You are on page 1of 557

Rozdział I

CO SIĘ DZIAŁO NA ZIEMIACH POLSKICH


W CZASACH STAROŻYTNYCH?
1. Ery, okresy, epoki, kultury. Jak dzieli się dawne
dzieje?
W bardzo dawnych czasach, które przyciągają
uwagę historyka od momentu, gdy na intere-
sującym go terytorium pojawił się człowiek, nie
było jeszcze ani ziem polskich, ani ziem niemiec-
kich czy rosyjskich i jakichkolwiek innych. Nie
było bowiem ani Polaków czy Niemców, tzn. na-
rodów, ani Polski czy Niemiec, czyli państw. Lu-
dzie w większych czy mniejszych gromadach po-
jawiali się na różnych terytoriach, wędrowali
z jednego miejsca na drugie w poszukiwaniu
środków do życia, a środki te uzyskiwali poprzez
zbieractwo dziko rosnących roślin, polowanie
(początkowo bardzo prymitywne) na różne zwie-
rzęta i łowienie ryb. Te pierwsze ludy nazwano
dlatego ludami zbieracko-łowieckimi. Kiedy to
było?
Na ziemie, które wiele tysięcy lat później stały
się ziemiami polskimi, pierwsze gromady ludzi
przybyły około 200 tysięcy lat temu lub, być mo-
że, nieco później, choć zważmy, że owo „nieco”
oznaczało wówczas tysiące łat. Niektórzy badacze
uważają natomiast, że człowiek na interesujących
nas terenach mógł pojawić się nawet wcześniej.
Epoka, w której na ziemiach polskich bez wąt-
pienia żyli już ludzie, jest nazywana różnie. Geo-
logowie i geografowie odtwarzający historię
Ziemi wyróżnili na podstawie obserwacji osadza-
nia się skał i powstawania ich kolejnych warstw
ery, okresy i epoki. Otóż taka geologiczno-
geograficzna era, w której obecnie żyjemy, nazy-
wa się erą kenozoiczną (od greckich słów ozna-
czających „nowe życie”), a rozpoczęła się 60-70
milionów lat temu. Dzieli się ona na dwa okresy,
nazwane trzeciorzędem, trwającym prawie całe
owe 60-70 milionów lat, oraz czwartorzędem,
który rozpoczął się około 1-3 milionów lat temu.
To oczywiście bardzo dużo, lecz zarazem widzimy,
jak wiele może jeszcze mieć przed sobą nasz
czwartorzęd, trwający na razie kilkadziesiąt razy
krócej aniżeli trzeciorzęd. W okresie trzeciorzędu
żyły już różne zwierzęta, a pod jego koniec poja-
wiły się małpy człekokształtne, a być może już
pierwotny człowiek. W obecnej postaci, czyli tzw.
człowieka rozumnego (Homo sapiens), człowiek
pojawił się w czwartorzędzie i to dopiero
w ostatnich fazach jego pierwszej epoki, nazwa-
nej plejstocenem (co oznacza nagromadzanie się
nowości). Druga epoka czwartorzędu, która roz-
poczęła się około 10 tysięcy lat temu, nazwana
została — w terminologii geologicznej — holoce-
nem, czyli epoką „zupełnie nową”.
Większość zatem tego, czego uczymy się na
lekcjach historii i co o historii czytamy bądź sły-
szymy, rozgrywa się w holocenie. Dzieje Polski
zaś jako państwa i narodu, które liczą około ty-
siąca lat, to — jak widać — jakby owego holocenu
dzień bieżący, w porównaniu z milionami, set-
kami czy dziesiątkami tysięcy lat jakby chwila.
A przecież tyle się w owej „chwili” zdarzyło!
Wróćmy jednak do plejstocenu i do pierwszych
gromad ludzkich, a także do wymarłych już nie-
których zwierząt, takich jak w szczególności ma-
muty, nosorożce włochate czy niedźwiedzie ja-
skiniowe.
Dla człowieka, który znalazłszy się wobec nie-
znanych a groźnych sił przyrody, by przetrwać,
musiał myśleć i rozwijać wielorakie umiejętności
różniące go od świata zwierząt, a które nazywa-
my kulturą (jako coś innego aniżeli „natura”),
plejstocen miał pewną, bardzo nieprzyjemną ce-
chę. Oto następowało wówczas znaczne oziębie-
nie, a ściślej mówiąc — przeplatanie się okresów
zimnych, lodowcowych, gdy masy twardego
śniegu i lodu, grubości nieraz do 1 kilometra, się-
gały w skrajnym przypadku aż niemal do Kar-
pat, pozostawiając na ziemiach polskich zaledwie
wąski (100-200-kilometrowy) pas dla osadnictwa
ludzkiego, z okresami międzylodowcowymi, cie-
plejszymi niejednokrotnie od naszego dzisiejszego
klimatu. Tych falowań klimatycznych ludzie ko-
lejnych generacji nie odczuwali, gdyż następujące
po sobie fazy zimna i ciepła trwały po kilkadzie-
siąt do ponad stu tysięcy lat, jednakże w okre-
sach zimnych bytowanie ludzkie było szczególnie
trudne. Równocześnie jednak okresy te były dla
człowieka swego rodzaju wyzwaniem: musiał
myśleć i działać, by przystosować się do tych
trudnych warunków (mieszkanie, odzież, zdoby-
wanie pożywienia).
Przyjmuje się, że gromady ludzkie przybywały
na ziemie polskie, opanowane wcześniej przez
trwające ponad 200 tysięcy lat zlodowacenie,
zwane od nazwy podalpejskiej rzeczki zlodowa-
ceniem (epoką lodową) Mindel, w czasie tzw. in-
terglacjału, czyli okresu międzylodowcowego —
Mindel-Riss, zwanego także interglacjałem holsz-
tyńskim (od regionu Holsztyn w Niemczech). Ten
okres międzylodowcowy rozpoczął się około 220
tysięcy lat temu (niektórzy początek ten plasują
znacznie wcześniej) i trwał do około 180 tysięcy
lat temu. Potem jeszcze skuwało Europę bardzo
długie nowe zlodowacenie (przerywane krótszy-
mi okresami międzylodowcowymi), trwające
z różnymi nasileniami prawie do początków ho-
locenu. Na ziemiach polskich lodowiec dotarł
najdalej do Wielkopolski i północnego Mazow-
sza. To przesuwanie lodowca dokonywało się
około 20-12 tysięcy lat temu. W toku topnienia
lodu i rzeźbienia pod jego ciężarem terenu po-
wstawały na tych ziemiach liczne, znane nam
dziś, jeziora.
Niezależnie od posługiwania się przy nazywa-
niu tych czasów, kiedy na ziemie polskie przywę-
drowały pierwsze gromady ludzkie, dziejami sa-
mej ziemi, kształtowaniem się jej powierzchni,
fauny i flory, co jest po prostu kontynuacją po-
działu historii naszej planety na epoki geologicz-
no-przyrodnicze, sam fakt pojawienia się czło-
wieka i wraz z nim kultury wywołał potrzebę
wydzielenia jeszcze innych epok czy okresów hi-
storycznych. Dotyczą one historii właściwej, czyli
historii ludzi, rozgrywającej się zawsze w okre-
ślonym otoczeniu przyrodniczym, stanowiącym
dla człowieka pewien zbiór warunków, które mu-
si brać w swych działaniach pod uwagę. Są one
szczególnego rodzaju stalą ludzkiej historii, co nie
oznacza, że człowiek jest wobec tej stałej bez-
bronny. Im bardziej rozległa i dokładna jest jego
wiedza o warunkach naturalnych, w których żyje,
tym bardziej — będąc od nich stale uzależniony —
potrafi je dla siebie wykorzystać. Oczywiście owo
wykorzystywanie wiedzy o naturze może być
mniej czy bardziej zgodne z interesem ludzi, ale
mogą te warunki posłużyć na przykład do nisz-
czenia. To jednak zależy od charakteru ludzkiej
kultury, a przede wszystkim tej jej części, która
gromadzi normy moralne.
2. Początki historii „ludzkiej”. Starsza epoka
kamienia (paleolit)
Ogromny, trwający już 1-3 milionów lat, szmat
czasu, nazwany czwartorzędem, a w ramach
czwartorzędu plejstocenem, jest z punktu widze-
nia historii ludzkiej tzw. starszą epoką kamienia,
czyli inaczej (z języka greckiego) paleolitem. Na-
zwano ją tak dlatego, że główną cechą wyróżnia-
jącą człowieka ze świata zwierzęcego było, poza
oczywiście świadomością związaną z dyspono-
waniem mózgiem o objętości podobnej do dzi-
siejszej, czyli około 1500-1650 cm3, wytwarzanie
narzędzi i posługiwanie się nimi. Były to na-
rzędzia z odłupywanych fragmentów kamienia.
Ówcześni ludzie posługiwali się także gładzony-
mi rogami i kośćmi zwierząt.
Owe zespoły używanych narzędzi oraz broni
(jak ostrza oszczepów) były na świecie w gruncie
rzeczy dość podobne. W porównaniu z później-
szym zróżnicowaniem świat był kulturowo dość
jednolity. Badacze wszakże dostrzegają w nim
wiele różnic, a także na przykład to, że nie
wszystkie nowe formy kamiennych narzędzi (jak
tzw. pięściaki służące do nacinania oraz innych
czynności, łatwe do trzymania w dłoni, a zakoń-
czone mniej czy bardziej spiczasto) upowszechnia-
ły się równocześnie czy w ogóle na wszystkich te-
rytoriach.
W chwili gdy człowiek pojawił się na ziemiach
polskich w tzw. holsztyńskim okresie międzylo-
dowcowym, ludzkość miała, jak wynika z tego,
co stwierdziliśmy, już za sobą setki tysięcy lat
trwający proces doskonalenia narzędzi kamien-
nych i innych wynalazków (jak przede wszystkim
niecenie ognia). Był to zarazem tyleż trwający
okres przesuwania się ku Europie człowieka z je-
go pierwotnych siedzib w południowej części
Afryki, czyli rozszerzania się terenów zamieszka-
nych. Po najdawniejszym człowieku z ziem pol-
skich pozostały różne wyroby krzemienne: noże,
drapaki, różnego rodzaju pięściaki (najstarszy
z Kondratówki koło Złotoryi) i inne, wykorzy-
stywane w toku zbieracko-myśliwskiego trybu
życia ówczesnych ludzi. Większe zespoły pozosta-
łości po dawnym człowieku, charakteryzujące się
jakimiś cechami, nieraz podobnymi do spotyka-
nych na innych terenach Europy, stały się dla ar-
cheologów podstawą do wyróżniania tzw. kultur.
Do takich kultur na obszarze ziem polskich
w okresie późnego paleolitu należały w szcze-
gólności kultura jerzmanowicka (od Jerzmanowic
w Krakowskiem), szelecka (od jaskini Szeleta na
Węgrzech), oryniacka, mająca swój odpowiednik
we Francji (od miejscowości Aurignac, czytaj:
Oriniak) i być może jeszcze inne. Pierwsze dwie
charakteryzowały się krzemiennymi ostrzami
w kształcie liści, a poza tym wiele cech kultury
jerzmanowickiej związanych było z polowaniami
na niedźwiedzie jaskiniowe. Według Jerzego
Gąssowskiego, u wejścia do jaskini wbijano uko-
śnie dzidy z ostrzami krzemiennymi nacelowa-
nymi do jej wnętrza. Wewnątrz jaskini rozpalano
ogniska, których dym wypędzał niedźwiedzie,
a te natrafiały na najeżone włócznie, wpadając
w tego rodzaju zasadzkę. Z odkryć dotyczących
kultury oryniackiej szczególnie interesujące jest
to, co znaleziono na przedmieściu Puław — w Gó-
rze Puławskiej. Żyjąca tam grupa, składająca się
z czterech rodzin, wyspecjalizowała się w polo-
waniach na mamuty i konie, a żyła w szałasach
bądź jurtach. Wiadomo m.in., że ludzie tej kultury
wytwarzali ozdoby (naszyjniki) z zębów zwierzę-
cych i kości mamuta. Istniały produkujące na
zbyt pracownie krzemieniarskie.
Kultura oryniacka rozpowszechniła się niemal
w całej Europie w ciągu tysiącleci: od 36 do 29
tysiąclecia p.n.e. Około tysiąca lat na ziemiach
polskich współistniała ona z tzw. kulturą
wschodniograwecką (od miejscowości La Gravet-
te we Francji), która przeniknęła poza Karpaty
i rozprzestrzeniła się w okresie między 30 a 21
tysiącleciem p.n.e. Do tej kultury należą m.in.
ciekawe znaleziska z Krakowa. Odkryto tam mia-
nowicie szczątki zespołu około dwumetrowych
w średnicy jurt wzmacnianych elementami
szkieletu mamuta, które tworzyły obozowisko
myśliwych, polujących na mamuty, nosorożce,
konie i niedźwiedzie. Ludność kultury oryniackiej
umiała obrabiać kości i poroża, a nawet wypalała
już figurki z gliny. Z tego czasu pochodzi spoza
ziem polskich (z Willendorfu w Austrii) słynna
gliniana figurka obieca nazwana paleolityczną
Wenus.
Potem przez wiele tysięcy lat (między 21 a oko-
ło 11 tysiącleciem p.n.e.) warunki do bytowania
człowieka były w dużej części niezwykle trudne
ze względu na znane nam już oziębienie klimatu.
Na ziemie polskie, głównie na południowe tere-
ny górskie, bardziej liczne gromady ludzkie za-
czynały przybywać dopiero jakieś 12-13 tysięcy
lat temu. Związane to było z ekspansją zw. kultu-
ry magdaleńskiej (od La Madeleine we Francji),
przesuwającej się d wyżyn środkowoeuropej-
skich, gdzie jej pierwsze odmiany wystąpiły już
w 17 tysiącleciu p.n.e. Znaczne wpływy na zie-
miach polskich miała występująca około 10 ty-
siąclecia p.n.e. (tzn. około 12 tysięcy lat temu)
tzw. kultura hamburska, którą odkryto na stano-
wiskach archeologicznych wokół Hamburga.
Z uwagi na wspomniany zimny (subarktyczny)
jeszcze klimat ludność kultur magdaleńskiej
i hamburskiej, a także panującej około tysiąca
lat na niemal całych ziemiach polskich tzw. kul-
tury świderskiej (od miejscowości Świdry Wielkie
koło Warszawy) żyła w środowisku typu tun-
drowego tak jak dziś na znacznej części Syberii)
oraz zajmowała się polowaniem na renifery,
a może również ich chowem. Narzędzi krzemien-
nych było coraz więcej i coraz bardziej różnorod-
nych, ze względu na to, że stosowano je — jako
piłki, wiertła czy rylce — do wyrobu przedmio-
tów z kości i rogu, materiału oraz powszechniej
wykorzystywanego. Gromady kultur w tamtych
czasach były bardzo ruchliwe. Przemierzały rozle-
gle wówczas połacie tundrowe, obejmujące m.in.
ziemie polskie, docierając do północnej granicy
lasów, znajdującej się znacznie bardziej na połu-
dnie aniżeli obecnie. Zamieszkiwały krótkotrwałe,
złożone z szałasów, obozowiska. Ludność ta nie
różniła się wiele od innych ludów ówczesnej Eu-
ropy. Nie było jeszcze istotnych różnic cy-
wilizacyjnych. Chodziło o przetrwanie.
3. Renifery opuszczają Polskę.Od starszej do
młodszej epoki kamienia. Powstanie rolnictwa na
ziemiach polskich (rewolucja neolityczna)
Stopniowo kończyła się starsza epoka kamie-
nia. Wyraźne ocieplenie sprawiło, że na ziemiach
polskich zmieniał się krajobraz. Coraz bardziej na
północ przesuwającym się lasom iglastym i liścia-
stym ustępowała bezleśna, porostowa, trawiasta
i krzewiasta tundra. Część ludności kultur mazo-
wieckich (świderskiej) przesunęła się na tereny
dzisiejszej Litwy, Łotwy, Estonii i Białorusi. Na
miejsce reniferów pojawiła się fauna leśna z ta-
kimi zwierzętami, jak łosie, jelenie, sarny czy dzi-
ki. Plejstocen ustępował miejsca holocenowi. Nie
od razu jednak na terenach Niżu Europejskiego
starsza epoka kamienia ustąpiła młodszej czy
„nowej” epoce kamienia, w której społeczności
zbieracko-łowieckie wyparte zostały przez spo-
łeczności rolniczo-hodowlane. Prawie 4 tysiące lat
trwało adaptowanie się pokoleń pozostałej lud-
ności przyzwyczajonej do życia w warunkach
tundry do nowego środowiska przyrodniczego.
Ten przejściowy okres, który dotyczy również
ziem polskich, nazwano mezolitem (środkową
epoką kamienia). Trwał on wspomniane około 4
tysiące lat, tzn. od około ósmego do około czwar-
tego tysiąclecia p.n.e. Jedną z charakterystycz-
nych cech kultur czy kulturowych kompleksów
mezolitycznych była konieczność obywania się
mniejszymi ilościami surowca krzemiennego, wy-
stępującego na Niżu Europejskim dość rzadko
w większych skupieniach, co skłaniało do wy-
twarzania narzędzi łączonych. Krzemienne były
w nich jedynie niewielkie (tzw. mikrolityczne)
ostrza, osadzone na częściach drewnianych czy
rogowych. Wyjątkiem były wielkie łupy ka-
mienne służące jako siekiery. Nowością stało się
wytwarzanie narzędzi rybackich, w tym łodzi
i sieci. Wówczas to na terenie Europy został
udomowiony, poprzednio dziki, lecz towarzyszą-
cy ludziom, pies. Nowością był również łuk, słu-
żący do polowań na drobniejszą zwierzynę.
Mieszkano w domostwach dwojakiego typu. By-
ły to domy naziemne lub tylko lekko wkopane
w ziemię, sklecone z kości mamutów, oraz zie-
mianki (całkowicie wkopane w ziemię) czy pół-
ziemianki (wkopane do połowy), skonstruowane
z kości dużych zwierząt, drewna i kamieni.
Spośród kultur, które wyróżniono na ziemiach
polskich w okresie mezolitu, wymienić można
przede wszystkim: komornicką (od Komornicy
koło Nowego Dworu Mazowieckiego), chojnicko-
pieńkowską (od Chojnic na Pomorzu i Pieńków
koło Otwocka) oraz janisławicką (od Janisławic
koło Skierniewic).
Przez prawie tysiąc lat klimat epoki mezolitu
był podobny do naszego dzisiejszego, po czym
jednak (od około siódmego tysiąclecia p.n.e.) za-
czął stawać się cieplejszy i wilgotniejszy, co
sprzyjało zarówno tworzeniu się dobrych gleb,
jak i rozwojowi roślinności. Było to dobrym
wstępem do dalszych etapów rozwoju gospodar-
czej działalności ludzi, a mianowicie do uprawy
roślin i chowu zwierząt — do rolnictwa.
Bardzo słusznie więc przejście od zbieractwa
i łowiectwa do rolnictwa, kiedy to zbieractwo
i łowiectwo stały się dodatkowymi, choć waż-
nymi, domenami zaspokajania potrzeb człowieka,
nazwano rewolucją. Zmieniała ona bowiem za-
sadniczo sposób bytowania znacznej części ludno-
ści. Była to jednak dość dziwna rewolucja. Trwa-
ła bowiem — w skali dziejów całej ludzkości —
około 7 tysięcy lat. Na ziemiach polskich owo
przejście od modelu zbieracko-łowieckiego do
modelu rolniczego czy rolniczo-hodowlanego roz-
ciągnęło się do około 5000 do około 2000 lat
p.n.e., czyli niemal całą młodszą epokę kamienia
(neolit), kończącą się około 1800/1700 lat p.n.e.,
kiedy to nastąpiła epoka brązu. Wykształcenie się
rolnictwa trwało zatem na ziemiach polskich oko-
ło 3 tysięcy lat.
Najwcześniej przechodzenie do rolnictwa za-
świadczone jest dla terenów Bliskiego Wschodu.
Ludność tzw. kultury natufskiej (od stanowiska
archeologicznego Wadi an-Natuf w Palestynie)
już od dziewiątego-ósmego tysiąclecia p.n.e. za-
częła prowadzić bardziej osiadły tryb życia
i w większych grupach: miała psy, chowała ko-
zy i owce, a także, jak się przypuszcza, rozpoczęła
jakąś prymitywną uprawę (pszenicy czy jęczmie-
nia). Wykopaliska w Jerycho (tzw. Jerycho I, czyli
najstarsze, pochodzące z dziewiątego tysiąclecia
p.n.e.) wskazują na to, że wcześni natufijczycy
budowali okrągłe jednoizbowe chaty, a także
około tysiąc lat później otoczyli osadę kamien-
nym murem obronnym o szerokości 8,2 m i wy-
sokości 1,5 m.
Neolityczni, prymitywni jeszcze rolnicy mieli
do dyspozycji bazę techniczną odziedziczoną
z przeszłości. Używali kamiennych narzędzi
(m.in. sierpów z drewnianą rękojeścią, siekier,
żarn), chodzili w ubraniach ze skór zwierząt,
mieszkali, podobnie jak wcześniej, w prymityw-
nych chatach. Nie znali jeszcze zwierząt pociągo-
wych, ziemię spulchniali kamiennymi motykami.
Stopniowo do tego wyposażenia cywilizacyjnego
doszła ceramika oraz tkactwo płótna z włókien
roślinnych, a więc i narzędzia niezbędne do przę-
dzenia i tkania. W związku z tymi nowościami
wyróżnia się przedceramiczny i ceramiczny okres
młodszej epoki kamienia.
Można spytać: dlaczego w ogóle doszło do
przejścia od zbieracko-łowieckiego do rolniczo-
hodowlanego modelu gospodarowania i życia
oraz dlaczego początek tym przemianom dał Bli-
ski Wschód?
Przede wszystkim stwierdzić trzeba, że złożyło
się na to wiele przyczyn, w sumie zaś rewolucja
rolnicza była efektem długotrwałych codzien-
nych działań ludzi, dążących do zaspokajania
swych potrzeb. W tym działaniu dokonywali oni
różnych obserwacji i czynili różne próby polep-
szenia możliwości tego zaspokajania, tak aby
wyjść poza bierne wykorzystywanie darów na-
tury. Skłaniała zaś ich do tego rosnąca w warun-
kach poprawy klimatu liczba ludności. Klimat
stwarzał nowe warunki, a konieczność wyżywie-
nia rosnącej ludności była wyzwaniem. Na Bli-
skim Wschodzie warunki klimatyczne były
w owym czasie optymalne do zainteresowania
się człowieka uprawą roślin i chowem zwierząt.
Tam, jako trawy, występowała dzika pszenica
i dziki jęczmień, a także żyły dzikie kozy i dzikie
owce.
Procesy rozwoju rolnictwa przebiegały różnie
na poszczególnych terenach. Był to zarazem pro-
ces przejmowania przez niewykształconego na
Bliskim Wschodzie modelu gospodarowania i je-
go modyfikowania, adaptowania do konkretnych
warunków. Wspomniane 3 tysiące lat tego proce-
su na ziemiach polskich były bogate w przemia-
ny kulturowe. Archeolodzy wyróżnili wiele form
kulturowych, nazwanych od charakterystycznych
dla nich cech ceramiki.
Jako chronologicznie pierwszą z zespołu kultur
na ziemiach polskich, mających już charakter rol-
niczy, wymienia się kulturę ceramiki wstęgowej
rytej, tak nazwaną od ornamentu wstęgowego
zdobiącego wówczas wytwarzane naczynia gli-
niane. Ludność tej kultury przesuwała się z połu-
dniowej Małopolski aż po Pomorze.
Kultura wstęgowa ryta, rozpowszechniona w
znacznej części Europy, ulegając zróżnicowaniu,
dała początek wielu kulturom, które nazwano
młodszymi kulturami naddunajskimi. Te ostatnie
bardzo silnie oddziaływały na ziemie polskie. By-
ły to: kultura ceramiki wstęgowej kłutej, kultura
lendzielska (od miejscowości Lengyel na Wę-
grzech), dość potem na ziemiach polskich zróżni-
cowana, i kultura nadcisańsko-polgarska. Przy-
puszcza się, że bardziej intensywnie uprawiano
wówczas raczej warzywa, zboża zaś (pszenicę,
jęczmień, mniej żyto i proso) z mniejszą dbało-
ścią. Używano sierpów z krzemiennymi ostrzami,
znano oczywiście żarna. Chowano głównie bydło
(przede wszystkim dla mięsa), świnie, a także
owce i kozy. Ziemię uprawiano motykami. Nie-
którzy przypuszczają, że sporadycznie pojawiały
się radła ciągnione przez woły.
O organizacji ówczesnego społeczeństwa wie-
my bardzo mało. W każdym razie jakiegoś zróżni-
cowania z punktu widzenia bogactwa i biedy
jeszcze nie było. Istniał podział pracy, w którym
takie prace, jak uprawa poletek położonych bli-
sko siedzib (motyką), przędzenie, tkanie, lepienie
naczyń (łącznie oczywiście z pracami ściśle do-
mowymi i opieką nad dziećmi) należały do ko-
biet, karczunek zaś, zajmowanie się zwierzętami
domowymi, obróbka narzędzi, zajęcia myśliwskie
należały do mężczyzn.
Trudno byłoby omówić tu wszystkie kultury
i grupy kulturowe odzwierciedlające proces
upowszechniania się uprawy roślin i chowu
zwierząt. Nie można jednak nie zająć się nieco
bliżej kulturą pucharów lejkowatych (tak nazwa-
ną od formy glinianych naczyń o baniastym
kształcie z szerokim kołnierzem), będącą, jak
można przyjąć, kulturą rodzimą, powstałą na te-
renie Niżu Europejskiego, wprawdzie na gruncie
długotrwałych wpływów idących z południa,
lecz już własną. Krąg tej kultury dzielił się na kil-
ka głównych i pewną liczbę mniejszych grup te-
rytorialnych. Pojawienie się i trwanie kultury pu-
charów lejkowatych przypada na około 6 tysięcy
lat temu (od około 4000 do około 2500 p.n.e.).
W grupach wschodnich tej kultury większą rolę
aniżeli w grupach zachodnich odgrywał chów
zwierząt, łowiectwo i rybołówstwo. Najbardziej
zaawansowane były tereny Polski południowej,
gdzie rozwijała się uprawa zbóż oraz prawdopo-
dobnie zapoczątkowana została orka sprzężajna
(radło ciągnione przez woły). Znane stały się na-
wet w ówczesnym świecie wielkie kopalnie
krzemienia w Krzemionkach Opatowskich pod
Kielcami. Krzemień wydobywano z około tysiąca
szybów.
Około 3500 lat p.n.e., pod wpływem tendencji
idących z terenów na zachód od Odry, zwiększył
się chów bydła rogatego i trzody, przy dużym
znaczeniu łowiectwa i zbieractwa. Wiązało się to
z opanowywaniem przez człowieka terenów zale-
sionych. W ten sposób powstała kultura nazwana
przez archeologów kulturą amfor kulistych. Po-
dobną strukturą gospodarczą charakteryzowała
się także — bardziej tkwiąca jeszcze w tradycji
mezolitu — kultura ceramiki dołkowo-
grzebykowej.
Natomiast dużym novum historycznym na
ziemiach polskich owych odległych tysiącleci,
gdy to na wyprzedzającym inne regiony świata
Bliskim Wschodzie rozwijała się cywilizacja Su-
meru z jej wspaniałymi budowlami i początkami
pisma obrazkowego, a do znacznej potęgi docho-
dził starożytny Egipt, było pojawienie się na
przełomie trzeciego i drugiego tysiąclecia p.n.e.
tzw. kultury ceramiki sznurowej (od śladu na na-
czyniach odciskanego dla ozdoby sznura). Opa-
nowała ona znaczne połacie Europy, lecz pocho-
dzenie przybywającej wówczas na ziemie polskie
ludności tej kultury, bardziej pasterskiej, używa-
jącej koni oraz — co charakterystyczne — posłu-
gującej się kamiennymi toporami kształtu łód-
kowatego (dlatego to nieraz lud ceramiki sznu-
rowej nazywa się ludem toporów lub czekanów
bojowych), nie jest jasne. Nie jest wszakże wy-
kluczone, że tworzyli oni pierwszą falę napływu
do Europy ludności praindoeuropejskiej, z której
potem wywodzić się będą m.in. Germanie, Sło-
wianie czy Bałtowie. Wówczas to następowało
wyodrębnienie się indoeuropejskich przodków
Greków, zaświadczone w kulturze starokreteń-
skiej.
Sznurowcy, którzy byli stosunkowo nieliczną
grupą najeźdźców, dość szybko wtopili się w no-
we środowisko, tworząc wraz z dawną ludnością
nowe grupy kulturowe. O ile sznurowcy prowa-
dzili raczej koczowniczy tryb życia, to w sumie
jednak ludy neolityczne na ziemiach polskich
tworzyły bardziej stałe osady. Podstawową jed-
nostką społeczną była rodzina prosta i rodzina
patriarchalna (ród). W kulturze pucharów lejko-
watych rody, zajmujące pewną liczbę osad, wraz
z sąsiednimi rodami tworzyły jednostki teryto-
rialne o obszarze od 50 do 200 km2.
Ludy neolityczne rozwinęły pewne wierzenia
religijne, odwoływały się do magii, a także miały
potrzeby estetyczne, wyrażające się w twórczości
artystycznej (figurki ceramiczne, zdobienie na-
czyń, kolorystyka).
Wierzenia religijne związane były z kultem sił
przyrody, zwierząt, a także zmarłych, wierzono
bowiem w życie pozagrobowe. Wykształciły się
także różne formy więzi społecznych, utrzymują-
cych zwartość grup rodowych i terytorialnych.
4. Bliski Wschód nadal przoduje. Epoka brązu na
ziemiach polskich
W czasie gdy w Europie na dobre jeszcze
trwała epoka kamienia, gdy postępowało prze-
chodzenie do rolniczego sposobu życia, na Bli-
skim Wschodzie, to znaczy na takich terytoriach,
jak Palestyna, Syria czy Iran, rozpoczęło się już na
przełomie piątego i czwartego tysiąclecia p.n.e.
użytkowanie pierwszego z metali, jakim w ogóle
zaczął posługiwać się człowiek, mianowicie mie-
dzi. Nieco później (to „później” oznaczało setki
lat) na drodze różnorakich doświadczeń uzyskano
właściwy brąz, czyli stop miedzi i cyny. W czasie
gdy na ziemiach polskich i na całym Niżu Euro-
pejskim dominowała pasterska kultura ceramiki
sznurowej i gdy splatała się ona z kulturami lo-
kalnymi, rozwijały się główne kultury obszaru
greckiego, takie jak wspomniana już kultura kre-
teńska (minojska), cykladzka i helladzka, tworzą-
ce razem tzw. kulturę egejską. Były to kultury ko-
rzystające z brązu i kultywujące jego znajomość.
Na ziemie środkowej i wschodniej Europy naj-
silniej oddziaływały wpływy idące z Półwyspu
Bałkańskiego i bezpośrednio z Anatolii (dzisiej-
szej Turcji). Brąz upowszechniał się coraz bardziej
na ziemiach polskich około 1800, a może już oko-
ło 1900 lat p.n.e., czyli około 4 tysięcy lat temu,
jednakże nie oznaczało to automatycznie jakichś
istotniejszych zmian w sposobie gospodarowania
i życia. Długo jeszcze posługiwano się narzędzia-
mi kamiennymi (zwłaszcza toporkami), lepiono
wyroby ceramiczne bez znajomości koła garncar-
skiego, podobnie przędzono i tkano, choć dość
szybko poznawano metale, szczególnie złoto
i miedź.
Oczywiście wszystkie zachodzące tu procesy
były nierównomierne i długotrwałe, choć zmiany
zachodziły znacznie szybciej aniżeli w paleolicie.
Ujednolicaniu kulturowemu ówczesnej Europy
sprzyjały stałe już kontakty handlowe. Mozaika
kulturowa była jednak znaczna i o pełnym wy-
równaniu poziomów rozwoju cywilizacyjnego
nie mogło być mowy. Już wtedy tereny Polski
wschodniej były mniej zaawansowane w po-
równaniu ze środkowymi i zachodnimi. Dłużej
utrzymywały się tam kultury dawne, takie jak
ceramiki sznurowej czy ceramiki dołkowo-
grzebykowej. Przodowało wówczas w Europie jej
południe. Tereny Grecji i Italii wyprzedzały
wówczas inne regiony Europy o około 300 lat.
Początek epoki żelaza na terenach starożytnej
Grecji i Rzymu przypadał na około 1000 lat
p.n.e., zaś na ziemiach polskich około 600 lat
p.n.e.
Epoka brązu trwała na ziemiach polskich około
1200 - 1300 lat. Spośród wyróżnionych przez ar-
cheologów kultur „brązowych”, które miały
istotne znaczenie dla naszych ziem w pierwszych
fazach epoki brązu, wymienić trzeba przede
wszystkim kulturę unietycką (od miejscowości
Unetiče na terenie Czech), rozpowszechnioną
głównie w Polsce zachodniej, a wywodzącą się
z terenów Czech, Moraw i Słowacji, kulturę
Chłopice-Vesel (Chłopice w województwie pod-
karpackim, Vesel koło Trenczyna na Słowacji),
obejmującą tereny wschodnie ziem polskich
(o bardziej rozwiniętym chowie zwierząt), i kul-
turę mierzanowicką (od Mierzanowic w wo-
jewództwie podkarpackim).
Na terenach Polski wschodniej i środkowej
wytworzyła się, wzbudzająca wiele dyskusji, kul-
tura trzciniecka (od Trzcińca pod Puławami), kon-
tynuująca tradycje pasterskie wschodnich regio-
nów ziem polskich, trwające tam od okresu kultu-
ry ceramiki sznurowej. Zachodnie ziemie polskie
objęte zostały natomiast przez kulturę, która na-
zwana została kulturą przedłużycką, a to dlatego,
że w dawniejszej literaturze uznawano ją za po-
przedniczkę późniejszej kultury łużyckiej, wyod-
rębnionej przez sławnego archeologa Józefa Ko-
strzewskiego.
Powstała ona w dużym stopniu na podłożu
kultury unietyckiej, pod wpływem kręgu kultur
tzw. mogiłowych, które pojawiły się wcześniej
(około 1600 lat p.n.e.) na znacznych przestrze-
niach zachodniej Europy. Kultura przedłużycką,
trwająca około 200 lat (od około 1500 do około
1300 lat p.n.e.), traktowana jest przez archeolo-
gów jako pierwsza w pełni „brązowa”, tzn. nie
zmieszana z pozostałościami kultur kamiennych.
Nosiciele tej kultury zajmowali się rolnictwem
i chowem zwierząt.
Około 1300 lat p.n.e., czyli około 3300 lat te-
mu, następowało wyraźne ujednolicenie kultu-
rowe Europy. Przejawem tego było najłatwiej
dostrzeżone przez archeologów rozpowszechnia-
nie się zwyczaju palenia zwłok, a porzucanie sto-
sowanego od wielu tysięcy łat pochówku szkiele-
towego, z czym musiał wiązać się jakiś przełom
w poglądzie na świat, w którym m.in. wystę-
powało traktowanie ognia jako siły oczyszczają-
cej, wyzwalającej duszę z ciała. Owa przemiana
była czymś w rodzaju pochodu, i to szybkiego,
jakby nowej religii, związanej z kultem słońca,
jego wysłannika na ziemi — pioruna i jego ziem-
skiego przedstawiciela — ognia.
Na tle tego względnie ujednoliconego kultu-
rowo obszaru Europy uwidaczniały się pewne
różnice regionalne. Na ziemiach polskich taką re-
gionalną kulturą stosującą obrządek ciałopalenia
była kultura łużycka. Obejmowała ona obszar od
środkowej Łaby po górne dorzecze Bugu oraz od
Moraw i Słowacji po Bałtyk, a trwała około ty-
siąca lat, tzn. od około 1300 do około 300 lat
p.n.e. Była to kultura o bogatym wyposażeniu
cywilizacyjnym, rolnicza, lecz z dużym udziałem
innych zajęć. Ogromna różnorodność przedmio-
tów brązowych, liczne ozdoby (także złote), wła-
sne i importowane, świadczyły o dość powszech-
nym dobrobycie. Rosła liczba ludności miesz-
kającej w coraz liczniejszych osadach, tak otwar-
tych, jak i obronnych, czyli grodach. Do takich
należał znany gród w Biskupinie, składający się z
około 100 domów, w którym mieszkało 100-
1200 osób. Domy (od ponad 30 do ponad 80 m2
powierzchni) miały 2-3 izby, z kamiennym pale-
niskiem w największej.
Dawniejsza nauka wiązała kulturę łużycką ze
Słowianami, którzy już wtedy jakoby przybyli na
ziemie polskie. Wprawdzie przesuwali się oni
w epoce brązu ze stepów azjatyckich na zachód,
lecz nie wiemy na razie nic pewnego o tym, jaki
pod względem etnicznym lud (czy ludy) reprezen-
tował łużycką cywilizację. Być może, prasłowiań-
ski charakter miała jedynie wschodnia odmiana
kultury łużyckiej.
5. Postęp cywilizacyjny ziem polskich. Pojawie-
nie się żelaza. Rola Celtów. Kontakty z Cesar-
stwem Rzymskim
Upowszechnienie się znajomości żelaza może
być traktowane jako przełom cywilizacyjny na
miarę rewolucji neolitycznej. Przecież aż do dziś
jednym z filarów nowoczesnej cywilizacji są żela-
zo i stal, zastępowana wprawdzie przez wiele in-
nych materiałów, lecz dotąd niezastąpiona. Tech-
nologię żelaza najwcześniej opanowano w Azji
Mniejszej, lecz traktowano ją jako ważną woj-
skowo tajemnicę, tak iż dopiero po upadku pań-
stwa Hetytów, korzystających w swych podbo-
jach z żelaza (tzn. około 1180 lat p.n.e.), znajomość
wytopu żelaza z rud powierzchniowych zaczęła
się rozpowszechniać, by poprzez Bałkany oraz
kontakty z regionem śródziemnomorskim (głów-
nie z Etruskami i koloniami greckimi, takimi jak
m.in. Marsylia) dotrzeć w ciągu VII - VI wieku
p.n.e. na tereny naddunajskie, a następnie i na
ziemie polskie jeszcze w czasie panowania, a wła-
ściwie upadania kultury łużyckiej. W pełni
w epokę żelaza wkroczyły nasze ziemie dopiero
około 250 lat p.n.e., czyli około 2200 lat temu.
Epoka ta trwała aż do drugiej połowy V wieku
n.e., czyli do czasu, gdy pod naporem ludów bar-
barzyńskich (tzn. obcych) upadło Cesarstwo
Rzymskie (476). Wschodnia część tego cesarstwa
(Bizancjum), przypomnijmy, trwała jeszcze tysiąc
lat, dopóki jej stolicy Konstantynopola nie zdo-
byli Turcy (1453).
Na ziemiach polskich rozwinięta epoka żelaza
pokrywa się z okresem przedrzymskim, na tere-
nach zachodniej Europy zwanym lateńskim (od
miejscowości La Tene w Szwajcarii), oraz z okre-
sem wpływów rzymskich (od I wieku n.e.), kiedy
to ziemie polskie pozostawały w kontaktach,
głównie handlowych, z bliżej leżącymi prowin-
cjami Cesarstwa Rzymskiego.
Jak poprzednio — zmieniały się różne ludy
i kultury. Znana nam kultura łużycka jeszcze
w końcowym okresie epoki brązu ulegała prze-
kształceniom. Polegały one przede wszystkim na
upowszechniania się tych form kulturowych, któ-
re wykształciły się na Pomorzu. Była to tzw. kul-
tura wejherowsko-krotoszyńska (zwana także
pomorską). Jedną z jej charakterystycznych cech
były groby skrzynkowe budowane z płyt ka-
miennych, w których chowano urny z popiołem
spalonego ciała. Urny te, zwane twarzowymi,
opatrzone były na swej szyjce wyobrażeniem
twarzy. Były to urny podobne do etruskich, co
oznacza nierozwiązaną jeszcze przez archeologów
zagadkę. Czy był to samoistny wynalazek kultury
wejherowsko-krotoszyńskiej, czy też efekt ze-
wnętrznych wpływów? Prawdopodobnie było to
zapożyczenie z odległej Italii, lecz jak to się stało?
Podobnie rzecz ma się ze znanymi na północy
Polski tzw. urnami domkowymi, naśladującymi
kształt domku z drzwiami, a także urnami łączą-
cymi cechy urn twarzowych i domkowych. Nie
ulega w każdym razie wątpliwości, że wpływy
z Italii przedostawały się na północ jeszcze przed
pojawieniem się Rzymu jako miasta i Rzymu ja-
ko państwa. Być może, ważną funkcję łącznika
spełniał bursztyn, za który Pomorze mogło uzy-
skiwać potrzebne surowce (jak brąz).
W czasie gdy na ziemiach Polski północno-
zachodniej panowała kultura wejherowsko-
krotoszyńska, w Polsce środkowej rozwinęła się
kultura tzw. grobów kloszowych, tak nazwana od
zwyczaju umieszczania urny z prochami pod klo-
szem, czyli większym naczyniem odwróconym
dnem do góry. Była ona najprawdopodobniej
swoistym przekształceniem regionalnego odłamu
kultury łużyckiej. Nie były to wszakże kultury
wykorzystujące żelazo, lecz przygotowujące do
tegoż procesu grunt. Równolegle na teren
Śląska przedostawali się Celtowie, wielki lud,
który dał m.in. początek Galom — przodkom
Francuzów, Irlandczyków, Walijczyków. Repre-
zentowali oni bardziej rozwiniętą, już używającą
żelaza, cywilizację, jednak nie potrafili stworzyć
państwa i tracili stopniowo kontrolę nad coraz
większymi, opanowanymi przez siebie obszarami,
by w końcu utrzymać się jedynie na obrzeżach
kontynentalnej Europy, m.in. we wspomnianej
Irlandii. Pod tym względem różnili się diametral-
nie od Rzymian.
Upowszechniały się natomiast, odgrywając ro-
lę przysłowiowych drożdży, cywilizacyjne wzory
celtyckie. Dla ziem polskich oznaczało to szybkie
rozpowszechnienie się cywilizacji żelaza od około
150 lat p.n.e. Wzory celtyckie pchnęły naprzód
rozwój terenów wcześniejszej, a rozpadającej się
kultury łużyckiej. Jej rozkładu nie przezwyciężyły
powstałe na jej gruncie, wymienione już kultury
lokalne.
Owa celtyzacja (zwana przez archeologów la-
tenizacją, od wspomnianego już okresu lateńskie-
go) wyraziła się na ziemiach polskich powsta-
niem dwóch szeroko rozprzestrzenionych kultur:
przeworskiej (od cmentarzyska w Gaci koło
Przeworska) oraz oksywskiej (od cmentarzyska
w Gdyni Oksywiu) o pełnej już cywilizacji żela-
za, czyli wykorzystującej żelazo do wytwarzania
podstawowych narzędzi. Kultura przeworska po-
wstała na gruncie kultury pomorskiej i kultury
grobów kloszowych, podobnie zresztą jak kultura
oksywska, spokrewniona z przeworską.
W okresie wpływów rzymskich (I-V wiek n.e.)
baza cywilizacyjna ludności zamieszkującej zie-
mie polskie pozostała ta sama jak poprzednio, bo
choć Rzym utrzymywał liczne kontakty z zie-
miami polskimi, także polityczne (w okresie,
w rezultacie nieudanych, walk z Germanami), to
jednak udział Celtów w kształtowaniu się oblicza
kulturowego ziem polskich był nieporównanie
większy niż Rzymu. Zamieszkujące je wówczas
ludy zaadaptowały obce zdobycze cywilizacyjne
w sposób odpowiadający tradycji i własnym po-
trzebom. Nie rozpowszechniło się na przykład na
ziemiach polskich budownictwo kamienne, popu-
larne bliżej centrów rzymskich. Ludność mieszka-
ła głównie w osadach otwartych, w domach ty-
pu półziemiankowego lub naziemnego o typowej
także dla wieków późniejszych (na wsi aż do XX
wieku) konstrukcji. Osad obronnych (grodów)
wówczas jeszcze nie było. Pojawiły się ponow-
nie, po tysiącletniej przerwie, na przełomie cza-
sów starożytnych i wczesnego średniowiecza
(mniej więcej od V wieku n.e.).
W okresie wpływów rzymskich nadal rozwija-
ła się kultura przeworska, lecz w II wieku n.e.,
przesuwając się na południe i południowy
wschód, pozostawiła miejsce dla tzw. kultury
wielbarskiej (od cmentarzyska koło Malborka).
Z kolei i jej wpływy przesunęły się na połu-
dniowy wschód, co wiązało się z pobytem na
ziemiach polskich germańskich Gotów i Gepidów.
Kultura wielbarska rozwinęła się na gruncie kul-
tury oksywskiej, lecz zyskała wiele własnych
cech, takich jak inne ozdoby, nie tylko ciałopalny
obrządek pogrzebowy, inne formy różnych
przedmiotów. Stało się to pod wpływem Gotów,
którzy ze Skandynawii przeprawili się przez Bał-
tyk. W ten sposób przez pewien czas występowa-
ła dwoistość kulturowa ziem polskich (kultura
przeworska i wielbarska), przy istnieniu różnych
jeszcze kultur lokalnych, takich jak na przykład
kultura zachodniobałtycka na terenach północ-
nych, gdzie mieszkały takie ludy, jak Galindowie
i Jadźwingowie wymieniani przez Ptolomeusza
w jego Geografii (II wiek n.e.), czy kultura lubo-
szycka (od Luboszyc w województwie lubuskim)
na terenie znacznych obszarów Dolnego Śląska.
Wszystkie te kultury miały charakter rolniczy.
Uprawiano żyto, proso, jęczmień, pszenicę, owies,
groch, bób, len, konopie, być może także wykę
i tatarkę, i chyba jeszcze inne rośliny. Pewne
zwiększenie uprawy żyta można uważać za jedną
z istotnych cech rozwoju rolnictwa w okresie
przedrzymskim i rzymskim. Rozwinięty był chów
bydła rogatego, mniej świń, na niektórych tere-
nach hodowano sporo owiec i kóz. Posługiwano
się radłem i żelazną radlicą. Obok sierpów uży-
wano krótkich kos (półkosków), które należały,
podobnie jak na przykład żarna obrotowe, do
spuścizny celtyckiej.
Obok wytwórczości domowej zaczynało wów-
czas powstawać wyspecjalizowane rzemiosło, co
dotyczy szczególnie obróbki metali i produkcji ce-
ramicznej (już przy użyciu koła garncarskiego).
W okresie późnorzymskim pojawili się bednarze
wytwarzający drewniane wiadra, rzemieślnicy
toczący paciorki bursztynowe, wyrabiający ka-
mienie do żarn. Wymiana miała duże znaczenie.
Na przykład żelazo z Gór Świętokrzyskich było
używane setki kilometrów od ośrodków jego
produkcji. Handlowano także niewolnikami. Nie
ulega wątpliwości, że używano namiastek pie-
niądza (być może były to metale, płótno, futra
czy sól) oraz posługiwano się monetami rzym-
skimi, masowo napływającymi na ziemie polskie
(znaleziono ich dotąd na tych ziemiach około 70
tysięcy). Napływ ten był szczególnie silny w II
i początkach III wieku n.e. Monety te w znacz-
nej części pozostawały w obiegu i w wiekach na-
stępnych.
Kontakty z państwem rzymskim, a także z te-
renami Bizancjum przerwane zostały przez najaz-
dy Hunów, którzy doszli do dużej potęgi za pa-
nowania braci Attyli i Biedy (445-453 r.). Są ślady
osiedlania się Hunów na ziemiach polskich.
W sumie jednak w V wieku, charakteryzującym
się wielkimi przesunięciami ludności poszukującej
nowych siedzib, wypieranej przez napływające,
głównie z Azji, ludy, co było wstępem do trwają-
cej przynajmniej około 100 lat wielkiej wędrówki
ludów, liczba ludności na ziemiach polskich spa-
dła z około 750 tysięcy do około 350-400 tysięcy
osób. Po upadku kultur przeworskiej i wielbar-
skiej 25-40% tej ludności pozostało w swych sie-
dzibach. Otwarte zostały tereny dla nowego
osadnictwa.
Jaka ludność mieszkała na ziemiach polskich
w pierwszej połowie I tysiąclecia? Dopóki nie
pojawiły się źródła pisane mówiące o konkret-
nych ludach, wszelkie wnioskowanie o tym, o ja-
kie ludy chodzi, na podstawie cech poszczegól-
nych kultur archeologicznych jest niemożliwe.
Różne ludy mogły mieć to samo wyposażenie
kulturowe, z drugiej zaś strony ten sam etnicznie
lud mógł charakteryzować się zróżnicowanym
sposobem życia. Pochodzące od autorów greckich
i rzymskich informacje o ludach zamieszkujących
tereny poza granicami państwa rzymskiego są
niejasne. Możemy na przykład identyfikować
z ludem kultury przeworskiej Lugiów, którzy
wspomagali Rzym w jego walce z Germanami,
lecz nie wiemy, czy można Lugiów identyfikować
ze Słowianami czy Germanami. W kulturze wiel-
barskiej niewątpliwe były obok słowiańskich
elementy gockie. Prawdopodobnie Słowianami
byli występujący u kronikarza Jordanesa z VI
wieku Wenetowie, zwani przez autorów germań-
skich Wenedami. Mieszkali oni na południe od
Bałtyku.
W okresie wpływów rzymskich ziemie polskie
przedstawiały zmieniającą się jeszcze mozaikę
ludnościową o stopniowo coraz większym, szcze-
gólnie na terenach wschodnich, udziale ludności
słowiańskiej (wenedyjskiej). Dopiero od czasów
wczesnego średniowiecza, czyli od wieków VI-
VII, można mówić o trwałym już zasiedleniu
ziem polskich przez ludność słowiańską. Słowia-
nie znajdowali się wówczas w okresie wielkiej
ekspansji. Doszli oni aż do Łaby, a na południu
po Morze Egejskie i na Peloponez, na północy zaś
w kierunku dzisiejszej Estonii i górnej Wołgi,
wchłaniając tamtejsze ludy bałtyckie i ugrofiń-
skie. Był to zatem wielki czas Słowian, tak jak
wcześniej taki czas wielkości mieli Etruskowie,
Celtowie czy Rzymianie. Bardzo szybko strefy
ekspansji Słowian i dynamicznie rozwijających
się Germanów, którzy — jak wspomnieliśmy —
potrafili obronić się przed rzymskimi najeźdźcami,
zaczęły się stykać, to zaś miało wielki wpływ na
dalsze losy ziem polskich i powstałego w IX-X
wieku państwa polskiego.
Rozdział II
WCZESNE ŚREDNIOWIECZE NA ZIEMIACH
POLSKICH (OD DRUGIEJ POŁOWY V DO PO-
ŁOWY X WIEKU). POWSTANIE PAŃSTWA
I NARODU POLSKIEGO
1. Słowianie zachodni. Więzi społeczne i ustrój
polityczny
Prawie pięćset lat, które będą przedmiotem
naszej uwagi w tym rozdziale, miało bardzo
istotne znaczenie w historii Polski. Przez owe
wieki ustabilizowaniu uległo osadnictwo sło-
wiańskie na ziemiach polskich oraz powstało
państwo polskie, zaś z większego zespołu Sło-
wian zachodnich wyodrębnili się pod względem
językowym i kulturowym, zróżnicowani jeszcze
plemiennie — Polacy. Obok Polaków do Słowian
zachodnich należeli Słowianie mieszkający mię-
dzy Łabą i Odrą (zwani Słowianami połabskimi
lub zachodnimi, tzn. najbardziej wysuniętymi na
zachód wśród Słowian zachodnich) oraz Czesi,
Morawianie i Słowacy. Poza Słowianami za-
chodnimi z całej masy słowiańskiej we wcze-
snym średniowieczu wyodrębnili się także Sło-
wianie wschodni (plemiona ruskie) oraz połu-
dniowi (z terenów bałkańskich).
Mówiąc o wędrówkach ludności, o napływie
różnych ludów czy o procesie slawizacji ziem pol-
skich, trzeba pamiętać, że nie dochodziło nigdy
do jakieś kompletnej wymiany zamieszkującej te
ziemie ludności. Od czasów neolitu aż do wcze-
snego średniowiecza bytowały na terenach pol-
skich pokolenia ludów, które na ziemiach tych
istniały już parę tysiącleci. Ten trzon ludnościo-
wy, którego długotrwałe istnienie poświadczają
dane antropologiczne, był trwałym podłożem
ludzkim, ulegającym na skutek różnych wpły-
wów — także w drodze wewnętrznej ewolucji —
przemianom. Przemiany te dały w efekcie struk-
turę ludności, z którą ziemie polskie weszły
w okres wczesnego średniowiecza.
Po okresie wędrówek ludów przez dwa wieki,
tzn. jeszcze w VI i VII wieku, gęstość zaludnienia
ziem polskich była niska. Wyłączając puszcze
i masywy górskie, przestrzeń zagospodarowana
nie przekraczała 6% całego obszaru. Jednakże
stopniowo rosła liczba osad, ożywiała się gospo-
darka niezbędna do wyżywienia rosnącej liczby
ludności oraz zwiększała się przestrzeń uprawna,
obejmując także ziemie położone wyżej.
Formą ustroju społecznego, charakterystyczną
w ogóle dla ludów indoeuropejskich, były rody
składające się z kilku rodzin. Rody były patriar-
chalne, o decydującej roli mężczyzn, choć zarazem
kobieta jako matka i opiekunka ogniska domo-
wego miała swą utrwaloną przez tradycję pozy-
cję. Stopniowo coraz większe znaczenie zdobywać
zaczęły więzi oparte nie tyle na pokrewieństwie,
co na wspólnym zamieszkiwaniu danego teryto-
rium, a to oznaczało rozszerzenie się więzi spo-
łecznych.
Świadectwem tych przemian było m.in. poja-
wienie się osad obronnych, czyli grodów. Gród
stanowił ośrodek życia wspólnoty terytorialnej.
W razie potrzeby chroniono się w nim, zbierano
dla załatwiania różnych spraw ważnych dla
wspólnoty, uprawiano kult religijny. Wały gro-
dów budowano z drewna w połączeniu z ziemią
i kamieniami, a to dawało fortyfikację silną
i odporną na działania zaczepne, nierzadkie
w okresie rywalizacji plemiennych na tle krzyżu-
jących się ekspansji w związku z procesami wy-
twarzania się władzy politycznej. Istniały oczy-
wiście różne sposoby budowy umocnień grodo-
wych, co w sumie świadczyło o dojściu Słowian
do dużego kunsztu w tym zakresie. Budowa gro-
dów, obejmujących wewnątrz wałów przestrzeń
od około 500 do 8 tys. m2, oznaczała nie tylko
wzrost organizacji życia plemiennego, lecz rów-
nież grupowanie się ludzi zajmujących się róż-
nymi zajęciami pozarolniczymi: rzemiosłem, han-
dlem, usługami, rzemiosłem żołnierskim czy in-
nymi zajęciami związanymi z procesem ewolucji
politycznej życia plemiennego w kierunku po-
wstawania państw. Ludność skupiała się nie tyl-
ko w grodach, lecz również w osadach tworzą-
cych się wokół grodów (tzw. podgrodziach, nieraz
także, choć słabiej, fortyfikowanych). Powstawa-
ły w ten sposób przesłanki do rozwoju osad typu
miejskiego. Aż do końca VIII wieku czy nawet
później były to tylko zalążki miast. W tym czasie
na terenach zachodniej Europy, gdzie istniała
dawna tradycja miejska związana z państwem
rzymskim, procesy rozwoju miast były znacznie
łatwiejsze. Ta różnica startu spowodowała, że
ziemie polskie, a także inne tereny słowiańskie,
nie zdołały przez wieki nadrobić różnicy w stop-
niu swego „umiastowienia” w stosunku do kra-
jów leżących od nich na zachód i południowy za-
chód.
Wspólnoty sąsiedzkie powiązane z grodami
miały swego naczelnika (żupana), prawdopodob-
nie wybieranego przez całą ludność. Ludność ta
jednak coraz bardziej różnicowała się pod wzglę-
dem majątkowym. Żupani i ich rodziny należeli
do warstwy najwyższej w strukturze społecznej.
Dalsze procesy różnicowania przyniosły pojawie-
nie się naczelników plemiennych (książąt), orga-
nizujących własne oddziały żołnierzy (tzw. dru-
żynę) dla realizacji swych celów i ambicji poli-
tycznych. Dysponowali oni także, w większym
stopniu niż inni, jeńcami pochodzącymi z wy-
praw wojennych.
Plemiona składały się z kilku do kilkunastu —
jak podaje Lech Leciejewicz — związków sąsiedz-
kich, a to dawało społeczność liczącą od kilkuset
osób do kilku tysięcy. O sprawach plemienia de-
cydował wiec, czyli zgromadzenie wszystkich
mężczyzn należących do plemienia (poza niewol-
nymi jeńcami), lecz na wiecu przewagę miała
warstwa najwyższa, będąca zarazem starszyzną
plemienną, czyli owi żupani i książęta. Jest oczy-
wiste, że wraz z organizacją życia plemiennego
kształtował się system obciążeń ludności. Do
powinności plemiennych należała bardzo praco-
chłonna budowa grodów (wiele tysięcy dni robo-
czych dla jednego grodu), tworzenie zasieków
z drzew powalonych w lasach, a także służba
wojskowa. Wykształcały się zasady podziału łu-
pów wojennych, opłat od przyjeżdżających kup-
ców, od czynności o charakterze sądowym, sys-
tem kar i ściągania takich czy innych danin,
a także wspólnego ponoszenia ciężarów narzu-
canych przez zwycięskie plemiona czy ludy.
Ludność ówczesna mieszkała we wsiach
i wspomnianych grodach. Kilka wsi wraz z nale-
żącymi do nich gruntami tworzyło tzw. pole. Roz-
rastające się pola tworzyły większe jednostki te-
rytorialne zwane opolami (w Wielkopolsce) bądź
osadami (na innych terenach Polski) — poprzed-
nio zwane żupami — a te były z kolei częściami
terytoriów plemiennych z ośrodkami w grodach.
Najpierw (tzn. w VI-VII wieku), gdy więzi rodo-
we były jeszcze dość silne, gospodarowano
wspólnie i wspólnie dzielono plony. Oznaczało
to, że ród dysponował ziemią, wydzielając co-
rocznie poszczególnym rodzinom odpowiednie
udziały. Gdy więzi rodowe słabły, funkcję takie-
go dysponenta spełniała jakaś wspólna organiza-
cja danej osady. Prawdopodobnie w każdej z nich
na czoło wysuwały się osoby o dużym autoryte-
cie.
Stopniowo jednak rola tych wspólnych decyzji
malała na rzecz coraz bardziej usamodzielniają-
cych się indywidualnych gospodarstw rolnych.
Musiało to się wiązać z wykształceniem się poję-
cia własności, co także było (jak wykazuje m.in.
A. Guriewicz) długotrwałym procesem. Członko-
wie wspólnot plemiennych byli ludźmi wolnymi,
uzależnionymi jedynie od struktur organizacyj-
nych tych wspólnot (tzn. zobowiązani byli do
stosowania się do decyzji takich ludzi, jak żupan,
książę i ich ludzie dominujący w życiu plemion).
Można powiedzieć, że wraz z utrwalaniem się
tych struktur, aż do organizacji państwowej
włącznie, swobody wolnych członków plemion
bywały ograniczane. Kształtujące się państwo
niosło jednak ze sobą różnoraki postęp w ich ży-
ciu.
2. Gospodarowanie i kultura materialna
Na czoło zajęć gospodarczych ówczesnych
Słowian zachodnich, którzy na terenach ziem pol-
skich stopniowo wyodrębniali się także pod
względem językowym, jak Polacy, wysuwały się
uprawa roślin (głównie zbóż) i chów zwierząt
(głównie bydła rogatego). Znane były dwa pod-
stawowe systemy rolnicze: wypaleniskowy (ża-
rowy) oraz przemienny, połączony z uprawą
gruntu radiem. Uprawa wy- paleniskowa polega-
ła na przygotowywaniu pól w lasach poprzez
wycięcie tam drzew i spalenie ich na miejscu.
Uzyskany w ten sposób popiół pozwalał na
uprawę na nim przez parę lat zbóż, po czym trze-
ba było w podobny sposób przygotować nowe
pole. Uprawa przemienna za pomocą narzędzi or-
nych, głównie radeł, być może stopniowo ulep-
szanych i zbliżonych swą konstrukcją do pługa,
który w odróżnieniu od symetrycznego, ryjącego
ziemię radia jest narzędziem asymetrycznym, po-
zwalającym za pomocą lemiesza i odkładnicy nie
tylko wzruszać ziemię, lecz także ją odwracać, po-
prawiając w ten sposób jej strukturę (lepsze
spulchnianie, lepsze krążenie wody), wymagała
gruntów urodzajnych, nie stosowano jeszcze bo-
wiem nawożenia. Po wyjałowieniu użytkowane-
go pola pozostawiano je przez jakiś czas odło-
giem (jako pastwisko), by po odpowiednim od-
poczynku gruntu ponownie rozpocząć jego eks-
ploatację.
Uprawiano różne gatunki pszenicy, żyto, pro-
so, jęczmień, warzywa. Sadzono także drzewa
owocowe, w szczególności śliwy i wiśnie. Znano
już pozytywny wpływ na plony zmiany wysie-
wów na tym samym polu. Zboże żęto sierpami,
trawę półkoskami. Warto zwrócić uwagę na to, że
terminy takie, jak „pług” (zwykle wywodzony
z niemieckiego „Pflug”), żęcie, sierp czy kosa, ma-
ją — jak podkreśla L. Leciejewicz — prasłowiań-
ską metrykę, co pozostaje w zgodzie z dawnymi
tradycjami rolniczymi Słowian. Nie wiemy, jak
młócono wówczas zboże. Już wymłócone zboże
przechowywano w spichrzach, a także w wyko-
panych i odpowiednio zabezpieczonych jamach.
Na mąkę przerabiano je w żarnach obrotowych,
które często znajdowały się w osobnych pomiesz-
czeniach.
Jeśli chodzi o chów zwierząt, to przy podkre-
ślonym już dużym znaczeniu bydła rogatego
największym dostarczycielem mięsa były świnie,
tym liczniejsze, im bardziej zwarte było osadnic-
two. Bydło dawało mało mleka, było małe, świ-
nie również niewielkie. Konie, także niewielkie,
używane były do jazdy wierzchem, a znaczenie
ich dla tego celu wzrastało. Chowano kury i gęsi,
rzadziej kaczki (te bardziej dopiero od X wieku).
Uprawiano także łowiectwo dla mięsa, skór i fu-
ter oraz z konieczności ochrony pól i siedzib. Ry-
by łowiono głównie na wędkę, w sieci raczej do-
piero od około IX wieku. Znane natomiast były
samołówki z wikliny, będące swego rodzaju za-
sadzkami na przepływające ryby, oraz wędzenie
ryb. Dość rozpowszechnione było podbieranie
miodu dzikim pszczołom. W tym celu zakładano
barcie w lasach.
Mimo rozwijających się już wcześniej rzemiosł
zasadnicze znaczenie w wytwarzaniu potrzebnych
przedmiotów miała nadal produkcja domowa.
We własnym zakresie wytwarzano przedmioty
domowe z drewna i gliny, tkano i szyto odzież
oraz obuwie, choć niewykluczone jest dość wcze-
sne pojawienie się tych, którzy umieli szyć (stąd
słowo: szewc). Musieli istnieć fachowcy, pomaga-
jący we wznoszeniu budynków czy w budowie
wozów bądź łodzi. W rękach specjalistów nato-
miast znajdowało się wytwarzanie broni i narzę-
dzi żelaznych, ozdób oraz wyrobów ceramicznych
wyższej jakości wytwarzanych przy użyciu koła
garncarskiego. Szczególnie duże znaczenie mieli
kowale. W garncarstwie fachowym początkowo
czynni byli garncarze wędrowni. Pewna część
wytworów metalowych i ozdób pochodziła od
dawna z importu spoza własnych terytoriów.
Ziemie polskie wczesnego średniowiecza pozo-
stawały w rozlicznych kontaktach handlowych,
mierzonych oczywiście skalą ówczesnych możli-
wości, z całą niemal Europą. Zewsząd docierali na
nasze tereny kupcy wędrowni, znajdując nabyw-
ców głównie wśród starszyzny plemiennej. Do-
cierały także na ziemie polskie monety bizantyń-
skie.
Targi lokalne musiały mieć bardzo starą me-
trykę na ziemiach Słowiańszczyzny, czego m.in.
świadectwem jest prasłowiański rodowód słowa
„targ” czy „targować”. Z terenów ziem polskich
można było oferować takie produkty, jak na
przykład futra, miód, wosk i bałtycki bursztyn,
stale chętnie widziany (tzw. szlak bursztynowy
znany już był wcześniej).
Mieszkano ówcześnie podobnie jak w wiekach
poprzednich. Domy drewniane, niewielkich roz-
miarów, przeznaczone były dla jednej rodziny.
Na ogół były to budynki naziemne, szczególnie
na terenach piaszczystych. Na ziemiach glinia-
stych domy w większym stopniu zagłębiano
w ziemię. Nie znano kominów. Ogień niecono
na paleniskach, zwykle usytuowanych w środku
izby. W ten sposób dokonywało się również
ogrzewanie chat. Czy domy te miały otwory
okienne, nie wiadomo. Być może, że jedynym
otworem były drzwi.
Przygotowywano różne potrawy, używając ka-
szy (jaglanej, jęczmiennej), mąki, warzyw, owo-
ców (także dziko rosnących), mleka, śmietany, se-
rów, jajek. Jedzono głównie mięso wołowe
i wieprzowe (gotowane, pieczone, wędzone),
a także dziczyznę. Wypiekano placki zastępujące
chleb, który pojawił się później. Rozpowszech-
nione było piwo i miód pitny.
Wzrastała liczba naczyń i sprzętów domowych.
Odzież szyto z płótna lnianego i sukna. Obuwie
robiono z drewna i skóry. Kobiety nosiły suknie
lniane bądź z wełny, mężczyźni spodnie i wyrzu-
caną na wierzch koszulę.
3. Kultura duchowa i artystyczna
Tak jak we wszystkich społecznościach rolni-
czych, życie duchowe ówczesnych mieszkańców
ziem polskich, jak w ogóle Słowian zachodnich
tego czasu, pozostawało w ścisłym związku z co-
dziennymi doświadczeniami i codziennym kon-
taktem z naturą. Do natury tej trzeba było się do-
stosować oraz wykorzystać jej właściwości dzięki
ich poznaniu. Tak miało być jeszcze przez wiele
wieków, zanim nauka nie przeniknęła — jako
niezbędny czynnik kulturowego rozwoju człowie-
ka coraz liczniej zaludniającego ziemię, a który
bez niej nie mógłby przeżyć — do różnych dzie-
dzin życia. Wiedza o świecie wypływała z do-
świadczenia pokoleń i była przekazywana w toku
praktyki. Dotyczy to również specjalistów zajmu-
jących się różnymi dziedzinami produkcji czy
usług.
Stosowano podział roku na cztery pory oraz na
mniejsze okresy związane ze zmieniającymi się
fazami księżyca, skąd wzięło się słowiańskie
utożsamianie księżyca z miesiącem. Poszczególne
„miesiące” nazywano zgodnie z charakterystycz-
nymi dla nich zajęciami gospodarczymi lub ce-
chami zmieniającej się natury. Były one podobne
do dzisiejszych (jak na przykład sierpień od żęcia
sierpami czy listopad od opadania liści). Wydzie-
lano również tygodnie, umiano mierzyć, przy
czym jednostki miar wzorowane były na pew-
nych wielkościach naturalnych (na przykład czę-
ściach ciała ludzkiego, od czego pochodzą różne
łokcie, stopy czy liczenie na palcach).
Napisano już wiele o wierzeniach dawnych
ludów słowiańskich, lecz dotąd obraz ich religii
nie jest dla nas jasny. Nie ulega w każdym razie
wątpliwości, że niezależnie od stale towarzyszą-
cego ludziom myślenia magicznego, wyrażające-
go się m.in. w mniej czy bardziej rozbudowanych
praktykach magicznych, zanim przyjęto chrześci-
jaństwo, społeczeństwo prapolskie rozwinęło
różne treści, przejmując być może od innych lu-
dów dość zwarty system wierzeń religijnych,
zmierzających w kierunku wykształcenia się idei
bóstwa naczelnego (Swaroga). Przeważała — ob-
ok trudnych do odtworzenia mitów dotyczących
podstaw światopoglądu (jak mitu o stworzeniu
świata) — jednak polidoksja, czyli wiara w różne
siły natury i demony, oraz wykształcający się po-
liteizm, czyli wielobóstwo. Jednym z takich bó-
stw mógł być wymieniany nieraz Perun — bóg
błyskawicy i burzy. Oto co pisał w VI wieku do-
radca sławnego Belizariusza, historyk bizantyński
Prokop z Cezarei o religii Słowian: „Uważają [...],
że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest pa-
nem całego świata i składają mu w ofierze woły
i wszystkie zwierzęta ofiarne. O przeznaczeniu nic
nie wiedzą ani nie przyznają mu żadnej roli w ży-
ciu ludzkim, lecz kiedy śmierć zajrzy im w oczy,
czy to w chorobie czy na wojnie, ślubują wów-
czas, że jeśli jej unikną, złożą bogu natychmiast
ofiarę w zamian za ocalone życie, a uniknąwszy
składają ją, jak przyobiecali, i są przekonani, że
kupili sobie ocalenie za tę właśnie ofiarę. Składa-
ją także cześć rzekom, nimfom i innym jakimś du-
chom i składają im wszystkim ofiary, a w czasie
tych ofiar czynią wróżby”.
Miejscem kultu były wzgórza (jak na przykład
Ślęża na Śląsku czy Łysa Góra w Górach Święto-
krzyskich), specjalne miejsca w grodach czy
wsiach. Dużą rolę w życiu ówczesnych Prapola-
ków odgrywały obrzędy związane z kultem zmar-
łych, co odzwierciedlało także fragment ich świa-
topoglądu. Powszechny był nadal zwyczaj pale-
nia zwłok i składania popiołów w urnach gro-
madzonych zwykle na małych cmentarzyskach.
W VII i VIII wieku zaczęto w niektórych okoli-
cach sypać nad spalonymi zwłokami kurhany,
czyli wzniesienia ziemne umacniane kamieniami
czy drewnem. Być może, iż naczelnikom ple-
miennym sypano kurhany bardziej okazałe.
Dość rozwinięte były już upodobania este-
tyczne ówczesnej ludności. Dbano o wygląd,
o czym świadczą ozdoby stroju, choć, jak stwier-
dzają badacze, niezbyt jeszcze rozpowszechnione.
Tak jak w epokach poprzednich znane było zdob-
nictwo przedmiotów użytkowych. W tym zakre-
sie znaczne były wpływy wzorów zewnętrznych
(awarskich, bizantyńskich, a pod koniec VIII wie-
ku także z kręgu monarchii Karola Wielkiego).
4. Wieki IX i X. Powstanie państwa gnieźnień-
skiego. Dynastia Piastów i jej legenda. Początki
Polski i narodu polskiego
W wiekach IX i X, czyli w czasie, gdy na za-
chodzie Europy rozpadła się już monarchia Karo-
la Wielkiego, dając początek trzem wielkim pań-
stwom i narodom europejskim: Francji, Niemiec,
Włoch (843), na ziemiach polskich i w sąsiednich
krajach nastąpiły bardzo głębokie przeobrażenia,
będące ukoronowaniem poprzednio już zaryso-
wujących się procesów. Do procesów tych, przy-
gotowujących przełom IX i X wieku, zaliczyć
przede wszystkim trzeba stopniowy wzrost go-
spodarczy i zagęszczenie osadnictwa oraz stop-
niowy rozkład tzw. demokracji plemiennej,
w której istniała rzeczywista przewaga wiecu w
życiu plemienia. Jak już wspominaliśmy, rola
zgromadzenia mężczyzn danego plemienia zosta-
ła zachwiana wówczas, gdy wyodrębniła się (już
przed IX wiekiem) uprzywilejowana, lecz zarazem
obciążona różnymi obowiązkami na rzecz ple-
mienia grupa starszyzny plemiennej, w tym wo-
dzów, a następnie dynastii książęcych. Władcy
plemienni zaczęli traktować terytoria plemienne
jako swą dynastyczną własność i uznawać, że do
ich władzy należy dysponowanie nimi.
Nowym zjawiskiem było pojawienie się na te-
renie Słowiańszczyzny zachodniej, w tym na zie-
miach polskich, pierwszych miast (nie licząc po
części legendarnej Calisii, utożsamianej z Kaliszem
z początku I tysiąclecia n.e.). Miasto oznaczało
zupełnie nowy aspekt cywilizacyjny, zresztą sam
termin „cywilizacja” pochodzi od słowa civitas,
czyli miasto. Osiedla różniące się od wsi, skupia-
jące ludzi zajmujących się handlem oraz rze-
mieślników dzielących się na coraz to większą
liczbę specjalizacji, były czymś nowym w ówcze-
snym krajobrazie. Nad Bałtykiem powstawały
osady związane z handlem morskim, wśród któ-
rych na czoło wysuwały się Szczecin i Wolin. W
głębi kraju do najstarszych ośrodków miejskich
należały Kraków i Gniezno, główny ośrodek
plemienia Polan, pierwsza stolica tworzącego się
państwa polskiego.
Gniezno jako gród zostało wzniesione w X
wieku na miejscu nazwanym później Wzgórzem
Lecha. Stało się ono głównym centrum importu
soli kujawskiej, a zarazem rozprowadzania tego
ważnego ówcześnie produktu (także dla celów
konserwacji żywności) po Wielkopolsce, a to da-
wało dodatkowe dochody księciu Polan. Miejsce
było dogodne pod względem strategicznym, oto-
czone wodami i lasami. Jedyny dostęp do grodu
istniał od strony wschodniej. W ciągu stosunko-
wo krótkiego czasu gród gnieźnieński urósł do
znacznego jak na ówczesne czasy ośrodka wcze-
snomiejskiego. Najpierw zbudowano przy grodzie
jedno podgrodzie otoczone wałem drewniano-
ziemnym. Gród zajmował około 8,5 tys. m2, pod-
grodzie było nieco mniejsze. Około połowy IX
wieku powstało skupiające rzemieślników nowe
podgrodzie, które otoczono walem z trzech stron.
Czwartą stronę stanowiła ściana między obu
podgrodziami. Poza podgrodziami zaczęła się
tworzyć osada otwarta oraz osada targowa na
tzw. Wzgórzu Panieńskim (dzisiejszy Rynek), po-
łączona z grodem mostem nad jarem i rzeczką.
Wszystkie te procesy natury społecznej i go-
spodarczej były niezbędnym podłożem, a jedno-
cześnie przejawem procesu głęboko zmieniające-
go oblicze ówczesnej Europy, mianowicie po-
wstawania średniowiecznych państw, a w związ-
ku z nimi także i narodów, czyli ponadplemien-
nych wspólnot etnicznych. Piszący w X wieku
nieznany z imienia mnich niemiecki, autor utwo-
ru epickiego pt. Waltbarius, zauważył: „Trzecia
część świata, bracia, nazywa się Europą. Pełna
rozlicznych ludów, językiem, nazwą, a także oby-
czajami różnych, religią i kultem odmiennych”.
W owych wiekach Europa nabierała tych
kształtów na swej politycznej mapie, jakie — bar-
dzo oczywiście z grubsza — charakterystyczne po-
zostały aż do współczesnych nam czasów. Doty-
czy to także terenów zamieszkanych przez ple-
miona słowiańskie. Pierwsze organizacje pań-
stwowe zaczęły się pojawiać u Słowian już w VII
wieku. Przodowały tu Morawy i Słowacja, gdzie
najpierw powstało tzw. państwo Samona, a na-
stępnie, jeszcze przed X wiekiem, państwo mo-
rawskie (zwane także wielkomorawskim), które
potrafiło bronić się przed najazdami Franków,
lecz nie zdołało znieść naporu Węgrów rządzone-
go przez dynastię Arpadów. W skład państwa
morawskiego wchodziła południowa część ziem
polskich.
W procesie powstawania państw ziemie pol-
skie dotrzymywały kroku innym terytoriom sło-
wiańskim. Wykształcenie się starszyzny plemien-
nej i instytucji władcy (księcia) wraz z progra-
mem powiększania swego terytorium wpływało
na proces łączenia się, różnymi drogami (poko-
jowo i zbrojnie), pokrewnych plemion w tzw.
wielkie plemiona. Henryk Łowmiański stwierdza,
że wielkie plemię „przedstawiało związek poli-
tyczny, a tym samym terytorialny, mający
wspólną nazwę, która odzwierciedla świadomość
wspólnej przynależności do związku względnie
(fikcyjnego) wspólnego pochodzenia”. Wraz z łą-
czeniem się małych i wielkich plemion we
wspólną ponadplemienną organizację polityczną,
czyli wczesne państwo, owa świadomość wspól-
nego pochodzenia nie odgrywała już większej ro-
li. Ludzi z różnych plemion zaczynała wówczas
łączyć przede wszystkim właśnie powstająca or-
ganizacja państwowa, język, wierzenia religijne, a
stopniowo także wspólna historia. Dopiero wte-
dy, gdy ten ostatni czynnik zaczynał liczyć się w
świadomości społecznej, czyli wówczas, gdy ro-
dziła się wspólna świadomość historyczna, moż-
na mówić o początkach wykształcania się świa-
domości narodowej. Jej wzbogacanie szło w pa-
rze z rozwojem państwa, jak również plemion.
O liczbie i rozmieszczeniu małych i wielkich
plemion na ziemiach polskich, których geografią
interesowano się na zachodzie Europy, informuje
w sposób szczegółowy dzieło zwane Geografem
Bawarskim. Według tego źródła w Polsce około
X wieku było około 50 plemion. Wielkie plemio-
na, których terytoria stały się głównymi obsza-
rami administracyjnymi powstającego ponad-
plemiennego państwa, to: Wiślanie i Lędzianie w
Małopolsce, Polanie w Wielkopolsce, Goplanie
na Kujawach, Ślężanie na Śląsku (być może, że
istniały tam dwa wielkie plemiona), Mazowsza-
nie na Mazowszu i Pomorzanie na Pomorzu.
W późniejszych źródłach na terenie środkowego
Nadodrza wymieniani są Lubuszanie — małe
plemię. Inne małe plemiona istniały na ogół
w ramach ustroju wielkich plemion. Tak więc na
przykład na Śląsku były następujące małe ple-
miona: Opolanie, Ślężanie, Bobrzanie, Trzebowia-
nie, Dziadoszanie i ewentualnie Głupczyce na
Górnym Śląsku. Na Pomorzu było przynajmniej
kilkanaście małych plemion, takich jak: chełmiń-
skie, gdańskie, łebskie, ujskie, kołobrzeskie, szcze-
cińsko-stargardz- kie, pyrzyckie, wolińskie, sło-
wińskie i kilka innych na Pomorzu Gdańskim. W
Wielkopolsce zamieszkiwały następujące plemio-
na: pałuckie, lednic- ko-gnieźnieńskie, poznań-
skie, bonikowsko-przemęckie, nadorlańskie i
prawdopodobnie gieckie. Obszary zajmowane
przez małe plemiona obejmowało od tysiąca do
10 tys. km2, przez wielkie od 10 do 36 tys. km2. W
obrębie małego plemienia było od paru do dwu-
dziestu opoli.
Nasuwa się pytanie, dlaczego państwo polskie
powstało wokół wielkopolskiego plemienia Po-
lan, w szczególności na terenie małego plemienia
lednicko-gnieźnieńskiego? Jeśli wziąć pod uwagę
przesłanki gospodarcze czy społeczno-polityczne,
to najbardziej predestynowane do tej roli byłyby
plemiona małopolskie, poddane wcześniej cywi-
lizacyjnym wpływom celtyckim, a więc stojące
na wyższym poziomie rozwoju, podobnie zresztą
jak tereny Czech i Moraw (państwa wielkomo-
rawskiego), a potem państwa czeskiego dynastii
Przemyślidów.
Tak się jednak nie stało, Polska południowa
bowiem była uzależniona politycznie najpierw
od państwa wielkomorawskiego, a potem od
państwa czeskiego. Wraz z powstaniem polskiej
organizacji państwowej tereny te nieuchronnie
stać się musiały przedmiotem rywalizacji polsko-
czeskiej. Można przyjąć, że kształtujące się rów-
nocześnie z państwem Polan państwo Wiślan
weszło w skład czeskiego systemu politycznego,
przez co nie mogło wziąć aktywnego udziału w
procesach tworzenia się państwowości polskiej.
Co do ówczesnej przynależności Śląska nie ma ja-
sności, choć wiele przemawia za tym, iż wchodził
także w skład państwa Przemyślidów czeskich.
Można jednak przyjąć, że podobnie jak Małopol-
ska, również Śląsk miał już rozwiniętą własną or-
ganizację polityczną i w tym charakterze przez
kilkadziesiąt lat tkwił w czeskim systemie poli-
tycznym.
Jeśli chodzi o Pomorze, to było ono nieco za-
późnione w procesie tworzenia się ogólnopomor-
skiej organizacji politycznej. Dopiero dla XI wie-
ku poświadczony jest książę pomorski Zemuzil
(według H. Łowmiańskiego Siemosił), założyciel
książęcej dynastii pomorskiej o własnych ambi-
cjach politycznych.
Także ze względu na dzielące je od innych
plemion polskich rozległe pasmo puszczy nadno-
teckiej Pomorze nie brało udziału w tworzeniu
się państwa polskiego pod przewodnictwem
wielkopolskich Polan. Było ponadto zaabsorbo-
wane sprawami morskimi i kontaktami handlo-
wymi przez Bałtyk. Na Pomorze (na przykład do
Wolina) docierali Normanowie (wikingowie),
bardzo ówcześnie ekspansywny lud północny
o dużych zdolnościach organizacyjnych. Pojawia-
li się także Fryzyjczycy i Niemcy z Saksonii.
Ze względu na peryferyjność położenia Ma-
zowszan (sąsiadujących z bałtyckim ludem Pru-
sów), Pomorzan i Ślężan ich predyspozycje do
odegrania roli ośrodka skupiającego pokrewne
ziemie plemienne nie były duże. Goplanie, usy-
tuowani podobnie jak Polanie, także ochraniani
przez istnienie wielu plemion zachodniosłowiań-
skich przed ekspansją frankońską czy saską, ustą-
pili pierwszeństwa Polanom. Prawdopodobnie
teren Polan był gospodarczo bardziej rozwinięty,
a to dawało większe nadwyżki produkcyjne nie-
zbędne dla organizacji państwowej. Książę gnieź-
nieński zmonopolizował, jak już wskazywaliśmy,
dochodowy handel solą, a to dawało mu prze-
wagę nad Kruszwicą.
Zdobycie dominacji wśród Polan przez małe
plemię lednicko-gnieźnieńskie wiązało się z prze-
sunięciem centrum politycznego z Lednicy do
Gniezna, które — jak wiemy — zostało planowo
jako stolica Polan zbudowane, by stopniowo od-
grywać coraz większą rolę. Władza książęca
wśród Polan przynajmniej od IX wieku była w
ręku dynastii Piastów. Wokół jej pochodzenia
(niewątpliwie chłopskiego) powstało wiele le-
gend i mitów, mających na celu utrwalenie jej
władzy i owianie jej początków nimbem boskie-
go namaszczenia i wyjątkowości. Podobnie jak to
było w odniesieniu do każdej wówczas panującej
dynastii, tworzona była tradycja historyczna za-
pamiętująca kolejnych panujących. Lista dyna-
styczna Piastów zanotowana została przez kroni-
karza Galla Anonima w XII wieku.
Pierwszym, według zapisanej przez Galla tra-
dycji, władcą Polan z dynastii Piastów był Sie-
mowit, rzekomo syn legendarnego Piasta. Sie-
mowit, żyjący, jak można sądzić, w ostatniej
ćwierci IX wieku, objął swym panowaniem całą
Wielkopolskę oraz, być może, także terytorium
Goplan. Pojawiła się najpewniej już wówczas na-
zwa państwa gnieźnieńskiego. Jego następca Le-
szek (Lestek), dziad Mieszka I, włączył do pań-
stwa gnieźnieńskiego prawdopodobnie Mazow-
sze oraz ziemię Lędzian, czyli wschodnią Mało-
polskę, zapewne nie bez konfliktu z Czechami.
Siemomysł, ojciec Mieszka I, starał się, jak można
przypuszczać, wcielić — choć bezskutecznie —
Pomorze, a zarazem wiele uwagi poświęcił orga-
nizacji wewnętrznej tworzącego się państwa.
Książę gnieźnieński ściągał do swych magazynów
daniny dla utrzymania dworu i drużyny (zwierzę-
ta hodowlane, zboże, miód, skórki zwierzęce, żela-
zo i ewentualnie inne produkty). Ponadto z racji
swych stałych objazdów kraju książę obciążył
ludność obowiązkiem goszczenia go i jego ludzi.
Była to tzw. gościtwa.
Gerard Labuda sądzi, że z chwilą gdy we wła-
daniu Piastów znalazła się cała Wielkopolska,
wytworzyła się nazwa Polska na oznaczenie nie
tylko Wielkopolski, co mogło nastąpić już
u schyłku IX lub na początku X stulecia. Tak jak
nazwa Polanie, również nazwa Polska pochodzi
od pól uprawnych, podobnie jak nazwa Szampa-
nia we Francji (od le champ — pole) czy Kampa-
nia we Włoszech (od campo — pole). Gdy wraz
z ukształtowaniem się rozwijającego się jeszcze
terytorialnie państwa polskiego nazwa Polska za-
częła się odnosić do owej całej rozszerzającej się
krainy Piastów, wówczas utrwaliła się nazwa
Wielkopolska na oznaczenie Polski Starej, czyli
Polski Głównej (Polonia Maior po łacinie). Włą-
czone później (por. rozdz. III) do Polski ziemie
Lędzian i Wiślan uzyskały miano Polski Mniej-
szej — Małopolski (Polonia Minor). Wśród Sło-
wian wschodnich Polska i Polacy wzięli swe
określenie od plemienia Lędzian (osiadłych wo-
kół Sandomierza), im terytorialnie bliższego. Po-
laków nazywano na Rusi Lachami, na Litwie
Lenkas, a na Węgrzech Lengyel (czytaj: Lendzie!).
Określenia Lech czy Lechici weszły do polskiej
tradycji poprzez przejęcie ich przez kronikarzy.
Wspomniane już przez nas Wzgórze Lecha w
Gnieźnie ma u swego źródła tę południowo-
wschodnią tradycję.
Gdy po Siemomyśle władzę w państwie pia-
stowskim, około połowy X wieku, obejmował
Mieszko I, terminy Polska i państwo gnieźnień-
skie były jeszcze używane zamiennie.
Rozdział III
POLSKA PIASTOWSKA: OD MIESZKA I DO
BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO (OKOŁO 950
DO 1138)
1. Państwo Mieszka I do 973 roku
Jakkolwiek proces tworzenia .się polskiej pań-
stwowości był w taki czy inny sposób zauważany
w Europie, to jednak pierwszym władcą, którego
imię zostało odnotowane przez współczesnych
mu autorów, był dopiero Mieszko I, syn — jak się
przyjmuje — Siemomysła Piasta. W tych pierw-
szych wzmiankach Mieszko występuje nie jako
jeden z władców słowiańskich, naczelników ple-
miennych czy książąt, lecz jako rex, czyli ktoś
równy królowi. Około roku 965/966 podróżnik
arabski Ibrahim ibn Jakub, zbierający informacje
o Słowianach w otoczeniu cesarza Ottona I z ro-
du Liudolfingów (która to dynastia rządziła
w Niemczech w latach 919 - 1024), napisał
o państwie Mieszka tego czasu, co następuje:
„A co się tyczy kraju Mieszka, to [jest] on najroz-
leglejszy z ich [tj. słowiańskich] krajów. Jest w
nim wiele żywności, mięsa, miodu i ryb. Pobie-
rane przez niego [tj. Mieszka] podatki... idą na
żołd dla żołnierzy... Ma on trzy tysiące żołnierzy
mających zbroję [pancernych] podzielonych na
oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć secin
innych wojowników. Daje on tym mężom odzież,
konie, broń i wszystko, czego potrzebują”. Dodał
jeszcze Ibrahim ibn Jakub to, że Mieszko opiekuje
się także rodzinami swych drużynników. Zau-
ważmy, że tak znacznej liczby żołnierzy Mieszko
nie byłby w stanie utrzymać. Opiekował się
w sposób taki, jak to zanotował Ibrahim ibn Ja-
kub, być może paru setkami. Reszta wojowników
w czasie pokoju żyła z własnego niewielkiego
gospodarstwa, pracy własnych rąk, może też przy
pomocy paru jeńców wojennych.
Wcześniejsza wzmianka kronikarska, a jest to
zarazem pierwsza w ogóle znana nam konkretna
data historyczna z historii Polski, o Mieszku po-
chodzi z 963 roku i zanotowana została w związ-
ku z prowadzonymi przez Mieszka walkami na
zachodzie, poza granicami odziedziczonego prze-
zeń terytorium piastowskiego. Rejestrowała ona
jeden z etapów realizacji programu politycznego
Mieszka I.
Program ten był kontynuacją i rozszerzeniem
działań jego przodków: chodziło mianowicie
o poddanie władzy Polan i Piastów jak najwięk-
szej liczby pokrewnych etnicznie, kulturowo i ję-
zykowo terytoriów plemiennych jeszcze niezjed-
noczonych z ośrodkiem gnieźnieńskim. Chodziło
o nęcące bogatymi portami, szczególnie rozwija-
jącym się Wolinem, Pomorze, chodziło o ziemię
plemienia Lubuszan, o Śląsk i oczywiście o ziemię
Wiślan z wielkim grodem Krakowem. Myślał po-
za tym Mieszko o terytoriach zajmowanych przez
jego słowiańskich sąsiadów na zachód od Lubu-
szan i Pomorzan, czyli o plemionach zachodnio-
słowiańskich nazywanych łącznie Wieletami.
Program ten został przez Mieszka w zasadniczym
kształcie zrealizowany. Nie był jedynie w stanie
rozszerzyć swego panowania na ziemie Wiele-
tów.
Trudności w rozszerzaniu swego państwa oraz
upadek idei poddania sobie choćby części Sło-
wian zachodnich były spowodowane krzyżowa-
niem się ekspansji Mieszkowej ze zdobywczymi
planami państwa niemieckiego, znacznie bardziej
zaawansowanego organizacyjnie i pod względem
cywilizacyjnym, oraz z interesami państwa cze-
skiego, które miało do Polski (i wzajemnie) sto-
sunek dwojaki — mieszczący się między szuka-
niem przez obie rozwijające ekspansję strony
przymierza (głównie przeciw polityce niemiec-
kiej) a przejawami wrogości. Na wschodzie swe-
go państwa Mieszko I musiał się bronić przed
zdobywczymi zapędami kształtującego swe tery-
torium państwa ruskiego.
Był to, warto przypomnieć, okres wielkich
władców europejskich. We Francji panował Hu-
go Kapet (około 987-996), założyciel dynastii Ka-
petyngów. W utworzonym przez najeźdźców
normańskich u ujścia Sekwany księstwie Nor-
mandii panował wybitny władca Ryszard I bez
Trwogi (942-996), którego jeden z następców,
Wilhelm Zdobywca, opanował w 1066 roku, po
bitwie pod Hastings, Anglię, przenosząc tam
normandzki system władzy i organizacji społe-
czeństwa. Na Rusi rządził Włodzimierz, książę ki-
jowski, również nazywany Wielkim (około 980-
1015), w Czechach Bolesław II czeski (971/972-
999), w Niemczech natomiast panowali wspo-
mniani Liudolfingowie: Otton I (936-973), Otton
II (973-983) i Otton III (983-1002), za którego
w okresie małoletności rządy sprawowała mat-
ka, księżniczka bizantyńska Teofano.
Państwo niemieckie miało formę Rzeszy, czyli
związku księstw i tzw. margrabstw. Margrabio-
wie byli zastępcami królów niemieckich na tere-
nach przygranicznych, szczególnie wschodnich,
i to oni realizowali ideę rozszerzania państwa na
terytoria między Łabą i Odrą zajęte przez Sło-
wian zachodnich. Czynnikiem, który umocnił po-
zycję międzynarodową państwa niemieckiego,
był fakt koronowania się Ottona I w 962 roku na
cesarza rzymskiego. Podobnie wcześniej do idei
sławnego Rzymu nawiązał Karol Wielki. Była to,
jak widać, tradycja ważna i dająca ogromne ko-
rzyści polityczne dzięki autorytetowi, jaki niosła.
Królowie niemieccy starali się zatem koronować
także na cesarzy rzymskich. W późniejszym czasie
powstała nazwa Cesarstwo Rzymskie Narodu
Niemieckiego oraz równocześnie nazwa Rzesza
Niemiecka.
W stosunku do Rzeszy państwo Mieszka, jak-
kolwiek zdobywające rosnący autorytet w Euro-
pie, było słabe. Stało niżej pod względem gospo-
darczym i techniki wojskowej oraz miało około
pięć razy mniej ludności (około 700 tysięcy
w stosunku do około 3,5 miliona ludności Nie-
miec). Jedynie temu, że Liudolfingowie intereso-
wali się wówczas przede wszystkim umacnianiem
władzy nad Morzem Śródziemnym i na ogół
przebywali we Włoszech oraz temu, że mieli wie-
le kłopotów z niechcącymi się poddać ich władzy
Słowianami zachodnimi (Obodrytami, Wieletami,
Łużyczanami i innymi), zawdzięczać można to, iż
państwo Mieszka nie stało się celem bardziej
zdecydowanej polityki cesarskiej skierowanej
przeciw jego ekspansji, oraz to, że Mieszkowi,
zręcznie wykorzystującemu wewnętrzne sprzecz-
ności wśród rządzących w Niemczech oraz ich
wspomniane kłopoty ze Słowianami zachodnimi,
udało się przesuwać granice państwa w kierunku
zachodnim. Trzeba wziąć również pod uwagę
trudną dostępność Polski od zachodu oraz to, że
ciężar walki z Mieszkiem mógł spoczywać jedy-
nie na sąsiedniej Marchii Wschodniej.
Jeszcze przed 963 rokiem Mieszko I zajął gród
Lubusz i terytorium Lubuszan oraz — realizując
zachodni i północny kierunek swej ekspansji —
znalazł się w konflikcie z broniącymi samodziel-
ności swego miasta Wolinianami oraz wspoma-
gającymi ich Wieletami, których zresztą — jak
wspomnieliśmy — chciał podporządkować. Dla
ułatwienia walk o Pomorze zbudował — na miej-
scu małego gródka — potężny gród w Santoku
przy ujściu Noteci do Warty. Współczesny
Mieszkowi kronikarz Widukind z Korbei
w swych Dziejach saskich podał, że w 964 roku
Mieszko poniósł klęskę zadaną przez wielmożę
saskiego, a zarazem znanego wówczas awantur-
nika Wichmana, wspomaganego przez pogan
(prawdopodobnie Wolinian i Wieletów). Z kolei
inny kronikarz niemiecki, Thietmar, piszący około
pół wieku później, zadanie owej klęski przypisuje
samemu margrabiemu Geronowi, zarządzającemu
w imieniu króla niemieckiego (i cesarza) Marchią
Wschodnią, położoną na terenie zamieszkiwa-
nym przez Słowian zachodnich. Geron w podpo-
rządkowywaniu sobie plemion zachodniosło-
wiańskich nie przebierał w środkach. Otruł na
przykład 30 serbskich i łużyckich naczelników,
uprzednio zaprosiwszy ich na ucztę.
Na temat tego, co działo się w latach 963 - 966
na styku: Mieszko I, Niemcy i Wieleci, toczy się
spór wśród historyków. Z najwybitniejszych Ge-
rard Labuda przyjmuje, że Mieszko walczył wów-
czas z Wieletami, zaś Henryk Łowmiański, że by-
ła to pierwsza polsko-niemiecka konfrontacja,
sprowokowana przez prącego ku Wolinowi pol-
skiego władcę, w efekcie której zwycięskiemu
Geronowi udało się skłonić Mieszka I, władcę
potężniejszego aniżeli liczni naczelnicy plemion,
do porozumienia z cesarzem (964). Mieszko, uzna-
jąc porozumienie z cesarzem za ważne, zobowią-
zał się do płacenia trybutu z terytorium (patrząc
od zachodu) „aż do rzeki Warty”, czyli z ziem nie-
co rozleglej szych aniżeli ziemia lubuska, stając się
zarazem cesarskim sojusznikiem, co poświadczało
określenie Mieszka jako „przyjaciela cesarza”
(amicus imperatoris). Wydaje się, że pogląd
Łowmiańskiego ma za sobą więcej argumentów
i dlatego go przyjmujemy, wskazując wszakże na
jego dyskusyjność.
Mieszko I nie rezygnował wszakże z celu, ja-
kim był Wolin, a to doprowadziło do dalszych
walk. Jej jednym z epizodów była wyprawa Ho-
dona, jednego z następców Gerona (zmarłego
w 965 roku), przeciw Mieszkowi, działającemu —
z pomocą księcia czeskiego Bolesława — na Po-
morzu oraz bitwa pod Cedynią w 972 roku, w cza-
sie której zginął brat Mieszka, Czcibor. Prawdo-
podobnie Hodon szedł na pomoc Wolinowi,
o który rywalizowali obok cesarza także wikin-
gowie duńscy. W takiej sytuacji cesarz wolał po-
zostawić Wolin niezależnym. Mieszko swego do-
konał i Wolin zdobył, lecz musiał przybyć na
zwołany przez cesarza (Ottona II) dla rozstrzy-
gnięcia sprawy Wolina zjazd w Kwedlinburgu na
Wielkanoc 973 roku. Władza polski wprawdzie
Wolin utrzymał, lecz jako gwarancję porozumie-
nia musiał pozostawić syna Bolesława (później-
szego Bolesława Chrobrego) jako zakładnika na
cesarskim dworze. Stosunki Mieszka I z cesar-
stwem uległy, rzecz jasna, oziębieniu. Wpływ na
to miały także ówczesne spory między dwiema
liniami Liudolfingów. Spory te starał się wyko-
rzystać Mieszko. Widocznie Bolesław został mu
już zwrócony, bo w zmowie z Henrykiem Kłótni-
kiem bawarskim i Bolesławem czeskim przystąpił
od działań przeciw cesarzowi. Musiał być Miesz-
ko dobrym politykiem, skoro potrafił utrzymać
przyjazne stosunki z wikingami. Córkę swą imie-
niem Sygryda, występującą także jako Święto-
sława i Storrada, wydał za króla szwedzkiego
Eryka Zwycięskiego (około 983 roku). Wkrótce ta
sama Sygryda wyszła za Swena Widłobrodego,
króla duńskiego.
2. Przyjęcie chrześcijaństwa. Dalszy etap budowy
państwa (973-992)
Wprowadzenie do Polski wiary chrześcijań-
skiej w 966 roku wiąże się bezpośrednio z uregu-
lowaniem w 964 roku stosunków politycznych
z cesarstwem. Niektórzy historycy przyjmują, że
w układzie z 964 roku musiała istnieć klauzula,
zobowiązująca Mieszka do uczynienia Polski
państwem chrześcijańskim. Nie istniała nato-
miast jakaś wewnętrzna potrzeba zmiany syste-
mu religijnego. Chrześcijaństwo zbliżało się do
Polski jako nieunikniony wówczas warunek tego,
co można by nazwać normalizacją polityczną
państwa. Pogańskie państwo w dobie ówczesnej
narażone było na przymusową i zwykle krwawą
chrystianizację, czego przykłady musiały być do-
brze osadzone w zbiorowej pamięci społeczeństw
wyznających tradycyjne religie. Chrześcijaństwo
oferowało nową wizję świata, pozwalało czło-
wiekowi odczuwać opiekę Kościoła na ziemi
i Boga w niebie, wskazywało, że za dobre
uczynki czeka nagroda w istniejącym życiu poza-
grobowym. Było ideologią idącą w parze z po-
stępem cywilizacyjnym, a tam, gdzie powstawały
państwa, chrześcijaństwo, promieniując z Rzymu,
przyjmowane było jako dodatkowy element łą-
czący ludzi.
Mieszko I zdawał sobie zapewne sprawę z te-
go, że na opanowywane przez państwo niemiec-
kie terytoria zachodnich Słowian rozciągana jest
niemiecka organizacja kościelna, co zresztą było
jedną z przyczyn buntów Obodrytów i Wieletów.
Już w 961 roku papież Jan XII zgodził się na
utworzenie arcybiskupstwa w Magdeburgu, pod-
porządkowującego sobie wcześniej założone bi-
skupstwa dla ziem między Łabą a Odrą.
Wykorzystując układ z 964 roku, Mieszko
zwrócił się do cesarza o przysłanie do Polski mi-
sji. Równocześnie zaś, kontynuując utrzymywa-
nie dobrych stosunków z Czechami, poślubił cze-
ską księżniczkę Dobrawę (Dąbrówkę), która przy-
była do Polski w 965 roku wraz z grupą duchow-
nych misjonarzy. Biskupem misyjnym z siedzibą
w Poznaniu został Jordan, pochodzący najpew-
niej z Lotaryngii, nie wiadomo, w jaki sposób
(przez papieża czy cesarza) desygnowany do roli
biskupa misyjnego. Prawdopodobnie już w 968
roku biskupstwo misyjne stało się biskupstwem
normalnym. Arcybiskupstwo magdeburskie
chciało sobie podporządkować nowe biskupstwo,
jak to się stało z biskupstwami Wieleckimi, lecz
Mieszko I potrafił się temu oprzeć. Było to
znaczne osiągnięcie, jeśli zważyć, że wyodrębnie-
nie biskupstwa praskiego z niemieckiej organiza-
cji kościelnej udało się Czechom dopiero
w 973/974 roku.
Chrzest Polski w 966 roku był w rzeczywistości
chrztem Mieszka i jego dworu. Jako chrzestne
miał otrzymać Mieszko imię Dagobert, co zwią-
zane było z istnieniem w Lotaryngii kultu świę-
tego o tymże imieniu. Tę, mającą wiele cech
prawdziwości, hipotezę nie wszyscy historycy
przyjmują. Wiara chrześcijańska rozpowszechnia-
ła się w kraju bez szczególnych oporów, choć był
to proces trwający parę wieków. Sprzyjało mu
umiejętne włączenie do obrzędów chrześcijań-
skich różnych, niekłócących się z doktryną ko-
ścielną, świąt, czynności magicznych i obrzędów
przedchrześcijańskich.
Przyjęcie chrześcijaństwa rzymskiego oznaczało
dla historii Polski duży przełom. Całe jej dalsze
dzieje były nierozerwalnie związane z tym fak-
tem. Przede wszystkim oznaczało to włączenie
Polski do łacińskiej (zachodnioeuropejskiej) strefy
kulturowej i cywilizacyjnej. Inna była wówczas
strefa bizantyńska, kontynuująca tradycje cesar-
stwa wschodniorzymskiego ze stolicą w Konstan-
tynopolu. Panowało tam również chrześcijań-
stwo, lecz odrębne, nieuznające zwierzchnictwa
Rzymu (papieża) i nazywane greckim. Państwo
ruskie przyjęło chrzest z Bizancjum i znalazło się
tym samym w innej strefie kulturowej. Ta od-
miana chrześcijaństwa uzyskała na Rusi określe-
nie prawosławnego (czyli prawowiernego, orto-
doksyjnego).
Do Polski, trzeba jeszcze dodać, przed oficjal-
nym przyjęciem chrztu prawdopodobnie dociera-
ły różne misje niosące nową wiarę. Dwaj mnisi
greccy Cyryl i Metody rozpowszechniali wiarę
chrześcijańską w obrządku słowiańskim (a więc
niełacińskim) na niektórych terenach Słowiańsz-
czyzny. Działali oni na Morawach, lecz nie ma
żadnych wiarygodnych danych, świadczących
o przekroczeniu ich misji granic ziem polskich.
Po załamaniu się dywersji Henryka Kłótnika
przez jakiś jeszcze czas trwało współdziałanie
Mieszka I i Bolesława II czeskiego, a gdy cesarz
Otton II wystąpił przeciw Bolesławowi, Mieszko
zachował neutralność, nie wykorzystując trudno-
ści Czech, by zająć Kraków. Bolesław musiał
ugiąć się przed cesarzem, tak że dopiero w 978 ro-
ku uzyskał cesarskie przebaczenie.
Nieco wcześniej poprawie uległy stosunki
Mieszka I z cesarzem. Po śmierci Dobrawy (977)
Mieszko poślubił (980) Odę, córkę margrabiego
Marchii Północnej Teodoryka, którą w tym celu
uprowadzono z klasztoru. Wywołało to oczywi-
ście sprzeciw Kościoła, który jednak musiał po-
godzić się z tym faktem, dokonanym „dla dobra
ojczyzny i niezbędnego dla niej pokoju”. Widać
zależało bardzo cesarzowi na pokoju ze strony
państwa Mieszka.
Z małżeństwa tego urodziło się trzech synów:
Mieszko, Świętopełk i Lambert (imię popularne
w Lotaryngii, co poświadcza utrzymujące się kon-
takty z tym regionem). Po ułożeniu się stosun-
ków między państwem gnieźnieńskim (ta nazwa
stale funkcjonowała) a państwem niemieckim
Mieszko walczył wspólnie z Niemcami przeciw
Wieletom, a syna Bolesława (z żony Dobrawy,
późniejszy król Bolesław Chrobry) ożenił z córką
margrabiego Miśni Rygdaga. W 983 roku zmarł
Otton II, a rządy w imieniu mającego wówczas
zaledwie 3 lata Ottona III objęła matka, znana
nam już cesarzowa Teofano. Nowy zjazd w Kwe-
dlinburgu w 986 roku potwierdził sojusz nie-
miecko-czesko-polski. Jednakże już wtedy, na tle
poparcia udzielonego przez Mieszka Niemcom
przeciw Wieletom, stosunki polsko-czeskie nie
były najlepsze.
Wzmocniony sojuszem z cesarzem Mieszko,
który poprzednio szukał u Czechów oparcia prze-
ciw Niemcom, mógł teraz odważyć się na działa-
nia zmierzające do uzyskania Krakowa i Śląska.
Kraków został opanowany, lecz w sposób nie-
pełny. Jak sądzi część historyków, przebywający
w Pradze u swego wuja, Bolesława II czeskiego,
syn Mieszka Bolesław (Chrobry) pojął za żonę
Emnildę, córkę Dobromira, wielmoży moraw-
skiego (987), i dostał w posiadanie Kraków, który
wszakże nadal pozostawał w związku politycz-
nym z państwem czeskim. O Śląsk były jakieś
walki, w których Mieszkowi w sukurs przyszły
posiłki niemieckie, a Bolesławowi czeskiemu
wieleckie, lecz w sumie zaciętych walk, jak sądzi
H. Łowmiański, nie było.
Musiał natomiast Mieszko bronić wschodnich
granic państwa przed ekspansją księcia ruskiego,
także już nam znanego Włodzimierza I, który w
981 roku najechał i zajął Grody Czerwieńskie
(Czerwień wraz z innymi okolicznymi grodami).
