You are on page 1of 10

Sonety do Laury

Petrarka

Od tłumacza

Francesco Petrarca to największy poeta liryczny Włoch.

• Urodził się w 1304 r. w Arezzo

Jest synem florenckiego notariusza, który wskutek waśni politycznych znalazł się
na liście proskrybowanych, zmuszony był ujść z Florencji i wycofał się do swojej
wiejskiej posiadłości - Incisa nad rzeką Arno. Był skazany na wygnanie z Włoch
oraz konfiskatę majątku. Pracował jako prawnik na dworze papieża w
Awinionie.

• Petrarka studiował prawo na uniwersytetach w Montpellier i w Bolonii.


• Po śmierci ojca wrócił do Awinionu, zarzucił prawo sposobiąc się do stanu
duchownego.
• Kardynał Colonna powierzył mu wychowanie swojego syna.

6 kwietnia 1327 r. zobaczył w kościółku Św. Klary na uroczystości


wielkopiątkowej Laurę (miała 19 lat), która wtedy była mężatką.

Miłość do Laury trwała 47 lat - aż do śmierci poety.

Kim była Laura?

• Córka langwedockiego szlachcica Odiberta de Noves.


• Kiedy miała 18 lat, wyszła za mąż za markiza Hugonowa de Sade.
• Podobno była nieszczęśliwa z mężem (po jej śmierci w pół roku się ożenił).

Jedną z jej córek mieli zamknąć w klasztorze przez jej “rozwiązłe” obyczaje.

Petrarka podczas pobytu w Awinionie w 1348 r. dostał wiadomość, że Laura


zmarła (w 21 rocznicę poznania). W wieku 40 lat zmarła na zarazę morową
(“czarna śmierć”).
Data - 6 kwietnia

Tego dnia:

• Zobaczył swoją miłość - Laurę (w Wielki Piątek).


• Powiązał myśl napisania Afryki - uważał ją za swoje najcelniejsze dzieło i
również 6 kwietnia otrzymał za nią wawrzynowy na Kapitolu.
• Stracił Laurę - nawet o tej samej godzinie ją poznał.

Petrarka “zlatynizował” swoje nazwisko, nie mogąc zlatynizować swojej duszy


(nazwisko Petracco).

• Był on: poetą, historykiem, archeologiem, odkrywcą klasycznych rękopisów


rzymskich, podróżnikiem, dyplomatą, erudytą, wielkim humanistą.

Pozostawił większość dzieł pisanych po łacinie (poezje, traktaty, listy, dialogi).

Niektóre utwory pisał po włosku - uważano ten język za nieliteracki, za mowę


gminu (lingua volgare).

W 1351 został laurem kapitolińskim w Rzymie za poemat łaciński Africa. W


zamierzeniu miała to był wielka epopeja narodowa, apoteozująca imperium
rzymskie po zwycięstwie nad Kartaginą.

Poeta podróżował wiele po Europie - Włochy, Francja, Hiszpania, Belgia, Niemcy,


Anglia.

W okresie nawiedzenia przez Laurę zaczął siwieć (20 lat).

• Zmarł 18 lipca 1374 r.

Żył 70 lat. Znaleziono go nad ranem nieżywego, schylonego nad rękopisem


Eneidy w miejscowości Arqua pod Padwą.

• Miał syna i córkę (mimo, że był duchownym).

Jego syna papież Klemens VI uprawnił specjalną bullą.

Petrarka bardzo cenił swoje łacińskie dzieła, jednakże utwory pisane w języku
ludu postawiły go wysoko w pamięci pokoleń.
Wielka trójca stworzyła włoski język literacki:

 Dante - wyrzeźbił go myślą i opisem


 Petrarka - wlał weń uczucie i muzykę
 Boccaccio - nadał mu soczystość i barwę

Kiedy Dante w mistycznej, wyidealizowanej Beatryczy kochał ducha, przenośnię,


przywidzenie, Petrarca był realistą, kochał ziemską kobietę.

Według określenia T. Macaulaya:


Niepospolity umysł, ksiądz-poeta, największy poeta miłości.

Był to towarzysz pożądany monarchów i papieży, książąt i kardynałów, gorący,


odważny patriota.

Nie wahał się piętnować w wierszach demoralizacji kurii papieskiej w Awinionie,


nie wahał się mówić gorzkich prawd swojemu narodowi ani gromić
cudzoziemskich najeźdźców swej ojczyzny.

