ironiczno zapytaw win i, propustywszy jiji, dodaw uslid My szcze pohoworymo z wamy uweczeri.
Ja oczikuwaw meancholiji. Newe wona wpadaje u stan ekstazu? Pewno, ja szczo
propustyw u chodi jiji dumok i nastrojiw. Treba bude doszukatysia, podumaw win.
I wweczeri win pryjszow doszukuwaty. oran due bojaasia cioho wizytu. Jakszczo
wona wytrymaje, win moe buty ostannim. Jakszczo ne wytrymaje, wona zahynua. Teper
wona w duszi nazywaa likaria Rawino weykyj inkwizytor. I sprawdi, koy b win yw
kilka stoli tomu, to mih by z czestiu nosyty ce zwannia. Wona bojaasia joho sofizmiw,
joho suworych dopytiw, nespodiwanych zapyta-pastok, dywowynoho znannia psychoohiji, joho dyjawolkoho analizu. Win buw woistynu weykyj ohik, suczasnyj Mefistofel, jakyj moe popraty wsi moralni cinnosti j ubyty sumniwamy nawi nezapereczni istyny.
I szczob ne wykryty sebe, szczob ne zahynuty, wona wyriszya, zibrawszy wsiu syu
woli, mowczaty, mowczaty, chaj by tam szczo win howoryw. To buw te nebezpecznyj krok.
To buo ohooszennia neprychowanoji wijny, ostannij bunt samozbereennia, jakyj musyw
spryczynyty posyennia ataky. Ae wyboru ne buo.
I koy Rawino pryjszow, utupywsia, jak zwyczajno, swojimy kruhymy oczyma w neji
i zapytaw:
Ote, zarady czoho wy zbrechay? oran ne proronya ni zwuku.
Huby jiji buy micno stueni, a oczi opuszczeni.
Rawino poczaw swij inkwizytorkyj dopyt. oran to blida, to czerwonia, ae j dali
mowczaa. Rawino, szczo z nym traplaosia due ridko, poczaw wtraczaty terpe i
zostyty.
Mowczannia zooto, skazaw win nasmiszkuwato. Wtratywszy wsi swoji
cinnosti, wy choczete zberehty chocz ciu czesnotu pozbawenych mowy twaryn i pownych
iditiw, ae wam ce ne wdassia. Za mowczankoju bude wybuch. Wy usnete wid luti, koy
ne widkryjete zapobinoho kapana wykrywalnoho krasnomowstwa. Ta j jakyj sens mowczaty? Hadajete, ja ne mou czytaty waszi dumky? Ty choczesz dowesty mene do boewilla, dumajete wy zaraz, ae w tebe niczoho ne wyjde. Budemo howoryty widwerto.
Ni, wdassia, mya diwczyno. Zipsuwaty ludku duszyciu dla mene ehsze, ni poszkodyty
mechanizm kyszekowoho hodynnyka. Wsi hwyntyky cijeji nechytroji maszyny ja znaju
doskonalno. I czym bilsze wy opyratymetesia, tym beznadijniszym i hybszym bude wasze
padinnia w morok bezumstwa.
Dwi tysiaczi czotyrysta szistdesiat odyn, dwi tysiaczi czotyrysta szistdesiat dwa,
prodowuwaa oran liczyty, aby ne czuty toho, szczo jij kae Rawino.
Newidomo, jak dowho tryway b szcze ci tortury, koy b u dweri tycho ne postukaa
dohladalnycia.
Zajdi, newdowoeno skazaw Rawino.

U siomij paati chwora, zdajesia, pomyraje, powidomya dohladalnycia.


Rawino neochocze pidwiwsia.
Pomyraje, to j kraszcze, tycho burknuw win. Zawtra my zakinczymo naszu
cikawu rozmowu, skazaw win, pidwiwszy hoowu oran za pidboriddia, nasmiszkuwato
pyrchnuw i wyjszow.
oran wako zitchnua i maje bezsyo schyyasia nad stoom.
A za stinoju we hraa rydajucza muzyka beznadijnoji tuhy. I wada cijeji czariwnyczoji muzyky bua taka weyka, szczo oran mymowoli piddaasia ciomu nastrojewi. Jij
we zdawaosia, szczo zustricz z Arturom Doueem tilky majacznia jiji chworoji ujawy,
szczo bu-jaka boroba marna. Smer, ysze smer wriatuje jiji wid muky. Wona ozyrnuasia nawkoo Ae systema likaria Rawino ne dopuskaa wczynennia samohubstwa. Tut ni
na czomu buo nawi powisyty. oran zdryhnuasia. Nespodiwano wona ujawya obyczczia materi.
Ni, ni, ja ne zroblu cioho, zarady neji ne zroblu chocz by cijeji ostannioji noczi Ja
budu czekaty na Douela. Koy win ne pryjde Wona ne domysya dumky, ae peredczuwaa wsijeju duszeju te, szczo stanesia z neju, koy win ne dotrymajesia swojeji obicianky.

Ce bua najwacza nicz z usich, jaki wona prowea u klinici likaria Rawino. Chwyyny
tiahnuysia bezkineczno i nudno, jak i znajoma muzyka, szczo doynaa w kimnatu.
oran nerwowo pochodaa wid dwerej do wikna. Z korydoru poczuysia skradywi
kroky. W neji zabyosia serce. Zabyo i zawmero, wona wpiznaa kroky czerhowoji
dohladalnyci, jaka pidchodya do dwerej, szczob zahlanuty u wiczko. Dwochsotswiczkowa
ampa ne hasa w kimnati wsiu nicz. Ce spryjaje bezsonniu, wyriszyw likar Rawino.
oran kwapywo, ne rozdiahajuczy, laha w liko, nakryasia kowdroju i wdaa, szczo spy.
I staasia dywna ricz: Mari, jaka ne spaa protiahom bahatioch noczej, odrazu zasnua, stomena do kraju usim pereytym. Spaa wona ysze kilka chwyyn, ae jij zdaosia, szczo
mynua cia nicz. Zlakano schopywszy, wona pidbiha do dwerej i raptom nasztowchnuasia na Artura Douela. Win dotrymaw sowa. Wona edwe strymaasia, szczob ne kryknuty.
Szwydsze, proszepotiw win. Dohladalnycia w zachidnomu korydori.
Chodimo.
Win schopyw jiji za ruku j obereno powiw za soboju. Jichni kroky zahuszuway stohony ta wyhukuwannia chworych, jakych muczyo bezsonnia. Neskinczennyj korydor zakinczywsia. O, nareszti, i wychid z budynku.
U parku czerhuje storoa, ae my prokrademo powz neji szwydko szepotiw
Douel, tiahnuczy oran u hyb parku.
Ae sobaky

Ja we czas hoduwaw jich zayszkamy obidu, i wony znaju mene. Ja tut ue kilka
dniw, ae ne pidchodyw do was, szczob ne wykykaty pidozry.
Park ohortaa pima. Ae bila kamjanoho muru na dejakij widstani odyn wid odnoho,
mow nawkoo wjaznyci, buo rozstaweno uwimkneni lichtari.
On tam zarosti tudy
Nespodiwano Douel lih na trawu i smyknuw za ruku oran. Wona zrobya te same.
Odyn zi storoiw projszow powz utikacziw. Koy storo widijszow, wony poczay probyratysia do muru.
De zaharczaw sobaka, pidbih do nych i zakrutyw chwostom, pobaczywszy Douela.
Douel kynuw sobaci szmatok chliba.
Ot baczyte, proszepotiw Artur, najhoownisze zrobeno. Teper nam zayszajesia perebraty czerez mur. Ja dopomou wam.
A wy? z trywohoju zapytaa oran.
Ne turbujte, ja za wamy, widpowiw Douel.
Ae szczo ja robytymu za murom?
Tam na nas czekaju moji druzi. Wse pidhotoweno. Nu, proszu was, trochy himnastyky.
Douel prytuywsia do stiny j odnijeju rukoju dopomih oran wylizty na hrebi.
Ae cijeji myti odyn zi storoiw pobaczyw jiji i zdijniaw trywohu. Nespodiwano we
sad osiajay lichtari. Storoi, skykajuczy odyn odnoho i sobak, nabyaysia do wtikacziw.
Strybajte! nakazaw Douel.

A wy? zlakano wyhuknua oran.


Strybajte-no! we kryknuw win, i oran zistrybnua.
Czyji ruky pidchopyy jiji.
Artur Douel pidskoczyw, uczepywsia rukamy za kraj muru i poczaw pidtiahuwaty.
Ae dwoje sanitariw schopyy joho za nohy. Douel buw takyj duyj, szczo e ne pidniaw
jich na rukach. Odnak ruky ziskowznuy, i win upaw unyz, pidimjawszy pid sebe sanitariw.
Za stinoju poczuwsia szum awtomobilnoho motora. Druzi, napewno, czekay na Douela.
Jite szwydsze! Pownym chodom! wyhuknuw win, boriukajuczy iz sanitaramy.
Awtomobil u widpowi prosyhnayw, i czuty buo, jak win due szwydko pojichaw.
Pusti mene, ja pidu sam, skazaw Douel, prypynywszy opir.
Odnak sanitary ne widpustyy joho. Micno stysnuwszy jomu ruky, wony wey joho
do budynku.
Bila dwerej stojaw likar Rawino u chaati, popychkujuczy cyharkoju.
Do izolacijnoji kamery. Hamiwnu soroczku! nakazaw win sanitaram.
Douela zawey do neweykoji kimnaty bez wikon, usi stiny jakoji ta pidoha buy obbyti matracamy. Siudy perewodyy bujnych chworych na czas napadiw szaenstwa. Sanitary kynuy Douela na pidohu. Slidom za nymy do kamery zajszow Rawino. Win ue ne
kuryw. Zakawszy ruky u kyszeni chaata, win schyywsia nad Doueem i poczaw pylno
rozhladaty joho swojimy kruhymy oczyma. Douel wytrymaw cej pohlad. Potim Rawino
kywnuw sanitaram, i wony wyjszy.
Wy nepohanyj symulant, zwernuwsia Rawino do Douela, ae mene wako
obduryty. Ja rozhadaw was perszoho dnia i steyw za wamy, chocz, prawdu kauczy, ne
whadaw waszych namiriw. Wy i oran doroho zapatyte za ciu wytiwku.
Ne dorocze, ni wy, widpowiw Douel. Rawino poworuszyw swojimy tarhaniaczymy wusamy.
Zahroza?
Na zahrozu, akoniczno kynuw Douel.
Zi mnoju wako boroty, skazaw Rawino. Ja amaw ne takych szmarkacziw,
jak wy. Skarytysia wadi? Ne dopomoe, drue mij. Do toho wy moete znyknuty szwydsze, ani naetia wasti. Wid was ne zayszysia j slidu. Do reczi, jake wasze sprawnie
prizwyszcze? Diubarri ce wyhadka.
Artur Douel, syn profesora Douela.
Rawino jawno zdywuwawsia.
Due radyj poznajomyty, skazaw win, namahajuczy prychowaty za huzuwanniam swoju nijakowis. Ja maw czes znaty waszoho szanownoho tatusia.
Diakujte Bohowi, szczo w mene ruky zwjazani, widpowiw Douel, a to buo b
wam nepereywky. I ne smijte zhaduwaty moho baka nehidnyku!
Due wdiacznyj Bohowi za te, szczo wy micno zwjazani j nadowho, mij dorohyj
hostiu!
Rawino rizko powernuwsia i wyjszow. Dzwinko kacnuw zamok. Douel zayszywsia
sam.
Win ne due turbuwawsia pro sebe. Druzi ne kynu joho i wyrwu z cijeji wjaznyci. Ta
wse win rozumiw nebezpeku swoho stanowyszcza. Rawino powynen buw dobre rozumity,
szczo wid rezultatu boroby mi nym i Doueem moe zaeaty dola wsijeji joho sprawy.
Nedarma Rawino obirwaw rozmowu i nespodiwano wyjszow z kamery. Dobryj psychooh, win odrazu zdohadawsia, z kym maje sprawu, i nawi ne probuwaw zastosowuwaty

