W CZASACH STAROŻYTNYCH? 1. Ery, okresy, epoki, kultury. Jak dzieli się dawne dzieje? W bardzo dawnych czasach, które przyciągają uwagę historyka od momentu, gdy na intere- sującym go terytorium pojawił się człowiek, nie było jeszcze ani ziem polskich, ani ziem niemiec- kich czy rosyjskich i jakichkolwiek innych. Nie było bowiem ani Polaków czy Niemców, tzn. na- rodów, ani Polski czy Niemiec, czyli państw. Lu- dzie w większych czy mniejszych gromadach po- jawiali się na różnych terytoriach, wędrowali z jednego miejsca na drugie w poszukiwaniu środków do życia, a środki te uzyskiwali poprzez zbieractwo dziko rosnących roślin, polowanie (początkowo bardzo prymitywne) na różne zwie- rzęta i łowienie ryb. Te pierwsze ludy nazwano dlatego ludami zbieracko-łowieckimi. Kiedy to było? Na ziemie, które wiele tysięcy lat później stały się ziemiami polskimi, pierwsze gromady ludzi przybyły około 200 tysięcy lat temu lub, być mo- że, nieco później, choć zważmy, że owo „nieco” oznaczało wówczas tysiące łat. Niektórzy badacze uważają natomiast, że człowiek na interesujących nas terenach mógł pojawić się nawet wcześniej. Epoka, w której na ziemiach polskich bez wąt- pienia żyli już ludzie, jest nazywana różnie. Geo- logowie i geografowie odtwarzający historię Ziemi wyróżnili na podstawie obserwacji osadza- nia się skał i powstawania ich kolejnych warstw ery, okresy i epoki. Otóż taka geologiczno- geograficzna era, w której obecnie żyjemy, nazy- wa się erą kenozoiczną (od greckich słów ozna- czających „nowe życie”), a rozpoczęła się 60-70 milionów lat temu. Dzieli się ona na dwa okresy, nazwane trzeciorzędem, trwającym prawie całe owe 60-70 milionów lat, oraz czwartorzędem, który rozpoczął się około 1-3 milionów lat temu. To oczywiście bardzo dużo, lecz zarazem widzimy, jak wiele może jeszcze mieć przed sobą nasz czwartorzęd, trwający na razie kilkadziesiąt razy krócej aniżeli trzeciorzęd. W okresie trzeciorzędu żyły już różne zwierzęta, a pod jego koniec poja- wiły się małpy człekokształtne, a być może już pierwotny człowiek. W obecnej postaci, czyli tzw. człowieka rozumnego (Homo sapiens), człowiek pojawił się w czwartorzędzie i to dopiero w ostatnich fazach jego pierwszej epoki, nazwa- nej plejstocenem (co oznacza nagromadzanie się nowości). Druga epoka czwartorzędu, która roz- poczęła się około 10 tysięcy lat temu, nazwana została — w terminologii geologicznej — holoce- nem, czyli epoką „zupełnie nową”. Większość zatem tego, czego uczymy się na lekcjach historii i co o historii czytamy bądź sły- szymy, rozgrywa się w holocenie. Dzieje Polski zaś jako państwa i narodu, które liczą około ty- siąca lat, to — jak widać — jakby owego holocenu dzień bieżący, w porównaniu z milionami, set- kami czy dziesiątkami tysięcy lat jakby chwila. A przecież tyle się w owej „chwili” zdarzyło! Wróćmy jednak do plejstocenu i do pierwszych gromad ludzkich, a także do wymarłych już nie- których zwierząt, takich jak w szczególności ma- muty, nosorożce włochate czy niedźwiedzie ja- skiniowe. Dla człowieka, który znalazłszy się wobec nie- znanych a groźnych sił przyrody, by przetrwać, musiał myśleć i rozwijać wielorakie umiejętności różniące go od świata zwierząt, a które nazywa- my kulturą (jako coś innego aniżeli „natura”), plejstocen miał pewną, bardzo nieprzyjemną ce- chę. Oto następowało wówczas znaczne oziębie- nie, a ściślej mówiąc — przeplatanie się okresów zimnych, lodowcowych, gdy masy twardego śniegu i lodu, grubości nieraz do 1 kilometra, się- gały w skrajnym przypadku aż niemal do Kar- pat, pozostawiając na ziemiach polskich zaledwie wąski (100-200-kilometrowy) pas dla osadnictwa ludzkiego, z okresami międzylodowcowymi, cie- plejszymi niejednokrotnie od naszego dzisiejszego klimatu. Tych falowań klimatycznych ludzie ko- lejnych generacji nie odczuwali, gdyż następujące po sobie fazy zimna i ciepła trwały po kilkadzie- siąt do ponad stu tysięcy lat, jednakże w okre- sach zimnych bytowanie ludzkie było szczególnie trudne. Równocześnie jednak okresy te były dla człowieka swego rodzaju wyzwaniem: musiał myśleć i działać, by przystosować się do tych trudnych warunków (mieszkanie, odzież, zdoby- wanie pożywienia). Przyjmuje się, że gromady ludzkie przybywały na ziemie polskie, opanowane wcześniej przez trwające ponad 200 tysięcy lat zlodowacenie, zwane od nazwy podalpejskiej rzeczki zlodowa- ceniem (epoką lodową) Mindel, w czasie tzw. in- terglacjału, czyli okresu międzylodowcowego — Mindel-Riss, zwanego także interglacjałem holsz- tyńskim (od regionu Holsztyn w Niemczech). Ten okres międzylodowcowy rozpoczął się około 220 tysięcy lat temu (niektórzy początek ten plasują znacznie wcześniej) i trwał do około 180 tysięcy lat temu. Potem jeszcze skuwało Europę bardzo długie nowe zlodowacenie (przerywane krótszy- mi okresami międzylodowcowymi), trwające z różnymi nasileniami prawie do początków ho- locenu. Na ziemiach polskich lodowiec dotarł najdalej do Wielkopolski i północnego Mazow- sza. To przesuwanie lodowca dokonywało się około 20-12 tysięcy lat temu. W toku topnienia lodu i rzeźbienia pod jego ciężarem terenu po- wstawały na tych ziemiach liczne, znane nam dziś, jeziora. Niezależnie od posługiwania się przy nazywa- niu tych czasów, kiedy na ziemie polskie przywę- drowały pierwsze gromady ludzkie, dziejami sa- mej ziemi, kształtowaniem się jej powierzchni, fauny i flory, co jest po prostu kontynuacją po- działu historii naszej planety na epoki geologicz- no-przyrodnicze, sam fakt pojawienia się czło- wieka i wraz z nim kultury wywołał potrzebę wydzielenia jeszcze innych epok czy okresów hi- storycznych. Dotyczą one historii właściwej, czyli historii ludzi, rozgrywającej się zawsze w okre- ślonym otoczeniu przyrodniczym, stanowiącym dla człowieka pewien zbiór warunków, które mu- si brać w swych działaniach pod uwagę. Są one szczególnego rodzaju stalą ludzkiej historii, co nie oznacza, że człowiek jest wobec tej stałej bez- bronny. Im bardziej rozległa i dokładna jest jego wiedza o warunkach naturalnych, w których żyje, tym bardziej — będąc od nich stale uzależniony — potrafi je dla siebie wykorzystać. Oczywiście owo wykorzystywanie wiedzy o naturze może być mniej czy bardziej zgodne z interesem ludzi, ale mogą te warunki posłużyć na przykład do nisz- czenia. To jednak zależy od charakteru ludzkiej kultury, a przede wszystkim tej jej części, która gromadzi normy moralne. 2. Początki historii „ludzkiej”. Starsza epoka kamienia (paleolit) Ogromny, trwający już 1-3 milionów lat, szmat czasu, nazwany czwartorzędem, a w ramach czwartorzędu plejstocenem, jest z punktu widze- nia historii ludzkiej tzw. starszą epoką kamienia, czyli inaczej (z języka greckiego) paleolitem. Na- zwano ją tak dlatego, że główną cechą wyróżnia- jącą człowieka ze świata zwierzęcego było, poza oczywiście świadomością związaną z dyspono- waniem mózgiem o objętości podobnej do dzi- siejszej, czyli około 1500-1650 cm3, wytwarzanie narzędzi i posługiwanie się nimi. Były to na- rzędzia z odłupywanych fragmentów kamienia. Ówcześni ludzie posługiwali się także gładzony- mi rogami i kośćmi zwierząt. Owe zespoły używanych narzędzi oraz broni (jak ostrza oszczepów) były na świecie w gruncie rzeczy dość podobne. W porównaniu z później- szym zróżnicowaniem świat był kulturowo dość jednolity. Badacze wszakże dostrzegają w nim wiele różnic, a także na przykład to, że nie wszystkie nowe formy kamiennych narzędzi (jak tzw. pięściaki służące do nacinania oraz innych czynności, łatwe do trzymania w dłoni, a zakoń- czone mniej czy bardziej spiczasto) upowszechnia- ły się równocześnie czy w ogóle na wszystkich te- rytoriach. W chwili gdy człowiek pojawił się na ziemiach polskich w tzw. holsztyńskim okresie międzylo- dowcowym, ludzkość miała, jak wynika z tego, co stwierdziliśmy, już za sobą setki tysięcy lat trwający proces doskonalenia narzędzi kamien- nych i innych wynalazków (jak przede wszystkim niecenie ognia). Był to zarazem tyleż trwający okres przesuwania się ku Europie człowieka z je- go pierwotnych siedzib w południowej części Afryki, czyli rozszerzania się terenów zamieszka- nych. Po najdawniejszym człowieku z ziem pol- skich pozostały różne wyroby krzemienne: noże, drapaki, różnego rodzaju pięściaki (najstarszy z Kondratówki koło Złotoryi) i inne, wykorzy- stywane w toku zbieracko-myśliwskiego trybu życia ówczesnych ludzi. Większe zespoły pozosta- łości po dawnym człowieku, charakteryzujące się jakimiś cechami, nieraz podobnymi do spotyka- nych na innych terenach Europy, stały się dla ar- cheologów podstawą do wyróżniania tzw. kultur. Do takich kultur na obszarze ziem polskich w okresie późnego paleolitu należały w szcze- gólności kultura jerzmanowicka (od Jerzmanowic w Krakowskiem), szelecka (od jaskini Szeleta na Węgrzech), oryniacka, mająca swój odpowiednik we Francji (od miejscowości Aurignac, czytaj: Oriniak) i być może jeszcze inne. Pierwsze dwie charakteryzowały się krzemiennymi ostrzami w kształcie liści, a poza tym wiele cech kultury jerzmanowickiej związanych było z polowaniami na niedźwiedzie jaskiniowe. Według Jerzego Gąssowskiego, u wejścia do jaskini wbijano uko- śnie dzidy z ostrzami krzemiennymi nacelowa- nymi do jej wnętrza. Wewnątrz jaskini rozpalano ogniska, których dym wypędzał niedźwiedzie, a te natrafiały na najeżone włócznie, wpadając w tego rodzaju zasadzkę. Z odkryć dotyczących kultury oryniackiej szczególnie interesujące jest to, co znaleziono na przedmieściu Puław — w Gó- rze Puławskiej. Żyjąca tam grupa, składająca się z czterech rodzin, wyspecjalizowała się w polo- waniach na mamuty i konie, a żyła w szałasach bądź jurtach. Wiadomo m.in., że ludzie tej kultury wytwarzali ozdoby (naszyjniki) z zębów zwierzę- cych i kości mamuta. Istniały produkujące na zbyt pracownie krzemieniarskie. Kultura oryniacka rozpowszechniła się niemal w całej Europie w ciągu tysiącleci: od 36 do 29 tysiąclecia p.n.e. Około tysiąca lat na ziemiach polskich współistniała ona z tzw. kulturą wschodniograwecką (od miejscowości La Gravet- te we Francji), która przeniknęła poza Karpaty i rozprzestrzeniła się w okresie między 30 a 21 tysiącleciem p.n.e. Do tej kultury należą m.in. ciekawe znaleziska z Krakowa. Odkryto tam mia- nowicie szczątki zespołu około dwumetrowych w średnicy jurt wzmacnianych elementami szkieletu mamuta, które tworzyły obozowisko myśliwych, polujących na mamuty, nosorożce, konie i niedźwiedzie. Ludność kultury oryniackiej umiała obrabiać kości i poroża, a nawet wypalała już figurki z gliny. Z tego czasu pochodzi spoza ziem polskich (z Willendorfu w Austrii) słynna gliniana figurka obieca nazwana paleolityczną Wenus. Potem przez wiele tysięcy lat (między 21 a oko- ło 11 tysiącleciem p.n.e.) warunki do bytowania człowieka były w dużej części niezwykle trudne ze względu na znane nam już oziębienie klimatu. Na ziemie polskie, głównie na południowe tere- ny górskie, bardziej liczne gromady ludzkie za- czynały przybywać dopiero jakieś 12-13 tysięcy lat temu. Związane to było z ekspansją zw. kultu- ry magdaleńskiej (od La Madeleine we Francji), przesuwającej się d wyżyn środkowoeuropej- skich, gdzie jej pierwsze odmiany wystąpiły już w 17 tysiącleciu p.n.e. Znaczne wpływy na zie- miach polskich miała występująca około 10 ty- siąclecia p.n.e. (tzn. około 12 tysięcy lat temu) tzw. kultura hamburska, którą odkryto na stano- wiskach archeologicznych wokół Hamburga. Z uwagi na wspomniany zimny (subarktyczny) jeszcze klimat ludność kultur magdaleńskiej i hamburskiej, a także panującej około tysiąca lat na niemal całych ziemiach polskich tzw. kul- tury świderskiej (od miejscowości Świdry Wielkie koło Warszawy) żyła w środowisku typu tun- drowego tak jak dziś na znacznej części Syberii) oraz zajmowała się polowaniem na renifery, a może również ich chowem. Narzędzi krzemien- nych było coraz więcej i coraz bardziej różnorod- nych, ze względu na to, że stosowano je — jako piłki, wiertła czy rylce — do wyrobu przedmio- tów z kości i rogu, materiału oraz powszechniej wykorzystywanego. Gromady kultur w tamtych czasach były bardzo ruchliwe. Przemierzały rozle- gle wówczas połacie tundrowe, obejmujące m.in. ziemie polskie, docierając do północnej granicy lasów, znajdującej się znacznie bardziej na połu- dnie aniżeli obecnie. Zamieszkiwały krótkotrwałe, złożone z szałasów, obozowiska. Ludność ta nie różniła się wiele od innych ludów ówczesnej Eu- ropy. Nie było jeszcze istotnych różnic cy- wilizacyjnych. Chodziło o przetrwanie. 3. Renifery opuszczają Polskę.Od starszej do młodszej epoki kamienia. Powstanie rolnictwa na ziemiach polskich (rewolucja neolityczna) Stopniowo kończyła się starsza epoka kamie- nia. Wyraźne ocieplenie sprawiło, że na ziemiach polskich zmieniał się krajobraz. Coraz bardziej na północ przesuwającym się lasom iglastym i liścia- stym ustępowała bezleśna, porostowa, trawiasta i krzewiasta tundra. Część ludności kultur mazo- wieckich (świderskiej) przesunęła się na tereny dzisiejszej Litwy, Łotwy, Estonii i Białorusi. Na miejsce reniferów pojawiła się fauna leśna z ta- kimi zwierzętami, jak łosie, jelenie, sarny czy dzi- ki. Plejstocen ustępował miejsca holocenowi. Nie od razu jednak na terenach Niżu Europejskiego starsza epoka kamienia ustąpiła młodszej czy „nowej” epoce kamienia, w której społeczności zbieracko-łowieckie wyparte zostały przez spo- łeczności rolniczo-hodowlane. Prawie 4 tysiące lat trwało adaptowanie się pokoleń pozostałej lud- ności przyzwyczajonej do życia w warunkach tundry do nowego środowiska przyrodniczego. Ten przejściowy okres, który dotyczy również ziem polskich, nazwano mezolitem (środkową epoką kamienia). Trwał on wspomniane około 4 tysiące lat, tzn. od około ósmego do około czwar- tego tysiąclecia p.n.e. Jedną z charakterystycz- nych cech kultur czy kulturowych kompleksów mezolitycznych była konieczność obywania się mniejszymi ilościami surowca krzemiennego, wy- stępującego na Niżu Europejskim dość rzadko w większych skupieniach, co skłaniało do wy- twarzania narzędzi łączonych. Krzemienne były w nich jedynie niewielkie (tzw. mikrolityczne) ostrza, osadzone na częściach drewnianych czy rogowych. Wyjątkiem były wielkie łupy ka- mienne służące jako siekiery. Nowością stało się wytwarzanie narzędzi rybackich, w tym łodzi i sieci. Wówczas to na terenie Europy został udomowiony, poprzednio dziki, lecz towarzyszą- cy ludziom, pies. Nowością był również łuk, słu- żący do polowań na drobniejszą zwierzynę. Mieszkano w domostwach dwojakiego typu. By- ły to domy naziemne lub tylko lekko wkopane w ziemię, sklecone z kości mamutów, oraz zie- mianki (całkowicie wkopane w ziemię) czy pół- ziemianki (wkopane do połowy), skonstruowane z kości dużych zwierząt, drewna i kamieni. Spośród kultur, które wyróżniono na ziemiach polskich w okresie mezolitu, wymienić można przede wszystkim: komornicką (od Komornicy koło Nowego Dworu Mazowieckiego), chojnicko- pieńkowską (od Chojnic na Pomorzu i Pieńków koło Otwocka) oraz janisławicką (od Janisławic koło Skierniewic). Przez prawie tysiąc lat klimat epoki mezolitu był podobny do naszego dzisiejszego, po czym jednak (od około siódmego tysiąclecia p.n.e.) za- czął stawać się cieplejszy i wilgotniejszy, co sprzyjało zarówno tworzeniu się dobrych gleb, jak i rozwojowi roślinności. Było to dobrym wstępem do dalszych etapów rozwoju gospodar- czej działalności ludzi, a mianowicie do uprawy roślin i chowu zwierząt — do rolnictwa. Bardzo słusznie więc przejście od zbieractwa i łowiectwa do rolnictwa, kiedy to zbieractwo i łowiectwo stały się dodatkowymi, choć waż- nymi, domenami zaspokajania potrzeb człowieka, nazwano rewolucją. Zmieniała ona bowiem za- sadniczo sposób bytowania znacznej części ludno- ści. Była to jednak dość dziwna rewolucja. Trwa- ła bowiem — w skali dziejów całej ludzkości — około 7 tysięcy lat. Na ziemiach polskich owo przejście od modelu zbieracko-łowieckiego do modelu rolniczego czy rolniczo-hodowlanego roz- ciągnęło się do około 5000 do około 2000 lat p.n.e., czyli niemal całą młodszą epokę kamienia (neolit), kończącą się około 1800/1700 lat p.n.e., kiedy to nastąpiła epoka brązu. Wykształcenie się rolnictwa trwało zatem na ziemiach polskich oko- ło 3 tysięcy lat. Najwcześniej przechodzenie do rolnictwa za- świadczone jest dla terenów Bliskiego Wschodu. Ludność tzw. kultury natufskiej (od stanowiska archeologicznego Wadi an-Natuf w Palestynie) już od dziewiątego-ósmego tysiąclecia p.n.e. za- częła prowadzić bardziej osiadły tryb życia i w większych grupach: miała psy, chowała ko- zy i owce, a także, jak się przypuszcza, rozpoczęła jakąś prymitywną uprawę (pszenicy czy jęczmie- nia). Wykopaliska w Jerycho (tzw. Jerycho I, czyli najstarsze, pochodzące z dziewiątego tysiąclecia p.n.e.) wskazują na to, że wcześni natufijczycy budowali okrągłe jednoizbowe chaty, a także około tysiąc lat później otoczyli osadę kamien- nym murem obronnym o szerokości 8,2 m i wy- sokości 1,5 m. Neolityczni, prymitywni jeszcze rolnicy mieli do dyspozycji bazę techniczną odziedziczoną z przeszłości. Używali kamiennych narzędzi (m.in. sierpów z drewnianą rękojeścią, siekier, żarn), chodzili w ubraniach ze skór zwierząt, mieszkali, podobnie jak wcześniej, w prymityw- nych chatach. Nie znali jeszcze zwierząt pociągo- wych, ziemię spulchniali kamiennymi motykami. Stopniowo do tego wyposażenia cywilizacyjnego doszła ceramika oraz tkactwo płótna z włókien roślinnych, a więc i narzędzia niezbędne do przę- dzenia i tkania. W związku z tymi nowościami wyróżnia się przedceramiczny i ceramiczny okres młodszej epoki kamienia. Można spytać: dlaczego w ogóle doszło do przejścia od zbieracko-łowieckiego do rolniczo- hodowlanego modelu gospodarowania i życia oraz dlaczego początek tym przemianom dał Bli- ski Wschód? Przede wszystkim stwierdzić trzeba, że złożyło się na to wiele przyczyn, w sumie zaś rewolucja rolnicza była efektem długotrwałych codzien- nych działań ludzi, dążących do zaspokajania swych potrzeb. W tym działaniu dokonywali oni różnych obserwacji i czynili różne próby polep- szenia możliwości tego zaspokajania, tak aby wyjść poza bierne wykorzystywanie darów na- tury. Skłaniała zaś ich do tego rosnąca w warun- kach poprawy klimatu liczba ludności. Klimat stwarzał nowe warunki, a konieczność wyżywie- nia rosnącej ludności była wyzwaniem. Na Bli- skim Wschodzie warunki klimatyczne były w owym czasie optymalne do zainteresowania się człowieka uprawą roślin i chowem zwierząt. Tam, jako trawy, występowała dzika pszenica i dziki jęczmień, a także żyły dzikie kozy i dzikie owce. Procesy rozwoju rolnictwa przebiegały różnie na poszczególnych terenach. Był to zarazem pro- ces przejmowania przez niewykształconego na Bliskim Wschodzie modelu gospodarowania i je- go modyfikowania, adaptowania do konkretnych warunków. Wspomniane 3 tysiące lat tego proce- su na ziemiach polskich były bogate w przemia- ny kulturowe. Archeolodzy wyróżnili wiele form kulturowych, nazwanych od charakterystycznych dla nich cech ceramiki. Jako chronologicznie pierwszą z zespołu kultur na ziemiach polskich, mających już charakter rol- niczy, wymienia się kulturę ceramiki wstęgowej rytej, tak nazwaną od ornamentu wstęgowego zdobiącego wówczas wytwarzane naczynia gli- niane. Ludność tej kultury przesuwała się z połu- dniowej Małopolski aż po Pomorze. Kultura wstęgowa ryta, rozpowszechniona w znacznej części Europy, ulegając zróżnicowaniu, dała początek wielu kulturom, które nazwano młodszymi kulturami naddunajskimi. Te ostatnie bardzo silnie oddziaływały na ziemie polskie. By- ły to: kultura ceramiki wstęgowej kłutej, kultura lendzielska (od miejscowości Lengyel na Wę- grzech), dość potem na ziemiach polskich zróżni- cowana, i kultura nadcisańsko-polgarska. Przy- puszcza się, że bardziej intensywnie uprawiano wówczas raczej warzywa, zboża zaś (pszenicę, jęczmień, mniej żyto i proso) z mniejszą dbało- ścią. Używano sierpów z krzemiennymi ostrzami, znano oczywiście żarna. Chowano głównie bydło (przede wszystkim dla mięsa), świnie, a także owce i kozy. Ziemię uprawiano motykami. Nie- którzy przypuszczają, że sporadycznie pojawiały się radła ciągnione przez woły. O organizacji ówczesnego społeczeństwa wie- my bardzo mało. W każdym razie jakiegoś zróżni- cowania z punktu widzenia bogactwa i biedy jeszcze nie było. Istniał podział pracy, w którym takie prace, jak uprawa poletek położonych bli- sko siedzib (motyką), przędzenie, tkanie, lepienie naczyń (łącznie oczywiście z pracami ściśle do- mowymi i opieką nad dziećmi) należały do ko- biet, karczunek zaś, zajmowanie się zwierzętami domowymi, obróbka narzędzi, zajęcia myśliwskie należały do mężczyzn. Trudno byłoby omówić tu wszystkie kultury i grupy kulturowe odzwierciedlające proces upowszechniania się uprawy roślin i chowu zwierząt. Nie można jednak nie zająć się nieco bliżej kulturą pucharów lejkowatych (tak nazwa- ną od formy glinianych naczyń o baniastym kształcie z szerokim kołnierzem), będącą, jak można przyjąć, kulturą rodzimą, powstałą na te- renie Niżu Europejskiego, wprawdzie na gruncie długotrwałych wpływów idących z południa, lecz już własną. Krąg tej kultury dzielił się na kil- ka głównych i pewną liczbę mniejszych grup te- rytorialnych. Pojawienie się i trwanie kultury pu- charów lejkowatych przypada na około 6 tysięcy lat temu (od około 4000 do około 2500 p.n.e.). W grupach wschodnich tej kultury większą rolę aniżeli w grupach zachodnich odgrywał chów zwierząt, łowiectwo i rybołówstwo. Najbardziej zaawansowane były tereny Polski południowej, gdzie rozwijała się uprawa zbóż oraz prawdopo- dobnie zapoczątkowana została orka sprzężajna (radło ciągnione przez woły). Znane stały się na- wet w ówczesnym świecie wielkie kopalnie krzemienia w Krzemionkach Opatowskich pod Kielcami. Krzemień wydobywano z około tysiąca szybów. Około 3500 lat p.n.e., pod wpływem tendencji idących z terenów na zachód od Odry, zwiększył się chów bydła rogatego i trzody, przy dużym znaczeniu łowiectwa i zbieractwa. Wiązało się to z opanowywaniem przez człowieka terenów zale- sionych. W ten sposób powstała kultura nazwana przez archeologów kulturą amfor kulistych. Po- dobną strukturą gospodarczą charakteryzowała się także — bardziej tkwiąca jeszcze w tradycji mezolitu — kultura ceramiki dołkowo- grzebykowej. Natomiast dużym novum historycznym na ziemiach polskich owych odległych tysiącleci, gdy to na wyprzedzającym inne regiony świata Bliskim Wschodzie rozwijała się cywilizacja Su- meru z jej wspaniałymi budowlami i początkami pisma obrazkowego, a do znacznej potęgi docho- dził starożytny Egipt, było pojawienie się na przełomie trzeciego i drugiego tysiąclecia p.n.e. tzw. kultury ceramiki sznurowej (od śladu na na- czyniach odciskanego dla ozdoby sznura). Opa- nowała ona znaczne połacie Europy, lecz pocho- dzenie przybywającej wówczas na ziemie polskie ludności tej kultury, bardziej pasterskiej, używa- jącej koni oraz — co charakterystyczne — posłu- gującej się kamiennymi toporami kształtu łód- kowatego (dlatego to nieraz lud ceramiki sznu- rowej nazywa się ludem toporów lub czekanów bojowych), nie jest jasne. Nie jest wszakże wy- kluczone, że tworzyli oni pierwszą falę napływu do Europy ludności praindoeuropejskiej, z której potem wywodzić się będą m.in. Germanie, Sło- wianie czy Bałtowie. Wówczas to następowało wyodrębnienie się indoeuropejskich przodków Greków, zaświadczone w kulturze starokreteń- skiej. Sznurowcy, którzy byli stosunkowo nieliczną grupą najeźdźców, dość szybko wtopili się w no- we środowisko, tworząc wraz z dawną ludnością nowe grupy kulturowe. O ile sznurowcy prowa- dzili raczej koczowniczy tryb życia, to w sumie jednak ludy neolityczne na ziemiach polskich tworzyły bardziej stałe osady. Podstawową jed- nostką społeczną była rodzina prosta i rodzina patriarchalna (ród). W kulturze pucharów lejko- watych rody, zajmujące pewną liczbę osad, wraz z sąsiednimi rodami tworzyły jednostki teryto- rialne o obszarze od 50 do 200 km2. Ludy neolityczne rozwinęły pewne wierzenia religijne, odwoływały się do magii, a także miały potrzeby estetyczne, wyrażające się w twórczości artystycznej (figurki ceramiczne, zdobienie na- czyń, kolorystyka). Wierzenia religijne związane były z kultem sił przyrody, zwierząt, a także zmarłych, wierzono bowiem w życie pozagrobowe. Wykształciły się także różne formy więzi społecznych, utrzymują- cych zwartość grup rodowych i terytorialnych. 4. Bliski Wschód nadal przoduje. Epoka brązu na ziemiach polskich W czasie gdy w Europie na dobre jeszcze trwała epoka kamienia, gdy postępowało prze- chodzenie do rolniczego sposobu życia, na Bli- skim Wschodzie, to znaczy na takich terytoriach, jak Palestyna, Syria czy Iran, rozpoczęło się już na przełomie piątego i czwartego tysiąclecia p.n.e. użytkowanie pierwszego z metali, jakim w ogóle zaczął posługiwać się człowiek, mianowicie mie- dzi. Nieco później (to „później” oznaczało setki lat) na drodze różnorakich doświadczeń uzyskano właściwy brąz, czyli stop miedzi i cyny. W czasie gdy na ziemiach polskich i na całym Niżu Euro- pejskim dominowała pasterska kultura ceramiki sznurowej i gdy splatała się ona z kulturami lo- kalnymi, rozwijały się główne kultury obszaru greckiego, takie jak wspomniana już kultura kre- teńska (minojska), cykladzka i helladzka, tworzą- ce razem tzw. kulturę egejską. Były to kultury ko- rzystające z brązu i kultywujące jego znajomość. Na ziemie środkowej i wschodniej Europy naj- silniej oddziaływały wpływy idące z Półwyspu Bałkańskiego i bezpośrednio z Anatolii (dzisiej- szej Turcji). Brąz upowszechniał się coraz bardziej na ziemiach polskich około 1800, a może już oko- ło 1900 lat p.n.e., czyli około 4 tysięcy lat temu, jednakże nie oznaczało to automatycznie jakichś istotniejszych zmian w sposobie gospodarowania i życia. Długo jeszcze posługiwano się narzędzia- mi kamiennymi (zwłaszcza toporkami), lepiono wyroby ceramiczne bez znajomości koła garncar- skiego, podobnie przędzono i tkano, choć dość szybko poznawano metale, szczególnie złoto i miedź. Oczywiście wszystkie zachodzące tu procesy były nierównomierne i długotrwałe, choć zmiany zachodziły znacznie szybciej aniżeli w paleolicie. Ujednolicaniu kulturowemu ówczesnej Europy sprzyjały stałe już kontakty handlowe. Mozaika kulturowa była jednak znaczna i o pełnym wy- równaniu poziomów rozwoju cywilizacyjnego nie mogło być mowy. Już wtedy tereny Polski wschodniej były mniej zaawansowane w po- równaniu ze środkowymi i zachodnimi. Dłużej utrzymywały się tam kultury dawne, takie jak ceramiki sznurowej czy ceramiki dołkowo- grzebykowej. Przodowało wówczas w Europie jej południe. Tereny Grecji i Italii wyprzedzały wówczas inne regiony Europy o około 300 lat. Początek epoki żelaza na terenach starożytnej Grecji i Rzymu przypadał na około 1000 lat p.n.e., zaś na ziemiach polskich około 600 lat p.n.e. Epoka brązu trwała na ziemiach polskich około 1200 - 1300 lat. Spośród wyróżnionych przez ar- cheologów kultur „brązowych”, które miały istotne znaczenie dla naszych ziem w pierwszych fazach epoki brązu, wymienić trzeba przede wszystkim kulturę unietycką (od miejscowości Unetiče na terenie Czech), rozpowszechnioną głównie w Polsce zachodniej, a wywodzącą się z terenów Czech, Moraw i Słowacji, kulturę Chłopice-Vesel (Chłopice w województwie pod- karpackim, Vesel koło Trenczyna na Słowacji), obejmującą tereny wschodnie ziem polskich (o bardziej rozwiniętym chowie zwierząt), i kul- turę mierzanowicką (od Mierzanowic w wo- jewództwie podkarpackim). Na terenach Polski wschodniej i środkowej wytworzyła się, wzbudzająca wiele dyskusji, kul- tura trzciniecka (od Trzcińca pod Puławami), kon- tynuująca tradycje pasterskie wschodnich regio- nów ziem polskich, trwające tam od okresu kultu- ry ceramiki sznurowej. Zachodnie ziemie polskie objęte zostały natomiast przez kulturę, która na- zwana została kulturą przedłużycką, a to dlatego, że w dawniejszej literaturze uznawano ją za po- przedniczkę późniejszej kultury łużyckiej, wyod- rębnionej przez sławnego archeologa Józefa Ko- strzewskiego. Powstała ona w dużym stopniu na podłożu kultury unietyckiej, pod wpływem kręgu kultur tzw. mogiłowych, które pojawiły się wcześniej (około 1600 lat p.n.e.) na znacznych przestrze- niach zachodniej Europy. Kultura przedłużycką, trwająca około 200 lat (od około 1500 do około 1300 lat p.n.e.), traktowana jest przez archeolo- gów jako pierwsza w pełni „brązowa”, tzn. nie zmieszana z pozostałościami kultur kamiennych. Nosiciele tej kultury zajmowali się rolnictwem i chowem zwierząt. Około 1300 lat p.n.e., czyli około 3300 lat te- mu, następowało wyraźne ujednolicenie kultu- rowe Europy. Przejawem tego było najłatwiej dostrzeżone przez archeologów rozpowszechnia- nie się zwyczaju palenia zwłok, a porzucanie sto- sowanego od wielu tysięcy łat pochówku szkiele- towego, z czym musiał wiązać się jakiś przełom w poglądzie na świat, w którym m.in. wystę- powało traktowanie ognia jako siły oczyszczają- cej, wyzwalającej duszę z ciała. Owa przemiana była czymś w rodzaju pochodu, i to szybkiego, jakby nowej religii, związanej z kultem słońca, jego wysłannika na ziemi — pioruna i jego ziem- skiego przedstawiciela — ognia. Na tle tego względnie ujednoliconego kultu- rowo obszaru Europy uwidaczniały się pewne różnice regionalne. Na ziemiach polskich taką re- gionalną kulturą stosującą obrządek ciałopalenia była kultura łużycka. Obejmowała ona obszar od środkowej Łaby po górne dorzecze Bugu oraz od Moraw i Słowacji po Bałtyk, a trwała około ty- siąca lat, tzn. od około 1300 do około 300 lat p.n.e. Była to kultura o bogatym wyposażeniu cywilizacyjnym, rolnicza, lecz z dużym udziałem innych zajęć. Ogromna różnorodność przedmio- tów brązowych, liczne ozdoby (także złote), wła- sne i importowane, świadczyły o dość powszech- nym dobrobycie. Rosła liczba ludności miesz- kającej w coraz liczniejszych osadach, tak otwar- tych, jak i obronnych, czyli grodach. Do takich należał znany gród w Biskupinie, składający się z około 100 domów, w którym mieszkało 100- 1200 osób. Domy (od ponad 30 do ponad 80 m2 powierzchni) miały 2-3 izby, z kamiennym pale- niskiem w największej. Dawniejsza nauka wiązała kulturę łużycką ze Słowianami, którzy już wtedy jakoby przybyli na ziemie polskie. Wprawdzie przesuwali się oni w epoce brązu ze stepów azjatyckich na zachód, lecz nie wiemy na razie nic pewnego o tym, jaki pod względem etnicznym lud (czy ludy) reprezen- tował łużycką cywilizację. Być może, prasłowiań- ski charakter miała jedynie wschodnia odmiana kultury łużyckiej. 5. Postęp cywilizacyjny ziem polskich. Pojawie- nie się żelaza. Rola Celtów. Kontakty z Cesar- stwem Rzymskim Upowszechnienie się znajomości żelaza może być traktowane jako przełom cywilizacyjny na miarę rewolucji neolitycznej. Przecież aż do dziś jednym z filarów nowoczesnej cywilizacji są żela- zo i stal, zastępowana wprawdzie przez wiele in- nych materiałów, lecz dotąd niezastąpiona. Tech- nologię żelaza najwcześniej opanowano w Azji Mniejszej, lecz traktowano ją jako ważną woj- skowo tajemnicę, tak iż dopiero po upadku pań- stwa Hetytów, korzystających w swych podbo- jach z żelaza (tzn. około 1180 lat p.n.e.), znajomość wytopu żelaza z rud powierzchniowych zaczęła się rozpowszechniać, by poprzez Bałkany oraz kontakty z regionem śródziemnomorskim (głów- nie z Etruskami i koloniami greckimi, takimi jak m.in. Marsylia) dotrzeć w ciągu VII - VI wieku p.n.e. na tereny naddunajskie, a następnie i na ziemie polskie jeszcze w czasie panowania, a wła- ściwie upadania kultury łużyckiej. W pełni w epokę żelaza wkroczyły nasze ziemie dopiero około 250 lat p.n.e., czyli około 2200 lat temu. Epoka ta trwała aż do drugiej połowy V wieku n.e., czyli do czasu, gdy pod naporem ludów bar- barzyńskich (tzn. obcych) upadło Cesarstwo Rzymskie (476). Wschodnia część tego cesarstwa (Bizancjum), przypomnijmy, trwała jeszcze tysiąc lat, dopóki jej stolicy Konstantynopola nie zdo- byli Turcy (1453). Na ziemiach polskich rozwinięta epoka żelaza pokrywa się z okresem przedrzymskim, na tere- nach zachodniej Europy zwanym lateńskim (od miejscowości La Tene w Szwajcarii), oraz z okre- sem wpływów rzymskich (od I wieku n.e.), kiedy to ziemie polskie pozostawały w kontaktach, głównie handlowych, z bliżej leżącymi prowin- cjami Cesarstwa Rzymskiego. Jak poprzednio — zmieniały się różne ludy i kultury. Znana nam kultura łużycka jeszcze w końcowym okresie epoki brązu ulegała prze- kształceniom. Polegały one przede wszystkim na upowszechniania się tych form kulturowych, któ- re wykształciły się na Pomorzu. Była to tzw. kul- tura wejherowsko-krotoszyńska (zwana także pomorską). Jedną z jej charakterystycznych cech były groby skrzynkowe budowane z płyt ka- miennych, w których chowano urny z popiołem spalonego ciała. Urny te, zwane twarzowymi, opatrzone były na swej szyjce wyobrażeniem twarzy. Były to urny podobne do etruskich, co oznacza nierozwiązaną jeszcze przez archeologów zagadkę. Czy był to samoistny wynalazek kultury wejherowsko-krotoszyńskiej, czy też efekt ze- wnętrznych wpływów? Prawdopodobnie było to zapożyczenie z odległej Italii, lecz jak to się stało? Podobnie rzecz ma się ze znanymi na północy Polski tzw. urnami domkowymi, naśladującymi kształt domku z drzwiami, a także urnami łączą- cymi cechy urn twarzowych i domkowych. Nie ulega w każdym razie wątpliwości, że wpływy z Italii przedostawały się na północ jeszcze przed pojawieniem się Rzymu jako miasta i Rzymu ja- ko państwa. Być może, ważną funkcję łącznika spełniał bursztyn, za który Pomorze mogło uzy- skiwać potrzebne surowce (jak brąz). W czasie gdy na ziemiach Polski północno- zachodniej panowała kultura wejherowsko- krotoszyńska, w Polsce środkowej rozwinęła się kultura tzw. grobów kloszowych, tak nazwana od zwyczaju umieszczania urny z prochami pod klo- szem, czyli większym naczyniem odwróconym dnem do góry. Była ona najprawdopodobniej swoistym przekształceniem regionalnego odłamu kultury łużyckiej. Nie były to wszakże kultury wykorzystujące żelazo, lecz przygotowujące do tegoż procesu grunt. Równolegle na teren Śląska przedostawali się Celtowie, wielki lud, który dał m.in. początek Galom — przodkom Francuzów, Irlandczyków, Walijczyków. Repre- zentowali oni bardziej rozwiniętą, już używającą żelaza, cywilizację, jednak nie potrafili stworzyć państwa i tracili stopniowo kontrolę nad coraz większymi, opanowanymi przez siebie obszarami, by w końcu utrzymać się jedynie na obrzeżach kontynentalnej Europy, m.in. we wspomnianej Irlandii. Pod tym względem różnili się diametral- nie od Rzymian. Upowszechniały się natomiast, odgrywając ro- lę przysłowiowych drożdży, cywilizacyjne wzory celtyckie. Dla ziem polskich oznaczało to szybkie rozpowszechnienie się cywilizacji żelaza od około 150 lat p.n.e. Wzory celtyckie pchnęły naprzód rozwój terenów wcześniejszej, a rozpadającej się kultury łużyckiej. Jej rozkładu nie przezwyciężyły powstałe na jej gruncie, wymienione już kultury lokalne. Owa celtyzacja (zwana przez archeologów la- tenizacją, od wspomnianego już okresu lateńskie- go) wyraziła się na ziemiach polskich powsta- niem dwóch szeroko rozprzestrzenionych kultur: przeworskiej (od cmentarzyska w Gaci koło Przeworska) oraz oksywskiej (od cmentarzyska w Gdyni Oksywiu) o pełnej już cywilizacji żela- za, czyli wykorzystującej żelazo do wytwarzania podstawowych narzędzi. Kultura przeworska po- wstała na gruncie kultury pomorskiej i kultury grobów kloszowych, podobnie zresztą jak kultura oksywska, spokrewniona z przeworską. W okresie wpływów rzymskich (I-V wiek n.e.) baza cywilizacyjna ludności zamieszkującej zie- mie polskie pozostała ta sama jak poprzednio, bo choć Rzym utrzymywał liczne kontakty z zie- miami polskimi, także polityczne (w okresie, w rezultacie nieudanych, walk z Germanami), to jednak udział Celtów w kształtowaniu się oblicza kulturowego ziem polskich był nieporównanie większy niż Rzymu. Zamieszkujące je wówczas ludy zaadaptowały obce zdobycze cywilizacyjne w sposób odpowiadający tradycji i własnym po- trzebom. Nie rozpowszechniło się na przykład na ziemiach polskich budownictwo kamienne, popu- larne bliżej centrów rzymskich. Ludność mieszka- ła głównie w osadach otwartych, w domach ty- pu półziemiankowego lub naziemnego o typowej także dla wieków późniejszych (na wsi aż do XX wieku) konstrukcji. Osad obronnych (grodów) wówczas jeszcze nie było. Pojawiły się ponow- nie, po tysiącletniej przerwie, na przełomie cza- sów starożytnych i wczesnego średniowiecza (mniej więcej od V wieku n.e.). W okresie wpływów rzymskich nadal rozwija- ła się kultura przeworska, lecz w II wieku n.e., przesuwając się na południe i południowy wschód, pozostawiła miejsce dla tzw. kultury wielbarskiej (od cmentarzyska koło Malborka). Z kolei i jej wpływy przesunęły się na połu- dniowy wschód, co wiązało się z pobytem na ziemiach polskich germańskich Gotów i Gepidów. Kultura wielbarska rozwinęła się na gruncie kul- tury oksywskiej, lecz zyskała wiele własnych cech, takich jak inne ozdoby, nie tylko ciałopalny obrządek pogrzebowy, inne formy różnych przedmiotów. Stało się to pod wpływem Gotów, którzy ze Skandynawii przeprawili się przez Bał- tyk. W ten sposób przez pewien czas występowa- ła dwoistość kulturowa ziem polskich (kultura przeworska i wielbarska), przy istnieniu różnych jeszcze kultur lokalnych, takich jak na przykład kultura zachodniobałtycka na terenach północ- nych, gdzie mieszkały takie ludy, jak Galindowie i Jadźwingowie wymieniani przez Ptolomeusza w jego Geografii (II wiek n.e.), czy kultura lubo- szycka (od Luboszyc w województwie lubuskim) na terenie znacznych obszarów Dolnego Śląska. Wszystkie te kultury miały charakter rolniczy. Uprawiano żyto, proso, jęczmień, pszenicę, owies, groch, bób, len, konopie, być może także wykę i tatarkę, i chyba jeszcze inne rośliny. Pewne zwiększenie uprawy żyta można uważać za jedną z istotnych cech rozwoju rolnictwa w okresie przedrzymskim i rzymskim. Rozwinięty był chów bydła rogatego, mniej świń, na niektórych tere- nach hodowano sporo owiec i kóz. Posługiwano się radłem i żelazną radlicą. Obok sierpów uży- wano krótkich kos (półkosków), które należały, podobnie jak na przykład żarna obrotowe, do spuścizny celtyckiej. Obok wytwórczości domowej zaczynało wów- czas powstawać wyspecjalizowane rzemiosło, co dotyczy szczególnie obróbki metali i produkcji ce- ramicznej (już przy użyciu koła garncarskiego). W okresie późnorzymskim pojawili się bednarze wytwarzający drewniane wiadra, rzemieślnicy toczący paciorki bursztynowe, wyrabiający ka- mienie do żarn. Wymiana miała duże znaczenie. Na przykład żelazo z Gór Świętokrzyskich było używane setki kilometrów od ośrodków jego produkcji. Handlowano także niewolnikami. Nie ulega wątpliwości, że używano namiastek pie- niądza (być może były to metale, płótno, futra czy sól) oraz posługiwano się monetami rzym- skimi, masowo napływającymi na ziemie polskie (znaleziono ich dotąd na tych ziemiach około 70 tysięcy). Napływ ten był szczególnie silny w II i początkach III wieku n.e. Monety te w znacz- nej części pozostawały w obiegu i w wiekach na- stępnych. Kontakty z państwem rzymskim, a także z te- renami Bizancjum przerwane zostały przez najaz- dy Hunów, którzy doszli do dużej potęgi za pa- nowania braci Attyli i Biedy (445-453 r.). Są ślady osiedlania się Hunów na ziemiach polskich. W sumie jednak w V wieku, charakteryzującym się wielkimi przesunięciami ludności poszukującej nowych siedzib, wypieranej przez napływające, głównie z Azji, ludy, co było wstępem do trwają- cej przynajmniej około 100 lat wielkiej wędrówki ludów, liczba ludności na ziemiach polskich spa- dła z około 750 tysięcy do około 350-400 tysięcy osób. Po upadku kultur przeworskiej i wielbar- skiej 25-40% tej ludności pozostało w swych sie- dzibach. Otwarte zostały tereny dla nowego osadnictwa. Jaka ludność mieszkała na ziemiach polskich w pierwszej połowie I tysiąclecia? Dopóki nie pojawiły się źródła pisane mówiące o konkret- nych ludach, wszelkie wnioskowanie o tym, o ja- kie ludy chodzi, na podstawie cech poszczegól- nych kultur archeologicznych jest niemożliwe. Różne ludy mogły mieć to samo wyposażenie kulturowe, z drugiej zaś strony ten sam etnicznie lud mógł charakteryzować się zróżnicowanym sposobem życia. Pochodzące od autorów greckich i rzymskich informacje o ludach zamieszkujących tereny poza granicami państwa rzymskiego są niejasne. Możemy na przykład identyfikować z ludem kultury przeworskiej Lugiów, którzy wspomagali Rzym w jego walce z Germanami, lecz nie wiemy, czy można Lugiów identyfikować ze Słowianami czy Germanami. W kulturze wiel- barskiej niewątpliwe były obok słowiańskich elementy gockie. Prawdopodobnie Słowianami byli występujący u kronikarza Jordanesa z VI wieku Wenetowie, zwani przez autorów germań- skich Wenedami. Mieszkali oni na południe od Bałtyku. W okresie wpływów rzymskich ziemie polskie przedstawiały zmieniającą się jeszcze mozaikę ludnościową o stopniowo coraz większym, szcze- gólnie na terenach wschodnich, udziale ludności słowiańskiej (wenedyjskiej). Dopiero od czasów wczesnego średniowiecza, czyli od wieków VI- VII, można mówić o trwałym już zasiedleniu ziem polskich przez ludność słowiańską. Słowia- nie znajdowali się wówczas w okresie wielkiej ekspansji. Doszli oni aż do Łaby, a na południu po Morze Egejskie i na Peloponez, na północy zaś w kierunku dzisiejszej Estonii i górnej Wołgi, wchłaniając tamtejsze ludy bałtyckie i ugrofiń- skie. Był to zatem wielki czas Słowian, tak jak wcześniej taki czas wielkości mieli Etruskowie, Celtowie czy Rzymianie. Bardzo szybko strefy ekspansji Słowian i dynamicznie rozwijających się Germanów, którzy — jak wspomnieliśmy — potrafili obronić się przed rzymskimi najeźdźcami, zaczęły się stykać, to zaś miało wielki wpływ na dalsze losy ziem polskich i powstałego w IX-X wieku państwa polskiego. Rozdział II WCZESNE ŚREDNIOWIECZE NA ZIEMIACH POLSKICH (OD DRUGIEJ POŁOWY V DO PO- ŁOWY X WIEKU). POWSTANIE PAŃSTWA I NARODU POLSKIEGO 1. Słowianie zachodni. Więzi społeczne i ustrój polityczny Prawie pięćset lat, które będą przedmiotem naszej uwagi w tym rozdziale, miało bardzo istotne znaczenie w historii Polski. Przez owe wieki ustabilizowaniu uległo osadnictwo sło- wiańskie na ziemiach polskich oraz powstało państwo polskie, zaś z większego zespołu Sło- wian zachodnich wyodrębnili się pod względem językowym i kulturowym, zróżnicowani jeszcze plemiennie — Polacy. Obok Polaków do Słowian zachodnich należeli Słowianie mieszkający mię- dzy Łabą i Odrą (zwani Słowianami połabskimi lub zachodnimi, tzn. najbardziej wysuniętymi na zachód wśród Słowian zachodnich) oraz Czesi, Morawianie i Słowacy. Poza Słowianami za- chodnimi z całej masy słowiańskiej we wcze- snym średniowieczu wyodrębnili się także Sło- wianie wschodni (plemiona ruskie) oraz połu- dniowi (z terenów bałkańskich). Mówiąc o wędrówkach ludności, o napływie różnych ludów czy o procesie slawizacji ziem pol- skich, trzeba pamiętać, że nie dochodziło nigdy do jakieś kompletnej wymiany zamieszkującej te ziemie ludności. Od czasów neolitu aż do wcze- snego średniowiecza bytowały na terenach pol- skich pokolenia ludów, które na ziemiach tych istniały już parę tysiącleci. Ten trzon ludnościo- wy, którego długotrwałe istnienie poświadczają dane antropologiczne, był trwałym podłożem ludzkim, ulegającym na skutek różnych wpły- wów — także w drodze wewnętrznej ewolucji — przemianom. Przemiany te dały w efekcie struk- turę ludności, z którą ziemie polskie weszły w okres wczesnego średniowiecza. Po okresie wędrówek ludów przez dwa wieki, tzn. jeszcze w VI i VII wieku, gęstość zaludnienia ziem polskich była niska. Wyłączając puszcze i masywy górskie, przestrzeń zagospodarowana nie przekraczała 6% całego obszaru. Jednakże stopniowo rosła liczba osad, ożywiała się gospo- darka niezbędna do wyżywienia rosnącej liczby ludności oraz zwiększała się przestrzeń uprawna, obejmując także ziemie położone wyżej. Formą ustroju społecznego, charakterystyczną w ogóle dla ludów indoeuropejskich, były rody składające się z kilku rodzin. Rody były patriar- chalne, o decydującej roli mężczyzn, choć zarazem kobieta jako matka i opiekunka ogniska domo- wego miała swą utrwaloną przez tradycję pozy- cję. Stopniowo coraz większe znaczenie zdobywać zaczęły więzi oparte nie tyle na pokrewieństwie, co na wspólnym zamieszkiwaniu danego teryto- rium, a to oznaczało rozszerzenie się więzi spo- łecznych. Świadectwem tych przemian było m.in. poja- wienie się osad obronnych, czyli grodów. Gród stanowił ośrodek życia wspólnoty terytorialnej. W razie potrzeby chroniono się w nim, zbierano dla załatwiania różnych spraw ważnych dla wspólnoty, uprawiano kult religijny. Wały gro- dów budowano z drewna w połączeniu z ziemią i kamieniami, a to dawało fortyfikację silną i odporną na działania zaczepne, nierzadkie w okresie rywalizacji plemiennych na tle krzyżu- jących się ekspansji w związku z procesami wy- twarzania się władzy politycznej. Istniały oczy- wiście różne sposoby budowy umocnień grodo- wych, co w sumie świadczyło o dojściu Słowian do dużego kunsztu w tym zakresie. Budowa gro- dów, obejmujących wewnątrz wałów przestrzeń od około 500 do 8 tys. m2, oznaczała nie tylko wzrost organizacji życia plemiennego, lecz rów- nież grupowanie się ludzi zajmujących się róż- nymi zajęciami pozarolniczymi: rzemiosłem, han- dlem, usługami, rzemiosłem żołnierskim czy in- nymi zajęciami związanymi z procesem ewolucji politycznej życia plemiennego w kierunku po- wstawania państw. Ludność skupiała się nie tyl- ko w grodach, lecz również w osadach tworzą- cych się wokół grodów (tzw. podgrodziach, nieraz także, choć słabiej, fortyfikowanych). Powstawa- ły w ten sposób przesłanki do rozwoju osad typu miejskiego. Aż do końca VIII wieku czy nawet później były to tylko zalążki miast. W tym czasie na terenach zachodniej Europy, gdzie istniała dawna tradycja miejska związana z państwem rzymskim, procesy rozwoju miast były znacznie łatwiejsze. Ta różnica startu spowodowała, że ziemie polskie, a także inne tereny słowiańskie, nie zdołały przez wieki nadrobić różnicy w stop- niu swego „umiastowienia” w stosunku do kra- jów leżących od nich na zachód i południowy za- chód. Wspólnoty sąsiedzkie powiązane z grodami miały swego naczelnika (żupana), prawdopodob- nie wybieranego przez całą ludność. Ludność ta jednak coraz bardziej różnicowała się pod wzglę- dem majątkowym. Żupani i ich rodziny należeli do warstwy najwyższej w strukturze społecznej. Dalsze procesy różnicowania przyniosły pojawie- nie się naczelników plemiennych (książąt), orga- nizujących własne oddziały żołnierzy (tzw. dru- żynę) dla realizacji swych celów i ambicji poli- tycznych. Dysponowali oni także, w większym stopniu niż inni, jeńcami pochodzącymi z wy- praw wojennych. Plemiona składały się z kilku do kilkunastu — jak podaje Lech Leciejewicz — związków sąsiedz- kich, a to dawało społeczność liczącą od kilkuset osób do kilku tysięcy. O sprawach plemienia de- cydował wiec, czyli zgromadzenie wszystkich mężczyzn należących do plemienia (poza niewol- nymi jeńcami), lecz na wiecu przewagę miała warstwa najwyższa, będąca zarazem starszyzną plemienną, czyli owi żupani i książęta. Jest oczy- wiste, że wraz z organizacją życia plemiennego kształtował się system obciążeń ludności. Do powinności plemiennych należała bardzo praco- chłonna budowa grodów (wiele tysięcy dni robo- czych dla jednego grodu), tworzenie zasieków z drzew powalonych w lasach, a także służba wojskowa. Wykształcały się zasady podziału łu- pów wojennych, opłat od przyjeżdżających kup- ców, od czynności o charakterze sądowym, sys- tem kar i ściągania takich czy innych danin, a także wspólnego ponoszenia ciężarów narzu- canych przez zwycięskie plemiona czy ludy. Ludność ówczesna mieszkała we wsiach i wspomnianych grodach. Kilka wsi wraz z nale- żącymi do nich gruntami tworzyło tzw. pole. Roz- rastające się pola tworzyły większe jednostki te- rytorialne zwane opolami (w Wielkopolsce) bądź osadami (na innych terenach Polski) — poprzed- nio zwane żupami — a te były z kolei częściami terytoriów plemiennych z ośrodkami w grodach. Najpierw (tzn. w VI-VII wieku), gdy więzi rodo- we były jeszcze dość silne, gospodarowano wspólnie i wspólnie dzielono plony. Oznaczało to, że ród dysponował ziemią, wydzielając co- rocznie poszczególnym rodzinom odpowiednie udziały. Gdy więzi rodowe słabły, funkcję takie- go dysponenta spełniała jakaś wspólna organiza- cja danej osady. Prawdopodobnie w każdej z nich na czoło wysuwały się osoby o dużym autoryte- cie. Stopniowo jednak rola tych wspólnych decyzji malała na rzecz coraz bardziej usamodzielniają- cych się indywidualnych gospodarstw rolnych. Musiało to się wiązać z wykształceniem się poję- cia własności, co także było (jak wykazuje m.in. A. Guriewicz) długotrwałym procesem. Członko- wie wspólnot plemiennych byli ludźmi wolnymi, uzależnionymi jedynie od struktur organizacyj- nych tych wspólnot (tzn. zobowiązani byli do stosowania się do decyzji takich ludzi, jak żupan, książę i ich ludzie dominujący w życiu plemion). Można powiedzieć, że wraz z utrwalaniem się tych struktur, aż do organizacji państwowej włącznie, swobody wolnych członków plemion bywały ograniczane. Kształtujące się państwo niosło jednak ze sobą różnoraki postęp w ich ży- ciu. 2. Gospodarowanie i kultura materialna Na czoło zajęć gospodarczych ówczesnych Słowian zachodnich, którzy na terenach ziem pol- skich stopniowo wyodrębniali się także pod względem językowym, jak Polacy, wysuwały się uprawa roślin (głównie zbóż) i chów zwierząt (głównie bydła rogatego). Znane były dwa pod- stawowe systemy rolnicze: wypaleniskowy (ża- rowy) oraz przemienny, połączony z uprawą gruntu radiem. Uprawa wy- paleniskowa polega- ła na przygotowywaniu pól w lasach poprzez wycięcie tam drzew i spalenie ich na miejscu. Uzyskany w ten sposób popiół pozwalał na uprawę na nim przez parę lat zbóż, po czym trze- ba było w podobny sposób przygotować nowe pole. Uprawa przemienna za pomocą narzędzi or- nych, głównie radeł, być może stopniowo ulep- szanych i zbliżonych swą konstrukcją do pługa, który w odróżnieniu od symetrycznego, ryjącego ziemię radia jest narzędziem asymetrycznym, po- zwalającym za pomocą lemiesza i odkładnicy nie tylko wzruszać ziemię, lecz także ją odwracać, po- prawiając w ten sposób jej strukturę (lepsze spulchnianie, lepsze krążenie wody), wymagała gruntów urodzajnych, nie stosowano jeszcze bo- wiem nawożenia. Po wyjałowieniu użytkowane- go pola pozostawiano je przez jakiś czas odło- giem (jako pastwisko), by po odpowiednim od- poczynku gruntu ponownie rozpocząć jego eks- ploatację. Uprawiano różne gatunki pszenicy, żyto, pro- so, jęczmień, warzywa. Sadzono także drzewa owocowe, w szczególności śliwy i wiśnie. Znano już pozytywny wpływ na plony zmiany wysie- wów na tym samym polu. Zboże żęto sierpami, trawę półkoskami. Warto zwrócić uwagę na to, że terminy takie, jak „pług” (zwykle wywodzony z niemieckiego „Pflug”), żęcie, sierp czy kosa, ma- ją — jak podkreśla L. Leciejewicz — prasłowiań- ską metrykę, co pozostaje w zgodzie z dawnymi tradycjami rolniczymi Słowian. Nie wiemy, jak młócono wówczas zboże. Już wymłócone zboże przechowywano w spichrzach, a także w wyko- panych i odpowiednio zabezpieczonych jamach. Na mąkę przerabiano je w żarnach obrotowych, które często znajdowały się w osobnych pomiesz- czeniach. Jeśli chodzi o chów zwierząt, to przy podkre- ślonym już dużym znaczeniu bydła rogatego największym dostarczycielem mięsa były świnie, tym liczniejsze, im bardziej zwarte było osadnic- two. Bydło dawało mało mleka, było małe, świ- nie również niewielkie. Konie, także niewielkie, używane były do jazdy wierzchem, a znaczenie ich dla tego celu wzrastało. Chowano kury i gęsi, rzadziej kaczki (te bardziej dopiero od X wieku). Uprawiano także łowiectwo dla mięsa, skór i fu- ter oraz z konieczności ochrony pól i siedzib. Ry- by łowiono głównie na wędkę, w sieci raczej do- piero od około IX wieku. Znane natomiast były samołówki z wikliny, będące swego rodzaju za- sadzkami na przepływające ryby, oraz wędzenie ryb. Dość rozpowszechnione było podbieranie miodu dzikim pszczołom. W tym celu zakładano barcie w lasach. Mimo rozwijających się już wcześniej rzemiosł zasadnicze znaczenie w wytwarzaniu potrzebnych przedmiotów miała nadal produkcja domowa. We własnym zakresie wytwarzano przedmioty domowe z drewna i gliny, tkano i szyto odzież oraz obuwie, choć niewykluczone jest dość wcze- sne pojawienie się tych, którzy umieli szyć (stąd słowo: szewc). Musieli istnieć fachowcy, pomaga- jący we wznoszeniu budynków czy w budowie wozów bądź łodzi. W rękach specjalistów nato- miast znajdowało się wytwarzanie broni i narzę- dzi żelaznych, ozdób oraz wyrobów ceramicznych wyższej jakości wytwarzanych przy użyciu koła garncarskiego. Szczególnie duże znaczenie mieli kowale. W garncarstwie fachowym początkowo czynni byli garncarze wędrowni. Pewna część wytworów metalowych i ozdób pochodziła od dawna z importu spoza własnych terytoriów. Ziemie polskie wczesnego średniowiecza pozo- stawały w rozlicznych kontaktach handlowych, mierzonych oczywiście skalą ówczesnych możli- wości, z całą niemal Europą. Zewsząd docierali na nasze tereny kupcy wędrowni, znajdując nabyw- ców głównie wśród starszyzny plemiennej. Do- cierały także na ziemie polskie monety bizantyń- skie. Targi lokalne musiały mieć bardzo starą me- trykę na ziemiach Słowiańszczyzny, czego m.in. świadectwem jest prasłowiański rodowód słowa „targ” czy „targować”. Z terenów ziem polskich można było oferować takie produkty, jak na przykład futra, miód, wosk i bałtycki bursztyn, stale chętnie widziany (tzw. szlak bursztynowy znany już był wcześniej). Mieszkano ówcześnie podobnie jak w wiekach poprzednich. Domy drewniane, niewielkich roz- miarów, przeznaczone były dla jednej rodziny. Na ogół były to budynki naziemne, szczególnie na terenach piaszczystych. Na ziemiach glinia- stych domy w większym stopniu zagłębiano w ziemię. Nie znano kominów. Ogień niecono na paleniskach, zwykle usytuowanych w środku izby. W ten sposób dokonywało się również ogrzewanie chat. Czy domy te miały otwory okienne, nie wiadomo. Być może, że jedynym otworem były drzwi. Przygotowywano różne potrawy, używając ka- szy (jaglanej, jęczmiennej), mąki, warzyw, owo- ców (także dziko rosnących), mleka, śmietany, se- rów, jajek. Jedzono głównie mięso wołowe i wieprzowe (gotowane, pieczone, wędzone), a także dziczyznę. Wypiekano placki zastępujące chleb, który pojawił się później. Rozpowszech- nione było piwo i miód pitny. Wzrastała liczba naczyń i sprzętów domowych. Odzież szyto z płótna lnianego i sukna. Obuwie robiono z drewna i skóry. Kobiety nosiły suknie lniane bądź z wełny, mężczyźni spodnie i wyrzu- caną na wierzch koszulę. 3. Kultura duchowa i artystyczna Tak jak we wszystkich społecznościach rolni- czych, życie duchowe ówczesnych mieszkańców ziem polskich, jak w ogóle Słowian zachodnich tego czasu, pozostawało w ścisłym związku z co- dziennymi doświadczeniami i codziennym kon- taktem z naturą. Do natury tej trzeba było się do- stosować oraz wykorzystać jej właściwości dzięki ich poznaniu. Tak miało być jeszcze przez wiele wieków, zanim nauka nie przeniknęła — jako niezbędny czynnik kulturowego rozwoju człowie- ka coraz liczniej zaludniającego ziemię, a który bez niej nie mógłby przeżyć — do różnych dzie- dzin życia. Wiedza o świecie wypływała z do- świadczenia pokoleń i była przekazywana w toku praktyki. Dotyczy to również specjalistów zajmu- jących się różnymi dziedzinami produkcji czy usług. Stosowano podział roku na cztery pory oraz na mniejsze okresy związane ze zmieniającymi się fazami księżyca, skąd wzięło się słowiańskie utożsamianie księżyca z miesiącem. Poszczególne „miesiące” nazywano zgodnie z charakterystycz- nymi dla nich zajęciami gospodarczymi lub ce- chami zmieniającej się natury. Były one podobne do dzisiejszych (jak na przykład sierpień od żęcia sierpami czy listopad od opadania liści). Wydzie- lano również tygodnie, umiano mierzyć, przy czym jednostki miar wzorowane były na pew- nych wielkościach naturalnych (na przykład czę- ściach ciała ludzkiego, od czego pochodzą różne łokcie, stopy czy liczenie na palcach). Napisano już wiele o wierzeniach dawnych ludów słowiańskich, lecz dotąd obraz ich religii nie jest dla nas jasny. Nie ulega w każdym razie wątpliwości, że niezależnie od stale towarzyszą- cego ludziom myślenia magicznego, wyrażające- go się m.in. w mniej czy bardziej rozbudowanych praktykach magicznych, zanim przyjęto chrześci- jaństwo, społeczeństwo prapolskie rozwinęło różne treści, przejmując być może od innych lu- dów dość zwarty system wierzeń religijnych, zmierzających w kierunku wykształcenia się idei bóstwa naczelnego (Swaroga). Przeważała — ob- ok trudnych do odtworzenia mitów dotyczących podstaw światopoglądu (jak mitu o stworzeniu świata) — jednak polidoksja, czyli wiara w różne siły natury i demony, oraz wykształcający się po- liteizm, czyli wielobóstwo. Jednym z takich bó- stw mógł być wymieniany nieraz Perun — bóg błyskawicy i burzy. Oto co pisał w VI wieku do- radca sławnego Belizariusza, historyk bizantyński Prokop z Cezarei o religii Słowian: „Uważają [...], że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest pa- nem całego świata i składają mu w ofierze woły i wszystkie zwierzęta ofiarne. O przeznaczeniu nic nie wiedzą ani nie przyznają mu żadnej roli w ży- ciu ludzkim, lecz kiedy śmierć zajrzy im w oczy, czy to w chorobie czy na wojnie, ślubują wów- czas, że jeśli jej unikną, złożą bogu natychmiast ofiarę w zamian za ocalone życie, a uniknąwszy składają ją, jak przyobiecali, i są przekonani, że kupili sobie ocalenie za tę właśnie ofiarę. Składa- ją także cześć rzekom, nimfom i innym jakimś du- chom i składają im wszystkim ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby”. Miejscem kultu były wzgórza (jak na przykład Ślęża na Śląsku czy Łysa Góra w Górach Święto- krzyskich), specjalne miejsca w grodach czy wsiach. Dużą rolę w życiu ówczesnych Prapola- ków odgrywały obrzędy związane z kultem zmar- łych, co odzwierciedlało także fragment ich świa- topoglądu. Powszechny był nadal zwyczaj pale- nia zwłok i składania popiołów w urnach gro- madzonych zwykle na małych cmentarzyskach. W VII i VIII wieku zaczęto w niektórych okoli- cach sypać nad spalonymi zwłokami kurhany, czyli wzniesienia ziemne umacniane kamieniami czy drewnem. Być może, iż naczelnikom ple- miennym sypano kurhany bardziej okazałe. Dość rozwinięte były już upodobania este- tyczne ówczesnej ludności. Dbano o wygląd, o czym świadczą ozdoby stroju, choć, jak stwier- dzają badacze, niezbyt jeszcze rozpowszechnione. Tak jak w epokach poprzednich znane było zdob- nictwo przedmiotów użytkowych. W tym zakre- sie znaczne były wpływy wzorów zewnętrznych (awarskich, bizantyńskich, a pod koniec VIII wie- ku także z kręgu monarchii Karola Wielkiego). 4. Wieki IX i X. Powstanie państwa gnieźnień- skiego. Dynastia Piastów i jej legenda. Początki Polski i narodu polskiego W wiekach IX i X, czyli w czasie, gdy na za- chodzie Europy rozpadła się już monarchia Karo- la Wielkiego, dając początek trzem wielkim pań- stwom i narodom europejskim: Francji, Niemiec, Włoch (843), na ziemiach polskich i w sąsiednich krajach nastąpiły bardzo głębokie przeobrażenia, będące ukoronowaniem poprzednio już zaryso- wujących się procesów. Do procesów tych, przy- gotowujących przełom IX i X wieku, zaliczyć przede wszystkim trzeba stopniowy wzrost go- spodarczy i zagęszczenie osadnictwa oraz stop- niowy rozkład tzw. demokracji plemiennej, w której istniała rzeczywista przewaga wiecu w życiu plemienia. Jak już wspominaliśmy, rola zgromadzenia mężczyzn danego plemienia zosta- ła zachwiana wówczas, gdy wyodrębniła się (już przed IX wiekiem) uprzywilejowana, lecz zarazem obciążona różnymi obowiązkami na rzecz ple- mienia grupa starszyzny plemiennej, w tym wo- dzów, a następnie dynastii książęcych. Władcy plemienni zaczęli traktować terytoria plemienne jako swą dynastyczną własność i uznawać, że do ich władzy należy dysponowanie nimi. Nowym zjawiskiem było pojawienie się na te- renie Słowiańszczyzny zachodniej, w tym na zie- miach polskich, pierwszych miast (nie licząc po części legendarnej Calisii, utożsamianej z Kaliszem z początku I tysiąclecia n.e.). Miasto oznaczało zupełnie nowy aspekt cywilizacyjny, zresztą sam termin „cywilizacja” pochodzi od słowa civitas, czyli miasto. Osiedla różniące się od wsi, skupia- jące ludzi zajmujących się handlem oraz rze- mieślników dzielących się na coraz to większą liczbę specjalizacji, były czymś nowym w ówcze- snym krajobrazie. Nad Bałtykiem powstawały osady związane z handlem morskim, wśród któ- rych na czoło wysuwały się Szczecin i Wolin. W głębi kraju do najstarszych ośrodków miejskich należały Kraków i Gniezno, główny ośrodek plemienia Polan, pierwsza stolica tworzącego się państwa polskiego. Gniezno jako gród zostało wzniesione w X wieku na miejscu nazwanym później Wzgórzem Lecha. Stało się ono głównym centrum importu soli kujawskiej, a zarazem rozprowadzania tego ważnego ówcześnie produktu (także dla celów konserwacji żywności) po Wielkopolsce, a to da- wało dodatkowe dochody księciu Polan. Miejsce było dogodne pod względem strategicznym, oto- czone wodami i lasami. Jedyny dostęp do grodu istniał od strony wschodniej. W ciągu stosunko- wo krótkiego czasu gród gnieźnieński urósł do znacznego jak na ówczesne czasy ośrodka wcze- snomiejskiego. Najpierw zbudowano przy grodzie jedno podgrodzie otoczone wałem drewniano- ziemnym. Gród zajmował około 8,5 tys. m2, pod- grodzie było nieco mniejsze. Około połowy IX wieku powstało skupiające rzemieślników nowe podgrodzie, które otoczono walem z trzech stron. Czwartą stronę stanowiła ściana między obu podgrodziami. Poza podgrodziami zaczęła się tworzyć osada otwarta oraz osada targowa na tzw. Wzgórzu Panieńskim (dzisiejszy Rynek), po- łączona z grodem mostem nad jarem i rzeczką. Wszystkie te procesy natury społecznej i go- spodarczej były niezbędnym podłożem, a jedno- cześnie przejawem procesu głęboko zmieniające- go oblicze ówczesnej Europy, mianowicie po- wstawania średniowiecznych państw, a w związ- ku z nimi także i narodów, czyli ponadplemien- nych wspólnot etnicznych. Piszący w X wieku nieznany z imienia mnich niemiecki, autor utwo- ru epickiego pt. Waltbarius, zauważył: „Trzecia część świata, bracia, nazywa się Europą. Pełna rozlicznych ludów, językiem, nazwą, a także oby- czajami różnych, religią i kultem odmiennych”. W owych wiekach Europa nabierała tych kształtów na swej politycznej mapie, jakie — bar- dzo oczywiście z grubsza — charakterystyczne po- zostały aż do współczesnych nam czasów. Doty- czy to także terenów zamieszkanych przez ple- miona słowiańskie. Pierwsze organizacje pań- stwowe zaczęły się pojawiać u Słowian już w VII wieku. Przodowały tu Morawy i Słowacja, gdzie najpierw powstało tzw. państwo Samona, a na- stępnie, jeszcze przed X wiekiem, państwo mo- rawskie (zwane także wielkomorawskim), które potrafiło bronić się przed najazdami Franków, lecz nie zdołało znieść naporu Węgrów rządzone- go przez dynastię Arpadów. W skład państwa morawskiego wchodziła południowa część ziem polskich. W procesie powstawania państw ziemie pol- skie dotrzymywały kroku innym terytoriom sło- wiańskim. Wykształcenie się starszyzny plemien- nej i instytucji władcy (księcia) wraz z progra- mem powiększania swego terytorium wpływało na proces łączenia się, różnymi drogami (poko- jowo i zbrojnie), pokrewnych plemion w tzw. wielkie plemiona. Henryk Łowmiański stwierdza, że wielkie plemię „przedstawiało związek poli- tyczny, a tym samym terytorialny, mający wspólną nazwę, która odzwierciedla świadomość wspólnej przynależności do związku względnie (fikcyjnego) wspólnego pochodzenia”. Wraz z łą- czeniem się małych i wielkich plemion we wspólną ponadplemienną organizację polityczną, czyli wczesne państwo, owa świadomość wspól- nego pochodzenia nie odgrywała już większej ro- li. Ludzi z różnych plemion zaczynała wówczas łączyć przede wszystkim właśnie powstająca or- ganizacja państwowa, język, wierzenia religijne, a stopniowo także wspólna historia. Dopiero wte- dy, gdy ten ostatni czynnik zaczynał liczyć się w świadomości społecznej, czyli wówczas, gdy ro- dziła się wspólna świadomość historyczna, moż- na mówić o początkach wykształcania się świa- domości narodowej. Jej wzbogacanie szło w pa- rze z rozwojem państwa, jak również plemion. O liczbie i rozmieszczeniu małych i wielkich plemion na ziemiach polskich, których geografią interesowano się na zachodzie Europy, informuje w sposób szczegółowy dzieło zwane Geografem Bawarskim. Według tego źródła w Polsce około X wieku było około 50 plemion. Wielkie plemio- na, których terytoria stały się głównymi obsza- rami administracyjnymi powstającego ponad- plemiennego państwa, to: Wiślanie i Lędzianie w Małopolsce, Polanie w Wielkopolsce, Goplanie na Kujawach, Ślężanie na Śląsku (być może, że istniały tam dwa wielkie plemiona), Mazowsza- nie na Mazowszu i Pomorzanie na Pomorzu. W późniejszych źródłach na terenie środkowego Nadodrza wymieniani są Lubuszanie — małe plemię. Inne małe plemiona istniały na ogół w ramach ustroju wielkich plemion. Tak więc na przykład na Śląsku były następujące małe ple- miona: Opolanie, Ślężanie, Bobrzanie, Trzebowia- nie, Dziadoszanie i ewentualnie Głupczyce na Górnym Śląsku. Na Pomorzu było przynajmniej kilkanaście małych plemion, takich jak: chełmiń- skie, gdańskie, łebskie, ujskie, kołobrzeskie, szcze- cińsko-stargardz- kie, pyrzyckie, wolińskie, sło- wińskie i kilka innych na Pomorzu Gdańskim. W Wielkopolsce zamieszkiwały następujące plemio- na: pałuckie, lednic- ko-gnieźnieńskie, poznań- skie, bonikowsko-przemęckie, nadorlańskie i prawdopodobnie gieckie. Obszary zajmowane przez małe plemiona obejmowało od tysiąca do 10 tys. km2, przez wielkie od 10 do 36 tys. km2. W obrębie małego plemienia było od paru do dwu- dziestu opoli. Nasuwa się pytanie, dlaczego państwo polskie powstało wokół wielkopolskiego plemienia Po- lan, w szczególności na terenie małego plemienia lednicko-gnieźnieńskiego? Jeśli wziąć pod uwagę przesłanki gospodarcze czy społeczno-polityczne, to najbardziej predestynowane do tej roli byłyby plemiona małopolskie, poddane wcześniej cywi- lizacyjnym wpływom celtyckim, a więc stojące na wyższym poziomie rozwoju, podobnie zresztą jak tereny Czech i Moraw (państwa wielkomo- rawskiego), a potem państwa czeskiego dynastii Przemyślidów. Tak się jednak nie stało, Polska południowa bowiem była uzależniona politycznie najpierw od państwa wielkomorawskiego, a potem od państwa czeskiego. Wraz z powstaniem polskiej organizacji państwowej tereny te nieuchronnie stać się musiały przedmiotem rywalizacji polsko- czeskiej. Można przyjąć, że kształtujące się rów- nocześnie z państwem Polan państwo Wiślan weszło w skład czeskiego systemu politycznego, przez co nie mogło wziąć aktywnego udziału w procesach tworzenia się państwowości polskiej. Co do ówczesnej przynależności Śląska nie ma ja- sności, choć wiele przemawia za tym, iż wchodził także w skład państwa Przemyślidów czeskich. Można jednak przyjąć, że podobnie jak Małopol- ska, również Śląsk miał już rozwiniętą własną or- ganizację polityczną i w tym charakterze przez kilkadziesiąt lat tkwił w czeskim systemie poli- tycznym. Jeśli chodzi o Pomorze, to było ono nieco za- późnione w procesie tworzenia się ogólnopomor- skiej organizacji politycznej. Dopiero dla XI wie- ku poświadczony jest książę pomorski Zemuzil (według H. Łowmiańskiego Siemosił), założyciel książęcej dynastii pomorskiej o własnych ambi- cjach politycznych. Także ze względu na dzielące je od innych plemion polskich rozległe pasmo puszczy nadno- teckiej Pomorze nie brało udziału w tworzeniu się państwa polskiego pod przewodnictwem wielkopolskich Polan. Było ponadto zaabsorbo- wane sprawami morskimi i kontaktami handlo- wymi przez Bałtyk. Na Pomorze (na przykład do Wolina) docierali Normanowie (wikingowie), bardzo ówcześnie ekspansywny lud północny o dużych zdolnościach organizacyjnych. Pojawia- li się także Fryzyjczycy i Niemcy z Saksonii. Ze względu na peryferyjność położenia Ma- zowszan (sąsiadujących z bałtyckim ludem Pru- sów), Pomorzan i Ślężan ich predyspozycje do odegrania roli ośrodka skupiającego pokrewne ziemie plemienne nie były duże. Goplanie, usy- tuowani podobnie jak Polanie, także ochraniani przez istnienie wielu plemion zachodniosłowiań- skich przed ekspansją frankońską czy saską, ustą- pili pierwszeństwa Polanom. Prawdopodobnie teren Polan był gospodarczo bardziej rozwinięty, a to dawało większe nadwyżki produkcyjne nie- zbędne dla organizacji państwowej. Książę gnieź- nieński zmonopolizował, jak już wskazywaliśmy, dochodowy handel solą, a to dawało mu prze- wagę nad Kruszwicą. Zdobycie dominacji wśród Polan przez małe plemię lednicko-gnieźnieńskie wiązało się z prze- sunięciem centrum politycznego z Lednicy do Gniezna, które — jak wiemy — zostało planowo jako stolica Polan zbudowane, by stopniowo od- grywać coraz większą rolę. Władza książęca wśród Polan przynajmniej od IX wieku była w ręku dynastii Piastów. Wokół jej pochodzenia (niewątpliwie chłopskiego) powstało wiele le- gend i mitów, mających na celu utrwalenie jej władzy i owianie jej początków nimbem boskie- go namaszczenia i wyjątkowości. Podobnie jak to było w odniesieniu do każdej wówczas panującej dynastii, tworzona była tradycja historyczna za- pamiętująca kolejnych panujących. Lista dyna- styczna Piastów zanotowana została przez kroni- karza Galla Anonima w XII wieku. Pierwszym, według zapisanej przez Galla tra- dycji, władcą Polan z dynastii Piastów był Sie- mowit, rzekomo syn legendarnego Piasta. Sie- mowit, żyjący, jak można sądzić, w ostatniej ćwierci IX wieku, objął swym panowaniem całą Wielkopolskę oraz, być może, także terytorium Goplan. Pojawiła się najpewniej już wówczas na- zwa państwa gnieźnieńskiego. Jego następca Le- szek (Lestek), dziad Mieszka I, włączył do pań- stwa gnieźnieńskiego prawdopodobnie Mazow- sze oraz ziemię Lędzian, czyli wschodnią Mało- polskę, zapewne nie bez konfliktu z Czechami. Siemomysł, ojciec Mieszka I, starał się, jak można przypuszczać, wcielić — choć bezskutecznie — Pomorze, a zarazem wiele uwagi poświęcił orga- nizacji wewnętrznej tworzącego się państwa. Książę gnieźnieński ściągał do swych magazynów daniny dla utrzymania dworu i drużyny (zwierzę- ta hodowlane, zboże, miód, skórki zwierzęce, żela- zo i ewentualnie inne produkty). Ponadto z racji swych stałych objazdów kraju książę obciążył ludność obowiązkiem goszczenia go i jego ludzi. Była to tzw. gościtwa. Gerard Labuda sądzi, że z chwilą gdy we wła- daniu Piastów znalazła się cała Wielkopolska, wytworzyła się nazwa Polska na oznaczenie nie tylko Wielkopolski, co mogło nastąpić już u schyłku IX lub na początku X stulecia. Tak jak nazwa Polanie, również nazwa Polska pochodzi od pól uprawnych, podobnie jak nazwa Szampa- nia we Francji (od le champ — pole) czy Kampa- nia we Włoszech (od campo — pole). Gdy wraz z ukształtowaniem się rozwijającego się jeszcze terytorialnie państwa polskiego nazwa Polska za- częła się odnosić do owej całej rozszerzającej się krainy Piastów, wówczas utrwaliła się nazwa Wielkopolska na oznaczenie Polski Starej, czyli Polski Głównej (Polonia Maior po łacinie). Włą- czone później (por. rozdz. III) do Polski ziemie Lędzian i Wiślan uzyskały miano Polski Mniej- szej — Małopolski (Polonia Minor). Wśród Sło- wian wschodnich Polska i Polacy wzięli swe określenie od plemienia Lędzian (osiadłych wo- kół Sandomierza), im terytorialnie bliższego. Po- laków nazywano na Rusi Lachami, na Litwie Lenkas, a na Węgrzech Lengyel (czytaj: Lendzie!). Określenia Lech czy Lechici weszły do polskiej tradycji poprzez przejęcie ich przez kronikarzy. Wspomniane już przez nas Wzgórze Lecha w Gnieźnie ma u swego źródła tę południowo- wschodnią tradycję. Gdy po Siemomyśle władzę w państwie pia- stowskim, około połowy X wieku, obejmował Mieszko I, terminy Polska i państwo gnieźnień- skie były jeszcze używane zamiennie. Rozdział III POLSKA PIASTOWSKA: OD MIESZKA I DO BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO (OKOŁO 950 DO 1138) 1. Państwo Mieszka I do 973 roku Jakkolwiek proces tworzenia .się polskiej pań- stwowości był w taki czy inny sposób zauważany w Europie, to jednak pierwszym władcą, którego imię zostało odnotowane przez współczesnych mu autorów, był dopiero Mieszko I, syn — jak się przyjmuje — Siemomysła Piasta. W tych pierw- szych wzmiankach Mieszko występuje nie jako jeden z władców słowiańskich, naczelników ple- miennych czy książąt, lecz jako rex, czyli ktoś równy królowi. Około roku 965/966 podróżnik arabski Ibrahim ibn Jakub, zbierający informacje o Słowianach w otoczeniu cesarza Ottona I z ro- du Liudolfingów (która to dynastia rządziła w Niemczech w latach 919 - 1024), napisał o państwie Mieszka tego czasu, co następuje: „A co się tyczy kraju Mieszka, to [jest] on najroz- leglejszy z ich [tj. słowiańskich] krajów. Jest w nim wiele żywności, mięsa, miodu i ryb. Pobie- rane przez niego [tj. Mieszka] podatki... idą na żołd dla żołnierzy... Ma on trzy tysiące żołnierzy mających zbroję [pancernych] podzielonych na oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć secin innych wojowników. Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego potrzebują”. Dodał jeszcze Ibrahim ibn Jakub to, że Mieszko opiekuje się także rodzinami swych drużynników. Zau- ważmy, że tak znacznej liczby żołnierzy Mieszko nie byłby w stanie utrzymać. Opiekował się w sposób taki, jak to zanotował Ibrahim ibn Ja- kub, być może paru setkami. Reszta wojowników w czasie pokoju żyła z własnego niewielkiego gospodarstwa, pracy własnych rąk, może też przy pomocy paru jeńców wojennych. Wcześniejsza wzmianka kronikarska, a jest to zarazem pierwsza w ogóle znana nam konkretna data historyczna z historii Polski, o Mieszku po- chodzi z 963 roku i zanotowana została w związ- ku z prowadzonymi przez Mieszka walkami na zachodzie, poza granicami odziedziczonego prze- zeń terytorium piastowskiego. Rejestrowała ona jeden z etapów realizacji programu politycznego Mieszka I. Program ten był kontynuacją i rozszerzeniem działań jego przodków: chodziło mianowicie o poddanie władzy Polan i Piastów jak najwięk- szej liczby pokrewnych etnicznie, kulturowo i ję- zykowo terytoriów plemiennych jeszcze niezjed- noczonych z ośrodkiem gnieźnieńskim. Chodziło o nęcące bogatymi portami, szczególnie rozwija- jącym się Wolinem, Pomorze, chodziło o ziemię plemienia Lubuszan, o Śląsk i oczywiście o ziemię Wiślan z wielkim grodem Krakowem. Myślał po- za tym Mieszko o terytoriach zajmowanych przez jego słowiańskich sąsiadów na zachód od Lubu- szan i Pomorzan, czyli o plemionach zachodnio- słowiańskich nazywanych łącznie Wieletami. Program ten został przez Mieszka w zasadniczym kształcie zrealizowany. Nie był jedynie w stanie rozszerzyć swego panowania na ziemie Wiele- tów. Trudności w rozszerzaniu swego państwa oraz upadek idei poddania sobie choćby części Sło- wian zachodnich były spowodowane krzyżowa- niem się ekspansji Mieszkowej ze zdobywczymi planami państwa niemieckiego, znacznie bardziej zaawansowanego organizacyjnie i pod względem cywilizacyjnym, oraz z interesami państwa cze- skiego, które miało do Polski (i wzajemnie) sto- sunek dwojaki — mieszczący się między szuka- niem przez obie rozwijające ekspansję strony przymierza (głównie przeciw polityce niemiec- kiej) a przejawami wrogości. Na wschodzie swe- go państwa Mieszko I musiał się bronić przed zdobywczymi zapędami kształtującego swe tery- torium państwa ruskiego. Był to, warto przypomnieć, okres wielkich władców europejskich. We Francji panował Hu- go Kapet (około 987-996), założyciel dynastii Ka- petyngów. W utworzonym przez najeźdźców normańskich u ujścia Sekwany księstwie Nor- mandii panował wybitny władca Ryszard I bez Trwogi (942-996), którego jeden z następców, Wilhelm Zdobywca, opanował w 1066 roku, po bitwie pod Hastings, Anglię, przenosząc tam normandzki system władzy i organizacji społe- czeństwa. Na Rusi rządził Włodzimierz, książę ki- jowski, również nazywany Wielkim (około 980- 1015), w Czechach Bolesław II czeski (971/972- 999), w Niemczech natomiast panowali wspo- mniani Liudolfingowie: Otton I (936-973), Otton II (973-983) i Otton III (983-1002), za którego w okresie małoletności rządy sprawowała mat- ka, księżniczka bizantyńska Teofano. Państwo niemieckie miało formę Rzeszy, czyli związku księstw i tzw. margrabstw. Margrabio- wie byli zastępcami królów niemieckich na tere- nach przygranicznych, szczególnie wschodnich, i to oni realizowali ideę rozszerzania państwa na terytoria między Łabą i Odrą zajęte przez Sło- wian zachodnich. Czynnikiem, który umocnił po- zycję międzynarodową państwa niemieckiego, był fakt koronowania się Ottona I w 962 roku na cesarza rzymskiego. Podobnie wcześniej do idei sławnego Rzymu nawiązał Karol Wielki. Była to, jak widać, tradycja ważna i dająca ogromne ko- rzyści polityczne dzięki autorytetowi, jaki niosła. Królowie niemieccy starali się zatem koronować także na cesarzy rzymskich. W późniejszym czasie powstała nazwa Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego oraz równocześnie nazwa Rzesza Niemiecka. W stosunku do Rzeszy państwo Mieszka, jak- kolwiek zdobywające rosnący autorytet w Euro- pie, było słabe. Stało niżej pod względem gospo- darczym i techniki wojskowej oraz miało około pięć razy mniej ludności (około 700 tysięcy w stosunku do około 3,5 miliona ludności Nie- miec). Jedynie temu, że Liudolfingowie intereso- wali się wówczas przede wszystkim umacnianiem władzy nad Morzem Śródziemnym i na ogół przebywali we Włoszech oraz temu, że mieli wie- le kłopotów z niechcącymi się poddać ich władzy Słowianami zachodnimi (Obodrytami, Wieletami, Łużyczanami i innymi), zawdzięczać można to, iż państwo Mieszka nie stało się celem bardziej zdecydowanej polityki cesarskiej skierowanej przeciw jego ekspansji, oraz to, że Mieszkowi, zręcznie wykorzystującemu wewnętrzne sprzecz- ności wśród rządzących w Niemczech oraz ich wspomniane kłopoty ze Słowianami zachodnimi, udało się przesuwać granice państwa w kierunku zachodnim. Trzeba wziąć również pod uwagę trudną dostępność Polski od zachodu oraz to, że ciężar walki z Mieszkiem mógł spoczywać jedy- nie na sąsiedniej Marchii Wschodniej. Jeszcze przed 963 rokiem Mieszko I zajął gród Lubusz i terytorium Lubuszan oraz — realizując zachodni i północny kierunek swej ekspansji — znalazł się w konflikcie z broniącymi samodziel- ności swego miasta Wolinianami oraz wspoma- gającymi ich Wieletami, których zresztą — jak wspomnieliśmy — chciał podporządkować. Dla ułatwienia walk o Pomorze zbudował — na miej- scu małego gródka — potężny gród w Santoku przy ujściu Noteci do Warty. Współczesny Mieszkowi kronikarz Widukind z Korbei w swych Dziejach saskich podał, że w 964 roku Mieszko poniósł klęskę zadaną przez wielmożę saskiego, a zarazem znanego wówczas awantur- nika Wichmana, wspomaganego przez pogan (prawdopodobnie Wolinian i Wieletów). Z kolei inny kronikarz niemiecki, Thietmar, piszący około pół wieku później, zadanie owej klęski przypisuje samemu margrabiemu Geronowi, zarządzającemu w imieniu króla niemieckiego (i cesarza) Marchią Wschodnią, położoną na terenie zamieszkiwa- nym przez Słowian zachodnich. Geron w podpo- rządkowywaniu sobie plemion zachodniosło- wiańskich nie przebierał w środkach. Otruł na przykład 30 serbskich i łużyckich naczelników, uprzednio zaprosiwszy ich na ucztę. Na temat tego, co działo się w latach 963 - 966 na styku: Mieszko I, Niemcy i Wieleci, toczy się spór wśród historyków. Z najwybitniejszych Ge- rard Labuda przyjmuje, że Mieszko walczył wów- czas z Wieletami, zaś Henryk Łowmiański, że by- ła to pierwsza polsko-niemiecka konfrontacja, sprowokowana przez prącego ku Wolinowi pol- skiego władcę, w efekcie której zwycięskiemu Geronowi udało się skłonić Mieszka I, władcę potężniejszego aniżeli liczni naczelnicy plemion, do porozumienia z cesarzem (964). Mieszko, uzna- jąc porozumienie z cesarzem za ważne, zobowią- zał się do płacenia trybutu z terytorium (patrząc od zachodu) „aż do rzeki Warty”, czyli z ziem nie- co rozleglej szych aniżeli ziemia lubuska, stając się zarazem cesarskim sojusznikiem, co poświadczało określenie Mieszka jako „przyjaciela cesarza” (amicus imperatoris). Wydaje się, że pogląd Łowmiańskiego ma za sobą więcej argumentów i dlatego go przyjmujemy, wskazując wszakże na jego dyskusyjność. Mieszko I nie rezygnował wszakże z celu, ja- kim był Wolin, a to doprowadziło do dalszych walk. Jej jednym z epizodów była wyprawa Ho- dona, jednego z następców Gerona (zmarłego w 965 roku), przeciw Mieszkowi, działającemu — z pomocą księcia czeskiego Bolesława — na Po- morzu oraz bitwa pod Cedynią w 972 roku, w cza- sie której zginął brat Mieszka, Czcibor. Prawdo- podobnie Hodon szedł na pomoc Wolinowi, o który rywalizowali obok cesarza także wikin- gowie duńscy. W takiej sytuacji cesarz wolał po- zostawić Wolin niezależnym. Mieszko swego do- konał i Wolin zdobył, lecz musiał przybyć na zwołany przez cesarza (Ottona II) dla rozstrzy- gnięcia sprawy Wolina zjazd w Kwedlinburgu na Wielkanoc 973 roku. Władza polski wprawdzie Wolin utrzymał, lecz jako gwarancję porozumie- nia musiał pozostawić syna Bolesława (później- szego Bolesława Chrobrego) jako zakładnika na cesarskim dworze. Stosunki Mieszka I z cesar- stwem uległy, rzecz jasna, oziębieniu. Wpływ na to miały także ówczesne spory między dwiema liniami Liudolfingów. Spory te starał się wyko- rzystać Mieszko. Widocznie Bolesław został mu już zwrócony, bo w zmowie z Henrykiem Kłótni- kiem bawarskim i Bolesławem czeskim przystąpił od działań przeciw cesarzowi. Musiał być Miesz- ko dobrym politykiem, skoro potrafił utrzymać przyjazne stosunki z wikingami. Córkę swą imie- niem Sygryda, występującą także jako Święto- sława i Storrada, wydał za króla szwedzkiego Eryka Zwycięskiego (około 983 roku). Wkrótce ta sama Sygryda wyszła za Swena Widłobrodego, króla duńskiego. 2. Przyjęcie chrześcijaństwa. Dalszy etap budowy państwa (973-992) Wprowadzenie do Polski wiary chrześcijań- skiej w 966 roku wiąże się bezpośrednio z uregu- lowaniem w 964 roku stosunków politycznych z cesarstwem. Niektórzy historycy przyjmują, że w układzie z 964 roku musiała istnieć klauzula, zobowiązująca Mieszka do uczynienia Polski państwem chrześcijańskim. Nie istniała nato- miast jakaś wewnętrzna potrzeba zmiany syste- mu religijnego. Chrześcijaństwo zbliżało się do Polski jako nieunikniony wówczas warunek tego, co można by nazwać normalizacją polityczną państwa. Pogańskie państwo w dobie ówczesnej narażone było na przymusową i zwykle krwawą chrystianizację, czego przykłady musiały być do- brze osadzone w zbiorowej pamięci społeczeństw wyznających tradycyjne religie. Chrześcijaństwo oferowało nową wizję świata, pozwalało czło- wiekowi odczuwać opiekę Kościoła na ziemi i Boga w niebie, wskazywało, że za dobre uczynki czeka nagroda w istniejącym życiu poza- grobowym. Było ideologią idącą w parze z po- stępem cywilizacyjnym, a tam, gdzie powstawały państwa, chrześcijaństwo, promieniując z Rzymu, przyjmowane było jako dodatkowy element łą- czący ludzi. Mieszko I zdawał sobie zapewne sprawę z te- go, że na opanowywane przez państwo niemiec- kie terytoria zachodnich Słowian rozciągana jest niemiecka organizacja kościelna, co zresztą było jedną z przyczyn buntów Obodrytów i Wieletów. Już w 961 roku papież Jan XII zgodził się na utworzenie arcybiskupstwa w Magdeburgu, pod- porządkowującego sobie wcześniej założone bi- skupstwa dla ziem między Łabą a Odrą. Wykorzystując układ z 964 roku, Mieszko zwrócił się do cesarza o przysłanie do Polski mi- sji. Równocześnie zaś, kontynuując utrzymywa- nie dobrych stosunków z Czechami, poślubił cze- ską księżniczkę Dobrawę (Dąbrówkę), która przy- była do Polski w 965 roku wraz z grupą duchow- nych misjonarzy. Biskupem misyjnym z siedzibą w Poznaniu został Jordan, pochodzący najpew- niej z Lotaryngii, nie wiadomo, w jaki sposób (przez papieża czy cesarza) desygnowany do roli biskupa misyjnego. Prawdopodobnie już w 968 roku biskupstwo misyjne stało się biskupstwem normalnym. Arcybiskupstwo magdeburskie chciało sobie podporządkować nowe biskupstwo, jak to się stało z biskupstwami Wieleckimi, lecz Mieszko I potrafił się temu oprzeć. Było to znaczne osiągnięcie, jeśli zważyć, że wyodrębnie- nie biskupstwa praskiego z niemieckiej organiza- cji kościelnej udało się Czechom dopiero w 973/974 roku. Chrzest Polski w 966 roku był w rzeczywistości chrztem Mieszka i jego dworu. Jako chrzestne miał otrzymać Mieszko imię Dagobert, co zwią- zane było z istnieniem w Lotaryngii kultu świę- tego o tymże imieniu. Tę, mającą wiele cech prawdziwości, hipotezę nie wszyscy historycy przyjmują. Wiara chrześcijańska rozpowszechnia- ła się w kraju bez szczególnych oporów, choć był to proces trwający parę wieków. Sprzyjało mu umiejętne włączenie do obrzędów chrześcijań- skich różnych, niekłócących się z doktryną ko- ścielną, świąt, czynności magicznych i obrzędów przedchrześcijańskich. Przyjęcie chrześcijaństwa rzymskiego oznaczało dla historii Polski duży przełom. Całe jej dalsze dzieje były nierozerwalnie związane z tym fak- tem. Przede wszystkim oznaczało to włączenie Polski do łacińskiej (zachodnioeuropejskiej) strefy kulturowej i cywilizacyjnej. Inna była wówczas strefa bizantyńska, kontynuująca tradycje cesar- stwa wschodniorzymskiego ze stolicą w Konstan- tynopolu. Panowało tam również chrześcijań- stwo, lecz odrębne, nieuznające zwierzchnictwa Rzymu (papieża) i nazywane greckim. Państwo ruskie przyjęło chrzest z Bizancjum i znalazło się tym samym w innej strefie kulturowej. Ta od- miana chrześcijaństwa uzyskała na Rusi określe- nie prawosławnego (czyli prawowiernego, orto- doksyjnego). Do Polski, trzeba jeszcze dodać, przed oficjal- nym przyjęciem chrztu prawdopodobnie dociera- ły różne misje niosące nową wiarę. Dwaj mnisi greccy Cyryl i Metody rozpowszechniali wiarę chrześcijańską w obrządku słowiańskim (a więc niełacińskim) na niektórych terenach Słowiańsz- czyzny. Działali oni na Morawach, lecz nie ma żadnych wiarygodnych danych, świadczących o przekroczeniu ich misji granic ziem polskich. Po załamaniu się dywersji Henryka Kłótnika przez jakiś jeszcze czas trwało współdziałanie Mieszka I i Bolesława II czeskiego, a gdy cesarz Otton II wystąpił przeciw Bolesławowi, Mieszko zachował neutralność, nie wykorzystując trudno- ści Czech, by zająć Kraków. Bolesław musiał ugiąć się przed cesarzem, tak że dopiero w 978 ro- ku uzyskał cesarskie przebaczenie. Nieco wcześniej poprawie uległy stosunki Mieszka I z cesarzem. Po śmierci Dobrawy (977) Mieszko poślubił (980) Odę, córkę margrabiego Marchii Północnej Teodoryka, którą w tym celu uprowadzono z klasztoru. Wywołało to oczywi- ście sprzeciw Kościoła, który jednak musiał po- godzić się z tym faktem, dokonanym „dla dobra ojczyzny i niezbędnego dla niej pokoju”. Widać zależało bardzo cesarzowi na pokoju ze strony państwa Mieszka. Z małżeństwa tego urodziło się trzech synów: Mieszko, Świętopełk i Lambert (imię popularne w Lotaryngii, co poświadcza utrzymujące się kon- takty z tym regionem). Po ułożeniu się stosun- ków między państwem gnieźnieńskim (ta nazwa stale funkcjonowała) a państwem niemieckim Mieszko walczył wspólnie z Niemcami przeciw Wieletom, a syna Bolesława (z żony Dobrawy, późniejszy król Bolesław Chrobry) ożenił z córką margrabiego Miśni Rygdaga. W 983 roku zmarł Otton II, a rządy w imieniu mającego wówczas zaledwie 3 lata Ottona III objęła matka, znana nam już cesarzowa Teofano. Nowy zjazd w Kwe- dlinburgu w 986 roku potwierdził sojusz nie- miecko-czesko-polski. Jednakże już wtedy, na tle poparcia udzielonego przez Mieszka Niemcom przeciw Wieletom, stosunki polsko-czeskie nie były najlepsze. Wzmocniony sojuszem z cesarzem Mieszko, który poprzednio szukał u Czechów oparcia prze- ciw Niemcom, mógł teraz odważyć się na działa- nia zmierzające do uzyskania Krakowa i Śląska. Kraków został opanowany, lecz w sposób nie- pełny. Jak sądzi część historyków, przebywający w Pradze u swego wuja, Bolesława II czeskiego, syn Mieszka Bolesław (Chrobry) pojął za żonę Emnildę, córkę Dobromira, wielmoży moraw- skiego (987), i dostał w posiadanie Kraków, który wszakże nadal pozostawał w związku politycz- nym z państwem czeskim. O Śląsk były jakieś walki, w których Mieszkowi w sukurs przyszły posiłki niemieckie, a Bolesławowi czeskiemu wieleckie, lecz w sumie zaciętych walk, jak sądzi H. Łowmiański, nie było. Musiał natomiast Mieszko bronić wschodnich granic państwa przed ekspansją księcia ruskiego, także już nam znanego Włodzimierza I, który w 981 roku najechał i zajął Grody Czerwieńskie (Czerwień wraz z innymi okolicznymi grodami). 