Wzgardził godnością hrabiego, którą mu nadał król francuski, odrzucił infułę


biskupią ofiarowaną mu przez papieża.

• Canzoniere – to zbiór włoskich liryków, zawiera tyle utworów, ile dni liczy
rok (366).

Poezja Petrarki znalazła się poza świadomością przeciętnego Polaka.

Petrarkowskie “donna” - kobieta/pani. Zawiera się akcent w galanterii i czci,


zgodne to zwłaszcza z barwą uczuciową do Laury.

Mamy do czynienia z poetą, który pierwszy raz zauważył u kobiety ciało.

Dzieło włoskie - Trionfi

• Zbiór poezji, składający się z sześciu triumfów: miłości, czystości, śmierci,


sławy, czasu i wieczności
• Ten długi poemat napisany jest tercynami tak, jak „Boska komedia” Dantego,
ujęty jest w formę wizji, przedstawia przemijalność rzeczy ziemskich,
których triumf jest pozorny.
„Trionfi” to długi alegoryczno-moralny poemat na cześć Laury.

Ciekawym rysem poematu jest chęć łączenia apoteozy Laury z dziejami


ludzkości, wybrane postaci i epizody odzwierciedlają najważniejsze etapy historii
świata i pod tym względem „Trionfi” mają przypominać dzieło Dantego.

• Pisane 1365-1374, tematy podobne do tematów sonetów.

Koncepcja sztuki, poety i literatury.

• Petrarka rozumie piękno natury, które towarzyszy jego


• uczuciom jako niezbędne tło.
• był wrażliwy na piękno muzyki.
• ideałem są starożytni, przede wszystkim Wergiliusz.
• uważał, że autor = myśli w jego dziele.
• oprócz wartości ściśle artystycznych dzieło poetyckie powinno spełniać misję
utylitarną i speł-niać ideały moralne.
• w poezji Petrarka hołduje zasadom concis (zwięzły) oraz brevis
• (krótki), natomiast w listach jest często rozwlekły, co wynika ze sztuczności
języka i obfitości cytatów.
• podkreśla niezależność poety (jednostki wzniosłej), który należy do kategorii
wyjątkowej, pra-ca na rzecz państwa, właściwa wszystkim, nie dotyczy go.
• za Platonem – ziarna szaleństwa u poety.
• Petrarka oceniał wysoko własną twórczość i był specjalnie wrażliwy na
krytykę.

Recepcja dzieł Petrarki i petrarkizm.

• Petrarkizm – początek w XVI w., w tym czasie głównym przedstawicielem był


Pietro Bembo.
• Dowodem na istnienie tego zjawiska są liczne komentarze i rozprawy
omawiające aspekty moralne oraz stylistyczno-lingwistyczne „Canzoniere” i
„Trionfi”.
• Wiek XVII raczej krytyka Petrarki i przesadnego kultu poetów starożytnych.
• Wiek XVIII nawrót do Petrarki.
• Petrarkizm polegał na naśladowaniu języka i stylu „Canzoniere”.

NA CZEŚĆ MADONNY LAURY ŻYWEJ


3. Był to dzień – Wielki Piątek („dla męki Chrystusa/ Słońce ściemniło swój blask
z żalu za Nim”), zakochanie, „mnie twe oczy spętały, o pani”, on bezbronny, może
się tylko poddać, ona, zbrojna, nieczuła.

18. Kiedy odwracam się cały w tę stronę – ucieka od miłość, „Lecz nie tak szybko,
aby pożąda-nie/ Za mną nie biegło, wierny cień człowieka”, pragnie samotności,
„A ja sam pragnę płakać”.

35. Samotny, w myślach, poprzez puste pola – „mnie gna niedola”, szuka miejsca,
„Gdzie bym od cienia człowieka był wolny”, chce być samotny, bo ludzie znają
jego sekret, „Nie można ukryć serca”, dokądkolwiek jednak pójdzie, miłość
zawsze będzie mu towarzyszyć.

36. Poprzez śmierć gdyby wyzwolić się dało/ Od morderczego, miłosnego żaru –
chętnie zabiłby się, gdyby miało go to uwolnić, jednak sądzi, że „tym krokiem/
(Wzbronionym) wszedłbym w świat też nieszczęśliwy”, „Więc pozostaję – pół
martwy, pół żywy”, miłość skojarzona ze śmiercią „Przy-zywam miłość, głuchą
śmierć przyzywam”.