swoji inkwizytorki taanty.


Z Arturom Doueem dowodyo borotysia ne psychoohijeju, ne sowom, a ysze riszuczymy dijamy.

Artur posabyw wuzy, jaki zwjazuway joho. Zrobyty ce jomu poszczastyo tomu,
szczo koy joho zwjazuway hamiwnoju soroczkoju, win nawmysne napruyw mjazy. Powilno poczaw win wyzwolatysia zi swojich peluszok. Ae za nym steyy. I szczojno win
sprobuwaw wytiahty ruku, zamok kacnuw, dweri widczynyy, zajszy dwa sanitary i perewjazay joho nanowo, cioho razu nakawszy powerch hamiwnoji soroczky szcze kilka remeniw. Sanitary powodyysia z nym brutalno i zahrouway pobyty, koy win szcze raz
sprobuje zwilnyty. Douel ne widpowidaw. Tuho perewjazawszy joho, sanitary wyjszy.
Oskilky w kameri wikon ne buo i oswitluwaasia wona eektrycznoju ampoczkoju
na steli, Douel ne znaw, czy nastaw ue ranok. Czas spywaw powilno. Rawino poky szczo
niczoho ne robyw i ne prychodyw. Douelu chotio pyty. Potim win widczuw hood. Ae
nichto ne zachodyw do joho kamery i ne prynosyw wody ta jii.
Newe win chocze zamoryty mene hoodom? podumaw Douel. Hood doszkulaw jomu dedali bilsze, ae win ne prosyw jisty.
Koy Rawino wyriszyw znyszczyty joho hoodom, to nemaje czoho prynyuwaty sebe
prochanniam. Douel ne znaw, szczo Rawino wyprobowuje syu joho charakteru. I, na preweyke nezadowoennia Rawino, Douel wytrymaw cej ispyt.
Nezwaajuczy na hood i sprahu, Douel, jakyj we dawno ne spaw, nepomitno dla
sebe zasnuw. Win spaw spokijno i micno, ne pidozriujuczy, szczo tym zawdaje Rawino nowoji prykrosti. Ni jaskrawe swito ampy, ni muzyczni eksperymenty Rawino ne sprawlay
na Douela odnoho wraennia. Todi Rawino wdawsia do sylniszych zasobiw wpywu, jaki
win zastosowuwaw do micnych natur. U susidnij kimnati sanitary poczay byty derewjanymy mootamy po zaliznych ystach i triskotiy osobywymy triskaczkamy. Wid cioho
pekelnoho hurkotu prokydaysia nawi najmicniszi ludy i z achom ozyraysia nawkoo.
Ta Douel, pewne, buw micniszym wid najmicniszych. Win spaw, jak dytyna. Cia nadzwyczajna wytrywalis wrazya nawi Rawino.
Nejmowirno, dywuwawsia Rawino, ade cia ludyna znaje, szczo yttia jiji wysy na woosynci, jiji ne rozbudia i truby archanheliw.
Dosy! huknuw win sanitaram, i pekelna muzyka stycha.
Rawino ne znaw, szczo strasznyj hurkit rozbudyw Douela. Ae jak ludyna sylnoji woli
win opanuwaw sebe z perszym probyskom swidomosti j odnym zitchanniam, odnym poruchom ne wykazaw, szczo win ue ne spy.
Douela mona znyszczyty tilky fizyczno, takyj buw wyrok Rawino.
A Douel, koy hurkit prypynywsia, znowu zasnuw po-sprawniomu i prospaw do weczora. Prokynuwsia win micnyj i badioryj. Hood ue mensze doszkulaw jomu. Win eaw
iz rozpluszczenymy oczyma i, posmichajuczy, dywywsia na wiczko dwerej. Tam wydnio
czyje kruhe oko, jake uwano steyo za nym.
Artur, szczob podratuwaty swoho woroha, poczaw spiwaty weseoji pisni. To we buo
zanadto nawi dla Rawino. Wpersze w ytti win widczuw, szczo ne moe owoodity czuoju
woeju. Zwjazana, bezpomiczna ludyna znuszczajesia z nioho. Za dweryma poczuosia jake szypinnia. Oko znyko.
Douel prodowuwaw spiwaty dedali hoosnisze, ae raptom zachynuwsia. Szczo
podrazniuwao jomu horo. Douel potiahnuw nosom i widczuw nezwycznyj zapach. U horli
ta nosi oskotao, a skoro do cioho pryjednawsia szcze j hostryj bil w oczach. Zapach posyluwawsia.
Douel pochoow. Win zrozumiw, szczo nastaw joho smertnyj czas. Rawino trujiw joho

chorom. Douel znaw, szczo jomu ne wyrwatysia z tuhoho reminnia i hamiwnoji soroczky.
Ae cioho razu instynkt samozbereennia buw sylniszyj za arhumenty rozumu. Douel poczaw robyty nejmowirni zusylla, szczob wywilnytysia. Win zwywawsia wsim tiom, jak
czerwjak, wyhynawsia, skruczuwawsia, kaczawsia wid stiny do stiny. Ae win ne kryczaw,
ne bahaw pro dopomohu, win mowczaw, micno zcipywszy zuby. Zamarena swidomis ue
ne keruwaa tiom, i win zachyszczawsia instynktywno.
Potim swito zhaso, i Douel niby kudy prowaywsia
Win pryjszow do tiamy wid swioho witru, jakyj kujowdyw jomu woossia. Na preweyku syu win rozpluszczyw oczi: na my pered nym majnuo czyje znajome obyczczia,
niby are, ae w policejkij formi. Such uowyw szum awtomobilnoho motora. Hoowa
triszczaa wid bolu. Majacznia, ae, wychody, ja szcze ywyj, podumaw Douel. Powiky joho znowu zimknuysia, ae widrazu rozpluszczyysia. W oczi bolacze wdaryo
denne swito. Artur prymruywsia i raptom poczuw inoczyj hoos:
Jak wy poczuwajete?
Po zapaenych powikach Douela prowey woohym szmatkom waty. Ostatoczno rozpluszczywszy oczi, Artur pobaczyw schyenu nad nym oran. Win posmichnuwsia jij i,
ozyrnuwszy, pobaczyw, szczo ey u tij samij spalni, w jakij koy eaa Brike.
Wychody, ja ne pomer? tycho zapytaw Douel.
Na szczastia, ne pomery, ae wy buy za krok wid smerti, skazaa oran.
U susidnij kimnati poczuysia szwydki kroky, j Artur pobaczyw are. Win rozmachuwaw rukamy i kryczaw:
Czuju, howoria! Wychody, oyw! Zdrastujte, mij drue! Jak poczuwajete?
Diakuju, widpowiw Douel i, widczuwszy bil u hrudiach, skazaw: Hoowa boy i hrudy
Bahato ne howori, poperedyw joho are, wam zaszkody. Toj katiuha Rawino edwe ne zaduszyw was hazom, jak paciuka w triumi paropawa. Ae, Douelu, jak my
czudowo oszukay joho!
I are poczaw smijatysia tak, szczo oran podywyasia na nioho z dokorom, pobojujuczy, koy b joho zanadto burchywa radis ne roztrywoya chworoho.
Ne budu, ne budu, widpowiw win, pijmawszy jiji pohlad. Ja zaraz rozpowim
wam use do adu. Wykrawszy mademuazel oran i trochy poczekawszy, my zrozumiy,
szczo wam ne poszczastyo wtekty za neju
Wy czuy mij kryk? zapytaw Artur.
Czuy. Mowczi! I pokwapyysia zmytysia ranisze, ni Rawino wysze pohoniu. Boriukannia z wamy due zatrymao joho poplicznykiw, i cym wy dopomohy nam znyknuty
nepomiczenymy. My due dobre znay, szczo wam tam nepereywky. Widkryta hra. My,
tobto ja i Szaub, chotiy jaknajszwydsze pryjty wam na dopomohu. Odnak potribno buo
spoczatku wasztuwaty mademuazel oran, a potim ue wyhadaty i zdijsnyty pan waszoho
poriatunku. Ade wasz poon buw neperedbaczenym Teper i nam potribno buo, szczo b
tam ne trapyo, projty za kamjanyj mur, a ce, wy sami znajete, sprawa neprosta. Todi my
wyriszyy wczynyty tak: ja ta Szaub distay sobi policejku formu, pidjichay na awtomobili
j zajawyy, szczo my prybuy dla sanitarnoho ohladu. Szaub wyhotowyw nawi mandat z
usima peczatkamy. Na nasze szczastia, bila worit stojaw ne postijnyj worotar, a zwyczajnyj
sanitar, jakyj, pewne, ne znaw instrukciji Rawino, jaka wymahaa pered tym, jak wpustyty
bu-koho, zidzwonytysia z nym po teefonu. My hidno trymaysia i
Znaczy, to bua ne majacznia perebyw Artur. Ja pryhaduju, szczo baczyw
was u formi policejkoho i czuw szum awtomobila.
Tak, tak, na awtomobili was obduo swiym witrom, i wy oczuniay, ae potim