3. Panowanie Bolesława Chrobrego (992-1025) Mieszko zmarł w 992 roku i na nic zdało się poddanie państwa gnieźnieńskiego pod opiekę papiestwa w dokumencie Dagome iudex z około 991 roku, inspirowane prawdopodobnie przez Odę, która chciała, by po zmarłym panowanie objął jeden z jej synów (a właściwie ona sama jako regentka rządząca w imieniu małoletnich), nie zaś Bolesław (Chrobry), władający w Krako- wie w imieniu Bolesława II czeskiego. Tym- czasem ambitny i wprawiony już do władzy Bo- lesław błyskawicznie znaleźć musiał się w Gnieź- nie i wygnał Odę wraz z jej synami z kraju. Przy okazji oślepił, prawdopodobnie sprzyjających jej, starych doradców Mieszka I, Odylena i Przyby- woja. Cesarz Otton III, który w 995 roku — w wieku 15 lat — objął osobiste rządy w kraju, nie stanął w obronie Ody; bardziej potrzebna mu była bowiem pomoc Bolesława w podjętej wy- prawie na Wieletów, buntujących się przeciw niemieckiemu zwierzchnictwu. W trakcie tej wy- prawy po raz pierwszy spotkali się dwaj władcy, 15-letni Otton III i prawie 30-letni Bolesław Chrobry, co przyniosło ich polityczne zbliżenie. Otton III, pod wpływem swego wychowawcy i doradcy, wybitnego myśliciela Gerberta z Au- rillac (czytaj: z Orijak), który w 999 roku został papieżem o imieniu Sylwester II, zamierzał zrea- lizować ideę jednej wielkiej monarchii chrześci- jańskiej, rządzonej przez cesarza i papieża. Między innymi chciał, by Bolesław Chrobry jako cesarski „brat i współpracownik” realizował tę ideę w krajach słowiańskich. Dla Bolesława Chrobrego najważniejszym ce- lem była jednak pełna niezależność państwa pol- skiego, do czego niezbędne były dobre stosunki z cesarzem, przede wszystkim zaś własna ko- ścielna organizacja łącząca państwo, podporząd- kowana jedynie Rzymowi. Tymczasem teren Pol- ski Bolesławowej (który natychmiast uznał Kra- ków z ziemią Wiślan za część swego państwa) był kościelnie podzielony, podlegał aż trzem biskup- stwom: z siedzibą w Poznaniu, obejmującemu większość kraju, praskiemu, sprawującemu władztwo kościelne na Śląsku, oraz ołomuniec- kiemu dla ziemi krakowskiej. Oprócz niezależno- ści od cesarstwa Bolesław Chrobry zamierzał kontynuować politykę ekspansji swych poprzed- ników piastowskich — pierwotnego państwa Po- lan — na jak najrozleglejsze tereny słowiańskie. Niełatwe starania Bolesława w obu tych sprawach przyniosły pomyślny, choć częściowo nietrwały rezultat. Papież w 999 roku zgodził się na utworzenie w Polsce arcybiskupstwa (z Ra- dzimem-Gaudentym, bratem Św. Wojciecha, jako arcybiskupem), obejmującego swą władzą ko- ścielną także Śląsk i ziemię krakowską. Przypie- czętowaniem tego był sławny zjazd w Gnieźnie w marcu 1000 roku. Na zjeździe tym, na który przybył sam cesarz Otton III ze znaczną grupą dostojników świeckich i duchownych, ustano- wione zostały biskupstwa w Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Siedzibą arcybiskup- stwa zostało Gniezno. Bolesław uzyskał prawo decydowania o kandydatach na biskupów, co by- ło jedynie uprawnieniem królów. Prawo to prze- kazał mu cesarz, a zatwierdził papież. Trzeba pamiętać, że całą sprawę ułatwiło to, że Polska miała już swe zasługi w organizowaniu misji nawracającej niechrześcijan oraz własnego świętego. Był nim wspomniany już św. Wojciech z czeskiego rodu Sławnikowiców, który musiał uciekać po rzezi jego rodu dokonanej przez księcia Bolesława czeskiego. Otóż Wojciech wraz z garst- ką towarzyszy (m.in. bratem Gaudentym) udał się z inspiracji Bolesława Chrobrego Wisłą do Gdańska, a potem przez morze w okolice Elbląga, a więc na tereny dawnych Prusów. Tam po paru dniach nieudanego pobytu został zabity przez przywiązaną do swych wierzeń, a niechętną mu miejscową ludność. Wykupione przez Bolesława Chrobrego ciało umieszczono w katedrze gnieź- nieńskiej, zbudowanej już wcześniej, a dodatko- wo przygotowanej dla celów zjazdu. Odwiedze- nie grobu św. Wojciecha, który został szybko uznany za świętego, a z którym Otton III był związany przyjaźnią, było oficjalnym powodem przybycia cesarza do Gniezna. Wydawało się, że otwarta została droga do ko- rony królewskiej dla Bolesława. Na nieszczęście dla niego w 1002 roku zmarł cesarz Otton III, a w roku następnym papież Sylwester II. Bole- sław jednak nie zrezygnował ze starań. Usiłował przypodobać się papiestwu przez dalsze organi- zowanie misji u Wieletów i u Jadźwingów. W toku tej ostatniej misji poniósł śmierć Bruno z Kwerfurtu, który również został uznany za świętego. Główny opór przeciw staraniom Bolesława szedł jednak z Niemiec. Dopiero przed samą śmiercią (w 1025 roku) Bolesławowi udało się koronować. Zbiegło się to ze śmiercią cesarza Henryka II, z którym przyszło mu walczyć przez wiele lat, oraz ze śmiercią papieża Benedykta VIII. Wróćmy jednak do roku 1002. Korzystając z trudności wewnętrznych w Niemczech, gdzie walczyli o władzę trzej kandydaci, z których je- den, margrabia Marchii Miśnieńskiej Ekkehard, został zamordowany, Bolesław Chrobry wkroczył na teren Łużyc i Milska z Miśnią, czyli dotarł do Łaby i Sali. Był to, jak można sądzić, pierwszy krok Bolesława w kierunku realizacji celu, jakim było włączenie do Polski Słowian zachodnich, dość licznie żyjących między Łabą a Odrą, którzy zresztą niezbyt tego chcieli, licząc na samodziel- ność. Nowy król niemiecki Henryk II (1002-1024), nie mając wówczas możliwości użycia siły, zgo- dził się, by Bolesław zatrzymał Milsko z Budzi- szynem i Łużyce z Niemczą (nie tą na Śląsku) ja- ko lenno, z którego musiał cesarzowi złożyć hołd. Miśnię jednak otrzymał, pomagający Bolesła- wowi w zdobyciu omawianych tu terytoriów, brat Ekkeharda, Guncelin. Córkę Regelindę Chro- bry wydał za bratanka Guncelina, tzn. syna Ek- keharda. Jej pomnik w katedrze w Naumburgu nazywany jest pomnikiem śmiejącej się Polki. Stosunki z cesarzem skomplikowały się wkrót- ce, Bolesław Chrobry bowiem interweniował w kontrolowanych przez cesarstwo Czechach. Najpierw przywrócił do władzy wypędzonego przez Czechów okrutnego Bolesława III Rudego, a potem, gdy okrucieństwa jego nie ustawały, sam objął władzę w Pradze (1003). Henryk II go- tów był pogodzić się także z tym faktem, lecz za cenę uznania przez Bolesława Chrobrego cesar- skiej zwierzchności (podobnie jak w przypadku Milska i Łużyc) nad Czechami. Bolesław nie chciał się na to zgodzić, a to spowodowało wy- prawę Henryka II na Czechy. Cesarz wypędził Bolesława z Pragi, osadzając tam prześladowane- go przez Bolesława Rudego jego brata, Jaromira. Kontynuując wyprawę, Henryk II w 1005 roku zagroził samemu Poznaniowi, lecz wyczerpany, z przetrzebionymi oddziałami, zgodził się na układ pokojowy w Poznaniu (1005). Chrobry utracił Łużyce, Milsko i Czechy, utrzymał jedynie Morawy i cząstkę Słowacji z Trenczynem. Więk- szą stratą było wymknięcie się w czasie wojny spod kontroli polskiej z trudem zdobytego przez Mieszka I Pomorza Szczecińskiego, a to pociągnę- ło za sobą zniszczenie świeżego biskupstwa w Kołobrzegu. Obie strony nie zamierzały poprzestać na tym, co się stało. Bolesław chciał odzyskać władzę nad Pomorzem i czynił odpowiednie przygotowania, co znów sprowokowało Henryka II. Bolesław uderzył pierwszy i odzyskał Łużyce, lecz Miśnia została odebrana Guncelinowi i nadana zięciowi Bolesława, Hermanowi, wiernemu cesarzowi. Wojna, z przerwami, trwała aż do roku 1018. Była uciążliwa dla obu stron, przy czym stronie nie- mieckiej dawały się we znaki trudności terenu oraz jednoczesne prowadzenie polityki włoskiej, a to zostawiało Sasów sam na sam z dobrze przy- gotowanym do wojny Chrobrym. Umiał on wy- korzystywać fortyfikacje z wieloma obronnymi warowniami, zmuszającymi przeciwnika do dłu- gotrwałych oblężeń. Nękające dla sił cesarskich były liczne działania zaczepne Bolesława. Pokój zawarto w stolicy Milska, Budziszynie, w 1018 roku. Bolesław utrzymywał Milsko i Łużyce, prawdopodobnie na zasadzie lenna. Poślubienie przez Chrobrego Ody, siostry swego zięcia Her- mana z Miśni, miało utrwalić zawarty pokój. Chrobremu zależało na nim także ze względu na trudności, jakie miał na granicy wschodniej państwa. Dla dobrych stosunków z państwem ru- skim (kijowskim) wydal swą córkę (nieznanego niestety imienia) za syna Włodzimierza Wielkie- go, Świętopełka, który miał swą siedzibę blisko granic Polski. Oskarżony o zbyt bliskie kontakty z Polską, Świętopełk został przez ojca uwięziony. Wyprawa Bolesława Chrobrego z 1013 roku nie przyniosła sukcesu. Świętopełka uwolniła dopie- ro śmierć Włodzimierza Wielkiego w 1015 roku. Śmierć ta jednak wywołała wojnę o tron kijow- ski między Świętopełkiem a drugim synem Wło- dzimierza, Jarosławem. Było to jeszcze w czasie trwania wojny polsko-niemieckiej. Przygotowu- jąc nową wyprawę, Henryk II porozumiał się z Jarosławem, który pokonał Świętopełka i objął tron kijowski. Świętopełk schronił się na dworze swego teścia Bolesława Chrobrego, wszakże bez żony, a córki Chrobrego, więzionej przez Jarosła- wa, której dalszych losów nie znamy. Zamierzano zaatakować Chrobrego z dwóch stron i tak też się stało, lecz Jarosław pod Brześciem nad Bugiem został skutecznie zatrzymany, a Henryk II uwi- kłał się w dalsze walki, których końcem był do- piero wspomniany już pokój w Budziszynie w 1018 roku. Porozumienie Henryka II i Jaro- sława było — zauważmy — pierwszym w historii Polski faktem współdziałania militarnego obu są- siadów. Wyprawa Bolesława Chrobrego z 1018-1019 roku wprawdzie zakończyła się powodzeniem, tzn. wejściem do Kijowa i osadzeniem na tronie Świętopełka, a także licznymi łupami, których niemało można było zabrać z bogatej ówcześnie Rusi, lecz był to sukces krótkotrwały. Jarosław cierpliwie odczekał do odejścia Chrobrego i po- nownie wypędził Świętopełka, który w czasie ucieczki przez Polskę do Czech został zabity. Waż- ne natomiast dla państwa było odebranie utra- conych przez Mieszka I Grodów Czerwieńskich, a także zajęcie Przemyśla. Poza tym Chrobry zabrał ze sobą z Kijowa dwie siostry Jarosława, z któ- rych z jedną, Przedsławą, żył w konkubinacie. Ostatnie lata życia Chrobrego wypełniły sta- rania o koronę. Koronacja nastąpiła w Gnieźnie w kwietniu 1025 roku, zaś już 17 czerwca tegoż roku Bolesław Chrobry zmarł. Zapewnił Polsce niezależność poprzez ustanowienie własnej orga- nizacji kościelnej i uzyskanie godności królew- skiej. Poza jednak odzyskanymi ziemiami na wschodzie jego plany rozszerzenia terytorialnego państwa okazały się nietrwałe. Miały wszakże duży wpływ na integrację polskiego rycerstwa z różnych ziem wokół większych planów. Rozwi- jało to świadomość państwową i narodową. 4. Od Mieszka II (1025-1034) do Bolesława Krzy- woustego Spośród trzech synów Bolesława: Mieszka, Ot- tona i Bezpryma tron przeznaczony był dla tego pierwszego. Idea jakichkolwiek podziałów króle- stwa nie wchodziła ówcześnie w grę. Bezprym i Otton opuścili kraj, być może nie chcąc się po- godzić z wyłączeniem ich z panowania. Tymcza- sem Mieszko II jeszcze za życia swego ojca pojął za żonę Rychezę, wnuczkę Ottona II, i parę lat panował spokojnie, ciesząc się dużym uznaniem w Niemczech. Był władcą wybitnym i miłośni- kiem wiedzy, zarazem jednak chciał kontynuo- wać zamierzenia Chrobrego, by podporządkować Polsce Słowian zachodnich, co oczywiście ozna- czałoby wyrwanie tych ziem spod wpływów niemieckich. Musiało dojść do jakiegoś porozu- mienia między Mieszkiem II a niektórymi z tych Słowian, skoro w 1028 roku podjął on wyprawę w kierunku Magdeburga, to zaś sprowokowało nowego cesarza Konrada II (panował w latach 1024-1039) do porozumienia się z księciem kijow- skim Jarosławem Mądrym, już nam znanym, u którego przebywał Bezprym (Otton tymczasem korzystał z gościny Konrada II). W rezultacie ata- ku z dwu stron Polska utraciła na wschodzie Grody Czerwieńskie, na zachodzie zaś Łużyce, czyli wszystkie nabytki Chrobrego. Na tronie w Gnieźnie zasiadł Bezprym, Mieszko II zaś uciekł do Czech. Natomiast Rychezę z synem Ka- zimierzem Bezprym odesłał wraz z insygniami władzy królewskiej Mieszka II do cesarza. Cesarz przyjął Rychezę, pozwalając jej używać dożywot- nio tytułu królowej. Bezprym panował zaledwie parę miesięcy, zamordowany przez zabójcę nasłanego przez Mieszka i Ottona, co pozwoliło w 1032 roku Mieszkowi II na powrót do Gniezna. Cesarz zgo- dził się na to, lecz pod warunkiem zrzeczenia się korony, czyli niezależności. Mieszko panował jeszcze dwa lata (zmarł w 1034 roku). Prawowi- tym następcą był jego syn Kazimierz, ten, który wyjechał z Polski wraz z Rychezą. Przybył on do Polski (razem z matką) w 1034 roku, lecz zastał niezwykle trudną sytuację. W poszczególnych dzielnicach dochodzili do głosu miejscowi możni (tacy jak na przykład Masiaw (Miecław) na Ma- zowszu, który oderwał je od państwa Kazimie- rza), wzrastało niezadowolenie z obciążeń na rzecz państwa i umacniającego się Kościoła. Oko- ło 1037 roku Kazimierz musiał uchodzić z kraju (Rycheza została wypędzona już w 1036 roku). Znalazł schronienie na Węgrzech, a tymczasem na Polskę zachodnią po 1038 roku napadł książę cze- ski Brzetysław, łupiąc niemiłosiernie kraj, a na dodatek zajmując Śląsk. Splotło się to z jakimiś większymi zaburzeniami w Polsce, które ruska kronika zwana Powieścią doroczną określiła jako powstanie o przede wszystkim antykościelnym charakterze. Wzrost anarchii w kraju wzmocnił dążenie ludności do odbudowy władzy monarszej. W tej sytuacji Kazimierz w 1039 roku wrócił do kraju, lecz 10 lat trwało, zanim rozprawił się z Masła- wem i przywrócił swe panowanie na Mazowszu. Pomógł mu w tej zbrojnej rozprawie książę ruski Jarosław, także zainteresowany w pognębieniu Masława, który z Mazowszanami najeżdżał te- reny ruskie. Kazimierz nazwany został Odnowi- cielem, przywrócił bowiem granice Polski z 1000 roku, wraz z Pomorzem i Śląskiem (z którego mu- siał płacić Czechom trybut). Zmarł w 1058 roku, pozostawiając trzech synów: Bolesława, Włady- sława I Hermana i Mieszka, który zmarł już w 1065 roku. Następcą został najstarszy — Bole- sław, zwany Śmiałym (od cechy charakteru) oraz Szczodrym (ze względu na swe nadania dla Ko- ścioła). Młodszym braciom wyznaczył odrębne, ale sobie podporządkowane dzielnice. Za siedzibę obrał Kraków, a to oznaczało przeniesienie tu sto- licy państwa z Gniezna, zniszczonego przez Brze- tysława. Bolesław Śmiały dążył do korony królewskiej. W polityce starał się naśladować Bolesława Chrobrego i Mieszka II. W Niemczech królem był wówczas Henryk IV (1056-1106), mający wiele kłopotów z różnymi lokalnymi władcami, szcze- gólnie z Sasami. Zycie i panowanie skomplikował mu jednak głównie spór z papieżem Grzegorzem VII, zwolennikiem silnej władzy papieskiej. Hen- ryk musiał, a dokonała tego ekskomunika (klą- twa) papieska, ugiąć się przed papieżem. Dla zdjęcia ekskomuniki udał się osobiście do zamku Canossa we Włoszech (1077) i przebłagał papieża. Nie mógł jednak darować sobie tego upokorzenia i w 1083 roku zajął Rzym, zmuszając papieża do ucieczki. Bolesław Śmiały trzymał z obozem pa- pieskim, odgrywając w nim dużą rolę, a to uła- twiło mu uzyskanie zgody na koronację. Zaprze- stał płacenia Czechom trybutu ze Śląska oraz walczył o utrzymanie Pomorza. Rosła siła możnych, a także związanego z tą warstwą Kościoła. Przeciw królowi wybuchł bunt, a zarazem (być może były to działania wspólne) biskup krakowski Stanisław skazany został przez sąd arcybiskupi „za zdradę” na śmierć przez obcięcie rąk i nóg. Źródła na ten temat mó- wią jednak niewiele. Według innej wersji (także prawdopodobnej) biskupa miał osobiście zamor- dować (i to na dodatek w kościele) sam król. Wersja ta przeszła do legendy biskupa Stanisła- wa, uznanego przez Kościół za świętego. Śmierć biskupa Stanisława bardzo zaszkodziła królowi, który musiał w 1079 roku — z żoną i sy- nem Mieszkiem — uchodzić z kraju (na Węgry, gdzie zmarł w roku 1081). Władzę w kraju objął wówczas Władysław Herman, lecz właściwie krajem rządził — zresztą po myśli Hermana — wojewoda Sieciech, potężny możny. Uzyskując poparcie wielu innych możnych, niezadowolo- nych z silnych rządów Hermana i Sieciecha, sy- nowie Władysława Hermana, Zbigniew i Bole- sław, skłonili ojca do wydzielenia im osobnych dzielnic (1097) oraz do wypędzenia Sieciecha, co też się stało. Zbigniew uzyskał Wielkopolskę, zaś Bolesław Małopolskę ze Śląskiem. Ojciec — jako princeps, czyli książę zwierzchni — zatrzymał so- bie Mazowsze z jego głównym wówczas mia- stem, Płockiem, pełniącym rolę stolicy, a także najważniejsze inne grody: Kraków, Sandomierz i Wrocław. Całą akcją w tym kierunku kierował ambitny Zbigniew, Bolesław bowiem był jeszcze 12-letnim chłopcem. Zgoda Hermana była w du- żym stopniu wymuszona rozpoczynającymi się w związku z wewnętrznymi sporami w łonie ro- dziny książęcej niepokojami, w tym podburza- niem rycerstwa liczącego na nadania ziemi. Spory w łonie rycerstwa i możnych zwiększyły się po śmierci Hermana w 1102 roku. Zbigniew i starszy już o 5 lat Bolesław rozpoczęli rządy ja- ko książęta równorzędni, co było sytuacją nie- normalną w państwie. Już po sześciu latach Bole- sław zdołał zbrojnie przywrócić jedynowładztwo. Odsunięty od władzy Zbigniew znalazł poparcie u cesarza Henryka V (król niemiecki od 1106 ro- ku, cesarz od 1111 do 1125 roku). Wyprawa Henry- ka V na Polskę, mimo że zgromadził on około 10 tysięcy rycerstwa z różnych stron Niemiec oraz otrzymał pomoc od księcia czeskiego Świętopeł- ka, skończyła się niepowodzeniem. Bolesław po- trafił doskonale organizować obronę (m.in. Hen- ryk musiał odstąpić od oblężenia Głogowa oraz uległ Bolesławowi pod Wrocławiem), a w woj- nie tej cieszył się sojuszem z Rusią i Węgrami, którym pomógł w 1108 roku, gdy napadł na nie sprzymierzony z Czechami król niemiecki. Pomoc ta była głównym powodem wyprawy Henryka na Polskę; sprawa Zbigniewa była jedynie pre- tekstem. Po wycofaniu się Henryka Bolesław zgodził się przyjąć Zbigniewa do współrządów, jednak do pogodzenia się braci nie doszło. Zbigniew został oślepiony, wskutek czego niebawem zmarł. Przy- chylny Bolesławowi Gall Anonim starał się odra- żający ten czyn jakoś wytłumaczyć, m.in. tym, że, jak pisze w swej Kronice, Zbigniew po powrocie do Polski „nie postępował pokornie i mądrze”, lecz zachowywał się „jak udzielny pan”. Tymczasem Krzywousty realizował swe plany. Głównym celem politycznym było bardziej trwa- łe opanowanie Pomorza. Do tego samego zmie- rzali z dość jednak słabymi rezultatami jego po- przednicy. Krzywousty do 1119 roku włączył po- nownie w obręb administracji centralnej państwa Pomorze Gdańskie, w latach zaś 1122- 1124 narzu- cił swą zwierzchność (z obowiązkiem płacenia trybutu) Warcisławowi I, księciu zachodniopo- morskiemu. W ten sposób pod kontrolą Krzywo- ustego znalazły się ważne ośrodki rzemiosła i handlu morskiego, takie jak Szczecin, Wolin, Kamień czy Kołobrzeg. Podporządkowanie Po- morza Zachodniego zahamowało częste najazdy łupieżcze Pomorzan na Wielkopolskę. Do planu opanowania Pomorza należała także chrystianizacja. Krzywousty przystąpił do tej ak- cji z wielkim rozmachem, korzystając z pomocy biskupa bamberskiego Ottona. Zorganizowano diecezję pomorską z siedzibą w Wolinie (potem Kamieniu), która zastąpiła nieistniejące już bi- skupstwo w Kołobrzegu. Stało się to jednak do- piero w dwa lata po śmierci zdobywcy Pomorza (1140). Natomiast już w latach 1124-1125 zostało erygowane biskupstwo kruszwickie, które prze- niesiono do Włocławka. Biskupstwu temu pod- porządkowano Pomorze Gdańskie. Tereny nadno- teckie weszły do diecezji poznańskiej i gnieźnień- skiej. Nowe biskupstwo lubuskie objęło środko- we Nadodrze, w tym część Pomorza. Od 1075 ro- ku istniało biskupstwo w Płocku. Rozwój polskiej organizacji kościelnej spotkał się z aktywnym przeciwdziałaniem arcybiskup- stwa magdeburskiego, roszczącego zadawnione pretensje do zwierzchnictwa nad Kościołem w Polsce. Krzywoustemu udało się jednak w 1136 roku uzyskać potwierdzenie niezależności polskiej organizacji kościelnej, a to oznaczało wy- cofanie się papiestwa z poprzednich bulli (z lat 1131 i 1133), stwierdzających prawa arcybiskup- stwa magdeburskiego do zwierzchnictwa nad Ko- ściołem w Polsce. W latach 1131 - 1137 Krzywousty musiał sta- wiać czoło wielu trudnościom. Wewnątrz kraju buntowali się coraz potężniejsi możni niechętni jedynowładztwu, na zewnątrz niefortunne było włączenie się w sprawy węgierskie, konfliktowe w stosunku do cesarza Lotara III, bardzo aktyw- nie popierającego ekspansję niemiecką na tereny słowiańskie; komplikowały sytuację spory z Cze- chami (zakończone pokojem w 1137 roku). W efekcie mediacji cesarza w 1135 roku nastąpiło uspokojenie, lecz z Pomorza polski władca musiał złożyć hołd lenny. W 1138 roku Krzywousty prze- kazał rządy w różnych dzielnicach państwa swym synom, zachowując jednakże instytucję księcia zwierzchniego (princepsa). Zapoczątkowało to prawie 200-letni okres rozbicia politycznego Pol- ski, co zresztą było wówczas charakterystyczne dla wielu krajów Europy. 5. Organizacja państwa, gospodarka, społeczeń- stwo, życie kulturalne i artystyczne W całej Europie następował w tym czasie rozwójorganizacji państwowej, co — podkreślmy — nie stało w sprzeczności z kruszeniem się zasa- dy jedynowładztwa. Podobnie było w państwie polskim. Podziały administracyjne obejmowały prowincje (śląską, krakowską, sandomierską, ma- zowiecką, kujawską, łęczycko-sieradzką oraz po- morską, z Pomorzem Gdańskim, podczas gdy Pomorze Zachodnie w mniej czy bardziej luźnym związku z państwem polskim), następnie okręgi grodowe, stopniowo przyjmujące nazwę kaszte- lanii (od castellum — gród, zamek), zarządzane przez komesów (kasztelanów), oraz u dołu ówcze- snej struktury państwa dawny system opoli. W ten sposób organizacja państwowa była wspomagana przez aparat kościelny i duchow- nych. Splot ten dotyczył także wielu innych dzie- dzin życia, w szczególności dyplomacji, kancelarii państwa, szkół i kultury. Ze swej strony państwo (panujący) obdarzali Kościół dobrami ziemskimi, fundowali liczne kościoły i klasztory, w owym okresie głównie benedyktyńskie (jak np. w Mo- gilnie, Lubiniu, Wrocławiu czy Tyńcu). Do akcji fundacyjnej na rzecz Kościoła włączyli się także, w miarę wzmacniania się tej grupy, możni. Centralną postacią administracji państwowej był kasztelan. Ściągał on daniny, organizował prace przy budowie grodów, fortyfikacji, przesiek w lasach czy innych robót publicznych oraz pełnił funkcje cywilne i wojskowe. Jemu podporządko- wani byli wyżsi urzędnicy, jak w szczególności komornicy i podkomorzy zajmujący się ściąga- niem danin i egzekwowaniem innych świadczeń ludności. Wokół panującego skupieni byli cen- tralni urzędnicy państwowi. Do tej hierarchii urzędniczej należeli zarządcy pałacowi, kanclerz kierujący kancelarią (na ogół duchowny), skarb- nik, mincerz (nadzorujący bicie monet) i jeszcze inni. Posiadłościami książęcymi zarządzali jego prywatni urzędnicy, których można nazwać wło- darzami. Urząd zarządcy pałacowego (komesa pa- łacowego) przechodził ewolucję, coraz częściej bo- wiem powierzano mu dowodzenie wojskiem (stąd nazwa wojewody). W czasach rozbicia dzielnicowego liczba tych wojewodów, jak i in- nych urzędników dworskich i państwowych, rzecz jasna, wzrosła. Państwo wraz z rozwojem jego funkcji, głów- nie militarnych, potrzebowało znacznych docho- dów. Władca musiał zapewnić utrzymanie nie tylko dworu, lecz także wojska i urzędników. Prowadził liczne budowy. Ponieważ nie istniała jeszcze wówczas bardziej rozwinięta wymiana, a gospodarka miała w decydującym stopniu charakter naturalny, państwo nie mogło po pro- stu ściągać podatków i kupować niezbędnych przedmiotów czy usług, lecz musiało wprowadzić w życie inny system. Dokonało się to głównie za Bolesława Chrobrego. Nazwano go w nauce hi- storycznej systemem prawa książęcego. Składały się nań trzy główne elementy: po pierwsze, ścią- ganie różnych danin od gospodarstw rolnych (w bydle lub owcach), znane nam już goszczenie władcy, gdy podróżował po kraju, różne posługi (komunikacyjne, łowieckie, militarne i inne, typu na przykład stróży czy strzeżenia), po drugie, uzy- skiwanie dochodów od monopoli i tzw. regaliów królewskich czy książęcych, do których należało prawo do bicia monety, do budowy grodów, do młynów i co odnosiło się także do łowów (czego książę nie byłby w stanie kontrolować) i, po trze- cie, sieć osad służebnych. Zorganizowanie tej sieci osad, które specjalizowały się w około 40 rodza- jach produkcji i usług przeznaczonych dla pań- stwa (w pewnym też stopniu dla Kościoła), świadczyło o wielkim rozmachu prowadzonych prac. Rolników nadzielano ziemią i zobowiązy- wano do produkcji takich przedmiotów, jak tar- cze, strzały, beczki, buty, włócznie, wyroby meta- lowe, do chowu bydła, koni, trzody chlewnej i owiec, sokołów do polowań, bobrów itd. Owi ludzie „służebni”, silniej podporządkowani panu- jącemu aniżeli inni rolnicy, mieszkali we wsiach o charakterystycznych nazwach, takich jak: Ła- giewniki, Szczytniki, Szewce, Kuchary, Bobrowni- ki czy Kobylniki, jakich wiele znajdziemy jeszcze dziś wśród nazw osad wiejskich. Państwo stało się w ten sposób istotnym czynnikiem rozwoju gospodarczego, jego zaś gro- dy, które były głównym oparciem dla systemu prawa książęcego, przyczyniały się do rozwoju miast. Pieniądz zaczął żywiej krążyć, co dawało możliwość — od początku XII wieku — zamiany niektórych posług na opłaty pieniężne. Główna masa pieniądza znajdowała się w ręku możnych i państwa, w mniejszym stopniu obsługując wymianę lokalną. Nie wiemy z całą pewnością, czy Mieszko I zaczął bić już własny pieniądz. Na pewno jednak polski system monetarny ustalił się za jego następcy. Grzywna dzieliła się na 240 denarów. Posługiwano się także pieniądzem ob- cym oraz namiastkami pieniądza. Coraz widoczniejsze rozwijanie się wymiany i posługiwania się pieniądzem, co związane było z rozkwitem ośrodków wczesnomiejskich, gdzie rzemieślnicy produkowali na zbyt, wpływało na stopniowy rozkład systemu prawa książęcego. Według Henryka Samsonowicza za czasów Bole- sława Krzywoustego ogółem w ośrodkach miej- skich mieszkało około 90 tysięcy ludzi (co szacu- jemy na około 5% ogólnego zaludnienia). Naj- większe miasta: Kraków, Wrocław, Wolin i Gnie- zno liczyły przeciętnie 4-5 tysięcy mieszkańców. Innym czynnikiem, który wpłynął na ten pro- ces, były przemiany w strukturze społecznej lud- ności ziem polskich, liczącej na początku XII wie- ku około 1,5 miliona mieszkańców, a więc 5-6 osób na 1 km2. Z jednej strony rozwój ośrodków miejskich powodował pewne zwiększenie liczeb- ności ludności pozarolniczej, z drugiej zaś potrze- by rozwijającego się państwa przyczyniały się do wzrostu grupy możnych związanych z państwem i również z nim związanego niższego (włodycy) i wyższego rycerstwa. Włodycy wywodzili się z ogółu ludności rolniczej, zaś możni z elity ple- miennej. Na czele górnych warstw społeczeństwa stała rodzina panującego, rodziny z jej bezpo- średniego otoczenia oraz wyżsi urzędnicy z rodzi- nami. Możni i wyższe rycerstwo dość wcześnie zaczęli przejawiać tendencję do tworzenia tzw. rodów heraldycznych (posiadających herby), czyli do zamykania swych szeregów. Nie dopuszczali do nich niższego rycerstwa (z wyjątkiem Mazow- sza, gdzie dało to początek licznej warstwie drob- nej szlachty), co wiodło do degradacji włodyków, spadających do poziomu wolnych (na razie) chłopów, podporządkowanych wówczas jedynie państwu. Kształtowanie się gospodarczych pod- staw egzystencji warstwy związanej bezpośred- nio z państwem przez rozwój ich własności (zie- mi, bydła, koni) eliminowało stopniowo ko- nieczność utrzymywania jej przez panującego z własnych (państwowych) dochodów. Proces ten w pełni rozwinął się jednak dopiero w na- stępnym okresie. W czasie pierwszej monarchii piastowskiej ży- cie społeczeństwa polskiego ulegało dalszym zmianom. W zakresie techniki i kultury material- nej główne koleiny życia wytyczone już były wcześniej. Tak jak poprzednio, najwięcej upra- wiano pszenicy, jęczmienia, prosa, mniej żyta i owsa. Wysiewano len, konopie, bób, soczewicę, groch, ogórki. Z drzew owocowych mamy wiado- mości o jabłoniach, gruszach, śliwach, wiśniach, brzoskwiniach. Rozpowszechniała się uprawa winorośli, kultywowana przez Kościół potrzebu- jący wina. W domach, budowanych podobnie jak po- przednio, ważnym ulepszeniem było odchodzenie od otwartego paleniska umieszczonego pośrodku izby do coraz częstszych już w drugiej połowie X i w XI wieku pieców znajdujących się pod ścianą lub w narożniku. Spano na ławach, skrzyniach (przykrytych skórami bądź kocami) lub — rzadziej — na łożach. Do siedzenia służyły ławy, pieńki, zydle, a później także krzesła i taborety. Odzież, żywność i inne przedmioty przechowywano głównie w skrzyniach, choć znane były szafy. Stoły nie były jeszcze powszechnie używane. Na- czynia kuchenne i stołowe wytwarzano z gliny bądź drewna. Coraz częściej korzystano z naczyń toczonych na kole garncarskim. Jakość żywienia poprawiała się, do czego przy- czyniało się rozpowszechnianie pieców i żaren pełnoobrotowych, dających delikatniejszą mąkę, zdatną także do pieczenia ciast. Już nie placki pie- czone w popiele, lecz chleb pieczony na zakwasie stał się jednym z podstawowych artykułów spo- żywczych. Często jadano kasze, z mięsa najchęt- niej wieprzowinę. Powszechnym napojem było piwo. Nie wiemy, czy w porównaniu z wiekami po- przednimi nastąpiły jakieś zmiany w zakresie odzieży. Tak dla mężczyzn, jak i kobiet podsta- wowym składnikiem odzieży była swego rodzaju koszula lniana lub wełniana, noszona przez męż- czyzn w spodniach (obcisłych), wpuszczanych w obuwie lub oplatanych rzemieniem bądź łykiem. Kobiety nosiły zapaski i narzutki. Zimą ubierano się w płaszcze, nieraz pokryte futrem, i kożuchy. Zwiększyła się liczba ozdób przy strojach ówcze- snego społeczeństwa. Większe, mające charakter przełomu, zmiany zaszły w X i XI wieku w dziedzinie kultury umy- słowej. Łacińska kultura piśmienna wykształcona na zachodzie Europy wkroczyła do Polski, jak i do innych krajów środkowej Europy, wraz z chrześcijaństwem w X wieku. Oznaczało to upowszechnianie się, choć — rzecz jasna — zrazu powolne i ograniczone do wąskiego kręgu ludzi, łaciny, pisma, szkoły i książki rękopiśmiennej. Około 1000 roku istniała już szkoła katedralna w Gnieźnie. Stopniowo rosła liczba takich przy- kościelnych szkół, związanych ściśle z potrzebami Kościoła. Pierwsze książki pojawiły się wraz z du- chownymi przybywającymi do Polski w związku z chrystianizacją. Były to księgi liturgiczne i bi- blijne, choć nie tylko. Krakowska biblioteka kate- dralna około 1110 roku posiadała oprócz ksiąg li- turgicznych oraz z zakresu biblistyki i teologii również wiele książek autorów starożytnych i śre- dniowiecznych, używanych w szkołach, a także prace z zakresu prawa. W XII wieku wzrastała liczba księgozbiorów oraz liczba tych, którzy do książek, bardzo ówcześnie drogich, sięgali. Z chrześcijaństwem i rozwojem państwa wiążą się początki piśmiennictwa w Polsce. Początkowo głównym ośrodkiem życia umysłowego na zie- miach polskich była Wielkopolska z Gnieznem i Poznaniem, następnie pierwszeństwo przejął Kraków. Zaczęto prowadzić zapiski rocznikarskie i pisać żywoty świętych. W opactwie benedyk- tyńskim na Łysej Górze powstał tzw. Rocznik świętokrzyski dawny, w Krakowie tzw. Rocznik kapituły krakowskiej. Z lat 1113-1116 pochodzi pierwsza kronika polska, nieznanego autora z otoczenia Bolesława Krzywoustego, cytowana już kronika tzw. Galla Anonima (Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum). Czyny moż- nego Piotra Włostowica opisywało dziełko pt. Chronicon comitis Petri. Przełom widoczny był także w dziedzinie mu- zyki. Upowszechniała się pieśń liturgiczna, dotarł do Polski chorał gregoriański. Pierwszą polską kompozycją chorałową była antyfona ku czci św. Wojciecha pt. Magna vox laude sonora, napisana z okazji konsekracji katedry gnieźnieńskiej (mię- dzy 1090 a 1097) lub z okazji montowania słyn- nych Drzwi Gnieźnieńskich za Bolesława Krzy- woustego (około 1127 roku). Rozwijała się, jak poprzednio, muzyka ludowa (piszczałki, rogi, gwizdki i inne instrumenty). Osobnym rodzajem była muzyka dworska, w której duże znaczenie miała lutnia. Gall pisał, że wracającego z wygna- nia Zbigniewa poprzedzali muzykanci. Podobny jak w dziedzinie kultury umysłowej przełom przeżywała sztuka. W X-XII wieku do Polski dotarły wzory sztuki przedromańskiej i romańskiej. Sztuka przedromańska (X i początki XI wieku) naśladowała formy antyczne. Prostą formę architektoniczną miały kościoły w kształcie rotund (okrągłych budowli z półkolistymi apsy- dami), a także palatia, czyli siedziby władców, nieraz powiązane z budowlami sakralnymi. Sta- wiano pierwsze kościoły katedralne (Poznań, Gniezno, Kraków) i obiekty klasztorne (jak Trze- meszno). Sztuka romańska, która dotarła do Polski już w połowie XI wieku, była połączeniem wzorów antycznych, monarchii Karola Wielkiego, a także wzorów bizantyńskich i arabskich. Rozwinęła się na zachodzie Europy, głównie w środowiskach klasztornych benedyktyńskich i cysterskich. Pod- stawowym materiałem konstrukcyjnym budowli romańskich był cios kamienny, zaś typowym dla kościołów romańskich — rzut podłużny na planie krzyża łacińskiego z rozwiniętym chórem. Bazyli- ki budowano przeważnie trójnawowe z szerszą i wyższą nawą środkową. Odbudowano katedrę gnieźnieńską (konsekrowana w części prezbite- rialnej w 1064 roku), powtarzając plan bazyliki z końca X wieku. Podobna w kształcie była od- budowana katedra w Poznaniu. Bardziej rozwi- nięte założenie miała katedra krakowska, do któ- rej doszła druga katedra — na Wawelu. Zbudo- wany został zespół klasztorny w Tyńcu (dwuwie- żowa bazylika i zabudowania klasztorne), opac- two benedyktyńskie w Mogilnie i na Ołbinie pod Wrocławiem. Wznoszono budowle dla zgromadzeń kanoników (kolegiaty), takie jak zbudowany w latach 1120-1140 kościół św. Piotra w Kruszwicy, opactwo Kanoników Regularnych w Czerwińsku i inne. Zauważyć trzeba, że główne budowle owych czasów miały prawie wyłącznie charakter sakral- ny. Jak pisze Janusz Kębłowski, „władza książęca czy królewska zadowalała się często budowlami prostymi czy też wręcz drewnianymi, które do naszych czasów nie dotrwały. Monumentalna ar- chitektura tego czasu służyła przede wszystkim — zarówno w aspekcie użytkowym, jak i ideowym — działalności Kościoła”. Rozdział IV POLSKA W OKRESIE ROZBICIA DZIELNICO- WEGO (1138 - 1320). ROZWÓJ GOSPODARKI, SPOŁECZEŃSTWA I NARODU POLSKIEGO. PROCESY FEUDALIZACJI 1. Losy testamentu Bolesława Krzywoustego. Od jedynowładztwa, poprzez pryncypat, do zjedno- czenia państwa Jak pisze Henryk Łowmiański, Krzywousty, dzieląc Polskę między synów z zachowaniem jednak księcia zwierzchniego (princepsa) oraz dzielnicy pryncypackiej (głównej), „szukał nieja- ko złotego środka między koniecznością zacho- wania integracji państwowej ziem polskich a prawem patrymonialnym dynastii [czyli pra- wem dynastii Piastów do tych ziem — dop. J.T.] oraz regionalnymi potrzebami rycerstwa i w ogó- le społeczeństwa”. Nie okazało się to jednak moż- liwe, zasada bowiem, że księciem zwierzchnim miał być zawsze najstarszy przedstawiciel całej dynastii, stała w sprzeczności z chęcią posiadania przez rycerstwo i społeczeństwo dzielnicy głów- nej (a była nią Małopolska z Krakowem i San- domierzem, a także, co jednak w literaturze uj- mowane jest różnie, wschodnia Wielkopolska z Gnieznem i Kaliszem, Kujawy i ziemia sieradz- ko-łęczycka), a także ustabilizowanej i własnej władzy. Zwalczające się tendencje: do jedynowładztwa, do respektowania zasady pryncypatu oraz do uwolnienia się od zwierzchnictwa księcia głów- nego, wprowadzały stan zamętu i stałej walki. Na tym tle coraz wyraźniej przebijało się dążenie do bardziej już nowoczesnego jednoczenia rozbi- tych politycznie ziem, opartego na rozwijającej się stale, niezależnie od tego rozbicia, świadomo- ści narodowej oraz dążeniu społeczeństwa (głównie rycerstwa przekształcającego się w klasę szlachecką oraz mieszczaństwa większych miast, głównie Krakowa) do udziału w rządzeniu pań- stwem. To ostatnie dążenie oczywiście nieko- niecznie musiało iść w parze z tendencjami do zjednoczenia państwa, decydowanie bowiem o sprawach politycznych (jak na przykład o elek- cji księcia) mogło ograniczać się do granic lokal- nych. W czasie gdy rosła siła możnych, zasada jedy- nowładztwa nie miała większych szans. A chciał ją wprowadzić w życie — nawet za cenę złożenia hołdu królowi niemieckiemu Konradowi — nie respektując w ten sposób zasady pryncypatu wprowadzonej przez Krzywoustego, jego najstar- szy syn, ambitny i zdolny Władysław II, który jeszcze ojcu skutecznie pomagał w rządzeniu pań- stwem. Władysław II otrzymał jako dzielnicę dziedziczną Śląsk ze stolicą we Wrocławiu oraz dzielnicę pryncypacką. Młodsi bracia, juniorzy, otrzymali: Bolesław Kędzierzawy Mazowsze z Płockiem, a Mieszko Stary (tak nazwany póź- niej dla odróżnienia od syna, również Mieszka) Wielkopolskę z Poznaniem, który zaczął wówczas przybierać pozycję stołeczną w Wielkopolsce, gdy tymczasem Gniezno, wówczas w dzielnicy pryn- cypackiej, pozostawało stolicą kościelną, symbo- lem jedności Polski i Polaków. Dwaj najmłodsi synowie nie uczestniczyli na razie w podziale państwa i władzy. Był to małoletni Henryk San- domierski oraz urodzony tuż przed śmiercią Krzywoustego (1138) Kazimierz Sprawiedliwy. Przeciw planom Władysława II stanęli młodsi bracia wspólnie z możnymi, którzy nie chcieli sil- nej władzy centralnej. W wynikłej wojnie we- wnętrznej, w toku której Władysław otrzymał pomoc ruską, górą byli juniorzy z dużą częścią ry- cerstwa i możnych. Pokonali Władysława pod Poznaniem i zajęli Kraków. Władysława, który nie uzyskał poparcia nawet w swej śląskiej dziel- nicy (wielce zaszkodziło mu okrutne obejście się ze starym jeszcze doradcą Krzywoustego Piotrem Włostowicem, który nie poparł go jednoznacz- nie), zmusili do ucieczki z kraju (stąd jego inne określenie: Władysław Wygnaniec). Konrad III, wspomniany już król niemiecki (cesarzem nie zo- stał, a panował do 1152 roku), przystał na zaist- niałą sytuację, za cenę opłacenia zaległego trybu- tu, zatrzymał także jednego z młodszych synów Krzywoustego jako zakładnika (1146). Następny król niemiecki (od 1152) i cesarz (od 1155), Fryde- ryk I Barbarossa, próbował interweniować na rzecz Władysława w 1157 roku, lecz do walki nie doszło. Juniorzy zawarli natomiast porozumienie z cesarzem, na mocy którego do kraju, lecz dopie- ro w 1163 roku, powrócili, odzyskawszy swe dzia- ły na Śląsku, synowie Władysława, Mieszko Plą- tonogi i Bolesław Wysoki. Ugoda juniorów z Konradem III z 1146 roku oznaczała zakończenie pierwszego etapu walk o władzę w podzielonej Polsce. Następny okres, w którym realizowana była zasada pryncypatu sformułowana w testamencie Bolesława Krzy- woustego, zakończył się w 1194 roku. Zrazu istnia- ło dość zgodne współdziałanie nowego seniora Bolesława Kędzierzawego (Władysław II żył na wygnaniu do 1159 roku) z juniorami. W Krakowie po śmierci Kędzierzawego na cztery lata (1173- 1177) rządy opanował Mieszko Stary. W wyniku buntu możnych (1177) na tronie krakowskim usa- dowił się natomiast najmłodszy z synów Krzy- woustego — Kazimierz Sprawiedliwy, łamiąc po raz drugi zasadę senioratu. Możni małopolscy świeccy oraz duchowni po prostu wybrali Kazi- mierza na swego księcia, a gdy ten zmarł w 1194 roku, jego syna Leszka Białego, który nie miał jeszcze ośmiu lat. Wybór Leszka Białego dopełnił miary nieza- dowolenia starszych książąt piastowskich, którzy wystąpili zbrojnie w 1195 roku przeciw Leszkowi i krakowskiemu rycerstwu. W bitwie nad rzeką Mozgawą „starsi” Piastowie: Mieszko Stary i jego syn Bolesław, Mieszko Plątonogi oraz Jarosław, syn Bolesława Wysokiego, zostali pokonani. Po- legł Bolesław, a Mieszko Stary, ranny, musiał ra- tować się ucieczką. Potrafił jednak wkrótce prze- konać matkę Leszka Białego, księżną Helenę, by oddała mu — jako regentka — tron krakowski, który Mieszko przyrzekł zwrócić Leszkowi. Miesz- ko utrzymał się w Krakowie do swej śmierci w 1202 roku, lecz tron krakowski odzyskał Leszek Biały dopiero w 1211 roku. W okresie 1202-1211, w toku ostrej rywalizacji, władzę w Krakowie udało się opanować na parę lat Władysławowi Laskonogiemu, synowi Mieszka Starego, a także Mieszkowi Plątonogiemu. Leszek Biały miał duże ambicje polityczne. Chciał rozszerzyć swą dzielnicę małopolską i dla- tego, bezskutecznie jednak, mieszał się do kon- fliktów na Rusi. Chciał także ściślej związać z so- bą Pomorze Gdańskie, gdzie panował książę Świętopełk, formalnie podległy Krakowowi, oraz uzyskać panowanie w Wielkopolsce, gdzie z kolei walczyli ze sobą Władysław Laskonogi i jego bratanek Władysław Odonic. W tym celu zwołał w 1227 roku spotkanie książąt piastowskich w Gąsawie, w północnej Wielkopolsce, lecz nie- chętni mu Odonic i Świętopełk napadli go tam i zabili. Rozgorzały na nowo walki o tron krakowski. Walczyli o niego Władysław Laskonogi (rządził w Krakowie do 1230 roku), Henryk Brodaty (do 1238 — w tym roku zmarł), a następnie Konrad Mazowiecki, do 1243 roku, kiedy to wypędzono go z Krakowa i pokonano w bitwie pod Sucho- dołem. Otwarło to drogę do tronu krakowskiego Bolesławowi Wstydliwemu, z którym współrzą- dziła matka Grzymisława i możni ziemi krakow- skiej. Miasto to rozwijało się pomyślnie. Odkryto wówczas w Wieliczce i Bochni sól kamienną, co przynosiło znaczne dochody do kasy książęcej. Po 1243 roku rozbicie dzielnicowe państwa osiągnęło swój szczyt. Dzielnice posiadały swe dziedziczne dynastie i żyły własnym życiem, nie uznając jakiejkolwiek władzy zwierzchniej, co jednak — przypomnijmy — nie było równoznacz- ne z rzeczywistym podziałem narodu, kultury, gospodarki, organizacji kościelnej. Rozbicie poli- tyczne najdalej zaszło na Śląsku i w Polsce środ- kowej, najbardziej zwarte pozostały Małopolska, Wielkopolska i Mazowsze. W Krakowie, po bez- potomnej śmierci Bolesława Wstydliwego, tron — zgodnie z wolą zmarłego — objął w 1279 roku Leszek Czarny, wnuk Konrada Mazowieckiego, protoplasty wszystkich dalszych Piastów mało- polskich, mazowieckich i kujawskich. Był on m.in. dziadkiem Władysława Łokietka, któremu udało się zjednoczyć Polskę, a pradziadkiem Kazi- mierza Wielkiego. Leszek Czarny panował w Krakowie do 1288 roku. Potrafił oprzeć się na dochodzących do gło- su siłach społecznych, głównie rycerstwie. Wła- dając Śmierć sam całą Małopolską, wiązał się po- litycznie z synem Przemyśla I, Przemysłem II Leszka Czarnego (1257-1296), który po śmierci swego stryja Bolesława Pobożnego skupił władzę w całej Wielkopolsce. Leszek Czarny przyczynił się do wyboru w 1283 roku na arcybiskupstwo gnieźnieńskie Jakuba Świnki, wybitnego zwolen- nika rodzącej się idei zjednoczenia, niemającej oczywiście wiele wspólnego ze starą zasadą je- dynowładztwa. Jednocześnie starania o zjednoczenie państwa podjął książę śląski Henryk Prawy, zwany po ła- cinie Probus, wnuk Henryka Pobożnego, a pra- wnuk Henryka Brodatego. Około 1287 roku za- warł on umowę z Leszkiem Czarnym, Przemy- słem II oraz Henrykiem głogowskim w sprawie rządów w Krakowie, toteż gdy zmarł Leszek Czarny, Probus, mając poparcie bogatego miesz- czaństwa krakowskiego, w dużej części pochodze- nia niemieckiego, starał się opanować Kraków. Miał jednak przeciwnika w księciu płockim Bo- lesławie, którego rycerstwo ziemi krakowskiej powołało na tron po Leszku Czarnym, oraz we Władysławie Łokietku. Z dużymi trudnościami opanował Kraków, pokonując Łokietka. Henryk Probus chciał koronować się na króla Polski, lecz zanim uzyskał zgodę papieską, został otruty w 1290 roku. W swym testamencie Probus przekazywał ziemię krakowską i sandomierską Przemysłowi II, który już w 1282 roku zawarł z księciem po- morskim Mszczujem II układ na przeżycie. Ozna- czało to, że dzielnica tego z książąt, który wcze- śniej umrze, przejdzie na pozostałego przy życiu. Ponieważ Mszczuj II zmarł w 1294 roku, Przemysł objął rządy na Pomorzu Gdańskim, jednocząc w ten sposób Wielkopolskę z Pomorzem. W 1295 roku koronował się w Gnieźnie na króla Polski. Zgodę papieża pomógł mu wyjednać wspomnia- ny już arcybiskup Świnka. Niestety wkrótce Przemysł został zamordowany, prawdopodobnie z podpuszczenia Niemców z Marchii Brandenbur- skiej. Łokietek z Henrykiem głogowskim porozumie- li się co do podziału terytorium Przemyśla II, lecz plany te i działania zjednoczeniowe storpedował król czeski Wacław II ze znanej nam już dynastii Przemyślidów. W 1291 roku zajął on przy pomocy wojsk czeskich opróżniony przez Probusa tron krakowski. Zjednał sobie wielu możnych mało- polskich zainteresowanych związkami z połu- dniem oraz biskupa krakowskiego Pawła z Prze- mankowa. Ożenił się z córką Przemyśla II Ryksą i zająwszy w 1300 roku Wielkopolskę, korono- wał się w Gnieźnie na króla Polski. Władysław Łokietek i Bolesław II płocki zmuszeni byli zło- żyć mu hołd lenny ze swych ziem. Panowanie Wacława II trwało 5 lat, a jego syn Wacław III, w czasie gdy szykował wielką wyprawę do Polski, by objąć władzę, został za- mordowany, kończąc w ten sposób rządy Prze- myślidów w Czechach. To stwarzało ponowne szanse dla Łokietka, który przebywając poza Pol- ską w łatach 1300-1305, rozwinął szeroką dzia- łalność dyplomatyczną na rzecz swojej sprawy. Uzyskał pomoc Węgrów, którzy nie chcieli, by Wacław III dostał się na tron polski, a także po- pierała go Litwa, zbliżająca się do Polski ze względu na rosnące niebezpieczeństwo krzyżackie (por. punkt 2). W 1325 roku ożenił swego syna Kazimierza (późniejszego króla Kazimierza Wiel- kiego) z Aldoną, córką księcia litewskiego Gie- dymina, a wcześniej, w roku 1320, wydał córkę Elżbietę za króla węgierskiego Karola Roberta. W 1320 roku Łokietek koronował się w Kra- kowie na króla Polski, uzyskując zgodę papieża Jana XXII. Nie zdołał jednak utrzymać Pomorza, zagarniętego przez Krzyżaków w 1308 roku, Wielkopolskę zaś opanował dopiero w łatach 1313-1314, pokonując zbuntowanego wójta po- znańskiego Przemka, który stał po stronie książąt głogowskich, roszczących sobie pretensje do czę- ści Wielkopolski. Nie miał co marzyć o Śląsku, który stopniowo odpadał od Polski. Szczególnie niechętny Łokietkowi był nowy król czeski Jan Luksemburski, panujący po Henryku karynckim i Henryku VII z dynastii hrabiów Luksemburga w latach 1310-1346, sprzyjający Niemcom i Krzy- żakom. Będzie jeszcze o nim mowa. 2. Sytuacja międzynarodowa Polski. Negatywne skutki rozbicia dzielnicowego. Sprowadzenie Krzyżaków. Straty terytorialne Już wymuszone przez Konrada II hołdy skła- dane przez walczących ze sobą Piastów (1146) by- ły świadectwem słabnięcia politycznego Polski dzielnicowej. Wkrótce takich oznak i strat poli- tycznych oraz terytorialnych pojawiło się więcej. Najbardziej wszakże brzemienne w skutki dla ca- łej późniejszej historii Polski (a także Europy) okazało się sprowadzenie w 1226 roku Krzyżaków do Polski przez Konrada Mazowieckiego, który nie mógł sobie poradzić z obroną Mazowsza przed najazdami ludów bałtyckich (Prusów, Ja- dźwingów). Rozbite państwo nie było w stanie przyjść mu z pomocą. Sprowadzenie Krzyżaków do Polski okazało się faktem o tak rozległych skutkach, jakie wiążemy z wprowadzeniem chrześcijaństwa w poprzednim okresie i z unią Polski z Litwą w okresie następ- nym. Te trzy wydarzenia uznać można za naj- ważniejsze z punktu widzenia wpływu na przy- szłość w całej średniowiecznej historii Polski. W zamyśle Konrada Mazowieckiego Krzyżacy mieli nie tylko pomóc mu w ukróceniu najazdów, lecz także w dziele chrystianizacji Prusów, zapo- czątkowanym jeszcze przez Chrobrego i św. Woj- ciecha. Krzyżacy (zwani tak od krzyża na białych płaszczach) byli jednym z zakonów rycerskich utworzonych w okresie wypraw krzyżowych. Za- kon ten powstał w 1198 roku w miejscowości Ak- ka w Palestynie, pierwotnie jako bractwo (złożo- ne głównie z Niemców) opiekujące się szpitalem pod murami Akki, skąd się wzięła jego pełna na- zwa: Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego. Wielki mistrz Herman von Salza, przeniósłszy Zakon do Europy, szukał dla niego jakiegoś miejsca pobytu. Nie udała się próba usadowienia na Węgrzech, gdzie Krzyżacy mieli bronić kraju przed Połowcami. Król Andrzej II słusznie obawiał się, iż będą oni dążyć do utworzenia na terenie Węgier własnego państwa. Tego niebezpieczeństwa nie brał pod uwagę Konrad Mazowiecki, zapraszając Krzyżaków do północnych ziem swego księstwa mazowieckiego, a mianowicie do ziemi chełmińskiej, leżącej mię- dzy Wisłą, Osą i Drwęcą. Pierwsza grupa Krzyża- ków, wysłana przez wielkiego mistrza w 1230 ro- ku pod wodzą landmistrza Hermana von Balka, liczyła zaledwie siedmiu rycerzy-zakonników i kilkudziesięciu pomocników (giermków). Osie- dlili się oni w Nieszawie, potem odbudowali zniszczony gród w Toruniu i założyli miasto Chełmno. Wkrótce liczba rycerzy zakonnych wzrosła, a nasiliła się rozbudowa grodów i zakładanie miast (Kwidzyn, Elbląg, Królewiec i wiele in- nych). W ślad za tym postępowało również po- wstawanie wsi i zagęszczanie się zaludnienia. W sumie do około 1300 roku na teren ziemi chełmińskiej, już mającej około 200 wsi i gro- dów, oraz zajmowanych ziem Prusów napłynęło około 12-15 tysięcy przybyszów z Niemiec, co jednak stanowiło najwyżej 10-15% zaludnienia tych ziem. Potem liczba ludności niemieckiej na tych terenach systematycznie rosła. Zajmowano coraz większe tereny należące do Prusów, nawra- canych przemocą na wiarę chrześcijańską. Pruso- wie bronili się, wzniecili nawet powstanie (1260- 1274), lecz nie mieli szans na samodzielne prze- trwanie. Bardzo szybko okazało się, że programy poli- tyczne Konrada Mazowieckiego i Krzyżaków by- ły wyraźnie sprzeczne. Konrad myślał, że za cenę lennego nadania Krzyżakom ziemi chełmińskiej zdobędą oni dla niego część tej ziemi, którą wła- dali Prusowie. Papież rad był z rozszerzenia wiary chrześcijańskiej i szedł na rękę Krzyżakom przy- znając im, jakoby na mocy prawa, dysponowanie ziemiami pogańskimi. Krzyżacy chcieli jednak ca- łej ziemi chełmińskiej, do której rościli sobie prawa zwierzchnie (wyłączając Konrada) na pod- stawie sfałszowanego dokumentu (tzw. przywile- ju kruszwickiego z datą 30 czerwca 1230 roku). Prócz papieża po stronie Krzyżaków stał także ce- sarz, a to ułatwiało im budowanie własnego państwa, lennego w stosunku do cesarza, na tej samej zasadzie, jak książęta Rzeszy. Niezadowalając się ziemią chełmińską i zdo- bywanymi na ludach bałtyckich terenami, wchłonięciem wcześniej już prowadzącego akcję misyjną zakonu dobrzyńskiego (powołanego przez Konrada Mazowieckiego i biskupa płockie- go) i pokrewnego, pokonanego jednak przez Li- twinów Zakonu Kawalerów Mieczowych, działa- jącego na terenach dzisiejszej Łotwy i Estonii, Krzyżacy zaczęli kierować swą ekspansję w kie- runku Litwy oraz Pomorza Gdańskiego. To ostat- nie chcieli również zdobyć Brandenburczycy, któ- rzy, korzystając z osłabienia państwa polskiego, stopniowo opanowywali niektóre zachodnie jego tereny. Znana nam już Marchia Północna, na- zwana od opanowanej w 1175 roku słowiańskiej Brenny (która to nazwa, podobnie jak Berlin, ma słowiańskie korzenie) Brandenburską, dążyła do rozszerzenia swych nabytków na wschodzie. Szczególnie aktywny na tym polu był Albrecht z Ballenstedt zwany Niedźwiedziem (stąd herb Berlina). Wzmocnił on marchię i zdobył wiele za- chodniosłowiańskich terenów. Podobnie książę saski Henryk Lew podbił ziemie Obodrytów, za- kładając m.in. miasto Lubekę, wkrótce wzór or- ganizacyjny dla lokowanych potem na terenach słowiańskich, w tym polskich, miast. W 1252 roku w ręce Brandenburczyków dosta- ło się środkowe Nadodrze (Ziemia Lubuska), od- stąpione im przez arcybiskupa magdeburskiego, który kupił dwa lata wcześniej ten teren od jed- nego z licznych książąt śląskich, Bolesława zwa- nego Rogatką. Nabytki te ułatwiły Brandenbur- gii posuwanie się w kierunku Wielkopolski i Po- morza Gdańskiego. Założona przez Brandenbur- czyków tzw. Nowa Marchia, która objęła począt- kowo ziemie chojeńską i myśliborską, odrywając je od Pomorza Zachodniego, również zagrożonego przez Brandenburgię, przybrała do 1270 roku kształt klina, ciągnącego się wzdłuż dolnej Warty aż do Drezdenka, z Santokiem, Choszcznem, Drawskiem, Świdwinem. Na północy granicę Nowej Marchii stanowiła Gwda, a na południu Noteć. Brandenburczycy stanęli na drodze ekspansji krzyżackiej w kierunku Pomorza Gdańskiego. Na razie jeszcze były to, aczkolwiek niemieckie, to jednak pozostające w konflikcie organizmy poli- tyczne. Dlatego, gdy Brandenburczycy w 1308 roku rozpoczęli oblężenie Gdańska, Łokietek zwrócił się o pomoc do Krzyżaków. Jak widać, nie przejrzano jeszcze wówczas w Polsce krzyżackiego programu. Widziano ich przede wszystkim jako szerzycieli wiary, którym należy pomagać. Dra- styczny zwrot w tej opinii nastąpił wówczas, gdy przybyli Krzyżacy odepchnęli Brandenburczyków od Gdańska, lecz sami zajęli to miasto dla siebie. Opanowali także Tczew, a stopniowo całe Pomo- rze Gdańskie. Książę pomorski Świętopełk, wcze- śniej świadom ich planów, podejmował z nimi walkę, lecz był w niej osamotniony. Rozbicie państwa wyraźnie ukazywało swe skutki. Po zdobyciu Pomorza wielki mistrz Zygfryd von Feuchtwagen przeniósł stolicę Zakonu z Wenecji do Malborka, gdzie rozpoczął budowę wielkiego zamku. Oznaczało to przypieczętowanie procesu tworzenia się państwa krzyżackiego na ziemiach pruskich i polskich, a zarazem wejście Krzyżaków w bezpośredni konflikt z jednoczącym państwo polskie Władysławem Łokietkiem. W okresie rozbicia dzielnicowego Polska ze- tknęła się po raz pierwszy z Mongołami (zwa- nymi w Polsce Tatarami), którzy zjednoczeni na przełomie XII i XIII wieku przez Temudżyna (Czyngis-chana), rozpoczęli swe liczne podboje, dające im tak potrzebne łupy i jeńców, sprzeda- wanych potem jako niewolników. Po pokonaniu Połowców i Rusi (klęska nad rzeczką Kałką w 1223 roku) skierowali się na Polskę i Węgry. Na Polskę ruszyło około 30 tysięcy Tatarów pod wodzą Bajdara. W Krakowie rządził wówczas Henryk Pobożny, zaś ziemię sandomierską miał w swym władaniu Bolesław Wstydliwy. Przez Lublin i Sandomierz, niszcząc i grabiąc kraj, Tata- rzy dotarli do Krakowa. Zdobyli go, lecz nie opa- nowawszy obwarowanego kościoła św. Andrzeja, gdzie trzymali się obrońcy, ruszyli na Śląsk. Tam koło Legnicy zebrali się rycerze z różnych ziem, także z Moraw (posiłki czeskie nie zdążyły na czas). Całością wojska chrześcijańskiego dowodził książę Henryk Pobożny. Bitwa, w której książę zginął (1241), choć skończyła się klęską, przyniosła Tatarom duże straty. Z tego powodu, nie zdoby- wając już Legnicy, wycofali się z Polski. Na tym jednak nie zakończyły się najazdy ta- tarskie na Polskę. Jeszcze bardziej niszczący był najazd z 1259-1260 roku. W czasie trzeciego najaz- du, na przełomie 1287 i 1288 roku, dotkliwą klęskę zadał im, sprzymierzony z Węgrami, Leszek Czar- ny. Potem przez wiele wieków Tatarzy nie napa- dali już na Polskę. Podporządkowali sobie jednak Ruś. W okresie rozbicia dzielnicowego istniały stałe kontakty z pobliskimi księstwami ruskimi, takimi jak drohiczyńsko-brzeskie, halickie, włodzimier- skie czy wołyńskie. Częste były związki małżeń- skie między rodzinami książęcymi, w walkach o władzę wykorzystywano, w zależności od wza- jemnych stosunków, posiłki ruskie. Książęta pol- scy władający Małopolską (jak Kazimierz Spra- wiedliwy czy Leszek Biały) dążyli do rozciągnię- cia swych wpływów na Rusi, rywalizując z eks- pansją węgierską. Wielokrotnie interweniowali w walkach między książętami ruskimi. Na prze- łomie XII i XIII wieku doszło do konfliktu zbroj- nego. Rusini, którzy wkroczyli do księstwa san- domierskiego, zostali pobici przez Leszka Białego pod Zawichostem w 1205 roku. W 1280 roku Le- szek Czarny pokonał pod Goślicami księcia halic- kiego Lwa, który, mając poparcie pewnej części możnych, chciał zdobyć tron krakowski. Gorzej układały się stosunki z państwem cze- skim, które wchodziło w skład Rzeszy Niemiec- kiej, gdy Luksemburgowie w 1306 roku usadowi- li się na czeskim terenie. Jak już wskazywaliśmy, Luksemburgowie sprzyjali Krzyżakom, gotowi w razie potrzeby zaatakować Polskę. Starali się po- zyskać rozbity politycznie Śląsk. Już w początkach XIV wieku Jan Luksemburski zhołdował 13 z ist- niejących 17 księstewek śląskich. Duży wpływ na te decyzje miały procesy germanizacyjne Śląska, związane z niemczeniem się rodzin książęcych i napływem — w ramach tzw. kolonizacji nie- mieckiej (por. punkt 4) — osadników niemieckich tak na tereny wiejskie, jak i do miast. 3. Zmiany w funkcjonowaniu państwa. Sytuacja i rola Kościoła Z punktu widzenia funkcjonowania państwa, szczególnie jego podstaw finansowych, jak rów- nież — co z tym związane — z punktu widzenia struktury społeczeństwa i struktury gospodarczej, okres 1138-1320 charakteryzował się istotnymi przekształceniami. Następowało z jednej strony przechodzenie od tego, co dyktowała gospodarka naturalna, do wykorzystywania stopniowo roz- wijającej się gospodarki rynkowej, z drugiej zaś kompletne już odejście od struktur, instytucji czy zwyczajów czasów plemiennych. Oznaczało to upodabnianie się — choć nie we wszystkim — polskiego ustroju politycznego, społecznego i go- spodarczego do tego, co było charakterystyczne dla zachodniej Europy. W odniesieniu do państwa aktywizacja społe- czeństwa przez coraz silniejsze identyfikowanie się z państwem powodowała wzrost jego roli w podejmowaniu decyzji politycznych. Przejawiało się to w zwiększeniu znaczenia wieców dzielni- cowych i międzydzielnicowych, złożonych wprawdzie głównie z możnych (świeckich i du- chownych, urzędników i innych), na które zjeż- dżali książęta, wydając tam przywileje i udziela- jąc różnych zezwoleń oraz występując w charak- terze najwyższego sędziego. Wzrastała liczba urzędników i to nie tylko dlatego, że zwiększyła się liczba ośrodków władzy. Jednocześnie jednak, na tle wspomnianej aktywizacji politycznej lo- kalnego rycerstwa i możnych, a także mieszczan większych miast, rozluźniał się związek admini- stracji kasztelańskiej z władzą książęcą. Z tego powodu już około 1290 roku Władysław Łokie- tek w ziemi sandomierskiej, a potem Wacław II wprowadzili urząd starosty (capitaneus), podle- gły wyraźnie panującemu. Zapoczątkowało to długi proces wykształcania się struktury tzw. urzędów ziemskich, czyli urzędów samorządu szlacheckiego, w dużym stopniu tytularnych. W dziedzinie dochodów państwowych główna zmiana polegała na odchodzeniu od ciężarów prawa książęcego, to znaczy danin takich jak: powołowe, poradlne, podymne, stróża, podwo- rowe, narzaz, czyli danina w świniach czy mięsie wieprzowym, oplata zwana stanem i inne, a tak- że różne świadczenia okolicznościowe i posługi, a przechodzeniu do czynszu pieniężnego jako ob- ciążenia podatkowego, uzupełnianego daninami świadczonymi, podobnie jak ciężary poprzednie, przez gospodarstwa chłopskie. Wzrosła rola do- chodów płynących z ceł (pochodzących z ist- niejących w początkach XIV wieku około 250 komór celnych), myt, bicia monety, miast, górnic- twa solnego, majątków ziemskich księcia. Organizacja militarna państwa nie zmieniła się wiele. Już dawno panujący opierali się nie na powszechnym obowiązku wojskowym ludności, jak to było w czasach plemiennych, lecz wyko- rzystywali — obok swych bezpośrednich drużyn — wprawione do walki rycerstwo, obecnie licz- niejsze i powoływane do służby w razie potrze- by. Osobne, niewielkie jednak, oddziały żołnierzy wystawiali niektórzy możni. Do wystawiania określonej liczby żołnierzy obowiązane były roz- wijające się i otaczane murami miasta (por. punkt 4). Rycerstwo walczyło na koniach, chłopi i mieszczanie tworzyli siły piesze oraz spełniali różne funkcje pomocnicze. Rycerstwo używało mieczy i sztyletów, włóczni, toporów bojowych, chłopi maczug. W użyciu były łuki, coraz bardziej rozpowszechniała się kusza (głównie jako broń przy obronie miejsc ufortyfikowanych) i różne machiny miotające. Uzbrojenie ochronne konne- go rycerza składało się z pancerza, hełmu i tarczy (różnych typów). Kraju broniły wewnątrz liczne grody i miasta warowne, do połowy XIII wieku wzmacniane — tak jak poprzednio — murami z blankami i basztami. Od XIII wieku kraj zaczę- ły pokrywać w coraz większym stopniu muro- wane zamki, zastępujące tradycyjne drewniane i drewniano-ziemne grody. Ważnym zjawiskiem okresu dzielnicowego był, nieco wcześniej zapoczątkowany, proces wy- zwalania się Kościoła spod dominacji państwa, od którego był m.in. gospodarczo w czasach pierwszych Piastów silnie uzależniony. Wraz z kumulowaniem majątków ziemskich, powsta- łych z nadań panujących i innych bogactw, a jednocześnie wraz z ogólnymi tendencjami pa- nującymi w Kościele katolickim w Europie (re- prezentowanymi m.in. przez Innocentego III), chciał on wpływać w coraz większym stopniu na decyzje polityczne. Starał się uzyskiwać odpo- wiednie przywileje w zamian za poparcie udzie- lane władzy. W 1180 roku na zjeździe w Łęczycy książęta zrzekli się prawa odbierania po śmierci biskupa jego dóbr ruchomych (było to tzw. ius spolii) oraz ograniczyli obciążenia ludności miesz- kającej na terenie majątków kościelnych. W Pol- sce wyrazicielem tych wzmacniających Kościół tendencji był ówczesny arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz (zm. 1215), który z tego powodu znalazł się w konflikcie z Władysławem Lasko- nogim. Kościół wywalczył sobie wybór biskupów przez kapituły, uniezależniając się w ten sposób od woli księcia, a także własne sądownictwo du- chowne, wyłączające sądzenie kleru przez sądy świeckie. Rosła liczba kościołów, a także klasztorów i kleru zakonnego. Najbardziej rozbudowaną or- ganizację mieli cystersi (Jędrzejów, Oliwa, Hen- ryków, Sulejów, Mogiła i inne), w miastach zaś rozpowszechniły się (od XIII wieku) zakony że- bracze — franciszkanie i dominikanie. Zakładano także klasztory kanoników regularnych (Trze- meszno, Czerwińsk, Wrocław i inne), klarysek (Stary Sącz) i inne. W sumie na początku XIV wieku było w Polsce około 300 klasztorów z oko- ło 6 tysiącami zakonników. Duchowieństwa w ogóle było wówczas około 20 tysięcy. Teryto- rialny zasięg organizacji polskiego Kościoła kato- lickiego zmniejszył się w czasie rozdrobnienia dzielnicowego o biskupstwo w Kamieniu, podpo- rządkowane w 1188 roku bezpośrednio papieżowi (przeniesione z Wolina), oraz o biskupstwo lubu- skie, które utraciło łączność z polską metropolią. Krzyżacy założyli biskupstwo w Chełmnie (1243), lecz podporządkowali je arcybiskupowi w Rydze. 4. Społeczeństwo i gospodarka. Proces feudaliza- cji.Osadnictwo niemieckie i naprawie niemiec- kim. Rozwój miast Jak już wspomniano, okres rozbicia dzielnico- wego był czasem zasadniczych przemian społecz- nych i gospodarczych, dających w efekcie po- wstanie nowego modelu społeczeństwa i cywili- zacji. Ów nowy model miał wiele cech feudal- nych (od słowa feudum, oznaczającego prawo na rzeczy cudzej), dlatego możemy mówić o procesie feudalizacji, jaki wówczas miał miejsce. Istotą te- go procesu było z jednej strony wykształcenie się tzw. wielkiej własności ziemskiej w rękach moż- nych i rycerstwa, z drugiej zaś rozkład systemu prawa książęcego, który uwalniając wolnych osobiście chłopów od zależności od księcia i od ciężarów prawa książęcego oraz znosząc niewolę czy ciężkie formy zależności niektórych grup chłopów, stworzył jednolitą klasę, płacących na rzecz możnych i rycerstwa oraz właścicieli du- chownych czynsze i świadczących daniny, uza- leżnionych od nich chłopów. Powstały w ten sposób majątki wiejskie składające się z gospo- darstwa bezpośrednio zarządzanego i eksploato- wanego przez właściciela oraz z gospodarstw chłopskich, z których ściągane były wspomniane czynsze i daniny, ewentualnie takie czy inne ro- bocizny. Wielka własność, czyli większe lub mniejsze (zwykle liczące wówczas — poza dużymi obsza- rami kościelnymi i majątkami niektórych moż- nych — nie więcej niż parę wsi) majątki ziemskie, miała dwa podstawowe źródła powstania. Pierwszym były ziemie znajdujące się w ręku po- tomków elity plemiennej (jak i zwykłych wo- jowników), co w mniejszym czy większym stop- niu przetrwało do czasów państwowych, drugim zaś nadania — formalnie dysponujących niezajętą ziemią — panujących (króla, księcia) na rzecz związanych z nimi ludzi oraz na rzecz Kościoła (biskupstw i klasztorów). Jak można sądzić, owe nadania mogły — jeśli chodzi o rycerstwo — two- rzyć majątek od nowa bądź też powiększać istnie- jący już od dawna, uprawiany przez niewolnych, niewielki folwarczek (praedium), zaopatrujący rodzinę właściciela w niezbędne produkty. Ksią- żę, nie będąc w stanie utrzymać całej potrzebnej siły zbrojnej, wyposażał w ziemię większość swych rycerzy. Możni oraz potomkowie książę- cych wojowników, po zaniku systemu prawa książęcego, tworzyli klasę szlachty, która — stop- niowo wyodrębniając się ze społeczeństwa m.in. poprzez wspomniane już (por. rozdz. III, 5) two- rzenie rodów heraldycznych — zaczęła odgrywać coraz większą rolę w państwie. Jak jednak to się stało, że udało się włączyć w ramy wielkiej własności masę chłopów wol- nych uprawiających swe gospodarstwa, a obo- wiązanych do ciężarów prawa książęcego? Jak podkreśla Karol Modzelewski, „pionierską rolę odegrał w tym Kościół, czerpiąc wzory i inspira- cje z feudalnego Zachodu”. Rzecz zaś nie była ła- twa, chodziło bowiem o poddawanie władzy du- chownych wolnych dotychczas, podległych jedy- nie księciu, chłopów, tym bardziej że dotąd urzędnicy czerpali swe dochody ze świadczeń chłopów na rzecz państwa. Ponieważ jednak Ko- ściół był traktowany przez panującego jako swe- go rodzaju część organizacji państwa, przekazanie na jego rzecz nie tylko ziemi z ludźmi niewolny- mi, lecz także z wolnymi chłopami, miało swe uzasadnienie. To zaś oznaczało przejście zwierzchności nad tą ludnością z rąk władcy w gestię Kościoła. Od tego się zaczęło. Po przekazaniu Kościołowi tzw. kasztelanii majątkowych (na przykład arcy- biskupstwu gnieźnieńskiemu już w 1136 roku żnińskiej i łowickiej), co oznaczało przekazanie mu również części danin ludności mieszkającej w kościelnych dotąd wsiach oraz władzy kaszte- lańskiej nad tą ludnością, rozpoczęła się, jakkol- wiek nie był to proces łatwy, akcja immuni- tetowa. Immunitet był wyłączeniem spod wła- dzy księcia. Odpowiedni dokument rozszerzał uprawnienia gospodarcze w nadanych Kościoło- wi dobrach oraz, w przypadku immunitetu są- dowego, przekazywał nowym właścicielom także kompetencje sądowe i płynące stąd dochody. W latach 1211-1215 Leszek Biały, Władysław Odonic, Konrad Mazowiecki i Kazimierz opolski wystawili dokument rozciągający immunitet go- spodarczy — pod wpływem akcji znanego nam już Henryka Kietlicza — na całość dóbr biskupich. Te świadczenia, których dotyczyły immunitety, przechodziły na rzecz Kościoła. Łatwo pojąć, że chłop obowiązany obecnie do świadczeń na rzecz Kościoła stawał się z daną in- stytucją kościelną, a więc ze swą wsią, związany. Nie mógł dowolnie jej opuszczać i nie mógł do- wolnie rozporządzać swą ziemią. To były początki poddaństwa, a także charakterystycznego dla własności feudalnej władztwa jednocześnie nad ziemią i nad ludźmi na niej siedzącymi. Zarazem zapoczątkowane zostało znoszenie różnych, po- chodzących jeszcze z czasów plemiennych, uprawnień całych wsi do takich czy innych jej gruntów. Kościół świadomie dążył do uzyskania takiej samej władzy nad chłopami wolnymi, jaką miał nad niewolnymi. Coraz częściej dla nich wszystkich stosowany był termin „przypisańcy” (ascriptici). Wkrótce nadania wolnych chłopów wraz z ziemią objęły również możnych i rycerstwo. Najpierw jednak sam książę traktował osadzo- nych w jego dobrach chłopów, podobnie jak to czynił Kościół, nie chcąc, by te dobra opuszczali. Wynikało to głównie z obawy, aby korzystne dla chłopów rozpowszechnianie prawa niemieckiego i przybywanie nowych osadników z Niemiec, bezpośrednio przynoszących tamtejsze uregulo- wania i zwyczaje, nie odbiło się niekorzystnie na stanie gospodarki właścicieli. Wszystkim właści- cielom ziemskim coraz bardziej zależało na posia- daniu w swych dobrach jak największej liczby chłopów przynoszących dochody. Nowych osad- ników początkowo osadzali tzw. zwyczajem wol- nych gości, czyli opierając się na indywidualnych umowach. Rozpowszechnianie się prawa zachodnioeuro- pejskiego w dziedzinie stosunków agrarnych, któ- re do Polski dochodziło przez Niemcy (w Hiszpa- nii szło z Francji i dlatego nazwane było francu- skim), przyniosło wielkie zdynamizowanie proce- su feudalizacji na ziemiach polskich. Było to osta- teczne zerwanie z tradycyjnym, wiążącym się z systemem prawa książęcego, modelem stosun- ków na wsi. Choć jednoznacznie wprowadzało ograniczenia własności chłopskiej i swobody opuszczania wsi, to jednak ustalało jasne reguły posiadania przez chłopów ziemi, a zarazem wy- sokość świadczeń. W myśl dokumentów wysta- wianych nowym osadnikom czy przenoszonym na prawo niemieckie zasiedlonym już wsiom, chłopi zobowiązani byli oddawać panom w po- staci danin i czynszów około 1/4 produkcji (do czego dochodziły niewielkie, do kilkunastu dni w roku, robocizny), co w porównaniu z obciąże- niami prawa książęcego, jeśli jeszcze wziąć pod uwagę wspomniany fakt wyraźnych uregulowań, dawało istotną poprawę warunków gospodaro- wania, tym bardziej że wzrastały plony. Upo- wszechniła się regularna trójpolówka, a układ gruntów na wsiach stawał się bardziej uporząd- kowany. Pola wsi podzielone zostały na trzy czę- ści, które starano się zebrać w możliwie zwarte bloki, by dokonywać wspólnie zmianowania. Każdy rolnik miał swą część w jednym z pól. Rozpowszechnił się również pług, być może zna- ny już wcześniej, lecz rzadko stosowany. Jednocześnie wraz z postępem w osadnictwie zwiększała się powierzchnia uprawna kraju (w sumie o około 400 tys. ha, czyli z około 16 do około 18% ogólnego obszaru kraju), co łącznie ze wspomnianym wzrostem wydajności ziemi po- zwoliło na podwojenie globalnej produkcji zbóż. Podobnie jak wcześniejsze procesy osadnicze przygotowały grunt do rozpowszechnienia się prawa niemieckiego, tak również rozwój ośrod- ków miejskich i wykształcania się specjalnych dla nich przepisów prawnych ułatwiło przenoszenie miast na prawo niemieckie, a zarazem zakładanie nowych ośrodków miejskich. Lokację miast na prawie niemieckim poprzedziło nadawanie nie- którym osadom miejskim przywilejów targo- wych. Napływ do Polski kupców i rzemieślników niemieckich, flamandzkich, żydowskich i innych sprawiał dodatkowo, że grunt do bardziej rozwi- niętych rozwiązań organizacyjnych wschodnioeu- ropejskich był przygotowany. Za wzór służył głównie ustrój Magdeburga, Lubeki czy Środy Śląskiej, która prawa miejskie typu niemieckiego uzyskała już w 1217 roku. Patrycjat większych miast, takich jak Wrocław, Kraków czy Poznań, w związku ze wspomnianym napływem rodzin niemieckich, był w znacznym stopniu niemiecki. Biedniejsze warstwy ludności miejskiej były pol- skie. Mieszanka narodowościowa utrudniała, rzecz jasna, prowadzenie przez miasta jednolitej polityki, ułatwiała ingerencję księcia czy właści- ciela feudalnego. Niemniej jednak w miastach polskich pojawiły się, podobnie jak to było na zachodzie Europy, rady miejskie z wybieranymi przez te rady burmistrzami, co przyczyniało się do słabnięcia pozycji dziedzicznego wójta (reprezen- tanta właściciela lub księcia), sprawującego wraz z tzw. ławą sądownictwo w mieście. Rada naj- wcześniej pojawiła się w Krakowie (1257) i Wro- cławiu (1261). Rzemieślnicy, po zorganizowaniu się wzorem zachodnioeuropejskim w cechy, także domagali się wpływu na wybór rady, co jednak udało im się dopiero w XIV wieku. W sumie w XIII wieku lokowano 230 miast (część z nich od nowa, czyli na tzw. surowym korzeniu), w XIV zaś wieku 265. W XIII wieku w procesie lokacji miast na prawie niemieckim przodował Śląsk (127) i Wielkopolska (40), natomiast dopiero w XIV wieku zintensyfikował się ten proces w Ma- łopolsce (75 lokacji). Ludność miejska osiągnęła już około 10% zaludnienia (w czasie gdy szlachta liczyła około 3%, duchowieństwo około 2%, a chłopi około 85% ogółu ludności). Rozwój miast pobudzał rozwój produkcji i odwrotnie. Już sam postęp techniki rolnej zwiększył zapotrzebowanie na żelazo. W XIV wieku używano go na głowę mieszkańca około 10 razy więcej aniżeli w XI wieku. Wzrost całej produkcji rzemieślniczej w tym czasie szacujemy na około 300-400%. Kontakty cywilizacyjne z zachodem Europy rozbudzały nowe potrzeby, a to z kolei inspiro- wało ludzi do działań na rzecz zwiększenia do- chodów. Książęta dzielnicowi byli na ogół do- brymi gospodarzami. Szczególnie powiedzieć to można o Mieszku Starym, Leszku Czarnym, Hen- ryku Brodatym, a także Wacławie II. Ten ostatni wprowadził do Polski srebrne grosze czeskie, któ- rych z jednej grzywny wybijano 48. W porówna- niu z denarami były to „grube pieniądze” (po ła- cinie nummi grossi, stąd nazwa „grosz”). Na Ślą- sku wcześniej pojawiły się kwartniki wartości pół grosza. Rozwijał się handel. Głównymi ośrodkami handlu zagranicznego Polski były Kraków, Wro- cław, Gdańsk i Poznań. Kupowano sukna z Flan- drii, wyroby metalowe z Niemiec (m.in. z No- rymbergi), sprzedawano produkty leśne, skóry, futra, sporadycznie zboże. 5. Życie kulturalne i artystyczne.Przechodzenie od inspiracji romańskich do gotyku Rozszerzające się i dynamizujące kontakty ziem polskich z zachodnią Europą, rozwój Kościo- ła, reprezentanta kultury łacińskiej, oraz rozwój miastj mieszczaństwa — wszystko to oznaczało nadanie życiu kulturalnemu i poziomowi cywili- zacji w Polsce nowych treści. Do ośrodków dwor- skich, których liczba wzrosła, i ośrodków kościel- nych, a także świeckich, reprezentowanych przez możnych, doszły kulturalne ośrodki miejskie. W rezultacie tych różnorodnych oddziaływań i kontaktów, także z sąsiednimi państwami sło- wiańskimi, powstała oryginalna polska kultura pełnego średniowiecza. W zakresie kultury materialnej nie zaszły większe zmiany, następowało jednak upo- wszechnianie się pewnych przedmiotów czy dzia- łań oraz pojawiły się niektóre bardziej wyrafi- nowane przejawy życia. Dotyczy to na przykład kultury stołu. Oprócz tradycyjnie używanych na- czyń glinianych coraz częściej występowały na- czynia metalowe. W ubiorach, które jeszcze w XIII wieku były podobne dla mężczyzn i ko- biet, pojawiło się (w XIV wieku) pewne zróżni- cowanie. Dla kobiet upowszechniać zaczął się bardziej dopasowany do figury strój gotycki, ubiór męski zaś stawał się krótszy. Wzrastała liczba dworów i siedzib rycerskich, zamków i pałaców. W miastach zaczęły pojawiać się domy z cegły. Zróżnicowanie społeczne uwi- daczniało się zarówno w pożywieniu, ubiorach, jak i sposobie mieszkania. W chatach chłopskich na przykład używano do oświetlania smolnego łuczywa, natomiast w mieszkaniach wyższych warstw społecznych kaganków i świec. Dominujący wpływ na kształtowanie się świa- topoglądu ludzi tamtych czasów wywierał Ko- ściół, choć nadal żywe były tradycje przedchrze- ścijańskie. Związany głównie z rolnictwem czło- wiek ówczesny żył czasem mierzonym powta- rzalnymi zjawiskami przyrody. Przeszłość, przy- szłość i teraźniejszość w jego świadomości splata- ły się. Rodzące się życie miejskie wnosiło w ten odczuwany rytm istotne zmiany („czas kupca”), lecz — jak stwierdza Bronisław Geremek — „człowiek ówczesny pozostawał przede wszyst- kim w kręgu czasu wegetatywnego, żył w jego powolnym rytmie, w jednym paśmie łączącym pracę, zabawę i praktyki obrzędowe”. Świado- mość historyczna była słabo rozwinięta, a od- czuwanie czasu w sekwencjach krótkich splatało się z silnym odczuwaniem go jako ruchu cyklicz- nego, podobnego do biegu przyrody. Religia chrześcijańska, niosąca linearne poczucie biegu czasu (od stworzenia świata do sądu ostateczne- go), nie zdołała jeszcze zbyt silnie przeorać w tym względzie świadomości społecznej. Rozwijająca się kultura umysłowa przenikała liczniejsze aniżeli poprzednio grupy ludzi. Zwięk- szała się liczba krążących książek (oczywiście rę- kopiśmiennych), nadal drogich i pilnie strzeżo- nych. Książki gromadzono także w kręgach świeckich. Duży postęp dokonał się w zakresie szkolnictwa. Wraz ze wzrostem liczby parafii zwiększała się liczba szkół parafialnych. Podsta- wowy program w tych szkołach obejmował gra- matykę, retorykę i dialektykę (było to tzw. trivium, skąd, dodajmy, wzięło się słowo try- wialny), zaś program wyższy arytmetykę, geome- trię, astronomię i muzykę (było to tzw. qu- adrivium). W większości szkół parafialnych uczo- no tylko początków czytania i pisania oraz śpie- wu, wszystkiego w powiązaniu z potrzebami Ko- ścioła. Uniwersytetu w Polsce wówczas nie było, studiowano zatem, a dotyczyło to jednostek, głównie w Paryżu i Padwie. Niektórzy Polacy zdobyli duży rozgłos w dziedzinie nauki. Wymie- nić trzeba tu Marcina Polaka (około 1205/1208- 1278/1279), historyka, teologa i prawnika, Ślązaka Witelona (około 1230-1280), matematyka i przy- rodnika, a także innych, jak Mikołaja z Polski, le- karza Leszka Czarnego. Witelon napisał wiele dzieł, spośród których głośny stał się szczególnie jego traktat o optyce pt. Perspectiva. Należał on do czołowych uczonych europejskich, takich jak Albert Wielki czy Roger Bacon. Rozwijało się zainteresowanie przeszłością. Na czoło wysuwa się w tej dziedzinie Kronika polska mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem (około 1150-1223), biskupa, zarazem erudyty i polityka, współpracownika Kazimierza Sprawiedliwego. Było to dzieło na poziomie europejskim. Podob- nie wysoko ocenić można późniejszą Kronikę wielkopolską, obejmującą dzieje Polski do 1273 roku. Pisano, tak jak powszechnie w Europie, ży- woty świętych. W życiu artystycznym na czoło, jak poprzed- nio, wysuwała się architektura, początkowo jesz- cze romańska, a stopniowo, od początków XIII wieku, gotycka. Z wybitniejszych budowli ro- mańskich wymienić można kolegiatę w Tumie pod Łęczycą, kolegiatę w Opatowie, katedrę w Płocku, kościoły w Strzelnie, na Ołbinie i Pia- sku pod Wrocławiem. Okazały zamek wzniósł Henryk Brodaty w Legnicy. Dla architektury gotyckiej główne inspiracje szły z Francji. Zmieniała ona krajobraz kraju swymi strzelistymi kształtami, nadawanymi przez ostrołuki i długie okna, których kształt i rozmiary uzyskiwano za pomocą sklepień krzyżowo- żebrowych, powiązanym z systemem przypór i łuków oporowych. Wpływy gotyckie upo- wszechniły się w miastach, gdzie na przykład wiele kościołów powstało z inspiracji franciszka- nów i dominikanów. Przebudowywano w stylu gotyckim wiele kościołów romańskich. Gotyk wywarł swe piętno na murach miejskich, na zamkach i rezydencjach rycerskich. W odróżnie- niu od zachodniej (lecz nie północnej) Europy go- tyk w Polsce posługiwał się cegłą, a nie kamie- niem, jako materiałem budowlanym. Wiele go- tyckich budowli wznieśli na terenie Pomorza Krzyżacy, w tym — jak już wspomnieliśmy — zamek malborski. W parze z architekturą romań- ską i gotycką szedł rozkwit rzeźby, a także wielu rzemiosł artystycznych, takich jak złotnictwo, zdobnictwo ksiąg (iluminatorstwo), hafciarstwo i inne. Zycie muzyczne było bogatsze niż w po- przednim okresie, lecz toczyło się w tych samych nurtach (kościelnym, dworskim i ludowym). Do- szło uprawianie muzyki w miastach, pojawili się wędrowni waganci (śpiewający po łacinie) i igrce (śpiewający po polsku). Muzyka kościelna i dworska wpisywała się w główne kierunki muzyki europejskiej. Rozdział V POLSKA POTĘGĄ ŚRODKOWOEUROPEJSKĄ (1320-1501) 1. Spuścizna okresu dzielnicowego. Koronacja Władysława Łokietka (1320) i panowanie Kazi- mierza Wielkiego (1333-1370). Koniec dynastii Piastów Gdy Władysław Łokietek koronował się na króla Polski, pod jego władzą był jedynie wąski, około 100 tys. km2 liczący, pas ziemi, obejmujący Wielkopolskę, ziemię sieradzką i Małopolskę. Pomorze Gdańskie, Kujawy i ziemia dobrzyńska były w ręku Krzyżaków, Pomorze Zachodnie, rzą- dzone przez miejscową dynastię słowiańską, przechodziło pod różną zwierzchność lenną: ce- sarską, duńską, brandenburską, lecz związki z Pol- ską (gospodarcze, kulturalne, familijne) istniały nadal. Znaczna część Śląska była lennem Jana Luksemburskiego, króla Czech, który na dodatek w okresie swego współdziałania z Krzyżakami, starającymi się sięgnąć po tereny Litwy, zhołdo- wał sobie księstwo płockie. Z Wielkopolski zie- mia wschowska znajdowała się w obrębie księ- stwa żagańskiego (co było pozostałością pano- wania książąt głogowskich w Wielkopolsce), a ziemia wałecka była opanowana przez Bran- denburgię. Przypomnijmy jeszcze, że Mazowsze nie podporządkowało się Łokietkowi i nieraz prowadziło wrogą mu politykę, nie wahając się sprzymierzać z Krzyżakami. Łokietek próbował odzyskać Pomorze Gdań- skie. Mimo pewnych sukcesów militarnych (bi- twa pod Płowcami w 1331 roku) nie zdołał tego osiągnąć, tracąc na dodatek Kujawy i ziemię do- brzyńską, którą Krzyżacy już raz zajęli, a Konrad Mazowiecki im odebrał. Nie przyniosło rezultatu złożenie przez Łokietka skargi na Krzyżaków u papieża. Papież wyznaczył dla rozstrzygnięcia sprawy sędziów, którym przewodniczył arcybi- skup gnieźnieński Janisław i choć (w 1321 roku) zapadł wyrok pomyślny dla Polski, Krzyżacy go zignorowali. Sprzymierzeni z Janem Luksembur- skim najechali Wielkopolskę, niszcząc ją silnie i mordując ludność oraz zajęli wspomnianą zie- mię dobrzyńską i Kujawy. Po raz drugi, gdy lega- towi papieskiemu udało się doprowadzić do ro- zejmu między Polską a Krzyżakami, oddano sprawę do rozsądzenia w ręce króla czeskiego Ja- na Luksemburskiego i węgierskiego Karola Ro- berta Andegaweńskiego, lecz w czasie trwania ro- zejmu Władysław Łokietek zmarł (1333). Jego syn Kazimierz (słusznie potem nazwany Wielkim) obejmował rządy, mając 23 lata. W cza- sie swego panowania wiele zmienił i wiele zmie- niło się za jego rządów. Mazowsze uznało jego zwierzchność, wróciły do Polski Kujawy i ziemia dobrzyńska, Wielkopolska odzyskała ziemię wschowską oraz ziemię wałecką z Drahimiem i Czaplinkiem, co oznaczało przerwanie połącze- nia między Brandenburgią a rządzonym przez Krzyżaków Pomorzem Gdańskim. Przyłączona natomiast została do Polski zniszczona przez Tata- rów Ruś Halicka (z Haliczem, Lwowem, Cheł- mem, Bełzem), część Rusi Włodzimierskiej oraz Podole aż do Dniestru (z Kamieńcem Podolskim). Państwo polskie było nadal pasem ziemi ukośnie ciągnącym się około 2 tysiące km, od mniej wię- cej Międzyrzecza na północnym zachodzie do wspomnianego Kamieńca Podolskiego na połu- dniowym wschodzie. Kazimierz koronował się w 1333 roku w Krakowie, a nie w Gnieźnie, pod- kreślając tym samym swe zainteresowanie Polską południową. Kujawy i ziemię dobrzyńską przyznał Kazimie- rzowi wyrok znanego nam już sądu papieskiego, obradującego w 1339 roku w Warszawie. W ślad za tym w 1343 roku w Kaliszu zawarty został z Krzyżakami pokój, który respektując wyrok są- du papieskiego, oddał Polsce Kujawy i ziemię dobrzyńską, lecz pozostawił przy Krzyżakach Po- morze Gdańskie; to ostatnie w charakterze tzw. wieczystej jałmużny, z którą związany był obo- wiązek płacenia przez Krzyżaków trybutu i uzna- nia polskiej zwierzchności. Kazimierz poczynić musiał wszakże pewne ustępstwa na rzecz obu rozjemców. Na rzecz Jana Luksemburskiego zrzekł się pretensji do Śląska (z wyjątkiem księstwa ja- worsko-świdnickiego, gdzie siostrzeniec Kazimie- rza, książę Bolko, utrzymał niezależność jeszcze przez prawie 20 lat). Za wysoką cenę 20 tysięcy kop groszy praskich wykupił (na zjeździe w Tren- czynie w 1335 roku) zrzeczenie się pretensji Luk- semburgów — jako następców Przemyślidów, z których pochodzili Wacław II oraz Wacław III — do korony polskiej. Węgierskiej dynastii ande- gaweńskiej Kazimierz przyrzekł, w przypadku swojej bezpotomnej śmierci, następstwo tronu w Polsce. Następca Jana Luksemburskiego Karol IV (od 1355 roku cesarz niemiecki) zrzekł się w 1356 roku pretensji do Mazowsza, wyjednując za to księ- stwo jaworsko-świdnickie. Kazimierz długo starał się o odzyskanie Śląska, lecz wspomniany wybór Karola IV Luksemburskiego na cesarza niemiec- kiego i groźba najazdu na Polskę skłoniły go do uznania, pokojem w Namysłowie w 1348 roku, faktu przyłączenia Śląska do Czech. Sukcesem jednak było, dzięki postawie papieża, pozosta- wienie Śląska w obrębie arcybiskupstwa gnieź- nieńskiego. Kazimierz podejmował jeszcze póź- niej starania o odzyskanie Śląska, lecz nie zdążył zrealizować swych planów. Potem nie mieściły się one w ideologii politycznej Jagiellonów. Przyłączenie do Polski ziem ruskich miało swe podłoże we wcześniejszych kontaktach politycz- nych książąt ruskich z książętami polskimi oraz w rosnącym znaczeniu handlowym (także jako źródła dochodów dla państwa) szlaku czarnomor- skiego, z genueńskimi koloniami nad Morzem Czarnym — Kaffą, Kilią i Akermanem (Białogro- dem). Przypomnijmy, że gdy w 1323 roku w księ- stwie halicko-włodzimierskim wygasła dynastia Rurykowiczów, z pomocą Władysława Łokietka tron w tym księstwie objął dalszy krewny Rury- kowiczów, książę mazowiecki Bolesław Trojde- nowic. Tenże jako książę ruski Jerzy II wyznaczył swym następcą Kazimierza Wielkiego, który w 1340 roku, dowiedziawszy się o otruciu Jerze- go, zajął wspólnie z Węgrami Ruś Halicką, pod- czas gdy Ruś Włodzimierską (Wołyń) opanowali Litwini. W ostatecznym rachunku pretensje Wę- gier i Litwy do nabytków na Rusi zostały zneu- tralizowane przez wspomniane już plany osadze- nia na tronie polskim dynastii andegaweńskiej oraz, w przypadku Litwy, przez jej dążenie do znalezienia oparcia w Polsce wobec grożącego niebezpieczeństwa krzyżackiego. Na Litwie rzą- dzili synowie Giedymina — Olgierd i Kiejstut. Jeszcze Łokietek zawarł z Giedyminem układ obronny, a w ślad za tym Kazimierz poślubił jego córkę Aldonę. W sumie sukcesy Kazimierza Wielkiego były bardzo duże, mimo nie- odzyskania Pomorza i Śląska. Zawdzięczał to swym zdolnościom i przygotowaniu do prowadzenia spraw pań- stwowych. Ojciec — Władysław Łokietek — już na dwa lata przed śmiercią dał mu w zarząd Wielkopolskę, Kujawy i ziemię sieradzką, brał go na wyprawy przeciw Krzyżakom i wysuwającym roszczenia do Wielkopolski książętom głogow- skim. W dużym stopniu słuszne jest powiedzenie, że Kazimierz Wielki „zastał Polskę drewnianą, a zo- stawił murowaną”. W jego bowiem czasach na- stąpił burzliwy rozwój miast, nasilenie się lokacji, murowanego budownictwa miejskiego, wznosze- nia murów miejskich, licznych gotyckich kościo- łów murowanych. Sam Kazimierz konsekwentnie realizował plan wzmocnienia obronności Polski. Składnikiem tego programu było zbudowanie kilkudziesięciu zamków obronnych, obwarowa- nie murami ponad dwudziestu miast z własnych środków (a tym samym ze środków państwo- wych, wówczas bowiem nie było jeszcze podzia- łu na dochody panującego i dochody państwa) oraz reformy wojskowe. Wydał specjalne statuty wojskowe, regulujące obowiązki militarne rycer- stwa (zwanego coraz częściej szlachtą), zanikającej już grupy niższego rycerstwa, włodyków oraz ry- cerzy „uczynionych z sołtysów i kmieci” i z wój- tów miejskich. Gdy nie było potrzebne pospolite ruszenie tych grup ludności, wystarczało wysła- nie pewnej liczby ludzi z dóbr ziemskich. Dawało to około 4 tysięcy żołnierzy, z czego szlachta sta- nowiła około trzecią część. Ogólna zdolność bo- jowa państwa Kazimierza może być szacowana na około 90 tysięcy ludzi. Najwięcej na raz — bo około 20 tysięcy — powołano w 1341 roku prze- ciw znowu pojawiającym się Tatarom. Kazimierz Wielki potrafił wciągnąć do obrony kraju, w tym do robót fortyfikacyjnych i innych, całą ludność, nie czyniąc wyjątku dla szlachty. Nie wahał się powoływać pod broń chłopów z dóbr szlachec- kich i duchownych oraz brać ich do stale będą- cych w toku różnych robót państwowych. Wiąza- ło się to, rzecz jasna, ze znacznymi obciążeniami finansowymi właścicieli dóbr, jak też obniżaniem ich dochodów. Kazimierz nie pozwalał również na uszczuplanie swych dóbr poprzez nadania czy uzurpacje. Silna monarchia zaczęła dawać się szlachcie i możnym we znaki. Kazimierz zrobił wiele dla usprawnienia admi- nistracji państwowej oraz podstaw prawnych monarchii i jej społeczeństwa. Wprowadził sys- tem urzędów centralnych przez nadanie urzędni- kom krakowskim rangi ogólnopolskiej, znosząc urzędy dzielnicowe. Chcąc wszakże zyskać sobie możnych, pozwalał na przekształcanie się daw- nego systemu kasztelańskiego w hierarchię urzę- dów ziemskich. Miały one, jak wiemy (por. rozdz. IV), coraz bardziej tytularny charakter, zastępując w ten sposób brak w Polsce tytułów szlacheckich. Wszystkie te osiągnięcia nie byłyby możliwe bez wydajnego systemu skarbowego. Kazimierz Wielki stworzył dobrze funkcjonujący, admini- strowany przez podskarbiego krakowskiego (póź- niej koronnego) skarb, do którego szły dochody nie tylko z nieuszczuplanego już nadaniami, lecz odbudowywanego (także poprzez wywłaszcze- nia) majątku ziemskiego panującego (a więc zara- zem państwowego), zarządzanego przez specjal- nych starostów, z kopalni soli w Bochni i Wielicz- ce, z ceł i handlu oraz w mniejszym stopniu z po- datku gruntowego, będącego przedłużeniem dawniejszych obciążeń na rzecz państwa, które uszczuplane były przez immunitety (por. rozdz. IV, 4). Dochodziły do tego egzekwowane konse- kwentnie różne świadczenia osobiste i daniny w naturze. Równolegle z tymi uregulowaniami szły sta- rania o ujednolicenie prawne państwa. W tzw. statutach Kazimierza Wielkiego, odrębnych dla Wielkopolski i dla Małopolski, zostało skodyfi- kowane (czyli zebrane w jeden zbiór — „kodeks”) prawo. Dla uniezależnienia miast polskich loko- wanych na prawie niemieckim, które rządziły się własnym prawem i po rozstrzygnięcia w trud- nych kwestiach udawały się do Niemiec, usta- nowiony został na zamku krakowskim sąd naj- wyższy prawa niemieckiego. Dbając o rozwój gospodarczy kraju, Kazimierz Wielki zreformował stosunki pieniężne w Polsce. Przejście na system groszowy (por. rozdz. IV, 4) było powszechne. Otworzył kraj dla Żydów, prze- śladowanych w zachodniej Europie dotkniętej klęską dżumy (tzw. czarnej śmierci) w połowie XIV wieku. Już w 1334 roku wydał przywilej bio- rący Żydów pod opiekę królewską i zezwalający im na uprawianie działalności gospodarczej, szczególnie handlu. Wiek wcześniej podobny przywilej wydał dziadek króla Kazimierza, Bo- lesław Pobożny, książę wielkopolski. Przełomowym wydarzeniem było założenie w 1364 roku uniwersytetu w Krakowie, mającego m.in. kształcić nauczycieli dla wzrastającej liczby szkól parafialnych i na potrzeby państwa. Uczelni nadano charakter świecki. Po uniwersytecie w Pradze, założonym przez Karola IV w 1348 ro- ku, Uniwersytet Krakowski był drugą wyższą uczelnią w środkowej Europie. Znaczną rolę w za- łożeniu uniwersytetu odegrali doradcy Kazimie- rza, Jarosław Bogoria Skotnicki i Janusz Suchy- wilk, wybitni duchowni i politycy. Za wzór miał służyć uniwersytet w Bolonii, w którym domi- nowało studium prawa rzymskiego oraz idea sil- nej monarchii. Dla zapoznania się z tamtejszymi uniwersytetami już w 1351 roku Kazimierz wysłał do Włoch Floriana Mokrskiego. Uniwersytet tymczasowo znalazł schronienie na Wawelu, lecz natychmiast rozpoczęto budowę gmachu na tere- nie Kazimierza. Gdy po śmierci króla Kazimierza uniwersytet podupadł, został on odnowiony w 1400 roku dzięki staraniom Jadwigi i Jagiełły (por. punkt 2). Sięgnięto wtedy po wzory paryskie za pośrednic- twem Pragi, w Pradze bowiem wykształciła się znaczna grupa polskich uczonych z Mateuszem z Krakowa na czele. Odnowiony Uniwersytet Krakowski (nazwany potem Jagiellońskim) miał cztery wydziały: sztuk wyzwolonych, prawa, me- dycyny i, za zgodą papieża, teologii. Pierwszym rektorem został Stanisław ze Skalbmierza, twórca — wraz z Pawłem Włodkowicem — polskiej dok- tryny prawa międzynarodowego. 