62. Ojcze niebieski – prośba o uwolnienie się spod wpływu miłości, to 11 lat „Już
jedenasty rok dźwigam to jarzmo”, udręka, cierpienie, pragnienie powrotu do
spraw ziemskich „Pozwól, niech z Twoją pomocą powrócę/ Do spraw
wznioślejszych, do życia innego”, miłość – „wróg mój”.

90. Były to włosy złote, rozpuszczone – portret ukochanej: „tysiąc loków”,


światło „rozelśnione/ W oczach”, „Twarz była pełna współczucia; czy szczera?”,
stąpanie „anielskiego ducha”, jej słowa „Brzmiały inaczej niźli ludzka mowa”.

101. Wiem dobrze – 14 lat, po śmierci każdego czeka szybkie zapomnienie, „Jak
krótko miłość za nami rozpacza!”, „Miłość mnie jednak nie zwalnia z więzienia”,
walka mądrości z namiętnością, ale zwycięży ta pierwsza, „bo duszę zbawia się
mądrością”.

118. Właśnie się kończy rok szesnasty męki – po 16 latach męki z miłości
dobiegają kresu, a je-mu się zdaje, „Że co dopiero zaczął się mój smutek”,
sprzeczności: „Gorycz mi słodką jest, ciem-nością – jasność,/ Życie ciężarem”, boi
się, że ona umrze, „chciałbym mocniej chcieć, i nie chcę także”, jest bezsilny, łzy
nowe, ale uczucia stare, on się nie zmienił mimo buntów i walk.

124. Los, myśl, uczucia miłosne najsłodsze – „czasem zazdroszczę/ Tym, którzy
przeszli już na drugą stronę”, nieustanna walka „I człowiek się zżera/ Żyjąc w
cierpieniu, w nieustannej walce”, strach, że szczęście już nie wróci, „Słowa
pociechy są kruche i kłamią”, brak nadziei, rozpacz.
132. Jeśli to nie jest miłość – cóż ja czuję? – pytania retoryczne, np. „Jeśli
samochcąc płonę – czemu płaczę?”, żeglarz „Na pełnym morzu, samotny, bez
steru”, „Płynę nie wiedząc już sam, czego pragnę”.

133. Miłość na cel mnie wystawiła strzałom – „ochrypłem w końcu/ Prosząc o


litość. Lecz ty jesteś skałą”, oczy jej „Ślą mi śmiertelny cios”, „Tobie – igraszka, a
ja z tego ginę”.

134. Nie ma spokoju, choć wojować nie chcę – „Lękam się, cieszę, marznę, to
znów płonę”, „Ona mnie trzyma w więzieniu, nędznego,/ Nie chce mnie, jednak
odejść nie pozwala”, „Bólem się kar-mię, uśmiecham się łzami,/ Po równo
zbrzydły mi i śmierć, i życie,/ Takim się stałem z twojej wi-ny, Pani”.

157. Ten dzień, jak zawsze gorzki, lecz szczęśliwy – „Jak często dzień ten
wspominam, nie zliczę”, portret: „Twarz – śnieg gorący, włosy – czyste złoto,/
Rzęsy jak heban”…

202. Z bryły czystego i żywego lodu/ Wznosi się płomień, który mnie ogarnia –
miłość = śmierć = kataklizm, brak litości ze strony ukochanej, ale ona jest
niewinna, to tylko los.

204. Duszo, która tak wiele różnych rzeczy – ona jest jego przewodniczką: „Nie
zbłądzę w drodze krótkiej, ale twardej,/ Która na wieczny pobyt mnie wywiedzie”.

205. Słodkie ugody, słodkie rozdrażnienia – „Dla tej jedynej serce me odkryte”,
może kiedyś ktoś będzie mu zazdrościł <<On dokonał/ Dla najpiękniejszej
miłości…>>”, a inny będzie żałował, że jej nie poznał.

211. Żądza wciąż gna mnie, miłość mnie prowadzi – nadzieja „ślepa i złudna
towarzyszka”, „Rozsądek umarł, tu panują zmysły”, 6 kwietnia roku 1327 rano
„Wszedłem w labirynt, dotąd nie wyszedłem”.

212. Błogosławiony w snach, we łzach szczęśliwy – „Buduję w piasku i piszę na


wietrze”, „Ślepy na wszystko inne (…) Oprócz mej szkody”, to już 20 lat i żadnej
zapłaty.

216. Cały dzień płaczę, płaczę również nocą – „po próżnicy” przechodzą mu dni,
życie = śmierć, czuje żal, że „ta, co pełna litości głębokiej (…) lecz mnie nie
ratuje”.