znowu zneprytomniy. Oto suchajte dali. Sanitar widczynyw nam worota, my uwijszy.
Wse insze zrobyty buo newako, chocz i ne tak ehko, jak my haday. Ja nakazaw, szczob
nas prowey do kabinetu Rawino. Ae inszyj sanitar, do jakoho my zwernuysia, buw,
pewne, doswidczeniszyj. Win pidozrio ohlanuw nas, skazaw, szczo dopowis, i zajszow u
budynok. Za kilka chwyyn do nas wyjszow jakyj horbonosyj czoowik u biomu chaati,
z czerepachowymy okularamy na nosi
Asystent Rawino, likar Busz.
are kywnuw hoowoju i wiw dali:
Win skazaw nam, szczo likar Rawino zajniatyj i szczo my moemo perehoworyty z
nym, Buszem. Ja napolahaw na tomu, szczo nam neobchidno baczyty samoho Rawino.
Busz powtoriuwaw, szczo zaraz ce nemoywo, bo Rawino bila tiakochworoho. Todi
Szaub, ne dowho dumajuczy, wziaw Busza za ruku o tak, are prawoju rukoju wziaw za
kys swojeji liwoji ruky, i powernuw jiji tak. Busz kryknuw wid bolu, a my projszy powz
nioho i zajszy w budynok. Czort, my ne znay, de same perebuwaje Rawino, i may z tym
moroku. Ta, na szczastia, win sam u cej czas iszow uzdow korydoru. Ja wpiznaw joho, bo
baczywsia z nym, koy prywozyw was jak swoho duszewnochworoho druha Czoho wam
treba? rizko zapytaw Rawino. My zrozumiy, szczo nam ne warto bilsze rozihruwaty
komediju i, nabyzywszy do Rawino, szwydko wychopyy rewolwery i naciyy jich jomu
w oba. Ta w cej czas nosatyj Busz, chto b mih spodiwatysia wid cioho waja takoji sprytnosti! wdaryw po ruci Szauba, ta tak sylno i nespodiwano, szczo wybyw rewolwera, a
Rawino schopyw mene za ruku. Tut poczaasia weremija, pro jaku, pewne, i rozpowisty do
adu wako. Na dopomohu Rawino ta Buszewi we bihy zwidusil sanitary. Jich buo bahato, i wony, zwyczajno, szwydko b uporaysia z namy. Ae, na nasze szczastia, bahatioch
zbya z panteyku policejka forma. Wony znay pro waku karu za opir policiji, tym bilsz
koy win powjazanyj zi zowmysnymy dijamy widnosno predstawnykiw wady. Jak Rawino
ne kryczaw, szczo nasza policejka forma maskarad, bilszis sanitariw uwaay za
kraszcze yszytysia sposterihaczamy, i tilky dejaki nawayy zazichnuty na swiaszczennyj
i nedotorkannyj policejkyj mundyr. Druhym naszym kozyrem bua wohnepalna zbroja,
jakoji ne buo w sanitariw. Nu, pewne, ne menszym kozyrem tako bua nasza sya, sprytnis i widczajdusznis. Ce j zriwniao syy. Odyn sanitar nasiw na Szauba, jakyj nachyywsia
pidniaty rewolwera. Szaub wyjawywsia neabyjakym mastakom szczodo wsilakych pryjomiw boroby. Win strusyw iz sebe woroha i, zawdajuczy sprytnych udariw, widkynuw nohoju rewolwera, do jakoho we tiahasia czyja ruka. Treba widdaty jomu naene, win borowsia z nadzwyczajnym spokojem i samowadanniam. Na mojich peczach te powyso
dwoje sanitariw. I newidomo, czym by zakinczyasia cia katawasija, koy b ne Szaub. Win
moode. Jomu poszczastyo-taky pidniaty rewolwera, i, ne dowho dumajuczy, win pustyw
joho w chid. Kilka postriliw odrazu whamuway sanitariw. Pisla toho, jak odyn iz nych zarepetuwaw, schopywszy za swoje skrywawene pecze, inszi myttiu widstupyy. Ae Rawino ne zdawawsia. Popry te, szczo my prystawyy do oboch joho skro rewolwery, win
huknuw: U mene te znajdesia zbroja! Ja nakau swojim ludiam strilaty po was, koy wy
nehajno ne pidete zwidsy! Todi Szaub, ne kauczy zajwoho sowa, poczaw wywertaty Rawino ruky. Cej pryjom wykykaje takyj skaenyj bil, szczo nawi zdorowenni bandyty rewu, jak behemoty, i staju pokirnymy ta suchnianymy. U Rawino kistky triszczay, na
oczach wystupyy slozy, ae win use szcze ne zdawawsia: Szczo wy dywyte? h-kryczaw win na sanitariw, jaki stojay ostoro. Do zbroji! Kilka sanitariw pobiho, pewne,
po zbroju, inszi znowu pidstupyy do nas. Ja widwiw na my rewolwer wid hoowy Rawino
i zrobyw paru postriliw. Suky znowu zakamjaniy, krim odnoho, jakyj upaw na pidohu z
huchym stohonom

are peredychnuw i prowadyw dali:


Tak, buo hariacze. Nesterpnyj bil use bilsze znesyluwaw Rawino, a Szaub prodowuwaw wykruczuwaty jomu ruku. Nareszti Rawino, skorczywszy wid bolu, prochrypiw: Czoho wy choczete? Nehajnoji wydaczi Artura Douela, skazaw ja. Zwisno,
skrypnuwszy zubamy, widpowiw Rawino, ja upiznaw wasze obyczczia. Ta widpusti
e ruku, chaj wam bis! Ja prowedu was do nioho Szaub widpustyw ruku riwno nastilky,
szczob prywesty joho do tiamy: win ue neprytomniw. Rawino prywiw nas do kamery, w
jakij was buo uwjazneno, i pokazaw oczyma na klucz. Ja widimknuw dweri j zajszow do
kamery w suprowodi Rawino ta Szauba. Pered oczyma w nas postao newesee wydowyko:
spowytyj, jak dytyna, wy zwywaysia w ostannich korczach, jak napiwrozczawenyj
czerwjak. U kameri stojaw zaduszywyj zapach choru. Szaub, szczob ne moroczyty bilsze
z Rawino, eheko wdaryw joho znyzu w szczeepu, wid czoho likar powaywsia na pidohu, mow miszok. My sami, zadychajuczy, wynesy was iz kamery i zaczynyy dweri.
A Rawino?
Win
Koy j zadychnesia, to neweyka bida, wyriszyy my. Ae joho, pewne, zwilnyy i
prywey do tiamy pisla toho, jak my piszy Wybraysia my z cioho osynoho hnizda dosy
szczasywo, koy ne wrachowuwaty, szczo nam doweosia wystrilaty ostanni naboji w sobak I o my tut.
Dowho ja proeaw neprytomnyj?
Desia hodyn. Likar szczojno piszow, koy wasz puls i dychannia widnowyysia j
win perekonawsia, szczo wy wriatowani. Tak, dorohyj mij, potyrajuczy ruky, prodowuwaw are, budu, budu huczni procesy. Rawino siade na awu pidsudnych razom iz
profesorom Kernom. Ja cijeji sprawy tak ne zayszu.
Ae pered tym potribno znajty ywu czy mertwu hoowu moho baka, tycho prokazaw Artur.

Profesor Kern tak zradiw nespodiwanij pojawi Brike, szczo nawi zabuw jiji naswaryty. A wtim, buo ne do toho. Donowi doweosia wnesty Brike na rukach. Wona stohnaa
wid bolu.
Likariu, probaczte meni, skazaa wona, pobaczywszy Kerna. Ja ne posuchaa
was
I sami sebe pokaray, widpowiw Kern, dopomahajuczy Donowi pokasty wtikaczku w liko.
Boe, ja ne zniaa nawi palta.
Dozwolte, ja dopomou wam ce zrobyty.
Kern poczaw obereno znimaty z Brike palto, wodnoczas prydywlajuczy do neji doswidczenym okom. Obyczczia jiji nadzwyczajno pomoodio j poswiiszao. Wid zmorszczok ne yszyosia j slidu. Robota zaoz wnutrisznioji sekreciji, podumaw win. Moode tio Aneliky Haj omoodyo hoowu Brike.
Profesor Kern ue dawno znaw, czyje tio wykraw win z morhu. Win uwano perehladaw hazety j ironiczno posmichawsia, czytajuczy pro rozszuky bezwisty znykoji Aneliky Haj.
Oberenisze Noha boy, skrywyasia Brike, koy Kern perewernuw jiji na
druhyj bik.
Dostrybay! Ade ja poperedaw was.
Zajsza dohladalnycia, litnia inka z tupuwatym wyrazom obyczczia.
Rozdiahni jiji, kywnuw Kern na Brike.
A de mademuazel oran? zdywuwaa Brike.
Jiji tut nemaje. Wona chwora.
Kern widwernuwsia, potarabanyw palciamy ob spynku lika i wyjszow z kimnaty.
Wy dawno praciujete u profesora Kerna? zapytaa Brike nowu dohladalnyciu.
Ta promymrya szczo nezrozumie, pokazujuczy na swij rot.
Nima, zdohadaasia Brike. I pohoworyty ne bude z kym
Dohladalnycia mowczky prybraa palto i wyjsza. Znowu zjawywsia Kern.
Pokai waszu nohu.
Ja bahato tanciuwaa, poczaa Brike swoju pokajannu spowi. Szwydko widkryasia ranka na pidoszwi nohy. Ja ne zwernua uwahy
I prodowuway tanciuwaty?
Ni, tanciuwaty buo bolacze. Ae kilka dniw ja szcze hraa w tenis. Ce taka prekrasna hra!
Kern, suchajuczy bazikannia Brike, uwano ohladaw nohu i dedali bilsze chmurywsia. Noha rozpucha do kolina i poczornia. Win natysnuw u kilkoch misciach.
Oj, boy! wyhuknua Brike.
Morozy?
Tak, wid uczorasznioho dnia.
Tak Kern wytiah syharu i zakuryw. Stanowyszcze due serjozne. Ot do
czoho dowody neposuch. A z kym ce wy hray w tenis?
Brike znitya.
Z odnym znajomym moodym czoowikom.
Czy ne rozpowiste wy meni, szczo wzahali trapyosia z wamy widtodi, jak wy wteky wid mene?