2. Rządy andegaweńskie w Polsce (1370-1386): unia polsko-węgierska. Władysław Jagiełło (1386-1434): unia polsko-litewska Zgodnie z postanowieniami zjazdu w Wy- szehradzie z 1335 roku (por. punkt 1) tron polski miałprzypaść królowi węgierskiemu, którym był Ludwik Wielki Węgierski (1342-1382). Ten, gdy Kazimierz Wielki w 13 51 roku poważnie zanie- mógł, zaczął już układać się z polskim rycer- stwem, które w zamian za poparcie jego następ- stwa na polskim tronie, starało się wymusić róż- ne przywileje, m.in. obietnicę zasadniczego obni- żenia obciążeń na rzecz państwa. Kazimierz żył jednak jeszcze prawie 20 lat i miał zgoła inne plany. Najchętniej widziałby na tronie swego wnuka Kazka słupskiego, syna jego córki Elżbiety i Bogusława V pomorskiego, co otwierało drogę do odzyskania wpływów na Pomorzu Zachod- nim. Jednakże tak działania Ludwika Węgierskie- go, jak i nadzieje wiązane z nim przez szlachtę, przekreśliły te plany. Już w parę dni po śmierci Kazimierza Wielkiego Ludwik stanął w Krakowie i koronował się 17 listopada na króla Polski, co oznaczało zaistnienie dynastycznej unii polsko- węgierskiej. W 1374 roku przywilejem wystawionym w Ko- szycach Ludwik ustanowił jako podatek dla szlachty 2 grosze z łanu ziemi uprawianej przez chłopów w jej dobrach, co zostało także rozcią- gnięte na duchowieństwo, a było ulgą w porów- naniu z obciążeniami z czasów Kazimierza Wiel- kiego. W zamian zażądał dopuszczenia do tronu także córek, jako że potomka męskiego nie miał. Tak zatem, gdy Ludwik w 1382 roku zmarł, tron po nim w Polsce miała objąć jego córka Maria, wydana już za margrabię brandenburskiego Zygmunta Luksemburskiego, późniejszego króla niemieckiego (od 1410) i cesarza (1433-1437). Jesz- cze za życia Ludwik chciał, by Zygmunt został je- go namiestnikiem w Krakowie; miasto jednak nie otwarło przed nim bram i namiestnikiem osta- tecznie została Elżbieta, matka Ludwika. Gdy Elż- bieta zmarła, wdowa po Ludwiku zgodziła się, choć z trudem, gdyż stale na pierwszym miejscu w planach był Zygmunt, na przysłanie do Polski swej najmłodszej córki Jadwigi. Po przyjeździe do Krakowa Jadwiga została w 1384 roku, mając zaledwie 11 lat, koronowana na królową Polski. Ówczesnym zwyczajem była już zaręczona i to z nieakceptowanym w Polsce księciem austriackim Wilhelmem, z zaczynającego swą historyczną karierę rodu Habsburgów. Zde- cydowano się na zapłacenie wysokiego odszko- dowania, by nie dopuścić Wilhelma do władzy. Jak się obawiano, nie wiadomo, czy słusznie, nie broniłby on interesów Polski. Ostatecznie zwy- ciężyła myśl możnych małopolskich ściślejszego związania Polski z potężną wówczas, nadal jed- nak nieschrystianizowaną (jak mówiono: pogań- ską), Litwą. Małżeństwo z Jadwigą zapropono- wano synowi wielkiego księcia litewskiego Ol- gierda — Jagielle, który od 1382 roku (po śmierci Kiejstuta) rządził sam na Litwie, mając jednak rywala w synu Kiejstuta, Witoldzie. Litwa była wówczas podwójnie zagrożona: z jednej strony Krzyżacy chcieli zagarnąć Żmudź, z drugiej zaś centralizujące się wielkie księstwo moskiewskie, które po zrzuceniu jarzma tatarskiego dążyło do zbudowania państwa rosyjskiego, zmierzało do odebrania Wielkiemu Księstwu Litewskiemu ziem ruskich. W zamian za związanie się małżeństwem z Ja- dwigą Jagiełło został koronowany na króla Pol- ski. Jako że się ochrzcił, co zapoczątkowało chry- stianizację Litwy w obrządku rzymskim (łaciń- skim), a nie prawosławnym, wiążąc ją z kulturą zachodnią, przyjął imię Władysław. Litwę na mocy umowy zawartej w Krewie 14 sierpnia 1385 roku połączył dynastycznie z Polską. Okazało się to jednym z najbardziej decydują- cych faktów w historii Polski, porównywalnym — jak już stwierdziliśmy — z chrystianizacją rzym- ską w X wieku i sprowadzeniem Krzyżaków do Polski. Wraz z unią Polska zyskiwała sprzymie- rzeńca w walce z Krzyżakami, lecz jednocześnie zwiększał się zakres konfliktu z nimi oraz włącza- ła się w nasilający się konflikt Litwy z Moskwą. Z Witoldem miał Jagiełło sporo kłopotów, ten bowiem nie wahał się prosić o pomoc Krzyżaków w dążeniu do opanowania Wilna, gdy jednak ze- rwał z Krzyżakami, Jagiełło powierzył mu zarząd całą Litwą. Ambitny Witold zaczął wkrótce pro- wadzić własną politykę, wyprawiał się na Ruś i przeciw Tatarom oraz dążył do zerwania unii z Polską. Gdy wszakże w 1399 roku poniósł wiel- ką klęskę nad rzeką Worsklą, zmienił postępowa- nie, co dało w efekcie odnowienie w 1400 i 1401 roku unii z Polską. Dodajmy już tu, że w 1422 ro- ku Jagiełło poślubił — mając już 72 lata — sio- strzenicę Witolda Zofię (Sonkę), córkę kniazia Holszańskiego (Sonka miała 17 lat). Dopiero z te- go małżeństwa narodziło się dwóch synów, przy- szłych królów Polski z dynastii jagiellońskiej, Władysław (Warneńczyk) i Kazimierz (Jagielloń- czyk). Jagiełło miał trudną sytuację nie tylko ze względu na problemy z rządami na Litwie, o czym jeszcze będzie mowa, lecz przede wszyst- kim z powodu grożącego niebezpieczeństwa krzy- żackiego oraz niepewności co do stosunku coraz aktywniejszej szlachty do jego planów politycz- nych i dynastycznych. Wojna z Krzyżakami, która od początku pano- wania Jagiełły była nie do uniknięcia, bezpo- średnio spowodowana została przez powstanie, które w 1409 roku wybuchło przeciw łupieskim rządom krzyżackim na zajętej przez nich Żmudzi. W 1398 roku Witold, zagrożony przez Tatarów, oddał im Żmudź. Wielki mistrz krzyżacki Ulrich von Jungingen, chcąc sprowokować Jagiełłę, za- żądał od niego, by zakazał Witoldowi udzielania pomocy Żmudzinom. Ponieważ Jagiełło odpo- wiedział, że jeśli Zakon uderzy na Litwę, to i on zaatakuje, wielki mistrz, nie czekając, wkroczył w 1409 roku do Polski równocześnie z czterech stron, lecz z największą siłą od strony ziemi do- brzyńskiej, którą zajął, paląc osiedla i mordując ludność. Korzystając z sytuacji, Żmudź uwolniła się od Krzyżaków, ci zaś skierowali się w stronę Bydgoszczy i zajęli to miasto. Dopiero gdy Jagieł- ło odbił Bydgoszcz, zawarty został rozejm, lecz obie strony sposobiły się do dalszej walki. Po systematycznych przygotowaniach, obej- mujących gromadzenie żywności (przedtem urzą- dzono wiele polowań), budowanie dróg i mo- stów, uzupełnianie uzbrojenia, Jagiełło wyruszył. Tydzień przeprawiano się przez zbudowany w ta- jemnicy most na łodziach na Wiśle pod Czerwiń- skiem, gdzie połączyły się armie polska i litewska — w sumie około 25 tysięcy rycerzy na koniach, nie licząc tysięcy piechoty i uzbrojonej służby. Podobnie liczną armię wystawili Krzyżacy. Do bitwy doszło 15 lipca 1410 roku na polach między wsiami Łogdowem a Ulnowem, które by- ły w rękach polskich, a wsiami Grunwaldem, Łodwigowem i Stębarkiem (Tannenberg) zajęty- mi przez Krzyżaków. Bitwa, która w polskiej tra- dycji historycznej nazwana została bitwą pod Grunwaldem, w niemieckiej zaś pod Stębarkiem (Tannenbergiem), skończyła się wielką klęską Krzyżaków. Stracili oni kilkanaście tysięcy pole- głych i tyluż wziętych do niewoli. Na polu bitwy zginął wielki mistrz. Była to jedna z największych i najbardziej decydujących o losach Europy bitew średniowiecza. Głównym skutkiem zwycięstwa grunwaldz- kiego było złamanie potęgi zakonu krzyżackiego. Zakon jednak nie zamierzał kapitulować. Część wojska krzyżackiego nie brała udziału w bitwie, wypuszczono jeńców, a poza tym napływali z Niemiec nowi kandydaci. Krzyżacy obronili zamek malborski, lecz, nie mając dostatecznych sił, by bronić miasta, spalili je. W 1411 roku pod- pisany został pokój w Toruniu. Jego głównym efektem było potwierdzenie odzyskania przez Li- twę Żmudzi. W toczonych następnie walkach, które nie dały Polsce nic konkretnego, dalszemu osłabieniu ulegał Zakon, a przy tym coraz bar- dziej nieprzychylny stawał się stosunek do niego ludności ich własnego państwa. Wzrastała wśród niej liczba zwolenników Polski, szczególnie w Gdańsku i innych miastach. Pokój — już po śmierci Jagiełły — podpisano dopiero w 1435 ro- ku w Brześciu Kujawskim po wielkiej bitwie nad rzeką Świętą w pobliżu Wiłkomierza, w której klęskę poniósł — sprzymierzony z Krzyżakami — brat Jagiełły, książę Świdrygiełło, od 1430 roku, po śmierci Witolda, zarządzający Litwą. Dodajmy, że w 1433 roku aż na tereny Pomo- rza dotarła wyprawa czeska w obronie Polski przed Krzyżakami. W Czechach wówczas nie chciano dopuścić do tronu znanego nam już Zyg- munta Luksemburskiego, króla niemieckiego, rzą- dzącego również na Węgrzech. Proponowano tron Jagielle, lecz ten, nie chcąc narażać się papie- stwu i opinii chrześcijańskiej urabianej przez Krzyżaków, odmówił, co wszakże nie zepsuło je- go przyjaznych stosunków z Czechami. Dodajmy, że to król Zygmunt wyraził zgodę na spalenie na stosie, przybyłego na sobór w Konstancji, Jana Husa, w Czechach zaś nauki Husa (jako husy- tyzm) znalazły ogromny oddźwięk wśród całego społeczeństwa. Oprócz walki z Krzyżakami i kłopotów z rzą- dami na Litwie, miał Jagiełło, jak wspomnieli- śmy, do rozwiązania trudne sprawy wewnętrzne. Przede wszystkim zależało mu na założeniu dy- nastii, co stało się aktualne po urodzeniu przez Sonkę synów. Dwoma sposobami starał się Ja- giełło zrealizować ten cel. Były to, po pierwsze, nadania ziemi z majątku królewskiego na rzecz możnych i rycerstwa (szlachty), zdawał sobie bowiem sprawę, że bez poparcia tych grup nie- możliwe będzie osadzenie na tronie synów. Tron w Polsce był od dawna, co zostało utwierdzone w okresie rozbicia dzielnicowego, elekcyjny, choć w ramach dynastii. Po drugie, były to przywileje na rzecz szlachty. Władysław Jagiełło był zwo- lennikiem silnej władzy monarszej i do przywile- jów nie był skory, jednak — szczególnie pod ko- niec życia łagodził swe stanowisko. Wprawdzie już w 1388 roku w przywileju piotrkowskim po- twierdził poprzednie szlacheckie prawa i wolno- ści, lecz to był początek panowania i taki gest był oczekiwany, wszakże dopiero 34 lata później, w obozie pod Czerwińskiem (1422), gdy szlachta odmówiła udziału w dalszej walce z Krzyżakami, wystawił następny przywilej, gwarantujący nie- tykalność dóbr szlacheckich bez wyroku sądowe- go i uznanie rozdziału władzy sądowej od wyko- nawczej. W 1430 roku w Jedlnie (co zatwierdził w Krakowie w 1433 roku), po trudnych z obu stron przetargach, Jagiełło w zamian za obietnicę tronu dla syna Władysława gwarantował szlach- cie również nietykalność osobistą, którą naruszyć mógł także jedynie wyrok sądowy. Wcześniej, w 1423 roku, w przywileju wydanym w Warcie (tzw. statucie warckim) Jagiełło zezwalał szlach- cie na usuwanie z dóbr sołtysów i wykupywanie ich gospodarstw, w przypadku gdy sołtys przez właściciela wsi został oceniony jako „bezużytecz- ny lub buntowniczy”. Sołtysi, przypomnijmy, by- li organizatorami przenoszenia wsi na prawo niemieckie. Ich potomkowie posiadali nadal większe, dobrze na ogół prosperujące gospodar- stwa, które były solą w oku szlacheckich właści- cieli. 3. Panowanie synów Władysława Jagiełły: Wła- dysława, Kazimierza. Jan Olbracht. Początki sejmu. Polska mocarstwem środkowoeuropejskim Po śmierci Jagiełły na tron wstąpił jego 10- letni syn Władysław III, potem nazwany War- neńczykiem, zginął bowiem w bitwie z Turkami pod Warną w 1444 roku. Rządy w jego imieniu sprawował wybitny polityk, kardynał Zbigniew Oleśnicki, wraz z możnymi małopolskimi. Na Li- twie Polacy w porozumieniu z bojarami (moż- nymi) litewskimi usunęli Świdrygiełłę z tronu wielkoksiążęcego w Wilnie i obrali wielkim księ- ciem Zygmunta, brata Witolda. Nie zdołał on jednak usunąć Świdrygiełły ze wschodnich te- renów Księstwa (dzisiejsza Białoruś). Zygmunt działał na rzecz unii z Polską, lecz — jako czło- wiek okrutny — zraził sobie wielu wpływowych ludzi. Gdy w 1440 roku zginął w zasadzce, bojarzy litewscy poprosili na tron wielkoksiążęcy młod- szego syna Jagiełły, 13-letniego Kazimierza Ja- giellończyka, co oznaczało faktyczne zerwanie unii, wybór ten bowiem nie był uzgodniony ze stroną polską. Tymczasem w 1437 roku zmarł Zygmunt Luk- semburski, po którym, ku niezadowoleniu Cze- chów, na tronie w Pradze zasiadł jego zięć Al- brecht Habsburg. Czesi chcieli, by tron objął Ka- zimierz Jagiellończyk, jeszcze wówczas nie wy- brany na wielkiego księcia litewskiego, lecz zor- ganizowana wyprawa nie zrealizowała tego za- miaru. Natomiast w 1439 roku, po śmierci Al- brechta, Węgrzy zaproponowali tron Władysła- wowi III, który natychmiast udał się, by go ob- jąć. Węgrom chodziło o pomoc Polski, mającej sławę silnego państwa, w obronie przeciw zagra- żającym południowi Europy Turkom, stojącym już niemal u bram Konstantynopola (zwanego drugim Rzymem) oraz blisko Węgier. Wcześniej szukała oparcia przeciw Turkom w Polsce Moł- dawia, składając w 1387 roku Jagielle hołd lenny. W 1440 roku Władysław III został królem wę- gierskim, odnawiając w ten sposób dynastyczną unię Węgier i Polski. Skupił w swym ręku władzę nad obszernym terytorium od Litwy po Bałkany. Ten stan nie trwał długo: w 1444 roku, jak już wspomniano, Władysław poniósł śmierć na polu bitwy pod Warną. W ten sposób równocześnie nastąpił koniec unii polsko-litewskiej i polsko- węgierskiej. Szybko jednak sytuacja się odwróci- ła. Kazimierz Jagiellończyk, który od 1440 roku przebywał na Litwie jako zastępca będącego na Węgrzech brata, został w 1444 roku obrany wiel- kim księciem litewskim, zaś w 1445 roku na zjeź- dzie w Sieradzu, gdzie główną rolę odgrywał na- dal Zbigniew Oleśnicki, sterujący polską polityką zagraniczną i wewnętrzną, również królem Polski. Ponieważ Kazimierz nie chciał zniesienia nieza- leżności Litwy, wahał się przed zaakceptowaniem tego wyboru, toteż dopiero pod presją jego unieważnienia koronował się w 1447 roku. Unia z Litwą pozostała unią dynastyczną. Kazimierz Jagiellończyk starał się być władcą samodzielnym, niezależnym od dyktatu możnych i Kościoła. Nie ustąpił, gdy szło o obsadę bi- skupstw krakowskiego i warmińskiego. Sprawił, że weszła w życie zasada, iż nowo obranego bi- skupa musi zaaprobować król. Biskupa warmiń- skiego Mikołaja Tungena, obranego wbrew tej zasadzie, zmusił siłą (zajmując Warmię, gdzie bi- skupi posiadali dużą autonomię) do uznania swego zwierzchnictwa. Tego rodzaju polityka wymagała jednak szukania oparcia. Znajdował je w szeregach dynamicznie rozwijającej się i dążą- cej coraz większego wpływu w państwie szlachty. Kazimierz Jagiellończyk kontynuował zatem poli- tykę swych poprzedników (Władysław Warneń- czyk już na początku panowania potwierdził wszystkie wcześniejsze przywileje szlachty), to znaczy szafował majątkiem królewskim przez na- dania na rzecz ludzi, których poparcia szukał, oraz przyznawał nowe przywileje. Na szlachtę litew- ską w 1447 roku przeniósł wszystkie przywileje szlachty polskiej. Doprowadziło to wkrótce do swego rodzaju błędnego koła. Każdy nowy przywilej ograniczał władzę króla, zaś rozszerzający się zakres tych spraw, co do których musiał mieć zgodę szlachty, stwarzał podłoże dla stałego ich poszerzania. W ten sposób stopniowo władza królewska przechodziła do wykształcającego się sejmu. Król stawał się jednym z elementów systemu poli- tycznego. Wówczas sposób wspomniane błędne koło zostało przerwane. Względną stabilizację przyniósł system parlamentarny. Sejm w Polsce wyrósł ze zgromadzeń szlachty, których działanie było niezbędne, szczególnie gdy panujący potrzebował środków na prowadzenie działań wojennych. Przywilej koszycki z 1374 roku (por. punkt 2) wprowadzał automatycznie wy- móg zgody szlachty, gdy panujący chciał wyższe- go podatku aniżeli 2 grosze z łanu. Jeszcze w okresie rozbicia dzielnicowego wykształciły się, a potem upowszechniły lokalne zjazdy szlach- ty — sejmiki, naśladujące dawne wiece. Zaczęły funkcjonować także sejmiki prowincjonalne, po- nadlokalne, lecz nie ogólnokrajowe, na które nie- raz przybywał król i członkowie jego rady. Skład ich na razie był dość przypadkowy. W 1454 roku, gdy rozpoczęła się wojna z Krzyżakami o odzy- skanie Pomorza, w tzw. przywilejach nieszaw- skich Kazimierz Jagiellończyk zobowiązał się — wobec zgromadzonej na wojnę szlachty — nie zwoływać więcej pospolitego ruszenia ani ogła- szać nowych praw bez zgody sejmików szlachec- kich. Konieczność porozumiewania się sejmików lokalnych i prowincjonalnych doprowadziła do wykształcenia się sejmu walnego. Równocześnie z rady królewskiej, grupującej w coraz większym stopniu najwyższych urzędników, a więc na ogół zarazem najbogatszych właścicieli ziemskich, utworzył się senat. Po raz pierwszy zgromadzenie szlachty wybranej na sejmikach oraz zgromadze- nie starych rodów skupiających w swym ręku wyższe urzędy świeckie i kościelne spotkało się w 1493 roku w ramach sejmu walnego. Przywilej piotrkowski Jana Olbrachta (następcy Kazimierza Jagiellończyka) z 1496 roku, poprzedzony odpo- wiednią uchwałą sejmową, potwierdził taki wła- śnie, dwuizbowy polski parlament, z tym że osobną w nim „izbę” (część składową) tworzył król. Głównym osiągnięciem rządów Kazimierza Ja- giellończyka było odzyskanie Pomorza dzięki po- konaniu Krzyżaków w wyniku zwycięskiej wojny 13-letniej (1454-1466). Społeczeństwo pomorskie od dłuższego czasu dążyło do zrzucenia panowa- nia krzyżackiego. Już w końcu XIV wieku powstał propolski Związek Jaszczurczy, w 1440 roku zaś utworzony został Związek Pruski z Janem Bażyńskim na czele. Była to konfederacja szlachty i miast, głównie Torunia i Chełmna. Na wniosek tegoż Związku Kazimierz Jagiellończyk dokonał inkorporacji ziem państwa zakonnego do Polski (6 czerwca 1454 roku), czemu towarzyszyło powstanie anty- krzyżackie. Wiele zamków krzyżackich przejęli powstańcy. Zamek krzyżacki w Toruniu został przez ludność miasta zniszczony. Wybuchła wojna Polski z Zakonem, w niektó- rych momentach bardzo trudna dla Polski, szcze- gólnie ze względu na jej koszty, których nie mógł udźwignąć słabnący skarb królewski, coraz bar- dziej uzależniony od szlachty. W związku z tym duże znaczenie w wojnie miała finansowa pomoc Gdańska. Na mocy zawartego w Toruniu traktatu z 1466 roku państwo zakonne zostało podzielone na część królewską (tzw. Prusy Królewskie, obej- mujące Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską i michałowską, prawobrzeżne Powiśle z Malbor- kiem i Elblągiem oraz Warmię) oraz część zakon- ną, nazwaną Prusami Krzyżackimi. Prusy Królew- skie dzieliły się na trzy województwa: chełmiń- skie, malborskie i pomorskie. Warmia — jako dominium biskupie — utrzymała swą ograniczo- ną autonomię. Państwo polskie obejmowało wówczas około 300 tysięcy km2 i miało około 2,5 miliona mieszkańców, z czego około 1,2 miliona mieszkało na terenie Wielkopolski i Małopolski (około 12 osób na 1 km2). Średnia gęstość zalud- nienia wynosiła około 8 osób na 1 km2. Wzrósł prestiż polityczny Polski i Jagiellonów. Gdy w 1492 roku rządy objął Jan Olbracht (1492- 1501), na Litwie wielkim księciem był jego młod- szy brat Aleksander. Inny jego brat, Władysław, od 1471 roku panujący w Czechach (wyznaczył go na swego następcę narodowy król Czech Jerzy z Podiebradu), w 1492 roku rozszerzył swe pa- nowanie również na Węgry (gdy zmarł tam rów- nież narodowy król Maciej Korwin). Polska była środkowoeuropejską potęgą, Jagiellonowie naj- potężniejszą dynastią tej części Europy. Dopiero po blisko 30 latach tron węgierski i czeski opa- nowali Habsburgowie. Jan Olbracht, gdy Turcy zajęli należące do Mołdawii, pozostającej w stosunku lennym z Polską, porty czarnomorskie, wyruszył na Tur- cję (1497), lecz chcąc zająć także Wołoszczyznę, spotkał się z reakcją hospodara Stefana Wielkie- go, który już wcześniej zawarł pokój z Turcją. W wyprawie Olbracht stracił wiele wojska, a re- gulowanie spraw z Turcją zajęło potem parę lat. Kłopoty uwidoczniły się też ze strony Krzyża- ków, dążących do podważenia postanowień po- koju toruńskiego. Wybór na wielkiego mistrza księcia Fryderyka Wettyna, jednego z książąt Rzeszy (1498), oznaczał przeniesienie sporu z Krzyżakami na płaszczyznę stosunków z Niem- cami, z którymi konfliktów nie było. Fryderyk odmówił Olbrachtowi złożenia hołdu lennego, co spowodowało rozpoczęcie przygotowań do zbroj- nej wyprawy, jednak śmierć Olbrachta przerwała te działania. Trzeba dodać, że w swym oporze Fryderyk miał poparcie cesarza Maksymiliana I i niektórych książąt Rzeszy. Sam zresztą w funk- cji wielkiego mistrza czuł się także niemal udziel- nym księciem. Otwierały się nowe problemy. 4. Wzrost gospodarczy i rozwój kulturalnyPolski w XV wieku Wiek XV był okresem znacznego rozwoju go- spodarczego Polski. Podstawą było rolnictwo i drobne gospodarstwo chłopskie, lecz wzrosło także znaczenie miast, handlu i rzemiosła oraz w sumie gospodarki pieniężnej. Podnosiła się wydajność rolnictwa. Upowszechnił się pług (na wschód od Wisły używano sochy), zwiększyła się liczba chowanych zwierząt, co umożliwiało lepsze nawożenie i większą wydajność trójpolówki. Podczas gdy w pierwszej połowie XIV wieku z 1 ha zbierano średnio około 3,0 q zboża, to w koń- cu XV wieku około 4,5 q. Zwiększyła się po- wierzchnia uprawna i liczba wsi. Nowe osadnic- two rozwijało się na wielkich obszarach leśnych, takich jak Puszcza Niepołomicka, Puszcza Radom- ska, Góry Świętokrzyskie, Puszcza Sandomierska, tereny podgórskie Podhala i Beskidów. Rosło osadnictwo na litewskim wschodnim Mazowszu i na Podlasiu, także na Lubelszczyźnie i na Rusi Halicko-Włodzimierskiej. Chłopi z Mazowsza na- pływali również na tereny Prus Krzyżackich, da- jąc już w pierwszej połowie XV wieku początek kilkuset osadom (stąd wzięła się nazwa Mazury dla wyróżnienia tego regionu). W XV wieku zało- żono około 200 miast. Rosło zaludnienie miast. W końcu XV wieku Gdańsk liczył 30-35 tysięcy mieszkańców, Kraków i Poznań po około 20 ty- sięcy. Zaczęła rozwijać się Warszawa, wysuwając się przed ważniejszy dotąd na Mazowszu Czersk. Wzrastała rola ziem polskich w handlu mię- dzynarodowym, który zaczął zmieniać swe kie- runki. Traciły na znaczeniu szlaki południowe na rzecz szlaków idących z północnego wschodu na zachód przez Polskę oraz na rzecz portów bałtyc- kich. Było to po części związane ze wzrostem zna- czenia Hanzy, czyli związku miast położonych nad północnymi morzami Europy, do którego na- leżały również Gdańsk, Toruń i Elbląg, a także w pewnym okresie Kraków. Zwiększało się wy- dobycie surowców mineralnych oraz rozwinęły się rzemiosło i przemysł. Rosło znaczenie kopal- nictwa rud ołowiu w okolicach Olkusza oraz po- zyskiwanie nie tylko rud darniowych, lecz także z głębi ziemi. Zwiększała się specjalizacja rzemio- sła. Wzrastała produkcja broni, takiej jak: kordy, kusze, kolczugi, hełmy, a także, coraz częstsze w XV wieku, zbroje płytowe. Widoczny był po- stęp w niektórych technikach rzemieślniczych, szczególnie w zakresie tkania. Upowszechniał się mechaniczny folusz do spilśniania sukna, blechy do bielenia płótna. Sukiennictwo rodzime było dobrze rozwinięte, głównie na Mazowszu, na ziemi sieradzkiej i łęczyckiej, a także w Małopol- sce. Centrum produkcji włókienniczej zaczęło się wtedy przesuwać na tereny Wielkopolski. W zakresie kultury materialnej rozwijały się wcześniej zaznaczone tendencje (por. rozdz. IV, 5). Nastąpiło dalsze urozmaicenie pożywienia, wy- kształcanie się bardziej wyrafinowane form oby- czajowe, w zakresie ubiorów luźne szaty ustępo- wały strojowi obcisłemu, a ubiór męski coraz bardziej różnił się od kobiecego, choć nadal był bardziej barwny i ozdobny. Poprawiała się kultu- ra mieszkania, lecz jednocześnie rosło w tym za- kresie zróżnicowanie. Na tle wzmacniania się państwa i świadomego identyfikowania się z nim coraz liczniejszych grup ludności pogłębiała się, świadomość narodowa. Zaczął się proces przyjmowania polskiej świado- mości narodowej przez duże grupy szlachty ziem litewsko-ruskich. Ze względu na coraz większą konsolidację — na razie jeszcze słabo zamkniętego — stanu szlacheckiego i rosnącą jego dominację w życiu politycznym, a także kulturalnym kraju, za- czynało kształtować się pojęcie narodu szlachec- kiego jako części narodu polskiego, który zaczynał uzurpować sobie prawo do jego wyłącznego re- prezentowania. W okresie rozbicia dzielnicowego obok kultu Św. Wojciecha, pierwotnie ogólnopolskiego, po- jawiły się kulty lokalne. Kult św. Wojciecha osłabiły kulty św. Stanisława, kanonizowanego w 1253 roku, oraz Św. Jadwigi ze Śląska (1268). Legenda o cudownym zrośnięciu się poćwiarto- wanych zwłok biskupa miała wzmacniać tenden- cje zjednoczeniowe, które Kościół usilnie propa- gował. Te nowe kulty rozszerzając się, nasycały odpowiednio świadomość społeczną. Jednocześnie z jednej strony następowało za- nikanie dawnych, przedchrześcijańskich przeko- nań i zwyczajów, z drugiej zaś rodziło się kry- tyczne nastawienie do Kościoła, który zgromadził wiele dóbr i bogactw, silnie obciążał ludność róż- nymi ciężarami i dziesięcinami. Nie doszło do tak silnego rozpowszechnienia się krytycznej ideolo- gii, jak w XV-wiecznych Czechach w postaci hu- sytyzmu, lecz przejawy tego były widoczne. Mia- ło to, rzecz jasna, związek z rozszerzaniem się krę- gów ludzi czytających i piszących. Wzrosła rola pisma, dokumentu i książki, na razie jeszcze ręko- piśmiennej, jednak były już początki książki dru- kowanej. Prawdopodobnie najstarszym drukiem polskim był wydany w Krakowie kalendarz na rok 1474, wydany przez Kaspra Staubego. Książki drukowane zaczęły napływać do Polski niemal zaraz po wynalezieniu druku przez Gutenberga w połowie XV wieku. Starano się o podniesienie poziomu szkolnic- twa parafialnego. W 1420 roku arcybiskup Miko- łaj Trąba w swych statutach wprowadził obowią- zek egzaminów dla nauczycieli, przygotowywa- nych do zawodu głównie na pierwszym szczeblu nauczania uniwersyteckiego (w zakresie artes, czyli sztuk wyzwolonych). Pod koniec XV wieku było w Polsce, jak można oszacować, około 3 ty- siące szkół parafialnych. Przez Uniwersytet Kra- kowski przeszło w XV wieku łącznie 8-10 tysięcy studentów spoza granic państwa polskiego (z Niemiec, Czech, Węgier, Szwajcarii, Skandy- nawii, Hiszpanii, Śląska czy państwa krzyżackie- go), co świadczyło o jego uznaniu. Uniwersytet nie był jedynym miejscem nauczania na pozio- mie wyższym. Przy szkołach katedralnych i kapi- tulnych tworzone były dalsze katedry teologiczne i prawnicze. Dla możnych dużą rolę odgrywał kontakt z dworem królewskim, kontakty z innymi dwo- rami możnych, a także wyjazdy zagraniczne. Możni zaczynali funkcjonować jako mecenasi kultury, nie tylko jako fundatorzy różnych bu- dowli. Przykładem mogą być Szamotulscy, którzy w Szamotułach rozbudzili znaczne zainteresowa- nia kulturalne, tak że w XV wieku przynajmniej 50 studentów pochodziło z tego miasteczka. Me- cenasami stawali się także mieszczanie. Na przy- kład mieszczanin krakowski Jan Stabner w 1405 roku ufundował Uniwersytetowi Krakowskiemu katedrę matematyki i astronomii, jedyną w środ- kowej Europie w średniowieczu. Powstała silna polska szkoła astronomii (i astrologii, bo te dzie- dziny wówczas się łączyły). Wymienić można ta- kie nazwiska astronomów, jak Marcin Król z Żu- rawicy (około 1422-1460) i jego uczniowie, w tym Wojciecha z Brudzewa (około 1445-1495). Przy- pomnijmy, że w 1491 roku na Uniwersytet Kra- kowski zapisał się Mikołaj Kopernik. Z innych znanych uczonych krakowskich wy- mienić można wybitnych przedstawicieli filozofii (logiki, psychologii, fizyki, będącej wówczas czę- ścią filozofii), jak Jan Isner czy Benedykt Hesse, przedstawicieli teologii, nauk prawno- politycznych i etyki, jak znany nam już Mateusz z Krakowa (m.in. rektor uniwersytetu w Heidel- bergu), Andrzej z Kokorzyna, Jakub z Paradyża, Jan z Ludziska, wspomniani już Stanisław ze Skalbmierza i Paweł Włodkowic. Głosili oni wie- le nowych idei (na przykład naukę o równości narodów, ideę wojny sprawiedliwej, reformy Ko- ścioła w duchu soborowym, godności człowieka), przygotowujących grunt dla ogarnięcia Polski przez powstałe we Włoszech prądy humanizmu, podkreślające wagę spraw człowieka. Dużą rolę w szerzeniu tych idei odegrał Włoch Filippo Bu- onaccorsi zwany Kallimachem (1437-1496). Znalazł on protektora w doskonałym znawcy kultury sta- rożytnej Grzegorzu z Sanoka, arcybiskupie lwow- skim. Rozwijało się pisarstwo polityczne (m.in. Jana Ostroroga) oraz historyczne. Wymienić można tu kronikę Janka z Czarnkowa, podkanclerzego Kazi- mierza Wielkiego, obejmującą dzieje Polski w la- tach 1348-1370, przede wszystkim zaś wybitne dzieło kronikarstwa europejskiego — Roczniki Ja- na Długosza (żył w latach 1415 — 1480), nauczy- ciela synów Kazimierza Jagiellończyka. Przedsta- wiają one całe dzieje Polski do 1480 roku. Podniesienie poziomu kulturalnego kraju znaj- dowało swe odzwierciedlenie także w rozwoju piśmiennictwa. Było ono nadal łacińskie i pol- skie, jednak szybciej zaczynało rozpowszechniać się to ostatnie. Zwiększała się liczba utworów i ich rodzaje. Poezja narodowa wydała takie utwory, jak zachowane do naszych czasów Roz- mowy mistrza Polikarpa ze śmiercią, Skarga umierającego, Żale Matki Boskiej pod krzyżem, Legenda o świętym Aleksym i inne. W utworach tych przeplatały się tradycyjne wyobrażenia śre- dniowieczne (na przykład związki z rozpowszech- niającym się po klęsce „czarnej śmierci” moty- wem śmierci) z nowymi ideami. W poezji świec- kiej pojawiły się tematy obyczajowe (na przykład wiersz O zachowaniu się przy stole), o miłości, a nawet satyra, na przykład Satyra na leniwych chłopów, źle pracujących dla pana. W polskiej prozie religijnej najwybitniejszym dziełem są Rozmyślania przemyskie, czyli Żywot Najświętszej Rodziny, będący opisem jej życia. Utwór ten można uznać — jak pisze Aleksander Wilkoń — za pierwszą powieść polską, „romans duchowny”. Do średniowiecznych misteriów na- wiązywał pierwszy po polsku napisany dramat Mikołaja z Wilkowiecka pt. Historia o chwaleb- nym zmartwychwstaniu. W dziedzinie sztuki dominował gotyk. Wyraź- ne było wykorzystanie sztuki jako przekaźnika idei zjednoczonej monarchii. Takie znaczenie miał m.in. fundowany przez Kazimierza Wielkiego sarkofag Bolesława Chrobrego w katedrze po- znańskiej, podkreślający tradycje dawnego pań- stwa pierwszych Piastów. W tym samym kierun- ku szły, jak podkreśla Janusz Kębłowski, liczne fundacje kościołów tego króla. Na najbardziej pod względem działalności artystycznej rozwinię- tym Śląsku pojawiły się liczne programy, od- zwierciedlające skomplikowaną historię tego re- gionu. Charakterystyczną cechą epoki było ukształ- towanie się gotyckiego miasta średniowiecznego z jego kościołami, domami, murami i nowym, związanym z lokacjami na prawie niemieckim, układem przestrzennym. Z wybitnych budowli gotyckich, które wówczas powstały, wymienić trzeba kościół Najświętszej Marii Panny w Gdań- sku (zbudowany w latach 1343-1380), w XV wie- ku przekształcony w budowlę typu halowego, kościół Marii Panny w Krakowie, katedrę na Wawelu (przebudowaną), przebudowane katedry w Gnieźnie i Poznaniu, kościoły św. Jana w War- szawie i św. Jakuba w Toruniu, wiele wspania- łych kościołów na Śląsku. W niektórych regio- nach, jak wspomniany Śląsk, Wielkopolska czy Pomorze, wykształciły się lokalne odmiany goty- ku. Z inicjatywy Władysława Jagiełły, który ską- dinąd najwyżej poważał zachodnie i południowe centra sztuki, działali w kaplicy zamkowej w Lu- blinie i w innych miejscach (Wawel czy katedra gnieźnieńska) malarze ruscy, bo i tę sztukę Jagieł- ło cenił. Historycy sztuki wyróżniają istnienie w XV wieku dwu jej nurtów: bardziej „miękkie- go” stylu dworskiego, wytwornego, podkreślają- cego piękno (na przykład urodę w postaciach Marii i innych świętych), oraz nurtu realistyczne- go, bardziej związanego z mieszczaństwem, silniej podkreślającego elementy codziennego życia lu- dzi różnych klas. Widoczne to było w licznych oł- tarzach. W tym drugim nurcie umieścić trzeba rzeźbiarski warsztat norymberczyka Wita Stwosza (niektórzy piszą: Stosza), który pojawił się w Kra- kowie przed 1477 rokiem, kiedy to otrzymał za- mówienie na wykonanie głównego ołtarza do kościoła Marii Panny. Ołtarz został skończony w 1489 roku, całość zaś dzieła Wita Stwosza wywarła duży wpływ na polską rzeźbę owych czasów. Obok rzeźby rozwijało się malarstwo — przede wszystkim sztuka polichromii i to nie tylko w budowlach sakralnych. Doskonaliła się sztuka witrażowa oraz nadal malarstwo rękopisów (ilu- minatorstwo). Do wysokiego poziomu doszło złotnictwo i inne rzemiosła artystyczne. Można ogólnie stwierdzić, że w zakresie życia kultural- nego i artystycznego Polska dotrzymywała kroku ówczesnym przemianom w kierunku nowożytne- go świata. Rozdział VI POCZĄTKI POLSKIEJ ODRĘBNOŚCI W EURO- PIE. PAŃSTWO „ZŁOTEGO WIEKU”. POWSTA- NIE NOWEGO USTROJU GOSPODARCZEGO, ROZWÓJ DEMOKRACJI SZLACHECKIEJ I KUL- TURY RENESANSOWEJ (1501-1618) 1. „Długi” wiek XVI w Polsce. Polska a Europa. Powstanie gospodarki folwarczno- pańszczyźnianej Przyjęta przez nas data 1501 roku (koniec pa- nowania Jana Olbrachta i objęcie tronu przez je- go brata Aleksandra), jako początek nowego okresu ma w dużym stopniu charakter umowny. Zmiany narastały już wcześniej, a równocześnie stare struktury i sposoby myślenia trwały jeszcze długo po tej dacie. Uzasadnione jest również przeciągnięcie pojęcia wieku XVI do 1618 roku, czyli do wybuchu wojny 30-letniej. Doskonale odpowiada to również temu, co działo się wów- czas na ziemiach polskich. A więc z jednej strony ziemie te obejmowane były procesami biorącymi swój początek lub za- chodzącymi również w zachodniej Europie, z dru- giej zaś ukształtowały się w Polsce pewne od- rębności. Do wspólnych procesów należało uno- wocześnienie także w Polsce aparatu państwo- wego i wykształcenie się wyzwolonej w dużym stopniu od inspiracji teologicznych nowej ideolo- gii politycznej, mniej uniwersalnej, bardziej „na- rodowej”, uczestniczenie Polski w wielkim rozła- mie w łonie Kościoła katolickiego (reformacji i kontrreformacji) oraz w wielkim nurcie kultu- ralnym i artystycznym nazwanym renesansem (odrodzeniem). Z kolei do pojawiających się pol- skich odrębności, które zaciążyć miały na długo na naszej historii, zaliczyć trzeba rozwój go- spodarki folwarczno-pańszczyźnianej oraz ufor- mowanie się specyficznego ustroju politycznego, wyjątkowego (poza pewnymi analogiami na Węgrzech) w Europie, to znaczy wspomnianej demokracji szlacheckiej, zdeformowanej szybko — dodajmy — przez magnatów, a także rozwinięcie się koncepcji i kategorii narodu szlacheckiego. Jest swego rodzaju paradoksem, że czynnikiem, który w znacznym stopniu umożliwił uczestni- czenie Polski we wspomnianych procesach ogól- nych oraz który zarazem uruchomił wymienione odrębności, było wykształcenie się w Polsce ustroju folwarczno-pańszczyźnianego. Przejście od średniowiecznego systemu, w którym właściciel (szlachcic, Kościół, król) ściągał od siedzących na jego wsi chłopów czynsze i daniny w naturze, do systemu, którego ośrodkiem był produkujący na rynek lokalny i zagraniczny pański folwark, ko- rzystający z darmowej i półdarmowej pracy tych- że chłopów (pańszczyzny), przyniosło właścicie- lom wsi znaczne (do parokrotnego) podniesienie dochodów. To zaś umożliwiło im aktywne uczestniczenie w życiu politycznym. Uczestnictwo to było kosztowne, biorąc pod uwagę choćby same wyprawy na sejmiki czy sejmy. To przejście do nowego systemu stworzyło ak- tywną gospodarczo i politycznie warstwę średniej szlachty, głównej siły ówczesnych przemian, spy- chając chłopów do pozycji coraz bardziej przy- wiązanych do gruntu poddanych oraz ogranicza- jąc możliwości rozwojowe miast i mieszczaństwa. Wspomniany wzrost dochodów, mający swe główne źródło we wzroście produkcji rolnej, był ze swej strony podstawą rozkwitu kulturalnego renesansowej Polski. Także reformacja w Polsce, czyli krytyka Kościoła katolickiego i atak na jego pozycję, wpisywały się w szerszy proces walki szlachty o podniesienie dochodów. Co spowodowało ową walkę o dochody, a za- razem zmianę systemu gospodarczego? Otóż w ostatnich wiekach średniowiecza w całej niemal Europie postępowało obniżanie się dochodów szlachty, a wzrastanie — korzystających z kontak- tów z rynkiem — dochodów mieszczaństwa i chłopów. Przyczyną tego był przede wszystkim spadek realnej wartości chłopskich czynszów, a równocześnie wzrost potrzeb i wymagań kształtującego się renesansowego stylu życia. Wywoływało to u rosnącej liczebnie szlachty chęć sprostania tej sytuacji poprzez działania, ma- jące przynieść jej zwiększenie dochodów i tym samym podniesienie zagrożonego statusu spo- łecznego. Końcowe lata XV wieku i wiek XVI były zatem świadkami ogólnoeuropejskiego wzrostu szla- checkiej aktywności gospodarczej. Aktywność przybierała w różnych krajach różne formy: w Anglii było to tworzenie pastwisk (ogradza- nia) dla chowu owiec i sprzedaży wełny, we Francji następowało przechodzenie do systemu połownictwa, w którym chłop oddawał panu część plonów, na Półwyspie Iberyjskim szlachta rozwijała także chów owiec i uczestniczyła w ekspansji kolonialnej, w Czechach dochodziło do masowego urządzania stawów rybnych, na Węgrzech rozpowszechniała się m.in. uprawa wi- norośli. W Polsce natomiast dominowało wspo- mniane już przechodzenie do gospodarki fol- warcznej, coraz bardziej wykorzystującej pańsz- czyznę. Spowodowany przez ten proces wzrost docho- dów dokonał się głównie poprzez wzrost po- wierzchni uprawnej w skali kraju o około 10% (folwarki, które w sumie objęły około 20% grun- tów wiejskich, rozwijały się w pewnym stopniu na gruntach dawnych sołectw, lecz przede wszystkim na gruntach nieuprawianych, tzw. pustkach niewyeksploatowanych, a więc urodzaj- nych), a także przez bezpośrednie uczestniczenie szlachty w handlu produktami gospodarstwa wiejskiego, głównie zbożem i bydłem (przez Gdańsk i sieć jarmarków na bydło kierowane na zachód Europy), czemu towarzyszyło bardzo ko- rzystne, aż do niemal połowy XVII wieku, kształ- towanie się relacji cen towarów sprzedawanych przez szlachtę do artykułów przez nią kupowa- nych (tzw. terms of trade). Dodatkowo dochody szlachty wzrosły na skutek masowej odmowy oddawania przez nią Kościołowi dziesięcin (por. punkt 4). W XVI wieku efekty gospodarcze wprowadze- nia gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej nie były jeszcze negatywne. Wydawać się mogło, że ogólna tendencja jest wzrostowa. Eksport zboża zwiększył się z około 30 tysięcy ton rocznie w początkach XVI wieku do około 200 tysięcy ton przed wojną 30-letnią (1618). Miasta jeszcze nie upadały, a niektóre, szczególnie Gdańsk, ma- jący w pierwszej połowie XVII wieku około 70 tysięcy mieszkańców, ciągnący dochody z handlu zbożem, lecz dysponujący także swym własnym silnym rzemiosłem, wyraźnie się rozwijały. W XVI wieku założono na terenie Polski etnicz- nej ponad 130 miast (z czego około 80 w dobrach królewskich), szczególnie zaś intensywnie po- wstawały miasta (były to niewielkie ośrodki rzemiosła i handlu) na terenach Litwy, Białorusi, a zwłaszcza włączonej bezpośrednio do na mocy unii lubelskiej 1569 roku (o czym dalej) Ukrainy. Miasta te stawały się ośrodkami powstających na wschodnich terenach państwa i rozwijających się wielkich dóbr magnackich. Te procesy urbani- zacyjne były w dużym stopniu rezultatem na- pływu na tereny wschodnie ludności żydowskiej, znajdującej w Polsce dogodne warunki osiedlania się. Ogólnie można przyjąć, że w ciągu XV i XVI wieku nastąpił w Polsce wzrost produkcji o około 100% na głowę mieszkańca. Gospodarstwo wiej- skie wraz z leśnym dawało około 80% produktu globalnego brutto i zarazem dochodu narodowe- go, około 20% dawały rzemiosło, przemysł i gór- nictwo. Według Andrzeja Wyczańskiego około 1580 roku roczny dochód narodowy na 1 miesz- kańca wynosił około 6 złp (co równało się około 16 q zboża lub około 50 m dobrego sukna). Za- możny chłop dysponował prawie dwukrotnym takim dochodem. Ogólną liczbę ludności Polski po unii lubelskiej szacować można na około 8 milionów, z czego 3 — 3,5 miliona mieszkało na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Poza granicami państwa Polacy stanowili znaczną część ludności Śląska (szczególnie Górnego) oraz liczni byli na ziemi by- towsko-lęborskiej. Na terenach Korony (bez Ukrainy) gęstość za- ludnienia wynosiła około 20 osób na 1 km2, na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego około 5-6 osób (przy dużym zróżnicowaniu), na tere- nach Ukrainy, gdzie gospodarowanie i zasiedle- nie miało charakter wyspowy (tak jak i na tere- nach państwa moskiewskiego), około 3 osoby na 1 km2, przy szybkiej tendencji wzrostowej niektó- rych obszarów. Struktura społeczna też była zróżnicowana. Średnio ludność miejska sięgała od paru do około 20% zaludnienia, szlachta w sumie około 8-10%, przy czym na Mazowszu i Podlasiu, gdzie było dużo szlachty zagrodowej, wielkość ta dochodziła do około 20%, w Małopolsce 4-5%, w Prusach Królewskich 3%, w Wielkopolsce 3-4%, na Ukrai- nie 2-3%, na terenie Wielkiego Księstwa Litew- skiego około 10%. Duchowieństwo stanowiło około 2% społeczeństwa, resztę ludności Polski, czyli ogromną większość, stanowili chłopi pańsz- czyźniani i czynszowi (ci ostatni w mniejszości). 2. Wykształcanie się ustroju demokracji szlachec- kiej. Procesy unowocześniania i centralizowania państwa Panowanie Aleksandra I Jagiellończyka (1501- 1506) oraz Zygmunta I Starego (1506-1548) było okresem ostrej walki politycznej szachty z moż- nowładcami i królem o zbudowanie ustroju tzw. demokracji szlacheckiej. Aleksander starał się blokować ruch szlachecki, lecz bezskutecznie. Wydany przez niego w 1501 roku przywilej (wy- stawiony w Mielniku), oddający władzę w ręce senatu, a nazywający przy okazji średnią szlachtę pogardliwie tłumem ludzi „niedobrych i zmien- nych”, musiał zostać wkrótce anulowany. Zastą- piono go przez ogromnie ważną dla ustroju Pol- ski uchwałę sejmową nazwaną Nihil novi, posta- nawiającą, że odtąd „nic nowego” (to znaczy żad- ne zmiany prawa i „wolności publicznych”) nie może być wprowadzone bez wspólnej zgody po- słów szlacheckich (izby poselskiej), senatu i króla. Szlachta miała już wówczas coraz liczniejszych, dobrze wykształconych przedstawicieli, takich przede wszystkim jak Jan Łaski, kanclerz od 1503 roku (w latach 1510-1531 arcybiskup gnieźnień- ski), reprezentujący ideę silnego, lecz nie absolut- nego państwa o skodyfikowanym prawie, dobrej administracji i zwartej strukturze terytorialnej. W 1506 roku Łaski opracował i ogłosił zbiór praw polskich (tzw. Statut Łaskiego). Innymi wybitnymi przywódcami szlacheckimi byli: kanc- lerz Walenty Dembiński (zmarł 1585), Mikołaj Sienicki (około 1521-1582), Mikołaj Taszycki (zmarł około 1545), Hieronim Ossoliński (zmarł 1576), Rafał Leszczyński (około 1526-1597), Stani- sław Szafraniec (1525/30-1598). Konstytucja Nihil novi oznaczała ukoronowa- nie procesu wykształcania się polskiego parla- mentu. Odtąd następowało precyzowanie sposo- bu jego działania. Posłowie wybierani byli na sejmikach, których liczba w XVI wieku wzrastała. Przed unią lubelską było ich około 30, do tego doszło 10 sejmików z Prus Królewskich integrują- cych się z państwem polskim oraz, po unii lubel- skiej, około 20 sejmików Wielkiego Księstwa Li- tewskiego, które już wcześniej przejmowało pol- skie instytucje i urządzenia. Sejmy były zwykłe i (zwoływane od 1613 roku) nadzwyczajne. Zwy- kłe obradowały z reguły 6 tygodni, nadzwyczaj- ne, w przypadku trudnej sytuacji kraju, krócej. W 1574 roku ustalono, iż sejmy zwyczajne mają się zbierać co 2 lata. Zygmunt Stary szukał oparcia głównie w sena- cie. Doradców dobierał sobie z kręgu magnatów, takich jak Szydłowieccy, Górkowie, Piotr Tomicki czy Jan Tarnowski. Rzecznikiem silnej władzy by- ła także druga żona Zygmunta — Bona z włoskie- go rodu Sforzów, przybyła w 1518 roku z od- ległego Bari. Ze swych rządów na Śląsku i Łuży- cach, którymi zarządzał w imieniu swego stryja Władysława, króla Czech i Węgier, Zygmunt wy- niósł doświadczenia przeciwne przyznaniu zbyt silnych wpływów stanom, czyli reprezentantom społeczeństwa. Kłóciło się to z dążeniami szlach- ty, która pod hasłem „naprawy Rzeczypospolitej” walczyła o tzw. egzekucję dóbr (odebranie dóbr nadanych po 1504 roku, kiedy to król zobowiązał się nie czynić tego bez zgody sejmu) i egzekucję praw, czyli przywrócenia dawnych „dobrych”, a zepsutych, jak twierdziła, przez możnych i kró- lów, praw, oczywiście o taką egzekucję, która nie ograniczałaby jej własnych przywilejów i nie zwiększała obciążeń, a zarazem zostawiała jej wolną rękę w stosunku do chłopów. Jeśli chodzi o ostatni z tych postulatów, to sejm w 1520 roku uchwalił prawo o obowiązkowej minimalnej pańszczyźnie w ilości 1 dnia w tygodniu od go- spodarstwa chłopskiego. Wprowadzało to groźną dla chłopa zasadę pańszczyzny tygodniowej (na miejsce dotychczasowej, jeśli była, rocznej). Po- tem królowie na długo przestali się interesować losem chłopów, poza tymi z własnych dóbr. Walka szlachty przyniosła jej znaczne sukcesy. Potrzebujący środków na wojnę z księciem Prus, Albrechtem (o której będzie jeszcze mowa), król Zygmunt zobowiązał się do zwołania sejmu nad- zwyczajnego dla przeprowadzenia postulatów eg- zekucyjnych; jednocześnie jednak doprowadził w 1530 roku do pospiesznej elekcji swego 9-letniego wówczas syna, Zygmunta Augusta, a na dodatek jego koronacji. Wywołany tym antykrólewski bunt szlachty (zwany z węgierska rokoszem) zmusił króla do potwierdzenia konstytucji Nihil novi oraz do zobowiązania, że przeprowadzona elekcja vivente rege (za życia króla) była aktem nadzwyczajnym. Zygmunt August (1548-1572) początkowo starał się kontynuować politykę ojca, tym bardziej że jako (mający duże uprawnienia) wielki książę li- tewski zdobył na Litwie przygotowanie do sil- nych rządów. Wbrew szlachcie zdołał na sejmie 1550 roku przeprowadzić koronację Barbary Ra- dziwiłłówny, którą bez akceptacji swej matki, królowej Bony, poślubił, co równało się związ- kowi z potężnymi magnatami litewskimi, głów- nie Radziwiłłami: Mikołajem Rudym i Mikoła- jem Czarnym. Bonę starał się wyeliminować z ży- cia politycznego, a to skłoniło ją do powrotu do dziedzicznego Bari, gdzie w 1557 roku została otruta przez agentów znienawidzonych przez nią Habsburgów. Tymczasem szlachta, która coraz liczniej prze- chodziła na stronę protestancką (por. punkt 5), odnosiła w walce politycznej dalsze sukcesy. W 1552 roku udało się jej zawiesić możliwość domagania się przez sądy duchowne egzekucji ich wyroków przez władze świeckie (starostów), gdy zaś Zygmunt August potrzebował szlacheckiego poparcia w wojnie o Inflanty, czyli o tereny póź- niejszej Łotwy i Estonii (por. punkt 3), opowie- dział się on po stronie programu szlacheckiego. W rezultacie na sejmie w Piotrkowie w 1562/1563 roku oraz na następnym sejmie warszawskim w 1563/1564 roku przeprowadzona została reforma skarbowo-wojskowa. Jej podsta- wą było oddzielenie skarbu publicznego od skar- bu prywatnego monarchy, kontrola dóbr kró- lewskich oraz obciążenie ich stałym podatkiem. Powiązane to miało być z odebraniem dóbr kró- lewskich nieprawnie nadanych czy zastawionych za pożyczki po 1504 roku. Wspomnijmy, że Jan Olbracht zastawił ponad 100 kompleksów dóbr królewskich, a Zygmunt Stary wykupił około po- łowy zastawionych przez poprzedników dóbr. Zygmunt August zgodził się zaś w 1563 roku na przeznaczenie 1/4 dochodu (tzw. kwarty) z dóbr królewskich na obronę kraju, po odliczeniu części dla zarządzającego (starosty). Z tego dochodu zdo- łano powołać pod broń 4 tysiące tzw. żołnierzy kwarcianych. Jednocześnie podniesiono podatek gruntowy do 20 groszy z łanu (w 1578 roku do 30 groszy) oraz obciążono nim dochody Kościoła. Wzrosło również opodatkowanie mieszczan. Re- forma nie zwiększyła wszakże wydatniej wysiłku podatkowego szlachty, podniesienie bowiem po- boru zbieranego od chłopów szło w parze ze zmianami w sile nabywczej pieniądza. Dalsze przywileje przyniosły szlachcie dwa pierwsze bezkrólewia (od 7 lipca 1572 roku do po- czątku 1574 roku i od 19 czerwca 1574 roku, for- malnie jednak od kwietnia 1575 roku, do 15 grud- nia 1575 roku). Najpierw pod wpływem takich przywódców, jak Mikołaj Sienicki i zaczynający swą karierę polityczną Jan Zamoyski (1542-1605), przyjęto na sejmie w styczniu 1573 roku zasadę wyboru króla drogą bezpośredniej elekcji przez wszystkich przedstawicieli stanu szlacheckiego. Musiała jednak szlachta uznać za zastępcę króla (interrex) nie marszałka wielkiego koronnego Ja- na Firleja, kalwina, lecz arcybiskupa gnieźnień- skiego Jakuba Uchańskiego, skądinąd dążącego do uniezależnienia Kościoła polskiego od Rzymu. Sukcesem szlachty było także wprowadzenie tzw. konfederacji warszawskiej, gwarantującej rów- ność praw dla całego stanu szlacheckiego, nieza- leżnie od wyznania. Z kolei nowy król Henryk Walezy z francuskiej dynastii Walezjuszów, brat króla Francji Karola IX, zmuszony został przed koronacją do zaprzysię- żenia zbioru podstawowych praw, których miał przestrzegać w toku swych rządów, potwierdzają- cych dotychczasowe zasady ustroju (tzw. artyku- ły henrykowskie). Wyrazem natomiast kompro- misu ze wzmacniającym się już obozem magnac- kim było uzależnienie królewskiej polityki zagra- nicznej od zgody senatu oraz powołanie przy bo- ku króla stałej rady senatorów-rezydentów. Tak zwane pacta conventa, podpisane także przez Henryka, zawierały różnego rodzaju zobowiąza- nia królewskie natury prywatnej. Henryk Walezy, licząc na tron francuski wobec pogarszającego się zdrowia Karola IX, nasilił kon- takty z Francją (głównie z matką Katarzyną Me- dycejską, która wówczas faktycznie rządziła Fran- cją), gdy zaś brat zmarł, potajemnie opuścił Pol- skę, to zaś postawiło na porządku dziennym no- wą elekcję. Najpierw senat wraz z częścią szlachty wybrał na króla polskiego cesarza Maksymiliana II Habsburga, jednak w parę dni później szlachta, wiedziona nadal przez Mikołaja Sienickiego i już wyraźnie dominującego Jana Zamoyskiego, wy- brała na królową Polski siostrę Zygmunta Augu- sta, Annę Jagiellonkę, dając jej jako męża, rów- nież kandydującego do polskiego tronu, księcia siedmiogrodzkiego Stefana Batorego (15 grudnia 1575 roku). Stefan Batory odsunął od wpływów Sienickiego, czyli dał sygnał, że nie będzie się li- czył — jako król polski — ze średnią szlachtą, na- tomiast oparł się na coraz potężniejszym już ma- gnacie, Janie Zamoyskim. Batory lawirował między oboma obozami, nie dopuszczając do magnackiej samowoli. Z jednej strony za jego rządów nastąpiło wycofywanie się z niektórych zdobyczy ruchu egzekucyjnego (m.in. ponownie zaczęto kumulować wysokie urzędy, z czym walczyła poprzednio szlachta), a z drugiej strony postawiony został ostatni niejako akcent reform egzekucyjnych, czym było powołanie w 1578 roku najwyższego sądu (należącego dotych- czas wyłącznie do kompetencji króla) — Trybuna- łu Koronnego, od 1581 roku także dla Litwy. Są- dzili w nich wybrani przez sejmiki reprezentanci szlachty. Okresem, w którym nastąpiło zdecydowane już wyparcie wpływów średniej szlachty z życia politycznego przez magnaterię, były rządy Zyg- munta III (1587-1632) ze szwedzkiej, lecz spo- krewnionej z Jagiellonami dynastii Wazów (por. punkt 4). Znów doszło do podwójnej elekcji. Habsburgowie zgłosili po raz trzeci swego kan- dydata, arcyksięcia Maksymiliana. Jego wybór przeprowadziła część magnaterii, a sam arcyksią- żę, chcąc ten wybór egzekwować, wkroczył do Krakowa. Pokonany przez Zamoyskiego pod By- czyną (24 stycznia 1588 roku), musiał się jednak wycofać i ustąpić Zygmuntowi III. Ten najchęt- niej związałby się z jakąś grupą magnatów i wprowadził w Polsce absolutyzm na wzór mo- narchii hiszpańskiej Filipa II (panującego w la- tach 1555-1598). Tymczasem Zamoyski, główny architekt jego zwycięstwa, był zwolennikiem ustroju arystokratycznego, lecz bez silnej władzy monar- chy i bazującego na tolerancji. Stąd narastające napięcia między obu tymi indywidualnościami. Zygmunt III starał się stworzyć własne stron- nictwo magnackie. Wykorzystywał do tego celu rozdawnictwo dóbr i u- rzędów; m.in. związali się z nim Mikołaj Krzysztof Radziwiłł zwany Sierot- ka, Lew Sapieha, Zygmunt Myszkowski. Miał też za sobą wyższe duchowieństwo z arcybiskupem Stanisławem Karnkowskim na czele. Własne, coraz bardziej wpływowe (oparte na więzach typu klienckiego) stronnictwo tworzył też Zamoyski, do którego przyłączało się wielu różnowierców. Średnia szlachta traciła orientację polityczną, łatwo szła na lep haseł złotej wolno- ści, głoszonych przez magnatów, nie miała też, odmiennie aniżeli to było poprzednio, wybitnych przywódców. Spadała rola sejmu, rosła natomiast senatu. Zwiększyło się znaczenie sejmików, które zresztą nieraz zwoływał sam król bez powiązania z obradami sejmu. Sytuacja polityczna ogromnie się skomplikowała. Uwidoczniło się to w czasie tzw. rokoszu Ze- brzydowskiego (1606-1609). Okazało się, że szlachta przestała już być samodzielnym czynni- kiem politycznym, że król nie ma szans na wzmocnienie władzy, że magnaci, wewnętrznie skłóceni, nie są zdolni do wysunięcia konkretne- go programu politycznego, oraz że Kościół kato- licki zaaprobuje tego rodzaju jałową równowagę, pchającą państwo w kierunku anarchii. W roko- szu przeciwko królowi stanęło wielu magnatów, do których przyłączyła się szlachta, w dużym stopniu niekatolicka, zabiegająca o tolerancję. Jednocześnie jednak ze względu na rosnąca nie- chęć do Zamoyskiego zwiększała liczebność obozu Zygmunta III. Ponieważ nie udało się osiągnąć porozumienia króla z rokoszanami, doszło do starcia zbrojnego. W bitwie pod Guzowem (lipiec 1607 roku), w której wojskiem królewskim dowodzili Stani- sław Żółkiewski i Jan Karol Chodkiewicz (por. punkt 4), rokoszanie ponieśli klęskę. Król jednak musiał przystać na amnestię wobec nich, a sejm potwierdził nienaruszalność zasady wolnej elek- cji. Wydarzenia te oznaczały początek pierwszej fazy ustroju oligarchii magnackiej, w której dość istotna była jeszcze rola króla. W tym samym czasie treść pojęcia narodu szlacheckiego coraz bardziej nasycała się głoszoną przez kontrrefor- mację (por. punkt 5) nietolerancją. Już w coraz mniejszym stopniu ideą wiążącą naród szlachecki była (i będzie na przyszłość) wspólna walka poli- tyczna o szlachecką demokrację, stawała się na- tomiast wpojona przez szkołę jezuicką, przez któ- rą przechodziły coraz liczniejsze rzesze szlacheckie, zasada tożsamości polskości z katolicyzmem. Sta- wiała ona poza nawias polskości ludzi innej wia- ry i przyczyniała się do deformacji świadomości społecznej. W czasie gdy kształtował się ustrój polityczny państwa, najpierw przybierając postać demokra- cji szlacheckiej, a następnie ewoluując w kierun- ku oligarchii magnackiej, w strukturze państwa dokonały się trzy zasadnicze zmiany: rozluźnienie stosunku lennego z Prusami Książęcymi (dawniej Krzyżackimi), przekształcenie unii z Litwą z dyna- stycznej w realną oraz dalsze integrowanie się te- rytorium państwa. W odniesieniu do Prus Krzyżackich już w cza- sach Zygmunta Starego nasiliły się dążenia Fry- deryka Wettyna (por. rozdz. V, 2) do umiędzyna- rodowienia tej wewnętrznej polskiej sprawy, a ponieważ Fryderyk zmarł w 1510 roku, pozo- stała ona nierozstrzygnięta. Jego następca, książę Albrecht z frankońskiej linii Hohenzollernów, a zarazem siostrzeniec polskiego króla (syn Zofii Jagiellonki), był jeszcze bardziej zdecydowany re- alizować program nie tylko usamodzielnienia Prus Krzyżackich, lecz także przyłączenia do nich Pomorza Gdańskiego (Prus Królewskich), czyli przekreślenia postanowień traktatu toruńskiego z 1466 roku. Albrecht próbował stworzyć wielką antypolską koalicję, m.in. z wielkim księciem mo- skiewskim Wasylem III, który zainteresowany był najazdem na swego zachodniego sąsiada. Z koalicji jednak nic nie wyszło, tak że Albrecht zdecydował się uderzyć sam, nie licząc się z tym, że ma przeciw sobie także Gdańsk i stany Prus Królewskich. Wojnę przegrał. Zygmunt doszedł niemal do Królewca, lecz ze względu na niesub- ordynację szlacheckiego pospolitego ruszenia oraz na toczone (por. punkt 3) na froncie litewskim walki z Moskwą (Zygmunt był równocześnie wielkim księciem litewskim) zgodził się na tzw. kompromis toruński, wprowadzający zawieszenie broni na 4 lata. W czasie gdy Albrecht starał się w Niemczech bezskutecznie (cesarz wolał wówczas dobre sto- sunki z Zygmuntem Starym aniżeli popieranie na- der ambitnego księcia) o pomoc przeciw Polsce, powstał plan wypracowany z pomocą samego Marcina Lutra, twórcy niemieckiej reformacji, którego istotą miało być przekształcenie krzyżac- kiego państwa zakonnego w Prusach w luterań- skie państwo świeckie. W Polsce w otoczeniu Zygmunta, głównie pod wpływem Krzysztofa Szydłowieckiego, sterowanego dyskretnie przez cesarza i samego Albrechta, zwyciężyła myśl po- parcia tej idei, a odrzucenia projektu Jana Łaskie- go całkowitego wcielenia Prus Krzyżackich do Polski. Szansa na to ostatnie rozwiązanie była wielka, tym bardziej że Albrecht nie miał popar- cia papieża, a w Europie nie liczono na jego utrzymanie się w Prusach. W dniu 10 kwietnia 1525 roku na rynku kra- kowskim książę Albrecht złożył hołd (poprzedzo- ny dwa dni wcześniej podpisanym traktatem), oddającego Prusy (obecnie Prusy Książęce) w lenno królowi polskiemu. Albrecht stawał się księciem w Prusach (dux in Prussia), a nie księ- ciem Prus. Po wymarciu linii Albrechta i jego trzech braci lenno miało wrócić do Polski. W ten sposób, mimo zawarowań interesów Polski, popełniony został jeden z największych błędów w naszej historii, a zarazem fakt o bardzo negatywnych dla historii Europy i świata skut- kach. Legł on bowiem u podstaw powstania mili- tarnego państwa pruskiego i wszystkich tego na- stępstw. Sprawę ostatecznie przegrał Zygmunt August, który na pierwszym miejscu stawiał pro- blem rozszerzenia granic Litwy. Walcząc o Inflan- ty (por. punkt 3), zgodził się w 1563 roku na do- puszczenie po śmierci Albrechta i jego braci innej linii Hohenzollernów, a mianowicie linii, która rządziła w Berlinie (Brandenburgii). Bracia Al- brechta zmarli wcześnie, jego pierwsze dzieci po- dobnie, zaś długo wprawdzie żyjący syn Fryde- ryk był chory umysłowo i niezdolny do rządze- nia. W zamian za pomoc militarną Stefan Batory, walczący z Moskwą (por. punkt 3), zgodził się na objęcie przez elektora brandenburskiego Jerzego Fryderyka kurateli nad chorym Fryderykiem. Elektor zdecydowanie dążył do zaprowadzenia w Prusach Książęcych rządów absolutnych, co było wstępem do wprowadzenia tego systemu w państwie brandenburskim, a potem pruskim. I w tej dziedzinie lenno pruskie zaczęło różnić się od Polski, propolska zaś opozycja traciła grunt pod nogami. Z kolei Zygmunt III, z podobnych jak Batory pobudek, zgodził się w 1611 roku (cho- ry Fryderyk żył do 1618 roku) na oddanie kurateli w ręce nowego elektora Joachima Fryderyka, a także w przyszłości przejścia jej na jego syna Zygmunta, jego potomstwo, a także jego braci. Traktat krakowski z 1525 roku został w ten sposób całkowicie przekreślony. Lenno wymknęło się Polsce z rąk. Przekształcenie unii z Litwą w unię realną było logicznym następstwem wcześniejszych procesów upodabniania się ustroju Litwy do ustroju Polski, zbliżania prawa litewskiego do polskiego (statuty litewskie), rozszerzania tam polskiej świadomości państwowej (w sensie narodu szlacheckiego) i rządów tego samego władcy. Oznaczało to jed- nak skierowanie uwagi i energii narodu w kie- runku zmagań z Moskwą, Turcją i Tatarami, a tym samym osłabienie związków cywilizacyj- nych z dynamicznie rozwijającym się zachodem Europy. Wprawdzie przesunięcie się na Wschód wzbogaciło polską kulturę o wiele nowych ele- mentów, lecz równocześnie przyniosło ono straty innego rodzaju. Ściślejsze związanie Litwy z państwem polskim było częścią szlacheckiego programu egzekucyj- nego. Chodziło o „wyegzekwowanie” dawniej- szych postanowień unijnych, a jednocześnie o scentralizowanie państwa. Ostateczny kształt unii polsko-litewskiej, proklamowanej 1 lipca 1569 roku, został ze strony polskiej wypracowany przez senat i króla, a ze strony litewskiej przez tamtejszą szlachtę, która musiała pokonać znacz- ny opór części możnowładców litewskich, w czym pomogła jej śmierć głównego przeciw- nika unii, Mikołaja Czarnego Radziwiłła. Polska w wyniku unii stała się państwem fe- deracyjnym, składającym się z dwu równopraw- nych członów: Korony i Wielkiego Księstwa Li- tewskiego, przy czym do Korony włączono Pod- lasie, Wołyń, wschodnie Podole (Bracławszczy- znę) i Kijowszczyznę (to znaczy to, co później bę- dzie się nazywać Ukrainą). Wspólny był monar- cha, sejm, pieniądz, lecz odrębny skarb litewski, odrębne litewskie urzędy centralne i odrębne wojsko. Opanowane przez Zygmunta Augusta Inflanty (por. punkt 3) podporządkowane zostały łącznie Wielkiemu Księstwu Litewskiemu i Koro- nie. Kurlandia i Semigalia, czyli południowa część Inflant ze stolicą w Mitawie, została lennem wspólnym Litwy i Korony. Lennikiem był Got- thard Kettler, wielki mistrz także sekularyzowa- nej, inflanckiej gałęzi zakonu krzyżackiego (por. punkt 3). Procesy integrowania się terytorium pań- stwowego Polski obejmowały także inne tereny. Proces wcielania Mazowsza do państwowego or- ganizmu polskiego zakończony został w 1529 ro- ku, co zarazem oznaczało wejście posłów i sena- torów mazowieckich do sejmu ogólnopolskiego. Rozrastała się Warszawa, która na przełomie XVI i XVII wieku stała się stolicą kraju. Wcielone zo- stały do województwa krakowskiego wykupione w latach 1456 i 1494 księstwa oświęcimskie i Za- torskie, natomiast księstwo siewierskie, Wyku- pione przez Zbigniewa Oleśnickiego, tworzyło nadal autonomiczne, w obrębie państwa polskie- go, księstwo biskupów krakowskich. Postępował proces unifikacji ustrojowej Prus Królewskich z resztą państwa. Sejm z 1569 roku wprowadził zespolenie parlamentarne Prus Kró- lewskich i Korony. Część członków senatu pru- skiego weszła do senatu polskiego, zaś posłowie szlacheccy — do izby poselskiej, jednak przedsta- wiciele miast mogli odtąd wysyłać tylko obser- watorów. Tak zwana korektura pruska z 1598 ro- ku zagwarantowała interesy prawne stanu szla- checkiego w Prusach Królewskich. Mimo tych procesów unifikacyjnych odrębności Prus Kró- lewskich i Korony pozostały. Przede wszystkim utrzymała się specjalna pozycja Gdańska, który był miastem polskim o najwyższym stopniu au- tonomii. Dotyczyło to także dóbr miejskich tego miasta, w tym wsi na Żuławach Gdańskich. Wła- dzę dzierżył w Gdańsku patrycjat, co wywo- ływało często niezadowolenie warstw niższych, a było wykorzystywane przez władców polskich dla zwiększenia w Gdańsku wpływów, o co z różnym skutkiem zabiegali. W dużym stopniu chodziło im o pełniejsze sięgnięcie do dochodów tego bogatego miasta. 3. Polityka zagraniczna Polski (1501-1618). Woj- ny Aleksander odziedziczył po Janie Olbrachcie bardzo złą sytuację międzynarodową Polski. Ist- niał niezażegnany konflikt Litwy z Moskwą, Mołdawia, która w traktacie z 1499 roku uzyskała niezależność od Polski, zgłaszała pretensje do Po- kucia (z Kołomyją), nierozwiązane były sprawy krzyżackie, o czym już była mowa. Aleksander zawarł w 1503 roku rozejm z Turcją, nie zdołał jednak przeszkodzić zajęciu Pokucia przez Stefana, hospodara mołdawskiego, zaś próbę zmontowa- nia koalicji antymoskiewskiej ze Szwecją prze- rwała jego śmierć. Wszystkie te nierozwiązane problemy na are- nie międzynarodowej uległy zaostrzeniu za pa- nowania Zygmunta Starego. Zygmunt starał się zachować równowagę w rozwiązywaniu spraw „zachodnich” i „wschodnich”, ale odbywało się to na tle trzech wielkich ówczesnych konfliktów i procesów: narastającej rywalizacji między Habsburgami a Francją o hegemonię w zachod- niej Europie, trwającej ekspansji Turcji, która zna- lazła się już nad południowo-wschodnią granicą Polski, oraz umacniania się państwa moskiew- skiego. Na spotkaniu cesarza Maksymiliana, Zygmun- ta Starego i Władysława, króla Czech i Węgier, w Wiedniu w 1515 roku postanowione zostały zaślubiny dzieci Władysława — Ludwika i Anny z wnukami cesarza — Marią i Ferdynandem. Przedtem cesarz adoptował Ludwika do rodziny oraz przyrzekł sam poślubić Annę, gdyby nie do- szło w ciągu roku do jej małżeństwa z jednym z jego wnuków. Śmierć Ludwika na polu bitwy z Turkami pod Mohaczem w 1526 roku przynio- sła nieoczekiwany koniec panowania dynastii ja- giellońskiej w Czechach i na Węgrzech. Kraje te przeszły pod rządy Habsburgów. Tymczasem na granicy Litwy z Moskwą trwa- ły stałe wojny wywoływane przez tę ostatnią. Za Zygmunta I wojna z Moskwą toczyła się w trzech etapach: w latach 1507-1508, 1512-1522 i 1534-1537, a zakończyła się pięcioletnim rozejmem zawar- tym w 1542 roku z Iwanem IV Groźnym (1530- 1584). Przyjętego przezeń tytułu cara, wyrażające- go ideę Moskwy jako trzeciego Rzymu (zwierzchniczki prawosławia), Polska nie chciała uznać. Po rozejmie przez około ćwierćwiecze trwał na granicy litewsko-moskiewskiej pokój, zaś po zwycięstwie Jana Tarnowskiego pod Ober- tynem w 1531 roku zdołano odzyskać i utrzymać Polesie. W 1533 roku Zygmunt zawarł traktat pokojo- wy z sułtanem Sulejmanem, podtrzymujący pol- ską neutralność w konflikcie habsbursko- tureckim. Traktat ten w 1553 roku został odno- wiony przez Zygmunta Augusta. Tymczasem rozejm litewsko-moskiewski, prze- dłużony do 1562 roku, został przerwany zajęciem w 1558 roku przez Iwana Groźnego niemal całych Inflant, bardzo przy tym przez niego zniszczo- nych. W reakcji na to mistrz zakonu inflanckiego Gotthard Kettler oddał Inflanty Zygmuntowi Au- gustowi (jako wielkiemu księciu litewskiemu) pod dość skomplikowany prawnie protektorat, przy czym, jak już podawaliśmy (por. punkt 2), Inflanty podzielono. Z pretensjami do Inflant wy- stąpiła także Szwecja i Dania. W rezultacie w 1562 roku wybuchła, trwająca do 1570 roku, wojna, nazwana pierwszą wojną północną. Zakończyła się kongresem pokojowym w Szczecinie w 1570 roku. Między Danią a Szwe- cją, sprzymierzającą się z Moskwą, zawarty został pokój, między Polską (Litwa już od 1560 roku nie występowała samodzielnie) a Moskwą stanął natomiast trzyletni rozejm. Moskwa zatrzymywa- ła Narwę i Połock, Litwa — Rygę i Parnawę, Da- nia — Ozylię, Szwecja — północną Estonię. Objęcie tronu polskiego przez królów elekcyj- nych oznaczało, co zbyt słabo się podkreśla, wniesienie do Polski obcych ideologii politycz- nych lub inaczej mówiąc — celów, na których realizacji zależało nowym królom. Stefan Batory przede wszystkim myślał o wyzwoleniu swej oj- czyzny od Turków. Natomiast w rezultacie wojny z Moskwą chciał ofiarować papiestwu unię kato- licyzmu z prawosławiem. Do wojny został sprowokowany przez Iwana Groźnego, który w latach 1575-1577 usiłował opa- nować całe Inflanty. Zajął je aż po Dźwinę, lecz bez Rygi ; Tallina. W latach 1577-1578 Batoremu udało się odzyskać południową część Inflant. Przeciągnął wówczas na swoją stronę Danię, zje- dli Kettlera, uzyskał pieniądze od księcia Ansba- chu Jerzego Fryderyka Hohenzollerna za wspo- mnianą już zgodę na oddanie mu kurateli nad chorym księciem pruskim (por. punkt 2). W 1579 roku Batory zdobył Połock, w 1580 roku Wielkie Łuki, Chołm i Woroniec, po czym przystąpił do oblężenia Pskowa, z czego zrezygnował, ulegając naciskom wysłannika papieskiego Antonio Po- ssevina, który na swoją rękę starał się działać na rzecz unii z Rzymem. Plany te nie miały szans re- alizacji. Udało się natomiast doprowadzić na ziemiach polskich do unii prawosławia i Kościoła katolic- kiego. Do takiej unii dążyła większość duchow- nych prawosławnych w Polsce, otwartych na związki cywilizacyjne z Zachodem. W 1596 roku, za zgodą papieża Klemensa VIII, uprzednio nun- cjusza w Polsce, ogłoszona została tzw. unia brze- ska. Ze względu na roszczenia cara do zwierzchno- ści nad całym prawosławiem, a więc i Kościołem prawosławnym na ziemiach polskich, niezależnie od religijnych względów była ona dla Polski tak- że sprawą polityczną. Kończący wyprawę Batorego rozejm w Jamie Zapolskim w 1582 roku pozostawiał Polsce Inflan- ty z Dorpatem i Parnawą, zaś Litwa poszerzyła swe tereny o ziemię połocką. Wspomnieć w tym kontekście trzeba, że sukcesy Batorego były moż- liwe dzięki wcześniejszym reformom skarbowym (por. punkt 2), pieniądzom wymuszanym na Gdańsku w zamian za zgodę na jego wyjątkowy status oraz przeprowadzonym przez króla refor- mom wojskowym. Przede wszystkim zreformo- wał on piechotę. Zamiast zbroi i tarcz oraz broni drzewcowej żołnierze dostawali szable, siekierki, rusznice (jeszcze lontowe) oraz prochownice i ła- dunki. Postęp dotyczył także artylerii. Za czasów Zygmunta Augusta artyleria królewska liczyła około 250 różnych dział, głównie najnowocze- śniejszych kolubryn. Coraz większe było znacze- nie wojska zawodowego (tzw. obrony potocznej). Zygmunt III także wniósł do Polski własną ideologię polityczną. Jej główną osią była chęć utrzymania, a potem odzyskania tronu szwedz- kiego oraz przejęta po części w politycznym spad- ku chęć panowania w Inflantach i podporządko- wania Moskwy. Oba cele nie zostały osiągnięte, natomiast ich funkcjonowanie przez długi czas w polskiej polityce zagranicznej przyniosło wiele szkód. Dążenie do utrzymania tronu w Szwecji skoń- czyło się detronizacją Zygmunta III przez szwedz- ki riksdag (sejm) w Sztokholmie w 1599 roku, a wojna o Estonię, po dokonanej przez sejm jej inkorporacji do Polski, do czego zresztą Zygmunt zbytnio się nie skłaniał, zakończyła się (mimo polskich zwycięstw, jak Chodkiewicza pod Kir- cholmem w 1605 roku) mającym trwać do 1618 roku rozejmem. Niechęć Zygmunta III do zrzecze- nia się tronu szwedzkiego utrudniała rokowania i wyzyskanie skłonności do ustępstw nowego króla szwedzkiego Gustawa Adolfa. Starania Zygmunta III o podporządkowanie sobie Moskwy zakończyły się wraz z załamaniem polskiej interwencji w Rosji. Jej pretekstem było poparcie pretensji do tronu carskiego samozwań- ca podającego się za carewicza Dymitra, rzekomo ocalonego brata Fiodora, syna Iwana Groźnego, na którym wygasła dynastia Rurykowiczów. Zor- ganizowana przez awanturniczych magnatów z województwa kijowskiego Konstantego i Ad- ama Wiśniowieckich oraz wojewodę sandomier- skiego Jerzego Mniszcha wyprawa na Moskwę (1604) zyskała poparcie Zygmunta III, choć król oficjalnie w niej nie uczestniczył. Wyprawa zgromadziła wiele biedniejszej szlachty, liczącej na łupy. Nazywano tych ludzi „prywatnikami”, czyli działającymi na własną rękę (nieoficjalnymi żołnierzami). Władzę w Moskwie dzierżył wów- czas brat żony Fiodora, Borys Godunow, gdy ten jednak w 1605 roku zmarł, pojawiły się nieocze- kiwane szanse dla interwentów. Opozycja anty- godunowowska poparła Dymitra, który poślu- biwszy córkę Mniszcha, Marynę, zasiadł na tro- nie carów. Utrata wpływów wśród bojarów oraz aro- ganckie i łupieżcze zachowanie się polskiej załogi na Kremlu, wreszcie rozruchy w Moskwie do- prowadziły do upadku Samozwańca (wraz z oko- ło 500 Polakami). Stracił on we wspomnianych rozruchach życie. Bojarzy wynieśli wówczas na tron carski swego przywódcę Wasyla Szujskiego (1606), z którym w 1608 roku zawarto trzyletni rozejm. Zygmunt III jednak, już teraz oficjalnie, parł do wojny. Wbrew opinii najwybitniejszych polityków i dowódców (m.in. Stanisława Żół- kiewskiego), mimo trwającego rozejmu, wojnę tę rozpoczął. Zakończyła się ona sukcesem, a to dzięki klęsce zadanej Szujskiemu w 1610 roku pod Kłuszynem. W rokowaniach Rosjanie zgodzili się na detronizację Szujskiego i oddanie tronu car- skiego Władysławowi, synowi Zygmunta III. Władysław miał — odmiennie aniżeli ojciec — opinię tolerancyjnego i szanującego prawosławie. Zygmunt III na tę propozycję się nie zgodził, chcąc tronu dla siebie. Wznowiona wojna skoń- czyła się ostatecznie kapitulacją załogi polskiej na Kremlu i upadkiem planów osadzenia Włady- sława. W 1613 roku Sobór Ziemski wybrał na cara bojara Michała Romanowa, który zapoczątkował nową dynastię. Zorganizowana w latach 1617- 1618 jeszcze jedna wyprawa, dowodzona przez Chodkiewicza (Żółkiewski odmówił w niej udzia- łu), zakończyła się rozejmem we wsi Deulino (Dywilino) 3 stycznia 1619 roku, mającym trwać do 1633 roku. W rękach polskich pozostawały ziemie smoleńska i czernihowska, a także siewier- ska (około 75 tysięcy km2), czyli nie wszystkie opanowane wcześniej tereny. W sumie obszar państwa obejmował wówczas 990 tysięcy km2. Zmniejszył się więc o około 160 tysięcy km2. 4. Reformacja i kontrreformacja Jak wspomnieliśmy, Polska uczestniczyła w wielkich ruchach umysłowych i artystycznych ogarniających Europę w początkach czasów no- wożytnych. Zasadniczą wszakże różnicą między tym, co działo się w tych dziedzinach w innych krajach Europy i w Polsce, szczególnie w spra- wach religii, panowała swoboda wyboru i tole- rancja. Wywodziła się ona z ideologii wolności i równości szlacheckiej, która — jeśli miała być traktowana poważnie, a tak szlachta ją traktowa- ła — nie mogła być zagrożona ani przez pa- nującego, ani przez Kościół. Nie byłaby do po- myślenia w ówczesnej Polsce inkwizycja kościel- na, śledząca i mordująca w okrutny sposób ludzi (głównie przez palenie na stosach), gdy zarzucano im, że są „heretykami”. W Polsce od 1551 roku Kościół nie miał prawa sądzenia obywateli w sprawach wiary. Nietolerancyjne stawały się na- tomiast uboższe warstwy ludności miejskiej, gdy wpajano w nie przekonanie o jednej „prawdzi- wej” wierze i gdy je podburzano do „antyhere- tyckich” wystąpień. Było to zresztą częścią ogól- nej nietolerancji w stosunku do „innych” czy „ob- cych”. Nauka, że nie tak ważne są zewnętrzne oznaki wiary oraz że do wiary może dochodzić człowiek bez pośrednictwa hierarchii czy papieża, któremu odmówiono nieomylności, przemawiała do wie- lu. Cały zaś ferment religijny, spotęgowany przez wystąpienie Lutra w 1517 roku, sprawił, że zaczęto o religii myśleć w sposób racjonalny i w związku z rozpowszechnieniem się druku — czytać. Szlachta polska w około 20% opowiedziała się za kalwinizmem, lecz postulat życia oszczędnego i skromnego kierowała raczej do duchowień- stwa, a nie do siebie. Jakiekolwiek antyzbytkowe ustawy, mające objąć szlachtę, nie miały w Pol- sce szans wejścia w życie. Wpływ protestanty- zmu na życie intelektualne i polityczne kraju był — trzeba to podkreślić — znacznie większy aniżeli proporcja protestantów wśród szlachty. Prote- stantami było w pierwszej połowie XVI wieku ponad 30% posłów, jednak wśród posłów mało- polskich był ich około 60%, wśród wielkopolskiej około 40%, wśród mazowieckich natomiast tylko około 8%. Mieszkała tam, jak wiemy, najbardziej zacofana, drobna szlachta niepodważająca trady- cji. W miastach Korony sukcesy reformacji nie by- ły wielkie. Opanowała ona pewną liczbę miast wielkopolskich, takich jak Leszno, Wschowa, Międzyrzecz, Skwierzyna, Wałcz, częściowo Ko- ścian, Konin, Kalisz, minimalnie Poznań. Podob- nie jak na Pomorzu, rozszerzył się w Wielkopol- sce luteranizm oraz religia mniej radykalnego odłamu husyckiego, tzw. braci czeskich. Wypę- dzeni z Czech w 1548 roku, częściowo osiedlili się w Wielkopolsce, gdzie właściciele ziemscy chęt- nie przyjmowali nowych osadników. Poza Wiel- kopolską reformacja miała — jeśli chodzi o miasta — pewne wpływy w Bieczu, Jaśle, Lublinie, Lwowie i Wilnie. Ogólnie nastawieni tolerancyjnie Zygmunt I i Zygmunt August nie popierali reformacji w miastach królewskich, a to był jeden z powo- dów, iż nie rozwinęła się ona w nich wcześniej. Nie przyjął się także protestantyzm wśród chło- pów. Przynależność do nowego kościoła była w Polsce w większym stopniu faktem politycz- nym czy publicznym niż religijnym, stąd brak za- interesowania nim wśród chłopów nieuczestni- czących w życiu politycznym. Pewną osobliwością polskiej reformacji był duży wkład Polaków w rozwój radykalnego nur- tu braci polskich (zwanych arianami), nieuznają- cych Trójcy Święty, propagujących wiele nowo- czesnych idei (godności ludzkiej, w bardziej skraj- nych sformułowaniach), równości, zniesienia poddaństwa chłopów, pacyfizmu. Polscy kalwini wysunęli program stworzenia w Polsce Kościoła narodowego niezależnego od Rzymu, przy czym łudzono się, że na jego czele stanie Zygmunt August, lecz szlachta, z sympatią oceniając decentralistyczne i demokratyczne ten- dencje kalwinizmu, obawiała się wzmocnienia przez ten projekt władzy królewskiej. Na sejmie 1555 roku zgłoszona została propozycja zwołania soboru narodowego, który miałby zjednoczyć re- ligijnie kraj, łącznie z prawosławiem. Opowie- dział się za tym król oraz biskupi katoliccy, lecz bezskutecznie oczekiwano wyrażenia przez Rzym zgody na odprawianie mszy w języku polskim, komunię pod dwiema postaciami i zniesienia ce- libatu księży. Jednak był to już okres, gdy Kościół katolicki podjął zdecydowaną akcję przeciw protestanty- zmowi, rozpoczętą od reformy samego siebie, czy- li usuwania tego, z czego reformacja wzięła swój początek. Była to tzw. kontrreformacja. Reformy w Kościele miały zresztą metrykę wcześniejszą, a sam Luter, początkowo nie chcąc zerwania z Rzymem, działał w tych ramach. Rozpoczęte już przed reformacją w chrześcijaństwie zachod- nim przemiany polegały przede wszystkim na pojawieniu się koncepcji pobożności osobistej (devotio moderna), przemyślanej, a nie jedynie naśladującej, choć równocześnie szerzyła się lai- cyzacja, obniżał się poziom duchowieństwa i ich troski o wiernych, a także zachodziły inne nega- tywne procesy. W 1534 roku Hiszpan Ignacy Loy- ola założył zakon o nazwie Societas Jesu (Towa- rzystwo Jezusowe, czyli jezuici), który miał nieść Kościołowi katolickiemu pomoc. W latach 1543-1563 nad sytuacją w Kościele katolickim obradował w Trydencie sobór. Z więk- szym optymizmem — odmiennie aniżeli prote- stantyzm — spojrzał on na człowieka, pozostawił miejsce na jego wolę i odpowiedzialność za wła- sne działania, przypisał wielką rolę sakramen- tom, wprowadził sakrament małżeństwa. Polski Kościół przyjął uchwały soboru try- denckiego na synodzie w Piotrkowie w 1577 roku. Pod wpływem biskupa warmińskiego Stanisława Hozjusza sprowadzono do Polski jezuitów, którzy w 1564 roku założyli pierwsze jezuickie kolegium w Braniewie. W początkach XVII wieku było już kilkanaście takich kolegiów, a zakonników około 400, do połowy XVII wieku liczba kolegiów wzrosła do ponad 40, a zakonników do około ty- siąca. Jezuici stopniowo opanowali edukację w kraju, a także uzyskali duże wpływy na dwo- rze królewskim Zygmunta III. Ich szkoły były na dobrym poziomie, co w połączeniu z wysokim poziomem szkolnictwa protestanckiego przy- niosło w Polsce znaczny rozkwit tej dziedziny. Kontrreformacja w Polsce rozwijała się szybko. Szlachta przechodziła poprzednio na protestan- tyzm powierzchownie i nie w warunkach obaw o prześladowanie, zaś Kościół — poza stratą dzie- sięcin — potrafił zachować swą pozycję ekono- miczną. Rozwinął też wielką akcję propagando- wą, szukając nowych form działalności duszpa- sterskiej, większego kontaktu z wiernymi. Zwra- cał uwagę na ich powszechny udział w kulcie, pilnował spowiedzi, organizował procesje i piel- grzymki, wpływał na wyobraźnię, co w następ- nym okresie związane było ze sztuką barokową (por. rozdz. VII, 4), rozwijał kult świętych, inten- syfikował kult Najświętszej Marii Panny, nie wahał się na wsi ożywiać dawne przedchrześci- jańskie zwyczaje (jak święcenie pól na wiosnę), podkreślając narodowy, polski charakter wiary katolickiej. Dokonywał się, jak to nazwał Janusz Tazbir, proces polonizacji katolicyzmu. Liczba za- konów i zakonników (najliczniejsi byli domini- kanie i bernardyni), po okresie spadku w XVI wieku, od początku XVII wieku znów zaczęła ro- snąć — na przykład między 1580 a 1605 rokiem w tych dwóch najliczniejszych zakonach wzrosła z około 700 do około 2200. Jednocześnie w ciągu pierwszej połowy XVII wieku obniżyła się liczba zborów protestanckich — z około 1000 do około 500. W 1592 roku pod wpływem Zygmunta III sejm przywrócił możliwość egzekwowania wyro- ków sądów duchownych przez starostów, zaś w obsadzie urzędów zaczęto preferować katoli- ków. Szlachta w tym czasie coraz liczniej wracała na łono Kościoła katolickiego, raz dlatego, że wy- gasła już walka o szlachecką demokrację, a drugi raz — pod wpływem szkolnictwa jezuickiego i propagandy Kościoła. Na przełomie XVI i XVII wieku można mówić o zwycięstwie kontrrefor- macji w Polsce, co wywarło wielki wpływ na rozwój narodu i państwa. 