3. Panowanie Bolesława Chrobrego (992-1025)
Mieszko zmarł w 992 roku i na nic zdało się
poddanie państwa gnieźnieńskiego pod opiekę
papiestwa w dokumencie Dagome iudex z około
991 roku, inspirowane prawdopodobnie przez
Odę, która chciała, by po zmarłym panowanie
objął jeden z jej synów (a właściwie ona sama
jako regentka rządząca w imieniu małoletnich),
nie zaś Bolesław (Chrobry), władający w Krako-
wie w imieniu Bolesława II czeskiego. Tym-
czasem ambitny i wprawiony już do władzy Bo-
lesław błyskawicznie znaleźć musiał się w Gnieź-
nie i wygnał Odę wraz z jej synami z kraju. Przy
okazji oślepił, prawdopodobnie sprzyjających jej,
starych doradców Mieszka I, Odylena i Przyby-
woja. Cesarz Otton III, który w 995 roku —
w wieku 15 lat — objął osobiste rządy w kraju,
nie stanął w obronie Ody; bardziej potrzebna mu
była bowiem pomoc Bolesława w podjętej wy-
prawie na Wieletów, buntujących się przeciw
niemieckiemu zwierzchnictwu. W trakcie tej wy-
prawy po raz pierwszy spotkali się dwaj władcy,
15-letni Otton III i prawie 30-letni Bolesław
Chrobry, co przyniosło ich polityczne zbliżenie.
Otton III, pod wpływem swego wychowawcy
i doradcy, wybitnego myśliciela Gerberta z Au-
rillac (czytaj: z Orijak), który w 999 roku został
papieżem o imieniu Sylwester II, zamierzał zrea-
lizować ideę jednej wielkiej monarchii chrześci-
jańskiej, rządzonej przez cesarza i papieża. Między
innymi chciał, by Bolesław Chrobry jako cesarski
„brat i współpracownik” realizował tę ideę
w krajach słowiańskich.
Dla Bolesława Chrobrego najważniejszym ce-
lem była jednak pełna niezależność państwa pol-
skiego, do czego niezbędne były dobre stosunki
z cesarzem, przede wszystkim zaś własna ko-
ścielna organizacja łącząca państwo, podporząd-
kowana jedynie Rzymowi. Tymczasem teren Pol-
ski Bolesławowej (który natychmiast uznał Kra-
ków z ziemią Wiślan za część swego państwa) był
kościelnie podzielony, podlegał aż trzem biskup-
stwom: z siedzibą w Poznaniu, obejmującemu
większość kraju, praskiemu, sprawującemu
władztwo kościelne na Śląsku, oraz ołomuniec-
kiemu dla ziemi krakowskiej. Oprócz niezależno-
ści od cesarstwa Bolesław Chrobry zamierzał
kontynuować politykę ekspansji swych poprzed-
ników piastowskich — pierwotnego państwa Po-
lan — na jak najrozleglejsze tereny słowiańskie.
Niełatwe starania Bolesława w obu tych
sprawach przyniosły pomyślny, choć częściowo
nietrwały rezultat. Papież w 999 roku zgodził się
na utworzenie w Polsce arcybiskupstwa (z Ra-
dzimem-Gaudentym, bratem Św. Wojciecha, jako
arcybiskupem), obejmującego swą władzą ko-
ścielną także Śląsk i ziemię krakowską. Przypie-
czętowaniem tego był sławny zjazd w Gnieźnie
w marcu 1000 roku. Na zjeździe tym, na który
przybył sam cesarz Otton III ze znaczną grupą
dostojników świeckich i duchownych, ustano-
wione zostały biskupstwa w Poznaniu, Krakowie,
Wrocławiu i Kołobrzegu. Siedzibą arcybiskup-
stwa zostało Gniezno. Bolesław uzyskał prawo
decydowania o kandydatach na biskupów, co by-
ło jedynie uprawnieniem królów. Prawo to prze-
kazał mu cesarz, a zatwierdził papież.
Trzeba pamiętać, że całą sprawę ułatwiło to, że
Polska miała już swe zasługi w organizowaniu
misji nawracającej niechrześcijan oraz własnego
świętego. Był nim wspomniany już św. Wojciech
z czeskiego rodu Sławnikowiców, który musiał
uciekać po rzezi jego rodu dokonanej przez księcia
Bolesława czeskiego. Otóż Wojciech wraz z garst-
ką towarzyszy (m.in. bratem Gaudentym) udał
się z inspiracji Bolesława Chrobrego Wisłą do
Gdańska, a potem przez morze w okolice Elbląga,
a więc na tereny dawnych Prusów. Tam po paru
dniach nieudanego pobytu został zabity przez
przywiązaną do swych wierzeń, a niechętną mu
miejscową ludność. Wykupione przez Bolesława
Chrobrego ciało umieszczono w katedrze gnieź-
nieńskiej, zbudowanej już wcześniej, a dodatko-
wo przygotowanej dla celów zjazdu. Odwiedze-
nie grobu św. Wojciecha, który został szybko
uznany za świętego, a z którym Otton III był
związany przyjaźnią, było oficjalnym powodem
przybycia cesarza do Gniezna.
Wydawało się, że otwarta została droga do ko-
rony królewskiej dla Bolesława. Na nieszczęście
dla niego w 1002 roku zmarł cesarz Otton III,
a w roku następnym papież Sylwester II. Bole-
sław jednak nie zrezygnował ze starań. Usiłował
przypodobać się papiestwu przez dalsze organi-
zowanie misji u Wieletów i u Jadźwingów.
W toku tej ostatniej misji poniósł śmierć Bruno
z Kwerfurtu, który również został uznany za
świętego.
Główny opór przeciw staraniom Bolesława
szedł jednak z Niemiec. Dopiero przed samą
śmiercią (w 1025 roku) Bolesławowi udało się
koronować. Zbiegło się to ze śmiercią cesarza
Henryka II, z którym przyszło mu walczyć przez
wiele lat, oraz ze śmiercią papieża Benedykta
VIII.
Wróćmy jednak do roku 1002. Korzystając
z trudności wewnętrznych w Niemczech, gdzie
walczyli o władzę trzej kandydaci, z których je-
den, margrabia Marchii Miśnieńskiej Ekkehard,
został zamordowany, Bolesław Chrobry wkroczył
na teren Łużyc i Milska z Miśnią, czyli dotarł do
Łaby i Sali. Był to, jak można sądzić, pierwszy
krok Bolesława w kierunku realizacji celu, jakim
było włączenie do Polski Słowian zachodnich,
dość licznie żyjących między Łabą a Odrą, którzy
zresztą niezbyt tego chcieli, licząc na samodziel-
ność. Nowy król niemiecki Henryk II (1002-1024),
nie mając wówczas możliwości użycia siły, zgo-
dził się, by Bolesław zatrzymał Milsko z Budzi-
szynem i Łużyce z Niemczą (nie tą na Śląsku) ja-
ko lenno, z którego musiał cesarzowi złożyć hołd.
Miśnię jednak otrzymał, pomagający Bolesła-
wowi w zdobyciu omawianych tu terytoriów,
brat Ekkeharda, Guncelin. Córkę Regelindę Chro-
bry wydał za bratanka Guncelina, tzn. syna Ek-
keharda. Jej pomnik w katedrze w Naumburgu
nazywany jest pomnikiem śmiejącej się Polki.
Stosunki z cesarzem skomplikowały się wkrót-
ce, Bolesław Chrobry bowiem interweniował
w kontrolowanych przez cesarstwo Czechach.
Najpierw przywrócił do władzy wypędzonego
przez Czechów okrutnego Bolesława III Rudego,
a potem, gdy okrucieństwa jego nie ustawały,
sam objął władzę w Pradze (1003). Henryk II go-
tów był pogodzić się także z tym faktem, lecz za
cenę uznania przez Bolesława Chrobrego cesar-
skiej zwierzchności (podobnie jak w przypadku
Milska i Łużyc) nad Czechami. Bolesław nie
chciał się na to zgodzić, a to spowodowało wy-
prawę Henryka II na Czechy. Cesarz wypędził
Bolesława z Pragi, osadzając tam prześladowane-
go przez Bolesława Rudego jego brata, Jaromira.
Kontynuując wyprawę, Henryk II w 1005 roku
zagroził samemu Poznaniowi, lecz wyczerpany,
z przetrzebionymi oddziałami, zgodził się na
układ pokojowy w Poznaniu (1005). Chrobry
utracił Łużyce, Milsko i Czechy, utrzymał jedynie
Morawy i cząstkę Słowacji z Trenczynem. Więk-
szą stratą było wymknięcie się w czasie wojny
spod kontroli polskiej z trudem zdobytego przez
Mieszka I Pomorza Szczecińskiego, a to pociągnę-
ło za sobą zniszczenie świeżego biskupstwa
w Kołobrzegu.
Obie strony nie zamierzały poprzestać na tym,
co się stało. Bolesław chciał odzyskać władzę nad
Pomorzem i czynił odpowiednie przygotowania,
co znów sprowokowało Henryka II. Bolesław
uderzył pierwszy i odzyskał Łużyce, lecz Miśnia
została odebrana Guncelinowi i nadana zięciowi
Bolesława, Hermanowi, wiernemu cesarzowi.
Wojna, z przerwami, trwała aż do roku 1018. Była
uciążliwa dla obu stron, przy czym stronie nie-
mieckiej dawały się we znaki trudności terenu
oraz jednoczesne prowadzenie polityki włoskiej,
a to zostawiało Sasów sam na sam z dobrze przy-
gotowanym do wojny Chrobrym. Umiał on wy-
korzystywać fortyfikacje z wieloma obronnymi
warowniami, zmuszającymi przeciwnika do dłu-
gotrwałych oblężeń. Nękające dla sił cesarskich
były liczne działania zaczepne Bolesława. Pokój
zawarto w stolicy Milska, Budziszynie, w 1018
roku. Bolesław utrzymywał Milsko i Łużyce,
prawdopodobnie na zasadzie lenna. Poślubienie
przez Chrobrego Ody, siostry swego zięcia Her-
mana z Miśni, miało utrwalić zawarty pokój.
Chrobremu zależało na nim także ze względu
na trudności, jakie miał na granicy wschodniej
państwa. Dla dobrych stosunków z państwem ru-
skim (kijowskim) wydal swą córkę (nieznanego
niestety imienia) za syna Włodzimierza Wielkie-
go, Świętopełka, który miał swą siedzibę blisko
granic Polski. Oskarżony o zbyt bliskie kontakty
z Polską, Świętopełk został przez ojca uwięziony.
Wyprawa Bolesława Chrobrego z 1013 roku nie
przyniosła sukcesu. Świętopełka uwolniła dopie-
ro śmierć Włodzimierza Wielkiego w 1015 roku.
Śmierć ta jednak wywołała wojnę o tron kijow-
ski między Świętopełkiem a drugim synem Wło-
dzimierza, Jarosławem. Było to jeszcze w czasie
trwania wojny polsko-niemieckiej. Przygotowu-
jąc nową wyprawę, Henryk II porozumiał się
z Jarosławem, który pokonał Świętopełka i objął
tron kijowski. Świętopełk schronił się na dworze
swego teścia Bolesława Chrobrego, wszakże bez
żony, a córki Chrobrego, więzionej przez Jarosła-
wa, której dalszych losów nie znamy. Zamierzano
zaatakować Chrobrego z dwóch stron i tak też się
stało, lecz Jarosław pod Brześciem nad Bugiem
został skutecznie zatrzymany, a Henryk II uwi-
kłał się w dalsze walki, których końcem był do-
piero wspomniany już pokój w Budziszynie
w 1018 roku. Porozumienie Henryka II i Jaro-
sława było — zauważmy — pierwszym w historii
Polski faktem współdziałania militarnego obu są-
siadów.
Wyprawa Bolesława Chrobrego z 1018-1019
roku wprawdzie zakończyła się powodzeniem,
tzn. wejściem do Kijowa i osadzeniem na tronie
Świętopełka, a także licznymi łupami, których
niemało można było zabrać z bogatej ówcześnie
Rusi, lecz był to sukces krótkotrwały. Jarosław
cierpliwie odczekał do odejścia Chrobrego i po-
nownie wypędził Świętopełka, który w czasie
ucieczki przez Polskę do Czech został zabity. Waż-
ne natomiast dla państwa było odebranie utra-
conych przez Mieszka I Grodów Czerwieńskich, a
także zajęcie Przemyśla. Poza tym Chrobry zabrał
ze sobą z Kijowa dwie siostry Jarosława, z któ-
rych z jedną, Przedsławą, żył w konkubinacie.
Ostatnie lata życia Chrobrego wypełniły sta-
rania o koronę. Koronacja nastąpiła w Gnieźnie
w kwietniu 1025 roku, zaś już 17 czerwca tegoż
roku Bolesław Chrobry zmarł. Zapewnił Polsce
niezależność poprzez ustanowienie własnej orga-
nizacji kościelnej i uzyskanie godności królew-
skiej. Poza jednak odzyskanymi ziemiami na
wschodzie jego plany rozszerzenia terytorialnego
państwa okazały się nietrwałe. Miały wszakże
duży wpływ na integrację polskiego rycerstwa
z różnych ziem wokół większych planów. Rozwi-
jało to świadomość państwową i narodową.
4. Od Mieszka II (1025-1034) do Bolesława Krzy-
woustego
Spośród trzech synów Bolesława: Mieszka, Ot-
tona i Bezpryma tron przeznaczony był dla tego
pierwszego. Idea jakichkolwiek podziałów króle-
stwa nie wchodziła ówcześnie w grę. Bezprym
i Otton opuścili kraj, być może nie chcąc się po-
godzić z wyłączeniem ich z panowania. Tymcza-
sem Mieszko II jeszcze za życia swego ojca pojął
za żonę Rychezę, wnuczkę Ottona II, i parę lat
panował spokojnie, ciesząc się dużym uznaniem
w Niemczech. Był władcą wybitnym i miłośni-
kiem wiedzy, zarazem jednak chciał kontynuo-
wać zamierzenia Chrobrego, by podporządkować
Polsce Słowian zachodnich, co oczywiście ozna-
czałoby wyrwanie tych ziem spod wpływów
niemieckich. Musiało dojść do jakiegoś porozu-
mienia między Mieszkiem II a niektórymi z tych
Słowian, skoro w 1028 roku podjął on wyprawę
w kierunku Magdeburga, to zaś sprowokowało
nowego cesarza Konrada II (panował w latach
1024-1039) do porozumienia się z księciem kijow-
skim Jarosławem Mądrym, już nam znanym,
u którego przebywał Bezprym (Otton tymczasem
korzystał z gościny Konrada II). W rezultacie ata-
ku z dwu stron Polska utraciła na wschodzie
Grody Czerwieńskie, na zachodzie zaś Łużyce,
czyli wszystkie nabytki Chrobrego. Na tronie
w Gnieźnie zasiadł Bezprym, Mieszko II zaś
uciekł do Czech. Natomiast Rychezę z synem Ka-
zimierzem Bezprym odesłał wraz z insygniami
władzy królewskiej Mieszka II do cesarza. Cesarz
przyjął Rychezę, pozwalając jej używać dożywot-
nio tytułu królowej.
Bezprym panował zaledwie parę miesięcy,
zamordowany przez zabójcę nasłanego przez
Mieszka i Ottona, co pozwoliło w 1032 roku
Mieszkowi II na powrót do Gniezna. Cesarz zgo-
dził się na to, lecz pod warunkiem zrzeczenia się
korony, czyli niezależności. Mieszko panował
jeszcze dwa lata (zmarł w 1034 roku). Prawowi-
tym następcą był jego syn Kazimierz, ten, który
wyjechał z Polski wraz z Rychezą. Przybył on do
Polski (razem z matką) w 1034 roku, lecz zastał
niezwykle trudną sytuację. W poszczególnych
dzielnicach dochodzili do głosu miejscowi możni
(tacy jak na przykład Masiaw (Miecław) na Ma-
zowszu, który oderwał je od państwa Kazimie-
rza), wzrastało niezadowolenie z obciążeń na
rzecz państwa i umacniającego się Kościoła. Oko-
ło 1037 roku Kazimierz musiał uchodzić z kraju
(Rycheza została wypędzona już w 1036 roku).
Znalazł schronienie na Węgrzech, a tymczasem na
Polskę zachodnią po 1038 roku napadł książę cze-
ski Brzetysław, łupiąc niemiłosiernie kraj, a na
dodatek zajmując Śląsk. Splotło się to z jakimiś
większymi zaburzeniami w Polsce, które ruska
kronika zwana Powieścią doroczną określiła jako
powstanie o przede wszystkim antykościelnym
charakterze.
Wzrost anarchii w kraju wzmocnił dążenie
ludności do odbudowy władzy monarszej. W tej
sytuacji Kazimierz w 1039 roku wrócił do kraju,
lecz 10 lat trwało, zanim rozprawił się z Masła-
wem i przywrócił swe panowanie na Mazowszu.
Pomógł mu w tej zbrojnej rozprawie książę ruski
Jarosław, także zainteresowany w pognębieniu
Masława, który z Mazowszanami najeżdżał te-
reny ruskie. Kazimierz nazwany został Odnowi-
cielem, przywrócił bowiem granice Polski z 1000
roku, wraz z Pomorzem i Śląskiem (z którego mu-
siał płacić Czechom trybut). Zmarł w 1058 roku,
pozostawiając trzech synów: Bolesława, Włady-
sława I Hermana i Mieszka, który zmarł już
w 1065 roku. Następcą został najstarszy — Bole-
sław, zwany Śmiałym (od cechy charakteru) oraz
Szczodrym (ze względu na swe nadania dla Ko-
ścioła). Młodszym braciom wyznaczył odrębne,
ale sobie podporządkowane dzielnice. Za siedzibę
obrał Kraków, a to oznaczało przeniesienie tu sto-
licy państwa z Gniezna, zniszczonego przez Brze-
tysława.
Bolesław Śmiały dążył do korony królewskiej.
W polityce starał się naśladować Bolesława
Chrobrego i Mieszka II. W Niemczech królem był
wówczas Henryk IV (1056-1106), mający wiele
kłopotów z różnymi lokalnymi władcami, szcze-
gólnie z Sasami. Zycie i panowanie skomplikował
mu jednak głównie spór z papieżem Grzegorzem
VII, zwolennikiem silnej władzy papieskiej. Hen-
ryk musiał, a dokonała tego ekskomunika (klą-
twa) papieska, ugiąć się przed papieżem. Dla
zdjęcia ekskomuniki udał się osobiście do zamku
Canossa we Włoszech (1077) i przebłagał papieża.
Nie mógł jednak darować sobie tego upokorzenia
i w 1083 roku zajął Rzym, zmuszając papieża do
ucieczki. Bolesław Śmiały trzymał z obozem pa-
pieskim, odgrywając w nim dużą rolę, a to uła-
twiło mu uzyskanie zgody na koronację. Zaprze-
stał płacenia Czechom trybutu ze Śląska oraz
walczył o utrzymanie Pomorza.
Rosła siła możnych, a także związanego z tą
warstwą Kościoła. Przeciw królowi wybuchł
bunt, a zarazem (być może były to działania
wspólne) biskup krakowski Stanisław skazany
został przez sąd arcybiskupi „za zdradę” na śmierć
przez obcięcie rąk i nóg. Źródła na ten temat mó-
wią jednak niewiele. Według innej wersji (także
prawdopodobnej) biskupa miał osobiście zamor-
dować (i to na dodatek w kościele) sam król.
Wersja ta przeszła do legendy biskupa Stanisła-
wa, uznanego przez Kościół za świętego.
Śmierć biskupa Stanisława bardzo zaszkodziła
królowi, który musiał w 1079 roku — z żoną i sy-
nem Mieszkiem — uchodzić z kraju (na Węgry,
gdzie zmarł w roku 1081). Władzę w kraju objął
wówczas Władysław Herman, lecz właściwie
krajem rządził — zresztą po myśli Hermana —
wojewoda Sieciech, potężny możny. Uzyskując
poparcie wielu innych możnych, niezadowolo-
nych z silnych rządów Hermana i Sieciecha, sy-
nowie Władysława Hermana, Zbigniew i Bole-
sław, skłonili ojca do wydzielenia im osobnych
dzielnic (1097) oraz do wypędzenia Sieciecha, co
też się stało. Zbigniew uzyskał Wielkopolskę, zaś
Bolesław Małopolskę ze Śląskiem. Ojciec — jako
princeps, czyli książę zwierzchni — zatrzymał so-
bie Mazowsze z jego głównym wówczas mia-
stem, Płockiem, pełniącym rolę stolicy, a także
najważniejsze inne grody: Kraków, Sandomierz
i Wrocław. Całą akcją w tym kierunku kierował
ambitny Zbigniew, Bolesław bowiem był jeszcze
12-letnim chłopcem. Zgoda Hermana była w du-
żym stopniu wymuszona rozpoczynającymi się
w związku z wewnętrznymi sporami w łonie ro-
dziny książęcej niepokojami, w tym podburza-
niem rycerstwa liczącego na nadania ziemi.
Spory w łonie rycerstwa i możnych zwiększyły
się po śmierci Hermana w 1102 roku. Zbigniew
i starszy już o 5 lat Bolesław rozpoczęli rządy ja-
ko książęta równorzędni, co było sytuacją nie-
normalną w państwie. Już po sześciu latach Bole-
sław zdołał zbrojnie przywrócić jedynowładztwo.
Odsunięty od władzy Zbigniew znalazł poparcie
u cesarza Henryka V (król niemiecki od 1106 ro-
ku, cesarz od 1111 do 1125 roku). Wyprawa Henry-
ka V na Polskę, mimo że zgromadził on około 10
tysięcy rycerstwa z różnych stron Niemiec oraz
otrzymał pomoc od księcia czeskiego Świętopeł-
ka, skończyła się niepowodzeniem. Bolesław po-
trafił doskonale organizować obronę (m.in. Hen-
ryk musiał odstąpić od oblężenia Głogowa oraz
uległ Bolesławowi pod Wrocławiem), a w woj-
nie tej cieszył się sojuszem z Rusią i Węgrami,
którym pomógł w 1108 roku, gdy napadł na nie
sprzymierzony z Czechami król niemiecki. Pomoc
ta była głównym powodem wyprawy Henryka
na Polskę; sprawa Zbigniewa była jedynie pre-
tekstem.
Po wycofaniu się Henryka Bolesław zgodził
się przyjąć Zbigniewa do współrządów, jednak do
pogodzenia się braci nie doszło. Zbigniew został
oślepiony, wskutek czego niebawem zmarł. Przy-
chylny Bolesławowi Gall Anonim starał się odra-
żający ten czyn jakoś wytłumaczyć, m.in. tym, że,
jak pisze w swej Kronice, Zbigniew po powrocie
do Polski „nie postępował pokornie i mądrze”,
lecz zachowywał się „jak udzielny pan”.
Tymczasem Krzywousty realizował swe plany.
Głównym celem politycznym było bardziej trwa-
łe opanowanie Pomorza. Do tego samego zmie-
rzali z dość jednak słabymi rezultatami jego po-
przednicy. Krzywousty do 1119 roku włączył po-
nownie w obręb administracji centralnej państwa
Pomorze Gdańskie, w latach zaś 1122- 1124 narzu-
cił swą zwierzchność (z obowiązkiem płacenia
trybutu) Warcisławowi I, księciu zachodniopo-
morskiemu. W ten sposób pod kontrolą Krzywo-
ustego znalazły się ważne ośrodki rzemiosła
i handlu morskiego, takie jak Szczecin, Wolin,
Kamień czy Kołobrzeg. Podporządkowanie Po-
morza Zachodniego zahamowało częste najazdy
łupieżcze Pomorzan na Wielkopolskę.
Do planu opanowania Pomorza należała także
chrystianizacja. Krzywousty przystąpił do tej ak-
cji z wielkim rozmachem, korzystając z pomocy
biskupa bamberskiego Ottona. Zorganizowano
diecezję pomorską z siedzibą w Wolinie (potem
Kamieniu), która zastąpiła nieistniejące już bi-
skupstwo w Kołobrzegu. Stało się to jednak do-
piero w dwa lata po śmierci zdobywcy Pomorza
(1140). Natomiast już w latach 1124-1125 zostało
erygowane biskupstwo kruszwickie, które prze-
niesiono do Włocławka. Biskupstwu temu pod-
porządkowano Pomorze Gdańskie. Tereny nadno-
teckie weszły do diecezji poznańskiej i gnieźnień-
skiej. Nowe biskupstwo lubuskie objęło środko-
we Nadodrze, w tym część Pomorza. Od 1075 ro-
ku istniało biskupstwo w Płocku.
Rozwój polskiej organizacji kościelnej spotkał
się z aktywnym przeciwdziałaniem arcybiskup-
stwa magdeburskiego, roszczącego zadawnione
pretensje do zwierzchnictwa nad Kościołem
w Polsce. Krzywoustemu udało się jednak
w 1136 roku uzyskać potwierdzenie niezależności
polskiej organizacji kościelnej, a to oznaczało wy-
cofanie się papiestwa z poprzednich bulli (z lat
1131 i 1133), stwierdzających prawa arcybiskup-
stwa magdeburskiego do zwierzchnictwa nad Ko-
ściołem w Polsce.
W latach 1131 - 1137 Krzywousty musiał sta-
wiać czoło wielu trudnościom. Wewnątrz kraju
buntowali się coraz potężniejsi możni niechętni
jedynowładztwu, na zewnątrz niefortunne było
włączenie się w sprawy węgierskie, konfliktowe
w stosunku do cesarza Lotara III, bardzo aktyw-
nie popierającego ekspansję niemiecką na tereny
słowiańskie; komplikowały sytuację spory z Cze-
chami (zakończone pokojem w 1137 roku).
W efekcie mediacji cesarza w 1135 roku nastąpiło
uspokojenie, lecz z Pomorza polski władca musiał
złożyć hołd lenny. W 1138 roku Krzywousty prze-
kazał rządy w różnych dzielnicach państwa swym
synom, zachowując jednakże instytucję księcia
zwierzchniego (princepsa). Zapoczątkowało to
prawie 200-letni okres rozbicia politycznego Pol-
ski, co zresztą było wówczas charakterystyczne
dla wielu krajów Europy.
5. Organizacja państwa, gospodarka, społeczeń-
stwo, życie kulturalne i artystyczne
W całej Europie następował w tym czasie
rozwójorganizacji państwowej, co — podkreślmy
— nie stało w sprzeczności z kruszeniem się zasa-
dy jedynowładztwa. Podobnie było w państwie
polskim. Podziały administracyjne obejmowały
prowincje (śląską, krakowską, sandomierską, ma-
zowiecką, kujawską, łęczycko-sieradzką oraz po-
morską, z Pomorzem Gdańskim, podczas gdy
Pomorze Zachodnie w mniej czy bardziej luźnym
związku z państwem polskim), następnie okręgi
grodowe, stopniowo przyjmujące nazwę kaszte-
lanii (od castellum — gród, zamek), zarządzane
przez komesów (kasztelanów), oraz u dołu ówcze-
snej struktury państwa dawny system opoli.
W ten sposób organizacja państwowa była
wspomagana przez aparat kościelny i duchow-
nych. Splot ten dotyczył także wielu innych dzie-
dzin życia, w szczególności dyplomacji, kancelarii
państwa, szkół i kultury. Ze swej strony państwo
(panujący) obdarzali Kościół dobrami ziemskimi,
fundowali liczne kościoły i klasztory, w owym
okresie głównie benedyktyńskie (jak np. w Mo-
gilnie, Lubiniu, Wrocławiu czy Tyńcu). Do akcji
fundacyjnej na rzecz Kościoła włączyli się także,
w miarę wzmacniania się tej grupy, możni.
Centralną postacią administracji państwowej
był kasztelan. Ściągał on daniny, organizował
prace przy budowie grodów, fortyfikacji, przesiek
w lasach czy innych robót publicznych oraz pełnił
funkcje cywilne i wojskowe. Jemu podporządko-
wani byli wyżsi urzędnicy, jak w szczególności
komornicy i podkomorzy zajmujący się ściąga-
niem danin i egzekwowaniem innych świadczeń
ludności. Wokół panującego skupieni byli cen-
tralni urzędnicy państwowi. Do tej hierarchii
urzędniczej należeli zarządcy pałacowi, kanclerz
kierujący kancelarią (na ogół duchowny), skarb-
nik, mincerz (nadzorujący bicie monet) i jeszcze
inni. Posiadłościami książęcymi zarządzali jego
prywatni urzędnicy, których można nazwać wło-
darzami. Urząd zarządcy pałacowego (komesa pa-
łacowego) przechodził ewolucję, coraz częściej bo-
wiem powierzano mu dowodzenie wojskiem
(stąd nazwa wojewody). W czasach rozbicia
dzielnicowego liczba tych wojewodów, jak i in-
nych urzędników dworskich i państwowych,
rzecz jasna, wzrosła.
Państwo wraz z rozwojem jego funkcji, głów-
nie militarnych, potrzebowało znacznych docho-
dów. Władca musiał zapewnić utrzymanie nie
tylko dworu, lecz także wojska i urzędników.
Prowadził liczne budowy. Ponieważ nie istniała
jeszcze wówczas bardziej rozwinięta wymiana,
a gospodarka miała w decydującym stopniu
charakter naturalny, państwo nie mogło po pro-
stu ściągać podatków i kupować niezbędnych
przedmiotów czy usług, lecz musiało wprowadzić
w życie inny system. Dokonało się to głównie za
Bolesława Chrobrego. Nazwano go w nauce hi-
storycznej systemem prawa książęcego. Składały
się nań trzy główne elementy: po pierwsze, ścią-
ganie różnych danin od gospodarstw rolnych
(w bydle lub owcach), znane nam już goszczenie
władcy, gdy podróżował po kraju, różne posługi
(komunikacyjne, łowieckie, militarne i inne, typu
na przykład stróży czy strzeżenia), po drugie, uzy-
skiwanie dochodów od monopoli i tzw. regaliów
królewskich czy książęcych, do których należało
prawo do bicia monety, do budowy grodów, do
młynów i co odnosiło się także do łowów (czego
książę nie byłby w stanie kontrolować) i, po trze-
cie, sieć osad służebnych. Zorganizowanie tej sieci
osad, które specjalizowały się w około 40 rodza-
jach produkcji i usług przeznaczonych dla pań-
stwa (w pewnym też stopniu dla Kościoła),
świadczyło o wielkim rozmachu prowadzonych
prac. Rolników nadzielano ziemią i zobowiązy-
wano do produkcji takich przedmiotów, jak tar-
cze, strzały, beczki, buty, włócznie, wyroby meta-
lowe, do chowu bydła, koni, trzody chlewnej
i owiec, sokołów do polowań, bobrów itd. Owi
ludzie „służebni”, silniej podporządkowani panu-
jącemu aniżeli inni rolnicy, mieszkali we wsiach
o charakterystycznych nazwach, takich jak: Ła-
giewniki, Szczytniki, Szewce, Kuchary, Bobrowni-
ki czy Kobylniki, jakich wiele znajdziemy jeszcze
dziś wśród nazw osad wiejskich.
Państwo stało się w ten sposób istotnym
czynnikiem rozwoju gospodarczego, jego zaś gro-
dy, które były głównym oparciem dla systemu
prawa książęcego, przyczyniały się do rozwoju
miast. Pieniądz zaczął żywiej krążyć, co dawało
możliwość — od początku XII wieku — zamiany
niektórych posług na opłaty pieniężne. Główna
masa pieniądza znajdowała się w ręku możnych
i państwa, w mniejszym stopniu obsługując
wymianę lokalną. Nie wiemy z całą pewnością,
czy Mieszko I zaczął bić już własny pieniądz. Na
pewno jednak polski system monetarny ustalił
się za jego następcy. Grzywna dzieliła się na 240
denarów. Posługiwano się także pieniądzem ob-
cym oraz namiastkami pieniądza.
Coraz widoczniejsze rozwijanie się wymiany
i posługiwania się pieniądzem, co związane było
z rozkwitem ośrodków wczesnomiejskich, gdzie
rzemieślnicy produkowali na zbyt, wpływało na
stopniowy rozkład systemu prawa książęcego.
Według Henryka Samsonowicza za czasów Bole-
sława Krzywoustego ogółem w ośrodkach miej-
skich mieszkało około 90 tysięcy ludzi (co szacu-
jemy na około 5% ogólnego zaludnienia). Naj-
większe miasta: Kraków, Wrocław, Wolin i Gnie-
zno liczyły przeciętnie 4-5 tysięcy mieszkańców.
Innym czynnikiem, który wpłynął na ten pro-
ces, były przemiany w strukturze społecznej lud-
ności ziem polskich, liczącej na początku XII wie-
ku około 1,5 miliona mieszkańców, a więc 5-6
osób na 1 km2. Z jednej strony rozwój ośrodków
miejskich powodował pewne zwiększenie liczeb-
ności ludności pozarolniczej, z drugiej zaś potrze-
by rozwijającego się państwa przyczyniały się do
wzrostu grupy możnych związanych z państwem
i również z nim związanego niższego (włodycy)
i wyższego rycerstwa. Włodycy wywodzili się
z ogółu ludności rolniczej, zaś możni z elity ple-
miennej. Na czele górnych warstw społeczeństwa
stała rodzina panującego, rodziny z jej bezpo-
średniego otoczenia oraz wyżsi urzędnicy z rodzi-
nami. Możni i wyższe rycerstwo dość wcześnie
zaczęli przejawiać tendencję do tworzenia tzw.
rodów heraldycznych (posiadających herby), czyli
do zamykania swych szeregów. Nie dopuszczali
do nich niższego rycerstwa (z wyjątkiem Mazow-
sza, gdzie dało to początek licznej warstwie drob-
nej szlachty), co wiodło do degradacji włodyków,
spadających do poziomu wolnych (na razie)
chłopów, podporządkowanych wówczas jedynie
państwu. Kształtowanie się gospodarczych pod-
staw egzystencji warstwy związanej bezpośred-
nio z państwem przez rozwój ich własności (zie-
mi, bydła, koni) eliminowało stopniowo ko-
nieczność utrzymywania jej przez panującego
z własnych (państwowych) dochodów. Proces
ten w pełni rozwinął się jednak dopiero w na-
stępnym okresie.
W czasie pierwszej monarchii piastowskiej ży-
cie społeczeństwa polskiego ulegało dalszym
zmianom. W zakresie techniki i kultury material-
nej główne koleiny życia wytyczone już były
wcześniej. Tak jak poprzednio, najwięcej upra-
wiano pszenicy, jęczmienia, prosa, mniej żyta i
owsa. Wysiewano len, konopie, bób, soczewicę,
groch, ogórki. Z drzew owocowych mamy wiado-
mości o jabłoniach, gruszach, śliwach, wiśniach,
brzoskwiniach. Rozpowszechniała się uprawa
winorośli, kultywowana przez Kościół potrzebu-
jący wina.
W domach, budowanych podobnie jak po-
przednio, ważnym ulepszeniem było odchodzenie
od otwartego paleniska umieszczonego pośrodku
izby do coraz częstszych już w drugiej połowie X
i w XI wieku pieców znajdujących się pod ścianą
lub w narożniku. Spano na ławach, skrzyniach
(przykrytych skórami bądź kocami) lub — rzadziej
— na łożach. Do siedzenia służyły ławy, pieńki,
zydle, a później także krzesła i taborety. Odzież,
żywność i inne przedmioty przechowywano
głównie w skrzyniach, choć znane były szafy.
Stoły nie były jeszcze powszechnie używane. Na-
czynia kuchenne i stołowe wytwarzano z gliny
bądź drewna. Coraz częściej korzystano z naczyń
toczonych na kole garncarskim.
Jakość żywienia poprawiała się, do czego przy-
czyniało się rozpowszechnianie pieców i żaren
pełnoobrotowych, dających delikatniejszą mąkę,
zdatną także do pieczenia ciast. Już nie placki pie-
czone w popiele, lecz chleb pieczony na zakwasie
stał się jednym z podstawowych artykułów spo-
żywczych. Często jadano kasze, z mięsa najchęt-
niej wieprzowinę. Powszechnym napojem było
piwo.
Nie wiemy, czy w porównaniu z wiekami po-
przednimi nastąpiły jakieś zmiany w zakresie
odzieży. Tak dla mężczyzn, jak i kobiet podsta-
wowym składnikiem odzieży była swego rodzaju
koszula lniana lub wełniana, noszona przez męż-
czyzn w spodniach (obcisłych), wpuszczanych w
obuwie lub oplatanych rzemieniem bądź łykiem.
Kobiety nosiły zapaski i narzutki. Zimą ubierano
się w płaszcze, nieraz pokryte futrem, i kożuchy.
Zwiększyła się liczba ozdób przy strojach ówcze-
snego społeczeństwa.
Większe, mające charakter przełomu, zmiany
zaszły w X i XI wieku w dziedzinie kultury umy-
słowej. Łacińska kultura piśmienna wykształcona
na zachodzie Europy wkroczyła do Polski, jak
i do innych krajów środkowej Europy, wraz
z chrześcijaństwem w X wieku. Oznaczało to
upowszechnianie się, choć — rzecz jasna — zrazu
powolne i ograniczone do wąskiego kręgu ludzi,
łaciny, pisma, szkoły i książki rękopiśmiennej.
Około 1000 roku istniała już szkoła katedralna
w Gnieźnie. Stopniowo rosła liczba takich przy-
kościelnych szkół, związanych ściśle z potrzebami
Kościoła. Pierwsze książki pojawiły się wraz z du-
chownymi przybywającymi do Polski w związku
z chrystianizacją. Były to księgi liturgiczne i bi-
blijne, choć nie tylko. Krakowska biblioteka kate-
dralna około 1110 roku posiadała oprócz ksiąg li-
turgicznych oraz z zakresu biblistyki i teologii
również wiele książek autorów starożytnych i śre-
dniowiecznych, używanych w szkołach, a także
prace z zakresu prawa. W XII wieku wzrastała
liczba księgozbiorów oraz liczba tych, którzy do
książek, bardzo ówcześnie drogich, sięgali.
Z chrześcijaństwem i rozwojem państwa wiążą
się początki piśmiennictwa w Polsce. Początkowo
głównym ośrodkiem życia umysłowego na zie-
miach polskich była Wielkopolska z Gnieznem
i Poznaniem, następnie pierwszeństwo przejął
Kraków. Zaczęto prowadzić zapiski rocznikarskie
i pisać żywoty świętych. W opactwie benedyk-
tyńskim na Łysej Górze powstał tzw. Rocznik
świętokrzyski dawny, w Krakowie tzw. Rocznik
kapituły krakowskiej. Z lat 1113-1116 pochodzi
pierwsza kronika polska, nieznanego autora
z otoczenia Bolesława Krzywoustego, cytowana
już kronika tzw. Galla Anonima (Cronicae et gesta
ducum sive principum Polonorum). Czyny moż-
nego Piotra Włostowica opisywało dziełko pt.
Chronicon comitis Petri.
Przełom widoczny był także w dziedzinie mu-
zyki. Upowszechniała się pieśń liturgiczna, dotarł
do Polski chorał gregoriański. Pierwszą polską
kompozycją chorałową była antyfona ku czci św.
Wojciecha pt. Magna vox laude sonora, napisana
z okazji konsekracji katedry gnieźnieńskiej (mię-
dzy 1090 a 1097) lub z okazji montowania słyn-
nych Drzwi Gnieźnieńskich za Bolesława Krzy-
woustego (około 1127 roku). Rozwijała się, jak
poprzednio, muzyka ludowa (piszczałki, rogi,
gwizdki i inne instrumenty). Osobnym rodzajem
była muzyka dworska, w której duże znaczenie
miała lutnia. Gall pisał, że wracającego z wygna-
nia Zbigniewa poprzedzali muzykanci.
Podobny jak w dziedzinie kultury umysłowej
przełom przeżywała sztuka. W X-XII wieku do
Polski dotarły wzory sztuki przedromańskiej
i romańskiej. Sztuka przedromańska (X i początki
XI wieku) naśladowała formy antyczne. Prostą
formę architektoniczną miały kościoły w kształcie
rotund (okrągłych budowli z półkolistymi apsy-
dami), a także palatia, czyli siedziby władców,
nieraz powiązane z budowlami sakralnymi. Sta-
wiano pierwsze kościoły katedralne (Poznań,
Gniezno, Kraków) i obiekty klasztorne (jak Trze-
meszno).
Sztuka romańska, która dotarła do Polski już
w połowie XI wieku, była połączeniem wzorów
antycznych, monarchii Karola Wielkiego, a także
wzorów bizantyńskich i arabskich. Rozwinęła się
na zachodzie Europy, głównie w środowiskach
klasztornych benedyktyńskich i cysterskich. Pod-
stawowym materiałem konstrukcyjnym budowli
romańskich był cios kamienny, zaś typowym dla
kościołów romańskich — rzut podłużny na planie
krzyża łacińskiego z rozwiniętym chórem. Bazyli-
ki budowano przeważnie trójnawowe z szerszą
i wyższą nawą środkową. Odbudowano katedrę
gnieźnieńską (konsekrowana w części prezbite-
rialnej w 1064 roku), powtarzając plan bazyliki
z końca X wieku. Podobna w kształcie była od-
budowana katedra w Poznaniu. Bardziej rozwi-
nięte założenie miała katedra krakowska, do któ-
rej doszła druga katedra — na Wawelu. Zbudo-
wany został zespół klasztorny w Tyńcu (dwuwie-
żowa bazylika i zabudowania klasztorne), opac-
two benedyktyńskie w Mogilnie i na Ołbinie
pod Wrocławiem. Wznoszono budowle dla
zgromadzeń kanoników (kolegiaty), takie jak
zbudowany w latach 1120-1140 kościół św. Piotra
w Kruszwicy, opactwo Kanoników Regularnych
w Czerwińsku i inne.
Zauważyć trzeba, że główne budowle owych
czasów miały prawie wyłącznie charakter sakral-
ny. Jak pisze Janusz Kębłowski, „władza książęca
czy królewska zadowalała się często budowlami
prostymi czy też wręcz drewnianymi, które do
naszych czasów nie dotrwały. Monumentalna ar-
chitektura tego czasu służyła przede wszystkim —
zarówno w aspekcie użytkowym, jak i ideowym
— działalności Kościoła”.
Rozdział IV
POLSKA W OKRESIE ROZBICIA DZIELNICO-
WEGO (1138 - 1320). ROZWÓJ GOSPODARKI,
SPOŁECZEŃSTWA I NARODU POLSKIEGO.
PROCESY FEUDALIZACJI
1. Losy testamentu Bolesława Krzywoustego. Od
jedynowładztwa, poprzez pryncypat, do zjedno-
czenia państwa
Jak pisze Henryk Łowmiański, Krzywousty,
dzieląc Polskę między synów z zachowaniem
jednak księcia zwierzchniego (princepsa) oraz
dzielnicy pryncypackiej (głównej), „szukał nieja-
ko złotego środka między koniecznością zacho-
wania integracji państwowej ziem polskich
a prawem patrymonialnym dynastii [czyli pra-
wem dynastii Piastów do tych ziem — dop. J.T.]
oraz regionalnymi potrzebami rycerstwa i w ogó-
le społeczeństwa”. Nie okazało się to jednak moż-
liwe, zasada bowiem, że księciem zwierzchnim
miał być zawsze najstarszy przedstawiciel całej
dynastii, stała w sprzeczności z chęcią posiadania
przez rycerstwo i społeczeństwo dzielnicy głów-
nej (a była nią Małopolska z Krakowem i San-
domierzem, a także, co jednak w literaturze uj-
mowane jest różnie, wschodnia Wielkopolska
z Gnieznem i Kaliszem, Kujawy i ziemia sieradz-
ko-łęczycka), a także ustabilizowanej i własnej
władzy.
Zwalczające się tendencje: do jedynowładztwa,
do respektowania zasady pryncypatu oraz do
uwolnienia się od zwierzchnictwa księcia głów-
nego, wprowadzały stan zamętu i stałej walki.
Na tym tle coraz wyraźniej przebijało się dążenie
do bardziej już nowoczesnego jednoczenia rozbi-
tych politycznie ziem, opartego na rozwijającej
się stale, niezależnie od tego rozbicia, świadomo-
ści narodowej oraz dążeniu społeczeństwa
(głównie rycerstwa przekształcającego się w klasę
szlachecką oraz mieszczaństwa większych miast,
głównie Krakowa) do udziału w rządzeniu pań-
stwem. To ostatnie dążenie oczywiście nieko-
niecznie musiało iść w parze z tendencjami do
zjednoczenia państwa, decydowanie bowiem
o sprawach politycznych (jak na przykład o elek-
cji księcia) mogło ograniczać się do granic lokal-
nych.
W czasie gdy rosła siła możnych, zasada jedy-
nowładztwa nie miała większych szans. A chciał
ją wprowadzić w życie — nawet za cenę złożenia
hołdu królowi niemieckiemu Konradowi — nie
respektując w ten sposób zasady pryncypatu
wprowadzonej przez Krzywoustego, jego najstar-
szy syn, ambitny i zdolny Władysław II, który
jeszcze ojcu skutecznie pomagał w rządzeniu pań-
stwem. Władysław II otrzymał jako dzielnicę
dziedziczną Śląsk ze stolicą we Wrocławiu oraz
dzielnicę pryncypacką. Młodsi bracia, juniorzy,
otrzymali: Bolesław Kędzierzawy Mazowsze
z Płockiem, a Mieszko Stary (tak nazwany póź-
niej dla odróżnienia od syna, również Mieszka)
Wielkopolskę z Poznaniem, który zaczął wówczas
przybierać pozycję stołeczną w Wielkopolsce, gdy
tymczasem Gniezno, wówczas w dzielnicy pryn-
cypackiej, pozostawało stolicą kościelną, symbo-
lem jedności Polski i Polaków. Dwaj najmłodsi
synowie nie uczestniczyli na razie w podziale
państwa i władzy. Był to małoletni Henryk San-
domierski oraz urodzony tuż przed śmiercią
Krzywoustego (1138) Kazimierz Sprawiedliwy.
Przeciw planom Władysława II stanęli młodsi
bracia wspólnie z możnymi, którzy nie chcieli sil-
nej władzy centralnej. W wynikłej wojnie we-
wnętrznej, w toku której Władysław otrzymał
pomoc ruską, górą byli juniorzy z dużą częścią ry-
cerstwa i możnych. Pokonali Władysława pod
Poznaniem i zajęli Kraków. Władysława, który
nie uzyskał poparcia nawet w swej śląskiej dziel-
nicy (wielce zaszkodziło mu okrutne obejście się
ze starym jeszcze doradcą Krzywoustego Piotrem
Włostowicem, który nie poparł go jednoznacz-
nie), zmusili do ucieczki z kraju (stąd jego inne
określenie: Władysław Wygnaniec). Konrad III,
wspomniany już król niemiecki (cesarzem nie zo-
stał, a panował do 1152 roku), przystał na zaist-
niałą sytuację, za cenę opłacenia zaległego trybu-
tu, zatrzymał także jednego z młodszych synów
Krzywoustego jako zakładnika (1146). Następny
król niemiecki (od 1152) i cesarz (od 1155), Fryde-
ryk I Barbarossa, próbował interweniować na
rzecz Władysława w 1157 roku, lecz do walki nie
doszło. Juniorzy zawarli natomiast porozumienie
z cesarzem, na mocy którego do kraju, lecz dopie-
ro w 1163 roku, powrócili, odzyskawszy swe dzia-
ły na Śląsku, synowie Władysława, Mieszko Plą-
tonogi i Bolesław Wysoki.
Ugoda juniorów z Konradem III z 1146 roku
oznaczała zakończenie pierwszego etapu walk
o władzę w podzielonej Polsce. Następny okres,
w którym realizowana była zasada pryncypatu
sformułowana w testamencie Bolesława Krzy-
woustego, zakończył się w 1194 roku. Zrazu istnia-
ło dość zgodne współdziałanie nowego seniora
Bolesława Kędzierzawego (Władysław II żył na
wygnaniu do 1159 roku) z juniorami. W Krakowie
po śmierci Kędzierzawego na cztery lata (1173-
1177) rządy opanował Mieszko Stary. W wyniku
buntu możnych (1177) na tronie krakowskim usa-
dowił się natomiast najmłodszy z synów Krzy-
woustego — Kazimierz Sprawiedliwy, łamiąc po
raz drugi zasadę senioratu. Możni małopolscy
świeccy oraz duchowni po prostu wybrali Kazi-
mierza na swego księcia, a gdy ten zmarł w 1194
roku, jego syna Leszka Białego, który nie miał
jeszcze ośmiu lat.
Wybór Leszka Białego dopełnił miary nieza-
dowolenia starszych książąt piastowskich, którzy
wystąpili zbrojnie w 1195 roku przeciw Leszkowi i
krakowskiemu rycerstwu. W bitwie nad rzeką
Mozgawą „starsi” Piastowie: Mieszko Stary i jego
syn Bolesław, Mieszko Plątonogi oraz Jarosław,
syn Bolesława Wysokiego, zostali pokonani. Po-
legł Bolesław, a Mieszko Stary, ranny, musiał ra-
tować się ucieczką. Potrafił jednak wkrótce prze-
konać matkę Leszka Białego, księżną Helenę, by
oddała mu — jako regentka — tron krakowski,
który Mieszko przyrzekł zwrócić Leszkowi. Miesz-
ko utrzymał się w Krakowie do swej śmierci
w 1202 roku, lecz tron krakowski odzyskał Leszek
Biały dopiero w 1211 roku. W okresie 1202-1211,
w toku ostrej rywalizacji, władzę w Krakowie
udało się opanować na parę lat Władysławowi
Laskonogiemu, synowi Mieszka Starego, a także
Mieszkowi Plątonogiemu.
Leszek Biały miał duże ambicje polityczne.
Chciał rozszerzyć swą dzielnicę małopolską i dla-
tego, bezskutecznie jednak, mieszał się do kon-
fliktów na Rusi. Chciał także ściślej związać z so-
bą Pomorze Gdańskie, gdzie panował książę
Świętopełk, formalnie podległy Krakowowi, oraz
uzyskać panowanie w Wielkopolsce, gdzie z kolei
walczyli ze sobą Władysław Laskonogi i jego
bratanek Władysław Odonic. W tym celu zwołał
w 1227 roku spotkanie książąt piastowskich
w Gąsawie, w północnej Wielkopolsce, lecz nie-
chętni mu Odonic i Świętopełk napadli go tam
i zabili.
Rozgorzały na nowo walki o tron krakowski.
Walczyli o niego Władysław Laskonogi (rządził
w Krakowie do 1230 roku), Henryk Brodaty (do
1238 — w tym roku zmarł), a następnie Konrad
Mazowiecki, do 1243 roku, kiedy to wypędzono
go z Krakowa i pokonano w bitwie pod Sucho-
dołem. Otwarło to drogę do tronu krakowskiego
Bolesławowi Wstydliwemu, z którym współrzą-
dziła matka Grzymisława i możni ziemi krakow-
skiej. Miasto to rozwijało się pomyślnie. Odkryto
wówczas w Wieliczce i Bochni sól kamienną, co
przynosiło znaczne dochody do kasy książęcej.
Po 1243 roku rozbicie dzielnicowe państwa
osiągnęło swój szczyt. Dzielnice posiadały swe
dziedziczne dynastie i żyły własnym życiem, nie
uznając jakiejkolwiek władzy zwierzchniej, co
jednak — przypomnijmy — nie było równoznacz-
ne z rzeczywistym podziałem narodu, kultury,
gospodarki, organizacji kościelnej. Rozbicie poli-
tyczne najdalej zaszło na Śląsku i w Polsce środ-
kowej, najbardziej zwarte pozostały Małopolska,
Wielkopolska i Mazowsze. W Krakowie, po bez-
potomnej śmierci Bolesława Wstydliwego, tron
— zgodnie z wolą zmarłego — objął w 1279 roku
Leszek Czarny, wnuk Konrada Mazowieckiego,
protoplasty wszystkich dalszych Piastów mało-
polskich, mazowieckich i kujawskich. Był on
m.in. dziadkiem Władysława Łokietka, któremu
udało się zjednoczyć Polskę, a pradziadkiem Kazi-
mierza Wielkiego.
Leszek Czarny panował w Krakowie do 1288
roku. Potrafił oprzeć się na dochodzących do gło-
su siłach społecznych, głównie rycerstwie. Wła-
dając Śmierć sam całą Małopolską, wiązał się po-
litycznie z synem Przemyśla I, Przemysłem II
Leszka Czarnego (1257-1296), który po śmierci
swego stryja Bolesława Pobożnego skupił władzę
w całej Wielkopolsce. Leszek Czarny przyczynił
się do wyboru w 1283 roku na arcybiskupstwo
gnieźnieńskie Jakuba Świnki, wybitnego zwolen-
nika rodzącej się idei zjednoczenia, niemającej
oczywiście wiele wspólnego ze starą zasadą je-
dynowładztwa.
Jednocześnie starania o zjednoczenie państwa
podjął książę śląski Henryk Prawy, zwany po ła-
cinie Probus, wnuk Henryka Pobożnego, a pra-
wnuk Henryka Brodatego. Około 1287 roku za-
warł on umowę z Leszkiem Czarnym, Przemy-
słem II oraz Henrykiem głogowskim w sprawie
rządów w Krakowie, toteż gdy zmarł Leszek
Czarny, Probus, mając poparcie bogatego miesz-
czaństwa krakowskiego, w dużej części pochodze-
nia niemieckiego, starał się opanować Kraków.
Miał jednak przeciwnika w księciu płockim Bo-
lesławie, którego rycerstwo ziemi krakowskiej
powołało na tron po Leszku Czarnym, oraz we
Władysławie Łokietku. Z dużymi trudnościami
opanował Kraków, pokonując Łokietka. Henryk
Probus chciał koronować się na króla Polski, lecz
zanim uzyskał zgodę papieską, został otruty
w 1290 roku.
W swym testamencie Probus przekazywał
ziemię krakowską i sandomierską Przemysłowi
II, który już w 1282 roku zawarł z księciem po-
morskim Mszczujem II układ na przeżycie. Ozna-
czało to, że dzielnica tego z książąt, który wcze-
śniej umrze, przejdzie na pozostałego przy życiu.
Ponieważ Mszczuj II zmarł w 1294 roku, Przemysł
objął rządy na Pomorzu Gdańskim, jednocząc
w ten sposób Wielkopolskę z Pomorzem. W 1295
roku koronował się w Gnieźnie na króla Polski.
Zgodę papieża pomógł mu wyjednać wspomnia-
ny już arcybiskup Świnka. Niestety wkrótce
Przemysł został zamordowany, prawdopodobnie
z podpuszczenia Niemców z Marchii Brandenbur-
skiej.
Łokietek z Henrykiem głogowskim porozumie-
li się co do podziału terytorium Przemyśla II, lecz
plany te i działania zjednoczeniowe storpedował
król czeski Wacław II ze znanej nam już dynastii
Przemyślidów. W 1291 roku zajął on przy pomocy
wojsk czeskich opróżniony przez Probusa tron
krakowski. Zjednał sobie wielu możnych mało-
polskich zainteresowanych związkami z połu-
dniem oraz biskupa krakowskiego Pawła z Prze-
mankowa. Ożenił się z córką Przemyśla II Ryksą
i zająwszy w 1300 roku Wielkopolskę, korono-
wał się w Gnieźnie na króla Polski. Władysław
Łokietek i Bolesław II płocki zmuszeni byli zło-
żyć mu hołd lenny ze swych ziem.
Panowanie Wacława II trwało 5 lat, a jego
syn Wacław III, w czasie gdy szykował wielką
wyprawę do Polski, by objąć władzę, został za-
mordowany, kończąc w ten sposób rządy Prze-
myślidów w Czechach. To stwarzało ponowne
szanse dla Łokietka, który przebywając poza Pol-
ską w łatach 1300-1305, rozwinął szeroką dzia-
łalność dyplomatyczną na rzecz swojej sprawy.
Uzyskał pomoc Węgrów, którzy nie chcieli, by
Wacław III dostał się na tron polski, a także po-
pierała go Litwa, zbliżająca się do Polski ze
względu na rosnące niebezpieczeństwo krzyżackie
(por. punkt 2). W 1325 roku ożenił swego syna
Kazimierza (późniejszego króla Kazimierza Wiel-
kiego) z Aldoną, córką księcia litewskiego Gie-
dymina, a wcześniej, w roku 1320, wydał córkę
Elżbietę za króla węgierskiego Karola Roberta.
W 1320 roku Łokietek koronował się w Kra-
kowie na króla Polski, uzyskując zgodę papieża
Jana XXII. Nie zdołał jednak utrzymać Pomorza,
zagarniętego przez Krzyżaków w 1308 roku,
Wielkopolskę zaś opanował dopiero w łatach
1313-1314, pokonując zbuntowanego wójta po-
znańskiego Przemka, który stał po stronie książąt
głogowskich, roszczących sobie pretensje do czę-
ści Wielkopolski. Nie miał co marzyć o Śląsku,
który stopniowo odpadał od Polski. Szczególnie
niechętny Łokietkowi był nowy król czeski Jan
Luksemburski, panujący po Henryku karynckim
i Henryku VII z dynastii hrabiów Luksemburga
w latach 1310-1346, sprzyjający Niemcom i Krzy-
żakom. Będzie jeszcze o nim mowa.
2. Sytuacja międzynarodowa Polski. Negatywne
skutki rozbicia dzielnicowego. Sprowadzenie
Krzyżaków. Straty terytorialne
Już wymuszone przez Konrada II hołdy skła-
dane przez walczących ze sobą Piastów (1146) by-
ły świadectwem słabnięcia politycznego Polski
dzielnicowej. Wkrótce takich oznak i strat poli-
tycznych oraz terytorialnych pojawiło się więcej.
Najbardziej wszakże brzemienne w skutki dla ca-
łej późniejszej historii Polski (a także Europy)
okazało się sprowadzenie w 1226 roku Krzyżaków
do Polski przez Konrada Mazowieckiego, który
nie mógł sobie poradzić z obroną Mazowsza
przed najazdami ludów bałtyckich (Prusów, Ja-
dźwingów). Rozbite państwo nie było w stanie
przyjść mu z pomocą.
Sprowadzenie Krzyżaków do Polski okazało się
faktem o tak rozległych skutkach, jakie wiążemy
z wprowadzeniem chrześcijaństwa w poprzednim
okresie i z unią Polski z Litwą w okresie następ-
nym. Te trzy wydarzenia uznać można za naj-
ważniejsze z punktu widzenia wpływu na przy-
szłość w całej średniowiecznej historii Polski.
W zamyśle Konrada Mazowieckiego Krzyżacy
mieli nie tylko pomóc mu w ukróceniu najazdów,
lecz także w dziele chrystianizacji Prusów, zapo-
czątkowanym jeszcze przez Chrobrego i św. Woj-
ciecha. Krzyżacy (zwani tak od krzyża na białych
płaszczach) byli jednym z zakonów rycerskich
utworzonych w okresie wypraw krzyżowych. Za-
kon ten powstał w 1198 roku w miejscowości Ak-
ka w Palestynie, pierwotnie jako bractwo (złożo-
ne głównie z Niemców) opiekujące się szpitalem
pod murami Akki, skąd się wzięła jego pełna na-
zwa: Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny
Domu Niemieckiego. Wielki mistrz Herman von
Salza, przeniósłszy Zakon do Europy, szukał dla
niego jakiegoś miejsca pobytu. Nie udała się
próba usadowienia na Węgrzech, gdzie Krzyżacy
mieli bronić kraju przed Połowcami. Król Andrzej
II słusznie obawiał się, iż będą oni dążyć do
utworzenia na terenie Węgier własnego państwa.
Tego niebezpieczeństwa nie brał pod uwagę
Konrad Mazowiecki, zapraszając Krzyżaków do
północnych ziem swego księstwa mazowieckiego,
a mianowicie do ziemi chełmińskiej, leżącej mię-
dzy Wisłą, Osą i Drwęcą. Pierwsza grupa Krzyża-
ków, wysłana przez wielkiego mistrza w 1230 ro-
ku pod wodzą landmistrza Hermana von Balka,
liczyła zaledwie siedmiu rycerzy-zakonników
i kilkudziesięciu pomocników (giermków). Osie-
dlili się oni w Nieszawie, potem odbudowali
zniszczony gród w Toruniu i założyli miasto
Chełmno.
Wkrótce liczba rycerzy zakonnych wzrosła,
a nasiliła się rozbudowa grodów i zakładanie
miast (Kwidzyn, Elbląg, Królewiec i wiele in-
nych). W ślad za tym postępowało również po-
wstawanie wsi i zagęszczanie się zaludnienia.
W sumie do około 1300 roku na teren ziemi
chełmińskiej, już mającej około 200 wsi i gro-
dów, oraz zajmowanych ziem Prusów napłynęło
około 12-15 tysięcy przybyszów z Niemiec, co
jednak stanowiło najwyżej 10-15% zaludnienia
tych ziem. Potem liczba ludności niemieckiej na
tych terenach systematycznie rosła. Zajmowano
coraz większe tereny należące do Prusów, nawra-
canych przemocą na wiarę chrześcijańską. Pruso-
wie bronili się, wzniecili nawet powstanie (1260-
1274), lecz nie mieli szans na samodzielne prze-
trwanie.
Bardzo szybko okazało się, że programy poli-
tyczne Konrada Mazowieckiego i Krzyżaków by-
ły wyraźnie sprzeczne. Konrad myślał, że za cenę
lennego nadania Krzyżakom ziemi chełmińskiej
zdobędą oni dla niego część tej ziemi, którą wła-
dali Prusowie. Papież rad był z rozszerzenia wiary
chrześcijańskiej i szedł na rękę Krzyżakom przy-
znając im, jakoby na mocy prawa, dysponowanie
ziemiami pogańskimi. Krzyżacy chcieli jednak ca-
łej ziemi chełmińskiej, do której rościli sobie
prawa zwierzchnie (wyłączając Konrada) na pod-
stawie sfałszowanego dokumentu (tzw. przywile-
ju kruszwickiego z datą 30 czerwca 1230 roku).
Prócz papieża po stronie Krzyżaków stał także ce-
sarz, a to ułatwiało im budowanie własnego
państwa, lennego w stosunku do cesarza, na tej
samej zasadzie, jak książęta Rzeszy.
Niezadowalając się ziemią chełmińską i zdo-
bywanymi na ludach bałtyckich terenami,
wchłonięciem wcześniej już prowadzącego akcję
misyjną zakonu dobrzyńskiego (powołanego
przez Konrada Mazowieckiego i biskupa płockie-
go) i pokrewnego, pokonanego jednak przez Li-
twinów Zakonu Kawalerów Mieczowych, działa-
jącego na terenach dzisiejszej Łotwy i Estonii,
Krzyżacy zaczęli kierować swą ekspansję w kie-
runku Litwy oraz Pomorza Gdańskiego. To ostat-
nie chcieli również zdobyć Brandenburczycy, któ-
rzy, korzystając z osłabienia państwa polskiego,
stopniowo opanowywali niektóre zachodnie jego
tereny. Znana nam już Marchia Północna, na-
zwana od opanowanej w 1175 roku słowiańskiej
Brenny (która to nazwa, podobnie jak Berlin, ma
słowiańskie korzenie) Brandenburską, dążyła do
rozszerzenia swych nabytków na wschodzie.
Szczególnie aktywny na tym polu był Albrecht
z Ballenstedt zwany Niedźwiedziem (stąd herb
Berlina). Wzmocnił on marchię i zdobył wiele za-
chodniosłowiańskich terenów. Podobnie książę
saski Henryk Lew podbił ziemie Obodrytów, za-
kładając m.in. miasto Lubekę, wkrótce wzór or-
ganizacyjny dla lokowanych potem na terenach
słowiańskich, w tym polskich, miast.
W 1252 roku w ręce Brandenburczyków dosta-
ło się środkowe Nadodrze (Ziemia Lubuska), od-
stąpione im przez arcybiskupa magdeburskiego,
który kupił dwa lata wcześniej ten teren od jed-
nego z licznych książąt śląskich, Bolesława zwa-
nego Rogatką. Nabytki te ułatwiły Brandenbur-
gii posuwanie się w kierunku Wielkopolski i Po-
morza Gdańskiego. Założona przez Brandenbur-
czyków tzw. Nowa Marchia, która objęła począt-
kowo ziemie chojeńską i myśliborską, odrywając
je od Pomorza Zachodniego, również zagrożonego
przez Brandenburgię, przybrała do 1270 roku
kształt klina, ciągnącego się wzdłuż dolnej Warty
aż do Drezdenka, z Santokiem, Choszcznem,
Drawskiem, Świdwinem. Na północy granicę
Nowej Marchii stanowiła Gwda, a na południu
Noteć.
Brandenburczycy stanęli na drodze ekspansji
krzyżackiej w kierunku Pomorza Gdańskiego. Na
razie jeszcze były to, aczkolwiek niemieckie, to
jednak pozostające w konflikcie organizmy poli-
tyczne. Dlatego, gdy Brandenburczycy w 1308
roku rozpoczęli oblężenie Gdańska, Łokietek
zwrócił się o pomoc do Krzyżaków. Jak widać, nie
przejrzano jeszcze wówczas w Polsce krzyżackiego
programu. Widziano ich przede wszystkim jako
szerzycieli wiary, którym należy pomagać. Dra-
styczny zwrot w tej opinii nastąpił wówczas, gdy
przybyli Krzyżacy odepchnęli Brandenburczyków
od Gdańska, lecz sami zajęli to miasto dla siebie.
Opanowali także Tczew, a stopniowo całe Pomo-
rze Gdańskie. Książę pomorski Świętopełk, wcze-
śniej świadom ich planów, podejmował z nimi
walkę, lecz był w niej osamotniony. Rozbicie
państwa wyraźnie ukazywało swe skutki. Po
zdobyciu Pomorza wielki mistrz Zygfryd von
Feuchtwagen przeniósł stolicę Zakonu z Wenecji
do Malborka, gdzie rozpoczął budowę wielkiego
zamku. Oznaczało to przypieczętowanie procesu
tworzenia się państwa krzyżackiego na ziemiach
pruskich i polskich, a zarazem wejście Krzyżaków
w bezpośredni konflikt z jednoczącym państwo
polskie Władysławem Łokietkiem.
W okresie rozbicia dzielnicowego Polska ze-
tknęła się po raz pierwszy z Mongołami (zwa-
nymi w Polsce Tatarami), którzy zjednoczeni na
przełomie XII i XIII wieku przez Temudżyna
(Czyngis-chana), rozpoczęli swe liczne podboje,
dające im tak potrzebne łupy i jeńców, sprzeda-
wanych potem jako niewolników. Po pokonaniu
Połowców i Rusi (klęska nad rzeczką Kałką
w 1223 roku) skierowali się na Polskę i Węgry.
Na Polskę ruszyło około 30 tysięcy Tatarów pod
wodzą Bajdara. W Krakowie rządził wówczas
Henryk Pobożny, zaś ziemię sandomierską miał
w swym władaniu Bolesław Wstydliwy. Przez
Lublin i Sandomierz, niszcząc i grabiąc kraj, Tata-
rzy dotarli do Krakowa. Zdobyli go, lecz nie opa-
nowawszy obwarowanego kościoła św. Andrzeja,
gdzie trzymali się obrońcy, ruszyli na Śląsk. Tam
koło Legnicy zebrali się rycerze z różnych ziem,
także z Moraw (posiłki czeskie nie zdążyły na
czas). Całością wojska chrześcijańskiego dowodził
książę Henryk Pobożny. Bitwa, w której książę
zginął (1241), choć skończyła się klęską, przyniosła
Tatarom duże straty. Z tego powodu, nie zdoby-
wając już Legnicy, wycofali się z Polski.
Na tym jednak nie zakończyły się najazdy ta-
tarskie na Polskę. Jeszcze bardziej niszczący był
najazd z 1259-1260 roku. W czasie trzeciego najaz-
du, na przełomie 1287 i 1288 roku, dotkliwą klęskę
zadał im, sprzymierzony z Węgrami, Leszek Czar-
ny. Potem przez wiele wieków Tatarzy nie napa-
dali już na Polskę. Podporządkowali sobie jednak
Ruś.
W okresie rozbicia dzielnicowego istniały stałe
kontakty z pobliskimi księstwami ruskimi, takimi
jak drohiczyńsko-brzeskie, halickie, włodzimier-
skie czy wołyńskie. Częste były związki małżeń-
skie między rodzinami książęcymi, w walkach
o władzę wykorzystywano, w zależności od wza-
jemnych stosunków, posiłki ruskie. Książęta pol-
scy władający Małopolską (jak Kazimierz Spra-
wiedliwy czy Leszek Biały) dążyli do rozciągnię-
cia swych wpływów na Rusi, rywalizując z eks-
pansją węgierską. Wielokrotnie interweniowali
w walkach między książętami ruskimi. Na prze-
łomie XII i XIII wieku doszło do konfliktu zbroj-
nego. Rusini, którzy wkroczyli do księstwa san-
domierskiego, zostali pobici przez Leszka Białego
pod Zawichostem w 1205 roku. W 1280 roku Le-
szek Czarny pokonał pod Goślicami księcia halic-
kiego Lwa, który, mając poparcie pewnej części
możnych, chciał zdobyć tron krakowski.
Gorzej układały się stosunki z państwem cze-
skim, które wchodziło w skład Rzeszy Niemiec-
kiej, gdy Luksemburgowie w 1306 roku usadowi-
li się na czeskim terenie. Jak już wskazywaliśmy,
Luksemburgowie sprzyjali Krzyżakom, gotowi w
razie potrzeby zaatakować Polskę. Starali się po-
zyskać rozbity politycznie Śląsk. Już w początkach
XIV wieku Jan Luksemburski zhołdował 13 z ist-
niejących 17 księstewek śląskich. Duży wpływ na
te decyzje miały procesy germanizacyjne Śląska,
związane z niemczeniem się rodzin książęcych
i napływem — w ramach tzw. kolonizacji nie-
mieckiej (por. punkt 4) — osadników niemieckich
tak na tereny wiejskie, jak i do miast.
3. Zmiany w funkcjonowaniu państwa. Sytuacja
i rola Kościoła
Z punktu widzenia funkcjonowania państwa,
szczególnie jego podstaw finansowych, jak rów-
nież — co z tym związane — z punktu widzenia
struktury społeczeństwa i struktury gospodarczej,
okres 1138-1320 charakteryzował się istotnymi
przekształceniami. Następowało z jednej strony
przechodzenie od tego, co dyktowała gospodarka
naturalna, do wykorzystywania stopniowo roz-
wijającej się gospodarki rynkowej, z drugiej zaś
kompletne już odejście od struktur, instytucji czy
zwyczajów czasów plemiennych. Oznaczało to
upodabnianie się — choć nie we wszystkim —
polskiego ustroju politycznego, społecznego i go-
spodarczego do tego, co było charakterystyczne
dla zachodniej Europy.
W odniesieniu do państwa aktywizacja społe-
czeństwa przez coraz silniejsze identyfikowanie
się z państwem powodowała wzrost jego roli w
podejmowaniu decyzji politycznych. Przejawiało
się to w zwiększeniu znaczenia wieców dzielni-
cowych i międzydzielnicowych, złożonych
wprawdzie głównie z możnych (świeckich i du-
chownych, urzędników i innych), na które zjeż-
dżali książęta, wydając tam przywileje i udziela-
jąc różnych zezwoleń oraz występując w charak-
terze najwyższego sędziego. Wzrastała liczba
urzędników i to nie tylko dlatego, że zwiększyła
się liczba ośrodków władzy. Jednocześnie jednak,
na tle wspomnianej aktywizacji politycznej lo-
kalnego rycerstwa i możnych, a także mieszczan
większych miast, rozluźniał się związek admini-
stracji kasztelańskiej z władzą książęcą. Z tego
powodu już około 1290 roku Władysław Łokie-
tek w ziemi sandomierskiej, a potem Wacław II
wprowadzili urząd starosty (capitaneus), podle-
gły wyraźnie panującemu. Zapoczątkowało to
długi proces wykształcania się struktury tzw.
urzędów ziemskich, czyli urzędów samorządu
szlacheckiego, w dużym stopniu tytularnych.
W dziedzinie dochodów państwowych główna
zmiana polegała na odchodzeniu od ciężarów
prawa książęcego, to znaczy danin takich jak:
powołowe, poradlne, podymne, stróża, podwo-
rowe, narzaz, czyli danina w świniach czy mięsie
wieprzowym, oplata zwana stanem i inne, a tak-
że różne świadczenia okolicznościowe i posługi,
a przechodzeniu do czynszu pieniężnego jako ob-
ciążenia podatkowego, uzupełnianego daninami
świadczonymi, podobnie jak ciężary poprzednie,
przez gospodarstwa chłopskie. Wzrosła rola do-
chodów płynących z ceł (pochodzących z ist-
niejących w początkach XIV wieku około 250
komór celnych), myt, bicia monety, miast, górnic-
twa solnego, majątków ziemskich księcia.
Organizacja militarna państwa nie zmieniła się
wiele. Już dawno panujący opierali się nie na
powszechnym obowiązku wojskowym ludności,
jak to było w czasach plemiennych, lecz wyko-
rzystywali — obok swych bezpośrednich drużyn
— wprawione do walki rycerstwo, obecnie licz-
niejsze i powoływane do służby w razie potrze-
by. Osobne, niewielkie jednak, oddziały żołnierzy
wystawiali niektórzy możni. Do wystawiania
określonej liczby żołnierzy obowiązane były roz-
wijające się i otaczane murami miasta (por. punkt
4).
Rycerstwo walczyło na koniach, chłopi
i mieszczanie tworzyli siły piesze oraz spełniali
różne funkcje pomocnicze. Rycerstwo używało
mieczy i sztyletów, włóczni, toporów bojowych,
chłopi maczug. W użyciu były łuki, coraz bardziej
rozpowszechniała się kusza (głównie jako broń
przy obronie miejsc ufortyfikowanych) i różne
machiny miotające. Uzbrojenie ochronne konne-
go rycerza składało się z pancerza, hełmu i tarczy
(różnych typów). Kraju broniły wewnątrz liczne
grody i miasta warowne, do połowy XIII wieku
wzmacniane — tak jak poprzednio — murami
z blankami i basztami. Od XIII wieku kraj zaczę-
ły pokrywać w coraz większym stopniu muro-
wane zamki, zastępujące tradycyjne drewniane
i drewniano-ziemne grody.
Ważnym zjawiskiem okresu dzielnicowego
był, nieco wcześniej zapoczątkowany, proces wy-
zwalania się Kościoła spod dominacji państwa,
od którego był m.in. gospodarczo w czasach
pierwszych Piastów silnie uzależniony. Wraz
z kumulowaniem majątków ziemskich, powsta-
łych z nadań panujących i innych bogactw,
a jednocześnie wraz z ogólnymi tendencjami pa-
nującymi w Kościele katolickim w Europie (re-
prezentowanymi m.in. przez Innocentego III),
chciał on wpływać w coraz większym stopniu na
decyzje polityczne. Starał się uzyskiwać odpo-
wiednie przywileje w zamian za poparcie udzie-
lane władzy. W 1180 roku na zjeździe w Łęczycy
książęta zrzekli się prawa odbierania po śmierci
biskupa jego dóbr ruchomych (było to tzw. ius
spolii) oraz ograniczyli obciążenia ludności miesz-
kającej na terenie majątków kościelnych. W Pol-
sce wyrazicielem tych wzmacniających Kościół
tendencji był ówczesny arcybiskup gnieźnieński
Henryk Kietlicz (zm. 1215), który z tego powodu
znalazł się w konflikcie z Władysławem Lasko-
nogim. Kościół wywalczył sobie wybór biskupów
przez kapituły, uniezależniając się w ten sposób
od woli księcia, a także własne sądownictwo du-
chowne, wyłączające sądzenie kleru przez sądy
świeckie.
Rosła liczba kościołów, a także klasztorów
i kleru zakonnego. Najbardziej rozbudowaną or-
ganizację mieli cystersi (Jędrzejów, Oliwa, Hen-
ryków, Sulejów, Mogiła i inne), w miastach zaś
rozpowszechniły się (od XIII wieku) zakony że-
bracze — franciszkanie i dominikanie. Zakładano
także klasztory kanoników regularnych (Trze-
meszno, Czerwińsk, Wrocław i inne), klarysek
(Stary Sącz) i inne. W sumie na początku XIV
wieku było w Polsce około 300 klasztorów z oko-
ło 6 tysiącami zakonników. Duchowieństwa
w ogóle było wówczas około 20 tysięcy. Teryto-
rialny zasięg organizacji polskiego Kościoła kato-
lickiego zmniejszył się w czasie rozdrobnienia
dzielnicowego o biskupstwo w Kamieniu, podpo-
rządkowane w 1188 roku bezpośrednio papieżowi
(przeniesione z Wolina), oraz o biskupstwo lubu-
skie, które utraciło łączność z polską metropolią.
Krzyżacy założyli biskupstwo w Chełmnie (1243),
lecz podporządkowali je arcybiskupowi w Rydze.
4. Społeczeństwo i gospodarka. Proces feudaliza-
cji.Osadnictwo niemieckie i naprawie niemiec-
kim. Rozwój miast
Jak już wspomniano, okres rozbicia dzielnico-
wego był czasem zasadniczych przemian społecz-
nych i gospodarczych, dających w efekcie po-
wstanie nowego modelu społeczeństwa i cywili-
zacji. Ów nowy model miał wiele cech feudal-
nych (od słowa feudum, oznaczającego prawo na
rzeczy cudzej), dlatego możemy mówić o procesie
feudalizacji, jaki wówczas miał miejsce. Istotą te-
go procesu było z jednej strony wykształcenie się
tzw. wielkiej własności ziemskiej w rękach moż-
nych i rycerstwa, z drugiej zaś rozkład systemu
prawa książęcego, który uwalniając wolnych
osobiście chłopów od zależności od księcia i od
ciężarów prawa książęcego oraz znosząc niewolę
czy ciężkie formy zależności niektórych grup
chłopów, stworzył jednolitą klasę, płacących na
rzecz możnych i rycerstwa oraz właścicieli du-
chownych czynsze i świadczących daniny, uza-
leżnionych od nich chłopów. Powstały w ten
sposób majątki wiejskie składające się z gospo-
darstwa bezpośrednio zarządzanego i eksploato-
wanego przez właściciela oraz z gospodarstw
chłopskich, z których ściągane były wspomniane
czynsze i daniny, ewentualnie takie czy inne ro-
bocizny.
Wielka własność, czyli większe lub mniejsze
(zwykle liczące wówczas — poza dużymi obsza-
rami kościelnymi i majątkami niektórych moż-
nych — nie więcej niż parę wsi) majątki ziemskie,
miała dwa podstawowe źródła powstania.
Pierwszym były ziemie znajdujące się w ręku po-
tomków elity plemiennej (jak i zwykłych wo-
jowników), co w mniejszym czy większym stop-
niu przetrwało do czasów państwowych, drugim
zaś nadania — formalnie dysponujących niezajętą
ziemią — panujących (króla, księcia) na rzecz
związanych z nimi ludzi oraz na rzecz Kościoła
(biskupstw i klasztorów). Jak można sądzić, owe
nadania mogły — jeśli chodzi o rycerstwo — two-
rzyć majątek od nowa bądź też powiększać istnie-
jący już od dawna, uprawiany przez niewolnych,
niewielki folwarczek (praedium), zaopatrujący
rodzinę właściciela w niezbędne produkty. Ksią-
żę, nie będąc w stanie utrzymać całej potrzebnej
siły zbrojnej, wyposażał w ziemię większość
swych rycerzy. Możni oraz potomkowie książę-
cych wojowników, po zaniku systemu prawa
książęcego, tworzyli klasę szlachty, która — stop-
niowo wyodrębniając się ze społeczeństwa m.in.
poprzez wspomniane już (por. rozdz. III, 5) two-
rzenie rodów heraldycznych — zaczęła odgrywać
coraz większą rolę w państwie.
Jak jednak to się stało, że udało się włączyć
w ramy wielkiej własności masę chłopów wol-
nych uprawiających swe gospodarstwa, a obo-
wiązanych do ciężarów prawa książęcego? Jak
podkreśla Karol Modzelewski, „pionierską rolę
odegrał w tym Kościół, czerpiąc wzory i inspira-
cje z feudalnego Zachodu”. Rzecz zaś nie była ła-
twa, chodziło bowiem o poddawanie władzy du-
chownych wolnych dotychczas, podległych jedy-
nie księciu, chłopów, tym bardziej że dotąd
urzędnicy czerpali swe dochody ze świadczeń
chłopów na rzecz państwa. Ponieważ jednak Ko-
ściół był traktowany przez panującego jako swe-
go rodzaju część organizacji państwa, przekazanie
na jego rzecz nie tylko ziemi z ludźmi niewolny-
mi, lecz także z wolnymi chłopami, miało swe
uzasadnienie. To zaś oznaczało przejście
zwierzchności nad tą ludnością z rąk władcy
w gestię Kościoła.
Od tego się zaczęło. Po przekazaniu Kościołowi
tzw. kasztelanii majątkowych (na przykład arcy-
biskupstwu gnieźnieńskiemu już w 1136 roku
żnińskiej i łowickiej), co oznaczało przekazanie
mu również części danin ludności mieszkającej
w kościelnych dotąd wsiach oraz władzy kaszte-
lańskiej nad tą ludnością, rozpoczęła się, jakkol-
wiek nie był to proces łatwy, akcja immuni-
tetowa. Immunitet był wyłączeniem spod wła-
dzy księcia. Odpowiedni dokument rozszerzał
uprawnienia gospodarcze w nadanych Kościoło-
wi dobrach oraz, w przypadku immunitetu są-
dowego, przekazywał nowym właścicielom także
kompetencje sądowe i płynące stąd dochody.
W latach 1211-1215 Leszek Biały, Władysław
Odonic, Konrad Mazowiecki i Kazimierz opolski
wystawili dokument rozciągający immunitet go-
spodarczy — pod wpływem akcji znanego nam
już Henryka Kietlicza — na całość dóbr biskupich.
Te świadczenia, których dotyczyły immunitety,
przechodziły na rzecz Kościoła.
Łatwo pojąć, że chłop obowiązany obecnie do
świadczeń na rzecz Kościoła stawał się z daną in-
stytucją kościelną, a więc ze swą wsią, związany.
Nie mógł dowolnie jej opuszczać i nie mógł do-
wolnie rozporządzać swą ziemią. To były początki
poddaństwa, a także charakterystycznego dla
własności feudalnej władztwa jednocześnie nad
ziemią i nad ludźmi na niej siedzącymi. Zarazem
zapoczątkowane zostało znoszenie różnych, po-
chodzących jeszcze z czasów plemiennych,
uprawnień całych wsi do takich czy innych jej
gruntów. Kościół świadomie dążył do uzyskania
takiej samej władzy nad chłopami wolnymi, jaką
miał nad niewolnymi. Coraz częściej dla nich
wszystkich stosowany był termin „przypisańcy”
(ascriptici).
Wkrótce nadania wolnych chłopów wraz
z ziemią objęły również możnych i rycerstwo.
Najpierw jednak sam książę traktował osadzo-
nych w jego dobrach chłopów, podobnie jak to
czynił Kościół, nie chcąc, by te dobra opuszczali.
Wynikało to głównie z obawy, aby korzystne dla
chłopów rozpowszechnianie prawa niemieckiego
i przybywanie nowych osadników z Niemiec,
bezpośrednio przynoszących tamtejsze uregulo-
wania i zwyczaje, nie odbiło się niekorzystnie na
stanie gospodarki właścicieli. Wszystkim właści-
cielom ziemskim coraz bardziej zależało na posia-
daniu w swych dobrach jak największej liczby
chłopów przynoszących dochody. Nowych osad-
ników początkowo osadzali tzw. zwyczajem wol-
nych gości, czyli opierając się na indywidualnych
umowach.
Rozpowszechnianie się prawa zachodnioeuro-
pejskiego w dziedzinie stosunków agrarnych, któ-
re do Polski dochodziło przez Niemcy (w Hiszpa-
nii szło z Francji i dlatego nazwane było francu-
skim), przyniosło wielkie zdynamizowanie proce-
su feudalizacji na ziemiach polskich. Było to osta-
teczne zerwanie z tradycyjnym, wiążącym się
z systemem prawa książęcego, modelem stosun-
ków na wsi. Choć jednoznacznie wprowadzało
ograniczenia własności chłopskiej i swobody
opuszczania wsi, to jednak ustalało jasne reguły
posiadania przez chłopów ziemi, a zarazem wy-
sokość świadczeń. W myśl dokumentów wysta-
wianych nowym osadnikom czy przenoszonym
na prawo niemieckie zasiedlonym już wsiom,
chłopi zobowiązani byli oddawać panom w po-
staci danin i czynszów około 1/4 produkcji (do
czego dochodziły niewielkie, do kilkunastu dni w
roku, robocizny), co w porównaniu z obciąże-
niami prawa książęcego, jeśli jeszcze wziąć pod
uwagę wspomniany fakt wyraźnych uregulowań,
dawało istotną poprawę warunków gospodaro-
wania, tym bardziej że wzrastały plony. Upo-
wszechniła się regularna trójpolówka, a układ
gruntów na wsiach stawał się bardziej uporząd-
kowany. Pola wsi podzielone zostały na trzy czę-
ści, które starano się zebrać w możliwie zwarte
bloki, by dokonywać wspólnie zmianowania.
Każdy rolnik miał swą część w jednym z pól.
Rozpowszechnił się również pług, być może zna-
ny już wcześniej, lecz rzadko stosowany.
Jednocześnie wraz z postępem w osadnictwie
zwiększała się powierzchnia uprawna kraju
(w sumie o około 400 tys. ha, czyli z około 16 do
około 18% ogólnego obszaru kraju), co łącznie ze
wspomnianym wzrostem wydajności ziemi po-
zwoliło na podwojenie globalnej produkcji zbóż.
Podobnie jak wcześniejsze procesy osadnicze
przygotowały grunt do rozpowszechnienia się
prawa niemieckiego, tak również rozwój ośrod-
ków miejskich i wykształcania się specjalnych dla
nich przepisów prawnych ułatwiło przenoszenie
miast na prawo niemieckie, a zarazem zakładanie
nowych ośrodków miejskich. Lokację miast na
prawie niemieckim poprzedziło nadawanie nie-
którym osadom miejskim przywilejów targo-
wych. Napływ do Polski kupców i rzemieślników
niemieckich, flamandzkich, żydowskich i innych
sprawiał dodatkowo, że grunt do bardziej rozwi-
niętych rozwiązań organizacyjnych wschodnioeu-
ropejskich był przygotowany. Za wzór służył
głównie ustrój Magdeburga, Lubeki czy Środy
Śląskiej, która prawa miejskie typu niemieckiego
uzyskała już w 1217 roku. Patrycjat większych
miast, takich jak Wrocław, Kraków czy Poznań,
w związku ze wspomnianym napływem rodzin
niemieckich, był w znacznym stopniu niemiecki.
Biedniejsze warstwy ludności miejskiej były pol-
skie. Mieszanka narodowościowa utrudniała,
rzecz jasna, prowadzenie przez miasta jednolitej
polityki, ułatwiała ingerencję księcia czy właści-
ciela feudalnego. Niemniej jednak w miastach
polskich pojawiły się, podobnie jak to było na
zachodzie Europy, rady miejskie z wybieranymi
przez te rady burmistrzami, co przyczyniało się do
słabnięcia pozycji dziedzicznego wójta (reprezen-
tanta właściciela lub księcia), sprawującego wraz
z tzw. ławą sądownictwo w mieście. Rada naj-
wcześniej pojawiła się w Krakowie (1257) i Wro-
cławiu (1261). Rzemieślnicy, po zorganizowaniu
się wzorem zachodnioeuropejskim w cechy, także
domagali się wpływu na wybór rady, co jednak
udało im się dopiero w XIV wieku. W sumie
w XIII wieku lokowano 230 miast (część z nich
od nowa, czyli na tzw. surowym korzeniu), w XIV
zaś wieku 265. W XIII wieku w procesie lokacji
miast na prawie niemieckim przodował Śląsk
(127) i Wielkopolska (40), natomiast dopiero w
XIV wieku zintensyfikował się ten proces w Ma-
łopolsce (75 lokacji). Ludność miejska osiągnęła
już około 10% zaludnienia (w czasie gdy szlachta
liczyła około 3%, duchowieństwo około 2%,
a chłopi około 85% ogółu ludności).
Rozwój miast pobudzał rozwój produkcji
i odwrotnie. Już sam postęp techniki rolnej
zwiększył zapotrzebowanie na żelazo. W XIV
wieku używano go na głowę mieszkańca około
10 razy więcej aniżeli w XI wieku. Wzrost całej
produkcji rzemieślniczej w tym czasie szacujemy
na około 300-400%.
Kontakty cywilizacyjne z zachodem Europy
rozbudzały nowe potrzeby, a to z kolei inspiro-
wało ludzi do działań na rzecz zwiększenia do-
chodów. Książęta dzielnicowi byli na ogół do-
brymi gospodarzami. Szczególnie powiedzieć to
można o Mieszku Starym, Leszku Czarnym, Hen-
ryku Brodatym, a także Wacławie II. Ten ostatni
wprowadził do Polski srebrne grosze czeskie, któ-
rych z jednej grzywny wybijano 48. W porówna-
niu z denarami były to „grube pieniądze” (po ła-
cinie nummi grossi, stąd nazwa „grosz”). Na Ślą-
sku wcześniej pojawiły się kwartniki wartości pół
grosza.
Rozwijał się handel. Głównymi ośrodkami
handlu zagranicznego Polski były Kraków, Wro-
cław, Gdańsk i Poznań. Kupowano sukna z Flan-
drii, wyroby metalowe z Niemiec (m.in. z No-
rymbergi), sprzedawano produkty leśne, skóry,
futra, sporadycznie zboże.
5. Życie kulturalne i artystyczne.Przechodzenie od
inspiracji romańskich do gotyku
Rozszerzające się i dynamizujące kontakty
ziem polskich z zachodnią Europą, rozwój Kościo-
ła, reprezentanta kultury łacińskiej, oraz rozwój
miastj mieszczaństwa — wszystko to oznaczało
nadanie życiu kulturalnemu i poziomowi cywili-
zacji w Polsce nowych treści. Do ośrodków dwor-
skich, których liczba wzrosła, i ośrodków kościel-
nych, a także świeckich, reprezentowanych przez
możnych, doszły kulturalne ośrodki miejskie.
W rezultacie tych różnorodnych oddziaływań
i kontaktów, także z sąsiednimi państwami sło-
wiańskimi, powstała oryginalna polska kultura
pełnego średniowiecza.
W zakresie kultury materialnej nie zaszły
większe zmiany, następowało jednak upo-
wszechnianie się pewnych przedmiotów czy dzia-
łań oraz pojawiły się niektóre bardziej wyrafi-
nowane przejawy życia. Dotyczy to na przykład
kultury stołu. Oprócz tradycyjnie używanych na-
czyń glinianych coraz częściej występowały na-
czynia metalowe. W ubiorach, które jeszcze
w XIII wieku były podobne dla mężczyzn i ko-
biet, pojawiło się (w XIV wieku) pewne zróżni-
cowanie. Dla kobiet upowszechniać zaczął się
bardziej dopasowany do figury strój gotycki,
ubiór męski zaś stawał się krótszy.
Wzrastała liczba dworów i siedzib rycerskich,
zamków i pałaców. W miastach zaczęły pojawiać
się domy z cegły. Zróżnicowanie społeczne uwi-
daczniało się zarówno w pożywieniu, ubiorach,
jak i sposobie mieszkania. W chatach chłopskich
na przykład używano do oświetlania smolnego
łuczywa, natomiast w mieszkaniach wyższych
warstw społecznych kaganków i świec.
Dominujący wpływ na kształtowanie się świa-
topoglądu ludzi tamtych czasów wywierał Ko-
ściół, choć nadal żywe były tradycje przedchrze-
ścijańskie. Związany głównie z rolnictwem czło-
wiek ówczesny żył czasem mierzonym powta-
rzalnymi zjawiskami przyrody. Przeszłość, przy-
szłość i teraźniejszość w jego świadomości splata-
ły się. Rodzące się życie miejskie wnosiło w ten
odczuwany rytm istotne zmiany („czas kupca”),
lecz — jak stwierdza Bronisław Geremek —
„człowiek ówczesny pozostawał przede wszyst-
kim w kręgu czasu wegetatywnego, żył w jego
powolnym rytmie, w jednym paśmie łączącym
pracę, zabawę i praktyki obrzędowe”. Świado-
mość historyczna była słabo rozwinięta, a od-
czuwanie czasu w sekwencjach krótkich splatało
się z silnym odczuwaniem go jako ruchu cyklicz-
nego, podobnego do biegu przyrody. Religia
chrześcijańska, niosąca linearne poczucie biegu
czasu (od stworzenia świata do sądu ostateczne-
go), nie zdołała jeszcze zbyt silnie przeorać w tym
względzie świadomości społecznej.
Rozwijająca się kultura umysłowa przenikała
liczniejsze aniżeli poprzednio grupy ludzi. Zwięk-
szała się liczba krążących książek (oczywiście rę-
kopiśmiennych), nadal drogich i pilnie strzeżo-
nych. Książki gromadzono także w kręgach
świeckich. Duży postęp dokonał się w zakresie
szkolnictwa. Wraz ze wzrostem liczby parafii
zwiększała się liczba szkół parafialnych. Podsta-
wowy program w tych szkołach obejmował gra-
matykę, retorykę i dialektykę (było to tzw.
trivium, skąd, dodajmy, wzięło się słowo try-
wialny), zaś program wyższy arytmetykę, geome-
trię, astronomię i muzykę (było to tzw. qu-
adrivium). W większości szkół parafialnych uczo-
no tylko początków czytania i pisania oraz śpie-
wu, wszystkiego w powiązaniu z potrzebami Ko-
ścioła. Uniwersytetu w Polsce wówczas nie było,
studiowano zatem, a dotyczyło to jednostek,
głównie w Paryżu i Padwie. Niektórzy Polacy
zdobyli duży rozgłos w dziedzinie nauki. Wymie-
nić trzeba tu Marcina Polaka (około 1205/1208-
1278/1279), historyka, teologa i prawnika, Ślązaka
Witelona (około 1230-1280), matematyka i przy-
rodnika, a także innych, jak Mikołaja z Polski, le-
karza Leszka Czarnego. Witelon napisał wiele
dzieł, spośród których głośny stał się szczególnie
jego traktat o optyce pt. Perspectiva. Należał on
do czołowych uczonych europejskich, takich jak
Albert Wielki czy Roger Bacon.
Rozwijało się zainteresowanie przeszłością. Na
czoło wysuwa się w tej dziedzinie Kronika polska
mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem (około
1150-1223), biskupa, zarazem erudyty i polityka,
współpracownika Kazimierza Sprawiedliwego.
Było to dzieło na poziomie europejskim. Podob-
nie wysoko ocenić można późniejszą Kronikę
wielkopolską, obejmującą dzieje Polski do 1273
roku. Pisano, tak jak powszechnie w Europie, ży-
woty świętych.
W życiu artystycznym na czoło, jak poprzed-
nio, wysuwała się architektura, początkowo jesz-
cze romańska, a stopniowo, od początków XIII
wieku, gotycka. Z wybitniejszych budowli ro-
mańskich wymienić można kolegiatę w Tumie
pod Łęczycą, kolegiatę w Opatowie, katedrę
w Płocku, kościoły w Strzelnie, na Ołbinie i Pia-
sku pod Wrocławiem. Okazały zamek wzniósł
Henryk Brodaty w Legnicy.
Dla architektury gotyckiej główne inspiracje
szły z Francji. Zmieniała ona krajobraz kraju
swymi strzelistymi kształtami, nadawanymi przez
ostrołuki i długie okna, których kształt i rozmiary
uzyskiwano za pomocą sklepień krzyżowo-
żebrowych, powiązanym z systemem przypór
i łuków oporowych. Wpływy gotyckie upo-
wszechniły się w miastach, gdzie na przykład
wiele kościołów powstało z inspiracji franciszka-
nów i dominikanów. Przebudowywano w stylu
gotyckim wiele kościołów romańskich. Gotyk
wywarł swe piętno na murach miejskich, na
zamkach i rezydencjach rycerskich. W odróżnie-
niu od zachodniej (lecz nie północnej) Europy go-
tyk w Polsce posługiwał się cegłą, a nie kamie-
niem, jako materiałem budowlanym. Wiele go-
tyckich budowli wznieśli na terenie Pomorza
Krzyżacy, w tym — jak już wspomnieliśmy —
zamek malborski. W parze z architekturą romań-
ską i gotycką szedł rozkwit rzeźby, a także wielu
rzemiosł artystycznych, takich jak złotnictwo,
zdobnictwo ksiąg (iluminatorstwo), hafciarstwo
i inne. Zycie muzyczne było bogatsze niż w po-
przednim okresie, lecz toczyło się w tych samych
nurtach (kościelnym, dworskim i ludowym). Do-
szło uprawianie muzyki w miastach, pojawili się
wędrowni waganci (śpiewający po łacinie) i igrce
(śpiewający po polsku). Muzyka kościelna
i dworska wpisywała się w główne kierunki
muzyki europejskiej.
Rozdział V
POLSKA POTĘGĄ ŚRODKOWOEUROPEJSKĄ
(1320-1501)
1. Spuścizna okresu dzielnicowego. Koronacja
Władysława Łokietka (1320) i panowanie Kazi-
mierza Wielkiego (1333-1370). Koniec dynastii
Piastów
Gdy Władysław Łokietek koronował się na
króla Polski, pod jego władzą był jedynie wąski,
około 100 tys. km2 liczący, pas ziemi, obejmujący
Wielkopolskę, ziemię sieradzką i Małopolskę.
Pomorze Gdańskie, Kujawy i ziemia dobrzyńska
były w ręku Krzyżaków, Pomorze Zachodnie, rzą-
dzone przez miejscową dynastię słowiańską,
przechodziło pod różną zwierzchność lenną: ce-
sarską, duńską, brandenburską, lecz związki z Pol-
ską (gospodarcze, kulturalne, familijne) istniały
nadal. Znaczna część Śląska była lennem Jana
Luksemburskiego, króla Czech, który na dodatek
w okresie swego współdziałania z Krzyżakami,
starającymi się sięgnąć po tereny Litwy, zhołdo-
wał sobie księstwo płockie. Z Wielkopolski zie-
mia wschowska znajdowała się w obrębie księ-
stwa żagańskiego (co było pozostałością pano-
wania książąt głogowskich w Wielkopolsce),
a ziemia wałecka była opanowana przez Bran-
denburgię. Przypomnijmy jeszcze, że Mazowsze
nie podporządkowało się Łokietkowi i nieraz
prowadziło wrogą mu politykę, nie wahając się
sprzymierzać z Krzyżakami.
Łokietek próbował odzyskać Pomorze Gdań-
skie. Mimo pewnych sukcesów militarnych (bi-
twa pod Płowcami w 1331 roku) nie zdołał tego
osiągnąć, tracąc na dodatek Kujawy i ziemię do-
brzyńską, którą Krzyżacy już raz zajęli, a Konrad
Mazowiecki im odebrał. Nie przyniosło rezultatu
złożenie przez Łokietka skargi na Krzyżaków
u papieża. Papież wyznaczył dla rozstrzygnięcia
sprawy sędziów, którym przewodniczył arcybi-
skup gnieźnieński Janisław i choć (w 1321 roku)
zapadł wyrok pomyślny dla Polski, Krzyżacy go
zignorowali. Sprzymierzeni z Janem Luksembur-
skim najechali Wielkopolskę, niszcząc ją silnie
i mordując ludność oraz zajęli wspomnianą zie-
mię dobrzyńską i Kujawy. Po raz drugi, gdy lega-
towi papieskiemu udało się doprowadzić do ro-
zejmu między Polską a Krzyżakami, oddano
sprawę do rozsądzenia w ręce króla czeskiego Ja-
na Luksemburskiego i węgierskiego Karola Ro-
berta Andegaweńskiego, lecz w czasie trwania ro-
zejmu Władysław Łokietek zmarł (1333).
Jego syn Kazimierz (słusznie potem nazwany
Wielkim) obejmował rządy, mając 23 lata. W cza-
sie swego panowania wiele zmienił i wiele zmie-
niło się za jego rządów. Mazowsze uznało jego
zwierzchność, wróciły do Polski Kujawy i ziemia
dobrzyńska, Wielkopolska odzyskała ziemię
wschowską oraz ziemię wałecką z Drahimiem
i Czaplinkiem, co oznaczało przerwanie połącze-
nia między Brandenburgią a rządzonym przez
Krzyżaków Pomorzem Gdańskim. Przyłączona
natomiast została do Polski zniszczona przez Tata-
rów Ruś Halicka (z Haliczem, Lwowem, Cheł-
mem, Bełzem), część Rusi Włodzimierskiej oraz
Podole aż do Dniestru (z Kamieńcem Podolskim).
Państwo polskie było nadal pasem ziemi ukośnie
ciągnącym się około 2 tysiące km, od mniej wię-
cej Międzyrzecza na północnym zachodzie do
wspomnianego Kamieńca Podolskiego na połu-
dniowym wschodzie. Kazimierz koronował się
w 1333 roku w Krakowie, a nie w Gnieźnie, pod-
kreślając tym samym swe zainteresowanie Polską
południową.
Kujawy i ziemię dobrzyńską przyznał Kazimie-
rzowi wyrok znanego nam już sądu papieskiego,
obradującego w 1339 roku w Warszawie. W ślad
za tym w 1343 roku w Kaliszu zawarty został
z Krzyżakami pokój, który respektując wyrok są-
du papieskiego, oddał Polsce Kujawy i ziemię
dobrzyńską, lecz pozostawił przy Krzyżakach Po-
morze Gdańskie; to ostatnie w charakterze tzw.
wieczystej jałmużny, z którą związany był obo-
wiązek płacenia przez Krzyżaków trybutu i uzna-
nia polskiej zwierzchności. Kazimierz poczynić
musiał wszakże pewne ustępstwa na rzecz obu
rozjemców. Na rzecz Jana Luksemburskiego zrzekł
się pretensji do Śląska (z wyjątkiem księstwa ja-
worsko-świdnickiego, gdzie siostrzeniec Kazimie-
rza, książę Bolko, utrzymał niezależność jeszcze
przez prawie 20 lat). Za wysoką cenę 20 tysięcy
kop groszy praskich wykupił (na zjeździe w Tren-
czynie w 1335 roku) zrzeczenie się pretensji Luk-
semburgów — jako następców Przemyślidów,
z których pochodzili Wacław II oraz Wacław III
— do korony polskiej. Węgierskiej dynastii ande-
gaweńskiej Kazimierz przyrzekł, w przypadku
swojej bezpotomnej śmierci, następstwo tronu
w Polsce.
Następca Jana Luksemburskiego Karol IV (od
1355 roku cesarz niemiecki) zrzekł się w 1356 roku
pretensji do Mazowsza, wyjednując za to księ-
stwo jaworsko-świdnickie. Kazimierz długo starał
się o odzyskanie Śląska, lecz wspomniany wybór
Karola IV Luksemburskiego na cesarza niemiec-
kiego i groźba najazdu na Polskę skłoniły go do
uznania, pokojem w Namysłowie w 1348 roku,
faktu przyłączenia Śląska do Czech. Sukcesem
jednak było, dzięki postawie papieża, pozosta-
wienie Śląska w obrębie arcybiskupstwa gnieź-
nieńskiego. Kazimierz podejmował jeszcze póź-
niej starania o odzyskanie Śląska, lecz nie zdążył
zrealizować swych planów. Potem nie mieściły
się one w ideologii politycznej Jagiellonów.
Przyłączenie do Polski ziem ruskich miało swe
podłoże we wcześniejszych kontaktach politycz-
nych książąt ruskich z książętami polskimi oraz
w rosnącym znaczeniu handlowym (także jako
źródła dochodów dla państwa) szlaku czarnomor-
skiego, z genueńskimi koloniami nad Morzem
Czarnym — Kaffą, Kilią i Akermanem (Białogro-
dem). Przypomnijmy, że gdy w 1323 roku w księ-
stwie halicko-włodzimierskim wygasła dynastia
Rurykowiczów, z pomocą Władysława Łokietka
tron w tym księstwie objął dalszy krewny Rury-
kowiczów, książę mazowiecki Bolesław Trojde-
nowic. Tenże jako książę ruski Jerzy II wyznaczył
swym następcą Kazimierza Wielkiego, który
w 1340 roku, dowiedziawszy się o otruciu Jerze-
go, zajął wspólnie z Węgrami Ruś Halicką, pod-
czas gdy Ruś Włodzimierską (Wołyń) opanowali
Litwini. W ostatecznym rachunku pretensje Wę-
gier i Litwy do nabytków na Rusi zostały zneu-
tralizowane przez wspomniane już plany osadze-
nia na tronie polskim dynastii andegaweńskiej
oraz, w przypadku Litwy, przez jej dążenie do
znalezienia oparcia w Polsce wobec grożącego
niebezpieczeństwa krzyżackiego. Na Litwie rzą-
dzili synowie Giedymina — Olgierd i Kiejstut.
Jeszcze Łokietek zawarł z Giedyminem układ
obronny, a w ślad za tym Kazimierz poślubił jego
córkę Aldonę.
W sumie sukcesy Kazimierza Wielkiego były
bardzo duże, mimo nie- odzyskania Pomorza
i Śląska. Zawdzięczał to swym zdolnościom
i przygotowaniu do prowadzenia spraw pań-
stwowych. Ojciec — Władysław Łokietek — już
na dwa lata przed śmiercią dał mu w zarząd
Wielkopolskę, Kujawy i ziemię sieradzką, brał go
na wyprawy przeciw Krzyżakom i wysuwającym
roszczenia do Wielkopolski książętom głogow-
skim.
W dużym stopniu słuszne jest powiedzenie, że
Kazimierz Wielki „zastał Polskę drewnianą, a zo-
stawił murowaną”. W jego bowiem czasach na-
stąpił burzliwy rozwój miast, nasilenie się lokacji,
murowanego budownictwa miejskiego, wznosze-
nia murów miejskich, licznych gotyckich kościo-
łów murowanych. Sam Kazimierz konsekwentnie
realizował plan wzmocnienia obronności Polski.