Ja bua u swojeji podruhy. Wona due zdywuwaasia, pobaczywszy mene ywoju.


Ja skazaa, szczo rana moja wyjawyasia nesmertelnoju i szczo mene wylikuway w likarni.
Pro mene i hoowy wy niczoho ne howoryy?
Zwyczajno, ni, twerdo widpowia Brike. Dywno buo b howoryty. Mene wwaay b za boewilnu.
Kern poehszeno zitchnuw. Use wyjszo kraszcze, ni ja mih spodiwaty, podumaw win.
Ae szczo z mojeju nohoju, profesore?
Bojusia, szczo jiji dowedesia widrizaty.
W oczach Brike zaswitywsia ach.
Widrizaty nohu? Moju nohu? Zrobyty mene kalikoju?
Kernowi j samomu ne chotio niweczyty tio, zdobute j oywene cinoju takych zusyl. Ta j efekt demonstraciji bude we ne toj, koy dowedesia pokazuwaty kaliku. Dobre
buo b obijtysia bez amputaciji nohy, ae nawriad czy ce moywo.
A ne mona bude pryrobyty meni nowu nohu?
Ne chwylujte, poczekajemo do zawtra. Ja szcze prowidaju was, skazaw Kern i
wyjszow.
Na zminu jomu znowu pryjsza nima dohladalnycia. Wona prynesa czaszku z buljonom i hrinky. W Brike ne buo apetytu. Jiji ychomanyo, i wona, nezwaajuczy na nastyrywi mimiczni wmowlannia dohladalnyci, ne zmoha zjisty bilsze dwoch ook.
Pryberi, ja ne mou.
Dohladalnycia wyjsza.
Treba buo zmiriaty sperszu temperaturu, poczua Brike hoos Kerna, jakyj doynuw z inszoji kimnaty. Newe wy ne znajete takych prostych reczej? Ja kazaw wam.
Znowu zajsza dohladalnycia i prostiahnua Brike termometra.
Chwora suchniano postawya termometra. I koy wytiaha joho i pohlanua, win pokazuwaw trydcia dewja.
Dohladalnycia zapysaa temperaturu i sia bila chworoji.
Brike, szczob ne baczyty tupoho i bajduoho obyczczia dohladalnyci, powernua hoowu do stiny. Nawi czerez cej neznacznyj ruch widczua bil u nozi i wnyzu ywota. Brike
hucho zastohnaa i zapluszczya oczi. Wona podumaa pro are: Lubyj, koy ja pobaczu
tebe?
O dewjatij weczora propasnycia posyyasia, poczaosia marennia. Brike zdawao,
szczo wona w kajuti jachty. Chwyli bilszaju, jachtu chytaje, i wid toho w hrudiach pidnimajesia nudotnyj kubok i pidstupaje do hora are kydajesia na neji i duszy. Wona
kryczy, metajesia w liku Szczo wohke i choodne torkajesia jiji oba i sercia. Koszmary znykaju.
Wona baczy sebe na tenisnomu majdanczyku z are. Kri tonku ohoroduwalnu
sitku synije more. Sonce pecze bezalno, hoowa boy i pamoroczysia. Koy b ne tak
bolia hoowa Ce achywe sonce!.. Ja ne mou propustyty mjacza, i wona naprueno stey za ruchamy are, jakyj pidnimaje raketku dla udaru. Pej! hukaje are,
wybyskujuczy zubamy na jaskrawomu sonci, i, persz ni wona wstyha widpowisty, bje po
mjaczu. Aut, hoosno widpowidaje Brike, radijuczy, szczo are pomyywsia
Use szcze hrajete w tenis? czuje wona czyj nepryjemnyj hoos i rozpluszczuje
oczi. Pered neju, schyywszy, stoji Kern i trymaje jiji za ruku. Win rachuje puls. Potim
ohladaje jiji nohu i neschwalno chytaje hoowoju.
Kotra hodyna? zapytuje Brike, edwe powertajuczy jazykom.
Druha hodyna noczi. Ot szczo, mya strybucho, dowedesia amputuwaty waszu

nohu.
Szczo ce oznaczaje?
Widrizaty.
Koy?
Zaraz. Zwolikaty ne mona odnoji hodyny, inaksze pocznesia zahalne zaraennia.
Dumky Brike putajusia. Wona czuje hoos Kerna jak uwi sni i edwe rozumije joho
sowa.
I wysoko widrizaty? zapytuje wona maje bajdue.
O tak, Kern szwydko prowody rebrom dooni wnyzu ywota. Wid cioho estu
u Brike choone ywit. Swidomis jiji wse bilsze projasniujesia.
Ni, ni, ni, z achom howory wona. Ja ne dozwolu! Ja ne choczu!
Wy choczete pomerty? spokijno zapytuje Kern.
Ni.
Todi wybyrajte odne z dwoch.
A jak e are? Ade win mene kochaje epecze Brike. Ja choczu yty i buty
zdorowoju. A wy choczete widibraty wse Wy strasznyj, ja bojusia was! Riatujte! Riatujte
mene!..
Wona we znowu marya, kryczaa i porywaasia wstaty. Dohladalnycia edwe strymuwaa jiji. Skoro na dopomohu pokykay Dona.
Tym czasom Kern szwydko praciuwaw u susidnij kimnati, roblaczy pryhotuwannia
do operaciji.
Riwno o druhij hodyni noczi Brike pokay na operacijnyj sti. Wona oprytomnia i
mowczky dywyasia na Kerna tak, jak dywlasia na swoho kata zasudeni do smerti.
Zmyujte, nareszti proszepotia wona. Wriatujte
Maska opustya na jiji obyczczia. Dohladalnycia wziaasia za puls. Don dedali micnisze prytyskaw masku. Brike zneprytomnia.
Wona oprytomnia w liku. Hoowa pamoroczya. Jiji nudyo. Niby w tumani zhadaa pro operaciju i, popry strasznu sabis, pidniaa hoowu, pohlanua na nohu i zastohnaa. Noha bua widrizana wyszcze kolina i tuho zabyntowana. Kern dotrymaw sowa: win
zrobyw use, szczob jaknajmensze spotworyty tio Brike. Win piszow na ryzyk i zdijsnyw
amputaciju z takym rozrachunkom, szczob mona buo wyhotowyty protez.
Uwe de pisla operaciji Brike poczuwaasia zadowilno, chocz ychomanka j ne prochodya, szczo due turbuwao Kerna. Win widwiduwaw jiji szczohodyny j ohladaw nohu.
Szczo ja teper robytymu bez nohy? zapytuwaa joho Brike.
Ne turbujte, ja wam zroblu nowu nohu, kraszczu za tu, szczo bua, zaspokojuwaw jiji Kern. Szcze tanciuwatymete. Ae obyczczia joho spochmurnio: noha poczerwonia wyszcze amputowanoho miscia j spucha.
Pid weczir hariaczka posyyasia. Brike poczaa metatysia, stohnaty i maryty.
Ob odynadciatij weczora temperatura pidskoczya do soroka i szesty desiatych.
Kern serdyto wyajawsia: win zrozumiw, szczo poczaosia zahalne zaraennia krowi.
Todi, ne dumajuczy pro poriatunok tia Brike, Kern wyriszyw widwojuwaty u smerti chocza
b czastynu eksponata. Koy promyty jiji krowonosni sudyny antyseptycznym, a potim fiziohicznym rozczynom i pustyty swiu, zdorowu krow, hoowa ytyme.
I win nakazaw znowu perenesty Brike na operacijnyj sti.
Brike eaa bez pamjati j ne widczua, jak hostryj skalpel szwydko zrobyw nadriz na
jiji szyji, wyszcze czerwonych szramiw, jaki zayszyysia wid perszoji operaciji. Cej nadriz
widdiyw ne ysze hoowu Brike wid jiji prekrasnoho moodoho tia. Win widsikaw wid

Brike we swit, wsi radosti ta nadiji, jakymy wona ya.