5. Przemiany w kulturze i życiu artystycznym W sferze kultury materialnej istniało duże zróżnicowanie wśród kręgów kulturowych: dwor- skim królewskim, dworskim magnackim, szla- checkim, patrycjuszowskim (dotyczącym najbo- gatszej warstwy ludności miejskiej), chłopskim oraz plebejskim (obejmującym biedotę miejską i wiejską). Najsilniej zaznaczyło się ono w mieszkaniach i ubiorach. Za panowania Zyg- munta I dwór królewski stał się najważniejszym w kraju ośrodkiem kultury renesansowej. Wawel zyskał nowy, renesansowy kształt architektonicz- ny, stając się jedną z najwspanialszych budowli na północ od Alp. Na początku XVI wieku było w Polsce około 80 zamków królewskich i książę- cych, pełniących funkcje państwowe, oraz około 70 zamków prywatnych. Liczba ich w ciągu XVI i XVII wieku poważnie wzrosła. Szlachta miesz- kała w dworkach, głównie drewnianych (prze- ciętnie o 4-6 izbach), których było kilkanaście ty- sięcy. W budowlach murowanych (w połowie były to tzw. dwory wieżowe), które w ciągu XVI wieku ewoluowały w kierunku bardziej obszer- nych „kamienic”, mieszkało, według Adama Mi- łobędzkiego, nie więcej jak 2-5% rodzin szlachec- kich. Izby ogrzewano piecami kaflowymi, więk- sze kominkami (stąd nazwa „komnaty”). Chłopi mieszkali w chatach drewnianych (mających na ogół sień, izbę mieszkalną i komorę) lub lepio- nych z gliny o szkielecie drewnianym, im bardziej na wschód, tym prymitywniejszych. W miastach wzrastała liczba domów murowanych, w tym szczególnie budowli o charakterze publicznym i sakralnym. W dziedzinie ubiorów XVI wiek charakteryzo- wał się w Polsce wielkim pomieszaniem wpły- wów, o czym m.in. pisał krytycznie Mikołaj Rej: Patrzcie zasię na kształty, na różne ubiory, na wymysły rozliczne, a na dziwne wzory. Tak było zresztą w Europie w ogóle. Na tym tle widoczny był proces kształtowania się ubio- rów „narodowych”, co szło w parze ze wzrostem znaczenia języków narodowych i w tychże języ- kach literatury. Strój narodowy nosiła, rzecz ja- sna, szlachta, lecz naśladowany był on także przez mieszczaństwo. Jeszcze w pierwszej połowie XVI wieku utrzy- mywała się średniowieczna tradycja ubiorów (męskich) obcisłych i krótkich. Pod wpływem niemieckim stały się one, przez rozcinanie frag- mentów ubioru (jak rękawów), a zarazem pod- szywanie tych miejsc kontrastującą podszewką, bufiaste. Na to w połowie XVI wieku nakładano długie szuby, a potem, za czasów Stefana Bato- rego, dopasowane do figury i zapinane pod szyją, również podszywane futrami, delie. Pojawiły się także żupany, czyli długie, dopasowane do figu- ry, zapinane na guziki suknie, które z późniejszym kontuszem, czyli długim sukiennym płaszczem zapinanym na ozdobne guzy, stały się głównymi elementami wspomnianego stroju narodowego. Jeśli chodzi o pożywienie, to, ogólnie biorąc, kuchnia polska w XVI i XVII wieku nadal była bardzo ostra. Rozpowszechniały się różne przy- prawy wschodnie, podczas gdy na zachodzie Eu- ropy tendencja była odwrotna. Z punktu widze- nia zdrowotnego struktura pożywienia szlachty stawała się bardziej prawidłowa aniżeli wyży- wienie biednych, choć nie była pozbawiona wad (ilość białka i tłuszczów ponad potrzeby, zbyt du- żo płynów, a zbyt mało witaminy C). Oczywiście, warstwy wyższe spożywały więcej towarów im- portowanych i luksusowych, ogólnie zaś więcej gatunków mięsa. Jedzono głównie chleb żytni. W dziedzinie życia kulturalnego największym przełomem było rozpowszechnienie się druku, w związku z czym zwiększyło się i przyspieszyło krążenie idei. Warsztat drukarski pojawił się w Krakowie już w 1473-1477 roku, a więc wcze- śniej aniżeli w Londynie, Lizbonie czy Sztokhol- mie. Potem nastąpił szybki rozwój drukarstwa tak w Krakowie, jak 1 w innych miastach, a było to możliwe dzięki firmom zakładanym przez po- lonizujących się przybyszów z Niemiec. Przyjmuje się, że pierwszą książkę wydruko- wano po polsku w 1513 roku, a był to Raj duszy w przekładzie Biernata z Lublina, wydany przez spółkę Unglera i Lerna z Krakowa. Zapotrzebo- wanie na papier zaspokajały coraz liczniejsze pa- piernie, na przykład w Poznaniu w XVI wieku działało sześć papierni. Pod wpływem reformacji powstały prote- stanckie ośrodki drukarskie: w Elblągu (1557), Pińczowie (1558), Szamotułach (1558), Toruniu (1569, 1580), Węgrowie (1570), Rakowie (1600) oraz w około 20 miejscowościach Wielkiego Księ- stwa Litewskiego. Na Ukrainie w 1584 roku zało- żona została drukarnia Bractwa Stauropigialnego we Lwowie, potem drukarnie w Stratyniu (1602), Kryłosie (1601), Poczajowie (1618) i innych miej- scowościach. Pierwszą żydowską oficynę drukar- ską założyli w 15 5 3 roku bracia Samuel Eliakim i Aszer Heliczowie, w Lublinie drukarnia żydow- ska powstała około 1554 roku (Józefa ben Jakuba i Izraela ben Chaima). Drukarnie Korony wydały w XVI wieku po- nad 3,5 miliona książek, wraz z Wielkim Księ- stwem Litewskim — około 4 miliony, przy czym oczywiście do Polski napływały także książki z zagranicy (około 4 miliony). Drukowano głów- nie po polsku i po łacinie. W Wielkim Księstwie Litewskim w XVI i pierwszej połowie XVII wieku wydano około 46% książek w języku polskim, 38% w języku łacińskim, około 10% w języku sta- ro-cerkiew- no-słowiańskim i starobiałoruskim. W języku litewskim wydano jedynie dwadzieścia książek, jedną w łotewskim, osiem w niemiec- kim, trzy we włoskim. Wzrosło czytelnictwo i gromadzenie książek. Biblioteka Zygmunta Au- gusta liczyła około 4 tysięcy tytułów. Polska do- trzymywała w tym zakresie kroku rozwiniętym krajom europejskim. Nastąpił znaczny rozwój szkolnictwa. W ciągu XVI wieku już niemal wszystkie parafie miały szkoły elementarne. Na Ukrainie istniała pewna liczba szkółek przycerkiewnych, lecz duchowień- stwo prawosławne nie starało się o rozwój szkół. Dopiero po unii brzeskiej (1596) sytuacja zaczęła się zmieniać. Nowym zjawiskiem było powoła- nie szkół średnich (tzw. gimnazjów akademickich) katolickich i protestanckich. Należała do nich za- łożona w 1519 roku w Poznaniu tzw. Akademia Lubrańskiego (od nazwiska biskupa poznańskie- go), gimnazja w Gdańsku, Elblągu, Toruniu, Chełmie, Pińczowie, Rakowie, Lesznie, Krakowie. Uniwersytet Krakowski wraz ze wzrostem nieto- lerancji tracił swój poziom. W 1579 roku wileńskie kolegium jezuickie zyskało prawa uniwersyteckie. W 1544 roku na terenie Prus Książęcych książę Albrecht założył uniwersytet w Królewcu. Kanc- lerz Jan Zamoyski powołał w latach 1593-1595 akademię w Zamościu, mimo sprzeciwów Uni- wersytetu Krakowskiego. Rozwijała się również nauka, zresztą nie tylko na uniwersytetach. Uczeni wywodzili się tak ze stanu duchownego, jak również z innych stanów ówczesnego społeczeństwa, w dużym stopniu mieszczaństwa. Podobnie jak w nauce europej- skiej, również w Polsce coraz większą rolę przypi- sywać zaczęto doświadczeniu, a nie autorytetom (Biblii, uczonym starożytnym). Dotyczyło to jed- nak w większym stopniu badań nad przyrodą żywą, w fizyce i astronomii bowiem obowiązy- wały — sankcjonowane przez Kościół — starożyt- ne poglądy. Przełom w tym względzie do refleksji nauko- wej w ogóle wniósł Mikołaj Kopernik (1473-1543), autor epokowego De revolationibus orbium coe- lestium. (0 obrotach sfer niebieskich), w którym udowodnił, że Ziemia, podobnie jak inne planety, krąży dookoła Słońca. Osiągnięcie Kopernika po- zostawało w ścisłym związku z rozwojem mate- matyki i w ogóle nauk przyrodniczych w Akade- mii Krakowskiej. Historiografia XVI i pierwszej połowy XVII wieku była w swej strukturze podobna do euro- pejskiej. Drogę zaczął sobie torować krytyczny sposób pisania o przeszłości i szacunek dla źródeł. Stanisław Iłowski w 1577 roku wydał bardzo po- stępowy, pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w Europie, traktat z metodologii historii (De hi- storica facultate libellus). Spośród ówczesnych hi- storyków wymienić warto Marcina Kromera (1512-1589), Reinholda Heidensteina (1553-1620), Macieja Stryjkowskiego (1547-po 1582). Bardzo aktywne było środowisko prawników i piszących na tematy polityczne. Na czoło wy- sunąć trzeba w tym kontekście Andrzeja Frycza Modrzewskiego (ok. 1503-1572), autora wielkiego dzieła pt. O naprawie Rzeczypospolitej (1551), w którym kreślił — nieco utopijny — obraz ustro- ju Polski. Postulował m.in. równość wszystkich obywateli wobec prawa. W Polsce rozwijały się studia filologiczne. Wybitnym latynistą był Woj- ciech Nowopolczyk (1508-1555), helenistą Stani- sław Grzepski (1524-1570), również autor prac z zakresu matematyki i miernictwa, filologiem polskim — Jan Mączyński (około 1520-1584). Wielki rozkwit przeżywała polska literatura renesansowa. Wśród pierwszych wybitnych auto- rów tego nurtu, piszących jeszcze w dużym stop- niu po łacinie, wymienić trzeba przede wszystkim Jana z Wiślicy (ok. 1485-po 1516), który był twór- cą pierwszej w Polsce renesansowej epopei w trzech księgach o zwycięstwie pod Grunwal- dem (Bellum Prutenum, 1516), Mikołaja z Hussowa (około 1475-około 1533), który w 1525 roku opublikował, dedykowany królowej Bonie, poemat o żubrze, Jana Dantyszka (1485-1548), autora licznych poematów, Andrzeja Krzyckiego (1482-1537) oraz jego protegowanego, syna chłopskiego spod Żnina, Klemensa Janickie- go (1516-1543). W następnej fazie rozwoju polskiej literatury renesansowej większą rolę odegrało pisarstwo prozą, często przeplatane u tych samych autorów poezją, przy czym zdecydowanie dominował już język polski. Największą sławę wśród literatów następnego już pokolenia zdobył Mikołaj Rej (1505-1569). Głosił on programowo potrzebę pi- sania po polsku, jako że — jak pisał — Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Jego żywiołowy talent zaowocował takimi dziełami, jak: dialog obycza- jowy i polityczny, moralitet, misterium, dramat, epigram, fraszka, proza i inne. W 1558 roku ukazał się jego sławny Wizerunek własny żywota czło- wieka poczciwego, przyswajający znane dzieło humanisty i zwolennika etyki świeckiej Palinge- niusa (Pietro Angelo Manzeniego) z 1531 roku. Najwyższą jednak sławę w okresie odrodzenia, nie tylko w Polsce, zdobył, około ćwierć wieku młodszy od Reja, Jan Kochanowski (1530-1584). Do jego pokolenia należeli też wybitni pisarze renesansowi Łukasz Górnicki (1527-1603) i An- drzej Patrycy Nidecki (1522-1587), wszyscy trzej wykształceni we Włoszech. Kochanowski jest uznawany za głównego twórcę wielkiej poezji narodowej o uniwersalnych treściach. Jest auto- rem fraszek, elegii, pieśni, dramatu politycznego pt. Odprawa posłów greckich, potępiającego prywatę i głoszącego troskę o dobro ojczyzny (1578), Psałterza Dawidowego (1579), Trenów (1580), wielkiego lirycznego dzieła powstałego po śmierci córki Urszuli. Obok szczytowych form literatury renesanso- wej rozwijała się także literatura mieszczańska, do której twórców zaliczyć można Sebastiana Klonowica (ok. 1545-1602) oraz Szymona Szymo- nowica (1558-1629) z Sulmierzyc w Wielkopolsce i innych. Choć nie istniał jeszcze teatr jako stała instytucja publiczna, wystawiano sztuki na dwo- rach i w szkołach. Popularne były tzw. misteria, obrazujące tematy mające swe źródło w liturgii. W miastach organizowano różne, pełne satyry i groteski, widowiska ludowe. Na weselu Zyg- munta III w 1592 roku grano już jakieś improwi- zowane komedie typu właśnie pojawiającej się we Włoszech tzw. commedia dell'arte. Kształtowała się nowa świadomość artystycz- na w dziedzinie sztuk plastycznych, także głów- nie inspirowana przez wzory włoskie. Najpierw na budowle gotyckie nakładać zaczynano różne elementy brane z włoskiego renesansu, lecz jesz- cze przeważał styl budownictwa gotyckiego (na północy kraju aż do połowy XVII wieku). Nieraz takie gotyckie budowle (głównie kościoły) zdo- biono wewnątrz w sposób renesansowy. Specjal- nością polską stało się wykształcenie tzw. attyki, czyli ozdobnej ścianki zakrywającej niskie pod- dasze bądź dach (jak na przykład w przebudowa- nych w 1556/1557 roku sukiennicach w Krako- wie). Silny wpływ na rozpowszechnianie się sztuki renesansowej w Polsce miało sprowadzenie przez Zygmunta I do Krakowa dla przebudowy Wawe- lu (częściowo spalonego w 1499 roku) artystów z Toskanii, takich jak Franciszek Florentczyk czy Bartolomeo Berrecci, twórca kaplicy Zygmuntow- skiej. Dało to także impuls do rozwoju różnych rzemiosł artystycznych, na czele ze złotnictwem. Niemal każda rodzina możnowładcza miała swych ulubionych włoskich twórców, jak Santi Gucci (około 1530-około 1600). W drugiej połowie XVI wieku styl renesanso- wy zaczął bardziej zdecydowanie wkraczać do budownictwa świeckiego, szczególnie przy bu- dowie czy przebudowie zamków i pałaców. Do- tyczyło to także budownictwa mieszczańskiego z dwoma typami kamienicy, tzw. attykowej (z attyką od frontu) i — w północnej Polsce — szczytowej, nawiązującej bezpośrednio do goty- ku. Twórcą planu architektoniczno-przestrzennego (pięciobok o układzie szachownicowym z kwa- dratowym rynkiem) założonego w 1580 roku przez Jana Zamoyskiego Zamościa był urodzony w Padwie lub Wenecji Bernardo Morando (około 1540- 1600). W Gdańsku szeroką działalność ar- tystyczną rozwinął flamandzki architekt i fortyfi- kator Antoni van Opbergen (1543-1611). Szybko do Polski dotarł wczesny barok, co jeszcze bardziej zwiększało mozaikę stylów. Po- średnikami w tym przenoszeniu wzorów byli je- zuici i sławny kościół Il Gesú w Rzymie, pierwsze dzieło nowego stylu, bardziej dekoracyjnego emocjonalnego, działającego na wyobraźnię. Po spaleniu się w 1596 roku prywatnych apartamen- tów króla na Wawelu ponownie dokonano prze- budowy zamku. Kierował nią Jan Trevano (zmarł po 1641), główny architekt Zygmunta III. Był on, jak się przypuszcza, także projektantem Zamku Królewskiego w Warszawie (1598-1619), o odle- głych nawiązaniach do podmadryckiego zamku Filipa II — Eskurialu. Stopniowo pojawiały się w Polsce wczesnobarokowe kościoły i inne bu- dowle, choć jeszcze nieliczne. Niezmiennym ry- sem owego czasu było wciągnięcie malarstwa do przenoszenia treści historycznych i politycznych. Renesansowym przemianom ulegało również życie muzyczne. Muzyka stale towarzyszyła ów- czesnym ludziom — we dworach, kościołach, w mieście, na wsi. Kraków ściągał muzyków z różnych krajów. Spośród wybitnych kompozy- torów wymienić trzeba Wacława z Szamotuł (około 1526-ok. 1560), Mikołaja Gomółkę (około 1535-po 1591), Marcina Leopolitę (ok. 1540-1589). Wysoką pozycją cieszyli się wówczas lutniści (jak m.in. opiewany przez Kochanowskiego Valentin Greft Bakfark, zwany Bekwarkiem, 1506/1507- 1576). Dźwiękowi lutni przypisywano elegancję, nastrój zadumy, spokoju i radości życia. W do- mach mieszczańskich od początków XVI wieku pojawiły się klawikordy, poprzednicy klawesy- nów i fortepianów. Także w dziedzinie muzyki widoczne było na przełomie XVI i XVII wieku nakładanie się stylów, renesansowego i nadcho- dzącego barokowego, który, odmiennie niż w ar- chitekturze i innych sztukach plastycznych, cha- rakteryzował się większą prostotą, odchodzeniem od skomplikowanych form polifonicznych. Przy- kładem były motety i ich świecki odpowiednik: madrygały. Rozdział VII POLSKA RZĄDZONA PRZEZ MAGNATÓW. OSŁABIENIE POZYCJI MIĘDZYNARODOWEJ I GOSPODARCZEJ. KULTURA BAROKU (1618 - 1733) 1. Ogólna charakterystyka okresu. Regres gospo- darczy Okres 1618-1733 charakteryzował się, ujmując ogólnie, rozwinięciem się i zaostrzeniem wielu w poprzednim okresie zapoczątkowanych proce- sów. W dziedzinie ustroju politycznego doszło do rozkładu demokracji szlacheckiej i uzyskania do- minacji politycznej przez magnatów, co prowa- dziło do osłabienia państwa. W zakresie spraw międzynarodowych ostatecznie załamała się pol- ska aktywna polityka w stosunku do Rosji, która — zwłaszcza po 1709 roku, kiedy to pod Połtawą Piotr I zwyciężył Karola XII szwedzkiego — stała się jednym z głównych mocarstw decydujących o politycznych losach Europy. Wiązało się to z traceniem przez Polskę kontroli na Ukrainą, co- raz bardziej zdominowaną przez uzbrojonych Ko- zaków, na dodatek przeciąganą przez Rosję na swoją stronę, co dla Ukrainy oznaczało przysło- wiowe przejście „z deszczu pod rynnę”. Idea „przedmurza chrześcijaństwa”, jaką przejęła po poprzednim okresie i rozwinęła siedemna- stowieczna Polska, wikłała kraj w długotrwałe wojny z Turcją, które stopniowo stały się ko- niecznością, ze względu na obronę zagrożonych granic państwa. Z kolei z uporczywego dążenia Wazów do odzyskania tronu szwedzkiego zro- dziło się rozszerzenie konfliktu ze Szwecją. Kon- flikty z Turcją i Szwecją z czasem wygasły, nato- miast istotne znaczenie dla przyszłych losów Pol- ski miało wspomniane polityczne wzmocnienie Rosji oraz ocalonej przez Sobieskiego od Turków Austrii, a także powstanie na polskim terytorium lennym, ostatecznie utraconym w 1657 roku, pań- stwa pruskiego. Skumulowaniu się niszczącej siły ideologii politycznych Rosji, Prus i Austrii, na- stawionych na utrzymanie słabego państwa pol- skiego, a następnie na jego rozbiór, nie była w stanie przeciwdziałać — już w następnym okresie — coraz silniejsza w Polsce tendencja do reform, widoczna zresztą i w wieku XVII, tyle że w postaci mniej czy bardziej wyraźnych dążeń do absolutyzmu królewskiego. Z kolei na polu gospodarczym zaczęła się od przełomu XVI i XVII wieku uwidaczniać stagna- cja, a następnie regres. Związane to było z postę- pującym spadkiem wydajności przymusowej pra- cy pańszczyźnianej oraz z coraz trudniejszymi wa- runkami działania gospodarstw chłopskich. Skoń- czyła się już dobra koniunktura dla eksportu pło- dów rolnych. Europa Zachodnia zaopatrzona była w te produkty w wystarczającym stopniu; zresztą i wcześniej polskie zboże nie mogło wyżywić więcej aniżeli około setnej części mieszkańców Europy Zachodniej, a sprowadzane było raczej dla celów spekulacyjnych, dla przeciwdziałania trudnościom na rynku. Kryzys w rolnictwie odbi- jał się negatywnie na sytuacji miast. Dochody szlachty spadały, a tym samym musiały być ograniczane jej ambicje konsumpcyjne. Coraz więcej ziemi przechodziło do rąk bogatej szlachty i magnatów. Ci mieli dla zaspokojenia swych, także luksusowych, potrzeb wystarczający do- pływ gotówki, mimo że dochód z jednostki po- wierzchni uprawnej się obniżał. Zakwitła natomiast Polska wspaniałą sztuką barokową, której głównymi mecenasami był Ko- ściół i magnaci dysponujący odpowiednimi do- chodami, w pewnym stopniu dwór królewski. Pogłębiała się sprzeczność między magnacką wspaniałością a zamykaniem się społeczeństwa w ciasnych kręgach i horyzontach lokalnych. Jed- ną z cech okresu był postępujący proces dogma- tyzacji świadomości społecznej, czyli stawania się jej mniej otwartą i mniej nastawioną na racjo- nalną realizację celów ogólnych. 2. Słabnięcie państwa. Walki wokół jego ustroju Widocznym objawem rozkładu sprawnego systemu parlamentarnej demokracji szlacheckiej było obniżenie się poziomu pracy sejmowej, szczególnie zaś fakt niedochodzenia do skutku co- raz większej liczby sejmów. Za czasów Zygmunta III na 37 sejmów (bez konwokacyjnego i elekcyj- nego) nie doszło do skutku sześć (16%), za Wła- dysława IV (1632-1648) na 15 — trzy (20%), za Ja- na Kazimierza (1648-1668) na 20 — siedem (35%), za Jana III Sobieskiego (1674-1696) na 18 — aż dziesięć (56%). Jeszcze gorzej było za Augusta II (1697-1733), kiedy to opozycja magnacka nasta- wiała się z góry na zrywanie sejmów. Wprawdzie cały czas obowiązywała w pol- skim sejmie zasada jednomyślności, lecz potrafio- no ją względnie rozumnie stosować, dopóki w 1652 roku nie stworzono precedensu zerwania sejmu przez jednego posła (Władysława Siciń- skiego z poduszczenia magnata Janusza Radziwił- ła), czyli zastosowania zasady liberum veto. W takiej sytuacji król znajdował większe oparcie w senacie, lecz i to paraliżowały rozgrywki mię- dzy klikami magnackimi. Rosła natomiast rola rady senatorów-rezydentów (wprowadzona jesz- cze za czasów Henryka Walezego). Nieraz król zwoływał, wbrew szlachcie, specjalne sejmiki, na których przedstawiał swe postulaty. Z kolei sama szlachta uciekała się do środków pozwalających obejść liberum veto. Były to sejmy obradujące w czasie trwania tzw. konfederacji, czyli sprzysięże- nia szlachty dla osiągnięcia jakiegoś celu. Wów- czas decydowano większością głosów. Wszystko to stwarzało w rezultacie bardzo niestabilną sy- tuację wewnętrzną, potęgowaną poza tym stałą obawą szlachty przed próbami wzmocnienia władzy monarszej, w czym była podtrzymywana, a także do tego inspirowana przez magnatów, od których zresztą, wobec wspomnianego już obni- żania jej dochodów, była coraz bardziej uzależ- niona. Szlachta coraz mniej oglądała się na instytucje centralne, a to przyniosło zwiększenie roli i kom- petencji sejmików i procesy decentralizacji decy- zji państwowych. Na sejmach za Zygmunta III następowało wzajemne blokowanie dążeń przez króla i szlachtę, przy braku po obu stronach ja- kichś bardziej długofalowych programów poli- tycznych dotyczących funkcjonowania państwa. Władysław IV potrafił zdobyć sobie wśród szlachty większą popularność aniżeli jego nietole- rancyjny i skryty ojciec, lecz gdy tylko starał się stworzyć własną, popierającą go grupę magnacką z Jerzym Ossolińskim (1595-1650) na czele, mającą być wyróżnioną zaprojektowanym przezeń Orde- rem Niepokalanego Poczęcia NMP, natknął się na zdecydowany opór szlachty. Opór ten, sple- ciony z antykrólewskimi ambicjami magnatów, jeszcze się zwiększył, gdy następca Władysława IV, Jan Kazimierz i jego ambitna żona Ludwika Maria z domu Gonzaga, poprzednio od 1644 roku żona Władysława IV, chcieli wprowadzić w życie plan reformy państwa powiązany z projektem elekcji vivente rege. Królem polskim miałby zo- stać, za życia jeszcze Jana Kazimierza, kandydat francuski. Zaznaczmy, że przybycie Ludwiki Marii w ogóle oznaczało zwiększenie francuskich wpływów politycznych i kulturalnych w Polsce. Szczególnie blisko związała ona ze sobą tzw. zię- ciów dworu, czyli magnatów, którzy poślubili urodziwe Francuzki z jej fraucymeru (Krzysztof Pac, Jan Kazimierz Krasiński, Jan Sobieski). Perspektywiczne plany króla Jana Kazimierza nie tylko nie zostały zrealizowane, lecz na doda- tek sprowokowały bunt magnaterii pod przy- wództwem Jerzego Lubomirskiego. W 1665 roku doszło do zbrojnego starcia sił państwowych i rebelianckich, kiedy to skazany wcześniej przez sąd sejmowy na banicję Lubomirski wrócił do kraju. W krwawej bitwie pod Mątwami (13 lipca 1666 roku), w której zginęło około 4 tysięcy osób, głównie po stronie królewskiej, projekt reform został ostatecznie utrącony, lecz Lubomirski zgo- dził się na przeproszenie króla i wyjazd z kraju; wkrótce potem zmarł. Jan Kazimierz (po śmierci Ludwiki Marii w 1667 roku), wobec załamania się ich planów, gdy na dodatek sejm z 1668 roku został zerwany, abdykował. Zmarł we Francji w 1672 roku, a jego ciało zostało 4 lata później przywiezione do Polski. Po abdykacji Jana Kazimierza szlachta wysu- nęła ideę wyboru króla „Piasta”, czyli kogoś spo- śród Polaków, oczywiście magnatów, bo tylko ci mieli szanse wyboru. W myśl tego założenia na króla wybrano Michała Korybuta Wiśniowiec- kiego (1669-1673), którego zaproponował biskup Andrzej Olszowski (wkrótce arcybiskup). Nowy król był synem sławnego wówczas pogromcy Kozaków (por. punkt 3) Jeremiego Wiśniowiec- kiego. Stronnicy Francji w Polsce byli oczywiście z tego niezadowoleni i przypuścili ostry atak na króla, co nie podobało się z kolei szlachcie. Potra- fiła ona w 1670 roku na sejmiku wielkopolskim roznieść na szablach kasztelana Grzymułtowskie- go, zwolennika Francji. Spiskowano z Ludwikiem XIV, prosząc o wyznaczenie kandydata na tron. Wśród spiskujących był również przyszły król Jan Sobieski, ożeniony z Marią Kazimierą d'Arquien (Marysieńką). W czasie gdy zawiązane zostały dwie wrogie sobie konfederacje, prokrólewska (ze Stefanem Czarnieckim, bratankiem sławnego wodza, na czele) w Gołąbiu i antykrólewska w Szczebrzeszynie, na której czele stanął Jan So- bieski, chorujący stale król zmarł. Na sejmie 1673 roku doszło do porozumienia się stron, co było ułatwione zgonem głównego przeciwnika króla — prymasa Mikołaja Prażmowskiego. Wybór Jana Sobieskiego, po jego wspaniałym zwycięstwie nad Turkami pod Chocimiem 11 li- stopada 1673 roku (wojna to wywołała wielką trwogę, a sejm uchwalił na nią znaczne podatki), był sprawą przesądzoną. Po wyborze nowy król szybko dostrzegł, iż, gdy minęło niebezpieczeń- stwo, spory na nowo odżyły. Próby utrwalenia dynastii oraz pewnej reformy państwa (w tym usprawnienia pracy sejmu) także i za tego króla nie miały szans. Dla magnackiej opozycji myśl, iż jakiś ród mógłby zostać wyniesiony do królew- skiej dynastii, była nie do zniesienia. Na Litwie rozpanoszyli się Sapiehowie, popierani zresztą przez Sobieskiego dla osłabienia niechętnych mu Paców. Zawiązywano spiski mające zdetronizować króla, przy czym opozycja nie wahała się poro- zumiewać z obcymi dworami. Te zresztą niechęt- nie powitałyby reformy w Polsce. W 1675 roku doszło do pierwszego porozumienie obcych mo- carstw dla przeciwstawienia się ograniczeniu wolnej elekcji w Polsce. Porozumiały się Rosja z Austrią, do których w 1686 roku dołączyły Brandenburgia i Szwecja. Pewien sukces odniósł Sobieski w ujarzmianiu Sapiehów. Już po jego śmierci Sapiehowie zostali, z udziałem szlachty, pokonani pod Olkiennikami (1700), lecz nie by- łoby to możliwe bez wcześniejszych starań króla. Po jego śmierci (1696) królowa Marysieńka wy- jechała za granicę; zmarła w Rzymie w 1716 roku. W ostatnich latach przed śmiercią schorowanego już króla to ona była prawdziwą regentką. Bezkrólewie po śmierci Sobieskiego trwało rok i było, jak stwierdził Władysław Konopczyński, „najniemoralniejszym w dziejach Polski”. Nieo- płaceni żołnierze zawiązali konfederację, rozpaliły się antagonizmy wśród magnatów, prymas Mi- chał Radziejowski, w swej wybujałej ambicji, pełniący z urzędu funkcję interrexa, zachowywał się jak król. Ze swą kandydaturą na króla wystą- pił (bez szans) królewicz Jakub Sobieski, a Ludwik XIV, przez ambasadora w Warszawie Melchiora de Polignac, forsował kandydaturę księcia Con- tiego z rodu Burbonów. Niechętne temu były Austria i Rosja, które poparły kandydaturę elek- tora Saksonii Fryderyka Augusta I. Wybrano, jak to zwykle bywało, obu kandy- datów, oczywiście przez różne gremia. Conti, któ- ry przybył do Polski zbyt późno i ze zbyt małymi siłami, nie zdołał dojść swych praw, natomiast do demonstracji siły — by objąć tron — odwołał się elektor saski. Korzystał z rad swego rodaka Jakuba Henryka Fleminga (1667-1728). Szlachta nie chciała wojny domowej, co w dużym stopniu sprawiło, że August II (takie przyjął imię) z domu Wettynów utrzymał polską koronę. Rezultatem wyboru Augusta II była unia dy- nastyczna Polski z jednym z państw niemieckich — Saksonią. W jednym członie tego organizmu politycznego (w Polsce) król był wybieralny, zaś w drugim (w Saksonii) był władcą dziedzicznym, przy czym Polska znajdowała się w stanie głębo- kiego kryzysu politycznego i gospodarczego, Sak- sonia przeżywała natomiast okres ekonomiczne- go wzrostu i modernizacji. Ideologia polityczna, którą kierował się August II w Polsce, zasadzała się na programie wzmoc- nienia — przez koronę polską i ewentualne na- bytki terytorialne (co wciągnęło Polskę w nisz- czącą wojnę ze Szwecją, por. punkt 3) — własnej dynastii Wettynów, by w ten sposób ugruntować jej wpływy w Rzeszy i — być może — sięgnąć po koronę cesarską. Do konfliktu szlachty z królem doszło, gdy w czasie wojny północnej wprowadził wojsko sa- skie do Polski i pod jego presją starał się nakłonić szlachtę do zgody na rozszerzenie władzy królew- skiej. Wojsko saskie grabiło kraj, a to jeszcze zwiększało opór, zresztą nie tylko szlachty. Sasów w kraju znienawidzono. W 1715 roku zawiązana została w Tarnogrodzie pod marszałkostwem Stanisława Ledóchowskiego (około 1666-1725) konfederacja, której celem było usunięcie wojska saskiego z Polski i obrona istniejącego ustroju przed planami królewskimi. August II — mimo sukcesów feldmarszałka (od 1711 roku) Fleminga — nie mógł zwyciężyć konfederatów, ale także konfederaci nie mieli widoków na pokonanie króla. W tej sytuacji poseł rosyjski Grigorij F. Dołgo- ruki zręcznie zaproponował w imieniu cara Piotra I mediację rosyjską. Przerodziła się ona rychło w rosyjską presję, tym bardziej że Dołgoruki na formalne życzenie Augusta II wezwał wojska ro- syjskie do Polski. Ledóchowski zmuszony był podpisać odpowiedni traktat, „zapobiegając — jak stwierdzał — większym na ojczyznę nieszczęśli- wościom”. Traktat zatwierdzony został na tzw. sejmie niemym (1 lutego 1717 roku); niemym dla- tego, że nie dopuszczono, pod groźbą użycia woj- ska rosyjskiego, do dyskusji. Na sejmie tym, na żądanie Rosji, ustalono górną granicę liczebności polskiego wojska na maksymalnie 24 tysiące i to w czasie, gdy Piotr I i inni sąsiedzi powiększali swe armie. Kontyngent wojsk saskich w Polsce ustalony został na najwyżej 1200 żołnierzy. Zresztą Polska w owym czasie nie była w sta- nie sfinansować nawet tego, wymuszonego i pomyślanego jako bariera na przyszłość, limitu. Reformując finanse postanowiono, że poszcze- gólne oddziały wojska — ograniczając w ten spo- sób wpływy sejmików na wojsko — będą odtąd pobierały same należne im podatki w terenie, gdzie stacjonowały. Była to tzw. hiberna. Ozna- czała ona wprowadzenie zasady stałych podat- ków na rzecz wojska. Głównymi stałymi docho- dami państwa (poza środkami na wojsko) były odtąd jedynie cło i kwarta z dóbr królewskich oraz pogłówne żydowskie. Trzeba wziąć pod uwagę, że poprzednio nastę- powało zmniejszanie się dochodów z dóbr kró- lewskich na rzecz skarbu publicznego. Pewne za- hamowanie tego procesu przyniosła lustracja dóbr królewskich z lat 1615-1620. W okresie mię- dzy 1665 a 1764 rokiem nie przeprowadzono jed- nak lustracji aktualizujących dochody. W ostat- niej ćwierci XVII wieku było to już nie 20%, a najwyżej 10% dochodu z dóbr, później zaś 2- 3%. Potrzeby wojskowe (por. punkt 3) zmuszały panujących do zastawiania dóbr. W 1629 roku wprowadzono tzw. podymne, obciążające jedynie domy chłopów i drobnej szlachty. Pobór z dóbr tracił na wartości, a więc sejmy uchwalały jego wielokrotności. Podymne dawało więcej, lecz zbyt silny był opór magnatów z województw wschodnich, by mógł to być podatek wydajny. Po najeździe szwedzkim (por. punkt 3), gdy wiele domów było spalonych, przez pewien czas pobie- rano pogłówne (1662, 1674, 1676), ale szlachta bu- rzyła się, nie chcąc podlegać jakimkolwiek spi- som. W tej sytuacji, pogłębiającej niemoc państwa i wybujałą samowolę magnacką, zaczął rodzić się w społeczności szlacheckiej pewien ruch na rzecz reformy państwa. Pojawiły się propagujące reformy traktaty polityczne, jak w szczególności Stanisława Szczuki i Stanisława Dunin- Karwickiego, pod koniec zaś panowania Augusta II opublikowane zostało — klasyczne wkrótce dla reform — pismo Stanisława Poniatowskiego (1676-1762), ojca przyszłego króla, pt. Rozmowa pewnego włościanina ze swoim sąsiadem, przy- gotowane przy pomocy samego Stanisława Ko- narskiego (1700-1773), głównego ideologa rodzą- cego się stronnictwa Czartoryskich (tzw. Familii). Awans Czartoryskich do grupy najbogatszych, a zarazem dbających o wpływy magnatów do- konał się właśnie za czasów Augusta II. W 1731 roku wojewoda ruski August Aleksander Czarto- ryski (1697-1782), syn podkanclerzego litewskiego Kazimierza Czartoryskiego (1674-1741) oraz Izabeli, córki Andrzeja Morsztyna (por. punkt 4), poślubił Zofię z Sieniawskich Denhoffową, dziedziczkę wielkiej fortuny najbogatszych wówczas magna- tów Sieniawskich. Stanisław Poniatowski wszedł w koligację z Czartoryskimi, poślubiając siostrę Augusta — Aleksandrę. 3. Polska na arenie międzynarodowej. Fatalne skutki panowania Augusta II W okresie 1618-1632, czyli w ostatniej fazie Zygmunta III, nastąpiło znaczne pogorszenie międzynarodowego położenia Polski. Pretensje Zygmunta do korony szwedzkiej, dążenia do umocnienia wpływów w Rosji, przy tradycyjnym staraniu się o dobre współżycie z Habsburgami, zaogniały stosunki ze Szwecją, Rosją i Turcją. Dodatkowym czynnikiem komplikującym sytua- cję polityczną Rzeczypospolitej stała się wojna 30-letnia (1618-1648). Już na samym jej początku Zygmunt III, zgod- nie z wcześniej zawartym przymierzem z cesa- rzem, zakładającym wzajemną pomoc przeciw „buntującym się poddanym”, wmieszał się w wojnę czesko-cesarską i siedmiogrodzko- cesarską, wysyłając na pomoc cesarzowi nieofi- cjalnie, znów wbrew radom wielu polityków, li- czący około 10 tysięcy oddział kondotierów pod dowództwem Aleksandra Lisowskiego (zwanych potem lisowczykami). Nie przyniosło to Polsce żadnych korzyści, natomiast oznaczało współu- czestniczenie w walce ze Śląskiem, gdzie zamiesz- kiwała liczna ludność polska. Nie bacząc na trwający rozejm ze Szwecją (por. rozdz. VI), Zygmunt III, licząc na pomoc Filipa II, przygotowywał inwazję na Szwecję, co oczywi- ście nie usposabiało pozytywnie do Polski Gu- stawa Adolfa (1594-1632), będącego wówczas fak- tycznym przywódcą protestantów europejskich. Nie czekając zatem na kroki Zygmunta, Gustaw Adolf uderzył w 1621 roku na Inflanty, przy czym chodziło mu głównie o dochody z polskiego wy- brzeża bałtyckiego, potrzebne dla prowadzenia wojny przeciw władcom katolickim. W rezultacie opanował Inflanty oraz w 1626 roku wkroczył na Pomorze, planując również zdobycie Gdańska, który jednak świeżo silnie ufortyfikowany nie poddał się. Znaczny wpływ na coraz silniej rozwijane pol- skie działania obronne miały talenty hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskie- go, dotąd walczącego na granicy południowo- wschodniej. Potrafił on wyciągnąć wnioski z zalet szwedzkiej doktryny wojskowej (dobre uzbroje- nie piechoty wspomaganej przez artylerię) oraz rozumiał potrzebę rozbudowy floty i zwiększenia liczby oddziałów cudzoziemskich. Wkrótce odbity został Puck, zaś 28 listopada 1627 roku flota pol- ska (10 statków) rozpędziła Szwedów w starciu pod Oliwą, w którym zginęli obaj walczący admi- rałowie. Bitwa ta nie miała jednak większego znaczenia militarnego (Szwedzi stracili jedynie 2 okręty), a na dodatek została z nawiązką powe- towana przez Szwedów przy ujściu Wisły, po czym flota polska została wyeliminowana z dzia- łań wojennych. Mimo to jednak stałe nękanie Szwedów przez Koniecpolskiego i ścisłe współdziałanie Rzeczy- pospolitej z Gdańskiem, a także zwiększony wysi- łek finansowy szlachty wpłynęły na decyzję szwedzką o rokowaniach, w których stronę pol- ską reprezentował kanclerz Jakub Zadzik, a stronę szwedzką kanclerz Axel Oxenstierna. Podpisany w 1629 roku rozejm w Starym Targu (Altmarku), z udziałem Anglii i Francji, był bardzo nieko- rzystny dla Polski. Wprawdzie przy Rzeczypospo- litej pozostał Puck i Gdańsk oraz zwrócono wiele innych miast pomorskich (Kurlandia odzyskała Mitawę), lecz porty inflanckie, pomorskie i pru- skie pozostały w rękach szwedzkich. Książę pruski miał zostać za to „odszkodowany” zatrzymaniem na czas trwania rozejmu (tzn. 6 lat) Żuław z Mal- borkiem (gdzie mógł zająć dawną siedzibę krzy- żacką), Sztumem i Iławą. Cło z handlu gdańskie- go miało w większej części iść na rzecz króla szwedzkiego. Państwom mediującym zależało, by Szwecja mogła dalej walczyć po stronie prote- stanckiej i antycesarskiej w trwającej nadal woj- nie 30-letniej. Prohabsburska polityka Zygmunta III miała także negatywne odbicie w kontaktach z Turcją. Odnowiono z nią w 1619 roku, choć z trudnością, układ o przyjaźni, lecz nowy sułtan Osman II (1618-1622) zachowywał się prowokująco. We- zwał Zygmunta III do wytępienia Kozaków na- padających na tereny państwa tureckiego oraz oświadczył, że nie cofnie się nawet przed zaata- kowaniem Krakowa. Dodajmy, że Kozacy (inaczej zwani Zaporoż- cami, jako że mieli swe siedziby za „porohami”, czyli skalnymi progami Dniepru) tworzyli swego rodzaju autonomiczną organizację wojskową zło- żoną głównie z ludności rusińskiej, rekrutującej się już od XIV wieku ze zbiegów z różnych tere- nów ruskich. Po wcieleniu Ukrainy do Rzeczypo- spolitej w 1569 roku królowie polscy zaczęli wy- korzystywać tę siłę wojskową. Zygmunt August przyjął na swój żołd 530 Kozaków uczestniczą- cych w wojnie o Inflanty (por. rozdz. VI, 3). Wte- dy także ustanowiony został urząd „starszego” nad Kozakami, podporządkowany bezpośrednio hetmanowi. Wprawdzie sejm z 1590 roku zakazał Kozakom napadów na ziemie tureckie i tatarskie oraz nakazał przysięgę na wierność królowi i Rze- czypospolitej, lecz nie miało to większego prak- tycznego znaczenia, jako że Kozacy żyli i zbroili się z wypraw wojennych i akcji łupieżczych, kie- rowanych także przeciw majątkom szlacheckim, magnackim i miastom. Coraz częstsze było nie- spełnianie przez Rzeczpospolitą przyjętych wobec Kozaków zobowiązań, to zaś prowadziło do ich buntów (pierwszy był bunt Krzysztofa Kosińskie- go z 1592 roku), zaostrzanych przeciwieństwami religijnymi i etnicznymi. Powróćmy jednak do Osmana II i jego we- zwania, które nie mogło być oczywiście spełnio- ne. Wyciągając z tego wnioski, 74-letni już het- man wielki koronny Stanisław Żółkiewski wraz z hetmanem polnym Stanisławem Koniecpol- skim postanowił ubiec Turków. Latem 1620 roku obaj hetmani przekroczyli granicę turecką. Wy- prawa zakończyła się klęską w bitwie pod Cecorą. Żółkiewski w czasie odwrotu zginął, natomiast Koniecpolski dostał się do niewoli. W tej sytuacji Polacy szybko zwiększyli wysi- łek i zebrali armię liczącą 65 tysięcy żołnierzy, w tym 40 tysięcy Kozaków (tyleż wpisano do re- jestru, czyli na listę żołdu), i ruszyli przeciw Turcji. Turków było około 100 tysięcy, lecz nie zdołali oni Polaków okopanych pod Chocimiem poko- nać, sami zaś ponieśli wielkie straty. Dowodzący wyprawą hetman Jan Karol Chodkiewicz nie przetrzymał trudów tej wyprawy. W 1621 roku zawarty został układ pokojowy, potwierdzony potem w 1624 i 1630 roku. Sułtan zgodził się na utrzymywanie przez Polskę stałego posła w Stambule (Konstantynopolu). W takich warunkach, to znaczy kruchego poko- ju z Turcją, sposobienia się Szwecji do ataku na Polskę (przeszkodziła temu śmierć Gustawa Adol- fa w 1632 roku na polu bitwy pod Lützen), sta- łych zabiegów Moskwy o przekreślenie posta- nowień pokoju w Deulinie (por. rozdz. VI, 3), w szczególności zdobycie Smoleńska, został wy- brany w 1632 roku na króla Władysław IV. Był on dużej klasy politykiem i wodzem, a także człowiekiem o szerokich horyzontach. Nie potrafił jednak — jak ojciec — wyzbyć się utopijnej myśli odzyskania tronu szwedzkiego. Kontynuował politykę swego ojca i przejął jej główną oś — sojusz z cesarzem, który starała się, choć bezskutecznie, nadszarpnąć Francja. W su- mie z powstałymi problemami Władysław IV dał sobie radę. Niemałą w tym rolę odegrały przeprowadzone przez niego reformy wojskowe. Wprowadził on — na wzór zachodni — do pol- skiego wojska piechotę składającą się z pikinie- rów i muszkieterów (zwano „ognistym ludem”) oraz dragonię, czyli piechotę posługującą się końmi do przemarszu. Te oddziały nazwano woj- skiem autoramentu cudzoziemskiego (podzielo- nego na regimenty), w odróżnieniu od wojsk tra- dycyjnych (autoramentu narodowego), głównie konnicy (podzielonej na chorągwie). Dużą rolę przypisywał Władysław IV artylerii, którą znacz- nie powiększył, uzyskując zgodę sejmu na dodat- kowy podatek. Wysłany przez króla za granicę w celu artyleryjskich studiów Konstanty Sie- mionowicz opublikował w 1650 roku dość głośną wówczas w Europie książkę o sztuce artyleryjskiej (Artis magnae artileriae). Reformy te były jednak bardzo kosztowne, tak że polski system finanso- wy nie był w stanie ich udźwignąć; nie mogły zatem być w późniejszych czasach w odpowiedni sposób utrwalane i kontynuowane. Atak rosyjski z 1632 roku, ukierunkowany na zdobycie Smoleńska, Władysław IV potrafił sku- tecznie odeprzeć, oblężenie miasta przez Michała Szeina nie powiodło się. Skłoniło to Rosję do zamiany rozejmu w Deulinie na pokój w Pola- nowie pod Wiaźmą. Za 20 tysięcy rubli Włady- sław IV zrzekł się pretensji do tronu carskiego. Tej klauzuli jednak dyskretnie nie wymieniono w warunkach pokoju. W sprawie szwedzkiej uwidoczniła się różnica między królem a szlachtą. Król chciał dalej wo- jować, lecz sejm koronacyjny wyznaczył komisję do traktatów ze Szwecją pod przewodnictwem Jakuba Zadzika. Rozmowy utrudniały wspo- mniane pretensje Władysława IV do tronu szwedzkiego (m.in. odmawiał on córce Gustawa Adolfa, Krystynie, z którą pertraktowano, tytułu królowej), tak iż zawarto jedynie na lat 25 i pół (do 11 lipca 1661 roku) rozejm w Sztumskiej Wsi (Stumsdorfie), nie zaś pokój. Na jego mocy Polska odzyskiwała trzymane przez Szwecję miasta i porty, zatrzymywała też Kurlandię, lecz Inflan- ty pozostały przy Szwedach. Polska odzyskiwała także dochody z ceł. Po rozejmie sztumdorfskim bardziej zaintere- sowany Inflantami i kontynuowaniem reformy wojskowej Władysław IV zgodził się w 1641 ro- ku, by w Prusach Książęcych formalnie władzę przejął Fryderyk Wilhelm (1640-1688), syn Jerze- go Wilhelma (wnuk Jana Zygmunta — por. rozdz. VI, 2), który zyskał potem miano Wielkiego Elek- tora. Złożony 7 października 1641 roku przez niego Władysławowi IV hołd był ostatnim hołdem składanym królowi polskiemu z Prus Książęcych. Tymczasem na granicy polsko-tureckiej pano- wał spokój tylko pozorny. Niebezpieczni byli, zwykle sprzyjający Turkom, Tatarzy, którzy napa- dali ziemie polskie, łupiąc kraj i choć spotykali się zwykle z dość skutecznym odporem — nie rezy- gnowali z najazdów. Nawet nowy akt przymierza z Turcją (1641) nie zapobiegał napadom tatarskim na ziemie polskie. Władysław IV, w dużym stop- niu wbrew opinii sejmu, przygotowywał wielką wyprawę przeciw Turcji, zresztą plany popierane były przez Wenecję i miały dać zajęcie niespo- kojnym Kozakom. Przygotowania te przerwała śmierć króla w 1648 roku. Wszelkie tlące się ogniska zapalne wybuchły z wielką siłą za Jana Kazimierza, co wraz z nie- spokojną sytuacją wewnętrzną skłoniło, jak już wspomniano (por. punkt 2), króla do abdykacji w 1668 roku. Podstawami Rzeczypospolitej wstrząsnęła rebelia na Ukrainie oraz najazd szwedzki na Polskę (1655-1660). Po stłumieniu rebelii Kosińskiego, który zginął w 1592 roku, na czele nowego buntu w 1594 roku stanęli Semen Nalewajko i Hryhory Łoboda, przy czym do wystąpienia Kozaków dołączyli czę- ściowo chłopi i mieszczanie. Kres zamieszkom i rozbojom położył dopiero Żółkiewski. Potem jednak w toku pertraktacji, gdy zezwolono oblę- żonym w uroczysku Sołonicy pod Lubniami na rozejście się do domów, doszło do nieopanowa- nej przez dowództwo rzezi oblężonych. Jak pisze Władysław Serczyk, owa rzeź „stała się jednym z głównych zaczynów wzajemnej nienawiści”, która miała wzrastać w miarę przemijających dziesięcioleci. Kozacy coraz bardziej czuli się niezależną siłą, a nawet bez porozumienia z Rzeczpospolitą za- warli w 1624 roku traktat z Tatarami. To już po- ważnie zaniepokoiło Warszawę. Po polskiej wy- prawie i tzw. ugodzie kurukowskiej wybór „star- szego” kozackiego miał być odtąd zatwierdzany przez hetmana wielkiego koronnego. Spokoju jednak nie było. Sporna była sprawa wysokości rejestru, a i wśród Kozaków wybuchały waśnie. Władysław IV doprowadził do pokoju religijnego (por. punkt 4), lecz równocześnie polecił zbudo- wać silną twierdzę Kudak na wysokości pierw- szego porohu Dniepru. Chodziło o kontrolę nad coraz bardziej wymykającymi się Rzeczypospoli- tej Kozakami. Nową twierdzę Kozacy wkrótce spalili. Wybuch nastąpił, gdy znalazł się dostatecznie zdolny przywódca kozacki, a okazał się nim Boh- dan Chmielnicki (około 1595-1657). Stanął on na czele Kozaczyzny jako samozwańczy hetman i w 1648 roku rozpoczął wojnę z Rzeczpospolitą, co zbiegło się ze śmiercią Władysława IV. Pierw- szy etap wojny skończył się po bezskutecznym oblężeniu przez Kozaków Zbaraża ugodą Zborow- ską, co było głównie zasługą Jerzego Ossoliń- skiego, który doprowadził do zerwania współ- działania Tatarów z Kozakami. Chmielnicki rozwinął szeroką akcję dyploma- tyczną i dywersyjną skierowaną przeciw Polsce i szykował nowe starcie, lecz pokonany został w wielkiej — dowodzonej przez Jana Kazimierza — bitwie (50 tysięcy Polaków przeciw 100- tysięcznej armii kozackiej) pod Beresteczkiem w 1651 roku. W myśl ugody w Białej Cerkwi (1651) rejestr zmniejszony został do 20 tysięcy, a teren kontrolowany przez Kozaków ograniczo- no do województwa kijowskiego. Stawiając na kartę rosyjską, co okazało się tragiczną pomyłką, która doprowadziła do późniejszego wyniszczenia Kozaczyzny, Chmielnicki na uroczystej naradzie kozackiej w 1654 r. w Perejasławiu (lecz bez większego poparcia Kozaków) zatwierdził anek- syjną uchwałę rosyjskiego Soboru Ziemskiego z 1651 roku o przyłączeniu Ukrainy do Rosji. Ro- sja równocześnie wypowiedziała Polsce wojnę. Trwała ona, przerwana przez najazd szwedzki, do wiosny 1656 roku, kiedy to zawarto rozejm w Niemieży. Rosja zamierzała utrzymać Ukrainę i zająć inne tereny. Bezskutecznie starał sią posłujący do Sztok- holmu Andrzej Morsztyn skłonić króla szwedz- kiego Karola Gustawa (1654-1660) do wspólnej walki z Moskwą, co było pomysłem dalekosięż- nym, lecz niezrozumianym przez Szwedów. Przy- gotowywali oni natomiast najazd na Polskę. W 1655 roku wkroczyli jednocześnie na Litwę i do Wielkopolski. W Wielkopolsce szlachta ska- pitulowała pod Ujściem, natomiast na Litwie Radziwiłłowie — układem w Kiejdanach 20 paź- dziernika 1655 roku — przyjęli dobrowolnie zwierzchnictwo króla szwedzkiego. Wkrótce Szwedzi zalali całą Polskę, a król schronił się w Głogówku w księstwie opolskim. Pod wpły- wem rodzącego się ruchu samoobrony, jak i swej żony, królowej Ludwiki Marii, już w grudniu 1655 roku powrócił do kraju. Wydał manifest wzywający do powszechnej walki z grabiącymi Polskę Szwedami i objął dowództwo. Czynnikiem inspirującym do walki była skuteczna obrona Częstochowy, broniącej dostępu do Śląska. Pod- niosła ona zapał religijny w kraju, a to dodatko- wo motywowało walkę przeciw luterańskim „od- szczepieńcom”. Ci spośród magnatów, w tym hetmani koronni Stanisław Potocki i Stanisław Lanckoroński, którzy wcześniej opowiedzieli się za Karolem Gustawem, opuścili teraz obóz szwedzki. Zawiązano generalną antyszwedzką konfederację w Łańcucie, zaś Jan Kazimierz, aby przyciągnąć jeszcze bardziej do walki ze Szweda- mi, złożył w katedrze lwowskiej ślubowanie ulżenia doli chłopów (niedotrzymane) oraz (do- trzymane) wypędzenia arian z kraju pod pretek- stem (zresztą prawdziwym), iż zdradzali kraj. W tym samym czasie podobne zdrady magnac- kie były traktowane jako coś normalnego. Stopniowo coraz powszechniejszy opór ogar- niał Polskę, główny zaś jego bohater, Stefan Czarniecki (1599-1665), stosując taktykę wojny „szarpanej”, tzn. walki bez wydawania większych bitew, uzyskał wiosną 1656 roku militarną prze- wagę nad Szwedami. Walka jednak była nadal trudna. Odbitą Warszawę trzeba było po trzy- dniowej bitwie 28-30 lipca 1656 roku znów oddać Szwedom. W bitwie tej po stronie szwedzkiej brał udział z 8 tysiącami wojska, zdradziwszy Polskę, książę pruski. Zawarł on z królem szwedz- kim układ, „przyznający” Brandenburgii Wielko- polskę wraz z województwami łęczyckim i sie- radzkim. Karol Gustaw starał się, jak mógł, utrudnić sy- tuację Polski. Doprowadził (6 grudnia 1656 roku) w Radnot na Węgrzech do przymierza Szwecji, Brandenburgii, Siedmiogrodu i Ukrainy (Chmiel- nickiego), które było czymś w rodzaju traktatu rozbiorowego. Przeciw temu traktatowi z miejsca zaprotestowała Rosja, przeciw zaś najazdowi księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego skutecznie wystąpił zbrojnie Czarniecki. Wybrany zaś po śmierci Chmielnickiego na hetmana kozackiego Jan Wyhowski był skłonny do ugody. Również w tym czasie, za obietnicę oddania tronu polskiego Habsburgom po śmierci Jana Kazimierza, cesarz zadeklarował, odpłatną jednak, pomoc wojskową. Jan Kazimierz podpisał również antyszwedzkie traktaty z Danią i Nor- wegią. Toczyły się też rokowania z elektorem brandenburskim (równocześnie będącym, jak wiadomo, księciem w Prusach Książęcych). Ten ostatni potrafił wymóc na Janie Kazimierzu, wy- korzystując współdziałanie posła austriackiego Franciszka Lisoli, przyznanie mu (w zamian za pomoc militarną) pełnej suwerenności w Prusach Książęcych. Traktat podpisany został w Welawie, a ratyfikowany przez sejm w Bydgoszczy w 1657 roku. Następca Wielkiego Elektora w 1701 roku, korzystając z tych uregulowań, ogłosił się królem „w Prusach”. Tymczasem postępowało wyzwalanie teryto- rium polskiego od Szwedów. Najdłużej działania wojenne toczyły się na Pomorzu. Toruń odzyska- no dopiero w grudniu 1658 roku. W doprowadzeniu do pokoju ze Szwecją po- mogła Francja, która wówczas (por. punkt 2) li- czyła w Polsce na elekcję swego kandydata. Ce- sarz natomiast, choć przysłał wojska, które — do- dajmy — ciężko niszczyły kraj, nie był zaintere- sowany szybkim zakończeniem wojny. Podpisa- ny w 1660 roku pokój w Oliwie, z udziałem dy- plomatów z dziewięciu krajów, oddawał Polsce wszystkie ziemie, które miała przed rozpoczęciem wojny. Z Inflant pozostała jej jedynie część połu- dniowo-wschodnia z Dyneburgiem (Inflanty pol- skie). Polska wyszła z wojny bardzo zniszczona, z liczbą ludności mniejszą o co najmniej jedną trzecią. Po 1660 roku politykę zagraniczną Rzeczypo- spolitej zdominował odnowiony konflikt z Rosją. Wprawdzie po wyborze Jana Wyhowskiego na hetmana kozackiego Kozacy wystąpili z mądrą propozycją stworzenia, na wzór unii z Litwą, trój- członowej Rzeczypospolitej z „księstwem ruskim” jako trzecim członem iw 1658 roku w Hadziaczu podpisano odpowiednią ugodę, lecz była ona już o kilkadziesiąt przynajmniej lat spóźniona. Syn Chmielnickiego Juraszko odnowił ugodę pereja- sławską i choć Polska nie pozwoliła na realizację tego odnowienia, o ugodzie hadziackiej nie było już mowy. Nową ugodę podpisano pod Cudno- wem 17 października 1660 roku. Rosjanie byli także chętni do ugody, ale pod warunkiem uznania ugody perejasławskiej, czyli aneksji części Ukrainy. W tej sytuacji Jan Kazi- mierz starał się rozstrzygnąć zbrojnie kwestię władztwa nad Ukrainą (1663-1664), lecz bez re- zultatu. W ostatecznym rachunku w 1667 roku podpisany został w Andruszowie traktat rozej- mowy z Rosją na 13 i pół roku. Rosja zyskiwała „tymczasowo” (jak podkreślono) całą Smoleńsz- czyznę i Siewierszczyznę, województwo czerni- howskie z Czernihowem, a poza tym całą lewo- brzeżną Ukrainę wraz z leżącym na prawym brzegu Dniepru Kijowem (na 2 lata). Dla Ukrainy traktat ten oznaczał podział, był więc faktem z punktu widzenia narodowego tragicznym. Za- poroże wraz z Dzikimi Polami (na prawym brzegu Dniepru) uznane zostało za wspólne władztwo Rosji i Polski. Rosja Kijowa już nie zwróciła, a tak owego wspólnego władania, jak i „tymczasowo- ści” nabytków nie traktowała poważnie. Zaktywizowała swą politykę w stosunku do południowo-wschodnich ziem państwa polskiego także Turcja, co oczywiście zmuszało Polskę do działania wspólnego z Austrią i Rosją, niechęt- nym tureckiej ekspansji. W 1672 roku 80- tysięczna armia turecka ruszyła na Podole. Po zdobyciu Kamieńca Podolskiego pomaszerowała na Lwów, czambuły tatarskie siały zniszczenie i brały jasyr. W ten sposób rozpoczął się trwają- cy do końca XVII wieku okres krwawych zmagań z Turcją. Główny ich ciężar (podobnie jak w cza- sie wojny 30-letniej) spadł na Polskę, mimo że Turcja zagrażała również interesom Rosji i Austrii. Z czambułami tatarskimi skutecznie poradził sobie hetman Jan Sobieski, późniejszy król, uwalniając około 40 tysięcy pędzonych na targi niewolników. Sobieski miał także szansę przy- wrócenia władzy polskiej na prawobrzeżnej Ukrainie, lecz nie otrzymawszy niezbędnej pomo- cy, nie mógł wykorzystać faktu, że faktycznie za- jął te tereny. Panujący wówczas Michał Korybut Wiśniowiecki, wobec groźby tureckiego marszu na Lwów, zmuszony został do przyjęcia tureckich warunków. Na mocy traktatu w Buczaczu (18 października 1672 roku) trzeba było oddać Podole z Kamieńcem, a także województwa bracławskie i kijowskie, czyli Ukrainę prawobrzeżną. Ponadto Polska zobowiązała się do płacenia rocznie ogromnej sumy 22 tysięcy dukatów haraczu. Czy- niło to z Polski państwo wasalne wobec Turcji. Traktat nazwano z tego powodu „haniebnym”. Przyniósł on jednak pewne otrzeźwienie. Za- przestano na pewien czas sporów wewnętrznych, uchwalono dość wysokie podatki i zapewniono sobie neutralność Tatarów, zresztą napadniętych wówczas przez Kałmuków. W bitwie pod Choci- miem (1673), w której wojskami polskimi dowo- dził osobiście Sobieski, ocalało zaledwie 4 tysiące (na 30 tysięcy rzuconych do bitwy) Turków; za- łamał się tym samym turecki plan podporządko- wania sobie Rzeczypospolitej. Zwycięstwo cho- cimskie wywarło duże wrażenie w Europie i pod- niosło sławę Sobieskiego, lecz nie zostało, jak zwykle z braku pieniędzy na żołd, wykorzystane dla rozprawienia się z Turcją. Zostawszy w 1674 roku królem, Jan III Sobie- ski, po części pod wpływem swej francuskiej żo- ny Marysieńki (por. punkt 2), zamierzał sterować polityką zagraniczną w kierunku zbliżenia do Francji Ludwika XIV, która wyraźnie dążyła do uzyskania dominacji politycznej w Europie. Dla Francji tak Turcja, jak i Szwecja były naturalnymi sojusznikami w niewygasłej rywalizacji z habs- burską Austrią. W interesie zaś Polski było porzu- cenie roli międzynarodowej tarczy przeciw eks- pansji muzułmańskiej w Europie. Sobieski, roz- darty między tymi dwoma kierunkami polityki, nie miał od początku szans na swobodny wybór. Sytuacja, czyli nadal trwająca ekspansywna poli- tyka Turcji, pchała do działań anty tureckich. Równocześnie jednak Sobieski, bez zgody sejmu, zawarł z Ludwikiem XIV tajny traktat (1675) wy- mierzony przeciw elektorowi brandenburskiemu, rokujący — w zamierzeniu Sobieskiego — nadzie- je na odzyskanie Prus Książęcych. W zamian za interwencję zbrojną Sobieskiego Ludwik XIV obiecywał poważną pomoc finansową i uwzględnienie interesów polskich w traktacie pokojowym walczącej z Brandenburgią koalicji. W 1677 roku Sobieski podpisał z kolei w Gdańsku traktat ze Szwecją, również skierowany przeciw elektorowi brandenburskiemu, zarazem księciu pruskiemu. Skoncentrowana akcja Berlina i Wiednia prze- ciw tym działaniom Sobieskiego, do której wcią- gnięto również Rosję, przy niechętnej postawie wielu magnatów i szlachty wobec tendencji wzmocnienia władzy przez króla, podważyły jego plany. Zresztą, jak się okazało, Francja grała nie- szczerze. W podpisanym traktacie pokojowym z Brandenburgią w Saint-Germain-en-Laye (1679) nie było mowy o interesach Polski. Tymczasem Turcja, odtrącając pokojowe pro- pozycje Polski (poselstwo Jana Gnińskiego po wyprawie tureckiej na Pokucie w 1676 roku, od- partej przez Sobieskiego), gotowała się do dal- szych wypraw. Głównym rzecznikiem tej nowej fali naporu był wezyr Kara Mustafa. Wówczas to Sobieski dokonał ostatecznego zwrotu w swej po- lityce. Po rozgromieniu opozycji antyhabsburskiej na sejmie 1683 roku wysunął, wówczas niechęt- nie widzianą przez Austrię i Stolicę Apostolską, koncepcję ligi anty tureckiej. Zdał sobie bowiem sprawę, że kwestia pochodu tureckiego w Euro- pie wymaga zdecydowanego działania. Wkrótce Austria sama zwróciła się do Polski o pomoc. Podpisany został (1 kwietnia 1683 roku) zaczep- no-odporny traktat przymierza skierowany prze- ciw Turcji. Zobowiązywano się do wystawienia armii po 40 tysięcy (plus 20 tysięcy wojsk książąt niemieckich) oraz do wzajemnej odsieczy Krako- wa bądź Wiednia. Już w lipcu 1683 roku Kara Mustafa na czele ponad 80-tysięcznej armii stanął pod Wiedniem, mając przy boku około 20 tysięcy Tatarów. So- bieski, którego Austria błagała o pośpiech, z miej- sca ruszył pod Wiedeń, którego oblężenie prze- rwał dowodzoną przez siebie odsieczą 12 wrze- śnia. W bitwie uczestniczyło około 22 tysięcy żołnierzy Rzeczypospolitej, co stanowiło prawie jedną trzecią wszystkich wojsk przybyłych na pomoc Austrii. By umożliwić Sobieskiemu dowo- dzenie, cesarz Leopold I nie wziął udziału w bi- twie, nie potrafił jednak zapewnić polskiej armii odpowiedniego zaopatrzenia i pomocy rannym. Już bez oglądania się na sojuszników Sobieski stoczył 9 października 1683 roku zwycięską bitwę pod Parkanami. Dopiero ta bitwa, co się niedo- statecznie podkreśla, odwróciła od Wiednia nie- bezpieczeństwo. Sobieski stał się bohaterem na skalę europejską, czego nie zaprzeczali sami Turcy, a to wzmocniło nadszarpnięty prestiż międzyna- rodowy Polski. Powstaje jednak pytanie, czy rze- czywiście w interesie Polski było osłabianie Tur- cji, a wzmacnianie Austrii i Rosji. Te państwa ze- brały bowiem główne owoce zwycięstw Sobie- skiego. Dopiero po zwycięstwach Sobieskiego nawią- zano do idei ligi antytureckiej, by zaś umożliwić w niej udział Rosji, Polacy pod presją Austrii i Rosji zawarli w 1686 roku z tą ostatnią tzw. wieczysty pokój (zwany też traktatem Grzymuł- towskiego). Oddano ostatecznie Rosji te tereny, które trzymała ona od rozejmu andruszowskiego. Dotkliwym punktem traktatu była zgoda Polski na niebezpieczną politycznie możliwość interwe- niowania Rosji w swobodę wyznania ludności prawosławnej w Polsce. W sumie traktat był wielką porażką polityczną Polski, a zarazem oznaką jej uzależniania się od potężniejszych są- siadów, którzy coraz wyraźniej dbali o to, by się nie wzmocniła. Walki ligi z Turcją trwały jeszcze po śmierci Sobieskiego. Na mocy kończącego je traktatu w Karłowicach (1699) Polska wróciła do stanu sprzed traktatu w Buczaczu. Powróciło do niej Podole z Kamieńcem i prawobrzeżna Ukraina. Traktat ten oznaczał także przełom w stosunkach polsko-tureckich. Turcja zdała sobie sprawę, skąd groziło jej największe niebezpieczeństwo. To zbli- żyło ją do Polski. Nie wzmocniła pozycji międzynarodowej Pol- ski unia z Saksonią (1697-1763), gdyż główne układy polityczne w Europie zostały zawarte już wcześniej; w szczególności stworzone już były podstawy dla potęgi Rosji i Austrii, a także prze- słanki militarnego znaczenia Prus. Europa, choć przyzwoliła z obawy przed kandydatem francu- skim na objęcie tronu w Polsce przez saskich Wettynów, to jednak bacznie obserwowała unię. Szczególnie Prusy obawiały się możliwości połą- czenia sił Polski i Saksonii. Unii obawiała się też Szwecja, a Rosja — zacofana i przed reformami Piotra I — nie była jeszcze dostatecznie silna. Au- stria z kolei nie była jeszcze pewna świeżo z nią związanych w jedno państwo Węgier. Licząc na te słabości August II, jak już wiemy (por. punkt 2), uderzył na Szwecję, rozpętując trzecią wojnę północną (drugą był najazd szwedzki na Polskę w 1655 roku). Chciał działać, opierając się na Francji, lecz nie było to już moż- liwe, gdyż nie mógł sobie zrażać Wiednia. W Szwecji panował wówczas młody i wojowni- czy król Karol XII (1697-1718), którego August II nie docenił. W 1699 roku w rezultacie zbliżenia Saksonii, Rosji i Danii powstała tzw. liga północ- na, dążąca do wyparcia Szwecji ze zlewiska Bał- tyku. August II liczył na odzyskanie Inflant, które wzmocniłyby pozycję Wettynów. Zaatakowany wspólnie przez Duńczyków i Augusta II w 1700 roku Karol XII nie dał się jednakże pokonać. Szybko uporał się z Danią, a Piotra I, który parł w kierunku Estonii, poko- nał pod Narwą. Armię saską pobił w 1701 roku nad Dźwiną, na Litwie znalazł poparcie poko- nanych pod Olkiennikami (por. punkt 2) Sapie- hów i ich klienteli. W konsekwencji opanował ziemie polskie, pokonując wojsko saskie i polskie pod Kliszowem w 1702 roku. Jeszcze nie zaznano na tyle grabieży i gwałtów szwedzkich, by przeszkodziło to zawiązaniu się proszwedzkiej konfederacji (warszawskiej) w 1704 roku. Ogłosiła ona detronizację Augusta II oraz — przy pomocy Karola XII — przeprowadziła w 1704 roku wybór na króla Stanisława Leszczyńskiego (1704-1709 i 1735-1736), syna Rafała Leszczyńskie- go (1650-1703), od 1699 roku wojewody poznań- skiego, zdecydowanego przeciwnika Sasów na tronie polskim. Była to opcja polityczna dla Pol- ski bardziej korzystna, jednak realizowana w wa- runkach grabieżczego najazdu, nie mogła uzyskać moralnej akceptacji. W ten sposób w latach 1704-1709, tzn. do czasu pokonania Karola XII przez Piotra I, który po klę- sce narewskiej głęboko reformował swą armię, panowało w Polsce polityczne rozdarcie („Od Sa- sa do Lasa”). Większość szlachty nie uznała Lesz- czyńskiego, który rezydując w Wielkopolsce, w Rydzynie, systematycznie budował swe „pań- stwo”, mianując urzędników, organizując siłę zbrojną, a nawet służbę dyplomatyczną. Starał się powstrzymywać grabieże szwedzkie, a Karola XII odwodził od szalonej idei pokonania Piotra I na terenie Ukrainy. W tym czasie wierna Augustowi II część szlachty zawiązała w 1704 roku konfederację an- tyszwedzką w Sandomierzu oraz zawarła w tym- że roku traktat z Rosją w Narwie. Oznaczało to oficjalne wejście Rzeczypospolitej do wojny. Ina- czej było z perspektywy „państwa” Leszczyńskie- go. W 1705 roku Karol XII podpisał z nim traktat pokojowy w Warszawie. Ograniczał on jednak znacznie suwerenność Polski. Karol XII w 1706 roku wkroczył do Saksonii i zmusił Augusta II (traktatem w Altranstädt) do zrzeczenia się pol- skiej korony. Pobicie Karola XII pod Połtawą umożliwiło Augustowi II powrót na tron polski (detronizacji nie uznał za ważną). Leszczyński musiał uchodzić z kraju. Po śmierci Karola XII oraz z obawy przed zamachem ze strony Augusta II osiadł we Francji, w Wissemburgu (Alzacja), skąd po ożenku jego córki Marii z Ludwikiem XV w 1725 roku prze- niósł się do zamku w Chambord, a potem do Meudon, nie tracąc nadziei na odegranie jeszcze politycznej roli. Pokój w Nystad (1721) kończący wojnę pół- nocną był odzwierciedleniem kształtującego się układu sił. Główne korzyści odniosła Rosja. Za- garnęła Karelię, Ingrię, Estonię i Inflanty (bez Kurlandii i Inflant polskich), Prusy zapewniły so- bie zatwierdzenie zaboru Szczecina i ujścia Odry państwu zachodniopomorskiemu. Polska ponow- nie wyszła z wojny ogromnie zniszczona i wy- ludniona. Utraciła, głównie na skutek szerzących się wraz z wojną zarazy i głodu, około 1/4 ludno- ści. Jeszcze przed pokojem w Nystad, w 1720 ro- ku, Prusy porozumiały się z Rosją co do utrzy- mania w Polsce istniejącego, słabego ustroju poli- tycznego. 4. Zmiany w świadomości społecznej. Problemy religii i Kościoła. Rozwój kultury barokowej i ba- rokowego życia artystycznego Okres kontrreformacji, wojen i przewagi ma- gnaterii charakteryzował się również odpowied- nimiprzemianami w dziedzinie świadomości. Do najważniejszych należało rozwinięcie się pojęcia narodu katolickiego, przy istnieniu nadal jego szlacheckich treści, co oznaczało, że za właściwego przedstawiciela narodu polskiego uważany był szlachcic-katolik. Nową oznaką odrębności szlacheckiej stało się używanie przez szlachtę, co było efektem przej- ścia przez szkoły jezuickie, łaciny (często w posta- ci tzw. makaronizmów, czyli wtrącania łacińskich zwrotów). Klasy i warstwy nieszlacheckie musia- ły zatem dobijać się udziału we wspólnocie na- rodowej nie tylko poprzez wspólną religię, lecz także w inny sposób. Musiały czekać na ogólniej- szą zmianę świadomości. Był to jednak proces, który zaczął się dopiero w następnym okresie. Innym, charakterystycznym dla XVII i pierw- szych dziesięcioleci XVIII wieku, procesem było rozszczepienie się kultury szlacheckiej na, z jednej strony, bardziej kosmopolityczną, tzn. powiązaną z europejską arystokracją, kulturę magnacką (za- czynającą posługiwać się towarzysko językiem francuskim, przy równoczesnym odwoływaniu się do łaciny w życiu publicznym), a z drugiej, bardziej zamkniętą, tańszą (wobec spadku docho- dów szlacheckich — por. punkt 1) kulturę szla- checką, często nazywaną kulturą sarmacką. W dalszym ciągu rozwijała się katolicka kontr- reformacja, lecz podkreślając to, trzeba wziąć pod uwagę, że miała ona — mimo sukcesu — przebieg względnie łagodny. Nie było krwawych prześla- dowań protestantów, gdyż nie było szans na wprowadzenie w Polsce inkwizycji, niejako z urzędu, w imieniu Kościoła, tępiącej niekatoli- ków, nie było też wojen religijnych, jak na za- chodzie Europy. Niosła jednak kontrreformacja wzrost nietolerancji w stosunku do Żydów, choć pojawiające się przejawy antysemityzmu ogar- niały na ogół niższe warstwy społeczne, głównie w miastach. Szlachta i magnateria, powiązane z nimi licznymi nićmi natury ekonomicznej, po- trzebowały Żydów i przyznawały im liczne przywileje. Krwawym prześladowaniom poddana została ludność żydowska na Ukrainie w dobie Chmielnickiego. Ucierpiała ona także silnie w czasie najazdu szwedzkiego w połowie XVII wieku i na początku XVIII wieku, w dużym stop- niu od Szwedów. Nie występowały konflikty we współżyciu z ludnością niemiecką, jak i z przed- stawicielami innych narodów. Po śmierci nietolerancyjnego Zygmunta III (1632) niekatolicy, których było jeszcze wielu na szczytach władzy, starali się wykorzystać bezkró- lewie dla poprawy swej pozycji. Dotyczyło to także prawosławnych, którzy przez unię brzeską (1596) pozbawieni zostali własnych władz ko- ścielnych. I oni starali się o zmianę tej sytuacji. Przeciw możliwej ugodzie unitów z prawosław- nymi wypowiadały się władze papieskie. Wła- dysław IV przeprowadził jednak wolność kultu prawosławnego i zatwierdził działającą niejaw- nie hierarchię prawosławną. W miastach królew- skich miało nastąpić rozdzielenie cerkwi i klaszto- rów zgodnie z liczbą unitów i dyzunitów. Tole- rancyjne działania Władysława IV zostały za- twierdzone przez przywiązany jeszcze do „wolno- ści” sejm. Kościół na ziemiach wschodnich po- dzielony został na dwie równorzędne metropolie, obie z siedzibą w Kijowie. Sejm zakazał również nabywania ziemi przez coraz liczniejsze klasztory. Natomiast nie uzyskali poprawy sytuacji prote- stanci, ograniczani w swych prawach przez co- dzienne działanie Kościoła katolickiego. W 1638 roku sejm zatwierdził dekret niszczący ośrodek ariański w Rakowie. Następowało dalsze umacnianie się katolicy- zmu. Na terenach wschodnich około 1620 roku protestantyzm wszedł w okres stagnacji, z pra- wosławia na katolicyzm przeszła tam niemal w całości warstwa magnacka, natomiast wśród mas ludowych prawosławie stawało się coraz wyraźniej elementem identyfikacji narodowej. Trwała przy prawosławiu także duża część śred- niej szlachty. Po odpadnięciu od Polski Ukrainy lewobrzeżnej z Kijowem na rzecz Rosji powstały warunki do ekspansji Kościoła unickiego, gwał- townie zmniejszyła się bowiem w państwie pol- skim liczba prawosławnych. Prawosławne wła- dyctwa przemyskie, lwowskie i łuckie przyłączy- ły się w latach 1692-1702 do unii. W 1658 roku wypędzono z Polski około 5 ty- sięcy arian, już w czasie najazdu szwedzkiego opuszczających Polskę. Była to pierwsza emigra- cja z ziem polskich jakiejś grupy ludności. Stop- niowo sejmy ograniczały prawa ludności nieka- tolickiej. W 1668 roku odstępstwo od katolicy- zmu uznano za karalne, podobnie jak to było już w innych krajach katolickich. W 1673 roku zamk- nięto drogę różnowiercom, czyli wierzącym ina- czej aniżeli katolicy, do nobilitacji. W 1718 roku zakazano budowy kościołów niekatolickich, choć —- odmiennie aniżeli w innych krajach katolic- kich — pozostało w Polsce jeszcze około 150 świą- tyń protestanckich, odbywały się protestanckie synody, drukowano niekatolickie pisma religijne. Chociaż w Polsce, jak wskazano, kontrreforma- cja nie przybrała tak ostrych form jak gdzie in- dziej, to jednak wszelkie przejawy nietolerancji były wykorzystywane przez mniej tolerancyjne państwa niekatolickie dla wywierania na Polskę politycznej presji. Dotyczyło to szczególnie Prus i Rosji, gotowych nawet do interwencji zbrojnej. Silnie popierała ich w tym Anglia, mająca swe własne cele. Z trudem udało się uniknąć takiej in- terwencji, gdy — wbrew opinii szlacheckiej — August II, chcący nastraszyć swych saskich pod- danych, nasilających dyskryminację katolików, dopuścił do ścięcia 10 mieszczan toruńskich (z burmistrzem) za nie przeciwstawienie się zde- wastowaniu przez luteranów toruńskich kole- gium jezuickiego w wybuchłym tumulcie (1724). Życie codzienne w XVII i pierwszych dziesię- cioleciach XVIII wieku toczyło się w rozpo- wszechnionych wcześniej formach, jednak w większym stopniu aniżeli poprzednio odciskał się na postawach ludzkich strach przed nieszczę- ściami, wojnami, klęskami, a w związku z tym si- łami nadprzyrodzonymi, przed Bogiem. Nasilały się przejawy myślenia magicznego. Rzadkie po- przednio w Polsce procesy o czary stały się teraz częstsze nie tylko tam, gdzie żyły w miastach większe skupiska ludności niemieckiej (jak Pomo- rze Gdańskie), lecz też w zacofanych miasteczkach środkowej Polski, a także w Wielkim Księstwie Litewskim. Kwitło życie dworskie, choć polski magnat — chętnie imponując bogactwem i wystawnością — nie starał się tego ubierać w sztywne ramy tak rozwiniętej na zachodzie Europy barokowej ety- kiety. Dwory magnackie były liczne, nieraz liczą- ce po paręset osób. Na tym tle postępowała pau- peryzacja społeczeństwa, pogarszały się, po części w związku z wojnami, warunki życia, poruszania się. Stan dróg i mostów był zły. Warszawa miała jeden most i to trudny do używania most na ło- dziach. Zwiększała się liczba ludzi marginesu spo- łecznego, nazwanych przez Bohdana Baranow- skiego ludźmi gościńca. Polska stała się krajem wspaniałych pałaców i rosnącej liczby nędznych chałup, kilku świetnych miast (szczególnie Gdań- ska), lecz w sumie miast coraz gorzej wyglądają- cych, w których najbardziej wyróżniającymi bu- dowlami stały się przybierające barokowy kształt kościoły i klasztory. Pogarszało się wyposażenie komunalne miast. W zachodniej części Polski po- głębiała się różnica między protestanckim, miesz- czańskim i sarmackim stylem życia (według okre- ślenia Jolanty Dworzaczkowej). Po wojnach po- łowy XVII wieku zniszczona była w Polsce ponad połowa budynków, przy czym w miastach blisko 80%. W stylu życia szlacheckiego upowszechnił się, znany nam już (por. rozdz. VI, 3) ubiór narodowy. Od połowy XVII wieku doszedł do niego kon- tusz, który był oryginalnym polskim wytworem, niemającym odpowiedników ani w modzie wschodniej, ani zachodniej. Starano się, by żupa- ny były jaśniejsze od kontuszy. Określenie „kar- mazyn”, oznaczające szlachcica, pochodziło od chętnie noszonych żupanów w tym kolorze, na- tomiast termin „łyk” czy „łyczak”, oznaczający uboższe grupy ludności, głównie mieszczan, miał swe źródło w żupanach skromniejszych, szytych z grubego płótna (łyków konopnych). Żupany przewiązywano pasami i to właśnie w nich naj- silniej uwidoczniły się wpływy orientalne. Naro- dowy strój szlachecki przejmowany był przez mieszczan, a także po części chłopów. Oczywiście w zależności od pozycji społecznej był bogatszy łub skromniejszy. Od przełomu XVII i XVIII wie- ku mieszczanie zaczęli naśladować modę zachod- nią, lansującą mniej jaskrawe kolory i strój ła- twiejszy w noszeniu. Najszybciej zmiany te wi- doczne były na zachodzie Polski. W Poznaniu w pierwszej połowie XVIII wieku ubiory zagra- niczne występowały w 40% inwentarzy, podczas gdy w Warszawie zaledwie w 6%. Wpływy za- chodnie były natomiast nader widoczne w mo- dzie kobiecej. W XVII wieku rozpowszechniły się metalowe stelaże, pozwalające na rozszerzanie spódnic od pasa. Pogorszył się stan szkolnictwa oraz widoczne było obniżenie się poziomu nauczania, także w szkołach średnich i na uniwersytetach. Zmniejszyła się liczba szkół parafialnych, co było związane z obniżaniem się dochodów szla- checkich. Sam Kościół, wobec wzrostu jego dzia- łalności filantropijnej (na przykład liczby przytuł- ków dla ubogich w pauperyzującym się kraju), nie był już skłonny, tak jak poprzednio, łożyć na rzecz szkół. Tendencję w tym zakresie obrazują dane dotyczące archidiakonatu krakowskiego. W 1665 roku szkoły parafialne istniały tam w 77% parafii, w 1727 roku jedynie w 21%, lecz w 1747 już w około 40%. Najwyżej stało szkolnictwo na Pomorzu Gdańskim, gdzie przebijała się idea ob- owiązkowego nauczania początkowego. Było to w dużym stopniu szkolnictwo miejskie. Nie udała się, dzięki Władysławowi IV, próba przejęcia przez jezuickie kolegium w Krakowie funkcji Uniwersytetu Krakowskiego, co skłoniło uniwersytet do tworzenia własnej, niezależnej od jezuickiej, sieci szkół średnich (tzw. kolonii aka- demickich). Należało do nich sławne Kolegium Nowodworskiego. Wysoki poziom reprezentowa- ły gimnazja akademickie w Gdańsku i Toruniu. Sławne było gimnazjum protestanckie w Lesznie, gdzie m.in. działał światowej renomy pedagog Jan Amos Komeński (rektor tego gimnazjum w latach 1636-1641). Zycie umysłowe doby baroku było pełne sprzeczności. Z jednej strony zwiększyła się rola treści irracjonalnych, z drugiej jednak wzrosła znajomość pisania i czytania oraz ciekawość świa- ta. Pojawienie się cenzury oddanej w ręce Kościo- ła ograniczyło swobodę drukowanych wypowie- dzi. W 1581 roku jezuici w Wilnie zapoczątkowali publiczne palenie książek potępionych przez Ko- ściół. Nawet najwybitniejsi autorzy nie wszystko drukowali. Pierwszym dziełem poddanym cenzu- rze prewencyjnej były nieco frywolne, lecz pełne głębszej refleksji Lekcje kupidynowe Kaspra Twardowskiego (około 1592-przed 1641), pisarza wczesnobarokowego, syna krawca. Rozpo- wszechniały się liczne formy rękopiśmienne, co było także wyrazem kurczenia się obiegu ogólno- krajowego i regionalizacji kultury. Do tych form należały pamiętniki, chętnie pisane listy (do szczytów tej formy wzniósł się król Jan III Sobie- ski w swych listach do żony Marysieńki), a także różne zbiory rękopiśmienne, zwane sylwami (si- lva rerum). Obok Twardowskiego wczesnobarokowym pi- sarzem dużej klasy był Hieronim Morsztyn (oko- ło 1581-1623), autor wierszy głoszących m.in. piękno ziemskiej miłości. Tradycję kontynuował Kasper Miaskowski (po 1550-1622), szlachcic wielkopolski. Pochwałę życia głosił Szymon Zi- morowic, znany głównie jako autor tomu wierszy pt. Roksolanki to jest ruskie panny (około 1629). Przypadający na lata 1620-1680 okres literatu- ry dojrzałego baroku wydał kilku wybitnych po- etów, spośród których palmę pierwszeństwa dać należy Maciejowi Kazimierzowi Sarbiewskiemu (1595-1640), zwanemu „Horacym chrześcijań- skim”, który — uwieńczony laurem poetyckim przez papieża Urbana VIII — zdobył sławę euro- pejską. Wykładał on poetykę i retorykę w róż- nych kolegiach jezuickich w kraju. Starał się po- wiązać spuściznę antyku z myślą katolicką. Życie dworskie i miłość opiewał Jan Andrzej Morsztyn (około 1621-1693), drugi obok Sarbiewskiego najwybitniejszy polski poeta barokowy. Wśród twórców tego okresu wymienić trzeba jeszcze Krzysztofa (1609-1655) i Łukasza (1612-1662) Opa- lińskich, a także epika Samuela Twardowskiego (przed 1600-1661). Do wybitnych twórców schyłkowego baroku należeli przede wszystkim Wacław Potocki (1621- 1696), Wespazjan Kochowski (1633-1700) i chyba najwybitniejszy z nich Stanisław Herakliusz Lu- bomirski (1642-1702), syn rokoszanina (por. punkt 2). Do historii literatury weszły Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska (około 1636 - około 1701). Za Augusta II twórcy ci już nie działali, a nowi jesz- cze się nie pojawili. Natomiast na tle barokowej teatralizacji życia rozwijały się różne formy tea- tru. W drugiej połowie zanikł już teatr plebejski, jak i cała literatura tego rodzaju, wyeliminowana przez kontrreformacyjne ograniczenie swobody wypowiedzi. W okresie baroku pojawiły się pierwociny pra- sy. Najpierw były to gazety pisane, rozsyłane podobnie jak listy, następnie gazety ulotne (czyli nieperiodyczne), gazety seryjne (ukazujące się re- gularnie, lecz na ogół nienumerowane) i wreszcie prasa właściwa. Z polityczną propagandą Jana Kazimierza związany był „Merkuriusz Polski” (od 5 maja do 22 lipca 1661 roku), natomiast za pierwszą, zapoczątkowującą stałą prasę, gazetę uznaje się „Nowiny Polskie” (potem „Kurier Pol- ski” od 1729 roku) o nakładzie około tysiąca eg- zemplarzy. Polska uczestniczyła w tym, co nazywa się re- wolucją naukową XVII wieku. Obserwujemy u nas również zwrot ku eksperymentom, coraz sil- niejszy był mecenat naukowy panujących (na przykład Władysława IV czy Jana III Sobieskie- go). Wielu uczonych na swym dworze zgromadzi- ła Ludwika Maria. Na zamku warszawskim pro- wadzono doświadczenia chemiczno-alchemiczne, zajmowano się botaniką, astronomią, założona została — związana z zamkiem — wytwórnia pre- cyzyjnych przyrządów naukowych (teleskopy, mikroskopy). Tworzył się ośrodek naukowy w różnorodnym etnicznie Gdańsku. Sławny astronom Jan Heweliusz (1611-1687) cieszył się opieką króla Jana Sobieskiego. Podobnie można powiedzieć o Lwowie, również miejscu krzyżo- wania się kultur i grup etnicznych. Rozwijała się historiografia nieustępująca europejskiej (Szymon Starowolski, Joachim Pastorius i wielu innych). Interesująca była myśl ekonomiczna, pedagogika i filozofia. Podobnie jak literatura, również sztuki pla- styczne wciągnięte były w służbę idei baroku. Polski barok to przede wszystkim architektura ko- ścielna i pałacowa. Dokonał się powszechny pro- ces nadawania form barokowych istniejącym już budowlom. Barokowe oblicze uzyskały także miasta. Coraz liczniejsze były budowle murowa- ne, lecz typowo polski dwór szlachecki był drew- niany, rzadziej murowany, zwykle parterowy. Skromniejsze pisarz rolniczy Jakub Haur nazwał „chudopacholskimi”, a prawdziwe szlacheckie — „pańskimi”. Były one podpiwniczone, miały układ osiowy i zwykle symetryczny, często z gankami pośrodku, a ryzalitami czy alkierzami w narożnikach, od drugiej połowy XVII wieku coraz częściej z dachem łamanym (tzw. polskim). Najbardziej wydatne piętno barokowi czasów Władysława IV nadał Constante Tencalla (zmarł 1646), architekt królewski, główny twórca ko- lumny Zygmunta III w Warszawie (1644). Po nim architektem nadwornym został Giovanni Battista Gisleni (1600-1672). Szczególnie aktywną działal- ność architektoniczną rozwinął spolonizowany Holender Tylman van Gameren (około 1632- 1706), sprowadzony przez Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. Przenosząc na grunt polski ele- menty rozwiązań holenderskich, weneckich, rzymskich, francuskich, tworzył dzieła oryginalne. Najważniejszą fundacją artystyczną króla Jana III Sobieskiego był, zaprojektowany przez Augu- styna Locciego, pałac w Wilanowie (1677-1696), jedno z najbardziej rozwiniętych wcieleń polskiej rezydencji magnackiej. Sobieski chciał wprowa- dzić na europejską scenę artystyczną polskie ma- larstwo i dlatego założył własną szkołę malar- stwa w Wilanowie oraz wysyłał młodych mala- rzy za granicę. Znaczne przemiany nastąpiły również w zakre- sie życia muzycznego. Muzyka w większym niż poprzednio stopniu stała się elementem baroko- wego artyzmu, przepychu, nowych form religij- ności. Przemiany te szły w parze z tym, co działo się w zachodniej Europie. Pierwsze przedstawie- nie operowe odbyło się z inicjatywy królewicza Władysława w 1628 roku. Po objęciu rządów Władysław IV polecił wybudować salę teatralną na I piętrze zamku warszawskiego, gdzie wysta- wiano kolejne opery. Potem dopiero August II, miłośnik sztuki, w tym muzyki, od roku 1699 za- instalował w zamku zespół operowy z Drezna, a w 1724 roku ufundował osobny budynek ope- rowy. W ogóle okres panowania Sasów w Polsce przyniósł rozkwit sztuki barokowej, której głów- nym źródłem był wówczas dwór Ludwika XIV. Już wcześniej muzyka towarzyszyła życiu wszyst- kich warstw ówczesnego społeczeństwa. Kulty- wowana była muzyka ludowa. Na przykład król Jan Sobieski utrzymywał na dworze śpiewaczkę specjalizującą się w wykonywaniu pieśni ludo- wych. Uprawiany był powszechnie taniec. Tak typowo szlachecki polonez miał swe ludowe źró- dło, podobnie mazur — ludowy taniec z Mazow- sza. Dużą popularnością cieszyły się tańce ruskie, jak kozak. Były to bardziej szybkie i skoczne „plą- sy ruskie”. Rozdział VIII WALKA O REFORMY. ROZBIORY POLSKI I PIERWSZE DĄŻENIA DO ODZYSKANIA NIE- PODLEGŁOŚCI. KSIĘSTWO WARSZAWSKIE 1. Wybór i panowanie Augusta III Sasa (1733- 1763) Nie można traktować okresu panowania Au- gusta III, syna Augusta II, jako prostego dalszego ciągu okresu saskiego w Polsce. To, że panowanie Augusta III ma ważne, odrębne cechy, jest przede wszystkim następstwem wielu procesów histo- rycznych, z których na czoło wysuwały się prze- miany w świadomości Polaków i rosnące zrozu- mienie dla potrzeby reform politycznych oraz fakt, iż w związku z rozwojem szkół, to znaczy ówczesnym dążeniem do zmian w zakresie edu- kacji, zwiększała się liczba osób niemy- ślących już tradycyjnie, w kategoriach własnego dworku czy dworu, lecz w kategoriach państwa. W ten sposób, po części z udziałem króla, dokonywało się przygotowywanie gruntu do bardziej już in- tensywnego dążenia do reform za czasów Stani- sława Augusta Poniatowskiego (1764-1795). August III zasiadł na tronie polskim w wyniku obcej interwencji. Początkowo Rosja oraz Austria i Prusy jeszcze za życia Augusta II porozumiały się, by przeszkodzić ewentualnemu wyborowi za- równo syna Augusta II, jak i popieranego przez Francję Leszczyńskiego. W tym kierunku zmierzał przygotowywany przez Karola Löwenwolda, ko- niuszego carskiego, traktat zwany też traktatem trzech czarnych orłów (1732). Prace nad nim za- hamowała śmierć Augusta II (2 lutego 1733 roku). Fryderyk August II, późniejszy August III, był przygotowywanym traktatem zaskoczony; dostał się jednak na tron, Rosja bowiem zdała sobie sprawę, że jest on jedynym mającym jakąś szansę (stronnictwo saskie w Polsce nadal istniało) prze- ciwnikiem Stanisława Leszczyńskiego, którego popierała większość szlachty. Za Leszczyńskim opowiadał się także Teodor Potocki, prymas i z mocy prawa interrex, oraz Kazimierz Czarto- ryski ze swoją, tworzącą się, Familią (por. rozdz. VII, 2). W dniu 10 lipca 1733 roku Rosja zawarła traktatowe porozumienie z Fryderykiem Augu- stem, obiecując mu pomoc w staraniach o polski tron, po czym posłowie dworów wiedeńskiego, berlińskiego i rosyjskiego podpisali porozumienie w celu uzgodnionego działania (30 sierpnia 1733 roku). Mimo rosnącego napięcia oraz intensywnej akcji propagandowej Fryderyka Augusta kilkuna- stotysięczna rzesza szlachty wybrała na króla 13 września 1733 roku Stanisława Leszczyńskiego, który wraz z prymasem Potockim i licznymi sena- torami udał się do Gdańska, by tam oczekiwać obiecanej zbrojnej pomocy Francji. Tymczasem Francja, jak to często bywało, starała się przede wszystkim wykorzystać sytuację, by stając jakoby w obronie wolnej elekcji w Polsce, rozpocząć wojnę z Austrią dla własnych zdobyczy nad Re- nem i we Włoszech, do Polski zaś wysłała nie- zbyt liczny oddział pod dowództwem Louisa Ro- berta Pielo. Szanse obrońców Leszczyńskiego walczących w Gdańsku wobec przewagi sasko- rosyjskiej były niewielkie. Po 4 miesiącach Gdańsk padł, a Leszczyński przebrany za chłopa zbiegł do Królewca. Tymczasem garstka zwolenników Fryderyka Augusta, zebrawszy 1-2 tysiące szlachty dokonała — pod osłoną wojsk rosyjskich — jego elekcji, po czym 17 stycznia 1734 roku odbyła się koronacja. Senatorów przebywających w Gdańsku zmuszo- no do uznania Augusta III. Teodora Potockiego, który odmówił podpisania odpowiednich dekla- racji, Rosjanie aresztowali. Obawiając się wy- wózki w głąb Rosji, uznał on królewskość Sasa. Większość zwolenników Leszczyńskiego zawiąza- ła tymczasem antysaską konfederację w Dziko- wie, pod przywództwem ulubieńca szlachty, za- ledwie 22-letniego Adama Tarły (1713-1744). Mi- mo jej przymierza z Francją (1735), przy braku jednak konkretnej francuskiej pomocy, konfede- racja została rozbita. Ze swej strony Francja wy- szła z wojny o polską sukcesję wzbogacona o Lo- taryngię. Zgodziła się na przekazanie jej w książę- cy zarząd Leszczyńskiemu (zachowującemu tytuł królewski), w zamian za co formalnie (1736) zre- zygnował on z korony polskiej. Nie tracił jednak kontaktów z krajem. Jego dwór w Lunéville pod Nancy, wraz z założoną szkołą kadetów, stanowił ważny ośrodek przygotowujący grunt pod refor- my w Polsce. Sam Leszczyński opublikował trak- tat te reformy zarysowujący pt. Głos wolny wol- ność ubezpieczający (1749). August III okazał się władcą zdolnym, choć nie wybitnym, wcale — jak to wykazał Jacek Sta- szewski — nie „gnuśnym” czy „marionetką” w rę- ku urzędników, w Europie poważanym, wy- kształconym i pracowitym, mecenasem sztuki, umiejącym dobierać sobie współpracowników. Starał się o to, by polski aparat państwowy dzia- łał i by sejmy dochodziły do skutku, lecz naj- bardziej wówczas szkodząca interesowi Polski, wroga Familii, koteria Potockich blokowała za- równo starania króla, jak i bardziej rozwinięty program reform Czartoryskich. W efekcie za Augusta III żaden sejm nie do- szedł do skutku, poza pierwszym z 1736 roku, na którym uchwalono amnestię dla uczestników konfederacji dzikowskiej. Bezwład machiny sej- mowej zmuszał Augusta do rządów pozasejmo- wych typu ministerialnego, w których coraz większe kompetencje kumulował zdolny minister Henryk Brühl. Fakt ten, a także niezadowalające żadnej z grup magnackich rozdawnictwo urzędów wzburzały społeczność szlachecko-magnacką. Do grupy Potockich i Familii doszło jeszcze stronnic- two hetmańskie Branickich, nie mówiąc już o trzęsących Litwą Radziwiłłach. Król nie był w stanie zapobiec anarchii wewnętrznej nie tylko dlatego, że metoda wygrywania jednej grupy magnackiej przeciw drugiej nie była wystarczają- ca, lecz w dużym stopniu dlatego, że mieszanie się obcych mocarstw do spraw wewnętrznych Polski, głównie Rosji, Austrii i z rosnącym nasile- niem Prus Fryderyka II (1740-1786), który w 1740 roku zajął, będący w rękach Austrii Śląsk (prócz księstw opawsko-karniowskiego i cieszyńskiego), doszło do wielkich rozmiarów. Okres 1733-1743 stal pod znakiem szukania przez króla jakiegoś efektywnego sposobu rzą- dzenia. Wysunął on nawet koncepcję utworzenia wspólnego polsko-saskiego rządu. Chciał zwięk- szenia (aukcji) wojska i z pomocą Teodora Potoc- kiego rozpoczęto nad tym prace na sejmie 1736 roku, lecz w ostatecznym rachunku nie udało mu się ujarzmić samowoli Potockich, występujących przeciw królowi, a nawet prowadzących własną, propruską (odmienną aniżeli król) politykę za- graniczną. Z królem natomiast w tym względzie zgodna była Familia, nastawiona antyprusko i skłonna do działań opartych na stosunkach z Rosją. Król szybko zdał sobie sprawę, że nie uda mu się stworzyć niezależnej od stronnictw magnac- kich sieci urzędniczej, spełniającej polecenia dwo- ru. Zbliżył się zatem do Czartoryskich. Lata 1743- 1752 były okresem walki króla i Familii o refor- my. Na sejmie 1744 roku miano dokonać aukcji wojska i reformy skarbu, tworząc specjalne mini- sterium, lecz dywersyjne działania Prus i Francji oraz akcja Potockich uniemożliwiły przeprowa- dzenie odpowiednich ustaw. Zerwane zostały sejmy 1744 i 1746 roku. Król jeszcze bardziej oparł się na Brühlu, który — przez wydanie swej córki za Jerzego Augusta Mniszcha, marszałka nad- wornego — wszedł w związki z inną aniżeli Czar- toryscy grupą magnacką. Czartoryscy nie chcieli dać Brühlowi córki Augusta, Izabeli, co ciężko go dotknęło i usposobiło źle do Familii. Wpływy Czartoryskich jednak w kraju rosły, choć przeciwnicy oskarżali ich o zakusy na wol- ności szlacheckie. W 1744 roku Stanisław Ponia- towski ogłosił List ziemianina do pewnego przy- jaciela z innego województwa, zarysowujący program reform Familii. Już od 1736 roku w salo- nie Izabeli z Morsztynów Czartoryskiej (1671- 1758), żony Kazimierza Czartoryskiego, wykuwały się reformatorskie idee. Stanisław Konarski pisał swe główne dzieło 0 skutecznym rad sposobie (1760-1763). Jednocześnie król czynił wiele dla usprawnie- nia funkcjonowania państwa. Doskonale działał system komunikacji z Dreznem. W mieście tym funkcjonowało biuro z urzędnikami z Jackiem Ogrodzkim na czele, pośredniczące w kontaktach króla czy Brühla z Warszawą. Sprawnie funkcjo- nowała poczta, dostępna dla wszystkich. Wpro- wadzając do Polski wzory tzw. kameralistyki, czy- li nowoczesnego systemu urzędniczego, August III zreorganizował zarząd dóbr stołowych króla. Powołał Komisję Jego Królewskiej Mości Skar- bową (zwaną Kamerą). Próbował odnowić pol- skie mennictwo, dążył do podniesienia stanu miast królewskich. Rozumiał rolę ludności ży- dowskiej. W stosunku do Gdańska starał się prowadzić politykę stopniowego zwiększenia je- go uzależnienia od króla. Za jego czasów wyraźny był wzrost gospodar- czy, szczególnie na zachodnich terenach państwa. Rozwijała się i modernizowała Warszawa, w czym zaznaczyła się rola mianowanego przez króla marszałka wielkiego koronnego Franciszka Bielińskiego (zmarł 1766). Od niego, zauważmy, pochodzi nazwa ulicy Marszałkowskiej. Dodat- kowym czynnikiem tego rozwoju było przenie- sienie się króla do Warszawy po zajęciu przez Prusaków Drezna i okupacji Saksonii (1756), co rozpoczęło wojnę siedmioletnią (1756-1763). Przedtem król niechętnie odbywał długie podró- że do Polski, najczęściej rządził lub ogłaszał to, co trzeba, z przygranicznej Wschowy. Król zamierzał doprowadzić Warszawę do świetności Drezna. Plany były wielkie, choć zrealizowano głównie tzw. Oś Saską. Rozpoczęto prace nad kanalizacją, zorganizowano oczyszczanie miasta (zajmowała się tym tzw. Komenda Karowa z taborem około 40 wozów), intensywnie brukowano ulice. Ma- gnaci budowali w Warszawie pałace. Dwór kró- lewski stwarzał wzorce kulturowe. Wszystko to sprawiało, że Warszawa stawała się centrum ar- tystycznym kraju. August III sprowadzał do War- szawy artystów: malarzy (jak Marcello Bacciarelli i Bernardo Bellotto zwany Canalettem), architek- tów, m.in. Szymona Bogumiła Zuga i Jana Kry- stiana Kamsetzera, reprezentantów rzemiosł arty- stycznych. Działała opera, balet i teatr królewski (wystawiający głównie sztuki Pietro Metastasia). Jednocześnie okres panowania Augusta III był czasem pozytywnych przemian w dziedzinie edu- kacji i nauki. Idee wczesnego oświecenia znajdo- wały coraz bardziej podatny grunt, czego m.in. świadectwem był rozwój wolnomularstwa, do którego akces zgłosili niektórzy Czartoryscy czy wszechwładny zięć Brühla Jerzy August Mni- szech. Reformę oświaty rozpoczął zakon teaty- nów, głównie zaś zakon pijarów. W 1740 roku Stanisław Konarski założył, przeznaczone dla nowoczesnego kształcenia elity szlacheckiej, Col- legium Nobilium. Wkrótce przystąpiono do re- formy kolegiów pijarskich (było ich około 30). Również jezuici, których szkolnictwo już od daw- na weszło w stan marazmu, wzmocnieni przyby- ciem do Polski w 1762 roku dobrze wykształco- nych jezuitów francuskich (po zamknięciu w ich kraju kolegiów jezuickich), zaczęli wprowadzać pewne zmiany. W Wilnie mecenat rozwijali szczególnie Ogińscy. Przyczynili się oni do zało- żenia przy kolegium jezuickim nowoczesnego ob- serwatorium astronomicznego. W Warszawie działalność naukowa skupiła się wokół braci Za- łuskich oraz przybyłego z Lipska Wawrzyńca Mitzlera de Kolof, wydawcy „Wiadomości Eko- nomicznych i Uczonych” (1758-1761) i „Patrioty Polskiego”, od 1763 roku zamienionego na „Mo- nitor Polski”. Ożywił się ruch wydawniczy, choć oczywiście wszystko to utopione było jeszcze w morzu ciemnoty, bigoterii i konserwatyzmu. 