Składnikiem tego programu było zbudowanie
kilkudziesięciu zamków obronnych, obwarowa-
nie murami ponad dwudziestu miast z własnych
środków (a tym samym ze środków państwo-
wych, wówczas bowiem nie było jeszcze podzia-
łu na dochody panującego i dochody państwa)
oraz reformy wojskowe. Wydał specjalne statuty
wojskowe, regulujące obowiązki militarne rycer-
stwa (zwanego coraz częściej szlachtą), zanikającej
już grupy niższego rycerstwa, włodyków oraz ry-
cerzy „uczynionych z sołtysów i kmieci” i z wój-
tów miejskich. Gdy nie było potrzebne pospolite
ruszenie tych grup ludności, wystarczało wysła-
nie pewnej liczby ludzi z dóbr ziemskich. Dawało
to około 4 tysięcy żołnierzy, z czego szlachta sta-
nowiła około trzecią część. Ogólna zdolność bo-
jowa państwa Kazimierza może być szacowana
na około 90 tysięcy ludzi. Najwięcej na raz — bo
około 20 tysięcy — powołano w 1341 roku prze-
ciw znowu pojawiającym się Tatarom. Kazimierz
Wielki potrafił wciągnąć do obrony kraju, w tym
do robót fortyfikacyjnych i innych, całą ludność,
nie czyniąc wyjątku dla szlachty. Nie wahał się
powoływać pod broń chłopów z dóbr szlachec-
kich i duchownych oraz brać ich do stale będą-
cych w toku różnych robót państwowych. Wiąza-
ło się to, rzecz jasna, ze znacznymi obciążeniami
finansowymi właścicieli dóbr, jak też obniżaniem
ich dochodów. Kazimierz nie pozwalał również
na uszczuplanie swych dóbr poprzez nadania czy
uzurpacje. Silna monarchia zaczęła dawać się
szlachcie i możnym we znaki.
Kazimierz zrobił wiele dla usprawnienia admi-
nistracji państwowej oraz podstaw prawnych
monarchii i jej społeczeństwa. Wprowadził sys-
tem urzędów centralnych przez nadanie urzędni-
kom krakowskim rangi ogólnopolskiej, znosząc
urzędy dzielnicowe. Chcąc wszakże zyskać sobie
możnych, pozwalał na przekształcanie się daw-
nego systemu kasztelańskiego w hierarchię urzę-
dów ziemskich. Miały one, jak wiemy (por. rozdz.
IV), coraz bardziej tytularny charakter, zastępując
w ten sposób brak w Polsce tytułów szlacheckich.
Wszystkie te osiągnięcia nie byłyby możliwe
bez wydajnego systemu skarbowego. Kazimierz
Wielki stworzył dobrze funkcjonujący, admini-
strowany przez podskarbiego krakowskiego (póź-
niej koronnego) skarb, do którego szły dochody
nie tylko z nieuszczuplanego już nadaniami, lecz
odbudowywanego (także poprzez wywłaszcze-
nia) majątku ziemskiego panującego (a więc zara-
zem państwowego), zarządzanego przez specjal-
nych starostów, z kopalni soli w Bochni i Wielicz-
ce, z ceł i handlu oraz w mniejszym stopniu z po-
datku gruntowego, będącego przedłużeniem
dawniejszych obciążeń na rzecz państwa, które
uszczuplane były przez immunitety (por. rozdz.
IV, 4). Dochodziły do tego egzekwowane konse-
kwentnie różne świadczenia osobiste i daniny
w naturze.
Równolegle z tymi uregulowaniami szły sta-
rania o ujednolicenie prawne państwa. W tzw.
statutach Kazimierza Wielkiego, odrębnych dla
Wielkopolski i dla Małopolski, zostało skodyfi-
kowane (czyli zebrane w jeden zbiór — „kodeks”)
prawo. Dla uniezależnienia miast polskich loko-
wanych na prawie niemieckim, które rządziły się
własnym prawem i po rozstrzygnięcia w trud-
nych kwestiach udawały się do Niemiec, usta-
nowiony został na zamku krakowskim sąd naj-
wyższy prawa niemieckiego.
Dbając o rozwój gospodarczy kraju, Kazimierz
Wielki zreformował stosunki pieniężne w Polsce.
Przejście na system groszowy (por. rozdz. IV, 4)
było powszechne. Otworzył kraj dla Żydów, prze-
śladowanych w zachodniej Europie dotkniętej
klęską dżumy (tzw. czarnej śmierci) w połowie
XIV wieku. Już w 1334 roku wydał przywilej bio-
rący Żydów pod opiekę królewską i zezwalający
im na uprawianie działalności gospodarczej,
szczególnie handlu. Wiek wcześniej podobny
przywilej wydał dziadek króla Kazimierza, Bo-
lesław Pobożny, książę wielkopolski.
Przełomowym wydarzeniem było założenie w
1364 roku uniwersytetu w Krakowie, mającego
m.in. kształcić nauczycieli dla wzrastającej liczby
szkól parafialnych i na potrzeby państwa. Uczelni
nadano charakter świecki. Po uniwersytecie
w Pradze, założonym przez Karola IV w 1348 ro-
ku, Uniwersytet Krakowski był drugą wyższą
uczelnią w środkowej Europie. Znaczną rolę w za-
łożeniu uniwersytetu odegrali doradcy Kazimie-
rza, Jarosław Bogoria Skotnicki i Janusz Suchy-
wilk, wybitni duchowni i politycy. Za wzór miał
służyć uniwersytet w Bolonii, w którym domi-
nowało studium prawa rzymskiego oraz idea sil-
nej monarchii. Dla zapoznania się z tamtejszymi
uniwersytetami już w 1351 roku Kazimierz wysłał
do Włoch Floriana Mokrskiego. Uniwersytet
tymczasowo znalazł schronienie na Wawelu, lecz
natychmiast rozpoczęto budowę gmachu na tere-
nie Kazimierza.
Gdy po śmierci króla Kazimierza uniwersytet
podupadł, został on odnowiony w 1400 roku
dzięki staraniom Jadwigi i Jagiełły (por. punkt 2).
Sięgnięto wtedy po wzory paryskie za pośrednic-
twem Pragi, w Pradze bowiem wykształciła się
znaczna grupa polskich uczonych z Mateuszem
z Krakowa na czele. Odnowiony Uniwersytet
Krakowski (nazwany potem Jagiellońskim) miał
cztery wydziały: sztuk wyzwolonych, prawa, me-
dycyny i, za zgodą papieża, teologii. Pierwszym
rektorem został Stanisław ze Skalbmierza, twórca
— wraz z Pawłem Włodkowicem — polskiej dok-
tryny prawa międzynarodowego.
2. Rządy andegaweńskie w Polsce (1370-1386):
unia polsko-węgierska. Władysław Jagiełło
(1386-1434): unia polsko-litewska
Zgodnie z postanowieniami zjazdu w Wy-
szehradzie z 1335 roku (por. punkt 1) tron polski
miałprzypaść królowi węgierskiemu, którym był
Ludwik Wielki Węgierski (1342-1382). Ten, gdy
Kazimierz Wielki w 13 51 roku poważnie zanie-
mógł, zaczął już układać się z polskim rycer-
stwem, które w zamian za poparcie jego następ-
stwa na polskim tronie, starało się wymusić róż-
ne przywileje, m.in. obietnicę zasadniczego obni-
żenia obciążeń na rzecz państwa. Kazimierz żył
jednak jeszcze prawie 20 lat i miał zgoła inne
plany. Najchętniej widziałby na tronie swego
wnuka Kazka słupskiego, syna jego córki Elżbiety
i Bogusława V pomorskiego, co otwierało drogę
do odzyskania wpływów na Pomorzu Zachod-
nim. Jednakże tak działania Ludwika Węgierskie-
go, jak i nadzieje wiązane z nim przez szlachtę,
przekreśliły te plany. Już w parę dni po śmierci
Kazimierza Wielkiego Ludwik stanął w Krakowie
i koronował się 17 listopada na króla Polski, co
oznaczało zaistnienie dynastycznej unii polsko-
węgierskiej.
W 1374 roku przywilejem wystawionym w Ko-
szycach Ludwik ustanowił jako podatek dla
szlachty 2 grosze z łanu ziemi uprawianej przez
chłopów w jej dobrach, co zostało także rozcią-
gnięte na duchowieństwo, a było ulgą w porów-
naniu z obciążeniami z czasów Kazimierza Wiel-
kiego. W zamian zażądał dopuszczenia do tronu
także córek, jako że potomka męskiego nie miał.
Tak zatem, gdy Ludwik w 1382 roku zmarł, tron
po nim w Polsce miała objąć jego córka Maria,
wydana już za margrabię brandenburskiego
Zygmunta Luksemburskiego, późniejszego króla
niemieckiego (od 1410) i cesarza (1433-1437). Jesz-
cze za życia Ludwik chciał, by Zygmunt został je-
go namiestnikiem w Krakowie; miasto jednak nie
otwarło przed nim bram i namiestnikiem osta-
tecznie została Elżbieta, matka Ludwika. Gdy Elż-
bieta zmarła, wdowa po Ludwiku zgodziła się,
choć z trudem, gdyż stale na pierwszym miejscu
w planach był Zygmunt, na przysłanie do Polski
swej najmłodszej córki Jadwigi.
Po przyjeździe do Krakowa Jadwiga została
w 1384 roku, mając zaledwie 11 lat, koronowana
na królową Polski. Ówczesnym zwyczajem była
już zaręczona i to z nieakceptowanym w Polsce
księciem austriackim Wilhelmem, z zaczynającego
swą historyczną karierę rodu Habsburgów. Zde-
cydowano się na zapłacenie wysokiego odszko-
dowania, by nie dopuścić Wilhelma do władzy.
Jak się obawiano, nie wiadomo, czy słusznie, nie
broniłby on interesów Polski. Ostatecznie zwy-
ciężyła myśl możnych małopolskich ściślejszego
związania Polski z potężną wówczas, nadal jed-
nak nieschrystianizowaną (jak mówiono: pogań-
ską), Litwą. Małżeństwo z Jadwigą zapropono-
wano synowi wielkiego księcia litewskiego Ol-
gierda — Jagielle, który od 1382 roku (po śmierci
Kiejstuta) rządził sam na Litwie, mając jednak
rywala w synu Kiejstuta, Witoldzie. Litwa była
wówczas podwójnie zagrożona: z jednej strony
Krzyżacy chcieli zagarnąć Żmudź, z drugiej zaś
centralizujące się wielkie księstwo moskiewskie,
które po zrzuceniu jarzma tatarskiego dążyło do
zbudowania państwa rosyjskiego, zmierzało do
odebrania Wielkiemu Księstwu Litewskiemu
ziem ruskich.
W zamian za związanie się małżeństwem z Ja-
dwigą Jagiełło został koronowany na króla Pol-
ski. Jako że się ochrzcił, co zapoczątkowało chry-
stianizację Litwy w obrządku rzymskim (łaciń-
skim), a nie prawosławnym, wiążąc ją z kulturą
zachodnią, przyjął imię Władysław. Litwę na
mocy umowy zawartej w Krewie 14 sierpnia 1385
roku połączył dynastycznie z Polską.
Okazało się to jednym z najbardziej decydują-
cych faktów w historii Polski, porównywalnym
— jak już stwierdziliśmy — z chrystianizacją rzym-
ską w X wieku i sprowadzeniem Krzyżaków do
Polski. Wraz z unią Polska zyskiwała sprzymie-
rzeńca w walce z Krzyżakami, lecz jednocześnie
zwiększał się zakres konfliktu z nimi oraz włącza-
ła się w nasilający się konflikt Litwy z Moskwą.
Z Witoldem miał Jagiełło sporo kłopotów, ten
bowiem nie wahał się prosić o pomoc Krzyżaków
w dążeniu do opanowania Wilna, gdy jednak ze-
rwał z Krzyżakami, Jagiełło powierzył mu zarząd
całą Litwą. Ambitny Witold zaczął wkrótce pro-
wadzić własną politykę, wyprawiał się na Ruś
i przeciw Tatarom oraz dążył do zerwania unii
z Polską. Gdy wszakże w 1399 roku poniósł wiel-
ką klęskę nad rzeką Worsklą, zmienił postępowa-
nie, co dało w efekcie odnowienie w 1400 i 1401
roku unii z Polską. Dodajmy już tu, że w 1422 ro-
ku Jagiełło poślubił — mając już 72 lata — sio-
strzenicę Witolda Zofię (Sonkę), córkę kniazia
Holszańskiego (Sonka miała 17 lat). Dopiero z te-
go małżeństwa narodziło się dwóch synów, przy-
szłych królów Polski z dynastii jagiellońskiej,
Władysław (Warneńczyk) i Kazimierz (Jagielloń-
czyk).
Jagiełło miał trudną sytuację nie tylko ze
względu na problemy z rządami na Litwie,
o czym jeszcze będzie mowa, lecz przede wszyst-
kim z powodu grożącego niebezpieczeństwa krzy-
żackiego oraz niepewności co do stosunku coraz
aktywniejszej szlachty do jego planów politycz-
nych i dynastycznych.
Wojna z Krzyżakami, która od początku pano-
wania Jagiełły była nie do uniknięcia, bezpo-
średnio spowodowana została przez powstanie,
które w 1409 roku wybuchło przeciw łupieskim
rządom krzyżackim na zajętej przez nich Żmudzi.
W 1398 roku Witold, zagrożony przez Tatarów,
oddał im Żmudź. Wielki mistrz krzyżacki Ulrich
von Jungingen, chcąc sprowokować Jagiełłę, za-
żądał od niego, by zakazał Witoldowi udzielania
pomocy Żmudzinom. Ponieważ Jagiełło odpo-
wiedział, że jeśli Zakon uderzy na Litwę, to i on
zaatakuje, wielki mistrz, nie czekając, wkroczył
w 1409 roku do Polski równocześnie z czterech
stron, lecz z największą siłą od strony ziemi do-
brzyńskiej, którą zajął, paląc osiedla i mordując
ludność. Korzystając z sytuacji, Żmudź uwolniła
się od Krzyżaków, ci zaś skierowali się w stronę
Bydgoszczy i zajęli to miasto. Dopiero gdy Jagieł-
ło odbił Bydgoszcz, zawarty został rozejm, lecz
obie strony sposobiły się do dalszej walki.
Po systematycznych przygotowaniach, obej-
mujących gromadzenie żywności (przedtem urzą-
dzono wiele polowań), budowanie dróg i mo-
stów, uzupełnianie uzbrojenia, Jagiełło wyruszył.
Tydzień przeprawiano się przez zbudowany w ta-
jemnicy most na łodziach na Wiśle pod Czerwiń-
skiem, gdzie połączyły się armie polska i litewska
— w sumie około 25 tysięcy rycerzy na koniach,
nie licząc tysięcy piechoty i uzbrojonej służby.
Podobnie liczną armię wystawili Krzyżacy.
Do bitwy doszło 15 lipca 1410 roku na polach
między wsiami Łogdowem a Ulnowem, które by-
ły w rękach polskich, a wsiami Grunwaldem,
Łodwigowem i Stębarkiem (Tannenberg) zajęty-
mi przez Krzyżaków. Bitwa, która w polskiej tra-
dycji historycznej nazwana została bitwą pod
Grunwaldem, w niemieckiej zaś pod Stębarkiem
(Tannenbergiem), skończyła się wielką klęską
Krzyżaków. Stracili oni kilkanaście tysięcy pole-
głych i tyluż wziętych do niewoli. Na polu bitwy
zginął wielki mistrz. Była to jedna z największych
i najbardziej decydujących o losach Europy bitew
średniowiecza.
Głównym skutkiem zwycięstwa grunwaldz-
kiego było złamanie potęgi zakonu krzyżackiego.
Zakon jednak nie zamierzał kapitulować. Część
wojska krzyżackiego nie brała udziału w bitwie,
wypuszczono jeńców, a poza tym napływali
z Niemiec nowi kandydaci. Krzyżacy obronili
zamek malborski, lecz, nie mając dostatecznych
sił, by bronić miasta, spalili je. W 1411 roku pod-
pisany został pokój w Toruniu. Jego głównym
efektem było potwierdzenie odzyskania przez Li-
twę Żmudzi. W toczonych następnie walkach,
które nie dały Polsce nic konkretnego, dalszemu
osłabieniu ulegał Zakon, a przy tym coraz bar-
dziej nieprzychylny stawał się stosunek do niego
ludności ich własnego państwa. Wzrastała wśród
niej liczba zwolenników Polski, szczególnie
w Gdańsku i innych miastach. Pokój — już po
śmierci Jagiełły — podpisano dopiero w 1435 ro-
ku w Brześciu Kujawskim po wielkiej bitwie nad
rzeką Świętą w pobliżu Wiłkomierza, w której
klęskę poniósł — sprzymierzony z Krzyżakami —
brat Jagiełły, książę Świdrygiełło, od 1430 roku,
po śmierci Witolda, zarządzający Litwą.
Dodajmy, że w 1433 roku aż na tereny Pomo-
rza dotarła wyprawa czeska w obronie Polski
przed Krzyżakami. W Czechach wówczas nie
chciano dopuścić do tronu znanego nam już Zyg-
munta Luksemburskiego, króla niemieckiego, rzą-
dzącego również na Węgrzech. Proponowano
tron Jagielle, lecz ten, nie chcąc narażać się papie-
stwu i opinii chrześcijańskiej urabianej przez
Krzyżaków, odmówił, co wszakże nie zepsuło je-
go przyjaznych stosunków z Czechami. Dodajmy,
że to król Zygmunt wyraził zgodę na spalenie na
stosie, przybyłego na sobór w Konstancji, Jana
Husa, w Czechach zaś nauki Husa (jako husy-
tyzm) znalazły ogromny oddźwięk wśród całego
społeczeństwa.
Oprócz walki z Krzyżakami i kłopotów z rzą-
dami na Litwie, miał Jagiełło, jak wspomnieli-
śmy, do rozwiązania trudne sprawy wewnętrzne.
Przede wszystkim zależało mu na założeniu dy-
nastii, co stało się aktualne po urodzeniu przez
Sonkę synów. Dwoma sposobami starał się Ja-
giełło zrealizować ten cel. Były to, po pierwsze,
nadania ziemi z majątku królewskiego na rzecz
możnych i rycerstwa (szlachty), zdawał sobie
bowiem sprawę, że bez poparcia tych grup nie-
możliwe będzie osadzenie na tronie synów. Tron
w Polsce był od dawna, co zostało utwierdzone
w okresie rozbicia dzielnicowego, elekcyjny, choć
w ramach dynastii. Po drugie, były to przywileje
na rzecz szlachty. Władysław Jagiełło był zwo-
lennikiem silnej władzy monarszej i do przywile-
jów nie był skory, jednak — szczególnie pod ko-
niec życia łagodził swe stanowisko. Wprawdzie
już w 1388 roku w przywileju piotrkowskim po-
twierdził poprzednie szlacheckie prawa i wolno-
ści, lecz to był początek panowania i taki gest był
oczekiwany, wszakże dopiero 34 lata później, w
obozie pod Czerwińskiem (1422), gdy szlachta
odmówiła udziału w dalszej walce z Krzyżakami,
wystawił następny przywilej, gwarantujący nie-
tykalność dóbr szlacheckich bez wyroku sądowe-
go i uznanie rozdziału władzy sądowej od wyko-
nawczej. W 1430 roku w Jedlnie (co zatwierdził
w Krakowie w 1433 roku), po trudnych z obu
stron przetargach, Jagiełło w zamian za obietnicę
tronu dla syna Władysława gwarantował szlach-
cie również nietykalność osobistą, którą naruszyć
mógł także jedynie wyrok sądowy. Wcześniej,
w 1423 roku, w przywileju wydanym w Warcie
(tzw. statucie warckim) Jagiełło zezwalał szlach-
cie na usuwanie z dóbr sołtysów i wykupywanie
ich gospodarstw, w przypadku gdy sołtys przez
właściciela wsi został oceniony jako „bezużytecz-
ny lub buntowniczy”. Sołtysi, przypomnijmy, by-
li organizatorami przenoszenia wsi na prawo
niemieckie. Ich potomkowie posiadali nadal
większe, dobrze na ogół prosperujące gospodar-
stwa, które były solą w oku szlacheckich właści-
cieli.
3. Panowanie synów Władysława Jagiełły: Wła-
dysława, Kazimierza. Jan Olbracht. Początki
sejmu. Polska mocarstwem środkowoeuropejskim
Po śmierci Jagiełły na tron wstąpił jego 10-
letni syn Władysław III, potem nazwany War-
neńczykiem, zginął bowiem w bitwie z Turkami
pod Warną w 1444 roku. Rządy w jego imieniu
sprawował wybitny polityk, kardynał Zbigniew
Oleśnicki, wraz z możnymi małopolskimi. Na Li-
twie Polacy w porozumieniu z bojarami (moż-
nymi) litewskimi usunęli Świdrygiełłę z tronu
wielkoksiążęcego w Wilnie i obrali wielkim księ-
ciem Zygmunta, brata Witolda. Nie zdołał on
jednak usunąć Świdrygiełły ze wschodnich te-
renów Księstwa (dzisiejsza Białoruś). Zygmunt
działał na rzecz unii z Polską, lecz — jako czło-
wiek okrutny — zraził sobie wielu wpływowych
ludzi. Gdy w 1440 roku zginął w zasadzce, bojarzy
litewscy poprosili na tron wielkoksiążęcy młod-
szego syna Jagiełły, 13-letniego Kazimierza Ja-
giellończyka, co oznaczało faktyczne zerwanie
unii, wybór ten bowiem nie był uzgodniony ze
stroną polską.
Tymczasem w 1437 roku zmarł Zygmunt Luk-
semburski, po którym, ku niezadowoleniu Cze-
chów, na tronie w Pradze zasiadł jego zięć Al-
brecht Habsburg. Czesi chcieli, by tron objął Ka-
zimierz Jagiellończyk, jeszcze wówczas nie wy-
brany na wielkiego księcia litewskiego, lecz zor-
ganizowana wyprawa nie zrealizowała tego za-
miaru. Natomiast w 1439 roku, po śmierci Al-
brechta, Węgrzy zaproponowali tron Władysła-
wowi III, który natychmiast udał się, by go ob-
jąć. Węgrom chodziło o pomoc Polski, mającej
sławę silnego państwa, w obronie przeciw zagra-
żającym południowi Europy Turkom, stojącym
już niemal u bram Konstantynopola (zwanego
drugim Rzymem) oraz blisko Węgier. Wcześniej
szukała oparcia przeciw Turkom w Polsce Moł-
dawia, składając w 1387 roku Jagielle hołd lenny.
W 1440 roku Władysław III został królem wę-
gierskim, odnawiając w ten sposób dynastyczną
unię Węgier i Polski. Skupił w swym ręku władzę
nad obszernym terytorium od Litwy po Bałkany.
Ten stan nie trwał długo: w 1444 roku, jak już
wspomniano, Władysław poniósł śmierć na polu
bitwy pod Warną. W ten sposób równocześnie
nastąpił koniec unii polsko-litewskiej i polsko-
węgierskiej. Szybko jednak sytuacja się odwróci-
ła.
Kazimierz Jagiellończyk, który od 1440 roku
przebywał na Litwie jako zastępca będącego na
Węgrzech brata, został w 1444 roku obrany wiel-
kim księciem litewskim, zaś w 1445 roku na zjeź-
dzie w Sieradzu, gdzie główną rolę odgrywał na-
dal Zbigniew Oleśnicki, sterujący polską polityką
zagraniczną i wewnętrzną, również królem Polski.
Ponieważ Kazimierz nie chciał zniesienia nieza-
leżności Litwy, wahał się przed zaakceptowaniem
tego wyboru, toteż dopiero pod presją jego
unieważnienia koronował się w 1447 roku. Unia
z Litwą pozostała unią dynastyczną.
Kazimierz Jagiellończyk starał się być władcą
samodzielnym, niezależnym od dyktatu możnych
i Kościoła. Nie ustąpił, gdy szło o obsadę bi-
skupstw krakowskiego i warmińskiego. Sprawił,
że weszła w życie zasada, iż nowo obranego bi-
skupa musi zaaprobować król. Biskupa warmiń-
skiego Mikołaja Tungena, obranego wbrew tej
zasadzie, zmusił siłą (zajmując Warmię, gdzie bi-
skupi posiadali dużą autonomię) do uznania
swego zwierzchnictwa. Tego rodzaju polityka
wymagała jednak szukania oparcia. Znajdował je
w szeregach dynamicznie rozwijającej się i dążą-
cej coraz większego wpływu w państwie szlachty.
Kazimierz Jagiellończyk kontynuował zatem poli-
tykę swych poprzedników (Władysław Warneń-
czyk już na początku panowania potwierdził
wszystkie wcześniejsze przywileje szlachty), to
znaczy szafował majątkiem królewskim przez na-
dania na rzecz ludzi, których poparcia szukał, oraz
przyznawał nowe przywileje. Na szlachtę litew-
ską w 1447 roku przeniósł wszystkie przywileje
szlachty polskiej.
Doprowadziło to wkrótce do swego rodzaju
błędnego koła. Każdy nowy przywilej ograniczał
władzę króla, zaś rozszerzający się zakres tych
spraw, co do których musiał mieć zgodę szlachty,
stwarzał podłoże dla stałego ich poszerzania.
W ten sposób stopniowo władza królewska
przechodziła do wykształcającego się sejmu. Król
stawał się jednym z elementów systemu poli-
tycznego. Wówczas sposób wspomniane błędne
koło zostało przerwane. Względną stabilizację
przyniósł system parlamentarny.
Sejm w Polsce wyrósł ze zgromadzeń szlachty,
których działanie było niezbędne, szczególnie gdy
panujący potrzebował środków na prowadzenie
działań wojennych. Przywilej koszycki z 1374 roku
(por. punkt 2) wprowadzał automatycznie wy-
móg zgody szlachty, gdy panujący chciał wyższe-
go podatku aniżeli 2 grosze z łanu. Jeszcze
w okresie rozbicia dzielnicowego wykształciły
się, a potem upowszechniły lokalne zjazdy szlach-
ty — sejmiki, naśladujące dawne wiece. Zaczęły
funkcjonować także sejmiki prowincjonalne, po-
nadlokalne, lecz nie ogólnokrajowe, na które nie-
raz przybywał król i członkowie jego rady. Skład
ich na razie był dość przypadkowy. W 1454 roku,
gdy rozpoczęła się wojna z Krzyżakami o odzy-
skanie Pomorza, w tzw. przywilejach nieszaw-
skich Kazimierz Jagiellończyk zobowiązał się —
wobec zgromadzonej na wojnę szlachty — nie
zwoływać więcej pospolitego ruszenia ani ogła-
szać nowych praw bez zgody sejmików szlachec-
kich. Konieczność porozumiewania się sejmików
lokalnych i prowincjonalnych doprowadziła do
wykształcenia się sejmu walnego. Równocześnie
z rady królewskiej, grupującej w coraz większym
stopniu najwyższych urzędników, a więc na ogół
zarazem najbogatszych właścicieli ziemskich,
utworzył się senat. Po raz pierwszy zgromadzenie
szlachty wybranej na sejmikach oraz zgromadze-
nie starych rodów skupiających w swym ręku
wyższe urzędy świeckie i kościelne spotkało się
w 1493 roku w ramach sejmu walnego. Przywilej
piotrkowski Jana Olbrachta (następcy Kazimierza
Jagiellończyka) z 1496 roku, poprzedzony odpo-
wiednią uchwałą sejmową, potwierdził taki wła-
śnie, dwuizbowy polski parlament, z tym że
osobną w nim „izbę” (część składową) tworzył
król.
Głównym osiągnięciem rządów Kazimierza Ja-
giellończyka było odzyskanie Pomorza dzięki po-
konaniu Krzyżaków w wyniku zwycięskiej wojny
13-letniej (1454-1466). Społeczeństwo pomorskie
od dłuższego czasu dążyło do zrzucenia panowa-
nia krzyżackiego. Już w końcu XIV wieku powstał
propolski Związek Jaszczurczy, w 1440 roku zaś
utworzony został
Związek Pruski z Janem Bażyńskim na czele.
Była to konfederacja szlachty i miast, głównie
Torunia i Chełmna. Na wniosek tegoż Związku
Kazimierz Jagiellończyk dokonał inkorporacji
ziem państwa zakonnego do Polski (6 czerwca
1454 roku), czemu towarzyszyło powstanie anty-
krzyżackie. Wiele zamków krzyżackich przejęli
powstańcy. Zamek krzyżacki w Toruniu został
przez ludność miasta zniszczony.
Wybuchła wojna Polski z Zakonem, w niektó-
rych momentach bardzo trudna dla Polski, szcze-
gólnie ze względu na jej koszty, których nie mógł
udźwignąć słabnący skarb królewski, coraz bar-
dziej uzależniony od szlachty. W związku z tym
duże znaczenie w wojnie miała finansowa pomoc
Gdańska. Na mocy zawartego w Toruniu traktatu
z 1466 roku państwo zakonne zostało podzielone
na część królewską (tzw. Prusy Królewskie, obej-
mujące Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską
i michałowską, prawobrzeżne Powiśle z Malbor-
kiem i Elblągiem oraz Warmię) oraz część zakon-
ną, nazwaną Prusami Krzyżackimi. Prusy Królew-
skie dzieliły się na trzy województwa: chełmiń-
skie, malborskie i pomorskie. Warmia — jako
dominium biskupie — utrzymała swą ograniczo-
ną autonomię. Państwo polskie obejmowało
wówczas około 300 tysięcy km2 i miało około 2,5
miliona mieszkańców, z czego około 1,2 miliona
mieszkało na terenie Wielkopolski i Małopolski
(około 12 osób na 1 km2). Średnia gęstość zalud-
nienia wynosiła około 8 osób na 1 km2.
Wzrósł prestiż polityczny Polski i Jagiellonów.
Gdy w 1492 roku rządy objął Jan Olbracht (1492-
1501), na Litwie wielkim księciem był jego młod-
szy brat Aleksander. Inny jego brat, Władysław,
od 1471 roku panujący w Czechach (wyznaczył go
na swego następcę narodowy król Czech Jerzy
z Podiebradu), w 1492 roku rozszerzył swe pa-
nowanie również na Węgry (gdy zmarł tam rów-
nież narodowy król Maciej Korwin). Polska była
środkowoeuropejską potęgą, Jagiellonowie naj-
potężniejszą dynastią tej części Europy. Dopiero
po blisko 30 latach tron węgierski i czeski opa-
nowali Habsburgowie.
Jan Olbracht, gdy Turcy zajęli należące do
Mołdawii, pozostającej w stosunku lennym
z Polską, porty czarnomorskie, wyruszył na Tur-
cję (1497), lecz chcąc zająć także Wołoszczyznę,
spotkał się z reakcją hospodara Stefana Wielkie-
go, który już wcześniej zawarł pokój z Turcją.
W wyprawie Olbracht stracił wiele wojska, a re-
gulowanie spraw z Turcją zajęło potem parę lat.
Kłopoty uwidoczniły się też ze strony Krzyża-
ków, dążących do podważenia postanowień po-
koju toruńskiego. Wybór na wielkiego mistrza
księcia Fryderyka Wettyna, jednego z książąt
Rzeszy (1498), oznaczał przeniesienie sporu
z Krzyżakami na płaszczyznę stosunków z Niem-
cami, z którymi konfliktów nie było. Fryderyk
odmówił Olbrachtowi złożenia hołdu lennego, co
spowodowało rozpoczęcie przygotowań do zbroj-
nej wyprawy, jednak śmierć Olbrachta przerwała
te działania. Trzeba dodać, że w swym oporze
Fryderyk miał poparcie cesarza Maksymiliana I
i niektórych książąt Rzeszy. Sam zresztą w funk-
cji wielkiego mistrza czuł się także niemal udziel-
nym księciem. Otwierały się nowe problemy.
4. Wzrost gospodarczy i rozwój kulturalnyPolski
w XV wieku
Wiek XV był okresem znacznego rozwoju go-
spodarczego Polski. Podstawą było rolnictwo
i drobne gospodarstwo chłopskie, lecz wzrosło
także znaczenie miast, handlu i rzemiosła oraz
w sumie gospodarki pieniężnej. Podnosiła się
wydajność rolnictwa. Upowszechnił się pług (na
wschód od Wisły używano sochy), zwiększyła się
liczba chowanych zwierząt, co umożliwiało lepsze
nawożenie i większą wydajność trójpolówki.
Podczas gdy w pierwszej połowie XIV wieku z 1
ha zbierano średnio około 3,0 q zboża, to w koń-
cu XV wieku około 4,5 q. Zwiększyła się po-
wierzchnia uprawna i liczba wsi. Nowe osadnic-
two rozwijało się na wielkich obszarach leśnych,
takich jak Puszcza Niepołomicka, Puszcza Radom-
ska, Góry Świętokrzyskie, Puszcza Sandomierska,
tereny podgórskie Podhala i Beskidów. Rosło
osadnictwo na litewskim wschodnim Mazowszu
i na Podlasiu, także na Lubelszczyźnie i na Rusi
Halicko-Włodzimierskiej. Chłopi z Mazowsza na-
pływali również na tereny Prus Krzyżackich, da-
jąc już w pierwszej połowie XV wieku początek
kilkuset osadom (stąd wzięła się nazwa Mazury
dla wyróżnienia tego regionu). W XV wieku zało-
żono około 200 miast. Rosło zaludnienie miast.
W końcu XV wieku Gdańsk liczył 30-35 tysięcy
mieszkańców, Kraków i Poznań po około 20 ty-
sięcy. Zaczęła rozwijać się Warszawa, wysuwając
się przed ważniejszy dotąd na Mazowszu Czersk.
Wzrastała rola ziem polskich w handlu mię-
dzynarodowym, który zaczął zmieniać swe kie-
runki. Traciły na znaczeniu szlaki południowe na
rzecz szlaków idących z północnego wschodu na
zachód przez Polskę oraz na rzecz portów bałtyc-
kich. Było to po części związane ze wzrostem zna-
czenia Hanzy, czyli związku miast położonych
nad północnymi morzami Europy, do którego na-
leżały również Gdańsk, Toruń i Elbląg, a także
w pewnym okresie Kraków. Zwiększało się wy-
dobycie surowców mineralnych oraz rozwinęły
się rzemiosło i przemysł. Rosło znaczenie kopal-
nictwa rud ołowiu w okolicach Olkusza oraz po-
zyskiwanie nie tylko rud darniowych, lecz także
z głębi ziemi. Zwiększała się specjalizacja rzemio-
sła. Wzrastała produkcja broni, takiej jak: kordy,
kusze, kolczugi, hełmy, a także, coraz częstsze
w XV wieku, zbroje płytowe. Widoczny był po-
stęp w niektórych technikach rzemieślniczych,
szczególnie w zakresie tkania. Upowszechniał się
mechaniczny folusz do spilśniania sukna, blechy
do bielenia płótna. Sukiennictwo rodzime było
dobrze rozwinięte, głównie na Mazowszu, na
ziemi sieradzkiej i łęczyckiej, a także w Małopol-
sce. Centrum produkcji włókienniczej zaczęło się
wtedy przesuwać na tereny Wielkopolski.
W zakresie kultury materialnej rozwijały się
wcześniej zaznaczone tendencje (por. rozdz. IV, 5).
Nastąpiło dalsze urozmaicenie pożywienia, wy-
kształcanie się bardziej wyrafinowane form oby-
czajowe, w zakresie ubiorów luźne szaty ustępo-
wały strojowi obcisłemu, a ubiór męski coraz
bardziej różnił się od kobiecego, choć nadal był
bardziej barwny i ozdobny. Poprawiała się kultu-
ra mieszkania, lecz jednocześnie rosło w tym za-
kresie zróżnicowanie.
Na tle wzmacniania się państwa i świadomego
identyfikowania się z nim coraz liczniejszych grup
ludności pogłębiała się, świadomość narodowa.
Zaczął się proces przyjmowania polskiej świado-
mości narodowej przez duże grupy szlachty ziem
litewsko-ruskich. Ze względu na coraz większą
konsolidację — na razie jeszcze słabo zamkniętego
— stanu szlacheckiego i rosnącą jego dominację w
życiu politycznym, a także kulturalnym kraju, za-
czynało kształtować się pojęcie narodu szlachec-
kiego jako części narodu polskiego, który zaczynał
uzurpować sobie prawo do jego wyłącznego re-
prezentowania.
W okresie rozbicia dzielnicowego obok kultu
Św. Wojciecha, pierwotnie ogólnopolskiego, po-
jawiły się kulty lokalne. Kult św. Wojciecha
osłabiły kulty św. Stanisława, kanonizowanego
w 1253 roku, oraz Św. Jadwigi ze Śląska (1268).
Legenda o cudownym zrośnięciu się poćwiarto-
wanych zwłok biskupa miała wzmacniać tenden-
cje zjednoczeniowe, które Kościół usilnie propa-
gował. Te nowe kulty rozszerzając się, nasycały
odpowiednio świadomość społeczną.
Jednocześnie z jednej strony następowało za-
nikanie dawnych, przedchrześcijańskich przeko-
nań i zwyczajów, z drugiej zaś rodziło się kry-
tyczne nastawienie do Kościoła, który zgromadził
wiele dóbr i bogactw, silnie obciążał ludność róż-
nymi ciężarami i dziesięcinami. Nie doszło do tak
silnego rozpowszechnienia się krytycznej ideolo-
gii, jak w XV-wiecznych Czechach w postaci hu-
sytyzmu, lecz przejawy tego były widoczne. Mia-
ło to, rzecz jasna, związek z rozszerzaniem się krę-
gów ludzi czytających i piszących. Wzrosła rola
pisma, dokumentu i książki, na razie jeszcze ręko-
piśmiennej, jednak były już początki książki dru-
kowanej. Prawdopodobnie najstarszym drukiem
polskim był wydany w Krakowie kalendarz na
rok 1474, wydany przez Kaspra Staubego. Książki
drukowane zaczęły napływać do Polski niemal
zaraz po wynalezieniu druku przez Gutenberga
w połowie XV wieku.
Starano się o podniesienie poziomu szkolnic-
twa parafialnego. W 1420 roku arcybiskup Miko-
łaj Trąba w swych statutach wprowadził obowią-
zek egzaminów dla nauczycieli, przygotowywa-
nych do zawodu głównie na pierwszym szczeblu
nauczania uniwersyteckiego (w zakresie artes,
czyli sztuk wyzwolonych). Pod koniec XV wieku
było w Polsce, jak można oszacować, około 3 ty-
siące szkół parafialnych. Przez Uniwersytet Kra-
kowski przeszło w XV wieku łącznie 8-10 tysięcy
studentów spoza granic państwa polskiego
(z Niemiec, Czech, Węgier, Szwajcarii, Skandy-
nawii, Hiszpanii, Śląska czy państwa krzyżackie-
go), co świadczyło o jego uznaniu. Uniwersytet
nie był jedynym miejscem nauczania na pozio-
mie wyższym. Przy szkołach katedralnych i kapi-
tulnych tworzone były dalsze katedry teologiczne
i prawnicze.
Dla możnych dużą rolę odgrywał kontakt
z dworem królewskim, kontakty z innymi dwo-
rami możnych, a także wyjazdy zagraniczne.
Możni zaczynali funkcjonować jako mecenasi
kultury, nie tylko jako fundatorzy różnych bu-
dowli. Przykładem mogą być Szamotulscy, którzy
w Szamotułach rozbudzili znaczne zainteresowa-
nia kulturalne, tak że w XV wieku przynajmniej
50 studentów pochodziło z tego miasteczka. Me-
cenasami stawali się także mieszczanie. Na przy-
kład mieszczanin krakowski Jan Stabner w 1405
roku ufundował Uniwersytetowi Krakowskiemu
katedrę matematyki i astronomii, jedyną w środ-
kowej Europie w średniowieczu. Powstała silna
polska szkoła astronomii (i astrologii, bo te dzie-
dziny wówczas się łączyły). Wymienić można ta-
kie nazwiska astronomów, jak Marcin Król z Żu-
rawicy (około 1422-1460) i jego uczniowie, w tym
Wojciecha z Brudzewa (około 1445-1495). Przy-
pomnijmy, że w 1491 roku na Uniwersytet Kra-
kowski zapisał się Mikołaj Kopernik.
Z innych znanych uczonych krakowskich wy-
mienić można wybitnych przedstawicieli filozofii
(logiki, psychologii, fizyki, będącej wówczas czę-
ścią filozofii), jak Jan Isner czy Benedykt Hesse,
przedstawicieli teologii, nauk prawno-
politycznych i etyki, jak znany nam już Mateusz z
Krakowa (m.in. rektor uniwersytetu w Heidel-
bergu), Andrzej z Kokorzyna, Jakub z Paradyża,
Jan z Ludziska, wspomniani już Stanisław ze
Skalbmierza i Paweł Włodkowic. Głosili oni wie-
le nowych idei (na przykład naukę o równości
narodów, ideę wojny sprawiedliwej, reformy Ko-
ścioła w duchu soborowym, godności człowieka),
przygotowujących grunt dla ogarnięcia Polski
przez powstałe we Włoszech prądy humanizmu,
podkreślające wagę spraw człowieka. Dużą rolę
w szerzeniu tych idei odegrał Włoch Filippo Bu-
onaccorsi zwany Kallimachem (1437-1496). Znalazł
on protektora w doskonałym znawcy kultury sta-
rożytnej Grzegorzu z Sanoka, arcybiskupie lwow-
skim.
Rozwijało się pisarstwo polityczne (m.in. Jana
Ostroroga) oraz historyczne. Wymienić można tu
kronikę Janka z Czarnkowa, podkanclerzego Kazi-
mierza Wielkiego, obejmującą dzieje Polski w la-
tach 1348-1370, przede wszystkim zaś wybitne
dzieło kronikarstwa europejskiego — Roczniki Ja-
na Długosza (żył w latach 1415 — 1480), nauczy-
ciela synów Kazimierza Jagiellończyka. Przedsta-
wiają one całe dzieje Polski do 1480 roku.
Podniesienie poziomu kulturalnego kraju znaj-
dowało swe odzwierciedlenie także w rozwoju
piśmiennictwa. Było ono nadal łacińskie i pol-
skie, jednak szybciej zaczynało rozpowszechniać
się to ostatnie. Zwiększała się liczba utworów
i ich rodzaje. Poezja narodowa wydała takie
utwory, jak zachowane do naszych czasów Roz-
mowy mistrza Polikarpa ze śmiercią, Skarga
umierającego, Żale Matki Boskiej pod krzyżem,
Legenda o świętym Aleksym i inne. W utworach
tych przeplatały się tradycyjne wyobrażenia śre-
dniowieczne (na przykład związki z rozpowszech-
niającym się po klęsce „czarnej śmierci” moty-
wem śmierci) z nowymi ideami. W poezji świec-
kiej pojawiły się tematy obyczajowe (na przykład
wiersz O zachowaniu się przy stole), o miłości, a
nawet satyra, na przykład Satyra na leniwych
chłopów, źle pracujących dla pana.
W polskiej prozie religijnej najwybitniejszym
dziełem są Rozmyślania przemyskie, czyli Żywot
Najświętszej Rodziny, będący opisem jej życia.
Utwór ten można uznać — jak pisze Aleksander
Wilkoń — za pierwszą powieść polską, „romans
duchowny”. Do średniowiecznych misteriów na-
wiązywał pierwszy po polsku napisany dramat
Mikołaja z Wilkowiecka pt. Historia o chwaleb-
nym zmartwychwstaniu.
W dziedzinie sztuki dominował gotyk. Wyraź-
ne było wykorzystanie sztuki jako przekaźnika
idei zjednoczonej monarchii. Takie znaczenie miał
m.in. fundowany przez Kazimierza Wielkiego
sarkofag Bolesława Chrobrego w katedrze po-
znańskiej, podkreślający tradycje dawnego pań-
stwa pierwszych Piastów. W tym samym kierun-
ku szły, jak podkreśla Janusz Kębłowski, liczne
fundacje kościołów tego króla. Na najbardziej
pod względem działalności artystycznej rozwinię-
tym Śląsku pojawiły się liczne programy, od-
zwierciedlające skomplikowaną historię tego re-
gionu.
Charakterystyczną cechą epoki było ukształ-
towanie się gotyckiego miasta średniowiecznego
z jego kościołami, domami, murami i nowym,
związanym z lokacjami na prawie niemieckim,
układem przestrzennym. Z wybitnych budowli
gotyckich, które wówczas powstały, wymienić
trzeba kościół Najświętszej Marii Panny w Gdań-
sku (zbudowany w latach 1343-1380), w XV wie-
ku przekształcony w budowlę typu halowego,
kościół Marii Panny w Krakowie, katedrę na
Wawelu (przebudowaną), przebudowane katedry
w Gnieźnie i Poznaniu, kościoły św. Jana w War-
szawie i św. Jakuba w Toruniu, wiele wspania-
łych kościołów na Śląsku. W niektórych regio-
nach, jak wspomniany Śląsk, Wielkopolska czy
Pomorze, wykształciły się lokalne odmiany goty-
ku.
Z inicjatywy Władysława Jagiełły, który ską-
dinąd najwyżej poważał zachodnie i południowe
centra sztuki, działali w kaplicy zamkowej w Lu-
blinie i w innych miejscach (Wawel czy katedra
gnieźnieńska) malarze ruscy, bo i tę sztukę Jagieł-
ło cenił. Historycy sztuki wyróżniają istnienie
w XV wieku dwu jej nurtów: bardziej „miękkie-
go” stylu dworskiego, wytwornego, podkreślają-
cego piękno (na przykład urodę w postaciach
Marii i innych świętych), oraz nurtu realistyczne-
go, bardziej związanego z mieszczaństwem, silniej
podkreślającego elementy codziennego życia lu-
dzi różnych klas. Widoczne to było w licznych oł-
tarzach. W tym drugim nurcie umieścić trzeba
rzeźbiarski warsztat norymberczyka Wita Stwosza
(niektórzy piszą: Stosza), który pojawił się w Kra-
kowie przed 1477 rokiem, kiedy to otrzymał za-
mówienie na wykonanie głównego ołtarza do
kościoła Marii Panny. Ołtarz został skończony
w 1489 roku, całość zaś dzieła Wita Stwosza
wywarła duży wpływ na polską rzeźbę owych
czasów.
Obok rzeźby rozwijało się malarstwo — przede
wszystkim sztuka polichromii i to nie tylko
w budowlach sakralnych. Doskonaliła się sztuka
witrażowa oraz nadal malarstwo rękopisów (ilu-
minatorstwo). Do wysokiego poziomu doszło
złotnictwo i inne rzemiosła artystyczne. Można
ogólnie stwierdzić, że w zakresie życia kultural-
nego i artystycznego Polska dotrzymywała kroku
ówczesnym przemianom w kierunku nowożytne-
go świata.
Rozdział VI
POCZĄTKI POLSKIEJ ODRĘBNOŚCI W EURO-
PIE. PAŃSTWO „ZŁOTEGO WIEKU”. POWSTA-
NIE NOWEGO USTROJU GOSPODARCZEGO,
ROZWÓJ DEMOKRACJI SZLACHECKIEJ I KUL-
TURY RENESANSOWEJ (1501-1618)
1. „Długi” wiek XVI w Polsce. Polska a Europa.
Powstanie gospodarki folwarczno-
pańszczyźnianej
Przyjęta przez nas data 1501 roku (koniec pa-
nowania Jana Olbrachta i objęcie tronu przez je-
go brata Aleksandra), jako początek nowego
okresu ma w dużym stopniu charakter umowny.
Zmiany narastały już wcześniej, a równocześnie
stare struktury i sposoby myślenia trwały jeszcze
długo po tej dacie. Uzasadnione jest również
przeciągnięcie pojęcia wieku XVI do 1618 roku,
czyli do wybuchu wojny 30-letniej. Doskonale
odpowiada to również temu, co działo się wów-
czas na ziemiach polskich.
A więc z jednej strony ziemie te obejmowane
były procesami biorącymi swój początek lub za-
chodzącymi również w zachodniej Europie, z dru-
giej zaś ukształtowały się w Polsce pewne od-
rębności. Do wspólnych procesów należało uno-
wocześnienie także w Polsce aparatu państwo-
wego i wykształcenie się wyzwolonej w dużym
stopniu od inspiracji teologicznych nowej ideolo-
gii politycznej, mniej uniwersalnej, bardziej „na-
rodowej”, uczestniczenie Polski w wielkim rozła-
mie w łonie Kościoła katolickiego (reformacji
i kontrreformacji) oraz w wielkim nurcie kultu-
ralnym i artystycznym nazwanym renesansem
(odrodzeniem). Z kolei do pojawiających się pol-
skich odrębności, które zaciążyć miały na długo
na naszej historii, zaliczyć trzeba rozwój go-
spodarki folwarczno-pańszczyźnianej oraz ufor-
mowanie się specyficznego ustroju politycznego,
wyjątkowego (poza pewnymi analogiami na
Węgrzech) w Europie, to znaczy wspomnianej
demokracji szlacheckiej, zdeformowanej szybko —
dodajmy — przez magnatów, a także rozwinięcie
się koncepcji i kategorii narodu szlacheckiego.
Jest swego rodzaju paradoksem, że czynnikiem,
który w znacznym stopniu umożliwił uczestni-
czenie Polski we wspomnianych procesach ogól-
nych oraz który zarazem uruchomił wymienione
odrębności, było wykształcenie się w Polsce
ustroju folwarczno-pańszczyźnianego. Przejście od
średniowiecznego systemu, w którym właściciel
(szlachcic, Kościół, król) ściągał od siedzących na
jego wsi chłopów czynsze i daniny w naturze, do
systemu, którego ośrodkiem był produkujący na
rynek lokalny i zagraniczny pański folwark, ko-
rzystający z darmowej i półdarmowej pracy tych-
że chłopów (pańszczyzny), przyniosło właścicie-
lom wsi znaczne (do parokrotnego) podniesienie
dochodów. To zaś umożliwiło im aktywne
uczestniczenie w życiu politycznym. Uczestnictwo
to było kosztowne, biorąc pod uwagę choćby
same wyprawy na sejmiki czy sejmy.
To przejście do nowego systemu stworzyło ak-
tywną gospodarczo i politycznie warstwę średniej
szlachty, głównej siły ówczesnych przemian, spy-
chając chłopów do pozycji coraz bardziej przy-
wiązanych do gruntu poddanych oraz ogranicza-
jąc możliwości rozwojowe miast i mieszczaństwa.
Wspomniany wzrost dochodów, mający swe
główne źródło we wzroście produkcji rolnej, był
ze swej strony podstawą rozkwitu kulturalnego
renesansowej Polski. Także reformacja w Polsce,
czyli krytyka Kościoła katolickiego i atak na jego
pozycję, wpisywały się w szerszy proces walki
szlachty o podniesienie dochodów.
Co spowodowało ową walkę o dochody, a za-
razem zmianę systemu gospodarczego? Otóż w
ostatnich wiekach średniowiecza w całej niemal
Europie postępowało obniżanie się dochodów
szlachty, a wzrastanie — korzystających z kontak-
tów z rynkiem — dochodów mieszczaństwa
i chłopów. Przyczyną tego był przede wszystkim
spadek realnej wartości chłopskich czynszów,
a równocześnie wzrost potrzeb i wymagań
kształtującego się renesansowego stylu życia.
Wywoływało to u rosnącej liczebnie szlachty
chęć sprostania tej sytuacji poprzez działania, ma-
jące przynieść jej zwiększenie dochodów i tym
samym podniesienie zagrożonego statusu spo-
łecznego.
Końcowe lata XV wieku i wiek XVI były zatem
świadkami ogólnoeuropejskiego wzrostu szla-
checkiej aktywności gospodarczej. Aktywność
przybierała w różnych krajach różne formy:
w Anglii było to tworzenie pastwisk (ogradza-
nia) dla chowu owiec i sprzedaży wełny, we
Francji następowało przechodzenie do systemu
połownictwa, w którym chłop oddawał panu
część plonów, na Półwyspie Iberyjskim szlachta
rozwijała także chów owiec i uczestniczyła
w ekspansji kolonialnej, w Czechach dochodziło
do masowego urządzania stawów rybnych, na
Węgrzech rozpowszechniała się m.in. uprawa wi-
norośli. W Polsce natomiast dominowało wspo-
mniane już przechodzenie do gospodarki fol-
warcznej, coraz bardziej wykorzystującej pańsz-
czyznę.
Spowodowany przez ten proces wzrost docho-
dów dokonał się głównie poprzez wzrost po-
wierzchni uprawnej w skali kraju o około 10%
(folwarki, które w sumie objęły około 20% grun-
tów wiejskich, rozwijały się w pewnym stopniu
na gruntach dawnych sołectw, lecz przede
wszystkim na gruntach nieuprawianych, tzw.
pustkach niewyeksploatowanych, a więc urodzaj-
nych), a także przez bezpośrednie uczestniczenie
szlachty w handlu produktami gospodarstwa
wiejskiego, głównie zbożem i bydłem (przez
Gdańsk i sieć jarmarków na bydło kierowane na
zachód Europy), czemu towarzyszyło bardzo ko-
rzystne, aż do niemal połowy XVII wieku, kształ-
towanie się relacji cen towarów sprzedawanych
przez szlachtę do artykułów przez nią kupowa-
nych (tzw. terms of trade). Dodatkowo dochody
szlachty wzrosły na skutek masowej odmowy
oddawania przez nią Kościołowi dziesięcin (por.
punkt 4).
W XVI wieku efekty gospodarcze wprowadze-
nia gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej nie
były jeszcze negatywne. Wydawać się mogło, że
ogólna tendencja jest wzrostowa. Eksport zboża
zwiększył się z około 30 tysięcy ton rocznie
w początkach XVI wieku do około 200 tysięcy
ton przed wojną 30-letnią (1618). Miasta jeszcze
nie upadały, a niektóre, szczególnie Gdańsk, ma-
jący w pierwszej połowie XVII wieku około 70
tysięcy mieszkańców, ciągnący dochody z handlu
zbożem, lecz dysponujący także swym własnym
silnym rzemiosłem, wyraźnie się rozwijały.
W XVI wieku założono na terenie Polski etnicz-
nej ponad 130 miast (z czego około 80 w dobrach
królewskich), szczególnie zaś intensywnie po-
wstawały miasta (były to niewielkie ośrodki
rzemiosła i handlu) na terenach Litwy, Białorusi,
a zwłaszcza włączonej bezpośrednio do na mocy
unii lubelskiej 1569 roku (o czym dalej) Ukrainy.
Miasta te stawały się ośrodkami powstających
na wschodnich terenach państwa i rozwijających
się wielkich dóbr magnackich. Te procesy urbani-
zacyjne były w dużym stopniu rezultatem na-
pływu na tereny wschodnie ludności żydowskiej,
znajdującej w Polsce dogodne warunki osiedlania
się.
Ogólnie można przyjąć, że w ciągu XV i XVI
wieku nastąpił w Polsce wzrost produkcji o około
100% na głowę mieszkańca. Gospodarstwo wiej-
skie wraz z leśnym dawało około 80% produktu
globalnego brutto i zarazem dochodu narodowe-
go, około 20% dawały rzemiosło, przemysł i gór-
nictwo. Według Andrzeja Wyczańskiego około
1580 roku roczny dochód narodowy na 1 miesz-
kańca wynosił około 6 złp (co równało się około
16 q zboża lub około 50 m dobrego sukna). Za-
możny chłop dysponował prawie dwukrotnym
takim dochodem.
Ogólną liczbę ludności Polski po unii lubelskiej
szacować można na około 8 milionów, z czego 3
— 3,5 miliona mieszkało na terenie Wielkiego
Księstwa Litewskiego. Poza granicami państwa
Polacy stanowili znaczną część ludności Śląska
(szczególnie Górnego) oraz liczni byli na ziemi by-
towsko-lęborskiej.
Na terenach Korony (bez Ukrainy) gęstość za-
ludnienia wynosiła około 20 osób na 1 km2, na
terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego około
5-6 osób (przy dużym zróżnicowaniu), na tere-
nach Ukrainy, gdzie gospodarowanie i zasiedle-
nie miało charakter wyspowy (tak jak i na tere-
nach państwa moskiewskiego), około 3 osoby na
1 km2, przy szybkiej tendencji wzrostowej niektó-
rych obszarów.
Struktura społeczna też była zróżnicowana.
Średnio ludność miejska sięgała od paru do około
20% zaludnienia, szlachta w sumie około 8-10%,
przy czym na Mazowszu i Podlasiu, gdzie było
dużo szlachty zagrodowej, wielkość ta dochodziła
do około 20%, w Małopolsce 4-5%, w Prusach
Królewskich 3%, w Wielkopolsce 3-4%, na Ukrai-
nie 2-3%, na terenie Wielkiego Księstwa Litew-
skiego około 10%. Duchowieństwo stanowiło
około 2% społeczeństwa, resztę ludności Polski,
czyli ogromną większość, stanowili chłopi pańsz-
czyźniani i czynszowi (ci ostatni w mniejszości).
2. Wykształcanie się ustroju demokracji szlachec-
kiej. Procesy unowocześniania i centralizowania
państwa
Panowanie Aleksandra I Jagiellończyka (1501-
1506) oraz Zygmunta I Starego (1506-1548) było
okresem ostrej walki politycznej szachty z moż-
nowładcami i królem o zbudowanie ustroju tzw.
demokracji szlacheckiej. Aleksander starał się
blokować ruch szlachecki, lecz bezskutecznie.
Wydany przez niego w 1501 roku przywilej (wy-
stawiony w Mielniku), oddający władzę w ręce
senatu, a nazywający przy okazji średnią szlachtę
pogardliwie tłumem ludzi „niedobrych i zmien-
nych”, musiał zostać wkrótce anulowany. Zastą-
piono go przez ogromnie ważną dla ustroju Pol-
ski uchwałę sejmową nazwaną Nihil novi, posta-
nawiającą, że odtąd „nic nowego” (to znaczy żad-
ne zmiany prawa i „wolności publicznych”) nie
może być wprowadzone bez wspólnej zgody po-
słów szlacheckich (izby poselskiej), senatu i króla.
Szlachta miała już wówczas coraz liczniejszych,
dobrze wykształconych przedstawicieli, takich
przede wszystkim jak Jan Łaski, kanclerz od 1503
roku (w latach 1510-1531 arcybiskup gnieźnień-
ski), reprezentujący ideę silnego, lecz nie absolut-
nego państwa o skodyfikowanym prawie, dobrej
administracji i zwartej strukturze terytorialnej.
W 1506 roku Łaski opracował i ogłosił zbiór
praw polskich (tzw. Statut Łaskiego). Innymi
wybitnymi przywódcami szlacheckimi byli: kanc-
lerz Walenty Dembiński (zmarł 1585), Mikołaj
Sienicki (około 1521-1582), Mikołaj Taszycki
(zmarł około 1545), Hieronim Ossoliński (zmarł
1576), Rafał Leszczyński (około 1526-1597), Stani-
sław Szafraniec (1525/30-1598).
Konstytucja Nihil novi oznaczała ukoronowa-
nie procesu wykształcania się polskiego parla-
mentu. Odtąd następowało precyzowanie sposo-
bu jego działania. Posłowie wybierani byli na
sejmikach, których liczba w XVI wieku wzrastała.
Przed unią lubelską było ich około 30, do tego
doszło 10 sejmików z Prus Królewskich integrują-
cych się z państwem polskim oraz, po unii lubel-
skiej, około 20 sejmików Wielkiego Księstwa Li-
tewskiego, które już wcześniej przejmowało pol-
skie instytucje i urządzenia. Sejmy były zwykłe
i (zwoływane od 1613 roku) nadzwyczajne. Zwy-
kłe obradowały z reguły 6 tygodni, nadzwyczaj-
ne, w przypadku trudnej sytuacji kraju, krócej.
W 1574 roku ustalono, iż sejmy zwyczajne mają
się zbierać co 2 lata.
Zygmunt Stary szukał oparcia głównie w sena-
cie. Doradców dobierał sobie z kręgu magnatów,
takich jak Szydłowieccy, Górkowie, Piotr Tomicki
czy Jan Tarnowski. Rzecznikiem silnej władzy by-
ła także druga żona Zygmunta — Bona z włoskie-
go rodu Sforzów, przybyła w 1518 roku z od-
ległego Bari. Ze swych rządów na Śląsku i Łuży-
cach, którymi zarządzał w imieniu swego stryja
Władysława, króla Czech i Węgier, Zygmunt wy-
niósł doświadczenia przeciwne przyznaniu zbyt
silnych wpływów stanom, czyli reprezentantom
społeczeństwa. Kłóciło się to z dążeniami szlach-
ty, która pod hasłem „naprawy Rzeczypospolitej”
walczyła o tzw. egzekucję dóbr (odebranie dóbr
nadanych po 1504 roku, kiedy to król zobowiązał
się nie czynić tego bez zgody sejmu) i egzekucję
praw, czyli przywrócenia dawnych „dobrych”,
a zepsutych, jak twierdziła, przez możnych i kró-
lów, praw, oczywiście o taką egzekucję, która nie
ograniczałaby jej własnych przywilejów i nie
zwiększała obciążeń, a zarazem zostawiała jej
wolną rękę w stosunku do chłopów. Jeśli chodzi
o ostatni z tych postulatów, to sejm w 1520 roku
uchwalił prawo o obowiązkowej minimalnej
pańszczyźnie w ilości 1 dnia w tygodniu od go-
spodarstwa chłopskiego. Wprowadzało to groźną
dla chłopa zasadę pańszczyzny tygodniowej (na
miejsce dotychczasowej, jeśli była, rocznej). Po-
tem królowie na długo przestali się interesować
losem chłopów, poza tymi z własnych dóbr.
Walka szlachty przyniosła jej znaczne sukcesy.
Potrzebujący środków na wojnę z księciem Prus,
Albrechtem (o której będzie jeszcze mowa), król
Zygmunt zobowiązał się do zwołania sejmu nad-
zwyczajnego dla przeprowadzenia postulatów eg-
zekucyjnych; jednocześnie jednak doprowadził w
1530 roku do pospiesznej elekcji swego 9-letniego
wówczas syna, Zygmunta Augusta, a na dodatek
jego koronacji. Wywołany tym antykrólewski
bunt szlachty (zwany z węgierska rokoszem)
zmusił króla do potwierdzenia konstytucji Nihil
novi oraz do zobowiązania, że przeprowadzona
elekcja vivente rege (za życia króla) była aktem
nadzwyczajnym.
Zygmunt August (1548-1572) początkowo starał
się kontynuować politykę ojca, tym bardziej że
jako (mający duże uprawnienia) wielki książę li-
tewski zdobył na Litwie przygotowanie do sil-
nych rządów. Wbrew szlachcie zdołał na sejmie
1550 roku przeprowadzić koronację Barbary Ra-
dziwiłłówny, którą bez akceptacji swej matki,
królowej Bony, poślubił, co równało się związ-
kowi z potężnymi magnatami litewskimi, głów-
nie Radziwiłłami: Mikołajem Rudym i Mikoła-
jem Czarnym. Bonę starał się wyeliminować z ży-
cia politycznego, a to skłoniło ją do powrotu do
dziedzicznego Bari, gdzie w 1557 roku została
otruta przez agentów znienawidzonych przez nią
Habsburgów.
Tymczasem szlachta, która coraz liczniej prze-
chodziła na stronę protestancką (por. punkt 5),
odnosiła w walce politycznej dalsze sukcesy.
W 1552 roku udało się jej zawiesić możliwość
domagania się przez sądy duchowne egzekucji ich
wyroków przez władze świeckie (starostów), gdy
zaś Zygmunt August potrzebował szlacheckiego
poparcia w wojnie o Inflanty, czyli o tereny póź-
niejszej Łotwy i Estonii (por. punkt 3), opowie-
dział się on po stronie programu szlacheckiego.
W rezultacie na sejmie w Piotrkowie
w 1562/1563 roku oraz na następnym sejmie
warszawskim w 1563/1564 roku przeprowadzona
została reforma skarbowo-wojskowa. Jej podsta-
wą było oddzielenie skarbu publicznego od skar-
bu prywatnego monarchy, kontrola dóbr kró-
lewskich oraz obciążenie ich stałym podatkiem.
Powiązane to miało być z odebraniem dóbr kró-
lewskich nieprawnie nadanych czy zastawionych
za pożyczki po 1504 roku. Wspomnijmy, że Jan
Olbracht zastawił ponad 100 kompleksów dóbr
królewskich, a Zygmunt Stary wykupił około po-
łowy zastawionych przez poprzedników dóbr.
Zygmunt August zgodził się zaś w 1563 roku na
przeznaczenie 1/4 dochodu (tzw. kwarty) z dóbr
królewskich na obronę kraju, po odliczeniu części
dla zarządzającego (starosty). Z tego dochodu zdo-
łano powołać pod broń 4 tysiące tzw. żołnierzy
kwarcianych. Jednocześnie podniesiono podatek
gruntowy do 20 groszy z łanu (w 1578 roku do 30
groszy) oraz obciążono nim dochody Kościoła.
Wzrosło również opodatkowanie mieszczan. Re-
forma nie zwiększyła wszakże wydatniej wysiłku
podatkowego szlachty, podniesienie bowiem po-
boru zbieranego od chłopów szło w parze ze
zmianami w sile nabywczej pieniądza.
Dalsze przywileje przyniosły szlachcie dwa
pierwsze bezkrólewia (od 7 lipca 1572 roku do po-
czątku 1574 roku i od 19 czerwca 1574 roku, for-
malnie jednak od kwietnia 1575 roku, do 15 grud-
nia 1575 roku). Najpierw pod wpływem takich
przywódców, jak Mikołaj Sienicki i zaczynający
swą karierę polityczną Jan Zamoyski (1542-1605),
przyjęto na sejmie w styczniu 1573 roku zasadę
wyboru króla drogą bezpośredniej elekcji przez
wszystkich przedstawicieli stanu szlacheckiego.
Musiała jednak szlachta uznać za zastępcę króla
(interrex) nie marszałka wielkiego koronnego Ja-
na Firleja, kalwina, lecz arcybiskupa gnieźnień-
skiego Jakuba Uchańskiego, skądinąd dążącego
do uniezależnienia Kościoła polskiego od Rzymu.
Sukcesem szlachty było także wprowadzenie tzw.
konfederacji warszawskiej, gwarantującej rów-
ność praw dla całego stanu szlacheckiego, nieza-
leżnie od wyznania.
Z kolei nowy król Henryk Walezy z francuskiej
dynastii Walezjuszów, brat króla Francji Karola
IX, zmuszony został przed koronacją do zaprzysię-
żenia zbioru podstawowych praw, których miał
przestrzegać w toku swych rządów, potwierdzają-
cych dotychczasowe zasady ustroju (tzw. artyku-
ły henrykowskie). Wyrazem natomiast kompro-
misu ze wzmacniającym się już obozem magnac-
kim było uzależnienie królewskiej polityki zagra-
nicznej od zgody senatu oraz powołanie przy bo-
ku króla stałej rady senatorów-rezydentów. Tak
zwane pacta conventa, podpisane także przez
Henryka, zawierały różnego rodzaju zobowiąza-
nia królewskie natury prywatnej.
Henryk Walezy, licząc na tron francuski wobec
pogarszającego się zdrowia Karola IX, nasilił kon-
takty z Francją (głównie z matką Katarzyną Me-
dycejską, która wówczas faktycznie rządziła Fran-
cją), gdy zaś brat zmarł, potajemnie opuścił Pol-
skę, to zaś postawiło na porządku dziennym no-
wą elekcję. Najpierw senat wraz z częścią szlachty
wybrał na króla polskiego cesarza Maksymiliana
II Habsburga, jednak w parę dni później szlachta,
wiedziona nadal przez Mikołaja Sienickiego i już
wyraźnie dominującego Jana Zamoyskiego, wy-
brała na królową Polski siostrę Zygmunta Augu-
sta, Annę Jagiellonkę, dając jej jako męża, rów-
nież kandydującego do polskiego tronu, księcia
siedmiogrodzkiego Stefana Batorego (15 grudnia
1575 roku). Stefan Batory odsunął od wpływów
Sienickiego, czyli dał sygnał, że nie będzie się li-
czył — jako król polski — ze średnią szlachtą, na-
tomiast oparł się na coraz potężniejszym już ma-
gnacie, Janie Zamoyskim.
Batory lawirował między oboma obozami, nie
dopuszczając do magnackiej samowoli. Z jednej
strony za jego rządów nastąpiło wycofywanie się
z niektórych zdobyczy ruchu egzekucyjnego (m.in.
ponownie zaczęto kumulować wysokie urzędy,
z czym walczyła poprzednio szlachta), a z drugiej
strony postawiony został ostatni niejako akcent
reform egzekucyjnych, czym było powołanie w
1578 roku najwyższego sądu (należącego dotych-
czas wyłącznie do kompetencji króla) — Trybuna-
łu Koronnego, od 1581 roku także dla Litwy. Są-
dzili w nich wybrani przez sejmiki reprezentanci
szlachty.
Okresem, w którym nastąpiło zdecydowane
już wyparcie wpływów średniej szlachty z życia
politycznego przez magnaterię, były rządy Zyg-
munta III (1587-1632) ze szwedzkiej, lecz spo-
krewnionej z Jagiellonami dynastii Wazów (por.
punkt 4). Znów doszło do podwójnej elekcji.
Habsburgowie zgłosili po raz trzeci swego kan-
dydata, arcyksięcia Maksymiliana. Jego wybór
przeprowadziła część magnaterii, a sam arcyksią-
żę, chcąc ten wybór egzekwować, wkroczył do
Krakowa. Pokonany przez Zamoyskiego pod By-
czyną (24 stycznia 1588 roku), musiał się jednak
wycofać i ustąpić Zygmuntowi III. Ten najchęt-
niej związałby się z jakąś grupą magnatów
i wprowadził w Polsce absolutyzm na wzór mo-
narchii hiszpańskiej Filipa II (panującego w la-
tach 1555-1598). Tymczasem Zamoyski, główny
architekt
jego zwycięstwa, był zwolennikiem ustroju
arystokratycznego, lecz bez silnej władzy monar-
chy i bazującego na tolerancji. Stąd narastające
napięcia między obu tymi indywidualnościami.
Zygmunt III starał się stworzyć własne stron-
nictwo magnackie. Wykorzystywał do tego celu
rozdawnictwo dóbr i u- rzędów; m.in. związali się
z nim Mikołaj Krzysztof Radziwiłł zwany Sierot-
ka, Lew Sapieha, Zygmunt Myszkowski. Miał też
za sobą wyższe duchowieństwo z arcybiskupem
Stanisławem Karnkowskim na czele.
Własne, coraz bardziej wpływowe (oparte na
więzach typu klienckiego) stronnictwo tworzył
też Zamoyski, do którego przyłączało się wielu
różnowierców. Średnia szlachta traciła orientację
polityczną, łatwo szła na lep haseł złotej wolno-
ści, głoszonych przez magnatów, nie miała też,
odmiennie aniżeli to było poprzednio, wybitnych
przywódców. Spadała rola sejmu, rosła natomiast
senatu. Zwiększyło się znaczenie sejmików, które
zresztą nieraz zwoływał sam król bez powiązania
z obradami sejmu. Sytuacja polityczna ogromnie
się skomplikowała.
Uwidoczniło się to w czasie tzw. rokoszu Ze-
brzydowskiego (1606-1609). Okazało się, że
szlachta przestała już być samodzielnym czynni-
kiem politycznym, że król nie ma szans na
wzmocnienie władzy, że magnaci, wewnętrznie
skłóceni, nie są zdolni do wysunięcia konkretne-
go programu politycznego, oraz że Kościół kato-
licki zaaprobuje tego rodzaju jałową równowagę,
pchającą państwo w kierunku anarchii. W roko-
szu przeciwko królowi stanęło wielu magnatów,
do których przyłączyła się szlachta, w dużym
stopniu niekatolicka, zabiegająca o tolerancję.
Jednocześnie jednak ze względu na rosnąca nie-
chęć do Zamoyskiego zwiększała liczebność obozu
Zygmunta III.
Ponieważ nie udało się osiągnąć porozumienia
króla z rokoszanami, doszło do starcia zbrojnego.
W bitwie pod Guzowem (lipiec 1607 roku),
w której wojskiem królewskim dowodzili Stani-
sław Żółkiewski i Jan Karol Chodkiewicz (por.
punkt 4), rokoszanie ponieśli klęskę. Król jednak
musiał przystać na amnestię wobec nich, a sejm
potwierdził nienaruszalność zasady wolnej elek-
cji.
Wydarzenia te oznaczały początek pierwszej
fazy ustroju oligarchii magnackiej, w której dość
istotna była jeszcze rola króla. W tym samym
czasie treść pojęcia narodu szlacheckiego coraz
bardziej nasycała się głoszoną przez kontrrefor-
mację (por. punkt 5) nietolerancją. Już w coraz
mniejszym stopniu ideą wiążącą naród szlachecki
była (i będzie na przyszłość) wspólna walka poli-
tyczna o szlachecką demokrację, stawała się na-
tomiast wpojona przez szkołę jezuicką, przez któ-
rą przechodziły coraz liczniejsze rzesze szlacheckie,
zasada tożsamości polskości z katolicyzmem. Sta-
wiała ona poza nawias polskości ludzi innej wia-
ry i przyczyniała się do deformacji świadomości
społecznej.
W czasie gdy kształtował się ustrój polityczny
państwa, najpierw przybierając postać demokra-
cji szlacheckiej, a następnie ewoluując w kierun-
ku oligarchii magnackiej, w strukturze państwa
dokonały się trzy zasadnicze zmiany: rozluźnienie
stosunku lennego z Prusami Książęcymi (dawniej
Krzyżackimi), przekształcenie unii z Litwą z dyna-
stycznej w realną oraz dalsze integrowanie się te-
rytorium państwa.
W odniesieniu do Prus Krzyżackich już w cza-
sach Zygmunta Starego nasiliły się dążenia Fry-
deryka Wettyna (por. rozdz. V, 2) do umiędzyna-
rodowienia tej wewnętrznej polskiej sprawy,
a ponieważ Fryderyk zmarł w 1510 roku, pozo-
stała ona nierozstrzygnięta. Jego następca, książę
Albrecht z frankońskiej linii Hohenzollernów,
a zarazem siostrzeniec polskiego króla (syn Zofii
Jagiellonki), był jeszcze bardziej zdecydowany re-
alizować program nie tylko usamodzielnienia
Prus Krzyżackich, lecz także przyłączenia do nich
Pomorza Gdańskiego (Prus Królewskich), czyli
przekreślenia postanowień traktatu toruńskiego
z 1466 roku. Albrecht próbował stworzyć wielką
antypolską koalicję, m.in. z wielkim księciem mo-
skiewskim Wasylem III, który zainteresowany
był najazdem na swego zachodniego sąsiada.
Z koalicji jednak nic nie wyszło, tak że Albrecht
zdecydował się uderzyć sam, nie licząc się z tym,
że ma przeciw sobie także Gdańsk i stany Prus
Królewskich. Wojnę przegrał. Zygmunt doszedł
niemal do Królewca, lecz ze względu na niesub-
ordynację szlacheckiego pospolitego ruszenia oraz
na toczone (por. punkt 3) na froncie litewskim
walki z Moskwą (Zygmunt był równocześnie
wielkim księciem litewskim) zgodził się na tzw.
kompromis toruński, wprowadzający zawieszenie
broni na 4 lata.
W czasie gdy Albrecht starał się w Niemczech
bezskutecznie (cesarz wolał wówczas dobre sto-
sunki z Zygmuntem Starym aniżeli popieranie na-
der ambitnego księcia) o pomoc przeciw Polsce,
powstał plan wypracowany z pomocą samego
Marcina Lutra, twórcy niemieckiej reformacji,
którego istotą miało być przekształcenie krzyżac-
kiego państwa zakonnego w Prusach w luterań-
skie państwo świeckie. W Polsce w otoczeniu
Zygmunta, głównie pod wpływem Krzysztofa
Szydłowieckiego, sterowanego dyskretnie przez
cesarza i samego Albrechta, zwyciężyła myśl po-
parcia tej idei, a odrzucenia projektu Jana Łaskie-
go całkowitego wcielenia Prus Krzyżackich do
Polski. Szansa na to ostatnie rozwiązanie była
wielka, tym bardziej że Albrecht nie miał popar-
cia papieża, a w Europie nie liczono na jego
utrzymanie się w Prusach.
W dniu 10 kwietnia 1525 roku na rynku kra-
kowskim książę Albrecht złożył hołd (poprzedzo-
ny dwa dni wcześniej podpisanym traktatem),
oddającego Prusy (obecnie Prusy Książęce)
w lenno królowi polskiemu. Albrecht stawał się
księciem w Prusach (dux in Prussia), a nie księ-
ciem Prus. Po wymarciu linii Albrechta i jego
trzech braci lenno miało wrócić do Polski.
W ten sposób, mimo zawarowań interesów
Polski, popełniony został jeden z największych
błędów w naszej historii, a zarazem fakt o bardzo
negatywnych dla historii Europy i świata skut-
kach. Legł on bowiem u podstaw powstania mili-
tarnego państwa pruskiego i wszystkich tego na-
stępstw. Sprawę ostatecznie przegrał Zygmunt
August, który na pierwszym miejscu stawiał pro-
blem rozszerzenia granic Litwy. Walcząc o Inflan-
ty (por. punkt 3), zgodził się w 1563 roku na do-
puszczenie po śmierci Albrechta i jego braci innej
linii Hohenzollernów, a mianowicie linii, która
rządziła w Berlinie (Brandenburgii). Bracia Al-
brechta zmarli wcześnie, jego pierwsze dzieci po-
dobnie, zaś długo wprawdzie żyjący syn Fryde-
ryk był chory umysłowo i niezdolny do rządze-
nia. W zamian za pomoc militarną Stefan Batory,
walczący z Moskwą (por. punkt 3), zgodził się na
objęcie przez elektora brandenburskiego Jerzego
Fryderyka kurateli nad chorym Fryderykiem.
Elektor zdecydowanie dążył do zaprowadzenia
w Prusach Książęcych rządów absolutnych, co
było wstępem do wprowadzenia tego systemu
w państwie brandenburskim, a potem pruskim.
I w tej dziedzinie lenno pruskie zaczęło różnić się
od Polski, propolska zaś opozycja traciła grunt
pod nogami. Z kolei Zygmunt III, z podobnych
jak Batory pobudek, zgodził się w 1611 roku (cho-
ry Fryderyk żył do 1618 roku) na oddanie kurateli
w ręce nowego elektora Joachima Fryderyka,
a także w przyszłości przejścia jej na jego syna
Zygmunta, jego potomstwo, a także jego braci.
Traktat krakowski z 1525 roku został w ten sposób
całkowicie przekreślony. Lenno wymknęło się
Polsce z rąk.
Przekształcenie unii z Litwą w unię realną było
logicznym następstwem wcześniejszych procesów
upodabniania się ustroju Litwy do ustroju Polski,
zbliżania prawa litewskiego do polskiego (statuty
litewskie), rozszerzania tam polskiej świadomości
państwowej (w sensie narodu szlacheckiego)
i rządów tego samego władcy. Oznaczało to jed-
nak skierowanie uwagi i energii narodu w kie-
runku zmagań z Moskwą, Turcją i Tatarami,
a tym samym osłabienie związków cywilizacyj-
nych z dynamicznie rozwijającym się zachodem
Europy. Wprawdzie przesunięcie się na Wschód
wzbogaciło polską kulturę o wiele nowych ele-
mentów, lecz równocześnie przyniosło ono straty
innego rodzaju.
Ściślejsze związanie Litwy z państwem polskim
było częścią szlacheckiego programu egzekucyj-
nego. Chodziło o „wyegzekwowanie” dawniej-
szych postanowień unijnych, a jednocześnie
o scentralizowanie państwa. Ostateczny kształt
unii polsko-litewskiej, proklamowanej 1 lipca
1569 roku, został ze strony polskiej wypracowany
przez senat i króla, a ze strony litewskiej przez
tamtejszą szlachtę, która musiała pokonać znacz-
ny opór części możnowładców litewskich,
w czym pomogła jej śmierć głównego przeciw-
nika unii, Mikołaja Czarnego Radziwiłła.
Polska w wyniku unii stała się państwem fe-
deracyjnym, składającym się z dwu równopraw-
nych członów: Korony i Wielkiego Księstwa Li-
tewskiego, przy czym do Korony włączono Pod-
lasie, Wołyń, wschodnie Podole (Bracławszczy-
znę) i Kijowszczyznę (to znaczy to, co później bę-
dzie się nazywać Ukrainą). Wspólny był monar-
cha, sejm, pieniądz, lecz odrębny skarb litewski,
odrębne litewskie urzędy centralne i odrębne
wojsko. Opanowane przez Zygmunta Augusta
Inflanty (por. punkt 3) podporządkowane zostały
łącznie Wielkiemu Księstwu Litewskiemu i Koro-
nie. Kurlandia i Semigalia, czyli południowa część
Inflant ze stolicą w Mitawie, została lennem
wspólnym Litwy i Korony. Lennikiem był Got-
thard Kettler, wielki mistrz także sekularyzowa-
nej, inflanckiej gałęzi zakonu krzyżackiego (por.
punkt 3).
Procesy integrowania się terytorium pań-
stwowego Polski obejmowały także inne tereny.
Proces wcielania Mazowsza do państwowego or-
ganizmu polskiego zakończony został w 1529 ro-
ku, co zarazem oznaczało wejście posłów i sena-
torów mazowieckich do sejmu ogólnopolskiego.
Rozrastała się Warszawa, która na przełomie XVI
i XVII wieku stała się stolicą kraju. Wcielone zo-
stały do województwa krakowskiego wykupione
w latach 1456 i 1494 księstwa oświęcimskie i Za-
torskie, natomiast księstwo siewierskie, Wyku-
pione przez Zbigniewa Oleśnickiego, tworzyło
nadal autonomiczne, w obrębie państwa polskie-
go, księstwo biskupów krakowskich.
Postępował proces unifikacji ustrojowej Prus
Królewskich z resztą państwa. Sejm z 1569 roku
wprowadził zespolenie parlamentarne Prus Kró-
lewskich i Korony. Część członków senatu pru-
skiego weszła do senatu polskiego, zaś posłowie
szlacheccy — do izby poselskiej, jednak przedsta-
wiciele miast mogli odtąd wysyłać tylko obser-
watorów. Tak zwana korektura pruska z 1598 ro-
ku zagwarantowała interesy prawne stanu szla-
checkiego w Prusach Królewskich. Mimo tych
procesów unifikacyjnych odrębności Prus Kró-
lewskich i Korony pozostały. Przede wszystkim
utrzymała się specjalna pozycja Gdańska, który
był miastem polskim o najwyższym stopniu au-
tonomii. Dotyczyło to także dóbr miejskich tego
miasta, w tym wsi na Żuławach Gdańskich. Wła-
dzę dzierżył w Gdańsku patrycjat, co wywo-
ływało często niezadowolenie warstw niższych,
a było wykorzystywane przez władców polskich
dla zwiększenia w Gdańsku wpływów, o co
z różnym skutkiem zabiegali. W dużym stopniu
chodziło im o pełniejsze sięgnięcie do dochodów
tego bogatego miasta.
3. Polityka zagraniczna Polski (1501-1618). Woj-
ny
Aleksander odziedziczył po Janie Olbrachcie
bardzo złą sytuację międzynarodową Polski. Ist-
niał niezażegnany konflikt Litwy z Moskwą,
Mołdawia, która w traktacie z 1499 roku uzyskała
niezależność od Polski, zgłaszała pretensje do Po-
kucia (z Kołomyją), nierozwiązane były sprawy
krzyżackie, o czym już była mowa. Aleksander
zawarł w 1503 roku rozejm z Turcją, nie zdołał
jednak przeszkodzić zajęciu Pokucia przez Stefana,
hospodara mołdawskiego, zaś próbę zmontowa-
nia koalicji antymoskiewskiej ze Szwecją prze-
rwała jego śmierć.
Wszystkie te nierozwiązane problemy na are-
nie międzynarodowej uległy zaostrzeniu za pa-
nowania Zygmunta Starego. Zygmunt starał się
zachować równowagę w rozwiązywaniu spraw
„zachodnich” i „wschodnich”, ale odbywało się to
na tle trzech wielkich ówczesnych konfliktów
i procesów: narastającej rywalizacji między
Habsburgami a Francją o hegemonię w zachod-
niej Europie, trwającej ekspansji Turcji, która zna-
lazła się już nad południowo-wschodnią granicą
Polski, oraz umacniania się państwa moskiew-
skiego.
Na spotkaniu cesarza Maksymiliana, Zygmun-
ta Starego i Władysława, króla Czech i Węgier,
w Wiedniu w 1515 roku postanowione zostały
zaślubiny dzieci Władysława — Ludwika i Anny
z wnukami cesarza — Marią i Ferdynandem.
Przedtem cesarz adoptował Ludwika do rodziny
oraz przyrzekł sam poślubić Annę, gdyby nie do-
szło w ciągu roku do jej małżeństwa z jednym
z jego wnuków. Śmierć Ludwika na polu bitwy
z Turkami pod Mohaczem w 1526 roku przynio-
sła nieoczekiwany koniec panowania dynastii ja-
giellońskiej w Czechach i na Węgrzech. Kraje te
przeszły pod rządy Habsburgów.
Tymczasem na granicy Litwy z Moskwą trwa-
ły stałe wojny wywoływane przez tę ostatnią. Za
Zygmunta I wojna z Moskwą toczyła się w trzech
etapach: w latach 1507-1508, 1512-1522 i 1534-1537,
a zakończyła się pięcioletnim rozejmem zawar-
tym w 1542 roku z Iwanem IV Groźnym (1530-
1584). Przyjętego przezeń tytułu cara, wyrażające-
go ideę Moskwy jako trzeciego Rzymu
(zwierzchniczki prawosławia), Polska nie chciała
uznać. Po rozejmie przez około ćwierćwiecze
trwał na granicy litewsko-moskiewskiej pokój,
zaś po zwycięstwie Jana Tarnowskiego pod Ober-
tynem w 1531 roku zdołano odzyskać i utrzymać
Polesie.
W 1533 roku Zygmunt zawarł traktat pokojo-
wy z sułtanem Sulejmanem, podtrzymujący pol-
ską neutralność w konflikcie habsbursko-
tureckim. Traktat ten w 1553 roku został odno-
wiony przez Zygmunta Augusta.
Tymczasem rozejm litewsko-moskiewski, prze-
dłużony do 1562 roku, został przerwany zajęciem
w 1558 roku przez Iwana Groźnego niemal całych
Inflant, bardzo przy tym przez niego zniszczo-
nych. W reakcji na to mistrz zakonu inflanckiego
Gotthard Kettler oddał Inflanty Zygmuntowi Au-
gustowi (jako wielkiemu księciu litewskiemu)
pod dość skomplikowany prawnie protektorat,
przy czym, jak już podawaliśmy (por. punkt 2),
Inflanty podzielono. Z pretensjami do Inflant wy-
stąpiła także Szwecja i Dania.
W rezultacie w 1562 roku wybuchła, trwająca
do 1570 roku, wojna, nazwana pierwszą wojną
północną. Zakończyła się kongresem pokojowym
w Szczecinie w 1570 roku. Między Danią a Szwe-
cją, sprzymierzającą się z Moskwą, zawarty został
pokój, między Polską (Litwa już od 1560 roku nie
występowała samodzielnie) a Moskwą stanął
natomiast trzyletni rozejm. Moskwa zatrzymywa-
ła Narwę i Połock, Litwa — Rygę i Parnawę, Da-
nia — Ozylię, Szwecja — północną Estonię.
Objęcie tronu polskiego przez królów elekcyj-
nych oznaczało, co zbyt słabo się podkreśla,
wniesienie do Polski obcych ideologii politycz-
nych lub inaczej mówiąc — celów, na których
realizacji zależało nowym królom. Stefan Batory
przede wszystkim myślał o wyzwoleniu swej oj-
czyzny od Turków. Natomiast w rezultacie wojny
z Moskwą chciał ofiarować papiestwu unię kato-
licyzmu z prawosławiem.
Do wojny został sprowokowany przez Iwana
Groźnego, który w latach 1575-1577 usiłował opa-
nować całe Inflanty. Zajął je aż po Dźwinę, lecz
bez Rygi ; Tallina. W latach 1577-1578 Batoremu
udało się odzyskać południową część Inflant.
Przeciągnął wówczas na swoją stronę Danię, zje-
dli Kettlera, uzyskał pieniądze od księcia Ansba-
chu Jerzego Fryderyka Hohenzollerna za wspo-
mnianą już zgodę na oddanie mu kurateli nad
chorym księciem pruskim (por. punkt 2). W 1579
roku Batory zdobył Połock, w 1580 roku Wielkie
Łuki, Chołm i Woroniec, po czym przystąpił do
oblężenia Pskowa, z czego zrezygnował, ulegając
naciskom wysłannika papieskiego Antonio Po-
ssevina, który na swoją rękę starał się działać na
rzecz unii z Rzymem. Plany te nie miały szans re-
alizacji.
Udało się natomiast doprowadzić na ziemiach
polskich do unii prawosławia i Kościoła katolic-
kiego. Do takiej unii dążyła większość duchow-
nych prawosławnych w Polsce, otwartych na
związki cywilizacyjne z Zachodem. W 1596 roku,
za zgodą papieża Klemensa VIII, uprzednio nun-
cjusza w Polsce, ogłoszona została tzw. unia brze-
ska. Ze względu na roszczenia cara do zwierzchno-
ści nad całym prawosławiem, a więc i Kościołem
prawosławnym na ziemiach polskich, niezależnie
od religijnych względów była ona dla Polski tak-
że sprawą polityczną.
Kończący wyprawę Batorego rozejm w Jamie
Zapolskim w 1582 roku pozostawiał Polsce Inflan-
ty z Dorpatem i Parnawą, zaś Litwa poszerzyła
swe tereny o ziemię połocką. Wspomnieć w tym
kontekście trzeba, że sukcesy Batorego były moż-
liwe dzięki wcześniejszym reformom skarbowym
(por. punkt 2), pieniądzom wymuszanym na
Gdańsku w zamian za zgodę na jego wyjątkowy
status oraz przeprowadzonym przez króla refor-
mom wojskowym. Przede wszystkim zreformo-
wał on piechotę. Zamiast zbroi i tarcz oraz broni
drzewcowej żołnierze dostawali szable, siekierki,
rusznice (jeszcze lontowe) oraz prochownice i ła-
dunki. Postęp dotyczył także artylerii. Za czasów
Zygmunta Augusta artyleria królewska liczyła
około 250 różnych dział, głównie najnowocze-
śniejszych kolubryn. Coraz większe było znacze-
nie wojska zawodowego (tzw. obrony potocznej).
Zygmunt III także wniósł do Polski własną
ideologię polityczną. Jej główną osią była chęć
utrzymania, a potem odzyskania tronu szwedz-
kiego oraz przejęta po części w politycznym spad-
ku chęć panowania w Inflantach i podporządko-
wania Moskwy. Oba cele nie zostały osiągnięte,
natomiast ich funkcjonowanie przez długi czas w
polskiej polityce zagranicznej przyniosło wiele
szkód.
Dążenie do utrzymania tronu w Szwecji skoń-
czyło się detronizacją Zygmunta III przez szwedz-
ki riksdag (sejm) w Sztokholmie w 1599 roku,
a wojna o Estonię, po dokonanej przez sejm jej
inkorporacji do Polski, do czego zresztą Zygmunt
zbytnio się nie skłaniał, zakończyła się (mimo
polskich zwycięstw, jak Chodkiewicza pod Kir-
cholmem w 1605 roku) mającym trwać do 1618
roku rozejmem. Niechęć Zygmunta III do zrzecze-
nia się tronu szwedzkiego utrudniała rokowania
i wyzyskanie skłonności do ustępstw nowego
króla szwedzkiego Gustawa Adolfa.
Starania Zygmunta III o podporządkowanie
sobie Moskwy zakończyły się wraz z załamaniem
polskiej interwencji w Rosji. Jej pretekstem było
poparcie pretensji do tronu carskiego samozwań-
ca podającego się za carewicza Dymitra, rzekomo
ocalonego brata Fiodora, syna Iwana Groźnego,
na którym wygasła dynastia Rurykowiczów. Zor-
ganizowana przez awanturniczych magnatów
z województwa kijowskiego Konstantego i Ad-
ama Wiśniowieckich oraz wojewodę sandomier-
skiego Jerzego Mniszcha wyprawa na Moskwę
(1604) zyskała poparcie Zygmunta III, choć król
oficjalnie w niej nie uczestniczył. Wyprawa
zgromadziła wiele biedniejszej szlachty, liczącej
na łupy. Nazywano tych ludzi „prywatnikami”,
czyli działającymi na własną rękę (nieoficjalnymi
żołnierzami). Władzę w Moskwie dzierżył wów-
czas brat żony Fiodora, Borys Godunow, gdy ten
jednak w 1605 roku zmarł, pojawiły się nieocze-
kiwane szanse dla interwentów. Opozycja anty-
godunowowska poparła Dymitra, który poślu-
biwszy córkę Mniszcha, Marynę, zasiadł na tro-
nie carów.
Utrata wpływów wśród bojarów oraz aro-
ganckie i łupieżcze zachowanie się polskiej załogi
na Kremlu, wreszcie rozruchy w Moskwie do-
prowadziły do upadku Samozwańca (wraz z oko-
ło 500 Polakami). Stracił on we wspomnianych
rozruchach życie. Bojarzy wynieśli wówczas na
tron carski swego przywódcę Wasyla Szujskiego
(1606), z którym w 1608 roku zawarto trzyletni
rozejm. Zygmunt III jednak, już teraz oficjalnie,
parł do wojny. Wbrew opinii najwybitniejszych
polityków i dowódców (m.in. Stanisława Żół-
kiewskiego), mimo trwającego rozejmu, wojnę tę
rozpoczął. Zakończyła się ona sukcesem, a to
dzięki klęsce zadanej Szujskiemu w 1610 roku pod
Kłuszynem. W rokowaniach Rosjanie zgodzili się
na detronizację Szujskiego i oddanie tronu car-
skiego Władysławowi, synowi Zygmunta III.
Władysław miał — odmiennie aniżeli ojciec —
opinię tolerancyjnego i szanującego prawosławie.
Zygmunt III na tę propozycję się nie zgodził,
chcąc tronu dla siebie. Wznowiona wojna skoń-
czyła się ostatecznie kapitulacją załogi polskiej na
Kremlu i upadkiem planów osadzenia Włady-
sława. W 1613 roku Sobór Ziemski wybrał na cara
bojara Michała Romanowa, który zapoczątkował
nową dynastię. Zorganizowana w latach 1617-
1618 jeszcze jedna wyprawa, dowodzona przez
Chodkiewicza (Żółkiewski odmówił w niej udzia-
łu), zakończyła się rozejmem we wsi Deulino
(Dywilino) 3 stycznia 1619 roku, mającym trwać
do 1633 roku. W rękach polskich pozostawały
ziemie smoleńska i czernihowska, a także siewier-
ska (około 75 tysięcy km2), czyli nie wszystkie
opanowane wcześniej tereny. W sumie obszar
państwa obejmował wówczas 990 tysięcy km2.
Zmniejszył się więc o około 160 tysięcy km2.
4. Reformacja i kontrreformacja
Jak wspomnieliśmy, Polska uczestniczyła
w wielkich ruchach umysłowych i artystycznych
ogarniających Europę w początkach czasów no-
wożytnych. Zasadniczą wszakże różnicą między
tym, co działo się w tych dziedzinach w innych
krajach Europy i w Polsce, szczególnie w spra-
wach religii, panowała swoboda wyboru i tole-
rancja. Wywodziła się ona z ideologii wolności
i równości szlacheckiej, która — jeśli miała być
traktowana poważnie, a tak szlachta ją traktowa-
ła — nie mogła być zagrożona ani przez pa-
nującego, ani przez Kościół. Nie byłaby do po-
myślenia w ówczesnej Polsce inkwizycja kościel-
na, śledząca i mordująca w okrutny sposób ludzi
(głównie przez palenie na stosach), gdy zarzucano
im, że są „heretykami”. W Polsce od 1551 roku
Kościół nie miał prawa sądzenia obywateli w
sprawach wiary. Nietolerancyjne stawały się na-
tomiast uboższe warstwy ludności miejskiej, gdy
wpajano w nie przekonanie o jednej „prawdzi-
wej” wierze i gdy je podburzano do „antyhere-
tyckich” wystąpień. Było to zresztą częścią ogól-
nej nietolerancji w stosunku do „innych” czy „ob-
cych”.
Nauka, że nie tak ważne są zewnętrzne oznaki
wiary oraz że do wiary może dochodzić człowiek
bez pośrednictwa hierarchii czy papieża, któremu
odmówiono nieomylności, przemawiała do wie-
lu. Cały zaś ferment religijny, spotęgowany przez
wystąpienie Lutra w 1517 roku, sprawił, że zaczęto
o religii myśleć w sposób racjonalny i w związku
z rozpowszechnieniem się druku — czytać.
Szlachta polska w około 20% opowiedziała się
za kalwinizmem, lecz postulat życia oszczędnego
i skromnego kierowała raczej do duchowień-
stwa, a nie do siebie. Jakiekolwiek antyzbytkowe
ustawy, mające objąć szlachtę, nie miały w Pol-
sce szans wejścia w życie. Wpływ protestanty-
zmu na życie intelektualne i polityczne kraju był
— trzeba to podkreślić — znacznie większy aniżeli
proporcja protestantów wśród szlachty. Prote-
stantami było w pierwszej połowie XVI wieku
ponad 30% posłów, jednak wśród posłów mało-
polskich był ich około 60%, wśród wielkopolskiej
około 40%, wśród mazowieckich natomiast tylko
około 8%. Mieszkała tam, jak wiemy, najbardziej
zacofana, drobna szlachta niepodważająca trady-
cji.
W miastach Korony sukcesy reformacji nie by-
ły wielkie. Opanowała ona pewną liczbę miast
wielkopolskich, takich jak Leszno, Wschowa,
Międzyrzecz, Skwierzyna, Wałcz, częściowo Ko-
ścian, Konin, Kalisz, minimalnie Poznań. Podob-
nie jak na Pomorzu, rozszerzył się w Wielkopol-
sce luteranizm oraz religia mniej radykalnego
odłamu husyckiego, tzw. braci czeskich. Wypę-
dzeni z Czech w 1548 roku, częściowo osiedlili się
w Wielkopolsce, gdzie właściciele ziemscy chęt-
nie przyjmowali nowych osadników. Poza Wiel-
kopolską reformacja miała — jeśli chodzi o miasta
— pewne wpływy w Bieczu, Jaśle, Lublinie,
Lwowie i Wilnie.
Ogólnie nastawieni tolerancyjnie Zygmunt I
i Zygmunt August nie popierali reformacji
w miastach królewskich, a to był jeden z powo-
dów, iż nie rozwinęła się ona w nich wcześniej.
Nie przyjął się także protestantyzm wśród chło-
pów. Przynależność do nowego kościoła była
w Polsce w większym stopniu faktem politycz-
nym czy publicznym niż religijnym, stąd brak za-
interesowania nim wśród chłopów nieuczestni-
czących w życiu politycznym.
Pewną osobliwością polskiej reformacji był
duży wkład Polaków w rozwój radykalnego nur-
tu braci polskich (zwanych arianami), nieuznają-
cych Trójcy Święty, propagujących wiele nowo-
czesnych idei (godności ludzkiej, w bardziej skraj-
nych sformułowaniach), równości, zniesienia
poddaństwa chłopów, pacyfizmu.
Polscy kalwini wysunęli program stworzenia
w Polsce Kościoła narodowego niezależnego od
Rzymu, przy czym łudzono się, że na jego czele
stanie Zygmunt August, lecz szlachta, z sympatią
oceniając decentralistyczne i demokratyczne ten-
dencje kalwinizmu, obawiała się wzmocnienia
przez ten projekt władzy królewskiej. Na sejmie
1555 roku zgłoszona została propozycja zwołania
soboru narodowego, który miałby zjednoczyć re-
ligijnie kraj, łącznie z prawosławiem. Opowie-
dział się za tym król oraz biskupi katoliccy, lecz
bezskutecznie oczekiwano wyrażenia przez Rzym
zgody na odprawianie mszy w języku polskim,
komunię pod dwiema postaciami i zniesienia ce-
libatu księży.
Jednak był to już okres, gdy Kościół katolicki
podjął zdecydowaną akcję przeciw protestanty-
zmowi, rozpoczętą od reformy samego siebie, czy-
li usuwania tego, z czego reformacja wzięła swój
początek. Była to tzw. kontrreformacja. Reformy
w Kościele miały zresztą metrykę wcześniejszą,
a sam Luter, początkowo nie chcąc zerwania
z Rzymem, działał w tych ramach. Rozpoczęte
już przed reformacją w chrześcijaństwie zachod-
nim przemiany polegały przede wszystkim na
pojawieniu się koncepcji pobożności osobistej
(devotio moderna), przemyślanej, a nie jedynie
naśladującej, choć równocześnie szerzyła się lai-
cyzacja, obniżał się poziom duchowieństwa i ich
troski o wiernych, a także zachodziły inne nega-
tywne procesy. W 1534 roku Hiszpan Ignacy Loy-
ola założył zakon o nazwie Societas Jesu (Towa-
rzystwo Jezusowe, czyli jezuici), który miał nieść
Kościołowi katolickiemu pomoc.
W latach 1543-1563 nad sytuacją w Kościele
katolickim obradował w Trydencie sobór. Z więk-
szym optymizmem — odmiennie aniżeli prote-
stantyzm — spojrzał on na człowieka, pozostawił
miejsce na jego wolę i odpowiedzialność za wła-
sne działania, przypisał wielką rolę sakramen-
tom, wprowadził sakrament małżeństwa.
Polski Kościół przyjął uchwały soboru try-
denckiego na synodzie w Piotrkowie w 1577 roku.
Pod wpływem biskupa warmińskiego Stanisława
Hozjusza sprowadzono do Polski jezuitów, którzy
w 1564 roku założyli pierwsze jezuickie kolegium
w Braniewie. W początkach XVII wieku było już
kilkanaście takich kolegiów, a zakonników około
400, do połowy XVII wieku liczba kolegiów
wzrosła do ponad 40, a zakonników do około ty-
siąca. Jezuici stopniowo opanowali edukację
w kraju, a także uzyskali duże wpływy na dwo-
rze królewskim Zygmunta III. Ich szkoły były na
dobrym poziomie, co w połączeniu z wysokim
poziomem szkolnictwa protestanckiego przy-
niosło w Polsce znaczny rozkwit tej dziedziny.
Kontrreformacja w Polsce rozwijała się szybko.
Szlachta przechodziła poprzednio na protestan-
tyzm powierzchownie i nie w warunkach obaw
o prześladowanie, zaś Kościół — poza stratą dzie-
sięcin — potrafił zachować swą pozycję ekono-
miczną. Rozwinął też wielką akcję propagando-
wą, szukając nowych form działalności duszpa-
sterskiej, większego kontaktu z wiernymi. Zwra-
cał uwagę na ich powszechny udział w kulcie,
pilnował spowiedzi, organizował procesje i piel-
grzymki, wpływał na wyobraźnię, co w następ-
nym okresie związane było ze sztuką barokową
(por. rozdz. VII, 4), rozwijał kult świętych, inten-
syfikował kult Najświętszej Marii Panny, nie
wahał się na wsi ożywiać dawne przedchrześci-
jańskie zwyczaje (jak święcenie pól na wiosnę),
podkreślając narodowy, polski charakter wiary
katolickiej. Dokonywał się, jak to nazwał Janusz
Tazbir, proces polonizacji katolicyzmu. Liczba za-
konów i zakonników (najliczniejsi byli domini-
kanie i bernardyni), po okresie spadku w XVI
wieku, od początku XVII wieku znów zaczęła ro-
snąć — na przykład między 1580 a 1605 rokiem
w tych dwóch najliczniejszych zakonach wzrosła
z około 700 do około 2200. Jednocześnie w ciągu
pierwszej połowy XVII wieku obniżyła się liczba
zborów protestanckich — z około 1000 do około
500. W 1592 roku pod wpływem Zygmunta III
sejm przywrócił możliwość egzekwowania wyro-
ków sądów duchownych przez starostów, zaś
w obsadzie urzędów zaczęto preferować katoli-
ków. Szlachta w tym czasie coraz liczniej wracała
na łono Kościoła katolickiego, raz dlatego, że wy-
gasła już walka o szlachecką demokrację, a drugi
raz — pod wpływem szkolnictwa jezuickiego
i propagandy Kościoła. Na przełomie XVI i XVII
wieku można mówić o zwycięstwie kontrrefor-
macji w Polsce, co wywarło wielki wpływ na
rozwój narodu i państwa.
5. Przemiany w kulturze i życiu artystycznym
W sferze kultury materialnej istniało duże
zróżnicowanie wśród kręgów kulturowych: dwor-
skim królewskim, dworskim magnackim, szla-
checkim, patrycjuszowskim (dotyczącym najbo-
gatszej warstwy ludności miejskiej), chłopskim
oraz plebejskim (obejmującym biedotę miejską
i wiejską). Najsilniej zaznaczyło się ono
w mieszkaniach i ubiorach. Za panowania Zyg-
munta I dwór królewski stał się najważniejszym
w kraju ośrodkiem kultury renesansowej. Wawel
zyskał nowy, renesansowy kształt architektonicz-
ny, stając się jedną z najwspanialszych budowli
na północ od Alp. Na początku XVI wieku było
w Polsce około 80 zamków królewskich i książę-
cych, pełniących funkcje państwowe, oraz około
70 zamków prywatnych. Liczba ich w ciągu XVI
i XVII wieku poważnie wzrosła. Szlachta miesz-
kała w dworkach, głównie drewnianych (prze-
ciętnie o 4-6 izbach), których było kilkanaście ty-
sięcy. W budowlach murowanych (w połowie
były to tzw. dwory wieżowe), które w ciągu XVI
wieku ewoluowały w kierunku bardziej obszer-
nych „kamienic”, mieszkało, według Adama Mi-
łobędzkiego, nie więcej jak 2-5% rodzin szlachec-
kich. Izby ogrzewano piecami kaflowymi, więk-
sze kominkami (stąd nazwa „komnaty”). Chłopi
mieszkali w chatach drewnianych (mających na
ogół sień, izbę mieszkalną i komorę) lub lepio-
nych z gliny o szkielecie drewnianym, im bardziej
na wschód, tym prymitywniejszych. W miastach
wzrastała liczba domów murowanych, w tym
szczególnie budowli o charakterze publicznym
i sakralnym.
W dziedzinie ubiorów XVI wiek charakteryzo-
wał się w Polsce wielkim pomieszaniem wpły-
wów, o czym m.in. pisał krytycznie Mikołaj Rej:
Patrzcie zasię na kształty,
na różne ubiory,
na wymysły rozliczne,
a na dziwne wzory.
Tak było zresztą w Europie w ogóle. Na tym
tle widoczny był proces kształtowania się ubio-
rów „narodowych”, co szło w parze ze wzrostem
znaczenia języków narodowych i w tychże języ-
kach literatury. Strój narodowy nosiła, rzecz ja-
sna, szlachta, lecz naśladowany był on także przez
mieszczaństwo.
Jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku utrzy-
mywała się średniowieczna tradycja ubiorów
(męskich) obcisłych i krótkich. Pod wpływem
niemieckim stały się one, przez rozcinanie frag-
mentów ubioru (jak rękawów), a zarazem pod-
szywanie tych miejsc kontrastującą podszewką,
bufiaste. Na to w połowie XVI wieku nakładano
długie szuby, a potem, za czasów Stefana Bato-
rego, dopasowane do figury i zapinane pod szyją,
również podszywane futrami, delie. Pojawiły się
także żupany, czyli długie, dopasowane do figu-
ry, zapinane na guziki suknie, które z późniejszym
kontuszem, czyli długim sukiennym płaszczem
zapinanym na ozdobne guzy, stały się głównymi
elementami wspomnianego stroju narodowego.