Hoowa Toma chyria szczo ne de dedali bilsze. Toma ne buw prystosowanyj dla
yttia samoju swidomistiu. Szczob poczuwatysia dobre, jomu neobchidno buo praciuwaty,
ruchaty, pidijmaty wantai, natruduwaty swoje mohutnie tio, potim bahato jisty ta
micno spaty.
Win czasto zapluszczuwaw oczi j ujawlaw, szczo, napruujuczy swoju spynu, pidijmaje i nosy waki miszky. Jomu zdawaosia, szczo win widczuwaje koen napruenyj
mjaz. Widczuttia buo take realne, szczo win rozpluszczuwaw oczi w nadiji pobaczyty
swoje due tio. Ae pid nym, jak i ranisze, wydniysia ysze niky stoa.
Toma skrehotiw zubamy i znowu zapluszczuwaw oczi.
Aby rozwayty sebe, win poczynaw dumaty pro seo. Ta widrazu zhaduwaw i pro
swoju nareczenu, jaka teper nazawdy wtraczena dla nioho. Ne raz win prochaw Kerna
szwydsze daty jomu nowe tio, a toj z posmiszkoju widkazuwaw:
Use szcze ne znajdu pidchooho, poterpy trochy.
Ta chocz jake pohaneke tilce, prosyw Toma: take weyke buo joho prahnennia powernuty do yttia.
Z pohanekym tiom ty propadesz. Tobi treba zdorowe tio, widpowidaw Kern.
Toma czekaw, dni spyway, a joho hoowa wse szcze strymia na wysokomu stoyku.
Osobywo tiakymy buy noczi bez snu. W nioho poczaysia halucynaciji. Kimnata
krutyasia, sawsia tuman, i z tumanu zjawlaasia hoowa konia. Schodyo sonce. Podwirjam bihaw sobaka, kudkudakay kury. I raptom zwidky wylitaa rewucza wantaiwka i
mczaa na Toma. Cia kartyna powtoriuwaasia bez kincia, i Toma pomyraw bezlicz raziw.
Aby pozbutysia koszmariw, Toma poczaw szepotity pisni, jomu zdawaosia, szczo
win spiwaw, abo rachuwaty,
Jako joho zachopya odna rozwaha. Toma sprobuwaw rotom zatrymaty powitrianyj
strumi. Koy win potim raptowo widkryw rota, powitria wyrwaosia zwidty z kumednym
szumom.
Toma ce spodobaosia, i win znowu poczaw swoju hru. Win zatrymuwaw powitria
doty, doky wono samo ne prorywaosia czerez huby. Toma poczaw powertaty pry ciomu
jazykom: wychodyy due smiszni zwuky. A skilky sekund win moe trymaty strumi powitria? Toma poczaw rachuwaty. Pja, szis, sim, wisim SZ-sz-sz, powitria prorwaosia. Szcze Treba dowesty do diuyny Raz, dwa, try szis, sim dewja, odynadcia
dwanadcia
Stysnute powitria wdaryo raptom w pidnebinnia z takoju syoju, szczo Toma widczuw, jak hoowa joho prypidniaasia na pidstawci.
Szcze, czoho dobroho, zetysz zi swoho sidaa, podumaw Toma.
Win skosyw oczi j pobaczyw, szczo krow rozyasia po sklanij powerchni pidstawky i
krapaa na pidohu. Pewne, powitrianyj strumi, pidniawszy joho hoowu, posabyw
trubky, wstaweni w krowonosni sudyny szyji. Hoowa Toma achnua: newe kine? I
sprawdi, swidomis poczaa zamariuwaty. U Toma zjawyosia take widczuttia, niby jomu
brakuje powitria: ce krow, jaka ywya joho hoowu, we ne moha potrapyty do mozku w
dostatnij kilkosti j prynesty yttiedajnyj kyse. Win baczyw swoju krow, widczuwaw swoje
powilne zhasannia. Win ne chotiw pomyraty! Swidomis cziplaasia za yttia. yty, chaj
tam szczo! Doczekatysia nowoho tia, obicianoho Kernom
Toma namahawsia osadyty swoju hoowu wnyz, skoroczujuczy mjazy szyji, probuwaw rozhojduwatysia, ae tilky pohirszuwaw swoje stanowyszcze: sklani nakonecznyky

trubok dedali bilsze wychodyy z wen. Z ostannimy probyskamy swidomosti Toma poczaw kryczaty, kryczaty tak, jak win ne kryczaw nikoy w ytti.
Ae to we buw ne kryk. To buo peredsmertne chrypinnia
Koy Don, jakyj spaw storoko, prokynuwsia wid cych neznajomych zwukiw i wbih
do kimnaty, hoowa Toma edwe woruszya hubamy. Don, jak umiw, wstanowyw hoowu
na misce, wtysnuw trubky hybsze i staranno wyter krow, aby profesor Kern ne pobaczyw
slidiw nicznoji pryhody.
Uranci hoowa Brike, widdiena wid tia, we stojaa na swojemu staromu misci, na
metaewomu stoyku zi sklanoju doszkoju, i Kern prywodyw jiji do tiamy.
Koy win promyw hoowu wid zayszkiw zipsowanoji krowi j pustyw strumi nahritoji do trydciaty semy hradusiw swioji, zdorowoji krowi, obyczczia Brike zaroewio. Za
kilka chwyyn wona rozpluszczya oczi i, szcze niczoho ne rozumijuczy, wtupyasia w
Kerna. Potim z wydymym zusyllam pohlanua wnyz, i oczi jiji rozszyryy.
Znowu bez tia proszepotia hoowa Brike, jiji oczi wypownyy slimy. Teper
wona moha tilky szypity: horowi zwjazky buo pererizano wyszcze staroho pererizu.
Czudowo, podumaw Kern, sudyny szwydko napowniujusia woohoju, koy
ce tilky ne zayszkowa wooha u sliznych kanaach. Odnak na slozy ne slid wytraczaty dorohocinnu ridynu.
Ne paczte j ne urisia, mademuazel Brike. Wy orstoko pokaray sama sebe za
neposuch. Ae ja wam zroblu nowe tio, kraszcze za poperednie, tilky poterpi szcze kilka
dniw.
I, widijszowszy wid hoowy Brike, Kern pidijszow do hoowy Toma.
Nu, a jak sia maje nasz fermer?
Kern raptom spochmurniw i uwano podywywsia na hoowu Toma. Wona maa due
pohanyj wyhlad. Szkira potemnia, rot napiwwidkrytyj. Kern ohlanuw trubky i poczaw ajaty Dona.
Ja dumaw, szczo Toma spy, wyprawdowuwawsia Don.
Sam ty prospaw, bowdur!
Kern poczaw poratysia bila hoowy.
Och, jakyj ach!.. szypia hoowa Brike. Win pomer. Ja tak boju merciw Ja
te boju pomerty Wid czoho win pomer?
Zakruty u neji kran iz powitrianym strumenem! serdyto nakazaw Kern.
Brike zamowka na piwsowi, ae prodowuwaa zlakano i bahalno dywytysia w oczi
dohladalnyci, bezporadno woruszaczy hubamy.
Koy czerez dwadcia chwyyn ja ne powernu hoowu do yttia, jiji mona bude
tilky wykynuty, skazaw Kern.
Za pjatnadcia chwyyn toowa wyjawya sabki oznaky yttia. Powiky ta huby jiji
zdryhnuysia, ae oczi dywyysia tupo, poronio. Szcze za dwi chwyyny hoowa neczitko
promowya kilka sliw. Kern ue swiatkuwaw peremohu. Ae hoowa raptom znowu zamowka. oden nerw ne tremtiw na obyczczi.
Kern podywywsia na termometr:
Temperatura trupa. Kine!
I, zabuwszy pro prysutnis Brike, win iz zlistiu szarpnuw hoowu za huste woossia,
zirwaw zi stoyka i kynuw u weykyj metaewyj taz.
Wynesty jiji na lid Treba bude zrobyty roztyn.
Nehr szwydko schopyw taz i wyjszow. Hoowa Brike dywyasia na nioho rozszyrenymy wid achu oczyma.
U kabineti Kerna zadzwonyw teefon. Kern zi zlistiu burnuw na pidohu syharu, jaku

zbyrawsia prykuryty, i piszow do sebe, hriuknuwszy dweryma.


Howoryw Rawino. Win powidomlaw pro te, szczo widprawyw Kernowi z posylnym
ysta, jakoho Kern, napewne, we oderaw.
Kern zijszow unyz i sam wytiah ysta zi skryky na dweriach. Pidijmajuczy schodamy, Kern nerwowo rozirwaw konwerta i poczaw czytaty. Rawino powidomlaw, szczo Artur Douel, probrawszy do joho likarni pid wyhladom chworoho, wykraw mademuazel oran i wtik sam.
Kern ostupywsia i e ne wpaw na schodach.
Artur Douel!.. Syn profesora Win tut? I win, zwyczajno, znaje wse
O i nowyj woroh, jakyj joho ne pomyuje. W kabineti Kern spayw ysta i zakrokuwaw po kyymi, obmirkowujuczy pan dij. Znyszczyty hoowu profesora Douela? Ce win
moe zawdy zrobyty za odnu chwyynu. Ae hoowa szcze potribna jomu. Neobchidno
bude ysze wyty zachodiw do toho, szczob cej dokaz ne potrapyw na oczi storonnim.
Moywo, bude obszuk, wtorhnennia worohiw u joho dim. Awe neobchidno pryskoryty
demonstraciju hoowy Brike. Peremociw ne sudia. Szczo b tam ne howoryy oran ta Artur Douel, Kernowi bude ehsze borotysia z nymy, koy joho imja osiawatyme oreo zahalnoho wyznannia i powahy.
Kern uziaw teefonnu trubku, wykykaw sekretaria naukowoho towarystwa i poprosyw zajichaty do nioho dla perehoworiw pro orhanizaciju zasidannia, na jakomu win, Kern,
prodemonstruje rezultaty swojich najnowiszych eksperymentiw. Potim Kern zateefonuwaw do redakcij najbilszych hazet i prosyw prysaty interwjueriw.
Treba wasztuwaty hazetnyj haas nawkoo weykoho widkryttia profesora Kerna
Demonstraciju mona bude zrobyty dniw za try, koy hoowa Brike trochy zaspokojisia
pisla potriasinnia i zwykne do dumky pro wtratu tia Nu, a teper
Kern projszow do aboratoriji, widkryw szafky, distaw szpryc, bunzeniwkyj palnyk,
uziaw watu, korobku z napysom Parafin i poprostuwaw do hoowy profesora Douela.

Budynoczok are buw sztab-kwartyroju zmownykiw: Artura Douela, are, Szauba


i oran. Na zahalnij radi buo wyriszeno, szczo oran nebezpeczno powertatysia do swojeji
kwartyry. Ta oskilky oran chotia jajnajszwydsze pobaczytysia z matirju, are pojichaw
do madam oran i prywiz jiji do swoho budynoczka.
Pobaczywszy doczku ywoju i zdorowoju, stareka edwe ne zneprytomnia wid radosti; are doweosia pidchopyty jiji pid ruku i wsadowyty u kriso.
Maty ta doczka zameszkay u dwoch kimnatach tretioho powerchu. Radis madam
oran omariuwaasia tilky tym, szczo Artur Douel, riatiwnyk jiji doczky, wse Szcze eaw chworyj. Na szczastia, win ne nadto dowho perebuwaw pid dijeju zaduszywoho hazu.
Dopomahao j te, szczo w Douela buw due zdorowyj orhanizm.
Madam oran ta jiji doczka po czerzi dohladay chworoho. Za cej czas Artur Douel
due potowaryszuwaw iz nymy, a Mari. oran dohladaa joho nadzwyczajno turbotywo;
ne majuczy zmohy dopomohty hoowi baka, oran perenesa wsiu swoju uwahu na syna.
Tak jij zdawao. Ae bua szcze odna pryczyna, czerez jaku Mari neochocze postupaasia
swojij materi miscem dohladalnyci. Artur Douel buw perszyj czoowik, szczo wrazyw jiji
diwoczu ujawu. Znajomstwo z nym widbuosia za romantycznych obstawyn, win, jak
ycar, wykraw jiji, wyzwoywszy zi strasznoho domu Rawino. Trahiczna dola joho baka
nakadaa i na nioho pecza trahicznosti. A joho osobysti jakosti munis, sya i moodis
dowerszyy szarm, jakomu wako buo ne piddatysia.
Artur Douel zustriczaw oran ne mensz askawym pohladom. Win kraszcze rozbyrawsia w swojich poczuttiach i ne prychowuwaw wid sebe, szczo joho pryjaznis ne ysze
obowjazok chworoho po widnoszenniu do turbotywoji dohladalnyci.