2. Koniec panowania Augusta III. Wybór Stani- sława Augusta Poniatowskiego na króla i pierw- sze lata jego panowania. Pierwszy rozbiór Polski (1772) W ostatnich latach panowania Augusta III na- stąpiły istotne zmiany w sytuacji międzynaro- dowej, wywołane głównie szybkim i budzącym niepokój Europy rozwojem Prus. Powstała koali- cja francusko-austriacko-rosyjsko-saska, która wystąpiła przeciw Fryderykowi II, okupującemu Saksonię. W 1757 roku zwycięstwo nad Francu- zami, którzy wkroczyli do Niemiec, pod Rossbach, pozwoliło Fryderykowi ponownie zająć odzyska- ny na krótko przez Austrię Śląsk. W Polsce król, który przeniósł się do Warszawy, zbliżył się zno- wu do Czartoryskich, tym bardziej że zależało mu na zapewnieniu tronu dla syna Ksawerego. Nie chciał jednak usunąć Brühla, a to spowodowało nawrót napięcia. Tymczasem śmierć w 1762 roku carycy Elżbiety i objęcie tronu carskiego przez Piotra III z nie- mieckiego rodu Hollstein w ostatniej niejako chwili uratowało poważnie zagrożone klęską Pru- sy. Piotr III wycofał z wojny swe wojsko i zawarł z Prusami pokój (1762). Ów, jak to nazwano, „cud Domu Brandenburskiego”, przekreślił dynastycz- ne plany Augusta III, jego bowiem syn Karol zo- stał wygnany z Mitawy, gdzie rezydował za zgo- dą Elżbiety (Rosja już w pełni dominowała w formalnie jeszcze polskiej Kurlandii). Równo- cześnie Katarzyna II, która w wyniku zamachu stanu od 9 lipca 1762 roku (do 1796) przejęła rzą- dy w Rosji, dała do zrozumienia, że nie jest zain- teresowana przedłużaniem unii polsko-saskiej. Miała coraz bardziej krystalizujący się program kontroli politycznej polskiego przedpola. W Pol- sce stawiała na Czartoryskich, lecz nie tak jak są- dzili oni, czyli bez zgody na przejęcie przez nich władzy po śmierci Augusta III. Wolała mieć króla oddanego sobie, a takim wydawał się związany z Czartoryskimi stolnik litewski Stanisław Ponia- towski, który dwukrotnie — w 1755 i 1757 roku — posłował z ramienia Familii (a w 1757 roku z ra- mienia Augusta III i Brühla) do Petersburga, na- wiązując przy tej okazji bliższy kontakt z przyszłą carycą. Odpowiednie wytyczne otrzymał amba- sador rosyjski w Warszawie Hermann Karol Key- serling, któremu jednak Katarzyna dodała, oba- wiając się zbytniego zżycia Keyserlinga z polski- mi magnatami, Mikołaja Wasiliewicza Repnina. Celem Repnina miało być wprowadzenie w życie planów rosyjskich, przede wszystkim stworzenie stanu politycznego podporządkowania Rosji. Jednym ze środków na tej drodze miało być zbu- dowanie w Polsce silnego stronnictwa prorosyj- skiego. Intryganckie i brutalnie ingerujące w sprawy polskie postępowanie Repnina skończyło się fa- talnie. Rozdrażniło szlachecką społeczność, do- prowadziło w ciągu paru lat do antyrosyjskiego powstania, a pośrednio do pierwszego rozbioru Polski, który — tragiczny dla Polski — wcale nie był zwycięstwem Rosji. Zgadzając się na oddanie części Polski Prusom i Austrii, zmniejszała ona bowiem obszar swego bezpośredniego oddziały- wania na zachód od swych granic. Na razie Czartoryscy, korzystając z przyzwole- nia Keyserlinga (za pieniądze oczywiście), wystą- pili na sejmie konwokacyjnym (7 maja-23 czerw- ca 1764 roku) z daleko idącym programem reform, który przedstawił w sławnej mowie sejmowej główny jurysta Familii, kanclerz koronny Andrzej Zamoyski (1717-1792). Nie była wprawdzie możli- wa dalej idąca reforma sejmu, bo na nią nie zga- dzała się ani szlachta, ani sąsiedzi, lecz wpro- wadzono wiele usprawnień do prac sejmowych. Udało się przy tym wyłączyć spod jednomyślno- ści sprawy wnoszone pod obrady sejmu przez podskarbiego wraz z powołaną Komisją Skarbo- wą Koronną bądź Komisją Skarbową dla Wiel- kiego Księstwa Litewskiego. Owe komisje były pierwszymi w Polsce organami zarządu central- nego o charakterze kolegialnego ministerium. Powołano także, ukrócając władzę hetmanów, komisje wojskowe. W sumie sejm uchwalił wów- czas ponad 180 ustaw. Wśród nich znalazła się ustawa ujednolicająca miary i wagi oraz reformu- jąca pocztę. Co istotne, postanowiono nie rozwią- zywać konfederacji, a to w przypadku zwołania kolejnego sejmu eliminowało liberum veto. Pod węzłem konfederacji obradował zatem także sejm z 1766 roku. Wybór króla — przy obecności oddalonych o 3 mile od Warszawy wojsk carskich i pod okiem paru tysięcy wojsk prywatnych Familii — odbył się 6 września 1764 roku z udziałem około 5500 wyborców. W ten sposób tron dostał się jednemu z najwybitniejszych polskich monarchów, i to za- równo z punktu widzenia zdolności politycznych, jak inteligencji, wiedzy i kultury. Inna sprawa, że działał on w czasie, gdy Polska już przestała się liczyć na polu międzynarodowym, a dyktat Rosji był coraz dotkliwszy. Zdając sobie sprawę z tych uwarunkowań, Stanisław August Poniatowski dostosowywał do nich swe postępowanie. Mu- siało ono być zręczne, niedrażniące Rosji, lecz rea- lizujące cel zreformowania kraju, „rewolucji”, jak się wyrażał. Nowy król dużą wagę przykładał do podniesienia poziomu kulturalnego kraju, a to przyczyniło się do wzrostu prestiżu Polski. Reformatorska działalność Czartoryskich, a tak- że zawód co do uległości króla wzmogły czujność Katarzyny. Samodzielny już Repnin, który zajął miejsce zmarłego Keyserlinga, starał się wykorzy- stywać każdy pretekst do kontrolowania Pola- ków. Pozostawał przy tym w ścisłym kontakcie z posłem pruskim Gedeonem Benoit. Na rękę była mu nietolerancyjność polskiej szlachty, nie- godzącej się na ustępstwa dla niekatolików. Na razie Repninowi udawało się grupować wokół siebie opozycję, przy czym skłonił Czartoryskich do kroku zgubnego, a mianowicie do rozwiązania konfederacji. Przed rosyjsko-pruskimi naciskami bardziej zdecydowanie bronił się król, lecz po- pierająca go grupa posłów była jeszcze zbyt ma- ła. Otrzymawszy bardziej ostre instrukcje, Repnin doprowadził do zawiązania się pod osłoną woj- ska rosyjskiego dwóch konfederacji niekatolików, w Toruniu i w Słucku, a także osobnej konfedera- cji, jak głosił, antykrólewskiej w Radomiu pod laską Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Gru- powała ona czołowych przedstawicieli obozu an- tykrólewskiego, tzw. republikanów (bo nie chcieli silnej monarchii). Repninowi chodziło o złamanie obozu Czartoryskich, nie miał zaś zamiaru dążyć do detronizacji króla, czego, jak również władzy, domagali się owi „republikanie” oraz resztki obo- zu saskiego. Już przy podpisywaniu przez Radzi- wiłła, w obecności wojska rosyjskiego, wygoto- wanego przez Repnina aktu konfederacji okazało się, że jest ona zawiązywana przy królu, a nie przeciw królowi i że żadnych korzyści przeciwnicy króla i reform nie osiągną. Spowodowało to przekształcenie się konfederacji radomskiej w an- tyrepninowską opozycję. W celu złamania tej opozycji Repnin na sejmie 1767-1768 roku dokonał porwania i wywiezienia w głąb Rosji (do Kaługi, gdzie przebywali 5 lat) jej przywódców: biskupów Kajetana Sołtyka, Jó- zefa Andrzeja Załuskiego, hetmana Wacława Rzewuskiego i jego syna Seweryna. Następnie wyłoniona na polecenie Repnina sejmowa dele- gacja, licząca z marszałkami konfederacji Karolem Radziwiłłem i Stanisławem Brzostowskim 70 osób, uchwaliła tzw. prawa kardynalne, utrwala- jące tradycyjny ustrój Polski. Poddano je pod gwarancję Rosji. Novum w tych prawach było wyłączenie „materii ekonomicznych” spod libe- rum veto. Udało się także skłonić zrażonego do opozycji Repnina, który zbliżył się do Czartory- skich i króla, do zgody na wprowadzenie zasady większości głosów na sejmikach. Ta porażka utwierdzała opozycję w oporze. Zawiązała ona pod przewodnictwem Józefa Puła- skiego (1704-1769) 29 lutego 1768 roku w Barze na Podolu nową konfederację (tzw. barską) pod ha- słem obrony religii, wolności szlacheckiej, a także przeciw królowi oraz ingerencji Rosji. Konfederaci w samym Barze zostali szybko pokonani, lecz zdążyli przyczynić się do wybuchu na Ukrainie buntu chłopskiego, skierowanego przeciw szlachcie domagającej się pańszczyzny oraz przeciw arendarzom żydowskim. Ta tzw. ko- liszczyzna, niosąca mord i zniszczenie, została krwawo zdławiona przez łącznie działające woj- ska rosyjskie i polskie. Tymczasem konfederacja barska, przeniósłszy się na tereny Małopolski, Litwy i Wielkopolski, przybrała formę mało skoordynowanego wrze- nia, wybuchającego w coraz to innych regionach kraju. W tych zmaganiach z wojskiem rosyjskim brało udział na raz nie więcej aniżeli kilkanaście tysięcy, choć przez szeregi konfederackie przewi- nęło się w sumie ponad 150 tysięcy ludzi. Pewne oparcie mieli konfederaci w Turcji i Francji, lecz akt detronizacji króla i próba jego porwania (1771) skompromitowały ich w oczach Europy. Z pomo- cy dla konfederatów wycofała się Francja; schro- nienie mieli jedynie w pozornie neutralnej Au- strii. Rosnący w kraju chaos, zniszczenia, zaangażo- wanie dużych sił rosyjskich — wszystko to stwo- rzyło dogodne warunki do aneksji polskich tery- toriów. Już w lutym 1769 roku Austria zagarnęła Spisz, stanowiący od XV wieku polską enklawę, zaś w 1770 roku dodatkowo starostwa czorsztyń- skie, nowotarskie i sądeckie. Także w 1770 roku (sierpień) Fryderyk II nakazał zaciągnięcie tzw. kordonu sanitarnego, odgradzającego, pod pozo- rem ochrony swego państwa przed zarazą, Pomo- rze Gdańskie i część Wielkopolski od reszty ziem polskich. Nie był to jeszcze uzgodniony politycznie roz- biór. Rosja i Austria pozostawały w stanie rywa- lizacji w Turcji, a ponadto Austria nie mogła za- pomnieć Prusom zagarnięcia Śląska. Te sprzeczno- ści potrafił swą przebiegłą dyplomacją przezwy- ciężyć Fryderyk II. Przede wszystkim chodziło o skłonienie Rosji do modyfikacji jej koncepcji podporządkowania całej Polski, niezmniejszonej na rzecz innych pań- stw. Fryderyk II spotkał się z młodym cesarzem Józefem II w Nysie (25 sierpnia 1769 roku), którą wraz ze Śląskiem zabrał przecież Austrii. Z przyję- cia propozycji spotkania się właśnie tam wnio- skował, że Austria nie sprzeciwiłaby się nabyt- kom pruskim także w Polsce. Jeszcze wcześniej król pruski przedłożył Katarzynie projekt wspól- nych aneksji w Polsce (rzekomo podsunięty mu przez „hrabiego Lynara”). Plan bardzo odpowiadał rosyjskim zwolenni- kom rozbioru, liczącym (jak się okazało słusznie) na bogate nadania na zagrabionym terenie. Groźba konfliktu z Austrią i załamanie się planu wciągnięcia króla i Czartoryskich do walki z kon- federatami barskimi skłoniły Katarzynę — już na początku 1771 roku — do zgody na koncepcję roz- bioru. Austria wprawdzie wolałaby powrót Ślą- ska lub nabytki w Rzeszy, lecz przystała także na nabytki w Polsce. W wyniku pierwszego rozbioru Polski do pań- stwa pruskiego weszło Pomorze Gdańskie (za sprawą Anglii, Holandii i Rosji bez Gdańska i To- runia) oraz część Wielkopolski wraz z Kujawami, w sumie 36 tys. km2 rozwiniętych gospodarczo terenów z 580 tysiącami ludności. Austria zagar- nęła znaczny szmat Małopolski, a mianowicie ziemie położone na południe od Wisły i Sanu, prawie całe województwo ruskie (bez ziemi chełmskiej i bełskiej) oraz część podlaskiego i wo- łyńskiego, w sumie 83 tys. km2 z 2650 tysiącami mieszkańców, głównie Polaków (na wschodzie poza miastami i szlachtą głównie Rusinów). Ro- sja wcieliła w swe granice Białoruś wschodnią i polskie Inflanty, to jest województwo inflanc- kie, północną część połockiego, prawie cale wi- tebskie, mścisławskie i południowo-wschodnią część mińskiego, w sumie 92 tys. km2 z około 1300 tysiącami mieszkańców. Poprzez narzucony Polsce traktat handlowy z 1775 roku Prusy ograniczyły kontakty polskie z Gdańskiem, którego rozwój hamowały wszel- kimi siłami. Handel Polski z własnym miastem Gdańskiem potraktowany został jako tranzyt przez terytorium pruskie i obłożony cłem w wy- sokości 12%. Prusy zyskiwały około 5 milionów złp rocznie z samych ceł płaconych przez kupców polskich. Dla porównania podajmy, że dochody budżetu polskiego sięgały wówczas 15 milionów. Austria z samego eksportu do Polski soli z za- garniętych polskich kopalni i eksportu wina po- zyskiwała rocznie około 15 milionów złp. Te licz- by przekonują także o ekonomicznych przesłan- kach dokonanego rozbioru. Militaryzujące się państwa absolutne stale potrzebowały pieniędzy. Rosjanie po upadku konfederacji wysłali wiele tysięcy jej uczestników na Sybir, nie bacząc na to, że dokonują gwałtu na terenie innego państwa. 3. Walka o reformy. Konstytucja 3 maja. Rozwój gospodarczy i kulturalny kraju (1772-1791) Równolegle z absurdalną akcją propagandową Prus, Rosji i Austrii, mającą usprawiedliwić w oczach opinii europejskiej rozbiór, zbijaną bez trudu przez sterowaną przez Stanisława Augusta Poniatowskiego polską argumentację, trwały sta- rania zaborców, w szczególności Rosji, o zwołanie sejmu „zatwierdzającego” dokonane aneksje. Rea- lizatorem rosyjskiej polityki w Polsce został pru- sofilsko nastawiony ambasador Otto Magnus ba- ron von Stackelberg (1736-1800). Miał on stawiać na króla, lecz zarazem szachować go dostatecznie kontrolowaną opozycją, do której należeli teraz niektórzy byli konfederaci radomscy i barscy (część z nich przeszła proces politycznego otrzeź- wienia), po części Czartoryscy, obecnie związani rodzinnie z Potockimi, i ich klientela. Stackelberg miał działać mniej brutalnie, bardziej długo- falowo, realizując ideę protektoratu, lecz zwalcza- jąc, jak się wyraził, polskie „fantazje niepodległo- ści”. Z trudem zorganizowana przedsejmowa proro- syjska konfederacja (by wyeliminować liberum veto) powstała pod marszałkostwem karierowi- cza i skorumpowanego kuchmistrza koronnego Adama Ponińskiego (1732-1798), od 1773 roku podskarbiego wielkiego koronnego. Akt konfede- racji podpisało 60 posłów. Podpisali go także, ca- ły czas grający na zwłokę, lecz niewidzący innego wyjścia, król i senat. Opozycja Tadeusza Rejtana (1742-1780) i grupy posłów została złamana po 3 dniach dramatycznego oporu. Znów powołana została, co niemal udało się królowi storpedować, delegacja do przygotowa- nia ustaw. Ta, by ciągnąć ze swej pracy jak naj- większe korzyści (łapówki sądowe, rozdawnictwo dóbr skasowanego zakonu jezuickiego i królewsz- czyzn, wysokie gratyfikacje i pensje, załatwianie spraw prywatnych itd.), przedłużała w nieskoń- czoność obrady. Sejm w związku z tym trwał prawie 2 lata: od 19 kwietnia 1773 do 19 marca 1775 roku. Ratyfikacja traktatów rozbiorowych nastąpiła 13 września 1773 roku przy ciągłych na- ciskach Stackelberga. Tekst został narzucony. Udało się jedynie pominąć w uchwale „uzasad- nienia” rozbioru w wersji zaborców. Rosja, po pokoju z Turcją w Küczük-Kajnardży (1774), poczuwszy się pewniej na polu międzyna- rodowym, zdecydowała się bardziej stanowczo realizować program uczynienia z Polski państwa przez nią kontrolowanego, lecz w ograniczonym zakresie zdolnego do funkcjonowania. Zgodziła się zatem, by ów długi sejm rozbiorowy prze- prowadził także pewne, uzgodnione wcześniej przez państwa zaborcze, reformy. Nie dotyczyły one jednakże podstaw ustrojowych zagwaranto- wanych w 1764 roku, lecz władzy wykonawczej. Główną reformą polityczną było powołanie najwyższego organu rządowego — Rady Nieusta- jącej. Miała ona zarówno ograniczać władzę kró- lewską, jak i samowolę magnatów, porządkując przy tym nieco zasady funkcjonowania państwa. Składała się z 36 członków powoływanych przez sejm; z urzędu przewodniczył jej król. Postano- wiono, że wszyscy członkowie Rady (konsyliarze) powinni mieć przygotowanie urzędnicze, co sprawiało, że miała ona duże znaczenie dla pro- cesu wykształcania się w Polsce warstwy nowo- czesnych urzędników. Rada dzieliła się na pięć departamentów: Interesów Cudzoziemskich, Poli- cji czyli Dobrego Porządku, Wojskowy, Sprawie- dliwości i Skarbowy. Nie zniesiono jednak komi- sji powołanych na sejmach 1764 i 1766 roku, co dawało magnackim ministrom (głównie hetma- nom) własne pole do działania. Był to także ele- ment gry politycznej. Całkowicie królowi podpo- rządkowana została natomiast powstała z jego inicjatywy Komisja Edukacji Narodowej (1773), pierwsze ministerstwo oświaty w Europie. Dla komisji tej przeznaczono dochody ze skasowa- nych dóbr zakonu jezuickiego. Nowa taktyka Stackelberga także zakończyła się fiaskiem. Nie udało mu się uczynić Rady Nie- ustającej narzędziem w swym ręku. Jak pisze Ad- am Skałkowski, król potrafił ją „przetkać poży- tecznymi pracownikami i oddanymi mu”. Nie udało się także Stackelbergowi skutecznie kontro- lować opozycji, której liderem stał się obecnie Franciszek Ksawery Branicki, od 1774 roku het- man wielki koronny. Opozycja pozbawiona była programu; łączyła ją jedynie nienawiść do króla, czyli do silnej władzy, oraz do reform, w tym do Rady Nieustającej. Gotowa była zarówno szer- mować hasłami „patriotyzmu”, podkreślając swą antyrosyjskość, jak i udawać się po protekcje do Stackelberga czy do samego Petersburga. Tym samym walka o reformy stawała się coraz ostrzejsza. Katarzyna II, chcąc blokować reformatorskie dążenia, nie zgodziła się na dalsze odbywanie sejmów pod węzłem konfederacji. Sejmy 1778, 1780, 1782-1784 i 1786 były zatem sejmami „wol- nymi” z obowiązującym liberum veto. Jak stwierdza Jerzy Michalski, były one „ustawo- dawczo niemal zupełnie jałowe”. Sejm 1780 roku odrzucił zbiór praw (kodeks) przygotowany na polecenie króla i kół reformatorskich przez An- drzeja Zamoyskiego. Kodeks ten rozszerzał prawa mieszczan, poprawiał sytuację chłopów oraz po- rządkował spraw- stosunku Kościoła do państwa. W odrzuceniu kodeksu szczególnie negatywną ro- lę odegrał nuncjusz papieski Giovanni Andrea Archetti. Na sejmie 1786 roku hetman Branicki prze- prowadził wsteczną ustawę, pozbawiającą nie- szlachtę możliwości uzyskiwania szarż oficerskich. Wywołało to entuzjazm szlachty, lecz zarazem smutną refleksję króla nad siłą „przesądu sarmac- kiego”. Okazywało się, że drogą parlamentarną, przy sejmie „wolnym”, dalsze reformy są niemoż- liwe. Stanisław August liczył na możliwość konflik- tu między Austrią a Rosją oraz na zaangażowanie Rosji w wydzieranie imperium otomańskiemu kolejnych terytoriów. Chciał to wykorzystać do podniesienia znaczenia międzynarodowego Pol- ski i rozszerzenie jej autonomii wewnętrznej. Bezpośrednie spotkanie króla z Katarzyną II w 1787 roku w Kaniowie nie przyniosło jednak oczekiwanych rezultatów. Katarzyna zbyła za- równo opozycję, jak i Stanisława Augusta zgodą na zawarcie sojuszu z Polską i pewne zwiększenie (powyżej 30 tysięcy) liczebności wojska polskie- go, co miało zostać dokonane — co ważne — na skonfederowanym sejmie 1788 roku. Owa zgoda na sejm skonfederowany, uła- twiona zaangażowaniem Rosji w wojnę z Turcją (w sierpniu 1787 roku wypowiedziała ją Turcja) oraz wojną ze Szwecją, która — zachęcona przez Anglię — zaatakowała Rosję w czerwcu 1788 ro- ku, przyniosła skutki przez Katarzynę nieprzewi- dywane. Sejm 1788-1792 roku, zwany Czterolet- nim lub Wielkim, stał się apogeum polskich dzia- łań reformatorskich. Jego dzieło było po części planowane, po części żywiołowe — ułatwione panującą wówczas sytuacją międzynarodową; było również efektem zmian w świadomości wie- lu Polaków. Z punktu widzenia zasad ustrojowych państwa i jego społecznych podstaw w toczonych dysku- sjach, licznych pismach politycznych (z dziełami Stanisława Staszica i Hugona Kołłątaja na czele) zderzały się dwa modele: republikański i monar- chiczny, przy czym różnica między nimi polegała na pozycji króla. W modelu republikańskim su- werenem powinien być „naród” (to znaczy sejm), w modelu monarchicznym król współpracujący z sejmem. Paradoks polskiej sytuacji polegał na tym, że pod sztandarem republikanizmu wystę- powali zarówno ci, którzy rozumieli konieczność głębokich reform, jak i konserwatywni magnaci, niecofający się przed polityczną zdradą. W pierwszej fazie sejmu (od jesieni 1788 do 26 marca 1789 roku), którego marszałkiem został Stanisław Małachowski (1736-1809), przewagę miały grupy „republikańskie” (tzw. Puławianie związani z Czartoryskimi oraz stronnictwo het- mańskie z Branickim), wprowadzające w życie zasady sejmu rządzącego, a więc sprawującego również władzę wykonawczą. Swą nasilającą się retoryką antyrosyjską koła te przeciągały na swą stronę wielu zwolenników króla. Dlatego doszło do entuzjastycznego zniesienia Rady Nieustają- cej, a także do powzięcia uchwały o 100- tysięcznym wojsku (w sierpniu 1789 roku osią- gnięto już stan 45 tysięcy) i o poważnym zwięk- szeniu podatków (10% od dochodów z dóbr świeckich i 20% z kościelnych — ustawa z 26 mar- ca 1789 roku). Dodajmy, że w Polsce podatki były bardzo niskie. W Anglii były 34 razy wyższe na głowę, we Francji i Austrii 31 razy, w Rosji i Pru- sach 6 razy. Dochody państwowe w Rosji wzro- sły w XVIII wieku 15 razy, w Austrii 5 razy, a w Polsce 2,5 raza. W tej fazie sejmu Prusy złożyły deklarację su- gerującą możliwość przymierza z Polską, co było taktycznym manewrem pruskim, nakierowanym na storpedowanie zapowiedzianego sojuszu Pol- ski z Rosją, a równocześnie na zadrażnienie sto- sunków z Rosją. Wielu zwolenników reform było przekonanych o szansie uniezależnienia się przez to przymierze od Rosji. Tymczasem Rosja skorzy- stała z pretekstu zbliżenia Polski do Prus i wyco- fała się z obietnicy sojuszu wojskowego z Polską. Przymierze z Prusami zawarto 29 marca 1790 ro- ku. Druga faza sejmu — od ustawy wojskowej i podatkowej z marca 1789 roku do zbliżenia kró- la z Ignacym Potockim 4 grudnia 1790 roku — sta- ła pod znakiem wyraźnego wzrostu wpływów króla w sejmie. Tak jak on przewidywał, nie było w praktyce możliwe realizowanie zasady sejmu rządzącego. Machina sejmowa była na to zbyt ociężała, a przy tym nie wszystkie sprawy mogły być jawnie roztrząsane. W łonie opozycji dokona- ła się polaryzacja stanowisk. Z jednej strony wy- odrębniło się właściwe stronnictwo „patriotycz- ne”, chcące reform i skłonne do współdziałania z królem, a z drugiej konserwatywne stronnic- two hetmańskie wraz ze wszystkimi przeciwni- kami reform i wzmocnienia państwa. W rezulta- cie Stackelberg był coraz bardziej izolowany. Nie bacząc na przedstawione 2 sierpnia 1790 roku sejmowi, przygotowane jeszcze w duchu koncepcji narodu szlacheckiego, zasady opraco- wania projektu konstytucji, król wziął sprawę treści konstytucji w swe ręce i po historycznym spotkaniu z Ignacym Potockim w dniu 4 grudnia 1790 roku, wykorzystując inspirację i pomoc ludzi działających poza sejmem (Józef Wybicki, Andrzej Zamoyski, Stanisław Staszic, Jan Potocki, Franci- szek Salezy Jezierski, Józef Pawlikowski, a szcze- gólnie Hugo Kołłątaj, Scipione Piattoli), opraco- wano niezależny od sejmowych założeń projekt konstytucji. Wówczas to związana z Kołłątajem grupa łudzi działających na rzecz reform zyskała miano Kuźnicy Kołłątajowskiej, jako że wykuwa- ły się tam nowe idee i rozwiązania. Jednocześnie mieszczanie sami upomnieli się o należne im prawa. Dodajmy, że pisali do sejmu supliki także chłopi. Z inicjatywy pochodzącego z wielkopolskiego Bledzewa prezydenta starej Warszawy Jana De- kerta (1738-1790) przybyli do Warszawy przedsta- wiciele przeszło 200 miast królewskich i ubrani na czarno przeszli 25 listopada 1789 roku w proce- sji przez miasto. Owa „czarna procesja” wzbudziła mieszane uczucia. Konserwatystom kojarzyła się z wydarzeniami wybuchłej 14 lipca 1789 roku rewolucji francuskiej, król zaś obawiał się wystą- pień pospólstwa. Do wzrostu pozycji króla w sejmie przyczynił się także fakt przedłużenia kadencji sejmu, ciągle jako skonfederowanego, i dołączenie nowo wy- branych posłów, bardziej niż stary komplet otwartych na reformy. Obradowało teraz blisko 500 posłów. W czasie gdy w otoczeniu króla trwały prace nad nowym projektem konstytucji i dyskusje nad przedłożonymi sejmowi założeniami, przeprowa- dzono (24 marca 1791 roku) prawo o sejmikach, usuwające z nich szlachtę nie- posesjonatów (drobną) oraz prawo o miastach (z 18 kwietnia), które potem weszło do konstytucji. Wprawdzie nie dano mieszczanom pełnoprawnej reprezenta- cji w sejmie (plenipotenci mogli jedynie zgłaszać postulaty miast), lecz mogli oni wchodzić do ko- misji. Usamodzielniono samorząd miast kró- lewskich, umożliwiono mieszczanom nabywanie dóbr ziemskich, zapewniono nietykalność osobi- stą i dostęp do urzędów cywilnych i — obecnie — także szarż wojskowych, oraz ułatwiono nobilita- cję mieszczan. Natomiast szlachectwo nadal pozo- stawało szczytem awansu społecznego. Mimo wzrostu wpływów stronnictwa królew- skiego król i jego otoczenie reformatorskie oba- wiali się poddać opracowany tekst konstytucji normalnej procedurze sejmowej bez odpowied- nich przygotowań. Do tych przygotowań należał wybór terminu głosowania nad konstytucją bez- pośrednio po przerwie wielkanocnej, kiedy skład izby był osłabiony, oraz związanie znacznej gru- py posłów i senatorów (około 100 osób) przysię- gą działania na rzecz konstytucji. W ten sposób, przy bacznej uwadze zgromadzonego społeczeń- stwa Warszawy, uchwalono 3 maja 1791 roku konstytucję jako całość, nie dopuszczając do szczegółowych nad nią dyskusji. Konstytucja 3 maja, która miała być wstępem do dalszych uregulowań ustrojowych, wprowa- dzała w Polsce monarchię konstytucyjną i choć nie łamała przewagi szlachty, to jednak operowa- ła już — acz niekonsekwentnie — nowoczesnym pojęciem narodu jako narodu obejmującego wszystkie stany. Chłopów wzięto „pod opiekę prawa i rządu krajowego” (co było na razie ogól- ną deklaracją) oraz gwarantowano wolność oso- bistą dla przybywających do Polski nowych osadników. Przeprowadzona została unifikacja państwowa Korony i Wielkiego Księstwa Litew- skiego, co oznaczało wprowadzenie wspólnych instytucji centralnych, wspólnego wojska i skar- bu. Liberum veto zostało zniesione, ograniczono rolę senatu, a wzmocniono pozycję króla. Tron miał być dziedziczny. Wprowadzono najwyższą władzę wykonawczą — Straż Praw z królem na czele. Była to swego rodzaju rada ministrów, któ- rych miało być pięciu: policji, wojny, skarbu, spraw zagranicznych i edukacji. Podporządkowa- ne jej zostały działające już w kraju komisje po- rządkowe cywilno-wojskowe. Konstytucja 3 maja zyskała uznanie Kościoła, który włączył się do jej propagowania. Papież Pius VI w osobnym breve błogosławił Konstytucję. 4. Przemiany w gospodarce, strukturze społecznej, życiu intelektualnym i artystycznym Życie gospodarcze toczyło się jeszcze w trady- cyjnych koleinach, jednak szczególnie na zacho- dzie nastąpiło — jak już stwierdziliśmy (por. i ar- tystycznym V punkt 1) — wyraźne ożywienie i rozwój miast. Procesy te uległy intensyfikacji w czasach stanisławowskich. Wielkopolska stała się silnym ośrodkiem produkcji włókienniczej, głównie sukna, w znacznym stopniu eksporto- wanego na wschód, m.in. aż do Chin. Około 12% ludności Wielkopolski związane było z różnymi gałęziami przemysłu tekstylnego, gdzie produ- kowano 60-70% tkanin wełnianych i mieszanych wytwarzanych w ogóle w Rzeczypospolitej. Znaczna dynamika dała się zauważyć także w Małopolsce. W Krakowie liczba warsztatów rzemieślniczych wzrosła z około 330 w 1720 roku do około 770 w latach 1787-1791. Szybko rosła Warszawa i warszawskie rzemiosło. Ludność sto- licy wzrosła do 120 tysięcy. Na wsiach widoczny był proces przechodzenia od pańszczyzny do opłat pieniężnych (czynszów) oraz nowe osadnictwo. W Wielkopolsce w XVIII wieku powstało około 800 nowych osad (głów- nie tzw. olęderskich, tak nazywanych od wcze- śniejszego osadnictwa holenderskiego na Pomo- rzu). Około połowę ludności osad olęderskich stanowili przybysze z Niemiec, chętnie osadzani przez właścicieli dóbr. Tego rodzaju osadników dotyczyła wspomniana (por. punkt 3) gwarancja Konstytucji 3 maja. W Zagłębiu Staropolskim rozwijało się inten- sywniej aniżeli poprzednio górnictwo rud żelaza oraz hutnictwo. Znajdowało się tam około 70% wielkich pieców pracujących na ziemiach pol- skich. Ożywiło się także górnictwo metali nieże- laznych. We wsiach podgórskich regionu krakow- skiego rozwijał się włókienniczy przemysł chłop- ski. Wielcy właściciele ziemscy zaczęli zakładać manufaktury, czyli zakłady zatrudniające większą liczbę pracowników (głównie pańszczyźnianych chłopów), w których stosowano techniki rze- mieślnicze, lecz gdzie można było wprowadzić bardziej zaawansowany podział pracy. Nowocze- śniejsze podstawy miały manufaktury w mia- stach, lecz one z kolei miały trudności ze znale- zieniem rąk do pracy. W sumie znanych jest do- tą d na ziemiach polskich około 340 manufaktur różnego rodzaju. Rola ich, produkujących głów- nie wyroby luksusowe, w globalnej produkcji kraju nie była wielka. Najczęściej ich byt był krótki. Nie trwał na przykład długo ośrodek przemysłowy założony przez Antoniego Tyzen- hausa (1733-1785), twórcę również korpusu kade- tów w Grodnie (1773), Królewskiej Szkoły Lekar- skiej (1776) i wielu szkół zawodowych. Wspo- mnieć trzeba o znacznym rozwoju za czasów Sta- nisława Augusta Poniatowskiego produkcji zbro- jeniowej. Król założył m.in. manufakturę broni w Kozienicach (1788-1794). Produkowała ona średnio rocznie około 1000 karabinów. Starano się o usprawnienie komunikacji, kopano kanały. Wymienimy tu Kanał Ogińskiego, łączący Nie- men z Dnieprem, o długości 47 km, co umożliwia- ło ruch statków między Morzem Czarnym a Bał- tykiem, oraz tzw. Kanał Królewski, łączący Wisłę z Dnieprem, o długości 80 km. Eksport zboża już nie był tak duży jak w XVI i pierwszej połowie XVII wieku, handel wołami ustał w związku z zagarnięciem przez Austrię Ga- licji, lecz w sumie obroty handlu zagranicznego, z uwagi na rosnący popyt na wiele towarów, wzrosły. Jaki był ogólny bilans handlowy kraju, nie wiemy. Na pewno pozytywny miała Wielko- polska. Stosunki monetarne nie sprzyjały rozwo- jowi gospodarczemu. Zbyt dobry pieniądz za Sta- nisława Augusta przyczyniał się do jego odpły- wu z kraju. Ogólna struktura społeczna kraju nie zmieniła się w sposób bardziej zasadniczy. Nadal trwały procesy koncentracji własności, zwiększające ekonomiczną, polityczną i kulturową przewagę magnaterii i bogatej szlachty. Cała szlachta, choć nadal myśląca tradycyjnie, zaczęła przejawiać tendencję do nowych postaw. Pokolenie daw- nych „sarmatów”, biorące udział w konfede- racjach radomskiej i barskiej, pełne haseł o wol- ności, Bogu i ojczyźnie, lecz nierozumiejące zmie- niającej się rzeczywistości, schodziło stopniowo ze sceny politycznej, zaś pokolenie młodsze ope- rowało już w dużym stopniu innym rozumieniem świata i potrzeb kraju. Jak wynika z badań Jerze- go Koweckiego, posłowie debiutujący na Sejmie Czteroletnim głosowali dość zgodnie za Konsty- tucją 3 maja. Do magnaterii idee oświecenia do- cierały w jeszcze większym stopniu. Reprezento- wali oni jednak dziwną nieraz mieszankę wyso- kiej kultury i wiedzy, a także działalności na rzecz edukacji i kultury, z uporczywym bronieniem wstecznych pozycji politycznych. W sumie szlach- ta obejmowała w Polsce około 25 tysięcy rodzin. Na jej czele stało 20-30 rodów magnackich, które w drugiej połowie XVIII wieku obsadziły około połowy dożywotnich funkcji senatorskich i mini- sterialnych. Reszta była niemal w całości piasto- wana przez bogatą szlachtę. Zmiany w poglądach na życie gospodarcze oraz na pojęcie narodu szły w parze z osłabieniem tendencji dewocyjnych w życiu religijnym. Reli- gia nadal wypełniała w sposób dominujący światopogląd ówczesnych ludzi, jednak stopnio- wo oprócz niej ważne miejsce w ich świadomości zdobywały sobie różne inne treści. Pozytywne przemiany zachodziły też w samym Kościele. Oświeceni katolicy świeccy występowali o zmniejszenie wielkiej liczby świąt, prymas Mi- chał Poniatowski preferował bractwa miłosier- dzia zamiast bractw dewocyjnych. Wzrastały po- nownie nastroje tolerancyjne, zwiększała się nie- chęć do mistyki i życia kontemplacyjnego, upra- wianego przez zakony oskarżane o próżniactwo. W samym Krakowie prymas Poniatowski skaso- wał ponad 40 klasztorów, a przedtem sejm 1764 roku zakazał zakładania nowych („nadto pomno- żonych”, jak zauważano). Zdecydowanie dominował w kraju Kościół ka- tolicki, choć już trudno by mówić o dalszej eks- pansji katolicyzmu. Prawosławnych było w Pol- sce już niewielu: około 340 parafii wobec około 9 tysięcy unickich. W wielkopolskiej części diecezji poznańskiej w latach 1777-1787 katolicy stanowili 67%, protestanci (głównie luteranie) 27%, Żydzi 6%. Nadal rozwijało się wolnomularstwo, głoszą- ce idee humanitaryzmu oraz kosmopolityzmu. W Warszawie, centrum wolnomularstwa, głów- nymi działaczami byli Alojzy Fryderyk Brühl i August Moszyński. W 1777 roku do wolnomu- larstwa przystąpił sam Stanisław August Ponia- towski i wiele najlepszych umysłów spośród ów- czesnej elity. Warto podkreślić duży udział w lo- żach wolnomularskich osób pochodzenia nieszla- checkiego. Wśród ludności żydowskiej szerzył się w tym czasie tzw. ruch frankistowski; większe jednak wpływy miał chasydyzm. Rozwijający się obok niego nurt oświeceniowy (Haskalah) objął wszelkie dziedziny życia ludności żydowskiej. W czasach stanisławowskich nastąpił znaczny rozwój obiegu informacji oraz większe aniżeli przedtem otwarcie się różnych źródeł, skąd moż- na było czerpać wiedzę. Przede wszystkim rosła liczba wydawanych książek oraz ich czytelnictwo. W ponad 1/3 domów mieszczańskich w Poznaniu były księgozbiory. Umocniła się pozycja War- szawy jako głównego w Polsce ośrodka drukar- stwa. Dużym ośrodkiem drukarskim pozostał na- dal Kraków (pięć drukarń w drugiej połowie XVIII wieku). Aktywne było pod tym względem Wilno. Rozwijała się w dalszym ciągu prasa. Mimo prób Kościoła wprowadzenia również do prasy cenzury prewencyjnej w praktyce aż do konfederacji targowickiej, która zmroziła kraj (por. punkt 5), cenzura ta nie istniała. Po zniesie- niu zakonu jezuitów w 1773 roku ustał ich mono- pol prasowy, lecz w innej formie starał się go podtrzymać były jezuita, ks. Stefan Łuskina, wy- dający od 1774 roku „Gazetę Warszawską”. Wpływała ona negatywnie na świadomość wal- czącego o reformy społeczeństwa, zwalczała bo- wiem idee oświecenia, działała na rzecz Rosji i konfederacji targowickiej. Monopol „Gazety Warszawskiej” trwał do 1790 roku, kiedy to wy- chodzić zaczęła zaprojektowana przez Ignacego Potockiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, Józefa Weyssenhoffa i Tadeusza Mostowskiego „Gazeta Narodowa i Obca” (od 1 stycznia 1791 do 4 sierp- nia 1792 roku), osiągając poziom najlepszych ga- zet angielskich czy francuskich. Pojawiły się cza- sopisma ogólnoinformacyjne, naukowe i popu- larnonaukowe, z najwybitniejszym „Pamiętni- kiem Politycznym i Historycznym” na czele (1782- 1792), wydawanym przez ks. Piotra Świtkowskie- go. Nasiliły się tendencje do poprawy stanu szkolnictwa, których ukoronowaniem była wspomniana już (por. punkt 3) Komisja Edukacji Narodowej. W 1765 roku Stanisław August zało- żył pierwszą w Polsce uczelnię wojskową — Szko- łę Rycerską (Korpus Kadetów), oddając jej ko- mendanturę Adamowi Kazimierzowi Czartory- skiemu. Dyrektorem naukowym był najpierw John Lind, a następnie Christian Pfleiderer z Wit- tenbergi. Nowe i zreformowane przez Komisję Edukacji Narodowej szkoły kształtowały nowe podejście do świata i do państwa. Wykształcenie zyskało charakter bardziej obywatelski, a także związany z potrzebami rozwoju gospodarczego i technicznego kraju. Skoncentrowano na razie uwagę na szkołach wyższych i średnich. Zwięk- szyła się też liczba szkół parafialnych. Ostatni król Polski był także mecenasem nau- ki. Powstawały towarzystwa inspirujące rozwój nauki. W zakresie nauk matematycznych i astro- nomii nadal przodował Kraków (m.in. Jan Śnia- decki, 1756-1830). Nadal trwała walka wokół teo- rii Kopernika. Propagowali ją pijarzy, a nawet je- zuita Grzegorz Arakiełowicz (1732-1798) bronił jej w swej rozprawie w 1768 roku. Dzięki darowi Stanisława Leszczyńskiego nowoczesne obserwa- torium astronomiczne urządził w Poznaniu w ko- legium jezuickim ks. Józef Rogaliński (1728-1802). Znaczne osiągnięcia mogła zanotować chemia, botanika i zoologia, także geografia, którą ak- tywnie interesował się m.in. Stanisław Staszic. Na wysokim poziomie stała kartografia, szczegól- nie popierana przez króla. W jego otoczeniu prace rozpoczął wybitny kartograf Karol de Perthees (1740-1815). W zakresie nauk ekonomicznych wymienić trzeba Jana Ferdynanda Naxa (1736- 1810), w zakresie prawa m.in. Wincentego Skrze- tuskiego (1745-1791) i Teodora Ostrowskiego (1750-1802), w zakresie historiografii przede wszystkim Adama Naruszewicza (1733-1796), au- tora Historii narodu polskiego. Literatura piękna znów odzyskała swą wysoką pozycję i wpływy w społeczeństwie i tak już od- tą d było. Następował rozkład wzorców baroko- wych na rzecz umiaru i prostoty formy oraz języ- ka. Z makaronizmami walczył w swym dziele pt. Rozmowa o języku polskim (1758) już Franciszek Bohomolec (1720-1784). Elżbieta Drużbacka (około 1698 - 1765) korzystała z mecenatu Załuskich. Wspomniany Bohomolec przyswajał Polsce m.in. sztuki Moliera. Literatura coraz bardziej stawała się częścią walki o nowego człowieka i walki po- litycznej, stąd znaczny rozwój ulotnej twórczości satyrycznej (pamfletu). Pojawiły się powieści, przede wszystkim Ignacego Krasickiego (1735- 1801), jak Mikołaja Doświadczyńskiego przypad- ki (1776). Krasicki reprezentował szczytową formę literatury stanisławowskiej. Walczył o nowe obyczaje, krytykował nieuctwo, próżniacze życie zakonników, irracjonalne widzenie przeszłości. Typowym poetą dworskim był Stanisław Trem- becki (około 1739-1812), reprezentantem rodzącego się sentymentalizmu Franciszek Karpiński (1741- 1825). Spośród dramatopisarzy najbardziej uta- lentowany był Franciszek Zabłocki (1752-1821), autor znanego Fircyka w zalotach (1781). Osią- gnięciem teatru politycznego okresu Sejmu Czte- roletniego był Powrót posła Juliana Ursyna Niemcewicza (1758-1841), wystawiony w 1791 ro- ku. Aktorem, dramatopisarzem i organizatorem życia teatralnego (ojcem polskiego teatru) był Wojciech Bogusławski (1757-1829). W sztukach plastycznych, w znacznie więk- szym stopniu aniżeli w literaturze, charaktery- styczne było pomieszanie stylów. Nie istniała ja- kakolwiek presja artystyczna. Torował sobie dro- gę klasycyzm, lecz nadal utrzymywały się gusta barokowe oraz rokoko. Zwiększył się krąg odbior- ców. Częstsze stawało się posiadanie dzieł sztuki i ich kolekcjonowanie. Nadwornym architektem króla był Dominik Merlini (1730-1797), twórca m.in. Łazienek, prze- budowanego, a wzniesionego jeszcze przez Tyl- mana van Gamerena pawilonu. Nadal działali liczni wybitni architekci, zaczynający swą karierę jeszcze za Augusta III, jak Jan Zygmunt Deybel czy Szymon Bogumił Zug. Wiele doskonałych budowli wznieśli architekci z włoskiej rodziny Fontanów. Ich dziełem była m.in. przebudowa Zamku Królewskiego w Warszawie, pałacu Sa- piehów, pałaców w Białymstoku, Puławach, roz- budowa dla Brühla pałacu Ossolińskich, przebu- dowa pałacu Mniszchów. Wybitnymi budowni- czymi kościołów byli m.in.: Krystian Aigner (1756-1841), Jakub Kubicki (1758-1833), Wawrzy- niec Gucewicz (około 1753-1798), twórca katedry wileńskiej, Stanisław Zawadzki (1743-1806), Jakub Hempel (1762-1831). Wybitne dzieła tworzył Jan Krystian Kamsetzer (1753-1795), współtwórca wnętrza Łazienek. Przeciętne budownictwo szla- checkie i mieszczańskie zmieniło się niewiele. Na- tomiast, co warto podkreślić, wielkopolska szlach- ta, lepiej gospodarująca, potrafiła pokryć w XVIII wieku swój teren siecią różnego rodzaju pałaców (między 1750 a 1793 rokiem wzniesiono ich ponad 30). W zakresie muzyki upowszechniły się osią- gnięcia czasów baroku, takie jak wielogłosowa muzyka wokalno-instrumentalna, opera i gra or- ganowa, równocześnie pojawiły się nowe, jak gra fortepianowa. W Warszawie w czasach stanisła- wowskich czynne już były dwa magazyny z in- strumentami muzycznymi. W sumie, jak już stwierdziliśmy, przez rozwój kultury Polska umacniała swą pozycję w Europie. 5. Walka o utrzymanie Konstytucji 3 maja.Tar- gowica i drugi rozbiór Polski (1793). Powstanie kościuszkowskie (1794) i trzeci rozbiór Polski Tymczasem na horyzoncie politycznym zbiera- ły się niebezpieczne chmury. Rosja, w związku ze swymi działaniami przeciw Turcji, natknęła się na silny protest Anglii. Ta ostatnia wysłała jej ul- timatum z żądaniem natychmiastowego zawarcia pokoju z Turcją. Premier Pitt montował zarazem blok antyrosyjski, do którego starał się włączyć Holandię, Prusy (król pruski przystał na to z cięż- kim sercem), Szwecję, Danię, a także Polskę. Ro- sja jednak potrafiła przekonać Anglików (dzięki działaniom, a także pieniądzom posła Siemiona Woroncowa), że walka przeciw Rosji nie leży w ich interesach (głównie handlowych). Pitt nie zy- skał poparcia parlamentu, a Rosja na korzystnych dla siebie warunkach podpisała pokój z Turcją (11 sierpnia 1791 roku preliminaria, 9 stycznia 1792 roku — pokój w Jassach). W tej sytuacji Fryderyk Wilhelm II zacieśnił stosunki z Austrią, co miało na celu przeszkodzenie Rosji w samodzielnym de- cydowaniu o sprawach polskich. Austrii zależało wówczas na pomocy Prus w interwencji przeciw rewolucji francuskiej, Prusy zaś liczyły, że w za- mian za interwencję we Francji uzyskają jakieś korzyści w Polsce. Już po zawarciu pierwszych uregulowań z Tur- cją Rosja rozpoczęła przygotowania do interwen- cji militarnej w Polsce, zarazem usypiając czuj- ność Polaków m.in. przez głoszenie, że nie zamie- rza mieszać się do wewnętrznych spraw polskich. Równocześnie feldmarszałek Potiomkin zaczął porozumiewać się z malkontentami — Szczęsnym Potockim i Sewerynem Rzewuskim (spotkanie w Jassach w październiku 1791 roku). Po śmierci Po- tiomkina rozmowy te kontynuował minister spraw zagranicznych Rosji Aleksander Bezborod- ko. To wszystko miało tylko stwarzać pretekst do wkroczenia do Polski z „pomocą”, kwestia bo- wiem, niezależnie od działań zdrajców, była już przesądzona. Gdy rzecz wyszła na jaw, sejm ode- brał Potockiemu generalstwo artylerii, a Rzewu- skiemu buławę polną. Bardziej jednak dla zawiązania konfederacji targowickiej „zasłużył” się Szymon Kossakowski (1741-1794), hetman wielki litewski, pozostający w ścisłym kontakcie z Płatonem Zubowem, lide- rem koterii dworskiej prącej do następnego roz- bioru Polski. Akt konfederacji zaprzysięgła w Pe- tersburgu w dniu 27 kwietnia 1792 roku 14- osobowa grupa (przybyli także Potocki i Rzewu- ski), zgadzając się na podyktowany przez Kata- rzynę tekst. W dokumencie podano fałszywe miejsce wystawienia: Targowicę na Humańszczy- źnie w dobrach Potockiego oraz fałszywą datę: 14 maja 1792 roku. Interwencja rosyjska zaczęła się w nocy z 18 na 19 maja 1792 roku. Na Ukrainie głównym dowódcą był generał Michał Kochow- ski, a na Litwie generał Michał Kreczetnikow. Oznaczało to początek wojny polsko-rosyjskiej. Bezborodko zawiadomił o tym Wiedeń i Berlin. Powiadomiono także Joachima Chreptowicza, któremu podlegały w Straży Praw sprawy zagra- niczne. Owo powiadomienie miało charakter ul- timatum, niedającego innego wyjścia poza woj- ną. Król przejął formalne dowództwo nad armią, a liczbę wojska ustalono na 100 tysięcy, wycofu- jąc się z pierwotnej korekty uchwały z 1790 roku in minus do 65 tysięcy. Przeciw 100-tysięcznej armii rosyjskiej Polska potrafiła jednak wystawić tylko 57 tysięcy żołnierzy, z czego na front wy- słano 40 tysięcy. Głównym mankamentem tego wojska było słabe wyszkolenie i brak dobrej średniej kadry dowódczej. Król zdawał się nie ro- zumieć bądź nie dostrzegać ogólnego zapału do walki w całym kraju i łudził się, że można będzie negocjacjami ułagodzić Rosję. W przeciwnym ra- zie obawiał się jej bardzo złych reakcji. Po części miał rację, wojna bowiem skończyła się, choć nie bez trudności dla Rosjan, klęską Polski. Z drugiej jednak strony lepsze prowadzenie tej wojny i jej kontynuowanie było możliwe. Król tymczasem zaproponował Katarzynie negocjacje, a ta poleci- ła mu najpierw oficjalnie odżegnać się od „rewo- lucji” 3 maja i przyłączyć do konfederacji targo- wickiej. Mimo znaków zapytania, których histo- ria nie jest w stanie wyeliminować, wątpliwe jest, czy możliwe było wówczas zwycięstwo, to znaczy obronienie Konstytucji. Być może, przy bardziej zdecydowanej walce, udałoby się uzy- skać korzystniejsze warunki kapitulacji. Przystą- pienie króla do Targowicy wywołało jego potę- pienie i liczne dymisje, w tym młodego Tadeusza Kościuszki (1746-1817), który zapisał się w tej wojnie walką obronną pod Dubienką nad Bu- giem 17 lipca 1792 roku. Królowi nakazano oddanie władzy wojskowej hetmanom, zaś Szczęsny Potocki jak mógł, tak upokarzał króla. Katarzyna tylko pozornie przeka- zywała władzę targowiczanom, ci zresztą nie umieli rządzić, kierowali się prywatą i pogrążali kraj w chaosie. Łudzili się, że Katarzyna zawrze z nimi przymierze, że chodzi jej tylko o zmianę rządu. Poselstwo do Petersburga niczego nie dało. Branicki z Petersburga do kraju nie chciał już wrócić. Tymczasem Rosja intensywnie przygotowywa- ła drugi rozbiór Polski. Zgodziła się, licząc stale na rolę Prus w walce z rewolucyjną Francją, na wkroczenie Prusaków do Polski (w grudniu 1792 roku) i zajmowanie przewidzianych dla nich te- renów. Traktat podziałowy między Rosją a Pru- sami podpisany został 23 stycznia 1793 roku. W drugim rozbiorze Polski Prusy zagarnęły województwa: inowrocławskie, poznańskie, gnieźnieńskie, kaliskie, sieradzkie, łęczyckie, brze- sko-kujawskie, płockie, ziemię dobrzyńską, część województwa rawskiego i mazowieckiego, a tak- że Gdańsk i Toruń (57 tys. km2 z ponad 1 milio- nem mieszkańców). Rosja zabrała terytoria sta- nowiące resztę województwa połockiego, skra- wek wileńskiego, wschodnią część mińskiego, wołyńskiego, brzesko-litewskiego, nowogródz- kiego oraz województwa: kijowskie, bracławskie i podolskie (280 tys. km2 z około 3 milionami mieszkańców). Ziemie zajęte przez Prusaków utworzyły jedną prowincję nazwaną Prusami Po- łudniowymi (Südpreussen). W nazwie tej nawią- zywano do ich położenia względem Prus Zachod- nich (jak nazwano Pomorze Gdańskie) oraz Prus Wschodnich (czyli Prus Książęcych). Austria nie wzięła udziału w rozbiorze. Zbyt późno się zdecy- dowała, przeceniła przy tym swą rolę, a poza tym nie była potrzebna Rosji. Rozbiór „zatwierdził” sejm zwołany do Grodna, gdzie pod dyktando ambasadora rosyjskiego Jakoba Sieversa wybrani na sejmikach, skorumpowani czy zastraszeni po- słowie, choć nie tak gładko jak się spodziewano, podpisali odpowiedni akt. Konfederację targo- wicką zamieniono na konfederację grodzieńską pod laską marszałka sejmowego Stanisława Bie- lińskiego, człowieka powszechnie pogardzanego, od dawna pozostającego na usługach carycy. W nowym, ustanowionym na sejmie gro- dzieńskim, kształcie ustrojowym głównym ele- mentem władzy miała być reaktywowana Rada Nieustająca, nie przywrócono jednak liberum ve- to. Wszystko to dotyczyło państwa ka- dłubowego, okrojonego, mogącego mieć jedynie 15 tysięcy wojska, kontrolowanego bezpośrednio i brutalnie przez nowego ambasadora rosyjskiego Josifa Igelströma (1737-1817), tego samego, który w 1768 roku wywiózł sprzeciwiających się Rep- ninowi posłów (por. punkt 2). W takiej sytuacji wybuch był bardzo prawdo- podobny. Zaraz po zawiązaniu się konfederacji targowickiej rozpoczęła się emigracja głównych działaczy reformatorskich. Stolicę opuścił także jej prezydent Ignacy Wyssogota-Zakrzewski (1745- 1802). Nastroje antyrosyjskie stawały się coraz silniejsze, tym bardziej że wojsko carskie zacho- wywało się jak w podbitym kraju. Jednocześnie przygotowywano powstanie. Tadeusz Kościuszko pojechał z misją do Paryża. Nie uzyskał tam kon- kretnych rezultatów, choć rewolucyjna Francja chętnie widziała w Polsce powstanie wiążące siły Rosji i Prus. Zawiązywały się spiski w Warsza- wie, Krakowie, Wilnie. Co do tego, kiedy po- wstanie miałoby wybuchnąć, były różnice zdań. Kościuszko chciał ogólnonarodowego zrywu z udziałem chłopów, lecz nie bardzo szybkiego. W wyniku porozumienia spiskowców w kraju i w Saksonii (gdzie przebywali m.in. Ignacy Po- tocki i Hugo Kołłątaj) Kościuszko został przewi- dziany na wodza naczelnego powstania. Miał za sobą 8-letni pobyt w Stanach Zjednoczonych, gdzie walczył o ich niepodległość. Już od wrze- śnia 1793 roku przygotowywał powstanie, prze- bywając w Krakowskiem. Bieg rzeczy przyspieszył Antoni Madaliński (1739-1804), który protestując przeciw narzuconej przez Igelströma redukcji wojska, ruszył ze swą brygadą kawalerii narodowej 12 marca 1794 roku z Ostrołęki do Krakowa. Tu 24 marca Kościuszko ogłosił akt powstania, wzywając wszystkich od 18 do 28 lat pod broń. Zebrawszy około 4 tysiące wojska, ruszył w kierunku Warszawy. Zwycię- stwo pod Racławicami (4 kwietnia) miało wielkie znaczenie moralne, a do legendarnych czynów urosła walka kosynierów chłopskich (w tym Wojciecha Bartosza Głowackiego). Tymczasem w dniach 17 i 18 kwietnia w toku walk ulicznych wyzwoliła się Warszawa, a Igel- ström, utraciwszy około 60% swego garnizonu, wycofał się. W insurekcji warszawskiej decydują- cą rolę odegrali cywilni mieszkańcy, szczególnie rzemieślnicy kierowani przez Jana Kilińskiego. Powstanie szybko się rozszerzało. Jakub Jasiński, stojący na czele tamtejszego sprzysiężenia, opa- nował Wilno. Widoczna była przy tym radykali- zacja ludności. W Wilnie skazano na śmierć Szy- mona Kossakowskiego, w Warszawie, po maso- wej demonstracji ludowej z 9 maja 1794 roku, powołana Rada Zastępcza Tymczasowa również skazała na śmierć obecnych w Warszawie przy- wódców Targowicy. Powstała, po przybyciu do Warszawy Ko- ściuszki, Rada Najwyższa Narodowa była bardzo umiarkowana i przeciwstawiała się nazbyt rady- kalnym wystąpieniom plebejskim (w tym wie- szaniu targowiczan bez sądu). Zorganizowana zo- stała straż miejska dla ochrony zamku, gdzie przebywał król, starający się utrzymywać kontakt z powstaniem. Jego pozycja w społeczeństwie za- częła znów rosnąć. Tymczasem Kościuszko, dla realizacji swego ce- lu wciągnięcia chłopów do powstania, jeszcze z obozu pod Połańcem, w czasie długiego marszu do Warszawy, nadał chłopom wolność osobistą i zmniejszył pańszczyznę, obligując zarazem dziedziców do „ludzkiego” obchodzenia się z chłopami. Po powstaniu przyznane ulgi miałby zatwierdzić sejm. Uniwersał spotkał się ze znacz- nym bojkotem szlachty, dla której pańszczyzna i poddaństwo były głównymi źródłami docho- dów. Powstanie wykazało, do jak dużego wysiłku organizacyjnego zdolni są Polacy. Potrafiono po- wołać pod broń prawie 100 tysięcy wojska regu- larnego, do czego dochodziło około 70 tysięcy różnych formacji uzupełniających i pospolitego ruszenia. Łącznie w jednostkach powstania brało udział — przez krótszy czy dłuższy czas — prawie 250 tysięcy osób, co było wielką szkołą patrio- tycznego myślenia. Z zaopatrzeniem były jednak trudności, a stan wyszkolenia był słaby. Uru- chomiono także znaczną produkcję broni, czym zajmował się utworzony przez Kościuszkę Komi- sariat Wojskowy. Dzięki Kołłątajowi sprawnie ściągano podatki na rzecz wojska. Dyplomaci re- zydujący w Warszawie uznali rząd insurekcji, niemniej jednak sytuacja międzynarodowa po- wstania pogarszała się. Do walki z powstaniem włączył się dwór berliński, wysyłając swe wojska do Polski. Pod Szczekocinami (6 czerwca) trzeba było zatem walczyć już z dwoma wrogami. Po- niesiona wówczas klęska źle odbiła się na morale społeczeństwa. Prusacy 15 czerwca zdobyli Kra- ków i coraz bardziej zacieśniał się nieprzyjacielski pierścień wokół Warszawy. Wkrótce (30 czerwca) w granice Polski wkroczyło również wojsko au- striackie. Gdy w końcu lipca Prusacy zdobyli Wo- lę, sytuacja dzielnie broniącej się Warszawy stała się bardzo trudna. Liczono na przetrwanie zimy, tym bardziej że w Wielkopolsce w sierpniu wy- buchło wielkie antypruskie powstanie, na pomoc któremu Kościuszko wysłał Jana Henryka Dą- browskiego (1755-1818). Zdobył on 2 października 1794 roku Bydgoszcz, lecz — potrzebny w War- szawie — musiał się z Wielkopolski wycofać. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, gdy do Polski wkroczył jeden z najlepszych wodzów rosyjskich Aleksander Suworow (1729-1800). Bitwa pod Maciejowicami (10 października 1794 roku), w której do niewoli dostał się Kościuszko ze sztabem i wyższymi dowódcami, otwarła Suwo- rowowi drogę do Warszawy. By zastraszyć jej mieszkańców oraz obrońców, Suworow przypu- ścił szturm na Pragę. Klęska była ogromna. Około 10 tysięcy żołnierzy zginęło lub dostało się do niewoli, zaś około 8 tysięcy mieszkańców walczą- cych i niewalczących zostało zamordowanych lub zginęło w toku ucieczki przez Wisłę. Strzelano do ludzi z armat, a most podcięto. W Warszawie za- częły się represje. Ściągniętego podstępem do Warszawy (zapewniając mu wolność) prezydenta Zakrzewskiego wywieziono do Rosji. Depor- towano także wielu innych. Król 2 stycznia 1795 roku musiał wyruszyć na wygnanie sam, bez ro- dziny, służby i żołnierzy swej gwardii. Pod dyk- tando Katarzyny dokonywał się demontaż pol- skiego aparatu państwowego. W wyniku gry politycznej między państwami zaborczymi ustalone zostały warunki ostateczne- go podziału ziem polskich. Rosja zagarnęła ogromny obszar od Kurlandii, poprzez Żmudź, Li- twę, Białoruś, wraz z częścią Ukrainy, obejmując m.in. Kowno, Wilno, Nowogródek, Brześć, Wło- dzimierz, Łuck, Krzemieniec. Austria sięgnęła za- borem po Bug, ocierając się na zachodzie o War- szawę i Piotrków Trybunalski, a obejmując także m.in. Siedlce, Białą Podlaską, Radom, Lublin, Chełm, Kielce, Sandomierz, Kraków. Prusy z kolei rozciągnęły się daleko na wschód, tak że miały teraz w swej monarchii około 40% ludności pol- skiej. Na północy sięgnęły po Niemen, aż do gra- nicznego teraz Kowna oraz zawarły w swym za- borze takie miasta, jak Suwałki, Białystok, Łom- ża, Płock, Gniezno, Konin, Leszno, Sieradz, Często- chowa, Piotrków Trybunalski i Warszawa. Wy- chodząc z Krakowa, Prusacy ograbili skarbiec kró- lewski, wywożąc insygnia koronacyjne. 6. Nowe nadzieje. Legiony. Księstwo Warszaw- skie. Czwarty rozbiór Polski (1815) Tak klęska powstania kościuszkowskiego, jak i tegoż powstania doświadczenia stały się źró- dłem dwu koncepcji politycznych. W świetle jed- nej z nich odzyskanie niepodległości miało być możliwe jedynie w przypadku powstania dogod- nej sytuacji międzynarodowej, która rozerwałaby więź mocarstw zaborczych; w świetle zaś drugiej, w mniejszym stopniu stawiającej na akcję czy sy- tuację międzynarodową, wywalczenie wolnego państwa zależne będzie przede wszystkim od uporczywej walki zbrojnej, w której udział powi- nien wziąć cały naród, a nie tylko szlachta. Już w 1793 roku pojawiły się projekty utworzenia polskich formacji wojskowych za granicą. Z obu tymi koncepcjami w mniejszym czy większym stopniu wiązało się przekonanie o nie- zbędności podtrzymywania i rozwijania polskiej świadomości narodowej. Rozbiory, a potem po- wstanie kościuszkowskie przyspieszyły proces kształtowania się nowoczesnej świadomości na- rodowej. W rodzącej się konspiracji (głównie w formie tajnych klubów) działali obok siebie przedstawiciele różnych stanów. Mogło się wydawać, że wraz z pojawieniem się Napoleona na arenie politycznej Europy, któ- ry zaczynał wstrząsać jej utrwalonym porząd- kiem, powstaną warunki do odbudowy Polski. Tak sądziło powstałe w 1798 roku w Warszawie (wówczas pruskiej) konspiracyjne Towarzystwo Republikanów Polskich, wypowiadające się za zniesieniem barier stanowych i za ustrojem prawdziwie republikańskim. Do Towarzystwa zgłosił akces sam Kościuszko, lecz reprezentował on drugą ze wspomnianych koncepcji. Z jego in- spiracji od 1800 roku krążyła napisana przez Józe- fa Pawlikowskiego broszura pt. Czy Polacy mogą wybić są na niepodległość? Atakowano w niej orientację profrancuską oraz głoszono program powstania ludowego, bez oglądania się na siły i układy obce. Napoleon skorzystał z przedstawionej przez przebywających w Paryżu polityków polskich (m.in. Franciszka Barssa i Józefa Wybickiego) propozycji utworzenia przy jego wojsku polskie- go legionu. Po wielu wewnętrznych sporach wśród emigracji misję zorganizowania legionów jako korpusu posiłkowego armii Republiki Lom- bardzkiej, którą utworzył Napoleon, wkro- czywszy do okupowanej przez Austrię Lombardii, powierzono Janowi Henrykowi Dąbrowskiemu. W 1799 roku zorganizowana została przy armii reńskiej Napoleona Legia Naddunajska, dowo- dzona przez generała Karola Kniaziewicza. Napo- leon uznał niesprawiedliwość rozbiorów i obie- cywał poparcie dla sprawy polskiej. Od tej chwili zaczęła się tworzyć legenda na- poleońska, a zarazem mit o jego oddaniu sprawie polskiej. Tymczasem Napoleon traktował sprawę polską całkowicie instrumentalnie, jako element swej zmieniającej się gry politycznej. W okresie wielkich nadziei (związanych z Napoleonem) przybyły do Włoch Wybicki skomponował w 1797 roku Pieśń legionów polskich we Wło- szech, zaczynającą się od słów Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy. Stała się ona wówczas programem działania dla związanych z Napoleo- nem Polaków, a potem hymnem narodowym. Ani w pokoju z Austrią w Leoben w kwietniu 1797 roku, ani w pokoju w Lunéville z Austrią i Rosją sprawa polska nie stanęła na porządku dziennym. Wprost przeciwnie — Napoleon się od niej odżegnał w zamian za podobne stanowisko drugiej strony w stosunku do antynapoleońskiej emigracji francuskiej, pragnącej wskrzeszenia monarchii Burbonów. Legiony przestały być dla Napoleona wygodne; wysłał je więc (6 tysięcy żołnierzy) w 1802 roku na wyspę San Domingo (Haiti) do walki z tamtejszymi powstańcami, bi- jącymi się o niepodległość. Wróciło z tej zsyłki zaledwie około 300 osób. We Włoszech pozosta- ło z Dąbrowskim około 4-5 tysięcy legionistów, których używał Napoleon do różnych akcji woj- skowych. Wielkie straty poniosły one w walce z Austriakami i Rosjanami w północnych Wło- szech, gdzie wkroczył Suworow. Resztki Legio- nów wcieliła Francja do swej armii. Kniaziewicz podał się do dymisji. Ponownie zwrócił się Napoleon (od 1804 roku cesarz Francuzów) do Polaków, gdy po zwycię- stwach nad wrogimi mu koalicjami pod Auster- litz (2 grudnia 1805 roku), Jeną i Auerstädt (14 października 1806 roku) wkroczył do Berlina i go- tował się do rozgromienia Prus. Było to po zała- maniu się lansowanej przez Adama Jerzego Czar- toryskiego (syna Adama Kazimierza Czartoryskie- go, por. punkt 4) idei ograniczonej odbudowy Polski, opartej na stosunkach z Rosją. Czartoryski był w latach 1802-1805 ministrem spraw zagra- nicznych oraz przyjacielem cara Aleksandra I (1801-1825), ten zaś jeszcze wówczas reprezento- wał liberalne poglądy, ale ten liberalizm był przejściowy i powierzchowny. W zamian za ponowne zorganizowanie siły zbrojnej Napoleon znów obiecał Polakom nie- podległość. Wystarczyły jego mgliste zapowiedzi, by w zaborze pruskim wybuchło powstanie (1806). Błyskawicznie zorganizowano polską ad- ministrację, a już wiosną 1807 roku pod bronią było około 30 tysięcy żołnierzy. Dowództwo ob- jęli Dąbrowski, Józef Zajączek i książę Józef Po- niatowski. Oddziały utworzone w Wielkopolsce walczyły przeciw Prusom na terenie Pomorza Gdańskiego i Zachodniego oraz na Śląsku. Po bi- twie pod Frydlandem (14 czerwca 1807 roku), w której Napoleon odniósł zwycięstwo nad Ro- sją, podpisany został w Tylży traktat francusko- rosyjski. Na jego mocy powołane zostało do życia z czę- ści ziem zaboru pruskiego małe (104 tys. km2) państwo polskie, pozostające pod protekcją Na- poleona, nazwane Księstwem Warszawskim. Księciem z woli Napoleona został król saski Fry- deryk August. Księstwo objęło ziemie drugiego i trzeciego zaboru pruskiego (bez okręgu biało- stockiego, który Napoleon oddał Rosji) oraz po- łudniową część pierwszego zaboru, a więc już nie Pomorze Gdańskie (Gdańsk został po raz pierw- szy wolnym miastem). Obszar ten w 1809 roku udało się powiększyć o znaczne tereny zabrane w rozbiorach przez Austrię (departamenty: kra- kowski, radomski, siedlecki i lubelski, które do- szły do dotychczasowych: poznańskiego, bydgo- skiego, kaliskiego, warszawskiego, płockiego i łomżyńskiego). Powierzchnia Księstwa zwięk- szyła się w ten sposób do 154 tys. km2. Stało się to w rezultacie odparcia ataku Austrii, która ko- rzystając z uwikłania Napoleona w Hiszpanii, chciała zagarnąć Księstwo. Wojskiem Księstwa dowodził książę Józef Poniatowski, minister woj- ny Księstwa, zaś o zwycięstwie zadecydowała bi- twa pod Raszynem (19 kwietnia 1809 roku). Po zwycięstwie nad Austrią pod Wagram (5-6 lipca 1809 roku) w traktacie w Schönbrunn zatwier- dzone zostało wywalczone powiększenie Księ- stwa. Mimo że niesłychanie wyzyskiwane przez Na- poleona, Księstwo, któremu cesarz Francuzów nadał konstytucję bardziej radykalną aniżeli Kon- stytucja 3 maja (wprowadzającą zasadę równości wobec prawa i znoszącą poddaństwo chłopów), a wraz z nią nowoczesny kodeks cywilny, rządzi- ło się bardzo dobrze. W krótkim czasie udało się stworzyć sprawny organizm, potrafiący utrzymać 30-tysięczną armię. Brała ona udział w wypra- wach wojennych Napoleona (m.in. w buntującej się Hiszpanii, gdzie szwoleżerowie wsławili się zdobyciem wąwozu Somosierra). Wielkiej pracy dokonano w dziedzinie oświa- ty. Powołano, nawiązując do Komisji Edukacji Narodowej, Izbę Edukacyjną i przywrócono zli- kwidowane przez władze pruskie szkolnictwo polskie. Szkołom nadano charakter świecki i po- lecono przyjmować również dziewczęta. Otwarto różne szkoły wyższe (prawną, administracyjną, lekarską), uznając to za zalążek uniwersytetu. Rozwijało się życie naukowe. Utworzono rządo- wą szkołę dramatyczną. Kwitło życie muzyczne. Opery o treściach narodowych pisali m.in. Józef Elsner (1769-1854), nauczyciel Chopina, i Karol Kurpiński (1785-1857). W życiu artystycznym duży wpływ zyskał styl cesarstwa (empire). Cały czas liczono, rzecz jasna, na zwycięstwo Napoleona nad Rosją. Gdy plany wyprawy na Rosję zaczęły się konkretyzować, zwiększono w Księstwie liczbę wojska do 100 tysięcy, ufor- tyfikowano też m.in. Modlin. Sejm Księstwa pro- klamował odbudowę Królestwa Polskiego. Plany te przekreśliła jednak klęska Napoleona i zagłada 3/4 polskiej armii, która poszła z nim na Moskwę. Z jej resztą wierny Napoleonowi książę Ponia- towski wziął udział w wielkiej bitwie pod Lip- skiem (16-19 października 1813 roku), w toku któ- rej zginął, trafiony kulą, gdy przeprawiał się przez rzekę Elsterę. Armia rosyjska wkroczyła do Księstwa już w styczniu 1813 roku. Wówczas znów odżyły plany połączenia ziem polskich pod berłem car- skim, lecz przeciwstawiły się temu Austria i Pru- sy, tak iż car zgodził się na podział Księstwa, czyli na kolejny, czwarty rozbiór Polski. Gdańsk przy- znano Prusom wraz z departamentami bydgo- skim (z Toruniem) i poznańskim, które utworzyły tzw. Wielkie Księstwo Poznańskie. Do Austrii wrócił obwód tarnopolski, oddany przez Napole- ona Rosji, Kraków zaś stał się wolnym miastem. Zabór austriacki nazwano Królestwem Galicji i Lodomerii. Z reszty ziem Księstwa Warszaw- skiego utworzono tzw. Królestwo Polskie, połą- czone unią personalną z olbrzymim imperium ro- syjskim. Postanowienia te zapadły na wielkim kongresie zwołanym do Wiednia (1815). Rozdział IX POLSKA POD TRZEMA ZABORAMI. WALKA O NIEPODLEGŁOŚĆ I JEJ ODZYSKANIE (1815- 1918) 1. Nowe warunki życia narodu. Różnice ekono- miczne ziem polskich. Przemiany gospodarcze i społeczne Likwidacja Księstwa Warszawskiego oraz po- twierdzenie na kongresie wiedeńskim (1815) do- minacji rosyjskiej nad Królestwem Polskim zmie- niły w sposób zasadniczy warunki życia narodu. Z jednej strony powstanie (1815) z inicjatywy cara Aleksandra I tzw. Świętego Przymierza, czyli so- juszu mocarstw zaborczych, do którego zaproszo- no także inne rządy, mającego strzec ustalonego porządku, utrudniło — ze względu na uwikłania międzynarodowe — wszelką walkę o niepodle- głość Polski, z drugiej zaś owa walka, idąca w pa- rze z umacnianiem się świadomości narodowej, zresztą zarazem tę świadomość pogłębiająca, sta- wała się elementem codziennego bytu Polaków, a „sprawa polska” — elementem życia polityczne- go Europy. Wszystkie warstwy ówczesnego spo- łeczeństwa na co dzień stykać się musiały ze zwalczaniem przez państwa zaborcze jego dążeń niepodległościowych, dyskryminowaniem na- rodu polskiego, z obcymi wzorami życia kultural- nego i religijnego. To wywoływać musiało per- manentny stan podrażnienia — chęć zmiany, ten- dencję do przystosowania się i poszukiwania modus vivendi, do wrogości i lojalności. Docho- dziły do tego własne wewnętrzne konflikty pol- skie, pojawiające się na tle różnych programów społecznych i politycznych oraz zmieniającej się struktury społeczeństwa. Toczyły się spory o to, skąd czerpać wzory do niezbędnych procesów unowocześniania życia i do właściwego Polakom modelu cywilizacji, w jakim stopniu naśladujące- go to, co działo się na Zachodzie, a w jakim two- rzącego jakieś własne rozwiązania. Rozwój no- wych klas społecznych — kapitalistów w przemy- śle, rolnictwie, handlu oraz klasy robotniczej — wprowadzał do życia społecznego i politycznego zaostrzanie się sprzeczności interesów i progra- mów. Ze względu na to, że w zaborze pruskim i ro- syjskim, gdzie walka z polskimi dążeniami naro- dowymi była najsilniejsza, główne religie zabor- ców (protestantyzm i prawosławie) były inne aniżeli panująca w Polsce (katolicyzm), dokony- wało się ponownie, przerwane procesami moder- nizacyjnymi okresu stanisławowskiego, utrwale- nie jedności pojęciowej, łączącej polskość z kato- licyzmem, który — podobnie jak polskość — zna- lazł się w sytuacji zagrożenia. Z jednej strony uwsteczniało to świadomość społeczną i naro- dową, podważało bowiem nowoczesne i świeckie pojęcie narodu i nasączało tę świadomość klery- kalizmem. Z drugiej jednak strony uzyskanie przez naród w Kościele partnera do walki o nie- podległość wzmacniało tę walkę, Kościół bowiem stawał się, choć często wbrew lojalistycznie na- stawionemu papiestwu i wyższemu duchowień- stwu, symbolem patriotyzmu. Religia była waż- nym czynnikiem łączącym naród rozdzielony granicami zaborów. Z tą rolą polityczną, jaką historia narzucała polskiemu Kościołowi katolickiemu, nie od razu on się oswoił i świadomie ją w całej rozciągłości przyjął. Charakterystyczna w tym kontekście była sytuacja w zaborze pruskim, który — przez włą- czenie do państwa pruskiego — utracił swój roz- mach gospodarczy (poza rolnictwem i przemy- słem rolnym) i gdzie w związku z tym wzrósł udział w strukturze społecznej bardziej konserwa- tywnych warstw drobnomieszczańskich. W okre- sie tzw. Kulturkampfu, czyli walki Bismarcka o modernizację Prus, do której należało także dą- żenie do osłabienia siły politycznej Kościoła ka- tolickiego (chodziło o podporządkowanie władzy katolickiej partii Centrum), w zaborze pruskim owa walka splotła się z natężeniem bismarckow- skiej polityki germanizacyjnej. Lojalny w stosun- ku do Prus arcybiskup Mieczysław Ledóchowski do pewnego momentu realizował w podległej sobie diecezji germanizacyjne zarządzenia wła- dzy, czym narażał się na krytykę społeczeństwa. Na dodatek polscy przywódcy polityczni w zabo- rze pruskim w większości nie popierali polityki kościelnej, klerykalizującej życie. Dopiero gdy w latach 1873-1875 rozpoczęła się zdecydowana ingerencja pruska w życie religijne, zmierzająca do germanizacji także Kościoła, a Ledóchowski, niegodzący się dalej firmować działań Bismarcka i władz pruskich, został w 1874 roku uwięziony, z arcybiskupem związała się, jak pisze Henryk Wereszycki, „cała Polska”. „Od tej pory — stwier- dza dalej ten wybitny znawca epoki — sprawa katolicyzmu i polskości w zaborze pruskim two- rzyć będzie całość nierozdzielną, co ogromnie przyczyni się do ideologicznego zacofania tej pod względem ekonomicznym i społecznym najbar- dziej nowoczesnej polskiej dzielnicy”. Była to nadal najbardziej rozwinięta gospodar- czo dzielnica, lecz, jak już podkreśliliśmy, o zała- manym po zaborze, bardziej poprzednio zdro- wym, bo rolniczo-przemysłowym, kierunku roz- wojowym. Poddanie ziem polskich trzem różnym kierunkom polityki gospodarczej przez włączenie ich do trzech różnych, nieraz walczących ze sobą organizmów gospodarczych, miało dla narodu polskiego bardzo negatywne skutki. Rozbiło kształtujący się w czasach stanisławowskich ry- nek ogólnopolski oraz — w konsekwencji utrud- niło rozwój cywilizacyjny ziem polskich. Wielko- polski przemysł włókienniczy (około 10 tysięcy rzemieślników) przeniósł się do Królestwa, zapo- czątkowując rozwój ośrodka łódzkiego. Była to jednak implantacja przemysłu w terenie zacofa- nym pod względem rozwoju rolnictwa i innych gałęzi gospodarczych, żyjącym jeszcze w okowach feudalizmu. Potęgowało to postępującą w XIX wieku nieharmonijność rozwoju gospodarczego ziem polskich. Do tego zróżnicowania przyczyniły się także w różny sposób i w różnym tempie do- konywane reformy agrarne, znoszące przestarzały i hamujący wzrost gospodarczy oraz przemiany społeczne system folwarczno-pańszczyźniany. W zaborze pruskim ustawa uwłaszczeniowa (to znaczy przyznająca chłopom własność ziemi i znosząca feudalne ciężary), poprzedzona róż- nymi uregulowaniami cząstkowymi, ogłoszona została w 1823 roku, w zaborze austriackim w 1848 roku (pod naciskiem ogólnego wzburze- nia związanego z Wiosną Ludów — por. punkt 2), zaś w zaborze rosyjskim, gdzie szlachta była naj- bardziej oporna, lecz gdzie chłopi nasilali swą walkę o przyznanie im własności uprawianej ziemi i zniesienie pańszczyzny, dopiero w latach 1863-1864 (por. punkt 2). W Wielkopolsce uwłasz- czone zostały tylko gospodarstwa większe (liczące przynajmniej około 7 ha), przy czym w zamian za przyznanie prawa własności chłopi zobowiązani byli do oddania właścicielowi części ziemi (około 1/6), zaś ciężary feudalne mogli wykupić. Dało to szlachcie znaczne kwoty, które ułatwiły jej przej- ście na tory gospodarki kapitalistycznej, na wsi zaś centralną postacią stał się chłop zamożny, czyli taki, który przeszedł ostre kryteria regulacji i pokonał trudności samodzielnej gospodarki rynkowej. Równocześnie w Wielkopolsce, w kon- sekwencji takiej właśnie reformy agrarnej, poja- wiła się duża masa proletariatu wiejskiego i lud- ności małorolnej, siedzącej na cudzych gruntach, stanowiącej rezerwuar siły roboczej. Tymczasem w Galicji i Królestwie Polskim reforma agrarna zakonserwowała stan rozdrobnienia gruntów. Podczas gdy w 1858 roku w Wielkim Księstwie Poznańskim średnia wielkość gospodarstwa chłopskiego wynosiła około 33 ha, w Galicji — tylko 5 ha. Niewiele lepiej było pod tym wzglę- dem w Królestwie Polskim. Te drobne gospodar- stwa potrzebowały swobody w korzystaniu z la- sów i innych gruntów (serwitutów), a tych im właściciele odmawiali, co wywoływało liczne konflikty. Rozbicie ziem polskich nie mogło, rzecz jasna, zahamować ich wzrostu gospodarczego, pobu- dzanego zresztą przez reformy agrarne. Był to jednak wzrost nieujednolicony, nienastawiony na całość, dezintegrujący, a nie integrujący. W pierwszej połowie XIX wieku areał ziem uprawnych na ziemiach polskich zwiększył się o około 40%, co szło w parze ze stopniową li- kwidacją ugorów i odchodzeniem od tradycyjnej trójpolówki, a przechodzeniem do płodozmianu o racjonalnym zmianowaniu roślin. Wzrastała uprawa ziemniaka i roślin pastewnych, a także chów zwierząt, szczególnie owiec. Widoczne były zmiany w przemyśle i rzemiośle. Jeszcze w cza- sach Księstwa Warszawskiego wybitni ekonomi- ści i praktycy zastanawiali się nad przyspiesze- niem procesu industrializacji. W Królestwie Pol- skim Ksawery Drucki-Lubecki (1778-1846), mini- ster skarbu, a zarazem (od 1829 roku) zarządca górnictwa i hutnictwa, opracował długoletni plan rozwoju tych gałęzi i rozpoczął jego realizację. Środki czerpał z bezwzględnie ściąganych podat- ków. Z jego inicjatywy powstało Towarzystwo Kredytowe Ziemskie (1825) i Bank Polski (1828), który — jako przedsiębiorstwo państwowe — prowadził na wielką skalę inwestycje przemy- słowe, takie jak m.in. Huta Bankowa, zbudowana w latach 1834-1840 we wsi Dąbrowa. Była to kontynuacja wcześniejszych działań Stanisława Staszica, już bowiem w 1823 roku, gdy Staszic za- rządzał sprawami górnictwa i hutnictwa, czyn- nych było blisko 40 rządowych kopalń rudy żela- za i 4 kopalnie węgla. Znaczącym centrum prze- mysłu stawała się Warszawa. W latach sześćdzie- siątych liczyła ona 230 tysięcy mieszkańców, wobec 140 tysięcy 30 lat wcześniej. W tym czasie ludność Poznania wzrosła z 30 do 46 tysięcy, Krakowa z 33 do 40, a Gdańska z 50 do 70 tysię- cy. Wydatniejszy wzrost gospodarczy zaznaczył się jednak dopiero po 1870 roku, gdy wystąpiły już efekty reform agrarnych. Jeśli dane dotyczące produkcji rolniczej i przemysłowej z przełomu XVIII i XIX wieku przyjąć za 100, wówczas wskaźnik dla produkcji rolnej (4 zboża plus ziem- niaki) i przemysłowej (konsumpcja żelaza na głowę ludności) wynosiłby odpowiednio dla 1870 roku 157 i 200, zaś dla 1913 roku — 370 i 2000. Oznaczało to, że przed pierwszą wojną światową produkcja rolna na ziemiach polskich była już 3-4 razy wyższa na głowę mieszkańca aniżeli na przełomie XVIII i XIX wieku, zaś prze- mysłowa prawie 20 razy. Tempo rocznego przy- rostu produkcji przemysłowej między 1870 a 1913 rokiem sięgało około 40%. Około 1900 roku przemysł Królestwa Polskiego, głównie włókien- niczy, dawał około 15% całej produkcji przemy- słowej państwa rosyjskiego, podczas gdy prze- mysł Galicji zaledwie około 4% produkcji Austrii. Po 1880 roku wzrastała wartość eksportu (głów- nie tekstyliów) do Rosji. Dobrze rozwijało się rolnictwo w zaborze pru- skim, mające rynki zbytu na zachodzie, a poza tym dysponujące dobrze rozwiniętym systemem kredytowym. Polska spółdzielczość kredytowo- pożyczkowa, rozwijana w ramach pracy organicz- nej, miała w Wielkopolsce od 1885 roku własną centralę finansową — Bank Związku Spółek Za- robkowych i Gospodarczych. Podczas gdy w la- tach 1882-1912 produkcja rolna w Wielkopolsce, gdzie rolnictwo szybko intensyfikowało się i me- chanizowało, wzrosła o około 200%, w Króle- stwie tylko o około 70%, w związku z czym Wiel- kopolska (a także Pomorze) mogła eksportować znaczne ilości zboża, natomiast Królestwo musia- ło je importować (głównie z Rosji). Na początku XX wieku nie starczało także własnego zboża w Galicji. Importował także zboże Śląsk, lecz by- ło to związane z jego szybką urbanizacją i indu- strializacją. W latach 1870-1914 ludność ziem polskich, mi- mo dużej emigracji, głównie do Stanów Zjedno- czonych, prawie się podwoiła: z około 17 milio- nów (w tym Polaków około 10 milionów) do około 30 milionów (w tym Polaków 18 milio- nów). Emigracja z ziem polskich w tych latach objęła ponad 3,5 miliona osób, a wywołana była zbyt powolnym tempem rozwoju przemysłu i odsuwaniem polskiej inteligencji od wielu funkcji, co hamowało jej rozwój. Z owych około 18 milionów zwarcie mieszkało przed pierwszą wojną światową 15,5 miliona Polaków. Pozostałe 2,5 miliona rozproszone było w Galicji Wschod- niej (1,3 miliona, czyli 25% ogółu), na terenach ro- syjskich guberni zachodnich (1,06 miliona), w granicach rejencji wrocławskiej, legnickiej, królewieckiej i gąbińskiej, w powiatach lębor- skim, bytowskim i słupskim (około 100 tysięcy). Do terenów zwarcie zaludnionych przez Polaków zaliczały się przed pierwszą wojną światową — poza Królestwem Polskim, Galicją i Wielkim Księstwem Poznańskim — Śląsk Cieszyński (około 55% Polaków), rejencja opolska (około 57% Pola- ków) i Prusy Zachodnie, czyli Pomorze Gdańskie (około 35% Polaków). Na terenach zaboru pru- skiego, gdzie ludność niemiecka osiągnęła w re- jencji poznańskiej 32%, a w rejencji bydgoskiej 50%, w drugiej połowie XIX wieku rozpoczął się proces odwrotny. Wyżej rozwinięte tereny Nie- miec przyciągały nie tylko polskich emigrantów, lecz także ludność niemiecką z ziem polskich. By- ła to tzw. ucieczka ze wschodu (Ostflucht). W okresie 1815-1870 na tradycyjną strukturę społeczną zaczynała nakładać się na ziemiach polskich struktura właściwa dla ustroju kapitali- stycznego. Był to jednak proces powolny, ale burżuazja, czyli wielkokapitalistyczne mieszczań- stwo, tworzyła coraz silniejszą warstwę społecz- ną. Wchodzili do niej przedsiębiorcy przemysłowi i inni, kupcy i bankierzy. Najznaczniejsi skupiali się w Warszawie i Łodzi, na przykład Piotr Stein- keller, Leopold Kronenberg, ojciec i syn, Ksawery Szlenker, Herman Epstein, ojciec i syn, oraz wielu innych, w Poznaniu Hipolit Cegielski. Burżuazja polska, w znacznym stopniu obcego (niemieckie- go, żydowskiego) pochodzenia, nie pozostawała obojętna na losy narodu. Na przykład dwóch przedstawicieli bankierskiej rodziny Epsteinów brało udział w powstaniu styczniowym (por. punkt 2); jeden zginął, a drugi został zesłany na Syberię. Nieliczna, choć rosnąca liczebnie była klasa robotnicza. W Królestwie Polskim w 1880 roku robotnicy stanowili zaledwie około 2% ogó- łu ludności, a ich położenie było szczególnie cięż- kie. Nie istniała ochrona pracy, trwającej nie- rzadko po 16 godzin na dobę. Na równi wykorzy- stywano pracę kobiet i dzieci. W okresie indu- strializacji szeregi robotnicze rosły tak szybko, iż w Królestwie około 1900 roku było już około 350 tysięcy robotników, czyli około 4% ogółu ludno- ści. W Poznańskiem dominowało rzemiosło, wielkie zakłady przemysłowe, takie jak Hipolita Cegielskiego (od 1846 roku), były nieliczne. W Galicji proletariat liczył w 1910 roku zaledwie około 90 tysięcy osób (około 1%), przy czym był on nadal silnie zrośnięty ze wsią. 2. Życie polityczne. Walka o odzyskanie niepod- ległości i zaborcze represje Aż niemal do końca XIX wieku główną płasz- czyzną, wokół której ogniskowało się życie poli- tyczne Polaków, była sprawa niepodległości: drogi jej osiągnięcia, stosunki z zaborcami i stara- nia o pomoc zewnętrzną. Dopiero wraz z rozwo- jem kapitalizmu i kształtowaniem się nowej struktury społecznej, a także wraz ze zmianą sta- tusu społecznego chłopów i rozwojem ich bar- dziej nowoczesnej świadomości politycznej, drugą płaszczyzną życia politycznego, poprzednio sła- biej rozwiniętą , stały się kontrowersje wokół urządzenia stosunków społecznych i politycznych w istniejących aktualnie warunkach oraz w przy- szłym, odbudowanym państwie. Obie te płasz- czyzny, narodowa i społeczna stopniowo zaczęły się coraz silniej splatać. Dołączyła się do tego płaszczyzna religijna. Trzy główne nurty świado- mości i działań poruszające społeczeństwa euro- pejskie w XIX wieku: religia, nacjonalizm i socja- lizm, z całą siłą w różnych powiązaniach wystą- piły również w Polsce. Austria i Prusy starały się upodobnić ustrój przyłączonych terenów polskich do istniejącego w innych prowincjach swych państw, natomiast Królestwo Polskie i Rzeczpo- spolita Krakowska (Kraków i okoliczne wsie) zy- skały własne ustroje polityczne. Królestwu Pol- skiemu zagwarantowano w konstytucji znaczną autonomię, lecz dołączone do 45-milionowego państwa o feudalnej strukturze i carskim absolu- tyzmie, nie miało ono szans na jej utrzymanie. Władza ustawodawcza została powierzona sej- mowi, wprawdzie wybieranemu, lecz zapewnia- jącemu przewagę arystokracji (ziemiaństwu), oraz mianowanemu przez cara senatowi. Władzę wy- konawczą skupiał w ręku car. Jego pierwszym namiestnikiem był generał Józef Zajączek, mający przy sobie Radę Administracyjną. Już w 1819 roku dokonano arbitralnego wyło- mu w prawach konstytucyjnych Królestwa przez wprowadzenie cenzury. Z kolei w 1820 roku przedstawicielem cara, z nieograniczonymi w praktyce możliwościami działania, został wielki książę Konstanty Pawłowicz (1779-1831), jego brat, zarazem naczelny wódz armii Króle- stwa. Obok niego działał w charakterze nieprze- widzianego w konstytucji pełnomocnika cara — senator Mikołaj Nowosilcow. W zaborze pruskim władze reprezentował na- miestnik królewski (był nim ożeniony z Luizą Hohenzollern książę Antoni Radziwiłł, 1775-1833), lecz niewiele miał do powiedzenia, gdyż rzeczy- wistą władzę sprawował naczelny prezes pro- wincji, narodowości niemieckiej. Wielkie Księ- stwo Poznańskie, podobnie jak inne prowincje pruskie, otrzymało niemający istotnych upraw- nień sejm. W Galicji sejm stanowy działał od 1817 roku. Podobnie jak w innych zaborach opanowany był przez ziemiaństwo. Istniała ponadto możliwość parlamentarnego działania polskich posłów w parlamentach pań- stw zaborczych, największa w Austrii. W wiedeń- skiej Radzie Państwa pod koniec XIX wieku oko- ło 20% stanowili przedstawiciele Galicji. W sej- mie pruskim było ich około 4% (przy około 10% ludności polskiej w Prusach, a około 6% ludności polskiej w Rzeszy po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku). Istniało również Koło Polskie w kolejnych (po 1905 roku) rosyjskich dumach państwowych. Na tych forach parlamentarnych polscy posłowie przeprowadzali różne batalie o sprawy narodowe (na przykład forsowanie au- tonomii dla Królestwa w II Dumie w 1907 roku, gdy przewodniczącym Koła Polskiego był Roman Dmowski, zarazem przywódca i ideolog Narodo- wej Demokracji), w sumie jednak z bardzo ni- kłymi rezultatami. Działania parlamentarne były wszakże tylko wierzchołkiem góry lodowej, jaką była cała ak- tywność polityczna Polaków. Główna licząca się w opinii działalność polityczna miała charakter spiskowy, zaś podstawowym jej celem było od- zyskanie niepodległości poprzez walkę zbrojną. Wielkie i utrzymujące się znaczenie myśli po- wstańczej w Polsce ma swe źródła w konfede- racjach, rokoszach, w silnie zakorzenionej ideolo- gii wolnościowej, w braku tradycji absolutyzmu i kultu państwa. Jak podkreślił słusznie Tomasz Nałęcz, owa stała powstańcza irredenta polska nie obejmowała całej myśli niepodległościowej. Inną jej odmianą była tzw. praca organiczna, czy- li praca od podstaw, mająca przygotować Pola- ków do niepodległości przez poprawę ich bytu, rozwój świadomości, kultury i cywilizacji. Idea pracy organicznej, a zarazem jej praktyka najwcześniej rozwinęły się w Wielkopolsce. Cele takiej pracy sformułował lekarz i społecznik, uczestnik powstania listopadowego Karol Mar- cinkowski. Powołał on do życia m.in. Bazar Pol- ski (1841) — centrum życia polskiego w Poznaniu, a także Towarzystwo Naukowej Pomocy (1841). Powstało Towarzystwo Czytelni Ludowych. Gru- pa ziemian założyła w 1835 roku Kasyno Gostyń- skie (a potem inne kasyna), mające na celu po- pieranie „industrii i oświaty”. Idee Marcinkow- skiego rozwijała Liga Polska (1849-1850). Powstał wspomniany już system kredytowo-pożyczkowy. Zakładano pisma, biblioteki (do początków XX wieku otwarto ich około tysiąca). Jeden z au- torów niemieckich nazwał tę wykorzystującą le- galne możliwości działalność swego rodzaju taj- nym państwem Wielkopolan. Była to walka o zachowanie i rozwój świadomości narodowej, walka niewykluczająca wcale innych środków, a więc i powstania. Inny charakter miała praca organiczna w Kró- lestwie Polskim i Galicji. W Królestwie Polskim była ona zarówno reakcją na klęskę powstania styczniowego 1863 roku (o czym dalej), jak i przeniesieniem do Polski przeciwstawnego ro- mantyzmowi, z którego idei powstańczej to po- wstanie wyrosło, prądu pozytywistycznego, gło- szącego społeczeństwu program „pozytywny”, kładący nacisk na rozum, rzeczowość, pracę za- pewniającą pomyślność narodowi, oświatę ten naród unowocześniającą, na świeckość myśli, na naukę. Był to program w sumie stawiający w większym stopniu na mieszczaństwo niż na szlachtę. Główny ideolog pozytywistycznej pracy organicznej Aleksander Świętochowski (1849- 1938), wyciągając wnioski z tego, że w Królestwie — odmiennie aniżeli w Galicji czy do pewnego stopnia także w zaborze pruskim — nie istniały dla Polaków możliwości legalnej pracy politycz- nej, na pierwszym miejscu stawiał uczestnictwo w „cywilizacji powszechnej” i porzucenie działal- ności politycznej, interesowanie się w zamian „podbojami handlowo-przemysłowymi”. Z kolei w Galicji, gdzie prąd pozytywistyczny około 1870 roku przejęły koła konserwatywne, w dużym stopniu ziemiańskie, odrzucone zostały jego materialistyczne i racjonalistyczne treści, a także jego idee demokratycznej przebudowy społecznej, przy pozostawieniu krytyki ideałów powstańczych, a nawet wyrzeczeniu się idei nie- podległości (przynajmniej na razie). Galicyjscy stańczycy, czyli konserwatyści, którzy w chwili swego pojawienia się na scenie politycznej w 1869 roku (wydanie słynnej Teki Stańczyka) nie wyrzekli się jeszcze idei niepodległości, póź- niej ogłosili ogólnopolski program pojednania z zaborcami i wspólnej walki ze wszelkimi dąże- niami, mogącymi naruszyć istniejący porządek społeczny, a w szczególności z coraz bardziej po- pularnym socjalizmem. W kierunku konserwaty- zmu zmierzał także pozytywizm warszawski. W Wielkopolsce praca organiczna też nie miała treści radykalnych. Jej reprezentanci podkreślali konieczność rozwijania solidarności narodowej, a nie klasowej, a to było pożywką dla opanowu- jącego wówczas masy myślenia w kategoriach nacjonalizmu, czyli jedynie interesów własnego narodu i tego narodu jakiegoś historycznego po- słannictwa i jakichś szczególnych praw. Tak samo było w innych zaborach i na emigracji. Skrajnym przejawem takich przeświadczeń była idea Polski jako „Chrystusa narodów”, umacniana przez część literatury. Nurt działalności spiskowej, wywierający przez długi czas największy wpływ na społeczeństwo, pojawił się (por. rozdz. VIII, 5) już po drugim roz- biorze Polski. Pierwsza fala tego nurtu po 1815 roku miała związki z ogólnoeuropejskim, skiero- wanym przeciw Świętemu Przymierzu, tzw. ru- chem karbonarskim, podkreślającym idee demo- kracji, niepodległości i — w mniejszym czy więk- szym stopniu — reform społecznych; objęła ona szczególnie studentów i młodzież. Do tego nurtu należało m.in. Towarzystwo Filomatów w Wilnie (1817), w którym działał Adam Mickiewicz (1798- 1855), Związek Wolnych Polaków w Warszawie (1819), związki inspirowane przez wolnomular- stwo, które — jako tolerowane — dawały przy- krywkę konspiracji. W 1819 roku rozwinął się w Królestwie, związany od 1821 roku z Towarzy- stwem Patriotycznym, spisek majora Waleriana Łukasińskiego (1786-1868), a także jego następcy, podpułkownika Seweryna Krzyżanowskiego, roz- bite przez carską policję. Łukasiński 38 lat prze- cierpiał w twierdzy w Szlisselburgu, a Krzyża- nowski zmarł na Syberii w 1839 roku. W Wielko- polsce idee podobne do Towarzystwa Patriotycz- nego głosił Związek Kosynierów, który w 1821 roku połączył się z Towarzystwem. Do tego rodzaju organizacji należało także sprzysiężenie Piotra Wysockiego (1797-1875) w Szkole Podchorążych Piechoty, do którego przyłączyła się częściowo inteligencja i studenci. Dziełem sprzysiężenia i jego sympatyków było rozpoczęcie w nocy z 29 na 30 listopada 1830 ro- ku powstania przeciw Rosji. Decyzja o wybuchu przyspieszona została nakazaną przez cara Miko- łaja I mobilizacją w Królestwie. Chodziło o to, by z pomocą polskiego wojska zgnieść powstanie w Belgii. O tym, że dany przez podchorążych sygnał do powstanie nie spalił na panewce (nie chcieli przyłączyć się do nich doświadczeni klęską Napo- leona w 1812-1815 roku generałowie), zdecydowa- ła ludność Warszawy. Ona głównie przyczyniła się do oswobodzenia Warszawy. Postawiło to czołowe osobistości polityczne Królestwa wobec faktów dokonanych i wobec konieczności przeję- cia władzy, jako iż wielki książę Konstanty opu- ścił Warszawę. Najpierw Rada Administracyjna — przekonana o braku szans powstania — pró- bowała bezskutecznie skłonić księcia do zdecy- dowanego stłumienia wybuchu, lecz książę chciał najpierw porozumieć się z carem. Potem, pod presją radykalizujących się nastrojów, Rada roz- szerzyła swój skład o niektóre popularne osobi- stości (jak historyk Joachim Lelewel, 1786-1861), a usunęła osoby niechętnie widziane przez spo- łeczeństwo. Na głównodowodzącego (od 5 grud- nia 1830 roku dyktatora) powstania powołano generała Józefa Chłopickiego(1771-1854). Podobnie jak Rada nie wierzył on w sukces powstania i chciał doprowadzić do ugody z carem. Popierał wysłaną wcześniej do Petersburga delegację z Druckim-Lubeckim na czele. Gdy