Jeśli chodzi o pożywienie, to, ogólnie biorąc,
kuchnia polska w XVI i XVII wieku nadal była
bardzo ostra. Rozpowszechniały się różne przy-
prawy wschodnie, podczas gdy na zachodzie Eu-
ropy tendencja była odwrotna. Z punktu widze-
nia zdrowotnego struktura pożywienia szlachty
stawała się bardziej prawidłowa aniżeli wyży-
wienie biednych, choć nie była pozbawiona wad
(ilość białka i tłuszczów ponad potrzeby, zbyt du-
żo płynów, a zbyt mało witaminy C). Oczywiście,
warstwy wyższe spożywały więcej towarów im-
portowanych i luksusowych, ogólnie zaś więcej
gatunków mięsa. Jedzono głównie chleb żytni.
W dziedzinie życia kulturalnego największym
przełomem było rozpowszechnienie się druku,
w związku z czym zwiększyło się i przyspieszyło
krążenie idei. Warsztat drukarski pojawił się
w Krakowie już w 1473-1477 roku, a więc wcze-
śniej aniżeli w Londynie, Lizbonie czy Sztokhol-
mie. Potem nastąpił szybki rozwój drukarstwa
tak w Krakowie, jak 1 w innych miastach, a było
to możliwe dzięki firmom zakładanym przez po-
lonizujących się przybyszów z Niemiec.
Przyjmuje się, że pierwszą książkę wydruko-
wano po polsku w 1513 roku, a był to Raj duszy
w przekładzie Biernata z Lublina, wydany przez
spółkę Unglera i Lerna z Krakowa. Zapotrzebo-
wanie na papier zaspokajały coraz liczniejsze pa-
piernie, na przykład w Poznaniu w XVI wieku
działało sześć papierni.
Pod wpływem reformacji powstały prote-
stanckie ośrodki drukarskie: w Elblągu (1557),
Pińczowie (1558), Szamotułach (1558), Toruniu
(1569, 1580), Węgrowie (1570), Rakowie (1600)
oraz w około 20 miejscowościach Wielkiego Księ-
stwa Litewskiego. Na Ukrainie w 1584 roku zało-
żona została drukarnia Bractwa Stauropigialnego
we Lwowie, potem drukarnie w Stratyniu (1602),
Kryłosie (1601), Poczajowie (1618) i innych miej-
scowościach. Pierwszą żydowską oficynę drukar-
ską założyli w 15 5 3 roku bracia Samuel Eliakim
i Aszer Heliczowie, w Lublinie drukarnia żydow-
ska powstała około 1554 roku (Józefa ben Jakuba
i Izraela ben Chaima).
Drukarnie Korony wydały w XVI wieku po-
nad 3,5 miliona książek, wraz z Wielkim Księ-
stwem Litewskim — około 4 miliony, przy czym
oczywiście do Polski napływały także książki
z zagranicy (około 4 miliony). Drukowano głów-
nie po polsku i po łacinie. W Wielkim Księstwie
Litewskim w XVI i pierwszej połowie XVII wieku
wydano około 46% książek w języku polskim,
38% w języku łacińskim, około 10% w języku sta-
ro-cerkiew- no-słowiańskim i starobiałoruskim.
W języku litewskim wydano jedynie dwadzieścia
książek, jedną w łotewskim, osiem w niemiec-
kim, trzy we włoskim. Wzrosło czytelnictwo
i gromadzenie książek. Biblioteka Zygmunta Au-
gusta liczyła około 4 tysięcy tytułów. Polska do-
trzymywała w tym zakresie kroku rozwiniętym
krajom europejskim.
Nastąpił znaczny rozwój szkolnictwa. W ciągu
XVI wieku już niemal wszystkie parafie miały
szkoły elementarne. Na Ukrainie istniała pewna
liczba szkółek przycerkiewnych, lecz duchowień-
stwo prawosławne nie starało się o rozwój szkół.
Dopiero po unii brzeskiej (1596) sytuacja zaczęła
się zmieniać. Nowym zjawiskiem było powoła-
nie szkół średnich (tzw. gimnazjów akademickich)
katolickich i protestanckich. Należała do nich za-
łożona w 1519 roku w Poznaniu tzw. Akademia
Lubrańskiego (od nazwiska biskupa poznańskie-
go), gimnazja w Gdańsku, Elblągu, Toruniu,
Chełmie, Pińczowie, Rakowie, Lesznie, Krakowie.
Uniwersytet Krakowski wraz ze wzrostem nieto-
lerancji tracił swój poziom. W 1579 roku wileńskie
kolegium jezuickie zyskało prawa uniwersyteckie.
W 1544 roku na terenie Prus Książęcych książę
Albrecht założył uniwersytet w Królewcu. Kanc-
lerz Jan Zamoyski powołał w latach 1593-1595
akademię w Zamościu, mimo sprzeciwów Uni-
wersytetu Krakowskiego.
Rozwijała się również nauka, zresztą nie tylko
na uniwersytetach. Uczeni wywodzili się tak ze
stanu duchownego, jak również z innych stanów
ówczesnego społeczeństwa, w dużym stopniu
mieszczaństwa. Podobnie jak w nauce europej-
skiej, również w Polsce coraz większą rolę przypi-
sywać zaczęto doświadczeniu, a nie autorytetom
(Biblii, uczonym starożytnym). Dotyczyło to jed-
nak w większym stopniu badań nad przyrodą
żywą, w fizyce i astronomii bowiem obowiązy-
wały — sankcjonowane przez Kościół — starożyt-
ne poglądy.
Przełom w tym względzie do refleksji nauko-
wej w ogóle wniósł Mikołaj Kopernik (1473-1543),
autor epokowego De revolationibus orbium coe-
lestium. (0 obrotach sfer niebieskich), w którym
udowodnił, że Ziemia, podobnie jak inne planety,
krąży dookoła Słońca. Osiągnięcie Kopernika po-
zostawało w ścisłym związku z rozwojem mate-
matyki i w ogóle nauk przyrodniczych w Akade-
mii Krakowskiej.
Historiografia XVI i pierwszej połowy XVII
wieku była w swej strukturze podobna do euro-
pejskiej. Drogę zaczął sobie torować krytyczny
sposób pisania o przeszłości i szacunek dla źródeł.
Stanisław Iłowski w 1577 roku wydał bardzo po-
stępowy, pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych
w Europie, traktat z metodologii historii (De hi-
storica facultate libellus). Spośród ówczesnych hi-
storyków wymienić warto Marcina Kromera
(1512-1589), Reinholda Heidensteina (1553-1620),
Macieja Stryjkowskiego (1547-po 1582).
Bardzo aktywne było środowisko prawników
i piszących na tematy polityczne. Na czoło wy-
sunąć trzeba w tym kontekście Andrzeja Frycza
Modrzewskiego (ok. 1503-1572), autora wielkiego
dzieła pt. O naprawie Rzeczypospolitej (1551),
w którym kreślił — nieco utopijny — obraz ustro-
ju Polski. Postulował m.in. równość wszystkich
obywateli wobec prawa. W Polsce rozwijały się
studia filologiczne. Wybitnym latynistą był Woj-
ciech Nowopolczyk (1508-1555), helenistą Stani-
sław Grzepski (1524-1570), również autor prac
z zakresu matematyki i miernictwa, filologiem
polskim — Jan Mączyński (około 1520-1584).
Wielki rozkwit przeżywała polska literatura
renesansowa. Wśród pierwszych wybitnych auto-
rów tego nurtu, piszących jeszcze w dużym stop-
niu po łacinie, wymienić trzeba przede wszystkim
Jana z Wiślicy (ok. 1485-po 1516), który był twór-
cą pierwszej w Polsce renesansowej epopei
w trzech księgach o zwycięstwie pod Grunwal-
dem (Bellum Prutenum, 1516),
Mikołaja z Hussowa (około 1475-około 1533),
który w 1525 roku opublikował, dedykowany
królowej Bonie, poemat o żubrze, Jana Dantyszka
(1485-1548), autora licznych poematów, Andrzeja
Krzyckiego (1482-1537) oraz jego protegowanego,
syna chłopskiego spod Żnina, Klemensa Janickie-
go (1516-1543).
W następnej fazie rozwoju polskiej literatury
renesansowej większą rolę odegrało pisarstwo
prozą, często przeplatane u tych samych autorów
poezją, przy czym zdecydowanie dominował już
język polski. Największą sławę wśród literatów
następnego już pokolenia zdobył Mikołaj Rej
(1505-1569). Głosił on programowo potrzebę pi-
sania po polsku, jako że — jak pisał — Polacy nie
gęsi, iż swój język mają. Jego żywiołowy talent
zaowocował takimi dziełami, jak: dialog obycza-
jowy i polityczny, moralitet, misterium, dramat,
epigram, fraszka, proza i inne. W 1558 roku ukazał
się jego sławny Wizerunek własny żywota czło-
wieka poczciwego, przyswajający znane dzieło
humanisty i zwolennika etyki świeckiej Palinge-
niusa (Pietro Angelo Manzeniego) z 1531 roku.
Najwyższą jednak sławę w okresie odrodzenia,
nie tylko w Polsce, zdobył, około ćwierć wieku
młodszy od Reja, Jan Kochanowski (1530-1584).
Do jego pokolenia należeli też wybitni pisarze
renesansowi Łukasz Górnicki (1527-1603) i An-
drzej Patrycy Nidecki (1522-1587), wszyscy trzej
wykształceni we Włoszech. Kochanowski jest
uznawany za głównego twórcę wielkiej poezji
narodowej o uniwersalnych treściach. Jest auto-
rem fraszek, elegii, pieśni, dramatu politycznego
pt. Odprawa posłów greckich, potępiającego
prywatę i głoszącego troskę o dobro ojczyzny
(1578), Psałterza Dawidowego (1579), Trenów
(1580), wielkiego lirycznego dzieła powstałego po
śmierci córki Urszuli.
Obok szczytowych form literatury renesanso-
wej rozwijała się także literatura mieszczańska,
do której twórców zaliczyć można Sebastiana
Klonowica (ok. 1545-1602) oraz Szymona Szymo-
nowica (1558-1629) z Sulmierzyc w Wielkopolsce
i innych. Choć nie istniał jeszcze teatr jako stała
instytucja publiczna, wystawiano sztuki na dwo-
rach i w szkołach. Popularne były tzw. misteria,
obrazujące tematy mające swe źródło w liturgii.
W miastach organizowano różne, pełne satyry
i groteski, widowiska ludowe. Na weselu Zyg-
munta III w 1592 roku grano już jakieś improwi-
zowane komedie typu właśnie pojawiającej się
we Włoszech tzw. commedia dell'arte.
Kształtowała się nowa świadomość artystycz-
na w dziedzinie sztuk plastycznych, także głów-
nie inspirowana przez wzory włoskie. Najpierw
na budowle gotyckie nakładać zaczynano różne
elementy brane z włoskiego renesansu, lecz jesz-
cze przeważał styl budownictwa gotyckiego (na
północy kraju aż do połowy XVII wieku). Nieraz
takie gotyckie budowle (głównie kościoły) zdo-
biono wewnątrz w sposób renesansowy. Specjal-
nością polską stało się wykształcenie tzw. attyki,
czyli ozdobnej ścianki zakrywającej niskie pod-
dasze bądź dach (jak na przykład w przebudowa-
nych w 1556/1557 roku sukiennicach w Krako-
wie).
Silny wpływ na rozpowszechnianie się sztuki
renesansowej w Polsce miało sprowadzenie przez
Zygmunta I do Krakowa dla przebudowy Wawe-
lu (częściowo spalonego w 1499 roku) artystów
z Toskanii, takich jak Franciszek Florentczyk czy
Bartolomeo Berrecci, twórca kaplicy Zygmuntow-
skiej. Dało to także impuls do rozwoju różnych
rzemiosł artystycznych, na czele ze złotnictwem.
Niemal każda rodzina możnowładcza miała
swych ulubionych włoskich twórców, jak Santi
Gucci (około 1530-około 1600).
W drugiej połowie XVI wieku styl renesanso-
wy zaczął bardziej zdecydowanie wkraczać do
budownictwa świeckiego, szczególnie przy bu-
dowie czy przebudowie zamków i pałaców. Do-
tyczyło to także budownictwa mieszczańskiego
z dwoma typami kamienicy, tzw. attykowej
(z attyką od frontu) i — w północnej Polsce —
szczytowej, nawiązującej bezpośrednio do goty-
ku. Twórcą planu architektoniczno-przestrzennego
(pięciobok o układzie szachownicowym z kwa-
dratowym rynkiem) założonego w 1580 roku
przez Jana Zamoyskiego Zamościa był urodzony
w Padwie lub Wenecji Bernardo Morando (około
1540- 1600). W Gdańsku szeroką działalność ar-
tystyczną rozwinął flamandzki architekt i fortyfi-
kator Antoni van Opbergen (1543-1611).
Szybko do Polski dotarł wczesny barok, co
jeszcze bardziej zwiększało mozaikę stylów. Po-
średnikami w tym przenoszeniu wzorów byli je-
zuici i sławny kościół Il Gesú w Rzymie, pierwsze
dzieło nowego stylu, bardziej dekoracyjnego
emocjonalnego, działającego na wyobraźnię. Po
spaleniu się w 1596 roku prywatnych apartamen-
tów króla na Wawelu ponownie dokonano prze-
budowy zamku. Kierował nią Jan Trevano (zmarł
po 1641), główny architekt Zygmunta III. Był on,
jak się przypuszcza, także projektantem Zamku
Królewskiego w Warszawie (1598-1619), o odle-
głych nawiązaniach do podmadryckiego zamku
Filipa II — Eskurialu. Stopniowo pojawiały się
w Polsce wczesnobarokowe kościoły i inne bu-
dowle, choć jeszcze nieliczne. Niezmiennym ry-
sem owego czasu było wciągnięcie malarstwa do
przenoszenia treści historycznych i politycznych.
Renesansowym przemianom ulegało również
życie muzyczne. Muzyka stale towarzyszyła ów-
czesnym ludziom — we dworach, kościołach,
w mieście, na wsi. Kraków ściągał muzyków
z różnych krajów. Spośród wybitnych kompozy-
torów wymienić trzeba Wacława z Szamotuł
(około 1526-ok. 1560), Mikołaja Gomółkę (około
1535-po 1591), Marcina Leopolitę (ok. 1540-1589).
Wysoką pozycją cieszyli się wówczas lutniści (jak
m.in. opiewany przez Kochanowskiego Valentin
Greft Bakfark, zwany Bekwarkiem, 1506/1507-
1576). Dźwiękowi lutni przypisywano elegancję,
nastrój zadumy, spokoju i radości życia. W do-
mach mieszczańskich od początków XVI wieku
pojawiły się klawikordy, poprzednicy klawesy-
nów i fortepianów. Także w dziedzinie muzyki
widoczne było na przełomie XVI i XVII wieku
nakładanie się stylów, renesansowego i nadcho-
dzącego barokowego, który, odmiennie niż w ar-
chitekturze i innych sztukach plastycznych, cha-
rakteryzował się większą prostotą, odchodzeniem
od skomplikowanych form polifonicznych. Przy-
kładem były motety i ich świecki odpowiednik:
madrygały.
Rozdział VII
POLSKA RZĄDZONA PRZEZ MAGNATÓW.
OSŁABIENIE POZYCJI MIĘDZYNARODOWEJ
I GOSPODARCZEJ. KULTURA BAROKU (1618 -
1733)
1. Ogólna charakterystyka okresu. Regres gospo-
darczy
Okres 1618-1733 charakteryzował się, ujmując
ogólnie, rozwinięciem się i zaostrzeniem wielu
w poprzednim okresie zapoczątkowanych proce-
sów. W dziedzinie ustroju politycznego doszło do
rozkładu demokracji szlacheckiej i uzyskania do-
minacji politycznej przez magnatów, co prowa-
dziło do osłabienia państwa. W zakresie spraw
międzynarodowych ostatecznie załamała się pol-
ska aktywna polityka w stosunku do Rosji, która
— zwłaszcza po 1709 roku, kiedy to pod Połtawą
Piotr I zwyciężył Karola XII szwedzkiego — stała
się jednym z głównych mocarstw decydujących
o politycznych losach Europy. Wiązało się to
z traceniem przez Polskę kontroli na Ukrainą, co-
raz bardziej zdominowaną przez uzbrojonych Ko-
zaków, na dodatek przeciąganą przez Rosję na
swoją stronę, co dla Ukrainy oznaczało przysło-
wiowe przejście „z deszczu pod rynnę”. Idea
„przedmurza chrześcijaństwa”, jaką przejęła po
poprzednim okresie i rozwinęła siedemna-
stowieczna Polska, wikłała kraj w długotrwałe
wojny z Turcją, które stopniowo stały się ko-
niecznością, ze względu na obronę zagrożonych
granic państwa. Z kolei z uporczywego dążenia
Wazów do odzyskania tronu szwedzkiego zro-
dziło się rozszerzenie konfliktu ze Szwecją. Kon-
flikty z Turcją i Szwecją z czasem wygasły, nato-
miast istotne znaczenie dla przyszłych losów Pol-
ski miało wspomniane polityczne wzmocnienie
Rosji oraz ocalonej przez Sobieskiego od Turków
Austrii, a także powstanie na polskim terytorium
lennym, ostatecznie utraconym w 1657 roku, pań-
stwa pruskiego. Skumulowaniu się niszczącej siły
ideologii politycznych Rosji, Prus i Austrii, na-
stawionych na utrzymanie słabego państwa pol-
skiego, a następnie na jego rozbiór, nie była
w stanie przeciwdziałać — już w następnym
okresie — coraz silniejsza w Polsce tendencja do
reform, widoczna zresztą i w wieku XVII, tyle że
w postaci mniej czy bardziej wyraźnych dążeń do
absolutyzmu królewskiego.
Z kolei na polu gospodarczym zaczęła się od
przełomu XVI i XVII wieku uwidaczniać stagna-
cja, a następnie regres. Związane to było z postę-
pującym spadkiem wydajności przymusowej pra-
cy pańszczyźnianej oraz z coraz trudniejszymi wa-
runkami działania gospodarstw chłopskich. Skoń-
czyła się już dobra koniunktura dla eksportu pło-
dów rolnych. Europa Zachodnia zaopatrzona była
w te produkty w wystarczającym stopniu; zresztą
i wcześniej polskie zboże nie mogło wyżywić
więcej aniżeli około setnej części mieszkańców
Europy Zachodniej, a sprowadzane było raczej
dla celów spekulacyjnych, dla przeciwdziałania
trudnościom na rynku. Kryzys w rolnictwie odbi-
jał się negatywnie na sytuacji miast. Dochody
szlachty spadały, a tym samym musiały być
ograniczane jej ambicje konsumpcyjne. Coraz
więcej ziemi przechodziło do rąk bogatej szlachty
i magnatów. Ci mieli dla zaspokojenia swych,
także luksusowych, potrzeb wystarczający do-
pływ gotówki, mimo że dochód z jednostki po-
wierzchni uprawnej się obniżał.
Zakwitła natomiast Polska wspaniałą sztuką
barokową, której głównymi mecenasami był Ko-
ściół i magnaci dysponujący odpowiednimi do-
chodami, w pewnym stopniu dwór królewski.
Pogłębiała się sprzeczność między magnacką
wspaniałością a zamykaniem się społeczeństwa
w ciasnych kręgach i horyzontach lokalnych. Jed-
ną z cech okresu był postępujący proces dogma-
tyzacji świadomości społecznej, czyli stawania się
jej mniej otwartą i mniej nastawioną na racjo-
nalną realizację celów ogólnych.
2. Słabnięcie państwa. Walki wokół jego ustroju
Widocznym objawem rozkładu sprawnego
systemu parlamentarnej demokracji szlacheckiej
było obniżenie się poziomu pracy sejmowej,
szczególnie zaś fakt niedochodzenia do skutku co-
raz większej liczby sejmów. Za czasów Zygmunta
III na 37 sejmów (bez konwokacyjnego i elekcyj-
nego) nie doszło do skutku sześć (16%), za Wła-
dysława IV (1632-1648) na 15 — trzy (20%), za Ja-
na Kazimierza (1648-1668) na 20 — siedem (35%),
za Jana III Sobieskiego (1674-1696) na 18 — aż
dziesięć (56%). Jeszcze gorzej było za Augusta II
(1697-1733), kiedy to opozycja magnacka nasta-
wiała się z góry na zrywanie sejmów.
Wprawdzie cały czas obowiązywała w pol-
skim sejmie zasada jednomyślności, lecz potrafio-
no ją względnie rozumnie stosować, dopóki
w 1652 roku nie stworzono precedensu zerwania
sejmu przez jednego posła (Władysława Siciń-
skiego z poduszczenia magnata Janusza Radziwił-
ła), czyli zastosowania zasady liberum veto.
W takiej sytuacji król znajdował większe oparcie
w senacie, lecz i to paraliżowały rozgrywki mię-
dzy klikami magnackimi. Rosła natomiast rola
rady senatorów-rezydentów (wprowadzona jesz-
cze za czasów Henryka Walezego). Nieraz król
zwoływał, wbrew szlachcie, specjalne sejmiki, na
których przedstawiał swe postulaty. Z kolei sama
szlachta uciekała się do środków pozwalających
obejść liberum veto. Były to sejmy obradujące w
czasie trwania tzw. konfederacji, czyli sprzysięże-
nia szlachty dla osiągnięcia jakiegoś celu. Wów-
czas decydowano większością głosów. Wszystko
to stwarzało w rezultacie bardzo niestabilną sy-
tuację wewnętrzną, potęgowaną poza tym stałą
obawą szlachty przed próbami wzmocnienia
władzy monarszej, w czym była podtrzymywana,
a także do tego inspirowana przez magnatów, od
których zresztą, wobec wspomnianego już obni-
żania jej dochodów, była coraz bardziej uzależ-
niona.
Szlachta coraz mniej oglądała się na instytucje
centralne, a to przyniosło zwiększenie roli i kom-
petencji sejmików i procesy decentralizacji decy-
zji państwowych. Na sejmach za Zygmunta III
następowało wzajemne blokowanie dążeń przez
króla i szlachtę, przy braku po obu stronach ja-
kichś bardziej długofalowych programów poli-
tycznych dotyczących funkcjonowania państwa.
Władysław IV potrafił zdobyć sobie wśród
szlachty większą popularność aniżeli jego nietole-
rancyjny i skryty ojciec, lecz gdy tylko starał się
stworzyć własną, popierającą go grupę magnacką
z Jerzym Ossolińskim (1595-1650) na czele, mającą
być wyróżnioną zaprojektowanym przezeń Orde-
rem Niepokalanego Poczęcia NMP, natknął się
na zdecydowany opór szlachty. Opór ten, sple-
ciony z antykrólewskimi ambicjami magnatów,
jeszcze się zwiększył, gdy następca Władysława
IV, Jan Kazimierz i jego ambitna żona Ludwika
Maria z domu Gonzaga, poprzednio od 1644 roku
żona Władysława IV, chcieli wprowadzić w życie
plan reformy państwa powiązany z projektem
elekcji vivente rege. Królem polskim miałby zo-
stać, za życia jeszcze Jana Kazimierza, kandydat
francuski. Zaznaczmy, że przybycie Ludwiki Marii
w ogóle oznaczało zwiększenie francuskich
wpływów politycznych i kulturalnych w Polsce.
Szczególnie blisko związała ona ze sobą tzw. zię-
ciów dworu, czyli magnatów, którzy poślubili
urodziwe Francuzki z jej fraucymeru (Krzysztof
Pac, Jan Kazimierz Krasiński, Jan Sobieski).
Perspektywiczne plany króla Jana Kazimierza
nie tylko nie zostały zrealizowane, lecz na doda-
tek sprowokowały bunt magnaterii pod przy-
wództwem Jerzego Lubomirskiego. W 1665 roku
doszło do zbrojnego starcia sił państwowych
i rebelianckich, kiedy to skazany wcześniej przez
sąd sejmowy na banicję Lubomirski wrócił do
kraju. W krwawej bitwie pod Mątwami (13 lipca
1666 roku), w której zginęło około 4 tysięcy osób,
głównie po stronie królewskiej, projekt reform
został ostatecznie utrącony, lecz Lubomirski zgo-
dził się na przeproszenie króla i wyjazd z kraju;
wkrótce potem zmarł. Jan Kazimierz (po śmierci
Ludwiki Marii w 1667 roku), wobec załamania
się ich planów, gdy na dodatek sejm z 1668 roku
został zerwany, abdykował. Zmarł we Francji
w 1672 roku, a jego ciało zostało 4 lata później
przywiezione do Polski.
Po abdykacji Jana Kazimierza szlachta wysu-
nęła ideę wyboru króla „Piasta”, czyli kogoś spo-
śród Polaków, oczywiście magnatów, bo tylko ci
mieli szanse wyboru. W myśl tego założenia na
króla wybrano Michała Korybuta Wiśniowiec-
kiego (1669-1673), którego zaproponował biskup
Andrzej Olszowski (wkrótce arcybiskup). Nowy
król był synem sławnego wówczas pogromcy
Kozaków (por. punkt 3) Jeremiego Wiśniowiec-
kiego. Stronnicy Francji w Polsce byli oczywiście
z tego niezadowoleni i przypuścili ostry atak na
króla, co nie podobało się z kolei szlachcie. Potra-
fiła ona w 1670 roku na sejmiku wielkopolskim
roznieść na szablach kasztelana Grzymułtowskie-
go, zwolennika Francji. Spiskowano z Ludwikiem
XIV, prosząc o wyznaczenie kandydata na tron.
Wśród spiskujących był również przyszły król Jan
Sobieski, ożeniony z Marią Kazimierą d'Arquien
(Marysieńką). W czasie gdy zawiązane zostały
dwie wrogie sobie konfederacje, prokrólewska (ze
Stefanem Czarnieckim, bratankiem sławnego
wodza, na czele) w Gołąbiu i antykrólewska
w Szczebrzeszynie, na której czele stanął Jan So-
bieski, chorujący stale król zmarł. Na sejmie 1673
roku doszło do porozumienia się stron, co było
ułatwione zgonem głównego przeciwnika króla
— prymasa Mikołaja Prażmowskiego.
Wybór Jana Sobieskiego, po jego wspaniałym
zwycięstwie nad Turkami pod Chocimiem 11 li-
stopada 1673 roku (wojna to wywołała wielką
trwogę, a sejm uchwalił na nią znaczne podatki),
był sprawą przesądzoną. Po wyborze nowy król
szybko dostrzegł, iż, gdy minęło niebezpieczeń-
stwo, spory na nowo odżyły. Próby utrwalenia
dynastii oraz pewnej reformy państwa (w tym
usprawnienia pracy sejmu) także i za tego króla
nie miały szans. Dla magnackiej opozycji myśl, iż
jakiś ród mógłby zostać wyniesiony do królew-
skiej dynastii, była nie do zniesienia. Na Litwie
rozpanoszyli się Sapiehowie, popierani zresztą
przez Sobieskiego dla osłabienia niechętnych mu
Paców.
Zawiązywano spiski mające zdetronizować
króla, przy czym opozycja nie wahała się poro-
zumiewać z obcymi dworami. Te zresztą niechęt-
nie powitałyby reformy w Polsce. W 1675 roku
doszło do pierwszego porozumienie obcych mo-
carstw dla przeciwstawienia się ograniczeniu
wolnej elekcji w Polsce. Porozumiały się Rosja
z Austrią, do których w 1686 roku dołączyły
Brandenburgia i Szwecja. Pewien sukces odniósł
Sobieski w ujarzmianiu Sapiehów. Już po jego
śmierci Sapiehowie zostali, z udziałem szlachty,
pokonani pod Olkiennikami (1700), lecz nie by-
łoby to możliwe bez wcześniejszych starań króla.
Po jego śmierci (1696) królowa Marysieńka wy-
jechała za granicę; zmarła w Rzymie w 1716 roku.
W ostatnich latach przed śmiercią schorowanego
już króla to ona była prawdziwą regentką.
Bezkrólewie po śmierci Sobieskiego trwało rok
i było, jak stwierdził Władysław Konopczyński,
„najniemoralniejszym w dziejach Polski”. Nieo-
płaceni żołnierze zawiązali konfederację, rozpaliły
się antagonizmy wśród magnatów, prymas Mi-
chał Radziejowski, w swej wybujałej ambicji,
pełniący z urzędu funkcję interrexa, zachowywał
się jak król. Ze swą kandydaturą na króla wystą-
pił (bez szans) królewicz Jakub Sobieski, a Ludwik
XIV, przez ambasadora w Warszawie Melchiora
de Polignac, forsował kandydaturę księcia Con-
tiego z rodu Burbonów. Niechętne temu były
Austria i Rosja, które poparły kandydaturę elek-
tora Saksonii Fryderyka Augusta I.
Wybrano, jak to zwykle bywało, obu kandy-
datów, oczywiście przez różne gremia. Conti, któ-
ry przybył do Polski zbyt późno i ze zbyt małymi
siłami, nie zdołał dojść swych praw, natomiast
do demonstracji siły — by objąć tron — odwołał
się elektor saski. Korzystał z rad swego rodaka
Jakuba Henryka Fleminga (1667-1728). Szlachta
nie chciała wojny domowej, co w dużym stopniu
sprawiło, że August II (takie przyjął imię) z domu
Wettynów utrzymał polską koronę.
Rezultatem wyboru Augusta II była unia dy-
nastyczna Polski z jednym z państw niemieckich
— Saksonią. W jednym członie tego organizmu
politycznego (w Polsce) król był wybieralny, zaś
w drugim (w Saksonii) był władcą dziedzicznym,
przy czym Polska znajdowała się w stanie głębo-
kiego kryzysu politycznego i gospodarczego, Sak-
sonia przeżywała natomiast okres ekonomiczne-
go wzrostu i modernizacji.
Ideologia polityczna, którą kierował się August
II w Polsce, zasadzała się na programie wzmoc-
nienia — przez koronę polską i ewentualne na-
bytki terytorialne (co wciągnęło Polskę w nisz-
czącą wojnę ze Szwecją, por. punkt 3) — własnej
dynastii Wettynów, by w ten sposób ugruntować
jej wpływy w Rzeszy i — być może — sięgnąć po
koronę cesarską.
Do konfliktu szlachty z królem doszło, gdy w
czasie wojny północnej wprowadził wojsko sa-
skie do Polski i pod jego presją starał się nakłonić
szlachtę do zgody na rozszerzenie władzy królew-
skiej. Wojsko saskie grabiło kraj, a to jeszcze
zwiększało opór, zresztą nie tylko szlachty. Sasów
w kraju znienawidzono. W 1715 roku zawiązana
została w Tarnogrodzie pod marszałkostwem
Stanisława Ledóchowskiego (około 1666-1725)
konfederacja, której celem było usunięcie wojska
saskiego z Polski i obrona istniejącego ustroju
przed planami królewskimi. August II — mimo
sukcesów feldmarszałka (od 1711 roku) Fleminga
— nie mógł zwyciężyć konfederatów, ale także
konfederaci nie mieli widoków na pokonanie
króla.
W tej sytuacji poseł rosyjski Grigorij F. Dołgo-
ruki zręcznie zaproponował w imieniu cara Piotra
I mediację rosyjską. Przerodziła się ona rychło
w rosyjską presję, tym bardziej że Dołgoruki na
formalne życzenie Augusta II wezwał wojska ro-
syjskie do Polski. Ledóchowski zmuszony był
podpisać odpowiedni traktat, „zapobiegając — jak
stwierdzał — większym na ojczyznę nieszczęśli-
wościom”. Traktat zatwierdzony został na tzw.
sejmie niemym (1 lutego 1717 roku); niemym dla-
tego, że nie dopuszczono, pod groźbą użycia woj-
ska rosyjskiego, do dyskusji. Na sejmie tym, na
żądanie Rosji, ustalono górną granicę liczebności
polskiego wojska na maksymalnie 24 tysiące i to
w czasie, gdy Piotr I i inni sąsiedzi powiększali
swe armie. Kontyngent wojsk saskich w Polsce
ustalony został na najwyżej 1200 żołnierzy.
Zresztą Polska w owym czasie nie była w sta-
nie sfinansować nawet tego, wymuszonego
i pomyślanego jako bariera na przyszłość, limitu.
Reformując finanse postanowiono, że poszcze-
gólne oddziały wojska — ograniczając w ten spo-
sób wpływy sejmików na wojsko — będą odtąd
pobierały same należne im podatki w terenie,
gdzie stacjonowały. Była to tzw. hiberna. Ozna-
czała ona wprowadzenie zasady stałych podat-
ków na rzecz wojska. Głównymi stałymi docho-
dami państwa (poza środkami na wojsko) były
odtąd jedynie cło i kwarta z dóbr królewskich
oraz pogłówne żydowskie.
Trzeba wziąć pod uwagę, że poprzednio nastę-
powało zmniejszanie się dochodów z dóbr kró-
lewskich na rzecz skarbu publicznego. Pewne za-
hamowanie tego procesu przyniosła lustracja
dóbr królewskich z lat 1615-1620. W okresie mię-
dzy 1665 a 1764 rokiem nie przeprowadzono jed-
nak lustracji aktualizujących dochody. W ostat-
niej ćwierci XVII wieku było to już nie 20%,
a najwyżej 10% dochodu z dóbr, później zaś 2-
3%.
Potrzeby wojskowe (por. punkt 3) zmuszały
panujących do zastawiania dóbr. W 1629 roku
wprowadzono tzw. podymne, obciążające jedynie
domy chłopów i drobnej szlachty. Pobór z dóbr
tracił na wartości, a więc sejmy uchwalały jego
wielokrotności. Podymne dawało więcej, lecz
zbyt silny był opór magnatów z województw
wschodnich, by mógł to być podatek wydajny.
Po najeździe szwedzkim (por. punkt 3), gdy wiele
domów było spalonych, przez pewien czas pobie-
rano pogłówne (1662, 1674, 1676), ale szlachta bu-
rzyła się, nie chcąc podlegać jakimkolwiek spi-
som.
W tej sytuacji, pogłębiającej niemoc państwa
i wybujałą samowolę magnacką, zaczął rodzić
się w społeczności szlacheckiej pewien ruch na
rzecz reformy państwa. Pojawiły się propagujące
reformy traktaty polityczne, jak w szczególności
Stanisława Szczuki i Stanisława Dunin-
Karwickiego, pod koniec zaś panowania Augusta
II opublikowane zostało — klasyczne wkrótce dla
reform — pismo Stanisława Poniatowskiego
(1676-1762), ojca przyszłego króla, pt. Rozmowa
pewnego włościanina ze swoim sąsiadem, przy-
gotowane przy pomocy samego Stanisława Ko-
narskiego (1700-1773), głównego ideologa rodzą-
cego się stronnictwa Czartoryskich (tzw. Familii).
Awans Czartoryskich do grupy najbogatszych,
a zarazem dbających o wpływy magnatów do-
konał się właśnie za czasów Augusta II. W 1731
roku wojewoda ruski August Aleksander Czarto-
ryski (1697-1782), syn podkanclerzego litewskiego
Kazimierza Czartoryskiego (1674-1741) oraz Izabeli,
córki Andrzeja Morsztyna (por. punkt 4), poślubił
Zofię z Sieniawskich Denhoffową, dziedziczkę
wielkiej fortuny najbogatszych wówczas magna-
tów Sieniawskich. Stanisław Poniatowski wszedł
w koligację z Czartoryskimi, poślubiając siostrę
Augusta — Aleksandrę.
3. Polska na arenie międzynarodowej. Fatalne
skutki panowania Augusta II
W okresie 1618-1632, czyli w ostatniej fazie
Zygmunta III, nastąpiło znaczne pogorszenie
międzynarodowego położenia Polski. Pretensje
Zygmunta do korony szwedzkiej, dążenia do
umocnienia wpływów w Rosji, przy tradycyjnym
staraniu się o dobre współżycie z Habsburgami,
zaogniały stosunki ze Szwecją, Rosją i Turcją.
Dodatkowym czynnikiem komplikującym sytua-
cję polityczną Rzeczypospolitej stała się wojna
30-letnia (1618-1648).
Już na samym jej początku Zygmunt III, zgod-
nie z wcześniej zawartym przymierzem z cesa-
rzem, zakładającym wzajemną pomoc przeciw
„buntującym się poddanym”, wmieszał się
w wojnę czesko-cesarską i siedmiogrodzko-
cesarską, wysyłając na pomoc cesarzowi nieofi-
cjalnie, znów wbrew radom wielu polityków, li-
czący około 10 tysięcy oddział kondotierów pod
dowództwem Aleksandra Lisowskiego (zwanych
potem lisowczykami). Nie przyniosło to Polsce
żadnych korzyści, natomiast oznaczało współu-
czestniczenie w walce ze Śląskiem, gdzie zamiesz-
kiwała liczna ludność polska.
Nie bacząc na trwający rozejm ze Szwecją (por.
rozdz. VI), Zygmunt III, licząc na pomoc Filipa II,
przygotowywał inwazję na Szwecję, co oczywi-
ście nie usposabiało pozytywnie do Polski Gu-
stawa Adolfa (1594-1632), będącego wówczas fak-
tycznym przywódcą protestantów europejskich.
Nie czekając zatem na kroki Zygmunta, Gustaw
Adolf uderzył w 1621 roku na Inflanty, przy czym
chodziło mu głównie o dochody z polskiego wy-
brzeża bałtyckiego, potrzebne dla prowadzenia
wojny przeciw władcom katolickim. W rezultacie
opanował Inflanty oraz w 1626 roku wkroczył na
Pomorze, planując również zdobycie Gdańska,
który jednak świeżo silnie ufortyfikowany nie
poddał się.
Znaczny wpływ na coraz silniej rozwijane pol-
skie działania obronne miały talenty hetmana
wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskie-
go, dotąd walczącego na granicy południowo-
wschodniej. Potrafił on wyciągnąć wnioski z zalet
szwedzkiej doktryny wojskowej (dobre uzbroje-
nie piechoty wspomaganej przez artylerię) oraz
rozumiał potrzebę rozbudowy floty i zwiększenia
liczby oddziałów cudzoziemskich. Wkrótce odbity
został Puck, zaś 28 listopada 1627 roku flota pol-
ska (10 statków) rozpędziła Szwedów w starciu
pod Oliwą, w którym zginęli obaj walczący admi-
rałowie. Bitwa ta nie miała jednak większego
znaczenia militarnego (Szwedzi stracili jedynie 2
okręty), a na dodatek została z nawiązką powe-
towana przez Szwedów przy ujściu Wisły, po
czym flota polska została wyeliminowana z dzia-
łań wojennych.
Mimo to jednak stałe nękanie Szwedów przez
Koniecpolskiego i ścisłe współdziałanie Rzeczy-
pospolitej z Gdańskiem, a także zwiększony wysi-
łek finansowy szlachty wpłynęły na decyzję
szwedzką o rokowaniach, w których stronę pol-
ską reprezentował kanclerz Jakub Zadzik, a stronę
szwedzką kanclerz Axel Oxenstierna. Podpisany
w 1629 roku rozejm w Starym Targu (Altmarku),
z udziałem Anglii i Francji, był bardzo nieko-
rzystny dla Polski. Wprawdzie przy Rzeczypospo-
litej pozostał Puck i Gdańsk oraz zwrócono wiele
innych miast pomorskich (Kurlandia odzyskała
Mitawę), lecz porty inflanckie, pomorskie i pru-
skie pozostały w rękach szwedzkich. Książę pruski
miał zostać za to „odszkodowany” zatrzymaniem
na czas trwania rozejmu (tzn. 6 lat) Żuław z Mal-
borkiem (gdzie mógł zająć dawną siedzibę krzy-
żacką), Sztumem i Iławą. Cło z handlu gdańskie-
go miało w większej części iść na rzecz króla
szwedzkiego. Państwom mediującym zależało, by
Szwecja mogła dalej walczyć po stronie prote-
stanckiej i antycesarskiej w trwającej nadal woj-
nie 30-letniej.
Prohabsburska polityka Zygmunta III miała
także negatywne odbicie w kontaktach z Turcją.
Odnowiono z nią w 1619 roku, choć z trudnością,
układ o przyjaźni, lecz nowy sułtan Osman II
(1618-1622) zachowywał się prowokująco. We-
zwał Zygmunta III do wytępienia Kozaków na-
padających na tereny państwa tureckiego oraz
oświadczył, że nie cofnie się nawet przed zaata-
kowaniem Krakowa.
Dodajmy, że Kozacy (inaczej zwani Zaporoż-
cami, jako że mieli swe siedziby za „porohami”,
czyli skalnymi progami Dniepru) tworzyli swego
rodzaju autonomiczną organizację wojskową zło-
żoną głównie z ludności rusińskiej, rekrutującej
się już od XIV wieku ze zbiegów z różnych tere-
nów ruskich. Po wcieleniu Ukrainy do Rzeczypo-
spolitej w 1569 roku królowie polscy zaczęli wy-
korzystywać tę siłę wojskową. Zygmunt August
przyjął na swój żołd 530 Kozaków uczestniczą-
cych w wojnie o Inflanty (por. rozdz. VI, 3). Wte-
dy także ustanowiony został urząd „starszego”
nad Kozakami, podporządkowany bezpośrednio
hetmanowi. Wprawdzie sejm z 1590 roku zakazał
Kozakom napadów na ziemie tureckie i tatarskie
oraz nakazał przysięgę na wierność królowi i Rze-
czypospolitej, lecz nie miało to większego prak-
tycznego znaczenia, jako że Kozacy żyli i zbroili
się z wypraw wojennych i akcji łupieżczych, kie-
rowanych także przeciw majątkom szlacheckim,
magnackim i miastom. Coraz częstsze było nie-
spełnianie przez Rzeczpospolitą przyjętych wobec
Kozaków zobowiązań, to zaś prowadziło do ich
buntów (pierwszy był bunt Krzysztofa Kosińskie-
go z 1592 roku), zaostrzanych przeciwieństwami
religijnymi i etnicznymi.
Powróćmy jednak do Osmana II i jego we-
zwania, które nie mogło być oczywiście spełnio-
ne. Wyciągając z tego wnioski, 74-letni już het-
man wielki koronny Stanisław Żółkiewski wraz
z hetmanem polnym Stanisławem Koniecpol-
skim postanowił ubiec Turków. Latem 1620 roku
obaj hetmani przekroczyli granicę turecką. Wy-
prawa zakończyła się klęską w bitwie pod Cecorą.
Żółkiewski w czasie odwrotu zginął, natomiast
Koniecpolski dostał się do niewoli.
W tej sytuacji Polacy szybko zwiększyli wysi-
łek i zebrali armię liczącą 65 tysięcy żołnierzy,
w tym 40 tysięcy Kozaków (tyleż wpisano do re-
jestru, czyli na listę żołdu), i ruszyli przeciw Turcji.
Turków było około 100 tysięcy, lecz nie zdołali
oni Polaków okopanych pod Chocimiem poko-
nać, sami zaś ponieśli wielkie straty. Dowodzący
wyprawą hetman Jan Karol Chodkiewicz nie
przetrzymał trudów tej wyprawy. W 1621 roku
zawarty został układ pokojowy, potwierdzony
potem w 1624 i 1630 roku. Sułtan zgodził się na
utrzymywanie przez Polskę stałego posła
w Stambule (Konstantynopolu).
W takich warunkach, to znaczy kruchego poko-
ju z Turcją, sposobienia się Szwecji do ataku na
Polskę (przeszkodziła temu śmierć Gustawa Adol-
fa w 1632 roku na polu bitwy pod Lützen), sta-
łych zabiegów Moskwy o przekreślenie posta-
nowień pokoju w Deulinie (por. rozdz. VI, 3),
w szczególności zdobycie Smoleńska, został wy-
brany w 1632 roku na króla Władysław IV.
Był on dużej klasy politykiem i wodzem,
a także człowiekiem o szerokich horyzontach.
Nie potrafił jednak — jak ojciec — wyzbyć się
utopijnej myśli odzyskania tronu szwedzkiego.
Kontynuował politykę swego ojca i przejął jej
główną oś — sojusz z cesarzem, który starała się,
choć bezskutecznie, nadszarpnąć Francja. W su-
mie z powstałymi problemami Władysław IV
dał sobie radę. Niemałą w tym rolę odegrały
przeprowadzone przez niego reformy wojskowe.
Wprowadził on — na wzór zachodni — do pol-
skiego wojska piechotę składającą się z pikinie-
rów i muszkieterów (zwano „ognistym ludem”)
oraz dragonię, czyli piechotę posługującą się
końmi do przemarszu. Te oddziały nazwano woj-
skiem autoramentu cudzoziemskiego (podzielo-
nego na regimenty), w odróżnieniu od wojsk tra-
dycyjnych (autoramentu narodowego), głównie
konnicy (podzielonej na chorągwie). Dużą rolę
przypisywał Władysław IV artylerii, którą znacz-
nie powiększył, uzyskując zgodę sejmu na dodat-
kowy podatek. Wysłany przez króla za granicę
w celu artyleryjskich studiów Konstanty Sie-
mionowicz opublikował w 1650 roku dość głośną
wówczas w Europie książkę o sztuce artyleryjskiej
(Artis magnae artileriae). Reformy te były jednak
bardzo kosztowne, tak że polski system finanso-
wy nie był w stanie ich udźwignąć; nie mogły
zatem być w późniejszych czasach w odpowiedni
sposób utrwalane i kontynuowane.
Atak rosyjski z 1632 roku, ukierunkowany na
zdobycie Smoleńska, Władysław IV potrafił sku-
tecznie odeprzeć, oblężenie miasta przez Michała
Szeina nie powiodło się. Skłoniło to Rosję do
zamiany rozejmu w Deulinie na pokój w Pola-
nowie pod Wiaźmą. Za 20 tysięcy rubli Włady-
sław IV zrzekł się pretensji do tronu carskiego. Tej
klauzuli jednak dyskretnie nie wymieniono w
warunkach pokoju.
W sprawie szwedzkiej uwidoczniła się różnica
między królem a szlachtą. Król chciał dalej wo-
jować, lecz sejm koronacyjny wyznaczył komisję
do traktatów ze Szwecją pod przewodnictwem
Jakuba Zadzika. Rozmowy utrudniały wspo-
mniane pretensje Władysława IV do tronu
szwedzkiego (m.in. odmawiał on córce Gustawa
Adolfa, Krystynie, z którą pertraktowano, tytułu
królowej), tak iż zawarto jedynie na lat 25 i pół
(do 11 lipca 1661 roku) rozejm w Sztumskiej Wsi
(Stumsdorfie), nie zaś pokój. Na jego mocy Polska
odzyskiwała trzymane przez Szwecję miasta
i porty, zatrzymywała też Kurlandię, lecz Inflan-
ty pozostały przy Szwedach. Polska odzyskiwała
także dochody z ceł.
Po rozejmie sztumdorfskim bardziej zaintere-
sowany Inflantami i kontynuowaniem reformy
wojskowej Władysław IV zgodził się w 1641 ro-
ku, by w Prusach Książęcych formalnie władzę
przejął Fryderyk Wilhelm (1640-1688), syn Jerze-
go Wilhelma (wnuk Jana Zygmunta — por. rozdz.
VI, 2), który zyskał potem miano Wielkiego Elek-
tora. Złożony 7 października 1641 roku przez niego
Władysławowi IV hołd był ostatnim hołdem
składanym królowi polskiemu z Prus Książęcych.
Tymczasem na granicy polsko-tureckiej pano-
wał spokój tylko pozorny. Niebezpieczni byli,
zwykle sprzyjający Turkom, Tatarzy, którzy napa-
dali ziemie polskie, łupiąc kraj i choć spotykali się
zwykle z dość skutecznym odporem — nie rezy-
gnowali z najazdów. Nawet nowy akt przymierza
z Turcją (1641) nie zapobiegał napadom tatarskim
na ziemie polskie. Władysław IV, w dużym stop-
niu wbrew opinii sejmu, przygotowywał wielką
wyprawę przeciw Turcji, zresztą plany popierane
były przez Wenecję i miały dać zajęcie niespo-
kojnym Kozakom. Przygotowania te przerwała
śmierć króla w 1648 roku.
Wszelkie tlące się ogniska zapalne wybuchły
z wielką siłą za Jana Kazimierza, co wraz z nie-
spokojną sytuacją wewnętrzną skłoniło, jak już
wspomniano (por. punkt 2), króla do abdykacji
w 1668 roku. Podstawami Rzeczypospolitej
wstrząsnęła rebelia na Ukrainie oraz najazd
szwedzki na Polskę (1655-1660).
Po stłumieniu rebelii Kosińskiego, który zginął
w 1592 roku, na czele nowego buntu w 1594 roku
stanęli Semen Nalewajko i Hryhory Łoboda, przy
czym do wystąpienia Kozaków dołączyli czę-
ściowo chłopi i mieszczanie. Kres zamieszkom
i rozbojom położył dopiero Żółkiewski. Potem
jednak w toku pertraktacji, gdy zezwolono oblę-
żonym w uroczysku Sołonicy pod Lubniami na
rozejście się do domów, doszło do nieopanowa-
nej przez dowództwo rzezi oblężonych. Jak pisze
Władysław Serczyk, owa rzeź „stała się jednym
z głównych zaczynów wzajemnej nienawiści”,
która miała wzrastać w miarę przemijających
dziesięcioleci.
Kozacy coraz bardziej czuli się niezależną siłą,
a nawet bez porozumienia z Rzeczpospolitą za-
warli w 1624 roku traktat z Tatarami. To już po-
ważnie zaniepokoiło Warszawę. Po polskiej wy-
prawie i tzw. ugodzie kurukowskiej wybór „star-
szego” kozackiego miał być odtąd zatwierdzany
przez hetmana wielkiego koronnego. Spokoju
jednak nie było. Sporna była sprawa wysokości
rejestru, a i wśród Kozaków wybuchały waśnie.
Władysław IV doprowadził do pokoju religijnego
(por. punkt 4), lecz równocześnie polecił zbudo-
wać silną twierdzę Kudak na wysokości pierw-
szego porohu Dniepru. Chodziło o kontrolę nad
coraz bardziej wymykającymi się Rzeczypospoli-
tej Kozakami. Nową twierdzę Kozacy wkrótce
spalili.
Wybuch nastąpił, gdy znalazł się dostatecznie
zdolny przywódca kozacki, a okazał się nim Boh-
dan Chmielnicki (około 1595-1657). Stanął on na
czele Kozaczyzny jako samozwańczy hetman
i w 1648 roku rozpoczął wojnę z Rzeczpospolitą,
co zbiegło się ze śmiercią Władysława IV. Pierw-
szy etap wojny skończył się po bezskutecznym
oblężeniu przez Kozaków Zbaraża ugodą Zborow-
ską, co było głównie zasługą Jerzego Ossoliń-
skiego, który doprowadził do zerwania współ-
działania Tatarów z Kozakami.
Chmielnicki rozwinął szeroką akcję dyploma-
tyczną i dywersyjną skierowaną przeciw Polsce
i szykował nowe starcie, lecz pokonany został
w wielkiej — dowodzonej przez Jana Kazimierza
— bitwie (50 tysięcy Polaków przeciw 100-
tysięcznej armii kozackiej) pod Beresteczkiem
w 1651 roku. W myśl ugody w Białej Cerkwi
(1651) rejestr zmniejszony został do 20 tysięcy,
a teren kontrolowany przez Kozaków ograniczo-
no do województwa kijowskiego. Stawiając na
kartę rosyjską, co okazało się tragiczną pomyłką,
która doprowadziła do późniejszego wyniszczenia
Kozaczyzny, Chmielnicki na uroczystej naradzie
kozackiej w 1654 r. w Perejasławiu (lecz bez
większego poparcia Kozaków) zatwierdził anek-
syjną uchwałę rosyjskiego Soboru Ziemskiego
z 1651 roku o przyłączeniu Ukrainy do Rosji. Ro-
sja równocześnie wypowiedziała Polsce wojnę.
Trwała ona, przerwana przez najazd szwedzki, do
wiosny 1656 roku, kiedy to zawarto rozejm
w Niemieży. Rosja zamierzała utrzymać Ukrainę
i zająć inne tereny.
Bezskutecznie starał sią posłujący do Sztok-
holmu Andrzej Morsztyn skłonić króla szwedz-
kiego Karola Gustawa (1654-1660) do wspólnej
walki z Moskwą, co było pomysłem dalekosięż-
nym, lecz niezrozumianym przez Szwedów. Przy-
gotowywali oni natomiast najazd na Polskę.
W 1655 roku wkroczyli jednocześnie na Litwę
i do Wielkopolski. W Wielkopolsce szlachta ska-
pitulowała pod Ujściem, natomiast na Litwie
Radziwiłłowie — układem w Kiejdanach 20 paź-
dziernika 1655 roku — przyjęli dobrowolnie
zwierzchnictwo króla szwedzkiego. Wkrótce
Szwedzi zalali całą Polskę, a król schronił się
w Głogówku w księstwie opolskim. Pod wpły-
wem rodzącego się ruchu samoobrony, jak i swej
żony, królowej Ludwiki Marii, już w grudniu
1655 roku powrócił do kraju. Wydał manifest
wzywający do powszechnej walki z grabiącymi
Polskę Szwedami i objął dowództwo. Czynnikiem
inspirującym do walki była skuteczna obrona
Częstochowy, broniącej dostępu do Śląska. Pod-
niosła ona zapał religijny w kraju, a to dodatko-
wo motywowało walkę przeciw luterańskim „od-
szczepieńcom”. Ci spośród magnatów, w tym
hetmani koronni Stanisław Potocki i Stanisław
Lanckoroński, którzy wcześniej opowiedzieli się
za Karolem Gustawem, opuścili teraz obóz
szwedzki. Zawiązano generalną antyszwedzką
konfederację w Łańcucie, zaś Jan Kazimierz, aby
przyciągnąć jeszcze bardziej do walki ze Szweda-
mi, złożył w katedrze lwowskiej ślubowanie
ulżenia doli chłopów (niedotrzymane) oraz (do-
trzymane) wypędzenia arian z kraju pod pretek-
stem (zresztą prawdziwym), iż zdradzali kraj.
W tym samym czasie podobne zdrady magnac-
kie były traktowane jako coś normalnego.
Stopniowo coraz powszechniejszy opór ogar-
niał Polskę, główny zaś jego bohater, Stefan
Czarniecki (1599-1665), stosując taktykę wojny
„szarpanej”, tzn. walki bez wydawania większych
bitew, uzyskał wiosną 1656 roku militarną prze-
wagę nad Szwedami. Walka jednak była nadal
trudna. Odbitą Warszawę trzeba było po trzy-
dniowej bitwie 28-30 lipca 1656 roku znów oddać
Szwedom. W bitwie tej po stronie szwedzkiej
brał udział z 8 tysiącami wojska, zdradziwszy
Polskę, książę pruski. Zawarł on z królem szwedz-
kim układ, „przyznający” Brandenburgii Wielko-
polskę wraz z województwami łęczyckim i sie-
radzkim.
Karol Gustaw starał się, jak mógł, utrudnić sy-
tuację Polski. Doprowadził (6 grudnia 1656 roku)
w Radnot na Węgrzech do przymierza Szwecji,
Brandenburgii, Siedmiogrodu i Ukrainy (Chmiel-
nickiego), które było czymś w rodzaju traktatu
rozbiorowego. Przeciw temu traktatowi z miejsca
zaprotestowała Rosja, przeciw zaś najazdowi
księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego
skutecznie wystąpił zbrojnie Czarniecki.
Wybrany zaś po śmierci Chmielnickiego na
hetmana kozackiego Jan Wyhowski był skłonny
do ugody. Również w tym czasie, za obietnicę
oddania tronu polskiego Habsburgom po śmierci
Jana Kazimierza, cesarz zadeklarował, odpłatną
jednak, pomoc wojskową. Jan Kazimierz podpisał
również antyszwedzkie traktaty z Danią i Nor-
wegią. Toczyły się też rokowania z elektorem
brandenburskim (równocześnie będącym, jak
wiadomo, księciem w Prusach Książęcych). Ten
ostatni potrafił wymóc na Janie Kazimierzu, wy-
korzystując współdziałanie posła austriackiego
Franciszka Lisoli, przyznanie mu (w zamian za
pomoc militarną) pełnej suwerenności w Prusach
Książęcych. Traktat podpisany został w Welawie,
a ratyfikowany przez sejm w Bydgoszczy w 1657
roku. Następca Wielkiego Elektora w 1701 roku,
korzystając z tych uregulowań, ogłosił się królem
„w Prusach”.
Tymczasem postępowało wyzwalanie teryto-
rium polskiego od Szwedów. Najdłużej działania
wojenne toczyły się na Pomorzu. Toruń odzyska-
no dopiero w grudniu 1658 roku.
W doprowadzeniu do pokoju ze Szwecją po-
mogła Francja, która wówczas (por. punkt 2) li-
czyła w Polsce na elekcję swego kandydata. Ce-
sarz natomiast, choć przysłał wojska, które — do-
dajmy — ciężko niszczyły kraj, nie był zaintere-
sowany szybkim zakończeniem wojny. Podpisa-
ny w 1660 roku pokój w Oliwie, z udziałem dy-
plomatów z dziewięciu krajów, oddawał Polsce
wszystkie ziemie, które miała przed rozpoczęciem
wojny. Z Inflant pozostała jej jedynie część połu-
dniowo-wschodnia z Dyneburgiem (Inflanty pol-
skie). Polska wyszła z wojny bardzo zniszczona,
z liczbą ludności mniejszą o co najmniej jedną
trzecią.
Po 1660 roku politykę zagraniczną Rzeczypo-
spolitej zdominował odnowiony konflikt z Rosją.
Wprawdzie po wyborze Jana Wyhowskiego na
hetmana kozackiego Kozacy wystąpili z mądrą
propozycją stworzenia, na wzór unii z Litwą, trój-
członowej Rzeczypospolitej z „księstwem ruskim”
jako trzecim członem iw 1658 roku w Hadziaczu
podpisano odpowiednią ugodę, lecz była ona już
o kilkadziesiąt przynajmniej lat spóźniona. Syn
Chmielnickiego Juraszko odnowił ugodę pereja-
sławską i choć Polska nie pozwoliła na realizację
tego odnowienia, o ugodzie hadziackiej nie było
już mowy. Nową ugodę podpisano pod Cudno-
wem 17 października 1660 roku.
Rosjanie byli także chętni do ugody, ale pod
warunkiem uznania ugody perejasławskiej, czyli
aneksji części Ukrainy. W tej sytuacji Jan Kazi-
mierz starał się rozstrzygnąć zbrojnie kwestię
władztwa nad Ukrainą (1663-1664), lecz bez re-
zultatu. W ostatecznym rachunku w 1667 roku
podpisany został w Andruszowie traktat rozej-
mowy z Rosją na 13 i pół roku. Rosja zyskiwała
„tymczasowo” (jak podkreślono) całą Smoleńsz-
czyznę i Siewierszczyznę, województwo czerni-
howskie z Czernihowem, a poza tym całą lewo-
brzeżną Ukrainę wraz z leżącym na prawym
brzegu Dniepru Kijowem (na 2 lata). Dla Ukrainy
traktat ten oznaczał podział, był więc faktem
z punktu widzenia narodowego tragicznym. Za-
poroże wraz z Dzikimi Polami (na prawym brzegu
Dniepru) uznane zostało za wspólne władztwo
Rosji i Polski. Rosja Kijowa już nie zwróciła, a tak
owego wspólnego władania, jak i „tymczasowo-
ści” nabytków nie traktowała poważnie.
Zaktywizowała swą politykę w stosunku do
południowo-wschodnich ziem państwa polskiego
także Turcja, co oczywiście zmuszało Polskę do
działania wspólnego z Austrią i Rosją, niechęt-
nym tureckiej ekspansji. W 1672 roku 80-
tysięczna armia turecka ruszyła na Podole. Po
zdobyciu Kamieńca Podolskiego pomaszerowała
na Lwów, czambuły tatarskie siały zniszczenie
i brały jasyr. W ten sposób rozpoczął się trwają-
cy do końca XVII wieku okres krwawych zmagań
z Turcją. Główny ich ciężar (podobnie jak w cza-
sie wojny 30-letniej) spadł na Polskę, mimo że
Turcja zagrażała również interesom Rosji i Austrii.
Z czambułami tatarskimi skutecznie poradził
sobie hetman Jan Sobieski, późniejszy król,
uwalniając około 40 tysięcy pędzonych na targi
niewolników. Sobieski miał także szansę przy-
wrócenia władzy polskiej na prawobrzeżnej
Ukrainie, lecz nie otrzymawszy niezbędnej pomo-
cy, nie mógł wykorzystać faktu, że faktycznie za-
jął te tereny. Panujący wówczas Michał Korybut
Wiśniowiecki, wobec groźby tureckiego marszu
na Lwów, zmuszony został do przyjęcia tureckich
warunków. Na mocy traktatu w Buczaczu (18
października 1672 roku) trzeba było oddać Podole
z Kamieńcem, a także województwa bracławskie
i kijowskie, czyli Ukrainę prawobrzeżną. Ponadto
Polska zobowiązała się do płacenia rocznie
ogromnej sumy 22 tysięcy dukatów haraczu. Czy-
niło to z Polski państwo wasalne wobec Turcji.
Traktat nazwano z tego powodu „haniebnym”.
Przyniósł on jednak pewne otrzeźwienie. Za-
przestano na pewien czas sporów wewnętrznych,
uchwalono dość wysokie podatki i zapewniono
sobie neutralność Tatarów, zresztą napadniętych
wówczas przez Kałmuków. W bitwie pod Choci-
miem (1673), w której wojskami polskimi dowo-
dził osobiście Sobieski, ocalało zaledwie 4 tysiące
(na 30 tysięcy rzuconych do bitwy) Turków; za-
łamał się tym samym turecki plan podporządko-
wania sobie Rzeczypospolitej. Zwycięstwo cho-
cimskie wywarło duże wrażenie w Europie i pod-
niosło sławę Sobieskiego, lecz nie zostało, jak
zwykle z braku pieniędzy na żołd, wykorzystane
dla rozprawienia się z Turcją.
Zostawszy w 1674 roku królem, Jan III Sobie-
ski, po części pod wpływem swej francuskiej żo-
ny Marysieńki (por. punkt 2), zamierzał sterować
polityką zagraniczną w kierunku zbliżenia do
Francji Ludwika XIV, która wyraźnie dążyła do
uzyskania dominacji politycznej w Europie. Dla
Francji tak Turcja, jak i Szwecja były naturalnymi
sojusznikami w niewygasłej rywalizacji z habs-
burską Austrią. W interesie zaś Polski było porzu-
cenie roli międzynarodowej tarczy przeciw eks-
pansji muzułmańskiej w Europie. Sobieski, roz-
darty między tymi dwoma kierunkami polityki,
nie miał od początku szans na swobodny wybór.
Sytuacja, czyli nadal trwająca ekspansywna poli-
tyka Turcji, pchała do działań anty tureckich.
Równocześnie jednak Sobieski, bez zgody sejmu,
zawarł z Ludwikiem XIV tajny traktat (1675) wy-
mierzony przeciw elektorowi brandenburskiemu,
rokujący — w zamierzeniu Sobieskiego — nadzie-
je na odzyskanie Prus Książęcych. W zamian za
interwencję zbrojną Sobieskiego Ludwik XIV
obiecywał poważną pomoc finansową
i uwzględnienie interesów polskich w traktacie
pokojowym walczącej z Brandenburgią koalicji.
W 1677 roku Sobieski podpisał z kolei w Gdańsku
traktat ze Szwecją, również skierowany przeciw
elektorowi brandenburskiemu, zarazem księciu
pruskiemu.
Skoncentrowana akcja Berlina i Wiednia prze-
ciw tym działaniom Sobieskiego, do której wcią-
gnięto również Rosję, przy niechętnej postawie
wielu magnatów i szlachty wobec tendencji
wzmocnienia władzy przez króla, podważyły jego
plany. Zresztą, jak się okazało, Francja grała nie-
szczerze. W podpisanym traktacie pokojowym
z Brandenburgią w Saint-Germain-en-Laye
(1679) nie było mowy o interesach Polski.
Tymczasem Turcja, odtrącając pokojowe pro-
pozycje Polski (poselstwo Jana Gnińskiego po
wyprawie tureckiej na Pokucie w 1676 roku, od-
partej przez Sobieskiego), gotowała się do dal-
szych wypraw. Głównym rzecznikiem tej nowej
fali naporu był wezyr Kara Mustafa. Wówczas to
Sobieski dokonał ostatecznego zwrotu w swej po-
lityce. Po rozgromieniu opozycji antyhabsburskiej
na sejmie 1683 roku wysunął, wówczas niechęt-
nie widzianą przez Austrię i Stolicę Apostolską,
koncepcję ligi anty tureckiej. Zdał sobie bowiem
sprawę, że kwestia pochodu tureckiego w Euro-
pie wymaga zdecydowanego działania. Wkrótce
Austria sama zwróciła się do Polski o pomoc.
Podpisany został (1 kwietnia 1683 roku) zaczep-
no-odporny traktat przymierza skierowany prze-
ciw Turcji. Zobowiązywano się do wystawienia
armii po 40 tysięcy (plus 20 tysięcy wojsk książąt
niemieckich) oraz do wzajemnej odsieczy Krako-
wa bądź Wiednia.
Już w lipcu 1683 roku Kara Mustafa na czele
ponad 80-tysięcznej armii stanął pod Wiedniem,
mając przy boku około 20 tysięcy Tatarów. So-
bieski, którego Austria błagała o pośpiech, z miej-
sca ruszył pod Wiedeń, którego oblężenie prze-
rwał dowodzoną przez siebie odsieczą 12 wrze-
śnia. W bitwie uczestniczyło około 22 tysięcy
żołnierzy Rzeczypospolitej, co stanowiło prawie
jedną trzecią wszystkich wojsk przybyłych na
pomoc Austrii. By umożliwić Sobieskiemu dowo-
dzenie, cesarz Leopold I nie wziął udziału w bi-
twie, nie potrafił jednak zapewnić polskiej armii
odpowiedniego zaopatrzenia i pomocy rannym.
Już bez oglądania się na sojuszników Sobieski
stoczył 9 października 1683 roku zwycięską bitwę
pod Parkanami. Dopiero ta bitwa, co się niedo-
statecznie podkreśla, odwróciła od Wiednia nie-
bezpieczeństwo. Sobieski stał się bohaterem na
skalę europejską, czego nie zaprzeczali sami Turcy,
a to wzmocniło nadszarpnięty prestiż międzyna-
rodowy Polski. Powstaje jednak pytanie, czy rze-
czywiście w interesie Polski było osłabianie Tur-
cji, a wzmacnianie Austrii i Rosji. Te państwa ze-
brały bowiem główne owoce zwycięstw Sobie-
skiego.
Dopiero po zwycięstwach Sobieskiego nawią-
zano do idei ligi antytureckiej, by zaś umożliwić
w niej udział Rosji, Polacy pod presją Austrii
i Rosji zawarli w 1686 roku z tą ostatnią tzw.
wieczysty pokój (zwany też traktatem Grzymuł-
towskiego). Oddano ostatecznie Rosji te tereny,
które trzymała ona od rozejmu andruszowskiego.
Dotkliwym punktem traktatu była zgoda Polski
na niebezpieczną politycznie możliwość interwe-
niowania Rosji w swobodę wyznania ludności
prawosławnej w Polsce. W sumie traktat był
wielką porażką polityczną Polski, a zarazem
oznaką jej uzależniania się od potężniejszych są-
siadów, którzy coraz wyraźniej dbali o to, by się
nie wzmocniła.
Walki ligi z Turcją trwały jeszcze po śmierci
Sobieskiego. Na mocy kończącego je traktatu w
Karłowicach (1699) Polska wróciła do stanu
sprzed traktatu w Buczaczu. Powróciło do niej
Podole z Kamieńcem i prawobrzeżna Ukraina.
Traktat ten oznaczał także przełom w stosunkach
polsko-tureckich. Turcja zdała sobie sprawę, skąd
groziło jej największe niebezpieczeństwo. To zbli-
żyło ją do Polski.
Nie wzmocniła pozycji międzynarodowej Pol-
ski unia z Saksonią (1697-1763), gdyż główne
układy polityczne w Europie zostały zawarte już
wcześniej; w szczególności stworzone już były
podstawy dla potęgi Rosji i Austrii, a także prze-
słanki militarnego znaczenia Prus. Europa, choć
przyzwoliła z obawy przed kandydatem francu-
skim na objęcie tronu w Polsce przez saskich
Wettynów, to jednak bacznie obserwowała unię.
Szczególnie Prusy obawiały się możliwości połą-
czenia sił Polski i Saksonii. Unii obawiała się też
Szwecja, a Rosja — zacofana i przed reformami
Piotra I — nie była jeszcze dostatecznie silna. Au-
stria z kolei nie była jeszcze pewna świeżo z nią
związanych w jedno państwo Węgier.
Licząc na te słabości August II, jak już wiemy
(por. punkt 2), uderzył na Szwecję, rozpętując
trzecią wojnę północną (drugą był najazd
szwedzki na Polskę w 1655 roku). Chciał działać,
opierając się na Francji, lecz nie było to już moż-
liwe, gdyż nie mógł sobie zrażać Wiednia.
W Szwecji panował wówczas młody i wojowni-
czy król Karol XII (1697-1718), którego August II
nie docenił. W 1699 roku w rezultacie zbliżenia
Saksonii, Rosji i Danii powstała tzw. liga północ-
na, dążąca do wyparcia Szwecji ze zlewiska Bał-
tyku. August II liczył na odzyskanie Inflant, które
wzmocniłyby pozycję Wettynów.
Zaatakowany wspólnie przez Duńczyków
i Augusta II w 1700 roku Karol XII nie dał się
jednakże pokonać. Szybko uporał się z Danią,
a Piotra I, który parł w kierunku Estonii, poko-
nał pod Narwą. Armię saską pobił w 1701 roku
nad Dźwiną, na Litwie znalazł poparcie poko-
nanych pod Olkiennikami (por. punkt 2) Sapie-
hów i ich klienteli. W konsekwencji opanował
ziemie polskie, pokonując wojsko saskie i polskie
pod Kliszowem w 1702 roku.
Jeszcze nie zaznano na tyle grabieży i gwałtów
szwedzkich, by przeszkodziło to zawiązaniu się
proszwedzkiej konfederacji (warszawskiej) w 1704
roku. Ogłosiła ona detronizację Augusta II oraz —
przy pomocy Karola XII — przeprowadziła w 1704
roku wybór na króla Stanisława Leszczyńskiego
(1704-1709 i 1735-1736), syna Rafała Leszczyńskie-
go (1650-1703), od 1699 roku wojewody poznań-
skiego, zdecydowanego przeciwnika Sasów na
tronie polskim. Była to opcja polityczna dla Pol-
ski bardziej korzystna, jednak realizowana w wa-
runkach grabieżczego najazdu, nie mogła uzyskać
moralnej akceptacji.
W ten sposób w latach 1704-1709, tzn. do czasu
pokonania Karola XII przez Piotra I, który po klę-
sce narewskiej głęboko reformował swą armię,
panowało w Polsce polityczne rozdarcie („Od Sa-
sa do Lasa”). Większość szlachty nie uznała Lesz-
czyńskiego, który rezydując w Wielkopolsce,
w Rydzynie, systematycznie budował swe „pań-
stwo”, mianując urzędników, organizując siłę
zbrojną, a nawet służbę dyplomatyczną. Starał się
powstrzymywać grabieże szwedzkie, a Karola XII
odwodził od szalonej idei pokonania Piotra I na
terenie Ukrainy.
W tym czasie wierna Augustowi II część
szlachty zawiązała w 1704 roku konfederację an-
tyszwedzką w Sandomierzu oraz zawarła w tym-
że roku traktat z Rosją w Narwie. Oznaczało to
oficjalne wejście Rzeczypospolitej do wojny. Ina-
czej było z perspektywy „państwa” Leszczyńskie-
go. W 1705 roku Karol XII podpisał z nim traktat
pokojowy w Warszawie. Ograniczał on jednak
znacznie suwerenność Polski. Karol XII w 1706
roku wkroczył do Saksonii i zmusił Augusta II
(traktatem w Altranstädt) do zrzeczenia się pol-
skiej korony.
Pobicie Karola XII pod Połtawą umożliwiło
Augustowi II powrót na tron polski (detronizacji
nie uznał za ważną). Leszczyński musiał uchodzić
z kraju. Po śmierci Karola XII oraz z obawy przed
zamachem ze strony Augusta II osiadł we Francji,
w Wissemburgu (Alzacja), skąd po ożenku jego
córki Marii z Ludwikiem XV w 1725 roku prze-
niósł się do zamku w Chambord, a potem do
Meudon, nie tracąc nadziei na odegranie jeszcze
politycznej roli.
Pokój w Nystad (1721) kończący wojnę pół-
nocną był odzwierciedleniem kształtującego się
układu sił. Główne korzyści odniosła Rosja. Za-
garnęła Karelię, Ingrię, Estonię i Inflanty (bez
Kurlandii i Inflant polskich), Prusy zapewniły so-
bie zatwierdzenie zaboru Szczecina i ujścia Odry
państwu zachodniopomorskiemu. Polska ponow-
nie wyszła z wojny ogromnie zniszczona i wy-
ludniona. Utraciła, głównie na skutek szerzących
się wraz z wojną zarazy i głodu, około 1/4 ludno-
ści. Jeszcze przed pokojem w Nystad, w 1720 ro-
ku, Prusy porozumiały się z Rosją co do utrzy-
mania w Polsce istniejącego, słabego ustroju poli-
tycznego.
4. Zmiany w świadomości społecznej. Problemy
religii i Kościoła. Rozwój kultury barokowej i ba-
rokowego życia artystycznego
Okres kontrreformacji, wojen i przewagi ma-
gnaterii charakteryzował się również odpowied-
nimiprzemianami w dziedzinie świadomości. Do
najważniejszych należało rozwinięcie się pojęcia
narodu katolickiego, przy istnieniu nadal jego
szlacheckich treści, co oznaczało, że za właściwego
przedstawiciela narodu polskiego uważany był
szlachcic-katolik.
Nową oznaką odrębności szlacheckiej stało się
używanie przez szlachtę, co było efektem przej-
ścia przez szkoły jezuickie, łaciny (często w posta-
ci tzw. makaronizmów, czyli wtrącania łacińskich
zwrotów). Klasy i warstwy nieszlacheckie musia-
ły zatem dobijać się udziału we wspólnocie na-
rodowej nie tylko poprzez wspólną religię, lecz
także w inny sposób. Musiały czekać na ogólniej-
szą zmianę świadomości. Był to jednak proces,
który zaczął się dopiero w następnym okresie.
Innym, charakterystycznym dla XVII i pierw-
szych dziesięcioleci XVIII wieku, procesem było
rozszczepienie się kultury szlacheckiej na, z jednej
strony, bardziej kosmopolityczną, tzn. powiązaną
z europejską arystokracją, kulturę magnacką (za-
czynającą posługiwać się towarzysko językiem
francuskim, przy równoczesnym odwoływaniu
się do łaciny w życiu publicznym), a z drugiej,
bardziej zamkniętą, tańszą (wobec spadku docho-
dów szlacheckich — por. punkt 1) kulturę szla-
checką, często nazywaną kulturą sarmacką.
W dalszym ciągu rozwijała się katolicka kontr-
reformacja, lecz podkreślając to, trzeba wziąć pod
uwagę, że miała ona — mimo sukcesu — przebieg
względnie łagodny. Nie było krwawych prześla-
dowań protestantów, gdyż nie było szans na
wprowadzenie w Polsce inkwizycji, niejako
z urzędu, w imieniu Kościoła, tępiącej niekatoli-
ków, nie było też wojen religijnych, jak na za-
chodzie Europy. Niosła jednak kontrreformacja
wzrost nietolerancji w stosunku do Żydów, choć
pojawiające się przejawy antysemityzmu ogar-
niały na ogół niższe warstwy społeczne, głównie
w miastach. Szlachta i magnateria, powiązane
z nimi licznymi nićmi natury ekonomicznej, po-
trzebowały Żydów i przyznawały im liczne
przywileje. Krwawym prześladowaniom poddana
została ludność żydowska na Ukrainie w dobie
Chmielnickiego. Ucierpiała ona także silnie
w czasie najazdu szwedzkiego w połowie XVII
wieku i na początku XVIII wieku, w dużym stop-
niu od Szwedów. Nie występowały konflikty we
współżyciu z ludnością niemiecką, jak i z przed-
stawicielami innych narodów.
Po śmierci nietolerancyjnego Zygmunta III
(1632) niekatolicy, których było jeszcze wielu na
szczytach władzy, starali się wykorzystać bezkró-
lewie dla poprawy swej pozycji. Dotyczyło to
także prawosławnych, którzy przez unię brzeską
(1596) pozbawieni zostali własnych władz ko-
ścielnych. I oni starali się o zmianę tej sytuacji.
Przeciw możliwej ugodzie unitów z prawosław-
nymi wypowiadały się władze papieskie. Wła-
dysław IV przeprowadził jednak wolność kultu
prawosławnego i zatwierdził działającą niejaw-
nie hierarchię prawosławną. W miastach królew-
skich miało nastąpić rozdzielenie cerkwi i klaszto-
rów zgodnie z liczbą unitów i dyzunitów. Tole-
rancyjne działania Władysława IV zostały za-
twierdzone przez przywiązany jeszcze do „wolno-
ści” sejm. Kościół na ziemiach wschodnich po-
dzielony został na dwie równorzędne metropolie,
obie z siedzibą w Kijowie. Sejm zakazał również
nabywania ziemi przez coraz liczniejsze klasztory.
Natomiast nie uzyskali poprawy sytuacji prote-
stanci, ograniczani w swych prawach przez co-
dzienne działanie Kościoła katolickiego. W 1638
roku sejm zatwierdził dekret niszczący ośrodek
ariański w Rakowie.
Następowało dalsze umacnianie się katolicy-
zmu. Na terenach wschodnich około 1620 roku
protestantyzm wszedł w okres stagnacji, z pra-
wosławia na katolicyzm przeszła tam niemal
w całości warstwa magnacka, natomiast wśród
mas ludowych prawosławie stawało się coraz
wyraźniej elementem identyfikacji narodowej.
Trwała przy prawosławiu także duża część śred-
niej szlachty. Po odpadnięciu od Polski Ukrainy
lewobrzeżnej z Kijowem na rzecz Rosji powstały
warunki do ekspansji Kościoła unickiego, gwał-
townie zmniejszyła się bowiem w państwie pol-
skim liczba prawosławnych. Prawosławne wła-
dyctwa przemyskie, lwowskie i łuckie przyłączy-
ły się w latach 1692-1702 do unii.
W 1658 roku wypędzono z Polski około 5 ty-
sięcy arian, już w czasie najazdu szwedzkiego
opuszczających Polskę. Była to pierwsza emigra-
cja z ziem polskich jakiejś grupy ludności. Stop-
niowo sejmy ograniczały prawa ludności nieka-
tolickiej. W 1668 roku odstępstwo od katolicy-
zmu uznano za karalne, podobnie jak to było już
w innych krajach katolickich. W 1673 roku zamk-
nięto drogę różnowiercom, czyli wierzącym ina-
czej aniżeli katolicy, do nobilitacji. W 1718 roku
zakazano budowy kościołów niekatolickich, choć
—- odmiennie aniżeli w innych krajach katolic-
kich — pozostało w Polsce jeszcze około 150 świą-
tyń protestanckich, odbywały się protestanckie
synody, drukowano niekatolickie pisma religijne.
Chociaż w Polsce, jak wskazano, kontrreforma-
cja nie przybrała tak ostrych form jak gdzie in-
dziej, to jednak wszelkie przejawy nietolerancji
były wykorzystywane przez mniej tolerancyjne
państwa niekatolickie dla wywierania na Polskę
politycznej presji. Dotyczyło to szczególnie Prus
i Rosji, gotowych nawet do interwencji zbrojnej.
Silnie popierała ich w tym Anglia, mająca swe
własne cele. Z trudem udało się uniknąć takiej in-
terwencji, gdy — wbrew opinii szlacheckiej —
August II, chcący nastraszyć swych saskich pod-
danych, nasilających dyskryminację katolików,
dopuścił do ścięcia 10 mieszczan toruńskich
(z burmistrzem) za nie przeciwstawienie się zde-
wastowaniu przez luteranów toruńskich kole-
gium jezuickiego w wybuchłym tumulcie (1724).
Życie codzienne w XVII i pierwszych dziesię-
cioleciach XVIII wieku toczyło się w rozpo-
wszechnionych wcześniej formach, jednak
w większym stopniu aniżeli poprzednio odciskał
się na postawach ludzkich strach przed nieszczę-
ściami, wojnami, klęskami, a w związku z tym si-
łami nadprzyrodzonymi, przed Bogiem. Nasilały
się przejawy myślenia magicznego. Rzadkie po-
przednio w Polsce procesy o czary stały się teraz
częstsze nie tylko tam, gdzie żyły w miastach
większe skupiska ludności niemieckiej (jak Pomo-
rze Gdańskie), lecz też w zacofanych miasteczkach
środkowej Polski, a także w Wielkim Księstwie
Litewskim.
Kwitło życie dworskie, choć polski magnat —
chętnie imponując bogactwem i wystawnością —
nie starał się tego ubierać w sztywne ramy tak
rozwiniętej na zachodzie Europy barokowej ety-
kiety. Dwory magnackie były liczne, nieraz liczą-
ce po paręset osób. Na tym tle postępowała pau-
peryzacja społeczeństwa, pogarszały się, po części
w związku z wojnami, warunki życia, poruszania
się. Stan dróg i mostów był zły. Warszawa miała
jeden most i to trudny do używania most na ło-
dziach. Zwiększała się liczba ludzi marginesu spo-
łecznego, nazwanych przez Bohdana Baranow-
skiego ludźmi gościńca. Polska stała się krajem
wspaniałych pałaców i rosnącej liczby nędznych
chałup, kilku świetnych miast (szczególnie Gdań-
ska), lecz w sumie miast coraz gorzej wyglądają-
cych, w których najbardziej wyróżniającymi bu-
dowlami stały się przybierające barokowy kształt
kościoły i klasztory. Pogarszało się wyposażenie
komunalne miast. W zachodniej części Polski po-
głębiała się różnica między protestanckim, miesz-
czańskim i sarmackim stylem życia (według okre-
ślenia Jolanty Dworzaczkowej). Po wojnach po-
łowy XVII wieku zniszczona była w Polsce ponad
połowa budynków, przy czym w miastach blisko
80%.
W stylu życia szlacheckiego upowszechnił się,
znany nam już (por. rozdz. VI, 3) ubiór narodowy.
Od połowy XVII wieku doszedł do niego kon-
tusz, który był oryginalnym polskim wytworem,
niemającym odpowiedników ani w modzie
wschodniej, ani zachodniej. Starano się, by żupa-
ny były jaśniejsze od kontuszy. Określenie „kar-
mazyn”, oznaczające szlachcica, pochodziło od
chętnie noszonych żupanów w tym kolorze, na-
tomiast termin „łyk” czy „łyczak”, oznaczający
uboższe grupy ludności, głównie mieszczan, miał
swe źródło w żupanach skromniejszych, szytych
z grubego płótna (łyków konopnych). Żupany
przewiązywano pasami i to właśnie w nich naj-
silniej uwidoczniły się wpływy orientalne. Naro-
dowy strój szlachecki przejmowany był przez
mieszczan, a także po części chłopów. Oczywiście
w zależności od pozycji społecznej był bogatszy
łub skromniejszy. Od przełomu XVII i XVIII wie-
ku mieszczanie zaczęli naśladować modę zachod-
nią, lansującą mniej jaskrawe kolory i strój ła-
twiejszy w noszeniu. Najszybciej zmiany te wi-
doczne były na zachodzie Polski. W Poznaniu
w pierwszej połowie XVIII wieku ubiory zagra-
niczne występowały w 40% inwentarzy, podczas
gdy w Warszawie zaledwie w 6%. Wpływy za-
chodnie były natomiast nader widoczne w mo-
dzie kobiecej. W XVII wieku rozpowszechniły się
metalowe stelaże, pozwalające na rozszerzanie
spódnic od pasa.
Pogorszył się stan szkolnictwa oraz widoczne
było obniżenie się poziomu nauczania, także
w szkołach średnich i na uniwersytetach.
Zmniejszyła się liczba szkół parafialnych, co było
związane z obniżaniem się dochodów szla-
checkich. Sam Kościół, wobec wzrostu jego dzia-
łalności filantropijnej (na przykład liczby przytuł-
ków dla ubogich w pauperyzującym się kraju),
nie był już skłonny, tak jak poprzednio, łożyć na
rzecz szkół. Tendencję w tym zakresie obrazują
dane dotyczące archidiakonatu krakowskiego. W
1665 roku szkoły parafialne istniały tam w 77%
parafii, w 1727 roku jedynie w 21%, lecz w 1747 już
w około 40%. Najwyżej stało szkolnictwo na
Pomorzu Gdańskim, gdzie przebijała się idea ob-
owiązkowego nauczania początkowego. Było to
w dużym stopniu szkolnictwo miejskie.
Nie udała się, dzięki Władysławowi IV, próba
przejęcia przez jezuickie kolegium w Krakowie
funkcji Uniwersytetu Krakowskiego, co skłoniło
uniwersytet do tworzenia własnej, niezależnej od
jezuickiej, sieci szkół średnich (tzw. kolonii aka-
demickich). Należało do nich sławne Kolegium
Nowodworskiego. Wysoki poziom reprezentowa-
ły gimnazja akademickie w Gdańsku i Toruniu.
Sławne było gimnazjum protestanckie w Lesznie,
gdzie m.in. działał światowej renomy pedagog
Jan Amos Komeński (rektor tego gimnazjum w
latach 1636-1641).
Zycie umysłowe doby baroku było pełne
sprzeczności. Z jednej strony zwiększyła się rola
treści irracjonalnych, z drugiej jednak wzrosła
znajomość pisania i czytania oraz ciekawość świa-
ta. Pojawienie się cenzury oddanej w ręce Kościo-
ła ograniczyło swobodę drukowanych wypowie-
dzi. W 1581 roku jezuici w Wilnie zapoczątkowali
publiczne palenie książek potępionych przez Ko-
ściół. Nawet najwybitniejsi autorzy nie wszystko
drukowali. Pierwszym dziełem poddanym cenzu-
rze prewencyjnej były nieco frywolne, lecz pełne
głębszej refleksji Lekcje kupidynowe Kaspra
Twardowskiego (około 1592-przed 1641), pisarza
wczesnobarokowego, syna krawca. Rozpo-
wszechniały się liczne formy rękopiśmienne, co
było także wyrazem kurczenia się obiegu ogólno-
krajowego i regionalizacji kultury. Do tych form
należały pamiętniki, chętnie pisane listy (do
szczytów tej formy wzniósł się król Jan III Sobie-
ski w swych listach do żony Marysieńki), a także
różne zbiory rękopiśmienne, zwane sylwami (si-
lva rerum).
Obok Twardowskiego wczesnobarokowym pi-
sarzem dużej klasy był Hieronim Morsztyn (oko-
ło 1581-1623), autor wierszy głoszących m.in.
piękno ziemskiej miłości. Tradycję kontynuował
Kasper Miaskowski (po 1550-1622), szlachcic
wielkopolski. Pochwałę życia głosił Szymon Zi-
morowic, znany głównie jako autor tomu wierszy
pt. Roksolanki to jest ruskie panny (około 1629).
Przypadający na lata 1620-1680 okres literatu-
ry dojrzałego baroku wydał kilku wybitnych po-
etów, spośród których palmę pierwszeństwa dać
należy Maciejowi Kazimierzowi Sarbiewskiemu
(1595-1640), zwanemu „Horacym chrześcijań-
skim”, który — uwieńczony laurem poetyckim
przez papieża Urbana VIII — zdobył sławę euro-
pejską. Wykładał on poetykę i retorykę w róż-
nych kolegiach jezuickich w kraju. Starał się po-
wiązać spuściznę antyku z myślą katolicką. Życie
dworskie i miłość opiewał Jan Andrzej Morsztyn
(około 1621-1693), drugi obok Sarbiewskiego
najwybitniejszy polski poeta barokowy. Wśród
twórców tego okresu wymienić trzeba jeszcze
Krzysztofa (1609-1655) i Łukasza (1612-1662) Opa-
lińskich, a także epika Samuela Twardowskiego
(przed 1600-1661).
Do wybitnych twórców schyłkowego baroku
należeli przede wszystkim Wacław Potocki (1621-
1696), Wespazjan Kochowski (1633-1700) i chyba
najwybitniejszy z nich Stanisław Herakliusz Lu-
bomirski (1642-1702), syn rokoszanina (por. punkt
2). Do historii literatury weszły Pamiętniki Jana
Chryzostoma Paska (około 1636 - około 1701). Za
Augusta II twórcy ci już nie działali, a nowi jesz-
cze się nie pojawili. Natomiast na tle barokowej
teatralizacji życia rozwijały się różne formy tea-
tru. W drugiej połowie zanikł już teatr plebejski,
jak i cała literatura tego rodzaju, wyeliminowana
przez kontrreformacyjne ograniczenie swobody
wypowiedzi.
W okresie baroku pojawiły się pierwociny pra-
sy. Najpierw były to gazety pisane, rozsyłane
podobnie jak listy, następnie gazety ulotne (czyli
nieperiodyczne), gazety seryjne (ukazujące się re-
gularnie, lecz na ogół nienumerowane) i wreszcie
prasa właściwa. Z polityczną propagandą Jana
Kazimierza związany był „Merkuriusz Polski” (od
5 maja do 22 lipca 1661 roku), natomiast za
pierwszą, zapoczątkowującą stałą prasę, gazetę
uznaje się „Nowiny Polskie” (potem „Kurier Pol-
ski” od 1729 roku) o nakładzie około tysiąca eg-
zemplarzy.
Polska uczestniczyła w tym, co nazywa się re-
wolucją naukową XVII wieku. Obserwujemy u
nas również zwrot ku eksperymentom, coraz sil-
niejszy był mecenat naukowy panujących (na
przykład Władysława IV czy Jana III Sobieskie-
go). Wielu uczonych na swym dworze zgromadzi-
ła Ludwika Maria. Na zamku warszawskim pro-
wadzono doświadczenia chemiczno-alchemiczne,
zajmowano się botaniką, astronomią, założona
została — związana z zamkiem — wytwórnia pre-
cyzyjnych przyrządów naukowych (teleskopy,
mikroskopy). Tworzył się ośrodek naukowy
w różnorodnym etnicznie Gdańsku. Sławny
astronom Jan Heweliusz (1611-1687) cieszył się
opieką króla Jana Sobieskiego. Podobnie można
powiedzieć o Lwowie, również miejscu krzyżo-
wania się kultur i grup etnicznych. Rozwijała się
historiografia nieustępująca europejskiej (Szymon
Starowolski, Joachim Pastorius i wielu innych).
Interesująca była myśl ekonomiczna, pedagogika
i filozofia.
Podobnie jak literatura, również sztuki pla-
styczne wciągnięte były w służbę idei baroku.
Polski barok to przede wszystkim architektura ko-
ścielna i pałacowa. Dokonał się powszechny pro-
ces nadawania form barokowych istniejącym już
budowlom. Barokowe oblicze uzyskały także
miasta. Coraz liczniejsze były budowle murowa-
ne, lecz typowo polski dwór szlachecki był drew-
niany, rzadziej murowany, zwykle parterowy.
Skromniejsze pisarz rolniczy Jakub Haur nazwał
„chudopacholskimi”, a prawdziwe szlacheckie —
„pańskimi”. Były one podpiwniczone, miały
układ osiowy i zwykle symetryczny, często
z gankami pośrodku, a ryzalitami czy alkierzami
w narożnikach, od drugiej połowy XVII wieku
coraz częściej z dachem łamanym (tzw. polskim).
Najbardziej wydatne piętno barokowi czasów
Władysława IV nadał Constante Tencalla (zmarł
1646), architekt królewski, główny twórca ko-
lumny Zygmunta III w Warszawie (1644). Po nim
architektem nadwornym został Giovanni Battista
Gisleni (1600-1672). Szczególnie aktywną działal-
ność architektoniczną rozwinął spolonizowany
Holender Tylman van Gameren (około 1632-
1706), sprowadzony przez Stanisława Herakliusza
Lubomirskiego. Przenosząc na grunt polski ele-
menty rozwiązań holenderskich, weneckich,
rzymskich, francuskich, tworzył dzieła oryginalne.
Najważniejszą fundacją artystyczną króla Jana
III Sobieskiego był, zaprojektowany przez Augu-
styna Locciego, pałac w Wilanowie (1677-1696),
jedno z najbardziej rozwiniętych wcieleń polskiej
rezydencji magnackiej. Sobieski chciał wprowa-
dzić na europejską scenę artystyczną polskie ma-
larstwo i dlatego założył własną szkołę malar-
stwa w Wilanowie oraz wysyłał młodych mala-
rzy za granicę.
Znaczne przemiany nastąpiły również w zakre-
sie życia muzycznego. Muzyka w większym niż
poprzednio stopniu stała się elementem baroko-
wego artyzmu, przepychu, nowych form religij-
ności. Przemiany te szły w parze z tym, co działo
się w zachodniej Europie. Pierwsze przedstawie-
nie operowe odbyło się z inicjatywy królewicza
Władysława w 1628 roku. Po objęciu rządów
Władysław IV polecił wybudować salę teatralną
na I piętrze zamku warszawskiego, gdzie wysta-
wiano kolejne opery. Potem dopiero August II,
miłośnik sztuki, w tym muzyki, od roku 1699 za-
instalował w zamku zespół operowy z Drezna,
a w 1724 roku ufundował osobny budynek ope-
rowy. W ogóle okres panowania Sasów w Polsce
przyniósł rozkwit sztuki barokowej, której głów-
nym źródłem był wówczas dwór Ludwika XIV.
Już wcześniej muzyka towarzyszyła życiu wszyst-
kich warstw ówczesnego społeczeństwa. Kulty-
wowana była muzyka ludowa. Na przykład król
Jan Sobieski utrzymywał na dworze śpiewaczkę
specjalizującą się w wykonywaniu pieśni ludo-
wych. Uprawiany był powszechnie taniec. Tak
typowo szlachecki polonez miał swe ludowe źró-
dło, podobnie mazur — ludowy taniec z Mazow-
sza. Dużą popularnością cieszyły się tańce ruskie,
jak kozak. Były to bardziej szybkie i skoczne „plą-
sy ruskie”.
Rozdział VIII
WALKA O REFORMY. ROZBIORY POLSKI
I PIERWSZE DĄŻENIA DO ODZYSKANIA NIE-
PODLEGŁOŚCI. KSIĘSTWO WARSZAWSKIE
1. Wybór i panowanie Augusta III Sasa (1733-
1763)
Nie można traktować okresu panowania Au-
gusta III, syna Augusta II, jako prostego dalszego
ciągu okresu saskiego w Polsce. To, że panowanie
Augusta III ma ważne, odrębne cechy, jest przede
wszystkim następstwem wielu procesów histo-
rycznych, z których na czoło wysuwały się prze-
miany w świadomości Polaków i rosnące zrozu-
mienie dla potrzeby reform politycznych oraz
fakt, iż w związku z rozwojem szkół, to znaczy
ówczesnym dążeniem do zmian w zakresie edu-
kacji, zwiększała się liczba osób niemy- ślących
już tradycyjnie, w kategoriach własnego dworku
czy dworu, lecz w kategoriach państwa. W ten
sposób, po części z udziałem króla, dokonywało
się przygotowywanie gruntu do bardziej już in-
tensywnego dążenia do reform za czasów Stani-
sława Augusta Poniatowskiego (1764-1795).
August III zasiadł na tronie polskim w wyniku
obcej interwencji. Początkowo Rosja oraz Austria
i Prusy jeszcze za życia Augusta II porozumiały
się, by przeszkodzić ewentualnemu wyborowi za-
równo syna Augusta II, jak i popieranego przez
Francję Leszczyńskiego. W tym kierunku zmierzał
przygotowywany przez Karola Löwenwolda, ko-
niuszego carskiego, traktat zwany też traktatem
trzech czarnych orłów (1732). Prace nad nim za-
hamowała śmierć Augusta II (2 lutego 1733 roku).
Fryderyk August II, późniejszy August III, był
przygotowywanym traktatem zaskoczony; dostał
się jednak na tron, Rosja bowiem zdała sobie
sprawę, że jest on jedynym mającym jakąś szansę
(stronnictwo saskie w Polsce nadal istniało) prze-
ciwnikiem Stanisława Leszczyńskiego, którego
popierała większość szlachty. Za Leszczyńskim
opowiadał się także Teodor Potocki, prymas
i z mocy prawa interrex, oraz Kazimierz Czarto-
ryski ze swoją, tworzącą się, Familią (por. rozdz.
VII, 2). W dniu 10 lipca 1733 roku Rosja zawarła
traktatowe porozumienie z Fryderykiem Augu-
stem, obiecując mu pomoc w staraniach o polski
tron, po czym posłowie dworów wiedeńskiego,
berlińskiego i rosyjskiego podpisali porozumienie
w celu uzgodnionego działania (30 sierpnia 1733
roku).
Mimo rosnącego napięcia oraz intensywnej
akcji propagandowej Fryderyka Augusta kilkuna-
stotysięczna rzesza szlachty wybrała na króla 13
września 1733 roku Stanisława Leszczyńskiego,
który wraz z prymasem Potockim i licznymi sena-
torami udał się do Gdańska, by tam oczekiwać
obiecanej zbrojnej pomocy Francji. Tymczasem
Francja, jak to często bywało, starała się przede
wszystkim wykorzystać sytuację, by stając jakoby
w obronie wolnej elekcji w Polsce, rozpocząć
wojnę z Austrią dla własnych zdobyczy nad Re-
nem i we Włoszech, do Polski zaś wysłała nie-
zbyt liczny oddział pod dowództwem Louisa Ro-
berta Pielo. Szanse obrońców Leszczyńskiego
walczących w Gdańsku wobec przewagi sasko-
rosyjskiej były niewielkie. Po 4 miesiącach
Gdańsk padł, a Leszczyński przebrany za chłopa
zbiegł do Królewca.
Tymczasem garstka zwolenników Fryderyka
Augusta, zebrawszy 1-2 tysiące szlachty dokonała
— pod osłoną wojsk rosyjskich — jego elekcji, po
czym 17 stycznia 1734 roku odbyła się koronacja.
Senatorów przebywających w Gdańsku zmuszo-
no do uznania Augusta III. Teodora Potockiego,
który odmówił podpisania odpowiednich dekla-
racji, Rosjanie aresztowali. Obawiając się wy-
wózki w głąb Rosji, uznał on królewskość Sasa.
Większość zwolenników Leszczyńskiego zawiąza-
ła tymczasem antysaską konfederację w Dziko-
wie, pod przywództwem ulubieńca szlachty, za-
ledwie 22-letniego Adama Tarły (1713-1744). Mi-
mo jej przymierza z Francją (1735), przy braku
jednak konkretnej francuskiej pomocy, konfede-
racja została rozbita. Ze swej strony Francja wy-
szła z wojny o polską sukcesję wzbogacona o Lo-
taryngię. Zgodziła się na przekazanie jej w książę-
cy zarząd Leszczyńskiemu (zachowującemu tytuł
królewski), w zamian za co formalnie (1736) zre-
zygnował on z korony polskiej. Nie tracił jednak
kontaktów z krajem. Jego dwór w Lunéville pod
Nancy, wraz z założoną szkołą kadetów, stanowił
ważny ośrodek przygotowujący grunt pod refor-
my w Polsce. Sam Leszczyński opublikował trak-
tat te reformy zarysowujący pt. Głos wolny wol-
ność ubezpieczający (1749).
August III okazał się władcą zdolnym, choć
nie wybitnym, wcale — jak to wykazał Jacek Sta-
szewski — nie „gnuśnym” czy „marionetką” w rę-
ku urzędników, w Europie poważanym, wy-
kształconym i pracowitym, mecenasem sztuki,
umiejącym dobierać sobie współpracowników.
Starał się o to, by polski aparat państwowy dzia-
łał i by sejmy dochodziły do skutku, lecz naj-
bardziej wówczas szkodząca interesowi Polski,
wroga Familii, koteria Potockich blokowała za-
równo starania króla, jak i bardziej rozwinięty
program reform Czartoryskich.
W efekcie za Augusta III żaden sejm nie do-
szedł do skutku, poza pierwszym z 1736 roku, na
którym uchwalono amnestię dla uczestników
konfederacji dzikowskiej. Bezwład machiny sej-
mowej zmuszał Augusta do rządów pozasejmo-
wych typu ministerialnego, w których coraz
większe kompetencje kumulował zdolny minister
Henryk Brühl. Fakt ten, a także niezadowalające
żadnej z grup magnackich rozdawnictwo urzędów
wzburzały społeczność szlachecko-magnacką. Do
grupy Potockich i Familii doszło jeszcze stronnic-
two hetmańskie Branickich, nie mówiąc już
o trzęsących Litwą Radziwiłłach. Król nie był w
stanie zapobiec anarchii wewnętrznej nie tylko
dlatego, że metoda wygrywania jednej grupy
magnackiej przeciw drugiej nie była wystarczają-
ca, lecz w dużym stopniu dlatego, że mieszanie
się obcych mocarstw do spraw wewnętrznych
Polski, głównie Rosji, Austrii i z rosnącym nasile-
niem Prus Fryderyka II (1740-1786), który w 1740
roku zajął, będący w rękach Austrii Śląsk (prócz
księstw opawsko-karniowskiego i cieszyńskiego),
doszło do wielkich rozmiarów.
Okres 1733-1743 stal pod znakiem szukania
przez króla jakiegoś efektywnego sposobu rzą-
dzenia. Wysunął on nawet koncepcję utworzenia
wspólnego polsko-saskiego rządu. Chciał zwięk-
szenia (aukcji) wojska i z pomocą Teodora Potoc-
kiego rozpoczęto nad tym prace na sejmie 1736
roku, lecz w ostatecznym rachunku nie udało mu
się ujarzmić samowoli Potockich, występujących
przeciw królowi, a nawet prowadzących własną,
propruską (odmienną aniżeli król) politykę za-
graniczną. Z królem natomiast w tym względzie
zgodna była Familia, nastawiona antyprusko
i skłonna do działań opartych na stosunkach
z Rosją.
Król szybko zdał sobie sprawę, że nie uda mu
się stworzyć niezależnej od stronnictw magnac-
kich sieci urzędniczej, spełniającej polecenia dwo-
ru. Zbliżył się zatem do Czartoryskich. Lata 1743-
1752 były okresem walki króla i Familii o refor-
my. Na sejmie 1744 roku miano dokonać aukcji
wojska i reformy skarbu, tworząc specjalne mini-
sterium, lecz dywersyjne działania Prus i Francji
oraz akcja Potockich uniemożliwiły przeprowa-
dzenie odpowiednich ustaw. Zerwane zostały
sejmy 1744 i 1746 roku. Król jeszcze bardziej oparł
się na Brühlu, który — przez wydanie swej córki
za Jerzego Augusta Mniszcha, marszałka nad-
wornego — wszedł w związki z inną aniżeli Czar-
toryscy grupą magnacką. Czartoryscy nie chcieli
dać Brühlowi córki Augusta, Izabeli, co ciężko go
dotknęło i usposobiło źle do Familii.
Wpływy Czartoryskich jednak w kraju rosły,
choć przeciwnicy oskarżali ich o zakusy na wol-
ności szlacheckie. W 1744 roku Stanisław Ponia-
towski ogłosił List ziemianina do pewnego przy-
jaciela z innego województwa, zarysowujący
program reform Familii. Już od 1736 roku w salo-
nie Izabeli z Morsztynów Czartoryskiej (1671-
1758), żony Kazimierza Czartoryskiego, wykuwały
się reformatorskie idee. Stanisław Konarski pisał
swe główne dzieło 0 skutecznym rad sposobie
(1760-1763).
Jednocześnie król czynił wiele dla usprawnie-
nia funkcjonowania państwa. Doskonale działał
system komunikacji z Dreznem. W mieście tym
funkcjonowało biuro z urzędnikami z Jackiem
Ogrodzkim na czele, pośredniczące w kontaktach
króla czy Brühla z Warszawą. Sprawnie funkcjo-
nowała poczta, dostępna dla wszystkich. Wpro-
wadzając do Polski wzory tzw. kameralistyki, czy-
li nowoczesnego systemu urzędniczego, August
III zreorganizował zarząd dóbr stołowych króla.
Powołał Komisję Jego Królewskiej Mości Skar-
bową (zwaną Kamerą). Próbował odnowić pol-
skie mennictwo, dążył do podniesienia stanu
miast królewskich. Rozumiał rolę ludności ży-
dowskiej. W stosunku do Gdańska starał się
prowadzić politykę stopniowego zwiększenia je-
go uzależnienia od króla.
Za jego czasów wyraźny był wzrost gospodar-
czy, szczególnie na zachodnich terenach państwa.
Rozwijała się i modernizowała Warszawa,
w czym zaznaczyła się rola mianowanego przez
króla marszałka wielkiego koronnego Franciszka
Bielińskiego (zmarł 1766). Od niego, zauważmy,
pochodzi nazwa ulicy Marszałkowskiej. Dodat-
kowym czynnikiem tego rozwoju było przenie-
sienie się króla do Warszawy po zajęciu przez
Prusaków Drezna i okupacji Saksonii (1756), co
rozpoczęło wojnę siedmioletnią (1756-1763).
Przedtem król niechętnie odbywał długie podró-
że do Polski, najczęściej rządził lub ogłaszał to, co
trzeba, z przygranicznej Wschowy. Król zamierzał
doprowadzić Warszawę do świetności Drezna.
Plany były wielkie, choć zrealizowano głównie
tzw. Oś Saską. Rozpoczęto prace nad kanalizacją,
zorganizowano oczyszczanie miasta (zajmowała
się tym tzw. Komenda Karowa z taborem około
40 wozów), intensywnie brukowano ulice. Ma-
gnaci budowali w Warszawie pałace. Dwór kró-
lewski stwarzał wzorce kulturowe. Wszystko to
sprawiało, że Warszawa stawała się centrum ar-
tystycznym kraju. August III sprowadzał do War-
szawy artystów: malarzy (jak Marcello Bacciarelli
i Bernardo Bellotto zwany Canalettem), architek-
tów, m.in. Szymona Bogumiła Zuga i Jana Kry-
stiana Kamsetzera, reprezentantów rzemiosł arty-
stycznych. Działała opera, balet i teatr królewski
(wystawiający głównie sztuki Pietro Metastasia).
Jednocześnie okres panowania Augusta III był
czasem pozytywnych przemian w dziedzinie edu-
kacji i nauki. Idee wczesnego oświecenia znajdo-
wały coraz bardziej podatny grunt, czego m.in.
świadectwem był rozwój wolnomularstwa, do
którego akces zgłosili niektórzy Czartoryscy czy
wszechwładny zięć Brühla Jerzy August Mni-
szech. Reformę oświaty rozpoczął zakon teaty-
nów, głównie zaś zakon pijarów. W 1740 roku
Stanisław Konarski założył, przeznaczone dla
nowoczesnego kształcenia elity szlacheckiej, Col-
legium Nobilium. Wkrótce przystąpiono do re-
formy kolegiów pijarskich (było ich około 30).