Nini pohlady moodych ludej ne projszy powz zahalnu uwahu. Maty oran udawaa, szczo niczoho ne pomiczaje, chocz, napewne, wona cikom schwaluwaa wybir swojeji doczky. Szaub, szczo cikawywsia ysze sportom i tomu z prezyrstwom stawywsia do
inok, huzywo posmichawsia i w duszi aliw Artura, a are wako zitchaw, sposterihajuczy zarodennia czuoho szczastia, i mymowoli zhaduwaw prekrasne tio Aneliky, ujawlajuczy teper na tomu tili czastisze hoowu Brike, ani Haj. Win nawi sam serdywsia na
sebe za ciu zradu, ae wyprawdowuwawsia tym, szczo tut widihraje rol ysze zakon asociciji: hoowa Brike skri suprowoduwaa tio Haj.
Artur Douel ne mih doczekatysia toho czasu, koy likar dozwoy jomu chodyty. Ta
Arturowi dozwoeno buo ysze rozmowlaty, ne wstajuczy z lika, do toho bykym buo
nakazano berehty eheni Douela.

Jomu chocz-ne-chocz doweosia wziaty na sebe rol hoowy zboriw, jakyj wysuchowuje dumky inszych j tilky korotko zapereczuje abo reziumuje debaty.
A debaty buway inodi burchywymy. Osobywo hariaczkuway are ta Szaub.
Szczo robyty z Rawino ta Kernom? Szaub czomu oblubuwaw sobi w ertwu Rawino
j rozroblaw pany rozbijnych napadiw na nioho.
My ne wstyhy dobyty cioho sobaku. A joho neobchidno znyszczyty. Koen podych cioho psa oskwerniaje zemlu! Ja zaspokoju ysze todi, koy zaduszu joho wasnorucz. Ot wy kaete, hariaczkuwaw win, zwertajuczy do Douela, szczo kraszcze, aby
ciu sprawu wyriszuway sud i kat. Ae Rawino sam nam kazaw, szczo w nioho wada pidkupena.
Miscewa, wstawlaw sowo Douel.
Zadi, Douelu, wstriawaw u rozmowu are. Wam ne mona rozmowlaty. I
wy, Szaube, ne pro te howoryte, pro szczo treba. Z Rawino my zawdy zumijemo pokwytatysia. Najpersze, szczo nam slid zrobyty, ce rozkryty zoczyny Kerna i znajty hoowu
profesora Douela. Nam treba za bu-jaku cinu prolizty do Kerna.
Ae jak wy prolizete? zapytaw Artur.
Jak? Nu jak probyrajusia chatni zodiji.
Wy ne chatnij zodij. Tut potribna neabyjaka wprawnis. are zamysywsia, potim lasnuw sebe po obi.
My zaprosymo na hastroli ana. Ade Brike rozkrya meni, jak druhowi, tajemnyciu joho profesiji. Ce jomu imponuwatyme! Jedynyj raz u ytti bezkorysywo zamaty
zamky u dweriach.
A szczo, koy win ne takyj bezkorysywyj?
My zapatymo jomu. Win moe tilky prokasty nam dorohu i zijty zi sceny, persz
ni my wykyczemo policiju, a ce my, zwyczajno, zrobymo.
Ae tut joho zawziattia whamuwaw Artur Douel. Tycho i powilno win poczaw howoryty:
Ja hadaju, Szczo wsia cia romantyka w danomu wypadku ne potribna. Kern, napewne, we znaje wid Rawino pro moje prybuttia do Parya j uczas u wykradenni mademuazel oran. Ote, meni bilsze nemaje sensu zberihaty inkohnito. Ce persze. Potim, ja
syn pokijnoho profesora Douela i tomu maju zakonne prawo, jak to kau jurysty, rozpoczaty sprawu, wymahaty sudowoho rozsliduwannia, obszuku
Znowu sudowoho, beznadijno machnuw rukoju are. Zaputaju was sudejki zaczipky, i Kern wykrutysia.
Artur zakaszlawsia j mymowoli skrywywsia wid bolu w hrudiach.
Wy nadto bahato rozmowlajete, sturbowano skazaa madam oran, jaka sydia
bila Artura.
Niczoho, widpowiw win, roztyrajuczy hrudy. Ce zaraz myne
Cijeji myti do kimnaty zajsza Mari oran, czymo due schwylowana.
O, czytajte, skazaa wona, podajuczy Douelu hazetu.
Na perszij storinci weykym szryftom buo nadrukowano:
SENSACIJNE WIDKRYTTIA PROFESORA KERNA
Pidzahoowok, dribniszym szryftom:
DEMONSTRACIJA OYWENOJI LUDKOJI HOOWY

U statti powidomlao pro te, szczo zawtra wweczeri pered naukowym towarystwom
wystupaje z dopowiddiu profesor Kern. Dopowi suprowoduwatymesia demonstracijeju
oywenoji ludkoji hoowy.
Dali powidomlaa istorija doslide Kerna, nazywaysia joho naukowi praci ta zdijsneni nym byskuczi operaciji.
Pid perszym powidomenniam buo wmiszczeno stattiu za pidpysom samoho Kerna.
W nij u zahalnych rysach wykadaasia istorija joho eksperymentiw z oywennia holiw
spoczatku sobak, a potim ludej.
oran z napruenoju uwahoju steya to za wyrazom obyczczia Artura Douela, to za
pohladom joho oczej, jakyj perechodyw z riadka na riadok. Douel zowni buw spokijnyj.
Tilky nasamkine na obyczczi joho zjawyasia i znyka skorbotna posmiszka.
Czy ce ne haba? wyhuknua Mari oran, koy Artur mowczky powernuw hazetu. Cej nehidnyk odnym sowom ne zhaduje pro rol waszoho baka u wsiomu ciomu
sensacijnomu widkrytti. Ni, ja cioho tak zayszyty ne mou! Obyczczia oran paao Za wse, szczo zrobyw Kern zi mnoju, z waszym bakom, z wamy, z tymy neszczasnymy hoowamy, jaki win woskresyw dla peka beztiesnoho isnuwannia, win powynen
distaty karu. Win musy daty widpowi ne ysze pered sudom, ae j pered hromadkistiu.
Buo b weyczeznoju nesprawedywistiu dozwoyty jomu trimfuwaty chocza b odnu hodynu.
Szczo wy choczete? tycho zapytaw Douel.
Zipsuwaty jomu trimf! hariacze widpowia oran. Zjawytysia na zasidannia
naukowoho towarystwa i pryludno kynuty w obyczczia Kernowi zwynuwaczennia w tomu,
szczo win ubywcia, zoczyne, zodij
Madam oran ne na art strywoya. Tilky teper wona zrozumia, jak rozchytaysia
nerwy jiji doczky. Wpersze maty baczya swoju tychu, strymanu doczku w takomu zbudenomu stani. Madam oran probuwaa jiji zaspokojity, ae diwczyna mowby niczoho ne pomiczaa nawkoo. Wona wsia paaa hniwom i ahoju pomsty. are i Szaub iz podywom
dywyysia na neji. Swojeju hariaczkowistiu i nestrymnym hniwom wona perewerszya jich.
Maty oran bahalno podywyasia na Artura Douela. Win perechopyw cej pohlad i skazaw:
Wasz uczynok, mademuazel oran, chocz by jakymy bahorodnymy poczuttiamy
wy ne pokerowuwaysia, nerozwa
Ta oran perebya joho:
Je nerozwaywis, jaka warta mudrosti. Ne podumajte, szczo ja choczu wystupyty
w roli herojini-wykrywalnyci. Ja prosto ne mou wczynyty inaksze. Cioho wymahaje moje
moralne poczuttia.
Ae czoho wy dosiahnete? Ade wy ne moete skazaty pro wse ce sudowomu slidczomu?
Ni, ja choczu, szczob Kern buw zhabenyj pryludno! Kern roby sobi sawu na
neszczasti inszych, na zoczynach i wbywstwach! Zawtra win chocze spoczyty na awrach
sawy. I win powynen distaty sawu, na jaku win zasuyw.
Ja proty cioho wczynku, mademuazel oran, skazaw Artur Douel, pobojujuczy,
szczo wystup oran moe staty potriasinniam dla jiji nerwowoji systemy.
Due szkoda, widpowia wona. Ae ja ne widmowlu wid nioho, nawi koy b
uwe swit buw proty mene. Wy szcze ne znajete mene!
Artur Douel posmichnuwsia. Cia juna hariaczkowis podobaa jomu, a sama Mari, z
rozpasziymy szczokamy, szcze bilsze.
Ae ce bude nerozwaywyj krok, poczaw win znowu. Wy piddajete sebe
weykij nebezpeci

My budemo zachyszczaty jiji, wyhuknuw are, pidijmajuczy ruku tak, niby win
trymaw szpahu, hotowu zawdaty udaru.
Tak, my budemo zachyszczaty was, hoosno pidtrymaw druha Szaub, potriasajuczy w powitri kuakom.
Mari oran, baczaczy ciu pidtrymku, z dokorom dywyasia na Artura.
U takomu razi ja tako suprowoduwatymu was, skazaw win.
W oczach oran majnua radis, ae widrazu wona spochmurnia.
Wam ne mona Wy szcze chworyj.
A ja wse-taky pidu.
Ae
I ne widmowlusia wid cijeji dumky, nawi koy b uwe swit buw proty mene! Wy
szcze ne znajete mene, posmichajuczy, powtoryw win jiji sowa.

U de naukowoji demonstraciji Kern osobywo retelno ohlanuw hoowu Brike.