218. Ze wszystkich kobiet urodziwych, miłych – pragnie jej przyjścia, dopóki


będzie na świecie „Życie jest piękne, lecz później się zaćmi”, natura mogłaby
zabrać ze świata wszystko, „Lecz straszniej zaiste,/ Gdyby jej oczy zamknęła
śmierć”.

219. O świcie śpiewne ptaków zawodzenie – Jutrzenka „Ta, co ma z śniegu twarz,


a włosy złote”, „Widziałem oba słońca, (…) To śćmiło gwiazdy, tamto – słońce
śćmiło”.

220. Skąd miłość złoto wzięła, z jakiej żyły – „Skąd tyle piękna i tak
nieziemskiego/ Na pogodniejszym niźli niebo czole?”, z jakiego słońca powstały
jej oczy…

221. Jakaż fatalność, jaki los zjadliwy – „Już rok dwudziesty z rzędu tak goreję”,
cierpienie prowadzi do klęski, mimo to „Miłość tak słodko znów kłuje i głaska”.

224. Jeśli serce szczere, miłość wierna – pytania retoryczne, „Jeśli to powód, że z
miłości ginę/ Płonąc z daleka, zamarzając z bliska,/ Sobie przypiszę szkodę, tobie
– winę”.

226. Żaden samotny wróbel na kominie/ bardziej samotny nie był – „Łzy
nieustanne – są w smaku przyjemne,/ Śmiech – to ból dla mnie, co jem – gorzkie
wszystko”…, nie ma swojego skarbu, opłakuje szczęście.

229. Śpiewałem. Płaczę. – żadna jej reakcja nie zmieni jego postawy, nie złamie
miłości, szczęście zależy od niej, miłości, świata i przeznaczenia.

230. Płakałem. Teraz śpiewam. – płacz rodzi nadzieję.

253. Słodkie spojrzenia! O rozważne słówka! – nie może doczekać się chwili, gdy
ją zobaczy, „Żyć dłuższym szczęściem los mi nie pozwoli”.

265. Głuche, kamienne serce i złe chęci/ W pokornej, wdzięcznej, anielskiej


postaci – bez względu na porę roku on zawsze smutny, „Boli mnie los mój,
kobieta i miłość./ Nadzieją żyję, uparty, wytrwały”, kropla drąży skałę, „Nie ma tak
twardej woli, by nie zmiękła”.

NA CZEŚĆ MADONNY LAURY UMARŁEJ


267. O oczy piękne, których nikt nie zbudzi! – „Słodki uśmiechu, skąd szedł cios i
łaska!”, nie widzi szczęścia dla siebie oprócz śmierci, „Za krótko wśród nas, a za
wcześnie w niebie”, „dziś już słowa jej rozwiane w wietrze”.
271. Węzeł, co pętał bez chwili wytchnienia/ Przez lat dwadzieścia jeden moje
serce,/ Śmierć rozwiązała – nowe, nieznane cierpienie, „Lecz ból nie uśmierca”,
on jest zahartowany w bólu.

272. Życie ucieka – wspomnienia, samotność, port, rozdarte żagle.

278. W swym najpiękniejszym – Laura odchodzi w kwiecie wieku, wniebowzięta,


śmierć przed trzema laty.

280. Nie byłem nigdy w miejscu, gdzie bym widział – wszystko rzeczy na ziemi
„Proszą, bym kochać nie przestał ni śpiewać”, prośba do duszy, by modliła się,
„Bym oparł się świata pokusom”.

282. Duszo szczęśliwa! Pociecho łez miła – przychodzi do niego nocą, „Nie
ciebie płaczę, ale moją stratę./ Jedyną ulgę mam w tej chwili smutnej”, kiedy ona
wraca do niego.

283. Śmierci! Odarłaś z barw – pretensje do śmierci, ale Laura wraca.

285. Nigdy synowi matka – Laura patrzy na niego z raju, ukazuje mu drogę przez
życie.

292. Oczy, o których żarliwie mówiłem – Laura urzekła go, odarła z siły i uczyniła
go dziwakiem wśród świata, teraz jednak włosy, uśmiech… „Co zamieniły ziemię
w raj przeczysty –/ Garścią popiołu są, co nic nie czuje”, tuła się po morzu,
„Koniec miłosnej pieśni. Nie mam siły”.