Również jezuici, których szkolnictwo już od daw-
na weszło w stan marazmu, wzmocnieni przyby-
ciem do Polski w 1762 roku dobrze wykształco-
nych jezuitów francuskich (po zamknięciu w ich
kraju kolegiów jezuickich), zaczęli wprowadzać
pewne zmiany. W Wilnie mecenat rozwijali
szczególnie Ogińscy. Przyczynili się oni do zało-
żenia przy kolegium jezuickim nowoczesnego ob-
serwatorium astronomicznego. W Warszawie
działalność naukowa skupiła się wokół braci Za-
łuskich oraz przybyłego z Lipska Wawrzyńca
Mitzlera de Kolof, wydawcy „Wiadomości Eko-
nomicznych i Uczonych” (1758-1761) i „Patrioty
Polskiego”, od 1763 roku zamienionego na „Mo-
nitor Polski”. Ożywił się ruch wydawniczy, choć
oczywiście wszystko to utopione było jeszcze
w morzu ciemnoty, bigoterii i konserwatyzmu.
2. Koniec panowania Augusta III. Wybór Stani-
sława Augusta Poniatowskiego na króla i pierw-
sze lata jego panowania. Pierwszy rozbiór Polski
(1772)
W ostatnich latach panowania Augusta III na-
stąpiły istotne zmiany w sytuacji międzynaro-
dowej, wywołane głównie szybkim i budzącym
niepokój Europy rozwojem Prus. Powstała koali-
cja francusko-austriacko-rosyjsko-saska, która
wystąpiła przeciw Fryderykowi II, okupującemu
Saksonię. W 1757 roku zwycięstwo nad Francu-
zami, którzy wkroczyli do Niemiec, pod Rossbach,
pozwoliło Fryderykowi ponownie zająć odzyska-
ny na krótko przez Austrię Śląsk. W Polsce król,
który przeniósł się do Warszawy, zbliżył się zno-
wu do Czartoryskich, tym bardziej że zależało mu
na zapewnieniu tronu dla syna Ksawerego. Nie
chciał jednak usunąć Brühla, a to spowodowało
nawrót napięcia.
Tymczasem śmierć w 1762 roku carycy Elżbiety
i objęcie tronu carskiego przez Piotra III z nie-
mieckiego rodu Hollstein w ostatniej niejako
chwili uratowało poważnie zagrożone klęską Pru-
sy. Piotr III wycofał z wojny swe wojsko i zawarł
z Prusami pokój (1762). Ów, jak to nazwano, „cud
Domu Brandenburskiego”, przekreślił dynastycz-
ne plany Augusta III, jego bowiem syn Karol zo-
stał wygnany z Mitawy, gdzie rezydował za zgo-
dą Elżbiety (Rosja już w pełni dominowała
w formalnie jeszcze polskiej Kurlandii). Równo-
cześnie Katarzyna II, która w wyniku zamachu
stanu od 9 lipca 1762 roku (do 1796) przejęła rzą-
dy w Rosji, dała do zrozumienia, że nie jest zain-
teresowana przedłużaniem unii polsko-saskiej.
Miała coraz bardziej krystalizujący się program
kontroli politycznej polskiego przedpola. W Pol-
sce stawiała na Czartoryskich, lecz nie tak jak są-
dzili oni, czyli bez zgody na przejęcie przez nich
władzy po śmierci Augusta III. Wolała mieć króla
oddanego sobie, a takim wydawał się związany
z Czartoryskimi stolnik litewski Stanisław Ponia-
towski, który dwukrotnie — w 1755 i 1757 roku —
posłował z ramienia Familii (a w 1757 roku z ra-
mienia Augusta III i Brühla) do Petersburga, na-
wiązując przy tej okazji bliższy kontakt z przyszłą
carycą. Odpowiednie wytyczne otrzymał amba-
sador rosyjski w Warszawie Hermann Karol Key-
serling, któremu jednak Katarzyna dodała, oba-
wiając się zbytniego zżycia Keyserlinga z polski-
mi magnatami, Mikołaja Wasiliewicza Repnina.
Celem Repnina miało być wprowadzenie w życie
planów rosyjskich, przede wszystkim stworzenie
stanu politycznego podporządkowania Rosji.
Jednym ze środków na tej drodze miało być zbu-
dowanie w Polsce silnego stronnictwa prorosyj-
skiego.
Intryganckie i brutalnie ingerujące w sprawy
polskie postępowanie Repnina skończyło się fa-
talnie. Rozdrażniło szlachecką społeczność, do-
prowadziło w ciągu paru lat do antyrosyjskiego
powstania, a pośrednio do pierwszego rozbioru
Polski, który — tragiczny dla Polski — wcale nie
był zwycięstwem Rosji. Zgadzając się na oddanie
części Polski Prusom i Austrii, zmniejszała ona
bowiem obszar swego bezpośredniego oddziały-
wania na zachód od swych granic.
Na razie Czartoryscy, korzystając z przyzwole-
nia Keyserlinga (za pieniądze oczywiście), wystą-
pili na sejmie konwokacyjnym (7 maja-23 czerw-
ca 1764 roku) z daleko idącym programem reform,
który przedstawił w sławnej mowie sejmowej
główny jurysta Familii, kanclerz koronny Andrzej
Zamoyski (1717-1792). Nie była wprawdzie możli-
wa dalej idąca reforma sejmu, bo na nią nie zga-
dzała się ani szlachta, ani sąsiedzi, lecz wpro-
wadzono wiele usprawnień do prac sejmowych.
Udało się przy tym wyłączyć spod jednomyślno-
ści sprawy wnoszone pod obrady sejmu przez
podskarbiego wraz z powołaną Komisją Skarbo-
wą Koronną bądź Komisją Skarbową dla Wiel-
kiego Księstwa Litewskiego. Owe komisje były
pierwszymi w Polsce organami zarządu central-
nego o charakterze kolegialnego ministerium.
Powołano także, ukrócając władzę hetmanów,
komisje wojskowe. W sumie sejm uchwalił wów-
czas ponad 180 ustaw. Wśród nich znalazła się
ustawa ujednolicająca miary i wagi oraz reformu-
jąca pocztę. Co istotne, postanowiono nie rozwią-
zywać konfederacji, a to w przypadku zwołania
kolejnego sejmu eliminowało liberum veto. Pod
węzłem konfederacji obradował zatem także sejm
z 1766 roku.
Wybór króla — przy obecności oddalonych o 3
mile od Warszawy wojsk carskich i pod okiem
paru tysięcy wojsk prywatnych Familii — odbył
się 6 września 1764 roku z udziałem około 5500
wyborców. W ten sposób tron dostał się jednemu
z najwybitniejszych polskich monarchów, i to za-
równo z punktu widzenia zdolności politycznych,
jak inteligencji, wiedzy i kultury. Inna sprawa, że
działał on w czasie, gdy Polska już przestała się
liczyć na polu międzynarodowym, a dyktat Rosji
był coraz dotkliwszy. Zdając sobie sprawę z tych
uwarunkowań, Stanisław August Poniatowski
dostosowywał do nich swe postępowanie. Mu-
siało ono być zręczne, niedrażniące Rosji, lecz rea-
lizujące cel zreformowania kraju, „rewolucji”, jak
się wyrażał. Nowy król dużą wagę przykładał do
podniesienia poziomu kulturalnego kraju, a to
przyczyniło się do wzrostu prestiżu Polski.
Reformatorska działalność Czartoryskich, a tak-
że zawód co do uległości króla wzmogły czujność
Katarzyny. Samodzielny już Repnin, który zajął
miejsce zmarłego Keyserlinga, starał się wykorzy-
stywać każdy pretekst do kontrolowania Pola-
ków. Pozostawał przy tym w ścisłym kontakcie
z posłem pruskim Gedeonem Benoit. Na rękę
była mu nietolerancyjność polskiej szlachty, nie-
godzącej się na ustępstwa dla niekatolików. Na
razie Repninowi udawało się grupować wokół
siebie opozycję, przy czym skłonił Czartoryskich
do kroku zgubnego, a mianowicie do rozwiązania
konfederacji. Przed rosyjsko-pruskimi naciskami
bardziej zdecydowanie bronił się król, lecz po-
pierająca go grupa posłów była jeszcze zbyt ma-
ła.
Otrzymawszy bardziej ostre instrukcje, Repnin
doprowadził do zawiązania się pod osłoną woj-
ska rosyjskiego dwóch konfederacji niekatolików,
w Toruniu i w Słucku, a także osobnej konfedera-
cji, jak głosił, antykrólewskiej w Radomiu pod
laską Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Gru-
powała ona czołowych przedstawicieli obozu an-
tykrólewskiego, tzw. republikanów (bo nie chcieli
silnej monarchii). Repninowi chodziło o złamanie
obozu Czartoryskich, nie miał zaś zamiaru dążyć
do detronizacji króla, czego, jak również władzy,
domagali się owi „republikanie” oraz resztki obo-
zu saskiego. Już przy podpisywaniu przez Radzi-
wiłła, w obecności wojska rosyjskiego, wygoto-
wanego przez Repnina aktu konfederacji okazało
się, że jest ona zawiązywana przy królu, a nie
przeciw królowi i że żadnych korzyści przeciwnicy
króla i reform nie osiągną. Spowodowało to
przekształcenie się konfederacji radomskiej w an-
tyrepninowską opozycję.
W celu złamania tej opozycji Repnin na sejmie
1767-1768 roku dokonał porwania i wywiezienia
w głąb Rosji (do Kaługi, gdzie przebywali 5 lat)
jej przywódców: biskupów Kajetana Sołtyka, Jó-
zefa Andrzeja Załuskiego, hetmana Wacława
Rzewuskiego i jego syna Seweryna. Następnie
wyłoniona na polecenie Repnina sejmowa dele-
gacja, licząca z marszałkami konfederacji Karolem
Radziwiłłem i Stanisławem Brzostowskim 70
osób, uchwaliła tzw. prawa kardynalne, utrwala-
jące tradycyjny ustrój Polski. Poddano je pod
gwarancję Rosji. Novum w tych prawach było
wyłączenie „materii ekonomicznych” spod libe-
rum veto. Udało się także skłonić zrażonego do
opozycji Repnina, który zbliżył się do Czartory-
skich i króla, do zgody na wprowadzenie zasady
większości głosów na sejmikach.
Ta porażka utwierdzała opozycję w oporze.
Zawiązała ona pod przewodnictwem Józefa Puła-
skiego (1704-1769) 29 lutego 1768 roku w Barze na
Podolu nową konfederację (tzw. barską) pod ha-
słem obrony religii, wolności szlacheckiej, a także
przeciw królowi oraz ingerencji Rosji.
Konfederaci w samym Barze zostali szybko
pokonani, lecz zdążyli przyczynić się do wybuchu
na Ukrainie buntu chłopskiego, skierowanego
przeciw szlachcie domagającej się pańszczyzny
oraz przeciw arendarzom żydowskim. Ta tzw. ko-
liszczyzna, niosąca mord i zniszczenie, została
krwawo zdławiona przez łącznie działające woj-
ska rosyjskie i polskie.
Tymczasem konfederacja barska, przeniósłszy
się na tereny Małopolski, Litwy i Wielkopolski,
przybrała formę mało skoordynowanego wrze-
nia, wybuchającego w coraz to innych regionach
kraju. W tych zmaganiach z wojskiem rosyjskim
brało udział na raz nie więcej aniżeli kilkanaście
tysięcy, choć przez szeregi konfederackie przewi-
nęło się w sumie ponad 150 tysięcy ludzi. Pewne
oparcie mieli konfederaci w Turcji i Francji, lecz
akt detronizacji króla i próba jego porwania (1771)
skompromitowały ich w oczach Europy. Z pomo-
cy dla konfederatów wycofała się Francja; schro-
nienie mieli jedynie w pozornie neutralnej Au-
strii.
Rosnący w kraju chaos, zniszczenia, zaangażo-
wanie dużych sił rosyjskich — wszystko to stwo-
rzyło dogodne warunki do aneksji polskich tery-
toriów. Już w lutym 1769 roku Austria zagarnęła
Spisz, stanowiący od XV wieku polską enklawę,
zaś w 1770 roku dodatkowo starostwa czorsztyń-
skie, nowotarskie i sądeckie. Także w 1770 roku
(sierpień) Fryderyk II nakazał zaciągnięcie tzw.
kordonu sanitarnego, odgradzającego, pod pozo-
rem ochrony swego państwa przed zarazą, Pomo-
rze Gdańskie i część Wielkopolski od reszty ziem
polskich.
Nie był to jeszcze uzgodniony politycznie roz-
biór. Rosja i Austria pozostawały w stanie rywa-
lizacji w Turcji, a ponadto Austria nie mogła za-
pomnieć Prusom zagarnięcia Śląska. Te sprzeczno-
ści potrafił swą przebiegłą dyplomacją przezwy-
ciężyć Fryderyk II.
Przede wszystkim chodziło o skłonienie Rosji
do modyfikacji jej koncepcji podporządkowania
całej Polski, niezmniejszonej na rzecz innych pań-
stw. Fryderyk II spotkał się z młodym cesarzem
Józefem II w Nysie (25 sierpnia 1769 roku), którą
wraz ze Śląskiem zabrał przecież Austrii. Z przyję-
cia propozycji spotkania się właśnie tam wnio-
skował, że Austria nie sprzeciwiłaby się nabyt-
kom pruskim także w Polsce. Jeszcze wcześniej
król pruski przedłożył Katarzynie projekt wspól-
nych aneksji w Polsce (rzekomo podsunięty mu
przez „hrabiego Lynara”).
Plan bardzo odpowiadał rosyjskim zwolenni-
kom rozbioru, liczącym (jak się okazało słusznie)
na bogate nadania na zagrabionym terenie.
Groźba konfliktu z Austrią i załamanie się planu
wciągnięcia króla i Czartoryskich do walki z kon-
federatami barskimi skłoniły Katarzynę — już na
początku 1771 roku — do zgody na koncepcję roz-
bioru. Austria wprawdzie wolałaby powrót Ślą-
ska lub nabytki w Rzeszy, lecz przystała także na
nabytki w Polsce.
W wyniku pierwszego rozbioru Polski do pań-
stwa pruskiego weszło Pomorze Gdańskie (za
sprawą Anglii, Holandii i Rosji bez Gdańska i To-
runia) oraz część Wielkopolski wraz z Kujawami,
w sumie 36 tys. km2 rozwiniętych gospodarczo
terenów z 580 tysiącami ludności. Austria zagar-
nęła znaczny szmat Małopolski, a mianowicie
ziemie położone na południe od Wisły i Sanu,
prawie całe województwo ruskie (bez ziemi
chełmskiej i bełskiej) oraz część podlaskiego i wo-
łyńskiego, w sumie 83 tys. km2 z 2650 tysiącami
mieszkańców, głównie Polaków (na wschodzie
poza miastami i szlachtą głównie Rusinów). Ro-
sja wcieliła w swe granice Białoruś wschodnią
i polskie Inflanty, to jest województwo inflanc-
kie, północną część połockiego, prawie cale wi-
tebskie, mścisławskie i południowo-wschodnią
część mińskiego, w sumie 92 tys. km2 z około
1300 tysiącami mieszkańców.
Poprzez narzucony Polsce traktat handlowy
z 1775 roku Prusy ograniczyły kontakty polskie
z Gdańskiem, którego rozwój hamowały wszel-
kimi siłami. Handel Polski z własnym miastem
Gdańskiem potraktowany został jako tranzyt
przez terytorium pruskie i obłożony cłem w wy-
sokości 12%. Prusy zyskiwały około 5 milionów
złp rocznie z samych ceł płaconych przez kupców
polskich. Dla porównania podajmy, że dochody
budżetu polskiego sięgały wówczas 15 milionów.
Austria z samego eksportu do Polski soli z za-
garniętych polskich kopalni i eksportu wina po-
zyskiwała rocznie około 15 milionów złp. Te licz-
by przekonują także o ekonomicznych przesłan-
kach dokonanego rozbioru. Militaryzujące się
państwa absolutne stale potrzebowały pieniędzy.
Rosjanie po upadku konfederacji wysłali wiele
tysięcy jej uczestników na Sybir, nie bacząc na to,
że dokonują gwałtu na terenie innego państwa.
3. Walka o reformy. Konstytucja 3 maja. Rozwój
gospodarczy i kulturalny kraju (1772-1791)
Równolegle z absurdalną akcją propagandową
Prus, Rosji i Austrii, mającą usprawiedliwić
w oczach opinii europejskiej rozbiór, zbijaną bez
trudu przez sterowaną przez Stanisława Augusta
Poniatowskiego polską argumentację, trwały sta-
rania zaborców, w szczególności Rosji, o zwołanie
sejmu „zatwierdzającego” dokonane aneksje. Rea-
lizatorem rosyjskiej polityki w Polsce został pru-
sofilsko nastawiony ambasador Otto Magnus ba-
ron von Stackelberg (1736-1800). Miał on stawiać
na króla, lecz zarazem szachować go dostatecznie
kontrolowaną opozycją, do której należeli teraz
niektórzy byli konfederaci radomscy i barscy
(część z nich przeszła proces politycznego otrzeź-
wienia), po części Czartoryscy, obecnie związani
rodzinnie z Potockimi, i ich klientela. Stackelberg
miał działać mniej brutalnie, bardziej długo-
falowo, realizując ideę protektoratu, lecz zwalcza-
jąc, jak się wyraził, polskie „fantazje niepodległo-
ści”.
Z trudem zorganizowana przedsejmowa proro-
syjska konfederacja (by wyeliminować liberum
veto) powstała pod marszałkostwem karierowi-
cza i skorumpowanego kuchmistrza koronnego
Adama Ponińskiego (1732-1798), od 1773 roku
podskarbiego wielkiego koronnego. Akt konfede-
racji podpisało 60 posłów. Podpisali go także, ca-
ły czas grający na zwłokę, lecz niewidzący innego
wyjścia, król i senat. Opozycja Tadeusza Rejtana
(1742-1780) i grupy posłów została złamana po 3
dniach dramatycznego oporu.
Znów powołana została, co niemal udało się
królowi storpedować, delegacja do przygotowa-
nia ustaw. Ta, by ciągnąć ze swej pracy jak naj-
większe korzyści (łapówki sądowe, rozdawnictwo
dóbr skasowanego zakonu jezuickiego i królewsz-
czyzn, wysokie gratyfikacje i pensje, załatwianie
spraw prywatnych itd.), przedłużała w nieskoń-
czoność obrady. Sejm w związku z tym trwał
prawie 2 lata: od 19 kwietnia 1773 do 19 marca
1775 roku. Ratyfikacja traktatów rozbiorowych
nastąpiła 13 września 1773 roku przy ciągłych na-
ciskach Stackelberga. Tekst został narzucony.
Udało się jedynie pominąć w uchwale „uzasad-
nienia” rozbioru w wersji zaborców.
Rosja, po pokoju z Turcją w Küczük-Kajnardży
(1774), poczuwszy się pewniej na polu międzyna-
rodowym, zdecydowała się bardziej stanowczo
realizować program uczynienia z Polski państwa
przez nią kontrolowanego, lecz w ograniczonym
zakresie zdolnego do funkcjonowania. Zgodziła
się zatem, by ów długi sejm rozbiorowy prze-
prowadził także pewne, uzgodnione wcześniej
przez państwa zaborcze, reformy. Nie dotyczyły
one jednakże podstaw ustrojowych zagwaranto-
wanych w 1764 roku, lecz władzy wykonawczej.
Główną reformą polityczną było powołanie
najwyższego organu rządowego — Rady Nieusta-
jącej. Miała ona zarówno ograniczać władzę kró-
lewską, jak i samowolę magnatów, porządkując
przy tym nieco zasady funkcjonowania państwa.
Składała się z 36 członków powoływanych przez
sejm; z urzędu przewodniczył jej król. Postano-
wiono, że wszyscy członkowie Rady (konsyliarze)
powinni mieć przygotowanie urzędnicze, co
sprawiało, że miała ona duże znaczenie dla pro-
cesu wykształcania się w Polsce warstwy nowo-
czesnych urzędników. Rada dzieliła się na pięć
departamentów: Interesów Cudzoziemskich, Poli-
cji czyli Dobrego Porządku, Wojskowy, Sprawie-
dliwości i Skarbowy. Nie zniesiono jednak komi-
sji powołanych na sejmach 1764 i 1766 roku, co
dawało magnackim ministrom (głównie hetma-
nom) własne pole do działania. Był to także ele-
ment gry politycznej. Całkowicie królowi podpo-
rządkowana została natomiast powstała z jego
inicjatywy Komisja Edukacji Narodowej (1773),
pierwsze ministerstwo oświaty w Europie. Dla
komisji tej przeznaczono dochody ze skasowa-
nych dóbr zakonu jezuickiego.
Nowa taktyka Stackelberga także zakończyła
się fiaskiem. Nie udało mu się uczynić Rady Nie-
ustającej narzędziem w swym ręku. Jak pisze Ad-
am Skałkowski, król potrafił ją „przetkać poży-
tecznymi pracownikami i oddanymi mu”. Nie
udało się także Stackelbergowi skutecznie kontro-
lować opozycji, której liderem stał się obecnie
Franciszek Ksawery Branicki, od 1774 roku het-
man wielki koronny. Opozycja pozbawiona była
programu; łączyła ją jedynie nienawiść do króla,
czyli do silnej władzy, oraz do reform, w tym do
Rady Nieustającej. Gotowa była zarówno szer-
mować hasłami „patriotyzmu”, podkreślając swą
antyrosyjskość, jak i udawać się po protekcje do
Stackelberga czy do samego Petersburga. Tym
samym walka o reformy stawała się coraz
ostrzejsza.
Katarzyna II, chcąc blokować reformatorskie
dążenia, nie zgodziła się na dalsze odbywanie
sejmów pod węzłem konfederacji. Sejmy 1778,
1780, 1782-1784 i 1786 były zatem sejmami „wol-
nymi” z obowiązującym liberum veto. Jak
stwierdza Jerzy Michalski, były one „ustawo-
dawczo niemal zupełnie jałowe”. Sejm 1780 roku
odrzucił zbiór praw (kodeks) przygotowany na
polecenie króla i kół reformatorskich przez An-
drzeja Zamoyskiego. Kodeks ten rozszerzał prawa
mieszczan, poprawiał sytuację chłopów oraz po-
rządkował spraw- stosunku Kościoła do państwa.
W odrzuceniu kodeksu szczególnie negatywną ro-
lę odegrał nuncjusz papieski Giovanni Andrea
Archetti.
Na sejmie 1786 roku hetman Branicki prze-
prowadził wsteczną ustawę, pozbawiającą nie-
szlachtę możliwości uzyskiwania szarż oficerskich.
Wywołało to entuzjazm szlachty, lecz zarazem
smutną refleksję króla nad siłą „przesądu sarmac-
kiego”. Okazywało się, że drogą parlamentarną,
przy sejmie „wolnym”, dalsze reformy są niemoż-
liwe.
Stanisław August liczył na możliwość konflik-
tu między Austrią a Rosją oraz na zaangażowanie
Rosji w wydzieranie imperium otomańskiemu
kolejnych terytoriów. Chciał to wykorzystać do
podniesienia znaczenia międzynarodowego Pol-
ski i rozszerzenie jej autonomii wewnętrznej.
Bezpośrednie spotkanie króla z Katarzyną II
w 1787 roku w Kaniowie nie przyniosło jednak
oczekiwanych rezultatów. Katarzyna zbyła za-
równo opozycję, jak i Stanisława Augusta zgodą
na zawarcie sojuszu z Polską i pewne zwiększenie
(powyżej 30 tysięcy) liczebności wojska polskie-
go, co miało zostać dokonane — co ważne — na
skonfederowanym sejmie 1788 roku.
Owa zgoda na sejm skonfederowany, uła-
twiona zaangażowaniem Rosji w wojnę z Turcją
(w sierpniu 1787 roku wypowiedziała ją Turcja)
oraz wojną ze Szwecją, która — zachęcona przez
Anglię — zaatakowała Rosję w czerwcu 1788 ro-
ku, przyniosła skutki przez Katarzynę nieprzewi-
dywane. Sejm 1788-1792 roku, zwany Czterolet-
nim lub Wielkim, stał się apogeum polskich dzia-
łań reformatorskich. Jego dzieło było po części
planowane, po części żywiołowe — ułatwione
panującą wówczas sytuacją międzynarodową;
było również efektem zmian w świadomości wie-
lu Polaków.
Z punktu widzenia zasad ustrojowych państwa
i jego społecznych podstaw w toczonych dysku-
sjach, licznych pismach politycznych (z dziełami
Stanisława Staszica i Hugona Kołłątaja na czele)
zderzały się dwa modele: republikański i monar-
chiczny, przy czym różnica między nimi polegała
na pozycji króla. W modelu republikańskim su-
werenem powinien być „naród” (to znaczy sejm),
w modelu monarchicznym król współpracujący
z sejmem. Paradoks polskiej sytuacji polegał na
tym, że pod sztandarem republikanizmu wystę-
powali zarówno ci, którzy rozumieli konieczność
głębokich reform, jak i konserwatywni magnaci,
niecofający się przed polityczną zdradą.
W pierwszej fazie sejmu (od jesieni 1788 do 26
marca 1789 roku), którego marszałkiem został
Stanisław Małachowski (1736-1809), przewagę
miały grupy „republikańskie” (tzw. Puławianie
związani z Czartoryskimi oraz stronnictwo het-
mańskie z Branickim), wprowadzające w życie
zasady sejmu rządzącego, a więc sprawującego
również władzę wykonawczą. Swą nasilającą się
retoryką antyrosyjską koła te przeciągały na swą
stronę wielu zwolenników króla. Dlatego doszło
do entuzjastycznego zniesienia Rady Nieustają-
cej, a także do powzięcia uchwały o 100-
tysięcznym wojsku (w sierpniu 1789 roku osią-
gnięto już stan 45 tysięcy) i o poważnym zwięk-
szeniu podatków (10% od dochodów z dóbr
świeckich i 20% z kościelnych — ustawa z 26 mar-
ca 1789 roku). Dodajmy, że w Polsce podatki były
bardzo niskie. W Anglii były 34 razy wyższe na
głowę, we Francji i Austrii 31 razy, w Rosji i Pru-
sach 6 razy. Dochody państwowe w Rosji wzro-
sły w XVIII wieku 15 razy, w Austrii 5 razy,
a w Polsce 2,5 raza.
W tej fazie sejmu Prusy złożyły deklarację su-
gerującą możliwość przymierza z Polską, co było
taktycznym manewrem pruskim, nakierowanym
na storpedowanie zapowiedzianego sojuszu Pol-
ski z Rosją, a równocześnie na zadrażnienie sto-
sunków z Rosją. Wielu zwolenników reform było
przekonanych o szansie uniezależnienia się przez
to przymierze od Rosji. Tymczasem Rosja skorzy-
stała z pretekstu zbliżenia Polski do Prus i wyco-
fała się z obietnicy sojuszu wojskowego z Polską.
Przymierze z Prusami zawarto 29 marca 1790 ro-
ku.
Druga faza sejmu — od ustawy wojskowej
i podatkowej z marca 1789 roku do zbliżenia kró-
la z Ignacym Potockim 4 grudnia 1790 roku — sta-
ła pod znakiem wyraźnego wzrostu wpływów
króla w sejmie. Tak jak on przewidywał, nie było
w praktyce możliwe realizowanie zasady sejmu
rządzącego. Machina sejmowa była na to zbyt
ociężała, a przy tym nie wszystkie sprawy mogły
być jawnie roztrząsane. W łonie opozycji dokona-
ła się polaryzacja stanowisk. Z jednej strony wy-
odrębniło się właściwe stronnictwo „patriotycz-
ne”, chcące reform i skłonne do współdziałania
z królem, a z drugiej konserwatywne stronnic-
two hetmańskie wraz ze wszystkimi przeciwni-
kami reform i wzmocnienia państwa. W rezulta-
cie Stackelberg był coraz bardziej izolowany.
Nie bacząc na przedstawione 2 sierpnia 1790
roku sejmowi, przygotowane jeszcze w duchu
koncepcji narodu szlacheckiego, zasady opraco-
wania projektu konstytucji, król wziął sprawę
treści konstytucji w swe ręce i po historycznym
spotkaniu z Ignacym Potockim w dniu 4 grudnia
1790 roku, wykorzystując inspirację i pomoc ludzi
działających poza sejmem (Józef Wybicki, Andrzej
Zamoyski, Stanisław Staszic, Jan Potocki, Franci-
szek Salezy Jezierski, Józef Pawlikowski, a szcze-
gólnie Hugo Kołłątaj, Scipione Piattoli), opraco-
wano niezależny od sejmowych założeń projekt
konstytucji. Wówczas to związana z Kołłątajem
grupa łudzi działających na rzecz reform zyskała
miano Kuźnicy Kołłątajowskiej, jako że wykuwa-
ły się tam nowe idee i rozwiązania. Jednocześnie
mieszczanie sami upomnieli się o należne im
prawa. Dodajmy, że pisali do sejmu supliki także
chłopi.
Z inicjatywy pochodzącego z wielkopolskiego
Bledzewa prezydenta starej Warszawy Jana De-
kerta (1738-1790) przybyli do Warszawy przedsta-
wiciele przeszło 200 miast królewskich i ubrani
na czarno przeszli 25 listopada 1789 roku w proce-
sji przez miasto. Owa „czarna procesja” wzbudziła
mieszane uczucia. Konserwatystom kojarzyła się
z wydarzeniami wybuchłej 14 lipca 1789 roku
rewolucji francuskiej, król zaś obawiał się wystą-
pień pospólstwa.
Do wzrostu pozycji króla w sejmie przyczynił
się także fakt przedłużenia kadencji sejmu, ciągle
jako skonfederowanego, i dołączenie nowo wy-
branych posłów, bardziej niż stary komplet
otwartych na reformy. Obradowało teraz blisko
500 posłów.
W czasie gdy w otoczeniu króla trwały prace
nad nowym projektem konstytucji i dyskusje nad
przedłożonymi sejmowi założeniami, przeprowa-
dzono (24 marca 1791 roku) prawo o sejmikach,
usuwające z nich szlachtę nie- posesjonatów
(drobną) oraz prawo o miastach (z 18 kwietnia),
które potem weszło do konstytucji. Wprawdzie
nie dano mieszczanom pełnoprawnej reprezenta-
cji w sejmie (plenipotenci mogli jedynie zgłaszać
postulaty miast), lecz mogli oni wchodzić do ko-
misji. Usamodzielniono samorząd miast kró-
lewskich, umożliwiono mieszczanom nabywanie
dóbr ziemskich, zapewniono nietykalność osobi-
stą i dostęp do urzędów cywilnych i — obecnie —
także szarż wojskowych, oraz ułatwiono nobilita-
cję mieszczan. Natomiast szlachectwo nadal pozo-
stawało szczytem awansu społecznego.
Mimo wzrostu wpływów stronnictwa królew-
skiego król i jego otoczenie reformatorskie oba-
wiali się poddać opracowany tekst konstytucji
normalnej procedurze sejmowej bez odpowied-
nich przygotowań. Do tych przygotowań należał
wybór terminu głosowania nad konstytucją bez-
pośrednio po przerwie wielkanocnej, kiedy skład
izby był osłabiony, oraz związanie znacznej gru-
py posłów i senatorów (około 100 osób) przysię-
gą działania na rzecz konstytucji. W ten sposób,
przy bacznej uwadze zgromadzonego społeczeń-
stwa Warszawy, uchwalono 3 maja 1791 roku
konstytucję jako całość, nie dopuszczając do
szczegółowych nad nią dyskusji.
Konstytucja 3 maja, która miała być wstępem
do dalszych uregulowań ustrojowych, wprowa-
dzała w Polsce monarchię konstytucyjną i choć
nie łamała przewagi szlachty, to jednak operowa-
ła już — acz niekonsekwentnie — nowoczesnym
pojęciem narodu jako narodu obejmującego
wszystkie stany. Chłopów wzięto „pod opiekę
prawa i rządu krajowego” (co było na razie ogól-
ną deklaracją) oraz gwarantowano wolność oso-
bistą dla przybywających do Polski nowych
osadników. Przeprowadzona została unifikacja
państwowa Korony i Wielkiego Księstwa Litew-
skiego, co oznaczało wprowadzenie wspólnych
instytucji centralnych, wspólnego wojska i skar-
bu. Liberum veto zostało zniesione, ograniczono
rolę senatu, a wzmocniono pozycję króla. Tron
miał być dziedziczny. Wprowadzono najwyższą
władzę wykonawczą — Straż Praw z królem na
czele. Była to swego rodzaju rada ministrów, któ-
rych miało być pięciu: policji, wojny, skarbu,
spraw zagranicznych i edukacji. Podporządkowa-
ne jej zostały działające już w kraju komisje po-
rządkowe cywilno-wojskowe. Konstytucja 3 maja
zyskała uznanie Kościoła, który włączył się do jej
propagowania. Papież Pius VI w osobnym breve
błogosławił Konstytucję.
4. Przemiany w gospodarce, strukturze społecznej,
życiu intelektualnym i artystycznym
Życie gospodarcze toczyło się jeszcze w trady-
cyjnych koleinach, jednak szczególnie na zacho-
dzie nastąpiło — jak już stwierdziliśmy (por. i ar-
tystycznym V punkt 1) — wyraźne ożywienie
i rozwój miast. Procesy te uległy intensyfikacji
w czasach stanisławowskich. Wielkopolska stała
się silnym ośrodkiem produkcji włókienniczej,
głównie sukna, w znacznym stopniu eksporto-
wanego na wschód, m.in. aż do Chin. Około 12%
ludności Wielkopolski związane było z różnymi
gałęziami przemysłu tekstylnego, gdzie produ-
kowano 60-70% tkanin wełnianych i mieszanych
wytwarzanych w ogóle w Rzeczypospolitej.
Znaczna dynamika dała się zauważyć także
w Małopolsce. W Krakowie liczba warsztatów
rzemieślniczych wzrosła z około 330 w 1720 roku
do około 770 w latach 1787-1791. Szybko rosła
Warszawa i warszawskie rzemiosło. Ludność sto-
licy wzrosła do 120 tysięcy.
Na wsiach widoczny był proces przechodzenia
od pańszczyzny do opłat pieniężnych (czynszów)
oraz nowe osadnictwo. W Wielkopolsce w XVIII
wieku powstało około 800 nowych osad (głów-
nie tzw. olęderskich, tak nazywanych od wcze-
śniejszego osadnictwa holenderskiego na Pomo-
rzu). Około połowę ludności osad olęderskich
stanowili przybysze z Niemiec, chętnie osadzani
przez właścicieli dóbr. Tego rodzaju osadników
dotyczyła wspomniana (por. punkt 3) gwarancja
Konstytucji 3 maja.
W Zagłębiu Staropolskim rozwijało się inten-
sywniej aniżeli poprzednio górnictwo rud żelaza
oraz hutnictwo. Znajdowało się tam około 70%
wielkich pieców pracujących na ziemiach pol-
skich. Ożywiło się także górnictwo metali nieże-
laznych. We wsiach podgórskich regionu krakow-
skiego rozwijał się włókienniczy przemysł chłop-
ski. Wielcy właściciele ziemscy zaczęli zakładać
manufaktury, czyli zakłady zatrudniające większą
liczbę pracowników (głównie pańszczyźnianych
chłopów), w których stosowano techniki rze-
mieślnicze, lecz gdzie można było wprowadzić
bardziej zaawansowany podział pracy. Nowocze-
śniejsze podstawy miały manufaktury w mia-
stach, lecz one z kolei miały trudności ze znale-
zieniem rąk do pracy. W sumie znanych jest do-
tą d na ziemiach polskich około 340 manufaktur
różnego rodzaju. Rola ich, produkujących głów-
nie wyroby luksusowe, w globalnej produkcji
kraju nie była wielka. Najczęściej ich byt był
krótki. Nie trwał na przykład długo ośrodek
przemysłowy założony przez Antoniego Tyzen-
hausa (1733-1785), twórcę również korpusu kade-
tów w Grodnie (1773), Królewskiej Szkoły Lekar-
skiej (1776) i wielu szkół zawodowych. Wspo-
mnieć trzeba o znacznym rozwoju za czasów Sta-
nisława Augusta Poniatowskiego produkcji zbro-
jeniowej. Król założył m.in. manufakturę broni
w Kozienicach (1788-1794). Produkowała ona
średnio rocznie około 1000 karabinów. Starano
się o usprawnienie komunikacji, kopano kanały.
Wymienimy tu Kanał Ogińskiego, łączący Nie-
men z Dnieprem, o długości 47 km, co umożliwia-
ło ruch statków między Morzem Czarnym a Bał-
tykiem, oraz tzw. Kanał Królewski, łączący Wisłę
z Dnieprem, o długości 80 km.
Eksport zboża już nie był tak duży jak w XVI
i pierwszej połowie XVII wieku, handel wołami
ustał w związku z zagarnięciem przez Austrię Ga-
licji, lecz w sumie obroty handlu zagranicznego,
z uwagi na rosnący popyt na wiele towarów,
wzrosły. Jaki był ogólny bilans handlowy kraju,
nie wiemy. Na pewno pozytywny miała Wielko-
polska. Stosunki monetarne nie sprzyjały rozwo-
jowi gospodarczemu. Zbyt dobry pieniądz za Sta-
nisława Augusta przyczyniał się do jego odpły-
wu z kraju.
Ogólna struktura społeczna kraju nie zmieniła
się w sposób bardziej zasadniczy. Nadal trwały
procesy koncentracji własności, zwiększające
ekonomiczną, polityczną i kulturową przewagę
magnaterii i bogatej szlachty. Cała szlachta, choć
nadal myśląca tradycyjnie, zaczęła przejawiać
tendencję do nowych postaw. Pokolenie daw-
nych „sarmatów”, biorące udział w konfede-
racjach radomskiej i barskiej, pełne haseł o wol-
ności, Bogu i ojczyźnie, lecz nierozumiejące zmie-
niającej się rzeczywistości, schodziło stopniowo
ze sceny politycznej, zaś pokolenie młodsze ope-
rowało już w dużym stopniu innym rozumieniem
świata i potrzeb kraju. Jak wynika z badań Jerze-
go Koweckiego, posłowie debiutujący na Sejmie
Czteroletnim głosowali dość zgodnie za Konsty-
tucją 3 maja. Do magnaterii idee oświecenia do-
cierały w jeszcze większym stopniu. Reprezento-
wali oni jednak dziwną nieraz mieszankę wyso-
kiej kultury i wiedzy, a także działalności na rzecz
edukacji i kultury, z uporczywym bronieniem
wstecznych pozycji politycznych. W sumie szlach-
ta obejmowała w Polsce około 25 tysięcy rodzin.
Na jej czele stało 20-30 rodów magnackich, które
w drugiej połowie XVIII wieku obsadziły około
połowy dożywotnich funkcji senatorskich i mini-
sterialnych. Reszta była niemal w całości piasto-
wana przez bogatą szlachtę.
Zmiany w poglądach na życie gospodarcze oraz
na pojęcie narodu szły w parze z osłabieniem
tendencji dewocyjnych w życiu religijnym. Reli-
gia nadal wypełniała w sposób dominujący
światopogląd ówczesnych ludzi, jednak stopnio-
wo oprócz niej ważne miejsce w ich świadomości
zdobywały sobie różne inne treści. Pozytywne
przemiany zachodziły też w samym Kościele.
Oświeceni katolicy świeccy występowali
o zmniejszenie wielkiej liczby świąt, prymas Mi-
chał Poniatowski preferował bractwa miłosier-
dzia zamiast bractw dewocyjnych. Wzrastały po-
nownie nastroje tolerancyjne, zwiększała się nie-
chęć do mistyki i życia kontemplacyjnego, upra-
wianego przez zakony oskarżane o próżniactwo.
W samym Krakowie prymas Poniatowski skaso-
wał ponad 40 klasztorów, a przedtem sejm 1764
roku zakazał zakładania nowych („nadto pomno-
żonych”, jak zauważano).
Zdecydowanie dominował w kraju Kościół ka-
tolicki, choć już trudno by mówić o dalszej eks-
pansji katolicyzmu. Prawosławnych było w Pol-
sce już niewielu: około 340 parafii wobec około 9
tysięcy unickich. W wielkopolskiej części diecezji
poznańskiej w latach 1777-1787 katolicy stanowili
67%, protestanci (głównie luteranie) 27%, Żydzi
6%. Nadal rozwijało się wolnomularstwo, głoszą-
ce idee humanitaryzmu oraz kosmopolityzmu.
W Warszawie, centrum wolnomularstwa, głów-
nymi działaczami byli Alojzy Fryderyk Brühl
i August Moszyński. W 1777 roku do wolnomu-
larstwa przystąpił sam Stanisław August Ponia-
towski i wiele najlepszych umysłów spośród ów-
czesnej elity. Warto podkreślić duży udział w lo-
żach wolnomularskich osób pochodzenia nieszla-
checkiego. Wśród ludności żydowskiej szerzył się
w tym czasie tzw. ruch frankistowski; większe
jednak wpływy miał chasydyzm. Rozwijający się
obok niego nurt oświeceniowy (Haskalah) objął
wszelkie dziedziny życia ludności żydowskiej.
W czasach stanisławowskich nastąpił znaczny
rozwój obiegu informacji oraz większe aniżeli
przedtem otwarcie się różnych źródeł, skąd moż-
na było czerpać wiedzę. Przede wszystkim rosła
liczba wydawanych książek oraz ich czytelnictwo.
W ponad 1/3 domów mieszczańskich w Poznaniu
były księgozbiory. Umocniła się pozycja War-
szawy jako głównego w Polsce ośrodka drukar-
stwa. Dużym ośrodkiem drukarskim pozostał na-
dal Kraków (pięć drukarń w drugiej połowie
XVIII wieku). Aktywne było pod tym względem
Wilno. Rozwijała się w dalszym ciągu prasa.
Mimo prób Kościoła wprowadzenia również do
prasy cenzury prewencyjnej w praktyce aż do
konfederacji targowickiej, która zmroziła kraj
(por. punkt 5), cenzura ta nie istniała. Po zniesie-
niu zakonu jezuitów w 1773 roku ustał ich mono-
pol prasowy, lecz w innej formie starał się go
podtrzymać były jezuita, ks. Stefan Łuskina, wy-
dający od 1774 roku „Gazetę Warszawską”.
Wpływała ona negatywnie na świadomość wal-
czącego o reformy społeczeństwa, zwalczała bo-
wiem idee oświecenia, działała na rzecz Rosji
i konfederacji targowickiej. Monopol „Gazety
Warszawskiej” trwał do 1790 roku, kiedy to wy-
chodzić zaczęła zaprojektowana przez Ignacego
Potockiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, Józefa
Weyssenhoffa i Tadeusza Mostowskiego „Gazeta
Narodowa i Obca” (od 1 stycznia 1791 do 4 sierp-
nia 1792 roku), osiągając poziom najlepszych ga-
zet angielskich czy francuskich. Pojawiły się cza-
sopisma ogólnoinformacyjne, naukowe i popu-
larnonaukowe, z najwybitniejszym „Pamiętni-
kiem Politycznym i Historycznym” na czele (1782-
1792), wydawanym przez ks. Piotra Świtkowskie-
go.
Nasiliły się tendencje do poprawy stanu
szkolnictwa, których ukoronowaniem była
wspomniana już (por. punkt 3) Komisja Edukacji
Narodowej. W 1765 roku Stanisław August zało-
żył pierwszą w Polsce uczelnię wojskową — Szko-
łę Rycerską (Korpus Kadetów), oddając jej ko-
mendanturę Adamowi Kazimierzowi Czartory-
skiemu. Dyrektorem naukowym był najpierw
John Lind, a następnie Christian Pfleiderer z Wit-
tenbergi. Nowe i zreformowane przez Komisję
Edukacji Narodowej szkoły kształtowały nowe
podejście do świata i do państwa. Wykształcenie
zyskało charakter bardziej obywatelski, a także
związany z potrzebami rozwoju gospodarczego
i technicznego kraju. Skoncentrowano na razie
uwagę na szkołach wyższych i średnich. Zwięk-
szyła się też liczba szkół parafialnych.
Ostatni król Polski był także mecenasem nau-
ki. Powstawały towarzystwa inspirujące rozwój
nauki. W zakresie nauk matematycznych i astro-
nomii nadal przodował Kraków (m.in. Jan Śnia-
decki, 1756-1830). Nadal trwała walka wokół teo-
rii Kopernika. Propagowali ją pijarzy, a nawet je-
zuita Grzegorz Arakiełowicz (1732-1798) bronił jej
w swej rozprawie w 1768 roku. Dzięki darowi
Stanisława Leszczyńskiego nowoczesne obserwa-
torium astronomiczne urządził w Poznaniu w ko-
legium jezuickim ks. Józef Rogaliński (1728-1802).
Znaczne osiągnięcia mogła zanotować chemia,
botanika i zoologia, także geografia, którą ak-
tywnie interesował się m.in. Stanisław Staszic.
Na wysokim poziomie stała kartografia, szczegól-
nie popierana przez króla. W jego otoczeniu prace
rozpoczął wybitny kartograf Karol de Perthees
(1740-1815). W zakresie nauk ekonomicznych
wymienić trzeba Jana Ferdynanda Naxa (1736-
1810), w zakresie prawa m.in. Wincentego Skrze-
tuskiego (1745-1791) i Teodora Ostrowskiego
(1750-1802), w zakresie historiografii przede
wszystkim Adama Naruszewicza (1733-1796), au-
tora Historii narodu polskiego.
Literatura piękna znów odzyskała swą wysoką
pozycję i wpływy w społeczeństwie i tak już od-
tą d było. Następował rozkład wzorców baroko-
wych na rzecz umiaru i prostoty formy oraz języ-
ka. Z makaronizmami walczył w swym dziele pt.
Rozmowa o języku polskim (1758) już Franciszek
Bohomolec (1720-1784). Elżbieta Drużbacka (około
1698 - 1765) korzystała z mecenatu Załuskich.
Wspomniany Bohomolec przyswajał Polsce m.in.
sztuki Moliera. Literatura coraz bardziej stawała
się częścią walki o nowego człowieka i walki po-
litycznej, stąd znaczny rozwój ulotnej twórczości
satyrycznej (pamfletu). Pojawiły się powieści,
przede wszystkim Ignacego Krasickiego (1735-
1801), jak Mikołaja Doświadczyńskiego przypad-
ki (1776). Krasicki reprezentował szczytową formę
literatury stanisławowskiej. Walczył o nowe
obyczaje, krytykował nieuctwo, próżniacze życie
zakonników, irracjonalne widzenie przeszłości.
Typowym poetą dworskim był Stanisław Trem-
becki (około 1739-1812), reprezentantem rodzącego
się sentymentalizmu Franciszek Karpiński (1741-
1825). Spośród dramatopisarzy najbardziej uta-
lentowany był Franciszek Zabłocki (1752-1821),
autor znanego Fircyka w zalotach (1781). Osią-
gnięciem teatru politycznego okresu Sejmu Czte-
roletniego był Powrót posła Juliana Ursyna
Niemcewicza (1758-1841), wystawiony w 1791 ro-
ku. Aktorem, dramatopisarzem i organizatorem
życia teatralnego (ojcem polskiego teatru) był
Wojciech Bogusławski (1757-1829).
W sztukach plastycznych, w znacznie więk-
szym stopniu aniżeli w literaturze, charaktery-
styczne było pomieszanie stylów. Nie istniała ja-
kakolwiek presja artystyczna. Torował sobie dro-
gę klasycyzm, lecz nadal utrzymywały się gusta
barokowe oraz rokoko. Zwiększył się krąg odbior-
ców. Częstsze stawało się posiadanie dzieł sztuki i
ich kolekcjonowanie.
Nadwornym architektem króla był Dominik
Merlini (1730-1797), twórca m.in. Łazienek, prze-
budowanego, a wzniesionego jeszcze przez Tyl-
mana van Gamerena pawilonu. Nadal działali
liczni wybitni architekci, zaczynający swą karierę
jeszcze za Augusta III, jak Jan Zygmunt Deybel
czy Szymon Bogumił Zug. Wiele doskonałych
budowli wznieśli architekci z włoskiej rodziny
Fontanów. Ich dziełem była m.in. przebudowa
Zamku Królewskiego w Warszawie, pałacu Sa-
piehów, pałaców w Białymstoku, Puławach, roz-
budowa dla Brühla pałacu Ossolińskich, przebu-
dowa pałacu Mniszchów. Wybitnymi budowni-
czymi kościołów byli m.in.: Krystian Aigner
(1756-1841), Jakub Kubicki (1758-1833), Wawrzy-
niec Gucewicz (około 1753-1798), twórca katedry
wileńskiej, Stanisław Zawadzki (1743-1806), Jakub
Hempel (1762-1831). Wybitne dzieła tworzył Jan
Krystian Kamsetzer (1753-1795), współtwórca
wnętrza Łazienek. Przeciętne budownictwo szla-
checkie i mieszczańskie zmieniło się niewiele. Na-
tomiast, co warto podkreślić, wielkopolska szlach-
ta, lepiej gospodarująca, potrafiła pokryć w XVIII
wieku swój teren siecią różnego rodzaju pałaców
(między 1750 a 1793 rokiem wzniesiono ich ponad
30).
W zakresie muzyki upowszechniły się osią-
gnięcia czasów baroku, takie jak wielogłosowa
muzyka wokalno-instrumentalna, opera i gra or-
ganowa, równocześnie pojawiły się nowe, jak gra
fortepianowa. W Warszawie w czasach stanisła-
wowskich czynne już były dwa magazyny z in-
strumentami muzycznymi. W sumie, jak już
stwierdziliśmy, przez rozwój kultury Polska
umacniała swą pozycję w Europie.
5. Walka o utrzymanie Konstytucji 3 maja.Tar-
gowica i drugi rozbiór Polski (1793). Powstanie
kościuszkowskie (1794) i trzeci rozbiór Polski
Tymczasem na horyzoncie politycznym zbiera-
ły się niebezpieczne chmury. Rosja, w związku ze
swymi działaniami przeciw Turcji, natknęła się
na silny protest Anglii. Ta ostatnia wysłała jej ul-
timatum z żądaniem natychmiastowego zawarcia
pokoju z Turcją. Premier Pitt montował zarazem
blok antyrosyjski, do którego starał się włączyć
Holandię, Prusy (król pruski przystał na to z cięż-
kim sercem), Szwecję, Danię, a także Polskę. Ro-
sja jednak potrafiła przekonać Anglików (dzięki
działaniom, a także pieniądzom posła Siemiona
Woroncowa), że walka przeciw Rosji nie leży w
ich interesach (głównie handlowych). Pitt nie zy-
skał poparcia parlamentu, a Rosja na korzystnych
dla siebie warunkach podpisała pokój z Turcją (11
sierpnia 1791 roku preliminaria, 9 stycznia 1792
roku — pokój w Jassach). W tej sytuacji Fryderyk
Wilhelm II zacieśnił stosunki z Austrią, co miało
na celu przeszkodzenie Rosji w samodzielnym de-
cydowaniu o sprawach polskich. Austrii zależało
wówczas na pomocy Prus w interwencji przeciw
rewolucji francuskiej, Prusy zaś liczyły, że w za-
mian za interwencję we Francji uzyskają jakieś
korzyści w Polsce.
Już po zawarciu pierwszych uregulowań z Tur-
cją Rosja rozpoczęła przygotowania do interwen-
cji militarnej w Polsce, zarazem usypiając czuj-
ność Polaków m.in. przez głoszenie, że nie zamie-
rza mieszać się do wewnętrznych spraw polskich.
Równocześnie feldmarszałek Potiomkin zaczął
porozumiewać się z malkontentami — Szczęsnym
Potockim i Sewerynem Rzewuskim (spotkanie w
Jassach w październiku 1791 roku). Po śmierci Po-
tiomkina rozmowy te kontynuował minister
spraw zagranicznych Rosji Aleksander Bezborod-
ko. To wszystko miało tylko stwarzać pretekst do
wkroczenia do Polski z „pomocą”, kwestia bo-
wiem, niezależnie od działań zdrajców, była już
przesądzona. Gdy rzecz wyszła na jaw, sejm ode-
brał Potockiemu generalstwo artylerii, a Rzewu-
skiemu buławę polną.
Bardziej jednak dla zawiązania konfederacji
targowickiej „zasłużył” się Szymon Kossakowski
(1741-1794), hetman wielki litewski, pozostający
w ścisłym kontakcie z Płatonem Zubowem, lide-
rem koterii dworskiej prącej do następnego roz-
bioru Polski. Akt konfederacji zaprzysięgła w Pe-
tersburgu w dniu 27 kwietnia 1792 roku 14-
osobowa grupa (przybyli także Potocki i Rzewu-
ski), zgadzając się na podyktowany przez Kata-
rzynę tekst. W dokumencie podano fałszywe
miejsce wystawienia: Targowicę na Humańszczy-
źnie w dobrach Potockiego oraz fałszywą datę: 14
maja 1792 roku. Interwencja rosyjska zaczęła się
w nocy z 18 na 19 maja 1792 roku. Na Ukrainie
głównym dowódcą był generał Michał Kochow-
ski, a na Litwie generał Michał Kreczetnikow.
Oznaczało to początek wojny polsko-rosyjskiej.
Bezborodko zawiadomił o tym Wiedeń i Berlin.
Powiadomiono także Joachima Chreptowicza,
któremu podlegały w Straży Praw sprawy zagra-
niczne. Owo powiadomienie miało charakter ul-
timatum, niedającego innego wyjścia poza woj-
ną.
Król przejął formalne dowództwo nad armią,
a liczbę wojska ustalono na 100 tysięcy, wycofu-
jąc się z pierwotnej korekty uchwały z 1790 roku
in minus do 65 tysięcy. Przeciw 100-tysięcznej
armii rosyjskiej Polska potrafiła jednak wystawić
tylko 57 tysięcy żołnierzy, z czego na front wy-
słano 40 tysięcy. Głównym mankamentem tego
wojska było słabe wyszkolenie i brak dobrej
średniej kadry dowódczej. Król zdawał się nie ro-
zumieć bądź nie dostrzegać ogólnego zapału do
walki w całym kraju i łudził się, że można będzie
negocjacjami ułagodzić Rosję. W przeciwnym ra-
zie obawiał się jej bardzo złych reakcji. Po części
miał rację, wojna bowiem skończyła się, choć nie
bez trudności dla Rosjan, klęską Polski. Z drugiej
jednak strony lepsze prowadzenie tej wojny i jej
kontynuowanie było możliwe. Król tymczasem
zaproponował Katarzynie negocjacje, a ta poleci-
ła mu najpierw oficjalnie odżegnać się od „rewo-
lucji” 3 maja i przyłączyć do konfederacji targo-
wickiej. Mimo znaków zapytania, których histo-
ria nie jest w stanie wyeliminować, wątpliwe
jest, czy możliwe było wówczas zwycięstwo, to
znaczy obronienie Konstytucji. Być może, przy
bardziej zdecydowanej walce, udałoby się uzy-
skać korzystniejsze warunki kapitulacji. Przystą-
pienie króla do Targowicy wywołało jego potę-
pienie i liczne dymisje, w tym młodego Tadeusza
Kościuszki (1746-1817), który zapisał się w tej
wojnie walką obronną pod Dubienką nad Bu-
giem 17 lipca 1792 roku.
Królowi nakazano oddanie władzy wojskowej
hetmanom, zaś Szczęsny Potocki jak mógł, tak
upokarzał króla. Katarzyna tylko pozornie przeka-
zywała władzę targowiczanom, ci zresztą nie
umieli rządzić, kierowali się prywatą i pogrążali
kraj w chaosie. Łudzili się, że Katarzyna zawrze
z nimi przymierze, że chodzi jej tylko o zmianę
rządu. Poselstwo do Petersburga niczego nie dało.
Branicki z Petersburga do kraju nie chciał już
wrócić.
Tymczasem Rosja intensywnie przygotowywa-
ła drugi rozbiór Polski. Zgodziła się, licząc stale na
rolę Prus w walce z rewolucyjną Francją, na
wkroczenie Prusaków do Polski (w grudniu 1792
roku) i zajmowanie przewidzianych dla nich te-
renów. Traktat podziałowy między Rosją a Pru-
sami podpisany został 23 stycznia 1793 roku.
W drugim rozbiorze Polski Prusy zagarnęły
województwa: inowrocławskie, poznańskie,
gnieźnieńskie, kaliskie, sieradzkie, łęczyckie, brze-
sko-kujawskie, płockie, ziemię dobrzyńską, część
województwa rawskiego i mazowieckiego, a tak-
że Gdańsk i Toruń (57 tys. km2 z ponad 1 milio-
nem mieszkańców). Rosja zabrała terytoria sta-
nowiące resztę województwa połockiego, skra-
wek wileńskiego, wschodnią część mińskiego,
wołyńskiego, brzesko-litewskiego, nowogródz-
kiego oraz województwa: kijowskie, bracławskie
i podolskie (280 tys. km2 z około 3 milionami
mieszkańców). Ziemie zajęte przez Prusaków
utworzyły jedną prowincję nazwaną Prusami Po-
łudniowymi (Südpreussen). W nazwie tej nawią-
zywano do ich położenia względem Prus Zachod-
nich (jak nazwano Pomorze Gdańskie) oraz Prus
Wschodnich (czyli Prus Książęcych). Austria nie
wzięła udziału w rozbiorze. Zbyt późno się zdecy-
dowała, przeceniła przy tym swą rolę, a poza tym
nie była potrzebna Rosji. Rozbiór „zatwierdził”
sejm zwołany do Grodna, gdzie pod dyktando
ambasadora rosyjskiego Jakoba Sieversa wybrani
na sejmikach, skorumpowani czy zastraszeni po-
słowie, choć nie tak gładko jak się spodziewano,
podpisali odpowiedni akt. Konfederację targo-
wicką zamieniono na konfederację grodzieńską
pod laską marszałka sejmowego Stanisława Bie-
lińskiego, człowieka powszechnie pogardzanego,
od dawna pozostającego na usługach carycy.
W nowym, ustanowionym na sejmie gro-
dzieńskim, kształcie ustrojowym głównym ele-
mentem władzy miała być reaktywowana Rada
Nieustająca, nie przywrócono jednak liberum ve-
to. Wszystko to dotyczyło państwa ka-
dłubowego, okrojonego, mogącego mieć jedynie
15 tysięcy wojska, kontrolowanego bezpośrednio
i brutalnie przez nowego ambasadora rosyjskiego
Josifa Igelströma (1737-1817), tego samego, który
w 1768 roku wywiózł sprzeciwiających się Rep-
ninowi posłów (por. punkt 2).
W takiej sytuacji wybuch był bardzo prawdo-
podobny. Zaraz po zawiązaniu się konfederacji
targowickiej rozpoczęła się emigracja głównych
działaczy reformatorskich. Stolicę opuścił także jej
prezydent Ignacy Wyssogota-Zakrzewski (1745-
1802). Nastroje antyrosyjskie stawały się coraz
silniejsze, tym bardziej że wojsko carskie zacho-
wywało się jak w podbitym kraju. Jednocześnie
przygotowywano powstanie. Tadeusz Kościuszko
pojechał z misją do Paryża. Nie uzyskał tam kon-
kretnych rezultatów, choć rewolucyjna Francja
chętnie widziała w Polsce powstanie wiążące siły
Rosji i Prus. Zawiązywały się spiski w Warsza-
wie, Krakowie, Wilnie. Co do tego, kiedy po-
wstanie miałoby wybuchnąć, były różnice zdań.
Kościuszko chciał ogólnonarodowego zrywu
z udziałem chłopów, lecz nie bardzo szybkiego.
W wyniku porozumienia spiskowców w kraju
i w Saksonii (gdzie przebywali m.in. Ignacy Po-
tocki i Hugo Kołłątaj) Kościuszko został przewi-
dziany na wodza naczelnego powstania. Miał za
sobą 8-letni pobyt w Stanach Zjednoczonych,
gdzie walczył o ich niepodległość. Już od wrze-
śnia 1793 roku przygotowywał powstanie, prze-
bywając w Krakowskiem.
Bieg rzeczy przyspieszył Antoni Madaliński
(1739-1804), który protestując przeciw narzuconej
przez Igelströma redukcji wojska, ruszył ze swą
brygadą kawalerii narodowej 12 marca 1794 roku
z Ostrołęki do Krakowa. Tu 24 marca Kościuszko
ogłosił akt powstania, wzywając wszystkich od
18 do 28 lat pod broń. Zebrawszy około 4 tysiące
wojska, ruszył w kierunku Warszawy. Zwycię-
stwo pod Racławicami (4 kwietnia) miało wielkie
znaczenie moralne, a do legendarnych czynów
urosła walka kosynierów chłopskich (w tym
Wojciecha Bartosza Głowackiego).
Tymczasem w dniach 17 i 18 kwietnia w toku
walk ulicznych wyzwoliła się Warszawa, a Igel-
ström, utraciwszy około 60% swego garnizonu,
wycofał się. W insurekcji warszawskiej decydują-
cą rolę odegrali cywilni mieszkańcy, szczególnie
rzemieślnicy kierowani przez Jana Kilińskiego.
Powstanie szybko się rozszerzało. Jakub Jasiński,
stojący na czele tamtejszego sprzysiężenia, opa-
nował Wilno. Widoczna była przy tym radykali-
zacja ludności. W Wilnie skazano na śmierć Szy-
mona Kossakowskiego, w Warszawie, po maso-
wej demonstracji ludowej z 9 maja 1794 roku,
powołana Rada Zastępcza Tymczasowa również
skazała na śmierć obecnych w Warszawie przy-
wódców Targowicy.
Powstała, po przybyciu do Warszawy Ko-
ściuszki, Rada Najwyższa Narodowa była bardzo
umiarkowana i przeciwstawiała się nazbyt rady-
kalnym wystąpieniom plebejskim (w tym wie-
szaniu targowiczan bez sądu). Zorganizowana zo-
stała straż miejska dla ochrony zamku, gdzie
przebywał król, starający się utrzymywać kontakt
z powstaniem. Jego pozycja w społeczeństwie za-
częła znów rosnąć.
Tymczasem Kościuszko, dla realizacji swego ce-
lu wciągnięcia chłopów do powstania, jeszcze
z obozu pod Połańcem, w czasie długiego marszu
do Warszawy, nadał chłopom wolność osobistą
i zmniejszył pańszczyznę, obligując zarazem
dziedziców do „ludzkiego” obchodzenia się
z chłopami. Po powstaniu przyznane ulgi miałby
zatwierdzić sejm. Uniwersał spotkał się ze znacz-
nym bojkotem szlachty, dla której pańszczyzna
i poddaństwo były głównymi źródłami docho-
dów.
Powstanie wykazało, do jak dużego wysiłku
organizacyjnego zdolni są Polacy. Potrafiono po-
wołać pod broń prawie 100 tysięcy wojska regu-
larnego, do czego dochodziło około 70 tysięcy
różnych formacji uzupełniających i pospolitego
ruszenia. Łącznie w jednostkach powstania brało
udział — przez krótszy czy dłuższy czas — prawie
250 tysięcy osób, co było wielką szkołą patrio-
tycznego myślenia. Z zaopatrzeniem były jednak
trudności, a stan wyszkolenia był słaby. Uru-
chomiono także znaczną produkcję broni, czym
zajmował się utworzony przez Kościuszkę Komi-
sariat Wojskowy. Dzięki Kołłątajowi sprawnie
ściągano podatki na rzecz wojska. Dyplomaci re-
zydujący w Warszawie uznali rząd insurekcji,
niemniej jednak sytuacja międzynarodowa po-
wstania pogarszała się. Do walki z powstaniem
włączył się dwór berliński, wysyłając swe wojska
do Polski. Pod Szczekocinami (6 czerwca) trzeba
było zatem walczyć już z dwoma wrogami. Po-
niesiona wówczas klęska źle odbiła się na morale
społeczeństwa. Prusacy 15 czerwca zdobyli Kra-
ków i coraz bardziej zacieśniał się nieprzyjacielski
pierścień wokół Warszawy. Wkrótce (30 czerwca)
w granice Polski wkroczyło również wojsko au-
striackie. Gdy w końcu lipca Prusacy zdobyli Wo-
lę, sytuacja dzielnie broniącej się Warszawy stała
się bardzo trudna. Liczono na przetrwanie zimy,
tym bardziej że w Wielkopolsce w sierpniu wy-
buchło wielkie antypruskie powstanie, na pomoc
któremu Kościuszko wysłał Jana Henryka Dą-
browskiego (1755-1818). Zdobył on 2 października
1794 roku Bydgoszcz, lecz — potrzebny w War-
szawie — musiał się z Wielkopolski wycofać.
Sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdy do Polski
wkroczył jeden z najlepszych wodzów rosyjskich
Aleksander Suworow (1729-1800). Bitwa pod
Maciejowicami (10 października 1794 roku),
w której do niewoli dostał się Kościuszko ze
sztabem i wyższymi dowódcami, otwarła Suwo-
rowowi drogę do Warszawy. By zastraszyć jej
mieszkańców oraz obrońców, Suworow przypu-
ścił szturm na Pragę. Klęska była ogromna. Około
10 tysięcy żołnierzy zginęło lub dostało się do
niewoli, zaś około 8 tysięcy mieszkańców walczą-
cych i niewalczących zostało zamordowanych lub
zginęło w toku ucieczki przez Wisłę. Strzelano do
ludzi z armat, a most podcięto. W Warszawie za-
częły się represje. Ściągniętego podstępem do
Warszawy (zapewniając mu wolność) prezydenta
Zakrzewskiego wywieziono do Rosji. Depor-
towano także wielu innych. Król 2 stycznia 1795
roku musiał wyruszyć na wygnanie sam, bez ro-
dziny, służby i żołnierzy swej gwardii. Pod dyk-
tando Katarzyny dokonywał się demontaż pol-
skiego aparatu państwowego.
W wyniku gry politycznej między państwami
zaborczymi ustalone zostały warunki ostateczne-
go podziału ziem polskich. Rosja zagarnęła
ogromny obszar od Kurlandii, poprzez Żmudź, Li-
twę, Białoruś, wraz z częścią Ukrainy, obejmując
m.in. Kowno, Wilno, Nowogródek, Brześć, Wło-
dzimierz, Łuck, Krzemieniec. Austria sięgnęła za-
borem po Bug, ocierając się na zachodzie o War-
szawę i Piotrków Trybunalski, a obejmując także
m.in. Siedlce, Białą Podlaską, Radom, Lublin,
Chełm, Kielce, Sandomierz, Kraków. Prusy z kolei
rozciągnęły się daleko na wschód, tak że miały
teraz w swej monarchii około 40% ludności pol-
skiej. Na północy sięgnęły po Niemen, aż do gra-
nicznego teraz Kowna oraz zawarły w swym za-
borze takie miasta, jak Suwałki, Białystok, Łom-
ża, Płock, Gniezno, Konin, Leszno, Sieradz, Często-
chowa, Piotrków Trybunalski i Warszawa. Wy-
chodząc z Krakowa, Prusacy ograbili skarbiec kró-
lewski, wywożąc insygnia koronacyjne.
6. Nowe nadzieje. Legiony. Księstwo Warszaw-
skie. Czwarty rozbiór Polski (1815)
Tak klęska powstania kościuszkowskiego, jak
i tegoż powstania doświadczenia stały się źró-
dłem dwu koncepcji politycznych. W świetle jed-
nej z nich odzyskanie niepodległości miało być
możliwe jedynie w przypadku powstania dogod-
nej sytuacji międzynarodowej, która rozerwałaby
więź mocarstw zaborczych; w świetle zaś drugiej,
w mniejszym stopniu stawiającej na akcję czy sy-
tuację międzynarodową, wywalczenie wolnego
państwa zależne będzie przede wszystkim od
uporczywej walki zbrojnej, w której udział powi-
nien wziąć cały naród, a nie tylko szlachta. Już
w 1793 roku pojawiły się projekty utworzenia
polskich formacji wojskowych za granicą.
Z obu tymi koncepcjami w mniejszym czy
większym stopniu wiązało się przekonanie o nie-
zbędności podtrzymywania i rozwijania polskiej
świadomości narodowej. Rozbiory, a potem po-
wstanie kościuszkowskie przyspieszyły proces
kształtowania się nowoczesnej świadomości na-
rodowej. W rodzącej się konspiracji (głównie
w formie tajnych klubów) działali obok siebie
przedstawiciele różnych stanów.
Mogło się wydawać, że wraz z pojawieniem
się Napoleona na arenie politycznej Europy, któ-
ry zaczynał wstrząsać jej utrwalonym porząd-
kiem, powstaną warunki do odbudowy Polski.
Tak sądziło powstałe w 1798 roku w Warszawie
(wówczas pruskiej) konspiracyjne Towarzystwo
Republikanów Polskich, wypowiadające się za
zniesieniem barier stanowych i za ustrojem
prawdziwie republikańskim. Do Towarzystwa
zgłosił akces sam Kościuszko, lecz reprezentował
on drugą ze wspomnianych koncepcji. Z jego in-
spiracji od 1800 roku krążyła napisana przez Józe-
fa Pawlikowskiego broszura pt. Czy Polacy mogą
wybić są na niepodległość? Atakowano w niej
orientację profrancuską oraz głoszono program
powstania ludowego, bez oglądania się na siły
i układy obce.
Napoleon skorzystał z przedstawionej przez
przebywających w Paryżu polityków polskich
(m.in. Franciszka Barssa i Józefa Wybickiego)
propozycji utworzenia przy jego wojsku polskie-
go legionu. Po wielu wewnętrznych sporach
wśród emigracji misję zorganizowania legionów
jako korpusu posiłkowego armii Republiki Lom-
bardzkiej, którą utworzył Napoleon, wkro-
czywszy do okupowanej przez Austrię Lombardii,
powierzono Janowi Henrykowi Dąbrowskiemu.
W 1799 roku zorganizowana została przy armii
reńskiej Napoleona Legia Naddunajska, dowo-
dzona przez generała Karola Kniaziewicza. Napo-
leon uznał niesprawiedliwość rozbiorów i obie-
cywał poparcie dla sprawy polskiej.
Od tej chwili zaczęła się tworzyć legenda na-
poleońska, a zarazem mit o jego oddaniu sprawie
polskiej. Tymczasem Napoleon traktował sprawę
polską całkowicie instrumentalnie, jako element
swej zmieniającej się gry politycznej. W okresie
wielkich nadziei (związanych z Napoleonem)
przybyły do Włoch Wybicki skomponował
w 1797 roku Pieśń legionów polskich we Wło-
szech, zaczynającą się od słów Jeszcze Polska nie
umarła, póki my żyjemy. Stała się ona wówczas
programem działania dla związanych z Napoleo-
nem Polaków, a potem hymnem narodowym.
Ani w pokoju z Austrią w Leoben w kwietniu
1797 roku, ani w pokoju w Lunéville z Austrią
i Rosją sprawa polska nie stanęła na porządku
dziennym. Wprost przeciwnie — Napoleon się od
niej odżegnał w zamian za podobne stanowisko
drugiej strony w stosunku do antynapoleońskiej
emigracji francuskiej, pragnącej wskrzeszenia
monarchii Burbonów. Legiony przestały być dla
Napoleona wygodne; wysłał je więc (6 tysięcy
żołnierzy) w 1802 roku na wyspę San Domingo
(Haiti) do walki z tamtejszymi powstańcami, bi-
jącymi się o niepodległość. Wróciło z tej zsyłki
zaledwie około 300 osób. We Włoszech pozosta-
ło z Dąbrowskim około 4-5 tysięcy legionistów,
których używał Napoleon do różnych akcji woj-
skowych. Wielkie straty poniosły one w walce
z Austriakami i Rosjanami w północnych Wło-
szech, gdzie wkroczył Suworow. Resztki Legio-
nów wcieliła Francja do swej armii. Kniaziewicz
podał się do dymisji.
Ponownie zwrócił się Napoleon (od 1804 roku
cesarz Francuzów) do Polaków, gdy po zwycię-
stwach nad wrogimi mu koalicjami pod Auster-
litz (2 grudnia 1805 roku), Jeną i Auerstädt (14
października 1806 roku) wkroczył do Berlina i go-
tował się do rozgromienia Prus. Było to po zała-
maniu się lansowanej przez Adama Jerzego Czar-
toryskiego (syna Adama Kazimierza Czartoryskie-
go, por. punkt 4) idei ograniczonej odbudowy
Polski, opartej na stosunkach z Rosją. Czartoryski
był w latach 1802-1805 ministrem spraw zagra-
nicznych oraz przyjacielem cara Aleksandra I
(1801-1825), ten zaś jeszcze wówczas reprezento-
wał liberalne poglądy, ale ten liberalizm był
przejściowy i powierzchowny.
W zamian za ponowne zorganizowanie siły
zbrojnej Napoleon znów obiecał Polakom nie-
podległość. Wystarczyły jego mgliste zapowiedzi,
by w zaborze pruskim wybuchło powstanie
(1806). Błyskawicznie zorganizowano polską ad-
ministrację, a już wiosną 1807 roku pod bronią
było około 30 tysięcy żołnierzy. Dowództwo ob-
jęli Dąbrowski, Józef Zajączek i książę Józef Po-
niatowski. Oddziały utworzone w Wielkopolsce
walczyły przeciw Prusom na terenie Pomorza
Gdańskiego i Zachodniego oraz na Śląsku. Po bi-
twie pod Frydlandem (14 czerwca 1807 roku),
w której Napoleon odniósł zwycięstwo nad Ro-
sją, podpisany został w Tylży traktat francusko-
rosyjski.
Na jego mocy powołane zostało do życia z czę-
ści ziem zaboru pruskiego małe (104 tys. km2)
państwo polskie, pozostające pod protekcją Na-
poleona, nazwane Księstwem Warszawskim.
Księciem z woli Napoleona został król saski Fry-
deryk August. Księstwo objęło ziemie drugiego
i trzeciego zaboru pruskiego (bez okręgu biało-
stockiego, który Napoleon oddał Rosji) oraz po-
łudniową część pierwszego zaboru, a więc już nie
Pomorze Gdańskie (Gdańsk został po raz pierw-
szy wolnym miastem). Obszar ten w 1809 roku
udało się powiększyć o znaczne tereny zabrane
w rozbiorach przez Austrię (departamenty: kra-
kowski, radomski, siedlecki i lubelski, które do-
szły do dotychczasowych: poznańskiego, bydgo-
skiego, kaliskiego, warszawskiego, płockiego
i łomżyńskiego). Powierzchnia Księstwa zwięk-
szyła się w ten sposób do 154 tys. km2. Stało się
to w rezultacie odparcia ataku Austrii, która ko-
rzystając z uwikłania Napoleona w Hiszpanii,
chciała zagarnąć Księstwo. Wojskiem Księstwa
dowodził książę Józef Poniatowski, minister woj-
ny Księstwa, zaś o zwycięstwie zadecydowała bi-
twa pod Raszynem (19 kwietnia 1809 roku). Po
zwycięstwie nad Austrią pod Wagram (5-6 lipca
1809 roku) w traktacie w Schönbrunn zatwier-
dzone zostało wywalczone powiększenie Księ-
stwa.
Mimo że niesłychanie wyzyskiwane przez Na-
poleona, Księstwo, któremu cesarz Francuzów
nadał konstytucję bardziej radykalną aniżeli Kon-
stytucja 3 maja (wprowadzającą zasadę równości
wobec prawa i znoszącą poddaństwo chłopów),
a wraz z nią nowoczesny kodeks cywilny, rządzi-
ło się bardzo dobrze. W krótkim czasie udało się
stworzyć sprawny organizm, potrafiący utrzymać
30-tysięczną armię. Brała ona udział w wypra-
wach wojennych Napoleona (m.in. w buntującej
się Hiszpanii, gdzie szwoleżerowie wsławili się
zdobyciem wąwozu Somosierra).
Wielkiej pracy dokonano w dziedzinie oświa-
ty. Powołano, nawiązując do Komisji Edukacji
Narodowej, Izbę Edukacyjną i przywrócono zli-
kwidowane przez władze pruskie szkolnictwo
polskie. Szkołom nadano charakter świecki i po-
lecono przyjmować również dziewczęta. Otwarto
różne szkoły wyższe (prawną, administracyjną,
lekarską), uznając to za zalążek uniwersytetu.
Rozwijało się życie naukowe. Utworzono rządo-
wą szkołę dramatyczną. Kwitło życie muzyczne.
Opery o treściach narodowych pisali m.in. Józef
Elsner (1769-1854), nauczyciel Chopina, i Karol
Kurpiński (1785-1857). W życiu artystycznym duży
wpływ zyskał styl cesarstwa (empire).
Cały czas liczono, rzecz jasna, na zwycięstwo
Napoleona nad Rosją. Gdy plany wyprawy na
Rosję zaczęły się konkretyzować, zwiększono
w Księstwie liczbę wojska do 100 tysięcy, ufor-
tyfikowano też m.in. Modlin. Sejm Księstwa pro-
klamował odbudowę Królestwa Polskiego. Plany
te przekreśliła jednak klęska Napoleona i zagłada
3/4 polskiej armii, która poszła z nim na Moskwę.
Z jej resztą wierny Napoleonowi książę Ponia-
towski wziął udział w wielkiej bitwie pod Lip-
skiem (16-19 października 1813 roku), w toku któ-
rej zginął, trafiony kulą, gdy przeprawiał się przez
rzekę Elsterę.
Armia rosyjska wkroczyła do Księstwa już
w styczniu 1813 roku. Wówczas znów odżyły
plany połączenia ziem polskich pod berłem car-
skim, lecz przeciwstawiły się temu Austria i Pru-
sy, tak iż car zgodził się na podział Księstwa, czyli
na kolejny, czwarty rozbiór Polski. Gdańsk przy-
znano Prusom wraz z departamentami bydgo-
skim (z Toruniem) i poznańskim, które utworzyły
tzw. Wielkie Księstwo Poznańskie. Do Austrii
wrócił obwód tarnopolski, oddany przez Napole-
ona Rosji, Kraków zaś stał się wolnym miastem.
Zabór austriacki nazwano Królestwem Galicji
i Lodomerii. Z reszty ziem Księstwa Warszaw-
skiego utworzono tzw. Królestwo Polskie, połą-
czone unią personalną z olbrzymim imperium ro-
syjskim. Postanowienia te zapadły na wielkim
kongresie zwołanym do Wiednia (1815).
Rozdział IX
POLSKA POD TRZEMA ZABORAMI. WALKA
O NIEPODLEGŁOŚĆ I JEJ ODZYSKANIE (1815-
1918)
1. Nowe warunki życia narodu. Różnice ekono-
miczne ziem polskich. Przemiany gospodarcze
i społeczne
Likwidacja Księstwa Warszawskiego oraz po-
twierdzenie na kongresie wiedeńskim (1815) do-
minacji rosyjskiej nad Królestwem Polskim zmie-
niły w sposób zasadniczy warunki życia narodu.
Z jednej strony powstanie (1815) z inicjatywy cara
Aleksandra I tzw. Świętego Przymierza, czyli so-
juszu mocarstw zaborczych, do którego zaproszo-
no także inne rządy, mającego strzec ustalonego
porządku, utrudniło — ze względu na uwikłania
międzynarodowe — wszelką walkę o niepodle-
głość Polski, z drugiej zaś owa walka, idąca w pa-
rze z umacnianiem się świadomości narodowej,
zresztą zarazem tę świadomość pogłębiająca, sta-
wała się elementem codziennego bytu Polaków,
a „sprawa polska” — elementem życia polityczne-
go Europy. Wszystkie warstwy ówczesnego spo-
łeczeństwa na co dzień stykać się musiały ze
zwalczaniem przez państwa zaborcze jego dążeń
niepodległościowych, dyskryminowaniem na-
rodu polskiego, z obcymi wzorami życia kultural-
nego i religijnego. To wywoływać musiało per-
manentny stan podrażnienia — chęć zmiany, ten-
dencję do przystosowania się i poszukiwania
modus vivendi, do wrogości i lojalności. Docho-
dziły do tego własne wewnętrzne konflikty pol-
skie, pojawiające się na tle różnych programów
społecznych i politycznych oraz zmieniającej się
struktury społeczeństwa. Toczyły się spory o to,
skąd czerpać wzory do niezbędnych procesów
unowocześniania życia i do właściwego Polakom
modelu cywilizacji, w jakim stopniu naśladujące-
go to, co działo się na Zachodzie, a w jakim two-
rzącego jakieś własne rozwiązania. Rozwój no-
wych klas społecznych — kapitalistów w przemy-
śle, rolnictwie, handlu oraz klasy robotniczej —
wprowadzał do życia społecznego i politycznego
zaostrzanie się sprzeczności interesów i progra-
mów.
Ze względu na to, że w zaborze pruskim i ro-
syjskim, gdzie walka z polskimi dążeniami naro-
dowymi była najsilniejsza, główne religie zabor-
ców (protestantyzm i prawosławie) były inne
aniżeli panująca w Polsce (katolicyzm), dokony-
wało się ponownie, przerwane procesami moder-
nizacyjnymi okresu stanisławowskiego, utrwale-
nie jedności pojęciowej, łączącej polskość z kato-
licyzmem, który — podobnie jak polskość — zna-
lazł się w sytuacji zagrożenia. Z jednej strony
uwsteczniało to świadomość społeczną i naro-
dową, podważało bowiem nowoczesne i świeckie
pojęcie narodu i nasączało tę świadomość klery-
kalizmem. Z drugiej jednak strony uzyskanie
przez naród w Kościele partnera do walki o nie-
podległość wzmacniało tę walkę, Kościół bowiem
stawał się, choć często wbrew lojalistycznie na-
stawionemu papiestwu i wyższemu duchowień-
stwu, symbolem patriotyzmu. Religia była waż-
nym czynnikiem łączącym naród rozdzielony
granicami zaborów.
Z tą rolą polityczną, jaką historia narzucała
polskiemu Kościołowi katolickiemu, nie od razu
on się oswoił i świadomie ją w całej rozciągłości
przyjął. Charakterystyczna w tym kontekście była
sytuacja w zaborze pruskim, który — przez włą-
czenie do państwa pruskiego — utracił swój roz-
mach gospodarczy (poza rolnictwem i przemy-
słem rolnym) i gdzie w związku z tym wzrósł
udział w strukturze społecznej bardziej konserwa-
tywnych warstw drobnomieszczańskich. W okre-
sie tzw. Kulturkampfu, czyli walki Bismarcka
o modernizację Prus, do której należało także dą-
żenie do osłabienia siły politycznej Kościoła ka-
tolickiego (chodziło o podporządkowanie władzy
katolickiej partii Centrum), w zaborze pruskim
owa walka splotła się z natężeniem bismarckow-
skiej polityki germanizacyjnej. Lojalny w stosun-
ku do Prus arcybiskup Mieczysław Ledóchowski
do pewnego momentu realizował w podległej
sobie diecezji germanizacyjne zarządzenia wła-
dzy, czym narażał się na krytykę społeczeństwa.
Na dodatek polscy przywódcy polityczni w zabo-
rze pruskim w większości nie popierali polityki
kościelnej, klerykalizującej życie. Dopiero gdy
w latach 1873-1875 rozpoczęła się zdecydowana
ingerencja pruska w życie religijne, zmierzająca
do germanizacji także Kościoła, a Ledóchowski,
niegodzący się dalej firmować działań Bismarcka
i władz pruskich, został w 1874 roku uwięziony,
z arcybiskupem związała się, jak pisze Henryk
Wereszycki, „cała Polska”. „Od tej pory — stwier-
dza dalej ten wybitny znawca epoki — sprawa
katolicyzmu i polskości w zaborze pruskim two-
rzyć będzie całość nierozdzielną, co ogromnie
przyczyni się do ideologicznego zacofania tej pod
względem ekonomicznym i społecznym najbar-
dziej nowoczesnej polskiej dzielnicy”.
Była to nadal najbardziej rozwinięta gospodar-
czo dzielnica, lecz, jak już podkreśliliśmy, o zała-
manym po zaborze, bardziej poprzednio zdro-
wym, bo rolniczo-przemysłowym, kierunku roz-
wojowym. Poddanie ziem polskich trzem różnym
kierunkom polityki gospodarczej przez włączenie
ich do trzech różnych, nieraz walczących ze sobą
organizmów gospodarczych, miało dla narodu
polskiego bardzo negatywne skutki. Rozbiło
kształtujący się w czasach stanisławowskich ry-
nek ogólnopolski oraz — w konsekwencji utrud-
niło rozwój cywilizacyjny ziem polskich. Wielko-
polski przemysł włókienniczy (około 10 tysięcy
rzemieślników) przeniósł się do Królestwa, zapo-
czątkowując rozwój ośrodka łódzkiego. Była to
jednak implantacja przemysłu w terenie zacofa-
nym pod względem rozwoju rolnictwa i innych
gałęzi gospodarczych, żyjącym jeszcze w okowach
feudalizmu. Potęgowało to postępującą w XIX
wieku nieharmonijność rozwoju gospodarczego
ziem polskich. Do tego zróżnicowania przyczyniły
się także w różny sposób i w różnym tempie do-
konywane reformy agrarne, znoszące przestarzały
i hamujący wzrost gospodarczy oraz przemiany
społeczne system folwarczno-pańszczyźniany.
W zaborze pruskim ustawa uwłaszczeniowa (to
znaczy przyznająca chłopom własność ziemi
i znosząca feudalne ciężary), poprzedzona róż-
nymi uregulowaniami cząstkowymi, ogłoszona
została w 1823 roku, w zaborze austriackim
w 1848 roku (pod naciskiem ogólnego wzburze-
nia związanego z Wiosną Ludów — por. punkt 2),
zaś w zaborze rosyjskim, gdzie szlachta była naj-
bardziej oporna, lecz gdzie chłopi nasilali swą
walkę o przyznanie im własności uprawianej
ziemi i zniesienie pańszczyzny, dopiero w latach
1863-1864 (por. punkt 2). W Wielkopolsce uwłasz-
czone zostały tylko gospodarstwa większe (liczące
przynajmniej około 7 ha), przy czym w zamian za
przyznanie prawa własności chłopi zobowiązani
byli do oddania właścicielowi części ziemi (około
1/6), zaś ciężary feudalne mogli wykupić. Dało to
szlachcie znaczne kwoty, które ułatwiły jej przej-
ście na tory gospodarki kapitalistycznej, na wsi
zaś centralną postacią stał się chłop zamożny,
czyli taki, który przeszedł ostre kryteria regulacji
i pokonał trudności samodzielnej gospodarki
rynkowej. Równocześnie w Wielkopolsce, w kon-
sekwencji takiej właśnie reformy agrarnej, poja-
wiła się duża masa proletariatu wiejskiego i lud-
ności małorolnej, siedzącej na cudzych gruntach,
stanowiącej rezerwuar siły roboczej. Tymczasem
w Galicji i Królestwie Polskim reforma agrarna
zakonserwowała stan rozdrobnienia gruntów.
Podczas gdy w 1858 roku w Wielkim Księstwie
Poznańskim średnia wielkość gospodarstwa
chłopskiego wynosiła około 33 ha, w Galicji —
tylko 5 ha. Niewiele lepiej było pod tym wzglę-
dem w Królestwie Polskim. Te drobne gospodar-
stwa potrzebowały swobody w korzystaniu z la-
sów i innych gruntów (serwitutów), a tych im
właściciele odmawiali, co wywoływało liczne
konflikty.
Rozbicie ziem polskich nie mogło, rzecz jasna,
zahamować ich wzrostu gospodarczego, pobu-
dzanego zresztą przez reformy agrarne. Był to
jednak wzrost nieujednolicony, nienastawiony na
całość, dezintegrujący, a nie integrujący.
W pierwszej połowie XIX wieku areał ziem
uprawnych na ziemiach polskich zwiększył się
o około 40%, co szło w parze ze stopniową li-
kwidacją ugorów i odchodzeniem od tradycyjnej
trójpolówki, a przechodzeniem do płodozmianu
o racjonalnym zmianowaniu roślin. Wzrastała
uprawa ziemniaka i roślin pastewnych, a także
chów zwierząt, szczególnie owiec. Widoczne były
zmiany w przemyśle i rzemiośle. Jeszcze w cza-
sach Księstwa Warszawskiego wybitni ekonomi-
ści i praktycy zastanawiali się nad przyspiesze-
niem procesu industrializacji. W Królestwie Pol-
skim Ksawery Drucki-Lubecki (1778-1846), mini-
ster skarbu, a zarazem (od 1829 roku) zarządca
górnictwa i hutnictwa, opracował długoletni plan
rozwoju tych gałęzi i rozpoczął jego realizację.
Środki czerpał z bezwzględnie ściąganych podat-
ków. Z jego inicjatywy powstało Towarzystwo
Kredytowe Ziemskie (1825) i Bank Polski (1828),
który — jako przedsiębiorstwo państwowe —
prowadził na wielką skalę inwestycje przemy-
słowe, takie jak m.in. Huta Bankowa, zbudowana
w latach 1834-1840 we wsi Dąbrowa. Była to
kontynuacja wcześniejszych działań Stanisława
Staszica, już bowiem w 1823 roku, gdy Staszic za-
rządzał sprawami górnictwa i hutnictwa, czyn-
nych było blisko 40 rządowych kopalń rudy żela-
za i 4 kopalnie węgla. Znaczącym centrum prze-
mysłu stawała się Warszawa. W latach sześćdzie-
siątych liczyła ona 230 tysięcy mieszkańców,
wobec 140 tysięcy 30 lat wcześniej. W tym czasie
ludność Poznania wzrosła z 30 do 46 tysięcy,
Krakowa z 33 do 40, a Gdańska z 50 do 70 tysię-
cy.
Wydatniejszy wzrost gospodarczy zaznaczył się
jednak dopiero po 1870 roku, gdy wystąpiły już
efekty reform agrarnych. Jeśli dane dotyczące
produkcji rolniczej i przemysłowej z przełomu
XVIII i XIX wieku przyjąć za 100, wówczas
wskaźnik dla produkcji rolnej (4 zboża plus ziem-
niaki) i przemysłowej (konsumpcja żelaza na
głowę ludności) wynosiłby odpowiednio dla
1870 roku 157 i 200, zaś dla 1913 roku — 370
i 2000. Oznaczało to, że przed pierwszą wojną
światową produkcja rolna na ziemiach polskich
była już 3-4 razy wyższa na głowę mieszkańca
aniżeli na przełomie XVIII i XIX wieku, zaś prze-
mysłowa prawie 20 razy. Tempo rocznego przy-
rostu produkcji przemysłowej między 1870 a 1913
rokiem sięgało około 40%. Około 1900 roku
przemysł Królestwa Polskiego, głównie włókien-
niczy, dawał około 15% całej produkcji przemy-
słowej państwa rosyjskiego, podczas gdy prze-
mysł Galicji zaledwie około 4% produkcji Austrii.
Po 1880 roku wzrastała wartość eksportu (głów-
nie tekstyliów) do Rosji.
Dobrze rozwijało się rolnictwo w zaborze pru-
skim, mające rynki zbytu na zachodzie, a poza
tym dysponujące dobrze rozwiniętym systemem
kredytowym. Polska spółdzielczość kredytowo-
pożyczkowa, rozwijana w ramach pracy organicz-
nej, miała w Wielkopolsce od 1885 roku własną
centralę finansową — Bank Związku Spółek Za-
robkowych i Gospodarczych. Podczas gdy w la-
tach 1882-1912 produkcja rolna w Wielkopolsce,
gdzie rolnictwo szybko intensyfikowało się i me-
chanizowało, wzrosła o około 200%, w Króle-
stwie tylko o około 70%, w związku z czym Wiel-
kopolska (a także Pomorze) mogła eksportować
znaczne ilości zboża, natomiast Królestwo musia-
ło je importować (głównie z Rosji). Na początku
XX wieku nie starczało także własnego zboża
w Galicji. Importował także zboże Śląsk, lecz by-
ło to związane z jego szybką urbanizacją i indu-
strializacją.
W latach 1870-1914 ludność ziem polskich, mi-
mo dużej emigracji, głównie do Stanów Zjedno-
czonych, prawie się podwoiła: z około 17 milio-
nów (w tym Polaków około 10 milionów) do
około 30 milionów (w tym Polaków 18 milio-
nów). Emigracja z ziem polskich w tych latach
objęła ponad 3,5 miliona osób, a wywołana była
zbyt powolnym tempem rozwoju przemysłu
i odsuwaniem polskiej inteligencji od wielu
funkcji, co hamowało jej rozwój. Z owych około
18 milionów zwarcie mieszkało przed pierwszą
wojną światową 15,5 miliona Polaków. Pozostałe
2,5 miliona rozproszone było w Galicji Wschod-
niej (1,3 miliona, czyli 25% ogółu), na terenach ro-
syjskich guberni zachodnich (1,06 miliona),
w granicach rejencji wrocławskiej, legnickiej,
królewieckiej i gąbińskiej, w powiatach lębor-
skim, bytowskim i słupskim (około 100 tysięcy).
Do terenów zwarcie zaludnionych przez Polaków
zaliczały się przed pierwszą wojną światową —
poza Królestwem Polskim, Galicją i Wielkim
Księstwem Poznańskim — Śląsk Cieszyński (około
55% Polaków), rejencja opolska (około 57% Pola-
ków) i Prusy Zachodnie, czyli Pomorze Gdańskie
(około 35% Polaków). Na terenach zaboru pru-
skiego, gdzie ludność niemiecka osiągnęła w re-
jencji poznańskiej 32%, a w rejencji bydgoskiej
50%, w drugiej połowie XIX wieku rozpoczął się
proces odwrotny. Wyżej rozwinięte tereny Nie-
miec przyciągały nie tylko polskich emigrantów,
lecz także ludność niemiecką z ziem polskich. By-
ła to tzw. ucieczka ze wschodu (Ostflucht).
W okresie 1815-1870 na tradycyjną strukturę
społeczną zaczynała nakładać się na ziemiach
polskich struktura właściwa dla ustroju kapitali-
stycznego. Był to jednak proces powolny, ale
burżuazja, czyli wielkokapitalistyczne mieszczań-
stwo, tworzyła coraz silniejszą warstwę społecz-
ną. Wchodzili do niej przedsiębiorcy przemysłowi
i inni, kupcy i bankierzy. Najznaczniejsi skupiali
się w Warszawie i Łodzi, na przykład Piotr Stein-
keller, Leopold Kronenberg, ojciec i syn, Ksawery
Szlenker, Herman Epstein, ojciec i syn, oraz wielu
innych, w Poznaniu Hipolit Cegielski. Burżuazja
polska, w znacznym stopniu obcego (niemieckie-
go, żydowskiego) pochodzenia, nie pozostawała
obojętna na losy narodu. Na przykład dwóch
przedstawicieli bankierskiej rodziny Epsteinów
brało udział w powstaniu styczniowym (por.
punkt 2); jeden zginął, a drugi został zesłany na
Syberię. Nieliczna, choć rosnąca liczebnie była
klasa robotnicza. W Królestwie Polskim w 1880
roku robotnicy stanowili zaledwie około 2% ogó-
łu ludności, a ich położenie było szczególnie cięż-
kie. Nie istniała ochrona pracy, trwającej nie-
rzadko po 16 godzin na dobę. Na równi wykorzy-
stywano pracę kobiet i dzieci. W okresie indu-
strializacji szeregi robotnicze rosły tak szybko, iż
w Królestwie około 1900 roku było już około 350
tysięcy robotników, czyli około 4% ogółu ludno-
ści. W Poznańskiem dominowało rzemiosło,
wielkie zakłady przemysłowe, takie jak Hipolita
Cegielskiego (od 1846 roku), były nieliczne.
W Galicji proletariat liczył w 1910 roku zaledwie
około 90 tysięcy osób (około 1%), przy czym był
on nadal silnie zrośnięty ze wsią.
2. Życie polityczne. Walka o odzyskanie niepod-
ległości i zaborcze represje
Aż niemal do końca XIX wieku główną płasz-
czyzną, wokół której ogniskowało się życie poli-
tyczne Polaków, była sprawa niepodległości:
drogi jej osiągnięcia, stosunki z zaborcami i stara-
nia o pomoc zewnętrzną. Dopiero wraz z rozwo-
jem kapitalizmu i kształtowaniem się nowej
struktury społecznej, a także wraz ze zmianą sta-
tusu społecznego chłopów i rozwojem ich bar-
dziej nowoczesnej świadomości politycznej, drugą
płaszczyzną życia politycznego, poprzednio sła-
biej rozwiniętą , stały się kontrowersje wokół
urządzenia stosunków społecznych i politycznych
w istniejących aktualnie warunkach oraz w przy-
szłym, odbudowanym państwie. Obie te płasz-
czyzny, narodowa i społeczna stopniowo zaczęły
się coraz silniej splatać. Dołączyła się do tego
płaszczyzna religijna. Trzy główne nurty świado-
mości i działań poruszające społeczeństwa euro-
pejskie w XIX wieku: religia, nacjonalizm i socja-
lizm, z całą siłą w różnych powiązaniach wystą-
piły również w Polsce. Austria i Prusy starały się
upodobnić ustrój przyłączonych terenów polskich
do istniejącego w innych prowincjach swych
państw, natomiast Królestwo Polskie i Rzeczpo-
spolita Krakowska (Kraków i okoliczne wsie) zy-
skały własne ustroje polityczne. Królestwu Pol-
skiemu zagwarantowano w konstytucji znaczną
autonomię, lecz dołączone do 45-milionowego
państwa o feudalnej strukturze i carskim absolu-
tyzmie, nie miało ono szans na jej utrzymanie.
Władza ustawodawcza została powierzona sej-
mowi, wprawdzie wybieranemu, lecz zapewnia-
jącemu przewagę arystokracji (ziemiaństwu), oraz
mianowanemu przez cara senatowi. Władzę wy-
konawczą skupiał w ręku car. Jego pierwszym
namiestnikiem był generał Józef Zajączek, mający
przy sobie Radę Administracyjną.
Już w 1819 roku dokonano arbitralnego wyło-
mu w prawach konstytucyjnych Królestwa przez
wprowadzenie cenzury. Z kolei w 1820 roku
przedstawicielem cara, z nieograniczonymi
w praktyce możliwościami działania, został
wielki książę Konstanty Pawłowicz (1779-1831),
jego brat, zarazem naczelny wódz armii Króle-
stwa. Obok niego działał w charakterze nieprze-
widzianego w konstytucji pełnomocnika cara —
senator Mikołaj Nowosilcow.
W zaborze pruskim władze reprezentował na-
miestnik królewski (był nim ożeniony z Luizą
Hohenzollern książę Antoni Radziwiłł, 1775-1833),
lecz niewiele miał do powiedzenia, gdyż rzeczy-
wistą władzę sprawował naczelny prezes pro-
wincji, narodowości niemieckiej. Wielkie Księ-
stwo Poznańskie, podobnie jak inne prowincje
pruskie, otrzymało niemający istotnych upraw-
nień sejm.
W Galicji sejm stanowy działał od 1817 roku.
Podobnie jak w innych zaborach opanowany był
przez ziemiaństwo.
Istniała ponadto możliwość parlamentarnego
działania polskich posłów w parlamentach pań-
stw zaborczych, największa w Austrii. W wiedeń-
skiej Radzie Państwa pod koniec XIX wieku oko-
ło 20% stanowili przedstawiciele Galicji. W sej-
mie pruskim było ich około 4% (przy około 10%
ludności polskiej w Prusach, a około 6% ludności
polskiej w Rzeszy po zjednoczeniu Niemiec
w 1871 roku). Istniało również Koło Polskie
w kolejnych (po 1905 roku) rosyjskich dumach
państwowych. Na tych forach parlamentarnych
polscy posłowie przeprowadzali różne batalie
o sprawy narodowe (na przykład forsowanie au-
tonomii dla Królestwa w II Dumie w 1907 roku,
gdy przewodniczącym Koła Polskiego był Roman
Dmowski, zarazem przywódca i ideolog Narodo-
wej Demokracji), w sumie jednak z bardzo ni-
kłymi rezultatami.
Działania parlamentarne były wszakże tylko
wierzchołkiem góry lodowej, jaką była cała ak-
tywność polityczna Polaków. Główna licząca się
w opinii działalność polityczna miała charakter
spiskowy, zaś podstawowym jej celem było od-
zyskanie niepodległości poprzez walkę zbrojną.
Wielkie i utrzymujące się znaczenie myśli po-
wstańczej w Polsce ma swe źródła w konfede-
racjach, rokoszach, w silnie zakorzenionej ideolo-
gii wolnościowej, w braku tradycji absolutyzmu
i kultu państwa. Jak podkreślił słusznie Tomasz
Nałęcz, owa stała powstańcza irredenta polska
nie obejmowała całej myśli niepodległościowej.
Inną jej odmianą była tzw. praca organiczna, czy-
li praca od podstaw, mająca przygotować Pola-
ków do niepodległości przez poprawę ich bytu,
rozwój świadomości, kultury i cywilizacji.
Idea pracy organicznej, a zarazem jej praktyka
najwcześniej rozwinęły się w Wielkopolsce. Cele
takiej pracy sformułował lekarz i społecznik,
uczestnik powstania listopadowego Karol Mar-
cinkowski. Powołał on do życia m.in. Bazar Pol-
ski (1841) — centrum życia polskiego w Poznaniu,
a także Towarzystwo Naukowej Pomocy (1841).
Powstało Towarzystwo Czytelni Ludowych. Gru-
pa ziemian założyła w 1835 roku Kasyno Gostyń-
skie (a potem inne kasyna), mające na celu po-
pieranie „industrii i oświaty”. Idee Marcinkow-
skiego rozwijała Liga Polska (1849-1850). Powstał
wspomniany już system kredytowo-pożyczkowy.
Zakładano pisma, biblioteki (do początków XX
wieku otwarto ich około tysiąca). Jeden z au-
torów niemieckich nazwał tę wykorzystującą le-
galne możliwości działalność swego rodzaju taj-
nym państwem Wielkopolan. Była to walka
o zachowanie i rozwój świadomości narodowej,
walka niewykluczająca wcale innych środków,
a więc i powstania.
Inny charakter miała praca organiczna w Kró-
lestwie Polskim i Galicji. W Królestwie Polskim
była ona zarówno reakcją na klęskę powstania
styczniowego 1863 roku (o czym dalej), jak
i przeniesieniem do Polski przeciwstawnego ro-
mantyzmowi, z którego idei powstańczej to po-
wstanie wyrosło, prądu pozytywistycznego, gło-
szącego społeczeństwu program „pozytywny”,
kładący nacisk na rozum, rzeczowość, pracę za-
pewniającą pomyślność narodowi, oświatę ten
naród unowocześniającą, na świeckość myśli, na
naukę. Był to program w sumie stawiający
w większym stopniu na mieszczaństwo niż na
szlachtę. Główny ideolog pozytywistycznej pracy
organicznej Aleksander Świętochowski (1849-
1938), wyciągając wnioski z tego, że w Królestwie
— odmiennie aniżeli w Galicji czy do pewnego
stopnia także w zaborze pruskim — nie istniały
dla Polaków możliwości legalnej pracy politycz-
nej, na pierwszym miejscu stawiał uczestnictwo
w „cywilizacji powszechnej” i porzucenie działal-
ności politycznej, interesowanie się w zamian
„podbojami handlowo-przemysłowymi”.
Z kolei w Galicji, gdzie prąd pozytywistyczny
około 1870 roku przejęły koła konserwatywne, w
dużym stopniu ziemiańskie, odrzucone zostały
jego materialistyczne i racjonalistyczne treści,
a także jego idee demokratycznej przebudowy
społecznej, przy pozostawieniu krytyki ideałów
powstańczych, a nawet wyrzeczeniu się idei nie-
podległości (przynajmniej na razie). Galicyjscy
stańczycy, czyli konserwatyści, którzy w chwili
swego pojawienia się na scenie politycznej
w 1869 roku (wydanie słynnej Teki Stańczyka)
nie wyrzekli się jeszcze idei niepodległości, póź-
niej ogłosili ogólnopolski program pojednania
z zaborcami i wspólnej walki ze wszelkimi dąże-
niami, mogącymi naruszyć istniejący porządek
społeczny, a w szczególności z coraz bardziej po-
pularnym socjalizmem. W kierunku konserwaty-
zmu zmierzał także pozytywizm warszawski.
W Wielkopolsce praca organiczna też nie miała
treści radykalnych. Jej reprezentanci podkreślali
konieczność rozwijania solidarności narodowej,
a nie klasowej, a to było pożywką dla opanowu-
jącego wówczas masy myślenia w kategoriach
nacjonalizmu, czyli jedynie interesów własnego
narodu i tego narodu jakiegoś historycznego po-
słannictwa i jakichś szczególnych praw. Tak samo
było w innych zaborach i na emigracji. Skrajnym
przejawem takich przeświadczeń była idea Polski
jako „Chrystusa narodów”, umacniana przez część
literatury.
Nurt działalności spiskowej, wywierający przez
długi czas największy wpływ na społeczeństwo,
pojawił się (por. rozdz. VIII, 5) już po drugim roz-
biorze Polski. Pierwsza fala tego nurtu po 1815
roku miała związki z ogólnoeuropejskim, skiero-
wanym przeciw Świętemu Przymierzu, tzw. ru-
chem karbonarskim, podkreślającym idee demo-
kracji, niepodległości i — w mniejszym czy więk-
szym stopniu — reform społecznych; objęła ona
szczególnie studentów i młodzież. Do tego nurtu
należało m.in. Towarzystwo Filomatów w Wilnie
(1817), w którym działał Adam Mickiewicz (1798-
1855), Związek Wolnych Polaków w Warszawie
(1819), związki inspirowane przez wolnomular-
stwo, które — jako tolerowane — dawały przy-
krywkę konspiracji. W 1819 roku rozwinął się
w Królestwie, związany od 1821 roku z Towarzy-
stwem Patriotycznym, spisek majora Waleriana
Łukasińskiego (1786-1868), a także jego następcy,
podpułkownika Seweryna Krzyżanowskiego, roz-
bite przez carską policję. Łukasiński 38 lat prze-
cierpiał w twierdzy w Szlisselburgu, a Krzyża-
nowski zmarł na Syberii w 1839 roku. W Wielko-
polsce idee podobne do Towarzystwa Patriotycz-
nego głosił Związek Kosynierów, który w 1821
roku połączył się z Towarzystwem.
Do tego rodzaju organizacji należało także
sprzysiężenie Piotra Wysockiego (1797-1875)
w Szkole Podchorążych Piechoty, do którego
przyłączyła się częściowo inteligencja i studenci.
Dziełem sprzysiężenia i jego sympatyków było
rozpoczęcie w nocy z 29 na 30 listopada 1830 ro-
ku powstania przeciw Rosji. Decyzja o wybuchu
przyspieszona została nakazaną przez cara Miko-
łaja I mobilizacją w Królestwie. Chodziło o to, by
z pomocą polskiego wojska zgnieść powstanie w
Belgii.