okazało się, że car nie ma zamiaru pertraktować, lecz siłą chce stłumić bunt, Chłopicki podał się do dymisji. Powstanie jednak rozszerzało się, ogarniając or- ganizacyjnie kraj. Sejm 20 grudnia uznał powsta- nie za narodowe, 25 stycznia ogłosił detronizację cara jako króla polskiego, a 29 stycznia 1831 roku utworzony został Rząd Narodowy z księciem Ad- amem Jerzym Czartoryskim na czele. W jego skład, poza Czartoryskim, weszli: Wincenty Nie- mojowski (przedstawiciel demokratycznej opozy- cji w sejmie Królestwa), Teofil Morawski (też li- berał), Stanisław Barzykowski (konserwatysta) i Joachim Lelewel (demokrata). Wodzem naczel- nym został Michał Radziwiłł, a po nim (od 26 lu- tego) Jan Skrzynecki. Choć trudno sądzić, by powstanie, liczące na próżno na pomoc zagraniczną, głównie Austrii i Francji, a nawet Prus, mogło skończyć się ogól- nym sukcesem, zmieniającym w konsekwencji w sposób istotny sytuację międzynarodową, to jednak gdyby jego dowódcy (szczególnie Skrzy- necki) wykazali więcej zdecydowania i umiejęt- ności, można by niewątpliwie uzyskać ko- rzystniejsze warunki kapitulacji. Nie szło bowiem łatwo — mimo kardynalnych błędów polskiego dowództwa — Rosjanom w tej wojnie. Feld- marszałek Iwan Dybicz wkroczył do Królestwa z około 120 tysiącami wojska i zostałby w pełni odepchnięty od Warszawy, gdyby nie brak jed- nolitego dowodzenia (Chłopicki i Radziwiłł) oraz ciężka rana Chłopickiego. Warszawy jednak Dy- bicz nie zdobył, a poza tym ponosił klęski pod Stoczkiem, Wawrem, Dębem, Iganiami, zaś prze- wagę pod Grochowem okupił ciężkimi stratami. Niestety, w dużym stopniu z winy Skrzyneckiego, nastąpiła wkrótce klęska pod Ostrołęką (26 maja 1831 roku), odcięcie wojsk wysłanych na Litwę i przejście części żołnierzy na teren Prus. Nowy wódz rosyjski Iwan Paskiewicz (Dybicz zmarł) postanowił uderzyć na Warszawę od zachodu. Możliwość zaatakowania Rosjan podczas tego manewru została znów przez Skrzyneckiego zmarnowana. Sejm 11 sierpnia 1831 roku usunął go z dowództwa. Warszawa była dobrze przygotowana do obrony, a powstanie dysponowało jeszcze około 80 tysiącami żołnierzy, w związku z czym Pa- skiewicz zaproponował rokowania, choć równo- cześnie zaczął szturm. Pełniący wówczas funkcję prezesa Rady Ministrów generał Jan Krukowiecki chciał mimo wszystko podjąć rokowania, lecz sejm się na nie nie zgodził, gdy zaś wbrew sta- nowisku sejmu rozpoczął je, został pozbawiony swych funkcji. Nowym wodzem sejm mianował generała Macieja Rybińskiego. Nie pozostało mu już wiele do działania. Korpus Hieronima Ramo- rino, który miał kontrolować tereny na wschód od Warszawy, został zepchnięty do Galicji, zaś korpus Samuela Różyckiego był zmuszony prze- kroczyć granicę pruską. Oba złożyły broń. Paskiewicz 8 września, cały czas napotykając silny opór powstańców, zajął Warszawę. Jako nowy namiestnik rozpoczął w Królestwie okres represyjnych rządów popowstaniowych. Car w odwet za powstanie odebrał Królestwu kon- stytucję i nadał (1832) tzw. Statut Organiczny, li- kwidując sejm. Wszystko to zresztą przekreślił, gdyż w 1833 roku wprowadził w Królestwie, trwający ponad 20 lat, stan wyjątkowy. Papież Grzegorz XVI, potępiając powstanie, nakazał po- słuszeństwo władzy (1832). Warszawa musiała z własnych funduszy zbudować, mającą pilno- wać jej prawomyślności, cytadelę. Żołnierzy Kró- lestwa wcielono do wojska rosyjskiego, tysiące szlachty z terenów wschodnich, także opanowa- nych przez powstanie (Litwa, Wołyń, Podole), car przesiedlił do innych guberni, skonfiskowano wiele majątków (około 1/10 ogólnej ich liczby), likwidowano polskie instytucje naukowe i oświa- towe z Uniwersytetem Warszawskim na czele, zamiast województw wprowadzono na wzór ro- syjski gubernie. Na setki osób, w tym na Adama Czartoryskiego, wydano zaocznie wyrok śmierci. Powstanie listopadowe, w czasie którego przez 10 miesięcy istniało niepodległe państwo polskie, włączyło do świadomości historycznej i narodo- wej Polaków nowe elementy, wciągnęło do udziału pewną liczbę uczestników z innych zabo- rów, co podkreślało wspólnotę losów narodo- wych. Ogólne efekty powstania były jednak dla życia narodu zdecydowanie negatywne. Trudniej było teraz żyć w Królestwie Polskim. Zaostrzenie kursu przeciw Polakom nastąpiło także w zaborze pruskim. Zniesiono tam urząd namiestnika króla pruskiego, zaś naczelnym pre- zesem prowincji poznańskiej został Edward Flot- twell, który rządy swe rozpoczął od prześladowa- nia uczestników powstania. Starał się o napływ ludności niemieckiej do zaboru, zaś zmiana w 1832 roku miejskiej ordynacji wyborczej au- tomatycznie zwiększyła w miastach wpływy za- możniejszego mieszczaństwa niemieckiego. Klęska powstania wzbudziła w Europie wiele sympatii dla walczącej Polski. Gorąco przyjmo- wano Polaków przechodzących przez Niemcy w drodze na emigrację. Emigracja polska po po- wstaniu listopadowym, nazwana Wielką Emigra- cją, jako iż skupiła elitę polityczną i intelektualną Polski, osiadła głównie we Francji. Choć nie była ona jednolita politycznie, to łączyła ją wspólna idea kontynuowania walki. Nowe powstanie nie tylko uporczywie przygotowywano, lecz wierzo- no w jego wybuch. Najwybitniejszym politykiem Wielkiej Emi- gracji był książę Adam Czartoryski, którego obóz od jego paryskiej siedziby nazwano Hotelem Lambert. Hotel Lambert przyczynił się do wytwo- rzenia stanu stałej obecności sprawy polskiej w europejskiej dyplomacji. Działał jednak w bardzo niesprzyjającej sytuacji międzynaro- dowej, tak iż w ostatecznym efekcie jego dyplo- macja „bez listów uwierzytelniających” (jak ją na- zwał niemiecki historyk Hans Hahn) nie mogła przynieść głównego rezultatu — zmiany warun- ków politycznych bytu narodu, a tym bardziej niepodległości. Choć Hotel Lambert nie zaprzestawał działań na rzecz przyszłego powstania, to jednak było ono głównym celem działalności innego nurtu politycznego — Towarzystwa Demokratycznego Polskiego (TDP) — o bardziej społecznie postę- powym programie, w którym mieściło się m.in. uwłaszczenie chłopów. Program jeszcze bardziej radykalny, lecz w konsekwencji utopijny, głosiły grupy tworzące się w Anglii wśród wypuszczo- nych z pruskich więzień żołnierzy powstania li- stopadowego (Gromada Grudziąż, Humań i Pra- ga). Idee radykalnego republikanizmu głosiła Młoda Polska, założona przez Karola Stolzmana i Feliksa Nowosielskiego. W Wielkim Księstwie Poznańskim czynny był, powiązany z TDP, Komi- tet Poznański. Na jego czele znalazł się wysłannik TDP Ludwik Mierosławski (1814-1878), przewi- dziany na naczelnego wodza powstania, którego wybuch przewidywano na rok 1846. Do projek- towanego Rządu Narodowego mieli wejść Karol Libelt z Wielkopolski, Ludwik Gorzkowski i Jan Tyssowski z Krakowa i Galicji oraz przedstawicie- le TDP. Powstanie się nie udało. Zadenuncjowani przez hrabiego Henryka Ponińskiego przywódcy wielkopolscy z Mierosławskim i Libeltem dostali się do więzienia. W Krakowie i Galicji, po powo- łaniu Rządu Narodowego Rzeczypospolitej Kra- kowskiej z Janem Tyssowskim na czele, przeciw powstańcom wystąpili chłopi, którzy nie tylko oddawali powstańców w ręce władz, lecz równo- cześnie rabowali dwory i mordowali właścicieli. Podsycał te czyny starosta tarnowski Józef Breinl, chcąc w ten sposób złamać szykujące się po- wstanie rękami samych Polaków. Powstańcy zo- stali łatwo rozproszeni przez armię austriacką, do której dołączyły grupy chłopów (m.in. pod wo- dzą Jakuba Szeli). Zginął wówczas postępowy działacz niepodległościowy i literat Edward Dembowski (1822-1846). Nową, jak się zdawało, szansę dla sprawy pol- skiej niosło ogólne poruszenie rewolucyjne w Eu- ropie w 1848 roku, zwane Wiosną Ludów. Celem ówczesnych wystąpień była demokratyzacja władzy, zwiększenie uczestnictwa w niej społe- czeństwa. Po wybuchu rewolucji we Francji w lu- tym 1848 roku, Wiosna Ludów dotarła do Włoch, Austrii i Prus. W Wielkopolsce zorganizowane zo- stało powstanie, na którego czele stanął wypusz- czony przez zrewoltowane społeczeństwo Berlina Ludwik Mierosławski. Powstanie bez równoczesnego uderzenia na Rosję nie miało szans. Do samodzielnego działa- nia 6-tysięczne wojsko Mierosławskiego było za słabe. Z uwagi na opór licznych już w Poznań- skiem Niemców (około pól miliona) nie przynio- sła rezultatu misja wysłanego przez króla genera- ła Wilhelma Willisena, proponującego Polakom ograniczoną autonomię. Miejscowi Niemcy nie chcieli jednak zgodzić się na jakąkolwiek jej for- mę, zaś — po odwołaniu Willisena — wojska pru- skie rozpoczęły likwidację polskich obozów woj- skowych. Te kroki wzburzały ludność, głównie chłopów o bardziej aniżeli na innych terenach rozwiniętej świadomości narodowej. Mimo od- niesionych przez Polaków pewnych sukcesów (zwycięstwa pod Miłosławiem i Sokołowem) powstanie zakończyło się klęską, a Mierosławski został jeńcem wojennym. Z klęski wyciągnięto wszakże ważne wnioski. Było to przede wszyst- kim przekonanie o konieczności wzmożenia walki w ramach legalnych i zintensyfikowania pracy organicznej. Wydarzenia wielkopolskie miały także wpływ na rozwój polskiej świadomości na- rodowej na Śląsku i Pomorzu. Podobny skutek miała Wiosna Ludów, jeśli chodzi o ludność ukraińską, liczną we wschodniej Galicji. Owo obudzenie się ukraińskiej (rusińskiej — jak mówiono) świadomości narodowej — w dużym stopniu związane z Kościołem unickim — zamiast połączyć Polaków i Ukraińców we wspólnej walce, zaowocowało pojawieniem się między nimi — zaognionego przez Austrię — an- tagonizmu, spotęgowanego faktem, że wśród ludności ukraińskiej przeważali chłopi zmuszeni do ponoszenia ciężarów na rzecz polskiej szlachty. Ukraińcy chcieli wydzielenia we wschodniej Ga- licji autonomicznej części, lecz na to Austria nie chciała się zgodzić. Wolała utrzymywać stan wrzenia. Do takiego powstania, jak w Wielkopol- sce, w Galicji nie doszło. Jego pierwsze przebłyski (Kraków 1846) zostały z miejsca stłumione. Prze- stała istnieć Rzeczpospolita Krakowska. Ożywił się natomiast ruch narodowy na pozostającym w granicach Austrii Śląsku Cieszyńskim, gdzie wkrótce zaczął narastać antagonizm między Pola- kami a Czechami. Po klęsce Wiosny Ludów w kraju Polacy wal- czyli za „wolność waszą i naszą” za granicą: we Włoszech (m.in. z Giuseppe Garibaldim), w Ba- denii, a także w powstaniu węgierskim, którego jednym z dowódców był Józef Bem (1794-1850). W Królestwie Polskim, rządzonym twardą ręką przez Paskiewicza, Wiosna Ludów nie miała większego oddźwięku. Działalność spiskowa za- częła się tam jednak wkrótce aktywizować. Było to następstwem z jednej strony owej paskiewi- czowskiej okupacji i odmawiania Polakom praw narodowych, a z drugiej pewnej liberalizacji związanej ze zniesieniem stanu wojennego, trwa- jącego od 1833 roku. Świadectwem narastania nastrojów narodo- wych były manifestacje, takie jak z okazji po- grzebu Zygmunta Krasińskiego (1859), trzydziestej rocznicy wybuchu powstania listopadowego czy pogrzebu generałowej Sowińskiej, wdowy po bohaterskim obrońcy Warszawy w 1831 roku. W czasie jednej z takich manifestacji (27 lutego 1861 roku) żandarmi zabili pięciu uczestników, co z kolei doprowadziło do nowej, jeszcze bardziej masowej, jej manifestacji na ich pogrzebie. W 1862 roku utworzony został Komitet Cen- tralny Narodowy, który stanął na czele przygo- towań do powstania. W ten sposób tworzyło się w Królestwie tajemne (jak je niektórzy nazywali) państwo polskie. Jego genezę, sięgającą 1859 ro- ku, Franciszka Ramotowska łączy z działalnością centrowych grup Towarzystwa Demokratycznego Polskiego i jego Koła Paryskiego, wyodrębnione- go w 1854 roku, a kierowanego przez Ludwika Mierosławskiego i Józefa Wysockiego. Związany z tą orientacją Zygmunt Miłkowski opublikował właśnie w 1859 roku dwa artykuły — O powsta- niu polskim i Możliwości powstania, uznając po- wstanie za jedyne rozwiązanie dla narodu pol- skiego. Zwolenników takiej orientacji nazwano „czerwonymi”. Powstanie w Królestwie wybuchło w styczniu 1863 roku, a jego bezpośrednią przyczyną nie by- ła zaplanowana akcja, lecz zarządzenie przez Aleksandra Wielopolskiego, zwolennika lojalno- ści wobec cara, mianowanego przez niego w 1862 roku naczelnikiem rządu cywilnego Królestwa Polskiego, branki 8 tysięcy imiennie wskazanych rekrutów. Nie jest wykluczone, że ze strony Wie- lopolskiego była to prowokacja, która miała za- pobiec zaplanowanemu wybuchowi. Władza rozpoczętego powstania skupiła się w ręku „czerwonych”, lecz zwolennicy pracy orga- nicznej (tzw. biali), kierowani przez znanego nam już przedsiębiorcę i finansistę Ludwika Kronen- berga, starali się o jej przejęcie. Udało się im opanować kierownictwo powstania na skutek śmierci przywódców „czerwonych” — Stefana Bobrowskiego (w pojedynku) i Zygmunta Pad- lewskiego (rozstrzelanego przez Rosjan) w kwiet- niu 1863 roku. Komitet Centralny Narodowy przekształcony był już wówczas w Tymczasowy Rząd Narodowy. Powstanie nie miało żadnych szans militar- nych. Armia rosyjska liczyła prawie pół miliona żołnierzy, podczas gdy powstańców było około 30 tysięcy (choć w sumie zmobilizowano do wal- ki około 200 tysięcy osób). Symbolicznie zasilili ich szeregi ochotnicy z innych krajów (jak puł- kownik Francesco Nullo z Włoch, François Ro- chebrune z Francji czy Rosjanin Andriej Potieb- nia). Walki miały przeważnie charakter potyczek partyzanckich, a stoczono ich około 1200, na ogół w odosobnieniu, bez większego planu wojenne- go. Spośród dowódców powstańczych wybijali się m.in. Marian Langiewicz (pierwszy dyktator powstania), Michał Heidenreich-Kruk, Józef Hauke-Bosak. Gdy wzmogły się w kraju represje (szczególnie po powierzeniu władzy w Królestwie generałowi Fiodorowi Bergowi i wobec braku efektów dy- plomatycznych starań Hotelu Lambert), władzę w powstaniu przejęli z powrotem „czerwoni”, lecz zgodzili się powierzyć dyktaturę powstania nie- pochodzące- mu z ich szeregów Romualdowi Trauguttowi (1826-1864). Traugutt próbował ra- tować powstanie, m.in. przez poszerzenie jego ba- zy społecznej, to znaczy głównie przez wciągnię- cie do działań nowych dowódców (z „ludu”) oraz zaktywizowanie chłopów. Liczył także na inter- wencję państw zachodnich. Tymczasem Austria w 1864 roku zamknęła granice Galicji, pozba- wiając powstańców dopływu stamtąd środków. Francja namawiała do trwania, lecz nie kwapiła się z pomocą. Rząd carski natomiast, by przycią- gnąć polskich chłopów, ogłosił wspomnianą już (por. punkt 1) radykalną ustawę uwłaszczeniową, usuwając w ten sposób w cień wcześniejszy po- dobny akt władz powstańczych. Zaczęły się represje. Na Sybir wywieziono bli- sko 40 tysięcy powstańców, skonfiskowano po- nad 3 tysiące majątków. Traugutt wraz z czterema towarzyszami powieszony został na stokach war- szawskiej cytadeli. 3. Rozwój kultury i jej rola w kształtowaniu świadomości narodowej W warunkach braku własnego państwa, wy- pełniającego naturalną funkcję opieki nad naro- dem, automatycznie wzrastała rola innych form rozwoju życia narodowego, w tym świadomego, organizowanego przez sam naród, działania w dziedzinie kultury, nauki i oświaty. Ważnym elementem życia stała się również kultura fizycz- na, w tym sport. Wszystko, co działo się w tym zakresie na terenie okupowanych przez obce mo- carstwa ziemiach polskich, było od władz zabor- czych wymuszane, organizowane wbrew nim lub — w najlepszym przypadku — jedynie za ich przyzwoleniem. Również treści życia kulturalnego związały się z narodową walką. To, że główną płaszczyzną walki narodu będzie kultura duchowa, okazało się bardzo szybko. Sta- nisław Kostka Potocki, który kierował oświatą w Królestwie Polskim i który usiłował konty- nuować dzieło Dyrekcji Edukacji Narodowej (por. rozdz. VIII, 6), autor satyrycznego utworu Podróż do Ciemnogrodu, zwalczającego obskurantyzm i kontynuującego idee oświecenia, został w 1820 roku zdymisjonowany. We wszystkich zaborach rozpoczęło się ograniczanie polskiej działalności oświatowej i kulturalnej. Kraków, będący w la- tach 1815-1846 wolnym miastem, ściągał Polaków trzech zaborów. W latach 1820-1823 usypano tam pobudzający świadomość historyczną kopiec Ko- ściuszki. Jednocześnie we wszystkich zaborach przystąpiono do zakładania bibliotek (w 1829 ro- ku w Poznaniu Edward Raczyński założył biblio- tekę publiczną), rozwijano działalność wydawni- czą (na przykład w Poznaniu Jan Konstanty Żu- pański publikował m.in. dzieła historyczne Joa- chima Lelewela). Ogromny był rozkwit czasopi- śmiennictwa, mniejszy prasy. W Królestwie Pol- skim w połowie XIX wieku wydawano około setki czasopism, m.in. takie gazety, jak „Orzeł Biały” (500 prenumeratorów) czy „Gazeta War- szawska” (1000 prenumeratorów). Pogłębiały się jednak różnice w zakresie oświaty między zaborami. W zaborze pruskim obowiązek szkolny dla dzieci od 6 do 14 łat wprowadzony został w 1825 roku, co oznaczało, że około połowy XIX wieku prawie 90% dzieci polskich ukończyło szkoły podstawowe. Dla Kró- lestwa i Galicji odsetek ten wynosił odpowiednio 28 i 20. Nauka odbywała się w duchu interesów państw zaborczych, mimo to rozszerzała się wie- dza ogólna. W Warszawie duże zasługi w badaniu historii i języka, a także dla rozwoju nauk związanych z potrzebami gospodarczymi położyło Towarzy- stwo Przyjaciół Nauk (1800-1832). W Poznaniu takie towarzystwo powstało w 1857 roku, stając się namiastką uniwersytetu, na którego założenie Prusacy nie pozwalali. Brak własnych uczelni i dostatecznych możliwości pracy (polskie uni- wersytety istniały jedynie w Krakowie i Lwowie, z przerwami w Warszawie) powodował, że Pola- cy szukali warunków do rozwoju różnego rodzaju talentów za granicą. Liczni Polacy wybili się na kontynencie amerykańskim (jak na przykład Ignacy Domeyko, 1802-1889, rektor uniwersytetu w Santiago) i na innych kontynentach (na przy- kład praca Edmunda Strzeleckiego, 1797-1873, Nowa Południowa Walia, 1843, była do naj- nowszych czasów najlepszą pracą geograficzną na temat Australii). Światową sławę uzyskało wielu wybitnych inżynierów, m.in. Rudolf Modrzejew- ski (Ralph Modjeski, 1861-1940), syn światowej sławy aktorki Heleny Modrzejewskiej (1840- 1909), konstruktor wielu wielkich mostów, Wła- dysław Kluger (1848-1884), jeden z twórców ko- munikacji w Peru, czy późniejszy prezydent Pol- ski odrodzonej Gabriel Narutowicz (1865-1922), hydroenergetyk pracujący w Szwajcarii. Przypo- mnieć należy, że Polacy (jak na przykład Bene- dykt Dybowski, 1833-1930) przyczynili się walnie do badań nad Syberią, dokąd byli zesłani. We Francji pracowała światowej sławy Maria Skło- dowska-Curie (1867-1934), dwukrotnie wyróżnio- na Nagrodą Nobla. Po części w kraju, po części za granicą, w zależ- ności od ich losów i losów narodu, pracowali tacy wybitni uczeni, jak Joachim Lelewel, filozof Bro- nisław Trentowski (1806-1869), w Wielkopolsce zaś działał pierwszy prezes Poznańskiego Towa- rzystwa Przyjaciół Nauk August Cieszkowski (1814-1894), filozof, nawiązujący twórczo do He- gla, czołowego filozofa niemieckiego, jednego z twórców nowożytnej filozofii w ogóle. Żywo rozwijały się różne dziedziny nauki na uniwersy- tetach krakowskim i lwowskim. Ośrodkiem pol- skiego życia naukowego było także założone w 1870 roku w Rapperswilu (Szwajcaria) Mu- zeum Narodowe Polskie. Uniwersytet War- szawski, zamknięty po powstaniu listopadowym, wznowił swą działalność w 1869 roku, lecz jedy- nie na 7 lat jako Szkoła Główna, potem prze- kształcona w uniwersytet rosyjski, spolonizowa- ny dopiero w 1915 roku. W 1870 roku założona została Politechnika Lwowska. Ogólnopolski za- sięg miała powołana w Galicji w 1872 roku Aka- demia Umiejętności (wszakże bez zakazanego określenia „Polska”). Spośród wybitnych uczonych wymienić można wielu historyków (jak Tadeusz Korzon, 1839-1918, Michał Bobrzyński, 1849-1935 czy Tadeusz Woj- ciechowski, 1838-1919, a z młodszych Marceli Handelsman, 1882-1945, Franciszek Bujak, 1875- 1953 czy Jan Rutkowski, 1886-1949), językoznaw- ców (Jan Baudouin de Courtenay, 1845-1929, Jan Karłowicz, 1863-1903, Aleksander Bruckner, 1856- 1939), biologów (m.in. współtwórca nauki o wi- taminach Kazimierz Funk, 1884-1967), fizyków (Zygmunt Wróblewski, 1845-1888, i Karol Olszew- ski, 1846-1915, którzy po raz pierwszy skroplili tlen i azot, Marian Smoluchowski, 1872-1917). Szczególnie wielką rolę dla narodu znajdujące- go się w niewoli i poddanemu germanizacji oraz rusyfikacji odgrywała literatura, a także sztuki plastyczne i muzyka. W parze z rozwojem indy- widualności narodowych szedł podkreślający je romantyzm. W Polsce epokę romantyzmu w lite- raturze zapoczątkowało wydanie Ballad i roman- sów (1822) oraz II i IV części Dziadów (1823) Ad- ama Mickiewicza. Miano wieszczów narodo- wych, oprócz Mickiewicza, zyskali sobie Juliusz Słowacki (1809-1849) i Zygmunt Krasiński (1812- 1859). Podobną, choć mniej wówczas głośną, rolę odgrywał bardziej uniwersalny poeta, zarazem dramaturg, malarz i rzeźbiarz, twórca poezji inte- lektualnej i piewca pracy Cyprian Kamil Norwid (1821-1883). Wszyscy ci wielcy działali na emigra- cji, głównie w Paryżu. W kraju, do upadku Wiosny Ludów, najbar- dziej rozwiniętym ośrodkiem życia literackiego był Poznań, gdzie m.in. wychodził postępowy, stojący na wysokim poziomie „Tygodnik Literac- ki”. W Lesznie ukazywał się (od 1834 roku) reda- gowany przez Jana Poplińskiego „Przyjaciel Lu- du”. Przez pewien czas aktywna literacko była Gali- cja (Kornel Ujejski, 1823-1897, Józef Korzeniowski, 1797-1863, Aleksander Fredro, 1793-1876). Coraz większą popularność zdobywał autor kilkudzie- sięciu powieści historycznych Józef Ignacy Kra- szewski (1812-1887). W okresie pozytywizmu głównym ośrodkiem twórczości literackiej była Warszawa. Idee pozy- tywistyczne propagowali w swych utworach m.in. tacy pisarze, jak Bolesław Prus (właściwie Aleksander Głowacki, 1847-1912) czy Eliza Orzesz- kowa (1841-1910). Ku „pokrzepieniu serc”, lecz w niektórych utworach z akcentami pozytywi- stycznymi, pisał Henryk Sienkiewicz (1846-1916), wyróżniony Nagrodą Nobla (1905). Nagrodę No- bla otrzymał także (1924) autor Chłopów Włady- sław Stanisław Reymont (1867-1925). Na przełomie XIX i XX wieku literatura weszła w stadium naturalizmu i neoromantyzmu (tzw. modernizm lub w Polsce — Młoda Polska). Głównym ośrodkiem tego kierunku był Kraków, zaś do najwybitniejszych jego przedstawicieli na- leżeli: Stanisław Wyspiański (1869-1907), autor dramatów narodowych, m.in. Wesela (1901), wy- bitny literat i tłumacz literatury francuskiej, inspi- rator pierwszego kabaretu literackiego „Zielony Balonik” — Tadeusz Boy-Żeleński (1874-1941), bo- żyszcze Młodej Polski Stanisław Przybyszewski (1868-1927). Wybitne miejsce na literackim parna- sie zdobył Stefan Żeromski (1864-1925). Wiek XIX był okresem wielkiego przełomu w zakresie sztuk plastycznych. Różne krzyżujące się prądy w architekturze nadały nowy kształt miastom, zresztą odmienny w różnych zaborach, co widoczne jest do dziś. Przemiany w budownic- twie zaznaczyły się także na wsiach, w budowie rezydencji (nowy typ: rezydencja fabrykanta). Do szczytowego rozwoju doszło malarstwo hi- storyczne, już wyraźne w okresie stanisławow- skim. Wpłynęło ono w sposób istotny na kształ- towanie się zbiorowych wyobrażeń historycznych (Jan Matejko, 1838-1893, Artur Grottger, 1837- 1867, Juliusz Kossak, 1824-1899). Inną tematykę, także społeczną, podejmowali Józef Szermentow- ski (1833-1876), Wojciech Gerson (1831-1901), Józef Chełmoński (1849-1914), Maksymilian Gierymski (1846-1874). Pod wpływem impresjonizmu, post- impresjonizmu i secesji tworzyli m.in. Józef Pan- kiewicz (1866-1940), Olga Boznańska (1865-1940), Aleksander Gierymski (1850-1901), Jacek Mal- czewski (1854-1929). Rozwijała się także sztuka ludowa. Coraz większe znaczenie zyskiwał teatr. W 1907 roku pojawiły się pierwsze filmy. W muzyce największy rozgłos zdobył genialny kompozytor, wyrażający w swych dziełach war- tości zarówno uniwersalne, jak i narodowe, pol- skie (czerpiące z muzyki ludowej), Fryderyk Cho- pin (1810- 1849), syn osiadłego w Polsce Francuza, uczestnika powstania kościuszkowskiego. Twórcą opery narodowej stał się autor Halki Stanisław Moniuszko (1819-1872). Młodopolską grupę w muzyce tworzyli m.in. Karol Szyma- nowski (1882-1937) i Ludomir Różycki (1884-1953), uczniowie Zygmunta Noskowskiego (1846-1909). Światową sławę zdobył Ignacy Paderewski (1860-1941), wirtuoz pianista i kompozytor. Mu- zykę ludową rejestrował Oskar Kolberg (1814- 1890). 4. Życie polityczne po powstaniu styczniowym (1863/1864) a sytuacja międzynarodowa Po klęsce powstania styczniowego sytuacja w Polsce bardzo się skomplikowała. Z jednej strony dominowała zrozumiała niechęć do po- dejmowania ukierunkowanej na nowe powstanie konspiracji, z drugiej zaś w obliczu narastającej germanizacji w zaborze pruskim i rusyfikacji w zaborze rosyjskim potęgowała się chęć zrzuce- nia obcego jarzma. W większym stopniu liczono wtedy na wykorzystanie ewentualnie sprzyjają- cej koniunktury międzynarodowej. Ta jednak sprzyjała raczej mocarstwom zaborczym, a nie Polakom. Jednocześnie istniejąca autonomia (od 1866 roku) w Galicji i rozwój tam kultury naro- dowej ożywiały myśli o niepodległości, jakkol- wiek dzierżące w Galicji władzę, lojalne w sto- sunku do dynastii habsburskiej i Wiednia, kon- serwatywne ziemiaństwo polskie porzuciło pro- gram ogólnej, trójzaborowej walki o niepodle- głość. Każdy zabór — jeszcze w większym stopniu aniżeli poprzednio — miał zresztą swe specyficzne warunki i problemy. W zaborze rosyjskim, który już nie był nazy- wany Królestwem Polskim, tylko „krajem nadwi- ślańskim”, usunięto niemal zupełnie — poza reli- gią język polski ze szkół. Kościół katolicki podpo- rządkowano Kolegium Katolickiemu w Peters- burgu, unitów zmuszano siłą do przechodzenia na prawosławie. Po pewnym złagodzeniu kursu i przyznaniu niektórych uprawnień demokra- tycznych (jak zakładanie stowarzyszeń czy czę- ściowa repolonizacja szkolnictwa), co było na- stępstwem rewolucji 1905-1907 roku, w całym ce- sarstwie rosyjskim po zakończeniu rewolucji na- stąpił zwrot ku poprzedniej polityce i odbieranie różnych wywalczonych uprawnień. To zaś wzmogło tajną i półlegalną działalność oświato- wą, ożywienie haseł unowocześnienia kraju, choć również, pod wpływem rozwoju ruchu socjali- stycznego i dążeń rewolucyjnych (o czym za chwilę), spowodowało przypływ idei konserwa- tywnych i solidarystycznych. Zwrot ten wyraźnie odbił się w literaturze pięknej. W zaborze pruskim, jak już wspominaliśmy (por. punkt 1), antypolski program Bismarcka, powiązany z jego akcją polityczną, nazwaną „walką o kulturę” (Kulturkampf), wpłynął na skonsolidowanie się Polaków (wraz z Kościołem) w codziennym oporze przeciw germanizacji. Stopniowo usuwano język polski ze szkół, od 1900 roku nawet religii miano nauczać, z wyjąt- kiem dwu pierwszych klas, po niemiecku. Te dra- końskie poczynania były przyczyną buntów, w tym rozgłoszonego przez wybitnych Polaków w całej Europie strajku szkolnego we Wrześni w 1901 roku. Od 1908 roku język niemiecki obo- wiązywał na wszelkich zebraniach publicznych. Powstała w 1894 roku tzw. Hakata (od nazwisk założycieli: Hansemanna, Kenemanna i Thiede- manna), czyli Niemieckie Towarzystwo Ziem Wschodnich (Ostmarkenverein), stała się we- wnętrzną grupą nacisku, pomagającą rządowi w akcji antypolskiej. By wzmocnić cofający się żywioł niemiecki, powołano w zaborze pruskim tzw. Komisję Kolonizacyjną. Wykupowała ona, od 1908 roku także przymusowo, grunty polskie dla osadników niemieckich. Wzrastały niemieckie nastroje nacjonalistyczne, choć na co dzień na ogół istniało wielopłaszczyznowe współżycie Po- laków i Niemców. Podminowywała je rządowa polityka antypolska, prowadząca do nasilenia na- cjonalizmu. Galicja, jak już wspomniano, od 1866 roku miała autonomię, co stwarzało płaszczyznę do wewnętrznej walki politycznej. Istniał Sejm Kra- jowy, zaś władzą wykonawczą był Wydział Kra- jowy z marszałkiem krajowym na czele. Od 1873 roku odbywały się oddzielne wybory do Rady Państwa (parlamentu wiedeńskiego). Polacy ob- sadzali główne urzędy nie tylko w Galicji, lecz także dochodzili do najwyższych godności poli- tycznych w państwie austriackim. Na przykład w latach 1895-1897 prezydentem gabinetu (czyli premierem) był Kazimierz hrabia Badeni (równo- cześnie minister spraw wewnętrznych), Leon Bi- liński był ministrem skarbu, Agenor Gołuchowski jr. ministrem spraw zagranicznych, a Eduard Ritt- ner ministrem dla spraw Galicji (tym zawsze był Polak). Waldemar Łazuga nazwał ten okres „rzą- dami polskimi” w Austrii. Ich podłożem była ko- smopolityczna wspólnota arystokracji, której ce- sarz austriacki mógł w pełni zaufać. Niebezpieczeństwo dla konserwatywnej stabi- lizacji szło z innej strony. Rodziły je nowe prądy umysłowe i polityczne — nacjonalizm i socjalizm — opanowujące coraz liczniejsze rzesze społeczne. Jeśli chodzi o ten pierwszy nurt, to jego wyrazi- cielem stał się w Polsce przede wszystkim Roman Dmowski (1864-1939), współzałożyciel Ligi Naro- dowej, powstałej z przekształcenia się założonej w 1887 roku w Szwajcarii Ligi Polskiej (z którą związany był Związek Młodzieży Polskiej „Zet”). W 1897 roku koła Ligi Narodowej pojawiły się w Królestwie, w 1904 roku w zaborze pruskim, a w 1905 roku w Galicji działacze Ligi założyli Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne. W ten sposób powstał obóz polityczny popularnie zwa- ny później endecją. Reprezentantem natomiast drugiego nurtu by- ła przede wszystkim założona w 1892 roku Polska Partia Socjalistyczna (PPS), w której czołową rolę odgrywał Józef Piłsudski (1867-1935), a ideolo- giem był Bolesław Limanowski (1835-1935). Obie te partie — narodowa i socjalistyczna — miały zasięg ogólnopolski, choć w poszczegól- nych zaborach organizacje miały własne proble- my i działali miejscowi przywódcy. Do takich działaczy z Galicji zaliczyć trzeba przede wszyst- kim Ignacego Daszyńskiego (1866-1936), lidera Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego. W Galicji powstały także pierwsze na ziemiach polskich partie chłopskie: Stronnictwo Ludowe (1895), w 1903 roku prze- mianowane na Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL), co wskazywało na zamiar reprezentowania nie tylko interesów chłopów i nie tylko spraw galicyjskich. W 1912 roku Wincenty Witos (1875- 1945) dokonał w PSL rozłamu i powołał do życia PSL „Piast”. Bardziej radykalne pozostało utwo- rzone w 1915 roku w Warszawie PSL „Wyzwole- nie”. Tylko do Królestwa (i Litwy) ograniczały się wpływy powstałej w 1893 roku radykalnej partii socjalistycznej, mającej swą poprzedniczkę w Międzynarodowej Socjalno-Rewolucyjnej Par- tii „Proletariat”, założonej w 1882 roku przez Lu- dwika Waryńskiego (1856-1889), a stawiającej na pierwszym miejscu rewolucję klasową i między- narodową solidarność proletariatu (internacjona- lizm), a nie odzyskanie niepodległości. Partia ta nazwała się Socjaldemokracją Królestwa Polskie- go (od 1900 roku — i Litwy, SDKPiL). Łącząc się z radykalnymi działaczami PPS, którzy utworzyli PPS-Lewicę, doprowadziła ona w grudniu 1918 roku do powstania Komunistycznej Partii Robot- niczej Polski (potem od 1925 roku Komunistyczna Partia Polski, KPP). Owe dwa kierunki w łonie ruchu socjalistycz- nego były odbiciem istniejącego niemal od po- czątku rozłamu na tle przede wszystkim stosunku do problemu narodu oraz do kwestii celów tego ruchu i metod dochodzenia do niego. Mniej ra- dykalny odłam ruchu socjalistycznego, z którego wyrosły późniejsze zachodnie partie socjaldemo- kratyczne, korygował w praktyce jeden z pod- stawowych błędów Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, twórców ideologicznych podstaw ruchu socjalistycznego, a mianowicie pomniejszanie roli świadomości narodowej i równoczesne wyol- brzymianie znaczenia i siły świadomości klaso- wej. Starał się także eliminować z ideologii socja- listycznej ogromne złoża niebezpiecznej utopii oraz dogmatyzmu, które wiodły — jak się okazało już w toku rewolucji październikowej w 1917 roku — do naginania rzeczywistości do własnych ży- czeń, a w konsekwencji do masowych zbrodni (eliminowanie rzeczywistych i urojonych prze- ciwników). Partie socjaldemokratyczne (jak PPS) zgrupo- wały się w II Międzynarodówce, założonej w 1889 roku, podczas gdy wspomniany radykal- no-utopijny nurt socjalizmu znalazł swą wspólną organizację w powstałej w 1919 roku w Moskwie III Międzynarodówce (Międzynarodówce Ko- munistycznej). Jej ideę przedstawił już w 1914 ro- ku Włodzimierz Lenin (1870-1924), główny twórca i ideolog tego kierunku, głoszący zerwanie z de- mokracją parlamentarną, wszechwładzę jednej, mającej monopol na prawdę, partii komunistycz- nej oraz wyzwalającej masowy terror (nazwany za Marksem dyktaturą proletariatu). Warto przy- pomnieć, że jedna z założycielek SDKPiL, a zara- zem działaczka niemieckiego ruchu socjalistycz- nego, Róża Luksemburg (1871-1919), krytykowała Lenina za jego, jak się wyrażała, „ultracentralizm” i walkę z demokracją i przepowiadała złe tego skutki. Szybko nastąpiło jednak zbliżenie między SDKPiL a radykalną (bolszewicką) frakcją Lenina w Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji. Polscy komuniści całkowicie podporządkowali się III Międzynarodówce, która w rzeczywistości — kontrolując międzynarodowy ruch komunistycz- ny — była wyrazicielką interesów imperium ro- syjskiego. W nowych formach od 1917 roku od- budowywali je rosyjscy komuniści z Leninem na czele. Przejawem ogólnego różnicowania się ruchu socjalistycznego był także rozłam w PPS. Tak zwani „starzy” z Piłsudskim na czele, którzy coraz silniej — po części hołdując dawnej idei powstań- czej — zwracali uwagę na konieczność podjęcia walki o niepodległość, skierowanej przeciw Rosji, podkreślali niezbędność także wojskowego przy- gotowania społeczeństwa na ewentualność tej walki. „Starzy” powołali najpierw Organizację Spiskowo-Bojową PPS, kierowaną od 1905 roku przez Piłsudskiego, a potem, po wykluczeniu ich z partii (pozostała część utworzyła wspomnianą PPS-Lewicę), PPS-Frakcję Rewolucyjną, tworzącą organizacje paramilitarne, takie jak Strzelec, Związek Walki Czynnej, Związek Strzelecki. Wielu działaczy odeszło wówczas z PPS-Frakcji Rewolu- cyjnej (w tym Piłsudski), sama zaś Frakcja po- łączyła się w 1919 roku z PPS Galicji i Śląska Cie- szyńskiego oraz PPS zaboru pruskiego, tworząc jedną Polską Partię Socjalistyczną (PPS). 5. Sprawa polska w czasie pierwszej wojny świa- towej. Odzyskanie niepodległości (1918) Komplikowanie się sytuacji międzynarodowej, z czego — jak przewidywano — może wyniknąć owa „powszechna wojna ludów”, o której pisał Adam Mickiewicz, wprawiało Polaków z jednej strony w stan nadziei i zniecierpliwienia, z dru- giej zaś rozdarcia wynikającego z tego, że nie by- ło wiadomo, z którą stroną w rysującym się kon- flikcie należy się wiązać, na co liczyć i kiedy w ogóle coś się stanie. Do życia politycznego wkradło się zamieszanie i zdenerwowanie. Na arenie międzynarodowej owych czasów głównym faktem było ukształtowanie się na przełomie XIX i XX wieku dwóch wrogich sobie obozów: tzw. trójprzymierza, czyli państw cen- tralnych (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy) oraz tzw. Ententy lub trójporozumienia, obejmującego Anglię, Francję i Rosję, a od 1914 roku także Ser- bię, Czarnogórę, Belgię, Japonię, Włochy (które opuściły trójprzymierze), Portugalię, Rumunię i od 1917 roku Stany Zjednoczone. Nadzieje Pola- ków osłabiał fakt, że Rosja znajdowała się w in- nym obozie aniżeli Niemcy i Austro-Węgry; zwy- cięstwo bowiem któregoś z nich musiałoby prze- kreślać rachubę na całkowitą, obejmującą trzy zabory, odbudowę Polski. Polaków zaczęły dzielić orientacje bądź na jedną, bądź na drugą grupę państw. Endecja liczyła na zwycięstwo Ententy, Piłsudski na razie łączył się z Austrią, a jeszcze bardziej Władysław Sikorski (1881-1943), działają- cy w kręgu Piłsudskiego, potem jego krytyk. W 1912 roku działacze niepodległościowi utwo- rzyli Polski Skarb Wojskowy, gromadzący środki na przyszłą akcję, a także w tymże roku Komisję Tymczasową Skonfederowanych Stronnictw Nie- podległościowych (KTSSN), gdzie główną rolę odgrywali zwolennicy linii Piłsudskiego. Zwolen- nicy endeccy założyli swój Centralny Komitet Narodowy (CKN). Piłsudski, zgodnie z ideą powstańczą, sądząc, że możliwe jest szybkie wywołanie powstania przeciw Rosji, wyruszył 6 sierpnia 1914 roku ze swą kadrową kompanią strzelców do Królestwa (marsz na Kielce), lecz nie znalazłszy tam od- dźwięku (ludność przyjęła postawę wyczekującą), wrócił do Galicji i podporządkował się Naczel- nemu Komitetowi Narodowemu (NKN), który powstał (16 sierpnia 1914 roku) na miejscu KTSSN i CKN. Piłsudski musiał zgodzić się na działanie Legionów w ramach armii austriackiej. W do- wodzonej przez siebie jednej z trzech brygad le- gionowych (I Brygada) starał się prowadzić bar- dziej niezależną politykę, lecz nie było to łatwe. NKN zabiegał o przyłączenie zaboru rosyjskiego do Austro-Węgier. Wszystko zależało od losów wojny, która coraz bardziej niszczyła ziemie polskie, wciągała dzie- siątki tysięcy Polaków do walczących przeciw so- bie armii, ukazywała okrucieństwa wszystkich stron, najpierw państw centralnych, szczególnie Niemiec, co osłabiało ducha tych, którzy łączyli z tymi państwami jakieś nadzieje. Wycofująca się pod naporem Niemiec w 1915 roku armia ro- syjska wywiozła setki tysięcy Polaków oraz wszystko, co było wartościowe, szczególnie po- trzebne do produkcji. W Warszawie urzędowali odtąd Niemcy, w Lublinie Austriacy. Dla sprawy polskiej pierwsze dwa lata wojny nie przyniosły nic konkretnego. Dopiero przedłu- żająca się wojna i coraz większe straty obu stron postawiły na porządku dziennym sprawę wojska i zaopatrzenia. Dotyczyło to szczególnie państw centralnych, niemających możliwości eksploatacji kolonii. W 1916 roku w Niemczech władzę skupi- ły koła wojskowe, wprowadzając dyktaturę woj- skową. One to wystąpiły — dla pozyskania pol- skiego rekruta — z planem odbudowy kadłubo- wego państwa polskiego na terenach zaboru ro- syjskiego. Ten tzw. akt dwu cesarzy z 5 listopada 1916 roku, mimo wspomnianej genezy, nie może być niedoceniony, podniesiona została w nim bowiem przez zaborcę po raz pierwszy w wojnie sprawa polska. Pod wpływem tego aktu również car Mikołaj II wypowiedział się — 25 grudnia 1916 roku — na temat „stworzenia Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech części”. „Wolna” w koncepcji carskiej nie oznaczała jednak „niepodległa”, lecz pod rosyjskim protektoratem, tak jak to było przed rozbiorami. Niemniej jednak sprawa polska została posta- wiona na porządku dziennym i dlatego prezydent Stanów Zjednoczonych, które zaczęły odgrywać coraz większą rolę w świecie, Woodrow Wilson (1856-1924), mógł powiedzieć o wspólnym sta- nowisku dotyczącym niezbędności odbudowy państwa polskiego, bez czego niemożliwy będzie pokój. Rok później skonkretyzował ten program (tzw. 14 punktów, z których trzynasty dotyczył powstania niepodległej Polski). W lutym 1917 roku wybuchła w Rosji rewolu- cja, która obaliła carat i zapoczątkowała przemia- ny demokratyczne. Powstały w jej wyniku Rząd Tymczasowy ponowił deklarację o odbudowie Polski w duchu aktu z 25 grudnia, czyli bez przy- znania jej pełnej niepodległości. Miałaby ona pozostawać z Rosją w „wolnym, wojskowym przymierzu”. W Rosji powstała Polska Komisja Likwidacyjna oraz rozpoczęto organizowanie ar- mii polskiej. Podobne działania zostały podjęte na mocy dekretu prezydenta Raymonda Poinca- re, we Francji. Przystąpienie Stanów Zjednoczo- nych do wojny i opowiadanie się tego państwa za niepodległością Polski podcinało byt koncep- cjom liczących na zwycięstwo państw cen- tralnych. Piłsudski, który w powołanej przez gubernato- ra niemieckiego w Warszawie Hansa von Besele- ra (1850-1921) Tymczasowej Radzie Stanu (TRS) objął wydział spraw wojskowych, odmówił wraz ze swą I Brygadą Legionów przysięgi i ustąpił z Rady, w ślad za czym nastąpiło internowanie go w Magdeburgu, a części legionistów w Be- niaminowie i Szczypiornie. Jego popularność w społeczeństwie w wyniku tego znacznie wzro- sła. Na miejsce TRS Niemcy utworzyli 12 wrze- śnia 1917 roku Radę Regencyjną, w której skład weszli: arcybiskup Aleksander Kakowski (1862- 1938), książę Zdzisław Lubomirski (1865-1943) i ziemianin Józef Ostrowski (1850-1923). Wyko- nawcą postanowień Rady, oczywiście pod kon- trolą Niemców, był rząd polski z Janem Kucha- rzewskim (1876-1952) na czele, który rozpoczął po- lonizowanie administracji i szkolnictwa. Tymczasem 15 sierpnia 1917 roku powołany zo- stał w Szwajcarii (wkrótce przeniesiony do Pary- ża) Komitet Narodowy Polski z Romanem Dmowskim na czele. Został on uznany przez pań- stwa Ententy za reprezentanta interesów pol- skich, co oczywiście postawiło Radę Regencyjną w trudnej sytuacji, tym bardziej że wiadomo by- ło, iż losy sprawy polskiej związane są przede wszystkim z postawą koalicji. W październiku 1917 roku władzę w Rosji zdo- byli bolszewicy z Leninem na czele, przekreślając swym programem terroru demokratyczny pro- gram rewolucji lutowej. Była to zatem w pew- nym sensie kontrrewolucja, szermująca jedynie sloganami wolności i dobrobytu dla ludu. W sprawie polskiej deklaracja rządu bolszewi- ków (Rady Komisarzy Ludowych) z 29 sierpnia 1918 roku przekreślała wszystkie carskie akty roz- biorcze. Miało to znaczenie polityczne, choć nie praktyczne, ziemie Królestwa Polskiego bowiem znajdowały się jeszcze, co usankcjonował pokój Rosji z Austrią i Niemcami w Brześciu z 3 marca 1918 roku (oznaczający za tę cenę wyjście rewolu- cyjnej Rosji z wojny), pod okupacją niemiecką. Wojska niemieckie okupowały wówczas znaczną część ziem białoruskich, tereny nadbałtyckie, część Polski i sporo ziem rosyjskich, aż po Psków, Witebsk, Kursk, Rostów nad Donem i Krym. Trzeba podkreślić, że deklaracja bolszewików o niepodległości Polski była krokiem przede wszystkim propagandowym, gdyż byli oni wów- czas przekonani, że bliska rewolucja światowa zapewni im i tak w krótkim czasie panowanie nad Polską. W traktacie brzeskim tereny nadbał- tyckie oddawali bolszewicy Niemcom, uznana zo- stała niezależność Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL) (ze stolicą w Kijowie) oraz Finlandii. Jest oczywiste, że pokój brzeski położył kres iluzjom związanym z Austrią, która nie zawahała się dys- ponować na rzecz Ukrainy nawet Chełmszczyzną i Podlasiem. Pierwsza wojna światowa dobiegała końca — 11 listopada 1918 roku w Compiègne we Francji podpisany został rozejm z Niemcami. Państwo austro-węgierskie rozpadło się całkowicie już miesiąc wcześniej. W myśl warunków rozejmo- wych Niemcy musiały wycofać się z okupowa- nych obszarów europejskich — z wyjątkiem tych terenów Rosji, które kontrolowały na mocy trak- tatu brzeskiego. Chodziło o zatrzymanie rozprze- strzeniania się rewolucji. Ukrainę kontrolowało wojsko narzuconego przez Niemców Pawła Sko- ropadskiego. W skład Niemiec nadal wchodziły ziemie zaboru pruskiego. Oznaczało to, że w ręku polskim znalazły się na razie jedynie tereny by- łego Królestwa Polskiego (gen. Beseler złożył władzę na ręce Rady Regencyjnej) i wcześniej opanowane przez Polaków części ziem zaboru au- striackiego wraz z Krakowem, gdzie 28 paździer- nika 1918 roku powołana została Polska Komisja Likwidacyjna (PKL) z Wincentym Witosem na czele, a 31 października usunięto Austriaków. W Wielkopolsce w lipcu 1918 roku powstał Centralny Komitet Obywatelski, a potem Naczel- na Rada Ludowa, opanowana przez endecję, któ- ra starała się przejąć władzę. W Warszawie Rada Regencyjna powołała nowy, endecki rząd Józefa Świeżyńskiego, lecz po nieudanej próbie wyeli- minowania Rady został on przez nią rozwiązany. Inną próbą wyeliminowania Rady Regencyjnej było utworzenie w nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku w Lublinie przez działaczy socjalistycznych i piłsudczyków rządu z Ignacym Daszyńskim na czele, w którym sprawy wojskowe objął Edward Rydz-Śmigły (1886-1941). Rada była zbyt słaba, aby wystąpić przeciw temu rządowi Rezydujący w Paryżu Naczelny Komitet Narodowy tracił możliwość bezpośredniego działania, ponadto państwa koalicji niezbyt popierały jego antyde- mokratyczny program. Nie było zatem sprzeciwu wobec poczynań uwolnionego przez Niemców Piłsudskiego, który 10 listopada 1918 roku przybył do Warszawy i podjął próbę opanowania sytuacji w kraju (działały zresztą na jego rzecz pozostające pod wpływami jego zwolenników organizacje i partie z Polską Organizacją Wojskową, POW, na czele). W dniu 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu władzę nad wojskiem, 22 listopada nadał on sobie tytuł Tymczasowego Naczelnika Państwa i przejął pełnię władzy do czasu zwo- łania sejmu. Wcześniej już rozbrojono w War- szawie Niemców. Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej (tzn. lubelski) przestał istnieć, a na jego miejsce Piłsudski 17 listopada powołał rząd Jędrzeja Moraczewskiego (1870-1944) o po- dobnej orientacji politycznej. Rozdział X POLSKA NIEPODLEGŁA MIĘDZY DWIEMA WOJNAMI (1918- 1939) 1. Kształtowanie się granic odrodzonego pań- stwa. Trudne problemy startu Odrodzone państwo polskie natknęło się na- tychmiast na trudny problem granic. Ponad 120 lat zaborów wiele zmieniło. W tym czasie rozbu- dziła się świadomość narodowa oraz nacjonali- zmy Ukraińców i Litwinów, rozwinęły się dąże- nia niepodległościowe Czechów. Jednocześnie zaś osiadła od paru pokoleń na zachodnich ziemiach polskich ludność niemiecka nie chciała zbyt ła- two z nich rezygnować. Nie zamierzało też z nich rezygnować nasycone ówcześnie rozwijającym się od czasów Fryderyka II militaryzmem, a po- tem nacjonalizmem i myśleniem wielkomocar- stwowym państwo niemieckie. Rozbudziła się także świadomość narodowa Polaków zamieszku- jących jeszcze dość zwarcie Śląsk, szczególnie Górny. Dążyli oni do połączenia się z Polakami innych regionów, mimo iż Śląsk odpadł od Polski już przed rozbiorami. Dotyczyło to także Śląska Cieszyńskiego, gdzie istniała mniejszość czeska. Powstanie Republiki Czechosłowackiej (14 listo- pada 1918 roku) stało się czynnikiem przyciągają- cym tę mniejszość. Ten splot narodowych problemów, uaktyw- niony przez powstanie państwa polskiego, przy- niósł serię konfliktów zbrojnych i walk, przez kil- ka lat absorbujących organizujące się państwo, zmuszone z tego powodu do kosztownego pogo- towia wojskowego. Dbał o to przed wszystkim Piłsudski. Już w styczniu 1919 roku państwo pol- skie posiadało ponad 100-tysięczną armię, stale odtąd się powiększającą. Na Śląsku Cieszyńskim, gdzie od dziesiątek lat rozwijała się działalność narodowa (m.in. two- rzenie polskiego szkolnictwa), wojsko polskie za- pewniło władzę Polakom, a następnie według umowy Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego z Narodnim Vyborem pro Slezsko z 5 listopada 1918 roku uzgodniono podział według zasady et- nicznej. Polsce miało przypaść także Zaolzie, czyli okolice Bogumina i Karwiny. Umowa ta została jednak zerwana przez Czechów, którzy zatrzymani zostali wprawdzie pod Skoczowem, lecz nie odda- li już Zaolzia. O jego losie miała zadecydować konferencja pokojowa. Nastąpiło to w 1920 roku. Rada Ambasadorów, w czasie gdy Polska zabie- gała o pomoc przeciw wkraczającej Armii Czer- wonej, wycofała się z planu plebiscytu i podzieli- ła Śląsk Cieszyński, przyznając większą i ludniej- szą część Czechosłowacji. Spisz i Orawa zostały przez wojsko polskie opuszczone, mimo ustalenia linii demarkacyjnej (3 stycznia 1919 roku). Najtrudniej było w Galicji. Wobec upadku władzy austriackiej Ukraińcy podjęli próbę prze- jęcia terenu od Sanu po Zbrucz, w tym Lwowa. Polacy starali się opanować Lwów, w większości przez nich zamieszkany. W Przemyślu wybuchły walki. Na terenie Wołynia miejscowości opuszczane przez Niemców zajmował ataman Semen Petlura, który przejął polityczną spuściznę Ukraińskiej Re- publiki Ludowej (por. rozdz. IX, 6), wypędzając z Kijowa Skoropadskiego (14 grudnia 1918 roku). Tymczasem już 13 listopada 1918 roku we Lwowie ogłoszono powstanie Zachodnioukraińskiej Re- publiki Ludowej (ZURL). Polacy starali się prze- ciwdziałać akcji ukraińskiej. Do pomocy walczą- cym lwowiakom (w tym licznej młodzieży) oraz oddziałom POW ruszyli ochotnicy z innych tere- nów, tak że po trudnych walkach miasto zostało poddane polskiej władzy. Ofensywa polska z ma- ja 1919 roku, kładąca kres istnieniu ZURL, stwa- rzała fakty dokonane wobec zmieniającego się stanowiska mocarstw. Tak zwane kresy wschodnie Piłsudski chciał związać z Polską na zasadzie federacji (Litwa, Bia- łoruś) oraz ścisłego sojuszu (Ukraina), tak aby Rosja sowiecka znalazła się możliwie daleko od granic Polski. Myśl tę realizował niezależnie od stanowiska państw zachodnich, które propono- wały różne rozwiązania tymczasowe oraz stwo- rzyły koncepcję polskiej granicy na wschodzie, mającej sięgać do Suwałk, Białegostoku i Bugu. W czasie gdy trwały walki o polską granicę, od 18 stycznia 1919 roku obradowała konferencja po- kojowa w Paryżu, na której interesów polskich z talentem bronili Roman Dmowski i Ignacy Pa- derewski. Decydujące o jej wynikach mocarstwa zachodnie (głównie Anglia i Francja) bacznie ob- serwowały stan wrzenia na wschodniej granicy Polski, wiązały to bowiem z losami rosyjskiej re- wolucji 1917 roku. Piłsudski wszakże lepiej rozu- miał sytuację. Zdawał sobie sprawę, że po prze- kreśleniu traktatu brzeskiego i Niemcy, ogarnięte we własnym kraju rewolucją, nie były w stanie kontrolować opanowanego przez siebie terenu, co niewątpliwie wykorzysta Armia Czerwona i za- cznie zbrojny pochód na zachód. Realizować bę- dzie przy tym dwa cele: restytucji imperium, dawniej carskiego, obecnie „czerwonego”, oraz przyspieszania rewolucji światowej przez wspo- możenie rewolucyjnych ruchów, spodziewanych podobnie jak w Niemczech, także w innych kra- jach Europy. Pochód ten zaczął się bardzo szybko. Mimo oporu oddziałów Samoobrony Litwy i Białorusi, zorganizowanych przez Polaków, udało się Armii Czerwonej — w niewypowiedzianej Polsce woj- nie — umożliwić ogłoszenie, po zajęciu Wilna i Mińska, Litewsko-Białoruskiej Republiki So- wieckiej. Już w lutym 1919 roku ofensywa so- wiecka została jednak powstrzymana. Piłsudski w kwietniu 1919 roku zajął Wilno i wspomniana Republika Sowiecka upadła (co umożliwiło prace nad budową samodzielnej państwowości litew- skiej). Polacy doszli do Berezyny, Dźwiny, a po ułożeniu się z Ukraińską Republiką Ludową Pe- tlury do miejscowości Ptycz, rzeki Uborć i górne- go biegu Horynia. W konsekwencji tego porozu- mienia w kwietniu 1920 roku podpisany został z Petlurą sojusz o ostrzu antysowieckim. Polska uznała niepodległość Ukraińskiej Republiki Lu- dowej i zgodziła się na polsko-ukraińską granicę na Zbruczu. Choć wojna jeszcze trwała, przez pewien czas (jesień 1919 roku) Piłsudski wstrzymał się z dzia- łaniami wojennymi, ułatwiając Armii Czerwonej walkę ze wspomaganym przez Zachód „białym” (czyli zwalczającym bolszewików) generałem An- tonem Denikinem, planującym marsz na Mo- skwę. Tak samo postąpił w stosunku do Litwy, którą napadli „biali” wraz z przebranymi w mun- dury rosyjskie Niemcami. Łotwie, której niepod- ległość uratowała ofensywa niemiecka, Piłsudski oddał zdobyty (10 grudnia 1919 roku) Dyneburg, ongiś stolicę polskich Inflant. Zdawał sobie jed- nak sprawę, że odbudowa dawnej władzy w Ro- sji oznaczałaby zakwestionowanie niepodległości Polski, Litwy i Łotwy. Wolał zatem jakieś ułoże- nie się z państwem sowieckim, którego przetrwa- nie — mimo interwencji i walki „białych” — przewidywał. Znając wyznawaną przez komunistów misję rewolucji światowej, nie dowierzał sowieckim propozycjom pokojowym. Uważał, że przeciwni- kowi, a upoważniało go do tego to, co głosił Le- nin, chodziło jedynie o zyskanie na czasie. Sytuacja ogromnie rozciągniętej armii polskiej była trudna, także jeśli chodziło o zaopatrzenie, przy czym brutalne niejednokrotnie zachowanie wojska polskiego zrażało miejscową ludność. Na Wołyniu w grudniu wybuchły na tym tle za- mieszki zbrojne. W kraju zaś liczne były, organi- zowane przez lewicę (także po części PPS), anty- wojenne demonstracje. Nie wzmacniało również pozycji Piłsudskiego stanowisko Zachodu, które- go przedstawiciele na konferencji pokojowej stale kwestionowali prawa Polski do terenów na wschód od Sanu (czyli do wschodniej Galicji ze Lwowem), choć zarazem zgadzali się na zajęcie przez Polskę ziem do Zbrucza, proponując tam wprowadzenie autonomii pod zarządem polskim, co z kolei odrzucił działający już w Polsce sejm. Po zawarciu w lutym 1920 roku tajnej umowy wojskowej z Petlurą Piłsudski przygotowywał się do wojny, mając do dyspozycji — oprócz 30 ty- sięcy żołnierzy Petlury — pół miliona wojska. Ar- mia polska osiągnęła już wówczas stan 700 tysię- cy żołnierzy, a wkrótce 900 tysięcy, przedstawi- ciele bowiem wszystkich warstw narodu zgłaszali się do zaciągu ochotniczego. Ofensywę rozpoczął Piłsudski 25 kwietnia, uderzając na Ukrainę na odcinku od Prypeci do Dniestru. Było to jednak już po załamaniu się interwencji oraz dojściu (choć na Krymie walczył jeszcze Piotr Wrangel) Zachodu do przekonania, że Rosja sowiecka nie upadnie, co w sumie wzmacniało jej pozycję. Po początkowych sukcesach (zajęcie Kijowa) inicjatywę przejęła Armia Czerwona i 1 sierpnia 1920 roku zajęła Brześć, rozwijając zarazem pro- pagandę na Zachodzie („ręce precz od Kraju Rad”), który jeszcze, szczególnie tamtejsza klasa robotnicza, był pod wrażeniem rozpoczynającego się w Rosji socjalistycznego eksperymentu, być może nadziei ludzkości. Bardziej przenikliwi, jak Winston Churchill, zdawali sobie sprawę, jaka jest stawka w tej wojnie, to znaczy że jest nią wolność i demokracja. Na zajmowanych terenach Armia Czerwona tworzyła „socjalistyczne” republiki sowieckie, przygotowując w ten sposób grunt do ich aneksji. Obok Galicyjskiej Socjalistycznej Republiki Ra- dzieckiej utworzona została Białoruska Socjali- styczna Republika Rad. Podobne rozwiązanie przygotowywano też w Polsce. Otóż z udziałem polskich komunistów, którzy tym samym opa- nowani ideą rewolucji weszli na drogę jawnej zdrady narodowej (Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i in- ni), powołany został w Białymstoku Tymczaso- wy Komitet Rewolucyjny Polski, współdziałający z bolszewikami. Litwini zawarli układ z Rosja- nami (w lipcu 1920 roku), na mocy którego zabra- li Wilno. Tymczasem w Warszawie powołany zo- stał Rząd Obrony Narodowej z Witosem na czele. W obliczu przenikającej w głąb Polski Armii Czerwonej Zachód był gotów pośredniczyć w rozmowach na temat przerwania walki, lecz ani Polska, której proponowano znaną nam już linię graniczną (nazwaną obecnie od nazwiska ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii linią Curzona), nie chciała takich ograniczeń (fak- tyczne podporządkowanie się Rosji), ani zwy- ciężająca, jak się zdawało, Rosja nie zamierzała rezygnować z planu wzniecenia rewolucji w Eu- ropie, w szczególności ze wspomożenia rewolucji niemieckiej Głównodowodzący frontu północne- go Michaił Tuchaczewski głosił: „Na zachodzie rozstrzygają się losy powszechnej rewolucji, po trupie Polski wiedzie droga do światowego poża- ru”. W tej sytuacji Piłsudski, w obliczu zagrożenia Warszawy, położył nacisk na organizację jej obrony, którą dowodził generał Józef Haller (1873-1960). Postanowił także wykorzystać po- wstałą lukę między frontem północnym a połu- dniowym, gdzie działała armia Budionnego za- mierzająca zdobyć Lwów, i uderzył niespodzie- wanie znad Wieprza na lewe skrzydło i tyły ar- mii Tuchaczewskiego, grożąc jej okrążeniem. Obie operacje, przeprowadzone 15 i 16 sierpnia, udały się. Wkrótce także generał Haller przybył z odsie- czą na południe i pobił Budionnego pod Koma- rowem (31 sierpnia). Rozpoczęta 20 września pol- ska ofensywa nad Niemnem przypieczętowała ogólne zwycięstwo w wojnie 1920 roku. Urato- wało ono niepodległość Polski oraz obroniło Eu- ropę przed wojenną pożogą i zagrożeniem dla cywilizacji. Bitwa warszawska (15 sierpnia) uzna- na została za jedną z najbardziej decydujących o biegu historii bitew świata. Przeciwnicy Pił- sudskiego stwierdzali, że jego zwycięstwo było „cudem nad Wisłą”. Dzięki pomocy utworzonej dla obrony pokoju Ligi Narodów doszło do podpisania wstępnych warunków zakończenia działań. Ustalona linia demarkacyjna nie przyznawała Polsce Wilna i Wileńszczyzny, która — jakkolwiek zamieszka- na w dużym stopniu przez ludność polską (w Wilnie w większości) — była uważana przez Litwinów, i słusznie, za historyczną część ich tery- torium narodowego. Piłsudski nie mógł się jed- nak pogodzić z utratą tego terenu, a nie chciał za- jąć go wbrew Zachodowi. Polecił zatem genera- łowi Lucjanowi Żeligowskiemu, by zajął w paź- dzierniku 1920 roku Wilno i Wileńszczyznę jako- by bez jego zgody, stawiając w ten sposób wszystkie strony przed faktem dokonanym. Za- warty 18 marca 1921 roku pokój w Rydze ustalił polską granicę na Zbruczu. Zresztą prowadzący rokowania, wśród których przeważali endecy, nie chcieli granicy wysuniętej dalej na wschód, oba- wiając się, że Polska nie byłaby w stanie spoloni- zować terytoriów o bardzo małym udziale ludno- ści polskiej. Pokój ryski oznaczał przekreślenie federacyjnej koncepcji Piłsudskiego, przewidującej autonomię lub niepodległość dla całej Białorusi i Ukrainy (powiązanych z Polską), był natomiast uznaniem podziału tych narodów między Polskę a Rosję sowiecką, co dla obu ich części — polskiej i so- wieckiej — stało się dramatem. Jedne narody skazane zostały na niewolniczą degradację w ra- mach dyktatorskiego systemu komunistycznego i nacjonalizmu wielkoruskiego (Polacy z przypa- dłego Rosji terenu narażeni byli na mordy i de- portacje idące w setki tysięcy), drugie na byto- wanie w ramach państwa polskiego, przekreślają- ce realizację aspiracji narodowych i państwowych (szczególnie Ukraińców). Sprawa Petlury została raz jeszcze w ten sposób porzucona. Jego żołnie- rzom, z którymi spotkał się w obozie w Szczypior- nie Piłsudski, powiedział prosto: „Ja was Pano- wie przepraszam, ja was bardzo przepraszam”. Ukraiński ruch narodowy nie uznawał pol- skiego rządu, traktując polskie władze jako oku- pacyjne. Na tym tle rodził się skrajny nacjona- lizm ukraiński, reprezentowany głównie przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Biorąc pod uwagę sytuację, która powstała na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, rząd pol- ski podjął starania o znalezienie modus vivendi z Ukraińcami. Obrona polskiej racji stanu była utrudniona. Mocarstwa zachodnie zaakceptowały tę granicę 15 marca 1923 roku, uznając w ten spo- sób Galicję Wschodnią (zwaną Małopolską Wschodnią) i Wileńszczyznę za część państwa polskiego. Trudne były również problemy na granicy za- chodniej. Społeczeństwo polskie wzięło na tych terenach sprawę w swoje ręce, nie oglądając się na uregulowania pokojowe. Niechętna polskim roszczeniom terytorialnym (odmiennie aniżeli Francja) Anglia, reprezentowana na konferencji paryskiej przez Davida Lloyd George'a (1863- 1945), obawy o zakres pokojowych rozstrzygnięć czyniła całkiem realnymi. W Wielkopolsce wy- buchło starannie przygotowywane powstanie, choć sama data wybuchu — 27 grudnia 1918 roku, gdy do Poznania przybył Ignacy Paderewski i gdy wystąpiły niemieckie bojówki — była przypadkowa. Powstanie miało realizować posta- nowienia Sejmu Dzielnicowego (z początków grudnia 1918 roku), który uchwalił włączenie ziem zaboru pruskiego do odradzającego się pań- stwa polskiego- Do walki prowokowało tworze- nie przez rząd niemiecki specjalnych oddziałów terrorystycznych, mających bronić interesów niemieckich na wschodzie, tzw. Heimatschutzu i Grenzschutzu. W powstaniu wielkopolskim charakterystycz- ny był splot działań spontanicznych i regular- nych. Pierwszym dowódcą powstania był major Stanisław Taczak (1874-1960), następnym zaś ge- nerał Józef Dowbor-Muśnicki (1867-1937), który przekształcił powstanie w regularne działania mi- litarne, już odtąd skoordynowane. Dysponował armią liczącą 70 tysięcy żołnierzy. Po zaciętych walkach Niemcy wyparci zostali poza granice Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Rozejm z Niemcami z 11 listopada 1918 roku, po- tem przedłużany, został dzięki pomocy marszałka francuskiego Ferdinanda Focha (1851-1929) rozcią- gnięty również na linię przerwania walki w Wiel- kopolsce. Wielkopolska była zatem wyzwolona i mogła rozpocząć prace organizacyjne. Około 350 tysięcy Niemców z różnych powodów, także z obawy przed dyskryminacją (po latach własne- go dyskryminowania Polaków), opuściło Wiel- kopolskę. Obniżyło to procent ludności niemiec- kiej w tej dzielnicy z 38 do około 15. W skali ca- łego państwa Niemcy stanowili około 2%. Wyniki powstania wielkopolskiego usankcjo- nował traktat pokojowy. W rezultacie sprzeciwu Lloyd George'a Polsce przyznano wprawdzie Po- morze Gdańskie, ale bez Gdańska, czyniąc z tego miasta obszar wolny pod kontrolą Ligi Narodów. Dolny Śląsk pozostawał przy Niemcach, zaś o lo- sach Górnego Śląska zadecydować miał plebiscyt. To samo miało dotyczyć Warmii. Traktat wersal- ski został ratyfikowany przez sejm polski 31 lipca 1919 roku. Dodatkowo Polska, jak i inne nowo powstałe państwa, musiała podpisać tzw. traktat mniejszościowy, który gwarantował ochronę mniejszościom narodowym. W czasie przygotowań plebiscytowych Niemcy rozwinęły wielką akcję propagandową, wprowa- dzając zarazem stan nacisku i brutalności. Takie postępowanie doprowadziło (w sierpniu 1919 ro- ku) najpierw do powszechnego strajku, a następ- nie do pierwszego powstania śląskiego, mającego na celu wymuszenie korzystnych dla Polski roz- wiązań jeszcze przed plebiscytem. Powstanie zo- stało przez Niemców stłumione, w ślad za czym poszły ostre represje. Przyniosło to jednak skutek odwrotny, wzmogły się bowiem nastroje patrio- tyczne. Rząd polski zajęty walkami na Wschodzie nie mógł należycie wspomagać działaczy śląskich z Wojciechem Korfantym (1873-1939) na czele, kierującym ze strony polskiej plebiscytem. Dla ewentualnej walki rozbudowywała się i podnosi- ła swój poziom POW. Gdy wkrótce Niemcy za- mordowali polskiego działacza plebiscytowego Andrzeja Mieleckiego, w nocy z 19 na 20 sierpnia 1920 roku wybuchło drugie powstanie śląskie. Po 6 dniach zaciętych walk zawarto rozejm i obie strony zgodnie wezwały do spokoju. Niemcy sprowadzili na tereny plebiscytowe około 300 tysięcy osób urodzonych na Śląsku, co stanowiło prawie 20% wszystkich głosujących, Polacy zaś jedynie 10 tysięcy. Ta różnica wpłynęła w sposób decydujący na wyniki plebiscytu. Okazało się, że 40% Ślązaków głosowało „za Polską”, a 60% „za Niemcami” (46 i 54% gmin). Obawiając się w tej sytuacji całkowitej utraty Śląska, Wojciech Korfanty, w porozumieniu z Warszawą i wspomożony strajkiem, ogłosił rozpoczęcie trzeciego powstania śląskiego. Z ta- lentem prowadzone przez niego powstanie do- prowadziło do opanowania przemysłowej części Górnego Śląska. Choć wkrótce znów cały Śląsk znalazł się pod kontrolą wojsk Komisji Międzyso- juszniczej, to jednak już nie był możliwy powrót do poprzednich decyzji. Według nowych ustaleń Polska otrzymała główną część terenów prze- mysłowych z niemal wszystkimi kopalniami i znaczną częścią hut. W części niemieckiej pozo- stało ponad pół miliona Polaków, w części pol- skiej około ćwierć miliona Niemców. Oficjalne wcielenie terenów Górnego Śląska do Rzeczypo- spolitej nastąpiło dopiero w 1922 roku. Śląsk uzy- skał własny sejm i wiele elementów autonomii. Dodajmy, że autonomii nie otrzymały ani Wi- leńszczyzna, ani Galicja Wschodnia. Na Warmii, Mazurach i Powiślu plebiscyt od- był się w podobnie trudnych dla Polaków wa- runkach, przy wzmożonej propagandzie niemiec- kiej i manipulacjach. Mimo że na Mazurach i w okręgu kwidzyńskim deklarujących polskość było od kilkunastu do ponad 40%, w plebiscycie za „Ostpreussen” (tak to sformułowano na kar- tach plebiscytowych, nie zaś, że chodzi o przy- należność do Niemiec) opowiedziało się ponad 90% ludności. Polsce przyznano jedynie 8 gmin. Niezależnie od tych wszystkich niepowodzeń, to znaczy niezrealizowania wszystkich postula- tów polskich działaczy narodowych, trzeba uznać, że uzyskanie przez odbudowane państwo polskie omówionych terytorium było dużym osiągnię- ciem. Niemcy, szczególnie koła prawicowe, uzna- ły natomiast oddanie Polsce tych ziem za klęskę. Zwiększało to nastroje antypolskie w Niemczech i chęć odwetu. Odbudowane państwo polskie obejmowało 388,4 tys. km2, zaś liczba jego mieszkańców wy- nosiła 27 milionów. Poza granicami Polski miesz- kało około 8 milionów Polaków, z czego prawie połowa w Stanach Zjednoczonych, prawie 2 mi- liony w ZSRR, znacznie ponad milion w Niem- czech. Pod względem wyznania większość mieszkań- ców Polski stanowili katolicy, jedynie na Polesiu i Wołyniu dominowali prawosławni, na byłych terenach Galicji Wschodniej unici (grekokatolicy). Żydów (wyznania mojżeszowego) było około 10%. Kościół katolicki usiłował nie stracić swej wysokiej pozycji, jaką cieszył się w okresie zabo- rów. Starania te jednak w nowych warunkach oznaczały w efekcie propagowanie nietolerancji w stosunku do innych wyznań i powrót do ste- reotypu Polaka-katolika jako kogoś automa- tycznie bardziej wartościowego od innych. Oto co stwierdzał kardynał August Hlond, od 1926 roku prymas Polski, w jednym ze swych listów pa- sterskich: „Wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię. Prawdą jest, że Żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy [...]. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etnicznym ujemny. Ale bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy Żydzi są tacy. Bardzo wielu Żydów to ludzie wie- rzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobro- czynni”. Jest oczywiste, że tego rodzaju postawa Ko- ścioła musiała podsycać nastroje antysemityzmu. Podłoże zaś dla niego tworzyła nasilająca się propaganda endecji, ku której, jak również ku społecznemu konserwatyzmowi polskiemu Ko- ściół wyraźnie się skłaniał. Aczkolwiek ponad 3 miliony Żydów (najwięcej w Europie) znajdowa- ło w Polsce warunki do życia, pracy i rozwoju kulturalnego, a Rzeczpospolita Polska nie zawie- rała, tak jak Rosja carska i faktycznie też Rosja sowiecka czy od 1933 roku Niemcy, w swej ide- ologii państwowej antysemityzmu, to jednak ta- kie wydarzenia z początków istnienia państwa, jak pogrom Żydów we Lwowie 22 listopada 1918 roku (zginęło wówczas ponad 150 Żydów) czy polskie represje w stosunku do Żydów w czasie wojny na wschodzie mocno szkodziły opinii o Polsce w świecie demokratycznym, bacznie ob- serwującym państwo polskie. Po wojnie rząd stał na stanowisku równouprawnienia, choć koła prawicowe dążyły do dyskryminacji Żydów. Żydzi byli lojalni w stosunku do państwa, na- tomiast zrozumiale aspiracje narodowe i pań- stwowe Ukraińców i Białorusinów, w których znaczną rolę, szczególnie w pierwszej powojennej dekadzie, odegrały wpływy lewicowe, związane z utopijnym widzeniem rzeczywistości sowieckiej, stały w sprzeczności z działaniem władz, coraz bardziej odchodzących od idei federalizmu. Ogra- niczano szkolnictwo w językach narodowych (szczególnie w białoruskim), uniemożliwiano powstanie uniwersytetu ukraińskiego, a nawet niszczono cerkwie prawosławne. Stosunek Kościoła katolickiego do państwa re- gulował konkordat zawarty w 1925 roku ze Stoli- cą Apostolską. Do istniejących arcybiskupstw w Gnieźnie, Poznaniu, Warszawie i Lwowie do- szły arcybiskupstwa w Krakowie i Wilnie. Gdańsk pozostawał biskupstwem bezpośrednio podporządkowanym papieżowi. Religia w szko- łach, na mocy okólnika ministerialnego, stała się przedmiotem obowiązkowym, co szło dalej niż porozumienie konkordatowe. Polska okresu międzywojennego nadal pozo- stawała krajem rolniczym, mającym jeszcze przed sobą niezbędny, zahamowany przez rozbiory, rozwój przemysłu. Ludność wiejska stanowiła 74% ogólnego zaludnienia (na terenach wschod- nich — 87%), przy czym rolnictwo było głównym źródłem utrzymania dla 64% ludności. Istniało ogromne zróżnicowanie kraju oraz dysproporcje w poziomie gospodarki i cywilizacji. Istniały od- rębne sieci komunikacyjne (w tym kolejowe) odziedziczone po zaborach, im dalej na wschód, tym rzadsze. Odrębne były systemy prawne i wielkie były różnice w poziomie oświaty. Ważnym problemem była konieczność poloniza- cji (szczególnie w byłym zaborze pruskim) admi- nistracji i szkolnictwa. W Wielkopolsce nie wy- stępowało właściwie zjawisko analfabetyzmu, podczas gdy na Polesiu prawie 80% ludności nie umiało pisać i czytać. Z polonizacją szkolnictwa i jego upowszechnieniem uporano się dość szyb- ko, zaś w sumie procesy integracji narodowej i terytorialno-gospodarczej, które dokonały się w ciągu dwudziestolecia międzywojennego, na- leżą do najważniejszych osiągnięć tego okresu. Kraj po wojnie był zniszczony, pozbawiony wywiezionego przez Rosjan mienia, nie dyspo- nował dostateczną ilością energii przemysłowej (z braku węgla nie można było uruchomić setek zakładów). Wartość rocznej produkcji na głowę mieszkańca wynosiła wówczas zaledwie trzecią część tego, co osiągano we Francji czy w Niem- czech, a połowę tego, co w Czechosłowacji. Jed- nakże już w 1922 roku można było eksportować zboże. Ogromny wysiłek militarny obciążał nad- miernie budżet (do połowy wydatków). Żyło się więc bardzo trudno, szczególnie uboższym war- stwom ludności. Rosły ceny. Częste były strajki. Rozpoczęła się na nowo emigracja w poszukiwa- niu pracy. Kończyła się powojenna fala rewolu- cyjna, w dużym stopniu związana z wydarzenia- mi w Rosji (co wyrażało się m.in. w tworzeniu rad delegatów robotniczych, które objęły około pół miliona robotników przemysłowych i rol- nych), lecz stan napięcia społecznego był nadal duży. Na wsi realizacja uchwalonej reformy rol- nej, mającej dać ziemię chłopom, natrafiała na trudności ze względu na opór ziemiaństwa, choć i tak w latach 1919-1923 rozparcelowano 523 ty- siące hektarów ziemi. Duże osiągnięcia uwidocz- niały się w zakresie porządkowania stosunków agrarnych. 2. Życie polityczne i gospodarcze kraju oraz roz- wój kultury w latach 1918-1926. Zamach stanu Piłsudskiego Socjalistyczny rząd Moraczewskiego (por. rozdz. VIII, 6) uznany został jedynie przez Niem- cy, gdzie we władzach również główny wpływ mieli socjaliści, natomiast Francja nadal uznawa- ła paryski Komitet Narodowy Polski z Romanem Dmowskim na czele (por. rozdz. VIII, 6). Rząd Moraczewskiego wydał kilka dekretów popra- wiających warunki pracy, m.in. wprowadzając 8- godzinny dzień pracy, prawo do strajku, mini- mum płacowe oraz obowiązkowe ubezpieczenie. Jeszcze wcześniej Piłsudski swym dekretem z 7 lutego 1919 roku wprowadził obowiązek szkolny dla dzieci od 7 do 14 lat. Prawicowa endecja mia- ła jednak znaczne wpływy w społeczeństwie, za- chłystującym się wolnością narodową, podczas gdy piłsudczyków łączono z lewicą. Piłsudski bardzo mądrze, nie chcąc podsycać konfliktu z silną endecją, przeszedł do porządku dziennego nad próbą endeckiego zamachu stanu pułkownika Mariana Żegoty-Januszajtisa, a na- stępnie powierzył tekę premiera związanemu z endecją, bardzo popularnemu Ignacemu Pade- rewskiemu. Pierwsze wybory (26 stycznia 1919 roku) wygrała endecja i stronnictwa chłopskie. Tym ostatnim udało się przeprowadzić w nowym sejmie (zaledwie jednym głosem) ustawę o przymusowej parcelacji majątków powyżej 180 ha w byłym zaborze pruskim i ponad 400 ha na innych terenach, a także upaństwowienie lasów. Przypomnijmy, że w Polsce było wówczas około 2 tysiące wielkich majątków, liczących średnio po 3-4 tysiące hektarów, zajmujących blisko 20% ziemi w kraju, z drugiej zaś strony istniało 100 tysięcy drobnych, liczących poniżej 2 ha, gospo- darstw, niezajmujących więcej niż 3% ziemi. Ro- botnicy rolni, którzy stanowili blisko 12% ludno- ści kraju, chcieli być chronieni prawem i mieć uregulowane warunki pracy. Dlatego też organi- zowali protesty i strajki. Ponadto ustawą z grud- nia 1920 roku umożliwiono tzw. osadnictwo woj- skowe na terenach wschodnich (dla byłych żoł- nierzy), co wprowadziło dodatkowe elementy konfliktu na obszarach zamieszkanych przez Ukraińców i Białorusinów. W dziedzinie życia naukowego uchwalono li- beralną ustawę o szkołach wyższych (13 lipca 1920 roku), nadającą im szeroką autonomię. Kra- kowska Akademia Umiejętności przekształcona została w Polską Akademię Umiejętności (PAU). Budowę podstaw ustrojowych powojennego państwa zakończyło uchwalenie 17 marca 1921 roku demokratycznej konstytucji (tzw. marcowej), dającej władzę ustawodawczą sejmowi i senato- wi, pozostawiającej rządowi ewentualnie jedynie inicjatywę ustawodawczą. Prezydent mógł roz- wiązać sejm tylko wówczas, gdy uzyskał przy- najmniej 3/5 głosów w senacie. W ten sposób władza wykonawcza zależała całkowicie od zmieniającego się układu sił w parlamencie, po- zbawiona była poczucia stabilności. Piłsudski za- chował dla siebie zwierzchność nad wojskiem. Kościół ostro zaatakował konstytucję marcową (szczególnie artykuły mówiące o równoupraw- nieniu wyznań), nazywając ją „dziełem Żydów i protestantów”. Starał się jednak nie popierać żadnej partii. Endecja ze swej strony chciała pro- wadzenia ostrej polityki w stosunku do innych narodowości i rozpalała w tym kierunku opinię publiczną. Ugrupowania prawicowe połączyły się, two- rząc Chrześcijański Związek Jedności Narodowej (zwany przez przeciwników Chjeną). Mimo to ogłoszone wybory, pierwsze po uchwaleniu kon- stytucji marcowej (5 listopada 1922 roku do sej- mu, a 23 listopada do senatu), przyniosły wzrost wpływów lewicy i sejmowej reprezentacji mniej- szości narodowych (do 21% ogółu posłów). Dla przeciwważenia wpływom lewicy i mniej- szości narodowych do prawicy zbliżyło się w tej sytuacji centrum — PSL „Piast”. Partia ta zdobyła 12,9% głosów, Chjena — 28,8%, PPS — 10,11%, Na- rodowa Partia Robotnicza — 5,36%, komuniści — 1,43%, PSL „Wyzwolenie” — 10,9%, a mniejszości narodowe — 15,1% miejsc w sejmie. Marszałkiem sejmu został pochodzący z PSL „Piast” Maciej Ra- taj (1884-1940). Na prezydenta wybrano, popiera- nego także przez mniejszości narodowe, Gabriela Narutowicza (por. rozdz. IX, 5). Rozwścieczeni przywódcy prawicy ogłosili stan wojny z prezy- dentem (określając wybór jako „sponiewieranie Polski”) i tak rozpalili nastroje nacjonalistyczne, że Eligiusz Niewiadomski, fanatyczny nacjonali- sta, 16 grudnia 1922 roku dokonał zamachu na świeżo wybranego prezydenta. Zabójstwo prezydenta Narutowicza wzburzyło z kolei przeciwników endecji, którzy gotowi byli czynnie przeciw niej wystąpić, co usiłowali wy- korzystać zwolennicy Piłsudskiego dla przejęcia władzy. Maciej Rataj powierzył misję utworzenia nowego rządu nie Piłsudskiemu, lecz jego rywa- lowi — Władysławowi Sikorskiemu. Prezyden- tem został kandydat centrum Stanisław Wojcie- chowski (1869-1953). Po związaniu się Chjeny z PSL „Piast” Witosa rząd Sikorskiego upadł, po- jawił się natomiast rząd Chjeno-Piasta z Witosem na czele (maj 1923 roku). Witos zamierzał w tym sojuszu doprowadzić do stabilizacji politycznej, unikając skrajności endecji i głosząc konieczność głębokiej reformy gospodarczej. Jednocześnie, przez powierzenie stanowiska ministra obrony narodowej generałowi Stanisławowi Szeptyc- kiemu, próbował ograniczyć pozycję Piłsudskie- go, który w związku z tym wycofał się z życia po- litycznego, składając swe funkcje wojskowe. Osiadł w Sulejówku pod Warszawą. W życiu politycznym wzrastał stan napięcia. Pogarszała się sytuacja gospodarcza, a ruch straj- kowy ogarniał kraj. Tymczasem rząd zajmował coraz bardziej prawicowe pozycje, starając się ograniczyć wcześniej wprowadzone zdobycze so- cjalne oraz pozwalając Kościołowi na zwiększenie jego wpływów. Kościół natomiast szybko po- większał swój stan posiadania. Między 1919 a 1939 rokiem liczba biskupów wzrosła z 23 do 51, a księży o 43%, osiągając prawie 13 tysięcy. Pozycję Kościoła wzmocnił zawarty w 1925 roku konkordat, o którym już wspominaliśmy. Prawicowe tendencje w Polsce były w pew- nym stopniu przejawem ogólniejszych przemian w ówczesnej Europie i reakcją na powojenny wzrost nastrojów rewolucyjnych. W 1922 roku we Włoszech objął władzę, w wyniku faszystow- skiego przewrotu, Benito Mussolini (1883-1945), w 1923 roku nastąpił podobny przewrót w Hisz- panii, w 1926 roku w Portugalii. W 1923 roku w Niemczech miała miejsce pierwsza próba dojścia do władzy Hitlera (1889-1945) w tzw. puczu mo- nachijskim. W Bułgarii objął władzę po zbrojnym przewrocie rząd Aleksandra Cankowa (1879-1959). Rząd Witosa upadł, gdy — na tle sporów o re- formę rolną — zachwiała się sejmowa większość centroprawicy. Na jego miejsce powołany został 19 grudnia 1923 roku rząd Władysława Grabskie- go (1874-1938). Grabski jeszcze w rządzie Witosa opracował plan uzdrowienia gospodarki niszczo- nej przez hiperinflację, po czym z całą konse- kwencją — mając odpowiednie pełnomocnictwa — wprowadzał ten plan w życie. Przede wszyst- kim zadeklarował, dla uzyskania spokoju spo- łecznego, niewycofywanie się z dotychczasowych zdobyczy socjalnych. Istotą zaś reformy była sta- bilizacja pieniądza oraz eliminacja deficytu bu- dżetowego. Dla zapewnienia środków zreformo- wał podatki (m.in. obciążając silniej grupy za- możniejsze), rozpisał pożyczkę wewnętrzną, wprowadził oszczędności budżetowe. W celu zaś bezpośredniego podwyższenia kursu marki pol- skiej, korzystając z rezerwy państwowej, inter- weniował na giełdzie. Po uzyskaniu dostatecznej stabilizacji marki polskiej na jej miejsce wprowa- dził złoty oraz doprowadził do otwarcia 28 kwietnia 1924 roku Banku Polskiego (jako spółki akcyjnej). Reformę, mimo niesionych przez nią trudności, społeczeństwo poparło. Kapitaliści nie oponowali przeciw zwiększonym podatkom, widząc możli- wości lepszego działania. Ponieważ mimo to sta- rali się przerzucać koszty reformy na ludzi pracy, zadanie rządu Grabskiego komplikowało się; do- datkowe trudności wynikały z faktu, że koniunk- tura gospodarcza w świecie nie była najlepsza. Grabski, by sprostać tym wyzwaniom, zmieniał nieustannie obsadę swego gabinetu. Musiał tak- że walczyć z bezrobociem i zwiększać pomoc so- cjalną. Na dodatek Niemcy, przez odpowiednią polityką celną, starały się zdusić polską gospo- darkę, co poważnie obciążało budżet, zarazem jednak zmuszało do pozytywnych zmian w struk- turze gospodarki, tak aby uniezależniła się ona od eksportu do Niemiec. Te działania niemieckie zbiegały się ze wzro- stem politycznej aktywności mniejszości niemiec- kiej, coraz mocniej wiążącej się nie z Polską, lecz z państwem niemieckim, stopniowo sabotując polskie zarządzenia. Łączyło się to z faktem, że w październiku 1925 roku układem w Locarno zagwarantowane zostały granice zachodnie Nie- miec, natomiast co do granic z Polską Niemcy zo- bowiązały się jedynie nie zmieniać ich siłą. Chciały zostawić je niejako w zawieszeniu. Wzra- stały też trudności na terenach wschodnich, m.in. ze względu na politykę ograniczania — zresztą całkiem racjonalnego — szkół dwujęzycznych. Nasilały się ukraińskie akcje terrorystyczne, w tym zamachy na polskich polityków, co wy- woływało kontrakcje rządu. W 1924 roku powstał Korpus Ochrony Pogranicza (KOP), powstrzymu- jąc m.in. przenikanie na teren Polski sowieckich oddziałów zbrojnych. Mimo widocznych sukcesów rząd Grabskiego napotykał wiele trudności. Na forum politycz- nym nasilała się walka, rosła liczba partii i ugru- powań, kłócono się zawzięcie o metody przepro- wadzania reformy rolnej, której w pierwotnej wersji nie wprowadzono w życie. Wielką wła- sność pozostawiono jako element systemu go- spodarczego, zarazem ustalono wysokie odszko- dowania za ziemie parcelowane. Szerzyły się afe- ry gospodarcze. Na tle stosunku do przybierają- cego na sile w ZSRR stalinizmu nastąpił rozłam wśród komunistów. Stalin doprowadził do potę- pienia w Komunistycznej Partii Polski (KPP) bar- dziej liberalnego ugrupowania („większościowe- go”) na czele m.in. z Marią Koszutską (1876-1939) i Adolfem Warskim (1868-1937?). Zostali oni za- mordowani w okresie czystek stalinowskich, tak jak i większość polskich komunistów, którzy zna- leźli się z takich czy innych powodów w ZSRR. W 1938 r. pod presją Stalina Międzynarodówka Komunistyczna rozwiązała KPP, oskarżając ją o nasycenie prowokatorami i agentami. Z powodu konfliktu z wielkimi przemysłow- cami Grabski ustąpił z rządu. Zbiegło się to nie- przypadkowo z nasileniem kampanii na rzecz Pił- sudskiego, prowadzonej przez jego zwolenników, czujących się odsuniętymi od władzy 1 rozbudo- wujących mit swego wodza, którego kreowali na jedynego twórcę polskiej niepodległości i obroń- cę ojczyzny. Pod wpływem zagęszczającej się at- mosfery, rosnących ataków Piłsudskiego na rząd, aktywizacji piłsudczyków, którzy dla rozbicia ich obozu byli przenoszeni na prowincję, utworzony po dymisji Grabskiego rząd (jak to myślano) „zgody narodowej” Aleksandra Skrzyńskiego tak- że podał się do dymisji. Sformowanie nowego gabinetu sejm powierzył Wincentemu Witosowi. Rząd Witosa powstał 10 maja 1926 roku, a już w dwa dni później Piłsudski wraz z oddanym mu wojskiem wyruszył z Sulejówka do Warszawy, nie licząc na opór. W walkach zginęło jednak około 400 osób, a rannych zostało około półtora tysiąca. Rząd i prezydent Wojciechowski podali się do dymisji. Marszałek sejmu Maciej Rataj powierzył misję utworzenia nowego rządu Ka- zimierzowi Bartlowi (1882-1941), na prezydenta zaś Piłsudski wysunął kandydaturę bałwochwal- czo mu oddanego Ignacego Mościckiego (1867- 1946), który (ponownie wybrany w 1933 roku) pozostał prezydentem do 1939 roku. 3. Polska w dobie rządów sanacji (1926-1939) Majowy zamach stanu Józefa Piłsudskiego oddał władzę w ręce już nie tyle partii politycz- nej, ile coraz węższej nowej legionowej elity, obiecującej „uzdrowienie” (sanację) sytuacji w Polsce. Nastąpiło zatem znaczne ograniczenie demokracji, choć formalnie ustrój pozostał parla- mentarny. Piłsudskiemu zależało głównie na umocnieniu roli wojska w państwie. Na mocy dekretu z 6 sierpnia 1926 roku najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych został wprawdzie prezydent, główny jednak głos w sprawach woj- ska zyskiwał, odpowiedzialny jedynie przed pre- zydentem, nowo powołany Generalny Inspektor Sił Zbrojnych. Został nim, jak również szefem Sztabu Głównego, sam Piłsudski. Do 1928 roku pełnił on także funkcję premiera. Ponownie objął ją w sierpniu 1930 roku. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że główne de- cyzje w państwie należą odtąd do niego, nieza- leżnie od pełnionej funkcji państwowej. Piłsud- ski, umacniając swą autorytarną władzę, nie re- zygnował z walki z sejmem. W walce tej nie wa- hał się uciekać również do własnych bojówek (ich dziełem było pobicie posła Zdziechowskiego, proponującego zmniejszenie budżetu wojskowe- go), do łamania przepisów konstytucji („ja jeden miałem tę odwagę” — głosił), do posługiwania się dekretami prezydenta, do czystek w ad- ministracji i wojsku. Starał się o pozyskiwanie ludności ukraińskiej, litewskiej i białoruskiej. Co- raz bardziej wiązał się z kołami konserwatyw- nymi (wizyty w siedzibach arystokracji). Na rzecz nowej, sanacyjnej władzy „pracowa- ła” poprawiająca się europejska koniunktura go- spodarcza. W Polsce widoczne było ożywienie, napływał kapitał zagraniczny, bardziej ceniący rządy twardej ręki, ograniczające prawa socjalne. W latach 1926 — 1929 produkcja przemysłowa wzrosła o 40%. Dochody chłopów zwiększyły się wówczas o 60 — 70%, choć przeludnienie wsi na- dal było ogromne, a to utrzymywało stale wyso- kie wskaźniki emigracji (w latach 1926-1928 około pół miliona). Szybko budowano własny port w Gdyni, chcąc się uniezależnić od coraz bardziej zdominowanego przez Niemców Gdańska. Jej twórcą był minister przemysłu i handlu Euge- niusz Kwiatkowski (1888-1974). Postępowała re- strukturyzacja przemysłu i jego modernizacja. Rząd stymulował rozwój przemysłu, budownic- twa i komunikacji, transportu i łączności. Wpro- wadzono w Polsce komunikację lotniczą. W su- mie Polska weszła w tryby międzynarodowego podziału pracy i dostosowywała się do świato- wych wymogów. Osiągnęła wiele sukcesów na rożnych polach. Rosły także płace i poziom życia ludności. Umocnienie rządów autorytarnych Piłsudskie- go pobudzało do działań bardzo liczną opozycję, od radykalnej lewicy, poprzez socjalistów, do na- rodowej demokracji (endecji). Dla jej przeciwwa- gi, zarazem dążąc do potrzebnej Piłsudskiemu zmiany konstytucji, do czego wymagana była sejmowa większość, piłsudczycy powołali do ży- cia twór ponadpartyjny, mający w nadchodzą- cych wyborach skupić ludność wokół rządu — Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem Mar- szałka Józefa Piłsudskiego (BBWR), na którego czele stanął bliski współpracownik Piłsudskiego, Walery Sławek W wyborach 1928 roku, choć en- decja poniosła klęskę, BBWR nie zdobył jednak większości, a więc sprawa konstytucji upadła. Powstał natomiast w sejmie blok sześciu klubów lewicy i centrum (Centrolew), który ogłosił walkę z „dyktaturą” Piłsudskiego. Jednocześnie zaczęła pogarszać się koniunktura i świat wkroczył w okres wielkiego kryzysu gospodarczego. Pro- dukcja przemysłowa między 1929 a 1930 rokiem spadła o 18%, natomiast w 19 31 roku o 31 %, a w 1932 roku o 46%, po czym powoli zaczęła rosnąć Ogromnie zwiększyło się bezrobocie, nasi- liły się strajki, brutalnie niejednokrotnie tłumio- ne przez policję. Częste były też strajki chłopskie. Kryzys w Polsce był ostrzejszy aniżeli w krajach bogatszych, ponieważ spadek dochodów ludności skurczył silnie rynek wewnętrzny. W rolnictwie dochody spadły o prawie 70%. Oznaki kryzysu w 1930 roku oraz nasilająca się aktywność opozycji, liczącej na poparcie biednie- jącego społeczeństwa, skłoniły Piłsudskiego do kroków drastycznych. Aresztowano najwybitniej- szych przywódców Centrolewu (w tym Witosa i Korfantego), osadzając ich w ciężkim więzieniu wojskowym w Brześciu nad Bugiem. Założony został „obóz odosobnienia” w Berezie Kartuskiej (1934), gdzie więziono przeciwników politycz- nych. Po procesie Witos opuścił kraj, nie chcąc podporządkować się wyrokowi. Natomiast ruch ludowy radykalizował się i jednoczył. Na tle wspólnej walki o postulaty chłopskie powstało jedno stronnictwo, nazwane Stronnictwem Ludo- wym (SL). Popularność Piłsudskiego w wielu kręgach społeczeństwa znacznie spadła. W wybo- rach 1930 roku wprawdzie BBWR zdobył 56% mandatów, lecz i to nie wystarczyło do zmiany konstytucji. Rząd walczył teraz na dwa fronty — z opozycją centrolewicową (i komunistami) oraz endecją. Endecja myślała nierealistycznie, nie zdając sobie sprawy, jak wielu raziły jej ciągoty totali- tarne i antysemityzm, a także tendencje do zama- chu stanu. Tymczasem rząd ugodził ją boleśnie, gdy w 1933 roku rozwiązał faszyzujący, pozosta- jący pod wpływem Romana Dmowskiego, Obóz Wielkiej Polski (OWP). Powstała natychmiast in- na organizacja: Związek Młodych Narodowców (ZMN), a także skrajnie nacjonalistyczny i totali- tarnie myślący Obóz Narodowo-Radykalny (ONR). I ten został w 1934 roku rozwiązany przez władze, lecz nadal działał nielegalnie. W zakresie polityki zagranicznej zasadą Piłsud- skiego było utrzymanie pokoju dającego Polsce czas na wzmocnienie. Dlatego dążył on usilnie do dobrych stosunków z obu sąsiadami: ze Wschodu i z Zachodu. Sojusz z Francją odgrywał natomiast w jego rachubach coraz mniejszą rolę- Załagodził napięte stosunki z Litwą, rozwijał je z krajami nadbałtyckimi, Czechosłowacją, Węgrami i Ru- munią. Starał się wykorzystywać Ligę Narodów, lecz nie miał zaufania do jej możliwości. Najbar- dziej obawiał się porozumienia Rosji i Niemiec. Kierujący od 1932 roku polityką zagraniczną Polski Józef Beck (1894-1944) starał się wprowa- dzać te zasady w życie. W 1932 roku zawarty zo- stał w Moskwie polsko-radziecki pakt o nieagre- sji, uzupełniony przez podpisanie w 1933 roku w Londynie konwencji kilku państw (w tym ZSRR) dotyczącej definicji agresora. Przyjęto w niej szerokie rozumienie agresji, „łącznie z wy- powiedzeniem wojny. Wkrótce na tle zarysowu- jącego się zbliżenia ZSRR do Niemiec kontakty z Polską uległy ochłodzeniu, czasem (jak w 1936 roku) przejściowo się poprawiały. W Niemczech natomiast wyraźnie narastały nastroje antypolskie. Hitler stanowczo domagał się Gdańska i „korytarza” łączącego Prusy Wschodnie z Niemcami. W tym czasie myślał jeszcze o jakimś podporządkowaniu sobie Polski dla wykorzystania jej do walki z Rosją, gdyby nadeszła stosowna chwila. Niemcy nie były jesz- cze dostatecznie silne do wysuwania w stosunku do Polski innych planów, podpisały zatem z Pol- ską w 1934 roku, mającą dla Hitlera znaczenie taktyczne, deklarację o nieagresji. Piłsudski zda- wał sobie sprawę, do czego Hitler w rzeczywisto- ści zmierza. Nie miał również złudzeń co do Fran- cji. Wiedział, że nie można na nią liczyć jako na ewentualną siłę przeciwstawiającą się Niemcom. Umierał (12 maja 1935 roku) bardzo niespokojny o dalszy los Polski. Jeszcze przed śmiercią marszałka Piłsudskiego, w kwietniu 1935 roku, uchwalono nową konsty- tucję, nazwaną kwietniową. Na pierwsze miejsce wysunięto w niej nie naród, lecz państwo rzą- dzone przez elitę. Ograniczona została też poważ- nie rola sejmu i senatu, natomiast wzmocniono władzę prezydenta, odpowiedzialnego odtąd je- dynie „przed Bogiem i historią”. Uchwalenie konstytucji, czyli uzyskanie 2/3 głosów, nie było- by możliwe bez wprowadzenia w błąd opozycji co do porządku obrad. Przeprowadzone po jej uchwaleniu wybory przyniosły klęskę sanacji. Wzięło w nich udział jedynie 46,5% uprawnionych, z czego aż 1/4 odda- ła głosy nieważne. BBWR rozwiązano, w obrębie zaś obozu sanacyjnego ukształtowały się dwie grupy: jedna, wojskowa, skupiona wokół Edwar- da Rydza-Śmigłego, który został po Piłsudskim Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych („Belwe- der”), i druga, cywilna, skupiona wokół Ignacego Mościckiego („Zamek”), przy czym największą samodzielność w tej wąskiej elicie przejawiał Jó- zef Beck. Podobnie jak po zamachu majowym, tak i te- raz dla sanacji „pracowała” dobra koniunktura gospodarcza. Ster spraw gospodarczych dzierżył Eugeniusz Kwiatkowski i skupieni wokół niego ludzie, należący w dużym stopniu do tzw. lewicy sanacyjnej. Potrafili oni wiązać wolny rynek z in- terwencjonizmem państwowym, zgodnie zresztą z najnowszymi wówczas ideami ekonomicznymi. Z inicjatywy Kwiatkowskiego rozpoczęto w 1937 roku budowę Centralnego Okręgu Przemysłowe- go na terenie 44 powiatów województw kielec- kiego, krakowskiego, lubelskiego i lwowskiego. Skoncentrowano tam przemysł zbrojeniowy, ma- szynowy i produkcję energii. Było to wielkie osiągnięcie międzywojennej Polski. 