293. Gdybym przewidział – już nie potrafi pisać, „Płaczu szukałem, a nie sławy z
płaczu./ Dziś chciałbym pisać pięknie, ale ona/ Woła mnie w górę, niemego z
rozpaczy”.

300. Jakże zazdroszczę Tobie – ziemia ma w sobie jej ciało, duszę – niebo, duchy
są jej towarzyszami, śmierć jest w jej oczach, ale ona go nie wzywa.

302. Wzniosłem się myślą w górę – jej dusza znajduje się w raju, rozmawia z nią.

306. To słońce – czuje się jak zwierzę w lesie, szuka miejsc drogich jemu, ona
przebywa w raju.

312. Ani błyskanie gwiazd – nic go nie poruszy, nie chce żyć, wzywa do siebie
śmierć.

329. Chwilko! Godzino! – jego nadzieje poszły z wiatrem, ślepy na wyrok śmierci
Laury.
335. Ujrzałem jedną – ona była zawsze przeznaczona dla Boga.

336. Wraca mi w myśli – Laura zmarła 6 kwietnia 1348 r., widzi jej zjawę.

338. Śmierci! Bez słońca świat pozostawiłaś – a on „w rozpaczy, sobie obrzydły”,


cała natura po-winna ją opłakiwać, „Świat nie docenił jej, choć ją posiadał”.

340. Moje miłosne ukochane wiano – „Zwykłaś pojawiać mi się w snów


godzinie”, tylko ona może położyć kres jego męce, „Zjaw mi się we śnie skargi
me ukoić”.

341. Jakiż to anioł litościwy skraca/ Chwile cierpienia – czuje, jak „nocami wraca/
Pani snów moich, czysta, złotowłosa”, „Gdy się ją widzi, umierać się nie chce”, za
życia była dla niego sroga „przez wzgląd na nas samych”.

342. Karmiony strawą obfitą miłości – jest „Pamiętny rany ciężkiej a dotkliwej”,
ona znów go na-wiedza i przemawia do niego: „Nie płacz już więcej, czy nie dość
płakałeś?/ I bądź żywy, jak ja nie umarłam!”.

344. Być może, niegdyś miłość była rzeczą/ Słodką – tego on nie pamięta, teraz
pełna goryczy, ona jest teraz w niebie, a on utracił spokój, „Szczęście zabrała mi
stąd śmierć okrutna”, brak pociechy, „Dawniej umiałem płakać oraz śpiewać,/
Dziś wiersza złożyć nie umiem”.

350. To nasze kruche – kruche szczęście, Laura tak krótko była na tym świecie.

352. Duszo szczęśliwa! Jak słodko i lotnie – widział ją kroczącą w promieniach


słońca, nie kobieta, lecz anioł, „Z twoim

odejściem odeszła stąd miłość/ I dobroć”, śmierć słodka i brak słońca.

356. W snach święta postać mi się ukazuje – wzrusza ją jego cierpienie, żal
wybudza go ze snu.

358. Nie może pięknej twarzy śmierć zohydzić – pociechę śle Chrystus, od jej
śmieci „jednego dnia nawet nie żyłem”.

361. Często powiada mi wierne zwierciadło – jest już stary, sił ubywa, „I widzę
dobrze: życie jest przelotne,/ Na ziemi żyje się tylko raz przecie”, ona jedna za
życia „wzięła wszystkim chwałę”.

362. Często ulatam w niebiosa myślami – zagląda do nieba, raz usłyszał jej głos:
„Miły! Teraz cię kocham i szanuję,/ Zmieniłeś bowiem zwyczaje i włosy”, ona
prowadzi go do Boga, prosi Go, by mógł pozostać w niebie razem z Laurą, Bóg
jednak odpowiada mu: „Twój los już ustalony”.

364. Przez lat dwadzieścia jeden w poniewierce/ Miłość więziła mnie, w


szczęściu, w rozpaczy – po śmierci Laury żył jeszcze 10 lat „w płaczu”, „Teraz,
zmęczony, dźwigam się z upadku”, „Resztę dni Tobie, poświęcam, mój Boże”,
żałuje, że zmarnował całe życie, „gdy lepiej można by je przeżyć/ Żyjąc w
spokoju, a nie płonąc cały”, prośba o wybawienie od kary wiecznej, wyznaje swój
grzech, „sobie nie przebaczam”.

365. Życia mojego opłakuję dzieje – życie zmarnowane w miłości śmiertelnej,


zwraca się do Boga, jak po latach wichury do portu, Bóg jest jedyną nadzieją.

You might also like