O szczo, skazaw win jij, zakinczywszy ohlad. Siohodni o womij weczora was
powezu na bahatoludni zbory. Tam wam dowedesia rozmowlaty. Widpowidajte korotko
na zapytannia, jaki wam stawytymu. Ne bowkni zajwoho. Zrozumiy?
Kern widkrutyw powitrianyj kran, i Brike proszepotia:
Zrozumia, ae ja prosya b dozwolte
Kern wyjszow, ne dosuchawszy jiji.
Win chwyluwawsia dedali ducze. Poperedu buo neproste zawdannia prywezty
hoowu do zau zasida naukowoho towarystwa. Najmenszyj posztowch mih wyjawytysia
zhubnym dla yttia hoowy.
Dla cioho buo specilno obadnano awtomobil. Stoyk, na jakomu roztaszowuwaa
hoowa z usima aparatamy, wstanowyy na osobywu patformu z koliszczatamy dla peresuwannia po riwnomu i ruczkamy dla perenesennia schodamy. Nareszti wse buo hotowe.
O siomij weczora wyjichay.
Weyczeznyj biyj za buw osiajanyj jaskrawym switom. U parteri perewaay sywi
czupryny j yskuczi ysyny muiw nauky, wdiahnutych u czorni fraky ta siurtuky. Wybyskuway skelcia okulariw. U oach ta amfiteatri sydia dobirna publika, tak czy inaksze
pryczetna do switu nauky.
Rozkiszni ubory dam, byskuczi dimanty stworiuway atmosferu, szczo panuje u
koncertnomu zali pid czas wystupiw switowych znamenytostej.
Strymanyj homin hladacziw, jaki czekay na poczatok, spowniuwaw prymiszczennia.
Bila estrady za swojimy stoykamy, mow murachy, trudyysia czysenni korespondenty hazet, pidstruhujuczy oliwci dla stenohraficznych zapysiw.
Praworucz buo wstanoweno riad kinoaparatiw, szczob zafiksuwaty na pliwci wsi
momenty wystupu Kerna j oywenoji hoowy. Na estradi rozmistyasia poczesna prezydija z najwydatniszych predstawnykiw switu nauky. Posered estrady wysoczia kafedra, na
nij mikrofon dla transluwannia promow po radi dla wsioho switu. Druhyj mikrofon stojaw pered hoowoju Brike. Wona wywyszczuwaasia z prawoho boku estrady. Pomirnyj,
umio nakadenyj makija nadawaw hoowi Brike swioho ta prywabywoho wyhladu,
zhadujuczy hnitiucze wraennia, jake powynna bua sprawlaty hoowa na nepidhotowenych hladacziw. Dohladalnycia i Don stojay bila jiji stoyka.
Mari oran, Artur Douel, are ta Szaub sydiy w perszomu riadu, za dwa kroky wid
pomostu, na jakomu stojaa kafedra. Odyn tilky Szaub, jak Nikym ne rozszyfrowanyj,
maw swij zwyczajnyj wyhlad. oran pryjsza u weczirniomu tuaeti j kapeluszku. Wona
nyko nachylaa hoowu, prykrywajuczy krysamy kapeluszka, szczob Kern, wypadkowo
hlanuwszy, ne wpiznaw jiji. Artur Douel i are zahrymuwaysia.
Jichni czorni borody ta wusa buy zrobeni artystyczno. Dla bilszoji konspiraciji buo
wyriszeno, szczo wony odyn z odnym ne znajomi. Koen sydiw mowczky i znudeno
rozhladaw susidiw. are buw u hnitiuczomu nastroji: win edwe ne zneprytomniw, pobaczywszy hoowu Brike.
Riwno o womij na kafedru zijszow profesor Kern. Win buw blidiszyj, ni zwyczajno,
ae spownenyj hidnosti.
Zbory prywitay joho trywaymy owacijamy.
Kinoaparat zatriskotiw. Hazetnyj murasznyk stych. Profesor Kern poczaw dopowi
pro swoji widkryttia.

To bua byskucza za formoju i majsterno skadena promowa. Kern ne zabuw zhadaty


pro poperedni, due cinni praci peredczasno pomeroho profesora Douela. Ae, widdajuczy naene praciam nebiczyka, win ne zabuwaw i pro swoji skromni zasuhy. Suchaczi
ne powynni buy maty odnoho sumniwu w tomu, szczo wsia czes widkryttia naey
jomu, profesorowi Kernu.
Joho promowa kilka raziw pererywaasia opeskamy. Sotni dam spriamowuway na
nioho binokli ta ornety. Binokli ta monokli czoowikiw z ne menszoju cikawistiu spriamowuwaysia na hoowu Brike, jaka wymuszeno posmichaa.

Za znakom profesora Kerna dohladalnycia widkrutya kran, pustya powitrianyj strumi, i hoowa Brike teper maa zmohu howoryty.
Jak wy poczuwajetesia? zapytaw jiji starekyj uczenyj.
Diakuju, dobre.
Hoos Brike buw huchyj i chrypkyj, nadmiru puszczenyj strumi powitria swystiw,
zwuk buw maje pozbawenyj modulacij, i wse wystup hoowy sprawyw nadzwyczajne
wraennia. Takyj szkwa apodysmentiw ne zawdy dowodyosia czuty i wseswitnio znamenytym aktoram. Ae Brike, jaka koy upywaasia uspichom, wystupajuczy u maekych kabare, cioho razu ysze stomeno opustya powiky.
Chwyluwannia oran dedali zrostao. Jiji poczaw byty nerwowyj dro, i wona micno
zcipya zuby, szczob wony ne cokotiy. Ot zaraz kilka raziw howorya wona sobi, ae
szczorazu jij brakuwao riszuczosti. Atmosfera hnitya jiji. Pisla konoho propuszczenoho
momentu wona namahaa zaspokojity sebe dumkoju, szczo czym wyszcze woznesu profesora Kerna, tym hanebniszym bude joho padinnia.
Poczaysia promowy.
Na kafedru zijszow sywekyj didu, odyn iz najwydatniszych uczenych.
Kwoym, chrypkuwatym hoosom win howoryw pro henilne widkryttia profesora
Kerna, pro wsemohutnis nauky, pro peremohu nad smertiu, pro szczastia spikuwatysia z
tymy, chto daruje switowi najbilszi naukowi dosiahnennia.
I w toj czas, koy oran najmensze na ce spodiwaasia, jakyj wychor dowho strymuwanoho hniwu ta nenawysti pidchopyw jiji i ponis. Wona we ne woodia soboju.
oran kynuasia na kafedru, edwe ne zbywszy z nih pryhoomszenoho didusia, maje
skynua joho, zajniaa joho misce i zi smertelno blidym obyczcziam i paajuczymy, nemow
u ychomanci, oczyma furiji, jaka peresliduje wbywciu, neriwnym hoosom poczaa swoju
paku, sumburnu promowu.
Uwe za strepenuwsia, koy wona zjawya.
Perszoji myti profesor Kern znitywsia i zrobyw mymowilnyj poruch u bik oran, tak
niby chotiw zatrymaty jiji. Potim win szwydko powernuwsia do Dona i proszepotiw jomu
na wucho kilka sliw. Don wysyznuw u dweri.
W zahalnomu sumjatti nichto na ce ne zwernuw uwahy.

Ne wirte jomu! kryczaa oran, pokazujuczy na Kerna. Win zodij i wbywcia!


Win ukraw praci profesora Douela! Win ubyw Douela! Win i zaraz praciuje z joho hoowoju. Win muczy i torturamy prymuszuje prodowuwaty naukowi doslidy, a potim wydaje jich za wasni widkryttia Meni sam Douel kazaw, szczo Kern otrujiw joho
U publici sumjattia pererostao w paniku. Bahato ludej popidchopluwaysia z mis.
Dejaki korespondenty nawi pohubyy oliwci j zastyhy u pryhoomszenych pozach. Tilky
kinooperator staranno krutyw ruczku aparata, radijuczy z nespodiwanoho triuku, jakyj zabezpeczuwaw striczci uspich sensaciji.
Profesor Kern cikom opanuwaw sebe. Win stojaw spokijno, z posmiszkoju spiwczuttia na obyczczi. Doczekawszy, koy nowyj spazm stysnuw horo oran, win skorystawsia pauzoju, powernuwsia do kontroeriw, jaki stojay bila dwerej, i wadno nakazaw
jim:
Wywedi jiji! Chiba wy ne baczyte, szczo w neji prypadok bezumstwa?
Kontroery kynuysia do oran. Ae persz ni wony wstyhy dobutysia do neji kri
natowp, are, Szaub ta Douel pidbihy do diwczyny j wywey jiji w korydor. Kern prowiw
usiu hrupu pidozriym pohladom.
U korydori oran namahaasia zatrymaty policija, ae moodym ludiam poszczastyo
wywesty jiji na wuyciu i posadyty w awtomobil. Wony pojichay.
Koy schwylowana publika trochy whamuwaa, profesor Kern zijszow na kafedru i
wybaczywsia pered zboramy za sumnyj incydent.

oran diwczyna nerwowa j isteryczna. Wona ne wytrymaa tych sylnych pereywa, jaki widczuwaa, prowodiaczy cilisiki dni u towarystwi sztuczno oywenoji mnoju
hoowy trupa Brike. Psychika oran nadomyasia. Wona zboewolia
Cia promowa bua wysuchana w motorosznij tyszi zau.
Poczuysia sabeki opesky, ae wony buy zahuszeni szykanniam. Niby podych
smerti powijaw nad zaom. I sotni oczej teper ue dywyysia na hoowu Brike z achom i
alistiu, jak na mercia, szczo wstaw z mohyy Nastrij prysutnich buo zipsowano beznadijno. Bahato chto piszow, ne dosydiwszy do kincia. Naszwydku proczytay zazdaehi
napysani promowy, prywitalni teegramy, akty pro obrannia profesora Kerna poczesnym
czenom i doktorom riznych instytutiw ta akademij nauk, i zbory buo zakryto.
Za spynoju profesora Kerna zjawywsia nehr i, nepomitno kywnuwszy jomu, poczaw
hotuwaty do perewezennia nazad hoowu Brike, widrazu zmarniu, stomenu j perelakanu.

Zayszywszy na samoti w zakrytomu awtomobili, profesor Kern daw wolu swojij luti.
Win styskaw kuaky, skrehotiw zubamy i tak ajawsia, szczo szofer kilka raziw styszuwaw
chid maszyny i zapytuwaw u suchawku:
Ao?