4. Życie kulturalne odbudowanej Polski Toczące się w okresie zaborów pod stałą kon- trolą państw obcych życie kulturalne mogło po 1918 roku znów cieszyć się wolnością. Okres zabo- rów przekazał dwudziestoleciu wybitną spuściznę kulturową. Była ona nie tylko rozwijana, lecz po- zostawała główną osią identyfikacji narodowej i uniwersalnej, tym bardziej że wielu twórców żyło nadal i tworzyło w wyzwolonej Polsce. Z okresu zaborów Polska wyszła jednak również kulturowo okaleczona, ze słabo rozwiniętą in- teligencją. Ogólna struktura społeczna w okresie międzywojennym nie zmieniła się w sposób istotny. Polska pozostała krajem rolniczym, o ro- snącej (o 9%), lecz niezbyt licznej klasie robotni- czej, o dużym udziale w strukturze społecznej drobnomieszczaństwa (wzrost o 7%). Inteligencja powiększyła się liczebnie o 12%. Nadal istniały ogromne różnice w poziomie kulturowym róż- nych regionów kraju. Rozwijała się oryginalna kultura żydowska, m.in. literatura w języku ji- dysz. Wprowadzony został wprawdzie powszechny obowiązek szkolny, co jednak nie zapobiegało pojawieniu się wtórnego analfabetyzmu. Nau- czanie rozwijało się i stale je modernizowano. Na przykład w tym kierunku szła reforma z 1932 ro- ku, zainicjowana przez ministra oświaty Janusza Jędrzejewicza. Wprawdzie odsetek dzieci robotni- ków i chłopów malał nieproporcjonalnie na wyż- szych szczeblach edukacji, lecz coraz większa ich liczba dochodziła do ważnych funkcji w życiu publicznym. Bardzo silnie rozwijała się oświata pozaszkolna, zagęszczała się sieć bibliotek, muze- ów. Powstało m.in. Muzeum Narodowe w War- szawie, Muzeum Sztuki Współczesnej w Łodzi. Organizowano archiwa. Rozwinęło się Polskie Radio oraz polska kinematografia. Kultura, nau- ka, szkolnictwo były doceniane przez władze, uznające te dziedziny życia za niezbędny element integracji społeczeństwa. Czynnikiem integracji kulturowej było także wojsko, kultywujące tra- dycje patriotyczne. Duże znaczenie miał Fundusz Kultury Narodowej. Powstawały nowe szkoły akademickie. Po- znań doczekał się wreszcie uniwersytetu (1919). Powołano Katolicki Uniwersytet w Lublinie. W 1928 roku założona została, o dużym znacze- niu dla rozwoju kultury, Wolna Wszechnica w Warszawie, z oddziałem w Łodzi. W 1919 roku powstała Akademia Górnicza w Krakowie, w 1922 roku Szkoła Nauk Politycznych w War- szawie. Politechniki we Lwowie i w Warszawie kontynuowały swą działalność, podobnie jak Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, Uni- wersytet Stefana Batorego w Wilnie i Uniwersy- tet Jagielloński w Krakowie. W sumie w latach trzydziestych studiowało w Polsce około 50 ty- sięcy młodzieży. Trzeba pamiętać, że zdobycie w owych czasach matury równało się w ocenie społecznej temu, co w drugiej połowie XX wieku przypisywano ukończeniu studiów wyższych. Studia wyższe były znacznie mniej brane pod uwagę w planach życiowych wielu młodych lu- dzi. W dziedzinie nauki Polska okresu międzywo- jennego miała do zanotowania duże sukcesy. Sławę międzynarodową zdobyła polska matema- tyka (Wacław Sierpiński, Kazimierz Kuratowski, Stefan Banach i in.), filozofia i logika (Jan Łuka- siewicz, Alfred Tarski, Tadeusz Kotarbiński, Ro- man Ingarden i in.), fizyka (Leopold Infeld, Cze- sław Białobrzeski i in.), chemia, geografia (Euge- niusz Romer), antropologia (Jan Czekanowski), botanika, medycyna. Wysoki poziom osiągnęły nauki ekonomiczne, socjologia (Ludwik Krzywic- ki, Florian Znaniecki, Stefan Czarnowski), psycho- logia, nauki prawne, językoznawstwo. Uznaniem cieszyły się osiągnięcia polskich historyków (w tym historyków literatury) i archeologów, a także etnografów (Szymon Askenazy, Kazi- mierz Tymieniecki, Władysław Konopczyński, Marceli Handelsman, Tadeusz Lehr-Spławiński, Kazimierz Nitsch, Juliusz Kleiner, Stanisław Pi- goń, Wacław Borowy, Julian Krzyżanowski, Józef Kostrzewski i in.). Literatura piękna swym poziomem i oryginal- nością stanowiła kontynuację dokonań wcze- śniejszych. Zmieniała się oczywiście tematyka, w większym stopniu związana z aktualnością, choć stale nawiązująca do historii. Na trwałe do polskiej i w mniejszym czy większym stopniu do światowej kultury weszły takie m.in. dzieła, jak: Przedwiośnie Stefana Żeromskiego (1925), Ro- mans Teresy Hennert Zofii Nałkowskiej (1924), Pokolenie Marka Świdy Andrzeja Struga (1925), Czarne skrzydła Juliusza Kaden-Bandrowskiego (1928-1929), Noce i dnie Marii Dąbrowskiej (1932- 1934), Krzyżowcy Zofii Kossak-Szczuckiej (1935), Czerwone tarcze Jarosława Iwaszkiewicza (1934), Cudzoziemka Marii Kuncewiczowej (1936), Fer- dydurke Witolda Gombrowicza (1937), Sklepy cy- namonowe Brunona Schulza (1937). Znani byli wybitni dramaturdzy (m.in. Stanisław Ignacy Witkiewicz, Jerzy Szaniawski). W dziedzinie poe- zji spośród wielu grup największy wpływ miała grupa skupiona wokół założonego w 1920 roku miesięcznika „Pro Arte et Studio”, a następnie „Skamander” (stąd grupa Skamandra), do której należeli m.in.: Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński, Jarosław Iw- aszkiewicz, Kazimiera Iłłakowiczówna, Maria Ja- snorzewska-Pawlikowska. W ramach tzw. awan- gardy krakowskiej pisał Tadeusz Peiper. Znany był już wybitny poeta Konstanty Ildefons Gał- czyński. Nurt poezji rewolucyjnej reprezentowali m.in. Władysław Broniewski i Bruno Jasieński. Kontynuowali swą twórczość Leopold Staff i Jan Kasprowicz. Polska międzywojenna miała wiele bardzo dobrych teatrów (m.in. Teatr Polski, Teatr Naro- dowy, teatr „Ateneum” w Warszawie, Teatry Miejskie we Lwowie), reżyserów (jak Juliusz Osterwa, Leon Schiller, Stefan Jaracz). Twórcze poszukiwania dotyczyły również malarstwa i muzyki. W malarstwie duże znaczenie miał postimpresjonizm (Jan Cybis), rozwijały się różne kierunki awangardowe, jak formizm (Stanisław Ignacy Witkiewicz, Andrzej Pronaszko), unizm (Władysław Strzemiński), różne poszukiwania związków plastyki i architektury (grupy BLOK i PRAESENS). We Francji indywidualnie praco- wał Tadeusz Makowski. Zycie muzyczne, które w Polsce bardzo żywo się rozwijało, obejmowało liczne grupy. Wybijał się Karol Szymanowski, a także Feliks Nowowiej- ski, Tadeusz Szeligowski, Witold Lutosławski, Bo- lesław Szabelski i inni. Od 1927 roku organizowa- no, co 5 lat w Warszawie, Międzynarodowe Kon- kursy Pianistyczne im. Fryderyka Chopina. Dwudziestolecie było okresem wielkiego upowszechnienia się kultury. Przyczyniała się do tego bogata prasa, wzrost publikacji książek, ra- dio, rozwój kontaktów kulturalnych, także dzięki nowym środkom komunikacji. Potrafiono znaleźć złoty środek między autonomicznością działań kulturalnych i pomocą państwa, w okresie sanacji coraz bardziej interesowano się także treściami życia kulturalnego, które w pewnym stopniu chciano kontrolować. 5. Pogarszanie się sytuacji międzynarodowej Pol- ski. Przygotowywanie agresji przez Niemcy i ZSRR. Plan nowego rozbioru Polski Zawarcie porozumień z ZSRR i Niemcami w la- tach 1932-1934 tylko pozornie stabilizowało sytu- ację Polski. W 1935 roku Niemcy, po wystąpieniu (1933) z Ligi Narodów, wypowiedziały warunki traktatu wersalskiego w sprawie ograniczenia zbrojeń i 7 marca 1936 roku wprowadziły swe wojska do Nadrenii, która miała być strefą zde- militaryzowaną. Francja nie podjęła w zasadzie żadnych przeciwdziałań, choć Anglia i Polska zgłosiły gotowość pomocy w ewentualnej walce przeciw Niemcom, mimo iż Beck starał się nie drażnić Niemiec. Lepiej niebezpieczeństwo nie- mieckie rozumiał wówczas Rydz-Śmigły. Niemcy wzmacniały swą pozycję, Wiochy zajęły Abisynię i zbliżyły się do Niemiec, a 25 listopada 1936 roku Niemcy zawarły pakt z Japonią (antykominter- nowski). Przygotowując dalsze aneksje, Hitler na razie zapewniał Polskę o braku z jego strony agresywnych zamiarów, chciał ją bowiem wcią- gnąć do paktu antykominternowskiego. Tymczasem Beck, z niepokojem obserwując Niemcy, odnowił sojusz z Francją. Szukał, na ra- zie bezskutecznie, zbliżenia z Anglią, która (pre- mier Neville Chamberlain) wierzyła w możliwość zahamowania ekspansji Niemiec, a Hitlera jeszcze głównie oceniała w kategoriach przeciwwagi dla komunizmu. Polska rozwijała współpracę z Ru- munią i Węgrami, lecz Beck popełnił kardynalny błąd w stosunku do Czechosłowacji. Po aneksji przez Hitlera w 1938 roku Austrii (tzw. Anschluss), a przed zaborem przez Niemcy czeskich Sudetów, na co rządy Anglii, Francji i Wioch wyraziły zgo- dę na konferencji w Monachium (wrzesień 1938 roku), myśląc, że ratują pokój, Beck odrzucił pro- pozycję zbliżenia do Czechosłowacji. Skorzystał natomiast ze wsparcia Hitlera, który — już po za- borze Sudetów — oświadczył Czechosłowacji, że jej nowe granice może gwarantować tylko wów- czas, gdy odda Polsce Zaolzie, a Węgrom Ruś Za- karpacką. Bez próby rozmów z Czechosłowacją, gotową pod naciskiem Hitlera do ustępstw, Pol- ska wystosowała ultimatum, żądając bezwarun- kowego oddania Zaolzia, co Czesi zmuszeni byli przyjąć. Niemcy odkryły swe karty wobec Polski 24 października 1938 roku. Minister spraw zagra- nicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop w roz- mowie i polskim ambasadorem Józefem Lipskim ponowił dawniej zgłaszane postulaty przyłącze- nia Gdańska i zgody na eksterytorialną autostra- dę, łączącą Niemcy z Prusami Wschodnimi. Beck starał się jeszcze grać na zwłokę, lecz doskonale wiedział, że odrzucenie żądań niemieckich grozi wojną. Naciski niemieckie trwały nadal, na przemian z propozycjami wspólnej walki z ZSRR. Hitler sądził, że — być może — zajęcie przezeń Czechosłowacji skłoni Polskę do ustępstw. Jednak ani przyłączenie do Niemiec Kłajpedy, ani poli- tyczne podporządkowanie Rumunii nie wpłynęły na zmianę stanowiska Polski. Tymczasem dla Anglii i Francji aneksje Hitlera były już nie do zaakceptowania. Anglia zgodziła się na danie Polsce gwarancji na wypadek ataku niemieckiego. Traktowała to wprawdzie bardziej jako próbę powstrzymania Hitlera, aniżeli jako zobowiązanie pomocy militarnej (do wojny bo- wiem nie była przygotowana), lecz uzyskanie gwarancji angielskich było wielkim sukcesem Becka. Podobne gwarancje zawierało potwier- dzenie sojuszu z Francją z 13 kwietnia 1939 roku, sprecyzowane 19 maja w specjalnym protokole. W Niemczech zaś trwało przygotowywanie planu napaści na Polskę (Fall Weiss). Związane było z tym wypowiedzenie przez Hitlera w kwietniu deklaracji o nieagresji z 1934 roku. W sławnej mowie z 5 maja 1939 roku w sejmie Beck wyraźnie odrzucił niemieckie żądania tery- torialne stwierdzając, że Polacy nie znają „pojęcia pokoju za wszelką cenę”. Oznaczało to początek nowego etapu w stosunkach państw demokra- tycznych z Hitlerem. Państwa te chciały wciągnąć również Związek Radziecki do podobnych dzia- łań, lecz Stalin, godząc się pozornie na rokowania, które rozpoczęły się w Moskwie, ważył, jaki so- jusz będzie lepszy dla realizacji jego ekspansyw- nych planów: z Zachodem czy z Niemcami. De- cyzję podjął najprawdopodobniej już wiosną 1939 roku, gdy na XVIII Zjeździe partii komunistycznej (marzec) zasugerował Niemcom możliwość zbli- żenia. Już w maju, wysyłając te same sygnały, usunął Maksyma Litwinowa z funkcji ministra spraw zagranicznych, powierzając to stanowisko posłusznemu wykonawcy swych rozkazów — Wieczesławowi Mołotowowi. Hitlerowi aprobata ZSRR na planowany napad na Polskę odpowia- dała, toteż 23 sierpnia 1939 roku podpisano w Moskwie sowiecko-niemiecki pakt o nieagre- sji. Przeszedł on do historii jako pakt Hitler-Stalin lub Ribbentrop-Mołotow. W dołączonym do niego tajnym protokole rozdzielono na wypadek wojny strefy zainteresowań obu państw, czyli zaplanowano nowy rozbiór Polski. Ustalono, że granicę obu stref stanowić będzie (jeśli chodzi o Polskę) linia „w przybliżeniu wzdłuż rzek: Na- rwi, Wisły i Sanu”. Dla komunistów na całym świecie pakt ten był wielkim szokiem. Władze polskie, w odpowiedzi na koncentrację sil niemieckich, zarządziły mobilizację. Wysłane 31 sierpnia przez Niemcy ultimatum, które zresztą dotarło do Polski z dwunastogodzinnym opóź- nieniem, było tylko swego rodzaju formalnością, jako iż Hitler atak na Polskę planował już na 26 sierpnia, wzmagając zarazem akcję propagando- wą przeciw Polsce i organizując różne prowokacje (m.in. sfingowany „napad” polski na radiostację w Gliwicach). W dniu 22 sierpnia Hitler mówił: „Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zada- niem... Dla celów propagandy podam jakąś przy- czynę wybuchu wojny, mniejsza z tym, czy bę- dzie ona wiarygodna czy nie”. Nad ranem 1 września o godzinie 4.45 rozpo- czął się atak na Polskę, a tym samym rozpoczęła się druga wojna światowa. Rozdział XI POLSKA I POLACY W OKRESIE DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ (1939-1945). WŁĄCZENIE POLSKI DO SOWIECKIEJ STREFY WPŁYWÓW 1. Napad Niemiec i ZSRR na Polskę Społeczeństwo polskie już na wiele miesięcy przed atakiem niemieckim na Polskę żyło w na- rastającej przed nim obawie. Do ostatnich wybo- rów przed wojną (w listopadzie 1938 roku) poszło prawie 70% uprawnionych, mimo iż zbojkotowa- ła je opozycja; sanacja jednak nie dopuściła do utworzenia rządu obrony narodowej. Hitlerow- skie przygotowania do wojny odczuwało się również w Polsce, gdzie Niemcy prowadzili — sterowaną niemal jawnie z Rzeszy — działalność dywersyjną, penetrując także wojsko. Hitler 1 września 1939 roku skierował na Pol- skę 1,8 miliona żołnierzy, dobrze uzbrojonych i wspomaganych przez 1640 samolotów. Tej ar- mii Polska mogła przeciwstawić około miliona żołnierzy i 400 samolotów. Polski plan obrony (plan „Zachód”) przewidywał możliwie długą obronę na zachodnich terenach państwa i czeka- nie na ofensywę brytyjsko-francuską. Mimo wszakże wypowiedzenia 3 września przez Anglię i Francję wojny Niemcom, co miało ogromne znaczenie na przyszłość, nie poszły na razie za tym działania zbrojne. Polska zatem musiała walczyć samotnie. W tej sytuacji ponad miesięcz- na polska obrona, wiążąca wielkie siły przeciw- nika, była dużym osiągnięciem militarnym, jed- nak bez szans odparcia wroga. Mając dogodną pozycję wyjściową, atak nie- miecki skierował się równocześnie na Pomorze, Śląsk, Mazowsze i Podhale. Ze Śląska armia „Kra- ków” generała Antoniego Szyllinga musiała wy- cofać się już 2 września, przy czym, jak w wielu innych miejscach, do obrony włączała się ludność cywilna, potem za to masowo represjonowana. Pod naciskiem wojsk niemieckich w kierunku Warszawy wycofywały się armie „Łódź” genera- ła Juliusza Rómmla i „Pomorze” pod dowódz- twem generała Władysława Bortnowskiego. Ar- mia „Karpaty” generała Kazimierza Fabrycego oraz armia „Prusy” generała Stefana Dąb- Biernackiego zostały rozbite, a armia „Poznań” generała Tadeusza Kutrzeby też zmuszona była do wycofywania się. Armia „Modlin” generała Emila Krukowicza-Przedrzymirskiego, po trzy- dniowej, bohatersko prowadzonej bitwie pod Mławą, również rozpoczęła 4 września wycofy- wanie. Bronił się, pod dowództwem majora Hen- ryka Sucharskiego (1898-1946), półwysep gdański Westerplatte. Już 1 września rozpoczął jego ostrzeliwanie pancernik niemiecki „Schleswig- Holstein”, który przybył do portu gdańskiego rzekomo z kurtuazyjną wizytą, a naprawdę, by mieć zawczasu punkt wyjścia do ataku. Załoga Westerplatte (182 osoby), która — jak przewi- dywał rozkaz — miała się bronić 12 godzin, trwa- ła na posterunku aż do 7 września. Tymczasem wobec załamania się planu dłuż- szego oporu na zachodzie, Naczelny Wódz, mar- szałek Edward Rydz-Śmigły, 6 września wydał rozkaz zorganizowania nowej linii obrony na Wi- śle i Sanie. Formowała się także nowa armia, „Lublin”, oraz armia „Warszawa”, której dowódcą został generał Rómmel. Naczelny Wódz przeniósł się wraz ze swym sztabem do Brześcia nad Bu- giem, nadal oczekując pomocy Anglii i Francji. Nie jest wykluczone, że przed angażowaniem się zachodnich sojuszników w zbrojną pomoc dla Polski powstrzymywało ich ewentualne zdawa- nie sobie sprawy z porozumienia niemiecko- radzieckiego. Byłoby to z tego względu zbyt ry- zykowne. Na przedłużenie obrony Warszawy, zagrzewa- nej do walki przez prezydenta miasta Stefana Sta- rzyńskiego (1893-1944), pozwoliła stoczona od 9 do 17 września przez cofające się armie „Poznań” i „Pomorze” bitwa nad Bzurą, która nie mogła wprawdzie zmienić losów wojny, ale przekreśliła niemiecką koncepcję wojny „błyskawicznej” (Blitzkrieg). Jeszcze w czasie tej bitwy; wiążącej znaczne siły niemieckie, sytuacja na froncie sta- wała się coraz trudniejsza. Wojska niemieckie do- szły tymczasem do Wisły, Bugu, a na południu do Zamościa i Lwowa, okrążając wiele porozbija- nych i izolowanych polskich oddziałów. Sytuację Polaków drastycznie pogorszyło, przesądzając losy całej kampanii, wkroczenie 17 września na ziemie polskie Armii Czerwonej w liczbie około 480 tysięcy żołnierzy. Około go- dziny 3.00 rano rząd radziecki usiłował bezsku- tecznie wręczyć polskiemu ambasadorowi w Mo- skwie Wacławowi Grzybowskiemu notę, w któ- rej wskazując na jakoby nieistnienie już państwa polskiego (co było błędnym stwierdzeniem z punktu widzenia prawa międzynarodowego, istniały bowiem władze polskie), oznajmiał o wkroczeniu armii radzieckiej na ziemie polskie. Jako pretekst podano, że chodzi o wzięcie pod opiekę „życia i mienia ludności zachodniej Ukrai- ny i zachodniej Białorusi”. Argumentacja ta od- rzucona została natychmiast przez Anglię, Francję i Stany Zjednoczone, które oświadczyły, że zawo- jowanie i okupacja terytorium nie powoduje upadku rządu, w związku z czym — jak stwierdza- ły — nadal będą uznawać rząd polski za istnieją- cy. Na szczęście rządu polskiego nie udało się wojsku radzieckiemu osaczyć i przeszkodzić w przedostaniu się do Rumunii, a takie zadanie miała, złożona z tzw. jednostek szybkich, 12. Ar- mia Frontu Ukraińskiego pod dowództwem ko- mandora Iwana Tiuleniewa. Wycofywanie się do Rumunii osłaniał pułk Korpusu Ochrony Pogra- nicza „Polesie”. Na niespodziewany atak sowiecki (choć być może władze polskie miały pewne informacje o pertraktacjach niemiecko-radzieckich) polscy dowódcy nie wiedzieli, jak reagować. W Kwate- rze Głównej Rydza-Śmigłego postanowiono nie- podejmować walki z napastnikiem (chyba że w obronie własnej). W ostatnim wydanym na terytorium Rzeczypospolitej rozkazie (z 17 wrześ- nia) Naczelny Wódz zarządził ogólne wycofywa- nie się najkrótszymi drogami do Rumunii i na Węgry. Rozkaz ten docierał do jednostek często zbyt późno lub wcale. W takich przypadkach po- stawy dowódców były różne. Na przykład gene- rał Władysław Langner, który dotąd bronił sku- tecznie Lwowa przed Niemcami, poddał miasto, jak się wyraził, „braciom Słowianom”. Rosjanie nigdy nie dotrzymywali uzgadnianych warun- ków kapitulacji. Nie tylko wbrew nim brali żoł- nierzy do niewoli, lecz wielu rozstrzeliwali na miejscu. W ogóle w postępowaniu napastnika było wiele oznak zemsty za klęskę 1920 roku. Rozkaz przeciwstawienia się oddziałom sowiec- kim wydał dowódca Korpusu Ochrony Pograni- cza, generał Wilhelm Orlik-Rückeman, na którego oddziały poszło pierwsze radzieckie uderzenie. Walki z Rosjanami stoczyła m.in. także przedzie- rająca się na Węgry Grupa Operacyjna Kawalerii generała Władysława Andersa (1892-1970). Boha- tersko broniła się przez dwa dni (20-21 września) ludność, a szczególnie młodzież Grodna. Przyjmu- je się, że Armia Czerwona wzięła do niewoli 250- 300 tysięcy żołnierzy, w tym 13 tysięcy oficerów (z 12 generałami). Po 17 września toczyły się jeszcze walki z Niemcami. W dniach 18-20 września resztki armii „Kraków” i „Lublin” stoczyły bitwę pod Tomaszowem Lubelskim. Otoczona i bombardo- wana Warszawa broniła się do 28 września. Na decyzję kapitulacji wpłynęły czynniki humani- tarne (brak wody, prądu, leków i duże straty wśród ludności cywilnej). Pierwsze oddziały niemieckie wkroczyły do miasta 2 dni później. Za- łoga Modlina skapitulowała 29 września. Do 2 października bronił się Hel. W tym samym dniu rozpoczęła się ostatnia bitwa kampanii wrze- śniowej, stoczona pod Kockiem przez zorganizo- waną na Polesiu Samodzielną Grupę Operacyjną generała Franciszka Kleeberga. Grupa ta złożyła broń 5 października. Nie złożył broni major Hen- ryk Dobrzański (pseud. Hubal), który z rozbitych oddziałów sformował pod koniec września nowy oddział, walcząc przez szereg miesięcy. W ten sposób zapoczątkował on działania partyzanckie. W walkach poległo około 70-80 tysięcy, a Niem- cy wzięły do niewoli ponad 600 tysięcy żołnie- rzy polskich, z których ponad 100 tysięcy wkrótce zwolniono. Niemcy straciły około 50 tysięcy za- bitych i rannych, Sowieci około 3,5 tysiąca zabi- tych i rannych. Bezpośrednio po ustaniu działań dokonano też podziału ziem polskich, korygując ustalenia paktu z 23 sierpnia. Podpisano zatem 28 września nowy układ „o przyjaźni i granicach”, w którym Litwę włączono do strefy interesów sowieckich, zaś wo- jewództwo lubelskie i część warszawskiego do strefy niemieckiej. Postanowiono także wspólnie zwalczać polski ruch oporu. W wyniku dalszych rokowań (10 stycznia 1941 roku) Niemcy za 7,5 miliona dolarów odstąpiły Moskwie część Su- walszczyzny. Symbolicznym przypieczętowaniem rozbioru Polski była wspólna niemiecko- sowiecka defilada w Brześciu nad Bugiem. Na moście na Bugu w tym mieście Stalin polecił przekazać oddziałom SS przebywających w Związku Radzieckim komunistów niemieckich, którzy w większości byli więzieni. Mołotow, wy- rażając zadowolenie ze zwycięstwa, nazwał pań- stwo polskie „pokracznym tworem traktatu wer- salskiego”. Niemiecka strefa okupacyjna objęła prawie 189 tys. km2 z około 22 milionami ludności (z czego 87% narodowości polskiej), zaś strefa radziecka prawie 201 tys. km2 z około 13 milionami ludno- ści (z czego 40% Polaków). 2. Okupacja i terror hitlerowski. Eksterminacja ludności żydowskiej. Prześladowania ludności polskiej na terenach okupowanych przez ZSRR Już w swym programowym dziele Mein Kampf Hitler zapowiedział walkę o zapewnienie Niemcom „przestrzeni życiowej” (Lebensraum). Dowódcom swym wkraczającym do Polski prze- kazał następującą wytyczną: „Celem naszym jest zniszczenie żywych sił nieprzyjaciela, a nie dotar- cie do określonej linii”. Mordowanie ludności polskiej zaczęło się zatem już w czasie kampanii wrześniowej i było dokonywane zarówno przez wojsko (Wehrmacht), jak i różne formacje poli- cyjne. W czasie gdy władza na zajmowanych ziemiach polskich należała do Wehrmachtu (do- wódcą jego wojsk lądowych był generał Walter Brauchitsch), a następnie do zarządu wojskowego (pod kierownictwem generała Gerda Rundstedta, a od 20 października Johannesa von Blaskowit- za), między 1 września a 25 października dokona- no 714 egzekucji, w których zginęło 16 tysięcy Po- laków, głównie inteligencji. Już po ustaniu dzia- łań wojsko niemieckie spaliło 55 miast i blisko 500 wsi. Okupowane przez Niemcy ziemie polskie po- dzielone zostały na tzw. obszary wschodnie wcie- lone bezpośrednio do Rzeszy (eingegliederte Ost- gebiete) oraz tzw. Generalne Gubernatorstwo, rządzone przez generalnego gubernatora Hansa Franka, z siedzibą w Krakowie. Gubernator osiadł butnie na Wawelu. Do Rzeszy wcielone zostały: Pomorze, Poznańskie, większość ziem przedwo- jennego województwa łódzkiego, zachodnia część krakowskiego, północna część warszawskiego, powiaty augustowski i suwalski. Ziemie te znala- zły się w czterech różnych okręgach administra- cyjnych: w Prusach Wschodnich (z nadprezyden- tem Erichem Kochem), w nowo utworzonym Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie (z nadprezyden- tem Albertem Forsterem), w Okręgu Śląsk (z nad- prezydentem Fritzem Brachtem) oraz w tzw. Kra- ju Warty (namiestnikiem Hitlera został Arthur Greiser). Kraj Warty (Wartheland) obejmował dawne województwo poznańskie, część pomor- skiego, łódzkiego i warszawskiego i dzielił się na rejencje: poznańską, inowrocławską i kaliską (od 1940 roku przemianowaną na łódzką). Powstał w ten sposób zróżnicowany we- wnętrznie system okupacyjny, nastawiony na rozłożoną na etapy eksterminację ludności pol- skiej, a przy tym na systematyczne niszczenie kul- tury, walkę z Kościołem, likwidowanie polskiego życia naukowego, szkolnictwa, stowarzyszeń itd. Najbardziej na działalność eksterminacyjną nara- żone były tereny anektowane do Rzeszy, gdzie stworzono Polakom warunki życia przypominają- ce obóz karny. Natomiast ludność żydowską, któ- rą stłoczono w gettach, poddano wyniszczeniu głodem i chorobami, a potem wymordowano na miejscu i w obozach zagłady. Tak zwane Gene- ralne Gubernatorstwo, nad którym bezpośrednią zwierzchność miała Rzesza, było „państwem ter- roru”. Ludność polska miała być tutaj także wy- niszczona. Najpierw totalnej zagładzie poddana została ludność żydowska, kto zaś był uznawany za Żyda, określały rasistowskie ustawy hitlerow- skich Niemiec. Ludność Generalnego Gubernator- stwa żyła w stałej grozie prześladowań i obozów śmierci. Ziemie „wcielone” objęto planowym osadnic- twem ludności niemieckiej (ogółem około 750 ty- sięcy). Odebrano Polakom prawo własności za- kładów przemysłowych i handlowych oraz go- spodarstw rolnych. Stworzono tzw. niemiecką li- stę narodową, podzieloną na cztery kategorie, na którą wpisywano Polaków pochodzenia niemiec- kiego. Polaków ze Śląska, Pomorza i Mazur wpi- sywano do dalszych kategorii Volkslisty, przewi- dując stopniową ich germanizację. Około 15% ludności Kraju Warty (to znaczy około 700 tysię- cy osób) deportowano do Generalnego Guberna- torstwa bądź wywieziono na roboty przymusowe do Rzeszy. Z kolei z Generalnego Gubernatorstwa na roboty przymusowe wywieziono około 1,2 mi- liona Polaków. Doszło do tego jeszcze około pół miliona Polaków wywiezionych z terenów wschodnich, po ich zajęciu przez wojska niemiec- kie 22 czerwca 1941 roku. Owe w sumie prawie 3 miliony Polaków musiało, z pozbawieniem nor- malnych praw, przymusowo pracować, by zastą- pić wcielonych do armii Niemców. Polaków traktowano jako „podludzi”. Ustalono wysoką granicę wieku dla zawierania małżeństw, co obniżyło znacznie przyrost naturalny (w 1942 roku dla Niemców wskaźnik przyrostu wynosił w Kraju Warty 17,1, a dla Polaków tylko 4,3). Polacy obowiązani byli kłaniać się Niemcom, nie mogli mieć własnych samochodów, motocykli, wyjąt- kowo mogli mieć rowery, odebrano wszystkie aparaty radiowe, nie można było mieć telefo- nów, gramofonów, ograniczono korzystanie z poczty. Po kraju Polacy mogli poruszać się tyl- ko z przepustkami. Zakazano wstępu do parków, korzystania z boisk i urządzeń sportowych, nie pozwolono na uczęszczanie do kina. Zamknięto teatry i szkoły. Dzieci (i to nie wszystkie) mogły jedynie opanować podstawowe zasady pisania i czytania. Za najdrobniejsze uchybienia groziły wysokie kary, z karą śmierci włącznie. Sądy spe- cjalne (Sondergericht) wydawały przyspieszone wyroki. Choć w Generalnym Gubernatorstwie możli- wości życiowe Polaków były lepsze i w mniej- szym stopniu obowiązywały omówione ograni- czenia, to jednak kraj utrzymywały w terrorze liczne służby policyjne, które dzieliły się na służ- bę porządkową i na policję bezpieczeństwa wraz z jej najbardziej groźnym ogniwem — gestapo (Geheime Staatspolizei), czyli tajną policją pań- stwową. Koordynacja działań obu policji była w gestii wyższego dowódcy SS i policji, podlega- jącego Heinrichowi Himmlerowi, zwierzchnikowi całej policji hitlerowskiej. Bezpośrednią działal- ność eksterminacyjną prowadził także gubernator Frank i jego aparat. Już 6 września 1939 r. w trakcie tzw. Sonderak- tion Krakau gestapo aresztowało 165 pracowni- ków naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz 18 członków ich rodzin i osadziło w obozie koncentracyjnym. Po zajęciu Lwowa w lipcu 1941 roku Niemcy zamordowali 25 polskich profeso- rów (w tym Tadeusza Boya-Żeleńskiego). Ogółem w czasie okupacji Polska straciła około 40% pro- fesorów wyższych uczelni, około 35% lekarzy, około 18% duchownych. W sumie Polska straciła około 6 milionów swych obywateli (na każdy ty- siąc zginęło ponad 200), a każdego dnia ginęło 3000 obywateli polskich. Na ziemiach polskich Niemcy zorganizowali ponad 2 tysiące obozów koncentracyjnych i obozów zagłady wraz z podo- bozami, filiami i komandami. W największym z nich, Auschwitz-Birkenau (Oświęcim-Brzezin- ka), w wyniku masowego uśmiercania w komo- rach gazowych, wskutek głodu, chorób, ciężkiej pracy, bezpośredniego terroru i egzekucji zginęło około 1-1,5 miliona ludzi. Dokładniejsze dane są jeszcze w toku ustalania. Przeważającą część sta- nowili Żydzi, pochodzący ze wszystkich okupo- wanych przez Niemcy krajów Europy. Niemcy hitlerowskie dążyły do całkowitego wymordowania Żydów europejskich. Organizo- wane przez niemiecką machinę państwową i po- licyjną ich uśmiercanie, przekraczające swym za- mysłem ludzkie wyobrażenia, objęło w Polsce prawie wszystkich Żydów, czyli ponad 3 miliony. Z różnych też krajów zwożono Żydów do obozów zagłady w Treblince, Sobiborze, Bełżcu, Chełmnie nad Nerem, do wymienionego już Oświęcimia, do Majdanka pod Lublinem i innych. W całym kraju, mimo grożącej śmierci, Polacy przecho- wywali wiele tysięcy osób pochodzenia żydow- skiego, choć nierzadkie były przypadki wykorzy- stywania ich tragedii dla ciągnięcia zysków (przez tzw. szmalcowników z marginesu społecznego). Przy Delegaturze Rządu RP na Kraj powołano (wrzesień 1942 roku) Tymczasowy Komitet Pomo- cy Żydom. Przekształcił się on w Radę Pomocy Żydom „Żegota”, w której pracach uczestniczyli przedstawiciele różnych odłamów podziemia. Or- ganizacja ta opiekowała się ponad 2 tysiącami dzieci żydowskich (ukrywanych). Na wspomnia- nych szmalcownikach często wykonywano wy- roki śmierci, wydawane przez sądy podziemne. W tym kontekście trzeba przypomnieć, że tak państwa zachodnie, jak i żydowskie koła amery- kańskie nie reagowały na przekazywane im (tak- że z Polski) informacje o zagładzie Żydów. Uwa- żały je za przesadzone. We Francji natomiast tamtejsza policja współdziałała w tym „dziele” z Niemcami. W wielu miejscach (jak na przykład w Kownie) miejscowa ludność jeszcze przed wkroczeniem Niemców masowo mordowała Ży- dów. Policjanci litewscy uczestniczyli m.in. w mordowaniu Żydów w walczącym getcie war- szawskim, odznaczając się niezwykłym okrucień- stwem. Zabierano również dzieci w celach germaniza- cyjnych. Ginęły one na równi z dorosłymi. Spo- śród 30 tysięcy dzieci wysiedlonych z terenu Za- mojszczyzny życie ocaliło zaledwie około 4500. Wybitny pisarz, pedagog i lekarz Janusz Korczak podczas likwidacji getta warszawskiego poszedł na śmierć razem z dziećmi kierowanego przez sie- bie przytułku, odrzucając ewentualne próby po- mocy. W bardzo trudnych warunkach znalazła się ludność polska na terenach okupowanych przez ZSRR. Okręg wileński z około półmilionową lud- nością polską władze radzieckie oddały Litwie, którą zresztą (podobnie jak Estonię i Łotwę) wkrótce (1940) anektowały, co przewidziane było (łącznie z Besarabią) w traktacie Hitler-Stalin. Po- za Wileńszczyzną inne tereny zabrane Polsce włączone zostały do republiki białoruskiej i ukra- ińskiej, jakoby na „życzenie” ludności tych ziem, po przeprowadzonym pod nadzorem NKWD gło- sowaniu o z góry ustalonych wynikach (we Lwowie 24-27 października, a w Białymstoku 28- 30 października 1939 roku). W stosunku do ludności polskiej zastosowano różne formy terroru. Postanowiono przede wszystkim zniszczyć inteligencję, ludzi posiadają- cych jakiekolwiek majątki, ludzi związanych ze strukturami państwa polskiego, wojskowych, w dużym stopniu chłopów, resztę zaś ludności zastraszyć i formalnie (przez szkołę, urzędy, prasę) zrusyfikować. Części lewicowo nastawionej inte- ligencji, uznanej za dostatecznie „prosowiecką”, zezwolono na organizowanie polskiej działalności kulturalnej, ściśle nadzorowanej, uczestniczenie w nowych formach organizacyjnych. Inni przy- stosowali się do straszliwych warunków życia w kraju, gdzie miliony żyły w obozach koncen- tracyjnych (łagrach), gdzie panował głód, a życie ludzkie nie miało znaczenia. Zderzenie się ludności z zagarniętych przez Związek Radziecki terenów państwa polskiego z nową rzeczywistością już w pierwszych dniach okupacji było szokujące. Jak sformułowano w tajnym raporcie z 30 marca dla rządu polskiego, przebywającego wówczas w Angers we Francji, „półtoramilionowa armia bolszewicka, głodna i obdarta, odkryła w biednej Polsce kraj tak bo- gaty, że go nową Ameryką nazwała. Ta głodna armia, a za nią głodniejsza jeszcze i bardziej za- chłanna rzesza okupacji cywilnej i jej rodzin zdo- łała tę Amerykę w ciągu kilku miesięcy żerowa- nia doprowadzić rekwizycjami i wykupem wszystkiego, co na jaw wyszło, do skraju nędzy. Wywożono wszelkie zapasy żywności, pozba- wiono ludność pieniędzy przez dewaluację, skon- fiskowano wkłady, rozbito w bankach sejfy (w tym kilkadziesiąt skrzyń skarbów złożonych na Fundusz Obrony Narodowej), znacjonalizo- wano całą własność prywatną (budynki, prze- mysł, handel), zabierano z domów żywność i odzież, wyrzucano z mieszkań. Zamknięto tysią- ce kościołów i klasztorów”. Jeńców wojennych wywieziono do różnych części ZSRR, głównie na Syberię i inne tereny północne, do Azji Środkowej, oficerów zaś osa- dzono w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Tych wszystkich na mocy decyzji Biura Politycznego WKP(b), ogółem (według da- nych radzieckich) 14 552 osoby, NKWD zamor- dowało strzałami w tył głowy. Wymordowano także pracowników policji i Korpusu Ochrony Pogranicza oraz niektóre inne osoby tam inter- nowane. Ich szczątki odkryto w Katyniu, w lesie pod Charkowem i wokół wsi Miednoje w pobli- żu Tweru. Od zimy 1940 do połowy 1941 roku wywieziono ponad 1,2 miliona obywateli pol- skich. Zsyłkami kierował bezpośrednio instruo- wany przez szefa NKWD Berię i samego Stalina Iwan Sierow, mianowany wcześniej delegatem NKWD na tereny okupowane („wyzwolone”, jak formułowano oficjalnie). Owe deportacje, w tym wywózki do łagrów i więzień, były prawdziwy- mi transportami śmierci. Przeprowadzane z bru- talnością, a często ze skrajnym okrucieństwem (na przykład polewano ludzi wodą na mrozie), bez jedzenia i picia, oznaczały śmierć dla znacznej części wywożonych już w czasie drogi, szczególnie dzieci, ludzi starszych czy chorych. Przed opuszczeniem terenów polskich po ataku niemieckim w czerwcu i lipcu 1941 roku NKWD bestialsko wymordowało tysiące Polaków prze- trzymywanych w więzieniach (szczególnie we Lwowie). 3. Walka narodu polskiego o przetrwanie i wol- ność. Sprawa polska a losy drugiej wojny świa- towej Jak już stwierdziliśmy, zajęcie Polski nie prze- rwało ciągłości istnienia polskich władz pań- stwowych. Znalazły się one na obczyźnie. Poza tym istniały w świecie polskie przedstawiciel- stwa dyplomatyczne. Wobec internowania do- tychczasowych władz na terenie Rumunii i Wę- gier, w toku działań mających na celu sformowa- nie nowego rządu odnowiła się walka obozu sa- nacyjnego i jego przeciwników. Ten pierwszy z uwagi na klęskę, do jakiej dopuścił, nie miał jednak tak w opinii polskiej, jak i w zachodnich kołach politycznych większego poparcia. Toteż gdy Ignacy Mościcki (został internowany, wkrót- ce jednak, dzięki swemu drugiemu, szwajcar- skiemu obywatelstwu, mógł zamieszkać w Szwajcarii) mianował swym następcą genera- ła Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego (1881- 1942), spotkało się to ze sprzeciwem sojuszników zachodnich. W ostatecznym rachunku prezyden- tem został Władysław Raczkiewicz (1885 — 1947), bardziej kompromisowy działacz sanacyjny, na- tomiast urząd premiera (30 września 1939 roku) i Naczelnego Wodza (7 listopada 1939 roku) ob- jął, odsuwany przez sanację (Rydz-Śmigły nie dał mu przydziału w kampanii wrześniowej) generał Władysław Sikorski. Powołany przezeń gabinet miał charakter rządu porozumienia narodowego. Rząd Sikorskiego został natychmiast uznany przez mocarstwa zachodnie, co Polaków w umę- czonym kraju podniosło na duchu, oczekiwali bowiem jego rychłego, jak się zrazu wydawało, przybycia do kraju („Im słoneczko wyżej, tym Si- korski bliżej”, mówiono). Był to jednak nieuzasadniony optymizm. ZSRR napadł 30 listopada 1939 roku na Finlandię (za co został wykluczony z Ligi Narodów), Niemcy zaś w 1940 roku podbili Danię, a potem Norwegię, gdzie w ramach alianckiego korpusu ekspedycyj- nego walczyli także Polacy (zwycięska bitwa pod Narwikiem), pierwszy raz po kampanii wrze- śniowej. Padły również Francja, Belgia i Holan- dia. Rząd polski wraz z 25 tysiącami żołnierzy przeniósł się do Wielkiej Brytanii (zginęło we Francji około 1500 żołnierzy, do niewoli nie- mieckiej dostało się około 15 tysięcy, a 13 tysięcy znalazło się w neutralnej Szwajcarii). Po tych sukcesach Niemcy liczyły na szybki podbój Wielkiej Brytanii, stawiając na sukces swego lotnictwa. Zawiedli się jednak, Anglia bo- wiem potrafiła się obronić, przy czym w tej „bi- twie o Anglię” doniosły był udział polskich lot- ników. Wówczas to Winston Churchill, premier brytyjski, wypowiedział swe znane słowa: „Ni- gdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu”. Polacy brali także udział w wojnie to- czonej w Afryce z Włochami, którzy zaatakowali Brytyjczyków w Egipcie. Niemcy w kwietniu 1941 roku uderzyły z kolei na Jugosławię i opanowały Grecję, mimo interwencji brytyjskiej. Tymczasem w kraju tworzyło się konspiracyjne państwo podziemne związane z rządem emigra- cyjnym. Zorganizowana została Delegatura Rzą- du Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj oraz Poli- tyczny Komitet Porozumiewawczy, łączący Stronnictwo Ludowe (SL), Stronnictwo Narodowe (SN), Polską Partię Socjalistyczną (PPS) oraz Stronnictwo Pracy (SP). Jeszcze w czasie obrony Warszawy 27 września 1939 roku powstała z ini- cjatywy generała Michała Tokarzewskiego (1893- 1964) organizacja pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski (SZP), do której, jako szefa sztabu, wcią- gnął on pułkownika Stefana Roweckiego. Sikor- ski, nie w pełni akceptując ten krok, na miejsce SZP powołał Związek Walki Zbrojnej (ZWZ) z ge- nerałem Kazimierzem Sosnkowskim (1885-1969), a gdy w związku z klęską Francji i przeniesieniem się władz polskich do Anglii nie doszedł do skut- ku jego zamiar konspiracyjnego powrotu do kra- ju, z generałem Stefanem Roweckim (pseud. Grot, 1895-1944) na czele. Generał Tokarzewski miano- wany został natomiast dowódcą ZWZ na obszarze okupacji sowieckiej. Ruch oporu związany z sa- nacją zamierzał powołać do życia także Rydz- Śmigły i w tym celu przedostał się z Węgier do Warszawy, lecz tam wkrótce zmarł na serce. Jed- nocześnie powstawały liczne grupy samodzielne oraz organizacje konspiracyjne o różnym obliczu politycznym, odtwarzające na ogół przedwojenną strukturę partyjną. Organizacje takie tworzono we wszystkich rejonach kraju, także na ziemiach „wcielonych” do Rzeszy, gdzie walka była szcze- gólnie trudna. W końcu września 1939 roku po- wstała, związana ideowo z endecją, organizacja „Ojczyzna”. Aktywizowali się działacze ludowi. Stronnictwo Ludowe, które przyjęło kryptonim „Roch”, powołało (w sierpniu 1940 roku) do życia własną organizację wojskową — Bataliony Chłopskie (BCh), na których czele stanął Franci- szek Kamiński (1902-2000). W czasie gdy na terenach okupowanych sze- rzył się terror oraz umacniała walka i opór Pola- ków, Niemcy 22 czerwca 1941 roku zaczęły reali- zować plan podboju ZSRR (Fall Barbarossa). Sta- lin, mimo sprawdzonych informacji o niemieckich przygotowaniach (Fall Barbarossa Hitler podpisał już w grudniu 1940 roku), nie wierzył, iż to się stanie, co Rosjan bardzo dużo kosztowało. Już na samym początku Niemcy zniszczyli im 1200 sa- molotów i 66 lotnisk, a w ciągu tygodnia kilka tysięcy czołgów i 2 tysiące dział. Napaść niemiecka na ZSRR oznaczała wejście wojny w zupełnie nowe stadium. Uwolniło to Anglię od bezpośredniego zagrożenia i rozszerzyło front walki z niebezpiecznym i triumfującym do- tąd Hitlerem. Na dodatek Japonia, wówczas gdy Niemcy przypuszczali szturm na Moskwę, zaata- kowała (7 grudnia 1941 roku) Stany Zjednoczone, bombardując amerykańską flotę zgrupowaną w Pearl Harbour na Hawajach. Wielkie straty flocie brytyjskiej zadawały niemieckie łodzie podwod- ne, zatapiając setki okrętów. Zaangażowanie sił niemieckich w Związku Ra- dzieckim (5,5 miliona żołnierzy) było w tej sytua- cji bardzo korzystne dla aliantów, choć sądząc po przegranych bitwach, jakie ZSRR stoczył z Finami, nie doceniali oni jeszcze mobilizacyjnych możli- wości sowieckiego kolosa. Skłonni więc byli od samego początku wojny niemiecko-radzieckiej do udzielenia daleko idącej pomocy Rosjanom. Jesz- cze nie minął miesiąc od niemieckiego ataku, a już (12 lipca 1941 roku) zawarte zostało w Mo- skwie radziecko-brytyjskie porozumienie dla wspólnej walki z Niemcami. Jednocześnie, po ja- pońskim ataku na Stany Zjednoczone, tworzyć zaczęła się wielka koalicja antyniemiecka. Była ona, po odebraniu Japonii przez USA inicjatywy na Pacyfiku, przekonana o możliwym zwycię- stwie i zaczęła myśleć o wspólnej w tym celu strategii, a nawet dalej — o powojennym urzą- dzeniu świata. Świadectwem tego było podpisanie już w sierpniu 1941 roku przez Churchilla i Franklina Delano Roosevelta (1882-1945) tzw. Karty Atlan- tyckiej. We wrześniu zaś tego samego roku na konferencji w Londynie inne państwa walczące z Niemcami, w tym ZSRR, dołączyły swe podpi- sy. Było to wstępem do powołania (w 1945 roku) Organizacji Narodów Zjednoczonych. W okresie tym jednak wojska niemieckie parły jeszcze w ZSRR naprzód, paląc i mordując. Atak niemiecki na ZSRR i znalezienie się tego państwa w antyniemieckiej koalicji, choć dla wi- doków na zwycięstwo bardzo ważne (Związek Radziecki dysponował ponad połową wszystkich sił zbrojnych koalicji), stworzyło dla Polski i sprawy polskiej w wojnie bardzo skompliko- waną sytuację, podobną po trochę do tej z okresu pierwszej wojny światowej, gdy Rosja należała do innego obozu aniżeli pozostałe państwa za- borcze. Teraz ZSRR, okupujący znaczną część Pol- ski i prześladujący Polaków, stał się jedną z głównych sił antyhitlerowskiej koalicji. Znalazł się w ścisłym sojuszu z Anglią, która udzieliła go- ściny emigracyjnemu rządowi polskiemu. Sojusz- nikom zachodnim zależało zatem na ułożeniu tak stosunków polsko-radzieckich, jak i czechosło- wacko-radzieckich, i na wyciszeniu, w imię wyż- szych racji, spraw konfliktowych między Polską a Związkiem Radzieckim, w tym zbrodni w Ka- tyniu, gdy tylko wyszła na jaw (1943). Dla bar- dziej przenikliwych było jasne, a do takich bez wątpienia należał Churchill, że ceną za radziecki sojusz będą już przez Rosję zagarnięte ziemie (zgodnie z paktem Hitler-Stalin), w tym przede wszystkim ziemie polskie. Anglicy mieli w zana- drzu starą koncepcję linii Curzona, uzupełnioną potem o propozycję przesunięcia po zwycięstwie nad Niemcami polskiej granicy zachodniej. Bardziej realistycznie nastawieni politycy pol- scy, w tym w szczególności Władysław Sikorski, byli skłonni do ułożenia stosunków z ZSRR bez twardego stawiania kwestii granic. Inni, a tych była na emigracji większość, nie zgadzali się na żadne ustępstwa, nawet na rokowania. O zbrod- niach na oficerach, o deportacjach ludności cy- wilnej jeszcze wówczas nic dokładnego nie wie- dziano. Po niełatwych rokowaniach, do których grunt przygotowała dyplomacja brytyjska, podpisany został 30 lipca 1941 roku przez Sikorskiego i am- basadora ZSRR w Londynie Iwana Majskiego polsko-radziecki układ, przywracający stosunki dyplomatyczne między obu krajami oraz wyra- żający zgodę na utworzenie w Związku Radziec- kim armii polskiej. Podpisując ten układ, ZSRR (tzn. Stalin) działał w warunkach szczególnego zagrożenia. Szybko się jednak okazało, że deklara- cje w nim zawarte były bez pokrycia. Skoro tyl- ko, w grudniu 1941 roku, wojska radzieckie odpar- ły Niemców spod Moskwy, rozwiewając nadzieje Hitlera na wygranie wojny błyskawicznej, zmie- nił się ton Stalina w stosunku do sprawy polskiej. Wprawdzie ustanowiono polską ambasadę w Moskwie, lecz utrudniano jej działania, szcze- gólnie jeśli chodziło o kontakty z Polakami, usta- lenie ich liczby itp. Organizującemu się zaś woj- sku (pod dowództwem zwolnionego z więzienia generała Władysława Andersa) utrudniano na- bór, drastycznie ograniczano zaopatrzenie, loko- wano w niedogodnych klimatycznie warunkach. Miało to na celu skłonić Polaków do ewakuacji tego wojska z ZSRR, tym bardziej że zbyt natar- czywie pytali się oni o los polskich oficerów, na co nie dawano im odpowiedzi, zbywając na przykład wersją o ich rzekomej ucieczce do Man- dżurii. W rezultacie bezproblemowej zgody Sta- lina, który w ten sposób ułatwiał sobie sterowa- nie sprawami polskimi, w czasie od 24 marca do 30 sierpnia 1942 roku wyprowadzono ze Związku Radzieckiego do Persji i dalej do Palestyny, a po- tem do Włoch, około 57 tysięcy żołnierzy i ofice- rów oraz 47 tysięcy ludności cywilnej, którą w ten sposób udało się uratować przed dalszymi cier- pieniami. W tym czasie w kraju rozpoczęła działalność przerzucona z ZSRR nocą 28 grudnia 1941 roku na rozkaz Stalina Grupa Inicjatywna komunistów polskich, w skład której wchodzili m.in. Marceli Nowotko i Paweł Finder. Wraz z komunistycz- nymi działaczami krajowymi utworzyli oni 5 stycznia 1942 roku Polską Partię Robotniczą (PPR), z której przywódców na czoło wysuwał się Władysław Gomułka (1905-1982). Oczywiście wcześniej musiano uzyskać zgodę Międzynaro- dówki Komunistycznej, czyli Stalina. Hitlerowi nie udało się dotrzeć do Moskwy także od innej strony, przed dalszym marszem powstrzymany został bowiem pod Stalingradem nad Wołgą, gdzie armia niemiecka nie zdołała przerwać ważnej drogi dostawczej ropy naftowej z Baku w głąb ZSRR. Tam po dwumiesięcznych, wyniszczających walkach okrążona 6 Armia pod dowództwem feldmarszałka Friedricha Paulusa skapitulowała 31 stycznia 1943 roku. Kampania rosyjska Hitlera uległa w ten sposób załamaniu, a ostateczne zwycięstwo nad Niemcami było od tej chwili kwestią czasu. Zwycięstwo stalingradz- kie przypieczętowane zostało zwycięstwem pod Kurskiem (sierpień 1943 roku) i wyzwoleniem Ki- jowa (listopad 1943 roku). Dzięki tym sukcesom, uzyskanym skądinąd w dużym stopniu za sprawą alianckich dostaw, pozycja Stalina w wielkiej ko- alicji wzmocniła się znacznie, tym bardziej że alianci stale obawiali się zawarcia przez Stalina separatystycznego porozumienia z Niemcami. Odtąd Stalin, Churchill i Roosevelt tworzyć zaczę- li tzw. Wielką Trójkę, decydującą o losach wojny. Sprawa polska, mimo stałego udziału Polaków w wałkach na różnych frontach, wraz z pocho- dem wojsk ZSRR na zachód przesuwała się na margines wielkiej polityki, a jej rozwiązanie zo- stawiono właściwie do decyzji Stalina. Pozycji Stalina w koalicji nie zaszkodziło ze- rwanie („zawieszenie”) 25 kwietnia 1943 roku sto- sunków dyplomatycznych z rządem polskim. Pre- tekstem było to, że rząd Sikorskiego oskarżał Związek Radziecki o zbrodnię na oficerach pol- skich w Katyniu (groby odkryli Niemcy w kwiet- niu 1943 roku), tymczasem w oficjalnej wówczas wersji radzieckiej zbrodni tej dokonali jakoby Niemcy, wszelka zaś polemika na ten temat była niewygodna dla potrzebujących Rosji aliantów. Dążyli oni bowiem do jak najszybszego spotkania ze Stalinem dla osobistego uzgodnienia różnych spraw, lecz ten, chcąc jeszcze bardziej umocnić się dzięki zwycięstwom na froncie, odkładał to spo- tkanie. Spotkali się zatem na razie tylko Churchill i Roosevelt 14-24 sierpnia 1943 roku w Kanadzie, w Quebec, gdzie ustalono taktykę na najbliższy okres. W czasie obrad zapadły decyzje o utworzeniu II frontu przeciw Niemcom w Normandii (opera- cja Overlord) i zrezygnowaniu z ataku przez Bał- kany. Teren Polski wyłączono ze strefy zaintere- sowania militarnego Wielkiej Brytanii i przesu- nięto do strefy odpowiedzialności radzieckiej. W ten sposób zostały przekreślone polskie plany działań partyzanckich, zakładające uwolnienie ziem polskich przez aliantów zachodnich i zorga- nizowanie — dla ułatwienia ich zadania — ogól- nego powstania. Nowe uzgodnienia ograniczały, rzecz jasna, pomoc aliantów zachodnich dla pol- skiego ruchu oporu, czego domagali się potem również Rosjanie. Już wcześniej, 4 lipca 1943 roku, w katastrofie lotniczej, mającej cechy zamachu (prawdopodob- nie radzieckiego), zginął Władysław Sikorski, człowiek dla Stalina, w perspektywie jego pla- nów rozwiązania sprawy polskiej, nie do zaak- ceptowania. Zbiegło się to z aresztowaniem przez Niemców dowódcy polskiej armii podziemnej (Armii Krajowej) Stefana Roweckiego-Grota (30 czerwca 1943 roku). W ten sposób w krótkim cza- sie naród polski stracił dwóch wybitnych przy- wódców. Premierem, pod naciskiem Churchilla, nieżyczącego sobie na tym stanowisku zbyt anty- sowiecko nastawionego polityka, został dotych- czasowy wicepremier, działacz ludowy Stanisław Mikołajczyk (1901-1966), a Naczelnym Wodzem — Kazimierz Sosnkowski. Na przełomie listopada i grudnia 1943 roku w Teheranie spotkała się po raz pierwszy Wielka Trójka. Potwierdzono ustalenia z Quebec oraz za- częto także dyskutować na temat przyszłych lo- sów państwa niemieckiego. Nad sprawą polską rozsnuwały się chmury i to nie tylko z powodu granic, lecz także z powodu niejasnej przyszłości samego państwa. 4. Dalszy wkład Polaków w wojnę z Niemcami. Stalinowska (komunistyczna) alternatywa roz- wiązania kwestii polskiej Tymczasem w kraju, mimo trudności, polski ruch oporu rozwijał się dynamicznie. W lutym 1942 roku Związek Walki Zbrojnej, łącząc się z in- nymi ugrupowaniami (w tym z Batalionami Chłopskimi, z którymi akcja scaleniowa następo- wała etapami: w maju 1943 roku i w lipcu 1944 roku), przemianowany został na Armię Krajową (AK). Jej szeregi rosły szybko: od zaprzysiężonych w 1942 roku około 200 tysięcy doszła do 350 - 380 tysięcy w 1944 roku. Komenda główna AK dzieliła się na oddziały: I. Organizacyjny, II. Wywiadu i Kontrwywiadu, III. Operacyjny, IV. Kwatermistrzowski, V. Łączności i Kontroli, a po- za tym w pionie AK istniało Kierownictwo Walki Konspiracyjnej, Kierownictwo Dywersji (Kedyw) oraz różne służby wyspecjalizowane. Po utwo- rzeniu Kedywu (z pułkownikiem Emilem Fieldor- fem, pseud. „Nil”, na czele) przestała działać or- ganizacja „Wachlarz”, prowadząca działalność na terenach wschodnich, na tyłach armii niemiec- kiej, gdy ta operowała w ZSRR. AK wraz z Ke- dywem przejęły pole działania „Wachlarza”. Z AK związane było konspiracyjne harcerstwo (Szare Szeregi). Wsławiły się, powołane przez Kedyw spośród członków Szarych Szeregów, m.in. dy- wersyjny oddział „Parasol” oraz batalion „Zośka”. Powstały też niewielkie liczebnie organizacje ży- dowskie: Żydowski Związek Wojskowy (grudzień 1939 roku) oraz Żydowska Organizacja Bojowa (grudzień 1942 roku). Zaczęto organizować pod- ziemną administrację. W ścisłym powiązaniu z ZWZ-AK działała De- legatura Rządu RP na Kraj. Wspólnie powołano Kierownictwo Walki Cywilnej (ze Stefanem Kor- bońskim na czele). Funkcjonowało wspomniane już sądownictwo podziemne, odwołujące się do przedwojennego prawa. Politycznym reprezen- tantem walczących konspiracyjnie Polaków stał się Polityczny Komitet Porozumiewawczy (PKP), przemianowany 9 stycznia 1944 roku na swego rodzaju podziemny parlament — Radę Jedności Narodowej (RJN) z Kazimierzem Pużakiem z PPS- Wolność, Równość, Niepodległość (WRN) na cze- le. Poza PPS-WRN do głównych filarów Rady należały Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Pracy i Stronnictwo Narodowe. Powołano też (3 maja 1944 roku) Krajową Radę Ministrów. PPS-WRN powstała w październiku 1939 roku po zawieszeniu działania przedwojennej PPS. Po- za tą organizacją pozostali socjaliści nastawieni bardziej lewicowo, którzy utworzyli (1 września 1941 roku) organizację Polscy Socjaliści (m.in. Norbert Barlicki, Stanisław Dubois, Edward Osóbka-Morawski). Po powstaniu PPR niektórzy członkowie Polskich Socjalistów przeszli do PPS- WRN, a inni przekształcili tę organizację w Ro- botniczą Partię Polskich Socjalistów (RPPS) z jej formacją bojową Polską Armią Ludową (PAL). Z kolei na tle stosunku do PPR i ZSRR utworzyła się w RPPS grupa rozłamowa (zwana RPPS II lub RPPS-KRN), która podjęła współpracę z PPR, a następnie odbudowywała PPS w wyzwala- nym kraju. PPR nie stwarzała możliwości współ- pracy z Delegaturą Rządu RP na Kraj i z AK. PPR powołała własną siłę zbrojną — Gwardię Ludową (GL), przekształconą w styczniu 1944 ro- ku w Armię Ludową (liczącą 20-30 tysięcy żołnie- rzy). Poza tym pojawiały się na ziemiach polskich coraz liczniejsze oddziały partyzantki radzieckiej, działające jako forpoczta frontu oraz jako pe- netracja wywiadowcza tego, co dzieje się w Pol- sce, dla późniejszego wykorzystania zebranych informacji przeciw Polakom i polskim organiza- cjom (głównie AK). Wywoływało to niepokój rządu polskiego. Poza strukturami rządu oraz wojskowymi AK pozostawała najpierw sanacyjna konspiracja or- ganizowana przez Edwarda Rydza-Śmigłego (Obóz Polski Walczącej), a następnie przede wszystkim skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne (również antysemickie) Narodowe Siły Zbrojne (NSZ), powstałe we wrześniu 1942 roku z części Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) zwią- zanej ze Stronnictwem Narodowym. Liczyły one, jak się nieraz szacuje, około 70 tys. członków. Wiosną 1944 roku NSZ zawarły umowę scalenio- wą z AK, lecz podporządkowała się jej tylko część. Szczególnie napięta sytuacja panowała na te- renach wschodnich, gdzie oddziały partyzanckie stanowiły ważny środek obrony Polaków przed działalnością części ludności ukraińskiej. Na kon- flikt ten z zadowoleniem patrzyli Niemcy, na któ- rych poparcie bezskutecznie liczyli dążący do nie- podległości Ukraińcy. Z inicjatywy istniejącej już przed wojną Organizacji Ukraińskich Nacjonali- stów (OUN) utworzona została w 1942 roku Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) pod do- wództwem Stepana Bandery, lecz gdy bez uzgodnienia z Niemcami ogłosił on we Lwowie powstanie niezależnej („samostijnej”) Ukrainy, Niemcy ostro przeciwstawili się temu, aresztując ukraińskich przywódców. Nie mogąc zrealizować idei niepodległości (dla Niemców Ukraina miała być przede wszystkim źródłem zaopatrzenia), na- cjonaliści ukraińscy zintensyfikowali ekstermina- cyjne działania przeciw ludności polskiej, co po- chłonęło (według Romana Torzeckiego) 80-100 tysięcy ofiar. Dziesiątki tysięcy Polaków uciekły do Generalnego Gubernatorstwa. Z rąk walczą- cych w samoobronie Polaków ginęli też Ukraiń- cy. W 1944 roku fala ukraińskiego terroru przesu- nęła się na zachód od Bugu i Sanu. Wysiłek konspiracyjny był olbrzymi. Starano się uniemożliwić okupantowi bezkarne prowa- dzenie akcji eksterminacyjnej i wiązać siły Hitle- ra. Przeprowadzono w sumie około 20 tysięcy różnych akcji bojowych, a ruch partyzancki sku- piał w okresie swego największego rozwoju pół miliona łudzi, głównie związanych z Armią Kra- jową i Batalionami Chłopskimi. Obok walk z od- działami zwalczającymi partyzantów, odbijania więźniów, akcji przeciw pacyfikacjom, powszech- ne było wysadzanie pociągów wiozących zaopa- trzenie i wojsko na front (wysadzono ich prawie 1200, uszkodzono 20 tysięcy wagonów), zamachy na przedstawicieli władz hitlerowskich, sabotaże, zbieranie informacji (przekazano na przykład aliantom dane o produkcji pocisków V na terenie Peenemünde, co spowodowało zbombardowanie tamtejszych zakładów). Walka toczyła się rów- nież w dziedzinie kultury. W Generalnym Gubernatorstwie tajnym nauczaniem objęto aż 70% młodzieży, a elementarnym około półtora miliona dzieci. Działał Tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich (około 2 tysięcy studentów) oraz taj- ny Uniwersytet Warszawski (około 4 tysięcy słu- chaczy), a także podziemny Uniwersytet Wileń- ski. Wydano m.in. blisko 200 dyplomów Poli- techniki Warszawskiej. Konspiracyjnie wychodzi- ła prasa (w 1943 roku około 500 tytułów). Do podziemia zeszło życie teatralne i muzyczne. W konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym wy- stępował późniejszy papież Karol Wojtyła. Wszystko to, na każdym kroku, groziło obozem koncentracyjnym, czasem śmiercią na miejscu. Walczyli także zamknięci w gettach i poddani w pierwszej kolejności masowej zagładzie (po- dobnie jak Cyganie) Żydzi. W kwietniu 1943 roku wybuchło w likwidowanym getcie warszawskim powstanie. Skazani na wywózkę do obozów za- głady Żydzi, ci, których jeszcze nie zdołano wy- wieźć i zamordować, przez 6 tygodni bohatersko stawiali opór zbrojny. Odnotowano ponad 20 polskich akcji solidarnościowych: dostarczanie broni, pomoc w ucieczkach, udział w walkach itd. Polacy nie mieli jednak możliwości zorganizowa- nia jakiejś powszechniejszej akcji przeciw holo- caustowi; sami poddani byli przenikającemu całe ich życie terrorowi, grożącemu śmiercią za naj- mniejszą pomoc Żydom. Walkę podjęli również Żydzi w gettach we Lwowie, Częstochowie, Bę- dzinie i Białymstoku. W sumie na ziemiach pol- skich przeżyło zaledwie około 80 tysięcy Żydów. Z liczącej przed wojną ponad 3 miliony ludności żydowskiej uratowało się około 900 tysięcy, z czego około 700 tysięcy na terenach ZSRR. Do kraju po wojnie powróciło około 120 tysięcy. W czasie gdy trwała walka na okupowanych terenach i Niemcy na wschodnim froncie znaj- dowali się w defensywie, Stalin kontynuował starania o wymanewrowanie polskiego rządu z decydowania o sprawach polskich, w czym pomocna była mu postawa aliantów, dla których liczyło się przede wszystkim szybkie zwycięstwo, przy stałej obawie o lojalność Związku Radziec- kiego, mogącego zawrzeć separatystyczny pokój z Niemcami. Zamiarem Stalina, dotyczącym tak- że innych krajów Europy Środkowej i Wschod- niej pozostających w jego strefie wpływów, było wykorzystanie komunistów z tych krajów dla tworzenia konkurencyjnych, całkowicie przez niego kontrolowanych władz, gotowych do obję- cia rządów. Znalezienie takich komunistów w ZSRR było ułatwione wcześniejszym wymor- dowaniem przez NKWD przywódców komuni- stycznych, a więc działaczy mogących myśleć zbyt samodzielnie i w ogóle wybitniejszych. Od- danie Stalinowi, a zarazem otumanienie utopijną ideologią oraz chęć skorzystania z historycznej okazji uczestniczenia we władzy, nieważne, że kontrolowanej przez Stalina, tłumaczy to, że wy- pierając ze swej świadomości krwawy terror do- tykający także ich własnych towarzyszy, poszli ci ludzie na współpracę z komunistycznym sys- temem. Często nie mieli innego wyjścia. Stali się, niezależnie od intencji, głównym czynnikiem, który spowodował tak głębokie, jakie się doko- nało, ujarzmienie Polski. Można stwierdzić w świetle faktów, że gdyby Stalin nie miał do dyspozycji tych powolnych sobie wykonawców, nie mógłby — nawet przy zachowaniu Polski w radzieckiej strefie wpływów, co było już biegiem wojny przesądzone — dokonać wewnętrznej sta- linizacji Polski (por. rozdz. XII). Do tego musiał mieć pomoc. Początki tego procesu sięgają okresu wojennego. Główną wykonawczynią planów Stalina w Związku Radzieckim była Wanda Wasilewska (1905-1964), członek WKP(b), członek Rady Naj- wyższej ZSRR, bardziej związana z tym krajem aniżeli z Polską, do której zresztą po wojnie nie powróciła. Zaraz po zerwaniu stosunków z rzą- dem polskim Wanda Wasilewska zwróciła się (co musiało być „uzgodnione”) do Stalina z propozy- cją utworzenia polskiej jednostki wojskowej na terenie Związku Radzieckiego, wcześniej zaś, gdy jeszcze stosunki z rządem Sikorskiego trwały, z inspiracji Stalina — także z Wasilewską na czele — powstał Związek Patriotów Polskich (ZPP), któ- rego nazwę też zaproponował Stalin. Związek ten był niezbędny głównie jako baza rekrutacji apa- ratu politycznego (szkoleniowego) przyszłego wojska. Stała się tym wojskiem Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, formowana pod ścisłym nadzorem Armii Czerwonej i NKWD w Sielcach nad Oką. Jej dowódcą został pułkownik Zygmunt Berling (1896-1980), który nie wyjechał wraz z armią Andersa. Wojsko to, po odpowiednim ideologicznym i politycznym przystosowaniu, miało tworzyć jedną z prostalinowskich sił w przyszłej Polsce. Wkrótce do tworzonej armii polskiej zaczęli napływać rozproszeni po tym ogromnym kraju Polacy (w tym nawet kobiety), a także Polacy (z ziem okupowanych przez ZSRR) wcieleni do batalionów pracy i inni. Dla tych wszystkich, wiedzionych chęcią walki z Niemca- mi o Polskę, zaistniały jakieś szanse wyrwania się z „nieludzkiej ziemi”. Trwały zarazem przygoto- wania do powołania Polskiego Komitetu Naro- dowego. Przewodniczącą komisji organizacyjnej była znów Wanda Wasilewska, zaś sekretarzem Jakub Berman (1901-1984). Tymczasem PPR, która ze względu na sytuację wojenną była przejściowo odcięta od dyrektyw z Moskwy, powołała do życia w nocy z 31 grud- nia 1943 na 1 stycznia 1944 roku twór pod nazwą Krajowa Rada Narodowa (KRN) na czele z Bole- sławem Bierutem (1892-1956), który przybył do Warszawy z Miń. ska na Białorusi. Po zoriento- waniu się w sytuacji Stalin nakazał przerwanie prac przygotowawczych do powołania PKN. Dla dalszej kontroli poczynań komunistów w kraju powołane zostało jednak w Moskwie (w styczniu I944 roku) Centralne Biuro Komunistów Polskich. Akces do KRN zgłosili socjaliści Osóbki- Morawskiego i uzależniona od PPR grupa ludo- wców „Wola Ludu”. „Inne organizacje współtwo- rzące jakoby KRN — pisze Krystyna Kersten — były jeszcze większą fikcją, by stworzyć pozory, iż ów twór reprezentuje szeroki, antyfaszystowski front demokratyczny”. 5. Wyzwolenie ziem polskich spod okupacji nie- mieckiej.Powstanie warszawskie. Polska „lubel- ska” Stopniowo wojna zbliżała się do zwycięskiego dla koalicji antyfaszystowskiej końca. Polacy na Zachodzie w ramach Polskich Sił Zbrojnych wal- czyli ramię w ramię ze swymi sojusznikami. Sformowana w Syrii Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich walczyła w Afryce. Pod dowództwem generała Andersa II Korpus Polski bił się we Włoszech, gdzie odznaczył się m.in. w zdobyciu Monte Cassino w maju 1944 roku; zajął też Ankonę i przyczynił się do zdobycia Bo- lonii. Dywizja pancerna generała Stanisława Maczka odegrała ważną rolę w bitwie pod Falai- se, w Belgii i w Holandii, zaś I Samodzielna Bry- gada Spadochronowa uczestniczyła w najwięk- szej operacji powietrzno-desantowej U wojny światowej pod Arnhem (wrzesień 1944 roku). Osobno wspomnieć należy o złamaniu przez poznańskich matematyków, ściągniętych na Za- chód, szyfru niemieckiego tworzonego przez ma- szynę Enigma”, co miało ogromne znaczenie dla prowadzenia działań wojennych przez aliantów. Sformowana w ZSRR I Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki stoczyła swą pierwszą bitwę (12-13 października 1943 roku pod Lenino). W styczniu 1944 roku Armia Czerwona przekro- czyła granicę Polski. Z tą chwilą paląca dla AK stała się kwestia stosunku do wkraczających Ro- sjan. Mocarstwa koalicji antyniemieckiej akcep- towały, jak wiadomo, linię Curzona, więc wy- zwalane tereny na wschód od niej Związek Ra- dziecki mógł traktować jako niemal własne. Opracowany przez rząd w Londynie i AK plan „Burza”, modyfikujący plan ogólnego powstania przeciw Niemcom, miał polegać na podjęciu sta- rań o wyzwolenie szczególnie dużych miast, jak Wilno, Warszawa czy Lwów, zanim dotrą tam Rosjanie, ewentualnie współdziałaniu z nimi w walkach. Chodziło o to, by występować wo- bec wkraczających wojsk radzieckich w charakte- rze gospodarzy, to znaczy przedstawicieli legalne- go rządu. AK pomagała zatem w wyzwalaniu Wołynia (luty-marzec 1944 roku), Wilna (operacja „Ostra Brama” w lipcu) i Lwowa. Na terenie Lu- belszczyzny, gdzie zbrodnie niemieckie były szczególnie drastyczne (m.in. akcja wysiedleńcza i mordy w 1942 roku na Zamojszczyźnie), a zara- zem działalność partyzancka, nie tylko Armii Kra- jowej, bardzo intensywna, oddziały podziemne niemal samodzielnie wyzwoliły kilka większych miejscowości, a wraz z Armią Czerwoną około 25 miast i miasteczek, w tym Lublin. Już wszakże na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku rozpoczęło się wywożenie oficerów i żołnierzy do łagrów ra- dzieckich. Wszystkim zaś nakazano składać broń bądź wstępować do I Armii Polskiej (Berlinga). Szybko też AK zetknęła się ze zdecydowaną wro- gością strony radzieckiej, z represjonowaniem i rozstrzeliwaniem polskich dowódców włącznie. Po operacji wileńskiej żołnierze AK zostali pod- stępnie aresztowani, a następnie wywiezieni w głąb ZSRR. W miarę posuwania się Armii Czerwonej po- stawa władzy sowieckiej w stosunku do żołnie- rzy AK stawała się coraz bardziej bezwzględna, a represje coraz bardziej krwawe. Liczba areszto- wanych, wywożonych, torturowanych i zabija- nych Polaków sięgała 100 tysięcy. Bierut głosił konieczność „unieszkodliwienia” wszystkich prze- ciwników. Jednocześnie nasiliła się akcja propa- gandowa PPR przeciw rządowi polskiemu i Armii Krajowej. Doszło do swego rodzaju wyścigu o władzę: z jednej strony krajowych ośrodków komunistycznych (tu już rodził się konflikt mię- dzy przewodniczącym Krajowej Rady Narodowej Bierutem a sekretarzem PPR Gomułką), a z drugiej strony — Centralnego Biura Komunistów Polskich w Moskwie, z którego ist- nienia zresztą Gomułka nie zdawał sobie sprawy W Moskwie zredagowano (przy czym główną ro- lę w jego przygotowaniu odegrał Jakub Berman) i ogłoszono tzw. Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, który podano do wia- domości 22 lipca w Chełmie Lubelskim, pierw- szym większym mieście wyzwolonym spod oku- pacji niemieckiej za linią Curzona. Dwa dni wcze- śniej, także w Moskwie, utworzono Polski Komi- tet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), co po- przedziły dwukrotne wizyty delegacji Krajowej Rady Narodowej z Bierutem na czele u Stalina. Oznaczało to ukonstytuowanie się nielegalnego rządu, opozycyjnego w stosunku do rządu Miko- łajczyka. Stalin kontynuował politykę faktów dokonanych. Przeciw powołaniu PKWN Mikołajczyk złożył formalny protest wobec rządów Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, pod naciskiem zaś Chur- chilla zdecydował się na osobiste spotkanie ze Stalinem. Jadąc do Moskwy sądził, że spodzie- wany — w ramach planu „Burza” — wybuch po- wstania w Warszawie ułatwi mu rozmowy, sta- nowiąc formę nacisku na Stalina i na postawę aliantów. Powstanie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku wbrew opiniom wielu czołowych polityków emigracyjnych oraz znacznej części dowództwa AK. Władze powstańcze z generałem Tadeuszem Komorowskim „Borem” (1895-1966) liczyły na to, że Rosjanie, kontynuując ofensywę, przekroczą Wisłę oraz że opór niemiecki będzie mniejszy. Nie przeliczyły się jedynie co do gotowości walki i ofiarności społeczeństwa Warszawy, pragnącego jak najszybszego wyzwolenia miasta. Tymczasem ofensywa radziecka zatrzymała się na Wiśle, zaś Stalin odniósł się do powstania wrogo, nazywając je „awanturą”, a inicjatorów „garstką przestępców”. Przez dłuższy czas nie go- dził się na lądowanie spieszących z pomocą po- wstaniu samolotów alianckich na kontrolowa- nych przez Rosjan lotniskach. Dopiero gdy po- wstanie upadło, zmienił oficjalnie swe stanowi- sko. Reakcji aliantów się nie obawiał, wojna bo- wiem nie była jeszcze skończona. Ci zaś słusznie tę postawę odczytali jako pierwszą większą próbę sił między ZSRR a Zachodem, wygraną przez Sta- lina. Stłumione po 63 dniach powstanie zostało okupione życiem około 200 tysięcy mieszkańców Warszawy, w tym około 22 tysięcy żołnierzy Ar- mii Krajowej. Także jednostki Wojska Polskiego (powstałego z połączenia I Armii Wojska Pol- skiego i Armii Ludowej), które próbowały prze- prawić się na lewy brzeg Wisły, nie otrzymawszy wsparcia sowieckiego, musiały skapitulować, tra- cąc ponad 2600 zabitych. Na rozkaz Hitlera War- szawa została niemal kompletnie zburzona. Z Moskwy Mikołajczyk wrócił przekonany, że trzeba iść na kompromisy, jeśli nie chce się pozo- stawić władzy jedynie komunistom. Utwierdzał go w tym Churchill, zabiegający o jak najszybsze jakieś porozumienie między legalnym a samo- zwańczym ośrodkiem władzy, mającym za sobą siłę Stalina. Jednak w łonie własnego rządu Mi- kołajczyk nie znalazł poparcia. W tej sytuacji rząd brytyjski przestał wiązać nadzieje z rządem pol- skim, stawiając odtąd na Mikołajczyka jako in- dywidualnego polityka. Według umowy z PKWN w kraju, traktowa- nym jako „zaplecze” wojenne, właściwą władzę sprawowało NKWD. Szerzące się represje, szcze- gólnie krwawe w stosunku do członków AK, wpędzały masę ludzi do podziemia, wstrzymy- wały też ujawnianie się. W ten sposób zwiększa- ły się szeregi oddziałów konspiracyjnych, zwa- nych przez władze „bandami”. Część z nich była zdecydowanie wroga w stosunku do PKWN, li- cząc na ewentualny wybuch zbrojnego konfliktu między mocarstwami zachodnimi a ZSRR. To, że nie doszło jednak w Polsce do wojny domowej, było głównie zasługą AK, polecającej zaniechanie czynnego oporu. Tymczasem na terenie wyzwolonej części kraju między Wisłą a linią Curzona mający swą siedzi- bę w Lublinie PKWN rozwijał ożywioną i sprawną działalność. Zyskiwał także znaczną akceptację społeczeństwa, zmęczonego koszmarną okupacją niemiecką oraz przede wszystkim pra- gnącego odbudowy warsztatów pracy i domów. Starał się też propagandowo zdyskredytować rząd legalny i całą „reakcję”. Grał na uczuciach demokratycznych i idei sprawiedliwości społecz- nej w nowej Polsce. Jednocześnie jednak, w myśl dyrektyw idących z Moskwy, władze lubelskie zaostrzyły ustawodawstwo karne, wojskowe i cywilne, i kontynuowały prześladowania żoł- nierzy AK. Z terenu Polski „lubelskiej” powołano do woj- ska ponad 110 tysięcy mężczyzn. Uruchamiano zakłady przemysłowe, odbudowę rozpoczynano od elektrowni i sieci wysokiego napięcia. Ruszyła działalność kulturalna, rozpoczęły pracę szkoły, w Lublinie powstał Uniwersytet im. Marii Curie- Skłodowskiej. Ogłoszony został dekret o reformie rolnej (6 września 1944 roku), wprowadzający parcelację przymusową i bez odszkodowania go- spodarstw rolnych i majątków o powierzchni przekraczającej 50 ha (powyżej 100 ha było gra- nicą dla zachodnich, jeszcze niewyzwolonych te- renów państwa). Reformę przeprowadzano bru- talnie, dwory wystawiano na dewastację, zaś zniszczenie gospodarstw chłopskich powyżej 50 ha było wielkim błędem gospodarczym. Reforma nie mogła, ze względu na mały zapas ziemi, zmienić struktury agrarnej kraju, na produkcję rolną zaś musiała wpłynąć negatywnie. Chłopi przyjmowali ją z mieszanymi uczuciami. Stalin po serii faktów dokonanych zaczął za- biegać o zmianę statusu PKWN. Myślał po pro- stu o włączeniu do tego tworu, mającego charak- ter tymczasowy, nieuznanego przez mocarstwa zachodnie, przedstawicieli rządu londyńskiego, by go w ten sposób całkowicie wyeliminować. W związku z tym w dniach od 13 do 18 paździer- nika 1944 roku Mikołajczyk prowadził rozmowy w Moskwie, gdzie przebywał także Churchill. Po- nownie potwierdzona została granica na linii Curzona oraz podjęto decyzję o utworzeniu wspólnego (tzn. łączącego PKWN i rząd w Lon- dynie) rządu krajowego z Mikołajczykiem jako premierem. Ten układ nie został jednak zaakcep- towany przez innych członków rządu londyń- skiego, wobec czego Mikołajczyk podał się do dymisji. Nowy rząd Tomasza Arciszewskiego (1877-1955) był jeszcze bardziej nieugięty niż po- przedni. Racje były oczywiście po obu stronach. Dla Anglii i Stanów Zjednoczonych rząd Arciszew- skiego przestał liczyć się jako partner polityczny. Oznaczało to kurczenie się w kraju jego agend, chociaż jeszcze był jedynym legalnym rządem. Tymczasem Armia Czerwona, wznowiwszy w styczniu 1945 roku ofensywę, parła naprzód. Szanse komunistów i ich zwolenników rosły. Wyrazem tego była — nadal arbitralna i niele- galna — zmiana PKWN na Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej z Edwardem Osóbką- Morawskim (z tzw. odrodzonej PPS) jako premie- rem i ministrem spraw zagranicznych (31 grudnia 1944 roku). Mocarstwa zachodnie tej zmiany nie uznały, lecz nie zmieniło to postawy Stalina. W dniach od 4 do 11 lutego 1945 roku w Jałcie na Krymie odbyła się konferencja Wielkiej Trójki. Uzgodniono na niej, że w Polsce ma powstać rząd „jedności narodowej”, zobowiązany do przepro- wadzenia możliwie szybko „wolnych i nieskrę- powanych wyborów”. Potwierdzono dawno już uzgodnione granice. W sumie do dotychczasowe- go stanu rzeczy Jałta nie wnosiła nic istotnego i nowego, a potwierdzała na ogół to, co już było. Stalin wprawdzie — gdy chodzi o polski rząd — chciał jedynie nieznacznej rekonstrukcji Rządu Tymczasowego, bez tworzenia nowego, lecz Chur- chill i Roosevelt wymogli na nim zgodę na po- wołanie nowego wspólnego rządu, zobowiązane- go do zorganizowania wolnych wyborów; dla Polaków ta jałtańska formuła stała się na pewien czas nadzieją na ocalenie przynajmniej wolności politycznej. W wyniku dalszych działań ofensywnych zdo- byty został Berlin. Druga wojna światowa w Eu- ropie zakończyła się (7 maja) aktem bezwarun- kowej kapitulacji niemieckiej w Reims, powtó- rzonym 8 maja 1945 roku w Berlinie w obecności radzieckiego przedstawiciela, marszałka Georgija Żukowa. W efekcie dłuższych rozmów powstał w Polsce 28 czerwca 1945 roku Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, uznany przez wszystkie państwa koalicji, a więc odtąd legalny. W kraju i na obczyźnie zapanował stan frustracji i rozdar- cia. Mimo tych faktów nie ustawała w Polsce in- gerencja NKWD, aresztowania i zsyłki tysięcy Polaków (w tym tysięcy górników śląskich) oraz rósł terror rodzimy, rozwijany przez polskie orga- ny bezpieczeństwa, kierowane przez Stanisława Radkiewicza, a nadzorowane przez Bieruta i Bermana. Przejawem nieliczenia się z rządem polskim były samowolne poczynania sowieckie w Polsce. W marcu 1945 roku NKWD porwał z terenu Pol- ski 16 wybitnych przywódców obozu demokra- tycznego, wśród nich generała Leopolda Okulic- kiego, i postawił ich w Moskwie w czerwcu 1945 roku przed sądem, i to w czasie, gdy przebywał tam Stanisław Mikołajczyk. Rządy zachodnie nie zdobyły się na skuteczny protest. Generał Oku- licki zmarł tragicznie w więzieniu. Stalin wygrał drugi, po jego stosunku do powstania Warszaw- skiego, pokaz siły wobec aliantów, także kosztem Polski. Premierem Tymczasowego Rządu Jedności Na- rodowej został Edward Osóbka-Morawski (1909- 1997), wicepremierami — Władysław Gomułka i Stanisław Mikołajczyk, ministrem obrony na- rodowej Michał Rola-Żymierski, niecieszący się już przed wojną dobrą reputacją moralną. W su- mie z 19 tek PPR uzyskała 6 najważniejszych, tzw. odrodzona PPS 5, politycy ludowi związani z Mikołajczykiem 6, a Stronnictwo Demokra- tyczne 2. Delegatura Rządu RP na Kraj oraz Rada Jedności Narodowej rozwiązały się 1 listopada 1945 roku. Rozdział XII POLSKA W STREFIE DOMINACJI ZSRR I KO- NIEC NADZIEI ZWIĄZANYCH Z JAŁTĄ. ODBU- DOWA KRAJU I GOSPODARKA CENTRALNIE KIEROWANA. POLSKI PAŹDZIERNIK. WALKA O DEMOKRACJĘ I PRZEJŚCIE DO DEMOKRA- CJI PARLAMENTARNEJ 1. Polska w strefie władzy ZSRR. Klęska demo- kracji i wznoszenie przęseł systemu stalinowskie- go (1945-1947) Wkrótce po powstaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej (28 czerwca 1945 roku) w Poczdamie, w dniach od 17 lipca do 2 sierpnia 1945 roku, spotkała się po raz ostatni Wielka Trój- ka. Na poczdamskiej konferencji określono prze- bieg polskiej granicy zachodniej (sam fakt prze- sunięcia Polski na zachód był już zdecydowany wcześniej), zobowiązując przy tym Polskę z jednej strony do przyjęcia ludności polskiej (proces zo- stał nazwany mistyfikującym rzeczywistość ter- minem „repatriacja”, czyli powrót do ojczyzny) z przyłączonych do ZSRR terytoriów wschodnich, z drugiej zaś do przesiedlenia pozostałej ludności niemieckiej z przyznanych terenów zachodnich i północnych. To ostatnie zadanie było ułatwio- ne tym, że większość ludności niemieckiej została już wcześniej w pośpiechu przez władze hitlerow- skie ewakuowana bądź uciekła w panicznym strachu przed zbliżającym się frontem, ponosząc przy tym duże straty. Cały ten ruch ludnościowy Niemcy nazwali „wypędzeniem”, co było równie jak repatriacja terminem mylącym, obarczającym Polaków odpowiedzialnością za całość tego, na- rzuconego jej przez decyzje zwycięskich mo- carstw, ruchu migracyjnego. Nowa zachodnia granica Polski ustalona zosta- ła na Odrze (przekraczając jej lewy brzeg do Świ- noujścia na wyspie Uznam) i Nysie Łużyckiej, wschodnia zaś na linii obejmującej Suwałki i Bia- łystok, potem wzdłuż Bugu do ostatniego odcin- ka biegu Sanu. Na północy uzyskała Polska dłu- gą linię brzegową, od wspomnianego Świnouj- ścia do Krynicy Morskiej (przy zastrzeżeniu pra- wa wyjścia Elbląga na Morze Bałtyckie) oraz część byłych Prus Wschodnich na linii Braniewo- Gołdap. Przyznane Polsce ziemie zachodnie i północne, które w świadomości narodowej w jakiejś mierze rekompensowały straty na wschodzie, określono również propagandowym terminem „Ziemie Od- zyskane”, tymczasem za takie można było z tru- dem uznać jedynie nienależące do Polski mię- dzywojennej tereny zabrane przez Prusy w toku rozbiorów lat 1772-1815. Polska w rezultacie tych zmian granicznych traciła 76 tys. km2 terytorium, czyli około 20% ogólnej powierzchni przedwojennego państwa, zajmując w nowych granicach 312,7 tys. km2. Trzeba jednak podkreślić, że włączone do Polski ziemie północne i zachodnie były wyżej gospo- darczo rozwinięte od zabranych przez ZSRR wschodnich, czego nie mogły przekreślić nawet ogromne tam zniszczenia i ograbienie ich przez Rosjan, w szczególności z urządzeń przemysło- wych. Odzyskanie zaś terenów wschodnich przy- niosłoby odżycie ze zwiększoną siłą problemów narodowych, stwarzając nie- rozwiązalne trudno- ści. Wysiedlenia Niemców objęły około 3 miliony osób, w ramach zaś wspomnianej „repatriacji” przesiedlono z terenów Ukrainy, Litwy i Białorusi ponad 1,5 miliona Polaków. Do ZSRR przesiedlo- no, na ogół dobrowolnie, z ziem polskich 518 ty- sięcy Ukraińców, Litwinów i Białorusinów. Oko- ło 130 tysięcy Ukraińców, którzy pozostali w Pol- sce, rozproszono w czerwcu i lipcu 1947 r. w ra- mach tzw. akcji „Wisła” (zgodnie z założeniami stalinowskiej polityki narodowościowej) na tere- nach zachodnich i północnych, na których z kolei rząd nie potrafił właściwie podejść do proble- mów autochtonicznej ludności polskiej, przeważ- nie ją zrażając. Natomiast przy użyciu znacznej si- ły wojskowej przeprowadzona została pacyfika- cja południowo-wschodnich terenów, na których działała jeszcze Ukraińska Armia Powstańcza (UPA). W pacyfikacji tej współdziałali Czesi, Słowacy i Rosjanie. Według danych oficjalnych od czerwca 1945 do lipca 1947 roku z rąk polskich zginęło 3392 Ukraińców, zaś straty polskie wy- niosły 2139 osób. Dodajmy, że w wyniku ewaku- acji zarządzonej przez władze niemieckie, ucieczki przed frontem, wypędzeń i wspomnianej akcji wysiedleńczej zginęło około pół miliona Niem- ców. W stosunku do Żydów odbijały się nieraz dawne stereotypy „żydokomuny”. Wielu uzna- wało Żydów za rzeczników obcych interesów i komunizmu. Dla powstania tej opinii wystar- czyło, że pewna ich liczba objęła funkcje w zależ- nych od NKWD organach bezpieczeństwa. To sta- ło się wówczas głównym podłożem wybuchu niechęci do Żydów, który w trakcie pogromu w Kielcach w lipcu 1946 roku (o niewyjaśnionej dotąd w pełni genezie) spowodował ludzkie ofia- ry (39 Żydów i 2 Polaków). Ponadto szacuje się, że w wyniku indywidualnych zabójstw zginęło około 1,5-2 tysiące Żydów. Po pogromie kieleckim wyemigrowało, głównie do Palestyny, około 140 tysięcy Żydów. Do 1948 roku trwała nadal emi- gracja Żydów (teraz już do Izraela), choć już nie tak masowa. W połowie 1951 roku społeczność żydowska w Polsce liczyła około 60 - 80 tysięcy osób. Według spisu z lutego 1946 roku zaludnienie Polski wynosiło nieco mniej niż 24 miliony osób. Jeśli wziąć pod uwagę liczbę ludności przed woj- ną, w wysokości 36 milionów, to powojenna Pol- ska wykazywała zaludnienie prawie o 30% niż- sze. Około 6 milionów obywateli polskich utraci- ło życie w czasie obu okupacji, przy czym szcze- gólnie duże straty poniosła inteligencja. Jeśli do- dać, że — jak się oblicza — zniszczenie majątku narodowego sięgało prawie 40% (w zakresie przemysłu jeszcze więcej!), łatwo zdać sobie sprawę, jak trudne było zadanie odbudowy i za- gospodarowania kraju. Ogromnie skomplikowana sytuacja w kraju, ogarniętym swego rodzaju „wędrówką ludów”, spontaniczną i organizowaną, była przede wszystkim nacechowana działaniami komuni- stów (tym mianem dla uproszczenia obejmujemy tu czynnych zwolenników nowej władzy, szcze- gólnie członków PPR, choć w szeregach tej partii rzeczywiści komuniści stanowili tylko niewielką grupę), mającymi na celu, jak to formułowano, „umocnienie” władzy ludowej. W tym „umac- nianiu” komuniści mieli oparcie w ZSRR, w szcze- gólności w działającym w Polsce NKWD oraz ro- dzimym Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicz- nego (MBP), którego główni funkcjonariusze z ministrem Radkiewiczem na czele zostali prze- szkoleni w specjalnej uczelni NKWD. Jednym z podstawowych celów owej walki „utrwalającej” władzę (tak też to nazywano) było zlikwidowanie pozostałości Armii Krajowej, i to nie tylko przez ich ujawnienie, lecz zarazem przez bezpośrednie prześladowanie, więzienie, wywóz- ki, mordowanie oraz rozprawienie się z tymi, któ- rzy, nie uznając zmian w sytuacji politycznej, chcieli dalej walczyć, obecnie przeciw nowemu zniewoleniu, licząc (podobnie zresztą jak UPA) na rychły konflikt zbrojny między mocarstwami za- chodnimi a ZSRR. Było to zbrojne podziemie, przede wszystkim wywodzące się z AK. Najpierw była to organizacja Niepodległość (Nie, NIE) z generałem Augustem Emilem Fieldorfem (a na- stępnie Leopoldem Okulickim) na czele (rozwią- zana 7 maja 1945 roku), następnie Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj (DSZ), mająca na celu ujęcie organizacyjne żywiołowej partyzantki wywoła- nej radzieckim terrorem, i z kolei powołana przez kierującego dotąd DSZ pułkownika Jana Rzepec- kiego i związanych z nim ludzi organizacja Wol- ność i Niezawisłość (WiN), działająca w latach 1945-1948. Została ona rozbita różnymi metodami (prowokacje, infiltracje, terror) przez władze bez- pieczeństwa. Rzeczywista liczebność tego zbrojnego podzie- mia, wyolbrzymiana przez władze, które chciały w propagandzie uczynić zeń zbrojne ramię PSL, jest nieznana. Dało ono pretekst do eskalacji re- presji; zostało nimi dotkniętych kilkanaście tysię- cy osób, a w tym około 3 tysięcy zabitych. W więzieniach znaleźli się przywódcy AK i oso- by związane ze strukturami podziemnego, le- galnego państwa. W więzieniach tych, jak stwierdzał sam Gomułka (zresztą za to wszystko odpowiedzialny), panowały „zwierzęce warunki”. Szykany były ogromne, powiązane z torturami. I tak na przykład bohaterskiego ostatniego szefa Biura Informacji i Propagandy Komendy Głów- nej AK Kazimierza Moczarskiego osadzono w jednej celi ze zbrodniarzem wojennym Jurge- nem Stroopem, katem getta warszawskiego. Dla ułatwienia represji wydawano odpowiednie przepisy prawne, takie jak dekret z 31 sierpnia 1944 roku, dekret o ochronie państwa z 30 paź- dziernika 1944 roku, dekret o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, zastąpiony przez tzw. mały kodeks kar- ny z 13 czerwca 1946 roku. Na podstawie tych ak- tów w latach 1944-1948 ogółem aresztowano 100- 150 tysięcy osób, a sądy wojskowe wydały około 2500 wyroków śmierci, nie licząc morderstw nie- rejestrowanych, a popełnionych w szczególności przez NKWD. Istnienie zbrojnego podziemia nie było popie- rane przez dowództwo rozwiązanej Armii Krajo- wej. Gdy zaś w czerwcu 1945 roku do kraju wrócił entuzjastycznie witany Stanisław Mikołajczyk, wpłynął on na to, że z ogłoszonej amnestii sko- rzystało kilkadziesiąt tysięcy osób. Wiele osób wracało do kraju, chcąc współdziałać w jego od- budowie, do czego władze nakłaniały. Ludzie wychodzili z podziemia, nie zdając sobie jednak sprawy z charakteru stalinizmu i nie przewidując dalszego rozwoju sytuacji. Chociaż niezbyt długo, to jednak sytuacja sprzyjała nowej władzy. Nie głosili oni jeszcze ani kolektywizacji wsi, ani niszczenia prywatnej inicjatywy, z echa represji tonęły w atmosferze wzmożonej — po koszmarze okupacji niemieckiej — aktywności ludzi. Dla setek tysięcy pojawiły się możliwości nowego urządzenia życia (także na ziemiach zachodnich i północnych, gdzie do koń- ca 1945 roku osiedliło się około 2 milionów ludzi), kariery, nauki. Przeprowadzane zaś reformy go- spodarcze nie dotykały mas. Reforma rolna wye- liminowała ze struktury społecznej klasę wielkich właścicieli ziemskich, zaś ogłoszona 3 stycznia 1946 roku ustawa o nacjonalizacji przemysłu, na mocy której państwo przejmowało zakłady za- trudniające ponad 50 osób na jedną zmianę, nie zmieniała wiele w ich położeniu. Zresztą główną zasługę w uruchomieniu tych zakładów, odebra- nych w znacznej części ich właścicielom już wcze- śniej przez Niemców, mieli pracujący tam ludzie, w tym dawni fachowcy. Wprawdzie żyło się trudno, częste były strajki, lecz w latach 1945-1946 dochód narodowy oszacowany w cenach z 1938 roku wzrósł z 6,8 do 8,5 miliarda zł (czyli o 25%). Nie było jeszcze centralnego zarządzania go- spodarką, choć już 10 listopada 1945 roku powo- łano Centralny Urząd Planowania. Planowano wówczas jedynie rozdział surowców i środków finansowych pomiędzy poszczególne gałęzie go- spodarki, zaś na okres od 1 kwietnia do 31 grud- nia 1946 roku opracowany został ogólny plan inwestycyjny. Kontynuowana była reforma rol- na. W sumie przekazano ponad 6 milionów ha gruntów ponad milionowi rodzin chłopskich, tworząc 814 tysięcy nowych gospodarstw oraz powiększając 254 tysiące już istniejących. W Wielkopolsce reforma napotykała bierny opór chłopów. W latach 1944 i 1945 około 2,5 miliona ludzi przeniosło się ze wsi do miast. Rozwijało się życie kulturalne i naukowe. Zwiększała się liczba stu- dentów, uczelni i katedr. To samo można powie- dzieć o życiu teatralnym i muzycznym. Wzrastało uczestnictwo w życiu kulturalnym. Była jeszcze nadzieja zmian i świadomość ist- nienia wpływowych sił niekomunistycznych. Władza nie mogła sobie jeszcze pozwolić na wal- kę z Kościołem i okazywała mu znaczny respekt. Powracający do kraju (20 lipca 1945 roku) kardy- nał August Hlond był, podobnie jak Mikołajczyk, entuzjastycznie witany, a Kościół rozwijał wszel- kie formy swej normalnej działalności. Ukazywa- ły się pisma katolickie z „Tygodnikiem Po- wszechnym” (od 24 marca 1945 roku) na czele. Drugim, obok Kościoła, ośrodkiem nadziei było utworzone (w sierpniu 1945 roku) przez Mikołaj- czyka Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL), na- stępca dawnego Stronnictwa Ludowego (istniało też prokomunistyczne SL „Wola Ludu”). W zaistniałej sytuacji, nie licząc tych, którzy stawiali na trzecią wojnę światową i radykalny przewrót na rzecz rządu w Londynie, oraz nie bio- rąc pod uwagę ograniczonego działania Stronnic- twa Pracy (SP), kierowanego przez Karola Popie- la, a dopuszczonego przez PPR do KRN — obok PPS, związanych z PPR ludowców i Stronnictwa Demokratycznego (SD) — istniały w Polsce cztery programy polityczne, o których szansach na przy- szłość działający ówcześnie ludzie nie mogli jesz- cze wszystkiego wiedzieć. Był to, po pierwsze, program PSL, które w krótkim czasie stało się najliczniejszą partią w kraju, liczącą od 800 tysięcy do miliona członków. Prezesem PSL został schorowany już Wincenty Witos, a pierwszym wiceprezesem Sta- nisław Mikołajczyk. Był on za rzeczywistą współpracą z ZSRR na wzór Finlandii — mogło się to wydawać szczytem tego, co w zakresie su- werenności Polski można by osiągnąć. PSL było za demokracją parlamentarną. Mikołajczyk są- dził, że w wolnych wyborach, jakie według po- stanowień konferencji w Jałcie miały się odbyć w Polsce (por. rozdz. XI, 5), uzyska większość mandatów i stworzy koalicyjny rząd. Po drugie, był to program PPS, mający silne oparcie wśród pewnej części robotników oraz in- teligencji. Wprawdzie istniało wiele zbieżności między radykalnym programem budowy socjali- zmu (w sensie dyktatury jednej partii typu stali- nowskiego), głoszony przez PPR, a tym, co głosi- ła PPS, lecz podkreślała ona konieczność bardziej ewolucyjnego przechodzenia do socjalizmu, bez fazy dyktatury proletariatu (czyli bez fazy terro- ru), a także uznawała celowość istnienia wielo- sektorowej gospodarki i niekolektywizowania rolnictwa, co zresztą głosiła wówczas jeszcze tak- że PPR. PPS, podobnie jak PSL, a wbrew życze- niom PPR, chciała wolnych wyborów, lecz wal- czyły w niej dwie tendencje: do autentycznej nie- zależności, nawiązującej do dawnej PPS, i skła- nianie się do ugodowości w stosunku do PPR. Ten ostatni nurt, mający poparcie PPR, uzyskał przewagę. Na szczytach PPS znaleźli się oportuni- ści w rodzaju Edwarda Osóbki-Morawskiego i Jó- zefa Cyrankiewicza, który został sekretarzem ge- neralnym. Próba założenia przez Zygmunta Żu- ławskiego odrębnej Partii Socjal-Demokratycznej została z udziałem władz bezpieczeństwa stłu- miona w zarodku. Po trzecie, był to, uosabiany przez Władysła- wa Gomułkę, program tzw. polskiej drogi do so- cjalizmu, postulujący pewną samodzielność ko- munistów polskich w budowie socjalizmu, uwzględniający warunki oraz własne tradycje. Nie był to program bardziej demokratyczny ani- żeli program konsekwentnej stalinizacji życia w kraju, co było czwartą z wymienionych możli- wości rozwojowych. Ten program miał oparcie wśród dawnych działaczy KPP, którzy, niezależ- nie od tragicznych doświadczeń i powiązania te- go programu ze stalinowską teorią o zaostrzającej się walce klasowej w miarę budowy socjalizmu, prowadzącą w konsekwencji do terroru i zbrodni, wierność Stalinowi uznawali za coś bezdyskusyj- nego. Tak zresztą było w całym europejskim ru- chu komunistycznym, opanowanym przez stali- nizm. Działacze, którzy znaleźli się u władzy, nie byli ludźmi większego formatu i szerszych hory- zontów. Kierowali się pewną liczbą dogmatów, posiłkując manipulacją oraz możliwościami przemocy. Z perspektywy historycznej łatwo dostrzec, że w owym czasie jedynie ta czwarta, stalinowska opcja miała szanse realizacji, tym bardziej że dla realizacji programu demokratycznego nie można było liczyć na realną pomoc Zachodu, mimo że wkraczał on stopniowo w okres tzw. zimnej woj- ny z ZSRR- Pozostawiony sobie naród polski mu- siał szukać — nie zamierzano ryzykować nowej wojny — jakiegoś sposobu życia w niechcianych warunkach. Dało to całą różnorodność postaw i reakcji. Mieściły się one między akceptacją a niechęcią i wrogością. W miarę upływu lat społe- czeństwo przystosowywało się, zdając sobie sprawę, że inaczej żadne ambitniejsze plany nie będą możliwe. Mimo przewagi szans dla programu stalinizacji kraju, na razie PPS, SP oraz komuniści Gomułki działali wspólnie przeciw PSL, nie zauważając, że podcinają tym samym i eliminują szanse dla własnych programów. PPR zdawała sobie sprawę, że wybory, któ- rych przeprowadzenie odwlekała, wygra jedynie wówczas, gdy odwoła się do wspomnianych czynników: przemocy i manipulacji. Dla spraw- dzenia szans i zdobycia doświadczenia po- stanowiła przeprowadzić najpierw — 30 czerwca 1946 roku — referendum powszechne, w którym zapytano naród o stosunek do granicy zachodniej i do reform gospodarczych, a także do tego, czy należy przywrócić senat. Na ostatnie pytanie PSL zalecało odpowiedź „nie”, blok zaś PPR, PPS, SL i SD agitował za głosowaniem trzy razy „tak”. W oficjalnie ogłoszonych wynikach zwycięstwo uzyskał blok, lecz w rzeczywistości przeciw PPR wypowiedziało się, jak można przyjąć, 70-80% biorących udział w referendum. O ile w referendum dominowała propaganda i fałszerstwo wyników, o tyle w wyborach do sejmu (19 stycznia 1947 roku), do których PSL nie chciało iść we wspólnym bloku z PPR i mniej czy bardziej podporządkowanymi jej partiami, w większym stopniu odwołano się także do bez- pośrednich represji. Przed wyborami aresztowano wiele tysięcy członków PSL, w tym około 50 kandydatów na posłów. Około 100 działaczy PSL zamordowano. Istniał w tej sprawie specjalny okólnik Radkiewicza. Rozwiązywano zarządy powiatowe i wojewódzkie PSL. Mimo tych dzia- łań utrudniających udział PSL w wyborach, nie ulega wątpliwości, że partia ta wybory wygrała, choć nie wiemy, z jak dużą przewagą. Oficjalne wyniki przyznawały blokowi komunistycznemu aż 80,1%, a PSL tylko 10,3%. Podobnie jak wyniki referendum i te wyniki PSL zakwestionowała, lecz nie miało to praktycznego znaczenia. Nic nie mogli też zrobić politycy zachodni. Zdawali sobie sprawę, jak na przykład ambasador amerykański w Warszawie Arthur Bliss Lane, że PSL nie ma szans wygrania przeprowadzanych na sposób sta- linowski wyborów. W nowym składzie rządu nie znalazł się żaden przedstawiciel PSL. Premierem został Józef Cy- rankiewicz (1911-1989), wicepremierami Wła- dysław Gomułka i Antoni Korzycki z SL. Prezy- dentem Rzeczypospolitej Polskiej został dotych- czasowy przewodniczący KRN Bolesław Bierut. Aby prezydent był bezpartyjny, Bierut, za radą Stalina, wystąpił formalnie z PPR. Sejm uchwalił tzw. Małą Konstytucję, opartą na konstytucji z 1921 roku, zaś 22 lutego 1947 roku ogłoszono amnestię, z której skorzystało około 60 tysięcy osób. PSL uległo szybkiemu rozbiciu. Mikołajczyk i wielu innych działaczy, w tym także Karol Po- piel, przywódca Stronnictwa Pracy, spodziewając się wytoczenia sfingowanych procesów i w oba- wie o życie, opuściło kraj (październik-listopad 1947 roku). Po wyeliminowaniu PSL, PPR przypuściła sil- ny atak na koncepcje polityczne i gospodarcze PSL. Ataki stawały się coraz bardziej brutalne. Równocześnie zaś zaciągały się chmury nad kon- cepcjami polskiej drogi do socjalizmu Gomułki. We wrześniu 1947 roku w Szklarskiej Porębie po- wołane zostało na polecenie Stalina, w miejsce rozwiązanej Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu), Biuro Informacyjne Partii Komu- nistycznych i Robotniczych (Kominform). Był to początek ściślejszego podporządkowania proce- sów rozwojowych krajów bloku sowieckiego wzorcowi stalinowskiemu i koniec jakichkolwiek, głoszonych taktycznie czy na serio, koncepcji plu- ralizmu politycznego. Gomułka miał duże zastrze- żenia co do powołania tego Biura, lecz mogło to mieć jedynie charakter demonstracji. W ten spo- sób z pomocą sił zewnętrznych oczyszczała się droga dla przechwycenia pełni władzy w Polsce przez Bieruta i jego zwolenników. 