O tym, że dany przez podchorążych sygnał do
powstanie nie spalił na panewce (nie chcieli
przyłączyć się do nich doświadczeni klęską Napo-
leona w 1812-1815 roku generałowie), zdecydowa-
ła ludność Warszawy. Ona głównie przyczyniła
się do oswobodzenia Warszawy. Postawiło to
czołowe osobistości polityczne Królestwa wobec
faktów dokonanych i wobec konieczności przeję-
cia władzy, jako iż wielki książę Konstanty opu-
ścił Warszawę. Najpierw Rada Administracyjna
— przekonana o braku szans powstania — pró-
bowała bezskutecznie skłonić księcia do zdecy-
dowanego stłumienia wybuchu, lecz książę chciał
najpierw porozumieć się z carem. Potem, pod
presją radykalizujących się nastrojów, Rada roz-
szerzyła swój skład o niektóre popularne osobi-
stości (jak historyk Joachim Lelewel, 1786-1861),
a usunęła osoby niechętnie widziane przez spo-
łeczeństwo. Na głównodowodzącego (od 5 grud-
nia 1830 roku dyktatora) powstania powołano
generała Józefa Chłopickiego(1771-1854). Podobnie
jak Rada nie wierzył on w sukces powstania
i chciał doprowadzić do ugody z carem. Popierał
wysłaną wcześniej do Petersburga delegację
z Druckim-Lubeckim na czele. Gdy okazało się,
że car nie ma zamiaru pertraktować, lecz siłą chce
stłumić bunt, Chłopicki podał się do dymisji.
Powstanie jednak rozszerzało się, ogarniając or-
ganizacyjnie kraj. Sejm 20 grudnia uznał powsta-
nie za narodowe, 25 stycznia ogłosił detronizację
cara jako króla polskiego, a 29 stycznia 1831 roku
utworzony został Rząd Narodowy z księciem Ad-
amem Jerzym Czartoryskim na czele. W jego
skład, poza Czartoryskim, weszli: Wincenty Nie-
mojowski (przedstawiciel demokratycznej opozy-
cji w sejmie Królestwa), Teofil Morawski (też li-
berał), Stanisław Barzykowski (konserwatysta)
i Joachim Lelewel (demokrata). Wodzem naczel-
nym został Michał Radziwiłł, a po nim (od 26 lu-
tego) Jan Skrzynecki.
Choć trudno sądzić, by powstanie, liczące na
próżno na pomoc zagraniczną, głównie Austrii
i Francji, a nawet Prus, mogło skończyć się ogól-
nym sukcesem, zmieniającym w konsekwencji
w sposób istotny sytuację międzynarodową, to
jednak gdyby jego dowódcy (szczególnie Skrzy-
necki) wykazali więcej zdecydowania i umiejęt-
ności, można by niewątpliwie uzyskać ko-
rzystniejsze warunki kapitulacji. Nie szło bowiem
łatwo — mimo kardynalnych błędów polskiego
dowództwa — Rosjanom w tej wojnie. Feld-
marszałek Iwan Dybicz wkroczył do Królestwa
z około 120 tysiącami wojska i zostałby w pełni
odepchnięty od Warszawy, gdyby nie brak jed-
nolitego dowodzenia (Chłopicki i Radziwiłł) oraz
ciężka rana Chłopickiego. Warszawy jednak Dy-
bicz nie zdobył, a poza tym ponosił klęski pod
Stoczkiem, Wawrem, Dębem, Iganiami, zaś prze-
wagę pod Grochowem okupił ciężkimi stratami.
Niestety, w dużym stopniu z winy Skrzyneckiego,
nastąpiła wkrótce klęska pod Ostrołęką (26 maja
1831 roku), odcięcie wojsk wysłanych na Litwę
i przejście części żołnierzy na teren Prus. Nowy
wódz rosyjski Iwan Paskiewicz (Dybicz zmarł)
postanowił uderzyć na Warszawę od zachodu.
Możliwość zaatakowania Rosjan podczas tego
manewru została znów przez Skrzyneckiego
zmarnowana. Sejm 11 sierpnia 1831 roku usunął
go z dowództwa.
Warszawa była dobrze przygotowana do
obrony, a powstanie dysponowało jeszcze około
80 tysiącami żołnierzy, w związku z czym Pa-
skiewicz zaproponował rokowania, choć równo-
cześnie zaczął szturm. Pełniący wówczas funkcję
prezesa Rady Ministrów generał Jan Krukowiecki
chciał mimo wszystko podjąć rokowania, lecz
sejm się na nie nie zgodził, gdy zaś wbrew sta-
nowisku sejmu rozpoczął je, został pozbawiony
swych funkcji. Nowym wodzem sejm mianował
generała Macieja Rybińskiego. Nie pozostało mu
już wiele do działania. Korpus Hieronima Ramo-
rino, który miał kontrolować tereny na wschód
od Warszawy, został zepchnięty do Galicji, zaś
korpus Samuela Różyckiego był zmuszony prze-
kroczyć granicę pruską. Oba złożyły broń.
Paskiewicz 8 września, cały czas napotykając
silny opór powstańców, zajął Warszawę. Jako
nowy namiestnik rozpoczął w Królestwie okres
represyjnych rządów popowstaniowych. Car
w odwet za powstanie odebrał Królestwu kon-
stytucję i nadał (1832) tzw. Statut Organiczny, li-
kwidując sejm. Wszystko to zresztą przekreślił,
gdyż w 1833 roku wprowadził w Królestwie,
trwający ponad 20 lat, stan wyjątkowy. Papież
Grzegorz XVI, potępiając powstanie, nakazał po-
słuszeństwo władzy (1832). Warszawa musiała
z własnych funduszy zbudować, mającą pilno-
wać jej prawomyślności, cytadelę. Żołnierzy Kró-
lestwa wcielono do wojska rosyjskiego, tysiące
szlachty z terenów wschodnich, także opanowa-
nych przez powstanie (Litwa, Wołyń, Podole), car
przesiedlił do innych guberni, skonfiskowano
wiele majątków (około 1/10 ogólnej ich liczby),
likwidowano polskie instytucje naukowe i oświa-
towe z Uniwersytetem Warszawskim na czele,
zamiast województw wprowadzono na wzór ro-
syjski gubernie. Na setki osób, w tym na Adama
Czartoryskiego, wydano zaocznie wyrok śmierci.
Powstanie listopadowe, w czasie którego przez
10 miesięcy istniało niepodległe państwo polskie,
włączyło do świadomości historycznej i narodo-
wej Polaków nowe elementy, wciągnęło do
udziału pewną liczbę uczestników z innych zabo-
rów, co podkreślało wspólnotę losów narodo-
wych. Ogólne efekty powstania były jednak dla
życia narodu zdecydowanie negatywne. Trudniej
było teraz żyć w Królestwie Polskim.
Zaostrzenie kursu przeciw Polakom nastąpiło
także w zaborze pruskim. Zniesiono tam urząd
namiestnika króla pruskiego, zaś naczelnym pre-
zesem prowincji poznańskiej został Edward Flot-
twell, który rządy swe rozpoczął od prześladowa-
nia uczestników powstania. Starał się o napływ
ludności niemieckiej do zaboru, zaś zmiana
w 1832 roku miejskiej ordynacji wyborczej au-
tomatycznie zwiększyła w miastach wpływy za-
możniejszego mieszczaństwa niemieckiego.
Klęska powstania wzbudziła w Europie wiele
sympatii dla walczącej Polski. Gorąco przyjmo-
wano Polaków przechodzących przez Niemcy
w drodze na emigrację. Emigracja polska po po-
wstaniu listopadowym, nazwana Wielką Emigra-
cją, jako iż skupiła elitę polityczną i intelektualną
Polski, osiadła głównie we Francji. Choć nie była
ona jednolita politycznie, to łączyła ją wspólna
idea kontynuowania walki. Nowe powstanie nie
tylko uporczywie przygotowywano, lecz wierzo-
no w jego wybuch.
Najwybitniejszym politykiem Wielkiej Emi-
gracji był książę Adam Czartoryski, którego obóz
od jego paryskiej siedziby nazwano Hotelem
Lambert. Hotel Lambert przyczynił się do wytwo-
rzenia stanu stałej obecności sprawy polskiej
w europejskiej dyplomacji. Działał jednak
w bardzo niesprzyjającej sytuacji międzynaro-
dowej, tak iż w ostatecznym efekcie jego dyplo-
macja „bez listów uwierzytelniających” (jak ją na-
zwał niemiecki historyk Hans Hahn) nie mogła
przynieść głównego rezultatu — zmiany warun-
ków politycznych bytu narodu, a tym bardziej
niepodległości.
Choć Hotel Lambert nie zaprzestawał działań
na rzecz przyszłego powstania, to jednak było
ono głównym celem działalności innego nurtu
politycznego — Towarzystwa Demokratycznego
Polskiego (TDP) — o bardziej społecznie postę-
powym programie, w którym mieściło się m.in.
uwłaszczenie chłopów. Program jeszcze bardziej
radykalny, lecz w konsekwencji utopijny, głosiły
grupy tworzące się w Anglii wśród wypuszczo-
nych z pruskich więzień żołnierzy powstania li-
stopadowego (Gromada Grudziąż, Humań i Pra-
ga). Idee radykalnego republikanizmu głosiła
Młoda Polska, założona przez Karola Stolzmana
i Feliksa Nowosielskiego. W Wielkim Księstwie
Poznańskim czynny był, powiązany z TDP, Komi-
tet Poznański. Na jego czele znalazł się wysłannik
TDP Ludwik Mierosławski (1814-1878), przewi-
dziany na naczelnego wodza powstania, którego
wybuch przewidywano na rok 1846. Do projek-
towanego Rządu Narodowego mieli wejść Karol
Libelt z Wielkopolski, Ludwik Gorzkowski i Jan
Tyssowski z Krakowa i Galicji oraz przedstawicie-
le TDP.
Powstanie się nie udało. Zadenuncjowani
przez hrabiego Henryka Ponińskiego przywódcy
wielkopolscy z Mierosławskim i Libeltem dostali
się do więzienia. W Krakowie i Galicji, po powo-
łaniu Rządu Narodowego Rzeczypospolitej Kra-
kowskiej z Janem Tyssowskim na czele, przeciw
powstańcom wystąpili chłopi, którzy nie tylko
oddawali powstańców w ręce władz, lecz równo-
cześnie rabowali dwory i mordowali właścicieli.
Podsycał te czyny starosta tarnowski Józef Breinl,
chcąc w ten sposób złamać szykujące się po-
wstanie rękami samych Polaków. Powstańcy zo-
stali łatwo rozproszeni przez armię austriacką, do
której dołączyły grupy chłopów (m.in. pod wo-
dzą Jakuba Szeli). Zginął wówczas postępowy
działacz niepodległościowy i literat Edward
Dembowski (1822-1846).
Nową, jak się zdawało, szansę dla sprawy pol-
skiej niosło ogólne poruszenie rewolucyjne w Eu-
ropie w 1848 roku, zwane Wiosną Ludów. Celem
ówczesnych wystąpień była demokratyzacja
władzy, zwiększenie uczestnictwa w niej społe-
czeństwa. Po wybuchu rewolucji we Francji w lu-
tym 1848 roku, Wiosna Ludów dotarła do Włoch,
Austrii i Prus. W Wielkopolsce zorganizowane zo-
stało powstanie, na którego czele stanął wypusz-
czony przez zrewoltowane społeczeństwo Berlina
Ludwik Mierosławski.
Powstanie bez równoczesnego uderzenia na
Rosję nie miało szans. Do samodzielnego działa-
nia 6-tysięczne wojsko Mierosławskiego było za
słabe. Z uwagi na opór licznych już w Poznań-
skiem Niemców (około pól miliona) nie przynio-
sła rezultatu misja wysłanego przez króla genera-
ła Wilhelma Willisena, proponującego Polakom
ograniczoną autonomię. Miejscowi Niemcy nie
chcieli jednak zgodzić się na jakąkolwiek jej for-
mę, zaś — po odwołaniu Willisena — wojska pru-
skie rozpoczęły likwidację polskich obozów woj-
skowych. Te kroki wzburzały ludność, głównie
chłopów o bardziej aniżeli na innych terenach
rozwiniętej świadomości narodowej. Mimo od-
niesionych przez Polaków pewnych sukcesów
(zwycięstwa pod Miłosławiem i Sokołowem)
powstanie zakończyło się klęską, a Mierosławski
został jeńcem wojennym. Z klęski wyciągnięto
wszakże ważne wnioski. Było to przede wszyst-
kim przekonanie o konieczności wzmożenia walki
w ramach legalnych i zintensyfikowania pracy
organicznej. Wydarzenia wielkopolskie miały
także wpływ na rozwój polskiej świadomości na-
rodowej na Śląsku i Pomorzu.
Podobny skutek miała Wiosna Ludów, jeśli
chodzi o ludność ukraińską, liczną we wschodniej
Galicji. Owo obudzenie się ukraińskiej (rusińskiej
— jak mówiono) świadomości narodowej —
w dużym stopniu związane z Kościołem unickim
— zamiast połączyć Polaków i Ukraińców we
wspólnej walce, zaowocowało pojawieniem się
między nimi — zaognionego przez Austrię — an-
tagonizmu, spotęgowanego faktem, że wśród
ludności ukraińskiej przeważali chłopi zmuszeni
do ponoszenia ciężarów na rzecz polskiej szlachty.
Ukraińcy chcieli wydzielenia we wschodniej Ga-
licji autonomicznej części, lecz na to Austria nie
chciała się zgodzić. Wolała utrzymywać stan
wrzenia. Do takiego powstania, jak w Wielkopol-
sce, w Galicji nie doszło. Jego pierwsze przebłyski
(Kraków 1846) zostały z miejsca stłumione. Prze-
stała istnieć Rzeczpospolita Krakowska. Ożywił
się natomiast ruch narodowy na pozostającym
w granicach Austrii Śląsku Cieszyńskim, gdzie
wkrótce zaczął narastać antagonizm między Pola-
kami a Czechami.
Po klęsce Wiosny Ludów w kraju Polacy wal-
czyli za „wolność waszą i naszą” za granicą: we
Włoszech (m.in. z Giuseppe Garibaldim), w Ba-
denii, a także w powstaniu węgierskim, którego
jednym z dowódców był Józef Bem (1794-1850).
W Królestwie Polskim, rządzonym twardą ręką
przez Paskiewicza, Wiosna Ludów nie miała
większego oddźwięku. Działalność spiskowa za-
częła się tam jednak wkrótce aktywizować. Było
to następstwem z jednej strony owej paskiewi-
czowskiej okupacji i odmawiania Polakom praw
narodowych, a z drugiej pewnej liberalizacji
związanej ze zniesieniem stanu wojennego, trwa-
jącego od 1833 roku.
Świadectwem narastania nastrojów narodo-
wych były manifestacje, takie jak z okazji po-
grzebu Zygmunta Krasińskiego (1859), trzydziestej
rocznicy wybuchu powstania listopadowego czy
pogrzebu generałowej Sowińskiej, wdowy po
bohaterskim obrońcy Warszawy w 1831 roku.
W czasie jednej z takich manifestacji (27 lutego
1861 roku) żandarmi zabili pięciu uczestników, co
z kolei doprowadziło do nowej, jeszcze bardziej
masowej, jej manifestacji na ich pogrzebie.
W 1862 roku utworzony został Komitet Cen-
tralny Narodowy, który stanął na czele przygo-
towań do powstania. W ten sposób tworzyło się
w Królestwie tajemne (jak je niektórzy nazywali)
państwo polskie. Jego genezę, sięgającą 1859 ro-
ku, Franciszka Ramotowska łączy z działalnością
centrowych grup Towarzystwa Demokratycznego
Polskiego i jego Koła Paryskiego, wyodrębnione-
go w 1854 roku, a kierowanego przez Ludwika
Mierosławskiego i Józefa Wysockiego. Związany
z tą orientacją Zygmunt Miłkowski opublikował
właśnie w 1859 roku dwa artykuły — O powsta-
niu polskim i Możliwości powstania, uznając po-
wstanie za jedyne rozwiązanie dla narodu pol-
skiego. Zwolenników takiej orientacji nazwano
„czerwonymi”.
Powstanie w Królestwie wybuchło w styczniu
1863 roku, a jego bezpośrednią przyczyną nie by-
ła zaplanowana akcja, lecz zarządzenie przez
Aleksandra Wielopolskiego, zwolennika lojalno-
ści wobec cara, mianowanego przez niego w 1862
roku naczelnikiem rządu cywilnego Królestwa
Polskiego, branki 8 tysięcy imiennie wskazanych
rekrutów. Nie jest wykluczone, że ze strony Wie-
lopolskiego była to prowokacja, która miała za-
pobiec zaplanowanemu wybuchowi.
Władza rozpoczętego powstania skupiła się w
ręku „czerwonych”, lecz zwolennicy pracy orga-
nicznej (tzw. biali), kierowani przez znanego nam
już przedsiębiorcę i finansistę Ludwika Kronen-
berga, starali się o jej przejęcie. Udało się im
opanować kierownictwo powstania na skutek
śmierci przywódców „czerwonych” — Stefana
Bobrowskiego (w pojedynku) i Zygmunta Pad-
lewskiego (rozstrzelanego przez Rosjan) w kwiet-
niu 1863 roku. Komitet Centralny Narodowy
przekształcony był już wówczas w Tymczasowy
Rząd Narodowy.
Powstanie nie miało żadnych szans militar-
nych. Armia rosyjska liczyła prawie pół miliona
żołnierzy, podczas gdy powstańców było około
30 tysięcy (choć w sumie zmobilizowano do wal-
ki około 200 tysięcy osób). Symbolicznie zasilili
ich szeregi ochotnicy z innych krajów (jak puł-
kownik Francesco Nullo z Włoch, François Ro-
chebrune z Francji czy Rosjanin Andriej Potieb-
nia). Walki miały przeważnie charakter potyczek
partyzanckich, a stoczono ich około 1200, na ogół
w odosobnieniu, bez większego planu wojenne-
go. Spośród dowódców powstańczych wybijali
się m.in. Marian Langiewicz (pierwszy dyktator
powstania), Michał Heidenreich-Kruk, Józef
Hauke-Bosak.
Gdy wzmogły się w kraju represje (szczególnie
po powierzeniu władzy w Królestwie generałowi
Fiodorowi Bergowi i wobec braku efektów dy-
plomatycznych starań Hotelu Lambert), władzę
w powstaniu przejęli z powrotem „czerwoni”, lecz
zgodzili się powierzyć dyktaturę powstania nie-
pochodzące- mu z ich szeregów Romualdowi
Trauguttowi (1826-1864). Traugutt próbował ra-
tować powstanie, m.in. przez poszerzenie jego ba-
zy społecznej, to znaczy głównie przez wciągnię-
cie do działań nowych dowódców (z „ludu”) oraz
zaktywizowanie chłopów. Liczył także na inter-
wencję państw zachodnich. Tymczasem Austria
w 1864 roku zamknęła granice Galicji, pozba-
wiając powstańców dopływu stamtąd środków.
Francja namawiała do trwania, lecz nie kwapiła
się z pomocą. Rząd carski natomiast, by przycią-
gnąć polskich chłopów, ogłosił wspomnianą już
(por. punkt 1) radykalną ustawę uwłaszczeniową,
usuwając w ten sposób w cień wcześniejszy po-
dobny akt władz powstańczych.
Zaczęły się represje. Na Sybir wywieziono bli-
sko 40 tysięcy powstańców, skonfiskowano po-
nad 3 tysiące majątków. Traugutt wraz z czterema
towarzyszami powieszony został na stokach war-
szawskiej cytadeli.
3. Rozwój kultury i jej rola w kształtowaniu
świadomości narodowej
W warunkach braku własnego państwa, wy-
pełniającego naturalną funkcję opieki nad naro-
dem, automatycznie wzrastała rola innych form
rozwoju życia narodowego, w tym świadomego,
organizowanego przez sam naród, działania
w dziedzinie kultury, nauki i oświaty. Ważnym
elementem życia stała się również kultura fizycz-
na, w tym sport. Wszystko, co działo się w tym
zakresie na terenie okupowanych przez obce mo-
carstwa ziemiach polskich, było od władz zabor-
czych wymuszane, organizowane wbrew nim lub
— w najlepszym przypadku — jedynie za ich
przyzwoleniem. Również treści życia kulturalnego
związały się z narodową walką.
To, że główną płaszczyzną walki narodu będzie
kultura duchowa, okazało się bardzo szybko. Sta-
nisław Kostka Potocki, który kierował oświatą
w Królestwie Polskim i który usiłował konty-
nuować dzieło Dyrekcji Edukacji Narodowej (por.
rozdz. VIII, 6), autor satyrycznego utworu Podróż
do Ciemnogrodu, zwalczającego obskurantyzm
i kontynuującego idee oświecenia, został w 1820
roku zdymisjonowany. We wszystkich zaborach
rozpoczęło się ograniczanie polskiej działalności
oświatowej i kulturalnej. Kraków, będący w la-
tach 1815-1846 wolnym miastem, ściągał Polaków
trzech zaborów. W latach 1820-1823 usypano tam
pobudzający świadomość historyczną kopiec Ko-
ściuszki. Jednocześnie we wszystkich zaborach
przystąpiono do zakładania bibliotek (w 1829 ro-
ku w Poznaniu Edward Raczyński założył biblio-
tekę publiczną), rozwijano działalność wydawni-
czą (na przykład w Poznaniu Jan Konstanty Żu-
pański publikował m.in. dzieła historyczne Joa-
chima Lelewela). Ogromny był rozkwit czasopi-
śmiennictwa, mniejszy prasy. W Królestwie Pol-
skim w połowie XIX wieku wydawano około
setki czasopism, m.in. takie gazety, jak „Orzeł
Biały” (500 prenumeratorów) czy „Gazeta War-
szawska” (1000 prenumeratorów).
Pogłębiały się jednak różnice w zakresie
oświaty między zaborami. W zaborze pruskim
obowiązek szkolny dla dzieci od 6 do 14 łat
wprowadzony został w 1825 roku, co oznaczało,
że około połowy XIX wieku prawie 90% dzieci
polskich ukończyło szkoły podstawowe. Dla Kró-
lestwa i Galicji odsetek ten wynosił odpowiednio
28 i 20. Nauka odbywała się w duchu interesów
państw zaborczych, mimo to rozszerzała się wie-
dza ogólna.
W Warszawie duże zasługi w badaniu historii
i języka, a także dla rozwoju nauk związanych
z potrzebami gospodarczymi położyło Towarzy-
stwo Przyjaciół Nauk (1800-1832). W Poznaniu
takie towarzystwo powstało w 1857 roku, stając
się namiastką uniwersytetu, na którego założenie
Prusacy nie pozwalali. Brak własnych uczelni
i dostatecznych możliwości pracy (polskie uni-
wersytety istniały jedynie w Krakowie i Lwowie,
z przerwami w Warszawie) powodował, że Pola-
cy szukali warunków do rozwoju różnego rodzaju
talentów za granicą. Liczni Polacy wybili się na
kontynencie amerykańskim (jak na przykład
Ignacy Domeyko, 1802-1889, rektor uniwersytetu
w Santiago) i na innych kontynentach (na przy-
kład praca Edmunda Strzeleckiego, 1797-1873,
Nowa Południowa Walia, 1843, była do naj-
nowszych czasów najlepszą pracą geograficzną na
temat Australii). Światową sławę uzyskało wielu
wybitnych inżynierów, m.in. Rudolf Modrzejew-
ski (Ralph Modjeski, 1861-1940), syn światowej
sławy aktorki Heleny Modrzejewskiej (1840-
1909), konstruktor wielu wielkich mostów, Wła-
dysław Kluger (1848-1884), jeden z twórców ko-
munikacji w Peru, czy późniejszy prezydent Pol-
ski odrodzonej Gabriel Narutowicz (1865-1922),
hydroenergetyk pracujący w Szwajcarii. Przypo-
mnieć należy, że Polacy (jak na przykład Bene-
dykt Dybowski, 1833-1930) przyczynili się walnie
do badań nad Syberią, dokąd byli zesłani. We
Francji pracowała światowej sławy Maria Skło-
dowska-Curie (1867-1934), dwukrotnie wyróżnio-
na Nagrodą Nobla.
Po części w kraju, po części za granicą, w zależ-
ności od ich losów i losów narodu, pracowali tacy
wybitni uczeni, jak Joachim Lelewel, filozof Bro-
nisław Trentowski (1806-1869), w Wielkopolsce
zaś działał pierwszy prezes Poznańskiego Towa-
rzystwa Przyjaciół Nauk August Cieszkowski
(1814-1894), filozof, nawiązujący twórczo do He-
gla, czołowego filozofa niemieckiego, jednego
z twórców nowożytnej filozofii w ogóle. Żywo
rozwijały się różne dziedziny nauki na uniwersy-
tetach krakowskim i lwowskim. Ośrodkiem pol-
skiego życia naukowego było także założone
w 1870 roku w Rapperswilu (Szwajcaria) Mu-
zeum Narodowe Polskie. Uniwersytet War-
szawski, zamknięty po powstaniu listopadowym,
wznowił swą działalność w 1869 roku, lecz jedy-
nie na 7 lat jako Szkoła Główna, potem prze-
kształcona w uniwersytet rosyjski, spolonizowa-
ny dopiero w 1915 roku. W 1870 roku założona
została Politechnika Lwowska. Ogólnopolski za-
sięg miała powołana w Galicji w 1872 roku Aka-
demia Umiejętności (wszakże bez zakazanego
określenia „Polska”).
Spośród wybitnych uczonych wymienić można
wielu historyków (jak Tadeusz Korzon, 1839-1918,
Michał Bobrzyński, 1849-1935 czy Tadeusz Woj-
ciechowski, 1838-1919, a z młodszych Marceli
Handelsman, 1882-1945, Franciszek Bujak, 1875-
1953 czy Jan Rutkowski, 1886-1949), językoznaw-
ców (Jan Baudouin de Courtenay, 1845-1929, Jan
Karłowicz, 1863-1903, Aleksander Bruckner, 1856-
1939), biologów (m.in. współtwórca nauki o wi-
taminach Kazimierz Funk, 1884-1967), fizyków
(Zygmunt Wróblewski, 1845-1888, i Karol Olszew-
ski, 1846-1915, którzy po raz pierwszy skroplili
tlen i azot, Marian Smoluchowski, 1872-1917).
Szczególnie wielką rolę dla narodu znajdujące-
go się w niewoli i poddanemu germanizacji oraz
rusyfikacji odgrywała literatura, a także sztuki
plastyczne i muzyka. W parze z rozwojem indy-
widualności narodowych szedł podkreślający je
romantyzm. W Polsce epokę romantyzmu w lite-
raturze zapoczątkowało wydanie Ballad i roman-
sów (1822) oraz II i IV części Dziadów (1823) Ad-
ama Mickiewicza. Miano wieszczów narodo-
wych, oprócz Mickiewicza, zyskali sobie Juliusz
Słowacki (1809-1849) i Zygmunt Krasiński (1812-
1859). Podobną, choć mniej wówczas głośną, rolę
odgrywał bardziej uniwersalny poeta, zarazem
dramaturg, malarz i rzeźbiarz, twórca poezji inte-
lektualnej i piewca pracy Cyprian Kamil Norwid
(1821-1883). Wszyscy ci wielcy działali na emigra-
cji, głównie w Paryżu.
W kraju, do upadku Wiosny Ludów, najbar-
dziej rozwiniętym ośrodkiem życia literackiego
był Poznań, gdzie m.in. wychodził postępowy,
stojący na wysokim poziomie „Tygodnik Literac-
ki”. W Lesznie ukazywał się (od 1834 roku) reda-
gowany przez Jana Poplińskiego „Przyjaciel Lu-
du”.
Przez pewien czas aktywna literacko była Gali-
cja (Kornel Ujejski, 1823-1897, Józef Korzeniowski,
1797-1863, Aleksander Fredro, 1793-1876). Coraz
większą popularność zdobywał autor kilkudzie-
sięciu powieści historycznych Józef Ignacy Kra-
szewski (1812-1887).
W okresie pozytywizmu głównym ośrodkiem
twórczości literackiej była Warszawa. Idee pozy-
tywistyczne propagowali w swych utworach
m.in. tacy pisarze, jak Bolesław Prus (właściwie
Aleksander Głowacki, 1847-1912) czy Eliza Orzesz-
kowa (1841-1910). Ku „pokrzepieniu serc”, lecz
w niektórych utworach z akcentami pozytywi-
stycznymi, pisał Henryk Sienkiewicz (1846-1916),
wyróżniony Nagrodą Nobla (1905). Nagrodę No-
bla otrzymał także (1924) autor Chłopów Włady-
sław Stanisław Reymont (1867-1925).
Na przełomie XIX i XX wieku literatura weszła
w stadium naturalizmu i neoromantyzmu (tzw.
modernizm lub w Polsce — Młoda Polska).
Głównym ośrodkiem tego kierunku był Kraków,
zaś do najwybitniejszych jego przedstawicieli na-
leżeli: Stanisław Wyspiański (1869-1907), autor
dramatów narodowych, m.in. Wesela (1901), wy-
bitny literat i tłumacz literatury francuskiej, inspi-
rator pierwszego kabaretu literackiego „Zielony
Balonik” — Tadeusz Boy-Żeleński (1874-1941), bo-
żyszcze Młodej Polski Stanisław Przybyszewski
(1868-1927). Wybitne miejsce na literackim parna-
sie zdobył Stefan Żeromski (1864-1925).
Wiek XIX był okresem wielkiego przełomu
w zakresie sztuk plastycznych. Różne krzyżujące
się prądy w architekturze nadały nowy kształt
miastom, zresztą odmienny w różnych zaborach,
co widoczne jest do dziś. Przemiany w budownic-
twie zaznaczyły się także na wsiach, w budowie
rezydencji (nowy typ: rezydencja fabrykanta).
Do szczytowego rozwoju doszło malarstwo hi-
storyczne, już wyraźne w okresie stanisławow-
skim. Wpłynęło ono w sposób istotny na kształ-
towanie się zbiorowych wyobrażeń historycznych
(Jan Matejko, 1838-1893, Artur Grottger, 1837-
1867, Juliusz Kossak, 1824-1899). Inną tematykę,
także społeczną, podejmowali Józef Szermentow-
ski (1833-1876), Wojciech Gerson (1831-1901), Józef
Chełmoński (1849-1914), Maksymilian Gierymski
(1846-1874). Pod wpływem impresjonizmu, post-
impresjonizmu i secesji tworzyli m.in. Józef Pan-
kiewicz (1866-1940), Olga Boznańska (1865-1940),
Aleksander Gierymski (1850-1901), Jacek Mal-
czewski (1854-1929). Rozwijała się także sztuka
ludowa.
Coraz większe znaczenie zyskiwał teatr. W 1907
roku pojawiły się pierwsze filmy.
W muzyce największy rozgłos zdobył genialny
kompozytor, wyrażający w swych dziełach war-
tości zarówno uniwersalne, jak i narodowe, pol-
skie (czerpiące z muzyki ludowej), Fryderyk Cho-
pin (1810- 1849), syn osiadłego w Polsce Francuza,
uczestnika powstania kościuszkowskiego.
Twórcą opery narodowej stał się autor Halki
Stanisław Moniuszko (1819-1872). Młodopolską
grupę w muzyce tworzyli m.in. Karol Szyma-
nowski (1882-1937) i Ludomir Różycki (1884-1953),
uczniowie Zygmunta Noskowskiego (1846-1909).
Światową sławę zdobył Ignacy Paderewski
(1860-1941), wirtuoz pianista i kompozytor. Mu-
zykę ludową rejestrował Oskar Kolberg (1814-
1890).
4. Życie polityczne po powstaniu styczniowym
(1863/1864) a sytuacja międzynarodowa
Po klęsce powstania styczniowego sytuacja
w Polsce bardzo się skomplikowała. Z jednej
strony dominowała zrozumiała niechęć do po-
dejmowania ukierunkowanej na nowe powstanie
konspiracji, z drugiej zaś w obliczu narastającej
germanizacji w zaborze pruskim i rusyfikacji
w zaborze rosyjskim potęgowała się chęć zrzuce-
nia obcego jarzma. W większym stopniu liczono
wtedy na wykorzystanie ewentualnie sprzyjają-
cej koniunktury międzynarodowej. Ta jednak
sprzyjała raczej mocarstwom zaborczym, a nie
Polakom. Jednocześnie istniejąca autonomia (od
1866 roku) w Galicji i rozwój tam kultury naro-
dowej ożywiały myśli o niepodległości, jakkol-
wiek dzierżące w Galicji władzę, lojalne w sto-
sunku do dynastii habsburskiej i Wiednia, kon-
serwatywne ziemiaństwo polskie porzuciło pro-
gram ogólnej, trójzaborowej walki o niepodle-
głość. Każdy zabór — jeszcze w większym stopniu
aniżeli poprzednio — miał zresztą swe specyficzne
warunki i problemy.
W zaborze rosyjskim, który już nie był nazy-
wany Królestwem Polskim, tylko „krajem nadwi-
ślańskim”, usunięto niemal zupełnie — poza reli-
gią język polski ze szkół. Kościół katolicki podpo-
rządkowano Kolegium Katolickiemu w Peters-
burgu, unitów zmuszano siłą do przechodzenia
na prawosławie. Po pewnym złagodzeniu kursu
i przyznaniu niektórych uprawnień demokra-
tycznych (jak zakładanie stowarzyszeń czy czę-
ściowa repolonizacja szkolnictwa), co było na-
stępstwem rewolucji 1905-1907 roku, w całym ce-
sarstwie rosyjskim po zakończeniu rewolucji na-
stąpił zwrot ku poprzedniej polityce i odbieranie
różnych wywalczonych uprawnień. To zaś
wzmogło tajną i półlegalną działalność oświato-
wą, ożywienie haseł unowocześnienia kraju, choć
również, pod wpływem rozwoju ruchu socjali-
stycznego i dążeń rewolucyjnych (o czym za
chwilę), spowodowało przypływ idei konserwa-
tywnych i solidarystycznych. Zwrot ten wyraźnie
odbił się w literaturze pięknej.
W zaborze pruskim, jak już wspominaliśmy
(por. punkt 1), antypolski program Bismarcka,
powiązany z jego akcją polityczną, nazwaną
„walką o kulturę” (Kulturkampf), wpłynął na
skonsolidowanie się Polaków (wraz z Kościołem)
w codziennym oporze przeciw germanizacji.
Stopniowo usuwano język polski ze szkół, od
1900 roku nawet religii miano nauczać, z wyjąt-
kiem dwu pierwszych klas, po niemiecku. Te dra-
końskie poczynania były przyczyną buntów,
w tym rozgłoszonego przez wybitnych Polaków
w całej Europie strajku szkolnego we Wrześni
w 1901 roku. Od 1908 roku język niemiecki obo-
wiązywał na wszelkich zebraniach publicznych.
Powstała w 1894 roku tzw. Hakata (od nazwisk
założycieli: Hansemanna, Kenemanna i Thiede-
manna), czyli Niemieckie Towarzystwo Ziem
Wschodnich (Ostmarkenverein), stała się we-
wnętrzną grupą nacisku, pomagającą rządowi
w akcji antypolskiej. By wzmocnić cofający się
żywioł niemiecki, powołano w zaborze pruskim
tzw. Komisję Kolonizacyjną. Wykupowała ona,
od 1908 roku także przymusowo, grunty polskie
dla osadników niemieckich. Wzrastały niemieckie
nastroje nacjonalistyczne, choć na co dzień na
ogół istniało wielopłaszczyznowe współżycie Po-
laków i Niemców. Podminowywała je rządowa
polityka antypolska, prowadząca do nasilenia na-
cjonalizmu.
Galicja, jak już wspomniano, od 1866 roku
miała autonomię, co stwarzało płaszczyznę do
wewnętrznej walki politycznej. Istniał Sejm Kra-
jowy, zaś władzą wykonawczą był Wydział Kra-
jowy z marszałkiem krajowym na czele. Od 1873
roku odbywały się oddzielne wybory do Rady
Państwa (parlamentu wiedeńskiego). Polacy ob-
sadzali główne urzędy nie tylko w Galicji, lecz
także dochodzili do najwyższych godności poli-
tycznych w państwie austriackim. Na przykład
w latach 1895-1897 prezydentem gabinetu (czyli
premierem) był Kazimierz hrabia Badeni (równo-
cześnie minister spraw wewnętrznych), Leon Bi-
liński był ministrem skarbu, Agenor Gołuchowski
jr. ministrem spraw zagranicznych, a Eduard Ritt-
ner ministrem dla spraw Galicji (tym zawsze był
Polak). Waldemar Łazuga nazwał ten okres „rzą-
dami polskimi” w Austrii. Ich podłożem była ko-
smopolityczna wspólnota arystokracji, której ce-
sarz austriacki mógł w pełni zaufać.
Niebezpieczeństwo dla konserwatywnej stabi-
lizacji szło z innej strony. Rodziły je nowe prądy
umysłowe i polityczne — nacjonalizm i socjalizm
— opanowujące coraz liczniejsze rzesze społeczne.
Jeśli chodzi o ten pierwszy nurt, to jego wyrazi-
cielem stał się w Polsce przede wszystkim Roman
Dmowski (1864-1939), współzałożyciel Ligi Naro-
dowej, powstałej z przekształcenia się założonej
w 1887 roku w Szwajcarii Ligi Polskiej (z którą
związany był Związek Młodzieży Polskiej „Zet”).
W 1897 roku koła Ligi Narodowej pojawiły się
w Królestwie, w 1904 roku w zaborze pruskim,
a w 1905 roku w Galicji działacze Ligi założyli
Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne. W ten
sposób powstał obóz polityczny popularnie zwa-
ny później endecją.
Reprezentantem natomiast drugiego nurtu by-
ła przede wszystkim założona w 1892 roku Polska
Partia Socjalistyczna (PPS), w której czołową rolę
odgrywał Józef Piłsudski (1867-1935), a ideolo-
giem był Bolesław Limanowski (1835-1935).
Obie te partie — narodowa i socjalistyczna —
miały zasięg ogólnopolski, choć w poszczegól-
nych zaborach organizacje miały własne proble-
my i działali miejscowi przywódcy. Do takich
działaczy z Galicji zaliczyć trzeba przede wszyst-
kim Ignacego Daszyńskiego (1866-1936), lidera
Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji
i Śląska Cieszyńskiego. W Galicji powstały także
pierwsze na ziemiach polskich partie chłopskie:
Stronnictwo Ludowe (1895), w 1903 roku prze-
mianowane na Polskie Stronnictwo Ludowe
(PSL), co wskazywało na zamiar reprezentowania
nie tylko interesów chłopów i nie tylko spraw
galicyjskich. W 1912 roku Wincenty Witos (1875-
1945) dokonał w PSL rozłamu i powołał do życia
PSL „Piast”. Bardziej radykalne pozostało utwo-
rzone w 1915 roku w Warszawie PSL „Wyzwole-
nie”.
Tylko do Królestwa (i Litwy) ograniczały się
wpływy powstałej w 1893 roku radykalnej partii
socjalistycznej, mającej swą poprzedniczkę
w Międzynarodowej Socjalno-Rewolucyjnej Par-
tii „Proletariat”, założonej w 1882 roku przez Lu-
dwika Waryńskiego (1856-1889), a stawiającej na
pierwszym miejscu rewolucję klasową i między-
narodową solidarność proletariatu (internacjona-
lizm), a nie odzyskanie niepodległości. Partia ta
nazwała się Socjaldemokracją Królestwa Polskie-
go (od 1900 roku — i Litwy, SDKPiL). Łącząc się
z radykalnymi działaczami PPS, którzy utworzyli
PPS-Lewicę, doprowadziła ona w grudniu 1918
roku do powstania Komunistycznej Partii Robot-
niczej Polski (potem od 1925 roku Komunistyczna
Partia Polski, KPP).
Owe dwa kierunki w łonie ruchu socjalistycz-
nego były odbiciem istniejącego niemal od po-
czątku rozłamu na tle przede wszystkim stosunku
do problemu narodu oraz do kwestii celów tego
ruchu i metod dochodzenia do niego. Mniej ra-
dykalny odłam ruchu socjalistycznego, z którego
wyrosły późniejsze zachodnie partie socjaldemo-
kratyczne, korygował w praktyce jeden z pod-
stawowych błędów Karola Marksa i Fryderyka
Engelsa, twórców ideologicznych podstaw ruchu
socjalistycznego, a mianowicie pomniejszanie roli
świadomości narodowej i równoczesne wyol-
brzymianie znaczenia i siły świadomości klaso-
wej. Starał się także eliminować z ideologii socja-
listycznej ogromne złoża niebezpiecznej utopii
oraz dogmatyzmu, które wiodły — jak się okazało
już w toku rewolucji październikowej w 1917 roku
— do naginania rzeczywistości do własnych ży-
czeń, a w konsekwencji do masowych zbrodni
(eliminowanie rzeczywistych i urojonych prze-
ciwników).
Partie socjaldemokratyczne (jak PPS) zgrupo-
wały się w II Międzynarodówce, założonej
w 1889 roku, podczas gdy wspomniany radykal-
no-utopijny nurt socjalizmu znalazł swą wspólną
organizację w powstałej w 1919 roku w Moskwie
III Międzynarodówce (Międzynarodówce Ko-
munistycznej). Jej ideę przedstawił już w 1914 ro-
ku Włodzimierz Lenin (1870-1924), główny twórca
i ideolog tego kierunku, głoszący zerwanie z de-
mokracją parlamentarną, wszechwładzę jednej,
mającej monopol na prawdę, partii komunistycz-
nej oraz wyzwalającej masowy terror (nazwany
za Marksem dyktaturą proletariatu). Warto przy-
pomnieć, że jedna z założycielek SDKPiL, a zara-
zem działaczka niemieckiego ruchu socjalistycz-
nego, Róża Luksemburg (1871-1919), krytykowała
Lenina za jego, jak się wyrażała, „ultracentralizm”
i walkę z demokracją i przepowiadała złe tego
skutki. Szybko nastąpiło jednak zbliżenie między
SDKPiL a radykalną (bolszewicką) frakcją Lenina
w Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji.
Polscy komuniści całkowicie podporządkowali się
III Międzynarodówce, która w rzeczywistości —
kontrolując międzynarodowy ruch komunistycz-
ny — była wyrazicielką interesów imperium ro-
syjskiego. W nowych formach od 1917 roku od-
budowywali je rosyjscy komuniści z Leninem na
czele.
Przejawem ogólnego różnicowania się ruchu
socjalistycznego był także rozłam w PPS. Tak
zwani „starzy” z Piłsudskim na czele, którzy coraz
silniej — po części hołdując dawnej idei powstań-
czej — zwracali uwagę na konieczność podjęcia
walki o niepodległość, skierowanej przeciw Rosji,
podkreślali niezbędność także wojskowego przy-
gotowania społeczeństwa na ewentualność tej
walki. „Starzy” powołali najpierw Organizację
Spiskowo-Bojową PPS, kierowaną od 1905 roku
przez Piłsudskiego, a potem, po wykluczeniu ich
z partii (pozostała część utworzyła wspomnianą
PPS-Lewicę), PPS-Frakcję Rewolucyjną, tworzącą
organizacje paramilitarne, takie jak Strzelec,
Związek Walki Czynnej, Związek Strzelecki. Wielu
działaczy odeszło wówczas z PPS-Frakcji Rewolu-
cyjnej (w tym Piłsudski), sama zaś Frakcja po-
łączyła się w 1919 roku z PPS Galicji i Śląska Cie-
szyńskiego oraz PPS zaboru pruskiego, tworząc
jedną Polską Partię Socjalistyczną (PPS).
5. Sprawa polska w czasie pierwszej wojny świa-
towej. Odzyskanie niepodległości (1918)
Komplikowanie się sytuacji międzynarodowej,
z czego — jak przewidywano — może wyniknąć
owa „powszechna wojna ludów”, o której pisał
Adam Mickiewicz, wprawiało Polaków z jednej
strony w stan nadziei i zniecierpliwienia, z dru-
giej zaś rozdarcia wynikającego z tego, że nie by-
ło wiadomo, z którą stroną w rysującym się kon-
flikcie należy się wiązać, na co liczyć i kiedy
w ogóle coś się stanie. Do życia politycznego
wkradło się zamieszanie i zdenerwowanie.
Na arenie międzynarodowej owych czasów
głównym faktem było ukształtowanie się na
przełomie XIX i XX wieku dwóch wrogich sobie
obozów: tzw. trójprzymierza, czyli państw cen-
tralnych (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy) oraz
tzw. Ententy lub trójporozumienia, obejmującego
Anglię, Francję i Rosję, a od 1914 roku także Ser-
bię, Czarnogórę, Belgię, Japonię, Włochy (które
opuściły trójprzymierze), Portugalię, Rumunię
i od 1917 roku Stany Zjednoczone. Nadzieje Pola-
ków osłabiał fakt, że Rosja znajdowała się w in-
nym obozie aniżeli Niemcy i Austro-Węgry; zwy-
cięstwo bowiem któregoś z nich musiałoby prze-
kreślać rachubę na całkowitą, obejmującą trzy
zabory, odbudowę Polski. Polaków zaczęły dzielić
orientacje bądź na jedną, bądź na drugą grupę
państw. Endecja liczyła na zwycięstwo Ententy,
Piłsudski na razie łączył się z Austrią, a jeszcze
bardziej Władysław Sikorski (1881-1943), działają-
cy w kręgu Piłsudskiego, potem jego krytyk.
W 1912 roku działacze niepodległościowi utwo-
rzyli Polski Skarb Wojskowy, gromadzący środki
na przyszłą akcję, a także w tymże roku Komisję
Tymczasową Skonfederowanych Stronnictw Nie-
podległościowych (KTSSN), gdzie główną rolę
odgrywali zwolennicy linii Piłsudskiego. Zwolen-
nicy endeccy założyli swój Centralny Komitet
Narodowy (CKN).
Piłsudski, zgodnie z ideą powstańczą, sądząc,
że możliwe jest szybkie wywołanie powstania
przeciw Rosji, wyruszył 6 sierpnia 1914 roku ze
swą kadrową kompanią strzelców do Królestwa
(marsz na Kielce), lecz nie znalazłszy tam od-
dźwięku (ludność przyjęła postawę wyczekującą),
wrócił do Galicji i podporządkował się Naczel-
nemu Komitetowi Narodowemu (NKN), który
powstał (16 sierpnia 1914 roku) na miejscu KTSSN
i CKN. Piłsudski musiał zgodzić się na działanie
Legionów w ramach armii austriackiej. W do-
wodzonej przez siebie jednej z trzech brygad le-
gionowych (I Brygada) starał się prowadzić bar-
dziej niezależną politykę, lecz nie było to łatwe.
NKN zabiegał o przyłączenie zaboru rosyjskiego
do Austro-Węgier.
Wszystko zależało od losów wojny, która coraz
bardziej niszczyła ziemie polskie, wciągała dzie-
siątki tysięcy Polaków do walczących przeciw so-
bie armii, ukazywała okrucieństwa wszystkich
stron, najpierw państw centralnych, szczególnie
Niemiec, co osłabiało ducha tych, którzy łączyli
z tymi państwami jakieś nadzieje. Wycofująca
się pod naporem Niemiec w 1915 roku armia ro-
syjska wywiozła setki tysięcy Polaków oraz
wszystko, co było wartościowe, szczególnie po-
trzebne do produkcji. W Warszawie urzędowali
odtąd Niemcy, w Lublinie Austriacy.
Dla sprawy polskiej pierwsze dwa lata wojny
nie przyniosły nic konkretnego. Dopiero przedłu-
żająca się wojna i coraz większe straty obu stron
postawiły na porządku dziennym sprawę wojska
i zaopatrzenia. Dotyczyło to szczególnie państw
centralnych, niemających możliwości eksploatacji
kolonii. W 1916 roku w Niemczech władzę skupi-
ły koła wojskowe, wprowadzając dyktaturę woj-
skową. One to wystąpiły — dla pozyskania pol-
skiego rekruta — z planem odbudowy kadłubo-
wego państwa polskiego na terenach zaboru ro-
syjskiego. Ten tzw. akt dwu cesarzy z 5 listopada
1916 roku, mimo wspomnianej genezy, nie może
być niedoceniony, podniesiona została w nim
bowiem przez zaborcę po raz pierwszy w wojnie
sprawa polska.
Pod wpływem tego aktu również car Mikołaj
II wypowiedział się — 25 grudnia 1916 roku — na
temat „stworzenia Polski wolnej, złożonej ze
wszystkich trzech części”. „Wolna” w koncepcji
carskiej nie oznaczała jednak „niepodległa”, lecz
pod rosyjskim protektoratem, tak jak to było
przed rozbiorami.
Niemniej jednak sprawa polska została posta-
wiona na porządku dziennym i dlatego prezydent
Stanów Zjednoczonych, które zaczęły odgrywać
coraz większą rolę w świecie, Woodrow Wilson
(1856-1924), mógł powiedzieć o wspólnym sta-
nowisku dotyczącym niezbędności odbudowy
państwa polskiego, bez czego niemożliwy będzie
pokój. Rok później skonkretyzował ten program
(tzw. 14 punktów, z których trzynasty dotyczył
powstania niepodległej Polski).
W lutym 1917 roku wybuchła w Rosji rewolu-
cja, która obaliła carat i zapoczątkowała przemia-
ny demokratyczne. Powstały w jej wyniku Rząd
Tymczasowy ponowił deklarację o odbudowie
Polski w duchu aktu z 25 grudnia, czyli bez przy-
znania jej pełnej niepodległości. Miałaby ona
pozostawać z Rosją w „wolnym, wojskowym
przymierzu”. W Rosji powstała Polska Komisja
Likwidacyjna oraz rozpoczęto organizowanie ar-
mii polskiej. Podobne działania zostały podjęte
na mocy dekretu prezydenta Raymonda Poinca-
re, we Francji. Przystąpienie Stanów Zjednoczo-
nych do wojny i opowiadanie się tego państwa
za niepodległością Polski podcinało byt koncep-
cjom liczących na zwycięstwo państw cen-
tralnych.
Piłsudski, który w powołanej przez gubernato-
ra niemieckiego w Warszawie Hansa von Besele-
ra (1850-1921) Tymczasowej Radzie Stanu (TRS)
objął wydział spraw wojskowych, odmówił wraz
ze swą I Brygadą Legionów przysięgi i ustąpił
z Rady, w ślad za czym nastąpiło internowanie
go w Magdeburgu, a części legionistów w Be-
niaminowie i Szczypiornie. Jego popularność
w społeczeństwie w wyniku tego znacznie wzro-
sła. Na miejsce TRS Niemcy utworzyli 12 wrze-
śnia 1917 roku Radę Regencyjną, w której skład
weszli: arcybiskup Aleksander Kakowski (1862-
1938), książę Zdzisław Lubomirski (1865-1943)
i ziemianin Józef Ostrowski (1850-1923). Wyko-
nawcą postanowień Rady, oczywiście pod kon-
trolą Niemców, był rząd polski z Janem Kucha-
rzewskim (1876-1952) na czele, który rozpoczął po-
lonizowanie administracji i szkolnictwa.
Tymczasem 15 sierpnia 1917 roku powołany zo-
stał w Szwajcarii (wkrótce przeniesiony do Pary-
ża) Komitet Narodowy Polski z Romanem
Dmowskim na czele. Został on uznany przez pań-
stwa Ententy za reprezentanta interesów pol-
skich, co oczywiście postawiło Radę Regencyjną
w trudnej sytuacji, tym bardziej że wiadomo by-
ło, iż losy sprawy polskiej związane są przede
wszystkim z postawą koalicji.
W październiku 1917 roku władzę w Rosji zdo-
byli bolszewicy z Leninem na czele, przekreślając
swym programem terroru demokratyczny pro-
gram rewolucji lutowej. Była to zatem w pew-
nym sensie kontrrewolucja, szermująca jedynie
sloganami wolności i dobrobytu dla ludu.
W sprawie polskiej deklaracja rządu bolszewi-
ków (Rady Komisarzy Ludowych) z 29 sierpnia
1918 roku przekreślała wszystkie carskie akty roz-
biorcze. Miało to znaczenie polityczne, choć nie
praktyczne, ziemie Królestwa Polskiego bowiem
znajdowały się jeszcze, co usankcjonował pokój
Rosji z Austrią i Niemcami w Brześciu z 3 marca
1918 roku (oznaczający za tę cenę wyjście rewolu-
cyjnej Rosji z wojny), pod okupacją niemiecką.
Wojska niemieckie okupowały wówczas znaczną
część ziem białoruskich, tereny nadbałtyckie,
część Polski i sporo ziem rosyjskich, aż po Psków,
Witebsk, Kursk, Rostów nad Donem i Krym.
Trzeba podkreślić, że deklaracja bolszewików
o niepodległości Polski była krokiem przede
wszystkim propagandowym, gdyż byli oni wów-
czas przekonani, że bliska rewolucja światowa
zapewni im i tak w krótkim czasie panowanie
nad Polską. W traktacie brzeskim tereny nadbał-
tyckie oddawali bolszewicy Niemcom, uznana zo-
stała niezależność Ukraińskiej Republiki Ludowej
(URL) (ze stolicą w Kijowie) oraz Finlandii. Jest
oczywiste, że pokój brzeski położył kres iluzjom
związanym z Austrią, która nie zawahała się dys-
ponować na rzecz Ukrainy nawet Chełmszczyzną
i Podlasiem.
Pierwsza wojna światowa dobiegała końca —
11 listopada 1918 roku w Compiègne we Francji
podpisany został rozejm z Niemcami. Państwo
austro-węgierskie rozpadło się całkowicie już
miesiąc wcześniej. W myśl warunków rozejmo-
wych Niemcy musiały wycofać się z okupowa-
nych obszarów europejskich — z wyjątkiem tych
terenów Rosji, które kontrolowały na mocy trak-
tatu brzeskiego. Chodziło o zatrzymanie rozprze-
strzeniania się rewolucji. Ukrainę kontrolowało
wojsko narzuconego przez Niemców Pawła Sko-
ropadskiego. W skład Niemiec nadal wchodziły
ziemie zaboru pruskiego. Oznaczało to, że w ręku
polskim znalazły się na razie jedynie tereny by-
łego Królestwa Polskiego (gen. Beseler złożył
władzę na ręce Rady Regencyjnej) i wcześniej
opanowane przez Polaków części ziem zaboru au-
striackiego wraz z Krakowem, gdzie 28 paździer-
nika 1918 roku powołana została Polska Komisja
Likwidacyjna (PKL) z Wincentym Witosem na
czele, a 31 października usunięto Austriaków.
W Wielkopolsce w lipcu 1918 roku powstał
Centralny Komitet Obywatelski, a potem Naczel-
na Rada Ludowa, opanowana przez endecję, któ-
ra starała się przejąć władzę. W Warszawie Rada
Regencyjna powołała nowy, endecki rząd Józefa
Świeżyńskiego, lecz po nieudanej próbie wyeli-
minowania Rady został on przez nią rozwiązany.
Inną próbą wyeliminowania Rady Regencyjnej
było utworzenie w nocy z 6 na 7 listopada 1918
roku w Lublinie przez działaczy socjalistycznych
i piłsudczyków rządu z Ignacym Daszyńskim na
czele, w którym sprawy wojskowe objął Edward
Rydz-Śmigły (1886-1941). Rada była zbyt słaba,
aby wystąpić przeciw temu rządowi Rezydujący
w Paryżu Naczelny Komitet Narodowy tracił
możliwość bezpośredniego działania, ponadto
państwa koalicji niezbyt popierały jego antyde-
mokratyczny program.
Nie było zatem sprzeciwu wobec poczynań
uwolnionego przez Niemców Piłsudskiego, który
10 listopada 1918 roku przybył do Warszawy
i podjął próbę opanowania sytuacji w kraju
(działały zresztą na jego rzecz pozostające pod
wpływami jego zwolenników organizacje i partie
z Polską Organizacją Wojskową, POW, na czele).
W dniu 11 listopada Rada Regencyjna przekazała
Piłsudskiemu władzę nad wojskiem, 22 listopada
nadał on sobie tytuł Tymczasowego Naczelnika
Państwa i przejął pełnię władzy do czasu zwo-
łania sejmu. Wcześniej już rozbrojono w War-
szawie Niemców. Tymczasowy Rząd Ludowy
Republiki Polskiej (tzn. lubelski) przestał istnieć,
a na jego miejsce Piłsudski 17 listopada powołał
rząd Jędrzeja Moraczewskiego (1870-1944) o po-
dobnej orientacji politycznej.
Rozdział X
POLSKA NIEPODLEGŁA MIĘDZY DWIEMA
WOJNAMI (1918- 1939)
1. Kształtowanie się granic odrodzonego pań-
stwa. Trudne problemy startu
Odrodzone państwo polskie natknęło się na-
tychmiast na trudny problem granic. Ponad 120
lat zaborów wiele zmieniło. W tym czasie rozbu-
dziła się świadomość narodowa oraz nacjonali-
zmy Ukraińców i Litwinów, rozwinęły się dąże-
nia niepodległościowe Czechów. Jednocześnie zaś
osiadła od paru pokoleń na zachodnich ziemiach
polskich ludność niemiecka nie chciała zbyt ła-
two z nich rezygnować. Nie zamierzało też z nich
rezygnować nasycone ówcześnie rozwijającym
się od czasów Fryderyka II militaryzmem, a po-
tem nacjonalizmem i myśleniem wielkomocar-
stwowym państwo niemieckie. Rozbudziła się
także świadomość narodowa Polaków zamieszku-
jących jeszcze dość zwarcie Śląsk, szczególnie
Górny. Dążyli oni do połączenia się z Polakami
innych regionów, mimo iż Śląsk odpadł od Polski
już przed rozbiorami. Dotyczyło to także Śląska
Cieszyńskiego, gdzie istniała mniejszość czeska.
Powstanie Republiki Czechosłowackiej (14 listo-
pada 1918 roku) stało się czynnikiem przyciągają-
cym tę mniejszość.
Ten splot narodowych problemów, uaktyw-
niony przez powstanie państwa polskiego, przy-
niósł serię konfliktów zbrojnych i walk, przez kil-
ka lat absorbujących organizujące się państwo,
zmuszone z tego powodu do kosztownego pogo-
towia wojskowego. Dbał o to przed wszystkim
Piłsudski. Już w styczniu 1919 roku państwo pol-
skie posiadało ponad 100-tysięczną armię, stale
odtąd się powiększającą.
Na Śląsku Cieszyńskim, gdzie od dziesiątek lat
rozwijała się działalność narodowa (m.in. two-
rzenie polskiego szkolnictwa), wojsko polskie za-
pewniło władzę Polakom, a następnie według
umowy Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego
z Narodnim Vyborem pro Slezsko z 5 listopada
1918 roku uzgodniono podział według zasady et-
nicznej. Polsce miało przypaść także Zaolzie, czyli
okolice Bogumina i Karwiny. Umowa ta została
jednak zerwana przez Czechów, którzy zatrzymani
zostali wprawdzie pod Skoczowem, lecz nie odda-
li już Zaolzia. O jego losie miała zadecydować
konferencja pokojowa. Nastąpiło to w 1920 roku.
Rada Ambasadorów, w czasie gdy Polska zabie-
gała o pomoc przeciw wkraczającej Armii Czer-
wonej, wycofała się z planu plebiscytu i podzieli-
ła Śląsk Cieszyński, przyznając większą i ludniej-
szą część Czechosłowacji. Spisz i Orawa zostały
przez wojsko polskie opuszczone, mimo ustalenia
linii demarkacyjnej (3 stycznia 1919 roku).
Najtrudniej było w Galicji. Wobec upadku
władzy austriackiej Ukraińcy podjęli próbę prze-
jęcia terenu od Sanu po Zbrucz, w tym Lwowa.
Polacy starali się opanować Lwów, w większości
przez nich zamieszkany. W Przemyślu wybuchły
walki.
Na terenie Wołynia miejscowości opuszczane
przez Niemców zajmował ataman Semen Petlura,
który przejął polityczną spuściznę Ukraińskiej Re-
publiki Ludowej (por. rozdz. IX, 6), wypędzając
z Kijowa Skoropadskiego (14 grudnia 1918 roku).
Tymczasem już 13 listopada 1918 roku we Lwowie
ogłoszono powstanie Zachodnioukraińskiej Re-
publiki Ludowej (ZURL). Polacy starali się prze-
ciwdziałać akcji ukraińskiej. Do pomocy walczą-
cym lwowiakom (w tym licznej młodzieży) oraz
oddziałom POW ruszyli ochotnicy z innych tere-
nów, tak że po trudnych walkach miasto zostało
poddane polskiej władzy. Ofensywa polska z ma-
ja 1919 roku, kładąca kres istnieniu ZURL, stwa-
rzała fakty dokonane wobec zmieniającego się
stanowiska mocarstw.
Tak zwane kresy wschodnie Piłsudski chciał
związać z Polską na zasadzie federacji (Litwa, Bia-
łoruś) oraz ścisłego sojuszu (Ukraina), tak aby
Rosja sowiecka znalazła się możliwie daleko od
granic Polski. Myśl tę realizował niezależnie od
stanowiska państw zachodnich, które propono-
wały różne rozwiązania tymczasowe oraz stwo-
rzyły koncepcję polskiej granicy na wschodzie,
mającej sięgać do Suwałk, Białegostoku i Bugu.
W czasie gdy trwały walki o polską granicę, od
18 stycznia 1919 roku obradowała konferencja po-
kojowa w Paryżu, na której interesów polskich
z talentem bronili Roman Dmowski i Ignacy Pa-
derewski. Decydujące o jej wynikach mocarstwa
zachodnie (głównie Anglia i Francja) bacznie ob-
serwowały stan wrzenia na wschodniej granicy
Polski, wiązały to bowiem z losami rosyjskiej re-
wolucji 1917 roku. Piłsudski wszakże lepiej rozu-
miał sytuację. Zdawał sobie sprawę, że po prze-
kreśleniu traktatu brzeskiego i Niemcy, ogarnięte
we własnym kraju rewolucją, nie były w stanie
kontrolować opanowanego przez siebie terenu, co
niewątpliwie wykorzysta Armia Czerwona i za-
cznie zbrojny pochód na zachód. Realizować bę-
dzie przy tym dwa cele: restytucji imperium,
dawniej carskiego, obecnie „czerwonego”, oraz
przyspieszania rewolucji światowej przez wspo-
możenie rewolucyjnych ruchów, spodziewanych
podobnie jak w Niemczech, także w innych kra-
jach Europy.
Pochód ten zaczął się bardzo szybko. Mimo
oporu oddziałów Samoobrony Litwy i Białorusi,
zorganizowanych przez Polaków, udało się Armii
Czerwonej — w niewypowiedzianej Polsce woj-
nie — umożliwić ogłoszenie, po zajęciu Wilna
i Mińska, Litewsko-Białoruskiej Republiki So-
wieckiej. Już w lutym 1919 roku ofensywa so-
wiecka została jednak powstrzymana. Piłsudski
w kwietniu 1919 roku zajął Wilno i wspomniana
Republika Sowiecka upadła (co umożliwiło prace
nad budową samodzielnej państwowości litew-
skiej). Polacy doszli do Berezyny, Dźwiny, a po
ułożeniu się z Ukraińską Republiką Ludową Pe-
tlury do miejscowości Ptycz, rzeki Uborć i górne-
go biegu Horynia. W konsekwencji tego porozu-
mienia w kwietniu 1920 roku podpisany został
z Petlurą sojusz o ostrzu antysowieckim. Polska
uznała niepodległość Ukraińskiej Republiki Lu-
dowej i zgodziła się na polsko-ukraińską granicę
na Zbruczu.
Choć wojna jeszcze trwała, przez pewien czas
(jesień 1919 roku) Piłsudski wstrzymał się z dzia-
łaniami wojennymi, ułatwiając Armii Czerwonej
walkę ze wspomaganym przez Zachód „białym”
(czyli zwalczającym bolszewików) generałem An-
tonem Denikinem, planującym marsz na Mo-
skwę. Tak samo postąpił w stosunku do Litwy,
którą napadli „biali” wraz z przebranymi w mun-
dury rosyjskie Niemcami. Łotwie, której niepod-
ległość uratowała ofensywa niemiecka, Piłsudski
oddał zdobyty (10 grudnia 1919 roku) Dyneburg,
ongiś stolicę polskich Inflant. Zdawał sobie jed-
nak sprawę, że odbudowa dawnej władzy w Ro-
sji oznaczałaby zakwestionowanie niepodległości
Polski, Litwy i Łotwy. Wolał zatem jakieś ułoże-
nie się z państwem sowieckim, którego przetrwa-
nie — mimo interwencji i walki „białych” —
przewidywał.
Znając wyznawaną przez komunistów misję
rewolucji światowej, nie dowierzał sowieckim
propozycjom pokojowym. Uważał, że przeciwni-
kowi, a upoważniało go do tego to, co głosił Le-
nin, chodziło jedynie o zyskanie na czasie.
Sytuacja ogromnie rozciągniętej armii polskiej
była trudna, także jeśli chodziło o zaopatrzenie,
przy czym brutalne niejednokrotnie zachowanie
wojska polskiego zrażało miejscową ludność. Na
Wołyniu w grudniu wybuchły na tym tle za-
mieszki zbrojne. W kraju zaś liczne były, organi-
zowane przez lewicę (także po części PPS), anty-
wojenne demonstracje. Nie wzmacniało również
pozycji Piłsudskiego stanowisko Zachodu, które-
go przedstawiciele na konferencji pokojowej stale
kwestionowali prawa Polski do terenów na
wschód od Sanu (czyli do wschodniej Galicji ze
Lwowem), choć zarazem zgadzali się na zajęcie
przez Polskę ziem do Zbrucza, proponując tam
wprowadzenie autonomii pod zarządem polskim,
co z kolei odrzucił działający już w Polsce sejm.
Po zawarciu w lutym 1920 roku tajnej umowy
wojskowej z Petlurą Piłsudski przygotowywał się
do wojny, mając do dyspozycji — oprócz 30 ty-
sięcy żołnierzy Petlury — pół miliona wojska. Ar-
mia polska osiągnęła już wówczas stan 700 tysię-
cy żołnierzy, a wkrótce 900 tysięcy, przedstawi-
ciele bowiem wszystkich warstw narodu zgłaszali
się do zaciągu ochotniczego. Ofensywę rozpoczął
Piłsudski 25 kwietnia, uderzając na Ukrainę na
odcinku od Prypeci do Dniestru. Było to jednak
już po załamaniu się interwencji oraz dojściu
(choć na Krymie walczył jeszcze Piotr Wrangel)
Zachodu do przekonania, że Rosja sowiecka nie
upadnie, co w sumie wzmacniało jej pozycję.
Po początkowych sukcesach (zajęcie Kijowa)
inicjatywę przejęła Armia Czerwona i 1 sierpnia
1920 roku zajęła Brześć, rozwijając zarazem pro-
pagandę na Zachodzie („ręce precz od Kraju
Rad”), który jeszcze, szczególnie tamtejsza klasa
robotnicza, był pod wrażeniem rozpoczynającego
się w Rosji socjalistycznego eksperymentu, być
może nadziei ludzkości. Bardziej przenikliwi, jak
Winston Churchill, zdawali sobie sprawę, jaka
jest stawka w tej wojnie, to znaczy że jest nią
wolność i demokracja.
Na zajmowanych terenach Armia Czerwona
tworzyła „socjalistyczne” republiki sowieckie,
przygotowując w ten sposób grunt do ich aneksji.
Obok Galicyjskiej Socjalistycznej Republiki Ra-
dzieckiej utworzona została Białoruska Socjali-
styczna Republika Rad. Podobne rozwiązanie
przygotowywano też w Polsce. Otóż z udziałem
polskich komunistów, którzy tym samym opa-
nowani ideą rewolucji weszli na drogę jawnej
zdrady narodowej (Julian Marchlewski, Feliks
Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i in-
ni), powołany został w Białymstoku Tymczaso-
wy Komitet Rewolucyjny Polski, współdziałający
z bolszewikami. Litwini zawarli układ z Rosja-
nami (w lipcu 1920 roku), na mocy którego zabra-
li Wilno. Tymczasem w Warszawie powołany zo-
stał Rząd Obrony Narodowej z Witosem na czele.
W obliczu przenikającej w głąb Polski Armii
Czerwonej Zachód był gotów pośredniczyć
w rozmowach na temat przerwania walki, lecz
ani Polska, której proponowano znaną nam już
linię graniczną (nazwaną obecnie od nazwiska
ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii
linią Curzona), nie chciała takich ograniczeń (fak-
tyczne podporządkowanie się Rosji), ani zwy-
ciężająca, jak się zdawało, Rosja nie zamierzała
rezygnować z planu wzniecenia rewolucji w Eu-
ropie, w szczególności ze wspomożenia rewolucji
niemieckiej Głównodowodzący frontu północne-
go Michaił Tuchaczewski głosił: „Na zachodzie
rozstrzygają się losy powszechnej rewolucji, po
trupie Polski wiedzie droga do światowego poża-
ru”.
W tej sytuacji Piłsudski, w obliczu zagrożenia
Warszawy, położył nacisk na organizację jej
obrony, którą dowodził generał Józef Haller
(1873-1960). Postanowił także wykorzystać po-
wstałą lukę między frontem północnym a połu-
dniowym, gdzie działała armia Budionnego za-
mierzająca zdobyć Lwów, i uderzył niespodzie-
wanie znad Wieprza na lewe skrzydło i tyły ar-
mii Tuchaczewskiego, grożąc jej okrążeniem. Obie
operacje, przeprowadzone 15 i 16 sierpnia, udały
się. Wkrótce także generał Haller przybył z odsie-
czą na południe i pobił Budionnego pod Koma-
rowem (31 sierpnia). Rozpoczęta 20 września pol-
ska ofensywa nad Niemnem przypieczętowała
ogólne zwycięstwo w wojnie 1920 roku. Urato-
wało ono niepodległość Polski oraz obroniło Eu-
ropę przed wojenną pożogą i zagrożeniem dla
cywilizacji. Bitwa warszawska (15 sierpnia) uzna-
na została za jedną z najbardziej decydujących
o biegu historii bitew świata. Przeciwnicy Pił-
sudskiego stwierdzali, że jego zwycięstwo było
„cudem nad Wisłą”.
Dzięki pomocy utworzonej dla obrony pokoju
Ligi Narodów doszło do podpisania wstępnych
warunków zakończenia działań. Ustalona linia
demarkacyjna nie przyznawała Polsce Wilna
i Wileńszczyzny, która — jakkolwiek zamieszka-
na w dużym stopniu przez ludność polską
(w Wilnie w większości) — była uważana przez
Litwinów, i słusznie, za historyczną część ich tery-
torium narodowego. Piłsudski nie mógł się jed-
nak pogodzić z utratą tego terenu, a nie chciał za-
jąć go wbrew Zachodowi. Polecił zatem genera-
łowi Lucjanowi Żeligowskiemu, by zajął w paź-
dzierniku 1920 roku Wilno i Wileńszczyznę jako-
by bez jego zgody, stawiając w ten sposób
wszystkie strony przed faktem dokonanym. Za-
warty 18 marca 1921 roku pokój w Rydze ustalił
polską granicę na Zbruczu. Zresztą prowadzący
rokowania, wśród których przeważali endecy, nie
chcieli granicy wysuniętej dalej na wschód, oba-
wiając się, że Polska nie byłaby w stanie spoloni-
zować terytoriów o bardzo małym udziale ludno-
ści polskiej.
Pokój ryski oznaczał przekreślenie federacyjnej
koncepcji Piłsudskiego, przewidującej autonomię
lub niepodległość dla całej Białorusi i Ukrainy
(powiązanych z Polską), był natomiast uznaniem
podziału tych narodów między Polskę a Rosję
sowiecką, co dla obu ich części — polskiej i so-
wieckiej — stało się dramatem. Jedne narody
skazane zostały na niewolniczą degradację w ra-
mach dyktatorskiego systemu komunistycznego
i nacjonalizmu wielkoruskiego (Polacy z przypa-
dłego Rosji terenu narażeni byli na mordy i de-
portacje idące w setki tysięcy), drugie na byto-
wanie w ramach państwa polskiego, przekreślają-
ce realizację aspiracji narodowych i państwowych
(szczególnie Ukraińców). Sprawa Petlury została
raz jeszcze w ten sposób porzucona. Jego żołnie-
rzom, z którymi spotkał się w obozie w Szczypior-
nie Piłsudski, powiedział prosto: „Ja was Pano-
wie przepraszam, ja was bardzo przepraszam”.
Ukraiński ruch narodowy nie uznawał pol-
skiego rządu, traktując polskie władze jako oku-
pacyjne. Na tym tle rodził się skrajny nacjona-
lizm ukraiński, reprezentowany głównie przez
Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).
Biorąc pod uwagę sytuację, która powstała na
wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, rząd pol-
ski podjął starania o znalezienie modus vivendi
z Ukraińcami. Obrona polskiej racji stanu była
utrudniona. Mocarstwa zachodnie zaakceptowały
tę granicę 15 marca 1923 roku, uznając w ten spo-
sób Galicję Wschodnią (zwaną Małopolską
Wschodnią) i Wileńszczyznę za część państwa
polskiego.
Trudne były również problemy na granicy za-
chodniej. Społeczeństwo polskie wzięło na tych
terenach sprawę w swoje ręce, nie oglądając się
na uregulowania pokojowe. Niechętna polskim
roszczeniom terytorialnym (odmiennie aniżeli
Francja) Anglia, reprezentowana na konferencji
paryskiej przez Davida Lloyd George'a (1863-
1945), obawy o zakres pokojowych rozstrzygnięć
czyniła całkiem realnymi. W Wielkopolsce wy-
buchło starannie przygotowywane powstanie,
choć sama data wybuchu — 27 grudnia 1918 roku,
gdy do Poznania przybył Ignacy Paderewski
i gdy wystąpiły niemieckie bojówki — była
przypadkowa. Powstanie miało realizować posta-
nowienia Sejmu Dzielnicowego (z początków
grudnia 1918 roku), który uchwalił włączenie
ziem zaboru pruskiego do odradzającego się pań-
stwa polskiego- Do walki prowokowało tworze-
nie przez rząd niemiecki specjalnych oddziałów
terrorystycznych, mających bronić interesów
niemieckich na wschodzie, tzw. Heimatschutzu
i Grenzschutzu.
W powstaniu wielkopolskim charakterystycz-
ny był splot działań spontanicznych i regular-
nych. Pierwszym dowódcą powstania był major
Stanisław Taczak (1874-1960), następnym zaś ge-
nerał Józef Dowbor-Muśnicki (1867-1937), który
przekształcił powstanie w regularne działania mi-
litarne, już odtąd skoordynowane. Dysponował
armią liczącą 70 tysięcy żołnierzy.
Po zaciętych walkach Niemcy wyparci zostali
poza granice Wielkiego Księstwa Poznańskiego.
Rozejm z Niemcami z 11 listopada 1918 roku, po-
tem przedłużany, został dzięki pomocy marszałka
francuskiego Ferdinanda Focha (1851-1929) rozcią-
gnięty również na linię przerwania walki w Wiel-
kopolsce. Wielkopolska była zatem wyzwolona
i mogła rozpocząć prace organizacyjne. Około
350 tysięcy Niemców z różnych powodów, także
z obawy przed dyskryminacją (po latach własne-
go dyskryminowania Polaków), opuściło Wiel-
kopolskę. Obniżyło to procent ludności niemiec-
kiej w tej dzielnicy z 38 do około 15. W skali ca-
łego państwa Niemcy stanowili około 2%.
Wyniki powstania wielkopolskiego usankcjo-
nował traktat pokojowy. W rezultacie sprzeciwu
Lloyd George'a Polsce przyznano wprawdzie Po-
morze Gdańskie, ale bez Gdańska, czyniąc z tego
miasta obszar wolny pod kontrolą Ligi Narodów.
Dolny Śląsk pozostawał przy Niemcach, zaś o lo-
sach Górnego Śląska zadecydować miał plebiscyt.
To samo miało dotyczyć Warmii. Traktat wersal-
ski został ratyfikowany przez sejm polski 31 lipca
1919 roku. Dodatkowo Polska, jak i inne nowo
powstałe państwa, musiała podpisać tzw. traktat
mniejszościowy, który gwarantował ochronę
mniejszościom narodowym.
W czasie przygotowań plebiscytowych Niemcy
rozwinęły wielką akcję propagandową, wprowa-
dzając zarazem stan nacisku i brutalności. Takie
postępowanie doprowadziło (w sierpniu 1919 ro-
ku) najpierw do powszechnego strajku, a następ-
nie do pierwszego powstania śląskiego, mającego
na celu wymuszenie korzystnych dla Polski roz-
wiązań jeszcze przed plebiscytem. Powstanie zo-
stało przez Niemców stłumione, w ślad za czym
poszły ostre represje. Przyniosło to jednak skutek
odwrotny, wzmogły się bowiem nastroje patrio-
tyczne.
Rząd polski zajęty walkami na Wschodzie nie
mógł należycie wspomagać działaczy śląskich
z Wojciechem Korfantym (1873-1939) na czele,
kierującym ze strony polskiej plebiscytem. Dla
ewentualnej walki rozbudowywała się i podnosi-
ła swój poziom POW. Gdy wkrótce Niemcy za-
mordowali polskiego działacza plebiscytowego
Andrzeja Mieleckiego, w nocy z 19 na 20 sierpnia
1920 roku wybuchło drugie powstanie śląskie. Po
6 dniach zaciętych walk zawarto rozejm i obie
strony zgodnie wezwały do spokoju. Niemcy
sprowadzili na tereny plebiscytowe około 300
tysięcy osób urodzonych na Śląsku, co stanowiło
prawie 20% wszystkich głosujących, Polacy zaś
jedynie 10 tysięcy. Ta różnica wpłynęła w sposób
decydujący na wyniki plebiscytu. Okazało się, że
40% Ślązaków głosowało „za Polską”, a 60% „za
Niemcami” (46 i 54% gmin).
Obawiając się w tej sytuacji całkowitej utraty
Śląska, Wojciech Korfanty, w porozumieniu
z Warszawą i wspomożony strajkiem, ogłosił
rozpoczęcie trzeciego powstania śląskiego. Z ta-
lentem prowadzone przez niego powstanie do-
prowadziło do opanowania przemysłowej części
Górnego Śląska. Choć wkrótce znów cały Śląsk
znalazł się pod kontrolą wojsk Komisji Międzyso-
juszniczej, to jednak już nie był możliwy powrót
do poprzednich decyzji. Według nowych ustaleń
Polska otrzymała główną część terenów prze-
mysłowych z niemal wszystkimi kopalniami
i znaczną częścią hut. W części niemieckiej pozo-
stało ponad pół miliona Polaków, w części pol-
skiej około ćwierć miliona Niemców. Oficjalne
wcielenie terenów Górnego Śląska do Rzeczypo-
spolitej nastąpiło dopiero w 1922 roku. Śląsk uzy-
skał własny sejm i wiele elementów autonomii.
Dodajmy, że autonomii nie otrzymały ani Wi-
leńszczyzna, ani Galicja Wschodnia.
Na Warmii, Mazurach i Powiślu plebiscyt od-
był się w podobnie trudnych dla Polaków wa-
runkach, przy wzmożonej propagandzie niemiec-
kiej i manipulacjach. Mimo że na Mazurach
i w okręgu kwidzyńskim deklarujących polskość
było od kilkunastu do ponad 40%, w plebiscycie
za „Ostpreussen” (tak to sformułowano na kar-
tach plebiscytowych, nie zaś, że chodzi o przy-
należność do Niemiec) opowiedziało się ponad
90% ludności. Polsce przyznano jedynie 8 gmin.
Niezależnie od tych wszystkich niepowodzeń,
to znaczy niezrealizowania wszystkich postula-
tów polskich działaczy narodowych, trzeba uznać,
że uzyskanie przez odbudowane państwo polskie
omówionych terytorium było dużym osiągnię-
ciem. Niemcy, szczególnie koła prawicowe, uzna-
ły natomiast oddanie Polsce tych ziem za klęskę.
Zwiększało to nastroje antypolskie w Niemczech
i chęć odwetu.
Odbudowane państwo polskie obejmowało
388,4 tys. km2, zaś liczba jego mieszkańców wy-
nosiła 27 milionów. Poza granicami Polski miesz-
kało około 8 milionów Polaków, z czego prawie
połowa w Stanach Zjednoczonych, prawie 2 mi-
liony w ZSRR, znacznie ponad milion w Niem-
czech.
Pod względem wyznania większość mieszkań-
ców Polski stanowili katolicy, jedynie na Polesiu
i Wołyniu dominowali prawosławni, na byłych
terenach Galicji Wschodniej unici (grekokatolicy).
Żydów (wyznania mojżeszowego) było około
10%. Kościół katolicki usiłował nie stracić swej
wysokiej pozycji, jaką cieszył się w okresie zabo-
rów. Starania te jednak w nowych warunkach
oznaczały w efekcie propagowanie nietolerancji
w stosunku do innych wyznań i powrót do ste-
reotypu Polaka-katolika jako kogoś automa-
tycznie bardziej wartościowego od innych. Oto co
stwierdzał kardynał August Hlond, od 1926 roku
prymas Polski, w jednym ze swych listów pa-
sterskich: „Wpływ żydowski na obyczajność jest
zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują
pornografię. Prawdą jest, że Żydzi dopuszczają się
oszustw, lichwy [...]. Prawdą jest, że w szkołach
wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na
ogół pod względem religijnym i etnicznym
ujemny. Ale bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy
Żydzi są tacy. Bardzo wielu Żydów to ludzie wie-
rzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobro-
czynni”.
Jest oczywiste, że tego rodzaju postawa Ko-
ścioła musiała podsycać nastroje antysemityzmu.
Podłoże zaś dla niego tworzyła nasilająca się
propaganda endecji, ku której, jak również ku
społecznemu konserwatyzmowi polskiemu Ko-
ściół wyraźnie się skłaniał. Aczkolwiek ponad 3
miliony Żydów (najwięcej w Europie) znajdowa-
ło w Polsce warunki do życia, pracy i rozwoju
kulturalnego, a Rzeczpospolita Polska nie zawie-
rała, tak jak Rosja carska i faktycznie też Rosja
sowiecka czy od 1933 roku Niemcy, w swej ide-
ologii państwowej antysemityzmu, to jednak ta-
kie wydarzenia z początków istnienia państwa,
jak pogrom Żydów we Lwowie 22 listopada 1918
roku (zginęło wówczas ponad 150 Żydów) czy
polskie represje w stosunku do Żydów w czasie
wojny na wschodzie mocno szkodziły opinii
o Polsce w świecie demokratycznym, bacznie ob-
serwującym państwo polskie. Po wojnie rząd stał
na stanowisku równouprawnienia, choć koła
prawicowe dążyły do dyskryminacji Żydów.
Żydzi byli lojalni w stosunku do państwa, na-
tomiast zrozumiale aspiracje narodowe i pań-
stwowe Ukraińców i Białorusinów, w których
znaczną rolę, szczególnie w pierwszej powojennej
dekadzie, odegrały wpływy lewicowe, związane
z utopijnym widzeniem rzeczywistości sowieckiej,
stały w sprzeczności z działaniem władz, coraz
bardziej odchodzących od idei federalizmu. Ogra-
niczano szkolnictwo w językach narodowych
(szczególnie w białoruskim), uniemożliwiano
powstanie uniwersytetu ukraińskiego, a nawet
niszczono cerkwie prawosławne.
Stosunek Kościoła katolickiego do państwa re-
gulował konkordat zawarty w 1925 roku ze Stoli-
cą Apostolską. Do istniejących arcybiskupstw
w Gnieźnie, Poznaniu, Warszawie i Lwowie do-
szły arcybiskupstwa w Krakowie i Wilnie.
Gdańsk pozostawał biskupstwem bezpośrednio
podporządkowanym papieżowi. Religia w szko-
łach, na mocy okólnika ministerialnego, stała się
przedmiotem obowiązkowym, co szło dalej niż
porozumienie konkordatowe.
Polska okresu międzywojennego nadal pozo-
stawała krajem rolniczym, mającym jeszcze przed
sobą niezbędny, zahamowany przez rozbiory,
rozwój przemysłu. Ludność wiejska stanowiła
74% ogólnego zaludnienia (na terenach wschod-
nich — 87%), przy czym rolnictwo było głównym
źródłem utrzymania dla 64% ludności. Istniało
ogromne zróżnicowanie kraju oraz dysproporcje
w poziomie gospodarki i cywilizacji. Istniały od-
rębne sieci komunikacyjne (w tym kolejowe)
odziedziczone po zaborach, im dalej na wschód,
tym rzadsze. Odrębne były systemy prawne
i wielkie były różnice w poziomie oświaty.
Ważnym problemem była konieczność poloniza-
cji (szczególnie w byłym zaborze pruskim) admi-
nistracji i szkolnictwa. W Wielkopolsce nie wy-
stępowało właściwie zjawisko analfabetyzmu,
podczas gdy na Polesiu prawie 80% ludności nie
umiało pisać i czytać. Z polonizacją szkolnictwa
i jego upowszechnieniem uporano się dość szyb-
ko, zaś w sumie procesy integracji narodowej
i terytorialno-gospodarczej, które dokonały się
w ciągu dwudziestolecia międzywojennego, na-
leżą do najważniejszych osiągnięć tego okresu.
Kraj po wojnie był zniszczony, pozbawiony
wywiezionego przez Rosjan mienia, nie dyspo-
nował dostateczną ilością energii przemysłowej
(z braku węgla nie można było uruchomić setek
zakładów). Wartość rocznej produkcji na głowę
mieszkańca wynosiła wówczas zaledwie trzecią
część tego, co osiągano we Francji czy w Niem-
czech, a połowę tego, co w Czechosłowacji. Jed-
nakże już w 1922 roku można było eksportować
zboże. Ogromny wysiłek militarny obciążał nad-
miernie budżet (do połowy wydatków). Żyło się
więc bardzo trudno, szczególnie uboższym war-
stwom ludności. Rosły ceny. Częste były strajki.
Rozpoczęła się na nowo emigracja w poszukiwa-
niu pracy. Kończyła się powojenna fala rewolu-
cyjna, w dużym stopniu związana z wydarzenia-
mi w Rosji (co wyrażało się m.in. w tworzeniu
rad delegatów robotniczych, które objęły około
pół miliona robotników przemysłowych i rol-
nych), lecz stan napięcia społecznego był nadal
duży. Na wsi realizacja uchwalonej reformy rol-
nej, mającej dać ziemię chłopom, natrafiała na
trudności ze względu na opór ziemiaństwa, choć
i tak w latach 1919-1923 rozparcelowano 523 ty-
siące hektarów ziemi. Duże osiągnięcia uwidocz-
niały się w zakresie porządkowania stosunków
agrarnych.
2. Życie polityczne i gospodarcze kraju oraz roz-
wój kultury w latach 1918-1926. Zamach stanu
Piłsudskiego
Socjalistyczny rząd Moraczewskiego (por.
rozdz. VIII, 6) uznany został jedynie przez Niem-
cy, gdzie we władzach również główny wpływ
mieli socjaliści, natomiast Francja nadal uznawa-
ła paryski Komitet Narodowy Polski z Romanem
Dmowskim na czele (por. rozdz. VIII, 6). Rząd
Moraczewskiego wydał kilka dekretów popra-
wiających warunki pracy, m.in. wprowadzając 8-
godzinny dzień pracy, prawo do strajku, mini-
mum płacowe oraz obowiązkowe ubezpieczenie.
Jeszcze wcześniej Piłsudski swym dekretem z 7
lutego 1919 roku wprowadził obowiązek szkolny
dla dzieci od 7 do 14 lat. Prawicowa endecja mia-
ła jednak znaczne wpływy w społeczeństwie, za-
chłystującym się wolnością narodową, podczas
gdy piłsudczyków łączono z lewicą.
Piłsudski bardzo mądrze, nie chcąc podsycać
konfliktu z silną endecją, przeszedł do porządku
dziennego nad próbą endeckiego zamachu stanu
pułkownika Mariana Żegoty-Januszajtisa, a na-
stępnie powierzył tekę premiera związanemu
z endecją, bardzo popularnemu Ignacemu Pade-
rewskiemu. Pierwsze wybory (26 stycznia 1919
roku) wygrała endecja i stronnictwa chłopskie.
Tym ostatnim udało się przeprowadzić w nowym
sejmie (zaledwie jednym głosem) ustawę
o przymusowej parcelacji majątków powyżej 180
ha w byłym zaborze pruskim i ponad 400 ha na
innych terenach, a także upaństwowienie lasów.
Przypomnijmy, że w Polsce było wówczas około
2 tysiące wielkich majątków, liczących średnio po
3-4 tysiące hektarów, zajmujących blisko 20%
ziemi w kraju, z drugiej zaś strony istniało 100
tysięcy drobnych, liczących poniżej 2 ha, gospo-
darstw, niezajmujących więcej niż 3% ziemi. Ro-
botnicy rolni, którzy stanowili blisko 12% ludno-
ści kraju, chcieli być chronieni prawem i mieć
uregulowane warunki pracy. Dlatego też organi-
zowali protesty i strajki. Ponadto ustawą z grud-
nia 1920 roku umożliwiono tzw. osadnictwo woj-
skowe na terenach wschodnich (dla byłych żoł-
nierzy), co wprowadziło dodatkowe elementy
konfliktu na obszarach zamieszkanych przez
Ukraińców i Białorusinów.
W dziedzinie życia naukowego uchwalono li-
beralną ustawę o szkołach wyższych (13 lipca
1920 roku), nadającą im szeroką autonomię. Kra-
kowska Akademia Umiejętności przekształcona
została w Polską Akademię Umiejętności (PAU).
Budowę podstaw ustrojowych powojennego
państwa zakończyło uchwalenie 17 marca 1921
roku demokratycznej konstytucji (tzw. marcowej),
dającej władzę ustawodawczą sejmowi i senato-
wi, pozostawiającej rządowi ewentualnie jedynie
inicjatywę ustawodawczą. Prezydent mógł roz-
wiązać sejm tylko wówczas, gdy uzyskał przy-
najmniej 3/5 głosów w senacie. W ten sposób
władza wykonawcza zależała całkowicie od
zmieniającego się układu sił w parlamencie, po-
zbawiona była poczucia stabilności. Piłsudski za-
chował dla siebie zwierzchność nad wojskiem.
Kościół ostro zaatakował konstytucję marcową
(szczególnie artykuły mówiące o równoupraw-
nieniu wyznań), nazywając ją „dziełem Żydów
i protestantów”. Starał się jednak nie popierać
żadnej partii. Endecja ze swej strony chciała pro-
wadzenia ostrej polityki w stosunku do innych
narodowości i rozpalała w tym kierunku opinię
publiczną.
Ugrupowania prawicowe połączyły się, two-
rząc Chrześcijański Związek Jedności Narodowej
(zwany przez przeciwników Chjeną). Mimo to
ogłoszone wybory, pierwsze po uchwaleniu kon-
stytucji marcowej (5 listopada 1922 roku do sej-
mu, a 23 listopada do senatu), przyniosły wzrost
wpływów lewicy i sejmowej reprezentacji mniej-
szości narodowych (do 21% ogółu posłów).
Dla przeciwważenia wpływom lewicy i mniej-
szości narodowych do prawicy zbliżyło się w tej
sytuacji centrum — PSL „Piast”. Partia ta zdobyła
12,9% głosów, Chjena — 28,8%, PPS — 10,11%, Na-
rodowa Partia Robotnicza — 5,36%, komuniści —
1,43%, PSL „Wyzwolenie” — 10,9%, a mniejszości
narodowe — 15,1% miejsc w sejmie. Marszałkiem
sejmu został pochodzący z PSL „Piast” Maciej Ra-
taj (1884-1940). Na prezydenta wybrano, popiera-
nego także przez mniejszości narodowe, Gabriela
Narutowicza (por. rozdz. IX, 5). Rozwścieczeni
przywódcy prawicy ogłosili stan wojny z prezy-
dentem (określając wybór jako „sponiewieranie
Polski”) i tak rozpalili nastroje nacjonalistyczne,
że Eligiusz Niewiadomski, fanatyczny nacjonali-
sta, 16 grudnia 1922 roku dokonał zamachu na
świeżo wybranego prezydenta.
Zabójstwo prezydenta Narutowicza wzburzyło
z kolei przeciwników endecji, którzy gotowi byli
czynnie przeciw niej wystąpić, co usiłowali wy-
korzystać zwolennicy Piłsudskiego dla przejęcia
władzy. Maciej Rataj powierzył misję utworzenia
nowego rządu nie Piłsudskiemu, lecz jego rywa-
lowi — Władysławowi Sikorskiemu. Prezyden-
tem został kandydat centrum Stanisław Wojcie-
chowski (1869-1953). Po związaniu się Chjeny
z PSL „Piast” Witosa rząd Sikorskiego upadł, po-
jawił się natomiast rząd Chjeno-Piasta z Witosem
na czele (maj 1923 roku). Witos zamierzał w tym
sojuszu doprowadzić do stabilizacji politycznej,
unikając skrajności endecji i głosząc konieczność
głębokiej reformy gospodarczej. Jednocześnie,
przez powierzenie stanowiska ministra obrony
narodowej generałowi Stanisławowi Szeptyc-
kiemu, próbował ograniczyć pozycję Piłsudskie-
go, który w związku z tym wycofał się z życia po-
litycznego, składając swe funkcje wojskowe.
Osiadł w Sulejówku pod Warszawą.
W życiu politycznym wzrastał stan napięcia.
Pogarszała się sytuacja gospodarcza, a ruch straj-
kowy ogarniał kraj. Tymczasem rząd zajmował
coraz bardziej prawicowe pozycje, starając się
ograniczyć wcześniej wprowadzone zdobycze so-
cjalne oraz pozwalając Kościołowi na zwiększenie
jego wpływów. Kościół natomiast szybko po-
większał swój stan posiadania. Między 1919
a 1939 rokiem liczba biskupów wzrosła z 23 do
51, a księży o 43%, osiągając prawie 13 tysięcy.
Pozycję Kościoła wzmocnił zawarty w 1925 roku
konkordat, o którym już wspominaliśmy.
Prawicowe tendencje w Polsce były w pew-
nym stopniu przejawem ogólniejszych przemian
w ówczesnej Europie i reakcją na powojenny
wzrost nastrojów rewolucyjnych. W 1922 roku we
Włoszech objął władzę, w wyniku faszystow-
skiego przewrotu, Benito Mussolini (1883-1945),
w 1923 roku nastąpił podobny przewrót w Hisz-
panii, w 1926 roku w Portugalii. W 1923 roku w
Niemczech miała miejsce pierwsza próba dojścia
do władzy Hitlera (1889-1945) w tzw. puczu mo-
nachijskim. W Bułgarii objął władzę po zbrojnym
przewrocie rząd Aleksandra Cankowa (1879-1959).
Rząd Witosa upadł, gdy — na tle sporów o re-
formę rolną — zachwiała się sejmowa większość
centroprawicy. Na jego miejsce powołany został
19 grudnia 1923 roku rząd Władysława Grabskie-
go (1874-1938). Grabski jeszcze w rządzie Witosa
opracował plan uzdrowienia gospodarki niszczo-
nej przez hiperinflację, po czym z całą konse-
kwencją — mając odpowiednie pełnomocnictwa
— wprowadzał ten plan w życie. Przede wszyst-
kim zadeklarował, dla uzyskania spokoju spo-
łecznego, niewycofywanie się z dotychczasowych
zdobyczy socjalnych. Istotą zaś reformy była sta-
bilizacja pieniądza oraz eliminacja deficytu bu-
dżetowego. Dla zapewnienia środków zreformo-
wał podatki (m.in. obciążając silniej grupy za-
możniejsze), rozpisał pożyczkę wewnętrzną,
wprowadził oszczędności budżetowe. W celu zaś
bezpośredniego podwyższenia kursu marki pol-
skiej, korzystając z rezerwy państwowej, inter-
weniował na giełdzie. Po uzyskaniu dostatecznej
stabilizacji marki polskiej na jej miejsce wprowa-
dził złoty oraz doprowadził do otwarcia 28
kwietnia 1924 roku Banku Polskiego (jako spółki
akcyjnej).
Reformę, mimo niesionych przez nią trudności,
społeczeństwo poparło. Kapitaliści nie oponowali
przeciw zwiększonym podatkom, widząc możli-
wości lepszego działania. Ponieważ mimo to sta-
rali się przerzucać koszty reformy na ludzi pracy,
zadanie rządu Grabskiego komplikowało się; do-
datkowe trudności wynikały z faktu, że koniunk-
tura gospodarcza w świecie nie była najlepsza.
Grabski, by sprostać tym wyzwaniom, zmieniał
nieustannie obsadę swego gabinetu. Musiał tak-
że walczyć z bezrobociem i zwiększać pomoc so-
cjalną. Na dodatek Niemcy, przez odpowiednią
polityką celną, starały się zdusić polską gospo-
darkę, co poważnie obciążało budżet, zarazem
jednak zmuszało do pozytywnych zmian w struk-
turze gospodarki, tak aby uniezależniła się ona od
eksportu do Niemiec.
Te działania niemieckie zbiegały się ze wzro-
stem politycznej aktywności mniejszości niemiec-
kiej, coraz mocniej wiążącej się nie z Polską, lecz
z państwem niemieckim, stopniowo sabotując
polskie zarządzenia. Łączyło się to z faktem, że
w październiku 1925 roku układem w Locarno
zagwarantowane zostały granice zachodnie Nie-
miec, natomiast co do granic z Polską Niemcy zo-
bowiązały się jedynie nie zmieniać ich siłą.
Chciały zostawić je niejako w zawieszeniu. Wzra-
stały też trudności na terenach wschodnich, m.in.
ze względu na politykę ograniczania — zresztą
całkiem racjonalnego — szkół dwujęzycznych.
Nasilały się ukraińskie akcje terrorystyczne,
w tym zamachy na polskich polityków, co wy-
woływało kontrakcje rządu. W 1924 roku powstał
Korpus Ochrony Pogranicza (KOP), powstrzymu-
jąc m.in. przenikanie na teren Polski sowieckich
oddziałów zbrojnych.
Mimo widocznych sukcesów rząd Grabskiego
napotykał wiele trudności. Na forum politycz-
nym nasilała się walka, rosła liczba partii i ugru-
powań, kłócono się zawzięcie o metody przepro-
wadzania reformy rolnej, której w pierwotnej
wersji nie wprowadzono w życie. Wielką wła-
sność pozostawiono jako element systemu go-
spodarczego, zarazem ustalono wysokie odszko-
dowania za ziemie parcelowane. Szerzyły się afe-
ry gospodarcze. Na tle stosunku do przybierają-
cego na sile w ZSRR stalinizmu nastąpił rozłam
wśród komunistów. Stalin doprowadził do potę-
pienia w Komunistycznej Partii Polski (KPP) bar-
dziej liberalnego ugrupowania („większościowe-
go”) na czele m.in. z Marią Koszutską (1876-1939)
i Adolfem Warskim (1868-1937?). Zostali oni za-
mordowani w okresie czystek stalinowskich, tak
jak i większość polskich komunistów, którzy zna-
leźli się z takich czy innych powodów w ZSRR.
W 1938 r. pod presją Stalina Międzynarodówka
Komunistyczna rozwiązała KPP, oskarżając ją
o nasycenie prowokatorami i agentami.
Z powodu konfliktu z wielkimi przemysłow-
cami Grabski ustąpił z rządu. Zbiegło się to nie-
przypadkowo z nasileniem kampanii na rzecz Pił-
sudskiego, prowadzonej przez jego zwolenników,
czujących się odsuniętymi od władzy 1 rozbudo-
wujących mit swego wodza, którego kreowali na
jedynego twórcę polskiej niepodległości i obroń-
cę ojczyzny. Pod wpływem zagęszczającej się at-
mosfery, rosnących ataków Piłsudskiego na rząd,
aktywizacji piłsudczyków, którzy dla rozbicia ich
obozu byli przenoszeni na prowincję, utworzony
po dymisji Grabskiego rząd (jak to myślano)
„zgody narodowej” Aleksandra Skrzyńskiego tak-
że podał się do dymisji. Sformowanie nowego
gabinetu sejm powierzył Wincentemu Witosowi.
Rząd Witosa powstał 10 maja 1926 roku, a już
w dwa dni później Piłsudski wraz z oddanym mu
wojskiem wyruszył z Sulejówka do Warszawy,
nie licząc na opór. W walkach zginęło jednak
około 400 osób, a rannych zostało około półtora
tysiąca. Rząd i prezydent Wojciechowski podali
się do dymisji. Marszałek sejmu Maciej Rataj
powierzył misję utworzenia nowego rządu Ka-
zimierzowi Bartlowi (1882-1941), na prezydenta
zaś Piłsudski wysunął kandydaturę bałwochwal-
czo mu oddanego Ignacego Mościckiego (1867-
1946), który (ponownie wybrany w 1933 roku)
pozostał prezydentem do 1939 roku.
3. Polska w dobie rządów sanacji (1926-1939)
Majowy zamach stanu Józefa Piłsudskiego
oddał władzę w ręce już nie tyle partii politycz-
nej, ile coraz węższej nowej legionowej elity,
obiecującej „uzdrowienie” (sanację) sytuacji
w Polsce. Nastąpiło zatem znaczne ograniczenie
demokracji, choć formalnie ustrój pozostał parla-
mentarny. Piłsudskiemu zależało głównie na
umocnieniu roli wojska w państwie. Na mocy
dekretu z 6 sierpnia 1926 roku najwyższym
zwierzchnikiem sił zbrojnych został wprawdzie
prezydent, główny jednak głos w sprawach woj-
ska zyskiwał, odpowiedzialny jedynie przed pre-
zydentem, nowo powołany Generalny Inspektor
Sił Zbrojnych. Został nim, jak również szefem
Sztabu Głównego, sam Piłsudski. Do 1928 roku
pełnił on także funkcję premiera. Ponownie objął
ją w sierpniu 1930 roku.
Wszyscy zdawali sobie sprawę, że główne de-
cyzje w państwie należą odtąd do niego, nieza-
leżnie od pełnionej funkcji państwowej. Piłsud-
ski, umacniając swą autorytarną władzę, nie re-
zygnował z walki z sejmem. W walce tej nie wa-
hał się uciekać również do własnych bojówek
(ich dziełem było pobicie posła Zdziechowskiego,
proponującego zmniejszenie budżetu wojskowe-
go), do łamania przepisów konstytucji („ja jeden
miałem tę odwagę” — głosił), do posługiwania
się dekretami prezydenta, do czystek w ad-
ministracji i wojsku. Starał się o pozyskiwanie
ludności ukraińskiej, litewskiej i białoruskiej. Co-
raz bardziej wiązał się z kołami konserwatyw-
nymi (wizyty w siedzibach arystokracji).
Na rzecz nowej, sanacyjnej władzy „pracowa-
ła” poprawiająca się europejska koniunktura go-
spodarcza. W Polsce widoczne było ożywienie,
napływał kapitał zagraniczny, bardziej ceniący
rządy twardej ręki, ograniczające prawa socjalne.
W latach 1926 — 1929 produkcja przemysłowa
wzrosła o 40%. Dochody chłopów zwiększyły się
wówczas o 60 — 70%, choć przeludnienie wsi na-
dal było ogromne, a to utrzymywało stale wyso-
kie wskaźniki emigracji (w latach 1926-1928 około
pół miliona). Szybko budowano własny port w
Gdyni, chcąc się uniezależnić od coraz bardziej
zdominowanego przez Niemców Gdańska. Jej
twórcą był minister przemysłu i handlu Euge-
niusz Kwiatkowski (1888-1974). Postępowała re-
strukturyzacja przemysłu i jego modernizacja.
Rząd stymulował rozwój przemysłu, budownic-
twa i komunikacji, transportu i łączności. Wpro-
wadzono w Polsce komunikację lotniczą. W su-
mie Polska weszła w tryby międzynarodowego
podziału pracy i dostosowywała się do świato-
wych wymogów. Osiągnęła wiele sukcesów na
rożnych polach. Rosły także płace i poziom życia
ludności.
Umocnienie rządów autorytarnych Piłsudskie-
go pobudzało do działań bardzo liczną opozycję,
od radykalnej lewicy, poprzez socjalistów, do na-
rodowej demokracji (endecji). Dla jej przeciwwa-
gi, zarazem dążąc do potrzebnej Piłsudskiemu
zmiany konstytucji, do czego wymagana była
sejmowa większość, piłsudczycy powołali do ży-
cia twór ponadpartyjny, mający w nadchodzą-
cych wyborach skupić ludność wokół rządu —
Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem Mar-
szałka Józefa Piłsudskiego (BBWR), na którego
czele stanął bliski współpracownik Piłsudskiego,
Walery Sławek W wyborach 1928 roku, choć en-
decja poniosła klęskę, BBWR nie zdobył jednak
większości, a więc sprawa konstytucji upadła.
Powstał natomiast w sejmie blok sześciu klubów
lewicy i centrum (Centrolew), który ogłosił walkę
z „dyktaturą” Piłsudskiego. Jednocześnie zaczęła
pogarszać się koniunktura i świat wkroczył
w okres wielkiego kryzysu gospodarczego. Pro-
dukcja przemysłowa między 1929 a 1930 rokiem
spadła o 18%, natomiast w 19 31 roku o 31 %,
a w 1932 roku o 46%, po czym powoli zaczęła
rosnąć Ogromnie zwiększyło się bezrobocie, nasi-
liły się strajki, brutalnie niejednokrotnie tłumio-
ne przez policję. Częste były też strajki chłopskie.
Kryzys w Polsce był ostrzejszy aniżeli w krajach
bogatszych, ponieważ spadek dochodów ludności
skurczył silnie rynek wewnętrzny. W rolnictwie
dochody spadły o prawie 70%.
Oznaki kryzysu w 1930 roku oraz nasilająca się
aktywność opozycji, liczącej na poparcie biednie-
jącego społeczeństwa, skłoniły Piłsudskiego do
kroków drastycznych. Aresztowano najwybitniej-
szych przywódców Centrolewu (w tym Witosa
i Korfantego), osadzając ich w ciężkim więzieniu
wojskowym w Brześciu nad Bugiem. Założony
został „obóz odosobnienia” w Berezie Kartuskiej
(1934), gdzie więziono przeciwników politycz-
nych. Po procesie Witos opuścił kraj, nie chcąc
podporządkować się wyrokowi. Natomiast ruch
ludowy radykalizował się i jednoczył. Na tle
wspólnej walki o postulaty chłopskie powstało
jedno stronnictwo, nazwane Stronnictwem Ludo-
wym (SL). Popularność Piłsudskiego w wielu
kręgach społeczeństwa znacznie spadła. W wybo-
rach 1930 roku wprawdzie BBWR zdobył 56%
mandatów, lecz i to nie wystarczyło do zmiany
konstytucji. Rząd walczył teraz na dwa fronty —
z opozycją centrolewicową (i komunistami) oraz
endecją.
Endecja myślała nierealistycznie, nie zdając
sobie sprawy, jak wielu raziły jej ciągoty totali-
tarne i antysemityzm, a także tendencje do zama-
chu stanu. Tymczasem rząd ugodził ją boleśnie,
gdy w 1933 roku rozwiązał faszyzujący, pozosta-
jący pod wpływem Romana Dmowskiego, Obóz
Wielkiej Polski (OWP). Powstała natychmiast in-
na organizacja: Związek Młodych Narodowców
(ZMN), a także skrajnie nacjonalistyczny i totali-
tarnie myślący Obóz Narodowo-Radykalny
(ONR). I ten został w 1934 roku rozwiązany przez
władze, lecz nadal działał nielegalnie.