Uranci druhoho dnia pisla zoszczasnoho wystupu Kerna pered naukowym towarystwom Artur Douel pryjszow do naczalnyka policiji, nazwawsia i zajawyw, szczo win prosy
wczynyty obszuk u kwartyri Kerna.
Obszuk u kwartyri profesora Kerna we zdijsneno mynuoji noczi, sucho widpowiw naczalnyk policiji. odnych rezultatiw cej obszuk Ne daw. Zajawa mademuazel
oran, jak toho j slid buo czekaty, wyjawyasia wytworom jiji zbudenoji ujawy. Chiba wy
ne czytay pro ce w rankowych hazetach?
Czomu wy tak ehko powiryy, szczo zajawa mademuazel oran je wytworom jiji
zbudenoji ujawy?
Tomu szczo, pomirkujte sami, widpowiw naczalnyk policiji, ce nejmowirna
ricz, i, zresztoju, obszuk pidtwerdyw
Wy dopytuway hoowu mademuazel Brike?
Ni, my ne dopytuway odnych holiw, widpowiw naczalnyk policiji.
Darma! Wona tako moha b pidtwerdyty, szczo baczya hoowu moho baka.
Wona osobysto rozpowidaa meni pro ce. Ja napolahaju na powtornomu obszuku.
Ne maju do toho nijakych pidstaw, rizko widpowiw naczalnyk policiji.
Newe win pidkupenyj Kernom? podumaw Artur.
Do toho , prowadyw dali naczalnyk policiji, powtornyj obszuk moe wykykaty newdowoennia hromadkosti. Ludy i tak ue obureni wystupom cijeji boewilnoji
oran. Imja profesora Kerna u wsich na ustach. Win oderuje sotni ystiw i teegram z wysowenniam spiwczuttia jomu j oburennia wczynkom oran.
I wse-taky ja napolahaju na tomu, szczo Kern wczynyw kilka zoczyniw.
Ne mona bezpidstawno kydatysia takymy zwynuwaczenniamy, powczalno
skazaw naczalnyk policiji.
To dajte meni moywis pidtwerdyty jich, zapereczyw Douel.
Taku moywis wam ue buo nadano. Predstawnyky wady wczynyy obszuk.
Koy wy katehoryczno widmowlajete, ja zmuszenyj budu zwernutysia do prokurora, riszucze skazaw Artur i pidwiwsia.
Niczym ne mou wam zaradyty, widpowiw naczalnyk policiji, te pidwodiaczy.
Odnak zhadka pro prokurora zrobya swoje. Trochy podumawszy, win skazaw:
Ja, szczoprawda, mih by daty rozporiadennia wczynyty druhyj obszuk, ae, tak by
mowyty, neoficijno. Koy obszuk das nowi dani, todi ja dopowim pro ce prokurorowi.
Obszuk maje buty prowedenyj w prysutnosti mojij, mademuazel oran i moho
druha are.
A czy ne zabahato?
Ni, wsi ci osoby mou wyjawytysia due korysnymy.
Naczalnyk policiji rozwiw rukamy i, zitchnuwszy, skazaw:
Harazd! Ja widriadu kilkoch agentiw policiji u wasze rozporiadennia. Zaproszu
j slidczoho.
Ob odynadciatij ranku Artur ue dzwonyw u dweri Kerna.
Nehr Don proczynyw waki dubowi dweri, ne znimajuczy anciuka.
Profesor Kern ne pryjmaje.
Ta tut napered wystupyw policejkyj i prymusyw Dona wpustyty nespodiwanych
hostej do kwartyry.

Profesor Kern zustriw jich u swojemu kabineti, wdajuczy z sebe obraenu dobroczesnis.
Proszu was, skazaw win kryanym tonom, szyroko rozczynywszy dweri aboratoriji i metnuwszy na chodu nyszcziwnyj pohlad na oran.
Slidczyj, oran, Artur Douel, Kern, are i dwoje policejkych zajszy.
Znajoma obstanowka, z jakoju buo powjazano stilky tiakych pereywa, schwyluwaa oran. Serce jiji zabyosia sylnisze.
U aboratoriji bua tilky hoowa Brike. Jiji szczoky bez rumjan nabuy temno-owtoho
widtinku mumiji. Pobaczywszy oran i are, wona posmichnua i zaklipaa oczyma. are,
zdryhnuwszy wid achu, widwernuwsia.
Zajszy do suminoji z aboratorijeju kimnaty.
Tam bua wyhoena hoowa litnioho czoowika z weykym mjasystym nosom. Oczi
tijeji hoowy buy schowani za zowsim czornymy okularamy. Huby zehka tremtiy.
Oczi bola, pojasnyw Kern. Ot i wse, szczo ja mou wam zaproponuwaty,
dodaw win z ironicznoju posmiszkoju.
I dijsno, ohlanuwszy we budynok wid pidwau do horyszcza, inszych holiw ne wyjawyy.
Koy powertaysia nazad, znowu doweosia prochodyty czerez kimnatu, de bua
towstonosa hoowa. Rozczarowanyj Douel ue buo poprostuwaw do wychodu, a za nym
ruszyy slidczyj i Kern.
Poczekajte! zupynya jich oran.
Pidijszowszy do hoowy z towstym nosom, wona widkrutya powitrianyj kran i zapytaa:
Chto wy?
Hoowa ruchaa hubamy, ae hoos ne zwuczaw. oran pustya sylniszyj strumi powitria. Poczuwsia szyplaczyj szepit:
Chto ce? Wy, Kern? Widkryjte-no meni wucha! Ja ne czuju was
oran zahlanua u wucha hoowy i wytiaha zwidty weyki szmatky waty.
Chto wy? powtorya wona zapytannia.
Ja buw profesorom Doueem.
Ae wasze obyczczia, zadychnuasia oran wid chwyluwannia.
Obyczczia?.. hoowa edwe wymowlaa sowa. Tak mene pozbawyy nawi
moho obyczczia. Maeka operacija parafin wwedeno pid szkiru nosa Na al, mojim
yszywsia tilky mozok w ocij spotworenij czerepnij korobci ae j win widmowlajesia suhuwaty meni Ja pomyraju naszi doslidy nedoskonali chocz moja hoowa j proya
dowsze, ni ja rozrachowuwaw teoretyczno.
Dla czoho u was okulary? zapytaw slidczyj, nabyzywszy.
Ostannim czasom koega ne dowiriaje meni, i hoowa sprobuwaa posmichnuty. Win pozbawlaje mene moywosti czuty i baczyty Okulary neprozori szczob ja
ne wykazaw sebe pered nebaanymy dla nioho widwiduwaczamy Znimi e ci okulary.
oran tremtywymy rukamy zniaa okulary.
Mademuazel oran wy? Zdrastujte, drue mij!.. A Kern skazaw, szczo wy pojichay Meni pohano praciuwaty bilsze ne mou Koega Kern tilky wczora myostywo
ohoosyw meni amnistiju Koy ja sam ne pomru siohodni, win poobiciaw zawtra zwilnyty
mene
I raptom, pobaczywszy Artura, jakyj stojaw zboku, niby zacipeniwszy, blidyj mow
smer, hoowa radisno prokazaa:
Arture!.. Synu!..

Na my jiji pryhasli oczi projasniy.


Baku, ridnyj mij! Artur stupyw do hoowy. Szczo z toboju zrobyy?..
Win pochytnuwsia. are pidtrymaw joho.
Ot dobre Szcze raz my pobaczyysia z toboju pisla mojeji smerti prochrypia hoowa profesora Douela.
Hoosowi zwjazky maje ne praciuway, jazyk pohano woruszywsia. W pauzach powitria zi swystom wylitao z hora.
Arture, pociuj mene u ob koy tobi ne ne nepryjemno
Artur nachyywsia i pociuwaw.
O tak teper dobre
Profesore Douel, skazaw slidczyj, czy moete wy powidomyty nas pro obstawyny waszoji smerti?
Hoowa perewea na slidczoho we maje zhasyj pohlad, pewne, pohano rozumijuczy, szczo j do czoho. Potim, zrozumiwszy, powilno skosya oczi na oran i proszepotia:
Ja jij howoryw wona znaje wse.
Huby hoowy perestay woruszyty, a oczi zamaryy.
Kine, skazaa oran.
Dejakyj czas usi stojay mowczky, pryhoomszeni tym, szczo staosia.
Nu szczo , poruszyw waku mowczanku slidczyj i, powernuwszy do Kerna,
skazaw Proszu za mnoju do kabinetu! Ja maju dopytaty was.
Koy dweri za nym zaczynyysia, Artur wako opustywsia na stie bila hoowy baka
i zatuyw obyczczia rukamy.
Bidoasznyj, bidoasznyj bako!
oran mjako pokaa jomu ruku na pecze.
Artur porywczasto pidwiwsia i micno potys jiji.
Z kabinetu Kerna poczuwsia postri.

Oeksandr Bielajew ............................................................................................................ 1


HOOWA PROFESORA DOUELA .................................................................................. 1
OEKSANDR BIELAJEW.................................................................................................. 2
HOOWA PROFESORA DOUELA .................................................................................. 2
PERSZA ZUSTRICZ ........................................................................................................ 3
TAJEMNYCIA ZABORONENOHO KRANA.............................................................. 7
HOOWA ZAHOWORYA ........................................................................................ 11
SMER CZY WBYWSTWO? ...................................................................................... 14
ERTWY WEYKOHO MISTA .................................................................................. 19
NOWI MESZKANCI ABORATORIJI ...................................................................... 21
HOOWY ROZWAAJUSIA.................................................................................... 24
NEBO I ZEMLA ............................................................................................................ 27
POROK I DOBROCZESNIS ...................................................................................... 32
MERTWA DINA......................................................................................................... 38
ZNYKYJ EKSPONAT................................................................................................. 46
DOSPIWANA PISNIA .................................................................................................. 50
INKA-ZAHADKA ....................................................................................................... 54
WESEA PROHULANKA ........................................................................................... 58
W PARY!...................................................................................................................... 62
ERTWA KERNA ......................................................................................................... 65
LIKARNIA RAWINO.................................................................................................... 70
BOEWILNI .............................................................................................................. 73
SKADNYJ WYPADOK U PRAKTYCI .................................................................. 76
NOWEKYJ ................................................................................................................. 81
WTECZA ....................................................................................................................... 84
POMI YTTIAM I SMERTIU .................................................................................... 88
ZNOWU BEZ TIA....................................................................................................... 92
TOMA POMYRAJE WDRUHE ................................................................................... 96
ZMOWNYKY ................................................................................................................ 99
ZIPSOWANYJ TRIMF ............................................................................................ 103
OSTANNIE POBACZENNIA .................................................................................... 107

You might also like