2. Stalinizacja życia w Polsce (1947-1956). Roz- wój gospodarczy i kulturalny. Polski Październik Program stalinizacji kraju stworzył szeroki frontniełatwej walki. Była to z jednej strony kon- tynuacja działań rozpoczętych już w Polsce „lu- belskiej” w 1944 roku, z drugiej zaś zintensyfiko- wanie indoktrynacji w duchu po stalinowsku in- terpretowanego marksizmu (marksizmu- leninizmu), po części związane z podjęciem walki z wpływami Kościoła i religii. Początkowo nadrzędna była konieczność od- budowy ze zniszczeń wojennych. Działały także jeszcze tradycyjne mechanizmy gospodarcze, nie- hamujące nadmiernie inicjatywy ludzkiej. Trzy- letni Plan Odbudowy Gospodarczej (1947-1949) został wykonany z nadwyżką około 10%. Dochód narodowy rósł przeciętnie o 23% rocznie, jednakże już w toku realizacji wspomnianego planu zaczę- to wprowadzać do Polski sowieckie wzory, czyli przede wszystkim mechanizmy gospodarki cen- tralnie kontrolowanej i kierowanej, związane z procesem upaństwowienia gospodarki i ogra- niczania roli rynku. Następowała eliminacja drobnego handlu prywatnego („bitwa o handel”) oraz represje, głównie podatkowe, w stosunku do rzemiosła. Odsuwano dawnych fachowców, jak na przykład ściągniętego do kraju Eugeniusza Kwiatkowskiego, ograniczano własność komu- nalną i samorząd terytorialny, a tym samym lo- kalną aktywność społeczną. Wszystkimi tymi działaniami gospodarczymi kierował Hilary Minc (1905-1974), wierzący w nieomylność Stalina i słuszność jego koncepcji gospodarczych. W 1948 roku zapoczątkowana została, co po- stanowiono już na naradzie w Szklarskiej Porębie (por. punkt 1), kolektywizacja rolnictwa na wzór radziecki. Próba ta (1948-1956) nie przyniosła wszakże spodziewanych rezultatów. Brak środ- ków produkcji, nazbyt forsowne, wbrew woli chłopów, wprowadzanie tej formy gospodaro- wania w życie, brak, mimo pomocy państwa, na- leżytych wyników ekonomicznych, sprawiły, że w 1956 roku, gdy tylko powstały odpowiednie możliwości, 85% spółdzielni produkcyjnych roz- wiązało się. Pozostały najsilniejsze, głównie w zachodniej Polsce, gdzie stosunek chłopów do ziemi był bardziej racjonalny, to znaczy taki, w którym na pierwszym miejscu znajdowała się rentowność. W życiu politycznym, po eliminacji z areny po- litycznej PSL, stalinistom pozostało jeszcze do- kończenie walki z PPS i z gomułkowską koncep- cją „polskiej” drogi do socjalizmu, kłócącą się z programem ujednolicenia tych dróg we wszystkich krajach tzw. demokracji ludowej. La- tem 1948 roku Gomułkę oskarżono, wraz z niektó- rymi jego zwolennikami, o tzw. odchylenie pra- wicowo-nacjonalistyczne. We wrześniu tego roku został pozbawiony na rzecz Bolesława Bieruta stanowiska sekretarza generalnego PPR (o tym, że Bierut nie był już członkiem tej partii zapo- mniano), zaś w sierpniu 1951 roku został areszto- wany i rozpoczęto przygotowania do pokazowe- go procesu. Wcześniej aresztowano innych dzia- łaczy, w liczbie kilkudziesięciu, z Marianem Spy- chalskim. Zaczęły mnożyć się w Polsce procesy polityczne, mające swój wzór w osławionych procesach moskiewskich o sfabrykowanych oskarżeniach. Szczególnie jaskrawym przejawem tych tendencji były procesy przeciw wyższym wojskowym, zwłaszcza tym, którzy wrócili z Za- chodu, zakończone licznymi wyrokami śmierci. Oskarżano ich głównie o szpiegostwo. Fabryko- wano także oskarżenia wobec księży (jak biskupa Czesława Kaczmarka). Aresztowano również kar- dynała Stefana Wyszyńskiego (1901-1981), pry- masa Polski (od 1948 roku), nie przedstawiając mu nawet aktu oskarżenia. Starano się pozbawić Kościół podstaw materialnych, zlikwidowano ponad 300 domów zakonnych, usunięto siostry zakonne ze szpitali, zawieszono większość pism katolickich, aresztowano księży, usunięto religię ze szkół, ingerowano w sprawy wewnętrzne Ko- ścioła. Starano się rozbić zwartość Kościoła, po- pierając założone przez Bolesława Piaseckiego (1915-1979) Stowarzyszenie Postępowych Kato- lików „Pax”. Już w 1945 roku zerwany został kon- kordat ze Stolicą Apostolską. Wszystkie te kroki jednak tylko umacniały i rozszerzały wpływy Kościoła katolickiego w społeczeństwie. Kościół stawał się, podobnie jak w okresie zaborów, in- stytucją chroniącą wartości narodowe, zagrożone przez stawianie interesów ZSRR jako nadrzęd- nych dla Polaków. Jednocześnie z walką stalinowskiego nurtu w PPR postępował proces likwidacji PPS. Tych, któ- rzy nie zgadzali się z planem szybkiego wchłonię- cia tej partii przez PPR („zjednoczenia”), usunięto z PPS (około 200 tysięcy), tak iż w chwili po- wstania jednej partii — 15 grudnia 1948 roku — PPR liczyła około miliona członków, zaś PPS po- łowę tego. Nowa partia została nazwana Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą (PZPR). Podobne „zjednoczenia” dokonały się także w Czechosło- wacji, Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech, wszystko zgodnie z zarysowanym w Szklarskiej Porębie programem. Przy tworzeniu PZPR odrzucono wszelkie historyczne tradycje PPS, a nawiązano do SDKPiL i KPP. Przewodniczącym Komitetu Centralnego PZPR został Bolesław Bierut, zaś wokół niego skupili się głównie byli członkowie Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR. Zjednoczeniu tego typu uległ także ruch mło- dzieżowy: powstał Związek Młodzieży Polskiej (ZMP). Stronnictwo Ludowe wchłonęło resztki PSL, tworząc Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (ZSL). Część członków rozwiązanego Stronnictwa Pracy wstąpiła do Stronnictwa Demokratyczne- go. Te wszystkie pozostałe przy życiu stronnictwa (nie „partie”, ta bowiem nazwa była zare- zerwowana dla PZPR) zostały podporządkowane PZPR. System polityczny stał się w rzeczywistości systemem monopartyjnym. Klasa robotnicza była tylko formalnie jego podstawą, o wszystkim bo- wiem decydował odtąd aparat partyjny. Dla lep- szego umożliwienia wykorzystywania przez ZSRR gospodarek innych krajów „obozu”, w 1949 roku powołana została Rada Wzajemnej Pomocy Go- spodarczej (RWPG). W Polsce oraz w innych kra- jach tzw. obozu socjalistycznego stacjonowała Armia Czerwona, dewastując tereny, z których korzystała. Na kongresie zjednoczeniowym w grudniu 1948 roku uchwalono także założenia nowego planu gospodarczego, nazwanego planem 6- letnim. Przewidywał on rozwój przemysłu, głównie ciężkiego (z upośledzeniem rolnictwa), nastawiony w dużym stopniu na stworzenie bazy do militaryzacji kraju. W celu kontroli tego pro- gramu oraz zapewnienia zaplecza dla stacjonują- cej w NRD 400-tysięcznej armii radzieckiej, do Komitetu Centralnego PZPR i do Biura Politycz- nego dokoptowano obywatela radzieckiego, choć polskiego pochodzenia, marszałka Konstantego Rokossowskiego (1896-1968), powierzając mu kluczową funkcję ministra obrony narodowej. Plan 6-letni, który obiecywał znaczne podwyż- szenie stopy życiowej, miał walory przyciągające. Stwarzał ponadto wizję Polski uprzemysłowionej, bez ukrytego bezrobocia na wsi. Już w jego zało- żeniach tkwiły wszakże kardynalne błędy, jak przede wszystkim wspomniane niedocenianie przemysłu lekkiego i rolnictwa oraz przewaga po- lityki nad ekonomiką. Wkrótce doszło do zao- strzenia się konfliktu między ZSRR i USA, a to spowodowało zwiększenie nacisku na produkcję zbrojeniową, tak iż plan nie tylko nie został w pełni wykonany, lecz przyniósł — koszty jego realizacji bowiem przerzucono na społeczeństwo — znaczne pogorszenie warunków życiowych ludności. Plan oznaczał zarazem — poprzez nad- mierne rozwijanie inwestycji, często motywowa- nych politycznie (jak Nowa Huta koło Krakowa, mająca stanowić robotniczą przeciwwagę dla te- go „konserwatywnego” miasta) — wejście gospo- darki polskiej w trwałe odtąd błędne koło tego, co Janos Kornai nazwał „ekonomiką niedoboru”. Okazało się ponadto, że powoli wyczerpywały się możliwości prostego, ekstensywnego wzrostu gospodarczego, nie- potrzebującego precyzyjnych regulacji rynkowych, opartego na wykorzysty- waniu, a zarazem skrajnym wyzyskiwaniu w nadmiarze znajdującej się siły roboczej, przy niedbaniu ani o postęp techniczny, ani o ochronę środowiska naturalnego. Gospodarka zaczęła tra- cić konkurencyjność w stosunku do dynamicznie rozwijającej się gospodarki kapitalistycznego Za- chodu. W wyniku wspomnianego ekstensywnego rozwoju gospodarczego, przy bardzo niskim po- ziomie startu, w okresie planu 6-letniego możli- wy był wzrost roli przemysłu w tworzeniu do- chodu narodowego z 35% w 1949 roku do 43% w 1956 roku (według J. Kalińskiego); w parze z tym zdeformowana globalna struktura społe- czeństwa zmieniała się na bardziej nowoczesną. Powstało wiele zakładów przemysłowych, a tak- że całkowicie nowych miast przemysłowych (ob- ok Nowej Huty także Nowe Tychy koło Katowic, Konin w Wielkopolsce, rozwijający się obok sta- rego miasta). Zbudowany został przemysł petro- chemiczny w Płocku, rozwinął się przemysł stoczniowy, zbudowano Port Północny w Gdań- sku itd. Wszystko to dawało ludziom pracę i awans, wciągało ich, lecz i niepokoiło zjawi- skami niekorzystnymi, wszechmocą władz bez- pieczeństwa, stałą inwigilacją, naciskiem ideolo- gicznym. Nie było jednak wyjścia. Ludzie nie mogli znów schodzić do podziemia, nie było zresztą takiej atmosfery, musieli się przystosować do rzeczywistości w warunkach odcięcia im kon- taktu z Zachodem. Poza PZPR i — do pewnego stopnia — uzależnionymi stronnictwami nie było możliwości bardziej znaczącej kariery życiowej. Wielu młodych zafascynowanych zostało tymi procesami, których negatywnych stron nie w pełni można było jeszcze dostrzegać, odbudo- wą miast w ich historycznym kształcie, a także burzliwym rozwojem kultury. Ogromne rzesze in- teligencji zawdzięczały swój awans do tej klasy tym wszystkim przemianom. Rozwijała się nauka. W 1951 roku powołano do życia Polską Akademię Nauk, do której akces zgłosiły wszystkie największe autorytety nauko- we i moralne. Rozwinęła ona sieć wybitnych in- stytutów naukowych, a ponadto powstawały in- stytuty pracujące bezpośrednio dla praktyki. Rozwierała się zarazem luka między osiągnięcia- mi nauki a możliwościami kształtowania przez naukę rzeczywistości. Ta ostatnia bowiem dyspo- nowała własnymi politycznymi mechanizmami, dla których działalność naukowa była swego ro- dzaju dekoracją i legitymizacją systemu. Mimo dużego administracyjnego nacisku i coraz silniej- szego cenzurowania wypowiedzi naukowych polska nauka potrafiła skutecznie walczyć o utrzymanie poziomu i o naukową etykę. Zdo- była w związku z tym znaczną pozycję międzyna- rodową. Wzrastało wydawanie książek i czytelnictwo, produkcja filmów i działalność radia. Dużą rolę w życiu narodu nadal odgrywała literatura. Po wojnie rozwijała się ona dwutorowo, w kraju i na emigracji. Nie wszyscy twórcy wrócili do kraju, mniej liczni (jak Czesław Miłosz) opuścili kraj. Tematycznie po wojnie dominowała pro- blematyka niedawnych tragicznych lat okupacji niemieckiej (Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Borow- ski, Adolf Rudnicki, Zofia Nałkowska, Stanisław Dygat, Kazimierz Brandys i inni). O dramatycz- nych przejściach ludności polskiej w ZSRR zaczęto pisać jedynie na emigracji (Gustaw Herling- Grudziński, Józef Czapski i inni). Ważnym ośrod- kiem myśli polskiej stał się Paryż, gdzie rozpoczę- to wydawanie „Kultury”. Informacje, których nie można było uzyskać w kraju, dostarczało radio BBC, „Głos Ameryki”, „Wolna Europa” i inne. Odrodziło się życie teatralne. Podobnie jak w dziedzinie nauki, także w dziedzinie literatury i kultury masowej państwo stało się dość hoj- nym mecenasem. Jednakże na ten przyciągający twórców i ich odbiorców obraz szybko nakładać zaczęły się cie- nie programu stalinizacji. Był on względnie ła- twy do przeprowadzenia w ZSRR, gdzie panowa- ła inna tradycja, nie było Kościoła oraz inny był stosunek społeczeństwa do państwa, lecz w Pol- sce natrafiał na trudności, traktowano go jako na- rzucony przez potężnego sąsiada. Niemniej jed- nak nacisk ideologiczny PZPR stawał się coraz większy. W odniesieniu do literatury starano się narzucić tzw. realizm socjalistyczny. Literatura miała ukazywać nowego człowieka — budowni- czego socjalizmu. Pojawiła się literaturze tematy- ka „produkcyjna” i krytyka Polski przedwojennej, a także września 1939 roku. Tworzyli nadał Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Mieczysław Jastrun, Konstanty Ildefons Gałczyń- ski (wpływ jego poezji, o dużym ładunku satyry i zadumy, był szczególnie duży), Jerzy Szaniaw- ski, Jerzy Zawieyski, Roman Brandstaetter, Jerzy Putrament, Wojciech Żukrowski i inni. Stale uczestniczyła w życiu literackim Maria Dąbrow- ska, z niepokojem obserwująca zachodzące proce- sy, choć wówczas niewidząca, jak i inni, odmien- nych możliwości. Mniej można było wpływać na muzykę. W roku 1948 istniało już sześć filharmonii, osiem orkiestr symfonicznych, cztery opery, zaś do roku 1957 liczba orkiestr wzrosła do dwudziestu sied- miu, oper do dziewięciu, powstało także osiem teatrów muzycznych i operetek. W pierwszym dziesięcioleciu skomponowano wiele wybitnych utworów muzycznych, po części nawiązujących do folkloru (m.in. Stanisław Wiechowicz, Jan Maklakiewicz, Witold Lutosławski, Kazimierz Se- rocki), rozwijał się także inny typ twórczość mu- zycznej reprezentowanej przez takich twórców, jak Bolesław Szabelski, Zbigniew Turski, Grażyna Bacewicz, Tadeusz Baird, Bolesław Woytowicz. Polska muzyka zdobywała sobie wybitne miejsce w świecie. W rzeźbie sławę zdobyli m.in. Xawery Dunikowski, Stanisław Horno-Popławski, w twórczości malarskiej m.in. Jan Cybis, Euge- niusz Eibisch, Wacław Taranczewski. W 1952 roku zmarł Władysław Strzemiński, pionier malarstwa abstrakcyjnego, niechętnie widzianego w dobie realizmu socjalistycznego. Śmierć Stalina w 1953 roku otwarła, wydawało się, możliwości istotnych zmian, lecz stworzony przezeń system wraz z nową klasą biurokracji partyjnej, czerpiącą z tego systemu korzyści, był tak silnie zakorzeniony, iż możliwości te miały małe szanse dopóty, dopóki owa klasa pozostała nienaruszona. Aparat represji nie hamował jesz- cze swego rozpędu, a działo się to na tle rosną- cych trudności gospodarczych. W Polsce PZPR za- częła (od około 1954 roku) głosić konieczność pewnych zmian, krytykować represyjność apara- tu bezpieczeństwa, lecz były to próby nieśmiałe. Nawet XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (luty 1956 roku), na którym Nikita Chruszczow (1894-1971) ujawnił część stalinow- skich zbrodni, nie przyniósł w PZPR otrzeźwienia. Używano dla określenia stalinizmu kamuflujące- go rzeczywistość terminu „kult jednostki” lub „kult osoby Stalina”. Niemniej pierwsza wyrwa w systemie stalinowskim została stworzona. W Polsce przeobrażenia zaczęły dokonywać się dopiero pod presją coraz bardziej niezadowolo- nego społeczeństwa. Ożywił się ruch intelektual- ny o treściach krytycznych, także w naukach spo- łecznych (m.in. w historii). W marcu 1956 roku powstał dyskusyjny Klub Krzywego Koła. Stu- dencki tygodnik „Po prostu” (jesień 1955 roku) za- czął domagać się reform; takież akcenty pojawiły się w poezji. W PZPR, po śmierci Bieruta (12 marca 1956 ro- ku) i przejęciu funkcji I sekretarza KC PZPR przez Edwarda Ochaba, pojawiła się frakcja (tzw. pu- ławianie) żądająca reform, czemu przeciwstawiali się konserwatyści i dogmatycy (tzw. natolińczy- cy). Obie frakcje starały się pozyskać zwolnione- go z aresztu 13 grudnia 1954 roku Władysława Gomułkę. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicz- nego, przekształcone w grudniu 1954 roku w Mi- nisterstwo Spraw Wewnętrznych (MSW), z któ- rego wydzielono urzędy bezpieczeństwa, prze- kształcając je w Komitet ds. Bezpieczeństwa Pu- blicznego, uległo dalszej rekonstrukcji. Komitet rozwiązano, tworząc w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pion zwany Służbą Bezpieczeń- stwa (SB), powiązany ze strukturą Milicji Oby- watelskiej. Najbardziej odpowiedzialnych za prześladowania i torturowanie więźniów funk- cjonariuszy (jak Roman Romkowski, Józef Różań- ski, Anatol Fejgin, Józef Dusza) postawiono przed sądem. Proces toczył się w latach 1956-1959, a oskarżeni po paru latach wyszli z więzienia. Sejm, odgrywający w systemie stalinowskim czy- sto dekoracyjną rolę, uchwalił 27 kwietnia 1956 roku amnestię dla niesłusznie aresztowanych, z której skorzystało 36 tysięcy osób. Rozliczanie się z przeszłością było jednak w zasadzie po- wierzchowne, zaś winni przestępstw albo w ogó- le nie ponieśli kary, albo też szybko wyszli na wolność. Nawet stłumione siłą powstanie robotników i społeczeństwa Poznania, które wybuchło 28 czerwca 1956 roku, nie zostało właściwie ocenio- ne przez PZPR. Długo nie chciano widzieć jego wewnętrznych przyczyn, lecz poszukiwano ich w „dywersyjnej” akcji „sił imperialistycznych”. Niemniej jednak powstanie poznańskie, w któ- rym zginęło około 70 osób, a około 600 odniosło rany, miało decydujący wpływ na przyspieszenie wydarzeń w Polsce. Odbywające się pod presją robotników i inteligencji warszawskiej VIII Ple- num KC PZPR w październiku 1956 roku dokona- ło krytycznej oceny sytuacji w kraju i wybrało na I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę. W nowych władzach nie było już Hilarego Min- ca i Jakuba Bermana, którzy musieli odejść wcze- śniej. Zaniepokojeni Rosjanie z Chruszczowem na czele przybyli do Warszawy, lecz Gomułka i inni członkowie Biura Politycznego w bezpośredniej rozmowie odwiedli ich od dalszych kroków. Chruszczow nakazał wstrzymanie ruchów wojsk radzieckich gotowych do interwencji. 3. Niewykorzystanie szansy Polskiego Paździer- nika. Konflikty i kryzysy (1956-1980) Władysław Gomułka skupił w swej osobie za- równo tendencje reformatorskie w PZPR, jak i nadzieje społeczeństwa na reformy. Pierwsze kroki zdawały się spełniać oczekiwania narodu, głęboko upokorzonego ograniczeniem suweren- ności. Musiał opuścić Polskę Konstanty Rokos- sowski, a na jego miejsce ministrem obrony na- rodowej został Marian Spychalski (1906-1980), odjechali liczni „doradcy” radzieccy, zerwano z dostarczaniem ZSRR węgla po narzuconej ni- skiej cenie, odstąpiono od programu kolektywi- zacji wsi. Wiele zrobiono dla dalszych powrotów Polaków więzionych w ZSRR. Z Kościołem za- warte zostało porozumienie (grudzień 1956 roku). Z tych względów w wyborach z 20 stycznia 1957 roku społeczeństwo dało Władysławowi Gomuł- ce kredyt zaufania, jakkolwiek widoczne już było, że nie chce on przekroczyć granic swego dawnego programu polskiej drogi do socjalizmu. To, co najbardziej interesowało społeczeństwo, szcze- gólnie inteligencję, a mianowicie demokratyzacja, nie znalazło u Gomułki zrozumienia. Nie był on rzeczywistym mężem stanu, lecz ograniczonym dogmatykiem, a przy tym zwolennikiem przymu- su, doktrynerem nierozumiejącym rodaków. Do wielkiej, acz krótkotrwałej popularności, wynio- sły go wydarzenia 1956 roku i fakt, że społeczeń- stwo ówczesne nie postulowało jeszcze zerwania z socjalizmem. Tymczasem Gomułka ochraniał dogmatyzm, który uznał za mniejsze zło, z całą natomiast siłą zaczął zwalczać tzw. rewizjonizm, czyli samodzielne myślenie. Nakazał zamknąć ty- godnik „Po prostu” i wzmocnił cenzurę. Jednocześnie nie dopuścił do przeprowadzenia reform liberalizujących życie gospodarcze. Propa- gując model życia skromnego (socjalizm „sier- miężny”), hamował dążenie ludzi do wzrostu ak- tywności gospodarczej. Gospodarkę, na której się nie znał, rozpatrywał jak gospodarstwo domowe, które powinno dbać o równowagę dochodów z wydatkami, propagując w ten sposób autar- kizm, czyli samowystarczalność. W dalszym ciągu zatem rozwijał model gospodarki scentralizowa- nej, co pogłębiało negatywne skutki tego syste- mu, uwidaczniające się już wcześniej. Nie stwa- rzał szans dla intensywnego rozwoju gospodar- czego, zaś rozwój inwestycji niewynikający z ra- chunku ekonomicznego pogłębiał błędne koło niedoboru. Inwestycje prowadzone były w spo- sób nienowoczesny, nie odnawiano też urządzeń technicznych przemysłu. Spadała wydajność pra- cy, choć globalna produkcja jeszcze rosła. To wszystko było coraz bardziej odczuwane przez społeczeństwo, po Październiku bowiem nastąpiło w Polsce ożywienie działalności kultu- ralnej i otwarły się kontakty ze światem. Wielu wybitnych twórców powróciło do kraju (jak m.in. Melchior Wańkowicz). Niektórzy pisarze emigra- cyjni zaczęli publikować w Polsce, choć nadal spora grupa twórców nie miała tych szans. Poja- wiło się wiele dzieł dokonujących obrachunku z latami stalinowskimi. Debiutowali wówczas tacy wybitni prozaicy i poeci, jak Stanisław Gro- chowiak, Marek Hłasko, Ireneusz Iredyński. Z nowymi siłami twórczymi wystąpił Tadeusz Różewicz. Rozwijała się twórczość m.in. Kazimie- rza Brandysa, Tadeusza Brezy, Melchiora Wań- kowicza, Pawła Jasienicy, Jerzego Zawieyskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Andrzejewskie- go, Marka Nowakowskiego, Andrzeja Szczypior- skiego. Coraz większą popularność zdobywała twórczość dramaturgiczna Sławomira Mrożka oraz fantastyczno-naukowe pisarstwo Stanisława Lema. Nowe osiągnięcia zanotowały teatry. W dziedzinie muzyki debiutował wówczas m.in. Krzysztof Penderecki. Na tle wzrastającego napięcia w kraju uwi- daczniać zaczęły się konflikty wewnątrz PZPR. Znaczną aktywność rozwinęła dążąca do władzy, konserwatywna, odwołująca się do haseł naro- dowych, grupa tzw. partyzantów z Mieczysła- wem Moczarem (1913-1986), zarazem ministrem spraw wewnętrznych, na czele. Chcąc wykorzy- stać wzburzenie narastające wśród studentów, grupa ta, jak wiele na to wskazuje, sprowokowa- ła ich wystąpienie. Pretekstem do tych demon- stracji w Warszawie, a potem w całym kraju, by- ło zawieszenie na polecenie władz wystawiania Dziadów Adama Mickiewicza (w reżyserii Kazi- mierza Dejmka). Wystąpienia studenckie w mar- cu 1968 roku stłumiono siłą, znosząc przy okazji niemal w całości autonomię szkół wyższych. Jed- nocześnie PZPR, nawiązując do faktu, że wśród liderów ruchu studenckiego było wiele osób po- chodzenia żydowskiego, rozpętała falę antysemi- tyzmu, zmuszając bezpośrednio czy pośrednio do wyjazdu z kraju około 13 tysięcy osób żydow- skiego pochodzenia. Zaszkodziło to bardzo presti- żowi międzynarodowemu Polski. Podobnie haniebne było, inspirowane przez Gomułkę, uczestnictwo wojska polskiego w so- wieckiej interwencji w Czechosłowacji, gdzie pod wodzą Aleksandra Dubczeka próbowano demo- kratyzować ustrój. Popularność Gomułki należała już do przeszłości. Przeciwnie — stał się on osobą coraz bardziej znienawidzoną przez zawiedziony naród. W tej sytuacji ogłoszenie przez władzę, próbu- jącą zaradzić coraz głębszemu kryzysowi gospo- darczemu, w grudniu 1970 roku podwyżek cen ar- tykułów masowego spożycia było bezpośrednią przyczyną fali strajków i demonstracji, przede wszystkim w miastach portowych (Gdańsk, Szczecin). Doszło do tego, że dla ratowania wła- dzy Gomułka i jego otoczenie zdecydowali się na użycie przeciw robotnikom broni. Ofiary tego kroku były wysokie: 44 osoby (w tym żołnierz i dwóch milicjantów) zabito, a blisko 1200 ra- niono. Dotychczasowe władze nie mogły już działać. Na plenum KC PZPR obowiązki I sekretarza po- wierzono Edwardowi Gierkowi, zaś premierem został Piotr Jaroszewicz. Z Biura Politycznego odwołano Gomułkę i jego ludzi. Nowe władze wystąpiły z szeroko pojętym programem poprawy sytuacji gospodarczej, lecz nie potrafiły wyciągnąć należytych wniosków z przeszłości. Przede wszystkim programu tego nie wiązano z reformami politycznymi, i demo- kratyzacją życia publicznego. Co więcej, nega- tywne cechy tego stylu rządzenia, które utrwaliły się w ostatnich latach epoki Gomułki (ogranicza- nie decyzji do wąskiego grona osób, skupienie nadmiernej władzy w ręku I sekretarza KC PZPR, splatanie się aparatu partyjnego z rządowym itd.), uległy rozwinięciu. Ograniczono jeszcze bar- dziej działalność związków zawodowych. Teatra- lizacja życia politycznego dosięgła szczytów. Zadufanie władzy wzrosło do niebywałych granic, proporcjonalnie do rosnącego woluntary- zmu i niekompetencji. Rozwinięto szeroki front inwestycji, mających wzmocnić prestiż władzy, lecz na ogół kierunki tej działalności były chy- bione. Środków nie brano ze źródeł wewnętrz- nych, lecz z zaciągniętych w wysokości około 24 miliardów dolarów kredytów zagranicznych, któ- re w owym czasie było dość łatwo uzyskać. Wkrótce, od około 1975 roku, zaczął się spadek wysokich poprzednio przyrostów produkcji i do- chodu narodowego. Pojawiało się coraz więcej wąskich gardeł w gospodarce, które ograniczały możliwości eksportu i spłaty kredytów. Na Za- chodzie zaś wystąpiły nieprzewidywane trudno- ści gospodarcze. Na początku swego działania ekipa Gierka budziła jeszcze pewne nadzieje na poprawę sytuacji gospodarczej. W ciągu pierw- szych lat następował szybki wzrost stopy życio- wej. Trwał proces uprzemysławiania Polski. W 1980 roku w porównaniu z 1960 rokiem odse- tek ludności mającej główne źródło utrzymania w rolnictwie zmniejszył się z 38,4 do 22,5. Lud- ność Polski wzrosła z 25 milionów w 1950 roku do 35,6 milionów w 1980 roku. Od około 1975 roku, po sztucznym, ożywionym kredytami wzroście gospodarczym i poprawie warunków życia ludności, uwidaczniać zaczynał się coraz ostrzejszy kryzys. Było to odczuwane ze zwiększoną intensywnością, rozbudzone bowiem zostały nadzieje na lepsze życie oraz — ze wzglę- du na szersze otwarcie przez władze granic Polski — notoryczne stało się porównywanie warunków bytu na Zachodzie z polskimi. Zdawano sobie co- raz bardziej sprawę z rosnącego zacofania cywili- zacyjnego Polski, z powierzchowności różnych dokonywanych zmian. Ludziom od około 1975 roku zaczynało się żyć coraz gorzej. Pogorszyły się warunki pracy kulturalnej. Równocześnie zaś sze- rzyła się denerwująca społeczeństwo propaganda rzekomego sukcesu. Wzrastały różnice społeczne, wywodzące się z różnych możliwości dotarcia do deficytowych dóbr oraz z przywilejów. Po pod- wyżce cen na mięso i cukier doszło w czerwcu 1976 roku do wystąpień robotniczych w Radomiu i Ursusie. Znów władza odwołała się do represji. Tymczasem w kraju zaczęła rodzić się opozycja polityczna krytykująca podstawy istniejącego systemu politycznego i gospodarczego. Nie zdoła- ły jej rozbić przeciwdziałania władz i represje. Już nie postulowano, jak dotąd, jedynie reformowa- nia socjalizmu, lecz odejście od tego systemu. We wrześniu 1976 roku powstał Komitet Obrony Ro- botników (KOR), którego — jak stwierdza Jan Jó- zef Lipski — najstarszym prekursorem był wspo- mniany już Klub Krzywego Koła z 1956 roku (por. punkt 2). Utworzono także Klub Poszukiwaczy Sprzeczności kierowany przez Adama Michnika i (w 1977 roku) Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Na Wybrzeżu i Śląsku pojawiły się próby organizowania niezależnego ruchu związkowego. Starano się zwracać uwagę władzy na negatywne procesy, pisano listy, lecz nie było to brane pod uwagę. Pojawiły się niele- galne wydawnictwa (tzw. drugiego obiegu). Zwiększała się integrująca naród rola Kościoła. Faktem szczególnej doniosłości dla biegu wyda- rzeń był wybór w 1978 roku kardynała Karola Wojtyły na papieża — Jana Pawła II — i następ- nie jego pierwsza wizyta w kraju ojczystym. Wzrastała także aktywizująca naród rola dzia- łalności kulturalnej. Wielkim oddźwiękiem cie- szyły się na przykład takie wystawy, jak „Ro- mantyzm i romantyczność w malarstwie pol- skim” (1975) oraz „Polaków portret własny”, przy- gotowana przez Marka Rostworowskiego (1971). Ożywiła się działalność inteligencji lewicowej, co miało wpływ na wzrost krytycyzmu i tendencji odśrodkowych w PZPR. Odnowę tę znamionowa- ło m.in. powstanie Klubu Twórców i Działaczy Kultury „Kuźnica” w Krakowie. Choć z trudem, udało się jednak opublikować dzieła Czesława Miłosza, laureata Nagrody Nobla za 1980 rok. Pojawiły się liczne grupy poetyckie, a w nich ta- kie indywidualności, jak Edward Stachura czy Stanisław Barańczak. Zasłużoną sławę zdobyli Andrzej Kuśniewicz, Tadeusz Konwicki, Jerzy Krzysztoń, Jan Józef Szczepański, Wiesław My- śliwski i inni. Kultura polska była ceniona w świecie. Dużym uznaniem cieszyła się również polska muzyka. 4. Powstanie „Solidarności”.Stan wojenny i roz- pad systemu. Nowy etap w historii Polski(1980- 1990) Narastająca w kraju sytuacja kryzysowa znala- zła swój najbardziej ostry i powszechny wyraz w falimasowych strajków, które w sierpniu 1980 roku objęły cały kraj. Ich największe nasilenie wystąpiło na Wybrzeżu i na Śląsku. Nieznaczne zmiany na stanowiskach partyjnych i państwo- wych nie wystarczyły dla zażegnania konfliktu. W dniach od 30 sierpnia do 5 września 1980 roku podpisane zostały porozumienia władz ze straj- kującymi w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu. Edward Gierek został odwołany ze stanowiska I sekretarza KC PZPR; funkcję tę objął Stanisław Kania. Powstał, co uzgodniono w porozumie- niach sierpniowych, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” z jednym z or- ganizatorów strajku w Stoczni Gdańskiej Lechem Wałęsą na czele. Był to pierwszy wyłom w autorytarnym sys- temie politycznym, opartym na władzy jednej partii. „Solidarność” skupiła w swych szeregach wszystkich, którzy byli za zmianą tego systemu, to znaczy tych, którzy nie chcieli autorytarnych rządów jednej partii. W szybkim tempie osiągnę- ła około 10 milionów członków i, po trudno- ściach z zarejestrowaniem, rozpoczęła swą dzia- łalność. W kraju nastały miesiące wolnościowej euforii, wybuchu aktywności społeczeństwa, ro- snących nadziei na dalsze zmiany. Jednocześnie rosło napięcie, zmiany bowiem w sposobie my- ślenia oraz zakres postulatów zgłaszanych przez naród, dotąd takiej jawnej możliwości pozbawio- ny, przerastały wyobraźnię ludzi z kręgów wła- dzy, kształtowanych przez poprzednie dziesięcio- lecia. Jak wyraził się w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z 18 grudnia 1989 roku Wojciech Jaru- zelski, obie strony narastającego konfliktu „wpa- dły w diabelski wir obustronnych podejrzeń”, przy czym po stronie władzy istniała „niedojrza- łość do uznania tych przeobrażeń, ich tempa i skali za możliwe do przyjęcia”. Pokazał to m.in. IX Nadzwyczajny Zjazd PZPR w lipcu 1981 roku, który wprawdzie nie dopuścił do władz najbar- dziej konserwatywnych działaczy, lecz równocze- śnie wyeliminował nastawionych najbardziej re- formatorsko. Przed siłami demokratycznymi, jak się okazało, była jeszcze długa i trudna droga. Nadal istniała PZPR, skonsolidowane wobec opozycji były wła- dze bezpieczeństwa. Rozwój sytuacji w Polsce z uwagą obserwowano w ZSRR, gdzie władzę dzierżył przeciwny reformom i dogmatycznie my- ślący następca Chruszczowa, Leonid Breżniew. Hołdował on doktrynie interweniowania wszę- dzie tam, gdzie, jego zdaniem, zagrożony był so- cjalizm (czyli stalinizm) lub interes ZSRR. Liczył na rozprawienie się z „Solidarnością”, a niepokoi- ła go ugodowa w stosunku do nowego związku polityka sekretarza Stanisława Kani (a od paź- dziernika 1981 roku nowego sekretarza, Wojciecha Jaruzelskiego). W związku z tym przyjęta została taktyka zastraszania Polski, podjęto także przygo- towania do interwencji. Z interwencją radziecką po raz pierwszy liczono się w grudniu 1980 roku. Na terenie Polski przeprowadzane były kolejne manewry wojsk Układu Warszawskiego, przy czym w Polsce — obok sił ZSRR — operować mia- ły także siły zbrojne NRD i Czechosłowacji, pol- skie zaś miały być wyłączone jako niepewne. Mimo wspomnianego tolerowania „Solidarno- ści” PZPR nie dążyła jednak do jakiegoś rzeczywi- stego z nią porozumienia. Jako dyrektywę nad- rzędną przyjmowała konieczność zniszczenia lub podporządkowania tego niezależnego związku zawodowego. Siły bezpieczeństwa uciekały się do prowokacji, by mieć pretekst do generalnej rozprawy (jak w marcu 1981 roku w Bydgoszczy). Konsekwentnie zwalczano działaczy „Solidarno- ści”, szczególnie najwybitniejszych: Lecha Wałęsę, Adama Michnika, Jacka Kuronia, Bronisława Ge- remka, Henryka Wujca i innych. Gdy te środki eliminacji z życia politycznego czy neutralizacji „Solidarności” zawiodły, a ZSRR naciskał na „za- łatwienie” sprawy i gdy — jak można przyjąć — groziła interwencja ze Wschodu (ten problem wymaga jeszcze badań historycznych), generał Wojciech Jaruzelski i jego najbliższe otoczenie uznali, że optymalnym wyjściem z sytuacji (czymś w rodzaju zła koniecznego) jest wprowa- dzenie w niespokojnym, grożącym wybuchem wewnętrznym kraju stanu wojennego (instytucji stanu wyjątkowego konstytucja polska nie znak). Stan wojenny wprowadzony został w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Około 6 tysięcy osób internowano (także niektórych byłych dzia- łaczy partyjnych, w tym Edwarda Gierka), część działaczy przeszła do podziemia (jak m.in. Zbig- niew Bujak). Internowany został Lech Wałęsa, który nie dał się jednak skłonić do współpracy, mającej na celu stworzenie jakiegoś kompromi- sowego związku zawodowego. Opozycja tymczasem nie zaprzestała działalno- ści, mimo drastycznych ograniczeń praw obywa- telskich. Ogłaszane strajki kończyły się interwen- cjami wojska i Zmotoryzowanych Oddziałów Mi- licji Obywatelskiej (ZOMO). W kopalni „Wujek” doszło do starć, w toku których oddziały te zabiły siedmiu górników. Władze bezpieczeństwa, pod- ważając wysiłki reformatorskiego skrzydła, do- konywały prowokacji, a nawet mordów poli- tycznych. W 1984 roku uprowadzony został przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa i zamordowany ks. Jerzy Popiełuszko. Setki tysięcy ludzi, szcze- gólnie młodych, opuściło kraj. Po pewnym czasie stan wojenny był łagodzony, a 22 lipca 1983 roku został zniesiony. Przez cały czas utrzymywał się autorytet Lecha Wałęsy jako legalnego przywód- cy strajków, który potrafił godnie reprezentować trwającą w podziemiu „Solidarność”. Jego pozycję wzmocniło przyznanie mu Pokojowej Nagrody Nobla. Jednocześnie władze dopuściły do procesu i skazania morderców ks. Popiełuszki, których sprawnie wykryto. Oczywiście nie wszyscy w PZPR potraktowali stan wojenny jako zło konieczne. Dla sił konser- watywnych był on zwycięstwem „słusznej” linii. Wyznający takie poglądy nie zdawali sobie jed- nakże sprawy z postępującego rozkładu partii, ze wzrostu w niej tendencji do reform. Próbowano w latach 1980-1989 nadal reformować gospodar- kę, przy wszakże błędnym założeniu, że istniejący system jest w ogóle reformowalny. Jednocześnie rosło przekonanie, że wyjście z zaistniałej sytuacji jest możliwe jedynie na drodze wewnętrznego porozumienia. Już 15 grudnia 1981 roku Rada Główna Episkopatu Polski stwierdziła, że „istnie- jące problemy naszej Ojczyzny można rozwiązać jedynie właśnie tą drogą”. Podkreśliła również, że związek „Solidarność”, broniący praw ludzi pracy, jest konieczny dla przywrócenia rów- nowagi życia społecznego. Zanim prawda ta zdobyła sobie zwolenników w łonie kierownictwa PZPR musiały nastąpić jeszcze takie fakty, jak odbierające pewność siebie pogarszanie się sytuacji gospodarczej i dalsze cy- wilizacyjne cofanie się Polski, jak druga wizyta papieża (16-23 czerwca 1983 roku), w której spo- tkał się on z Wałęsą w Dolinie Chochołowskiej i nawoływał do „wzajemnego dialogu i poro- zumienia”, szczególnie zaś, co było dla dalszego postępu idei reform i porozumienia najważniej- sze, że w ZSRR sekretarzem generalnym KPZR zo- stał Michaił Gorbaczow, który ogłosił program „głasnosti” i „pierestrojki”. Oznaczało to również wycofanie się ZSRR z doktryny Breżniewa i pozo- stawienie Polsce wolnej ręki w rozwiązywaniu jej spraw. Tymczasem „Solidarność” pod koniec lat osiemdziesiątych działała już prawie legalnie, czego m.in. przejawem było powołanie we wrze- śniu 1986 roku przez Wałęsę w praktyce jawnej Tymczasowej Rady NSZZ „Solidarność”, do której weszli Bogdan Borusewicz, Władysław Frasy- niuk, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis, Janusz Pału- bicki i Józef Pinior. Pozostawiono jednak działa- jącą w podziemiu Tymczasową Komisję Koordy- nacyjną. W październiku 1987 roku utworzona zo- stała wspólna Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ „Solidarność” (KKW). Do trzech czynników niezbędnych do rzeczy- wistych zmian w Polsce brakowało wszakże jesz- cze woli PZPR do podjęcia rozmów, istniała bo- wiem zorganizowana opozycja oraz dogodna sy- tuacja międzynarodowa. Gotowość ta kształto- wała się powoli. Wielką rolę w tym procesie odegrali ludzie, którzy stanowili od dawna re- formatorskie i liberalne skrzydło w partii. W tym kontekście wskazać trzeba na przygotowany, pod przewodnictwem Hieronima Kubiaka, raport o przyczynach i przebiegu konfliktów społecz- nych w Polsce, w którym wskazano, że główną przyczyną tych kryzysów były deformacje w sprawowaniu władzy. Ostry bój musiał jesz- cze stoczyć Jaruzelski, by na drugiej części X Ple- num KC PZPR 17 i 18 stycznia 1989 roku dopro- wadzić do podjęcia uchwały o zgodzie PZPR na relegalizację „Solidarności”. To z kolei doprowa- dziło do tego, że 6 lutego 1989 roku rozpoczęły się, po różnych perturbacjach, obrady „okrągłego stołu”, które trwały do 5 kwietnia. Uczestniczyło w nich kilkuset przedstawicieli różnych sił poli- tycznych i społecznych. Poszukiwano najbardziej skutecznych środków urządzenia państwa. W myśl postanowień „okrągłego stołu” 4 czerw- ca 1989 roku odbyła się pierwsza tura wyborów według uzgodnionej wcześniej ordynacji. Wybo- ry, czego na taką skalę PZPR się nie spodziewała, przyniosły ogromne zwycięstwo „Solidarności”. W dniu 19 lipca 1989 roku Zgromadzenie Naro- dowe (tzn. sejm i przywrócony do istnienia senat) wybrało na prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Bronisław Geremek został liderem solidarnościo- wej reprezentacji sejmowej. Mieczysław Rakow- ski objął funkcję (29 lipca) I sekretarza KC PZPR. W następstwie tego procesu przemian premie- rem został wybitny działacz opozycji Tadeusz Mazowiecki, desygnowany przez „Solidarność”, która z inicjatywy Lecha Wałęsy weszła w sojusz z ZSL i SD, zdominowanymi dotąd przez PZPR, co automatycznie przesunęło PZPR na plan dalszy i dało przedstawicielowi „Solidarności” stanowi- sko premiera rządu. W dniu 13 września 1989 ro- ku sejm powołał zaproponowany przez premiera nowy rząd, który zaczął aktywną działalność w kierunku radykalnej zmiany istniejącego w Polsce systemu gospodarczego i politycznego. Ukrócono szalejącą (około 100% w skali rocznej) inflację w ramach śmiałego programu reform mi- nistra Leszka Balcerowicza, kierującego przebu- dową gospodarki. W ostatnich dniach grudnia 1989 roku sejm przywrócił godło narodowe w postaci orła białego w koronie oraz nazwę państwa: „Rzeczpospolita Polska”. Przemiany te zapoczątkowały budowę demo- kratycznego państwa o ustroju parlamentarnym, na wzór demokratycznych państw zachodnich. Odradzało się życie polityczne. Wzrósł także pre- stiż Polski na forum międzynarodowym. Polska wkroczyła na drogę gospodarki rynkowej. W 1990 roku wprowadzono jako czynnik regu- lujący gospodarkę stały kurs dolara i tzw. we- wnętrzną wymienialność złotego. Polska rozwija- ła szerokie kontakty z rynkiem zachodnioeuropej- skim. Proces przystosowania gospodarki wyma- gał rozległych i głębokich zmian. Międzynaro- dowa wymiana gospodarcza zmuszała do rozbu- dowy infrastruktury w kraju (np. nowoczesna or- ganizacja pracy i produkcji, telefonizacja, kompu- teryzacja, standaryzacja itp.). Kondycja gospodar- ki polskiej doznała jednak w roku 1990 załama- nia, ponieważ główny dotychczas odbiorca towa- rów polskich — Związek Radziecki — stopniowo stracił swą siłę nabywczą. W następstwie braku zbytu coraz trudniejsza stała się działalność przedsiębiorstw. Znalazło to odbicie w sferze so- cjalnej. Proces przemian związany z przejściem do gospodarki rynkowej przyniósł nowe zjawiska natury społecznej i gospodarczej, z którymi społe- czeństwo dotąd się nie spotykało. Rachunek eko- nomiczny wymuszał zmianę struktury zatrudnie- nia i pojawienie się stosunkowo wysokiego bez- robocia, pogorszenie stopy życiowej świata pracy, zwłaszcza pracowników przedsiębiorstw i insty- tucji państwowych. Skomplikowały się warunki startu młodego pokolenia — wystąpiły zwłaszcza trudności ze znalezieniem zgodnej z przygotowa- niem pracy i uzyskaniem samodzielnego miesz- kania. W tych skomplikowanych warunkach doko- nywały się zmiany polityczne. Już po wyborach czerwcowych zaczęły się organizować nowe par- tie polityczne, a zanikała aktywność wciąż mają- cej dużą liczbę członków PZPR. Na XI Zjeździe PZPR, w styczniu 1990 roku, podjęła uchwałę o samorozwiązaniu się partii. W sejmie powstał Klub Lewicy Demokratycznej, grupujący głównie posłów należących do utworzonej Socjaldemo- kracji Rzeczypospolitej Polskiej (SdRP). Rozwój życia politycznego, a także związany z nim rozwój prasy o różnym obliczu społeczno-politycznym, wpłynął na kształtowanie postaw społeczeństwa. Domagano się zwłaszcza nowych wyborów par- lamentarnych i przełamania ograniczeń ugody przy „okrągłym stole”. W polityce zagranicznej udało się nowemu rządowi „solidarnościowemu” doprowadzić do pełnego unormowania stosunków polsko- niemieckich, a także do intensyfikacji stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Francją, Włochami i innymi państwami zachod- nimi. Z Niemcami, które zostały zjednoczone, podpisany został 14 listopada 1990 roku traktat, regulujący ostatecznie polską granicę zachodnią (potwierdzający stan istniejący), co było wstę- pem do podpisania 17 czerwca 1991 roku układu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. ZSRR, na którego miejsce w grudnia 1991 roku powstała Wspólnota Niepodległych Państw, przyznał, że mord na polskich oficerach (m.in. w Katyniu) był dziełem radzieckim, dokonanym (co przyznano później) na rozkaz Biura Politycz- nego WKP(b). W nowej sytuacji politycznej zakwestionowa- no rolę generała Jaruzelskiego jako prezydenta gwarantującego stabilność uzgodnień „okrągłego stołu”. Rozpoczęła się kampania na rzecz przed- terminowych wyborów parlamentarnych i pre- zydenckich. Jesienią 1990 roku odbyły się bezpo- średnie wybory prezydenckie. W drugiej turze 9 grudnia 1990 roku prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej został przywódca „Solidarności” Lech Wałęsa (por. rozdz. XIII). Rozpoczął się nowy okres w dziejach Polski. Rozdział XIII POLSKA U PROGU XXI WIEKU Polska wkraczała w wiek XX z nadzieją na od- zyskanie niepodległości, zaś zamyka ten wiek i wkracza w wiek XXI ponownie suwerenna. Aspiracje Polaków przygotowujących się do nie- podległości u progu XX wieku spełniły się w 1918 roku. Niepodległe państwo zostało jednak w 1939 roku ponownie podzielone, a rząd mógł pełnić swe funkcje jedynie na obczyźnie. Rok 1945 wprawdzie przywrócił Polakom ich państwo po zwycięstwie antyhitlerowskiej koalicji, lecz było to państwo o znacznie ograniczonej suwerenności — jako część tzw. zewnętrznego imperium ra- dzieckiego — o narzuconym ustroju politycznym i gospodarczym i o nowym kształcie terytorial- nym. Odzyskanie w 1989 roku suwerenności, co m.in. oznaczało możliwość swobodnego kształ- towania ustroju politycznego i zasad gospo- darowania, można uznać za główny element bi- lansu zamknięcia polskiego XX wieku, a zarazem bilansu otwarcia wieku XXI. Do tego bilansu na- leży jednak również wspomniany nowy kształt terytorialny państwa. Niezależnie bowiem od okoliczności, w jakich do takiego rozwiązania te- rytorialnego doszło (powiązane ono było, jak wiemy, ze wspomnianym ograniczeniem suwe- renności), utracenie przez Polskę jej terytoriów wschodnich oraz Wileńszczyzny oznaczało ze- rwanie z ciążącym na polskiej myśli politycznej od czasu rozbiorów dogmatem odzyskania przed- rozbiorowych (lub jak najbardziej do nich zbliżo- nych) granic, a tym samym możliwość uregulo- wania tych spraw, które stanowiły nieprzezwy- ciężoną trudność dla międzywojennego państwa. Do bilansu polskiego XX wieku zaliczyć należy, jeśli chodzi o pozycje tego bilansu najważniejsze, jeszcze efekty dwóch sprzecznych procesów. Pierwszy z nich to uczestnictwo Polski i Polaków w tych wszystkich przemianach cywilizacyjnych i kulturowych, które po drugiej wojnie świato- wej ogarniały prawie cały świat. Był to postęp techniczny w różnych sferach życia (m.in. telewi- zja, mechanizacja gospodarstwa domowego, komputeryzacja, rozwój lecznictwa), zmiany w strukturze społecznej w następstwie industria- lizacji i urbanizacji, wzrost roli nauki, wzbogace- nie form życia kulturalnego i artystycznego. Nau- ka, kultura, sztuka, znacznie mniej poddane w Polsce presjom ideologicznym aniżeli w wielu innych krajach bloku radzieckiego, wniosły po 1945 roku wiele do światowego dorobku. Wiąza- ły Polskę dość ściśle z tym rytmem, którym po wojnie żył, podzielony na dwa bloki („zachodni” i „wschodni”) świat. Jednakże jednocześnie miał miejsce drugi ze wskazanych procesów, spowo- dowany wtłoczeniem Polski w nieefektywny system gospodarczy, w którym rządziły nie pra- wa ekonomiczne (czyli zasady gospodarki ryn- kowej), lecz decyzje polityczne, sterowane w ostatecznym rachunku interesem imperium radzieckiego. Był to proces stopniowej cywili- zacyjnej degradacji, który powodował, że na tle wspomnianego postępu dokonywało się, ze względu na zwiększanie się różnic w tempie owego postępu między krajami zachodnimi i kra- jami bloku radzieckiego, cofanie się, sprawiające, że wskaźniki mierzące postęp stawały się dla Pol- ski coraz bardziej niekorzystne, mimo widocznych wysiłków kolejnych pokoleń Polaków. Nie jest zbyt trudna odpowiedź na pytanie o to, jakie nasuwały się wnioski dla wieku XXI (a właściwie startu w ten wiek) z tego bilansu zamknięcia. Jeśli jako punkt wyjścia przyjąć te wartości, którymi mieszkańcy Polski dotąd się kierowali, to wnioski te były następujące. Po pierwsze, utrzymać i umacniać odzyskaną suwe- renność państwową; po drugie, rozwijać czy na- wet intensyfikować te wszystkie formy aktywno- ści (naukowej, kulturalnej, artystycznej itd.), które wiązały Polskę przez cały okres powojenny ze światem, niezależnie od jej politycznej i gospo- darczej, mniej czy bardziej wyraźnej, izolacji; po trzecie, włączyć ponownie Polskę do międzyna- rodowego podziału pracy i międzynarodowego rynku, czyli wejść na drogę wielkiej, a zarazem niemającej historycznych wzorców (nieznane by- ły bowiem przypadki przechodzenia od socjali- zmu do kapitalizmu) transformacji gospodarczej. Transformację tę można by nazwać uczestnic- twem w przezwyciężaniu skutków rewolucji paź- dziernikowej 1917 roku bądź odwrotem od historii sterowanej dyktaturą. Jeśli wziąć pod uwagę problem suwerenności Polski, to doświadczenie historyczne jasno wska- zuje na to, że suwerenność ta zależna jest nie tyl- ko czy nie tyle od własnych starań, ile od sytuacji międzynarodowej. Ta ostatnia zaś, po upadku komunizmu w ZSRR i zniknięciu podziału na dwa bloki, stała się z dnia na dzień pozbawiona, jasnej dotąd, dualnej struktury. Znalazła się w stadium formowania, stwarzając przez to wiele niewia- domych na przyszłość, a to także, warto dodać, stanowi swego rodzaju element bilansu zamknię- cia XX wieku, w tym przypadku nie tylko dla Polski. Za główny natomiast element własnych dzia- łań na rzecz utrzymania i u- mocnienia suweren- ności uznać trzeba wspomniane ponownie włą- czenie Polski do międzynarodowego podziału pracy, czyli ową wielką transformację. Z tego po- wodu po 1989 roku równocześnie z podjęciem re- formy gospodarczej rozpoczęto starania, by Pol- ska stała się członkiem różnych organizacji go- spodarczych, politycznych, militarnych czy kultu- ralnych, które świat zachodni ukształtował po drugiej wojnie światowej. W wielkiej transformacji gospodarczej brał od początku udział cały naród i to niezależnie od stopnia wrośnięcia w dawne struktury i niezależ- nie od poglądów na sposób przeprowadzania tej transformacji i jej tempo. Trudno byłoby bowiem wskazać na jakieś znaczniejsze grupy społeczne, które chciały po 1989 roku powrotu do dawnych stosunków, powrotu zresztą niemożliwego po za- łamaniu się całego systemu komunistycznego w ZSRR. Szybko jednak okazało się, że sam fakt wcią- gnięcia w transformację struktury gospodarczej kraju wszystkich w praktyce jego mieszkańców nie świadczył wcale o tym (jak to się okazało wkrótce po 1989 roku), że zadanie to da się wy- konać zgodnie i bez kontrowersji. Zaczęła się no- wa epoka, lecz zarazem epoka z nowymi proble- mami, procesami rozwojowymi i trudnościami. U progu polskiego XXI wieku trzy takie procesy (a zarazem źródła konfliktów i kontrowersji), ma- jące wszystkie w tle niezbędność przeprowadze- nia reformy gospodarczej, wysunęły się na czoło. Te procesy to: 1) rozpad wielkiego ruchu „Soli- darność”, który był siłą napędową wyłamania się Polski z systemu radzieckiego (choć oczywiście wyłamanie to nie byłoby możliwe bez programu „pierestrojki” i „głasnosti” Michaiła Gorbaczowa w ZSRR, ten ostatni zaś nie powstałby, gdyby nie załamała się gospodarka radziecka, niemogąca udźwignąć ciężaru rywalizacji, także czy przede wszystkim militarnej ze Stanami Zjednoczonymi); 2) odżycie ideologii politycznej typu endecko- chadeckiego (to znaczy „narodowej”), odwołują- cej się nie tylko do haseł narodowej, lecz także religijnej tożsamości Polaków i propagującej mo- del Polaka-katolika, z miejsca stawiający Pola- ków-niekatolików jako obywateli Polski na dru- gorzędnej pozycji i 3) poszukiwanie przez Kościół katolicki swego miejsca w nowej, po obaleniu komunizmu, sytuacji politycznej. Wśród tych procesów najbardziej, rzecz jasna, zasadnicze znaczenie miał wspomniany rozpad „Solidarności”, przyspieszony ambicjami perso- nalnymi na tle dążenia do udziału we władzy, a także różnymi frustracjami spowodowanymi wiarą, że po przejęciu władzy przez „Solidarność” nastąpi, szczególnie w codziennym położeniu lu- dzi, jakiś widoczny przełom. Rozpad „Soli- darności”, można stwierdzić, był już niejako za- kodowany w samej istocie tego wielkiego ruchu, konsolidowanego wspólnym celem, to znaczy dą- żeniem do obalenia istniejącego systemu. Ten wspólny cel, w zasadzie osiągnięty w 1989 roku, przestał z natury rzeczy łączyć różne nurty obecne w „Solidarności”, zaś ich rozdzielenie się, przy- spieszone tzw. wojną na górze, wywołaną przez samego Wałęsę (który wszakże nie zgadza się z taką, dość powszechnie podzielaną, opinią), da- ło początek nowym ugrupowaniom politycznym. Najsilniejszym z nich okazała się Unia Demokra- tyczna, kształtująca się wcześniej, lecz powstała w 1991 roku. Jej zwolennicy, z Tadeuszem Mazo- wieckim i Bronisławem Geremkiem na czele, re- prezentowali w „Solidarności” nurt, który Adam Michnik nazwał liberalno-demokratycznym. Poza tym wyodrębnił się z ruchu solidarnościowego nurt narodowo-katolicki (zgrupowany w takich, niezbyt zresztą licznych, partiach, jak Porozumie- nie Centrum czy Zjednoczenie Chrześcijańsko- Narodowe) oraz nurt grupujący elementy rady- kalne, związane z dawną ideologią robotniczą — populistyczny i radykalnie antykomunistyczny (jak „Solidarność '80” czy „Solidarność Walczą- ca”). W tym samym czasie pojawiały się ugrupo- wania polityczne mające za cel odtwarzanie dawnych partii (jak PPS czy Stronnictwa Naro- dowego) oraz działała, nawiązująca do nurtu pił- sudczykowskiego, Konfederacja Polski Niepodle- głej (KPN). Procesy różnicowania dotykały także ruch ludowy, w obrębie którego najsilniejszym pozostało Polskie Stronnictwo Ludowe. Powstało ono w listopadzie 1989 roku (najpierw jako PSL „Odrodzenie”) na bazie dawnego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Straciło natomiast zu- pełnie na znaczeniu dawne (to znaczy z czasów PRL) Stronnictwo Demokratyczne. Rozbicie „Solidarności”, którego jednym z pierwszych przejawów była krytyka rządu Ma- zowieckiego, kierowana nie ze strony dawnych polityków związanych z ugrupowaniami PRL- owskimi, lecz ze strony towarzyszy wspólnej so- lidarnościowej walki, z całą siłą uwidoczniło się w toku przeprowadzonych w grudniu 1990 roku przedterminowych wyborów prezydenckich. Ich zorganizowanie było efektem domagania się przez bardziej radykalnych zwolenników obozu solidarnościowego odejścia od ustaleń „okrągłego stołu”, które zaczęto krytykować jako rzekomo zbytnie pójście na ustępstwa na rzecz oddających władzę „komunistów”. W wyborach tych doszło do przeciwstawienia sobie dwóch solidarnościowych kandydatów: cie- szącego się znaczną, choć od czasu rozpętania „wojny na górze” malejącą, popularnością Tadeu- sza Mazowieckiego oraz odwołującego się do swej solidarnościowej legendy Lecha Wałęsy. Na tle uwidaczniających się trudności, czyli dużych kosztów reformy gospodarczej, doszło do tego, że znaczny sukces wyborczy uzyskał nikomu przed- tem nieznany kandydat na prezydenta, emigrant polski z Peru i Kanady — Stanisław Tymiński. Stanął on do wyborów ze zlepkiem haseł socjali- stycznych (czy populistycznych), kapitalistycz- nych i nacjonalistycznych, roztaczając mit sukcesu prostego człowieka oraz dając możność głosowa- nia na kogoś spoza solidarnościowego układu. Ostatecznie Lech Wałęsa, poważnie przez Tymiń- skiego zagrożony, zwyciężył dopiero w drugiej turze (9 grudnia 1990 roku) i to tylko dlatego, że zwolennicy Mazowieckiego (który wypadł z kon- kurencji po pierwszej turze wyborów) oddali w dużym stopniu nań swe głosy. Nowym pre- mierem został Jan Bielecki, a jego rząd zaczął działać 12 stycznia 1991 roku. Rząd ten konty- nuował reformę gospodarczą, nadal sterowaną przez Balcerowicza, a mającą główne oparcie w postsolidarnościowym nurcie liberalno- demokratycznym. Racjonalizm tego nurtu spra- wiał, że w obliczu propagandy liczbowo słab- szych, lecz głośnych i głoszących hasła populi- styczne, ugrupowań prawicowych popularność jego malała. Jego mniej czy bardziej zdecydowani przeciw- nicy, wykorzystując fakt rosnącego bezrobocia i stale od 1989 roku pogarszających się warun- ków życia przeważającej liczby ludności, wska- zywali na jakoby niewykorzystane możliwości szybkiej czy bezbolesnej transformacji, przy czym — paradoksalnie — do tego rodzaju populistycz- nej, antyreformatorskiej w gruncie rzeczy argu- mentacji odwoływały się także ugrupowania prawicowe. Innym, wspomnijmy w tym miejscu, paradoksem owego wejścia w mechanizmy trans- formacji, tym razem związanym z działaniami zwolenników reform, było potraktowanie (na wzór tego, co głosiła ekonomia marksistowska) pracy w sferze niematerialnej (jak oświata, nauka czy opieka zdrowotna) jako niemającej tej samej wartości z punktu widzenia tworzenia dochodu narodowego co praca bezpośrednio zaangażowa- na w sferze materialnej. Dokonywano więc w la- tach 1989-1994 stałego ograniczania wydatków na te cele, co doprowadziło w konsekwencji wspo- mniane dziedziny do stanu kryzysowego. Spo- wodowało to m.in. ucieczkę najzdolniejszych, szczególnie młodszych badaczy ze sfery nauki, a także opuszczanie przez nich kraju. Ogólnie rzecz biorąc, trudności przekształceń gospodarczych, mimo że przekształcenia te zaczę- ły przynosić w sferze produkcji pewne pozytyw- ne rezultaty (nieodbijające się jednak w ten sam sposób na położeniu ludności), komplikowały działania polityczne i wywoływały różne reakcje. Poza głoszeniem haseł populistycznych taką re- akcją nakierowaną na zdobycie poklasku i w konsekwencji politycznego poparcia było wysunięcie przez nurty prawicowe hasła tzw. lu- stracji i dekomunizacji, po przeprowadzeniu któ- rych miałoby jakoby zostać oczyszczone pole dla szybkiego już wzrostu gospodarczego. Odwoły- wano się w tym przypadku do głęboko tkwiącej w popularnej świadomości tzw. spiskowej kon- cepcji historii, polegającej na obarczaniu odpo- wiedzialnością za takie czy inne trudności kon- kretnych grup ludności czy konkretnych jedno- stek (na przykład ludzi związanych z PRL- owskimi strukturami władzy). Przeciwnicy takie- go „spiskowego” traktowania lustracji czy deko- munizacji, mającej stworzyć w kraju grupę oby- wateli drugiej kategorii, pozbawionej różnych praw, podkreślali, że proces dekomunizacji, czyli odchodzenia od dawnego systemu, musi być pojmowany znacznie szerzej, a nie personali- stycznie (z wyjątkiem gdy chodzi o działania przestępcze), to znaczy jako przezwyciężanie wy- kształconych przed 1989 rokiem postaw, nawy- ków i reakcji. Społeczeństwo na ogół nie pod- chwyciło dekomunizacyjnych haseł prawicy. Żyło ono przecież przez ponad 40 lat w warunkach te- go, co nazywano socjalizmem czy realnym socja- lizmem, a nie tylko z przykrością czy odrazą ob- serwowało ów tak czy inaczej nazwany system. Toczone wśród polityków spory, manipulowanie społeczeństwem, czynienie wielkiego rozgłosu wokół spraw dla rozwoju gospodarczego i po- prawy bytu drugorzędnych (jak na przykład pro- blem dopuszczalności aborcji) zrażały ludzi do po- lityki. Zrażały także do Kościoła katolickiego. Jak stwierdza Wojciech Roszkowski, badacz czasów najnowszych, „wśród części duchowieństwa po- jawił się triumfalizm i chęć ingerencji w sprawy publiczne, poza granicami nakreślonymi w ofi- cjalnym nauczaniu kościoła”. Wyznaczone na 27 października 1991 roku no- we, tym razem już niepoprzedzane jakimikolwiek ustaleniami, lecz całkowicie „wolne” wybory od- były się przy bardzo niskiej (48%) frekwencji wy- borczej oraz przyniosły ogromne rozproszenie głosów. Na Zachodzie nazwano je wyborami „polskimi”. Świadczyły one o nieustabilizowanej scenie politycznej, związanej m.in. z rozbiciem i słabnięciem obozu solidarnościowego. Sejm powołał 23 grudnia 1991 roku, po trudnych pró- bach, gabinet Jana Olszewskiego, polityka wprawdzie wywodzącego się z obozu solidarno- ściowego, lecz sterującego w kierunku własnego, prawicowego, przeciwnego nurtowi liberalno- demokratycznemu, ugrupowania politycznego. Gabinet Olszewskiego, w dużym stopniu z po- wodu wytworzenia psychozy lustracyjno- dekomunizacyjnej, każącej szukać współpracow- ników byłych służb bezpieczeństwa szczególnie wśród polityków, został przez sejm już 4 czerwca 1992 roku odwołany. W grze politycznej zaczęto się wówczas posługiwać oskarżeniami o wspo- mnianą współpracę. Nie oszczędzono nawet sa- mego Wałęsy. To wszystko oddalało dodatkowo duże kręgi społeczeństwa od nowych układów politycznych. Z „Solidarnością”, która przeszła, ze stosunkowo niewielką już liczbą członków, do działalności związkowej odwołującej się do trud- nej sytuacji ludzi pracy (w dużym stopniu straj- kowej i niepopierającej podjętego kierunku re- form), zrywało wówczas coraz więcej najwybit- niejszych ongiś jej działaczy z Lechem Wałęsą i Zbigniewem Bujakiem na czele. Tak zwany etos „Solidarności” przeszedł do historii, a ta organiza- cja, która pozostawiła sobie nazwę „Solidarność”, coraz bardziej podzielona, rozdzierana ambicjami działaczy, rozpoczęła swe własne, niemające już z oryginalną „Solidarnością” wiele wspólnego, dzieje. Po odwołaniu gabinetu Olszewskiego prezy- dent Wałęsa zaproponował na premiera Walde- mara Pawlaka — lidera PSL, czyli partii nienale- żącej do układu solidarnościowego, sam zaś coraz bardziej podkreślał swoją ponad- partyjność oraz dawał do zrozumienia, że dla Polski najlepsze by- łyby rządy prezydenckie. Przypominały się, jako odległa analogia historyczna, postulaty Piłsud- skiego, spełnione dopiero (pod względem for- malnym) w konstytucji kwietniowej. Wałęsa, podobnie jak Piłsudski, również zainicjował po- wstanie związanej z sobą partii (30 listopada 1993 roku), nazywając ją Bezpartyjnym Blokiem Wspierania Reform (czyli funkcjonującej pod ta- kim samym skrótem: BBWR). Nie mogąc stworzyć koalicji dającej mu w sejmie oparcie, Pawlak zrezygnował z misji utworzenia rządu. Zdążył jednak usunąć z niego Antoniego Macierewicza, który — jako minister spraw wewnętrznych — przygotował pierwszą li- stę polityków podejrzanych o współpracę ze służbami specjalnymi PRL. Nowy rząd utworzyła natomiast 11 lipca 1992 roku Hanna Suchocka z Unii Demokratycznej. Podstawą jej rządu była koalicja Unii ze Zjednoczeniem Narodowo- Chrześcijańskim, co było powiązaniem bez jakiejś wspólnoty ideowej. Działało jednakże w kierun- ku dalszego reformowania państwa i gospodarki. Rząd Suchockiej podejmował także znaczne wy- siłki na rzecz procesu prywatyzacji, niezbędnego dla dokonującej się transformacji. Doprowadził do ugody z tzw. Klubem Paryskim w sprawie polskiego zadłużenia oraz uczynił krok w tym kierunku w odniesieniu do Klubu Londyńskiego. Na tle sporów o budżet, zaatakowany przez zwo- lenników mniej radykalnej reformy gospodarczej, a większego zwrócenia uwagi na położenie ludzi pracy, rząd Suchockiej został postawiony (na wniosek grupy posłów niewielkiego klubu „Soli- darności”) 19 maja 1992 roku w obliczu głosowa- nia nad wotum nieufności. Sejm, przewagą jed- nego głosu, wniosek ten uchwalił. Prezydent Wa- łęsa nie przyjął zgłoszonej dymisji rządu i posta- nowił (29 maja 1992 roku) rozwiązać sejm i senat. Kolejne wybory odbyły się 19 września 1993 roku i w sumie były dla wielu polityków (którzy nie dysponowali dostatecznym doświadczeniem, nie- mając tej szkoły działania, jaką na przykład mieli politycy wkraczający na scenę polityczną po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku) zasko- czeniem. Z sejmu, do czego po części przyczyniła się nowa ordynacja wyborcza, wyeliminowana została „narodowa” i „dekomunizatorska”, odwo- łująca się do Kościoła katolickiego, prawica, nie- wielką liczbę posłów wprowadziły KPN i BBWR, natomiast zwyciężyły partie niesolidarnościowe: Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej (SdRP) z Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem Millerem na czele, partia wywodząca się z libe- ralnego nurtu dawnej PZPR (choć nie tylko), oraz PSL kierowane przez Waldemara Pawlaka. Do wyborów zwolennicy SdRP, w tym pozasolidar- nościowe związki zawodowe zgrupowane w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Za- wodowych (OPZZ), poszli zjednoczeni w Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD), tworząc odpo- wiedni klub w sejmie. Klęska wyborcza rozproszonych ugrupowań politycznych, określających się jako prawicowe, była skutkiem nie tylko braku porozumienia, lecz w znacznej mierze także tego, że owa prawica w większości uznała się za rzeczniczkę Kościoła katolickiego, tracącego swe wpływy (przy istnie- niu stałego przywiązania Polaków do religii kato- lickiej), nagłaśniała jego nieakceptowane przez znaczną część społeczeństwa postulaty (jak postu- lat penalizacji aborcji, a szczególnie wprowadza- nie elementów odczytywanych jako dążenie do państwa wyznaniowego) oraz nie potrafiła wy- pracować jakiegoś jednolitego, rzeczywiście pra- wicowego czy konserwatywnego (na wzór za- chodni), pozbawionego populizmu, programu. Za- częła natomiast kojarzyć się społeczeństwu z kon- fliktami i problemami personalnymi. Wyniki wyborów zadecydowały o powstaniu koalicji SLD i PSL. Nowy rząd, oparty na tej koa- licji, z premierem Waldemarem Pawlakiem z PSL na czele, powołany został przez prezydenta Wa- łęsę 18 października 1993 roku. W ten sposób skończyła się w Polsce epoka „Solidarności”. Jej koniec był także następstwem, a zarazem symp- tomem ponownego pojawienia się, charaktery- stycznego dla czasów PRL, podziału na władzę i społeczeństwo („my” i „oni”). Wynikało to wy- raźnie z prowadzonych badań opinii społecznej. Z tą spuścizną lat poprzednich rozpoczął swe działania nowy rząd. Badania opinii społecznej nie wskazywały jednak na zmianę wspomniane- go stosunku społeczeństwa do władzy, tym bar- dziej że zmierzająca do oczyszczenia życia poli- tycznego z działań z punktu widzenia etycznego niejednoznacznych akcja „czyste ręce” ministra Włodzimierza Cimoszewicza okazała się progra- mem dość osamotnionym, choć przy jego rozwi- nięciu mogącym wnieść nowe jakości do polskie- go życia publicznego. Nowy rząd oraz sejm odziedziczyły jednocze- śnie brak konstytucji, będący skutkiem nieszczę- śliwej dla biegu reformy gospodarczej oraz bu- dowy demokracji „wojny na górze”. Konstytucji nie zdołano przed ową „wojną” uchwalić, a to zrodziło brak precyzyjnych ustaleń co do charak- teru systemu politycznego w Polsce, a szczególnie co do podziału kompetencji między parlament, rząd i prezydenta. Dążenie prezydenta Wałęsy oraz związanych z nim ludzi do wprowadzenia w Polsce systemu prezydenckiego, czyli do za- sadniczego wzmocnienia władzy prezydenckiej, oraz chęć przygotowania sobie gruntu do reelek- cji w zbliżających się wyborach prezydenckich doprowadziły do powstania nowej „wojny na górze”, tym razem między rządzącą i mającą większość w sejmie koalicją a prezydentem. W sumie taki brak stabilizacji politycznej po- głębiał zaznaczającą się od pierwszej „wojny na górze” ingerencję polityki w gospodarkę. Sfera polityczna nie miała do dyspozycji tak kompe- tentnego reformatora, jakim dla sfery gospodar- czej okazał się Leszek Balcerowicz, choć szybkie pozbawienie go kierownictwa sprawami gospo- darczymi kraju otwarło drogę do faktycznego hamowania w powodzi haseł politycznych re- formy gospodarczej. Niemniej balcerowiczowska reforma zaczęła po paru latach, od 1993 roku, przynosić coraz bardziej widoczne pozytywne efekty. Zaczęła rosnąć produkcja i eksport. Przed- siębiorstwa poprawiały swą sytuację finansową, a także, choć w stosunkowo niewielkim stopniu, zaczęło spadać bezrobocie. Wzrost produktu kra- jowego brutto, według oficjalnych obliczeń, wy- niósł w 1994 roku 5%, a eksportu aż 20%, przy czym ów wzrost produkcji był w większym niż poprzednio stopniu związany z inwestycjami i wspomnianym wzrostem eksportu. Ten zauważony z aprobatą przez zagranicę wzrost gospodarczy nie przyniósł jednak nowym władzom odpowiedniego komfortu. Towarzyszy- ło mu bowiem niezadowolenie społeczne na tle gospodarczym. W dalszym ciągu pogarszało się położenie znacznej części społeczeństwa, przy ro- snącej jego polaryzacji. Przynajmniej 15% ludno- ści musiało żyć poniżej minimum mierzonego najniższą emeryturą, a przecież jest to minimum zbyt nisko postawione przez ekspertów Banku Światowego. Dramatycznie pogorszyła się sy- tuacja oświaty, szkolnictwa wyższego i służby zdrowia. Nadal trwało błędne koło, polegające na sprzeczności między koniecznym kontynuo- waniem reformy i wzrostu gospodarczego, mogą- cym dać rzeczywistą poprawę położenia ludności, a presją pauperyzującego się narodu. Najbardziej znamiennym wskaźnikiem tej pauperyzacji, wynikającej z nieprzerwanie owego błędnego koła, okazały się zmniejszenie się prze- ciętnej długości życia Polaków oraz spadek przy- rostu naturalnego. Za miarę zaś dystansu Polski w stosunku do krajów Zachodu można uznać wielokrotnie niższe w Polsce płace, tylko w ma- łym stopniu usprawiedliwione mniejszą indywi- dualną wydajnością, w głównym zaś niskim po- ziomem dochodu narodowego. W 1994 roku dzia- łania na rzecz zmniejszenia inflacji, co mogłoby poprawić byt ludzi, zostały w znacznym stopniu przekreślone przez okresowe podwyżki cen no- śników energii, usług pocztowych, telekomunika- cyjnych i innych oraz upośledzenie konsumentów żywności na rzecz rolnictwa poprzez wprowadze- nie tzw. opłat wyrównawczych. W 1994 roku in- flacja przewyższyła oczekiwaną o prawie 7% i sięgnęła około 30%. Nader mały był napływ kapitału zagranicznego, a inwestycje spadały. Wzrostu gospodarczego nie ułatwiała polityka pieniężno-kredytowa. Liczne krytyki wzbudził uchwalony budżet. Nadal na zreformowanie cze- kał problem finansowania rozwoju gospodarcze- go, ubezpieczenia społeczne, system emerytalny, opieka zdrowotna i inne dziedziny, jak przede wszystkim sprawy prywatyzacji. Poważną rolę w dalszym ciągu odgrywał sektor państwowy, czerpiący znaczne środki z budżetu i niespłacający w wielu przypadkach swych zobowiązań. Wspo- mniane zbyt silne wpływy polityki na gospodar- kę i życie społeczne wyraźnie utrudniały prace nad tymi reformami. Od 1 stycznia 1995 roku do- konana została denominacja złotego, lecz wpro- wadzone banknoty wzbudziły krytykę ze wzglę- du na swą jakość. Mimo nominacji Grzegorza Kołodki na mini- stra finansów (po kryzysie personalnym w tym ministerstwie) i wicepremiera do spraw gospo- darczych, a przy tym mimo opracowania przezeń na ogół pozytywnie ocenianego programu go- spodarczego pt. Strategia dla Polski, wewnętrzne sprzeczności w rządzie, do czego dołączała się nie- chęć premiera do bardziej zdecydowanych posu- nięć reformatorskich, dawały poczucie słabnięcia dynamizmu rozwojowego. Rząd miał coraz mniejsze poparcie prezydenta, oczekującego szyb- szych zmian, a zarazem nietracącego z oczu swego głównego celu, jakim było wzmocnienie władzy prezydenckiej. Także w społeczeństwie spadało poparcie dla premiera. Różne posunięcia prezy- denta, wzbudzające liczne wątpliwości co do ich prawnego uzasadnienia (prezydent mówił o dzia- łaniach „na pograniczu prawa”), a szczególnie groźba rozwiązania sejmu, powodowały zaniepo- kojenie co do losów polskiej, młodej demokracji. Znalazło to m.in. swój dramatyczny wyraz na spotkaniu posłów Unii Wolności (tak przemia- nowała się Unia Demokratyczna, połączona w kwietniu 1994 roku z Kongresem Liberalno- Demokratycznym) z prezydentem Wałęsą w paź- dzierniku 1994 roku. W styczniu 1995 roku Jerzy Jedlicki stwierdził, że „licha to by doprawdy była demokracja, gdy- by takich... konwulsji nie mogła przetrzymać”. Konflikt między prezydentem a rządzącą koalicją narastał jednak dalej, tym bardziej że prezydent ponawiał swe zapowiedzi rozwiązania sejmu. Pretekstem miało być nieuchwalenie na czas (tj. zgodnie z konstytucją) budżetu. Budżet został wprawdzie uchwalony w terminie, lecz nie chciał tego uznać prezydent, gdyż brakowało na nim je- go podpisu. Adam Michnik pisał wówczas w „Gazecie Wyborczej”: „Na Boga Lechu, opa- miętaj się...”, dodając zarazem, że „rząd Waldema- ra Pawlaka godzi w istotę demokracji państwa polskiego. Prezydent Wałęsa zapowiada działa- nia, które godzą w istotę polskiej demokracji”. Dokonywało się jednoczenie polityków różnych ugrupowań wobec niebezpieczeństwa rozwiąza- nia parlamentu. Do tego jednak nie doszło, choć w efekcie działania prezydenta doprowadziły do oczekiwa- nej dość powszechnie zmiany rządu. Rządząca koalicja SLD-PSL dokonała wewnętrznych prze- sunięć. Ustąpił premier Pawlak, a jego miejsce zajął dotychczasowy marszałek sejmu Józef Olek- sy, delegowany przez SLD. Uformowany przezeń rząd, w którego składzie znaleźli się ministrowie także aprobowani przez prezydenta (i uzgodnieni z nim), jak minister spraw zagranicznych, obrony narodowej i spraw wewnętrznych, został 6 marca 1995 roku zaprzysiężony przez prezydenta. W nowym rządzie wicepremierami zostali: (ponownie) Grzegorz Kołodko (zarazem minister finansów), (ponownie) Aleksander Łuczak (zara- zem przewodniczący Komitetu Badań Nauko- wych) oraz Roman Jagieliński (zarazem minister rolnictwa). Ministrem spraw zagranicznych został Władysław Bartoszewski, ministrem spraw we- wnętrznych Andrzej Milczanowski, a ministrem obrony narodowej Zbigniew Okoński. Rząd Józefa Oleksego stanął wobec trudnego zadania kontynuacji reformy gospodarczej w wa- runkach rosnących problemów bytowych znacz- nej części ludności, obciążonej przede wszystkim nadmiernymi podatkami oraz skutkami inflacji. W tym wielkim zadaniu mieściła się konieczność jak najszybszego reformowania wspomnianych już dziedzin, czego nie zrobiono w czasie działa- nia poprzednich rządów (jak ubezpieczenia spo- łeczne czy służba zdrowia), a także rozwiązania różnych problemów prywatyzacji Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że działania te niemal z miejsca zaczęły odbywać się w cieniu rozpo- czynającej się kampanii prezydenckiej, zapowia- dającej dodatkowe nasycanie zarówno spraw bieżących, jak i prac nad reformą gospodarczą niesprzyjającą ich rozwiązywaniu polityką. Choć sytuacja polityczna zaostrzała się m.in. ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie, w kraju dokonywał się dalszy wzrost gospodar- czy W 1995 roku wzrost produktu krajowego brutto wyniósł 7%, w 1997 roku zaś 6%. Był to bardzo wysoki poziom wzrostu, przy stosunkowo niskim jednak nadal poziomie produktu brutto na 1 mieszkańca. W Polsce wynosił on 5,6 tysięcy dolarów amerykańskich, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych osiągnął poziom 26 tysięcy dola- rów, w Niemczech 20,7 tysięcy, w Czechach około 10 tysięcy, w Rosji zaś — dodajmy — około 3 ty- sięcy. Bezrobocie, które w 1996 roku obejmowało 2,6 miliona osób, spadło w pierwszym kwartale 1997 roku do około 2,2 miliona. Tendencję zniż- kową wykazywała także inflacja. W lipcu 1996 roku Polska przyjęta została do grupy 28 najbardziej dynamicznie rozwijających się państw świata (OECD). W dziedzinie kultury najbardziej spektakularnym wydarzeniem było uzyskanie przez poetkę Wisławę Szymborską lite- rackiej Nagrody Nobla. Mimo dużych trudności życie kulturalne stawało się coraz bardziej dyna- miczne, wzrastała produkcja książek. Podniósł się też poziom polskiego sportu, czego świadectwem było zdobycie na igrzyskach olimpijskich w Atlancie (USA) w 1996 roku 17 medali, w tym 6 złotych. Jednak duża część narodu mimo pewnego wzrostu płac realnych (przynajmniej około 15%) żyła w strefie ubóstwa. Wybory prezydenckie, do których stanęło aż 13 kandydatów, przyniosły zwycięstwo Aleksan- drowi Kwaśniewskiemu, który w drugiej turze zmierzył się z Lechem Wałęsą. W pierwszej turze na Aleksandra Kwaśniewskiego głosowało 35,11 %, a na Lecha Wałęsę 33,12% wyborców. Trzeci w pierwszej turze był Jacek Kuroń, który zebrał 9,22% głosów. W czasie wyborów cień na polskim życiu poli- tycznym położyło nieuzasadnione, jak się okaza- ło (co potwierdziła opublikowana Biała księga), oskarżenie przez ustępującego Lecha Wałęsę oraz ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milcza- nowskiego premiera Józefa Oleksego o działal- ność szpiegowską na rzecz wywiadu radzieckiego i rosyjskiego. Najważniejszy dowód w tej spra- wie (4 strony rosyjskiego rękopisu) został wadli- wie przetłumaczony. Prokurator Warszawskiego Okręgu Wojskowego stwierdził, że nie było pod- stawy do podjęcia śledztwa. W zaistniałej sytuacji premier Oleksy 24 stycz- nia 1996 roku zdecydował się podać do dymisji. Prezydent Kwaśniewski misję utworzenia nowe- go rządu powierzył Włodzimierzowi Cimoszewi- czowi z SLD. W dniu 15 lutego 1996 roku uzyskał on wotum zaufania sejmu. Marszałkiem sejmu został Józef Zych (PSL). Rządy w dalszym ciągu znajdowały się w ręku koalicji SLD-PSL. Jednym z najważniejszych faktów z życia poli- tycznego Polski po 1996 roku było zintensyfiko- wanie, trwających od 1990 roku, prac nad nową konstytucją. W dniu 2 kwietnia 1997 roku Zgro- madzenie Narodowe (tzn. sejm i senat łącznie) 450 głosami, przy 40 przeciwnych, uchwaliło konstytucję, którą przyjęto w referendum z 25 maja 1997 roku, jednakże tylko niewielką prze- wagą głosów (53,75%), mimo że była ona kom- promisem tak między popierającymi konstytucję partiami (PSL, UW, UP oraz SdRP wraz z wcho- dzącymi w skład SLD ugrupowaniami i organiza- cjami), jak i opozycją pozaparlamentarną i kołami katolickimi. Brak szans na spełnienie wszystkich postula- tów opozycji i Kościoła katolickiego (jak wpro- wadzenie kategorycznego zakazu aborcji czy nie- uwzględnienie w inwokacji do konstytucji istnie- nia ludzi niewierzących, a także dopuszczenia związków zawodowych do procedury podejmo- wania decyzji rządowych) sprowokował te koła do nieprzebierającej w środkach kampanii propa- gandowej skierowanej przeciw nowej konstytu- cji. Znaczne uspokojenie sytuacji w kraju przynio- sła kolejna wizyta papieża Jana Pawła II w dniach od 31 maja do 10 czerwca 1997 roku. Papież nawoływał m.in. do przebaczenia i pojed- nania między Polakami, a jednocześnie dawał do zrozumienia, że nie popiera integrystycznego nur- tu w Kościele katolickim, przypominając o uchwałach II soboru watykańskiego. Opowie- dział się również za połączeniem Polski ze struk- turami europejskimi i NATO. Starania władz polskich o wejście do tych or- ganizacji trwały tymczasem z całą intensywno- ścią. Ważnym rezultatem starań było uzyskanie 9 lipca roku przez Polskę (wraz z Czechami i Wę- grami) zaproszenia do rozpoczęcia negocjacji członkowskich z NATO. Można uznać to za jeden z najbardziej doniosłych faktów naszej historii, przynajmniej od XVIII wieku, kiedy boiska nie była w stanie przezwyciężyć osamotnienia. Swe- go rodzaju przypieczętowaniem tego zaproszenia była wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych Billa Clintona w Warszawie 10 lipca 1997 roku. W swym przemówieniu powiedział on m.in., że „Polska zajmuje swoje miejsce w społeczność państw demokracji” i dodał, że „nigdy więcej o waszym [Polaków] losie nie będą decydować inni”. Z kolei prezydent Kwaśniewski podkreślił, że „reformy w Polsce przekroczyły punkt krytycz- ny. Są nieodwracalne”. Także fakt zaproszenia Polski do NATO, który łączył niemal wszystkich obywateli, wpłynął na uspokojenie sytuacji poli- tycznej w Polsce. Tymczasem dokonywały się ruchy polityczne w obozie przeciwników koalicji SLD-PSL niema- jących reprezentacji w sejmie. Domagano się zwiększenia roli związków zawodowych w decy- zjach gospodarczych i innych, popierano w znacznej części tendencje integrystyczne (kon- serwatywne) w polskim Kościele katolickim, szermującym hasłami narodowymi, w części nie- chętnym ściślejszym związkom z Europą. Obóz ten nazywać zaczęto, przeciwstawiając go nurtom popierającym liberalizm gospodarczy, pluralizm poglądów i tolerancję, niechcącym powrotu rów- nania Polak-katolik, prawicą i centroprawicą. Jan Olszewski powołał bardziej skrajny z punktu widzenia haseł prawicy Ruch Odbu- dowy Polski (ROP), który zaczął zrazu osiągać dość znaczne poparcie, licząc na zajęcie decydują- cego miejsca po prawej stronie sceny politycznej. Chcąc uniknąć powtórzenia sytuacji z wybo- rów 1993 roku, przewodniczący „Solidarności” Marian Krzaklewski zaczął działać w kierunku zjednoczenia nurtów prawicowych, co mu się w dużym stopniu udało — powstała organizacja pod nazwą Akcja Wyborcza „Solidarność” (AWS). W ten sposób zaczęła pogłębiać się wyraźna polaryzacja sceny politycznej na zwolenników SLD i AWS. Jednocześnie stwarzało to szanse wzmocnienia pozycji UW, wyraźnie poprzednio słabnącej, obejmującej miejsce w środku sceny politycznej. Dało to o sobie znać w toku wybo- rów parlamentarnych 21 września 1997 roku. Najwięcej głosów (33,8%) uzyskała AWS (201 mandatów), która wyprzedziła SLD (27,13% gło- sów, co przełożyło się na 164 mandaty). Mimo zajęcia drugiego miejsca SLD w porównaniu z poprzednimi wyborami zwiększył swój elekto- rat o około 1/3, utrwalając w ten sposób swoje miejsce w życiu politycznym kraju. UW uzyskała 13,37% głosów (60 mandatów), zapewniając sobie ważne strategicznie miejsce w kształtowaniu ży- cia politycznego. Klęskę natomiast poniosło PSL, uzyskując je- dynie 7,31% głosów oraz 27 mandatów. Podczas gdy w poprzednim sejmie SLD i PSL dysponowa- ły 303 mandatami, w sejmie nowo wybranym miały jedynie 191 mandatów. Nie spełniły się także oczekiwania ROP, który uzyskał jedynie 5,56% głosów (6 mandatów). Nie weszła nato- miast do sejmu, nie osiągając 5% głosów, Unia Pracy, ponosząc konsekwencje wspomnianej po- laryzacji wokół silnej prawicy, lewicy i centrum. Dalsze losy powstałego układu politycznego będą zależały od umiejętności porozumienia się tych nurtów, które uzyskały mandaty poselskie.
Topolski Jerzy, Historia Polski, Dom Wydawniczy Rebis, Wydawnictwo Po-