W zakresie polityki zagranicznej zasadą Piłsud-
skiego było utrzymanie pokoju dającego Polsce
czas na wzmocnienie. Dlatego dążył on usilnie do
dobrych stosunków z obu sąsiadami: ze Wschodu
i z Zachodu. Sojusz z Francją odgrywał natomiast
w jego rachubach coraz mniejszą rolę- Załagodził
napięte stosunki z Litwą, rozwijał je z krajami
nadbałtyckimi, Czechosłowacją, Węgrami i Ru-
munią. Starał się wykorzystywać Ligę Narodów,
lecz nie miał zaufania do jej możliwości. Najbar-
dziej obawiał się porozumienia Rosji i Niemiec.
Kierujący od 1932 roku polityką zagraniczną
Polski Józef Beck (1894-1944) starał się wprowa-
dzać te zasady w życie. W 1932 roku zawarty zo-
stał w Moskwie polsko-radziecki pakt o nieagre-
sji, uzupełniony przez podpisanie w 1933 roku
w Londynie konwencji kilku państw (w tym
ZSRR) dotyczącej definicji agresora. Przyjęto w
niej szerokie rozumienie agresji, „łącznie z wy-
powiedzeniem wojny. Wkrótce na tle zarysowu-
jącego się zbliżenia ZSRR do Niemiec kontakty
z Polską uległy ochłodzeniu, czasem (jak w 1936
roku) przejściowo się poprawiały.
W Niemczech natomiast wyraźnie narastały
nastroje antypolskie. Hitler stanowczo domagał
się Gdańska i „korytarza” łączącego Prusy
Wschodnie z Niemcami. W tym czasie myślał
jeszcze o jakimś podporządkowaniu sobie Polski
dla wykorzystania jej do walki z Rosją, gdyby
nadeszła stosowna chwila. Niemcy nie były jesz-
cze dostatecznie silne do wysuwania w stosunku
do Polski innych planów, podpisały zatem z Pol-
ską w 1934 roku, mającą dla Hitlera znaczenie
taktyczne, deklarację o nieagresji. Piłsudski zda-
wał sobie sprawę, do czego Hitler w rzeczywisto-
ści zmierza. Nie miał również złudzeń co do Fran-
cji. Wiedział, że nie można na nią liczyć jako na
ewentualną siłę przeciwstawiającą się Niemcom.
Umierał (12 maja 1935 roku) bardzo niespokojny
o dalszy los Polski.
Jeszcze przed śmiercią marszałka Piłsudskiego,
w kwietniu 1935 roku, uchwalono nową konsty-
tucję, nazwaną kwietniową. Na pierwsze miejsce
wysunięto w niej nie naród, lecz państwo rzą-
dzone przez elitę. Ograniczona została też poważ-
nie rola sejmu i senatu, natomiast wzmocniono
władzę prezydenta, odpowiedzialnego odtąd je-
dynie „przed Bogiem i historią”. Uchwalenie
konstytucji, czyli uzyskanie 2/3 głosów, nie było-
by możliwe bez wprowadzenia w błąd opozycji
co do porządku obrad.
Przeprowadzone po jej uchwaleniu wybory
przyniosły klęskę sanacji. Wzięło w nich udział
jedynie 46,5% uprawnionych, z czego aż 1/4 odda-
ła głosy nieważne. BBWR rozwiązano, w obrębie
zaś obozu sanacyjnego ukształtowały się dwie
grupy: jedna, wojskowa, skupiona wokół Edwar-
da Rydza-Śmigłego, który został po Piłsudskim
Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych („Belwe-
der”), i druga, cywilna, skupiona wokół Ignacego
Mościckiego („Zamek”), przy czym największą
samodzielność w tej wąskiej elicie przejawiał Jó-
zef Beck.
Podobnie jak po zamachu majowym, tak i te-
raz dla sanacji „pracowała” dobra koniunktura
gospodarcza. Ster spraw gospodarczych dzierżył
Eugeniusz Kwiatkowski i skupieni wokół niego
ludzie, należący w dużym stopniu do tzw. lewicy
sanacyjnej. Potrafili oni wiązać wolny rynek z in-
terwencjonizmem państwowym, zgodnie zresztą
z najnowszymi wówczas ideami ekonomicznymi.
Z inicjatywy Kwiatkowskiego rozpoczęto w 1937
roku budowę Centralnego Okręgu Przemysłowe-
go na terenie 44 powiatów województw kielec-
kiego, krakowskiego, lubelskiego i lwowskiego.
Skoncentrowano tam przemysł zbrojeniowy, ma-
szynowy i produkcję energii. Było to wielkie
osiągnięcie międzywojennej Polski.
4. Życie kulturalne odbudowanej Polski
Toczące się w okresie zaborów pod stałą kon-
trolą państw obcych życie kulturalne mogło po
1918 roku znów cieszyć się wolnością. Okres zabo-
rów przekazał dwudziestoleciu wybitną spuściznę
kulturową. Była ona nie tylko rozwijana, lecz po-
zostawała główną osią identyfikacji narodowej
i uniwersalnej, tym bardziej że wielu twórców
żyło nadal i tworzyło w wyzwolonej Polsce.
Z okresu zaborów Polska wyszła jednak również
kulturowo okaleczona, ze słabo rozwiniętą in-
teligencją. Ogólna struktura społeczna w okresie
międzywojennym nie zmieniła się w sposób
istotny. Polska pozostała krajem rolniczym, o ro-
snącej (o 9%), lecz niezbyt licznej klasie robotni-
czej, o dużym udziale w strukturze społecznej
drobnomieszczaństwa (wzrost o 7%). Inteligencja
powiększyła się liczebnie o 12%. Nadal istniały
ogromne różnice w poziomie kulturowym róż-
nych regionów kraju. Rozwijała się oryginalna
kultura żydowska, m.in. literatura w języku ji-
dysz.
Wprowadzony został wprawdzie powszechny
obowiązek szkolny, co jednak nie zapobiegało
pojawieniu się wtórnego analfabetyzmu. Nau-
czanie rozwijało się i stale je modernizowano. Na
przykład w tym kierunku szła reforma z 1932 ro-
ku, zainicjowana przez ministra oświaty Janusza
Jędrzejewicza. Wprawdzie odsetek dzieci robotni-
ków i chłopów malał nieproporcjonalnie na wyż-
szych szczeblach edukacji, lecz coraz większa ich
liczba dochodziła do ważnych funkcji w życiu
publicznym. Bardzo silnie rozwijała się oświata
pozaszkolna, zagęszczała się sieć bibliotek, muze-
ów. Powstało m.in. Muzeum Narodowe w War-
szawie, Muzeum Sztuki Współczesnej w Łodzi.
Organizowano archiwa. Rozwinęło się Polskie
Radio oraz polska kinematografia. Kultura, nau-
ka, szkolnictwo były doceniane przez władze,
uznające te dziedziny życia za niezbędny element
integracji społeczeństwa. Czynnikiem integracji
kulturowej było także wojsko, kultywujące tra-
dycje patriotyczne. Duże znaczenie miał Fundusz
Kultury Narodowej.
Powstawały nowe szkoły akademickie. Po-
znań doczekał się wreszcie uniwersytetu (1919).
Powołano Katolicki Uniwersytet w Lublinie.
W 1928 roku założona została, o dużym znacze-
niu dla rozwoju kultury, Wolna Wszechnica
w Warszawie, z oddziałem w Łodzi. W 1919 roku
powstała Akademia Górnicza w Krakowie,
w 1922 roku Szkoła Nauk Politycznych w War-
szawie. Politechniki we Lwowie i w Warszawie
kontynuowały swą działalność, podobnie jak
Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, Uni-
wersytet Stefana Batorego w Wilnie i Uniwersy-
tet Jagielloński w Krakowie. W sumie w latach
trzydziestych studiowało w Polsce około 50 ty-
sięcy młodzieży. Trzeba pamiętać, że zdobycie
w owych czasach matury równało się w ocenie
społecznej temu, co w drugiej połowie XX wieku
przypisywano ukończeniu studiów wyższych.
Studia wyższe były znacznie mniej brane pod
uwagę w planach życiowych wielu młodych lu-
dzi.
W dziedzinie nauki Polska okresu międzywo-
jennego miała do zanotowania duże sukcesy.
Sławę międzynarodową zdobyła polska matema-
tyka (Wacław Sierpiński, Kazimierz Kuratowski,
Stefan Banach i in.), filozofia i logika (Jan Łuka-
siewicz, Alfred Tarski, Tadeusz Kotarbiński, Ro-
man Ingarden i in.), fizyka (Leopold Infeld, Cze-
sław Białobrzeski i in.), chemia, geografia (Euge-
niusz Romer), antropologia (Jan Czekanowski),
botanika, medycyna. Wysoki poziom osiągnęły
nauki ekonomiczne, socjologia (Ludwik Krzywic-
ki, Florian Znaniecki, Stefan Czarnowski), psycho-
logia, nauki prawne, językoznawstwo. Uznaniem
cieszyły się osiągnięcia polskich historyków
(w tym historyków literatury) i archeologów,
a także etnografów (Szymon Askenazy, Kazi-
mierz Tymieniecki, Władysław Konopczyński,
Marceli Handelsman, Tadeusz Lehr-Spławiński,
Kazimierz Nitsch, Juliusz Kleiner, Stanisław Pi-
goń, Wacław Borowy, Julian Krzyżanowski, Józef
Kostrzewski i in.).
Literatura piękna swym poziomem i oryginal-
nością stanowiła kontynuację dokonań wcze-
śniejszych. Zmieniała się oczywiście tematyka,
w większym stopniu związana z aktualnością,
choć stale nawiązująca do historii. Na trwałe do
polskiej i w mniejszym czy większym stopniu do
światowej kultury weszły takie m.in. dzieła, jak:
Przedwiośnie Stefana Żeromskiego (1925), Ro-
mans Teresy Hennert Zofii Nałkowskiej (1924),
Pokolenie Marka Świdy Andrzeja Struga (1925),
Czarne skrzydła Juliusza Kaden-Bandrowskiego
(1928-1929), Noce i dnie Marii Dąbrowskiej (1932-
1934), Krzyżowcy Zofii Kossak-Szczuckiej (1935),
Czerwone tarcze Jarosława Iwaszkiewicza (1934),
Cudzoziemka Marii Kuncewiczowej (1936), Fer-
dydurke Witolda Gombrowicza (1937), Sklepy cy-
namonowe Brunona Schulza (1937). Znani byli
wybitni dramaturdzy (m.in. Stanisław Ignacy
Witkiewicz, Jerzy Szaniawski). W dziedzinie poe-
zji spośród wielu grup największy wpływ miała
grupa skupiona wokół założonego w 1920 roku
miesięcznika „Pro Arte et Studio”, a następnie
„Skamander” (stąd grupa Skamandra), do której
należeli m.in.: Julian Tuwim, Antoni Słonimski,
Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Jarosław Iw-
aszkiewicz, Kazimiera Iłłakowiczówna, Maria Ja-
snorzewska-Pawlikowska. W ramach tzw. awan-
gardy krakowskiej pisał Tadeusz Peiper. Znany
był już wybitny poeta Konstanty Ildefons Gał-
czyński. Nurt poezji rewolucyjnej reprezentowali
m.in. Władysław Broniewski i Bruno Jasieński.
Kontynuowali swą twórczość Leopold Staff i Jan
Kasprowicz.
Polska międzywojenna miała wiele bardzo
dobrych teatrów (m.in. Teatr Polski, Teatr Naro-
dowy, teatr „Ateneum” w Warszawie, Teatry
Miejskie we Lwowie), reżyserów (jak Juliusz
Osterwa, Leon Schiller, Stefan Jaracz). Twórcze
poszukiwania dotyczyły również malarstwa
i muzyki. W malarstwie duże znaczenie miał
postimpresjonizm (Jan Cybis), rozwijały się różne
kierunki awangardowe, jak formizm (Stanisław
Ignacy Witkiewicz, Andrzej Pronaszko), unizm
(Władysław Strzemiński), różne poszukiwania
związków plastyki i architektury (grupy BLOK
i PRAESENS). We Francji indywidualnie praco-
wał Tadeusz Makowski.
Zycie muzyczne, które w Polsce bardzo żywo
się rozwijało, obejmowało liczne grupy. Wybijał
się Karol Szymanowski, a także Feliks Nowowiej-
ski, Tadeusz Szeligowski, Witold Lutosławski, Bo-
lesław Szabelski i inni. Od 1927 roku organizowa-
no, co 5 lat w Warszawie, Międzynarodowe Kon-
kursy Pianistyczne im. Fryderyka Chopina.
Dwudziestolecie było okresem wielkiego
upowszechnienia się kultury. Przyczyniała się do
tego bogata prasa, wzrost publikacji książek, ra-
dio, rozwój kontaktów kulturalnych, także dzięki
nowym środkom komunikacji. Potrafiono znaleźć
złoty środek między autonomicznością działań
kulturalnych i pomocą państwa, w okresie sanacji
coraz bardziej interesowano się także treściami
życia kulturalnego, które w pewnym stopniu
chciano kontrolować.
5. Pogarszanie się sytuacji międzynarodowej Pol-
ski. Przygotowywanie agresji przez Niemcy i
ZSRR. Plan nowego rozbioru Polski
Zawarcie porozumień z ZSRR i Niemcami w la-
tach 1932-1934 tylko pozornie stabilizowało sytu-
ację Polski. W 1935 roku Niemcy, po wystąpieniu
(1933) z Ligi Narodów, wypowiedziały warunki
traktatu wersalskiego w sprawie ograniczenia
zbrojeń i 7 marca 1936 roku wprowadziły swe
wojska do Nadrenii, która miała być strefą zde-
militaryzowaną. Francja nie podjęła w zasadzie
żadnych przeciwdziałań, choć Anglia i Polska
zgłosiły gotowość pomocy w ewentualnej walce
przeciw Niemcom, mimo iż Beck starał się nie
drażnić Niemiec. Lepiej niebezpieczeństwo nie-
mieckie rozumiał wówczas Rydz-Śmigły. Niemcy
wzmacniały swą pozycję, Wiochy zajęły Abisynię
i zbliżyły się do Niemiec, a 25 listopada 1936 roku
Niemcy zawarły pakt z Japonią (antykominter-
nowski). Przygotowując dalsze aneksje, Hitler na
razie zapewniał Polskę o braku z jego strony
agresywnych zamiarów, chciał ją bowiem wcią-
gnąć do paktu antykominternowskiego.
Tymczasem Beck, z niepokojem obserwując
Niemcy, odnowił sojusz z Francją. Szukał, na ra-
zie bezskutecznie, zbliżenia z Anglią, która (pre-
mier Neville Chamberlain) wierzyła w możliwość
zahamowania ekspansji Niemiec, a Hitlera jeszcze
głównie oceniała w kategoriach przeciwwagi dla
komunizmu. Polska rozwijała współpracę z Ru-
munią i Węgrami, lecz Beck popełnił kardynalny
błąd w stosunku do Czechosłowacji. Po aneksji
przez Hitlera w 1938 roku Austrii (tzw. Anschluss),
a przed zaborem przez Niemcy czeskich Sudetów,
na co rządy Anglii, Francji i Wioch wyraziły zgo-
dę na konferencji w Monachium (wrzesień 1938
roku), myśląc, że ratują pokój, Beck odrzucił pro-
pozycję zbliżenia do Czechosłowacji. Skorzystał
natomiast ze wsparcia Hitlera, który — już po za-
borze Sudetów — oświadczył Czechosłowacji, że
jej nowe granice może gwarantować tylko wów-
czas, gdy odda Polsce Zaolzie, a Węgrom Ruś Za-
karpacką. Bez próby rozmów z Czechosłowacją,
gotową pod naciskiem Hitlera do ustępstw, Pol-
ska wystosowała ultimatum, żądając bezwarun-
kowego oddania Zaolzia, co Czesi zmuszeni byli
przyjąć.
Niemcy odkryły swe karty wobec Polski 24
października 1938 roku. Minister spraw zagra-
nicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop w roz-
mowie i polskim ambasadorem Józefem Lipskim
ponowił dawniej zgłaszane postulaty przyłącze-
nia Gdańska i zgody na eksterytorialną autostra-
dę, łączącą Niemcy z Prusami Wschodnimi. Beck
starał się jeszcze grać na zwłokę, lecz doskonale
wiedział, że odrzucenie żądań niemieckich grozi
wojną. Naciski niemieckie trwały nadal, na
przemian z propozycjami wspólnej walki z ZSRR.
Hitler sądził, że — być może — zajęcie przezeń
Czechosłowacji skłoni Polskę do ustępstw. Jednak
ani przyłączenie do Niemiec Kłajpedy, ani poli-
tyczne podporządkowanie Rumunii nie wpłynęły
na zmianę stanowiska Polski.
Tymczasem dla Anglii i Francji aneksje Hitlera
były już nie do zaakceptowania. Anglia zgodziła
się na danie Polsce gwarancji na wypadek ataku
niemieckiego. Traktowała to wprawdzie bardziej
jako próbę powstrzymania Hitlera, aniżeli jako
zobowiązanie pomocy militarnej (do wojny bo-
wiem nie była przygotowana), lecz uzyskanie
gwarancji angielskich było wielkim sukcesem
Becka. Podobne gwarancje zawierało potwier-
dzenie sojuszu z Francją z 13 kwietnia 1939 roku,
sprecyzowane 19 maja w specjalnym protokole.
W Niemczech zaś trwało przygotowywanie planu
napaści na Polskę (Fall Weiss). Związane było
z tym wypowiedzenie przez Hitlera w kwietniu
deklaracji o nieagresji z 1934 roku.
W sławnej mowie z 5 maja 1939 roku w sejmie
Beck wyraźnie odrzucił niemieckie żądania tery-
torialne stwierdzając, że Polacy nie znają „pojęcia
pokoju za wszelką cenę”. Oznaczało to początek
nowego etapu w stosunkach państw demokra-
tycznych z Hitlerem. Państwa te chciały wciągnąć
również Związek Radziecki do podobnych dzia-
łań, lecz Stalin, godząc się pozornie na rokowania,
które rozpoczęły się w Moskwie, ważył, jaki so-
jusz będzie lepszy dla realizacji jego ekspansyw-
nych planów: z Zachodem czy z Niemcami. De-
cyzję podjął najprawdopodobniej już wiosną 1939
roku, gdy na XVIII Zjeździe partii komunistycznej
(marzec) zasugerował Niemcom możliwość zbli-
żenia. Już w maju, wysyłając te same sygnały,
usunął Maksyma Litwinowa z funkcji ministra
spraw zagranicznych, powierzając to stanowisko
posłusznemu wykonawcy swych rozkazów —
Wieczesławowi Mołotowowi. Hitlerowi aprobata
ZSRR na planowany napad na Polskę odpowia-
dała, toteż 23 sierpnia 1939 roku podpisano
w Moskwie sowiecko-niemiecki pakt o nieagre-
sji. Przeszedł on do historii jako pakt Hitler-Stalin
lub Ribbentrop-Mołotow. W dołączonym do
niego tajnym protokole rozdzielono na wypadek
wojny strefy zainteresowań obu państw, czyli
zaplanowano nowy rozbiór Polski. Ustalono, że
granicę obu stref stanowić będzie (jeśli chodzi
o Polskę) linia „w przybliżeniu wzdłuż rzek: Na-
rwi, Wisły i Sanu”. Dla komunistów na całym
świecie pakt ten był wielkim szokiem.
Władze polskie, w odpowiedzi na koncentrację
sil niemieckich, zarządziły mobilizację. Wysłane
31 sierpnia przez Niemcy ultimatum, które zresztą
dotarło do Polski z dwunastogodzinnym opóź-
nieniem, było tylko swego rodzaju formalnością,
jako iż Hitler atak na Polskę planował już na 26
sierpnia, wzmagając zarazem akcję propagando-
wą przeciw Polsce i organizując różne prowokacje
(m.in. sfingowany „napad” polski na radiostację
w Gliwicach). W dniu 22 sierpnia Hitler mówił:
„Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zada-
niem... Dla celów propagandy podam jakąś przy-
czynę wybuchu wojny, mniejsza z tym, czy bę-
dzie ona wiarygodna czy nie”.
Nad ranem 1 września o godzinie 4.45 rozpo-
czął się atak na Polskę, a tym samym rozpoczęła
się druga wojna światowa.
Rozdział XI
POLSKA I POLACY W OKRESIE DRUGIEJ
WOJNY ŚWIATOWEJ (1939-1945). WŁĄCZENIE
POLSKI DO SOWIECKIEJ STREFY WPŁYWÓW
1. Napad Niemiec i ZSRR na Polskę
Społeczeństwo polskie już na wiele miesięcy
przed atakiem niemieckim na Polskę żyło w na-
rastającej przed nim obawie. Do ostatnich wybo-
rów przed wojną (w listopadzie 1938 roku) poszło
prawie 70% uprawnionych, mimo iż zbojkotowa-
ła je opozycja; sanacja jednak nie dopuściła do
utworzenia rządu obrony narodowej. Hitlerow-
skie przygotowania do wojny odczuwało się
również w Polsce, gdzie Niemcy prowadzili —
sterowaną niemal jawnie z Rzeszy — działalność
dywersyjną, penetrując także wojsko.
Hitler 1 września 1939 roku skierował na Pol-
skę 1,8 miliona żołnierzy, dobrze uzbrojonych
i wspomaganych przez 1640 samolotów. Tej ar-
mii Polska mogła przeciwstawić około miliona
żołnierzy i 400 samolotów. Polski plan obrony
(plan „Zachód”) przewidywał możliwie długą
obronę na zachodnich terenach państwa i czeka-
nie na ofensywę brytyjsko-francuską. Mimo
wszakże wypowiedzenia 3 września przez Anglię
i Francję wojny Niemcom, co miało ogromne
znaczenie na przyszłość, nie poszły na razie za
tym działania zbrojne. Polska zatem musiała
walczyć samotnie. W tej sytuacji ponad miesięcz-
na polska obrona, wiążąca wielkie siły przeciw-
nika, była dużym osiągnięciem militarnym, jed-
nak bez szans odparcia wroga.
Mając dogodną pozycję wyjściową, atak nie-
miecki skierował się równocześnie na Pomorze,
Śląsk, Mazowsze i Podhale. Ze Śląska armia „Kra-
ków” generała Antoniego Szyllinga musiała wy-
cofać się już 2 września, przy czym, jak w wielu
innych miejscach, do obrony włączała się ludność
cywilna, potem za to masowo represjonowana.
Pod naciskiem wojsk niemieckich w kierunku
Warszawy wycofywały się armie „Łódź” genera-
ła Juliusza Rómmla i „Pomorze” pod dowódz-
twem generała Władysława Bortnowskiego. Ar-
mia „Karpaty” generała Kazimierza Fabrycego
oraz armia „Prusy” generała Stefana Dąb-
Biernackiego zostały rozbite, a armia „Poznań”
generała Tadeusza Kutrzeby też zmuszona była
do wycofywania się. Armia „Modlin” generała
Emila Krukowicza-Przedrzymirskiego, po trzy-
dniowej, bohatersko prowadzonej bitwie pod
Mławą, również rozpoczęła 4 września wycofy-
wanie. Bronił się, pod dowództwem majora Hen-
ryka Sucharskiego (1898-1946), półwysep gdański
Westerplatte. Już 1 września rozpoczął jego
ostrzeliwanie pancernik niemiecki „Schleswig-
Holstein”, który przybył do portu gdańskiego
rzekomo z kurtuazyjną wizytą, a naprawdę, by
mieć zawczasu punkt wyjścia do ataku. Załoga
Westerplatte (182 osoby), która — jak przewi-
dywał rozkaz — miała się bronić 12 godzin, trwa-
ła na posterunku aż do 7 września.
Tymczasem wobec załamania się planu dłuż-
szego oporu na zachodzie, Naczelny Wódz, mar-
szałek Edward Rydz-Śmigły, 6 września wydał
rozkaz zorganizowania nowej linii obrony na Wi-
śle i Sanie. Formowała się także nowa armia,
„Lublin”, oraz armia „Warszawa”, której dowódcą
został generał Rómmel. Naczelny Wódz przeniósł
się wraz ze swym sztabem do Brześcia nad Bu-
giem, nadal oczekując pomocy Anglii i Francji.
Nie jest wykluczone, że przed angażowaniem się
zachodnich sojuszników w zbrojną pomoc dla
Polski powstrzymywało ich ewentualne zdawa-
nie sobie sprawy z porozumienia niemiecko-
radzieckiego. Byłoby to z tego względu zbyt ry-
zykowne.
Na przedłużenie obrony Warszawy, zagrzewa-
nej do walki przez prezydenta miasta Stefana Sta-
rzyńskiego (1893-1944), pozwoliła stoczona od 9
do 17 września przez cofające się armie „Poznań”
i „Pomorze” bitwa nad Bzurą, która nie mogła
wprawdzie zmienić losów wojny, ale przekreśliła
niemiecką koncepcję wojny „błyskawicznej”
(Blitzkrieg). Jeszcze w czasie tej bitwy; wiążącej
znaczne siły niemieckie, sytuacja na froncie sta-
wała się coraz trudniejsza. Wojska niemieckie do-
szły tymczasem do Wisły, Bugu, a na południu
do Zamościa i Lwowa, okrążając wiele porozbija-
nych i izolowanych polskich oddziałów.
Sytuację Polaków drastycznie pogorszyło,
przesądzając losy całej kampanii, wkroczenie 17
września na ziemie polskie Armii Czerwonej
w liczbie około 480 tysięcy żołnierzy. Około go-
dziny 3.00 rano rząd radziecki usiłował bezsku-
tecznie wręczyć polskiemu ambasadorowi w Mo-
skwie Wacławowi Grzybowskiemu notę, w któ-
rej wskazując na jakoby nieistnienie już państwa
polskiego (co było błędnym stwierdzeniem
z punktu widzenia prawa międzynarodowego,
istniały bowiem władze polskie), oznajmiał
o wkroczeniu armii radzieckiej na ziemie polskie.
Jako pretekst podano, że chodzi o wzięcie pod
opiekę „życia i mienia ludności zachodniej Ukrai-
ny i zachodniej Białorusi”. Argumentacja ta od-
rzucona została natychmiast przez Anglię, Francję
i Stany Zjednoczone, które oświadczyły, że zawo-
jowanie i okupacja terytorium nie powoduje
upadku rządu, w związku z czym — jak stwierdza-
ły — nadal będą uznawać rząd polski za istnieją-
cy. Na szczęście rządu polskiego nie udało się
wojsku radzieckiemu osaczyć i przeszkodzić
w przedostaniu się do Rumunii, a takie zadanie
miała, złożona z tzw. jednostek szybkich, 12. Ar-
mia Frontu Ukraińskiego pod dowództwem ko-
mandora Iwana Tiuleniewa. Wycofywanie się do
Rumunii osłaniał pułk Korpusu Ochrony Pogra-
nicza „Polesie”.
Na niespodziewany atak sowiecki (choć być
może władze polskie miały pewne informacje
o pertraktacjach niemiecko-radzieckich) polscy
dowódcy nie wiedzieli, jak reagować. W Kwate-
rze Głównej Rydza-Śmigłego postanowiono nie-
podejmować walki z napastnikiem (chyba że
w obronie własnej). W ostatnim wydanym na
terytorium Rzeczypospolitej rozkazie (z 17 wrześ-
nia) Naczelny Wódz zarządził ogólne wycofywa-
nie się najkrótszymi drogami do Rumunii i na
Węgry. Rozkaz ten docierał do jednostek często
zbyt późno lub wcale. W takich przypadkach po-
stawy dowódców były różne. Na przykład gene-
rał Władysław Langner, który dotąd bronił sku-
tecznie Lwowa przed Niemcami, poddał miasto,
jak się wyraził, „braciom Słowianom”. Rosjanie
nigdy nie dotrzymywali uzgadnianych warun-
ków kapitulacji. Nie tylko wbrew nim brali żoł-
nierzy do niewoli, lecz wielu rozstrzeliwali na
miejscu. W ogóle w postępowaniu napastnika
było wiele oznak zemsty za klęskę 1920 roku.
Rozkaz przeciwstawienia się oddziałom sowiec-
kim wydał dowódca Korpusu Ochrony Pograni-
cza, generał Wilhelm Orlik-Rückeman, na którego
oddziały poszło pierwsze radzieckie uderzenie.
Walki z Rosjanami stoczyła m.in. także przedzie-
rająca się na Węgry Grupa Operacyjna Kawalerii
generała Władysława Andersa (1892-1970). Boha-
tersko broniła się przez dwa dni (20-21 września)
ludność, a szczególnie młodzież Grodna. Przyjmu-
je się, że Armia Czerwona wzięła do niewoli 250-
300 tysięcy żołnierzy, w tym 13 tysięcy oficerów
(z 12 generałami).
Po 17 września toczyły się jeszcze walki
z Niemcami. W dniach 18-20 września resztki
armii „Kraków” i „Lublin” stoczyły bitwę pod
Tomaszowem Lubelskim. Otoczona i bombardo-
wana Warszawa broniła się do 28 września. Na
decyzję kapitulacji wpłynęły czynniki humani-
tarne (brak wody, prądu, leków i duże straty
wśród ludności cywilnej). Pierwsze oddziały
niemieckie wkroczyły do miasta 2 dni później. Za-
łoga Modlina skapitulowała 29 września. Do 2
października bronił się Hel. W tym samym dniu
rozpoczęła się ostatnia bitwa kampanii wrze-
śniowej, stoczona pod Kockiem przez zorganizo-
waną na Polesiu Samodzielną Grupę Operacyjną
generała Franciszka Kleeberga. Grupa ta złożyła
broń 5 października. Nie złożył broni major Hen-
ryk Dobrzański (pseud. Hubal), który z rozbitych
oddziałów sformował pod koniec września nowy
oddział, walcząc przez szereg miesięcy. W ten
sposób zapoczątkował on działania partyzanckie.
W walkach poległo około 70-80 tysięcy, a Niem-
cy wzięły do niewoli ponad 600 tysięcy żołnie-
rzy polskich, z których ponad 100 tysięcy wkrótce
zwolniono. Niemcy straciły około 50 tysięcy za-
bitych i rannych, Sowieci około 3,5 tysiąca zabi-
tych i rannych.
Bezpośrednio po ustaniu działań dokonano też
podziału ziem polskich, korygując ustalenia paktu
z 23 sierpnia. Podpisano zatem 28 września nowy
układ „o przyjaźni i granicach”, w którym Litwę
włączono do strefy interesów sowieckich, zaś wo-
jewództwo lubelskie i część warszawskiego do
strefy niemieckiej. Postanowiono także wspólnie
zwalczać polski ruch oporu. W wyniku dalszych
rokowań (10 stycznia 1941 roku) Niemcy za 7,5
miliona dolarów odstąpiły Moskwie część Su-
walszczyzny. Symbolicznym przypieczętowaniem
rozbioru Polski była wspólna niemiecko-
sowiecka defilada w Brześciu nad Bugiem. Na
moście na Bugu w tym mieście Stalin polecił
przekazać oddziałom SS przebywających
w Związku Radzieckim komunistów niemieckich,
którzy w większości byli więzieni. Mołotow, wy-
rażając zadowolenie ze zwycięstwa, nazwał pań-
stwo polskie „pokracznym tworem traktatu wer-
salskiego”.
Niemiecka strefa okupacyjna objęła prawie 189
tys. km2 z około 22 milionami ludności (z czego
87% narodowości polskiej), zaś strefa radziecka
prawie 201 tys. km2 z około 13 milionami ludno-
ści (z czego 40% Polaków).
2. Okupacja i terror hitlerowski. Eksterminacja
ludności żydowskiej. Prześladowania ludności
polskiej na terenach okupowanych przez ZSRR
Już w swym programowym dziele Mein
Kampf Hitler zapowiedział walkę o zapewnienie
Niemcom „przestrzeni życiowej” (Lebensraum).
Dowódcom swym wkraczającym do Polski prze-
kazał następującą wytyczną: „Celem naszym jest
zniszczenie żywych sił nieprzyjaciela, a nie dotar-
cie do określonej linii”. Mordowanie ludności
polskiej zaczęło się zatem już w czasie kampanii
wrześniowej i było dokonywane zarówno przez
wojsko (Wehrmacht), jak i różne formacje poli-
cyjne. W czasie gdy władza na zajmowanych
ziemiach polskich należała do Wehrmachtu (do-
wódcą jego wojsk lądowych był generał Walter
Brauchitsch), a następnie do zarządu wojskowego
(pod kierownictwem generała Gerda Rundstedta,
a od 20 października Johannesa von Blaskowit-
za), między 1 września a 25 października dokona-
no 714 egzekucji, w których zginęło 16 tysięcy Po-
laków, głównie inteligencji. Już po ustaniu dzia-
łań wojsko niemieckie spaliło 55 miast i blisko
500 wsi.
Okupowane przez Niemcy ziemie polskie po-
dzielone zostały na tzw. obszary wschodnie wcie-
lone bezpośrednio do Rzeszy (eingegliederte Ost-
gebiete) oraz tzw. Generalne Gubernatorstwo,
rządzone przez generalnego gubernatora Hansa
Franka, z siedzibą w Krakowie. Gubernator osiadł
butnie na Wawelu. Do Rzeszy wcielone zostały:
Pomorze, Poznańskie, większość ziem przedwo-
jennego województwa łódzkiego, zachodnia część
krakowskiego, północna część warszawskiego,
powiaty augustowski i suwalski. Ziemie te znala-
zły się w czterech różnych okręgach administra-
cyjnych: w Prusach Wschodnich (z nadprezyden-
tem Erichem Kochem), w nowo utworzonym
Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie (z nadprezyden-
tem Albertem Forsterem), w Okręgu Śląsk (z nad-
prezydentem Fritzem Brachtem) oraz w tzw. Kra-
ju Warty (namiestnikiem Hitlera został Arthur
Greiser). Kraj Warty (Wartheland) obejmował
dawne województwo poznańskie, część pomor-
skiego, łódzkiego i warszawskiego i dzielił się na
rejencje: poznańską, inowrocławską i kaliską (od
1940 roku przemianowaną na łódzką).
Powstał w ten sposób zróżnicowany we-
wnętrznie system okupacyjny, nastawiony na
rozłożoną na etapy eksterminację ludności pol-
skiej, a przy tym na systematyczne niszczenie kul-
tury, walkę z Kościołem, likwidowanie polskiego
życia naukowego, szkolnictwa, stowarzyszeń itd.
Najbardziej na działalność eksterminacyjną nara-
żone były tereny anektowane do Rzeszy, gdzie
stworzono Polakom warunki życia przypominają-
ce obóz karny. Natomiast ludność żydowską, któ-
rą stłoczono w gettach, poddano wyniszczeniu
głodem i chorobami, a potem wymordowano na
miejscu i w obozach zagłady. Tak zwane Gene-
ralne Gubernatorstwo, nad którym bezpośrednią
zwierzchność miała Rzesza, było „państwem ter-
roru”. Ludność polska miała być tutaj także wy-
niszczona. Najpierw totalnej zagładzie poddana
została ludność żydowska, kto zaś był uznawany
za Żyda, określały rasistowskie ustawy hitlerow-
skich Niemiec. Ludność Generalnego Gubernator-
stwa żyła w stałej grozie prześladowań i obozów
śmierci.
Ziemie „wcielone” objęto planowym osadnic-
twem ludności niemieckiej (ogółem około 750 ty-
sięcy). Odebrano Polakom prawo własności za-
kładów przemysłowych i handlowych oraz go-
spodarstw rolnych. Stworzono tzw. niemiecką li-
stę narodową, podzieloną na cztery kategorie, na
którą wpisywano Polaków pochodzenia niemiec-
kiego. Polaków ze Śląska, Pomorza i Mazur wpi-
sywano do dalszych kategorii Volkslisty, przewi-
dując stopniową ich germanizację. Około 15%
ludności Kraju Warty (to znaczy około 700 tysię-
cy osób) deportowano do Generalnego Guberna-
torstwa bądź wywieziono na roboty przymusowe
do Rzeszy. Z kolei z Generalnego Gubernatorstwa
na roboty przymusowe wywieziono około 1,2 mi-
liona Polaków. Doszło do tego jeszcze około pół
miliona Polaków wywiezionych z terenów
wschodnich, po ich zajęciu przez wojska niemiec-
kie 22 czerwca 1941 roku. Owe w sumie prawie 3
miliony Polaków musiało, z pozbawieniem nor-
malnych praw, przymusowo pracować, by zastą-
pić wcielonych do armii Niemców.
Polaków traktowano jako „podludzi”. Ustalono
wysoką granicę wieku dla zawierania małżeństw,
co obniżyło znacznie przyrost naturalny (w 1942
roku dla Niemców wskaźnik przyrostu wynosił w
Kraju Warty 17,1, a dla Polaków tylko 4,3). Polacy
obowiązani byli kłaniać się Niemcom, nie mogli
mieć własnych samochodów, motocykli, wyjąt-
kowo mogli mieć rowery, odebrano wszystkie
aparaty radiowe, nie można było mieć telefo-
nów, gramofonów, ograniczono korzystanie
z poczty. Po kraju Polacy mogli poruszać się tyl-
ko z przepustkami. Zakazano wstępu do parków,
korzystania z boisk i urządzeń sportowych, nie
pozwolono na uczęszczanie do kina. Zamknięto
teatry i szkoły. Dzieci (i to nie wszystkie) mogły
jedynie opanować podstawowe zasady pisania
i czytania. Za najdrobniejsze uchybienia groziły
wysokie kary, z karą śmierci włącznie. Sądy spe-
cjalne (Sondergericht) wydawały przyspieszone
wyroki.
Choć w Generalnym Gubernatorstwie możli-
wości życiowe Polaków były lepsze i w mniej-
szym stopniu obowiązywały omówione ograni-
czenia, to jednak kraj utrzymywały w terrorze
liczne służby policyjne, które dzieliły się na służ-
bę porządkową i na policję bezpieczeństwa wraz
z jej najbardziej groźnym ogniwem — gestapo
(Geheime Staatspolizei), czyli tajną policją pań-
stwową. Koordynacja działań obu policji była
w gestii wyższego dowódcy SS i policji, podlega-
jącego Heinrichowi Himmlerowi, zwierzchnikowi
całej policji hitlerowskiej. Bezpośrednią działal-
ność eksterminacyjną prowadził także gubernator
Frank i jego aparat.
Już 6 września 1939 r. w trakcie tzw. Sonderak-
tion Krakau gestapo aresztowało 165 pracowni-
ków naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego
oraz 18 członków ich rodzin i osadziło w obozie
koncentracyjnym. Po zajęciu Lwowa w lipcu 1941
roku Niemcy zamordowali 25 polskich profeso-
rów (w tym Tadeusza Boya-Żeleńskiego). Ogółem
w czasie okupacji Polska straciła około 40% pro-
fesorów wyższych uczelni, około 35% lekarzy,
około 18% duchownych. W sumie Polska straciła
około 6 milionów swych obywateli (na każdy ty-
siąc zginęło ponad 200), a każdego dnia ginęło
3000 obywateli polskich. Na ziemiach polskich
Niemcy zorganizowali ponad 2 tysiące obozów
koncentracyjnych i obozów zagłady wraz z podo-
bozami, filiami i komandami. W największym
z nich, Auschwitz-Birkenau (Oświęcim-Brzezin-
ka), w wyniku masowego uśmiercania w komo-
rach gazowych, wskutek głodu, chorób, ciężkiej
pracy, bezpośredniego terroru i egzekucji zginęło
około 1-1,5 miliona ludzi. Dokładniejsze dane są
jeszcze w toku ustalania. Przeważającą część sta-
nowili Żydzi, pochodzący ze wszystkich okupo-
wanych przez Niemcy krajów Europy.
Niemcy hitlerowskie dążyły do całkowitego
wymordowania Żydów europejskich. Organizo-
wane przez niemiecką machinę państwową i po-
licyjną ich uśmiercanie, przekraczające swym za-
mysłem ludzkie wyobrażenia, objęło w Polsce
prawie wszystkich Żydów, czyli ponad 3 miliony.
Z różnych też krajów zwożono Żydów do obozów
zagłady w Treblince, Sobiborze, Bełżcu, Chełmnie
nad Nerem, do wymienionego już Oświęcimia,
do Majdanka pod Lublinem i innych. W całym
kraju, mimo grożącej śmierci, Polacy przecho-
wywali wiele tysięcy osób pochodzenia żydow-
skiego, choć nierzadkie były przypadki wykorzy-
stywania ich tragedii dla ciągnięcia zysków (przez
tzw. szmalcowników z marginesu społecznego).
Przy Delegaturze Rządu RP na Kraj powołano
(wrzesień 1942 roku) Tymczasowy Komitet Pomo-
cy Żydom. Przekształcił się on w Radę Pomocy
Żydom „Żegota”, w której pracach uczestniczyli
przedstawiciele różnych odłamów podziemia. Or-
ganizacja ta opiekowała się ponad 2 tysiącami
dzieci żydowskich (ukrywanych). Na wspomnia-
nych szmalcownikach często wykonywano wy-
roki śmierci, wydawane przez sądy podziemne.
W tym kontekście trzeba przypomnieć, że tak
państwa zachodnie, jak i żydowskie koła amery-
kańskie nie reagowały na przekazywane im (tak-
że z Polski) informacje o zagładzie Żydów. Uwa-
żały je za przesadzone. We Francji natomiast
tamtejsza policja współdziałała w tym „dziele”
z Niemcami. W wielu miejscach (jak na przykład
w Kownie) miejscowa ludność jeszcze przed
wkroczeniem Niemców masowo mordowała Ży-
dów. Policjanci litewscy uczestniczyli m.in.
w mordowaniu Żydów w walczącym getcie war-
szawskim, odznaczając się niezwykłym okrucień-
stwem.
Zabierano również dzieci w celach germaniza-
cyjnych. Ginęły one na równi z dorosłymi. Spo-
śród 30 tysięcy dzieci wysiedlonych z terenu Za-
mojszczyzny życie ocaliło zaledwie około 4500.
Wybitny pisarz, pedagog i lekarz Janusz Korczak
podczas likwidacji getta warszawskiego poszedł
na śmierć razem z dziećmi kierowanego przez sie-
bie przytułku, odrzucając ewentualne próby po-
mocy.
W bardzo trudnych warunkach znalazła się
ludność polska na terenach okupowanych przez
ZSRR. Okręg wileński z około półmilionową lud-
nością polską władze radzieckie oddały Litwie,
którą zresztą (podobnie jak Estonię i Łotwę)
wkrótce (1940) anektowały, co przewidziane było
(łącznie z Besarabią) w traktacie Hitler-Stalin. Po-
za Wileńszczyzną inne tereny zabrane Polsce
włączone zostały do republiki białoruskiej i ukra-
ińskiej, jakoby na „życzenie” ludności tych ziem,
po przeprowadzonym pod nadzorem NKWD gło-
sowaniu o z góry ustalonych wynikach (we
Lwowie 24-27 października, a w Białymstoku 28-
30 października 1939 roku).
W stosunku do ludności polskiej zastosowano
różne formy terroru. Postanowiono przede
wszystkim zniszczyć inteligencję, ludzi posiadają-
cych jakiekolwiek majątki, ludzi związanych ze
strukturami państwa polskiego, wojskowych,
w dużym stopniu chłopów, resztę zaś ludności
zastraszyć i formalnie (przez szkołę, urzędy, prasę)
zrusyfikować. Części lewicowo nastawionej inte-
ligencji, uznanej za dostatecznie „prosowiecką”,
zezwolono na organizowanie polskiej działalności
kulturalnej, ściśle nadzorowanej, uczestniczenie
w nowych formach organizacyjnych. Inni przy-
stosowali się do straszliwych warunków życia
w kraju, gdzie miliony żyły w obozach koncen-
tracyjnych (łagrach), gdzie panował głód, a życie
ludzkie nie miało znaczenia.
Zderzenie się ludności z zagarniętych przez
Związek Radziecki terenów państwa polskiego
z nową rzeczywistością już w pierwszych dniach
okupacji było szokujące. Jak sformułowano w
tajnym raporcie z 30 marca dla rządu polskiego,
przebywającego wówczas w Angers we Francji,
„półtoramilionowa armia bolszewicka, głodna
i obdarta, odkryła w biednej Polsce kraj tak bo-
gaty, że go nową Ameryką nazwała. Ta głodna
armia, a za nią głodniejsza jeszcze i bardziej za-
chłanna rzesza okupacji cywilnej i jej rodzin zdo-
łała tę Amerykę w ciągu kilku miesięcy żerowa-
nia doprowadzić rekwizycjami i wykupem
wszystkiego, co na jaw wyszło, do skraju nędzy.
Wywożono wszelkie zapasy żywności, pozba-
wiono ludność pieniędzy przez dewaluację, skon-
fiskowano wkłady, rozbito w bankach sejfy
(w tym kilkadziesiąt skrzyń skarbów złożonych
na Fundusz Obrony Narodowej), znacjonalizo-
wano całą własność prywatną (budynki, prze-
mysł, handel), zabierano z domów żywność
i odzież, wyrzucano z mieszkań. Zamknięto tysią-
ce kościołów i klasztorów”.
Jeńców wojennych wywieziono do różnych
części ZSRR, głównie na Syberię i inne tereny
północne, do Azji Środkowej, oficerów zaś osa-
dzono w obozach w Kozielsku, Starobielsku
i Ostaszkowie. Tych wszystkich na mocy decyzji
Biura Politycznego WKP(b), ogółem (według da-
nych radzieckich) 14 552 osoby, NKWD zamor-
dowało strzałami w tył głowy. Wymordowano
także pracowników policji i Korpusu Ochrony
Pogranicza oraz niektóre inne osoby tam inter-
nowane. Ich szczątki odkryto w Katyniu, w lesie
pod Charkowem i wokół wsi Miednoje w pobli-
żu Tweru. Od zimy 1940 do połowy 1941 roku
wywieziono ponad 1,2 miliona obywateli pol-
skich. Zsyłkami kierował bezpośrednio instruo-
wany przez szefa NKWD Berię i samego Stalina
Iwan Sierow, mianowany wcześniej delegatem
NKWD na tereny okupowane („wyzwolone”, jak
formułowano oficjalnie). Owe deportacje, w tym
wywózki do łagrów i więzień, były prawdziwy-
mi transportami śmierci. Przeprowadzane z bru-
talnością, a często ze skrajnym okrucieństwem
(na przykład polewano ludzi wodą na mrozie),
bez jedzenia i picia, oznaczały śmierć dla znacznej
części wywożonych już w czasie drogi, szczególnie
dzieci, ludzi starszych czy chorych.
Przed opuszczeniem terenów polskich po ataku
niemieckim w czerwcu i lipcu 1941 roku NKWD
bestialsko wymordowało tysiące Polaków prze-
trzymywanych w więzieniach (szczególnie we
Lwowie).
3. Walka narodu polskiego o przetrwanie i wol-
ność. Sprawa polska a losy drugiej wojny świa-
towej
Jak już stwierdziliśmy, zajęcie Polski nie prze-
rwało ciągłości istnienia polskich władz pań-
stwowych. Znalazły się one na obczyźnie. Poza
tym istniały w świecie polskie przedstawiciel-
stwa dyplomatyczne. Wobec internowania do-
tychczasowych władz na terenie Rumunii i Wę-
gier, w toku działań mających na celu sformowa-
nie nowego rządu odnowiła się walka obozu sa-
nacyjnego i jego przeciwników. Ten pierwszy
z uwagi na klęskę, do jakiej dopuścił, nie miał
jednak tak w opinii polskiej, jak i w zachodnich
kołach politycznych większego poparcia. Toteż
gdy Ignacy Mościcki (został internowany, wkrót-
ce jednak, dzięki swemu drugiemu, szwajcar-
skiemu obywatelstwu, mógł zamieszkać
w Szwajcarii) mianował swym następcą genera-
ła Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego (1881-
1942), spotkało się to ze sprzeciwem sojuszników
zachodnich. W ostatecznym rachunku prezyden-
tem został Władysław Raczkiewicz (1885 — 1947),
bardziej kompromisowy działacz sanacyjny, na-
tomiast urząd premiera (30 września 1939 roku)
i Naczelnego Wodza (7 listopada 1939 roku) ob-
jął, odsuwany przez sanację (Rydz-Śmigły nie dał
mu przydziału w kampanii wrześniowej) generał
Władysław Sikorski. Powołany przezeń gabinet
miał charakter rządu porozumienia narodowego.
Rząd Sikorskiego został natychmiast uznany
przez mocarstwa zachodnie, co Polaków w umę-
czonym kraju podniosło na duchu, oczekiwali
bowiem jego rychłego, jak się zrazu wydawało,
przybycia do kraju („Im słoneczko wyżej, tym Si-
korski bliżej”, mówiono).
Był to jednak nieuzasadniony optymizm. ZSRR
napadł 30 listopada 1939 roku na Finlandię (za co
został wykluczony z Ligi Narodów), Niemcy zaś
w 1940 roku podbili Danię, a potem Norwegię,
gdzie w ramach alianckiego korpusu ekspedycyj-
nego walczyli także Polacy (zwycięska bitwa pod
Narwikiem), pierwszy raz po kampanii wrze-
śniowej. Padły również Francja, Belgia i Holan-
dia. Rząd polski wraz z 25 tysiącami żołnierzy
przeniósł się do Wielkiej Brytanii (zginęło we
Francji około 1500 żołnierzy, do niewoli nie-
mieckiej dostało się około 15 tysięcy, a 13 tysięcy
znalazło się w neutralnej Szwajcarii).
Po tych sukcesach Niemcy liczyły na szybki
podbój Wielkiej Brytanii, stawiając na sukces
swego lotnictwa. Zawiedli się jednak, Anglia bo-
wiem potrafiła się obronić, przy czym w tej „bi-
twie o Anglię” doniosły był udział polskich lot-
ników. Wówczas to Winston Churchill, premier
brytyjski, wypowiedział swe znane słowa: „Ni-
gdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak
niewielu”. Polacy brali także udział w wojnie to-
czonej w Afryce z Włochami, którzy zaatakowali
Brytyjczyków w Egipcie. Niemcy w kwietniu 1941
roku uderzyły z kolei na Jugosławię i opanowały
Grecję, mimo interwencji brytyjskiej.
Tymczasem w kraju tworzyło się konspiracyjne
państwo podziemne związane z rządem emigra-
cyjnym. Zorganizowana została Delegatura Rzą-
du Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj oraz Poli-
tyczny Komitet Porozumiewawczy, łączący
Stronnictwo Ludowe (SL), Stronnictwo Narodowe
(SN), Polską Partię Socjalistyczną (PPS) oraz
Stronnictwo Pracy (SP). Jeszcze w czasie obrony
Warszawy 27 września 1939 roku powstała z ini-
cjatywy generała Michała Tokarzewskiego (1893-
1964) organizacja pod nazwą Służba Zwycięstwu
Polski (SZP), do której, jako szefa sztabu, wcią-
gnął on pułkownika Stefana Roweckiego. Sikor-
ski, nie w pełni akceptując ten krok, na miejsce
SZP powołał Związek Walki Zbrojnej (ZWZ) z ge-
nerałem Kazimierzem Sosnkowskim (1885-1969),
a gdy w związku z klęską Francji i przeniesieniem
się władz polskich do Anglii nie doszedł do skut-
ku jego zamiar konspiracyjnego powrotu do kra-
ju, z generałem Stefanem Roweckim (pseud. Grot,
1895-1944) na czele. Generał Tokarzewski miano-
wany został natomiast dowódcą ZWZ na obszarze
okupacji sowieckiej. Ruch oporu związany z sa-
nacją zamierzał powołać do życia także Rydz-
Śmigły i w tym celu przedostał się z Węgier do
Warszawy, lecz tam wkrótce zmarł na serce. Jed-
nocześnie powstawały liczne grupy samodzielne
oraz organizacje konspiracyjne o różnym obliczu
politycznym, odtwarzające na ogół przedwojenną
strukturę partyjną. Organizacje takie tworzono
we wszystkich rejonach kraju, także na ziemiach
„wcielonych” do Rzeszy, gdzie walka była szcze-
gólnie trudna. W końcu września 1939 roku po-
wstała, związana ideowo z endecją, organizacja
„Ojczyzna”. Aktywizowali się działacze ludowi.
Stronnictwo Ludowe, które przyjęło kryptonim
„Roch”, powołało (w sierpniu 1940 roku) do życia
własną organizację wojskową — Bataliony
Chłopskie (BCh), na których czele stanął Franci-
szek Kamiński (1902-2000).
W czasie gdy na terenach okupowanych sze-
rzył się terror oraz umacniała walka i opór Pola-
ków, Niemcy 22 czerwca 1941 roku zaczęły reali-
zować plan podboju ZSRR (Fall Barbarossa). Sta-
lin, mimo sprawdzonych informacji o niemieckich
przygotowaniach (Fall Barbarossa Hitler podpisał
już w grudniu 1940 roku), nie wierzył, iż to się
stanie, co Rosjan bardzo dużo kosztowało. Już na
samym początku Niemcy zniszczyli im 1200 sa-
molotów i 66 lotnisk, a w ciągu tygodnia kilka
tysięcy czołgów i 2 tysiące dział.
Napaść niemiecka na ZSRR oznaczała wejście
wojny w zupełnie nowe stadium. Uwolniło to
Anglię od bezpośredniego zagrożenia i rozszerzyło
front walki z niebezpiecznym i triumfującym do-
tąd Hitlerem. Na dodatek Japonia, wówczas gdy
Niemcy przypuszczali szturm na Moskwę, zaata-
kowała (7 grudnia 1941 roku) Stany Zjednoczone,
bombardując amerykańską flotę zgrupowaną w
Pearl Harbour na Hawajach. Wielkie straty flocie
brytyjskiej zadawały niemieckie łodzie podwod-
ne, zatapiając setki okrętów.
Zaangażowanie sił niemieckich w Związku Ra-
dzieckim (5,5 miliona żołnierzy) było w tej sytua-
cji bardzo korzystne dla aliantów, choć sądząc po
przegranych bitwach, jakie ZSRR stoczył z Finami,
nie doceniali oni jeszcze mobilizacyjnych możli-
wości sowieckiego kolosa. Skłonni więc byli od
samego początku wojny niemiecko-radzieckiej do
udzielenia daleko idącej pomocy Rosjanom. Jesz-
cze nie minął miesiąc od niemieckiego ataku,
a już (12 lipca 1941 roku) zawarte zostało w Mo-
skwie radziecko-brytyjskie porozumienie dla
wspólnej walki z Niemcami. Jednocześnie, po ja-
pońskim ataku na Stany Zjednoczone, tworzyć
zaczęła się wielka koalicja antyniemiecka. Była
ona, po odebraniu Japonii przez USA inicjatywy
na Pacyfiku, przekonana o możliwym zwycię-
stwie i zaczęła myśleć o wspólnej w tym celu
strategii, a nawet dalej — o powojennym urzą-
dzeniu świata.
Świadectwem tego było podpisanie już
w sierpniu 1941 roku przez Churchilla i Franklina
Delano Roosevelta (1882-1945) tzw. Karty Atlan-
tyckiej. We wrześniu zaś tego samego roku na
konferencji w Londynie inne państwa walczące
z Niemcami, w tym ZSRR, dołączyły swe podpi-
sy. Było to wstępem do powołania (w 1945 roku)
Organizacji Narodów Zjednoczonych. W okresie
tym jednak wojska niemieckie parły jeszcze
w ZSRR naprzód, paląc i mordując.
Atak niemiecki na ZSRR i znalezienie się tego
państwa w antyniemieckiej koalicji, choć dla wi-
doków na zwycięstwo bardzo ważne (Związek
Radziecki dysponował ponad połową wszystkich
sił zbrojnych koalicji), stworzyło dla Polski
i sprawy polskiej w wojnie bardzo skompliko-
waną sytuację, podobną po trochę do tej z okresu
pierwszej wojny światowej, gdy Rosja należała
do innego obozu aniżeli pozostałe państwa za-
borcze. Teraz ZSRR, okupujący znaczną część Pol-
ski i prześladujący Polaków, stał się jedną
z głównych sił antyhitlerowskiej koalicji. Znalazł
się w ścisłym sojuszu z Anglią, która udzieliła go-
ściny emigracyjnemu rządowi polskiemu. Sojusz-
nikom zachodnim zależało zatem na ułożeniu tak
stosunków polsko-radzieckich, jak i czechosło-
wacko-radzieckich, i na wyciszeniu, w imię wyż-
szych racji, spraw konfliktowych między Polską
a Związkiem Radzieckim, w tym zbrodni w Ka-
tyniu, gdy tylko wyszła na jaw (1943). Dla bar-
dziej przenikliwych było jasne, a do takich bez
wątpienia należał Churchill, że ceną za radziecki
sojusz będą już przez Rosję zagarnięte ziemie
(zgodnie z paktem Hitler-Stalin), w tym przede
wszystkim ziemie polskie. Anglicy mieli w zana-
drzu starą koncepcję linii Curzona, uzupełnioną
potem o propozycję przesunięcia po zwycięstwie
nad Niemcami polskiej granicy zachodniej.
Bardziej realistycznie nastawieni politycy pol-
scy, w tym w szczególności Władysław Sikorski,
byli skłonni do ułożenia stosunków z ZSRR bez
twardego stawiania kwestii granic. Inni, a tych
była na emigracji większość, nie zgadzali się na
żadne ustępstwa, nawet na rokowania. O zbrod-
niach na oficerach, o deportacjach ludności cy-
wilnej jeszcze wówczas nic dokładnego nie wie-
dziano.
Po niełatwych rokowaniach, do których grunt
przygotowała dyplomacja brytyjska, podpisany
został 30 lipca 1941 roku przez Sikorskiego i am-
basadora ZSRR w Londynie Iwana Majskiego
polsko-radziecki układ, przywracający stosunki
dyplomatyczne między obu krajami oraz wyra-
żający zgodę na utworzenie w Związku Radziec-
kim armii polskiej. Podpisując ten układ, ZSRR
(tzn. Stalin) działał w warunkach szczególnego
zagrożenia. Szybko się jednak okazało, że deklara-
cje w nim zawarte były bez pokrycia. Skoro tyl-
ko, w grudniu 1941 roku, wojska radzieckie odpar-
ły Niemców spod Moskwy, rozwiewając nadzieje
Hitlera na wygranie wojny błyskawicznej, zmie-
nił się ton Stalina w stosunku do sprawy polskiej.
Wprawdzie ustanowiono polską ambasadę
w Moskwie, lecz utrudniano jej działania, szcze-
gólnie jeśli chodziło o kontakty z Polakami, usta-
lenie ich liczby itp. Organizującemu się zaś woj-
sku (pod dowództwem zwolnionego z więzienia
generała Władysława Andersa) utrudniano na-
bór, drastycznie ograniczano zaopatrzenie, loko-
wano w niedogodnych klimatycznie warunkach.
Miało to na celu skłonić Polaków do ewakuacji
tego wojska z ZSRR, tym bardziej że zbyt natar-
czywie pytali się oni o los polskich oficerów, na
co nie dawano im odpowiedzi, zbywając na
przykład wersją o ich rzekomej ucieczce do Man-
dżurii. W rezultacie bezproblemowej zgody Sta-
lina, który w ten sposób ułatwiał sobie sterowa-
nie sprawami polskimi, w czasie od 24 marca do
30 sierpnia 1942 roku wyprowadzono ze Związku
Radzieckiego do Persji i dalej do Palestyny, a po-
tem do Włoch, około 57 tysięcy żołnierzy i ofice-
rów oraz 47 tysięcy ludności cywilnej, którą w ten
sposób udało się uratować przed dalszymi cier-
pieniami.
W tym czasie w kraju rozpoczęła działalność
przerzucona z ZSRR nocą 28 grudnia 1941 roku na
rozkaz Stalina Grupa Inicjatywna komunistów
polskich, w skład której wchodzili m.in. Marceli
Nowotko i Paweł Finder. Wraz z komunistycz-
nymi działaczami krajowymi utworzyli oni 5
stycznia 1942 roku Polską Partię Robotniczą
(PPR), z której przywódców na czoło wysuwał się
Władysław Gomułka (1905-1982). Oczywiście
wcześniej musiano uzyskać zgodę Międzynaro-
dówki Komunistycznej, czyli Stalina.
Hitlerowi nie udało się dotrzeć do Moskwy
także od innej strony, przed dalszym marszem
powstrzymany został bowiem pod Stalingradem
nad Wołgą, gdzie armia niemiecka nie zdołała
przerwać ważnej drogi dostawczej ropy naftowej
z Baku w głąb ZSRR. Tam po dwumiesięcznych,
wyniszczających walkach okrążona 6 Armia pod
dowództwem feldmarszałka Friedricha Paulusa
skapitulowała 31 stycznia 1943 roku. Kampania
rosyjska Hitlera uległa w ten sposób załamaniu,
a ostateczne zwycięstwo nad Niemcami było od
tej chwili kwestią czasu. Zwycięstwo stalingradz-
kie przypieczętowane zostało zwycięstwem pod
Kurskiem (sierpień 1943 roku) i wyzwoleniem Ki-
jowa (listopad 1943 roku). Dzięki tym sukcesom,
uzyskanym skądinąd w dużym stopniu za sprawą
alianckich dostaw, pozycja Stalina w wielkiej ko-
alicji wzmocniła się znacznie, tym bardziej że
alianci stale obawiali się zawarcia przez Stalina
separatystycznego porozumienia z Niemcami.
Odtąd Stalin, Churchill i Roosevelt tworzyć zaczę-
li tzw. Wielką Trójkę, decydującą o losach wojny.
Sprawa polska, mimo stałego udziału Polaków
w wałkach na różnych frontach, wraz z pocho-
dem wojsk ZSRR na zachód przesuwała się na
margines wielkiej polityki, a jej rozwiązanie zo-
stawiono właściwie do decyzji Stalina.
Pozycji Stalina w koalicji nie zaszkodziło ze-
rwanie („zawieszenie”) 25 kwietnia 1943 roku sto-
sunków dyplomatycznych z rządem polskim. Pre-
tekstem było to, że rząd Sikorskiego oskarżał
Związek Radziecki o zbrodnię na oficerach pol-
skich w Katyniu (groby odkryli Niemcy w kwiet-
niu 1943 roku), tymczasem w oficjalnej wówczas
wersji radzieckiej zbrodni tej dokonali jakoby
Niemcy, wszelka zaś polemika na ten temat była
niewygodna dla potrzebujących Rosji aliantów.
Dążyli oni bowiem do jak najszybszego spotkania
ze Stalinem dla osobistego uzgodnienia różnych
spraw, lecz ten, chcąc jeszcze bardziej umocnić się
dzięki zwycięstwom na froncie, odkładał to spo-
tkanie. Spotkali się zatem na razie tylko Churchill
i Roosevelt 14-24 sierpnia 1943 roku w Kanadzie,
w Quebec, gdzie ustalono taktykę na najbliższy
okres.
W czasie obrad zapadły decyzje o utworzeniu
II frontu przeciw Niemcom w Normandii (opera-
cja Overlord) i zrezygnowaniu z ataku przez Bał-
kany. Teren Polski wyłączono ze strefy zaintere-
sowania militarnego Wielkiej Brytanii i przesu-
nięto do strefy odpowiedzialności radzieckiej.
W ten sposób zostały przekreślone polskie plany
działań partyzanckich, zakładające uwolnienie
ziem polskich przez aliantów zachodnich i zorga-
nizowanie — dla ułatwienia ich zadania — ogól-
nego powstania. Nowe uzgodnienia ograniczały,
rzecz jasna, pomoc aliantów zachodnich dla pol-
skiego ruchu oporu, czego domagali się potem
również Rosjanie.
Już wcześniej, 4 lipca 1943 roku, w katastrofie
lotniczej, mającej cechy zamachu (prawdopodob-
nie radzieckiego), zginął Władysław Sikorski,
człowiek dla Stalina, w perspektywie jego pla-
nów rozwiązania sprawy polskiej, nie do zaak-
ceptowania. Zbiegło się to z aresztowaniem przez
Niemców dowódcy polskiej armii podziemnej
(Armii Krajowej) Stefana Roweckiego-Grota (30
czerwca 1943 roku). W ten sposób w krótkim cza-
sie naród polski stracił dwóch wybitnych przy-
wódców. Premierem, pod naciskiem Churchilla,
nieżyczącego sobie na tym stanowisku zbyt anty-
sowiecko nastawionego polityka, został dotych-
czasowy wicepremier, działacz ludowy Stanisław
Mikołajczyk (1901-1966), a Naczelnym Wodzem
— Kazimierz Sosnkowski.
Na przełomie listopada i grudnia 1943 roku
w Teheranie spotkała się po raz pierwszy Wielka
Trójka. Potwierdzono ustalenia z Quebec oraz za-
częto także dyskutować na temat przyszłych lo-
sów państwa niemieckiego. Nad sprawą polską
rozsnuwały się chmury i to nie tylko z powodu
granic, lecz także z powodu niejasnej przyszłości
samego państwa.
4. Dalszy wkład Polaków w wojnę z Niemcami.
Stalinowska (komunistyczna) alternatywa roz-
wiązania kwestii polskiej
Tymczasem w kraju, mimo trudności, polski
ruch oporu rozwijał się dynamicznie. W lutym
1942 roku Związek Walki Zbrojnej, łącząc się z in-
nymi ugrupowaniami (w tym z Batalionami
Chłopskimi, z którymi akcja scaleniowa następo-
wała etapami: w maju 1943 roku i w lipcu 1944
roku), przemianowany został na Armię Krajową
(AK). Jej szeregi rosły szybko: od zaprzysiężonych
w 1942 roku około 200 tysięcy doszła do 350 -
380 tysięcy w 1944 roku. Komenda główna AK
dzieliła się na oddziały: I. Organizacyjny, II.
Wywiadu i Kontrwywiadu, III. Operacyjny, IV.
Kwatermistrzowski, V. Łączności i Kontroli, a po-
za tym w pionie AK istniało Kierownictwo Walki
Konspiracyjnej, Kierownictwo Dywersji (Kedyw)
oraz różne służby wyspecjalizowane. Po utwo-
rzeniu Kedywu (z pułkownikiem Emilem Fieldor-
fem, pseud. „Nil”, na czele) przestała działać or-
ganizacja „Wachlarz”, prowadząca działalność na
terenach wschodnich, na tyłach armii niemiec-
kiej, gdy ta operowała w ZSRR. AK wraz z Ke-
dywem przejęły pole działania „Wachlarza”. Z AK
związane było konspiracyjne harcerstwo (Szare
Szeregi). Wsławiły się, powołane przez Kedyw
spośród członków Szarych Szeregów, m.in. dy-
wersyjny oddział „Parasol” oraz batalion „Zośka”.
Powstały też niewielkie liczebnie organizacje ży-
dowskie: Żydowski Związek Wojskowy (grudzień
1939 roku) oraz Żydowska Organizacja Bojowa
(grudzień 1942 roku). Zaczęto organizować pod-
ziemną administrację.
W ścisłym powiązaniu z ZWZ-AK działała De-
legatura Rządu RP na Kraj. Wspólnie powołano
Kierownictwo Walki Cywilnej (ze Stefanem Kor-
bońskim na czele). Funkcjonowało wspomniane
już sądownictwo podziemne, odwołujące się do
przedwojennego prawa. Politycznym reprezen-
tantem walczących konspiracyjnie Polaków stał
się Polityczny Komitet Porozumiewawczy (PKP),
przemianowany 9 stycznia 1944 roku na swego
rodzaju podziemny parlament — Radę Jedności
Narodowej (RJN) z Kazimierzem Pużakiem z PPS-
Wolność, Równość, Niepodległość (WRN) na cze-
le. Poza PPS-WRN do głównych filarów Rady
należały Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Pracy
i Stronnictwo Narodowe. Powołano też (3 maja
1944 roku) Krajową Radę Ministrów.
PPS-WRN powstała w październiku 1939 roku
po zawieszeniu działania przedwojennej PPS. Po-
za tą organizacją pozostali socjaliści nastawieni
bardziej lewicowo, którzy utworzyli (1 września
1941 roku) organizację Polscy Socjaliści (m.in.
Norbert Barlicki, Stanisław Dubois, Edward
Osóbka-Morawski). Po powstaniu PPR niektórzy
członkowie Polskich Socjalistów przeszli do PPS-
WRN, a inni przekształcili tę organizację w Ro-
botniczą Partię Polskich Socjalistów (RPPS) z jej
formacją bojową Polską Armią Ludową (PAL).
Z kolei na tle stosunku do PPR i ZSRR utworzyła
się w RPPS grupa rozłamowa (zwana RPPS II lub
RPPS-KRN), która podjęła współpracę z PPR,
a następnie odbudowywała PPS w wyzwala-
nym kraju. PPR nie stwarzała możliwości współ-
pracy z Delegaturą Rządu RP na Kraj i z AK.
PPR powołała własną siłę zbrojną — Gwardię
Ludową (GL), przekształconą w styczniu 1944 ro-
ku w Armię Ludową (liczącą 20-30 tysięcy żołnie-
rzy). Poza tym pojawiały się na ziemiach polskich
coraz liczniejsze oddziały partyzantki radzieckiej,
działające jako forpoczta frontu oraz jako pe-
netracja wywiadowcza tego, co dzieje się w Pol-
sce, dla późniejszego wykorzystania zebranych
informacji przeciw Polakom i polskim organiza-
cjom (głównie AK). Wywoływało to niepokój
rządu polskiego.
Poza strukturami rządu oraz wojskowymi AK
pozostawała najpierw sanacyjna konspiracja or-
ganizowana przez Edwarda Rydza-Śmigłego
(Obóz Polski Walczącej), a następnie przede
wszystkim skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne
(również antysemickie) Narodowe Siły Zbrojne
(NSZ), powstałe we wrześniu 1942 roku z części
Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) zwią-
zanej ze Stronnictwem Narodowym. Liczyły one,
jak się nieraz szacuje, około 70 tys. członków.
Wiosną 1944 roku NSZ zawarły umowę scalenio-
wą z AK, lecz podporządkowała się jej tylko część.
Szczególnie napięta sytuacja panowała na te-
renach wschodnich, gdzie oddziały partyzanckie
stanowiły ważny środek obrony Polaków przed
działalnością części ludności ukraińskiej. Na kon-
flikt ten z zadowoleniem patrzyli Niemcy, na któ-
rych poparcie bezskutecznie liczyli dążący do nie-
podległości Ukraińcy. Z inicjatywy istniejącej już
przed wojną Organizacji Ukraińskich Nacjonali-
stów (OUN) utworzona została w 1942 roku
Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) pod do-
wództwem Stepana Bandery, lecz gdy bez
uzgodnienia z Niemcami ogłosił on we Lwowie
powstanie niezależnej („samostijnej”) Ukrainy,
Niemcy ostro przeciwstawili się temu, aresztując
ukraińskich przywódców. Nie mogąc zrealizować
idei niepodległości (dla Niemców Ukraina miała
być przede wszystkim źródłem zaopatrzenia), na-
cjonaliści ukraińscy zintensyfikowali ekstermina-
cyjne działania przeciw ludności polskiej, co po-
chłonęło (według Romana Torzeckiego) 80-100
tysięcy ofiar. Dziesiątki tysięcy Polaków uciekły
do Generalnego Gubernatorstwa. Z rąk walczą-
cych w samoobronie Polaków ginęli też Ukraiń-
cy. W 1944 roku fala ukraińskiego terroru przesu-
nęła się na zachód od Bugu i Sanu.
Wysiłek konspiracyjny był olbrzymi. Starano
się uniemożliwić okupantowi bezkarne prowa-
dzenie akcji eksterminacyjnej i wiązać siły Hitle-
ra. Przeprowadzono w sumie około 20 tysięcy
różnych akcji bojowych, a ruch partyzancki sku-
piał w okresie swego największego rozwoju pół
miliona łudzi, głównie związanych z Armią Kra-
jową i Batalionami Chłopskimi. Obok walk z od-
działami zwalczającymi partyzantów, odbijania
więźniów, akcji przeciw pacyfikacjom, powszech-
ne było wysadzanie pociągów wiozących zaopa-
trzenie i wojsko na front (wysadzono ich prawie
1200, uszkodzono 20 tysięcy wagonów), zamachy
na przedstawicieli władz hitlerowskich, sabotaże,
zbieranie informacji (przekazano na przykład
aliantom dane o produkcji pocisków V na terenie
Peenemünde, co spowodowało zbombardowanie
tamtejszych zakładów). Walka toczyła się rów-
nież w dziedzinie kultury. W Generalnym
Gubernatorstwie tajnym nauczaniem objęto aż
70% młodzieży, a elementarnym około półtora
miliona dzieci. Działał Tajny Uniwersytet Ziem
Zachodnich (około 2 tysięcy studentów) oraz taj-
ny Uniwersytet Warszawski (około 4 tysięcy słu-
chaczy), a także podziemny Uniwersytet Wileń-
ski. Wydano m.in. blisko 200 dyplomów Poli-
techniki Warszawskiej. Konspiracyjnie wychodzi-
ła prasa (w 1943 roku około 500 tytułów). Do
podziemia zeszło życie teatralne i muzyczne.
W konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym wy-
stępował późniejszy papież Karol Wojtyła.
Wszystko to, na każdym kroku, groziło obozem
koncentracyjnym, czasem śmiercią na miejscu.
Walczyli także zamknięci w gettach i poddani
w pierwszej kolejności masowej zagładzie (po-
dobnie jak Cyganie) Żydzi. W kwietniu 1943 roku
wybuchło w likwidowanym getcie warszawskim
powstanie. Skazani na wywózkę do obozów za-
głady Żydzi, ci, których jeszcze nie zdołano wy-
wieźć i zamordować, przez 6 tygodni bohatersko
stawiali opór zbrojny. Odnotowano ponad 20
polskich akcji solidarnościowych: dostarczanie
broni, pomoc w ucieczkach, udział w walkach itd.
Polacy nie mieli jednak możliwości zorganizowa-
nia jakiejś powszechniejszej akcji przeciw holo-
caustowi; sami poddani byli przenikającemu całe
ich życie terrorowi, grożącemu śmiercią za naj-
mniejszą pomoc Żydom. Walkę podjęli również
Żydzi w gettach we Lwowie, Częstochowie, Bę-
dzinie i Białymstoku. W sumie na ziemiach pol-
skich przeżyło zaledwie około 80 tysięcy Żydów.
Z liczącej przed wojną ponad 3 miliony ludności
żydowskiej uratowało się około 900 tysięcy,
z czego około 700 tysięcy na terenach ZSRR. Do
kraju po wojnie powróciło około 120 tysięcy.
W czasie gdy trwała walka na okupowanych
terenach i Niemcy na wschodnim froncie znaj-
dowali się w defensywie, Stalin kontynuował
starania o wymanewrowanie polskiego rządu
z decydowania o sprawach polskich, w czym
pomocna była mu postawa aliantów, dla których
liczyło się przede wszystkim szybkie zwycięstwo,
przy stałej obawie o lojalność Związku Radziec-
kiego, mogącego zawrzeć separatystyczny pokój
z Niemcami. Zamiarem Stalina, dotyczącym tak-
że innych krajów Europy Środkowej i Wschod-
niej pozostających w jego strefie wpływów, było
wykorzystanie komunistów z tych krajów dla
tworzenia konkurencyjnych, całkowicie przez
niego kontrolowanych władz, gotowych do obję-
cia rządów. Znalezienie takich komunistów
w ZSRR było ułatwione wcześniejszym wymor-
dowaniem przez NKWD przywódców komuni-
stycznych, a więc działaczy mogących myśleć
zbyt samodzielnie i w ogóle wybitniejszych. Od-
danie Stalinowi, a zarazem otumanienie utopijną
ideologią oraz chęć skorzystania z historycznej
okazji uczestniczenia we władzy, nieważne, że
kontrolowanej przez Stalina, tłumaczy to, że wy-
pierając ze swej świadomości krwawy terror do-
tykający także ich własnych towarzyszy, poszli ci
ludzie na współpracę z komunistycznym sys-
temem. Często nie mieli innego wyjścia. Stali się,
niezależnie od intencji, głównym czynnikiem,
który spowodował tak głębokie, jakie się doko-
nało, ujarzmienie Polski. Można stwierdzić
w świetle faktów, że gdyby Stalin nie miał do
dyspozycji tych powolnych sobie wykonawców,
nie mógłby — nawet przy zachowaniu Polski w
radzieckiej strefie wpływów, co było już biegiem
wojny przesądzone — dokonać wewnętrznej sta-
linizacji Polski (por. rozdz. XII). Do tego musiał
mieć pomoc. Początki tego procesu sięgają okresu
wojennego.
Główną wykonawczynią planów Stalina
w Związku Radzieckim była Wanda Wasilewska
(1905-1964), członek WKP(b), członek Rady Naj-
wyższej ZSRR, bardziej związana z tym krajem
aniżeli z Polską, do której zresztą po wojnie nie
powróciła. Zaraz po zerwaniu stosunków z rzą-
dem polskim Wanda Wasilewska zwróciła się (co
musiało być „uzgodnione”) do Stalina z propozy-
cją utworzenia polskiej jednostki wojskowej na
terenie Związku Radzieckiego, wcześniej zaś, gdy
jeszcze stosunki z rządem Sikorskiego trwały,
z inspiracji Stalina — także z Wasilewską na czele
— powstał Związek Patriotów Polskich (ZPP), któ-
rego nazwę też zaproponował Stalin. Związek ten
był niezbędny głównie jako baza rekrutacji apa-
ratu politycznego (szkoleniowego) przyszłego
wojska. Stała się tym wojskiem Dywizja Piechoty
im. Tadeusza Kościuszki, formowana pod ścisłym
nadzorem Armii Czerwonej i NKWD w Sielcach
nad Oką. Jej dowódcą został pułkownik Zygmunt
Berling (1896-1980), który nie wyjechał wraz
z armią Andersa. Wojsko to, po odpowiednim
ideologicznym i politycznym przystosowaniu,
miało tworzyć jedną z prostalinowskich sił
w przyszłej Polsce. Wkrótce do tworzonej armii
polskiej zaczęli napływać rozproszeni po tym
ogromnym kraju Polacy (w tym nawet kobiety),
a także Polacy (z ziem okupowanych przez ZSRR)
wcieleni do batalionów pracy i inni. Dla tych
wszystkich, wiedzionych chęcią walki z Niemca-
mi o Polskę, zaistniały jakieś szanse wyrwania się
z „nieludzkiej ziemi”. Trwały zarazem przygoto-
wania do powołania Polskiego Komitetu Naro-
dowego. Przewodniczącą komisji organizacyjnej
była znów Wanda Wasilewska, zaś sekretarzem
Jakub Berman (1901-1984).
Tymczasem PPR, która ze względu na sytuację
wojenną była przejściowo odcięta od dyrektyw
z Moskwy, powołała do życia w nocy z 31 grud-
nia 1943 na 1 stycznia 1944 roku twór pod nazwą
Krajowa Rada Narodowa (KRN) na czele z Bole-
sławem Bierutem (1892-1956), który przybył do
Warszawy z Miń. ska na Białorusi. Po zoriento-
waniu się w sytuacji Stalin nakazał przerwanie
prac przygotowawczych do powołania PKN. Dla
dalszej kontroli poczynań komunistów w kraju
powołane zostało jednak w Moskwie (w styczniu
I944 roku) Centralne Biuro Komunistów Polskich.
Akces do KRN zgłosili socjaliści Osóbki-
Morawskiego i uzależniona od PPR grupa ludo-
wców „Wola Ludu”. „Inne organizacje współtwo-
rzące jakoby KRN — pisze Krystyna Kersten —
były jeszcze większą fikcją, by stworzyć pozory, iż
ów twór reprezentuje szeroki, antyfaszystowski
front demokratyczny”.
5. Wyzwolenie ziem polskich spod okupacji nie-
mieckiej.Powstanie warszawskie. Polska „lubel-
ska”
Stopniowo wojna zbliżała się do zwycięskiego
dla koalicji antyfaszystowskiej końca. Polacy na
Zachodzie w ramach Polskich Sił Zbrojnych wal-
czyli ramię w ramię ze swymi sojusznikami.
Sformowana w Syrii Samodzielna Brygada
Strzelców Karpackich walczyła w Afryce. Pod
dowództwem generała Andersa II Korpus Polski
bił się we Włoszech, gdzie odznaczył się m.in.
w zdobyciu Monte Cassino w maju 1944 roku;
zajął też Ankonę i przyczynił się do zdobycia Bo-
lonii. Dywizja pancerna generała Stanisława
Maczka odegrała ważną rolę w bitwie pod Falai-
se, w Belgii i w Holandii, zaś I Samodzielna Bry-
gada Spadochronowa uczestniczyła w najwięk-
szej operacji powietrzno-desantowej U wojny
światowej pod Arnhem (wrzesień 1944 roku).
Osobno wspomnieć należy o złamaniu przez
poznańskich matematyków, ściągniętych na Za-
chód, szyfru niemieckiego tworzonego przez ma-
szynę Enigma”, co miało ogromne znaczenie dla
prowadzenia działań wojennych przez aliantów.
Sformowana w ZSRR I Dywizja Piechoty im.
Tadeusza Kościuszki stoczyła swą pierwszą bitwę
(12-13 października 1943 roku pod Lenino).
W styczniu 1944 roku Armia Czerwona przekro-
czyła granicę Polski. Z tą chwilą paląca dla AK
stała się kwestia stosunku do wkraczających Ro-
sjan. Mocarstwa koalicji antyniemieckiej akcep-
towały, jak wiadomo, linię Curzona, więc wy-
zwalane tereny na wschód od niej Związek Ra-
dziecki mógł traktować jako niemal własne.
Opracowany przez rząd w Londynie i AK plan
„Burza”, modyfikujący plan ogólnego powstania
przeciw Niemcom, miał polegać na podjęciu sta-
rań o wyzwolenie szczególnie dużych miast, jak
Wilno, Warszawa czy Lwów, zanim dotrą tam
Rosjanie, ewentualnie współdziałaniu z nimi
w walkach. Chodziło o to, by występować wo-
bec wkraczających wojsk radzieckich w charakte-
rze gospodarzy, to znaczy przedstawicieli legalne-
go rządu. AK pomagała zatem w wyzwalaniu
Wołynia (luty-marzec 1944 roku), Wilna (operacja
„Ostra Brama” w lipcu) i Lwowa. Na terenie Lu-
belszczyzny, gdzie zbrodnie niemieckie były
szczególnie drastyczne (m.in. akcja wysiedleńcza
i mordy w 1942 roku na Zamojszczyźnie), a zara-
zem działalność partyzancka, nie tylko Armii Kra-
jowej, bardzo intensywna, oddziały podziemne
niemal samodzielnie wyzwoliły kilka większych
miejscowości, a wraz z Armią Czerwoną około 25
miast i miasteczek, w tym Lublin. Już wszakże na
przełomie lipca i sierpnia 1944 roku rozpoczęło się
wywożenie oficerów i żołnierzy do łagrów ra-
dzieckich. Wszystkim zaś nakazano składać broń
bądź wstępować do I Armii Polskiej (Berlinga).
Szybko też AK zetknęła się ze zdecydowaną wro-
gością strony radzieckiej, z represjonowaniem
i rozstrzeliwaniem polskich dowódców włącznie.
Po operacji wileńskiej żołnierze AK zostali pod-
stępnie aresztowani, a następnie wywiezieni
w głąb ZSRR.
W miarę posuwania się Armii Czerwonej po-
stawa władzy sowieckiej w stosunku do żołnie-
rzy AK stawała się coraz bardziej bezwzględna,
a represje coraz bardziej krwawe. Liczba areszto-
wanych, wywożonych, torturowanych i zabija-
nych Polaków sięgała 100 tysięcy. Bierut głosił
konieczność „unieszkodliwienia” wszystkich prze-
ciwników. Jednocześnie nasiliła się akcja propa-
gandowa PPR przeciw rządowi polskiemu i Armii
Krajowej. Doszło do swego rodzaju wyścigu
o władzę: z jednej strony krajowych ośrodków
komunistycznych (tu już rodził się konflikt mię-
dzy przewodniczącym Krajowej
Rady Narodowej Bierutem a sekretarzem PPR
Gomułką), a z drugiej strony — Centralnego Biura
Komunistów Polskich w Moskwie, z którego ist-
nienia zresztą Gomułka nie zdawał sobie sprawy
W Moskwie zredagowano (przy czym główną ro-
lę w jego przygotowaniu odegrał Jakub Berman)
i ogłoszono tzw. Manifest Polskiego Komitetu
Wyzwolenia Narodowego, który podano do wia-
domości 22 lipca w Chełmie Lubelskim, pierw-
szym większym mieście wyzwolonym spod oku-
pacji niemieckiej za linią Curzona. Dwa dni wcze-
śniej, także w Moskwie, utworzono Polski Komi-
tet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), co po-
przedziły dwukrotne wizyty delegacji Krajowej
Rady Narodowej z Bierutem na czele u Stalina.
Oznaczało to ukonstytuowanie się nielegalnego
rządu, opozycyjnego w stosunku do rządu Miko-
łajczyka. Stalin kontynuował politykę faktów
dokonanych.
Przeciw powołaniu PKWN Mikołajczyk złożył
formalny protest wobec rządów Wielkiej Brytanii
i Stanów Zjednoczonych, pod naciskiem zaś Chur-
chilla zdecydował się na osobiste spotkanie ze
Stalinem. Jadąc do Moskwy sądził, że spodzie-
wany — w ramach planu „Burza” — wybuch po-
wstania w Warszawie ułatwi mu rozmowy, sta-
nowiąc formę nacisku na Stalina i na postawę
aliantów.
Powstanie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku
wbrew opiniom wielu czołowych polityków
emigracyjnych oraz znacznej części dowództwa
AK. Władze powstańcze z generałem Tadeuszem
Komorowskim „Borem” (1895-1966) liczyły na to,
że Rosjanie, kontynuując ofensywę, przekroczą
Wisłę oraz że opór niemiecki będzie mniejszy.
Nie przeliczyły się jedynie co do gotowości walki
i ofiarności społeczeństwa Warszawy, pragnącego
jak najszybszego wyzwolenia miasta.
Tymczasem ofensywa radziecka zatrzymała się
na Wiśle, zaś Stalin odniósł się do powstania
wrogo, nazywając je „awanturą”, a inicjatorów
„garstką przestępców”. Przez dłuższy czas nie go-
dził się na lądowanie spieszących z pomocą po-
wstaniu samolotów alianckich na kontrolowa-
nych przez Rosjan lotniskach. Dopiero gdy po-
wstanie upadło, zmienił oficjalnie swe stanowi-
sko. Reakcji aliantów się nie obawiał, wojna bo-
wiem nie była jeszcze skończona. Ci zaś słusznie
tę postawę odczytali jako pierwszą większą próbę
sił między ZSRR a Zachodem, wygraną przez Sta-
lina.
Stłumione po 63 dniach powstanie zostało
okupione życiem około 200 tysięcy mieszkańców
Warszawy, w tym około 22 tysięcy żołnierzy Ar-
mii Krajowej. Także jednostki Wojska Polskiego
(powstałego z połączenia I Armii Wojska Pol-
skiego i Armii Ludowej), które próbowały prze-
prawić się na lewy brzeg Wisły, nie otrzymawszy
wsparcia sowieckiego, musiały skapitulować, tra-
cąc ponad 2600 zabitych. Na rozkaz Hitlera War-
szawa została niemal kompletnie zburzona.
Z Moskwy Mikołajczyk wrócił przekonany, że
trzeba iść na kompromisy, jeśli nie chce się pozo-
stawić władzy jedynie komunistom. Utwierdzał
go w tym Churchill, zabiegający o jak najszybsze
jakieś porozumienie między legalnym a samo-
zwańczym ośrodkiem władzy, mającym za sobą
siłę Stalina. Jednak w łonie własnego rządu Mi-
kołajczyk nie znalazł poparcia. W tej sytuacji rząd
brytyjski przestał wiązać nadzieje z rządem pol-
skim, stawiając odtąd na Mikołajczyka jako in-
dywidualnego polityka.
Według umowy z PKWN w kraju, traktowa-
nym jako „zaplecze” wojenne, właściwą władzę
sprawowało NKWD. Szerzące się represje, szcze-
gólnie krwawe w stosunku do członków AK,
wpędzały masę ludzi do podziemia, wstrzymy-
wały też ujawnianie się. W ten sposób zwiększa-
ły się szeregi oddziałów konspiracyjnych, zwa-
nych przez władze „bandami”. Część z nich była
zdecydowanie wroga w stosunku do PKWN, li-
cząc na ewentualny wybuch zbrojnego konfliktu
między mocarstwami zachodnimi a ZSRR. To, że
nie doszło jednak w Polsce do wojny domowej,
było głównie zasługą AK, polecającej zaniechanie
czynnego oporu.
Tymczasem na terenie wyzwolonej części kraju
między Wisłą a linią Curzona mający swą siedzi-
bę w Lublinie PKWN rozwijał ożywioną
i sprawną działalność. Zyskiwał także znaczną
akceptację społeczeństwa, zmęczonego koszmarną
okupacją niemiecką oraz przede wszystkim pra-
gnącego odbudowy warsztatów pracy i domów.
Starał się też propagandowo zdyskredytować
rząd legalny i całą „reakcję”. Grał na uczuciach
demokratycznych i idei sprawiedliwości społecz-
nej w nowej Polsce. Jednocześnie jednak, w myśl
dyrektyw idących z Moskwy, władze lubelskie
zaostrzyły ustawodawstwo karne, wojskowe
i cywilne, i kontynuowały prześladowania żoł-
nierzy AK.
Z terenu Polski „lubelskiej” powołano do woj-
ska ponad 110 tysięcy mężczyzn. Uruchamiano
zakłady przemysłowe, odbudowę rozpoczynano
od elektrowni i sieci wysokiego napięcia. Ruszyła
działalność kulturalna, rozpoczęły pracę szkoły, w
Lublinie powstał Uniwersytet im. Marii Curie-
Skłodowskiej. Ogłoszony został dekret o reformie
rolnej (6 września 1944 roku), wprowadzający
parcelację przymusową i bez odszkodowania go-
spodarstw rolnych i majątków o powierzchni
przekraczającej 50 ha (powyżej 100 ha było gra-
nicą dla zachodnich, jeszcze niewyzwolonych te-
renów państwa). Reformę przeprowadzano bru-
talnie, dwory wystawiano na dewastację, zaś
zniszczenie gospodarstw chłopskich powyżej 50
ha było wielkim błędem gospodarczym. Reforma
nie mogła, ze względu na mały zapas ziemi,
zmienić struktury agrarnej kraju, na produkcję
rolną zaś musiała wpłynąć negatywnie. Chłopi
przyjmowali ją z mieszanymi uczuciami.
Stalin po serii faktów dokonanych zaczął za-
biegać o zmianę statusu PKWN. Myślał po pro-
stu o włączeniu do tego tworu, mającego charak-
ter tymczasowy, nieuznanego przez mocarstwa
zachodnie, przedstawicieli rządu londyńskiego,
by go w ten sposób całkowicie wyeliminować.
W związku z tym w dniach od 13 do 18 paździer-
nika 1944 roku Mikołajczyk prowadził rozmowy
w Moskwie, gdzie przebywał także Churchill. Po-
nownie potwierdzona została granica na linii
Curzona oraz podjęto decyzję o utworzeniu
wspólnego (tzn. łączącego PKWN i rząd w Lon-
dynie) rządu krajowego z Mikołajczykiem jako
premierem. Ten układ nie został jednak zaakcep-
towany przez innych członków rządu londyń-
skiego, wobec czego Mikołajczyk podał się do
dymisji. Nowy rząd Tomasza Arciszewskiego
(1877-1955) był jeszcze bardziej nieugięty niż po-
przedni.
Racje były oczywiście po obu stronach. Dla
Anglii i Stanów Zjednoczonych rząd Arciszew-
skiego przestał liczyć się jako partner polityczny.
Oznaczało to kurczenie się w kraju jego agend,
chociaż jeszcze był jedynym legalnym rządem.
Tymczasem Armia Czerwona, wznowiwszy
w styczniu 1945 roku ofensywę, parła naprzód.
Szanse komunistów i ich zwolenników rosły.
Wyrazem tego była — nadal arbitralna i niele-
galna — zmiana PKWN na Rząd Tymczasowy
Rzeczypospolitej Polskiej z Edwardem Osóbką-
Morawskim (z tzw. odrodzonej PPS) jako premie-
rem i ministrem spraw zagranicznych (31 grudnia
1944 roku). Mocarstwa zachodnie tej zmiany nie
uznały, lecz nie zmieniło to postawy Stalina.
W dniach od 4 do 11 lutego 1945 roku w Jałcie na
Krymie odbyła się konferencja Wielkiej Trójki.
Uzgodniono na niej, że w Polsce ma powstać rząd
„jedności narodowej”, zobowiązany do przepro-
wadzenia możliwie szybko „wolnych i nieskrę-
powanych wyborów”. Potwierdzono dawno już
uzgodnione granice. W sumie do dotychczasowe-
go stanu rzeczy Jałta nie wnosiła nic istotnego
i nowego, a potwierdzała na ogół to, co już było.
Stalin wprawdzie — gdy chodzi o polski rząd —
chciał jedynie nieznacznej rekonstrukcji Rządu
Tymczasowego, bez tworzenia nowego, lecz Chur-
chill i Roosevelt wymogli na nim zgodę na po-
wołanie nowego wspólnego rządu, zobowiązane-
go do zorganizowania wolnych wyborów; dla
Polaków ta jałtańska formuła stała się na pewien
czas nadzieją na ocalenie przynajmniej wolności
politycznej.
W wyniku dalszych działań ofensywnych zdo-
byty został Berlin. Druga wojna światowa w Eu-
ropie zakończyła się (7 maja) aktem bezwarun-
kowej kapitulacji niemieckiej w Reims, powtó-
rzonym 8 maja 1945 roku w Berlinie w obecności
radzieckiego przedstawiciela, marszałka Georgija
Żukowa. W efekcie dłuższych rozmów powstał
w Polsce 28 czerwca 1945 roku Tymczasowy Rząd
Jedności Narodowej, uznany przez wszystkie
państwa koalicji, a więc odtąd legalny. W kraju
i na obczyźnie zapanował stan frustracji i rozdar-
cia.
Mimo tych faktów nie ustawała w Polsce in-
gerencja NKWD, aresztowania i zsyłki tysięcy
Polaków (w tym tysięcy górników śląskich) oraz
rósł terror rodzimy, rozwijany przez polskie orga-
ny bezpieczeństwa, kierowane przez Stanisława
Radkiewicza, a nadzorowane przez Bieruta
i Bermana.
Przejawem nieliczenia się z rządem polskim
były samowolne poczynania sowieckie w Polsce.
W marcu 1945 roku NKWD porwał z terenu Pol-
ski 16 wybitnych przywódców obozu demokra-
tycznego, wśród nich generała Leopolda Okulic-
kiego, i postawił ich w Moskwie w czerwcu 1945
roku przed sądem, i to w czasie, gdy przebywał
tam Stanisław Mikołajczyk. Rządy zachodnie nie
zdobyły się na skuteczny protest. Generał Oku-
licki zmarł tragicznie w więzieniu. Stalin wygrał
drugi, po jego stosunku do powstania Warszaw-
skiego, pokaz siły wobec aliantów, także kosztem
Polski.
Premierem Tymczasowego Rządu Jedności Na-
rodowej został Edward Osóbka-Morawski (1909-
1997), wicepremierami — Władysław Gomułka
i Stanisław Mikołajczyk, ministrem obrony na-
rodowej Michał Rola-Żymierski, niecieszący się
już przed wojną dobrą reputacją moralną. W su-
mie z 19 tek PPR uzyskała 6 najważniejszych,
tzw. odrodzona PPS 5, politycy ludowi związani
z Mikołajczykiem 6, a Stronnictwo Demokra-
tyczne 2. Delegatura Rządu RP na Kraj oraz Rada
Jedności Narodowej rozwiązały się 1 listopada
1945 roku.
Rozdział XII
POLSKA W STREFIE DOMINACJI ZSRR I KO-
NIEC NADZIEI ZWIĄZANYCH Z JAŁTĄ. ODBU-
DOWA KRAJU I GOSPODARKA CENTRALNIE
KIEROWANA. POLSKI PAŹDZIERNIK. WALKA
O DEMOKRACJĘ I PRZEJŚCIE DO DEMOKRA-
CJI PARLAMENTARNEJ
1. Polska w strefie władzy ZSRR. Klęska demo-
kracji i wznoszenie przęseł systemu stalinowskie-
go (1945-1947)
Wkrótce po powstaniu Tymczasowego Rządu
Jedności Narodowej (28 czerwca 1945 roku)
w Poczdamie, w dniach od 17 lipca do 2 sierpnia
1945 roku, spotkała się po raz ostatni Wielka Trój-
ka. Na poczdamskiej konferencji określono prze-
bieg polskiej granicy zachodniej (sam fakt prze-
sunięcia Polski na zachód był już zdecydowany
wcześniej), zobowiązując przy tym Polskę z jednej
strony do przyjęcia ludności polskiej (proces zo-
stał nazwany mistyfikującym rzeczywistość ter-
minem „repatriacja”, czyli powrót do ojczyzny)
z przyłączonych do ZSRR terytoriów wschodnich,
z drugiej zaś do przesiedlenia pozostałej ludności
niemieckiej z przyznanych terenów zachodnich
i północnych. To ostatnie zadanie było ułatwio-
ne tym, że większość ludności niemieckiej została
już wcześniej w pośpiechu przez władze hitlerow-
skie ewakuowana bądź uciekła w panicznym
strachu przed zbliżającym się frontem, ponosząc
przy tym duże straty. Cały ten ruch ludnościowy
Niemcy nazwali „wypędzeniem”, co było równie
jak repatriacja terminem mylącym, obarczającym
Polaków odpowiedzialnością za całość tego, na-
rzuconego jej przez decyzje zwycięskich mo-
carstw, ruchu migracyjnego.
Nowa zachodnia granica Polski ustalona zosta-
ła na Odrze (przekraczając jej lewy brzeg do Świ-
noujścia na wyspie Uznam) i Nysie Łużyckiej,
wschodnia zaś na linii obejmującej Suwałki i Bia-
łystok, potem wzdłuż Bugu do ostatniego odcin-
ka biegu Sanu. Na północy uzyskała Polska dłu-
gą linię brzegową, od wspomnianego Świnouj-
ścia do Krynicy Morskiej (przy zastrzeżeniu pra-
wa wyjścia Elbląga na Morze Bałtyckie) oraz
część byłych Prus Wschodnich na linii Braniewo-
Gołdap.
Przyznane Polsce ziemie zachodnie i północne,
które w świadomości narodowej w jakiejś mierze
rekompensowały straty na wschodzie, określono
również propagandowym terminem „Ziemie Od-
zyskane”, tymczasem za takie można było z tru-
dem uznać jedynie nienależące do Polski mię-
dzywojennej tereny zabrane przez Prusy w toku
rozbiorów lat 1772-1815.
Polska w rezultacie tych zmian granicznych
traciła 76 tys. km2 terytorium, czyli około 20%
ogólnej powierzchni przedwojennego państwa,
zajmując w nowych granicach 312,7 tys. km2.
Trzeba jednak podkreślić, że włączone do Polski
ziemie północne i zachodnie były wyżej gospo-
darczo rozwinięte od zabranych przez ZSRR
wschodnich, czego nie mogły przekreślić nawet
ogromne tam zniszczenia i ograbienie ich przez
Rosjan, w szczególności z urządzeń przemysło-
wych. Odzyskanie zaś terenów wschodnich przy-
niosłoby odżycie ze zwiększoną siłą problemów
narodowych, stwarzając nie- rozwiązalne trudno-
ści.
Wysiedlenia Niemców objęły około 3 miliony
osób, w ramach zaś wspomnianej „repatriacji”
przesiedlono z terenów Ukrainy, Litwy i Białorusi
ponad 1,5 miliona Polaków. Do ZSRR przesiedlo-
no, na ogół dobrowolnie, z ziem polskich 518 ty-
sięcy Ukraińców, Litwinów i Białorusinów. Oko-
ło 130 tysięcy Ukraińców, którzy pozostali w Pol-
sce, rozproszono w czerwcu i lipcu 1947 r. w ra-
mach tzw. akcji „Wisła” (zgodnie z założeniami
stalinowskiej polityki narodowościowej) na tere-
nach zachodnich i północnych, na których z kolei
rząd nie potrafił właściwie podejść do proble-
mów autochtonicznej ludności polskiej, przeważ-
nie ją zrażając. Natomiast przy użyciu znacznej si-
ły wojskowej przeprowadzona została pacyfika-
cja południowo-wschodnich terenów, na których
działała jeszcze Ukraińska Armia Powstańcza
(UPA). W pacyfikacji tej współdziałali Czesi,
Słowacy i Rosjanie. Według danych oficjalnych
od czerwca 1945 do lipca 1947 roku z rąk polskich
zginęło 3392 Ukraińców, zaś straty polskie wy-
niosły 2139 osób. Dodajmy, że w wyniku ewaku-
acji zarządzonej przez władze niemieckie, ucieczki
przed frontem, wypędzeń i wspomnianej akcji
wysiedleńczej zginęło około pół miliona Niem-
ców.
W stosunku do Żydów odbijały się nieraz
dawne stereotypy „żydokomuny”. Wielu uzna-
wało Żydów za rzeczników obcych interesów
i komunizmu. Dla powstania tej opinii wystar-
czyło, że pewna ich liczba objęła funkcje w zależ-
nych od NKWD organach bezpieczeństwa. To sta-
ło się wówczas głównym podłożem wybuchu
niechęci do Żydów, który w trakcie pogromu
w Kielcach w lipcu 1946 roku (o niewyjaśnionej
dotąd w pełni genezie) spowodował ludzkie ofia-
ry (39 Żydów i 2 Polaków). Ponadto szacuje się,
że w wyniku indywidualnych zabójstw zginęło
około 1,5-2 tysiące Żydów. Po pogromie kieleckim
wyemigrowało, głównie do Palestyny, około 140
tysięcy Żydów. Do 1948 roku trwała nadal emi-
gracja Żydów (teraz już do Izraela), choć już nie
tak masowa. W połowie 1951 roku społeczność
żydowska w Polsce liczyła około 60 - 80 tysięcy
osób.
Według spisu z lutego 1946 roku zaludnienie
Polski wynosiło nieco mniej niż 24 miliony osób.
Jeśli wziąć pod uwagę liczbę ludności przed woj-
ną, w wysokości 36 milionów, to powojenna Pol-
ska wykazywała zaludnienie prawie o 30% niż-
sze. Około 6 milionów obywateli polskich utraci-
ło życie w czasie obu okupacji, przy czym szcze-
gólnie duże straty poniosła inteligencja. Jeśli do-
dać, że — jak się oblicza — zniszczenie majątku
narodowego sięgało prawie 40% (w zakresie
przemysłu jeszcze więcej!), łatwo zdać sobie
sprawę, jak trudne było zadanie odbudowy i za-
gospodarowania kraju.
Ogromnie skomplikowana sytuacja w kraju,
ogarniętym swego rodzaju „wędrówką ludów”,
spontaniczną i organizowaną, była przede
wszystkim nacechowana działaniami komuni-
stów (tym mianem dla uproszczenia obejmujemy
tu czynnych zwolenników nowej władzy, szcze-
gólnie członków PPR, choć w szeregach tej partii
rzeczywiści komuniści stanowili tylko niewielką
grupę), mającymi na celu, jak to formułowano,
„umocnienie” władzy ludowej. W tym „umac-
nianiu” komuniści mieli oparcie w ZSRR, w szcze-
gólności w działającym w Polsce NKWD oraz ro-
dzimym Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicz-
nego (MBP), którego główni funkcjonariusze
z ministrem Radkiewiczem na czele zostali prze-
szkoleni w specjalnej uczelni NKWD.
Jednym z podstawowych celów owej walki
„utrwalającej” władzę (tak też to nazywano) było
zlikwidowanie pozostałości Armii Krajowej, i to
nie tylko przez ich ujawnienie, lecz zarazem przez
bezpośrednie prześladowanie, więzienie, wywóz-
ki, mordowanie oraz rozprawienie się z tymi, któ-
rzy, nie uznając zmian w sytuacji politycznej,
chcieli dalej walczyć, obecnie przeciw nowemu
zniewoleniu, licząc (podobnie zresztą jak UPA) na
rychły konflikt zbrojny między mocarstwami za-
chodnimi a ZSRR. Było to zbrojne podziemie,
przede wszystkim wywodzące się z AK. Najpierw
była to organizacja Niepodległość (Nie, NIE)
z generałem Augustem Emilem Fieldorfem (a na-
stępnie Leopoldem Okulickim) na czele (rozwią-
zana 7 maja 1945 roku), następnie Delegatura Sił
Zbrojnych na Kraj (DSZ), mająca na celu ujęcie
organizacyjne żywiołowej partyzantki wywoła-
nej radzieckim terrorem, i z kolei powołana przez
kierującego dotąd DSZ pułkownika Jana Rzepec-
kiego i związanych z nim ludzi organizacja Wol-
ność i Niezawisłość (WiN), działająca w latach
1945-1948. Została ona rozbita różnymi metodami
(prowokacje, infiltracje, terror) przez władze bez-
pieczeństwa.
Rzeczywista liczebność tego zbrojnego podzie-
mia, wyolbrzymiana przez władze, które chciały
w propagandzie uczynić zeń zbrojne ramię PSL,
jest nieznana. Dało ono pretekst do eskalacji re-
presji; zostało nimi dotkniętych kilkanaście tysię-
cy osób, a w tym około 3 tysięcy zabitych.
W więzieniach znaleźli się przywódcy AK i oso-
by związane ze strukturami podziemnego, le-
galnego państwa. W więzieniach tych, jak
stwierdzał sam Gomułka (zresztą za to wszystko
odpowiedzialny), panowały „zwierzęce warunki”.
Szykany były ogromne, powiązane z torturami.
I tak na przykład bohaterskiego ostatniego szefa
Biura Informacji i Propagandy Komendy Głów-
nej AK Kazimierza Moczarskiego osadzono
w jednej celi ze zbrodniarzem wojennym Jurge-
nem Stroopem, katem getta warszawskiego. Dla
ułatwienia represji wydawano odpowiednie
przepisy prawne, takie jak dekret z 31 sierpnia
1944 roku, dekret o ochronie państwa z 30 paź-
dziernika 1944 roku, dekret o przestępstwach
szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy
państwa, zastąpiony przez tzw. mały kodeks kar-
ny z 13 czerwca 1946 roku. Na podstawie tych ak-
tów w latach 1944-1948 ogółem aresztowano 100-
150 tysięcy osób, a sądy wojskowe wydały około
2500 wyroków śmierci, nie licząc morderstw nie-
rejestrowanych, a popełnionych w szczególności
przez NKWD.
Istnienie zbrojnego podziemia nie było popie-
rane przez dowództwo rozwiązanej Armii Krajo-
wej. Gdy zaś w czerwcu 1945 roku do kraju wrócił
entuzjastycznie witany Stanisław Mikołajczyk,
wpłynął on na to, że z ogłoszonej amnestii sko-
rzystało kilkadziesiąt tysięcy osób. Wiele osób
wracało do kraju, chcąc współdziałać w jego od-
budowie, do czego władze nakłaniały. Ludzie
wychodzili z podziemia, nie zdając sobie jednak
sprawy z charakteru stalinizmu i nie przewidując
dalszego rozwoju sytuacji.
Chociaż niezbyt długo, to jednak sytuacja
sprzyjała nowej władzy. Nie głosili oni jeszcze
ani kolektywizacji wsi, ani niszczenia prywatnej
inicjatywy, z echa represji tonęły w atmosferze
wzmożonej — po koszmarze okupacji niemieckiej
— aktywności ludzi. Dla setek tysięcy pojawiły
się możliwości nowego urządzenia życia (także na
ziemiach zachodnich i północnych, gdzie do koń-
ca 1945 roku osiedliło się około 2 milionów ludzi),
kariery, nauki. Przeprowadzane zaś reformy go-
spodarcze nie dotykały mas. Reforma rolna wye-
liminowała ze struktury społecznej klasę wielkich
właścicieli ziemskich, zaś ogłoszona 3 stycznia
1946 roku ustawa o nacjonalizacji przemysłu, na
mocy której państwo przejmowało zakłady za-
trudniające ponad 50 osób na jedną zmianę, nie
zmieniała wiele w ich położeniu. Zresztą główną
zasługę w uruchomieniu tych zakładów, odebra-
nych w znacznej części ich właścicielom już wcze-
śniej przez Niemców, mieli pracujący tam ludzie,
w tym dawni fachowcy. Wprawdzie żyło się
trudno, częste były strajki, lecz w latach 1945-1946
dochód narodowy oszacowany w cenach z 1938
roku wzrósł z 6,8 do 8,5 miliarda zł (czyli o 25%).
Nie było jeszcze centralnego zarządzania go-
spodarką, choć już 10 listopada 1945 roku powo-
łano Centralny Urząd Planowania. Planowano
wówczas jedynie rozdział surowców i środków
finansowych pomiędzy poszczególne gałęzie go-
spodarki, zaś na okres od 1 kwietnia do 31 grud-
nia 1946 roku opracowany został ogólny plan
inwestycyjny. Kontynuowana była reforma rol-
na. W sumie przekazano ponad 6 milionów ha
gruntów ponad milionowi rodzin chłopskich,
tworząc 814 tysięcy nowych gospodarstw oraz
powiększając 254 tysiące już istniejących.
W Wielkopolsce reforma napotykała bierny opór
chłopów.
W latach 1944 i 1945 około 2,5 miliona ludzi
przeniosło się ze wsi do miast. Rozwijało się życie
kulturalne i naukowe. Zwiększała się liczba stu-
dentów, uczelni i katedr. To samo można powie-
dzieć o życiu teatralnym i muzycznym. Wzrastało
uczestnictwo w życiu kulturalnym.
Była jeszcze nadzieja zmian i świadomość ist-
nienia wpływowych sił niekomunistycznych.
Władza nie mogła sobie jeszcze pozwolić na wal-
kę z Kościołem i okazywała mu znaczny respekt.
Powracający do kraju (20 lipca 1945 roku) kardy-
nał August Hlond był, podobnie jak Mikołajczyk,
entuzjastycznie witany, a Kościół rozwijał wszel-
kie formy swej normalnej działalności. Ukazywa-
ły się pisma katolickie z „Tygodnikiem Po-
wszechnym” (od 24 marca 1945 roku) na czele.
Drugim, obok Kościoła, ośrodkiem nadziei było
utworzone (w sierpniu 1945 roku) przez Mikołaj-
czyka Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL), na-
stępca dawnego Stronnictwa Ludowego (istniało
też prokomunistyczne SL „Wola Ludu”).
W zaistniałej sytuacji, nie licząc tych, którzy
stawiali na trzecią wojnę światową i radykalny
przewrót na rzecz rządu w Londynie, oraz nie bio-
rąc pod uwagę ograniczonego działania Stronnic-
twa Pracy (SP), kierowanego przez Karola Popie-
la, a dopuszczonego przez PPR do KRN — obok
PPS, związanych z PPR ludowców i Stronnictwa
Demokratycznego (SD) — istniały w Polsce cztery
programy polityczne, o których szansach na przy-
szłość działający ówcześnie ludzie nie mogli jesz-
cze wszystkiego wiedzieć.
Był to, po pierwsze, program PSL, które
w krótkim czasie stało się najliczniejszą partią
w kraju, liczącą od 800 tysięcy do miliona
członków. Prezesem PSL został schorowany już
Wincenty Witos, a pierwszym wiceprezesem Sta-
nisław Mikołajczyk. Był on za rzeczywistą
współpracą z ZSRR na wzór Finlandii — mogło
się to wydawać szczytem tego, co w zakresie su-
werenności Polski można by osiągnąć. PSL było
za demokracją parlamentarną. Mikołajczyk są-
dził, że w wolnych wyborach, jakie według po-
stanowień konferencji w Jałcie miały się odbyć
w Polsce (por. rozdz. XI, 5), uzyska większość
mandatów i stworzy koalicyjny rząd.
Po drugie, był to program PPS, mający silne
oparcie wśród pewnej części robotników oraz in-
teligencji. Wprawdzie istniało wiele zbieżności
między radykalnym programem budowy socjali-
zmu (w sensie dyktatury jednej partii typu stali-
nowskiego), głoszony przez PPR, a tym, co głosi-
ła PPS, lecz podkreślała ona konieczność bardziej
ewolucyjnego przechodzenia do socjalizmu, bez
fazy dyktatury proletariatu (czyli bez fazy terro-
ru), a także uznawała celowość istnienia wielo-
sektorowej gospodarki i niekolektywizowania
rolnictwa, co zresztą głosiła wówczas jeszcze tak-
że PPR. PPS, podobnie jak PSL, a wbrew życze-
niom PPR, chciała wolnych wyborów, lecz wal-
czyły w niej dwie tendencje: do autentycznej nie-
zależności, nawiązującej do dawnej PPS, i skła-
nianie się do ugodowości w stosunku do PPR.
Ten ostatni nurt, mający poparcie PPR, uzyskał
przewagę. Na szczytach PPS znaleźli się oportuni-
ści w rodzaju Edwarda Osóbki-Morawskiego i Jó-
zefa Cyrankiewicza, który został sekretarzem ge-
neralnym. Próba założenia przez Zygmunta Żu-
ławskiego odrębnej Partii Socjal-Demokratycznej
została z udziałem władz bezpieczeństwa stłu-
miona w zarodku.
Po trzecie, był to, uosabiany przez Władysła-
wa Gomułkę, program tzw. polskiej drogi do so-
cjalizmu, postulujący pewną samodzielność ko-
munistów polskich w budowie socjalizmu,
uwzględniający warunki oraz własne tradycje.
Nie był to program bardziej demokratyczny ani-
żeli program konsekwentnej stalinizacji życia
w kraju, co było czwartą z wymienionych możli-
wości rozwojowych. Ten program miał oparcie
wśród dawnych działaczy KPP, którzy, niezależ-
nie od tragicznych doświadczeń i powiązania te-
go programu ze stalinowską teorią o zaostrzającej
się walce klasowej w miarę budowy socjalizmu,
prowadzącą w konsekwencji do terroru i zbrodni,
wierność Stalinowi uznawali za coś bezdyskusyj-
nego. Tak zresztą było w całym europejskim ru-
chu komunistycznym, opanowanym przez stali-
nizm. Działacze, którzy znaleźli się u władzy, nie
byli ludźmi większego formatu i szerszych hory-
zontów. Kierowali się pewną liczbą dogmatów,
posiłkując manipulacją oraz możliwościami
przemocy.
Z perspektywy historycznej łatwo dostrzec, że
w owym czasie jedynie ta czwarta, stalinowska
opcja miała szanse realizacji, tym bardziej że dla
realizacji programu demokratycznego nie można
było liczyć na realną pomoc Zachodu, mimo że
wkraczał on stopniowo w okres tzw. zimnej woj-
ny z ZSRR- Pozostawiony sobie naród polski mu-
siał szukać — nie zamierzano ryzykować nowej
wojny — jakiegoś sposobu życia w niechcianych
warunkach. Dało to całą różnorodność postaw
i reakcji. Mieściły się one między akceptacją a
niechęcią i wrogością. W miarę upływu lat społe-
czeństwo przystosowywało się, zdając sobie
sprawę, że inaczej żadne ambitniejsze plany nie
będą możliwe.
Mimo przewagi szans dla programu stalinizacji
kraju, na razie PPS, SP oraz komuniści Gomułki
działali wspólnie przeciw PSL, nie zauważając, że
podcinają tym samym i eliminują szanse dla
własnych programów.
PPR zdawała sobie sprawę, że wybory, któ-
rych przeprowadzenie odwlekała, wygra jedynie
wówczas, gdy odwoła się do wspomnianych
czynników: przemocy i manipulacji. Dla spraw-
dzenia szans i zdobycia doświadczenia po-
stanowiła przeprowadzić najpierw — 30 czerwca
1946 roku — referendum powszechne, w którym
zapytano naród o stosunek do granicy zachodniej
i do reform gospodarczych, a także do tego, czy
należy przywrócić senat. Na ostatnie pytanie PSL
zalecało odpowiedź „nie”, blok zaś PPR, PPS, SL
i SD agitował za głosowaniem trzy razy „tak”.
W oficjalnie ogłoszonych wynikach zwycięstwo
uzyskał blok, lecz w rzeczywistości przeciw PPR
wypowiedziało się, jak można przyjąć, 70-80%
biorących udział w referendum.
O ile w referendum dominowała propaganda
i fałszerstwo wyników, o tyle w wyborach do
sejmu (19 stycznia 1947 roku), do których PSL nie
chciało iść we wspólnym bloku z PPR i mniej czy
bardziej podporządkowanymi jej partiami,
w większym stopniu odwołano się także do bez-
pośrednich represji. Przed wyborami aresztowano
wiele tysięcy członków PSL, w tym około 50
kandydatów na posłów. Około 100 działaczy PSL
zamordowano. Istniał w tej sprawie specjalny
okólnik Radkiewicza. Rozwiązywano zarządy
powiatowe i wojewódzkie PSL. Mimo tych dzia-
łań utrudniających udział PSL w wyborach, nie
ulega wątpliwości, że partia ta wybory wygrała,
choć nie wiemy, z jak dużą przewagą. Oficjalne
wyniki przyznawały blokowi komunistycznemu
aż 80,1%, a PSL tylko 10,3%. Podobnie jak wyniki
referendum i te wyniki PSL zakwestionowała,
lecz nie miało to praktycznego znaczenia. Nic nie
mogli też zrobić politycy zachodni. Zdawali sobie
sprawę, jak na przykład ambasador amerykański
w Warszawie Arthur Bliss Lane, że PSL nie ma
szans wygrania przeprowadzanych na sposób sta-
linowski wyborów.
W nowym składzie rządu nie znalazł się żaden
przedstawiciel PSL. Premierem został Józef Cy-
rankiewicz (1911-1989), wicepremierami Wła-
dysław Gomułka i Antoni Korzycki z SL. Prezy-
dentem Rzeczypospolitej Polskiej został dotych-
czasowy przewodniczący KRN Bolesław Bierut.
Aby prezydent był bezpartyjny, Bierut, za radą
Stalina, wystąpił formalnie z PPR. Sejm uchwalił
tzw. Małą Konstytucję, opartą na konstytucji
z 1921 roku, zaś 22 lutego 1947 roku ogłoszono
amnestię, z której skorzystało około 60 tysięcy
osób. PSL uległo szybkiemu rozbiciu. Mikołajczyk
i wielu innych działaczy, w tym także Karol Po-
piel, przywódca Stronnictwa Pracy, spodziewając
się wytoczenia sfingowanych procesów i w oba-
wie o życie, opuściło kraj (październik-listopad
1947 roku).
Po wyeliminowaniu PSL, PPR przypuściła sil-
ny atak na koncepcje polityczne i gospodarcze
PSL. Ataki stawały się coraz bardziej brutalne.
Równocześnie zaś zaciągały się chmury nad kon-
cepcjami polskiej drogi do socjalizmu Gomułki.
We wrześniu 1947 roku w Szklarskiej Porębie po-
wołane zostało na polecenie Stalina, w miejsce
rozwiązanej Międzynarodówki Komunistycznej
(Kominternu), Biuro Informacyjne Partii Komu-
nistycznych i Robotniczych (Kominform). Był to
początek ściślejszego podporządkowania proce-
sów rozwojowych krajów bloku sowieckiego
wzorcowi stalinowskiemu i koniec jakichkolwiek,
głoszonych taktycznie czy na serio, koncepcji plu-
ralizmu politycznego. Gomułka miał duże zastrze-
żenia co do powołania tego Biura, lecz mogło to
mieć jedynie charakter demonstracji. W ten spo-
sób z pomocą sił zewnętrznych oczyszczała się
droga dla przechwycenia pełni władzy w Polsce
przez Bieruta i jego zwolenników.
2. Stalinizacja życia w Polsce (1947-1956). Roz-
wój gospodarczy i kulturalny. Polski Październik
Program stalinizacji kraju stworzył szeroki
frontniełatwej walki. Była to z jednej strony kon-
tynuacja działań rozpoczętych już w Polsce „lu-
belskiej” w 1944 roku, z drugiej zaś zintensyfiko-
wanie indoktrynacji w duchu po stalinowsku in-
terpretowanego marksizmu (marksizmu-
leninizmu), po części związane z podjęciem walki
z wpływami Kościoła i religii.
Początkowo nadrzędna była konieczność od-
budowy ze zniszczeń wojennych. Działały także
jeszcze tradycyjne mechanizmy gospodarcze, nie-
hamujące nadmiernie inicjatywy ludzkiej. Trzy-
letni Plan Odbudowy Gospodarczej (1947-1949)
został wykonany z nadwyżką około 10%. Dochód
narodowy rósł przeciętnie o 23% rocznie, jednakże
już w toku realizacji wspomnianego planu zaczę-
to wprowadzać do Polski sowieckie wzory, czyli
przede wszystkim mechanizmy gospodarki cen-
tralnie kontrolowanej i kierowanej, związane
z procesem upaństwowienia gospodarki i ogra-
niczania roli rynku. Następowała eliminacja
drobnego handlu prywatnego („bitwa o handel”)
oraz represje, głównie podatkowe, w stosunku do
rzemiosła. Odsuwano dawnych fachowców, jak
na przykład ściągniętego do kraju Eugeniusza
Kwiatkowskiego, ograniczano własność komu-
nalną i samorząd terytorialny, a tym samym lo-
kalną aktywność społeczną. Wszystkimi tymi
działaniami gospodarczymi kierował Hilary Minc
(1905-1974), wierzący w nieomylność Stalina
i słuszność jego koncepcji gospodarczych.
W 1948 roku zapoczątkowana została, co po-
stanowiono już na naradzie w Szklarskiej Porębie
(por. punkt 1), kolektywizacja rolnictwa na wzór
radziecki. Próba ta (1948-1956) nie przyniosła
wszakże spodziewanych rezultatów. Brak środ-
ków produkcji, nazbyt forsowne, wbrew woli
chłopów, wprowadzanie tej formy gospodaro-
wania w życie, brak, mimo pomocy państwa, na-
leżytych wyników ekonomicznych, sprawiły, że
w 1956 roku, gdy tylko powstały odpowiednie
możliwości, 85% spółdzielni produkcyjnych roz-
wiązało się. Pozostały najsilniejsze, głównie
w zachodniej Polsce, gdzie stosunek chłopów do
ziemi był bardziej racjonalny, to znaczy taki,
w którym na pierwszym miejscu znajdowała się
rentowność.
W życiu politycznym, po eliminacji z areny po-
litycznej PSL, stalinistom pozostało jeszcze do-
kończenie walki z PPS i z gomułkowską koncep-
cją „polskiej” drogi do socjalizmu, kłócącą się
z programem ujednolicenia tych dróg we
wszystkich krajach tzw. demokracji ludowej. La-
tem 1948 roku Gomułkę oskarżono, wraz z niektó-
rymi jego zwolennikami, o tzw. odchylenie pra-
wicowo-nacjonalistyczne. We wrześniu tego roku
został pozbawiony na rzecz Bolesława Bieruta
stanowiska sekretarza generalnego PPR (o tym,
że Bierut nie był już członkiem tej partii zapo-
mniano), zaś w sierpniu 1951 roku został areszto-
wany i rozpoczęto przygotowania do pokazowe-
go procesu. Wcześniej aresztowano innych dzia-
łaczy, w liczbie kilkudziesięciu, z Marianem Spy-
chalskim. Zaczęły mnożyć się w Polsce procesy
polityczne, mające swój wzór w osławionych
procesach moskiewskich o sfabrykowanych
oskarżeniach. Szczególnie jaskrawym przejawem
tych tendencji były procesy przeciw wyższym
wojskowym, zwłaszcza tym, którzy wrócili z Za-
chodu, zakończone licznymi wyrokami śmierci.
Oskarżano ich głównie o szpiegostwo. Fabryko-
wano także oskarżenia wobec księży (jak biskupa
Czesława Kaczmarka). Aresztowano również kar-
dynała Stefana Wyszyńskiego (1901-1981), pry-
masa Polski (od 1948 roku), nie przedstawiając
mu nawet aktu oskarżenia. Starano się pozbawić
Kościół podstaw materialnych, zlikwidowano
ponad 300 domów zakonnych, usunięto siostry
zakonne ze szpitali, zawieszono większość pism
katolickich, aresztowano księży, usunięto religię
ze szkół, ingerowano w sprawy wewnętrzne Ko-
ścioła. Starano się rozbić zwartość Kościoła, po-
pierając założone przez Bolesława Piaseckiego
(1915-1979) Stowarzyszenie Postępowych Kato-
lików „Pax”. Już w 1945 roku zerwany został kon-
kordat ze Stolicą Apostolską. Wszystkie te kroki
jednak tylko umacniały i rozszerzały wpływy
Kościoła katolickiego w społeczeństwie. Kościół
stawał się, podobnie jak w okresie zaborów, in-
stytucją chroniącą wartości narodowe, zagrożone
przez stawianie interesów ZSRR jako nadrzęd-
nych dla Polaków.
Jednocześnie z walką stalinowskiego nurtu w
PPR postępował proces likwidacji PPS. Tych, któ-
rzy nie zgadzali się z planem szybkiego wchłonię-
cia tej partii przez PPR („zjednoczenia”), usunięto
z PPS (około 200 tysięcy), tak iż w chwili po-
wstania jednej partii — 15 grudnia 1948 roku —
PPR liczyła około miliona członków, zaś PPS po-
łowę tego. Nowa partia została nazwana Polską
Zjednoczoną Partią Robotniczą (PZPR). Podobne
„zjednoczenia” dokonały się także w Czechosło-
wacji, Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech, wszystko
zgodnie z zarysowanym w Szklarskiej Porębie
programem. Przy tworzeniu PZPR odrzucono
wszelkie historyczne tradycje PPS, a nawiązano
do SDKPiL i KPP. Przewodniczącym Komitetu
Centralnego PZPR został Bolesław Bierut, zaś
wokół niego skupili się głównie byli członkowie
Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR.
Zjednoczeniu tego typu uległ także ruch mło-
dzieżowy: powstał Związek Młodzieży Polskiej
(ZMP). Stronnictwo Ludowe wchłonęło resztki
PSL, tworząc Zjednoczone Stronnictwo Ludowe
(ZSL). Część członków rozwiązanego Stronnictwa
Pracy wstąpiła do Stronnictwa Demokratyczne-
go. Te wszystkie pozostałe przy życiu stronnictwa
(nie „partie”, ta bowiem nazwa była zare-
zerwowana dla PZPR) zostały podporządkowane
PZPR. System polityczny stał się w rzeczywistości
systemem monopartyjnym. Klasa robotnicza była
tylko formalnie jego podstawą, o wszystkim bo-
wiem decydował odtąd aparat partyjny. Dla lep-
szego umożliwienia wykorzystywania przez ZSRR
gospodarek innych krajów „obozu”, w 1949 roku
powołana została Rada Wzajemnej Pomocy Go-
spodarczej (RWPG). W Polsce oraz w innych kra-
jach tzw. obozu socjalistycznego stacjonowała
Armia Czerwona, dewastując tereny, z których
korzystała.
Na kongresie zjednoczeniowym w grudniu
1948 roku uchwalono także założenia nowego
planu gospodarczego, nazwanego planem 6-
letnim. Przewidywał on rozwój przemysłu,
głównie ciężkiego (z upośledzeniem rolnictwa),
nastawiony w dużym stopniu na stworzenie bazy
do militaryzacji kraju. W celu kontroli tego pro-
gramu oraz zapewnienia zaplecza dla stacjonują-
cej w NRD 400-tysięcznej armii radzieckiej, do
Komitetu Centralnego PZPR i do Biura Politycz-
nego dokoptowano obywatela radzieckiego, choć
polskiego pochodzenia, marszałka Konstantego
Rokossowskiego (1896-1968), powierzając mu
kluczową funkcję ministra obrony narodowej.
Plan 6-letni, który obiecywał znaczne podwyż-
szenie stopy życiowej, miał walory przyciągające.
Stwarzał ponadto wizję Polski uprzemysłowionej,
bez ukrytego bezrobocia na wsi. Już w jego zało-
żeniach tkwiły wszakże kardynalne błędy, jak
przede wszystkim wspomniane niedocenianie
przemysłu lekkiego i rolnictwa oraz przewaga po-
lityki nad ekonomiką. Wkrótce doszło do zao-
strzenia się konfliktu między ZSRR i USA, a to
spowodowało zwiększenie nacisku na produkcję
zbrojeniową, tak iż plan nie tylko nie został w
pełni wykonany, lecz przyniósł — koszty jego
realizacji bowiem przerzucono na społeczeństwo
— znaczne pogorszenie warunków życiowych
ludności. Plan oznaczał zarazem — poprzez nad-
mierne rozwijanie inwestycji, często motywowa-
nych politycznie (jak Nowa Huta koło Krakowa,
mająca stanowić robotniczą przeciwwagę dla te-
go „konserwatywnego” miasta) — wejście gospo-
darki polskiej w trwałe odtąd błędne koło tego,
co Janos Kornai nazwał „ekonomiką niedoboru”.
Okazało się ponadto, że powoli wyczerpywały
się możliwości prostego, ekstensywnego wzrostu
gospodarczego, nie- potrzebującego precyzyjnych
regulacji rynkowych, opartego na wykorzysty-
waniu, a zarazem skrajnym wyzyskiwaniu
w nadmiarze znajdującej się siły roboczej, przy
niedbaniu ani o postęp techniczny, ani o ochronę
środowiska naturalnego. Gospodarka zaczęła tra-
cić konkurencyjność w stosunku do dynamicznie
rozwijającej się gospodarki kapitalistycznego Za-
chodu.
W wyniku wspomnianego ekstensywnego
rozwoju gospodarczego, przy bardzo niskim po-
ziomie startu, w okresie planu 6-letniego możli-
wy był wzrost roli przemysłu w tworzeniu do-
chodu narodowego z 35% w 1949 roku do 43%
w 1956 roku (według J. Kalińskiego); w parze
z tym zdeformowana globalna struktura społe-
czeństwa zmieniała się na bardziej nowoczesną.
Powstało wiele zakładów przemysłowych, a tak-
że całkowicie nowych miast przemysłowych (ob-
ok Nowej Huty także Nowe Tychy koło Katowic,
Konin w Wielkopolsce, rozwijający się obok sta-
rego miasta). Zbudowany został przemysł petro-
chemiczny w Płocku, rozwinął się przemysł
stoczniowy, zbudowano Port Północny w Gdań-
sku itd. Wszystko to dawało ludziom pracę
i awans, wciągało ich, lecz i niepokoiło zjawi-
skami niekorzystnymi, wszechmocą władz bez-
pieczeństwa, stałą inwigilacją, naciskiem ideolo-
gicznym. Nie było jednak wyjścia. Ludzie nie
mogli znów schodzić do podziemia, nie było
zresztą takiej atmosfery, musieli się przystosować
do rzeczywistości w warunkach odcięcia im kon-
taktu z Zachodem. Poza PZPR i — do pewnego
stopnia — uzależnionymi stronnictwami nie było
możliwości bardziej znaczącej kariery życiowej.
Wielu młodych zafascynowanych zostało tymi
procesami, których negatywnych stron nie
w pełni można było jeszcze dostrzegać, odbudo-
wą miast w ich historycznym kształcie, a także
burzliwym rozwojem kultury. Ogromne rzesze in-
teligencji zawdzięczały swój awans do tej klasy
tym wszystkim przemianom.
Rozwijała się nauka. W 1951 roku powołano
do życia Polską Akademię Nauk, do której akces
zgłosiły wszystkie największe autorytety nauko-
we i moralne. Rozwinęła ona sieć wybitnych in-
stytutów naukowych, a ponadto powstawały in-
stytuty pracujące bezpośrednio dla praktyki.
Rozwierała się zarazem luka między osiągnięcia-
mi nauki a możliwościami kształtowania przez
naukę rzeczywistości. Ta ostatnia bowiem dyspo-
nowała własnymi politycznymi mechanizmami,
dla których działalność naukowa była swego ro-
dzaju dekoracją i legitymizacją systemu. Mimo
dużego administracyjnego nacisku i coraz silniej-
szego cenzurowania wypowiedzi naukowych
polska nauka potrafiła skutecznie walczyć
o utrzymanie poziomu i o naukową etykę. Zdo-
była w związku z tym znaczną pozycję międzyna-
rodową.
Wzrastało wydawanie książek i czytelnictwo,
produkcja filmów i działalność radia. Dużą rolę w
życiu narodu nadal odgrywała literatura. Po
wojnie rozwijała się ona dwutorowo, w kraju
i na emigracji. Nie wszyscy twórcy wrócili do
kraju, mniej liczni (jak Czesław Miłosz) opuścili
kraj. Tematycznie po wojnie dominowała pro-
blematyka niedawnych tragicznych lat okupacji
niemieckiej (Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Borow-
ski, Adolf Rudnicki, Zofia Nałkowska, Stanisław
Dygat, Kazimierz Brandys i inni). O dramatycz-
nych przejściach ludności polskiej w ZSRR zaczęto
pisać jedynie na emigracji (Gustaw Herling-
Grudziński, Józef Czapski i inni). Ważnym ośrod-
kiem myśli polskiej stał się Paryż, gdzie rozpoczę-
to wydawanie „Kultury”. Informacje, których nie
można było uzyskać w kraju, dostarczało radio
BBC, „Głos Ameryki”, „Wolna Europa” i inne.
Odrodziło się życie teatralne. Podobnie jak
w dziedzinie nauki, także w dziedzinie literatury
i kultury masowej państwo stało się dość hoj-
nym mecenasem.
Jednakże na ten przyciągający twórców i ich
odbiorców obraz szybko nakładać zaczęły się cie-
nie programu stalinizacji. Był on względnie ła-
twy do przeprowadzenia w ZSRR, gdzie panowa-
ła inna tradycja, nie było Kościoła oraz inny był
stosunek społeczeństwa do państwa, lecz w Pol-
sce natrafiał na trudności, traktowano go jako na-
rzucony przez potężnego sąsiada. Niemniej jed-
nak nacisk ideologiczny PZPR stawał się coraz
większy. W odniesieniu do literatury starano się
narzucić tzw. realizm socjalistyczny. Literatura
miała ukazywać nowego człowieka — budowni-
czego socjalizmu. Pojawiła się literaturze tematy-
ka „produkcyjna” i krytyka Polski przedwojennej,
a także września 1939 roku. Tworzyli nadał Julian
Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz,
Mieczysław Jastrun, Konstanty Ildefons Gałczyń-
ski (wpływ jego poezji, o dużym ładunku satyry
i zadumy, był szczególnie duży), Jerzy Szaniaw-
ski, Jerzy Zawieyski, Roman Brandstaetter, Jerzy
Putrament, Wojciech Żukrowski i inni. Stale
uczestniczyła w życiu literackim Maria Dąbrow-
ska, z niepokojem obserwująca zachodzące proce-
sy, choć wówczas niewidząca, jak i inni, odmien-
nych możliwości.
Mniej można było wpływać na muzykę.
W roku 1948 istniało już sześć filharmonii, osiem
orkiestr symfonicznych, cztery opery, zaś do roku
1957 liczba orkiestr wzrosła do dwudziestu sied-
miu, oper do dziewięciu, powstało także osiem
teatrów muzycznych i operetek. W pierwszym
dziesięcioleciu skomponowano wiele wybitnych
utworów muzycznych, po części nawiązujących
do folkloru (m.in. Stanisław Wiechowicz, Jan
Maklakiewicz, Witold Lutosławski, Kazimierz Se-
rocki), rozwijał się także inny typ twórczość mu-
zycznej reprezentowanej przez takich twórców,
jak Bolesław Szabelski, Zbigniew Turski, Grażyna
Bacewicz, Tadeusz Baird, Bolesław Woytowicz.
Polska muzyka zdobywała sobie wybitne miejsce
w świecie. W rzeźbie sławę zdobyli m.in. Xawery
Dunikowski, Stanisław Horno-Popławski,
w twórczości malarskiej m.in. Jan Cybis, Euge-
niusz Eibisch, Wacław Taranczewski. W 1952 roku
zmarł Władysław Strzemiński, pionier malarstwa
abstrakcyjnego, niechętnie widzianego w dobie
realizmu socjalistycznego.
Śmierć Stalina w 1953 roku otwarła, wydawało
się, możliwości istotnych zmian, lecz stworzony
przezeń system wraz z nową klasą biurokracji
partyjnej, czerpiącą z tego systemu korzyści, był
tak silnie zakorzeniony, iż możliwości te miały
małe szanse dopóty, dopóki owa klasa pozostała
nienaruszona. Aparat represji nie hamował jesz-
cze swego rozpędu, a działo się to na tle rosną-
cych trudności gospodarczych. W Polsce PZPR za-
częła (od około 1954 roku) głosić konieczność
pewnych zmian, krytykować represyjność apara-
tu bezpieczeństwa, lecz były to próby nieśmiałe.
Nawet XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku
Radzieckiego (luty 1956 roku), na którym Nikita
Chruszczow (1894-1971) ujawnił część stalinow-
skich zbrodni, nie przyniósł w PZPR otrzeźwienia.
Używano dla określenia stalinizmu kamuflujące-
go rzeczywistość terminu „kult jednostki” lub
„kult osoby Stalina”. Niemniej pierwsza wyrwa
w systemie stalinowskim została stworzona.
W Polsce przeobrażenia zaczęły dokonywać się
dopiero pod presją coraz bardziej niezadowolo-
nego społeczeństwa. Ożywił się ruch intelektual-
ny o treściach krytycznych, także w naukach spo-
łecznych (m.in. w historii). W marcu 1956 roku
powstał dyskusyjny Klub Krzywego Koła. Stu-
dencki tygodnik „Po prostu” (jesień 1955 roku) za-
czął domagać się reform; takież akcenty pojawiły
się w poezji.
W PZPR, po śmierci Bieruta (12 marca 1956 ro-
ku) i przejęciu funkcji I sekretarza KC PZPR przez
Edwarda Ochaba, pojawiła się frakcja (tzw. pu-
ławianie) żądająca reform, czemu przeciwstawiali
się konserwatyści i dogmatycy (tzw. natolińczy-
cy). Obie frakcje starały się pozyskać zwolnione-
go z aresztu 13 grudnia 1954 roku Władysława
Gomułkę. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicz-
nego, przekształcone w grudniu 1954 roku w Mi-
nisterstwo Spraw Wewnętrznych (MSW), z któ-
rego wydzielono urzędy bezpieczeństwa, prze-
kształcając je w Komitet ds. Bezpieczeństwa Pu-
blicznego, uległo dalszej rekonstrukcji. Komitet
rozwiązano, tworząc w Ministerstwie Spraw
Wewnętrznych pion zwany Służbą Bezpieczeń-
stwa (SB), powiązany ze strukturą Milicji Oby-
watelskiej. Najbardziej odpowiedzialnych za
prześladowania i torturowanie więźniów funk-
cjonariuszy (jak Roman Romkowski, Józef Różań-
ski, Anatol Fejgin, Józef Dusza) postawiono przed
sądem. Proces toczył się w latach 1956-1959,
a oskarżeni po paru latach wyszli z więzienia.
Sejm, odgrywający w systemie stalinowskim czy-
sto dekoracyjną rolę, uchwalił 27 kwietnia 1956
roku amnestię dla niesłusznie aresztowanych,
z której skorzystało 36 tysięcy osób. Rozliczanie
się z przeszłością było jednak w zasadzie po-
wierzchowne, zaś winni przestępstw albo w ogó-
le nie ponieśli kary, albo też szybko wyszli na
wolność.
Nawet stłumione siłą powstanie robotników i
społeczeństwa Poznania, które wybuchło 28
czerwca 1956 roku, nie zostało właściwie ocenio-
ne przez PZPR. Długo nie chciano widzieć jego
wewnętrznych przyczyn, lecz poszukiwano ich
w „dywersyjnej” akcji „sił imperialistycznych”.
Niemniej jednak powstanie poznańskie, w któ-
rym zginęło około 70 osób, a około 600 odniosło
rany, miało decydujący wpływ na przyspieszenie
wydarzeń w Polsce. Odbywające się pod presją
robotników i inteligencji warszawskiej VIII Ple-
num KC PZPR w październiku 1956 roku dokona-
ło krytycznej oceny sytuacji w kraju i wybrało na
I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę.
W nowych władzach nie było już Hilarego Min-
ca i Jakuba Bermana, którzy musieli odejść wcze-
śniej. Zaniepokojeni Rosjanie z Chruszczowem na
czele przybyli do Warszawy, lecz Gomułka i inni
członkowie Biura Politycznego w bezpośredniej
rozmowie odwiedli ich od dalszych kroków.
Chruszczow nakazał wstrzymanie ruchów wojsk
radzieckich gotowych do interwencji.
3. Niewykorzystanie szansy Polskiego Paździer-
nika. Konflikty i kryzysy (1956-1980)
Władysław Gomułka skupił w swej osobie za-
równo tendencje reformatorskie w PZPR, jak
i nadzieje społeczeństwa na reformy. Pierwsze
kroki zdawały się spełniać oczekiwania narodu,
głęboko upokorzonego ograniczeniem suweren-
ności. Musiał opuścić Polskę Konstanty Rokos-
sowski, a na jego miejsce ministrem obrony na-
rodowej został Marian Spychalski (1906-1980),
odjechali liczni „doradcy” radzieccy, zerwano
z dostarczaniem ZSRR węgla po narzuconej ni-
skiej cenie, odstąpiono od programu kolektywi-
zacji wsi. Wiele zrobiono dla dalszych powrotów
Polaków więzionych w ZSRR. Z Kościołem za-
warte zostało porozumienie (grudzień 1956 roku).
Z tych względów w wyborach z 20 stycznia 1957
roku społeczeństwo dało Władysławowi Gomuł-
ce kredyt zaufania, jakkolwiek widoczne już było,
że nie chce on przekroczyć granic swego dawnego
programu polskiej drogi do socjalizmu. To, co
najbardziej interesowało społeczeństwo, szcze-
gólnie inteligencję, a mianowicie demokratyzacja,
nie znalazło u Gomułki zrozumienia. Nie był on
rzeczywistym mężem stanu, lecz ograniczonym
dogmatykiem, a przy tym zwolennikiem przymu-
su, doktrynerem nierozumiejącym rodaków. Do
wielkiej, acz krótkotrwałej popularności, wynio-
sły go wydarzenia 1956 roku i fakt, że społeczeń-
stwo ówczesne nie postulowało jeszcze zerwania
z socjalizmem. Tymczasem Gomułka ochraniał
dogmatyzm, który uznał za mniejsze zło, z całą
natomiast siłą zaczął zwalczać tzw. rewizjonizm,
czyli samodzielne myślenie. Nakazał zamknąć ty-
godnik „Po prostu” i wzmocnił cenzurę.
Jednocześnie nie dopuścił do przeprowadzenia
reform liberalizujących życie gospodarcze. Propa-
gując model życia skromnego (socjalizm „sier-
miężny”), hamował dążenie ludzi do wzrostu ak-
tywności gospodarczej. Gospodarkę, na której się
nie znał, rozpatrywał jak gospodarstwo domowe,
które powinno dbać o równowagę dochodów
z wydatkami, propagując w ten sposób autar-
kizm, czyli samowystarczalność. W dalszym ciągu
zatem rozwijał model gospodarki scentralizowa-
nej, co pogłębiało negatywne skutki tego syste-
mu, uwidaczniające się już wcześniej. Nie stwa-
rzał szans dla intensywnego rozwoju gospodar-
czego, zaś rozwój inwestycji niewynikający z ra-
chunku ekonomicznego pogłębiał błędne koło
niedoboru. Inwestycje prowadzone były w spo-
sób nienowoczesny, nie odnawiano też urządzeń
technicznych przemysłu. Spadała wydajność pra-
cy, choć globalna produkcja jeszcze rosła.
To wszystko było coraz bardziej odczuwane
przez społeczeństwo, po Październiku bowiem
nastąpiło w Polsce ożywienie działalności kultu-
ralnej i otwarły się kontakty ze światem. Wielu
wybitnych twórców powróciło do kraju (jak m.in.
Melchior Wańkowicz). Niektórzy pisarze emigra-
cyjni zaczęli publikować w Polsce, choć nadal
spora grupa twórców nie miała tych szans. Poja-
wiło się wiele dzieł dokonujących obrachunku
z latami stalinowskimi. Debiutowali wówczas
tacy wybitni prozaicy i poeci, jak Stanisław Gro-
chowiak, Marek Hłasko, Ireneusz Iredyński.
Z nowymi siłami twórczymi wystąpił Tadeusz
Różewicz. Rozwijała się twórczość m.in. Kazimie-
rza Brandysa, Tadeusza Brezy, Melchiora Wań-
kowicza, Pawła Jasienicy, Jerzego Zawieyskiego,
Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Andrzejewskie-
go, Marka Nowakowskiego, Andrzeja Szczypior-
skiego. Coraz większą popularność zdobywała
twórczość dramaturgiczna Sławomira Mrożka
oraz fantastyczno-naukowe pisarstwo Stanisława
Lema. Nowe osiągnięcia zanotowały teatry.
W dziedzinie muzyki debiutował wówczas m.in.
Krzysztof Penderecki.
Na tle wzrastającego napięcia w kraju uwi-
daczniać zaczęły się konflikty wewnątrz PZPR.
Znaczną aktywność rozwinęła dążąca do władzy,
konserwatywna, odwołująca się do haseł naro-
dowych, grupa tzw. partyzantów z Mieczysła-
wem Moczarem (1913-1986), zarazem ministrem
spraw wewnętrznych, na czele. Chcąc wykorzy-
stać wzburzenie narastające wśród studentów,
grupa ta, jak wiele na to wskazuje, sprowokowa-
ła ich wystąpienie. Pretekstem do tych demon-
stracji w Warszawie, a potem w całym kraju, by-
ło zawieszenie na polecenie władz wystawiania
Dziadów Adama Mickiewicza (w reżyserii Kazi-
mierza Dejmka). Wystąpienia studenckie w mar-
cu 1968 roku stłumiono siłą, znosząc przy okazji
niemal w całości autonomię szkół wyższych. Jed-
nocześnie PZPR, nawiązując do faktu, że wśród
liderów ruchu studenckiego było wiele osób po-
chodzenia żydowskiego, rozpętała falę antysemi-
tyzmu, zmuszając bezpośrednio czy pośrednio do
wyjazdu z kraju około 13 tysięcy osób żydow-
skiego pochodzenia. Zaszkodziło to bardzo presti-
żowi międzynarodowemu Polski.
Podobnie haniebne było, inspirowane przez
Gomułkę, uczestnictwo wojska polskiego w so-
wieckiej interwencji w Czechosłowacji, gdzie pod
wodzą Aleksandra Dubczeka próbowano demo-
kratyzować ustrój. Popularność Gomułki należała
już do przeszłości. Przeciwnie — stał się on osobą
coraz bardziej znienawidzoną przez zawiedziony
naród.
W tej sytuacji ogłoszenie przez władzę, próbu-
jącą zaradzić coraz głębszemu kryzysowi gospo-
darczemu, w grudniu 1970 roku podwyżek cen ar-
tykułów masowego spożycia było bezpośrednią
przyczyną fali strajków i demonstracji, przede
wszystkim w miastach portowych (Gdańsk,
Szczecin). Doszło do tego, że dla ratowania wła-
dzy Gomułka i jego otoczenie zdecydowali się na
użycie przeciw robotnikom broni. Ofiary tego
kroku były wysokie: 44 osoby (w tym żołnierz
i dwóch milicjantów) zabito, a blisko 1200 ra-
niono.
Dotychczasowe władze nie mogły już działać.
Na plenum KC PZPR obowiązki I sekretarza po-
wierzono Edwardowi Gierkowi, zaś premierem
został Piotr Jaroszewicz. Z Biura Politycznego
odwołano Gomułkę i jego ludzi.
Nowe władze wystąpiły z szeroko pojętym
programem poprawy sytuacji gospodarczej, lecz
nie potrafiły wyciągnąć należytych wniosków
z przeszłości. Przede wszystkim programu tego
nie wiązano z reformami politycznymi, i demo-
kratyzacją życia publicznego. Co więcej, nega-
tywne cechy tego stylu rządzenia, które utrwaliły
się w ostatnich latach epoki Gomułki (ogranicza-
nie decyzji do wąskiego grona osób, skupienie
nadmiernej władzy w ręku I sekretarza KC PZPR,
splatanie się aparatu partyjnego z rządowym
itd.), uległy rozwinięciu. Ograniczono jeszcze bar-
dziej działalność związków zawodowych. Teatra-
lizacja życia politycznego dosięgła szczytów.
Zadufanie władzy wzrosło do niebywałych
granic, proporcjonalnie do rosnącego woluntary-
zmu i niekompetencji. Rozwinięto szeroki front
inwestycji, mających wzmocnić prestiż władzy,
lecz na ogół kierunki tej działalności były chy-
bione. Środków nie brano ze źródeł wewnętrz-
nych, lecz z zaciągniętych w wysokości około 24
miliardów dolarów kredytów zagranicznych, któ-
re w owym czasie było dość łatwo uzyskać.
Wkrótce, od około 1975 roku, zaczął się spadek
wysokich poprzednio przyrostów produkcji i do-
chodu narodowego. Pojawiało się coraz więcej
wąskich gardeł w gospodarce, które ograniczały
możliwości eksportu i spłaty kredytów. Na Za-
chodzie zaś wystąpiły nieprzewidywane trudno-
ści gospodarcze. Na początku swego działania
ekipa Gierka budziła jeszcze pewne nadzieje na
poprawę sytuacji gospodarczej. W ciągu pierw-
szych lat następował szybki wzrost stopy życio-
wej. Trwał proces uprzemysławiania Polski.
W 1980 roku w porównaniu z 1960 rokiem odse-
tek ludności mającej główne źródło utrzymania
w rolnictwie zmniejszył się z 38,4 do 22,5. Lud-
ność Polski wzrosła z 25 milionów w 1950 roku
do 35,6 milionów w 1980 roku.
Od około 1975 roku, po sztucznym, ożywionym
kredytami wzroście gospodarczym i poprawie
warunków życia ludności, uwidaczniać zaczynał
się coraz ostrzejszy kryzys. Było to odczuwane ze
zwiększoną intensywnością, rozbudzone bowiem
zostały nadzieje na lepsze życie oraz — ze wzglę-
du na szersze otwarcie przez władze granic Polski
— notoryczne stało się porównywanie warunków
bytu na Zachodzie z polskimi. Zdawano sobie co-
raz bardziej sprawę z rosnącego zacofania cywili-
zacyjnego Polski, z powierzchowności różnych
dokonywanych zmian. Ludziom od około 1975
roku zaczynało się żyć coraz gorzej. Pogorszyły się
warunki pracy kulturalnej. Równocześnie zaś sze-
rzyła się denerwująca społeczeństwo propaganda
rzekomego sukcesu. Wzrastały różnice społeczne,
wywodzące się z różnych możliwości dotarcia do
deficytowych dóbr oraz z przywilejów. Po pod-
wyżce cen na mięso i cukier doszło w czerwcu
1976 roku do wystąpień robotniczych w Radomiu
i Ursusie. Znów władza odwołała się do represji.
Tymczasem w kraju zaczęła rodzić się opozycja
polityczna krytykująca podstawy istniejącego
systemu politycznego i gospodarczego. Nie zdoła-
ły jej rozbić przeciwdziałania władz i represje. Już
nie postulowano, jak dotąd, jedynie reformowa-
nia socjalizmu, lecz odejście od tego systemu. We
wrześniu 1976 roku powstał Komitet Obrony Ro-
botników (KOR), którego — jak stwierdza Jan Jó-
zef Lipski — najstarszym prekursorem był wspo-
mniany już Klub Krzywego Koła z 1956 roku (por.
punkt 2). Utworzono także Klub Poszukiwaczy
Sprzeczności kierowany przez Adama Michnika
i (w 1977 roku) Ruch Obrony Praw Człowieka
i Obywatela (ROPCiO). Na Wybrzeżu i Śląsku
pojawiły się próby organizowania niezależnego
ruchu związkowego. Starano się zwracać uwagę
władzy na negatywne procesy, pisano listy, lecz
nie było to brane pod uwagę. Pojawiły się niele-
galne wydawnictwa (tzw. drugiego obiegu).
Zwiększała się integrująca naród rola Kościoła.
Faktem szczególnej doniosłości dla biegu wyda-
rzeń był wybór w 1978 roku kardynała Karola
Wojtyły na papieża — Jana Pawła II — i następ-
nie jego pierwsza wizyta w kraju ojczystym.
Wzrastała także aktywizująca naród rola dzia-
łalności kulturalnej. Wielkim oddźwiękiem cie-
szyły się na przykład takie wystawy, jak „Ro-
mantyzm i romantyczność w malarstwie pol-
skim” (1975) oraz „Polaków portret własny”, przy-
gotowana przez Marka Rostworowskiego (1971).
Ożywiła się działalność inteligencji lewicowej, co
miało wpływ na wzrost krytycyzmu i tendencji
odśrodkowych w PZPR. Odnowę tę znamionowa-
ło m.in. powstanie Klubu Twórców i Działaczy
Kultury „Kuźnica” w Krakowie. Choć z trudem,
udało się jednak opublikować dzieła Czesława
Miłosza, laureata Nagrody Nobla za 1980 rok.
Pojawiły się liczne grupy poetyckie, a w nich ta-
kie indywidualności, jak Edward Stachura czy
Stanisław Barańczak. Zasłużoną sławę zdobyli
Andrzej Kuśniewicz, Tadeusz Konwicki, Jerzy
Krzysztoń, Jan Józef Szczepański, Wiesław My-
śliwski i inni. Kultura polska była ceniona
w świecie. Dużym uznaniem cieszyła się również
polska muzyka.
4. Powstanie „Solidarności”.Stan wojenny i roz-
pad systemu. Nowy etap w historii Polski(1980-
1990)
Narastająca w kraju sytuacja kryzysowa znala-
zła swój najbardziej ostry i powszechny wyraz
w falimasowych strajków, które w sierpniu 1980
roku objęły cały kraj. Ich największe nasilenie
wystąpiło na Wybrzeżu i na Śląsku. Nieznaczne
zmiany na stanowiskach partyjnych i państwo-
wych nie wystarczyły dla zażegnania konfliktu.
W dniach od 30 sierpnia do 5 września 1980 roku
podpisane zostały porozumienia władz ze straj-
kującymi w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu.
Edward Gierek został odwołany ze stanowiska I
sekretarza KC PZPR; funkcję tę objął Stanisław
Kania. Powstał, co uzgodniono w porozumie-
niach sierpniowych, Niezależny Samorządny
Związek Zawodowy „Solidarność” z jednym z or-
ganizatorów strajku w Stoczni Gdańskiej Lechem
Wałęsą na czele.
Był to pierwszy wyłom w autorytarnym sys-
temie politycznym, opartym na władzy jednej
partii. „Solidarność” skupiła w swych szeregach
wszystkich, którzy byli za zmianą tego systemu,
to znaczy tych, którzy nie chcieli autorytarnych
rządów jednej partii. W szybkim tempie osiągnę-
ła około 10 milionów członków i, po trudno-
ściach z zarejestrowaniem, rozpoczęła swą dzia-
łalność. W kraju nastały miesiące wolnościowej
euforii, wybuchu aktywności społeczeństwa, ro-
snących nadziei na dalsze zmiany. Jednocześnie
rosło napięcie, zmiany bowiem w sposobie my-
ślenia oraz zakres postulatów zgłaszanych przez
naród, dotąd takiej jawnej możliwości pozbawio-
ny, przerastały wyobraźnię ludzi z kręgów wła-
dzy, kształtowanych przez poprzednie dziesięcio-
lecia. Jak wyraził się w wywiadzie dla „Gazety
Wyborczej” z 18 grudnia 1989 roku Wojciech Jaru-
zelski, obie strony narastającego konfliktu „wpa-
dły w diabelski wir obustronnych podejrzeń”,
przy czym po stronie władzy istniała „niedojrza-
łość do uznania tych przeobrażeń, ich tempa
i skali za możliwe do przyjęcia”. Pokazał to m.in.
IX Nadzwyczajny Zjazd PZPR w lipcu 1981 roku,
który wprawdzie nie dopuścił do władz najbar-
dziej konserwatywnych działaczy, lecz równocze-
śnie wyeliminował nastawionych najbardziej re-
formatorsko.
Przed siłami demokratycznymi, jak się okazało,
była jeszcze długa i trudna droga. Nadal istniała
PZPR, skonsolidowane wobec opozycji były wła-
dze bezpieczeństwa. Rozwój sytuacji w Polsce
z uwagą obserwowano w ZSRR, gdzie władzę
dzierżył przeciwny reformom i dogmatycznie my-
ślący następca Chruszczowa, Leonid Breżniew.
Hołdował on doktrynie interweniowania wszę-
dzie tam, gdzie, jego zdaniem, zagrożony był so-
cjalizm (czyli stalinizm) lub interes ZSRR. Liczył
na rozprawienie się z „Solidarnością”, a niepokoi-
ła go ugodowa w stosunku do nowego związku
polityka sekretarza Stanisława Kani (a od paź-
dziernika 1981 roku nowego sekretarza, Wojciecha
Jaruzelskiego). W związku z tym przyjęta została
taktyka zastraszania Polski, podjęto także przygo-
towania do interwencji. Z interwencją radziecką
po raz pierwszy liczono się w grudniu 1980 roku.
Na terenie Polski przeprowadzane były kolejne
manewry wojsk Układu Warszawskiego, przy
czym w Polsce — obok sił ZSRR — operować mia-
ły także siły zbrojne NRD i Czechosłowacji, pol-
skie zaś miały być wyłączone jako niepewne.
Mimo wspomnianego tolerowania „Solidarno-
ści” PZPR nie dążyła jednak do jakiegoś rzeczywi-
stego z nią porozumienia. Jako dyrektywę nad-
rzędną przyjmowała konieczność zniszczenia lub
podporządkowania tego niezależnego związku
zawodowego. Siły bezpieczeństwa uciekały się
do prowokacji, by mieć pretekst do generalnej
rozprawy (jak w marcu 1981 roku w Bydgoszczy).
Konsekwentnie zwalczano działaczy „Solidarno-
ści”, szczególnie najwybitniejszych: Lecha Wałęsę,
Adama Michnika, Jacka Kuronia, Bronisława Ge-
remka, Henryka Wujca i innych. Gdy te środki
eliminacji z życia politycznego czy neutralizacji
„Solidarności” zawiodły, a ZSRR naciskał na „za-
łatwienie” sprawy i gdy — jak można przyjąć —
groziła interwencja ze Wschodu (ten problem
wymaga jeszcze badań historycznych), generał
Wojciech Jaruzelski i jego najbliższe otoczenie
uznali, że optymalnym wyjściem z sytuacji
(czymś w rodzaju zła koniecznego) jest wprowa-
dzenie w niespokojnym, grożącym wybuchem
wewnętrznym kraju stanu wojennego (instytucji
stanu wyjątkowego konstytucja polska nie znak).
Stan wojenny wprowadzony został w nocy
z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Około 6 tysięcy
osób internowano (także niektórych byłych dzia-
łaczy partyjnych, w tym Edwarda Gierka), część
działaczy przeszła do podziemia (jak m.in. Zbig-
niew Bujak). Internowany został Lech Wałęsa,
który nie dał się jednak skłonić do współpracy,
mającej na celu stworzenie jakiegoś kompromi-
sowego związku zawodowego.
Opozycja tymczasem nie zaprzestała działalno-
ści, mimo drastycznych ograniczeń praw obywa-
telskich. Ogłaszane strajki kończyły się interwen-
cjami wojska i Zmotoryzowanych Oddziałów Mi-
licji Obywatelskiej (ZOMO). W kopalni „Wujek”
doszło do starć, w toku których oddziały te zabiły
siedmiu górników. Władze bezpieczeństwa, pod-
ważając wysiłki reformatorskiego skrzydła, do-
konywały prowokacji, a nawet mordów poli-
tycznych. W 1984 roku uprowadzony został przez
funkcjonariuszy bezpieczeństwa i zamordowany
ks. Jerzy Popiełuszko. Setki tysięcy ludzi, szcze-
gólnie młodych, opuściło kraj. Po pewnym czasie
stan wojenny był łagodzony, a 22 lipca 1983 roku
został zniesiony. Przez cały czas utrzymywał się
autorytet Lecha Wałęsy jako legalnego przywód-
cy strajków, który potrafił godnie reprezentować
trwającą w podziemiu „Solidarność”. Jego pozycję
wzmocniło przyznanie mu Pokojowej Nagrody
Nobla. Jednocześnie władze dopuściły do procesu
i skazania morderców ks. Popiełuszki, których
sprawnie wykryto.
Oczywiście nie wszyscy w PZPR potraktowali
stan wojenny jako zło konieczne. Dla sił konser-
watywnych był on zwycięstwem „słusznej” linii.
Wyznający takie poglądy nie zdawali sobie jed-
nakże sprawy z postępującego rozkładu partii, ze
wzrostu w niej tendencji do reform. Próbowano
w latach 1980-1989 nadal reformować gospodar-
kę, przy wszakże błędnym założeniu, że istniejący
system jest w ogóle reformowalny. Jednocześnie
rosło przekonanie, że wyjście z zaistniałej sytuacji
jest możliwe jedynie na drodze wewnętrznego
porozumienia. Już 15 grudnia 1981 roku Rada
Główna Episkopatu Polski stwierdziła, że „istnie-
jące problemy naszej Ojczyzny można rozwiązać
jedynie właśnie tą drogą”. Podkreśliła również,
że związek „Solidarność”, broniący praw ludzi
pracy, jest konieczny dla przywrócenia rów-
nowagi życia społecznego.
Zanim prawda ta zdobyła sobie zwolenników
w łonie kierownictwa PZPR musiały nastąpić
jeszcze takie fakty, jak odbierające pewność siebie
pogarszanie się sytuacji gospodarczej i dalsze cy-
wilizacyjne cofanie się Polski, jak druga wizyta
papieża (16-23 czerwca 1983 roku), w której spo-
tkał się on z Wałęsą w Dolinie Chochołowskiej
i nawoływał do „wzajemnego dialogu i poro-
zumienia”, szczególnie zaś, co było dla dalszego
postępu idei reform i porozumienia najważniej-
sze, że w ZSRR sekretarzem generalnym KPZR zo-
stał Michaił Gorbaczow, który ogłosił program
„głasnosti” i „pierestrojki”. Oznaczało to również
wycofanie się ZSRR z doktryny Breżniewa i pozo-
stawienie Polsce wolnej ręki w rozwiązywaniu
jej spraw. Tymczasem „Solidarność” pod koniec
lat osiemdziesiątych działała już prawie legalnie,
czego m.in. przejawem było powołanie we wrze-
śniu 1986 roku przez Wałęsę w praktyce jawnej
Tymczasowej Rady NSZZ „Solidarność”, do której
weszli Bogdan Borusewicz, Władysław Frasy-
niuk, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis, Janusz Pału-
bicki i Józef Pinior. Pozostawiono jednak działa-
jącą w podziemiu Tymczasową Komisję Koordy-
nacyjną. W październiku 1987 roku utworzona zo-
stała wspólna Krajowa Komisja Wykonawcza
NSZZ „Solidarność” (KKW).
Do trzech czynników niezbędnych do rzeczy-
wistych zmian w Polsce brakowało wszakże jesz-
cze woli PZPR do podjęcia rozmów, istniała bo-
wiem zorganizowana opozycja oraz dogodna sy-
tuacja międzynarodowa. Gotowość ta kształto-
wała się powoli. Wielką rolę w tym procesie
odegrali ludzie, którzy stanowili od dawna re-
formatorskie i liberalne skrzydło w partii. W tym
kontekście wskazać trzeba na przygotowany, pod
przewodnictwem Hieronima Kubiaka, raport
o przyczynach i przebiegu konfliktów społecz-
nych w Polsce, w którym wskazano, że główną
przyczyną tych kryzysów były deformacje
w sprawowaniu władzy. Ostry bój musiał jesz-
cze stoczyć Jaruzelski, by na drugiej części X Ple-
num KC PZPR 17 i 18 stycznia 1989 roku dopro-
wadzić do podjęcia uchwały o zgodzie PZPR na
relegalizację „Solidarności”. To z kolei doprowa-
dziło do tego, że 6 lutego 1989 roku rozpoczęły
się, po różnych perturbacjach, obrady „okrągłego
stołu”, które trwały do 5 kwietnia. Uczestniczyło
w nich kilkuset przedstawicieli różnych sił poli-
tycznych i społecznych. Poszukiwano najbardziej
skutecznych środków urządzenia państwa.
W myśl postanowień „okrągłego stołu” 4 czerw-
ca 1989 roku odbyła się pierwsza tura wyborów
według uzgodnionej wcześniej ordynacji. Wybo-
ry, czego na taką skalę PZPR się nie spodziewała,
przyniosły ogromne zwycięstwo „Solidarności”.
W dniu 19 lipca 1989 roku Zgromadzenie Naro-
dowe (tzn. sejm i przywrócony do istnienia senat)
wybrało na prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego.
Bronisław Geremek został liderem solidarnościo-
wej reprezentacji sejmowej. Mieczysław Rakow-
ski objął funkcję (29 lipca) I sekretarza KC PZPR.
W następstwie tego procesu przemian premie-
rem został wybitny działacz opozycji Tadeusz
Mazowiecki, desygnowany przez „Solidarność”,
która z inicjatywy Lecha Wałęsy weszła w sojusz
z ZSL i SD, zdominowanymi dotąd przez PZPR, co
automatycznie przesunęło PZPR na plan dalszy
i dało przedstawicielowi „Solidarności” stanowi-
sko premiera rządu. W dniu 13 września 1989 ro-
ku sejm powołał zaproponowany przez premiera
nowy rząd, który zaczął aktywną działalność
w kierunku radykalnej zmiany istniejącego
w Polsce systemu gospodarczego i politycznego.
Ukrócono szalejącą (około 100% w skali rocznej)
inflację w ramach śmiałego programu reform mi-
nistra Leszka Balcerowicza, kierującego przebu-
dową gospodarki. W ostatnich dniach grudnia
1989 roku sejm przywrócił godło narodowe
w postaci orła białego w koronie oraz nazwę
państwa: „Rzeczpospolita Polska”.
Przemiany te zapoczątkowały budowę demo-
kratycznego państwa o ustroju parlamentarnym,
na wzór demokratycznych państw zachodnich.
Odradzało się życie polityczne. Wzrósł także pre-
stiż Polski na forum międzynarodowym. Polska
wkroczyła na drogę gospodarki rynkowej.
W 1990 roku wprowadzono jako czynnik regu-
lujący gospodarkę stały kurs dolara i tzw. we-
wnętrzną wymienialność złotego. Polska rozwija-
ła szerokie kontakty z rynkiem zachodnioeuropej-
skim. Proces przystosowania gospodarki wyma-
gał rozległych i głębokich zmian. Międzynaro-
dowa wymiana gospodarcza zmuszała do rozbu-
dowy infrastruktury w kraju (np. nowoczesna or-
ganizacja pracy i produkcji, telefonizacja, kompu-
teryzacja, standaryzacja itp.). Kondycja gospodar-
ki polskiej doznała jednak w roku 1990 załama-
nia, ponieważ główny dotychczas odbiorca towa-
rów polskich — Związek Radziecki — stopniowo
stracił swą siłę nabywczą. W następstwie braku
zbytu coraz trudniejsza stała się działalność
przedsiębiorstw. Znalazło to odbicie w sferze so-
cjalnej. Proces przemian związany z przejściem do
gospodarki rynkowej przyniósł nowe zjawiska
natury społecznej i gospodarczej, z którymi społe-
czeństwo dotąd się nie spotykało. Rachunek eko-
nomiczny wymuszał zmianę struktury zatrudnie-
nia i pojawienie się stosunkowo wysokiego bez-
robocia, pogorszenie stopy życiowej świata pracy,
zwłaszcza pracowników przedsiębiorstw i insty-
tucji państwowych. Skomplikowały się warunki
startu młodego pokolenia — wystąpiły zwłaszcza
trudności ze znalezieniem zgodnej z przygotowa-
niem pracy i uzyskaniem samodzielnego miesz-
kania.
W tych skomplikowanych warunkach doko-
nywały się zmiany polityczne. Już po wyborach
czerwcowych zaczęły się organizować nowe par-
tie polityczne, a zanikała aktywność wciąż mają-
cej dużą liczbę członków PZPR. Na XI Zjeździe
PZPR, w styczniu 1990 roku, podjęła uchwałę
o samorozwiązaniu się partii. W sejmie powstał
Klub Lewicy Demokratycznej, grupujący głównie
posłów należących do utworzonej Socjaldemo-
kracji Rzeczypospolitej Polskiej (SdRP). Rozwój
życia politycznego, a także związany z nim rozwój
prasy o różnym obliczu społeczno-politycznym,
wpłynął na kształtowanie postaw społeczeństwa.
Domagano się zwłaszcza nowych wyborów par-
lamentarnych i przełamania ograniczeń ugody
przy „okrągłym stole”.
W polityce zagranicznej udało się nowemu
rządowi „solidarnościowemu” doprowadzić do
pełnego unormowania stosunków polsko-
niemieckich, a także do intensyfikacji stosunków
ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią,
Francją, Włochami i innymi państwami zachod-
nimi. Z Niemcami, które zostały zjednoczone,
podpisany został 14 listopada 1990 roku traktat,
regulujący ostatecznie polską granicę zachodnią
(potwierdzający stan istniejący), co było wstę-
pem do podpisania 17 czerwca 1991 roku układu
o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy.
ZSRR, na którego miejsce w grudnia 1991 roku
powstała Wspólnota Niepodległych Państw,
przyznał, że mord na polskich oficerach (m.in.
w Katyniu) był dziełem radzieckim, dokonanym
(co przyznano później) na rozkaz Biura Politycz-
nego WKP(b).
W nowej sytuacji politycznej zakwestionowa-
no rolę generała Jaruzelskiego jako prezydenta
gwarantującego stabilność uzgodnień „okrągłego
stołu”. Rozpoczęła się kampania na rzecz przed-
terminowych wyborów parlamentarnych i pre-
zydenckich. Jesienią 1990 roku odbyły się bezpo-
średnie wybory prezydenckie. W drugiej turze 9
grudnia 1990 roku prezydentem Rzeczypospolitej
Polskiej został przywódca „Solidarności” Lech
Wałęsa (por. rozdz. XIII).
Rozpoczął się nowy okres w dziejach Polski.
Rozdział XIII
POLSKA U PROGU XXI WIEKU
Polska wkraczała w wiek XX z nadzieją na od-
zyskanie niepodległości, zaś zamyka ten wiek
i wkracza w wiek XXI ponownie suwerenna.
Aspiracje Polaków przygotowujących się do nie-
podległości u progu XX wieku spełniły się w 1918
roku. Niepodległe państwo zostało jednak w 1939
roku ponownie podzielone, a rząd mógł pełnić
swe funkcje jedynie na obczyźnie. Rok 1945
wprawdzie przywrócił Polakom ich państwo po
zwycięstwie antyhitlerowskiej koalicji, lecz było
to państwo o znacznie ograniczonej suwerenności
— jako część tzw. zewnętrznego imperium ra-
dzieckiego — o narzuconym ustroju politycznym
i gospodarczym i o nowym kształcie terytorial-
nym. Odzyskanie w 1989 roku suwerenności, co
m.in. oznaczało możliwość swobodnego kształ-
towania ustroju politycznego i zasad gospo-
darowania, można uznać za główny element bi-
lansu zamknięcia polskiego XX wieku, a zarazem
bilansu otwarcia wieku XXI. Do tego bilansu na-
leży jednak również wspomniany nowy kształt
terytorialny państwa. Niezależnie bowiem od
okoliczności, w jakich do takiego rozwiązania te-
rytorialnego doszło (powiązane ono było, jak
wiemy, ze wspomnianym ograniczeniem suwe-
renności), utracenie przez Polskę jej terytoriów
wschodnich oraz Wileńszczyzny oznaczało ze-
rwanie z ciążącym na polskiej myśli politycznej
od czasu rozbiorów dogmatem odzyskania przed-
rozbiorowych (lub jak najbardziej do nich zbliżo-
nych) granic, a tym samym możliwość uregulo-
wania tych spraw, które stanowiły nieprzezwy-
ciężoną trudność dla międzywojennego państwa.
Do bilansu polskiego XX wieku zaliczyć należy,
jeśli chodzi o pozycje tego bilansu najważniejsze,
jeszcze efekty dwóch sprzecznych procesów.
Pierwszy z nich to uczestnictwo Polski i Polaków
w tych wszystkich przemianach cywilizacyjnych
i kulturowych, które po drugiej wojnie świato-
wej ogarniały prawie cały świat. Był to postęp
techniczny w różnych sferach życia (m.in. telewi-
zja, mechanizacja gospodarstwa domowego,
komputeryzacja, rozwój lecznictwa), zmiany
w strukturze społecznej w następstwie industria-
lizacji i urbanizacji, wzrost roli nauki, wzbogace-
nie form życia kulturalnego i artystycznego. Nau-
ka, kultura, sztuka, znacznie mniej poddane
w Polsce presjom ideologicznym aniżeli w wielu
innych krajach bloku radzieckiego, wniosły po
1945 roku wiele do światowego dorobku. Wiąza-
ły Polskę dość ściśle z tym rytmem, którym po
wojnie żył, podzielony na dwa bloki („zachodni”
i „wschodni”) świat. Jednakże jednocześnie miał
miejsce drugi ze wskazanych procesów, spowo-
dowany wtłoczeniem Polski w nieefektywny
system gospodarczy, w którym rządziły nie pra-
wa ekonomiczne (czyli zasady gospodarki ryn-
kowej), lecz decyzje polityczne, sterowane
w ostatecznym rachunku interesem imperium
radzieckiego. Był to proces stopniowej cywili-
zacyjnej degradacji, który powodował, że na tle
wspomnianego postępu dokonywało się, ze
względu na zwiększanie się różnic w tempie
owego postępu między krajami zachodnimi i kra-
jami bloku radzieckiego, cofanie się, sprawiające,
że wskaźniki mierzące postęp stawały się dla Pol-
ski coraz bardziej niekorzystne, mimo widocznych
wysiłków kolejnych pokoleń Polaków.
Nie jest zbyt trudna odpowiedź na pytanie
o to, jakie nasuwały się wnioski dla wieku XXI
(a właściwie startu w ten wiek) z tego bilansu
zamknięcia. Jeśli jako punkt wyjścia przyjąć te
wartości, którymi mieszkańcy Polski dotąd się
kierowali, to wnioski te były następujące. Po
pierwsze, utrzymać i umacniać odzyskaną suwe-
renność państwową; po drugie, rozwijać czy na-
wet intensyfikować te wszystkie formy aktywno-
ści (naukowej, kulturalnej, artystycznej itd.), które
wiązały Polskę przez cały okres powojenny ze
światem, niezależnie od jej politycznej i gospo-
darczej, mniej czy bardziej wyraźnej, izolacji; po
trzecie, włączyć ponownie Polskę do międzyna-
rodowego podziału pracy i międzynarodowego
rynku, czyli wejść na drogę wielkiej, a zarazem
niemającej historycznych wzorców (nieznane by-
ły bowiem przypadki przechodzenia od socjali-
zmu do kapitalizmu) transformacji gospodarczej.
Transformację tę można by nazwać uczestnic-
twem w przezwyciężaniu skutków rewolucji paź-
dziernikowej 1917 roku bądź odwrotem od historii
sterowanej dyktaturą.
Jeśli wziąć pod uwagę problem suwerenności
Polski, to doświadczenie historyczne jasno wska-
zuje na to, że suwerenność ta zależna jest nie tyl-
ko czy nie tyle od własnych starań, ile od sytuacji
międzynarodowej. Ta ostatnia zaś, po upadku
komunizmu w ZSRR i zniknięciu podziału na dwa
bloki, stała się z dnia na dzień pozbawiona, jasnej
dotąd, dualnej struktury. Znalazła się w stadium
formowania, stwarzając przez to wiele niewia-
domych na przyszłość, a to także, warto dodać,
stanowi swego rodzaju element bilansu zamknię-
cia XX wieku, w tym przypadku nie tylko dla
Polski.
Za główny natomiast element własnych dzia-
łań na rzecz utrzymania i u- mocnienia suweren-
ności uznać trzeba wspomniane ponownie włą-
czenie Polski do międzynarodowego podziału
pracy, czyli ową wielką transformację. Z tego po-
wodu po 1989 roku równocześnie z podjęciem re-
formy gospodarczej rozpoczęto starania, by Pol-
ska stała się członkiem różnych organizacji go-
spodarczych, politycznych, militarnych czy kultu-
ralnych, które świat zachodni ukształtował po
drugiej wojnie światowej.
W wielkiej transformacji gospodarczej brał od
początku udział cały naród i to niezależnie od
stopnia wrośnięcia w dawne struktury i niezależ-
nie od poglądów na sposób przeprowadzania tej
transformacji i jej tempo. Trudno byłoby bowiem
wskazać na jakieś znaczniejsze grupy społeczne,
które chciały po 1989 roku powrotu do dawnych
stosunków, powrotu zresztą niemożliwego po za-
łamaniu się całego systemu komunistycznego
w ZSRR.
Szybko jednak okazało się, że sam fakt wcią-
gnięcia w transformację struktury gospodarczej
kraju wszystkich w praktyce jego mieszkańców
nie świadczył wcale o tym (jak to się okazało
wkrótce po 1989 roku), że zadanie to da się wy-
konać zgodnie i bez kontrowersji. Zaczęła się no-
wa epoka, lecz zarazem epoka z nowymi proble-
mami, procesami rozwojowymi i trudnościami.
U progu polskiego XXI wieku trzy takie procesy
(a zarazem źródła konfliktów i kontrowersji), ma-
jące wszystkie w tle niezbędność przeprowadze-
nia reformy gospodarczej, wysunęły się na czoło.
Te procesy to: 1) rozpad wielkiego ruchu „Soli-
darność”, który był siłą napędową wyłamania się
Polski z systemu radzieckiego (choć oczywiście
wyłamanie to nie byłoby możliwe bez programu
„pierestrojki” i „głasnosti” Michaiła Gorbaczowa
w ZSRR, ten ostatni zaś nie powstałby, gdyby nie
załamała się gospodarka radziecka, niemogąca
udźwignąć ciężaru rywalizacji, także czy przede
wszystkim militarnej ze Stanami Zjednoczonymi);
2) odżycie ideologii politycznej typu endecko-
chadeckiego (to znaczy „narodowej”), odwołują-
cej się nie tylko do haseł narodowej, lecz także
religijnej tożsamości Polaków i propagującej mo-
del Polaka-katolika, z miejsca stawiający Pola-
ków-niekatolików jako obywateli Polski na dru-
gorzędnej pozycji i 3) poszukiwanie przez Kościół
katolicki swego miejsca w nowej, po obaleniu
komunizmu, sytuacji politycznej.
Wśród tych procesów najbardziej, rzecz jasna,
zasadnicze znaczenie miał wspomniany rozpad
„Solidarności”, przyspieszony ambicjami perso-
nalnymi na tle dążenia do udziału we władzy,
a także różnymi frustracjami spowodowanymi
wiarą, że po przejęciu władzy przez „Solidarność”
nastąpi, szczególnie w codziennym położeniu lu-
dzi, jakiś widoczny przełom. Rozpad „Soli-
darności”, można stwierdzić, był już niejako za-
kodowany w samej istocie tego wielkiego ruchu,
konsolidowanego wspólnym celem, to znaczy dą-
żeniem do obalenia istniejącego systemu. Ten
wspólny cel, w zasadzie osiągnięty w 1989 roku,
przestał z natury rzeczy łączyć różne nurty obecne
w „Solidarności”, zaś ich rozdzielenie się, przy-
spieszone tzw. wojną na górze, wywołaną przez
samego Wałęsę (który wszakże nie zgadza się
z taką, dość powszechnie podzielaną, opinią), da-
ło początek nowym ugrupowaniom politycznym.
Najsilniejszym z nich okazała się Unia Demokra-
tyczna, kształtująca się wcześniej, lecz powstała w
1991 roku. Jej zwolennicy, z Tadeuszem Mazo-
wieckim i Bronisławem Geremkiem na czele, re-
prezentowali w „Solidarności” nurt, który Adam
Michnik nazwał liberalno-demokratycznym. Poza
tym wyodrębnił się z ruchu solidarnościowego
nurt narodowo-katolicki (zgrupowany w takich,
niezbyt zresztą licznych, partiach, jak Porozumie-
nie Centrum czy Zjednoczenie Chrześcijańsko-
Narodowe) oraz nurt grupujący elementy rady-
kalne, związane z dawną ideologią robotniczą —
populistyczny i radykalnie antykomunistyczny
(jak „Solidarność '80” czy „Solidarność Walczą-
ca”).
W tym samym czasie pojawiały się ugrupo-
wania polityczne mające za cel odtwarzanie
dawnych partii (jak PPS czy Stronnictwa Naro-
dowego) oraz działała, nawiązująca do nurtu pił-
sudczykowskiego, Konfederacja Polski Niepodle-
głej (KPN). Procesy różnicowania dotykały także
ruch ludowy, w obrębie którego najsilniejszym
pozostało Polskie Stronnictwo Ludowe. Powstało
ono w listopadzie 1989 roku (najpierw jako PSL
„Odrodzenie”) na bazie dawnego Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego. Straciło natomiast zu-
pełnie na znaczeniu dawne (to znaczy z czasów
PRL) Stronnictwo Demokratyczne.
Rozbicie „Solidarności”, którego jednym
z pierwszych przejawów była krytyka rządu Ma-
zowieckiego, kierowana nie ze strony dawnych
polityków związanych z ugrupowaniami PRL-
owskimi, lecz ze strony towarzyszy wspólnej so-
lidarnościowej walki, z całą siłą uwidoczniło się
w toku przeprowadzonych w grudniu 1990 roku
przedterminowych wyborów prezydenckich. Ich
zorganizowanie było efektem domagania się
przez bardziej radykalnych zwolenników obozu
solidarnościowego odejścia od ustaleń „okrągłego
stołu”, które zaczęto krytykować jako rzekomo
zbytnie pójście na ustępstwa na rzecz oddających
władzę „komunistów”.
W wyborach tych doszło do przeciwstawienia
sobie dwóch solidarnościowych kandydatów: cie-
szącego się znaczną, choć od czasu rozpętania
„wojny na górze” malejącą, popularnością Tadeu-
sza Mazowieckiego oraz odwołującego się do
swej solidarnościowej legendy Lecha Wałęsy. Na
tle uwidaczniających się trudności, czyli dużych
kosztów reformy gospodarczej, doszło do tego, że
znaczny sukces wyborczy uzyskał nikomu przed-
tem nieznany kandydat na prezydenta, emigrant
polski z Peru i Kanady — Stanisław Tymiński.
Stanął on do wyborów ze zlepkiem haseł socjali-
stycznych (czy populistycznych), kapitalistycz-
nych i nacjonalistycznych, roztaczając mit sukcesu
prostego człowieka oraz dając możność głosowa-
nia na kogoś spoza solidarnościowego układu.
Ostatecznie Lech Wałęsa, poważnie przez Tymiń-
skiego zagrożony, zwyciężył dopiero w drugiej
turze (9 grudnia 1990 roku) i to tylko dlatego, że
zwolennicy Mazowieckiego (który wypadł z kon-
kurencji po pierwszej turze wyborów) oddali
w dużym stopniu nań swe głosy. Nowym pre-
mierem został Jan Bielecki, a jego rząd zaczął
działać 12 stycznia 1991 roku. Rząd ten konty-
nuował reformę gospodarczą, nadal sterowaną
przez Balcerowicza, a mającą główne oparcie
w postsolidarnościowym nurcie liberalno-
demokratycznym. Racjonalizm tego nurtu spra-
wiał, że w obliczu propagandy liczbowo słab-
szych, lecz głośnych i głoszących hasła populi-
styczne, ugrupowań prawicowych popularność
jego malała.
Jego mniej czy bardziej zdecydowani przeciw-
nicy, wykorzystując fakt rosnącego bezrobocia
i stale od 1989 roku pogarszających się warun-
ków życia przeważającej liczby ludności, wska-
zywali na jakoby niewykorzystane możliwości
szybkiej czy bezbolesnej transformacji, przy czym
— paradoksalnie — do tego rodzaju populistycz-
nej, antyreformatorskiej w gruncie rzeczy argu-
mentacji odwoływały się także ugrupowania
prawicowe. Innym, wspomnijmy w tym miejscu,
paradoksem owego wejścia w mechanizmy trans-
formacji, tym razem związanym z działaniami
zwolenników reform, było potraktowanie (na
wzór tego, co głosiła ekonomia marksistowska)
pracy w sferze niematerialnej (jak oświata, nauka
czy opieka zdrowotna) jako niemającej tej samej
wartości z punktu widzenia tworzenia dochodu
narodowego co praca bezpośrednio zaangażowa-
na w sferze materialnej. Dokonywano więc w la-
tach 1989-1994 stałego ograniczania wydatków na
te cele, co doprowadziło w konsekwencji wspo-
mniane dziedziny do stanu kryzysowego. Spo-
wodowało to m.in. ucieczkę najzdolniejszych,
szczególnie młodszych badaczy ze sfery nauki,
a także opuszczanie przez nich kraju.
Ogólnie rzecz biorąc, trudności przekształceń
gospodarczych, mimo że przekształcenia te zaczę-
ły przynosić w sferze produkcji pewne pozytyw-
ne rezultaty (nieodbijające się jednak w ten sam
sposób na położeniu ludności), komplikowały
działania polityczne i wywoływały różne reakcje.
Poza głoszeniem haseł populistycznych taką re-
akcją nakierowaną na zdobycie poklasku
i w konsekwencji politycznego poparcia było
wysunięcie przez nurty prawicowe hasła tzw. lu-
stracji i dekomunizacji, po przeprowadzeniu któ-
rych miałoby jakoby zostać oczyszczone pole dla
szybkiego już wzrostu gospodarczego. Odwoły-
wano się w tym przypadku do głęboko tkwiącej
w popularnej świadomości tzw. spiskowej kon-
cepcji historii, polegającej na obarczaniu odpo-
wiedzialnością za takie czy inne trudności kon-
kretnych grup ludności czy konkretnych jedno-
stek (na przykład ludzi związanych z PRL-
owskimi strukturami władzy). Przeciwnicy takie-
go „spiskowego” traktowania lustracji czy deko-
munizacji, mającej stworzyć w kraju grupę oby-
wateli drugiej kategorii, pozbawionej różnych
praw, podkreślali, że proces dekomunizacji, czyli
odchodzenia od dawnego systemu, musi być
pojmowany znacznie szerzej, a nie personali-
stycznie (z wyjątkiem gdy chodzi o działania
przestępcze), to znaczy jako przezwyciężanie wy-
kształconych przed 1989 rokiem postaw, nawy-
ków i reakcji. Społeczeństwo na ogół nie pod-
chwyciło dekomunizacyjnych haseł prawicy. Żyło
ono przecież przez ponad 40 lat w warunkach te-
go, co nazywano socjalizmem czy realnym socja-
lizmem, a nie tylko z przykrością czy odrazą ob-
serwowało ów tak czy inaczej nazwany system.
Toczone wśród polityków spory, manipulowanie
społeczeństwem, czynienie wielkiego rozgłosu
wokół spraw dla rozwoju gospodarczego i po-
prawy bytu drugorzędnych (jak na przykład pro-
blem dopuszczalności aborcji) zrażały ludzi do po-
lityki. Zrażały także do Kościoła katolickiego. Jak
stwierdza Wojciech Roszkowski, badacz czasów
najnowszych, „wśród części duchowieństwa po-
jawił się triumfalizm i chęć ingerencji w sprawy
publiczne, poza granicami nakreślonymi w ofi-
cjalnym nauczaniu kościoła”.
Wyznaczone na 27 października 1991 roku no-
we, tym razem już niepoprzedzane jakimikolwiek
ustaleniami, lecz całkowicie „wolne” wybory od-
były się przy bardzo niskiej (48%) frekwencji wy-
borczej oraz przyniosły ogromne rozproszenie
głosów. Na Zachodzie nazwano je wyborami
„polskimi”. Świadczyły one o nieustabilizowanej
scenie politycznej, związanej m.in. z rozbiciem
i słabnięciem obozu solidarnościowego. Sejm
powołał 23 grudnia 1991 roku, po trudnych pró-
bach, gabinet Jana Olszewskiego, polityka
wprawdzie wywodzącego się z obozu solidarno-
ściowego, lecz sterującego w kierunku własnego,
prawicowego, przeciwnego nurtowi liberalno-
demokratycznemu, ugrupowania politycznego.
Gabinet Olszewskiego, w dużym stopniu z po-
wodu wytworzenia psychozy lustracyjno-
dekomunizacyjnej, każącej szukać współpracow-
ników byłych służb bezpieczeństwa szczególnie
wśród polityków, został przez sejm już 4 czerwca
1992 roku odwołany. W grze politycznej zaczęto
się wówczas posługiwać oskarżeniami o wspo-
mnianą współpracę. Nie oszczędzono nawet sa-
mego Wałęsy. To wszystko oddalało dodatkowo
duże kręgi społeczeństwa od nowych układów
politycznych. Z „Solidarnością”, która przeszła, ze
stosunkowo niewielką już liczbą członków, do
działalności związkowej odwołującej się do trud-
nej sytuacji ludzi pracy (w dużym stopniu straj-
kowej i niepopierającej podjętego kierunku re-
form), zrywało wówczas coraz więcej najwybit-
niejszych ongiś jej działaczy z Lechem Wałęsą
i Zbigniewem Bujakiem na czele. Tak zwany etos
„Solidarności” przeszedł do historii, a ta organiza-
cja, która pozostawiła sobie nazwę „Solidarność”,
coraz bardziej podzielona, rozdzierana ambicjami
działaczy, rozpoczęła swe własne, niemające już
z oryginalną „Solidarnością” wiele wspólnego,
dzieje.
Po odwołaniu gabinetu Olszewskiego prezy-
dent Wałęsa zaproponował na premiera Walde-
mara Pawlaka — lidera PSL, czyli partii nienale-
żącej do układu solidarnościowego, sam zaś coraz
bardziej podkreślał swoją ponad- partyjność oraz
dawał do zrozumienia, że dla Polski najlepsze by-
łyby rządy prezydenckie. Przypominały się, jako
odległa analogia historyczna, postulaty Piłsud-
skiego, spełnione dopiero (pod względem for-
malnym) w konstytucji kwietniowej. Wałęsa,
podobnie jak Piłsudski, również zainicjował po-
wstanie związanej z sobą partii (30 listopada 1993
roku), nazywając ją Bezpartyjnym Blokiem
Wspierania Reform (czyli funkcjonującej pod ta-
kim samym skrótem: BBWR).
Nie mogąc stworzyć koalicji dającej mu
w sejmie oparcie, Pawlak zrezygnował z misji
utworzenia rządu. Zdążył jednak usunąć z niego
Antoniego Macierewicza, który — jako minister
spraw wewnętrznych — przygotował pierwszą li-
stę polityków podejrzanych o współpracę ze
służbami specjalnymi PRL. Nowy rząd utworzyła
natomiast 11 lipca 1992 roku Hanna Suchocka
z Unii Demokratycznej. Podstawą jej rządu była
koalicja Unii ze Zjednoczeniem Narodowo-
Chrześcijańskim, co było powiązaniem bez jakiejś
wspólnoty ideowej. Działało jednakże w kierun-
ku dalszego reformowania państwa i gospodarki.
Rząd Suchockiej podejmował także znaczne wy-
siłki na rzecz procesu prywatyzacji, niezbędnego
dla dokonującej się transformacji. Doprowadził
do ugody z tzw. Klubem Paryskim w sprawie
polskiego zadłużenia oraz uczynił krok w tym
kierunku w odniesieniu do Klubu Londyńskiego.
Na tle sporów o budżet, zaatakowany przez zwo-
lenników mniej radykalnej reformy gospodarczej,
a większego zwrócenia uwagi na położenie ludzi
pracy, rząd Suchockiej został postawiony (na
wniosek grupy posłów niewielkiego klubu „Soli-
darności”) 19 maja 1992 roku w obliczu głosowa-
nia nad wotum nieufności. Sejm, przewagą jed-
nego głosu, wniosek ten uchwalił. Prezydent Wa-
łęsa nie przyjął zgłoszonej dymisji rządu i posta-
nowił (29 maja 1992 roku) rozwiązać sejm i senat.
Kolejne wybory odbyły się 19 września 1993
roku i w sumie były dla wielu polityków (którzy
nie dysponowali dostatecznym doświadczeniem,
nie- mając tej szkoły działania, jaką na przykład
mieli politycy wkraczający na scenę polityczną po
odzyskaniu niepodległości w 1918 roku) zasko-
czeniem. Z sejmu, do czego po części przyczyniła
się nowa ordynacja wyborcza, wyeliminowana
została „narodowa” i „dekomunizatorska”, odwo-
łująca się do Kościoła katolickiego, prawica, nie-
wielką liczbę posłów wprowadziły KPN i BBWR,
natomiast zwyciężyły partie niesolidarnościowe:
Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej
(SdRP) z Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem
Millerem na czele, partia wywodząca się z libe-
ralnego nurtu dawnej PZPR (choć nie tylko), oraz
PSL kierowane przez Waldemara Pawlaka. Do
wyborów zwolennicy SdRP, w tym pozasolidar-
nościowe związki zawodowe zgrupowane
w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Za-
wodowych (OPZZ), poszli zjednoczeni w Sojusz
Lewicy Demokratycznej (SLD), tworząc odpo-
wiedni klub w sejmie.
Klęska wyborcza rozproszonych ugrupowań
politycznych, określających się jako prawicowe,
była skutkiem nie tylko braku porozumienia, lecz
w znacznej mierze także tego, że owa prawica
w większości uznała się za rzeczniczkę Kościoła
katolickiego, tracącego swe wpływy (przy istnie-
niu stałego przywiązania Polaków do religii kato-
lickiej), nagłaśniała jego nieakceptowane przez
znaczną część społeczeństwa postulaty (jak postu-
lat penalizacji aborcji, a szczególnie wprowadza-
nie elementów odczytywanych jako dążenie do
państwa wyznaniowego) oraz nie potrafiła wy-
pracować jakiegoś jednolitego, rzeczywiście pra-
wicowego czy konserwatywnego (na wzór za-
chodni), pozbawionego populizmu, programu. Za-
częła natomiast kojarzyć się społeczeństwu z kon-
fliktami i problemami personalnymi.
Wyniki wyborów zadecydowały o powstaniu
koalicji SLD i PSL. Nowy rząd, oparty na tej koa-
licji, z premierem Waldemarem Pawlakiem z PSL
na czele, powołany został przez prezydenta Wa-
łęsę 18 października 1993 roku. W ten sposób
skończyła się w Polsce epoka „Solidarności”. Jej
koniec był także następstwem, a zarazem symp-
tomem ponownego pojawienia się, charaktery-
stycznego dla czasów PRL, podziału na władzę
i społeczeństwo („my” i „oni”). Wynikało to wy-
raźnie z prowadzonych badań opinii społecznej.
Z tą spuścizną lat poprzednich rozpoczął swe
działania nowy rząd. Badania opinii społecznej
nie wskazywały jednak na zmianę wspomniane-
go stosunku społeczeństwa do władzy, tym bar-
dziej że zmierzająca do oczyszczenia życia poli-
tycznego z działań z punktu widzenia etycznego
niejednoznacznych akcja „czyste ręce” ministra
Włodzimierza Cimoszewicza okazała się progra-
mem dość osamotnionym, choć przy jego rozwi-
nięciu mogącym wnieść nowe jakości do polskie-
go życia publicznego.
Nowy rząd oraz sejm odziedziczyły jednocze-
śnie brak konstytucji, będący skutkiem nieszczę-
śliwej dla biegu reformy gospodarczej oraz bu-
dowy demokracji „wojny na górze”. Konstytucji
nie zdołano przed ową „wojną” uchwalić, a to
zrodziło brak precyzyjnych ustaleń co do charak-
teru systemu politycznego w Polsce, a szczególnie
co do podziału kompetencji między parlament,
rząd i prezydenta. Dążenie prezydenta Wałęsy
oraz związanych z nim ludzi do wprowadzenia
w Polsce systemu prezydenckiego, czyli do za-
sadniczego wzmocnienia władzy prezydenckiej,
oraz chęć przygotowania sobie gruntu do reelek-
cji w zbliżających się wyborach prezydenckich
doprowadziły do powstania nowej „wojny na
górze”, tym razem między rządzącą i mającą
większość w sejmie koalicją a prezydentem.
W sumie taki brak stabilizacji politycznej po-
głębiał zaznaczającą się od pierwszej „wojny na
górze” ingerencję polityki w gospodarkę. Sfera
polityczna nie miała do dyspozycji tak kompe-
tentnego reformatora, jakim dla sfery gospodar-
czej okazał się Leszek Balcerowicz, choć szybkie
pozbawienie go kierownictwa sprawami gospo-
darczymi kraju otwarło drogę do faktycznego
hamowania w powodzi haseł politycznych re-
formy gospodarczej. Niemniej balcerowiczowska
reforma zaczęła po paru latach, od 1993 roku,
przynosić coraz bardziej widoczne pozytywne
efekty. Zaczęła rosnąć produkcja i eksport. Przed-
siębiorstwa poprawiały swą sytuację finansową,
a także, choć w stosunkowo niewielkim stopniu,
zaczęło spadać bezrobocie. Wzrost produktu kra-
jowego brutto, według oficjalnych obliczeń, wy-
niósł w 1994 roku 5%, a eksportu aż 20%, przy
czym ów wzrost produkcji był w większym niż
poprzednio stopniu związany z inwestycjami
i wspomnianym wzrostem eksportu.
Ten zauważony z aprobatą przez zagranicę
wzrost gospodarczy nie przyniósł jednak nowym
władzom odpowiedniego komfortu. Towarzyszy-
ło mu bowiem niezadowolenie społeczne na tle
gospodarczym. W dalszym ciągu pogarszało się
położenie znacznej części społeczeństwa, przy ro-
snącej jego polaryzacji. Przynajmniej 15% ludno-
ści musiało żyć poniżej minimum mierzonego
najniższą emeryturą, a przecież jest to minimum
zbyt nisko postawione przez ekspertów Banku
Światowego. Dramatycznie pogorszyła się sy-
tuacja oświaty, szkolnictwa wyższego i służby
zdrowia. Nadal trwało błędne koło, polegające
na sprzeczności między koniecznym kontynuo-
waniem reformy i wzrostu gospodarczego, mogą-
cym dać rzeczywistą poprawę położenia ludności,
a presją pauperyzującego się narodu.
Najbardziej znamiennym wskaźnikiem tej
pauperyzacji, wynikającej z nieprzerwanie owego
błędnego koła, okazały się zmniejszenie się prze-
ciętnej długości życia Polaków oraz spadek przy-
rostu naturalnego. Za miarę zaś dystansu Polski
w stosunku do krajów Zachodu można uznać
wielokrotnie niższe w Polsce płace, tylko w ma-
łym stopniu usprawiedliwione mniejszą indywi-
dualną wydajnością, w głównym zaś niskim po-
ziomem dochodu narodowego. W 1994 roku dzia-
łania na rzecz zmniejszenia inflacji, co mogłoby
poprawić byt ludzi, zostały w znacznym stopniu
przekreślone przez okresowe podwyżki cen no-
śników energii, usług pocztowych, telekomunika-
cyjnych i innych oraz upośledzenie konsumentów
żywności na rzecz rolnictwa poprzez wprowadze-
nie tzw. opłat wyrównawczych. W 1994 roku in-
flacja przewyższyła oczekiwaną o prawie 7%
i sięgnęła około 30%. Nader mały był napływ
kapitału zagranicznego, a inwestycje spadały.
Wzrostu gospodarczego nie ułatwiała polityka
pieniężno-kredytowa. Liczne krytyki wzbudził
uchwalony budżet. Nadal na zreformowanie cze-
kał problem finansowania rozwoju gospodarcze-
go, ubezpieczenia społeczne, system emerytalny,
opieka zdrowotna i inne dziedziny, jak przede
wszystkim sprawy prywatyzacji. Poważną rolę
w dalszym ciągu odgrywał sektor państwowy,
czerpiący znaczne środki z budżetu i niespłacający
w wielu przypadkach swych zobowiązań. Wspo-
mniane zbyt silne wpływy polityki na gospodar-
kę i życie społeczne wyraźnie utrudniały prace
nad tymi reformami. Od 1 stycznia 1995 roku do-
konana została denominacja złotego, lecz wpro-
wadzone banknoty wzbudziły krytykę ze wzglę-
du na swą jakość.
Mimo nominacji Grzegorza Kołodki na mini-
stra finansów (po kryzysie personalnym w tym
ministerstwie) i wicepremiera do spraw gospo-
darczych, a przy tym mimo opracowania przezeń
na ogół pozytywnie ocenianego programu go-
spodarczego pt. Strategia dla Polski, wewnętrzne
sprzeczności w rządzie, do czego dołączała się nie-
chęć premiera do bardziej zdecydowanych posu-
nięć reformatorskich, dawały poczucie słabnięcia
dynamizmu rozwojowego. Rząd miał coraz
mniejsze poparcie prezydenta, oczekującego szyb-
szych zmian, a zarazem nietracącego z oczu swego
głównego celu, jakim było wzmocnienie władzy
prezydenckiej. Także w społeczeństwie spadało
poparcie dla premiera. Różne posunięcia prezy-
denta, wzbudzające liczne wątpliwości co do ich
prawnego uzasadnienia (prezydent mówił o dzia-
łaniach „na pograniczu prawa”), a szczególnie
groźba rozwiązania sejmu, powodowały zaniepo-
kojenie co do losów polskiej, młodej demokracji.
Znalazło to m.in. swój dramatyczny wyraz na
spotkaniu posłów Unii Wolności (tak przemia-
nowała się Unia Demokratyczna, połączona
w kwietniu 1994 roku z Kongresem Liberalno-
Demokratycznym) z prezydentem Wałęsą w paź-
dzierniku 1994 roku.
W styczniu 1995 roku Jerzy Jedlicki stwierdził,
że „licha to by doprawdy była demokracja, gdy-
by takich... konwulsji nie mogła przetrzymać”.
Konflikt między prezydentem a rządzącą koalicją
narastał jednak dalej, tym bardziej że prezydent
ponawiał swe zapowiedzi rozwiązania sejmu.
Pretekstem miało być nieuchwalenie na czas (tj.
zgodnie z konstytucją) budżetu. Budżet został
wprawdzie uchwalony w terminie, lecz nie chciał
tego uznać prezydent, gdyż brakowało na nim je-
go podpisu. Adam Michnik pisał wówczas
w „Gazecie Wyborczej”: „Na Boga Lechu, opa-
miętaj się...”, dodając zarazem, że „rząd Waldema-
ra Pawlaka godzi w istotę demokracji państwa
polskiego. Prezydent Wałęsa zapowiada działa-
nia, które godzą w istotę polskiej demokracji”.
Dokonywało się jednoczenie polityków różnych
ugrupowań wobec niebezpieczeństwa rozwiąza-
nia parlamentu.
Do tego jednak nie doszło, choć w efekcie
działania prezydenta doprowadziły do oczekiwa-
nej dość powszechnie zmiany rządu. Rządząca
koalicja SLD-PSL dokonała wewnętrznych prze-
sunięć. Ustąpił premier Pawlak, a jego miejsce
zajął dotychczasowy marszałek sejmu Józef Olek-
sy, delegowany przez SLD. Uformowany przezeń
rząd, w którego składzie znaleźli się ministrowie
także aprobowani przez prezydenta (i uzgodnieni
z nim), jak minister spraw zagranicznych, obrony
narodowej i spraw wewnętrznych, został 6 marca
1995 roku zaprzysiężony przez prezydenta.
W nowym rządzie wicepremierami zostali:
(ponownie) Grzegorz Kołodko (zarazem minister
finansów), (ponownie) Aleksander Łuczak (zara-
zem przewodniczący Komitetu Badań Nauko-
wych) oraz Roman Jagieliński (zarazem minister
rolnictwa). Ministrem spraw zagranicznych został
Władysław Bartoszewski, ministrem spraw we-
wnętrznych Andrzej Milczanowski, a ministrem
obrony narodowej Zbigniew Okoński.
Rząd Józefa Oleksego stanął wobec trudnego
zadania kontynuacji reformy gospodarczej w wa-
runkach rosnących problemów bytowych znacz-
nej części ludności, obciążonej przede wszystkim
nadmiernymi podatkami oraz skutkami inflacji.
W tym wielkim zadaniu mieściła się konieczność
jak najszybszego reformowania wspomnianych
już dziedzin, czego nie zrobiono w czasie działa-
nia poprzednich rządów (jak ubezpieczenia spo-
łeczne czy służba zdrowia), a także rozwiązania
różnych problemów prywatyzacji Trzeba przy
tym wziąć pod uwagę, że działania te niemal
z miejsca zaczęły odbywać się w cieniu rozpo-
czynającej się kampanii prezydenckiej, zapowia-
dającej dodatkowe nasycanie zarówno spraw
bieżących, jak i prac nad reformą gospodarczą
niesprzyjającą ich rozwiązywaniu polityką.
Choć sytuacja polityczna zaostrzała się m.in. ze
względu na zbliżające się wybory prezydenckie,
w kraju dokonywał się dalszy wzrost gospodar-
czy W 1995 roku wzrost produktu krajowego
brutto wyniósł 7%, w 1997 roku zaś 6%. Był to
bardzo wysoki poziom wzrostu, przy stosunkowo
niskim jednak nadal poziomie produktu brutto
na 1 mieszkańca. W Polsce wynosił on 5,6 tysięcy
dolarów amerykańskich, podczas gdy w Stanach
Zjednoczonych osiągnął poziom 26 tysięcy dola-
rów, w Niemczech 20,7 tysięcy, w Czechach około
10 tysięcy, w Rosji zaś — dodajmy — około 3 ty-
sięcy. Bezrobocie, które w 1996 roku obejmowało
2,6 miliona osób, spadło w pierwszym kwartale
1997 roku do około 2,2 miliona. Tendencję zniż-
kową wykazywała także inflacja.
W lipcu 1996 roku Polska przyjęta została do
grupy 28 najbardziej dynamicznie rozwijających
się państw świata (OECD). W dziedzinie kultury
najbardziej spektakularnym wydarzeniem było
uzyskanie przez poetkę Wisławę Szymborską lite-
rackiej Nagrody Nobla. Mimo dużych trudności
życie kulturalne stawało się coraz bardziej dyna-
miczne, wzrastała produkcja książek. Podniósł się
też poziom polskiego sportu, czego świadectwem
było zdobycie na igrzyskach olimpijskich
w Atlancie (USA) w 1996 roku 17 medali, w tym
6 złotych. Jednak duża część narodu mimo
pewnego wzrostu płac realnych (przynajmniej
około 15%) żyła w strefie ubóstwa.
Wybory prezydenckie, do których stanęło aż 13
kandydatów, przyniosły zwycięstwo Aleksan-
drowi Kwaśniewskiemu, który w drugiej turze
zmierzył się z Lechem Wałęsą. W pierwszej turze
na Aleksandra Kwaśniewskiego głosowało 35,11
%, a na Lecha Wałęsę 33,12% wyborców. Trzeci
w pierwszej turze był Jacek Kuroń, który zebrał
9,22% głosów.
W czasie wyborów cień na polskim życiu poli-
tycznym położyło nieuzasadnione, jak się okaza-
ło (co potwierdziła opublikowana Biała księga),
oskarżenie przez ustępującego Lecha Wałęsę oraz
ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milcza-
nowskiego premiera Józefa Oleksego o działal-
ność szpiegowską na rzecz wywiadu radzieckiego
i rosyjskiego. Najważniejszy dowód w tej spra-
wie (4 strony rosyjskiego rękopisu) został wadli-
wie przetłumaczony. Prokurator Warszawskiego
Okręgu Wojskowego stwierdził, że nie było pod-
stawy do podjęcia śledztwa.
W zaistniałej sytuacji premier Oleksy 24 stycz-
nia 1996 roku zdecydował się podać do dymisji.
Prezydent Kwaśniewski misję utworzenia nowe-
go rządu powierzył Włodzimierzowi Cimoszewi-
czowi z SLD. W dniu 15 lutego 1996 roku uzyskał
on wotum zaufania sejmu. Marszałkiem sejmu
został Józef Zych (PSL). Rządy w dalszym ciągu
znajdowały się w ręku koalicji SLD-PSL.
Jednym z najważniejszych faktów z życia poli-
tycznego Polski po 1996 roku było zintensyfiko-
wanie, trwających od 1990 roku, prac nad nową
konstytucją. W dniu 2 kwietnia 1997 roku Zgro-
madzenie Narodowe (tzn. sejm i senat łącznie)
450 głosami, przy 40 przeciwnych, uchwaliło
konstytucję, którą przyjęto w referendum z 25
maja 1997 roku, jednakże tylko niewielką prze-
wagą głosów (53,75%), mimo że była ona kom-
promisem tak między popierającymi konstytucję
partiami (PSL, UW, UP oraz SdRP wraz z wcho-
dzącymi w skład SLD ugrupowaniami i organiza-
cjami), jak i opozycją pozaparlamentarną i kołami
katolickimi.
Brak szans na spełnienie wszystkich postula-
tów opozycji i Kościoła katolickiego (jak wpro-
wadzenie kategorycznego zakazu aborcji czy nie-
uwzględnienie w inwokacji do konstytucji istnie-
nia ludzi niewierzących, a także dopuszczenia
związków zawodowych do procedury podejmo-
wania decyzji rządowych) sprowokował te koła
do nieprzebierającej w środkach kampanii propa-
gandowej skierowanej przeciw nowej konstytu-
cji.
Znaczne uspokojenie sytuacji w kraju przynio-
sła kolejna wizyta papieża Jana Pawła II
w dniach od 31 maja do 10 czerwca 1997 roku.
Papież nawoływał m.in. do przebaczenia i pojed-
nania między Polakami, a jednocześnie dawał do
zrozumienia, że nie popiera integrystycznego nur-
tu w Kościele katolickim, przypominając
o uchwałach II soboru watykańskiego. Opowie-
dział się również za połączeniem Polski ze struk-
turami europejskimi i NATO.
Starania władz polskich o wejście do tych or-
ganizacji trwały tymczasem z całą intensywno-
ścią. Ważnym rezultatem starań było uzyskanie 9
lipca roku przez Polskę (wraz z Czechami i Wę-
grami) zaproszenia do rozpoczęcia negocjacji
członkowskich z NATO. Można uznać to za jeden
z najbardziej doniosłych faktów naszej historii,
przynajmniej od XVIII wieku, kiedy boiska nie
była w stanie przezwyciężyć osamotnienia. Swe-
go rodzaju przypieczętowaniem tego zaproszenia
była wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych
Billa Clintona w Warszawie 10 lipca 1997 roku.
W swym przemówieniu powiedział on m.in., że
„Polska zajmuje swoje miejsce w społeczność
państw demokracji” i dodał, że „nigdy więcej
o waszym [Polaków] losie nie będą decydować
inni”. Z kolei prezydent Kwaśniewski podkreślił,
że „reformy w Polsce przekroczyły punkt krytycz-
ny. Są nieodwracalne”. Także fakt zaproszenia
Polski do NATO, który łączył niemal wszystkich
obywateli, wpłynął na uspokojenie sytuacji poli-
tycznej w Polsce.
Tymczasem dokonywały się ruchy polityczne
w obozie przeciwników koalicji SLD-PSL niema-
jących reprezentacji w sejmie. Domagano się
zwiększenia roli związków zawodowych w decy-
zjach gospodarczych i innych, popierano
w znacznej części tendencje integrystyczne (kon-
serwatywne) w polskim Kościele katolickim,
szermującym hasłami narodowymi, w części nie-
chętnym ściślejszym związkom z Europą. Obóz
ten nazywać zaczęto, przeciwstawiając go nurtom
popierającym liberalizm gospodarczy, pluralizm
poglądów i tolerancję, niechcącym powrotu rów-
nania Polak-katolik, prawicą i centroprawicą.
Jan Olszewski powołał bardziej skrajny
z punktu widzenia haseł prawicy Ruch Odbu-
dowy Polski (ROP), który zaczął zrazu osiągać
dość znaczne poparcie, licząc na zajęcie decydują-
cego miejsca po prawej stronie sceny politycznej.
Chcąc uniknąć powtórzenia sytuacji z wybo-
rów 1993 roku, przewodniczący „Solidarności”
Marian Krzaklewski zaczął działać w kierunku
zjednoczenia nurtów prawicowych, co mu się
w dużym stopniu udało — powstała organizacja
pod nazwą Akcja Wyborcza „Solidarność” (AWS).
W ten sposób zaczęła pogłębiać się wyraźna
polaryzacja sceny politycznej na zwolenników
SLD i AWS. Jednocześnie stwarzało to szanse
wzmocnienia pozycji UW, wyraźnie poprzednio
słabnącej, obejmującej miejsce w środku sceny
politycznej. Dało to o sobie znać w toku wybo-
rów parlamentarnych 21 września 1997 roku.
Najwięcej głosów (33,8%) uzyskała AWS (201
mandatów), która wyprzedziła SLD (27,13% gło-
sów, co przełożyło się na 164 mandaty). Mimo
zajęcia drugiego miejsca SLD w porównaniu
z poprzednimi wyborami zwiększył swój elekto-
rat o około 1/3, utrwalając w ten sposób swoje
miejsce w życiu politycznym kraju. UW uzyskała
13,37% głosów (60 mandatów), zapewniając sobie
ważne strategicznie miejsce w kształtowaniu ży-
cia politycznego.
Klęskę natomiast poniosło PSL, uzyskując je-
dynie 7,31% głosów oraz 27 mandatów. Podczas
gdy w poprzednim sejmie SLD i PSL dysponowa-
ły 303 mandatami, w sejmie nowo wybranym
miały jedynie 191 mandatów. Nie spełniły się
także oczekiwania ROP, który uzyskał jedynie
5,56% głosów (6 mandatów). Nie weszła nato-
miast do sejmu, nie osiągając 5% głosów, Unia
Pracy, ponosząc konsekwencje wspomnianej po-
laryzacji wokół silnej prawicy, lewicy i centrum.
Dalsze losy powstałego układu politycznego
będą zależały od umiejętności porozumienia się
tych nurtów, które uzyskały mandaty poselskie.

Topolski Jerzy, Historia Polski, Dom Wydawniczy Rebis, Wydawnictwo Po-


znańskie, Poznań 2007

You might also like